Prolog: Niedrukowany i wystraszony...Prolog: Niedrukowany i wystraszony Kurt Vonnegut w nowej pracy...

21

Transcript of Prolog: Niedrukowany i wystraszony...Prolog: Niedrukowany i wystraszony Kurt Vonnegut w nowej pracy...

Page 1: Prolog: Niedrukowany i wystraszony...Prolog: Niedrukowany i wystraszony Kurt Vonnegut w nowej pracy wykładowcy na Uniwersytecie Iowa zamierzał dać z siebie wszystko. Kiedy na początku
Page 2: Prolog: Niedrukowany i wystraszony...Prolog: Niedrukowany i wystraszony Kurt Vonnegut w nowej pracy wykładowcy na Uniwersytecie Iowa zamierzał dać z siebie wszystko. Kiedy na początku

Prolog: Niedrukowany i wystraszony

Kurt Vonnegut w nowej pracy wykładowcy na UniwersytecieIowa zamierzał dać z siebie wszystko. Kiedy na początku września1965 roku mknął przez Środkowy Wschód w nowym volkswageniegarbusie syna — prawie dwumetrowy mężczyzna z głową przyciśniętądo podsufitki — zdawało się, że niepowodzenie ciągnie się za nimjak puszki przywiązane do zderzaka. Popielniczka była pełnazgniecionych petów pall malli, a przednia szyba brązowa od nalotunikotyny z papierosów odpalanych jeden po drugim. Nie brakowałomu tematów do rozmyślań, a podczas liczącej dwa tysiące kilometrówpodróży z domu na Cape Cod do Iowa City w stanie Iowa miał nato wystarczająco dużo czasu.

Znudziło go trwające dwadzieścia lat małżeństwo z jego pierwsząmiłością, Jane Cox, z którą ożenił się zaledwie pięć miesięcy odwyjścia z obozu dla jeńców wojennych po zakończeniu drugiej wojnyświatowej. Przez ostatnie lato starał się w Nowym Jorku nawiązaćromans z pewną o dwadzieścia lat młodszą kobietą, która z koleiczekała, aż pisarz William Price Fox weźmie rozwód, aby mogli siępobrać. Gdy okazało się, że prowadzenie zajęć w ramach cieszącychsię uznaniem warsztatów pisarskich w Iowa mu nie odpowiada, Kurtzamierzał wyjechać i wynagrodzić sobie wysiłek, ostro przystawiającsię do Sarah1. Z drugiej strony planował jej przypomnieć, że jest

Page 3: Prolog: Niedrukowany i wystraszony...Prolog: Niedrukowany i wystraszony Kurt Vonnegut w nowej pracy wykładowcy na Uniwersytecie Iowa zamierzał dać z siebie wszystko. Kiedy na początku

starym kochliwym moczymordą, a ona zwykłą dziewczyną, a do tegoma tyle lat, że mógłby być jej ojcem. Potrzebowała go równie mocnojak półpaśca2.

Rzeczywiście miał córkę prawie w jej wieku, a także pięcioroinnych dzieci — troje własnych oraz troje przygarniętych po śmiercisiostry i szwagra. Pieniędzy wystarczyło mu tylko na samotną podróżdo Iowa City. Nie miał ochoty tam jechać, lecz najwyraźniej wszyscyuważali, że to świetny pomysł3. Miller Harris, jego kumpel zuniwersyteckiej gazetki „Daily Sun” na uczelni Cornella,dowiedziawszy się o zaproszeniu, napisał do niego: „Na litość boską,jedź, ale miej świadomość, że na Twoje zajęcia przyjdą wyłącznieciemniaki. Będą wśród nich ładne dziewczęta, młode, świeże iurocze, a wiele z nich się w Tobie zakocha. Ale to tak czy siakciemniaki... Co tam — może z ich kiepskich wypracowań zbierzeszprzynajmniej trochę śmiesznego materiału”4. Poza tym Kurt jakzwykle potrzebował pieniędzy, zwłaszcza że troje dzieci jużstudiowało. Przyjął więc zaproszenie Johna C. Gerbera, dziekanaWydziału Anglistyki w Iowa, pisząc, że to dla niego zaszczyt5.

Z pewnością potrzebował odmiany6. Ostatnio temperament dawałmu się we znaki. Kurt był rozdrażniony nadmiarem alkoholu orazciągłym strachem, że na zawsze zostanie nieudacznikiem. Mniejwięcej miesiąc wcześniej, zanim wyjechał do Iowa, jego najstarszacórka, piętnastoletnia Edie, grała Cygankę w dziecięcej inscenizacjiWyspy Skarbów w Cape Cod Playhouse. Podczas gdy rozdawałaautografy — między innymi oczarowanej siedmioletniej CarolineKennedy — jakiś stojący obok Vonneguta cwaniak rzucił wulgarnąuwagę na jej temat. Kurt wyprowadził gościa na parking, żeby topowtórzył, po czym dał mu w mordę pomiędzy samochodami.Tamten, oszołomiony, ale wciąż niezniechęcony, wstał i znów cośodpysknął, więc Vonnegut jeszcze raz go trzepnął7. Na Cape Codwieści o takich sprawach szybko się rozchodziły.

Może nie tyle sam komentarz tak go dotknął, co świadomość

Page 4: Prolog: Niedrukowany i wystraszony...Prolog: Niedrukowany i wystraszony Kurt Vonnegut w nowej pracy wykładowcy na Uniwersytecie Iowa zamierzał dać z siebie wszystko. Kiedy na początku

tego, że jest nikim. Oczywiście tamten gość nie miał pojęcia, z kimma do czynienia — nie wiedział nawet, że to ojciec Edie. Sąsiedzinie czytali powieści Vonneguta, w ogóle niezbyt interesowali sięksiążkami, Kurt miał więc poczucie, że nic nie znaczy8.

Nie znaczy to wcale, że na Wydziale Anglistyki w Iowa wiedzianoo nim dużo. Szczerze mówiąc, on sam lepiej orientował się wprogramie tamtejszego kursu pisarstwa kreatywnego niż tamtejsiuczeni w jego twórczości. Artykuł na temat warsztatów ukazał sięw magazynie „Look” zaledwie kilka tygodni, zanim Vonnegut dostałzaproszenie od doktora Gerbera9. Kurt wiedział za to z całąpewnością, że kierownik programu, Paul Engle, „nie znał mnie ichyba nigdy o mnie nie słyszał. Nie czytywał takich bzdetów. Aleczytywał je tu ktoś inny i zapewnił go, iż faktycznie jestem pisarzem,tyle że spłukanym, z gromadą dzieci, zupełnie niedrukowanym iśmiertelnie wystraszonym”10. Gdy w ostatniej chwili wycofał siępoeta Robert Lowell, Engle uratował Vonneguta, oferując stałą pracę.

Prawda była taka, że pomimo opublikowania czterech powieścioraz całej masy opowiadań w czasopismach, jakie zwykle widuje sięw poczekalniach u lekarzy, kariera pisarska Kurta Vonneguta od lattkwiła w martwym punkcie. Na Uniwersytecie Cornella pisywał dogazetki felietony satyryczne, artykuły informacyjne orazpublicystyczne, ale w 1943 roku, po dwóch latach studiów, rzuciłuczelnię z powodu złych ocen i zaciągnął się do wojska. Po wojniedzięki G.I. Bill — ustawie zapewniającej wsparcie zdemobilizowanymżołnierzom, między innymi poprzez finansowanie edukacji —studiował antropologię na Uniwersytecie Chicagowskim, ale nigdynie ukończył pracy dyplomowej. Teraz przekroczył już czterdziestkę,a jedynym papierem dokumentującym jego wykształcenie byłoświadectwo ukończenia Shortridge High School w Indianapolis. Wvolkswagenie wiózł również notatki do nowej pracy dyplomowej naUniwersytet Chicagowski — zbieraninę pomysłów łączących fikcjęliteracką z antropologią. Marzył o dokończeniu jej w Iowa City w

Page 5: Prolog: Niedrukowany i wystraszony...Prolog: Niedrukowany i wystraszony Kurt Vonnegut w nowej pracy wykładowcy na Uniwersytecie Iowa zamierzał dać z siebie wszystko. Kiedy na początku

ciągu miesiąca. Chciał również popracować nad rozpoczętymscenariuszem na podstawie swej ostatniej powieści, Niech pana Bógbłogosławi, panie Rosewater. Poza tym miał z sobą także szkice dowojennej powieści o bombardowaniu Drezna. Odkąd skończyłsłużbę, kilkakrotnie bez powodzenia podchodził do tego projektu.Znalezienie czasu na wszystkie trzy przedsięwzięcia zależało od tego,czy plan zajęć na uczelni nie okaże się „morderczo intensywny”11.

Piętnaście kilometrów przed Iowa City volkswagen zaczął znosićna boki i turkotać. Vonnegut zjechał na żwirowe pobocze i wysiadł,„otoczony milionami hektarów gleby”, zupełnie jak na polachuprawnych pod Indianapolis, „płaskiej jak stół do bilardu i tłustejjak ciasto czekoladowe”12. Złapał gumę. Było cicho, w upalehałasowały tylko świerszcze i cykady. Rozejrzał się wkoło, ważącswe decyzje.

Page 6: Prolog: Niedrukowany i wystraszony...Prolog: Niedrukowany i wystraszony Kurt Vonnegut w nowej pracy wykładowcy na Uniwersytecie Iowa zamierzał dać z siebie wszystko. Kiedy na początku

1: Byłeś wypadkiem przy pracy1922—1940

Ślub rodziców Kurta Vonneguta, Edith Sophii Lieber i KurtaVonneguta seniora, 22 listopada 1913 roku w Indianapolis byłspektakularny.

Ojciec Edith, Albert, właściciel olbrzymiego browaru cieszący sięreputacją jednego z najbogatszych ludzi w mieście, zorganizowałgigantyczne wesele w hotelu Claypool na północno-zachodnim roguulic Washington i Illinois. Lokal uchodził za najlepszy na całymŚrodkowym Zachodzie. Na uroczystości było sześciuset gości, a ci,których nie przywieziono automobilami, przybyli powozami obrzęczących mosiężnych uprzężach — całe pokolenie edwardiańskichbogaczy w jedwabnych kapeluszach lub też skromnie przesłoniętychparasolami, w większości wychowanych w Indianapolis przyrezydencjach na Meridian Street1. Albert Lieber wiedział, czegooczekują goście, i nie zawiódł ich. Zastali dwudziestometrowy bufet,najlepsze mięsa, szampana oraz tańce w sali balowej przyakompaniamencie orkiestry aż do szóstej rano.

Ku zadowoleniu gości krążyło również mnóstwo plotek. Pannamłoda ukończyła szkołę dla dziewcząt panny Shipley w Bryn Mawrpod Filadelfią w samą porę, aby pokazać się w Londynie w sezonie1908. Oświadczył jej się pierwszy poważny zalotnik, Kenneth

Page 7: Prolog: Niedrukowany i wystraszony...Prolog: Niedrukowany i wystraszony Kurt Vonnegut w nowej pracy wykładowcy na Uniwersytecie Iowa zamierzał dać z siebie wszystko. Kiedy na początku

Doulton, którego rodzina miała słynną na cały świat fabrykęporcelany Royal Doulton. Obiecał, że ojciec kupi im dom w Mayfair,i zasugerował, że mogliby żyć bardzo dostatnio, gdyby tylko odswojego ojca dostała pokaźny posag. Ona jednak podejrzewała, żeto próżniak z wyższych sfer, którego interesuje synekura, a nieodpowiedzialność związana z odziedziczeniem olbrzymiego browaruw Indianapolis. Zerwała zaręczyny.

Potem przeprawiła się przez kanał La Manche, żeby zamieszkaćw zamku swego dziadka Petera Liebera w Dusseldorfie. Tam wpadław oko dwóm niemieckim oficerom kawalerii, którzy rywalizowali ojej względy. Zaręczyła się z posiadającym wyższy stopień Prusakiem,kapitanem Ottonem Voigtem, który z szablą, wysokimi butami imundurem z mosiężnymi guzikami prezentował się wielce szykownie.Niestety, podobnie jak angielskiego poprzednika, jego również nieinteresowało odziedziczenie browaru Lieberów. Te zaręczyny takżezerwała.

Wróciła do Vellamada, majątku ojca pod Indianapolis, gdziezbudował dla niej domek na pagórku z widokiem na White River.Umeblował go zgodnie z jej gustem. W salonie umieścił kominekoraz fortepian. Wiele dni spędzała na samotnych spacerach powłościach Lieberów2.

Nikt dokładnie nie pamiętał, jak to się stało, że Edith oraz ocztery lata starszego pana młodego, Kurta Vonneguta seniora, którzyznali się od dziecka, połączyło uczucie. Ich rodziny należały dokoterii zamożnych Amerykanów niemieckiego pochodzeniaobracających się wokół Das Deutsche Haus, centrum kulturyniemieckiej w Indianapolis. Naturalnie obie rodziny miały nawzględzie pieniądze oraz stosowne pochodzenie narzeczonych.

Kurt senior, obiecujący architekt w drugim pokoleniu, zdążył jużsobie zaskarbić poważanie starszych ludzi sukcesu, którzy zaprosiligo do ekskluzywnego University Club. Ukończył architekturę wInstytucie Technologicznym Massachusetts (MIT), a następnie, tak

Page 8: Prolog: Niedrukowany i wystraszony...Prolog: Niedrukowany i wystraszony Kurt Vonnegut w nowej pracy wykładowcy na Uniwersytecie Iowa zamierzał dać z siebie wszystko. Kiedy na początku

jak jego ojciec Bernard, obronił pracę podyplomową na PolitechniceHanowerskiej w Niemczech. Dwa lata po śmierci ojca w 1908 rokuKurt wrócił do kraju, aby zostać partnerem w jego dawnej firmiearchitektonicznej, Vonnegut & Bohn. Był atrakcyjnym, choćniewysokim mężczyzną o niebieskich oczach, kręconych blondwłosach oraz smukłych dłoniach o długich palcach, jego wybrankazaś — śliczną kobietą o jasnej karnacji, niebieskozielonych oczachi kasztanowych włosach. Przed ołtarzem Pierwszego KościołaUnitariańskiego tworzyli piękną parę, co wiadomo z opowieściczłonków rodziny, ponieważ na samą ceremonię zaproszono tylkonajbliższych krewnych. Ponoć wybrano kościół unitariański, boVonnegutowie od pokoleń byli wolnomyślicielami, natomiastLieberowie — protestantami. Spotkali się zatem na neutralnymgruncie.

Przyjęcie w hotelu Claypool stanowiło przypieczętowanie uniidwóch znanych rodzin należących do miejscowej elity. Pod ciężaremniezmierzonej szczodrości milionera Alberta Liebera, jeśli chodzi ojedzenie i picie, zawaliły się filary moralności establishmentuIndianapolis. „Nigdy wcześniej ani później tak wielu skądinądszacownych i na wskroś konserwatywnych obywateli tej nudnejspołeczności tak szybko nie spiło się do nieprzytomności” — napisałhistoryk rodziny3. Jeszcze dwa dni później dziesiątki gości wciąż ztrudem dochodziły do siebie w specjalnie na tę okazję wynajętychpokojach.

Wkrótce po ślubie Kurt z panną młodą pojechali nowiutkimoldsmobilem na tor wyścigowy Indianapolis Speedway, gdzie jeździliw kółko odurzeni szczęściem4. To był początek ich wspólnego życia.Tak się szczęśliwie złożyło, że cała wyprawa Edith nosiła jużmonogram „L-V” od czasu zaręczyn z pruskim kapitanem OttonemVoigtem5.

� � �

Page 9: Prolog: Niedrukowany i wystraszony...Prolog: Niedrukowany i wystraszony Kurt Vonnegut w nowej pracy wykładowcy na Uniwersytecie Iowa zamierzał dać z siebie wszystko. Kiedy na początku

Wesele było godne początku kariery młodych, zamożnychbywalców salonów. Jako kawaler Kurt senior uczył liternictwaartystycznego w John Herron Art Institute i odtąd przyjaźnił się ztwórcami amatorami. Edith należała do Indianapolis Propylaeum,elitarnego klubu literacko-towarzyskiego dla kobiet.

Jednakże ślub katapultował wręcz Vonnegutów w sfery zwykledostępne tylko dla najbardziej wpływowych par. Ich największymosiągnięciem było otrzymanie zaproszenia do Portfolio Clubzałożonego niegdyś przez Theodore’a Clementa Steele’a, artystę zHoosier Group, oraz jego zmarłą żonę Mary Elizabeth. Należeli doniego wyłącznie artyści, pisarze i malarze ze Środkowego Zachoduwspierający ruch Arts and Crafts. Członkowie grupy odbywalicomiesięczne dyskusje podczas uroczystego obiadu i, jakskomentował pewien obserwator, „uważali się za strażnikówestetycznego sumienia całej społeczności”6. W trakcie obiadu wstyczniu 1917 roku Edith, jako nowicjuszce w klubie, w rycerskim(i humorystycznym) geście wręczono ogon pieczonej świni7.

Vonnegutowie odwdzięczali się, przyjmując znajomych w swymdomu przy Central Avenue 1334, położonym w jednej z najlepszychokolic w mieście. Czasem przychodził na kolację dyrektor OrkiestrySymfonicznej Indianapolis, innym razem znajomi pisarze, malarzeczy architekci, koledzy Kurta seniora8. Proszone obiady Edith byłypamiętne choćby ze względu na scenografię, odbywały się bowiemwśród skarbów odziedziczonych po trzech pokoleniach Lieberów:porcelan, sreber, płócien i kryształów.

Przy tak intensywnym kalendarzu towarzyskim jedynymsposobem na utrzymanie porządku w domu było zatrudnieniesłużącej mieszkającej przy rodzinie, zwłaszcza gdy Vonnegutomzaczęły się rodzić dzieci9.

� � �

Bernard Vonnegut, noszący imię po dziadku ze strony ojca,

Page 10: Prolog: Niedrukowany i wystraszony...Prolog: Niedrukowany i wystraszony Kurt Vonnegut w nowej pracy wykładowcy na Uniwersytecie Iowa zamierzał dać z siebie wszystko. Kiedy na początku

przyszedł na świat 29 sierpnia 1914 roku. Był poważnym chłopcem,co widać nawet na jego niepozowanych fotografiach. Najwcześniejszaanegdota na jego temat wskazuje na to, że już od małego miałzadatki na fascynata nauką i techniką. Kiedy był jeszcze szkrabem,rodzice zostawili go pod opieką niani. Wrócili dopiero późnymwieczorem, gdy już od dawna spał. Nazajutrz zauważyli, że „byłpodniecony i wydawał nietypowe dźwięki”. Tajemnica wyjaśniła siępo kilku dniach, gdy przyjaciel rodziny wspomniał o tym, że widziałBernarda w ramionach opiekunki na Union Station. Zabrała go nadworzec — znajdujący się w odległości półgodzinnego spaceru oddomu — żeby zobaczyć się na peronie z narzeczonym. „Nietypowedźwięki” okazały się odgłosami lokomotyw10. Oczywiście wielemałych dzieci uwielbia pociągi, lecz Bernard, gdy tylko wystarczającodorósł, urządził w piwnicy laboratorium, żeby lepiej zrozumiećdziałanie pary i elektryczności.

Następna była jedyna córka Vonnegutów, Alice, urodzona 18listopada 1917 roku. W niemowlęctwie poważnie zachorowała nazapalenie płuc i omal nie zabiła jej wysoka gorączka11. Kurt junioruważał później, że wskutek choroby była lekko opóźniona wrozwoju12. Nie tolerowała niczego, co mogłoby ją zdenerwować.Stroniła od książek, wolała fantazjować. Na widok ciężarówkiwiozącej kury na targ wpadała w histerię i mogły ją uspokoić tylkozapewnienia rodziców, że ptaki jadą na nową farmę13. Podczaschoroby stale była obiektem troski, być może więc znalazła dobrysposób koncentrowania uwagi na sobie. Skoro zaś Bernard rościłsobie pretensje do bycia tym łebskim, dlaczego ona nie miała byćtą emocjonalną? Każde dziecko musi znaleźć sobie w rodzinie jakąśspecjalność.

� � �

Najmłodsze dziecko Vonnegutów, Kurt junior („piękny chłopczyko kręconych włosach — doprawdy wyjątkowo śliczne dziecko”, jak

Page 11: Prolog: Niedrukowany i wystraszony...Prolog: Niedrukowany i wystraszony Kurt Vonnegut w nowej pracy wykładowcy na Uniwersytecie Iowa zamierzał dać z siebie wszystko. Kiedy na początku

powiedziała siostra jego ojca, ciocia Irma), urodził się w Indianapolis11 listopada 1922 roku, czyli w rocznicę zakończenia pierwszejwojny światowej14. Jako dorosły czuł się dumny z tego, że przyszedłna świat w dniu związanym z pokojem15.

Rodzice mieszkali już wtedy w nowym, większym domu przyNorth Illinois Street 4401, położonym w dzielnicy dużych rezydencjiz cegły i wapienia po północnej stronie miasta, w pobliżuUniwersytetu Butlera. Budynek powstał z pieniędzy Edith, chociażpoczątek prohibicji w 1921 roku spowodował gwałtowną zapaśćbrowarnianej fortuny jej ojca. Po pierwszej wojnie światowej nastąpiłza to boom budowlany, Kurt senior spodziewał się więc stałegoprzypływu zleceń, które miały zapewnić rodzinie finansowąstabilność.

Trzykondygnacyjny dom z sześcioma sypialniami, stojący do dziśw głębi zalesionej działki o powierzchni ćwierci hektara, jestobrócony bokiem, przez co wydaje się nieco niegościnny. Jegodłuższa krawędź zwrócona jest do ulicy, a przez drzwi frontowewychodzi się na wąskie boczne podwórko. Wybudowano go w styluArts and Crafts. Na witrażowym oknie głównych drzwi widniejąlitery K, E oraz V oznaczające Kurta i Edith Vonnegutów. Pod tymoknem znajduje się nietypowa kołatka w postaci okolonej wieńcemz liści głowy kobiety o rzymskiej twarzy. Zza jej uszu zwisają dwiepalmowe girlandy, które spotykają się, połączone broszą, tworzącuchwyt służący do stukania w drzwi.

Przez całe życie Kurt junior utrzymywał, że budynek powstałwedług projektu jego ojca. W rzeczywistości wykonał go urodzonyw Indianapolis architekt William Osler. Kilka innych rezydencji jegoautorstwa stoi w tym mieście do dziś i przypomina stylem domVonnegutów. Ojciec Kurta miał niewielki wkład w ostateczny kształtbudowli, a sam fakt, że zlecił projekt komuś innemu, wiele mówi ojego talencie lub też zainteresowaniach16.

W ocenie kolegów Kurt senior był architektem o nieszczególnych

Page 12: Prolog: Niedrukowany i wystraszony...Prolog: Niedrukowany i wystraszony Kurt Vonnegut w nowej pracy wykładowcy na Uniwersytecie Iowa zamierzał dać z siebie wszystko. Kiedy na początku

zdolnościach17. Źródłem środków utrzymania były handloweinwestycje, takie jak apteki sieci Hook’s Drugstores czy też budynkifirmy Indiana Bell Telephone. W miarę jak budowle zamawianeprzez klientów stawały się coraz wyższe, szersze, bardziejwielofunkcyjne i nijakie, dochód przynosiła mu wiedza techniczna,a nie dbałość o styl.

Z kolei jego ojciec Bernard poprawił wizerunek Indianapolisdziesiątkami charakterystycznych budynków, takich jak John HerronArt Institute, hotel Severin czy też olbrzymi Das Deutsche Haus zogródkiem piwnym i ogrodem, wykonany w stylu niemieckiegoneorenesansu18. Zaprojektowana przez Bernarda Pembroke Arcadew centrum Illinois, inspirowana architekturą Wystawy Światowejzorganizowanej w Chicago w 1893 roku, to prekursorka dzisiejszychcentrów handlowych. Współczesny Bernardowi historyk zIndianapolis napisał o nim: „Wszystkie jego dzieła cechuje dbałośćo szczegóły. To świadectwo naukowych zainteresowań tego architekta,a także nieprzeciętnych zdolności technicznych”19.

Do dziś nie zachowały się za to żadne ważne budowle, którewyszły spod ręki Kurta seniora, żadne „pomniki geniuszu”, jakokreślono niegdyś jego dzieła20. Uczniowi brakowało niezbędnejwiary we własny talent artystyczny, żeby prześcignąć mistrza. Lubiłpo dyletancku eksperymentować z kaligrafią, malarstwem igarncarstwem, zwłaszcza w miarę upływu lat. Jako architektdysponował wyćwiczonym wyczuciem stylu. Jednakże jegonajmłodszy syn, Kurt junior, nigdy nie miał pewności, czy „ojciecchciał być architektem. Po prostu był najstarszym synem, kazanomu więc nim zostać”21. Nie słyszał, żeby Kurt senior kiedykolwiekwspominał dziadka Bernarda. Jak przypuszczał, przyczyną milczeniabyła świadomość, że w porównaniu z nim jest miernotą22.

Mimo to dochód ze zleceń Kurta seniora oraz inwestycji żonypozwalał nadać ich życiu kosztowną oprawę. Gdy mieli mnóstwopieniędzy, podróżowali i przyjmowali gości. Typowym przykładem

Page 13: Prolog: Niedrukowany i wystraszony...Prolog: Niedrukowany i wystraszony Kurt Vonnegut w nowej pracy wykładowcy na Uniwersytecie Iowa zamierzał dać z siebie wszystko. Kiedy na początku

był rejs z Nowego Jorku do Hamburga w lipcu 1924 roku. Wybieralisię na ślub siostry Kurta seniora, Irmy, która wychodziła za Niemca,Kurta Lindenera, właściciela plantacji w Hondurasie. Alice miaławtedy siedem lat, a Bernard dziesięć. DziewiętnastomiesięcznegoKurta juniora oddano pod opiekę bezdzietnemu wujowi ze stronyojca, Alexowi, i jego żonie Raye. (Znacznie później, kiedy Kurt miałjuż tyle lat, by to zrozumieć, uznał, że matka postąpiła tak, ponieważsprawiałby kłopot23). Rodzina co roku jeździła również latem nawakacje do nadmorskiego miasteczka Chatham napołudniowo-wschodnim krańcu Cape Cod, gdzie dzieci mogły siębawić w berka z falami24. Jeżeli Vonnegutowie potrzebowalipieniędzy, pożyczali je lub sprzedawali papiery wartościowe25.

Rozumiało się samo przez się, że dzieci otrzymają prywatnewykształcenie. Gdy tylko Kurt junior osiągnął odpowiedni wiek,rodzice zapisali go do Orchard School, mieszczącej się w Indianapolisprzy West Forty-second Street. Była to postępowa szkoła prywatnaobejmująca przedszkole oraz klasy od pierwszej do ósmej. Wcześniejtę placówkę ukończył Bernard, po czym przeniósł się do ParkSchool, niewielkiej prywatnej szkoły średniej dla chłopców. Kiedyjesienią 1928 roku Kurt junior zaczął uczęszczać do Orchard jakoprzedszkolak, Alice również chodziła tam do jednej ze środkowychklas.

Działanie Orchard School opierało się na przekonaniu teoretykaoświaty Johna Deweya, że uczniowie powinni tworzyć małąspołeczność ludzi czynu. Były tam ogrody, zajęcia garncarskie, kursymuzyki, fikcyjne konta bankowe, warsztaty, lekcje biologii naświeżym powietrzu, plastyka i tańce ludowe. Każde dziecko było zacoś odpowiedzialne. Duży wpływ na Vonneguta wywarł HillisHowie, nauczyciel, który później został dyrektorem szkoły. Wiele latpóźniej pisarz powiedział: „Systemu wartości, jakimi staram siękierować wobec zwierząt, roślin, ziemi oraz ludzi wywodzących sięz kultury innej niż moja, nauczyłem się od niego. Są nas tysiące —

Page 14: Prolog: Niedrukowany i wystraszony...Prolog: Niedrukowany i wystraszony Kurt Vonnegut w nowej pracy wykładowcy na Uniwersytecie Iowa zamierzał dać z siebie wszystko. Kiedy na początku

osób, które miały szczęście znaleźć się pod jego wpływem — iprzypuszczam, że lepiej czujemy się na tej planecie i bardziej jąszanujemy niż większość naszych bliźnich”26.

Ta edukacyjna cieplarnia sprzyjała szybkiemu rozwojowi Kurtajuniora. Jeden z nauczycieli chwalił go za umiejętność czytania27.W domu Kurt ukradkiem studiował wielki słownik z obszernejbiblioteki rodziców, ponieważ „przypuszczał, że są tam brzydkiesłowa” i w osłupieniu przyglądał się rysunkom „drygawicy, arbaletyi diugonia”28. Później, gdy wystarczająco dorósł, pochłonęła gokolekcja dzieł Roberta Louisa Stevensona, Bernarda Shawa, ArthuraConan Doyle’a oraz przepiękne wydanie Lizystraty, które — jaktwierdził — przeczytał jako jedenastolatek29.

Odkrył, że łatwo zwrócić na siebie uwagę nauczycieli, za to zrodzicami było już zupełnie inaczej. Kurt senior, dystyngowany ipełen rezerwy, ponoć przypominał swego ojca30. Dzieci traktowałoschle. Jego rozmowy z młodszym synem bywały zwykle „zasadniczei pełne rezerwy”31. Najwidoczniej nie interesowało go równieżprzekazanie potomkowi różnych umiejętności — to także wiadomood Kurta juniora, który nigdy mu tego nie zapomniał. „Nikt mnieniczego nie uczył — jak jeździć na wrotkach, a nawet na rowerze”32.

Ojciec bywał dowcipny, ale w tak cierpki sposób, iż trudno byłostwierdzić, czy żartuje. Obowiązujące w domu poczucie humoru tobardzo germańskie Schadenfreude — czerpanie przyjemności znieszczęścia innych ludzi. Pewnego popołudnia, słuchając czwartegoaktu Aidy, Kurt senior stwierdził skonsternowany, że kochankowiezamurowani w świątyni znacznie dłużej by pożyli, gdyby tyle nieśpiewali33.

Dzieci również lubowały się w Schadenfreude, co objawiało sięupodobaniem do oglądania, jak ktoś się przewraca. Na przykładAlice, usłyszawszy serię łomotów, pomyślała, że to młodszy bratzleciał ze schodów, pobiegła więc się z niego pośmiać. Okazało się,że to gazownik spadł do piwnicy. Zarechotała więc jeszcze głośniej.

Page 15: Prolog: Niedrukowany i wystraszony...Prolog: Niedrukowany i wystraszony Kurt Vonnegut w nowej pracy wykładowcy na Uniwersytecie Iowa zamierzał dać z siebie wszystko. Kiedy na początku

Innego razu zobaczyła, jak jakaś kobieta wypada z autobusu —poziomo, zupełnie jak deska do prasowania. Alice dosłownie zwijałasię ze śmiechu34.

Również Kurta juniora przez całe życie cechował osobliwy (inieraz wprawiający innych w zakłopotanie) zwyczaj nagłegowybuchania śmiechem, kiedy opowiadał o czymś nieprzyjemnym.Niełatwo było ocenić, czy to wyraz zdenerwowania, czy raczejrozbawienia absurdalnością sytuacji. W dorosłym życiu do jegoulubionych anegdot należała ta o koledze ze studenckiej korporacji,który właśnie brał prysznic, gdy usłyszał o ataku na Pearl Harbor.Kiedy Vonnegut docierał do puenty — facet doznał takiego szoku,że wywinął w wannie orła i się zabił! — musiał tłumić świszczący,na wpół wstydliwy chichot35.

Edith Vonnegut zachowywała się tak, jakby była gościem w życiuwłasnych dzieci. W jej przekonaniu rodzicielstwo należało do zajęćdomowych, za które, jako zamożna kobieta, mogła płacić innym.„Matka — powiedział Kurt junior — nie gotowała”36. Nie przyszywałarównież guzików, nie sadziła roślin w ogródku (zajmował się tymdozorca), ani — jak wspominał jej syn — za często z nim nierozmawiała37. Lubiła natomiast przebierać dzieci w eleganckiestroje, które wybierała w najlepszym domu towarowym w mieście,L.S. Ayres (również zaprojektowanym przez jej teścia), a także jadaćlunche z przyjaciółkami w wyłożonej orzechową boazeriąwiktoriańskiej herbaciarni. Na rodzinnych filmach nakręconych wlatach dwudziestych radośnie macha, aby powiadomić nas o swejobecności, ale nigdy nie tuli dzieci na znak, że są radością jej życia.

Jedyna oznaka rodzinnej czułości — nie licząc plażowych harcówna Cape Cod, również uwiecznionych na filmach — pojawia sięmiędzy Kurtem juniorem a Alice, która prowadzi przed kamerąswego młodszego braciszka, uśmiechniętego od ucha do ucha ipatrzącego na świat szeroko otwartymi oczami, czule trzymając goza rękę. W innej scenie, gdy siedzą obok siebie w zabawkowym

Page 16: Prolog: Niedrukowany i wystraszony...Prolog: Niedrukowany i wystraszony Kurt Vonnegut w nowej pracy wykładowcy na Uniwersytecie Iowa zamierzał dać z siebie wszystko. Kiedy na początku

wozie, chłopiec opiera twarz na jej ramieniu.Jednakże siostra starsza o zaledwie pięć lat nie jest adekwatnym

substytutem matki. „Ludzkiej i mądrej” osoby, która wysłucha jegopaplaniny, odpowie na pytania i poczyta mu książki, szukał gdzieindziej38.

� � �

Na szczęście w domu znalazł się ktoś taki, kucharka i gosposia,Ida Young.

Gdy pani Young pracowała u Vonnegutów na pół etatu, była wśrednim wieku. Czarnoskóra kobieta urodziła się w Kentucky w1883 roku. Wyszła za swego męża Owena, robotnika magazynowego,jako osiemnastolatka. Mieli dom przy Yandes Street 1940,dwadzieścia minut trolejbusem od rezydencji Vonnegutów. W 1926roku musiała szukać pracy przy białej rodzinie, ponieważ mąż zmarłi została sama. Po kilku latach zamieszkał z nią jeden z synów,sprowadzając siódemkę wnucząt. Od tej pory życie Idy polegałogłównie na pracy oraz opiece nad dziećmi. Gotowała i sprzątała uVonnegutów przez pięć dni w tygodniu, a w czwartek i niedzielęmiała wolne39.

Nie pozwalano jej wychowywać ich dzieci tak, jak wychowywaławłasne40. Vonnegutowie przeważnie dyscyplinowali je biernie,„okazując im niezadowolenie”, jak określił to Kurt junior41. Byłjednak bardzo młody, łatwo ulegający wpływom, a przede wszystkimsamotny. „Rozmawiała ze mną częściej niż matka i spędzała ze mnąwięcej czasu”42. Ida opowiadała o nim wnukom i nie ulegałowątpliwości, że bardzo go lubi43. Pozytywną reakcją na jego potrzebęuczucia ze strony dorosłych podbiła serce Kurta i sprawiła, żebacznie słuchał, co ma do powiedzenia na temat życzliwości,uczciwości i przyzwoitego zachowania.

Była metodystką, a Ewangelia stanowiła dla niej podręcznikżycia rodzinnego44. „Znała na pamięć Biblię i znalazła w niej źródło

Page 17: Prolog: Niedrukowany i wystraszony...Prolog: Niedrukowany i wystraszony Kurt Vonnegut w nowej pracy wykładowcy na Uniwersytecie Iowa zamierzał dać z siebie wszystko. Kiedy na początku

pociechy oraz mądrości” — napisał później Kurt junior45.Vonnegutowie bywali na nabożeństwach w kościele unitariańskimtylko dwa razy w roku — w Wigilię i na Wielkanoc. Odmawialimodlitwę przed posiłkiem, ale z perspektywy czasu pisarz uznał toza „popis teatralny”46.

Szukając czegoś, co mogłaby mu czytać, Ida znalazła w biblioteceVonnegutów popularną antologię opowiadań, wierszy, sentencji iesejów pod tytułem More Heart Throbs (Nowe drgania serca), drugi tomzbioru inspirujących fragmentów. Wiele wierszy było anonimowych, alezamieszczono tam również rytmiczne, łatwe w lekturze utwory RalphaWalda Emersona, Christiny Rossetti, Emily Dickinson, Roberta LouisaStevensona i Jamesa Whitcomba Rileya47. Na frontyspisie widniejekobieta w długiej białej sukni, która czyta, spacerując na tle wiosennegokrajobrazu. Podpis brzmi: „Te małe troski, które mniedręczyły,/Zgubiłam je wczoraj/Na polach z Panem Bogiem”*.

Po latach Vonnegut w ogóle nie pamiętał nauk religijnych Idy,stwierdził jednak: „Jestem pewien, że mówiła o Bogu, a ja słuchałemz zainteresowaniem”48. Pilnie studiowali ów tomik, a całe todoświadczenie, spotęgowane faktem, że wreszcie troskliwy dorosłyokazał mu zainteresowanie, odcisnęło na nim piętno do końca życia.„We wszystkim, co piszę, kryje się wręcz nieznośny sentymentalizm.Narzekają na to brytyjscy krytycy. A Robert Scholes, amerykańskikrytyk, powiedział kiedyś, że chowam słodkie pigułki pod gorzkąosłonką. Za późno już na zmianę. Ale przynajmniej wiem, skąd sięwywodzę: z wielkiego, ceglanego domu zupełnie jak ze snu,zbudowanego wedle projektu mojego ojca, architekta, gdzie przezdługi czas byłem tylko ja i Ida Young”49.

� � �

* Fragment wiersza The Little Cares (Małe troski) brytyjskiej poetykiwiktoriańskiej Elizabeth Barrett Browning w przekładzie własnym.

Page 18: Prolog: Niedrukowany i wystraszony...Prolog: Niedrukowany i wystraszony Kurt Vonnegut w nowej pracy wykładowcy na Uniwersytecie Iowa zamierzał dać z siebie wszystko. Kiedy na początku

Podczas gdy pod koniec lat dwudziestych Kurt junior był jeszczeuczniem szkoły podstawowej odczuwającym, jak wspominał, skutkizaniedbania w domu rodzinnym, Bernard, licealista, wyrabiał sobienaukową reputację, która napawała rodziców dumą. Nauczyciele wprestiżowej Park School zgadzali się z oceną jego ciotecznegodziadka Carla Barusa, założyciela Amerykańskiego StowarzyszeniaFizycznego, który twierdził, że chłopak wykazuje „wyjątkoweuzdolnienia, przestrzegając metod naukowych w figlarnycheksperymentach przy użyciu zwyczajnych materiałów znalezionychw zasięgu ręki”50. Nawet kiedy bolcem przebił strop parteru podczasjednego z tych eksperymentów, a innym razem jego telegraf zagłuszyłwszystkie stacje radiowe w Indianapolis w promieniu pięciukilometrów, państwo Vonnegutowie byli zachwyceni osiągnięciamisyna. Później Kurt junior miał mu za złe tę niezachwianą pozycję wrodzinie: „Był oczkiem w głowie moich rodziców, co jest chybanormalne w przypadku pierworodnych”51.

Może w oczach rodziców oraz nauczycieli miał zadatki nadrugiego Edisona, ale jego brata i siostrę irytowało, że traktował ichz góry. Kurt junior próbował grać rolę asystenta i pomagał mupodczas eksperymentów, ilekroć Bernard go o to prosił. Poczuł sięjednak dotknięty rzekomą wyższością tego „śmiesznego pawiana”52.W świecie starszego brata liczyła się tylko nauka. Jedynie papiereklakmusowy, suwak logarytmiczny i anemometr dawały prawdziweodpowiedzi — wszystko inne było wyłącznie kwestią opinii. Czasem,w dziecinnym napadzie frustracji, Kurt junior rzucał się na Bernarda,który trzymał go wtedy na odległość wyciągniętego ramienia ichichotał53. „Był nudnym draniem. Nigdy mnie nie uderzył, za togadał o nauce, aż z siostrą sraliśmy z nudów”54.

Pewnego dnia z zazdrością obserwował, jak ojciec i brat robilicoś, co przypominało alchemię. Mając na rękach grube gumowerękawice ochronne, wrzucili kilka dziesięciocentówek doplastikowego wiadra z kwasem azotowym. Dodali jeszcze kilka

Page 19: Prolog: Niedrukowany i wystraszony...Prolog: Niedrukowany i wystraszony Kurt Vonnegut w nowej pracy wykładowcy na Uniwersytecie Iowa zamierzał dać z siebie wszystko. Kiedy na początku

składników i oto na samym dnie zalśniły kawałki czystego srebra.Inny eksperyment polegał na podpaleniu czarnego tlenku żelazaoraz sproszkowanego aluminium w wysokiej temperaturze, abyotrzymać ciekły tlenek glinu. Bernard użył paru kropli do zlepieniagwoździ w kolczastą kulę, tak że można je było rozdzielić tylko przyużyciu piłki do metalu. Jego potęga była zdumiewająca!55.

Porównując się z bratem, Kurt junior czuł do siebie silneobrzydzenie. Prowadził dziecinny pamiętnik. Chociaż „nic mi się nieprzytrafiało, (...) pisałem stronę za stroną”56. Nikt go nie zachęcał,pokazując mu eksperymenty. Ojciec był wyczulony na intelekt, a niena emocje. „Bernard ewidentnie miał dar, zupełnie jakby naglepojawił się wybitny szachista, muzyk albo ktoś w tym stylu. Miał wsobie coś z cudownego dziecka, przynajmniej jeśli chodzi o entuzjazmdo nauki. Od początku nie ulegało wątpliwości, że zostanienaukowcem, a gdy ja tego próbowałem, okazało się, że nie mamtakiego drygu jak on, więc wchodzi tu w grę coś genetycznego”57.

Co więcej, oznaki geniuszu dawały Bernardowi w rodziniepozycję, która wykraczała poza honorowe miejsce należne zwyklenajstarszemu dziecku. W jego świecie faktów i rezultatów wrażliwośćbyła czymś od rzeczy. Alice prędko zaczęła wykazywać talent dorzeźbienia w glinie, ale nie robiło to na nim wrażenia. „Sztuka —zwykł mówić — jest czysto dekoracyjna”. Kiedy wraz z rodzinąodwiedził miejscową galerię, szydził: „Patrzcie na te obrazy! Tylkotu wiszą!”58. Co za tym idzie, profesja jego ojca — ponieważarchitekturę można uznać za przedłużenie sztuki — była równiemarna.

Jako nastolatek Bernard zaczął postrzegać rodzinę jako elementswego laboratorium. Wykazywał skinnerowskie zainteresowanietym, co robili jego bliscy, jak się zachowywali i dlaczego. Gdy miałszesnaście lat, a Kurt junior siedem, ciekawość dotycząca relacjiseksualnych jego rodziców zaowocowała eksperymentem. Umieściłmikrofon pod ich łóżkiem, wyprowadził przewód przez kratkę

Page 20: Prolog: Niedrukowany i wystraszony...Prolog: Niedrukowany i wystraszony Kurt Vonnegut w nowej pracy wykładowcy na Uniwersytecie Iowa zamierzał dać z siebie wszystko. Kiedy na początku

wentylacyjną i podłączył do magnetofonu. Wkrótce dysponowałmateriałem na temat seksu między dorosłymi i chętnie podzielił sięnim z bratem59.

Jechali razem samochodem, kiedy Bernard odezwał się do niego:„Byłeś wypadkiem przy pracy”. Kurt junior pamiętał, że poczułwtedy strach i niepewność. „Nie miałem pojęcia, co to znaczy byćwypadkiem przy pracy, ale wiedziałem, że wypadki to nic dobrego”60.

� � �

W październiku 1929 roku, po krachu na Wall Street, wytworneżycie Vonnegutów znalazło się na skraju finansowej katastrofy.Tonęli w długach, większość pieniędzy szła na utrzymanie domu,uwielbiali jednak komfort i luksusy. Fale kryzysu ekonomicznegorozbijały się również o karierę zawodową Kurta seniora, powodującerozję zamówień. Zdesperowani dali się wciągnąć w piramidęfinansową, inwestując spadek pozostawiony im przez babkę NannetteVonnegut, która zmarła w grudniu 1929 roku61. Stracili wszystko.Żeby nie wypaść z gry, sprzedali papiery wartościowe i zapożyczylisię, gdzie tylko się dało62. To wciąż nie wystarczyło. W efekcie EdithVonnegut, jedna z najbogatszych kobiet w mieście, powoli — jaktwierdził jej syn Kurt — zaczynała być „podłamana”63.

Na szczęście w 1930 roku przed Kurtem seniorem pojawiła sięperspektywa nietypowego projektu, który pozwolił rodzinie przetrwaćfinansowo przez jakiś czas. Co ważniejsze, ojciec pisarza wykazał siębiegłością, która dowodziła, iż — jak przypuszczał później Kurtjunior — został architektem z automatu. Jego prawdziwy talentwiązał się z techniką.

W siedzibie Indiana Bell Building w centrum Indianapolismieścił się cały sprzęt telefoniczny i telegraficzny obsługującyśrodkową Indianę. Rada nadzorcza chciała tam dodać przestrzeńbiurową, lecz brakowało terenu. Rozważywszy kilkaniezadowalających propozycji rozbudowy, szefowie byli bliscy

Page 21: Prolog: Niedrukowany i wystraszony...Prolog: Niedrukowany i wystraszony Kurt Vonnegut w nowej pracy wykładowcy na Uniwersytecie Iowa zamierzał dać z siebie wszystko. Kiedy na początku

pogodzenia się z tym, że ośmiokondygnacyjną konstrukcję o masiejedenastu tysięcy ton trzeba będzie wyburzyć.

Wtedy jednak Kurt senior przedłożył niezwykły plan. Jegorozwiązanie polegało na obróceniu całego budynku. Można było tegodokonać bez szkody dla obiektu, a podczas całej procedury nawszystkich piętrach miała trwać praca — nic nie zakłóciłoby dziesiątektysięcy połączeń przekierowywanych co dnia przez centralę. Niebyłoby również przerwy w dostawie gazu, prądu ani ogrzewania, anawet wciąż jeździłyby windy. Budynek należało przesunąć oszesnaście metrów naprzód, następnie obrócić o dziewięćdziesiątstopni i wreszcie cofnąć na szynach o trzydzieści metrów. Osiadłszyna nowych fundamentach, Indiana Bell Building — ze wszystkimipracownikami w środku — zmieniłby adres z Meridian Street naNew York Street, a na tyłach miałby mnóstwo miejsca na rozbudowę.

Rada nadzorcza wyraziła zgodę, może dlatego że Vonnegut byłtak przekonujący, a może z czystej ciekawości, czy taki niezwykływyczyn jest w ogóle możliwy.

Przed rozpoczęciem operacji doprowadzono media olbrzymimiwężami, tak aby nic nie przerwało dopływu gazu, wody i ogrzewania.Następnie Vonnegut umieścił pod budynkiem osiemnaściepodnośników, z których każdy ważył sto ton. Czternastegopaździernika zaczęło się obracanie betonowego kolosa. Inżynierowiez całego kraju, a także kilku z zagranicy, przybyli, żeby zobaczyć,co się stanie. Na sygnał wszyscy robotnicy obsługujący podnośnikiwykonali sześć pełnych ruchów dźwignią w górę i w dół. Budynekuniósł się o ułamek centymetra. Mężczyźni odpoczęli. Następniewykonali sześć kolejnych ruchów i znów odpoczęli. Analogicznaprocedura trwała do czasu, aż cała konstrukcja znajdowała siętrzydzieści centymetrów nad ziemią. Podłożono pod nią bloczki itymczasowe podnośniki, a następnie przemieszczono je tak, abystopniowo przesunąć budowlę na szyny. Osiemnastu ludzi pracowałonadal w synkopowym rytmie.