Poludnie Bemowo nr 19 z 15 12 2011

12
l Kopff o Hanuszkiewiczu - str. 2 l Jak uratowaliśmy schody - str. 3 l Wolontariusze - str. 3 l ISSN 2082-6516 Rok II nr 19 (24) l 15 GRUDNIA 2011 l Bezpłatnie UWAGA! WSPÓLNOTY MIESZKANIOWE planujące podłączenie do sieci cieplnej SPEC: tylko do końca roku projekty przyłączy, węzłów cieplnych i doposażenia w instalacje CO i CWU nawet 60% taniej. Oferta nie dotyczy budynków podłączonych do węzłów grupowych Informacje pod nr tel.: 22 886-44-39 lub e-mail: [email protected] www.poludnie.com.pl www.facebook.com/Poludnie.Gazeta gazetapoludnie.bloog.pl Będzie nudno w teatrze… - żartował kilka lat temu Adam Hanuszkiewicz, gdy za- pytano go, jakie słowa chciałby usłyszeć po swojej śmierci. Od- szedł 4 grudnia. Artysta był wie- loletnim mieszkańcem dzielnicy Ursus. Określał ją jako kameralną, spokojną okolicę, którą umacnia- ją silne i serdeczne więzi między- ludzkie. Pamiętajmy o tym! Muzeum ikony Prawosławny metropolita Warszawy i całej Polski abp Sawa otworzył je 29 listopada. Muzeum przy ul. Lelechowskiej na Ochocie to pierwsza w stolicy a trzecia w Polsce – po Sanoku i Supraślu – tego typu placów- ka Kościoła prawosławnego. „Ikona, to są drzwi do nieba, prowadzi nas w świat ducha, mi- styki. Tego tak bardzo potrzeba współczesnemu człowiekowi” – powiedział metropolita Sawa. 55 lat Matysiaków Józef Matysiak, senior radio- wego rodu Matysiaków z ul. Do- brej, pracował w zakładach Vis na Woli. Muzeum Woli (Srebrna 12) dokończenie na stronie 2 Z Ernestem Bryllem rozmawia Michał Borzymiński - Miłośnicy Pańskiej twór- czości mają wiele okazji, by czytać wiersze i słuchać Pana podczas spotkań au- torskich w domach kultury, bibliotekach, na konkursach poetyckich, a także na kon- certach. „Bryllowanie”, które upamiętniło Pański złoty ju- bileusz, z udziałem Marcina Stycznia i zespołu muzyczne- go, tak jak wcześniejsze śpie- wogry, musicale, oratoria, zostało utrwalone na płycie. Jak powstał ten koncert? - Byłem przekonany, że jestem stary, mniejszym lub większym klasykiem. A tu nagle przyszedł młody chłopak, prawie go nie znałem i mówi „wie pan, bo ja chcę śpiewać pana wiersze”. Miał gitarę, zaśpiewał. Zrozumiałem, że on szuka czegoś ważnego, dla mnie również. Zapytałem go: w jakiej sprawie to śpiewasz? I doszliśmy do wniosku, że zada- jemy sobie pytanie, co się z nami stało? On zadaje to pytanie zu- pełnie z innej pozycji i ja z innej, ale okazuje się, że poczucie, że coś niedobrego stało się z nami - mamy wspólne. dokończenie na stronie 6 Co się z nami stało? Ursus W miejscu po ZPC Ursus funkcjonują przedsiębiorstwa przemysłowe. Zrzeszyły się w Stowarzyszeniu na rzecz Rozwoju Ursusa i zabiegają o zachowanie miejsc pracy. Stąd odmienna wizja przyszłości niż firmy, która chce oferować te tereny deweloperom. Stowa- rzyszenie zwróciło się do naszej redakcji o umożliwienie zapre- zentowania Czytelnikom „Połu- dnia” swoich racji. Dlatego zgo- dziliśmy się zamieścić specjalną wkładkę do bieżącego numeru gazety. Gazeta z wkładką do- stępna jest w stałych punktach dystrybucyjnych w dzielnicy Ursus. Ponadto zostanie dostar- czona do skrzynek pocztowych w tej dzielnicy. Dodatkowo na www.ursus-stowarzyszenie.pl Beczka Na liście startowej 49. Rajdu Barbórka znalazło się 90 załóg. Mieli do pokonania trzy odcinki specjalne, tzw. OS-y. OS-1 Tor FSO długości 7,12 km, OS-2 Tor Służewiec (ale- ja dojazdowa) długości 7,92 km, OS-3 Autodrom Bemowo długo- ści 3,74 km. Każdy z tych trzech odcinków specjalnych trzeba było przejechać trzykrotnie. dokończenie na stronie 4

description

Poludnie Bemowo Ochota Ursus Wlochy Wola nr 19 z dnia 15 12 2011

Transcript of Poludnie Bemowo nr 19 z 15 12 2011

Page 1: Poludnie Bemowo nr 19 z 15 12 2011

l Kopff o Hanuszkiewiczu - str. 2 l Jak uratowaliśmy schody - str. 3 l Wolontariusze - str. 3 l

ISSN 2082-6516

Rok II nr 19 (24) l 15 GRUDNIA 2011 l Bezpłatnie

UWAGA! WSPÓLNOTY MIESZKANIOWE

planujące podłączenie do sieci cieplnej SPEC:

tylko do końca roku projekty przyłączy, węzłów cieplnych i doposażenia w instalacje

CO i CWU nawet 60% taniej.Oferta nie dotyczy budynków

podłączonych do węzłów grupowych

Informacje pod nr tel.: 22 886-44-39 lub e-mail: [email protected]

www.poludnie.com.pl www.facebook.com/Poludnie.Gazeta gazetapoludnie.bloog.pl

Będzie nudno w teatrze…

- żartował kilka lat temu Adam Hanuszkiewicz, gdy za-pytano go, jakie słowa chciałby usłyszeć po swojej śmierci. Od-szedł 4 grudnia. Artysta był wie-loletnim mieszkańcem dzielnicy Ursus. Określał ją jako kameralną, spokojną okolicę, którą umacnia-ją silne i serdeczne więzi między-ludzkie. Pamiętajmy o tym!

Muzeum ikony Prawosławny metropolita

Warszawy i całej Polski abp Sawa otworzył je 29 listopada. Muzeum przy ul. Lelechowskiej na Ochocie to pierwsza w stolicy a trzecia w Polsce – po Sanoku i Supraślu – tego typu placów-ka Kościoła prawosławnego. „Ikona, to są drzwi do nieba, prowadzi nas w świat ducha, mi-styki. Tego tak bardzo potrzeba współczesnemu człowiekowi” – powiedział metropolita Sawa.

55 lat MatysiakówJózef Matysiak, senior radio-

wego rodu Matysiaków z ul. Do-brej, pracował w zakładach Vis na Woli. Muzeum Woli (Srebrna 12)

dokończenie na stronie 2

Z Ernestem Bryllem rozmawia Michał Borzymiński

- Miłośnicy Pańskiej twór-czości mają wiele okazji, by czytać wiersze i słuchać Pana podczas spotkań au-torskich w domach kultury, bibliotekach, na konkursach poetyckich, a także na kon-certach. „Bryllowanie”, które upamiętniło Pański złoty ju-bileusz, z udziałem Marcina Stycznia i zespołu muzyczne-go, tak jak wcześniejsze śpie-wogry, musicale, oratoria, zostało utrwalone na płycie. Jak powstał ten koncert?

- Byłem przekonany, że jestem stary, mniejszym lub większym klasykiem. A tu nagle przyszedł młody chłopak, prawie go nie znałem i mówi „wie pan, bo ja chcę śpiewać pana wiersze”. Miał

gitarę, zaśpiewał. Zrozumiałem, że on szuka czegoś ważnego, dla mnie również. Zapytałem go: w jakiej sprawie to śpiewasz? I doszliśmy do wniosku, że zada-jemy sobie pytanie, co się z nami

stało? On zadaje to pytanie zu-pełnie z innej pozycji i ja z innej, ale okazuje się, że poczucie, że coś niedobrego stało się z nami - mamy wspólne.

dokończenie na stronie 6

Co się z nami stało?

UrsusW miejscu po ZPC Ursus

funkcjonują przedsiębiorstwa przemysłowe. Zrzeszyły się w Stowarzyszeniu na rzecz Rozwoju Ursusa i zabiegają o zachowanie miejsc pracy. Stąd odmienna wizja przyszłości niż firmy, która chce oferować te tereny deweloperom. Stowa-rzyszenie zwróciło się do naszej redakcji o umożliwienie zapre-zentowania Czytelnikom „Połu-dnia” swoich racji. Dlatego zgo-dziliśmy się zamieścić specjalną wkładkę do bieżącego numeru gazety. Gazeta z wkładką do-stępna jest w stałych punktach dystrybucyjnych w dzielnicy Ursus. Ponadto zostanie dostar-czona do skrzynek pocztowych w tej dzielnicy. Dodatkowo na www.ursus-stowarzyszenie.pl

Beczka Na liście startowej 49. Rajdu

Barbórka znalazło się 90 załóg. Mieli do pokonania trzy odcinki specjalne, tzw. OS-y.

OS-1 Tor FSO długości 7,12 km, OS-2 Tor Służewiec (ale-ja dojazdowa) długości 7,92 km, OS-3 Autodrom Bemowo długo-ści 3,74 km. Każdy z tych trzech odcinków specjalnych trzeba było przejechać trzykrotnie.

dokończenie na stronie 4

Page 2: Poludnie Bemowo nr 19 z 15 12 2011

POŁUDNIE - Bemowo, Ochota, Ursus, Włochy, Wola www.poludnie.com.pl2

dokończenie ze strony 1oraz Teatr Polskiego Radia za-

praszają 15 grudnia (czwartek) o godz. 18.00 na spotkanie z ra-diową rodziną świętującą w tym dniu jubileusz 55-lecia obecności na antenie. Liczba wejściówek jest ograniczona. Niezależnie warto obejrzeć wystawę.

Jarmark na Chłodnej17 i 18 grudnia w godz.

12.00–18.00 ulica Chłodna będzie miejscem wielkiego przedświą-tecznego „Wolskiego jarmarku świątecznego”. Przy dobrej muzyce będzie można na nim kupić to i owo na świąteczny stół. Wśród bogatej i atrakcyjnej cenowo oferty handlowej nie zabraknie ozdób choinkowych, prezentów i oczywiście choinek. Zabiegani, którzy nie mają czasu, by przygotować własnoręcznie pracochłonne potrawy, mogą zaopatrzyć się w gotowe, których będzie na jarmarku bez liku. Na miejscu mała gastronomia, a na-wet grzane wino.

Wieczór kolęd17 grudnia o godz. 17:00

w Kościele Baptystów przy ul. Waliców 25 odbędzie się wieczór kolęd - dla wszystkich, którzy lubią wspólnie śpiewać albo posłuchać pięknych pieśni odśpiewanych chóralnie.

Buspass Zachęcamy do wzięcia udziału

w krótkiej ankiecie przygotowa-nej przez studentów Politechniki Warszawskiej dla potrzeb anali-zy funkcjonowania wydzielo-nego pasa autobusowego na ul. Górczewskiej. Jej wypeł-nienie nie zabiera dużo czasu, natomiast opracowanie pozwoli w rzetelny sposób sprawdzić, czy wprowadzenie przez Zarząd Transportu Miejskiego buspasa na ul. Górczewskiej sprawdza się w ruchu. Ankietę znajdziesz na www.utnij.pl/buspas

Lokal dla NGOZarząd Dzielnicy Ursus udo-

stępnieni (po koszcie eksploata-cji) pomieszczenia w budynku „Acherówki”: o powierzchni 34,29; 28,47 i 9,70 m kw. orga-nizacjom pozarządowym (NGO) działającym w sferze kultural-no-społecznej. Zgłoszenia ofert do 16 bm. Wybór oferenta do 21 bm. Informacji dotyczących za-sad korzystania z pomieszczeń udziela p. Aleksandra Magierec-ka tel. (22) 4786043.

Przełom na Dźwigowej?

Jest nadzieja, że do 20 grud-nia zakończą się roboty odwod-nieniowe, a na początku lutego zostanie wznowiony ruch... po płytach. Asfalt ZDM zapowiada na wiosnę. Wierzą w to tylko optymiści. Realiści nie chcą wy-jaśnień, analiz, kosztorysów itp., ale szybkiego wznowienie ruchu na ul. Dźwigowej. Brak przejazdu między Włochami a Bemowem codziennie pochła-nia czas i pieniądze za dodatko-wo zużyte paliwo.

W Bemowskim Centrum Kul-tury przy ulicy Górczewskiej 201 odbył się I Ogólnopolski Festiwal Piosenki „Bez Barier”. W konkursie, którego celem jest między innymi integracja środowisk artystów spraw-

nych i niepełnosprawnych oraz popularyzacja talentów amatorskiego ruchu muzycz-nego, uczestniczyło dziewięt-nastu wokalistów i wokalistek, podzielonych na dwie grupy wiekowe. Czterogodzinne prze-słuchania w sobotę 10 grud-nia pozwoliły jury, któremu przewodniczyła Natalia Kukul-ska, wybrać siedem finalistek. W niedzielę 11 grudnia było uroczyste wręczenie nagród

i wyróżnień oraz koncert laure-atek.

Pierwsze miejsce w kategorii 20 + zajęła Paulina Urynowicz. II – Janina Klimiuk, III – Kinga Lewiarz. W kategorii poniżej 19 lat pierwsze miejsce zajęła Alicja

Markiewicz, II – Aleksandra Liske, III – Natalia Kowalska. Grand Prix zdobyła Alicja Markiewicz. Wy-różnienie w kategorii 20 + otrzy-mała Magdalena Wywiał. Na zakończenie festiwalu zaśpiewała Natalia Kukulska z zespołem.

- Nasz festiwal jest pierwszą imprezą artystyczną dla wokali-stów, skupiającą na scenie oso-by sprawne i niepełnosprawne na tych samych zasadach. Nie ma żadnej taryfy ulgowej dla

niepełnosprawnych. Kryteria ocen - zgodnie z regulaminem - są jednakowe. Dla nas nie ma uczestnika sprawnego i niepeł-nosprawnego. Gdy przychodzą zgłoszenia festiwalowe z na-graniami demo, nie przekazuję

informacji o niepełnospraw-ności komisji i ona wysłuchuje wszystkich płyt demo, tak jak gdyby wszystkie osoby były tak samo sprawne, czy nie peł-nosprawne. Kryterium udziału jest talent, którym może po-chwalić się uczestnik festiwalu – powiedziała Ilona Sawicka, pomysłodawczyni Ogólnopol-skiego Festiwalu Piosenki „Bez Barier”.

Tekst i fot. Andrzej Sitko

Śpiewanie bez barier

Wiadomo, że jak człowiek się urodził, to pewnie umrze, choć jest grupa ludzi, którzy takiej zaskakującej prawdy nie przyj-mują do wiadomości. Dlatego usiłują zrobić za wszelką cenę kariery i odnieść sukcesy, dzięki którym chcą się unieśmiertel-nić, przynajmniej w krótkiej pamięci potomnych. Ale gdy podsumujemy ich życiowe dokonania stwierdzamy, że ta sztuka mało komu się udaje. Więc jeszcze tylko okoliczno-ściowe wspomnienia naprędce złapanych dyżurnych żałobni-ków, jakieś pośmiertne odzna-czenia (za życia się nie należa-ło?), dęty pochówek, wieczne odpoczywanie. I cisza.

Zmarł Adam Hanuszkie-wicz, przez wiele lat postać w polskim teatrze zarówno sztandarowa, jak i kontrower-syjna. Sprawca ocierających się o skandal przedstawień, które zapadły na długo w pamięci widzów, w ostatnich latach swego życia ze zbiorowej pa-mięci rodaków wykreślony, bo nareszcie niemodny i prze-brzmiały - przez co niezasłu-gujący na uwagę recenzentów, krytyków i całej tej hałastry, żywiącej się obszczekiwaniem

cudzej pracy. Pozbawiony wła-snego teatru usunął się w cień, do przebywania w którym nie przywykł w swym teatralnym życiu, i nieco zapomniany - od-szedł. Okolicznościowo przy-pomniano nam jeden z jego pierwszych telewizyjnych spek-takli –„Apolla z Bellac” - sztukę po latach zadziwiająco świeżą mimo skromnej i prymitywnej jak na upodobania dzisiejszego widza realizacji telewizyjnej. Na czarno-białym ekranie jak cienie pojawili się wielcy arty-ści tamtych czasów – te widma na chwilę ożyły, by pobudzić nas do refleksji nad sławą, któ-ra przemija, nad młodością, która trwa krótko i nad sztuką, która może być nieśmiertelna, o ile zechcemy z nią obcować. I o ile będziemy mieć dostęp do dzieł zamkniętych w lamusach, archiwach i muzeach.

Dzień później odeszła Violetta Villas, artystka es-trady, tak wydawałoby się odległa od artystycznych do-konań Hanuszkiewicza. Uznana w swoim czasie za królową kiczu, wyśmiewana przez kry-tyków, a przecież uwielbiana przez publiczność, która jej rzadkie występy przyjmowa-

ła z entuzjazmem. Ale kiedy ustały zupełnie - jakoś nikt nie zainteresował się jej życiowymi kłopotami, których najczęściej sama była przyczyną. Wspo-minając zmarłą pięknie mówili o niej ci, którzy z pomocą się nie kwapili, a którzy, eksplo-atując jej talent i popularność, sporo w swoim czasie zarobili. Normalka.

Jest coś, co łączy te dwa jak-że odległe od siebie życiorysy. To dokuczliwa gorycz starości płynąca z braku szacunku dla twórczych dokonań. Nie zama-skuje tego pospiesznie przygo-towana audycja czy telewizyjny program, którym można okra-sić pośmiertne wspomnienia. I nie chodzi tu tylko o artystów – ale ogólnie o ludzi starych. Nic ich tak nie dotyka, jak lek-ceważenie życiowych doświad-czeń przez młode pokolenie, które wielokrotnie wyważa otwarte wcześniej przez nich drzwi, uważając to za swoje oryginalne odkrycie. A takie postawy są dziś na porząd-ku dziennym, bo korzystanie z dorobku poprzedników jest uważane za obciach, zwłaszcza że „starzy” są najczęściej „ska-żeni” pracą w PRL-u. A gdzie

Sic transit...Do przeczytania jeden Kopff

niby mieli żyć? Więc skazuje się ich na zapomnienie, po-spiesznie i byle kim zapełnia-jąc wydarte im, należne z racji talentów i osiągnięć miejsce. Ale nie łudźmy się - nie zastąpi Hanuszkiewicza serialowy re-żyser, a Villas - laureatka „The Voice of Poland”, choć usil-nie się o to starają zblatowani medialni klakierzy. To nie ten format.

Kiedy przebrzmią żałobne wspominki, zastanówmy się, jak naprawdę wykorzystać po-tencjał tkwiący w doświadcze-niu seniorów. Jak nie skazywać ich na bezczynność wtedy, gdy mimo wieku są w pełni sił

twórc z ych? Jak widzieć w nich nie tylko ZUS-owski złom, ale ludzi, z których doświadczenia można by skorzystać, choćby po to, by uniknąć powtarzania ich błę-dów? Jak dać im radość płyną-cą z faktu, że są potrzebni? Jak ich szanować, by w mniej lub bardziej odległej przyszłości samemu doznać podobnego szacunku?

Pośmiertne laurki może są potrzebne w telewizji - zmar-łych nic nie obchodzą.

Antoni Kopff [email protected]

Zawarcie umowy darowizny polega na przekazaniu przez darczyńcę części swojego ma-jątku innej osobie, przy jed-noczesnym braku świadczenia wzajemnego od drugiej stro-ny. Umowa ta jest najczęściej zawierana pomiędzy osoba-mi pozostającymi ze sobą w bliskich relacjach, pomiędzy członkami rodziny czy przyja-ciółmi. Darowizna jest więc aktem szczególnej szczodro-bliwości ze strony darczyńcy i pomimo braku świadczenie wzajemnego nakłada ona na obdarowanego etyczny i mo-ralny obowiązek wdzięczności. Nie zawsze jednak ten obowią-zek jest realizowany, w związ-ku z czym należy bliżej przyj-rzeć się możliwości uchylenia się od daleko idących skutków umowy darowizny.

Umowa darowizny wywiera takie same skutki, jak umowa sprzedaży – powoduje całko-wite przejście własności do przedmiotu darowizny na oso-bę obdarowaną. Taki też jest zazwyczaj zamiar stron umowy darowizny. Problem powstaje jednak w sytuacji, gdy pomię-dzy darczyńcą a obdarowanym po wykonaniu darowizny doj-dzie do konfliktów lub niepo-rozumień. Wówczas najczęściej darczyńca pragnie odzyskać przedmiot darowizny i niejako „ukarać” niewdzięcznego obda-rowanego.

Rozwiązaniem w takiej sy-tuacji może być przewidziana przez Kodeks cywilny instytu-cja „rażącej niewdzięczności” obdarowanego względem dar-czyńcy.

„Rażąca niewdzięczność” obdarowanego jest termi-nem bardzo pojemnym, na co zresztą wskazuje jej niejasne brzmienie. Można ją zdefi-niować jako każdy przejaw zachowania obdarowanego, które jest świadomie skiero-

wane przeciwko darczyńcy w nieprzyjaznym zamiarze. W orzecznictwie podaje się przykładowe sytuacje, które mogą być uznane za przejaw takiego zachowania. Z pew-nością należy do nich zaliczyć: pozostawienie obdarowanego bez niezbędnej pomocy, po-mówienie darczyńcy o czy-ny, które mogą go poniżyć w ocenie innych osób czy za-żądanie od darczyńcy czynszu za korzystanie z mieszkania, uprzednio darowanego przez niego. Przejawem rażącej nie-wdzięczności nie są natomiast zwykłe konflikty rodzinne, a więc występujące we wszyst-kich rodzinach incydentalne sprzeczki.

Odwołanie darowizny jest dosyć skomplikowanym przed-sięwzięciem, składa się bowiem z kilku etapów. W pierwszej kolejności, należy złożyć obda-rowanemu na piśmie oświad-czenie o odwołaniu darowi-zny. Możliwość jego złożenia jest ograniczona terminem, bowiem można tego dokonać nie później niż w ciągu roku od dnia powzięcia wiadomości o niewdzięczności obdarowa-nego. Po upływie terminu pra-wo do odwołania darowizny definitywnie wygasa.

Sporządzając oświadczenie nie trzeba precyzować przy-czyn odwołania darowizny, na-leży jednak wyznaczyć termin na stawienie się u notariusza, jeżeli przedmiotem darowizny była nieruchomość.

W przypadku darowizny nieruchomości konieczne jest bowiem zrealizowanie drugie-go etapu, bez którego nie od-zyskamy prawa własności do nieruchomości. Tym kolejnym krokiem jest zawarcie w for-mie aktu notarialnego umowy zwrotnego przeniesienia wła-sności nieruchomości.

dokończenie na stronie 5

Radca prawny głosi

Kiedy można odwołać darowiznę?

Page 3: Poludnie Bemowo nr 19 z 15 12 2011

POŁUDNIE - Bemowo, Ochota, Ursus, Włochy, Wola 3

Dlaczego poświęcają swój czas, często kosztem odpo-czynku i wyrzeczenia się przy-jemności – pójścia do kina czy przeczytania książki? - Wiesz, to dziwne pytania. Nie zasta-nawiam się nad tym. Pomagam innym, którzy mają gorzej, trudniej, albo są zupełnie bez-radni. Może kiedyś sama będę potrzebowała pomocy od ko-goś – mówi młoda dziewczyna i prosi, żeby nie wymieniać jej nazwiska w gazecie. Tyle ludzi uczestniczy w wolontariacie! Działamy bezinteresownie.

W dniu 5 grudnia, z oka-zji Międzynarodowego Dnia Wolontariatu, w Teatrze na Woli odbyła się uroczysta gala Wolskiego Dnia Wolontariu-sza. Podczas uroczystości Mie-czysław Zmysłowski, zastępca burmistrza dzielnicy Wola, podziękował wolontariuszom i organizacjom pozarządowym działającym na rzecz miesz-kańców dzielnicy, ale nie tylko.

Podkreślił, jak ważny jest co-dzienny trud działań na rzecz potrzebujących. W imieniu władz gratulował wrażliwej i odpowiedzialnej postawy oraz wręczył nagrody i wyróżnienia. Doceniono także organizacje, które uzyskały zaszczytny tytuł „Organizacja Przyjazna Wolon-tariuszom” przyznany przez Sieć Centrów Wolontariatu w Polsce. Są to Bank Żywno-ści SOS w Warszawie, Funda-cja Akademia IURIS, Fundacja ITAKA Centrum Poszukiwań Ludzi Zaginionych, Polskie To-warzystwo Stwardnienia Roz-sianego – Oddział Warszawski. Krótka projekcja filmu doku-mentalnego przygotowanego przez Wydział Spraw Społecz-nych

i Zdrowia na tę okazję, doku-mentującego pracę wolontariu-szy w tych organizacjach, daje wyobrażenie, jak trudno było-by bez ich pracy i poświęcenia. Wolontariusze wyróżnieni

w tym roku przez Ośrodek Pomo-cy Społecznej Dzielnicy Wola, to Rafał Halicki, Dorota Słomiń-ska, Sylwia Stainbach, Krzysztof Weber i Małgorzata Zawistow-ska. Gratulujemy, właściwie dziękujemy. To słowo należy się Wam od społeczeństwa. Podobnie jak Alicji Kucharskiej, wolontariuszce wyróżnionej przez Polski Związek Niewido-mych Koło Warszawa Wola-Be-mowo.

Na liście wolontariuszy wyróżnionych przez Wydział Spraw Społecznych i Zdrowia dla Dzielnicy Wola znaleźli się Paulina Gosiewska, Natalia Grygorowicz, Ilona Kmieć, Jo-anna Pietraszek, Piotr Stępiński i Tomasz Wiśniewski.

Uroczystość na Woli uświet-nił występ muzyczny zespołu Kwadrofonik. Za rok zamawia-my utwór Boba Dylana - To Serve Somebody, na bis.

mb

Wolontariusze

Obywatelska troska ura-towała granitowe schody w przejściu podziemnym stacji PKP Włochy, przed… renowa-cją, polegającą na pokryciu ich żywicą i nałożeniu zewnętrznej warstwy antypoślizgowej.

- Kogoś po prostu odmóż-dżyło – złamanym głosem powiedziała informatorka te-lefonująca do Redakcji „Połu-dnia” po południu 6 grudnia. Czyżby miał to być prezent na Mikołajki? W remontowanym przejściu jest tyle do zrobie-nia, a tu ktoś poprawia scho-dy zrobione z najlepszego materiału.

Zanim dotarliśmy na miej-sce, skontaktowaliśmy się z Janem Teleckim, dyrekto-rem warszawskiego oddziału PKP Polskich Linii Kolejowych. To na zlecenie PLK wynajęta firma prowadzi remont. Już miesiąc po obiecywanym ter-minie zakończenia wszystkich robót.

Dyrektor poinformował nas o zakresie prowadzonych prac i obiecał kontrolę. My również pojechaliśmy zobaczyć, co się dzieje. Kamienne zejście od strony parku Kombatantów ekipa remontowa pracowi-cie pokrywała zieloną masą, na którą po zaschnięciu mieli położyć warstwę odporną na ścieranie i na dodatek antypo-ślizgową. Biało-czerwona wstę-ga oddzielała wąskie przejście dla ludzi przy szynach-pochyl-niach. Późnym popołudniem stłoczeni ludzie wędrowali to w górę, to w dół. Tylko nieliczni zwracali uwagę na to, co działo się obok.

Na stygnącej warstwie ktoś napisał patykiem: „Granit, nie malować!”

Zadzwoniliśmy do rzeczni-ka dzielnicy i jednego z rad-nych dzielnicy, Janusza Woj-dalskiego.

- Może jak w dawnych cza-sach, kiedy trawę malowali na zielono? – ironizuje radny.

- Niżej zamiatają, no bo lasy też podobno zamiatali – za-uważam, widząc, że ekipa przy-gotowuje dalszy front robót.

Linia podziału biegnie mię-dzy tym, co kolejowe, a resztą świata. Wzdłuż torów od strony ulicy Drukarzy kolej wybudo-wała imponujących rozmiarów zielony ekran dźwiękoszczelny. Mieszkańcy mają zyskać kom-fort akustyczny. No, ale żeby schody na zielono?

Druga rozmowa telefoniczna z dyrektorem Teleckim przybli-ża nas do wyjaśnienia tego, co się działo na schodach. Z PLK jedzie inspektor nadzoru, który

na miejscu porówna zakres wy-konanych prac z zamówieniem.

Początek robót – czy ktoś pa-mięta, kiedy zaczęli? – wyglądał

imponująco. Odnowienie pawi-lonów wejściowych, wymiana pokrycia dachów, nowe opierze-nia, uzupełnienie tynków i zacie-ranie ścian, usunięcie zbutwia-łych drewnianych ścianek przy wejściu i zastąpienie ich nowym materiałem. Podobno w projek-cie było usunięcie historycznych napisów do Nowych Włoch i do Starych Włoch. Ludzie z fundacji Przystanek Twórczość, działają-cej na rzecz ochrony lokalnego dziedzictwa kulturowego, czu-wali i napisy zostały.

- Czy panu się podoba ten remont i projektowany wystrój?

- A jak pani by to zrobiła?To pytania naszej minisondy.

Zmęczeni ludzie nie chcą roz-mawiać.

- Spytaj pan ich. A co mnie to obchodzi! – warczy na mnie starszy mężczyzna.

- O, ile lat trzeba było pro-

sić o te pochylnie dla wózków, i jak zrobili, to niektóre wózki się nie mieszczą. A co ma po-wiedzieć taki inwalida, prze-cież na głowę stąd zleci – ko-mentuje kobieta, która wyszła z warzywniaka vis a vis zielo-nych schodów.

Wieczór. Dzwoni dyrektor Telecki: - Dziękujemy państwu za czujność i interwencję!

-…? To nie my. To ludzie. „Południe” jest po to, żeby mieszkańcy mieli możliwość porozumiewania się, a także dostępu do informacji o tym, co się dzieje tu, w przestrze-ni lokalnej, na ich ulicy, koło domu. Mogą również przeka-zywać informacje od siebie. I tak się stało w sprawie scho-dów. Na szczęście.

Dyrektor informuje, że scho-dy będą wyczyszczone – na koszt wykonawcy, który popeł-nił błąd, biorąc się za roboty niezamówione.

- Instalacja monitoringu

Stąd do „Południa”

Jak uratowaliśmy schodyzostała założona na stare, nieodnowione ściany. Za pieniądze wydane na spray przez pacykarzy, prymityw-nych grafficiarzy i zwykłych ob…waczy klinkierowe ściany można było odczyścić. Choć-by kawałek, żeby zobaczyli różnicę – mówi przechodzień kierujący się z peronu w stro-nę Nowych Włoch. Pod wa-runkiem, że się złapie takich i wlepi słony mandat albo za łeb i do robót odszkodowaw-czych. Czy monitoring coś zmieni?

- Na wkus i cwiet, tawariszczi niet! – mówi po rosyjsku Wła-dik, Ukrainiec pracujący w Pol-sce, gdy pytam się go o kolory i nowy wystrój. Ale nie martw się, u mnie widziałem miejsca, gdzie jest jeszcze gorzej?

Tylko, że to nie jest żadnym pocieszeniem.

Tekst i zdjęcie: Michał Borzymiński

Konsekwencje wpisania na listę zabytków

Rada Warszawy zaniepoko-jona przypadkami nielegalnych rozbiórek obiektów zabytko-wych o dużej wartości histo-rycznej zaapelowała do Prezy-denta m. st. Warszawy „o pilne podjęcie działań, w celu za-pewnienia skutecznej ochrony zabytków znajdujących się na terenach należących do pod-miotów prywatnych”. Trudno się z tym stanowiskiem nie zgo-dzić. Jednak praktycznie jest to pustosłowie. Moim zdaniem, jeśli chce się chronić zabytki, to trzeba współfinansować ich utrzymanie albo je kupić, czyli przeznaczyć na to środki w bu-dżecie miasta. To Rada może. Po co „klepać” stanowiska.

Popieram ochronę zabytków, ale prawdziwych zabytków,

a nie wszystkiego, co zabytek przypomina. Chroniąc wszystko, nie chroni się niczego, zwłasz-cza gdy brakuje pieniędzy na ochronę. Jestem przeciwny fikcji. Uważam, że ochrona za-bytków, to zadanie publiczne, a nie obowiązek prywatny. Trze-ba więc wspierać wszystkich właścicieli prawdziwych zabyt-ków w ich utrzymaniu. To jest rola państwa. Ale państwo za-miast pomagać, za stan zabyt-ków pogrąża właścicieli - karami, sądami, mandatami. Niestety mając zabytek, właściciel ma je-dynie śmiesznej wysokości ulgę w podatku od nieruchomości, ale już użytkowanie wieczyste płaci w pełnej wysokości. Na wspar-cie rewaloryzacji zabytku pie-niędzy nie ma, mimo iż ustawa

to nie tylko przewiduje, ale na-wet nakazuje. Lecz to martwe przepisy.

Dziwi mnie, że stanowisko Rady dotyczy tylko zabytkowych obiektów prywatnych, a publicz-nych już nie. Nie jest przecież prawdą, że gmina dba w sposób właściwy o obiekty zabytkowe będące jej własnością. Widać to po kamienicach warszawskich.

Mało kto wie, że konserwa-tor za zabytkowy może uznać każdy obiekt i wpisać go do gminnej ewidencji zabytków bez zgody właściciela obiektu. Właściciela o tym fakcie nawet się nie informuje. Może więc wielu czytelników „Południa” to „szczęśliwi” posiadacze za-bytków, choć o tym nie wiedzą.

dokończenie na stronie 4

Page 4: Poludnie Bemowo nr 19 z 15 12 2011

POŁUDNIE - Bemowo, Ochota, Ursus, Włochy, Wola www.poludnie.com.pl4

Zespół dyplomowanych fi-zjoterapeutów i lekarzy pra-cujących w firmie Fizjo Med Poland istniejącej od 1997 r. udowodnił, że poprawa rezer-wy ruchowej w stawie objętym chorobą zwyrodnieniową oraz przywrócenie prawidłowego na-pięcia otaczających staw tkanek miękkich powoduje znaczną po-prawę funkcji oraz redukcję do-legliwości pacjenta. To zmienia dotychczasowe spojrzenie na re-habilitację kręgosłupa i stawów.

Pracowaliśmy nad doborem odpowiednich technik manual-nych uznanych w świecie medycz-nym od kilku lat. W tym okresie pomogliśmy kilku tysiącom ludzi! Dziś wiemy, że wyniki naszych obserwacji oraz doświadczenie, które posiadamy umożliwia nam skuteczne leczenie wielu dysfunk-cji narządu. To przełom w reha-bilitacji twierdzi Krzysztof Narosz szef zespołu terapeutycznego. Techniki, które wybraliśmy do naszej pracy są bardzo subtelne, a co za tym idzie nie powodują powikłań czyli pogorszenia stanu pacjenta. Jednym słowem może być tylko lepiej! Po pierwszej kon-sultacji wiemy czy jesteśmy w sta-nie Ci pomóc.

Lekarze, którzy obserwują wyniki naszej pracy, są zdu-mieni. Mając dotąd do dys-

pozycji tylko fizykoterapię zdają sobie sprawę z ograniczeń. Dziś inaczej patrzą na możliwości re-habilitacji ortopedycznej.

Najlepsze efekty uzyskujemy w rehabilitacji: stanów zwyrodnie-niowych stawów, dyskopatii, bólu kolan, bólu biodra, bólu głowy, ner-wobólach, rwy kulszowej, zespołu bolesnego barku, łokcia tenisisty i golfisty, zespole cieśni nadgarstka.

A oto kilka opinii naszych pa-cjentów:

Paweł, 51 l.: Jestem neu-rochirurgiem od lat cierpiałem z powodu bólu kręgosłupa, jednak decyzję o operacji odwlekałem. Moi koledzy dali mi wizytówkę Pana Narosza i zdecydowałem się na reha-bilitację. Nie zdawałem sobie dotąd sprawy, że jest możliwe usuniecie mo-ich problemów bez operacji. Polecam.

Maria, 69 l.: Moje kolano nie pozwalało mi wyjść z domu ,ból był tak duży. Córka woziła mnie na rehabilitację do Fizjo Medu i dziś już pierwszy raz od roku sama po-szłam do sklepu! Bardzo Wam dziękuję.

Kazimiera, 72 l.: Od lat leczy-łam swój chory bark nie spalam w nocy ze względu na ból, w dzień nie mogłam ruszyć ręką.

Po konsultacji nabrałam nadziei dziś śpię w nocy spokojnie i na-dal pracujemy nad ruchomością. Bardo się cieszę wspaniali tera-peuci. Jestem szczęśliwa, że trafi-łam na takich ludzi.

W opini pacjentów najskutecz-niejsi terapeuci w Warszawie.

W dniach od 15 do 30 grud-nia prowadzimy konsultacje pacjentów. Liczba miejsc ograni-czona. Obowiązuje telefoniczna rejestracja wizyt!

Przełom w leczeniu stawów i kręgosłupa!Bemowo, ul. Tkaczy 13 Mokotów, ul. Różana 51

ul. Tkaczy 13 (Bemowo Jelonki), tel. 22 666 05 77ul. Różana 51 (Mokotów), tel. 22 498 18 55

www.terapia-manualna.com

Krzysztof NaroszGabinet terapii narządu ruchuul. Różana 51

tel. 22 498-18-55 22 848-76-01

Kolędą „Cicha noc” Orkie-stra Dęta Ziemi Mazowieckiej pod kierunkiem Janusza Pro-kopa rozpoczęła 9 grudnia

spotkanie w siedzibie Urzędu Dzielnicy Ursus. Okazją było zapalenie pierwszej lampki na choince przed budynkiem Urzędu.

Deszcz i zimno nie znie-chęciły mieszkańców do wzięcia udziału w tym wy-darzeniu. Zebrani w holu Urzędu Dzielnicy, wysłuchali kolęd w wykonaniu Orkiestry Dętej. Pod koniec spotkania

burmistrz Ursusa Wiesław Krzemień złożył życzenia świąteczne i zapalił pierwszą świeczkę, która następnie

zawisła na choince przed bu-dynkiem.

W drugiej części tego świą-tecznego spotkania, tym ra-zem w Domu Kultury Arsus, mieszkańcy dzielnicy mogli wysłuchać kolęd w wykona-niu grupy Young Ursus Vo-ice, którą wspomagali pod-opieczni Środowiskowego Ogniska Wychowawczego To-warzystwa Przyjaciół Dzieci.

Świąteczny UrsusNa koncert pod nazwą „Mali maleńkiemu” złożyły się ko-lędy z Niemiec, Austrii, Fran-cji, Hiszpanii, Włoch i USA.

Starą polską kolędę „Gdy się Chrystus rodzi” zaśpiewała Agnieszka Konarska. Koń-cząc świąteczne spotkanie wokaliści zaśpiewali piosenkę o Ursusie.

Wśród przybyłych na uroczy-sty koncert byli radny Henryk Linowski i Wanda Górska, peł-nomocnik Prezydenta Warsza-wy ds. edukacji kulturalnej.

Tekst i fot. Andrzej Sitko

dokończenie ze strony 1Prawo do przejazdu w finało-

wym OS-4 przypadło 30 zało-gom, które uzyskały najlepsze czasy przejazdu po pierwszych trzech OS-ach łącznie. W OS-4 Karowa zwanym Kryterium Asów, długości 2,1 km, uczest-niczyli zatem najlepsi, wśród nich aż 7 załóg reprezentowa-ło AK Rzemieślnik. Przejazdy tym odcinkiem odbyły się po zmierzchu, co nadało im większą widowiskowość. Widzów ściąga na Karową zróżnicowanie nawierzchni, w tym występowanie kostki, nachylenie ulicy i zakręty.

Różnice czasu przejaz-du pomiędzy najlepszymi załogami były minimalne. Kajetan Kajetanowicz jako pierwszy w historii przejechał w czasie poniżej dwóch mi-nut. Zajęło mu to 1:58:33. Drugi Maciej Rzeźnik potrze-bował 2:00:45 a trzeci Bryan Bouffier 2:00:74.

Umiejętność przyspieszania, zwalniania we właściwym mo-mencie, decyduje o wyniku. W tym roku najważniejsza oka-zała się ostatnia beczka, wokół której trzeba było nawrócić. Da-lej od beczki nie zawsze znaczy szybszy przejazd. Był bardzo widowiskowy pokaz tarcia opon o nawierzchnię, a co za tym idzie dym z palonej gumy. Pod-czas przejazdu Tomasz Kuchar w ciasnym nawrocie stracił kilka sekund oraz szanse na szóstą z rzędu wygraną w Barbórce. Natomiast najszybszy przejazd Karową przez Kajetana Kajeta-nowicza nie wystarczył jednak na wygraną w całym rajdzie.Kilkunastosekundowa strata z trzech wcześniejszych odcin-ków nie pozwoliła Kajetanowi na radość z pierwszej wygranej

Barbórki. Ostatecznie stracił do Bouffiera 11,58 sek.

Cały 49 Rajd Barbórka wygrał Bryan Bouffier na peugeocie 207 S2000. Dru-gie miejsce przypadło To-maszowi Kucharowi na peu-geocie 307 WRC (+3,27), a trzecie Kajetanowi Kajetano-wiczowi na subaru impreza RT (+11,58 ).

Generalnie zwyciężyli mło-dzi ludzie. Bryan Bouffier (Francja) ma 33 lata. Do jego największych sukcesów należą: mistrzostwo Pucharu Peugeot w 2002, mistrzostwo Polski w latach 2007, 2008 i 2009, wi-cemistrzostwo Polski w 2011 r., 5. miejsce w mistrzostwach Eu-ropy w 2006 r. Tomasz Kuchar ma 35 lat, Kajetan Kajetano-wicz 32 lata, a Maciej Rzeźnik lat 30.

Bardzo dobrze przyjętą niespodzianką tegorocznej Barbórki był przejazd oldbo-jów, kierowców zaliczanych do legendy polskiego sportu sa-mochodowego. Zwrócę uwagę tylko na kilku z nich. Romuald Chałas startował z tym samym pilotem co przed laty, również na mazdzie 323 GTR. Teraz jest on prezesem Automobilklubu Polski organizatora Rajdu Bar-

bórka. Longin Bielak starto-wał z Sobiesławem Zasadą na polskim fiacie 126p w Rajdzie Monte Carlo. Wielokrotnie był mistrzem Polski w wyścigach samochodowych. Teraz poje-chał najnowszym peugeotem. Andrzej Jaroszewicz był kie-rowcą zespołu fabrycznego FSO. Wielokrotnie stawał na podium, w tym zdobył mistrzo-

stwo Polski, startując na fiacie 125p. Wygrał w klasie Między-narodowy Rajd Akropol. Teraz też pojechał na f 125p. Tomasz Ciecierzyński również jeździł w zespole FSO. Teraz pojechał polonezem 2000, na jakim startował w latach 80. Andrzej Postawka należał do czołówki kierowców rajdowych. Ponadto był jednym z najlepszych budu-jących samochody wyczynowe w Polsce. Przygotowane przez niego auta zadziwiały kibiców. Szczególny sentyment mam do klanu Siniarskich. Jeździł Andrzej i jego syn Janusz. Te-raz Janusz Siniarski jak gdyby nigdy nic pojechał na iden-tycznym modelu skody 100S, jak w latach siedemdziesiątych. Stawał na podium wielu rally-crossów.

Andrzej Rogiński Fot. Krzysztof Sobieraj

Beczka

dokończenie ze strony 3Niedawno konserwator

zabytków właśnie rozszerzył listę tych obiektów o kilkaset pozycji. Często są to budynki z lat 50-tych i 60-tych ubie-głego wieku, a nawet młodsze. Znam wpisane do ewidencji zabytków budynki kryte eter-nitem, dla których konserwator w opiniach dotyczących warun-ków przebudowy żądał utrzy-mania historycznego pokrycia dachowego. Znam budynki wpisane przez konserwatora do ewidencji na tak zwaną „pałę”, czyli „spod dużego palca”, tj. bez jakiegokolwiek uzasad-nienia lub z fałszywym uzasad-nieniem polegającym na po-myłce daty budowy czy autora projektu mającego rzekomo wartość historyczną.

Na sesji Rady Warszawa konserwator zapowiedział

rozszerzenie listy zabytków o kilka tysięcy budynków. Wpisanie na taką listę skut-kuje zakazem wszelkich robót budowlanych bez jego zgody. Ten zakaz nie tylko dotyczy rozbudowy, czy przebudowy, ale również wymiany pokrycia dachu, okna, drzwi, a nawet montażu anteny telewizyjnej na dachu i innych drobnych robót. Obiekty wpisane do ewidencji są ponadto obowiąz-kowo obejmowane ochroną w miejscowych planach zago-spodarowania przestrzennego, co skutkuje najczęściej całkowi-tym zakazem ich przebudowy i rozbudowy. Znam budynki wpisane do ewidencji omyłko-wo, bo się adres pomylił, „dłu-gopis się obślizgnął”, ale skut-kiem pomyłki objęto budynek ochroną w planie miejscowym i dziś zdjęcie ochrony wymaga

zmiany planu, co teoretycznie trwa 2-3 lata, a praktycznie nie jest realizowane.

Zakazy, o których wyżej mowa, mogą skutkować rosz-czeniami właścicieli wobec gminy o odszkodowania za spadek wartości nieruchomo-ści. Jest to niezwykle trudny proces i z doświadczenia zawo-dowego nie życzę go nikomu. Odszkodowania w skali War-szawy mogą iść w dziesiątki lub setki milionów złotych. Wtedy na ochronę prawdziwych za-bytków nic nie zostanie.

Wcale się nie zdziwię, gdy ludzie w rozpaczy, nie mogąc rozbudować obiektu „zabytko-wego”, tak by spełniał ich potrze-by, i nie mogąc go sprzedać lub utrzymać, doprowadzą do „za-prószenia ognia” lub „nieszczęśli-wej katastrofy” innego typu.

Bogdan Żmijewski

Konsekwencje wpisania na listę zabytków

Page 5: Poludnie Bemowo nr 19 z 15 12 2011

POŁUDNIE - Bemowo, Ochota, Ursus, Włochy, Wola 5

Co łączy trzy sympatycz-ne absolwentki warszawskich uczelni: Katarzynę Kot, Annę Pokrzywę i Agnieszkę Turek? To, że wzięły udział w pierw-szym konkursie na najlepszą pracę dyplomową o Woli i zo-stały jego laureatkami! Klasyfi-

kacji drużynowej nie było, ale warto zauważyć, że pierwsze i trzecie miejsce zdobyły prace studentek Politechniki War-szawskiej.

Oto konkursowe podium:Mgr inż. arch. Katarzyna

Kot – „Koncepcja zagospodaro-wania rejonu dawnego dworca Warszawa Główna, jako przy-kład rewitalizacji zdegradowa-nych terenów pokolejowych”, praca magisterska obroniona na Politechnice Warszawskiej (Wydział Architektury).

Lic. Anna Pokrzywa - „Ra-zem czy obok siebie? Zjawi-sko sąsiedztwa wczoraj i dziś. Socjologiczna analiza zmian relacji sąsiedzkich na przykła-dzie osiedla na warszawskim Muranowie”, praca licencjacka obroniona na Akademii Pe-dagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej (Wydział Sto-sowanych Nauk Społecznych).

Mgr Agnieszka Turek – „Rewitalizacja obszarów po-przemysłowych jako kierunek zrównoważonego rozwoju miast na przykładzie dzielni-cy Wola w Warszawie”, praca magisterska obroniona na Po-litechnice Warszawskiej (Wy-

dział Geodezji i Kartografii).O wynikach konkursu i po-

dziale nagród zadecydowało jury, w którym zasiadali organi-zatorzy - przedstawiciele władz Woli i specjaliści – architekci, historyk i socjolog. Po wnikli-wej ocenie kilkunastu prac za najlepszą jury uznało koncepcję rewitalizacji dawnego Dwor-ca Głównego przy Towarowej przygotowaną przez Katarzynę Kot. Werdykt był jednomyślny.

- Świetna, twórcza praca magisterska – ciekawy temat, staranne wykonanie. Doskona-le pokazuje, że w przestrzeni miejskiej historia i przyszłość wcale nie muszą się zwalczać. Śmiała wizja, w której zachowa-na jest ciągłość tego, co było, z wyzwaniami nowoczesności. W jednym miejscu udało się au-torce skomponować historycz-ne i współczesne zabudowania oraz różne funkcje publiczne, od

kulturalnej (muzeum) do biuro-wej – sypały się komplementy, zapisane w protokole sądu kon-kursowego. Pierwsza nagroda – laptop – w pełni zasłużona. Drugie miejsce zajęła Anna Pokrzywa za pracę licencjacką na temat relacji sąsiedzkich

na Muranowie. Anna szukała odpowiedzi na podstawowe pytania badawcze: jak zmienia-ły się te relacje na przestrzeni lat, w wolskim blokowisku; jak wypada porównanie z czasami przedwojennymi, a nawet, ja-kie cechy ma „dobry”, a jakie „zły” sąsiad? Musiała posta-wić dziesiątki innych pytań. Na pytania odpowiadali an-kietowani mieszkańcy osiedla, co również daje wyobrażenie pracy, włożonej by dotrzeć do ludzi, poprosić o odpowiedzi i opracować zebrany materiał z badań. Czy wiecie, że waż-nym czynnikiem integrującym społeczność lokalną są dzieci? Tak! Od spacerów z wózkami i piaskownicy aż po relacje ludzi dorosłych. Z pracy dowiaduje-my się dużo o ludziach. Wiedza bezcenna, by zrozumieć potrze-by i oczekiwania społeczne, nie tylko w tym jednym miejscu

W trzeciej nagrodzonej pracy Agnieszka Turek zajęła się re-witalizacją rejonów poprzemy-słowych Woli jako kierunkiem zrównoważonego rozwoju dzielnicy. Autorka przedstawiła wybrane przykłady ze świata i z Polski, poddała je ocenie i sformułowała wnioski, że można projektować i budować, nie tracąc z przestrzeni miasta tego, co określamy dziedzic-twem przeszłości. W tym przy-padku bogata dokumentacja zdjęciowa przemawia mocniej niż słowa. Praca Agnieszki jest tym bardziej cenna, że w sto-licy mamy wiele przykładów prostackiej wręcz ingerencji w tak pokiereszowaną (wojna, pewnymi błędami w latach od-

budowy) substancję materialną miasta. Niespełna miesiąc temu przy ul. 29 listopada „nowocze-sny” developer rozwalił zabyt-kowy budynek starych koszar. Drugie i trzecie miejsce nagro-dzono tabletami. - Zgłoszone na konkurs prace cieszą tym bardziej, że dotyczą szerokiego kręgu dziedzin - historii, ar-chitektury, w tym urbanistyki, „zieleni”, infrastruktury, socjo-logii, itd. W dwóch zwycięskich pracach udało się połączyć na-wet kilka z nich – podkreślali przewodniczący Rady Dzielnicy Dariusz Puścian i Grażyna Orze-chowska-Mikulska – zastępczy-ni burmistrzyni (rodzaj żeński jest podwójnie uzasadniony). Podczas ceremonii ogłoszenia

wyników i wręczenia nagród miał miejsce pewien wątek osobisty. Jeden z jurorów, arch. Stanisław Baltazar Brukalski, podarował Annie Pokrzywie kopię bardzo rzadkiej książki „Zasady społeczne projekto-wania osiedli mieszkaniowych”, napisanej w czasie wojny przez Barbarę Brukalską, matkę juro-ra. Praca ukazała się drukiem tuż po wojnie, ale szybko zni-kła - wycofana przez władze komunistyczne. „Zasady…” nie pasowały do nowego etapu. Wszystko wskazuje, że konkur-su na pracę dyplomową o Woli będzie miał kontynuację. Wola jest frapująca!

Michał Borzymiński

Trzy dyplomy z Woli

dokończenie ze strony 2Najczęściej jednak darczyń-

ca nie będzie chciał podpisać dobrowolnie aktu notarialne-go. Wówczas konieczne bę-dzie zrealizowanie trzeciego etapu w postaci udania się do sądu cywilnego z pozwem o zobowiązanie obdarowane-go do zwrotnego przeniesie-

nia własności nieruchomości. Prawomocny wyrok sądu w tej sprawie przeniesie własność z powrotem na darczyńcę.

Odwołanie darowizny wbrew pozorom jest dosyć trudną ope-racją, w razie trafienia sprawy przed sąd wymagającą również skomplikowanego postępowa-nia dowodowego. Warto wie-

dzieć jednak, że taka instytucja istnieje, warto również wie-dzieć, jak się nią posługiwać.

Joanna Senkowska, radca prawny,

[email protected]

Kancelaria Radców Prawnych,

ul. Słowackiego 5/13 lok. 142 tel. 22-241-17-14

Kiedy można odwołać darowiznę?

Page 6: Poludnie Bemowo nr 19 z 15 12 2011

POŁUDNIE - Bemowo, Ochota, Ursus, Włochy, Wola www.poludnie.com.pl6

Warszawa 02-624 ul. Puławska 136

tel./fax 22 844-39-45, tel. 22 844-19-15

[email protected]

[email protected][email protected]: Andrzej Rogiński

"Południe"redaktor naczelny: Andrzej RogińskiRedaktor prowadzący wydanie:

Michał Borzymiński [email protected]

Redakcja czynna w pon. - czw. w godz. 9.00 - 17.00

pt. w godz. 9.00 - 16.00W tych godzinach

przyjmujemy także ogłoszenia.Łamanie, układ i oprawa graficzna:

Galder Grasfjord©Druk: PresspublicaISSN 2082-6516

Wydawca jest członkiem Warszawskiego Towarzystwa

Prasy LokalnejRedakcja nie odpowiada za treść ogło-szeń. Materiałów nie zamówionych nie zwracamy. Zastrzegamy sobie prawo skracania i adiustowania nadsyłanych

tekstów oraz zmian tytułów.Teksty sponsorowane oznaczamy

skrótem TS

Następny numer ukaże się w styczniu 2012

W ciepłym wnętrzu kolędyW ciepłym wnętrzu kolędy, w jej miękkim owocuPulsuje gwiazda betlejemskiej nocyMałe ziarenka światła, któreśmy witaliJeszcze dziecinni, naiwni i mali

O, jakby trzeba nam dzisiaj uciekaćDo pasterzy, owieczek, do siana i mlekaDo podarków, co na nas u żłóbka czekałyDo otworzonej duszy zwierząt, co gadały

O jakby trzeba nam dzisiaj skosztowaćPastorałki tak słodkiej jak babka cukrowaSkurczyć się, w pacholęctwie zniknąć, w sianku schowaćPrzed dojrzałością prostą jak droga krzyżowa

Ernest Bryll

dokończenie ze strony 1Ja recytuję swoje wiersze, on

śpiewa. Czasami też sięgamy do innych poetów, bo chcemy ich przypomnieć. Podczas tych spotkań widzę, że istnieje jakaś bardzo duża grupa osób za-pomniana przez środki oficjal-nego przekazu, całkiem duże zagłębie tych, którzy chcą za-dawać sobie pytania, więc chcą poezji.

- Czy dużo ludzi przychodzi na spotkania z poetą?

- Zależy nam, żeby przyszło 250 do 300 osób, nie więcej. I potrafimy mieć taką publicz-ność. Poza tym idzie szeptana propaganda. Ludzie z jednego miasta mają kogoś np. w Lubli-nie, a ci z Lublina w Ostródzie i tak dalej. I dają sobie znać. Nagle okazuje się, że sale są zapchane. Nie jest proste, żeby to wszystko zorganizować. Bo przecież trzeba znaleźć jakieś fundusze, zarezerwować salę, przygotować. Po występie rozmawiamy z ludźmi, jest dys-kusja. Zdarzają się i klęski, ale generalnie jest ogromna licz-ba ludzi na tych spotkaniach. Zapraszają mnie do różnych konkursów poetyckich, więc widzę, że w Polsce ludzie piszą wiersze jak oszalali. Nie to, że są wybitnymi artystami. Oni piszą, ponieważ wiersz daje szansę wyrażenia siebie i swo-jego bólu, w sposób najprost-szy, a jednocześnie najgłębszy. Bo trzeba się zastanowić, jak

to wyrazić, bo nie może być napisane, że „ja jestem” tylko „dlaczego jestem”. Tak poezja wymaga.

- Czy twórczość tych zwy-kłych ludzi wyraża tylko ból? Co z innymi uczuciami?

- Radość też wyrażają. Róż-ne uczucia. W liryce wyra-żają siebie, pragnienie, żeby było inaczej, poczucie, że coś zmarnowali, a jednocześnie radość, zachwyt z tego, że się zakochali, albo że ktoś dla kogoś był dobry czy przera-żenie, że coś się z nami stało, że porobiliśmy kariery, ale te kariery oddaliły nas od siebie. Widzimy, że w dużej mierze jesteśmy społeczeństwem sin-gli, samotników, którzy tyle czasu poświęcają na urzą-dzenie się w życiu, kariery, mieszkania, że kiedy przycho-dzi ten czas, gdy szukają, bo przypila ich coś - nie wiem, może biologia - jest taki czas, to oni nie umieją być razem. Bo oni chcą, żeby partner czy partnerka byli niezwykli, żeby odpowiadali temu a tamtemu. A oni mają życie już urządzo-ne, do którego wybierana osoba musi pasować.

- I mają problem, bo te „idolealne” wzorce ulepio-ne i upowszechniane przez media, nie zawsze pasują do rzeczywistości. Więc pytają, jak żyć?

- Na pewno. Poza tym, oni muszą się wydobyć z tej łatwi-zny – pozornej - kultury maso-wej. Bo oni widzą scenę, to co się dzieje na zewnątrz, a nie widzą łez idoli, tego, jak pła-czą samotnie. Dzieją się jakieś rzeczy ciemne. Ważne jest, że ta w tańcu pokazała majtki, a ten to, a ten to. Ci zwykli ludzie chcą być razem, a nie zawsze umieją. Bo razem to jest ucieranie się. Dawniej jak było się razem, to kłótnie też były. Natomiast istotą kłótni nigdy nie było, że mamy się rozstać, Teraz jest zasada taka, co będziemy siebie męczyć. Kiedy widać, że nie pasujemy, to się rozchodzimy, po pierw-szej kłótni czy drugiej. Poza tym jest jeszcze problem przy-jaciół. Kiedy było źle, to lubi-liśmy siebie. Trzymaliśmy się razem. Teraz, kiedy przycho-dzi czas kariery, to jest on tak ustawiony, że można ją zrobić samemu. Nawet są takie zasa-dy, zwłaszcza w korporacjach, oceniania innych, które ciebie zobowiązują do wydawania opinii o innych. Istotą jest to,

Co się z nami stało?kto każdego dnia zostanie wy-rzucony.

- Eliminacja…- Wykluczenie. I są przy tym

wywiady, kogo będziesz wy-rzucał? A dlaczego? Bo może on będzie chciał mnie wyrzu-cić! Istotą jest, jak ten ktoś odchodzi. A reszta zostaje – na chwilę - w jednodniowym szczęściu. Tylko że oni zaczy-nają czuć, że sukces nie wyna-gradza im tego, co tracą. Nie wiem, jak będzie dalej. Nasi genialni wymyślili urząd ds. wykluczonych. Tego nie da się zrobić od góry.

- Szukamy odpowiedzi. Czas przed świętami temu pomaga?

- W Polsce szczególnie dbali-śmy o przeżycie tych świąt. Ale to, co się dzieje u nas z Bożym Narodzeniem, pokazuje pewne niebezpieczeństwo tego, co się dzieje z nami. Przede wszyst-kim ginie okres oczekiwania czyli Adwent. Od 1 listopada, zaraz po Zaduszkach świecz-ki nagrobne przerabia się na bombki.

- Co to znaczy?- My nie zdajemy sobie spra-

wy, że my czekamy na coś. A na co my czekamy?

Jest w nas coś takiego, że odnosimy się dosyć lekcewa-żąco do Bożego Narodzenia. Nas interesuje - jakby wziąć kolędę Karpińskiego „Bóg się rodzi” - Boże Dziecię, któ-re podnosi rączkę i błogosła-wi nasze domy, majętność i Ojczyznę. Natomiast nie za bardzo interesuje nas kim jest to Boże Dziecię? No jest… Nie interesuje nas fakt – ja to staram się pisać i jak mam spotkania tłumaczyć – że my jesteśmy z kręgu jedynej chy-ba na świecie monoteistycznej religii oksymoronu, czyli nie-możliwości. Bóg stał się czło-wiekiem. Śpiewamy „słowo ciałem się stało”. I nawet jak jest napisane u Karpińskiego, to tę pierwszą zwrotkę przela-tujemy, jakoś tak bezmyślnie, bez zastanowienia. A tam jest napisane to, co nas wyróżnia spośród innych wielkich religii monoteistycznych – a więc ju-daizmu, mahometanizmu – że stało się niemożliwe. Przed-wieczne, nie mające początku i końca, stało się śmiertelne, mając początek i koniec. Czyli my wierzymy w jakąś niemoż-liwość. Dla wierzących innych religii to czasami brzmi jak ja-kaś głupota. My wierzymy, że Bóg stał się człowiekiem; oni

też wierzą w Boga, ale zawsze jest relacja odrębna. Stał się. Stał się czasowy. Urodził się, żeby umrzeć, bo inaczej by nie zmartwychwstał…

- Ze wszystkimi konse-kwencjami dla wyznawców i tych, którzy uwierzą.

- To głęboko warunku-je dalej. U nas się nie myśli, a co dalej? A tu stało się coś

– właściwie przeciwko do-skonałości Przedwiecznego i Wszechmocnego Boga. I co więcej staje się przeciw tak rozumianej doskonałości po-tem. Bo ten Bóg, który był z nami – i ciągle jest z nami - przeżywał to samo, co my, w sposób bardzo ludzki. Gdzieś tam wraca. I ta wszech-doskonałość jest zaatakowana czymś czasowym. Ludzie, jeśli stawiają sobie pytania wykra-czające poza materialność, zmagają się z myślami swoimi i cudzymi, próbując znaleźć odpowiedź na najważniejsze pytanie. Mówię o tym, bo chrześcijaństwo bardzo długo z tym się zmagało. I próbo-wało logicznie wyjść. A to, że było złudzenie, że to był fantom. To było istnienie niby w ciele, ale naprawdę to było istnienie tylko człowiecze. Religia chrześcijańska bardzo twardo walczyła z herezja-mi. Bardzo twardo walczyła z tym przekonaniem, że trze-ba wywalić całą część Ewan-gelii Łukaszowej, bo - jak krzy-czeli - ona śmierdzi szczynami niemowlęcia. No, bo śmierdzi szczynami i też trzeba zdać so-bie sprawę z tego.

Pisząc, staram się oddać całe ciepło i rodzinność tych świąt Bożego Narodzenia, ale jedno-cześnie nie ograniczać się do tego, że „jesteśmy razem” i jest dobrze. Bo jesteśmy razem, ale po coś. Łamiemy się opłatkiem, ale ma to znaczenie czegoś. Bo-żenie Narodzenie jest świętem

rodzinnym, przez które obcho-dzimy coś większego. To się w Polsce bardzo, bardzo, bar-dzo zaciera.

- Dlaczego? - To jakoś jest w naszym

obyczaju. Gdy tak popatrzy-my w kolędy, to zauważymy pokusę, by to tak udziecin-niać. Gdzieś jakieś sianko, jak lilija – to bardzo piękne wier-

sze, ale jakby takie odchodzą-ce od dramatyzmu tej sprawy, która się stała. Archanioł Boży Gabriel przyszedł do Panny Maryi. Zwiastowanie. Wielki poeta polski Leśmian napisał taki wiersz – piękny - że Matka Boska wyszywa już pieluszki, św. Józef patrzy przez okno. Ooo! Jedzie sa-niami anioł. Anioł przychodzi i mówi, że będzie to dziecko i robi się piękny obraz polski, ale nie wolno na nim poprze-stawać. Szczególnie w dzisiej-szych czasach. Ja nie jestem teologiem, ale poeta musi to mówić ludziom, żebyśmy nie zostali tylko z tym, że Boże Dziecię, jest tylko po to, że Bóg podnosi rękę nad naszym domem, nad którym coraz to inna grupa wywiesza swoją chorągiewkę.

- Po latach wraca słynna „Kolęda nocka”. Czym będzie teraz?

- „Kolęda nocka” wraca jako zupełnie nowe przedstawienie. Zrobili to ludzie młodzi, opiera-jąc się na tamtym szkielecie i na zupełnie nowych moich wier-szach, tak że będzie to mocno inne. I dobrze odnoszące się do tego, co było dawniej i do tego, jak widzimy to dzisiaj, kiedy że-śmy tyle zmarnowali.

- Jak było dawniej ?- Bardzo prosto. Ja pisałem

wiersze siedząc w Katowicach, bo tam pracowałem w 1979 r. Wyszło mi dużo wierszy, m.in. taki „Za czym kolejka ta stoi? Po szarość, po starość”. Mam list od redakcji, do której po-słałem ten wiersz, gdzie mi na-pisał – bardzo rozsądny facet – że nie wydrukujemy, bo po-pada w obiegowy pesymizm. Polska nie stoi w kolejce po szarość i starość, tylko Polska w ogromnym trudzie się rozwi-ja. Ja w to uwierzyłem. Pomy-ślałem, że może ma rację. I wie-le innych wierszy, które potem stanowiły trzon „Kolędy nocki” nie poszło do druku. I nagle – bo gdzieś one były, ktoś je czytał, czytali je młodzi ludzie, m.in. Wojtek Trzciński - kompo-zytor, Krzysztof Bukowski, któ-ry był reżyserem. Daleko było jeszcze do strajku w Gdańsku - przybiegli do mnie i mówią, że trzeba pisać. Chce zaryzykować dyrektor Teatru Muzycznego, trzeba napisać coś o Polsce, żeby zaistniało. Że on tego nie pokaże cenzurze aż na przed-stawieniu. Strasznie ryzykował. Zapytałem, z czego chcecie ro-bić? Z tych twoich wierszy! Tu masz, ten i ten - otwieraj szufla-dy, dawaj! Ja nagle zrozumia-łem - młodzi widzą, że coś jest we mnie. Zaczęliśmy ustawiać. Powstał musical otwarty, duże plany wydarzeniowe. Trzciński zaczął pisać muzykę. Jak napi-sał „Za czym kolejka ta stoi”, powiedział - musi być refren, wychodzi to z muzyki – powie-dział i zagrał mi.

- I dopisał Pan…- „Stój jak kamień, stój wy-

trzymaj, kiedyś te kamienie drgną”. To jest dowód na to, że połączenie poezji z muzyką

Ernest Bryll, pisarz, poeta, tłumacz; urodził się 1 marca 1935 r. w Warszawie. Debiutował w 1958 r. Jest autorem kilkudziesięciu tomików poezji, sztuk scenicznych, oratoriów, musicali, spektakli teatralnych i telewizyjnych programów kulturalnych. Tłumacz z języka irlandzkiego, czeskiego, jidysz. Laureat wielu nagród literackich.

Studiował polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim. Pra-cował jako nauczyciel, dziennikarz, krytyk filmowy, kierownik literacki Teatru Telewizji Polskiej oraz jako szef i kierownik lite-racki kilku zespołów filmowych. Był pierwszym ambasadorem RP w Irlandii.

Page 7: Poludnie Bemowo nr 19 z 15 12 2011

POŁUDNIE - Bemowo, Ochota, Ursus, Włochy, Wola 7

Ośrodek Kultury Ochoty, ul. Grójecka 75 15.12 godz. 20.00 - Acoustic Open Mic; 17.12 godz. 11.00 - Spotkania muzyczne dla dzieci; 17.12 godz. 11.00 - Spotkania małych naukowców w OKO; klubokawiarnia ...mam Ochotę: 16.12. godz. 19.00 - wieczór dj’ski kursantów MDK „Ochota”; 19.12. godz. 19.00 - Koncert Świąteczny

Ośrodek Kultury „Arsus”, ul. Traktorzystów 1415.12, godz. 19.00 - kabaret „Pół serio”; 16.12, godz. 19.00 - „Opowieści Betlejemskiej Gwiazdy” wyk. chór mieszany „Cantate Deo”; 18.12, godz. 12.30 - „Okulary Świętego Mikołaja” bajka dla dzieci

Dom Kultury „Kolorowa”, ul. K. Sosnkowskiego 16 18.12, godz. 16:30 - „Wiolonczelowe Święta” koncert żeńskiego kwartetu wiolonczelowego; godz. 15.00 - „Zapal nam serca Boże Dziecię”, spotka-nie wigilijne; 19.12. godz. 18.00 - Spotkanie wigilijne grup działających w DK „Miś”.

Muzeum Kolejnictwa, ul. Towarowa 1międzynarodowa wystawa pokonkursowa rysunku „Pociągi i stacje ko-lejowe”

l Naprawa pralek, lodówek, tanio, 502-253-670, 22 670-39-34.

AUTO-MOTOl Kupię każdy samochód

z lat 97 - 2010, najwięcej zapła-cę, szybki dojazd, gotówka od ręki, 500-666-553.

l Skup aut po 97 roku, najwyższe ceny, płatność od ręki, profesjonalna obsługa, 500-540-100.

USŁUGIl DEZYNSEKCJA skutecznie,

22 642-96-16.l Elektryczne (upr. SEP)

i hydrauliczne, 510-601-789.

AGD - RTVNAPRAWA MASZYN DO SZYCIADOJAZD GRATISTEL. 508-08-18-08

l Gazowe kotły, kuchnie - serwis, montaż, hydraulika, tel. 600-709-630.

l Okna naprawy doszczelnie-nia, 787-793-700.

l Przeprowadzki, 512-139-430.

l Sprzątanie piwnic, wywóz mebli, 694-977-485.

l Wróżka Irena tanio, 607-903-446.

l Wywóz - Mebli, gruzu, liści, oczyszczanie piwnic, garaży, 600-359-594.

KUPIĘl Antyki, monety, znaczki,

meble, obrazy, pocztówki, książki oraz inne przedmioty, 22 610-33-84, 601-235-118, 669-154-951.

l Antyki za gotówkę, obrazy, platery, militaria, srebro, zegarki, bibeloty i inne. Antykwariat ul. Dąbrowskiego 1, 22 848-03-70, 601-352-129.

l Skup książek, 22 826-03-83, 509-548-582.

NIERUCHOMOŚCIl Bezpośrednio sprzedam dom

(możliwość zamiany) 250/1000, Ursynów, ul. Białozora 16, Puławska/Żołny, 601-20-40-73.

l Pilnie poszukujemy nieruchomości dla Klientów - Mieszkanie 24.com - tel. 22 409-88-93 - Ochota, ul. Kaliska 15.

l Poszukuję pilnie nieru-chomości Bemowo, Wola; [email protected]; 606-687-208 MAXON.

l Poszukuję pilnie nierucho-mości Ochota -Szczęśliwice; [email protected]; 601-201-520 MAXON.

l Sprzedam 0,5 bliźniaka, Włochy. Stan do zamieszkania, 602-235-253.

FINANSEl KREDYTY trudne

i prywatne, usuwanie BIK i ZBP, 668-308-435.

ZDROWIEl Fizjoterapia, masaż,

kompleksowo, Kleszczowa 1A, www.rehabilitacjalecznicza.pl 22 863-13-17 w godz. 13.00 - 19.00.

l Masaże - tylko dla panów, Puławska 43 m. 1, 22 848-99-99.

l Protetyka - Protezy z miękką wyściółką, z przyssaw-kami, szkielety bezklamrowe, korony, naprawa protez, tel. 694-898-532.

l TANIO, SZYBKO, GWARAN-CJA. Naprawa protez. Wyko-nanie nowych protez. Proteza calkowita 300 zł; Proteza szkie-letowa 500 zł; 602-646-986.

PRACA - daml Agencja - panie (18 - 35),

super zarobki/tylko lokal, Puławska 43 m. 1, 22 848-99-99.

P R A W N I KTel. 517-249-447

22 666-92-52 PORADY 49 złO D

KANCELARIARADCóW PRAWNyCH

metro pl. Wilsona,ul. Słowackiego 5/13 lok. 142

tel. 22 [email protected]łny zakres spraw

przedsiębiorcówi osób fizycznych, w tym:

odszkodowania, umowy, sprawynieruchomości, spadki, rozwody, reprezentacja

w sądzie i przed urzędami, profesjonalni pełnomocnicy.

Uprzejmie zapraszamy

buduje, i wiersz staje się więk-szy niż był. Jest konstatacją, ale jednocześnie staje się jakby pewnego rodzaju przesłaniem.

- Czy teraz też przyszli młodzi?

- Tak, i powiedzieli: chcemy to robić. Ale to nie może być tak, jak było to dawniej, chce-my oprzeć na paru starych piosenkach, ale dawaj nowe wiersze To bardzo dziwna rzecz, jak myślę, co młodych powinno poruszyć. Oni sięga-ją do wierszy, które dotyczyły mojego pokolenia Ale to zna-czy, że im się tak samo dzieje. I pewne rzeczy dokładnie tak samo układają się, jak w „Kolę-dzie…” sprzed lat. Teraz nawet nie chodziłem i nie oglądałem przygotowań. Z grubsza prze-czytałem zarys scenariusza. Uważam, że poszli w bardzo dobrym kierunku. Bo insceni-zacja odnosi się do wspomnie-nia dawnego, ale widzianego przez dziś. Bardzo to jest gorz-kie, bardzo gorzkie i takie po-winno być.

- Czy znów drgną i potoczą się kamienie?

- Dawniej myślano o „Za czym kolejka ta stoi”, że to pytanie o kolejkę do sklepu mięsnego. Niedawno opowia-dano mi taką sytuację, że teraz, gdzieś w przychodni, wyszedł lekarz i zobaczył przed gabi-netem kolejkę czekających pa-cjentów, i zaśpiewał „Za czym kolejka ta stoi? Po szarość, po starość”. Czyli bardzo dobrze rozumiał – dowcipkując – rozu-miał o co chodzi.

- …?- A teraz chodzi o to, cośmy

spieprzyli z tą Polską. Czy to się da poskładać? Ja nie mam recepty. Ale czuję, że gdzieś brniemy, że nie dzieje się do-brze. Ja nie obarczam kogoś tą winą, a kogoś inną. Wydałem teraz książkę „Tam bije serce Twoje”, taki poetycki reportaż o ludziach z pielgrzymki. Al-bum ze wspaniałymi zdjęciami pielgrzymujących. Nie żadne świętości. Tylko te nogi idą-cych do Częstochowy. Polska

pielgrzymka jest wspólna, bo-lesna, trudna. Pierwszy dzień, drugi dzień, trzeci dzień… - idzie się w strasznym kurzu, jest duszno. Nie widać już żadnego krajobrazu. Czujemy się brudni, wchodzimy na sie-bie, śmierdzimy i zaczynamy się nie lubić, a nawet niena-widzić. Napisałem, że idziemy w kompanii w tych najgor-szych etapach. Idziemy, ale już jak byśmy nie byli razem. Pielgrzymkę trzyma przekona-nie, że przyjdzie moment tzw. Przeprośnej Górki. To jest miej-sce pod Częstochową, przed ostatnim etapem pielgrzymki, gdzie przystają, bandażują nogi, ubierają się w to, co mają najlepszego, czyszczą, jedzą jajka na twardo, odpoczywają, po to żeby móc się wyspowia-dać. Stąd jest ta nazwa Prze-prośnej Górki. Bo żeby dobrze wyspowiadać się, trzeba się przeprosić.

- Co to znaczy dobrze prze-prosić się?

- Przeprosić, to znaczy zrozu-mieć nie tylko naszą krzywdę, ale krzywdę, jaką wyrządzili-śmy tym, co stali się naszymi przeciwnikami. Trzeba nawet zrozumieć, że musimy zrezy-gnować z nadymania się naszą krzywdą. Że trzeba zrozumieć innych, a oni znowu mają zro-zumieć nas. I że znajdujemy jakieś porozumienie w tym przeproszeniu. Ono musi być głębokie i szczere, bo inaczej ta spowiedź nie ma sensu. Ludzie potem idą dalej i może nawet się pokłócą, ale nigdy tak samo jak na tych złych etapach, kie-dy wydawali się sobie niena-wistnymi przeciwnikami. Na to czekam i na to liczę.

- Dziękuję za spotkanie i podzielenie się z nami my-ślami, także obawami i – na koniec - nadzieją. Chciałbym wierzyć, że ludzie mają na-dzieję, a pokój i szczęście, które przynosi Boże Narodze-nie, będzie z nami w nowym roku.

Michał Borzymiński Zdjęcia Magda Bryll

Intrygujący plakat, na któ-rym kontrastuje biel i czerń, przeszyte z góry na dół czer-woną błyskawicą. Wyczerpu-jąca informacja o programie. I kuszące słowa: Zapraszamy. Wstęp wolny. Poczęstunek.

- Panie Wojtku, wybierze się pan do Ady (Artystyczny Dom Animacji, filia DK Włochy), po-

dobno organizują jakiś warsz-tat kulturalny? – pytam zawsze zamyślonego sąsiada z okolicy, który – pamiętam – kiedyś roz-marzył się…

- Jakby tak w naszym parku ustawić scenę i w niedzielę zro-bić koncert. Przecież są u nas ludzie, którzy grają na instru-mentach i jakby ich poprosić, zagraliby zupełnie za darmo.

- Co tam, Wojtek, opowia-dasz? A kto przyjdzie na taki koncert? Dzisiaj na mecze u nas, na Przyszłości, przycho-dzi - ja wiem - może pięćdziesiąt osób, nie licząc zawodników, sędziów i trenerów - śmie-je się pan Stefan ze sklepu, gdzie ludzie mówią po ludzku, a nie jak ta kasa automatycz-na, co ją postawili w nowym supermarkecie na Kleszczowej. - Warsztat ma zachęcić uczest-ników do realizacji własnych pomysłów na działania kultu-ralne w skali lokalnej; ma po-kazać, że warto wyjść z domu i zrobić coś ze znajomymi, z sąsiadami z innymi ludźmi; ma udowodnić, że przejście od pomysłu do realizacji wcale nie musi być trudne i nie musi wy-magać nakładów finansowych – mówi prowadząca Jolanta Kossakowska. Odwołuje się do doświadczeń przy organizacji Warszawskiego Dnia Muzyki.

Siedzimy na krzesłach ustawionych w krąg, jak to się robi na warsztatach. Na początku „muzyczna roz-grzewka, rozluźnienie atmosfe-ry przez zbudowanie wspólnej harmonii dźwięków, przykład na potwierdzenie tezy, jak łatwo „zrobić coś z niczego”. Niestety spóźniłem się i ta część mnie ominęła. Ludzie są wyluzowani i uśmiechnięci. Ale pocieszam się, że swoją obec-nością poprawiam frekwencję. Na poziomie… mocy pełnego, jasnego. Piwa!

Odczytuję karzące spojrzenie sąsiadki. Jest kulturalnie, tak jak w niedzielne popołudnie powinno być: sok, woda cia-

steczka, delicje. Są artyści, mu-zycy i galeria instrumentów. Na końcu zagrają jeszcze trochę. A teraz przechodzimy do rzeczy. Burza mózgów. Konkretna roz-mowa o tym, jak zmienić dobry pomysł w rzeczywiste działa-nie. Jest taka metoda rozwią-zywania problemów: „pokru-szyć”, jak chleb lub ciasto.

I połknąć kawałek po kawałku. Tak postępujemy. Od czego zacząć; do kogo zadzwonić; dokąd pójść w jakiej sprawie; skąd brać informacje, porady, pomoc. No i pieniądze. Ale bu-dżet wcale nie musi być wielki. Może artyści naprawdę zagrają za darmo. Prowadząca zapisuje

pomysły i proponowane z sali rozwiązania na luźnych kart-kach, by pod koniec ułożyć je w logiczny ciąg działań.

W niedzielne popołudnie wszystko może przyjść do gło-wy, nawet gorzka refleksja dziewczyny, która w „Adzie” zajmuje się filmem, że „my, włochowianie, jesteśmy tacy ciężcy do ruszenia się z domu. A już żeby coś zorganizować wspólnie, albo dla innych”... Dwie panie, które już w trakcie rundy prezentacyjnej (każdy mówi o sobie kilka słów, które według własnego wyobrażenia opisują nas najlepiej) nalega-ły, by szybko powiedzieć, co jest najważniejsze dla organi-zatora imprez lokalnych, dają odpowiedź… nogami. Prze-praszają, ale spieszą się do kogoś na proszone spotkanie. - Szkoda, że nie zaprosili mło-dzieży. Może w pobliskiej szko-le trzeba było ogłosić. Taki te-mat: Jeżeli chcesz zrealizować swój pomysł albo włączyć się w inicjowane przez innych działa-nia kulturalne, ale nie wiesz jak to zrobić – przyjdź! Albo: Jeże-li chcesz zrobić coś dla swojej okolicy, ulicy, podwórka, ale nie wiesz jak się do tego zabrać

– możemy ci pomóc- Myśli pani, że przyszliby?

Że chcą chcieć? – pytam zna-jomą poznaną trzy lata temu, gdy obecna radna Jolanta Pie-cuch organizowała u nas Festi-wal Otwartych Ogrodów.

- Na pewno by przyszli, mło-dzież mamy chętną do tych projektów, ewentów! Tylko trzeba zaprosić. Na ten „pstry-czek kulturalny”.

Można również ubiegać się o dotacje w Urzędzie Miasta. Ale dostać pieniądze można tylko z jednego miejsca.

Jest jeszcze potrzebna szcze-gółowa wiedza, jak organizo-wać wydarzenie publiczne lub imprezę masową. Opis proce-dur, które trzeba przejść; wa-runki do spełnienia i papiery do wypełnienia mogą zniechę-cić tych mniej przebojowych. Potrzeba dziesięciu opinii, sze-ściu załączników, no i termi-ny. Trzeba umieć czekać! Cóż, świat należy do odważnych i wytrwałych.

Na końcu zagrali Anna Ma-mińska (fidel) i Sebastian Wie-lądek (dudy) – oboje na zdjęciu - i było pięknie!

Tekst i zdjęcie: MB

Fidel i „pstryczek” kulturalny

Page 8: Poludnie Bemowo nr 19 z 15 12 2011
Page 9: Poludnie Bemowo nr 19 z 15 12 2011

l Stowarzyszenie na rzecz Rozwoju Ursusa: do mieszkańców dzielnicy l [email protected] l

www.ursus-stowarzyszenie.pl

NR 2 - GRUDZIEŃ 2011

Co z tą wodą?

Nawet 50 tys. mieszkań-ców Ursusa i okolic mogło-by korzystać każdego dnia z wody wydobywanej w głę-binowych ujęciach Energety-ki Ursus, zamiast wody spod Wisły.

Energetyka Ursus wydo-bywa wodę z siedmiu studni głębinowych, które mogłyby wspomóc wodociąg miejski. Jako bardzo dobrą oceniło jakość tej wody niezależne akredytowane laboratorium J.S. Hamilton Poland Ltd. Analizę wody wykonano na podstawie próbek pobranych z kranów, m.in. w Urzędzie Dzielnicy Ursus, który korzy-sta z tej wody.

Kiedy w październiku 2011 miała miejsce czwarta w tym roku kalendarzowym awaria sieci Miejskiego Przedsię-biorstwa Wodociągów i Ka-nalizacji (MPWiK) w Ursusie, jej usuwanie trwało prawie 2 dni. Pozbawionych wody było ogółem 150 tys. ludzi. Problemem zainteresowały się media. Jednak, choć Ener-getyka Ursus zaoferowała dostęp do swoich zasobów wód głębinowych, MPWiK nie chciało skorzystać z tej możliwości. W razie awarii, czy przerw technologicznych, mieszkańcy Ursusa i okolic nadal skazani są na beczko-wozy. Wiele firm w trakcie takich awarii ponosi straty, np. restauracje, puby, przy-chodnie stomatologiczne, fryzjerzy, firmy produkcyjne, itp. Nie mogą normalnie pro-wadzić działalności.

W tym czasie wodę miesz-kańcom dzielnicy Ursus i okolic mogłaby dostarczać Energe-tyka Ursus. Sieć należąca do MPWiK jest połączona z siecią Energetyki Ursus. Mieszkańcy mogą zatem odbierać wodę pitną zarówno w trakcie awa-rii, jak i codziennie. Warto pa-miętać, że to właśnie w zimie miejskie rurociągi notują szcze-gólnie bolesne dla odbiorców awarie.

Energetyka Ursus od 2005 roku próbuje nawiązać współ-pracę z MPWiK w zakresie dostarczania wody w Ursusie i podpisać umowę, która po-zwoli mieszkańcom Ursusa czerpać wodę z alternatywne-go źródła. Ponad 6 lat podno-szenia tego tematu w mediach nie udało się doprowadzić nawet do rozmów. Pismo w sprawie zabezpieczenia miesz-kańców Ursusa w wodę z Ener-getyki Ursus zostało wystoso-wane m.in.: do Pani Prezydent Hanny Gronkiewicz-Walz, Bur-mistrza Dzielnicy Ursus oraz do miejscowych Radnych – bez żadnych efektów.

Sposób na przyszłość

Park przemysłowo-techno-logiczny to pomysł na prze-zwyciężenie nadchodzącego kryzysu i sposób na racjonal-ne zagospodarowanie tere-nów po byłych ZPC Ursus.

Nie od dziś taktyka uciecz-ki do przodu to koncepcja na obronę przed nadchodzącym kryzysem. Szczególnie, że

w ZPC Ursus wszystko sprzyja otwarciu parku technologicz-nego i uruchomieniu działal-ności przemysłowej na większą skalę niż obecnie.

– To miejsce oferuje unikal-ną infrastrukturę techniczną z dostępem do prądu, gazu i cie-pła w ilościach przemysłowych, jest bocznica kolejowa, oczysz-

czalnia ścieków i system wo-dociągów przeciwpożarowych. – mówi Mirosław Obarski ze Stowarzyszenia na rzecz Rozwo-ju Ursusa – Poza tym przedsię-biorcy, blisko stu różnych firm, prowadzą tu działalność od lat i optymistycznie patrzą w przyszłość myśląc o ekspansji. W ZPC Ursus funkcjonuje prze-

Jesteśmy szansą dla Ursusa

cież huta szkła, galwanizernia, produkowane są meble, pod-zespoły i części, obrabia się kamienie budowlane, stal i inne materiały. Również działa tu szereg hurtowni, firmy handlo-we i dystrybucyjne. Na terenie ZPC Ursus znajduje się także pierwsze w Polsce centrum wy-przedażowe - Factory Outlet.

Rozmowa z Bogdanem Bigusem, prezesem spółki Energetyka Ursus, dostar-czającej ciepło ponad poło-wie mieszkańców dzielnicy Ursus, a także wodę, prąd, ciepło i gaz do ponad sto firm działających na terenie byłych ZPC Ursus.

- Niektórych uwiera „ZPC Ursus”. Chcieliby teren po dawnych ZPC zrównać z zie-mią i… wybudować domy. A tymczasem dziś firmy wciąż tu działają i dają pracę blisko dwóm tysiącom osób.

- To teren przemysłowy i po-winien służyć gospodarce kraju, mieszkańcom Ursusa i stolicy. Działa tu ponad stu przedsię-biorców, w tym firmy znane

w całym kraju m.in. Konsor-cjum Stali, czy ASmet, który wyprodukował m.in. gigantycz-ne śruby podtrzymujące kon-strukcje dachów polskich sta-dionów na Euro 2012, w tym Stadionu Narodowego. Ener-getyka Ursus dostarcza tym firmom, i wielu dziesiątkom innych, energię, ciepło, gaz i wodę. Codziennie zasilamy w ciepło blisko połowę z ponad pięćdziesięciu tysięcy miesz-kańców Ursusa. Z naszego cie-pła korzystają również obiekty użyteczności publicznej, np. Urząd Dzielnicy, który czerpie od nas również wodę. Jesteśmy jednym z największych praco-dawców w dzielnicy.

Zakłady „Ursus” były i są fenomenem samowystarczal-

ności. Własny prąd i ciepło, woda (7 studni głębinowych), oraz ogromna podziemna in-frastruktura do przesyłu tych czynników. Dopóki działa Energetyka Ursus prądu, ciepła, wody i gazu nie za-braknie tu nigdy. To idealne miejsce do prowadzenia dzia-łalności dla przedsiębiorców. Mamy też własną bocznicę kolejową. Po co blokować ulice tirami skoro towary można przywieźć koleją? Zor-ganizowana w ten sposób in-frastruktura przyciąga firmy, które chcą inwestować tutaj pieniądze, dawać ludziom miejsca pracy.

- Urząd m.st. Warszawy planuje na tym terenie osie-dle dla blisko dwudziestu

pięciu tysięcy mieszkańców. To cel chyba szlachetny?

- Cel może i byłby szlachetny, gdyby na tym terenie nie było stu firm, które zatrudniają oko-ło dwóch tysięcy osób. Gdyby nie narażało to dzielnicy Ursus i jej obecnych mieszkańców na brak dostaw ciepła i innych mediów oraz, w perspektywie, nie obciążało miasta, a zatem podatników, wielomilionowy-mi kosztami rewitalizacji tere-nu, wykupu terenu, itp. Plan zakłada m.in. lokowanie tere-nów przedszkolnych w miejscu, gdzie znajduje się teraz nasza… oczyszczalnia ścieków przemy-słowych. Tego rodzaju koncep-cje muszą budzić sprzeciw.

Czy któryś z urzędników roz-mawiał z ludźmi zatrudnionymi

Wkrótce rozpocznie się bu-dowa nowoczesnego Diamond Business Park Ursus. Powstaną nowe hale i warunki do pro-wadzenia biznesu. W pierw-szej połowie przyszłego roku ZPC Ursus otworzy się na ruch spoza miasta poprzez wiadukt od ulicy Połczyńskiej. Ozna-cza to bardzo dobry dojazd do tego terenu. Ponadto zu-pełnie unikalna jest istniejąca tutaj bocznica kolejowa, któ-rą można dostarczać surowce i podzespoły, a także wywozić gotowe produkty o dużych ga-barytach.

Z tego powodu ulokowanie miejsca do prowadzenia biz-nesu w tej okolicy, niedaleko dużych osiedli mieszkaniowych Warszawy (np. Niedźwiadek, Skorosze, Jelonki), gdzie są ludzie poszukujący pracy, wy-daje się tak bardzo racjonalne. Tym bardziej, że w Polsce staje się bardzo widoczny trend do wspierania działalności parków przemysłowych i technologicz-nych, co widać w kilkudzie-sięciu dużych miastach kraju. Inny trend to reindustrializacja, przemiana dawnych terenów i zakładów przemysłowych w miejsca, gdzie rozwijany jest nowoczesny przemysł i biznes. Takie zjawiska można zaobser-wować w wielkich aglomera-cjach jak Bydgoszcz, Katowice, czy Gdańsk, gdzie zalążki par-ków przemysłowych powstały blisko centrum miast.

w Ursusie jak zapatrują się na możliwość utraty pracy? Nikt, ponieważ nikt nie rozmawiał też z nami o planach likwidacji Energetyki Ursus, która zatrud-nia sto dwadzieścia osób.

- Zbrodnią byłoby to wszystko niszczyć? A takie skutki może nieść z sobą projekt miasta i develope-ra, którzy chcą tu zbudować osiedle.

Oczywiście, że byłaby to zbrodnia. Już teraz mieszkańcy dzielnicy narażeni są na pono-szenie dodatkowych kosztów. SPEC chce kupować od nas więcej ciepła, ponieważ wy-twarzamy je znacznie taniej niż jej lokalne kotłownie ga-zowe.

ciąg dalszy na stronie II

Page 10: Poludnie Bemowo nr 19 z 15 12 2011

ciąg dalszy ze strony INiestety, spółki zależne Cel-

tic Property Developments SA – firmy, która forsuje na terenie ZPC „Ursus” budowę osiedla mieszkaniowego – blokują od

lat budowę dwóch rurociągów o łącznej długości około 7 km. Gdyby rurociągi powstały, ty-siące mieszkańców dzielnicy mogłoby kupować ciepło ta-niej, niż obecnie. Dałoby to

rodzinom oszczędność rzędu ponad 600 zł rocznie.

Deweloper wykupił tylko około jednej czwartej tere-nów po byłych ZPC Ursus, na pozostałych działają firmy, a na ponad połowie terenu kupionego przez dewelopera znajdują się urządzenia, któ-re są własnością Energetyki Ursus – stacje energetycz-ne, hydroforownia, zbiorniki wody pitnej stacje gazowe, studnie, rurociągi, sieci elek-tro-energetyczne, itp. Na tym wszystkim nie może powstać osiedle.

- Jak wiem, plany budowy osiedla spotkały się ze zdecy-dowanym sprzeciwem lokal-nej społeczności?

- „Stowarzyszenie na rzecz Rozwoju Ursusa”, które repre-zentuje przedsiębiorców dzia-łających na terenie ZPC Ursus, ale i mieszkańców dzielnicy, wskazało, że projekt Miejskie-go Planu Zagospodarowania Przestrzennego, łamie nor-my współżycia społecznego i prawo własności. W ramach projektu umiejscowiono na terenie przemysłowym – bez porozumienia z przedsiębior-cami – np. park zieleni lub drogi biegnące przez budynki działających firm, jak w przy-padku elektrociepłowni. Ta-

kich nonsensów jest niestety wiele.

Energetyka Ursus prowadzi także jedyną w województwie mazowieckim oczyszczalnię ścieków przemysłowych, która wpisana jest do strategii ochro-ny środowiska m.st. Warszawy. Posiadamy wszystkie wymaga-ne prawem pozwolenia na dzia-łanie instalacji ciepłowniczych, energetycznych, wodnych i służących unieszkodliwiania odpadów.

Nowy projekt forsujący mieszkaniówkę, który powstał na bazie Studium Zagospo-darowania Przestrzennego, uchwalono niezgodnie z pra-wem, co w listach do prezy-dent Hanny Gronkiewicz–Waltz wykazywali zarówno Waldemar Pawlak, minister gospodarki, oraz Adam Stru-zik, marszałek województwa mazowieckiego.

- Jaki był efekt tych inter-wencji?

- Miasto trwa przy swoich koncepcjach. Chce tworzyć mieszkania na terenie wypo-sażonym w jedną z najlepszych infrastruktur przemysłowych w kraju. Tak zorganizowaną in-frastrukturę w Polsce mają tyl-ko PKN Orlen w Płocku i Huta Katowice.

dokończenie na stronie IV

Jesteśmy szansą dla Ursusa

EL-BOX, to wyspecjalizo-wany producent obudów metalowych, działający na terenie ZPC Ursus. Produ-kuje dla przemysłu elek-trycznego, elektronicznego i telekomunikacji z Polski oraz z zagranicy.

Firma, która powstała w roku 1993 jest dziś jednym z bardziej znaczących zakła-dów zajmujących się produk-cją obudów metalowych dla przemysłu elektrycznego, elektronicznego i telekomuni-kacji w Polsce. Działa zarówno na rynku polskim, jak i zagra-nicznym. Eksportuje swoje produkty m.in. do Belgii, Luk-semburga, Holandii, Francji czy Szwecji. 40 proc. załogi stanowią mieszkańcy dzielnicy Ursus oraz okolic.

– Wykonujemy obudowy i inne podzespoły z różne-go rodzaju blach, korzystając z nowoczesnych wykrawarek sterowanych numerycznie oraz pras krawędziowych – mówi Krzysztof Kraszewski, właści-ciel EL-BOX. – Opatentowali-śmy też nowe rozwiązania tech-nologiczne, które są znaczące, ponieważ wykorzystuje się je na rynku.

EL-BOX Obudowy stanowiące bar-

dzo istotną częścią praktycznie wszystkich urządzeń elektro-nicznych EL-BOX projektuje przy użyciu zaawansowanych programów graficznych, jak Autocad czy Solid Edge 16. Firma specjalizuje się w ele-

mentach dla wymagających klientów, jak np. firmy teleko-munikacyjne. Potwierdzeniem wysokiej jakości produktów i usług jest wdrażana przez firmę procedura zarządzania jakością ISO 9001: 2000.

Zespół pracowników EL--BOX, oprócz produkcji obudów, projektuje i doradza klientom w zakresie uzgodnień wymagań i warunków technicznych. Przy-gotowuje też technologię do pro-dukcji prototypu, serii próbnej i realizacji produktu finalnego. Jak podkreśla Krzysztof Kraszew-ski firma działa na bardzo konku-rencyjnym rynku i musi stosować zaawansowane technologie, aby gwarantować bardzo dużą do-kładność i powtarzalność wyko-nywanych podzespołów.

Firma chce dalej działać i rozwijać się na terenie byłych ZPC Ursusie, ponieważ to dobre miejsce do prowadzenia pro-dukcji i biznesu.

Korurs zajmuje się produkcją i dystrybucją wysokiej jakości części zamiennych do ciągni-ków i maszyn rolniczych, które sprzedaje z powodzeniem od-

biorcom w Polsce i kilkunastu krajach Europy.

Firma znajduje się w czołówce polskich producentów i dystry-butorów części zamiennych do ciągników i maszyn rolniczych. Zatrudnia blisko 200 pracow-ników, z czego w bezpośredniej produkcji ponad 150 osób. Po-łowa pracowników firmy miesz-ka wraz z rodzinami w dzielnicy Ursus i w okolicy. Korurs powstał w 1991 r. Początkowo wytwarzał części do popularnych wówczas modeli ciągników Ursus C-330, C-360 i C-385. Kolejne lata to okres dynamicznego wzrostu przedsiębiorstwa i stałego po-szerzania listy oferowanych czę-ści zamiennych. W roku 2003 zarząd i pion handlu ulokowano przy ulicy Gierdziejewskiego na

terenie ZPC Ursus, w nowocze-snym obiekcie biurowo-magazy-nowym.

– Liczba eksploatowanych na rynku traktorów rolniczych

marki Ursus, do których wy-twarzamy podzespoły, jest gigantyczna i liczy niemal 800 tys. szt. – podkreśla Michał Korycki, członek Zarzą-du firmy. – Produkujemy unika-towe części zamienne, z których wiele – oprócz nas – nie robi już praktycznie żaden inny produ-cent w kraju i za granicą.

Dzięki swojej działalności firma utrzymuje w eksploatacji flotę ciągników i maszyn rol-niczych w całej Polsce. Korurs otrzymał certyfikat potwier-dzający wprowadzenie i sto-sowanie systemu zarządzania jakością ISO 9001. Wspiera to działalność firmy, ponieważ za-potrzebowanie na podzespoły o wysokiej jakości jest bardzo duże i w kolejnych latach po-winno wciąż wzrastać.

Korurs jest firmą rodzinną. W spółce pracują ojcowie, sy-nowie i małżeństwa. Od lat ma opinię stabilnego pracodaw-cy, zapewniającego korzystne warunki pracy. Produkty firmy znane są w całej Europie – wszędzie tam, gdzie eksploato-wane są ciągniki i maszyny rol-nicze. Oprócz własnej produkcji Korurs współpracuje z wyspe-cjalizowanymi, zagraniczny-mi producentami części do traktorów, zapewniając stały dopływ na polski rynek takich podzespołów, jak elementy skrzyń biegów czy mostów na-pędowych.

KorursPark biznesowy, który po-

wstanie na terenie byłych ZPC Ursus (Diamond Busi-ness Park Ursus) doskonale pokazuje, czym jest prze-mysł, który jest niezbędny dużym aglomeracjom.

Milionowe metropolie, ta-kie jak Warszawa, to rynki o ogromnym zapotrzebowaniu. Ponadto w dobie Internetu pro-dukty muszą trafić do klientów jak najszybciej. Z tego powodu przemysł w miastach to krzy-żówka produkcji, dystrybucji i technologii. Przemysł dziś wy-gląda też całkowicie odmiennie, niż jeszcze kilkanaście lat temu. Łączy doskonałe warunki BHP z często wręcz sterylnym środo-

wiskiem pracy, gdzie obowiązu-ją najwyższe standardy jakości i bardzo wysoka dokładność wykonania produktów.

– Diamond Business Park w Ursusie, gdzie, jak liczymy,

pracę znajdzie ok. tysiąca osób z wykształceniem technicznym, to obiekt bardzo podobny do parków, które postawiliśmy w Piasecznie i w Raszynie – mówi Hubert Michalak z firmy AIG / Lincoln Polska odpowiedzialnej za budowę parku biznesowego na terenie byłych ZPC Ursus. – Działal-ność przemysłowa prowadzona w takich obiektach jest różno-rodna i bardzo nowoczesna: od montażu komputerów i moni-torów z gotowych podzespo-łów, poprzez naprawę sprzętu elektronicznego i serwis po-sprzedażny, po metkowanie i pakowanie odzieży, aż do tzw. farm danych, czyli potężnych

serwerów przechowujących dane – podkreśla Michalak.

Na terenie byłych ZPC Ur-sus, dzięki funkcjonującej tam rozbudowanej infrastrukturze technicznej, a w szczególności

unikalnemu w mieście dwu-źródłowemu zasilaniu, każda zainteresowana firma może zlokalizować własne centrum archiwizacji danych lub cen-trum zarządzania kryzysowego, ponieważ jest to najlepsze w Warszawie miejsce do tego celu. Zainteresowane tym rozwiąza-niem będą liczne w stolicy insty-tucje finansowe, banki i firmy ubezpieczeniowe, które zgodnie z przepisami muszą dyspono-wać kopiami danych zlokalizo-wanymi kilka kilometrów od swoich siedzib, mieszczących się zwykle w centrum Warszawy.

Ciekawym rozwiązaniem jest produkcja w Diamond Business Park w Gliwicach, gdzie skła-dane są układy kierownicze, tapicerka, koła i układy wyde-chowe do pojazdów. Wystarczy sygnał z fabryki, aby park do-starczył na taśmy produkcyjne elementy plastikowe do samo-chodów, np. kokpity, zderzaki, spojlery - w konkretnej liczbie i kolorach.

Bliźniacze parki biznesowe, jak ten, który wkrótce ma po-wstać w Ursusie, otworzyliśmy w kilku innych miejscach kra-ju. Przemysł tworzy dziś inne produkty, obowiązuje inna organizacja pracy i całkowicie inny przepływ informacji, któ-ry napędza rynki. Stąd duże zapotrzebowanie na obiekty typu Diamond Business Park w Ursusie, będące zapleczem technologiczno-logistyczno--produkcyjnym.

Park biznesowy

Page 11: Poludnie Bemowo nr 19 z 15 12 2011

i energetycznego oraz w bu-downictwie oraz produkcji maszyn i urządzeń – tłuma-czy Andrzej Sajnaga, prezes

ASmetu. – Obsługujemy naj-większe światowe koncerny produkcyjne, przez co nasze wyroby mogą Państwo spotkać na całym świecie. W Regułach pod Warszawą produkujemy śruby o bardzo zróżnicowanych kształtach i gabarytach. Naj-większe z dotychczas produ-kowanych miały długość 6 m i ważyły ponad 200 kg.

Na terenie ZPC Ursus działa odlewnia aluminium należąca również do Grupy ASmet. Do-świadczona załoga odpowiada

za produkcję odpowiedzialnych elementów wielu urządzeń me-chanicznych, w tym wózków inwalidzkich. Teren dawnej

fabryki mieści też nowoczesną galwa-nizernię, w której stalowe elementy łączne pokrywane są antykorozyjnymi powłokami ochron-nym.

– Planujemy otwarcie na te-renie odlewni nowego centrum produkcyjnego – mówi Czesław Sajnaga, zarzą-dzający odlewnią. – Liczymy, że inwe-stycja przyniesie korzyści dzielnicy Ursus, ale także samej Warszawie. Powstanie ok. stu miejsc pracy dla młodych inżynie-rów i techników. Zaplecze organi-

zacyjne i techniczne pozwoli na realizowanie programów praktyk dla studentów kie-runków politechnicznych. To bardzo ważne, bo dziś prak-tycznie nie ma tego typu szkoleń, które kiedyś pozwa-lały młodym ludziom zdoby-wać niezbędne doświadcze-nie zawodowe.

Ambicją firmy jest realizo-wanie procesów produkcyjnych w oparciu o najnowsze dostęp-ne techniki i technologie, dla-tego też docelowo w Ursusie

ma powstać park maszynowy złożony z czterdziestu nowo-czesnych obrabiarek numerycz-nych (CNC), które umożliwią firmie rozwinięcie współpracy z wymagającym przemysłem lotniczym. W tym celu koniecz-na jest ścisła współpraca z pol-skimi ośrodkami naukowymi, m.in. uczestniczenie w projek-tach badawczych, wymiana doświadczeń oraz ciągłe do-skonalenie procesów w opar-ciu o zaawansowane narzędzia i metody zarządzania jako-ścią. Wielkie międzynarodowe koncerny motoryzacyjne czy lotnicze wymagają tego typu rozwiązań od dostawców części i podzespołów.

ASmet od lat prowadzi dzia-

łalność charytatywną, promu-je polską kulturę i sztukę, za co w roku 2007 otrzymał tytuł Mecenasa Kultury Warszawy. Aktywnie współpracuje z wie-loma lokalnymi ośrodkami kul-tury, m.in. Ośrodkiem Kultury Arsus w Ursusie, Muzeum Sta-rożytnego Hutnictwa w Prusz-kowie. Firma od początku lat 90. wspiera także polską na-ukę i utalentowaną młodzież, m.in. sponsorując konferencje naukowe, fundując stypendia uzdolnionej młodzieży, orga-nizując praktyki i staże zawo-dowe.

ASmet jest członkiem Pol-skiej Izby Konstrukcji Stalowych (PIKS), Odlewniczej Izby Go-spodarczej (OIG) oraz Polskie-

ASmetJedną z najbardziej nie-

zwykłych firm działających na terenie byłych ZPC Ursus jest ASmet, którego śruby łączą kon-strukcję igli-cy Stadionu Narodowego w Warszawie.

Kiedy zagra-niczny dostaw-ca wyznaczył termin blisko dwóch miesięcy na wykonanie k l u c z o w y c h śrub łączących elementy iglicy Stadionu Naro-dowego, wpra-wił w wielkie z ak łop o t an ie budowniczych najbardziej pre-stiżowej polskiej areny na EURO 2012. Oznacza-ło to bowiem kilkudziesięcio-dniowe opóźnienie budowy. Zwrócono się wtedy do ASme-tu, który wykonał i dostarczył zamówione elementy złączne w… kilka dni. Nic w tym jednak dziwnego, ponieważ przed-siębiorstwo, które powstało w 1986 r., jest jednym z polskich liderów w produkcji i sprzedaży tego typu produktów.

– Specjalizujemy się w pro-dukcji śrub i innych elemen-tów złącznych, stosowanych w instalacjach przemysłu che-micznego, petrochemicznego

go Centrum Aluminium (PCA), współpracuje także z Insty-tutem Podstawowych Proble-mów Techniki PAN, Akademią Górniczo-Hutniczą, Instytutem Metali Nieżelaznych, Instytu-tem Odlewnictwa, Politechniką Warszawską i Częstochowską.

Firma ASmet w ciągu 25 lat istnienia na rynku otrzymała wiele innych prestiżowych na-gród i wyróżnień, m.in. Pol-ską Nagrodę Jakości (2010), Mazowiecką Nagrodę Jakości (2002), nagrodę „Dźwignia 2005”, a sam Andrzej Sajnaga, prezes firmy, został w bieżą-cym roku odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi przez Broni-sława Komorowskiego, Prezy-denta RP.

Tomkor produkuje unikal-ne części do ciągników, któ-rych obecnie nie dostarcza żaden inny producent działa-jący na polskim rynku.

Tomkor powstał w 1991 r. i od początku działalności sku-piał się na produkcji skompli-

kowanych podzespołów poszu-kiwanych na rynku części do popularnych ciągników marki Ursus, czy Zetor.

- Naszymi sztandarowymi produktami są tzw. wyro-by korpusowe, stosowane

w najbardziej popularnych ciągnikach eksploatowanych na rynku, takich jak: C-330, C-360, C-385 czy Zetor – tłu-maczy Piotr Tomaszewski. Na indywidualne zamówie-nia wykonywane są również inne detale mechaniczno--hydrauliczne stosowane

w konstrukcjach ciągników. Wielu z nich, oprócz nas, nie dostarcza w tej chwili prak-tycznie żaden z producen-tów działających na polskim rynku. W pewnym stopniu zapewniamy funkcjonowanie

parku ciągników w Polsce – zaznacza Tomaszewski.

Wyroby firmy pozwalają na remonty i eksploatację bardzo rozpowszechnionych w naszym kraju traktorów marki Ursus i Zetor. O jakości części wytwa-rzanych przez Tomkor świadczy fakt, że przez lata firma dostar-czała podzespoły na pierwsze montaże do Ursusa. Odbiorca-mi produkcji Tomkoru są też największe centra dystrybucyj-ne i hurtownie w Polsce.

Wszystkie wyroby ofero-wane przez Tomkor powstają w wyspecjalizowanym, do-skonale wyposażonym parku maszynowym. Poziom tech-niczny stosowanych urządzeń pozwala na produkcję wyrobów o złożonej technologii oraz najwyższych wymaganiach ja-kościowych. Dokładność, z jaką wykonywane są podzespoły, sięga jednego mikrona. – Ja-kość na tym poziomie zapew-niają precyzyjne obrabiarki, ale muszą nimi operować doświad-czeni pracownicy. Dysponu-jemy takim zespołem – mówi Piotr Tomaszewski. – Dzięki temu jesteśmy w stanie zreali-zować niemal każde zamówie-nie wymagające precyzyjnej obróbki metalu.

TOMKOR Wesołych Świąt Bożego Narodzenia i Szczęśliwego Nowego Roku

życzyStowarzyszenie na rzecz Rozwoju Ursusa

Zdję

cia

Leon

ard

Kar

piło

wsk

i ora

z ar

chiw

a fir

m

Page 12: Poludnie Bemowo nr 19 z 15 12 2011

Już kolejny miesiąc spółka celowa Celtic Property Deve-lopments S.A., firma forsują-ca budowę osiedla na 25 tys. mieszkańców na terenie byłego ZPC Ursus, blokuje dostęp do neutralizatora, urządzenia słu-żącego oczyszczaniu Warszawy.

Ekipy ochroniarskie nie wpuszczają na teren neutraliza-

tora pojazdów oczyszczających Warszawę. Ochroniarze nie byli w stanie wytłumaczyć swoje-go działania przed kamerami „Kuriera Warszawskiego”, od-syłając - jak to ujęli - do firmy „Celtic”. Tymczasem działanie neutralizatora stanowi ważny element procesu ochrony śro-dowiska naturalnego. Dlatego neutralizator, należący do Ener-getyki Ursus, wraz z oczyszczal-nią mieszczącą się na terenie ZPC Ursus, stanowi element

strategii ochrony środowiska miasta stołecznego Warszawy.

– Blokowanie dostępu do neutralizatora, to przykład świadomego utrudniania pro-cesu oczyszczania Warszawy i działalności firmie Energe-tyka Ursus – mówi Bogdan Bigus, prezes spółki. – Trudno to zrozumieć, ponieważ peł-

nimy w Ursusie i Stolicy misję społeczną – oczyszczając ulice miasta i samej dzielnicy Ursus działamy w zakresie ochro-ny środowiska. Oczyszczalnia wykorzystywana jest także dla potrzeb elektrociepłowni. Produkujemy ciepło dla blisko połowy mieszkańców dzielnicy, jak również ciepło, wodę i prąd dla blisko stu przedsiębiorstw działających na terenie byłych ZPC Ursus. Ścieki powinny tra-fiać do oczyszczalni, zamiast

do Wisły czy lasów lub rowów melioracyjnych, co jeszcze się często zdarza.

Neutralizator Energetyki Ursus, to część jedynej tego typu oczyszczalni ścieków przemysłowych w wojewódz-twie mazowieckim. Urządzenie przeznaczone jest do odseparo-wywania wody od zanieczysz-

czonego substancjami ropo-pochodnymi piasku. Możemy spotkać tego rodzaju szary lub czarny piasek np. na parkin-gach przed supermarketami. Tego rodzaju odpady zmywane są przez deszcze lub roztopiony śnieg do zbiorników (separato-rów) zainstalowanych m.in. na warszawskich ulicach, mostach, stacjach benzynowych i myj-niach samochodowych, parkin-gach, a także na płycie lotniska Okęcie.

Utrudnianie oczyszczania Warszawy

Adam Struzik, marszałek Województwa Mazowieckie-go, zwrócił uwagę w liście do Hanny Gronkiewicz-Waltz, prezydenta Warszawy, m.in. na możliwość likwidacji unikalnej w skali kraju in-frastruktury technicznej, stanowiącej bazę parku tech-nologicznego.

Marszałek przytoczył w liście do Prezydenta Warszawy kilka poważnych wątpliwości doty-czących procesu uchwalania Studium zagospodarowania te-renu byłych ZPC Ursus, jednej z największych w Polsce fabryk. W dużej części pokrywają się z uwagami zgłoszonymi kilka miesięcy wcześniej przez Wal-demara Pawlaka, wicepremie-ra i Ministra Gospodarki RP. Adam Struzik podkreślił, że „ubocznym efektem przyjętych rozwiązań może być likwidacja unikalnej w skali kraju infra-struktury technicznej, stano-wiącej bazę dla parku techno-logicznego”.

– Warszawa idzie pod prąd tendencji rozwijania na te-renach poprzemysłowych biznesów technologicznych

– mówi Beata Linek ze Sto-warzyszenia na rzecz Rozwoju Ursusa. – Parki przemysłowe i technologiczne działają w du-żych polskich aglomeracjach, np. w Bydgoszczy, Katowicach czy Gdańsku. Stolica dąży do likwidacji infrastruktury tech-nicznej idealnej pod taki park. Trzeba zatrzymać ten proces, nim będzie za późno.

W Polsce funkcjonuje ponad 50 parków przemysłowych i technologicznych. W woje-wództwie mazowieckim jednak tylko jeden, w Płocku. Inne województwa mają ich nawet kilkanaście.

Infrastruktura techniczna by-łych ZPC Ursus została w ostat-nich latach zmodernizowana kosztem 50 mln zł i obsługuje blisko 100 przedsiębiorstw, w których pracuje ok. 2 tys. osób. Sama fabryka została zaprojek-towana jako samowystarczalna jednostka z własnymi źródłami ciepła, prądu, a także wody pitnej i technologicznej. Na jej terenie mieści się jedyna w wojewódz-twie mazowieckim oczyszczalnia ścieków przemysłowych, a także bocznica kolejowa.

Park technologiczny, czy gigantyczne osiedle?

Jesteśmy szansą dla Ursusa

dokończenie ze strony IIOd stu dwudziestu lat Ur-

sus był dzielnicą przemysłową, odgrodzoną od mieszkańców strefą ochronną, nasypami torów kolejowych. Działanie fabryki ciągników na tym tere-nie nie było dla nikogo uciąż-liwe. Miasto swoją koncepcją pokazuje brak wizji, a przede wszystkim nie dostrzega poten-cjału tego miejsca. W całej Pol-sce, w szczególności na Śląsku, powstają parki przemysłowo--technologiczne, napływa ka-pitał finansowy, ludzie zyskują miejsca pracy, a w Ursusie beneficjentem będzie głównie jedna firma, kosztem miesz-kańców dzielnicy, mieszkańców całej Warszawy i działających tu firm.

- W założeniach projektu miasto wskazuje, że dotych-czasowi użytkownicy będą mogli dalej prowadzić dzia-łalność gospodarczą.

- Nie ma takiej fizycznej możliwości. Kiedy zadaliśmy pytanie jak to ma zostać prze-prowadzone, to nikt z władz miejskich nie był w stanie od-powiedzieć. Mówiono tylko:

„my jesteśmy od wyznaczania kierunków, nie od realizacji”.

Jednym z przykładów jest budowa obiecywanej przez miasto drugiej elektrocie-płowni, położonej o 500 m od naszej. To jest niemożliwa do przeprowadzenia, ponie-waż to pomysł oderwany od realiów technicznych i funk-cjonalnych. Gdyby w ogóle mogła tutaj powstać druga elektrociepłownia, to jej bu-dowa zajęłaby sześć lat i kosz-towałaby, według rozsądnych wyliczeń, ok. 400 mln zł i to wziętych z kieszeni podatni-ków. A jest to tylko koszt bu-dowy samej elektrociepłowni, bez infrastruktury, rurociągów doprowadzających ciepło do odbiorców.

- Co na to miejscowi radni?- Niektórzy zauważają, że

plan zabudowania ZPC Ursus mieszkaniami jest bublem. Ale, jak powiedział burmistrz, „Rad-ni nie angażują się w spór mię-dzy firmami”. Tyle że z jednej strony jest pośrednik dewelo-per, a z drugiej przedsiębiorcy i Energetyka Ursus, która jest spółką pożytku publicznego.

Świadczymy usługi mieszkań-com dzielnicy, przedsiębior-com, którzy płacą przecież po-datki do urzędu dzielnicy i dają ludziom pracę.

- Czego się domagacie?- Chcemy, aby miasto do-

strzegło potencjał ZPC Ursus, ale także respektowało prawa firm, które działają na tym te-renie. To idealne miejsca do stworzenia parku technologicz-nego, gdzie mogłaby być zlo-kalizowana produkcja małych i średnich firm, centra nauko-wo-badawcze, zaplecza tech-niczne korporacji, np. serwe-rownie portali internetowych, centra operacyjne banków, itp. W innych miastach Polski two-rzy się specjalne strefy ekono-miczne, daje nawet ulgi przed-siębiorcom, byle tylko przyszli i tworzyli nowe miejsca pracy. Chcemy wyłącznie racjonal-nego podejścia do tego tutaj istnieje i funkcjonuje. Może też trochę zwykłego szacunku dla pracy kilku pokoleń, które zbu-dowały ZPC Ursus.

- Dziękuję za rozmowę.Rozmawiał

Mieczysław Wodzicki

M a r s z a ł e k Wo j e w ó d z t w a Mazowieckiego – Adam Struzik wystosował do Prezydent War-szawy – Hanny G r o n k i e w i c z --Waltz list doty-czący m.in. spra-wy niezgodności z prawem pro-cesu uchwalenia Studium zago-sp o da rowan ia byłych terenów ZPC Ursus.

M a r s z a ł e k Wo j e w ó d z t w a dokonał analizy d o k u m e n t a c j i p l a n i s t y c z n e j – w większo-ści dotyczy ona planowa-nego osiedla – i stwierdził, że

z zapisów Studium wynika takie przemieszanie funkcji związanych z przemysłem i częścią mieszkaniową, że może to być „zarzewiem ostre-go konfliktu społecznego, zarówno na etapie budowy, jak i eksploatacji. Ubocznym efektem przyjętych rozwią-zań może też być likwidacja unikalnej w skali kraju infra-struktury technicznej, która może stanowić bazę dla parku technologicznego oraz ogra-niczenie przedsiębiorczości, która w formie podatku CIT stanowi ważne źródło docho-dów budżetu województwa.”

Marszałek zauważa rów-nież, że zmiana Studium – pomiędzy jego pier-wotną wersją wyłożoną do wglądu publicznego, a uchwaloną wersją – „polega-jącą na zamianie funkcji prze-mysłowej na mieszkaniową, a więc zmiana o zasadni-czym, strukturalnym charak-terze, nie była konsultowana z przedsiębiorcami oraz, co nie mniej ważne, z lokalną społecznością Ursusa”.

Marszałek stwierdza także, że przedmiotem uzgodnień Zarządu Województwa Mazo-wieckiego była także pierwot-na wersja projektu.

List Marszałka Województwa Mazowieckiego do Prezydent Warszawy