Polityka - Rozdział IV

4

description

W tym odcinku Reppel dostanie prezent swoich marzeń oraz ulegnie zagubieniu!

Transcript of Polityka - Rozdział IV

Page 1: Polityka - Rozdział IV
Page 2: Polityka - Rozdział IV

ROZDZIAŁ 4

Reppel przetarł oczy. Nie mógł uwierzyć w to, co przed nim stoi. A stał tam nowiutka lokomotywa, lekka, średniej wielkości i pot z niej nie spływał. A z przodu miała napis „Od kochanej mamusi dla malutkiego synka”.

– Niech mnie tyłek tatuśka przygniecie! – zawołał ciągłe zszokowany prezydent. – To jest ciufciolot 2010, na promocji w KFC, bez VAT do każdego zestawu. Drogi sprzęt.Nagle się poderwał z miejsca i ku zdziwieniu Iksyńskiego, który przygryzał kiełbasę wiejską

(nie wiadomo skąd ja wyciągnął) i Ksuta, prezydent zaczął skakać wokół lokomotywy i krzyczeć:– Mam nową ciufcie… Mam nową ciufcie.

Tak więc Prezydent VIII RP do samego wieczora biegał wokół lokomotywy wymachując rękamii wrzeszcząc. To się nie spodobało tamtejszym zwierzętom, gdyż zaczęły z lasu wydobywać się różne dziwne dźwięki.

– Pp… Panie prezydencie – ze strachem w głosie zawołał Ksut. – Może lepiej byśmy stąd poszli?

– Mam nową ciufcie… – dalej krzyczał Reppel, nie zważając na wołania swojego pomagiera.W tem z krzaków wyskoczył rozpędzony dzik i uderzył z całą siłą w tańczącą pokrakę. Reppel odleciał kilka metrów i zemdlał. Dzik na „do widzenia” pogroził ręką i wrócił do lasu.

***

Gdy wreszcie udało się dobudzić prezydenta, cała trójka udała się w drogę. Podróż, zważając na drogi VIII RP, przebiegała dość spokojnie i niezbyt wyboiście. Otóż dziury w tych drogach mogłyby zmylić nie jednego astronautę, że jest na księżycu, a o dwóch największych dziurach krążyły legendy. Jedna opowiadał o tym jak najsilniejszy człowiek w RP, pan Mariusz leciał ze swoim przyjacielem Adamem wąsaczem samolotem do Zakopanego. No i Wąsacz zagadał:

– Mariusz, ale z tego samolotu to ty byś nie skoczył.– Ja nie!? Ja nie!? – zaklinał się Mariusz i wyskoczył. W tym czasie Jan wyszedł z toalety

z zapytaniem czy ktoś go wołał, ale gdy się dowiedział, wrócił spokojnie kończyć to co zaczął.I tak pan Mariusz lądujący zrobił jeden z wielkich kraterów. Drugi to tez jego robota. Gdy już

dotarli do zakopanego, Adam wąsacz wyciągnął narty i powiedział do Mariusz:– Eee, ale z tej skoczni to już na pewno nie skoczysz.– Ja nie!? Ja nie!? – oburzył się pan silny.

Wyrwał narty Wąsaczowi i ruszył biegiem po na skocznię. W tym czasie, Jan wybiegł z toi-toia z zapytaniem czy ktoś go wołał. Gdy uzyskał odpowiedź chciał wrócić by dokończyć co zaczął, lecz toalety publicznej już nie było. Jak widać wszystko rozkradną, więc Jan musiał dokończyć swoje interesy w lesie.

Pan Mariusz tego już nie wiedział bo gdy wybił się ze skoczni to zniknął z oczu wąsaczowi. Dopiero zlokalizowali go, gdy doszła do nich fala uderzeniowa po lądowaniu i tak powstał drugi krater.

***

Page 3: Polityka - Rozdział IV

Wreszcie trójka bohaterów dotarła prawie na miejsce. W czasie podróży Iksyńczyk został mianowany Pierwszym Ładowaczem Węgla Do Prezydento Mobile (w skrócie PŁWDPM). Na co obraził się Ksut, lecz mógł się wykazać, gdy zabrakło węgla. Wtedy niczym dzielny koń, zaprzągł się sam do lokomotywy i ruszył ociężale. Z uszu para bucha, pot z niego spływał i tłusta oliwa. Lecz po kilku metrach się potknął, a ciufcia stoczyła się po stoku. Prezydent zemdlał, a Ksut widząc to pomyślał, że jemu też to wypada, więc również zemdlał. A co się będzie?

***

Reppel ocknął się i rozejrzał dookoła siebie. Widział same drzewa wokoło, więc jego bystry niczym górski strumyk mózg stwierdził, że znajduje się w lesie. Teraz jego stalowe łydki musiały się wytężyć by podnieść ciało prezydenta. W czasie tej czynności, prezydent zauważył, że jest sam, nie było Ksuta ani Iksyńczkyka. Gdy już się spionizował, zastanawiał się gdzie iść. Kiedyś oglądał jakiś film o Amerykańskich skautach, którzy mieli przetrwać w lesie.

– No jak oni to robili – mówił do siebie na głos prezydent VIII RP – A no tak przecież mieli te ogonki na głowie, one pomagały w nawigacji.Więc zaczął się rozglądać za tym odzieniem głowy. Wtem zauważył wiewiórkę na drzewie

i jej ogon.– To musi być to – szepnął Reppel i sprężył swe ciało to wykonania skoku.

Gdy wyskoczył w stronę wiewiórki, zahaczył głową o gałązkę z pobliskiego drzewa. Robiąc fikołka w powietrzu spadł prosto swoim prezydenckim zadkiem na biedną wiewiórka (żeby mnie potem mnie nie oskarżyli o drastyczne sceny i dręczenie zwierząt, to wiewiórce nic się nie stało, tylko zasnęła. Po napisaniu opowiastki wróciła do lasu z wynagrodzenie w postaci orzechów). Prezydent usłyszał plaśnięcie i trzask łamanej kości (pewnie patyk i mokry liście). W lesie było sucho, więc Reppel nie mógł się ufajdać, a czuł coś mokrego na zadku więc się podniósł i zobaczył czerwoną plamę na spodniach z tyłu (ketchup pewnie). A na ziemi zobaczył wiewiórkę dziwnie skręconą (pewnie taka pozycja śpiąca, nie bójcie wiewióry). Wziął ją i założył na głowę, miał swoje odzienie, jak skauci w filmach Amerykańskich i nagle dostał olśnienia. Ogon pokazywał mu drogę.

***

Mając na głowie wiewiórkę Reppel czuł się o wiele raźniej, nawet podśpiewywał sobie jedną ze swoich ulubionych piosenek „Reppelku czy ci nie żal” (w wykonaniu zespołu Ksuters). Nagle zobaczył w oddali biegnącego kolesia z brodą, który miał biały ręcznik skręcony w turban na głowie. Za nim leciało kilku chłopów z widłami krzycząc: „Bi Laden, Bi Laden, do rzyki z nim”.

Prezydent VIII słyszał kiedyś o tym człowieku. To był groźny terrorysta, który już podobnow przedszkolu z zabawek skonstruował bombę i wysadził nauczycielkę, ale to tylko plotki. Więc teraz biegł w turbanie nagi, na szczęście długa broda wszystko zasłaniała. Reppel postanowił pomóc chłopom i złapać sprawcę złych uczynków. Więc chwycił kija, który miał pod ręką i rzucił w Ladena. Dostał między nogi, fiknął koziołka i wpadł do rzeki. Reppel za to co zrobił dostał schronieniew wiosce i wikt. Następnego dnia chciał ruszyć w drogę, gdy w rzece zobaczył krzyż. A na brzegu babcie w moherowych skafandrach nurkujących do niego i krzycząc, że ma tutaj zostać. A chłopi na brzegu krzyczeli, żeby go na Gospodarstwie prezydenta pochować, gdzie spoczywają wyjątkowe osobistości. Reppel postanowił się nie wtrącać i ruszył swoją drogą, w końcu podróżował incognito.

Page 4: Polityka - Rozdział IV

Gdy doszedł do swego gospodarstwa zobaczył dziadka starego w oknie jego pokoju, okazał się on być dawnym znajomym… A co stało się z Ksutem i Iksyńczykiem?