Polemika studencka 1(4)2013

24

description

Czasopismo Studentów Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu

Transcript of Polemika studencka 1(4)2013

Page 1: Polemika studencka 1(4)2013
Page 2: Polemika studencka 1(4)2013

2

Wytrwale dążyć do celu

Bardzo się cieszę, że do społeczności akademickiej WSKSiM powraca „Polemika Studencka”. Sądzę, że będzie to forum wymiany myśli, miejsce podejmowania ciekawych tematów, niejednokrotnie wymagających od autorów konkretnych i przemyślanych argumentów. Zwłaszcza wtedy, gdy będą oni podejmować polemikę z bardzo modnymi, ale niejednokrotnie niebezpiecznymi trendami współczesnej kultury, czy popularnymi poglądami na temat życia społeczno-politycznego. Mam też nadzieję, że z każdym kolejnym numerem te teksty będą nie tylko bardziej interesujące, ale coraz lepsze pod względem warsztatu dziennikarskiego. Zdaję sobie sprawę, że praca nad czasopismem jest trudna, czasochłonna i wymagająca dużego zaangażowania ze strony redakcji, dlatego chciałabym twórcom pisma przypomnieć te słowa: Osiąga metę tylko ten, kto zdaje sobie sprawę, że jeszcze mu daleko do upragnionych celów i dlatego też nie szczędzi sił, aby do nich dotrzeć. (bł. Jan Paweł II)Niech wspólne tworzenie „Polemiki Studenckiej” stanie się dla Was pełną dziennikarskich przygód drogą do osiągania wymarzonych celów

dr Dorota ŻuchowskaDziekan Wydziału Nauk o Kulturze Społecznej i Medialnej WSKSiM

Fot.

Mat

eusz

Rzewuski

Page 3: Polemika studencka 1(4)2013

3

CO W NUMERZE...

TEMAT Z OKŁADKI(Nie)decydujący głos Warszawy………………....………4POLSKAMały – wielki protest………….....……………....………5ŚWIATPrawo szariatu wkrótce w Europie?...............................6Wszędzie dobrze gdzie nas nie ma………….......………7Oblicza Świata…………...................................………..8Represja rosyjskiego imperium………....................…..9KOŚCIÓŁNawrócenie przyjdzie ze wschodu?.............................10Miłość przez pryzmat wiary…………….………..…….11Prześladowanie chrześcijan na świecie……….............12Wiara nowo odkryta………………………..........…….13Echo ŚDM…………………….……........................…..14HISTORIATrzech Tenorów…………………………...................…15Walka o odzyskaną niepodległość……….......….…….16Żołnierze wyklęci – zapomniani Bohaterowie…….....17KULTURATrędowate trendy…………………………........……….18Co w sieciach muzyki gra?..........................................18Oryginał policzkuje……………...........................……19SZLIFUJ SWÓJ JĘZYKCaught in the Net………………..................………….20Die unverblümte Wahrheit………................……..…..21SPORTIle zarabiają sportowcy?..............................................22O Igrzyskach olimpijskich…………………..………….23Mercedes pod presją walki o wicemistrzostwo…….....23

REDAKCJA POLEMIKI STUDENCKIEJ Redaktor Naczelny: Małgorzata Wołowicz Z-ca Redaktora Naczelnego: Mateusz Kaleta Sekretarz redakcji: Klaudyna PliszczyńskaKościół: Aleksandra Bortkiewicz, Mateusz Kaleta, Mariola Stadnik, Joanna Wudyka; Polska: Kaja Ciszewska, Małgorzata Wołowicz; Świat: Mateusz Piędel, Eugeniusz Romer, Anna Pleskot, Paweł Kubala; Historia: Lau-rine Depta, Dominik Cwikła, Krystian Majewski, Anna Oflus; Kultura: Dominika Dąbrowa, Maciej Piech, Piotr Zajączkowski, Doris Sobek; Sport: Marta Strugała, Mariusz Wilkosz, Mariusz Zięba; ArtFoto: Mateusz RzewuskiKorekta: dr Monika KacprzakSkład: Eugeniusz Romer, Mateusz KaletaAdres redakcji: ul. Droga Starotoruńska 3; 87-100 ToruńWydawca: Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej ul. św. Józefa 25/35, 87-100 ToruńKontakt z redakcją: [email protected]

POLEMIKA: START!Witamy wszystkich czytelników

Polemiki Studenckiej!

Za nami już pierwsze dwa miesiące roku akademickiego. Nowicjusze nawiązali nowe znajomości w społeczności akademick-iej, zaś starsi studenci ponownie spotkali się po trzech miesiącach wakacji. Nadszedł czas, by ponownie zabrać się do systematycznej pracy. Przed nami sesja zimowa, do której powoli się zbliżamy. Jednak pamiętajmy, że życie studenck-ie to nie tylko nauka! To czas, kiedy tworzymy przyjaźnie, wspólnie się bawimy na imprezach, jak również rozwijamy swoje zainteresowania. Po długiej ciszy postanowiliśmy reaktywować publikację naszego czasopisma. Z ekscytacją wyczekujemy Waszej opinii dotyczącej naszej pracy. Dopiero zaczynamy. Startujemy ze świadomością, że nie wszystko jest idealne, jednak z każdym numerem chcemy poprawiać coraz bardziej swoje zdolności dziennikarskie. Tutaj cała redakcja Polemiki Studenck-iej kieruje do wszystkich propozycję współpracy. Razem z nami każdy może szlifować swój war-sztat pisarski, jak również dziennikarski. Wys-tarczy odrobina wolnego czasu i chęci, by stać się współtwórcą naszego studenckiego czasopisma. Jeśli masz jakiś pomysł na ciekawy artykuł, bądź wywiad – nie zwlekaj! Skontaktuj się z nami i podziel się swoim pomysłem. W naszej redakcji znajdzie się miejsce dla każdego. Z otwartymi ramionami powitamy Cię w naszym gronie.

Małgorzata WołowiczRedaktor Naczelny

Page 4: Polemika studencka 1(4)2013

4

TEMAT Z OKŁADKI

Starania Platformy Obywatelskiej nie poszły na marne. Mimo upo-karzającego referendum Hanna Gronkiewicz-Waltz zachowała sta-nowisko prezydenta Warszawy. Jednak ten „sukces” nie zapowiada odzyskania zaufania mieszkańców stolicy. Niedziela 13. październi-ka miała być sądnym dniem pani prezydent, a także warszawiaków. Przygotowywane od kilku miesię-cy referendum wzbudzało skrajne emocje. Sondaże wyraźnie poka-zywały, że utrzymanie pozycji pre-zydenta wisiało na włosku. Kata-strofie PO mogli zapobiec już tylko wyborcy.

WARSZAWSKA MARIA ANTONINA

Zanim HGW została pre-zydentem Warszawy pełniła m.in. funkcję prezesa Narodowego Ban-ku Polskiego, której kandydatu-rę wysunął sam Lech Wałęsa. To właśnie w NBP nabrała pewności siebie (zwłaszcza po skutecznie przeprowadzonej denominacji zło-tego), jak również ambicji politycz-nych. W 1995 r. po raz pierwszy wystartowała w wyborach prezy-denckich jako kandydatka Zjed-noczenia Chrześcijańsko-Naro-dowego. Nie odniosła sukcesu, ale dalej dążyła do zdobycia władzy. Do 2001 r. pełniła funkcję prezesa NBP, a następnie w latach 2001-2004 pracowała jako wiceprezes w Europejskim Banku Odbudowy i Rozwoju. Kiedy w 2005 r. wstąpiła do Platformy Obywatelskiej zreali-zowanie swoich ambicji politycz-nych było na wyciągnięcie ręki. Od grudnia 2006 r. objęła urząd prezy-denta miasta stołecznego Warsza-wy. Przez wiele lat pracy w sektorze bankowym Gronkiewicz--Waltz przyzwyczaiła się do ob-cowania z pieniędzmi. Podczas pierwszej kadencji jej wydatki nie

wzbudzały wielkiego sprzeciwu wśród warszawiaków, co zachęcało ją do coraz odważniejszych posu-nięć. Premie dla urzędników, czy inwestowanie ogromnych fundu-szy na budowę drugiej linii metra (do dziś nie skończonej!) to tylko niektóre z zachcianek pani pre-zydent. Niczym Maria Antonina marnowała pieniądze miasta, które powinny być przeznaczone na jego rozwój. Nie bez powodu oskarżano Hannę Gronkiewicz-Waltz o złe wypełnianie swoich obowiązków: niepowodzenie w otwarciu nowej linii metra, podwyżki cen biletów – podczas, gdy sama pani prezydent nie płaciła za przejazd komunika-cją miejską, a także źle prowadzo-ne inwestycje i rozrost biurokracji. „Wpadki” pani prezydent nieko-rzystnie wpływały na jej wizeru-nek, co skutecznie wykorzystało PiS, przekonując warszawiaków do zorganizowania referendum od-wołującego Gronkiewicz-Waltz.

ORĘDZIE PREMIERA

„Nie idźcie na referendum” – apelował premier Tusk, który starał się za wszelką cenę ochro-nić prezydent przed obaleniem jej rządów. Zachęcał mieszkańców do nieodwoływania HGW, jeśli we-dług nich była dobrym prezyden-tem. Wzywał także do odwoływa-nia każdego prezydenta w Polsce, który źle pełnił swoją funkcję. Pre-mier Tusk sprawiał wrażenie prze-

konanego o dobrze wykonywanych zadaniach prezydenckich. Niejed-nokrotnie podczas apelu podkre-ślał, że referendum rozstrzygnie niewielka liczba głosów, gdyż w sondażach tylko jedna czwarta wy-borców opowiadała się za odwo-łaniem HGW. Według szefa rządu referendum było bezsensownym marnowaniem czasu i pieniędzy miasta. Nie od dziś wiadomo, że premierowi zależało na tym, by Hanna Gronkiewicz-Waltz nie straciła swojego stanowiska. Od-wołanie oznaczałoby klęskę partii, której poparcie i tak w ostatnich czasach maleje na korzyść główne-go przeciwnika PO. Gdyby przegra-ła w referendum, partia Jarosława Kaczyńskiego odniosłaby sukces, a to mogłoby okazać się dla rządów Platformy przysłowiowym gwoź-dziem do trumny. Orędzie szefa rządu przemówiło do serc wielu warszawiaków, którzy zrezygno-wali z uczestniczenia w wyborach. Aby referendum było ważne, mu-siało w nim wziąć udział 3/5 liczby wyborców, którzy głosowali w wy-borach na prezydenta Warszawy w 2010 roku, czyli co najmniej 389 tys. 430 osób. Do urn poszło tylko 343 tys. 732 mieszkańców stolicy, co unieważniło wybory.

PRZEGRANA WYGRANA

To miała być tylko formal-ność. Na długo przed referendum warszawiacy zastanawiali się nad

(NIE)DECYDUJĄCY GŁOS WARSZAWY

Małgorzata Wołowicz

POLSKA

Page 5: Polemika studencka 1(4)2013

5

TEMAT Z OKŁADKI

tym, jak powinien rządzić nowy prezydent. Klęska PO wydawała się bardzo realistycznym scena-riuszem. Tym bardziej, że sondaże zapowiadały upadek Gronkiewicz--Waltz. W razie porażki premier Tusk obiecał jej już stanowisko komisarza Warszawy. Prawie nikt nie wierzył w to, że ocieplenie wi-zerunku pomoże HGW przetrwać tę burzę. A jednak udało się. Do pełnego sukcesu brakło ponad 46 tysięcy głosów, chociaż aż 95 pro-cent wyborców opowiedziało się za jej odwołaniem. Wyniki wyborów nie zapo-wiadają odzyskania nadszarpnięte-

go zaufania warszawiaków. Zdegu-stowani przebiegiem referendum nie wyobrażają sobie, by Hannie Gronkiewicz-Waltz udało się od-zyskać sympatię. Oczywiście, są też i tacy, którzy głęboko wierzą w zmiany na lepsze. Nawet pomimo doniesień o zatajeniu informacji o premiach dla pracowników Ratu-sza przez panią prezydent. PO jest dumne z „sukcesu” Gronkiewicz-Waltz. Premier Tusk dzień po wyborach podziękował warszawiakom za pozostanie w domach. Podkreślił, że zmysł prak-tyczny i zdrowy rozsądek podpo-wiadały, by nie pomagać zwolen-

nikom głosowania. Dodał również, że woli zachęcać do aktywności politycznej, niż do niej zniechęcać. Dziś, już po wyborach, mo-żemy usłyszeć kolejne obietnice lepszego życia w Warszawie, cho-ciaż coraz mniej osób w to wierzy. Trzeba jednak przyznać, że pani prezydent należą się wielkie brawa. Tylko ona mogła z podniesioną głową wygrać referendum, które przegrała.

12 października br. przed gmachem Biura Pełnomocnika Rządu do Spraw Równego Traktowania zo-stał zorganizowany protest przeciw-ko wprowadzeniu kolejnych form zorganizowanej demoralizacji mło-dzieży. Głównymi organizatorami pikiety pod hasłem „Ręce precz od naszych dzieci!” byli Marek Jurek – prezes Prawicy Rzeczpospolitej oraz Krzysztof Kawęcki, wiceprezes ZG Prawicy Rzeczpospolitej.

Protest, mający charakter ogólnopolski, odbywał się także równolegle w Lublinie, Bydgosz-czy, Toruniu, Łodzi i Krakowie. Mimo że liczba uczestników nie była imponująca (w Bydgoszczy przed Kuratorium Oświaty zgro-madziło się 20 osób), należy zwró-cić uwagę na fakt, że inicjatywa obywatelska została podjęta. Nieprzypadkowo pikie-ty miały miejsce tego dnia. Wiąże się to ściśle ze Świętem Edukacji Narodowej obchodzonym 14 paź-dziernika. Na ten fakt zwrócił uwa-gę podczas swojego przemówienia Krzysztof Kawęcki. Wyraził także

swój smutek dotyczący zaskakują-co niskiej liczbie uczestników, jeśli brać pod uwagę ilość osób poin-formowanych o odbywającym się wydarzeniu. Atmosfera podczas pikiety w Warszawie była podniosła, ale jednocześnie rodzinna. Rodzice przybywający na protest nie wahali się i przychodzili wraz z dziećmi, mimo typowej jesiennej pogody. Pojawiające się na transparentach hasła takie jak: „Nie dla seksuali-zacji młodzieży”, „Filarem rodziny wierni chłopcy i dziewczęta” , do-tykały istoty problemu. Szczegól-nie wzruszający był widok kilku dziewczynek w wieku szkolnym, w ręcznie robionych wiankach na głowach. Jedna z nich trzymała napis : „Pozwólcie mi mieć czy-ste myśli i serce.” Nie da się już w sposób bardziej widoczny wyar-tykułować potrzeby niewinności, jaka leży głęboko w naturze dzieci. CICHA WODA BRZEGI RWIE

Nie każdy z nas zdaje so-bie sprawę, w jak zastraszającym

tempie w Polsce zostają przepro-wadzone próby zorganizowanej demoralizacji młodzieży. Wiosną tego roku Ministerstwo Edukacji Narodowe przy współpracy z ONZ i WHO (World Health Organi-sation) przygotowało propozycję programu edukacji seksualnej dla szkół podstawowych, zawierające-go treści ideologii gender. Zakłada ona m.in. to, że dzieci powinny być poddane edukacji seksualnej przed czwartym rokiem życia. Między 9 a 12 rokiem życia powinno juz umieć skutecznie stosować prezerwatywy i środki antykoncepcyjne. To tylko niektóre ze Standardów Eduka-cji Seksualnej WHO. W związku z tym 31 maja br. został zorgani-zowany ogólnopolski protest pod takim hasłem: „Ręce precz od na-szych dzieci!” Być może trudno w to uwierzyć, ale w Warszawie ist-nieją już niepubliczne przedszkola, które wychowują najmłodszych w duchu gender. Ostatnią rzeczą, jaką po-winniśmy zrobić w obliczu tego moralnego zagrożenia, jest przej-ście wobec tego obojętnie! Chyba,

MAŁY - WIELKI PROTETSTKaja Ciszewska

POLSKA

Page 6: Polemika studencka 1(4)2013

6

że chcemy, aby Polska dorównała Norwegii. Bowiem w tym państwie rodzice nie są faktycznymi opieku-nami własnego dziecka, funkcję tę pełni Delegat Rządu do Opieki nad Dziećmi. Na szczęście art. 48 Kon-stytucji Rzeczpospolitej stanowi, iż to „rodzice mają prawo do wycho-wania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami.” Ogólnopolski protest zor--ganizowany w październiku, mimo że odbił sie niezauważalnym echem wśród większości mediów,

pokazał, że nie jest nam obojętny poziom moralny wkrótce dorasta-jącego, młodego pokolenia. Trzeba się zgodzić ze słowami Krzysztofa Kawęckiego, który stwierdził, że te-raz jest ten moment, w którym każ-dy z nas powinien zająć się przysło-wiową pracą u podstaw. Prowadząc rozmowy w różnych kręgach zna-jomych, starajmy się uświadamiać ludzi o problematyce gender i jej realnych konsekwencjach w życiu każdego z nas.

W Polsce nie zdajemy sobie jeszcze sprawy z nadchodzącego zagroże-nia, które zalewa Europę zachod-nią. Jeśli nie zostanie zatrzymane, to zniknie świat, który znamy. Cy-wilizacja europejska może upaść pod naporem coraz większego na-pływu radykalnych islamistów.

MORDERSTWO ZA KANAPKĘ Z SZYNKĄ

Już teraz w wielu krajach Europy dochodzi do niepokoją-cych wydarzeń, a systematycznie jest ich coraz więcej. Kilka mie-sięcy temu w paryskim tramwaju muzułmanie pobili mężczyznę, który jadł kanapkę z szynką. Ich zdaniem obrażało to ich uczucia religijne. Dwa lata temu w Szwecji

irakijczyk zamordował swoją sio-strę, zadając jej 100 ciosów nożem za to, że uciekła z ojczyzny przed przymusowym małżeństwem. Kil-ka miesięcy temu islamiści zabili na ulicach Londynu brytyjskiego żołnierza. Takie przypadki można mnożyć w nieskończoność.

MUZUŁMAŃSKIE PRAWO GÓRĄ

Jednak na tym się nie koń-czy. Tam, gdzie muzułmanie sta-nowią duży odsetek mieszkańców, starają się przejąć władzę i wprowa-dzać swoje ustawodawstwo, oparte o prawo szariatu. W Belgii tam-tejsza Partia Islamu uzyskała kilka miejsc w strukturach samorządo-wych. Politycy tej formacji dekla-

rują, że zamierzają przekształcić Belgię w kraj islamski. Wiązałoby się to nie tylko z przywróceniem kary śmierci, legalizacją małżeństw z nieletnimi dziewczętami, zaka-zem sprzedaży alkoholu i papiero-sów, ale także segregację mężczyzn i kobiet w miejscach publicznych, czy wzmożeniem napaści na nie-muzułmanów. Jeżeli w porę nie podejmiemy działań przeciwdzia-łających islamistycznemu zale-wowi (np. polityka prorodzinna, zaostrzenie polityki antyimigracyj-nej, przywiązanie do tradycji) to w ciągu kilkudziesięciu lat Europa z kontynentu wiernego cywiliza-cji chrześcijańskiej może się prze-kształcić w jeden wielki emirat is-lamski.

Prawo szariatu wkrótce w Europie?Paweł Kubala

ŚWIAT ŚWIAT

Fot.

Mat

eusz

Rzewuski

Fot.

pl.w

ikip

edia

.org

Page 7: Polemika studencka 1(4)2013

7

ŚWIAT

Wszędzie dobrzegdzie nas nie ma

Mateusz Piędel

Tysiące samolotów, pociągów, stat-ków i samochodów każdego dnia transportują miliony osób. Ludzie jeżdżą, przemieszczają się, są w ciągłym ruchu. Dzisiejszy świat nie jest już tak stabilny jak niegdyś. Nie da się tego uniknąć. Liczba lud-ności w poszczególnych krajach potrafi zmienić się drastycznie w ciągu kilku lat. Jeżeli nie chcemy zaginąć pośród tego, co dzisiejsza kultura nachalnie nam oferuje, a nieustannie korzystać z jej do-broci, musimy ciągle znajdować się w różnych miejscach naszego miasta, kraju. Mowa tu jednak o przemieszczaniu się jedynie na nieznaczne odległości. A co gdy-byśmy troszeczkę poszerzyli nasz obszar patrzenia na tę sprawę?

ŹLE MI - CIASNO, BIEDNIE, BRZYDKO

Emigracja to nieustannie wzrastający, natężający się proces. Wielu ludzi opuszcza swój kraj z powodu kryzysu gospodarcze-go, braku miejsca zamieszkania, problemów politycznych, ro-dzinnych, itp. Polska jest jednym z najlepszych, a nam za pewne najbardziej znanych przykładów tego zjawiska. Według danych GUS, w 2012 r. poza granicami Polski przebywało czasowo oko-ło 2,13 mln mieszkańców nasze-go kraju, tj. o 70 tys. więcej niż w 2011 r. Najwięcej z nich prze-bywało w Wielkiej Brytanii (637 tys.), Niemczech (500 tys.), Ir-landii (118 tys.) oraz w Holandii i we Włoszech (po 97 tys.). Dla-

czego tak jest? Odpowiedź jest zapewne dla wszystkich oczywi-sta. Niskie zarobki, brak pracy, ciężka sytuacja gospodarcza... To jeden z głównych powodów, dla których nasi rodacy  opusz-czają  swoje  domy  i  rodziny. W Grecji, Irlandii czy Hiszpanii – potężny wzrost bez-robocia sprawił, że liczba osób wyjeżdżających za granicę w po-szukiwaniu pracy w ostatnich latach wyraźnie wzrosła. W Ho-landii jednym z najczęściej poda-wanych powodów emigracji jest... tłok. Ludzie narzekają, że trudno tu o własny kąt. Nic dziwnego, je-żeli dane podają, że na jeden kilo-metr kwadratowy przypada tam ponad 470 mieszkańców!

KRAINA MLEKIEM I MIODEM PŁYNĄCA

Gdzie jednak emigranci udają się najczęściej w poszuki-waniu lepszego życia? Otóż na pierwszym miejscu znajdują się Stany Zjednoczone. Od 2000 r. napływ imigrantów do tego kra-ju wynosi aż milion rocznie! Co jest powodem? Lepsze życie, lepsze zarobki, lepsze perspek-tywy? Być może, gdyż więk-szość z nich zaraz po przybyciu oficjalnie deklaruje, że znaleź-li się tu, by osiedlić się na stałe. Nieciekawa sytuacja mi-gracyjna pojawia się również w krajach Europy Zachodniej. W Wielkiej Brytanii imigranci sta-nowią obecnie 11% wszystkich mieszkańców Zjednoczonego Królestwa, jednak dzieci imi-

grantów to prawie 25% wszyst-kich urodzonych na Wyspach Brytyjskich. I tu właśnie po-jawia się  pytanie...  Co będzie się działo,  gdy  owe  dzieci  do-rosną  i  założą  własne rodziny? W Niemczech największą grupą mającą pochodzenie mi-gracyjne są „wysiedleńcy” z byłe-go bloku krajów socjalistycznych, którzy stanowią ok. 4-milionową społeczność. 3-milionową, naj-bardziej zamkniętą grupę stano-wią osoby pochodzenia tureckie-go. Przyjmuje się, iż łącznie 15 mln osób w tym kraju ma pocho-dzenie migracyjne. Emigracja i imigracja to dziś zjawiska na skalę globalną. Nie w każdym kraju żyje się rów-nie dobrze, nie każdy kraj zapew-nia takie same warunki rozwoju swoim obywatelom. Dlatego też wiele osób, nie zgadzając się na to, by ich życie wyglądało gorzej niż życie innego człowieka miesz-kającego (tylko dzięki zwykłemu szczęściu) w innym, lepiej rozwi-niętym państwie, zmienia miejsce swego zamieszkania. Niejedno-krotnie bywa do tego zmuszony. Czym jednak może się to skończyć w przyszłości? Przeludnieniem jednych części świata, a wylud-nieniem innych? Zanikem kul-tur i języków?  Stworzeniem  jed-nej,  zglobalizowanej  masy?...

ŚWIAT

Page 8: Polemika studencka 1(4)2013

8

BUŁGARIA

ZamiastŚwiętaZmarłychobchodzisiętutzw.

ZaduszkiArchanielskie.Wtymdniuczcisiępamięć

żołnierzypoległychzaojczyznę.Buł

garzywedle

tradycjizapalająnagrobachswoich

bliskichświecei

polewajągrobyczerwonymwinem,któregoniewoln

o

wcześniejpić.Nacmentarzprzynosisiętakżeje-

dzenie,wtymczereśnie,któresątupopularneo

tej

porzeroku.

FILIPINY NaFilipinachwtymdniucmentarzezapełniają

sięcałymirodzinami,ustawiasięnamioty,wktórych

urządzanesąhucznebiesiady.Niektórzydekorujągro-

bybarwnymiozdobami,balonami.Wielerodzinspędza

nacmentarzucałydzieńanawetcałąnoc.Większość

FilipińczykówbierzeteżudziałwMszyświętej,zmawia-jącmodlitwęzazmarłych.

MEKSYK JużpodkoniecpaździernikawMeksykusprzątasięwnętrza

domów,bywgodnychwarunkachmócprzywitaćdusze,któresię

pojawiązwizytąpodczasŚwiętaZmarłych.Wedlewierzeńnajpierw

przybywająduszemałychdzieci,któreczęstujesiętutajtymco

dziecilubiąnajbardziej:słodyczami,budyniem,czyugotowanymikol-

bamikukurydzy.Drugiegodnia,meksykańskiedomygoszcząduchy

dorosłych.Obowiązkowonakażdymmeksykańskimstolemusiwów-

czasstanąćtequila-najsłynniejszyalkoholtegokraju.1listopadapo

południurodzinyudająsięnacmentarze,abyozdobićgrobykwia-

tamiicharakterystycznymiwieńcamizliścipalm.Dbałośćogróbto

honorżyjącejrodziny.Wdzieńzadusznyprzynosisiępokarmy,przy

grobachznajdująsięzabawki,ubranka,butyzmarłych,awieczorem

wszyscyponownieprzybywająnacmentarzizapalająświece.

EKWADOR

Tegodnia,mieszkańcyEkwadorugromadząsięnawspólnymposiłku.Po

jegospożyciu,wieleulubionychpotrawzmarłychzanoszonychje

stnaichgroby.

Kiedyduchprzodkaskosztujedanejpotrawy

,żywimogąjązjeśćdokońca.Niek-

tórzyznichkrążąpocmentarzuwymieniającsiępotrawamizinnymirodakami

odwiedzającymigrobybliskich.

ŚWIAT ŚWIAT

Page 9: Polemika studencka 1(4)2013

9

BUŁGARIA

ZamiastŚwiętaZmarłychobchodzisiętutzw.

ZaduszkiArchanielskie.Wtymdniuczcisiępamięć

żołnierzypoległychzaojczyznę.Buł

garzywedle

tradycjizapalająnagrobachswoich

bliskichświecei

polewajągrobyczerwonymwinem,któregoniewoln

o

wcześniejpić.Nacmentarzprzynosisiętakżeje-

dzenie,wtymczereśnie,któresątupopularneo

tej

porzeroku.

ŚWIAT

Od pewnego czasu toczy się spór na temat wydobycia gazu łupko-wego w krajach Unii Europejskiej, w tym również z Polski. Najwięk-szymi przeciwnikami są Zielo-ni – pseudo ekolodzy, wspierani przez socjalistów w wielu krajach UE, którzy niestety mają dużą siłę przebicia i ogromne wpływy po-lityczne, zwłaszcza na Zachodzie.

Pod przykrywką rzekomych ,,za-grożeń dla środowiska naturalne-go’’, od samego początku prowadzą oni politykę przeciwko wydobyciu gazu, nie zgadzając się na żadne ultimatum. Podobna sytuacja ma miejsce w Kanadzie, Niemczech czy Szwecji.

DOMINACJA GAZPROM’U

Trzeba zauważyć, że pod osłoną ,,ochrony środowiska” kry-ją się różnego rodzaju lobby prze-mysłowe, których głównym celem jest przede wszystkim utrzyma-nie dominującej pozycji w dosta-wie gazu konwencjonalnego, czyli np. Gazprom z Rosji. Logicznym jest więc fakt, że władze rosyjskie będą robić wszystko, by utrzymać wysokie wpływy i nie na rękę jest im ewentualna możliwość usamo-dzielnienia się przez kraje np. z nią sąsiadujące, czyli de facto Polskę. Wiceprezes Gazpromu Aleksander Miedwiediew uważa, że szanse na rozwinięcie się gazu łupkowego są znikome.– To nie kwestia zasobów, tylko zupełnie innych uwarunkowań, jesteśmy bardzo sceptyczni co do wydobycia gazu łupkowego w Eu-ropie. Jest wiele z tym problemów także w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Nie ma co wyolbrzymiać możliwości w Unii Europejskiej – powiedział. Takich mało wnikliwych wypowiedzi jest mnóstwo. Gaz-prom nie posiada żadnych argu-mentów, które świadczyłyby o

jakimkolwiek realnym zagroże-niu. Trudno znów stwierdzić ten przykry fakt, ale wygląda na to, że Rosja wciąż pokazuje swoją komunistyczną mentalność, pró-bując wymusić wpływ na KE i dalej ingerować przede wszyst-kim w kraje postsowieckie.

POLSKA TO KRAJ O DUŻYM PO-

TENCJALE ŁUPKOWYM

Polska jest jednym z państw, które rzeczywiście może wydobywać gaz łupkowy, niestety Ministerstwo Środowiska skutecz-nie zadbało o to, by stworzyć moż-liwie jak największe przeszkody w uzyskaniu pozwolenia. W ciągu ostatnich 4 lat ponad 4 mln zło-tych przekazał Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (zależny od Ministerstwa Środowiska) na organizacje typu: Fundacja Instytutu Spraw Oby-watelskich, Stowarzyszenie Eko-logiczno-kulturalne ,,Klub Gaja”, Stowarzyszenie Ekologiczne Eko--Unia, które sprzeciwiają się ,,łup-kom’’.

GAZ ŁUPKOWY NADZIEJĄ DLA ŚRODOWISKA

Warto też wspomnieć, że wbrew opinii Zielonych, wydo-bycie takiego gazu jest raczej na-dzieją dla ochrony środowiska, niż jakimkolwiek zagrożeniem. Po-zyskiwanie gazu pozwoli bowiem zredukować emisję CO2. Wśród przeciwników panuje także prze-konanie o rzekomym skażeniu wód, które to również znowu oka-

zuje się nieprawdziwe. Geolodzy twierdzą, że prawdopodobieństwo dostania się wody z chemikaliami do wód gruntownych jest znikome. Zdaniem naukowców, nie jest też prawdziwy zarzut o marnotraw-stwie wody przy wydobyciu gazu łupkowego.

REPRESJA ROSYJSKIEGO IMPERIUM

Anna Pleskot

ŚWIAT

A teraz, wróćmy do Rosji. Pamiętajmy, że niewątpliwie dużą konkurencją jest dla nich wydo-bycie tańszego gazu łupkowego. USA, korzystając z wydobycia tych gazów, przestały kupować gaz z zewnątrz. Mało tego, stają się jego coraz większym ekspor-terem. Nie dziwi więc fakt, że również tam rozpoczęła się kam-pania antyłupkowa, mimo, że nie wykryto żadnych szkodli-wych skutków wydobycia. Kto więc popiera wszelkie organi-zacje ekologów, które de facto nie mają logicznych argumentów? Czemu wciąż jest ich tak dużo i rozpowszechniają się na całym świecie? I wreszcie – kto je finansu-je? Myślę, że odpowiedz doskonale znają Rosjanie, a “mister” Putin to mimo wszystko silny przywódca.

Page 10: Polemika studencka 1(4)2013

10

Nawrócenie przyjdzie ze wschodu?

Eugeniusz Romer

mniejszością religijną w tym kra-ju. Należy zauważyć, że przyrost ten nie wiąże się jedynie z ogól-nym przyrostem demograficz-nym, ponieważ od roku 1970 w Chinach liczba ludności wzrosła o 65%. Ilość chrześcijan, jeśli wierzyć doniesieniom, pomnożyła się 120 razy, co oznacza wzrost na poziomie 12000%. Jesli ten trend się utrzyma, to całkiem możliwe, że Chiny, które teraz wyznaw-ców Chrystusa prześladują, tak jak starożytne Cesartwo Rzym-skie przyjmą jego nauczanie jako swoją oficjalną religię państwową.

AZJATYCKI TYGRYS NAD EUROPĄ Od czasu kryzysu światowego z roku 2007 Chiny coraz bardziej interesują się Europą. Spadek cen obligacji, szczególnie w krajach najbardziej dotknietych przez recesję sprawił, że państwo środka rozpoczęło inwestycję na szeroką skalę. I tak w Hiszpa-nii chiński rząd wykupił papiery dłużne o wartości 400 mln euro. W 2010 roku Grecja podpisała umowę z chińskim kon-cernem Cosca na użytkowanie por-tu w Pireusie przez 35 lat wzamian za 600 mln euro poświęcocych na jego modernizację. Do roku 2009 w Wielkiej Brytanii chińska State Administration of Foreign Exchange ulokowała 16 mld euro w papierach emitowanych przez brytyjskie instytucje finansowe. W kraju tym otwierana jest specjalna strefa ekonomiczna w Athlone, z najniższymi podaktami w Eu-ropie, na której Chińczycy budują fabryki, w których ma pracować 8 tys. Irlandczyków. Czyli następuje

odwrócenie tendecji z ostatnich kilkudziesięciu lat - to nie państwa zachodu produkują w Chinach- to my zaczynamy produkować dla nich! Podobne inwestycje planow-ane są we Francji, ale również w Polsce. W roku 2011 Włochy same wystąpiły o skup ich obligacji przez rząd w Pekinie. Jeśli sytuacja się nie zmieni, niedługo głównym wierzycielem Europy będą właśnie Chiny, tak jak już jest w przy-padku USA, najpotężniejszej przecież gospodarki świata. Co zatem czeka kurczące się społeczeństwo Europy, zwalczające płodność i pogrążające się w konsumpcjoniźmie? Prawdopo-dobnie za kilkanaście, kilkadziesiąt lat nie będzie się w stanie oprzeć muzułmańskiej fali. Czy jed-nak, przeważnie niewykształceni i żyjący w prymitywnych warun- kach imigranci i ich potomkowie będą w stanie stawić czoła potężnej chińskiej machinie? Módlmy się zatem za prześladowanych chrześcijan w tym kraju, bo całkiem możliwe, że zgodnie ze słowem Jezusa, nasze dzieci będą zbierać plon, który oni aktualnie sieją.

Europa z dnia na dzień staje się coraz bardziej zlaicyzowanym kontynentem. W innych częściach świata obserwuje się natomiast gwałtowny wzrost liczby wyznaw-ców Chrystusa. Czy może mieć to wpływa na przyszłość religijną i kulturową naszego globu?

Ciągle słyszymy, że w Eu-ropie tak wielu ludzi odwraca się od wiary. Kościoły pustoszeją, coraz mniej chętnych przyjmują seminaria, a młodzież w ogólnie nie ma styczności z duchowością chrześcijańską. Jednocześnie gwałtowanie wzrasta liczba muzułmanów i wiele osób twierd-zi, że wkrótce bedzie ich tu więcej niż rodowitych europejczyków. Wtedy nic nie stanie im na przesz-kodzie, by w sposób demokratyc-zny zamienić Europę w republikę islamską. Jednak na świecie chrześcijan przybywa, szczególnie w Afryce i w Azji. A państwem, w którym notuje się jeden z najwyższych przyrostów są Chiny. Jak wiadomo, kraj ten aspiruje do przejęcia gospodarczej kontroli nad światem. Czy zatem możemy się spodziewać, że to właśnie Chińczycy w przyszłości przyniosą naszym dzieciom Chrystusa?

CORAZ WIĘCEJ CHIŃCZYKÓW

Według Phipila Jenkisa, profesora z instytutu badań religi-jnych na uniwersyteie Baylor, oraz danych organizacji World Reli-gion Database, liczba chrześcijan w Chinach wzrosła z jednego mil-iona w roku 1970 do około 120 milionów obecnie. Stanowią oni około 9% poluacji i są największą

KOŚCIÓŁŚWIAT

Fot.p

l.wik

iped

ia.c

om

Page 11: Polemika studencka 1(4)2013

11

Często tak wiele stawiamy so-bie pytań dotyczących różnych aspektów życia. Wiele odpowie-dzi na te zagadnienia zawartych jest w Piśmie Świętym.

Ważnym aspektem w ży-ciu każdego człowieka, szczególnie chrześcijanina jest miłość. Sięgnie-my do fragmentu zaczerpniętego z Pierwszego Listu św. Pawła Apo-stoła do Koryntian. Pięknie on mówi o miłości. Jakie są cechy prawdziwej miłości? Jaką Miłość daje nam Bóg? Te i inne pytania za-pewne stawia sobie wielu młodych ludzi. Fragment zawierający po-chwałę miłości, to tekst o niezwy-kłych walorach literackich i ducho-wych: w pięknej, poetyckiej formie jest tu wyrażona pochwała uczucia miłości. Hymn jest także definicją miłości. Wyliczającą cechy, które składają się na miłość doskonałą. W obecnym świecie istnieje, i jest to głośno podkreślane, swoistego rodzaju kryzys rodziny, ale i mi-łości. Należy zastanowić się nad tematem miłości, nie tylko w od-niesieniu do drugiego człowieka, ale także w relacji Bóg - człowiek.

„…MIŁOŚĆ CIERPLIWA JEST, ŁASKAWA JEST…”

To pierwszy fragment, nad którym zatrzymamy się na począt-ku. Cierpliwość jest nieodłączną cechą miłości prawdziwej. Słowo „kochać” oznacza być cierpliwym. Dziś możemy usłyszeć jak szcze-gólnie ludzie młodzi do swoich rodziców, czy też rówieśników mówią - „nie mam już do ciebie cierpliwości”. To proste stwierdze-nie może oznaczać dwa konteksty. Pierwszy - złość, bo jestem zdener-wowany. Drugi zaś oznaczać może

brak cierpliwości w pozytywnym aspekcie, gdy ktoś jest „pozytywnie zakręcony”, a my po prostu nie na-dążamy za nim i jego myśleniem.

W naszych rozmowach, czy relacji z drugim człowiekiem brakuje nam cierpliwości. Wte-dy wybuchamy złością lub nawet niekontrolowaną agresją. Potrze-ba ogromnej cierpliwości, by za-akceptować drugiego człowieka. Kształtowanie cierpliwości w so-bie wymaga wiele czasu i poświę-cenia.  Nasza miłość, w aspekcie miłości kobiety i mężczyzny jest miłością cierpliwą, wtedy gdy nie zniewala jej uczucie pożądania. Pożądanie jest kresem miłości, w jego „żarze” spala się miłość, a po-zostaje tylko egoistyczne uczucie posiadania czegoś lub kogoś na własność. Dzisiejszy świat kreu-je obraz samolubnego pożąda-nia, które nie ma nic wspólnego z uczuciem, jakim jest miłość. Wie-lu młodych ludzi mieszka ze sobą przed zawarciem związku małżeń-skiego - objaw braku cierpliwości czy może nieodpowiedzialności? W tłumaczeniu młodych możemy usłyszeć stwierdzenia, że to „na próbę”, by zobaczyć, jak nam się będzie układało.

KOCHAĆ TO ZNACZY WYMAGAĆ

Błogosławiony Jan Paweł II z całą stanowczością podkre-ślał, iż nie istnieje życie na próbę,

że nie ma miłości na próbę. Mał-żeństwa zawarte na takiej kruchej płaszczyźnie, jaką jest egoizm i samolubne postrzeganie kwestii wspólnego życia, często rozpadają się. Gdy nie ma w naszym uczu-ciu cierpliwości, nasza miłość jest niepełna. Wśród moich znajomych jest już wiele par, które tworzyły się poprzez zakochania w szkole czy w innych okolicznościach. To pięk-ne patrzeć na to jak młodzi ludzie są ze sobą, ale i przede wszystkim dla siebie. Ich miłość rozwija się, a wraz z nią wzrastają. Wzajemnie się dopełniają. Opierają oni swoją miłość na wzajemnym szacunku do siebie, podejmowaniu wspól-nych decyzji. Miłości nie można jedynie ograniczać do wspólnego patrzenia sobie w oczy, ale należy także, a może przede wszystkim, patrzeć w jednym, tym samym kie-runku. W słowie miłość zamyka się także szacunek dla drugiej oso-by, którą kocham i cierpliwość jej okazywana. Tak budowana miłość pozwala na osiągnięcie szczęścia i satysfakcji z faktu kochania i bycia kochanym. Nikt z nas przecież nie lubi, gdy jego zdanie nie jest bra-ne pod uwagę. Miłość wyraża się w szanowaniu poglądów i zdania ukochanej osoby. Zupełnie inną jeszcze kwestią jest kompromis. Ten potrafią osiągnąć tylko lu-dzie, którzy szanując siebie, szanu-ją innych, a w szczególności tych, których kochają. Taką jest miłość czysto ludzka, ta zapisana małą li-terą „m”. Warto jednak pamiętać, że taka miłość jest darem Miłości Boga. Bóg jest Miłością.

Miłość przez pryzmat wiaryMateusz Kaleta

KOŚCIÓŁŚWIAT

Page 12: Polemika studencka 1(4)2013

12

PRZEŚLADOWANIA CHRZEŚCIJAN NA ŚWIECIE

Mariola Stadnik

Każdy człowiek ma prawo do wolności religijnej. Takie prawo gwarantują mu uchwały międzynarodowe – między inny-mi Powszechna Deklaracja Praw Człowieka z 10 grudnia 1948 roku, Konstytucje wielu państw, w tym Rzeczypospolitej Polsk-iej. Prawdę tę przypomniał także Sobór Watykański II w Deklaracji o Wolności Religijnej. Tego domagają się również ludzie na wszystkich kontynentach.

BOLESNA PRAWDA

Współcześnie jednak w ponad 70 krajach na świecie do-chodzi do prześladowań chrześci-jan. Oznacza to, że w co trzecim kraju łamie się podstawowe prawo człowieka do wolności religijnej (zgodnie z art. 18 Powszechnej De-klaracji Praw Człowieka). Według raportu papieskiej fundacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie co roku na świecie ginie ponad 170 tys. chrześcijan. Z roku na rok sytu-acja znacznie się pogarsza. Nie ma stabilizacji, gdyż wielu wiernych ginie w zamachach, a ich domy są niszczone. Ataki na katolików w Indonezji wskazują jasno, że pra-wa człowieka w największym kraju islamu mają się źle. Jednak to nie jedyne zagrożone państwo liczny-mi prześladowaniami z jakimi bo-rykają się wierni na całym świecie. Takich sytuacji niestety mamy co-raz więcej…

ŚMIERĆ ZA MIŁOSIERDZIE I WIARĘ

Afra Martinelli - świecka misjonarka, która przez 30 lat po-

magała w Afryce ludziom najbar-dziej potrzebującym, zmarła w Ni-gerii na skutek poważnych obrażeń będących wynikiem napadu na jej mieszkanie. Watykańska rozgło-śnia wyjaśnia, że kobieta leżała w kałuży krwi, z głębokimi ranami zadanymi maczetą w szyję. Mimo natychmiast udzielonej pomocy, ranna zmarła. Według artykułu zamiesz-czonego na portalu ,,naszdziennik.pl’’ atak na miasteczko Saidnaya i inne wioski, w których żyją przede wszystkim wyznawcy Chrystusa, może być kolejnym dowodem na to, że muzułmanie chcą wypędzić z Syrii wszystkich chrześcijan – Wśród syryjskich chrześcijan, któ-rzy są coraz bardziej zagrożeni, następuje duchowe przebudzenie, nowy impet w wierze, modlitwie – powiedziała w rozmowie z Fi-des siostra Carmel, która pomaga zmuszonym do ucieczki chrześci-janom w Damaszku. Jak dodała, to właśnie w skrajnym cierpieniu i świadectwie męczenników ludzie odnajdują głębszą i bardziej jedno-czącą wiarę.

Po raz kolejny księża ka-toliccy posługujący w Kolumbii stali się ofiarami brutalnego zabój-stwa. W kolumbijskiej miejscowo-ści Roldanillo doszło do brutalnej zbrodni proboszcza i wikarego. Zamordowani to ks. Héctor Fabio Cabrery i ks. Bernardo Echeverri. Ciała kapłanów zostały odnalezio-ne w ich pokojach. Widoczne na nich były rany dokonane bronią białą. Radio Watykańskie podaje - powołując się na relację okolicz-nych parafian - że około północy widziano dwóch mężczyzn wycho-dzących z zabudowań przy koście-le, którzy odjechali na motocyklu w nieznanym kierunku. Do zabójstw księży w tym roku doszło oprócz Kolumbii w Meksyku, Wenezueli, Kanadzie, Brazylii i na Haiti. Kapłani zamor-dowani zostali w Azji – w Indiach i Syrii. Katolicki duchowny został zamordowany także w Tanzanii. W minionym roku księża gineli rów-nieżn w Europie np.: we Włoszech i w Rosji.

KOŚCIÓŁ KOŚCIÓŁ

Page 13: Polemika studencka 1(4)2013

13

KOŚCIÓŁ

ZMUSZENI DO INNOWIERSTWA

Kolejnym drastycznym przykładem jest sytuacja w Bilba-thuangani (środkowy Bangladesz), gdzie lokalny przywódca Rafiqul Faruk zakazał budowy kościoła wspólnocie konwertytów z islamu na chrześcijaństwo. Ponadto za-groził, że jeśli nie powrócą do swo-jej pierwotnej religii, będą zmusze-ni opuścić wioskę. Następnym zagrożonym krajem jest Irak, gdzie położenie chrześcijan szczególnie ostatnio znacznie się pogorszyło. Docho-dzi do wielu konfliktów pomiędzy szyitami a sunnitami gdzie cierpią również chrześcijanie. Wielu z nich musiało opuścić kraj, inni próbują przeczekać najgorsze. Bomby Al--Kaidy wybuchają teraz na targach, w meczetach, a nawet podczas po-grzebów. Tę sytuację przewidział doskonale prorok naszych czasów bł. Jan Paweł II, który mocno za-angażował się w obronę pokoju dla tego właśnie kraju.

W ŁĄCZNOŚCI Z PRZEŚLADOWA-NYM

Prześladowania zdają się być może kwestią odległą, bo nie-dotyczącą wprost naszego najbliż-szego otoczenia. Znamienne jest jednak to, że dotyczą one przede wszystkim obszarów, gdzie liczba wyznawców rośnie – Azja, Amery-ka Łacińska czy Afryka. Jednakże każdy z nas po-winien czuć się zobowiązany do niesienia pomocy ludziom, którzy są w potrzebie. Musimy być tak-że głosem tych wszystkich, którzy sami nie mogą o sobie mówić. Każ-dy z nas może przyczynić się do tego, aby odzyskali głos ci, którzy zmuszani są do milczenia.

24 listopada zakończy się ogło-szony jeszcze przez Benedykta XVI Rok Wiary. Warto przy tej okazji zwrócić uwagę na wydaną w tym czasie encyklikę - „Lumen fidei” (Światło wiary) i zastano-wić się nad przeżywaną przez nas wiarą.

CZYM JEST WIARA?

Na co dzień nikt się nad tym nie zastanawia. Zdaje się to być oczywiste i niewarte rozważa-nia. Po co zatem ogłaszać Rok Wia-ry i pisać encyklikę „O Wierze”? Myślę, że z tego tylko powodu, iż mimo wszystko nie jest to temat dobrze znany i rozumiany. Bardzo łatwo sprowadzamy wiarę tylko do „wierzenia w istnienie Boga”, po-zbawiając ją tym samym prawdzi-wego sensu. „Lumen fidei” to dzieło wyjątkowe, nie tylko ze względu na nietypowy charakter (jest wspól-nym dziełem Benedykta XVI i Franciszka), ale i szczególną treść. Ta encyklika mówi o wie-rze, która oświetla „całe życie czło-wieka”, prowadzi go i zarazem uczy innego spojrzenia na świat i ludzi. Franciszek przypomina, że wiara nie jest tylko punktem widzenia czy nieświadomym wyborem, lecz prawdziwym darem od Boga. Wia-ra jest żywa, kiedy jest świadomie przeżywana. Papież pisze: „Wie-rzący przyjmując dar wiary, zostaje przemieniony w nowe stworzenie. Otrzymuje nowe istnienie(…). Wiara w Chrystusa zbawia nas,

(…) przemienia nas od wewnątrz, działa w nas i z nami”.

PO CO TA WIARA?

Tak więc wiara jest darem, który jeśli zostaje przyjęty i pie-lęgnowany, zmienia człowieka. Otwiera go na Boga i uczy Bożego spojrzenia na świat – „Wiara nie tylko patrzy na Jezusa, ale patrzy z punktu widzenia Jezusa, Jego oczami(…)”. A jak patrzy Jezus? Zawsze z Miłością. Miłość, której uczy nas wiara jest kolejnym kro-kiem do świętości. „Człowiek wierzący prze-mieniony jest przez Miłość, na którą otworzył się w wierze(…), jego egzystencja wykracza poza własne ramy”. Dochodzimy tu do sensu wiary, do fenomenu wszyst-kich świętych – przyjęcie wiary, to zdecydowane odrzucenie egoizmu i własnego „ja”, to dobrowolne i świadome oddanie się Miłości. „W wierze <<ja>> wierzącego posze-rza się, by zamieszkał w nim ktoś Inny, by żył w kimś Innym, i w ten sposób jego życie poszerza się w Miłości.” Wierzący to ktoś, kto w każdym spotkanym człowieku wi-dzi Chrystusa. Nie przekreśla i nie osądza nikogo, ale każdemu okazu-je pomoc i zrozumienie. Jest w sta-nie to czynić, tylko dzięki przyjętej wierze, która go do tego uzdalnia.

DLA KOGO TA WIARA?

„Nie można wierzyć same-mu. Wiara nie jest tylko indywidu-

WIARANOWO

ODKRYTAOla Bortkiewicz

KOŚCIÓŁ

Page 14: Polemika studencka 1(4)2013

14

Podczas Światowych Dni Młodzieży w katedrze w Rio de Janeiro Ojciec Święty przeka-zał młodym wyzwanie, które odbiło się szerokim echem w kręgach kościelnych.- Chcę, żeby Kościół wyszedł na ulicę. Chcę aby-śmy się bronili przed tym wszystkim, co jest światowością, bezruchem. Przed tym, co jest wygodą, klery-kalizmem. Przed tym wszystkim, co jest zamknięciem w sobie. Niech biskupi i księża mi wybaczą, jeśli młodzież zrobi im raban. Ale taka jest moja rada. - mówił Franciszek. Papież Franciszek ma nadzieję, że konsekwencją Światowych Dni Młodzieży będzie hałas.-Chciałbym, aby był to także raban w diecezjach. Jak odpowiedzieć na to wyzwanie? To wyzwanie powinno nas – młodych zmoty-wować do tego, żeby wyznaczyć w naszym życiu

nowe, wyższe standardy. Standardy, które będą podobne do tych, jakimi kierował się Jezus. Sło-wa Papieża o zrobieniu rabanu w Kościele są nie-zwykle inspirujące. Z pewnością pragnieniem każdego z nas jest ożywienie naszych parafii, po-

tem diecezji. Należy jednak pamiętać, że Kościół składa się z pojedynczych komórek – ludzi. Jeśli więc każdy z nas nie będzie próbował uczynić „rabanu” we własnym życiu, słowa Franciszka nie znajdą żadnego odzwierciedlenia. Co możesz konkretnie zrobić? Może warto czytać codziennie Biblię i starać się żyć w zgodzie z tym, co jest w niej napisane? Może warto zrobić to, co niewygodne, a właściwie? Może war-

to skonfrontować każdą dziedzinę naszego życia z tym, co mówi Jezus? Trzeba działać! Zróbmy wszyscy raban – raban z Jezusem!

EchoŚDM

Kaja Ciszewska

KOŚCIÓŁ

alnym wyborem dokonującym się we wnętrzu wierzącego, nie jest od-izolowaną relacją między <<ja>> wiernego i <<Ty>> Boga(…), wy-darza się zawsze we wspólnocie Kościoła”. Ponieważ wiara jest nie-rozerwalnie związana z Miłością i służbą drugiemu, nie można prze-żywać jej tylko i wyłącznie w sobie. „Wiara nie jest sprawą prywat-ną(…), subiektywną opinią(…), jej przeznaczeniem jest wypowiedzieć się, stać się głoszeniem”. Papież porusza tu kolej-

Radością. Niech ten Dar w nas nie umiera, a stale się rozwija.

HISTORIA

ny aspekt wiary – wbrew temu co głosi dziś świat – wiara nie jest czymś osobistym, prywatnym; a jej wyznawanie nie jest wstydem, czy zgorszeniem dla innych. Wierzący ma prawo, a nawet obowiązek wy-znawać swą wiarę publicznie, bo tylko jeśli staje się jej świadkiem może ją w pełni realizować. „(…) wiara dąży do tego, by się rozpo-wszechniać, zapraszać innych do swej radości.” Spróbujmy zatem dzielić się naszą wiarą - zarażać innych Bożą

Page 15: Polemika studencka 1(4)2013

15

KOŚCIÓŁ HISTORIA

Trzech TenorówKrystian Majewski

Jesteśmy uczestnikami polsko-polskiej wojny, walczy każda ul-ica i każdy dom. Polska B za parę chwil uderzy z całym impetem na Polskę A i kraj zaleje się krwią. Przynajmniej taką narrację zda-je się narzucać partia rządząca przy pomocy niektórych mediów.

W ostatniej kampanii parlamentarnej w telewizorach mogliśmy oglądać spot „Oni pójdą na wybory, a ty?” Był to idealny przykład propagandy podziału. I muszę przyznać że trzeba mieć bardzo źle w głowie, żeby stworzyć przekaz, w którym moherowe babcie przejmują władzę. Mohe-rowe odziały idą na Warszawę, WALCZ! – zdawała się mówić każda minuta telewizora. To smutne, że niektórzy politycy dzielą Polaków, by móc rządzić. Jeszcze gorsze jest jednak to że spo-ra część Polaków wierzy w morder-cze babcie i propagandę podziału. Dzieje się tak prawdopo-dobnie z powodu nieznajomości historii i prawdziwych polsko-polskich wojen, których echa odczuwamy do dziś. Nasze kon-flikty są niczym w porównaniu z przeszłością, trzeba w końcu odwołać się do prawdziwych walk i ośmieszyć pseudo-dziennikarzy niosących na sztandarach hasło wojny polsko-polskiej, które świadczy o ich nieznajomości historii własnego kraju. Nie tak Panowie wygląda wojna! Dzisiejsza polityka to teatr wzorowany na międzywojennej walce. Jeśli chcecie pisać o pod-palaniu Polski, warto przenieść się do działu historia, a nie wymyślać na mohery. Moherowe

babcie nie strzelają i nie dokonują zamachów stanu. Spróbujmy sobie wyobrazić, że ktoś dokonuje zama-chu na Jana Vincenta Rostkowsk-iego, gwar i huk, jaki wydałaby wtedy Europa, przypominał by pewnie ten z 2010 roku.

MIĘDZYWOJENNA WALKA

Właśnie takim wydarzeni-em było zabójstwo Bronisława Piereckiego, wicepremiera, min-istra spraw wewnętrznych i blisk-iego współpracownika Józefa Piłsudskiego. Morderstwo Piereck-iego stało się kołem zamachowym polityki Marszałka i okazało się wydarzeniem kreującym późniejsze decyzje o powstaniu Berezy Kar-tuskiej i Procesie Brzeskim. Sama Bereza Kartuska, nazwa-na obozem odosobnienia była najcięższym więzieniem IIRP i symbolem politycznego podziału. Dla Józefa Piłsudskiego była środkiem realizacji politycznej filo-zofii, czyli przełożenia wojskowych reguł do politycznej gry. Trzeba przyznać, że ta specyficzna filozo-fia podgrzewała opinię publiczną. Bereza czy Proces Brzeski, w którym w stan oskarżenia post-awiono między innymi Wincen-tego Witosa rozgrzewała opozycje do czerwoności. Faszyzm, wszędzie faszyzm, krzyczeli liberałowie! Witos na kongresie centrolewu mówił o potrzebie zbrojnego opo-ru, a 13 stycznia 1932 roku na kary więzienia zostali skazani wszy-scy przywódcy antysanacyjnej opozycji, tak wygląda polsko-pol-ska wojna! Mniej więcej taka jest różnica pomiędzy walką a teatrem.

CENA HONORU

Czemu sytuacja polityczna dwudziestolecia międzywojennego była tak dramatyczna i czy było można tego dramatyzmu uniknąć. Wydaję się, że uniknąć nie byłby wstanie nawet Jurek Owsiak, a to dlatego, że Wincenty Witos, Ro-man Dmowski i Józef Piłsudski nie mogli egzystować w jed-nym Państwie. Trzy charaktery, trzy filozofie i grupy interesów, tego razem nie dało się strawić. O tym że Józef Piłsudski i Roman Dmowski nie stworzą dobrego duetu było wiado-mo już parę lat przed odzys-kaniem niepodległości. Polska wielonarodowościowa, czy jednolita etnicznie? Koncepcja federacyjna, czy inkorporacyjna? Oparta o Rosję czy Niemcy? Różnic było mnóstwo. Potrafili jednak współpracować dla dobra Polski! Pod warunkiem, że dzieliła ich odległość przyna-jmniej 300 kilometrów… wkład Romana Dmowskiego w politykę zagraniczną II RP jest nieocenio-ny, tak samo jak budowa struktur Państwa przez Marszałka. Prawdo-podobnie, gdyby zabrakło jednego z nich, nie rozmawialibyśmy już po polsku. Współpraca przynosiła wiele korzyści, ale nie była możliwa w momencie stabilizacji. Dlaczego? Ponieważ dla Polaka jedna rzecz jest bezcenna, to honor i to właśnie on nie pozwala nam pozwala nam podać ręki niektórym politykom. Trzech mężów stanu możemy postawić obok siebie, możemy udawać, że spory wygasły, ale echo tamtych lat odczuwamy do dziś. Piłsudski, Dmowski i Witos

Fot.

nauk

awpo

lsce

.pap

.pl

Page 16: Polemika studencka 1(4)2013

16

Walka o odzyskaną niepodległośćDominik Cwikła

11 listopada jest największym narodowym świętem – wtedy to po 123 latach niewoli Polska odzyskała niepodległość. Jednak niemalże od razu musiała stanąć do walki, by ją utrzymać. Oto ze wschodu nadciągały bolszewickie hordy, które „po trupie Polski” chciały wzniecić ogólnoświatową rewolucję.

Rydze, który wytyczał Polsko – ra-dziecką granicę. „Cud nad Wisłą” uznawany jest za jedną z trzech najważniej-szych bitew XX wieku (obok Sta-lingradu i Midway) oraz za jedną z 18 przełomowych bitew w historii całego świata. Należy też zwrócić uwagę, że jesteśmy jedynym na-rodem, który zdołał zwyciężyć so-wietów w otwartej wojnie.

Słowacka. W całej Europie wrzała rewolucja. Ziemie pod okupacją so-wiecką były najzwyczajniej w świe-cie plądrowane – całe wioski i mia-sta były grabione i podpalane, zaś z tymi, których uznano za „wrogów ludu” rozstrzeliwano. Gdy bolszewickie hordy dotarły pod Warszawę, Polskę opu-ścili prawie wszyscy sojusznicy. Pozostał jedynie dyplomata Turec-ki oraz nuncjusz apostolski Achil-les Ratii, by – jak sam powiedział – „osobiście stawić czoła hordom antychrysta”. Po ciężkich walkach, 15 sierpnia 1920 roku, w święto Wnie-bowzięcia Najświętszej Maryi Pan-ny, bolszewicy ponieśli dotkliwą klęskę w wyniku ataku wyprowa-dzonego przez Polskę. Ich odwrót zamienił się w bezładną ucieczkę. Polska jednak ze względu na bra-ki w ludziach, musiała zapropo-nować ugodę. 18 marca 1921 roku podpisany został pakt pokojowy w

Józef Piłsudski wiedział, że nowo powstałe państwo bol-szewickie najedzie zachód. Po-stanowił więc przeprowadzić uderzenie wyprzedzające – zajął Wilno, wkroczył na Białoruś i – przy wsparciu Petlury – ruszył na Ukrainę. Praktycznie bez żadnego większego oporu Pola-cy wkroczyli do Kijowa. I wtedy świat wstrzymał oddech. Bolszewicy rozpoczęli kontrofensywę na ogromną ska-lę – każdego dnia wojsko Pol-skie doznawało porażek. Prasa całego świata pisała o kolejnych zwycięstwach bolszewików na całym froncie. Zachód zaś – w obawie przed zbytnim wspiera-niem młodego państwa Polskie-go – nie zgodził się na przesłanie jakiegokolwiek wsparcia - sam zresztą potrzebował wojska do zachowania porządku w swoich granicach. Jeszcze w 1919 roku przecież istniała Bawarska Repu-blika Radziecka, Węgierska czy

HISTORIAHISTORIA

nie podaliby sobie ręki, ponieważ niektórzy ludzie nie są tego godni. Oni byli tenorami którzy inac-zej widzieli nuty, a każdy z nich uważał że pozostała dwójka ka-leczy muzykę, razem stworzyli jednak ciekawy koncert, który do dziś wpływa na Polaków. Można powiedzieć, że echo wojny polsko-polskiej brzmi w naszych uszach jak śpiew tenorów z dawnych lat i widzimy to na każdym kroku polskiego życia publicznego.

Fot.

pl.w

ikip

edia

.org

Fot.

pl.w

ikip

edia

.org

Page 17: Polemika studencka 1(4)2013

17

Żołnierze wyklęci -zapomniani Bohaterowie-

Stanisław Sojczyński „Warszyc”

Laurine Depta

komunistyczną o wolność Ojczy-zny. Spychali z pamięci Polaków - tych, którzy walczyli za niepod-ległą Ojczyznę. Do dziś nie wiado-mo, gdzie “Warszyc” został pocho-wany. W czasach „Solidarności” podejmowano próby odnalezienia miejsca jego pochówku, ale bez-skutecznie. A nasz bohater zasłu-guje przecież na godny pochówek!

W ZGODZIE Z SUMIENIEM

Jadwiga Jolanta Dziewiór z domu Sojczyńska, córka genera-ła, przypomina ostatnie spotkanie generała ze swoją żoną: ,,Mama płakała przez cały ten czas. Dzieli-ły ich kraty. Tatuś mówił, żeby się nie bała, bo jego organizacja nam pomoże. Mimo dramatu tej sytu-acji, wielkiej rozpaczy tatuś uspo-kajał mamę, mówiąc: <<Nie płacz, bo oni nie są godni twoich łez>>”. ,,Warszyc” zawsze przypominał, że ,,Ojczyznę trzeba kochać i być gotowym oddać za nią swą wol-ność, a nawet życie, by Polska za-wsze była wolna i niepodległa”. Niech to dla nas będzie przykła-dem. Szanujmy pracę, walkę na-szych żołnierzy o wolną Polskę i walczmy dalej za naszą Ojczy-znę, aby zawsze była niepodległa.

Kpt. Stanisław Sojczyński „War-szyc” - żołnierz, ofi cer Armii Kra-jowej, twórca i dowódca KWP – Częstochowa walczył po stronie prawdy, o wolność swojej uko-chanej Ojczyzny-Polski. Został on jednak, przez władze komuni-styczne w grudniu 1946 r., skazany na karę śmierci, którą wykonano 19 lutego 1947 roku, zaledwie trzy dni przed ogłoszeniem amnestii. Dlaczego tak spieszonosię z wykonaniem wyroku?

O PRAWA DLA MOJEGO NARODU

Kpt. Sojczyński jest wiel-kim przykładem dla dzisiejszej pol-

skiej młodzieży, która także musi się zmagać z próbami zniewolenia naszej Ojczyzny. Po tylu latach młodzi dowiadują się o prawdzie i o swoich przodkach, którzy wal-czyli i umierali za wolność Oj-czyzny-Polski. Najważniejsza dla “Warszyca” była dewiza „Bóg, Honor i Ojczyzna”. To właśnie nią kierował się w całym swoim życiu. Przez wiele lat próbowano niszczyć tę prawdę. Władza komunistycz-na próbowała eliminować ślady zabójstwa wielu żołnierzy wyklę-tych, w tym także kpt. Sojczyńskie-go. Jej Celem było to, aby ludzie zapomnieli o bohaterach, by nie naśladowali ich w walce z władzą

HISTORIAHISTORIA

„Do Polski Wolnej, Suwerennej, Sprawiedliwej i Demokratycz-nej prowadzi droga przez walkę ze znikczemnieniem, zakłama-

niem i zdradą.” - Kpt. Stanisław Sojczyński „Warszyc”

Fot.

Mat

eusz

Rzewuski

Page 18: Polemika studencka 1(4)2013

18

Trędowate trendy

Maciej Piech

Od niedawna boję się chodzić na s sztuki, których nie znam. Jakiś czas t temu miałem wątpliwą przyjemność uczestniczyć w spektaklu „Caritas. Dwie minuty ci-szy” w teatrze im. Wilama Horzycy. Dzieło to było przepełnione chlapaniem się krwią, przekleństwa-mi, nagością etc. Przedstawienie nie dostarczyło mi zbyt wielu wrażeń artystycznych, jednak po wyjściu z teatru zacząłem się zastanawiać, do-kąd zmierza współczesna sztuka. Reżyserowie prześcigają się dziś w coraz bardziej kontrowersyj-nych zabiegach artystycznych, nie zwracając uwagi na godność czło-wieka. Osoba we współczesnej sztuce jest przedmiotem, za pomocą którego walczy się o popularność. Obecnie przez egoizm i chciwość twórców co-raz rzadziej można spotkać się z poj-mowaniem teatru jako spotkania na żywo dwojga ludzi – aktora i widza, z których każdy jest tak samo ważny i potrzebny. W dramacie antycznym żadne drastyczne sceny nie były prezentowane przed pu-blicznością. Dziś w teatrze można zobaczyć wszyst-ko. Od odważnych striptizów i aktów seksualnych po brutalne sceny bójek i znęcanie się nad zwierzę-tami. Widzowi nie jest już potrzebna wyobraźnia, wszystko dostaje gotowe i podane na tacy. Sztuką współczesną jest nazywane wszystko,

dlatego staje się ona tandetna i w wielu przypadkach nie przekazuje żadnych wartości. Teatr jest dziś trę-dowaty, skażony wulgaryzmem, nagością i agresją. Paradoksem jest, że widz powinien poczuć się ob-rażony poziomem spektaklu, a o dziwo wychodzi z niego rzekomo ubogacony. Arystoteles w VI roz-dziale Poetyki uznał, że celem sztuki jest wzbudze-nie u oglądającego uczuć: litości i trwogi, aby przez

to oczyścić z tych doznań jego umysł. To zjawisko zwane było katharsis. Dziś sam teatr potrzebuje oczyszczenia z trądu banału. Najlep-szym katharsis dla współczesnego teatru jest powrót do wystawiania klasycznych utworów. Po dzieła Szek-spira, Mickiewicza lub Wyspiańskie-go coraz częściej sięgają dojrzali i świadomi reżyserzy. Przeglądając re-pertuar, omijamy utwory antyczne,

gdyż są to dzieła trudne. Zdarza się, że z czystego lenistwa wolimy wybrać to, co łatwe, a nie to, co do-bre i prawdziwie piękne. Teatr jest trudnym powołaniem do walki o poznanie prawdy o świecie, zachowując jednocze-śnie prawdę o samym sobie. Nie pozwólmy zamie-nić sceny w miejsce gorsze, niż ławka przed sklepem monopolowym, choć i tutaj wypada przestrzegać pewnych reguł.

Co w sieciach muzyki gra?

Piotr Zajączkowski

Coraz częściej muzycy zamiast bogato wy-posażonego studia muzycznego zapuszczają się we własne domowe zacisze. Szampan sukcesu do tej pory leje się po grupie „Domowe Melodie”, która bije rekordy popularności zarówno na koncertach, jak i w Internecie. Domy stały się naturalnym śro-dowiskiem nagrywania płyt, w których szmery i hałas za oknem dodają jedynie uroku. Podobnie sytuacja ma się z duetem z Zabrza, ona lat szesnaście, on siedemnaście. W domowym zaciszu ona pi-sze i śpiewa, on tworzy do tego dźwięki. Zespół „The Dum-plings” staje się kolejnym wy-znacznikiem tego, że młodemu także wolno tworzyć rzeczy wielkie w Internecie. „Słodko, słony cios” to kompozycja, która po zaczerpnięciu informacji o tym, „kto i jak” nadaje jej zupełnie inny wymiar. Można by pokusić się nawet o wytypowanie dnia, w którym o zespole zrobi się głośno dzięki temu utwo-rowi. Świeże dźwięki, lekko plumkające klawisze,

wprowadzające w błogi trans to chyba wyznacznik współczesnej muzyki alternatywno-popowej. „How many knives” przywołuje na myśl popularny „The XX”. Staje się wypełnieniem polskiej luki pomiędzy KAMP’EM a Brodką, czyli czymś, co idealnie wpa-sowuje się w porę roku, nie daje spokoju i ukojenia, a raczej hipnozę. Fantazja młodych muzyków naj-

prawdopodobniej nie ma ogra-niczeń, szczególnie w temacie tekstów. Podczas słuchania „The Dumplings” pojawia się dyso-nans, czy raczej skupić się na tekście czy muzyce. Oczywiście wywołani licealiści mają jeszcze wiele błędów natury technicznej, jak przysadzisty bass lub słaby

akcent w utworach anglojęzycznych, ale te błędy na-dają im jeszcze większej subtelności. Ktoś powie, że to zwykła hipsternia, ale jeśli takie rzeczy mają tworzyć kilkunastoletnie dzieciaki w trampkach, to niech nikt nie próbuje ich ograni-czać. Tylko zazdrość nie daje spokoju, że młodzi tak wytrwale spełniają swoje marzenia.

KULTURA KULTURA

Page 19: Polemika studencka 1(4)2013

19

KULTURA

Oryginał policzkuje

Maciej Piech

Na początku września uli-ce Torunia zostały zasypane pla-katami promującymi Uniwersytet Mikołaja Kopernika. Hasło bijące z banerów brzmi zachęcająco: „Wy-bierz oryginał, a nie podróbkę”. W artykule na portalu gazeta.pl UMK, chwali się ogromnym potencjałem, bazą dydaktyczną i naukową oraz szeroką ofertą studiów – jest po prostu najlepszy. Prawdą jest, że to-ruński Uniwersytet jest znany nie tylko w Polsce z wysokiego stan-dardu, który sobą reprezentuje. Uważam jednak, że to nie daje mu prawa do obrażania in-nych uczelni. Na plakacie przy ha-śle „oryginał” jest symbol UMK, którym jest uśmiechnięte, złote słońce; zaś przy określeniu ‘pod-

róbka’ widnieje obrazek ciemno-zielonej, smutnej twarzy w nakry-ciu głowy absolwenta podpisany „Wyższa szkoła tego i owego”. W Toruniu swoją siedzibę ma kil-ka Szkół Wyższych m.in. Wyższa Szkoła Przedsiębiorczości, Wyższa Szkoła Bankowa lub Wyższa Szko-ła Kultury Społecznej i Medialnej. Słowo „podróbka” jest nacecho-wane negatywnie, oznacza fał-

szerstwo  rzeczy oryginalnej w celu  wprowadzenia kogoś w błąd; kojarzy się jednoznacznie z oszu-stwem lub czymś nielegalnym. Ko-deks Etyki Reklamy jednoznacz-nie stwierdza, że powinna ona być prowadzona zgodnie z zasadami uczciwej konkurencji. (art. 2 ust. 1 KER), która nigdy nie polega na obrażaniu przeciwnika. Uniwersytet Mikołaja Ko-pernika pod wieloma względami jest najlepszą, toruńską uczelnią wyższą, jednak twórcom tej pro-wokującej reklamy przydałoby się kilka wykładów w Wyższej Szkole Kultury Osobistej.

KULTURA

ART FOTO

Fot.

Mat

eusz

Rzewuski

Page 20: Polemika studencka 1(4)2013

20

Caught in the NetAleksandra Bortkiewicz

It was many years ago, but I can still recall the moment when I got my first computer. It had no applica-tions and of course no Internet ac-cess, but it was not important at all. Changing wallpapers and drawing something in Paint seemed so in-teresting I could spent hours do-ing it. When I think about it now, it’s really funny. A lot of things has changed since then. Today all we need is the Internet. I can honestly say that I’m addicted to the Internet. At least a little bit. It doesn’t mean I spend hours a day surfing the net, but I can’t imagine learning, studying or living without it. Is it even possible nowadays to be completely inde-pendent from this? I guess not. The Internet means everything – fun, education, hobby, music, films, news, etc.It’s very easy to notice how power-ful the cyberspace is. If you don’t believe me, try to delete your Face-book account… The Internet has both its

pros and cons. One negative aspect was presented in the film “Suicide Room” – for some people online “life” replaces reality. But I wanted to point at something different. Due to the Internet our mentality changes. We perceive world vari-ously. Once I watched a TV pro-gramme about the Facebook. I was shocked when I heard Mark Zuck-erberg saying that he wants Face-book users to change. To become more opened and not afraid to talk about themselves. And that’s why we have lots of foolish pictures and many posts about private matters, which shouldn’t be exposed. The Internet turns our real relationships into shallow ones. In-stead of meeting friends, we just chat with them. Instead of offering real help to the needful people, we just take part in some meaningless actions online. The problem is that our re-ality goes more and more online. We’re creating online communi-ties, without which we feel bad.

If we spend too much time on such full-of-colourful-pictures web-sites as Tumblr or Flickr, we start to “need” things, we see there. We want to live like people from those pictures. It may not be real or even normal, but if someone has it, why can’t I have it? We should always be aware of the fact, that the pictures of some extraordinary and out-standing bedrooms don’t have to determine how our room should look like. It also involves opinions or attitudes. It happens subcon-sciously, but everything we watch influence us. To sum up, I think it’s es-sential to tell the difference be-tween what’s real and possible and what’s not. Our opinions and view-points should be OURS, not based on something we saw or heard. The Internet is not always a trustwor-thy source. It’s hard, but we should never forget about traditional ways of communicating and spending free time. So that, the net, we’re caught in, won’t control us.

SZLIFUJ SWÓJ JĘZYK SZLIFUJ SWÓJ JĘZYK

Autor: KatSko

Page 21: Polemika studencka 1(4)2013

21

SZLIFUJ SWÓJ JĘZYK SZLIFUJ SWÓJ JĘZYK

Die unverblümte WahrheitDoris Sobek

Der Traum eines jeden jungen Menschen ist es in einer Gro-ßstadt zu studieren. Jedenfalls gilt das für den Großteil. Egal aus welchem Land man kommt: jeder Teenie träumt irgendwann mal davon in der Hauptstadt zu le-ben. Weil man dort alles machen kann. Nicht nur die Jungen den-ken so. Nehmen wir jetzt mal Po-len. In Polen denken die meisten älteren Menschen, dass es im We-sten besser ist. Die haben besse-re Sachen u.s.w. Aber das ist al-les großer Quatsch! Vor allem in einer Hauptstadt zu leben ist gar nicht besser als woanders. Vie-le Leute, die ich kennengelernt habe auf Reisen, haben immer

große Augen gemacht. So nach dem Motto: „WOW die sind aus Berlin! Die habens gut, bestimmt leben sie im Zentrum und haben ‚ne Villa und fahren den neusten Mercedes und haben die coolsten Sachen!“ Jedes mal fragten sie ungefähr dasselbe, welche Clubs sind gut, wie sieht der Alexander-platz aus, habt ihr schon Stars ge-troffen u.s.w. In Berlin leben nicht nur die Reichen, die Stars, sondern ganz normale Familien und auch die ganz Armen. Es gibt immer ein paar U-Bahnstationen, in de-nen Bettler einsteigen und eine kurze Strecke mitfahren und um Essen oder Geld bitten. Warum die meisten Ju-

gendlichen studieren wollen, ist wahrscheinlich deshalb, weil die von den Medien denken, dass es da gute Berufschancen gibt. Dasselbe gilt auch für die vielen Migranten, die sich ein besseres Leben erhoffen. Solche Ansich-ten können nicht irrtümlicher sein. Denn in Berlin gibt es keine besseren Berufschancen. Man hat manchmal Glück und mal eben nicht. Es ist nicht viel anders als woanders auch. Ich verstehe echt nicht was an Berlin so toll ist bzw. im Leben in der Hauptstadt generell. Ja klar man ist in der Hauptstadt, vom Fernsehturm ist eine geniale Aussicht und manche Gegenden sind wirklich schön. Aber ganz ehrlich: Überall kann man schöne Plätze finden und überall sind bemerkenswerte Sehenswürdig-keiten. Man muss nur die Augen offen halten.

Fot.

Mat

eusz

Rzewuski

Autor: KatSko

Page 22: Polemika studencka 1(4)2013

22

Ile zarabiają sportowcy?Marta Strugała, Mariusz Wilkosz

Kilka miesięcy temu magazyn Forbes opublikował ranking 29 naj- lepiej zarabiających sportowców na świecie. Na liście znaleźli się spor-towcy zaledwie z kilku dyscyp-lin. Źródło zarobku zależy od up-rawianego sportu. Przykładowo w dyscyplinach takich jak ko-szykówka, piłka nożna, tenis czy golf największą część przychodu stanowią zyski za kontrakty reklam-owe. Z kolei w boksie, krykiecie czy futbolu amerykańskim często podstawowym przychodem (a czasem jedynym) jest pensja, gdyż kontrakty reklamowe mają bardzo niską wartość lub w ogóle ich nie ma. Najczęściej pojawiają się koszykarze, których w rankingu jest aż ośmiu, a ich łączny dorobek wynosi około 300 mln dolarów. Każdy z nich jest członkiem amerykańskiej ligi NBA. Drugie miejsce zajął futbol amerykański, którego pięciu przedstawicieli zara-bia łącznie około 205 mln dolarów.

Trzecie miejsce należy do golfa, którego zaledwie trzech przed-stawicieli ma dochód wynoszący ponad 150 mln USD. Na kolejnej pozycji klasyfikuje się tenis, który w rankingu pojawia się cztery razy. Jest to jedna z nielicznych dziedzin sportowych, w której najwięcej zyskują wyłącznie europejczycy. Ich dochód wynosi mniej więcej tyle, co dochód golfistów. Na liście pojawiają się także dyscypliny takie jak: piłka nożna, boks, F1, krykiet i baseball, jednak ich pojedynczy przedstawiciele nie zarabiają takich pieniędzy jak wyżej wymienieni.

KTO ZARABIA NAJWIĘCEJ?

Najlepiej zarabiającym sportowcem jest Tiger Woods. Drugie miejsce zajmuje Roger Fe-derer, a trzecie Kobe Bryant. Eldrick “Tiger” Woods amerykański golfista urodzony 30 grudnia 1975 roku w Cypress. Zaczął grać w golfa w wieku dwóch lat, a już jako ośmiolatek wygrał

mistrzostwa USA juniorów w najmłodszej grupie wiekowej (9-10). Na zawodowstwo przeszedł w roku 1996. Do tej pory Tiger Woods jako profesjonalista wygrał 78 zawodów z cyklu PGA tour. Według rankingu Forbes’a jego dochód wynosi 78 mln dolarów. Roger Federer jest szwaj- carskim tenisistą urodzonym 8 sierpnia 1981 roku w Basel. W tenisa zaczął grać w wieku ośmiu lat. W 1998 roku wygrał juniorski Wimbledon. W tym samym roku osiągnął jeszcze kilka sukcesów oraz otrzymał status profesjona-lny. W 2003 roku założył fundację charytatywną mającą na celu po-moc chorym dzieciom z RPA oraz promowanie sportu wśród dzieci i młodzieży. Na liście zajmuje dru-gie miejsce - jego zarobki wynoszą około 72 mln USD. Kobe Bryant to amerykański koszykarz, grający na pozycji rzucającego obrońcy, urodzony 23 sierpnia 1978 roku w Filadelfii. Od 1996 roku jest za-wodnikiem L.A. Lakers. Rodzice Bryanta podpisali jego pierwszy kontrakt, ponieważ w trakcie zawi-erania go miał zaledwie 17 lat. Jest 5-krotnym mistrzem NBA, dwa razy zdobył złoty medal na Igrzys-kach Olimpijskich, reprezentując Stany Zjednoczone. Kobe legi-tymuje sie drugim - co do ilości zdobytych punktów w jednym meczu - wynikiem (81 punktów). Obecnie zajmuje trzecie miejsce w rankingu Forbes’a z dochodami wynoszącymi ponad 60 mln dol-arów. Podsumowując cały ranking, każdy z 29 wymienionych w nim sportowców, zarabia średnio 39 mln USD.

SPORT SPORT

Autor: KatSko

Page 23: Polemika studencka 1(4)2013

23

SPORT

Mercedes pod presją walki o wicemistrzostwo

Mariusz Zięba Mercedes ma obawy o dru-gie miejsce w klasyfikacji kon-struktorów. Scuderia Ferrari ma 10-punktową przewagę, Lotus, tylko 23 punkty straty. Zdobycie drugiego miejsca w klasyfikacji generalnej byłoby uzasadnieniem zwiększenia budżetu Srebrnych Strzał od 2011 do 2012 o 25 procent. Tytuły mistrzostw świata są zarezerwowane dla Red Bulla i Sebastiana Vettela. Ale o drugie miejscu trwa zacięta walka. Fer-nando Alonso ma 30 punktów przewagi nad Kimim Raikkone-nem a nad Lewisem Hamiltonem – 46. Alonso mówi o cudzie, że jeszcze liczy się w walce o tytuł mistrzowski, dysponując obecnym bolidem Ferrari. Słowa te, są skie- rowane do kierownictwa zespołu:

“Spójrzcie, co jestem wart”. W rywalizacji konstruk-torów sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Mercedes jest pod presją. W ostatnich wyścigach na konto zespołu „wpłynęły” zaledwie 42 punkty. Ferrari wyprzedza Srebrne Strzały o 10 punktów a Lotus jest coraz bliżej. Zespół z Enstone w Singapurze, Korei i Japonii zdobył 79 punkty. Szef Ferrari, Stefano Do-menicali tak opisuje walkę o wicemistrzostwo konstruktorów: „Mercedes ma najszybszy samo-chód w praktyce, Lotus najszybszy w wyścigu a my, by zabezpieczyć się na drugim miejscu, musimy być lepsi w treningach…” Z poli-tycznego punktu widzenia, zdoby-cie drugiego miejsce w klasyfikacji

konstruktorów jest ważne dla Mer-cedesa. Uzasadniałoby zwiększenie budżetu zespołu o 25 procent w latach 2011 i 2012. Ross Brawn pośpiesza z zawiadomieniem: „Mamy już ponad dwa razy tyle punktów, jak w zeszłym roku” Od 142 do 287. Brytyjski Rejestr Handlowy ma od 126 milionów funtów (149 milionów euro) dla 2011 i 151 mln funtów (179 mln euro) za rok 2012. Liczba pracowników w obszarze operacyjnym wzrosła z 474 do 550 pracowników. Utrata 31.500.000 funtów (37 mln euro) została wypłacona z aktywów zespołu wyścigowego. Kiedy Mercedes przejął Brawn GP cztery lata temu, kupił zarówno depozyty bankowe na kwotę ponad 72 mln funtów (85 mln euro). Mercedes odczuł ostat-nio koszty rozwoju nowego silnika V6 Turbo na 2014 rok. Wydatki wzrosły z 115 mln funtów (136 mln euro) do 126 mln funtów (149 mln euro).

SPORT

Historia pięciu kół olimpijskich

Flaga olimpijska jest jednym z najważniejszych symboli olimpijskich. Widnieje na niej pięć połączonych kół na białym tle. Każde z kół ma inny kolor: niebieski, żółty, czarny, zielony, czerwony. Dziś barwy kół inter-pretuje się jako barwy flag państw znajdujących się na

pięciu kontynentach. Kolejno barwy oznaczają: -niebieski kolor oznacza Europę;

-żółty Azję; -czarny Afrykę;

-zielony Australię; -czerwony Amerykę.

Symbolika kół pojawiła się już za czasu jednego z grec-kich króli - Ifitosa. Ifitos w 884 r. p.n.e. stworzył ideę, której celem było zawieszenie broni na czas igrzysk i

wszystkich uroczystości. Mówi się, że za radą wyroczni delfickiej kazał wyryć warunki zawieszenia na dysku.Igrzyska zostały zakazane na kilkaset lat, po ponad

tysiącu lat tradycji. Dopiero przed I Wojną Światową baron Pierre de Coubertin założył Międzynarodowy Komitet Olimpijski oraz zaprojektował współczesną

flagę olimpijską.

6 października na Placu Czerwonym prezydent Rosji Władimir Putin uroczyście odpalił olimpijski znicz. Sam Putin przewodniczył inauguracji sztafety. Gdy

ogień przejął Szawarasz Karapetian, doświadczył przy-krego incydentu. Mianowicie podczas przemierzania

korytarza do Kremlu, pochodnia zgasła. Jednak szybko zareagował jeden z miejscowych żołnierzy, odpalając

pochodnię... Zapalniczką!

Żeby tego było mało, sytuacja powtórzyła się aż dwu-krotnie następnego dnia. Pierwszy raz ogień zgasł podczas zmiany pochodni, z którą biegły sztafety.

Wystąpiły chwilowe problemy z knotem, ale na szczę-ście udało się na nowo odpalić pochodnie. Na kolejna

wpadkę nie trzeba było długo czekać. Niedaleko Kremla sztafeta znowu miała problem z pochodnią, co skutko-wało chwilowym zatrzymaniem biegu. Sytuacji zapo-

biegła inna biegaczka, która miała ze sobą już zapaloną pochodnię.

Ogień olimpijski przemierzać ma Rosję przez 123 dni.

Ceremonia otwarcia igrzysk w Soczi odbędzie się 7 lutego 2014 roku.

Ogień olipmijski nie lubi Rosji

Page 24: Polemika studencka 1(4)2013