Prawo lewo 10 gotowy

5
PODEJRZANY POKRZYWDZONY ŚWIADEK OSKARŻONY SKAZANY POLICJANT PROKURATOR SĘDZIA ADWOKAT STRAŻNIK nr 10 3 marca 2014r. ORGAN WYMIARU I BEZMIARU SPRAWIEDLIWOŚCI DODATEK SPRAWIEDLIWOŚĆ JEST SILNIEJSZA NAWET OD PRAWA, KTÓRE CZĘSTO LEGITYMUJE BEZPRAWIE IZBY WYTRZEŹWIEŃ kto, za co i dlaczego Z LIŚCIA przyjazny klimat dla przesiębiorcy POLSKA polaryzacja niepolityczna PUŁAPKI W BIZNESIE jak ich uniknąć?

description

 

Transcript of Prawo lewo 10 gotowy

Page 1: Prawo lewo 10 gotowy

PODE

JRZA

NY P

OKRZ

YWDZ

ONY

ŚWIA

DEK

OSKA

RŻON

Y SK

AZAN

Y PO

LICJ

ANT

PROK

URAT

OR S

ĘDZI

A AD

WOK

AT S

TRAŻ

NIK

nr 1

0 3

mar

ca 2

014r

.

ORGAN WYMIARU I BEZMIARU SPRAWIEDLIWOŚCI

DO

DA

TEK

SPRAWIEDLIWOŚĆ JEST SILNIEJSZA NAWET OD PRAWA, KTÓRE CZĘSTO LEGITYMUJE BEZPRAWIE

IZBY WYTRZEŹWIEŃ

kto, za co i dlaczego

Z LIŚCIA

przyjazny klimat dla przesiębiorcy

POLSKA

polaryzacja niepolityczna

PUŁAPKI W BIZNESIE

jak ich uniknąć?

Page 2: Prawo lewo 10 gotowy

II III3 marca 2014r.

Do pozbawienia wolności może dojść w dwóch

przypadkach:użycia siły fizycznej – gdy sprawca więzi ofiarę, krępuje

jej ruchy, pozostawia ją pod dozorem osoby pilnującej albo np. psa, ale także gdy zabiera jej przedmiot niezbędny do poruszania się – np. wózek inwalidzki osobie ograniczonej ruchowo.

użycia przymusu psychicznego – gdy sprawca używa gróźb, które

sprawiają, że ofiara boi się opuścić dane po-mieszczenie, określoną przestrzeń.

Nie każde pozbawienie wolności będzie przestępstwem, np. do pozbawienia wol-ności zgodnego z prawem dochodzi przy

zatrzymaniu, aresztowaniu czy wykonaniu kary w więzieniu, przy czym jeśli w wa-runkach legalnego pozbawienia wolności ktoś jest dodatkowo pozbawiany swobody poruszania się w ramach dozwolonego mi-nimum, to czyn ten może stanowić przestęp-stwo.

Jeżeli ktoś pozbawił cię wolności, możesz złożyć zawiadomienie o popełnieniu prze-stępstwa. Przestępstwo z art. 189 jest ściga-ne z oskarżenia publicznego. Oznacza to, że już zawiadomienie o przestępstwie (złożone przez osobę pokrzywdzoną lub inną, która o zdarzeniu wie), skutkuje tym, że organy ścigania (policja i prokuratura) zajmują się sprawą. Możesz zawiadomić policję lub pro-kuraturę osobiście lub za pomocą odpowied-niego pisma.

CO POWIE RYBA?

PRAWY SIERPOWY POlICjAnCI I złOdzIEjE

nIEznAjOMOŚĆ PRAWA SzKOdzI

De profundis ad ripam - z otchłani do brzegu

Dziennikarz, przedsiębiorca i aferzysta. Podsłuchiwany, śledzony, przesłuchiwany, oskarżany.

Człowiek, który nałajdaczył w życiu prywatnym i zawodowym dużo ale nie dość, żeby spędzić dwa lata w aresztach wydobywczych.Mój wizerunek prokuratorsko-medialny po aresztowaniu… hazardzista, dziwkarz, łapówkarz, gangster i przyjaciel Leppera. I niech tak zostanie.

Znalezione

kradzioneNIE

W dzisiejszych czasach skonfigurowanie sieci bezprzewodowej jest

niezwykle proste.

Piotr Ryba - redaktor wydania

Marek Cendrowski

Robert Woldański

Z efektami polaryzacji sceny politycz-nej w Polsce żyjemy od kilku ład-nych lat. Dziennikarze-komentatorzy

i zainteresowana utrzymaniem takiego stanu grupa polityków przekonują nas, że tak jest i będzie. Bo przecież to model „hamerykań-ski”. Ale czy jedynie słuszny?

W tygodniku Prawo Na Lewo unikamy tematów politycznych, chyba że wchodzą w obszar szeroko rozumianego prawa i bez-prawia. I respektując te zasady, politykę od-stawiam na bok.

Polaryzację wypożyczę i wykorzystam, żeby pokazać

jak na naszych oczach głupiutki incydent zamienia się

w wielką sprawę z dużą ilością paragrafów i komentatorów.

12 lutego pani Doda ponoć obiła panią Szulim. Piszę „ponoć”, bo wersje pań są za-sadniczo różne. Przyjmijmy, że dziewczyny trochę sie poszarpały, ale na imprezkach to dziwić nie powinno. Jedna złamała paznok-cia, drugiej rozmazał się makijaż. Koniec tematu? O nie! Incydent rozdmuchano do niewyobrażalnych rozmarów i codziennie ”szołbiznesowa bijatyka” jest na top liście,

obrastając komentarzami ludzi z branży. Celebryci chętnie polaryzują nieszczęsne zajście, opowiadając się po jednej ze stron. Zatroskani pochylają się nad dramatem Szu-lim, wieszając psy na agresywnej piosenkar-ce. Pozostali wspierają Dodę, wykazując, że nie mogło dojść do pobicia. Bo przecież dziennikarka wyszła z opresji bez widocz-nych śladów wskazujących na fizyczny atak. Polaryzacja jak się patrzy. Czort jeden wie, jak było naprawdę, niech to sądy rozstrzy-gną. Na uwagę zasługuje komentarz Czarka Pazury, który jako jedyny chyba przyjął, że do czynu zabronionego (pobicia) doszło, ale ofiara zasłużyła sobie na lanie. A uzasadnił tak:

„Piosenkarka wypłaciła redaktorce z li-ścia za zadośćuczynienie za swe krzywdy. Z pominięciem długiej, żmudnej, często dys-kusyjnej i nie zawsze sprawiedliwej drogi sądowej. Teraz okazuje się, że Pani Szulim nie mieści się w blond głowie, że w cywili-zowanym świecie nie można dostać z liścia. Mieści się jej jednakowoż chłosta, psychicz-ne nękanie, odbieranie dobrego imienia, plotkowanie i sianie bzdur, prokurowanie idiotyzmów w jej odkrywczych, rodem z naj-

gorszego magla programach”. Ciekawa per-spektywa, przyznacie Państwo. Mnie jednak urzekło kolejne zdanie, pod którym podpisu-ję się wszystkimi klawiszami:

„Za mojego dzieciństwa wszystko było pro-ste. Prawa na podwórku były bezwzględne. Jak ktoś okazywał się gnojem i szują, dosta-wał z liścia i potem chodził jak w zegarku. I nie mają racji ci, którzy twierdzą, że spra-wiedliwość znaleźć można jedynie w są-dzie”.

.z liścia

.pułapki w biznesie

Policja zatrzymała

Zabójcza strzelanina

W roli ofiar

Kokainowa afera

W siedzibie indiańskiego plemienia Pajutów w miejscowości Alturas na północnym wschodzie amerykańskiego stanu Kalifornia. Według policji w Alturas w hrabstwie Modoc, 44-letnia była przywódczyni plemienia Północnych Pajutów (Nothern Pa-iute), Sherie Lash, została zatrzymana po tym, jak najprawdopodobniej otworzyła ogień w siedzibie plemienia Cedarville Rancheria Tribal Office and Community Cen-ter. Członkowie plemienia spotkali się, aby usunąć Lash, znaną również jako Sherie Rhoades, i jej syna ze wspólnoty.

Coraz częściej występują policjanci, wzywani na interwencje. W 2013r. w Mało-polsce odnotowano prawie 2,4 tys. przestępstw przeciwko funkcjonariuszom. W 46 przypadkach napastnicy rzucali się na policjantów z nożem lub innymi niebezpiecz-nymi narzędziami - mówi rzecznik małopolskiej policji Mariusz Ciarka. Jak wylicza, prawie 500 razy próbowano zmusić policjantów - groźbą lub przemocą - do odstąpie-nia od interwencji, a z wyzwiskami pod swoim adresem spotkali się ponad 1,2 tys. razy. Szef małopolskiego oddziału NSZZ Policjantów Janusz Łabuz zwraca z kolei uwagę na niskie kary za napaści na funkcjonariuszy. Sprawcy zazwyczaj dostają kilkaset złotych grzywny i na tym sprawa się kończy, a takie praktyki pozwalają im czuć się bezkarnymi.

Na Rajdzie Dakar z udziałem ekipy serwisowej Epsilon Team. Francuska policja za-bezpieczyła prawie 1,5 tony kokainy o wartości rynkowej około 270 mln euro. Nar-kotyki zostały znalezione w oponach, zarówno nowych jak i używanych w trakcie rajdu. Sędzia hiszpańskiego Sądu Krajowego Ismael Moreno wystąpił z wnioskiem o areszt tymczasowy na trzy miesiące dla dyrektora Davida Oliverasa. Założony przez Oliverasa Epsilon Team od 27 lat uczestniczy w Rajdzie Dakar, świadcząc usługi serwisowe. Korzystały z nich renomowane teamy, a także organizatorzy rajdu.Do zatrzymania doszło dzięki współpracy służb kryminalnych Bułgarii, Francji i In-terpolu. Organizatorami przemytu prawdopodobnie byli Bułgarzy, powiązani z ma-fijnymi strukturami w kilku europejskich krajach.

[email protected]

.jesteś wolnym człowiekiem!

Pamiętaj!

Mężczyznę, który w bestialski sposób skatował cztery szczenięta. Do zdarzenia do-szło w jednej z wsi w gminie Czyżew (woj. podlaskie). Mieszkający tam samotnie 62-letni mężczyzna zauważył na drodze błąkające się bezpańskie szczenięta. Chwycił za metalowy pręt i zaczął nim okładać bezbronne zwierzaki. Trzy szczeniaki nie przeżyły, natomiast czwarty z poważnymi urazami trafił pod opiekę weterynarza. O losie mężczyzny zadecyduje teraz prokurator i sąd. Zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt grozi mu kara 3 lat pozbawienia wolności.

Kto pozbawia innego człowieka prawa do

wolności i doprowadza do sytuacji, że on tę

wolność faktycznie traci, ten popełnia przestępstwo. Dotyczy to każdego, bez względu na jego wiek,

stopień sprawności umysłowej czy fizycznej.

Prowadzenie działalności gospodarczej – i tej na

wielką skalę, i tej malutkiej, jednoosobowej – to ogrom

pułapek i zagrożeń czyhających na przedsiębiorcę. Jak ich unikać?

Jak radzić sobie w sytuacjach kryzysowych?

Trenerzy biznesu i umiejętności inter-personalnych mawiają, że sukces za-leży przede wszystkim od samozapar-

cia i odpowiedniego nastawienia. Specjaliści od rozdzielania funduszy unijnych ponad wszystko cenią sobie formalności, aniołowie biznesu stawiają głównie na dobre pomysły i doskonałe biznesplany, a bankierzy przed przyznaniem kredytu starają się przewidzieć wszystkie najczarniejsze scenariusze. Mało kto jednak mówi o tym, że funkcjonowanie współczesnej firmy to nie tylko „głowa do interesów” szefa, solidne inwestowanie, ciężka praca i łut szczęścia. O najbardziej – pozornie – prozaicznych aspektach zapo-minamy najczęściej. I to właśnie one się na nas mszczą...

Co się czai za zakrętem?O tym, że niepłacenie na czas podatków

i innych tego typu zobo-wiązań może się skoń-czyć tragicznie – wie-dzą chyba wszyscy. Ale to tylko przysłowiowy wierzchołek góry lodo-wej, bo potencjalnych pułapek czyhających na przedsiębiorcę jest nie-stety znacznie więcej.

Zacznijmy od tego, że każda, nawet najbardziej niepozorna firma, prę-dzej czy później będzie musiała nawiązać kontakty handlowe czy dłuższą współpracę z innymi przedsiębior-stwami. W kontaktach biznesowych zwy-kliśmy dość bezkrytycznie przyjmować wszelkie informacje przedstawiane nam przez potencjalnych kontrahentów. Jest fir-ma? Chce współpracować? Jeśli oferta jest korzystna, to wszystko gra. Nic bardziej błędnego.

Ryzyko tego, że nasz kontrahent prowadzi firmę z naruszeniem prawa lub dopuszcza się „drobnych manipulacji” jest dziś olbrzy-mie. W takiej sytuacji także i my jesteśmy narażeni na poważne problemy prawne. Warto o tym wiedzieć i – w związku z tym – warto też wiedzieć, jak „sprawdzić” kon-trahenta oraz kogo i jak powiadomić w przy-padku stwierdzenia naruszenia prawa. Mu-simy umieć się bronić i umieć udowodnić swoją niewinność. To po pierwsze.

Po drugie – trudna sytuacja na rynku pracy

sprawia, że zdecydowana większość praco-dawców z jednej strony może „przebierać w pracownikach jak w ulęgałkach”, z dru-giej zaś nierzadko musi „wypróbować” co najmniej kilka osób, zanim wreszcie znaj-dzie kogoś naprawdę dobrze sprawdzające-go się na danym stanowisku. To znów rodzi zagrożenia. Jednym z nich jest chociażby kwestia tajemnicy służbowej. Praktyka pokazuje bowiem, że zbyt łatwo i chętnie dzielimy się rozmaitymi informacjami kry-tycznymi dla prawidłowego funkcjonowania firmy z osobami, co do których z zasady po-winniśmy stosować regułę ograniczonego zaufania.

„Przestępczość białych kołnierzyków”

Nadużycia i przestępstwa popełniane przez przedstawicieli tej grupy pracowników zda-rzają się nadzwyczaj często, choć w bardzo różnej skali: od „niewinnego” nadużywania zasobów firmy do prywatnych celów (np. drogie, zagraniczne rozmowy telefoniczne bez zgody przełożonego, „pożyczanie” ma-teriałów i akcesoriów biurowych czy kosz-townego sprzętu elektronicznego), poprzez sprzedawanie informacji o klientach lub wykorzystywanie służbowych kontaktów do

„zarabiania na boku”, na wyprowadzaniu potężnych funduszy z przedsiębiorstwa skończywszy.

Niestety, większość tego rodzaju zdarzeń albo pozostaje w ogó-le niezauważona, albo wychodzi na światło dzienne dopiero wte-dy, gdy firma chyli się na skraj bankructwa. Radą na to są we-

wnętrzne kontrole i audyty, toteż znajomość ich zasad i umiejętność stosowania w prak-tyce powinna należeć do kanonu podstawo-wych kwalifikacji każdego przedsiębiorcy.

I wreszcie kwestia bezpieczeństwa

informatycznego. Liczne badania pokazują, że w większości

polskich firm ten temat po prostu nie istnie-je, tymczasem mityczne wirusy i legendarne włamania hakerów to zagrożenie wyjątkowo realne. W strachu przed tego typu atakami często zapominamy o jednym z bazowych dokumentów, który powinien funkcjonować w naszych firmach: polityce bezpieczeństwa informatycznego, w której powinny znaleźć się przede wszystkim tak banalne wytyczne, jak reguły udostępniania i zmieniania haseł do firmowej poczty czy korzystania z inter-netu w firmie!

Wystarczy kupić ruter WiFi i podłą-czyć go do modemu kablowego lub sieci DSL. Jednak zanim zaczniesz korzystać z bankowości elektronicznej, zakupów online i przeglądać strony internetowe, warto upewnić się, że twoja sieć jest za-

bezpieczona przed intruzami.

Poniżej znajduje się kilka wskazó-wek, które pomogą poprawić bez-pieczeństwo sieci bezprzewodowej.

1. Szyfruj za pomocą WPA2Po skonfigurowaniu sieci bezprzewodo-

wej pojawia się opcja włączenia szyfro-wania. W przypadku użytkowników sieci domowej, szyfrowanie należy włączyć (w przeciwieństwie do tzw. otwartej sie-ci), a jako metodę szyfrowania wybrać WPA2. (...)

Po wybraniu WPA2 powinna pojawić się prośba o utworzenie klucza dla użytkow-ników chcących podłączyć się do sieci. Ważną sprawą – chociaż nie najważniej-szą – jest zadbanie o to, by hasło było uni-kalne i złożone tak, by osoby spoza sieci nie mogły go złamać atakiem brute-force lub po prostu je zgadując w celu uzyskania dostępu do sieci. Hasło powinno być do-syć długie oraz zawierać kombinację liter i cyfr. (...)

2. Zmień standardowe hasła Użytkownicy podczas konfiguracji sieci

powinni natychmiast zmienić hasło do pa-nelu administracyjnego, aby zabezpieczyć się przed nieautoryzowanym dostępem do zmiany konfiguracji rutera. Włamywacz po dostaniu się do panelu administracyj-nego posiada pełną kontrolę nad ruterem – właściciel sprzętu ma wtedy poważny problem.

3. Wyczyść listę SSIDSkoro mowa o SSID – dostawcy często

korzystają z bardzo ogólnych identyfika-torów, takich jak “linksys” lub „netgear-wireless”. Należy je zmienić z domyśl-nych na coś bardziej unikalnego.

4. Sprawdzaj, kto jest podłączony do sieci

Panel administracyjny na ogół posiada sekcję o nazwie “Device List” („Lista urządzeń”), na której wyświetlane są iden-tyfikatory wszystkich urządzeń podłączo-nych do bezprzewodowej sieci. Dobrym zwyczajem jest okresowe przeglądanie tej listy w celu upewnienia się, że wszystkie urządzenia są nam znane.

Źródło: wp.pl

Page 3: Prawo lewo 10 gotowy

IV V3 marca 2014r.

Założyciel i Dyrektor Fundacji LEX NOSTRA, Prezes i współwłaściciel firmy prawniczej Kancelaria LEX NOSTRA, Prezes domu medialnego LN Media, V-ce Prezes Stowarzyszenia Liga Konsumentów Energii, Dyrektor firmy konsultingowej LN Rozwiązania Biz-nesowe, Członek-Założyciel Spółdzielni „Świetlik- reaktywacja”. Dziennikarz, autor i współautor wielu książek i publikacji prasowych.

PRAWO nA lEWO PRAWO nA lEWO

.przyjazny klimat dla biznesuZdaniem Banku Światowego Polska pod względem łatwości prowadzenia działalności

gospodarczej plasuje się na 45 pozycji spośród 189 przebadanych krajów.

Maciej Lisowski

Maciej Lisowski- zastępca red. wydania dodatku Prawo na Lewo

Polska

www.fundacja.lexnostra.pl

Ponoć także nieustannie „kontynuuje działania na rzecz poprawy klimatu dla biznesu”. Dlaczego więc tysiące polskich przedsiębiorców mają na ten temat zupełnie inne zdanie? Sprawa Mariana Wegery jest przerażająco jednoznaczną odpowiedzią na to pytanie.

Marian Wegera to lubelski – już nie-stety były – biznesmen. Jeszcze w 2003 roku jego firma funkcjo-

nowała z rozmachem na szeroko pojętym rynku drzewnym: produkowała między in-nymi drewniane domy. Wielkie magazyny, nowoczesny park maszynowy, interesy na wielką skalę w Polsce i za granicą – a co za tym idzie, potężny wkład w rozwój go-spodarki. Bo Wegera nie uciekł – jak wielu przedsiębiorców – ze swoją działalnością do żadnego „raju podatkowego”. Płacił po-datki w kraju, zatrudniał wiele osób, a dla części drobnych podwykonawców współ-praca z nim była jedyną szansą utrzymania się na biznesowej powierzchni. Ale to już przeszłość.

WrobionyFirma Mariana Wegery prosperowała bar-

dzo dobrze. Rzutki przedsiębiorca potrafił dostrzec każdą opłacalną okazję do rozwoju swojego biznesu i skutecznie ją wykorzy-stać. W 2003 roku jego „wartość” szacowa-no na co najmniej 30 milionów złotych, a to – jak na owe czasy, branżę i polski kapitał – naprawdę sporo. Perspektywy na przyszłość także były świetlane. Niestety, do czasu.

Kiedy na horyzoncie pojawiła się wizja dochodowej współpracy z gronem war-szawskich biznesmenów, Wegera nie wahał się długo. Postanowił rozwinąć biznesowe skrzydła. Dziś można powiedzieć wprost: podejmując współpracę podpisał na siebie wyrok.

Zaczęły się problemy – kontrole z Urzędu Skarbowego, kary, a wreszcie prokurator-skie zarzuty. Na początku 2004 roku Ma-rian Wegera został zabrany z domu przez funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa

Wewnętrznego i przewieziony do lubelskie-go Aresztu Śledczego. Pozostaje w nim do dziś, choć gdyby nawet był rzeczywiście winny wszystkich zarzucanych mu czynów, już dwa lata temu powinien wyjść na wol-ność, bo taki jest maksymalny wymiar kary za tego typu zarzuty. Tymczasem pozostały mu dwa kolejne lata „wakacji na koszt pań-stwa”.

Z perspektywy czasu można z niemal cał-

kowitą pewnością mówić, że Wegera został przez kogoś „wrobiony”. Komuś nie na rękę były jego biznesowe pomysły i rozmach, z jakim działał, być może ktoś po prostu chciał zniszczyć konkurencję – i to mu się udało.

Cały wielomilionowy majątek firmy został rozsprzedany za bezcen (przykład: warte prawie 4 miliony złotych maszyny syndyk masy upadłościowej upłynnił za kilkadzie-siąt tysięcy). Sam przedsiębiorca również stracił wszystko. Stracił więcej niż tylko

pieniądze – rodzina uwierzyła, że jest „groź-nym przestępcą”, a żona odeszła.

14 latTyle – zdaniem kolejnych sądów – Marian

Wegera powinien spędzić w zamknięciu. Można by rzec: kara, jak kara. Ale trze-ba wziąć pod uwagę, że za przestępstwa, o które go oskarżono, maksymalny jej wy-miar powinien wynieść nie czternaście, lecz

osiem lat pozbawienia wolności. Co więcej, w tego rodzaju sprawach stosuje się zwykle kary w zawieszeniu. Najwyraźniej jednak komuś było na rękę, żeby przedsiębiorca siedział, siedział i siedział…

Za co Marian Wegera został zamknięty do aresztu? Lista zarzutów jest długa jak Żółta Rzeka i równie zagmatwana, co książka te-lefoniczna Islandii. Warto więc przytoczyć kilka zdumiewających absurdów, z jakimi mamy do czynienia w tej sprawie.

Oto na przykład zarzucono przedsiębiorcy

uszczuplenie Skarbu Państwa (na całkiem niemałą kwotę) poprzez działania mające na celu płacenie niższych podatków. Innymi słowy – miał z premedytacją „manipulo-wać” rozliczeniami finansowymi firmy, by płacić państwu mniejszą daninę. Absurd? Prokuratura oskarżyła go o przestępstwo, a sąd skazał, choć w dokładnie tej samej sprawie odpowiedni Naczelnik Urzędu Skarbowego – w wyniku nakazanej kontro-li – nie dopatrzył się żadnego uchybienia, o przestępstwie nawet nie wspominając... A dokładniej:

biznesmen zapłacił za niski podatek, skarbówka wezwała go do uregulowania brakującej

kwoty powiększonej o stosowną karę, Marian Wegera zapłacił, Naczelnik Urzędu Skarbowego

przeprowadził kontrolę, stwierdził, że wszystko jest w

porządku i sprawę zamknął. Sąd miał na ten temat inne zdanie.

Jeszcze ciekawsza jest historia blachy fa-listej, którą Marian Wegera rzekomo sobie przywłaszczył. Ponoć miał przejąć arkusze blachy należące do BRE Banku. Tymczasem w aktach sprawy jest jasno powiedziane, że nie tylko nie zrobił tego on, ale też, że w tym czasie (zresztą w ogóle nigdy…) rzeczone-mu bankowi żadna blacha nie zginęła. Tym razem także sąd miał na ten temat inne zda-nie.

A wreszcie – przysłowiowy gwóźdź do trumny. Przez jakiś czas firma Mariana We-gery podnajmowała jednemu z kontrahen-tów sporą część placu w przemysłowej czę-ści Lublina. Kontrahent od pół roku zalegał z czynszem (miesięcznie – 30 tysięcy zło-tych). Mimo tego Wegera wciąż robił z nim interesy, nabywając część jego produkcji, a jednocześnie domagał się zwrotu długu. Ostatecznie zniecierpliwiony nie opłacił kil-ku faktur wystawionych przez nierzetelnego podnajemcę, zresztą na znacznie niższą od wspomnianego zadłużenia kwotę. Czyli po prostu „pokrył” swoje zobowiązanie wobec klienta długiem, którego klient nie spłacał.

Niestety, w Polsce - zdaniem prokuratury i sądu - tego typu formuła kompensacji wie-rzytelności nie jest dopuszczalna. W związ-ku z tym Marian Wegera został życzliwie poinformowany przez prokuraturę, że naj-pierw musi zapłacić rzeczone faktury wraz z odsetkami i odszkodowaniem, którego domaga się kontrahent, a następnie może ewentualnie dochodzić swoich należności na drodze sądowej. Przy czym i tak popełnił przestępstwo i wyląduje za kratkami.

To zaledwie kilka przykładów absurdów prawnych, które stały się nieszczęściem polskiego przedsiębiorcy. Podobnych spraw jest znaczne więcej, ale i tak największą nie-dorzecznością jest co innego.

Otóż – jako się rzekło – gdyby nawet przyjąć, że biznesmen faktycznie popełnił wszystkie

zarzucane mu czyny i że dokonał ich z premedytacją, a

więc jest poważnym przestępcą, to i tak łączna kara pozbawienia wolności wyniosłaby zaledwie 8 lat. Tymczasem Marian Wegera skazany został w sumie na aż

14 lat odsiadki.Pracowity sąd

Jakim cudem zapadł tak długi wyrok? Przede wszystkim – nie wyrok, lecz wyroki. Otóż okazało się, że kolejne sądy zamiast rozstrzygać wszystkie zarzuty łącznie (co jest logiczne, zgodne z polskim prawem i w zasadzie wskazane) zaczęły rozbierać sprawę na czynniki pierwsze. Dwa lata za to, rok za tamto i tak dalej. W sumie uzbie-rało się tych lat czternaście.

Wymiar sprawiedliwości wykazał się w przypadku Mariana Wegery wyjątko-wo pracowity. A w tej swojej pracowitości – a raczej nadgorliwości – udowodnił też, że prawo postrzega bardzo jednostronnie. Oto bowiem oskarżony przesiedział aż 9 lat mimo tego, że nie było jeszcze wydanego wyroku łącznego! Kilka lat z tych dziewię-ciu było efektem wcześniejszych wyroków, ale gdy te minęły, Mariana Wegery z aresztu nie wypuszczono. Trzy i pół roku spędził tam z bliżej niesprecyzowanych przyczyn – ot tak, wakacje w zamknięciu na koszt podatnika. Podkreślmy to jeszcze raz: przez kilka lat Marian Wegera przebywał w lubel-skim areszcie śledczym bez prawomocnego wyroku!

Na nic zdały się kolejne odwołania, na nic apelacje. Przedsiębiorca zmuszony był się-gnąć po środki ostateczne.

Skarga do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu przyniosła – na pozór – skutki. Trybunał jednoznacznie po-twierdził naruszenie Europejskiej Konwen-cji Praw Człowieka poprzez bezprawność przetrzymywania Mariana Wegery za kra-tami, a nawet nakazał wypłatę niewielkiego odszkodowania. Ale cóż z tego, skoro Ma-rian Wegera jak siedział, tak siedzi…

Nie warto walczyć…?

Sprawa Mariana Wegery pokazuje, że nie-stety w naszym kraju chyba nie warto wal-czyć o swoje – znacznie lepiej położyć uszy po sobie i cierpliwie znosić wszelkie upo-korzenia. Za kolejne odwołania, apelacje, podania, wnioski i inne próby uzyskania ele-

mentarnej sprawiedliwości, Mariana Wegerę spotkały jedynie kolejne kary i szykany.

Na dodatek, prokuratorzy i nieomylni – w swoim mniemaniu – sędziowie zniszczyli prężnie funkcjonujące, dochodowe (także dla gospodarki, bo przecież milionowe po-

datki odprowadzane do budżetu nie biorą się z nicości) przedsiębiorstwo oraz złamali człowiekowi życie. Ciekawe, co by na to powiedzieli epatujący hurraoptymizmem eksperci przywołanego na początku Banku Światowego…

Ostatecznie, po latach niesprawiedliwego aresztu, po licznych interwencjach Fundacji

LEX NOSTRA, czas zamknięcia bez wyro-ku zaliczono Marianowi Wegerze na poczet wyznaczonej kary. W połowie lutego bieżą-cego roku Sąd Apelacyjny w Lublinie nato-miast zdecydował się przychylić do wniosku obrońcy i skrócić łączną długość pobytu za

kratami o dwa lata.Za półtora roku zatem Marian Wegera wyj-

dzie na wolność. Szkoda tylko, że lubelski Areszt Śledczy opuści już ktoś inny - nie-gdyś rzutki przedsiębiorca, a dziś do reszty pozbawiony wiary w sprawiedliwość prawa, zrujnowany finansowo, zawiedziony Polską i zwyczajnie samotny człowiek…

Podmiotem uprawnionym do wniesienia skargi do Europejskiego Trybunału

Praw Człowiekazgodnie z zapisem art. 34 Konwencji jest „...

każda osoba, organizacja pozarządowa lub grupa jednostek, która uważa,

że stała się ofiarą naruszenia przez

państwo praw zawartych w Konwencji lub jej

protokołach”.

Page 4: Prawo lewo 10 gotowy

VI VII3 marca 2014r.

nA PRAWO PAtRz W lEWO zWROt

Tomasz Tuczapski

dURA lEX

Tomasz Tuczapskiradca prawny, obrońca praw człowieka, autor pro-jektów ustaw

Dwa miesiące temu zawarłam u notariusza umo-

wę przedwstępną kupna nieruchomości. Jeden z jej

zapisów stanowi, iż umowa przyrzeczona zostanie

zawarta w terminie do 15 lutego. Pomimo upływu

tego terminu do realizacji zapisu nie doszło. Kontakt

ze sprzedającym jest utrudniony, a jeżeli już uda

mi się z nim porozmawiać, to nie udziela konkretnej

odpowiedzi jak również nie wskazuje, kiedy dojdzie

do zawarcia umowy. Czy mam jakieś prawa? Co mogę w tej sytuacji?

Dobrze Pani zrobiła zawierając umowę przedwstępną kupna

nieruchomości w formie aktu notarialnego. Zgodnie z przepi-

sami Kodeksu Cywilnego jeżeli umowa przedwstępna jest za-

warta w formie takiej, w jakiej winna być przyrzeczona, moż-

na dochodzić jej zawarcia przed sądem. Innymi słowy, może

Pani wystąpić do sądu z pozwem o zawarcie umowy sprzedaży

nieruchomości. Wyrok, który zapadnie w tej sprawie zastępu-

je oświadczenie woli, czyli w tym wypadku umowę sprzedaży.

Nie jest zatem konieczna wizyta u notariusza.

Cztery lata temu zawarłem związek małżeń-

ski, rok później urodził się synek. Niedawno

dowiedziałem się, że ojcem dziecka jest

mężczyzna, z którym moja małżonka miałą

romans. Czy mogę domagać się jeszcze za-

przeczenia ojcostwa?

W polskim prawodastwie przyjęto domniemanie,

że jeżeli dziecko urodziło się w trakcie trwania mał-

żeństwa albo nie później niż po upływie 300 dni

po jego ustaniu, to ojcem dziecka jest mąż matki.

Panu przysługiwało uprawnienie do złożenia po-

zwu o zaprzeczenie ojcostwa w terminie 6 miesięcy

od momentu dowiedzenia się o urodzenia dziecka

przez żonę. Z opisu sprawy wynika, że ów termin

upłynął. Jednym rozwiązaniem w tej sprawie jest

udanie się do prokuratora i opisanie całej sytu-

acji. Protkurator ma bowiem uprawnienie do

wytoczenia w Pana imieniu powództwa o za-

przeczenie ojcostwa.Mam zasądzone alimenty na córkę, która ukończyła

niedawno 22 lata. Zobowiązania płacę regularnie, jed-

nak dowiedziałem się, że córka rok temu rzuciła studia

i podjęła pracę zarobkową. Czy jestem zobowiązany do

dalszego płacenia alimentów?

Alimenty co do zasady przysługują do momentu, kie-

dy osoba nie jest w stanie samodzielnie się utrzymać.

Jeżeli powziął Pan informację o rezygnacji studiów

i podjęciu pracy przez alimentowaną, to można zło-

żyć pozew o uchylenie obowiązku alimentacyjnego.

Pozew składa się do sądu rejonowego właściwego ze

względu na miejsce zamieszkania. Prawomocne orze-

czenie w przedmiocie uchylenia obowiązku zwalnia

Pana od świadczenia.

Krzysztof ŁacińskiPrawnik,

w latach 2011-2012 odbywał aplikację komorniczą, posiada uprawnienia

mediatora stałegowww.lexfinancial.pl

.jak działają izby wytrzeźwień cz.2czego możesz się spodziewać w polskiej „wytrzeźwiałce”?

Podstawą do przyjęcia do izby lub jednostki policji osoby doprowadzonej jest wynik

badania zawartości alkoholu w organizmie wskazujący na

stan nietrzeźwości. Wynik badania potwierdzony jest wydrukiem z atestowanego

urządzenia służącego do pomiaru zawartości alkoholu

w organizmie.

Wydruk stanowi załącznik do pro-tokołu doprowadzenia lub karty ewidencyjnej. Badania poziomu

alkoholu dokonują uprawnione podmioty,

za zgodą osoby doprowadzonej do izby, placówki lub jednostki policji.

Z doprowadzenia osoby nietrzeźwej osoba doprowadzająca sporządza protokół, zawie-rający w szczególności dane doprowadzają-cego, datę i godzinę doprowadzenia, miej-sce i okoliczności oraz opis interwencji, opis zachowania doprowadzonego w czasie interwencji i transportu, z uwzględnieniem okoliczności uniemożliwiających doprowa-dzenie do miejsca zamieszkania lub pobytu, określenie przedmiotów posiadanych przez osobę w stanie nietrzeźwości w chwili do-prowadzenia oraz dyspozycję co do dalsze-go postępowania z osobą po wytrzeźwieniu.

Po doprowadzeniu osoby nietrzeźwej do izby, poddaje się ją niezwłocznie badaniom lekarskim. Lekarz powinien stwierdzić m.in. czy brak jest objawów stanu nietrzeźwości uzasadniających umieszczenie w izbie lub

placówce, czy istnieje potrzeba udzielenia pomocy doraźnej, która może być udzielona w izbie lub placówce, konieczność wykona-nia zabiegów higieniczno-sanitarnych oraz istnienie medycznych przesłanek skierowa-nia do szpitala lub innego zakładu opieki zdrowotnej.

Ostateczną decyzję o przyjęciu lub odmo-wie przyjęcia do izby podejmuje jej dyrek-tor, biorąc pod uwagę wypełnienie prze-słanek doprowadzenia, stopień zawartości alkoholu w organizmie oraz opinię lekarza. Podstawą odmowy przyjęcia może być m.in. brak wolnych miejsc. Wówczas osobę nie-trzeźwą umieszcza się w jednostce policji.

Osoby doprowadzone do izby wytrzeźwień

pozostają tam aż do wytrzeźwienia, nie dłużej niż 24 godziny. Natomiast niepełnoletnich umieszcza się w odrębnych pomieszczeniach, oddzielnie od osób dorosłych.

Omawiane zasady postępowania z osoba-mi znajdującymi się w stanie nietrzeźwym nie mają zastosowania do żołnierzy. Osoba w stanie nietrzeźwym, będąca żołnierzem (zawodowym lub zasadniczej służby), pod-lega bowiem przekazaniu Żandarmerii Woj-

skowej lub wojskowemu organowi porząd-kowemu.

Depozyt przedmiotów wartościowych

W przypadku przyjęcia osoby nietrzeźwej do izby wytrzeźwień, wszelkie znajdujące się przy niej pieniądze, przedmioty warto-ściowe, napoje alkoholowe, rzeczy osobiste i dokumenty odbiera się w jej obecności do depozytu. Pracownik prowadzący depozyt obowiązany jest sporządzić wykaz rzeczy odebranych, z tym iż w przypadku odebra-nia przedmiotów wartościowych obowiąza-ny jest dokonać ich opisu przez wskazanie cech charakterystycznych tych przedmio-

tów. Wy-kaz rzeczy odebranych podpisuje

pracownik izby wytrzeźwień upoważniony do prowadzenia depozytu i osoba doprowa-dzająca. Przedmioty przyjęte do depozytu przechowuje się w przeznaczonych do tego i specjalnie zabezpieczonych pomieszcze-niach oraz stosownych, imiennych i zabez-pieczonych opakowaniach.

Przyjęte do depozytu przedmioty, rzeczy osobiste, dokumenty i pieniądze zwraca się osobie zwalnianej z izby wytrzeźwień za pokwitowaniem, z depozytów pieniężnych

izby wytrzeźwień mogą natomiast potrącać swe należności z tytułu opłat związanych z pobytem w izbie. Pobyt w izbie wytrzeź-wień jest bowiem odpłatny. Należność za pobyt potrąca się z zatrzymanych w depo-zycie pieniędzy w przypadku, gdy osoba opuszczająca izbę wytrzeźwień odmawia uiszczenia opłaty za jej pobyt w izbie, przy czym osobie takiej należy pozostawić z depozytu kwotę pieniężną niezbędną do opłacenia kosztów przejazdu środkiem ko-munikacji publicznej do miejsca zamieszka-nia, a jeżeli mieszka w innej miejscowości, również odpowiadającą kosztom posiłku. Na innych przedmiotach zatrzymanych w depo-zycie przysługuje izbom wytrzeźwień usta-

wowe prawo zastawu celem zabezpieczenia należności za pobyt w izbie. W przypadku ustanowienia zastawu na przedmiotach wartościowych, sporządzić należy protokół ustanowienia zastawu, którego kopię wręcza się osobie, której przedmioty podlegają za-stawowi. Ponadto wszelkie przedmioty, na których został ustanowiony zastaw, wpisuje się do księgi zastawów rzeczowych. Przed-mioty te są zwracane po uiszczeniu należno-ści za pobyt w izbie wytrzeźwień.

Page 5: Prawo lewo 10 gotowy

VIII

OKO zA OKO PO tAMtEj StROnIE

Decyzja zapadła: ROZWÓD Gdy małżeństwa nie można uratować cz. 2

Początkowo zmiany są niezauważalne, jednakże często w sytuacji, kiedy małżonkowie je dostrzegają, może być za późno. Jakie jest wyjście z tej sytuacji? Zasadniczo mamy dwa:

pierwsze to szczera rozmowa, bez krzyków i impulsywności, mająca na celu naprawę związku. Drugie, zdecydowanie częściej stosowane – rozwód.

moja kariera klawiszafragmenty niepublikowanej książki, cz. 10

Andrzej Dembiński

Masz temat? Napisz: [email protected]

W konsekwencji szpital, zapale-nie, amputacja, inwalidztwo. Następnie są wstrzyki, to zna-

czy wprowadzanie w stawy substancji wywołujących zapalenie. Były to ślina, woda z rozcieńczonym jakimś świństwem, mocz. Takie czekanie na efekt trwa cza-sami i kilkanaście dni, w zależności od tego, czym dany staw został zainfekowa-ny. Jest to dość bolesne samouszkodzenie, i w efekcie zaniedbania może dojść do kalectwa. Znałem jednego osadzo-nego, który wbijał sobie gwoździa w czoło, pomiędzy płaty mózgo-we. Tak się w tym przedsięwzię-ciu wyspecjalizował, a to robiło wrażenie. Już był tak pewny siebie, że zaczął wymyślać inne warianty. A więc gwóźdź lądował w nosie, ale za któ-rymś razem coś poszło nie tak, że naruszony został jakiś organ i delikwent wylądował w szpitalu. Nie wiem co dalej się z nim stało, bo straciłem kontakt, a do aresztu już nie wrócił. Innym przypad-kiem były zasypki oczu. Polegało to na tym, że pokruszone szkło lub rysik od ołówka kopiowego został wprowadzony pod powieki, i oczywiście wtarty. Bolesne, ale dające skierowanie na okulistykę, w celu wypłukania gałek ocznych.

Ponadto bez wysilania zbytnio swoich szarych komórek, zwykłe złamania koń-czyn, palców. Zawsze można zwalić winę na administrację, że parkietka krzywa, na spacerniaku podczas „śmigania” można się przewrócić i upadając na ławkę zła-mać żebra. Każdy sposób jest dobry, byle zaistnieć, byle coś się działo. Przecież je-dyne, czego osadzeni mają w nadmiarze, to czas. Panująca nuda otwiera przed nimi samymi wrota bezmyślności, głupoty, ale i zarazem obmyślania skoków doskona-łych. Ten, przy którym się powalili nie

był doskonały, ale już następny, to będzie majstersztyk złodziejstwa. (...)

Nigdy nie lubiłem interwencji w takich przypadkach. To, co osadzeni robili ze swoim ciałem, przechodziło ludzkie po-jęcie. Nie każdy funkcjonariusz był na to odporny na początku swojej kariery, ale z czasem do wszystkiego można się przy-zwyczaić.

Próby samobójcze poprzez przecinanie żył w nadgarstkach były czymś nor-malnym - tylko, że to bardziej było dla

szpanu, dla pokazania współosa-dzonym, jakim się jest jestem twardym i odpornym na ból. Jeżeli ktoś tak naprawdę chce popełnić samobójstwo, to nie ma takiej możliwości, by tego nie zrobił.Te r a z , w d o b i e k a m e r

w celach, wszystko jest prostsze. Wtedy działaliśmy intuicyjnie, ale nie zawsze z pozytywnym skutkiem. Parę prób zakończyło się naszą porażką. Nie jest przy-jemnym zajęciem odcinanie oso-by od sznura i widok wisielca. Przy pierwszym takim przypad-ku prawie zemdlałem. Z czasem zahartowałem się, gdyż sytuacja do tego zmuszała.

Idąc tam do pracy wiedziałem, że będzie ciężko, ale że aż tak? Ile człowiek może znieść? Dużo. Jestem tego najlepszym przykładem. Kiedyś wrażliwy na ludzkie cierpienie, optymistycznie nastawiony do życia, jego uroków i widzący wszyst-ko w jasnych kolorach. Po latach pracy podchodzę do życia dość sceptycznie, na wszystko patrzę z pewnym dystansem. Za to doceniam wolność i duże przestrzenie.

Kiedy osadzony, mający za sobą kilka wyroków, kilkanaście lat spędzonych za kratkami mówi mi, że brakuje mu wolno-ści - to prawdę powiedziawszy nie bardzo mu wierzę.

Innym rodzajem samouszkodzeń były wbitki. Pole-gało to na tym, iż delikwent wprowadzał pod skó-rę, do danego organu typu płuco, serce, oko, wą-troba itd, kawałek metalowego drutu. Na początku

tego nie zgłaszał, tylko czekał na infekcję, która obejmie dany organ.

Skład: www.klamraprojekt.pl

Krzysztof Łaciński

zA tYdzIEŃ

Przeczytasz w dodatku PRAWO NA LEWO

Tomasz Tuczapski - ile kosztuje pobyt w izbie wytrzeźwień i wobec kogo pracownicy izby mogą zastosować przymus bezpośredni?

Cesarz Karol V - fragmenty Złotej Bulli ogłoszonej w Norymberdze 10 stycznia 1356 roku.

W poprzedniej publikacji wspomnia-łem pokrótce o przyczynach roz-wodów, wymogach formalnych

pozwu, a także kosztach sądowych.Sąd orzekając rozwiązanie małżeństwa

przez rozwód, każdorazowo wskazuje, czy nastąpiło to z winy jednej bądź obu stron czy też bez orzekania o winie. Ma to istotne znaczenie z puntu widzenia zasądzenia ali-mentów na rzecz drugiego małżonka. Można bowiem dochodzić nie tylko świadczeń na rzecz drugich dzieci, ale również na siebie. W przypadku, gdy rozwód nastąpił bez orze-kania o winie, można dochodzić alimentów tylko wtedy, kiedy popadło się w niedosta-tek. Jeżeli zaś orze-czono winę jednego z małżonków, drugi z nich, który nie został uznany za wyłącznie winnego ma prawo do-magać się świadczenia, chociażby nie popadł w niedostatek. Inny-mi słowy, dużo łatwiej jest uzyskać alimenty w tej drugiej sytuacji. Warto w tym miej-scu wspomniać, że obowiązek dostarczania środków utrzymania drugiemu małżonkowi wygasa co do zasady wówczas, kiedy wstąpi on w związek małżeński. Jest od tego jeden wyjątek: kiedy rozwód nastąpił bez orzeka-nia o winie, obowiązek ten wygasa również z upływem lat pięciu od orzeczenia. Na wniosek osoby uprawnionej sąd może ten termin wydłużyć. Najczęściej obowiązek alimentacyny względem drugiego małżon-ka orzeka się wówczas, kiedy jeden z nich pracował i utrzymywał rodzinę, drugi zaś zajmował się prowadzeniem domu, wy-

chowywaniem dzieci etc. Orzeczenie winy jednego z małżonków, jak wspomniałem w poprzednim artykule, nie ma wpływu na zasądzenie alimentów względem dzieci.

Czas, jaki upłynie od wniesienia pozwu do wyznaczenia terminu

pierwszej rozprawy zależy przede wszystkim od ilości spraw, jakie sąd ma do rozpoznania. Zazwyczaj jest

to kilka miesięcy. Istotnym uprawnieniem, jakie przysługuje

stronom, jest możliwość wniesienia wraz z pozwem wniosku o udzielenie zabezpie-czenia poprzez zasądzenie renty alimen-tacyjnej. Nierzadko bowiem jest tak, że

jeden z małżonków wy-prowadza się z domu i nie łoży na wspólne dzieci. Sąd w pierwszej kolej-ności rozpatruje bowiem przedmiotowy wniosek i alimenty zasądza. Po-zwala to uniknąć sytuacji, w której jeden z rodziców, który został z dzieckiem bądź dziećmi pozostaje

bez środków do życia. Jeżeli osoba zobowią-zana nie respektuje postanowienia, to powód ma prawo uzyskać klauzulę wykonalności i skierować wniosek o wszczęcie egzekucji do komornika. Postanowienie jest udziela-ne na czas trwania procesu o rozwód, a za-tem w wyroku sąd niejako na nowo orzeka w kwestii alimentów. Może się zatem oka-zać, że kwota wskazana w orzeczeniu jest inna, aniżeli w postanowieniu.

Orzeczenie rozwodu co do zasady skutku-je ustaniem wspólności ustawowej małżeń-skiej, powstaje zaś – współwłasność w czę-ściach ułamkowych.