Projekt okładki: ULABUKANiech ten, co wymy liï zajÚcia, na których powinno siÚ szki-cowaÊ...

24

Transcript of Projekt okładki: ULABUKANiech ten, co wymy liï zajÚcia, na których powinno siÚ szki-cowaÊ...

Page 1: Projekt okładki: ULABUKANiech ten, co wymy liï zajÚcia, na których powinno siÚ szki-cowaÊ nagie ludzkie ciao, przepadnie w bezkresach piekï ïa. To byï jeden z najgorszych
Page 2: Projekt okładki: ULABUKANiech ten, co wymy liï zajÚcia, na których powinno siÚ szki-cowaÊ nagie ludzkie ciao, przepadnie w bezkresach piekï ïa. To byï jeden z najgorszych

Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentu niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci jest zabronione. Wykonywanie kopii metodą kserograficzną, fotograficzną, a także kopiowanie książki na nośniku filmowym, magnetycznym lub innym powoduje naruszenie praw autorskich niniejszej publikacji.

Wszystkie znaki występujące w tekście są zastrzeżonymi znakami firmowymi bądź towarowymi ich właścicieli.

Niniejszy utwór jest fikcją literacką. Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci — żyjących obecnie lub w przeszłości — oraz do rzeczywistych zdarzeń losowych, miejscczy przedsięwzięć jest czysto przypadkowe.

Redaktor prowadzący: Ewelina BurskaProjekt okładki: ULABUKAMateriały graficzne na okładce zostały wykorzystane za zgodą Shutterstock.

Wydawnictwo HELION ul. Kościuszki 1c, 44-100 Gliwice tel. 32 231 22 19, 32 230 98 63 e-mail: [email protected] WWW: http://editio.pl (księgarnia internetowa, katalog książek)

Drogi Czytelniku! Jeżeli chcesz ocenić tę książkę, zajrzyj pod adres http://editio.pl/user/opinie/ryschlMożesz tam wpisać swoje uwagi, spostrzeżenia, recenzję.

ISBN: 978-83-283-5288-9

Copyright © Helion 2020

Printed in Poland.

• Kup książkę• Poleć książkę • Oceń książkę

• Księgarnia internetowa• Lubię to! » Nasza społeczność

Page 3: Projekt okładki: ULABUKANiech ten, co wymy liï zajÚcia, na których powinno siÚ szki-cowaÊ nagie ludzkie ciao, przepadnie w bezkresach piekï ïa. To byï jeden z najgorszych

3

Niech ten, co wymy li zaj cia, na których powinno si szki-cowa nagie ludzkie cia o, przepadnie w bezkresach piek a.To by jeden z najgorszych dni mojego ycia. W nocy mia-am koszmary, potem nie mog am zasn , bo my l o tym, e

b d zmuszona gapi si na nagiego faceta i jakim cudemspróbuj go pó niej narysowa , kompletnie mnie parali o-wa a. Nic nie mog am poradzi na to, e by am chyba najbar-dziej nie mia dziewczyn na uczelni. Pochodzi am z bardzokonserwatywnej rodziny, a moi rodzice nigdy nie pozwalalimi spotyka si z ch opakami. Wychowali mnie w taki sposób,e tak naprawd nie by am tym zainteresowana. Raptem raz,

na jednej ze studenckich imprez, poca owa am si z koleg ,i to podczas g upiej gry w przekazywanie papierka z ust to ust.Na t imprez zosta am wyci gni ta si przez moj wspó lo-katork i przyjació k Chanel, która w tej chwili w a nie po-piesza a mnie do wyj cia.

— Diana, rusz ty ek! — krzykn a Loli. „Loli” to by a jejksywka jeszcze z czasów szko y redniej. Zna y my si ju d u-go — jako nastolatki chodzi y my razem na zaj cia plastyczne,a od dwóch lat mieszka y my wspólnie i studiowa y my natej samej uczelni. S odka ksywka Loli wzi a si z tego, ew czasach szkolnych moja szalona przyjació ka nie wypusz-cza a z ust lizaka. Obecnie wola a liza co zupe nie innego,przez co jej reputacja by a do jednoznaczna, ale nie wtr -ca am si w sprawy sercowe przyjació ki.

Kup książkę Poleć książkę

Page 4: Projekt okładki: ULABUKANiech ten, co wymy liï zajÚcia, na których powinno siÚ szki-cowaÊ nagie ludzkie ciao, przepadnie w bezkresach piekï ïa. To byï jeden z najgorszych

K. N. Haner

4

Chanel by a typow szalon artystk , a kolor jej w osówzmienia si z tygodnia na tydzie . Obecnie na jej g owie do-minowa y czer i fiolet, ale jeszcze dwa dni temu by a blon-dynk . Zawsze pewna siebie, wygadana, no i liczna. B kitne,wielkie oczy by y najwi kszym atutem dziewczyny. Zasta-nawia am si , jakim cudem ta wariatka jest moj najlepszprzyjació k . By y my od siebie tak ró ne, a jednocze nie tow a nie ona rozumia a mnie najlepiej. Bywa y chwile, e ni-czego nie musia y my mówi , bo wystarczy o spojrzenie i odrazu jedna o drugiej wiedzia a dos ownie wszystko. I dok adnietak by o w dniu wypadku Davida. To w a nie Chanel prze-kaza a mi t informacj . Przep aka a ze mn ca noc i wspie-ra a mnie przez kolejne ci kie tygodnie. David by moimbratem bli niakiem, ale równie przyjacielem. Nie potrafi ampogodzi si z jego mierci , a mój stan zawieszenia trwa juponad pó roku.

Akademia Sztuk Pi knych i Komunikacji w Provo w stanieUtah by a prywatnym uniwersytetem prowadzonym przez Ko-ció Jezusa Chrystusa wi tych w Dniach Ostatnich. Sama

nazwa wskazywa a na to, e nie b d nam tu raczej fundowatakich rewelacji jak nauka szkicowania ywych modeli. Przezostatnie dwa tygodnie mordowali nas jednak takimi zaj ciami.Nigdy wcze niej nie widzia am tylu nagich osób w jednympomieszczeniu.

— Ju id , id ! — odpowiedzia am i niech tnie wysz amz azienki w naszym ma ym mieszkanku. Nie mieszka y my

Kup książkę Poleć książkę

Page 5: Projekt okładki: ULABUKANiech ten, co wymy liï zajÚcia, na których powinno siÚ szki-cowaÊ nagie ludzkie ciao, przepadnie w bezkresach piekï ïa. To byï jeden z najgorszych

Rysunkowy ch opak

5

w akademiku, bo moi rodzice nie wyrazili na to zgody. Dosko-nale wiedzieli, co wyprawia si w domach studenckich.W sumie cieszy am si , e mia y my w mieszkaniu wi tyspokój i mog y my si skupi na nauce.

— A ty co, znowu masz do a?! — zapyta a, widz c, eubra am si ca a na czarno. Spojrza am na ni b agalnie, bonie mia am ju si dalej ci gn tematu mierci mojego brata.David zgin pó roku wcze niej w wypadku samochodowymi od tamtej pory trwa am w swoim wiecie, pe nym alu i a-oby. Zignorowa am jej pytanie

— Idziemy? — zapyta am i chwyci am jeansow kurtk ,która by a jedynym jasnym elementem mojego stroju.

— Wiesz, kogo b dziemy dzi szkicowa ?! — Loli pisn arado nie i za o y a na szyj swoj szcz liw turkusow apaszk .Turkusowa apaszka! Czyli to, e wróci a do domu dopiero nadranem, oznacza o, e wczoraj znowu kogo zaliczy a. Turku-sowa apaszka zawsze o tym wiadczy a.

— Nie mam poj cia — odpowiedzia am. By am pewna je-dynie tego, e ta osoba b dzie naga.

— Vincenta Greena! — Loli zawy a z zachwytu i chwyci atorb , a nast pnie zamkn a za nami drzwi.

— O nie! — j kn am, ale bynajmniej nie z tego samegopowodu co ona.

Vincent Green by facetem, w którym kocha a si e skacz naszego wydzia u. Podejrzewa am, e kilku ch opcówte mia o na niego oko. Vincent by uosobieniem m sko ci,brutalno ci i gwa towno ci. W ko cu zajmowa , jak na mójgust ma o zaszczytne, miejsce kapitana akademickiej dru ynyrugby. Na sam my l, e b d musia a go naszkicowa , dodat-kowo rozbola mnie brzuch. Do tej pory mog am jedynie

Kup książkę Poleć książkę

Page 6: Projekt okładki: ULABUKANiech ten, co wymy liï zajÚcia, na których powinno siÚ szki-cowaÊ nagie ludzkie ciao, przepadnie w bezkresach piekï ïa. To byï jeden z najgorszych

K. N. Haner

6

wyobra a sobie, jak boskie cia o ukrywa pod tymi obcis y-mi, seksownymi i… Och! Krótko mówi c, jakie cia o ukrywapod koszulkami i ciasnymi jeansami, które podkre la y jegoidealny ty ek. Nie ukrywa am, e mi tak e si podoba , alew naj mielszych snach nie s dzi am, e b d mia a okazjogl da jego cia o w pe nej krasie, i to nie przez dziurk odklucza. Jak mia am si skupi ? By am przekonana, e padntrupem, zanim on w ogóle zdejmie majtki i stanie przed namikompletnie nagi. Nie by am przygotowana psychicznie natakie emocje.

— Ja si ciesz ! B d mog a chocia legalnie popatrze ,a potem pofantazjowa ! — Loli chwyci a mnie pod r k i ra-zem zesz y my na dó . Mieszka y my dwadzie cia minut spa-cerem od uniwersytetu, ale tego dnia ju by y my spó nione,wi c postanowi y my jecha samochodem. Moj ukochan ,nieco przestarza hond civic, któr dosta am od rodzicówz okazji uko czenia szko y redniej. To auto by o moim oczkiemw g owie. Szczerze mówi c, ba am si nim je dzi , by w nicnie przy adowa lub nie zarysowa karoserii. Nie by am do-brym kierowc , nigdy tego nie ukrywa am, i nawet nie chcia-am robi prawa jazdy, ale mój tata upiera si i mówi , e ko-bieta niezale na powinna mie w asne auto. Kobieta nieza-le na? Tyle, e ja by am zale na. I to w a nie od nich. Okej!Nie szcz dzili mi pieni dzy, ale musia am si ich s ucha ,jakbym nadal mia a pi tna cie, a nie dwadzie cia dwa lata.

— Chyba wróc do domu... — nagle zatrzyma am siw pó kroku na rodku chodnika.

— Diana, b agam ci , nie wymy laj! To tylko facet — Lolispojrza a na mnie krzywo i wzi a ode mnie kluczyki do auta.

Kup książkę Poleć książkę

Page 7: Projekt okładki: ULABUKANiech ten, co wymy liï zajÚcia, na których powinno siÚ szki-cowaÊ nagie ludzkie ciao, przepadnie w bezkresach piekï ïa. To byï jeden z najgorszych

Rysunkowy ch opak

7

Sk d wiedzia a, e dok adnie o to chodzi o? Ech, no tak.Przecie czyta y my sobie w my lach.

— Spal buraka i nie b d potrafi a si skupi , o ówekwypadnie mi z r ki. Dobrze wiesz, e nigdy nie widzia amgo ego m czyzny!

— Mo e czas to zmieni ? Jakby mnie s ucha a, tobym ciopowiedzia a, co robi am wczorajszego wieczoru! — roze mia asi , widz c moj min .

Od dawna nie chcia am wys uchiwa o jej podbojach.Nigdy tego g o no nie powiedzia am i nie my la am o Lolile, ale prawda by a taka, e nie nale a a ona do osób sta ych

w uczuciach. Na uczelni uchodzi a wr cz za puszczalsk ,ale mia a to gdzie . Nie ocenia am jej przez ten pryzmat.Zna am j z zupe nie innej strony. Loli mia a naprawd dobreserce, jak ma o kto.

— Dobrze wiesz, e staram si y w czysto ci do lubu.Chc to zachowa dla tego jedynego. O ile taki w ogóle cho-dzi po ziemi — odpowiedzia am, ale tak naprawd zaczyna-am traci nadziej , e kiedykolwiek si zakocham.

— Gdzie tam na pewno si czai. Mo e w tamtych krza-kach? — Loli rozczochra a moje z otobr zowe w osy i wskaza ana pobliski las. Doskonale wiedzia a o mojej fobii zwi zanejz lasami. Gdy mia am pi lat, wybra am si sama w a niew takie miejsce i prawie na mier wystraszy am si kilku dzi-ków. Od tamtej pory nikt nie by w stanie mnie przekona ,bym posz a do lasu.

— W krzakach to ty si pewnie wczoraj grzmoci a ! —burkn am uszczypliwie. Nie by am w nastroju do artów.Ostatnio w ogóle nie by am w nastroju do czegokolwiek.

Kup książkę Poleć książkę

Page 8: Projekt okładki: ULABUKANiech ten, co wymy liï zajÚcia, na których powinno siÚ szki-cowaÊ nagie ludzkie ciao, przepadnie w bezkresach piekï ïa. To byï jeden z najgorszych

K. N. Haner

8

— A w a nie, e nie zgad a . Tym razem trafi o mi siprzednie siedzenie corvetty! — Loli mia a do wszystkiego nie-spotykany dystans i luz. Zazdro ci am jej tego. Za mia a sii wrzuci a torb na tylne siedzenie auta, po czym wsiad a zakó ko.

— Loli, ja naprawd wróc do domu — nachyli am si ,gdy otworzy a mi drzwi po stronie pasa era.

— Jak chcesz, ale pami taj, e jeste my na czarnej li cieu profesor Berkley!

— No, ciekawe przez kogo?! — warkn am na ni .Do tej pory by am w ciek a, e pos ucha am Loli i próbo-

wa am uciec z ca grup z zaj . To w a nie mnie Berkleyz apa a w ostatniej chwili, a potem zaprowadzi a do dziekana,od którego musia am wys uchiwa kaza . Dodatkowo odpra-cowa am dwadzie cia godzin, sprz taj c sto ówk po zaj -ciach. Gdybym tego nie zrobi a, nie zosta abym dopuszczonado wa nego egzaminu.

— Oj, daj spokój, Di! Nie moja wina, e jeste tak lama-zar . Trzeba by o szybciej wyskakiwa z tego okna. To by par-ter! — Loli chwyci a mnie za r k i wci gn a do samochodu.

— Mia am spódniczk !— Ja te , ale okej, rozumiem — spojrza a na mnie z lito-

ci . — Ty nawet na basenie wstydzisz si rozebra ! — doda ai w czy a radio, a nast pnie zacz a piewa piosenk„One way or another”, któr wykonywa zespó One Direc-tion. Wywróci am oczami i zapi am pas. Nie mia am wyj-cia; nie by o adnego sposobu, by wymiga si z tych zaj .

Chanel by a zdecydowanie lepszym kierowc ode mnie. Doje-cha y my na uczelni dos ownie w pi minut. Parkowanie

Kup książkę Poleć książkę

Page 9: Projekt okładki: ULABUKANiech ten, co wymy liï zajÚcia, na których powinno siÚ szki-cowaÊ nagie ludzkie ciao, przepadnie w bezkresach piekï ïa. To byï jeden z najgorszych

Rysunkowy ch opak

9

zaj oby mi pewnie dwa razy wi cej czasu ni jej, a przedewszystkim — kosztowa oby mnie kup nerwów. Ruszy amprzez parking w stron budynku, w którym odbywa y si zaj -cia, ale my lami by am zupe nie gdzie indziej. W nocy znowuni mi si David. Budzi am si kilka razy zlana potem i prze-

ra ona. Ten sen powtarza si niemal e od dnia wypadku.Niestety, ka dy kolejny by coraz bardziej realistyczny. Byli myw nim oboje, ja kierowa am autem, on siedzia obok. Nagleo lepi o mnie wiat o ci arówki, gwa townie skr ci am w boki uderzy am w drzewo. David jak kuk a wylecia przez przed-ni szyb , a ja, przypi ta pasami, nie mog am wydosta siz auta i mu pomóc. Jeszcze bardziej przera a o mnie to, etakie sny mia am, zanim dowiedzia am si , e mój brat fak-tycznie nie by przypi ty pasami i e wylecia przez szyb .Tyle e jecha sam.

— Ziemia do Diany! — Loli pstrykn a mi palcami przednosem. Potrz sn am g ow , by wróci do rzeczywisto ci.

— Zaraz do ciebie do cz . Musz i do azienki —u miechn am si blado.

— Je li znowu zwolnisz si z zaj , to obra si na ciebiedo ko ca ycia, Sullivan! — pogrozi a mi palcem i ruszy aw stron naszego wydzia u. Doskonale wiedzia a, e w a nietaki mia am zamiar. Wróci am do samochodu, gdzie musia-am wzi kilka g bszych oddechów, by si uspokoi . Od nie-dawna my la am o zrezygnowaniu ze studiów. To wszystkomnie przerasta o i nie wiedzia am, jak d ugo jeszcze dam radto ci gn . Od wypadku by am coraz bardziej nerwowa, p acz-liwa i zamkni ta w sobie. Tak bardzo brakowa o mi Davida.Zacisn am d onie na kierownicy i powstrzyma am kolejny

Kup książkę Poleć książkę

Page 10: Projekt okładki: ULABUKANiech ten, co wymy liï zajÚcia, na których powinno siÚ szki-cowaÊ nagie ludzkie ciao, przepadnie w bezkresach piekï ïa. To byï jeden z najgorszych

K. N. Haner

10

wybuch p aczu. Nie by o dnia, bym za nim nie p aka a. T sk-ni am i nie rozumia am niesprawiedliwo ci, jaka spotka a mojrodzin . Dlaczego w a nie on? Kto o tym zadecydowa ?Z przykrych my li wyrwa mnie nag y pisk opon samochodu.Obejrza am si szybko przez siedzenie i w ostatniej chwilizdo a am dostrzec, jak jakie auto przywala z hukiem w ba-ga nik mojej ukochanej hondy. Samochodem szarpn o,poduszka powietrzna wystrzeli a, uderzaj c mnie mocnow twarz. By am kompletnie zamroczona i nie wiedzia am,co si dzieje. Us ysza am w oddali krzyki i piski, ale by amzbyt zamroczona, by zrozumie , co si sta o.

— Cholera, nic ci nie jest?! — kto otworzy drzwi, a japróbuj c odepchn t durn poduszk powietrzn , mrugn -am kilka razy i spojrza am na ch opaka, który w a nie wyci -ga mnie z samochodu. Chyba mia am szcz cie. Prawieumar am, widz c, e to Vincent Green. Od razu zapomnia amo bol cym nosie i nadgarstku.

— Nie, chyba nic... — odpowiedzia am. Nie mog am prze-sta si na niego gapi . W chwili, w której nasze spojrzeniasi spotka y, wszystko przesta o mie dla mnie znaczenie.Mia am wra enie, e czas si zatrzyma . Gdyby moje ycieby o romantyczn komedi , to w takiej chwili wokó nas lata-yby motyle, wiatr rozwiewa by nasze w osy, a jego usta znala-z yby si blisko moich. Szybko jednak wróci am na ziemi ,bo moje ycie nie by o komedi , a romanse by y dla mnie takodleg e i nieznane jak kosmos.

— Dlaczego zaparkowa a na moim miejscu?! — Vincentzapyta ostro i pomóg mi stan na chodniku. Skrzywi amsi , a widz c, jak bardzo ucierpia o moje ukochane auto,strasznie si wkurzy am.

Kup książkę Poleć książkę

Page 11: Projekt okładki: ULABUKANiech ten, co wymy liï zajÚcia, na których powinno siÚ szki-cowaÊ nagie ludzkie ciao, przepadnie w bezkresach piekï ïa. To byï jeden z najgorszych

Rysunkowy ch opak

11

— Twoje miejsce?! A gdzie tu jest napisane, e twoje!? —podnios am g os. Raczej rzadko krzycza am, a nawet je li, torobi am to w taki sposób, e wszystkich ogromnie to bawi o.Nie rozumia am dlaczego.

— Od zawsze tu parkuj . Co ci dzi nasz o, by przyjechana zaj cia samochodem, co?! — zapyta Vincent i podszeddo swojego range rovera, który mimo e wjecha w moj hondi wgniót jej baga nik, sam prawie nie ucierpia . W dodatkusamochód m czyzny si uderzenia popchn mój do przodu,prosto na znak drogowy, przez co wgniecion mia am równiemask . O ironio! Znak przedstawia miejsce dla inwalidów.

— Spó ni abym si na piechot . Zreszt nie musz ci sit umaczy ! — obesz am swoje auto i ujrza am pe en ogromzniszcze . „Jezu! Ojciec mnie zabije” — my la am.

— Ka dy wie, e to moje miejsce! Kurwa ma , Diana! —wrzasn na mnie. Wiedzia , jak mam na imi ? Zupe nienie zwróci am uwagi na to, co powiedzia wcze niej. Wa neby o w tym momencie tylko jedno — on zna moje imi !Wtedy stwierdzi am, e chyba mog ju umrze . Zrobi o sizbiegowisko i spore zamieszanie, a ja nie my la am o niczyminnym jak tylko o tym, e on wiedzia , jak mam na imi .

— Green, co ty odwali ?! — koledzy z jego dru yny pod-biegli do nas i zacz li si mia . Nie wiem, czy ze mnie, czyz ca ej tej sytuacji. Ma o mnie to interesowa o.

— Zaparkowa a na moim miejscu. Nie zauwa y em jej sa-mochodu! — Vincent przeczesa swoje cudowne w osy w ko-lorze ciemnego blondu i spojrza spanikowany w stron dzie-kana Welcha, który ju bieg w nasz stron .

Kup książkę Poleć książkę

Page 12: Projekt okładki: ULABUKANiech ten, co wymy liï zajÚcia, na których powinno siÚ szki-cowaÊ nagie ludzkie ciao, przepadnie w bezkresach piekï ïa. To byï jeden z najgorszych

K. N. Haner

12

— Jak mog e nie zauwa y tego grata?! — który z kumpliVincenta kopn opon mojej cudownej hondy.

— Ej, to nie grat! — warkn am na wysokiego brunetai odepchn am go, by nie niszczy mojego auta. Co prawdahonda mia a jakie pi tna cie lat, ale wcale nie by a gratem.Je dzi a bez problemów, nie psu a si i nawet ja z moimi„zdolno ciami” mog am wcisn si ni prawie wsz dzie.

— Jeste chocia ubezpieczona? — Vincent podszed domnie po raz kolejny.

— Yyyy, no chyba tak... — wyj ka am, ale szczerze mówi c,nie mia am poj cia. Ojciec zajmowa si takimi sprawami,a nie ja.

— Co tu si dzieje?! — podbieg do nas dziekan Welch.To by najbardziej przera aj cy m czyzna, jakiego w yciuwidzia am. Zawsze wkurwiony, wrzeszcza tak g o no, e auszy puch y. Dobrze, e nie mia am z nim nic wspólnego natej uczelni. Vincent spojrza na mnie b agalnie, bym co wy-my li a i tym samym nie wpakowa a go w k opoty, ale dlaczegomia am chroni jego seksowny ty ek? On nigdy niczym misi nie przys u y . By am dla niego niewidoczna.

— Nie zauwa y am samochodu, gdy wyje d a am, i Vin-cent nie zd y wyhamowa — sk ama am niespodziewanie,a jego koledzy ma o nie pod awili si ze miechu. To nic nieznaczy o, jeden wdzi czny u miech Vincenta wynagrodzi miwszystkie nieszcz cia tego dnia.

— Tak by o, Vincencie?! — zapyta dziekan Welch, zapewnenie wierz c w moj wersj wydarze .

— Tak, by o dok adnie tak, jak mówi Diana, panie profeso-rze — Vincent wyci gn z kieszeni chusteczk i poda mi j .

Kup książkę Poleć książkę

Page 13: Projekt okładki: ULABUKANiech ten, co wymy liï zajÚcia, na których powinno siÚ szki-cowaÊ nagie ludzkie ciao, przepadnie w bezkresach piekï ïa. To byï jeden z najgorszych

Rysunkowy ch opak

13

— Leci ci krew z nosa — wyja ni szeptem. Dotkn amswojej twarzy i spojrza am na palce. I wtedy nagle, Bóg miwiadkiem, zemdla am. Nie mia am jednak poj cia, czy przez

widok krwi, czy mo e przez powalaj cy zapach, jaki poczu-am od Vincenta.

Ocuci a mnie dopiero piel gniarka. To by pierwszy raz, kiedygo ci am w jej ma ym gabineciku, który mie ci si zaraz przydziekanacie. Mrugn am szybko i podnios am si na okciach.

— Mog ju i ? — zapyta am, bo czu am si dobrze.Kobieta spojrza a na mnie ze wspó czuciem. — Musisz

pojecha do szpitala na prze wietlenie nadgarstka, kochanie.Wydaje mi si , e jest z amany, a co najmniej porz dnie zbity— powiedzia a, a ja zerkn am na swoj zabanda owan r -k i dopiero wtedy poczu am, jak bardzo mnie boli. „No pi k-nie!”. Tego mi jeszcze brakowa o, bym przed samymi egzami-nami z ama a sobie praw r k .

— Mój samochód chyba nie nadaje si do jazdy — skrzy-wi am si raz jeszcze, przypominaj c sobie, co wydarzy o sichwil temu na parkingu. Moja biedna, ukochana honda!

— Vincent obieca , e ci zawiezie, Diano. Chod — piel -gniarka poda a mi d o . — Wsta powoli. Musz mie pew-no , e nie masz ju zawrotów g owy — doda a, a ja zsun -am si z kozetki. Nic mnie jednak nie bola o, prócz tej dur-nej r ki.

Kup książkę Poleć książkę

Page 14: Projekt okładki: ULABUKANiech ten, co wymy liï zajÚcia, na których powinno siÚ szki-cowaÊ nagie ludzkie ciao, przepadnie w bezkresach piekï ïa. To byï jeden z najgorszych

K. N. Haner

14

— Jest w porz dku. Pójd sama… — u miechn am si doniej i ruszy am do drzwi. Przed nimi czeka na mnie dziekanze swoj grobow min oraz Vincent.

— Cholera, Diana, naprawd ci przepraszam! — ch opakpodszed do mnie pierwszy i spojrza na moj d o . — Podobnomasz mnie zawie do szpitala? — burkn am. Co z tego,e by najseksowniejszym facetem na uczelni? Zniszczy

mój samochód, a w dodatku najprawdopodobniej przez niegoz ama am r k . W ciek o to by o nic w porównaniu do tego,co wtedy czu am.

— Tak, oczywi cie, e ci zawioz . Mo emy jecha ! —powiedzia i chwyci mnie delikatnie za okie obola ej r ki,a ja j kn am z bólu.

— A a!— Kurwa, no, przepraszam! Mog ci jako pomóc? — spoj-

rza na mnie bezradnie.— Green, po powrocie ze szpitala masz si zg osi do mo-

jego gabinetu! — dziekan odezwa si , mru c oczy. — A ty,moja droga — nagle zwróci si do mnie — je li nie b dzieszmog a przez t r k uczestniczy w zaj ciach, pami taj o do-starczeniu zwolnienia lekarskiego — spojrza na mnie agod-niej ni na Vincenta.

— Dobrze, dziekanie Welch. Chod , Diano — odpowie-dzia Vincent i razem ruszyli my w stron wyj cia.

— Niedaleko mojego mieszkania jest przychodnia. Mo e-my tam pojecha — spojrza am na winowajc ca ego zamie-szania. Vincent by ewidentnie zaszokowany i nie bardzo wie-dzia , co powinien zrobi .

Kup książkę Poleć książkę

Page 15: Projekt okładki: ULABUKANiech ten, co wymy liï zajÚcia, na których powinno siÚ szki-cowaÊ nagie ludzkie ciao, przepadnie w bezkresach piekï ïa. To byï jeden z najgorszych

Rysunkowy ch opak

15

— Nie, pojedziemy do kliniki mojego ojca. Tam przyjmci bez kolejki — zdecydowa , a ja zmarszczy am brwi. S y-sza am o tym, e Greenowie mieli w mie cie klinik , ale z tego,co by o mi wiadomo, specjalizowa a si ona w chirurgii pla-stycznej.

— Maj tam rentgen? — zapyta am.— Tak.— I przy okazji b d mog a poprawi sobie krzywy nos?

— doda am z ironi , bo irytowa a mnie ta jego skruszona mina.Kompletnie do niego nie pasowa a.

— Nie masz krzywego nosa — Vincent zacz mi si przy-gl da . Nie wiem, dlaczego wywo a o to u miech na mojejtwarzy.

— Przywali am twarz w poduszk powietrzn , ale z dwojgaz ego wola abym mie z amany nos ni r k .

— Welch zawiesi mnie, je li si dowie, e to moja wina— ton Vincenta sugerowa , bym wzi a win na siebie.

— Bo to by a twoja wina — stwierdzi am szczerze.— Cholera, wiem, ale zrobi dla ciebie wszystko, je li si

nie wygadasz! — opar si o drzwi swojego auta.— Nie musisz nic robi , bo ja i tak nikomu nie powiem

— rozejrza am si po parkingu za swoj hond .— Gdzie mój samochód? — zapyta am zdziwiona, bo nig-

dzie go nie widzia am.— Odholowali go. Ja oczywi cie pokryj wszystkie koszty

zwi zane z napraw .— Nie wiem, czy jest co naprawia . Ojciec mnie zabije

za to, e go rozbi am — westchn am i chcia am otworzydrzwi, ale Vincent mnie uprzedzi . Skrzywi am si , bo ta jegowymuszona uprzejmo by a naprawd wkurzaj ca.

Kup książkę Poleć książkę

Page 16: Projekt okładki: ULABUKANiech ten, co wymy liï zajÚcia, na których powinno siÚ szki-cowaÊ nagie ludzkie ciao, przepadnie w bezkresach piekï ïa. To byï jeden z najgorszych

K. N. Haner

16

— Mo e nie b dzie tak le? To tylko zderzak — znowuw czy mu si skruszony ton. To w ogóle nie by o do niegopodobne. Vincent Green si tak nie zachowywa .

— Jasne, tylko zderzak. Ty i przód plus wystrzelona po-duszka powietrzna…

— Oj, zap ac za wszystko! — oburzy si , a ja spojrza amna niego.

— Czemu tak ci na tym zale y? Nigdy nie zwraca e namnie uwagi, a tu nagle takiego bohatera z siebie robisz —powiedzia am. Nie wiem, co we mnie wst pi o. Nie mia amodwagi odezwa si do niego na korytarzu czy sto ówce, a tunagle ciska am gromami jak nigdy.

— Zabior mi prawo jazdy, je li ta sprawa wyjdzie na jaw— wyzna nagle, a ja unios am brwi i wsiad am do auta.

— Nie martw si , Vincent, ja naprawd nikomu nie po-wiem.

— Jak mog ci si za to odwdzi czy ? — u miechn siszeroko, ale ból, który czu am, zdecydowanie przy mi ca yurok Vincenta Greena.

— Zawie mnie na rentgen i b dziemy kwita, okej?— Mo e chocia zabior ci na obiad? Albo lody? — za-

proponowa , a ja spojrza am na niego. Lody? W jego ustachto s owo brzmia o niestosownie i sugestywnie.

— Nie lubi lodów, a obiad ugotowa am sobie wczoraj.— Kawa? — próbowa dalej.— Daj spokój. B d szcz liwa, je li oka e si , e to tylko

lekkie st uczenie, a nie z amanie.— Uparta jeste .

Kup książkę Poleć książkę

Page 17: Projekt okładki: ULABUKANiech ten, co wymy liï zajÚcia, na których powinno siÚ szki-cowaÊ nagie ludzkie ciao, przepadnie w bezkresach piekï ïa. To byï jeden z najgorszych

Rysunkowy ch opak

17

— Mo liwe — pokr ci am g ow i zapi am pas, uwa aj cna bol cy nadgarstek.

— Ej, nie z o si tak! Przecie nie zrobi em tego specjalnie.— Dlaczego odebraliby ci prawo jazdy, gdyby ta sprawa

wysz a na jaw? — zapyta am wprost.— Za szybk i brawurow jazd — chocia raz by ze mn

szczery.— No w a nie.— Dlaczego pytasz? — Vincent w czy silnik i szybko wy-

jecha z miejsca parkingowego.— Niewa ne… — burkn am i westchn am g o no.— Dobra, ju si nie odzywam! — podniós r ce w ge cie

kapitulacji i przy pieszy .— Nie lubi je dzi szybko! — ochrzani am go.— Jezu, ale z ciebie j dza! Taka niby cichutka, a tu pro-

sz … — odpowiedzia , a ja a rozchyli am usta ze zdziwie-nia. Czy on nazwa mnie j dz ? A to palant! Postanowi am,e nigdy wi cej si do niego nie odezw .

Dojechali my do kliniki ojca Vincenta, która mie ci a si nie-daleko centrum miasta. By o to ogromne, nowoczesne miej-sce, do którego zje d a y si gwiazdy z ca ego kraju, by sobietu i ówdzie poprawi , a tam podci gn i powi kszy . Klinikazrobi a na mnie du e wra enie. Spojrza am na swoje odbiciew szybie. Musz przyzna — lubi am swoje cia o, zw aszczapo ladki. Mimo e by am niewysoka, to nie le radzi am sobiez akceptacj w asnego wygl du. Podoba y mi si moje d ugie,

Kup książkę Poleć książkę

Page 18: Projekt okładki: ULABUKANiech ten, co wymy liï zajÚcia, na których powinno siÚ szki-cowaÊ nagie ludzkie ciao, przepadnie w bezkresach piekï ïa. To byï jeden z najgorszych

K. N. Haner

18

naturalnie pocieniowane w osy i szare oczy. Stara am si nigdynie ocenia ludzi przez pryzmat ich wygl du. Po wypadkuDavida sporo schud am i do dzi nie odzyska am straconychkilogramów. Moja mama codziennie wieczorem dzwoni ai pyta a, co jad am w ci gu dnia. To by o nieco irytuj ce,zwa ywszy na to, e mia am dwadzie cia dwa lata i nie by amju dzieckiem, którego trzeba by oby pilnowa . Z drugiej stronyrozumia am, e rodzice si martwi , bo zosta am im tylko ja.

— Przyjm mnie tak z ulicy? — zapyta am niepewnie.S dzi am, e ojciec Vincenta nie b dzie zachwycony tym,

i jego syn mnie tam przywióz .— Tak, ju dzwoni em do ojca. Czekaj na nas.— Ale mnie na to nie sta , Vincent — zatrzyma am si

przed obrotowymi drzwiami i zadar am g ow , by spojrzena budynek ze stali i piaskowca.

— Nie musisz za nic p aci . Chod … — Vincent poczekana mnie i oboje weszli my do rodka. Pierwszym, na co zwró-ci am uwag , by a du a fontanna na rodku jeszcze wi kszejrecepcji. Luksus jak w pi ciogwiazdkowym hotelu. Granitowekolumny w greckim stylu, uczki w przej ciach. Ca a klinikautrzymana by a w podobnym klimacie. Mia am wra enie, eby o to odniesienie do kanonu pi kna z tamtych czasów. Mia osymbolizowa to, e korzystaj c z us ug kliniki, mo esz zrobiz siebie bóstwo. Nie do ko ca to rozumia am, ale skoro ludzista by o na takie us ugi, to nic mi do tego. Przeszli myprzez ca recepcj oraz d ugi korytarz i przez spory dziedzi-niec dotarli my do drugiego budynku. By nieco mniejszy,ale utrzymany w tym samym stylu.

Kup książkę Poleć książkę

Page 19: Projekt okładki: ULABUKANiech ten, co wymy liï zajÚcia, na których powinno siÚ szki-cowaÊ nagie ludzkie ciao, przepadnie w bezkresach piekï ïa. To byï jeden z najgorszych

Rysunkowy ch opak

19

— Poczekaj tu chwil . Zawo am ojca — Vincent wskazana sof przed wej ciem. Pogoda by a zach caj ca, wi c posta-nowi am usi i chwil odpocz .

— Dobrze, poczekam tutaj. Rozejrza am si po dziedzi cu,na którym w ród zieleni i cie ek z p askiego kamienia znaj-dowa y si przepi kne greckie rze by. Przedstawia y, jak naGrecj przysta o, nagich i pó nagich ludzi. Zawsze marzy amo tym, by pojecha do Grecji i zobaczy zabytki oraz prze-pi kne miejsca, o których czyta am. Idea pi kna w tamtychczasach by zupe nie inny ni obecnie. Kobiety mia y pe ne,zaokr glone kszta ty. M czyznom si to podoba o, a teraz?Patrzyli na wychudzone modelki albo sztucznie napompowanewytwory chirurgów. To by o straszne.

Podesz am do wiernej kopii rze by Afrodyty i przygl da amjej si chwil , ale moj uwag zwróci a k óc ca si nieopodalmnie para: pi kna kobieta, o p omienie rudych w osach, któresi ga y jej prawie do pasa, i nienagannej figurze oraz zapewneperfekcyjnej twarzy, któr przys ania a ogromnymi okularamiprzeciws onecznymi. Oraz m czyzna… By tak powalaj coprzystojny, e patrzy am si na niego przez d u sz chwil .Mimo e w cieka si i wymachiwa r koma w kierunku swojejtowarzyszki, by nieziemsko seksowny. Grymas z o ci na jegotwarzy przyprawi mnie o szybsze bicie serca. Nie wiem, jakd ugo tak bezczelnie si na niego gapi am. Po prostu mnie za-hipnotyzowa . Kobieta, która mu towarzyszy a, nagle wymie-rzy a mu policzek i uciek a do rodka g ównego budynku.Chyba p aka a, ale szczerze mówi c, ma o mnie to obchodzi o,bo nadal nie mog am oderwa wzroku od tego faceta. W dodat-ku, gdy ju prawie wróci am na ziemi , on usiad na kamiennym

Kup książkę Poleć książkę

Page 20: Projekt okładki: ULABUKANiech ten, co wymy liï zajÚcia, na których powinno siÚ szki-cowaÊ nagie ludzkie ciao, przepadnie w bezkresach piekï ïa. To byï jeden z najgorszych

K. N. Haner

20

murku, odpali papierosa i spojrza na mnie. Poczu am si jakma e dziecko przy apane na podgl daniu. W normalnychwarunkach spu ci abym wzrok i szybko uciek a, ale tym ra-zem by o inaczej. Nie by am w stanie przesta si na niegogapi . Rany boskie! Co za facet. Brunet o oczach… Niewiem, jak trafnie mo na by o okre li ich kolor. M czyznasiedzia kawa ek ode mnie, wi c mog am mu si dobrze przyj-rze . Najpierw wydawa o mi si , e ma piwne, na pewnociemne oczy, ale gdy spojrza w s o ce, a potem znowu namnie, mia am wra enie, e by y szarozielone. Po prostu niemo -liwie pi kne, ale bardzo smutne. Ubrany w bia koszulki czarn kamizelk oraz klasyczne jasne spodnie, prezento-wa si elegancko i wzbudza respekt. Pomy la am, e musiby jakim biznesmenem lub bogaczem, który zasponsorowaswojej rudow osej onie b d dziewczynie jaki zabieg upi k-szaj cy, z którego zapewne nie by a zadowolona. I o to sipok ócili. Tak… Do piewa am sobie historyjk o jego yciu.Bardzo cz sto tak robi am.

— Diana, chod ! — z my li wyrwa mnie nagle g os Vin-centa. Obejrza am si i zobaczy am, e idzie w moj stron .

— Ryan, co ty tu robisz? — doda nagle, zwracaj c si doboskiego Adonisa, na którego bezczelnie gapi am si od d u -szej chwili. M czyzna wrzuci niedopalonego papierosa doma ej fontanny i ruszy na spotkanie Vincentowi.

— Wróci em dzisiaj, razem z Dominik — odpowiedziaAdonis i ju sta dok adnie naprzeciwko nas. Z tej odleg o cijego oczy wydawa y si mie jeszcze inny kolor, ale nadal by yprzepi kne i hipnotyzuj ce.

Kup książkę Poleć książkę

Page 21: Projekt okładki: ULABUKANiech ten, co wymy liï zajÚcia, na których powinno siÚ szki-cowaÊ nagie ludzkie ciao, przepadnie w bezkresach piekï ïa. To byï jeden z najgorszych

Rysunkowy ch opak

21

— Z Dominik ?! — zapyta ewidentnie zaskoczony Vincenti spojrza na mnie, a potem na cudownego nieznajomego.

— Wybacz, Diano, to jest Ryan, mój brat. Ryan, to jestDiana Sullivan. Studiujemy razem — przedstawi nas sobie,ale ja nie by am w stanie nawet si przywita . Sta am jak s upsoli i nadal wpatrywa am si w Ryana.

— Cze , Diano — powiedzia i u miechn si lekko.O rany! U miech Vincenta, który do tej pory wygrywa zewszystkim, by niczym w porównaniu z u miechem jego za-pewne starszego brata.

— Cze … — wyduka am.Jeszcze nigdy aden facet nie wywar na mnie takiego

wra enia. Podobali mi si ch opcy, ale by pod wra eniema czu , jak mi kn ci na czyj widok nogi, to zupe nie dwieró ne sprawy. Dwa inne uczucia. To pierwsze jest takie gów-niarskie, nastoletnie wr cz, a drugie… Poczu am, e on podobami si tak, jak facet podoba si kobiecie.

Kup książkę Poleć książkę

Page 22: Projekt okładki: ULABUKANiech ten, co wymy liï zajÚcia, na których powinno siÚ szki-cowaÊ nagie ludzkie ciao, przepadnie w bezkresach piekï ïa. To byï jeden z najgorszych

Kup książkę Poleć książkę

Page 24: Projekt okładki: ULABUKANiech ten, co wymy liï zajÚcia, na których powinno siÚ szki-cowaÊ nagie ludzkie ciao, przepadnie w bezkresach piekï ïa. To byï jeden z najgorszych