Przegląd Historyczny, tom XCI, z. 3 - dig.com.pl · 21 H.Ahrweiler...

183
PL ISSN 0033–2186 INDEKS 370940 PRZEGL¥D HISTORYCZNY TOM XCI Zeszyt 3 WARSZAWA 2000

Transcript of Przegląd Historyczny, tom XCI, z. 3 - dig.com.pl · 21 H.Ahrweiler...

PL ISSN 0033–2186INDEKS 370940

PRZEGL¥DHISTORYCZNY

TOM XCI

Z e s z y t 3

WARSZAWA 2000

P R Z E G L ¥ D H I S T O R Y C Z NY

Pismo Towarzystwa Mi³oœników Historii w WarszawieOddzia³u Polskiego Towarzystwa Historycznego

i Instytutu Historycznego Uniwersytetu WarszawskiegoTom XCI, 2000 Zeszyt 3

KOMITET REDAKCYJNY

Jacek Adamczyk — sekretarz, Andrzej Garlicki, Stefan K. Kuczyñski,W³odzimierz Lengauer — zastêpca redaktora, Antoni M¹czak, Krzysztof

Skwierczyñski — sekretarz, Andrzej Szwarc, Andrzej Wyrobisz — redaktor

Publikacja dofinansowana przez Komitet Badañ Naukowych

© Copyright by Towarzystwo Mi³oœników Historii & Wydawnictwo DiG, 2000

Abstrakty i spis treœci w jêzyku polskim i angielskim znajduj¹ siê w internecie:http://www.dig.com.pl/dig/abstrakty/index.html

T³umaczenie: Aleksandra Rodziñska–Chojnowska

Redakcja technicznaWydawnictwo DiG

ADRES REDAKCJI

Instytut Historyczny Uniwersytetu Warszawskiego00–325 Warszawa, ul. Krakowskie Przedmieœcie 26/28

PL 00–322 Warszawa, ul. Krakowskie Przedmieœcie 62tel./fax 828–00–96 (7 linii)

E–mail: [email protected]; http://www.dig.com.pl

Nak³ad 500 egz.Do druku oddano i druk ukoñczono w sierpniu 2000 r.

w Drukarni Wydawnictw Naukowych S.A. w £odzi

R O Z P R A W Y

TERESA WOLIÑSKAUniwersytet £ódzkiZak³ad Historii Bizancjum

Rola Sycylii w wojnach wandalskich i gockich Justyniana

SYCYLIA W WOJNACH JUSTYNIANA

Ju¿ pobie¿ny rzut oka na mapê pozwala doceniæ kluczow¹ rolê strategiczn¹ Sycylii.Wyspa ta, dziel¹ca Morze Œródziemne na dwa baseny, zawsze stanowi³a pomost miêdzyItali¹ i Pó³nocn¹ Afryk¹1. Do tej ostatniej mo¿na by³o z niej dotrzeæ przy sprzyjaj¹cejpogodzie w ci¹gu zaledwie dwu dni ¿eglugi. Jeszcze bli¿ej st¹d do Italii, od której wyspêdzieli licz¹ca zaledwie 3,5 km szerokoœci, choæ wcale nie³atwa do przebycia, CieœninaMessyñska. Z racji swego po³o¿enia Sycylia sta³a siê w V i VI w. przedmiotem walkipomiêdzy trzema licz¹cymi siê w tym regionie si³ami politycznymi: królestwami Wandalówi Gotów oraz Bizancjum. Wandalowie, którzy jako jedyny z ludów barbarzyñskich dyspo-nowali siln¹ flot¹, po opanowaniu wielu wysp, m.in. Balearów, Sardynii i Korsyki, zdomi-nowali zachodni¹ czêœæ Morza Œródziemnego. Król wandalski, Gejzeryk, w latach 440–468usilnie stara³ siê o zdobycie Sycylii. Zabiegi te zosta³y uwieñczone w koñcu sukcesem,jednak krótkotrwa³ym, bowiem w nieznanych bli¿ej okolicznoœciach wyspa przesz³a w rêceOdoakra, a nastêpnie przejêli j¹ Ostrogoci.

Po³o¿enie Sycylii czyni³o z niej równie¿ zaplecze ¿ywnoœciowe Italii. To st¹d dostar-czano zbo¿e do Rzymu i innych miast italskich. Ekonomiczna rola wyspy uleg³a wzmoc-nieniu w zwi¹zku ze skierowaniem strumienia zbo¿a egipskiego do Konstantynopolaz jednej i zajêciem Afryki Pó³nocnej przez Wandalów z drugiej strony.

Z punktu widzenia Bizancjum znaczenie Sycylii niepomiernie wzros³o z chwil¹, gdyJustynian I (527–565) podj¹³ decyzjê o wprowadzeniu w ¿ycie wielkiego planu odbudowycesarstwa uniwersalnego. Bez w¹tpienia cesarz i jego doradcy byli œwiadomi, ¿e wyspastanowi naturaln¹ bazê do dzia³añ przeciwko Wandalom i Gotom, zarówno z punktuwidzenia ekonomicznego jak i militarnego. Zaplanowane przez Justyniana ekspedycje doAfryki i Italii wymaga³y zaanga¿owania ogromnych si³ i œrodków. Trudnoœci organizacyjneby³y pog³êbiane du¿ymi odleg³oœciami miêdzy Konstantynopolem a terenami, na którychmia³a dzia³aæ armia bizantyñska, brakiem baz dla floty, przewo¿¹cej piechotê i konnicêoraz k³opotami ze zdobywaniem informacji o dzia³aniach przeciwnika. ¯egluga w VI w.

PRZEGL¥D HISTORYCZNY, TOM XCI, 2000, ZESZ. 3, ISSN 0033–2186

1 F. G i u n t a, Sicilia, Mediterraneo, Europa dai Normani agli Spagnoli, [w:] Messina. Il ritorrno della memoria,Palermo 1994, s. 17; A. G u i l l o u, La Sicile byzantine. Etat des recherches, „Byzantinische Forschungen” t. V,1977, s. 96.

ci¹gle jeszcze mia³a charakter przybrze¿ny, z powodu braku przyrz¹dów umo¿liwiaj¹cychorientacjê na otwartych wodach. Morze Œródziemne nie by³o ³atwe do pokonania, szcze-gólnie przez si³y licz¹ce kilkaset okrêtów, które musia³y zachowywaæ kontakt ze sob¹. Braksprzyjaj¹cej pogody móg³ ³atwo doprowadziæ do rozproszenia i zniszczenia floty. Trudno-œci sprawia³o tak¿e zabranie dostatecznej iloœci ¿ywnoœci i wody pitnej na d³ugotrwa³¹kampaniê dla du¿ej, licz¹cej kilkanaœcie tysiêcy ludzi armii. Œciœlej, problemem by³o nietyle za³adowanie odpowiednich zapasów na okrêty, ile zapewnienie, ¿e nie zepsuj¹ siêw trakcie transportu. Do tego dochodzi³y jeszcze obawy przed siln¹ flot¹ wandalsk¹,posiadaj¹c¹ swe bazy nie tylko na terenie afrykañskich posiad³oœci, lecz tak¿e na wyspachzachodniego basenu Morza Œródziemnego i dziêki temu mog¹c¹ ³atwo zaskoczyæ okrêtybizantyñskie2. Niemal wszystkie wymienione powy¿ej k³opoty mo¿na by³o wyeliminowaæ,lub w znacznym stopniu ograniczyæ dziêki posiadaniu Sycylii.

Posiadanie wyspy gwarantowa³o równie¿, w przypadku zwyciêstwa nad Wandalami,utrzymanie bezpoœredniego kontaktu z Afryk¹ Pó³nocn¹. Jan z Kapadocji, prefekt preto-rium Wschodu, sprzeciwiaj¹c siê wyprawie przeciwko Wandalom mia³ rzec, ¿e nie dasiê utrzymaæ Libii jeœli Sycylia i Italia bêd¹ w rêkach wrogów3. Rozumia³ zatem, ¿e wyspajest wa¿na nie tylko w chwili dokonywania podboju, ale jest tak¿e niezbêdna dla zabez-pieczenia w³adztwa rzymskiego w odzyskanych prowincjach. Cesarz podziela³, przynaj-mniej do pewnego stopnia, opiniê swego ministra. Potrzebowa³ Sycylii, bêd¹cej wed³ugs³ów Lelia C r a c c o – R u g g i n i l’indispensabile appoggio logistico per la riconquista bi-zantina dell’Africa4. Tymczasem w chwili, gdy przystêpowa³ do realizacji swego wielkiegoplanu, Bizancjum nie posiada³o ¿adnego punktu oparcia na wyspie. Jej wiêkszoœæ znajdo-wa³a siê w rêkach Gotów, z wyj¹tkiem Lilybeum, wa¿nego portu, który Teodoryk ostro-gocki przekaza³ królowi Wandalów Trazamundowi jako posag swej siostry, Amalafridy5.Trzeba by³o znale¿æ sposób siêgniêcia po wp³ywy na Sycylii.

Szereg czynników sprzyja³ planom Justyniana. Po pierwsze, Bizantyñczycy posiadaliflotê umo¿liwiaj¹c¹ im nie tylko dominacjê we wschodnim basenie Morza Œródziemnego,ale te¿ podjêcie dzia³añ w rejonie Sycylii. Spoœród ich wrogów Wandalowie mogli imprzeciwstawiæ porównywalne si³y morskie, natomiast Goci nie dysponowali statkami aniokrêtami wojennymi. Ponadto cesarz móg³ liczyæ na przychylnoœæ mieszkañców wyspy dlaswych planów. Wielokrotnie zastanawiano siê nad powodami, dla których Belizariusz nie

322 TERESA WOLIÑSKA

2 Szerzej na ten temat P. K r u p c z y ñ s k i, Trudnoœci zachodnich wypraw Belizariusza, £ódŸ 1981,s. 131–149.

3 Procopii Caesariensis Opera omnia, wyd. J. H a u r r y, corr. G. W i r t h, t. I–II, De Bellis, ks. III, 10, 15,Leipzig 1962–1963 [dalej cyt.: B.]. Teofanes, który wspomina o sprzeciwie Jana, nie podaje tego argunentu(Theophanis Chronographia, A. M. 6026, wyd. C. d e B o o r t. I, Lipsiae 1883., s. 188 [dalej cyt.: Theoph.]).Równie¿ wspó³czeœni historycy podkreœlaj¹ znaczenie wyspy dla w³adztwa rzymskiego w Afryce (E. S t e i n,Histoire du Bas Empire t. II, De la disparition de l’Empire d’Occident à la mort de Justinien, Paris–Bruxelles 1959,s. 581).

4 L. C r a c c o – R u g g i n i, La Sicilia tra Roma e Bisanzio, [w:] Storia della Sicilia t. III, Napoli 1980, s. 19.Cf. tak¿e F. G i u n t a, Las ciudades de la Sicilia bizantina, „Erytheia” t. VIII, 1987, s. 209; Z. U d a l c o w a, Italiai Wizantia w VI w., Moskwa 1959, s. 368.

5 Mia³o to miejsce ok. 500 r. Cf. B. III, 8, 13; F. M. C r a w f o r d, Southern Italy and Sicily and the Rulers ofthe South, London 1905, s. 3–4; B. P a c e, Arte e civiltà della Sicilia antica t. IV, Roma 1949, s. 99. Prokopiuszz pewn¹ przesad¹ pisze, ¿e z chwil¹ otrzymania Lilybeum król wandalski sta³ siê najsilniejszym i najpotê¿niej-szym w³adc¹ tego ludu (B. III, 8, 13).

natrafi³ na Sycylii na opór, gdy zaj¹³ wyspê w 535 r.6 Bez w¹tpienia decyduj¹ca by³a tumilitarna przewaga Bizantyñczyków, jednak nie bez znaczenia by³a postawa Sycylijczyków.Wed³ug Prokopiusza Totila mia³ im potem za z³e, ¿e nie tylko nie donieœli Gotom, swoimpanom, o zbli¿aniu siê floty Belizariusza, nie tylko nie podjêli walki, lecz otworzyli przednim bramy miast7. Wprawdzie Moses I. F i n l e y s³usznie podkreœla, ¿e cywilne spo³eczeñ-stwo rzymskie nie mia³o tradycji podejmowania walki z najeŸdŸc¹8, nale¿y siê jednakzastanowiæ, czy Sycylijczycy w ogóle uwa¿ali wojska cesarskie za wrogie. Stosunkowo silneby³o tu przywi¹zanie do idei cesarstwa, którego odbudowê g³osi³ Justynian. Wyspê zamie-szkiwa³y spore grupy ludnoœci mówi¹cej po grecku. Sympatie probizantyñskie ludnoœciwzmacnia³o jeszcze niezadowolenie z rz¹dów gockich. Nie bez znaczenia mog³a byæ tak¿eobcoœæ religijna Ostrogotów, chocia¿ ich polityka w tej dziedzinie by³a rozs¹dna i toleran-cyjna. Mo¿liwe tak¿e, ¿e w czasie pierwszego pobytu na wyspie (w 533 r., w drodze doAfryki) Belizariusz zdo³a³ nawi¹zaæ po¿yteczne kontakty, które zaowocowa³y póŸniej.Sycylijczycy utrzymywali ponadto o¿ywione kontakty handlowe z Afryk¹, tote¿ po jejpodboju przez Belizariusza, równie¿ z punktu widzenia ekonomicznego przy³¹czeniewyspy do cesarstwa wydawa³o siê korzystne. Jak siê wydaje znaczna czêœæ ludnoœci,w szczególnoœci rzymska arystokracja i Koœció³, który posiada³ tu liczne dobra, sprzyja³aBelizariuszowi9.

W przeciwieñstwie do Bizantyñczyków Wandalowie nie mogli znale¿æ na Sycyliipopleczników, choæby ze wzglêdu na ich politykê religijn¹. Rozs¹dniejsza by³a politykaGotów, którzy najwyraŸniej zdawali sobie sprawê z koniecznoœci u³o¿enia sobie stosunkówz Sycylijczykami. Utrzymywali tu tylko nieliczne garnizony, starali siê nie prowokowaækonfliktów10. Nie zdo³ali jednak zaskarbiæ sobie przychylnoœci mieszkañców wyspy.

Rozpoczynaj¹c kampaniê przeciwko Wandalom Justynian nie zamierza³ równocze-œnie wdawaæ siê w konflikt z Ostrogotami. Uzna³ zatem za niezbêdne uzyskanie zgodyAmalasunty, królowej Gotów, na wykorzystanie wyspy jako bazy dla wys³anych przezsiebie oddzia³ów. Dyplomacja bizantyñska podjê³a kroki zmierzaj¹ce do przekreœleniaewentualnej wspó³pracy obu królestw barbarzyñskich. By³y one konkurentami, a ponadtostosunki pomiêdzy nimi pogorszy³y siê po œmierci Trazamunda i zamordowaniu przezHilderyka, jego nastêpcê, wdowy po nim, Amalafridy, ciotki królowej Amalasunty11.Jednak Bizantyñczykom trudno by³o to wykorzystaæ, bowiem pretekstem do interwencjiJustyniana w Afryce by³o wyst¹pienie w roli obroñcy Hilderyka, obalonego z kolei przez

SYCYLIA W WOJNACH JUSTYNIANA 323

6 L. C r a c c o – R u g g i n i, op. cit., s. 20. E. S t e i n, Histoire, s. 340 podkreœla, ¿e opanowanie wyspynast¹pi³o szybciej, ni¿ nale¿a³o oczekiwaæ.

7 B. VII, 16, 18–19.8 M. I. F i n l e y, A History of Sicily. Ancient Sicily to the Arab Conquest, London 1968, s. 180.9 L. C r a c c o – R u g g i n i, op. cit., s. 18 (Bizantyñczycy postrzegani jako restitutores przez rzymsk¹ nobili-

tas); P. K r u p c z y ñ s k i, op. cit., s. 43; M. M a z z a, La Sicilia fra tardoantico e altomedioevo, [w:] La Siciliarupeste nel contesto della civiltà mediterranea, a cura di C. D. F o n s e c a, Galatina 1986, s. 75 [= Saggi e richese,t. VIII]; Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 258–259.

10 M.in. na proœbê Sycylijczyków Teodoryk mia³ nie umieszczaæ tu du¿ych garnizonów wojskowych, by nieuszczupliæ zasobów Sycylii (B. VII, 16, 17–18).

11 Amalafrida by³a siostr¹ Teodoryka Wielkiego. Gdy Trazamund zmar³ w 526 r., Hilderyk poleci³ j¹aresztowaæ. Wkrótce potem zmar³a, zapewne zamordowana. Cf. E. K i s l i n g e r, Zwichen Vandalen, Goten undBizantinern: Sizilien im 5. und frühen 6. Jahrhundert, „Byzantina et Slavica Cracoviensia” t. II, 1994, s. 47;J. S t r z e l c z y k, Goci — rzeczywistoœæ i legenda, Warszawa 1984, s. 144.

Gelimera. Czynnikiem sprzyjaj¹cym Justynianowi by³o probizantyñskie nastawienie kró-lowej Gotów Amalasunty i jej trudna sytuacja wewnêtrzna spowodowana konfliktem zestarszyzn¹ gock¹12. Ostatecznie królowa wyrazi³a zgodê na l¹dowanie wojsk pod wodz¹Belizariusza na wyspie i na zakup tutaj potrzebnej ¿ywnoœci i koni przez Bizantyñczyków13.Nie wiadomo, czy by³y jakieœ szczegó³owe ustalenia dotycz¹ce miejsc, w których si³ybizantyñskie mog³y stacjonowaæ. Królowa zdecydowa³a siê pomóc Justynianowi mimorozbie¿noœci interesów Gotów i Rzymian14. W opinii Charlesa D i e h l a uczyni³a to w za-mian za obietnicê azylu w Bizancjum15. Jednak bior¹c pod uwagê dalsze postêpowaniew³adczyni, bardziej przekonuj¹ca wydaje siê teza, ¿e Amalasunta chcia³a sobie zapewniæna wybrze¿u dalmatyñskim punkt oparcia do dalszej walki z przeciwnikami jej polityki, nawypadek niepowodzenia dzia³añ podjêtych przeciwko nim. W zamian za udzielenie jejw tym celu Epidamnos zaoferowa³a bazy na Sycylii16. Jej polityka natrafi³a, co naturalne,na sprzeciw gockiej arystokracji17. Nie mia³o to jednak wp³ywu na przebieg wojny bizan-tyñsko–wandalskiej.

Porozumienie z Amalasunt¹ by³o jednym z zasadniczych czynników umo¿liwiaj¹cychpodjêcie dzia³añ przeciwko Wandalom i walnie przyczyni³o siê do ich pomyœlnego zakoñ-czenia. Wykorzystuj¹c je, dowodz¹cy wypraw¹ do Afryki Belizariusz zatrzyma³ siê naSycylii w 533 r. Jego si³y l¹dowa³y w okolicy Etny18. Na sw¹ bazê wódz wybra³ Katanê,le¿¹c¹ niedaleko Syrakuz19. Tutaj jego podkomendni mogli daæ odpocz¹æ swym oddzia³ompo przebyciu wiêkszoœci drogi. By³o to wa¿ne, bowiem z powodu ciszy morskiej nieprzywyklido morskich podró¿y ¿o³nierze przebywali na okrêtach wyj¹tkowo d³ugo (ostatni etap drogiod wyspy Zakynthos do wybrze¿y Sycylii zaj¹³ Bizantyñczykom 16 dni) i potrzebowaliwypoczynku20. Liczne porty sycylijskie udzieli³y schronienia okrêtom bizantyñskim. By³oto tym istotniejsze, ¿e jak wspomniano, Wandalowie dysponowali siln¹ flot¹ i posiadali pod

324 TERESA WOLIÑSKA

12 W pewnej chwili by³a ona tak krytyczna, ¿e mówiono nawet, i¿ królowa bêdzie szuka³a schronieniaw Bizancjum (P. K r u p c z y ñ s k i, op. cit., s. 42; J. S t r z e l c z y k, Goci, s. 146). Zmieni³a plany, gdy uda³o siêjej pozbyæ g³ównych opozycjonistów. Jest zrozumia³e, ¿e w tej sytuacji nie mog³a odmówiæ proœbie Justyniana,który czyni¹c przygotowania do wojny z Wandalami zwróci³ siê do niej o zgodê na l¹dowanie na wyspie oddzia³ówbizantyñskich. Utrzymywanie przyjaznych stosunków z Cesarstwem mia³ zaleciæ swym nastêpcom sam TeodorykWielki (J. S t r z e l c z y k, Goci, s. 144).

13 B. III, 14, 5; L. C r a c c o – R u g g i n i, op. cit., s. 20.14 J. S t r z e l c z y k, Goci, s. 144 (autor podkreœla, ¿e w latach trzydziestych VI w. pogorszy³a siê znacznie

sytuacja geopolityczna królestwa ostrogockiego w zwi¹zku z podporz¹dkowaniem Burgundów i Turyngów przezFranków); i d e m, Wandalowie i ich afrykañskie pañstwo, Warszawa 1992, s. 173; F. I. U s p i e n s k i, Istoriawizantijskoj imperii, Moskwa 1996, s. 272–273.

15 C. D i e h l, Justinian. The Imperial Restoration in the West, [w:] CMH t. II, Cambridge 1936, s. 14. Cf.tak¿e L. C r a c c o – R u g g i n i, op. cit., s. 20 (powody ustêpliwoœci Amalasunty: problemy wewnêtrzne i d¹¿eniekrólowej do zachowania pokojowych stosunków z cesarstwem).

16 A. D a v i d F r a n k f o r t e r, Amalasuntha, Procopius and a Woman’s Place, „Journal of Women’sHistory” t. VIII, z. 2, 1996, 44–45.

17 Wyrazem jej sympatii by³o udzielenie schronienia przez gockiego komesa Neapolu zbieg³ym z armiiBelizariusza Hunom (Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 246).

18 B. III, 13, 21–22.19 Cf. Theoph., A. M. 6026, s. 190; E. K i s l i n g e r, op. cit., s. 31, 48; L. C r a c c o – R u g g i n i, op. cit., s. 20.

Armia bizantyñska licz¹ca 15 tys. piechoty przyby³a na 500 okrêtach.20 B. III, 14, 3–5; J. B. B u r y, The History of the Later Roman Empire t. II, New York 1958, s. 129;

E. K i s l i n g e r, op. cit., s. 48. Ca³a podró¿ do Afryki zajê³a oddzia³om bizantyñskim ok. 70 dni (P. K r u p c z y ñ -s k i, op. cit., s. 137).

sw¹ w³adz¹ liczne wyspy w zachodnim basenie Morza Œródziemnego. Na podbój ichkrólestwa Belizariusz wyruszy³ z portu Kaukana, le¿¹cego na po³udniowym wybrze¿u Sycylii.

Zwyciêstwo nad Wandalami spowodowa³o unicestwienie ich floty i powa¿nie utrud-ni³o wysi³ki Ostrogotów, maj¹ce na celu umocnienie ich panowania na po³udniu Italii21.Natychmiast po pokonaniu Gelimera Belizariusz wys³a³ swych ludzi z rozkazem zajêciaLilybeum, a spotkawszy siê z odmow¹ ze strony Gotów, wys³a³ w tej sprawie list doAmalasunty. Wódz twierdzi³, ¿e skoro pañstwo Wandalów znalaz³o siê w rêkach cesarza,to ma on prawo tak¿e do ich posiad³oœci na Sycylii22. Bizantyñczycy podjêli tym sposobempróbê zdobycia sta³ego punktu oparcia na wyspie. Okaza³o siê wówczas, ¿e zgoda Ama-lasunty na udostêpnienie cesarzowi baz na wyspie nie oznacza, ¿e Goci pozwol¹ Bizan-tyñczykom na usadowienie siê w bezpoœrednim s¹siedztwie swego królestwa. Przeciw-nie, wykorzystali oni nadarzaj¹c¹ siê okazjê ca³kowitego podporz¹dkowania sobie Sycy-lii i w czasie gdy Belizariusz walczy³ w Afryce, zajêli Lilybeum23. Amalasunta odrzuci³a¿¹dania Belizariusza i zapowiedzia³a zwrócenie siê w tej sprawie do Justyniana24. Wódzze swej strony uczyni³ to samo i w oczekiwaniu na odpowiedŸ w³adcy nie podejmowa³dalszych dzia³añ. Justynian zapewne nie chcia³ jeszcze zaognienia stosunków z pañstwemostrogockim, którego podbój ju¿ planowa³. Dlatego na razie nie wymusi³ rewindykacjiLilybeum i ca³a wyspa pozosta³a w rêkach gockich.

Ich panowanie nie mia³o tu jednak przysz³oœci. Na samym pocz¹tku kampanii prze-ciwko Ostrogotom Belizariusz otrzyma³ polecenie zajêcia Sycylii25. To z jej terytoriumoraz z obszaru Dalmacji wojska bizantyñskie mia³y uderzyæ na Pó³wysep Apeniñski.W koñcu czerwca 535 r. flota cesarska wyp³ynê³a ku wyspie. Dla zmylenia przeciwnikaBelizariusz mia³ udawaæ, ¿e celem jego wyprawy jest Kartagina26. Po wyl¹dowaniu naSycylii wódz stan¹³ w Katanie, czyni¹c z niej bazê dla dalszych operacji27. Mia³ pod swoj¹komend¹ niespe³na 10 tys. ludzi28. By³a to liczba wystarczaj¹ca, by opanowaæ wyspê,bowiem Goci nie osiedlili siê tu licznie, a ich garnizony by³y stosunkowo ma³e29. Belizariusz

SYCYLIA W WOJNACH JUSTYNIANA 325

21 H. A h r w e i l e r s¹dzi, ¿e je wrêcz unicestwi³o (Byzance et la mer. La marine de guerre, la politique et lesinstitutions maritimes de Byzance aux VIIe–XVe siècles, Paris 1966, s. 7).

22 B. IV, 5, 11–18. Theoph., A. M. 6026, s. 198–199; E. S t e i n, op. cit., s. 336. Negocjacje toczono zim¹533/534 r.

23 Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 246 nazywa to posuniêcie demonstracj¹ niechêci do cesarstwa. W opiniiP. K r u p c z y ñ s k i e g o (op. cit., s. 42). Amalasunta wykaza³a w tej sprawie maksimum dobrej woli, lecz krêgiwojskowe wymog³y na niej odmowê wydania Lilybeum.

24 B. IV, 5, 19–25; Theoph., A. M. 6026, s. 198–199. W opinii H. H u r é (Histoire de Sicile, Paris 1957, s. 58)Amalasunta celowo przeci¹ga³a negocjacje.

25 B. IV, 14, 1; V, 5, 6; Theoph., A. M. 6026, s. 202.26 W opinii L. C h a s s i n a (Belisaire, généralissime byzantin, Paris 1957, s. 95) Belizariusz mia³ podj¹æ

dzia³anie tylko jeœli Goci nie stawi¹ stanowczego oporu. W innym przypadku mia³ udaæ siê do Kartaginy i tamoczekiwaæ dalszych rozkazów.

27 B. V, 5, 12; Liber pontificalis, wyd. T. M o m m s e n, MGH, Gestorum Pontificorum Romanorum t. I,Berolini 1898, s. 144 [=LX. Silverius]; Joannis Malalae Chronographia, Bonnae 1831, ks. XVIII, 88, s. 480 [dalej:Malalas]; Theoph., A. M. 6026, s. 189. Poniewa¿ miasto to pozbawione by³o murów (B. VII, 40, 21) widaæ, jakpewnie czuli siê tu Bizantyñczycy.

28 B. V, 2–6. Oddzia³y sk³ada³y siê m.in. z ok. 4 tys. cathalogoi i foederati, 3 tys. Izauryjczyków, 200 Hunówi 300 Berberów (J. L. T e a l l, The Grain Supply of Byzantine Empire 330–1025, „Dumbarton Oaks Papers” t. XIII,1959, s. 301–303.

29 P. K r u p c z y ñ s k i (op. cit., s. 43–44) podkreœla te¿ brak odsieczy dla si³ gockich i brak mo¿liwoœciodwrotu z wyspy.

bez wiêkszego oporu zaj¹³ Syrakuzy oraz inne miasta30. Jedynie gocki garnizon Panormos,ufny w umocnienia, jakie miasto posiada³o, postanowi³ siê broniæ. Wystarczy³ jednak atakod strony portu, gdzie czêœæ murów nie by³a obsadzona, by zmusiæ Gotów do kapitulacji31.Tym samym Belizariusz bez wiêkszego wysi³ku i strat w³asnych podporz¹dkowa³ sobiewyspê i uczyni³ j¹, wed³ug s³ów Prokopiusza, trybutariuszem Cesarstwa32.

Oddzia³y bizantyñskie znalaz³y na niej wygodne miejsce odpoczynku i spêdzi³y tuzimê 535/53633. Nastêpnie wódz, pozostawiwszy garnizony w Syrakuzach i Panormos,przekroczy³ Cieœninê Messyñsk¹ i wkroczy³ na kontynent34. To, ¿e musia³ pozostawiæ czêœæswych ludzi w garnizonach na Sycylii, os³abi³o jego si³y w Italii. Jednak utrzymanie w swychrêkach wyspy by³o tak wa¿ne, ¿e nie mo¿na by³o jej pozbawiæ wojsk nawet kosztemograniczenia operacji na pó³wyspie35. By³ jeszcze jeden bardzo istotny powód takiejostro¿noœci, mianowicie sytuacja w Afryce targanej kolejnymi buntami wojskowymi.W 535 r. dowodz¹cy w tej prowincji Solomon z Dary oraz towarzysz¹cy mu Prokopiuszz Cezarei szukali pomocy na Sycylii u Belizariusza, którego wojska szykowa³y siê doinwazji na Italiê36. Belizariusz natychmiast uda³ siê do Afryki, by poskromiæ rebeliê37.Interwencja by³a niezbêdna, chocia¿ na czas pewien przeszkadza³a w dzia³aniach przeciw-ko Gotom, bowiem rewolta w Afryce mog³a potencjalnie zagroziæ Sycylii38. Okaza³o siê,¿e racjê mia³ Jan z Kapadocji. Aby utrzymaæ w swych rêkach odzyskan¹ prowincjê, cesar-stwo musia³o staæ siln¹ stop¹ na wyspie. To z niej mog³y szybko przybyæ oddzia³y zdolnezdusiæ rebeliê w zarodku i zapewniæ spokój. Gdy jednak w trakcie poskramiania buntuw Afryce Belizariusz otrzyma³ wiadomoœæ o niepokojach w jego oddzia³ach stacjonuj¹-cych na Sycylii, podj¹³ decyzjê o natychmiastowym powrocie39. Ta b³yskawiczna reakcja,opuszczenie Afryki przed zakoñczeniem porz¹dkowania jej spraw pokazuje, jak groŸnemusia³y byæ w oczach wodza najdrobniejsze nawet zamieszki na wyspie.

326 TERESA WOLIÑSKA

30 B. V, 5, 12; Jordanis Getica, 308, wyd. T. M o m m s e n, MGH, AA, t. V/1, Berolini 1882 [dalej: JordanisGetica]; Jordanis Romana, 369, wyd. T. M o m m s e n, MGH, AA, t. V/1, Berolini 1882 [dalej: Jordanis Romana].Procopii Caesariensis, Opera omnia, wyd. J. H a u r r y, corr. G. W i r t h, t. III, Historia quae dicitur arcana, Leipzig1963, I, 21 [dalej: Anecd.].

31 B. V, 5, 12–16.32 B. V, 5, 17; Marcellini comitis Chronicon, a. 535, wyd. T. M o m m s e n, MGH, AA t. XI, 1894, s. 104

[dalej: Marcellin]; Theoph., A. M. 6026, s. 205. Opanowywanie wyspy zakoñczy³o siê przed up³ywem 535 r.(W. E. K a e g i, Arianism and the Byzantine Army in Africa 533–546, [w:] Army, Society and Religion in Byzantium,London 1982, s. 43).

33 B. IV, 14, 4; Theoph., A. M. 6026, s. 202.34 B. V, 8, 1; V, 24, 1–2; Pauli Historia romana, ks. XVI, 16, MGH, AA, t. II, Berolini 1897.35 B. V, 24, 1–2; VII, 18, 9. Zosta³o mu wówczas zaledwie 5 tys. ludzi. Boleœnie przypomnieli mu o tym

zwolennicy Narzesa podburzaj¹c eunucha przeciwko niemu i wysuwaj¹c ten w³aœnie argument, ¿e Belizariusznic nie mo¿e zrobiæ bez wsparcia ludzi Narzesa.

36 B. IV, 14, 41. Do Syrakuz przyby³ wraz z nim Prokopiusz. Mia³o to miejsce na krótko przed œwiêtemPaschy (Theoph., A. M. 6026, s. 202–203). Cf. A. C a m e r o n, Byzantine Africa, [w:] Changing Cultures in EarlyByzantium, London 1996, s. 15–16; J. I r m s c h e r, Solomon, General und Gouverneur Justinians, „Acta Univer-sitatis Wratislaviensis. Antiquitates” t. XXII, 1997, s. 24–25.

37 Marcellin, a. 535, s. 104; Jordanis Romana, 369–370; L. B r é h i e r, The Life and Death of Byzantium,prze³. M. V a u g h a m, Amsterdam 1977, s. 12; C. J u l i e n, Histoire de l’Afrique du Nord t. II, Paris 1972,s. 265–266; L. S a l v a t o r e l l i, L’Italia medioevale. Dalle invasioni barbariche agli inizi del secolo VII, Milano1938, s. 173 [=Storia d’Italia, t. III].

38 W. E. K a e g i, op. cit, s. 41, p. 97; E. S t e i n, op. cit., s. 344–345.39 B. IV, 15, 48–49; Theoph., A. M. 6026, s. 203–204.

£atwe przejœcie Sycylii pod w³adzê Bizancjum by³o ciê¿kim ciosem dla Gotów,œwiadomych, ¿e cesarz zdoby³ odskoczniê do dzia³añ przeciwko nim. Wiele lat póŸniej ichkról, Totila, mia³ rzec, ¿e zaj¹wszy Sycyliê Bizantyñczycy wyszli z niej jak z twierdzy i bezproblemu zagarnêli Italiê40. Oczywiœcie opinii tej nie mo¿emy traktowaæ jako odzwiercied-lenia pogl¹dów administracji gockiej z 536 r. Po pierwsze nie wiadomo, na ile pochodziona rzeczywiœcie od Totili, a na ile jej autorstwo mo¿na przypisaæ Prokopiuszowi. Po drugiezosta³a wyg³oszona ex post, gdy znany by³ ju¿ dalszy przebieg wydarzeñ. Jednak poczynaniaTeodahada, rz¹dz¹cego Gotami w chwili rozpoczêcia wojny, zdaj¹ siê œwiadczyæ, ¿e by³ onprzera¿ony przebiegiem wypadków i œwiadom konsekwencji utraty wyspy. Król gockiz jednej strony wezwa³ na pomoc inne ludy germañskie, a z drugiej podj¹³ rokowaniaz wys³annikami Justyniana41. Wys³a³ te¿ swego ziêcia, Ewermunda (Ebrimusa), by strzeg³przeprawy przez Cieœninê Messyñsk¹. Ten jednak przeszed³ na stronê Belizariusza42.Podobnie uczyni³ wczeœniej Synderyk, dowódca garnizonu Syrakuz. Jak wynika z powy-¿szego wcale nie wszyscy Goci gotowi byli walczyæ przeciw wojskom Belizariusza. To tak¿et³umaczy nik³y opór na Sycylii.

Stosunkowo szybki sukces Belizariusza w trakcie pierwszej kampanii przeciwko Go-tom sprawi³, ¿e Sycylia nie ucierpia³a w toku wojny; wrêcz przeciwnie, jej mieszkañcyskorzystali niew¹tpliwie dziêki dostawom dla armii. Równoczeœnie w dalszym ci¹gu bylig³ównymi dostawcami zbo¿a do miast italskich, a ponadto mogli rozwijaæ handel z pó³-nocn¹ Afryk¹, teraz ju¿ bizantyñsk¹, i innymi obszarami poza Itali¹43. Fakt, ¿e administra-cyjnie wyspa pozostawa³a niezale¿na od prefektur Italii i Afryki u³atwia³ jej zarz¹dcy,w randze pretora, uzyskiwanie korzystnych warunków handlowych i uniemo¿liwia³ pre-fektowi pretorium Italii dyktowanie cen na dostarczan¹ ¿ywnoœæ.

Odnowienie dzia³añ wojennych po wyborze Totili na króla Gotów ponownie uczyni³oz Sycylii kluczowy punkt rywalizacji gocko–bizantyñskiej. To za jej poœrednictwem przesy-³ano nowe oddzia³y na Pó³wysep Apeniñski. Na przyk³ad w 542 r. do Syrakuz przyp³ynê³aflota, na której czele sta³ Maksymin, mianowany prefektem pretorium Italii44. Niecowczeœniej przyby³ tu ze swymi oddzia³ami Demetriusz45. Z kolei wiosn¹ 548 r. ku wyspiepop³yn¹³ Walerian z dwutysiêczn¹ armi¹ przys³an¹ z Konstantynopola46.

Rola wyspy ros³a w miarê sukcesów odnoszonych przez m³odego w³adcê gockiegoi opanowywania przezeñ kolejnych obszarów Italii. Po 543 r., gdy w jego rêkach znalaz³a

SYCYLIA W WOJNACH JUSTYNIANA 327

40 B. VII, 16, 20.41 B. V, 13, 14–15.42 Jordanis Getica, 308–309; B. V, 8, 3. R. G u i l l a n d (Les patrices byzantines du VIe s., [w:] Recherches sur

les institutions byzantines t. II, Berlin–Amsterdam 1967, s. 140) s¹dzi, ¿e zadaniem Ebrimunta by³a obrona Sycylii,lecz w chwili, gdy zosta³ on wys³any na po³udnie Italii, Sycylia by³a ju¿ w rêkach bizantyñskich. Bizantyñczycyprzyjêli zbiega ¿yczliwie. Zosta³ odes³any do Konstantynopola, gdzie Justynian udzieli³ mu audiencji i obdarzy³tytu³em patrycjusza (B. V, 8, 3). W opinii P. K r u p c z y ñ s k i e g o (op. cit., s. 45) chwiejna polityka Teodahadamog³a przyczyniæ siê do dezorientacji wodzów gockich i dezorganizacji ich obrony.

43 P. K r u p c z y ñ s k i, op. cit., s. 44.44 B. VII, 6, 9 sq; VII, 7, 1; A. H o l m, Geschichte Siciliens in Altertum t. III, Leipzig 1898, s. 280;

Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 353.45 B. VII, 6, 13–26. Demetriusz by³ dawnym towarzyszem Belizariusza, dowodzi³ oddzia³ami piecho-

ty (B. VII, 6, 13; A. H o l m, op. cit., s. 280). Maksymin wyruszy³ przed nim, lecz na d³ugo utkn¹³ w Epirze(B. VII, 6, 9–11, A. H o l m, loc. cit.).

46 B. VII, 30, 1–2; J. L. T e a l l, op. cit., s. 310

siê znaczna czêœæ Pó³wyspu Apeniñskiego, znajduj¹ce siê na nim garnizony i oddzia³ybizantyñskie w³aœnie z Sycylii oczekiwa³y pomocy. Prosi³y o ni¹ np. za³ogi Neapolu47

i Krotonu48. Na uwagê zas³uguje z jednej strony stosunkowo du¿a ³atwoœæ, z jak¹ oblê¿oneprzez Gotów garnizony kontaktowa³y siê z dowódcami bizantyñskimi na Sycylii, z drugiejzaœ — ma³a skutecznoœæ ich apeli o pomoc. Wprawdzie próbowali jej udzieliæ przysy³aniz Konstantynopola dowódcy, w tym wspomniani Demetriusz i Maksymin49, lecz ich wysi³kinie zosta³y uwieñczone powodzeniem i Neapol wpad³ w rêce wroga w 543 r.50 Mimonieskutecznoœci powy¿szych dzia³añ wyspa by³a dalej wykorzystywana w charakterze bazyoperacyjnej dla dzia³añ w Italii przez dowódców bizantyñskich, tak¿e przez Belizariusza,przys³anego ponownie do Italii w 544 r.51 Po niepowodzeniach odniesionych w walcez Totil¹ wódz kilkakrotnie wycofywa³ swe oddzia³y na Sycyliê b¹dŸ do Dalmacji52. Tuzdemoralizowani pora¿kami ¿o³nierze mogli odpocz¹æ i odzyskaæ zdolnoœæ bojow¹. Mo¿-na by³o potem ponownie ich wykorzystaæ w miejsce wyczerpanych oddzia³ów z Italii, jakto mia³o miejsce w 548 r., gdy Belizariusz œci¹gn¹³ ¿o³nierzy z Sycylii, by zast¹piæ nimibêd¹ce w stanie rozprzê¿enia jednostki garnizonu rzymskiego53. W koñcowym okresiewojny z Gotami, gdy nowy g³ównodowodz¹cy, eunuch Narzes, odzyskiwa³ stopniowo polena terenie Italii54, Sycylia powróci³a do swej dawnej roli bazy dla floty. Na przyk³adpokonanie Tei by³o w du¿ym stopniu skutkiem przybycia z Sycylii floty bizantyñskiej i jejsukcesów na morzu55. Wyspa pe³ni³a nadal funkcjê poœrednika w dostarczaniu nowychoddzia³ów na pó³wysep. Ta jej rola uleg³a jeszcze wzmocnieniu w zwi¹zku z zagro¿eniemPó³wyspu Ba³kañskiego przez najazdy barbarzyñskie.

Powy¿sze, doœæ sk¹pe informacje pokazuj¹ wyraŸnie, ¿e porty sycylijskie umo¿liwia³ygromadzenie i — byæ mo¿e — tak¿e budowê statków (Sycylia dysponowa³a du¿ymizasobami niezbêdnego do tego celu drewna). Tu równie¿ mog³y koncentrowaæ siê si³yl¹dowe w przededniu podejmowania dzia³añ w Italii i Afryce. Wyspa z powodzeniem

328 TERESA WOLIÑSKA

47 W Neapolu dowodzi³ Konon (B. VII, 6, 14; VII, 7, 1).48 B. VIII, 25, 24.49 B. VII, 6, 14–26; VII, 7, 2–10; J. B. B u r y, op. cit. t. II, s. 232; E. S t e i n, op. cit., s. 574.50 R. B r o w n i n g, Justynian i Teodora, Warszawa 1996, s. 158; B. P a c e, op. cit., s. 107. Winê za to ponosi³y

niekiedy warunki atmosferyczne. Burza uniemo¿liwi³a pomoc dla Roscianum (Rossano); sztorm zmusi³ tak¿eBelizariusza p³yn¹cego z Sycylii do Tarentu do l¹dowania w Krotonie (B. VII, 27, 17; VII, 28, 1–3; VII, 30, 9–12;P. K r u p c z y ñ s k i, op. cit., s. 134).

51 Jordanis Romana, 380–382; Marcellin, a. 547, s. 108. Wg Prokopiusza w drugiej kampanii gockiej Beliza-riusz grabi³ Sycyliê i Italiê z powodu niedostatecznych œrodków otrzymanych z Konstantynopola (Anecd. V, 4).Równie¿ u Agnellusa czytamy: Belisarius — — reversus ad Siciliam depopulavit eam (Agnelli Liber pontificalisEcclesiae Ravennatis, cap. 62, MGH, SSRL et I, Hannoverae 1878, s. 322). O. H o l d e r – E g g e r, wydawcaŸród³a, przypuszcza jednak, ¿e dosz³o tu do pomylenia Belizariusza z Totil¹. Cf. tak¿e B. P a c e, op. cit., s. 108.Z drugiej strony jest faktem, ¿e w czasie drugiej kampanii Belizariusza ciê¿ar wojny by³ ponoszony przezmieszkañców Sycylii i okolic Rawenny, bowiem nie by³o mo¿liwe roz³o¿enie go na ca³¹ Italiê (P. K r u p c z y ñ -s k i, op. cit., s. 77)

52 B. VII, 27, 16–17; VII, 28, 12–18; Jordanis Romana, 380–382. Wyl¹dowa³ w Messenie (VII, 28, 18). Cf.A. H o l m, op. cit., s. 281; P. K r u p c z y ñ s k i, op. cit., s. 146.

53 P. B r o w n i n g, op. cit., s. 168.54 Nie znajduje potwierdzenia przypuszczenie, ¿e sam Narzes broni³ wyspy przed Totil¹ (B. P a c e, op. cit.,

s. 109, przyp. 1).55 B. VIII, 35, 12–13; Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 418. Ju¿ latem 551 r. flota bizantyñska pokona³a si³y gockie

pod Sena Gallica (Sinigaglia).

spe³nia³a rolê bazy wypadowej i naturalnego zaplecza dla oddzia³ów bizantyñskich pro-wadz¹cych dzia³ania na Zachodzie. Gdy Justynian postanowi³ ingerowaæ w walki o tronwizygocki w nadziei odzyskania Hiszpanii dla Cesarstwa, flota maj¹ca wesprzeæ Athana-gilda wyp³ynê³a z Sycylii56.

Zarówno przed podjêciem dzia³añ militarnych na Zachodzie jak i w ich trakcieniezmiernie wa¿n¹ rolê odgrywa³ wywiad. W tej dziedzinie, jak wiadomo, Bizantyñczy-cy mieli siê czym pochwaliæ. Jednak du¿a odleg³oœæ teatru wojen od stolicy Cesarstwapowodowa³a, ¿e wiedza posiadana przez cesarza nie zawsze mog³a byæ przekazana jegodowódcom. Poniewa¿ mieszkañcy wyspy utrzymywali o¿ywione kontakty zarówno z Itali¹jak i z Afryk¹, mogli udzieliæ potrzebnych i aktualnych informacji o sytuacji wewnêtrznejw królestwach barbarzyñskich, si³ach jakimi dysponuj¹ i, co najwa¿niejsze, o rozlokowa-niu tych ostatnich. Znali tak¿e tutejsze wody i wiedzieli, jak¹ drogê najlepiej wybraæ, bybezpiecznie dotrzeæ do celu, bez wzglêdu na to, czy mia³y to byæ wybrze¿a Afryki, czyPó³wyspu Apeniñskiego.

Dlatego stan¹wszy na Sycylii w trakcie wyprawy przeciwko Wandalom Belizariuszpodj¹³ przede wszystkim dzia³ania wywiadowcze. Pragn¹³ zdobyæ informacje o Wandalachi sytuacji w ich pañstwie, ale nade wszystko chcia³ siê dowiedzieæ, jakie s¹ mo¿liwoœciprzeprawy do Kartaginy i gdzie znajduje siê aktualnie flota przeciwnika57. Potrzebnewiadomoœci uzyska³ Prokopiusz z Cezarei od spotkanego szczêœliwym przypadkiem przy-jaciela z dzieciñstwa. Cz³owiek ten by³ kupcem, pochodz¹cym zapewne z Cezarei Pale-styñskiej, rodzinnego miasta historyka. Od lat mieszka³ w Syrakuzach i utrzymywa³ o¿y-wione kontakty z Kartagin¹, sk¹d w³aœnie wróci³ jeden z jego ludzi58. Móg³ zatem udzieliæBelizariuszowi wszelkich potrzebnych informacji59. Bez w¹tpienia najcenniejsz¹ by³a ta,¿e Bizantyñczycy nie powinni natrafiæ na ¿adne przeszkody w trakcie przeprawy do Afryki.Zapewne ów cz³owiek nie by³ jedynym, który dostarcza³ Belizariuszowi potrzebnychdanych o Wandalach. Chocia¿ brak na to dowodów Ÿród³owych, mo¿na domniemywaæ, ¿eSycylijczycy s³u¿yli równie¿ niezbêdnymi informacjami dotycz¹cymi Ostrogotów.

Posiadanie wyspy rozwi¹zywa³o tak¿e niezwykle trudny problem zaopatrzenia w ¿yw-noœæ oddzia³ów bizantyñskich walcz¹cych na Zachodzie. Mo¿liwoœæ zdobycia prowiantuokaza³a siê dla oddzia³ów Belizariusza zmierzaj¹cych do Afryki tym cenniejsza, ¿e wskutekzabrania Ÿle wysuszonych sucharów jego ¿o³nierze ciê¿ko chorowali60. Tu tak¿e woj-sko mog³o zakupiæ niezbêdne wierzchowce, trudne do przetransportowania na okrê-tach z Konstantynopola61. Dziêki porozumieniu zawartemu przez Justyniana z Amala-

SYCYLIA W WOJNACH JUSTYNIANA 329

56 Dowodzi³ ni¹ Liberiusz. Cf. Jordanis Getica, 303; L. B r é h i e r, op. cit., s. 21; J. J. O ’ D o n n e l l, Liberiusthe Patrician, „Traditio” t. XXXVII, 1981, s. 67.

57 B. III, 14, 1–2. Chcia³ znale¿æ miejsce, które da³oby mo¿liwoœæ l¹dowania w sposób niezauwa¿alny dlaWandalów (Theoph., A. M. 6026, s. 189–190). Obawia³ siê te¿ bez w¹tpienia ich ataku w czasie przeprawymorskiej. Dyplomacja bizantyñska wspar³a powstanie Gota Goddasa na Sardynii (533), maj¹ce charakterdywersji na ty³ach przeciwnika, lecz o tym, ¿e te dzia³ania by³y skuteczne i flota przeciwnika uda³a siê na SardyniêBelizariusz móg³ siê upewniæ dopiero na Sycylii (P. K r u p c z y ñ s k i, op. cit., s. 135).

58 B. III, 14, 7; Theoph., A. M. 6026, s. 190.59 Prokopiusz, chc¹c, by wódz z ust owego cz³owieka dowiedzia³ siê wszystkiego, co niezbêdne, zabra³

go do Kaukany dokonuj¹c swego rodzaju porwania. Obieca³ wszak¿e hojne wynagrodzenie jemu i jego panu(B. III, 14, 11).

60 B. III, 13, 12 sq.61 F. I. U s p i e n s k i, op. cit., s. 271.

sunt¹ Prokopiusz z Cezarei, wys³any po zaopatrzenie, bez problemu dokona³ zakupóww Syrakuzach62.

Jeszcze wiêksze znaczenie ekonomiczne mia³a Sycylia w czasie walk z Gotami. Wy-mowny wyraz da³ temu przekonaniu Jordanes, który rozpocz¹³ sw¹ krótk¹ relacjê o pod-boju Italii przez wojska Justyniana s³owami: „Belizariusz jest wzorem przezornoœci.Rozumie, ¿e nie ujarzmi narodu Gotów, dopóki nie po³o¿y rêki na ich spichlerzu, Sycy-lii”63. Wynika z nich niezbicie, ¿e gocki historyk doskonale zdawa³ sobie sprawê z ekono-micznego i strategicznego znaczenia Sycylii dla ka¿dego, kto rz¹dzi Itali¹ lub marzy o jejzdobyciu. Z kolei Prokopiusz z Cezarei w³o¿y³ w usta króla ostrogockiego Totili s³owa,w których ten ostatni mia³ odmalowaæ bogactwo wyspy, od dawna znanej z posiadanychzasobów pieniê¿nych i plonów sprowadzanych do Rzymu64. Opiniê tê potwierdzaj¹ tak¿ewspó³czeœni historycy65.

W tej sytuacji opanowanie Sycylii nie tylko zapewnia³o armii bizantyñskiej te sameatuty, jak w czasie walk z Wandalami, lecz ponadto w powa¿nym stopniu utrudnia³odostarczanie ¿ywnoœci dla si³ gockich w Italii. O to, by tak siê sta³o, postara³ siê bezw¹tpienia Belizariusz.

Czas spêdzony na Sycylii Belizariusz wykorzysta³ na przygotowanie zapasów niezbêd-nych do kontynuowania kampanii. Ruszaj¹c na podbój królestwa ostrogockiego wióz³ naokrêtach zbo¿e sycylijskie, które nastêpnie umieœci³ w sk³adach publicznych na terenieItalii66. W opinii Prokopiusza Witiges m.in. dlatego obawia³ siê Rzymian, ¿e byli dobrzezaopatrzeni dziêki zapasom, które przywieŸli z wyspy67. Nie tylko armia mia³a zagwaran-towane wy¿ywienie dziêki dostawom zbo¿a sycylijskiego. Równie¿ miasta zdobywaneprzez Bizantyñczyków na Pó³wyspie Apeniñskim i pozostawiane w nich garnizony otrzy-mywa³y stamt¹d niezbêdne zaopatrzenie. W szczególnoœci dotyczy³o to samego Rzymu,który znalaz³ siê w rêkach Belizariusza pod koniec 536 r. W mowie przypisywanej Totiliczytamy, ¿e Bizantyñczycy wywieŸli z wyspy tak wielkie zapasy, ¿e umo¿liwi³y im oneprzetrwanie rocznego oblê¿enia Rzymu przez wojska gockie (537/538)68. Jest faktem, ¿eprzygotowuj¹c siê do tego oblê¿enia wódz œci¹ga³ zaopatrzenie nie tylko z najbli¿szychokolic, lecz i z Sycylii69. Równie¿ w roku nastêpnym, który przyniós³ Italii klêskê g³odu,dostawy ¿ywnoœci sycylijskiej mia³y ogromne znaczenie.

330 TERESA WOLIÑSKA

62 B. III, 14, 3–5; Landolfi Sagacis Addidamenta ad Pauli Historiam Romanam, wyd. H. D r o y s e n,lib. XVIII, s. 370, MGH, AA t. II, Berolini 1879 [dalej: Landolfus]; Theoph., A. M. 6026, s. 189–190.

63 Belizariusz providentissimus haud secus arbitratus Getarum subicere populum, nisi prius nutricem eorumoccupasset Siciliam (Jordanis Getica, 308). Przek³ad polski: E. Z w o l s k i [w:] Kasjodor i Jordanes. Historia gockaczyli scytyjska Europa, Lublin 1984, s. 144.

64 B. VII, 16, 14–18.65 J. L. T e a l l, op. cit., s. 137; A. H o l m, op. cit., s. 280; Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 38, 368. Poœrednio o za-

mo¿noœci Sycylii œwiadczy, sk¹din¹d nieprawdziwa, informacja Grzegorza z Tours o zajêciu jej przez Frankówpod wodz¹ Bukcelena i wymuszeniu bogatego okupu (Gregorius Turonensis, Historiarum libri X, ks. III, 32, MGH,SSRL et I, Hannoverae 1937 [dalej: Greg. Turon.]). W rzeczywistoœci wódz Franków i Alamanów dotar³ tylkodo Rhegium, co mog³o sprawiaæ wra¿enie, ¿e jego celem jest Sycylia (F. L o t, L’Art militaire et les armées auMoyen Age t. I, Paris 1946).

66 B. V, 14, 17.67 B. VI, 24, 14. Ponadto Ÿród³em zaopatrzenia by³a te¿ Kalabria.68 B. VII, 16, 20.69 B. V, 14, 17; F. M. C r a w f o r d, op. cit., s. 5, 14; Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 280; F. I. U s p i e n s k i,

op. cit., s. 276. Mimo wysi³ków wodza miasto prze¿ywa³o powa¿ne problemy z zaopatrzemiem (B. VI, 3, 1–13;

Trudnoœci aprowizacyjne by³y dla mieszkañców Rzymu szczególnie dotkliwe w cza-sie, gdy Totila oblega³ miasto (545–547 i 549–550 r.). Przebywaj¹cy na wyspie papie¿Wigiliusz wysy³a³ im statki wype³nione zbo¿em70. Równie¿ dowódcy bizantyñscy z Sycyliistarali siê dostarczaæ ¿ywnoœæ dla g³oduj¹cego miasta71. Nie by³o to jednak proste, bowiemTotila stara³ siê za wszelk¹ cenê przerwaæ kontakt Sycylii z Rzymem72. Goci, œwiadomi, ¿enie zdobêd¹ miasta dopóki nie odetn¹ mu dostaw ¿ywoœci, czynili wszystko by je zabloko-waæ. Uda³o im siê to niemal ca³kowicie pomimo tego, ¿e w rêkach Bizantyñczykówpozostawa³o Porto73. Statki z zaopatrzeniem wys³ane przez Wigiliusza wpad³y w rêcewroga74. Na oczach bizantyñskiego garnizonu Porto wielu cz³onków za³óg zosta³o wymor-dowanych. Biskupowi Walentynowi, który nie chcia³ udzieliæ Totili ¿¹danych przezeñinformacji, obciêto rêce75. Po zajêciu Neapolu Goci zbudowali flotê (jej baz¹ by³y WyspyLiparyjskie), której zadaniem by³o przechwytywanie statków z zaopatrzeniem, p³yn¹cychz Sycylii76, co bez w¹tpienia utrudnia³o dzia³ania wojsk cesarskich, a nade wszystko obronêRzymu, gdy zosta³ on oblê¿ony przez Gotów. Gdy tylko Belizariusz odebra³ Gotom Rzymw 547 r., natychmiast ¿ywnoœæ z wyspy pop³ynê³a do Wiecznego Miasta.

W œcis³ym zwi¹zku z obu wy¿ej omawianymi funkcjami Sycylii pozostaje walka o po-³udniow¹ Italiê miêdzy Totil¹ i wojskami bizantyñskimi. Z punktu widzenia Bizancjumniezmiernie wa¿ne by³o posiadanie tam punktów oporu, za których poœrednictwem mo¿-liwe by³o utrzymanie kontaktu Sycylii z si³ami cesarskimi na pó³wyspie. Tymczasem Gociusadowieni w Bruttium starali siê go uniemo¿liwiaæ77. Przeciwdzia³a³ temu Jan, siostrze-niec Witaliana, który w czasie, gdy Belizariusz stara³ siê przyjœæ z pomoc¹ Rzymowi,próbowa³ odzyskaæ kontrolê nad po³udniow¹ Itali¹. Rozpocz¹³ wielk¹ kampaniê przeciw-ko Gotom, której efektem by³o m.in. zdobycie Tarentu78. W 546 r. podporz¹dkowa³ sobieApuliê i Kalabriê a nastêpnie rozpocz¹³ opanowywanie Lukanii i Bruttium, chocia¿ Beli-zariusz oczekiwa³ go pod Rzymem79. Prokopiusz przedstawia dzia³alnoœæ Jana w bar-dzo z³ym œwietle, oskar¿aj¹c go o niepowodzenie akcji pomocy dla Rzymu. Trzeba jednakpamiêtaæ, ¿e jako by³y dowódca garnizonu rzymskiego, Jan doskonale rozumia³ jak wa¿nejest wygranie batalii na po³udniu. Niewykluczone, ¿e w sporze z Belizariuszem to on mia³racjê, gdy idzie o wybór strategii. Problem polega³ jednak na tym, ¿e obaj wodzowie niepotrafili siê porozumieæ i w konsekwencji ¿aden z nich nie móg³ do koñca zrealizowaæswego planu. Najtragiczniejszym tego efektem by³o zdobycie Rzymu przez Totilê.

SYCYLIA W WOJNACH JUSTYNIANA 331

Liber pont. [=LX Silverius, 4], s. 145). Równie¿ w trakcie oblê¿enia Belizariusz czyni³ ogromne wysi³kiw celu zapewnienia miastu ¿ywnoœci. Zadanie to powierzy³ Prokopiuszowi i swej ¿onie, Antoninie (B. VI, 4, 1–5,19). Poniewa¿ oboje udali siê do Neapolu, mo¿na byæ pewnym, ¿e zdobywana przez nich ¿ywnoœæ pochodzi³az Kampanii i Sycylii.

70 B. VII, 15, 9; VII, 16, 1–2.71 B. VII, 19, 14.72 B. VII, 18, 26.73 B. VII, 13, 6–7; VII, 15, 9–16; E. S t e i n, op. cit., s. 578.74 B. VII, 15, 9–16; E. S t e i n, op. cit., s. 580.75 B. VII, 15, 15–16. Garnizon Porto bezskutecznie próbowa³ ostrzec flotyllê (B. VII, 15, 12).76 B. VII, 13, 6–7; L. C h a s s i n, op. cit., s. 174; P. K r u p c z y ñ s k i, op. cit., s. 136; Z. U d a l c o w a, op. cit.,

s. 341.77 B. VII, 18, 26.78 B. VII, 18, 26; VII, 23, 12–17; J. B. B u r y, op. cit., s. 256.79 P. B r o w n i n g, op. cit., s. 163; E. S t e i n, op. cit., s. 579.

W zwi¹zku z zaopatrywaniem przez Sycyliê garnizonów rzymskich w Italii pozostaj¹te¿ najazdy gockie na wyspê (547–551 r.)80. Ich celem by³o nie tylko zdobycie ³upów, aletak¿e odciêcie dostaw zbo¿a i koni dla si³ bizantyñskich81. Jednak dopiero w roku 550, popowtórnym zajêciu Rzymu, Totila móg³ podj¹æ bardziej stanowcze dzia³ania82. W tym celupoleci³ przygotowaæ flotê z³o¿on¹ z 400 okrêtów, która mia³a stawiæ czo³o bizantyñskiej83

i wys³a³ swe oddzia³y celem podporz¹dkowania sobie wa¿nych punktów w po³udniowejItalii84. Wreszcie w maju 550 r. wyl¹dowa³ z armi¹ na Sycylii85. Obleg³ Messanê bronion¹przez Domentiola i pobi³ go w polu, nie zdo³a³ jednak opanowaæ miasta86. Poniewa¿ odtej chwili nikt nie odwa¿y³ siê stawiæ mu czo³a w otwartej bitwie, bezkarnie pustoszy³ wyspê,grabi¹c znajdowane na niej dobra, w szczególnoœci konie, inne zwierzêta, zbo¿e i pieni¹-dze87. By³ to ciê¿ki cios dla Cesarstwa, szczególnie ze wzglêdów finansowych88.

Jak siê wydaje celem Totili nie by³o podporz¹dkowanie wyspy, lecz jedynie zdobycie³upów, szczególnie ¿ywnoœci, i uniemo¿liwienie udzielenia przez jej mieszkañców pomocyBizantyñczykom. Goci opanowali jedynie nieliczne twierdze na Sycylii. Niektóre garnizo-ny bizantyñskie broni³y siê maj¹c nadziejê na szybk¹ pomoc z Konstantynopola. Pewnesi³y cesarskie musia³y te¿ pozostaæ w okolicach Katany, bowiem w ich rêce wpad³ Spinus,doradca Totili, wraz z rodzin¹89.

Reakcja Konstantynopola na najazd gocki by³a bardzo stanowcza. OpanowanieSycylii przez Totilê grozi³o nie tylko utrudnieniem pomocy dla oddzia³ów bizantyñskichna terenie Italii, ale tak¿e podjêciem wspó³pracy pomiêdzy Gotami a buntownikamiw Afryce90. Na wieœæ o zagro¿eniu wyspy Justynian niezw³ocznie wys³a³ w 549 r. znaczn¹armiê pod dowództwem Liberiusza, w celu przeciwdzia³ania planom Totili91. Wkrótcepotem boj¹c siê, ¿e stary i niedoœwiadczony w walce Liberiusz nie poradzi sobie, Justynianpoleci³ udaæ siê na Sycyliê Artabanowi, doœwiadczonemu w bojach Armeñczykowi92. Jemu

332 TERESA WOLIÑSKA

80 J. B. B u r y, op. cit. t. II, s. 255–256; A. G u i l l o u, L’Italia bizantina dall’invasione Longobarda alla cadutadi Ravenna, [w:] P. D e l o g u, A. G u i l l o u, G. O r t a l i, Longobardi e Bizantini, Torino 1980, s. 227 [=Storiad’Italia, wyd. G. G a l a s s o, t. I].

81 J. B. B u r y, op. cit. t. II, s. 245; L. C r a c c o – R u g g i n i, op. cit., s. 20.82 Jordanis Romana, 382; L. B r é h i e r, op. cit., s. 21; E. K i s l i n g e r, op. cit., s. 51; A. H. M. J o n e s, The

Later Roman Empire 282–602 t. I, Oxford 1986, s. 290.83 B. VII, 37, 4–5; B. R u b i n, Das Zeitalter Justinians t. II, Berlin–New York 1995, s. 183–185. Tyle by³o

okrêtów gockich. Totila dysponowa³ ponadto pewn¹ liczb¹ statków odebranych Bizantyñczykom.84 Podj¹³ próbê oblê¿enia Centumcellae, lecz natrafiwszy na opór garnizonu pod wodz¹ Diogenesa,

zrezygnowa³ z osobistego kierowania oblê¿eniem (B. VII, 37, 8, 18). Ponadto pozostawi³ czêœæ oddzia³ów, byoblega³y Rhegium (B. VII, 39, 1–3; F. M. C r a w f o r d, op. cit., s. 23), a inn¹ grupê wys³a³ do Tarentu, który niestawi³ oporu.

85 J. B. B u r y, op. cit. t. II, s. 256; E. S t e i n, op. cit., s. 594.86 B. VII, 39, 2–4.87 B. VII, 39, 5 sq; VII, 40, 19.88 E. S t e i n, op. cit., s. 595.89 B. VII, 40, 20–21; F. M. C r a w f o r d, op. cit., s. 25.90 Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 368.91 B. VII, 39, 6; Jordanis Romana, 385; J. B. B u r y, op. cit. t. II, s. 255; M. D e a n e s l y, Histoire de l’Europe

du Haut Moyen Age (475 à 911), Paris 1958, s. 133; P. G o u b e r t, L’Administration de l’Espagne Byzantine,„Etudes Byzantines” t. III, 1945, s. 128; i d e m, Byzance et l’Espagne Visigothique, „Revue des Etudes Byzantines”t. II, 1944, s. 8; J. J. O ’ D o n n e l l, op. cit., s. 66; B. P a c e, op. cit., s. 108–109; Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 28, p. 6.

92 B. VII, 39, 8; B. R u b i n, op. cit. t. II, s. 184; E. S t e i n, op. cit., s. 595.

równie¿ towarzyszy³y — nieliczne wprawdzie — oddzia³y93. Cesarz podj¹³ tak¿e decyzjêpowierzenia dowództwa na Zachodzie Germanosowi, lecz plany te leg³y w gruzach wsku-tek œmierci tego ostatniego94.

Mimo ¿e wys³any z Konstantynopola Liberiusz zachowywa³ siê biernie, a flota jegonastêpcy, Artabana, zosta³a rozproszona przez burzê, Totila podj¹³ w koñcu 550 r. decyzjêo opuszczeniu wyspy95. Wp³yw na to mia³a bez w¹tpienia wiadomoœæ o tym, ¿e do Italiizbli¿a siê armia pod wodz¹ Jana, siostrzeñca Witaliana i Justyniana, syna Germanosa96.Tylko w kilku najwa¿niejszych punktach król Gotów pozostawi³ swych ludzi97. Wodzo-wie Justyniana nie natrafili zatem na szczególne trudnoœci przy odwojowywaniu Sycylii.Artaban, który w 551 r. dotar³ na Sycyliê, przej¹³ dowództwo od odwo³anego do Bizan-cjum Liberiusza i rozpocz¹³ systematyczne usuwanie niewielkich garnizonów gockich98.

Dotychczas koncentrowa³am siê niemal wy³¹cznie na strategicznej i ekonomicznejroli wyspy. Jej znaczenie wykracza³o jednak daleko poza te dwie wa¿ne dziedziny. Jakoobszar spokojny i stosunkowo trwale podporz¹dkowany w³adzy bizantyñskiej wyspa by³amiejscem, gdzie szukano schronienia. Gdy Jan, jeden z wodzów Justyniana, uwolni³ z r¹kGotów grupê senatorów rzymskich, odes³a³ ich na Sycyliê99. Uciekali na ni¹ Libijczycy,przera¿eni okrucieñstwami Maurów i wojsk Stotzasa100. PóŸniej przybywali tu liczni ucie-kinierzy z Rzymu i jego okolic, szczególnie po sukcesach, jakie Totila odniós³ na Pó³wyspieApeniñskim101. Du¿¹ grupê wœród nich stanowili probizantyñsko nastawieni przedstawi-ciele arystokracji rzymskiej, spoœród których liczni posiadali tu swoje dobra. By³ wœródnich Liberiusz, który po ataku Gotów na wyspê uda³ siê do Konstantynopola102. To jemu,o czym by³a ju¿ mowa, cesarz powierzy³ nastêpnie zadanie odzyskania Sycylii.

SYCYLIA W WOJNACH JUSTYNIANA 333

93 Artaban nie zasta³ ju¿ Liberiusza na Cephalonii, wiêc ruszy³ za nim ku brzegom Sycylii. Niestety burza,która pochwyci³a jego statki u wybrze¿a Kalabrii pokrzy¿owa³a mu szyki i omal nie pozbawi³a ¿ycia (B. VII, 40,12–17). Tymczasem Liberiusz dotar³ do Syrakuz i zdo³a³ wejœæ do miasta, ale nie mog¹c przyj¹æ decyduj¹cej bitwywycofa³ siê do Panormos (B. VII, 40, 12, 18).

94 B. VII, 39, 6–9; VII, 40, 1–4, 9.95 B. VII, 40, 19; E. S t e i n, op. cit., s. 595. Prokopiusz przypisuje tê decyzjê wp³ywowi doradcy króla,

Rzymianina, który wpad³ w rêce wojsk cesarskich i zosta³ wypuszczony, bo obieca³, ¿e sk³oni Totilê do odwrotu(B. VII, 40, 20–24). Mia³ on t³umaczyæ w³adcy gockiemu, ¿e z³upiona Sycylia nie stanowi ju¿ wielkiej wartoœci.Przekonywa³ go tak¿e, ¿e wiosn¹, po uporz¹dkowaniu spraw w Italii, armia gocka bêdzie mog³a powróciæ nawyspê (B. VII, 40, 20–29).

96 B. VII, 40, 27.97 Prokopiusz mówi o czterech garnizonach (B. VII, 40, 29). Prawdopodobnie by³y wœród nich Syrakuzy,

Palermo i Lilybeum (F. M. C r a w f o r d, op. cit., s. 25; F. G i u n t a, Las ciudades, s. 211).98 B. VIII, 24, 1–3; J. B. B u r y, op. cit. t. II, s. 260; B. P a c e, op. cit., s. 109. Nie odwa¿y³ siê jednak ruszyæ

do Italii na pomoc mieszkañcom obleganego przez Gotów Krotonu, którzy go o to prosili (B. VIII, 25, 24).Wskutek braku pomocy miasto skapitulowa³o. Zwraca uwagê fakt, ¿e mimo oblê¿enia swego miasta i wyspiar-skiego po³o¿enia Sycylii byli oni w stanie kontaktowaæ siê potajemnie z Artabanem i to niejednokrotnie.

99 B. VII, 26, 11–14; L. D u c h e s n e, Vigile et Pelage, „Revue des Questions Historiques” t. XXXVI, 1884,s. 403. Poniewa¿ wczeœniej owi senatorowie przeszli na stronê Gotów, ich oddalenie na Sycyliê mog³o s³u¿yæzarówno ich bezpieczeñstwu jak i ich usuniêciu z Italii. Byæ mo¿e by³ wœród nich Pelagiusz, bowiem w 548 r. ju¿przebywa³ na tej wyspie.

100 B. IV, 23, 28; Theoph., A. M. 6026, s. 209; E. S t e i n, op. cit., s. 549.101 B. V, 25, 10; B. P a c e, op. cit., s. 107.102 M. D e a n e s l y, op. cit. , s. 65; E. S t e i n, op. cit., s. 595.

Wyspa by³a te¿ miejscem odsy³ania niepewnego elementu — tu trafili m.in. Gociz garnizonów Tudery i Clusium po ich zajêciu przez Belizariusza103. Narzes zes³a³ naSycyliê biskupa Altiny, Witalisa, który spiskowa³ z Frankami104. Tu te¿ wiêziony by³ papie¿Wigiliusz zabrany z Rzymu na rozkaz Justyniana105. Biskup Rzymu spêdzi³ na Sycylii zimê545/546 r. i tu te¿ zmar³ w drodze powrotnej do Rzymu w roku 555106. Przep³yw ludziodbywa³ siê te¿ w drug¹ stronê: po zdobyciu Neapolu Belizariusz przesiedla³ do tegomiasta ludnoœæ z Syrakuz i innych miast sycylijskich107.

Gdy nasta³ pokój, a Rzymianie opanowali oœrodki oporu Gotów na wybrze¿u, Sycylianatychmiast podjê³a sw¹ tradycyjn¹ rolê poœrednika handlowego. Prokopiusz pisze o licz-nych statkach przyp³ywaj¹cych do Italii z Sycylii i innych czêœci imperium108. Z punktuwidzenia gospodarki bizantyñskiej wyspa nie mia³a znaczenia pierwszoplanowego a do-chody z niej stanowi³y skromn¹ pozycjê w bud¿ecie imperium109. Ernst S t e i n uwa¿a zamo¿liwe, ¿e by³y one przeznaczane na potrzeby Italii110.

W toku dzia³añ wojennych Sycylia wielokrotnie by³a przedmiotem rokowañ pokojo-wych. Ju¿ w koñcu 535 r. Teodahad wraz z senatem rzymskim zwróci³ siê do cesarzaz proœb¹ o pokój111. Piotr, negocjator z ramienia Justyniana, wykorzysta³ zajêcie wyspy dlawywarcia nacisku na w³adcê gockiego i skutek osi¹gn¹³. Przera¿ony Teodahad wyrazi³m.in. gotowoœæ zrzeczenia siê Sycylii112. Ponadto zgodzi³ siê p³aciæ trybut i dostarczaæ¿o³nierzy do armii bizantyñskiej. Wreszcie w tajemnicy przed swymi poddanymi wyrazi³gotowoœæ oddania ca³ej Italii i zrzeczenia siê tronu w zamian za obietnicê sta³ej pensjii zapewnienie spokojnego ¿ycia w Bizancjum113. Jeœli nawet uwzglêdnimy s³aby charakterTeodahada, przyznaæ trzeba, ¿e wra¿enie jakie uczyni³o na nim opanowanie Sycylii przezBelizariusza by³o piorunuj¹ce. Propozycje gockie by³y tak korzystne, ¿e cesarz postanowi³je przyj¹æ i wezwa³ Belizariusza do zajêcia Italii114. Wskutek obalenia Teodahada na rzeczWitigesa nie dosz³o do wprowadzenia wspomnianego powy¿ej uk³adu w ¿ycie.

W latach nastêpnych, mimo tocz¹cej siê wojny nie ustawa³a akcja dyplomatyczna.Wielokrotnie jeszcze dochodzi³o do prób rokowañ pomiêdzy Bizancjum i Ostrogotami.

334 TERESA WOLIÑSKA

103 B. VI, 13, 4.104 Pauli Diaconi Historia Langobardorum, ks. II, 4, wyd. G. W a i t z, G. B e t h m a n n, MGH, SSRLetI,

Hannoverae 1878.105 Marcellin, a. 546, s. 107; Liber pont., s. 152 [LXI. Vigilius]; C. D i e h l, G. M a r ç a i s, Le monde oriental

de 395 à 1081, Paris 1944, s. 109; J. H e r r i n, The Formation of Christendom, Oxford 1987, s. 147. Papie¿ przyby³z Rzymu do Katany.

106 Lib. pont., s. 152 [= LXI. Vigilius]; B. P a c e, op. cit., s. 107. Papie¿ zmar³ w 555 r. w Syrakuzach (Lib.pont., s. 154; Victoris Tonnenensis Chronica, a. 557, wyd. T. M o m m s e n, MGH, AA t. XI, Berolini 1894, s. 204;J. H e r r i n, op. cit., s. 122; B. P a c e, loc. cit.).

107 Landolfus, lib. XVIII, s. 374; Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 280.108 B. VIII, 35, 13–14.109 M. I. F i n l e y, op. cit., s.181.110 E. S t e i n, op. cit., s.616.111 Ibidem, s. 343.112 Piotr przyby³ do Italii po uwiêzieniu Amalasunty przez Teodahada (F. I. U s p i e n s k i, op. cit., s. 273).

W opinii B. P a c e (op. cit., s. 104–10) to upadek Palermo sk³oni³ Teodahada do podjêcia rokowañ. Cf. tak¿eP. K r u p c z y ñ s k i, op. cit., s. 46; E. S t e i n, op. cit., 343.

113 B. V, 6, 2–5; F. I. U s p i e n s k i, op. cit., s. 274; C. D i e h l, op. cit., s. 15.114 B. V, 6, 27.

W ich toku zawsze pojawia³ siê problem Sycylii. Po zajêciu Rzymu przez BelizariuszaWitiges zaproponowa³ zawarcie pokoju115. Rokowania by³y prowadzone w trzecim rokuwojny (537/538), w trakcie oblê¿enie Rzymu przez si³y Witigesa. Dosz³o wówczas dointeresuj¹cej wymiany propozycji na temat Sycylii, co by³o ju¿ przedmiotem artyku³uJ. O. W a r d a116. Oto Witiges proponowa³ oddanie wyspy (bêd¹cej de facto w rêkachBizancjum) w zamian za pozostawienie mu w³adzy nad Itali¹. Pos³owie u¿yli przy tymciekawej argumentacji mówi¹c, ¿e s¹ œwiadomi, i¿ posiadanie Sycylii gwarantuje Bizan-tyñczykom bezpieczne w³adanie Libi¹117. By³o to stwierdzenie niemal identyczne z tym,które Prokopiusz w³o¿y³ w usta Jana z Kapadocji w przeddzieñ wyprawy do Afryki. Mo¿-liwe, ¿e w obu przypadkach opinia ta pochodzi od samego Prokopiusza i odzwierciedlamyœlenie geopolityczne elit bizantyñskich. W odpowiedzi Belizariusz zaproponowa³ od-danie Gotom Brytanii, która jest wszak wiêksza od Sycylii118. Ewald K i s l i n g e r uwa¿a,¿e wódz w ten sposób da³ wyraz swej ironii, a równoczeœnie potwierdzi³ wyj¹tkowe zna-czenie Sycylii dla Bizancjum119. Podobnie Robert B r o w n i n g s¹dzi, ¿e wódz da³ dozrozumienia, i¿ ³atwo jest zrzekaæ siê czegoœ, czego siê ju¿ nie posiada120. Ward jest jednaksk³onny powa¿niej potraktowaæ rzeczon¹ propozycjê. Zwraca on uwagê, ¿e w negocja-cjach obie strony wiêksz¹ wagê przywi¹zywa³y do formalnych tytu³ów ni¿ do stanu faktycz-nego. Zatem propozycja gocka nie dotyczy³a zrzeczenia siê wyspy w znaczeniu material-nym, lecz zrzeczenia siê praw do niej. Belizariusz nie mia³ powodów, by czuæ siê ura¿onypropozycj¹ Teodahada, lecz nie by³ upowa¿niony przez cesarza do czynienia jakichkolwiekcesji terytorialnych. W opinii Warda Justynian by³ gotów zamieniæ terytoria, do którychmia³ teoretyczne prawa, lecz nad którymi nie mia³ kontroli (tj. Brytaniê), na te, do którychjego prawa by³y w¹tpliwe, lecz pozostawa³y one w faktycznym posiadaniu Bizancjum(Italia)121. Propozycja cesarza wyra¿ona ustami Belizariusza mia³aby zatem na celu pew-nego rodzaju powtórzenie sytuacji z czasów Zenona, który wys³a³ Teodoryka do Italii.Goci tym razem mieliby przej¹æ terytoria rz¹dzone przez Anglosasów122. Nie s¹dzê, byw tej sprawie Ward mia³ racjê. Pos³owie goccy najwyraŸniej sondowali mo¿liwoœci zawar-cia porozumienia z cesarstwem i stopniowo wzbogacali sw¹ ofertê. Zaczêli od deklaracjigotowoœci zrzeczenia siê Sycylii, a potem dorzucali kolejno Kampaniê, Neapol i rocznytrybut123. Nie pad³a jednak z ich strony, bo paœæ nie mog³a, propozycja oddania ca³ej Italii.

SYCYLIA W WOJNACH JUSTYNIANA 335

115 B. VI, 6, 27–31; P. K r u p c z y ñ s k i, op. cit., s. 57.116 J. O. Ward, Prokopius, „Bellum gothicum” II, 6.28. The problem of context between Justinian I and Britain,

„Byzantion” t. XXXVIII, 1968, 460–471.117 B. VI, 6, 27.118 B. VI, 6, 28–29.119 E. K i s l i n g e r, op. cit., s. 49–50.120 P. B r o w n i n g, op. cit., s. 140. Równie¿ wielu innych historyków traktuje propozycjê Belizariusza

jako wyœmianie Gotów i reductio ad absurdum gockiej propozycji oddania Sycylii. Cf. L. C r a c c o – R u g g i n i,op. cit., s. 23; F. G r e g o r o v i u s, Istorija goroda Rima w sriednije wieka t. I, S. Pietierburg 1886, s. 174;T. H o d g k i n, Italy and her Invaders t. IV, Oxford 1896, s. 266–267; P. N. U r e, Justinian and his Age, London1956, s. 246; B. R u b i n, Prokopios von Kaisareia, [w:] Realencyklopädie des Altertumswissenschaft t. XXIII,Stuttgart 1957, kol. 419.

121 J. O. W a r d, op. cit., s. 461–464. W dalszej czêœci artyku³u autor próbuje udowodniæ, ¿e w czasachJustyniana w Brytanii istnia³y si³y sk³onne do uznania zwierzchnoœci cesarstwa, a co za tym idzie Justynian móg³roœciæ sobie pretensje do zwierzchnoœci nad ni¹.

122 Ibidem, s. 471.123 B. VI, 6, 30–31.

Tymczasem tylko w takim przypadku Goci musieliby szukaæ dla siebie nowego miejsca.Zreszt¹ i wówczas pomys³ wys³ania ich do Brytanii trudno okreœliæ inaczej ni¿ jako bardzoma³o realistyczny. Ponadto z relacji Prokopiusza nie wynika, by w trakcie rokowañ pre-zentowana by³a opinia samego Justyniana. Wrêcz przeciwnie, Belizariusz podkreœla³, ¿esam nie jest w³adny podejmowaæ decyzji w tak wa¿nych sprawach, a Goci respektuj¹c têopiniê wyrazili gotowoœæ wys³ania pos³ów do Konstantynopola. W tym celu zawartorozejm. Wydaje siê zatem, ¿e nie nale¿y przyk³adaæ zbyt wielkiej wagi do kilku s³ów natemat Brytanii, które pad³y w ferworze rokowañ i wysnuwaæ na ich podstawie zbyt dalekoid¹cych wniosków. Ostatecznie pokonanie Gotów i kapitulacja Rawenny w 540 r. uczyni³yrzecz ca³¹ bezprzedmiotow¹.

Do rozmów powrócono w 546 r., w czasie oblê¿enia Rzymu przez Totilê. W imieniuobleganych prowadzi³ je diakon Pelagiusz, póŸniejszy papie¿124. Król Gotów ju¿ na samympocz¹tku spotkania wykluczy³ jakiekolwiek ustêpstwa m. in w sprawie Sycylii125. Pelagiuszchcia³ uzyskaæ od Totili obietnicê, ¿e nie wywrze zemsty na Sycylijczykach za przejœcie nastronê Belizariusza. Podkreœla³, ¿e mieszkañcy wyspy nigdy nie wyst¹pili przeciwko Gotomz broni¹ w rêku126. Totila z ca³¹ stanowczoœci¹ odrzuci³ mo¿liwoœæ takiego porozumienia.Prokopiusz wk³ada w jego usta mowê, w której król wyjaœnia powody odmowy127. Mia³mianowicie rzec, ¿e zapanowa³a wrogoœæ pomiêdzy Gotami i Sycylijczykami128 spowodo-wana przyjaznym zachowaniem mieszkañców wyspy wobec armii bizantyñskiej w chwilijej wkraczania129. Warto zastanowiæ siê przez chwilê nad motywami postêpowania obustron. To, ¿e zarówno dowódcy rzymscy jak i Stolica Apostolska by³y zainteresowaneochron¹ ludnoœci Sycylii, jest w pe³ni zrozumia³e ze wzglêdu na ekonomiczn¹ i strategicz-n¹ rolê wyspy. Biskupstwo rzymskie posiada³o na niej znaczne dobra, bêd¹ce Ÿród³emdochodów130. Z relacji Prokopiusza wynika, ¿e Totila kierowa³ siê przede wszystkim ¿¹dz¹zemsty. Takie wyt³umaczenie by³oby jednak zbyt wielkim uproszczeniem. W rzeczywisto-œci trudno siê dziwiæ, ¿e Goci sprzeciwili siê ¿¹daniom Pelagiusza, bowiem bez w¹tpieniawiedzieli, ¿e to w du¿ej mierze dziêki wsparciu z Sycylii broni siê Rzym oraz inne miastaitalskie pozostaj¹ce w rêkach Bizantyñczyków131. Zwraca uwagê fakt, ¿e ju¿ wówczas(wiosna lub lato 546 r.) Totila planowa³ inwazjê na wyspê i ¿e jego zamierzenia by³y znaneRzymianom. Byæ mo¿e Pelagiusz obawia³ siê, ¿e najazd nast¹pi niezw³ocznie po zajêciuRzymu. Mo¿liwe jednak, ¿e w rokowaniach diakon chcia³ uzyskaæ ³askê dla osób, którez ramienia dowódców rzymskich na Sycylii lub z inicjatywy papie¿a dostarcza³y zopatrze-

336 TERESA WOLIÑSKA

124 B. VII, 16, 5–32; B. R u b i n, Das Zeitalter t. II, s. 173–174.125 Pozosta³e sprawy, w których Totila nie chcia³ negocjowaæ, to problem zachowania w nienaruszonym

stanie murów Rzymu oraz oddania niewolników znajduj¹cych siê w armii gockiej ich rzymskim panom. Cf.B. VII, 16, 15–21. J. B. B u r y, op. cit. t. II, s. 237–238; K. H a n n e s t e a d, Les forces militaires d’après les „Guerregothique” de Procope, „Classica et Mediaevalia” t. XXI, 1969, s. 169; B. R u b i n, Das Zeitalter t. II, s. 173–174.

126 B. VII, 16, 31.127 B. VII, 16, 15–21. Mowa skierowana by³a do papie¿a Pelagiusza.128 B. VII, 16, 21.129 B. VII, 16, 18–19.130 K. H a n n e s t a d, op. cit., s. 169.131 Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 368; F. I. U s p i e n s k i, op. cit., s. 369. J. B. B u r y (op. cit., s. 238) uwa¿a

nawet, ¿e to nieustêpliwoœæ Totili w sprawie Sycylii by³a bezpoœredni¹ przyczyn¹ zerwania rokowañ przezPelagiusza.

nie dla Rzymu. Ich los w przypadku dostania siê w rêce Totili by³ czêsto tragiczny, copokaza³ przyk³ad biskupa Walentyna.

Po zdobyciu Rzymu Totila wys³a³ do cesarza diakona Pelagiusza i retora Teodoraz propozycj¹ pokoju. Nie przedstawia³ szczegó³owych warunków, lecz powo³ywa³ siê naporozumienie zawarte przez Anastazjusza z Teodorykiem Wielkim132. Cesarz zignoro-wa³ tê próbê kontaktu wskazuj¹c, ¿e osob¹ upowa¿nion¹ do rokowañ jest Belizariusz.W 550 r., w obliczu sukcesów bizantyñskich, Goci podjêli po raz kolejny próbê negocjacjioferuj¹c gotowoœæ zrzeczenia siê m.in. Sycylii i Dalmacji i p³acenia trybutu w zamian zapozostawienie im Italii133. Justynian, zdecydowany zakoñczyæ wojnê ca³kowit¹ likwidacj¹królestwa ostrogockiego, stanowczo odrzuci³ tê propozycjê i odmówi³ udzielenia pos³u-chania gockim pos³om134. By³ to ostatni raz, gdy Goci oferowali w negocjacjach oddaniewyspy w nadziei zachowania dla siebie chocia¿ czêœci Italii. Mo¿liwe, ¿e odmowa udziele-nia pos³om audiencji przyczyni³a siê do podjêcia przez Totilê decyzji o najeŸdzie na Sycyliê.

Mimo tocz¹cych siê wojen i najazdu Totili Sycylia pocz¹wszy od 535 r. pozostawa³aw rêkach Bizancjum. Organizuj¹c sw¹ w³adzê na odzyskanych obszarach Bizantyñczycynawi¹zali do wywodz¹cej siê z antyku zasady odrêbnoœci Sycylii i Italii. Administracjawyspy zosta³a uregulowana wstêpnie ju¿ w 536 r., nastêpnie na mocy nowelli 75 z 537 r.,wreszcie „Sankcj¹ pragmatyczn¹” z 554 r.135 Cesarz traktowa³ wyspê jako nostrum qua-dammodo peculium136. Od 537 r. Sycylia by³a zarz¹dzana przez pretora zale¿nego bezpo-œrednio od kwestora w Konstantynopolu137. Nie w³¹czono jej zatem do prefektury Italii,przez co podkreœlono jej szczególn¹ rolê138. Siedzib¹ pretora by³y Syrakuzy, które sta³y siê,obok Rawenny i Kartaginy, jednym z centrów administracji bizantyñskiej na Zachodzie139.Pretorowi podlega³o m.in. mianowanie i nadzorowanie dzia³alnoœci urzêdników cywilnych

SYCYLIA W WOJNACH JUSTYNIANA 337

132 B. VII, 21, 18–25; P. K r u p c z y ñ s k i, op. cit., s. 75. Totila zapewne zna³ korespondencjê Teodorykaz Anastazjuszem dotycz¹c¹ statusu Italii.

133 B. VIII, 24, 4; J. B. B u r y, op. cit. t. II, s. 260.134 B. VIII, 24, 3–5. Czekali bardzo d³ugo na audiencjê (pó³tora roku). Przyjêto ich dopiero jesieni¹ 551

(E. S t e i n, op. cit., s. 582, 594 przyp. 2, 598–599).135 Nov. 75 [=104] De appellationibus Siciliae adresowana to kwestora Tryboniana. Cf. Corpus Iuris Civilis

t. III, Novellae, wyd. R. S c h o e l l, Berolini 1954, s. 378 [= s. 500]. Na temat organizacji Sycylii cf. R. B o n i n i,Giustiniano e il problema italico, [w:] Bisanzio, Roma e l’Italia nell’Alto Medioevo t. I, s. 85–86, 91; J. B. B u r y,op. cit. t. II, s. 215, 283; W. E n s s l i n, Zur Verwaltung Sicilien vom Ende des Weströmischen Reiches bis zumBeginn der Themenverfassung, „Studi Bizantini e Neoellenici” t. VII, 1953, s. 359–360; A. H. M. J o n e s, op. cit.t. I, s. 283; L. M. H a r t m a n n, Untersuchungen zur Geschichte der byzantinischen Verwaltung in Italien (540–750),Leipzig 1889, s. 35–36; M. M a z z a, op. cit., s. 77–84; E. S t e i n, op. cit., s. 424; L. C r a c c o – R u g g i n i, op. cit.,s. 21–25; Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 321.

136 Nov. 75 [=104], s. 378 [= s. 500]; A. G u i l l o u, La Sicile, s. 97; Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 322.137 Nov. 75 [=104], loc. cit. Zale¿noœæ ta dotyczy³a kwestii administracji politycznej. W sprawach finanso-

wych zwierzchnikiem pretora by³ comes patrimonii per Italiam (E. S t e i n, op. cit., s. 424). A. E. F r e e m a n(Sicily, Phoenician, Greek and Roman, London 1892, s. 350) podkreœla, ¿e by³ to pretor lub strateg w randzepatrycjusza.

138 H. H u r é, op. cit., s. 59. B. B a v a n t (Le Duché byzantine de Rome. Origine, durée, extention géographique,„Mélange de l’Ecole française de Rome. Moyen Age–Temps Modernes” t. XCI, 1979, s. 42–44) podkreœla, ¿eodrêbny status Sycylii by³ wyj¹tkiem, bowiem generalnie Justynian zachowa³ tak¹ organizacjê prowincji, jakaistnia³a za Teodoryka.

139 J. H e r r i n, op. cit., s. 135. M. M a z z a (op. cit., s. 79) widzi w tym uprzywilejowanie wschodniej czêœciwyspy.

i nadzór nad poborem podatków. Posiada³ te¿ uprawnienia s¹downicze. Nie móg³ nato-miast ingerowaæ w sprawy wojskowe140. Podatki pobiera³ comes patrimonii per Italiam141.W sferze wojskowej wyspa mia³a swego wodza (dux), którego zwierzchnikiem by³ magistermilitum per Orientem142. Tak wiêc Justynian nie zdecydowa³ siê na po³¹czenie tu w³adzycywilnej i wojskowej143. Niestety, nie ma danych o funkcjonowaniu administracji bizantyñ-skiej, co nie pozwala stwierdziæ, czy Sycylia zyska³a na zmianie w³adcy144. Z ca³¹ pewnoœci¹po 535 r. wyj¹wszy okres najazdów Totili wyspa cieszy³a siê d³ugim (przynajmniej do 652 r.)okresem pokoju, co sprzyja³o jej rozwojowi i dobrobytowi mieszkañców145. Do tego osta-tniego przyczynia³a siê tak¿e niezale¿noœæ administracyjna Sycylii, wyklucza³a ona bowiemdyktowanie cen na zbo¿e przez prefekta pretorium Italii.

Z ca³¹ pewnoœci¹ wszystkie si³y polityczne by³y œwiadome strategicznego znaczeniaSycylii. Jednak ró¿ny by³ poziom tej œwiadomoœci. Najwy¿szy wykazywali bez w¹tpieniaBizantyñczycy, którzy doceniali atuty wyspy, szczególnie te o charakterze strategicznym.Mo¿na przytoczyæ szereg potwierdzaj¹cych to dowodów. Nie przypadkiem Belizariuszpozostawi³ tu silne garnizony, zanim wkroczy³ do Italii. Nie znamy ich liczby i lokalizacji,lecz jeœli uwzglêdnimy fakt, ¿e wódz przyby³ na wyspê na czele dziesiêciotysiêcznej armii,a po wyl¹dowaniu na pó³wyspie prosi³ w³adcê o posi³ki i nadmienia³, ¿e pozosta³o muzaledwie piêæ tysiêcy146, musia³y one byæ doœæ liczne, choæ oczywiœcie nie nale¿y s¹dziæ, ¿ena wyspie pozosta³a po³owa armii ekspedycyjnej. Powy¿ej by³a ju¿ mowa o niezwykleszybkiej i stanowczej reakcji Justyniana na wiadomoœæ o wyl¹dowaniu na niej wojskTotili147. Dowodzi ona, ¿e cesarz doskonale rozumia³ niebezpieczeñstwo, jakie zawis³o nadjego planem restauracji Imperium. Mo¿na postawiæ tezê, ¿e w³aœnie ów najazd przyczyni³siê do tego, ¿e cesarz postanowi³ u¿yæ ca³ej si³y swego pañstwa, by ostatecznie rozgromiæGotów.

O stosunku Bizantyñczyków do Sycylii wiele mówi¹ te¿ podejmowane przez nichzabiegi o pozyskanie ¿yczliwoœci jej mieszkañców. Wyrazem tego by³o miêdzy innymiodwo³ywanie siê do ¿ywej na wyspie tradycji Imperium Romanum. Poniewa¿ w³aœniew czasie dzia³añ na Sycylii koñczy³ siê czas konsulatu Belizariusza (31 grudnia 535),wykorzysta³ on zajêcie Syrakuz, by tu dokonaæ zwieñczenia swego urzêdowania. Odby³uroczysty wjazd do miasta po³¹czony ze zwyczajowym w takich wypadkach rozrzucaniemmonet w t³um148. Prokopiusz opisuje serdecznoœæ, z jak¹ witano wodza. Chocia¿ nie jeston w tej sprawie bezstronny, mo¿emy przyj¹æ, ¿e wówczas rzeczywiœcie mieszkañcy Sycylii

338 TERESA WOLIÑSKA

140 Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 322.141 A. H. M. J o n e s, op. cit. t. I, 283. M. I. F i n l e y (op. cit., s. 172, 180) podkreœla, ¿e chocia¿ Justynian

powo³ywa³ siê na dawny obyczaj, stworzony przez niego urz¹d pretora Sycylii nie mia³ nic wspólnego zestaro¿ytnoœci¹. C. D i e h l (Justinian, s. 20) s¹dzi, ¿e ju¿ od 535 r. Sycyli¹ zarz¹dza³ pretor.

142 C. D i e h l, op. cit., s. 21; V. v o n F a l k e n h a u s e n, I Bizantini in Italia, [w:] I Bizantini in Italia,G. C a v a l l o et alii, wyd. 2, Milano 1986, s. 7.

143 Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 321.144 M. I. F i n l e y, op. cit., s. 180.145 M. M a z z a, op. cit., s. 76.146 B. VII, 18, 9.147 J. B. B u r y (op. cit. t. II, s. 252–253) podkreœla, ¿e wiadomoœci o sukcesach gockich w po³udniowej Italii

(zajêcie Tarentu a potem Rhegium) oraz na Sycylii, wywar³y wiêksze wra¿enie w Konstantynopolu ni¿ wczeœniej-sza utrata Rzymu.

148 B. V, 5, 18–19.

radowali siê z powrotu do Cesarstwa. Nie odczuli jeszcze ani ciê¿aru wojny, ani dotkliwoœcibizantyñskiej administracji. Podporz¹dkowanie wyspy Bizancjum (535 r.) odby³o siê nawarunkach korzystnych dla mieszkañców. PóŸniej, po wkroczeniu do Italii Belizariuszstara³ siê nak³oniæ do kapitulacji tamtejsze garnizony (np. w Neapolu) obiecuj¹c takiesame przywileje, jakie otrzymali Sycylijczycy149. Podkreœliæ warto, ¿e nie bez znaczenia by³obardzo poprawne zachowanie siê armii bizantyñskiej zarówno w 533 jak i w 535 r. (kar-noœæ, brak rekwizycji, zakup produktów po przyzwoitych cenach). Dziêki temu Belizariuszpozyska³ sobie sympatiê mieszkañców Sycylii, któr¹ Bizantyñczycy starali siê zachowaætak¿e w toku póŸniejszych dzia³añ150.

O ile nie ma najmniejszej w¹tpliwoœci, ¿e dla Justyniana Sycylia by³a kluczowympunktem w jego planach restauracji Imperium, to trudniej jednoznacznie oceniæ jakwielkie znaczenie do jej posiadania przyk³adali Wandalowie i Goci. Polityka królówwandalskich wydaje siê wskazywaæ, ¿e doceniali jej rolê strategiczn¹. W praktyce jednaknie potrafili wykorzystaæ faktu, ¿e w ich rêkach by³o Lilybeum. Garnizon tego portu niepoinformowa³ na czas swego króla o przygotowywanej inwazji wojsk Belizariusza w 533 r.,choæ trudno przecie¿ przypuœciæ, by du¿a jak na owe czasy armia nie zosta³a dostrze¿ona.

Jeszcze mniej uwagi poœwiêcali wyspie Goci. Przytoczona powy¿ej opinia Jordanesawydaje siê wyj¹tkowa i nie jest pewne, czy jego ocena roli Sycylii by³a podzielana przezw³adców ostrogockich. Godna podkreœlenia jest ³atwoœæ, z jak¹ Goci gotowi byli wyrzecsiê wyspy w trakcie omawianych powy¿ej rokowañ. S¹dzili najwyraŸniej, ¿e dla Justynianastanowi ona tak¹ wartoœæ, ¿e za cenê jej odzyskania gotów bêdzie pozostawiæ im kontrolênad Pó³wyspem Apeniñskim. Nie bronili jej zreszt¹ z tak¹ determinacj¹, jakiej nale¿a³obyoczekiwaæ. Jak wspomniano powy¿ej na wyspie by³y jedynie nieliczne garnizony gockie.Wp³yn¹æ na to mog³a œwiadomoœæ postawy rodowitych mieszkañców wyspy, brak floty,wreszcie fakt, ¿e na po³udniu Italii i na Sycylii arystokracja gocka nie mia³a wielu maj¹-tków. Goci nie wykazywali te¿ zainteresowania handlem na Morzu Œródziemnym. Trudnoorzec, na ile zdawali sobie sprawê, ¿e oddanie Sycylii Cesarstwu spowoduje uzale¿nienieodeñ, przynajmniej gospodarcze, Italii.

Podsumowuj¹c powy¿sze rozwa¿ania stwierdziæ nale¿y, ¿e nie ulega w¹tpliwoœci rolawyspy w operacjach militarnych, zarówno prowadzonych w Afryce, jak i w Italii. Sycylianie tylko u³atwia³a podbój królestw barbarzyñskich, lecz tak¿e umo¿liwia³a utrzymanie ichw rêkach bizantyñskich. Dostarczy³a zarówno baz operacyjnych dla floty bizantyñskiejjak i umo¿liwi³a wszechstronne zaopatrzenie oddzia³ów bizantyñskich w ¿ywnoœæ, konie,drewno. Poniewa¿ spe³nia³a przede wszystkim rolê spichlerza Italii, jej opanowanie umo¿-liwi³o Bizantyñczykom odciêcie dostaw ¿ywnoœci garnizonom gockim na Pó³wyspie Ape-niñskim. Z drugiej strony, w okresie niepowodzeñ si³ cesarskich w Italii, jej utrzymaniew rêkach bizantyñskich dawa³o szansê dostarczenia pomocy ¿ywnoœciowej i militarnejgarnizonom bizantyñskim oraz schronienia dla uciekinierów z ogarniêtych wojn¹ obsza-rów. W przypadku niepowodzeñ militarnych umo¿liwia³a odwrót i przegrupowywanieoddzia³ów zdemoralizowanych klêskami. Dziêki jej posiadaniu mo¿liwe by³o skuteczneprzeciwdzia³anie niepokojom i rewoltom wojskowym, które wybucha³y w zachodnich pro-wincjach (np. w Afryce). £atwo by³o tu o informacje o charakterze wywiadowczym, czemu

SYCYLIA W WOJNACH JUSTYNIANA 339

149 B. V, 8, 18, 27 (Sycylia mia³a byæ dla nich dowodem, ¿e nic ich z³ego nie spotka ze strony Bizantyñczyków).150 P. K r u p c z y ñ s k i, op. cit., s. 44; F. I. U s p i e n s k i, op. cit., s. 369.

sprzyja³y szerokie kontakty handlowe mieszkañców wyspy i znajomoœæ warunków ¿eglugiw œrodkowej czêœci Morza Œródziemnego. Tam te¿ odsy³ano osoby, którym chciano za-pewniæ bezpieczeñstwo oraz te, które chciano mieæ na oku. Wyspa by³a papierkiemlakmusowym stosunków miêdzy Cesarstwem i Itali¹. Sycylijczyków traktowano dobrze, boich przyk³ad móg³ zachêciæ innych mieszkañców Italii do ¿yczliwego przyjêcia armiicesarskiej.

Znaczenie Sycylii wykracza³o poza sferê militarn¹. Gdy Justynianowi uda³o siêodbudowaæ Imperium na Zachodzie, sta³a siê ona poœrednikiem w komunikacji miêdzyKonstantynopolem i odzyskanymi prowincjami. Rola ta zwiêksza³a siê w miarê tego, jakzagro¿enie barbarzyñskie na Ba³kanach utrudnia³o kontakty l¹dowe miêdzy wschodni¹czêœci¹ Cesarstwa i Itali¹. Zwyk³ym poddanym cesarza wyspa oferowa³a swe poœrednictwow kontaktach handlowych pomiêdzy wschodnimi prowincjami Bizancjum a Itali¹ i Afryk¹.

340 TERESA WOLIÑSKA

ANETA PIENI¥DZ–SKRZYPCZAK

Konkubinat i pozycja spo³eczna filiorum naturaliumw spo³eczeñstwie longobardzkiej Italii VII i VIII w.

W badaniach nad struktur¹ spo³eczeñstwa longobardzkich W³och VII i VIII w. sto-sunkowo niewiele uwagi poœwiêca siê zagadnieniom zwi¹zanym z rodzin¹, ma³¿eñstwemi statusem kobiet. Problematyka ta podejmowana jest jedynie na marginesie rozwa¿año ewolucji rodu, uznawanego za instytucjê o podstawowym znaczeniu w strukturze ple-miennego spo³eczeñstwa1. Tymczasem przemiany modelu rodziny, w tym zmiennoœæ formma³¿eñstwa i wystêpuj¹cych obok niego innych typów zwi¹zków miêdzy mê¿czyzn¹ i ko-biet¹, stanowi¹ jeden z wa¿nych problemów badawczych, którego wyjaœnienie pozwalalepiej zrozumieæ znaczenie prze³omu dokonuj¹cego siê w ró¿nych dziedzinach ¿yciaspo³eczeñstwa Italii w okresie istnienia niezale¿nego pañstwa Longobardów. W tej sferze¿ycia spo³ecznego najwyraŸniej ukazuje siê konflikt miêdzy tradycyjnym systemem norma nowym porz¹dkiem rodz¹cym siê wraz z postêpami chrystianizacji i rozpadem dawnychstruktur rodowych. Œcieranie siê sprzecznych tendencji odzwierciedla ewolucja pozycjii statusu prawnego konkubin i dzieci nieœlubnych urodzonych z pozama³¿eñskich zwi¹z-ków wolnych Longobardów.

Podstawowym Ÿród³em do dziejów filiorum naturalium i konkubinatu, podobnie jakw przypadku wszystkich niemal¿e zjawisk z zakresu historii spo³ecznej Longobardów, s¹spisy praw sporz¹dzone na rozkaz kolejnych w³adców Królestwa Longobardów, od Rota-riego po Aistulfa. bród³a dyplomatyczne, które pojawiaj¹ siê w wiêkszej liczbie dopierow drugim æwieræwieczu VIII w., rzadko przynosz¹ informacje na temat stosunków w ro-dzinie. Dotyczy to równie¿ nielicznych Ÿróde³ narracyjnych, z Historia LangobardorumPaw³a Diakona na czele.

Taka struktura Ÿróde³ poci¹ga za sob¹ znacz¹ce konsekwencje. Specyfika Ÿróde³normatywnych, powstaj¹cych jako wyraz okreœlonego programu ideologicznego, sprawia,¿e pewne fragmenty rzeczywistoœci, o szczególnym znaczeniu dla prawodawcy, s¹ w nicheksponowane, inne celowo pozostaj¹ w cieniu. Dotyczy to zw³aszcza zjawisk kszta³towa-

PRZEGL¥D HISTORYCZNY, TOM XCI, 2000, ZESZ. 3, ISSN 0033–2186

1 Cf. prace historyków prawa, m.in. F. B r a n d i l e o n e, Saggi sulla storia delle celebrazioni del matrimonioin Italia, Milano 1906; F. S c h u p f e r, Il diritto privato dei popoli germanici con speciale riguardo all’Italia, II,La famiglia, Città di Castello 1914; E. B e s t a, La famiglia nella storia del diritto italiano, Padova 1933;P. V a c c a r i Il matrimonio germanico, Pavia 1935; P. S. L e i c h t, Il diritto privato preirneriano, Bologna 1933;E. C o r t e s e, Per la storia del mundio in Italia, „Rivista Italiana per le Scienze Giuridiche” t. VIII, 1955–56,s. 323–474; G. V i s m a r a, I rapporti patrimoniali tra coniugi nell’alto medioevo, „Settimane di Studio del CentroItaliano di Studi sull’Alto Medioevo (dalej: SCIAM)” t. XXIV, 1977, s. 633–691.

nych pomiêdzy zwyczajowym przyzwoleniem a dyktowanym przez now¹ chrzeœcijañsk¹moralnoœæ zakazem, jak konkubinat i status filiorum naturalium. Wi¹¿e siê z tym bezpo-œrednio problem okreœlenia relacji miêdzy prawem zwyczajowym, rozwijaj¹cym siê pozapisanymi kodyfikacjami, a prawem stanowionym, odzwierciedlaj¹cym porz¹dek postulo-wany przez w³adców. Ustalenie roli prawa niepisanego w poszczególnych obszarach ¿yciarodziny longobardzkiej jest mo¿liwe jedynie poprzez œledzenie sprzecznoœci miêdzy nor-mami edyktów królewskich i praktyk¹ prawn¹ poznawan¹ na podstawie Ÿróde³ dyploma-tycznych, wskazuj¹cych na równoczesne wystêpowanie ró¿nych rozwi¹zañ tych samychproblemów i rozdŸwiêk miêdzy rzeczywistoœci¹ idealn¹ edyktów a praktyk¹ dnia codzien-nego. Cennego materia³u porównawczego dostarcza równie¿ analiza przekazów Ÿród³o-wych dotycz¹cych struktur rodzinnych innych ludów germañskich.

Jak siê wydaje, wœród Longobardów tak¿e przed przyjêciem chrzeœcijañstwa domi-nowa³ model ma³¿eñstwa monogamicznego. Nie wyklucza³o to jednak utrzymywaniaprzez mê¿czyznê, szczególnie nale¿¹cego do elity plemiennej, konkubin, na³o¿nic, czy te¿„¿on ni¿szej kategorii” — kobiet o zró¿nicowanej pozycji i statusie prawnym2. Aprobowa-ny przez Koœció³ model œciœle monogamicznego, nierozerwalnego ma³¿eñstwa nie odpo-wiada³ potrzebom tradycyjnego spo³eczeñstwa, o rozbudowanych strukturach rodowych,w których pozycja zajmowana przez grupê krewniacz¹ zale¿a³a m.in. od jej liczebnoœci,uto¿samianej z si³¹ militarn¹. Zgodnie z t¹ koncepcj¹ nie tylko zdolni do noszenia bronimê¿czyŸni, ale równie¿ kobiety stanowi³y nieocenion¹ wartoœæ, zapewniaj¹c rodowi rozwóji ci¹g³oœæ biologiczn¹. Uzasadnia³o to obecnoœæ konkubin i na³o¿nic, które poza zaspoka-janiem potrzeb seksualnych swych partnerów, przyczynia³y siê tak¿e do fizycznego wzmoc-nienia grupy krewniaczej. Ich mêskie potomstwo, o ile tylko zosta³o uznane przez ojca,zwiêksza³o si³ê zbrojn¹ wspólnoty, wzmacniaj¹c jej pozycjê spo³eczn¹ i polityczn¹. Zam-kniêcie ¿ycia seksualnego mê¿czyzn w w¹skich ramach ma³¿eñstwa oraz po³¹czenie cie-lesnoœci z pojêciem grzechu i nieczystoœci by³o obce sposobowi pojmowania cz³owiekai œwiata, w którym p³odnoœæ oznacza³a powodzenie i bogactwo, a kult mêskiej potencjijako przejawu dzielnoœci, by³ nieod³¹cznie zwi¹zany z wizerunkiem mê¿czyzny–wojowni-ka3. Aktywnoœæ seksualn¹ mê¿czyzn traktowano jako wystêpek dopiero, gdy narusza³aprawa innego wolnego cz³owieka (st¹d surowoœæ kar gro¿¹cych za wspó³¿ycie z mê¿atk¹lub cudz¹ narzeczon¹ i uznanie za anagrip, czyli czyn nierz¹dny, poœlubiania kobiety bezzgody jej opiekunów).

Doktryna Koœcio³a przegrywa³a zatem nieuchronnie w konfrontacji z pogañskimsystemem wartoœci, wspartym wielowiekow¹ tradycj¹ prawn¹. Mimo przemian dokonuj¹-cych siê we wszystkich dziedzinach ¿ycia spo³ecznego i postêpu chrystianizacji, pierwotnestruktury rodzinne, poznawane g³ównie na podstawie zwyczajowych norm Edyktu Rota-riego, wydaj¹ siê byæ wyj¹tkowo trwa³e. Prze³omowe znaczenie dla zmiany tego stanu

342 ANETA PIENI¥DZ–SKRZYPCZAK

2 O wielo¿eñstwie u Germanów: Tacyt (Germania, wyd. E. F e h r l e, München 1935, cap. 17) i AdamBremeñski (Gesta Hammaburgensis Ecclesiae pontificum, wyd. B. S c h m e i d l e r, MGH, Scriptores rerumGermanicarum ad usum scholarum, Hannover–Leipzig 1917, IV, 21). Znaczenie poligamii w³adców germañskichanalizuj¹ m.in. P. S t a f f o r d, Queens, Concubines and Dowagers: The King’s Wife in the Early Middle Ages, Athens1983; J. J o c h e n s, The Politics of Reproductions: Medieval Norwegian Kingship, „American Historical Review”t. XCII, 1987, s. 327–349;. S. F. W e m p l e, Women in Frankish Society. Mariage and Closter 500 to 900,Philadelphia 1981, s. 75 n.

3 S. P i e k a r c z y k, Barbarzyñcy a chrzeœcijañstwo, Warszawa 1968, s. 127 n.

rzeczy mia³o dopiero zaanga¿owanie siê autorytetu królewskiego w walkê o narzucenieproponowanych przez duchowieñstwo wzorców, co nieprzypadkowo zbieg³o siê z pog³ê-bieniem kryzysu rodowej organizacji spo³ecznej. W pierwszej po³owie VIII w. Liutprandusankcjonowa³ czêœæ nakazów prawa koœcielnego dotycz¹cych ¿ycia rodzinnego i ma³¿eñ-stwa poprzez w³¹czenie ich do swej legislacji. Mog³o siê to jednak dokonaæ dopierow chwili, gdy zmianie uleg³a dotychczasowa koncepcja w³adzy królewskiej. Obok posta-ci króla–wodza, stra¿nika odrêbnoœci etniczno–prawnej ludu, wywodz¹cej siê z tradycjiplemiennej, Liutprand realizowa³ idea³ w³adcy chrzeœcijañskiego, obroñcy Koœcio³a i g³o-szonej przezeñ nauki. Próba po³¹czenia tych odmiennych tradycji prowadzi³a jednaknieuchronnie do konfliktu, który ze szczególna moc¹ przejawia³ siê w dzia³alnoœci prawo-dawczej tego w³adcy.

Istot¹ prawa Longobardów by³o zachowanie ci¹g³oœci miêdzy archaiczn¹ tradycj¹prawn¹ a zasadami ustanawianymi wspó³czeœnie. Postanowienia królewskie nie mog³yotwarcie kolidowaæ z wczeœniejszymi zwyczajami prawnymi, albowiem godzi³oby to w ideêci¹g³oœci i zrywa³o wiêŸ z plemienn¹ przesz³oœci¹ stanowi¹c¹ punkt odniesienia niezbêdnydo samookreœlenia siê wspólnoty. Próba narzucenia nowych rozwi¹zañ prawnych drog¹odgórnego nakazu i zast¹pienia nimi utrwalonego zwyczaju musia³a natrafiæ na nieprze-jednany opór. Jawne wyst¹pienie przeciwko obyczajowi grozi³o równie¿ podwa¿eniemtradycyjnych podstaw w³adzy monarszej: król–prawodawca pozostawa³ niezmiennie pier-wszym wœród równych exercitales i dzia³a³ jako wyraziciel woli ogó³u wolnych Longobar-dów. Dlatego Liutprand odwo³uj¹cy siê w prologach do swych Edyktów do bo¿ego na-tchnienia, okreœla³ siê równoczeœnie jako kontynuator kodyfikacyjnej i prawodawczejdzia³alnoœci swych poprzedników4.

W longobardzkim systemie prawnym nie wystêpowa³o zjawisko prostego zastêpowa-nia jednej normy prawnej inn¹ — prawo tworzy³o ca³oœæ, na któr¹ sk³ada³y siê spisanenormy zwyczajowe, regulacje wydane przez kolejnych w³adców jako uzupe³nienie lubrozszerzenie dawnych zasad lub s³u¿¹ce uregulowaniu kwestii dotychczas nie ujêtej w nor-mach prawa zwyczajowego5. Wywodz¹ce siê z prawa kanonicznego rozwi¹zania prawnedotycz¹ce zagadnieñ zwi¹zanych z ma³¿eñstwem i rodzin¹ jedynie w wyj¹tkowych wypad-kach wprowadzane by³y otwarcie do legislacji królewskiej. W wiêkszoœci przypadkówdokonywa³o siê to drog¹ modyfikacji wywodz¹cych siê z niepamiêtnych czasów normprawnych lub te¿ poprzez podniesienie do rangi prawa pisanego zwyczajów rodz¹cych siêpod wp³ywem chrzeœcijañstwa. Jednoczeœnie czêœæ norm funkcjonuj¹cych w sferze prawaniepisanego (cawarfidae6) œwiadomie pozostawiana by³a poza kodyfikacjami królewskimiw nadziei, ¿e z czasem ulegn¹ marginalizacji i zapomnieniu. Mechanizm ten dzia³a³ rów-nie¿ w przypadku zwyczajowych zasad odnosz¹cych siê do instytucji konkubinatu i prze-pisów reguluj¹cych status filiorum naturalium, z których zapewne tylko niewielka czêœæwesz³a do kodyfikacji Rotariego. Wyjaœnia to równie¿ nieobecnoœæ odpowiednich przepi-sów w legislacji Liutpranda i jego nastêpców.

KONKUBINAT I FILII NATURALES W LONGOBARDZKIEJ ITALII 343

4 F. C a l a s s o, Il problema istituzionale dell’ordinamento barbarico in Italia, SCIAM t. IX, 1962, s. 57 n.;S. G a s p a r r i, La cultura tradizionale dei Longobardi. Struttura tribale e resistenze pagane, Spoleto 1983, s. 135 n.

5 Szerzej: K. M o d z e l e w s k i, Legem ipsam vetare non possumus. Królewski kodyfikator wobec potêgizwyczaju, [w:] Historia, idee, polityka. Ksiêga dedykowana J. Baszkiewiczowi, Warszawa 1995, s. 26–32.

6 Le leggi dei Longobardi. Storia, memoria e diritto di un popolo germanico, wyd. C. A z z a r a, S. G a s p a r r i,Milano 1992, Leges Liutprandi [dalej: Liut.], cap. 77, cap. 118, cap. 133; F. C a l a s s o, Medio evo del diritto t. I,Milano 1954, s. 194 n.

Proces ten nieprzypadkowo zbieg³ siê w czasie z rozszerzeniem uprawnieñ spadko-wych kobiet i przyznaniem g³owom rodzin prawa do swobodnego rozporz¹dzania maj¹-tkiem. Zwyczajowa zasada zezwalaj¹ca na podzia³ maj¹tku agnatycznej grupy krewniaczejtylko miêdzy jej mêskich cz³onków (lub przyznaj¹ca kobiecie jedynie ograniczone prawodo dziedziczenia ziemi) zapewnia³a zachowanie integralnoœci dziedzictwa w kolejnychpokoleniach i tym samym stanowi³a gwarancjê realizacji uprawnieñ spadkowych wspó³ro-dowców do ka¿dej z czêœci maj¹tku wspólnoty7. Udzia³ nieœlubnych synów w dziedziczeniunie narusza³ tej generalnej zasady, poniewa¿ traktowani byli oni jako jedna z grup wœródkrewnych. Dopuszczenie kobiet do dziedziczenia na równi z mê¿czyznami oznacza³oznacznie swobodniejszy ni¿ w tradycyjnym prawie longobardzkim (a praktycznie nieogra-niczony) przep³yw dóbr ziemskich miêdzy rodzinami, co wp³ywa³o na stopniowe pomniej-szanie substancji maj¹tkowej uznawanej za wspólne dziedzictwo wspólnoty. Zjawisko towi¹za³o siê œciœle z przemianami koncepcji w³asnoœci i jej postêpuj¹c¹ indywidualizacj¹,wyra¿aj¹c¹ siê w d¹¿eniu do zawê¿enia grupy krewnych zwyczajowo uprawnionych dodziedziczenia, a co za tym idzie do rozluŸniania dotychczasowych wiêzów w ramach grupykrewniaczej. W takich warunkach g³oszone przez Koœció³ nauki, uznaj¹ce za grzesznezwi¹zki pozama³¿eñskie, a dzieci z nich urodzone za pozbawione wszelkich praw mog³yzostaæ wykorzystane jako dobra podstawa do odebrania praw spadkowych przys³uguj¹cychfiliis naturalibus8.

*

Podobnie jak w przypadku innych spo³eczeñstw germañskich najliczniejsz¹ grupêwœród kobiet pozostaj¹cych w mniej lub bardziej trwa³ych zwi¹zkach pozama³¿eñskichz wolnymi Longobardami stanowi³y niewolnice i pó³wolne aldki9. Konkubinat wolnychkobiet jest bardzo s³abo udokumentowany (w normatywnych Ÿród³ach longobardzkichznajdujemy tylko jedn¹ niepewn¹ wzmiankê o pozycji wolnych konkubin10), co utrudniaokreœlenie rzeczywistej skali tego zjawiska. Konsekwentne milczenie prawodawców zdajesiê wskazywaæ na d¹¿enie do eliminacji z ¿ycia spo³ecznego zwyczajowych form niema³-¿eñskich zwi¹zków wolnych kobiet, zwi¹zane zapewne z nasilaj¹cym siê oddzia³ywaniemKoœcio³a. Jednoczeœnie nie ulega w¹tpliwoœci, ¿e równie¿ w okresie poprzedzaj¹cymchrystianizacjê pozama³¿eñskie zwi¹zki z wolnymi kobietami podlega³y znacznie liczniej-szym ograniczeniom i œciœlejszej kontroli ni¿ mia³o to miejsce w przypadku niewolnic lubpó³wolnych.

344 ANETA PIENI¥DZ–SKRZYPCZAK

7 S. G a s p a r r i, Grandi proprietari e sovrani nell’Italia longobarda dell’VIII secolo, [w:] Atti del 6o CongressoInternazionale degli Studi sull’Alto Medioevo, Spoleto 1980, s. 430–431; A. C. M u r r a y, Germanic KinshipStructure. Studies in Law and Society, Toronto 1983, s. 131–134.

8 K. F. D r e w, Notes on Lombard institutions, [w:] eadem, Law and Society in Early Medieval Europe. Studiesin Legal History, Chicago 1996, s. 67–70.

9 J. A. B r u n d a g e, Law, Sex and Christian Society in Medieval Europe, Chicago–London 1990, s. 129 n.;S. P i e k a r c z y k, op. cit., s. 123; R. M. K a r r a t h, Concubinage and Slavery, „Scandinavic Studies” t. LXII,1990, s. 141–162; E. E a m e s, Mariage et concubinage légal en Norvège a l’époque des Vikings, „Annales deNormandie” t. II, 1952, s. 204 n.; P. D. K i n g, Law and Society in the Visigothic Kingdom, Cambridge 1972, s. 233.

10 Le leggi, Grimualdi Leges, [dalej: Grim.], cap. 8.

Upoœledzenie prawne wolnej kobiety i uzale¿nienie od opieki sprawowanej przezmêskich krewnych w wielkim stopniu ogranicza³o jej swobodê seksualn¹. Poniewa¿ ma³-¿eñstwo by³o z za³o¿enia transakcj¹ zawieran¹ przez dwie rodziny, w której narzeczonastawa³a siê praktycznie bezwolnym przedmiotem wymiany11, nie mog³o byæ mowy o samo-dzielnym wyborze partnera. Wolne Longobardki, które zdecydowa³y siê na podjêciestosunków seksualnych z mê¿czyzn¹ bez wiedzy i zgody krewnych, nara¿a³y siê na szcze-gólnie surowe kary. Samowola kobiety stanowi³a bowiem uszczuplenie praw opiekuñczychjej krewnych, a poprzez to by³a plam¹ na honorze dla cz³onków rodu, któr¹ zmazaæ mo¿naby³o jedynie poprzez zabicie winowajczyni lub wymuszenie na jej partnerze legalizacjizwi¹zku12.

W lepszej sytuacji znajdowa³y siê wdowy, które mia³y mo¿liwoœæ wymuszenia nakrewnych zmar³ego mê¿a zgody na swe ponowne zam¹¿pójœcie pod groŸb¹ utraty przys³u-guj¹cych im praw opiekuñczych13. W przypadku kobiet zamê¿nych cudzo³óstwo karaneby³o œmierci¹14. Mê¿czyzna pos¹dzony o wspó³¿ycie z mê¿atk¹ móg³ oddaliæ zarzut jedyniepoprzez przysiêgê lub ordalia, w przeciwnym wypadku jego ¿ycie nale¿a³o do zdradzonegomê¿a15.

Przewidziane prawem represje nie eliminowa³y jednak zjawiska konkubinatu wol-nych kobiet z ¿ycia spo³ecznego, o czym œwiadczy wielokrotne ponawianie zakazu samo-dzielnego decydowania przez Longobardki o wyborze ¿yciowego partnera oraz wspó³¿yciaz mê¿czyzn¹ bez dope³nienia zwyczajowego rytua³u zaœlubin16. W wypadku gdy zaistnia³taki nielegalny zwi¹zek, tak¿e gdy kobieta zosta³a porwana, obowi¹zkiem mê¿a by³ozaspokojenie pretensji rodziny poprzez zap³atê wartoœci mundu kobiety (akt konieczny

KONKUBINAT I FILII NATURALES W LONGOBARDZKIEJ ITALII 345

11 C. L é v i – S t r a u s s, Wymiana ma³¿eñska, [w:] Wspó³czesne teorie wymiany spo³ecznej. Zbiór tekstów, wyd.M. K e m p n y, J. S z m a t k a, Warszawa 1991; i d e m, Les structures élémentaires de la parenté, Paris 1967.

12 Inne germañskie prawa plemienne zwykle przewidywa³y w stosunku do samowolnych i cudzo³o¿nychniezamê¿nych kobiet kary grzywny i wydziedziczenia: Lex Thuringorum, wyd. K. F. de Richthofen, MGH, Legumt. IV, Hannoverae 1875–1889, cap. 47; Leges Burgundionum (dalej: L. Burg.), wyd. L. R. v o n S a l i s, MGH,Legum sectio I, t. II, cz. 1, Hannoverae 1892, cap. LXI, cap. XII; Leges Visigothorum (dalej: L. Vis), wyd.K. Z e u m e r, MGH, Legum sectio I, t. I, Hannoverae et Lipsiae 1902, cap. III, 2.8; cap. III,4.7; cap. III, 4.8;podobnie stanowi³y anglosaskie prawa królów Etelberta cap. 31, cap. 73 i Alfreda cap. 18.1–3 (Die Gesetze derAngelsachsen, wyd. F. L i e b e r m a n n, t. I, Halle 1903), cf. te¿ M. C. R o s s, Concubinage in Anglo–SaxonEngland, „Past and Present” t. CVIII, 1985, s. 10.

13 O sytuacji wdów Ed. Rot., cap. 182, cap. 199.14 Ed. Rot., cap. 211, cap. 212. Liutprand (cap. 122) z³agodzi³ karê, zezwalaj¹c mê¿owi na wymierzenie kary

cielesnej, ale darowanie ¿ycia cudzo³o¿nicy. Oskar¿enie o cudzo³óstwo wysuniête zosta³o przeciwko królowejlongobardzkiej, Gundiperdze, córce Agilulfa i Teodolindy. W obronie jej czci stan¹³ s³uga, który oczyœci³ j¹z zarzutów poprzez zwyciêski pojedynek (Pauli Diaconi Historia Langobardorum, wyd. G. W a i t z, MGH,Scriptores rerum germanicarum ad usum scholarum, Hannower–Leipzig 1878, IV, 47).

15 Ed. Rot., cap. 213. W dokumencie ksiêcia Spoleto, Hilpranda, z 787 r. opisany zosta³ przypadek, gdyuwiedziona ¿ona zosta³a zmuszona do wst¹pienia do klasztoru, a jej kochanek wykupi³ sw¹ g³owê poprzezzap³acenie grzywny oszukanemu mê¿owi. PóŸniej idem zdradzony m¹¿ ponownie przyj¹³ kobietê do swego domu,zaœ uwodziciela zamordowa³, Codice diplomatico longobardo (dalej: CDL), t. IV, wyd. C. B r ü h l, Roma 1981,nr 38. Prawo longobardzkie nie pozwala³o na „odkupienie” ¿ony od jej mê¿a, co by³o praktyk¹ dopuszczan¹ np.przez zwyczajowe prawo Alamanów: Leges Alamannorum (dalej: L. Alam.), wyd. K. L e h m a n, K. A. E c k -h a r d t, MGH, Legum sectio I, t. V, cz. 1, Hannoverae 1966, cap. L, 1.

16 Ed. Rot., cap. 204. Krewni kobiety mogli wykorzystaæ jej samowolê, np. jako pretekst do zerwaniawczeœniejszych zarêczyn (Ed. Rot., cap. 192), G. M o s c h e t t i, Primordi esegetici sulla legislazione longobardanel sec. IX a Verona secondo il Cod. Vat. lat. 5359, Spoleto 1954, s. 181–185.

do uznania wa¿noœci ma³¿eñstwa) oraz uiszczenie op³aty stanowi¹cej ekwiwalent krwa-wej zemsty (propter faida solidos viginti)17. Dodatkowo ma³¿onek zap³aciæ musia³ zwycza-jow¹ karê za anagrip, czyli za czyn nierz¹dny18. Od tej chwili kobieta stawa³a siê jegope³noprawn¹ ¿on¹, a dzieci urodzone z takiego stad³a by³y uznawane za legalnych spad-kobierców ojca.

Jednak gdy wolna kobieta z w³asnej woli ¿y³a w konkubinacie, jej krewni mieliobowi¹zek j¹ zabiæ. Co wiêcej, zgodnie z prawem longobardzkim w wypadku gdy prawnyopiekun kobiety zaniedba³ lub nie chcia³ wywrzeæ na niej zemsty, sprawa przekazywanaby³a w rêce przedstawiciela w³adzy królewskiej: liceat gastaldium regis aut sculdhais ipsamad manum regis tollere et iudicare de ipsa, quod regi placuerit19. W praktyce oznacza³o tonajczêœciej obrócenie kobiety w niewolê królewsk¹. Przeniesienie na urzêdników upraw-nieñ przys³uguj¹cych zgodnie ze zwyczajem wy³¹cznie krewnym by³o konsekwencj¹ trady-cyjnej koncepcji symbolicznego pokrewieñstwa miêdzy ogó³em wolnych Longobardów(rozumianym jako exercitus) i królem–wodzem. W myœl tej zasady cudzo³óstwo wolnejkobiety stanowi³o nie tylko obrazê honoru grupy, z któr¹ ³¹czy³y j¹ wiêzy krwi, ale równie¿plami³o czeœæ „wielkiego krewnego”, jakim by³ sam w³adca. Tym samym wystêpny czyn(anagrip) wolnej Longobardki ur¹ga³ porz¹dkowi spo³ecznemu, którego król by³ uosobie-niem i stra¿nikiem. Charakterystyczne wydaje siê w tym kontekœcie formalne uzale¿nieniewymiaru kary spadaj¹cej na winowajczyniê od woli samego w³adcy. Odwo³anie siê dodecyzji królewskiej by³o w pe³ni uzasadnione prawnie, jako ¿e w chwili gdy krewni odmó-wili wype³nienia obowi¹zków spoczywaj¹cych na nich z racji sprawowania mundu nadcudzo³o¿nic¹, przechodzi³a ona pod opiekê monarchy.

Omówiona norma Edyktu Rotariego stanowi³a pod tym wzglêdem wyj¹tek wœródinnych zbiorów praw germañskich, uznaj¹cych decyzjê o losie cudzo³o¿nej kobiety zaprywatn¹ sprawê jej krewnych. Rozdzia³ ten jednoczeœnie potwierdza, ¿e mimo zakazówzawartych w prawie pisanym zwi¹zki takie nie zawsze spotyka³y siê z potêpieniem. Szcze-gólnie wœród wolnych kobiet pochodz¹cych z najubo¿szej warstwy konkubinat z zamo¿-nym mê¿czyzn¹ by³ czasem koniecznoœci¹ ¿yciow¹, a niekiedy móg³ oznaczaæ awansspo³eczny ich samych i ich potomstwa20. Wiele z tych nieformalnych zwi¹zków powstawa³oza zgod¹, a przynajmniej milcz¹cym przyzwoleniem krewnych kobiet, uznaj¹cych je zaatrakcyjn¹ alternatywê do niegodnego ma³¿eñstwa z aldem lub zakazanego przez prawo,ale coraz czêstszego w praktyce zwi¹zku z niewolnikiem21. Pewn¹ rolê w utrzymywaniukonkubinatu wolnych kobiet odgrywaæ mog³a tak¿e presja wywierana przez mo¿nych nauzale¿nione od nich materialnie lub prawnie rodziny (np. drobnych dzier¿awców, gasin-diów i wyzwoleñców). Mo¿liwoœci interwencji przedstawicieli w³adcy, zobowi¹zanych do

346 ANETA PIENI¥DZ–SKRZYPCZAK

17 Ed. Rot., cap. 188, cap. 190, cap. 214. S. K a l i f a, Singularités matrimoniales chez les anciens Germains,Le rapt et le droit de la emme à disposer d’elle même, „Revue Historique de Droit Française et Étranger” t. XLVIII,1970, s. 189–225.

18 Ed. Rot., cap. 188, cap. 189, cap. 190, cap. 214.19 Ed. Rot., cap. 189 (cf. L. Vis., cap. III,4.5; L. Burg., cap. LXVIII, l).20 E. E a m e s , op. cit., s. 201–202.21 Zakazy zwi¹zków wolnych kobiet z niewolnikami zapisane zosta³y w: Ed. Rot., cap. 193, cap. 211, cap. 221.

Liutprand ograniczy³ stosowanie kary œmierci w stosunku do takich kobiet, nakaza³ jednak obracaæ je w niewolêkrólewsk¹ (Liut., cap. 24). W praktyce wytworzy³ siê równie¿ zwyczaj, zgodnie z którym wolna kobieta poœlubia-j¹ca niewolnika by³a traktowana jak aldka: CDL III, wyd. C. B r ü h l, Roma 1973, nr 18, nr 43, nr 44.

rozdzielania takich par, by³y w takich przypadkach ograniczone. Nakaz królewski wywo-³ywa³ nie tylko sprzeciw tradycjonalistycznego spo³eczeñstwa, ale napotyka³ tak¿e nabierny opór lokalnych urzêdników, unikaj¹cych konfliktów z miejscow¹ elit¹, z któr¹³¹czy³y ich nie tylko zwi¹zki wynikaj¹ce z pe³nienia funkcji publicznej, ale równie¿ koli-gacje rodzinne i wspólnota interesów. Brak sprawnego mechanizmu kontroli dodatkowoutrudnia³ egzekucjê niepopularnych zarz¹dzeñ. RozdŸwiêk miêdzy liter¹ prawa i rzeczy-wistoœci¹ potwierdzaj¹ tak¿e Ÿród³a dyplomatyczne.

W roku 773 dwaj bracia, kleryk Agipert i Gaifrid, otrzymali od Ansoalda, syna Albinadwa tremisy za mund swej nieznanej z imienia siostry22. Miêdzy stronami uk³adu istnia³azale¿noœæ osobista — Agipert i Gaifrid okreœlali Ansoalda jako mundiadore nostro. Ichwolny status nie budzi jednak w¹tpliwoœci, jako ¿e w innym przypadku nie mogliby zawrzeæskutecznej prawnie umowy. Potwierdza go równie¿ u¿ycie w odniesieniu do Gaifridaokreœlenia vir devotus, które w jêzyku dokumentów longobardzkich przys³ugiwa³o jedyniewolnym wojownikom zwi¹zanym z królem przysiêg¹ wiernoœci23. Bracia nale¿eli zatem dogrupy wolnych fulcfree, ale nie amund, to znaczy posiadali pe³ne prawa wolnych Longo-bardów, ale Ansoald mia³ w stosunku do nich uprawnienia analogiczne do praw krewnego,z prawem do dziedziczenia w³¹cznie24.

W umowie zawartej miêdzy Agipertem i Gaifridem a Ansoaldem nie by³oby niczaskakuj¹cego, gdyby nie to ¿e ich siostra w momencie przekazywania jej pod opiekêAnsoalda by³a brzemienna. Jest tak¿e zastanawiaj¹ce, ¿e w dokumencie nie ma wzmiankio przyczynie przekazania niewiasty pod mund Ansoalda. Zgodnie z prawem longobar-dzkim wolna kobieta mog³a przejœæ pod opiekê niespokrewnionego z ni¹ mê¿czyznyjedynie jako jego ¿ona. W umowie z mundoaldami kobiety nie ma jednak wzmiankio matrymonialnych planach Ansoalda. Tak¿e w wypadku gdyby wystêpowa³ w imieniuswego alda lub niewolnika, pragn¹cego o¿eniæ siê z siostr¹ Agiperta i Gaifrida, w doku-mencie znalaz³oby siê przynajmniej imiê przysz³ego mê¿a25. W omawianym przypadkuwiadomo tylko, ¿e zgodnie z umow¹ zawart¹ z jej braæmi mia³a ona i jej nienarodzonyjeszcze potomek zachowaæ mund w wysokoœci jednego tremissa, a jej opiekun nie móg³go samowolnie zmieniæ. Niezwyk³a jest równie¿ wysokoœæ mundu: wynosi³a ona dwatremisy za kobietê i poczête dziecko. Zgodnie z prawem najni¿szy mund za woln¹ kobietê(wyzwolenicê) nie móg³ byæ ni¿szy ni¿ l solid26. Ni¿szy mund wyznaczano jedynie w przy-padku wyzwalanych ch³opów, w stosunku do których ich w³aœciciel zastrzega³ obowi¹zekrezydencji na dotychczas uprawianej ziemi27. Mia³ on wówczas g³ównie charakter symbo-liczny i s³u¿y³ jako znak utrzymania zale¿noœci takich wyzwoleñców od by³ego pana.Jednak w odniesieniu do kobiety zbyt niski mund by³ poni¿eniem i œwiadectwem degra-dacji. Oznacza³, ¿e kobieta by³a z jakiegoœ powodu „niepe³nowartoœciow¹” kandydatk¹ na

KONKUBINAT I FILII NATURALES W LONGOBARDZKIEJ ITALII 347

22 CDL II, wyd. L. S c h i a p a r e l l i, Roma 1933, nr 284.23 Na temat znaczenia tytu³u vir devotus P. M. C o n t i, „Devotio” e „viri devoti” in Italia da Diocleziano ai

Carolingi, Padova 1971 oraz idem, L’uso dei titoli onorari ed aulici nel regno longobardo, [w:] Studi storici in onoredi O. Bertolini, Pisa 1972, s. 105–176.

24 Ed. Rot. cap. 224, cap. 225, szerzej: K. M o d z e l e w s k i, Liber homo sub tutela nobilis. W sprawieinterpretacji 64 rozdzia³u Prawa Sasów (w druku).

25 CDL I, wyd. L. S c h i a p a r e l l i, Roma 1929, nr 29, nr 53; CDL II, nr 251.26 Liut., cap. 10.27 CDL I, nr 83; CDL III, nr 18, nr 44.

¿onê. Tak¿e dla rodziny, do której nale¿a³a niewiasta, wysokoœæ mundu mia³a charakterpresti¿owy, wskazywa³a bowiem na pozycjê ca³ej grupy krewniaczej. Im wiêcej narzeczonymusia³ zap³aciæ za opiekê nad przysz³¹ ¿on¹, tym wiêkszych korzyœci wynikaj¹cych z na-wi¹zania powinowactwa z jej krewnymi móg³ oczekiwaæ. Gaifrid i Agipert podkreœlili, ¿eop³ata za mund nie zosta³a wyznaczona w wysokoœci wymaganej przez prawo, quia promercide amplius, sicut lex est, mundio non tollemus nisi auri tremissis duos. O tym, ¿e pisarznieprzypadkowo u¿y³ w³aœnie takiego sformu³owania, przekonuje wzmianka o osobistymudziale Agiperta w redagowaniu dokumentu. NajwyraŸniej braciom bardzo zale¿a³o nazawarciu umowy z Ansoaldem, zdawali sobie jednak równoczeœnie sprawê z jej szczegól-nego charakteru i uchybieñ w stosunku do procedury przewidzianej w prawie pisanym28.

Nie ma powodu, by w¹tpiæ, ¿e siostra Agiperta i Gaifrida by³a kobiet¹ niezamê¿n¹(w przeciwnym razie pozostawa³aby pod mundem ma³¿onka, a nie braci). Nie mog³a byætak¿e wdow¹, gdy¿ wówczas bracia nie mogliby wyznaczaæ mundu dla jej dziecka. Nale¿a-³oby ono bowiem do rodziny ojca, nawet jeœli jego matka jako wdowa zdecydowa³aby siêna powrót pod opiekê swych krewnych29. Wydaje siê wiêc, ¿e dziecko to poczête zosta³ow nieformalnym i zakazanym przez prawo zwi¹zku pozama³¿eñskim. Bracia nie zastoso-wali jednak w stosunku do swej cudzo³o¿nej siostry sankcji przewidzianych w prawiezwyczajowym. Nie zosta³a ona ukarana œmierci¹ ani te¿ w sprawê nie zaanga¿owalisiê przedstawiciele w³adzy królewskiej, wype³niaj¹cy swe obowi¹zki zgodnie z zasadamiEdyktu Rotariego. Gaifrid i Agipert poczynili jedynie starania o pozbycie siê spod swegodachu widomego dowodu hañby, jak¹ niew¹tpliwie musia³a byæ w powszechnym odczuciubrzemiennoœæ niezamê¿nej kobiety.

Uzasadnione wydaje siê przypuszczenie, ¿e Ansoald by³ ojcem dziecka, które siostraAgiperta i Gaifrida mia³a urodziæ i ¿e ich zwi¹zek zachowa³ swój pozama³¿eñski charaktertak¿e po przeniesieniu na Ansoalda praw opiekuñczych. Nieœlubne dziecko mia³o statuswolnego fulcfree, ale nie amund, a zatem nie by³o traktowane jak legalny potomekAnsoalda. Wysokoœæ mundu by³a jednak ustalona na tak niskim poziomie, ¿e wykupieniesiê spod tej opieki, tzn. osi¹gniêcie pe³nej wolnoœci zale¿a³o jedynie od dobrej woli jegomundoalda — Ansoalda lub jego spadkobiercy — który musia³ wyraziæ zgodê na wy-zwolenie siê spod jego mundu.

Zrzekaj¹c siê prawnej opieki nad siostr¹, Gaifrid i Agipert akceptowali istniej¹cy stanrzeczy i rezygnowali z dochodzenia praw, jakie przys³ugiwa³y zwyczajowo krewnym kobietpozostaj¹cych w nieformalnych zwi¹zkach. Bracia zastrzegali sobie jedynie prawo dointerwencji w przypadku z³amania przez Ansoalda któregoœ z warunków zawartej miê-dzy nimi umowy. Niewykluczone, ¿e na ich decyzjê wp³yw mia³a osobista zale¿noœæ odAnsoalda. Ansoald by³ mundoaldem braci i, jak siê wydaje, cz³owiekiem o znaczniewy¿szej pozycji spo³ecznej i maj¹tkowej. Nie mo¿na jednoczeœnie zapominaæ o tym, ¿ekonkubinat nie musia³ dla wolnej kobiety oznaczaæ degradacji spo³ecznej.

348 ANETA PIENI¥DZ–SKRZYPCZAK

28 W Ÿród³ach skandynawskich (m.in. Saga o Egilu, 7) wzmiankowany jest zwyczaj wp³acania krewnymwolnej kobiety, któr¹ mê¿czyzna chcia³ uczyniæ sw¹ konkubin¹ (frilla), okreœlonej sumy stanowi¹cej odpowiednikzap³aty za mundr uiszczanej przy zawieraniu pe³noprawnego ma³¿eñstwa (ró¿ni³y siê one jedynie wysokoœci¹)E. E a m e s, op. cit., s. 198. Nie sposób jednak stwierdziæ, czy podobna instytucja istnia³a tak¿e u Longobardówi czy mo¿na z ni¹ wi¹zaæ przypadek siostry Agiperta i Gaifrida.

29 Ed. Rot., cap. 199.

Konkubinat, podobnie jak inne instytucje ¿ycia spo³ecznego, objêty by³ systememzwyczajowych norm i zakazów, jednak longobardzkie Ÿród³a bardzo rzadko przynosz¹wiadomoœci na temat sytuacji prawnej kobiet pozostaj¹cych w takich zwi¹zkach. Mo¿naprzyj¹æ, ¿e podstawowym wyró¿nikiem ich statusu by³a trwa³oœæ po¿ycia z mê¿czyzn¹, coupodabnia³o stanowisko konkubiny do pozycji ¿ony30. Zgodnie z cap. 106 praw Liutpran-da, dzieci aldki, któr¹ Longobard quasi oxorem habuerit, musia³y byæ bezwzglêdnie uznaneza filios naturales, a nie za filios legitimos, chyba ¿e mê¿czyzna wyzwoli³ j¹ i poœlubi³.Œwiadczy to o rozpowszechnieniu praktyki nadawania dzieciom konkubin praw pe³no-prawnych spadkobierców bez zawarcia z ich matkami ma³¿eñstwa, czyli bez dope³nieniaprocedury warunkuj¹cej legitymizacjê potomstwa31.

Legislacja Liutpranda odpowiada³a ¿yczeniom Koœcio³a, d¹¿¹cego do zast¹pieniakonkubinatu ma³¿eñstwem lub przynajmniej objêcia tej formy zwi¹zku ograniczeniamiobowi¹zuj¹cymi w prawomocnych stad³ach. Prawo Wizygotów uznawa³o utrzymywaniestosunków seksualnych z konkubin¹ lub na³o¿nic¹ brata i ojca za kazirodztwo, nawet jeœlikobieta stanowi³a czêœæ odziedziczonego po tych krewnych maj¹tku. Na mê¿czyznê, którydopuœci³ siê takiego czynu, nak³adana by³a koœcielna kara do¿ywotniej pokuty w odosob-nieniu, zaœ jego dobra przechodzi³y w rêce prawnych spadkobierców32. Taka¿ kara grozi³aza ma³¿eñstwo z krewnymi i powinowatymi do szóstego stopnia pokrewieñstwa komputa-cji rzymskiej33. Konkubina bliskiego krewnego by³a zatem traktowana podobnie jak ¿ona— pomiêdzy ni¹ a krewnymi jej partnera istnia³a relacja przypominaj¹ca powinowactwo.Relacja ta nawi¹zywa³a siê w chwili wejœcia kobiety do ³o¿a mê¿czyzny, nie mia³ natomiastznaczenia ani jej status osobisty, ani trwa³oœæ po¿ycia. Norma ta stanowi³a jednoczeœnieznamienne ograniczenie pe³nego w³adztwa pana nad tymi spoœród nale¿¹cych do czeladziniewolnic, które utrzymywa³y stosunki seksualne z nim lub z jego krewnymi.

Wart podkreœlenia jest nacisk Koœcio³a wywierany na prawodawcê w celu rozszerze-nia skutków prawnych wynikaj¹cych z konkubinatu. Poprzez podporz¹dkowanie bardziejrestrykcyjnemu systemowi norm i zakazów mo¿liwe sta³o siê poddanie œciœlejszej kontrolitych form ¿ycia seksualnego, które nie mieœci³y siê w ramach chrzeœcijañskiego wzorca.Podkreœliæ nale¿y, ¿e zarówno omówiona norma praw króla Chindaswinta, jak i cap. 106edyktu Liutpranda nie mia³y na celu eliminacji zjawiska konkubinatu z ¿ycia spo³ecznego.W momencie spisywania tych norm zwi¹zki pozama³¿eñskie o takim charakterze by³y nietylko akceptowane przez spo³eczeñstwo, ale równie¿ uznawane za legalne przez prawo.

Zwyczajow¹ swobodê seksualnego wykorzystywania niewolnic i aldek milcz¹co apro-bowa³ równie¿ Koœció³, który nak³ania³ jedynie do oddalenia konkubin w chwili wprowa-dzenia do domu pe³noprawnej ma³¿onki34. W kapitularzu wydanym w kilkanaœcie lat po

KONKUBINAT I FILII NATURALES W LONGOBARDZKIEJ ITALII 349

30 W myœl praw Germanów skandynawskich trwa³y konkubinat z woln¹ kobiet¹ zyskiwa³ po up³ywieokreœlonego czasu (20–30 lat) rangê pe³noprawnego ma³¿eñstwa, a pochodz¹ce z takiego zwi¹zku potomstwoby³o traktowane jak pe³noprawni spadkobiercy, E. E a m e s, op. cit., s. 198–199.

31 K. F. D r e w, op. cit.32 L. Vis., Chindaswint, cap. III, 5.5; P. D. K i n g, op. cit., s. 233.33 L. Vis., cap. III, 5.1.34 Synod toledañski z 400 r. dopuœci³ konkubinat, pod warunkiem ¿e mê¿czyzna nie mia³ jednoczeœnie

legalnej ¿ony (G. C. C a s e l l i, Concubina pro uxore. Osservazioni in merito al c. 17 del primo concilio di Toledo,„Rivista di Storia del Diritto Italiano”, t. XXXVII/XXXVIII, 1964/1965, s. 163–220). Tak te¿ Izydor z Sewillidopuszczaj¹cy utrzymywanie konkubiny zamiast ¿ony: H. I n s a d o w s k i, Rzymskie prawo ma³¿eñskie a chrzeœ-cijañstwo, Lublin 1935, s. 93–94, s. 257.

podboju Królestwa Longobardów Karol Wielki zabroni³ ¿onatym mê¿czyznom utrzymy-wania niema³¿eñskich stosunków seksualnych35. Jest jednak w¹tpliwe, aby w³adza publicz-na faktycznie ingerowa³a w stosunki miêdzy panem a kobietami o ni¿szym statusie nale-¿¹cymi do jego czeladzi.

Potomstwo zrodzone z konkubinatu Longobarda i nale¿¹cej do niego niewolnicy lubzale¿nej aldki zwyczajowo dziedziczy³o wolny status ojca i uczestniczy³o w spadkobraniu36.Mimo ¿e prawo longobardzkie nie wspomina o koniecznoœci formalnego uznania ojcostwadziecka konkubiny, na podstawie œwiadectw dotycz¹cych innych ludów germañskichmo¿na przypuszczaæ, ¿e tak¿e u Longobardów do uzyskania statusu filiorum naturaliumkonieczne by³o dope³nienie przez ojca tego aktu37. Pozosta³e dzieci pozama³¿eñskiedziedziczy³y status matki i jeœli by³y niewolne, traktowano je jak resztê pañskiej czeladzi.Zasadnicze rozró¿nienie miêdzy potomstwem wolnego mê¿czyzny przebiega³o zatem niemiêdzy dzieæmi œlubnymi i nieœlubnymi czy te¿ urodzonymi z wolnej lub niewolnej matki,ale uznanymi i nieuznanymi przez ojca. Przeciwstawienie legitimus i illegitimus zosta³owprowadzone do terminologii praw germañskich pod wp³ywem chrzeœcijañstwa38.

Prawo longobardzkie przewidywa³o równie¿ sytuacjê, w której wolnemu Longobar-dowi postawiony zosta³ zarzut o nieprawe pochodzenie39. Oskar¿enie takie stanowi³opowa¿ne zagro¿enie dla pozycji spo³ecznej i prawnej jednostki, jako ¿e powodowa³oniepewnoœæ co do to¿samoœci ojca pozwanego, a wiêc by³o równoznaczne z podwa¿eniemjego praw do dziedziczenia. Cap. 164 Edyktu Rotariego wskazuje, ¿e taki zarzut by³najczêœciej wysuwany przez krewnych, staraj¹cych siê przej¹æ maj¹tek pos¹dzonego40.Nieprzypadkowo wymieniany jest w tym miejscu jako strona oskar¿aj¹ca stryj (barba).W wypadku udowodnienia zarzutu to w³aœnie on, z racji bliskoœci pokrewieñstwa mia³najwiêksze prawa do maj¹tku pozostawionego przez wydziedziczonego. Wolny Longo-bard, którego prawe pochodzenie podane zosta³o w w¹tpliwoœæ, móg³ oddaliæ zarzut

350 ANETA PIENI¥DZ–SKRZYPCZAK

35 I capitolari italici. Storia e diritto della dominazione carolingia in Italia, wyd. C. A z z a r a, P. M o r o,Roma 1998, Capitula cum Italiae episcopis deliberata 10, cap. 5, s. 72, na temat datacji tego kapitularza:F. M a n a c o r d a, Ricerche sugli inizii della dominazione dei Carolingi in Italia, Roma 1968, s. 16–77).

36 Liut, cap. 66. W praktyce nie zawsze do uzyskania wolnego statusu wystarcza³o uznanie dziecka przezwolnego ojca. W 752 r. kleryk Ansprand, w obecnoœci ksiêcia Benewentu, Liutpranda, dokona³ wyzwolenia swejniewolnicy Kundy i ich córki, Liutpergi (O. B e r t o l i n i, Ordinamenti militari e strutture sociali dei Longobardiin Italia, SCIAM t. XV, 1968, t. I, s. 605). Ansprand by³ ojcem owej Liutpergi, mimo to sta³a siê ona wolnai mog³a dziedziczyæ dopiero w wyniku formalnego wyzwolenia, (matka i córka by³y odt¹d wirdiborae). Przypadekten analizuj¹ O. B e r t o l i n i, op. cit., s. 568–572 oraz E. C o r t e s e, Thinx, garethinx, thingatio, thingare in gaidaet gisil. Divagazioni longobardistiche in tema di legislazione, manumissione dei servi, successioni volontarie, [w:]Studi in memoria di M. E. Viora, Roma 1990, s. 294–295.

37 U Norwegów istnia³o rozró¿nienie miêdzy synem urodzonym z konkubinatu z woln¹ kobiet¹ uznanymprzez ojca (hornungr) i nieuznanym (hrísungr), M. C. R o s s, op. cit., s. 16. Terminy te mo¿na interpretowaærównie¿ jako okreœlenia syna pochodz¹cy ze sta³ego, jawnego zwi¹zku i sp³odzonego w wyniku przygodnychkontaktów seksualnych, E. E a m e s, op. cit., s. 199. Zgodnie z prawem króla Ino, cap. 27, jeœli ojciec nie uzna³publicznie syna (in occulto puerum genuerit et celabit), nie móg³ on dziedziczyæ, zaœ w razie jego tragicznej œmierciojciec nie mia³ prawa roœciæ sobie pretensji do pobierania wergeldu (Gesetze, op. cit., s. 101 cf. te¿ Alfred 8.3),M. C. R o s s, op. cit., s. 16–17.

38 J. G o o d y, The Development of the Family and Marriage in Europe, Cambridge 1983, s. 76.39 Ed. Rot., cap. 164.40 Sporów o dziedziczenie dotyczy m.in. CDL II, nr 159. W Ed. Rot., cap 163 okreœlone zosta³y zasady

dziedziczenia po Longobardzie zmar³ym w wyniku zamachu dokonanego przez krewnego.

poprzez przysiêgê z³o¿on¹ wraz z dwunastoma wspó³przysiê¿nikami. Rotari zmodyfiko-wa³ w ten sposób zwyczajow¹ normê, przewiduj¹c¹ w takich przypadkach oczyszczenie siêz zarzutu przez pojedynek s¹dowy41. Motywem jego dzia³ania by³a zapewne potrzebaograniczenia nadu¿yæ polegaj¹cych na celowym wysuwaniu przez krewnych bezpodsta-wnych zarzutów i wywo³ywaniu pojedynków, w których rezultacie mo¿liwe by³o fizycznewyeliminowanie prawowitego spadkobiercy.

Rozdzia³y Edyktu Rotariego potwierdzaj¹ wystêpowanie trwa³ych zwi¹zków miêdzywolnym mê¿czyzn¹ i cudz¹ niewolnic¹ lub aldk¹. Wydaje siê, ¿e anga¿owali siê w nieprzede wszystkim wolni o niskim statusie, którzy nie byli w stanie zgromadziæ dostatecz-nych œrodków, aby zawrzeæ pe³noprawne ma³¿eñstwo, jak te¿ nie dysponowali maj¹tkiemwystarczaj¹cym do zakupu na³o¿nicy. Dotyczy³o to g³ównie drobnych w³aœcicieli ziemskichi dzier¿awców pozbawionych w³asnej ziemi, których sytuacja materialna nie ró¿ni³a siêw wiêkszym stopniu od sytuacji niewolnej i pó³wolnej ludnoœci wiejskiej. Odrêbn¹ grupêstanowili zubo¿ali wolni Longobardowie wstêpuj¹cy na s³u¿bê do mo¿nych (gasindiat42)i niejednokrotnie utrzymywani w domu pañskim jako przyboczna dru¿yna. Tak¿e wyzwo-leñcy pozostawali zapewne w podobnych zwi¹zkach z zale¿nymi kobietami nale¿¹cymi doich by³ych panów. Tak traktowane by³y przez prawo stad³a niewolnicze, w których jedyniemê¿czyzna zosta³ wyzwolony43.

Pan zachowywa³ pe³ne i nieograniczone prawo w³asnoœci w stosunku do swej niewol-nicy lub zwierzchnoœæ nad aldk¹ pozostaj¹c¹ w konkubinacie z innym wolnym mê¿czyzn¹.Mia³o to bezpoœredni wp³yw na sytuacjê potomstwa: w przypadku gdy wolny Longobardzostawa³ ojcem dziecka cudzej niewolnicy, uznanie dziecka mo¿liwe by³o jedynie po jegowykupieniu i wyzwoleniu44. W przeciwnym wypadku potomek ten dziedziczy³ status matkii traktowany by³ jak zwyk³y niewolnik lub ald. Zarówno kobieta, jak i jej niewolne dzieckomogli zostaæ sprzedani lub w inny sposób rozdzieleni z wolnym ojcem45 (choæ w miarêpostêpów chrystianizacji prawodawcy wprowadzali prawa chroni¹ce nierozerwalnoœæ nie-wolniczych ma³¿eñstw kanonicznych46). Je¿eli zwi¹zek miêdzy niewolnic¹ lub aldk¹ i wol-nym doszed³ do skutku bez zgody prawowitego pana kobiety, na winnego nak³adana by³akara, stanowi¹ca rekompensatê za naruszenie praw w³asnoœci niewolnicy lub mundupañskiego w przypadku aldki47.

Warto podkreœliæ w tym miejscu ró¿nicê miêdzy sytuacj¹ prawn¹ naturalnego synaurodzonego z niewolnicy nale¿¹cej do innego wolnego i dziecka sp³odzonego ze zwi¹zkuz konkubin¹ z w³asnej czeladzi. W tym drugim przypadku od momentu, gdy ojciec uzna³dziecko, zyskiwa³o ono wszelkie prawa przys³uguj¹ce wolnemu Longobardowi, równo-

KONKUBINAT I FILII NATURALES W LONGOBARDZKIEJ ITALII 351

41 Cf. Ed. Rot. cap. 165, cap. 166.42 Ed. Rot., cap. 225; Le leggi, op. cit., Ratchisi Leges, (dalej: Ratch.), cap. 10, 11, 14.43 Liutprand zakaza³ wyzwalania zamê¿nych niewolnic bez jednoczesnego wyzwolenia ich mê¿ów (Liut.

cap. 98).44 Ed. Rot., cap. 156.45 W 767 r. Gaidoin podarowa³ koœcio³owi San Salvatore w Novole gospodarstwo u¿ytkowane przez wolne-

go dzier¿awcê Pettula, do którego to gospodarstwa przynale¿a³a, zapewne niewolna, ¿ona i dzieci owegodzier¿awcy (CDL II, nr 204).

46 Liut., cap. 98, cap. 104, cap. 140, C. V e r l i n d e n, Le „mariage” des esclaves, SCIAM t. XXIV, 1977,s. 569–593.

47 Ed. Rot., cap. 194.

czeœnie stawa³o siê cz³onkiem wspólnoty krewniaczej, do której nale¿a³ jego ojciec (nieby³o do tego konieczne wczeœniejsze wyzwolenie48). W momencie œmierci ojca syn natu-ralny wraz ze swymi przyrodnimi, urodzonymi w ma³¿eñstwie braæmi, by³ dopuszczany dopodzia³u spadkowego. Dzieli³ równie¿ uprawnienia mundoalda w stosunku do swych sióstri innych niezamê¿nych krewniaczek pozostaj¹cych pod opiek¹ rodziny oraz obowi¹zkiwynikaj¹ce z obrony honoru rodziny — udzia³ w rodowej zemœcie (faida). Natomiast syn(lub córka) zrodzony z cudzej niewolnicy nie nabywa³ praw filiorum naturalium w chwiliwykupienia go przez ojca z r¹k w³aœciciela jego niewolnej matki. Uznanie takiego potomkaprzez wolnego ojca by³o mo¿liwe dopiero po wyzwoleniu go wed³ug zasad obowi¹zuj¹cychw wypadku zwyk³ych niewolników49. Po wyzwoleniu dziecko z takiego zwi¹zku nie by³ojednak dopuszczane do dziedziczenia, a wiêc nie traktowano go jak pe³noprawnegocz³onka wspólnoty krewniaczej. Udzia³ w maj¹tku ojcowskim mo¿liwy by³ w jego przypad-ku wy³¹cznie w wyniku nadania dokonanego na thingu, zgodnie z procedur¹ stosowan¹w przypadku osób niespokrewnionych z darczyñc¹50. Sytuacja prawna syna urodzonegoz matki bêd¹cej niewolnic¹ innego wolnego Longobarda nie ró¿ni³a siê wiêc formalnie odsytuacji wyzwoleñca. Mo¿na zatem wyró¿niæ dwie kategorie dzieci nieœlubnych: potom-stwo urodzone z w³asnych konkubin, obdarzone prawami spadkowymi i uznawane zacz³onków wspólnoty krewniaczej oraz dzieci cudzych niewolnic, które nawi¹zywa³y pra-wne pokrewieñstwo z ojcem poprzez wyzwolenie, tak jak wyzwoleñcy fulcfree, ale nieamund. W porównaniu z dzieæmi niewolnych konkubin, synowie cudzych niewolnic mieliw hierarchii rodziny znacznie gorsz¹ pozycjê: nie posiadali praw do dziedziczenia przys³u-guj¹cych wspó³rodowcom, zatem ich pozycja maj¹tkowa zale¿a³a wy³¹cznie od woli ojca.Zgodnie ze zwyczajowym prawem longobardzkim ojciec nie móg³ poprzez donacjê narzecz osób trzecich uszczupliæ spuœcizny synów pochodz¹cych z ma³¿eñstwa i dopuszczo-nych do dziedziczenia filiorum naturalium51, a wiêc mo¿liwoœæ obdarowywania potomkówurodzonych z cudzych niewolnic by³a ograniczona.

W zwyczajowym prawie filii naturales stanowili odrêbn¹ grupê w ramach wspólnotykrewniaczej o œciœle okreœlonych uprawnieniach, sytuuj¹c¹ siê, wed³ug kryterium bli¿szo-œci, miêdzy œlubnymi synami (fulboran) a dalszymi krewnymi agnatycznymi i kognatyczny-mi. Synom nieœlubnym przys³ugiwa³o prawo do czêœci maj¹tku ojca, wahaj¹cej siê w za-le¿noœci od liczby œlubnych dziedziców od 1/3 (gdy by³ tylko jeden pochodz¹cy ze zwi¹zkuma³¿eñskiego spadkobierca) do zaledwie 1/15 i mniej (gdy by³o siedmiu lub wiêcej pra-wowitych synów)52. W przypadku gdy w rodzinie po œmierci ojca pozostawa³y jego prawo-wite córki (lub prawowite córki i niezamê¿ne siostry) oraz naturalni synowie, podzia³nastêpowa³ na nieco innej zasadzie. Córki (lub córki i siostry) otrzymywa³y do podzia³upo³owê maj¹tku, resztê dzielili miêdzy siebie przyrodni bracia (otrzymywali 1/3 maj¹t-ku, co w longobardzkim systemie podzia³u dwunastkowego oznacza³o 4 czêœci) i krewniz rodu ojca lub, w razie ich braku, król (przypada³o im 1/6, czyli dwie czêœci)53. W razie

352 ANETA PIENI¥DZ–SKRZYPCZAK

48 Liut., cap. 66.49 Ed. Rot., cap. 224, cap. 225.50 Ed. Rot., cap. 172. Podobnie prawo Frostatingu, cap. IX, 17 (Norwegisches Recht: Das Rechtsbuch des

Frostathings, wyd. R. M e i s s n e r, Witzenhausen 1939, dalej: Frost.).51 Ed. Rot., cap. 168.52 Ed. Rot., cap. 154.53 Ed. Rot., cap. 159.

gdy pozostawa³a jedna córka, otrzymywa³a ona 1/3 maj¹tku, zaœ jej przyrodnim, nieœlub-nym braciom oraz krewnym przys³ugiwa³o prawo do pozosta³ych 2/3 (odpowiednio po1/3 dóbr)54. Zwyczajowo synom konkubin przypada³a zatem trzecia czêœæ maj¹tku ojcow-skiego, tak¿e wtedy gdy byli oni najbli¿szymi bezpoœrednimi spadkobiercami55.

Pomimo znacznych uprawnieñ przyznanych nieœlubnym potomkom wolnych wojow-ników, zwyczajowe prawo longobardzkie wyraŸnie ró¿nicowa³o pozycjê dzieci z nieprawe-go ³o¿a i urodzonych w zwi¹zku ma³¿eñskim. Zgodnie z cap. 155 Edyktu Rotariego ojciecnie mia³ prawa traktowaæ ich tak samo jak dzieci pochodz¹cych z legalnego zwi¹zku. Filiinaturales mogli zyskaæ status równy prawowitym potomkom jedynie za ich zgod¹, wyra¿o-n¹ publicznie w chwili osi¹gniêcia pe³noletnoœci56.

Równie¿ w myœl praw norweskich przyjêcie nieœlubnego syna do rodu (aett) jego ojcai przyznanie mu praw równych legalnym spadkobiercom uzale¿nione by³o od woli krew-nych i prawowitych dziedziców. W cap. IX,1 praw Frostatingu opisany zosta³ bardzoarchaiczny rytua³ towarzysz¹cy aktowi wprowadzania do rodu nowych cz³onków57, któregog³ównym elementem by³o uzyskanie i obwieszczenie zgody wspó³rodowców na nawi¹zaniepokrewieñstwa z ubiegaj¹cym siê o to wolnym nieœlubnym synem58. Mimo dystansu chro-nologicznego i geograficznego, dziel¹cego kodyfikacje w³adców longobardzkich i pra-wa Frostatingu, u podstaw ograniczenia samowoli g³owy rodziny w norweskim obyczajuwprowadzania do rodu nowych cz³onków i longobardzkim podnoszeniu filiorum natura-lium do godnoœci pe³noprawnych spadkobierców le¿y ta sama pierwotna zasada wspó³od-powiedzialnoœci wszystkich cz³onków wspólnoty za dziedzictwo rodu. Do VII w. w longo-bardzkiej praktyce prawnej przetrwa³y relikty tej dawnej koncepcji, przejawiaj¹ce siêpoprzez ograniczenie praw ojca rodziny do swobodnego dysponowania maj¹tkiem i obo-wi¹zek respektowania praw dziedziców59. Potwierdza³a to norma zapisana w cap. 168Edyktu Rotariego, w której zakazane zosta³o samowolne wydziedziczanie spadkobiercówprzez g³owê rodu (rodziny) bez œciœle okreœlonej przyczyny60. Podobne uzasadnienie mia³tak¿e nakaz rozwi¹zania bez odszkodowania ka¿dej zawartej umowy darowizny, w wypad-ku gdy narusza³a ona prawa legalnych spadkobierców (ochronie podlega³y zarówno prawadzieci ma³¿eñskich, jak i nieœlubnych)61.

W omawianym wczeœniej cap. 155 Edyktu Rotariego nie tylko zosta³o potwierdzoneprawo œlubnych synów do wspó³decydowania o maj¹tku rodziny, ale jednoczeœnie podkre-

KONKUBINAT I FILII NATURALES W LONGOBARDZKIEJ ITALII 353

54 Ed. Rot., cap. 158.55 Grim., cap. 5.: Similiter et si legitimi non fuerint, et naturales inventus fuerit unum aut plures, habeat legem

suam id est tertiam partem ex omnibus.56 Ed. Rot., cap. 155. Liutprand podniós³ wiek osi¹gniêcia pe³noletnoœci do lat 19 (cap. 19).57 A. G u r i e w i c z, Norwe¿skoje obszczestwo w rannieje sriedniewiekowie. Probliemy socialnogo stroja i kul-

tury, Moskwa 1977, s. 42 n., E. E a m e s, op. cit., s. 199–200; bohater islandzkiej Laxdoela Saga Hoskuld niemóg³ dopuœciæ do dziedziczenia nieœlubnego syna Ólafa ani obdarowaæ go bez zgody swych œlubnych synów,P. G. F o o t e, D. M. W i l s o n, Wikingowie, Warszawa 1975, s. 129–131, J. L. B y o c k, Medieval Iceland. Society,Sagas and Power, Berkeley–Los Angeles–London 1988, s. 170–172.

58 W Frost., cap. IX, l rozró¿niono nieœlubnych synów wolnych kobiet (hrisung, hornungr) i niewolnic(pýborinn). W przypadku syna niewolnicy akt wprowadzenia go do rodu móg³ siê dokonaæ dopiero po ukoñczeniuprzez niego 15 lat i wyzwoleniu go przez ojca, A. G u r i e w i c z, op. cit., s. 46.

59 Cf.: CDL II, nr 261; CDL IV, nr 12; CDL V, wyd. H. Z i e l i n s k i, Roma 1986, nr 36.60 Ed. Rot., cap. 168, cap. 169.61 Ed. Rot., cap. 171.

œlona koniecznoœæ œwiadomego podejmowania tej decyzji (po osi¹gniêciu wieku sprawne-go), co mia³o zapobiegaæ ewentualnym nadu¿yciom. Udzielenie zgody powodowa³o zrów-nanie w prawach i obowi¹zkach przyrodnich braci pochodz¹cych z pozama³¿eñskiegozwi¹zku i legalnych potomków. By³o to równoznaczne z uszczupleniem czêœci przypada-j¹cej œlubnym synom nie tylko z dziedzictwa po ojcu, ale tak¿e z zap³aty za mund sióstroraz z kar zas¹dzanych na korzyœæ rodziny. Oznacza³o tak¿e podwy¿szenie statusu spo-³ecznego filiorum naturalium zarówno w stosunkach prywatno–, jak i publiczno–praw-nych. Nieœlubny syn, nabywaj¹c prawa pe³noprawnego spadkobiercy, uzyskiwa³ nieporów-nanie lepsz¹ pozycjê w rodzie (przejœcie do grupy najbli¿szych g³owie rodziny spadkobier-ców), jak i w exercitus longobardzkim. Jego awans w hierarchii spo³eczeñstwa longobar-dzkiego zwi¹zany by³ w znacznym stopniu z popraw¹ sytuacji ekonomicznej w wynikuzwiêkszenia przynale¿nej mu czêœci dziedziczonego maj¹tku. Dziêki temu zyskiwa³ onmo¿liwoœæ lepszego wyekwipowania siê na wyprawê wojenn¹, co oznacza³o wiêksz¹ jegou¿ytecznoœæ na polu walki, a wiêc i wiêksz¹ wartoœæ dla ca³ej wspólnoty. Poprzez towzrasta³a „jakoœæ” (qualitas) jego osoby. Odzwierciedleniem tego by³a wysokoœæ chroni¹-cego go wergeldu62.

W Edykcie Rotariego zapisana zosta³a norma prawna, zgodnie z któr¹, w wypadkumorderstwa pope³nionego na wolnym urodzonym w pozama³¿eñskim zwi¹zku, wergelddzielony by³ miêdzy jego braci œlubnych i nieœlubnych w ten sposób, ¿e prawowici braciaotrzymywali 2/3 sumy odszkodowania za g³owê zabitego, nieœlubni zaœ resztê63. Filiinaturales byli zatem traktowani jak cz³onkowie rodu i ca³y ród zobowi¹zany by³ stawaæsolidarnie w ich obronie, a w razie potrzeby pomœciæ ich œmieræ, ewentualnie wyegzekwo-waæ od zabójcy zap³atê ustalonej g³ówszczyzny. Warto jednak zastanowiæ siê przez chwilênad sposobem dzielenia odszkodowania miêdzy braci. Celem wydania tej regulacji by³opo³o¿enie kresu zemœcie rodowej (faida), która stanowi³a zawsze ogromne zagro¿enie dlaporz¹dku publicznego i by³a konsekwentnie zwalczana przez kolejnych prawodawców,wprowadzaj¹cych w jej miejsce inne formy zadoœæuczynienia za krzywdê. Wergeld by³ nietylko odszkodowaniem za stratê jednego z cz³onków rodziny, ale tak¿e zap³at¹ za utraconyw wyniku zabójstwa honor rodu. Podzia³ tej sumy mia³ wiêc nie tylko znaczenie materialne,ale tak¿e symboliczne: prawowici synowie z racji swej wy¿szej pozycji, obci¹¿eni bylirównie¿ wiêkszymi obowi¹zkami w stosunku do swej rodziny64. Hañba spadaj¹ca na ródw wyniku niepomszczonej œmierci jednego z wspó³rodowców dotyka³a zatem nie tylkotych, którzy byli mu przez krew najbli¿si, ale przede wszystkim przedstawicieli rodustoj¹cych najwy¿ej w jego hierarchii. W chwili gdy prawo nakazywa³o zaniechaæ zemstyw zamian za rekompensatê finansow¹, logiczn¹ konsekwencj¹ by³o przekazanie wiêkszejjej czêœci w rêce legalnych synów, nawet jeœli wœród urodzonych z nieprawego ³o¿a bylirodzeni bracia zamordowanego.

Na podstawie analizy tego rozdzia³u mo¿na równie¿ stwierdziæ, ¿e prawo longobar-dzkie nie uznawa³o ¿adnych skutków prawnych wynikaj¹cych z naturalnego pokrewieñ-stwa miêdzy braæmi urodzonymi z jednej matki–niewolnicy. Zgodnie z tak¹ interpretacj¹rzeczywiste pokrewieñstwo miêdzy braæmi nawi¹zywa³o siê dopiero w chwili uznania ich

354 ANETA PIENI¥DZ–SKRZYPCZAK

62 Ed. Rot., cap. 12, cap. 19; Liut., cap. 62, cf. tak¿e Liut., cap. 83.63 Ed. Rot., cap. 162.64 We wstêpie do praw Frostatingu, cap. 8, wspomniany zosta³ zwyczaj zezwalaj¹cy krewnym zamordowa-

nego na zabicie w zemœcie nie mordercy, ale najszlachetniejszego z jego rodu.

przez ojca, a wiêc w momencie, gdy stawali siê cz³onkami jednej wspólnoty krewniaczej65.Z punktu widzenia prawa mog³o to oznaczaæ, ¿e po przyjêciu do rodziny najbli¿szymikrewnymi nieœlubnych synów stawali siê nie ich rodzeni bracia, ale œlubni bracia przyrodni.W tej sytuacji biologiczne pokrewieñstwo miêdzy braæmi ustêpowa³o przed wiêzamirodowymi66.

Jeszcze wyraŸniej widoczne jest to w dalszej czêœci tego rozdzia³u, w której mowa jesto dziedziczeniu po tragicznie zmar³ym filio naturale. Nieœlubni bracia odsuniêci zostali odspadkobrania, zaœ ca³oœæ maj¹tku przechodzi³a na braci urodzonych w legalnym zwi¹zku.Obowi¹zek pomsty za œmieræ brata nie wi¹za³ siê w przypadku synów naturalnych z pra-wem do dzielenia maj¹tku po zmar³ym. Nieœlubni bracia otrzymywali jednak za zaniecha-nie faidy czêœæ wergeldu wp³aconego przez zabójcê, a wiêc zadoœæuczynienie za poniesionyprzez nich uszczerbek na honorze. Byæ mo¿e jest to œwiadectwem postêpuj¹cego procesuograniczania praw spadkowych dzieci nieœlubnych na rzecz utrzymania dziedzictwa w rê-kach prawowicie urodzonych cz³onków rodziny. Na podstawie normy zapisanej w cap. 162Edyktu Rotariego nie jest niestety mo¿liwe uzyskanie odpowiedzi na wa¿ne pytanie, czyw razie naturalnej bezpotomnej œmierci jednego z braci (œlubnych lub nieœlubnych) pozo-stali przy ¿yciu bracia pochodz¹cy z pozama³¿eñskiego zwi¹zku byli dopuszczani dodziedziczenia.

W cap. 162 Edyktu Rotariego redaktor nie wspomina o prawach spadkowych potom-stwa filiorum naturalium. Wydaje siê, ¿e jest to pominiêcie œwiadome. Zgodnie z treœci¹cap. 157 Edyktu wnuk wolnego Longobarda, sp³odzony przez jego nieœlubnego syna, niemóg³ dziedziczyæ po dziadku. Na okreœlenie tych dzieci redaktor u¿y³ germañskiegoterminu — threus67. Threi mogli nabyæ prawo do czêœci maj¹tku dziada wy³¹cznie poprzezdonacjê dokonan¹ przez niego na thingu. Zachowywali status wolny, jednak nie bylitraktowani jak pe³noprawni cz³onkowie wspólnoty krewniaczej, do której nale¿a³ ichojciec. Charakterystyczne jest tak¿e to, ¿e kodyfikator uwa¿a³ za konieczne podkreœlenieprawa threusa do zachowania wolnego statusu, co mo¿e sugerowaæ, ¿e status ten podawa-no w w¹tpliwoœæ. Rzuca to nieco œwiat³a na pozycjê nieœlubnych synów w rodzinie. Bylioni przyjmowani do rodu (rodziny) jako filii naturales, nabywaj¹c zwi¹zane z tym prawaspadkowe, jednak uprawnieñ tych nie dziedziczy³o ich potomstwo. Biologiczne pokre-wieñstwo miêdzy dziadem i wnukiem urodzonym z nieœlubnego syna nie rodzi³o zatem¿adnych skutków prawnych. W konsekwencji, jeœli filius naturalis zmar³ przed swym ojcem(a wiêc zanim zosta³a mu wydzielona czêœæ ojcowizny), pozosta³e po nim sieroty wy³¹czone

KONKUBINAT I FILII NATURALES W LONGOBARDZKIEJ ITALII 355

65 Wydaje siê, ¿e ta sama koncepcja prawna le¿y u podstaw regulacji dotycz¹cej dziedziczenia po wyzwolo-nych razem braciach lub ojcu i synie (Liut., cap. 77). Zgodnie z prawem longobardzkim w wypadku œmiercijednego z nich, dziedziczy³ po nich król jako krewny wszystkich Longobardów. Naturalne wiêzy krwi nieodgrywa³y w tym wypadku ¿adnej roli. Pokrewieñstwo zachodz¹ce miêdzy niewolnikami nie rodzi³o bowiemskutków prawnych, nie zyskiwa³o tak¿e mocy prawnej z chwil¹ ich wyzwolenia. Jedynie w przypadku, gdybywyzwoleñcy sp³odzili potomstwo ju¿ jako ludzie wolni, mog³oby ono po nich dziedziczyæ.

66 Wed³ug Frost. VI, 5–8 wœród cz³onków rodu uprawnionych do pobierania (a wiêc i do p³acenia) g³ów-szczyzny za zabitego wspó³rodowca istnia³a hierarchia, oparta na zasadzie bli¿szoœci. Nieœlubne potomstwoi nieœlubni bracia nale¿eli do drugiej grupy (sakaukar), posiadaj¹cej mniejsze prawa od prawowicie urodzonychkrewnych zabitego (brata, ojca, bratanków, etc.), ale stoj¹cej przed dalszymi krewnymi agnatycznymi i kogna-tycznymi. W przypadku opisanym w cap. 162 Ed. Rot. filii naturales otrzymuj¹cy 1/3 wergeldu za zabitego równie¿nieœlubnego brata znajdowaliby siê w stosunku do nich w sytuacji analogicznej do owych norweskich sakaukar.

67 Ed. Rot., cap. 157.

by³y z póŸniejszego podzia³u maj¹tku, dokonywanego po œmierci tego¿ ojca (dziadasierot). Threus otrzymywa³ w takim przypadku tylko to, co jego rodzic zdo³a³ na w³asn¹rêkê zgromadziæ w ci¹gu swego ¿ycia, np. jako wynagrodzenie za s³u¿bê, poprzez darowi-zny lub dziedziczenie po dalszych krewnych.

Interesuj¹ca jest równie¿ relacja zachodz¹ca miêdzy nieœlubnymi synami i legalnymicórkami. Zgodnie z cap. 161 Edyktu Rotariego w wypadku gdy pozostaj¹ca pod opiek¹braci siostra zosta³a wydana za m¹¿, suma wp³acona przez narzeczonego za jej mund by³adzielona miêdzy nich w ten sposób, ¿e braciom urodzonym w ma³¿eñstwie przys³ugiwa³o2/3, resztê zaœ otrzymywali synowie naturalni. Zasada ta obowi¹zywa³a zarówno w odnie-sieniu do prawowitych, jak i nieœlubnych córek, przy czym podobnie jak w przypadkug³ówszczyzny, biologiczne pokrewieñstwo z kobiet¹ nie zmienia³o proporcji podzia³usumy miêdzy ma³¿eñskich i pozama³¿eñskich braci. Op³ata za mund stanowi³a rekompen-satê za uszczuplenie potencja³u rodziny poprzez przejêcie nale¿¹cej do tej¿e rodzinykobiety przez rodzinê jej mê¿a. Jednoczeœnie by³a równie¿ form¹ zap³aty za w³adzêopiekuñcz¹, któr¹ mê¿czyzna otrzymywa³ od mundoalda narzeczonej wraz z jej rêk¹.Wniesiona za kobietê i za prawo do opieki nad ni¹ zap³ata by³a czêœci¹ wspólnegodziedzictwa rodu, podlega³a wiêc podzia³owi miêdzy braci, tak jak ca³oœæ ojcowizny. Skorobracia urodzeni w pozama³¿eñskim zwi¹zku byli dopuszczani do podzia³u op³aty za mundsióstr, mieli oni tak¿e formalny przynajmniej wp³yw na decyzjê o ich losie. Wp³yw ten by³jednak w porównaniu z braæmi z prawego ³o¿a ograniczony, tak jak mniejszy by³ ich udzia³w podziale wartoœci mundu. Podobnie jak w przypadku zap³aty wergeldu, decyduj¹c¹ rolêodgrywa³a wiêŸ i hierarchia w ramach rodu, okreœlana poprzez stosunek pokrewieñstwazachodz¹cy miêdzy jego cz³onkiem a g³ow¹ rodziny. W ten sposób prawowici synowiemieli równie¿ wiêksze prawa do opieki nad swymi przyrodnimi nieœlubnymi siostrami,nawet jeœli wœród filiorum naturalium mia³y one rodzonych braci.

Nieœlubni synowie mogli sprawowaæ opiekê nad kobietami z rodu ojca w razie brakubezpoœrednich spadkobierców z prawego ³o¿a, ale wówczas dzielili swe uprawnieniaz królem68, a ich udzia³ w zap³acie za mund nie móg³ przekroczyæ 1/3. W³adza opiekuñczafiliorum naturalium by³a zatem w znacz¹cy sposób ograniczona i upodabnia³a siê do prawkrewnych bocznych. Nie jest równie¿ wykluczone, ¿e w niektórych wypadkach opiekamog³a przechodziæ na dalszego krewnego, bêd¹cego równie¿ prawowitym spadkobierc¹zmar³ego ojca rodziny, z pominiêciem nieœlubnych synów. Jest to tym bardziej prawdopo-dobne, ¿e kobieta z regu³y zamieszkiwa³a w domu swego mundoalda, a nale¿¹cy do niejmaj¹tek pozostawa³ w dyspozycji jej opiekuna, co ze wzglêdów ekonomicznych sk³ania³okrewnych do odsuwania od opieki jej nieœlubnych braci.

Z punktu widzenia zwyczajowego prawa longobardzkiego filii naturales byli pe³no-prawnymi cz³onkami wspólnoty politycznej plemienia w myœl zasady, ¿e wszyscy wolnimê¿czyŸni s¹ równi w ramach wspólnoty wojowników. W miarê pog³êbiania siê rozwar-stwienia maj¹tkowego wzmaga³ siê nacisk na powi¹zanie pozycji spo³eczno–prawnejwolnej jednostki z jej statusem maj¹tkowym, co doprowadzi³o do zachwiania tej tradycyj-nej regu³y. Liutprand i Aistulf przenieœli do pisanego prawa zarysowuj¹c¹ siê ju¿ od dawnatendencjê, uzale¿niaj¹c rodzaj uzbrojenia, a wiêc tak¿e wartoœæ bojow¹ wojownika odposiadanego przez niego maj¹tku69. W takiej sytuacji tak¿e status filiorum naturalium ulec

356 ANETA PIENI¥DZ–SKRZYPCZAK

68 Ed. Rot., cap. 160.69 Liut., cap. 62, Aist., cap. 1, cap. 2.

musia³ zmianie. Zgodnie z prawem w podzia³ach maj¹tkowych otrzymywali tylko niewiel-k¹ czêœæ dóbr ojca, co spycha³o ich z regu³y do ni¿szej kategorii spo³eczno–maj¹tkowej ni¿ta, do której nale¿eli ich ojcowie i bracia. Jednoczeœnie wraz ze zmian¹ pojêcia w³asnoœcii jej stopniow¹ indywidualizacj¹ naturalnym zjawiskiem sta³o siê d¹¿enie do ograniczenialiczby spadkobierców. Pomijanie praw maj¹tkowych filiorum naturalium by³o stosunkowo³atwe, jako ¿e po œmierci ojca nie mieli oni faktycznie mo¿liwoœci wyegzekwowania swychpraw w razie zdecydowanego sprzeciwu krewnych zmar³ego70. Ta sprzeczna z prawempraktyka stopniowo, w ci¹gu VII i VIII w., przekszta³ci³a siê w zwyczaj, zgodnie z którymnieœlubne potomstwo mog³o byæ jedynie obdarowane czêœci¹ ojcowskiego maj¹tku71.W ten sposób udzia³ w dziedziczeniu przesta³ byæ uznawany za przyrodzone prawo filio-rum naturalium, ale zosta³ uzale¿niony od woli ojca lub krewnych. W tradycji longobar-dzkiej wspó³uczestnictwo w podziale maj¹tku po zmar³ym mia³o wymiar symboliczny —by³o uto¿samiane z pokrewieñstwem72. Omawiany proces odsuwania od dziedziczenianieœlubnych synów mia³ wiêc g³êbsze znaczenie: nie tylko podwa¿a³ materialne podstawyegzystencji tej grupy, ale by³ równoznaczny z pozbawieniem dzieci konkubin podstawo-wych praw wynikaj¹cych z przynale¿noœci do wspólnoty krewniaczej, co w konsekwencjimusia³o prowadziæ do rzeczywistego ich z niej wy³¹czenia.

Ósmowieczne spisy praw longobardzkich nie potwierdzaj¹ zwyczajowego statusu nie-œlubnych synów w rodzinie i spo³eczeñstwie. O ile w Edykcie Rotariego w prawie wszyst-kich rozdzia³ach dotycz¹cych dziedziczenia mowa jest o prawach filiorum naturalium,o tyle w edyktach Liutpranda prawa nieœlubnych synów pomijane s¹ niemal¿e ca³kowitymmilczeniem. Zgodnie z cap. 1–4 praw tego w³adcy, córki i niezamê¿ne siostry zmar³egoLongobarda dopuszczone zosta³y do dziedziczenia na równi ze swymi braæmi. Oznacza³oto zmianê zwyczajowej zasady zapisanej w Edykcie Rotariego, wed³ug której w wypadkugdy ojciec nie pozostawi³ legalnych mêskich spadkobierców, jego córki lub siostry dziedzi-czy³y tylko czêœæ jego mienia, reszta zaœ dzielona by³a miêdzy synów nieœlubnych, krewnychlub przekazywana na rzecz króla (wystêpowa³ on wówczas w charakterze najbli¿szegokrewnego). Cap. 1 praw Liutpranda mówi³ równie¿, ¿e córka dziedziczy³a maj¹tek inomnem hereditatem patris vel matris suae, tamquam filii legetimi, a zatem w rozumieniuósmowiecznego prawodawcy prawowici synowie dziedziczyli ca³oœæ maj¹tku bez wzglêduna to, czy istnieli synowie naturalni. Potwierdza to równie¿ cap. 65 praw tego¿ w³adcy,zgodnie z którym wolny Longobard pozbawiony legalnego mêskiego potomka mia³ prawoswobodnie dysponowaæ 2/3 maj¹tku, a pozosta³a trzecia czêœæ maj¹tku musia³a przypaœæjego córce73. Stoi to w sprzecznoœci z omawianymi wczeœniej zasadami Edyktu Rotariego,

KONKUBINAT I FILII NATURALES W LONGOBARDZKIEJ ITALII 357

70 W³adcy próbowali przeciwstawiæ siê tej praktyce. Grimoald zakaza³ bezprawnego wydziedziczania ma³o-letnich dzieci przedwczeœnie zmar³ych Longobardów, którzy w chwili œmierci pozostawali jeszcze pod w³adz¹swego ojca (in sinu avi). W myœl jego postanowieñ dzieci te (œlubne i nieœlubne) mia³y ex omnibus — — aequalemcum patris suis in locam patris post mortem avi precipiant portionem (cap. 5).

71 Zasada ta nie zosta³a jednak w³¹czona do longobardzkiego prawa pisanego, tak jak mia³o to miejsce np.w prawie Bawarów: — — Si vero de ancilla habuerit filios, non accipiant portionem inter fratres, nisi tantumquantum ei per misericordiam dare voluerint fratres eius quia in vetere lege scriptum est: „Non enim erit heres filiusancillae cum filio libere” [List do Galatów, IV, 30, Ks. Rodz. 21, 10.12]. Tamen debent misericordiam considerare,quia caro eorum est, Lex Baiwariorum (dalej: L. Baiw.), wyd. E. d e S c h w i n d, MGH, Legum sectio I, t. V, cz. 2,Hannoverae 1926, cap. XV, 9.

72 Ed. Rot., cap. 224, cap. 225.73 Jeœli nie dokona³ darowizny, ca³oœæ dziedzictwa przechodzi³a na córki (Liut., cap. 1).

zakazuj¹cymi wy³¹czania nieœlubnych synów ze spadkobrania (cap. 160). W EdykcieRotariego wolny cz³owiek mia³ stosunkowo ograniczone prawo do dysponowania w³asnymmaj¹tkiem. Wspominane ju¿ kilkakrotnie rozdzia³y Edyktu dotycz¹ce dziedziczenia œciœlerozgranicza³y prawa poszczególnych cz³onków rodziny do dóbr, nie dopuszczaj¹c mo¿li-woœci zmiany tego stanu rzeczy, poza szczególnymi wypadkami (np. gdy ojciec chcia³wydziedziczyæ niepos³usznych synów lub w przypadku bezdzietnoœci). Cap. 6 praw Liut-pranda przyznaj¹cy wolnemu Longobardowi nie maj¹cemu synów swobodê dysponowaniamaj¹tkiem, z wyj¹tkiem czêœci przypadaj¹cej zgodnie z prawem legalnym córkom, jestœwiadectwem zmiany tej zasady74. Od dziedziczenia mogli w ten sposób zostaæ odsuniêcinieœlubni potomkowie i dalsi krewni75. Rozdarowane przez g³owê rodziny dobra niepodlega³y prawu retraktu ze strony krewnych.

Proces ten nie przebiega³ jednokierunkowo — œcieranie siê sprzecznych tendencjijest najlepiej widoczne w edyktach pochodz¹cych z kolejnych lat panowania Liutpranda.Zgodnie z treœci¹ cap. 66 praw tego w³adcy ¿aden wolny cz³owiek nie mia³ prawa uznaæza w³asne dzieci urodzonych z niewolnicy lub aldki, która w czasie gdy by³a jego konkubi-n¹, pozostawa³a ¿on¹ niewolnika lub alda. Dziecko takie nie otrzymywa³o nawet wolnoœci,jak¹ mia³ ka¿dy uznany potomek wolnego Longobarda (motywem tego zakazu by³aniemo¿noœæ ustalenia ojcostwa). Najwa¿niejsza dla niniejszych rozwa¿añ czêœæ regulacjidotyczy zakazu dziedziczenia przez dziecko z tego zwi¹zku, jak te¿ zakazu czynienia najego rzecz jakichkolwiek darowizn76. Wynika z niej bowiem, ¿e odebranie statusu filiorumnaturalium tym spoœród potomków wolnych Longobardów, którzy urodzili siê z zamê¿-nych niewolnych konkubin, by³o równoznaczne z pozbawieniem ich prawa do dziedzicze-nia po biologicznym ojcu. Liutprand musia³ mieæ zatem œwiadomoœæ tego, ¿e nieœlubnisynowie mieli prawo do dziedziczenia po ojcach, skoro w tym wypadku prawa tego imodmawia³.

Œledzenie sytuacji dzieci nieœlubnych na podstawie zachowanych Ÿróde³ dyplomatycz-nych jest bardzo trudne. Informacji na temat tej grupy nie dostarczaj¹ nawet dyspozycjetestamentowe, w których potomków wymienia siê bez podania ich statusu. Zachowa³a siêjednak seria dokumentów dotycz¹cych losów dwóch braci urodzonych w zwi¹zku poza-ma³¿eñskim. W roku 770 niejaki Audipert z Clementiano przekaza³ w testamencie swymbratankom, Bonipertulowi i Leopertowi ca³y swój maj¹tek. Wymienieni bracia byli synaminiewolnicy Bonipergi i Baroncella, brata Audiperta, nie¿yj¹cego ju¿ w chwili sporz¹dzaniatestamentu. Boniperga nale¿a³a do czeladzi Baroncella i Audiperta zapewne od roku 763,wówczas bowiem spisany zosta³ dokument potwierdzaj¹cy nabycie przez nich tej niewol-nicy wraz z jej niemowlêciem od jej poprzedniego w³aœciciela, Candida z Chiusi, za sumê21 solidów, p³atn¹ w pieni¹dzu i bydle77. Bonipert i Leopert przyszli zatem na œwiat miêdzy763 a 770 rokiem, a wiêc w momencie gdy Audipert ustanawia³ ich swymi spadkobiercami,byli jeszcze ma³ymi dzieæmi. Z treœci dokumentu jednoznacznie wynika, ¿e obaj ch³opcy

358 ANETA PIENI¥DZ–SKRZYPCZAK

74 Podobne postanowienia zawieraj¹ tak¿e: Liut., cap. 5, cap. 6.75 W wypadku braku legalnych synów i córek dziedzictwo przechodzi³o na dalszych krewnych, z pominiê-

ciem dzieci nieœlubnych. W 762 r. Alpert z Pizy wysun¹³ roszczenia do maj¹tku po bracie, Auripercie, poniewa¿ipse Auripert mecum factum habuit, ut, si sine filios legitimos [podkreœlenie A.P.] unos de nobis ab hac luce decedere,unus alteri deberemus succedere (CDL II, nr 163).

76 Liut., cap. 66.77 CDL II, nr 174.

urodzili siê w zwi¹zku nieformalnym, zaœ ich matka nie zosta³a wyzwolona78. Brak wzmia-nki o wyzwoleniu Boniperta i Leoperta, nie ma tak¿e ¿adnego œladu oficjalnego uznaniasynów przez Baroncella. Rygorystyczne przestrzeganie norm prawa longobardzkiegonakazywa³oby w tym wypadku uznaæ obydwu braci za niewolników (w myœl zasady, ¿epotomstwo dziedziczy status matki)79. Jednak wbrew tej regule wolny status obu braciwydaje siê nie budziæ w¹tpliwoœci. Nale¿y zatem przypuszczaæ, ¿e w stosunku do Bonipertai Leoperta zastosowany zosta³ przepis prawny zapisany w omawianym ju¿ cap. 106 prawLiutpranda, zgodnie z którym dzieci kobiety pozostaj¹cej w zwi¹zku z wolnym mê¿czyzn¹jako quasi uxor dziedziczy³y wolny status ojca, bez wzglêdu na pozycjê prawn¹ matki.Potwierdza to równie¿ dokonanie na rzecz obu braci darowizny, co w wypadku niewolnychnie by³oby mo¿liwe, jak te¿ uznanie ich przez Audiperta za prawowitych cz³onków rodziny(Audipert wystêpuje jako ich stryj: barbas).

Jako uzasadnienie decyzji o przekazaniu im maj¹tku Audipert wskaza³ koniecznoœæzadoœæuczynienia za niegodne postêpowanie Baroncella, który nie wykaza³ nale¿ytegozainteresowania przysz³oœci¹ swych synów i nie pozostawi³ ¿adnego zapisu na ich korzyœæ([Baroncello] in peccatis impedentibus nulla donatione nec aliquis in uos de ribus [sic!] suisiudicauet). Bonipert i Leopert byli zatem traktowani jako filii naturales, nie mieli jednaknajwyraŸniej, przynajmniej z punktu widzenia Audiperta, ¿adnych przyrodzonych praw doczêœci maj¹tku po swoim ojcu. Audipert darowa³ im bowiem w testamencie nie tylkomaj¹tek w³asny, ale tak¿e ca³¹ schedê po ich ojcu, Baroncellu (donamus in uos omnempaupertatem substantie me [sic!], tam illa genituri vestro quam et illa nostra propria).

Warto w tym miejscu zauwa¿yæ, ¿e w omawianym przypadku w œwiadomoœci Au-diperta grzesznym postêpkiem Baroncella nie by³o samo wspó³¿ycie z niewolnic¹, alepozostawienie synów urodzonych w tym zwi¹zku bez zabezpieczenia na przysz³oœæ. Daro-wizna na rzecz nieœlubnych dzieci sta³a siê zatem przede wszystkim aktem mi³osierdzia,wynikaj¹cym po czêœci z moralnego nakazu zadoœæuczynienia za pope³niony b³¹d. Jedno-czeœnie Audipert okreœlony zosta³ w dokumencie jako benefactor bratanków i zastrzeg³sobie prawo do zmiany decyzji. Pozwala³o mu to nawet na anulowanie darowizny, np.w razie niepos³uszeñstwa Boniperta i Leoperta b¹dŸ nie doœæ rzetelnego wype³nianiaobowi¹zku s³u¿enia Audipertowi.

W przypadku narodzin legalnego spadkobiercy Audiperta bracia mieli otrzymaæ1/2 maj¹tku stryja, a wiêc ca³oœæ dziedzictwa przypadaj¹cego poprzednio ich ojcu. Dyspo-zycja Audiperta by³a zgodna z zasad¹ zapisan¹ w cap. 171 Edyktu Rotariego, w myœl którejw chwili narodzenia dziecka ojciec musia³ anulowaæ ka¿d¹ wczeœniejsz¹ umowê darowiznynaruszaj¹c¹ prawa spadkowe jego potomka80. Mimo tego ograniczenia, przy przysz³ympodziale maj¹tku legalni potomkowie oraz dzieci jego brata Baroncella i niewolnicyBonipergi zostali w praktyce zrównani (otrzymywali po 1/2 ca³oœci dóbr Audiperta).

KONKUBINAT I FILII NATURALES W LONGOBARDZKIEJ ITALII 359

78 L. Schiaparelli wysun¹³ hipotezê, ¿e Baroncelo poœlubi³ Bonipergê, nie zmieniaj¹c jednak jej niewolnegostatusu (CDL II, s. 323). W œwietle prawa longobardzkiego jest to jednak ma³o prawdopodobne, jako ¿e zwi¹zekten nie móg³by byæ uznany za ma³¿eñstwo (Ed. Rot., cap. 156).

79 Ed. Rot., cap. 156.80 W VIII w. spod dzia³ania tej normy wyjête zosta³y darowizny czynione pro anima na rzecz instytucji

koœcielnych (Liut. cap. 6, cap. 73, zgodnie z którym darowizna dla Koœcio³a mog³a byæ dokonana bez dope³nieniawymaganej przez prawo longobardzkie procedury przekazania launegildu i obwieszczenia czynnoœci prawnej nathingu).

Sytuacja Boniperta i Leoperta by³a zatem wyj¹tkowa: mieli otrzymaæ znacznie wiêcej ni¿przypada³oby im w myœl zwyczajowych zasad Edyktu Rotariego, ograniczaj¹cych czêœæprzys³uguj¹c¹ filiorum naturalium najwy¿ej do 1/3 dziedzictwa81. Ich przypadek obrazujerównoczeœnie chwiejnoœæ pozycji nieœlubnych dzieci w rodzinie longobardzkiej koñcaVIII w. i ca³kowite ich uzale¿nienie od woli ojca i krewnych. To nie przepisy prawa, aledecyzja Audiperta wp³ywa³a na to, czy Bonipert i Leopert znaleŸæ siê mieli w grupiewolnych pozbawionych w³asnoœci, a byæ mo¿e utraciæ nawet wolny status, czy te¿ staæ siêposiadaczami maj¹tku daj¹cego im znacz¹c¹ pozycjê w lokalnej spo³ecznoœci.

Darowizna testamentowa uprawomocniona zosta³a przekazaniem Audipertowi lau-negildu w postaci z³otego pierœcienia82. Pierœcieñ ten dostarczy³ w imieniu nieletnich je-szcze braci niejaki Aduald. Nie wiadomo, kim by³ dla Audiperta i jego bratanków ówAduald, mo¿na jedynie przypuszczaæ, ¿e zosta³ wyznaczony na prawnego opiekuna ch³op-ców83. W wypadku gdyby Audipert zmar³ przed uzyskaniem przez Boniperta i Leopertape³noletnoœci, Adualdowi przypad³by zapewne nadzór nad realizacj¹ testamentu. Proce-dura zastosowana w tym przypadku odpowiada typowemu postêpowaniu przy nada-niach na rzecz osób trzecich84. Warto zauwa¿yæ, ¿e Audipert zadba³, aby przy spisywaniudokumentu darowizny obecny by³ królewski urzêdnik (na liœcie œwiadków figuruje skulda-his Kunipert). Jego autorytet stanowi³ dodatkow¹ gwarancjê realizacji woli darczyñcy.

Szczêœliwie Bonipert i Leopert nie znikaj¹ ca³kowicie z pola widzenia wraz z owymtestamentem. Blisko czterdzieœci lat póŸniej, w 809 r. w klasztorze San Salvatore na MonteAmiata sporz¹dzona zosta³a umowa miêdzy opatem Sabbatem a Bonipertem i Leoper-tem85, w której potwierdzone zosta³y prawa braci i ich potomków do u¿ytkowania klasztor-nego gospodarstwa i dworu (curtis) we wsi Clementiano, pozostaj¹cych wczeœniej w³asno-œci¹ ich parentium, a przekazanych pod opiekê klasztoru prawdopodobnie w okresiechaosu politycznego w koñcu VIII w. Dokument ten potwierdza, ¿e Bonipertulus i Leu-pertulus weszli po œmierci Audiperta w posiadanie jego maj¹tku, chocia¿ nie wiadomo,czy odby³o siê to bez przeszkód ze strony dalszych krewnych i czy przejêli oni ca³oœædziedzictwa. Nieprawe pochodzenie braci nie zosta³o jednak zapomniane, o czym œwiad-czy u¿ycie przy ich imionach w miejsce tradycyjnego patronimiku (filii quondam x lub filiibonae memoriae x) terminu liberi homines. Jak siê wydaje, jako nieœlubni synowie urodzeniz niewolnicy, Bonipert i Leopert byli zmuszeni manifestowaæ swój wolny status, abyzapobiec ewentualnym próbom zakwestionowania go przez krewnych Audiperta b¹dŸprzez klasztor San Salvatore86. Kontrakt nak³ada³ na braci obowi¹zek corocznego odda-wania na rzecz klasztoru czterech amfor wina, z wyj¹tkiem lat, w których udawali siê

360 ANETA PIENI¥DZ–SKRZYPCZAK

81 Prawodawca dopuœci³ mo¿liwoœæ powiêkszenia czêœci poszczególnych spadkobierców (Liut., cap. 113).Dyspozycja testamentowa Audiperta by³a sprzeczna z zapisan¹ w Ed. Rot. cap. 158, cap. 159 zasad¹ dziedzicze-nia przez skarb królewski 1/3 maj¹tku wolnego Longobarda nie posiadaj¹cego mêskiego potomstwa z pe³no-prawnego ma³¿eñstwa.

82 Ed. Rot., cap. 175, cap. 184; Liut., cap. 43, cap. 54, cap. 65, cap. 73.83 Odmienny pogl¹d reprezentuje S. G a s p a r r i, Strutture militari elegami di dipendenza in età longobarda

e carolingia, „Rivista Storica Italiana”, nr 98, 1986, s. 664–726, s. 701–703, który uwa¿a, ¿e bracia byli osobiœciezale¿ni od Ansoalda, a on sam by³ prawnym spadkobierc¹ Audiperta.

84 Ed. Rot., cap. 175; Liut., cap. 54 i przede wszystkim Liut., cap. 73.85 Codex Diplomaticus Amiatinus t. I–II, wyd. W. K u r z e, Tübingen 1974, nr 67.86 Zgodnie z nakazem Liutpranda wyzwoleniec fulcfree i amund manifestare debeat — — libertatem suam

sepius iudici et ad vicinos suos, qualiter absolutus esse videtur (Liut., cap. 55).

u boku klasztoru na wyprawê wojenn¹ (in oste). Przynale¿noœæ do dru¿yny zbrojnejbiskupa, z któr¹ wi¹za³ siê obowi¹zek pe³nego wyekwipowania (in cavallo cum vestito)wskazuje, ¿e ich pozycja maj¹tkowa by³a znacz¹ca87.

Szczególn¹ grupê spoœród filiorum naturalium stanowi³y dzieci urodzone de inlecitomatrimonium ante tempo88. Nale¿eli do niej potomkowie wolnych Longobardów, którzyprzyszli na œwiat zanim ich rodzice dope³nili przewidzianych prawem formalnoœci wyma-ganych do uznania zwi¹zku za pe³noprawne ma³¿eñstwo89, a wiêc przed wp³aceniem przezmê¿a op³aty za mund kobiety (meta90) i przejêciem jej pod sw¹ opiekê w drodze traditioper manum jej dotychczasowego mundoalda91. Okres od zawarcia umowy przedma³¿eñ-skiej do jej sfinalizowania nie móg³ przekroczyæ dwóch lat, po up³ywie których rodzinakobiety mia³a prawo si³¹ zmusiæ mê¿czyznê do spe³nienia poczynionych obietnic lubwyp³acenia niedosz³ej ma³¿once odszkodowania92. Ustalenie a¿ dwuletniego narzeczeñ-stwa umo¿liwia³o mê¿czyŸnie zgromadzenie sumy wystarczaj¹cej na zap³acenie z regu³yznacznej op³aty za mund. By³ to jednak zarazem czynnik sk³aniaj¹cy do przedwczesnegoskonsumowania zwi¹zku.

O motywach zachêcaj¹cych do podejmowania wspó³¿ycia w okresie przedœlubnym,mo¿na wnioskowaæ na podstawie analogii norweskich. Zgodnie z cap. III, 3 praw Frosta-tingu mê¿czyzna, który wspó³¿y³ ze swoj¹ narzeczon¹ po zawarciu umowy przedœlubnej,ale przed przekazaniem rodzinie zap³aty za jej mund, mia³ obowi¹zek wyp³aciæ jej najbli¿-szym krewnym ustalon¹ karê. Jeœli jednak ów mê¿czyzna w ci¹gu dwunastu miesiêcy przeduzgodnion¹ dat¹ wesela sp³odzi³ dziecko ze swoj¹ przysz³¹ ¿on¹ i zmar³, niedope³niwszyformalnoœci niezbêdnych do uznania tego zwi¹zku za pe³noprawne ma³¿eñstwo, dzieckotakie stawa³o siê legalnym spadkobierc¹, tak jakby jego matka by³a „kupiona za mund”(kaupa mundi). Przedwczesna œmieræ mê¿czyzny traktowana by³a jako wypadek losowyi nie wp³ywa³a na status dziecka, które otrzymywa³o prawa równe potomstwu urodzonemuju¿ po ceremonii œlubnej.

Nasuwa siê zatem wniosek, ¿e w myœl prawa Frostatingu win¹ narzeczonego by³o niesamo fizyczne obcowanie z przysz³¹ ¿on¹ przed œlubem, ale naruszenie na skutek tego

KONKUBINAT I FILII NATURALES W LONGOBARDZKIEJ ITALII 361

87 Charakter zale¿noœci Boniperta i Leoperta od opata klasztoru San Salvatore analizuje S. G a s p a r r i,Strutture, s. 702 n.

88 Liut. cap. 105: De his, qui de inlecito matrimonium ante tempo nati sunt, et ei legetimi fratri sui volontariaepartem dederunt, ita statuimus: ut si ei fratri sui legetimi volontariae partem dederunt, in ipso deveant permanere, eteos exhereditare menime deveant. Nam pater non possit illos inlecitûs neque per thinx vel per qualicumque conludiumheredis instituere. Hoc autem ideo statuere previdemus, ut omnes homo, qui vult, accipiat oxorem legetimam, namnon inlecitas contraat nuptias. Si autem fratres non sunt, et parentis propinqui fuerent, qui potuerunt legetime adhereditatem venire, et usque modo tacuerunt, taceant et inantea, et nullam habeant contra eos, qui possident pertriginta annos, fagundiam loquendi, dicendo, quod exherede esse debeant; nisi quod per triginta annos possederunt,possedeant.

89 Ante tempo nie odnosi siê do wieku rodziców, jak sugerowali wydawcy Edyktu, jako ¿e prawo longobar-dzkie nie wymaga³o od narzeczonych osi¹gniêcia okreœlonego wieku umo¿liwiaj¹cego zawarcie ma³¿eñstwa(poza przypadkami ewidentnych nadu¿yæ, okreœlonymi w Liut. cap. 12), uzale¿niaj¹c je od dojrza³oœci fizycznej,rozpoznawanej w drodze inspectio corporis, cf. Liut., cap. 117.

90 Na temat znaczenia tego terminu cf. G. P e l l e g r i n i, Terminologia matrimoniale, SCIAM t. XXIV, 1977,s. 63.

91 Ed. Rot., cap. 183.92 Ed. Rot., cap. 179; Liut., cap. 119. K. F. D r e w, op. cit., s. 59–63.

czynu praw krewnych wynikaj¹cych ze sprawowania przez nich mundu nad ow¹ kobiet¹.Zadoœæuczynienie krewniakom narzeczonej za obrazê ich honoru rodowego oraz formal-ne przejêcie opieki nad kobiet¹ poprzez dope³nienie ceremonii œlubnej i przekazaniewymaganej op³aty za mund koñczy³o sprawê, która nie poci¹ga³a jednoczeœnie za sob¹¿adnych negatywnych skutków dla urodzonego wczeœniej dziecka. Prawodawcy podkreœlilizarazem, ¿e jest to jedyny wypadek, gdy dziecko urodzone przez kobietê, która „nie zosta³akupiona za mund”, nabywa³o prawa legalnego spadkobiercy bez koniecznoœci dope³nieniarytua³u wprowadzenia do rodu. Wolni mê¿czyŸni wykorzystywali ten przepis jako podsta-wê do nadawania statusu legalnych spadkobierców dzieciom na³o¿nic i konkubin, pozawarciu z ich matkami fikcyjnych zarêczyn. Pozwala³o im to unikn¹æ k³opotliwej i czêstoniemo¿liwej do przeprowadzenia procedury uzyskiwania zgody wszystkich wspó³rodo-wców na dopuszczenie do wspólnoty krewniaczej nowych cz³onków. Ten rodzaj oszustwaprzy dziedziczeniu (ausrik) musia³ byæ rozpowszechniony i skuteczny, skoro konieczneby³o wydanie oddzielnego przepisu, który kategorycznie go zakazywa³ i okreœla³ jakouw³aczaj¹cy ma³¿eñstwu (Frost. III, 3). Praktyka ta potwierdza zarazem, ¿e w powsze-chnym rozumieniu dzieci urodzone przez narzeczone wolnych mê¿czyzn traktowane by³yjako pe³noprawni ich potomkowie.

Tak¿e zgodnie ze zwyczajowym prawem longobardzkim dzieci urodzone ante tempomog³y dziedziczyæ. Dopiero Liutprand zakaza³ ojcu czynienia tych potomków swymispadkobiercami neque per thinx vel per qualicumqumque conludium. Pierwotne uprawnie-nia spadkowe tej grupy potwierdza równie¿ zagwarantowanie praw do odziedziczonegopo ojcu maj¹tku tym spoœród urodzonych ante tempo, którzy posiadali te dobra przynaj-mniej na 30 lat przed wydaniem przez Liutpranda nowego prawa (a wiêc w wypadku gdynabyli do niego równie¿ prawa z racji zasiedzenia)93. Zmiana zwyczajowej zasady narzu-cona Longobardom przez tego w³adcê podyktowana by³a d¹¿eniem do eliminacji trady-cyjnych zwi¹zków „przedma³¿eñskich”, traktowanych przez prawo koœcielne jako konku-binat: Hoc autem ideo statuere previdemus, ut omnes homo, qui vult, accipiat oxoremlegetimam, nam non inlecitas contraat nuptias. Ograniczenie prawa ojca do obdarowywaniapotomków urodzonych ante tempo i przeniesienie na ich œlubnych braci prawa do decyzjio dopuszczeniu ich do dziedziczenia, równa³o tê grupê ze zwyk³ymi filiis naturalibus i tymsamym obni¿a³o atrakcyjnoœæ owych niegodnych zwi¹zków.

Bezpoœredni wp³yw prawa koœcielnego na stosunki rodzinne w spo³eczeñstwie lon-gobardzkim widoczny jest szczególnie w przepisach dotycz¹cych ma³¿eñstw miêdzy krew-nymi i powinowatymi94. Ju¿ Rotari w cap. 185 Edyktu zakazywa³ ma³¿eñstw z macoch¹(noverca), synow¹ (privigna) lub bratow¹, nie wyjaœniaj¹c jednak statusu dzieci urodzonychpodczas trwania takiego zwi¹zku95. Stad³o takie uznawane by³o za wystêpne (inlecitum),a ma³¿onkowie ob³o¿eni byli kar¹ i z woli króla przymusowo rozdzielani (separetur ab eaconstrictus a rege)96. Zgodnie z cap. 32 i 33 praw Liutpranda: qui de tale matrimonio natusfuerit, heredes legitimus patri suo non sit, nisi habeant ipsas res parentes propinqui; et si

362 ANETA PIENI¥DZ–SKRZYPCZAK

93 O trzydziestoletnim zasiedzeniu: Grim., cap. 1, cap. 2; Aistulfi Leges, Le leggi (dalej: Aist.), cap. 22.94 Ed. Rot., cap. 185, Liut., cap. 32, cap. 33, cap. 34; Aist., cap. 8.95 Mo¿liwe, ¿e zachowywa³y prawo do dziedziczenia, wbrew nakazom prawa koœcielnego. Takie rozwi¹zanie

wystêpuje w prawie Wizygotów (cap. III. 5.2), w myœl którego dziecko zostaje oczyszczone z grzechu rodzicówprzez chrzest (qui [filii], licet sint scelerate concepti, sunt tamen unda sacri baptismatis expiati).

96 Ed. Rot., cap. 185.

parentes non fuerint, succedat curtis regia. W roku 723 Liutprand rozszerzy³ tak¿e, w myœlpostanowieñ synodu rzymskiego z roku 72197, zakaz zwi¹zków miêdzy krewnymi i powi-nowatymi o szwagrów i szwagierki oraz wdowy po kuzynach lub po dzieciach kuzynostwa(Liut., cap. 33), a tak¿e osoby spokrewnione duchowo (Liut., cap. 34)98. Uzasadnienie tegozakazu jest bardzo charakterystyczne: Hoc autem ideo ad fiximus, quia deo teste papa urbisromae, qui in omni mundo caput ecclesiarum dei et sacerdotum est, per suam epistolam nosadortavit, ut tale coniugium fieri nullatinus [sic!] permitteremus (Liut., cap. 33). Jest topierwszy przyk³ad odwo³ania siê do prawa koœcielnego i bezpoœredniej interwencji papie-skiej jako czynników wp³ywaj¹cych na tworzenie prawa99. Przywo³anie autorytetu papie-skiego wskazuje, ¿e w³adca obawia³ siê oporu wspó³plemieñców i ogranicza³ w ten sposóbsw¹ odpowiedzialnoœæ za z³amanie zwyczajowej zasady dopuszczaj¹cej ma³¿eñstwa osóbspokrewnionych. Jednoczeœnie regulacje Rotariego i Liutpranda zdaj¹ siê wskazywaæ na¿ywotnoœæ jeszcze w VII i VIII w. archaicznych instytucji sororatu i lewiratu oraz innychzwi¹zków z wdowami po krewnych, czyli form ma³¿eñstwa s³u¿¹cych utrzymaniu wiêzimiêdzy grupami krewniaczymi zmar³ego mê¿a i owdowia³ej kobiety, gwarantuj¹cych jed-noczeœnie bezpieczeñstwo wdowom i potomstwu po zmar³ych cz³onkach wspólnoty100.

Trudnoœci z realizacj¹ przepisów dotycz¹cych incestu sk³oni³y Aistulfa do na³o¿eniana lokalnych urzêdników (iudices) obowi¹zku natychmiastowego rozdzielenia dopuszcza-j¹cej siê tego pary101. Iudex, który oœmieli³ siê zlekcewa¿yæ rozkaz, mia³ zap³aciæ tytu³emkary swój w³asny wergeld na rzecz w³adcy. Aistulf, wprowadzaj¹c osobist¹ odpowiedzial-noœæ urzêdników, zabezpiecza³ egzekucjê prawa, które dotychczas w znacznej mierzepozostawa³o martwe. Zdawa³ sobie jednoczeœnie sprawê z ich niechêci do interwencjiw sprawy rodzinne. Wi¹za³a siê ona bowiem z ryzykiem konfliktu w ³onie lokalnej elity

KONKUBINAT I FILII NATURALES W LONGOBARDZKIEJ ITALII 363

97 Concilium Romanum 721 r., wyd. A. W e r m i n g h o f f, MGH, Concilia (dalej: Conc.) t. II, Concilia aevikarolini pars 1, Hannoverae et Lipsiae 1908, can. 4, can. 7–9. Zagadnienie zwi¹zków ma³¿eñskich miêdzykrewnymi omawiaj¹ m.in.: B. S i k o r s k i, Kanoniczna przeszkoda pokrewieñstwa naturalnego w rozwoju historycz-nym do IV Soboru laterañskiego, Poznañ 1959, s. 108 n.; D. B u l l o u g h, Early Medieval Social Groupings: theTerminology of Kinship, „Past and Present” t. XLV, 1969, s. 3–18; L. L a n c a s t e r, Kinship in Anglo–SaxonSociety, „The British Journal of Sociology” t. IX, 1958, s. 230–250; D. H e r l i h y, Medieval Household, Harvard1985, s. 61 n.; P. T o u b e r t, La famiglia prima del mille (secoli VIII–X), [w:] idem, Dalla terra ai castelli. Paesaggio,agricoltura e poteri nell’Italia medievale, Torino 1995, s. 289–295. Na temat przeszkody pokrewieñstwa duchowe-go: S. B i s k u p s k i, Prawo ma³¿eñskie Koœcio³a rzymskokatolickiego, Warszawa 1956, s. 256–260. J. L y n c h,Godparents and kinship in Early Mediaval Europe, Princeton 1986.

98 Cf.: Leg. Vis. (Chind.), cap. III, 5,1; L. Burg., cap. 36; L. Alam, cap. XXXIX; L. Baiw, cap. VIII. 1–3;L. Sax., cap. 20.

99 S. G a s p a r r i, La cultura, s. 119.100 C. L é v i – S t r a u s s, Rodzina, [w:] i d e m, Spojrzenie z oddali, Warszawa 1993, s. 87–88; J. G o o d y,

op. cit., s. 36–37, 60 n.101 Aist., cap., 8: Wydanie tego przepisu wi¹¿e siê z obradami synodu rzymskiego w 743 r., potwierdzaj¹cego

postanowienia synodu z 721 r. (Concilium romanum 743 r., MGH, Conc. t. II, cz. 1, can. 6); cf. równie¿ listbiskupa Pawii, Teodora do papie¿a Zachariasza Epistolae Longobardicae collectae, MGH, Epistolae t. III(Epistolae Merowingici et Karolini aevi t. 1, dalej: Epist. III/1), s. 710–711. W latach czterdziestych walkêprzeciwko incestowi podj¹³ tak¿e Koœció³ frankijski (synod w Leptinnes, 743 r., cf. list papie¿a Zachariasza doPepina z 747 r., MGH, Epist. III/1, s. 479–487). W tym samym czasie zasady obowi¹zuj¹ce w Koœciele kontynen-talnym zosta³y rozszerzone tak¿e na Angliê (list Grzegorza III do Bonifacego z 732 r., MGH, Epist. III/1,s. 278–279; list Zachariasza do Bonifacego MGH, Epist. III/1, s. 348–349). Szerzej: B. S i k o r s k i, op. cit.,s. 118 n.

i mog³a poci¹gaæ za sob¹ równie¿ nieprzewidywalne perturbacje w stosunkach maj¹tko-wych, wynikaj¹ce z podwa¿enia praw do dziedziczenia dzieci pochodz¹cych z zakazanychzwi¹zków. Zarówno eliminacja incestu, jak i wprowadzenie w ¿ycie postanowieñ dotycz¹-cych statusu dzieci urodzonych de matrimonio illecito nie mog³y nast¹piæ w drodze jedno-razowej decyzji królewskiej. Zerwanie ma³¿eñstwa, zawartego zgodnie z obyczajem i spe³-niaj¹cego wszelkie warunki legalnoœci, pod pretekstem niezgodnoœci z prawem królew-skim i koœcielnym dotyczy³o ca³ej grupy krewniaczej, mog³o prowadziæ do wró¿dy (inimi-citia) miêdzy spowinowaconymi rodzinami. Strona sporu nie zgadzaj¹ca siê na rozwi¹zaniema³¿eñstwa mog³a siê bowiem w tej sytuacji powo³aæ na zwyczaj, dopuszczaj¹cy istnienietakich zwi¹zków i uznaæ dzia³ania strony przeciwnej za bezprawne, co poci¹ga³o za sob¹¿¹danie odszkodowania, a w razie odmowy jego uiszczenia mog³o doprowadziæ do krwa-wej zemsty strony, która uzna³a siê za poszkodowan¹ i tym samym groŸnego naruszeniaporz¹dku spo³ecznego.

Restrykcyjne ograniczenia zwi¹zków endogamicznych mia³y nie tylko znaczeniereligijne. G o o d y podkreœla rolê, jak¹ odgrywa³y w hamowaniu tendencji do zamykaniasiê elity spo³ecznej, chroni¹cej swoj¹ uprzywilejowan¹ pozycjê (przede wszystkim ekono-miczn¹) poprzez zawieranie zwi¹zków ma³¿eñskich w stosunkowo w¹skim krêgu spokrew-nionych ze sob¹ rodzin102. W ten sposób przep³yw dóbr poprzez dary œlubne i op³atê zamund nie oznacza³ ich bezpowrotnej utraty w chwili przejœcia w obce rêce103. Wprowadze-nie zakazu ma³¿eñstw w ramach grup krewniaczych utrudnia³o ich cz³onkom znalezienieodpowiedniego partnera. Mia³o to szczególne znaczenie w wypadku kobiet, dla którychpoœlubienie mê¿czyzny o ni¿szym statusie oznacza³o degradacjê spo³eczn¹ i stanowi³odyshonor dla ich rodzin. Ma³¿eñstwo z kobiet¹ spoza elity, chocia¿ oznacza³o znacznezmniejszenie kosztu przejêcia jej mundu i jej wyposa¿enia, nie przynosi³o jednak rodziniemê¿a spodziewanej korzyœci, wynikaj¹cej z nawi¹zania wartoœciowego powinowactwa.W obu przypadkach wymiana ma³¿eñska przynosi³a stronie lepiej sytuowanej stratê.Istotnym czynnikiem wp³ywaj¹cym na podejmowanie decyzji o zawarciu zakazanego en-dogamicznego ma³¿eñstwa by³a tak¿e chêæ ochrony w³asnej odrêbnoœci etniczno–prawnej.Longobardowie stanowili na terenie Italii mniejszoœæ, której dominuj¹ca pozycja opiera³asiê w znacznej mierze na zachowaniu silnej œwiadomoœci w³asnej wy¿szoœci w stosunku doludnoœci rzymskiej. Szczególn¹ niechêæ musia³o wzbudzaæ oddawanie w³asnych kobietw ma³¿eñstwa z Rzymianami, stanowi³o to bowiem biologiczn¹ stratê dla spo³ecznoœcilongobardzkiej104. Zmusza³o to do wyboru ma³¿onka w w¹skim krêgu wspó³plemieñców.Ma³¿eñstwa miêdzy krewnymi by³y zatem nie tylko po¿¹dane ze wzglêdów ekonomicz-nych, ale równie¿ nieuniknione z powodów „ideologicznych”.

Koœció³ realnie ocenia³ przeszkody uniemo¿liwiaj¹ce wprowadzenia w ¿ycie normsprzecznych z pogañskim obyczajem. Zgodnie z wol¹ biskupów zebranych na synodziew Forum Iulii w 796/797 r. ma³¿onkowie, którzy dowiedli, ¿e w chwili zawierania ma³¿eñ-

364 ANETA PIENI¥DZ–SKRZYPCZAK

102 J. G o o d y, op. cit., s. 134 n.103 B. S i k o r s k i, op. cit., s. 75.104 Zgodnie z prawem longobardzkim kobieta w chwili zawarcia takiego ma³¿eñstwa nabywa³a prawo

rzymskie, w³aœciwe dla jej ma³¿onka, tym samym przechodzi³a do innej grupy etniczno–prawnej — stawa³a siêRzymiank¹. Oznacza³o to zerwanie zwi¹zków pokrewieñstwa miêdzy ni¹ i jej grup¹ krewniacz¹. Ma³¿eñstwotakie nie rodzi³o zarazem, wobec odrêbnoœci prawa, wiêzów powinowactwa miêdzy rodzinami mê¿a–Rzymianinai ¿ony–Longobardki, co potwierdza Liut., cap. 126.

stwa nie wiedzieli o wystêpuj¹cym miêdzy nimi pokrewieñstwie, b¹dŸ te¿ zostali wprowa-dzeni w tej sprawie w b³¹d i byli gotowi teraz dobrowolnie przystaæ na separacjê, mogliuzyskaæ po odbyciu pokuty rozgrzeszenie. Ich potomstwo uznawane by³o za œlubnei zachowywa³o pe³ne prawo dziedziczenia po obojgu rodzicach, a oni sami mogli zawrzeæpowtórne ma³¿eñstwo105. Jeœli jednak kobieta i mê¿czyzna nie godzili siê na rozwi¹zaniema³¿eñstwa i zosta³o im udowodnione œwiadome z³amanie koœcielnego zakazu, mieli byæskazani na do¿ywotni¹ pokutê, a ich dzieci traktowane jak nieprawe i odsuniête odspadkobrania106. Postanowienie to usuwa³o jedn¹ z najpowa¿niejszych przyczyn oporuspo³eczeñstwa przed rozwi¹zywaniem takich zwi¹zków — obawê przed utrat¹ przezpochodz¹ce z nich dzieci legalnego statusu. Jednoczeœnie Koœció³ uzyska³ nadzór nadzawieranymi ma³¿eñstwami, jako ¿e na duchownym ci¹¿y³ odt¹d obowi¹zek ustaleniaprzeszkody pokrewieñstwa miêdzy narzeczonymi.

Upowszechnienie siê wœród Longobardów œciœle monogamicznego, chrzeœcijañskie-go modelu ma³¿eñstwa by³o jednym z sygna³ów ostatecznego rozpadu pierwotnej rodowejstruktury spo³ecznej, opartej na rozbudowanej sieci powi¹zañ w ramach wielkiej grupykrewniaczej. Recepcja nowego wzorca dokonywa³a siê jednak w sposób selektywny. Spo-³eczeñstwo najszybciej przejmowa³o te jego elementy, które u³atwia³y rozwi¹zanie pal¹-cych problemów, tak jak w przypadku wykorzystania chrzeœcijañskich zasad jako podstawydo odsuniêcia filiorum naturalium od dziedziczenia, jednoczeœnie wytrwale broni³o trady-cyjnych norm porz¹dkuj¹cych stosunki w rodzinie i rodzie. Kolizja ta musi byæ postrzega-na równie¿ w kategoriach kultowych, jako przejaw walki nowej religii z reliktami pogañ-stwa, trwaj¹cymi w przepisach prawa i rytua³ach zwi¹zanych z zawarciem ma³¿eñstwa,seksualnoœci¹ i prokreacj¹ jeszcze w wiele dziesiêcioleci po przyjêciu chrzeœcijañstwa.

KONKUBINAT I FILII NATURALES W LONGOBARDZKIEJ ITALII 365

105 Podobnie stanowi³y synody biskupów frankijskich w Verberie (ok. 752) i w Compiègne (ok. 757),B. S i k o r s k i, op. cit., s. 123–124.

106 Concilium Foroiuliense, a. 796/797, Conc. t. II, cz. 1, can. 7.

BARBARA OBTU£OWICZAkademia Pedagogiczna w KrakowieInstytut Historii

Konfederacja targowicka i drugi rozbiór Polskiw relacjach dyplomatów hiszpañskich

TARGOWICA I DRUGI ROZBIÓ R POLSKI W OCZACH HISZPANÓW

Zadaniem niniejszej pracy jest ukazanie jak dyplomaci hiszpañscy przedstawialisytuacjê w Polsce od drugiej po³owy 1791 roku do koñca 1793, zdominowan¹ przez dwakluczowe wydarzenia: konfederacjê targowick¹ i drugi rozbiór. Artyku³ zosta³ opartyprzede wszystkim na raportach hiszpañskiego ministra pe³nomocnego w Warszawie, Mi-guela Cubera. Dla uzyskania pe³niejszego obrazu omawianego zagadnienia siêgnêliœmyrównie¿ do depesz sekretarza poselstwa hiszpañskiego w Warszawie Leonardo Gomezade Terana oraz przedstawicieli Karola IV w stolicach pañstw rozbiorowych i w DreŸnie.Chodzi mianowicie o raporty ambasadora hiszpañskiego w Wiedniu markiza de Llanooraz ministrów pe³nomocnych w Berlinie (Horacio Borghese), Petersburgu (Miguel deGálvez, José de Onis, Felipe de Amat) i DreŸnie (José de Quiñones, Luis de Onis).

Z korespondencji Miguela Cubera adresowanej do ówczesnego premiera hiszpañ-skiego, markiza Floridablanki nale¿y wnosiæ, ¿e Cuber przyby³ do Warszawy drog¹ przezWiedeñ 20 sierpnia 1791. Piêæ dni póŸniej odby³ pierwsz¹ audiencjê u króla Stanis³awaAugusta Poniatowskiego i z³o¿y³ listy uwierzytelniaj¹ce z zapewnieniem, ¿e w³adca Hisz-panii Karol IV jest „niezwykle zainteresowany w utrzymaniu wspania³ych stosunkówz Polsk¹”1. Nadzwyczaj przyjazny stosunek w³adz polskich do dyplomatów hiszpañskichpotwierdzaj¹ listy poprzednika Cubera, Pedro Normandego, który przed opuszczeniemPolski towarzyszy³ swemu nastêpcy podczas spotkania z polskim monarch¹. Wed³ugrelacji Normandego tu¿ po audiencji król zaprosi³ ich obu do £azienek na obiad z okazjizbli¿aj¹cej siê rocznicy jego elekcji na tron polski. W dowód sympatii i szacunku dlaNormandego, podczas przyjêcia monarcha wyci¹gn¹³ z kieszeni z³ot¹ tabakierkê wybit¹diamentami, zawieraj¹c¹ jego portret i ofiarowa³ pos³owi hiszpañskiemu na pami¹tkê.Hiszpan czu³ siê zaszczycony. Natychmiast wyceni³ prezent na 4–5 tysiêcy pesos hiszpañ-skich, odczyta³ ten gest jako dowód wdziêcznoœci za dobrze spe³nion¹ misjê w Polscei w liœcie do Floridablanki b³aga³, aby niezw³ocznie powiadomi³ o wszystkim Karola IV2.

PRZEGL¥D HISTORYCZNY, TOM XCI, 2000, ZESZ. 3, ISSN 0033–2186

1 Archivo Histórico Nacional, Estado, legajo (dalej cyt.: AHN, Est., leg.) 4382, Miguel Cuber do Florida-blanki, Warszawa 31 sierpnia 1791.

2 AHN, Est., leg. 4433, Pedro Normande do Floridablanki, Warszawa, 3 wrzeœnia 1791. O misji Norman-dego w Polsce cf. A. F i e r l a, La misión de Pedro Normande en Varsovia 1790–1791, praca magisterskanr 147 232, Uniwersytet Warszawski, Katedra Studiów Iberystycznych.

Ze swej strony Cuber s³usznie zuwa¿y³, ¿e powszechna sympatia wobec wyje¿d¿aj¹cegoz Warszawy Normandego okazywana zarówno przez monarchê, jak cz³onków rz¹du,rodziny królewskiej, polityków, ludzi kultury i szuki, chocia¿ na chwilê zjednoczy³a „po-dzielon¹ i poró¿nion¹ polsk¹ scenê polityczn¹”3. Równie¿ Cuber doœwiadczy³ wiele ¿ycz-liwoœci od przedstawicieli polskiej elity politycznej na czele z królem i jego bratem,prymasem Micha³em Poniatowskim. Wszystko to œwiadczy³o o d¹¿eniach rz¹du polskiegodo utrzymania wzorowych stosunków z Hiszpani¹.

Ledwo Cuber przyby³ do Polski, zaraz przyst¹pi³ do za³atwiania wa¿nych spraw. Ju¿we wrzeœniu rozpocz¹³ starania o o¿ywienie polsko–hiszpañskich kontaktów handlowych,a konkretnie o import zbo¿a z naszego kraju. Jak wynika z jego depeszy do Floridablanki,do podjêcia takiego kroku sk³oni³ go przes³any przez premiera dekret Karola IV o wypo-wiedzeniu wojny Maroku, co oznacza³o odciêcie Hiszpanii od dostaw zbo¿a marokañskie-go. Trafnoœæ takiego rozwi¹zania argumentowa³ tym, ¿e w Polsce s¹ urodzajne gleby i ¿ew zamian Hiszpania mog³aby eksportowaæ wino, cukier, kakao, wódkê, czyli produkty, naktóre w Polsce by³ du¿y popyt. Zauwa¿a³ ponadto, ¿e Polacy bardzo liczyli na szybkiezakoñczenie wojny rosyjsko–tureckiej i uzyskanie prawa do wolnej ¿eglugi na Dniestrze,co u³atwi³oby transport towarów4. Gabriela M a k o w i e c k a inicjatywê projektu przypi-sa³a Cuberowi5, poniewa¿ istotnie tak twierdzi³ on sam we wspomnianej korespondencji.Tymczasem raport z Petersburga pisany dwa miesi¹ce wczeœniej dowodzi, ¿e ju¿ od lipcaMiguel de Galvez prowadzi³ starania na rzecz wolnej ¿eglugi na Dniestrze, za co ministerpolski w Petersburgu z³o¿y³ mu w imieniu króla Stanis³awa Augusta gor¹ce podziêkowa-nie6. Nie wiemy, czy Cuber i Gálvez kontaktowali siê w tej kwestii. Za sprostowaniemstwierdzenia Makowieckiej przemawia równie¿ przypuszczenie, ¿e Cuber by³ przez kogoœinstruowany. W omawianej depeszy pisa³ on mianowicie, ¿e zasiêga³ rady „inteligentnejosoby”, która przekonywa³a go o korzyœciach, jakie przyniesie wymiana handlowa obuzainteresowanym stronom, zw³aszcza ¿e groŸba wybuchu wojny miêdzy Madrytem a War-szaw¹ praktycznie nie istnia³a. Nale¿y wreszcie pamiêtaæ, ¿e idea rozwoju polsko–hiszpañ-skich stosunków handlowych nie by³a obca równie¿ poprzednikowi Pedro Normandego,ambasadorowi hiszpañskiemu w Warszawie, hrabiemu Arandzie7. Cuber szybko przeko-na³ siê o iluzorycznoœci projektu i w pierwszych dniach grudnia 1791 roku informowa³Madryt, ¿e Katarzyna II odmawia³a Polsce ustêpstw na Dniestrze, co stanowi³o zasadnicz¹przeszkodê w nawi¹zaniu bezpoœredniego handlu miêdzy Polsk¹ a Hiszpani¹8.

Wydaje siê, ¿e Cuber nie bardzo prze¿ywa³ fiasko zabiegów o sprowadzanie zbo¿az Polski. W po³owie grudnia 1791 roku zaabsorbowa³a go bowiem inna kwestia, równie¿zwi¹zana z ochron¹ interesów Hiszpanii. Otó¿ przeczyta³ on w „Gazette de Varsovie”artyku³ o intymnych zwi¹zkach Marii Ludwiki, ¿ony króla Hiszpanii, z m³odym gwardzist¹Manuelem Godoyem, póŸniejszym premierem. Chocia¿ niew¹tpliwie by³a to prawda,poniewa¿ królowa s³ynê³a ze s³aboœci do mê¿czyzn, wiadomoœæ ta wprost oburzy³a Cubera.Nie tylko zdecydowa³ siê donieœæ o wszystkim Floridablance ale, jak czytamy w jego liœcie

368 BARBARA OBTU£OWICZ

3 AHN, Est, leg, 4382, Miguel Cuber do Floridablanki, Warszawa, 5 listopada 1791.4 Ibidem, 29 listopada 1791.5 G. M a k o w i e c k a, Po drogach polsko–hiszpañskich, Kraków 1984, s. 174.6 AHN, Est., leg., 4638, Miguel de Gálvez do Floridablanki, Petersburg, 28 lipca 1791.7 Wspomina o tym G. M a k o w i e c k a, op. cit., s. 158–160.8 AHN, Est., leg., Miguel Cuber do Floridablanki, Warszawa, 3 grudnia 1791.

do premiera, podj¹³ szybk¹ akcjê celem poinformowania rz¹du polskiego o sprawie,w nadziei uzyskania godziwej satysfakcji. Korzystaj¹c z poœrednictwa prymasa Micha³aPoniatowskiego poci¹gn¹³ do odpowiedzialnoœci sprawcê incydentu, czyli dziennikarza„Gazette de Varsovie”. Dziennikarz, przestraszony ostrym tonem Hiszpana, zrzuci³ winêna pewnego m³odzieñca, który dostarczy³ mu tekst znies³awiaj¹cy godnoœæ królowej,przedrukowany z jakiejœ niemieckiej gazety z Nadrenii. B³aga³ przy tym, aby Cuber milcza³i nie wnosi³ skarg do Stanis³awa Augusta ani do rz¹du polskiego. Nie wiadomo, czy Cuberwys³ucha³ proœby dziennikarza. Mo¿na jednak przypuszczaæ, ¿e sprawa szybko ucich³a, bomilcz¹ o niej Ÿród³a hiszpañskie i polskie. Poza tym wszczêcie dalszego dochodzeniagrozi³oby nag³oœnieniem afery, czego Cuber i Floridablanka chcieli unikn¹æ za wszelk¹cenê. Troska o utrzymanie presti¿u rodziny królewskiej nakazywa³a im ukrywanie skan-dalu. Oboje nawet nie dopuszczali myœli, aby wiadomoœæ o romansach Marii Ludwikiz Godoyem obieg³a Europê. Podejmuj¹c energiczne dzia³ania na rzecz obrony honoruMarii Ludwiki, Cuber do koñca nie by³ pewien czy dobrze post¹pi³ i dlatego skierowa³ doFloridablanki list, prosz¹c o zaopiniowanie swoich poczynañ. OdpowiedŸ premiera przy-sz³a stosunkowo szybko, bo w ci¹gu miesi¹ca, co potwierdza jego zainteresowanie oma-wianym problemem. Czytaj¹c j¹ Cuber móg³ odetchn¹æ z ulg¹. Nie tylko uzyska³ pochwa³êod Floridablanki, ale równie¿ od Karola IV, który wed³ug s³ów premiera: „podziwia Wasz¹gorliwoœæ”9.

Cuber czuwa³ nad interesami swego kraju równie¿ w roli poœrednika miêdzy zagra-nicznymi dyplomatami a Stanis³awem Augustem i w³adzami polskimi. Fakt ten potwier-dza wspomniane powy¿ej zaufanie i ¿yczliwoœæ strony polskiej wobec reprezentanta Ka-rola IV w Warszawie oraz ow¹ „gorliwoœæ”, a tak¿e jego odwagê i zrêcznoœæ dyplomatycz-n¹. Najbardziej znamienna by³a pomoc Cubera udzielona ksiêciu San Teodoro, dworza-ninowi króla Neapolu i Sycylii, Ferdynanda IV, brata Karola IV, który zatrzyma³ siêw stolicy Polski w drodze do Kopenhagi, gdzie mia³ obj¹æ funkcjê ministra pe³nomocnego.Cuber nie tylko zaprezentowa³ jego osobê Stanis³awowi Augustowi, ale towarzyszy³ mupodczas innych wizyt i uroczystoœci na dworze polskim. W korespondencji z Floridablan-k¹, a po jego odwo³aniu z urzêdu premiera z Arand¹, podkreœla³, ¿e podj¹³ siê tego zada-nia z wielk¹ radoœci¹ przez wzgl¹d na szczególnie bliskie wiêzy ³¹cz¹ce Madryt z Króle-stwem Neapolu i Sycylii10. Cuber by³ wiêc ambasadorem sprawy hiszpañskiej w pe³nymtego s³owa znaczeniu.

W chwili gdy Cuber przejmowa³ obowi¹zki ministra pe³nomocnego w Polsce trwa³y¿ywe dyskusje wokó³ ustawy majowej z 1791 roku, która szerokim echem odbi³a siê naca³ym kontynencie. Pomijaj¹c relacje Pedro Normandego omówione szczegó³owo w pracyAnny Fierli11 warto podkreœliæ, ¿e ministrowie hiszpañscy przebywaj¹cy w stolicach pañstw

TARGOWICA I DRUGI ROZBIÓR POLSKI W OCZACH HISZPANÓW 369

9 Szerzej na ten temat cf. B. O b t u ³ o w i c z, Pose³ hiszpañski w Warszawie Miguel de Cuber i jego zatroska-nie o dobr¹ s³awê królowej hiszpañskiej Marii Ludwiki, przyjête do druku w ksiêdze jubileuszowej z okazji70 urodzin Prof. Stanis³awa Grzybowskiego. Podany fragment zosta³ oparty na nastêpuj¹cych Ÿród³ach: „Gazettede Varsovie” z 9 grudnia 1791, nr XLVIII, s. 194; AHN, Est, leg., 4382, Miguel Cuber do Floridablanki,Warszawa, 14 grudnia 1791; ibidem, Floridablanka do Miguela Cubera, Madryt, 16 stycznia 1792.

10 AHN., Est., leg. 4423, Miguel Cuber do Floridablanki, Warszawa, 10 marca 1792; ibidem, Miguel Cuberdo Arandy, Warszawa, 14 kwietnia 1792.

11 Dok³adne relacje na temat okolicznoœci uchwalenia konstytucji 3 maja oraz analizê jej treœci znajdziemyw korespondencji Pedro Normandego. Cf. A. F i e r l a, op. cit., s. 76–83.

oœciennych i w Saksonii doceniali wagê uchwalenia przez Sejm Wielki pierwszej w Euro-pie ustawy zasadniczej. Horacio Borghese okreœli³ to wydarzenie mianem „nowej rewolu-cji i wielkiej sensacji”12. Luis de Onis s³usznie twierdzi³, ¿e wprowadzenie w ¿ycie konsty-tucji otworzy przed Polsk¹ szansê odzyskania jej dawnego znaczenia na arenie europej-skiej13. Na uwagê zas³uguje równie¿ depesza markiza de Llano z Wiednia poniewa¿streszczenie konstytucji rozpoczyna od artyku³u siódmego (Król, W³adza Wykonawcza),a konkretnie od postanowienia o elekcji saskiej w Polsce14.

Problem sukcesji tronu po œmierci Stanis³awa Augusta znajdowa³ siê w centrumzainteresowania dworu hiszpañskiego. Wed³ug Jerzego £ o j k a opieraj¹cego siê na kore-spondecji polskiego chargé d’affaires w Madrycie, Kajetana Zbyszewskiego, Karol IVz zadowoleniem przyj¹³ wiadomoœæ o uchwaleniu konstytucji, w du¿ej mierze w³aœnieprzez wzgl¹d na zapowiedŸ powierzenia tronu polskiego elektorowi saskiemu — swemukrewnemu15. Kiedy zatem elektor zwleka³ z wydaniem ostatecznej akceptacji przyjêciakorony polskiej, Karolowi IV zale¿a³o na szybkiej finalizacji sprawy i pilnie œledzi³ rozwójwydarzeñ. Z raportów dyplomatów hiszpañskich dowiadywa³ siê, ¿e elektor uzale¿nia³ sw¹decyzjê od pozytywnego zaopiniowania przez mocarstwa rozbiorowe oraz od zgody rz¹dupolskiego na anulowanie przewidywanej przez konstytucjê 3 maja ewentualnoœci dziedzi-czenia w linii ¿eñskiej tj. przez córkê Fryderyka Augusta, Mariê Nepomucenê, w wypadkubraku mêskiego potomka. Elektorowi chodzi³o o wprowadzenie postanowienia o dziedzi-czeniu wy³¹cznie w linii mêskiej w ramach dynastii saskiej16. W liœcie do FloridablankiCuber gor¹co popiera³ stanowisko Fryderyka Augusta. Przychyla³ siê do opinii elektora,¿e gdyby rz¹d polski zdecydowanie obstawa³ przy nienaruszalnoœci ustaleñ konstytucji3 maja, to o wyborze mê¿a dla jego córki powinny decydowaæ dwór i pañstwo saskie a nieRzeczpospolita17. Dla Hiszpanii i dla Saksonii nie by³o obojêtne za kogo wyjdzie MariaNepomucena, poniewa¿ jej m¹¿ mia³ zapocz¹tkowaæ now¹ dynastiê w Polsce. Zapewnewiêc z niepokojem przyjmowa³ Karol IV tak¿e doniesienia o planach Katarzyny II o¿e-nienia jej wnuka wielkiego ksiêcia Konstantego z ksiê¿niczk¹ sask¹18. Mog³o to doprowa-dziæ do nadmiernego umocnienia pozycji Rosji i zachwiania równowagi si³ w EuropieŒrodkowo–Wschodniej. Tymczasem w omawianym okresie tj. w latach 1791–1793, stosun-ki hiszpañsko–rosyjskie by³y wprawdzie pokojowe, ale miêdzy Madrytem a Petersburgiempanowa³o sporo nieufnoœci. Kiedy po wybuchu rewolucji we Francji ambasador rosyjskiw Hiszpanii, Zinowiew, poinformowa³ króla hiszpañskiego, ¿e Anglia i Prusy chc¹ wci¹g-n¹æ jego kraj do sojuszu antyrosyjskiego, Katrzyna II za¿¹da³a od Karola IV bli¿szychwyjaœnieñ w tej kwestii. Karol IV nie przysta³ na wspomnian¹ propozycjê. Równoczeœniejednak odmówi³ przyst¹pienia do montowanego przez carow¹ bloku antyangielskiego.Trzy lata póŸniej, w 1793 roku, po przy³¹czeniu siê Hiszpanii do koalicji antyfrancuskiej,

370 BARBARA OBTU£OWICZ

12 AHN, Est, leg., 4427, Oracio Borghese do Floridablanki, Berlin, 7 i 10 maja 1791.13 AHN, Est., leg., 4724, Luis de Onis do Floridablanki, Drezno, 29 maja 1791.14 AHN, Est., leg., 3743, markiz de Llano do Floridablanki, Wiedeñ, 11 maja 1791.15 J. £ o j e k, Polska misja dyplomatyczna w Hiszpanii w latach 1790–1794, KH t. LXXII, 1965, z. 2, s. 336.16 AHN, Est., leg., 3689, markiz de Llano do Floridablanki, Wiedeñ, 22 grudnia 1791 i 4 marca 1792; AHN,

Est., leg., 4724, Luis de Onis do Floridablanki, Drezno, 14 sierpnia 1791 i inne17 AHN, Est. leg., 4423, Miguel Cuber do Floridablanki, Warszawa, 17 marca 1792.18 AHN, Est., leg., 4457, José de Quiñones do Ksiêcia de la Alcudia (tytu³ noszony przez Manuela Godoya),

Drezno, 8 lipca 1793.

nastêpca Arandy na stanowisku premiera, Manuel Godoy, prosi³ Rosjê o wsparcie w woj-nie z Francj¹, lecz spotka³ siê z odmow¹19.

Nie ma natomiast pewnoœci, czy stanowisko dworu hiszpañskiego wobec elekcjisaskiej w Polsce rozpatrywane w kontekœcie stosunków hiszpañsko–rosyjskich nale¿y ³¹-czyæ z nadzwyczajn¹ przychylnoœci¹ Hiszpanii do polskich emigrantów w Saksonii. W marcu1793 roku José de Quiñones dwukrotnie informowa³ Godoya o tym, ¿e minister rosyjskiw DreŸnie otrzyma³ od Katarzyny II i od ambasadora rosyjskiego w Warszawie, JakubaSieversa polecenie przekazania Fryderykowi Augustowi proœby usuniêcia z Saksonii pol-skich emigrantów, którzy wraz z rodzinami osiedlili siê w Lipsku. Powszechnie oskar¿anoich o prowadzenie korespondencji politycznej z krajem oraz o szerzenie idei rewolucyj-nych, organizowanie wspólnych spotkañ i zgromadzeñ, co rzekomo mia³o zagra¿aæ spo-kojowi i bezpieczeñstwu Saksonii. Nie znaj¹c reakcji elektora na tê propozycjê, José deQuiñones stan¹³ w obronie Polaków. Utrzymywa³, ¿e wiadomoœci docieraj¹ce do Peters-burga o polskich emigrantach w Lipsku nie mówi³y ca³ej prawdy, ¿e w rzeczywistoœci bylito ludzie szczerze oddani ojczyŸnie, ich listy nie zawiera³y ideii jakobiñskich lecz analizêaktualnej sytuacji Polski. Nie mogli oni nikomu przeszkadzaæ, poniewa¿: „¿yj¹ z w³asnychœrodków, nie ¿ebrz¹, nie kradn¹, s¹ spokojni, do niczego siê nie wtr¹caj¹. Nie ma zatempowodu — konkludowa³ — aby zmuszaæ tych nieszczêœników do powrotu do Polski”20.

Kolejnym nastêpstwem konstytucji 3 maja by³o utworzenie konfederacji targowickiej,której to kwestii dyplomaci hszpañscy, a zw³aszcza Cuber i Felipe de Amat poœwiêcilisporo miejsca w swych depeszach. Felipe de Amat pisa³ do Arandy, „¿e przez wzgl¹d naogromne zaabsorbowanie dworu rosyjskiego rozwojem wydarzeñ w Polsce, wrêcz uwa¿amza swój obowi¹zek przedstawiæ Wam, co wiem o tej sprawie, abyœcie zrobili z tych infor-macji stosowny u¿ytek”21. Zacytowany fragment potwierdza zainteresowanie Madrytusytuacj¹ w naszym kraju. Felipe de Amat nie tylko podawa³ fakty, ale je komentowa³. Nieuchyla³ siê od krytyki ob³udnej i niekonsekwentnej polityki Katarzyny II wobec Polski22,ale zarazem nie szczêdzi³ ostrych s³ów pod adresem samych Polaków. Mia³ zdecydowa-nie negatywny stosunek do przywódców konfederacji targowickej. Uzna³ za wielki b³¹dpostawienie na czele konfederacji Szczêsnego Potockiego twierdz¹c, ¿e nie zas³u¿y³ sobiena zaufanie rodaków23. Z kolei nastêpca Amata, José de Onis w listach do Godoyawypomina³ ¿onie marsza³ka konfederacji, hrabinie Potockiej, nadzwyczajne wyró¿nieniai godnoœci, jakich dost¹pi³a za spraw¹ carycy. Rzecz dotyczy³a orderu œw. Katarzyny orazwyboru hrabiny na honorow¹ damê dworu Katarzyny II24. Ze swej strony Miguel de Gálveznie omieszka³ wspomnieæ o niezadowoleniu, a nawet oburzeniu petersburskiej opiniipublicznej z powodu nagannego zachowania siê Potockiego, Rzewuskiego i Branickiegopodczas ich pobytu nad New¹25. Chocia¿ Felipe de Amat nie zna³ wielu kulisów powstania

TARGOWICA I DRUGI ROZBIÓR POLSKI W OCZACH HISZPANÓW 371

19 A. M. S c h o p S o l e r, Las relaciones entre España y Rusia en la época de Carlos IV, Barcelona 1971,s. 29–52; Historia dyplomacji do 1871 r. t. I, Warszawa 1973, s. 433–435; cf. tak¿e B. O b t u ³ o w i c z, Hiszpaniawobec trzeciego rozbioru Polski, PH t. XC, 1999, z. 3, s. 342–347.

20 AHN, Est., leg., 4457, José de Quiñones do Ksiêcia de la Alcudia, Drezno, 15 i 22 marca 1793.21 AHN, Est., leg., 4623, Felipe de Amat do Arandy, Petersburg, 11 czerwca 1792.22 Ibidem, 17 lipca 1792.23 Ibidem, 14 sierpnia 1792.24 AHN, Est., leg., 4627, José de Onis do Ksiêcia de la Alcudia, Petersburg, 26 stycznia i 12 marca 1793.25 AHN, Est., leg., 4623, Miguel de Gálvez do Arandy, Petersburg, 15 maja 1792 (list rozszyfrowany).

konfederacji oraz motywów jej dzia³ania, s³usznie zauwa¿a³, ¿e targowiczanie upokarzalisiê przed carow¹, czuj¹c siê jej d³u¿nikami. Wierzyli przy tym naiwnie, ¿e pod opiek¹Katarzyny II zyskaj¹ upragnion¹ wolnoœæ i bezpieczeñstwo26. Skrupulatnie zbiera³ te¿wszelkie dokumenty dotycz¹ce pobytu przywódców targowiczan w stolicy Rosji i przesy³a³je Arandzie. Co siê zaœ tyczy Cubera, to jako pierwszy i jedyny spoœród omawianychdyplomatów przes³a³ do Madrytu tekst aktu konfederacji targowickiej przet³umaczony najêzyk francuski27. Ponadto interesuj¹ce s¹ jego spostrze¿enia dotycz¹ce zabiegów rz¹dupolskiego o pomoc Prus i Austrii po wkroczeniu wojsk rosyjskich do Polski, przyst¹pieniaStanis³awa Augusta do Targowicy oraz uwagi zwi¹zane z nowymi porz¹dkami zaprowa-dzanymi w kraju przez targowiczan. Cuber potwierdza³ chwiejne stanowisko dworu pol-skiego wobec inwazji rosyjskiej i nie ukrywa³ zdziwienia, dlaczego z jednej strony chcia³on negocjowaæ z Katarzyn¹ II, korzystaj¹c z poœrednictwa Prus i Austrii, a z drugiej opo-wiada³ siê za zdecydowan¹ i konsekwentn¹ walk¹ o nienaruszalnoœæ ustawy z 3 maja179128. Poda³ równie¿ okolicznoœci przyst¹pienia króla do konfederacji, pisa³ o jegouleg³oœci wobec carycy29 i w tym kontekœcie ocenia³ jako realistyczn¹, aczkolwiek przezHiszpaniê niepo¿¹dan¹, propozycjê Stanis³awa Augusta o oddaniu korony polskiej wnu-kowi Katarzyny II, wielkiemu ksiêciu Konstantemu30.

Specjaln¹ uwagê Cubera przyci¹gn¹³ uniwersa³ og³oszony przez konfederacjê Litwyo restytuowaniu zakonu jezuitów i powierzeniu mu edukacji publicznej m³odzie¿y. Po-spiesznie przekaza³ do Madrytu tekst stosownego dokumentu w tej sprawie, do³¹czaj¹cdo niego list z w³asnym komentarzem. W liœcie donosi³, ¿e od pewnego czasu zwolennicytego zakonu zyskuj¹ mocne poparcie pos³ów z Litwy, gdzie dawni jezuici utworzyli w³asnestronnictwo. Nastêpnie dawa³ Arandzie do zrozumienia, ¿e nuncjusz papieski w Warsza-wie interweniowa³ u kanclerza i ministra spraw zagranicznych w obawie, ¿e stronnictwojezuickie bêdzie nak³aniaæ konfederacjê do poparcia wspomnianego projektu, zaœ Kata-rzyna II weŸmie pod sw¹ opiekê jezuitów na Litwie, tak jak to zrobi³a na Bia³orusi. „Króljest przeciwny takim pomys³om — kontynuowa³ Cuber — poniewa¿ ca³a Europa odnosi siêdo jezuitów je¿eli nie z wrogoœci¹ to z du¿¹ niechêci¹, zw³aszcza papie¿, a tak¿e Karol IV.Restytucja zakonu mog³aby powa¿nie skomplikowaæ stosunki Polski zarówno z papie¿em,jak z Hiszpani¹”31. Zaniepokojenie Cubera jest zrozumia³e, jeœli uwzglêdnimy fakt, ¿eHiszpania nale¿a³a do najbardziej antyjezuickich krajów. W 1767 roku Karol III wyda³nakaz usuniêcia jezuitów z Ameryki Hiszpañskiej i w porozumieniu z papie¿em rozwi¹za³zakon, a jego syn, Karol IV bynajmniej nie zamierza³ przywracaæ ich do dawnych ³ask.

Nie mniejsze wra¿enie na Cuberze wywar³o usuniêcie z Polski pos³a francuskiegoMarii Luisa Descorchesa. Wyjaœnia³ on Arandzie, ¿e wed³ug oficjalnej wersji decyzjatargowiczan zosta³a podyktowana zawieszeniem w czynnoœciach króla francuskiego, Lud-wika XVI, po tym jak z³o¿y³ przysiêgê na konstytucjê. W takiej sytuacji konfederacja niemog³a traktowaæ Descorchesa jako reprezentanta monarchy francuskiego, który de factoby³ ju¿ tylko figurantem. Tymczasem w ca³ej tej sprawie sz³o o to, ¿e Descorches by³

372 BARBARA OBTU£OWICZ

26 Ibidem, Felipe de Amat do Arandy, Petersburg, [prze³om wrzeœnia i paŸdziernika?] 1792.27 AHN, Est., leg., 4423, Miguel Cuber do Arandy, Warszawa, 16 czerwca 1792.28 Ibidem, 26 maja, 2 i 9 czerwca 1792.29 Ibidem, 24 i 28 lipca, 4 i 18 sierpnia, 1 wrzeœnia 1792.30 Ibidem, 14 lipca 1792.31 Ibidem, 22 wrzeœnia 1792.

gor¹cym rzecznikiem zbli¿enia politycznego miêdzy Polsk¹ i Francj¹, czego nie ¿yczy³ysobie nowe w³adze targowickie32. W innej depeszy Cuber poda³ wiadomoœæ, ¿e w podobnysposób post¹pi³a Turcja wobec ambasadora francuskiego udaj¹cego siê do Stambu³u,Semonville’a zamykaj¹c przed nim swe granice. Cuber trafnie skomentowa³ ten fakt, jakowymierzony w zwolenników ustawy majowej, którzy wierzyli, ¿e Semonville zdo³a skiero-waæ Turcjê przeciwko Rosji i Austrii, aby tym sposobem u³atwiæ utrzymanie w mocykonstytucji 3 maja33. Równie bystrym obserwatorem nowych porz¹dków zaprowadzanychprzez konfederacjê w porozumieniu z Katarzyn¹ II by³ Felipe de Amat. Podobnie jakCuber w przypadku Descorchesa i Semonville’a potrafi³ on poprawnie zinterpretowaæprzyczyny zwolnienia przez carycê z funkcji pos³a Rzeczypospolitej w Petersburgu Anto-niego Augustyna Debolego. „Tak nag³a decyzja zrobi³a na nas ogromne wra¿enie — pisa³do Arandy — Wydaje siê, ¿e powodem s¹ motywy osobiste, a konkretnie pogl¹dy politycz-ne Debolego i jego dotychczasowe zachowanie, które nie s³u¿y³o utrwaleniu stosunkówpolsko–rosyjskich”34.

Nie wiemy, jak hiszpañski premier reagowa³ na wspomniane doniesienia. Mo¿naprzyj¹æ za Makowieck¹, ¿e Aranda, jako by³y ambasador w Warszawie, cz³owiek o prze-konaniach liberalnych i ¿yczliwy dla Polaków, nie mia³ powodów do zadowolenia, kiedyczyta³ jak to w Polsce najpierw uchwala siê nowoczesn¹ ustawê, a potem czêœæ jej gor¹cychzwolenników na czele z królem przechodzi na stronê malkontentów. Na pewno nie by³ymu tak¿e obojêtne akcenty antyfrancuskie w polityce konfederacji targowickiej. Do wojnyz Francj¹ Hiszpania mia³a przyst¹piæ dopiero w marcu 1793 roku. W roku 1792 Karol IVnawet nie dopuszcza³ takiej ewentualnoœci. Zale¿a³o mu na utrzymaniu pokoju w Europiei na zatrzymaniu rewolucji w granicach pañstwa francuskiego.

Dok³adne informacje otrzymywa³ Aranda o przebiegu wojny rosyjsko–polskiej w obro-nie konstytucji 3 maja. Dziêki Cuberowi i Amatowi wiedzia³ o przebiegu najwiêkszychbitew m.in. pod Zieleñcami i Dubienk¹, o ruchach wojsk obu stron, o zdradzie, jakiejdopuœci³ siê dowódca armii litewskiej ksi¹¿ê Wirtemberski, zna³ czo³owych polskichdowódców (np. Józefa Poniatowskiego i Tadeusza Koœciuszkê) i wiele innych szczegó³ów.

Zapewne jednak Arandê bardziej interesowa³y doniesienia dotycz¹ce polityki zagra-nicznej rz¹du polskiego oraz planów mocarstw s¹siednich co do przysz³oœci Rzeczypospo-litej. Wszelkie modyfikacje w tym zakresie prowadzi³y bowiem do zmiany uk³adu si³w centralnej i wschodniej Europie, co zaprz¹ta³o uwagê dworu hiszpañskiego zw³aszczaod wybuchu rewolucji francuskiej. Kiedy w obliczu trwaj¹cej wojny Stanis³aw Augustprowadzi³ gor¹czkowe rokowania z Katarzyn¹ II o rozejm i zgodê na przyst¹pienie donegocjacji bezpoœrednich z pominiêciem sejmu i konfederacji, Felipe de Amat zawczasuprzewidzia³ fiasko takich zabiegów. W raporcie do Arandy twierdzi³, ¿e rz¹d rosyjski niemo¿e zaakceptowaæ propozycji polskiego monarchy, poniewa¿ równolegle szuka on po-mocy na wrogim Rosji dworze londyñskim, „co dla carowej jest grzechem nie do wybacze-nia35. Innym razem podawa³, ¿e Katarzyna II wszelkie ustêpstwa uzale¿nia³a w pierwszejkolejnoœci od przyst¹pienia króla do Targowicy36. Na pró¿no jednak usi³owa³ dokonaæ

TARGOWICA I DRUGI ROZBIÓR POLSKI W OCZACH HISZPANÓW 373

32 Ibidem.33 Ibidem, 13 paŸdziernika 1792.34 AHN, Est., leg., 4623, Felipe de Amat do Arandy, Petersburg, 21 sierpnia 1792.35 Ibidem, 10 lipca 1792.36 Ibidem, 17 lipca 1792.

jednoznacznej oceny interesów politycznych mocarstw w Polsce i zorientowaæ siê w ichrzeczywistych zamiarach wobec naszego kraju. W po³owie 1792 roku pisa³, ¿e FryderykWilhelm II by³ zdecydowany na przeprowadzenie zbrojnej interwencji w Polsce i naprzy³¹czenie do Prus Wielkopolski, po czym depeszowa³ do Madrytu, ¿e sk³ania³ siê onraczej ku zawarciu sojuszu z Polsk¹. Mia³ te¿ trudnoœci w okreœleniu od kogo wyjdzieinicjatywa rozbioru i czy wezm¹ w nim udzia³ trzy mocarstwa, tak jak w 1772 roku. Co dojednego Felipe de Amat nie mia³ w¹tpliwoœci: ¿e Katarzyna II za wszelk¹ cenê bêdzied¹¿y³a do ujarzmienia Polski37.

Sygna³y o niebezpieczeñstwie podzia³u Rzeczypospolitej i o agresywnej polityce Ro-sji wobec Polski dociera³y do Arandy równie¿ z Berlina i Wiednia. Na wiosnê 1792 rokumarkiz de Llano i Horacio Borghese informowali Arandê o deklaracji Katarzyny II,w której carowa oœwiadcza³a, ¿e w zwi¹zku z zatwierdzeniem przez sejm ustawy majo-wej, Rosja nie dopuœci do pogwa³cenia postanowieñ pierwszego traktatu rozbiorowegoz 1772 roku38. Na pocz¹tku czerwca Borghese pisa³ szyfrem o tajnych uk³adach dworupruskiego z Petersburgiem, sugeruj¹c ich antypolski charakter39. Informacjê tê powtórzy³we wrzeœniu i w ostatnich dniach grudnia, kiedy z coraz wiêksz¹ pewnoœci¹ stwierdza³, ¿ewkrótce Polska stanie siê ofiar¹ rosyjsko–pruskiego porozumienia40.

W styczniu 1793 roku Godoy otrzyma³ z Berlina dramatyczne doniesienia o wkrocze-niu wojsk pruskich do Polski. Ich nadawca, Horacio Borghese okreœli³ ten fakt mianemrewolucji i ju¿ bez cienia w¹tpliwoœci podawa³, ¿e Rosja i Prusy niebawem dokonaj¹podzia³u Polski. Pisa³ tak¿e o oblê¿eniu Gdañska i Torunia, zapewniaj¹c Godoya, ¿e pilnieœledzi bieg zdarzeñ i bêdzie go powiadamia³ na bie¿¹co o rozwoju sytuacji. Nadmieni³ponadto o zatrzymaniu w Gdañsku pewnego Francuza, który wraz ze sw¹ córk¹ rozdawa³mieszkañcom miasta pamflety o treœci rewolucyjnej41. Nie trudno siê domyœleæ, ¿e wiado-moœci te musia³y wywo³ywaæ w Madrycie szczególny niepokój. List Borghesa dotar³ tamzapewne nie wczeœniej ni¿ pod koniec lutego, a wiêc po egzekucji Ludwika XVI, którazadecydowa³a o przyst¹pieniu Karola IV do koalicji antyfrancuskiej. W ca³ym kraju kr¹-¿y³y wówczas pog³oski o niebezpieczeñstwie przeniesienia idei jakobiñskich poza Francjêi w wydarzeniach w Polsce bez w¹tpienia dopatrywano siê zwi¹zków z rewolucj¹ francu-sk¹. Nieufnoœæ Madrytu wobec Warszawy wynika³a zasadniczo z silnych tendencji anty-monarchicznych i prorepublikañskich w Polsce, podczas gdy w Hiszpanii zdecydowanieprzewa¿a³y nastroje monarchiczne i antyrepublikañskie. Obawy te po czêœci rozwiewa³ydoniesienia dyplomatów hiszpañskich z Wiednia i z Drezna. Relacjonuj¹c wypadki w Pol-sce markiz de Llano nie u¿ywa³ s³owa rewolucja. Ostrej krytyce podda³ natomiast niekon-sekwentn¹ politykê w³adz pruskich wobec Polaków, z którymi najpierw zawar³y sojusz,a potem go zerwa³y ulegaj¹c naciskom Katarzyny II42. José de Quiñones uspokaja³ Godo-ya, ¿e prawdziwym powodem inwazji pruskiej by³a chêæ przy³¹czenia do Prus Wielkopolski

374 BARBARA OBTU£OWICZ

37 Ibidem, 10 lipca 1792.38 AHN, Est., leg., 3689, markiz de Llano do Arandy, Wiedeñ, 29 marca 1792; AHN, Est., leg., 4384, Horacio

Borghese do Arandy, Berlin, 19 maja 1792.39 Ibidem, 2 czerwca 1792.40 Ibidem, 1 wrzeœnia i 22 grudnia 1792.41 AHN, Est., leg., 4367, Horacio Borghese do Ksiêcia de la Alcudia, Berlin, 19 stycznia 1793.42 AHN, Est., leg., 3746, markiz de Llano do Ksiêcia de la Alcudia, Wiedeñ, 24 stycznia 1793.

a¿ po Wartê oraz Gdañska i Torunia, a nie t³umienie rzekomych idei demokratycznych43.Podobnie depesze Cubera nie sugerowa³y zagro¿enia rewolucyjnego, lecz koncentruj¹csiê na opanowaniu Gdañska i Torunia uœwiadamia³y Godoyowi, ¿e przejêcie tych miastprzez Fryderyka Wilhelma II zadecyduje o losie Polski44.

Wszystko zdawa³o siê zmierzaæ ku kolejnemu podzia³owi Polski. Najwiêcej na tentemat dowiadywa³ siê Godoy z Drezna i z Petersburga. José de Quiñones komentowa³, ¿ena skutek inwazji wojsk pruskich niebawem nast¹pi rozbiór „nieszczêœliwej Polski. Chybaostatni. Pozosta³e ziemie rozparceluj¹ miêdzy sob¹ Rosja i Prusy. Najprawdopodobniejbêdzie to koniec sprawy polskiej. — — Nie ulega w¹tpliwoœci — kontynuowa³ w zakoñ-czeniu — ¿e Fryderyk Wilhelm II bior¹c Wielkopolskê zrobi na tym wspania³y interes —— stanie siê panem ca³ego handlu z Polski przez Wis³ê (Gdañsk i Toruñ) i z Rygi. Mówi¹te¿, ¿e dwór berliñski i wiedeñski dadz¹ Katarzynie wolne rêce na wschodzie, gdziecaryca ma wielkie plany zagospodarownia tych terenów”45. S³owa te oznacza³y zapowiedŸwzrostu polityczno–ekonomicznej potêgi Prus i Rosji dziêki nowym nabytkom terytorial-nym. W podobnym sensie pisa³ z Petersburga José de Onis46. Godoy nie móg³ w¹tpiæ, ¿eniebawem stanie siê tak, jak przewidywali adresaci raportów, które otrzymywa³. Zapewneniewiele pociesza³o go przypuszczenie Onisa, jakoby wymazanie Polski z mapy Europymia³o siê odwlec w czasie, poniewa¿ w ostatecznym rozrachunku przysz³oœæ Polski zale¿eæbêdzie od rozwoju sytuacji we Francji. Onis poda³ równie¿ informacjê pochodz¹c¹ z nie-wiadomego Ÿród³a, jakoby czêœæ Polski pozosta³a po drugim rozbiorze mia³a byæ przeka-zana ksi¹¿êtom francuskim47.

Wbrew pozorom ta ostatnia wiadomoœæ mog³a wzbudziæ zainteresowanie gabinetuhiszpañskiego, który pilnie œledzi³ losy braci Ludwika XVI hrabiego Artois i hrabiegoProwansji. Obaj wyemigrowali z Francji tu¿ po zburzeniu Bastylii i wêdrowali po Europieprosz¹c w³adców poszczególnych pañstw o pozwolenie na osiedlenie siê. W 1791 rokuhrabia Prowansji wys³a³ do Hiszpanii swego emisariusza, ksiêcia de Havré w nadziei nauzyskanie poparcia i pomocy materialnej ich kuzyna Karola IV. Tymczasem dwór hiszpañ-ski nawet po wybuchu wojny z Francj¹ odnosi³ siê do emigrantów z rezerw¹ i nie wyra¿a³zgody na wpuszczenie ich do Hiszpanii48. Istnieje wiêc du¿e prawdopodobieñstwo, ¿epropozycja wykrojenia dla braci zgilotynowanego Ludwika XVI pañstewka na ziemiachpolskich mog³a byæ przyjêta w Madrycie pozytywnie, jako sposób na rozwi¹zanie proble-mu przysz³ych losów pozosta³ych jeszcze przy ¿yciu przedstawicieli francuskiej rodzinykrólewskiej.

Kiedy do Hiszpanii dotar³a wiadomoœæ, ¿e naruszenie terytorium Rzeczypospolitejprzez Prusy stanowi³o rezultat prusko–rosyjskiej umowy o drugim rozbiorze, w Polscerozczarowani przywódcy konfederacji targowickiej wysy³ali do Katarzyny II protestyz ¿¹daniem uniewa¿nienia tej decyzji. Równolegle toczy³y siê dyskusje na temat wyboru

TARGOWICA I DRUGI ROZBIÓR POLSKI W OCZACH HISZPANÓW 375

43 AHN, Est., leg., 4457, José de Quiñones do Ksiêcia de la Alcudia, Drezno, 18 stycznia 1793.44 AHN, Est., leg., 4376, Miguel Cuber do Ksiêcia de la Alcudia, Warszawa, 19 stycznia i 20 marca 1793.45 AHN, Est., leg., 4457, José de Quiñones do Ksiêcia de la Alcudia, Drezno, 18 stycznia 1793.46 AHN, Est., leg., 4627, José de Onis do Ksiêcia de la Alcudia, Petersburg, 5 lutego 1793.47 Ibidem.48 Szerzej o tym cf. La s s o d e V e g a y L o p e z d e T e j a d o, El duque de Havré y su misión en España

como representante de los emigrados durante la revolución (1791–1798), „Revista de Archivos, Bibliotecasy Museos” 1916, s. 81–91, 112–120, 411–425.

miejsca obrad sejmu, który mia³ omówiæ z przedstawicielami Rosji i Prus kwestiê ratyfi-kowania lub anulowania traktatów rozbiorowych. Sumienny i dociekliwy Cuber denerwo-wa³ siê nie potrafi¹c daæ Godoyowi konkretnej odpowiedzi, czy miejscem tym bêdzieWarszawa, jak chcieli pos³owie z Korony, czy Grodno wed³ug ¿yczeñ Litwy. „Wszelkimisposobami usi³owa³em wyjaœniæ tê zawi³oœæ — t³umaczy³ siê — ale na marne, poniewa¿wszystko pozostaje w sferze domys³ów”49.

Zanim ustalono, ¿e sejm zbierze siê w Grodnie, Cuber depeszowa³ do Godoyao k³opotach zdrowotnych i b³aga³ o przeniesienie na placówkê dyplomatyczn¹ do ciep³ejItalii. Proponowa³ Florencjê, sk¹d wyjecha³ hiszpañski pose³ Francisco Salinas, ale zazna-cza³, ¿e równie dobrze mo¿e to byæ Wenecja lub inne miejsce w klimacie œródziemnomor-skim. Dwie zimy (1791–1793), jakie wycierpia³ w Warszawie, przysporzy³y mu wieluchorób i dolegliwoœci. Trzecia oznacza³aby œmieræ50. Cuber istotnie musia³ du¿o chorowaæ,skoro zanim rozpocz¹³ zabiegi o wyjazd (jeszcze za Arandy w 1791 roku51), polski chargéd’affaires w Hiszpanii, Kajetan Zbyszewski wys³a³ list do sekretarza Rady Pañstwa, JoséAnduagi, z zapytaniem, czy rzeczywiœcie Cuber podj¹³ takie starania52. Po otrzymaniupozytywnej odpowiedzi kilkakrotnie dziêkowa³ Karolowi IV za wyrozumia³oœæ, a Godoy-owi za poœrednictwo w za³atwieniu sprawy53. Uradowany, postanowi³ niezw³ocznie jechaædo Bia³egostoku, gdzie w drodze do Grodna zatrzyma³ siê Stanis³aw August. Uwa¿a³ zakonieczne powiadomiæ króla o swym zamiarze uspokajaj¹c, ¿e do przyjazdu nowegoministra pe³nomocnego z Madrytu jego obowi¹zki przejmie dotychczasowy sekretarzLeonardo Gómez de Terán. W depeszy do Godoya Cuber zapewnia³, ¿e podczas rozmowypo¿egnalnej monarcha traktowa³ go niezwykle ¿yczliwie, podkreœlaj¹c szczere pragnienieutrzymania dobrych stosunków z Hiszpani¹54.

W nadziei rych³ego opuszczenia Polski Cuber powoli przestawa³ interesowaæ siêdalszym rozwojem wypadków. Porzuci³ te¿ rozstrz¹sanie dylematu odnoœnie do jegoobecnoœci w Grodnie. O tym, ¿e problem ten nurtowa³ go przez pewien czas, œwiadczy listpisany do Godoya na pocz¹tku kwietnia 1793 roku. Wynika z niego, ¿e po skonsultowaniusprawy z cz³onkami korpusu dyplomatycznego w Warszawie doszed³ do przekonania, ¿euczestnictwo w obradach sejmu, który nie wiadomo jak d³ugo potrwa, by³oby nieop³acal-ne. Zarówno podró¿ jak i pobyt w Grodnie wi¹za³y siê z du¿ymi wydatkami55, a Hiszpaniapotrzebowa³a przecie¿ ogromnych funduszy na prowadzenie wojny z Francj¹.

O przebiegu obrad ostatniego sejmu Rzeczypospospolitej Godoy otrzymywa³ szcze-gó³owe sprawozdania od Leonardo Gomeza de Terána i od Horacio Borghesa. Dziêki ichrelacjom wiedzia³, ¿e ju¿ na pocz¹tku obrad powsta³ spór wokó³ wyboru osoby marsza³kai formu³y przysiêgi, jak¹ mia³ z³o¿yæ, ¿e trwa³y niekoñcz¹ce siê dyskusje co do wy³onienia

376 BARBARA OBTU£OWICZ

49 AHN, Est., leg., 4627, José de Onis do Ksiêcia de la Alcudia, Petersburg, 3 kwietnia 1793.50 Pierwszy list w tej sprawie Cuber wys³a³ do Godoya tu¿ po jego wyborze na premiera: AHN, Est., leg.,

4457, Miguel Cuber do Ksiêcia de la Alcudia, Warszawa, 26 grudnia 1792, drugi AHN, Est., leg., 4376, MiguelCuber do Ksiêcia de la Alcudia, Warszawa, 13 marca 1793.

51 AHN, Est., leg., 4423, Miguel Cuber do Arandy, Warszawa, 16 czerwca 1792.52 AHN, Est., leg., 4384, Kajetan Zbyszewski do José Anduagi, Madryt, 17 listopada 1791.53 AHN, Est., leg., 4376, Miguel Cuber do Ksiêcia de la Alcudia, Warszawa, 27 marca i 25 maja 1793,

Bia³ystok, 8 czerwca 1793, Warszawa, 22 czerwca 1793.54 Ibidem, Bia³ystok, 8 czerwca 1793.55 Ibidem, 3 kwietnia 1793.

delegacji do negocjacji z Rosj¹ i z Prusami, a potem odnoœnie zatwierdzenia traktatówo podziale kraju. Przy okazji podania przez Terána informacji o zabiegach strony polskiejo zwrot zagrabionego przez Prusaków obrazu Matki Boskiej Czêstochowskiej wraz z bo-gatym skarbcem, hiszpañski premier dowiedzia³ siê o wielkim szacunku Polaków dlajasnogórskiej ikony. W uzupe³nieniu podawa³, ¿e Czêstochowa stanowi centrum ¿yciareligijnego narodu polskiego i jest odwiedzana przez liczne rzesze pielgrzymów56. Przykoñcu sierpnia, po ratyfikacji traktatu z Rosj¹, Terán opisa³ Godoyowi wspania³¹ zabawêz balami, ucztami i z pokazem ogni sztucznych, zorganizowan¹ z tej okazji na ¿¹danieambasadora rosyjskiego w Warszawie, Jakuba Sieversa57. Po up³ywie miesi¹ca depeszowa³o nadzwyczajnych œrodkach nacisku stosowanych przez Berlin wobec uczestników sejmu,celem wymuszenia ratyfikacji traktatu rozbiorowego z Prusami. W ten sposób do Madrytudotar³a wiadomoœæ, ¿e Fryderyk Wilhelm II grozi³ Polakom wkroczeniem swych wojsk doSandomierza i Krakowa, o rozkazie otoczenia zamku grodzieñskiego przez dwa batalionygrenadierów i cztery armaty, o zakazie wpuszczania do sali obrad osób nieupowa¿nionych,zakazie parkowania powozów w ogrodach etc.58 Na tzw. sesji niemej (23 wrzeœnia 1793)sejm uleg³ w koñcu presji pruskiej godz¹c siê na ratyfikowanie traktatu rozbiorowego.W listopadzie Godoy, dziêki Horacio Borghesowi mia³ w rêku jeden egzemplarz traktatu,zawartego miêdzy Rosj¹, Prusami i Polsk¹, który natychmiast po otrzymaniu od rz¹dupruskiego pospiesznie przes³a³ do premiera59.

Analizowana korespondencja, poza nielicznymi wyj¹tkami, nie zawiera odpowiedziwysy³anych z Madrytu, st¹d nie znamy reakcji rz¹du hiszpañskiego na poszczególnedoniesienia o sytuacji w Polsce. Dyplomaci hiszpañscy wielokrotnie dziêkowali premie-rom (Floridablance, Arandzie i Godoyowi) za otrzymywane listy. Niekiedy dokonywalipodsumowania lub streszczenia informacji nap³ywaj¹cych t¹ drog¹ z Hiszpanii, co pozwa-la na ustalenie, ¿e by³y to jedynie wzmianki odnoœnie ¿ycia codziennego na dworzekrólewskim, zdrowia rodziny królewskiej, rzadziej spraw wewnêtrznych pañstwa, kultury,czy polityki zagranicznej. Tak na przyk³ad Godoy przekaza³ Cuberowi kopiê deklaracjiwojennej Karola IV skierowanej przeciwko rewolucyjnej Francji, któr¹ pose³ hiszpañskiw Warszawie natychmiast dorêczy³ ksiêciu Kazimierzowi Platerowi, ówczesnemu prze-wodnicz¹cemu departamentu spraw zagranicznych60. Po wyjeŸdzie Cubera Godoy przes³a³na rêce Terána dwa egzemparze hiszpañsko–angielskiego traktatu sojuszniczego podpi-sanego przez Karola IV w maju 1793 roku w zwi¹zku z przyst¹pieniem Hiszpanii dokoalicji61. Innym razem Terán potwierdzi³ otrzymanie od premiera kolekcji rycin wybra-nych z najlepszych zbiorów Karola IV celem udostêpnienia ich szerokiej publicznoœciw Polsce62. Nadmieñmy, ¿e nie by³ to pomys³ Godoya lecz pewnego towarzystwa. Godoyjednak patronowa³ ca³emu przedsiêwziêciu. Zabiegi Madrytu o zapoznanie Polaków zesztuk¹ hiszpañsk¹ mo¿na by potraktowaæ jako próbê nawi¹zania z Polsk¹ kontaktówkulturalnych, obejmuj¹cych nie w¹skie krêgi elity, ale ogó³ spo³eczeñstwa. Podkreœlmy

TARGOWICA I DRUGI ROZBIÓR POLSKI W OCZACH HISZPANÓW 377

56 Ibidem, Miguel Gómez de Terán do Ksiêcia de la Alcudia, Warszawa, 31 sierpnia 1793.57 Ibidem, 24 sierpnia 1793.58 Ibidem, 17 wrzeœnia 1793.59 AHN, Est., leg., 4367, Borghese do Ksiêcia de la Alcudia, Berlin, 2 listopada 1793.60 AHN, Est., leg., 4376, Miguel Cuber do Ksiêcia de la Alcudia, Warszawa, 15 maja 1793, nr 92/a.61 Ibidem, Leonardo Gómez de Terán do Ksiêcia de la Alcudia, Warszawa, 19 paŸdziernika 1793.62 Ibidem, 12 paŸdziernika 1793.

równie¿, ¿e inicjatywa ta wysz³a w paŸdzierniku 1793 roku, a wiêc wtedy, gdy los naszegokraju by³ prawie przes¹dzony. Czy¿by zatem Godoy ³udzi³ siê, ¿e Polska zdo³a uratowaæniepodleg³oœæ i bêdzie d¹¿y³a do zacieœnienia wielostronnych kontaktów z Hiszpani¹?Przemawia³by za tym m.in. fakt, ¿e Terán przyj¹³ polecenie Godoya bardzo powa¿nie.Obieca³ podjêcie wszelkich starañ o opublikowanie rycin, zorganizowanie subskrypcjiosób zainteresowanych i oddanie sprawy w rêce osoby kompetentenej63. Do realizacjiomawianego przedsiêwziêcia nie dosz³o zapewne g³ównie z uwagi na sytuacjê polityczn¹,w jakiej znalaz³y siê oba kraje.

W uzyskiwanych wspomnian¹ drog¹ informacjach o zawartoœci korespondencji zwrotnejna pró¿no by szukaæ wiadomoœci o tym, jak rz¹d hiszpañski reagowa³ na poszczególnedoniesienia o tragedii rozgrywaj¹cej siê w Polsce. Szczêœliwym zbiegiem okolicznoœciw raportach z Petersburga i Berlina zachowa³a siê jedna odpowiedŸ Floridablanki i dwieGodoya na listy dotycz¹ce drugiego rozbioru. Na tej podstawie mo¿emy okreœliæ, ma³oznany i ró¿nie interpretowany w historiografii, stosunek dworu hiszpañskiego do tegowydarzenia. Ods³aniaj¹ one tak¿e kulisy zabiegów polskich polityków o poœrednictwoKarola IV w negocjacjach Polski z pañstwami rozbiorowymi.

W po³owie 1791 roku Miguel de Gálvez donosi³ Floridablance, ¿e ambasador polskiw Petersburgu prosi³ go, aby Karol IV poleci³ interesy Polski dworowi wiedeñskiemu,oœwiadczaj¹c cesarzowi, ¿e „dla Hiszpanii los Polski nie jest obojêtny”64. Gálvez i Florida-blanka w pe³ni popierali starania dyplomacji polskiej o mediacjê dworu hiszpañskiego.Wyra¿ali przekonanie, ¿e w zwi¹zku z umacnianiem siê pozycji Hiszpanii na pó³nocyEuropy gabinet hiszpañski mo¿e zapobiec kolejnemu rozbiorowi Rzeczypospolitej. Ocze-kiwano tylko na oficjalne oœwiadczenie Stanis³awa Augusta w tej sprawie65. W tym miejscunale¿y wyjaœniæ, ¿e wzrost znaczenia Hiszpanii w Europie pó³nocnej i œrodkowej by³rezultatem upadku roli Francji. W wyniku wybuchu rewolucji gabinet pierwszego domuburboñskiego musia³ siê skoncentrowaæ na problemach wewnêtrznych. Hiszpania, od1761 roku zwi¹zana z Francj¹ sojuszem zwanym paktem familijnym, uzyska³a wówczaswiêksz¹ samodzielnoœæ i swobodê dzia³ania. O wzglêdy Madrytu zaczê³y zabiegaæ mocar-stwa o przeciwnych interesach tj. pañstwa bloku pó³nocnego (Prusy z Angli¹) oraz Austriaz Rosj¹. Dziêki temu w latach 1789–1791 dwór Karola IV odgrywa³ rolê potencjalnegomediatora miêdzy stronami walcz¹cymi. Spodziewano siê te¿, ¿e gabinet hiszpañski bêdziepoœrednikiem w wojnie rosyjsko–tureckiej, co Stanis³awa Augusta utwierdza³o w przeko-naniu o celowoœci kontynuowania starañ o wznowienie stosunków polsko–hiszpañskich,zerwanych w 1762 roku po wyjeŸdzie Pablo de Arandy z Warszawy. Dodatkowym atutemby³ wspomniany sojusz hiszpañsko–francuski. Król s¹dzi³, ¿e bêdzie on trwa³ nadal przy-czyniaj¹c siê do umocnienia zwi¹zków polsko–francuskich66. Do zwo³ania miêdzynarodo-wego kongresu pokojowego jednak nie dosz³o. Na prze³omie lat 1791 i 1792 Rosjasamodzielnie, bez pomocy Hiszpanii dosz³a do porozumienia z Turcj¹, wiosn¹ 1792 r.francuskie Zgromadzenie Ustawodawcze wypowiedzia³o wojnê Austrii, zaœ w marcu 1793roku do koalicji antyfrancuskiej przyst¹pi³ Karol IV.

378 BARBARA OBTU£OWICZ

63 Ibidem.64 AHN, Est., leg., 4638, Miguel de Gálvez do Floridablanki, Petersburg, 28 lipca 1791.65 Ibidem, 17 maja 1791 oraz Floridablanka do Miguela de Gálvez, San Ildefonso, 29 sierpnia 1791.66 J. £ o j e k, op. cit., s. 326–327.

22 sierpnia 1793, a wiêc kilka miesiêcy po wybuchu wojny francusko–hiszpañskiej,Horacio Borghese depeszowa³ do Godoya, ¿e w rezultacie decyzji sejmu grodzieñskiego,aby polscy dyplomaci akredytowani za granic¹ zwrócili siê o pomoc do pañstw europej-skich z proœb¹ o mediacjê w kwestii uniewa¿nienia uk³adów rozbiorowych, równie¿ polskichargé d’affaires w Madrycie, Kajetan Zbyszewski otrzyma³ takie polecenie. Stanis³awAugust napisa³ specjalny list do Karola IV b³agaj¹c go o wstawienie siê za „nieszczêœliw¹Polsk¹” u Fryderyka Wilhelma II i Katarzyny II67. Jak wynika z korespondencji, 3 paŸ-dziernika Zbyszewski przekaza³ premierowi hiszpañskiemu wspomniany list w jêzykufrancuskim. Dwa dni potem Godoy zapewnia³ polskiego dyplomatê, „¿e Jego Wyso-koœæ [Karol IV] jest w pe³ni œwiadomy krytycznej sytuacji, w jakiej aktualnie znajduje siêRepublika [Rzeczpospolita] i pragn¹c daæ dowody swej przyjaŸni do Jego WysokoœciPolskiej, rozkaza³ mi powiadomiæ naszych ministrów w Petersburgu i Berlinie, aby zg³osilitym dworom, ¿e potrzebny jest spokój i zachowanie Polski, ¿e Jego Wysokoœæ chcezakoñczenia sprawy w sposób przyjacielski i ugodowy”68. Te same s³owa skierowa³ Godoydo Horacio Borghesa i José de Onisa. W zakoñczeniu podkreœla³ z naciskiem: „w ¿adnymwypadku nie powinniœcie ujawniaæ tego zamiaru w imieniu Króla dot¹d, dopóki niewyjaœni siê stanowisko innych dworów [wobec Polski]. Nie mo¿emy siê skompromitowaæ,bo chocia¿ sprawa sama w sobie jest sprawiedliwa, bezpieczniej jest nie mieæ z ni¹ zwi¹z-ku”69. Uwagi tej Godoy oczywiœcie nie umieœci³ w liœcie do Zbyszewskiego. Tymczasem jestona niezwykle cenna dla naszych rozwa¿añ. Wskazuje bowiem, ¿e chocia¿ Karol IVosobiœcie by³ po stronie Polaków, oficjalnie zaj¹³ stanowisko wyczekuj¹ce. Taka postawagabinetu madryckiego ma uzasadnienie w sytuacji, w jakiej znalaz³a siê Hiszpania powybuchu wojny z Francj¹. Z³¹czona w koalicji antyfrancuskiej z Austri¹, Rosj¹ i Prusaminie mog³a mieszaæ siê do interesów tych pañstw w Polsce. W zbli¿ony sposób relacjonujeomawiany epizod misji Zbyszewskiego w Madrycie Jerzy £ojek, na podstawie polskicharchiwaliów70, co przemawia za wiarygodnoœci¹ obu przekazów Ÿród³owych. Do deklaro-wanej przez Karola IV interwencji dyplomatycznej nie dosz³o. Potwierdza to depeszaBorghesa do Godoya z 30 listopada, w której hiszpañski pose³ w Berlinie uzna³ tak¹ in-terwencjê za bezsensown¹ w chwili, gdy decyzja o rozbiorze zyska³a aprobatê samych Po-laków71. Nieprawdziwa jest wiêc opinia historyka rosyjskiego Aleksandra Tr a c z e w -s k i e g o, jakoby Godoy mia³ „zganiæ” Katarzynê II za doprowadzenie do drugiegopodzia³u Polski72.

Reasumuj¹c nale¿y stwierdziæ, ¿e do Madrytu dociera³o wiele informacji o sytuacjiw Polsce, dziêki czemu rz¹d hiszpañski mia³ dobre rozeznanie w przebiegu wydarzeñobejmuj¹cych okres miêdzy uchwaleniem konstytucji 3 maja a przygotowaniami do po-wstania koœciuszkowskiego. Nie oznacza to jednak, ¿e wiedza gabinetu hiszpañskiegoo Polsce by³a kompletna i wystarczaj¹ca do w³aœciwego zrozumienia realiów polskich.W raportach przesy³anych do Madrytu brakowa³o komentarzy wyjaœniaj¹cych motywytakiego a nie innego zachowania siê polskiej sceny politycznej. Nie znajdziemy w nich

TARGOWICA I DRUGI ROZBIÓR POLSKI W OCZACH HISZPANÓW 379

67 AHN, Est., leg., 4367, Horacio Borghese do Ksiêcia de la Alcudia, Berlin, 22 sierpnia 1793.68 Ibidem, Ksi¹¿ê de la Alcudia do Kajetana Zbyszewskiego, San Lorenzo, 5 paŸdziernika 1793.69 Ibidem, Ksi¹¿ê de la Alcudia do José de Onisa i do Horacio Borghese, San Lorenzo, 8 paŸdziernika 1793.70 J. £ o j e k, op. cit., s. 343.71 AHN, Est., leg., 4367, Horacio Borghese do Ksiêcia de la Alcudia, Berlin, 30 listopada 1793.72 A. T r a t c h e v s k y, L’Espagne á l’époque de la révolution française, „Revue Historique”, 1886, s. 39.

równie¿ nawet wzmianki o oœwieceniowej modernizacji pañstwa na polu kultury, oœwiaty,nauki, sztuki, zaœ o ekonomii i o ¿yciu religijnym tylko to, co podaliœmy w tekœcie niniej-szego artyku³u. Obraz Polski zawê¿ony jedynie do kwestii polityczno–militarnych utru-dnia³ prawid³owe zrozumienie istoty polskich zmagañ o utrzymanie niepodleg³ego bytu.Jednoczeœnie pamiêtajmy, ¿e w latach 1791–1793 równie¿ Hiszpania boryka³a siê z wielo-ma trudnoœciami powsta³ymi na skutek wybuchu rewolucji w s¹siedniej Francji. Z tegopowodu rz¹d hiszpanski musia³ pilnie obserwowaæ rozwój sytuacji w Polsce, poniewa¿sprawa polska mia³a niebagatelny wp³yw na uk³ad si³ w Europie Centralnej i Wschodniej.Analizowane dokumenty dowodz¹, ¿e dyplomaci hiszpañscy byli autentycznie zaintereso-wani rozwojem sytuacji w naszym kraju, a przekazywane przez nich informacje cechujedu¿y stopieñ wiarygodnoœci. Wynika z nich równie¿, ¿e wbrew szybko postêpuj¹cemuupadkowi Polski Karol IV szczerze pragn¹³ utrzymania wznowionych z ni¹ w 1790 rokustosunków dyplomatycznych. Œwiadczy o tym chocia¿by niezwyk³a ¿yczliwoœæ okazywa-na Normandemu, Cuberowi i Teránowi. Nie mo¿na równie¿ pomin¹æ faktu, ¿e gdy porozwi¹zaniu sejmu grodzieñskiego przyst¹piono do likwidacji polskiej placówki dyploma-tycznej w Madrycie, Karol IV po odwo³aniu Terána wys³a³ do Warszawy Dominika Iriarte.Uczyni³ tak nie zwa¿aj¹c na protesty przedstawicielstw dyplomatycznych Rosji i Prus73.

380 BARBARA OBTU£OWICZ

73 J. £ o j e k, op. cit., s. 342.

KONRAD ZIELIÑSKI*Uniwersytet Marii Curie–Sk³odowskiejInstytut Historii

Funkcjonowanie ¿ydowskich gmin wyznaniowychna LubelszczyŸnie w latach 1900–1918

GMINY ¯YDOWSKIE NA LUBELSZCZY�NIE 19 00–1918

Nasze badania obejmuj¹ Lubelszczyznê w granicach guberni lubelskiej i che³mskiejw roku 1913. Wiêkszoœæ znajduj¹cych siê tam okrêgów bo¿niczych w po³owie roku 1915znalaz³a siê w austro–wêgierskiej strefie okupacyjnej Królestwa Polskiego. Uœciœlaj¹c,chodzi o powiaty: bi³gorajski, che³mski, hrubieszowski, janowski, krasnostawski, lubartow-ski, lubelski, pu³awski (wówczas jeszcze: nowo–aleksandryjski), tomaszowski i zamojski.Na tym obszarze, wed³ug danych z 14 stycznia 1913, mieszka³o ponad 230 tys. ¯ydów(prawie 15% ogó³u mieszkañców). ¯ydzi, zamieszkuj¹cy g³ównie miasta i miasteczka,stanowili w nich przewa¿aj¹c¹ czêœæ ludnoœci. Plasowa³o to guberniê lubelsk¹ na trzecimpo warszawskiej i piotrkowskiej (z wielk¹ aglomeracj¹ ³ódzk¹) miejscu pod wzglêdemliczby ludnoœci wyznania moj¿eszowego. Stolica regionu, a od paŸdziernika roku 1915ca³ego obszaru c. i. k. okupacji w Królestwie Polskim, by³a najwiêkszym skupiskiemludnoœci ¿ydowskiej i siedzib¹ najwiêkszej gminy wyznaniowej na prawym brzegu Wis³y1.

Z funkcjonowaniem i dzia³alnoœci¹ gmin ¿ydowskich w nierozerwalny sposób zwi¹-zane by³o nie tylko ¿ycie religijne ¯ydów, gmina wyznacza³a bowiem i warunkowa³aniemal wszystkie dziedziny aktywnoœci ludnoœci wyznania moj¿eszowego. Gmina, stano-wi¹ca podstawê postkahalnej organizacji ¯ydów na ziemiach polskich, by³a autonomiczn¹jednostk¹ organizacyjn¹ spo³ecznoœci ¿ydowskiej, kierowan¹ przez radê starszych —zarz¹d (tzw. dozór bo¿niczy), z³o¿ony zarówno z urzêdników religijnych (cz³onków rabi-natu), jak i wp³ywowych osobistoœci ¿ycia œwieckiego. Na terenie Królestwa Polskiego21 marca 1821, dekretem namiestnika gen. Józefa Zaj¹czka, zniesiona zosta³a organizacjakahalna, posiadaj¹ca szerok¹ autonomiê religijn¹, spo³eczn¹, polityczn¹, kulturaln¹ i gos-podarcz¹. Kompetencje nowo utworzonych dozorów bo¿niczych ograniczone zosta³y dofunkcji religijnych i filantropijnych oraz oparte na szczegó³owych przepisach, opracowa-nych przez Komisjê Rz¹dow¹ Wyznañ Religijnych i Oœwiecenia Publicznego. Do zadañdozoru, poza sprawowaniem pieczy nad synagog¹ i g³ównymi instytucjami religijnymi,takimi jak domy modlitwy, cmentarze, rytualna ³aŸnia i szlachtuz oraz religijne s¹downic-

PRZEGL¥D HISTORYCZNY, TOM XCI, 2000, ZESZ. 3, ISSN 0033–2186

* Autor jest stypendyst¹ Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej.1 Rocznik statystyczny Królestwa Polskiego z uwzglêdnieniem innych ziem polskich. Rok 1915, oprac. pod kier.

E. S t r a s b u r g e r a, Warszawa 1916, s. 10–12, 28–35.

two i nauczanie, nale¿a³y sprawy pomocy spo³ecznej i opieki nad najbiedniejszymi wspó³-wyznawcami, kwestie administracyjne, finansowe oraz zarz¹dzanie maj¹tkiem gminnym,reprezentowanie ludnoœci ¿ydowskiej wobec w³adz administracyjnych, wydawanie œwia-dectw ubóstwa, dobrego prowadzenia siê etc. Dozory mia³y prawo pobierania op³atreligijnych (od obrzezania, zarêczyn i œlubów, zwolnieñ z lewiratu, pogrzebów, dzier¿awy³awek — „miast” w synagodze, prawa do czytania Tory, sprzeda¿y wosku ze œwiec palonychw Jom Kippur) i zbierania obowi¹zkowej sk³adki gminnej, nak³adanej na cz³onków miej-scowej gminy ¿ydowskiej. Ludnoœæ poszczególnych gmin zosta³a podzielona na piêæ klasp³atników sk³adki, zale¿nie od zamo¿noœci p³ac¹cego. Ostatnia V klasa by³a zwolnionaz obowi¹zku wnoszenia sk³adki, ale zaliczeni do niej nie mieli prawa wybierania cz³onkówzarz¹du gminy i rabinów. Rozporz¹dzenie to mia³o zapobiec ewentualnemu wywieraniunacisku na najubo¿szych przez zainteresowanych wyborem zamo¿niejszych cz³onków spo-³ecznoœci danej gminy („Rozporz¹dzenie Komisji Rz¹dowej Wyznañ Religijnych i Oœwie-cenia Publicznego z 24 kwietnia 1821 roku”)2. Urzêdnikami gminnymi, tzw. dozorami(gabe, gabaim) mogli zostaæ tylko p³atnicy zaliczeni do I lub II klasy maj¹tkowej, posiada-j¹cy nieruchomoœæ i ciesz¹cy siê zaufaniem ogó³u. Z regu³y w mniejszych gminach dozo-rów by³o trzech. Wybierano ich na kadencjê trzyletni¹ i ka¿dy mia³ swojego zastêpcê3.

Pochodz¹ca ze sk³adek wspó³wyznawców p³aca rabina zale¿a³a od wielkoœci i zamo¿-noœci gminy, a tak¿e s³awy i renomy samego rabina. Funkcjê rabina, zw³aszcza na prowin-cji, czêsto pe³nili ludzie nieprzygotowani do zawodu (przynajmniej pod wzglêdem wyma-gañ stawianych przez w³adze), z minimalnym wykszta³ceniem ogólnym, którzy nieraz zakorzyœci materialne przymykali oczy na brak dokumentów czy inne przeszkody np. dozawarcia zwi¹zku ma³¿eñskiego, ferowali niesprawiedliwe wyroki i dopuszczali siê ró¿nychzaniedbañ i uchybieñ w swej dzia³alnoœci. Odnosi³o siê to g³ównie, choæ nie zawsze, dorabinów „niekazionnych” (nieurzêdowych), zwanych w dokumentach rosyjskich „¿ydow-skimi duchownymi” b¹dŸ „rabinami duchowymi”, którzy pe³nili swe funkcje w przypadkubraku w danej gminie rabina urzêdowego — lub obok czy wbrew niemu, je¿eli mieli po-parcie miejscowej spo³ecznoœci4. Czêsto w takich wypadkach prawowierny rabinat usi³o-wa³ walczyæ z rabinactwem „niekazionnym”, podobnie jak stara³ siê neutralizowaæ dzia-³alnoœæ „pok¹tnych” rzeŸników i obrzezaczy5. W³adze carskie od kandydatów na stanowi-

382 KONRAD ZIELIÑSKI

2 J. K i r s z r o t, Prawa ¯ydów w Królestwie Polskiem, Zarys historyczny, Warszawa 1917, s. 43–48.3 R. K u w a ³ e k, Urzêdowi rabini lubelskiego Okrêgu Bo¿niczego 1821–1939 (Przyczynek do dziejów Gminy

¯ydowskiej w Lublinie), [w:] ¯ydzi w Lublinie. Materia³y do dziejów spo³ecznoœci ¿ydowskiej Lublina, pod red.T. R a d z i k a, Lublin 1995, s. 28–29; K. Z i e l i ñ s k i, W cieniu synagogi. Obraz ¿ycia kulturalnego spo³ecznoœci¿ydowskiej Lublina w latach okupacji austro–wêgierskiej, Lublin 1998, s. 61–63; R. ¯ e b r o w s k i, Z. B o r z y -m i ñ s k a, Po–Lin. Kultura ¯ydów polskich w XX wieku (Zarys), Warszawa 1993, s. 50–54. O sytuacji prawnejgmin ¿ydowskich do lat osiemdziesi¹tych XIX wieku cf. m.in. A. E i s e n b a c h, Kwestia równouprawnienia ¯ydóww Królestwie Polskim, Warszawa 1972.

4 Rabini nieformalni, nie zatwierdzeni przez w³adze, w dokumentach pañstwowych nazywani byli rabinami„duchowymi” lub „¿ydowskimi duchownymi”. Pos³ugê religijn¹ pe³nili bez zgody w³adz, nie spe³niali bowiemwszystkich stawianych przez nie warunków, chocia¿ z regu³y posiadali œwiêcenia rabinackie zwane semicha.Oficjalnie utrzymywali siê z handlu czy rzemios³a, ewentualnie prowadzili chedery, a ofiary wiernych za pos³ugêreligijn¹ by³y ich dodatkowym, choæ czêsto de facto podstawowym, Ÿród³em utrzymania. Je¿eli w danej gminienie by³o rabina urzêdowego lub gmina nie by³a w stanie wyznaczyæ dlañ pensji, wystêpowali jako rabini urzêdowi.W wiêkszych miastach w³¹czano ich w sk³ad rabinatów. Cf. J. K i r s z r o t, op. cit., s. 27–42; R. K u w a ³ e k, op.cit., s. 31; A. U n t e r m a n, ¯ydzi. Wiara i ¿ycie, Warszawa–£ódŸ 1989, s. 250–251.

5 Wiele informacji na ten temat zawieraj¹ sprawozdania ze zjazdu rabinów z obszaru okupacji austro–wê-

sko rabina wymaga³y œwiadectw posiadania odpowiedniej wiedzy religijnej i nienagannegoprowadzenia siê (tzw. konduity), a tak¿e wykszta³cenia ogólnego i znajomoœci w mowiei piœmie jêzyka rosyjskiego. Egzamin sk³ada³ siê z czêœci ustnej i pisemnej. Obejmowa³ czy-tanie, dyktando i znajomoœæ regu³ gramatycznych. W komisjach egzaminacyjnych zasia-dali m.in. nauczyciele miejscowych szkó³ œrednich. Kandydaci obowi¹zani byli te¿ z³o¿yæprzysiêgê lojalnoœci i wiernoœci cesarzowi6. Rosjanie tolerowali dzia³alnoœæ rabinów „du-chowych”, do Lublina przybywaj¹cych zazwyczaj z prowincji, ale po ewakuacji rosyjskiejw 1915 r. nowe w³adze czyni³y starania uporz¹dkowania spraw wyznaniowych. W piœmieprzes³anym przez c. i. k. Komendê w Lublinie do miejscowego Dozoru Bo¿niczegoz 17 paŸdziernika 1917 roku czytamy:

„Z powodu pewnego konkretnego wypadku przypomina siê przepisy obowi¹zuj¹-ce od dawna w Polsce. Statut izraelickich gmin wyznaniowych z 1820/1821 roku wrazz uzupe³nieniami nie zna dwóch rodzajów rabinów („kazionny” i „duchowy”), lecz tylkojednego, który za³atwia tak funkcje duchowe, jak i administracyjne. Praktyka stosowanaw ten sposób, ¿e formalnie przekazuje siê rabinat jakiemuœ znaj¹cemu j. urzêdowy (nau-czyciel, aptekarz), podczas gdy kto inny spe³nia funkcje duchowe — praktyka taka jestprzeciwna prawu i w przysz³oœci nie bêdzie tolerowan¹”7.

Wykluczono z szeregu cz³onków rabinatu „duchowych”, zatwierdzaj¹c jedynie rabi-nów i podrabinów urzêdowych (rosch–bet), którzy mieli œciœle przestrzegaæ swych wyraŸnieokreœlonych prawem obowi¹zków. Nakazano te¿ ich rezygnacjê z wszelkich dodatkowychŸróde³ dochodu (m.in. z op³at za udzielanie porad w sprawach maj¹tkowych czy rodzin-nych, z tytu³u zasiadania w s¹dach rabinackich bejt–din), ograniczaj¹c te dochody doœrodków pochodz¹cych wy³¹cznie z bud¿etu danej gminy. Z „Przepisów odnosz¹cych siêdo rabinów gminnych”, ustalonych przez w³adze austro–wêgierskie dowiadujemy siê, i¿„nie bêd¹ tolerowani rabini duchowi”, a stanowisko rabina urzêdowego powierzane mo¿ebyæ tylko osobie znaj¹cej jêzyk urzêdowy. Od kandydata wymagano „moralnej i politycz-nej nieskazitelnoœci”, formalnego wykszta³cenia (œwiadectwa egzaminu z³o¿onego za rz¹-dów rosyjskich przed Komisj¹ Gubernialn¹ dla egzaminów rabinackich, które mia³oodpowiadaæ zakresowi wiedzy wyniesionej ze szko³y wy¿szej pocz¹tkowej), a w przysz³oœcizapowiedziano rozszerzenie warunków objêcia stanowiska o znajomoœæ jêzyka polskiego.

GMINY ¯YDOWSKIE NA LUBELSZCZYbNIE 1900–1918 383

gierskiej, zorganizowanego w Lublinie we wrzeœniu 1916 r.: „Myœl ¯ydowska” 1916, nr 26, 27, 28. Sprawê têporuszy³ tak¿e przebywaj¹cy w Lublinie na pocz¹tku 1916 r. przedstawiciel wiedeñskiego Rechtschutzvereinu,nieznany z imienia dr Z.: „Myœl ¯ydowska” 1916, nr 10.

6 AP w Lublinie (dalej: APL), Akta miasta Lublina 1874–1915 (dalej: MmL) 544 nlb., Przysiêga dla staroza-konnych; APL Rz¹d Gubernialny Lubelski (dalej: RGL) AIV 1913:135 nlb.; APL RGL AIV 1913:329 nlb.; APLRGL AIV 1914:13 nlb.; APL RGL AIV 1914:40 nlb. Warunki do spe³nienia przez kandydata na rabina urzêdo-wego zosta³y okreœlone w Rozporz¹dzeniu Komitetu Ministrów i zatwierdzone przez cesarza 18 lutego/3 marca1885, Zbiór Ustaw i Rozporz¹dzeñ Rz¹dowych 1885, nr 35 art. 621. Za: APL K. u. k. Kreiskommando Lublin(dalej: KKL) 657, k. 3–4.

7 Ibidem; Jako „duchowi” funkcje swe pe³nili w roku 1911 Szulim Garcsztark w Józefowie i Lejba Tajcherw Tarnogrodzie w powiecie bi³gorajskim oraz przed wojn¹ i w latach okupacji austro–wêgierskiej Jakubsonz Be³¿yc w powiecie lubelskim, któremu tamtejsza gmina nie wyp³aca³a ¿adnej pensji. „Niegramotnego” rabinaZylberminca w Kazimierzu nad Wis³¹ w prowadzeniu ksi¹g metrykalnych, korespondencji urzêdowej i innychczynnoœciach wymagaj¹cych znajomoœci jêzyka rosyjskiego, zastêpowa³ wnuk oraz inne osoby trzecie. ChaimL. Zylberminc by³ rabinem w miasteczku od 1879 roku, a po rosyjsku potrafi³ siê jedynie podpisaæ. APL Rz¹dGubernialny Che³mski (dalej: RGCh) 570 nlb.; APL RGL AIV 1911:359 nlb.; APL RGL AIV 1911:367 nlb.;APL RGL AIV 1914:1 nlb.

Œwiadectwa wykszta³cenia musia³y byæ poœwiadczone przez rabina gminy gubernialnej(gminy ¿ydowskiej w mieœcie gubernialnym). W przypadku braku lub zaginiêcia takiegoœwiadectwa, nale¿a³o przedstawiæ œwiadectwo poœwiadczone przez dwóch innych rabinów,których podpisy musia³y byæ z kolei poœwiadczone przez w³adze administracyjne. Kandy-data na rabina ostatecznie zatwierdza³o c. i. k. Generalne Gubernatorstwo Wojskowew Polsce8.

Wiêksze i zamo¿niejsze gminy ¿ydowskie (m.in. Lublin, Che³m, Rejowiec, Zamoœæ)utrzymywa³y kilku rabinów, przy czym i tam nie wszyscy mieli papiery „urzêdowe” i po-s³ugê pe³nili jako „duchowi”9. W miejscowoœciach, w których z ró¿nych powodów nie by³orabina urzêdowego, przynajmniej nominalnie funkcje rabinackie pe³nili rabini innychgmin10. Rabini z miast powiatowych czêsto sw¹ wiedz¹ s³u¿yli s¹siednim gminom ¿ydow-skim11. Sytuacjê niektórych gmin skomplikowa³o wyodrêbnienie guberni che³mskiej w ro-ku 1912. W³adze rosyjskie zakaza³y pe³nienia funkcji rabinackich przez te same osobyw gminach, które po reorganizacji znalaz³y siê na obszarze dwóch ró¿nych guberni —lubelskiej i che³mskiej (a wczeœniej tak¿e zlikwidowanej guberni siedleckiej). Rozporz¹-dzenie odnosi³o siê zarówno do funkcji sta³ych, jak i czasowych zastêpstw12. Inna sytuacjaby³a w przypadku rabina z podlubelskiej Wieniawy: w chwili w³¹czenia osady w graniceadministracyjne Lublina, tamtejszy dozór w³¹czono do dozoru lubelskiego, a rabin wie-niawski Lejzor Ezra Kerszenbaum zosta³ jednym z cz³onków lubelskiego rabinatu13.

384 KONRAD ZIELIÑSKI

8 APL KKL 657, k. 1–19.9 W Lublinie by³o czterech rabinów, w Zamoœciu przynajmniej dwóch, Wajsbrodt i Szternfeld, w Che³mie

czterech, w Rejowcu utrzymywano rabina i podrabina. Cf. m.in. K. Z i e l i ñ s k i, Ludnoœæ ¿ydowska w powiecieche³mskim w latach 1914–1918, „Rocznik Che³mski” t. II, 1996, s. 192.

10 K. Z i e l i ñ s k i, ¯ydzi che³mscy 1912–1918, „Rocznik Che³mski” t. III, 1997, s. 203–230.11 Naftali Czerwony Kamieñ by³ rabinem urzêdowym gminy w powiatowym Krasnymstawie, ale czasowo

sprawowa³ te¿ pieczê nad gmin¹ w Goraju. Abraham Bronsztejn sprawowa³ funkcje rabina w Szczebrzeszynie,Goraju i Frampolu w powiecie zamojskim oraz Józefowie w powiecie bi³gorajskim. Funkcji tych nie sprawowa³równoczeœnie, niemniej jednak musia³ cieszyæ siê du¿ym powa¿aniem, skoro chcia³o go widzieæ u siebie — nawetje¿eli by³o to podyktowane koniecznoœci¹, a¿ szeœæ oddalonych od siebie ¿ydowskich gmin wyznaniowych.W Józefowie wybrano rabinem miejscowego, Szulima Listenberga, ten nie zosta³ jednak z braku odpowiednichkwalifikacji zatwierdzony przez w³adze. Stosowne dokumenty mia³ przedstawiæ do l paŸdziernika 1914, czegonie uczyni³ do grudnia tego roku. Nie wiadomo jednak, czy funkcji rabina nie pe³ni³ jako „duchowy”. Kilkuokrêgom bo¿niczym s³u¿yli jeszcze Szulim Garcsztark, Iser Jawic, Jankiel Kantor i Hersz Goldsztejn. Ten ostatni,rabin w Janowie, cieszy³ siê du¿ym powa¿aniem ludnoœci, a i w³adze rosyjskie ocenia³y go jako jednego z bardziejkompetentnych i odpowiedzialnych rabinów. Such–Ber Kowartowski, s³u¿¹cy na sta³e w Dubience, w Horodlejedynie zastêpowa³ choruj¹cego i urlopowanego Szyjê Mendla, podobnie jak Czerwony Kamieñ od roku 1913zastêpowa³ Moszka Bankiera w ¯ó³kiewce. Moszek Bankier nie powróci³ ju¿ na swe stanowisko. Rabinemurzêdowym zosta³ w ¯ó³kiewce w 1907 r. i ze wzglêdu na z³y stan zdrowia w 1913 r. zrezygnowa³ z dalszegope³nienia tej funkcji. Zastêpowaæ go mia³ z pensj¹ 150 rubli rocznie rabin Czerwony Kamieñ. Mordko Josif Arbuzz miejscowoœci Œwier¿e w powiecie che³mskim prosi³ o przeniesienie do pobliskiego Sawina, a proœbê sw¹motywowa³ tym, ¿e w Sawinie mieszka wiêcej ¯ydów ni¿ w podleg³ych mu Œwier¿ach. Cf. APL RGL AIV1910:100 nlb.; APL RGL AIV 1913:532 nlb.; APL RGL AIV 1914:142 nlb.

12 APL RGL AIV 1914:140 nlb.; APL RGL AIV 1914:142 nlb.13 Rabin Szternfeld z Zamoœcia w roku 1914 by³ kantorem synagogi w Zamoœciu–Nowej Osadzie, zaœ

g³ównym rabinem miasta by³ Sz. J. Wajsbrodt. Chil Goldberg by³ rabinem w Kurowie do 1913 r., po jego œmiercizast¹pi³ go Ariel Mordko Rabinowicz. Jakub Sznejderman by³ w styczniu 1916 r. rabinem be³¿yckiego i chodel-skiego okrêgów bo¿niczych, zaœ w lutym 1918 r. rabinem w Chodlu by³ Icek Szulim Kronenblat.

Wyborowi rabina towarzyszy³y wielkie emocje. Zdarza³o siê, ¿e jednog³oœnie wybie-rano osobê popieran¹ przez ca³¹ miejscow¹ spo³ecznoœæ — wszystkie 88 g³osów pad³o naurzêduj¹cego do dnia wyborów w charakterze rabina duchowego Szulima Garcsztarkaw Józefowie w grudniu 1911 r. (co wiêcej — nikt nie zbojkotowa³ wyborów rabina, g³oso-wa³o tylu ¯ydów, ilu mia³o prawo wyboru). Garcsztark jednak nadal pe³ni³ swe funkcjetylko jako rabin duchowy — w³adze nie przychyli³y siê do próœb mieszkañców, w którychci pisali, ¿e rabin ju¿ od dwunastu lat z powodzeniem i bez skarg nañ pe³ni swe obowi¹zkii nie zatwierdzi³y Garcsztarka na stanowisku rabina urzêdowego w miasteczku14. Du¿epoparcie miejscowej ludnoœci mia³ inny rabin duchowy, Judka Garden z Biskupic ko³oLublina. Garden, „inteligentny i z pe³nem wykszta³ceniem”, funkcje rabina pe³ni³ rzeko-mo bezp³atnie. Gdy w 1916 r. mniej pob³a¿liwe w tych sprawach od rosyjskich okupacyjnew³adze austro–wêgierskie nakaza³y wyznaczyæ pensjê dla rabina urzêdowego, miejscowi¯ydzi sprzeciwili siê temu twierdz¹c, ¿e gminê nie staæ na utrzymywanie „narzuconegorz¹dem rosyjskim rabina cywilnego”, stale mieszkaj¹cego zreszt¹ w Piaskach (chodzi³oo Jankiela Abrama Troppe). Sam Troppe, rabin urzêdowy w Piaskach mianowany bezter-minowo przez Lubelski Rz¹d Gubernialny w 1897 r., narazi³ siê i czêœci mieszkañcówPiasków. Skar¿ono siê nañ jeszcze w³adzom rosyjskim w 1914 r., a wœród dokumentówc. i. k. Komendy Powiatowej w Lublinie zachowa³a siê korespondencja, z której wynika,¿e rabin Troppe, jako kierownik ¿ydowskiej sekcji aprowizacyjnej miejscowego KomitetuRatunkowego, dopuœci³ siê nieprawid³owoœci w pe³nieniu tej funkcji. Kilkaset osób wysto-sowa³o do w³adz ¿¹danie usuniêcia Troppego z komitetu. W œledztwie okaza³o siê jednak,¿e petycja z ¿¹daniem usuniêcia Troppego by³a poniek¹d sfa³szowana — g³ówny przeciw-nik rabina, Nuta Szarf, wraz z Abramem Fajgenbaumem, zbierali bowiem podpisy podpismem w zupe³nie innej sprawie. Ostatecznie rozstrzygn¹æ mia³ zarz¹d Komitetu Ratun-kowego w Piaskach pod przewodnictwem hrabiego Edmunda Scipio del Campo. Prawdazapewne le¿a³a poœrodku zw³aszcza, ¿e niektórzy piaseccy ¯ydzi woleli odbieraæ przydzia-³ow¹ m¹kê w sklepie Komitetu, nie zaœ od Troppego15.

Niesnaski zdarza³y siê i w innych gminach. Ariel Mordko Rabinowicz, wybrany poœmierci Chila Goldberga w 1913 r. rabinem w Kurowie, mia³ przeciwko sobie du¿¹ grupêmiejscowych ¯ydów, skar¿¹cych siê w³adzom na sfa³szowanie wyborów; podobnie bywa³oi w innych gminach. Niezadowolenie wiernych czêsto budzi³ fakt ¿¹dania dodatkowychlub podwy¿szonych op³at za pos³ugê religijn¹, a ¿e czêsto w³aœnie rabin rozprowadza³ np.m¹kê na macê przed œwiêtem Paschy, ¿¹daj¹c przy tym, wed³ug wiernych, zawy¿onych cen,skargi nañ wp³ywa³y nierzadko. Za wypisanie aktów urodzenia czy zgonu tak¿e ¿¹danowy¿szych op³at — ¿ydowscy mieszkañcy Bi³goraja skar¿yli siê na rabina Icka Zylbermana,¿e ten, „¿eruj¹c na ciemnocie i nieznajomoœci prawa przez ludnoœæ”, doszukuje siê brakóww dokumentach i ¿¹da wygórowanych b¹dŸ dodatkowych op³at16. Niektórzy rabini kom-promitowali siê w oczach tak wiernych, jak i w³adz. Nienajlepsz¹ s³aw¹ zapisa³ siê w pa-

GMINY ¯YDOWSKIE NA LUBELSZCZYbNIE 1900–1918 385

14 APL RGL AIV 1911:367 nlb., „Jozefow, bi³gorajskogo ujezda, o wybor duchownym bo¿nicznogookruga”.

15 APL KKL 661, k. 1–2; APL RGL AIV 1914:1 nlb.; APL KKL 654, k. 7–30.16 APL RGL AIV 1913:114 nlb. O sprzeda¿ m¹ki po zawy¿onych cenach oskar¿ano rabina Szternfelda

w Zamoœciu–Nowej Osadzie; dodatkowych op³at za pos³ugê religijn¹ i wypisywanie aktów urodzenia i zgonumia³ ¿¹daæ rabin Tobiasz Lewi z Wisznicy: APL RGL AIV 1910:167 nlb.; APL RGCh 562 nlb.; APL RGCh629 nlb.

miêci che³mian rabin Josef Kagan, wspó³w³aœciciel magazynu ksi¹¿ek i sk³adu aptecznegow mieœcie. G³ównym i urzêdowym rabinem w mieœcie by³ od 1910 r., ale wczeœniej ju¿pe³ni³ funkcje rabina. W marcu 1915 r. rabin samowolnie i bez powiadomienia w³adz uda³siê w interesach do Lwowa, a stamt¹d do Moskwy. Owa niesubordynacja kosztowa³a goutratê stanowiska zw³aszcza, ¿e Kagan przywióz³ ze Lwowa w celach spekulacyjnychalkohol (podczas rewizji w domu rabina znaleziono 180 butelek). Ca³e zdarzenie wywar³ona miejscowej spo³ecznoœci „przygnêbiaj¹ce wra¿enie” tym bardziej, ¿e przedsiêbiorcai rabin tak du¿ej gminy jak che³mska, by³ cz³owiekiem stosunkowo zamo¿nym17. Rabinche³mski by³ zreszt¹ postaci¹ nietuzinkow¹ — w roku 1910 do che³mskich w³adz policyj-nych trafi³a anonimowa skarga, szczegó³owo wymieniaj¹ca wszystkie przewinienia rabina.W owym anonimowym „rejestrze” znalaz³y siê m.in. podejrzenia o defraudacjê czêœcipieniêdzy gminnych, przeznaczonych na remont domu modlitwy oraz pos¹dzenia o sprzy-janie ugrupowaniom socjalistycznym. W roku 1905, w trakcie wojny z Japoni¹, Kaganwypisywa³ miejscowym ¯ydom zaœwiadczenia, w których podawa³ fikcyjn¹ liczbê dziecizagro¿onego poborem, co umo¿liwia³o uzyskanie zwolnienia od odbycia s³u¿by wojskowej.W 1906 r. mia³ ukrywaæ przed policj¹ dentystkê nazwiskiem Boruchina, cz³onkiniê bli¿ejnie sprecyzowanej „che³mskiej grupy rewolucyjnej”. W 1909 r. w nale¿¹cym doñ magazy-nie ksi¹¿ek znaleziono broszury o treœci rewolucyjnej; w swym sk³adzie aptecznym zatru-dnia³ w charakterze kasjerki Rozê Luxemburg, nale¿¹c¹ do grupy komunistów–anarchi-stów, oskar¿anych o napad na magazyny kupca Rozena w Che³mie. Œledztwo w sprawieKagana zakoñczy³o siê we wrzeœniu 1912 r. — nie udowodniono mu pope³nienia zarzuca-nych czynów ani sprzyjania ruchom wywrotowym. O kontrabandê oskar¿ano te¿ rabinaLejzora Ezrê Kerszenbauma z Wieniawy, a jak pisa³a grupa mieszkañców osady w 1913 r.,Kerszenbaum, który godnoœæ rabina pe³ni³ ju¿ od lat szeœciu, a od 1911 r. by³ rabinemurzêdowym, wszystkie miejsca w zarz¹dzie gminy poobsadza³ „swoimi ludŸmi”. Zasiadalitam felczer Szmul Kornelsztajn, Josif Flaksman i Hersz Bresler. Przeciwników rabina i ichpopleczników spotykaæ mia³y liczne nieprzyjemnoœci — od niedopuszczania ich do czyta-nia Tory w synagodze, poprzez utrudnianie interesów, bojkot, po wyzwiska i wybijanie szybw oknach18. Przedwyborcza gor¹czka nie omija³a ¿adnej gminy, tak¿e lubelskiej. Naczel-nym rabinem dla miasta Lublina by³ od 1909 r. Eliasz Klatzkin. W burzliwych wyborachtego roku jego przeciwnikami byli: popierany przez miejscow¹ inteligencjê i zamo¿nychlubelskich kupców Chaskiel Libszyc, syn zmar³ego rabina lubelskiego i Szmul Kligsberg,rabin w Irenie–Bobrownikach. Klatzkin, który mia³ zwolenników wœród „ciemnej ma-sy miejscowej gminy”, zdecydowanie zwyciê¿y³. W momencie obejmowania stanowiskaw Lublinie by³ ju¿ cz³owiekiem w podesz³ym wieku. Urodzi³ siê w roku 1848 w Orszyw guberni mohylewskiej, œwiadectwo rabinackie otrzyma³ w 1885 r. w Siedlcach i od tegoczasu sprawowa³ urz¹d podrabina w Berezie Kartuskiej i Mariampolu. Przeciwnicy zarzu-cali mu niedostateczne wykszta³cenie, ale i nielojalnoœæ wobec w³adz carskich. Grupalubelskich ¯ydów wystosowa³a po jego zwyciêstwie list do miejscowego gubernatoraMienkina, w którym napisano, ¿e jest on zagorza³ym zwolennikiem syjonizmu (nie zaka-zanego wprawdzie, ale „Ÿle widzianego” przez w³adze). Lubelski Rz¹d Gubernialny

386 KONRAD ZIELIÑSKI

17 APL RGCh 606, k. 1–12; APL RGCh 625 nlb.; APL RGCh 2137 nlb.; APL Urz¹d Wojewódzki Lubelski,Wydzia³ Spo³eczno–Polityczny (dalej: UWL WSP) 712 k. 4; tak¿e „Ziemia Lubelska” 1915, nr 98.

18 APL RGL A IV 1910:192 nlb.; APL RGL AIV 1913:66 nlb.; APL RGL AIV 1914:1 nlb.

przeprowadzi³ dochodzenie w sprawie Klatzkina, ale po wydaniu o nim jak najlepszejopinii przez Rz¹d Gubernialny Suwalski, któremu administracyjnie podlega³a gmina¿ydowska w Mariampolu, w³adze gubernialne w Lublinie zatwierdzi³y jego kandydaturêna stanowisku rabina urzêdowego miejscowej gminy starozakonnych. Wielki przeciwniki kontrkandydat Klatzkina, Libszyc, usi³owa³ jeszcze sk³oniæ go do rezygnacji z zajmowa-nego stanowiska, gro¿¹c miêdzy innymi kl¹tw¹ rabinów z Konina, £odzi i Brzeœcia, z któ-rymi by³ spowinowacony. Klatzkin jednak nie ugi¹³ siê i pe³ni³ swe funkcje a¿ do roku 1925,kiedy to postanowi³ wyjechaæ do Palestyny19. Od roku 1917 gmina lubelska, obok Klatzki-na, zatrudnia³a jeszcze trzech podrabinów: Nusyma Rajfmana, Josera Mendla Przysuchêi dotychczasowego rabina wieniawskiego, wspomnianego wy¿ej Lejzora Ezrê Kerszen-bauma20. Z kolei rabinem polowym lubelskiego c. i. k. garnizonu mianowany zosta³w 1916 r. oberkantor synagogi przemyskiej, Maks Freiman21.

Zarówno dla ma³omiasteczkowej spo³ecznoœci, jak i mieszkañców wielkich jak naLubelszczyzê miast — Che³ma czy Lublina, wybory rabina by³y spraw¹ wielkiej wagi.„Swój” cz³owiek na tym stanowisku gwarantowa³ nie tylko wspomniane wy¿ej zaszczytneczytanie Tory, ale czêsto z racji pe³nionych funkcji przybli¿a³ powodzenie w bardziejprzyziemnych sprawach — choæby poprzez poparcie dla starañ o intratn¹ koncesjê czyzgodê na sprzeda¿ m¹ki paschalnej. W niektórych gminach wybór szkolnika do miejscowejtalmud–tory, kantora, rzeŸnika i rzezaka oraz obsada innych, mniej lub bardziej wa¿nychstanowisk w gminie, le¿a³y w gestii rabina i cz³onków zarz¹du gminy. Nie wybierano ichw ogólnych wyborach czy na zebraniach wspó³wyznawców. Nie dziwi wiêc, ¿e miejscowekoterie i stronnictwa, a tak¿e rywalizuj¹ce ze sob¹ grupy chasydzkie, do maksimum wytê-¿a³y swe si³y dla poparcia konkretnego kandydata. Kandydat móg³ wzbudzaæ niechêæczêœci miejscowej spo³ecznoœci z bardzo ró¿nych, niekiedy nawet b³ahych powodów, tosamo dotyczy³o i cz³onków zarz¹du. Malkontentów zwykle nie brakowa³o — mno¿y³y siêskargi o fa³szowanie wyborów, zbyt póŸne ich rozpisanie lub zg³oszenie list kandydatów,wywieranie zakulisowych nacisków na wyborców, przekupstwo. Spory zdarza³y siê równie¿przy obsadzie innych stanowisk obieralnych, wa¿nych dla funkcjonowania gminy, jakrytualny rzeŸnik (czochet, szojchet) czy rzezak (mohel). Przyk³adowo, w niewielkich Pia-skach w lipcu 1916 r. praktykowa³o dwóch rzeŸników „zwyczajnych” oraz dwóch rytual-nych. Ci ostatni to Abram Majer Fajgenbaum i Abram Grafsztajn, przy czym Grafsztajnzosta³ „przed kilku laty sprowadzony przez czêœæ ¯ydów skutkiem nieporozumieñ miê-dzy sob¹”. W Be³¿ycach by³o a¿ czterech rzeŸników rytualnych: Abandel Ka³ma, Cha-skiel Szpiro, Abandel Trope i Perec Goldberg, chocia¿ w zupe³noœci, jak stwierdza³y w³adze,wystarczy³oby dwóch22. Szalom Wasersztrum z niewielkiego miasteczka Markuszowa w po-wiecie pu³awskim po latach wspomina³, ¿e na krótko przed wybuchem I wojny œwiatowejmiasteczko za spraw¹ miejscowych chasydów podzieli³o siê na dwa obozy w zwi¹zkuz wyborem nowego rzeŸnika. Cz³owiek popierany przez zwolenników cadyka z Radzynia,nosz¹cych z przyczyn niewiadomych autorowi wspomnieñ b³êkitn¹ nitkê wplecion¹ w cy-

GMINY ¯YDOWSKIE NA LUBELSZCZYbNIE 1900–1918 387

19 J. L. H u r w i t z – S z t e r n f e l d, ¯ycie religijne, [w:] Dos Buch fun Lublin, Pary¿ 1952, s. 171.20 Zaanga¿owanie w ruch syjonistyczny by³o dla pochodz¹cych z ziem litewskich rabinów czymœ najzupe³niej

normalnym, podczas gdy ortodoksi z Królestwa traktowali ca³y ruch syjonistyczny jako odstêpstwo od wiaryzw³aszcza, ¿e czêsto mia³ on tutaj zabarwienie antyreligijne lub wrêcz lewicowe. R. K u w a ³ e k, op. cit., s. 51–58.

21 „Myœl ¯ydowska” 1916, nr 13.22 APL KKL 656, k. 50; APL KKL 660, k. 7–8; APL RGL AIV 1903:116 nlb.; APL RGL AIV 1910:91 nlb.

ces, spotka³ siê z odpraw¹ zwolenników dynastii chasydzkiej z Kocka23. RzeŸnik radzyñski,popierany tak¿e przez miejscowego rabina, by³ oczerniany przed w³adz¹ carsk¹, a miêsopochodz¹ce z jego uboju og³oszono za niekoszerne. O niechêci chasydów kockich donowego rzeŸnika i o g³oœnej „œwiêtej wojnie” pomiêdzy chasydami w miasteczku wspomi-na³ tak¿e Mosze Nachszon24. Przytoczone przyk³ady i relacje dobrze œwiadcz¹ o atmosfe-rze wyborów gminnych, roli gminy ¿ydowskiej jako instytucji, znaczeniu jej urzêdnikóworaz tradycji w ¿yciu ludnoœci ¿ydowskiej.

Gmina op³aca³a tak¿e chazana–kantora (gminy zasobniejsze oprócz zatrudnianiakantora „powszedniego” wynajmowa³y jeszcze na czas wa¿niejszych œwi¹t religijnych, np.na noworoczne Rosz Haszana dodatkowego kantora, czêsto z pomocnikiem), wspomnia-nego wy¿ej rytualnego rzeŸnika, który musia³ posiadaæ fachowy dyplom rzeŸniczy, zgo-dê–koncesjê rabinack¹ i cieszyæ siê absolutnym zaufaniem wiernych, pisarza (sofera),nauczyciela przyœwi¹tynnej szkó³ki (szkólnika, me³ameda), rytualnego rzezaka i ca³y sze-reg dozorców (szamesów), pomocników i dodatkowej s³u¿by25. Gminy zatrudnia³y tak¿easesorów (dajanin, dajon), którym p³acono ze œrodków bud¿etowych (jak Szyji Palinkerowiw Lublinie w 1917 r.) albo wynagradzano w inny sposób (w Be³¿ycach Szulim Rotensteinpobiera³ wynagrodzenie od rzezaków i rzeŸników)26. W ubo¿szych gminach te same osobype³ni³y ró¿ne funkcje — w Piaskach podrabin Szloma Licht by³ asesorem, a w podlubel-skim G³usku rabin Josef Kartofel by³ zarazem kantorem, a rzeŸnik — obrzezaczem.£¹czenie funkcji zdarza³o siê i w wiêkszych gminach. Zamojski podrabin Szternfeld by³kantorem w Zamoœciu–Nowej Osadzie27.

Œwiecki cz³on dozoru bo¿niczego stanowi³ zarz¹d wybierany na okres lat trzech.W jego gestii le¿a³y sprawy administracyjne i finansowe, uk³adanie bud¿etu, budowai remonty urz¹dzeñ gminnych, pomoc najubo¿szym, utrzymywanie przytu³ków i ochro-nek, sprawy podatkowe etc. Dziennik korespondencyjny, ksiêgowoœæ i wszelk¹ korespon-dencjê prowadzono w jêzyku urzêdowym, hebrajskiego u¿ywano przy sporz¹dzaniu wyka-zów miejsc (tzw. miast) w synagodze, pomników nagrobnych, sprawach kultu religijnego28.

388 KONRAD ZIELIÑSKI

23 Pierwotnie jedno z pasemek cyces by³o barwione na niebiesko, o czym widocznie byli poinformowaniwierni dawnej tradycji chasydzi radzyñscy w Markuszowie. W omawianym okresie nie by³o to ju¿ jednak œciœleprzestrzegane. Cf. A. U n t e r m a n, Encyklopedia tradycji i legend ¿ydowskich, Warszawa 1994, s. 64.

24 Sz. W a s e r s z t r u m, Wspomnienia z przesz³oœci, [w:] Churban un Gwura fun sztet³ Markuszów, Tel–Awiw1955, s. 27–28; M. N a c h s z o n, Chasydzka wojna pomiêdzy Radzyniem a Markuszowem, [w:] Churban un Gwura,s. 59–64.

25 W ma³ych miejscowoœciach przetrwa³ zwyczaj utrzymywania przez ludnoœæ (poza bud¿etem gminy) ¯yda,który nad ranem budzi³, pukaj¹c w okiennice lub potrz¹saj¹c dzwonkiem, wiernych, g³ównie tzw. „bethamidrasz-ników”, do samodzielnego studiowania Tory lub na modlitwê w synagodze. P³acili mu z regu³y rodzice owychuczniów. O jednym z takich wekierów (budz¹cych), imieniem Icchak Eli, wspomina³ Szalom Wasersztrum.Szames Icchak Eli otrzymywa³ te¿ wynagrodzenie od gminy (wiejskiej) jako stró¿ nocny w miasteczku. S. W a -s e r s z t r u m, op. cit., s. 26–27.

26 APL KKL 658 lb., „Lista rabinów i cz³onków zarz¹du poszczególnych dozorów bo¿niczych, 1917”.„Dajon” to równie¿ sêdzia polubowny, rozjemca, ciesz¹cy siê du¿ym autorytetem, posiadaj¹cy pewien zasóbwiedzy religijnej i prawnej, niekoniecznie wchodz¹cy w sk³ad rabinatu.

27 APL KKL 658 nlb.; APL KKL 663 lb.; cf. te¿: APL RGCh 562 nlb.; APL RGCh 629 nlb.28 Materia³y dotycz¹ce funkcjonowania i dzia³alnoœci gmin ¿ydowskich na LubelszczyŸnie w latach 1900–

–1920 znajduj¹ siê w Archiwum Pañstwowym w Lublinie. S¹ to m.in. akta miast (Lublin, Lubartów), zarz¹dówpowiatowych, c. i. k. komend powiatowych, rz¹dów gubernialnych che³mskiego i lubelskiego, Urzêdu Wojewódz-kiego Lubelskiego (Wydzia³ Spo³eczno–Polityczny). bród³em informacji s¹ te¿ urzêdowe organy w³adz carskich

Lubelska gmina wyznaniowa, jedna z wiêkszych w zaborze rosyjskim, na terenieokupacji austro–wêgierskiej skupia³a najwiêksz¹ liczbê wyznawców. Obejmowa³a onamiasto Lublin wraz z s¹siednimi gminami wiejskimi i przedmieœciami (Wieniawê, w którejokr¹g bo¿niczy obejmowa³ osadê i miejscowoœci z gmin wiejskich Jastków i Konopnica,w³¹czono w roku 1917)29. W sk³ad zarz¹du gminy w Lublinie w latach 1915–1918 wcho-dzili: Jakub Kipman (prezes), Henoch Rechtszaft, Szulim Szternfinkel, Srul Ajchenbaum,Ela Aron Kirszenbaum, Moj¿esz Szczarañski i Boles³aw (Ber) Warman. Zarz¹d by³ cia³emdoœæ stabilnym, nie ulega³ wiêkszym zmianom personalnym i wiêkszoœæ z wymienionychwchodzi³a w jego sk³ad kolejn¹ ju¿ kadencjê. W roku 1916 czasowo z powodu „przepra-cowania i nawa³u pracy zawodowej” zrezygnowa³ z cz³onkostwa mecenas Warman, które-go zastêpowa³ Isochor Wolf Finkielsztajn (w latach 1917–1918 kurator szpitala ¿ydowskie-go w Lublinie). W rzeczywistoœci mecenasa, który zrezygnowa³ te¿ z cz³onkostwa w ¯y-dowskim Komitecie Ratunkowym, sk³oniæ do tego kroku mia³o co innego. Jak wyjaœnia³to zaniepokojonym jego decyzj¹ czytelnikom neoasymilanckiej „Myœli ¯ydowskiej”, zde-cydowa³ siê na rezygnacjê, gdy¿ nie chcia³ pracowaæ pod szyldem instytucji, które „na grun-cie pracy spo³ecznej biernymi by³y i s¹”30. W wyborach zarz¹du gminy na lata 1918–1922,przeprowadzonych 30 kwietnia 1918, wziê³o udzia³ zaledwie 344 osoby z 1427 uprawnio-nych do g³osowania (prawo g³osu by³o wielokrotne). Wybory odby³y siê w obecnoœciurzêdnika wydelegowanego przez magistrat, Macieja Rataja, a z tych kandydatów wy³o-niono dopiero zarz¹d. Porównuj¹c wyniki wyborów 1918 r. z wyborami z kwietnia roku 1914zwraca uwagê jeden fakt. W 1914 r. Jakub Kipman, prezes miejscowej gminy i dyrektorlubelskiej filii Banku Handlowego z £odzi, uzyska³ najwiêcej, 262 g³osy, po nim by³ przedsiê-biorca Moj¿esz Szczarañski z 177 g³osami. W 1918 r. Kipman by³ dopiero czwarty, a Szczarañ-ski a¿ szesnasty. Dowodzi³oby to pewnej utraty wp³ywów i znaczenia reprezentowanej przezpierwszego asymilacji, ale tak¿e reprezentowanej m.in. przez zamo¿nego chasyda Szczarañ-skiego ortodoksji. Obaj byli bowiem najbardziej reprezentatywnymi dla miejscowej spo-³ecznoœci „filarami” popieranych przez siebie opcji politycznych31.

O ile w wiêkszych oœrodkach miejskich przedstawicielstwo ¿ydowskich gmin wyzna-niowych by³o czêsto zró¿nicowane politycznie i œwiatopogl¹dowo, to w ma³ych miastecz-kach i osadach z regu³y przewodzili ortodoksi. Z jednej strony spowodowane to by³ofaktem, ¿e gros ma³omiasteczkowej spo³ecznoœci to ludzie o tradycyjnej pobo¿noœci, ¿yj¹cy„z Tor¹ w rêku”, z drugiej zaœ tym, ¿e nieliczni „postêpowi”, cz³onkowie i sympatycy partiisyjonistycznych i robotniczych czêsto bojkotowali wybory gminne. Konkurowa³y w nichzwykle miêdzy sob¹ ró¿ne od³amy chasydów i osobistoœci œwieckie, zawsze jednak o orto-doksyjnym œwiatopogl¹dzie32. Czêsto wystawiano nawet nie tyle kandydatów poszczegól-

GMINY ¯YDOWSKIE NA LUBELSZCZYbNIE 1900–1918 389

(che³mskie i lubelskie „Gubernskie Wiedomosti”) oraz dzienniki urzêdowe poszczególnych c. i. k. komendpowiatowych z lat 1915–1918.

29 Wed³ug danych austriackich, w roku 1916 Lubelski Okrêg Bo¿niczy liczy³ 33 560 wspó³wyznawców, w tym15 254 mê¿czyzn i 18 306 kobiet: APL KKL 656, k. 19, „Podzia³ obwodu lubelskiego na okrêgi bo¿nicze”.Cf. tak¿e APL KKL 664, k. 45–47; APL UWL WSP 730, k. 86, 90–102.

30 APL KKL 660, k. 31–33; APL KKL 704 nlb.; APL MmL 542 k. 39–43. Cf. te¿ Listy do redakcji „Myœl¯ydowska” 1916, nr 19, 20, 21, 22.

31 APL MmL 544 nlb., „O wyborach czlenow Lublinskogo Jewrejskogo Popieczitielstwa na triechletie 1914,1915, 1916 g.g. i 1918–1921 g.g.”

32 E. M e n d e l s o h n, Zionism in Poland. Formative Years 1915–1926, New Haven–London 1981, s. 11–12.

nych partii, co ludzi reprezentuj¹cych interesy okreœlonych grup zawodowych (w Marku-szowie miejscowi rzemieœlnicy popierali od lat tê sam¹ osobê, która dba³a, aby narzucanaim sk³adka nie by³a zbyt wysoka)33.

Dochodzi³o przy tym do ostrej walki wyborczej. W sierpniu 1911 r. odby³y siê w Szcze-brzeszynie wybory do miejscowego dozoru bo¿niczego. Wybrano m.in. Mordkê Flajszerai Szymona Rajsa, ale wkrótce potem grupa mieszkañców z³o¿y³a skargê do w³adz carskichna przebieg wyborów. Obaj elekci mieli w trakcie g³osowania siedzieæ przy urnach i wy-gra¿aæ publicznoœci, i¿ „jeœli nie odda na nich g³osów, to popamiêta”. Pogró¿ki odnios³ypewien skutek, zw³aszcza ¿e Flajszer i Rajs byli cz³onkami zarz¹du miejscowej kasyzapomogowo–po¿yczkowej, o czym nie omieszkali przypominaæ w trakcie g³osowania. Cowiêcej za ich spraw¹ do oddania g³osów dopuszczono ludzi nie p³ac¹cych sk³adki bo¿ni-czej, a wiêc nie posiadaj¹cych prawa g³osu, a ci g³osowali oczywiœcie na Flajszera i Raj-sa. W tej sytuacji wybory ponowiono we wrzeœniu. Wziê³o w nich jednak udzia³ zaledwie82 z 221 uprawnionych, mniej ni¿ po³owa, tote¿ wybory znów powtórzono w grudniu tegoroku. Tak¿e wówczas frekwencja nie dopisa³a, ale zjawi³o siê 124 uprawnionych, tote¿w³adze wynik wyborów uzna³y, ale z jednym zastrze¿eniem — nie zatwierdzono Rajsa,który posiada³, wed³ug burmistrza, opiniê notorycznego d³u¿nika. Ca³a sprawa ci¹gnê³asiê jeszcze przesz³o rok — dopiero w styczniu 1913 r., gdy Rajs oczyœci³ siê przed w³adzamize stawianych mu zarzutów, a Flajszer zachorowa³, zarz¹d szczebrzeszyñskiej gminy ¿y-dowskiej ostatecznie siê ukonstytuowa³34.

Opisana sytuacja nie by³a wyj¹tkowa. Latem 1914 r. w Lubartowie, po wyborachcz³onków zarz¹du miejscowej gminy, pad³o oskar¿enie pod adresem rabina urzêdowegow mieœcie, Geldbluma oraz jednego z nowo wybranych cz³onków dozoru, Chaskiela Ko-wartowskiego, i¿ zawczasu przygotowali kartki z fikcyjnymi g³osami na kandydaturê te-go ostatniego. Z kolei wybory cz³onków zarz¹du gminy wyznaniowej w Rejowcu na la-ta 1913–1915 przek³adano a¿ czterokrotnie. W wyznaczanych terminach na zebraniachgminnych nikt z wyborców siê nie zjawia³ — miejscowa spo³ecznoœæ nie ¿yczy³a sobiebowiem zmiany dotychczasowego zarz¹du. Ostatecznie w³adze rosyjskie same mianowa³ykilka osób i ich zastêpców. Zdarza³o siê te¿, ¿e w³adze nie zatwierdza³y niektórychkandydatów. Problemy by³y m.in. w Szczebrzeszynie ze wspomnianym wczeœniej Rajsem,który mia³ wielu antagonistów wœród miejscowej ludnoœci; z kolei Chaim Puter z Toma-szowa nie uzyska³ po wyborach w kwietniu 1914 r. akceptacji w³adz z powodu „informacjidlañ podejrzanych”. Niejednokrotnie wierni domagali siê odwo³ania zarz¹du lub poszcze-gólnych jego cz³onków: ¯ydzi w Komarowie w powiecie tomaszowskim domagali siêrezygnacji Eli Furera, gdy¿ dopuœci³ siê on defraudacji œrodków zgromadzonych w gminnejkasie oszczêdnoœciowo–po¿yczkowej (wrzesieñ 1914 r.). W Bi³goraju Jakow Zylbercwajgi Szulim Rofer za korzyœci materialne mieli oddaæ prawo uboju drobiu za cenê mocnozani¿on¹, czym narazili na szwank dochody ca³ej gminy. Malwersacji dopuœcili siê tak¿ecz³onkowie dozoru w Dubience, m.in. bezprawnie i z w³asn¹ zapewne korzyœci¹ po¿yczyliniejakiemu Celelowi Rajchenbergowi czêœæ funduszy gminnych, do których jako zarz¹dmieli dostêp (mia³y to byæ fundusze przeznaczone na budowê nowej ³aŸni)35. Sygnalizo-

390 KONRAD ZIELIÑSKI

33 A. W a j n r i b e n, Nasi urzêdnicy, [w:] Churban un Gwura, s. 65–70.34 APL RGCh 527 nlb., „Szczebrzeszyn. O wybor czlenow jewrejskogo popieczitelstwa 1911–1913”.35 APL RGCh 456 nlb.; APL RGCh 494 nlb.; APL RGCh 514 nlb.; APL RGCh 527 nlb.; APL RGCh

575 nlb.; APL RGCh 584 nlb.; APL RGL AIV 1914:189 nlb.

wany wczeœniej bojkot wyborów w gminach stosowany bywa³ ze wzglêdów „ideologicz-nych” przez zwolenników partii socjalistycznych i syjonistycznych. Niska frekwencja niezawsze œwiadczy³a o braku zainteresowania ¿yciem gminy, czêsto by³a to forma protestuprzeciwko potencjalnemu rabinowi czy cz³onkom zarz¹du oraz efekt intryg zwalczaj¹cychsiê grup wyborców36. W latach I wojny œwiatowej niska frekwencja nie by³a te¿ czymœszczególnym — wydarzenia wojenne zapewne pozbawi³y wielu wyborców mo¿liwoœcioddania g³osu (mobilizacja i ewakuacja rosyjska, migracje). W Pu³awach w listopadzie1907 r. g³osowa³o zaledwie 56 ze 132 uprawnionych; w Kurowie w 1908 r. z 242 zjawi³o siêna wyborach 131; w Che³mie w maju 1913 r. na zebraniu gminnym w sprawie ustaleniawysokoœci dodatkowej sk³adki na remont ³aŸni zjawi³o siê 271 z 465 uprawnionych; jeszczeprzed wybuchem wojny w Zaklikowie w wyborach rabina ze 171 uprawnionych wziê³oudzia³ 106; w Be³¿ycach w 1918 r. z 227 uprawnionych, g³osowa³o zaledwie 12837.

¯ydowskie gminy wyznaniowe „od zawsze” boryka³y siê z k³opotami finansowymi, coby³o nie do unikniêcia, skoro wiêkszoœæ z nich bud¿ety opiera³a na obowi¹zkowej sk³adcebo¿niczej. Sk³adka, œci¹gana bezpoœrednio od ludnoœci, nap³ywa³a z regu³y z opóŸnie-niem, uchylano siê od jej p³acenia lub starano siê zmniejszyæ jej wymiar. Poni¿sza tabelanie obejmuje wszystkich gmin ¿ydowskich funkcjonuj¹cych na badanym terenie, jednakpozwala zorientowaæ siê w udziale sk³adki bo¿niczej we wszystkich przychodach wybra-nych gmin w latach 1914–1915 (dane w rublach):

Tabela 1.Wysokoœæ bud¿etów ¿ydowskich gmin wyznaniowych i udzia³ w nich sk³adki bo¿niczejw latach 1914–1915 (w rublach)

Gmina ¿ydowska Bud¿et–przychódSk³adka bo¿nicza

w przychodzie gminy1 2 3

Bi³gorajChe³mFrampolG³uskHrubieszówJózefów pow. Bi³gorajKamionkaKazimierzKrasnystawKraœniczyn

1607,315682,00446,90439,02

4034,39342,18950,00

1101,051040,22299,10

1109,312522,38

383,20407,78

2783,39274,78950,00989,50897,02249,10

GMINY ¯YDOWSKIE NA LUBELSZCZYbNIE 1900–1918 391

36 A. W a j n r i b e n, op. cit., s. 65–70.37 APL RGCh 498 nlb.; APL RGL AIV 1914:96 nlb.; APL KKL 660, k. 15–24; APL PZP 5 k. 22–24.

W czerwcu 1914 r. na zebraniu bi³gorajskiej gminy ¿ydowskiej w sprawie przyznania prawa do rytualnego ubojubyd³a i drobiu zjawi³y siê 184 osoby, w tym 42 „niegramotnych”. Prawo do g³osowania mia³o 275 cz³onków gminy.W Bychawie w maju 1914 r., na zebraniu w sprawie postawienia bo¿nicy kobiecej (przybudówki) zjawi³o siê132 z 220 uprawnionych. Wysoka by³a frekwencja na zebraniu w sprawie remontu ³aŸni w Komarowie. Przyby³o100 ze 120 uprawnionych. APL RGCh 456 nlb.; APL RGCh 522 nlb.; APL RGL AIV 1914:200 nlb. Wybory dozarz¹dów gmin wyznaniowych cf. te¿ APL RGL AIV 1914:162 nlb.; APL RGL AIV 1914:165 nlb.; APL RGLAIV 1914:206 lb.

1 2 3

KrzeszówLublinMichówSiedliszczeŒwier¿eSawinSzczebrzeszynTarnogródTomaszówUchanieWojs³awiceZamoœæ

358,3549540,39

922,40898,33919,24376,95

1418,56660,65

2002,20484,25443,92

7331,40

179,2938

27830,5539

922,40718,33919,24376,95978,16487,6540

1329,93394,75434,92

5809,1038 39 40

bród³o: APL RGCh 457; APL RGCh 463; APL RGCh 483; APL RGCh 488; APL RGCh 506; APL RGCh 536;APL RGCh 604; APL RGCh 615; APL RGCh 616; APL RGCh 628; APL RGCh 630; APL RGCh 636;APL RGCh 637; APL RGCh 638; APL RGCh 643; APL RGL AIV 1914:83; APL RGL AIV 1914:92; APLRGL AIV 1914:204; APL RGL AIV 1914:294; APL RGL AIV 1914:295; APL RGL AIV 1914:296; APL RGLAIV 1914:298; APL RGL AIV 1914:299; APL RGL AIV 1914:305; APL Zarz¹d Powiatowy Zamojski (dalej:ZZP) 165.

W powiecie lubartowskim w Kamionce i Michowie oraz w Sawinie i Œwier¿ach w po-wiecie che³mskim 100% wp³ywów pochodzi³o ze sk³adki. W Wojs³awicach, w tym samympowiecie, zaledwie 9 rubli w bud¿ecie opiewaj¹cym na sumê 443 ruble i 92 kopiejki niepochodzi³o ze sk³adki (by³a to op³ata dzier¿awna za plac przycmentarny).

Tabela 2.Udzia³ sk³adki bo¿niczej w przychodach bud¿etów wybranych ¿ydowskich gmin wyznaniowych

Gmina PowiatKategoria

gminy/wysokoœæbud¿etu (w rublach)

Odsetek sk³adkiw bud¿ecie

1 2 3 4

JózefówKraœniczynSawinFrampolG³uskUchanieKazimierzKrasnystawSiedliszczeBi³goraj

bi³gorajskikrasnostawskiche³mskizamojskilubelskihrubieszowskipu³awskikrasnostawskiche³mskibi³gorajski

do 400

do 600

800–1200

80,383,3100,085,793,081,589,986,289,369,0

392 KONRAD ZIELIÑSKI

38 Dane z lat 1912–1914: APL RGCh 463 nlb.; Dozór Bo¿niczy w Krzeszowie na lata 1915–1917 przewidy-wa³ wp³ywy w wysokoœci 247,14 rb., w tym 177,44 rb. sk³adki: APL RGCh 615 nlb.

39 Na 1915 r. gmina w Lublinie zamierza³a osi¹gn¹æ przychód 60965,10 rb., w tym 35391,20 rb. sk³adki.Bud¿et ten uleg³ zmianie. APL RGL AIV 1914:204 nlb.

40 Dane z bud¿etu za lata 1912–1914: APL RGCh 506 nlb. W latach 1915–1917 przychód mia³ osi¹gn¹æ660,15 rb., w tym ze sk³adki 497,15 rb. APL RGCh 615 nlb.

1 2 3 4

SzczebrzeszynTomaszówChe³mHrubieszówZamoœæLublin

zamojskitomaszowskiche³mskihrubieszowskizamojskilubelski

1400–2100

4000–10000

powy¿ej 10000

68,966,444,469,079,256,2

bród³o: APL RGCh 483; APL RGCh 484; APL RGCh 488; APL RGCh 536; APL RGCh 604; APL RGCh 616;APL RGCh 630; APL RGCh 637; APL RGCh 643; APL RGL AIV 1914:83; APL RGL AIV 1914:204; APLRGL AIV 1914:294; APL RGL AIV 296; APL RGL AIV 1914:298; APL RGL AIV 1914:305; APL ZZP 165.

Analiza danych zawartych w tabelach pozwala twierdziæ, ¿e gminy mniej licznew wiêkszym stopniu ni¿ wiêksze opiera³y swój bud¿et na obowi¹zkowej sk³adce bo¿niczej,chocia¿ nie by³o to regu³¹. W niewielkim Krzeszowie w bud¿ecie za 1914 rok udzia³ sk³adkiwynosi³ 50,0%, zaœ w latach 1915–1918 wynosiæ mia³ 71,7% (bud¿et na lata 1915–1918opiewa³ na sumê 247,14 rb., w tym 177,44 rb. sk³adki)41. Zwykle jednak gminy wiêkszeuzupe³nia³y dochody ze sk³adki wp³ywami nie tylko z arendy ³aŸni, ale i domów modlitwy,sklepów, placów i innych nieruchomoœci (w niewielkich i przewa¿nie biednych miastecz-kach takie mo¿liwoœci by³y jednak ograniczone). Gmina w Che³mie w latach 1912–1914uzyskiwa³a w sumie dochód 5682 rubli, w tym sk³adka wynosi³a zaledwie 44,4%. Z kolei„Projekt bud¿etu Gminy ¯ydowskiej w Che³mie”, zatwierdzony jeszcze przez w³adzerosyjskie na trzechlecie 1915–1918 przewidywa³, ¿e sk³adka wyniesie a¿ 4522 rubli 13 ko-piejek, co stanowiæ mia³o a¿ 95,6%42.

Z zebraniem sk³adki bo¿niczej jej egzekutor, pobieraj¹cy 5% prowizji (st¹d w jegow³asnym interesie le¿a³o wyegzekwowanie ca³ej nale¿nej gminie sumy)43, mia³ czêsto du¿eproblemy. Aby unikn¹æ p³acenia lub zmniejszyæ wymiar sk³adki, siêgano po ró¿ne sposoby.Jednym z nich, czasem skutecznym, by³o p³acenie jej w miejscowoœci, w której wysokoœæsk³adki by³a ni¿sza: mo¿liwe to by³o w przypadku, kiedy by³o siê w posiadaniu nierucho-moœci i rzekomo mieszka³o w „tañszej” miejscowoœci, nale¿¹c tym samym do tamtejszegookrêgu bo¿niczego. Przyk³adowo, Mordko Galbersztejn zwróci³ siê z proœb¹ do dozorubo¿niczego w Hrubieszowie o zwolnienie go z wnoszenia sk³adki, gdy¿ przebywaæ mia³stale w jednej z s¹siednich wiosek, wchodz¹cej ju¿ w sk³ad kry³owskiego okrêgu bo¿nicze-go. Zarz¹d hrubieszowski jednak nie zgodzi³ siê twierdz¹c, ¿e Galbersztejn czêsto bywaw Hrubieszowie, gdzie te¿ „odbywa religijne potrzeby”. Sprawa ci¹gnê³a siê od 1911 do

GMINY ¯YDOWSKIE NA LUBELSZCZYbNIE 1900–1918 393

41 APL RGCh 628 nlb.42 Fakt dwukrotnego zwiêkszenia wysokoœci wp³ywów ze sk³adki bo¿niczej t³umaczyæ mo¿na tym, ¿e

uwzglêdniono zwiêkszenie dochodów p³atników (mia³o na to wp³yw utworzenie nowej guberni z siedzib¹jej w³adz w Che³mie). Podwy¿szona sk³adka mia³a za zadanie wyrównaæ niedobory w bud¿ecie, powsta³e zezmniejszenia wp³ywów z op³aty dzier¿awnej od dwóch sklepów (by³o: 291,55 rb., na lata 1915–1917 przewidziano167,55 rb.), uwzglêdniono wy¿sze koszty utrzymania instytucji gminnych, p³ac urzêdników i pracownikówgminnych oraz rabinatu, o czym informuje projekt rozchodów w przytaczanym bud¿ecie. W projekcie na lata1915–1917 nie by³o jednak dwóch pozycji: wp³ywów z op³aty dzier¿awnej z ³aŸni ¿ydowskiej i trzech sklepów przydomu modlitwy przy ulicy Weso³ej. Czynsze dzier¿awne, w wysokoœci odpowiednio 2737,50 rb. i 93 rb. mia³y byæsfinalizowane w nastêpnych latach, tzn. nie w roku 1915, którego dotyczy³ konkretny projekt. Uwzglêdniaj¹c tepoprawki, udzia³ sk³adki bo¿niczej w bud¿ecie Gminy Che³mskiej na lata 1915–1917 musia³ byæ ni¿szy ani¿eli95,6%. Cf. APL RGCh 616 nlb., Ob otczetnosti po Cho³mskamu bo¿nicznamu okrugu za 1915–1918 gody.

43 J. K i r s z r o t, op. cit., s. 46–77.

1914 r. Zarz¹d nie ust¹pi³, a Galbersztejn zobligowany zosta³ do wp³acenia zaleg³ychsk³adek. Od ich wniesienia uchylali siê te¿ inni mieszkañcy Hrubieszowa44. A¿ w Pu³tuskumia³ stale przebywaæ mieszkaniec Horod³a, Mordko Majer Dome, ale i w tym przypadkuhorodelska gmina nie zwolni³a go od p³acenia sk³adki. Z kolei Moszek Giezungajt,buchalter wojs³awickiego Towarzystwa Po¿yczkowo–Oszczêdnoœciowego, którego obar-czono sk³adk¹ bo¿nicz¹ pierwszej klasy, protestowa³ twierdz¹c, ¿e nie posiada nierucho-moœci ani nie zajmuje siê ¿adnym „przemys³em” w Wojs³awicach i okolicach osady. Dozórodpowiada³ na to, ¿e jako buchalter Giezungajt otrzymuje 800 rubli rocznej pensji, a nadtoposiada w osadzie dom murowany. 800 rubli by³o sum¹ niebagateln¹, skoro w roku 1914,w którym mia³a miejsce sprawa, sk³adka bo¿nicza przynosi³a 403 ruble 22 kopiejki (opiera³siê na niej ca³y bud¿et gminy — wysokoœæ sk³adki w I klasie wynosi³a w Wojs³awicach26 rubli 90 kopiejek). Gdy wysokoœæ pensji i fakt posiadania domu potwierdzi³ wójt gminy,w³adze stanê³y po stronie dozoru. Zreszt¹ buchalter musia³ byæ cz³owiekiem zamo¿nym,skoro pensja rabina w Wojs³awicach rok póŸniej wynosi³a bez dodatków 250 rubli rocznie.Takie przypadki zdarza³y siê w ka¿dej niemal gminie ¿ydowskiej. Gdy nie skutkowa³ymonity i ponaglenia niesolidnych p³atników, gminy zmuszone by³y uciekaæ siê do aresztównak³adanych na kapita³ handlowy, konto bankowe lub czynsze lokatorskie celem œci¹gniê-cia nale¿noœci od d³u¿ników45.

Wa¿n¹ pozycj¹ w przychodach by³y op³aty za dzier¿awienie ³aŸni lub domu modlitwy,ale nierzadko koniecznoœæ dokonania niezbêdnych remontów takich obiektów mocnonadszarpywa³a gminny bud¿et46. Z regu³y zarz¹dzono wtedy dodatkow¹ sk³adkê, z którejzwolnione by³y osoby zaliczone do V klasy p³atniczej. Zdarza³o siê tak¿e, ¿e w zamian zaprawo dzier¿awy, zamiast pobieraæ czynsze, dzier¿awca obowi¹zany by³ dokonaæ w³asnymsumptem remontu lub przebudowy obiektu47. Niekiedy protestowano przeciwko nak³ada-

394 KONRAD ZIELIÑSKI

44 APL RGCh 457 nlb.; APL RGCh 722 nlb.45 Cf. m.in. APL AmL 167 nlb.; APL ChZP 33 nlb.; APL KKL 655 k. 13–15; APL KKL 656 k. 27; APL

RGCh 430 nlb.; APL RGCh 461 nlb.; APL RGCh 478 nlb.; APL RGCh 449 nlb.; APL RGCh 634 nlb.O wysokoœci bud¿etów poszczególnych gmin, niestety tylko na terenie by³ej guberni che³mskiej, œwiadczy te¿tabela op³at podatkowych, wnoszonych do Urzêdów Skarbowych z sum bo¿niczych: APL RGCh 563 nlb.,„Rozpisanie posobija gosudarstwiennom Kaznaczejstwu iz sum bo¿nicznych okrugow Cho³mskoj guberni,9 marta 1914 g.

46 Z raportu naczelnika powiatu bi³gorajskiego do Rz¹du Gubernialnego Che³mskiego dowiadujemy siê, ¿e³aŸnia w Bi³goraju by³a w fatalnym stanie, a co gorsza, ze wzglêdu na bezpieczeñstwo sanitarne, wykluczono jej dalszeu¿ytkowanie. Gmina nie mia³a œrodków na jej remont, tote¿ korespondencja w tej sprawie ci¹gnê³a siê od wrzeœnia1913 do lutego 1914 r. Ostatecznie w³adze zgodzi³y siê na to, aby czêœciej zmieniaæ wodê w mykwie i utrzymywaæczystoœæ w ³aŸni, ale gmina i tak zosta³a zobligowana do przeprowadzenia remontu: APL RGCh 451 nlb.

47 W Wieniawie w 1914 r. na remont synagogi mieli z³o¿yæ siê wierni, których obarczono ca³kiem du¿¹sk³adk¹ dodatkow¹. P³atnicy pierwszych czterech klas wnieœæ mieli odpowiednio po 69,55; 26,08; 12,87 i 2,07 rb.Dawa³o to w sumie 1783 ruble i 56 kopiejek, i by³o kwot¹ znacznie przewy¿szaj¹c¹ wysokoœæ sk³adki w prze-ciêtnym bud¿ecie gminy w Wieniawie (na rok 1916 sk³adka ta w przychodach ca³ego bud¿etu wynosz¹cego2050 koron austriackich to 2000 koron, co licz¹c rubel po kursie 3,35 korony za jeden, dawa³o zaledwie 597 rublii l kopiejkê). Z kolei Fiszel Rojtman, Josif Janowski i Motel Goldsztejn w Che³mie zgodzili siê dokonaæ remontugminnego domu modlitwy za zani¿on¹ cenê 4000 rb., za co otrzymali prawo do rozporz¹dzania oœmioma ³awkamiprzez szeœæ lat (kosztorys remontu opiewa³ na 12147,93 rb.). Równie¿ w Che³mie cz³onek zarz¹du Gminy LejbaBiderman oraz w³aœciciele domów w mieœcie Mordko Ling i Srul Jankiel Goldrajch, dokonaæ mieli remontu ³aŸni„gospodarskim sposobem”. Z kolei w Hrubieszowie w lipcu 1914 r. tamtejsza gmina oddawa³a plac pod budowêsklepu murowanego, zaœ inwestor, Aron Waldman, po wybudowaniu budynku mia³ prawo do jego bezp³atnejdzier¿awy przez 10 lat. APL RGCh 459 nlb.; APL RGCh 503 nlb.; APL RGCh 569 nlb.; APL RGL AIV 1914:153

niu dodatkowej sk³adki, starano siê te¿ zmniejszyæ wymiar lub unikn¹æ dodatkowychobci¹¿eñ. Dodatkow¹ sk³adkê zarz¹dzano nie tylko w przypadku koniecznoœci dokonanianiezbêdnych remontów urz¹dzeñ gminnych, ale i innych niedoborów w bud¿ecie. Miêdzyinnymi dodatkowo postanowiono obci¹¿yæ p³atników w Rejowcu, rozpisuj¹c sk³adkê nakoszta kuracyjne chorych (sk³adka wynios³a odpowiednio dla ka¿dej z klas 10,00; 1,20;1,00 i 0,50 rubli)48.

Tabela 3.Zestawienie wysokoœci sk³adek bo¿niczych w wybranych ¿ydowskich gminach wyznanio-wych na terenie by³ej guberni lubelskiej w latach 1912–1916 (w rublach)49

Gmina Data/Rok Klasa I Klasa II Klasa III Klasa IV

Bi³gorajChe³mGrabowiecHrubieszówKry³ówKrzeszówSawinSiedliszczeŒwier¿eTarnogródWojs³awiceTurobinRejowiecTomaszówWieniawa

1912–19141912–19141912–19141912–19141912–191 41912–19141912–19141912–19141912–19141912–19141912–1914

19131913–19151913–1915

1916

43,2440,0067,6414,708,513,17–3,16

12,02–12,018,98–8,97

101,753,91–3,90

26,9014,5839,2519,68–19,6729,85

6,8511,0010,563,952,771,54–1,534,07–4,064,49–4,484,93–4,921,81–1,804,654,105,054,1111,19

3,26–3,254,50

3,001,951,41–1,400,76–0,75

2,22–2,211,95–1,941,990,98–0,972,501,522,00

2,114,98

0,87–0,861,68–1,690,981,04–1,030,460,41–0,401,21–1,200,99–0,980,63

0,45–0,440,32–0,290,751,001,000,72

bród³o: APL KKL 666; APL RGCh 457; APL RGCh 461; APL RGCh 463; APL RGCh 478; APL RGCh 479;APL RGCh 480; APL RGCh 481; APL RGCh 482; APL RGCh 484; APL RGCh 485; APL RGCh 506; APLRGCh 536; APL RGL AIV 1914:47.

Chocia¿ tabela powy¿sza w niektórych przypadkach odnosi siê do miejscowoœcibardzo podobnych pod wzglêdem po³o¿enia, uprzemys³owienia, struktury zawodoweji liczby mieszkañców oraz cz³onków ¿ydowskiej gminy wyznaniowej, zwracaj¹ uwagêogromne rozbie¿noœci i dysproporcje w wysokoœci sk³adek bo¿niczych (choæby Siedli-

GMINY ¯YDOWSKIE NA LUBELSZCZYbNIE 1900–1918 395

nlb.; APL RGL AIV 1914:287 nlb.; APL KKL 666 k. 1–13. Kurs rubla: APL AmL 166 nlb. O remontach³aŸni w Rejowcu i Tarnogrodzie: APL ChZP 35 nlb.; APL RGCh 516 nlb. Remont synagogi i gminnegobethamidraszu w 1914 r. w Kamionce: APL RGL AIV 1914:92 nlb.

48 Przeciwko na³o¿eniu sk³adki dodatkowej w wysokoœci 100 rb. na remont ³aŸni w Tomaszowie protestowa³Abram Gerszon, w³aœciciel domu w mieœcie, godz¹c siê na wp³atê po³owy tej sumy. APL RGCh 561 nlb.;Rejowiec: APL RGCh 481 nlb.

49 W przypadku gminy w Grabowcu, p³atnicy klas I, II i IV obok podanych w tabeli sum wnosili jeszcze pó³kopiejki. W Œwier¿ach p³atnicy klasy III wnosili dok³adnie l rubel i 99 i pó³ kopiejki. Wysokoœæ sk³adki podanaby³a w koronach austriackich, tutaj przeliczona po kursie 3,35 korony za rubel (APL RGCh 482 nlb.; APL RGCh485 nlb.). Kurs rubla spad³ w listopadzie 1917 r. do 2,40 korony: APL AmL 166 nlb., Ustalenie kursu wyp³at sumnale¿nych zarz¹dowi gminy ¿ydowskiej, 1917–1918. Cf. APL KKL 666 lb.

szcze, Wojs³awice, Œwier¿e — wszystkie miejscowoœci w powiecie che³mskim). Wysokoœæsk³adki I klasy w niewielkich Œwier¿ach, wynosz¹cej ponad 100 rubli, nie oznacza³a oczy-wiœcie wyj¹tkowej zamo¿noœci œwier¿an zw³aszcza, ¿e sk³adki w pozosta³ych klasach by³yniewysokie i zbli¿one do innych gmin. Sk³adkê w wysokoœci 101,75 rb. wnosi³y tylko dwieosoby: Uszer Segal, w³aœciciel fabryki i zak³adu w pobliskiej miejscowoœci Ruda orazmieszkaniec Warszawy, Lejba Monk, posiadaj¹cy w Œwier¿ach tartak. Nale¿y przypu-szczaæ, ¿e przynajmniej Monk mia³ niema³e k³opoty z zarz¹dem Warszawskiej Gminy¯ydowskiej, gdzie powinien by³ wnosiæ sk³adkê — co by³o korzystne dla niewielkich gminwyznaniowych, jak Œwier¿e (Segal i Monk pokrywali bowiem we dwóch 40% ca³ej obo-wi¹zkowej sk³adki w Œwier¿añskim Okrêgu Bo¿niczym, w którym do p³acenia sk³adekzobligowanych by³o 166 osób, a 40 zwolnionych), odbija³o siê na finansach wiêkszychi dro¿szych gmin macierzystych (lub gminy w mieœcie, w którym rzeczywiœcie p³atnikprzebywa³), w tym przypadku warszawskiej. W Wieniawie jeszcze w roku 1900 do p³atni-ków I klasy zaliczono 19 osób, z których przesz³o po³owa zamieszkiwa³a poza osad¹. Bylito mieszkañcy m.in. Warszawy (4 osoby), Lublina (2), Lubartowa (1), Siedlec (1) i Rejowca(1), zaœ 2 osoby, prawdopodobnie z Lublina, mieszkaæ mia³y w Rurach Jezuickich. W cza-sie wojny œwiatowej wielu p³atników I klasy w osadzie by³o de facto mieszkañcami Lubli-na50. Podobna sytuacja mia³a miejsce w Grabowcu w hrubieszowskim i w Wojs³awicachw che³mskiem, a na mniejsz¹ skalê tak¿e w innych miejscowoœciach (w niewielkim Turo-binie sk³adka w I klasie wynosi³a prawie tyle co w powiatowym Hrubieszowie, a w Rejow-cu niemal tyle, co w gubernialnym Che³mie)51.

Bud¿ety, preliminarze bud¿etowe oraz wykazy p³atników sk³adki bo¿niczej s¹ intere-suj¹cymi, choæ wymagaj¹cymi pewnej rezerwy i ostro¿noœci, Ÿród³ami do badañ strukturyzawodowej i œrodków utrzymania ludnoœci ¿ydowskiej52. W Œwier¿ach dwaj p³atnicy I kla-sy to miejscowi „bogacze” Segal i Monk; sk³adkê klasy II wnosi³o 31 osób, wœród którychbyli w³aœciciele tartaków (4), handlowcy (13), w³aœciciele m³yna w Rudzie (2), kupcy (8),w³aœciciele magazynów (2), w³aœciciel zak³adu, którego bran¿y nie podano i w³aœcicieldomu. Klasa III to handlowcy (48) oraz trzech w³aœcicieli domów. Podobnie w klasie IV:81 handlowców i 1 kupiec. Najubo¿si, zwolnieni ze sk³adki to 40 osób (rodzin). W Siedli-szczu w tym samym powiecie klasê I tworzy³o 32 osoby, w tym handlowcy (28), arendarz,w³aœciciel m³yna i handlarz drewnem. Klasa II to 48 handlowców, klasa III — 74 handlow-ców, klasa IV — 71 handlowców, szklarz i krawiec. Zwolnieni to 39 osób. Podobnie by³ow wiêkszych gminach. Koszty utrzymania gminy che³mskiej w du¿ym stopniu ponosi³y ro-dziny o najwy¿szych dochodach. Ich Ÿród³em utrzymania by³ zak³ad przemys³owy, tartak,

396 KONRAD ZIELIÑSKI

50 Cf. APL RGCh 482 nlb.; APL KKL 666 lb.; APL Dyrekcje Szkolne — Akta Osobowe (dalej: DS AO)284 nlb.

51 W Rejowcu sk³adkê I klasy p³aci³o tylko 6 osób, w tym 3 zamieszka³e w Rejowcu, 2 w Lublinie i 1 w Che³-mie: APL RGCh 481 nlb.

52 Czêœæ z osób podaj¹cych jako Ÿród³o utrzymania „nieruchomoœci” czy domy, nie ¿y³o wcale z czynszówlokatorskich, lecz p³aci³o sk³adkê jako w³aœciciele domów w mieœcie. Wiadomo te¿, ¿e podawano, w przypadkuludzi maj¹cych wiêcej ni¿ jedno Ÿród³o utrzymania, przedsiêwziêcie najmniej dochodowe, ewentualnie sk³adkêwnoszono z racji posiadania nieruchomoœci. Oczywistym te¿ jest, ¿e w mieœcie wielkoœci Che³ma, siedzibieguberni, egzystowa³o wiêcej ni¿ 12 podanych w wykazie krawców, tak samo jak niemo¿liwoœci¹ jest, aby w ca³ymmieœcie nie by³o ¿ydowskiego szewca.

sk³ad materia³ów palnych lub nieruchomoœci. Ludzie ci wnosili 39,6% ca³ej sk³adkibo¿niczej53. W ludniejszych oœrodkach zró¿nicowanie spo³eczno–zawodowe by³o wiêksze.

Tabela 4.P³atnicy sk³adki bo¿niczej Gminy ¯ydowskiej w Che³miewedle Ÿróde³ utrzymania/zawodów w latach 1912–1914

Klasa ;ród³o utrzymania / zawódLiczba p³atnikówdanej kategorii

1 2 3

IIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIVIVIV

maj¹tek ziemskinieruchomoœci (domy)tartakm³yn parowysk³ad naftybankierrzeŸniknieruchomoœci (domy)przedsiêbiorcakupiechandlowiechandlarz drzewemagentmasarznieruchomoœci (domy)przedsiêbiorcakupiechandlowiecdzier¿awca hotelurzeŸnikfryzjerzegarmistrzjubilerkrawieckamieniarzblacharzmagazyn ksi¹¿ekzak³ad k¹pielowy (³aŸnia)pisarzbuchalteradwokatme³amednieruchomoœci (domy)handlowiecdzier¿awca domu noclegowego

11541121

37183211

5711

5911211311111111

44130

1

GMINY ¯YDOWSKIE NA LUBELSZCZYbNIE 1900–1918 397

53 Wszystkie dane pochodz¹ z bud¿etów za lata 1912–1914: APL RGCh 482 nlb.; APL RGCh 536 nlb.; APLRGCh 480 nlb.

1 2 3

IVIVIVIVIVIVIVIVIV

stolarzcieœlamalarzczapkarzkrawiecmasarzfelczerzak³ad typograficznyme³amed

221192121

Liczba p³atników: 410

bród³o: APL RGCh 480

Dane zawarte w podobnych zestawieniach s¹ niezwykle cennym Ÿród³em informacjina temat zró¿nicowania wewnêtrznego i struktury spo³ecznej ludnoœci ¿ydowskiej. W wie-lu gminach wysokoœæ sk³adki wyznaczonej w tej samej klasie nie by³a jednakowa, uwzglê-dniano bowiem zró¿nicowanie maj¹tkowe poszczególnych p³atników. Ró¿nice siêga³yniekiedy kilkuset procent, ale pozwala³o to sprawiedliwiej roz³o¿yæ ciê¿ar utrzymaniagminy. Praktyka taka mia³a miejsce m.in. w Wieniawie w 1900 r. i w Piaskach w 1917 r.54

Wa¿n¹ pozycj¹ w bud¿etach by³y dochody z ³aŸni. W Che³mie dochody z arendy ³aŸni¿ydowskiej wynosi³y 912 rubli 50 kopiejek, co dawa³o 16% ca³oœci przychodów w bud¿ecie(bud¿et z lat 1912–1914);55 w Szczebrzeszynie stanowi³y one 30,8% ca³oœci przychodówbud¿etu (1912–1914), zaœ w ¯ó³kiewce w powiecie krasnostawskim 13,8% („Projekt bu-d¿etu ¯ó³kiewskiego, Okrêgu Bo¿niczego na lata 1915–1917” przedstawiony w³adzomrosyjskim 12/24 grudnia 1914 roku). Dochody z ³aŸni ¿ydowskiej lub jej arendy by³yz regu³y drug¹ lub trzeci¹ pozycj¹ w bud¿etach, chocia¿ wysokoœæ wp³ywów z tego tytu³uby³a bardzo ró¿na. We Frampolu dochody z ³aŸni stanowi³y 8,9%, zaœ w Kazimierzuzaledwie 3,8% (projekty z lat 1915–1917). Korzystanie z ³aŸni by³o nakazem religijnym,st¹d op³aty za korzystanie z niej by³y niewysokie (najubo¿si byli z nich zwolnieni lubpokrywa³a je gmina, b¹dŸ instytucje dobroczynne). W Modliborzycach w powiecie janow-skim mê¿czyŸni i kobiety p³acili za skorzystanie z ³aŸni parowej po 3 kopiejki, za skorzy-stanie z wanny z ciep³¹ wod¹ po 10 kopiejek. Mykwa kosztowa³a 3 kopiejki. Dro¿ej by³ow wiêkszym Zaklikowie w tym samym powiecie: mê¿czyŸni za k¹piel parow¹ p³acili 5 ko-piejek, a za k¹piel z podgrzan¹ wod¹ 20 kopiejek, kobiety zaœ odpowiednio 3 i 15 kopie-jek. Mykwa to wydatek 5 kopiejek. Obowi¹zkiem dzier¿awcy w Zaklikowie by³o utrzy-mywaæ ³aŸniê w czystoœci, podgrzewaæ wodê dwa razy w tygodniu oraz zmieniaæ wodêw mykwie56. Gmina czerpa³a te¿ dochody z uboju. Wed³ug „Taksy, u³o¿onej przez cz³on-

398 KONRAD ZIELIÑSKI

54 APL DS AO 284 nlb.; APL KKL 665 nlb.55 W bud¿ecie by³o 2737,50 rb., ale kwotê tê uzyskano w ci¹gu trzech lat: APL RGCh 616 nlb.56 APL RGCh 483 nlb.; APL RGL AIV 1914:289 nlb.; APL RGL AIV 1914:296 nlb.; APL RGL AIV

1914:298 nlb.; APL RGL AIV 1914:299 nlb.; APL RGL AIV 1914:313 nlb. W 1903 r. dzier¿awca ³aŸni ¿ydowskiejw Lublinie, Hersz Cygielman, w³asnymi œrodkami podj¹³ siê przeprowadziæ remont obiektu w zamian za oddaniejej w u¿ytkowanie na dziesiêæ lat. Cygielman ze zobowi¹zañ nie wywi¹za³ siê, tote¿ zerwano z nim umowê,a dzier¿awê oddano na lat piêæ Izraelowi Dawidowi Cygielmanowi, który obowi¹zany by³ przez pierwszy rokp³aciæ 1000 rubli, a przez nastêpne po 1200. Ponadto dzier¿awca dwa razy w miesi¹cu obowi¹zany by³ udostêpniaæ³aŸniê bezp³atnie starcom i ch³opcom z ochronek i przytu³ków, a raz w miesi¹cu kobietom: APL MmL 617 nlb.

ków Bi³gorajskiego Dozoru Bo¿niczego, podanej do wiadomoœci Naczelnika Powiatu podnumerem pisma 9912” z lipca 1913 r., za ubój sztuki drobiu p³acono odpowiednio: odkury–koguta 3 kopiejki, od go³êbia l, od indyka 12, od kaczki 3, od kurczaka ma³ego 1 i 1/2,od kurczaka œredniego 257. Ka¿da gmina oddzielnie regulowa³a wysokoœæ taksy i sposóbpobierania op³at za ubój ptactwa i zwierz¹t od rzeŸników, podobnie jak czêsto bezpoœred-nio z rabinami czy obrzezaczami uk³adano siê co do op³at za pe³nienie przez nich pos³ugreligijnych, jak obrzezanie, œlub czy asysta przy pogrzebie (pozycja taka nie wystêpujebowiem we wszystkich bud¿etach). Analiza bud¿etów niektórych gmin wyznaniowych, ichprzychodów i rozchodów, pozwala zorientowaæ siê w dzia³alnoœci danej gminy. Porównu-j¹c bud¿ety wybranych gmin, poza ró¿nymi sumami, zwracaj¹ te¿ uwagê ró¿ne pozycje.W Bi³goraju w latach 1915–1917 osobno zamierzano wynagradzaæ rabina duchowego,w Tomaszowie oddzielnie zapisano planowane przychody m.in. za sprzeda¿ wosku zeœwiec u¿ywanych w Jom Kippur, z ofiar œwi¹tecznych, ze sprzeda¿y tzw. rajskiego jab³ka,z ofiar na m¹kê paschaln¹ dla biednych, wreszcie z loterii. W Zamoœciu w 1914 r. utrzy-mywano na sta³e dwóch kantorów, w zale¿noœci od zamo¿noœci gminy prenumerowanoegzemplarz „Gubernskich Wiedomosti” (odpowiednio che³mskich i lubelskich) lub poegzemplarzu dla rabina i cz³onków zarz¹du. Gmina hrubieszowska, jak i inne wiêkszegminy, czerpa³a dochody z dzier¿aw m.in. ³aŸni czy domów modlitwy, ale jak ju¿ wspo-mniano bywa³y gminy, z regu³y niewielkie, gdzie 90–100% przychodów pochodzi³o z obo-wi¹zkowej sk³adki (m.in. Michów, Sawin, Œwier¿e)58.

Tabela 5.Projekt bud¿etu Gminy Wyznaniowej ¯ydowskiej w Bi³goraju na lata 1915–1217(w rublach)

Dochody: Planowany przychód:Przychód w latach

1912–1914:1 2 3

Z arendy ³aŸniZe sk³adki bo¿niczej

498,001109,61

626,00810,46

Razem: 1607,61 1436,46

Wydatki: Planowany rozchód:Rozchód w latach

1912–1914:

Pensja rabina urzêdowegoPensja rabina „duchowego”Pensja I szkolnikaPensja II szkolnikaPensja nauczyciela j. rosyjskiego

200,00100,00

30,0030,00

100,00

200,00—

30,00—

100,00

GMINY ¯YDOWSKIE NA LUBELSZCZYbNIE 1900–1918 399

57 APL RGCh 456 nlb.58 Cf. m.in.: APL RGCh 483 nlb.; APL RGCh 488 nlb.; APL RGCh 506 nlb; APL RGCh 628 nlb; APL

RGCh 636 nlb.; APL RGCh 637 nlb; APL RGCh 643 nlb.; APL RGL AIV 1913:532 nlb; APL RGL AIV 1914:83nlb; APL RGL AIV 1914:292 nlb.; APL RGL AIV 1914:294 nlb.; APL RGL AIV 1914:295 nlb.; APL RGL AIV1914:300 nlb.; APL ZZP 165 nlb.

1 2 3

Pensja pisarza bo¿niczegoEgzekutorowi sk³adkiWydatki na materia³y piœmienniczePrenumerata „GubernskichWiedomosti” dla rabina i dozoruOp³aty skarbowePodatkiKoszta kuracyjne biednychSprz¹tanie wokó³ budynkówgminnychDrobne remonty budynkówgminnychSk³adka na fundusz „Kosa–Sierp”

30,0080,4025,80

4,005,00

136,71700,00

80,00

75,0010,20

—68,4025,80

5,007,00

136,71698,50

80,00

75,0010,20

Razem: 1607,11 1436,6159

59

bród³o: APL RGCh 630 nlb.; Ob otczetnosti po Bi³gorajskamu Bo¿nicznamu Okrugu za 1915–1911 gg.

Na funkcjonowanie gmin ¿ydowskich wielki wp³yw mia³a I wojna œwiatowa. Zniszcze-nia, po¿ary, ewakuacje i migracje ludnoœci, towarzysz¹ce im epidemie i za³amanie siêgospodarki sprawia³y, ¿e zarz¹dy poszczególnych ¿ydowskich gmin wyznaniowych zmaga-³y siê z nieustaj¹cymi trudnoœciami finansowymi60. Zarz¹dy uwzglêdnia³y zmiany demo-graficzne i pauperyzacjê ludnoœci. W Kraœniczynie w powiecie krasnostawskim w œwietlebud¿etu za lata 1912–1914 sk³adka wynosi³a 285 rubli i 10 kopiejek, a w projekcie na lata1915–1917 ju¿ 249 rubli i 10 kopiejek. Nie by³o to bez znaczenia dla najubo¿szychcz³onków danej gminy, gdy¿ utrudnia³o wymiern¹ akcjê ratunkow¹ — w takich warunkachbez szwanku dla funkcjonowania najwa¿niejszych instytucji gminnych prowadziæ j¹ mog³ytylko gminy zamo¿niejsze, podczas gdy pozosta³e zmuszone by³y do minimum ograniczyæwydatki nie zwi¹zane bezpoœrednio z ich utrzymaniem. Dla niektórych gmin dotkliwymciosem, poza bezpoœrednimi szkodami i zniszczeniami wojennymi, by³o zajmowanie przezwojskowych budynków gminnych na kwaterunek. Przyk³adowo w Kraœniku wojsko zajê³odom przy Rynku nr 33, w którym przed wojn¹ mieœci³y siê biura tamtejszej gminy ¿ydow-skiej61. Urz¹d gminy administracyjnej w Piaskach w lutym 1916 r. donosi³, ¿e cz³onkowiezarz¹du miejscowej gminy ¿ydowskiej, Nuta Szarf, Moszek Bergier i Lejba Warszenhornuchylaj¹ siê od obowi¹zku rozpisania sk³adki bo¿niczej i przyjêcia bud¿etu gminy ¿ydow-skiej, przez co nie ma z czego pokryæ kosztów leczenia biednych ¯ydów w Lubliniei wyp³aciæ pensji rabinom. Egzekutor sk³adki, Chaim Bursztyn, odmawia³ jej œci¹gania,t³umacz¹c to z³¹ sytuacj¹ finansow¹ ludnoœci. 22 marca 1916 mieszkañcy Piasków wysto-sowali do c. i. k. Komendy Obwodowej w Lublinie pismo z proœb¹ o zmniejszenie wymiarup³aconej przez nich obowi¹zkowej sk³adki bo¿niczej:

400 KONRAD ZIELIÑSKI

59 Bud¿et w latach 1912–1914 zosta³ nieznacznie przekroczony.60 W niektórych bud¿etach pojawi³y siê rubryki z adnotacjami „dodatek dro¿yŸniany”, odnosz¹ce siê do

pensji rabina czy wa¿niejszych funkcjonariuszy gminnych. Bud¿ety „austriackie” gmin w powiecie lubelskim cf.m.in. APL KKL 660 lb.; APL KKL 661 lb.; APL KKL 663 lb.; APL KKL 665 lb.; APL KKL 666 lb.

61 APL RGL AIV 1914:243 nlb; APL RGL AIV 1914:305 nlb.; APL KKJ 76 nlb.

„Wiadomym jest, ¿e miasteczko Piaski Luterskie Obwodu Lubelskiego nadzwyczaj-nie ucierpia³o od dzia³añ wojennych, ¿e ono prawie doszczêtnie zniszczono i spalono przezRosjan i nie ma mieszkañca, który by nie by³ zrujnowanym, jednem s³owem ca³a prawieludnoœæ znajduje siê w bardzo krytycznem i ciê¿kiem po³o¿eniu, a oprócz tego do Piaskównie powróci³o siê du¿o uciekinierów z powodu braku mieszkañ i du¿o mieszkañcówod epidemii cholerycznej w koñcu 1914 r. i w obecnej epidemii tyfusowej wymar³o”62.

Podobne stanowisko co dozór piasecki zajmowano w Biskupicach. W piœmie dolubelskiej c. i. k. Komendy opisywano sytuacjê gminy: nigdy nie mia³a kantora, obowi¹zkiobrzezacza spe³nia jeden z cz³onków zarz¹du, rzeŸników rytualnych jest dwóch i obaj oddawna mieszkaj¹ w miasteczku, szkolnik zaœ wyjecha³ do Rosji, w zwi¹zku z czym sk³adkana potrzeby dozoru œci¹gana nie jest i siê jej œci¹gaæ, z powodu nêdzy ludnoœci, niezamierza63. K³opoty finansowe trwa³y przez ca³¹ wojnê. Rabin be³¿yckiego i chodelskiegookrêgów bo¿niczych w styczniu 1916 r. czyni³ starania o interwencjê lubelskiej c. i. k.Komendy w sprawie wyp³acenia zaleg³ej pensji, zaœ w lutym 1918 r. nowy rabin w mias-teczku Chodel, Icek Szulim Kronenblat, zwróci³ siê z proœb¹ do wójta gminy, aby tenœci¹gn¹³ dlañ pensjê od dozoru64. W Lublinie jesieni¹ 1914 r. podjêto uchwa³ê, aby prze-³o¿yæ budowê nowego ogrodzenia wokó³ starego cmentarza przy ulicy Siennej na Kali-nowszczyŸnie do czasu zakoñczenia wojny i tym samym nie obarczaæ ludnoœci dodatkowy-mi ciê¿arami. Zarz¹d gminy, chocia¿ wykaza³ zrozumienie dla trudnej sytuacji, w jakiejznalaz³a siê czêœæ p³atników, nie omieszka³ utyskiwaæ na indyferentyzm spo³eczny wœród¯ydów i ich brak zainteresowania sprawami ogó³u. Wyrzekano tak¿e, i¿ mimo aktywnejagitacji przedwyborczej do w³adz gminnych, oko³o jedna trzecia osób uprawnionych dog³osowania nie pojawi³a siê na zebraniu. Po wybuchu wojny do zarz¹du lubelskiej gminywyznaniowej zaczê³y nap³ywaæ proœby o zwolnienie lub zmniejszenie wymiaru sk³adkibo¿niczej, gdy¿ dom, fabryka czy warsztat wskutek wydarzeñ wojennych nie przynosi³ ju¿dochodów w tej wysokoœci co poprzednio65. Gminie lubelskiej w latach wojny uda³o siê zato pozytywnie rozstrzygn¹æ inn¹ sprawê: zniesiono odrêbnoœæ administracyjn¹ Wieniawy— osady, a w³aœciwie przedmieœcia Lublina. Jak wynika z korespondencji zarz¹du gminyz c. i. k. Komend¹ z kwietnia 1916 r., wielu bogatych lublinian wykupywa³o mieszkania zarogatk¹ Wieniawsk¹ lub Namiestnikowsk¹ we wsi Rury i sk³adkê wnosi³o do gminy ¿ydow-skiej w Wieniawie, gdzie wysokoœæ tej¿e by³a znacznie ni¿sza. Korzystali przy tym, jaki wielu biednych mieszkañców osady, z zasobów i œrodków s¹siedniej gminy w Lublinie.Zarz¹d lubelski zapytywa³ tak¿e, po co utrzymywaæ szlachtuz na Wieniawie, skoro jegoprodukcja i tak idzie na rynki lubelskie, oczywiœcie bez zgody rabinatu Lublina i stosow-nych op³at (op³aty te w Lublinie by³y wy¿sze)66. Praktyka taka by³a doœæ powszechna.

GMINY ¯YDOWSKIE NA LUBELSZCZYbNIE 1900–1918 401

62 APL KKL 665, k. 7–8, 9.63 APL KKL 661 k. 3. Swoich obowi¹zków w lipcu 1916 nie spe³niali te¿ cz³onkowie dozoru i urzêdnicy

gminni w Wieniawie: APL KKL 656, k. 44–45.64 APL KKL 662, k. 3, 7.65 APL MmL 604 nlb., „O dochodach, rozchodach i niedoimkach sum Lublinskogo Jewrejskogo Okruga

za 1914–1915 gody”; APL RGL AIV 1914:183 nlb.66 APL KKL 666, k. 21–22. Materia³y dotycz¹ce samodzielnej Gminy Wyznaniowej w tej miejscowoœci m.in.

APL RGL AIV 1914:153 nlb., „Wieniawa, Lublinskogo ujezda, o remont zdanija jewrejskoj synagogi”. Wykazimienny cz³onków zarz¹du Wieniawskiego Dozoru Bo¿niczego, wybranych na trzechlecie 1912–1915, i pe³ni¹-cych najwa¿niejsze funkcje w Gminie: Srul Kornelsztajn, Berek Goldberg, Chaim Kochman (zarz¹d, na czelektórego sta³ wspomniany ju¿ rabin Kerszenbaum); Moszek Rajs (obrzezacz); Moszek Rozenberg, Judka

Gmina lubelska by³a najwiêksz¹ z ¿ydowskich gmin wyznaniowych na LubelszczyŸniei na terenie ca³ej okupacji austro–wêgierskiej oraz trzeci¹ co do wielkoœci w KrólestwiePolskim. G³ówne jej dochody pochodzi³y ze sk³adki bo¿niczej, legatów i darowizn orazop³at dzier¿awnych z arendy ³aŸni, placów i sklepów bêd¹cych w³asnoœci¹ gminn¹. Naliœcie jej wydatków na rok 1918 znalaz³o siê kilkadziesi¹t pozycji, z których najpowa¿niej-sze to: zasi³ki na cele dobroczynne obejmuj¹ce m.in. dotacje dla szpitala ¿ydowskiego,ochronek dla dzieci i starców, datki dla Komisji Niesienia Pomocy ¯ydom OfiaromWojny, na rzecz biednych ucz¹cych siê dzieci i m³odzie¿y, na szko³ê religijn¹ „Talmud––Tora” oraz na utrzymanie biblioteki gminnej. Du¿¹ czêœæ bud¿etu poch³ania³y kosztaleczenia ubogich ¯ydów i kwoty na zakup p³ótna na koszule œmiertelne dla najbiedniej-szych. Kolejn¹ pozycj¹ na liœcie rozchodów by³y pensje personelu kancelaryjnego (sekre-tarz Julian Blumel, dwóch kancelistów i dwóch woŸnych, rabin i podrabini, trzej „duchow-ni” i woŸni rabinatu). Ponadto p³acono pensje siedmiu osobom ze s³u¿by synagogalnej,kantorowi „powszedniemu” i „czasowemu”, jego pomocnikowi, lektorowi, szamesomi stró¿owi synagogi oraz szesnastu osobom ze s³u¿by cmentarnej — intendentowi cmen-tarza, oficjalistkom i oficjalistom, furmanowi, grabarzom. Trzeci¹ co do wielkoœci sum¹w bud¿ecie by³y wydatki „nadzwyczajne”, gdzie znalaz³y siê pieni¹dze przeznaczone nazakup ziemi pod ¿ydowski cmentarz wojskowy, poszerzenie cmentarza cywilnego i urz¹-dzenie wodoci¹gów w gmachu g³ównej synagogi Lublina przy ulicy Jatecznej. Ostatni¹wiêksz¹ pozycj¹ na liœcie wydatków by³y „gospodarcze”, obejmuj¹ce m.in. koszta najmu,opa³u i oœwietlenia lokalu gminnego przy Rynku nr 8 oraz utrzymanie synagogi na Wie-niawie67. Bud¿et na rok 1918 uleg³ zmianie wskutek strajku pracowników. Skupieniw Profesjonalnym Zwi¹zku Oficjalistów Gminy ¯ydowskiej, dzia³aj¹cym pod egid¹ Cen-tralnego Biura Profesjonalnych Robotników z siedzib¹ przy ulicy Ruskiej, za¿¹dali pod-wy¿ki p³ac. Pod groŸb¹ strajku zgoda zarz¹du gminy dostarczona mia³a byæ do 12 lipca dobiura przy Ruskiej. Oburzeni postaw¹ personelu cz³onkowie zarz¹du zwrócili siê o pomocdo w³adz policyjnych o ochronê i umo¿liwienie wykonywania tak wa¿nych czynnoœci,jakimi w dobie niekoñcz¹cych siê niemal epidemii by³o grzebanie zmar³ych i niesienie imostatniej pos³ugi religijnej. Gmina w swym personelu, jak wynika z korespondencji, wi-dzia³a „bandê terrorystów i opryszków spod znaku »Poalej Syjon«”. Szczególnie niepoko-j¹cy by³ fakt z³amania przez pracowników gminy, pe³ni¹cych s³u¿bê i pos³ugê religijn¹,zakazu nale¿enia do zwi¹zków zawodowych i partii politycznych — by³ to tak¿e zwiastunnowych czasów i emancypacji ludnoœci moj¿eszowej. Akcja przynios³a jednak efekty —w komentarzu do wydatków p³acowych w bud¿ecie napisano, ¿e „z powodu nadzwyczajnejdro¿yzny oraz strejku ni¿szej s³u¿by gminnej pensja urzêdników i funkcjonariuszów gmin-nych zosta³a podwy¿szona”68.

402 KONRAD ZIELIÑSKI

Rozenblat, Zelman Grosferszlam (rzeŸnicy), Symcha Moszek Rychter, Symcha Wajsbrodt (szkolnicy). Tenostatni by³ tak¿e kantorem przy miejscowej synagodze: APL KKL 656, k. 44–45. O Wieniawie tak¿e R. K u w a -³ e k, Spo³ecznoœæ ¿ydowska na Wieniawie w XIX i XX wieku, [w:] ¯ydzi w Lublinie. Materia³y do dziejów spo³ecz-noœci ¿ydowskiej Lublina t. II. pod red. T. R a d z i k a, Lublin 1998, s. 173–204.

67 APL KKL 655 lb. Cytowany bud¿et stan¹³ ju¿ po przy³¹czeniu Wieniawy do Lublina.68 APL KKL 731, k. 67–68; APL KKL 655 lb. Dla porównania bud¿et s¹siedniej Gminy ¯ydowskiej

Wieniawskiej na rok 1916 wynosi³ 2050 koron, z czego sk³adka przymusowa dawa³a 2000 koron. Kwota ta sz³ana pensje: rabina (400 k.), najem mieszkania dla rabina (100 k.), kantora (100 k.), dwóch szkolników (po 40 k.),stró¿a przy bo¿nicy (100 k.). Zarz¹d Gminy tworzy³y trzy osoby. Koszta kuracyjne biednych cz³onków Gminy towydatek 800 koron. Cf. APL KKL 666 lb.

Lata 1900–1918 by³y okresem niezmiernie wa¿nym dla funkcjonowania ¿ydowskichgmin wyznaniowych na badanym terenie. Wyodrêbnienie guberni che³mskiej i zwi¹zanez tym perturbacje, zyskuj¹cy coraz wiêcej zwolenników syjonizm69, nieznacznie, choæ stalerosn¹ca popularnoœæ ruchu robotniczego, widoczna zw³aszcza w rewolucyjnych latach1905–1906, aktywnoœæ ludnoœci ¿ydowskiej daj¹ca siê obserwowaæ w dobie porewolucyj-nej, wreszcie I wojna œwiatowa — wszystko to mia³o wielki wp³yw na funkcjonowaniei egzystencjê gmin ¿ydowskich. Problemy, z jakimi zderzy³y siê poszczególne gminy, nieby³y oczywiœcie jednakowe — ze zniszczeñ wojennych najtrudniej by³o podnieœæ siêniewielkim i niezamo¿nym gminom ma³omiasteczkowym, le¿¹cym na terenie bezpoœred-nio dotkniêtym dzia³aniami wojennymi (po³udniowo–wschodnia czêœæ Lubelszczyzny).Z kolei aktywnoœæ syjonistów, a tym bardziej zwolenników ¿ydowskiej partii robotniczejBund widoczna by³a raczej w wiêkszych oœrodkach miejskich. Nowe trendy politycznegodzi³y bowiem w od stuleci ju¿ niemal niezmieniony i zhierarchizowany porz¹dek spo-³eczny, a tym samym w ¿ycie gminy, traktowanej zarówno jako instytucja, jak i pewnazbiorowoœæ ludzka. Jednak ka¿da z gmin stanê³a w tym czasie przed wielkim wyzwaniem,jakim by³o ustosunkowanie siê do wspomnianych ruchów emancypacyjnych i politycznychwewn¹trz spo³eczeñstwa ¿ydowskiego, zmieniaj¹cej siê sytuacji w kraju, jak i rosn¹cegoantysemityzmu. Równie wa¿ne by³o uporanie siê z trudnoœciami natury ekonomicznej,pog³êbionymi jeszcze wskutek wybuchu wojny70.

GMINY ¯YDOWSKIE NA LUBELSZCZYbNIE 1900–1918 403

69 E. M e n d e l s o h n, op. cit., s. 37–87.70 Niniejszy artyku³ dotyczy prawnych i ekonomicznych aspektów funkcjonowania gmin ¿ydowskich, st¹d

kwestie natury politycznej, stosunku spo³ecznoœci ¿ydowskiej do zmian o charakterze spo³ecznym, jak i relacjepolsko–¿ydowskie potraktowane zosta³y marginalnie.

KRZYSZTOF GRONIOWSKI(Warszawa)

Seminarium Stefana Kieniewicza

SEMINARIUM STEFANA KIENIEWICZA

Przed siedmiu laty Iza B i e ¿ u ñ s k a – M a ³ o w i s t o w a zaproponowa³a mi udzia³w numerze 1/93 „Przegl¹du Historycznego” planowanym, w przeciwieñstwie do ksi¹gjubileuszowych, jako pisany w znacznej mierze przez uczniów „zbiór rozpraw o profesorzeKieniewiczu, a raczej o poszczególnych dziedzinach jego badañ”1. Krótki termin nie dawa³mo¿liwoœci realizacji podjêtego obecnie w¹tku, zasygnalizowanego jedynie póŸniej wewspomnieniach Mariana C h u d z y ñ s k i e g o i Jerzego S k o w r o n k a2. Potem nadin-terpretacja ustawy o ochronie danych osobowych wywo³a³a komplikacje ju¿ w trakciebadañ. Niedostêpne okaza³y siê te¿, wbrew pierwotnym nadziejom, materia³y seminaryjneze spuœcizny osobistej Profesora, zabrane z mieszkania przy ul. Wiktorskiej. Okaza³o siêrównie¿, ¿e luki, zw³aszcza na koñcu, posiada lista magisteriów og³aszana w „FasciculiHistorici”. Siêgn¹³em do akt uczelni, za co dziêkujê pracownikom Archiwum Uniwersy-tetu Warszawskiego i dziekanatu. Korzysta³em te¿ z zespo³u Ministerstwa SzkolnictwaWy¿szego w Archiwum Akt Nowych. Zdecydowa³em siê wreszcie na poszukiwanie mo¿-liwie najwiêkszej liczby uczestników seminarium, zw³aszcza magisterskiego, których czêœciwczeœniej nie zna³em. 109 osób, nie licz¹c cz³onków rodzin, zdecydowa³o siê udzieliæwyjaœnieñ, z niektórymi odby³em d³u¿sze dyskusje. Stwierdzi³em zgon 33 uczniów StefanaKieniewicza, szacunkowo nale¿a³oby podnieœæ tê liczbê do 50.

8 paŸdziernika 1946 Rada Wydzia³u Humanistycznego Uniwersytetu Warszawskiegoprzyjê³a do wiadomoœci list Oskara Haleckiego, przedwojennego kierownika KatedryHistorii Europy Wschodniej, zapewne informuj¹cy o pozostaniu na emigracji. Na wniosekKomisji Historycznej rady(w sk³adzie dziesiêcioosobowym, w tym z historyków Stanis³awArnold, Stanis³aw Kêtrzyñski, Tadeusz Manteuffel, W³adys³aw Tomkiewicz i Janusz Wo-liñski) uchwalono powo³aæ Kieniewicza na zastêpcê profesora3. Od habilitacji na Uniwer-sytecie Jagielloñskim, przeprowadzonej na pocz¹tku roku, by³ on wspó³pracownikiemKomisji Historycznej Polskiej Akademii Umiejêtnoœci. Jednak przez rok po powrocie dokraju problem jego stabilizacji zawodowej nie by³ rozwi¹zany, co przypomnia³ w 1980 r.na ³amach „Kwartalnika Historii Nauki i Techniki” i czego œlady pozosta³y w korespon-

PRZEGL¥D HISTORYCZNY, TOM XCI, 2000, ZESZ. 3, ISSN 0033–2186

1 List I. Bie¿uñskiej–Ma³owistowej z 14 czerwca 1992.2 M. C h u d z y ñ s k i, Pamiêci Profesora Stefana Kieniewicza, „Notatki P³ockie” 1992 nr 3, s. 41; J. S k o -

w r o n e k, Stefan Kieniewicz 1907–1992, „Nauka Polska” 1993, nr 4, s. 162.3 Archiwum UW, W. Hum 3, s. 5.

dencji Adama Ska³kowskiego4. Powo³anie na UW Kieniewicz wi¹za³ z wp³ywami szko³yMarcelego Handelsmana, przypomnia³ brak wczeœniejszych kontaktów z dydaktyk¹, gdymaj¹c 39 lat przyst¹pi³ do prowadzenia seminarium.

Skowronek pisa³ o tradycyjnym raczej sposobie prowadzenia seminariów przez Pro-fesora. Wydaje siê, ¿e wi¹za³ siê on z ca³¹ koncepcj¹ kszta³cenia, przyznaniem w czasiezajêæ g³ównej roli referentowi, przedstawiaj¹cemu wyniki swych badañ. Profesor nieingerowa³ te¿ w przebieg dyskusji, zostawiaj¹c sobie podsumowanie, w którym stara³siê wywa¿yæ plusy i minusy, wychwyciæ ewentualne lapsusy merytoryczne i przek³adowe,skorygowaæ bibliografiê. Skrzêtnie odnotowywa³ nazwiska dyskutantów. Wanda Szolginiapamiêta jednak równie¿ referaty na seminarium spoza tematu pracy. W spisie wyk³adówna rok 1946/1947 by³o to seminarium historii nowoczesnej, na rok 1947/1948 nowo¿ytnej.

Przez ca³y okres prowadzenia przez Profesora seminariów przesz³o przez nie 245 osóbnie wliczaj¹c stypendystów zagranicznych oraz tych, które relacje o swym krótkim uczest-nictwie zdementowa³y przy niepewnych przekazach. Magisteria uzyska³o 178 osób, co jestzbli¿one do danych Profesora z 1980 r., zaœ przewy¿sza szacunki z okresu drugiego jubi-leuszu i ze wspomnieñ poœmiertnych.

Przez pierwsze seminarium magisterskie przesz³o 48 osób (w tym 29 kobiet), którerozpoczê³y studia do 1948 r. w³¹cznie. Szeœciu uczestników urodzi³o siê przed 1914 r.(najstarszy w 1903 r., by³ cztery lata starszy od Profesora), siedmiu w czasie I wojny, resztamniej wiêcej równomiernie w pierwszej i drugiej po³owie lat dwudziestych. Cztery osobyzadeklarowa³y pochodzenie ch³opskie, trzy robotnicze, jedna rzemieœlnicze, w dwóchwypadkach oczywiste wydaje siê ziemiañskie.

W³adys³aw Krupa posiada³ magisterium z pedagogiki i uczêszcza³ na seminariumhistoryczne na Uniwersytecie Poznañskim. Tadeusz Chlewicki by³ na seminariach Wac³a-wa Tokarza i Bronis³awa Paw³owskiego, u Wac³awa Tokarza zaczyna³ te¿ Zbigniew Kurzy-na, studia na UW mieli te¿ w tym czasie rozpoczête Stefan Nawrocki i Irena Trêbska.El¿bieta Starzewska by³a na UJ uczennic¹ Stanis³awa Kota i Józefa Feldmana, WeronikaTropaczyñska–Ogarkowa studiowa³a w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim oraz by³aseminarzystk¹ Stanis³awa £empickiego na Uniwersytecie Lwowskim, zaœ W³adys³aw Na-stula w Wolnej Wszechnicy Polskiej. Studia konspiracyjne na UW rozpoczêli KrzysztofDunin–W¹sowicz, Stanis³aw Kalabiñski, Jerzy Litwiniuk i Krystyna Wyczañska. Ta osta-tnia mia³a napisan¹ u Handelsmana pracê o Towarzystwie Rolniczym jako podstawiestronnictwa Bia³ych, która mia³a byæ jeszcze uzupe³niona, zniszczonymi póŸniej, materia-³ami z Archiwum Skarbowego5. PóŸniej Wyczañska przesz³a przez seminaria Feldmanai W³adys³awa Konopczyñskiego. Dunin–W¹sowicz uczêszcza³ na zajêcia Ludwika Wider-szala, Feldmana6, od którego otrzyma³ koñczony u Kieniewicza temat magisterium „Ge-neza aktu 5 listopada 1916 r.”, wreszcie Konopczyñskiego. U Feldmana by³a te¿ Szolginia,która kwerend¹ w „Naprzodzie” do nieukoñczonego z przyczyn politycznych „S³ownika

406 KRZYSZTOF GRONIOWSKI

4 S. K i e n i e w i c z, Z rozmyœlañ dziejopisa czasów porozbiorowych, „Kwartalnik Historii Nauki i Techniki”t. XXV, 1980, z. 2, s. 253; APAN, III–21 Materia³y Adama Ska³kowskiego. Dzia³ II 68, k. 602–606.

5 K. S r o c z y ñ s k a – W y c z a ñ s k a, Ró¿norodna codziennoœæ ³¹czniczki BIP w KG AK, [w:] ¯o³nierzeKG AK wspominaj¹, Warszawa 1994, s. 13.

6 K. D u n i n – W ¹ s o w i c z, [w:] Z dziejów podziemnego Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 1961,s. 255, 262–264; Cf. A. Z a h o r s k i, Ludwik Widerszal (1909–1944), [w:] Historycy warszawscy ostatnich dwóchstuleci, Warszawa 1986, s. 487.

biograficznego polskich dzia³aczy socjalistycznych” Instytutu Pamiêci Narodowej zwi¹za-na by³a z Henrykiem Wereszyckim. Jerzy Korwin–Mikke by³ na UJ na seminarium Hen-ryka Moœcickiego, Stefania Soko³owska jako studentka II roku KUL u Leona Bia³kow-skiego. Jadwiga Wroñska i Kamila Zarychta zaczyna³y seminarium na UniwersytecieWroc³awskim, zaœ aspirant Instytutu Kszta³cenia Kadr Naukowych przy KC PZPR Ry-szard Ko³odziejczyk by³ wczeœniej uczniem Karola Górskiego na Uniwersytecie Miko³ajaKopernika. Kalabiñski przeniós³ siê od Woliñskiego, zaœ Lucjan Turos i Halina Wenerskado Arnolda.

Jedna osoba (Zarychta) przerwa³a studia, cztery przesz³y na inne seminaria, z czegodwie uzyska³y tam magisteria (Korwin–Mikke u Woliñskiego, Jan Kancewicz u ¯annyKormanowej). Po III roku wycofali siê te¿ Miros³awa Podczaska–Nastula i Adam To-karz. Z pozosta³ych 43 uczestników uzyska³o wówczas u Kieniewicza magisteria 34, zaœw 1958 r. jeszcze jeden (Lech Ni¿nikowski). Chronologicznie zajmowano siê latami 1815––1914. Interesowano siê ruchem ch³opskim w 1861 r. (Danuta Heydrich), udzia³em War-szawy w manifestacjach (Halina Ro¿enowa), stosunkiem do manifestacji duchowieñstwa(Hanna Dyl¹gowa), millenerami (Barbara Ciemniewska), Dyrekcj¹ Bia³ych (KrystynaKwapiszewska), pocz¹tkami Czerwonych (Szolginia), publicystyk¹ Agatona Gillera (JózefBoroda), organizacj¹ miejsk¹ Warszawy (Soko³owska), Warszaw¹ w powstaniu stycznio-wym (Janina Leszczyñska), Stefanem Bobrowskim (Krystyna Olewnik), polityk¹ w³oœciañ-sk¹ stronnictwa ruchu (Franciszka Ramotowska). O ideologii tajnej prasy pisa³a AmeliaNawrocka, o organizacji tajnego pañstwa Teresa Wyderkowa, opozycjê lewicow¹ bada³Franciszek Kazimierski. Partyzantkê w Lubelskiem omawia³ Nastula, o Marcinie Bore-lowskim pisa³a Danuta Brzuska, zaœ o dzia³aniach Mariana Langiewicza przed dyktatur¹Anna Borkiewicz–Celiñska. Problem pospolitego ruszenia omawia³a Krystyna £onczyñ-ska, postawê szlachty folwarcznej Barbara Ratyñska. Interwencj¹ dyplomatyczn¹ zajmo-wa³a siê Wroñska, stosunkiem Napoleona III do powstania Klementyna Morawska,problematyk¹ ziem zabranych w polityce kierownictwa ruchu Starzewska, zaœ dyktatur¹Romualda Traugutta Wenerska. W nieukoñczonych pracach Litwiniuka interesowa³problem uczestnictwa poddanych Cesarstwa, zaœ Nawrocki porównywa³ koncepcje po-wstania Jaros³awa D¹browskiego i Ludwika Mieros³awskiego.

Spoza problematyki 1863 r. Ko³odziejczyk pisa³ o przemyœle Królestwa Kongresowe-go 1815–1830, Antoni Józikowski zajmowa³ siê lewic¹ powstania listopadowego, Wyczañ-ska postaw¹ w³oœcian w latach 1831–1848, Antoni Grzybowski problemem ukraiñskimw Galicji w 1848 r., Borys Marzecki dzia³aniami wojskowymi w Poznañskiem w 1848 r.;Jadwiga Janczewska opracowywa³a gimnazjalne kó³ka samokszta³ceniowe w okresie Alek-sandra Apuchtina, Halina Kiepurska tajne kó³ka m³odzie¿y na UW w latach 1869–1894.Ni¿nikowski bada³ publicystykê Aleksandra Œwiêtochowskiego, Krupa czasopismo „G³os”(1886–1894), Kalabiñski akcjê bojow¹ PPS w 1905 r., Turos kó³ka rolnicze im. Staszica.W tematyce widoczny by³ zwrot Profesora od rocznicowych lat 1846–1848 ku 1863, cowi¹za³o siê z prac¹ nad „Spraw¹ w³oœciañsk¹ w powstaniu styczniowym”.

Dyplomy I stopnia, przy ministerialnym zakazie z 1952 r. bronienia magisteriumwobec przekroczenia terminu, otrzymali: Chlewicki, Nawrocki, Ni¿nikowski, Maria Szotaoraz Trêbska. Ominê³y go Nawrocka i Soko³owska, co z opóŸnieniem usankcjonowano.Odmowê prolongaty uzyska³ te¿ Kurzyna, nie ukoñczy³a studiów Stanis³awa Mickiewicz.Status dwóch uczestników, którzy zajêli siê dzia³alnoœci¹ literack¹, pozosta³ nieuregulo-wany. Nie ulega w¹tpliwoœci, ¿e decydowa³ nie tylko stopieñ zaawansowania, ale te¿

SEMINARIUM STEFANA KIENIEWICZA 407

polityczne kryteria selekcji. W 1951 r. wydano na historii 36 dyplomów magisterskichi 41 zawodowych7. Wiadomo, ¿e dwie osoby (Borkiewicz–Celiñska, Adam Tokarz) by³ywiêzione, nie licz¹c wczeœniejszego wywiezienia do Rosji Litwiniuka.

Najwy¿ej oceniono prace magisterskie Borkiewicz–Celiñskiej, Dyl¹gowej i z opóŸ-nieniem Ni¿nikowskiego. Recenzentem by³ wtedy z regu³y Stanis³aw Herbst, raz EmilKipa. Pozosta³e, poza Ni¿nikowskim, próby koñczenia studiów poprzez II stopieñ ekster-nistyczny (Nawrocki, Szota i Trêbska) nie przynios³y koñcowego rezultatu.

Asystentami Instytutu Historycznego UW zostali z seminarium Kieniewicza: Du-nin–W¹sowicz (usuniêty w 1950 r. przez ministerstwo z przyczyn politycznych w trakciekontraktu), Kalabiñski (w koñcu 1949 r. uzyska³ p³atny urlop na aspiranturê na Uniwer-sytecie Leningradzkim) i Wyczañska (do 1951 r., potem Archiwum G³ówne Akt Dawnychi Oœrodek Informacji Naukowej PAN). Asystentk¹ KUL, zatrudnion¹ w pierwszym etapiedo 1953 r., zosta³a Dyl¹gowa w miêdzyczasie pracuj¹ca w szkolnictwie warszawskim. Kan-cewicz wyk³ada³ w Wy¿szej Szkole Nauk Spo³ecznych przy KC PZPR, Filii UW w Bia-³ymstoku i w IH UW. Ko³odziejczyk pracowa³ w WSNS, IH PAN, gdzie zorganizowa³w 1969 r. pracowniê dziejów klas posiadaj¹cych i w WSP Kielce. Turos, pocz¹tkowo nau-czyciel, zosta³ pracownikiem Wydzia³u Pedagogicznego UW. Ratyñska pracowa³a w Ar-chiwum m. Warszawy, Bibliotece Publicznej, Polskim Instytucie Spraw Miêdzynarodo-wych, wydawnictwie Ksi¹¿ka i Wiedza, a od 1975 r. w Instytucie Krajów SocjalistycznychPAN, gdzie cztery lata póŸniej zosta³a kierownikiem pracowni postêpu naukowo–tech-nicznego krajów RWPG. Kiepurska z Zak³adu Informacji Naukowej Biblioteki Narodo-wej przesz³a do IH PAN. Grzybowski pocz¹tkowo pracowa³ w wydawnictwach, potemw PAN (IH oraz Instytut Filozofii i Socjologii). Borkiewicz–Celiñska w póŸniejszych la-tach by³a zatrudniona w Zak³adzie Atlasu Historycznego IH PAN, a Soko³owska przesz³az Biblioteki Szko³y G³ównej Planowania i Statystyki do Zak³adu Bibliografii Retrospek-tywnej Historii Polski XIX i XX w. IH PAN, którym póŸniej kierowa³a.

W AGAD pracowa³y: Ramotowska, Morawska (kierowa³y kolejno dzia³em akt XIX w.),£onczyñska (kartografia) i Wyderkowa, która przez Komisjê Badañ Dawnej Warszawyprzesz³a do Muzeum Historycznego. Boroda w latach piêædziesi¹tych by³ dyrektoremArchiwum m. Warszawy, potem zaj¹³ siê praktyk¹ adwokack¹, Korwin–Mikke zosta³dziennikarzem. Heydrich by³a kierownikiem dzia³u udostêpnieñ w G³ównej BiblioteceStatystycznej. W Bibliotece Publicznej pracowali te¿ Ni¿nikowski i Janczewska, pocz¹tko-wo nauczycielka. Mickiewicz by³a nauczycielk¹ m.in. w LO im. Limanowskiego, potemlektork¹ jêzyka rosyjskiego w Szkole G³ównej S³u¿by Zagranicznej i SGPiS. Kurzynapracowa³ w Muzeum Historycznym w dziale œredniowiecznym, by³ te¿ przewodnikiemPTTK. Szolginia, wczeœniej pracowniczka Instytutu Pamiêci Narodowej (od 1948 r. Insty-tut Historii Najnowszej), w Instytucie Bibliograficznym BN kierowa³a jako starszy kustoszdyplomowany Zak³adem Dokumentacji Ksiêgoznawczej. Takie samo zaszeregowanieuzyska³a Olewnik w Bibliotece Politechniki. Tropaczyñska–Ogarkowa, by³a dzia³aczkaPSL, zosta³a redaktork¹ „P³omyka” oraz pracowa³a w radio. Zajê³a siê te¿ twórczoœci¹literack¹, podobnie jak Litwiniuk. Adam Tokarz przez Wa³brzych i Wroc³aw (gdzie pra-cowa³ w dziale starodruków Biblioteki Uniwersyteckiej) znalaz³ siê w BUW jako kustoszw dziale akcesji.

408 KRZYSZTOF GRONIOWSKI

7 Archiwum UW, WH 109 nlb.

Ro¿enowa (1918–1992) uczy³a w œrednim szkolnictwie zawodowym, ostatnio w Tech-nikum Energetycznym przy ul. Pu³awskiej, Nawrocka m.in. w LO im. Czarnieckiego,Nastula w szko³ach œrednich na Oszmiañskiej i Saskiej. Brzuska m.in. od 1963 r. by³anauczycielk¹ LO im. Ko³³¹taja, Trêbska uczy³a m.in. w LO im. W³adys³awa IV. Ciemniew-ska pracowa³a w wydawnictwach i szkolnictwie, w tym od 1963 r. w II LO w Bydgosz-czy. Kazimierski by³ zatrudniony w administracji szkolnej oraz uczy³ m.in. w ZespoleSzkó³ Zawodowych przy ul. Ho¿ej i Technikum Mechanicznym dla Pracuj¹cych. Chlewickiuczy³ w Liceach Pedagogicznych w Siennicy i Gostyninie. W szkolnictwie pracowali te¿:Podczaska–Nastula, Nawrocki (pocz¹tkowo w ministerstwie), Szota (O³tarzew, B³onie)i Wenerska8.

Roczniki rozpoczynaj¹ce studia w latach 1949–1950 obowi¹zywa³ system dwustop-niowy. Na seminarium Kieniewicza z pierwszego rocznika zg³osili siê Tomasz Polaki Wac³awa Wolakowa, z drugiego Janusz Berghauzen, Pelagia Bieñkowska, Izabella Do-wgia³³o, Krzysztof Groniowski, Jan Koz³owski, Miko³aj Kupiec, Tadeusz B. £epkowski,Barbara Macher, Wojciech Pawluk, Maria Œmia³owska i Zofia Wódke. Z tych trzynastuosób na II stopieñ stacjonarny, przy limicie nie przekraczaj¹cym 20%, przeszli Berghau-zen i Groniowski. Rok wczeœniej przeniós³ siê z Uniwersytetu Wroc³awskiego zastêpcaasystenta Bronis³aw Radlak. Uczêszcza³ te¿ na seminarium jako pomocnicze magistrantHerbsta Jan Hlo¿ek, uczeñ Celiny Bobiñskiej z UJ. Spoœród piêtnastu ówczesnych uczest-ników seminarium studiów dwustopniowych by³o szeœæ osób (40%) z pochodzeniemch³opskim, jedna z robotniczym, dwie z rzemieœlniczym. Radlak napisa³ pracê o szkolnic-twie wiejskim w Królestwie w okresie reform Wielopolskiego, Berghauzen o tajnych or-ganizacjach w Królestwie Polskim w latach 1835–1846, Groniowski o problemie rewolucjiagrarnej w ideologii lat 1850–1864. Recenzentami byli: kierownik katedry zespo³owejNatalia G¹siorowska i Henryk Jab³oñski; najwy¿ej oceniono pierwsz¹ i trzeci¹ z tych prac.

Jako eksterniœci II stopnia u Kieniewicza przygotowywali prace: Wolakowa o prasieperiodycznej Królestwa wobec kwestii ch³opskiej 1832–1848, Œmia³owska o organizacjibia³ostockiej 1861–1862 i Polak o udziale Wêgrów w powstaniu styczniowym. Na studiaII stopnia zg³osili siê te¿ do Kieniewicza: Marian Anusiewicz po seminarium Kipy („Polskamyœl wojskowa w latach trzydziestych i czterdziestych XIX w.”), Piotr Stawecki po semi-narium Rafa³a Gerbera („Centralizacja Towarzystwa Demokratycznego Polskiego wobecproblemu powstania”), Zygmunt Pomierny („Kwestia ch³opska w »Tygodniku Literackim«w latach 1838–1845”) i Ludwika Nowak („Dzia³alnoœæ polityczna Edwarda Dembowskie-go w latach 1843–1846”), oboje po WSP Kraków, Stefan Gadomski („Powiat pu³tuskiw latach 1856–1865”) i Maria Matejuk („Krakowscy czerwoni”) oboje po WSP Warszawa.Janina Sokó³ („Stosunek ludnoœci ¿ydowskiej do manifestacji 1861 r.”) i Marianna Ku-charek („Tomasz Kolbe, dowódca oddzia³u z 1863 r.”) odby³y studia I stopnia na U£, zaœRegina Krycka („Rejon nadnarwiañski w powstaniu listopadowym”) i Wanda Kuziñ-ska („Karol Sembrzycki redaktor »Mazura«”) by³y absolwentkami KUL. Pierwsza ukoñ-czy³a seminarium Andrzeja Wojtkowskiego. Najwy¿ej w tej grupie oceniano prace Anu-

SEMINARIUM STEFANA KIENIEWICZA 409

8 Akta D. Brzuski, LO im. H. Ko³³¹taja sygn. 6; J. Janczewskiej, Archiwum Biblioteki Publicznej; F. Kazi-mierskiego Archiwum MEN; St. Mickiewicz Archiwum SGH M 189/K; W. C a ³ c z y ñ s k i, £onczyñska Krystyna(1925–1965), [w:] S³ownik archiwistów polskich, Warszawa 1988, s. 128; W. Tropaczyñska–Ogarkowa (1908–1957),[w:] S³ownik biograficzny dzia³aczy ruchu ludowego, Warszawa 1989, s. 411.

siewicza i Gadomskiego. W sumie w systemie dwustopniowym magisteria u Kieniewiczazrobi³o 16 osób.

Z pozosta³ych Dowgia³³o i Pawluk wykonali prace u Herbsta, Bieñkowska u Kipy,£epkowski u Woliñskiego, Macher u Ireny Pietrzak–Paw³owskiej i Wódke u Juliusza £u-kasiewicza. W sporadycznych wypadkach trwa³o to do lat siedemdziesi¹tych. Koz³owskizrobi³ magisterium na U£ z najnowszych dziejów administracji, nie ukoñczy³ studiówKupiec.

Berghauzen (1930–1977) jako student wspó³pracuj¹cy z Marianem ¯ychowskimz Centralnej Szko³y Partyjnej, zosta³ asystentem IH UW, w 1965 r. przeniós³ siê do zak³aduJab³oñskiego9. Radlak pracowa³ w Wydziale Historii Partii i WSNS. Groniowski z Mu-zeum Historycznego przeszed³ do IH PAN. Pawluk by³ wyk³adowc¹ Wojskowej AkademiiPolitycznej, potem kolejno pracowa³ w trzech bibliotekach wojskowych (starszy kustosz).Dowgia³³o z AAN przesz³a do bibliotekarstwa w Szczecinie. Wczeœnie zmar³y Polak pra-cowa³ w Polskim Radio. Anusiewicz by³ kierownikiem redakcji wojskowo–historycznejwydawnictwa MON do 1974 r., potem wiceprzewodnicz¹cym i przewodnicz¹cym Zwi¹zkuZawodowego Pracowników Ksi¹¿ki, Prasy i Radia. Stawecki z Centralnego ArchiwumWojskowego przeszed³ do Wojskowego Instytutu Historycznego. Koz³owski by³ archiwist¹w £odzi.

Matejuk, pocz¹tkowo asystentka WSP, uczy³a potem w LO im. S³owackiego. Œmia-³owska by³a m.in. wicedyrektorem LO w Aninie, póŸniej uczy³a w LO im. Mickiewicza.W tej szkole kierownikiem biblioteki by³ £epkowski, wczeœniej pracownik prasy wojsko-wej. Macher uczy³a w LO w Grodzisku Mazowieckim i Liceum Medycznym w ¯yrardo-wie. Wódke z Piastowa przesz³a do LO im. Dobiszewskiego. Wolakowa uczy³a w obecnychLO im. Kochanowskiego i Goethego (wtedy Modzelewskiego), Ludwika Nowak by³anauczycielk¹ szkó³ budowlanych, Bieñkowska uczy³a w Liceum Pedagogicznym w Otwoc-ku, Gadomski by³ wicedyrektorem Liceum Pedagogicznego w Pu³tusku. Krycka uczy³aw £om¿y. W szkolnictwie warszawskim pracowa³y te¿ Kucharek i Sokó³. Kuziñska swojeperypetie zawodowe opisa³a w zbiorze wspomnieñ absolwentów KUL10. W latach dzie-wiêædziesi¹tych by³a katechetk¹ i sekretark¹ parafialn¹. Pomierny z Milanówka do latsiedemdziesi¹tych by³ wizytatorem, potem uczy³ w zespole szkó³ mechanicznych w Pru-szkowie. Kupiec z nauczycielstwa (Dobre Miasto w Olsztyñskiem) przeszed³ do dzia³al-noœci politycznej jako I sekretarz Komitetu Powiatowego PZPR.

W okresie od po³owy lat piêædziesi¹tych do schy³ku szeœædziesi¹tych tematyka semi-narium nie uleg³a wiêkszym zmianom, przy nieco wiêkszym nacisku na okres miêdzypo-wstaniowy, w tym dzieje Wielkiej Emigracji. O sk³adzie spo³ecznym i politycznym sejmówKsiêstwa Warszawskiego i Królestwa Kongresowego pisa³ Skowronek, o rz¹dach Micha³aHorodyskiego na terenach w³¹czonych w 1809 r. Lucjan Januszewski, o konfederacji1812 r. Zofia Reszkowska, a o „Pamiêtniku Warszawskim” 1815–1821 Zofia Raszkowska.Dyktatur¹ Józefa Ch³opickiego zaj¹³ siê Mariusz £ukasiewicz, parti¹ kalisk¹ HelenaWiórkiewicz, „Kurierem Polski” Eliza Bojarska, ks. Aleksandrem Pu³askim W³adys³awŒnie¿yñski zaœ stosunkiem Prus do powstania Janusz Beck. Uw³aszczenie na Pomorzu

410 KRZYSZTOF GRONIOWSKI

9 Cf. J. R. S z a f l i k, Janusz Berghauzen, „Przegl¹d Humanistyczny” 1978, z. 1, s. 133–135.10 W. W a w r y n i u k – K u z i ñ s k a, Po studiach matura, [w:] Z dyplomem KUL w Polskê, Lublin 1994,

s. 40–47.

Zachodnim interesowa³o Halinê Kuligowsk¹. Ewa £opuszyñska opracowa³a KomitetNarodowy Polski, o „Demokracie Polskim” z lat 1836–1847 pisa³a Genowefa Duraj,o dzia³alnoœci Jana Nepomucena Janowskiego Krystyna Kidawa, o „Kronice EmigracjiPolskiej” Barbara Iwanowska. Janina Krawczyk–Kublicka zajê³a siê œrodowiskiem londyñ-skim w latach 1832–1848.

Maria Zakrzewska bada³a partyzantkê Józefa Zaliwskiego, stanowiskiem „Przegl¹duNarodowego” wobec kwestii ch³opskiej zajê³a siê Sylwia Œnie¿yñska, zaœ rokiem 1846w Galicji i Poznañskiem Stanis³aw Ruducha. Proces berliñski 1847 r. analizowa³a HenrykaWaruszewska, dzia³alnoœci¹ Adama Mickiewicza w okresie Wiosny Ludów zaj¹³ siê Józef£awnik, zaœ TDP na emigracji w tym czasie Wies³awa Klimaszewska. O Józefie Wysockimpisa³ Wojciech Jankowski, o „Przegl¹dzie Poznañskim” Gra¿yna Kieniewiczowa, o kra-kowskiej „Jutrzence” Danuta Majerowicz, o „Dzienniku Stanis³awowskim” Zdzis³awWiñski. „Reforma”, dziennik niemieckich libera³ów to temat z którym przysz³a z U£uczennica Józefa Dutkiewicza Teresa Bartoszek.

Zofia Wróbel interesowa³a siê reformami czynszowymi lat 1846–1862, a Olga Mali-szewska problemem r¹k roboczych w rolnictwie w latach 1846–1860 (przed ukazaniem siêkontrowersyjnej pracy Juliana Chmury). Maria W¹sik zajê³a siê zjazdami klemensowski-mi, Barbara Siciñska aktywnoœci¹ Tomasza Potockiego, Gra¿yna Kasprowicz dzia³alnoœci¹polityczn¹ Narcyzy ¯michowskiej od 1858 r., Bo¿ena Jarzyñska Centralizacj¹ londyñsk¹TDP. O Kole Polskim w Pary¿u w okresie wojny krymskiej pisa³a Ryszarda Kaczor. Ge-nowefa £oszewska zajê³a siê Sewerynem El¿anowskim, Bronis³aw Góra i KazimierzKonderak (ostatni po absolutorium w WSP Kraków) pisali obaj o stosunku „Przegl¹duRzeczy Polskich” do wydarzeñ krajowych. Alicja Rowiñska–Szymañska pisa³a o konser-watywnych „Wiadomoœciach Polskich”.

Nie bez wp³ywu 100 rocznicy sporo by³o tematów z 1863 r. O Zwi¹zku Trojnickimw Kijowie pisa³a Zofia Mrówczyñska. Sprawê w³oœciañsk¹ na Litwie omawia³a AnnaRadziwi³³owicz, przed repatriacj¹ korzystaj¹ca z akt wileñskich, zaœ kwestiê agrarn¹ w ob-wodzie bia³ostockim w latach 1856–1862 Danuta Ostaszewska. O stosunku krakowskiego„Czasu” do manifestacji pisa³a Renata Hopfer, o manifestacjach warszawskich JerzyFronczak, Podlasiem w tym czasie zaj¹³ siê Ireneusz Jeliñski, tajn¹ pras¹ Urszula Stachow-ska–Wnuk. Stosunek Towarzystwa Rolniczego do wydarzeñ 1860–1861 r. omawia³a El¿-bieta Ziêtarska. O Dyrekcji Bia³ych pisa³ Tomasz Szarota, o pocz¹tkach warszawskiejorganizacji miejskiej Bogumi³ Pa³asz. Jej sk³ad spo³eczny na podstawie akt procesuRomualda Traugutta bada³a Stanis³awa Kopyciñska. Komitet Miejski stanowi³ przedmiotzainteresowañ Izabelli Rusinowej, zaœ Centralny Komitet Narodowy w nastêpnym okresieEl¿biety Sobociñskiej. O genezie branki pisa³ Roman £ojek. Stosunkiem krakowskie-go „Czasu” do powstania zaj¹³ siê Stanis³aw Chankowski. Rz¹d Karola Majewskiegointeresowa³ Ryszarda Adamczyka, rz¹d wrzeœniowy Henryka Czempiñskiego. O IgnacymChmieleñskim, kwestionuj¹c jego autorstwo broszury z 1865 r., pisa³a Bo¿ena Ostrowska,o Konstantym Kalinowskim Helena Be³czowska. Organizacj¹ terytorialn¹ zaj¹³ siê MarekK. Kamiñski. „Prawdê” omawia³a Anna Karolak, „Niepodleg³oœæ” Halina Nowosielska.Partyzantk¹ w rejonie podwarszawskim interesowa³ siê W³adys³aw Gotowiec, na Kuja-wach Ryszard Kopyciñski, w guberni p³ockiej Wojciech Wilkowski, w AugustowskiemMaria K³oczko, w Sandomierskiem Jan Boniecki, w Kieleckiem Jan Pytel, w KoniñskiemJadwiga Karpiñska, na Podlasiu Krzysztof Radczuk, w Grodzieñskiem Stanis³aw Iwanow-ski. Stosunkiem Szko³y G³ównej do powstania zajê³a siê Irmina Ossowska, o Ludwiku

SEMINARIUM STEFANA KIENIEWICZA 411

Mieros³awskim w latach 1858–1863 pisa³ Jan Wnuk, o Romanie Rogiñskim Stanis³awGóra. Partyzantk¹ Józefa Hauke–Bosaka zaj¹³ siê Leonard Ratajczyk, Ludwikiem ¯y-chliñskim Antoni Wolny, udzia³em Pomorza w powstaniu Barbara Kulesza (przed praca-mi Stanis³awa Myœliborskiego– Wo³owskiego i Stanis³awa Gierszewskiego).

Proces Romualda Traugutta analizowa³a Ewa Wasilewska, o Oskarze Awejde pisa³aBronis³awa Pêksa, o Zdzis³awie Janczewskim Anna Sochaczewska, Karolem Majewskimod strony akt œledczych zajê³a siê El¿bieta Olszewska–Schilling. Emigracyjn¹ „Ojczyznê”bada³ Kazimierz Ko³akowski, a „Wytrwa³oœæ” Krystyna Pyczek. Wydzia³em Matematycz-no–Fizycznym Szko³y G³ównej zaj¹³ siê Andrzej Brachfogel (przeszed³ z seminariumMarii Turlejskiej), „Gazet¹ Leck¹” Marcina Giersza Micha³ P³ocica, zaœ pocz¹tkami„Gazety Olsztyñskiej” Andrzej Wakar, obaj eksterniœci z Olsztyna.

Wycofali siê po pierwszych referatach Jerzy £ojek i Józef ¯eglicki koñcz¹c semina-rium Kipy. Jako na pomocnicze uczêszcza³a na seminarium Kieniewicza uczennica Witol-da Kuli El¿bieta Kaczyñska.

Opracowano w tym czasie, nie licz¹c wspomnianych eksternistów II stopnia, 83 pracemagisterskie. W Radzie Wydzia³u Kieniewicz nale¿a³ do obroñców Ÿród³owego charak-teru tych prac. Jako recenzent najczêœciej wystêpowa³ Herbst nieco rzadziej AndrzejZahorski i Ireneusz Ihnatowicz, ale ³¹cznie 20 prac trafi³o do Pietrzak–Paw³owskieji Gerbera (zw³aszcza w 1955–1956). Najwy¿ej oceniano na studiach stacjonarnych Brach-fogla, Kamiñskiego, Kieniewiczow¹, Kuleszê, Olszewsk¹–Schilling, Ossowsk¹, Rusinow¹,Skowronka, Szarotê i Ewê Wasilewsk¹. Natomiast na zaocznych Fronczaka, Stanis³awaGórê, Januszewskiego, Karpiñsk¹, P³ocicê, Ratajczyka, Reszkowsk¹, Wakara i Wolnego,Stanis³aw Góra i Ratajczyk byli laureatami nagrody im Kipy. W tym czasie na studiachzaocznych wiêkszoœæ stanowili cz³onkowie PZPR, seminarium by³o odrêbne. Reszkowskaby³a przedwojenn¹ studentk¹ Szko³y G³ównej Handlowej, Wakar Wydzia³u Prawa UW11.

W po³owie lat piêædziesi¹tych na seminarium znalaz³a siê spora grupa by³ych studen-tów rozwi¹zanej WSP, w tym seminarzyœci Jerzego Danielewicza. Podobno limit przyjêæzwiêkszono pod naciskiem dziekanatu. W latach szeœædziesi¹tych pojawi³a siê tu grupaprzenosz¹cych siê indywidualnie studentów KUL, z seminariów mediewistycznych, zmie-niaj¹cych równoczeœnie specjalizacjê.

£¹cznie z eksternistami II stopnia w tym okresie pochodzenie ch³opskie zadeklaro-wa³o trzydziestu trzech uczestników seminarium, robotnicze dwudziestu czterech, rze-mieœlnicze piêciu przy 82% informacji.

Z seminarium drugiej po³owy lat piêædziesi¹tych i szeœædziesi¹tych w IH UW praco-wali Skowronek i w ówczesnej katedrze historii powszechnej Rusinowa. Pracê w dzialeHistorii PRL IH PAN podj¹³ Szarota, zaœ poprzez Instytut Krajów Socjalistycznychprzeszed³ do dzia³u historii Europy by³y asystent–sta¿ysta Jerzego W. Borejszy Kamiñski.Jerzy £ojek zwi¹zany by³ z pracowni¹ historii czasopiœmiennictwa Instytutu Badañ Lite-rackich, Stanis³aw Góra, Ratajczyk i Wolny pracowali w wy¿szych uczelniach wojskowych.£oœ w szkole oficerskiej. £awnik, pocz¹tkowo nauczyciel LO im. Œwierczewskiego i Rej-tana, pracowa³ potem w Uniwersytecie Marii Curie–Sk³odowskiej i WSP Kielce. W tejostatniej by³ w latach 1981–1988 dyrektorem Instytutu Historii. Pytel trafi³ do Akademii

412 KRZYSZTOF GRONIOWSKI

11 J. J a s i ñ s k i, Andrzej Wakar, historyk Warmii i Mazur 1920–1995, „Komunikaty Mazursko–Warmiñ-skie” 1995, z. 3, s. 323–325.

Spraw Wewnêtrznych poprzez Wydzia³ Historii Partii i archiwum MSW, potem krótkopracowa³ w szkolnictwie.

W Archiwum PAN pracowa³ Chankowski, Radczuk z Naczelnej Dyrekcji ArchiwówPañstwowych przeszed³ do G³ównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce.W Archiwum Dokumentacji Mechanicznej dyrektorem by³ dawny archiwista radomskiBoniecki, w archiwum tym pracowa³y Sobociñska i Majerowicz (potem NDAP i ZIN BN).Ko³akowski pracowa³ m.in. w Muzeum Historycznym (dzia³ XVII–XVIII w.), NDAP,w latach 1972–1988 kierowa³ archiwum CRZZ, a od 1994 r. archiwum Uniwersytetu£ódzkiego. Pocz¹tkowo w archiwum MSW pracowa³ Wiñski, zaœ Roman £ojek zosta³oficerem w komisariacie kolejowym.

Ostaszewska pierwotnie zatrudniona w Bibliotece Wojewódzkiej, by³a potem wice-dyrektorem Centrum Ustawicznego Kszta³cenia Bibliotekarzy. Bronis³aw Góra z BUWprzeszed³ na dyrektora biblioteki Mazowieckiej Wy¿szej Szko³y Humanistyczno–Pedago-gicznej w £owiczu. Hopfer w PISM od 1971 r. by³a kierownikiem biblioteki, od 1976 r.dzia³u gromadzenia zbiorów. Radziwi³³owicz pracowa³a kolejno w obu bibliotekach lekar-skich, aktualnie jest bibliografk¹ Muzeum Ksi¹¿ki Dzieciêcej Biblioteki Publicznej. Siciñ-ska by³a kustoszem Zak³adu Czasopism BN, Kulesza pracowa³a m.in. w muzeach i biblio-tekach w tym jako starszy kustosz Centralnej Biblioteki Wojskowej. Jarzyñska równie¿przesz³a przez muzealnictwo i bibliotekarstwo (Zak³ad Dokumentów ¯ycia Spo³eczne-go BN, Biblioteka Politechniki). Kasprowicz z bibliotekarstwa (m.in. Instytut Ksi¹¿kii Czytelnictwa BN i ówczesny Pañstwowy Oœrodek Kszta³cenia Bibliotekarzy) przesz³aw 1986 r. do dzia³u bibliograficznego Muzeum Historycznego. Z G³ównej Komisji Bada-nia Zbrodni Hitlerowskich w Polsce do Muzeum Ziemi PAN przenios³a siê jako starszyarchiwista W¹sik. Do bibliotek szkolnych trafi³y Reszkowska, Pêksa i Rowiñska–Szymañ-ska (Piaseczno).

Ostrowska podjê³a pracê w Muzeum Mazowieckim w P³ocku, od 1975 r. kieruje tamdzia³em historycznym. Mrówczyñska pracuje w Muzeum Woli i Muzeum Staro¿ytne-go Hutnictwa Mazowieckiego w Pruszkowie. Kieniewiczowa by³a ca³y czas zatrudnionaw Muzeum Historycznym. W Muzeum Historii Polskiego Ruchu Rewolucyjnego, pozaparu absolwentami pracuj¹cymi krótko, Wiórkiewicz w latach 1963–1986 by³a kierowni-kiem dzia³u historycznego. W redakcji s³ownika pracowali tam nie ¿yj¹cy ju¿ oboje, by³yoficer MSW Fronczak i Raszkowska.

Dyrektorem Wydawnictwa „Pojezierze” w Olsztynie by³ w latach 1967–1988 dzien-nikarz Wakar. Brachfogel by³ m.in. w latach 1995–1998 redaktorem naczelnym „Arkad”.Mariusz £ukasiewicz, pocz¹tkowo urzêdnik, zosta³ dyrektorem warszawskiego oddzia³uOssolineum. Jankowski, m.in. pracownik Wydzia³u Kultury KC PZPR, by³ na prze³omielat siedemdziesi¹tych i osiemdziesi¹tych wicedyrektorem PWN, kieruj¹cym pionem hu-manistycznym. W wydawnictwach pracowa³a te¿ Zakrzewska i pocz¹tkowo Ossowska.

Ruducha po pracy w szkolnictwie (LO w Drohiczynie, technikum w Zielonce) ukoñ-czy³ studia podyplomowe dziennikarstwa na UW u Aliny S³omkowskiej. By³ cz³onkiemkolegium „Gazety Rolniczej”. Stachowska–Wnuk, absolwentka tego¿ studium, specjali-zuj¹ca siê w fotografii pod kierunkiem Zbigniewa Z³otnickiego, poprzez „Express Wie-czorny”, „Trybunê Ludu” i „Veto” (od 1994 r. kierownik dzia³u tekstów) trafi³a aktualniedo „Wprost”, specjalizuj¹c siê w problematyce konsumpcji. Dziennikark¹ TV by³a Ol-szewska–Schilling. W wydawnictwach i prasie (w póŸniejszym okresie redakcja „Sam zro-biê”) pracowa³ Januszewski.

SEMINARIUM STEFANA KIENIEWICZA 413

£opuszyñska, pocz¹tkowo dziennikarka gazety zak³adowej, zosta³a naczelnikiem wy-dzia³u GUS. Bojarska pracowa³a w Polskim Radio, bêd¹c w latach 1968–1982 kierowni-kiem redakcji historycznej. Pyczek w Ministerstwie Kultury i Sztuki zajmowa³a siê m.in.wspó³prac¹ kulturaln¹ z zagranic¹. ¯eglicki, kierownik dzia³u archiwalnego CentralnejBiblioteki Statystycznej by³ potem pracownikiem Ministerstwa Pracy i Opieki Spo³ecznej.

Szkolnictwo by³o dla czêœci pewnym etapem drogi ¿yciowej, inni pozostawali tam dokoñca aktywnoœci zawodowej. Kaczor, w latach piêædziesi¹tych dzia³aczka ZNP, zosta³adyrektorem LO im. Dobiszewskiego. Beck, dyrektor LO im. Traugutta, pracowa³ potemw Studium Nauczycielskim nr 4 i LO im. Pu³askiego. Gotowiec jest dyrektorem Zespo³uSzkó³ Gastronomicznych przy ul. Poznañskiej, wczeœniej pracowa³ w technikum elektro-nicznym (obecnie Liceum Zawodowym nr 1). Maliszewska uczy³a w LO w Pu³tusku, zaœw latach 1968–1975 kierowa³a Liceum dla Pracuj¹cych. Iwanowska, nauczycielka LOim. ¯michowskiej w latach 1989–1992 by³a dyrektork¹ tej szko³y. Jeliñski (1937–1984),absolwent podyplomowego studium historii, by³ pod koniec ¿ycia g³ównym wizytatoremdepartamentu kszta³cenia zawodowego i ustawicznego Ministerstwa Oœwiaty. Nowosiel-ska, wizytatorka z lat piêædziesi¹tych, potem nauczycielka LO im. Mickiewicza w latach1972–1990 by³a wizytatork¹ dzielnicy Praga–Po³udnie. Karolak uczy w LO im. Œniadec-kiego, Ziêtarska by³a wicedyrektorem Technikum Mechanicznego w Ursusie. Wnuk,nauczyciel Zespo³u Szkó³ Terenów Zielonych, jest aktualnie burmistrzem Radzymina.Iwanowski uczy³ w LO im. ¯michowskiej i Zespole Szkó³ Architektoniczno–Budowla-nych, Adamczyk w ówczesnym Liceum Pedagogicznym na Saskiej Kêpie. Ewa Wasilewskapracuje w LO im. Rejtana (wczeœniej dyrektor biura Zarz¹du G³ównego Polskiego Towa-rzystwa Historycznego oraz Muzeum Ksi¹¿ki BN), Sochaczewska w Technikum Samo-chodowym w Radomiu, Wróbel w Technikum Radiowym w Pu³tusku. £oszewska uczy³aw Bia³ymstoku, Kidawa w Sosnowcu, Kuligowska w Szczecinie, Kopyciñski w Wo³ominiei Stargardzie Szczeciñskim, podobnie Kopyciñska (wczeœniej te¿ AAN), Duraj w Zarze-czu ko³o ¯ywca, Karpiñska w S³upcy, K³oczko w Augustowie, Waruszewska w Chodzie-¿y. Czempiñski, wczeœniej urzêdnik, m.in. G³ównego Urzêdu Kontroli Prasy, Publikacjii Widowisk, uczy³ w Zespole Szkó³ Elektryczno–Mechanicznych w Piasecznie. Konde-rak by³ nauczycielem w LO w Wo³ominie, potem przeszed³ do Ministerstwa £¹czno-œci i w koñcu do Urzêdu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych. Pa³asz z nauczy-cielstwa przeszed³ na przewodnicz¹cego Wydzia³u Kultury Sto³ecznej Rady Narodowej(1965–1972), nastêpnie by³ dyrektorem departamentu teatru, muzyki i estrady Minister-stwa Kultury i Sztuki, a potem dyrektorem generalnym Towarzystwa im. Chopina. Œnie-¿yñski po pracy w LO im. Œwierczewskiego zosta³ dyrektorem Szkó³ Zak³adów Urz¹dzeñDŸwigowych, wicedyrektorem do spraw pracowniczych tych zak³adów wreszcie prezesemspó³ki. Œnie¿yñska z LO im. Œwierczewskiego przesz³a do oœrodka metodycznego, zaœw latach 1981–1985 by³a wicedyrektorem warszawskiego Oddzia³u Doskonalenia Nauczy-cieli. P³ocica, by³y instruktor KW PZPR, pracowa³ póŸniej w Wydziale Oœwiaty w Olszty-nie, Krawczyk–Kublicka by³a pracownikiem warszawskiego Kuratorium. W Sierpcu pod-j¹³ pracê Wilkowski.

Od schy³ku lat szeœædziesi¹tych seminarium magisterskie zaczê³o przestawiaæ siê naproblematykê varsavianistyczn¹. Zwi¹zane to by³o czêœciowo z faktem, ¿e Profesor pra-cowa³ nad trzecim tomem historii miasta, wydanym w 1976 r. Wydanie to w minimalnymstopniu nawi¹zywa³o do dorobku seminarium, zaœ drugie, rozszerzone, jak wiadomozosta³o w ostatniej chwili zatrzymane przez wydawnictwo w 1992 r.

414 KRZYSZTOF GRONIOWSKI

O rozwoju urbanistycznym Warszawy w latach 1815–1830 pisa³ Tadeusz G¹siorowski,zaœ w latach 1868–1900 Zygmunt Stêpiñski. Ewa Turkowska zajê³a siê Alejami Ujazdow-skimi, El¿bieta Szafrañska gmachem Akademii Sztuk Piêknych, Ewa Kowalik PlacemTeatralnym, a Tadeusz Kalinowski kamienicami Andrzeja Zamoyskiego na Nowym Œwie-cie. Roman Sikora pisa³ o handlu w latach 1850–1862, Jaros³aw Sulgostowski o pocz¹-tkach komunikacji zbiorowej zaœ Teresa Polenceusz o parkach i ogrodach publicznych.

Z zakresu struktur spo³ecznych Maria Barbasiewicz zajê³a siê urzêdnikami w latach1806–1830, Ewa Lilpop dziennikarzami lat siedemdziesi¹tych, a Zofia Czerska wolnymizawodami w latach 1900–1914.

Teatr w okresie 1815–1830 bada³a Barbara Janicka, 1832–1861 na podstawie afi-szów i recenzji Ma³gorzata Pawlak–Dyksiñska, teatrzyki ogródkowe Maria Domanowska,a rz¹dowe teatry dramatyczne lat 1907–1915 Dorota D¹browska. Józefê Szatkowsk¹interesowa³y wyœcigi konne. ¯ycie towarzyskie okresu Ksiêstwa Warszawskiego bada³adawna uczennica Woliñskiego Celina Paku³a, w latach trzydziestych Bo¿enna ¯ó³towska,zabawy ludowe lat 1832–1862 Piotr Marcinkowski, salony lat czterdziestych i piêædziesi¹-tych Maria Maciejewska–Jagie³³o, ¿ycie towarzyskie lat siedemdziesi¹tych Bo¿ena Przy-borowska, zaœ karnawa³ tego okresu El¿bieta Kamiñska. Codzienne ¿ycie inteligencji napodstawie kronik Boles³awa Prusa przedstawi³a Barbara Nowak. Andrzej Szwarc zaj¹³ siêfilantropi¹ lat 1865–1885, zaœ o prostytucji pisa³, z w³asnej inicjatywy, Andrzej Karpiñski.El¿bieta Miarka opracowa³a ¿ycie polityczne w Warszawie w okresie Ksiêstwa Warszaw-skiego. O X Pawilonie Cytadeli przed 1863 r. pisa³a Magdalena Sieramska, o policjikierowanej przez policmajstra Fiodora Trepowa Jan Trawiñski. „Gazetê Polsk¹” analizo-wa³ Jerzy Dom¿alski, a historiografiê lat 1815–1860 Anna Froelich. Biografiê Samue-la Orgelbranda, drukarza i wydawcy, opracowa³a El¿bieta Parol. Ryszard ¯elichowski,z w³asnej inicjatywy, pisa³ o pierwszych socjalistach na ³amach pozytywistycznego „Prze-gl¹du Tygodniowego” na podstawie rêkopiœmiennej spuœcizny Adama Wiœlickiego.

Recenzentami prac varsavianistycznych byli przewa¿nie Ihnatowicz i Wawrykowa,sporadyczny i kontrowersyjny by³ udzia³ Pietrzak–Paw³owskiej.

Poza tematyk¹ varsavianistyczn¹ Jêdrzej Œwierzewski pisa³ o galicyjskim politykuTadeuszu Wasilewskim, Sabina £ukiewicz o emigrantach w ruchu galicyjskim 1848 r.Wojciech Batura zaj¹³ siê ponownie bia³ostock¹ organizacj¹ Bronis³awa Szwarcego. Krzy-sztof Jakimiak pisa³ o partyzantce Edmunda Calliera, Sylwester Szklarski o powstaniuw Puszczy Bia³ej, Joanna Wróblewska o ikonografii 1863 r. Katarzyna Skowron zaintere-sowa³a siê zakopiañsk¹ dzia³alnoœci¹ Tytusa Cha³ubiñskiego na podstawie materia³ówMuzeum Tatrzañskiego. Najm³odszy magistrant, Piotr Bro¿yna, zaj¹³ siê Klubem Konser-watywnym w Krakowie w latach 1896–1904, zaœ Romuald Morawski kwesti¹ litewsk¹w opinii polskiej w latach 1900–1910.

Najwiêcej pochwa³ zebrali Batura, Barbasiewicz i Bro¿yna. Pierwsz¹ z tych pracKieniewicz oceni³ jako „zupe³nie nowe spojrzenie”, drug¹ okreœlano jako wykraczaj¹c¹poza ramy magisterium, ujêcie dojrza³e i nieszablonowe (ju¿ po pracy W³adys³awa Ro-stockiego „Korpus w gêsie pióra uzbrojony”), odnoœnie trzeciej Kieniewicz pisa³ o wybit-nej inteligencji magistranta. Za samodzieln¹ i ciekaw¹ uznano wreszcie pracê Miarki.W sumie w tym okresie Kieniewicz kierowa³ 44 ukoñczonymi pracami, z czego 3/4 varsa-vianistycznych. Wystawiono 17 ocen bardzo dobrych, w tym 13 varsavianistom.

W seminarium uczestniczyli te¿ Tadeusz Krawczak (nie akceptowa³ varsavianizmu,magisterium i doktorat u Józefa Szaflika), Irena Dijkstra po œmierci Herbsta, Andrzej

SEMINARIUM STEFANA KIENIEWICZA 415

Stypu³kowski z tematem o spo³eczeñstwie na Litwie po III rozbiorze od Tadeusza Menclaz UMCS, Lidia Wojciewska zajmuj¹ca siê szkolnictwem ¿eñskim po 1863 r. oraz JózefSzaniawski.

Spoœród seminarzystów ostatniego okresu Szwarc obj¹³ asystenturê w IH UW. Tamte¿ przeszed³ z IH PAN Karpiñski aktualnie zajmuj¹cy siê okresem przedrozbiorowym,¯elichowski, pracownik wydawnictw Centralnego Oœrodka Metodycznego Studium NaukPolitycznych UW i redaktor dzia³u historycznego „Stolicy” od 1983 r. przeszed³ do Insty-tutu Studiów Politycznych PAN w 1990 r., zajmuj¹c siê tam wspó³prac¹ z zagranic¹ i pro-mocj¹. G¹siorowski w 1971/1972 r. asystent–sta¿ysta Profesora na UW, potem doktorantWydzia³u Dziennikarstwa, przez WSNS, Centralny Oœrodek Metodyczny Studium NaukPolitycznych UW (wyk³adowca) i LO im. Poniatowskiego, w 1997 r. przeszed³ do MSWiA,gdzie zajmuje siê problematyk¹ mniejszoœci. Maciejewska–Jagie³³o, by³a asystentka naukpomocniczych IH UW, jest wicedyrektorem Zespo³u Szkó³ Muzycznych. Batura pracujew Muzeum Budowy Kana³u Augustowskiego, przejœciowo by³ dyrektorem. Bro¿yna, by³ydoktorant KUL, odszed³ od historiografii. Barbasiewicz, pracuje w Oœrodku Dokumen-tacji Zabytków, D¹browska w zespole dokumentacyjnym „Zachêty”. Sieramska jest kie-rownikiem muzeum ¯IH. Janicka pracowa³a w dziale akt podworskich AGAD, PISMi MSZ. W Muzeum Historycznym s¹ zatrudnieni Kamiñska (ikonografia), Morawskii pocz¹tkowo Froelich, aktualnie ekonomistka w Sztokholmie. W Muzeum Sportu i Tury-styki pracowa³a Barbara Nowak.

Kierownikiem redakcji historycznej Wydawnictwa Naukowego PWN jest od 1992 r.¯ó³towska, w Krajowej Agencji Wydawniczej pracowa³a Pawlak–Dyksiñska. Sulgostowskijest redaktorem w Warszawskim Oœrodku Telewizyjnym, dziennikarzem jest Trawiñski.W dokumentacji PAP pracuje Przyborowska (w przesz³oœci w muzealnictwie i szkolnic-twie). Dom¿alski, rzecznik prasowy gminy Ursus, by³ w latach 1978–1981 sekretarzemredakcji „G³osu Ursusa”, od 1995 r. redaktorem naczelnym „Dziennika Ursusa”, w miê-dzyczasie z przyczyn politycznych znalaz³ siê poza zawodem.

Dyrektorem AAN jest Krawczak. Œwierzewski pracowa³ w Archiwum m. Warszawy,aktualnie w zak³adowym, archiwist¹ AAN by³ te¿ Stypu³kowski.

Marcinkowski pracowa³ w latach 1975–1987 w Zak³adzie Uzupe³nieñ Zbiorów BN,aktualnie w dziale akcesji Biblioteki Publicznej. Jakimiak by³ zatrudniony w katalogachBN, prasie ZSL, aktualnie w Warszawskim Antykwariacie Naukowym „Kosmos”. Biblio-tekark¹ zak³adow¹ by³a Parol, szkoln¹ jest Czerska (wczeœniej BUW, dzia³ akcesji).Stêpiñski jest dyrektorem w „Muratorze”, Skowron t³umaczk¹ jêzyka niemieckiego,Paku³a ekonomistk¹.

W szkolnictwie pracowali: £ukiewicz (LO Horod³o), Sikora (Zespó³ Szkó³ Budow-lanych w Radomiu, w latach 1993–1995 doradca metodyczny Kuratorium12), Kalinowski,by³y doktorant Wydzia³u Dziennikarstwa, w Zespole Szkó³ Ekonomicznych nr 1, Polen-ceusz (LO im. Reja), Miarka, Szatkowska (Falenica), Lilpop (te¿ G³ówna Komisja Bada-nia Zbrodni Hitlerowskich w Polsce, aktualnie uczy jêzyka niemieckiego), Kowalik, Do-manowska (póŸniej Toronto), w przesz³oœci Turkowska i Szaniawski (m.in. LO im. Rejta-na, potem Wy¿sza Szko³a Dziennikarska im. Wañkowicza).

416 KRZYSZTOF GRONIOWSKI

12 List R. Sikory z 14 lipca 1998.

Natrafi³em na 24 publikowane, w ró¿nej objêtoœci, prace magisterskie wykonane naseminarium Kieniewicza, co stanowi³o 13,8%. Wiêkszoœæ dotyczy³a problematyki 1863 r.Piêæ Kieniewicz og³osi³ w „Przegl¹dzie Historycznym”, wliczaj¹c zeszyt specjalny „Z epokiMickiewicza” (1956). Tam ukaza³y siê prace Berghauzena i Groniowskiego, potem zaœSkowronka (1961), Szaroty (1963) i Kamiñskiego (1971). Cztery opublikowano, dziêki Ja-nuszowi Jasiñskiemu, w „Komunikatach Mazursko–Warmiñskich”: Kuleszy (1960), P³o-cicy (1961), Wakara (1964, potem dwa wydania ksi¹¿kowe) i Kuziñskiej (1965). W „Stu-diach i materia³ach do historii wojskowoœci” (piêæ pozycji) publikowali Polak, Ratajczyk(1960), Borkiewicz–Celiñska (1962), £oœ (1963) i Anusiewicz (1967). W „Roczniku Bia-³ostockim” ukaza³a siê praca Stanis³awa Góry (1965), (druga wersja w „Studiach i materia-³ach...” w 1985), w „Roczniku Warszawskim” Rusinowej i Sobociñskiej (1967), w „RocznikuŒwiêtokrzyskim” Bonieckiego (1971). Praca Pytla znalaz³a siê w publikacji WIH z 1984 r.,Szklarski og³osi³ swoj¹ w 1981 r. w Ostro³êce, zaœ Gadomski w 1989 r. w Pu³tusku. ¯eli-chowski publikowa³ w „Przegl¹dzie Humanistycznym” w 1982 r., Szafrañska w „ZeszytachNaukowych ASP” (1983), zaœ Ewa Wasilewska w „Mówi¹ Wieki” (1969).

W „Przegl¹dzie Historycznym” w 1954 r. ukaza³a siê te¿ wykonana u Arnolda pracaBarbary Grochulskiej o ludnoœci Warszawy w XVIII w. oraz w 1960 r., oceniona jakobardzo dobra w 1938 r. przez Handelsmana praca Juliana Komara o manifestacjachgrodzieñskich.

Z tej grupy, nie licz¹c dwóch ostatnich, doktoraty zrobi³o 14 osób, w tym u Kieniewi-cza 6. Z najm³odszej generacji obok wymienionych wy¿ej trzech autorów, na egzaminiesugerowano jeszcze druk: Barbasiewicz, Baturze (na tej pracy opar³ siê m.in. w nastêpnymdziesiêcioleciu na sesji regionalnej Adam Dobroñski), Bro¿ynie, Jakimiakowi, Karpiñ-skiemu, Maciejewskiej–Jagie³³o, Marcinkowskiemu, Parol i Skowron, a ujêcie popularnePolenceusz i Sulgostowskiemu.

Spoœród dawnych seminarzystów I stopnia og³osi³ w „Roczniku Bia³ostockim” wyko-nane u Herbsta magisterium Pawluk.

Przez seminarium doktoranckie Kieniewicza, którego wyodrêbnienie datuje on naoko³o 1957 r., przesz³o 71 osób w tej liczbie 31 magistrantów Profesora. Doktoraty,wliczaj¹c tzw. KUL–owskie, uzyska³o 47 osób, w tym po magisteriach u Kieniewicza 17.Trzy prace by³y bronione w latach 1948–1951, pozosta³e miêdzy 1960 a 1979. W tej liczbieby³o piêæ obron w IH PAN i jedna w Wojskowej Akademii Politycznej.

We wczesnym okresie, do 1954 r. na seminarium doktoranckim by³o ³¹cznie osiem-naœcie osób po studiach dawnego typu. Janusz Durko by³ uczniem Wac³awa Tokarza i pojego œmierci Tomkiewicza. Aktualnie by³ asystentem Jab³oñskiego w Akademii NaukPolitycznych. Pisa³ w 1948 r. o pocz¹tkach ruchu socjalistycznego w Królestwie Polskim(1874–1879). Przedstawi³, jak stwierdzi³ Woliñski, kszta³towanie siê programu na tleœcierania siê pr¹dów id¹cych ze Wschodu i Zachodu, doktryny dzia³aczy inteligenckichz aspiracjami klasy robotniczej oraz ewolucjê myœli programowej od socjalizmu utopijne-go ku marksizmowi. Dunin–W¹sowicz pisa³ o Janie Stapiñskim na tle ruchu ludowegow Galicji do 1914 r. (1949). Kieniewicz najwy¿ej oceni³ czêœci poœwiêcone wspó³pracyz konserwatystami oraz roz³amowi w PSL. Zwróci³ uwagê na bazê rêkopiœmienn¹, równie¿ze zbiorów prywatnych, w tym pamiêtnik g³ównego bohatera. W³adys³aw Rostocki, absol-went Wydzia³u Prawa UW i asystent tego¿ wydzia³u, wczeœniej student (1936/1937) i do-ktorant Wydzia³u Humanistycznego, pisa³ o zakresie w³adzy naczelnego wodza w powsta-

SEMINARIUM STEFANA KIENIEWICZA 417

niu listopadowym13. Jak podkreœla³, piêæ lat po obronie, W³adys³aw Sobociñski w polemicez W³adys³awem Zajewskim by³a to monografia prawno–historyczna14.

Kalabiñski broni³ pracy o Narodowej Demokracji w 1905 r. jako aspirant Uniwersy-tetu Lenigradzkiego. By³y oficer MO z £odzi W³adys³aw Lewandowski, który magisteriumuzyska³ na UMK u Witolda £ukaszewicza, a wczeœniej by³ seminarzyst¹ Kormanowej,zosta³ przydzielony Kieniewiczowi jako aspirant z tematem „Lewica w powstaniu listopa-dowym”. Potem wróci³ na UMK broni¹c, po zmianie tematu, doktorat u £ukaszewicza.Halina Chamerska, magistrantka Woliñskiego, Dyl¹gowa, Grzybowski, Ramotowska,Ro¿enowa i Wyczañska doktoraty uzyskali u Kieniewicza w nastêpnym okresie, w tymRamotowska po zmianie tematu. Ratyñska nie przyjêta na aspiranturê UW uzyska³apóŸniej doktorat u Jab³oñskiego. Wycofali siê: Józef Boroda, koñcz¹cy równolegle studiaprawnicze, Janczewska (stan zdrowia), £onczyñska, Morawska, Wyderkowa oraz HannaSzwankowska uczennica i asystentka Arnolda, zajmuj¹ca siê histori¹ Warszawy drugiejpo³owy XIX wieku.

W liœcie do uczennicy, która w koñcu 1951 r. zg³osi³a chêæ kontynuacji badañ Kienie-wicz komentowa³ now¹ ustawê o szkolnictwie wy¿szym i konkretn¹ sytuacjê w IH UW:„dobór aspirantów, kierowników naukowych i tematów pracy nie bêdzie ju¿ tak prosty.Inicjatywa wychodziæ bêdzie zapewne od katedry zespo³owej historii Polski, która siê tuorganizuje”15. W tym te¿ czasie Kieniewicz, o czym wspomina w autobiografii, mia³ w „Os-solineum” k³opoty z przeprowadzeniem druku obu swoich podstawowych monografii,póŸniej wycofa³a siê z druku zamówionego artyku³u „Myœl Filozoficzna”.

Oceniaj¹c plany na 1955 r. komisja w Ministerstwie Szkolnictwa Wy¿szego podda³akrytyce niew³aœciwy, jej zdaniem, dobór tematyki na seminarium powoduj¹cy zazêbie-nia. W tym kontekœcie wymieniono prace Chamerskiej „S³u¿ba folwarczna w KrólestwiePolskim”, Grzybowskiego o organizacji miejskiej Warszawy, Ramotowskiej o organizacjiterytorialnej, Morawskiej o szlachcie zaœciankowej i Wyderkowej o czeladzi rzemieœlni-czej w 1863 r. Lansowano wówczas tezê, ¿e nie wszyscy kierownicy katedr nadaj¹ siê doprowadzenia prac kandydackich16. Chamerska nie uzyska³a na UW statusu doktorantkidawnego typu (studiowa³a wtedy jako drugi kierunek — socjologiê), nie mia³a go te¿Ro¿enowa, ani cztery absolwentki z 1952 r. Uzyska³ go natomiast w 1946/1947 r. HenrykJ. Moœcicki, wówczas kierownik archiwum GUKP, który zrobi³ magisterium z dziejów1831 r. przed wojn¹ u Wac³awa Tokarza i Paw³owskiego. Podanie z³o¿y³ przed powo³a-niem Kieniewicza na katedrê, w tym czasie na seminarium nie uczêszcza³.

Wœród osób, które uzyska³y doktoraty u Kieniewicza w latach szeœædziesi¹tych i sie-demdziesi¹tych byli powojenni absolwenci innych seminariów UW: Grochulska, by³aarchiwistka nastêpnie asystentka po seminarium Arnolda, archiwistka Barbara Smoleñ-ska17, która studia zaczê³a na tajnym Uniwersytecie Ziem Zachodnich oraz bibliotekarkaWanda Stummer, obie od Woliñskiego (Smoleñska by³a w miêdzyczasie doktorantk¹Arnolda), Zbigniew Stankiewicz, wtedy asystent PAN, po magisterium na Wydziale Prawa

418 KRZYSZTOF GRONIOWSKI

13 Archiwum UW, WH 530–8, 530–11, 530–28.14 CzP–H 1956 z. 2, s. 377.15 S. Kieniewicz do B. Ciemniewskiej 1 stycznia 1952, Zbiory B. Ciemniewskiej.16 AAN, Ministerstwo Szkolnictwa Wy¿szego 1736, k. 32,45.17 D. K a m o l o w a, Wspomnienie o Barbarze Smoleñskiej (1924–1982), „Rocznik Biblioteki Narodowej”

1994–1995, s. 301–302.

u Bogus³awa Leœnodorskiego, z tematem od zmar³ego Stanis³awa Œreniowskiego orazarchiwista z Bia³egostoku Jerzy Szumski, uczeñ Herbsta.

Dwa magisteria u Handelsmana i Hanny Pohoskiej mia³a ur. w 1895 r. Maria Pa-szkiewicz, u Handelsmana koñczy³ podjêty w Wilnie temat Komar, nauczyciel nastêpniewizytator. Przedwojennym studentem UW by³ nauczyciel ze Zgierza Janusz Ziemnicki,absolwent UJ. Po tej uczelni przysz³y te¿ bibliografka z PAN Barbara Konarska, uczennicaRomana Grodeckiego i nauczycielka Hanna Lutzowa, po seminarium Henryka Moœcic-kiego. Seminarium Stanis³awa Zaj¹czkowskiego na Uniwersytecie £ódzkim koñczy³atamtejsza archiwistka Czes³awa Ohryzko–W³odarska, równie¿ z tematem od Œreniowskie-go. Absolwentem Uniwersytetu Poznañskiego, zapewne od Ska³kowskiego, by³ StefanKról by³y pracownik Wydzia³u Historii Partii, aktualnie z MHPRR. Archeologiê u JózefaKostrzewskiego na UP koñczy³a Maria Piaszyk, aktualnie siostra zakonna. Ówczesnypracownik APAN Eugeniusz Tomaszewski by³ na UMK uczniem Bronis³awa W³odarskie-go i Kazimierza Jasiñskiego. Seminarium Heleny Rzadkowskiej w WSP Kraków koñczy³nauczyciel z Radomska Ryszard Szwed. WSP Gdañsk koñczyli nauczyciel i dzia³acz regio-nalny z P³ocka Chudzyñski oraz repatriant z Litwy, asystent WSP Olsztyn, Stanis³aw£aniec. Wiktoria Œliwowska, absolwentka Instytutu Pedagogicznego w Leningradzie, by³aprzed przyjœciem na seminarium asystentk¹ Ludwika Bazylowa na UW.

Do tego trzeba dodaæ absolwentów pozbawionego w tym okresie prawa nadawaniastopni naukowych z zakresu historii KUL. Uczestniczyli oni w seminarium w zró¿nicowa-nym zakresie. Ryszard Bender, po magisterium u Wojtkowskiego przenosi³ zaczêty ju¿w Lublinie przewód (pocz¹tkowo z Kieniewiczem jako recenzentem). Inny uczeñ Woj-tkowskiego Janusz Jasiñski, pracuj¹cy w stacji naukowej PTH w Olsztynie, doje¿d¿a³ naseminarium szereg lat. Wydaje siê wiêc, ¿e liczbê tzw. doktoratów KUL–owskich nale¿yustaliæ na siedem. Poza Benderem byli to: jego uczeñ ks. Stanis³aw Gajewski, MariaWójcik i Janusz Warmiñski, oboje z redakcji Encyklopedii Katolickiej (aktualnie zespo³umerytoryczno–leksograficznego) uczniowie Rostockiego, ks. Daniel Olszewski z Kielci ks. Piotr W³oczyk z Zakopanego (ten ostatni po œmierci Herbsta), uczniowie ks. Boles³a-wa Kumora, wreszcie ks. Jan Kania z £abuñ od ks. Mieczys³awa ¯ywczyñskiego. Tematykaich prac by³a zró¿nicowana. Bender pisa³ o ludnoœci miejskiej Lubelszczyzny w 1861––1862 r., Janusz Jasiñski o reformie agrarnej na Warmii, Warmiñski o Podlasiu w 1831 r.gdy pozostali podejmowali tematykê historii Koœcio³a. Warmiñski i Wójcik pojawili siêw okresie finalizacji prac, co oznacza³o jednak kilkakrotne referowanie na seminarium18.

Spoœród 46 krajowych doktorów dwaj urodzili siê w latach 1904–1909, piêciu w 1910––1919, 19 w latach dwudziestych, 16 w trzydziestych, czterech (w tym dwaj z KUL) w czter-dziestych, jeden w piêædziesi¹tych. By³o wœród nich po szeœciu nauczycieli i pracownikówdokumentacji, po czterech archiwistów i ksiê¿y, dwaj bibliotekarze, jeden muzealnik, naco zwraca³ uwagê ju¿ Chudzyñski. 17 kobiet stanowi³o 36%. Cz³onków PZPR by³o 10 lub11 (niespe³na 24%), co nie by³o dla seminarium z nowszej epoki wskaŸnikiem wysokim.18 osób mia³o pochodzenie ch³opskie, szeœæ robotnicze, trzy rzemieœlnicze, dwie ziemiañ-skie, trzynaœcie inteligenckie, odnoœnie czternastu brak danych.

Na seminarium uczêszczali te¿: oficer Zdzis³aw Borowiecki, uczeñ Herbsta zajmuj¹cysiê TDP, doktorant KUL pod ³¹czn¹ opiek¹ Kieniewicza i Jerzego K³oczowskiego bada-

SEMINARIUM STEFANA KIENIEWICZA 419

18 List M. Wójcik z 1 marca 1999.

j¹cy dzia³alnoœæ polityczn¹ zmartwychwstañców w latach 1836–1870 Bro¿yna, G¹siorow-ski, potem doktorant Jerzego Tomaszewskiego, Bronis³aw Góra zajmuj¹cy siê uzbroje-niem w 1863 r., Krzysztof K¹kolewski, uczeñ Zygmunta M³ynarskiego z Wydzia³u Dzien-nikarstwa, maj¹cy publikowane magisterium o Konstantym Kalinowskim, Kulesza zaj-muj¹ca siê prac¹ organiczn¹ na Pomorzu i Maciejewska–Jagie³³o pocz¹tkowo w latach1978–1981 zajmuj¹ca siê u Ihnatowicza lêkami spo³ecznymi, która przestawi³a siê na¿eñskie szkolnictwo zakonne. Nauczyciel Tadeusz Malinowski, uczeñ Ryszarda Mienic-kiego z UMK, interesowa³ siê rol¹ Litwy w 1831 r., siostra Maria Mazurek bada³a dziejezakonów ¿eñskich. Andrzej Rogala, absolwent Akademii Teologii Katolickiej, opracowa³dzieje katolickich zwi¹zków robotniczych w Wielkopolsce do 1914 r. Sikora mia³ zaawan-sowane studia nad gospodark¹ leœn¹ w Królestwie, Sobociñska bada³a gospodarkê miê-dzypowstaniowej Warszawy, zaœ nauczycielka Krystyna Wasilewska, uczennica Kipy, inte-resowa³a siê Szko³¹ G³ówn¹ w 1863 r. We wstêpnej fazie byli Janicka, ówczesny archiwistaz Kielc Jerzy Szczepañski, Radczuk i Œnie¿yñska. Bronis³aw Góra po œmierci Profesoraobroni³ pracê o uzbrojeniu w 1863 r. w WIH u Janusza Wojtasika. Szczepañski wczeœniejprzeniós³ siê na seminarium Józefa Œmia³owskiego na U£ uzyskuj¹c tam doktorat. Naseminarium Rusinowej przeszli Maciejewska–Jagie³³o i Rogala.

Kieniewicz w autobiografii wspomina o zagranicznych stypendystach. Byli wœród nichJapoñczycy Hiroshi Bando i póŸniej Makoto Hayasaka. Uczestnicy seminarium lat sie-demdziesi¹tych zapamiêtali stypendystê Fundacji Koœciuszkowskiej ks. Piotra Paw³a Nar-kuna z Nowego Jorku, który pó³tora roku prowadzi³ badania nad Aleksandrem Druckim––Lubeckim19.

Recenzentami prac doktorskich najczêœciej byli: Ihnatowicz i Zahorski. Kilkakrotniewystêpowali te¿ Herbst, Jab³oñski, Janina Leskiewiczowa, Juliusz £ukasiewicz, Menceli Juliusz Willaume. Wœród sporadycznych recenzentów warto odnotowaæ Wereszyckiego.Niezbyt przekonywuj¹ce by³o jedno z wyst¹pieñ Bobiñskiej. Stopniowo Kieniewicz wpro-wadza³ uczniów, w liczbie oœmiu, g³ównie by³ych w³asnych magistrantów. Parokrotnierecenzowali doktoraty Groniowski, Ratajczyk i Stankiewicz.

30 prac doktorskich z seminarium Kieniewicza ukaza³o siê w formie odrêbnychmonografii, dwie jako pozycje wiod¹ce prac zbiorowych, jedenaœcie jako artyku³y czyniekiedy ich seria, cztery nie by³y publikowane. Wydanie oœmiu prac finansowa³a PAN, popiêæ PWN i instytucje zwi¹zane z Koœcio³em, po trzy MON i oœrodki regionalne, po dwieKiW (Król, £aniec) i LSW, po jednej Ossolineum i Muzeum Rolnictwa w Szreniawie,jedna by³a wydawnictwem bia³ostockiej filii UW, jedna uczelni w³oskiej.

Dwa doktoraty wczesnego okresu ukaza³y siê jako referat zjazdowy w 1948 r. oraz po1956 r. w formie przedmowy do pamiêtnika obok wersji popularnej. Autorom sugerowanopozosta³oœci pogl¹dów PPS–owskich (zamiast tego KiW w 1952 r. og³osi³a t³umaczeniepracy rosyjskiej I. Wo³kowiczera z 1925 r.) i PSL–owskich. Jako odrêbna pozycja ukaza³siê z przedmow¹ Kieniewicza, nie wliczany do statystyki, ukoñczony fragment doktoratuHenryka J. Moœcickiego (1911–1960) wtedy pracownika Zak³adu Historii Partii (1963).

Spoœród 46 promowanych polskich uczestników seminarium doktoranckiego dohabilitacji dosz³o 19. Piêæ przewodów przeprowadzono na UW. Byli to trzej pracownicyuczelni Grochulska, Skowronek i Szwarc oraz dwoje z KUL (Bender i Dyl¹gowa). Szeœæ

420 KRZYSZTOF GRONIOWSKI

19 Informacja M. Maciejewskiej–Jagie³³o.

odby³o siê w PAN (Chamerska, Dunin–W¹sowicz jako ówczesna praca kandydacka, Gro-niowski, Ramotowska, Rostocki i Œliwowska). Trzy przewody przeprowadzono na UMK(ks. Gajewski, Janusz Jasiñski, £aniec), dwa na U£ (Stankiewicz, Szwed), jeden w Woj-skowej Akademii Politycznej (Ratajczyk) i jeden w Papieskiej Akademii Teologicznej(ks. Olszewski).

Durko uzyska³ docenturê wiosn¹ 1955 r. w Centralnej Komisji Kwalifikacyjnej napodstawie 22 publikacji i wczeœniejszej dydaktyki w Akademii Nauk Politycznych. Jab³oñ-ski ocenia³ ca³okszta³t dorobku, Arnold uzna³ doktorat za odpowiednik pracy kandydac-kiej. Wniosek popierali Stanis³aw Lorentz i Tomkiewicz. Przypominanie przez Gerberapowa¿nych obci¹¿eñ socjaldemokratyzmu nie mia³o wp³ywu na decyzjê20.

Trudniejsza by³a sytuacja Dunin–W¹sowicza, od pocz¹tku 1955 r. adiunkta PAN.Stara³ siê on o wszczêcie przewodu na podstawie wydanego przez IBL „Czasopiœmiennic-twa ludowego w Galicji” (1952). Opinia Kieniewicza z marca 1955 r., przy wysokiej oceniewalorów intelektualnych kandydata i zalet doktoratu nie by³a jednoznaczna w p³aszczyŸ-nie metodologicznej. Recenzentka Walentyna Najdus, przenios³a akcent na „opory i na-wroty” autora sugeruj¹c przewód na podstawie maszynopisu „Dziejów ruchu ludowegow Galicji” zawê¿onego do dziejów Stronnictwa Ludowego. Wed³ug tej koncepcji sprawêpo roku wznowiono. Jednak jeszcze w czasie obrony w grudniu 1956 r. przewodnicz¹caRady Naukowej IH PAN G¹siorowska mia³a w¹tpliwoœci, czy wytypowana praca nie macharakteru popularno–naukowego. Recenzent CKK Jab³oñski uzna³, ¿e kandydaturêmo¿na by³o daæ Dunin–W¹sowiczowi ju¿ za poprzednie prace. Podkreœli³ dojrza³oœæopracowania i jego oryginalnoœæ, w¹tpliwoœci G¹siorowskiej odrzuci³21.

Kieniewicz uczestniczy³ w przewodach habilitacyjnych prawdopodobnie 13 uczniów,czêsto by³ te¿ recenzentem wydawniczym. Benderowi zasugerowa³ temat habilitacji o re-formie czynszowej w Ordynacji Zamojskiej. Do pracy Janusza Jasiñskiego o œwiadomoœcinarodowej na Warmii napisa³ przedmowê podkreœlaj¹c nowatorstwo ujêcia. Uczestniczy³w przewodzie Stankiewicza pisz¹cego o reformach czynszowych w Królestwie Polskim,recenzowa³ te¿ pracê ks. Olszewskiego. Dyl¹gowa jako inspiratora tematu wymieniaK³oczowskiego. Kieniewicz napisa³ recenzjê z pracy Szaroty poœwiêconej ¿yciu codzien-nemu w Warszawie w okresie II wojny œwiatowej (wyd. II, 1978). Na kontynuacjê kontak-tów naukowych z Profesorem k³adzie nacisk Ratajczyk22, który habilitowa³ siê na podsta-wie pracy z historii wojskowoœci XVIII stulecia (1975). W 1961 r., gdy rozpoczyna³empracê o kwestii agrarnej, Profesor ostrzega³ mnie przed niebezpieczeñstwem przesuniêciapunktu ciê¿koœci na ostatnie lata przed I wojn¹ œwiatow¹23.

Z pewnoœci¹ Profesor nie by³ zaanga¿owany w przewodach Rostockiego (dyploma-tyka) i Szweda (dwudziestolecie). Bardziej z³o¿ona jest sprawa £añca, którego pracy nieprzyjê³a Rada Wydzia³u Historycznego UW. Na UMK, bez udzia³u Kieniewicza, trzyna-œcie lat po og³oszeniu pracy przez KiW g³ówn¹ rolê w przewodzie odgrywa³ Bender.

Docentury z nominacji w póŸniejszym okresie otrzyma³y, poza uczelniami, Lutzowa,Ohryzko–W³odarska (1927–1977) i Wyczañska. Lutzowa w chwili œmierci przygotowywa-³a rozprawê habilitacyjn¹ o ideologii i polityce obozu liberalnego Wielkiej Emigracji.

SEMINARIUM STEFANA KIENIEWICZA 421

20 AAN, Ministerstwo Szkolnictwa Wy¿szego 2992.21 Ibidem 2991.22 List L. Ratajczyka z 1 lutego 1999.23 List S. Kieniewicza, Pary¿ 19 grudnia 1961.

Zmar³ te¿ Chankowski (1928–1990) pisz¹cy pracê habilitacyjn¹ o Muzeum Rapperswil-skim, której kilka fragmentów og³osi³24.

Tytu³y naukowe profesorów uzyska³o 12 osób po doktoratach u Kieniewicza: Skowro-nek na UW, Bender, Dyl¹gowa i Rostocki w KUL, Dunin–W¹sowicz, Groniowski, JanuszJasiñski (1993)25 i Œliwowska w PAN, Ratajczyk w Wojskowej Akademii Politycznej, Sta-nkiewicz na U£, Durko w Zak³adzie Historii Partii i Ramotowska w AGAD. Bender,Dunin–W¹sowicz, Rostocki, Stankiewicz (1990) i Œliwowska (1994)26 uzyskali nastêpnieówczesny tytu³ profesora zwyczajnego. Profesorami uczelni w latach dziewiêædziesi¹tychzostali: Grochulska i Szwarc (1996) na UW, ks. Gajewski w WSP Rzeszów, £aniec w WSPOlsztyn, ks. Olszewski w WSP Kielce i Szwed w WSP Czêstochowa, gdzie wybrano go narektora. Chamerska by³a docentem bibliotekoznawstwa na UW.

Uczestnicy seminarium Kieniewicza (Berghauzen, Groniowski kierownik zespo³u,Kaczyñska i Ostaszewska) stanowili wiêkszoœæ zespo³u przygotowuj¹cego na Zjazd M³o-dych Historyków (listopad 1954 r.) referat o m³odzie¿y studenckiej Warszawy na prze³o-mie lat piêædziesi¹tych i szeœædziesi¹tych XIX w. z siêgniêciem do akt Sta³ej KomisjiŒledczej. Opiekê nad zespo³em sprawowa³a G¹siorowska, Kieniewicz by³ drugim recen-zentem. Ko³o Naukowe Historii Nowo¿ytnej i Najnowszej UW powsta³o w 1952 r. nawniosek Berghauzena. Wówczas sekcja XIX w. stanowi³a faktycznie proseminarium re-wolucji francuskiej 1789 r., prowadzone przez pracownika IKKN Witolda Rodziñskiego.

W latach 1959–1960 w ogólnopolskim ruchu kó³ naukowych czynny by³ Skowronek(zjazd poznañski w marcu 1960 r.). Na kolejnym zjeŸdzie odbytym na UMCS na prze³omiemarca i kwietnia 1962 r., poœwiêconym walkom narodowo–wyzwoleñczym, jury pod prze-wodnictwem Wereszyckiego przyzna³o pierwsz¹ nagrodê Szarocie. Przygotowa³ on referato genezie Bia³ych, oparty na rêkopiœmiennym jeszcze pamiêtniku Telesfora Szpadkow-skiego.

Referentami na ogólnopolskich zjazdach historyków byli: Dunin–W¹sowicz (1958,sympozja 1974, 1984), Durko (1948), Groniowski (1963, sympozjum 1974), Janusz Jasiñski(1994), Kalabiñski (sympozja 1974, 1979), Ko³odziejczyk (1963, 1989, sympozjum 1974),Konarska (sympozjum 1984), Skowronek (1994), Stankiewicz (1958 po œmierci Œreniow-skiego, sympozja 1974 i 1984) i Szarota (sympozjum 1979). Dyskusjê sekcji wojskowejw 1994 r. zagaja³ Stawecki. Sekcjê w 1958 i 1963 r. organizowa³ Kieniewicz, sympozjum„Patrioci prawdziwi i fa³szywi” w 1984 r. Grochulska.

Na ³amach „Przegl¹du Historycznego”, w okresie redaktorstwa Profesora, 34 uczest-ników jego seminarium (nie licz¹c tych, którzy odeszli przed magisterium) og³osi³o157 prac. Najwiêcej publikowali tu Groniowski i Skowronek (po 27) oraz Œliwowska (23).Czêsto pisali te¿ Grochulska (12), Stankiewicz (11), Szwarc (8) oraz Berghauzen i Kamiñ-

422 KRZYSZTOF GRONIOWSKI

24 J. S k o w r o n e k, Hanna Lutzowa (1922–1977), KH 1978, z. 1, s. 244–245; J. W a s i a k, Czes³awaOhryzko–W³odarska, „Rocznik £ódzki” 1978, s. 419–423; J. S z u m s k i, Stanis³aw Chankowski, „Bia³ostocczy-zna” 1993, z. 1, s. 100–103.

25 J. J a s i ñ s k i, Z Lublina na Warmiê, [w:] Z dyplomem KUL, s. 29–35; idem, Refleksje nad rol¹ inteligencjina Warmii i Mazurach dawniej i dzisiaj, „Komunikaty Mazursko–Warmiñskie”, 1999, z. 2, s. 215–226; cf. te¿numer tego czasopisma na 60–lecie J. Jasiñskiego, 1988, z. 3–4. Od oko³o 1997 r. pracowa³ w WSP Olsztyn.

26 Jubileuszowe tomy poœwiêcone R. Benderowi, Na prze³omie stuleci (1997) i W. Rostockiemu, Pañstwo,Koœció³, niepodleg³oœæ (1986); H. B r o d o w s k a – K u b i c z, Zbigniew Stankiewicz (1930–1990), „Rocznik £ódz-ki” 1993, s. 336.

ski (po 6). U czêœci wspomniane liczby przypadaj¹ na krótszy okres z uwagi na datêukoñczenia studiów lub zgon.

Profesor zawsze przywi¹zywa³ du¿e znaczenie do wspó³pracy uczniów z „PolskimS³ownikiem Biograficznym”, sam wchodz¹c w sk³ad Komitetu Redakcyjnego, a od t. XXstoj¹c na czele Rady Redakcyjnej. W tomach VII–XXXIV 37 uczniów Profesora (wed³ugkryteriów jak wy¿ej) umieœci³o ³¹cznie 336 ¿yciorysów z wyraŸn¹ kulminacj¹ na pocz¹tkulat siedemdziesi¹tych. Najwiêcej pisali Dunin–W¹sowicz (62) i Stawecki (48) nie bêd¹cyju¿ w tym czasie wspó³pracownikami Kieniewicza. Pierwszy, poza ruchem ludowym w Ga-licji, w znacznej mierze z problematyki II wojny œwiatowej, drugi wojskowej dwudziesto-lecia. Znaczna jednak te¿ by³a aktywnoœæ XIX–wieczników. Pierwsz¹ dziesi¹tkê uzupe³-niaj¹ Konarska (22), Kiepurska (18), Ramotowska i Œliwowska (po 17), Wyczañska (16),Bender (13), Dyl¹gowa i Skowronek (po 12).

W trzech tomach „S³ownika biograficznego dzia³aczy polskiego ruchu robotniczego”oœmiu by³ych seminarzystów Kieniewicza napisa³o ³¹cznie 458 ¿yciorysów (w tym Kalabiñ-ski 209, Fronczak 112, Raszkowska 66, Radlak 28, Wiórkiewicz 20, Durko 11).

W „S³owniku biograficznym katolicyzmu spo³ecznego w Polsce” Bender jest prze-wodnicz¹cym komitetu redakcyjnego, ks. Gajewski jego zastêpc¹.

W „Encyklopedii Warszawy (1994) uczestniczy³o 19 by³ych seminarzystów ze starszeji œredniej generacji.

Profesor wyraŸnie preferowa³ wydawnictwa Ÿród³owe, k³ad¹c nacisk na ich wiêksz¹trwa³oœæ. W rzeczywistoœci jednak nie wszystkie, zw³aszcza obcojêzyczne, wydawnictwadotycz¹ce nowszych czasów wesz³y do szerszego obiegu naukowego, zaœ wiele wyborówtematycznych starza³o siê szybciej od monografii.

W czterotomowym wydawnictwie akt procesu Romualda Traugutta i cz³onków Rz¹-du Narodowego (NDAP 1960–1961 pod redakcj¹ Emanuela Halicza) uczestniczy³y Bor-kiewicz–Celiñska, Morawska i Ramotowska, która m.in. opracowa³a czêœæ wstêpu.

W wydawnictwie „Powstanie styczniowe. Materia³y i dokumenty”, które Kieniewiczzainicjowa³ wraz z Ili¹ Millerem jeszcze w latach piêædziesi¹tych, uczniowie Kieniewiczastanowili wiêkszoœæ polskich wspó³pracowników. W czasie reorganizacji IH PAN w 1959 r.powsta³a kierowana przez Kieniewicza pracownia edytorska Ÿróde³ do dziejów powstania1863 r., do której zaliczono Œliwowsk¹, Stankiewicza (do przejœcia na U£) i repatriantaz Litwy docenta Dawida Fajnhauza (potem Chicago).

W pracach nad tomem o sprawie ch³opskiej (1962) uczestniczyli Ohryzko–W³odar-ska i Stankiewicz, w tomie manifestacji (1963) Groniowski, Morawska i Œliwowska, w to-mie zeznañ œledczych (1965) Stankiewicz, w czterotomowej korespondencji namiestników(1964–1978) Groniowski, potem Ramotowska i Œliwowska, w trzytomowej tajnej prasie(1966–1970) Œliwowska, w Rz¹dzie Narodowym (1968) Ramotowska i Œliwowska, w ma-teria³ach Wydzia³u Wojny (1973) Chankowski, w drugim tomie poœwiêconym dzia³alnoœcimilitarnej (1976) Chankowski i Ratajczyk, w tomie galicyjskim (1980) i terenowych w³adzcywilnych (1986) Ramotowska i Œliwowska. Mia³y te¿ one wspó³udzia³ w „Zarysie powsta-nia styczniowego opracowanym w warszawskiej Cytadeli” (1985). Obie wesz³y te¿ dokomitetu redakcyjnego serii: pierwsza jako przedstawicielka archiwów za KazimierzaKonarskiego, druga po wyjeŸdzie do Danii Halicza. Kartotekê zespo³u tworzy³a Chamer-ska. W trzech zespo³ach dosz³o do konfliktów.

W 1978 r. zosta³a rozpoczêta trzytomowa seria „Polskie ruchy spo³eczno–politycznei ¿ycie literackie 1832–1865”, a w 1990 r. kolejna „Polski ruch wyzwoleñczy i rosyjsko–pol-

SEMINARIUM STEFANA KIENIEWICZA 423

skie zwi¹zki spo³eczno–kulturalne w XIX w.”, obie pomyœlane jako zbiór studiów obokczêœci Ÿród³owej. W pracach tych znaczn¹ rolê odegrali Skowronek i Œliwowska. W latach1996–1997 archiwa wspó³firmowa³y wydanie protoko³ów lwowskiej Rady Centralnej Na-rodowej (1848) i materia³ów Zygmunta Starorypiñskiego z 1863 r.

Ohryzko–W³odarska i w mniejszym stopniu Wyderkowa bra³y udzia³ w publikacjiXVII–wiecznych lustracji dóbr (pierwsza wielkopolskich i kujawskich, druga mazowiec-kich). Borkiewicz–Celiñska by³a wspó³wydawczyni¹ „Ksiêgi ³awniczej miasta Nowej War-szawy” (1960), Rostocki „Ustawodawstwa Ksiêstwa Warszawskiego” (1964). Anusiewiczopublikowa³ Ignacego Pr¹dzyñskiego „Umocnienie polowe” (1986), a Ko³odziejczyk ra-port Józefa Bossakowskiego o gospodarce Królestwa przed 1863 r. (1969). Wspó³wydaw-c¹ „Raportów warszawskich oberpolicmajstrów 1892–1913” by³a Kiepurska (1971). Od1956 r. Kalabiñski wydawa³ Ÿród³a do dziejów rewolucji 1905 r. i dziejów klasy robotniczej,w tym uczestniczy³ w opracowaniu czterech tomów „Walk ch³opów Królestwa Polskiegow rewolucji 1905–1907” (1958–1961). Stawecki jest wspó³wydawc¹ „Plebiscytów na War-mii, Mazurach i Powiœlu w 1920 r.” (1986) i „Studium planu strategicznego Polski przeciwNiemcom” Tadeusza Kutrzeby i Stefana Mossora (Pax 1987). Janicka uczestniczy³a w to-mie „Polska w polityce miêdzynarodowej t. I, 1939” (1989).

Skowronek wyda³ Adama Jerzego Czartoryskiego „Pamiêtniki i memoria³y politycz-ne 1776–1809” (Pax 1986). Grochulska opublikowa³a wspomnienia Anny Potockiej–W¹-sowiczowej (1965), Anny Staël–Holstein „Dziesiêæ lat wygnania” (1973) i jest wspó³wy-dawczyni¹ Jakowa Sieversa „Jak doprowadzi³em do drugiego rozbioru Polski” (1992).

Rusinowa og³osi³a korespondencjê Tadeusza Koœciuszki z Thomasem Jeffersonem(1976). Groniowski przygotowa³ reedycjê „Pamiêtnika ch³opa–nauczyciela” KazimierzaDeczyñskiego (1979). Rostocki jest wspó³wydawc¹ „Pamiêtnika z czasów powstania listo-padowego” Antoniego Ostrowskiego (1961), zaœ Lewandowski og³osi³ „Rys powstania...”,Walentego Zwierkowskiego (KiW 1973). Smoleñska opracowa³a Józefa Trzaskowskiego„Zbiór ró¿nych drobnostek” (Pax 1982).

„Listy legionistów Adama Mickiewicza z lat 1848–1849” opracowa³a Lutzowa (1963).W przygotowaniu tomu „Spiskowcy i partyzanci 1863 roku” pod redakcj¹ Kieniewi-cza (1967) uczestniczy³y Borkiewicz–Celiñska, Ohryzko–W³odarska i Ramotowska. Ben-der wyda³ wspomnienia Józefa (O. Rafa³a) Kalinowskiego (1965) i „Pamiêtniki moje”ks. Karola Mikoszewskiego (Pax 1987), zaœ Szarota by³ m.in. wspó³wydawc¹ pamiêtnikaSzpadkowskiego (1969) oraz wyboru wspomnieñ „Wieœ polska 1939–1948” (cztery tomy1967–1971). Œliwowska jest m.in. wydawc¹ „Pamiêtników dekabrystów” (1960), poœwiê-conych II wojnie wspomnieñ „Czarny rok... czarne lata” (1996) i wspó³wydawczyni¹„Tryptyku kazachstañskiego” (1992) oraz wspomnieñ Walentego Woronowicza (1994).

Wyczañska przygotowa³a „Pamiêtniki o Komunie Paryskiej” (1971) oraz (wraz z ze-spo³em) „Harcerki 1939–1945” (1973, 1985), Durko jest wydawc¹ II–IV tomu „Pamiêtni-ków” Boles³awa Limanowskiego (1958–1972) oraz wspomnieñ warszawskich robotników„W pracy i w walce” (1970). Dunin–W¹sowicz opracowa³ „Ze wspomnieñ” Jakuba Bojkii „Pamiêtnik” Jana Stapiñskiego (1959) oraz zbiory pamiêtników varsavianistycznychz 1863 r. (1963) i I wojny (1971).

Janusz Jasiñski by³ wydawc¹ pism szeregu dzia³aczy zwi¹zanych z Warmi¹ i Mazura-mi (m.in. Micha³a Kajki, Wojciecha Kêtrzyñskiego, Micha³a Langowskiego, Karola Pontow-skiego i Andrzeja Samulowskiego). Podobnie Wakar. Berghauzen og³osi³ „Pisma podha-lañskie” Juliusza Zborowskiego (1972), Szwankowska Antoniego Magiera „Estetyka

424 KRZYSZTOF GRONIOWSKI

miasta sto³ecznego Warszawy” (1963). Szaniawski opublikowa³ dokumentacjê dotycz¹c¹p³k. Ryszarda Kukliñskiego (1998).

W zakresie syntez Szwarc og³osi³ w 1997 r. w WSiP, we wspó³autorstwie z JerzymEislerem i Paw³em Wieczorkiewiczem „Polska, dzieje polityczne ostatnich dwustu lat”jako „spojrzenie z po³owy lat dziewiêædziesi¹tych” oparte „w pewnej mierze na w³asnychbadaniach autorów”. W 1997 r. opublikowa³ te¿ zarys „Pod obc¹ w³adz¹ 1795–1864”.Groniowski i Skowronek dla tego¿ wydawnictwa opracowali „Historiê Polski 1795–1914”,która w latach 1971–1987 mia³a trzy wydania, ³¹cznie 140 tys. egzemplarzy. Groniowskiby³ te¿ wspó³autorem „Zarysu historii Polski” pod redakcj¹ Janusza Tazbira (1979), gdzieopracowa³ lata 1864–1918. Skowronek napisa³ czêœæ poœwiêcon¹ XVIII i XIX wiekowiw „Historii S³owian Po³udniowych i Zachodnich” (dwa wydania 1977, 1988). Durko jestautorem skryptu „Historia Polski XIX i XX wieku” (czêœæ I z 1950 r. koñcz¹ca siê naWielkiej Emigracji), a Ko³odziejczyk „Historii gospodarczej Polski w epoce kapitalistycz-nej 1796–1918” (1965).

Rostocki we wspó³autorstwie z Andrzejem Ajnenkielem i Leœnodorskim og³osi³ w la-tach 1969–1974 trzy wydania „Historii ustroju Polski 1764–1939”. Ratajczyk opracowa³podrêcznik „Historia wojskowoœci” (dwa wydania 1975 i 1980) i jest wspó³autorem po-drêcznika „Podstawy polityki obronnej” (1985), w którym pisa³ o okresie 1914–1939.Stankiewicz jest wspó³autorem III tomu „Historii pañstwa i prawa Polski” (1981), opra-cowa³ tam Królestwo oraz Litwê, Bia³oruœ i Ukrainê. Ks. Olszewski og³osi³ syntetyczne„Dzieje chrzeœcijañstwa w zarysie” (1982, 1983, 1996).

Podrêcznik szkolny dla klasy VII Skowronka mia³ w dwóch seriach w latach 1975––1991 ³¹cznie trzynaœcie wydañ, z nak³adem 3,3 miliona egzemplarzy. W latach czterdzie-stych wspó³autork¹ podrêcznika dla klasy IV by³a Tropaczyñska–Ogarkowa.

Drukowany dorobek posiada 120 seminarzystów w tym 87 magistrantów Kieniewicza(48,9%). 64 osoby, wliczaj¹c seminarium doktoranckie, posiadaj¹ pozycjê ksi¹¿kow¹,w tym 26 trzy lub wiêcej.

Schy³ku XVIII w. dotycz¹ prace habilitacyjne Grochulskiej „Warszawa na mapiePolski stanis³awowskiej” (1980) i Ratajczyka „Wojsko i obronnoœæ Rzeczypospolitej 1788––1792” (1975) oraz poœwiêcony stosunkom polsko–rosyjskim wydany w Padwie doktoratGiampiero Bozzolato (1964). Artyku³y o tej epoce pisa³y Lutzowa („Przegl¹d Historycz-no–Oœwiatowy”), £onczyñska i Smoleñska.

Okres po 1795 r. bada³ Skowronek (1937–1996)27 w szczególnoœci jako autor „Anty-napoleoñskich koncepcji Czartoryskiego” (1969), „Sprzymierzeñców narodów ba³kañ-skich” (1983) i napisanej 80 lat po Szymonie Askenazym biografii ksiêcia Józefa Ponia-towskiego (1984, 1986). Grochulska opracowa³a „Handel zagraniczny Ksiêstwa Warszaw-skiego”(1967) i popularn¹ ksi¹¿kê o Ksiêstwie Warszawskim (1966). Podobny charakterma ksi¹¿ka Rostockiego o urzêdnikach „Korpus w gêsie pióra uzbrojony” (1972). Doktor-ska praca Dyl¹gowej „Towarzystwo Patriotyczne i S¹d Sejmowy” (1970) stanowi najlepsz¹publikacjê tej autorki. Pod redakcj¹ Kieniewicza ukaza³ siê I tom „Dziejów UniwersytetuWarszawskiego” (1981); lata 1807–1815 opracowa³a Grochulska, 1831–1857 Skowroneki 1899–1915 Kiepurska.

SEMINARIUM STEFANA KIENIEWICZA 425

27 B. G r o c h u l s k a, Jerzy Skowronek, KH 1996, z. 4, s. 185–187; Jerzy Skowronek historyk wieku XIX,Warszawa 1999, s. 7–8.

Powstania listopadowego, poza wspomnian¹ prac¹ Rostockiego (1955) dotyczy cyklartyku³ów Warmiñskiego o Podlasiu, w³aœciwe streszczenie ukaza³o siê w „BiuletynieLubelskiego Towarzystwa Naukowego” (1983).

W zakresie dziejów Wielkiej Emigracji sporo pisano zw³aszcza o obozie konserwa-tywnym. „Politykê ba³kañsk¹ Hotelu Lambert (1833–1856)” bada³ Skowronek (1976),podsumowanie badañ stanowi³a popularna biografia Adama Jerzego Czartoryskiego(1994). O W³adys³awie Zamoyskim pisa³a Konarska (1971), obozowi 3 maja poœwiêconyjest rêkopis doktoratu Lutzowej.

Soko³owska, korzystaj¹c te¿ z prowincjonalnych archiwów francuskich, opracowa³a„M³od¹ Polskê” (1972). Literackim Towarzystwem Przyjació³ Polski w Anglii zajê³a siêStummer, w 1980 r. ukaza³o siê streszczenie tej pracy w: „Wielka Emigracja i sprawapolska a Europa 1832–1864”. Druga monografia Konarskiej dotyczy studiów emigrantóww uczelniach francuskich (1986). „Polakom w Komunie Paryskiej 1871 r.” poœwiêcone jestoparte na badaniach prowadzonych w Pary¿u w 1948 r, opracowanie Wyczañskiej (1957,1971). Problematyki wojskowej dotycz¹ publikacje Anusiewicza, g³ównie z lat 1959–1960.

Dziejom wsi Królestwa Polskiego poœwiêcone s¹ liczne prace Stankiewicza w tymhabilitacyjna o reformach czynszowych dóbr skarbowych (1968) oraz liczne artyku³yoparte na niepublikowanych jego maszynopisach o serwitutach przed 1863 r. i postawiewsi w czasie powstania. Inny dotyczy ustawodawstwa uw³aszczeniowego (1966). Stankie-wicz napisa³ te¿ ksi¹¿kê „Kwestia ch³opska w okresie narodzin polskiego ruchu robotni-czego” (1985). O produkcji wódki i pijañstwie pisa³a Ro¿enowa (1961). Z pracy doktor-skiej Chamerskiej o s³u¿bie folwarcznej ukaza³a siê broszura (1957) i artyku³ w „Kwartal-niku Historii Kultury Materialnej” (1961). Pracê habilitacyjn¹ poœwiêci³a drobnej szlach-cie w latach 1832–1864 (1974). Pisa³a te¿ o ziemiañstwie. Przeobra¿enia wsi Królestwa douw³aszczenia na przyk³adzie powiatu brzeziñskiego przedstawi³a w gruntownym opraco-waniu Ohryzko– W³odarska, równie¿ autorka artyku³u o bezrolnych w czasie uw³aszcze-nia („Roczniki Dziejów Spo³ecznych i Gospodarczych”, 1961). Bender, jak wspomniano,przedstawi³ „Reformê czynszow¹ w Ordynacji Zamoyskiej 1833–1864” (1969, 1995). Smo-leñska zajê³a siê administracj¹ wilanowsk¹ (1975). Groniowski pisa³ o realizacji uw³a-szczenia (1963), kwestii agrarnej w latach 1871–1914 (1966 — habilitacja), o robotnikachrolnych (1977), emigracji do Brazylii (1972) oraz w popularnej formie przedstawi³ trójza-borowe przeobra¿enia wsi w okresie reform uw³aszczeniowych (1976). Przemiany agrarnepó³nocno–wschodniej czêœci Królestwa i okrêgu bia³ostockiego w interesuj¹cy sposóbpokaza³ Szumski (w: „Wieœ i rolnictwo ziem pó³nocno–wschodniej Polski w II po³owieXIX i pocz¹tkach XX w.”, 1984), „Wieœ po³udniowo–zachodniego Mazowsza 1864–1907”og³osi³ Chudzyñski (1983).

Batura da³ nowe oœwietlenie budowy Kana³u Augustowskiego (1980, 1983). Czêœæhistoryczn¹ ma te¿ przewodnik po ziemi augustowskiej z jego wspó³autorstwem (1993,1997). Beck og³osi³ streszczenie pracy o rzemioœle warszawskim (1983). Grochulska pi-sa³a o domu bankowym S. A. L. Fraenkla (1983), Eugeniusz Tomaszewski opubliko-wa³ „Kszta³towanie siê kapitalistycznych przedsiêbiorstw prasowych w Warszawie (1851––1860)” (1968). Ukaza³ siê fragment pracy doktorskiej ¯elichowskiego o ulicy Solec 1815––1870. Wyda³ on natomiast ksi¹¿kê o ulicy Smolnej (1998) oraz broszurê o Lindleyach,z dobr¹ ikonografi¹ (1996). Dziesiêæ recenzji w „Mówi¹ Wieki” jako student og³osi³Szaniawski, w du¿ej mierze z pamiêtników wydanych przez Pax.

426 KRZYSZTOF GRONIOWSKI

Nowsze znaleziska archiwalne nieco zdezaktualizowa³y pracê Berghauzena „Ruchpatriotyczny w Królestwie Polskim 1833–1850” (1974). Doktorat Króla (obroniony w 1965 r.,opublikowany w 1969 r.) w bezpodstawny sposób atakuje jego poprzednika w badaniachnad Cytadel¹, pozorna reedycja ksi¹¿ki jest wydawnictwem albumowym, zaœ wydane przezKiW (1988) ,,101 Kobiet polskich” ma charakter popularny. Interesuj¹ce studium histo-ryczno–urbanistyczne P³oñska napisa³a Barbasiewicz (1984).

Rosji Miko³aja I Œliwowska poœwiêci³a trzy ksi¹¿ki: o konspiracji pietraszewców,„W krêgu poprzedników Hercena” (1971 — habilitacja) i popularn¹. Druga stanowipoprzedzony wstêpnym studium zbiór kilku biografii. Autorka ta wyda³a te¿ s³ownikbiograficzny „Zes³añcy polscy w Imperium Rosyjskim w pierwszej po³owie XIX w.” (1998).

Powstaniu styczniowemu poœwiêcone s¹ opracowania historyczno–wojskowe: Rataj-czyka (od 1991 r. w USA, uczy³ w szkole polskiej w Chicago) „Polska wojna partyzancka1863–1864” (1966) i Stanis³awa Góry o Podlasiu (1976). Wyró¿nia siê te¿ praca Chankow-skiego o powstaniu w Augustowskiem (1972). Zaj¹³ siê on te¿ Litw¹ (w: „Powstaniestyczniowe 1863–1864” pod red. S³awomira Kalembki 1990). O manifestacjach warszaw-skich pisa³ Komar (1904–1969), (wydanie poœmiertne 1970), o ludnoœci miejskiej Lubel-szczyzny w tym czasie Bender (1961), o powstaniu w Zag³êbiu D¹browskim Szwed (1978);fragment pracy o £êczyckiem og³osi³ Ziemnicki (1975).

Powsta³y biografie Marcina Borelowskiego (Dunin–W¹sowicz 1964), ks. KarolaMikoszewskiego (Bender 1982), Józefa Kalinowskiego — œw. Rafa³a (tego¿ autora Pax1977, 1984), dobrze napisane popularne Stankiewicza. „Dzieje wielkoœci i upadku Alek-sandra Wielopolskiego” (1967) i Dunin–W¹sowicza o Zygmuncie Padlewskim (1960,1966) i o Stefanie Bobrowskim (1963).

O liœcie otwartym ks. Hieronima Kajsiewicza pisa³ w oparciu o archiwa rzymskieBro¿yna (1988). Bronis³aw Góra og³osi³ streszczenie pracy o uzbrojeniu w powstaniu(1995). Autork¹ czterech ksi¹¿ek, w tym o Rz¹dzie Narodowym (1978) i rozprawy w cy-towanym „Powstaniu styczniowym 1863–1864” jest Ramotowska. Sporo pisa³ te¿ £aniec,w tym praca doktorska o kolejarzach w powstaniu (1974, 1978), biografia Bronis³awaSzwarcego (1988) i o powstaniu na Bia³orusi (1996), z któr¹ polemizowa³em. Nie by³ypublikowane doktoraty Grzybowskiego o organizacji miejskiej Warszawy, ks. Kani o sta-nowisku Watykanu wobec powstania i Paszkiewicz poœwiêcony Romualdowi Trauguttowi.

Dwa artyku³y dotycz¹ce rynku pracy w pouw³aszczeniowym mieœcie og³osi³a EwaWasilewska (1974). Kolejarze Królestwa w latach 1878–1914 stanowili temat habilitacji£añca (1979, 1995), o kolejarzach drogi warszawsko–wiedeñskiej do 1880 r. og³osi³a te¿trzy artyku³y Ro¿enowa (1968, 1972). Pokolenie Szko³y G³ównej przedstawi³ artyku³Ossowskiej (1981). Liczebnoœæ inteligencji na prze³omie wieków szacowa³ Ziemnicki(1976), który zaj¹³ siê te¿ warunkami bytowymi nauczycieli (1977). Cykl artyku³ów o inte-ligencji prowincjonalnej na podstawie doktoratu og³asza³ w latach 1983–1987 Szwarc.Postaw¹ i aktywnoœci¹ spo³eczeñstwa w dwudziestoleciu po 1863 r. w skali trójzaborowejzajê³a siê Soko³owska w oœmioarkuszowej rozprawie „Czas po klêsce” (1987).

„Inteligencji zawodowej Warszawy 1905–1907 r.” poœwiêcony by³ doktorat Kiepur-skiej (1967). Ta sama autorka przystêpnie przedstawi³a przebieg rewolucji w Warszawie(1974). Kszta³towanie siê obozu ugodowego pokaza³ Szwarc w habilitacji „Od Wielopol-skiego do Stronnictwa Polityki Realnej” (1990, 1996). O stosunku Narodowej Demokracjido Koœcio³a pisa³ Bro¿yna („Krytyka” 1988). Bia³orusi¹ od po³owy XIX w. do I wojnyœwiatowej zaj¹³ siê w dwóch ksi¹¿kach £aniec (1993, 1997).

SEMINARIUM STEFANA KIENIEWICZA 427

O „Reformach agrarnych na Warmii na pocz¹tku XIX wieku” pisa³ Janusz Jasiñski(1967). Dwie dalsze jego ksi¹¿ki dotyczy³y dziejów politycznych: biografia AndrzejaSamulowskiego (1976) i habilitacyjna „Œwiadomoœæ narodowa na Warmii w XIX wieku”(1983). Opracowa³ te¿ zagadnienia polityczne lat 1815–1850 w tomie trzecim „HistoriiPomorza” (1996) oraz zbiór szkiców „Historia Królewca” (1994). Problematyk¹ katolic-kich zwi¹zków robotniczych Wielkopolski zajmowa³ siê Rogala (etap wstêpny 1984, 1986).

Jedn¹ z wa¿niejszych pozycji s¹ ksi¹¿ki Dunin–W¹sowicza o stosunku francuskiejopinii publicznej do Polaków w 1885–1894 i 1895–1914 r. (1987, 1999), ten sam autoropracowa³ dzieje Warszawy 1914–1918 (1974, 1989).

W zakresie historii Koœcio³a ks. Olszewski ³¹czy badania nad strukturami spo³eczny-mi z francusk¹ socjologi¹ katolick¹. Najciekawsza jest rozprawa habilitacyjna „Polskakultura religijna na prze³omie XIX i XX w.” (Pax 1996). Interesuj¹ce s¹ te¿ „Szkicez dziejów kultury religijnej” (1986). Wydana po kilkunastu latach praca doktorska o pier-wszej po³owie XIX w. wydaje siê, w porównaniu z maszynopisem, zretuszowana. Ks. Ol-szewski napisa³ te¿ kolejn¹ biografiê ks. Ignacego K³opotowskiego. Dyl¹gowa habilitacjêpoœwiêci³a „Duchowieñstwu katolickiemu wobec sprawy narodowej (1764–1864)” (1981,1983), pisa³a te¿ o dziejach unii brzeskiej do 1918 r. (1996). Bender og³osi³ pracê popu-larn¹ „Chrzeœcijanie w polskich ruchach demokratycznych XIX stulecia” (1975), z którejaparatem pojêciowym polemizowa³ Kieniewicz w „Tygodniku Powszechnym” oraz mono-grafiê „Spo³eczne inicjatywy chrzeœcijañskie w Królestwie Polskim 1905–1918” (1978).Ks. Gajewski, poza pracami o spo³ecznej dzia³alnoœci kleru Królestwa 1905–1914 (1990)i akademickich organizacjach katolickich w dwudziestoleciu (1987 — habilitacja), napisa³o ks. Izydorze Kajetanie Wys³ouchu (1995). Ks. W³oczyk streszczenie pracy o biskupiesandomierskim Adamie Prosperze Burzyñskim og³osi³ w „Archivum Franciscanum Histo-ricum” (1976). Wójcik opublikowa³a monografiê „Zgromadzenie Sióstr S³u¿ek NMPNiepokalanej” (1978), broszurê o gimnazjum w Mariówce Opoczyñskiej (1995) i wrazz Mazurek pracê o zakonach bezhabitowych (1976). Jednemu z nich poœwiêcony jestartyku³ Mazurek (1990). Piaszyk, niegdyœ autorka monografii archeologicznej, pisa³ao szarych urszulankach (1977). Artyku³y o szkolnictwie sióstr wizytek og³osi³a Maciejew-ska–Jagie³³o („Przegl¹d Tomistyczny” 1984, 1986).

Chudzyñski jest wspó³autorem „Dziejów P³ocka” (1973, 1978) oraz „Dziejów Gosty-nina i ziemi gostyniñskiej” (1990), sta³ym wspó³pracownikiem „Notatek P³ockich”. Trzypublikacje o rzemioœle regionu warszawskiego og³osi³ Œwierzewski (1983, 1989). Dzia-³alnoœci samorz¹dowej PPS dotycz¹ dwie zazêbiaj¹ce siê monografie Szweda (1989,1993). O dr Justynie Budziñskiej–Tylickiej pisa³a Heydrich („Archiwum Historii Medycy-ny” 1961).

Wnuk jest wspó³autorem popularnej „Bitwy pod Radzyminem w 1920 roku” (1995),o ówczesnych p³ockich harcerkach pisa³a Ostrowska (1995), o obronie Lwowa w popular-nej formie jeden z najstarszych seminarzystów Nastula („Nowa Polska” 1996, nr 26).Wspó³autorem „Kroniki powstañ œl¹skich” (KiW 1980) jest Anusiewicz. Krótkie publi-kacje dotycz¹ce mniejszoœci narodowych og³osili G¹siorowski i Sieramska.

Dunin–W¹sowicz pisa³ o ruchu oporu w obozach koncentracyjnych (1979, 1983),Warszawie w latach 1939–1945 (1983) i ruchu socjalistycznym (1993) oraz popularnieo obozie w Policach (KiW 1974) i „Na ¯oliborzu” (KiW 1984). Rostocki napisa³ nie-co formalistyczne „Stosowanie konstytucji kwietniowej w okresie drugiej wojny œwiato-

428 KRZYSZTOF GRONIOWSKI

wej” (1988). O konspiracji w Ursusie w lokalnej prasie informowa³ Dom¿alski. Kalenda-rium w³adz RP na obczyŸnie 1939–1945 opracowa³a Janicka (1994).

Groniowski og³osi³ cykl artyku³ów o Polonii w Stanach Zjednoczonych w tym o struk-turze spo³eczno–zawodowej do 1945 r. (1988), o socjalistach do 1914 r. (1977) i „Grupaetniczna a kraj pochodzenia” („Dzieje Najnowsze” 1999).

Ostrowska opracowa³a „Rok 1945 w P³ocku w œwietle prasy lokalnej” („RocznikMuzeum Mazowieckiego” 1977). Lutzowa w „Przegl¹dzie Historyczno–Oœwiatowym”(1977) pisa³a o tworzeniu polskiego szkolnictwa w Niemczech w czym uczestniczy³a. K¹-kolewski „Umar³y cmentarz” (1996) okreœli³ jako wstêp do studiów wypadków kieleckich1946 r. Gadomski opracowa³ najnowsze dzieje powiatu pu³tuskiego (1969). O proble-matyce zwi¹zków zawodowych do 1975 r. pisa³ w „Kwartalniku Historii Ruchu Zawodo-wego” (1974–1976) Ko³akowski. Wspó³autorem czterech ksi¹¿ek o powojennym wojsku(z 1967–1979) jest Anusiewicz. Grzybowski, poza problematyk¹ afrykañsk¹, zajmowa³ siêkolejarzami (publikacje IFiS, „Przegl¹d Socjologiczny”), Ruducha — dziennikarzami,broszury o transformacji i jej spo³ecznych konsekwencjach, firmowane przez PSL, og³osi³Eugeniusz Tomaszewski (1993, 1995).

Z zakresu dyplomatyki habilitowa³ siê Rostocki, pisz¹c o „Kancelarii i dokumenta-cji aktowej urzêdów administracji w Ksiêstwie Warszawskim i Królestwie Polskim. Do1867 r.” (1964). Radczuk opracowa³ „Dokumentacjê w zak³adzie pracy” (trzy wydania1966–1975) i by³ wspó³autorem pracy o archiwach zak³adowych (1974). „Organizacj¹w³adz w³oœciañskich w Królestwie Polskim i ich pozosta³oœci¹ aktow¹” zajê³a siê Ohryz-ko–W³odarska (1973). Dwa tomy inwentarzy Rady Stanu og³osi³a Ramotowska (1973,1976), zaœ inwentarz materia³ów Mieczys³awa Limanowskiego W¹sik w wydawnictwachMuzeum Ziemi PAN (1996), „Informator o materia³ach statystycznych w archiwach pañ-stwowych 1939–1945” og³osili w 1972 r. Ko³akowski i Majerowicz. By³a ona te¿ wspó³au-tork¹ katalogu mikrofilmów i fotokopii poloniców z archiwów zagranicznych (z. 2–4,1969–1976). Cykl artyku³ów w „Archeionie” od 1993 r., gdy zosta³ naczelnym dyrektorem,og³osi³ Skowronek. Pisali tam te¿ Ohryzko–W³odarska, okreœlona po œmierci jako wybitnaarchiwistka (m.in. inwentarz kartkowy oraz pomoce archiwalne 1976, 1979) jak rów-nie¿ £onczyñska, Ramotowska, Smoleñska, Sobociñska, Jerzy Szczepañski i Szumski,a w „Biuletynie APAN” Chankowski oraz Brachfogel i Eugeniusz Tomaszewski.

Publikacje z zakresu muzealnictwa posiadaj¹ dyrektor Muzeum Historycznego Dur-ko oraz Kamiñska, Kieniewiczowa, Król, Kulesza, Ostrowska, Wiórkiewicz i Wyderkowa.

Prace z zakresu bibliotekarstwa publikowa³a Chamerska oraz Dowgia³³o, Olewniki Ostaszewska, z zakresu informacji naukowej Wyczañska (m.in. program Wielka Emigra-cja). W opracowaniu katalogu rêkopisów Biblioteki Narodowej uczestniczy³y Borkie-wicz–Celiñska i Smoleñska, Biblioteki UW Stummer (redaktorka), zaœ zbiorów Central-nej Biblioteki Wojskowej do XVIII w. Kulesza.

W pracach nad „Bibliografi¹ historii Polski XIX w.” uczestniczy³y Konarska (odtomu wstêpnego, 1954), Ossowska i Soko³owska, aktualna redaktorka. Redaktorem bib-liografii Warszawy jest Durko, w redakcji tomu „Druki zwarte 1795–1863” (1992) uczest-niczy³a Kasprowicz. Redaktork¹ „Bibliografii pism ulotnych rewolucji 1905–7 w Króle-stwie Polskim” (1963) jest Kiepurska. Publikacje bibliograficzne, w tym ksi¹¿kow¹, maSzolginia, w czterech publikacjach Instytutu Ksi¹¿ki i Czytelnictwa uczestniczy³a Kaspro-wicz. Piêæ zestawieñ bibliograficznych Centralnej Biblioteki Statystycznej (1971–1977)opracowa³a Heydrich.

SEMINARIUM STEFANA KIENIEWICZA 429

Œnie¿yñska jest wspó³autork¹ „Tekstu na lekcjach wychowania obywatelskiego” (1975,1976) i ksi¹¿ki o izbach pamiêci (1980), pisa³a te¿ m.in. w „Wiadomoœciach Historycz-nych”. Na ³amach tego pisma jako przedstawicielka pierwszej „Solidarnoœci” wystêpowa³aMatejuk, artyku³ metodyczny og³osi³ te¿ Pomierny.

W ksiêgach jubileuszowych „Wiek XIX” (1967, wspó³redaktor Grochulska) i „LosyPolaków w XIX–XX w.” (red. Grochulska i Skowronek) wyst¹pi³o ³¹cznie szesnastu ucz-niów, w tym dziesiêcioro dwukrotnie. Poza redaktorami ow¹ czternastkê stanowili: Ben-der, Chamerska, Chankowski, Dyl¹gowa, Groniowski, Janusz Jasiñski, Konarska, Ramo-towska, Ratajczyk, Rostocki, Soko³owska, Szarota, Szwarc i Œliwowska. Przy znacznejliczbie uczniów ka¿dy wybór jest subiektywny.

Szwarc w latach 1977–1992 by³ przy Kieniewiczu sekretarzem „Przegl¹du Historycz-nego”, potem cz³onkiem komitetu. Groniowski w latach 1956–1972 przy Leœnodorskimjako redaktorze, wchodzi³ w sk³ad zespo³u „Kwartalnika Historycznego”. Janusz Jasiñskiod 1958 r. sekretarz redakcji, w okresie 1971–1980 by³ redaktorem „Komunikatów Ma-zursko–Warmiñskich”. Ko³odziejczyk, w latach 1962–1964 sekretarz „Kwartalnika Histo-rycznego”, w latach 1979–1987 redagowa³ „Rocznik Mazowiecki”, nale¿a³ te¿ do komite-tów „Rocznika Warszawskiego” i „Kroniki Warszawy”. Durko by³ sekretarzem redakcji„Dziejów Najnowszych” (1947). Bender od 1972 r. wszed³ do redakcji historycznej se-rii „Roczników Humanistycznych”. Grochulska nale¿a³a do zespo³u magazynu „Mówi¹Wieki” (1958–1984), oraz do komitetu „Rocznika Warszawskiego”. Ramotowska w la-tach 1994–1996 redagowa³a „Miscellanea Historico–Archivistica”, Stankiewicz zaœ od1983 r. siedem zeszytów serii historycznej „Acta Universitatis Lodziensis”. Dunin–W¹so-wicz nale¿y do zespo³u redakcyjnego „Dziejów Najnowszych”. Do komitetu „Z PolaWalki” wchodzi³ Kalabiñski, wyda³ te¿ w latach siedemdziesi¹tych dziewiêæ tomów serii„Polska klasa robotnicza”. Eugeniusz Tomaszewski by³ zastêpc¹ redaktora „KwartalnikaHistorii Nauki i Techniki” (1975–1981). Szwed od 1983 r. jest cz³onkiem komitetu „Rocz-nika £ódzkiego”, a Ostrowska od 1995 r. „P³ockiego Rocznika Historyczno–Archiwalne-go”. Ostaszewska nale¿a³a do komitetu „Bibliotekarza” (1973–1977). Skowronek w latachdziewiêædziesi¹tych znalaz³ siê w radach redakcyjnych „Mówi¹ Wieki” i „PamiêtnikaS³owiañskiego”.

Obecnie aktywna jest ju¿ trzecia generacja — uczniowie uczniów Profesora. Niepretenduj¹c do pe³nej prezentacji wspomnê o Jaros³awie Czubatym, Tomaszu Kizwalte-rze, Alicji Kuleckiej i Andrzeju Wroñskim (seminarium Skowronka), Magdalenie Œlusar-skiej i Piotrze Ugniewskim (Grochulskiej), Ma³gorzacie Gmurczyk–Wroñskiej (od Du-nin–W¹sowicza) i Jerzym Kukulskim (od Stankiewicza). Do jubileuszu, zw³aszcza napocz¹tku lat dziewiêædziesi¹tych, trzynastu doktorów wywodzi siê od Bendera (w tymEugeniusz Niebelski), a dziewiêciu historyków wojskowoœci (w tym Jerzy Przybylski, Ma-rek Tarczyñski, Stefan Wielecki i Lech Wyszczelski) od Ratajczyka (do 1983 r., potemGorzów Wielkopolski).

Ankietowa wypowiedŸ Kieniewicza „Polskoœæ codzienna i odœwiêtna” („Znak” 1987)by³a oceniana w roku szkolnym 1998/1999 przez uczniów LO im. Reja.

„Przede wszystkim cechy osobowoœci Profesora”, jego troskê o prawdê historyczn¹i ¿yczliwoœæ podkreœla Ciemniewska. Ostrowska uczestnictwo w seminarium ocenia jakozaszczyt28. O seminarium ciekawym, z dobr¹ do 1949 r. atmosfer¹, ale zdezintegrowanym

430 KRZYSZTOF GRONIOWSKI

28 Listy B. Ciemniewskiej z 6 lutego i B. Ostrowskiej z 9 lutego 1999.

mówi Grzybowski. Œmia³owska k³adzie nacisk na przystêpnoœæ i najciekawsze prowadze-nie zajêæ, przez jednego z najlepszych profesorów. Bardzo ciep³o jako „wspania³¹ oso-bê” zapamiêta³a Profesora Przyborowska. Na kulturê osobist¹ i cierpliwoœæ k³adzie na-cisk Wojciewska, na atmosferê przy równoczesnym imponowaniu wiedz¹ Barbasiewicz.O znajdowaniu zawsze czasu dla studentów przypomina, deklaruj¹c ogromn¹ sympatiê,Œnie¿yñski. Na autorytet naukowy k³ad¹ nacisk Kowalik i Nowosielska, na merytorycznekorzyœci z uczestnictwa Januszewski, na poziom dydaktyczny i uczenie wyci¹gania wnio-sków Radziwi³³owicz. O wzorowaniu siê na dydaktyce Profesora mówi¹ Matejuk i Polen-ceusz. Wójcik Profesor zaimponowa³ erudycj¹, przy ogromnej ¿yczliwoœci, o tej ostatniejmówi³a te¿ Skowron. Imponowa³ te¿ wiedz¹ Pa³aszowi. Jako bardzo interesuj¹ce oceniazajêcia Marcinkowski.

Dunin–W¹sowicz podkreœla wpajanie krytycznego stosunku do Ÿróde³ jednak przybraku inspiracji. Odmiennego zdania jest Szarota akcentuj¹cy budzenie pasji poszukiwaw-czej i odwagê przyznania siê w wypadku braku odpowiedzi. „Profesor Stefan Kieniewiczby³ zawsze dla mnie niedoœcignionym wzorem rzetelnego i bardzo pracowitego history-ka” — napisa³ Ratajczyk. Krytycznie o kontaktach z Profesorem wypowiadaj¹ siê AdamTokarz, podkreœlaj¹cy walory badacza i œwietne prowadzenie zajêæ oraz Lilpop. Jako„ma³o produktywne” okreœli³ seminarium Litwiniuk, spogl¹danie na zegarek wypomnia³aw og³oszonym wspomnieniu Œliwowska29. Natomiast nie stworzenie szko³y zarzuca Ma-linowski i pozornie zbli¿one sformu³owanie mo¿na znaleŸæ w autobiografii. W czasiezebrania w AGAD poœwiêconego Skowronkowi w styczniu 1997 r. Grochulska mówi³ao ostrzejszych kryteriach stosowanych przez Kieniewicza przy ocenianiu w³asnych ucz-niów w porównaniu z cudzymi.

Spoœród tych, którzy po magisterium zmienili opiekuna naukowego doktoraty zrobi³odziewiêtnaœcie osób (wiêcej ni¿ tych, którzy zostali), w tym tylko trzy kobiety. Odesz³awiêkszoœæ urodzonych w latach czterdziestych. Dwunastu dawnych magistrantów Kienie-wicza dosz³o t¹ drog¹ do habilitacji, co oznacza³o 63% wobec 41% tych, którzy doktoratrobili u Kieniewicza.

Pierwszy by³ Kalabiñski, który w po³owie 1954 r. uzyska³ za pracê kandydack¹ docen-turê CKK. Recenzentka Kormanowa mówi³a o szczup³ym na razie publikowanym dorob-ku (rozdzia³ pracy i dwie recenzje), ale lansowa³a „pierwszego w kraju absolwenta radziec-kiej aspirantury w zakresie historii”. Kieruj¹cy wniosek do CKK Stefan ¯ó³kiewski pod-kreœla³ wysoki stopieñ wyrobienia spo³ecznego i politycznego oraz cz³onkostwo PZPR.W dyskusji przypomniano wczeœniejsz¹ pracê w szkole partyjnej PPR30.

Pozosta³e osoby przechodzi³y ju¿ przez przewód habilitacyjny. Poza Kalabiñskim dotytu³ów profesorskich doszli te¿ Ko³odziejczyk, Szarota (wszyscy trzej równie¿ profesorówzwyczajnych), £awnik, Rusinowa (1996), Stawecki oraz z zakresu nauk wojskowych Wol-ny. Habilitacjê uzyskali Kamiñski, Karpiñski, Radlak, Ratyñska i Turos. Karpiñski (1999)i Turos zostali profesorami uczelni.

Lewandowski zosta³ w 1970 r. docentem z nominacji, kierowa³ Zak³adem HistoriiWojskowoœci UMK, w latach osiemdziesi¹tych by³ I sekretarzem Komitetu UczelnianegoPZPR. Doktoraty uzyskali Boniecki, Borkiewicz–Celiñska, £oœ, Mariusz £ukasiewicz,Pytel i Wakar. Minimum piêæ osób nie ukoñczy³o prac.

SEMINARIUM STEFANA KIENIEWICZA 431

29 W. Œ l i w o w s k a, Stefan Kieniewicz, „Rocznik Towarzystwa Naukowego Warszawskiego” 1992, s. 38.30 AAN, Ministerstwo Szkolnictwa Wy¿szego 3178.

Przy tematyce XIX–wiecznych miast pozosta³ Ko³odziejczyk, autor dziewiêciu wiêk-szych opracowañ, czêœciowo syntetycznych, w tym dwóch zbiorów artyku³ów i dwóch pracpopularnych. Najlepszy wydaje mi siê „Piotr Steinkeller, kupiec i przemys³owiec” (1963,habilitacja), zas³uguj¹ te¿ na uwagê badania szkolnictwa kolejowego. Kalabiñski (1923––1980) wspó³autor popularnego „Czwartego powstania czy pierwszej rewolucji” (dwawydania 1969, 1976) jest autorem wielu rozpraw w czasopismach, szczególnie dotycz¹cychokrêgu bia³ostockiego (poœmiertne „Pierwszy okres przemys³u i klasy robotniczej Bia³o-stocczyzny. 1807–1870”, wyd. 1986). Metody obliczeniowe, jakie stosowa³, sprawdzi³y siêdla okresu pocz¹tków ruchu robotniczego. Z szeœciu ksi¹¿ek £awnika, badacza dziejówklasy robotniczej i ruchu robotniczego najlepszy jest „Ruch zawodowy metalowców w Pol-sce. 1869–1939” (1986). Stawecki, jeden z najlepszych historyków wojskowoœci, napisa³„Nastêpców Komendanta” (1969) i „Politykê wojskow¹ Polski 1921–1926” (1981), opra-cowa³ te¿ w latach dziewiêædziesi¹tych dwa s³owniki biograficzne. Ratyñska, autorkaszeœciu ksi¹¿ek zajmowa³a siê dyplomacj¹ (w tym artyku³y w „Kwartalniku Historycznym”o stosunkach niemiecko–rosyjskich). Jej habilitacja dotyczy³a ludnoœci i gospodarki War-szawy pod okupacj¹ niemieck¹ (KiW 1982), potem zajmowa³a siê NRD lat osiemdziesi¹-tych, ma w dorobku pracê o PCK. Kamiñski, wspó³autor „Polityki zagranicznej II Rzeczy-pospolitej” (1987, 1993), wyda³ dwie monografie i szereg artyku³ów dotycz¹ce zw³aszczastosunków polsko–czechos³owackich po II wojnie œwiatowej. Rusinowa zajê³a siê histori¹Stanów Zjednoczonych, zw³aszcza koñca XVIII w. Jest autork¹ oœmiu wiêkszych publika-cji i wspó³autork¹ czterech, siêga do problematyki murzyñskiej i indiañskiej. W 1994 r.og³osi³a pracê o dziejach amerykañskich partii politycznych. Wœród sporej liczby publika-cji Wakara, poza wspomnian¹ prac¹ o przebudzeniu narodowym Warmii (1965, 1982) nauwagê zas³uguje wspó³autorstwo monografii „Gazety Olsztyñskiej” z lat 1886–1939 (1986)i dwa wydania monografii Olsztyna. Szarota ma piêæ wiêkszych publikacji o okresieII wojny œwiatowej, w tym trzy wydania „Okupowanej Warszawy dzieñ powszedni” (1973––1988), podj¹³ ten problem odnoœnie stolic europejskich (1995), wyda³ biografiê StefanaRoweckiego („Grota”), zajmowa³ siê osadnictwem na Dolnym Œl¹sku (1969). Bonieckima cztery ksi¹¿ki dotycz¹ce fotografii w zbiorach archiwalnych (g³ówna praca 1989, potemm.in. publikacja o Kresach Wschodnich). Pracê doktorsk¹ o ch³opach guberni radomskiejw 1905 r. og³osi³ w „Roczniku Muzeum Radomskiego” (1976), ma te¿ wiêksz¹ publikacjêo rewolucji w tym mieœcie (1974). Radlak (1920–1996) napisa³ dwie ksi¹¿ki o SDKPiLi broszurê o Polskim Zwi¹zku Ludowym, Mariusz £ukasiewicz wyda³ ksi¹¿kê o armiiksiêcia Józefa (1983). £oœ og³osi³ monografiê o artylerii w latach 1815–1831 (1969), jestwspó³autorem historii dwóch szkó³ oficerskich. Wolny (1928–1997) napisa³ dwie ksi¹¿kio II wojnie œwiatowej na Pacyfiku.

Borkiewicz–Celiñska jest autork¹ monografii „Osadnictwo ziemi ciechanowskiejw XV wieku 1370–1526” (1970), wspó³autork¹ „S³ownika historyczno–geograficznegoziemi wyszogrodzkiej w œredniowieczu” (1971), w 1990 r. wyda³a ksi¹¿kê o batalionie„Zoœka”. Karpiñski jest autorem dwóch ksi¹¿ek z problematyki miejskiej XVI–XVII w.(1983, 1995). Wyderkowa (1927–1982) og³osi³a kilka artyku³ów dotycz¹cych przedrozbio-rowej Pragi. Szczepañski, aktualnie docent WSP Kielce, og³osi³ monografiê o obcychspecjalistach w górnictwie i hutnictwie Królestwa w pierwszej po³owie XIX w. (1997).Pytel opublikowa³ broszurê o ORMO, opracowa³ ¿yciorys Stefana Królikowskiegow „Z Pola Walki” (1960), pisa³ o prasie wojskowej dwudziestolecia. Turos og³osi³ dwana-œcie ksi¹¿ek poœwiêconych oœwiacie doros³ych, jego „Andragogika” mia³a trzy wydania.

432 KRZYSZTOF GRONIOWSKI

Geneza odmiennych pogl¹dów siêga ju¿ poprzedniej generacji. Ojcowie kilku semi-narzystów byli aktywni w ró¿nych legalnych partiach politycznych II Rzeczypospolitej.Problem ten zosta³ wyeksponowany przez wydawców „Na prze³omie stuleci”, zarównow odniesieniu do tradycji Bendera jak i jego stosunku do Narodowych Si³ Zbrojnych.

Nie ulega w¹tpliwoœci, ¿e wszyscy w jakiejœ formie nawi¹zujemy do dorobku i postawyProfesora. Interpretacja mo¿e byæ jednak ró¿na. Dla mnie nie do zaakceptowania jestuzupe³nienie bibliografii „Historii Polski 1795–1918” (wydanie ósme, poprawione, 1996)równie¿ o pozycje, które Profesor pomin¹³ z przyczyn merytorycznych zestawiaj¹c orygi-naln¹ bibliografiê za ¿ycia.

Sposób rekrutacji seminarium doktoranckiego zak³ada³ jego niejednolitoœæ. W auto-biografii Kieniewicz powo³ywa³ siê na seminarium Handelsmana, na którym spotykali siêuczniowie o dalekich od siebie pogl¹dach politycznych. Na jego seminarium kierunekewolucji sygnalizuj¹ te¿ zmiany w tematyce prac. Niektórzy zmienili pogl¹dy naukowe.Z pewnoœci¹ nie wszyscy w praktyce zaakceptowali ostre wymogi warsztatowe Profesora.Po jego œmierci krytykiem seminarium sta³ siê niedawny wspó³autor Profesora (KiW 1992)Zajewski, nie zwa¿aj¹cy na chronologiê i zgodnoœæ przytoczonych cytat z orygina³em.

Stwierdzaj¹c w ankiecie tygodnika „Kultura” rok przed emerytur¹, ¿e „byæ mo¿e”przyczyni³ siê do ukszta³towania naukowego grupy badaczy historyków Polski XIX w.Kieniewicz mówi³ o d¹¿eniu nie do kontynuacji, ale by uczniowie umieli rozwi¹zywaæw³asne, podjête przez siebie zadania, krocz¹c w³asnymi drogami. „Rozumnie pojêtaopieka naukowa polega na pozostawieniu m³odemu i zdolnemu uczniowi wolnej rêki —— Narzucanie mu drogi ¿yciowej i metod nie jest dobr¹ przys³ug¹”31. Zgodnie z tymiza³o¿eniami Profesor zakwalifikowa³ mój artyku³ o chicagowskiej Polonii w drugiej ksiê-dze jako po¿yteczn¹ pracê w dziedzinie „która i u nas tutaj powinna byæ uprawiana, a ma³okto na niej siê zna”32. Tê ideê sformu³owa³ te¿ wczeœniej w autobiografii przy nieco innymroz³o¿eniu akcentów.

SEMINARIUM STEFANA KIENIEWICZA 433

31 „Kultura” 19 grudnia 1976, nr 51–52, s. 8; Cf. J. S k o w r o n e k, Profesora Stefana Kieniewicza metodo-logia praktyczna, „Historyka” 1993, s. 65–81.

32 List S. Kieniewicza z 7 listopada 1987.

P R Z E G L ¥ D Y B A D A Ñ

£UKASZ NIESIO£OWSKI–SPANÒUniwersytet WarszawskiInstytut Historyczny

Stan badañ nad histori¹ i religi¹ staro¿ytnej Palestyny

STAN BADAÑ NAD HISTO RI¥ I RELIGI¥ STARO¯YTNEJ PALESTYNY

Badania nad religijnoœci¹ w staro¿ytnej Palestynie1 rozpoczê³y siê wraz z publikacj¹„Der Mythos bei den Hebräern und seine geschichtliche Entwickelung” (Leipzig 1876;wydanie angielskie — 1877) Ignaza Go l d z i h e r a2, póŸniejszego twórcy nowoczesnejislamistyki oraz fundamentalnego dla biblistyki dzie³a Juliusa W e l l h a u s e n a, „Prole-gomena zur Geschichte Israels” (Berlin 1883)3. Goldziher, zgodnie z duchem wspó³czes-nej sobie nauki uwa¿a³, ¿e wszystkie wierzenia bior¹ pocz¹tek w ubóstwieniu si³ przyrodyi cia³ niebieskich. Podstawow¹ rolê w panteonie Izraelitów mia³y odgrywaæ: mêskie bós-two solarne i ¿eñskie bóstwo lunarne. To znaczne uproszczenie przekazu mitologicznegow du¿ej mierze straci³o walory naukowe, staj¹c siê jedynie Ÿród³em do dziejów naukiw XIX wieku. Za wk³ad Goldzihera mo¿na uznaæ twierdzenie, podjête póŸniej np. przezHermanna G u n k e l a, ¿e przed tekstem biblijnym istnia³a jakaœ warstwa mitologiczna,której œlady daj¹ siê odnaleŸæ w Biblii.

Inny los spotka³ Wellhausena. Jego „Prolegomena” s¹ dzie³em do tej pory wznawia-nym i choæ podejmowano z nim polemiki, a czasem zupe³nie odmawiano mu racji, pozo-staje opracowaniem o niekwestionowanym znaczeniu4. Jemu to biblistyka zawdziêczawyodrêbnienie czterech Ÿróde³ (wczeœniej okreœlanych jako pisarze) Piêcioksiêgu: Jahwi-stycznego (J), Elohistycznego (E), Deuteronomicznego (D) i Kap³añskiego (P). Podzia³Piêcioksiêgu na cztery tradycje upowszechni³ siê bardzo szybko. Jest ju¿ czymœ naturalnymdla Samuela R. D r i v e r a w jego, maj¹cym charakter kompendium, opracowaniu litera-tury biblijnej5.

W roku 1889 ukaza³o siê pierwsze wydanie „Lectures on the Religion of the Semites”Williama R o b e r t s o n a S m i t h a. Pomimo tego, ¿e jego wk³ad w rozwój badañ nad

PRZEGL¥D HISTORYCZNY, TOM XCI, 2000, ZESZ. 3, ISSN 0033–2186

1 Okreœlenie Palestyna stosujê w tekœcie konsekwentnie, jako terminus technicus, w znaczeniu obszarugeograficznego, bez odpowiadania na pytanie kim byli jego mieszkañcy.

2 Omówienie opracowañ dotycz¹cych mitologii Izraelitów zawiera tekst G. W i d e n g r e n a, Early HebrewMyths and Their Interpretation, [w:] Myth, Ritual, and Kingship, wyd. S. H. H o o k e, Oxford 1958, s. 149–203.

3 Wersja angielska ukaza³a siê pod tytu³em Prolegomena to the History of Israel, Edinburgh 1885.4 Cf. np. odwo³ania do Prolegomena w F. M. C r o s s, Canaanite Myth and Hebrew Epic, Cambridge,

MA 1997 (wyd. 9).5 An Introduction to the Literature of the Old Testament, Oxford 1897.

religiami Bliskiego Wschodu jest nie do przecenienia, dzie³o tego wybitnego brytyjskiegoreligioznawcy wydaje siê zapomniane wœród biblistów. Po z gór¹ stu latach, coraz wiêcejustaleñ Robertsona Smitha znajduje potwierdzenie w najnowszych opracowaniach. Ba-dacz ten, pozbawiony wiedzy dzisiejszych znawców przedmiotu, opisywa³ strukturê spo-³ecznoœci pasterskiej na Bliskim Wchodzie oraz jej system religijny. Robertson Smithznajduje siê pomiêdzy etnologi¹ a histori¹ religii Semitów. Swoje studia nad zjawiskamireligijnymi opiera³ na informacjach dotycz¹cych wspó³czesnego sobie œwiata arabskiegooraz na przekazach biblijnych. Jego syntezy dotycz¹ce roli miejsc œwiêtych w ¿yciu noma-dów, form i ewolucji ofiar, a tak¿e sakralnej roli np. Ÿróde³ wody, drzew i kamieni do tejpory pozostaj¹ wartoœciowe. Podstawowym za³o¿eniem metodologicznym RobertsonaSmitha by³a ci¹g³oœæ kulturowa i religijna spo³ecznoœci ¿yj¹cej w œwiecie nomadycznym.Teza ta wydaje siê nadal aktualna, co widaæ po obecnym renesansie badañ porównaw-czych, zestawiaj¹cych staro¿ytne wspólnoty Izraelitów ze wspó³czesnymi nam spo³eczeñ-stwami Beduinów6.

Dwudziesty wiek otwiera publikacja, do dziœ podstawowego dla biblistów, komenta-rza do ksiêgi Rodzaju, autorstwa Hermanna Gunkela7. G³ównym polem jego zaintereso-wañ, a potem ca³ej jego szko³y, by³a historia form literackich, a zatem narracyjnychjednostek treœciowych, a tak¿e ich funkcji w staro¿ytnym spo³eczeñstwie Izraelitów. Niesposób zakwestionowaæ wielkiego wp³ywu, jaki wywar³a spuœcizna Gunkela na nowoczes-n¹ biblistykê. Do dziœ jednak kwestionuje siê niektóre pojêcia zastosowane przez niegodo opisu rzeczywistoœci religijnej Izraelitów8. Jednym z zakwestionowanych pojêæ jestdefinicja mitu. Wed³ug tego niemieckiego badacza mity to opowieœci o bogach, w przeci-wieñstwie do legend opowiadaj¹cych o ludziach9. Wed³ug Gunkela w ksiêdze Rodzajumamy do czynienia z legendami, podczas gdy otaczaj¹cy Izraelitów œwiat bliskowschodnizdominowany by³ przez myœlenie mitologiczne10. Wnioskiem wyci¹ganym przez Gunkelaz takiego przeciwstawienia jest przekonanie, ¿e myœl Izraelitów kierowa³a siê ku rozwa¿a-niom teologiczno–filozoficznym11. Dodatkowe komplikacje wyp³ywaj¹ z zastosowanegoprzez niego pojêcia Sagen. Wspó³czeœni krytycy Gunkela twierdz¹, ¿e termin ten odnosz¹-cy siê do specyficznej literatury, funkcjonuj¹cej w folklorze Germanów, nie mo¿e byæstosowany dla rzeczywistoœci staro¿ytnego Bliskiego Wschodu12. Pojêcie zastosowane

436 £UKASZ NIESIO£OWSKI–SPANÒ

6 Cf. I. F i n k e l s t e i n, The Archaeology of the Israelite Settlement, Jerusalem 1988; From Nomadism toMonarchy. Archaeological and Historical Aspects of Early Israel, wyd. I. F i n k e l s t e i n, N. N a’ a m a n, Jerusa-lem 1994.

7 Genesis, Göttingen 1901; t³. ang. wstêpu: The Legends of Genesis, London 1901.8 Cf. J. J. S c u l l i o n, Märchen, Sage, Legende: Towards a clarification of some literary terms used by Old

Testament Scholars, „Vetus Testamentum” [dalej: VT] t. XXXIV (1984), s. 321–336; „Die Genesis ist eineSammlung von Sagen” (Herman Gunkel) Independent Stories and Redactional Unity in Genesis 12–36, [w:]Wünschet Jerusalem Frieden. Colected Communications to the XIIth Congress of the International Organization forthe Study of the Old Testament Jerusalem 1986, wyd. M. A u g u s t i n, K.–D. S c h u n c k, Frankfurt 1988,s. 243–247; R. S. H e n d e l, The Epic of the Patriarch. The Jacob Cycle and the Narrative Tradition of Canaan andIsrael („Harvard Semitic Monographs”, 42), Atlanta 1987, s. 6–13; P. G. K i r k p a t r i c k, The Old Testamentand Folklore Study („Journal for Study of Old Testament” Suppl., 62), Sheffield 1988, zw³. s. 23–34, 75–76.

9 H. G u n k e l, The Legends of Genesis, London 1901, s. 14.10 Cf. J. W. R o g e r s o n, Myth in Old Testament Interpretation („Beihefte zur Zeitschrift für die alttesta-

mentliche Wissenschaft”, 134), Berlin 1974; Anthropology and the Old Testament, Oxford 1978, zw³. s. 66–85.11 H. G u n k e l, The Legends, s. 16–18.12 P. G i b e r t, Legende ou sage?, VT t. XXIV (1974), s. 411–420; S. M. W a r n e r, Primitive Saga Men,

przez Gunkela wprowadzi³o du¿e, trwaj¹ce bardzo d³ugo, zamieszanie terminologiczne13.Badacze tacy jak Georg F o h r e r („Einleitung in das Alte Testament”, Heidelberg1965)14 i Otto E i s s f e l d t („Einleitung in das Alte Testament”, Tübingen 1964)15 zdaj¹siê myliæ pojêcia, czego efektem jest chaos terminologiczny16.

Kolejny anachronizm w dziele Gunkela to rozumienie postaci patriarchów. Nie s¹oni dla niego eponimicznymi, legendarnymi (czy jak powiedzielibyœmy dziœ — mitycznymi)bohaterami plemiennymi, lecz s¹ osobowymi ucieleœnieniami ca³ych plemion i klanów17.Konflikt miêdzy Jakubem a Ezawem jest opisem pradawnego konfliktu miêdzy Izraeli-tami a Edomitami. Przymierze miêdzy Abimelechem i Abrahamem (Rdz.21) jest efek-tem pierwotnego konfliktu o studniê, a potem ugody zawartej przez mieszkañcówmiasta (uosobionych przez Abimelecha) z Beduinami (sic!), których symbolem ma byæAbraham18.

Nowatorstwem Gunkela, i badaczy kontynuuj¹cych jego pracê, by³o zestawianieliteratury biblijnej z innymi mitami staro¿ytnego Bliskiego Wschodu19. Na drodze takichporównañ doszed³ on do wniosku, ¿e w Biblii znajduje siê wiele legend, które wykazuj¹znaczne podobieñstwa do literatury s¹siadów Izraela, a tak¿e tak odleg³ych tradycji jakstaro¿ytnych Germanów20.

Nowy pr¹d badawczy w studiach nad religi¹ staro¿ytnych Izraelitów zapocz¹tkowa³apublikacja w Londynie w 1918 r. „Folk–lore in the Old Testament” sir Jamesa G. F r a -z e r a. Ten uznany ju¿ antropolog brytyjski, którego „The Golden Bough. A Study inComparative Religion” stawia³a go wówczas w poczcie najwiêkszych znawców religii,w „Folk–lore” siêgn¹³ po materia³ biblijny. Wielki wk³ad Frazera w badania nad religi¹Izraelitów polega na dwóch zasadniczych nowoœciach. Jest pierwszym religioznawc¹–an-tropologiem zajmuj¹cym siê religi¹ czasów biblijnych. Po drugie Frazer wykazywa³ podo-bieñstwa miêdzy poszczególnymi elementami narracji biblijnej i to nie tylko ca³ych opo-wiadañ, z czym mamy do czynienia u Gunkela, ale pojedynczych w¹tków i elementówrytua³u. Frazer widzia³ istotne podobieñstwa miêdzy treœciami zawartymi w Starym Testa-mencie a w¹tkami pojawiaj¹cymi siê w œwiecie (jak sam go nazywa³) pogañskim.

Kontynuatorem, po latach, pracy Frazera by³ Theodor H. G a s t e r. W „Myth,legend, and custom in the Old Testament” (New York 1969) Gaster umieœci³, pozatekstami opracowanymi przez niego samego, rozdzia³y napisane jeszcze przez Frazera.Ró¿nica, która charakteryzuje dokonania Gastera, polega na precyzyjnym zdefiniowaniumitu i okreœleniu jego miejsca w kulturze. Mit jest przeciwieñstwem myœlenia naukowego,

STAN BADAÑ NAD HISTORI¥ I RELIGI¥ STARO¯YTNEJ PALESTYNY 437

VT t. XXIX (1979), s. 325–335; J. J. S c u l l i o n, Märchen, s. 324–329.13 Cf. R. W. N e f f, Saga, [w:] Saga, legend, tale, novella, fable. Narrative Forms in Old Testament Literature,

wyd. G. W. C o a t s, Sheffield 1985, s. 17–32.14 T³. ang. Introduction to the Old Testament, Nashvill, N. Y. 1968.15 T³. ang. The Old Testament: The Introduction, New York 1965.16 Cf. R. M. H a l s, Legend: A case in Old Testament Formcritical terminology, „Catholic Biblical Quarterly”

t. XXXIV (1972), s. 166–176, zw³. s. 166–169; J. J. S c u l l i o n, Märchen, s. 329–333.17 H. G u n k e l, The Legends, s. 20.18 Ibidem.19 Cf. zdeklarowan¹ kontynuatorkê Gunkela — D. I r v i n, Mytharion: The Comparison of Tales from the

Old Testament and Ancient Near East, Neukirchen 1978.20 Za wadê podejœcia Gunkela póŸniejsi jego krytycy przyjmowali swoisty europocentryzm i bezkrytyczne

zestawianie ze sob¹ literatury biblijnej z sagami Germanów.

gdy¿ kieruje siê impresj¹, a nie dedukcj¹, ma na celu ekspresjê, a nie wywód naukowy.Jako taki mit jest czêœci¹ sk³adow¹ kultury ludzi na ca³ym œwiecie, niezale¿nie od czasów,w jakich ¿yj¹21. Ponadto pewne scenariusze mityczne powtarzane s¹ w ró¿nych okoliczno-œciach, bez wzglêdu na czas i miejsce. Dzieje siê tak, poniewa¿ ludzka natura jest jedno-rodna, w zwi¹zku z czym i dzie³a ludzkiego umys³u nie ró¿ni¹ siê miêdzy sob¹. WyobraŸniamityczna i wzorce mitów s¹ jednakowe dla ca³ego œwiata22. To metodologiczne za³o¿enienadaje prawomocnoœæ wszystkim studiom komparatystycznym, bez niebezpieczeñstwawystawiania siê na krytykê, wed³ug której nie mo¿na ze sob¹ zestawiaæ wytworów kulturz ró¿nych czêœci œwiata i z ró¿nych epok.

Choæ mity pozostaj¹ w centrum zainteresowania Gastera, wyodrêbnia on te¿ innegatunki, z jakimi mamy do czynienia w Biblii. Chodzi mianowicie o pieœni pogrzebowe,psalmy, hymny, ballady itp.23 Rozró¿nienie to wynika z formalnych cech wyodrêbnianychgatunków, które spe³niaj¹ odmienne funkcje w kulturze.

W latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku coraz wa¿niejsze miejsce w œwiato-wej biblistyce zaczêli zajmowaæ uczniowie Gunkela. Najpierw Hugo G r e s s m a n n24

i Albrecht A l t25, a potem Gerhard v o n R a d26 i Martin N o t h27. Dla badania religijno-œci Izraelitów najwa¿niejszy okaza³ siê tekst Alta „Der Gott der Väter” (Stuttgart 1929)28.Przedmiotem analizy Alta s¹ opowieœci (Sagen) o patriarchach, które wed³ug niego osta-teczn¹ formê zawdziêczaj¹ redakcji Jahwistycznej, w epoce królewskiej. Punktem wyjœciajest dla niego przeœwiadczenie, ¿e kult Jahwe uczyni³ z Izraelitów jeden naród29. Skoro toJahwe jest bóstwem „narodowym” Izraelitów, to nale¿a³o wyt³umaczyæ sk¹d wziê³o siê takpoczesne miejsce boga ‘El w opowieœciach o patriarchach. Wed³ug Alta pojawiaj¹cy siêw ksiêdze Rodzaju ‘El Betel i ‘El ‘Olam to inne okreœlenia dla Jahwe. Kluczem dla tegouto¿samienia jest dla Alta epifania z Wj.330, gdzie Bóg objawiaj¹cy siê Moj¿eszowi nazywasiê „Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka, Bogiem Jakuba”. Skoro okreœlenie „Bóg ojców”pojawia siê czêœciej w warstwie J i E, a rzadziej w P, Alt doszed³ do wniosku, ¿e w³aœniew epoce królewskiej dosz³o do uto¿samienia Boga Jahwe z obecnymi w Sagen bogamipatriarchów. Wed³ug Alta w pierwotnej warstwie Piêcioksiêgu istnia³y rozdzielne tradycjeo ró¿nych patriarchach i opiekuj¹cych siê nimi bogach (‘Elim). Owe Sagen zwi¹zane by³yz lokalnymi sanktuariami, w których czczono bóstwa opiekuñcze31. Aby z³¹czyæ starszebóstwa w jedn¹ postaæ Boga Jahwe nadano im wspólne okreœlenia „Bóg Abrahama, Bóg

438 £UKASZ NIESIO£OWSKI–SPANÒ

21 Th. H. G a s t e r, Myth, legend, and custom in the Old Testament, New York 1975, s. XXXIV.22 Cf. J. W. R o g e r s o n, Anthropology, s. 78–79.23 Th. H. G a s t e r, op. cit., s. XXXIX–XLVII.24 Die älteste Geschichtsschreibung und Prophetie Israels, Göttingen 1910; Mose und seine Zeit, Göttin-

gen 1913.25 Die Ursprünge des israelitischen Rechts, Leipzig 1934.26 Das formgeschichtliche Problem des Hexateuch, Stuttgat 1938; Theologie des Alten Testaments, München

1957, t³. pol. Teologia Starego Testamentu, Warszawa 1986.27 Das System der Zwölf Stämme Israels, Stuttgart 1930; Überlieferungsgeschichte des Pentateuch, Stuttgart

1948.28 Przedruk [w:] idem, Kleine Schriften zur Geschichte des Volkes Israel t. I, Münich 1953, s. 1–78; oraz

w t³umaczeniu angielskim, jako The God of the Fathers, [w:] Essays on Old Testament History and Religion, Oxford1966, s. 1–77.

29 A. A l t, The God of the Fathers, s. 3–4.30 Ibidem, s. 8–9, 10–13.31 Ibidem, s. 22.

Izaaka i Bóg Jakuba”. Ten zabieg formalny mia³ redaktorom Biblii umo¿liwiæ po³¹czenieoficjalnego kultu Jahwe z kultem starszych bogów epoki patriarchów, zwi¹zanych z wa¿-nymi oœrodkami kultu.

Opracowanie to wpisuje siê w ówczesny nurt badañ historycznych maj¹cy na celuudowodnienie istnienia w staro¿ytnej Palestynie amfiktionii, która mia³a poprzedzaæmonarchiê32. Metodologiczny k³opot wy³aniaj¹cy siê z tych rozwa¿añ polega na za³o¿eniu,nie popartym ¿adnymi dowodami, o historycznoœci przekazu ksiêgi Rodzaju i postacisamych patriarchów. PóŸniejsi krytycy Alta poddali zasadniczej krytyce nie tylko jego tezê,ale za³o¿enia, na których j¹ budowa³33.

Od pocz¹tku lat trzydziestych wa¿n¹ rolê w badaniach nad œwiatem Biblii i staro¿ytn¹religi¹ Palestyny zaczê³a odgrywaæ tzw. szko³a mitu i rytua³u (Myth and Ritual School)34.Œrodowisko tworz¹ce tê szko³ê skupione by³o g³ównie w Cambridge i œciœle zwi¹zanez badaczami rytua³u w tradycji klasycznej35. Bezsprzecznie najwybitniejsz¹ postaci¹ tegonurtu by³a Jane H a r r i s o n36. Nowatorstwo Harrison polega³o na przyjêciu za³o¿enia, ¿ereligia sk³ada siê w równej mierze z treœci mitycznych i dzia³añ rytualnych. Podejœcie tozmienia³o dotychczasowy sposób traktowania religii staro¿ytnych, które koncentrowa³ysiê dotychczas na porównywaniu ze sob¹ mitów ró¿nych kultur, a co wa¿niejsze uznawa³omity za zasadniczy element religii. Prace socjologów (zw³aszcza francuskich, m.in. EmilaD u r k h e i m a i Marcela M a u s s a) skierowa³y uwagê religioznawców w stronê czynno-œci rytualnych, które w ujêciu Harrison sta³y siê pierwotne wobec treœci mitycznych.Harrison w pierwszych latach XX wieku twierdzi³a, ¿e staro¿ytni Grecy do istniej¹cychrytua³ów dodali mity, które mia³y byæ ilustracj¹ do pradawnych praktyk rytualnych.W czasach nam bli¿szych podobne twierdzenia, opieraj¹ce siê na analizie rytua³ów grec-kich w odniesieniu do praktyk neolitycznych, prezentowa³ g³ównie Walter B u r k e r t37.

Za pocz¹tek aktywnoœci Myth and Ritual School w badaniach biblistycznych mo¿naprzyj¹æ rok 1933 i publikacjê „Myth and Ritual”, której wydawc¹ by³ Samuel HenryH o o k e38. Podstawowa nowoœæ wniesiona przez œrodowisko skupione wokó³ Hooke’a39

polega³a na po³o¿eniu nacisku na rytualne aspekty staro¿ytnych religii. Deklarowanywp³yw Frazera oraz ca³ej antropologii anglosaskiej40 umo¿liwi³y badaczom, zwi¹zanymz t¹ szko³¹, nowe spojrzenie na materia³ biblijny41. Zainteresowanie tych badaczy koncen-

STAN BADAÑ NAD HISTORI¥ I RELIGI¥ STARO¯YTNEJ PALESTYNY 439

32 Cf. M. N o t h, Das System der Zwölf Stämme Israels, Stuttgart 1930.33 Cf. F. M. C r o s s, Canaanite Myth and Hebrew Epic, Cambridge, MA 1997; zw³. s. 3–9; K. V a n d e r

T o o r n, Currents in the Study of Israelite Religion, „Currents in Research. Biblical Studies” t. VI (1998), s. 9–30,zw³. s. 12–13 i cytowana tam literatura.

34 Na temat „Myth and Ritual School”, cf. S. H. H o o k e, Myth and Ritual: Past and Present, [w:] idem,Myth, Ritual, and Kingship, London 1958, s. 1–21.

35 Na temat „Myth and Ritual School” w badaniach religii greckiej cf. H. S. V e r s n e l, Myth and Ritual,[w:] Approaches to Greek Myth, wyd. L. E d m u n d s, Baltimore 1991, s. 23–90.

36 Prolegomena to the Study of Greek Religion, Cambridge 1903.37 Cf. Homo Necans, Berlin 1972 (t³. ang. Berkeley–Los Angeles 1983).38 S. H. H o o k e kolejno publikowa³: Myth and Ritual, London 1933; The Labyrinth, London 1935; Myth,

Ritual, and Kingship, London 1958.39 M.in. H. H. Rowley, G. Widengren, A. M. Hocart, A. R. Johnson, E. O. James, H. Frankfort (choæ ten

ostatni by³ jednym z krytyków tej szko³y).40 Cf. odwo³ania do R. Benedict w S. H. H o o k e, Myth and Ritual: Past and Present.41 Poprzednikiem i mistrzem tej szko³y by³ S. M o w i n c k e l i jego Psalmenstudien t. I–VI, 1921–24

(repr. 1966); t³. ang. The Psalms in Israel’s Worship t. I–II, Oxford 1962.

trowa³o siê na analizie roli œwi¹t, zw³aszcza tak wa¿nego na Bliskim Wschodzie NowegoRoku, oraz rytualnych funkcji króla. Bardzo wa¿nym momentem dla Szko³y mitu i rytua-³u by³o odnalezienie w Ugarit (staro¿ytne Ras Šamra) w latach 1930–1933, poematówreligijnych, ku czci Ba’ala i Anat42.

Badania nad tekstami z Ugarit rozwinê³y siê na dobre po II wojnie œwiatowej,a badacze zwi¹zani z brytyjsk¹ Myth and Ritual School wraz z biblistami skandynawskimiodegrali znacz¹c¹ rolê w ich interpretacji43. Zainteresowanie rytua³em i funkcjami sakral-nych pieœni religijnych, doprowadzi³o ugarytologów do przekonania, ¿e zachowane ta-bliczki z klinowym tekstem zawieraj¹, nie jak siê pierwotnie zak³ada³o poemat o bogach,lecz jego „dramatyczn¹” odmianê. Obecnie uwa¿a siê, ¿e teksty z Ugarit s¹ zapisemkwestii wypowiadanych przez ludzi wcielaj¹cych siê w postacie bogów przy okazji œwi¹twymagaj¹cych odgrywania „spektakli” mitologicznych44.

Odkrycie w Ugarit by³o jednym z wielu nowych osi¹gniêæ archeologii, maj¹cychwp³yw na nasz¹ wiedzê o œwiecie biblijnym. Intensywne prace archeologiczne w Palesty-nie oraz na ca³ym Bliskim Wschodzie doprowadzi³y do podniesienia wartoœci tej naukiw badaniach nad przesz³oœci¹ Palestyny, a tak¿e religi¹ i kultur¹ Izraelitów. G³ównymbadaczem wykorzystuj¹cym osi¹gniêcia archeologii do odtwarzania œwiata biblijnego by³amerykañski uczony William Foxwell A l b r i g h t.

Dzie³o Albrighta jest ogromne45. Jego wysi³ki zmierza³y do wykazania podobieñstwpomiêdzy rzeczywistoœci¹ Biblii i œwiatem otaczaj¹cym Palestynê. Prace Albrighta s¹bezcenne dla wszystkich zajmuj¹cych siê histori¹ i religi¹ Palestyny, jako zbiór informacjiarcheologicznych, wraz z tocz¹cymi siê wokó³ nich dyskusjami.

Stanowisko Albrighta nie by³o jednak neutralne. G³ówne zadanie, jakie sobie stawia³,wydaje siê polegaæ na udowadnianiu historycznoœci przekazu biblijnego. Na podstawietekstów z Ebli dowodzi³ historycznoœci Abrahama46, a w listach z el–Amarna widzia³ do-wody na historycznoœæ przedmonarchicznych wydarzeñ opisanych w Biblii47. Wysoce ideo-logiczne podejœcie Albrighta do badanej problematyki stawia go w rzêdzie uczonych nieszukaj¹cych prawdy, lecz jedynie dowodów dla poparcie swoich tez48. Szereg nowychodkryæ archeologicznych w du¿ym stopniu zdezaktualizowa³o jego syntezy, dodaj¹c noweinformacje Ÿród³owe, lub te¿ dokonuj¹c rewizji twierdzeñ, na których Albright siê opiera³.Sztandarowym przyk³adem takiej rewizji danych archeologicznych, i w efekcie odrzuce-nia twierdzeñ Albrighta, jest ustalanie historycznoœci wyjœcia z Egiptu i podboju Kanaa-

440 £UKASZ NIESIO£OWSKI–SPANÒ

42 Na temat badañ nad tekstami z Ugarit cf. R. D e L a n g h e, Myth, Ritual, and Kingship in the Ras ShamraTablets, [w:] Myth, Ritual, and Kingship, wyd. S. H. H o o k e, London 1958, 122–148; a tak¿e F. M. C r o s s,Canaanite Myth and Hebrew Epic, Cambridge, MA 1997.

43 P. D. M i l l e r, Izraelite Religion, [w:] The Hebrew Bible and Its Modern Interpreters, wyd. D. A. K n i g h t,G. M. T u c k e r, Philadelphia 1985, 201–237, zw³. 218–219.

44 Cf. zw³aszcza F. F. H v i d b e r g, Weeping and Laughter in the Old Testament, Leiden 1962.45 M.in. From the Stone Age to Christianity: Monotheism and the Historical Process, Baltimore 1940 (t³. pol.

Od epoki kamiennej do chrzeœcijañstwa, Warszawa 1967); Archaeology and the Religion of Israel, 1942 (wyd. 6,New York 1969); Yahweh and the Gods of Canaan, New York 1968.

46 Cf. krytykê J. V a n S e t e r s, Abraham in History and Tradition, New Haven–London, 1975; G. G a r -b i n i, Storia e ideologia nell’Israel Antico (Biblioteca di storia e storiografia dei tempi biblici, 3), Brescia 1986,zw³. 111–123.

47 Cf. I. F i n k e l s t e i n, The Archaeology; From Nomadism to Monarchy.48 Cf. R. S. H e n d e l, The Epic of the Patriarch, s. 19–23.

nu (wed³ug relacji z ksiêgi Jozuego) oraz badanie pocz¹tków osadnictwa izraelskiegow epoce br¹zu.

W latach 1948–1964 w grotach nad Morzem Martwym, w okolicy osady Qumran,odnaleziono szereg zwojów papirusowych, w tym tekstów biblijnych49. Teksty te trafi³yostatecznie do r¹k biblistów z École Biblique w Jerozolimie, pracuj¹cych pod kierunkiemRolanda d e Va u x. Praca nad papirusami z Pustyni Judzkiej sta³a siê na d³ugie latawizytówk¹ École Biblique, choæ nie jedyn¹ jej aktywnoœci¹. Sam de Vaux zabiera³ g³osw bardzo wielu dyskusjach na tematy zwi¹zane ze Starym Testamentem50, ale jego dzie³emdo tej pory pozostaj¹cym nieocenion¹ pomoc¹ dla biblistów i historyków Palestyny jest„Ancient Israel: Its Life and Institutions” (London 1961). To dwutomowe dzie³o zbieraca³oœæ dostêpnego w owych czasach materia³u, porz¹dkuj¹c go wed³ug nastêpuj¹cegoklucza: instytucje ¿ycia spo³ecznego; instytucje religijne. De Vaux opiera³ siê na tekœciebiblijnym i materiale dostarczanym przez archeologiê, nie stroni³ te¿ od porównañ z ma-teria³em pochodz¹cym z obszaru ca³ego Bliskiego Wschodu. To do dziœ bezcenne opraco-wanie, mimo ¿e uleg³o czêœciowej dezaktualizacji za spraw¹ nowych odkryæ i ustaleñ, nadaljest punktem odniesienia dla wspó³czesnych badaczy, a g³os de Vaux brany jest pod uwagêw tocz¹cych siê dziœ dyskusjach.

Badania nad tekstem Biblii oraz histori¹, religi¹ i ¿yciem spo³ecznym w staro¿ytnejPalestynie, po II wojnie œwiatowej rozpadaj¹ siê na dwa zasadnicze nurty51:

1) badania koncentruj¹ce siê na jêzyku, czyli na tekstach zachowanych do naszychczasów, w tym g³ównie na samej Biblii;

2) badania maj¹ce na celu opisanie dawnego spo³eczeñstwa i jego kultury.Ad. 1) A n a l i z a d y s k u r s u (Discourse Analysis) zwi¹zana jest bezpoœrednio

z filologi¹ hebrajsk¹. Zajmuje siê badaniem tekstu i ma na celu wyszukanie gramatycznychzwi¹zków w obrêbie ca³oœci, wiêkszych ni¿ pojedyncze zdanie. Ta analiza filologicznapozwala ustaliæ zwi¹zki miêdzy elementami, które przy klasycznej analizie pozostawa³ybyroz³¹czne52.

A n a l i z a n a r r a t y w i s t y c z n a (Narrative Analysis) zawdziêcza swój rozwójt³umaczeniu na angielski ksi¹¿ki W³adimira P r o p p a „Morfologia bajki”53. Kierunek tenopiera swoj¹ metodê, za Proppem, na analizie elementów sk³adowych narracji bajko-wej/mitologicznej. Wychodz¹c z za³o¿enia, ¿e ka¿da narracja rz¹dzi siê pewnymi prawami,mo¿na nawet w najbardziej przeredagowanym tekœcie odnaleŸæ pierwotne w¹tki i u³o¿yæje tak, jak mia³yby oryginalnie znajdowaæ siê wzglêdem siebie. Dodatkowy elementumo¿liwiaj¹cy badanie tekstu polega na wariantach uk³adu tych elementów i w konse-kwencji ich wymiennoœci. Czo³owe postaci tego kierunku to Albert d e P u r y („Promessedivine et légende cultuelle dans le cycle de Jacob”, Paris 1975)54, Robert C. C u l l e y

STAN BADAÑ NAD HISTORI¥ I RELIGI¥ STARO¯YTNEJ PALESTYNY 441

49 Polskie wydania tekstów znad Morza Martwego wraz z obszern¹ literatur¹ przedmiotu: W. T y l o c h,Rêkopisy z Qumran nad Morzem Martwym, Warszawa 1963 (wyd. 2, Warszawa 1997); P. M u c h o w s k i, Rêkopisyznad Morza Martwego, Warszawa 1996.

50 Cf. R. d e V a u x, Les sacrifices de l’Ancien Testament, Paris 1964.51 Cf. R. C. C u l l e y, Exploring New Directions, [w:] The Hebrew Bible and Its Modern Interpreters, wyd.

D. A. K n i g h t, G. M. T u c k e r, Philadelphia 1985, s. 167–200.52 G³ówni przedstawiciele tego nurtu to Robert E. Longacre i Wolfgang Richter.53 T³. pol. Morfologia bajki, Warszawa 1976; t³. ang. (wyd. 2) Morphology of the Tale, Austin 1968.54 Cf. idem, Le cycle de Jacob comme légende autonomme des origines d’Israel, [w:] Congress Volume Leuven

1989, wyd. J. A. E m e r t o n, Leiden 1991 (Suppl. Vetus Testamentum, 43), s. 78–96; Le raid de Gedeon (Judges

(„Oral Formulaic Language in the Biblical Psalms, Toronto 1967; „Studies in theStructure of Hebrew Narrative”, Philadelphia 1976) i Heda J a s o n („Ethnopoetry: Form,Content, Function”, Bonn 1977)55; badacze ci skupiaj¹ siê wokó³ czasopisma „Semeia”,wydawanego przez Society of Biblical Literature56.

S t r u k t u r a l i œ c i zawdziêczaj¹ wkroczenie do biblistyki Edmundowi L e a c h o -w i. Ten brytyjski oponent swego wielkiego mistrza Claude’a L é v i – S t r a u s s a, ja-ko pierwszy zastosowa³ metodê strukturalistyczn¹ do materia³u biblijnego. Kieruj¹c siêg³ówn¹ zasad¹ strukturalizmu, mówi¹c¹ o istnieniu par przeciwieñstw w ca³ym œwie-cie ludzkiej imaginacji, zaj¹³ siê g³ównie ksiêg¹ Rodzaju57. Przedmiotem jego zaintere-sowania sta³y siê obecne w niej mity, które analizowa³ wyszukuj¹c w nich napiêcia pomiê-dzy przeciwieñstwami: mêskie — ¿eñskie, endogamiczne — egzogamiczne, kulturowe —dzikie itp.58

Drugim z wa¿nych antropologów–strukturalistów, który mia³ du¿e znaczenie dlarozwoju strukturalizmu biblijnego, by³ Algirdas Julien G r e i m a s. System proponowanyprzez Greimasa polega³ na wprowadzeniu semiotyki do badania tekstu. Œrodowiskoskupione wokó³ Centre pour l’Analyse du Discours Religieux (CADIR) i czasopisma„Sémiotique et Bible” zajmowa³o siê nie tyle istot¹ treœci danego tekstu, ile raczejsposobem, który pozwala rozumieæ ten tekst.

Rozwój strukturalizmu biblijnego szed³ dwiema drogami. Po pierwsze, gdy Bibli¹zajmowali siê strukturaliœci wywodz¹cy siê z innych ni¿ biblistyka nauk (np. Leach i Ro-land B a r t h e s59), lub po drugie, gdy metodê strukturalistyczn¹ stosowali sami bibliœci.Pierwsza mo¿liwoœæ dzia³a³a na biblistykê o¿ywczo i zaowocowa³a wa¿nymi dyskusjaminaukowymi, podczas gdy druga wykaza³a ja³owoœæ i bezcelowoœæ dociekañ strukturali-stycznych60.

Ad. 2) B a d a c z e f o l k l o r u obecnego w Biblii zwi¹zani s¹ ze wspomnianympowy¿ej Gasterem61 i ca³ym dorobkiem Frazera62. Choæ obecnie trudno mówiæ o rozwojutej ga³êzi badawczej, to elementy etnologii porównawczej pojawiaj¹ siê w ró¿nych opra-

442 £UKASZ NIESIO£OWSKI–SPANÒ

6,25–32) et l’histoire de l’exclusivisme yahwiste, [w:] Lectio Difficilior Probabilior?, wyd. T. R o m e r, Heidel-berg 1991, s. 173–205; Le Dieu qui Vient en Adversaire. De quelques differences à propos de la perception de Dieudans l’Ancient Testament, [w:] Ce Dieu qui Vient, wyd. R. K u n t z m a n n, Paris 1995, s. 45–67.

55 Cf. idem, The Story of David and Goliath: A Folk Epic?, „Biblica” t. LX (1979), s. 36–70.56 Na temat szko³y krytyczno–literackiej cf. J. L. S k a, „Our fathers told us.” Introduction to the Analysis of

Hebrew Narrative (Subsidia Biblica, 13), Roma 1990. Stan badañ nad tekstem Starego Testamentu oraz metodyprezentuje R. K n i e r i m, Criticism of Literary Features, Form, Tradition, and Redaction, [w:] The Hebrew Bibleand Its Modern Interpreters, wyd. D. A. K n i g h t, G. M. T u c k e r, Philadelphia 1985, s. 123–165; E. T o v, TextualCriticism of the Hebrew Bible 1947–1997, [w:] Perspectives in the Study of Old Testament and Early Judaism, Leiden1998, s. 61–81.

57 E. L e a c h, Genesis as the Myth, London 1969.58 E. L e a c h, D. A l a n A y c o c k, Structuralist Interpretations of Biblical Myth, London 1983 (t³. pol. Siostra

Moj¿esza, Poznañ 1998).59 La lutte avec l’ange: analyse textuelle de Genèse 32:22–33, [w:] R. B a r t h e s, F. B o v o n, Analyse

structurele et exégèse biblique, Neuchâtel 1971, s. 27–40.60 Na temat obecnoœci strukturalizmu w studiach biblistycznych cf. A. Z a b o r s k i, O recepcji metod struk-

turalnych w biblistyce, „Ruch Biblijny i Liturgiczny” t. XXVI (1973), nr 2–3, s. 117–130; idem, Structural Methodsand Old Testament Studies, „Folia Orientalia” t. XV (1974), s. 263–268.

61 Th. H. G a s t e r, Myth, legend.62 J. G. F r a z e r, Folk–lore in the Old Testament, London 1918.

cowaniach dotycz¹cych Biblii63. Bezsprzecznie zas³ug¹ badaczy folkloru (obok struktura-listów) jest uporz¹dkowanie pojêæ (np. mit, legenda, bajka), które na dobre wesz³y dos³ownika biblistów i historyków religii Palestyny64.

Tr a d y c j a u s t n a jest bardzo popularnym przedmiotem badañ, w ramach bibli-styki i historii Palestyny. Od czasów Milmana P a r r y ’ e g o65 i Alberta B. L o r d a66 istnie-nie i d³ugie trwanie tradycji ustnej sta³o siê czymœ oczywistym. Badacze ci, wychodz¹c odanalizy Homera, studiowali ci¹g³oœæ tradycji ustnej w Serbii. Badania poematów przecho-wanych w tradycji serbskiej dowodzi³y ci¹g³ego przekazu poematów, za poœrednictwemwyspecjalizowanych œpiewaków, przez setki lat. Na tej podstawie Parry dowodzi³ mo¿li-woœci przekazu poematów homeryckich w tradycji ustnej, a Lord porównywa³ „Iliadê”i „Odysejê” z ustn¹ literatur¹ innych cywilizacji67.

Tradycji ustnej, która mia³a poprzedzaæ tekst pisany, doszukiwano siê w bardzo wielubiblijnych ksiêgach68. William J. U r b r o c k widzia³ œlady ustnego przekazu w ksiêdzeHioba69. David G u n n dopatrzy³ siê ustnego przekazu, stoj¹cego za fragmentami tzw.ksi¹g historycznych70. Susan N i d i t c h71 i Frank Moore C r o s s72 zajmowali siê procesemprzechodzenia kultury od przekazu ustnego do tekstu pisanego73.

Z badaniem literatury ustnej i formowania siê kultury pisanej zwi¹zana jest kwestiakszta³towania siê kanonu biblijnego. Utrwalony w œwiadomoœci badaczy obraz, wed³ugktórego Biblia jest tekstem wyj¹tkowym miêdzy innymi dlatego, ¿e bardzo szybko przy-bra³a postaæ niezmiennego kanonu (obecnie czas zebrania ksi¹g kanonicznych i ichopracowanie przesuwa siê na okres perski, lub nawet w czasy hellenistyczne; por. ni¿ej)zostaje ostatnio zakwestionowany. Zmiennoœæ zapisu Biblii w Septuagincie, PiêcioksiêguSamarytañskim, rêkopisach qumrañskich i wreszcie tekœcie masoreckim sugeruje doœæd³ugie utrzymywanie siê ró¿nych wersji tekstu, lub ich sukcesywn¹ modyfikacjê74. Mamy

STAN BADAÑ NAD HISTORI¥ I RELIGI¥ STARO¯YTNEJ PALESTYNY 443

63 Cf. S. N i d i t c h, Samson As Culture Hero, Trickster, and Bandit: The Empowerment of the Weak, CBQt. LII (1990), s. 608–624.

64 Cf. R. C. C u l l e y, Exploring New Directions, s. 180–181.65 The Making of Homeric Verse, Oxford 1971.66 The Singer of Tales, Cambridge, MA 1960.67 Cf. A. W o l i c k i, Piœmiennoœæ w staro¿ytnej Grecji. Model antropologiczny a nauki historyczne, PH

t. LXXXVII, 1996, s. 423–450, zw³. s. 432–434.68 Cf. B. O. L o n g, Recent field Studies in Oral Literature and their bearing on Old Testament criticism, VT

t. XXVI (1976), s. 187–198; R. F i n n e g a n, Oral Poetry. Its nature, significance and social context, Cambridge1977.

69 W. J. U r b r o c k, Oral Antecedents to Job: A Survey of Formulas and Formulaic System, „Semeia” t. V(1976), s. 111–137.

70 D. G u n n, Narrative Paterns and Oral Tradition in Judges and Samuel, VT t. XXIV (1974), s. 286–317;idem, Traditional Composition in the „Succession Narrative”, VT t. XXVI (1976), s. 214–229.

71 S. N i d i t c h, Oral World and Written Word. Ancient Israel Literature, Luisville 1996.72 F. M. C r o s s, From Epic to Canon. History and Literature in Ancient Israel, London 1998.73 Pocz¹tkami kultury pisanej zajmowa³ siê m.in. M. H a r a n, Book–Scrolls at the Beginning of the Second

Temple Period. The Transition from Papyrus to Skins, „Hebrew Union College Annual” t. LIV, 1983, s. 111–122;idem, The Books of the Chronicles „of the Kings of Judah” and „of the Kings of Israel”: What sort of Books werethey?, VT t. XLIX (1999), s. 156–164; oraz D. W. J a m i e s o n – D r a k e, Scribes and Schools in Monarchic Judah.A socio–Archaeological Approach (JSOT, Suppl. 109), Sheffield 1991.

74 E. T o v, Biblical text as Reworked in Some Qumran Manuscripts with Special Attention to 4QRP and4QParaGen–Exod., [w:] The Community of the Renewed Covenant. The Notre Dame Symposium on the Dead Sea

tu do czynienia z dwoma zjawiskami. Po pierwsze, stopniowo wyodrêbnia³y siê teksty,które uznano za kanoniczne, czyli takie które zosta³y zaakceptowane przez urzêduj¹cew³adze religijne. Po drugie, obserwowaæ mo¿na powolny proces modyfikacji tekstu. Bibliahebrajska w czasach nowo¿ytnych uznawana by³a za dzie³o bo¿e, w którym nie wolnozmieniaæ ani jednego s³owa. Precyzja przekazu by³a gwarantem prawomocnoœci religijnej.W judaizmie najwy¿szym autorytetem sta³ siê w³aœnie tekst Biblii, co wi¹za³o siê z koniecz-noœci¹ wiernego jej przekazu. W czasach staro¿ytnych, o czym œwiadcz¹ warianty rêkopi-œmienne, a przede wszystkim ró¿nice pomiêdzy tekstem masoreckim (który jest baz¹ dlaprzekazu judaistycznego) a Septuagint¹, czy innymi staro¿ytnymi t³umaczeniami, dopu-szczano modyfikowanie tekstu, który mimo to nie traci³ swego sakralnego znaczenia.

A n t r o p o l o g i a pojawi³a siê w naukach biblijnych i dobrze siê zaaklimatyzowa³aza spraw¹ m.in. Frazera i Leacha. Antropologiczne podejœcie do Biblii zastosowali takantropologowie, dla których Biblia by³a jednym z wielu mo¿liwych Ÿróde³, jak i samibibliœci75. Do pierwszej z tych grup nale¿y Mary D o u g l a s, która skoncentrowa³a siê namateriale biblijnym, nie licz¹c kilku artyku³ów, g³ównie w ksi¹¿ce „Purity and Danger: AnAnalysis of Polution and Taboo” (Harmonsworth 1970). Dowodzi ona tam, ¿e z pozorunieracjonalny podzia³ na zwierzêta rytualnie czyste i nieczyste braæ siê móg³ z trójdzielnejstruktury œwiata. Sakralnoœæ stworzonego kosmosu rozk³ada siê bowiem w niebie, wodachi na ziemi. Wszystkie stworzenia, których ¿ycie wymaga przekraczania granic miêdzy tymisferami staj¹ siê rytualnie nieczyste. Z podobnych przes³anek wyprowadza ona trójdziel-noœæ, a co za tym idzie gradacjê œwiêtoœci i nieczystoœci obecn¹ w Œwi¹tyni Jerozolimskiej.Wed³ug Douglas ten system dopuszczaj¹cy czystoœæ i odrzucaj¹cy nieczystoœæ ³¹czyæ nale¿yz kap³añsk¹ redakcj¹ Piêcioksiêgu.

Podczas gdy Douglas interesowa³ g³ównie izraelski rytua³ i zachowania z nim zwi¹za-ne, to Julian P i t t – R i v e r s skoncentrowa³ siê na mitycznej fabule76. Pitt–Rivers zaj¹³ siêkwesti¹ stosunku do kobiet i zwyczajów seksualnych, które wed³ug niego maj¹ swoj¹kulminacjê w opowieœci/micie o Dinie (Rdz.34). Choæ i tu antropolog dopatruje siê re-fleksów z ¿ycia spo³ecznego, to koncentruje siê na samym tekœcie, twierdz¹c ¿e w ks.Rodzaju widaæ liniê narracyjn¹, zmierzaj¹c¹ w³aœnie do opowieœci o zakazanym zdobywa-niu kobiety (Sychem porywa i gwa³ci Dinê, za co spotyka go krwawa zemsta z r¹k jej braci:Symeona i Lewiego)77.

Coraz wiêcej biblistów z powodzeniem stosuje antropologiczny warsztat badawczy.Jednym z prekursorów tej sub–ga³êzi biblistyki by³ Robert R. W i l s o n. Jego ksi¹¿kadotycz¹ca funkcji genealogii na Bliskim Wschodzie wykorzystuje dorobek i metodê antro-pologii78. Zestawia ze sob¹ listy genealogiczne znajduj¹ce siê w Biblii z analogicznymi

444 £UKASZ NIESIO£OWSKI–SPANÒ

Scrolls, wyd. E. U l r i c h, J. V a n d e r k e n, (Christianity and Judaism in Antiquity Series, 10), Notre Dame,Indiana 1994, s. 111–134.

75 Cf. J. W. R o g e r s o n, Anthropology and the Old Testament, Oxford 1978. Nowe kierunki antropologicz-nych badañ Biblii, a zw³aszcza Sitz im Leben omawiaj¹: D. A. K n i g h t, The Understanding of „Sitz im Leben” inForm Criticism, [w:] SBL Seminar Papers, wyd. G. M a c R a e, t. 1, Missoula 1974, s. 105–125; B. O. L o n g, RecentField Studies in Oral Literature and the Qestion of „Sitz im Leben”, „Semeia” t. V (1976), s. 35–49.

76 J. P i t t – R i v e r s, The Fate of Shechem or the Politics of Sex: Essays in the Anthropology of the Mediterra-nean, Cambridge 1977.

77 Cf. omówienie w R. C. C u l l e y, Exploring New Directions, s. 185–186.78 R. R. W i l s o n, Genealogy and history in the Biblical world, New Haven–London 1977.

tekstami pochodz¹cymi z Bliskiego Wschodu, a tak¿e genealogiami funkcjonuj¹cymiw tradycji ustnej, wielu „kultur pierwotnych”. Analiza formalnych podobieñstw pozwalawyci¹gn¹æ wnioski co do podobieñstw funkcjonalnych. Drugim wa¿nym opracowaniemWilsona jest „Prophecy and Society in Ancient Israel” (Philadelphia 1980). Ksi¹¿kata, zawieraj¹ca pog³êbione rozwa¿ania na tematy metodologii i prawomocnoœci metodyporównawczej, w sposób wyczerpuj¹cy analizuje fenomeny zwi¹zane z izraelskimi prorokamioraz podobieñstwa ³¹cz¹ce je z rozpowszechnionym na œwiecie zjawiskiem profetyzmu.

Jednym z naœladowców Wilsona w aplikowaniu metody antropologicznej do badañnad œwiatem Biblii jest Frederick H. C r y e r. Jego „Divination in Ancient Israel and itsNear Eastern Environment” (Sheffield 1994) charakteryzuje siê podobnym do zapropo-nowanego przez Wilsona uk³adem. Cryer bada wró¿biarstwo biblijne na tle zwyczajówwró¿biarskich staro¿ytnego Bliskiego Wschodu, a tak¿e porównuje je do praktyk stosowa-nych przez afrykañski lud Azande79.

S o c j o l o g o w i e w du¿ym stopniu przyczynili siê do o¿ywienia badañ nad histori¹staro¿ytnej Palestyny80. Metoda socjologiczna wykorzystywana by³a przy opisie wieluokresów historii Palestyny81, a tak¿e konkretnych zjawisk spo³ecznych82, lecz najlepszerezultaty przynios³a w badaniu pocz¹tków osadnictwa i pañstwowoœci izraelskiej. Naj-wiêkszym dziœ autorytetem w tej dziedzinie jest Norman K. G o t t w a l d. Jego poprze-dnik, George E. M e n d e n h a l l, z powodzeniem zajmowa³ siê pocz¹tkami pañstwowoœciizraelskiej, forsuj¹c teoriê rewolty ludnoœci wiejskiej przeciw ludziom miasta83. Jego so-cjologia polega³a na skoncentrowaniu uwagi na formach aktywnoœci spo³ecznej i prawachnimi rz¹dz¹cych. W badaniu przesz³oœci Mendenhall mia³ g³ównie na uwadze spo³eczeñ-stwo i jego zachowania. Gottwald, opieraj¹c siê na za³o¿eniach marksizmu, przyj¹³ teoriêrewolucji spo³ecznej, jaka mia³a staæ u podstaw nowej pañstwowoœci w Palestynie, po czymobudowa³ j¹ ca³¹ socjologiczn¹ aparatur¹. Jego opracowanie „The Tribes of Yahweh:A Sociology of the Religion of Liberated Israel, 1250–1050 B. C. E.” (Maryknoll 1979)polega na dodaniu do tradycyjnej egzegezy i analizy historycznej warsztatu socjologa84.Kieruj¹c siê podzia³em spo³eczeñstw na ¿yj¹ce w luŸnych grupach, w systemie plemien-nym i wreszcie tworz¹cych pañstwa, Gottwald pocz¹tki Izraela widzia³ w przejœciu odstruktury plemiennej do pañstwowej85. Minimalizowa³ rolê nomadyzmu, którego przezd³ugi czas dopatrywano siê w ¿yciu Izraelitów okresu przedmonarchicznego. Wed³ugGottwalda pocz¹tki spo³eczeñstwa, póŸniej zwanego izraelskim, tkwi¹ w odrzuceniu feu-dalnej struktury zwi¹zanej z wielkimi oœrodkami miejskimi w Kanaanie. W sk³ad docho-dz¹cej do g³osu, ¿yj¹cej zgodnie z zasadami egalitarystycznymi, federacji plemion wesz³o

STAN BADAÑ NAD HISTORI¥ I RELIGI¥ STARO¯YTNEJ PALESTYNY 445

79 Cf. moja recenzja tej ksi¹¿ki w PH t. LXXXIX, 1998, nr 1, s. 157–158.80 Cf. N. K. G o t t w a l d, Sociological Method in the Study of Ancient Israel, [w:] Encounter with the Text,

wyd. M. J. B u s s, Philadelphia 1979, s. 69–81.81 Cf. np. P. D. H a n s o n, The Dawn of Apocalyptic, Philadelphia 1975; A. M a l a m a t, Charismatic

Leadership in the Book of Judges, [w:] Magnalia Dei: The Mighty Acts of God, wyd. F. M. C r o s s, W. E. L e m k e,P. D. M i l l e r, Garden City 1976, s. 152–168.

82 Cf. F. S. F r i c k, The City in Ancient Israel, Missoula 1977.83 G. E. M e n d e n h a l l, The Hebrew Conquest of Palestine, „Biblical Archaeologist” t. XV, 1962, s. 66–87.84 Cf. równie¿ N. K. G o t t w a l d, The Hebrew Bible. A Socio–Literary Introduction, Philadelphia 1985; idem,

The Hebrew Bible in its Social World and in ours, Atlanta 1993.85 Cf. R. C. C u l l e y, Exploring New Directions, s. 188–189.

równie¿ plemiê Moj¿esza, wnosz¹c doœwiadczenie niewoli egipskiej i nowy kult — BogaJahwe. Zgodnie z t¹ koncepcj¹ przyszli mieszkañcy Izraela i Judy s¹ mieszank¹ ludnoœcinap³ywowej z lokalnym spo³eczeñstwem kanaanejczyków (z przewag¹ tych ostatnich).Stosowanie metody socjologicznej przez Gottwalda polega na odtwarzaniu ca³ego sy-stemu spo³ecznego, a nie jedynie jego czêœci, a tak¿e wierze w tezê o dominuj¹cej roliekonomii oraz przemo¿nej presji systemu kulturowo–materialnego w przemianach spo-³ecznych. Odmawia zatem Gottwald czynnikowi religijnemu roli formuj¹cej przysz³ynaród. Jedyny problem, jaki pojawia siê w tak kompleksowym opracowaniu pocz¹tkówpañstwowoœci izraelskiej, tkwi w tym, ¿e odtwarza siê go wed³ug „zadanego” scenariuszadostarczonego przez metodê, a nie rekonstruuje na podstawie dostêpnych Ÿróde³. A Ÿró-de³ jest niestety bardzo niewiele.

Brak pisanych Ÿróde³ pozabiblijnych rekompensuje w jakimœ stopniu bardzo szybkirozwój archeologii i dostarczanych przez ni¹ zabytków. Nie miejsce tu na wyczerpuj¹ceomawianie dokonañ archeologii w Palestynie86, lecz zasygnalizowaæ warto kilka nowychtendencji. Jednym z najwa¿niejszych osi¹gniêæ archeologii jest odkrycie staro¿ytnychdokumentów pisanych. Znaleziska na Pustyni Judzkiej (biblijne papirusy z Qumran,teksty z Masady, Wadi Murabba’at, a tak¿e listy z Nachal Chewer i Wadi Dalijech) zmie-ni³y wiedzê archeologów i historyków o przesz³oœci Palestyny, w istotny sposób powiêk-szaj¹c korpus Ÿróde³ do jej dziejów.

Od czasów Albrighta dokona³a siê wielka rewolucja archeologiczna dotycz¹ca po-cz¹tków pañstwa. Podczas gdy Albright dowodzi³ historycznoœci wydarzeñ opisanychw ksiêdze Jozuego, obecni archeologowie scenariusz ten jednoznacznie odrzucaj¹. Noweodkrycia i rewizja niektórych starszych danych nie pozwalaj¹ na zaakceptowanie albrigh-towskiej teorii. Miasta, których zniszczenie ksiêga Jozuego przypisuje Izraelitom, uleg³yzniszczeniu, lub opustosza³y, albo na d³ugo przed, albo na d³ugo po kolejnych mo¿liwychdatach wyjœcia z Egiptu87. Œwiadectwa archeologiczne zdaj¹ siê potwierdzaæ równie¿zdecydowanie autochtoniczny charakter osadnictwa izraelskiego88. Ci¹g³oœæ kultury mate-rialnej, w której jedyn¹ zmian¹ by³ upadek wielkich miast, wykazuje niezbicie, ¿e Palesty-nê zamieszkiwa³a ta sama ludnoœæ w tzw. okresie kanaanejskim i w czasach istnieniaIzraela i Judy89.

Blisko z archeologi¹ zwi¹zane s¹ nowe nurty w historiografii. Odrzucenie wizji Al-brighta, jeœli idzie o wyjœcie z Egiptu i zasiedlenie Palestyny, ³¹czy siê z tendencj¹ do corazpóŸniejszego datowania tekstów biblijnych i samych wydarzeñ historycznych.

Historycy, z wyj¹tkiem wiêkszoœci historyków niemieckich, sk³aniaj¹ siê obecnie kudu¿emu sceptycyzmowi przy pos³ugiwaniu siê przekazem biblijnym90. Symptomatyczne

446 £UKASZ NIESIO£OWSKI–SPANÒ

86 Zainteresowanego archeologi¹ czytelnika odes³aæ trzeba do literatury fachowej, m.in. P. N o w o g ó r s k i,Powstanie staro¿ytnego Izraela w œwietle wspó³czesnych koncepcji historyczno–archeologicznych, „Studia Judaica”,t. III, 1999, s. 1–9.

87 Mo¿liwe daty wyjœcia ustala siê na podstawie historii Egiptu.88 Cf. G. W. A h l s t r ö m, Who were Israelites?, Winona Lake 1986.89 Wyczerpuj¹ce informacje na ten temat, wraz z przedstawieniem materia³u archeologicznego znaleŸæ

mo¿na w N. P. L e m c h e, Early Israel, Leiden 1985; I. F i n k e l s t e i n, The Archaeology of the Israelite Settlement,Jerusalem 1988; idem, The Emergence of the Early Israel: anthropology, environment and archaeology, „Journalof American Oriental Studies” t. CX, 1990, s. 677–686; From Nomadism to Monarchy. Archaeological andHistorical Aspects of Early Israel, wyd. I. F i n k e l s t e i n, N. N a’ a m a n, Jerusalem 1994.

90 Cf. N. P. L e m c h e, Rachela and Lea. Or On the Survival of Outdated Paradigmas in the Study of the Origin

jest zdanie Philipa R. D a v i e s a91: „historycznoœæ Salomona jest analogiczna do histo-rycznoœci króla Artura”. Opieraj¹c siê na znikomej iloœci Ÿróde³ pozabiblijnych wspó³cze-œni historycy nie s¹ sk³onni dawaæ wiary tekstowi Biblii, widz¹c w nim literaturê lub przejawpóŸniejszej ideologii. Dotychczasowa akceptacja wersji biblijnej i wiara w jej historycznoœæzastêpowana jest obecnie przez krytycyzm wynikaj¹cy z jednej strony z niemo¿noœci po-godzenia tekstu Biblii z danymi archeologicznymi (dotyczy to g³ównie pocz¹tków pañstwaIzraelitów i narracji z ksiêgi Jozuego), a z drugiej strony z przekonania, ¿e tekst maj¹cycechy historiografii niekoniecznie odpowiada faktycznym wydarzeniom z przesz³oœci.Dominuje obecnie przekonanie o legendarnym lub mitycznym charakterze ksiêgi Rodza-ju, a tak¿e g³êboko ideologicznym charakterze ksi¹g Joz — 2 Krl (DtrH). Wiêkszoœæw³adców przedstawiana jest w negatywnym œwietle, co daje siê wyt³umaczyæ jedyniekap³añskim autorstwem DtrH, w czasach po niewoli babiloñskiej. Uzasadnieniem dlatakiego sceptycyzmu jest miêdzy innymi brak pisanych pozabiblijnych Ÿróde³ powsta³ychprzed IX wiekiem. Epigraficzne dowody na istnienia pañstw Izraela i Judy pochodz¹dopiero z wieku VIII.

Czo³owymi postaciami tego nurtu w historiografii s¹ Thomas L. T h o m p s o n92,Giovanni G a r b i n i93, Niels Peter L e m c h e94 i John Va n S e t e r s95. Sceptycyzmowico do mo¿liwoœci ustalenia prawdy dotycz¹cej np. pañstwa Dawida i Salomona, towarzyszytendencja do póŸnego datowania tekstu Biblii. Dotyczy to w najwiêkszym stopniu Piêcio-ksiêgu i tzw. historycznej literatury deuteronomicznej (DtrH).

Wellhausenowsk¹ teoriê Ÿróde³ kwestionowa³ ju¿ w latach szeœædziesi¹tych UmbertoC a s s u t o96, ale prawdziwy atak na tê teoriê historycy przypuœcili w latach dziewiêædzie-si¹tych97. Erhard B l u m98 wyodrêbni³ w Piêcioksiêgu dwa korpusy Ÿróde³: KD — korpusdeuteronomiczny, którego powstanie datowa³ na czasy poprzedzaj¹ce niewolê babiloñsk¹i w trakcie jej trwania, i KP — korpus kap³añski, datowany na czasy po niewoli. Odrêbnestanowisko, opieraj¹ce siê na dorobku Martina Notha99 polega na za³o¿eniu, ¿e Piêcio-ksi¹g i DtrH (Joz.–2Krl) by³ wielokrotnie redagowany, a fazy tych redakcji s¹ trudne do

STAN BADAÑ NAD HISTORI¥ I RELIGI¥ STARO¯YTNEJ PALESTYNY 447

of Israel, „Scandinavian Journal of the Old Testament”, 1988, s. 39–65; 1989, s. 127–153; idem, On theProblems of Reconstructing Pre–Hellenistic Israelite (Palestinian) History, „Journal of Hebrew Scripture” t. III,2000–2001 — wersja internetowa pod adresem: http://www. arts. ualberts. ca/JHS/.

91 P. R. D a v i e s, In Search of „Ancient Israel”, Sheffield 1992 (wyd. 2 — 1997).92 The Historicity of the Patriarchal Narratives: The Quest for the Historical Abraham, Berlin 1974; The Origin

Tradition of Ancient Israel. The Literary Formation of Genesis and Exodus 1–23, Sheffield 1987; a zw³aszcza EarlyHistory of the Israelite People. From the Written and Archaeological Sources, Leiden 1992.

93 Storia e ideologia nell’ Israel Antico, Brescia 1986.94 Early Israel, Leiden 1985; Ancient Israel. A New History of Israelite Society, Sheffield 1988.95 Abraham in History and Tradition, New Haven–London 1975; In search of History. Historiography in the

Ancient World and the Origins of Biblical History, New Haven–London 1983.96 U. C a s s u t o, The Documentary Hypothesis and the Composition of the Pentateuch, Jerusalem 1965,

zw³. s. 56–59.97 Jednym z g³ównych krytyków teorii Ÿróde³ by³ R. R e n d t o r f f, Das überlieferungsgeschichtliche Problem

des Pentateuch, (BZAW, 147) Berlin 1977. Na temat stanu badañ nad DtrH cf. J. V a n S e t e r s, DeuteronomicRedaction of the Pentateuch. The Case against it, [w:] Deuteronomy and Deuteronomic Literature, wyd. M. V e r -v e n n e, M. L u s t, Leuven 1997, s. 301–319.

98 E. B l u m, Studien zur Komposition des Pentateuch, Berlin 1990.99 M. N o t h, Überlieferungsgeschichte des Pentateuch, Stuttgart 1948 (t³. ang.) A History of Pentateuchal

Traditions, Englewood Cliffs 1972.

uchwycenia. Ostateczne redakcja (DtrN) mia³a mieæ miejsce w okresie niewoli, lecz jejwp³yw na Tetrateuch mia³ byæ jedynie nieznaczny100. Inn¹ koncepcjê proponuje Van Seters.Twierdzi on, ¿e najstarszym tekstem by³a jakaœ historia dworska, umownie okreœlanaDtrH101. Literatura ta jest trudna do datowania, ale Van Seters jej pocz¹tki widzi w wiekuVII. W okresie niewoli babiloñskiej uzupe³niono istniej¹c¹ literaturê o warstwê nazywan¹non–P albo J. Mia³a ona stanowiæ wstêp do istniej¹cej ju¿ literatury DtrH. Dopiero popowrocie z niewoli mia³a powstaæ warstwa P, uzupe³niaj¹ca starszy materia³ w dwóchetapach: warstwa PG — ustalaj¹ca przepisy prawne, i PS — gdzie znalaz³y siê rozmaitedodatki102.

Ostatnia z tych hipotez wydaje siê obecnie najczêœciej przyjmowana, o czym mo¿eœwiadczyæ choæby paragraf w podrêczniku historii Palestyny (James Maxwell M i l l e r,John H. H a y e s, „A History of Ancient Israel and Judah”, Philadelphia 1986, s. 58–59)poœwiêcony chronologii biblijnej. PóŸna konstrukcja ostatecznej wersji Biblii wydaje siêbyæ potwierdzona w nastêpuj¹cy sposób: wed³ug chronologii biblijnej exodus mia³ miejscew 2666 lat od stworzenia œwiata; rok 4000 od stworzenia wypada³ w 164 r. p. n. e. (czyliw roku ponownej konsekracji Œwi¹tyni Jerozolimskiej przez Machabeuszy); miêdzy exo-dusem a budow¹ Œwi¹tyni up³ynê³o 480 lat, miêdzy budow¹ Œwi¹tyni a powrotem z niewolibabiloñskiej kolejnych 480 lat. Schemat, na którym zbudowano tê rachubê czasu opierasiê na liczbach 40 i 12, których powy¿ej wymienione liczby s¹ jedynie funkcjami.

Wœród badaczy historii Palestyny od doœæ dawna oddzieln¹ grupê stanowi¹ historycyreligii. Badania nad religi¹ w staro¿ytnej Palestynie uwarunkowane s¹ oczywiœcie ustale-niami historyków i archeologów, ale ta subdyscyplina rozwija siê coraz bardziej ¿ywio³owoi stanowi niemal oddzieln¹ ga³¹Ÿ studiów nad histori¹ Palestyny. Swój z natury rzeczyinterdyscyplinarny charakter historia religii przejawia w ró¿norodnoœci zainteresowañbadaczy103.

Jedn¹ z tendencji w badaniu historii religii Palestyny jest dowodzenie jej ci¹g³oœci, odepoki kanaanejskiej (epoka br¹zu) do czasów monarchii izraelskiej. Studiami tymi zajmuj¹siê badacze bazuj¹cy na odkryciach archeologicznych (Israel F i n k e l s t e i n104, GezaA h l s t r ö m105) jak i na staro¿ytnej literaturze (Frank M o o r e C r o s s106).

Osobn¹ grupê historyków religii palestyñskiej stanowi¹ badacze ikonografii. Nie-kwestionowanymi autorytetami w tej dziedzinie s¹ Christoph U e h l i n g e r i OthmarK e e l107, zwi¹zani z oœrodkiem we Fryburgu. Czerpi¹c z dorobku Mowinckela i Mettin-

448 £UKASZ NIESIO£OWSKI–SPANÒ

100 Zestawienie koncepcji Bluma i Notha przedstawia D. J. W y n n – W i l l i a m s, The State of the Penta-teuch. A comparison of the approaches of M. Noth and E. Blum, (BZAW, 249) Berlin–New York 1997.

101 Cf. J. V a n S e t e r s, In Search.102 Cf. idem, Deuteronomic Redaction.103 Na temat stanu badañ w obrêbie historii religii staro¿ytnej Palestyny cf., P. D. M i l l e r, Israelite Religion,

[w:] The Hebrew Bible and Its Modern Interpreters, wyd. D. A. K n i g h t, G. M. T u c k e r, Philadelphia 1985,s. 201–237; K. V a n d e r T o o r n, Currents in the Study of Israelite Religion, „Currents in Research. BiblicalStudies” t. VI, 1998, s. 9–30.

104 I. F i n k e l s t e i n, The Archaeology; idem, The Emergence, [w:] From Nomadism. wyd. I. F i n k e l s t e i n,N. N a’ a m a n.

105 G. W. A h l s t r ö m, Who were Israelites?, Winona Lake 1986.106 F. M. C r o s s, Canaanite Myth.107 O. K e e l, The Symbolism of the Biblical World. Ancient Near Eastern Iconography and Book of Psalms,

Winona Lake 1997; idem, Goddesses and Tree. New Moon and Yahweh. Ancient Near Eastern Art and the hebrew

gera historycy ci œledz¹ rozwój bliskowschodniej ikonografii oraz jej znaczenie w kulcie.Analizuj¹c przedstawienia ikonograficzne staraj¹ siê odtworzyæ wierzenia staro¿ytnychIzraelitów. Jednym z aspektów religii palestyñskiej, którego obecnoœæ zosta³a potwierdzo-na dla œwiata staro¿ytnego, jest kult bogini108.

Osobnym, bardzo popularnym, kierunkiem badañ jest historia religii ludowej. Stu-dia te wychodz¹ z za³o¿enia, ¿e wierzenia religijne i zachowania rytualne s¹ szczegól-nie trwa³e wœród prostych ludzi. A co za tym idzie mog³o dochodziæ do opozycji pomiê-dzy oficjaln¹ religi¹, centralizuj¹c¹ kult w Jerozolimie i tradycyjn¹ religijnoœci¹ ludow¹.Przedmiotem badañ staje siê zatem kult przodków, bez w¹tpienia obecny w Palestynie,kult bóstw lokalnych oraz rytua³y, marginalizowane w Biblii, ¿ywe w praktyce spo³ecznoœcilokalnych109.

Ponad sto lat rozwoju badañ nad histori¹ i religi¹ w staro¿ytnej Palestynie wykazujewielk¹ ¿ywotnoœæ tej dyscypliny. Dyskusje toczone w ramach tych badañ prowadz¹ doweryfikowania utartych pogl¹dów i niegdysiejszych aksjomatów. Pozostaje sobie ¿yczyæ bydotychczasowe osi¹gniêcia tej dziedziny zosta³y przyswojone przez polskich badaczy,którzy mo¿e w³¹cz¹ siê w tok prowadzonych dyskusji i, jak dot¹d pozostaj¹cych namarginesie ich zainteresowañ, studiów nad histori¹ Palestyny.

STAN BADAÑ NAD HISTORI¥ I RELIGI¥ STARO¯YTNEJ PALESTYNY 449

Bible, Sheffield 1998; tego¿ ukaza³a siê po polsku Pieœñ nad pieœniami: biblijna pieœñ o mi³oœci, Poznañ 1997.108 Cf. W. E. R a s t, Cakes for the Queen of Heaven, [w:] Scripture in History & Theology: Essays in honor of

J. Caert Rylaarsdom, wyd. A. M e r r i l l, T. O v e r h o l t, Pittsburgh 1977, s. 167–180.109 Cf. R. A l b e r t z, A History of Israelite Religion in the Old Testament t. I–II, Westminster 1994; J. B e r -

l i n e r b l a u, The Vow and the „Popular Religions Groups” of Ancient Israel. A Philological and SociologicalInquiry, Sheffield 1996.

JAN M. PISKORSKIUniwersytet SzczeciñskiInstytut Historii

Z badañ nad historiografi¹ Europy Œrodkoweji Wschodniej

Z BADAÑ NAD HISTORIOGRAFI¥ EURO PY ŒRODKOW EJ I WSCHODNIEJ

[Geschichte Osteuropas. Zur Entwicklung einer historischen Disziplin in Deutschland,Österreich und der Schweiz 1945–1990, hrsg. von Erwin O b e r l ä n d e r, Franz SteinerVerlag (Quellen und Studien zur Geschichte des östlichen Europa, t. 35), Stuttgart 1992;Zwischen Konfrontation und Kompromiss. Oldenburger Symposium: „Interethnische Bezie-hungen in Ostmitteleuropa als historiographisches Problem der 1930er/1940er Jahre”, hrsg.von Michael G a r l e f f, R. Oldenbourg Verlag (Schriften des Bundesinstituts für ostdeu-tsche Kultur und Geschichte, t. 8), München 1995, ss. 263; Jörg H a c k m a n n, Ostpreußenund Westpreußen in deutscher und polnischer Sicht. Landeshistorie als beziehungsgeschich-tliches Problem, Harrassowitz Verlag (Niemiecki Instytut Historyczny w Warszawie, Quel-len und Studien, t. 3), Wiesbaden 1996, ss. 462].

Wzmiankowane w nag³ówku prace znakomicie wpisuj¹ siê w coraz ¿ywsze ju¿ odkoñca lat siedemdziesi¹tych, szczególnie jednak od prze³omu politycznego lat 1989/1990,badania nad histori¹ historiografii XIX i XX w. Ich wydawcy i autorzy wychodz¹ zes³usznego za³o¿enia, ¿e tylko gruntowne poznanie pogl¹dów poszczególnych badaczy orazogólnych trendów historiograficznych tego czasu pozwoli na ich pog³êbion¹ krytykê, cow konsekwencji prowadziæ mo¿e albo do gruntownej zmiany albo do pewnych modyfikacjiutartych, a nie zawsze s³usznych opinii. W rozprawach tych jeden z akcentów k³adzie siê— z koniecznoœci — na kwestiê wzajemnych powi¹zañ pomiêdzy ¿yciem politycznymi narodowym a historiografi¹, zarówno t¹ uniwersyteck¹, jak i wcale nie mniej wa¿n¹regionalno–popularn¹, z regu³y o wiele bardziej poczytn¹ i tym samym bardziej wp³ywo-w¹, a zarazem mniej krytyczn¹ i bardziej u¿yteczn¹, nawet jeœli by³a pisana przez uczo-nych, umiej¹cych zachowaæ w pracach par excellence naukowych dystans i umiar. „Masy”nie poznawa³y przesz³oœci z uczonych i w sumie rzetelnych oraz spokojnych w tonie pismLeopolda von Ranke, lecz z esejów historycznych Heinricha von Treitschke oraz powieœcii opowiadañ Gustava Freytaga. Ich opinie decydowa³y czêsto o doborze i naœwietleniufaktów w podrêcznikach szkolnych, przewodnikach, czytankach dla dzieci i m³odzie¿y.Takie ujêcie przedmiotu badañ stanowiæ mo¿e przy okazji pewnego rodzaju ostrze¿eniepod adresem kolejnych pokoleñ uczonych, pokazuj¹c im, jak ³atwo — w niesprzyjaj¹cejsytuacji politycznej — przekroczyæ w¹sk¹ granicê pomiêdzy rzeteln¹ i d¹¿¹c¹ do obiekty-

PRZEGL¥D HISTORYCZNY, TOM XCI, 2000, ZESZ. 3, ISSN 0033–2186

wizmu nauk¹, a dzia³alnoœci¹ na po³y propagandow¹: niekiedy zamierzon¹, lecz czêœciejzapewne w ogóle sobie w danym miejscu i czasie nie uœwiadamian¹. S³usznie wskazuje siêbowiem, ¿e historiografia jest bardzo podatna na „ducha czasu” i w³aœciwie pozostajewobec niego bezbronna1. Zapewne dlatego tak czêsto zawodzi³a w momentach próby,kiedy znaczna czêœæ historyków (i nie tylko), zamiast wylewaæ zimn¹ wodê na rozpaloneg³owy, podgrzewa³a nastroje, ucz¹c niechêci lub nienawiœci do s¹siadów lub do wspó³o-bywateli innej narodowoœci i religii, przygotowuj¹c spo³eczeñstwa do kolejnych wojen,usprawiedliwiaj¹c podboje i gwa³ty na mniejszoœciach narodowych2. Na pewno w pier-wszym rzêdzie dotyczy³o to historiografii niemieckiej, zw³aszcza w okresie pomiêdzyI a II wojn¹ œwiatow¹, lecz i nauka innych krajów, w tym polska, nie by³a (i nie jest!) wolnaod tych zjawisk3.

Omawiane ksi¹¿ki maj¹ bardzo ró¿ny charakter i wymagaj¹ odmiennego potrakto-wania. Wszystkie jednak musz¹ siê znaleŸæ na biurku tych uczonych, którzy nie tylkozg³êbiaj¹ przesz³oœæ, lecz s¹ zainteresowani tak¿e szersz¹ refleksj¹ nad rozwojem historio-grafii i innych pokrewnych nauk. Praca pod redakcj¹ Erwina O b e r l ä n d e r a, jednaz dwóch wydanych przez niego w tym samym czasie i poœwiêconych — choæ z ró¿nejperspektywy — problematyce œrodkowowschodnio– i wschodnioeuropejskiej4, nale¿y domodnego ostatnio w historiografii niemieckiej i bardzo u¿ytecznego naukowo gatunku

452 JAN M. PISKORSKI

1 Œwietnie wyrazi³ to Walter M a r k o v w wywiadzie Vom Nutzen der Historie dla „Fuldaer Volkszeitung”z 24 wrzeœnia 1946: Die Geschichte ist unter den Wissenschaften die anfälligste und wehrloseste, wenn es den Zeitgeistgelüstet, sie zu vergewaltigen und zu beschumtzen. Cyt. za A. Fischerem, Forschung und Lehre zur GeschichteOsteuropas in der sowjetischen Besatzungszone bzw. der Deutschen Demokratischen Republik (1945–1990), [w:] Ge-schichte Osteuropas. Zur Entwicklung einer historischen Disziplin in Deutschland, Österreich und der Schweiz1945–1990, hrsg. von E. O b e r l ä n d e r, Stuttgart 1992, s. 21.

2 O zawodzie, jaki sprawi³a historiografia, pisa³o wielu historyków, g³ównie po II wojnie œwiatowej. Cf.przede wszystkim F. G r a u s, Nacismus a nìmecká historiografie, „Èeskoslovenský èasopis historický” 16, 1968,s. 215–219 (dostêpny te¿ w niemieckim t³umaczeniu o nieco, ale znamiennie zmienionym tytule: Geschichts-schreibung und Nationalsozialismus, „Vierteljahreshefte für Zeitgeschichte” 17, 1969, s. 87–95), lecz równie¿S. K i e n i e w i c z, Profesorowie i totalitaryzm, „Tygodnik Powszechny” nr 13 (2127) z 1 czerwca 1990 r., s. 1 i 9.W szerszym ujêciu zob. koniecznie szokuj¹cy miejscami artyku³ Johna C a r e y, Die Intelektuellen und die Massen,„Merkur” 558/559, 1995, s. 875–889, a tak¿e The Social Responsibility of the Historian, ed. by F. B é d a r i a,Providence–Oxford 1994 („Diogenes” nr 168, t. 42/4) i E. H o b s b a w m, On History, London 1999, s. 173 n.i passim.

3 Cf. wprowadzaj¹co W. B o r o d z i e j, „Ostforschung” aus der Sicht der polnischen Geschichtsschreibung,„Zeitschrift für Ostmitteleuropa–Forschung” [dalej cyt. jako ZfO] 46, 1997, s. 405–426; N. K e r s k e n, Bilderund Vorstellungen deutscher „Ostforschung” zu Fragen der mittelalterlichen polnischen Geschichte, ZfO 46, 1997,s. 351–375; a tak¿e J. M. P i s k o r s k i, „Deutsche Ostforschung” und „polnische Westforschung”, [w:] Osteu-ropäische Geschichte in vergleichender Sicht (= „Berliner Jahrbuch für osteuropäische Geschichte” 1996/1, Berlin1996, Festschrift für Klaus Zernack), s. 379–389; idem, „Erbfeindschaften”: Antipolonismus, Preußen– und Deu-tschlandhaß, deutsche Ostforschung und polnischer Westgedanke, [w:] Deutschland und Polen im zwanzigstenJahrhundert, red. W. B o r o d z i e j i K. Z e r n a c k, Braunschweig (w druku, najpewniej 2000).

4 Cf. Polen nach dem Kommunismus, hrsg. von E. O b e r l ä n d e r, Stuttgart 1993, z artyku³ami K. S k u -b i s z e w s k i e g o (o miejscu Polski w Europie przysz³oœci), bpa Alfonsa N o s s o l a, bpa J e r e m i a s z ai G. Str ickera (o Koœciele w Polsce), Jakuba G o l d b e r g a i W³odzimierza B o r o d z i e j a (o kwestii ¿ydow-skiej), Henryka O l s z e w s k i e g o i Rudolfa J a w o r s k i e g o (o niemiekich badaniach wschodnich i polskiejmyœli zachodniej), Arunasa B u b n y s a i Jerzego T o m a s z e w s k i e g o (o historii i perspektywach wspó³¿yciapolsko–litewskiego). Cf. omówienie (tyle ¿e — moim zdaniem — doœæ jednostronne) T. S. W r ó b l e w s k i e g o,Polska po komunizmie, „¯ycie i Myœl” 42, 1994, nr 4, s. 67–69.

tzw. Bestandsaufnahmen, których zadaniem jest „inwentaryzacja” dotychczasowej wiedzyna dany temat. Monografia Jörga H a c k m a n n a to dysertacja pisana pod kierunkiemKlausa Zernacka (Berlin). Z kolei ksi¹¿ka zbiorowa wydana przez Michaela G a r l e f f astanowi pok³osie interesuj¹cej konferencji na temat „historiografii interetnicznej” w la-tach trzydziestych i czterdziestych XX w., przede wszystkim w odniesieniu do Prus Wschod-nich oraz £otwy i Estonii, aczkolwiek wiele jest w niej równie¿ artyku³ów zdecydowaniewykraczaj¹cych poza wspomniany obszar i obejmuj¹cych niemal ca³¹ Europê Œrodko-wo–Wschodni¹, z wy³¹czeniem Litwy. Prace Garleffa i Hackmanna w pewnym sensie siêuzupe³niaj¹, bowiem i druga z nich poœwiêcona jest historiografii Prus Wschodnich i Za-chodnich, tyle ¿e od jej pocz¹tków a¿ po dzieñ dzisiejszy, z punktem ciê¿koœci na dwóchostatnich stuleciach.

„Geschichte Osteuropas” sk³ada siê z dwóch czêœci. W pierwszej z nich znalaz³y siêtrzy artyku³y na temat rozwoju niemieckich badañ nad histori¹ Europy Wschodnieji Œrodkowo–Wschodniej w okresie od prze³omu XIX i XX w. po dzieñ dzisiejszy, miano-wicie Günthera S t ö k l a, „Das Studium der Geschichte Osteuropas von den Anfängenbis 1933” (s. 3–11) i Erwina O b e r l ä n d e r a, „Historische Osteuropaforschung im Drit-ten Reich. Ein Bericht zum Forschungsstand” (s. 12–30) oraz tego¿, „Das Studium derGeschichte Osteuropas seit 1945” (s. 31–38). W³aœciwie w tej czêœci znaleŸæ siê powinnotak¿e obszerne studium Alexandra F i s c h e r a o badaniach wschodnich w NRD („For-schung und Lehre zur Geschichte Osteuropas in der Sowjetischen Besatzungszone bzw.der Deutschen Demokratischen Republik”, s. 304–341), nie wiedzieæ dlaczego przenie-sione niejako do aneksu na koñcu ksi¹¿ki, gdzie zamieszczono ponadto wykaz czasopismniemieckich poœwiêconych dziejom Europy Wschodniej (wa¿ny i z tego powodu, ¿e infor-muje o bibliografiach zawartoœci poszczególnych roczników; nb. nie pomija³bym w tymspisie wa¿nego z punktu widzenia historyka czasów najnowszych czasopisma „Osteuropa.Zeitschrift für Gegenwartsfragen des Ostens”, wydawanego w Akwizgranie przez Deu-tsche Gesellschaft für Osteuropakunde) oraz indeksy (osobno osób i rzeczy).

W czêœci drugiej kierownicy (z zasady, lecz nie zawsze) poszczególnych instytutówi katedr historii Europy Wschodniej w Austrii, Niemczech i Szwajcarii omówili przesz³oœæi dzieñ dzisiejszy swoich instytucji, zwracaj¹c szczególn¹ uwagê na najwa¿niejsze kierunkinauczania i badañ oraz na zasoby biblioteczne i ewentualnie na publikacje, zw³aszcza naczasopisma i serie wydawnicze. Ta druga czêœæ sk³ada siê niejako z dwóch podrozdzia³ów:obszerniejszy poœwiêcono instytucjom uniwersyteckim (Bazylea, Berlin, Bielefeld, Bo-chum, Bonn, Brema, Düsseldorf, Erlangen–Norymberga, Frankfurt/M., Fryburg Bryzgo-wijski, Gießen, Getynga, Graz, Hamburg, Hanower, Heidelberg, Kassel, Kilonia, Kolonia,Konstancja, Moguncja, Marburg, Monachium, Münster, Ratyzbona, Saarbrücken, Tybin-ga, Wiedeñ, Zurych; nie rozumiem, dlaczego pominiêta zosta³a w tym kontekœcie bardzoaktywna, przynajmniej w dziedzinie wydawniczej Forschungsstelle Ostmitteleuropa naUniwersytecie w Dortmundzie). Skromniejszy rozdzia³ omawia instytucje pozauniwersy-teckie: berliñsk¹, niestety zlikwidowan¹ tymczasem Historische Kommission; koloñskiBundesinstitut für Ostwissenschaftliche und Internationale Studien, z którego wyszed³nowy dyrektor Deutsches Poleninstitut w Darmstadt–Dieter Bingen; kwitn¹cy ostatnio,zw³aszcza dziêki nowej serii czasopisma „Nordost–Archiv”, lüneburski Institut Nordost-deutsches Kulturwerk; równie¿ lünebursk¹ Ost–Akademie; budz¹cy dawniej szczególnekontrowersje marburski Instytut Herdera z jego pismem „Zeitschrift für Ostforschung”,

Z BADAÑ NAD HISTORIOGRAFI¥ EUROPY ŒRODKOWEJ I WSCHODNIEJ 453

przemianowanym w 1995 r. na „Zeitschrift für Ostmitteleuropa–Forschung”5 oraz trzyinstytuty monachijskie: Collegium Carolinum, znane m.in. dziêki œwietnemu czasopismu„Bohemia”; Osteuropa–Insitut i Südost–Institut. Warto te¿ mo¿e by³o uwzglêdniæ w tymspisie Deutsches Poleninstitut w Darmstadt, który obok dzia³alnoœci na polu t³umaczeñliterackich i prac bibliograficznych zajmuje siê, g³ównie za spraw¹ Andreasa Lawatyego,szeroko pojêt¹ histori¹ Polski. Niestety, jak to zawsze bywa w wypadku prac zbiorowych,w których udzia³ bierze kilkudziesiêciu naukowców, artyku³y s¹ bardzo nierówne tak codo objêtoœci, jak i pod wzglêdem poziomu merytorycznego. Nie zawsze zatem otrzymuje-my rzeteln¹ i proporcjonaln¹ do zas³ug informacjê: niektórym bardzo wa¿nym instytucjompoœwiêcono po pó³ strony, podczas gdy inne mniej istotne prezentuj¹ siê na kilkudziesiêciustronicach. W sumie jednak tê samoprezentacjê, mimo wszystkich wad przynale¿nychtakiemu gatunkowi, nale¿y uznaæ za przedsiêwziêcie potrzebne i udane.

Z punktu widzenia przeciêtnego badacza, który szuka pewnej ogólnej wiedzy natemat uprawiania historii Europy Wschodniej w krajach niemieckojêzycznych, wiêksz¹wagê bêd¹ mia³y syntetyczne artyku³y G. S t ö k l a, E. O b e r l ä n d e r a i A. F i s c h e r a,mimo ¿e na pewno nie one stanowi¹ punkt ciê¿koœci omawianej ksi¹¿ki. Krótki szkicG. Stökla, honorowego przewodnicz¹cego powo³anego w 1980 r. Verband der Osteuro-pahistoriker, licz¹cego obecnie ponad 150 cz³onków, poœwiêcony jest pocz¹tkom uniwer-syteckich studiów nad dziejami Europy Wschodniej w Austrii i Niemczech na prze³omieXIX i XX w. Pierwsze profesury w tym zakresie otrzymali — jak pisze Stökl — albo uczenis³owiañscy (Wiedeñ) albo Niemcy ba³tyccy (Berlin). W stolicy Niemiec, zainteresowanychprzede wszystkim Rosj¹, ca³y nacisk po³o¿ono od razu na badania historii pañstwaRomanowów: tak by³o zarówno za Theodora Schiemanna, jak i za Otto Hoetzscha, mimo¿e zna³ on nie tylko rosyjski, ale i polski, bêd¹c od 1906 r. profesorem Akademii Królew-skiej w Poznaniu. W wielonarodowej Austrii, gdzie element s³owiañski odgrywa³ znacz-niejsz¹ rolê, historiê Europy Wschodniej rozumiano pocz¹tkowo zdecydowanie szerzeji jej uprawianie ³¹czy³o siê z koniecznoœci¹ znajomoœci licznych jêzyków s³owiañskich.Zmieni³o siê to w momencie przejêcia katedry przez Hansa Uebersbergera, któregomatka by³a S³owenk¹ z Karyntii, co on sam rekompensowa³ sobie — wedle Stökla —ultraniemieckim nacjonalizmem i wczesnymi powi¹zaniami z NSDAP. Odt¹d i na Uni-wersytecie Wiedeñskim poprzez dzieje Europy Wschodniej rozumiano historiê stosunkówaustriacko–rosyjskich. G. Stökl podkreœla w swoim artykule, ¿e wprawdzie historia zawszei wszêdzie bywa³a instrumentalizowana politycznie, lecz historiografia Europy Wschod-niej pozostawa³a w szczególnym zwi¹zku z polityk¹. St¹d na wspó³czesnej niemieckojê-zycznej historiografii Europy Œrodkowo–Wschodniej i Wschodniej spoczywa tak¿e szcze-gólna odpowiedzialnoœæ.

Kolejne dwa artyku³y omawianej ksi¹¿ki stanowi¹ prawdziwy popis syntetycznychumiejêtnoœci redaktora tomu. S¹ one znakomitym przyk³adem prostego pisania o spra-wach skomplikowanych, st¹d nale¿y je poleciæ ka¿demu, kto bez g³êbszych studiów chcezrozumieæ istotê niemieckich badañ nad europejskim Wschodem, poczynaj¹c od Osteu-ropaforschung prze³omu XIX i XX w., poprzez volkstumsorientierte Ostforschung okresupo I wojnie œwiatowej, Ostkunde lat piêædziesi¹tych i szeœædziesi¹tych w dawnej RFNoraz wspó³czesn¹ osteuropäische Geschichte wzglêdnie ostmitteleuropäische Geschichte6.

454 JAN M. PISKORSKI

5 Cf. H.–J. K a r p, H. L e m b e r g, H. W e c z e r k a, Von der „Zeitschrift für Ostforschung” zur „Zeitschriftfür Ostmitteleuropa–Forschung”, „Zeitschrift für Ostmitteleuropa–Forschung” 44, 1995, z. 1, s. 1–4.

E. Oberländer wskazuje najpierw, ¿e przez pierwsze dwadzieœcia lat po wojnie w RFNw ogóle nie zajmowano siê miejscem badañ wschodnich w III Rzeszy i dopiero badaczem³odszego pokolenia podjêli ten temat na prze³omie lat siedemdziesi¹tych i osiemdzie-si¹tych. Dok³adnie odwrotnie by³o w NRD, gdzie niemal od razu rozpoczêto ostry atakna badaczy zachodnioniemieckich zajmuj¹cych siê europejskim Wschodem, wskazuj¹c te¿na ich rolê w hitlerowskich Niemczech. Rzecz w tym tylko, ¿e sposób podjêcia tematuprzez historyków NRD, zrozumia³y oczywiœcie tylko w kontekœcie zimnej wojny, spowo-dowa³, ¿e wielu badaczy zachodnioniemieckich poczu³o siê zwolnionych z odpowiedzial-noœci i dopiero w po³owie lat szeœædziesi¹tych pojawi³y siê pierwsze, jeszcze nieœmia³eg³osy samokrytyki i krytycznego spojrzenia na ca³y kierunek badawczy jako taki (WalterS c h l e s i n g e r — 1963 r., Werner Philipp — 1966)7. Trafi³y one jednak w pró¿niê.Najwidoczniej luminarze dawnej Ostforschung, którzy bez wiêkszych przeszkód objêliliczne katedry w RFN, nie czuli jeszcze potrzeby krytycznego spojrzenia wstecz, gdy¿musieliby — œladem W. P h i l i p p a — przyznaæ, ¿e to oni sami stali siê us³u¿nymnarzêdziem narodowosocjalistycznej Lebensraumpolitik, szerz¹c nienawiœæ i pogardê dos¹siadów, g³ównie ze Wschodu8. Wed³ug Oberländera w³aœciwie dopiero znana pracaChristopha K l e ß m a n n a z wczesnych lat osiemdziesi¹tych, w której zaj¹³ siê on ins-trumentalizacj¹ Ostforschung na przyk³adach Institut für deutsche Ostarbeit w Krako-wie, Reichsuniversität Posen oraz Hermanna A u b i n a, stanowi³a prawdziwy prze³om9.Kleßmann stwierdzi³ jednoznacznie istnienie kontynuacji instytucjonalnej, personalneji tematycznej pomiêdzy Ostforschung Republiki Weimarskiej, III Rzeszy i Republiki Fe-deralnej Niemiec. Wprowadzi³ jednak, mimo ¿e zdawa³ sobie sprawê z ich wzajemnychpowi¹zañ, podzia³ na dawn¹ uniwersyteck¹ i liberaln¹ historiografiê Europy Wschodniej

Z BADAÑ NAD HISTORIOGRAFI¥ EUROPY ŒRODKOWEJ I WSCHODNIEJ 455

6 Co najmniej od koñca lat siedemdziesi¹tych historiografia oznacza terminem Ostforschung coraz czêœciejtylko jeden, ów totalnie upolityczniony i zorientowany wy³¹cznie na Niemcy i Niemców nurt badañ wschodnich,nie zaœ — jak przyjête jest w czêœci prac polskich — na okreœlenie ich ca³oœci. Przyk³adem T. S. W r ó b l e w s k i,Ewolucja „Ostforschung” w Republice Federalnej Niemiec (1969–1982), Poznañ 1986. Podobny problem mamynota bene w jêzyku polskim, gdzie nie ka¿dy badacz zajmuj¹cy siê histori¹ pogranicza polsko–, czy szerzejs³owiañsko–niemieckiego uchodziæ mo¿e za reprezentanta tzw. polskiej myœli zachodniej i jej rozwiniêciaw postaci tzw. ideologii piastowskiej.

7 Do swojego g³oœnego wyk³adu o instrumentalizacji badañ nad œredniowieczn¹ kolonizacj¹ niemieck¹w Europie Œrodkowo–Wschodniej (Die mittelalterliche deutsche Ostbewegung und die deutsche Ostforschung,[w:] Deutsche und europäische Ostsiedlungsbewegung. Bericht über die wissenschaftliche Jahrestagung des Johann––Gottfried–Herder–Forschungsrates vom 7. bis 9. März 1963, Marburg 1964, s. 7–47; praca wydana zosta³a jedyniena powielaczu „tylko do u¿ytku s³u¿bowego”/ nur für Dienstgebrauch), wyg³oszonego w Instytucie Herderaw 1963 r., a og³oszonego drukiem dopiero niedawno („Zeitschrift für Ostmitteleuropa–Forschung” 46, 1997,z. 3, s. 427–457; szkoda jednak, ¿e nie zdecydowano siê na opublikowanie wszystkich materia³ów, ³¹czniez arcyciekaw¹ dyskusj¹, z zasady krytyczn¹ wobec tez g³ównego referenta), W. Schlesinger dojrzewa³ lata. Widaæto, porównuj¹c go z innym, wczeœniejszym referatem (Die geschichtliche Stellung der mittelalterlichen deutschenOstbewegung, „Historische Zeitschrift” 183, 1957, s. 517–542), zawieraj¹cym niekiedy podobne sformu³owania,choæ brak w nim jeszcze tak jednoznacznego wyartyku³owania powi¹zañ Ostforschung z polityk¹ RepublikiWeimarskiej i zw³aszcza III Rzeszy.

8 W. P h i l i p p, Nationalsozialismus und Ostwissenschaften, [w:] Universitätstage 1966: Nationalsozialismusund de utsche Universität, Berlin 1966, s. 43–62 i przedruk na ³amach „Forschungen zur osteuropäischenGeschichte” 33, 1983, s. 286–302.

9 Ch. K l e ß m a n n, Osteuropaforschung und Lebensraumpolitik im Dritten Reich, „Aus Politik und Zeitge-schichte” z 18 lutego 1984 (B7/84), s. 33–45 i potem te¿, [w:] Wissenschaft im Dritten Reich, hrsg. von P. L u n -d g r e e n, Frankfurt/M. 1985, s. 350–383.

oraz na now¹ upolitycznion¹ i w pe³ni zinstrumentalizowan¹ Ostforschung. Dla pierwszejrok 1933 stanowi³ wa¿n¹ cezurê, albowiem po przejêciu w³adzy w Niemczech przez Hitlerasta³a siê ona — jak stwierdzi³a Gabriele C a m p h a u s e n — disciplina non grata. W œladza zarzutami o jej prosowieckoœæ („salonowi bolszewicy”), sprzyjanie „¿ydokomunie” orazmasonerii posz³y zwolnienia profesorów, w tym równie¿ samego nestora niemieckichbadañ wschodnich Otto Hoetzscha, mimo ¿e podj¹³ on pewn¹ próbê wyjœcia naprzeciwnowym czasom10. Reprezentanci klasycznej Ostforschung wst¹pili natomiast masowo nas³u¿bê re¿imu hitlerowskiego11, sama zaœ Ostforschung sta³a siê po prostu czêœci¹ maszy-nerii partyjno–pañstwowej III Rzeszy12.

Jak pisze Erwin Oberländer liberalna, uniwersytecka Osteuropaforschung zajmowa³asiê wy³¹cznie Rosj¹ a nastêpnie Zwi¹zkiem Radzieckim, przeto w Niemczech po I wojnieœwiatowej, mimo diametralnie odmiennej sytuacji politycznej wschodniej czêœci naszegokontynentu, nie by³o uczonych zainteresowanych i przygotowanych do badañ nad Europ¹Œrodkowo–Wschodni¹. Jednoczeœnie nowa rzeczywistoœæ polityczna wymaga³a pospiesz-nego podjêcia prac nad histori¹ regionu, co doprowadzi³o do powstania zorientowanejnarodowo Ostforschung, która w ogóle nie interesowa³a siê przesz³oœci¹ nowych krajówœrodkowowschodnioeuropejskich, traktuj¹c je pogardliwie jako bli¿ej nie opisan¹ „Miê-dzyeuropê”, jak wynika z nazwy powsta³ej w 1922 r. wokó³ geografów Albrechta Pen-cka i Wilhelma Volza Mittelstelle für zwischeneuropäische Fragen. Nowa Volksgeschichtewzglêdnie Volksforschung oraz Kulturbodenforschung skoncentrowa³y siê li tylko na nie-mieckiej przesz³oœci Europy Œrodkowo–Wschodniej, dziel¹c j¹ na dwie strefy, mianowiciena: 1. Obszar bezpoœredniej kolonizacji niemieckiej (Volksboden) oraz 2. Teren pozosta-j¹cy pod jednoznacznym wp³ywem kultury niemieckiej, której zawdziêcza³ on swój awanscywilizacyjny (Kulturboden). Zgodnie z zasad¹, ¿e prawa do „ziemi praojców” nie ulegaj¹przedawnieniu dopóty, póki dany naród ¿yje, starano siê mo¿liwie najszerzej rozci¹gn¹æzakres geograficzny pojêæ deutscher Volksboden oraz deutscher Kulturboden. W. Volz wewstêpie do czêsto cytowanej pracy zbiorowej pod jego redakcj¹ pisa³, ¿e ziemie a¿ po Wis³ês¹ niemiecko–germañskie od trzech tysiêcy lat i jedynie przejœciowo, na parê stulecipomiêdzy VI/VII a X w., zajêli je S³owianie, których prymitywna kultura nie wytrzyma³astarcia z niemieckimi kolonistami i uleg³a szybkiej zag³adzie, wtapiaj¹c siê w kulturêgermañsko–niemieck¹13.

456 JAN M. PISKORSKI

10 Cf. G. Camphausen, Die wissenschaftliche historische Rußlandforschung in Deutschland 1892–1933,„Forschungen zur osteuropäischen Geschichte” 42, 1989, s. 7–108; eadem, Die wissenschaftliche historischeRußlandforschung im Dritten Reich 1933–1945, Frankfurt/M. 1990; eadem, Das Rußlandbild in der deutschenGeschichtswissenschaft 1933 bis 1945, [w:] Das Rußlandbild im Dritten Reich, hrsg. v. H.–E. V o l k m a n n, Köln1994, wyd. 2, s. 257–283.

11 M. B u r l e i g h, Scholarship, state and nation 1918–1945, [w:] The State of Germany. The National Idea inthe Making, Unmaking and Remaking of a Modern Nation–State, ed. by J. B r e u i l l y, London 1992, s. 128–140,g³ównie s. 129.

12 Idem, Germany Turns Eastwards. A Study of „Ostforschung” in the Third Reich, Cambridge 1988, s. 33.Cf. te¿ przyp. 19.

13 Der ostdeutsche Volksboden. Aufsätze zu den Fragen des Ostens, hrsg. von W. V o l z, Breslau 1926,erweiterte Ausgabe, s. 5 n. Rzecz ciekawa, jak te magiczne 3–4 tysi¹ce lat, liczone zapewne od pocz¹tków kultury³u¿yckiej, o której etnos nauka niemiecka i polska spiera³y siê zawziêcie przez ca³y okres miêdzywojenny i jeszczed³ugo po II wojnie œwiatowej, zapad³y g³êboko w œwiadomoœci spo³ecznej — tak niemieckiej, jak polskiej (cf. np.J. K i s i e l e w s k i, Ziemia gromadzi prochy, Poznañ 1939, wydanie fototypiczne z pos³owiem G. L a b u d y,

W tym kontekœcie szczególnego znaczenia politycznego nabra³y badania nad œred-niowieczn¹ kolonizacj¹ niemieck¹ i na prawie niemieckim, które dostarcza³y argumentówhistorycznych rewan¿ystowskiej polityce Republiki Weimarskiej i nastêpnie III Rzeszy.Rozpoczê³y siê znane nie tylko mediewistom „naukowe” zmagania o istotê œredniowiecz-nej kolonizacji wschodniej, g³ównie o to, na ile by³a ona migracj¹ „Niemców”, a na ile tzw.prawa niemieckiego, z czym wi¹za³ siê spór o pochodzenie miast w Europie Œrodko-wo–Wschodniej14. Najbardziej jednak chodzi³o o to, kto pierwszy zasiedli³ ziemie pomiê-dzy £ab¹ a Wis³¹ i kto wobec tego zas³uguje na miano autochtona, z którym mia³o byæzwi¹zane prawo do ziemi. E. Oberländer wskazuje, ¿e nawet tak têgie umys³y jak RudolfKötzschke, historyk lipski, u którego studiowa³ miêdzy innymi Kazimierz Tymieniecki,przekonane by³y, ¿e z punktu widzenia politycznego nie mo¿e byæ obojêtne, czy Germa-nie/Niemcy s¹ autochtonami czy alochtonami na szeroko pojêtym pograniczu s³owiañ-sko–niemieckim oraz czy zamieszkiwali ten teren piêæset, tysi¹c, czy mo¿e wiêcej lat przedpojawieniem siê S³owian. Najwidoczniej s¹dzi³ Kötzschke, podobnie jak — id¹c miêdzyinnymi jego œladem — wielu uczonych œrodkowowschodnioeuropejskich, ¿e wartoœæ prawhistorycznych jest wprost proporcjonalna do d³ugoœci pobytu na danym terytorium, copozwoli³o mu pisaæ w odniesieniu do œredniowiecznej kolonizacji o „o d z y s k i w a -n i u Wschodu” (Wiedergewinnung des Ostens)15.

Za³o¿enie o Niemcach jako misjonarzach kultury (Kulturträger) w Europie Œrodko-wej i Wschodniej by³o prawie wszechobecne w historiografii niemieckiej okresu miêdzy-wojennego, podobnie jak — dodaæ mo¿na — niemal powszechne by³o jego odrzucenieprzez historiografie narodowe krajów powsta³ych po klêsce Niemiec, Austro–Wêgieri Rosji16. Dla nowej narodowej historiografii ³otewskiej i estoñskiej walka z teori¹ misjo-narzy kultury sta³a siê wrêcz prawdziwym bodŸcem do ich rozwoju (szerzej na ten temat

Z BADAÑ NAD HISTORIOGRAFI¥ EUROPY ŒRODKOWEJ I WSCHODNIEJ 457

Warszawa 1990, s. 50).14 Cf. szerzej J. M. P i s k o r s k i, Kolonizacja wiejska Pomorza Zachodniego w XIII i w pocz¹tkach XIV w.

na tle procesów osadniczych w œredniowiecznej Europie, Poznañ 1990, s. 3 nn., 241 nn.; idem, Stadtentstehung imwestslawischen Raum: Zur Kolonisations– und Evolutionstheorie am Beispiel der Städte Pommerns, „Zeitschriftfür Ostmitteleuropa–Foschung” 44, 1995, z. 3, s. 317–357; idem, The Historiography of the so–called „EastColonisation” and the Current State of Research, [w:] The Man of Many Devices, Who Wandered Full Many Ways.Festschrift in Honor of János M. Bak, ed. by B. N a g y and M. S e b õ k, Budapest 1999, s. 654–667 (w pracachtych ca³a starsza literatura przedmiotu).

15 R. Kötzschke u¿ywa³ tego terminu w sposób notoryczny (zob. np. Die deutsche Wiederbesiedlung derostelbischen Lande, w: Der ostdeutsche Volksboden, s. 152 nn.; idem, wespó³ z W. Ebertem, Geschichte derostdeutschen Kolonisation, Leipzig 1937, s. 5), tak ¿e z pewnoœci¹ nie by³ on „wypadkiem przy pracy”. W podsu-mowaniu swojego artyku³u pt. Czasy przedhistoryczne Pomorza („Roczniki Historyczne” 3, 1927, s. 10 n.) JózefKostrzewski, jakby nie by³o uczeñ Gustava Kossiny, pos³uguj¹c siê mniej wiêcej podobn¹ frazeologi¹ prawhistorycznych, pisa³, i¿ krótszy czy d³u¿szy pobyt germañskich szczepów najezdniczych nie daje im wiêkszych prawdo Pomorza, ni¿ np. kilkuwiekowe panowanie Franków, Wizygotów, Longobardów i Wandalów we Francji, Hisz-panji, W³oszech i Afryce pó³nocnej do tych krajów. [....] prawo nasze do tej ziemi nie ulega najmniejszej w¹tpliwoœci.Tak jak Pomorze mimo zmiennej losów kolei tylko dziêki zwi¹zkowi z Polsk¹ pozosta³o polskiem z jêzyka i ducha,tak samo Polska tylko w oparciu o Pomorze mo¿e odzyskaæ ponownie dawne swe stanowisko mocarstwowe. Rzeczjasna, pod pojêciem „Pomorze” Kostrzewski rozumia³ tzw. Polskie Pomorze, czyli Gdañskie.

16 Inna rzecz, ¿e najczêœciej nie potrafiono wyjœæ poza ukszta³towany w nauce niemieckiej schemat pojêcio-wy, wobec czego walka z niemieck¹ teori¹ misjonarzy kultury nie przeszkadza³a tutejszym uczonym i pisarzomw zastosowaniu tego¿ samego modelu wobec innych, najczêœciej wschodnich s¹siadów. Cf. J. M. P i s k o r s k i,Die deutsche Ostsiedlung des Mittelalters in der Entwicklung des östlichen Mitteleuropa, „Jahrbuch für dieGeschichte Mittel– und Ostdeutschlands” 40, 1991, s. 77 n.

pisze Gert v o n P i s t o h l k o r s w omawianym ni¿ej artykule wstêpnym do pracy podred. M. Garleffa, s. 15 oraz historycy estoñscy i ³otewscy, o których dalej).

Po 1933 r. dawna uniwersytecka Osteuropaforschung posz³a — jak pisze E. Oberlän-der — w rozsypkê. Tymczasem wobec zbie¿noœci celów obozu narodowosocjalistycznegoi badaczy reprezentuj¹cych now¹ Ostforschung (pytaniem pozostaje, na ile i czy wszyscybadacze niemieccy w okresie przed II wojn¹ œwiatow¹ rozumieli prawdziwe cele nowegore¿imu), szczerze zainteresowanych hitlerowsk¹ ideologi¹ narodow¹, nast¹pi³a gwa³townasamoinstrumentalizacja badañ nad Europ¹ Œrodkowo–Wschodni¹ i Wschodni¹, przyczym wielu z badaczy niemieckich, by wspomnieæ tylko o Walterze Kuhnie (ale i o ErichuKeyserze — por. na ten temat w omawianym poni¿ej artykule Willego O b e r k r o m e,Aspekte der deutschsprachigen „Volksgeschichte”, s. 41), przesz³o na pozycje czysto rasi-stowskie. Powo³ana w 1931 r. z inicjatywy Alberta Brackmanna Publikationsstelle Dah-lem (PuSte), której celem by³o dawanie „odporu” wynikom nauki polskiej (m.in. poprzeznieautoryzowane przek³ady, ale i cenzurê niewygodnych prac niemieckich, w czym celo-wa³ Johannes Papritz — por. do tego tak¿e w referowanym dalej artykule B. J ä h n i g a,Deutsche und Balten im historisch–geographischen Werk der Zwischenkriegszeit von Hansund Gertrud Mortensen, s. 129 n.), wraz z za³o¿on¹ w 1933 r. Nord– und OstdeutscheForschungsgemeinschaft (NODFG) stworzy³y nowe instytucjonalne ramy dla rozwojuniemieckiej Ostforschung17. W pe³ni zaakceptowa³a ona narodowosocjalistyczne rozu-mienie nauki, która ponad wszystko stawia³a cel polityczny, choæ mia³a doñ zmierzaæmetodami œciœle naukowymi, aby jej rezultatów nie by³o mo¿na obaliæ. Dodajmy od siebie,¿e tê niemo¿liw¹ do urzeczywistnienia próbê pogodzenia politycznego, czy narodowego

458 JAN M. PISKORSKI

17 O prewencyjnej cenzurze w ramach wspomnianego wczeœniej „Mittelstelle für zwischeneuropäischeFragen” mówi³ w 1963 r. na zamkniêtej konferencji w Instytucie Herdera w Marburgu jêzykoznawca ErnstSchwarz, któremu W. Volz i A. Penck ju¿ w latach 1925–1928 mieli zabraniaæ otwartej krytyki tzw. pragermañ-skiej teorii Bertolda Bretholza [na jej temat ostatnio Z. S t o k l á s k o v á, Bertold Bretholz und seine Anti–Kolo-nisationstheorie, [w:] Die Böhmischen Länder in der deutschen Geschichtsschreibung seit dem Jahre 1848 t. II, Ústínad Labem 1997 (= „Acta Universitatis Purkynianae, Slavogermanica” VI, 1997), s. 29–38 oraz J. M. P i s k o r -s k i, Adolph Friedrich Riedel o germanizacji Brandenburgii. Przyczynek do kwestii procesów asymilacyjnych napograniczu s³owiañsko–niemieckim, w druku w ksiêdze pami¹tkowej prof. Stanis³awa Trawkowskiego, tam g³ów-nie przyp. 16]. S³usznie atoli podnosi E. Oberländer (Historische Osteuropaforschung, s. 25 i przyp. 53), ¿e inniw tym samym czasie potrafili polemizowaæ z t¹ koncepcj¹ i to — gdzie jak gdzie — na ³amach pracy wydanejprzez samego W. Volza w 1926 r. Chodzi³o wiêc tu zapewne bardziej o naciski, które prowadzi³y w stronêautocenzury, w sumie bodaj najbardziej ubezw³asnowolniaj¹cej formy kontroli publikacji. Wiadomo tym nie-mniej, i¿ ju¿ w latach bezpoœrednio po I wojnie œwiatowej istnia³y tematy, którym w³adze by³y do tego stopniaprzeciwne, ¿e z nich rezygnowano. Na poufnym spotkaniu „Nord– und Ostdeutsche Forschungsgemeinschaft”(NODFG) w Berlinie 22 i 23 listopada 1940 r., w którym uczestniczyli m.in. Albert Brackmann, Hermann Aubin,Erich Keyser, Oskar Kossmann, Walter Kuhn oraz Alfred Lattermann i Kurt Lück z Poznania, wspominany ju¿R. Kötzschke mówi³ w — wywa¿onym jak na czas i okolicznoœci — wyst¹pieniu (zob. Bundesarchiv Koblenz,Bestand R 153: Publikationsstelle, Akte nr 1544: Protokoll der bevölkerungsgeschichtlichen Besprechung in Berlinvom 22. und 23. XI. 1940, s. 21), ¿e przed laty nauka niemiecka podjê³a próbê przedstawienia historii i dniadzisiejszego ludnoœci s³owiañskiej w Niemczech. Mimo i¿ starano siê w ten sposób zapobiec nieprawdziwemunaœwietleniu tej kwestii w Czechach i — za ich poœrednictwem — w publicystyce francuskiej, temat zosta³okreœlony (pytanie przez kogo?) jako niepo¿¹dany (als unerwünscht bezeichnet wurde) i trzeba by³o go zaniechaæ.O innego typu cenzurze mówi³ — z pe³n¹ aprobat¹ — podczas tego spotkania — H. Aubin (ibidem, s. 3),wskazuj¹c ¿e trudno jest pozyskaæ wspó³pracowników celem badañ nad tematyk¹ polityczno–narodow¹ (natio-nalpolitische Theme n), „poniewa¿ ich wyniki bardzo czêsto nie nadaj¹ siê do publikacji” i nie mog¹ staæ siêpodstaw¹ pod ambitne doktoraty.

celu z prawd¹ naukow¹ podejmowano w ca³ej Europie miêdzywojennej, w tym i — rzeczjasna — w jej na nowo przebudzonej czêœci œrodkowowschodniej i po³udniowowschodniej(ciekawie pisze o tym w pracy pod redakcj¹ M. Garleffa Inesis F e l d m a n i s, Die lettischeHistoriographie, s. 133 nn., g³ównie s. 135, na przyk³adzie ³otewskiej nauki historycznej).Nieco tylko póŸniej wielu marksistów uwierzy³o w odkrycie jedynej i s³usznej drogi nauko-wego postêpowania, na której cel polityczny pozostawaæ mia³ w zupe³nej zgodzie z d¹¿e-niem do obiektywizmu, co okreœlano mianem naukowego socjalizmu18.

Wraz z wybuchem II wojny œwiatowej — kontynuuje E. Oberländer — NODFGawansowa³a do rangi cia³a doradczego najwy¿szych w³adz Rzeszy19. Jednoczeœnie upadekPolski zmieni³ bezpoœrednie cele niemieckiej Ostforschung. Teraz — jak mówi³ w 1941 r.na zjeŸdzie Volksdeutsche Gemeinschaften nowy dyrektor Archiwów Pruskich Ernst Zipfel

Z BADAÑ NAD HISTORIOGRAFI¥ EUROPY ŒRODKOWEJ I WSCHODNIEJ 459

18 Cf. P. B a r f o r d, Marksizm w archeologii polskiej w latach 1945–1975, „Archeologia Polski” 40, 1995,z. 1/2, s. 7–75, g³ównie s. 40 nn. Interesuj¹ca polemika J. L e c h a (Ma³owierni. Spór wokó³ marksizmu w arche-ologii polskiej lat 1945–1975, „Archeologia Polski” 42, 1997, z. 1/2, s. 175–232) na pewno w wielu punktachprostuje nieco schematyczne ujêcie Barforda, ale stanowczo nazbyt optymistycznie brzmi stwierdzenie, jakobyarcheologia polska sta³a siê „podrêcznikowym przyk³adem dobrych wyników w dzia³alnoœci naukowej i s³abegozwi¹zku z ideologi¹ marksistowsko–leninowsk¹ PRL” (s. 184), na co dowody znajduje autor m.in. w przemówie-niach W. Gomu³ki i Z. Kliszki (s. 185). Nie tu miejsce na analizê problematyki, ale warto podkreœliæ, ¿e w polskiejarcheologii, podobnie jak i innych naukach spo³ecznych, jêzykowe prze¿ytki stalinizmu funkcjonuj¹ czêstokroædo dziœ i wielu z nas nawet sobie tego nie uœwiadamia. Starczy przywo³aæ w tym kontekœcie wci¹¿ jeszcze niemalpowszechnie u¿ywane terminy: p. n. e. czy n. e., narzucone polskim publikacjom we wczesnych latach piêædzie-si¹tych. Jeszcze w 1948 r., w pierwszym tomie czasopisma „Slavia Antiqua” Witold Hensel, Gerard Labudai wszyscy pozostali pos³ugiwali siê przyjêtym w kulturze europejskiej pojêciem „przed/po Chrystusem/ie”. Nie-wiele póŸniej znik³o ono z jêzyka polskich publikacji, zostaj¹c zast¹pione „now¹/star¹ er¹”, a nastêpnie „nasz¹er¹” (duch Stalina b³¹ka siê i po stronicach artyku³u J. Lecha w niemal dziesiêæ lat po upadku PRL, np. s. 202;ba, przypomina on o sobie niekiedy tak¿e na ³amach publikacji „Znaku”, a nawet w wyst¹pieniach biskupów).Prawd¹ jest, ¿e — jak wskaza³ J. Lech (s. 199) — stalinizm trwa³ w Polsce jedynie parê lat, a nastêpnie polskimarksizm podlega³ istotnym zmianom. Lecz prawd¹ jest równie¿, ¿e jeszcze w drugiej po³owie lat siedemdzie-si¹tych zdarza³o siê s³uchaæ na uniwersytetach niemal prymitywnej wyk³adni marksizmu; i to bynajmniej nie tylkona studium wojskowym. Z osobistego doœwiadczenia wiem, ¿e nie zawsze by³ to marksizm li tylko werbalny. Myœlêzatem, ¿e ca³a ta sprawa zas³uguje na pog³êbione badania, przy czym archeologii nie mo¿na traktowaæ w ode-rwaniu od innych nauk spo³ecznych. Dobrze siê sta³o, ¿e Paul M. Barford tê dyskusjê rozpocz¹³, nawet jeœli niezawsze mo¿na siê zgodziæ z wyci¹gniêtymi przezeñ wnioskami.

19 Spoœród znanych mi przyk³adów bezpoœredniego zaanga¿owania niemieckiej Ostforschung w realizowan¹przez III Rzeszê politykê wysiedleñ itp. najwiêksze wra¿enie zrobi³o na mnie wyst¹pienie E. Keysera nawspomnianym (cf. przyp. 17) spotkaniu NODFG w koñcu 1940 r. Autor zupe³nie otwarcie i z pe³n¹ aprobat¹mówi (s. 19 n.), ¿e powo³ana i hojnie wyposa¿ona przez gauleitera gdañskiego w lipcu 1940 r. Forschungsstellefür westpreußische Landesgeschichte wype³niaæ ma zadania wskazane przez lokalne w³adze, wystêpuj¹c w roliich rzeczoznawców, wspó³dzia³aj¹c w germanizacji nazw miejscowych na Pomorzu Gdañskim, wreszcie wypra-cowuj¹c opinie na tematy demograficzne, potrzebne gauleiterowi celem podejmowania decyzji o deportacjachwzglêdnie o germanizacji Kaszubów i Polaków, jak równie¿ na temat osiedlania w ich miejsce „powracaj¹cychna Pomorze Niemców”. Oczywiœcie termin deutsche Rückwanderer to aluzja do kolejnego „powrotu” Niemcówna ziemie pragermañskie. Zob. na ten temat równie¿ G. A l y i S. H e i m, Vordenker der Vernichtung. Auschwitzund die deutschen Pläne für eine neue europäische Ordnung, Frankfurt/M. 1995, s. 91 nn., aczkolwiek doda³bym,¿e tê bardzo interesuj¹c¹ i dobrze napisan¹ pracê nale¿y czytaæ z pewn¹ doz¹ ostro¿noœci, poniewa¿ wydaje siê,i¿ autorzy przeceniaj¹ rolê naukowców niemieckich jako Vordenker der Vernichtung. Z rozmaitych opracowañ,jakie napisano na ten temat, wynika raczej, ¿e niektórzy z przedstawicieli niemieckiej Ostforschung bardzo bychcieli odgrywaæ wiêksz¹ rolê w III Rzeszy, miêdzy innymi jako eksperci w³adz. W praktyce jednak z ich opini¹niemal w ogóle siê nie liczono, choæ bywa³o, i¿ oni sami — wcale nie rzadko doœæ prymitywni megalomanio charakterze urzêdników raczej, ni¿ uczonych — zupe³nie nie byli tego œwiadomi.

— chodzi³o ju¿ po prostu o „historyczne udowodnienie, ¿e ca³a cywilizacja w EuropieWschodniej jest niemieckiej wzglêdnie nordyckiej proweniencji i ¿e narody s³owiañskiepotrzebuj¹ porz¹dkuj¹cej rêki Niemca, aby siê uspokoiæ i dojœæ do dobrobytu”. Oberlän-der konstatuje ze smutkiem, i¿ ¿aden z obecnych na zjeŸdzie naukowców nie zaoponowa³.Pozostaje pytanie, czy po obecnych tam reprezentantach Ostforschung nale¿a³o siê spo-dziewaæ g³osów protestu. Œmiem w¹tpiæ. Co wiêcej, wcale nie jestem pewien, czy na-wet w sytuacji, gdyby byli tam inni przedstawiciele szeroko rozumianych nauk histo-rycznych (abstrahuj¹c od wyj¹tków), rzeczywiœcie odwa¿yliby siê oni — w 1941 r. — nasprzeciw. Konformizm, czêsto podszyty strachem, zawsze sieje spustoszenie duchowei intelektualne. Podobnie by³o we wszystkich krajach bloku radzieckiego w szczytowymokresie stalinizmu. Starczy przypomnieæ jak Adam G a l o s okreœli³, z ca³¹ pewnoœci¹ bezprzesady, konferencjê metodologiczn¹ w Otwocku, mianowicie jako ucztê kiejdañsk¹polskiej historiografii20.

Powojenne przesuniêcia granic, transfery ludnoœci, a nastêpnie zimna wojna zadecy-dowa³y o kontynuacji Ostforschung w RFN. Wychodzi³a ona bowiem naprzeciw z jednejstrony antykomunizmowi, a z drugiej rewan¿yzmowi wczesnych lat pañstwa zachodnio-niemieckiego. Reprezentanci dawnej Ostforschung, mimo ¿e czasami skompromitowanibezpoœredni¹ wspó³prac¹ z re¿imem, podjêli na nowo dzia³alnoœæ, propaguj¹c teraz wpi-sanie badañ nad histori¹ Europy Wschodniej w ramy sowietologii, gdzie nadal nie by³obymiejsca na podmiotowe traktowanie pañstw i narodów œrodkowowschodnioeuropejskich.Ani w latach piêædziesi¹tych ani szeœædziesi¹tych nie widziano potrzeby krytycznegospojrzenia wstecz na dzieje w³asnego fachu. Próbowano wrêcz odnowiæ dawne instytucje,jak choæby berliñsk¹ Publikationsstelle, co da³o pocz¹tek Instytutowi Herdera. Na wspo-mnianej ju¿ konferencji marburskiej w 1963 r. wiêkszoœæ dyskutantów, wypowiadaj¹cychsiê w zwi¹zku z krytycznym wyk³adem W. Schlesingera, ani nie widzia³a potrzeby zmian,ani nawet nie dopuszcza³a do siebie myœli o krytyce dawnego, funkcjonalnego podejœciado historii. Widoczne jest to zw³aszcza w wypowiedzi Johannesa Papritza, który ostropolemizowa³ z przypomnianym przez Schlesingera etosem uczonego. Dyrektor dawnejPublikationsstelle twierdzi³ nadal, ¿e w imiê wy¿szych celów (np. narodowych) odpowie-dzialny historyk powinien mieæ prawo do przemilczania wyników badawczych, gdy¿ prasakrajowa i zw³aszcza zagraniczna tylko czeka na taki „sensacyjny” materia³. W imiê tychsamych celów broni³ Papritz nawet cenzury prewencyjnej, któr¹ stosowa³a przed wojn¹NODFG wobec „niewygodnych” prac z³o¿onych do druku21.

460 JAN M. PISKORSKI

20 Podajê za J. W. B o r e j s z ¹, Historyk w trybach historii, „Gazeta Wyborcza” z 27/28 marca 1999, s. 22.Cf. te¿ P. B a r f o r d, op. cit., s. 43.

21 Deutsche und europäische Ostsiedlungsbewegung (jak przyp. 7), s. 146 nn. W znacznej mierze podobnaw tonie by³a te¿ wypowiedŸ H. Aubina (ibidem, s. 149 nn.). W odpowiedzi Schlesinger podkreœli³, ¿e i on zdajesobie sprawê z wagi politycznej niektórych wyników badañ historycznych. W¹tpi jednak, czy mo¿na je trwalezneutralizowaæ poprzez ich ukrywanie przed opini¹ publiczn¹. I co najwa¿niejsze — pyta Schlesinger na koniec— „kto ma rozstrzygaæ, co jest wybuchowe, a co nie, jeœli nie sam uczony” (ibidem, s. 158).Wspomnieæ tu mo¿e warto, ¿e z tendencj¹ do utajniania wyników prac naukowych w dziedzinie historii,archeologii, geografii itp. mieliœmy do czynienia w niemal ca³ej Europie Œrodkowej i Wschodniej w okresiemiêdzywojennym, tyle ¿e — na szczêœcie — w rzadko którym pañstwie regionu dosz³o do ukszta³towaniamechanizmów eliminacji prac niewygodnych. Zbyt wielu by³o wci¹¿ przeciwników takiej idei. Tym niemniejsprawa ta od¿y³a w wielu œrodowiskach naukowych zaraz po II wojnie œwiatowej, kiedy i w Polsce niektórzypostulowali œwiadom¹ jednostronnoœæ badañ i nawo³ywali do niepublikowania prac o niemieckiej przesz³oœci

Mówi¹c ogólnie, specyficzny splot okolicznoœci doprowadzi³ do powstania w Repu-blice Federalnej Niemiec tzw. Ostkunde, któr¹ w latach piêædziesi¹tych i szeœædziesi¹tychnarzucono uniwersytetom i szko³om. By³a ona prób¹ po³¹czenia badañ nad przesz³oœci¹historycznych Niemiec Wschodnich i generalnie nad histori¹ Europy Wschodniej z fun-kcjonaln¹ politycznie krytyk¹ komunizmu. Jednak eksperyment nie móg³ siê udaæ, pokre-œla E. Oberländer, poniewa¿ historii narodów i pañstw œrodkowowschodnio– i wschodnio-europejskich nie traktowano w nim podmiotowo, lecz jedynie jako funkcjê historii Nie-miec i Niemców. Paradoksem jest, ¿e mimo to w³aœnie w latach piêædziesi¹tych i szeœæ-dziesi¹tych nast¹pi³ gwa³towny rozkwit katedr uniwersyteckich i instytutów zajmuj¹cychsiê histori¹ szeroko pojêtej Europy Wschodniej. W³adzom chodzi³o bez w¹tpienia o nasi-lenie dyskusji z komunizmem, ale wbrew ich zaleceniom nowopowo³ani profesorowie nienawi¹zywali w swoich badaniach ani do dawnej Ostforschung, ani do nowej Ostkunde, leczpodejmowali coraz bardziej niezale¿ne i coraz bardziej krytyczne („rewizjonistyczne”w terminologii Klausa Zernacka) studia nad histori¹ podmiotowo traktowanego regionu.

Obraz historiografii i innych nauk pokrewnych wy³aniaj¹cy siê z artyku³ów ErwinaOberländera jest przera¿aj¹cy, zw³aszcza ¿e mówiæ trzeba tu nie tyle o ich instrumentali-zacji, ile o samoinstrumentalizacji. Jest w tym wszystkim jednak promyk nadziei. Otó¿,mimo wszystko nie dotyczy³o to ca³ej nauki niemieckiej, lecz okreœlonego jej kierunku,z³o¿onego z ludzi doœæ podobnie myœl¹cych. Inni, jak slawiœci Reinhold Trautmann z Lips-ka (w wiele lat póŸniej sam Goebbels na wniosek Publikationsstelle, która wobec oporuautora nie mog³a sobie z t¹ spraw¹ poradziæ, zakaza³ publikacji jego ksi¹¿ki o s³owiañskichnazwach miejscowych jako „szczególnie niebezpiecznej i niepo¿¹danej”22) i Heinrich Fe-lix Schmid z Grazu (pozbawiony katedry zaraz po przy³¹czeniu Austrii do Rzeszy)23, ju¿w latach dwudziestych ostro protestowali przeciwko dyletantyzmowi niemieckich badañwschodnich oraz przeciwko stawianiu znaku równoœci pomiêdzy histori¹ europejskiegoWschodu a histori¹ Rosji, przeciwko nie dostrzeganiu narodów s³owiañskich i innychnarodów Europy Œrodkowo–Wschodniej i Po³udniowo–Wschodniej. By³o to jednak wo³a-nie na puszczy, chyba ¿eby przyj¹æ, i¿ zasiane wówczas ziarno wykie³kowa³o dopiero poII wojnie œwiatowej. Okazuje siê zreszt¹, ¿e pewna opozycja istnia³a nawet wœród najbli¿-szych wspó³pracowników J. Papritza, gdzie najmniej nale¿a³oby siê jej spodziewaæ. Tym-

Z BADAÑ NAD HISTORIOGRAFI¥ EUROPY ŒRODKOWEJ I WSCHODNIEJ 461

ziem zachodnich. Jeszcze w koñcu lat osiemdziesi¹tych zdarzy³o siê us³yszeæ na tej czy innej konferencji, atym bardziej na zamkniêtych posiedzeniach rozmaitych zak³adów naukowych, ¿e pewne wyniki badañ nie s¹zgodne z polsk¹ racj¹ stanu i nie powinno siê ich publikowaæ, nawet jeœli dotycz¹ œredniowiecznej kolonizacji lubinnych zagadnieñ sprzed równie wielu wieków. Bywali profesorowie, którzy swoj¹ argumentacjê wzmacnialiniedwuznacznymi pytaniami, czy dyrekcja albo czy cenzura pozwoli na coœ podobnego (licz¹c oczywiœcie na to,¿e nie wyra¿¹ one zgody!), jakby nie zauwa¿ywszy, i¿ w Polsce koñca lat osiemdziesi¹tych takie pytania by³y ju¿mocno nie na miejscu. Zreszt¹ jeszcze na pocz¹tku lat dziewiêædziesi¹tych spotkaæ mo¿na by³o naukowców,którzy z powodu Ÿle pojêtej racji stanu (a zapewne i w bardziej doraŸnym celu obrony swego w³asnego dorobku)gotowi byli zakazaæ dyskusji naukowej, zw³aszcza na ³amach wysokonak³adowej prasy (taki postulat us³ysza³emz ust prominentnego jeszcze niedawno historyka po opublikowaniu przez Stefana Kieniewicza w 1990 r. na³amach „Tygodnika Powszechnego” artyku³u pt. Profesorowie i totalitaryzm, w którym autor dokona³ krótkiegoporównania warunków dzia³alnoœci i postêpowania profesury polskiej w okresie PRL i niemieckiej w III Rzeszy.

22 Tzw. sprawê Trautmanna omawia bli¿ej M. B u r l e i g h, Germany Turns Eastwards, s. 121 nn.23 Cf. H. L u d a t, Heinrich Felix Schmid (1896–1963), [w:] idem, Slaven und Deutsche im Mittelalter.

Ausgewählte Aufsätze zu Fragen ihrer politischen, sozialen und kulturellen Beziehungen, Köln 1982, s. 394. Notabene pora ju¿ najwy¿sza, aby Schmid, okreœlany czasami „ambasadorem” nauki polskiej w Austrii i w Niemczech,doczeka³ siê wreszcie swojej biografii. Polska nauka historyczna i slawistyka s¹ mu j¹ winne.

czasem Hildegard Schaeder, cz³onkini tzw. Koœcio³a Wyznaj¹cego (Bekennende Kirche),maj¹ca siê wstawiaæ za przeœladowanymi przez III Rzeszê i pomagaæ w ukrywaniu ¿ydow-skich dzieci, pracowa³a od 1935 r. a¿ do aresztowania przez gestapo w 1943 r. w³aœniew Publikationsstelle Dahlem. Opozycjê przyp³aci³a obozem koncentracyjnym, w którymprzebywa³a do koñca wojny24.

Do artyku³ów G. Stökla i E. Oberländera nawi¹zuje obszerna rozprawa AlexandraFischera, poœwiêcona rozwojowi badañ wschodnich na terenie radzieckiej strefy okupa-cyjnej i NRD. Autor pisze najpierw o odbudowie Instytutu Europy Wschodniej w Berlinie,gdzie nowe w³adze podjê³y rozmowy z O. Hoetzschem niemal natychmiast po kapitulacjistolicy Niemiec. Bardzo chory nestor niemieckich badañ wschodnich stara³ siê byæ spo-legliwy wobec nowego systemu. Rozumia³ on zreszt¹ jak ma³o kto, ¿e ZSRR przypadnieteraz rola œwiatowego mocarstwa. W swoich wyk³adach, w których podj¹³ polemikê z heg-lowsko–rankowskim widzeniem historii Europy, chcia³ te¿ zwróciæ wiêksz¹ uwagê nadzieje odrodzonej Polski. Mimo wyraŸnych uk³onów w stronê nowego systemu, w³adzeuzna³y wydany przezeñ w 1949 r. w Stuttgarcie skrypt za wprawdzie przyjazny Rosji, alenie marksistowski. Wraz z nasilaniem siê zimnej wojny i powstaniem dwóch pañstw nie-mieckich, w NRD nasta³ bowiem czas „wielkiej polemiki z bur¿uazyjnym Zachodem”.Zerwano w ogóle z dawn¹ i zachodnioniemieck¹ Ostforschung, a samo s³owo nabra³ojednoznacznie pejoratywnego znaczenia (nb. nie inaczej ni¿ w Polsce powojennej i wieluinnych krajach, nie tylko dawnego bloku wschodniego: nie przypadkiem Michael Burleighw tytule swej znanej ksi¹¿ki umieœci³ „Ostforschung”, nie zaœ „research on the East”).Powo³ano nawet „Arbeitsgemeinschaft zur Bekämpfung der westdeutschen »Ostfor-schung«”, skutkiem czego by³a wielka fala tzw. Enthüllungsliteratur, której zadaniem by³o„ods³oniæ prawdziwe oblicze” badañ wschodnich w RFN. Brak jakiejkolwiek dyskusji natemat przesz³oœci „Ostforschung” wœród badaczy zachodnioniemieckich niew¹tpliwieu³atwi³ ów frontalny atak.

Do totalnego uzale¿nienia badañ wschodnich w NRD dosz³o — zdaniem A. Fischera— w latach siedemdziesi¹tych i osiemdziesi¹tych. Mimo faktycznego otwarcia na S³owiani Europê Wschodni¹ (choæ ka¿dy jest œwiadom politycznych przyczyn tego otwarcia, jaosobiœcie podkreœli³bym ten element zdecydowanie mocniej, szczególnie w odniesieniu dolat szeœædziesi¹tych i siedemdziesi¹tych) i mimo znacznego potencja³u naukowego, bada-nia wschodnie w NRD zastyg³y w swym zdogmatyzowaniu. Nie podejmowano nowychtematów, a cele badawcze i ich realizacjê w pe³ni kontrolowa³a SED. Nasili³o siê to jeszczebardziej po kryzysie bloku wschodniego wywo³anym powstaniem Solidarnoœci i wprowa-dzeniem w Polsce stanu wojennego. Komuniœci wschodnioniemieccy ze strachu przedrozszerzeniem siê fali niezadowolenia powo³ali w 1983 r. nowy Institut für Ökonomie undPolitik sozialistischer Länder, w którym prace prowadzono ju¿ eindeutig im Herrschaftsin-teresse der SED–Führung. A. Fischer podkreœla, i¿ z enerdowskiego œrodowiska badaczyzajmuj¹cych siê Europ¹ Œrodkowo–Wschodni¹ i Wschodni¹ nie wysz³a ani jedna inicjaty-wa opozycyjna, ani jeden g³os krytyki systemu, nawet w latach osiemdziesi¹tych.

Przechodz¹c z kolei do pracy zbiorowej „Zwischen Konfrontation und Kompromiss”pod redakcj¹ Michaela G a r l e f f a, z której liczne artyku³y zosta³y ju¿ tutaj przy ró¿-

462 JAN M. PISKORSKI

24 Pisze o niej M. B u r l e i g h, Germany Turns Eastwards, s. 237, konkluduj¹c: Schaeder appaers to havebeen the only individual connected with either the PuSte, NODFG or Ostforschung as a whole, who essayed anythingthat could be reasonably described as resistance, or opposition.

nych okazjach wymienione, powiedzieæ trzeba przede wszystkim, ¿e wiele z nich stano-wi albo pog³êbienie omawianej dotychczas problematyki (dotyczy to g³ównie artyku³ówH.–J. B ö m e l b u r g a, H.–W. R a u t e n b e r g a, B. J ä h n i g a i W. O b e r k r o m e), albo— odwrotnie — jej skrócone ujêcie (zw³aszcza w artykule E. Oberländera). Inne zaœ,przede wszystkim te poœwiêcone historiografii estoñskiej i ³otewskiej, tworz¹ pewn¹ now¹ca³oœæ, œciœle atoli powi¹zan¹ z tym, o czym dotychczas mówiliœmy. Wiadomo bowiem, ¿eobie te historiografie — w swej nowej, narodowej postaci — kszta³towa³y siê w okresiemiêdzywojennym w polemice, a nawet w ostrej konfrontacji z niemieck¹ nauk¹ historycz-n¹; zreszt¹ niemieck¹ w podwójnym sensie: ogólnoniemieck¹ i Niemców ba³tyckich, któ-rzy do 1918 r. stanowili elitê w nadba³tyckich prowincjach Rosji. W ten nurt wpisaæ bymo¿na równie¿ artyku³ Mariana B i s k u p a o polskiej historiografii Zakonu Krzy¿ackie-go, jako ¿e od najstarszych czasów, a zw³aszcza od po³owy XIX w., by³a ona polem ostrychkontrowersji polsko–niemieckich, maj¹cych zdecydowanie mniej wspólnego ze œrednio-wiecznymi stosunkami pomiêdzy Polakami a Niemcami, niŸli z problemami wspó³czesne-go wspó³¿ycia polsko–niemieckiego. W³aœciwie poza ramy wyznaczone tytu³em ksi¹¿kiwychodzi przegl¹dowy artyku³ amerykañskiego historyka z Chicago Edwarda C. T h a -d e n a, poœwiêcony historyzmowi radzieckiemu po 1939 r.

W krótkiej przedmowie M. Garleff wyjaœnia, ¿e praca jest rezultatem konferencjinaukowej zorganizowanej w Oldenburgu przez Baltische Historische Kommission z sie-dzib¹ w Getyndze oraz Bundesinstitut für ostdeutsche Kultur und Geschichte w Olden-burgu jesieni¹ 1992 r. Wziê³o w niej udzia³ ponad 30 historyków z Estonii, £otwy, Nie-miec, USA i Polski. Z kolei Gert v o n P i s t o h l k o r s (Ethnos und Geschichtsschreibungder dreißiger und vierziger Jahre in Deutschland und Ostmitteleuropa, s. 11–24), uczeñReinharda Wittrama i znawca historii £otwy i Estonii, wprowadza — bardzo ciekawie, aczma³o konsekwentnie — w tematykê konferencji, t³umacz¹c jej cele. Autor wychodzi odkwestii terminologicznych, wskazuj¹c jak jednoznacznie negatywnej wymowy nabra³yterminy: Ostwissenschaft/Ostwissenschaftler i przede wszystkim Ostforschung/Ostforscher,powsta³e przed 1945 r. na okreœlenie tych wszystkich dziedzin nauki, które — w sposóbupolityczniony — podejmowa³y tematykê œrodkowowschodnioeuropejsk¹, g³ównie pol-sk¹, staraj¹c siê dowieœæ praw historycznych Niemców ju¿ to do wspó³decydowaniao nowych krajach, których obywatelami stali siê oni po I wojnie œwiatowej (co by³obyprzecie¿ w pe³ni zrozumia³e), ju¿ to — i z czasem coraz czêœciej — do dawnych granicprzedwersalskich, wzglêdnie nawet do ich zmodyfikowanej wersji, biegn¹cej czasami setkikilometrów na wschód od granic Rzeszy z 1918 r. (tak np. w raporcie Waltera Kuhnaz 1939 r., por. s. 64 w artykule H.–J. Bömelburga). Nastêpnie Pistohlkors przechodzi doluŸniejszych uwag, kreœlonych g³ównie wokó³ dzia³alnoœci R. Wittrama. Zastanawia siê,dlaczego jego zas³ugi (ale przecie¿ tylko jako metodologa i historiozofa!) podnosz¹ dzisiajhistorycy dwóch krajów ba³tyckich, podczas gdy ich niemieccy koledzy wci¹¿ nie po-trafi¹ z dystansem spojrzeæ na tê dwuznaczn¹ postaæ, w której postêpowaniu wyró¿niætrzeba dwie wyraŸne fazy: nacjonalistyczno–optymistyczn¹ przedwojenn¹ i wojenn¹ orazsceptyczno–pesymistyczn¹, przesi¹kniêt¹ poczuciem winy powojenn¹. W œlad za KarenS c h ö n e w ä l d e r i Winfriedem S c h u l z e Pistohlkors wskazuje na „deprymuj¹c¹ s³u-¿alczoœæ” i „nieprawdopodobn¹ ochoczoœæ”, z jak¹ niemieccy historycy oddali siê na us³ugiIII Rzeszy, w zasadzie zgodnie odrzucaj¹c idea³y demokratycznej Republiki Weimarskiej.Stara siê te¿ pokazaæ ówczesne dylematy niemieckich historyków w Estonii i na £otwie,którzy po I wojnie œwiatowej znaleŸli siê w zupe³nie nowej sytuacji: mniejszoœci w pañ-

Z BADAÑ NAD HISTORIOGRAFI¥ EUROPY ŒRODKOWEJ I WSCHODNIEJ 463

stwach narodowych (by³ to zreszt¹ problem wszystkich Niemców œrodkowowschodnioeu-ropejskich). Jedni z nich — jak Wittram, który na £otwie czu³ siê obco i nigdy nie nauczy³siê ³otewskiego — zupe³nie nie akceptowali tej nowej rzeczywistoœci, przechodz¹c szybkona pozycje narodowosocjalistyczne. Inni — jak Arved baron Taube w Estonii — starali siêuczestniczyæ w ¿yciu nowych pañstw, walcz¹c o prawo do wspó³decydowania o nich namocy praw historycznych, które Niemcy ba³tyccy zdobyli w toku swojej wielowiekowejdzia³alnoœci na tym terenie. Jednak nawet Taube, który niemieckim historykom z £otwywydawa³ siê zbyt proestoñski, nie móg³ uciec przed dylematem, czy d¹¿noœæ do obiekty-wizmu i otwarte przedstawianie przesz³oœci nie oznacza aby dawania broni do rêki wro-gom, którzy wykorzystaj¹ to celem zafa³szowania historii.

W interesuj¹cym artykule Pistohlkorsa znalaz³ siê — obok kilku drobnych pomy³ek(np. na s. 13 wywodzi on prof. Mariana Biskupa z Uniwersytetu Toruñskiego, zamiastz tamtejszej placówki PAN) — powa¿niejszy b³¹d (s. 12): wprawdzie istotnie Polskêprzedwojenn¹ zamieszkiwa³y bardzo liczne mniejszoœci, ale nigdy nie stanowi³y onewiêkszoœci spo³eczeñstwa25. Na miejscu Pistohlkorsa doda³bym te¿, ¿e pierwsze (1939 r.)i trzecie (1954 r.) wydanie historii krajów ba³tyckich R. Wittrama dzieli morze popraweki ró¿nic terminologicznych. Ich odzwierciedleniem jest ju¿ sama zmiana tytu³u z „Ge-schichte der baltischen Deutschen” na „Baltische Geschichte. Die Ostseelande Livland,Estland, Kurland 1180–1918”.

Nastêpne dwa artyku³y omawianej ksi¹¿ki stanowi¹ autorskie streszczenia wiêkszychrozpraw. Najpierw E. Oberländer (Geschichte Ostmitteleuropas — Selbstwert oder Fun-ktion der deutschen Geschichte? Zur historischen Osteuropaforschung der 30er/40er Jahre,s. 25–35) dokonuje udanej kondensacji przedstawionych ju¿ artyku³ów, co tym samymzwalnia nas z ich omawiania, a nastêpnie Willi O b e r k r o m e (Aspekte der deutschspra-chigen „Volksgeschichte”, s. 37–46) podsumowuje wyniki swojej interesuj¹cej ksi¹¿ki pt.Volksgeschichte. Methodische Innovation und völkische Ideologisierung in der deutschenGeschichtswissenschaft 1918–1945 (Göttingen 1993), której bli¿sze zaprezentowaniechcia³bym przenieœæ do kolejnej czêœci naszego zbiorczego omówienia, i st¹d poœwiêcê jejtutaj tylko kilka zdañ. Oberkrome skupi³ siê na trzech zagadnieniach: 1. Korzeniach,pocz¹tkach oraz aksjomatach historiografii zorientowanej g³ównie na kwestie etnicz-ne i narodowe; 2. Podstawach instytucjonalnych i organizacyjnych niemieckiej Volksge-schichte w okresie miêdzywojennym; oraz 3. Na jej metodologicznych preferencjach.W zakoñczeniu wreszcie autor wyrazi³ w¹tpliwoœæ, czy niemiecka Volksgeschichte wzglêd-nie Ostforschung, dziêki swemu uniwersalizmowi i swej interdyscyplinarnoœci, oznacza³aistotnie — jak chcia³ m.in. Hermann Aubin — postêp metodologiczny i metodycznyw ramach nauki historycznej, daj¹c z czasem podstawy pod nowoczesn¹ historiê spo³ecz-n¹. Jego zdaniem by³a ona zbyt ograniczona tematycznie (w zasadzie do problematykich³opskiej) i zbyt upolityczniona (de facto zainteresowana nie tyle przesz³oœci¹, ile histo-rycznym sankcjonowaniem zamierzeñ politycznych Republiki Weimarskiej i nastêpnieIII Rzeszy). Aczkolwiek jest to wniosek oryginalny, stoj¹cy w sprzecznoœci z doœæ pow-szechn¹ opini¹ na ten temat (równie¿ E. Oberländer podnosz¹c jednostronnoœæ Ostfor-schung, nie odmawia jej jednak roli zaczynu na drodze do nowoczesnej historii spo³ecznej,

464 JAN M. PISKORSKI

25 Historia Polski w liczbach. Ludnoœæ i terytorium, Warszawa 1994, s. 157 nn.; L. R. J o h n s o n, CentralEurope. Enemies, Neighbors, Friends, New York–Oxford 1996, s. 190.

por. jego Geschichte Ostmitteleuropas, s. 31 n.), wydaje siê on wysoce w¹tpliwy, raczejuproszczony i jakby z góry powziêty.

Cenna, aczkolwiek momentami wrêcz trudna do czytania, jest rozprawa Hansa––Jürgena B ö m e l b u r g a dotycz¹ca Instytutu Europy Wschodniej we Wroc³awiu w la-tach 1930–1940 (Das Osteuropa–Institut in Breslau 1930–1940. Wissenschaft, Propagandaund nationale Feindbilder in der Arbeit eines interdisziplinären Zentrums der Osteuropafor-schung in Deutschland, s. 47–72). Wiadomo, ¿e by³ on dzieckiem traktatu pokojowegow Brzeœciu, lecz klêska Niemiec spowodowa³a zmianê jego pierwotnych celów. Odt¹d mia³siê zajmowaæ nie tyle Rosj¹ i dalekim europejskim Wschodem, ile ekonomi¹ i histori¹krajów po³o¿onych na wschód od granic Niemiec i Austrii, wspomagaj¹c podjêcie na nowopoprzerywanych przez wojnê i zmienion¹ sytuacjê geopolityczn¹ powi¹zañ gospodar-czych, a tak¿e budowê „porozumienia miêdzy narodami” (Völkerverständigung). Instytutpodj¹³ intensywn¹ dzia³alnoœæ wydawnicz¹, szczególnej zaœ wagi nabra³a znana seria„Bibliothek geschichtlicher Werke aus den Literaturen Osteuropas”, w ramach którejukaza³y siê przek³ady dzie³ m.in. Karola Maleczyñskiego, Teodora Tyca, Zygmunta Woj-ciechowskiego i Dmitrija Jegorowa. By³y to, inaczej ni¿ „przeznaczone do u¿ytku s³u¿bo-wego” i dokonywane bez pozwolenia przek³ady berliñskiej „Publikationsstelle”, t³uma-czenia autoryzowane i rozprowadzane poprzez sieæ ksiêgarsk¹, wobec czego wzbudzi³yniepokój w œrodowiskach zwi¹zanych z Ostforschung. Zw³aszcza opublikowanie dwóchtomów dzie³a Jegorowa o œredniowiecznej kolonizacji Meklemburgii wywo³a³o w Berlinieprzera¿enie i w konsekwencji likwidacjê serii, w ramach której przygotowywaæ miano„antyniemieckie ksi¹¿ki”. T³umaczy Jegorowa oskar¿ono o kryptobolszewizm, a samodzie³o opatrzono „krytycznym dodatkiem” w postaci tomu III, który — zgodnie z zalece-niem Ministerstwa Spraw Wewnêtrznych — rozprowadzono darmowo wœród wszystkichnabywców ksi¹¿ki26.

Po 1933 r. Osteuropa–Institut uleg³ daleko id¹cym przekszta³ceniom. Gestapo zmu-si³o do ust¹pienia by³¹ dyrekcjê, a wielu pracowników, wœród nich samego Georga Ostro-gorsky’ego, zwolniono z powodów rasistowskich. Kierownictwo nad placówk¹ obj¹³ przy-by³y z Wiednia H. Uebersberger, co wprawdzie zapewni³o Instytutowi przetrwanie, leczw sensie naukowym zupe³nie przesta³ siê on liczyæ. W jeszcze gorsz¹ fazê wszed³ wroc³aw-ski Instytut pod kierownictwem Hansa Kocha. W ramach centralnego rozdzia³u zadañMSW zleci³o mu „obronê” (Abwehrarbeit) przed tezami polskich instytutów zachodnich(przez przeoczenie mowa jest tu o Ostinstitute, s. 62) w Katowicach, Poznaniu i Toruniu.Wspó³praca z NSDAP sta³a siê regu³¹. Od wiosny 1939 r. Instytut wzi¹³ czynny udzia³w propagandzie antypolskiej, która mia³a przygotowaæ spo³eczeñstwo niemieckie do no-wej wojny. Ale — jak pisze Bömelburg — jej uprawianie nie by³o wynikiem przymusu, leczrezultatem samodzielnej decyzji poszczególnych badaczy (s. 67). Zw³aszcza w œwietletakiego spostrze¿enia trudno jest czytaæ dalej o raportach W. Kuhna, którego rewan¿yzmsiêga³ dalej ni¿ granice z 1914 r. (s. 64), czy o rasistowskich uwagach Gottholda Rhode(s. 69 nn.), skierowanych g³ównie przeciw Bia³orusinom. Bömelburg podnosi przy okazji

Z BADAÑ NAD HISTORIOGRAFI¥ EUROPY ŒRODKOWEJ I WSCHODNIEJ 465

26 H. W i t t e, Jegorovs Kolonisation Mecklenburgs im 13. Jahrhundert. Ein kritisches Nachwort, Breslau 1932,ss. XII + 233. Bömelburg podkreœla przy tym, ¿e odpowiedŸ zosta³a sfinansowana przez niemieckie MinisterstwoSpraw Wewnêtrznych, zaœ Witte otrzyma³ honorarium w wysokoœci równej niemal kosztom produkcji ksi¹¿ki.

znan¹ nam ju¿ prawid³owoœæ, ¿e stricte naukowe prace Rhodego by³y raczej rzetelne i spo-kojne w tonie, przede wszystkim tam, gdzie bazowa³ on na Ÿród³ach. ble zaczyna³o byæ,kiedy dochodzi³ do ocen uogólniaj¹cych, a jeszcze gorzej w publicystyce z lat 1939–194227.Najgorsze jednak, ¿e w swoich pismach wymienia³ z nazwiska polskich „pod¿egaczy”antyniemieckich, zw³aszcza ksiê¿y. Zdaniem Bömelburga autor musia³ ju¿ w tym czasiezdawaæ sobie sprawê, ¿e pisze im w ten sposób albo wyrok œmierci albo zsy³ki do obozukoncentracyjnego (s. 70 i przyp. 71).

Artyku³ Hansa–Wernera R a u t e n b e r g a (Das historiographische Werk Kurt Lücks,s. 95–107) jest ma³o udan¹ prób¹ rehabilitacji Kurta Lücka, historyka, literaturoznawcyi etnografa niemieckiego z Wielkopolski28. Napisa³ on wprawdzie dwie wcale cenne (ma-teria³owo!) prace o niemieckim wk³adzie w dzieje Polski29, Warszawa 1982, s. 384 nn.Bibliografiê naukowych i publicystycznych prac Lücka zawiera wspomnienie poœmiertnepióra W. K o h t e na ³amach „Deutsche Wissenschaftliche Zeitschrift im Wartheland” 3,1942, z. 5/6, s. 329–339. i zw³aszcza o polskim obrazie Niemca30, ale ogólna ich wymowajest jednoznacznie nacjonalistyczna, a i ¿ycie ich autora, który zgin¹³ na froncie wschod-nim w randze oficera SS, nie mo¿e byæ przyk³adem dzia³ania na rzecz pojednania31. Jakzrozumieæ mo¿na, a nawet trzeba, walkê Lücka o prawa Niemców polskich do równou-prawnienia, do wspó³decydowania o losach odrodzonego kraju, w którym i jemu i innymNiemcom — niew¹tpliwie wbrew ich woli — przysz³o ¿yæ, tak nie sposób ani poj¹æ anizaakceptowaæ formy dzia³ania, wybranej dla osi¹gniêcia celu. Jego prace, którymi rzeko-mo chcia³ siê przyczyniæ do „pojednania polsko–niemieckiego”, s¹ de facto przesi¹kniêtena wskroœ aroganckim nacjonalizmem i niemieck¹ megalomani¹. Lück by³ autentyczniei bez reszty przekonany, ¿e Polacy wszelki postêp zawdziêczaj¹ Niemcom, wobec czego

466 JAN M. PISKORSKI

27 Opublikowany w 1981 r. wykaz publikacji G. Rhodego (Ostmitteleuropa. Berichte und Forschungen, hrsg.von U. H a u s t e i n, G. W. S t r o b e l i G. W a g n e r, Stuttgart 1981, s. 519–543) nie zawiera jego pracpublicystycznych z tamtych lat.

28 Cf. M. B u r l e i g h, Ethics and Extermination. Reflections on Nazi Genocide, Cambridge 1997, s. 29.29 K. L ü c k, Deutsche Aufbaukräfte in der Entwicklung Polens, Plauen im Vogtland 1934. Cf. obszern¹ rec.

K. T y m i e n i e c k i e g o, Niemcy w Polsce, „Roczniki Historyczne” 12, 1936, s. 198–276, a tak¿e uwagi H. O l -s z e w s k i e g o, Nauka historii w upadku. Studium o historiografii i ideologii historycznej w imperialistycznychNiemczech

30 K. L ü c k, Der Mythos vom Deutschen in der polnischen Volksüberlieferung und Literatur, Posen 1938 orazLeipzig 1943, wyd. 2 uzupe³nione. Cf. T. S z a r o t a, „Pole”, „Polen” i „polnisch” w s³ownikach niemieckichdialektów i zbiorach przys³ów, „Sobótka” 1986, z. 2, s. 232, a tak¿e B. P i o t r o w s k i, O Polskê nad Odr¹i Ba³tykiem. Myœl zachodnia i badania niemcoznawcze Uniwersytetu Poznañskiego (1919–1939), Poznañ 1987,s. 280 n.; W. W r z e s i ñ s k i, S¹siad czy wróg? Ze studiów nad kszta³towaniem obrazu Niemca w Po lsce w latach1795–1939, Wroc³aw 1992, s. 28. Racjê ma Bernard Piotrowski, ¿e dzia³alnoœæ polityczna i naukowa Lückawymaga³aby osobnej monografii. Rzecz w tym tylko, i¿ najprawdopodobniej nie zachowa³o siê nic z jegospuœcizny.

31 L. M. B a r t e l s k i (Pieœñ niepodleg³a. Pisarze i wydarzenia 1939–1942, Kraków 1988, s. 74 n.) podaje, ¿eK. Lück, „os³awiony polako¿erca”, mia³ sporz¹dziæ we wrzeœniu 1939 r. listê znanych osobistoœci wielkopolskich,które mia³y zostaæ aresztowane po zajêciu jej przez Niemców. Podobno te¿ u³o¿y³ on listê wydawnictw polskichprzeznaczonych do konfiskaty. Sprostujmy przy okazji, ¿e Lück nie by³ dyrektorem poznañskiej „DeutscheBücherei”, któr¹ kierowa³ Alfred Lattermann. W³adys³aw K o z ³ o w s k i (Das Bild vom Deutschen im polnischenSchriftum, [w:] Schuld und Verheissung deutsch–polnischer Nachbarschaft. Referate der Ostkirchentagung inHameln 7.–9. Oktober 1957, Ulm/Donau 1958, s. 27 i 40) nazywa Lücka badaczem bardzo sumiennym, rzetelnym,a zarazem wielkim idealist¹.

powinni im na ka¿dym kroku okazywaæ wdziêcznoœæ. Wierzê Rautenbergowi, i¿ by³a tobardzo interesuj¹ca i barwna postaæ, ale obawiam siê, ¿e pod pojêciem „pojednanie”(Verständigung) K. Lück oraz H.–W. Rautenberg rozumieliby po prostu ca³kiem innerzeczy32.

Spora i ciekawie napisana rozprawa Bernharta J ä h n i g a (Deutsche und Balten imhistorisch–geographischen Werk der Zwischenkriegszeit von Hans und Gertrud Mortensen,s. 109–132) traktuje o kwestii osadnictwa ba³tyjskiego i niemieckiego w dzie³ach geografaHansa Mortensena i jego ¿ony, historyka, Gertrud. Autor najpierw omawia pracê habili-tacyjn¹ Hansa Mortensena na temat geografii osadnictwa w Sambii, wydan¹ w 1923 r.,a tak¿e jego ksi¹¿kê wprowadzaj¹c¹ w dzieje i krajoznawstwo Litwy z 1926 r., po czymprzechodzi do przedstawienia — pisanej pod kierunkiem Alberta Brackmanna — dyser-tacji Gertrud Mortensen–Heinrich, poœwiêconej sprawom osadniczym i etnicznym w pó³-nocno–wschodnich Prusach, obronionej w 1921, a opublikowanej w 1927 r. Na koniecwreszcie kreœli uwagi o wspólnym dziele ich ¿ycia pt. Die Besiedlung des nordöstlichenOstpreußens bis zum Beginn des 17. Jahrhunderts (t. I, Leipzig 1937; t. II, Leipzig 1938)33,którego trzeci tom, dotycz¹cy kolonizacji litewskiej i kuryjskiej w Prusach, nie móg³ siêukazaæ z powodu sprzeciwu berliñskiej „Publikationsstelle”, mimo ¿e — jak podkreœlaautor — nie mo¿na mieæ w¹tpliwoœci, ¿e ich dzie³o mia³o wydŸwiêk jednoznacznienarodowoniemiecki34. Szczególnie interesuj¹ce s¹ w tym kontekœcie informacje B. Jähnigana temat przebiegu samych rozmów w PuSte w lutym 1938 r. Wygl¹da na to (i nie po razpierwszy), ¿e osob¹ najbardziej przekonan¹ o „politycznym niebezpieczeñstwie” pracnaukowych i zarazem najbardziej zaanga¿owan¹ w ich cenzurê by³ J. Papritz. Wspó³pra-cowa³ on œciœle z MSW, w pe³ni podzielaj¹c jego opiniê, ¿e ani sam badacz, ani sama naukanie mog¹ samodzielnie decydowaæ o politycznych konsekwencjach opublikowania takiej,czy innej pracy.

Nastêpnych osiem artyku³ów, w wiêkszoœci krótkich, stanowi osobny blok, któryokreœliæ by mo¿na jednym s³owem jako ba³tycki. Sk³adaj¹ siê nañ dwa artyku³y wstêpne,poœwiêcone generalnie kszta³towaniu siê ³otewskiej (Inesis F e l d m a n i s, Die lettischeHistoriographie, s. 133–138) i estoñskiej (Rein H e l m e, Die estnische Historiographie,s. 139–154) historiografii narodowej, trzy rozprawki na temat dzia³alnoœci naukowejReinharda Wittrama (Maris S k u j i n š, Aspekte der Rückwirkung interethnischer Beziehun-gen auf die Geschichtsschreibung bei Reinhard Wittram in den 1939er Jahren, s. 217–225;

Z BADAÑ NAD HISTORIOGRAFI¥ EUROPY ŒRODKOWEJ I WSCHODNIEJ 467

32 Po raz pierwszy bodaj próbowa³ wzi¹æ Lücka w obronê Richard B r e y e r (Deutsche und europäischeOstsiedlungsbewegung, jw. przyp. 7, s. 154), który go jeszcze dobrze zna³, podczas wspominanej kilkakrotniemarburskiej konferencji w 1963 r., gdzie krytycznie o jego dziele wypowiedzia³ siê Walter Schlesinger. Cf. te¿R. B r e y e r, Lück, Kurt, Volkstumsforscher, [w:] Ostdeutsche Gedenktage 1992. Persönlichkeiten und historischeEreignisse, Bonn 1991, s. 50 nn. Nale¿y dodaæ tutaj, ¿e s³owo Verständigung by³o w okresie krótko przed wojn¹i w pierwszych latach wojny wrêcz nadu¿ywane przez niemieckich historyków i innych badaczy zwi¹zanychz „Ostforschung”. Tak¿e np. Karl K a s i s k e (Das Wesen der ostdeutschen Kolonisation, „Historische Zeitschrift”164, 1941, s. 314) pisa³ w 1941 r. o „dalekoid¹cym porozumieniu” Niemiec z krajami Europy Wschodniej.Problem w tym tylko, ¿e „porozumienie” nie mia³o byæ rezultatem kompromisu, lecz niemieckiego dyktatu, którywszystkie pozosta³e pañstwa i narody niejako z natury mia³y przyj¹æ z nieukrywan¹ radoœci¹.

33 Cf. na ten temat ostatnio S. C. R o w e l l, The Lithuano–Prussian Forest Frontier, c. 1422–1600, [w:]Frontier in Question. Eurasian Borderlands, 700–1700, ed. by D. P o w e r i N. S t a n d e n, London 1999,s. 182–208.

34 Cf. tak¿e M. B u r l e i g h, Ethics and Extermination, s. 28.

Mart K i v i m ä e, Reinhard Wittram als Geschichtsdenker, s. 227–243) oraz Georga vonRaucha (Michael G a r l e f f, Georg von Rauch über die interethnischen Beziehungen in derbaltischen Region. Zu seiner Geschichtsschreibung der Jahre 1935 bis 1943, s. 197–215),artyku³ poœwiêcony wybitnemu lewicowemu historykowi estoñskiemu Hansowi Kruusowi(Sirje i Jüri K i v i m ä e, Hans Kruus und die deutsch–estnische Kontroverse, s. 155–170),wreszcie krótki przegl¹d rozwoju badañ nad stosunkami etnicznymi w Inflantach (Heinzv o n z u r M ü h l e n, Deutsch und Undeutsch als historiographisches Problem, s. 185––195)35 i artyku³ o zjeŸdzie niemieckich historyków z £otwy i Estonii w Tallinnie w 1933 r.(Indrek J ü r j o, Die Versammlung deutscher Historiker in Reval/Tallinn am 10. und 11. April1933. Ergebnis und Wirkung, s. 171–183).

Inesis Feldmanis koncentruje siê tak naprawdê na jednym, zupe³nie u nas nie zna-nym, a bardzo interesuj¹cym zagadnieniu, mianowicie na znaczeniu, jakie przywi¹zywa³do historii prezydent £otwy Karlis Ulmanis po zamachu majowym 1935 r. Traktowa³ onhistoriografiê jednoznacznie jako naukê u¿yteczn¹36, której zadaniem by³a legitymizacjapowstania pañstwa ³otewskiego i skuteczna praca nad kszta³towaniem nowej œwiadomoœcinarodowej £otyszy. Ranga zawodu historyka szybko wiêc wzros³a. Historycy uzyskalizupe³nie nowe mo¿liwoœci badawcze (m.in. powo³ano Instytut Badañ nad Histori¹ £otwyjako „centralny pañstwowy urz¹d naukowy”). Obowi¹zywa³a ich jednak sformu³owanaprzez Ulmanisa zasada pisania w „duchu nacjonalizmu i prawdy”, przy czym — rzecz jasna— ca³y impet m³odego ³otewskiego nacjonalizmu kierowa³ siê przeciw Niemcom —„Krzy¿akom”, którzy poprzez podbój Inflant w XII w. zaburzyli normaln¹ drogê rozwo-jow¹ £otyszy. W podsumowaniu autorka stwierdza, i¿ wprawdzie w latach trzydziestychhistoriografia ³otewska sta³a siê instrumentem autorytarnego re¿imu, ale jednoczeœnietrudno sobie bez jej wk³adu w podniesienie œwiadomoœci narodowej wyobraziæ przetrwa-nie nowego pañstwa.

468 JAN M. PISKORSKI

35 H. v o n z u r M ü h l e n, który wespó³ z Paulem Johansenem wyda³ znan¹ rozprawê pt. Deutsch undUndeutsch im mittelalterlichen und frühneuzeitlichen Reval, Köln 1973, podkreœli³ ju¿ na wstêpie swego krótkiegoartyku³u, ¿e z lat trzydziestych i czterdziestych XX w. niewiele mamy prac poœwiêconych wspó³¿yciu nap³ywo-wych kolonistów niemieckich, których Ÿród³a miejskie w Inflantach okreœlaj¹ jako Deutsche, z autochtonami(£otyszami, Liwami i Estami), zwanymi przez te same Ÿród³a Undeutsche (warto przypomnieæ, ¿e termin ten nieobejmowa³ ani Rosjan, ani Szwedów i Duñczyków, a tylko bardzo rzadko Finów i Litwinów). Zdaje mi siê, ¿eautor upraszcza nieco zagadnienie, pisz¹c ¿e na tym polu rozwijano tylko rzetelne badania, w których niekierowano siê ujêciem nacjonalistycznym. Byæ mo¿e, choæ brak mi przekonania co do tego, dotyczy³o tohistoriografii krajów ba³tyckich, ale na pewno nie owego szerszego nurtu, o którym wspomina von zur Mühlenna s. 193 i nastêpnej. Starczy przypomnieæ w tym kontekœcie choæby tylko pracê Dory Grety H o p p, wydan¹wprawdzie dopiero w 1954 r., ale powsta³¹ krótko przed II wojn¹ œwiatow¹ (Die Zunft und die Nichtdeutschenim Osten, insbesondere in der Mark Brandenburg, Marburg 1954). Cf. do tego rec. H. L e s i ñ s k i e g o („Stu-dia i Materia³y do Dziejów Wielkopolski i Pomorza” 4, 1958, z. 2, s. 388–395), B. W a c h o w i a k a („Przegl¹dZachodni” 13, 1957, nr 2, s. 322–326) i B. Z i e n t a r y (PH 50, 1959, s. 374–379). Odnoœnie tzw. paragrafuwendyjskiego, którym zajmowa³a siê Hopp, zob. dziœ tak¿e W. S c h i c h, Braunschweig und die Ausbildungdes sogenannten Wendenparagraphen, „Jahrbuch für die Geschichte Mittel– und Ostdeutschlands” 35, 1986,s. 221–233.

36 Wa¿ne w tym kontekœcie s¹ te¿: The Invention of Tradition, ed. by E. H o b s b a w m i T. R a n g e r,Cambridge 1983 oraz E. H o b s b a w m, Nations and Nationalism since 1780. Programme, Myth, Reality, Cam-bridge 1990. Na podkreœlenie zas³uguje jednak fakt, i¿ historiê wykorzystywano ju¿ w czasach przednacjonali-stycznych. Cf. N. G a l l e r a n o, History and the Public Use of History, [w:] Social Responsibility, s. 85 nn.

Inaczej, mimo wielu podobieñstw, wygl¹da³a sytuacja w Estonii, gdzie — wed³ugReina Helme — istnia³a o wiele wiêksza otwartoœæ na dyskusjê naukow¹, w tym i naproblemy Niemców ba³tyckich. Autor dzieli dzieje historiografii estoñskiej w latach 1930––1950 na trzy okresy: 1. Lata do 1940 r., kiedy historycy estoñscy pod¹¿ali z zasady œladem„oficjalnych” koncepcji historiograficznych i kiedy bardzo wyraŸny by³ wp³yw sytuacjipolitycznej Estonii na ich stanowisko; 2. Lata 1941–1944, gdy zarówno historiografiaestoñska w okupowanej Estonii, jak i emigracyjna historiografia ³otewska w ZSRR s³u¿y-³y w³aœciwie tylko propagandzie ju¿ to antyrosyjskiej, ju¿ to antyniemieckiej; 3. Lata1945–1950, kiedy historiografia estoñska poddana zosta³a, podobnie jak w ogóle Estoniai £otwa, nieprawdopodobnemu wrêcz terrorowi, który trwa³ do 1953 r. (nawet wspieraj¹cyZSRR w czasach wojny H. Kruus znalaz³ siê wówczas w wiezieniu). Dopiero po œmierciStalina pojawi³y siê pierwsze zal¹¿ki liberalizacji, tak¿e w nauce, przy czym — jak podnosiHelme — nauce estoñskiej uda³o siê nawet w najtrudniejszych czasach i kosztem wie-lu kompromisów zachowaæ pewn¹ niezale¿noœæ, pewn¹ estoñsk¹ specyfikê, zw³aszczaw dziedzinie archeologii i etnografii. Podobnie jak w ³otewskiej, tak i w estoñskiej histo-riografii okresu miêdzywojennego dominowa³ motyw odwiecznych zmagañ estoñsko–nie-mieckich, co bodaj szczególnie odzwierciedli³o siê w pracach Hansa Kruusa, o czymdok³adniej pisz¹ S. i J. Kivimäe. Obraz ten przejê³a historiografia radzieckiej Estonii, tyle¿e teraz uzupe³niono go mitem o odwiecznym braterstwie rosyjsko–estoñskim, w którymrola starszego brata przypad³a oczywiœcie Rosjanom.

Wspomniano ju¿, ¿e mimo zasadniczych podobieñstw w rozwoju historiografii esto-ñskiej i ³otewskiej po I wojnie œwiatowej, by³y te¿ miêdzy nimi ró¿nice. Na £otwie — jakpisze I. Jürjo — mieliœmy do czynienia z totalnym bojkotem miejscowych Niemców i ichhistoriografii. W Estonii mówiæ trzeba raczej o rezerwie wobec nich. Nie przypadkiemzatem niemal wszystkie zjazdy niemieckich historyków £otwy i Estonii odbywa³y siêw estoñskim Dorpacie. Ciekawe, ¿e i niemieccy historycy w Estonii odnosili siê do nowegopañstwa o wiele bardziej przyjaŸnie ni¿ ich koledzy na £otwie. Zarówno Arved baronTaube, jak i Georg von Rauch, którego dzia³alnoœæ naukow¹ i publicystyczn¹ w latach1935–1943 przedstawia bli¿ej M. Garleff, starali siê byæ lojalni wobec nowego pañstwaestoñskiego. Taube pisa³ wprost, ¿e w nowej sytuacji politycznej nale¿y ze zrozumieniemprzyj¹æ starania badaczy estoñskich o wydobycie historycznych zas³ug Estoñczyków. Oddrugiej strony domaga³ siê w zamian uznania miejscowych Niemców, na podstawie ichzas³ug historycznych, za równie prawowitych obywateli nowych republik ba³tyckich. VonRauch relacjonuj¹c spotkanie historyków estoñskich i polskich w Dorpacie w 1937 r., doktórego badaczy niemieckich z Estonii nie dopuszczono, nawo³ywa³ do samokrytycyzmui zdwojenia wysi³ku badawczego. Nawet w swoich wypowiedziach z lat czterdziestych,przesi¹kniêtych wyraŸn¹ tendencj¹ antyrosyjsk¹, a miejscami wrêcz nawet ideologi¹ na-rodowosocjalistyczn¹, nie zarzuci³ on stanowiska o trwa³oœci pañstwa estoñskiego. Zupe³-nie inaczej postêpowali niemieccy historycy na £otwie. Reinhard Wittram, jak wykaza³aM. Skujinš na podstawie jego artyku³ów dla „Baltische Monatshefte”, by³ wrogo nasta-wiony do nowych pañstw ba³tyckich. Wittram, którego nazwisko bardzo czêsto przewijasiê na ³amach omawianej ksi¹¿ki, ani nie zna³ ³otewskiego, ani nie uczestniczy³ w jakikol-wiek sposób w ¿yciu kulturalnym i naukowym nowego pañstwa. Nie mog¹c siê pogodziæz now¹ rol¹ Niemców ba³tyckich jako nieuprzywilejowanej mniejszoœci w pañstwach na-rodowych £otyszy i Estoñczyków, szybko przeszed³ na pozycje nacjonalistyczne, a z cza-sem te¿ narodowosocjalistyczne. I wprawdzie z tak¹ opini¹ o Wittramie dyskutuje M. Ki-

Z BADAÑ NAD HISTORIOGRAFI¥ EUROPY ŒRODKOWEJ I WSCHODNIEJ 469

vimäe, lecz jest to polemika raczej ma³o przekonywaj¹ca, bowiem zajmuje siê on g³ówniejego powojenn¹ myœl¹ historiozoficzn¹, a — jak pisaliœmy wy¿ej w omówieniu artyku³uG. von Pistohlkorsa — w ¿yciu naukowym Wittrama wyró¿niæ mo¿na dwie bardzo wyraŸnei w znacznej mierze przeciwstawne fazy37.

Daleko poza problematykê zasygnalizowan¹ w tytule pracy zbiorowej pod redakcj¹M. Garleffa wychodz¹ artyku³y Mariana B i s k u p a o polskiej historiografii ZakonuKrzy¿ackiego (Die polnische Geschichtsschreibung zum Deutschen Orden, s. 73–94) i zw³a-szcza Edwarda C. T h a d e n a na temat roli historyzmu radzieckiego w legitymizacjisowietyzacji krajów opanowanych przez ZSRR miêdzy 1939 a 1945 r. (Der sowjetischeHistorismus und Ostmitteleuropa nach 1939, s. 245–258). M. Biskup rozpoczyna stwierdze-niem, ¿e a¿ po 1918 r. Krzy¿acy nie cieszyli siê wiêkszym zainteresowaniem nauki polskiej,a Polacy znali ich przede wszystkim z literatury piêknej i sztuki. Szczególnej wagi prze-sz³oœæ Zakonu nabra³a dopiero wobec niemieckiej propagandy tzw. antykorytarzowejw okresie miêdzywojennym, co wywo³a³o koniecznoœæ odpowiedzi ze strony nauki pol-skiej38. Nastêpnie autor przedstawia najwa¿niejsze œrodowiska naukowe, poœwiêcaj¹cewiêcej uwagi sprawom historii Prus (Poznañ, Wilno, Toruñ), oraz sylwetki i dorobeknajwa¿niejszych badaczy (K. Tymienieckiego, T. Tyca, K. Górskiego, S. Zaj¹czkowskiego,H. £owmiañskiego, L. Koczego i in.). E. C. Thaden podzieli³ swoje wyst¹pienie na dwieczêœci. W pierwszej omawia rolê historyzmu w historiografii radzieckiej na przyk³adzie wyst¹-pieñ na III niemiecko–radzieckiej konferencji historyków w Monachium w 1978 r. W czêœcidrugiej stara siê pokazaæ jego zastosowanie w praktyce na przyk³adzie Polski i Ukrainy.

W podsumowaniu podkreœli³bym zalety ksi¹¿ki Zwischen Konfrontation und Kompro-mis pod redakcj¹ M. Garleffa, choæ niew¹tpliwie jest ona doœæ nierówna (ale to ju¿ chybaspecyfika gatunku). Zastanawiaæ mo¿e tylko tytu³, doœæ ma³o adekwatny do treœci. Jakbowiem pokazuj¹ niemal wszystkie artyku³y omawianego tomu by³ to jednak czas kon-frontacji, a nie kompromisu.

Ksi¹¿ka Jörga H a c k m a n n a poœwiêcona historiografii Prus Wschodnich i Zachod-nich jest ostatni¹ prac¹, któr¹ chcia³bym omówiæ w tym miejscu. Jest to nieco zmienionawersja dysertacji powsta³ej na seminarium Klausa Zernacka w Wolnym UniwersytecieBerliñskim. Autora mieliœmy zreszt¹ mo¿liwoœæ ju¿ poznaæ z kilku innych artyku³ów, którejakby uzupe³niaj¹ tê ksi¹¿kê. Chodzi tu o: „Der Kampf um die Weichsel”. Die deutscheOstforschung in Danzig von 1918–1945 („Zapiski Historyczne” 58, 1993, s. 37–58), GerardaLabudy koncepcjê historii Pomorza („Przegl¹d Zachodniopomorski” 38, 1994, z. 2, s. 7–36;rozprawa ta ukaza³a siê wpierw w wersji niemieckiej na ³amach „Jahrbuch für die Ges-chichte Mittel– und Ostdeutschlands” 41, 1993, s. 109–134), Königsberg in der deutschenGeschichtswissenschaft nach 1945 („Nordost–Archiv” N. F. 3, 1994, s. 469–493) oraz „An

470 JAN M. PISKORSKI

37 Szkoda nota bene, ¿e organizatorzy nie wpadli na pomys³ uzupe³nienia ¿yciorysu R. Wittrama o jegodzia³alnoœæ na „Reichsuniversität Posen”, co — jak s¹dzê — nie by³oby szczególnie trudne.

38 Nota bene jest to opinia — w mym odczuciu — zbyt daleko id¹ca. Jak na miarê si³ polskiej historiografiiXIX i pocz¹tków XX w. oraz geograficzne rozmieszczenie jej g³ównych oœrodków nie by³o to wcale zaintereso-wanie a¿ tak ma³e, choæ jasne, ¿e dopiero sprawa „korytarza” i nastêpnie II wojna œwiatowa wywo³a³y prawdziw¹eksplozjê badañ nad Krzy¿akami i w ogóle Prusami. Osobiœcie szybciej podpisa³bym siê pod wczeœniejsz¹konstatacj¹ M. B i s k u p a (Rola Zakonu Krzy¿ackiego w wiekach XIII–XVI, [w:] Stosunki polsko–niemieckiew historiografii, s. 326), ¿e „od drugiej po³owy XIX stulecia [historiografia polska — JMP] rozpoczê³a intensyw-niejsze badania nad problemami krzy¿ackimi”.

einem neuen Anfang der Ostforschung”. Bruch und K ontinuität in der ostdeutschen Landes-historie nach dem Zweiten Weltkrieg („Westfälische Forschungen” 46, 1996, s. 232–258).Wszystkie te prace zas³uguj¹ na wzmiankê, poniewa¿ Hackmann nale¿y do tych history-ków stosunków polsko–niemieckich, których nie mo¿na nie czytaæ. Ka¿da z nich przynosibowiem mnóstwo nowego materia³u, tak¿e archiwalnego, ka¿da zmusza do przemyœleniadotychczasowych pogl¹dów i czêstokroæ tak¿e do ich rewizji.

Oprócz przedmowy, wykazu skrótów, bibliografii (z natury rzeczy bardzo bogatej),indeksu nazwisk i streszczenia w jêzyku polskim (mo¿e niezbyt piêknego, ale chyba naj-zupe³niej zrozumia³ego) ksi¹¿ka J. Hackmanna obejmuje d³u¿szy wstêp i zakoñczenieoraz piêæ rozdzia³ów. We wstêpie Autor kreœli uwagi o celach pracy, rozwoju historiiregionalej (Landesgeschichte) w Niemczech39 i w Polsce, wreszcie przedstawia w skróciestan badañ. Z kolei zakoñczenie poœwiêcone zosta³o perspektywom badañ nad histori¹Prus Wschodnich i Zachodnich.

W rozdziale pierwszym (s. 27–55) Hackmann szkicuje g³ówne linie rozwoju historio-grafii Prus Wschodnich i Zachodnich w okresie do pierwszego rozbioru Polski, kiedy —jak pisze — ludnoœæ zamieszkuj¹ca te ziemie myœla³a jeszcze raczej w kategoriach regionu,nie patrz¹c na ich przesz³oœæ przez pryzmat wspó³czesnych kontrowersji narodowoœcio-wych. Autor dzieli ten rozdzia³ — w sposób raczej nie do koñca przemyœlany i jakby wbrewepoce, i wbrew swoim w³asnym wywodom — na dwie czêœci: bardziej szczegó³ow¹ nie-mieck¹, gdzie znaleŸli siê miêdzy innymi i chyba niezupe³nie s³usznie Krzysztof Hartknochi Gotfryd Lengnich, których Hackmann sam okreœla przecie¿ jako „deutschsprachigeBewohner Preußens und Bürger der Rzeczpospolita”, oraz doœæ pobie¿n¹ czêœæ polsk¹,gdzie omawia on krótko pogl¹dy Jana D³ugosza, Adama Naruszewicza i Joachima Le-lewela. Z punktu widzenia kszta³towania siê regionalnego spojrzenia na dzieje PrusWschodnich i Zachodnich40 nie mia³y one bowiem tak wielkiego znaczenia.

W rozdziale drugim (s. 57–93) autor zaj¹³ siê reakcj¹ historyków i pisarzy niemiec-kich (g³ównie Ludwiga von Baczko, Augusta von Kotzebue, Johannesa Voigta, Friedricha

Z BADAÑ NAD HISTORIOGRAFI¥ EUROPY ŒRODKOWEJ I WSCHODNIEJ 471

39 Cf. ostatnio szerzej na ten temat Landesgeschichte in Deutschland. Bestandsaufnahme — Analyse — Per-spektiven, hrsg. von W. B u c h h o l z, Padeborn 1998. Z polskiego punktu widzenia szczególnie bodaj interesu-j¹cy jest artyku³ Márty Fata na temat podobieñstw i ró¿nic pomiêdzy niemieck¹ Landesgeschichte a wêgiersk¹historiografi¹ lokaln¹, czyli zapewne nasz¹ regionaln¹ albo mo¿e prowincjonaln¹.

40 Problematyce œwiadomoœci regionalnej, w tym i — rzecz jasna — historycznej, w Prusach Królewskichw latach 1466–1772 poœwiêca ostatnio wiele uwagi Karin F r i e d r i c h, uzdolniona badaczka rodem z Mona-chium, waszyngtoñska uczennica A. S. Kamiñskiego, wyk³adaj¹ca obecnie w londyñskiej School of Slavonic andEast European Studies. Friedrich uda³o siê bez w¹tpienia przekroczyæ w¹skie ramy myœlenia w kategoriachnarodowych i przywróciæ wieloetniczny charakter Prus Królewskich w pañstwie polsko–litewskim XV–XVIII w.Cf. jej Politisches Landesbewußtsein und seine Trägerschichten im Königlichen Preußen, „Nordost–Archiv. Zeit-schrift für Regionalgeschichte” N. F. 6, 1997, z. 2, s. 541–564; eadem, Facing Both Ways. New Works on Prussiaan Polish–Prussian Relations, „German History” 15, 1997, nr 2, s. 256–267; eadem, Cives Patriae: ‘German’Burghers in the Polish–Lithuanian Commonwealth, [w:] The German Lands and Eastern Europe, ed. by R. B a r -t l e t t i K. S c h ö n w ä l d e r, London 1998, s. 48–71; eadem, The Urban Enlightenment in Eighteenth–CenturyRoyal Prussia, [w:] Eighteenth–Century Research. Universal Reason and National Culture during the Enlightenment,Paris 1999, s. 11–29; wreszcie przede wszystkim eadem, The Other Prussia, Cambridge University Press (w druku,zapewne 2000; Autorce dziêkujê za udostêpnienie korekty). Bardzo wa¿ny w tym kontekœcie równie¿ artyku³Michaela G. M ü l l e r a, Städtische Gesellschaft und territoriale Identität im Königlichen Preußen um 1600 . ZurFrage der Entstehung deutscher Minderheiten in Ostmitteleuropa, „Nordost–Archiv. Zeitschrift für Regionalge-schichte” 6, 1997, z. 2, s. 565–584.

Wilhelma Schuberta) na pierwszy rozbiór Polski, a tak¿e pocz¹tkami polsko–niemieckichkontrowersji odnoœnie dziejów Prus Wschodnich i Zachodnich w kontekœcie stosunkówpolsko–niemieckich w ogóle. Wychodzi on tu od znanej polemiki pomiêdzy Ewaldem vonHertzbergiem a Feliksem £oyk¹ na temat praw Prus do zabranego Polsce w 1772 r.Pomorza. Autor wskazuje, ¿e jego aneksja wywo³a³a u historyków pruskich potrzebêlegitymizacji tego niebywa³ego czynu, przy czym na czo³o wysunê³y siê argumenty o cha-rakterze prawno–historycznym i kulturalnym. W ten sposób przesz³oœæ regionu uleg³anacjonalizacji. Dziejopisów pruskich interesowa³y odt¹d jedynie niemieckie dzieje PrusKrólewskich i Ksi¹¿êcych, zaœ elementów wi¹¿¹cych je z Polsk¹ programowo nie dostrze-gano. Na pierwsz¹ po³owê XIX w. datuje Hackmann pocz¹tki polskiej historiografiiregionu, widz¹c jej prekursora w Dominiku Szulcu. Jak spostrzegli ju¿ wspó³czeœni recen-zenci polscy, pos³ugiwa³ siê on t¹ sam¹ broni¹, co historycy niemieccy, polonizuj¹c z koleiprzesz³oœæ Pomorza, które — jego zdaniem — rozci¹ga³o siê pierwotnie a¿ po Daniêi Westfaliê. Jego s³owiañscy mieszkañcy mieli byæ tutaj autochtonami i mieli mówiæ popolsku. Hackmann stwierdza atoli, ¿e dzia³alnoœæ pisarska Dominika Szulca zajmuje doœæwyj¹tkowe stanowisko na tle ówczesnej historiografii polskiej i nie od razu znalaz³akontynuatorów.

W rozdziale trzecim (s. 95–167) autor zaj¹³ siê proniemieck¹ i propolsk¹ historiogra-fi¹ regionaln¹ miêdzy po³ow¹ XIX w. i I wojn¹ œwiatow¹. Pisze, ¿e dokonuj¹ce siê w tymczasie zjednoczenie Niemiec spowodowa³o jeszcze silniejsze upolitycznienie historii PrusWschodnich i Zachodnich, czego najlepszym bodaj przyk³adem s¹ pisma Heinricha vonTreitschke, znanego historyka, „najwiêkszego demagoga wœród historyków pruskich”i jeszcze bardziej „¿arliwego agitatora”, którego prace trafia³y niemal pod strzechê, siej¹c— niestety — nienawiœæ narodow¹41. Tego samego okresu siêgaj¹ jednak pocz¹tki badañregionalnych sensu stricto. Historycy tacy jak Gustav Aubin czy Christian Krollmannzupe³nie dobrze poruszali siê na gruncie badañ interdyscyplinarnych i nie zmierzali,w ka¿dym razie nie bezpoœrednio, do celów politycznych. Z kolei przedstawiciele ówczes-nej polskiej regionalnej historiografii Prus, jak Wojciech Kêtrzyñski i Stanis³aw Kujot,nawi¹zali do pogl¹dów zapomnianego przez wiele dziesiêcioleci D. Szulca. Ich praceHackmann uznaje za pewnego rodzaju protest przeciw pruskiej polityce germanizacyjnej.

Dwa ostatnie rozdzia³y omawianej ksi¹¿ki s¹ najd³u¿sze, ale i — jak mniemam —najbardziej interesuj¹ce. W pierwszym z nich (a czwartym w ogólnej kolejnoœci, s. 169––256) Hackmann zajmuje siê narodzinami niemieckiej Ostforschung oraz polskiej myœlizachodniej. Autor wyra¿a przekonanie, ¿e niemieckie badania wschodnie by³y o wiele wy-raŸniej upolitycznione ni¿ wspó³czesna im polska historiografia ziem zachodnich (s. 256).

472 JAN M. PISKORSKI

41 Pierwsze z tych okreœleñ wysz³o spod pióra Thomasa Stamm–Kuhlmanna, drugie Hansa Prutza. Cf.J. M. P i s k o r s k i, O legendzie dynastycznej Hohenzollernów, „Roczniki Historyczne” 62, 1996, s. 132. Niezwyklewa¿na i z polskiego punktu widzenia (cf. uwagi M. B i s k u p a i J. T o p o l s k i e g o, [w:] Stosunki polsko–nie-mieckie w historiografii, cz. I, red. J. K r a s u s k i, G. L a b u d a, A. W. W a l c z a k, Poznañ 1974, wg indeksu,g³. s. 336 n., 448 nn.) twórczoœæ Treitschkego nie doczeka³a siê wci¹¿ jeszcze gruntownego opracowania.Jedyne wiêksze, a zarazem krytyczne studium istnieje w jêzyku angielskim: A. D o r p a l e n, Heinrich vonTreitschke, New Haven 1957. Cf. te¿ G. I g g e r s, Heinrich von Treitschke, [w:] Deutsche Historiker, hrsg. vonH.–U. W e h l e r, t. II, Göttingen 1971, s. 66–80. Ostatnio U. Langer opublikowa³ biografiê polityczn¹ pt.Heinrich von Treitschke. Politische Biographie eines deutschen Nationalisten, Düsseldorf 1998. Niestety nie jest mibli¿ej znana monografia C. A. Pufkusa, Heinrich von Treitschke. Een studie over politieke apriorismen in degeschiedschrijving, Assen 1944.

I aczkolwiek brak mi ca³kowitej pewnoœci co do prawdziwoœci takiej konstatacji, to przecie¿nie ulega najmniejszej w¹tpliwoœci, ¿e badacze zwi¹zani z niemieck¹ Ostforschung bylizdecydowanie bardziej agresywni ni¿ reprezentanci polskiej myœli zachodniej i by³o ich —w proporcji do ogó³u uczonych — zdecydowanie wiêcej. Co wiêcej, to oni byli z zasadystron¹ atakuj¹c¹, podczas gdy uczeni polscy raczej bronili status quo. Z natury rzeczy wiêci w ich pracach, zw³aszcza tych o charakterze bardziej popularnym i publicystycznym, tonyagresywne pobrzmiewaj¹ wcale nie rzadko. Rzecz w tym jednak, ¿e niekiedy przybieraj¹one wymowê jednoczeœnie antyniemieck¹, antydemokratyczn¹ i antysemick¹42.

W rozdziale ostatnim (s. 257–348) Hackmann zg³êbia spory pomiêdzy reprezentan-tami niemieckiej Ostforschung i polskiej myœli zachodniej, a nastêpnie omawia trudn¹,powojenn¹ drogê „od konfrontacji do kooperacji”. W nawi¹zaniu do swego promotora,Hackmann pisze o „polonizacji” regionalnej historiografii dawnych Niemiec Wschodnich,w tym Prus Wschodnich oraz Zachodnich, których dziejami paraj¹ siê w coraz wiêkszejmierze historycy polscy, podczas gdy historiografia niemiecka, zapewne wskutek „odciê-cia” od terenu i czêœciowo od Ÿróde³, przejawia zasadniczo coraz mniejsze zainteresowanieich przesz³oœci¹ (podkreœli³bym jednak, mocniej ni¿ K. Zernack i mocniej ni¿ J. Hack-mann, narastajac¹ ostatnio falê zainteresowania przesz³oœci¹ historycznych NiemiecWschodnich, i to bynajmniej nie tylko wœród ziomków, lecz tak¿e studentów i m³odzie¿yniemieckiej; wspomniana zaœ „polonizacja” stanowi pewnego rodzaju historyczn¹ ko-niecznoœæ i równie¿ Polacy musz¹ mówiæ o „lituanizacji” historiografii Litwy Œrodkowej,czy „ukrainizacji” historiografii Galicji Wschodniej). Ten obszerny rozdzia³ rozpoczynaHackmann od przedstawienia i oceny polskich badañ zachodnich w okresie po II wojnieœwiatowej. Autor odnotowuje powstanie Instytutu Zachodniego w Poznaniu. Jego za³o¿y-ciel i póŸniejszy patron — Zygmunt Wojciechowski, podobnie jak wczeœniej wielu badaczyniemieckich, postulowa³ œwiadom¹ jednostronnoœæ badañ historycznych, które mia³y siêkoncentrowaæ na polskich losach ziem zachodnich i pó³nocnych, i nie mia³y d¹¿yæ doobiektywizmu. Ale jednoczeœnie odnotowa³ Hackmann ostrze¿enie Jana Rutkowskiego,który przestrzega³ przed powtórzeniem niemieckiego b³êdu jednostronnoœci w badaniachnad przesz³oœci¹ pogranicza polsko–niemieckiego.

W „polskiej” czêœci ostatniego rozdzia³u Hackmann zajmuje siê powstaniem koncep-cji tzw. Wielkiego Pomorza, rozwiniêtej po 1945 r. przez Gerarda Labudê, bez w¹tpieniaw nawi¹zaniu do cytowanej wy¿ej pracy Józefa Kisielewskiego43. Podkreœli³bym, w tymkontekœcie nieco mocniej, ¿e koncepcja „Wielkiego Pomorza” w³aœciwie nigdy i nigdziepoza Polsk¹ Zachodni¹ siê nie przyjê³a. Odrzucono j¹ w œrodowisku naukowym Warszawy,zw³aszcza piórem Benedykta Z i e n t a r y, a i gdzie indziej mia³a swoich przeciwników, by

Z BADAÑ NAD HISTORIOGRAFI¥ EUROPY ŒRODKOWEJ I WSCHODNIEJ 473

42 Zob. w zwi¹zku z tym J. M. P i s k o r s k i, Przeciw nacjonalizmowi w badaniach naukowych nad przesz³o-œci¹ stosunków polsko–niemieckich, PH 81, 1990, z. 1/2, s. 319–324 oraz ten¿e, Tysi¹c lat granicy polsko–niemiec-kiej, PH 83, 1992, s. 597–615 i tu g³ównie s. 598 n.; a tak¿e prace wymienione w przyp. 3. Nale¿y podkreœliæ, ¿eogromna wiêkszoœæbadaczy polskich reprezentuj¹cych tzw. polsk¹ myœl¹ zachodni¹ zwi¹zana by³a z endecj¹ b¹dŸmia³a (albo ma) endecki rodowód. Cf. w zwi¹zku z tym W. M i c h, Obcy w polskim domu. Nacjonalistycznekoncepcje rozwi¹zania problemu mniejszoœci narodowych 1918–1939, Lublin 1994 oraz O. B e r g m a n n, Naro-dowa Demokracja wobec problematyki ¿ydowskiej w latach 1918–1929, Poznañ 1998.

43 J. K i s i e l e w s k i, Ziemia gromadzi prochy, np. s. 403. Inna sprawa, ¿e m³ody Gerard Labuda, jeszczejako student nale¿a³ do najaktywniejszych konsultantów dzie³a Kisielewskiego, wobec czego w równym stopniumog³a to byæ ich wspólna idea.

przypomnieæ Kazimierza J a s i ñ s k i e g o. Czêœæ „niemiecka” ostatniego rozdzia³u trak-tuje o tzw. nowych pocz¹tkach Ostforschung w RFN, czemu poœwiêca autor wiêcej miejscana ³amach Westfälische Forschungen. Wreszcie na zakoñczenie szkicuje Hackmanntrudn¹ drogê „od konfrontacji do kooperacji” w badaniach nad stosunkami polsko–nie-mieckimi, przy czym — wbrew krytyce, wpierw g³ównie w Niemczech, a dopiero potemw Polsce — przypisuje on wielkie znaczenie Polsko–Niemieckiej Komisji Podrêcznikowej.Równie¿ moim zdaniem nie sposób zanegowaæ pionierskiej roli Komisji w latach siedem-dziesi¹tych, na co najlepszym dowodem s¹ obecne problemy w porozumieniu historykówniemieckich z badaczami z innych krajów regionu, g³ównie Czech, podczas gdy my mamyju¿ ten etap dawno za sob¹. Czego brak w tym ostatnim rozdziale to szerszych porównañ(np. z sytuacj¹ w ZSRR, gdzie bardzo intensywnie zajmowano siê niemieck¹ Ostfor-schung44) oraz jakichkolwiek informacji o sytuacji w nauce NRD, choæ s¹ to raczej bardziejpostulaty badawcze, ni¿ zarzuty. Summa summarum praca Jörga Hackmanna stanowimodelowy wrêcz przyk³ad, jak powinna wygl¹daæ monografia historiograficzna jakiegoœregionu historycznego i tylko ¿yczyæ by sobie nale¿a³o, aby autor znalaz³ naœladowców,przede wszystkim na Œl¹sku i na Pomorzu Zachodnim45, ale i w Wielkopolsce.

Fakt, ¿e jest to pierwsza czêœæ wiêkszej ca³oœci, zwalnia mnie — jak s¹dzê —z obowi¹zku pisania podsumowania, zw³aszcza ¿e mog³oby to doprowadziæ do wyci¹gniê-cia wniosków przedwczesnych. Skonstatujmy zatem tylko sprawê najbardziej podstawow¹,¿e mianowicie we wspó³czesnej historiografii na temat niemieckiej Ostforschung zazna-czaj¹ siê trzy doœæ wyraŸne nurty: 1. Coraz s³abszy tradycyjny; 2. Par excellence naukowy,który krytycznie, acz z w³aœciwym nauce dystansem, podchodzi do opisywanej rzeczywi-stoœci; wreszcie 3. Nurt, który mo¿na by nazwaæ oskar¿ycielskim: równie, albo jeszczebardziej krytyczny, ale zarazem jakby bardziej dziennikarski, pozbawiony nawet nutysceptycyzmu.

474 JAN M. PISKORSKI

44 A. S. Mylnikow, Wostocznoewropejskije issledowanija w uniwiersitetach FRG: organizacija i probliematyka,[w:] S³awianowiedienije i ba³kanistika w zarubie¿nych stranach, Moskwa 1983, s. 66–124.

45 Równoczeœnie z Hackmannem opublikowa³ swój doktorat, pisany u Rodericha Schmidta w Marburgu,Rembert U n t e r s t e l l, Klio in Pommern. Die Geschichte der pommerschen Historiographie 1815–1945, Köln1996. Jednak obu tych prac nie sposób porównaæ. Hackmann panuje doskonale nad literatur¹ polsk¹ i niemieck¹,Unterstell nie zna polskiego, co w sposób oczywisty wp³ywa na poziom jego pracy. Marburskie seminariumSchmidta to bodaj ju¿ jedno z ostatnich miejsc w Niemczech, gdzie mo¿na przygotowaæ dysertacjê o szerokorozumianym pograniczu polsko–niemieckim bez koniecznoœci zaznajomienia siê z literatur¹ obu stron (cf. te¿do tego krótkie omówienia pióra E. Mühle na ³amach „Zeitschriftu für Ostmitteleuropa–Forschung” 46, 1997,s. 465 n. oraz J. H a c k m a n n a na ³amach „Nordost–Archiv. Zeitschrift für Regionalgeschichte” 6, 1997, z. 2,s. 819–821). Korzystaj¹c z okazji chcia³bym sprostowaæ informacjê, ¿e polskie streszczenie do ww. ksi¹¿ki wysz³ospod mojego pióra (s. 280). Owszem, na proœbê autora przekaza³em jego streszczenie polskiemu germaniœciei historykowi, lecz nastêpnie jego t³umacznie tak mocno skorygowa³em, ¿e postanowiliœmy nie umieszczaæ podnim ¿adnego nazwiska. R. Unterstell dopisa³ je niestety bez pytania o zgodê, za co nale¿a³oby przeprosiæw³aœciwego t³umacza.

R E C E N Z J E

Ireneusz M i l e w s k i, Pieni¹dz w greckiej literaturze patrystycznej IV wieku. Na przyk³adziepism kapadockich Ojców Koœcio³a i Jana Chryzostoma, Wydawnictwo Uniwersytetu Gdañskie-go, Gdañsk 1999, s. 280.

Obraz cesarstwa rzymskiego w III wieku, jaki wy³ania siê z utworów pisarzy ³aciñskich i greckich, jestsmutny, by nie rzec ponury. Na pierwszym planie przewijaj¹ siê nieustanne walki uzurpatorów o tron cesarski,walki wykrwawiaj¹ce armiê rzymsk¹ i os³abiaj¹ce obronê niekoñcz¹cych siê granic cesarstwa, na które naciera³yw Europie przede wszystkim plemiona germañskie, w Afryce — mauretañskie, a na Wschodzie armie odrodzo-nego pod rz¹dami Sassanidów pañstwa perskiego. Te bratobójcze i wielofrontowe walki nie tylko os³abi³ycesarstwo militarnie, ale i zrujnowa³y jego gospodarkê. Os³abiona w³adza cesarska nie by³a w stanie zapewniæwewnêtrznego ³adu, przeciwdzia³aæ korupcji aparatu administracyjnego, rozszerzaj¹cego siê bandytyzmu, zdzi-czenia obyczajów. Potrzeba pieniêdzy na prowadzenie wojen, na zap³atê ¿o³nierzom za wyniesienie na troncesarski, zmusza³a w³adców i uzurpatorów do psucia monety, aby z tej samej iloœci kruszców otrzymaæ wiêkszeiloœci monet. Szalej¹ca wiêc inflacja zniszczy³a podstawy gospodarki pieniê¿nej i zmusi³a do przejœcia dogospodarki naturalnej. Kryzys III wieku mia³ zwiastowaæ koniec antyku z jego struktur¹ polityczn¹, ustrojow¹,gospodarcz¹ i spo³eczn¹. Reformy Dioklecjana i Konstantyna Wielkiego wprowadzi³y cesarstwo w now¹ fazêjego historii. Badacze tego okresu zwracali jednak uwagê, ¿e nie od razu mo¿liwe by³o wyeliminowaniewszystkichnegatywnych skutków kryzysu III w. I tak w zachodniej czêœci imperium d³ugo jeszcze przewa¿a³a gospodarkanaturalna; ale nawet i na bogatszym ekonomicznie Wschodzie, gdzie gospodarka pieniê¿na zaczê³a stopniowoodzyskiwaæ przewagê, objawy gospodarki naturalnej utrzymywa³y siê nadal.

Obraz kryzysu III w. i jego skutków w ¿yciu gospodarczym zacz¹³ zmieniaæ siê w wyniku szczegó³owychbadañ, jakim w ci¹gu ostatnich 25 lat poddano ¿ycie gospodarcze w poszczególnych regionach cesarstwarzymskiego. Rewizja nazbyt uogólnionych s¹dów zmusza dziœ do zmiany dawnego widzenia kryzysu III wiekui eo ipso nastêpstw, jakie mia³ on za sob¹ poci¹gn¹æ. Jak siê bowiem okazuje nie wszêdzie jego objawy wyst¹pi³yz jednakow¹ si³¹, w wielu rejonach da³ siê on odczuæ tylko w minimalnym stopniu, a by³y i takie, w których rozwójgospodarki przebiega³ w niezak³óconym rytmie.

Szczegó³owymi badaniami objêto jednak¿e przede wszystkim zachodnie czêœci cesarstwa1, wschodnie zaœ,mimo ¿e i dla nich dysponujemy ju¿ pewn¹ iloœci¹ szczegó³owych opracowañ, s¹ jednak¿e s³abiej zbadane.Istnieje wiêc potrzeba prowadzenia studiów nad stanem gospodarczym prowincji wschodnich nie tylko w III, alei w IV wieku, w odniesieniu do którego posiadamy nieporównanie wiêcej materia³u Ÿród³owego; to zaœ mo¿erzuciæ snop œwiat³a na pytanie: w jakim natê¿eniu wyst¹pi³ tu kryzys i czy w ogóle wyst¹pi³? I w ramach tegoszerokiego problemu badawczego plasuje siê recenzowana rozprawa.

Autor skoncentrowa³ swoj¹ uwagê na wszechstronnym zbadaniu wszystkich informacji, jakie na tematpieni¹dza mo¿na znaleŸæ w pismach greckich Ojców Koœcio³a, ¿yj¹cych i dzia³aj¹cych we wschodnich prowin-cjach cesarstwa w IV wieku. Przy czym ograniczy³ podstawow¹ bazê Ÿród³ow¹ do czterech z nich, mianowicie doBazylego Wielkiego, Grzegorza z Nazjanzu, Grzegorza z Nyssy i Jana Chryzostoma. We wstêpie autor t³umaczy,

PRZEGL¥D HISTORYCZNY, TOM XCI, 2000, ZESZ. 3, ISSN 0033–2186

1 Podkreœla to T. K o t u l a, Kryzys III wieku w zachodnich prowincjach cesarstwa rzymskiego, Wroc³aw 1992.

¿e do tego ograniczenia sk³oni³ go m.in. czynnik geograficzny, albowiem Ojcowie ci pochodz¹ z s¹siaduj¹cychze sob¹ krain, tj. z Kapadocji i Syrii. Z owym „kryterium geograficznym” autor ma jednak spory k³opot. Niepasuje mu bowiem doñ Konstantynopol, oddalony o kilkaset kilometrów od Kapadocji, jeszcze wiêcej od Syrii,a tymczasem w mieœcie tym tak¿e dzia³ali i tworzyli Grzegorz z Nazjanzu i Jan Chryzostom. Poza tym autor niebada funkcjonowania pieni¹dza w prowincjach Syria i Kapadocja, lecz w du¿ych miastach, tj. w Konstantynopo-lu, Antiochii i Cezarei Kapadockiej oraz w ma³ych, tj. w Nazjanzie i w Nyssie. I tu czynnik geograficzny nie mia³wielkiego znaczenia, co zreszt¹ autor sam we wstêpie przyznaje. Ograniczenie bazy Ÿród³owej „kryterium geo-graficznym” nie jest zatem przekonywaj¹ce z metodologicznego punktu widzenia. Moim zdaniem autor po-winien po³o¿yæ nacisk na to, ¿e wzi¹³ pod uwagê pisarzy koœcielnych, którzy byli nie tylko teoretykami,lecz i dzia³aczami spo³ecznymi, ¿e pochodzili z greckojêzycznej czêœci cesarstwa, ¿e ¿yli w tym samym niemalczasie, byli tej samej formacji kulturalnej, pe³nili podobne funkcje, poruszali w swoich pracach podobne prob-lemy i — co bardzo tu wa¿ne — zwracali siê do szerokiego audytorium. Napisali zaœ tyle, ¿e przeczytaniei przestudiowanie ich ogromnego dorobku, obejmuj¹cego 29 opas³ych tomów patrologii greckiej, ju¿ samow sobie wymaga ogromnego wysi³ku i czasu. A poniewa¿ pisali w ci¹gu kilkudziesiêciu lat mo¿na przeto badaænie tylko zjawiska, jakie zanotowali, ale i dostrzec — co zreszt¹ autor s³usznie podkreœla — pewne procesy.Dlatego uwa¿am, ¿e zawê¿enie podstawowej bazy Ÿród³owej jest zupe³nie na miejscu. Tym wiêcej, ¿e autor nieograniczy³ siê li tylko do zestawiania informacji zaczerpniêtych z ich dzie³, konfrontowa³ je bowiem tak¿ez danymi czerpanymi z 32 innych Ÿróde³ literackich (chrzeœcijañskich i pogañskich) i kodeksów prawnych. BazaŸród³owa jest wiêc naprawdê imponuj¹ca. Od razu pragnê podkreœliæ, ¿e autor z tej ogromnej bazy Ÿród³owejwydoby³ nadzwyczaj skrupulatnie wszystkie informacje, jakie zawiera ona na interesuj¹cy go temat. Godnapodkreœlenia jest tak¿e znajomoœæ przez autora literatury przedmiotu; niemal wszystkie z 318 publikacji w jêzy-kach: polskim, rosyjskim, niemieckim, francuskim, angielskim, hiszpañskim i w³oskim, jakie zosta³y wymienionew bibliografii, znajduj¹ odbicie w zaprezentowanej przez autora polemice naukowej, albo w komentarzu; wartotu zwróciæ uwagê, ¿e przypisy i odsy³acze zajmuj¹ ponad 80 stron! Podstawa pracy jest zatem bardzo solidna,a dokumentacja naukowa jest rozbudowana w sposób godny podkreœlenia.

W pierwszym rozdziale, „Jednostki monetarne w pismach kapadockich Ojców Koœcio³a i Jana Chryzosto-ma” (s. 13–29), autor omówi³ wszystkie nazwy, jakich ci czterej wy¿ej wymienieni Ojcowie Koœcio³a u¿ywa-j¹ na okreœlenie pieni¹dza i monet. Zestawienie i skomentowanie takich nazw jak: chryzion, chryzos, nomi-sma, stater, argyrion, denarion, obol, drachma, chremata, talent — pozwala na zrozumienie, kiedy Ojcowie cimaj¹ na myœli sam pieni¹dz, kiedy monety br¹zowe, srebrne i z³ote, kiedy mówi¹ o pieni¹dzu obecnym narynku pieniê¿nym, kiedy pos³uguj¹ siê tzw. „pieni¹dzem biblijnym”, a kiedy znów u¿ywaj¹ ich jako okreœleñsymbolicznych.

W rozdziale drugim, „Pieni¹dz w ¿yciu codziennym spo³eczeñstwa wschodniorzymskiego w œwietle pismkapadockich Ojców Koœcio³a i Jana Chryzostoma” (s. 30–103), autor zatrzymuje uwagê nad funkcjonowaniempieni¹dza w ¿yciu codziennym. Zbieraj¹c tu informacje o cenach artyku³ów ¿ywnoœciowych, towarów luksuso-wych, o op³atach za wstêp do ³aŸni, do teatru czy hipodromu, o honorariach za us³ugi lekarskie, o zarobkachrzemieœlników, o pieni¹dzu w dzia³alnoœci koœcio³ów, klasztorów i in. autor jest w gruncie rzeczy w stanie tylkoskonstatowaæ, ¿e pieni¹dz odgrywa³ tu rolê podstawow¹. Konkretnych zaœ cen jest tu zaiste na lekarstwo; te zaœ,które autor odnalaz³ (badaj¹c nawet najdrobniejsze wzmianki) pozwoli³y mu tylko stwierdziæ, ¿e ceny rozmaitychus³ug i zarobków s¹ „w wiêkszoœci przypadków bardzo niskie i z pewnoœci¹ nie odzwierciedlaj¹ rzeczywistegopoziomu p³ac w interesuj¹cym nas okresie” (s. 39). Najwiêcej materia³u zebra³ autor na temat bankierówi lichwiarzy, co pozwoli³o mu poczyniæ interesuj¹ce uwagi na temat procedur bankowych, rozmiarów depozytówbankowych, po¿yczek konsumpcyjnych i inwestycyjnych; oczywiœcie i tu dane liczbowe s¹ niezwykle sk¹pe.Wydaje mi siê, ¿e autor powinien by³ w tym miejscu bardzo wyraŸnie uprzedziæ czytelnika, ¿e w dzie³achliterackich unikano okreœleñ technicznych, a kiedy ju¿ nimi siê pos³ugiwano, stosowano nie aktualnie u¿ywane,lecz dawne, staro¿ytne, choæby nawet proweniencji perskiej (np. dareikos), bardzo czêsto podawane wielkoœcimia³y tylko wywo³aæ u s³uchacza wra¿enie, ¿e mowa jest o czymœ naprawdê wielkim, albo symbolicznie ma³ym.Tym nale¿y t³umaczyæ dlaczego autor znalaz³ tak ma³o konkretnych liczb w badanych przez siebie dzie³ach OjcówKoœcio³a, masê natomiast ogólnych stwierdzeñ, czy nazw symbolicznych, na podstawie których trudno wniosko-waæ o realnych cenach.

W rozdziale trzecim, „Wp³yw pieni¹dza na morale spo³eczeñstwa wschodniorzymskiego w œwietle pismkapadockich Ojców Koœcio³a i Jana Chryzostoma” (s. 104–139), autor cytuje ich wypowiedzi na tematy wa¿ne

476 RECENZJE

dla ówczesnych chrzeœcijan, a wiêc np. czy bogactwo stanowi przeszkodê na drodze do zbawienia, jak chrzeœci-janin bogaty powinien korzystaæ z posiadanego maj¹tku, jakie s¹ negatywne skutki posiadania pieniêdzy,dlaczego dawanie ja³mu¿ny jest obowi¹zkiem chrzeœcijanina, jak chrzeœcijanie powinni oceniaæ lichwê i in.W du¿ej mierze jest to jednak zbiór cytatów, którymi autor chcia³ zilustrowaæ pogl¹dy wybranych przezsiebie Ojców Koœcio³a na wy¿ej wymienione tematy. Tych cytatów mog³oby byæ mniej, zw³aszcza gdy przytaczaneopinie ró¿nych autorów pokrywaj¹ siê. Zamiast cytatów i ich omówieñ lepsze by³yby wnioski, jakie siê z nichnasuwaj¹.

W ostatnim rozdziale, „Uwagi o charakterze gospodarki póŸnorzymskiej” (s. 140–150), autor polemizujez tymi historykami, którzy utrzymuj¹, ¿e druga p³owa IV w. to okres upadku gospodarczego, ¿e warstwy najni¿szenie pos³ugiwa³y siê w ¿yciu codziennym pieniêdzmi, ¿e w pañstwie bizantyñskim gospodarka naturalna wystêpo-wa³a obok pieniê¿nej.

Po ka¿dym z rozdzia³ów brakowa³o mi podsumowania. Ten mankament autor jednak wynagrodzi³ w za-koñczeniu (s. 151–157), w którym jasno wypunktowa³ wszystkie wnioski, do jakich doszed³ na podstawie infor-macji zaczerpniêtych z wybranych przez siebie Ojców Koœcio³a, skonfrontowanych z innymi Ÿród³ami i zestawio-nych z literatur¹ przedmiotu.

To, co autor przedstawi³ w wy¿ej zaprezentowanych rozdzia³ach, przypomina obraz sporz¹dzony technik¹mozaikow¹, ale przez artystê maj¹cego do dyspozycji tylko takie elementy, które pozwoli³y mu na przedstawieniejeno g³ównego zarysu obrazu, jego podstawowych za³o¿eñ, idei, pogl¹du na œwiat rzeczy i wartoœci, z rzadka tylkoumo¿liwiaj¹ce mu zni¿enie siê do poziomu prostego szczegó³u. Elementów tych szuka³ pracowicie i skrupulatnie.I zrobi³ z nich to, co móg³. Jeœli w tej mozaice tu i ówdzie s¹ luki, ginie wiele szczegó³ów, niektóre fragmenty s¹niewyraŸnie zarysowane, to jednak ogólne jego przes³anie jest jasne: gospodarka pieniê¿na dominowa³a w wiel-kich, du¿ych i ma³ych miastach, nawet w ma³o zurbanizowanej Kapadocji; pieni¹dzem pos³ugiwa³y siê w ¿yciucodziennym wszystkie warstwy spo³eczne; by³ on podstawowym miernikiem wartoœci; rozwiniêta by³a sieæbanków, po¿yczki by³y zjawiskiem nagminnym. Autor oczywiœcie przyznaje, ¿e z³otymi pieniêdzmi obracanorzadko; ¿e monety srebrne prawie nie wystêpuj¹; ¿e to monety br¹zowe odgrywa³y w ¿ycie codziennym podsta-wow¹ rolê. I te dane Ojców Koœcio³a poœwiadczaj¹ znaleziska monet. Tu jednak autor zamiast odsy³aæ dokilkustronicowej pracy W. S o k o ³ o w e j móg³ powo³aæ siê na bardziej kompetentne katalogi, czy wreszcie naznaleziska monet z IV wieku, jakie m.in. i polscy archeolodzy nieustannie znajduj¹ na terenach Ba³kanów(g³ównie w Novae) i w Egipcie2.

Badania autora rzucaj¹ tak¿e œwiat³o na ten tzw. kryzys III wieku, o którym wspomina³em na pocz¹tku,albowiem autor nie znalaz³ wystarczaj¹cych dowodów, aby dowieœæ, ¿e gospodarka naturalna odgrywa³a jak¹-kolwiek rolê w badanym przez siebie okresie, by mo¿na mówiæ o jakichœ œladach za³amania gospodarki pieniê¿nejna Wschodzie, ma natomiast wystarczaj¹ce argumenty, ¿eby stwierdziæ stanowczo: „tak zwany kryzys gospodar-czy III wieku nie dotkn¹³ wschodnich prowincji cesarstwa, a jeœli nawet, to w niewielkim stopniu” (s. 150). I tenwniosek, odnosz¹cy siê do pars Orientis, jest bliski temu, do jakiego doszed³ Jerzy J u n d z i ³ ³ badaj¹c proble-matykê pieni¹dza w œwietle pism autorów chrzeœcijañskich w pars Occidentis3. I tak oto dziêki polskim badaczom

RECENZJE 477

2 Przytoczê tu tylko kilka przyk³adowo prac: Z. C h o d y ³ a, Monety, [w:] Novae — Sektor Zachodni 1974. Wyniki badañwykopaliskowych Ekspedycji Archeologicznej UAM, czêœæ II, kierownictwo naukowe i redakcja S. P a r n i c k i – P u d e ³ k o,Poznañ 1979, s. 61–75; Z. C h o d y ³ a, A. B i e r n a c k i, Monety, [w:] Novae — Sektor Zachodni 1972. Wyniki badañ wykopali-skowych Ekspedycji Archeologicznej UAM, kierownictwo naukowe i redakcja S. P a r n i c k i – P u d e ³ k o , Poznañ 1975, s. 195––204; B. D z i e d u s z y c k a, Badania nad surowcem bizantyjskich monet „br¹zowych” znalezionych w Styrmen, okrêg Ruse(Bu³garia), „Wiadomoœci Numizmatyczne” t. XVIII, 1974, nr 1, s. 24-29; H. K a c z m a r e k, Katalog monet znalezionych w 1978roku, [w:] Novae – Sektor Zachodni 1976, 1978. Wyniki badañ wykopaliskowych Ekspedycji Archeologicznej UAM, kierownictwonaukowe i redakcja S. P a r n i c k i – P u d e ³ k o , Poznañ 1981, s. 125–126; E. K o n i k, H. K a c z m a r e k, Katalog monetznalezionych w 1976 roku, czêœæ I i II, [w:] Novae — Sektor Zachodni 1976, 1978. Wyniki badañ wykopaliskowych EkspedycjiArcheologicznej UAM, kierownictwo naukowe i redakcja S. P a r n i c k i – P u d e ³ k o , Poznañ 1981, s. 87–123; A. K r z y ¿ a -n o w s k a, La circulation monétaire à Palmyre d’après le matériel provenant des fouilles, „Wiadomoœci Numizmatyczne” t. XXIII,1979, nr 1, s. 44–52; eadem, Monety rzymskie i bizantyjskie znalezione w czasie wykopalisk na grodzisku w Odercy, „Slavia Antiqua”t. XXIX, 1983, s. 179–203; eadem, Remarques sur la circulation monétaire en Egypte du IVe au VIIe siècles, [w:] Coptic Studies.Acts of the Third International Congress of Coptic Studies, Warsaw, 20–25 August, 1984, red. W. G o d l e w s k i, Warszawa 1990,s. 209–210; B. L i c h o c k a, Remarques sur les monnaies romaines tardives de Kôm el-Dikka, „Etudes et Travaux” t. XV, 1990,s. 243–252.

3 J. J u n d z i ³ ³, Pieni¹dz w ³aciñskiej literaturze chrzeœcijañskiej póŸnego Cesarstwa Rzymskiego, Warszawa 1984.

wielostronny obraz funkcjonowania pieni¹dza w skali ca³ego póŸnego cesarstwa rzymskiego jawi nam siê dzisiajw wyraŸniejszych barwach.

Waldemar CeranUniwersytet £ódzki

Zak³ad Historii Bizancjum

Kata×ina C h á r v a t o v á, D‰jiny cisterckého ×ádu v ¾echách 1142–1420. 1. svazek. Fundace12. století, Karolinum, nakladatelství Univerzity Karlovy, Praha 1998, s. 368.

Dok³adnie w dziewiêæsetn¹ rocznicê powstania zgromadzenia braci z Cistercium wydana zosta³a, zamie-rzona na trzy tomy, praca Kata×iny C h á r v a t o v e j ukazuj¹ca dzieje zakonu cystersów w Czechach w okresieprzedhusyckim.

Tom pierwszy obejmuje historiê piêciu najstarszych, fundowanych jeszcze w XII stuleciu, klasztorówcysterskich z terenu Czech w³aœciwych (tzn. bez Moraw), doprowadzon¹ do roku 1420, to jest do rozpoczêciad³ugoletnich walk husytów z Zygmuntem Luksemburskim. W husyckiej zawierusze zdobyto bowiem i zniszczo-no wiêkszoœæ z czeskich klasztorów, zakonników zaœ wymordowano lub rozegnano. Z omówionych w ksi¹¿cedomów cysterskich klasztory w Nepomuku i Hradištem zdobyto ju¿ w 1420 r., natomiast Sedlec, Plasy i Ossekdopiero w roku nastêpnym.

Rozdzia³ pierwszy ksi¹¿ki nosi tytu³: „Zakon cysterski w Europie”. Najpierw przedstawiono w nim pocz¹tkizakonu cysterskiego na tle rozwoju monastycyzmu europejskiego. Wychodz¹c od œw. Benedykta autorkapoœwiêci³a sporo miejsca za³o¿ycielowi zakonu — œw. Bernardowi z Clairvaux, charakteryzuj¹c przede wszystkimjego formacjê duchow¹. Nastêpnie ukaza³a organizacjê zakonu, ¿ycie codzienne w cysterskich klasztorachi liturgiê zakonn¹. Osobno potraktowa³a cystersk¹ architekturê, cysterski model ekonomiczny i wp³yw wywodz¹-cych siê z Cîteaux braci na krajobraz naturalny. Nieco miejsca poœwiêcono, lecz zbyt ma³o mym zdaniem, ¿eñskiejga³êzi zakonu, aby dalej przejœæ do opisu rozwoju cystersów w XIII i XIV wieku, opisuj¹c ich wzloty i upadki,zw³aszcza kryzys duchowy i gospodarczy XIV stulecia. Rozdzia³ zamyka ogólna charakterystyka cystersóww okresie od XII do pocz¹tku XV wieku.

Drugi rozdzia³ to omówienie pocz¹tków zakonu cysterskiego w Czechach. Rzecz rozpoczêto od zarysowa-nia sytuacji politycznej i gospodarczej pañstwa czeskiego w XII wieku. Tego¿ okresu dotyczy opis stanu Koœcio³aw Czechach, szczególnie geografii istniej¹cych ju¿ wówczas klasztorów. Na tak zarysowanym tle autorka przesz³ado ukazania przybycia cystersów do Czech i roli jak¹ w tym dziele spe³ni³ biskup o³omuniecki Henryk Zdik.Nastêpnie mamy mo¿liwoœæ przeœledzenia procesów fundacyjnych czeskich klasztorów cysterskich do XIV wiekuw³¹cznie; szczególn¹ uwagê zwrócono jednak na stosunki filiacyjne poszczególnych domów. Na zakoñczenie zaœpokuszono siê o porównanie fundacji przeprowadzonych na terenach Czech i Moraw. Godne uwagi jest zw³a-szcza to, ¿e w porównaniu z Morawami, Czechy wyraŸnie przodowa³y, zarówno pod wzglêdem chronologii, jakrównie¿ liczby zak³adanych tam domów cysterskich. Mnisi ci przybyli bowiem na Morawy dopiero w pocz¹tkachXIII w. Widaæ natomiast przewagê morawskich klasztorów cystersek. Cennym uzupe³nieniem powy¿szychspostrze¿eñ jest mapa ilustruj¹ca rozwój przestrzenny i czasowy klasztorów cysterskich na terenie Czechi Moraw, obejmuj¹ca równie¿ fundacje niezrealizowane.

Kolejnemu rozdzia³owi nadano tytu³ „Badania nad zakonem cysterskim w Czechach”. Najpierw autorkaprzedstawi³a zasób Ÿróde³ pisanych, zarówno tych publikowanych (co dotyczy znakomitej wiêkszoœci materia³udyplomatycznego do czasów Jana Luksemburskiego w³¹cznie), jak i tych, które nadal pozostaj¹ do dyspozycjibadacza tylko w archiwach. Godne podkreœlenia jest równie¿ omówienie Ÿróde³ archeologicznych i zabytkówsztuki, nios¹cych bardzo wiele informacji szczegó³owych, zw³aszcza dla okresu wczeœniejszego œredniowiecza.Ukoronowaniem tego przegl¹du jest próba okreœlenia wartoœci i liczby zachowanych Ÿróde³ do dziejów poszcze-

478 RECENZJE

gólnych klasztorów. Z kolei Chárvatová przesz³a do przedstawienia rozwoju i obecnego stanu badañ nadcystersami w Czechach, koñcz¹c szczegó³owymi postulatami dalszych studiów nad tym zakonem.

Drug¹ czêœæ ksi¹¿ki stanowi¹ syntetyczne monografie poszczególnych klasztorów, ujête w ciagu chrono-logicznym. Pierwszym powsta³ym na ziemiach czeskich klasztorem cysterskim by³ po³o¿ony w œrodkowychCzechach Sedlec (obecnie w obrêbie Kutnej Hory). Jego fundatorem, oko³o 1142 roku, by³ komes Miros³aw,lecz za inspiratora tego przedsiêwziêcia uznaje siê biskupa O³omuñca Henryka Zdika. Wkrótce formalnezatwierdzenie nowej fundacji wydali ksi¹¿ê W³adys³aw II i biskup praski Otton (Ota), a pierwsi mnisi przybyliju¿ w roku 1143 z le¿¹cego na czesko–bawarskim (Górny Palatynat) pograniczu Waldsassen. Niewiele póŸniej,bo ju¿ w 1144 roku, ksi¹¿ê W³adys³aw II, zapewne i tym razem za rad¹ swego bliskiego wspó³pracownika, biskupaZdika, podj¹³ decyzjê o za³o¿eniu klasztoru cystersów w po³o¿onych na pó³noc od Pilzna Plasach. Zakonnikówsprowadzono w 1145 roku z bawarskiego opactwa w Langheim (ko³o Bambergu). Mniej jednoznaczne s¹pocz¹tki klasztoru w Pomuku (dzisiejszy Nepomuk), przyjmuje siê bowiem, ¿e powsta³ w latach 1144–1145,a jego macierz¹ by³ Ebrach (miêdzy Bambergiem a Würzburgiem). Przede wszystkim niewiadom¹ pozostajejednak osoba za³o¿yciela, chocia¿ z szeregu hipotez ³¹cz¹cych tê fundacjê z ró¿nymi przedstawicielami dynastiiPrzemyœlidów, najbardziej przekonywaj¹ca wydaje siê postaæ Henryka, najm³odszego brata ksiêcia W³adys³awaII. Kolejny czeski klasztor cystersów — za³o¿ony oko³o 1177 roku w Hradištem nad Izer¹ (wspó³czesne miastoMnichovo Hradište) — by³ prywatn¹ fundacj¹ mo¿nego rodu Markwartowiców, na czele z Hermanem, jednymz najwy¿szych dostojników ówczesnych Czech. Nowo¿ytna tradycja utrzymywa³a, ¿e przed cystersami na tymmiejscu mieli swe cenobium benedyktyni. Hradište by³o pierwsz¹ rdzennie czesk¹ fili¹ cystersk¹, gdy¿ obsadatego klasztoru przyby³a z ksi¹¿êcych Plas. Ostatni¹ z XII–wiecznych fundacji cysterskich by³ po³o¿ony naczesko–saksoñskim pograniczu, u podnó¿a Gór Kruszcowych, Osek ko³o Teplic. W pocz¹tkach ostatniej dekadyXII stulecia (ok.1192 r.) niejaki Milhošt’ osadzi³ w nale¿¹cym do niego Mašt’ovie ko³o Chomutova zakonnikówz Waldsassen. Wkrótce jednak dosz³o pomiêdzy cystersami a feuda³em do sporu o ostateczne przekazanie na-danych klasztorowi dóbr, zakoñczonego wygnaniem mnichów. Uj¹³ siê za nimi S³awek, przedstawiciel Hrabiši-ców, jednego z najmo¿niejszych w ówczesnych czasach rodów czeskich (póŸniejsi panowie z Riesenburga), którypo ugodzie z Milhoštem przeniós³ ich w roku 1198 do swego Oseka. Obecnie jest to jeden z dwu (obok VyššegoBrodu) egzystuj¹cych nadal, a w³aœciwie odnowionych w pocz¹tku lat dziewiêædziesi¹tych XX wieku, klasztorówcysterskich na terenie Republiki Czeskiej; siedziba czeskiej kongregacji cystersów.

Poszczególne „biogramy” klasztorów oparto na jednym modelu. Najpierw omówiono fundacjê klasztoru— przede wszystkim czas i osobê za³o¿yciela jak te¿ macierz konwentu, aby nastêpnie ukazaæ dzieje klasztorudoprowadzone a¿ do wojen husyckich. Kolejny punkt to przedstawienie Ÿróde³ pomocnych w poznaniu przesz³o-œci poszczególnych klasztorów. W nastêpnej kolejnoœci poddano analizie kontakty poszczególnych domówz papiestwem, w³adzami zakonu i swymi filiami klasztornymi, jak równie¿ stosunki z w³adcami Czech. Niekiedy,gdy pozwala³y na to przekazy Ÿród³owe, rozszerzano te zagadnienia o kontakty z klasztorem macierzystym (takuczyniono w przypadku domów w Nepomuku, Hradištem i Oseku), z miastami (jak na przyk³ad zwi¹zki Sedlec— Kutna Hora), czy z klasztornymi prepozyturami (Hradište) lub czesk¹ hierarchi¹ koœcieln¹ (Osek). Dalejautorka ukaza³a opatów poszczególnych konwentów na tle ich dzia³alnoœci, aby nastêpnie przejœæ do opisu stanumaj¹tkowego, ze szczególnym uwzglêdnieniem przeprowadzanej przez te klasztory kolonizacji wewnêtrznej;przy tej okazji doœæ szczegó³owej analizie poddano gospodarkê i zarz¹d domen¹ klasztorn¹. Na koniec zajêto siêdotrwa³ymi do dziœ materialnymi przejawami ¿ycia i duchowoœci mnichów cysterskich, wyra¿aj¹cymi siê w archi-tekturze klasztornych budowli, zabytkach rzemios³a artystycznego i pozosta³oœciach klasztornych bibliotek.Ka¿dy z rozdzia³ów zamyka krótkie zakoñczenie uzupe³nione doprowadzonym do pierwszych dziesiêcioleciXV wieku wykazem opatów.

Planowany tom drugi obejmie czeskie klasztory za³o¿one w XIII i XIV wieku, przedstawiaj¹c dzieje piêciudomów mêskich: Vyšši Brod, Zlatá Koruna, Svaté Pole, Zbraslav i Skalice, oraz dwu klasztorów ¿eñskichw Sezemicach i Pohledzie. W przeciwieñstwie do dwóch pierwszych czêœci, bêd¹cych w gruncie rzeczy krótkimimonografiami poszczególnych klasztorów, trzeci i ostatni tom zamierzony jest jako synteza. W nim te¿ autorkazamierza wy³o¿yæ ca³oœciowy pogl¹d na ¿ycie i dzia³alnoœæ cystersów z terenu œredniowiecznych Czech. Tamrównie¿ znajdzie siê omówienie zagadnieñ ekonomicznych i kontaktów czeskich Szarych Mnichów z kuri¹papiesk¹, w³adzami zakonnymi i filiami klasztornymi.

Dariusz KarczewskiWy¿sza Szko³a Pedagogiczna w Bydgoszczy

Instytut Historii

RECENZJE 479

Józef D o b o s z, Dzia³alnoœæ fundacyjna Kazimierza Sprawiedliwego, seria: „PublikacjeInstytutu Historii UAM”, nr 2, Poznañ 1995, s. 254.

Dzie³a sztuki tylko w szczególnych przypadkach potrafi¹ w³asnym g³osem opowiedzieæ swoje dzieje.Przewa¿nie jednak pozostaj¹ niemym œwiadectwem przesz³oœci i nie s¹ zdolne wskazaæ osób, które zainicjowa³yich powstanie. Z pomoc¹ w ustaleniu fundatorów spiesz¹ Ÿród³a pisane: dokumentowe i narracyjne. W bada-niach nad nimi historyk sztuki spotyka siê z historykiem, który dysponuje wyspecjalizowanymi metodami ocenywiarygodnoœci i interpretacji przekazu utrwalonego pismem. Czêsto historyk podejmuje studia nad poczynania-mi fundacyjnymi, ale siêgaj¹c po ich wyniki trzeba pamiêtaæ o rzymskiej maksymie si duo faciunt idem, non estidem1; historyk fundacje rozumie znacznie szerzej ni¿ historyk sztuki i pojêciem tym obejmuje wszelkie nadaniamaj¹tkowe umo¿liwiaj¹ce funkcjonowanie danej instytucji, a nie tylko te ograniczaj¹ce siê do sfinansowaniabudowli lub dzie³a sztuki.

Sygnalizowana tu publikacja Józefa D o b o s z a jest skrócon¹ wersj¹ dysertacji doktorskiej (1991), którawe fragmentach zosta³a ju¿ udostêpniona czytelnikom2. Praca sk³ada siê z zasadniczych czterech rozdzia³ów,dziel¹cych siê na mniejsze wyodrêbnione fragmenty. W rozdziale pierwszym „Œredniowieczne œwiadectwadzia³alnoœci fundacyjnej Kazimierza Sprawiedliwego” (s. 19–62) autor porz¹dkuje bazê heurystyczn¹ swychrozwa¿añ w trzy grupy: Dokumenty; bród³a narracyjne, które stanowi¹ Translatio S. Floriani oraz „Roczniki”i Liber beneficiorum Jana D³ugosza; oraz bród³a materialne, w której to grupie autor wyró¿ni³ Posadzkê wiœlick¹i „pozosta³e Ÿród³a architektoniczno–archeologiczne” (opactwa cysterskie w Sulejowie i Jêdrzejowie, kolegiatyw Opatowie, Sandomierzu i p. w. œw. Floriana w Krakowie oraz koœció³ki w Kazimierzu Dolnymi w Zagoœci).Rozdzia³ drugi „Fundacje i nadania Kazimierza Sprawiedliwego” (s. 63–125) przynosi zestawienie donacjiksiêcia wraz z ich kartograficznym ujêciem (il. na s. 124). Wœród instytucji obdarzonych ksi¹¿êcymi donacjamiautor w wydzielonych podrozdzia³ach wyeksponowa³ dwie ich grupy — opactwa cysterskie oraz koœcio³y kole-giackie. W rozdziale trzecim „Motywy i okolicznoœci dzia³añ fundacyjnych ksiêcia Kazimierza” (s. 127–157)autor usystematyzowa³ je w trzy grupy: motywów spo³eczno–religijnych, politycznych i cywilizacyjnych, zaœw rozdziale czwartym „Kr¹g osób wspó³dzia³aj¹cych z Kazimierzem Sprawiedliwym w fundacjach na rzeczKoœcio³a” (s. 159–208) zebra³ mini studia genealogiczno–biograficzne poœwiêcone dziesiêciu postaciom XII––wiecznej Polski. Rozwa¿ania swe podsumowa³ w „Zakoñczeniu” (s. 209– 217) i dope³ni³ obszernym zestawie-niem bibliograficznym (s. 221–239), angielskim streszczeniem (s. 241–243) oraz indeksem rejestruj¹cym ³¹cznienazwy osobowe i miejscowe.

Praca odznacza siê logiczn¹ kompozycj¹: od zestawienia bazy Ÿród³owej autor przechodzi do nakreœleniape³nego obrazu ksi¹¿êcej szczodrobliwoœci, by na tej podstawie zrekonstruowaæ proces historyczny kszta³tuj¹cytê sferê aktywnoœci w³adcy. Dla historyka sztuki szczególnie cenna jest przeprowadzona przez J. Dobosza krytykaŸróde³ pisanych, w tym dyskusja nad autentycznoœci¹ poszczególnych dokumentów podsumowuj¹ca dotychcza-sowe badania i przynosz¹ca propozycje nowych rozstrzygniêæ. Te partie studium zas³uguj¹ na szczególniewnikliw¹ lekturê i wykorzystanie w dalszych badaniach3. Na tle niew¹tpliwych osi¹gniêæ w erudycyjnej krytyce

1 Ocenê omówionej tu publikacji z pozycji historyka przedstawi³ ju¿ B. Œ l i w i ñ s k i, Na marginesie dzia³alnoœci fundacyjnejKazimierza Sprawiedliwego. Ksi¹¿ê krakowski a kulty œw. Wojciecha i œw. Floriana, „Roczniki Historyczne” t. LXI, 1995, s. 174–178;a tak¿e A. T e t e r y c z, KH t. CIV, 1998, nr 4, s. 68–71.

2 J. D o b o s z, Najstarsze œwiadectwa dzia³alnoœci fundacyjnej Kazimierza Sprawiedliwego, Sbr. t. XXXV, 1994, s. 65–77.3 W œwietle najnowszych publikacji jako szczególnie wa¿ny rysuje siê postulat przewartoœciowania dotychczasowych s¹dów

na temat Trzemeszna (J. C h u d z i a k o w a, Klasztor w Trzemesznie w œwietle najnowszych badañ, [w:] Klasztor w kulturzeœredniowiecznej Polski. Materia³y z ogólnopolskiej konferencji naukowej zorganizowanej w D¹browie Niemodliñskiej w dniach 4–6 XI1993 przez Instytut Historii WSP w Opolu i Instytut Historyczny Uniwersytetu Wroc³awskiego, pod. red. A. P o b ó g – L e n a r t o -w i c z i M . D e r w i c h a, Opole 1995, s. 365–372; A. H o l a s, Dwie bazyliki romañskie w Trzemesznie, [w:] Gniezno. Studiai Materia³y Historyczne t. IV, 1995, s. 179–190; M. W i e w i ó r a, Próba rekonstrukcji etapów budowy klasztoru kanonikówregularnych w Trzemesznie, [w:] Z badañ nad dziejami klasztorów w Polsce, „Archeologia Historica Polonona” t. II, 1995,s. 145–179; J. C h u d z i a k o w a, Koœció³ opacki w Trzemesznie — próba rekonstrukcji faz rozwojowych, ibidem, s. 133–144; eadem,Romañski koœció³ Kanoników Regularnych w Trzemesznie, [w:] Ars sine scientia nihil est. Ksiêga ofiarowana Profesorowi Zygmuntowi

480 RECENZJE

Ÿróde³ pisanych zastrze¿enia, które nasuwaj¹ siê podczas lektury ksi¹¿ki, s¹ drugoplanowe i dotycz¹ luk biblio-graficznych, a nie samego meritum wywodu. Jednak¿e z uwagi na potencjalny kr¹g u¿ytkowników studium,obejmuj¹cy zarówno historyków, jak i historyków sztuki, pominiêcie publikacji dope³niaj¹cych wnioski autoramo¿e czytelników dezorientowaæ.

Z jednej wiêc strony autor odwo³uj¹c siê do „Ÿróde³ materialnych” pomin¹³ szereg nowszych opracowañ.Dla historyka sztuki dotarcie do nich nie stanowi ¿adnego problemu, lecz historyk mo¿e nie byæ z nimizaznajomiony. I tak z dawniejszej literatury poœwiêconej Posadzce wiœlickiej — okreœlanej przez autora jakonajwa¿niejszy obiekt zwi¹zany z Kazimierzem Sprawiedliwym — studia Lecha K a l i n o w s k i e g o dostêpnes¹ tak¿e w nowszym przedruku, gdzie monografista zestawi³ dalsz¹ literaturê poœwiêcon¹ temu zabytkowii podj¹³ polemikê z opiniami sformu³owanymi po ukazaniu siê pierwodruków4. W ostatnich latach znacznieo¿ywi³y siê zainteresowania koœcio³em œw. Marcina w Opatowie i domniemywan¹ obecnoœci¹ w nim templariu-szy, lecz argumenty zebrane przez Andrzeja T o m a s z e w s k i e g o oraz podsumowanie dyskusji dokonaneprzez Mariê S t a r n a w s k ¹ nie znalaz³o odbicia w omawianej ksi¹¿ce (wykorzystana w niej literatura siêgajednak roku 1993)5. Tak¿e nowsze badania nad joannitami w Zagoœci — przedstawione przeze mnie w streszcze-niu — autor pomin¹³6. Syntetyczne ujêcie dziejów polskiej sztuki romañskiej pióra Zygmunta Œ w i e c h o w -s k i e g o autor przytacza jedynie w wersji angielskiej, pomijaj¹c wydania oryginalne7. Jakkolwiek autor niepodejmuje szczegó³owych studiów nad sposobami spo¿ytkowania ksi¹¿êcej hojnoœci i opartym na niej proce-sie inwestycyjnym, to warto przypomnieæ studium Tadeusza L a l i k a na ten temat8, gdy¿ pozwala ono napog³êbienie rekonstrukcji praktyk fundacyjnych. Wypada tak¿e podwa¿yæ twierdzenie autora o braku pe³-niejszych badañ nad fundacjami Piotra W³osta i przypomnieæ pominiête przezeñ studium Tomasza Huber-ta O r ³ o w s k i e g o9.

Z drugiej zaœ strony tak¿e zestawienie literatury historycznej nie zosta³o w pe³ni zaktualizowane. Szcze-gólnie dotkliw¹ luk¹ jest pominiêcie ksi¹¿ki Marka L. W ó j c i k a poœwiêconej genealogii Gryfów, która — powykorzystanych przez autora studiach Janusza B i e n i a k a i Jerzego R a j m a n a10 — przynosi now¹ propozycjê

Œwiechowskiemu, Warszawa 1997, s. 55–60), co mo¿e doprowadziæ do zmiany oceny roli Kazimierza Sprawiedliwego w powstaniutego oœrodka, rekonstruowanej na podstawie falsyfikatu dyplomu Mieszka Starego (cf. J. D o b o s z, Dokument Mieszka IIIStarego dla kanoników regularnych w Trzemesznie (28 kwietnia 1145 r.), [w:] Ars sine scientia nihil est, s. 87–106).

4 L. K a l i n o w s k i, Postscriptum [do: Romañska posadzka z rytami figuralnymi w krypcie kolegiaty wiœlickiej] w zbiorze pracautora: Speculum artis. Treœci dzie³a sztuki œredniowiecza i renesansu, Warszawa 1989, s. 213–214; idem Postscriptum [do: „Hiconculcari querunt”, czyli kto pragnie byæ deptany na posadzce wiœlickiej?], ibidem, s. 226.

5 A. T o m a s z e w s k i, Sub habitu templariorum — porta occidentalis ecclesiae Oppatoviensis, [w:] Kultura œredniowieczai staropolska. Studia ofiarowane Aleksandrowi Gieysztorowi w piêædziesiêciolecie pracy naukowej, Warszawa 1991, s. 295–303;M. S t a r n a w s k a, Wiadomoœci D³ugosza o templariuszach i joannitach, ibidem, s. 471–476. Studium J. H a u z i ñ s k i e -g o (Templariusze w Ma³oplsce — legenda czy rzeczywistoœæ?, [w:] Polska, Prusy, Ruœ. Rozprawy ofiarowane prof. zw. dr. hab. JanowiPowierskiemu w trzydziestolecie pracy naukowej, pod red. B. Œ l i w i ñ s k i e g o, Gdañsk 1995, s. 71–76) autor nie móg³ wykorzystaæ.

6 W. M i s c h k e, Koœció³ Joannitów w Zagoœci, „Sprawozdania. Wydzia³ Nauk o Sztuce [PTPN]”, nr 108, 1991, s. 47–50.Ju¿ po ukazaniu siê omawianej ksi¹¿ki zosta³ opublikowany artyku³ M. S m o l i ñ s k i e g o (Geneza joannitów zagojskich w œwietlepocz¹tków zakonu w Niemczech, Czechach i na Morawach oraz zwi¹zków rodzinnych Kazimierza Sprawiedliwego, [w:] W³adcy,mnisi, rycerze, pod red. B. Œ l i w i ñ s k i e g o, Gdañsk 1996, s. 225–251), który podkreœla rolê Kazimierza Sprawiedliwegow sprowadzeniu szpitalników do Ma³opolski.

7 Z. Œ w i e c h o w s k i, Romanesque Art in Poland, Warsaw 1983; wydania polskie: Sztuka romañska w Polsce, Warszawa1982, wyd. 2, Warszawa 1990.

8 T. L a l i k, Uwagi o finansowaniu budownictwa murowanego w Polsce do pocz¹tku XIII wieku, KHKM t. XV, 1967,s. 55–74.

9 T. H. O r ³ o w s k i, Czy Piotr W³ost zbudowa³ 70 koœcio³ów? Z pocz¹tków mecenatu artystycznego w dwunastowiecznej Polsce,[w:] Mecenas — kolekcjoner — odbiorca, Warszawa 1984, s. 39–54. cf. tak¿e badania W. Korty skoncentrowane na jednejz fundacji Piotra W³osta (Tajemnice góry Œlê¿y, Katowice 1988).

10 J. B i e n i a k, Polska elita polityczna XII w. Cz. III A: Arbitrzy ksi¹¿¹t — kr¹g rodzinny Piotra W³ostowica, [w:] Spo³eczeñstwoPolski œredniowiecznej. Zbiór studiów t. IV, 1990, s. 13–107. W tej sprawie cf. L. K a j z e r, Jeszcze o 70 koœcio³ach fundacji PiotraW³ostowica (uwagi na marginesie studium Janusza Bieniaka), KHKM t. XXXIX, 1991, nr 2, s. 177–185. Cf. tak¿e J. R a j m a n,Dominus — comes — princeps. Studia o Jaksach w XII wieku, SH t. XXXIII 1990, z. 3–4, s. 347–369. Przeciwne stanowisko zaj¹³G. Labuda, Oko³o datacji dokumentów fundacyjnych klasztoru premonstratensów w Grobi (1159, 1168?, 1177–1179). Przyczynekdo dyskusji nad identyfikacj¹ Jaksów, [w:] Personae, colligationes, facta, Toruñ 1991, s. 13–25.

RECENZJE 481

rozwi¹zania „zagadki Jaksy”11, a jej przemilczenia nie mo¿na usprawiedliwiaæ krytycznymi uwagami JackaL a b e r s c h e k a12.

Do rangi aksjomatów polskiej historiografii uros³a teza o nowatorskich rozstrzygniêciach tzw. testamentuBoles³awaKrzywoustego reguluj¹cego nastêpstwo tronu wed³ug starszeñstwa w ca³ym rodzie. Odwo³uje siê doniej tak¿e autor. Tymczasem pojawi³o siê odmienne odczytanie przekazu o postanowieniach Boles³awa Krzywo-ustego13 i historyk sztuki chêtnie pozna³by opinie historyków na temat koncepcji tak rewolucjonizuj¹cej wizjênarodowej przesz³oœci.

Godzi siê tak¿e odnotowaæ druk rozprawy Józefa S z y m a ñ s k i e g o z 1964 r., poœwiêconej zagadnieniuwspólnot kanonickich w Ma³opolsce, a znanej z publikacji wielu fragmentarycznych studiów (wykorzystanychprzez autora), lecz dopiero teraz udostêpnionej w ca³oœci14.

Zestawiona powy¿ej addenda bibliograficzna nie powinna jednak przys³oniæ faktu, ¿e praca JózefaDobosza stanowi dla historyka sztuki lekturê pouczaj¹c¹. Na pierwszy plan wysuwa siê — podniesione ju¿ natym miejscu jako niezaprzeczalny walor rozprawy — zagadnienie krytyki Ÿróde³ pisanych obrazuj¹cych ofiarnoœæksiêcia dla instytucji koœcielnych. Autor po³o¿y³ te¿ zas³ugi na polu interpretacji dzie³ sztuki precyzuj¹c identy-fikacjê osób przedstawionych na Posadzce wiœlickiej, w tym zw³aszcza ¿ony Kazimierza Sprawiedliwego Heleny,ksiê¿niczki znojemskiej. Jej postaæ kieruje uwagê ku tradycjom artystycznym i fundatorskim dworu morawskiegoi otwiera nowe perspektywy badañ nad wiœlickim rytem. W sumie otrzymaliœmy wiêc do rêki rozprawê przyno-sz¹c¹ wa¿ne rozstrzygniêcia oraz inspiruj¹c¹ do dalszych poszukiwañ badawczych.

Wojciech MischkeOficyna „Cracovia”

Kraków

Martin B u b e r, Gog i Magog. Kronika chasydzka, prze³o¿y³ i wstêpem opatrzy³ Jan G a -r e w i c z. Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1999, s. XIX, 250.

„Osobliwa to ksi¹¿ka. Zaliczenie jej do okreœlonego gatunku literackiego nastrêcza ogromne trudnoœci.Byæ mo¿e nastrêcza³o je te¿ samemu autorowi i dlatego opatrzy³ swe dzie³o podtytu³em «Kronika». Nie jest topowieœæ — — Ale nie jest to te¿ dzie³o historyczne” — pisze we wstêpie t³umacz, wyró¿niaj¹c cztery warstwy:powieœciow¹, historyczn¹, socjologiczn¹ i filozoficzn¹. Wieloœæ warstw znaczeniowych powodowa³a rozlicznetrudnoœci przek³adu, które móg³ przezwyciê¿yæ dziêki temu, ¿e jest znawc¹ filozofii, socjologii i historii. Przed-mowa zawiera, obok wyjaœnienia niektórych kwestii zwi¹zanych z przek³adem (m.in. dotyczy to sentencjicytowanych z Biblii), charakterystykê chasydyzmu, niezbêdn¹ dla czytelników niezbyt zorientowanych w prob-lematyce. Istotnym jej uzupe³nieniem jest fragment ksi¹¿ki B u b e r a o mistyce ¿ydowskiej. Zwróciæ jednaknale¿y uwagê, ¿e jest to interpretacja uwa¿ana przez niektórych uczonych za obraz wyidealizowany, a w ka¿dym

11 M. L. W ó j c i k, Ród Gryfitów do koñca XIII wieku. Pochodzenie — genealogia — rozsiedlenie, „Acta UniversitatisWratislaviensis”, nr 1482, „Historia” t. CVII, Wroc³aw 1993. Ostatnio dyskusjê wokó³ Jaksów podsumowa³ i nowe przes³ankiwskaza³ J. Wenta w pracy, która nie mog³a byæ autorowi dostêpna: Jaksa z Miechowa i krakowskie tablice paschalne, SH r. XXXIX,1996, z. 1, s. 3–13.

12 J. L a b e r s c h e k, Gryfowie Kromo³owscy w œredniowieczu, „Rocznik Polskiego Towarzystwa Heraldycznego” t. III(XIV), 1997, s. 13–30; ad rem: s. 13–14.

13 E. R y m a r, Primogenitura zasad¹ reguluj¹c¹ nastêpstwo w ustawie sukcesyjnej Boles³awa Krzywoustego, „Sobótka”t. XLVIII, 1993, nr 1, s. 1–16.

14 J. S z y m a ñ s k i, Kanonikat œwiecki w Ma³opolsce od koñca XI do po³owy XIII wieku, Lublin 1995. Ksi¹¿ki tej autor niemóg³ wykorzystaæ w swej pracy, tak wiêc przywo³aniem jej nie czyniê — co oczywiste — ¿adnego zarzutu.

482 RECENZJE

razie dotyczyæ ona mo¿e pocz¹tkowego etapu rozwoju tego nurtu judaizmu. Czytelnik dostrze¿e zreszt¹, ¿erelacja zawarta w ksi¹¿ce dostarcza istotnych informacji œwiadcz¹cych o istnieniu powa¿nych ró¿nic pogl¹dówmiêdzy cadykami, kszta³tuj¹cymi oblicze ruchu chasydzkiego. U¿yteczne s¹ równie¿ za³¹czniki: mapka oœrodkówchasydyzmu, o których mowa, chronologia wydarzeñ historycznych wystêpuj¹cych w tle narracji, kalendarz¿ydowski z wykazem œwi¹t, oraz indeks osób.

Uwagi poni¿sze ograniczam do problematyki historycznej, która zapewne najbardziej interesuje czytelni-ków „Przegl¹du”. Ramy chronologiczne kroniki obejmuj¹ okres od wybuchu powstania koœciuszkowskiegow marcu 1794 do klêski Napoleona pod Waterloo w czerwcu 1815 r. Wprawdzie lokalne wspólnoty ¿ydowskie,zw³aszcza chasydzkie, dystansowa³y siê od wydarzeñ w œwiecie polityki prowadzonej przez nie¿ydowskie otocze-nie, lecz nie odnosi³y siê do niej obojêtnie tym bardziej, ¿e wydarzenia te same przychodzi³y do ich miasteczek,w postaci chocia¿by przemarszu wojsk podczas kampanii napoleoñskich, a tak¿e dochodz¹cych z oddali odg³o-sów tego, co dzia³o siê w innych krajach, przede wszystkim w Ziemi Izraela, gdzie równie¿ dotar³y wojskafrancuskie. W tych okolicznoœciach zrodzi³a siê u niektórych cadyków myœl, ¿e wojny napoleoñskie zwiastuj¹nadejœcie zapowiadanego w Torze Goga, którym móg³ byæ sam Napoleon, z kraju Magoga (st¹d tytu³ ksi¹¿ki)i epoki „bólów porodowych Mesjasza”. Gdy nadejdzie Mesjasz, odrodzi siê Królestwo Izraela. Nale¿y wiêcmodlitw¹ i innymi dzia³aniami ze sfery mistycznej wesprzeæ Napoleona, by tym samym przyspieszyæ te wydarze-nia. Przeciwstawiali siê jednak temu inni przywódcy ruchu chasydzkiego, odmiennie interpretuj¹cy proroctwaoraz powinnoœci Izraelitów wyczekuj¹cych zbawienia. Podstawowym w¹tkiem ksi¹¿ki jest spór obu koncepcji,rozwijaj¹cy siê na tle osobistych ambicji oraz rywalizacji kilku szkó³, czyli wspólnot zgromadzonych wokó³ swychmistrzów.

Czytelnik, który zechce traktowaæ tê ksi¹¿kê jedynie jako opowieœæ literack¹ snut¹ na tle wydarzeñhistorycznych, uznaæ musi talent narratorski autora, który rozpoczyna relacjê od spraw zdawa³oby siê drobnychi szczegó³owych, marginesowo wtr¹caj¹c wzmianki o wydarzeniach w kraju i na œwiecie, a dopiero w miarêrozwoju opowiadania doprowadza do istoty rzeczy i dramatycznego rozwi¹zania, czyli zderzenia siê obu g³ów-nych koncepcji mistycznych.

Nie jest to jednak¿e fikcja literacka. Ksi¹¿ka powsta³a bowiem (wyjaœnia to autor w pos³owiu) na podstawielicznych przekazów i notatek zawieraj¹cych legendy chasydzkie, przypowieœci o s³owach i czynach cadyków.Legendy te powsta³y w ró¿nych wspólnotach, reprezentuj¹cych odmienne szko³y myœlenia, tote¿ ukazywa³ywydarzenia z rozbie¿nych punktów widzenia. Co wiêcej, zawiera³y tylko fragmenty tego, co siê wydarzy³o. Buberdokona³ scalenia ogromnego materia³u w logiczn¹ kronikê, przedstawiaj¹c dzieje dwudziestu lat istnieniawspólnot chasydzkich znajduj¹cych siê w trójk¹cie miêdzy Miêdzyrzecem, Lelowem i Rymanowem. W jegocentrum by³y Lublin i Przysucha. Autor przyznaje siê do wype³nienia niektórych luk w zachowanych Ÿród³ach,na podstawie swej wiedzy o chasydyzmie zgromadzonej dziêki wielu dziesi¹tkom lat studiów. Zabieg taki by³nieunikniony, jeœli narracja mia³a zachowaæ logiczn¹ ci¹g³oœæ; nie s¹dzê jednak, by odbi³o siê to ujemnie na jejwartoœci Ÿród³owej.

Dochodzimy tutaj do specyfiki opowieœci chasydzkich, które sprawiaj¹ szczególne trudnoœci historykowiwykraczaj¹cemu poza studia nad dziejami myœli tego kierunku judaizmu. Autor stwierdza w pos³owiu, ¿e „stylchasydzki [jest] obliczony na jednoœæ tego, co zewnêtrzne i tego, co wewnêtrzne”. Sk³onny jestem porównywaæte opowieœci do ewangelii, które odnosz¹ siê do rzeczywistych wydarzeñ, lecz celem ich nie by³ systematycznywyk³ad historii, lecz wydobycie z wybranych faktów ich sensu moralnego i teologicznego, tote¿ nale¿y odnosiæsiê do nich z du¿¹ ostro¿noœci¹ jako do Ÿród³a historycznego. Autorzy tych Ÿróde³ chcieli przekazaæ naukêmistrzów, zaœ konkretne fakty traktowali jedynie jako materia³ anegdotyczny dla jej wyjaœnienia i obrazowegoprzedstawienia s³uchaczom lub czytelnikom. W takim ujêciu traci znaczenie œcis³a chronologia i kompletnoœæinformacji faktograficznej. Stwarza to istotne przeszkody w studiach nad dziejami ruchu chasydzkiego, gdy¿ niezawsze mo¿na ustaliæ przebieg wydarzeñ, a tym bardziej ich chronologiê. Analogiczne ujêcie spotykamy tak¿ewe wspó³czesnych publikacjach wywodz¹cych siê z tego œrodowiska, dotycz¹cych np. opowieœci o chasydachw okresie Zag³ady.

Powstaje wiêc pytanie, w jakiej mierze przedstawione przez Bubera dzieje wspólnot chasydzkich stanowi¹informacjê o wydarzeniach historycznych. Nie ulega w¹tpliwoœci, ¿e jest to cenny przekaz dotycz¹cy ¿yciaduchowego tych spo³ecznoœci, a tak¿e obyczajowoœci dworów cadyków (lecz pamiêtaæ nale¿y, ¿e istnia³y miêdzynimi istotne ró¿nice). Po drugie, istotne znaczenie ma zawarta w tej ksi¹¿ce informacja o stosunkach spo³ecznychw œrodowiskach ¿ydowskich. Jest to wprawdzie z punktu widzenia moralnej i teologicznej treœci legend w¹tek

RECENZJE 483

marginesowy, lecz przypowieœæ, jeœli mia³a dotrzeæ do umys³ów czytelników lub s³uchaczy, powinna by³a oddawaærealistycznie warunki i sposób ¿ycia ich bohaterów. Po trzecie, dostarcza wiadomoœci o stosunku tych wspólnotdo wydarzeñ w œwiecie nie¿ydowskim. Nasuwaæ siê jednak mog¹ uzasadnione w¹tpliwoœci, czy relacja o rozmo-wach ksiêcia Adama Czartoryskiego z kozienickim Magidem odpowiada rzeczywistoœci; dotyczy to równie¿innych fragmentów, gdzie mowa o stosunkach ludnoœci ch³opskiej lub mieszkañców miasteczek do ¯ydów(przede wszystkim cadyków). Nie s¹dzê, by uda³o siê znaleŸæ potwierdzenie w innych Ÿród³ach, czy rzeczywiœcieAdam Czartoryski dwukrotnie odwiedzi³ Magida, lecz nie jest to chyba spraw¹ najwa¿niejsz¹ dla historyka(oczywiœcie, poza ewentualnym biografem tego polityka). Bardziej chyba istotne jest stwierdzenie, ¿e w tradycjichasydzkiej utrwali³ siê taki w³aœnie obraz stosunku polskiego otoczenia do cadyków, ciesz¹cych siê szacunkiemspo³ecznoœci ¿ydowskiej. Poœrednie potwierdzenie tego, ¿e szacunek ten przejmowa³o tak¿e polskie otocze-nie znaleŸæ mo¿na w notowanych przez etnografów przypadkach pielgrzymowania polskich mieszkañców wsii miasteczek do grobów s³awnych cadyków.

Je¿eli jednak historyk, który weŸmie tê ksi¹¿kê do rêki odniesie siê bardziej sceptycznie do wartoœciŸród³owej opowieœci o Widz¹cym z Lublina, Œwiêtym ¯ydzie z Przysuchy oraz ich uczniach, to z pewnoœci¹przyzna, ¿e mia³ w rêku lekturê o wielkiej wartoœci literackiej, która zachowa³a te walory w przek³adzie.

Jerzy TomaszewskiUniwersytet Warszawski

Instytut Historyczny

Leonid E. G o r i z o n t o w, Paradoksy impierskoj politiki: poliaki w Rossii i russkije w Pol-szie, Izdatielstwo „Indrik”, Moskwa 1999, s. 270.

Monografia Leonida E. G o r i z o n t o w a, pracownika naukowego Instytutu S³owianoznawstwa i Ba³ka-nistyki Rosyjskiej Akademii Nauk, jest podsumowaniem jego wieloletnich badañ nad stosunkami rosyjsko–pol-skimi w XIX wieku. Uczeñ wybitnego znawcy historii Polski doby zaborów, W³odzimierza D j a k o w a, podj¹³próbê przedstawienia wybranych aspektów polityki narodowoœciowej wobec Polaków w imperium rosyjskim.Waga tematu, zarówno w aspekcie historycznym, jak i spo³eczno–politycznym ostatniej dekady XX wieku, jestogromna. Truizmem jest stwierdzenie, ¿e jest to temat obszerny, w sensie chronologicznym i problemowym,posiadaj¹cy ogromn¹ bibliografiê opracowañ i wydawnictw Ÿród³owych, zarówno w polskiej, jak i rosyjskiejhistoriografii oraz w mniejszym zakresie historiografii innych krajów europejskich czy amerykañskiej. Z³o¿onoœæproblematyki w sposób nieunikniony wymusza na historyku dokonanie wyboru okreœlonych zagadnieñ orazpoziomu szczegó³owoœci ich prezentacji. T¹ drog¹ poszed³ oczywiœcie i autor niniejszej monografii koncentruj¹csiê na kilku wybranych aspektach.

Wzajemne stosunki miêdzy dwoma s¹siaduj¹cymi narodami, z których jeden znalaz³ siê w orbicie wp³ywówa nastêpnie zosta³ podporz¹dkowany drugiemu, musia³y skutkowaæ wytworzeniem odmiennych tradycji w ichocenie. Autor we wstêpie wyraŸnie zaznacza, ¿e œwiadom jest pu³apki jednostronnoœci tych tradycji. „Ka¿dyhistoryk rosyjsko–polskich stosunków — pisze Gorizontow — nieuchronnie zderza siê z dwiema narodowymitradycjami, daj¹cymi o sobie znaæ tak¿e w warunkach panowania internacjonalistycznej w swojej formie ideologiii wyj¹tkowo oddzia³uj¹cymi teraz, po jej odrzuceniu. Œlepe uleganie dowolnej z tych tradycji jest nie mniejniebezpieczne, ni¿ przenoszenie w odleg³e historyczne epoki systemu wartoœci koñca XX wieku”(s. 6). Przyjêtaprzez autora perspektywa sine ira et studio jest konsekwentnie przestrzegana, co stanowi o walorze pracy.

Podejmuj¹c problematykê polityki pañstwa rosyjskiego wobec narodu polskiego, autor przyj¹³ trafneza³o¿enie, ¿e obejmuje zakresem zainteresowania Polaków w granicach dorewolucyjnego imperium rosyjskiego,zamieszkuj¹cych nie tylko etnicznie polskie obszary, ale i tych wyspowo rozproszonych poza granicami ichhistorycznego zasiedlenia. W odniesieniu do Rosjan w Polsce, ujmuje ich w granicach dawnej Rzeczypospolitej

484 RECENZJE

sprzed 1772 r., zastrzegaj¹c, ¿e „takie ujêcie nie poci¹ga za sob¹ etniczno–narodowej charakterystyki tegoobszernego regionu” (s. 6).

W œwiadomoœci historycznej obu narodów postrzeganie polskiego obszaru lub spornych czêœci tegoobszaru ma antytetyczne wektory w przyjêtej skali wartoœci. Konstatacja autora generalnie jest s³uszna, alepodane przyk³ady nie zawsze w moim przekonaniu zosta³y trafnie dobrane. Nie budzi w¹tpliwoœci nie tylkoformalnych para Królestwo Polskie — Priwislanskij Kraj, lecz inne bêd¹ konotacje zwi¹zane z par¹ GubernieZachodnie lub Kraj Zachodni oraz Kresy Wschodnie. Po prostu pojêcie Kresów wyra¿a inne zakresy treœci ni¿kategoria œciœle administracyjna Gubernie Zachodnie. Adekwatnie jest dobrana kategoria Ziemie Zabrane —Gubernie odzyskane (przywrócone), podobnie para pojêæ „wielkiego narodu rosyjskiego” obejmuj¹cego Wiel-korusów, Ma³orusów i Bia³orusów oraz narodu polskiego obejmuj¹cego swoim zakresem Polaków, Rusinówi Litwinów. W tym ostatnim przypadku trafniejsze by³oby zastosowanie pojêcia gente Ruthenus lub gente Lithu-anus natione Polonus. Chocia¿ pojêcia te, szczególnie gente Ruthenus, mia³y rodowód du¿o wczeœniejszy,XVI–wieczny, to ofensywnego charakteru ideologicznego nabra³y w wieku XIX, podobnie jak ich rosyjskiodpowiednik. Budzi w¹tpliwoœci para pojêæ: „pracy organicznej i russkogo die³a”. Praca organiczna wyra¿a³atreœci polityczno–narodowe, lecz nie mia³y one jedynie antyrosyjskiego wektora oraz zawiera³y w sobie równie¿idee neutralne politycznie, zwi¹zane z awansem cywilizacyjnym spo³eczeñstwa, narodu, kraju etc. Natomiastrosyjski odpowiednik mia³ wyraŸnie polityczno–nacjonalistyczne konotacje.

Praca sk³ada siê z dwóch czêœci. Pierwsza zatytu³owana: Polacy w Rosji, czyli „szczêœcie na si³ê” zawieratrzy rozdzia³y, w których kolejno przedstawiono politykê administracyjn¹ wobec osób polskiego pochodzenia,regulacje prawne okreœlaj¹ce status ma³¿eñstw mieszanych i ich miejsce w historii stosunków rosyjsko–polskichoraz teoretyczne i praktyczne wyznaczniki przynale¿noœci do narodu polskiego stosowane w polityce dyskrymi-nacyjnej Rosji.

Czêœæ druga zatytu³owana „Rosjanie w Polsce czyli «system etnograficznego oddzia³ywania»” równie¿podzielona jest na trzy rozdzia³y, w których kolejno przedstawiono pomys³y rozwi¹zania kwestii polskiej przezosadnictwo rosyjskie, nastêpnie zagadnienie rusyfikacji administracji poprzez przyci¹gniêcie urzêdników z g³êbiRosji oraz problem wykorzystania absolwentów prawos³awnych seminariów duchownych w krzewieniu sprawyrosyjskiej na zachodnich kresach pañstwa.

Konstrukcja pracy, z punktu za³o¿onego celu, jakim by³o pokazanie polityki pañstwa, jest trafna, co nieznaczy, ¿e wszystkie rozstrzygniêcia s¹ bezdyskusyjne. Usytuowanie dwóch rozdzia³ów, wa¿nych z punktuprzyjêtych celów badawczych, budzi nieco w¹tpliwoœci, mianowicie z czêœci pierwszej o ma³¿eñstwach miesza-nych oraz w drugiej o by³ych seminarzystach. Kwestia ma³¿eñstw mieszanych, w aspekcie prawno–politycznym,jak to zosta³o przedstawione przez autora, nie mieœci siê jednoznacznie w czêœci I, poniewa¿ z samej swojej istotynie odnosi siê jedynie do Polaków, lecz w takim samym stopniu do Rosjan. St¹d reglamentacja prawna tychma³¿eñstw dotyka³a obu stron narodowego konfliktu, aczkolwiek w wiêkszym stopniu dzia³a³a na korzyœæ narodupanuj¹cego. Jak sam autor stwierdza, zarówno w³adze Koœcio³a prawos³awnego jak i pañstwa by³y przeciwnetym ma³¿eñstwom (s. 92–93, 95). Mo¿na powiedzieæ, ¿e niejako wbrew realizowanej polityce pañstwa i Koœcio-³ów — prawos³awnego i katolickiego oraz obowi¹zuj¹cych stereotypów politycznych dochodzi³o do zawieraniama³¿eñstw mieszanych narodowoœciowo i wyznaniowo, co wytwarza³o nowe zjawiska ¿ycia spo³ecznego, kultu-rowego i politycznego. Walorem tego rozdzia³u jest przeœledzenie ewolucji prawodawstwa w odniesieniu dozwi¹zków mieszanych oraz podkreœlenie ich roli w prze³amywaniu stereotypów etnicznych. Ma³¿eñstwa tezawierano we wszystkich warstwach spo³ecznych, poczynaj¹c od elity w³adzy (przyk³ad Piotra Wa³ujewa, s. 85),na ch³opstwie koñcz¹c (s. 82), gdzie do zwi¹zków tych dochodzi³o najczêœciej. Zawierano je na obszarze ca³egoimperium, zarówno w Królestwie Polskim, na Ziemiach Zabranych, w centralnych rejonach Rosji, na Syberiii Dalekim Wschodzie. W sto³ecznym Petersburgu w koœciele œw. Katarzyny w 1911 r. zwi¹zków takich zawarto16, w roku nastêpnym 24. Do tego dochodzi³o 14 katolickich zwi¹zków Rosjan w wymienionych latach1. Nieznamy statystyk z innych parafialnych koœcio³ów katolickich, podobnie jak i prawos³awnych, by jednoznacznieokreœliæ skalê zjawiska.

Ostatni rozdzia³ pracy poœwiêcony jest studiuj¹cym w Uniwersytecie Warszawskim absolwentom semina-riów duchownych. Problem ten, w swojej pocz¹tkowej fazie istotnie zwi¹zany z tematem pracy, mianowicie

1 R. H a n k o w s k a, Koœció³ Œwiêtej Katarzyny Panny i Mêczenniczki Aleksandryjskiej w Sankt–Petersburgu. Historia. Archi-tektura. Wystrój wnêtrza. Problemy rekonstrukcji i konserwacji, Warszawa 1997, s. 100.

RECENZJE 485

z pomys³ami wykorzystania seminarzystów w szkolnictwie guberni zachodnich do krzewienia ducha rosyjskiego,w g³ównej czêœci poœwiêcony zosta³ problemom grupy, która ze wzglêdu na pochodzenie spo³eczne oraz niskipoziom wykszta³cenia, nie spe³nia³a obowi¹zuj¹cych w cesarstwie kryteriów rekrutacyjnych na studia uniwersy-teckie. Ze wzglêdu na politykê lokalnych w³adz oœwiatowych d¹¿¹cych do wzmocnienia rosyjskiego elementu naUniwersytecie Warszawskim a nastêpnie Dorpackim (Juriewskim) na tych uczelniach obni¿ono rygory rekruta-cyjne i przyjmowano absolwentów seminariów duchownych. Opis sytuacji socjalnej tej grupy, nastrojów politycz-nych z pominiêciem w analizie ca³ej masy rosyjskich studentów w Warszawie zmieni³ nieco sens rozdzia³u.Nabra³ on charakteru analizy problemu spo³ecznego zwi¹zanego z czêœci¹ œrodowiska rosyjskiej m³odzie¿y, dlaktórej zabrak³o miejsca w spo³eczeñstwie i jedyn¹ nadziej¹ by³o zdobycie œwieckiego wykszta³cenia, które z koleimog³o nast¹piæ na Uniwersytecie w Warszawie lub Dorpacie. Nie znaczy to oczywiœcie, ¿e podjête przez autorazagadnienie rozmija siê zupe³nie z tematem pracy, przeciwnie — stanowili oni bowiem czêœæ rosyjskiej spo³ecz-noœci w podbitym kraju, a przytoczony materia³ jest niezwykle interesuj¹cy. Rzecz w tym, ¿e takie ustawieniezagadnienia nadaje mu charakter jednego z wielu problemów spo³ecznych Rosji, w jakimœ stopniu jedyniepowi¹zanego z polityk¹ caratu wobec kwestii polskiej. Pominiêto natomiast analizê ca³ej akademickiej spo³ecz-noœci rosyjskiej, w tym równie¿ œrodowiska nauczycieli akademickich, a to z punktu za³o¿onego celu badawczegoda³oby pe³niejszy obraz sytuacji.

Nie kwestionuj¹c wa¿noœci obu rozdzia³ów, wagi przytoczonego materia³u informacyjnego, sugerowa³bymjedynie inne usytuowanie w ca³oœci pracy. Rozdzia³ I i III czêœci pierwszej oddaj¹ istotê realizowanej przez caratpolityki. Trafnie podkreœlono niedomagania dotychczasowej historiografii, w której brak rozwa¿añ nad strategi¹polityki pañstwa rosyjskiego w odniesieniu do Polski. W tym zakresie autor wnosi wiele nowego materia³ufaktograficznego zwi¹zanego z podejœciem Miko³aja I do kwestii polskiej. W ogóle rola tego w³adcy w zakresiepolityki prawodawczej wobec Polaków w œwietle przytoczonego materia³u rysuje siê jako podstawowa. Wynika³oto oczywiœcie z sytuacji politycznej wytworzonej przez powstanie listopadowe i jego uœmierzenie — w tymwzglêdzie nowa sytuacja nastrêcza³a koniecznoœæ nowych uregulowañ prawnych, z drugiej strony stanowi³aokazjê, na fali sprzyjaj¹cego klimatu wewn¹trzpolitycznego w Rosji, do sprecyzowania polityki wobec polskichpoddanych. Cech¹ charakterystyczn¹ tego panowania by³a znaczna liczebnoœæ aktów prawnych reguluj¹cychsytuacjê Polaków w Rosji, mo¿liwoœci ich przesiedlania siê, podejmowania pracy w aparacie pañstwowym, s³u¿byw armii, podejmowania nauki w szko³ach wy¿szych. Gros tych postanowieñ odnosi³o siê do ziem bezpoœredniowcielonych do Rosji — Kraju Zachodniego. W g³ównej mierze mia³y one charakter restrykcyjny, ogranicza³yswobodê wyboru miejsca zamieszkania i pracy, awansu zawodowego ze wzglêdu na pochodzenie narodowe(wyznanie nie prawos³awne) i terytorialne, oraz represyjne, wymuszaj¹ce na okreœlonych kategoriach podejmo-wanie takich czy innych dzia³añ — postanowienia Senatu z 1852 r. odnoœnie do obligatoryjnej s³u¿by wojskowejzamo¿nej m³odzie¿y szlacheckiej. Z³amano przy tym przywilej nadany szlachcie rosyjskiej przez Katarzynê IIw 1785 r. Reasumuj¹c, istota polityki Miko³aja sprowadza³a siê do kontrolowanego otwarcia Polakom mo¿liwo-œci s³u¿by w instytucjach rosyjskich, stwarza³a w tym kierunku zachêty wraz z tendencj¹ do rozsiania Polakówpoza obszarem ich historycznego zasiedlenia. W odniesieniu do Kraju Zachodniego imperatywem politycznymby³o zacieranie historycznej granicy polsko–rosyjskiej z utrzymywaniem jej w odniesieniu do obszaru KrólestwaPolskiego. W pierwszej kolejnoœci znalaz³o to wyraz w odniesieniu do ziem z pierwszego rozbioru, stanowi¹cychadministracyjne obszary guberni witebskiej i mohylewskiej a nastêpnie wobec pozosta³ych guberni zachodnich.

Zmiana tendencji w polityce nast¹pi³a w konsekwencji wybuchu powstania styczniowego, kiedy to wyraŸ-nie ujawni³o siê d¹¿enie do skoncentrowania polskich poddanych na by³ych ziemiach Rzeczypospolitej lub nawettylko Królestwa Polskiego oraz odtr¹cenie ich od s³u¿by pañstwowej. W tym zakresie, oprócz dzia³añ rz¹du, naplan pierwszy wysunê³y siê inicjatywy kierowników poszczególnych resortów, przede wszystkich wojskowego,usuwania lub procentowej reglamentacji Polaków na okreœlonych stanowiskach. Pomijaj¹c prawodawstwo typurepresyjnego, wprowadzane w trakcie i po powstaniu styczniowym, autor podkreœli³ fakt nasilenia antypolskichdzia³añ na prze³omie lat osiemdziesi¹tych i dziewiêædziesi¹tych, wi¹¿¹c to z nasileniem politycznej reakcjiw stosunku do poddanych nie rosyjskiego pochodzenia i obszarów kresowych imperium. Zwróci³ przy tym uwagêna praktykê prawodawcz¹, która ukszta³towa³a siê w system tajnych instrukcji i rozporz¹dzeñ. Wydaje siê, ¿eautor nie doceni³ w okreœleniu sytuacji politycznej Rosji, zmian jakie nastêpowa³y w œwiadomoœci Rosjan,zauwa¿alnego procesu identyfikacji narodowej, w której stosunek do pañstwa ulega³ przekszta³ceniu. Stawa³osiê ono w œwiadomoœci aktywnej czêœci spo³eczeñstwa ich pañstwem narodowym, realizuj¹cym cele narodowe.Zjawisko to da³o o sobie znaæ w³aœnie w epoce Aleksandra III, a zosta³o trafnie rozpoznane przez polskich

486 RECENZJE

publicystów pocz¹tku XX wieku, przedstawicieli ró¿nych od³amów politycznych funkcjonuj¹cych na ziemiachpolskich, od konserwatystów poczynaj¹c a na narodowych demokratach koñcz¹c2.

Ostatni rozdzia³ tej czêœci poœwiêcony zosta³ prawnym wyznacznikom okreœlaj¹cym przynale¿noœæ dodyskryminowanego narodu. G³ównym kryterium, jakie stosowano od czasów Miko³aja I, by³o wyznanie katolic-kie. Przy tym cz³onkowie Koœcio³a unickiego, dopóki on istnia³ w imperium, traktowani byli jak Rosjanie.Wyznacznik ten spe³nia³ zasadnicz¹ rolê i w nastêpnych epokach, przede wszystkim w ukazie z 10 grudnia 1865okreœlaj¹cym zasady nabywania dóbr ziemskich w guberniach zachodnich. Przy tym zastrze¿ono, ¿e zmianawyznania nie poci¹ga³a automatycznego uznania konwertyty za Rosjanina. Kryterium pomocnicze stanowi³jêzyk, chocia¿ znajomoœæ rosyjskiego nie œwiadczy³a o przynale¿noœci do narodu panuj¹cego, ponadto brzmienienazwiska, imienia etc. Szczegó³owoœæ instrukcji w tym zakresie zwiêksza³a siê z latami, zaczêto nawet uwzglê-dniaæ miejsce wychowania zainteresowanego kupnem ziemi, jêzyk domowy w rodzinie, wyznanie rodziców,ma³¿onków, dzieci, œrodowisko narodowe, w którego otoczeniu ¿yje (s. l03). Ostatecznie jednak to w³adzelokalne uznawa³y, czy ktoœ jest cz³onkiem narodu represjonowanego czy te¿ panuj¹cego. W tym wzglêdziepraktyka tych w³adz, które traktowa³y istniej¹ce przepisy w sposób rozszerzaj¹cy, by³a bardziej restrykcyjna ni¿organów centralnych.

W czêœci II autor rozpatruje ideê wykorzystania rosyjskiego czynnika etnicznego do zwi¹zania zaw³adniê-tych ziem Rzeczypospolitej z Rosj¹. Zasiedlanie opanowanych obszarów Rosjanami by³o jednym z g³ównychnarzêdzi polityki kolonizacyjnej, zarówno w wyobra¿eniu ludzi w³adzy, jak i spo³eczeñstwa i obiektywnie wiod³odo ich rusyfikacji. Na poziomie wykonawczym dostrzega autor wahania w³adz w zakresie form i metod realizacjitej idei. Pytanie, czy realizowaæ j¹ przez przejmowanie ziem z r¹k polskich i parcelowanie miêdzy sprowadzanychz g³êbi Rosji ch³opów, czy te¿ osadzaæ na nich rosyjskich ziemian zosta³o ostatecznie rozstrzygniête na korzyœætych ostatnich (s. 139). Autor wyró¿ni³ trzy fazy polityki osadniczej; lata 1830–1850, 1860–1870 oraz przesiedleniaprze³omu wieków. Zwyciêstwo idei sprzedawania pozyskiwanej represjami ziemi rosyjskiemu ziemiañstwu nieoznacza³o, ¿e rozpatrywane projekty osadnictwa ch³opskiego zupe³nie zarzucono, tak w Guberniach Zachod-nich, jak i w Królestwie. O tym, ¿e nie wybrano tego wariantu, zadecydowa³ g³ównie charakter spo³eczno–ustro-jowy pañstwa, przewaga elementu szlacheckiego w jego strukturach.

Warto zwróciæ uwagê na aspekt pominiêty w rozwa¿aniach autora, mianowicie poczucie solidarnoœcistanowej wœród czêœci rosyjskiej biurokracji pochodzenia arystokratycznego ze szlacht¹ innych narodów —poddanych cara Rosji. Nie pomija³bym tego czynnika w analizie postaw tradycjonalistycznych czêœci elit rosyj-skich. Proces „unarodowiania” pañstwa by³ im obcy i sprzeczny z ich wyobra¿eniami politycznymi. W przeci-wieñstwie do takich zachowañ, w ³onie elit biurokratycznych oraz czêœci publicystów pojawia³y siê pomys³yradykalnych rozwi¹zañ kwestii polskiej poprzez wykorzystanie osadnictwa ch³opskiego. Co najciekawsze, pomy-s³y tego rodzaju pojawia³y siê zarówno na skrajnej prawicy jak i radykalnej lewicy, a Micha³ Murawiow i Alek-sander Hercen pod tym wzglêdem mogliby sobie podaæ rêce. Ka¿dy z nich oczywiœcie wychodzi³ z innychprzes³anek ideowo–politycznych, ale efekt ostateczny by³by ten sam, mianowicie zrusyfikowanie Kraju Zabra-nego (s. 141).

Autor s³usznie podkreœli³ w ocenie realizowanej polityki rosyjskiej brak konsekwencji dzia³ania i poœpiechw realizacji procesu wzmacniania rosyjskiego stanu posiadania na terenach polskich, konflikt miêdzy celamistrategicznymi, jakimi by³y asymilacja i umocnienie spo³eczno–narodowej bazy dzia³ania re¿imu carskiegoa mo¿liwoœciami finansowo–materialnymi pañstwa, jego doraŸnymi a czêsto i grupowymi interesami œrodowiskabiurokratycznego (s. 152–153). Zdaniem autora czynniki te zadecydowa³y o pora¿ce realizowanej polityki.Wymienione przyczyny mo¿na uzupe³niæ o ró¿nice kulturowo–cywilizacyjne, które z góry skazywa³y na pora¿kêw zakresie oddzia³ywania efektu propagandowego (co odgrywa³o istotna rolê na obszarach Azji), czêœciow¹izolacjê spo³eczno–towarzysk¹ nap³ywowej grupy Rosjan, oraz œwiadomoœæ czêœci biurokracji lokalnej i central-nej co do tego, ¿e przemieszczanie radykalizuj¹cych siê spo³ecznie ch³opów rosyjskich na opanowane obszarynie daje gwarancji wzmocnienia rosyjskiego panowania, natomiast stworzy mo¿liwoœci rozszerzania siê strefyniestabilnoœci spo³ecznej, zaistnienia ognisk rewolt i buntów.

2 Polityka restrykcji nie dotyczy³a tylko pogranicza polsko–rosyjskiego, ale mia³a bardziej rozleg³y charakter w odniesieniudo ca³ego pó³nocno–zachodniego pogranicza Rosji, cf. B. S z o r d y k o w s k a, Finlandia w polityce caratu w l. 1899–1914.Problemy rusyfikacji i unifikacji, Gdañsk 1994; A. T o p i j, Ludnoœæ niemiecka wobec rusyfikacji guberni ba³tyckich 1882–1905,Bydgoszcz 1997.

RECENZJE 487

Kolejnym czynnikiem umacniaj¹cym panowanie rosyjskie by³o rusyfikowanie administracji poprzez rugo-wanie z niej elementu polskiego i zastêpowanie sprowadzanymi z g³êbi imperium Rosjanami. Problem ten sta³siê zagadnieniem wiod¹cym w rozdziale II. Ostatnimi czasy pojawi³y siê i polskie opracowania tego zagadnienia3,aczkolwiek recenzowana praca obejmuje szerszy zakres chronologiczny oraz w pe³niejszym stopniu prezentujemateria³ Ÿród³owy pozyskany w archiwach rosyjskich. Daje wgl¹d w zagadnienie z punktu widzenia rosyjskiejbiurokracji oraz kszta³tuj¹cych siê za³o¿eñ polityki realizowanej przez Petersburg. Generalnie nap³yw rosyjskie-go elementu do struktur administracyjnych Królestwa nie przybra³ charakteru masowego, a rusyfikacja nie sta³asiê zupe³na.

Praca oparta zosta³a w du¿ym stopniu na nie eksplorowanym jeszcze materiale z archiwów rosyjskich orazpolskiej i rosyjskiej literaturze przedmiotu. Wzbogacono j¹ o aneks, w którym zamieszczono siedem dokumen-tów ilustruj¹cych aspekty realizowanej polityki lub prezentuj¹cych stosunek rosyjskiej opinii publicznej dokwestii polskiej oraz zaopatrzono w indeks nazwisk, niestety niezbyt starannie wykonany (pominiêto szeregnazwisk pojawiaj¹cych siê w tekœcie). Monografia Leonida Gorizontowa jest niew¹tpliwie du¿ym osi¹gniêciemnaukowym, wk³adem rosyjskiego historyka w poznanie wci¹¿ jeszcze nie w pe³ni wyjaœnionych aspektów politykiRosji na ziemiach polskich. Praca warta jest udostêpnienia w jêzyku polskim szerszej publicznoœci czytaj¹cej.

Zbigniew OpackiUniwersytet Gdañski

Instytut Historii

Oskar K o f l e r, ¯ydowskie dwory. Wspomnienia z Galicji Wschodniej od pocz¹tku XIX wie-ku do wybuchu I wojny œwiatowej, przygotowa³a do druku, wstêpem, przypisami opatrzy³a i in-deksy zestawi³a Ewa K o Ÿ m i ñ s k a – F r e j l a k, ¯ydowski Instytut Historyczny, seria Wspo-mnienia, relacje, dzienniki, Warszawa 1999, s. 294, 1 nlb.

Rolnictwo by³o dzia³em gospodarki, z którego utrzymywa³o siê stosunkowo niewielu ¯ydów w Polsce,a ziemiañstwo ¿ydowskie liczy³o niewiele rodzin, przede wszystkim w Galicji Wschodniej. Nic dziwnego, ¿e¿ydowscy rolnicy nie przyci¹gaj¹ uwagi badaczy, choæ przecie¿ w niektórych regionach, w skali lokalnej, odgry-wali istotn¹ rolê gospodarcz¹ i spo³eczn¹. Doœæ powiedzieæ, ¿e w dawnym zaborze austriackim by³o ich w latachmiêdzywojennych dostatecznie wielu, by op³aca³o siê wydawaæ fachowe czasopismo rolnicze zamieszczaj¹ceartyku³y w dwóch jêzykach: jidysz oraz polskim. Warto siê nimi zajmowaæ choæby tylko w tym celu, by przepro-wadziæ porównawcz¹ analizê sposobów gospodarowania oraz wyników w³aœcicieli ¿ydowskich i chrzeœcijañskich.Wspomnienia z m³odoœci Oskara K o f l e r a, który wprawdzie na roli nie pracowa³ (rodzinna posiad³oœæ uleg³aparcelacji wkrótce po 1918 r. i autor podj¹³ pracê w banku), ale zachowa³ dobrze w pamiêci zarówno rodzinêbli¿sz¹ i dalsz¹, jak stosunki spo³eczne i gospodarcze, zas³uguj¹ na baczn¹ uwagê. Tym bardziej, ¿e ksi¹¿kanapisana jest barwnie i ciekawie. Zapewne niektóre jej fragmenty poœwiêcone organizacji folwarku i technicepracy na roli bêd¹ interesowaæ jedynie historyków gospodarczych, lecz z punktu widzenia innych czytelnikówokupione to bêdzie z nawi¹zk¹ przez — egzotyczne dziœ — familijne, obyczajowe oraz inne anegdoty, którychw niej nie brak.

Zwróæmy jednak uwagê na problemy szczególnie istotne dla historyka. Przede wszystkim s¹ to wspomnianeju¿ opisy organizacji pracy oraz stosunków panuj¹cych na folwarku. Dostrzec mo¿na dumê, z jak¹ autor opisujeznakomit¹ organizacjê pracy oraz nowoczesnoœæ wyposa¿enia, a tak¿e wyniki gospodarowania. Prawdopodobnie

3 A. C h w a l b a, Polacy w s³u¿bie Moskali, Warszawa–Kraków 1999; £. C h i m i a k, Gubernatorzy rosyjscy w KrólestwiePolskim 1863–1915. Szkic do portretu zbiorowego, Wroc³aw 1999.

488 RECENZJE

ma racjê, porównuj¹c je z satysfakcj¹ z nie tak dobrze prowadzonymi folwarkami chrzeœcijañskich s¹siadów.Natomiast z wiêkszym krytycyzmem odnoszê siê do uogólnieñ formu³owanych na tej podstawie, które dotycz¹przewagi ogó³u gospodarstw ¿ydowskich. Kofler stwierdza wprawdzie s³usznie, ¿e polscy ziemianie wiele czasu,energii — a tak¿e pieniêdzy — poœwiêcali na sprawy obce ¯ydom (polowanie, huczne zabawy s¹siedzkie,politykê), a w rezultacie przerzucali kierowanie gospodark¹ na plenipotentów, lecz z opowieœci rodzinnychwynika, i¿ tak¿e w œrodowisku ¿ydowskim nie brakowa³o niefortunnych gospodarzy. Dobre wyniki gospodaro-wania sk³onny by³bym wiêc przypisaæ przede wszystkim talentom ojca autora. Dodatkowym czynnikiem sprzy-jaj¹cym by³a tak¿e okolicznoœæ, ¿e — w odró¿nieniu od ziemian polskich — nie korzysta³ z pomocy faktora,natomiast porozumiewa³ siê bezpoœrednio z kupcami ¿ydowskimi przy sprzeda¿y plonów i lepiej orientowa³w cenach gie³dowych. Zastanowiæ siê tak¿e nale¿y nad jeszcze jednym czynnikiem, a mianowicie nad odmien-nymi tradycjami gospodarowania w spo³ecznoœci ¿ydowskiej i polskiej. ¯ydzi w swoim czasie stanowili warstwê,która wnosi³a do ¿ycia ekonomicznego stosunki towarowo–pieniê¿ne, a wiêc by³a lepiej przygotowana doprzeobra¿eñ rolnictwa dokonuj¹cych siê po uw³aszczeniu ch³opów. Byæ mo¿e warto zastanowiæ siê ponownienad tradycyjnym obrazem folwarcznego rolnictwa galicyjskiego, upadaj¹cego pod wp³ywem niesprzyjaj¹cychwarunków obiektywnych. A mo¿e wiele zale¿a³o od tego, czy w³aœciciel folwarku potrafi³ dostosowaæ siê dowymagañ gospodarki rynkowej?

Z pewnym sceptycyzmem odnoszê siê do relacji o sielskich wrêcz stosunkach miêdzy dworem a ch³opamii fornalami. Obserwacje czynione z pozycji w³aœciciela, ewentualnie panicza ze dworu niekoniecznie bywaj¹zgodne z punktem widzenia mieszkañców czworaków oraz wsi, którzy w normalnych czasach pragn¹ zaskarbiæsobie przychylnoœæ pracodawcy. Sytuacja ulega³a zmianie w czasach niepokojów, wojny lub przewrotu spo³ecz-nego. Zapewne przed 1914 r. na prowincji galicyjskiej stosunki miêdzy ¯ydami, Ukraiñcami oraz Polakamiuk³ada³y siê lepiej ni¿ we Lwowie oraz w czasach póŸniejszych (potwierdzaj¹ to wspomnienia autorów wywodz¹-cych siê z innych œrodowisk), lecz prawdopodobnie mniej sielankowo. Zwróæmy zreszt¹ uwagê na znany fakt, ¿ewydarzenia lat m³odoœci ogl¹dane z perspektywy wielu dziesiêcioleci, po dwóch wojnach œwiatowych, zdaj¹ siêrodzajem raju utraconego. Podkreœliæ przecie¿ nale¿y, ¿e niemal ca³a rodzina autora straci³a ¿ycie w wynikuZag³ady.

I w tym przypadku nale¿y siê wystrzegaæ zbyt daleko id¹cych uogólnieñ. Opis postêpowania dworuKoflerów w stosunku do pracowników i ch³opów sk³ania do wniosku, ¿e przynajmniej w tym przypadku dystansspo³eczny miêdzy ch³opami a rodzin¹ ziemiañsk¹ by³ mniejszy, ni¿ w majêtnoœciach szlacheckich. ¯yd — nawetw³aœciciel ziemski — w tradycyjnej hierarchii spo³ecznej znajdowa³ siê poni¿ej szlachcica; tym bardziej gdy tenostatni chlubi³ siê arystokratycznym tytu³em, choæby by³ to tylko „galicyjski hrabia”.

Kolejnym interesuj¹cym zagadnieniem s¹ stosunki miêdzy ziemianami polskimi a ¿ydowskimi. Autorukazuje obraz separacji towarzyskiej obu œrodowisk, spowodowanej odmienn¹ obyczajowoœci¹ i tradycjami oraztradycyjn¹ ró¿nic¹ pozycji spo³ecznej, lecz zarazem wspó³pracy w przypadkach wynikaj¹cych z rozmaitychwydarzeñ.

Z uznaniem nale¿y wspomnieæ tak¿e o opracowaniu edytorskim wspomnieñ, które jest dzie³em wnuczkiautora. Zwiêz³y wstêp rysuje jego postaæ tak, jak pozosta³a w pamiêci rodziny, a tak¿e przedstawia historycznet³o wydarzeñ. W niektórych miejscach spotykamy tak¿e przypisy, istotne zw³aszcza dla czytelnika niedostatecznieznaj¹cego realia ¿ycia ¿ydowskiego. Zdarzaj¹ siê wprawdzie — nieliczne i mniejszej wagi — potkniêcia, leczchyba najwa¿niejszym z nich jest brak wyjaœnienia terminu „egzamin apelacyjny” (s. 67 i 82) w odniesieniu doegzaminu zdawanego przez kandydata do zawodu adwokata; prawdopodobnie powinno byæ „egzamin aplika-cyjny”, zdawany przez aplikanta adwokackiego. Byæ mo¿e, jest to omy³kowe odczytanie rêkopisu. Po¿yteczne s¹tak¿e indeksy nazwisk i miejscowoœci. Zastanawiaj¹ce jest, ¿e nie uda³o siê odnaleŸæ œladów w³aœcicieli ¿ydow-skich w publikacjach poœwiêconych dziejom rezydencji kresowych, o czym spotykamy wzmianki w niektórychprzypisach.

Zas³ug¹ autora jest opracowanie rodzinnych tablic genealogicznych, a tak¿e rysunkowe plany (staranniereprodukowane) dworu oraz najbli¿szej jego okolicy. Zamieszczono tak¿e jedyne zachowane zdjêcie rodzinne,interesuj¹ce m.in. z tego powodu, ¿e ukazuje pokoleniowe ró¿nice ubioru.

Jerzy TomaszewskiUniwersytet Warszawski

Instytut Historyczny

RECENZJE 489

Rados³aw P. ¯ u r a w s k i v e l G r a j e w s k i, Wielka Brytania w „dyplomacji” ksiêciaAdama Jerzego Czartoryskiego wobec kryzysu wschodniego (1832–1841). Wydawnictwo NaukoweSEMPER, Warszawa 1999, s. 409, 6 map.

W krajowej historiografii lat powojennych emigracyjny obóz zwolenników ksiêcia Adama Jerzego Czar-toryskiego bywa³ ostro krytykowany, b¹dŸ przemilczany, jednak od d³u¿szego ju¿ czasu ma on szczêœcie doznakomitych i sumiennych dziejopisów. Prace Jerzego S k o w r o n k a, Krzysztofa D a c h a, S³awomira K a l e m -b k i, Barbary K o n a r s k i e j, Jerzego W s z o ³ k a, Ma³gorzaty W i l l a u m e, Haliny L u t z o w e j, Hansa Hen-ninga H a h n a, Andrzeja N o w a k a, Antoniego C e t n a r o w i c z a i Zofii W ó j c i c k i e j — by wymieniæ tuledwie garœæ nazwisk — przywróci³y liberalnym konserwatystom nale¿n¹ im pamiêæ. Zdejmuj¹c z czartoryszczy-ków odium „czarnych charakterów” wychodŸstwa polistopadowego, studia te rzuci³y te¿ wiele nowego œwiat³ana niektóre mniej znane aspekty dzia³alnoœci Hotelu Lambert, takie jak choæby techniki aktywnoœci paradyplo-matycznej i propagandowej, wypracowywane w otoczeniu ksiêcia Adama d³ugofalowe koncepcje polityczne, czykontakty z innymi europejskimi ruchami narodowymi.

Wszystko to nie oznacza jednak, ¿e dalsze szczegó³owe studia Ÿród³owe straci³y swój sens. Wymownymtego dowodem jest opublikowana niedawno praca ³ódzkiego historyka Rados³awa ¯ u r a w s k i e g o. Jej nie³a-twy do zrozumienia dla laika tytu³ nie jest mo¿e najlepsz¹ zapowiedzi¹ pasjonuj¹cej treœci ksi¹¿ki. Gwoli prawdyprzyznaæ jednak nale¿y, ¿e trudno jest zamkn¹æ w jednym zdaniu problematykê, z któr¹ zmierzy³ siê autor.Uwagê skoncentrowa³ on bowiem na wyrafinowanych dzia³aniach paradyplomatycznych, propagandowychi dywersyjnych czartoryszczyków, obliczonych na pozyskanie wsparcia Londynu dla idei odbudowy pañstwapolskiego w latach trzydziestych i czterdziestych XIX stulecia, a zatem w okresie, gdy rywalizacja rosyjsko–bry-tyjska na Wschodzie dawa³a Polakom szczególne nadzieje na rych³y konflikt obu mocarstw. Jak pisze autor, jegocelem by³o „oœwietlenie relacji jakie zachodzi³y pomiêdzy zmiennym w czasie kierunkiem brytyjskiej politykizagranicznej prowadzonej w kwestii wschodniej — —, a dotycz¹cymi tych zagadnieñ ¿yczeniami i postulata-mi strony polskiej, ocenami intencji dzia³añ Brytyjczyków, w³asnymi polskimi mo¿liwoœciami wp³ywu na bieg wy-darzeñ, inspirowania i podpowiadania pewnych rozwi¹zañ oraz prowokowania okreœlonych sytuacji” (s. 10–11).Na wyj¹tkowe miejsce rachub na Wielk¹ Brytaniê w ówczesnych koncepcjach politycznych ksiêcia Adamawskazywa³o ju¿ wielu historyków, z Marcelim H a n d e l s m a n e m na czele. Oparte na szeroko zakrojonejkwerendzie archiwalnej studium ¯urawskiego jest najnowszym i — jak dot¹d — najbardziej wyczerpuj¹cymg³osem w dyskusji tocz¹cej siê na ten temat od lat.

Autor prezentuje swe ustalenia w szeœciu obszernych rozdzia³ach, w uk³adzie chronologiczno–problemo-wym. Pierwszy z nich, zatytu³owany „Wielka Brytania w dzia³alnoœci politycznej ksiêcia A. J. Czartoryskiego do1832 r.”, ró¿ni siê wyraŸnie od pozosta³ych; jest to wprowadzenie — jak przyznaje autor — oparte „w ca³oœci naliteraturze przedmiotu” (s. 15). W nastêpnych piêciu rozdzia³ach przewa¿a ju¿ samodzielna analiza materia³uŸród³owego. Trzy z nich przynosz¹ omówienie aktywnoœci i nadziei czartoryszczyków zwi¹zanych z wydarzenia-mi na Bliskim Wschodzie w latach 1832–1841. Rozdzia³ drugi dotyczy miêdzynarodowego kryzysu wywo³anegowojn¹ turecko–egipsk¹ w latach 1832–1833, trzeci traktuje o latach wzglêdnej ciszy na Wschodzie pomiêdzyrokiem 1833 a 1839, zaœ w czwartym autor omawia kolejny kryzys wschodni z udzia³em wielkich mocarstww latach 1839–1841. Zachowuj¹ce w³asn¹ chronologiê wewnêtrzn¹ dwa kolejne fragmenty ksi¹¿ki poszerzaj¹geograficzny horyzont dociekañ autora o dzia³alnoœæ czartoryszczyków zwi¹zan¹ z sytuacj¹ na Kaukazie (roz-dzia³ pi¹ty) i brytyjsko–rosyjsk¹ rywalizacj¹ w Azji Œrodkowej (rozdzia³ szósty). W obu przypadkach datamigranicznymi s¹ lata 1832 i 1841. Pracê zamyka podsumowanie, a orientacjê w poruszanej przez ¯urawskiegoproblematyce u³atwiaj¹ czytelnikowi starannie zestawione wykazy Ÿróde³ i literatury, indeksy nazwisk i nazwgeograficznych oraz szeœæ wykreœlonych przez autora map.

W ksi¹¿ce wykorzystane zosta³y zarówno krajowe, jak i zagraniczne zasoby archiwalne. Obszerna jest te¿lista cytowanych wydawnictw Ÿród³owych i tytu³ów prasowych, a wykaz artyku³ów i opracowañ, do którychodwo³uje siê autor, obejmuje oko³o 250 pozycji. Z recenzenckiego obowi¹zku nale¿y zauwa¿yæ, ¿e zakreskwerendy archiwalnej ¯urawskiego móg³by byæ jeszcze szerszy. Sam autor przyznaje, ¿e przechowywane dziœ

490 RECENZJE

w prywatnej bibliotece hrabiów Harrowby w Sandon Hall w Anglii papiery bliskiego wspó³pracownika ksiêciaAdama, lorda Dudleya Coutts Stuarta, wnios³yby zapewne „dodatkowe dane interesuj¹ce dla badanego tematu”(s. 18). Uczucie niedosytu wywo³uje równie¿ fakt niewykorzystania materia³ów z londyñskiego Public RecordOffice, zw³aszcza zaœ teczek ministerstwa spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii. Jak wynika ze spisu Ÿróde³,autor nie korzysta³ te¿ z oryginalnych sprawozdañ z obrad brytyjskiego parlamentu, ukazuj¹cych siê od lat w serii„Hansard Parliamentary Debates”.

Wyjaœnijmy jednak od razu, ¿e brak dostêpu do owych materia³ów rekompensuje ¯urawski bardzo dobr¹znajomoœci¹ dokumentów z dyplomatycznej kancelarii ksiêcia Adama, przechowywanych w Bibliotece Czarto-ryskich w Krakowie. Znajduj¹ce siê tam orygina³y i kopiariusze korespondencji Czartoryskiego i jego wspó³pra-cowników, odpisy listów kierowanych niekoniecznie na adres paryskiej siedziby „króla de facto”, czy wreszciebruliony i kopie memoria³ów przedk³adanych przez czartoryszczyków angielskim decydentom — wszystko topozwala autorowi na umiejêtne wykorzystywanie treœci dokumentów, których orygina³y spoczywaj¹ dziœ w Lon-dynie czy Sandon. Nieobce s¹ te¿ ¯urawskiemu liczne brytyjskie wydawnictwa Ÿród³owe, zaœ nieznajomoœæorygina³ów Hansarda okazuje siê mniej istotna, ni¿ mog³oby to siê zrazu wydawaæ. Autor czêsto korzysta bowiemz rozmaitych wyci¹gów, b¹dŸ obszernych fragmentów owych sprawozdañ, zamieszczanych na ³amach ówczesnejprasy. Cytuje te¿ liczne, oparte na sprawozdaniach Hansarda pamflety i broszury, drukowane z inicjatywyczartoryszczyków dla nag³oœnienia wa¿niejszych debat parlamentarnych.

Twierdzenia ¯urawskiego s¹ wiêc zawsze nale¿ycie udokumentowane, a wyci¹ganym przez niego wnio-skom nie grozi rych³a dezaktualizacja. Niewiele te¿ innych krytycznych uwag nasuwa siê w zwi¹zku z lektur¹ jegopracy. Zawi³ego i nieco niejasnego sformu³owania tytu³u autor przekonuj¹co broni we wstêpie do rozprawy.Budz¹ce pewne w¹tpliwoœci wyodrêbnienie z toku narracji rozdzia³ów „kaukaskiego” i „œrodkowoazjatyckiego”,pozwala jednak na lepsz¹ orientacjê w ca³oœci polityki wschodniej ksiêcia Adama. Jeœli chodzi o sprawy szcze-gó³owe, autorowi zarzuciæ mo¿na pewn¹ niekonsekwencjê w zapisie tytulatury przedstawicieli brytyjskich elit.Jak wiadomo, dziedziczne tytu³y lordowskie w Anglii to — w porz¹dku rosn¹cym — baron (baron), wicehrabia(viscount), hrabia (earl), markiz (marquis) i ksi¹¿ê (duke). Je¿eli w zapisie u¿ywa siê któregoœ z wy¿ej wymienio-nych rzeczowników, nie powinno dodawaæ siê s³owa lord — i odwrotnie. ¯urawski przestrzega na ogó³ tej zasady,choæ na stronie 89 spotykamy „lorda Lamba Williama Viscounta Melbourne”. Zdarza siê te¿ autorowi — wbrewprzyjêtej przez niego zasadzie — nie t³umaczyæ urzêdowej tytulatury niektórych brytyjskich polityków. Na s. 103lord Holland wystêpuje bowiem jako „Chancellor of the Duchy of Lancaster”, ze s³usznym wyjaœnieniem, ¿e tohonorowy tytu³ ministra bez teki. Poniewa¿ jednak wczeœniej autor przek³ada³ na jêzyk polski wszystkie nazwyangielskich ministerstw, i w tym wypadku nale¿a³oby dodaæ, ¿e chodzi o tzw. kanclerza Ksiêstwa Lancaster.Irytowaæ mo¿e tak¿e — choæ to oczywiœcie uwaga do wydawcy, a nie do autora — przenoszenie du¿ych partiitekstu na nastêpn¹ stronê w sytuacji, kiedy na dole nie mieszcz¹ siê przypisy (zob. np. s. 63 i 261). Z pewnoœci¹nie u³atwia to lektury i wprowadza do tekstu pewien chaos.

Mimo tych drobnych uwag, pracê ¯urawskiego wypada uznaæ za bardzo udane i wyczerpuj¹ce omówieniepolitycznej dzia³alnoœci Czartoryskiego zwi¹zanej z kryzysem wschodnim. Nie kryj¹c uznania dla miêdzynaro-dowej aktywnoœci emigracyjnych konserwatystów, autor ani na chwilê nie traci krytycznego dystansu do opisy-wanych przez siebie postaci, koncepcji i zdarzeñ. Sumuj¹c swe wywody stwierdza m.in.: „bilans dokonañ lat1832–1841 przekonuje, ¿e z szeroko zakrojonych planów ksiêcia Adama konstruowanych w owym okresieniewiele uda³o siê zrealizowaæ — —. Jedynym niew¹tpliwym sukcesem poczynañ Czartoryskiego wobec WielkiejBrytanii by³o wytworzenie — — obrazu pañstwa carów odpowiadaj¹cego potrzebom politycznym kierowanegoprzez niego ugrupowania. Rosja, w wizerunku rozpowszechnionym w spo³eczeñstwie brytyjskim za jego przy-czyn¹, by³a ogromnym, despotycznie rz¹dzonym, barbarzyñskim imperium — —, napadaj¹cym na wszystkichswoich s¹siadów — —; ci¹¿y³a nad Niemcami, ciemiê¿y³a Polskê, chcia³a poch³on¹æ Turcjê — —, zagra¿a³a Persjii w perspektywie marzy³a o odebraniu Brytyjczykom Indii” (s. 373).

Ten propagandowy sukces by³ jednak tylko cieniem tego, o osi¹gniêciu czego zamyœla³ Czartoryski. Mimousilnych zabiegów, nie uda³o mu siê bowiem spowodowaæ, by poró¿niona z Rosj¹ Anglia w zdecydowany sposóbpodnios³a sprawê Polski na forum miêdzynarodowym. Znaczna czêœæ ówczesnych projektów politycznych ksiêciaAdama okaza³a siê wiêc nierealna. Wywodów swych nie koñczy wszak autor t¹ konstatacj¹, lecz podkreœleniemznaczenia dzia³añ czartoryszczyków dla przysz³ych pokoleñ Polaków. Jego zdaniem, to w³aœnie „dziêki temu, ¿eprzez ca³y wiek XIX wystarczaj¹co wielu Polaków marzy³o o wybiciu siê na niepodleg³oœæ, w roku 1918 sta³o siê

RECENZJE 491

to mo¿liwe” (s. 374). Trudno nie zgodziæ siê z powy¿szymi uwagami. Trudno te¿ zaprzeczyæ, ¿e studiumRados³awa ¯urawskiego zas³uguje na trwa³e miejsce w kanonie lektur poœwiêconych dzia³alnoœci politycznejobozu ksiêcia Adama Jerzego Czartoryskiego.

Krzysztof MarchlewiczUniwersytet im. Adama Mickiewicza

Instytut Historii

Sowietskoje obszczestwo: wozniknowienije, razwitije, istoriczieskij fina³, t. 1: Ot wooru¿onnogowosstanija w Pietrogradie do wtoroj swierchdier¿awy mira; t. II: Apogiej i krach stalinizma, podred. Jurija A f a n a s j e w a, Rossijskij Gosudarstwiennyj Gumanitarnyj Uniwiersitiet, Moskwa1997, s. 510, 761.

Historiografia rosyjska ostatniego dziesiêciolecia, podobnie jak historiografie innych krajów «postsocjali-stycznych», stara siê wype³niaæ luki w badaniach nad histori¹ najnowsz¹. Dotyczy to nawet ca³ych dziedzin,ujmowanych wczeœniej bardziej pod k¹tem ideologicznym ni¿ naukowym. Historia spo³eczna nie jest wyj¹tkiem.Jej rolê poprzednio ograniczano do potwierdzania tez o powstaniu nowej wspólnoty spo³ecznej, a mianowicienarodu radzieckiego. Silne zideologizowanie interesuj¹cego nas tematu w poprzednich latach wp³ynê³o na to,¿e badacze skupiaj¹ siê teraz na kwestiach szczegó³owych, unikaj¹c jakichkolwiek uogólnieñ.

Tym wiêksze znaczenie ma wydana w koñcu 1997 r. praca zespo³u badaczy, skupionych wokó³ Uniwersy-tetu Humanistycznego w Moskwie (RGGU). Dodajmy, ¿e ksi¹¿ka ta jest czêœci¹ szerszego projektu, maj¹cegona celu przeanalizowanie pewnych zagadnieñ rosyjskiej historii XX wieku1. Autorzy ksi¹¿ki „Spo³eczeñstworadzieckie: powstanie, rozwój, fina³ dziejowy” zadaj¹c pytanie o samoidentyfikacjê wspó³czesnej Rosji szukaj¹odpowiedzi w przesz³oœci. Uwa¿aj¹ za istotne unikniêcie podejœcia aksjologicznego, pod którym rozumiej¹, jakzapowiada we wstêpie akademik Jurij A f a n a s j e w, „istnienie w historiografii elementów publicystyki politycz-nej, która z regu³y szuka w historii sojuszników lub przeciwników”2. W³aœnie d¹¿enie do takiego pojmowaniahistorii odró¿nia autorów niniejszej pracy nie tylko od badaczy okresu radzieckiego, ale i od sowietologówzachodnich. Ci ostatni albo przedstawiaj¹ historiê radzieck¹ jako „nieudany, brutalny i niebezpieczny ekspery-ment nad ludzkoœci¹, swego rodzaju wielk¹ utopijn¹ przygodê naszego wieku”, albo pokazuj¹ ZSRR jakoalternatywny wobec zachodniego model gospodarczy i spo³eczny3.

Artyku³y, dotycz¹ce kluczowych problemów historii spo³eczeñstwa radzieckiego, rozmieszczono zgodniez kryterium chronologicznym. Historia ZSRR zosta³a podzielona na dwie fazy — od 1917 r. do koñca drugiejwojny œwiatowej i od 1945 r. a¿ do czasów Gorbaczowa. Wed³ug tego podzia³u pierwszy tom dotyczy okresu odrewolucji paŸdziernikowej, czyli upadku Imperium Rosyjskiego, do koñca drugiej wojny œwiatowej. W³aœnie po1945 r., jak uwa¿aj¹ autorzy pracy, ZSRR osi¹gn¹³ status supermocarstwa œwiatowego, co mia³o równie¿ znacznywp³yw na losy spo³eczeñstwa. Rozkwit nowego imperium na arenie miêdzynarodowej, jego wewnêtrzna strukturaoraz przyczyny i okolicznoœci jego upadku zosta³y przedstawione w drugim tomie.

Chocia¿ ksi¹¿ka nie mia³a byæ czymœ w rodzaju podrêcznika dziejów najnowszych, dokonano w niejprzegl¹du prawie wszystkich mo¿liwych tematów, dbaj¹c o jak najpe³niejsz¹ reprezentacjê zarówno kwestiispo³eczno–politycznych, jak i spo³eczno–ekonomicznych. Oprócz artyku³ów przedstawiaj¹cych raczej narracyjny

1 Sud’by rossijskogo kriest’janstwa, pod red. J. A f a n a s j e w a, Moskwa 1996; Sowietskaja istoriografija, pod red. J. A f a -n a s j e w a, Moskwa 1996; Drugaja wojna 1939–1945, pod red. J. A f a n a s j e w a, Moskwa 1996.

2 J. A f a n a s j e w, Historia i wspó³czesnoœæ t. I, s. 8.3 R. G. S u n y, Thinking About the History of the USSR, „The Journal of The International Institute”, The University of

Michigan, Ann Arbor, Michigan, Winter 1999.

492 RECENZJE

sposób podejœcia do zjawisk historycznych, niektóre zas³uguj¹ na uwagê jako próba nowego spojrzenia naprezentowan¹ problematykê.

W pierwszym tomie warto wyró¿niæ pracê amerykañskiego historyka M. L e v i n a „Aspekty spo³ecznewojny domowej w Rosji”4, w której przedstawiono zmiany w spo³eczeñstwie rosyjskim od 1917 r. do po³owy latdwudziestych, miêdzy innymi wp³yw militaryzacji kraju na formowanie siê elity rz¹dz¹cej. W warunkach krachupoprzedniego systemu i rewolucji nast¹pi³a gwa³towna zmiana statusu spo³ecznego wielu ludzi; przede wszystkimdotyczy³o to biedniejszych warstw spo³ecznych, zw³aszcza na wsi, gdzie podczas wojny domowej niewykszta³cenich³opi otrzymywali mo¿liwoœæ szybkiego awansu w kszta³tuj¹cej siê Armii Czerwonej, a po wojnie — w struktu-rach partii komunistycznej oraz biurokracji pañstwowej. E. O s o k i n a przedstawia skutki gospodarczegorozwoju Zwi¹zku Radzieckiego w latach 1920–1930, pos³uguj¹c siê dynamik¹ kryzysowych zjawisk w dziedziniezaopatrzenia i u¿ytku podstawowych artyku³ów spo¿ywczych5, podczas gdy N. L e b i n a pokaza³a w swojej pracyten sam okres przez pryzmat ¿ycia codziennego w ZSRR, szczególnie na przyk³adzie tzw. „walki z prze¿ytkamiprzesz³oœci”6.

W koñcu pierwszego tomu zosta³ równie¿ umieszczony niewielki zbiór Ÿróde³, objaœniaj¹cych poszczególnefazy rozwoju pañstwa radzieckiego, przez pryzmat materia³ów o charakterze osobistym. Rozdzia³ ten obejmu-je fragmenty artyku³ów publicystycznych z 1917 roku Maksyma Gorkiego, pamiêtnik z tego samego okresupisarza i etnografa Michai³a Priszwina, kilka listów Stalina z prze³omu lat dwudziestych i trzydziestych, pamiêt-nik z 1938 roku wybitnego rosyjskiego uczonego W³adimira Wiernadskiego oraz fragmenty wspomnieñ Wiacze-s³awa Mo³otowa. Oprócz artyku³ów Gorkiego, wszystkie wymienione materia³y s¹ publikowane po raz pierwszy.

Tom drugi zawiera prace dotycz¹ce bardziej szczegó³owych tematów, miêdzy innym podana zosta³acharakterystyka instytucji wp³ywaj¹cych na rozwój spo³eczeñstwa sowieckiego po 1945 r., takich jak GU£AG,kompleks wojskowo–przemys³owy lub Koœció³ prawos³awny. Wiêksz¹ uwagê zwrócono na problem oporuspo³ecznego. W artykule W. L e l c z u k a7 opisano przebieg i konsekwencje st³umionych przez w³adze zamieszekw miejscowoœci Temirtau w 1959 r., podczas gdy £. G o r d o n w swojej pracy8 przedstawi³ zarys rozwoju ruchurobotniczego na terytorium ZSRR w drugiej po³owie lat osiemdziesi¹tych i pocz¹tku dziewiêædziesi¹tych.

Doœæ kontrowersyjnym tematem jest istnienie w Zwi¹zku Radzieckim rozwiniêtego czarnego rynku, którypod koniec istnienia imperium funkcjonowa³ jak odrêbny system gospodarczy. Temat ten, przedmiot sporówzachodnich naukowców, zosta³ podjêty przez L. T i m o f i e j e w a9.

Artyku³y o charakterze ogólnoteoretycznym A. S a c h a r o w a i amerykañskiego sowietologa MartinaM a l i i stanowi¹ podsumowanie tej obszernej ksi¹¿ki. Sacharow rozpatruje przyczyny upadku i rozk³aduZSRR10, natomiast Malia w pracy zatytu³owanej „Koniec utopii”11 przedstawia przegl¹d i analizê ca³ego okresuhistorii Zwi¹zku Radzieckiego. Drugi tom jest zaopatrzony w kalendarium rosyjskiej historii XX wieku, zaczy-naj¹c od 1905 a koñcz¹c na 1997 r. oraz uzupe³niony indeksem nazwisk.

„Spo³eczeñstwo Radzieckie” jest niew¹tpliwie starannym opracowaniem historycznym. Zgromadzonowiele wartoœciowego materia³u, przedstawiono zarówno ró¿ne koncepcje jak i ró¿ne podejœcia metodologiczne.Szczególnie cennym aspektem pracy jest wykorzystanie zasobów archiwalnych, w wiêkszoœci trudno dostêpnych,a nawet niedostêpnych, dla badacza spoza granic Rosji.

Niemniej nasuwaj¹ siê pewne uwagi krytyczne. Od razu wypada zaznaczyæ, ¿e zastosowany sposóbprezentacji materia³u utrudnia orientacjê w problemach przedstawionych przez autorów. Przyjêta konstrukcjapracy nie ukazuje ewolucji spo³eczeñstwa radzieckiego. Wydaje siê, ¿e praca zyska³aby g³êbszy wymiar, gdybyredaktorzy jednoczeœnie dokonali przynajmniej ogólnego zarysu problematyki dotycz¹cej samego fenomenu„spo³eczeñstwa radzieckiego”, jego historii, faz rozwoju, charakterystycznych cech kulturalno–psychologicz-nych. Nie przedstawiono te¿ polemiki w tej sprawie miêdzy historykami ró¿nych szkó³ naukowych, zarówno

4 M. L e w i n, Socialnyje aspiekty gra¿danskoj wojny w Rossiji t. I, s. 30–56.5 E. O s o k i n a, Cena „bolszogo skaczka”. Krizisy snab¿enija i potrieblenija w gody pierwych piatiletok t. I, s. 205–243.6 N. L e b i n a, Powsiedniewnost’ 1920–1930ch godow: „bor’ba s pierie¿ytkami prosz³ogo” t. I, s. 244–290.7 W. L e l c z u k, 1959 god. Rasstrie³ w Temirtau t. II, s. 273–327.8 L. G o r d o n, Wozro¿dienije raboczego dwi¿enija w Rossiji. Wtoraja po³owina 80 — nacza³o 90–ch godow t. II, s. 445–507.9 L. T i m o f i e j e w, Institucionalnaja korrupcija socialisticzeskoj sistiemy t. II, s. 508–544.10 A. S a c h a r o w, O priczinach samorazruszenija SSSR t. II, s. 595–616.11 M. M a l i a, Koniec utopii t. II, s. 575–594.

RECENZJE 493

rosyjskich jak i zachodnich. Dodajmy, ¿e zapowiedziane w tytule odniesienie tej pracy do historii spo³ecznej niesprawdza siê w pe³ni po zapoznaniu siê z treœci¹ ksi¹¿ki.

Pojawia siê równie¿ wiele zastrze¿eñ do trafnoœci wyboru poszczególnych tematów, zgodnie z którymimateria³ zosta³ rozmieszczony w obu tomach. Mo¿na wiêc odnieœæ wra¿enie, ¿e niektóre artyku³y znalaz³ysiê w ksi¹¿ce przez przypadek; tak na przyk³ad zdumiewaj¹ce jest umieszczenie w pracy z zakresu historiispo³ecznej artyku³ów o stosunkach miêdzynarodowych12. Dziwi te¿ poziom naukowy niektórych artyku³ów(najlepszym przyk³adem mo¿e s³u¿yæ fakt ¿e w artykule A. N i e k r i c z a13, poœwiêconym charakterystycenomenklatury radzieckiej, nie zosta³y nawet wymienione fundamentalne prace Milovana D j i l a s a i Michai³aW o s l e n s k i e g o14). Rozczarowuje brak jakichkolwiek prac dotycz¹cych historii ruchu dysydenckiego —tematu, zauwa¿my, niezbêdnego w zrozumieniu powojennego okresu istnienia spo³eczeñstwa radzieckiego.

Podsumowuj¹c niniejsz¹ recenzjê, nale¿y jednak stwierdziæ, ¿e ksi¹¿ka stanowi wartoœciowe studiumz zakresu dziejów najnowszych, zw³aszcza ze wzglêdu na trudnoœci zwi¹zane z badaniem tego okresu rosyjskiejhistorii.

Igor PotapowPañstwowy Uniwersytet Moskiewski im. £omonosowa

Wydzia³ Historyczny

Iván T. [ibor] B e r e n d, Decades of Crisis: Central and Eastern Europe before World War II,University of California Press, Berkeley–Los Angeles–London 1998, s. 437.

Niedawno recenzowa³em na tych ³amach poprzedni¹ ksi¹¿kê Ivana B e r e n d a, by³ego prezesa Wêgier-skiej Akademii Nauk, obecnie profesora Uniwersytetu Kalifornijskiego oraz przewodnicz¹cego Miêdzynarodo-wego Komitetu Nauk Historycznych (C. I. S. H.)1. Ksi¹¿ka ta zawiera³a syntezê historyczn¹ pó³wiecza dziejówEuropy Œrodkowo–Wschodniej po II wojnie œwiatowej a¿ do ostatnich lat. Obecna praca nosi równie¿ charaktersyntetyczny, a dotyczy wczeœniejszego okresu, od pocz¹tku dwudziestego wieku po rok 1939 z tym, ¿e autorszeroko omawia t³o historyczne, siêgaj¹c doœæ g³êboko w wiek XIX, a w zakoñczeniu szkicuje dzieje lat wojny1939–1945. Autor ma za sob¹ szereg prac poœwiêconych temu w³aœnie okresowi, przy czym jako ekonomistai historyk gospodarczy k³ad³ nacisk na spo³eczno–strukturalny aspekt rozwoju, w którym szuka³ czêsto wyjaœnie-nia tak¿e wydarzeñ politycznych, ideologicznych i artystycznych. Nale¿y dodaæ, ¿e region, którym siê zajmujew tych dwóch pracach, od lat stanowi g³ówny obszar jego zainteresowañ i licznych publikacji2, mo¿na wiêc go

12 W pierwszym tomie spotykamy artyku³ Lelczuka dotycz¹cy stosunków radziecko–zachodnich w ostatnich latach drugiejwojny œwiatowej (W. L e l c z u k, U istokow bipolarnogo mira t. I, s. 323–393), zaœ w drugim — artyku³ Narinskiego, w którymrozpatrywany jest problem konfrontacji ze Stanami Zjednoczonymi w pierwszych latach po wojnie (M. N a r i n s k i, Narastanijekonfrontaciji: p³an Marsza³³a, Berlinskij krisis t. II, s. 53–89).

13 A. N i e k r i c z, Zo³otoj wiek nomienk³atury t. II, s. 400–443.14 M. D j i l a s, The New Class, Harcourt 1961; M. W o s l e n s k i j, Nomienk³atura, Moskwa, 1992.

1 J. ¯ a r n o w s k i, Europa Œrodkowo–Wschodnia jako peryferie prawdziwej Europy? (w zwi¹zku z ksi¹¿k¹ I. T. B e r e n d a,Central and Eastern Europe 1944–1993. Detour from the periphery to the periphery, Cambridge University Press 1996, s. 414), PHt. LXXXIX, 1998 z. 4, s. 615–623.

2 Wiele z nich opublikowa³ autor wraz z nie¿yj¹cym ju¿ György R á n k i, np. Economic Development in East–Central Europein the Nineteenth and Twentieth Centuries, New York 1974; The European Periphery and Industrialization, 1780–1914, Cambridge1982 oraz rozdzia³y dotycz¹ce Europy Po³udniowo–Wschodniej w Handbuch der europäischen Wirtschafts– und Sozialgeschichte,pod red. W. F i s c h e r a, t. V, Stuttgart 1985.

494 RECENZJE

okreœliæ jako historyka szczególnie dobrze przygotowanego do opracowania ujêæ syntetycznych odnosz¹cych siêdo krajów Europy Œrodkowo–Wschodniej3.

Poprzednia praca wyró¿nia³a siê w³asn¹ rzeczow¹ koncepcj¹ autora, odbijaj¹c¹ korzystnie od licznych„demaskatorskich” ksi¹¿ek o najnowszych dziejach Europy Œrodkowej, powsta³ych w ostatnich latach w ró¿nychkrajach. Prac o charakterze syntetycznym, omawiaj¹cych powojenne dzieje tego obszaru, jest bardzo wiele, alejeszcze wiêcej jest ró¿nego kalibru syntez okresu miêdzywojennego. Tote¿ obecna praca Berenda spotyka siêz du¿¹ konkurencj¹, co prawda prac czêsto powierzchownych. W tej sytuacji wartoœæ ujêæ syntetycznych zale¿yprzede wszystkim od dwóch czynników: od oryginalnoœci koncepcji i od gruntownej znajomoœci dziejów poszcze-gólnych krajów. Jednostkami, którymi, operuje autor, s¹ przede wszystkim kraje–pañstwa Europy Œrodkowo––Wschodniej, u¿ywaj¹ce wielu bardzo ró¿ni¹cych siê od siebie jêzyków, których znajomoœci od jednego autoratrudno wymagaæ. W tej sytuacji nie sposób unikn¹æ pos³ugiwania siê informacjami z drugiej rêki, którychdok³adnoœæ czêsto jednak zawodzi. S¹dy ogólne budowane na takiej podstawie mog¹ mieæ powierzchownycharakter. Polski czytelnik spostrze¿e w ksi¹¿ce Berenda drobne potkniêcia odnosz¹ce siê do historii naszegokraju. Nie warto ich nawet wymieniaæ, œwiadcz¹ jednak o trudnoœciach, piêtrz¹cych siê przed twórcami pracsyntetycznych o naszym regionie Europy. Podobne wra¿enie nasuwa³a poprzednio recenzowana ksi¹¿ka Berenda.

Autor konsekwentnie trzyma siê tezy, któr¹ rozwin¹³ miêdzy innymi w swej ksi¹¿ce z 1996 r. Chodzi tuo teoriê modernizacji, z któr¹ wi¹¿e wyk³adniê zmian spo³ecznych, gospodarczych i politycznych w krajachEuropy Œrodkowo–Wschodniej. W tym miejscu trzeba podkreœliæ, ¿e o ile w poprzedniej ksi¹¿ce ograniczy³ siêdo Europy Œrodkowo–Wschodniej, a œciœle bior¹c do „satelitów” ZSRR (tak¿e tych, które jak Jugos³awia czyAlbania uwolni³y siê od zale¿noœci od tego mocarstwa), to obecna ksi¹¿ka w³¹cza równie¿ Rosjê/ZSRR4.Generalne wyjaœnienie najwa¿niejszego problemu XX wieku w Europie, a mianowicie genezy ruchów i re¿imówtotalitarnych i autorytarnych, widzi autor w rozpaczliwych próbach krajów i spo³eczeñstw zacofanych i peryfe-ryjnych (w stosunku do rozwiniêtego j¹dra zachodnioeuropejskiego i, oczywiœcie, rozwiniêtych krajów zamor-skich z USA na czele) wydobycia siê z zacofania i zniwelowania ró¿nic dziel¹cych je od bogatego Zachodu5.

Przedstawiaj¹c tê kwestiê muszê nawi¹zaæ do jej obszernego omówienia zawartego w moim artykulerecenzyjnym z poprzedniej ksi¹¿ki Berenda. Po zapoznaniu siê z obecn¹ syntez¹ nasuwaj¹ siê bowiem bardzopodobne uwagi. Sprowadzaj¹ siê one do uznania ograniczonych mo¿liwoœci monokauzalnego wyjaœnieniaomawianego odcinka dziejów Europy Œrodkowo–Wschodniej. Jeœli nawet na dnie wszelkich odstêpstw od„naturalnego” (=liberalno–demokratycznego?) modelu rozwoju w Europie le¿a³ motyw wydobycia siê z zaco-fania i dogonienia krajów i spo³eczeñstw przoduj¹cych, to nie mo¿na ignorowaæ specyficznych cech ca³ej epoki,która obudzi³a do ¿ycia politycznego szerokie masy ludnoœci, dot¹d stanowi¹ce tylko przedmiot historii. Do nich,a nie jak dawniej g³ównie do elit spo³ecznych musia³ siê odwo³ywaæ ka¿dy, kto chcia³ osi¹gn¹æ jakieœ powa¿niejszecele spo³eczne i polityczne. Z t¹ kwesti¹ œciœle wi¹¿e siê rozwój wspólnot narodowych w XX wieku. Przyspieszonedojrzewanie tych wspólnot w krajach „peryferyjnych”, oznaczaj¹ce w³¹czenie szerokich mas tych mniej lubbardziej „zacofanych” spo³eczeñstw w orbitê zainteresowania polityki, musia³o prowadziæ do przewagi ruchówtypu populistycznego, opartych na powszechnej partycypacji, a po uzyskaniu w³adzy nawet wymuszaj¹cychpartycypacjê lub choæby jej zewnêtrzne objawy. Tu bowiem nie by³o, jak w krajach zachodnich, umocnionych ju¿dawniej kilku podstawowych kierunków politycznych, popieranych przez powa¿n¹ czêœæ ludnoœci, która poprzezte ruchy czu³a siê w³¹czona do ¿ycia politycznego kraju. Nowopozyskane dla polityki i ¿ycia narodowego masymog³y byæ zorganizowane raczej tylko w ramach ruchów populistycznych.

3 Ksi¹¿ka dzieli siê na trzy czêœci: pierwsza omawia okres do koñca I wojny œwiatowej, druga — dziesiêciolecie 1918–1929,trzecia — lata 1929–1939. W pierwszej autor k³adzie nacisk na specyfikê naszego regionu z punktu widzenia modernizacji orazna powstanie ideologii nacjonalizmu, komunizmu i faszyzmu. W drugiej wyró¿nia m.in. nacjonalizm w polityce i gospodarce,oraz powstanie systemu komunistycznego w Rosji, w trzeciej spo³eczne i gospodarcze skutki kryzysu i powstanie re¿imówdyktatorskich. Zwracaj¹ uwagê dwa doœæ obszerne rozdzia³y poœwiêcone sztuce, jeden do 1918 r., drugi po tej dacie.

4 Poprzednia wersja omawianej ksi¹¿ki ukaza³a siê w 1982 r. w jêz. wêgierskim i mia³a wówczas trzy wydania. Wersja ta niejest mi znana, choæby ze wzglêdów jêzykowych. Odwrotnie ni¿ obecna, poprzednia wersja obejmowa³a Niemcy, a wyklucza³aRosjê i kraje ba³tyckie. Ju¿ ten fakt wskazuje, ¿e mamy tu do czynienia z nowym opracowaniem, co autor potwierdza w przed-mowie (s. XVII–XVIII).

5 The various revolts and modernization attempts in Central and Eastern Europe, whether nationalist, right–wing, or left–wing,all deformed into dictatorships — Nazi, royal, presidential, military, and Stalinist — during the 1930s. (s. 357).

RECENZJE 495

Ta okolicznoœæ wywar³a wp³yw zarówno na formy polityczne w okresie miêdzywojennym jak i na programypolityczne, które nie ogranicza³y siê do próby dokonania skoku modernizacyjnego, lecz tak¿e, a czêsto napierwszym planie, formu³owa³y cele nacjonalistyczne i imperialne. W gruncie rzeczy te dwa rodzaje celów,modernizacyjne i nacjonalistyczne, by³y nie tylko niezale¿ne od siebie, lecz tak¿e mog³y w pewnym momenciewejœæ w konflikt, gdy szczup³y i niewystarczaj¹co rozwiniêty potencja³ spo³eczno–gospodarczy danego spo³eczeñ-stwa mia³ staæ siê podstaw¹ ekspansji, kosztownej dos³ownie i w przenoœni. Koncepcja imperialna tam, gdziemog³a wchodziæ w grê, np. w Niemczech czy we W³oszech, mog³a te dwa cele ³¹czyæ zapowiadaj¹c zbudowanieimperium, w którym podbite ludy bêd¹ pracowa³y na metropoliê i jej panów. Ten pomys³ zosta³ jednak przezhitlerowców rozwiniêty szerzej dopiero w czasie II wojny œwiatowej, ruchy zaœ i re¿imy w innych mniejszychkrajach nie mia³y nawet w przybli¿eniu wystarczaj¹cego potencja³u do podobnych zamys³ów. Jednak propagandaautorytarna chêtnie ³¹czy³a modernizacjê z realizacj¹ programu nacjonalistycznego, wskazuj¹c np. na obcenarodowoœci lub s¹siednie narody jako na przeszkodê w dziele przebudowy kraju, która to przebudowa mia³abyæ mo¿liwa tylko przy pos³usznym podporz¹dkowaniu siê ca³ego spo³eczeñstwa re¿imowi.

Zreszt¹ w odró¿nieniu od krajów faszystowskich — Niemiec i W³och — w krajach Europy Œrodko-wo–Wschodniej nie powsta³y silne ruchy masowe kierowane przez nowe, populistyczne elity prawicowe. Domi-nuj¹ce tu elity, pochodz¹ce w zasadzie spoœród tradycyjnych klas rz¹dz¹cych, nie potrafi³y stworzyæ ruchówmasowych, bo te¿ nie mog³y szerszym warstwom ludnoœci zaproponowaæ ¿adnych populistyczno–rewolucyjnychhase³: chodzi³o im przecie¿ g³ównie o utrzymanie w³adzy i pozycji spo³ecznej. Taka sytuacja powsta³a wewszystkich, z jednym wyj¹tkiem, krajach Europy Œrodkowo–Wschodniej po za³amaniu siê instytucji demokra-tyczno–parlamentarnych. Re¿imy autorytarne nie mia³y wiêc w ówczesnej sytuacji ¿adnych szans przyspieszeniamodernizacji i zdobycia masowego poparcia.

W ka¿dym razie operowanie sam¹ tylko teori¹ modernizacji dla wyjaœnienia skomplikowanych problemównaszego regionu Europy nie wydaje siê wystarczaj¹ce. Pisa³em o tym tak¿e w poprzedniej recenzji, wyra¿aj¹cprzekonanie, ¿e dopiero zestawienie przeobra¿eñ Europy Œrodkowo–Wschodniej w ca³ej wielkiej epoce, odXIX w. a¿ po ostatnie lata, upowa¿nia³oby do snucia daleko id¹cych rozwa¿añ o pod³o¿u tych przeobra¿eñ.Teraz, gdy autor opublikowa³ ju¿ ksi¹¿kê, która wraz z poprzedni¹ omawia dzieje ostatnich 100–150 lat,nale¿a³oby oczekiwaæ nowego ujêcia jego tez. Szkoda, ¿e w obecnie omawianej pracy nawet nie wspomina o tejz 1996 r.

Mocn¹ stron¹ ksi¹¿ki, jak w ogóle prac Berenda, s¹ problemy gospodarcze i spo³eczne. Pisze on sporoo zagadnieniach gospodarki krajów peryferyjnych, któremu to problemowi poœwiêci³ ju¿ przedtem powa¿ne stu-dia. Zwracaj¹ uwagê dane umo¿liwiaj¹ce zmierzenie wzglêdnego zapóŸnienia Wschodu europejskiego w stosun-ku do Zachodu i wskazuj¹ce na rosn¹c¹ w ci¹gu XIX w. lukê miêdzy nimi (s. 3–22). Nawet w najlepszym okresiemodernizacji i industrializacji, tj. w latach 1860–1910, przyrost produktu narodowego w Europie Wschodnieji Œrodkowo–Wschodniej by³ ni¿szy ni¿ na Zachodzie, a wiêc i wówczas luka miêdzy nimi zwiêksza³a siê. Wielkikryzys lat dwudziestych i trzydziestych pog³êbi³ dodatkowo peryferyjny charakter naszego regionu, zw³aszczajego gospodarki. Na uwagê zas³uguj¹ te¿ bli¿sze dane o znanych sk¹din¹d dysproporcjach w strukturze etnicz-no–gospodarczej w Europie Œrodkowo–Wschodniej (s. 24–47).

Wspomnia³em wy¿ej (przypis 3) o wewnêtrznym uk³adzie ksi¹¿ki i nie mam zamiaru systematycznieomawiaæ kolejnych jej rozdzia³ów, tym bardziej ¿e chodzi tu o syntetyczne przedstawienie na ogó³ znanychhistorykom wydarzeñ. Ograniczê siê do zanotowania niektórych opinii autora. Wœród nich wymieniæ nale¿ypogl¹d o braku szans demokracji parlamentarnej w krajach naszego regionu po 1918 r.6 O ile naiwnoœci¹ jestwypowiadany niekiedy pogl¹d o bezpoœredniej zale¿noœci dobrobytu i demokracji (czy¿ nie zdarza³o siê wspó³-istnienie wzglêdnej zamo¿noœci spo³eczeñstwa i systemu dyktatorskiego?), o tyle trudno sobie wyobraziæ wewspó³czesnym œwiecie naprawdê funkcjonuj¹cy system demokratyczny oparty na odczuwalnej biedzie i prymity-wizmie bytowania przewa¿nej czêœci ludnoœci. Nic dziwnego, ¿e z wyj¹tkiem Czech i bardzo krótkich okresówgdzie indziej, parlamenty bywa³y dekoracj¹, prawa obywatelskie, w tym gwarancje dla mniejszoœci etnicznychpozostawa³y na papierze itd. itp. Ani szersze rzesze spo³eczeñstwa, ani elity polityczne nie by³y w tych krajach za-pleczem demokracji, niezale¿nie od g³oszonych oficjalnie hase³, dostosowanych przecie¿ do przewagi mocarstw

6 The historical alternative to Bolshevik and populist dictatorships in postwar Central and Eastern Europe was not Western–typedemocracy but „white” terror and conservative autocracy (s. 139).

496 RECENZJE

zachodnich w ówczesnym œwiecie, zw³aszcza bezpoœrednio po 1918 r. W krajach Europy Œrodkowo–Wschodniejpodstawowe znaczenie mia³o po czêœci jeszcze staroœwiecko–patriarchalne, a po czêœci ju¿ autorytarne i antyde-mokratyczne nastawienie ugrupowañ prawicowych, a tak¿e wzglêdna s³aboœæ demokratycznego socjalizmu,który na lewicy bywa³ wypierany przez komunizm. Jeœli do tego dodamy czynnik kombatancki, tak istotny po1918 r., stoj¹cy najczêœciej po stronie nacjonalistycznego autorytaryzmu, a w ka¿dym razie o nastawieniu auto-rytarnym, to powstaje pytanie, kto w³aœciwie mia³ wprowadzaæ demokracjê w tym regionie, zw³aszcza wœródkryzysowej gospodarki powojennej, wkrótce zaœ w obliczu dewastuj¹cej wszystko depresji gospodarczej ––wielkiego kryzysu. W tym wypadku Berend ma chyba racjê, ¿e w ówczesn¹ sytuacjê w naszym regionie wbudo-wane by³y struktury autorytarne.

Na uwagê zas³uguje to, co autor pisze o wzajemnym stosunku faszyzmu i innych kierunków nacjonalistycz-nych i kontrrewolucyjnych w Europie Œrodkowo–Wschodniej. Cytuj¹c ostrze¿enia Karola P o l a n y i’ e g o7

przed mieszaniem nacjonalizmu, autorytaryzmu i faszyzmu podkreœla, ¿e ró¿ne te kierunki mia³y wspólnepod³o¿e, a mianowicie zacofanie gospodarcze i archaiczn¹ strukturê spo³eczn¹, a tak¿e niezakoñczony w swoimczasie proces tworzenia narodów (s. 201). W koñcu jednak (s. 340–345) podkreœla rzecz chyba najwa¿niejsz¹:re¿imy autorytarne w Europie Œrodkowo–Wschodniej w okresie miêdzywojennym nosi³y przede wszystkimkonserwatywno–modernizacyjny, antyrewolucyjny charakter, obawia³y siê zaœ zarówno rewolucji z lewa, jaki wysadzenia z siod³a przez faszystowskich konkurentów. Taki obraz powtórzy³ siê prawie we wszystkich krajachtego regionu i okolicznoœæ ta sta³a siê powa¿n¹ zapor¹ na drodze do objêcia w³adzy przez ¿ywio³y faszystowskie.Nawet w czasie II wojny œwiatowej trwa³ ten konflikt wœród warstwy rz¹dz¹cej pañstw–sojuszników Hitlera,o czym dobitnie pouczaj¹ przyk³ady Rumunii i Wêgier. Tak¿e i w tej kwestii nale¿a³oby przyznaæ racjê autorowi.

Opis przeobra¿eñ, które zasz³y w Rosji/ZSRR po 1918 r. a¿ do II wojny œwiatowej, pozostaje nieco w cieniutendencji autora do wyjaœnienia wszystkiego przy pomocy teorii modernizacji. Tote¿ ta jednak ca³kiem odrêbnahistoria komunistycznego imperium zosta³a wt³oczona do kolejnych rozdzia³ów chronologicznych. O to jednakmniejsza, wa¿niejsza jest u³omnoœæ i cz¹stkowoœæ „modernizacyjnego” wyjaœnienia tak z³o¿onych procesówhistorycznych, choæ oczywiœcie peryferyjnoœæ i zacofanie gospodarczo–spo³eczne Rosji z pewnoœci¹ le¿a³y u pod-staw rewolucji, a potem — koncepcji „budowy socjalizmu w jednym kraju”, której promotorem by³ Stalin. Pozatym autor niekiedy prezentuje ró¿ne tezy na temat spornych problemów historii tego okresu, sam nie zajmujejednak stanowiska, jak np. przy próbie wyjaœnienia istoty i racjonalnego j¹dra stalinowskich czystek (s. 352–353).Na podkreœlenie zas³uguje natomiast spostrze¿enie, ¿e milionom przeœladowanych i pomordowanych w czyst-kach stalinowskich musia³y odpowiadaæ miliony (na pewno mniejsza ich liczba) awansowanych, czêœciowo nastanowiska dopiero co opró¿nione, inaczej ta krwawa maszyna nie mog³aby funkcjonowaæ, gdy¿ ¿adna w³adzanie mo¿e obyæ siê bez pewnego minimum poparcia i to nie jednostek, lecz przynajmniej niektórych œrodowisk,grup i warstw spo³ecznych8.

Polskiego czytelnika interesuje szczególnie obraz i miejsce Polski w tej syntezie historycznej. Wspomnianotu o drobnych potkniêciach, ale g³ówne linie polskiej historii, zawsze na tle ca³ego regionu, zosta³y prawid³owonaszkicowane. Zreszt¹ autor cytuje w bibliografii tak¿e parê opracowañ polskich. Nie ma tu jakichœ rewelacji;sk¹din¹d Berend dok³adniej zdaje siê znaæ meandry historii krajów Europy Po³udniowo–Wschodniej, choæbyz uwagi na swe poprzednie prace. Uwagê zwraca spostrze¿enie, ¿e plany wszelkich struktur wielonarodowychna omawianym terenie (tu mamy na myœli Europê Œrodkowo–Wschodni¹, wykluczaj¹c wschodnie imperiumrosyjsko–sowieckie) ca³kowicie zawiod³y, nawet jeœli uda³o siê pocz¹tkowo nadaæ tym strukturom formy pañ-stwowe. Prawdziwoœæ tej tezy potwierdzaj¹ i wspó³czesne wydarzenia. Wspominamy o tym dlatego, ¿e na tym tlejeszcze ostrzej rysuje siê anachronizm i beznadziejnoœæ polskich ponadnarodowoœciowych planów wschodnich(w tym polityki wschodniej Pi³sudskiego) nawi¹zuj¹cych do warunków i pojêæ przedrozbiorowych (s. 148–149)9.

7 K. P o l a n y i, The Great Transformation: The Political and Economic Originis of Our Time, Boston 1964.8 This Stalin phenomenon would be unrealisable without both the ruthless oppression, and successful modernization that

uprooted and massacred millions but elevated other millions (s. 348–349). Dodajmy jednak, ¿e chodzi tu o swoist¹ modernizacjê,o celach w ostatecznym rachunku g³ównie wojskowo–mocarstwowych a nie spo³ecznych, po drugie nawi¹zuj¹c¹ do ówczeœniejeszcze nie prze¿ytych wprawdzie, ale ju¿ nie nowoczesnych wzorów technicznych.

9 Berend wspomina tak¿e o formule Paderewskiego z jego listu do Wilsona, gdzie u¿y³ sformu³owania „United States ofPoland” (s. 148).

RECENZJE 497

Na koniec o dwóch rozdzia³ach poœwiêconych sztuce. Jeden nazywa siê „Revolution in Art and the Art inRevolution” i dotyczy okresu przedwojennego i pierwszych lat po 1918 r., a drugi: „The Art of Crisis and theCrisis in Art” i dotyczy oczywiœcie zjawisk póŸniejszych, ³¹cznie ze sztuk¹ „totalitarn¹”. Daje to pojêcie o przy-jêtym przez autora punkcie widzenia, przy którym zwraca siê uwagê zw³aszcza na zwi¹zki sztuki z ideologi¹i polityk¹. Rozdzia³y te s¹ po¿yteczne, jeœli siê pamiêta, ¿e zosta³y napisane w takiej w³aœnie optyce, a ponadto¿e sztuka wystêpuje tu w pewnej izolacji od innych zjawisk kultury, takich np. jak edukacja i szkolnictwo.Z uznaniem przyj¹æ jednak nale¿y rozszerzenie problematyki syntezy poza historiê polityczn¹ i gospodarcz¹.

Omawiana przeze mnie ksi¹¿ka i poprzednia praca Berenda stanowi¹ pod wieloma wzglêdami pewn¹ca³oœæ, zw³aszcza co do sposobu t³umaczenia specyficznych losów historycznych naszego regionu Europy.Obecna synteza, obejmuj¹ca wiek XX po II wojnê œwiatow¹, z obszernym odwo³aniem siê do czasów wczeœniej-szych, ma swoje mocniejsze i s³absze strony. Jest ona mocno nacechowana przez dotychczasowy dorobeki zainteresowania autora, w sumie jednak spe³nia podstawowe wymogi opracowania syntetycznego, podbudo-wanego erudycj¹ i wysi³kiem badawczym znanego historyka.

Janusz ¯arnowskiPolska Akademia Nauk

Instytut Historii

Tadeusz Antoni K o w a l s k i, Mniejszoœci narodowe w si³ach zbrojnych Drugiej Rzeczypos-politej Polskiej (1918–1939), Wydawnictwo Adam Marsza³ek, Toruñ 1998, s. 182.

Recenzowana ksi¹¿ka, choæ zosta³a wydana w niewielkim nak³adzie (550 egz.), nie mo¿e pozostaæ niezauwa¿ona. O ile jednak do jej przeczytania sk³ania interesuj¹cy temat, to do napisania recenzji fakt, ¿e powsta³adziêki dofinansowaniu ze œrodków Komitetu Badañ Naukowych. Dziwne bowiem, ¿e jej pierwsi recenzenci (dlapotrzeb Komitetu Badañ Naukowych) — a powinni to byæ dwaj samodzielni pracownicy naukowi — niezauwa¿yli wielu wrêcz kuriozalnych informacji i ocen w niej zawartych. Spróbujmy wymieniæ choæby niektó-re z nich.

1. W spisie powszechnym w 1921 r. nie by³o pytania o jêzyk; przesadne jest te¿ twierdzenie o bojkotowaniutego spisu przez „wiele grup narodowoœciowych na kresach wschodnich” (s. 14–15).

2. Wyniki spisu powszechnego z 1931 r. zosta³y opublikowane wczeœniej ni¿ w 1939 r. (s. 14, 19, 20).3. W tabeli nr 4 („Zestawienie procentowe i iloœciowe narodowoœci mieszkaj¹cych w Polsce w latach 1921

i 1931” — s. 15) autor porównuje zupe³nie inne dane (deklaracje dotycz¹ce narodowoœci z 1921 r. i jêzykaojczystego z 1931 r.), st¹d wnioski wynikaj¹ce z tego porównania, a zawarte na stronie nastêpnej, nie maj¹¿adnego sensu.

4. Nie ma ¿adnych podstaw do stwierdzenia, ¿e 69,2% ludnoœci woj. poleskiego w 1931 r. deklarowa³o jêzykojczysty bia³oruski (s. 18).

5. Nieuzasadniona jest teza o zanikaniu w okresie miêdzywojennym „regionów etnicznie polskich” w wo-jewództwach wschodnich i po³udniowych (s. 18), wynaradawianiu siê Polaków na Polesiu (s. 31), czy ukrainizacjiludnoœci polskiej (s. 34).

6. Trudno zrozumieæ o co chodzi autorowi w zdaniach typu: „Na 100% ludnoœci ¿ydowskiej 99,8%deklarowa³o wyznanie moj¿eszowe (Polacy 89,1%, Bia³orusini 92,8%, Litwini 90,1%, Rosjanie 85,8%, Niemcy85,4%, Ukraiñcy 68,4%, Czesi 60,1%” (s. 28).

7. Autor cytuje wiele liczb i formu³uje ró¿ne oceny, które maj¹ mniej wiêcej taki sens jak zdanie ze s. 16:„Ogólnie wskaŸnik statystyczny ludnoœci wed³ug wyznania jest znacznie wiêkszy od narodowoœciowego i prze-wy¿sza go w roku 1921 o 6,74% a w spisie nastêpnym o 4,10% i jest w sumie korzystniejszy dla mniejszoœcinarodowych”.

498 RECENZJE

8. Ukraiñcy nie mogli odsiadywaæ wyroków s¹dowych w Berezie Kartuskiej (s. 51), bo istot¹ tego „miejscaodosobnienia” by³o osadzanie w³aœnie bez wyroku s¹dowego.

9. Województwo wileñskie na pewno nie powsta³o 22 grudnia 1921 r. (s. 71, 93).10. Szczególnie szokuj¹ca jest tabela nr 10 („Liczba posiadanych mandatów przez mniejszoœci narodowe

w Sejmie RP”, s. 57) i komentarze do niej. Autor zupe³nie nie zauwa¿y³, ¿e sejmy IV i V kadencji liczy³y ju¿tylko po 208 pos³ów. Ponadto doda³ przy roku 1935: „Listy BBWR posiada³y 100% mandatów do Sejmu”, zaœprzy 1938 r.: „Listy OZN–u posiada³y 80% wszystkich mandatów do Sejmu, pozosta³e 20% by³o rozdzielanychprzez Prezydenta RP” (!!!).

W wielu przypadkach nie wiadomo, czy b³êdy wynikaj¹ z niewiedzy autora, czy s¹ konsekwencj¹ fatalnejkorekty np. informacja na s. 11 o liczbie ludnoœci polskiej na Litwie w okresie miêdzywojennym (20 tys.), czy te¿podana na s. 65 liczba osadników w latach 1919–1935 (620 100). Autor czêsto powtarza bezkrytycznie opiniew³adz wojskowych, pochopne i dalekie od obiektywizmu. Twierdzi np., ¿e ustanowienie dni œwi¹tecznych dlawyznañ niekatolickich dzieli³o wojsko „na grupê polsk¹ nieuprzywilejowan¹ kalendarzem œwi¹tecznym i uprzy-wilejowane pod tym wzglêdem grupy mniejszoœci narodowych” (s. 150).

Tadeusz Antoni K o w a l s k i podejmuje w swojej ksi¹¿ce wiele w¹tków, takich jak: miejsce wojskaw polityce narodowoœciowej pañstwa, funkcjonowanie instytucji zajmuj¹cych siê t¹ problematyk¹ w si³achzbrojnych, uwzglêdnianie narodowoœci przy wcielaniu do wojska, kwestia dezercji, dostêpnoœci praktyk religij-nych i pracy wychowawczej z ¿o³nierzami wywodz¹cymi siê spoœród mniejszoœci narodowych. Chocia¿ pracaoparta jest na materia³ach archiwalnych, to powa¿ne b³êdy pope³nione przez autora, czêsto sprzeczne wnioskii niechlujna korekta, powoduj¹ brak zaufania do jej treœci.

Poza b³êdami korektorskimi razi wyraŸny brak oznak pracy redakcyjnej. Dla ilustracji przytoczê kilkapróbek tekstu:

1. „W sprawie «problemu» kartograficznego warto odnotowaæ dwa takie niepublikowane dot¹d wydarze-nia” (s. 25).

2. „Racja i jej zaprzeczenie zaprezentowane z roku 1928 i 1936 w dziedzinie stosunków wyznaniowychw wojsku nie zawsze mia³y podwójne oblicze” (s. 152).

3. „Sprawy bytowe ¿o³nierzy w ogóle, a s³u¿by zasadniczej nigdy nie rozb³ys³y glori¹ chwa³y” (s. 175).4. „Nast¹pi³ nag³y skok statystyczny mniejszoœci w s³u¿bie, wyprowadzaj¹c resort z równowagi” (s. 118).Taki jest — u¿ywaj¹c s³ów autora — „rzeczywisty stan faktyczny” (s. 20) ksi¹¿ki. Znamy wydawnictwo,

które j¹ wyda³o, redaktora, który ksi¹¿kê redagowa³ oraz osobê, która nie zrobi³a korekty, nie znamy nato-miast nazwisk dwóch samodzielnych pracowników naukowych, którzy napisali recenzje, na podstawie którychKBN podj¹³ decyzjê o przyznaniu œrodków na druk. Ten przyk³ad przekonuje, ¿e w ka¿dej publikacji wspoma-ganej przez KBN obok notki o tym informuj¹cej powinny obowi¹zkowo znaleŸæ siê nazwiska recenzentów.

Jan Jerzy MilewskiUniwersytet w Bia³ymstoku

Instytut Historii

RECENZJE 499

CONTENTS

ARTICLES

T. Woliñska — The role of Sicily in Justinian’s vandalic and gothic wars

Situated in the central part of the Mediterranean, played Sicily the key role in the policy of all powersinterested in extension of their influence over that territory. Particularly important role played the island duringthe reign of emperor Justinian I (527–565), when the Byzantine empire attempted to regain the westernprovinces from Vandals and Goths.

The island was than ruled by the Ostrogothic kingdom. Byzantines were favored, however, by the fact, thatSicily was inhabited by a significant number of Greek–speaking population and there were strong pro–Byzantinefeelings. The emperor managed to obtain queen Amalasuntha’s consent to make use of Sicilian ports during thecampain he waged agaist Vandals and the island became a strategic base for the Byzantine military troops inAfrica. Soon after, having been captured almost without a shot by the Belisarius’ army, Sicily played a similarrole in the campaign against Ostrogoths. It was a naval base, gave shelter to the exhausted imperial troops,provided food and wood for Byzantine garrisons and civilians in Italy. Besides the inhabitants suppliedByzantines with information of the enemy. Control over Sicily guaranteed control over the conquered territories,as it provided easy connection with them and enabled direct military intervention in case of mutiny. In the courseof long lasting wars Sicily used to be a subject of numerous Byzantine–Ostrogothic peace negotiations. It alsofell a victim of king Totila’s invasion.

Importance of the island to the Byzantines was reflected in a special status it was granted in theadministrative structure of the empire. Administered by praetor, was not subordinated to pretorian prefect ofItaly, but directly to Constantinople.

A. Pieni¹dz–Skrzypczak — Concubinage and the Social Position Filiorum Naturaliumin Longobard Society during the Seventh and Eighth Centuries

The article discusses the disappearance oflegally admissible tribal forms of concubinage, the intensificationofthe ban on marriages between relatives, and the loss by illegitimateoffspring of privileges associated withaffiliation to the family ofthe father, including the right to inheritance. In the opinion ofthe author, the examinedissues are connected, on the one hand, with thedissolution of the social structures of the Longobards and, onthe otherhand, with their progressing Christianisation. She also indicatesthe existence of analogous processesamong other Germanic peoples duringthe Early Middle Ages.

B. Obtu³owicz — The Confederation of Targowica and the Second Partition of Polandin Accountsby Spanish Diplomats

The source base of thisarticle is composed of extant Spanish diplomatic correspondence. Analysingit, theauthor found that in 1791–1793 a large part of the information, albeit limited to politics and military issues, wasforwarded to Madridby legacies in Warsaw, Vienna, Berlin, Dresden and St. Petersburg. Great emphasis isplaced on the interest shown at the Spanishcourt for the Polish question; initially, this attitude was produced byaperspective of the assumption of power in Poland by the Saxon house of Wettin, related to the SpanishBourbons, and from 1792 — by concernfor the preservation of a European balance of power after the partitionof Polish lands.

PRZEGL¥D HISTORYCZNY, TOM XCI, 2000, ZESZ. 3, ISSN 0033–2186

K. Zieliñski — The Functioning of Jewish Kahals in the Lublin Region in 1900–1918

Theauthor considers the organisation and activity of Jewish kahals, as well asthe sources of financing andexpenses, indicating extensive changes intheir functioning during the period under examination, associatedwithcivilisational transformations within the Jewish community (theemergence of modern political movements)as well as the disorganisation andimpoverishment of the kahals, caused by the events of the first world war. Thearticle is based on sources amassed in the State Archive in Lublin.

K. Groniowski — The Seminar of Prof. Stefan Kieniewicz

The article deals with the seminar onnineteenth–century history conducted from 1946 to the 1980s byProfessor Stefan Kieniewicz (1907–1992). Out of a total of 245 persons who attendedthe seminar (not countingforeign scholarship students), 178 receivedthe title of M. A., and 57 — the Ph. D. degree. The author discussesthe composition of the participants, their further professional careers andscientific accomplishments. Mentionis made of the political context of theevents which took place in the scientific milieu. Contrary tosometimesexpressed opinions, he maintains that Prof. S. Kieniewicz hadcreated a school, which showed preferencefor a certain research workshopand made a great contribution especially, albeit not solely, to studies onthenineteenth century. On the other hand, stands represented bythe participants of the seminar and the interestsdominating in their laterworks tended to differ.

RESEARCH SURVEY

£. Niesio³owski–Spanò — The State of Research on theHistory and Religionof Ancient Palestine

Theauthor discusses the development of scientific studies on ancient Jewishhistory, conducted from thesecond half of the nineteenth century up tothis day. Upon the basis of literature on the subject he indicatesthatdespite the indubitable progress made by science, theinterpretation of certain question still remainsambiguous. These problemsare associated primarily with studies on the chronology of the origin ofselect booksof the Old Testament as well as the discrepancy between the Bible and the testimony provided by other sources,mainlyarchaeological, particularly as regards the capture of Palestine by theIsraelites.

J. M. Piskorski — From Latest Studies on theHistoriography of Central and Eastern Europe

Theauthor stresses the great interest shown by contemporary Germanscience in the course ofhistoriogra-phy in Central and Eastern Europe, and discusses the latestpublications issued on this theme. The articleindicates the main trends ofthe interest — traditional (today increasingly weak), dating from thenineteenthcentury and concentrating on the German contributionto civilisation in the region in question, and a currentwhich emergedafter the second world war; critical towards its predecessor, it attachesmore importance to thecultural and economic accomplishments of East European nations. J. M. Piskorski recalled that the maintrendsin German historiography have scientific counterparts, which appeared undertheir impact in countries ofthe titular part of Europe.

REVIEWS

CONTENTS

502 CONTENTS

TREή ZESZYTU

ROZPRAWY

T. WOLIÑSKA — Rola Sycylii w wojnach wandalskich i gockich Justyniana . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 321

A. PIENI¥DZ—SKRZYPCZAK — Konkubinat i pozycja spo³eczna filiorum naturalium w spo³eczeñstwielongobardzkiej Italii VII i VIII w. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 341

B. OBTU£OWICZ — Konfederacja Targowicka i drugi rozbiór Polski w relacjach dyplomatówhiszpañskich. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 367

K. ZIELIÑSKI — Funkcjonowanie ¿ydowskich gmin wyznaniowych na LubelszczyŸnie w latach 1900––1918 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 381

K. GRONIOWSKI — Seminarium Stefana Kieniewicza. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 405

PRZEGL¥DY BADAÑ

£. NIESIO£OWSKI–SPANÒ — Stan badañ nad histori¹ i religi¹ staro¿ytnej Palestyny . . . . . . . . . . . . . . . 435

J. M. PISKORSKI — Z nowszych badañ nad historiografi¹ Europy Œrodkowej i Wschodniej . . . . . . . . . . . 451

RECENZJE

I. MILEWSKI, Pieni¹dz w greckiej literaturze patrystycznej IV wieku. Na przyk³adzie pism kapadockichOjców Koœcio³a i Jana Chryzostoma (W. Ceran) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 475

K. CHÁRVATOVÁ, D‰jiny cisterckého ×ádu v ¾echách 1142–1420. 1. svazek. Fundace 12. století(D. Karczewski) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 478

J. DOBOSZ, Dzia³alnoœæ fundacyjna Kazimierza Sprawiedliwego (W. Mischke) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 480

M. BUBER, Gog i Magog. Kronika chasydzka (J. Tomaszewski) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 482

L. E. GORIZONTOW, Paradoksy impierskoj politiki: poliaki w Rossii i russkije w Polszie (Z. Opacki) . . 484

O. KOFLER, ¯ydowskie dwory. Wspomnienia z Galicji Wschodniej od pocz¹tku XIX wieku do wybuchuI wojny œwiatowej (J. Tomaszewski). . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 488

R. P. ¯URAWSKI VEL GRAJEWSKI, Wielka Brytania w „dyplomacji” ksiêcia Adama Jerzego Czartory-skiego wobec kryzysu wschodniego (1832–1841) (K. Marchlewicz) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 490

Sowietskoje obszczestwo: wozniknowienije, razwitije, istoriczieskij fina³, t. 1: Ot wooru¿onnogo wosstanijaw Pietrogradie do wtoroj swierchdier¿awy mira; t. II: Apogiej i krach stalinizma (I. Potapow) . . . . . . 492

I. T. BEREND, Decades of Crisis: Central and Eastern Europe before World War II (J. ¯arnowski) . . . . 494

PRZEGL¥D HISTORYCZNY, TOM XCI, 2000, ZESZ. 3, ISSN 0033–2186

T. A. KOWALSKI, Mniejszoœci narodowe w si³ach zbrojnych Drugiej Rzeczypospolitej Polskiej (1918–1939)(J. J. Milewski) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 498

CONTENTS . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 501

504 SPIS TREŒCI

Informacja dla autorów „Przegl¹du Historycznego”

Redakcja zwraca siê do wszystkich autorów z proœb¹ o stosowanie nastêpuj¹cych zasad doty-cz¹cych formy tekstów nadsy³anych do druku w naszym piœmie.

1. Wszystkie teksty nale¿y sk³adaæ w dwu egzemplarzach, przepisanych wed³ug obowi¹zuj¹-cych norm: na stronie po 30 wierszy po oko³o 60 znaków, z marginesem z lewej strony szerokoœci4–5 cm. Poprawki i uzupe³nienia powinny byæ ograniczone do minimum; nie stosujemy ¿adnychpodkreœleñ. Po¿¹dane jest dostarczenie dyskietki w formacie PC lub MAC.

2. Uk³ad pierwszej strony artyku³u i artyku³u recenzyjnego (tj. obszerniejszej, polemicznejrecenzji) powinien wygl¹daæ nastêpuj¹co: z lewej strony u góry imiê i nazwisko autora oraz nazwainstytucji naukowej, z któr¹ autor jest zwi¹zany (w pe³nym brzmieniu), poni¿ej tytu³ na œrodkustrony (na osi). Wszystkie te elementy nale¿y pisaæ pismem tekstowym.

3. W recenzji ponad tekstem nale¿y umieœciæ kolejno: imiê (w formie rozwiniêtej) i nazwiskoautora recenzowanej pracy, jej tytu³ i ewentualnie podtytu³ (wed³ug strony tytu³owej); jeœli recenzjadotyczy pracy zbiorowej, wówczas po tytule nale¿y podaæ imiê i nazwisko redaktora; nastêpnie —w przypadku pracy wielotomowej — liczbê tomów lub czêœci (np. t. I–II) cyframi rzymskimi i dalej:nazwê wydawcy, miejsce i rok wydania, liczbê stron. Imiê i nazwisko autora recenzji — na koñcutekstu z prawej strony wraz z nazw¹ instytucji naukowej jak wy¿ej.

4. Przypisy nastêpuj¹ w maszynopisie po tekœcie zasadniczym, od nowej strony. Numeryprzypisów nale¿y umieszczaæ we frakcji górnej, bez nawiasów lub kropek, w wierszu z wciêciemakapitowym. Odnoœniki do przypisów w tekœcie s¹ umieszczone przed kropk¹ koñcz¹c¹ zdanie(z wyj¹tkiem, gdy koñczy je skrót: w. — wiek lub r. — rok) albo przed przecinkiem wewn¹trz zdania(z wyj¹tkiem, gdy musz¹ byæ umieszczone miêdzy s³owami, których nie przedziela przecinek).

5. W tekstach zasadniczych przyjmujemy ogólnie przyjête skróty (np., itp., m.in., rkps, mps, t.,z., etc.) a tak¿e z regu³y r. (rok) i w. (wiek), inne w miarê potrzeby. Nazwy miesiêcy podajemys³owami (styczeñ, luty itd.).

6. W przypisach stosujemy skróty jak w punkcie 5 oraz skróty przyjête w „Przegl¹dzie Histo-rycznym” i objaœnione w wykazie do³¹czonym do ka¿dego rocznika. Dopuszczalne s¹ tak¿e inneskróty, przyjête w historycznych opracowaniach specjalistycznych, jednak z wyjaœnieniem ich zna-czenia w pierwszym przypadku ich zastosowania. Tytu³y czasopism i serii wydawniczych piszemyw cudzys³owie; po tytule publikacji zamieszczonej w opracowaniu zbiorowym piszemy po przecinku[w:]. Tomy, roczniki, ksiêgi podajemy cyframi rzymskimi, natomiast rok wydania, zeszyty, numeryoraz czêœci periodyków i innych publikacji podajemy cyframi arabskimi.

7. Redakcja prosi o do³¹czenie do artyku³ów streszczeñ (abstraktów) o objêtoœci nie wiêkszejni¿ pó³ strony maszynopisu.

8. Redakcja zastrzega sobie prawo zwracania autorom tekstów opracowanych bez uwzglêd-nienia powy¿szych zasad, z proœb¹ o ich uzupe³nienie i przeredagowanie.

9. Redakcja zastrzega sobie prawo wprowadzania do artyku³ów i recenzji zmian formalnych,wynikaj¹cych z koniecznoœci respektowania zasad edytorskich, kultury jêzyka itp.

Cena 12,00 z³

PRZEGL¥D HISTORYCZNY, TOM XCI 2000, ZESZYT 3

ISSN 0033–2186

Najmniejszy okres prenumeraty: kwarta³. Cena prenumeraty krajowej zajeden zeszyt w 2000 r. wynosi 12,00 z³, w 2001 r. — 15,00 z³. Cena prenumeratyze zleceniem dostawy za granicê jest powiêkszona o rzeczywisty koszt wysy³ki.

Wp³aty na prenumeratê na 2001 r. przyjmuj¹:— na terenie kraju — jednostki kolporta¿owe „RUCH” S.A. w³aœciwe dla

miejsca zamieszkania lub siedziby prenumeratora.Dostawa egzemplarzy nastêpuje w uzgodnionysposób,

— na zagranicê — „RUCH” S.A. Oddzia³ Krajowej Dystrybucji Prasy00-958 Warszawa, ul. Jana Kazimierza 31/33, kontoPBK S.A. XIII Oddzia³ Warszawa 11101053-16551--2700-1-67. Dostawa odbywa siê poczt¹ zwyk³¹ lublotnicz¹, w ramach uzgodnieñ op³aconejprenumeraty.

Terminy przyjmowania prenumeraty krajowej i zagranicznejna IV kwarta³ 2000 i I pó³rocze 2001 r.:

do 5 IX — na IV kwarta³do 5 XII — na I kwarta³do 5 III — na II kwarta³

Na terenie kraju wp³at mo¿na dokonywaæ tak¿e w oddzia³ach terenowychfirm, w³aœciwych dla miejsca zamieszkania lub siedziby prenumeratora:KOLPORTER S.A. — 0 800 137 082 (bezp³atna infolinia),JARD PRESS — tel. (0 22) 631 48 88 w. 440, fax 632 49 40,

e-mail: [email protected]

Wszystkie zeszyty „Przegl¹du Historycznego” od zeszytu 1 z 1999 r. mo¿nakupiæ lub zamówiæ w Wydawnictwie DiG:

PL 00-322 Warszawa, ul. Krakowskie Przedmieœcie 62,tel./fax (0 22) 828 00 96,e-mail: [email protected]; http://www.dig.com.plZamówienia mo¿na dokonaæ w ka¿dej chwili, a¿ do wyczerpania nak³adu

(cena 12,00 z³).

PRZEGL¥D HISTORYCZNY