Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

84
NAJWIĘKSZY MAGAZYN ROLNICZY POLSKI PÓŁNOCNO-WSCHODNIEJ W NUMERZE: W NUMERZE: PRZEDWOJENNA MOBILIZACJA PRZEDWOJENNA MOBILIZACJA Przygotowanie kiszonek, to największa część kosztów żywienia krów. A więc warto zrobić mały rachunek sumienia i wyeliminować błędy, czy niedbalstwa, jakie popełniamy podczas ich przygotowania. Bo robienie kiszonek to jak wojna... WIEŚPOSPOLITA BABSKA WIEŚPOSPOLITA BABSKA Rolniczka w kaloszach i w chustce na głowie to dziś odległa przeszłość. Współczesne właści- cielki gospodarstw to kobiety przedsiębiorcze i szykowne, które pomiędzy licznymi obowiąz- kami, znajdują czas na zakupy, kosmetyczkę i inne drobne przyjemności. A kiedy trzeba biegną do obory, choćby w szlafroku... WIOSENNA EKSPLOZJA WIOSENNA EKSPLOZJA Krzewy, drzewka i kwiaty: tuje, cyprysy, bratki, pelargonie, róże, berberysy. W weekend 20-21 kwietnia Szepietowo rozkwitło: w przenośni i dosłownie. Już wiadomo, gdzie ukrywała się spóźniająca się w tym roku wiosna... GDY KROWA MA MOTYLKI W BRZUCHU GDY KROWA MA MOTYLKI W BRZUCHU Wypasanie krów na pastwiskach to czas dobro- dziejstwa dla krów. Z małym haczykiem. Wśród traw na łaciate czyhają żyjątka, które tylko czekają, by dostać się do organizmu krowy i tam siać spustoszenie. Wśród nich przywry, np. motylica wątrobowa. BĄDŹ ORYGINALNY BĄDŹ ORYGINALNY Podróbki to coraz większy problem na rynku środków ochrony roślin. Okazyjnie i byle gdzie kupowane preparaty, być może kuszą ceną, ale warto w takich przypadkach pamiętać, jakie ryzyko ponosimy korzystając z tego typu „okazji”. Nr 4(41)/2013 Bia ł ystok Nr 4(41)/2013 Bia ł ystok

description

Magazyn Rolniczy Płn-Wsch Polski

Transcript of Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

Page 1: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

NAJWIĘKSZY MAGAZYN ROLNICZY POLSKI PÓŁNOCNO-WSCHODNIEJ

W NUMERZE:W NUMERZE:

PRZEDWOJENNA MOBILIZACJAPRZEDWOJENNA MOBILIZACJAPrzygotowanie kiszonek, to największa część kosztów żywienia krów. A więc warto zrobić mały rachunek sumienia i wyeliminować błędy, czy niedbalstwa, jakie popełniamy podczas ich przygotowania. Bo robienie kiszonek to jak wojna...

WIEŚPOSPOLITA BABSKAWIEŚPOSPOLITA BABSKARolniczka w kaloszach i w chustce na głowie to dziś odległa przeszłość. Współczesne właści-cielki gospodarstw to kobiety przedsiębiorcze i szykowne, które pomiędzy licznymi obowiąz-kami, znajdują czas na zakupy, kosmetyczkę i inne drobne przyjemności. A kiedy trzeba biegną do obory, choćby w szlafroku...

WIOSENNA EKSPLOZJAWIOSENNA EKSPLOZJAKrzewy, drzewka i kwiaty: tuje, cyprysy, bratki, pelargonie, róże, berberysy. W weekend 20-21 kwietnia Szepietowo rozkwitło: w przenośni i dosłownie. Już wiadomo, gdzie ukrywała się spóźniająca się w tym roku wiosna...

GDY KROWA MA MOTYLKI W BRZUCHUGDY KROWA MA MOTYLKI W BRZUCHUWypasanie krów na pastwiskach to czas dobro-dziejstwa dla krów. Z małym haczykiem. Wśród traw na łaciate czyhają żyjątka, które tylko czekają, by dostać się do organizmu krowy i tam siać spustoszenie. Wśród nich przywry, np. motylica wątrobowa.

BĄDŹ ORYGINALNYBĄDŹ ORYGINALNYPodróbki to coraz większy problem na rynku środków ochrony roślin. Okazyjnie i byle gdzie kupowane preparaty, być może kuszą ceną, ale warto w takich przypadkach pamiętać, jakie ryzyko ponosimy korzystając z tego typu „okazji”.

Nr 4(41)/2013 BiałystokNr 4(41)/2013 Białystok

Page 2: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)
Page 3: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

PODLASKIE AGRO 3

Nakład: 15000 egzemplarzy.Redaktor naczelny: Małgorzata Sawicka, [email protected]

Redakcja: Barbara Klem, Marzena Bęcłowicz, Szymon Martysz DTP: Marcin Dominów Reklama: Sebastian Rutkowski 503-039-455, szef biura reklamy, Edyta Andrukiewicz 508-353-278,

Wojciech Gawryluk 606-972-284, Tomasz Fiłończuk 695-119-702, Justyna Radziszewska 500-123-174, Justyna Janowska 533-379-533, Joanna Sawicka 662-234-788, Andrzej Niczyporuk 501-303-181

Wydawca: Wydawnictwo Skryba, ul. Zwycięstwa 10A/201, 15-703 Białystok, tel. 85 742-90-90, fax. 85 742-90-92

Druk: Bieldruk Białystok Redakcja nie odpowiada za treść reklam

Na okładce: Zuzia, wnuczka Mikołaja Kordziukiewicza, którego gospodarstwo prezentujemy na stro-nach 8 i 10 (fot. Małgorzata Sawicka).

www.podlaskieagro.pl e-mail: [email protected]

W numerze:W numerze:AKTUALNOŚCI

Wiosenne Targi Ogrodnicze w Szepietowie – str. 4-6

Prezentacja gospodarstwa Mikołaja Kordziukiewicza – str. 8-10

Opowieść o pięciu niezwykłych kobietach – str. 12-14

Jak się ma hodowla koni w woj. podlaskim – str. 16-18

Ciągówka rolnicza – str. 20-24

Hodowla

Seminarium dotyczące przygotowania kiszonek – str. 26-30

Uprawa

Fałszerstwa środków ochrony roślin – str. 34-36

Nawożenie dolistne ziemniaków – str. 40

Weterynaria

Problem z kleszczami – str. 42

Motylica wątrobowa – str. 44

Finanse

Formalności przy ubieganiu się o kredyt – str. 46

Niedopełnienie obowiązków rejestrowania zwierząt – str. 48

Maszyny

Co słychać u „Jugosłowianki”? – str. 50

Przegląd pilarek – str. 52-54

Porady

Cyfryzacja – str. 56-58

Co zrobić z elektrośmieciami – str. 58-60

Krótko – str. 62

Budujemy i mieszkamy – str. 64-71

Rolnictwo na kołach – str. 72-77

Dla zdrowia i urody – str. 79-80

Rozrywka – str. 81-82

Drodzy Czytelnicy!Drodzy Czytelnicy!

Wokół przyroda nadrabia zaległości, nie

ustępuje jej kroku brać rolnicza, której trud-

no teraz o wolne dni. Pracy jest aż nadto. Po

zimowym marazmie zaczęło się wiele dziać.

Kiedy piszę te słowa, mamy ostatnie dni, kie-

dy bez sankcji można składać wnioski o do-

płaty bezpośrednie. Jak to na finiszu bywa,

trzeba swoje odstać w kolejce.

Wiosennymi Targami Ogrodniczymi

rozpoczęty został sezon wystawienniczy

w Podlaskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego

w Szepietowie. Mimo realnej groźby, że prze-

dłużająca się zima utrudni organizację imprezy, udało się! Stęsknieni za ziele-

nią i kolorami, pasjonaci ogrodów, pojawili się licznie, podobnie jak wystaw-

cy. Sądzę, że obie strony, targi wspominają z zadowoleniem. A od ferii barw

w głowie się mogło zakręcić...

Moja redakcyjna koleżanka na warsztat w tym wydaniu wzięła kobiety. Aż

pięć, a każda w całej swej rozciągłości, niezwykła. Jak to się mówi w naszych

redakcyjnych kuluarach „równe babki”, których mężowie często dumnie wypi-

nają pierś, odbierając puchary i nagrody, a one skromnie kroczą obok. W tym

wydaniu oddajemy do ich dyspozycji dwie strony naszego magazynu, choć

mało byłoby i dwudziestu. Tych pięć energicznych istot zdominowało niemały

przecież białostocki sklep „Central”. W każdym razie panie ekspedientki długo

tego dnia nie zapomną...

Na kolejnych stronach przedstawiam relację z „V Szkoły Zakiszania” – cy-

klicznej imprezy, dotyczącej przygotowania kiszonek. Staraliśmy się przemycić

w tekście jak najwięcej praktycznych wskazówek. Jest jeszcze prezentacja ponad

70-hektarowego gospodarstwa o profilu ekologicznym. O blaskach i cieniach

takiej działalności opowiada jego właściciel – Mikołaj Kordziukiewicz.

A... i jeszcze warto zwrócić uwagę na kilka słów o sytuacji hodowli koni na

Podlasiu, cyfryzacji naszego regionu oraz porad, co zrobić z elektrośmiecia-

mi. Nasz stały współpracownik: Józef Wszeborowski, lekarz weterynarii, wziął

na warsztat tym razem szkodniki mniejszych gabarytów: przywry i kleszcze.

Małe to to, ale szkodliwe bywa bardzo. Sądzę więc, że z uwagą przeczytacie

Państwo w wolnej chwili artykuły na powyższe tematy. A to wszystko to tylko

„między innymi”.

Serdecznie zapraszam do lektury specjalnego majowego wydania „Podlaskiego

Agro”. Czytajcie szybko, bo ponownie widzimy się... już w czerwcu!

MAŁGORZATA SAWICKA, REDAKTOR NACZELNY

Chcesz otrzymywać każde wydanie „Podlaskiego Agro”? – Zaprenumeruj je! – str. 38

Page 4: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

4 PODLASKIE AGRO

aktualnościaktualności

Krzewy, drzewka i kwiaty: tuje, cypry-sy, bratki, pelargonie, róże, berberysy. W weekend 20-21 kwietnia Szepietowo rozkwitło: w przenośni i dosłownie. Już wiadomo, gdzie ukrywała się spóź-niająca się w tym roku wiosna...

– W tym roku mieliśmy przysłowiowego pietra,

ze względu na przedłużającą się zimę. Istniała re-

alna obawa, że kapryśna aura stanie na przeszko-

dzie organizacji corocznych targów – mówił pod-

czas inauguracji imprezy Jan Zalewski, dyrektor

Podlaskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego, or-

ganizatora imprezy.

Niepotrzebnie. Pogoda dopisała – świeciło pięk-

ne słońce. Nie zawiedli też handlowcy (na szepie-

towskie targi przyjechało ponad 180 wystawców

z całej Polski), jak i zwiedzający. Przez dwa dni

imprezy przewinęło się kilkanaście tysięcy osób,

z których wielu w Szepietowie zrobiło solidne

zakupy. Wybór był ogromny, przez co i komisja

konkursowa wybierająca „Hit imprezy” natrafiła

na nie lada problem. Wygrała jagoda Goji, czyli

kolcowój szkarłatny, doceniany ze względu na

swoje walory ozdobne, ale i konsumpcyjne.

– Legenda głosi, że spożywające ją osoby mo-

gą żyć 200 lat w zdrowiu, pomyślności i wszelkiej

zdolności – mówił Marek Skarżyński, wicedyrektor

PODR Szepietowo i przewodniczący komisji, a je-

go wypowiedź zainteresowała Mirosława Baszko,

marszałka województwa podlaskiego.

Roślinę do Szepietowa przywiozła łomżyń-

ska firma Cztery pory roku Mirosławy i Jerzego

Grzymałów.

– Kolcowój szkarłatny to mało wymagająca,

łatwa w uprawie roślina, która osiąga wysokość

2,5 m, owocuje od sierpnia do października, a owo-

ce do spożycia nadają się jako świeże lub suszone.

Stosowana jest od lat w tradycyjnej medycynie.

To roślina mrozoodporna preferująca stanowi-

ska słoneczne – tłumaczyła Mirosława Grzymała,

która wraz z córką Urszulą odbierała zwycięski

puchar.

– W Polsce jest to roślina mało znana, za to

w Japonii i Chinach uprawiana i stosowana jest od

wieków – dodała Urszula Grzymała. – Poszukujemy

ciągle nowości, większość bowiem roślin już się

ludziom opatrzyła, a my chcemy ich jakoś zasko-

czyć. Klienci są coraz bardziej wymagający, już

nie wystarczają pospolite iglaki. Obecnie każdy

szuka czegoś nowego, zaskakującego, co zacie-

kawi innych. Staramy się więc temu sprostać. I tak

na przykład w tym roku popularnością cieszą

Za nami Wiosenne Targi Ogrodnicze, impreza inaugurującaZa nami Wiosenne Targi Ogrodnicze, impreza inaugurującasezon targowy w Podlaskim Ośrodku Doradztwa Rolniczegosezon targowy w Podlaskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego

WiosennaWiosenna eksplozja eksplozja

Urszula Grzymała prezentuje jedną z bardziej poszukiwanych w tym roku roślin. Ten rododendron szczególnie ceniony jest za niespotykany niebieski kolor kwiatów.

– To dość unikalne – mówi. – Dość mamy w ogrodach czerwieni, pomarańczowych barw, niebieski jest natomiast poszukiwany. Kwiaty w tym kolorze mogą stanowić piękne

akcenty kolorystyczne w naszym otoczeniu.

c.d. na str. 6

Morze roślin wszelkiej maści i morze chętnych do ich

kupienia. To były zdecydowanie udane targi.

Page 5: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

PODLASKIE AGRO 5

Page 6: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

6 PODLASKIE AGRO

aktualnościaktualności

się rośliny, które nie tylko zdobią, ale też pełnią

praktyczne funkcje. Zwycięska jagoda Goji to je-

den z przykładów. Jednak nie jedyny. Na stoisku

Grzymałów można też było znaleźć pnącze o na-

zwie aktinidia ostrolistna i aktinidia pstrolistna,

zwane potocznie polskim kiwi. Są one spokrew-

nione z aktinidią chińską, której owoce znamy

ze sklepów jako włochate kiwi. Te „polskie” mają

gładką skórkę, za to smakują bardzo podobnie do

egzotycznej odmiany. Zawierają sporo mikroele-

mentów i jeszcze więcej witaminy C. I, co najważ-

niejsze, roślina nadaje się do uprawy w Polsce, jest

bowiem odporna na mróz.

W kategorii „Najatrakcyjniejsze stoisko” na-

grodę przyznano firmie Drewnopol ze Starej

Kamionki w powiecie sokólskim. Nagrodę z rąk

Mirosława Baszko odebrał Piotr Rećko, właściciel

firmy. Oferuje meble ogrodowe z litego drewna:

wiaty, altany, donice, pergole, piaskownice, do-

my letniskowe.

Przyznano jeszcze dwie nagrody. Za „Najbogat-

szą ofertę” nagrodzono Roberta Żebrowskiego,

który wraz z żoną Agatą, prowadzi w m. Osipy

Lepertowizna gospodarstwo ogrodnicze, do-

skonale znane stałym bywalcom szepietowskich

targów.

Słodkie wyróżnienie odebrał też Józef Zajkowski,

pszczelarz z gospodarstwa pasiecznego „Bartnik

Sokólski. Komisja uznała, że to on przywiózł do

Szepietowa „Najlepszy produkt pszczelarski”. Ten

produkt to owoce i bakalie w miodzie: banany,

orzechy i co jeszcze fantazja pozwoli...

Józef Zajkowski to prawdziwy weteran pszcze-

larstwa. Osładza nam życie od dobrych kilkudzie-

sięciu lat. Od ilu dokładnie?

– Strach się przyznawać – żartobliwie komen-

tował sam zainteresowany. – A poważnie to już

pół wieku minęło od kiedy zająłem się pszczelar-

stwem, dzieląc pasję ojca i dziadka. Skończyłem,

szkołę pszczelarską, pracowałem w państwowych

pasiekach, w końcu założyłem własną. Obecnie

wciąż jest rozbudowywana, dziś rządy sprawuje

w niej syn Wojciech, choć rośnie mu już konku-

rencja w postaci dwójki wnuków, którzy gdyby

mogli, cały czas spędzaliby w pasiecie.

O sekret na wyprodukowanie dobrego miodu,

trudno pana Józefa wypytać, po odpowiedź wy-

syła on bowiem do... pszczół.

– To one są za wszystko odpowiedzialne. My

tylko w odpowiednim czasie trochę tego miodu

od nich pożyczamy – mówił pszczelarz.

Istnieje niestety realna obawa, że w tym roku

miodu do „pożyczenia” będzie nieco mniej. Winna

jest oczywiście przedłużająca się zima.

– Z tego co się orientuję, w skali kraju może być

kilkadziesiąt procent pszczół mniej. Długi okres

zimowania sprawił, że pszczoły nie wychodziły

z uli w poszukiwaniu pokarmu, osłabione przez

to, zostały zdziesiątkowane przez choroby, sporo

ich zginęło – wyjaśnia Józef Zajkowski.

Wróćmy na targi. Poza kwiatami, krzewami

i drzewami, można było kupić w Szepietowie me-

ble ogrodowe, nawozy, wszystko dla miłośników

ogrodów i pszczelarstwa. Dodatkową atrakcją tar-

gów była zbiórka makulatury w zamian za drzew-

ka. Bilans tegorocznej akcji o nazwie „Drzewko za

makulaturę” to dziesięć ton zebranej makulatu-

ry i pięć tysięcy wydanych leśnych sadzonek. To

wspólne przedsięwzięcie Nadleśnictwa Rudka,

PODR w Szepietowie i firmy Dary Natury cieszyło

się ogromnym powodzeniem. Już przed otwar-

ciem targów ustawiały się kolejki chętnych do

wymiany książek za zielone roślinki.

Chętnych nie brakowało również na seminariach

przygotowanych przez organizatorów. Wśród

nich to, inaugurujące konkurs pn. „Piękna i es-

tetyczna podlaska wieś”, a prowadzone przez

dr Edytę Rosłon-Szeryńską z Katedry Architektury

Krajobrazu warszawskiego SGGW. W konkursie

bierze udział 14 podlaskich wsi, po jednym z każ-

dego powiatu. Każda otrzyma dofinansowanie na

poprawę estetyki miejscowości. W sierpniu sioła

zostaną zlustrowane, zwycięzcę poznamy podczas

jesiennych targów ogrodniczych w Szepietowie.

Na seminarium przedstawiciele poszczególnych

miejscowości mogli poznać zasady organizacji

przestrzeni, zaczerpnąć fachowych porad w tym

zakresie, poznać tradycyjnie sadzone w Polsce

rośliny. Teraz pozostało czekać, aż nam wsie wy-

pięknieją. To pięknie!

TEKST I FOT.: MAŁGORZATA SAWICKA

c.d. ze str. 4

Józef Zajkowski, założyciel firmy „Bartnik

Sokólski”, jeden z najbardziej znanych w re-

gionie pszczelarzy, odebrał nagrodę za

najlepszy produkt pszczelarski. Polecamy

łasuchom – owoce i bakalie w miodzie.

Pychota – wiem, bom próbowała!

Nadleśnictwo Rudka mocnym akcentem – sygnałem

myśliwskim, zainaugurowało niedzielne rozstrzygnięcie

konkursów.

Nagrodzeni prawie w komplecie. Brak tylko Roberta

Żebrowskiego. A dobre humory dopisywały...

„Najbogatszą ofertę” zaprezentował Robert Żebrowski

wraz z małżonką, właściciele gospodarstwa ogrodni-

czego w m. Osipy Lepertowizna.

W gąszczu atrakcji mogliście Państwo znaleźć i nas.

W ramach promocji rozdanych zostało 1000 egzem-

plarzy naszego magazynu – Podlaskie Agro.

Page 7: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

PODLASKIE AGRO 7

Page 8: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

8 PODLASKIE AGRO

aktualnościaktualności

Prezentacja ekologicznego gospodarstwa Aliny i Mikołaja KordziukiewiczówPrezentacja ekologicznego gospodarstwa Aliny i Mikołaja Kordziukiewiczów

PanPan na ekowłościachna ekowłościach

Niech nazwa Państwa nie zwiedzie. Nie jeste-

śmy w położonym na Suwalszczyźnie mieście

turystycznym, ale we wsi Augustowo, w pobliżu

Bielska Podlaskiego. Tu właśnie przed laty po-

łożone było Państwowe Gospodarstwo Rolne.

Jednym z jego pracowników był mój rozmów-

ca – Mikołaj Kordziukiewicz. Po likwidacji PGR-u

zdecydował się wydzierżawić ziemię. Wtedy też

zaczął interesować się rolnictwem ekologicznym.

Było to 13 lat temu.

Historia– Początki były bardzo trudne, bardzo – wspo-

mina pan Mikołaj. – W pierwszych latach, po za-

przestaniu konwencjonalnego nawożenia, odno-

towywałem ogromne straty w uprawach, bardzo

atakowały je chwasty. Z czasem chwastów, wsku-

tek systematycznego pielenia, było coraz mniej

i mniej. Dziś właściwie nie mam z tym problemu.

Jedyny chwast, z którym się nie uporałem, to

perz, ale i na nim da się zarobić. Jest firma, która

skupuje tę roślinę.

Bo mało kto wie, że perz, choć dla większości

jest uprzykrzonym chwastem, ma też zastoso-

wanie w ziołolecznictwie. Wyciągi z perzu mają

bowiem działanie moczopędne, przeciwmiażdży-

cowe, chroniące wątrobę, odtruwające, a także

przeciwgrzybiczne i żółciopędne.

Wróćmy jednak do upraw celowych. Są one

położone na obszarze ok. 70 ha. Znajdziemy na

nich ekologiczne żyto na ok. 10 ha, pszenicę, tru-

skawki, maliny, dynie na pestki, z których tłoczy

się przepyszny olej, prawie pięć hektarów róży na

herbatkę, len, pigwowiec japoński – ponad hek-

tar, dużo wiesiołka – osiem hektarów.

Cóż to takiego wiesiołek? Dziś na nowo odkry-

wa się właściwości zdrowotne rośliny doskona-

le znane naszym babkom i dziadkom. Zdaniem

pana Mikołaja najlepiej uprawia się go po zbożu,

osiąga wysokość nawet trzech metrów, wytłacza

się z niego smaczny i zdrowy olej, który działa

korzystnie na równowagę hormonalną, sprzyja

odchudzaniu, łagodzi bóle migrenowe i sta-

ny zapalne skóry.

W każdym razie spore zróżnicowanie

upraw. Dlaczego?

– Żeby wyjść na swoje – śmieje się

Kordziukiewicz. – Bo jak na jednym się stra-

ci, czym innym można nadrobić. Tylko nadro-

bić, bo o zarabianiu przysłowiowych kokosów

na ekologii na razie nie ma mowy.

SprzedażNajgorzej jest ze zbytem. Produkty ekologiczne

w Polsce jeśli już, sprzedaje się niewiele drożej niż

te wyprodukowane w konwencjonalny sposób.

Prywatni konsumenci nie dowierzają, że owoce,

które mają przed sobą, zostały wyprodukowane

bez grama chemii, choć gospodarstwo posia-

da specjalny certyfikat i rok rocznie przechodzi

przez sito kontroli.

– Tak więc sprzedaż plonów, to jest corocz-

na kombinacja – mówi z uśmiechem Mikołaj

Kordziukiewicz. – Owszem są firmy, z którymi

współpracuję od kilku, kilkunastu lat. Wśród

nich firma „Dary Natury” z Korycin, czy „Runo”

z Hajnówki. Jednak, mimo to, co roku muszę się

też nagimnastykować, żeby plony sprzedać w god-

nej cenie.

Trzeba pamiętać, że mimo osławionych dopłat,

produkcja ekologiczna jest kilkakrotnie droższa,

a plonów jest znacznie mniej, niż w konwencjo-

nalnej uprawie. Tak więc, nic dziwnego, że ocze-

kuje się wyższych stawek.

– Nic z tego – mówi Kordziukiewicz. – Owszem,

udało mi się sprzedać np. truskawki o nieco ponad

40% więcej, ale to nic w porównaniu z nakładem,

jaki trzeba na nie ponieść. Moim zdaniem potrze-

ba jeszcze kilku lat, by rozkwitła u nas moda na

ekologiczne jedzenie. Teraz obserwuję początki

zainteresowania tą tematyką.

ProdukcjaCo w ekologicznej uprawie jest najtrudniejsze-

go? Odpowiedź jest prosta. Chwasty. Pozbyć się

ich można tylko mechanicznie. Oczywiście istnieją

do tego przystosowane maszyny, ale jako sprzęt

c.d. na str. 10

Mikołaj Kordziukiewicz wśród ekologicznej jarzębiny.▲

Jest niedziela: piękny i słoneczny, majowy Jest niedziela: piękny i słoneczny, majowy poranek. Wokół mnie kilkadziesiąt hek-poranek. Wokół mnie kilkadziesiąt hek-tarów ekologicznych upraw. Przeróżnych. tarów ekologicznych upraw. Przeróżnych. Za kilka tygodni zaczerwienią się truskaw-Za kilka tygodni zaczerwienią się truskaw-ki, maliny. Jesienią zaowocuje jarzębina ki, maliny. Jesienią zaowocuje jarzębina i dorośnie wiesiołek. Jestem w gospo-i dorośnie wiesiołek. Jestem w gospo-darstwie ekologicznym Aliny i Mikołaja darstwie ekologicznym Aliny i Mikołaja Kordziukiewiczów w Augustowie.Kordziukiewiczów w Augustowie.

A to młodziutki wiesiołek. Jesienią osiągnie wysokość

trzech metrów. To bardzo pożyteczna roślina, która

radzi sobie i na najsłabszej glebie.

Page 9: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

PODLASKIE AGRO 9

Page 10: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

10 PODLASKIE AGRO

specjalistyczny, są bardzo drogie. Z maszyn pan

Mikołaj dysponuje jedynie kultywatorem i zwy-

kłą broną. Pozostaje pielenie...

Łatwo się domyślić, że na kilkudziesięciu hek-

tarach owego pielenia jest co nie miara. Pomaga

kto może. Żona, córka, sąsiedzi, gromada ludzi.

A chwasty uparte są, w truskawkach po dwóch

tygodniach prace trzeba powtarzać.

Wszystkie metody, jakimi w uprawie posługuje

się Kordziukiewicz, wynikają z jego doświadczeń,

można nawet powiedzieć eksperymentów. Na

przykład nawozy. Owszem istnieją te ekologicz-

ne, stworzone do tego typu produkcji, ale są bar-

dzo drogie i nie zawsze skuteczne. Kiedyś nasz

bohater skusił się na zakup partii, ale nie widział

efektów, więc zakupu nie ponowił.

Można korzystać z naturalnego nawozu – obor-

nika, ekologicznego oczywiście, który pan Mikołaj

kupuje i stosuje pod truskawkę, malinę. A są i ta-

kie cudeńka, jak na przykład wiesiołek, co urośnie

i bez nawozu. Z jego zbiorem też nie ma więk-

szych problemów. Udało się i za pomocą sno-

powiązałki, i zwykłym kombajnem. Sprawdziła

się też kosiarka.

InicjatywyJako, że „duży może więcej”, pan Mikołaj zo-

stał członkiem założonej przed trzema laty

Podlaskiej Spółdzielni Producentów Ekologicznych

„Natura”.

– Za jej pośrednictwem sprzedajemy większą

część produkcji. Spotykamy się, wymieniamy się

informacjami, korzystamy z dofinansowań – opi-

suje pan Mikołaj.

Niestety, liczba członków spółdzielni, od cza-

su jej powstania, nieco się skurczyła. Bo uprawa

ekologiczna, to ciężki kawał chleba. Nie sprzyja

mentalność konsumentów, nie pomagają zmie-

niające się przepisy, kontrole...Dlatego wielu te-

go typu rolników, po pięciu latach prowadzenia

upraw ekologicznych, rezygnuje. Inni, jak pan

Mikołaj, próbują dalej. Już zasiana jest koniczyna

do biogazowni powstającej w Hryniewiczach, zna-

jomy sadownik planuje wytwarzanie biopre-

paratów o działanie leczniczym, a pan

Mikołaj ma produkować substraty

do ich produkcji.

– Jeszcze kilka lat trzeba na

to, by ekologiczne produkty by-

ły w cenie – podkreśla raz jesz-

cze Mikołaj Kordziukiewicz. – Ale

przyjdzie ten czas. Bo każdy chce

zdrowo żyć.

TEKST I FOT. MAŁGORZATA SAWICKA

c.d. ze str. 8

A to „truskaweczki” pana Mikołaja wśród ekologicznych

malin. Z prawej starsza wnuczka Oliwia, a z lewej Zuzia.

Obie chętnie pomagają dziadkowi.

aktualnościaktualności

Page 11: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

PODLASKIE AGRO 11

Page 12: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

12 PODLASKIE AGRO

aktualnościaktualności

O kobietach, które swoją przyszłość związały z wsią i prowadzeniem gospodarstw rolnychO kobietach, które swoją przyszłość związały z wsią i prowadzeniem gospodarstw rolnych

Wieśpospolita Wieśpospolita Babska Babska

Agata, Danusia, Agnieszka, Renata i Małgosia – to pięć bohaterek poniż-szego artykułu. Kobiet odważnych, zaradnych, pracowitych i kochających wieś całym sercem. Kobiet, dla których codzienna praca i ład w gospodarstwie są tak samo ważne, jak babskie plotki, wypad na zakupy, czy do fryzjera.

Czy Państwo nie mają czasem takiego wraże-

nia, że – choć żyjemy w XXI w. – to niestety jeszcze

niewielka część naszego społeczeństwa postrzega

rolnika jako prymitywnego, niewykształconego

i nieobytego chłopa w gumofilcach? Obraz taki

kształtuje się przeważnie w głowach tych, którzy

z rolnictwem nie mają nic wspólnego i nie wiedzą,

że dzisiejsza wieś jest nowoczesna i postępowa.

Pokażę więc, na pohybel, tym wszystkim niedo-

wiarkom jak piękna jest obecnie wieś, a piękno to

stanowią, nikt inny, tylko – żony rolników, które

są bohaterkami tego artykułu.

Moje rozmówczynie to kobiety odważne, ak-

tywne, pełne pomysłów i nie potrafiące siedzieć

bezczynnie i czekać na mannę z nieba. One po-

kochały wieś i nie wyobrażają sobie życia gdzie

indziej, a wieś pokochała je… Tym, co je łączy jest

niemożność pozostawania bezczynnymi. Swoim

optymizmem i aktywnością zarażają wszystkich

wokół.

I już je Państwu przedstawiam. Agata Przeź-

dziecka z miejscowości Lendowo Budy w gm.

Nowe Piekuty – wspólnie z mężem, już od 25 lat,

prowadzi 150h gospodarstwo rolne nastawione

na produkcję mleka. „Dobytek” pani Agaty to

250 krów, w tym 100 dojnych. Druga pani, z któ-

rą udało mi się spotkać to Danuta Klimaszewska

z miejscowości Klimasze w gm. Zambrów. Razem

z mężem, a obecnie też dorosłymi dziećmi, od 29

lat prowadzi 68 h gospodarstwo. Mają 130 krów,

w tym 65 dojnych. Kolejna pani, to Agnieszka

Milewska z miejscowości Sanie Dąb, w gm. Kołaki

Kościelne – od 16 lat pracuje w rolnictwie. Tak jak

pozostałe panie razem z mężem prowadzi 60 h

gospodarstwo rolne, mają ok. 60 krów. Moja na-

stępna rozmówczyni to Renata Zakrzewska z Lizy

Nowej w gm. Poświętne. Kobieta z ok. 22 letnim

stażem pracy w rolnictwie. Od 10 lat prowadzi

z mężem gospodarstwo nastawione na produk-

cję mleka (200 h, 150 krów). I ostatnia moja bo-

haterka, to Małgorzata Chylińska z miejscowości

Mrówki w gm. Wizna. Jej „dorobek życia” to 100

h gospodarstwo rolne i 100 krów, którym zajmuje

się wraz z najbliższymi już ok. ćwierć wieku. Ten

telegraficznie skrócony opis gospodarstw pań jest

po to, byście Państwo, czytając ten artykuł wie-

dzieli, że moje bohaterki na co dzień nie siedzą

bezczynnie. Codzienny dój krów, praca w obej-

ściu, utrzymanie domu i opieka nad dziećmi to

chleb powszedni moich rozmówczyń.

– Niektórzy nawet nie zdają sobie sprawy z te-

go, jak uciążliwe może być codzienne wstawanie

o godz. 5.00, na dój – zgodnie, acz wcale nie z ża-

lem twierdzą wszystkie panie.

Powrót z obejścia do domu wcale nie oznacza

odpoczynku. Czekają kolejne obowiązki – trzeba

przygotować śniadanie, wyprawić dzieci do szko-

ły czy „skoczyć” do gminy.

– Ja często pomiędzy tymi wszystkimi obo-

wiązkami, najzwyczajniej w świecie idę sobie od-

począć. Biorę narzędzia i „relaksuję się” w moim

ogrodzie. Ładnie utrzymane obejście to wizy-

tówka gospodarzy, a ja lubię mieć kwiaty wokół

domu i choć czasem brakuje sił, ja i tak znajduję

jeszcze te „resztki” i idę do moich kwiatów – mó-

wi pani Agata.

Codzienne obcowanie z naturą, oczekiwanie

na deszcz, czy wprost przeciwnie modlitwa, by

wreszcie przestało padać, powodują, że rolnicy

mają – jak powiedziały mi moje rozmówczynie

– „blisko do Boga”. I coś w tym jest. Ich codzienna

ciężka praca nie idzie przecież na marne.

Ale wracając do tematu kobiet na wsi. Zapytałam

panie, czy jest coś czego im szkoda, coś co spra-

wia, że żałują ze związały swoją przyszłość z rol-

nictwem. Szybko i zgodnie, niemalże chórem

krzyknęły: Nie! Jednak po chwili, jedna z Pań się

rozmarzyła i zaczęła mówić:

– Nie jest to może coś czego żałuję, ale cza-

sem trochę mi tego szkoda. My nie możemy po-

zwolić sobie na to, by rano posnuć się po domu

w kapciach i szlafroku. Nas ciągle jeszcze ograni-

czają obowiązki związane z dojem krów i praca-

mi w oborze. Nawet przy doju automatycznym

dobrze jest wszystkiego dopilnować samemu,

więc to poranne lenistwo jak na razie nie jest nam

dane – mówi pani Renata – a jedna z pań wspo-

mina, że kiedyś jako akuszerka biegła do obory

w szlafroku.

Panie wybuchają śmiechem i wspominają nie-

przewidziane sytuacje w gospodarstwie.

– O tak, przypominam sobie taki dzień – wspo-

mina pani Małgosia – malowałam sobie paznok-

cie u nóg, kiedy nagle okazało się, że cieli się kro-

wa. Niewiele myśląc nałożyłam skarpety, kalosze

i szybko pobiegłam do obory. Chyba nie muszę

c.d. na str. 14

Przy okazji wizyty w D. H. Central odkryłyśmy (ja również) ten sklep na nowo. Różnorodność stoisk, szeroki wybór

fasonów i wzorów spowodowały, że z pewnością niejedna z nas, z przyjemnością ponownie zrobi tu zakupy. Na

zdjęciu (od lewej) Agnieszka, Renata, Małgorzata, Agata, Danuta.

Moje spotkanie z bohaterkami artykułu odbyło się w D.H.

Central w Białymstoku. Dlatego też chciałabym serdecz-

nie podziękować kierownictwu i obsłudze PSS Społem

(a w szczególności pani Dorocie Bakunowicz za fachowe

doradztwo i pomoc w zakupach), za udostępnienie nam

miejsca do przeprowadzenia rozmowy i za możliwość

zrobienia zdjęć na terenie sklepu. Podziękowania kieru-

ję także do wszystkich pań, które pomimo codziennych

obowiązków zgodziły się poświęcić swój czas i przyjechać

do Białegostoku na spotkanie ze mną.

Page 13: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

PODLASKIE AGRO 13

Page 14: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

14 PODLASKIE AGRO

aktualnościaktualności

mówić jaki miałam potem problem z odkleje-

niem skarpet od moich świeżo pomalowanych

paznokci. Ale cóż, takie „wypadki” wpisane są

w nasze życie i nasze obowiązki – kontynuuje ze

śmiechem pani Chylińska.

Jak widać w gospodarstwie może wszystko

się zdarzyć, a to przede wszystkim panie pilnu-

ją tego co dzieje się w obejściu. Ich mężowie są

w tym czasie najczęściej w polu lub na zebraniach.

Panie zgodnie stwierdziły, że w prowadzeniu go-

spodarstwa potrzebny jest podział obowiązków.

Mężowie wykonują pracę zdecydowanie bardziej

ciężką, a one pilnują, by wszystko, najprościej mó-

wiąc „trzymało się kupy”.

– Prowadzimy rozmowy z przedstawicielami

handlowymi, pilnujemy rachunków, dokumentów,

załatwiamy sprawy w urzędzie gminy, agencjach,

jednak wszystkie decyzje dotyczące gospodarstwa

podejmujemy wspólne. Nasze gospodarstwa, to

nasze firmy, jesteśmy współodpowiedzialni za ich

utrzymanie i rozwój – wyjaśnia pani Danusia.

A co po ciężkiej pracy? Cóż. Czas na odpoczy-

nek. Na odreagowanie. Na szaleństwo. Na zaku-

py, wyjazdy, spotkania.

Moje bohaterki poznały się ok. pięć lat temu,

polubiły się i zaprzyjaźniły. Choć dzieli je spora

odległość (każda mieszka gdzie indziej) dbają

o to, by ich zażyłość nie wygasła.

– Poznałyśmy się przy okazji udziału w konkur-

sach skierowanych do rolników. Była to Agroliga,

Bezpieczne gospodarstwo, ale też rolnicze szko-

lenia. Pomimo tego, że nie raz rywalizowałyśmy

ze sobą, to nasza znajomość ma się jak najlepiej

– mówi pani Agnieszka, a reszta pań twierdząco

kiwa głowami.

I zaraz zaczynają, jedna przez drugą, wspominać

wspólne wyjazdy. A trochę tego było. Starają się

bowiem, by średnio raz na kwartał wyjechać w ja-

kieś nowe, ciekawe miejsce. Czasem uda się i jadą

wszystkie, czasem, jak to w życiu, któraś z nich nie

może. Ostatni wypad był na Kujawy.

– Nie siedzimy bezczynnie, jedziemy, aby zo-

baczyć coś nowego, aby pozwiedzać i oderwać

się od codzienności. Wiadomo, że taki wyjazd

trzeba wcześniej zorganizować i z góry zaplano-

wać. Większość z nas ma już na tyle duże dzieci,

że możemy sobie pozwolić na 3-4 dni poza do-

mem z wcześniej ustalonym „zastępstwem” – mó-

wi pani Małgosia.

Inną formą spędzenia czasu i oderwania się od

obowiązków są wypady na zakupy. Jest to chyba

coś, co każda kobieta lubi najbardziej. Oczywiście

fajnie jest pojechać razem, zawsze to raźniej,

a i jedna drugiej coś doradzi, ale wiadomo – nie

zawsze się tak da.

– Pochwalę się, że nieodłącznym kompanem

i świetnym doradcą, jeśli chodzi o zakupy ubrań,

jest mój mąż – chwali partnera pani Danuta. –

Poza tym on po prostu to lubi. Zdarza się więc,

że wsiadamy w samochód i jedziemy poszaleć

na zakupach.

Moje rozmówczynie śmieją się, że niestety nadal

pokutuje taka opinia, że kobiety ze wsi ładnie ubie-

rają się tylko raz w tygodniu, w niedzielę idąc do

kościoła. A to nic bardziej mylnego. Z całą pewno-

ścią nie stroją się do codziennej pracy, ale okazji

do wyjść mają wiele.

– Ja czasem muszę przebrać się kilka razy dzien-

nie. Wiadomo, że do pracy w oborze żadna z nas

się nie stroi, ale po powrocie do domu trzeba

się przecież wykąpać i przebrać. Potem zazwy-

czaj pojechać po zakupy, czasem do urzędu lub

po prostu przyjąć gości w domu. A ja, tak samo

jak i inne kobiety, lubię dobrze wyglądać – mó-

wi pani Renata.

A pani Danusia szybko dodaje.

– Bo przecież wiadomo, że my kobiety ubiera-

my się przede wszystkim dla innych kobiet. Nasi

mężowie, kochają nas po prostu, bez względu na

to czy mamy na sobie białą czy zieloną bluzkę.

A kobiety porównują, potrafią dostrzec szczegóły

i niestety często też zazdroszczą – podsumowuje

pani Klimaszewska.

Jak widać już dawno minęły czasy, kiedy kobie-

ta ze wsi była zaniedbana i staromodnie ubrana.

Obecnie, panie te są nowoczesne i doskonale wie-

dzą, jakie trendy mody panują w kraju i na świe-

cie. A to, że mają więcej obowiązków i pracy na

co dzień, wcale nie oznacza braku dbałości o swój

wygląd czy figurę. Brak codziennego dostępu

do fastfoodów wpływa na nie tylko pozytywnie.

Zdrowej się odżywiają, a ich tryb życia w ciągłym

ruchu, na świeżym, czystym powietrzu, wpływa

korzystnie na zachowanie szczupłej sylwetki i do-

brego zdrowia.

Dlatego też nie ujmując ani zdolności, ani innych

wartości kobietom z miasta, chciałam głośno po-

wiedzieć i pokazać wszem i wobec, że kobiety ze

wsi są równie atrakcyjne, mądre, zaradne i inteli-

gentne. Zanim więc ktoś zechce dziś wykrzyknąć:

„Ale wiocha!” niech się zastanowi, czy powiedze-

nie to ma mieć zabarwienie negatywne (wypo-

wiedziane z grymasem), czy zdecydowanie po-

zytywne (z podziwem i uznaniem).

TEKST I FOT. MARZENA BĘCŁOWICZ

c.d. ze str. 12

Page 15: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)
Page 16: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

16 PODLASKIE AGRO

aktualnościaktualności

Obsada koni na 100 ha użytków rolnych wynio-

sła wówczas 1,5 szt. i wciąż systematycznie spada.

Znaczną większość, bo 68,6% aktualnej liczby koni

w Polsce, stanowią konie trzyletnie i starsze.

Spadek pogłowia koni to niestety trend utrzy-

mujący się we wszystkich województwach. Na

terenie woj. podlaskiego sytuacja i tak jest w mia-

rę dobra – z ilością 19.157 sztuk plasujemy się na

czwartym miejscu w kraju. Zdecydowanie wyprze-

dzają nas takie województwa jak: mazowieckie,

lubelskie i wielkopolskie.

W szczegółowym rozbiciu na powiaty najwięk-

sza liczba koni przypada na okręg: sokólski (3.299

szt.), białostocki (3.289 szt), suwalski (2.691 szt) oraz

wysokomazowiecki (2.447 szt.). W pozostałych

powiatach średnia liczba koni wynosi ok. 1000

sztuk. Gminą, w której odnotowano największą

ilość koni jest Wysokie Mazowieckie z 1676 sztuk

koni, na drugim zaś miejscu uplasowała się gmina

Dąbrowa Białostocka z liczbą 1400 sztuk.

Na spadkową tendencję odnośnie pogłowia ko-

ni, bądź w najlepszym przypadku utrzymywanie

się ich liczby, składa się wiele czynników. To m.in.

fakt, że praktycznie zupełnie nie wykorzystuje się

już koni w pracach polowych. Co prawda czynione

są wysiłki, by zmienić tę sytuację kierując konie do

pracy w gospodarstwach ekologicznych, czy też

w szeroko rozumianej agroturystyce, jak również

do jazdy wierzchem oraz hipoterapii.

Zdecydowanie przeważa w całym kraju użyt-

kowanie mięsne koni, zwłaszcza, że ok. 60% po-

pulacji koni w Polsce to konie ras zimnokrwistych.

Jeśli cena za koninę jest w miarę atrakcyjna – po-

pulacja nieznacznie wzrasta, przy załamaniu ryn-

ku – liczba koni spada jeszcze bardziej. Niestety

w naszym kraju nie ma tradycji jedzenia koniny.

Pomimo, że jest to na chwilę obecną najzdrow-

sze mięso, to bardzo trudno je kupić. Do tego

organizacje ekologiczne żądają uznania konia

za zwierzę towarzyszące, a nie gospodarskie, co

w efekcie może całkowicie zniszczyć hodowlę ko-

ni nie tylko na terenie Podlasia, ale i całego kraju.

Hodowcy, którzy nie będą mogli sprzedać koni na

import, zaprzestaną w ogóle hodowli. Zostanie

grupka pasjonatów, widok konia zimnokrwiste-

go pasącego się na pastwisku zniknie całkowicie

z krajobrazu polskiej wsi. Niestety próby zwróce-

nia uwagi na wartość odżywczą koniny spełzają

na niczym, a osoby, które mówią o tym głośno

są traktowane jak nawołujący do „morderstwa”.

Tymczasem realia pokazują, że wiele osób na ca-

Według danych Głównego Urzędu Statystycznego z czerwca 2012 r. pogłowie koni w Polsce liczyło 222,2 tys. sztuk

i spadło w porównaniu z czerwcem 2011 r. o 32,2 tys. sztuk (o 12,7%).

Populacja koni tak w Polsce, jak i w województwie podlaskim,Populacja koni tak w Polsce, jak i w województwie podlaskim,spada w tempie... galopującego konia – analiza stanu pogłowia koni.spada w tempie... galopującego konia – analiza stanu pogłowia koni.

Koń jaki jest,Koń jaki jest,każdy widzikażdy widziNajwiększą liczbę koni na terenie Polski

odnotowano w 1960 r., kiedy to popu-lacja ich liczyła 2,805 mln sztuk, a na 100 ha użytków rolnych przypadało 13,7 sztuk koni. Wraz z rozwojem me-chanizacji zapotrzebowanie na konie spadało i nigdy już nie powróciło do tego stanu. Spadek pogłowia koni jest naprawdę potężny – od 570 tys. sztuk koni w 1996 r., do 222 tys. sztuk w 2012 r.

Wykres 1. Pogłowie koni w latach 1996-2012.▼Źr

ódło

: GU

S

c.d. na str. 18

Page 17: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

PODLASKIE AGRO 17

Page 18: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

18 PODLASKIE AGRO

aktualnościaktualności

łym świecie uważa koninę za niezwykle szlachet-

ne mięso, dzięki czemu konie są źródłem utrzy-

mania ludzi na wsi, podobnie jak krowy, świnie,

owce czy kozy. Dlaczego mamy odebrać, czy też

zlikwidować, to źródło dochodu?

Tym bardziej, że o jakości mięsa

decyduje przede wszystkim spo-

sób odchowu i żywienie zwie-

rząt, a warunki utrzymania

koni na Podlasiu można

opisać w samych super-

latywach. Konie żywione

są wyłącznie w sposób

naturalny (podstawo-

wa diety to siano, owies,

słoma – wszystko z wła-

snego gospodarstwa

oraz dodatki mineralne

w postaci lizawek). Nie ma

tu mowy o mączkach, ulep-

szaczach, antybiotykach, czy in-

nych wynalazkach mających na celu

przyspieszony wzrost i przyrost masy mię-

śniowej. Programy pokazujące cierpiące konie, to

marginalny obraz bezdusznych osób, których nie

widzieć czemu nazywa się hodowcami, a akurat

z nimi osoby te mają najmniej wspólnego.

Szanujący się hodowca wie, że koń musi mieć

zapewniony dobrostan, a do tego jest zwierzęciem

wyjątkowo wymagającym jeśli chodzi o wyżywie-

nie oraz jakość wody. Koń nigdy nie wypije wo-

dy brudnej. To samo dotyczy paszy. Jakiekolwiek

zanieczyszczenia mogą spowodować zaburzenia

w pracy jelit zwierzęcia i doprowadzić do upad-

ku. Nie ma też opcji, by na skupie przyjęto źrebną

klacz ze względu na to, że jest cięższa. Nikt o zdro-

wych zmysłach nie kupi takiej klaczy, a nawet jeśli

– to żaden weterynarz nie pozwoli jej ubić. Mitów

i legend powstaje wiele, wszystkie mają na celu

zniechęcić potencjalnych nabywców do zainte-

resowania się koniną jako normalnym, jadalnym

mięsem. Dodajmy, że warunki transportu koni po-

prawiły się diametralnie. Nie ma mowy o koniach

podróżujących w ścisku, dojeżdżających z poła-

manymi nogami. Nikomu bowiem nie zależy na

pokaleczonym koniu w złej kondycji.

Zatem nie bójmy się koniny – jest to mięso naj-

wyższej próby o wysokich wartościach odżyw-

czych – zwłaszcza dla osób, które szukają mięsa

bogatego w żelazo, czy też z obniżoną zawarto-

ścią cholesterolu lub po prostu lubiących dobry

smak zdrowego mięsa. Jeśli stek z żubra lub gulasz

z sarniny jest już normą w większości restauracji

dlaczego nie możemy dać

szansy koninie? Rodzimej,

sprawdzonej, tak cenionej

i poszukiwanej na świecie...

Mimo niesprzyjającej sytuacji, cały

czas rozwija się hodowla koni. W wyniku ostrej

selekcji i praktyk hodowlanych rodzą się coraz

lepsze i piękniejsze osobniki. Wyniki pracy ho-

dowców można oglądać na licznych pokazach,

wystawach czy też czempionatach. Jednakże jest

to praca wymagająca dużo cierpliwości i mądro-

ści. Sam fakt, że na źrebaka czeka się aż jedena-

ście miesięcy sprawia, że nie każdy może się tym

zajmować, zwłaszcza ludzie szukający szybkiego

zysku czy też efektów. Na te w hodowli koni trze-

ba poczekać z pokorą.

TEKST I FOT.: MARTA KOWALCZYK,

WOJEWÓDZKI ZWIĄZEK HODOWCÓW KONI

c.d. ze str. 16

Tabela 1. Liczba koni według użytkowników i województw (stan na czerwiec 2012r).▼

Źródło

: GU

S

Na terenie województwa Na terenie województwa podlaskiego na przestrzeni podlaskiego na przestrzeni ostatnich sześciu lat opisano ostatnich sześciu lat opisano następującą liczbę źrebiąt:następującą liczbę źrebiąt:

2006 r. – 5402 szt.

2007 r. – 6150 szt.

2008 r. – 6271 szt.

2009 r. – 6010 szt.

2010 r. – 5059 szt.

2011 r. – 4279 szt.

2012 r. – 4100 szt.

Page 19: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

PODLASKIE AGRO 19

Page 20: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

20 PODLASKIE AGRO

aktualnościaktualności

Największą kolekcję zabytkowych cią-gników w Polsce mieści pawilon wy-stawienniczy Działu Techniki Rolniczej Muzeum Rolnictwa im. ks. Krzysztofa Kluka w Ciechanowcu. Wśród ekspo-natów stoją dwie niepozorne maszyny nazywane ciągówkami. Często zwiedza-jący przechodzą obok nich obojętnie. Dopiero, gdy dowiedzą się, że widzą przed sobą unikaty na skalę światową, ich zainteresowanie znacznie wzrasta.

Wiąże się z nimi również bardzo ciekawa histo-

ria. Kilka lat temu Muzeum poddało je gruntownej

konserwacji z doprowadzeniem do pełnej spraw-

ności technicznej. Otóż człowiek, który podjął się

tego trudnego zadania miał na jego realizację po-

nad pół roku. Wielkie było moje zdziwienie, gdy

po niespełna dwóch miesiącach otrzymałem od

niego telefon z wiadomością, że ciągówki są już

sprawne i gotowe do odbioru choćby i dziś. Na

moje zdziwienie, że tak szybko, usłyszałem od-

powiedź, że boi się trzymać je w dalszym ciągu

u siebie ze względu na ich wartość i z obawy przed

kradzieżą. Usłyszałem wtedy znamienne słowa:

„Wie Pan, dla jednych to kupa złomu, ale dla tych

co się na tym znają to bardzo duża suma pienię-

dzy”. Byłem świadomy ich wartości, ale ta rozmo-

wa jeszcze bardziej uzmysłowiła mi jakie perełki

techniki znajdują się w zbiorach naszego Muzeum.

Człowiek od konserwacji miał całkowitą rację. Ich

ceny na świecie sięgają przecież cen współcze-

snych ciężkich ciągników znanych marek.

Ale zacznijmy od początku i wyjaśnijmy co to

właściwie jest ciągówka. Nazwy ciągówka pro-

szę nie mylić z nazwą ciągnik, która weszła nieco

później do języka polskiego. Mianem ciągówki

określano bowiem pierwsze samojezdne maszyny

napędowe, które miały zazwyczaj jednocylindro-

wy, dwusuwowy silnik, zamocowany na czterech

kołach jezdnych z jednym biegiem do przodu

i jednym do tyłu, w zależności od obrotów silni-

ka. Aby zmienić kierunek jazdy na wsteczny, na-

leżało zatrzymać całkowicie pojazd i zredukować

dźwignią gazu do minimum dawkę paliwa. Gdy

silnik przestawał już prawie pracować, należało

tą samą dźwignią gwałtownie zwiększyć dawkę

paliwa. Taki zabieg powodował zmianę kierunku

obrotów silnika. Można było wtedy poruszać się

do tyłu. Ciekawym rozwiązaniem konstrukcyj-

nym jest także układ hamulcowy. Nie posiadają

one hamulca nożnego, a jedynie hamulec ręczny

zaciągany za pomocą specjalnej korbki. Tylko od

szybkości i wprawności obracanej przez trakto-

rzystę korbki zależy jak szybko pojazd zatrzyma

się. Ciągówki służyły najczęściej do przeciągania

pojazdów bez własnego napędu w obrębie go-

spodarstwa, np. wozów, przyczep. Mogły współ-

pracować z przyczepionymi do nich maszynami

rolniczymi lub napędzać je za pomocą koła pa-

sowego. Często były również pomocne przy bu-

dowie dróg. Nazwa ciągówka, ciągnik, jak i słowo

traktor wywodzą się z łacińskiego słowa trahere

– co znaczy ciągnąć. Takie było pierwotne prze-

znaczenie tych maszyn.

Ciągówki będące w posiadaniu Muzeum

Rolnictwa zostały wyprodukowane w niemiec-

kiej firmie „Heinrich Lanz” w Mannheim. Historia

fabryki maszyn rolniczych „Heinrich Lanz”,

i przez długi czas największego producenta cią-

gników rolniczych w Niemczech, sięga daleko

w wiek XIX. W 1829 r. Johann Peter Lanz zało-

żył we Friedrichshafen własną firmę spedycyj-

ną pod nazwą „Johann Peter Lanz und Co.”, a od

1842 r. przyjęła ona nazwę „Johann Peter Lanz

in Friedrichshafen und Mannheim”. Jego firma

opanowała transport z południa Niemiec aż do

Ciągówka Lanz HM8 Mops z 1923 r. Za kierownicą Dorota Łapiak, dyrektor Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu,

na paradzie ciągników w 2010 r.

Tajemnice dawnej techniki rolniczejTajemnice dawnej techniki rolniczej

CiągówkaCiągówka rolnicza rolnicza

Ciągówka HL 12 z 1925 r. na pokazie młócenia

w 2010 r.

c.d. na str. 22

Page 21: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

PODLASKIE AGRO 21

Page 22: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

22 PODLASKIE AGRO

aktualnościaktualności

Hamburga na północy, przewożąc najszybciej

i najpewniej różnego asortymentu towary z Włoch

i Szwajcarii. 9. marca 1838 r. przyszedł na świat

jego trzeci syn – Heinrich Lanz – główny twórca

potęgi firmy Lanz’ów. W 1859 r. Heinrich Lanz,

jako 21-letni młodzieniec, po ukończeniu prak-

tyki kupieckiej i jednorocznej szkoły handlowej

przystąpił do przedsiębiorstwa swego ojca roz-

poczynając jednocześnie handel maszynami rol-

niczymi. Pierwsze maszyny zaczął sprowadzać

z Wysp Brytyjskich, jako że technologie angielskie

i szkockie były wówczas w branży rolniczej naj-

lepszymi na świecie. Rok ten uważa się za stwo-

rzenie podwalin pod przyszły dynamiczny rozwój

firmy o nazwie „Heinrich Lanz”. Z czasem młody

Lanz zaczął sprowadzać maszyny także ze Stanów

Zjednoczonych z firmy McCormick. W roku 1867

uruchomił własną produkcję części zamiennych

do sprowadzanych przez siebie maszyn, a także

produkcję drobnych maszyn rolniczych typu siecz-

karnie, grabie konne, kieraty, proste młocarnie.

Następnie rozszerzył swój asortyment o lokomo-

bile parowe, złożone młocarnie parowe, prasy do

słomy, ciągówki, ciągniki, samochody, a nawet ba-

lony powietrzne typu Zeppelin. 1. stycznia 1870 r.

Heinrich Lanz zmienił dotychczasową nazwą fir-

my swego ojca na własną. Wszystkie dotychcza-

sowe filie i fabryki przyjęły nazwę „Heinrich Lanz”.

Firma Lanz’a rozwijała się bardzo dynamicznie

i powoli zaczęła stawać się jednym z najwięk-

szych producentów maszyn rolniczych, nie tyl-

ko w Niemczech. W 1909 r. w 50-lecie powstania

firmy było w niej zatrudnionych 3655 pracowni-

ków. Przez ten czas firma wyprodukowała okrą-

głą liczbę 610.000 maszyn rolniczych, z czego ok.

24.000 lokomobil i 15.800 młocarni parowych, co

sprawiło, że nazwa LANZ stała się popularna nie

tylko wśród rolników niemieckich. Mimo świetnej

prosperity Heinrich Lanz dostrzegał zmierzch siły

parowej i zaczął szukać nowych rozwiązań techno-

logicznych do zastosowania w rolnictwie. Bardzo

szybko postawił na pojazdy samojezdne. W 1911 r.

jego firma uzyskała prawo do produkcji frezarki

glebowej systemu „Köszegi”. Dało to początek

rozwoju budowy silników Lanz’a do zastosowa-

nia w rolnictwie. Rok później fabryka uruchomiła

seryjną produkcję tychże maszyn. Ta samojezd-

na frezarka glebowa połączona z maszyną napę-

dową, napędzaną czterocylindrowym silnikiem

benzynowym o mocy 70 KM, ważyła ok. 4800 kg

i wyglądała bardzo ociężale. Nic więc dziwnego,

że do roku 1916 fabryka sprzedała tylko ok. 120

sztuk tych maszyn. Przedłużająca się I wojna świa-

towa nie sprzyjało rozwojowi silników rolniczych.

W związku z tym samojezdna frezarka glebowa

została przerobiona na ciągówkę gąsienicową,

która znalazła zastosowanie w wojsku. Ważnym

rokiem w rozwoju firmy Lanz było przyjęcie do

pracy w 1916 r. dra Fritz’a Huber’a (1881 – 1942),

który w zakładach Lanz’a skonstruował pierwszy

na świecie udany, samojezdny 2-suwowy silnik

z gruszą żarową, napędzany surową ropę naf-

tową lub innymi ciężkimi olejami. Był to silnik

o mocy 12 KM. Został on zaprezentowany po raz

pierwszy przez firmę Lanz na wystawie rolniczej

w Lipsku w 1921 r. Przez swój charakterystyczny

wygląd przypominający sylwetką buldoga i swoją

głośną pracę (specyficzne dudnienie) ciągówka

ta została ochrzczona właśnie mianem tego psa

– w pisowni niemieckiej „Bulldog”. Jednak wła-

ściwa jego nazwa brzmi: HL 12 Bulldog. Jedna

z takich właśnie ciągówek wyprodukowanych

przez firmę Lanz’a znajduje się w kolekcji Muzeum

Rolnictwa w Ciechanowcu. Muzealny egzemplarz

został wyprodukowany w mannheimskich zakła-

dach w 1925 r. i posiada numer fabryczny 5062.

Ciechanowieckie Muzeum zakupiło tę ciągówkę

w 1976 r. w miejscowości Dzietrzniki – obecnie

gmina Pątnów, powiat wieluński, woj. łódzkie.

Była używana przez jednego z rolników do prac

polowych i transportowych.

Sądząc po opisie przedstawionym wg danych

firmy Lanz w Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu

znajduje się wariant transportowy ciągówki HL

12 Bulldog z podwójnym ogumieniem firmy

Continental.

W sumie fabryka Lanz’a w latach 1921 – 1927

wyprodukowała 6028 szt. ciągówek typu HL 12

Bulldog. Z czego w Polsce, z tego co wiem, zacho-

wało się jedynie sześć oryginalnych egzemplarzy.

Na świecie pewnie nie więcej niż kilkanaście. Piszę

tu oczywiście o oryginalnie zachowanych obiek-

tach, aby nie mylić ich ze współczesnymi kopiami,

które od kilku lat można nabyć w Polsce.

Natomiast druga z ciągówek Lanz’a w ciecha-

nowieckim Muzeum jest jedynym oryginalnym

egzemplarzem w Polsce. Jest to ciągówka o na-

zwie HM-8 Mops o mocy 8 KM. Powstała ona ja-

ko tańsza alternatywa do ciągówki HL 12 Bulldog.

Posiada również 2-suwowy, jednocylindrowy,

średnioprężny silnik leżący. W mannheimskich

halach wyprodukowano w latach 1923 – 1925 tyl-

ko 250 sztuk tego typu ciągówek. Były oznaczone

numerami seryjnymi od 20001 do 20250. Nasza

ciągówka posiada tabliczkę znamionową z po-

Dane techniczne ciągówki Dane techniczne ciągówki HL 12 Bulldog:HL 12 Bulldog:rok budowy: 1925

nominalna moc: 12 KM ((9 kW)

maksymalna moc: 15 KM (11 kW)

średnica cylindra: 190 mm

skok tłoka: 220 mm

pojemność silnika: 6,24 litra

liczba obrotów: 420 obr/min

prędkość jazdy: 6,0 km/godz.

masa własna 1600 kg

Ciągówka Lanz HL 12 z 1925 r.▼

Dane techniczne ciągówki Dane techniczne ciągówki HM-8 Mops: HM-8 Mops: rok budowy: 1923

nominalna moc: 8 KM (6 kW)

średnica cylindra: 160 mm

skok tłoka: 190 mm

pojemność silnika: 3,82 litra

liczba obrotów: 500 obr/min

prędkość jazdy: 5,2 km/godz.

masa własna 1250 kg

Ciągówka Lanz HM8 Mops z 1923 r.▼c.d. ze str. 20

c.d. na str. 24

Page 23: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

PODLASKIE AGRO 23

Page 24: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

24 PODLASKIE AGRO

aktualnościaktualności

danym numerem silnika: 20019. Jest więc jedną

z pierwszych tego typu ciągówek wypuszczonych

z taśmy produkcyjnej zakładów Lanz’a w 1923 r.

Często, oprowadzając zainteresowanych starymi

ciągnikami turystów z Polski i zagranicy, widziałem

błysk w ich oczach i lekką nutę zazdrości.

Ciągówkę HM-8 Mops Muzeum zakupiło

w 1974 r. w miejscowości Święck Wielki – obec-

nie gm. Wysokie Mazowieckie, powiat wysoko-

mazowiecki, woj. podlaskie. Miejscowy rolnik

używał jej do prac polowych we własnym go-

spodarstwie. Była również wykorzystywana do

prac na drogach przy ciąganiu wału drogowego

ugniatającego nawierzchnię dróg.

Według danych firmy Lanz ciągówka HM-

8 Mops była produkowana, tak jak wcześniej opi-

sywana ciągówka HL 12 Bulldog, w kilku wersjach.

W ciechanowieckim Muzeum znajduje się wersja

HM – 8PS Gummimops.

Zakładając, że celem każdego przedsięwzięcia

jest osiągnięcie sukcesu z możliwie trwałą marką

wyrobu, to Lanz ze swoimi ciągówkami, a następ-

nie ciągnikami, trafił dokładnie w samą dziesiąt-

kę. Określenie „Bulldog” w niemieckim języku

potocznym do dzisiaj wśród rolników jest syno-

nimem słowa ciągnik, czy traktor, szczególnie na

południu Niemiec.

Silniki z gruszą żarową były od przełomu XIX/XX

w. stosowane tylko do napędu małych jednostek

pływających z uwagi na ich prostą budowę, obsłu-

gę i taniość eksploatacji. Fritz Huber wydatnie udo-

skonalił ten rodzaj silnika, wynalezionego i opa-

tentowanego w 1891 r. przez Anglika Herberta

Akroyda Stuart’a (1864 – 1927), i zastosował go

po raz pierwszy w rolnictwie. Do uruchomienia

silnika przewidział podgrzanie gruszy żarowej

zewnętrznym, otwartym płomieniem z tzw. lu-

tlampy do temperatury w zakresie 360 – 390 stop.

C. Ta procedura zajmowała trochę czasu. Choć

w dzisiejszych czasach dla hobbystów urosła do

rangi pewnej ceremonii. Zewnętrzne podgrzewa-

nie silników typu Bulldog miało także dużą zaletę

w stosunku do innych, ponieważ można było je

uruchomić nawet przy największym mrozie. Cały

rozruch silnika odbywał się ręcznie. Nie było, bo-

wiem, tak jak obecnie starterów i akumulatorów

pomocnych przy uruchamianiu silników. W celu

rozruchu silnika, oprócz wspomnianego podgrza-

nia gruszy żarowej, należało odłączyć kierownicę

ciągówki z kolumny kierowniczej, włożyć ją z bo-

ku w otwór koła zamachowego osadzonego na

wale korbowym silnika i gdy dół gruszy żarowej

nabrał ciemnowiśniowego koloru, energicznie

zakręcić, aby wprawić w ruch tłok w cylindrze

silnika. Wtedy następowało podanie dawki pali-

wa i silnik zaczynał pracować. Oczywiście ten ro-

dzaj silnika miał również swoje wady. Najwięcej

trudności sprawiało wyjęcie wirującej kierowni-

cy z koła zamachowego silnika. Niektórzy przy-

płacali to wybiciem zębów, złamaniami kończyn

lub innymi uszkodzeniami ciała. Nie wolno było

również dokonywać rozruchu w stodole lub in-

nym pomieszczeniu, gdzie przechowywano ła-

twopalne rzeczy typu słoma, czy siano. Jednak

wszelkie wady tego silnika nie przezwyciężyły

zalet, czyli prostej obsługi i przede wszystkim

niskich kosztów eksploatacji. Podstawowym pa-

liwem spalanym w tego typu silnikach był tzw.

olej gazowy, który można było wtedy kupić za

przysłowiowe grosze. Porównując ówczesne świa-

towe koszty i ceny to orka ciągówką była o wiele

tańsza niż orka konna. Wprowadzenie przez firmę

Lanz ciągówek do prac polowych spowodowało

zmierzch produkcji drogich i ciężkich maszyn pa-

rowych. Jednocześnie dało to możliwości agrega-

towania innych maszyn lub narzędzi rolniczych

z samobieżną ciągówką, napędzaną najtańszym

paliwem. Nie trzeba było również gromadzić na

polu dużych ilości węgla i wody potrzebnych do

napędu maszyn parowych.

Silniki Lanz’a z gruszą żarową przetrwały jesz-

cze wiele lat, pracując dla pożytku wielu rolników.

Dość wspomnieć, że nasze pierwsze powojenne

Ursusy C-45, które zaczęto produkować w 1947 r.,

były wzorowane na ciągnikach Lanz’a z tymi wła-

śnie rozwiązaniami konstrukcyjnymi. Ale to już cał-

kiem inna historia.... A muzealne ciągówki zwie-

dzający mogą od kilku lat obejrzeć w ruchu m.

in. w trakcie parady ciągników organizowanej

w ramach Podlaskiego Święta Chleba.

TEKST I FOT. MAREK WIŚNIEWSKI, KUSTOSZ – KIEROWNIK

DZIAŁU TECHNIKI ROLNICZEJ MUZEUM ROLNICTWA IM. KS.

KRZYSZTOFA KLUKA W CIECHANOWCU

Ciągówka HL 12 na dożynkach w Szepietowie.

Wrzesień 2012 r.

c.d. ze str. 22

Ciągówki na ekspozycji stałej w pawilonie Techniki Rolniczej.▼

Rozruch ciągówki HL 12 na dożynkach w Szepietowie

we wrześniu 2012 r.

Page 25: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

PODLASKIE AGRO 25

Page 26: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

26 PODLASKIE AGRO

hodowlahodowla

Bo ostatecznie najważniejsze są zwierzęta... Na zdjęciu: Marlena Boroń ze Stacji Badawczej Rolnictwa Ekologicznego i Hodowli Zachowawczej Zwierząt w Popielnie.▲

To jak wojna: dobre bakterie muszą prze-zwyciężyć te złe – obrazowo wyjaśniał kwestię robienia kiszonek Pierre Pichon, jeden z wykładowców podczas semina-rium, dotyczącego właściwego przygo-towywania kiszonek. Jego część teore-tyczna odbyła się w Ełku, a praktyczna kilka kilometrów dalej – w gospodarstwie Adama Pietruszyńskiego w Stradunach.

Organizatorzy – firma AdiFeed – przygotowuje

tego typu spotkania dwa razy w roku. Pierwsze

odbyło się w Osięcinach. Ełckie seminarium roz-

począł Daniel Modzelewski z firmy Agrocentrum,

który w zastępstwie dr Zbigniewa Lacha, omawiał

kwestię odchowu cieląt. Pierwsza teza, jaką wy-

snuł, nie była zbyt optymistyczna. Z danych, jakie

przedstawił, wynika bowiem, że w Polsce łatwiej

jałówkę kupić, niż odchować. Podstawą udanej

hodowli i produkcji mleka jest właściwy odchów

cieląt. Po pierwsze trzeba zmienić sposób myśle-

nia. Nie zmienił się fakt, że kluczową kwestią jest

podanie cielęciu jak najszybciej odpowiedniej ilo-

ści siary. Jednak obecnie należy zwracać przede

wszystkim uwagę na jeszcze jeden czynnik – ja-

kość owej siary, a zatem zawartość immunoglo-

bulin. Dobrym rozwiązaniem jest sprawdzanie

siary przy pomocy siaromierza. Jeśli nie ma go

w gospodarstwie, wykładowca radził podawa-

nie cielęciu czterech litrów siary, w tym dwóch

litrów tuż po porodzie (po 05,ha – 1 l i następny

po kolejnej 0,5 ha).

– Jakość siary zależy od kilku czynników, to

m.in. rasa krowy, wydajność w pierwszym doju,

status immunologiczny, czyli przebyte szczepie-

nia i choroby, długość zasuszenia oraz żywienie

w tym okresie – podkreślał Daniel Modzelewski.

– Warto pamiętać, że duża ilość siary nigdy nie zre-

kompensuje niskiej koncentracji przeciwciał.

Niezależnie od podawanej siary, cielęta, po-

cząwszy od drugiego tygodnia życia, powinny

mieć stały dostęp do wody. Nawet jeśli podawa-

ny jest preparat mlekozastępczy. Ważna jest nie

tylko kwestia tego, co cielę pije, ale i jak to pójło

pobiera. A to dlatego, że picie w zgiętej niefizjolo-

gicznej pozycji, to przyczyna gorszego trawienia

z powodu mniejszego ślinienia, niedostateczne-

go odruchu przełykania, przepływu pójła do nie-

rozwiniętego żwacza, problemów z trawieniem,

gazów, biegunki.

Odchów cieląt Modzelewski podzielił na trzy

okresy. Obejmujący trzy pierwsze miesiące życia

okres kształtowania się żwacza. Czas od czterech

do dziewięciu miesięcy, to czas kształtowania się

wymienia. Powyżej tego wieku, rozpoczyna się

okres zacielania. Mamy więc dokładnie tyle czasu,

by przygotować jałówkę do czekających ją zadań.

I tak, celem dwóch pierwszych miesięcy życia jest

przynajmniej podwojenie masy urodzeniowej cie-

lęcia. Dlatego tak ważny jest wybór odpowiedniej

paszy prestarterowej. Ma być dobrana optymal-

nie w odpowiednie składniki i smaczna, chętnie

pobierana przez maluchy.

Wymię wysokowydajnej krowy waży 25-30 kg,

z których 40-50% to tkana gruczołowa (pęcherzyki

i przewody), 15-20% stanowi zatoka mleczna, ok.

40% to tkanka łączna, nie występuje natomiast

tkanka tłuszczowa. By taki efekt osiągnąć, nale-

ży prowadzić znów tylko najlepszy odchów tzw.

młodzieży. W efekcie jałówka może być wcześnie

i skutecznie zacielona i rozpocząć produkcję, wy-

sokowydajną oczywiście.

W dalszej części uczestnicy spotkania mieli oka-

zję wysłuchać wystąpień zagranicznych naukow-

ców. Jako pierwszy głos zabrał prof. John Michael

Wilkinson z Uniwersytetu Nottingham z Wielkiej

V Szkoła Zakiszania – seminarium teoretyczno-praktyczne dotyczące przygotowania kiszonekV Szkoła Zakiszania – seminarium teoretyczno-praktyczne dotyczące przygotowania kiszonek

PrzedwojennaPrzedwojenna mobilizacja mobilizacja

c.d. na str. 28

Daniel Marchlewski z firmy Agrocentrum.▲ Pierre Pichon z firmy Lallemand Animal Nutrition z

Francji.

▲prof. John Michael Wilkinson z Uniwersytetu Nottingham

z Wielkiej Brytanii.

Page 27: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

PODLASKIE AGRO 27

Page 28: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

28 PODLASKIE AGRO

hodowlahodowla

Brytanii. Jego wykład dotyczył właściwego przy-

gotowania kiszonek. Rozpoczął go od podkreśle-

nia, że różne rośliny mają różne możliwości zaki-

szania, w zależności od zawartości suchej masy,

koncentracji cukrów i stopnia odporności na za-

kiszanie. Pod względem tych czynników najlep-

sza do zakiszania jest kukurydza, najtrudniejsza

natomiast lucerna.

Przygotowanie dobrej kiszonki rozpoczyna-

my od zbioru. Profesor zalecał, by ten odbywał

się po południu, a nie tak jak wielu rolników ma

w zwyczaju – z rana.

Ważna jest kwestia odpowiedniej „obróbki”

skoszonego materiału. Najkorzystniej jest rozło-

żyć rzędy szeroko. Jest to najlepsze rozwiązanie,

gdyż wąskie, a wysokie warstwy to idealne wa-

runki do rozwoju pleśni. Ułożenie szerokich rzę-

dów tworzy doskonałe warunki do schnięcia ma-

teriału na kiszonkę, a do tego oszczędzamy czas

i energię, którą zużytkowalibyśmy na jego prze-

wracanie. Jeśli nie mamy odpowiedniego sprzę-

tu do skoszenia trawy na szerokie rzędy, można

użyć roztrząsacza i rozrzucić materiał do podsu-

szenia, ale przy tej czynności należy uważać, by

nie zanieczyścić materiału ziemią.

Przygotowując kiszonkę, idąc za radą profesora,

należy materiał pociąć na odpowiednie fragmen-

ty. Zaleca, by wynosiły one ok. 4 cm.

– Pocięcie na mniejsze kawałki powoduje wy-

dzielanie cukrów ze ścianek roślin – podkreślał

Wilkinson. – Dobre pocięcie sprzyja też dobremu

ubiciu materiału w silosie, co później wpływa na

stabilność tlenową kiszonki.

Nie wolno lekceważyć właściwego, dokładne-

go ubijania materiału na kiszonkę. W wielu przy-

padkach, by osiągnąć odpowiedni efekt, trzeba

dociążyć ciągnik. Ważna jest też grubość układa-

nych w silosie warstw. Powinny być dość cienkie

15-20 cm – wówczas zachowana jest efektywność

ugniatania. Z tego samego powodu profesor nie

zaleca ciągników o podwójnych kołach – zmienia

się wówczas skuteczność ich ugniatania, gdy cię-

żar maszyny się rozkłada.

Nawet najlepiej przygotowana kiszonka wyma-

ga odpowiednich warunków przechowywania –

czyli szczelnego silosu. Zaleca się zastosowanie

specjalnych foli kiszonkarskich. Folie kiszonkarskie

trzeba chronić przed uszkodzeniem mechanicz-

nym przez użycie siatki propylenowej.

Straty suchej masy dzięki użyciu tego typu fo-

lii wynoszą 4%, podczas gdy przy użyciu zwykłej

folii są wyższe – 8%. Ważne jest również utrzyma-

nie tempa skarmiania kiszonki – zimą powinno

wynosić metr i dwa metry latem. Odpowiednie

przechowywanie dotyczy też kiszonek w balo-

tach. Powinny być one ułożone w równych rzę-

dach oraz obleczone siatką.

Kolejny wykład, wygłoszony przez Pierre’a

Pichona z firmy Lallemand Animal Nutrition

z Francji, dotyczył roli enzymów i strawności

włókna w kiszonkach z traw i lucerny. Rozpoczął

go od przypomnienia, że kluczowy koszt mlecz-

nego biznesu to produkcja kiszonek. To ok. 40%

kosztów całego żywienia krów. I porównaniem

przygotowania kiszonki do prowadzenia wojny.

Bohaterami są w tym przypadku dobre bakterie

– czyli bakterie kwasu mlekowego, a złe to np.

drożdże i pleśnie.

– Dobrych bakterii jest oczywiście najmniej –

mówił. – I dopóki w materiale do kiszenia będzie

tlen, dopóty będzie narastała ilość złych bakte-

rii. Cała sztuka w tym, by jak najszybciej stwo-

rzyć warunki odpowiednie do rozwoju dobrych

bakterii.

Potężny silos jest połączony z oborą za pomocą jednej ściany. ▲

c.d. ze str. 26

c.d. na str. 30

Stosowanie sit to prosty sposób na sprawdzenie struk-

tury paszy. Wystarczy wiedzieć, ile procent materiału

powinno zostać na każdym z nich.

Odpowiednia struktura paszy to ważny czynnik, jednak

czasem trzeba pójść na kompromis. Tu dr inż. Krzysztof

Białoń, prezentuje zbyt długie fragmenty rośliny. Jednak

wynika to nie z niewiedzy, a ograniczeń, jakie ma uży-

wany do zbioru sprzęt, który za to charakteryzuje się

dużą prędkością zbioru.

Typowy skład siary

Składnik 1 udój drugie udój trzeci udój

Sucha masa 23.9 17.9 14.1

Białko % 14.0 18.4 5.1

lgG (przeciwciała)

mg/ml

48 25 15

Tłuszcz % 6.7 5.4 3.9

Laktoza% 2.7 3.9 4.4

Popiół % 1.1 1.0 0.8

Witamina A (μg/

dl)

295 190 113

Schemat pojenia siarą

Dzień życia Liczba

odpasów

Kg siary

na jedno

pojenie

dziennie

1 3-4 1-1,5 4

2 3-4 1,5-2 5-8

3-5 3 2-2,5 5-8

Page 29: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

PODLASKIE AGRO 29

Page 30: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

30 PODLASKIE AGRO

hodowlahodowla

Pierre podzielił zakiszanie na cztery etapy:

pierwszy to faza zbioru, drugi to faza zwożenia

do silosu i ubicia. Trzeci etap to faza fermentacji,

czwarty dotyczy skarmiania.

Gdy zbieramy rośliny – one jeszcze żyją – do-

chodzi więc do strat energii, rozkładu białka. M.in.

dlatego trzeba się stosować do tzw. złotych zasad,

które dotyczą: właściwej dojrzałości zbieranej ro-

śliny, optymalnej suchej masy, odpowiedniej pory

zbioru. Wyjaśnijmy więc. Odpowiednia pora do

zbioru, to według tego wykładowcy, późny po-

ranek. Co to znaczy optymalna zawartość suchej

masy? Dla kiszonki w pryzmie to 28-38%, a dla ki-

szonki w balotach 50-60%.

Dla roślin motylkowych optymalnym momen-

tem na zbiór jest faza kwitnienia. W tym przypad-

ku optymalna zwartość suchej masy będzie nieco

inna: 30-40% dla kiszonki w pryzmie oraz 50-60%

dla kiszonki w balotach. Pichon, podobnie jak je-

go przedmówca, podkreślił jak ważne jest odpo-

wiednie cięcie materiału na kiszonkę. Jako opty-

malną długość wymieniła tu pięć centymetrów.

Pięć centymetrów to jego zdaniem również od-

powiednia minimalna wysokość koszenia.

Spora część wystąpienia Francuza oscylowa-

ła wokół odpowiedzi na pytanie „Czy dodawać

dodatki do zakiszania?”. A o tym, zdaniem wy-

kładowcy, decydują trzy kryteria. To m.in. poziom

cukru – właśnie jego brak powinien być wyrówna-

ny przez enzymy. Liczy się jeszcze poziom białka

oraz sucha masa w zielonce. Bardzo sucha kiszonka

będzie mniej stabilna po otwarciu. Należy w ta-

kim przypadku zastosować dodatek o wysokiej

aktywności antybakteryjnej.

Jest kilka powodów, by zastosować zakiszacze,

to m.in. przyśpieszenie zakiszania, a więc i mniej

strat energii i białka, mniej strat suchej masy, lep-

sza smakowitość, szybciej można otworzyć ki-

szonkę i podać ją zwierzętom, po otwarciu jest

bardziej stabilna.

Pierre Pichon opowiedział zebranym na temat

bakterii produkujących dobry i upragniony kwas

mlekowy, które stanowią część dodatków do zaki-

szania. Dzielą się na dwie grupy: homofermenta-

tywne i heterofermentatywne. Te pierwsze dzielą

się na startery i finiszery i ważne jest, by stosować

jednocześnie tylko jeden starter i jeden finiszer,

bo gdy zastosujemy dwa, będą ze sobą konku-

rować. Z kolei do grupy heterofermentatywnych

należy np. popularna ostatnio Lactobacillus buch-

neri. Ważne, by zwracać uwagę na to, jakie bak-

terie znajdują się w określonym preparacie, bo

mają różne działanie, ale istotna jest także ich

koncentracja.

Po zakończeniu tego wystąpienia, głos zabrał

Maciej Kurowski, główny hodowca w gospo-

darstwie w Stradunach, który tego dnia pełnił

rolę gospodarza. I jako dobry gospodarz rozpo-

czął od przedstawienia miejsca, które za chwi-

lę mieliśmy zwiedzić. Gospodarstwo to tworzą

w sumie trzy fermy – dwie bydła mlecznego i jed-

na mięsnego. Razem przebywa w nim ok. 2.600

zwierząt.

Kadrę stanowi dwóch hodowców, dwóch kie-

rowników ferm, trzech techników weterynarii,

pełniących też funkcje inseminatorów oraz le-

karz weterynarii.

– Straduny, jako ferma, funkcjonują od pięciu lat

– mówił Kurowski. – Gdy zaczynaliśmy, wydajność

krów wynosiła 5.400, w 2011 r. wyniosła 10.633.

Dziś gospodarstwo jest w gronie najlepszych

w kraju, a seminarium, w którym uczestniczyliśmy,

dało szansę podejrzenia drogi do tego sukcesu.

– Jednym z naszych założeń jest optymaliza-

cja istniejących budynków – wyjaśniał Kurowski.

– Dążymy do tego, aby każda krowa miała dostęp

do min. 60 cm stołu paszowego.

Krowy w Stradunach podzielone są na pięć

grup laktacyjnych, to m.in. pierwiastki, mercede-

sy, jest też maleńka grupa dodatkowa, nazywana

roboczo szpitalem.

– Nie ma sensu dzielić laktacji według liczby dni,

ale według produkcji i wysokości ciąży – mówił

hodowca. – Szczyt laktacji powinien być w grani-

cach 80 dnia, a inseminacja ok. 100 dnia.

W gospodarstwie w Stradunach do pierwszego

krycia stosuje się nasienie seksowane. Przebywają

w nim również trzy buhaje rozpłodowe, używa-

ne, gdy jałówka ma 15 miesięcy i pozostaje nie

zacielona. Brakowanie w stadzie sięga 25,8%-

czyli 1/4 stada.

– Wiem, że na zachodzie sięga 30 kilku procent.

Być może też je zwiększymy – dodaje Kurowski.

– W gospodarstwie jest jeden silos na cztery tys.

ton kukurydzy, lucerna zakiszana jest w kurha-

nach. Jeśli chodzi o kukurydzę mamy rezerwę

na pół roku.

Na tym zakończyła się część teoretyczna i uda-

liśmy się do Stradun. Rzeczywiście zwracają tam

uwagę praktyczne rozwiązania optymalizujące

produkcję, takie jak stoły paszowe na zewnątrz

jednej z obór, silos na kiszonkę, którego jedna

ściana jest też ścianą obory, szereg potocznie

zwanych budek dla cieląt i wiele innych.

Poza zwiedzeniem gospodarstwa zebrani rol-

nicy mieli okazję zobaczyć, jak właściwie doko-

nuje się pomiaru temperatury wewnątrz kiszon-

ki oraz w jaki sposób dokonuje się badania TMRu

przy pomocy kilkupoziomowych sit. Był to raczej

pokaz, ze względu na to, że regułą przy badaniu

struktury jest użycie świeżej paszy, a w tym przy-

padku była ona zadana wcześniej.

W końcu te kilka bardzo pouczających godzin

dobiegło końca. Teraz przyszło czekać na kolejną

Szkołę Zakiszania.

TEKST I FOT. MAŁGORZATA SAWICKA

Maciej Kurowski, główny hodowca w Stradunach, oprowadza uczestników seminarium po gospodarstwie, którym

zarządza.

c.d. ze str. 28

W Stradunach jest kilka obór, w tym ta nazy-

wana „główną”. Jest własnym sumptem prze-

robiona w odpowiedni sposób i rzeczywiście

jej gabaryty, robią wrażenie.

Page 31: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

PODLASKIE AGRO 31

Page 32: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

32 PODLASKIE AGRO

Page 33: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

PODLASKIE AGRO 33

Page 34: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

34 PODLASKIE AGRO

uprawauprawa

Nowy sezon w rolnictwie to nowe okazje dla fałszerzy środków ochrony roślin. Nowy sezon w rolnictwie to nowe okazje dla fałszerzy środków ochrony roślin. Płacąc niską cenę za preparat, narażasz się na... wysokie wydatki.Płacąc niską cenę za preparat, narażasz się na... wysokie wydatki.

BądźBądź oryginalny! oryginalny!

Mówiąc o podróbkach najczęściej ma-my na myśli ubrania, kosmetyki czy buty. Tymczasem podróbki stanowią coraz większy problem na rynku środ-ków ochrony roślin. Okazyjnie i byle gdzie kupowane preparaty, być może kuszą ceną, ale warto w takich przypad-kach pamiętać, jakie ryzyko ponosimy korzystając z tego typu „okazji”.

Problem „fałszywek” w branży rolniczej z roku

na rok staje się coraz poważniejszy. Jak podaje fir-

ma Bayer CropScience, producent m.in. właśnie

środków ochrony roślin, w Europie ok. 10% ryn-

ku środków ochrony roślin to podróbki, w Polsce

jeszcze więcej – ok. 12% rynku.

Co oczywiste, sprzedaż podrobionych środków

ochrony roślin jest przestępstwem, ze względu na

łamanie praw producentów, ale jest również po

prostu niebezpieczne.

Niczym w ruletce– Chociaż generalnie, ceny podróbek wydają

się dość atrakcyjne, skuteczność takich rozwiązań

jest przeważnie niższa lub nie ma jej w ogóle – wy-

jaśnia Agata Zagórska, specjalista do spraw mar-

ketingu firmy Dupont. – Poza tym często działają

fitotoksycznie na rośliny chronione, co generuje

dodatkowe straty. Producenci podróbek nie prze-

strzegają żadnych reżimów jakościowych, dlate-

go ich produkty często zawierają substancje tok-

syczne zabronione na terenie Unii Europejskiej,

mające negatywny wpływ na zdrowie ludzi (dzia-

łają rakotwórczo). Tak więc, zakupione fałszywe

środki ochrony roślin najczęściej nie rozwiązują

problemów na polu, a jednocześnie narażają oso-

by, które mają z nimi kontakt, na utratę zdrowia.

Patrząc na całość kosztów i ponoszone ryzyko, są

to rozwiązania bardzo drogie i co należy podkre-

ślić, niezgodne z prawem.

To oczywiste, że producenci środków ochro-

ny roślin chronią swoje prawa. I trudno im się

dziwić. Wprowadzenie do sprzedaży preparatu

chemicznego tego typu to rozbudowany proces:

od rozpoczęcia badań nad nowym produktem do

przekazania środka w ręce rolników mija około

dziesięciu lat. Ten czas jest m.in. poświęcony na

kompleksowe badania, dzięki którym, sięgając po

oryginalny środek, mamy gwarancję jego skutecz-

ności, ale przede wszystkim bezpieczeństwa dla

ludzi i środowiska. Takim badaniom nie są oczy-

wiście poddawane podróbki. Efekt? Kupowane

są produkty o kompletnie nieznanym składzie,

które mogą, jak na loterii: trochę poskutkować,

zupełnie nie poskutkować, zniszczyć uprawę,

a może nawet zatruć konsumentów i jeszcze od-

działywać na środowisko.

– Konsekwencje mogą być bardzo różne, zaczy-

nając od jakości produktu, poprzez wpływ na plon,

po zagrożenie dla zdrowia człowieka i środowiska

– wyjaśnia Agata Zagórska. – Nielegalne środki

zawierają nieznane związki chemiczne, mogą

zawierać toksyczne zanieczyszczenia. Nieznane

substancje chemiczne mogą mieć negatywny

wpływ nie tylko na rośliny uprawne, ale w kon-

sekwencji także na jakość i bezpieczeństwo żyw-

ności. Stosując nielegalny środek narażamy się na

całkowitą utratę plantacji – środek taki może być

zanieczyszczony innymi lub niewłaściwymi sub-

stancjami aktywnymi.

A w takiej sytuacji autentyczny koszt zakupu

łatwo policzyć. Jeszcze łatwiej pojąć, że to się zu-

pełnie nie opłaca. Choć z jednej strony rolnicza

produkcja jest kosztowna, z drugiej, właśnie z te-

go powodu, rolników nie stać na ryzyko, w kon-

sekwencji którego coś, co miało dać większy do-

chód, przynosi gospodarstwu bardzo wysokie

straty ekonomiczne. Strata plonu może się wiązać

z utratą płynności finansowej, a ta, w przypadku

zaciągniętego kredytu, może przysporzyć poważ-

nych kłopotów. Oczywiście są to skrajne przypad-

ki, ale mogą się zdarzyć. I nie będziemy wówczas

mogli liczyć na reklamację takiego środka, co jest

bardzo ważne.

Jak uniknąć ryzyka?Czas na garść praktycznych porad. Jest kilka za-

sad, stosując które, unikniemy zakupu niewiado-

mego pochodzenia i składu preparatu. Po pierwsze

warto kupować środki chemiczne tylko od zaufa-

nych sprzedawców: autoryzowanych partnerów

handlowych producentów oraz w sprawdzonych

punktach sprzedaży. Mamy prawo i powinniśmy

zawsze prosić o dokument poświadczający zakup,

to np. faktura. Jeśli sprzedawca, nie chce nam ta-

kowej wydać, lepiej zrezygnować z zakupu.

Sięgajmy wyłącznie po preparaty w oryginal-

nych opakowaniach, posiadających etykietę w ję-

zyku polskim (środki ochrony roślin dopuszczone

do obrotu i sprzedaży na polskim rynku muszą

mieć etykietę w języku polskim), wyposażone

w zabezpieczenia (plomby, hologramy) i szcze-

gółowe dane na temat producenta.

Pamiętaj. Super okazji po prostu nie ma. Jeśli

ktoś oferuje produkt po zdecydowanie niższych

cenach niż rynkowe, zastanów się dwa razy.

Kupujmy w miejscach do tego przeznaczonych.

Środki ochrony roślin, jak sama nazwa wskazuje, mają je chronić. Natomiast zastosowanie podróbek może nie przynieść zakładanych efektów, bądź co gorsza zaszkodzić

uprawie. Kupowanie sfałszowanych preparatów to jak gra w ruletkę.

c.d. na str. 36

Page 35: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)
Page 36: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

36 PODLASKIE AGRO

uprawauprawa

Wystrzegajmy się kupowania środków ochrony

roślin oferowanych na targowiskach, bazarach.

Jeśli mamy jakiekolwiek wątpliwości, co do ory-

ginalności środka ochrony roślin zawsze możemy

zwrócić się do producenta o jego weryfikację.

Analogicznie, naszą uwagę zwrócić powinny

środki z bardzo niskimi cenami, preparaty z ety-

kietami w obcych językach np. po rosyjsku czy

ukraińsku. Ich sprzedawcy twierdzą, że są to ory-

ginalne produkty przywiezione z tych krajów,

ponieważ tam ceny są niższe. Niestety, zdecydo-

wana większość takich produktów to podróbki.

Etykiety w języku naszych wschodnich sąsiadów

mają zwiększyć wiarygodność produktu i jego

niskiej ceny.

Zaniepokoić nas powinny także produkty w po-

dejrzanych opakowaniach (bez znaku firmy, ety-

kiety, szczególnych identyfikatorów, np. plomb,

hologramów, itp.).

Pomocne znaki szczególnePonadto warto wiedzieć, że poszczególne firmy

stosują na opakowaniach produkowanych środ-

ków unikalne zabezpieczenia pomagające rozpo-

znać oryginalne środki. Na przykład w przypad-

ku Bayer CropScience pod zakrętką butelki jest

plomba z logo firmy w formie hologramu. Logo

firmy jest również na plombie zakrętki, która jest

niszczona przy pierwszym otwarciu środka, więc

przed zakupem preparatu, warto sprawdzić, czy

jest nienaruszona. Dodatkowo na etykiecie pro-

duktów tej marki znajduje się wielowymiarowy

hologram, który jest praktycznie nie do podro-

bienia.

System znakowania środków ochrony roślin spe-

cjalnymi trójwymiarowymi hologramami stosuje

również firma Dupont. Na każdej krawędzi prosto-

kąta z logo firmy umieszczona jest odpowiednia

ilość kropek od jednej do czterech. Dodatkowo,

hologram jest uzupełniony o niepowtarzalny nu-

mer identyfikacyjny. Wystarczy tylko, że kupują-

cy, zainteresowany sprawdzeniem czy na pewno

kupuje środek oryginalny, zadzwoni na bezpłat-

ny numer infolinii, utworzonej specjalnie w tym

celu. Potwierdzenie uzyska bezpośrednio w roz-

mowie z operatorem. Ten numer już od lat się nie

zmienia, jest to: 800-800-167, czynny od 8:00 do

17:00 od poniedziałku do piątku. Operator po-

prosi jedynie o podanie numeru, który znajduje

się na hologramie umieszczonym na opakowaniu

Zapyta też o dane osoby dzwoniącej.

Ważna jest współpracaW walkę z nielegalnymi środkami ochrony ro-

ślin włączają się różne służby. To m.in. Polskie

Stowarzyszenie Ochrony Roślin, którego dyrek-

tor Michał Fogg, przez wiele lat prowadził kam-

panię przeciwko podróbkom. Obecnie konty-

nuuje ją obecna dyrektor Stowarzyszenia – Anna

Tuleja. Walka z problemem fałszowania środ-

ków ochrony roślin leży również w kompeten-

cjach Państwowej Inspekcji Ochrony Roślin

i Nasiennictwa, Ministerstwa Rolnictwa, a także

jest to zagadnienie obecne na agendach Służby

Celnej i Policji. W walce z nielegalnymi środka-

mi, nie do przecenienia są także sygnały od sa-

mych rolników.

– Zachęcamy, by rolnicy lub sprzedawcy, któ-

rzy zauważą na rynku środki ochrony roślin, co do

których mają wątpliwości, nie pozostawali bierni.

Wzajemna wymiana informacji to najprostszy spo-

sób, aby jak „po nitce do kłębka” dojść do źródła

nielegalnych produktów i powstrzymać ich dalszą

dystrybucję. – mówi Agata Zagórska.

A zatem, jeśli zdarzy się nam, że w dobrej wierze

kupimy preparat, który okaże się podróbką, po-

winniśmy niezwłocznie o tym fakcie powiadomić

producenta oryginalnego produktu, Państwową

Inspekcję Ochrony Roślin i Nasiennictwa (PIORiN)

oraz Policję. Nasza bierność w tym zakresie tylko

rozzuchwala fałszerzy.

TEKST: SAM

c.d. ze str. 34

Zabezpieczenia opakowań produktów marki Bayer

CropScience.

▼Jedno z zabezpieczeń na etykiecie produktów marki

Dupont.

Page 37: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

PODLASKIE AGRO 37

Page 38: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

38 PODLASKIE AGRO

Page 39: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)
Page 40: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

40 PODLASKIE AGRO

uprawauprawa

W niektórych fazach rozwojowych ro-ślin składniki pokarmowe pobierane są szczególnie intensywnie i nie za-wsze tradycyjne nawożenie doglebowe gwarantuje ich dostępność dla roślin. W przypadku roślin ziemniaka, wyso-kie zapotrzebowanie na składniki po-karmowe rozpoczyna się już w okresie tworzenia bulw na stolonach i trwa dość długo – w zależności od wczesności od-miany nawet do początku sierpnia.

Dość często zdarza się w ostatnich latach, że

podczas wegetacji roślin, układ czynników po-

godowych (obfite opady na przemian z okresową

suszą glebową, wysoka temperatura powietrza

itp.) w znacznym stopniu oddziałując na glebę,

wywołuje określone trudności w pobraniu przez

rośliny zastosowanych na podstawie analizy gle-

by składników. Objawiać to się może widocznym

lub niewidocznym niedoborem składników w ro-

ślinach i być przyczyną obniżenia plonu bulw.

Niedobór składników w okresie wegetacji roślin

może wystąpić również na glebach zasobnych, np.

na skutek zablokowania niektórych pierwiastków

w wyniku ich wzajemnego antagonistycznego

oddziaływania czy niewłaściwego odczynu gle-

by. Uzasadnione jest wtedy uzupełnianie dolist-

ne składników. Dolistne dokarmianie zapewnia

szybką przyswajalność składników, możliwość

zapobiegawczego lub stwierdzonego na pod-

stawie objawów na roślinach uzupełnienia ich

niedoboru w czasie wegetacji, wysoką efektyw-

ność składników stosowanych w stosunkowo nie-

wielkich ilościach w porównaniu z nawożeniem

doglebowym i równomierne rozprowadzenie

składników na plantacji.

Dążąc do coraz bardziej efektywnego wykorzy-

stywania przez rośliny składników zastosowanych

dolistnie, opracowuje się nowe technologie ich

pozyskiwania i produkcji. Jedną z nich stanowi

technologia produkcji nawozów z wykorzystaniem

naturalnych surowców pozyskiwanych z alg mor-

skich oraz wyciągów roślinnych. Produkty uzyski-

wane z wykorzystaniem alg morskich dzięki wy-

sokiej zawartości substancji bioaktywnych oraz

aktywnego kompleksu aminokwasów, oprócz

funkcji odżywczej, zwiększają odporność roślin

na czynniki stresowe, czyli pełnią rolę biosty-

mulatorów.

W Instytucie Hodowli i Aklimatyzacji Roślin –

PIB Oddział w Jadwisinie na glebie lekkiej prze-

prowadzono badania nad określeniem wpływu

kilku nawozów dolistnych wieloskładnikowych

(z makro- i mikroelementami) na plonowanie

ziemniaka. Gleba charakteryzowała się kwaśnym

odczynem, wysoką zawartością fosforu, średnią

potasu i wysoką magnezu. Nawożenie organicz-

ne w badaniach stanowiła przyorywana słoma

i poplon z gorczycy białej. Nawożenie mineral-

ne fosforowo-potasowe ustalono na podstawie

analizy zawartości tych składników w glebie i za-

stosowano w dawkach: 45 kg/ha P2O5 (superfos-

fat wzbogacony – 40% P2O5) oraz 140 kg/ha K2O

(sól potasowa – 60% K2O) jesienią przed wyko-

naniem orki przedzimowej. Azot w dawce 100

kg/ha N (saletra amonowa – 34% N) stosowano

wiosną bezpośrednio przed wysadzeniem bulw.

Zastosowane standardowe nawożenie mineralne

doglebowe stanowiło kontrolę. Zabiegi dolist-

nego dokarmiania roślin ziemniaka wykonano

w dwóch wariantach:

1. Standardowe nawożenie mineralne (kon-

trola) + Fertiactyl Starter 5 l/ha (po wschodach)

+ Fertileader Gold 5 l/ha (po zwarciu międzyrzę-

dzi – przed kwitnieniem) + Fertileader Vital 5 l/ha

(po kwitnieniu – na zawiązki jagód)

W tym wariancie badań uzyskany pod wpły-

wem dolistnego dokarmiania przyrost plonu bulw,

wyniósł 8,0 t/ha, co stanowiło 14,4% w porówna-

niu do kontroli. Dolistne dokarmianie nawozami

wieloskładnikowymi oddziaływało dodatnio na

wielkość bulw w strukturze plonu, co wyrażało się

większym o 11% udziałem bulw dużych, o średni-

cy powyżej 60 mm w stosunku do kontroli. Udział

bulw z wadami zewnętrznymi w plonie ogólnym

(deformacje, zazielenienia, porażenie parchem

zwykłym) stanowił 18,4% na kontroli, a po zasto-

sowaniu dolistnego dokarmiania zmniejszył się

o 2,2%. Ponadto dolistne dokarmianie spowodo-

wało znaczny wzrost zawartości skrobi (o 0,6%)

i obniżenie poziomu azotanów (o 30 mg/kg świe-

żej masy) w bulwach.

2. Standardowe nawożenie mineralne (kontrola)

+ Fertileader Axis 5 l/ha (po zwarciu międzyrzędzi

– przed kwitnieniem) + Fertileader Vital 5 l/ha (po

kwitnieniu – na zawiązki jagód).

Z kolei w tym wariancie pod wpływem dolist-

nego dokarmiania uzyskano wyższy plonu bulw

o 9,0 t/ha, czyli o 16,2% w porównaniu do kontroli.

Zabiegi dolistnego dokarmiania przyczyniły się do

wzrostu o 18% udziału bulw dużych, o średnicy

powyżej 60 mm w strukturze plonu w stosunku

do kontroli. Udział bulw z wadami zewnętrzny-

mi w plonie ogólnym (deformacje, zazielenie-

nia, porażenie parchem zwykłym) zmniejszył się

o 0,7%. Natomiast zawartość skrobi w bulwach

pod wpływem dolistnego dokarmiania wzrosła

o 0,7%, a poziom azotanów w bulwach uległ ob-

niżeniu o 41 mg/kg świeżej masy.

Na podstawie uzyskanych wyników badań moż-

na stwierdzić, że testowane nawozy, przy zacho-

waniu zasad prawidłowej agrotechniki, wykaza-

ły pełną przydatność w dolistnym dokarmianiu

ziemniaka. Stosowane wg ustalonych zasad ko-

rzystnie wpłynęły na badane cechy jakości bulw,

a jednocześnie zapewniły uzyskanie wysokiego

przyrostu plonu.

TEKST: DR INŻ. CEZARY TRAWCZYŃSKI, IHAR – PIB,

ODDZIAŁ JADWISIN, ZAKŁAD AGRONOMII ZIEMNIAKA

Nawożenie dolistne ziemniaka to dobre rozwiązanie, gdy potrzebna jest szybka interwencja. Roślina błyskawicznie

może przyswoić brakujące składniki pokarmowe.

Dolistne nawozy o działaniu biostymulującym w uzupełniającym odżywianiu ziemniakaDolistne nawozy o działaniu biostymulującym w uzupełniającym odżywianiu ziemniaka

Zadbać Zadbać o właściwy plono właściwy plon

Page 41: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

PODLASKIE AGRO 41

Page 42: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

42 PODLASKIE AGRO

weterynariaweterynaria

Zaczyna się sezon dla różnego rodzaju insektów. Jak ochronić przed nimi naszych pupili i...nas.Zaczyna się sezon dla różnego rodzaju insektów. Jak ochronić przed nimi naszych pupili i...nas.

Przyczepił się Przyczepił się jak kleszcz

I tak od marca zaczyna się raj dla kleszczy, trwa-

jący mniej więcej do przełomu sierpnia i września.

Jednak w sprzyjających (dla insektów) warunkach,

zdarzają się przypadki zachorowań nawet pod

koniec zimy. Wystarczy, że na zewnątrz jest cie-

plej, wilgotniej i w wyniku wyższej temperatury

topi się część śniegu. Kleszcze to niebezpieczny

przeciwnik - przenoszą choroby groźne dla zwie-

rząt i ludzi. Jest tego spora grupka. Zacznijmy

wyliczanie.

Na szczycie naszej listy znajduje się babeszjo-

za, nazywana także piroplazmozą. Występuje w

całej Polsce, ale szczególnie zagrożone są regiony

wschodnie, północno-wschodnie i północne. To

choroba wywołana przez pierwotniaka Babesia

canis przenoszonego przez kleszcze, które atakują

psy, koty, konie, owce i bydło. Pierwotniak, który

żyje w organizmie kleszcza wnika do krwiobie-

gu. Tam atakuje krwinki czerwone (erytrocyty),

namnaża się w ich wnętrzu, doprowadzając do

ich rozpadu. W ten sposób dochodzi do anemii

organizmu. Uszkodzeniu ulegają narządy we-

wnętrzne, takie jak nerki i wątroba. Pojawia się

krew w moczu i zażółcenie oczu, potem skóry

i całego organizmu. Zwierzę jest oso-

wiałe i apatyczne. Nie przyjmuje

pokarmu i wody, pojawia się wy-

soka gorączka, sięgająca do 41

stop. C. Dochodzi do wymio-

tów, krwawych biegunek, a

w konsekwencji do niewy-

dolności oddechowej, krą-

żeniowej, drgawek i śmierci

zwierzęcia. Rozpadłe ery-

trocyty wędrują do nerek,

gdzie uszkadzają kłębuszki

nerkowe. W tym momen-

cie jedynym ratunkiem dla

zwierzęcia jest podawanie

leków przeciwzapalnych,

przeciwrobacznych i an-

tybiotyków w kroplów-

ce. Trzeba oczyścić w ten

sposób organizm z toksyn

i przywrócić prawidłową

pracę nerek. Gdy dochodzi do zażółcenia orga-

nizmu to znak, że doszło do niewydolności wą-

troby. Powstaje niedokrwistość, objawy nerwo-

we, bóle brzucha i wtedy jedynym ratunkiem np.

dla psa jest przetaczanie krwi. Dlatego tak ważne

jest, by szybko zauważyć pierwsze objawy cho-

robowe i nie dopuścić do uszkodzenia wątroby i

nerek. Nawet najlepsze leki nie uzdrowią psa, gdy

dojdzie do marskości nerek i wątroby. Zmiany tych

narządów po przechorowaniu są tak duże, że pies

przez całe życie odczuwa dolegliwości.

Kolejne odkleszczowe schorzenie, przenoszone

na człowieka przez kąsające kleszcze, to borelioza.

Ta choroba zakaźna wywołana jest przez bakte-

rie Borrelia. Niekiedy mogą chorować na nią psy

i koty. Bakterie z krwią wędrują do narządów we-

wnętrznych, doprowadzając do ich całkowitego

uszkodzenia. Gdy atakują mózg i układ nerwowy,

to choroba u człowieka może trwać przez wiele

tygodni i jest trudna do rozpoznania, bo nie daje

charakterystycznych objawów. Gdy atakuje sta-

wy powoduje ich ciągły stan zapalny, bolesność i

problemy w poruszaniu się. Niekiedy może dopro-

wadzić do całkowitego paraliżu nóg. Nie

znaleziono dotychczas antybiotyku,

który definitywnie rozwiązałby ten

problem. Dlatego u człowieka

co kilka miesięcy dochodzi do

nawrotów tej choroby, która

trwa przez wiele lat.

Odkleszczowe zapalenie

mózgu z kolei wywołuje wi-

rus dostający się do krwio-

biegu człowieka wraz ze śli-

ną kleszcza. Wędruje on do

centralnego układu nerwo-

wego i w ciągu kilku dni ata-

kuje mózg i rdzeń kręgowy

człowieka. Chory ma pod-

wyższoną temperaturę, jest

zmęczony, odczuwa bole-

sność stawów. Po tygodniu

od ukąszenia (w miejscu uką-

szenia pojawia się czerwony

rumień) dochodzi do paraliżu, uszkodzenia włó-

kien nerwowych, a w ciężkich przypadkach, do

śmierci człowieka.

Jak bronić się przed kleszczami? Jeśli chodzi

o naszych pupili - w sklepach i gabinetach we-

terynaryjnych dostępne są preparaty w postaci

kropli do nanoszenia na skórę, sprayu oraz obro-

że przeciwkleszczowe. Warto mieć świadomość,

że specyfiki te nie odstraszają kleszcza, a jedynie

czynią go niegroźnym dla zwierzaka. Dlatego nie

należy wcale oczekiwać, że po zastosowaniu okre-

ślonego środka, kleszcz nie pojawi się na skórze.

Preparaty, które opisuję, wnikają do gruczołów

łojowych i mieszków włosowych zwierzęcia i są

przez określony czas uwalniane na powierzchnię

skóry wraz z jego łojem i potem. Dlatego właśnie,

po ich zastosowaniu, nie wolno pupila kąpać.

Kleszcz przebywając na skórze tak zabezpieczo-

nego zwierzaka, wysysa krew razem ze środkiem

przeciwrobacznym i wówczas jest niegroźny dla

swojego żywiciela. Mimo tego, insekta trzeba

usunąć ze skóry, bo gdy przestanie ssać krew

znowu jest groźny.

Większość preparatów chroni przed kleszczami

przez okres od trzech do pięciu tygodni, a prze-

ciwko pchłom nawet do trzech miesięcy. Obroże

nasączone takimi preparatami, dają gwarancję

do sześciu miesięcy, bo w sposób ciągły uwalnia-

ją preparat do skóry. Nie ma jednak preparatów

dających 100% gwarancji, a okresy działania po-

dane na opakowaniach przez producentów, są

jedynie orientacyjne.

Jeszcze słówko o usuwaniu kleszczy ze skóry

zwierzęcia. Naukowcy spierają się na ten temat.

Jedni zalecają smarować kleszcza masłem, olejem,

smalcem, wykręcać go w prawo lub w lewo, wy-

ciągać go palcami lub pęsetą. Ja z kolei uważam,

że trzeba go po prostu ze skóry zwierzęcia ode-

rwać, a miejsce, w którym tkwił, zdezynfekować

spirytusem. Nie można jednak pozostawić głowy

kleszcza w skórze, bo dojdzie do stanu zapalne-

go. Powstanie w tym miejscu zaczerwienienie i

obrzęk, potrzebna więc będzie interwencja lekarza

weterynarii. Nie można go zgniatać czy przypalać

ogniem, bo zawsze głowa kleszcza pozostanie w

skórze. Polewanie olejem, smarowanie masłem,

smalcem może spowodować zaburzenia w oddy-

chaniu i doprowadzić do odruchu wymiotnego

u kleszcza i zwiększyć tym samym ilość pierwot-

niaków dostających się do krwiobiegu atakowa-

nego zwierzęcia. Kleszcze to niewielkie pajączki,

czasem wielkości łebka od szpilki. Zwierzęta tak

małe, a budzą ogromne spustoszenie w organi-

zmie człowieka lub zwierzęcia.

TEKST: JÓZEF WSZEBOROWSKI, LEKARZ WETERYNARII,

FOT. BARBARA KLEM

Mają cztery pary odnóży, maleńką główkę i duży odwłok. Małe, ale bardzo szkodliwe. Kleszcze, bo o nich mowa, sta-

nowią zagrożenie i dla ludzi, i dla zwierząt, a najłatwiej o spotkanie z nimi na łąkach, wśród traw, czy w lasach.

Warto chronić nasze pupile przed atakiem

kleszczy. Jednym ze sposobów, który chro-

ni zwierzę nawet przez kilka miesięcy, jest

zakup obroży przeciwkleszczowej. To koszt

kilkudziesięciu złotych.

Wiosna to czas, gdy z zimowego snu bu-dzą się do życia zwierzęta i rośliny. To jednocześnie okres, gdy budzą się groźne osobniki, stanowiące zmorę i niebezpie-czeństwo dla psów, kotów i ich właścicieli.

Page 43: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)
Page 44: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

44 PODLASKIE AGRO

weterynariaweterynaria

Motylica wątrobowa, czyli o negatywnych stronach wypasania bydła na łąkach słów kilka...Motylica wątrobowa, czyli o negatywnych stronach wypasania bydła na łąkach słów kilka...

Gdy krowaGdy krowama motylki w brzuchuma motylki w brzuchu

Miesiące wiosenno-letnio-jesienne to czas wypasania bydła na pastwiskach i pobierania paszy z zielonek jako naj-lepszej: zasobnej w witaminy, związki mineralne, białka... Byłoby cudownie, gdyby nie to, że wraz z całym tym dobro-dziejstwem krowa może zjeść pewne „gra-tisy” – które mogą zagrozić jej zdrowiu.

Mam tu na myśli różne „żyjątka”, które po dosta-

niu się do przewodu pokarmowego, mogą atako-

wać narządy, doprowadzając do zaburzeń w ich

pracy, a czasem marskości. W efekcie hodowca

odnotuje mniejsze przyrosty wagowe, małą od-

porność, zmniejszoną wydajność mleczną.

Wśród żyjątek wyróżnić należy przywry naj-

częściej czyhające na pastwiskach mokrych ze

stawami, zagajnikami. Robak ten dostaje się do

organizmu zwierzęcia, przebywa w żołądku, jeli-

tach, czy wątrobie, zjadając najlepsze kąski, a wy-

dajność mleka spada...

Taką przywrą jest motylica wątrobowa Fasciola

hepatica. To robak o długości ok. 50 mm i szero-

kości ok. 15 mm. Ma spłaszczone ciało w kształcie

liścia z przyssawką gębową, służącą do bytowania

w przewodach żółciowych wątroby. Żywicielem

pośrednim motylicy są ślimaki słodkowodne ży-

jące w wodach, sadzawkach, rowach melioracyj-

nych, zagajnikach, stawach, a więc wszędzie tam,

gdzie jest dużo wilgoci, wody i trawy. W ciele śli-

maka rozwijają się stadia larwalne przywry, któ-

re potem opuszczają jego ciało, osadzając się na

źdźbłach trawy. Tam czekają na zjedzenie przez

bydło. W przewodzie pokarmowym krowy, przez

ścianę jelita, dostają się do krwiobiegu i drogą

naczyń krwionośnych wędrują do przewodów

żółciowych wątroby. Tu zaczynają składać jaja.

Wydostają się one wraz z kałem do środowisk,

w których tworzą się postacie larwalne (miracidia).

Te zaś wnikają do ślimaka i, po przekształceniu,

wydostają się na powierzchnię trawy. Są tak od-

porne na warunki atmosferyczne, że przez wiele

miesięcy mogą przebywać na polu lub bytować

w sianie, w stodole. Choroba motylicza bydła prze-

biega w postaci przewlekłej i może trwać latami.

Zwierzę chore nie przybiera na wadze, wykazuje

słabą produkcyjność mleka, zaburzenia rozrodu,

jest wychudzone. Przy dużej inwazji, przewody żół-

ciowe są zatykane. Żółć nie spływa do przewodu

pokarmowego wskutek czego występują zabu-

rzenia trawienne. Trwający stan zapalny wątroby

doprowadza w końcu do jej marskości. Ściany

przewodów żółciowych są pogrubiałe i ulegają

zwapnieniu, doprowadzając do martwicowego

zapalenia wątroby. Ciągły stan zapalny wątroby

nie sprzyja normalnym procesom życiowym kro-

wy. Pewnym sposobem rozpoznania tej choroby

jest badanie kału.

Jest jeszcze motyliczka wątrobowa – podob-

na do motylicy wątrobowej, tylko pięciokrotnie

mniejsza. Jej postacie larwalne żyją również w śli-

makach stawowych i rzecznych oraz mrówkach.

Postacie dojrzałe zaś w przewodzie pokarmowym

bydła, ale również trzody chlewnej, koni i zaję-

cy. Bytują w przewodach żółciowych wątroby,

doprowadzając je do stanów zapalanych, zabu-

rzeń trawiennych i w końcu marskości wątroby.

Powodują spadek produkcji mleka u chorej kro-

wy i wychudzenie całego organizmu.

Obie te przywry zwalczamy tym samym pre-

paratem. Odrobaczanie powinno być przepro-

wadzone dwa razy w roku przed sezonem pa-

stwiskowym i po jego zakończeniu.

TEKST: JÓZEF WSZEBOROWSKI, LEKARZ WETERYNARII,

FOT. SAM

PRZYCHODNIA DLA ZWIERZĄT

16-061 JUCHNOWIEC DOLNY 98,

TEL. 85 71-96-100, GSM 608-155-871

JÓZEF WSZEBOROWSKI, LEKARZ WETERYNARII

Niektóre źródła naukowe podają, że obecność motylicy wątrobowej powoduje zwiększoną liczbę komórek somatycznych w mleku.▲

Page 45: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

PODLASKIE AGRO 45

Page 46: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

46 PODLASKIE AGRO

finansefinanse

Według ostatniego Powszechnego Spisu Rolnego około 4,5 mln Polaków pracuje w sektorze rolnictwa, w tym ponad 99%. w gospodarstwach indywidualnych. Czy mogą oni liczyć na kredyt w banku, a jeśli tak, to w którym i na jakich warunkach?

Decydując się na zaciągnięcie kredytu, po-

tencjalny kredytobiorca musi przejść procedu-

rę pozwalającą stwierdzić, czy ma wystarczającą

zdolność kredytową. Zatrudnienie na podstawie

umowy o pracę zazwyczaj nie powoduje więk-

szych problemów z określeniem, czy klient mo-

że otrzymać kredyt czy też nie. „Schody” mogą

pojawić się, jeśli dochody pochodzą z innego

źródła, np. prowadzenia działalności rolniczej.

Jak w takiej sytuacji banki sprawdzają dochody

osoby wnioskującej o kredyt?

Pierwsza sytuacja to taka, kiedy rolnik ubiega

się o kredyt jako osoba indywidualna.

– Część banków z góry ostrzega, że nie kredy-

tuje rolników. Do tego grona należą: Nordea, FM

Bank i Raiffeisen Bank. Również Bank Millenium

zastrzega, że rolnicy mogą tam ubiegać się jedynie

o kredyty hipoteczne – mówi Gabriela Drzymalska,

ekspert porównywarki finansowej Comperia.pl.

Są jednak instytucje, które udzielają kredytów

rolnikom.

– Podobnie, jak w przypadku innych kredyto-

biorców, bank musi zacząć procedurę kredyto-

wą od sprawdzenia wielkości dochodów rolnika.

Zazwyczaj, na przykład w PKO BP, MultiBanku czy

Credit Agricole, wymagane jest więc zaświadcze-

nie z urzędu gminy o dochodach z gospodarstwa

rolnego – ilości hektarów przeliczeniowych – do-

daje Drzymalska.

Dodatkowo większość banków oczekuje także

potwierdzenia o niezaleganiu z podatkiem rol-

nym czy składkami na ubezpieczenie społecz-

ne z KRUS. W Santander Banku dokumentem

potwierdzającym zdolność kredytową rolnika

może być również decyzja Biura Powiatowego

Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa

o przyznaniu dopłat bezpośrednich w określo-

nej wysokości.

Jednak niektóre instytucje zaostrzają swoje wy-

magania. BNP Paribas oczekuje od potencjalnego

kredytobiorcy prowadzenia działalności rolnej od

co najmniej 12 miesięcy, w mBanku natomiast

trzeba przedstawić dodatkowo umowy, faktury

czy rachunki z tytułu sprzedaży wytworzonych

produktów rolnych.

Wszystkie dochody są następnie porównywane

ze średnimi miesięcznymi wydatkami na utrzy-

manie gospodarstwa domowego wnioskującego

oraz wszelkimi innymi obciążeniami (kredytowy-

mi, finansowymi).

W przypadku, gdy rolnik ubiega się o kredyt

na działalność gospodarczą (rolniczą) niestety

trzeba liczyć się ze znacznymi utrudnieniami.

Przeważająca większość banków w ogóle nie pro-

ponuje tego typu kredytów. Znajdują się one

tylko w ofercie BGŻ, Credit Agricole i PKO Banku

Polskiego.

– Wymagania wobec rolników ubiegających się

o tego typu finansowanie są jednak podobne, jak

wobec tych starających się o kredyty konsumpcyj-

ne: akceptowane w różnej formie zaświadczenie

o osiąganych dochodach, które następnie porów-

nywane jest z wydatkami i obciążeniami finanso-

wymi klienta – podsumowuje Drzymalska.

ŹRÓDŁO: COMPERIA.PL

Intensywnie inwestujący rolnicy, potrzebują wsparcia. Jakie formalności muszą dopełnić starając się o kredyt?▲

Nie wszystkie banki postrzegają rolnika jako atrakcyjnego klientaNie wszystkie banki postrzegają rolnika jako atrakcyjnego klienta

Kto da kredytKto da kredyt rolnikowi? rolnikowi?

Page 47: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

PODLASKIE AGRO 47

Page 48: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

48 PODLASKIE AGRO

finansefinanse

Jestem właścicielem maleńkiego, kilku-hektarowego gospodarstwa. Na własny użytek hodowałem kilka świń, kupowałem je na rynku i nigdy prosięta nie miały kol-czyków. A teraz po sprzedaży, Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa wzywa mnie do wyjaśnienia, dostałem pi-smo o trzech świniach sprzedanych prze-ze mnie: jednej w 2009 r., jednej w 2012 r. i dwóch w 2011 r. W piśmie jest napisane, że nie były zgłaszane urodzenia, ale dla-czego miały być zgłaszane, skoro ja je ku-piłem? Jakie mogą być tego konsekwen-cje? Nie miałem pojęcia, że tak nie można. Co robić? – pyta Czytelnik z powiatu bia-łostockiego.Nieznajomość prawa przez rolnika nie uspra-

wiedliwia zaniechań obowiązków w zakresie re-

jestracji i identyfikacji świń.

Bez znaczenia jest wielkość gospodarstwa: bez

rejestracji w ARiMR i oznakowania zwierzęcia po-

siadacz może utrzymywać wyłącznie jedną sztukę

trzody chlewnej – na własny użytek.

Rolnik nie powinien kupować świń bez iden-

tyfikatorów (tatuażu lub kolczyka z numerem

siedziby stada), gdyż zgodnie z prawem

(art.17 Ustawy z 2 kwietnia 2004 r. o systemie

identyfikacji i rejestracji zwierząt): oznakowa-

nie świń polega na wytatuowaniu świni numeru

identyfikacyjnego zwierzęcia gospodarskiego

albo założeniu na lewą małżowinę uszną kolczy-

ka z numerem identyfikacyjnym zwierzęcia go-

spodarskiego.

Art. 20 wspominanej ustawy stanowi z kolei,

że: posiadacz świni jest obowiązany bezzwłocz-

nie oznakować zwierzę i fakt ten zgłosić kierow-

nikowi biura nie później niż przed dniem opusz-

czenia przez to zwierzę siedziby stada.

Rolnik nabywający prosięta na rynku powi-

nien wiedzieć, że muszą być one oznakowa-

ne numerem siedziby pierwszego posiadacza.

Nieoznakowanych zwierząt nie powinien kupo-

wać gdyż jest to wykroczenie przeciwko w/w ar-

tykułowi cytowanej ustawy.

Nie jest wiadome, czy rolnik nabywający nie-

oznakowane zwierzęta – oznakował je przed dal-

szą sprzedażą. Jeżeli nie – popełnił następne wy-

kroczenie.

W bazie danych ARiMR powinna być zachowana

chronologia zdarzeń zwierzęcych: od urodzenia po

ubój lub padnięcie. Natomiast w siedzibie rolnika

zadającego pytanie pojawiły się zwierzęta znikąd

– stąd zapytanie ARiMR o urodzenie.

Konsekwencji prawnych przy incydentalnych

wykroczeniach nie ma. Rolnik powinien wska-

zać siedzibę stada, z której kupił zwierzęta, czyli

przekazać do ARiMR zgłoszenie kupna – na spe-

cjalnym druku pobranym z ARiMR lub z Internetu.

Musi zatem dopełnić następnego ustawowe-

go obowiązku. Posiadacz świń jest obowiązany

zgłosić kierownikowi biura powiatowego ARiMR

w terminie 30 dni od zdarzenia (zwiększenie lub

zmniejszenie liczebności stada, z wyjątkiem uro-

dzenia, które można zgłosić przed sprzedażą świń,

nie później jednak jak w przeddzień opuszczenia

siedziby stada).

Wzywany posiadacz powinien zgłosić się do biu-

ra powiatowego i uzupełnić brakujące zgłoszenia,

na druku pobranym z ARiMR lub ze stron Agencji

– wtedy chronologia zdarzeń uspójni się.

Jeżeli jest to posiadacz biorący dopłaty po-

wierzchniowe, to w razie kontroli Cross Compliance

(kontrola zasad wzajemnej zgodności), powyższe

uchybienia mogą być podstawą do zmniejsze-

nia płatności.

TEKST: JERZY LESZCZYŃSKI, DYREKTOR OR ARIMR

Podsumowanie „Młodego Rolnika”23 tysiące – jak na razie tylu młodych rolników otrzymało

z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa wsparcie na

inwestycje w swoich gospodarstwach z PROW 2007-2013.

Agencja przygotowała podsumowanie działania „Ułatwianie

startu młodym rolnikom”. A zatem kim są jego beneficjenci?

To młodzi mężczyźni w wieku do 25 lat, ze średnim wykształ-

ceniem rolniczym. Rozpoczynają działalność rolniczą dysponu-

jąc gruntami o powierzchni od 10,38 ha do 15 ha, a inwestują

głównie w maszyny i urządzenia rolnicze oraz ciągniki.

Nabory wniosków na wsparcie dla młodych rolników były

ogłaszane czterokrotnie w latach 2008 – 2011. Wsparcie to

było skierowane do tych młodych ludzi, którzy są dobrze przy-

gotowani do zawodu rolnika lub niewiele brakuje im, żeby

spełnić to wymaganie, albo też nabędą w niedługim czasie

potrzebne umiejętności. Dlatego właśnie jednym z warun-

ków przyznania takiej pomocy było posiadanie odpowied-

nich kwalifikacji zawodowych, tj. wykształcenia rolniczego

lub stażu pracy udokumentowanego np. ubezpieczaniem

w KRUS jako domownik. W przypadku braku odpowiednich

kwalifikacji młody rolnik zobowiązywał się do uzupełnienia

wykształcenia w określonym czasie – trzy lata od wydania

decyzji o przyznaniu pomocy. Przy czym chodzi tutaj o po-

twierdzenie uzyskania odpowiedniego wykształcenia w po-

staci świadectwa wydanego przez placówki upoważnione

przez MEN. Niestety część młodych rolników nie podeszła

poważnie do spełnienia tego wymogu i teraz są zobowiązani

do oddania otrzymanej unijnej pomocy wraz z odsetkami.

A są to niemałe pieniądze, ponieważ w początkowym okre-

sie wdrażania tej pomocy młody rolnik otrzymywał 50 tys. zł

wsparcia, a od 2010 r. premia ta wynosiła 75 tys. zł.

Zdarzało się również, że rolnicy, którzy otrzymali pomoc na

samodzielne rozpoczęcie gospodarowania, w rzeczywisto-

ści nie mieli pojęcia gdzie znajdują się ich grunty, a bywało

i tak, że były to po prostu nieużytki. Podczas sprawdzania

takich gruntów okazywało się, że nie była tam prowadzona

działalność rolnicza, a jedynymi „uprawami” były chaszcze

lub krzaki. Zasady przyznawania wsparcia jasno mówią, że

grunt musi być użytkowany rolniczo, zgodnie z dobrą kul-

turą rolną. Jeżeli pomoc została już przyznana, rolnik wzy-

wany jest przez ARiMR do zwrotu, wraz z odsetkami, otrzy-

manego wsparcia.

ŹRÓDŁO: WWW.ARIMR.GOV.PL, OPR. SAM

Pytanie Czytelnika:Pytanie Czytelnika:Wezwanie ARiMR w sprawie sprzedaży nieoznakowanych zwierzątWezwanie ARiMR w sprawie sprzedaży nieoznakowanych zwierząt

Nieznajomość prawa nie usprawiedliwiaNieznajomość prawa nie usprawiedliwia

Page 49: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

PODLASKIE AGRO 49

Page 50: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

50 PODLASKIE AGRO

maszynymaszyny

Wydajne maszyny, o wysokiej jakości, w ko-rzystnych cenach – tak oceniają rolnicy po-pularne w Polsce „Jugosłowianki”. A mowa o całej gamie maszyn firmy SIP. Producent ma sobą ponad 40-letnią tradycję produk-cji urządzeń stosowanych w rolnictwie.

Zdarza się nam w redakcji odbierać telefony

od Czytelników zainteresowanych maszynami

tego producenta – firmy SIP. Spełniając prośbę,

poniżej kilka słów o tej znanej marce. Przybliżmy

więc firmę.

SIP Strojna Industrija ma siedzibę w Šempeter

w Savinjskiej dolinie znajdującej się w samym sercu

Słowenii, przy głównych połączeniach drogowych

i kolejowych, prowadzących z północy na połu-

dnie i ze wschodu na zachód Europy. Jest głów-

nym dostawcą maszyn dla gospodarstw rolnych

w Słowenii i jednocześnie eksporterem blisko 85%

produkcji do prawie wszystkich państw Europy.

Początki SIP sięgają 1954 r., kiedy to powstał

warsztat, zajmujący się konserwacją i naprawą

maszyn rolniczych. Krok po kroku, stopniowo za-

czynał on produkować maszyny rolnicze. W roku

1967 nadano mu nazwę SIP. Ważnym punktem

przełomowym dla firmy był rok 1969, wówczas

firma skoncentrowała się na seryjnej produkcji

maszyn rolniczych i powoli zaczęła wycofywać

pozostałą produkcję.

Prawdziwy rozkwit SIP przypadł na lata 70.

W tym okresie wiele inwestowano w budowę i roz-

wój oddziałów produkcyjnych, w nowe maszyny,

zakup licencji i stopniowe dążenie do niezależno-

ści. Efektem końcowym były maszyny, tworzone

dzięki własnej wiedzy i doświadczeniu. Dziesięć

lat później SIP znalazł się wśród najbardziej wy-

różniających się w Europie producentów maszyn

rolniczych. Co znajdziemy w ofercie tej marki?

Skoro wiosna w pełni i przed nami tzw. zielo-

ne żniwa, skupmy się na maszynach do zbioru

zielonek. Wirtualne zakupy zaczynamy od wy-

boru jednaj z wielu czołowych kosiarek dysko-

wych typu Silvercut. Wyróżnia je bezstopniowe

mechaniczne odciążanie, które umożliwia dobre

kopiowanie terenu. Ze względu na ciężar maszy-

ny, solidna główna konstrukcja nośna zapewnia

dużą stabilność i optymalne przeniesienie mocy

z traktora na belkę tnącą. W niektórych modelach

dyski obracają się parami, co gwarantuje szybkie

i efektywne odrzucanie paszy.

Gamę kosiarek dyskowych uzupełniają kosiarki

boczne i tylne oraz potrójne kombinacje kosiarek

dyskowych tworzone np. w ten sposób: czołowa

kosiarka 300F a z tyłu podwójna kombinacja zawie-

szonych centralnie belek Silvercut 900. Potrójna

kombinacja jest przeznaczona dla większych go-

spodarstw, które wymagają od maszyny wysokiej

produktywności, wytrzymałości, prostej obsługi

i niskich kosztów utrzymania.

Drumcut z kolei to boczne kosiarki bębnowe

z centralnym zawieszeniem belki tnącej. Kosiarki

są seryjnie wyposażone w bezstopniowy hydrau-

liczny system odciążający i system regulujący wy-

sokość cięcia.

Skoro mamy wykoszone, to czas na przetrzą-

sacze. Modele karuzelowe typu Spider mają stały

model przyłącza i ruchome koła. Typ 400 jest do-

stępny również w wersji z ruchomym przyłączem

i nieruchomymi kołami. Są lekkie i solidnie wyko-

nane, łatwe w utrzymaniu, zwrotne i odpowied-

nie przede wszystkim dla mniejszych i średnich

gospodarstw rolnych.

Zgrabiarki karuzelowe Star to lekkie jednowir-

nikowe urządzenia, z zespawanym modelem wir-

nika, do pracy z traktorami o mniejszej mocy i na

mniejszych parcelach. Prezentują najwyższej ja-

kości rozwiązania w dziedzinie jednowirnikowych

zgrabiarek karuzelowych zarówno pod względem

konstrukcji, jak i jakości zgrabiania.

Przetrząsacze taśmowe Favorit to przetrząsacze

uniwersalne – zgrabiarki przeznaczone do rozrzu-

cania, przerzucania i zgrabiania świeżej lub suchej

paszy. Wszystko to można wykonywać prowadząc

pojazd zarówno do przodu jak i do tyłu. Szerokość

robocza od 1,8 do 2,2 m. Wszystkie modele ma-

ją po trzy podwójne palce na uchwycie i seryjną

regulację wysokości kół.

Przyczepy przeładunkowe Senator to już po-

wszechnie znane przyczepy o pojemności 17, 22

i 26 msześc. Dostępne są również w wersji z sze-

rokim rozstawem kół i niskim środkiem ciężkości,

odpowiednie do pracy na pochyłościach.

Poza zbiorem roślin zielonkowych SIP oferuje

rozrzutniki obornika Orion, zbieracze kukurydzy

SIP Tornado, kombajny zbożowe Silo, a nawet

młyny zbożowe CJKLO.

Asortyment firmy odzwierciedla światowe tren-

dy, charakteryzujące się dużą, wydajną i profesjo-

nalną mechanizacją z wykorzystaniem technologii

przyjaznych dla środowiska. Wyróżnia się dobrą

organizacją, innowacyjnością, odpowiednio wy-

kształconymi kadrami o wysokich kwalifikacjach

i dużym doświadczeniu, co stanowi gwarancję

kontynuacji rozwoju nowych maszyn i produk-

tów wysokiej jakości. Ogromna część inwestycji,

z tego powodu, jest przeznaczona na nowy sprzęt

komputerowy; począwszy od nowej lakierni, któ-

ra zapewnia najlepszą ochronę powierzchni ma-

szyn, wycinarek laserowych, poprzez sterowane

komputerowo centra obróbkowe, nowoczesne

konstruowanie 3D, aż po zapewnianie dobrego

środowiska pracy, a przede wszystkim ciągłe przy-

sposabianie i kształcenie pracowników.

SIP posiada certyfikat jakości ISO 9001. Wszystkie

maszyny posiadają oznaczenie CE, co oznacza, że

spełniamy wszystkie standardy europejskie, zwią-

zane z bezpiecznym użytkowaniem.

SIP przykłada dużą wagę do usług posprzeda-

żowych (doradztwo, szkolenia w obsłudze maszyn

itp.) Ponadto duży nacisk kładzie na zapewnienie

wysokiej jakości sieci serwisowej i serwisu oraz

punktualną dostawę części zapasowych.

Do swojej oferty maszyny zielonkowe marki SIP

wprowadziła w tym roku firma Farmtrade.

– SIP jest doskonale znanym producentem, a my

jesteśmy ekipą z wizją, nastawioną na nieustanny

rozwój i efektywną produkcję. Pasujemy do siebie

– wyjaśnia decyzję Paweł Kryjom z Farmtrade.

OPRACOWAŁA: BARBARA KLEM

Fot.

SIP

W ofercie SIP odpowiednią maszynę mogą znaleźć zarówno duże profesjonalne gospodarstwa, jak i mali rolnicyW ofercie SIP odpowiednią maszynę mogą znaleźć zarówno duże profesjonalne gospodarstwa, jak i mali rolnicy

MaszynyMaszyny z wizją z wizją

Page 51: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

PODLASKIE AGRO 51

Page 52: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

52 PODLASKIE AGRO

maszynymaszyny

Trzask palonego w kominku drewna oraz jego specyficzny zapach tworzą w domu niezwykłą atmosferę. Ale drew-no wykorzystujemy coraz częściej rów-nież do ogrzewania budynków. Palenie drewnem, szczególnie na wsi, mając własny las, jest też stosunkowo tanie.

Używanie drewna jako opału jest opłacalne,

dzięki jego konkurencyjnej cenie i walorom grzew-

czym. Twarde gatunki drewna z drzew liściastych,

takich jak grab, dąb, buk oraz jesion palą się dłu-

żej od innych i dają więcej ciepła. Ważne jest, by

spalać suche drewno o wilgotności nie większej

niż 15-20%. Wydłuża to czas między kolejnym za-

ładunkiem pieca i sprawia, że jest to efektywny,

oszczędny i wygodny sposób ogrzania domu.

Poza tym drewno jest materiałem ekologicznym.

Mówi się, że drzewo w ciągu swego życia pochła-

nia tyle samo dwutlenku węgla, ile emituje go

w procesie spalania.

Samodzielne przygotowanie zapasów drew-

na na opał jest męczące. Z wykorzystaniem od-

powiedniego sprzętu, praca ta może być lżejsza

i przyjemniejsza. Podstawowymi narzędziami do

przygotowania drewna na opał są piły. Idealne do

tego typu pracy są piły ogrodowe oraz łańcucho-

we pilarki elektryczne, akumulatorowe i spalino-

we. Skupmy się na tych ostatnich.

Jeśli tylko przycinamy grube i twarde gałęzie

raz na jakiś czas, to idealna będzie wydajna aku-

mulatorowa pilarka łańcuchowa. Gdy musimy

być przygotowani na intensywne prace tnące

w ogrodzie, lepszym rozwiązaniem będzie spa-

linowa pilarka łańcuchowa. Zacznijmy od tych

„lżejszych” urządzeń.

Narzędzia zasilane akumulatorowo zapew-

niają pełną niezależność od stałego źródła zasi-

lania. Poza tym, w porównaniu z piłami spalino-

wymi, odpada uciążliwy rozruch przy użyciu linki,

a także hałas generowany przez silnik spalinowy.

Użytkownik nie wdycha spalin, nie musi uzupeł-

niać benzyny, ani poddawać narzędzia regularnej

konserwacji. Zapotrzebowanie piły akumulato-

rowej na energię jest dziesięć razy mniejsze niż

porównywalnej piły spalinowej. Do naładowania

akumulatora zużywane jest zaledwie ok. 0,1 kWh

energii elektrycznej. Natomiast piła spalinowa zu-

żywa równowartość ok. 1,3 kWh energii. Nawet

w odniesieniu do pił elektrycznych przewagą jest

brak kabla, co ułatwia manewrowanie piłą i elimi-

nuje ryzyko przypadkowego przecięcia przewodu,

a także stres z tym związany. Piłę można zatem

w łatwy i bezpieczny sposób przetransportować

na miejsce pracy. No, ale... musimy być przygoto-

wani na sytuację, że praca się po prostu skończy

z powodu rozładowania akumulatora...

Akumulatorowe pilarki łańcuchowe oferuje

kilka firm.

Zacznijmy od oferty firmy Gardena.Przykładem może być model CST 2018-Li 18

V/2.6 Ah z wymiennym ogniwem litowo-jono-

wym. Bez trudu przycina 60 pni o średnicy do

ok. 8 cm na jednym naładowaniu akumulatora.

Baterię można wymienić lub ponownie naładować

w ciągu 45 minut. Innowacyjny system Quick-fit

zapewnia wygodny sposób montażu i napinania

łańcucha bez użycia dodatkowych narzędzi. Pilarka

spełnia najwyższe standardy bezpieczeństwa,

dzięki mechanizmowi Quick-stop, który w ciągu

0,15 sek. zatrzymuje łańcuch.

Do regularnego cięcia drewna Gardena po-

leca jednak pilarki elektryczne. CSI 4020-X oraz

CST 3518-X to wydajne modele wyróżniające się

optymalnym wyważeniem, zapewniającym kom-

fort użytkowania. Dzięki beznarzędziowej tech-

nice napinania łańcucha Quick-fit w szybki spo-

sób prowadnica jest bezpiecznie zamocowana,

a łańcuch właściwie napięty. Wysoka prędkość

łańcucha zapewnia efektywne cięcie przy nie-

wielkim nakładzie siły. Dodatkowo modele po-

siadają wbudowany magnes, który ułatwia mon-

taż prowadnicy.

Teraz słów parę o ofercie marki Bosch.Piła łańcuchowa AKE 30 LI z akumulatorem li-

towo-jonowym 36 V ma prowadnicę o długości

30 cm. Wydajny akumulator litowo-jonowy 36 V

pozwala wykonać ponad 100 cięć w drewnie so-

snowym (kantówka, 10x10 cm), na jednym cyklu

ładowania akumulatora, co oznacza, że jest to co

najmniej 2,5-krotnie więcej niż inne akumulatoro-

we piły łańcuchowe dostępne na rynku. Zwarta

konstrukcja sprawia, że bardzo dobrze spraw-

dza się ona przy cięciu w gęstych zaroślach oraz

w innych, trudno dostępnych, miejscach. Dzięki

nowemu systemowi SDS napinanie łańcucha jest

wyjątkowo łatwe i nie wymaga użycia dodatko-

wych narzędzi, a automatyczny system doprowa-

dzania oleju zapewnia jego sprawne smarowanie.

Piła posiada elektroniczny hamulec odrzutowy

o czasie reakcji 0,1 s. To ważny element podno-

szący bezpieczeństwo pracy. Jeżeli użytkownik

spróbuje uruchomić piłę przy aktywnym hamulcu

odrzutowym, rozlegnie się sygnał ostrzegawczy.

Przy zwolnieniu przycisku włącznika, elektronicz-

ny hamulec wybiegowy natychmiast zatrzymuje

łańcuch. Ładowarka umożliwia całkowite nałado-

wanie akumulatora w zaledwie 1,5 godz. (nałado-

wanie w 80% w ciągu 65 minut). Akumulator nie

wykazuje efektu pamięci i zachowuje zdecydo-

waną większość ładunku energii nawet po wielu

miesiącach przerwy w pracy.

Natomiast myśląc o profesjonalnych użytkow-

nikach polecamy dwie elektryczne piły łańcucho-

we Bosch-a: GKE 35 BCE Profesjonal i GKE 40 BCE

Profesjonal. Dzięki silnikom o mocy 2.100 W i syste-

mowi Constant Electronic, piły te oferują najwięk-

szą wydajność cięcia w swojej klasie. Inżynierowie

projektujący piły położyli duży nacisk na komfort

obsługi urządzeń. Dobrze rozłożony ciężar piły,

ergonomiczna rękojeść oraz niski poziom drgań

Na co zwracać uwagę kupując pilarkę, czyli popularną piłę łańcuchowąNa co zwracać uwagę kupując pilarkę, czyli popularną piłę łańcuchową

MobilneMobilne przeżynanie przeżynanie

Fot.

STI

HL

c.d. na str. 54

Moc: 1.800W, prowadnica: 35 cm, prędkość 10m/sek.,

podziałka łańcucha 3/8”. Sugerowana przez producenta

cena detaliczna: 453 zł brutto.

▲ Moc: 18V/2,6 Ah. Prędkość łańcucha 4m/sek. Prowadnica:

20 cm. Podziałka łańcucha 3/8”. Sugerowana przez pro-

ducenta cena detaliczna: 869 zł brutto.

GARDENA elektryczna pilarka łańcuchowa CST 3518▼ GARDENA akumulatorowa pilarka łańcuchowa CST

2018- Li

Fot.

GA

RD

EN

A

Uniwersalna, solidna pilarka łańcuchowa z ekonomicz-

nym silnikiem 2-MIX i długiej żywotności filtra powietrza

z systemu oczyszczania wstępnego. Profesjonalny sys-

tem antywibracyjny. Spełnia wymagania normy EU-II.

Praktyczne i wszechstronne rozwiązanie dla rolników,

firm budowlanych i leśnych. Moc 3,5 KM, pojemność

skokowa 50,2 cmsześc., ciężar bez prowadnicy i piły

łańcuchowej 5,6 kg, długość prowadnicy 37 cm.

STIHL MS 271▼

Fot.

STI

HL

Page 53: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

PODLASKIE AGRO 53

Page 54: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

54 PODLASKIE AGRO

maszynymaszyny

dzięki cichej pracy silnika są gwarancją niemę-

czącej pracy. Przy wymianie łańcucha nie jest

konieczne stosowanie dodatkowych narzędzi.

Prowadnica zostaje zablokowana, a łańcuch na-

pięty. Standardowego napięcia łańcucha dokonu-

je się jednym ruchem. Siedem dużych, stalowych

zębów przy obudowie silnika utrzymuje obrabia-

ny materiał w bezpiecznej pozycji. Piły dostępne

są w wersjach z prowadnicą łańcucha o długości

35 cm (GKE 35 BCE Profesjonal) i 40 cm (GKE 40

BCE Profesjonal). W wyposażeniu dodatkowym

dostępne są dodatkowe prowadnice, łańcuchy

i produkty do konserwacji urządzeń. Sugerowane

przez producenta ceny detaliczne brutto: GKE 35

BCE – 1.036 zł i GKE 40 BCE – 1.157 zł.

HusqvarnaDwie najlżejsze pilarki firmy Husqvarna – 240e

oraz 440e – zostały przygotowane pod kątem er-

gonomii oraz bezpieczeństwa. Wyposażono je

w system TrioBrake™, który umożliwia urucho-

mienie hamulca na trzy różne sposoby. Husqvarna

jest jedyną marką na rynku, która w swoich pilar-

kach oferuje włączenie hamulca nadgarstkiem

prawej ręki.

– Podobnie jak pasy bezpieczeństwa w samo-

chodzie dla kierowców, tak TrioBrake™ stanowi

kolejne zabezpieczenie dla użytkowników pilarek.

Nie jest to tylko kolejna technologiczna nowinka.

TrioBrake™ jest niczym wbudowany instruktor,

który sprawia, że operowanie narzędziem jest

bezpieczniejsze i bardziej komfortowe – wyjaśnia

Andrzej Cieciuch z firmy Husqvarna.

Tradycyjne pilarki mają hamulec włączany przez

wychylenie nadgarstka lewej ręki w przedniej czę-

ści urządzenia. Hamulec może być również uru-

chomiony automatycznie, w przypadku odbicia,

pod wpływem siły bezwładności. TrioBrake™ po-

zwala na włączenie hamulca prawą ręką lub nad-

garstkiem, co jest bezpieczniejsze dla operatora

pilarki w pewnych, nietypowych sytuacjach, któ-

re zdarzają się podczas pracy w lesie. System ten

zapobiega takim błędom jak: praca pilarką po-

wyżej głowy, za plecami, czy wysuwanie prawej

ręki z uchwytu piły spalinowej. Ergonomicznie

zaprojektowane urządzenie redukuje wysiłek

pilarza poprzez wymuszenie poprawnej pozy-

cji i postawy.

I kilka przykładowych pilarek marki Husqvarna,

które chcemy Wam polecić. Dwie z nich należą

do serii „e” (e-series). Nazwa ta została nadana,

aby wyróżnić maszyny z łatwiejszym rozruchem.

Serię „e” wyróżnia pompka paliwowa, która szyb-

ko zaopatruje gaźnik w paliwo, co redukuje liczbę

szarpnięć potrzebnych do uruchomienia silnika.

Jest ona szczególnie użyteczna, gdy silnik pilarki

nie jest rozgrzany lub pilarka jest zaraz po tanko-

waniu paliwa. Dodatkowa sprężyna wbudowana

w rozrusznik pomaga użytkownikowi w urucha-

mianiu pilarki. Silniki obu pilarek zostały zaopa-

trzone w technologię X-Torq®, czyniąc je potężniej-

szymi i jednocześnie zachowując niewielką wagę

maszyn. Co więcej, spalanie paliwa zostało ogra-

niczone nawet do 25%, zaś emisja szkodliwych

substancji zredukowana do 75% w porównaniu

do maszyn tej klasy nieposiadających technologii

X-Torq®. Oba modele posiadają również system

Low Vib® zmniejszający wibracje urządzeń oraz

Air Injection™ – dzięki niemu powietrze dostają-

ce się do silnika jest wstępnie oczyszczane, przez

co silnik pilarki pracuje lepiej oraz wolniej się zu-

żywa. Opór linki rozrusznika został zmniejszony

do 40%, dzięki czemu maszyny uruchamia się bez

żadnego wysiłku.

Natomiast Husqvarna 445 to potężna, uniwer-

salna pilarka dla tych, którzy oczekują od maszy-

ny profesjonalnej jakości.

Na koniec uzupełnijmy przegląd o urządzenia spalinowe kolejnej znanej Państwu marki STIHL.

Spalinowa pilarka łańcuchowa MS 170 D wy-

posażona jest w katalizator (D) o niskim poziomie

emisji spalin. Doskonała do przygotowania drew-

na opałowego i prowadzenia prac budowlanych

w drewnie. Odpowiednia do ścinki drzew o śred-

nicy do 30 cm. Długość prowadnicy 35 cm, wy-

posażona w piłę łańcuchową PMM3. Moc 1,6 KM,

pojemność skokowa 30,1 cmsześc. Albo... nowo-

czesna, solidna i komfortowa pilarka STIHL MS 211,

przeznaczona do ścinki drzew o średnicy do 30 cm.

Moc 2,3 KM, pojemność skokowa 35,2 cmsześc,

ciężar bez prowadnicy i piły łańcuchowej 4,3 kg.

Wyposażenie: silnik STIHL 2-MIX, boczny napinacz

piły łańcuchowej, kompensator, system antywi-

bracyjny, system smarowania piły łańcuchowej

STIHL Ematic, praktyczne korki zbiorników pali-

wa i oleju, wielofunkcyjny przełącznik.

Z kolei nowy na rynku model STIHL MS 231 spa-

la 20% mniej mieszanki paliwowej oraz emituje

do 50% mniej spalin w porównaniu do dwusuwo-

wych modeli o tej samej mocy bez technologii 2-

MIX. Charakteryzuje się doskonałymi parametrami

prowadzenia, jest poręczny oraz łatwy w obsłu-

dze. Moc 2,7 KM, pojemność skokowa 40,6 cmł,

ciężar bez prowadnicy i piły łańcuchowej 4,9 kg,

długość prowadnicy 35 cm.

Zwróćmy jeszcze uwagę na pilarkę łańcucho-

wą STIHL MS 241 C-M wyposażoną seryjnie w in-

nowacyjny system elektronicznego sterowania

silnikiem M-Tronic. Mieszanka paliwowa dozo-

wana jest elektronicznie i automatycznie dopaso-

wana do warunków pogodowych. O wydajności

i komforcie pracy decyduje także łatwy w konser-

wacji filtr HD2, profesjonalny system antywibra-

cyjny STIHL, pompa olejowa z funkcją regulacji

wydajności, czy praktyczne nakrętki koła napę-

dowego zintegrowane z pokrywą. Moc 3,0 KM,

pojemność skokowa 42,6 cmsześc., ciężar bez

prowadnicy i piły łańcuchowej 4,7 kg, długość

prowadnicy 35 cm.

ZEBRAŁA: BARBARA KLEM

c.d. ze str. 52

Sugerowana przez producenta cena detaliczna brutto

1.649 zł.

Bosch AKE 30 LI 36 V▼

Fot.

BO

SC

H

Myśląc o profesjonalnych użytkownikach polecamy

np. elektryczną piłę łańcuchową Bosch-a: GKE 40 BCE.

Charakteryzuje się m.in. dużą wydajnością cięcia w

swojej klasie.

GKE 40 BCE▼

Porównanie popularnych modeli pilarek Husqvarna (Fot. HUSQVARNA)

Model 236e 240e 440e 445

Moc 1,4 kW/1,9 KM 1,5 kW/2 KM 1,8 kW/2,4 KM 2,6 kW/3,5 KM

Pojemność skokowa 38,2 cm3 38,2 cm3 40,9 cm3 55,5 cm3

Poziom ciśnienia aku-

stycznego przy uchu

operatora

100,7 dB(A) 100,7 dB(A) 102 dB(A) 104 dB(A)

Długość prowadnicy 33-40 cm/13”-16” 33-40 cm/13”-16” 33-45 cm/13”-18” 33-50 cm/13”-20”

Podziałka łańcucha 3/8” 325” 325” 325”/3/8”

Pojemność zbiornika

paliwa

0,3 l 0,3 l 0,37 l 0,44 l

Pojemność zbiornika

oleju

0,2 l 0,2 l 0,25 l 0,32 l

Ciśnienie akustyczne/

moc akustyczna (po-

ziom hałasu/emisja ha-

łasu LWA)

113 dB(A) 113 dB(A) 114 dB(A) 114 dB(A)

Ciężar 4,7 kg 4,7 kg 4,4 kg 5,8 kg

Gwarancja 2 lata 2 lata 2 lata 2 lata

Cena 759 zł 899 zł 1.399 zł 1.999 zł

Page 55: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

PODLASKIE AGRO 55

Page 56: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

56 PODLASKIE AGRO

poradyporady

Cyfryzacja telewizji naziemnej w Polsce, czyli

zastąpienie tradycyjnej analogowej techniki nada-

wania – nowoczesną techniką cyfrową, to prawdzi-

wy przełom technologiczny. By zrozumieć z jaką

innowacją mamy do czynienia, trzeba wyjaśnić

cóż to takiego ten sygnał analogowy. Można go

porównać do zapisu na taśmie magnetofonowej

(mam nadzieję, że Państwo jeszcze pamiętają co

Naziemna telewizja analogowa wyłączana jest

w siedmiu etapach. Zarówno nadawcy komercyjni,

jak i nadawca publiczny zobowiązani są do równo-

czesnego wyłączania sygnału, według poniższego

harmonogramu. W naszym regionie odłączenie to

nastąpi, w większości województwa, 17 czerwca, na-

tomiast w zachodniej części regionu – 23 lipca.

Pamiętaj! Ważne!Pamiętaj! Ważne!

Jeśli zdecydujesz się na zakup nowego tele-

wizora i zechcesz pozbyć się starego, nie wyrzucaj

go na śmietnik! Niektóre sklepy oferujące sprzęt AGD

prowadzą skupy elektrozłomu na zasadzie „1 za 1” - kup

nowy, oddaj stary. Także poszczególne gminy prowadzą

zbiórki tego typu zużytego sprzętu. Szczegóły w artykule

„Oddam śmieci w dobre ręce” w bieżącym wydaniu

„Podlaskiego AGRO”. Zapraszam do lektury!

Rewolucja w Twoim telewizorze. Przeczytaj i nie daj się zaskoczyć.Rewolucja w Twoim telewizorze. Przeczytaj i nie daj się zaskoczyć.

Włącz cyfrową.Włącz cyfrową.Włącz Podlaskie.Włącz Podlaskie.Zaczynamy odliczanie. Już 17 czerwca

w większości woj. podlaskiego zostaną wyłączone nadajniki naziemnej telewi-zji analogowej. Jednak nie oznacza to wcale, że trzeba wyrzucić stary telewi-zor. Wystarczy dokonać małej innowacji. Śpieszymy z wyjaśnieniami o co chodzi w tej całej technologicznej rewolucji.

„Włącz cyfrową. Włącz Podlaskie”. – to hasło promuje

proces cyfryzacji telewizji naziemnej w naszym regionie.

Autorką „Włącz cyfrową” – jest Pamela Kozioł z V LO

w Białymstoku, natomiast „Włącz Podlaskie” – Zuzanna

Jaśkiewicz z V LO w Białymstoku.

to takiego). Zapis (a następnie odczyt) na taśmie

polega na przesuwaniu się jej przez specjalną

głowicę, która wytwarza zmienne pole magne-

tyczne, odwzorowujące przebieg zapisywanego

sygnału. Zarejestrowany w ten sposób sygnał ma

wprawdzie przebieg dokładnie odzwierciedlają-

cy przebieg źródła, jednak jest obciążony dużymi

problemami jakościowymi, którymi są szumy i za-

kłócenia. Wraz z kolejnymi cyklami odczytu oraz

m.in. wskutek bezpośredniego kontaktu głowicy

z nośnikiem, spada wierność nagrania.

Natomiast sygnał cyfrowy to odpowiedni po-

ziom napięcia elektrycznego reprezentującego

jedną z dwóch wartości: 0 lub 1. Operując na sy-

gnałach cyfrowych uzyskujemy znikome znie-

kształcenie sygnału i jesteśmy w stanie odtworzyć

go w taki sposób, że jest on całkowicie zgodny

z oryginałem.

Jak widać, przejście na nadawanie cyfrowe wią-

że się ze zdecydowanym zwiększeniem efektyw-

ności wykorzystania częstotliwości. W tym samym

kanale zamiast jednego można nadawać kilka

programów. „Zaoszczędzone” w ten sposób czę-

stotliwości – zwane dywidendą cyfrową – będzie

można wykorzystać w różny sposób: dla posze-

rzenia oferty programowej telewizji naziemnej

lub dla potrzeb sieci komórkowych (w szczegól-

ności w celu zapewnienia powszechnego dostę-

pu do Internetu).

I na tym dość mądrości. Najważniejsze jest, że

w praktyce cyfryzacja oznacza nadawanie więk-

szej liczby programów telewizyjnych, poprawę

jakości obrazu i dźwięku, wprowadzenie telewizji

wysokiej rozdzielczości oraz równoległe nadawa-

nie kilku ścieżek dźwiękowych.

I jeszcze kilka kwestii „na plus”. Jak już wspo-

mniałam podstawową różnicą pomiędzy telewizją

analogową, a cyfrową są dużo większe możliwości

uzyskania wysokiej jakości obrazu. Nowy standard

telewizji cyfrowej, umożliwia także zwiększenie

liczby programów, które będą oferowane widzom

w całej Polsce. Możliwe jest także wprowadze-

nie przez nadawców dodatkowych usług mul-

timedialnych takich jak VOD (video na żądanie),

czyli rodzaj wypożyczalni filmów na odległość;

dodatkowe ścieżki dźwiękowe i narracyjne dla

poszczególnych kanałów programowych; włą-

czanie napisów w różnych wersjach językowych

oraz rozbudowany, graficznie bogatszy system

informacji tekstowo-obrazowej (rozbudowana

telegazeta) i bogatsze systemy informacji tek-

stowej o programie.

W przypadku odbioru cyfrowego, istnieje też

coś takiego jak multipleks. Jest to, nadawana w po-

jedynczym kanale telewizyjnym „cyfrowa pacz-

ka” składająca się z programów telewizyjnych

i radiofonicznych oraz dodatkowych informacji

w postaci cyfrowej (np. elektronicznego prze-

wodnika po programach). Dzięki zastosowaniu

odpowiednio skutecznej kompresji (redukcji ilo-

ści danych w pojedynczym sygnale programu

cyfrowej telewizji) oraz nowoczesnych technik

nadawczych, możliwe jest umieszczenie w multi-

pleksie większej liczby programów telewizyjnych

(od jednego do ośmiu).

A teraz czas na mały minusik. Do odbioru telewi-

zji cyfrowej niestety nie nadają się stare telewizory.

Rozwiązania są dwa. Pierwsze polega na kupieniu

i podłączeniu do takiego odbiornika odpowied-

niego urządzenia zwanego set-top-boxem (STB)

lub popularnie dekoderem. Jego koszt to wydatek

rzędu 100-300 zł. Druga możliwość, to po prostu

wymiana starego telewizora na nowy.

c.d. na str. 58

Źródło

: ww

w.c

yfry

zacj

a.go

v.pl

Page 57: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

PODLASKIE AGRO 57

Page 58: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

58 PODLASKIE AGRO

poradyporady

W twojej piwnicy zalega stara pralka i nie wiesz co z nią zrobić. A może chcesz kupić nową lodówkę, ale nie masz gdzie podziać starej? Przeczytaj, a dowiesz się, co możesz zrobić z elektrozłomem.

Ok. 320 kg – tyle śmieci „produkuje” rocznie

statystyczny Polak. Niestety większość z nich,

bo ponad 70%, ląduje na wysypisku. Jedynie ok.

20% poddaje się ponownemu przetworzeniu. To

niestety dość niechlubne dane, które źle o nas

świadczą. Zmieńmy statystyki!

Zużyty sprzęt elektryczny i elektroniczny (ZSEE)

to tzw. elektrośmieci lub elektroodpady, czyli nie-

sprawne urządzenia, działające na prąd lub na ba-

terie. Są to artykuły gospodarstwa domowego,

sprzęt oświetleniowy; przyrządy do nadzoru i kon-

troli; sprzęt teleinformatyczny, telekomunikacyjny

i audiowizualny; narzędzia elektryczne i elektro-

niczne oraz niektóre przyrządy medyczne.

Oddanie elektrozłomu do odpowiednich miejsc

zbiórki nie jest naszą dobrą wolą, mamy taki obo-

wiązek, wynikający z przepisów prawa. Chodzi tu

m.in. o segregację odpadów, gdyż w dużej mie-

rze urządzenia te można ponownie wykorzystać.

Więc zamiast gromadzić zużyty sprzęt elektryczny

w piwnicy lub, o zgrozo, wyrzucić go do śmietni-

ka, trzeba zanieść go do gminnego punktu sku-

pu, do sklepu, czy też do firmy zbierającej odpa-

dy komunalne.

Zadzwoniłam do kilku gmin, aby przekonać się

jak sprawa zbiórki elektrośmieci wygląda w rze-

czywistości. I muszę powiedzieć, że nie jest źle.

W większości gmin funkcjonują programy zbiórki

elektrośmieci, które cieszą się ogromnym zainte-

resowaniem mieszkańców.

– W naszej gminie zbiórkę i wywóz elektrood-

padów organizujemy dwa razy do roku. Sprzęt ten

zabiera firma, z którą mamy podpisaną umowę.

Ok. dwa tygodnie wcześniej, przed planowaną da-

tą odbioru odpadów, mieszkańcy informowani są

o tym fakcie poprzez ogłoszenia. Informacja ta tra-

fia również do sołtysów poszczególnych miejsco-

wości. Aby dany „sprzęt – śmieć” został odebrany,

należy wystawić go przed bramę posesji – mówi

Witold Łapiński, wójt gminy Poświętne.

Bardzo podobne rozwiązanie jest w gminie

Turośń Kościelna. Tam także w sąsiedztwie znaj-

duje się firma Hermes Recykling, do której miesz-

kańcy gminy mogą samodzielnie przewieźć zu-

żyty sprzęt.

– Wszystkie informacje dotyczące gospodar-

ki odpadami, zamieszczamy na bieżąco na stro-

nie internetowej naszej gminy. Znajduje się tam

dostępny dla wszystkich pełny harmonogram.

Elektrośmieci są odbierane raz w miesiącu „przy

okazji” selektywnej zbiórki odpadów. O fakcie

tym, informujemy naszych mieszkańców, także

za pośrednictwem strony internetowej, ale też

poprzez komunikaty na tablicach ogłoszeń oraz

poprzez sołtysów. Sprzęt do zabrania powinien

być wcześniej wystawiony przed posesję. Poza

tym dwa razy do roku prowadzimy zbiórkę śmieci

wielkogabarytowych i wtedy także można pozbyć

się niechcianych urządzeń elektrycznych – wyja-

śnia Krzysztof Dudziński, zastępca wójta gminy

Turośń Kościelna.

Wchodząca w życie nowa ustawa o zachowa-

niu czystości i porządku, zobowiązuje gminy do

utworzenia punktów selektywnego zbierania

odpadów komunalnych, w tym zużytego sprzętu

elektrycznego i elektronicznego, które powinny

być łatwo dostępne dla mieszkańców. Ustawa ta

ma wejść w życie już lada moment, bo od 1 lipca

b.r., dlatego w niektórych gminach sprawa zbiórki

elektroodpadów – można by powiedzieć – „wi-

si” w powietrzu.

– Niestety na terenie naszej gminy nie ma, jak

na razie, zorganizowanej zbiórki elektrośmieci.

Mieszkańcy, którzy chcą pozbyć się tego typu

odpadów, proszeni są o transportowanie ich do

Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych w Grajewie.

Jednak wchodząca w życie 1 lipca znowelizo-

wana ustawa o gospodarce odpadami, nakłada

na gminę obowiązek zorganizowania zbiórki te-

go typu odpadów. Przygotowujemy się do tych

zmian już od dawna i na szeroką skalę prowadzi-

my akcję informacyjną dla naszych mieszkańców.

Wpłynęło do nas już ok. 90% deklaracji. Początek

lipca blisko, więc mamy nadzieję, że wszystko się

wkrótce rozstrzygnie – mówi Stanisław Szleter

wójt gminy Grajewo.

Aby proces odbioru dużych elektrośmieci z do-

mu został przeprowadzony sprawnie, sprzęt ten

powinien być odpowiednio przygotowany do

transportu. Oznacza to, że musi być odłączony

od instalacji elektrycznej, gazowej, czy też kana-

lizacji. O to, musimy już zadbać sami.

Ale, ale... podaję tu Państwu tyle informacji.

Co? Jak? Gdzie? Kiedy? A nie napisałam, dlacze-

go te elektrośmieci wymagają tak szczególnego

traktowania?

Elektrośmieci wyrzucone do śmietnika lub po-

rzucone na łonie przyrody, bezpośrednio zanie-

czyszczają środowisko, stwarzając tym samym

zagrożenie dla zdrowia ludzi i zwierząt. Zawierają

Dzięki ustawie o wdrożeniu naziemnej telewizji

cyfrowej, nie trzeba się martwić o to, czy kupo-

wany przez nas nowy telewizor będzie przysto-

sowany do poprawnego odbioru telewizji cy-

frowej. Zgodnie z tą ustawą sprzedawca musi

poinformować nas przez zakupem, czy oferowany

przez niego sprzęt nadaje się do odbioru cyfro-

wej telewizji, czy też nie. Cena nowego telewizo-

ra zależy przede wszystkim od jego rozmiarów.

Najmniejszy 19-calowy, można kupić już za ok.

600 zł., 32-calowy za ok. 1.000 zł., a 40-calowy

kosztuje od 1.600 zł wzwyż. W obu przypadkach

może się okazać, że będziemy potrzebować no-

wej anteny. Jej dobór zależy od lokalizacji nadaj-

nika. Antena to ważna rzecz, gdyż to właściwie

od niej zależy jakość odbioru. W wielu miejscach

wystarczy zastosowanie prostej anteny (np. siat-

kowej), ale w niektórych lokalizacjach konieczne

jest zastosowanie tzw. anteny kierunkowej. Na po-

ziom sygnału docierającego do anteny odbiorczej

wpływają różnorodne czynniki (moc nadajnika,

odległość od nadajnika, przeszkody terenowe,

opady atmosferyczne). Im trudniejsze są warunki

odbioru w danym miejscu, tym większa powinna

być kierunkowość anteny. Jest to jeden z podsta-

wowych parametrów anteny, wartość którego

znajdziemy na jej opakowaniu lub w dołączonej

instrukcji. Anteny o dużej kierunkowości charak-

teryzują się z reguły większymi wymiarami oraz

większą liczbą elementów. Należy pamiętać, że

w przypadku tego rodzaju anten istotne jest ich

odpowiednie ukierunkowanie – powinny one „ce-

lować” w nadajnik. Trzeba też dodać, iż każda an-

tena zewnętrzna, będzie lepsza od wewnętrznej.

Ceny anten zaczynają się od ok. 50 zł.

Kampanię informacyjną na temat cyfryzacji

na terenie woj. podlaskiego prowadzi wspólnie

Podlaski Urząd Wojewódzki, białostocki Oddział

Telewizji Polskiej oraz białostocka Delegatura

Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Wśród pod-

jętych działań są tzw. patrole cyfrowe, czyli akcje

darmowego informowania i usług technicznych,

prowadzone przez przeszkolonych uczniów szkół

o profilu elektrycznym. Ponadto TVP zorganizuje

cyfrowe miasteczka w dwóch miejscowościach.

Powstaną one tuż przed odłączeniem sygnału –

przed 17 czerwca w Augustowie oraz 23 czerw-

ca w Turośli (powiat kolneński). Zaplanowana jest

także współpraca z harcerzami i OSP.

Wszystkich zainteresowanych poznaniem szcze-

gółów odsyłam na stronę internetową www.cy-

fryzacja.gov.pl.

Na koniec jeszcze przestroga! W związku z pro-

cesem cyfryzacji, pojawili się nieuczciwi akwizy-

torzy i sprzedawcy, którzy namawiają do kupna

odbiorników satelitarnych i podpisywania umów

abonamentowych, strasząc, że są one niezbędne

do odbioru naziemnej telewizji cyfrowej. Oszuści

informują, że jeżeli konsument nie kupi oferowa-

nego przez nich sprzętu, nie będzie miał dostępu

do telewizji. Niektórzy, podając się za przedstawi-

cieli Telewizji Polskiej, wmawiają, że już niedługo

za korzystanie z analogowej telewizji trzeba bę-

dzie płacić wyższy niż obecnie abonament ra-

diowo-telewizyjny. Informacje te są rzecz jasna

nieprawdziwe.

TEKST: MARZENA BĘCŁOWICZ, FOT. BARBARA KLEM

c.d. ze str. 56 Co zrobić ze zużytym sprzętem elektrycznym i dlaczego nie można wyrzucić go Co zrobić ze zużytym sprzętem elektrycznym i dlaczego nie można wyrzucić go do śmietnikado śmietnika

Oddam śmieciOddam śmieci w dobre ręce

Symbol przekreślonego kosza na śmieci,

umieszczony na produkcie lub jego opa-

kowaniu, oznacza, że produktu tego nie

wolno wyrzucać do zwykłych pojemni-

ków na odpady.

c.d. na str. 60

Page 59: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

PODLASKIE AGRO 59

Page 60: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

60 PODLASKIE AGRO

poradyporady

one szkodliwe, wręcz trujące substancje, które po

wydostaniu się z uszkodzonej lodówki, pralki, kom-

putera, świetlówki czy innego urządzenia, łatwo

przenikają do gleby, wód gruntowych i powietrza,

powodując zanieczyszczenie środowiska natural-

nego. I tak rtęć, która zawarta jest w niektórych

świetlówkach, po przeniknięciu do organizmu

może powodować uszkodzenie nerek, zaburze-

nia wzroku, słuchu, mowy, i koordynacji ruchów.

Ołów – ma właściwości toksyczne i rakotwórcze.

Wchłonięty do organizmu, najpierw dostaje się

z krwią do wątroby, płuc, serca i nerek, potem

gromadzi się w skórze i mięśniach. Ostatecznie

kumuluje się w tkance kostnej i niszczy szpik.

Stosowane w komputerach związki bromu, po

przeniknięciu do środowiska, powodują u ludzi

i zwierząt schorzenia układu rozrodczego oraz

problemy neurologiczne. Zatrucie chromem, który

zawarty jest m.in. w luminoforze lamp kineskopo-

wych, objawia się zaburzeniami układu krążenia

oraz układu oddechowego, chorobami skóry oraz

alergią. Zawarty w bateriach kadm, zaburza czyn-

ności nerek, powoduje chorobę nadciśnieniową

oraz zaburza metabolizm wapnia. R-12, czyli fre-

on, to gaz syntetyczny zawarty w klimatyzatorach

i lodówkach, w których pełni funkcję chłodniczą.

Jest szczególnie szkodliwy dla warstwy ozono-

wej. Od 1998 r. nie wolno go stosować w urządze-

niach elektrycznych, jednak nadal spotykany jest

w urządzeniach starszego typu.

Jest jeszcze nikiel, azbest i wiele, wiele innych

niebezpiecznych związków chemicznych. Jednak

myślę, że powyższe opisy skutecznie odstraszy-

ły Państwa przed wyrzucaniem elektrośmieci

„gdzie popadnie”.

Europejskie przepisy dotyczące obowiązku

zbiórki elektroodpadów wprowadza do polskiego

prawa Ustawa o ZSEE z 29 lipca 2005 r., znowe-

lizowana 21 listopada 2008 r., określa ona m.in.

koszty gospodarowania odpadami oraz obowiązki

użytkowników i wprowadzających na rynek polski

urządzenia elektryczne i elektroniczne. Również

sprzedawcy: detaliczny i hurtowy, są obowiązani

przy sprzedaży sprzętu przeznaczonego dla go-

spodarstw domowych do nieodpłatnego przyjęcia

zużytego sprzętu w ilości nie większej niż sprze-

dany nowy sprzęt, jeżeli zużyty jest tego same-

go rodzaju (pralka za pralkę, lodówka za lodówkę

itp.). Jest to z pewnością dobre rozwiązanie dla

osób, które w związku z planowanym procesem

cyfryzacji chcieliby nabyć nowy telewizor, a nie

wiedzą gdzie podziać stary.

TEKST: MARZENA BĘCŁOWICZ,

FOT. ANDRZEJ NICZYPORUK

Za pozostawienie jakiegokolwiek elektroodpadu w miejscu do tego nieprzeznaczonym (np. wyrzucenie do śmietnika, wystawienie przed blok, czy porzucenie w lesie), grozi kara

grzywny od 20 zł do 5.000 zł. W Białymstoku takie odpady można dostarczyć m.in. do firmy MPO mieszczącej się przy ul. 42 Pułku Piechoty 62 (dotychczasowa 27 lipca).

c.d. ze str. 58

Page 61: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)
Page 62: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

62 PODLASKIE AGRO

krótkokrótko

Rolnicy bezpieczniMarek Sawicki, były minister rolnictwa, uwa-

ża, że Polska nie będzie zmuszona do zwro-

tu 9,9 mln euro z funduszy rolnych, czego żąda

Komisja Europejska. Sawicki daje naszej stronie

99% szans na powodzenie.

Ów zwrot pochodzi z funduszy na rozwój ob-

szarów wiejskich. Komisja Europejska uważa, że

w latach 2007-2010 kontrola wniosków o unijne

wsparcie w ramach Wspólnej Polityki Rolnej by-

ła niewystarczająca. Stanisław Kalemba, minister

rolnictwa, zapowiedział, że Polska odwoła się od

tej decyzji do unijnego trybunału.

Były minister w wystąpieniu telewizyjnym po-

wiedział także, że decyzja o żądaniu zwrotu przez

KE jest błędem. Ze wsparcia, którego dotyczy de-

cyzja Komisji, skorzystało w Polsce ok. 60 tys. go-

spodarstw, ale według Sawickiego, nie poniosą

one żadnych konsekwencji.

Podatek rolny na nowoPoprawka Senatu zakłada, że nowe zasady do-

tyczące podatku rolnego mają obowiązywać od

przyszłego roku. Wprowadza je znowelizowana

przez Sejm na początku kwietnia ustawa. Zakłada

ona zmianę sposobu obliczania podatku rolnego

tak, by jego wysokość nie była zależna od wahań

cen żyta. Podatek ma być naliczany wg średniej ce-

ny żyta za jedenaście kwartałów poprzedzających

rok podatkowy. Przypomnijmy, że średnia cena

skupu żyta jest obliczana na podstawie komuni-

katu prezesa Głównego Urzędu Statystycznego do

20 października poprzedzającego rok podatkowy.

Obecnie (na podstawie przepisów z 1984 r.), po-

datek obliczany jest wg średniej ceny skupu żyta

za pierwsze trzy kwartały roku poprzedzającego

rok podatkowy i wynosi równowartość pienięż-

ną 2,5 kwintala żyta (kwintal, czyli dt = 100 kg) od

hektara przeliczeniowego gruntów gospodarstw

rolnych, a od pozostałych gruntów – równowar-

tość pieniężną 5 dt żyta. Wpływy z tego podatku

stanowią stanowią dochód gmin.

Po prostu maluj!Wiosenny remont, wykończenie domu, zmia-

na aranżacji, odnawianie drewnianej, czy meta-

lowej architektury ogrodowej to duże wyzwanie.

Z takim przedsięwzięciem zazwyczaj trudno so-

bie poradzić bez dostępu do specjalistycznych

informacji. Praktyczne podpowiedzi, dotyczące

wyboru najbardziej odpowiedniego produktu

czy harmonijnych kompozycji kolorystycznych,

znaleźć można na stronie www.farbyjedynka.pl

dostępnej teraz w nowej odsłonie.

Meble za ciepło„Zaproś ciepło do środka” to hasło nowej pro-

mocji dla osób budujących lub termomoderni-

zujących swój dom. Do czterech podstawowych

korzyści skalnej wełny mineralnej Rockwool: bez-

pieczeństwa pożarowego, komfortu akustyczne-

go, ekologii i pewności zwrotu inwestycji – docho-

dzi jeszcze jedna: bon na meble firmy Vox.

Co zrobić, aby skorzystać z oferty? Promocja

obejmuje szeroki wachlarz produktów Rockwool

do izolacji poddaszy, ścian zewnętrznych oraz

działowych. Przy zakupie za minimum 4.000 zł

należy wysłać otrzymany w miejscu zakupu (lub

ściągnięty ze strony promocyjnej) kupon wraz

z kserokopiami dowodów zakupu (można zsu-

mować maksymalnie trzy).

Dostępna jest także droga elektroniczna: wy-

starczy wypełnić odpowiedni formularz na stro-

nie www.wiecejnizskala.pl i załączyć zeskanowa-

ne dokumenty zakupu.

Wysokość bonu na meble Vox zależy od war-

tości zakupionych produktów promocyjnych.

Kupując wełnę za minimum 4 tys. zł, klient otrzy-

ma do wykorzystania 400 zł. Z kolei od 10 tys. zł

wzwyż obowiązuje już bon na 1 tys. zł. Promocja

trwa do 30 września 2013 r. Obejmuje wszystkie

hurtownie, składy i markety budowlane, w któ-

rych dostępne są produkty Rockwool.

XV edycja Listy 500 Rzeczpospolitej

Dwa gigant y mleczarskie – Mlekovita

i Mlekpol uplasowały się na szczycie drugiej set-

ki w jubileuszowym wydaniu Listy 500 – rankin-

gu Rzeczpospolitej.

Grajewska spółdzielnia uplasowała się na 104.

pozycji – oznacza to awans o pięć pozycji w sto-

sunku do roku ubiegłego.

– Wyniki i podsumowanie 15 lat rankingu po-

twierdzają słuszność przyjętej strategii długofa-

lowego rozwoju naszej spółdzielni – komentuje

wynik spółdzielni Edmund Borawski, prezes SM

Mlekpol. – To zaszczyt znaleźć się na tak wysokiej

pozycji i już prawie w pierwszej setce największych

firm w kraju i tym bardziej należą się tu słowa

uznania dla producentów mleka i pracowników,

którzy to mleko przetwarzają.

Zdaniem Edmunda Borawskiego spowolnienie

gospodarki jest dość mocno widoczne, nawet pa-

trząc na wyniki przedsiębiorstw, które znajdują

się na tegorocznej liście 500.

Wysokomazowiecka spółdzielnia Mlekovita

znalazła się natomiast na 108. miejscu, dwie loka-

ty wyżej niż przed rokiem. Okazała się też najcen-

niejszą firmą w branży mleczarskiej w Rankingu

Najcenniejszych Przedsiębiorstw Rzeczpospolitej,

towarzyszącym Liście 500.

Najwyraźniej coraz wyższa lokata jest nie tylko

sukcesem, ale również motywacją do uzyskiwania

jeszcze lepszych wyników w przyszłości, dodat-

kowo stymulowaną sukcesywnym wspinaniem

się po drabinie Listy 500 w ostatniej dekadzie

– Mlekovita awansowała w tym czasie o ponad

80 pozycji (191. miejsce w 2002 r.).

Rzeczpospolita od 1999 r. zamieszcza na swoich

łamach Listę 500 największych polskich firm. To

najbardziej cenione zestawienie funkcjonujących

w Polsce przedsiębiorstw ukazuje obraz gospo-

darki i zachodzące w niej zmiany. Od dziesięciu

lat towarzyszy mu również wycena największych

firm dokonywana przez redakcję dziennika – pre-

stiżowy Ranking Najcenniejszych Przedsiębiorstw

Rzeczpospolitej.

W publikowanym rokrocznie w kwietniu zesta-

wieniu dziennika „Rzeczpospolita” polskie firmy

układane są wg danych zebranych na podsta-

wie sprawozdań finansowych za rok 2012, ankiet

oraz informacji prasowych i danych uzyskanych

od firmy Dun & Bradstreet Poland. Trzy pierwsze

pozycje na Liście 500 zajęły: PKN Orlen, Grupa

Lotos oraz PGE SA.

Najazd na glebęMaleje liczba osób bezprawnie uprawiają-

cych państwową ziemię – podaje portal Farmer.

Maleje, ale nie przestaje istnieć i stanowi poważ-

ny problem. Na koniec 2012 r. rolnicy nielegal-

nie, bez zawierania z Agencją Nieruchomości

Rolnych umów na dzierżawę, użytkowali

ok. 20 tys. ha państwowej ziemi, a w tym roku

ok. 12,7 tys. ha, czyli o 30% gruntów mniej.

Najwięcej bezprawnie zajętych gruntów znaj-

duje się w woj. zachodniopomorskim i dolnoślą-

skim – poinformował PAP Leszek Świętochowski,

prezes Agencji.

Kto najczęściej sięga po „cudze”. Najczęściej są

to byli dzierżawcy, których umowy co prawda już

wygasły, ale ziemi zwrócić nie chcą. To 3/4 przy-

padków. Jednak istnieje też grupa samozwańczych

dzierżawców, którzy bez umowy aktualnej, czy

nieaktualnej, po prostu sobie ziemię państwową

uprawiają, opłat za to nie wnosząc.

W zwalczaniu tego procederu pomocna jest

znowelizowana ustawa o gospodarowaniu nieru-

chomościami rolnymi Skarbu Państwa, która we-

szła w życie trzeciego grudnia 2011 r. Wprowadziła

ona zapis pozwalający Agencji nakładać na oso-

by bezprawnie użytkujące ziemię kary finansowe

w wysokości 5-krotności czynszu dzierżawnego.

Osoby nie mające umowy dzierżawnej mogą być

ukarane nawet 8 tys. zł/ha rocznie.

ANR ma podpisane porozumienie z Agencją

Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, dzięki

czemu ma dostęp do danych, na temat tego, kto

ubiega się o dopłaty bezpośrednie za dane dział-

ki. Jeśli jednak, winowajca, po płatności nie sięga,

trudno go zlokalizować. Są tacy, którzy potrafią

wejść w posiadanie gruntów na jeden sezon, za-

siać i zebrać plony w nocy. A sąsiedzi nic nie wi-

dzą, nic nie wiedzą...

ZEBR.: SAM

Page 63: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

PODLASKIE AGRO 63

Page 64: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

64 PODLASKIE AGRO

budujemy i mieszkamybudujemy i mieszkamy

Nawet najładniejsza roślina, gdy posa-dzimy ją w brzydkiej, brudnej donicy – szpeci, zamiast cieszyć oczy. A nierzadko zdarza się, że cena doniczki jest wyższa od samej rośliny i rezygnujemy z jej zaku-pu. Efekt? Każdy kwiatek rośnie w czym innym nie pasując zupełnie ani do siebie, ani do mebli, ani do niczego. Oj, nie tak...

Rośliny są w naszej strefie klimatycznej oczywi-

stym elementem otoczenia. Po długiej, zimowej

szarzyźnie z utęsknieniem wyczekujemy momentu

ich przebudzenia. Dzięki nim zarówno wnętrza na-

szych domów, jak i otoczenie zewnętrzne nabiera-

ją przytulności, a bywają i takie miejsca, w których

dzięki kwiatom czujemy się, jak w raju. Z tego też

względu częściej i chętniej wychodzimy z domu

pragnąc jak najprędzej poczuć zapach kwiatów

i nacieszyć się kolorem młodych liści. Wiosną sta-

jemy się bardziej otwarci i radośni, m.in. dlatego,

że otwieramy szeroko okna i drzwi wychodzące

do naszych ogrodów i na balkony. Przestrzenie

wnętrza i zewnętrza naszych domów stają się

bardziej jednym, mieszają się kolory, zapachy

i dźwięki. Wiosna wchodzi do domów, a nasze

życie wykracza poza ich progi. Dzieje się tak po

części za sprawą roślin.

Niezależnie od tego, czy mamy ogród, czy też

tylko balkon – każdej wiosny mamy dylematy

związane z przesadzaniem kwiatów do nowych,

większych pojemników lub wyborem nowych

doniczek i osłonek w celu podkreślenia urody

hodowanych przez nas roślin.

Do dyspozycji mamy rzeczywiście ogromną

ilość propozycji. Wśród nich znajdziemy zarów-

no donice plastikowe o przeróżnych kształtach,

jak też droższe od nich pojemniki ceramiczne,

drewniane, szklane, kamienne, metalowe, czy

betonowe. Zastanówmy się, czy w przypadku ro-

ślin balkonowych donica będzie przenoszona na

zimę do środka pomieszczenia, czy ma pozostać

na zewnątrz. Warto zastanowić się nad zakupem

drewnianych pojemników na kółkach, aby unik-

nąć dźwigania.

Zastanówmy się, czy doniczka będzie paso-

wała kolorystycznie do pozostałych elementów,

w tym także do kolorytu rośliny. Poza kolorem

rozważmy, czy materiał, z którego jest wykona-

na nie będzie kolidował ze stylem otoczenia. Jeśli

nasz ogród jest okolony drewnianym omszałym

płotem i sprawia wrażenie nieco dzikiego wiej-

skiego zakątka, nie umieszczajmy w nim plasti-

kowych kolorowych donic, a raczej skłaniajmy się

w stronę zakupu tych wykonanych z naturalnych

materiałów. Jeśli donice mają przez cały rok po-

zostawać na zewnątrz – unikajmy zakupu doni-

czek wykonanych z gliny, gdyż mają one niewiel-

kie szanse przetrwania na mrozie – chłoną wodę

i pękają. Za to latem są nieocenione, gdyż tworzą

fantastyczne warunki dla bryły korzeniowej. Woda

wyparowuje poprzez taką doniczkę jednocześnie

powodując chłodzenie jej powierzchni. Co praw-

da powoduje to nieco szybsze wyparowywanie

wody, ale z drugiej strony korzenie rośliny się nie

„ugotują” podczas upałów.

W niektórych wnętrzach, a także w ogrodach,

postawienie metalowej lśniącej donicy wygląda

koszmarnie. Ale bywają też miejsca – jak nowo-

czesne modernistyczne biura, czy tarasy – gdzie

doniczki ceramiczne stylizowane na ludowe rę-

kodzieło mogą budzić zgrozę.

MAGDALENA PIETRASZKO, WWW.SERCEDOMU.PL

Doniczki są, jak guziki zapinające ubranie. Mogą zbudować styl, a mogą zrujnować najlepiej uszytą kreację. Lepiej

pomyśleć trochę dłużej i nie gorączkować się podczas zakupów, bo – pamiętajmy - każdy przedmiot może być

piękny wyłącznie w odpowiednim kontekście.

Fot.

GA

RD

EN

A

Wiosna rozpoczyna sezon ogrodniczy, pamiętajmy że oprócz roślin ważne są doniceWiosna rozpoczyna sezon ogrodniczy, pamiętajmy że oprócz roślin ważne są donice

DoniczkiDoniczki jak guziki jak guziki

Page 65: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

PODLASKIE AGRO 65

Page 66: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

66 PODLASKIE AGRO

budujemy i mieszkamybudujemy i mieszkamy

Mimo tegorocznej, najdłuższej na prze-strzeni ostatnich lat, zimy deweloperzy zapewniają, że dotrzymają terminów oddania do użytku swoich budynków. Nowoczesne technologie i dodatki che-miczne pozwalają na prowadzenie prac nawet w czasie mrozów. A obfite opady śniegu – jak się okazuje – to był pozy-tyw: więcej osób chce kupować garaże.

Pogoda w tym roku nie rozpieszczała budow-

lańców. Aura odcisnęła swoje piętno na wielu

dziedzinach życia społeczno-gospodarczego.

Warunki pogodowe, panujące na przełomie marca

i kwietnia były trudniejsze niż przeciętnie w ostat-

nich latach. Wiosna przywitała nas mrozem i ob-

fitymi opadami śniegu. Jak w związku z tym wy-

gląda obecnie sytuacja na rynku budownictwa

mieszkaniowego?

– Zima, zimie nie równa, a tegoroczna nieste-

ty dotknęła nas swoją długością i obfitością opa-

dów, blokując prace związane z zagospodaro-

waniem terenu inwestycji przewidzianych do

oddania na wiosnę. Nieznacznie spowolniliśmy

prace przy realizowaniu stanu surowego jednej

z naszych inwestycji, ale z nadrobieniem tempa

wykonawca powinien się uporać. Na szczęście

wiosna wcześniej przyszła do naszych klientów

i od Wielkanocy notujemy wyraźne ożywienie

sprzedaży – mówi Juwenal Gimer, wiceprezes

Yuniversalu Podlaskiego.

– Tegoroczna zima nie spowodowała opóźnień

w realizacji naszych inwestycji, wszystkie budynki

będą zakończone w terminie. Nie zauważyliśmy

też spadku ilości sprzedanych mieszkań. Za to

długa zima wpłynęła znacząco na wzrost licz-

by klientów zainteresowanych zakupem garaży

– mówi Jacek Smoliński, wiceprezes Kombinatu

Budowlanego z Białegostoku.

Budując należy szczegółowo zaplanować mo-

ment rozpoczęcia inwestycji i od razu założyć, w ja-

ki sposób „przejdzie się” przez zimę, oraz co się

z nią wiąże, przez okres obniżonych temperatur.

Najbardziej problematyczny jest sposób posado-

wienia budynku w warunkach zimowych, dlate-

go zazwyczaj wszystkie prace związane z rozpo-

częciem budowy, planuje się z pominięciem tego

okresu. Pozostałe prace to już tylko kwestia orga-

nizacji i środków przewidzianych na inwestycję.

MARZENA BĘCŁOWICZ

Jak tegoroczna, wyjątkowo długa zima, wpłynie na budownictwo mieszkaniowe

Wszystko na czas

Zwiększ IQ ogrodu

Samojezdne, automatyczne kosiarki nie muszą być marzeniem

z odległej przyszłości. Nowoczesna technologia w ogrodzie

jest na wyciągnięcie ręki! Szeroka gama kosiarek z rodziny

Automower® firmy Husqvarna, to w pełni zautomatyzowa-

ne, inteligentne urządzenia, które zadbają o idealny wygląd

każdego trawnika. Obecnie oferta obejmuje pięć modeli

o różnym poziomie wydajności i wyposażania, do trawni-

ków o różnej powierzchni.

Nowoczesne technologie mają wpływ na każdą dziedzinę

naszego życia – również na ogrodnictwo. Prowadzą do jego

pełnej automatyzacji i ograniczenia pracy człowieka w pielę-

gnacji ogrodu. Inteligentne i dyskretne urządzenia, takie jak

kosiarki Automower będą współdziałać z człowiekiem, aby

przycinać cały trawnik, a Ty w tym czasie możesz spokojnie

pojechać na urlop.

Rodzina kosiarek Automower® to pierwsze na świecie w peł-

ni zautomatyzowane, inteligentne kosiarki. Zostały tak skon-

struowane, aby realizować koszenie niezależnie od kształtu

trawnika, obecności przeszkód (takich jak: rośliny, mała ar-

chitektura ogrodowa itp.), ukształtowania terenu czy pogo-

dy. Zastosowane rozwiązania techniczne spowodowały, że

kosiarki te są ekonomiczne, ciche, bezpieczne w użytkowaniu

oraz lekkie i o niewielkich rozmiarach. Kosiarka Automower®

może pozostawać w ogrodzie przez całą dobę, gdyż zosta-

ła zaprojektowana tak, aby funkcjonować prawidłowo bez

względu na warunki pogodowe.

Każda kosiarka Husqvarna Automower® serii 200 może być

wyposażona w moduł GPS. Dzięki temu może być zdalnie

włączana i wyłączana, a jej ruchy można śledzić poprzez

wyświetlacz iPhone’a! Moduł GPS umożliwia także namie-

rzenie złodzieja, w wypadku kradzieży kosiarki, a także po-

wiadomienie właściciela alarmowym SMS.

OPRAC. BK

Właścicielom ogrodów po-

zostaje więc tylko relakso-

wanie się na tarasie, pod-

czas gdy prace ogrodnicze

wykonują się same... To, co

dotychczas wydawało się

nierealne, obecnie stało się

rzeczywistością.

Prace murarskie i betonowanie można prowadzić nawet

przy temp. -10st.C

Fot.

ATLA

S

Page 67: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

PODLASKIE AGRO 67

Page 68: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

68 PODLASKIE AGRO

budujemy i mieszkamybudujemy i mieszkamy

Jak wyglądają w praktyce dopłaty do domów energooszczędnychJak wyglądają w praktyce dopłaty do domów energooszczędnych

Brać,Brać, czy nie brać czy nie brać

Na przełomie kwietnia i maja ruszył program dopłat do budowy domów energooszczędnych, opracowany przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW). Cieszą się inwestorzy, bo nie co dzień dostaje się 30-50 tys. zł na budowę domu. Jak będzie wyglądało uzyskanie tych pie-niędzy w praktyce? I czy to się opłaca?

Od końca 2020 r. wszystkie nowo powstające

w Polsce budynki będą musiały być obiektami „o

niemal zerowym zużyciu energii” – zobowiązuje

nas do tego Dyrektywa Parlamentu Europejskiego

i Rady 2010/31/UE z 19 maja 2010 r. w sprawie cha-

rakterystyki energetycznej budynków. Do jej wy-

magań już teraz przygotowuje inwestorów, projek-

tantów, producentów materiałów budowlanych

i wykonawców powyższy program dopłat. Ma on

wpłynąć na zmianę sposobu wznoszenia budyn-

ków, a poza korzyściami finansowymi, ma eduko-

wać społeczeństwo i chronić środowisko.

O tym, czy dany budynek jest energooszczęd-

ny mówi wskaźnik EU, określający roczne zapo-

trzebowanie budynku na energię potrzebną do

ogrzania go. Wyróżnia się dwa standardy budyn-

ków: energooszczędne NF40, których wskaźnik

wynosi max 40 kWh/mkw*rok (dotacja w wyso-

kości 30.000 zł) i budynki pasywne NF15, gdzie

EU nie może być większe niż 15 kWh/mwk*rok

(dotacja 50.000 zł). Standard energetyczny bu-

dynku potwierdzi odpowiedni weryfikator. Lista

weryfikatorów zostanie ogłoszona na portalu

internetowym Związku Banków Polskich. Nabór

na weryfikatorów ogłoszono 25 marca br. Będą

to osoby, posiadające odpowiednie uprawnie-

nia i doświadczenie w dziedzinie budownictwa

energooszczędnego.

Oprócz głównego kryterium – powiedzmy –

energetycznego, budynek musi spełniać także

szereg innych wymagań, m.in. mieć zamontowa-

ną wentylację mechaniczną z wysokowydajnym

odzyskiem ciepła, odpowiednią izolację przegród

zewnętrznych oraz określoną szczelność na przeni-

kanie powietrza. Budowa domu musi się zamknąć

w terminie nie dłuższym niż trzy lata.

Budując dom energooszczędny z dopłatą w wy-

sokości 30.000 zł powinniśmy liczyć się z dodat-

kowymi kosztami związanymi z:

– zastosowaniem materiałów o bardzo dobrych

parametrach izolacyjności termicznej,

– zakupem i montażem stolarki zewnętrznej

o bardzo dobrych parametrach izolacyjności

termicznej,

– zastosowaniem urządzeń instalacyjnych o od-

powiednich parametrach technicznych,

– zastosowaniem wentylacji mechanicznej,

– droższym projektem budowlanym,

– pracą weryfikatorów (czytaj: wynagrodzeniem),

którzy oceniać będą projekt, a później dom,

– powierzeniem budowy domu sprawdzonym,

doświadczonym w budowie energooszczęd-

nych domów wykonawcom i kierownikowi

budowy,

– wykonaniem badania próby szczelności

budynku.

Wszystkie wskazane wyżej elementy będą mia-

ły wpływ na podniesienie kosztów, związanych

z budową domu i znacznie przekroczą kwotę

dotacji. Dlatego też program skierowany jest do

inwestorów, którzy świadomie podejmą decyzję

o budowie energooszczędnego domu!

Program skierowany jest do osób fizycznych

budujących dom jednorodzinny lub kupujących

dom/mieszkanie od dewelopera (rozumiane-

go również jako spółdzielnia mieszkaniowa).

Dofinansowanie będzie miało formę częściowej

spłaty kapitału kredytu bankowego zaciągniętego

na budowę/zakup domu lub zakup mieszkania.

Dotacja będzie wypłacana na konto kredytowe

beneficjenta po zakończeniu realizacji przedsię-

wzięcia i potwierdzeniu uzyskania wymagane-

go standardu energetycznego przez budynek.

Więcej informacji na temat programu na stronie:

www.nfosigw.gov.p

OPRACOWAŁA BARBARA KLEM

KONSULTACJA MERYTORYCZNA: WITOLD MAZIARZ,

NFOŚIGW

Nowości rynkoweNowości rynkowe

Ciepłe oknaWysoka izolacyjność termiczna

– to zaleta nowoczesnego sys-

tem TM 62 HI firmy Yawal, prze-

znaczonego do wykonywania

konstrukcji okien, drzwi oraz

witryn. Współczynnik przenika-

nia ciepła – 1,4-2,45 W/(mkw*K).

System daje możliwość zastoso-

wania ukrytych we wrębie niewidocznych zawiasów i okuć, co

przekłada się na estetykę konstrukcji. Pozwala na tworzenie

okien z zaokrąglonymi krawędziami.

Łatwe sprzątanieGHP 6-14 Professional – nowy

model profesjonalnych myjek

wysokociśnieniowych Boscha.

Pompa o dużej wydajności z sil-

nikiem o mocy 2.600 W i maksy-

malne ciśnienie 150 bar. Trwały

wąż o długości 10 m ze zbroje-

niem stalowym zapewnia duży

zasięg pracy. Dużą zaletą są trwałe mosiężne pompy z cera-

micznymi tłokami, a także funkcja samozasysania pozwala-

jąca na korzystanie np. z wody w zbiornikach.

Lekka wełnaNa rynku pojawiła się nowa li-

ga produktów: lekkich wełen

Rockwool, przeznaczonych do

izolowania ścian działowych

i poddaszy. Materiały podzie-

lono na trzy różniące się para-

metrami technicznymi (głównie

izolacyjnymi) linie, które różnią

się także opakowaniami. Producent postawił na nowy system

pakowania próżniowego: paczki są mniejsze, choć zawierają

więcej wełny, co znacznie ułatwia klientom transport.

Fot.

YAW

AL

Fot.

BO

SC

H

Fot.

RO

CK

WO

OL

Page 69: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

PODLASKIE AGRO 69

Page 70: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

70 PODLASKIE AGRO

budujemy i mieszkamybudujemy i mieszkamy

NA OKRĄGŁO W OGRODZIENA OKRĄGŁO W OGRODZIE

Wszystko kręci się wokół domu – kostka Piccola Elegante Libet

Decco. Wybrukowany plac w kształcie koła z powodzeniem

może zastąpić przydomowy taras, tworząc swego rodzaju nie-

zależne centrum ogrodu. Na powierzchni, pokrytej tą samą

co alejki kostką, znajdzie się miejsce na duży stół i krzesła,

a także na przenośny grill. W naturalny sposób, utwardzony

fragment ogrodu staje się letnim salonem.

W pełnej harmonii z domem i zielenią – kostka Piccola Elegante

Libet Decco. Wykorzystane przy aranżacji różne odcienie

kostki brukowej tworzą niepowtarzalny wzór podkreślający

zarówno detale architektoniczne budynku, jak i uwypukla-

jącą urodę i przemyślany układ otaczającej patio roślinności.

Dominujący jasnoszary i uzupełniający go ciemniejszy odcień

nawiązują do elewacji domu.

Gra w kolory i łączenie kształtów – kostka Piccola Elegante

Libet Decco i płyty Venetia verno Libet Impressio. Ciekawym

pomysłem aranżacyjnym dla odważniejszych jest połączenie

dwóch różnych faktur i wielkości materiału, np. mniejszej od-

wzorowującej granit kostki Piccola z dużymi jasnymi płytami

o fakturze inspirowanej wapienną skałą. Piękny i zadbany

ogród jest niczym odbicie gustu właściciela.

Cegła to materiał znany budownictwu od setek lat, a jednak nadal spotyka się na jego temat wiele rozbieżnych opinii. Które z nich należy włożyć mię-dzy bajki, a co zgadza się z prawdą?

Czy cegła występuje głównie w odcieniach

czerwieni? Wielu osobom cegła kojarzy się z czer-

woną, charakterystyczną dla wypalanej gliny bar-

wą. W przeszłości faktycznie był to faktycznie je-

dyny dostępny wariant ceramiki, ale w ostatnich

dziesięcioleciach zaszły w tym względzie istotne

zmiany. Dzięki nowoczesnym technologiom oraz

odkrywaniu nowych złóż gliny, dziś cegły mogą

być m.in. żółte, pomarańczowe, brązowe, antra-

cytowe, granatowe, szare czy czarne. Co więcej,

cegły glazurowane dostępne w ofercie niektórych

producentów klinkieru mienią się wszystkimi od-

cieniami tęczy. Na rynku są również tak wyjątko-

we propozycje, jak cegły śnieżnobiałe, których

kolor powstał w sposób naturalny (jest wynikiem

obecności kaolinitu w składzie gliny). Jeśli do bo-

gatego wachlarza kolorów dodamy wielość faktur

oraz wymiarów produktów z klinkieru, okaże się,

że cegła XXI w. daje ogromne możliwości archi-

tektonicznej kreacji.

Czy cegłę można zastosować we wnętrzu?

Przekonanie, że klasyczne materiały budowla-

ne, takie jak cegły, można stosować tylko przy

wznoszeniu ścian, powoli odchodzi już w nie-

pamięć. Coraz częściej spotyka się więc klinkier

w aranżacji pomieszczeń. Jest to pomysł oryginal-

ny i doskonale sprawdzający się w różnego rodzaju

wnętrzach – nie tylko w loftach. Cegłami można

wykończyć kominek lub wybudować z nich np.

regał na książki.

Czy cegła jest droga? W powszechnej świa-

domości funkcjonuje przekonanie, że klinkier to

materiał drogi. Na początku inwestycji koszt za-

kupu cegieł może być wyższy od alternatywnych

materiałów, np. tynku, ale na dom należy patrzeć

jak na inwestycję długoterminową – często służy

on przecież kilku pokoleniom. Cegieł nie niszczy

deszcz ani mróz, są też odporne na uszkodzenia

mechaniczne, więc nie wymuszają żadnych dodat-

kowych wydatków eksploatacyjnych. Natomiast

tynk wymaga malowania średnio co ok. 4-7 lat, nie

mówiąc o uzupełnianiu ubytków, odprysków i in-

nych nierówności powierzchni, które w przypad-

ku zastosowania tego materiału są nieuniknione.

Jeśli weźmiemy pod uwagę ok. 80 lat użytkowania

domu, nietrudno policzyć oszczędności wynika-

jące z zastosowania klinkieru. Same cegły też mo-

gą okazać się tańsze niż się spodziewaliśmy. Cena

cegieł klinkierowych czerwonych marki Röben

w formacie NF to ok. 100 zł brutto/mkw.

Czy cegła klinkierowa jest trwała? Cegły klin-

kierowe charakteryzują się wyjątkowo wysoką

odpornością na uszkodzenia zewnętrzne oraz,

co ma ogromne znaczenie w naszym klimacie,

na działanie warunków atmosferycznych. Wyroby

z klinkieru są odporne na niskie temperatury, ko-

rozję biologiczną oraz wilgoć, ponieważ ich nasią-

kliwość nie przekracza 6%. W parze z trwałością

samego materiału idzie niezmienność jego barw

– elewacja, ogrodzenie czy inne wykonane z klin-

kieru elementy nie blakną pod wpływem promieni

słonecznych. Cegły charakteryzują się też bardzo

wysoką wytrzymałością na ściskanie.

BK

Fot.

Röb

en

Fot.

LIB

ET

Poprawnie wykonana elewacja z klinkieru nie wymaga impregnacji. Ze względu na bardzo niską nasiąkliwość,

klinkier nie wchłania trwale wilgoci ani brudu. Musimy jednak wcześniej zadbać o rzetelne wykonawstwo. Aby

cegły były czyste i piękne jak zaraz po wymurowaniu, wystarczy, że zmyjemy je czystą wodą za pomocą myjki

ciśnieniowej.

Wszystko o cegle. Fakty i mityWszystko o cegle. Fakty i mity

KlinkierKlinkierna mur betonna mur beton

Page 71: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

PODLASKIE AGRO 71

Page 72: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

72 PODLASKIE AGRO

Page 73: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

PODLASKIE AGRO 73

Page 74: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

74 PODLASKIE AGRO

Page 75: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

PODLASKIE AGRO 75

rolnictwo na kołachrolnictwo na kołach

Top Auto to firma, której siedziba mieści się w Krupnikach pod Białymstokiem. Przedsiębiorstwo rozpoczęło działalność w 1992 r. Już po trzech latach uzyskało licencję General Motors i rozpoczęło swoje funkcjonowanie jako Autoryzowany Dealer marki Opel. Ten profil działalności przedsię-biorstwa kontynuowany jest aż do dzisiaj.

Opel to jeden z największych producentów

samochodów w Europie. Dealerem tej marki jest

przedsiębiorstwo Top Auto. Obecnie w jego sa-

lonie dostępna jest bardzo ciekawa oferta pojaz-

dów. Opel Corsa w opcji 3-drzwiowej dostępny

jest już od 37.050 zł, zaś w 5-drzwiowej 41.000 zł.

Oprócz niego dostępna jest cała linia modeli Astry.

Począwszy od wersji Classic hatchback, poprzez

Classic kombi i Classic sedan, a skończywszy na

czwartej generacji Astry hatchback i Astry Sports

Tourer. Koszt zakupu tego średniej klasy samo-

chodu z segmentu C w nowszym wydaniu to

54.900 zł. Flagowym modelem marki jest Insignia.

Samochód dostępny jest już od 78.800 zł. W salonie

Top Auto oferowany jest także 7-osobowy samo-

chód rodzinny Opel Zafira w wersji Family Active

(62.900 zł) oraz w wersji Tourer Active (80.250 zł).

W super cenie można nabyć także niezawodne-

go w trudniejszym terenie Opla Antarę (84.200 zł).

Opel zaprezentował jesienią także swojego ma-

łego SUVa o nazwie Mokka. Ten uterenowiony,

zgrabny i kompaktowy pojazd dostępny jest za

niespełna 68.000 zł.

Absolutną nowością w gamie Opla jest model

Adam. Adam wprowadza do modnego segmentu

A docenioną już filozofię firmy Opel, polegającą na

„łączeniu artystycznego kunsztu z niemiecką pre-

cyzją”. Adam pojawia się w kluczowym momen-

cie ofensywy produktowej firmy Opel. Obecnie

firma Opel koncentruje się przede wszystkim na

wzmocnieniu marki w segmencie A i B, do którego

należą mierzący 370 cm model Adam, 400 cm mo-

del Corsa, 4,28 cm nowy SUV Mokka oraz 429 cm

Opel Meriva. Elegancki Adam efektywnie wypełnia

ofertę Opla w segmencie A. Opel Adam to zwinny

i przyjazny trzydrzwiowy pojazd, doskonale spraw-

dzający się w miejskiej przestrzeni i zapewniający

dobrą dynamikę jazdy poza miastem dzięki pod-

woziu i układowi kierowniczemu zaprojektowa-

nemu z myślą o maksymalnej zwinności pojazdu

i przyjemności z jazdy. We wnętrzu znajdują się

siedzenia dla 4 pasażerów, którzy mogą korzystać

z niezwykłej przestronności, niespotykanej dotąd

w tak małych samochodach. Samochód oferowa-

ny jest w trzech wersjach silnikowych: 1.2 Ecotec

(70 KM), 1.4 Ecotec (87 KM) oraz 1.4 Ecotec (100 KM).

Jego cena podstawowa to 42.900 zł.

Wśród pojazdów oferowanych w promocyjnych

cenach można również znaleźć pojazdy dostaw-

cze. Najmniejszych takim samochodem jest Opel

Corsa Van. Można go nabyć w leasingu, którego

rata rozpoczyna się od 549 zł netto miesięcznie.

Oprócz tego ofertą, która może zaciekawić bran-

żę rolniczą i ogrodniczą, są także: Opel Combo

(od 649 zł netto/mies.), Opel Vivaro (od 869 zł

netto/mies.), a także Opel Movano (od 1.049 zł

netto/mies.).

Gwarancja na PiątkęSamochody marki Opel dostępne są w autory-

zowanym salonie Top Auto w Krupnikach. Dealer

oprócz korzystnych rabatów związanych ze sprze-

dażą pojazdów, oferuje się także liczne promo-

cje na obsługę serwisowanych pojazdów oraz

atrakcyjne programy lojalnościowe. Warto także

zapytać o upusty dla firm i osób prowadzących

działalność gospodarczą oraz wybranych grup

zawodowych. Firma zaprasza także do uczestnic-

twa w interesującej akcji „Gwarancja na Piątkę „.

Firma wprowadziła dla nowych aut, zakupionych

w salonach w Krupnikach, 5-letni program gwa-

rancyjny. Umożliwia on utrzymanie samochodu

w nienagannym stanie technicznym przez okres

pięciu lat od daty zakupu pojazdu. Uczestnictwo

w programie jest bezpłatne.

SZYMON MARTYSZ

FOT. OPEL

Pełna gama Opla w Top AutoPełna gama Opla w Top Auto

Wyposażone, wygodne i trwałeWyposażone, wygodne i trwałe

TOP AUTOTOP AUTOKrupniki 25, 15-641 Białystok,

tel. 85 661-68-02, tel. 85 661-68-02, 661-47-87 661-47-87

www.topauto.com.plwww.topauto.com.pl

Opel Adam to zupełna nowość wśród rynkowych „maluchów”▲

Opel Corsa Van może zabrać nawet do 475 kg ładunku,

dysponując pojemnością 919 litrów

Page 76: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

76 PODLASKIE AGRO

rolnictwo na kołachrolnictwo na kołach

Napęd hybrydowy od lat wyróżnia się najniższym poziomem zu-życia paliwa w ruchu miejskim. Dzięki optymalnemu zestrojeniu pracy silnika elektrycznego i spalinowego, obie jednostki uzupeł-niają się, komplementarnie wykorzystując swoje charakterystyki.

W nowej Toyocie Auris układ hybrydowy został zaprogramowany w taki

sposób, aby w ruchu miejskim minimalizować wykorzystanie silnika spa-

linowego i możliwie często pozwalać użytkownikowi na poruszanie się

w trybie elektrycznym.

Toyota Auris Hybrid, podobnie jak pozostałe modele hybrydowe Toyoty,

wyróżnia się rekordowo niskim zużyciem paliwa. Pojazd zużywa w mieście

zaledwie 3.7 l/100 km, będąc najbardziej oszczędnym samochodem kom-

paktowym na rynku. Integralnym elementem układu hybrydowego Toyoty

jest automatyczna przekładnia planetarna, zapewniająca komfortową jaz-

dę. W najnowszej generacji hybrydowego Aurisa przekładnia ta została

zmodyfikowana pod kątem jeszcze

bardziej płynnej i cichej pracy przy

przyśpieszaniu.

W trybie w pełni elektrycznym,

w którym można pokonać dystans

do 2 km przy prędkości do 50 km/

h, Auris Hybrid nie zużywa paliwa.

System hybrydowy nowego Aurisa

został zaprojektowany w taki sposób,

aby w ruchu miejskim możliwie czę-

sto eliminować pracę silnika spalino-

wego i pozwalać użytkownikowi na

poruszanie się w trybie elektrycznym.

Rekordowo oszczędna eksploatacja

hybrydowych samochodów Toyoty

wynika nie tylko z bardzo niskiego zu-

życia paliwa, ale także najwyższej bez-

awaryjności konstrukcji. Technologia

hybrydowa Toyoty znajduje się na

rynku od 15 lat, w niemal 5 milionach

samochodów poruszających się po

drogach całego świata.

Sercem zespołu napędowego

Aurisa Hybrid jest silnik elektrycz-

ny zasilany akumulatorami niklowo

metalowymi, współpracujący z jed-

nostką benzynową o pojemności 1.8

l. Łączna moc systemu hybrydowego

wynosi 136 KM, co zapewnia Aurisowi

przyśpieszenie do „setki” w 10.9 sek.

oraz prędkość maksymalną 180 km/

h. Silnik spalinowy pracuje w cyklu

Atkinsona, dzięki czemu jest o ok. 30%

mniej obciążony niż tradycyjne jed-

nostki benzynowe. W układzie hy-

brydowym nie ma części potencjalnie

awaryjnych, takich jak alternator, koła

dwumasowe, filtry DPF, rozrusznik, czy

paski klinowe, a dzięki wykorzystaniu

zespołu napędowego do hamowania

wyraźnie rzadziej zużywają się ele-

menty układu hamulcowego. Według

rankingu TUV hybrydowy Auris po-

przedniej generacji jest najbardziej

niezawodnym samochodem na rynku

w kategorii wiekowej 4-5 lat.

Ceny nowej Toyoty Auris rozpoczy-

nają się od 84.900 zł za kompletnie

wyposażony pojazd. W stosunku do

analogicznie wyposażonej Toyoty Auris z silnikiem benzynowym 1.6 i skrzy-

nią automatyczną CVT, dopłata do wersji hybrydowej wynosi jedynie 10 tys.

zł. Kwota ta, dzięki niższemu zużyciu paliwa wersji hybrydowej, zwraca się

już po przejechaniu 50.000 km.

FOT. TOYOTA

Pojemność bagażnika, tak jak w wersji tradycyjnej, wynosi 360 litrów▲

Hybrydowa ToyotaHybrydowa Toyota

Nieprzeciętnie oszczędnaNieprzeciętnie oszczędna

Page 77: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

PODLASKIE AGRO 77

rolnictwo na kołachrolnictwo na kołach

W maju, w salonach Chevroleta, czekają nas dwie miłe niespodzianki. Pierwszą jest kompletny zestaw LPG wraz z mon-tażem jedynie za 1 zł, oferowany do wybranych wersji Cruze i Orlando. Drugą zaś jest model Trax, uterenowio-ny pojazd z dołączanym napędem na 4 koła, dostępny w przystępnej cenie.

Koszty związane z wydatkami na paliwo są

jednym z głównych czynników, jakie biorą pod

uwagę osoby kupujące nowe auto. Dla klientów

szukających samochodu taniego w eksploatacji,

Chevrolet przygotował kolejną ciekawą ofertę,

w ramach której osoby decydujące się na zakup

wybranych wersji modeli Cruze lub Orlando mo-

gą za jedynie 1 zł wyposażyć swój nowy samo-

chód w zestaw LPG.

Egzemplarze modelu Cruze w wersji sedan

i hatchback oraz modelu Orlando z benzyno-

wym silnikiem o pojemności 1,8 l i mocy 141 KM,

które przystosowane są do montażu instala-

cji LPG, można wyposażyć w taką instalację za

1 zł. Pięciodrzwiowy Cruze w wersji wyposażenia

LS+, która obejmuje m.in. klimatyzację, systemy

ABS, ESC, system kontroli trakcji oraz 6 podu-

szek powietrznych, dostępny jest już od 54 990 zł.

Siedmiomiejscowego Chevroleta Orlando w ta-

kiej samej wersji wyposażenia można kupić już

od 64.990 zł.

Decydując się na zakup i montaż instalacji LPG

u autoryzowanego dystrybutora Chevroleta, klient

zachowuje warunki gwarancji swojego nowe-

go samochodu. Co więcej, producent instalacji

LPG udziela na nią 2-letniej gwarancji bez limitu

przebiegu lub 3-letniej gwarancji do 100.000 km

przebiegu, czyli dokładnie takiej samej jak na sa-

mochód.

Chevrolet TraxNiedługo w salonach samochodowych poja-

wi się pierwszy niewielki SUV Chevroleta o na-

zwie Trax. Będzie to nowoczesny, wszechstronny

i oszczędny pojazd, oferujący właściwości jezdne

samochodu osobowego oraz napęd na wszystkie

koła. Auto wprowadzi do swojego segmentu no-

wą jakość dzięki inspirującej stylistyce, trzem wy-

dajnym silnikom oraz sportowej charakterystyce

prowadzenia. W gamie jednostek napędowych

znajdą się turbodoładowany silnik benzynowy

1,4 l, wolnossący silnik benzynowy 1,6 l oraz tur-

bodoładowany silnik wysokoprężny o pojemności

1,7 l. Jednostka benzynowa 1,4 l turbo współpra-

cuje z 6-biegową przekładnią manualną, rozwija

140 KM mocy i 200 Nm maksymalnego momentu

obrotowego. System napędu na wszystkie koła jest

dostępny w wersjach z turbodoładowanym silni-

kiem benzynowym 1,4 l lub wysokoprężnym 1,7

l. Diesel 1,7 l generuje 130 KM (96 kW) mocy i 300

Nm maksymalnego momentu obrotowego. We

wszystkich wersjach, wyposażonych w manual-

ne przekładnie, Chevrolet Trax oferowany będzie

z system Start/Stop. Sześciobiegowa przekładnia

automatyczna będzie dostępna w połączeniu

z turbodoładowanym silnikiem benzynowym 1,4

l lub wysokoprężnym 1,7 l.

Salon Top AutoZnajdujący się w Krupnikach salon Top Auto,

oprócz przedstawionej wyżej oferty, wprowadził

także wiele zachęt finansowych w postaci pro-

mocji, atrakcyjnych kredytów oraz korzystnych

leasingów. Największe zainteresowanie rolników

oraz innych grup zawodowych wzbudzą zapew-

ne specjalne rabaty oraz program lojalnościowy,

który można połączyć z aktualnie obowiązujący-

mi promocjami. Co ciekawe, oferta ta obejmuje

także osoby fizyczne pozostające w pierwszej linii

pokrewieństwa z właścicielem pojazdu. Wszystkie

samochody dostępne są także w promocyjnych

programach finansowych 50/50, 3x33 oraz 4x25,

natomiast osoby regularnie korzystające z usług

salonu mogą liczyć na Kartę Stałego Klienta, któ-

ra jest honorowana w każdej firmie należącej do

Konsorcjum Arefiew, czyli w Nord Auto (dealer

Volvo i Hyundai) i Top Auto (dealer Opel, Chevrolet,

Isuzu, serwis Skoda, Volkswagen, Saab). Warto też

jeszcze raz przypomnieć, że w salonie możemy

wyposażyć samochody w instalację gazową (mo-

dele Cruze i Orlando za 1 zł!). Nabywając i montu-

jąc instalację LPG, warunki gwarancji na nowego

Chevroleta nie ulegają zmianie. Oprócz tego de-

aler ma również ofertę o nazwie „Auta dostępne

od ręki”, wśród której znajdują się sprzedawane

po okazyjnych cenach modele Aveo, Orlando

oraz Spark i Cruze.

SZYMON MARTYSZ, FOT. CHEVROLET

TOP AUTO TOP AUTO

Krupniki 25, 15-641 Białystok, Krupniki 25, 15-641 Białystok, tel. +48 85 661-68-02, tel. +48 85 661-68-02, www.topauto.com.plwww.topauto.com.pl

Nowości w autach ChevroletaNowości w autach Chevroleta

Podróżuj dalej za mniejPodróżuj dalej za mniej

W salonie Top Auto zestaw LPG i montaż w wybranych wersjach modeli Cruze i Orlando jedynie za 1 zł!▲

Chevroleta Trax dostępny będzie już od 59.990 zł▼

Page 78: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

78 PODLASKIE AGRO

Page 79: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

PODLASKIE AGRO 79

dla zdrowia i urodydla zdrowia i urody

Szczotka, pasta, kubek, ciepła woda – tak się zaczyna wielka przygoda (…). Słowa tej piosenki potrafi zanucić każde dziecko. Natomiast czy każdy rodzic potrafi pra-widłowo dbać o ząbki swego dziecka?

Zęby, służą nam całe życie. Co prawda te pierw-

sze – mleczaki – tylko przez kilka lat, ale już o nie

trzeba starannie dbać, aby wypracować u dziecka

nawyk starannego czyszczenia ich.

O metodach zapobiegania próchnicy oraz lecze-

nia już chorych zębów u dzieci, opowie Katarzyna

Ostrowska, lekarz stomatolog przyjmująca małych

pacjentów w jednym z białostockich gabinetów

stomatologicznych.

– U dzieci stosujemy trzy rodzaje zabiegów,

o których warto wspomnieć. Jest to: lakierowa-

nie i lakowanie dotyczace zdrowych zębów oraz

lapisowanie zębów mlecznych zaatakowanych

próchnicą – mówi pani Katarzyna.

Zabieg lakierowania zębów to nic innego jak

pokrywanie ich specjalnym lakierem zawierają-

cym fluor, który wzmacnia szkliwo oraz chroni

zęby przed działaniem bakterii. Zdania na temat

częstotliwości wykonywania tego zabiegu są róż-

ne, warto go jednak wykonywać co ok. pół roku.

A kto może lakierować zęby?

– Zabiegom lakierowania zębów mogą podda-

wać się zarówno dzieci jak i dorośli. Koszt lakie-

rowania wszystkich zębów wynosi 80 zł. Biorąc

pod uwagę cenę jednego wypełnienia, jest to

wydatek jak najbardziej rozsądny – wyjaśnia pa-

ni doktor.

Doskonałe miejsce do zalegania resztek po-

karmowych oraz płytki bakteryjnej, stanowią

bruzdy na powierzchniach żujących zębów trzo-

nowych i przedtrzonowych. Ich głębokość prak-

tycznie uniemożliwia właściwe wyczyszczenie

ich szczoteczką do zębów. Dlatego też bruzdy te,

są najczęstszym miejscem powstawania procesu

próchnicowego. Aby temu zapobiec wykonuje się

zabieg lakowania, czyli uszczelniania bruzd.

– Aby zabieg lakowania był skuteczny, należy

przeprowadzić go możliwie jak najwcześniej po

„wyrośnięciu” zęba, kiedy bruzdy nie uległy jesz-

cze demineralizacji i próchnicy. Zachęcam więc

rodziców do uważnej obserwacji ząbków swo-

ich pociech. Zazwyczaj lakowanie zębów prze-

prowadza się przede wszystkim u dzieci, proszę

jednak pamiętać, iż dorośli również mogą poddać

się temu zabiegowi, lakując tzw. zęby mądrości.

Koszt zabiegu to 30 zł za jeden ząb – mówi pa-

ni Katarzyna.

Ratunkiem dla mleczaków objętych próchni-

cą jest impregnacja, potocznie zwana lapisowa-

niem. Polega ona na nasączaniu powierzchni zęba

mlecznego dotkniętego procesem próchnicy, 40%

roztworem azotanu srebra. Stosuje się ją w przy-

padku, gdy większa część zęba jest mocno znisz-

czona przez próchnicę, tak, że nie da się założyć

wypełnienia. Zabieg impregnacji przeprowadza

się również u małych dzieci, przygotowujac je do

późniejszego leczenia. Z roztworu azotanu srebra

wytrąca się samo srebro, mające silne właściwości

bakteriobójcze. Pozwala to zatrzymać próchnicę

i zmniejsza ryzyko bólu zęba.

– Minusem zabiegu jest to, iż impregnowane

miejsca na zębie mają charakterystyczny ciemny

kolor. Po zabiegu nie należy jeść przez ok. godzi-

nę. Zabieg jest krótki i bezbolesny, choć należy

powtarzać go trzykrotnie w tygodniowych od-

stępach. Jego koszt to 20-30 zł za jedno smaro-

wanie wszystkich chorych zębów – wyjaśnia na

koniec pani doktor.

TEKST I FOT.: MARZENA BĘCŁOWICZ

Właściwa pielęgnacja zębów dziecka jest bardzo ważna, bowiem troska o zęby mleczne to inwestycja w zdrowe

zęby stałe oraz prawidłowy zgryz w przyszłosci.

Co robić, by zęby dziecka były jak najdłużej zdroweCo robić, by zęby dziecka były jak najdłużej zdrowe

Małe ząbkiMałe ząbki pod lupą pod lupą

Badanie EKG jest jednym z pierwszych badań dodatkowych, które zle-

ca lekarz podejrzewając u pacjenta zaburzenia pracy serca. Z czynnością

serca związane są zjawiska mechaniczne, akustyczne oraz elektryczne,

które to wyprzedzają skurcz serca. Zmiany ładunku elektrycznego zacho-

dzące na powierzchni mięśnia sercowego mogą być odebrane za pomocą

elektrod aparatu EKG. Elektrody umieszczone w ustalonych miejscach na

powierzchni ciała rejestrują różnicę potencjałów i zapisują w postaci EKG

czynność bioelektryczną serca. Zapis EKG w postaci załamków, odcinków,

odstępów, pozwala rozpoznać niedokrwienia (do zawałów włącznie), bloki

serca, zaburzenia rytmu w postaci częstoskurczów, migotania przedsion-

ków, zespołów preekscytacji; jak i monitorować stosowane leczenie kardio-

logiczne. Elektrokardiogram wykorzystuje się również w próbie wysiłkowej,

jak i w Holterze EKG, będącym długotrwałą rejestracją EKG utrwaloną na

taśmie magnetycznej lub w formie cyfrowej.

EKG jest badaniem nieinwazyjnym, może być wykonane w przychodni

w gabinecie lekarskim, zabiegowym, albo przy łóżku chorego. W czasie ba-

dania pacjent ułożony jest w pozycji leżącej z odkrytymi kończynami i klat-

ką piersiową. Elektrody przymocowuje się na rękach i nogach oraz klatce

piersiowej przy pomocy specjalnych uchwytów lub przyssawek. Żel którym

smaruje się skórę przed założeniem elektrod zwiększa przewodzenie pobu-

dzeń elektrycznych. Osoba badana musi pozostać w bezruchu, ponieważ

skurcze mięśni zaburzają zapis. Wynik jest w postaci graficznego wykresu,

który następnie jest interpretowany przez lekarza. Całe badanie trwa kilka

minut, jest bezbolesne i nie związane z żadnym ryzykiem dla pacjenta. Nie

wymaga specjalnego przygotowania ani też opieki po wykonanym bada-

niu. Gdy na badanie kieruje lekarz rodzinny wówczas nic za nie, nie płaci-

my. Można je również zrobić odpłatnie: Prywatna Praktyka Pielęgniarska

Liljan-Med – od 30 zł (do uzgodnienia), Eskulap, ul. Nowy Świat 11C – 20 zł

(komputerowe – 25 zł), NZOZ Edmed, ul. Słonimska 15/1 – 20 zł.

MARZENA BĘCŁOWICZ

KONSULTACJA MERYTORYCZNA: LEK. MED. JADWIGA KOSTYRA

SPECJALISTA CHORÓB WEWNĘTRZNYCH, PORADNIA KARDIOLOGICZNA NZOZ EDMED

MÓJ KALENDARZ Elektrokardiogram (EKG)BADAŃ

EKG – elektryczna aktywność serca zarejestrowana przy pomocy elektrod

Page 80: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

80 PODLASKIE AGRO

dla zdrowia i urodydla zdrowia i urody

Ważnym elementem przy planowaniu powięk-

szenia rodziny jest zadbanie o prawidłową masę

ciała. Niedowaga bądź otyłość zmniejszają bo-

wiem szansę zajścia w ciążę. Tkanka tłuszczowa

ma zdolność akumulowania hormonów płciowych,

co może zaburzać proces owulacji. Powikłania po-

łożnicze u pań z nadwagą zdarzają się częściej, niż

u tych z prawidłową masą ciała.

Przygotowania do ciąży warto rozpocząć od od-

stawienia używek. Zaprzestanie palenia poprawia

jakość komórek jajowych. Należy też zrezygnować

z alkoholu, który upośledza produkcję jajeczek

i plemników. Kofeina zawarta w kawie i herbacie

nie wykazuje bezpośredniego wpływu na proces

zapłodnienia, jednak warto zachować zdrowy roz-

sądek w jej spożyciu. Poleca się herbatę zieloną,

ziołową oraz z suszonych owoców.

Zbilansowana dieta przyszłej mamy powinna

pokrywać jej zapotrzebowanie na białka, tłusz-

cze, węglowodany, błonnik pokarmowy, witami-

ny i składniki mineralne. Pamiętajmy, aby w tym

okresie sięgać po produkty najwyższej jakości.

Białe pieczywo, biały ryż, słodycze, słodkie napoje

– zastąpmy produktami pełnoziarnistymi, warzy-

wami, świeżymi i suszonymi owocami oraz świeżo

wyciśniętymi sokami. Oprócz wolno uwalnianej

energii, dostarczą nam one witamin, minerałów

oraz błonnika pokarmowego. Białko powinno

pochodzić z ryb, chudego mięsa, chudego mleka

i napojów fermentowanych typu jogurt, czy ke-

fir. Ograniczmy tłuszcze zwierzęce na rzecz ole-

jów roślinnych i orzechów. Generalnie wytyczne,

które w tym okresie obowiązują nie odbiegają

od podstawowych zasad racjonalnego żywienia,

natomiast szczególnie istotne jest uzupełnienie

niedoborów i pokrycie zapotrzebowania na na-

stępujące witaminy i minerały:

– Kwas foliowy, którego główne źródło stanowią

m.in.: nać pietruszki, szpinak, brokuły, produkty

pełnoziarniste, mięso.

– Żelazo – jego niedobory mogą być przyczyną

anemii zarówno u kobiet planujących ciążę, jak też

ciężarnych, warto więc sięgać po następujące pro-

dukty: mięso, ryby, drób, jaja, produkty z pełne-

go przemiału, buraki,

brukselkę, suszone

owoce. Witamina C

zwiększa przyswaja-

nie żelaza, natomiast

kofeina powoduje

efekt odwrotny.

– Witaminy anty-

oksydacyjne (A, E, C)

– są ochroną nasze-

go organizmu przed

działaniem wolnych

rodników, występują

w warzywach i owo-

cach, mięsie, jajach,

olejach, produktach

zbożowych i mlecz-

nych.

– Wapń – jest niezbędny do prawidłowego roz-

woju kości, zębów, mięśni, serca i układu nerwowe-

go. Jego niedobór może powodować uwalnianie

wapnia z kości ciężarnej i powodować tym samym

osłabienie, skurcze mięśni, bóle głowy, a w naj-

gorszej sytuacji odwapnienie kości. Istotne jest

spożywanie mleka, jego przetworów, jaj, szpro-

tek i sardynek.

Ważną sprawą jest aby spożywane przez nas

produkty były świeże i jak najmniej przetwo-

rzone. Serwujmy sobie lekkostrawne, kolorowe

i urozmaicone posiłki najlepiej o stałych porach.

Smażenie zastąpmy gotowaniem lub pieczeniem.

Odpowiednia ilość płynów pozwoli oczyścić or-

ganizm z toksyn, zapewnić prawidłowe działanie

błonnika pokarmowego oraz wspomóc przemia-

nę materii.

MGR KATARZYNA SOBOLEWSKA- SIEMASZKO

MGR TOMASZ REMUS

CENTRUM ZDROWEGO ŻYWIENIA „EKOSTYL”

Czy istnieje dieta wspomagająca zajście w ciążę?Czy istnieje dieta wspomagająca zajście w ciążę?

Zanim Zanim urośnie Ci brzuchurośnie Ci brzuch

Przygotowując się na ten szczególny stan, jakim jest ciąża, należy zadbać o siebie bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Racjonalny i zbilansowany jadłospis jest równie ważny, jak bada-nia kontrolne. O czym zatem pamiętać? Czy jest konkretny sposób odżywia-nia, który ze względu na swoją specy-fikę zwiększałby naszą płodność?

Wyznacznikiem masy ciała jest tzw. BMI (masa ciała w kg/kwadrat wzrostu w metrach). Jeśli wskaźnik BMI zawiera

się między 18, a 25 wówczas nasza waga jest prawidłowa.

Fot.

Hea

lthTh

ink

Przykładowy jadłospisPrzykładowy jadłospisI śniadanie: płatki owsiane z mlekiem i suszo-

ną żurawiną

II śniadanie: dwie kanapki (chleb żytni pełnoziar-

nisty, sałata, polędwica sopocka, ser żółty, kiełki

rzodkiewki, pomidor)

Obiad: zupa jarzynowa z brokułami na wywarze

warzywnym, ryż brązowy z curry, grillowany łosoś

z pieprzem cytrynowym, surówka z kapusty pe-

kińskiej i pomidora z sosem vinegret

Podwieczorek: orzechy włoskie i jabłko

Kolacja: sałatka z kurczakiem (mix sałat, gotowany

filet z kurczaka, kukurydza, papryka czerwona, sos

jogurtowo-czosnkowy)

Rozwiąż krzyżówkę i wygrajRozwiąż krzyżówkę i wygraj

Atopowe zapalenie skóry (AZS) jest chorobą przewlekłą i uciążliwą, o nawrotowym przebie-

gu, charakteryzującą się stanem zapalnym i trudnym do opanowania świądem. Jest chorobą

dziedziczną, a jej przyczyną w około 70-80% przypadków są alergie. Pierwsze objawy mo-

gą pojawić się nawet przed szóstym miesiącem życia. Większość dzieci wyrasta z choroby

po kilku latach. Chorują także dorośli, których skóra wymaga specjalistycznej pielęgnacji

już do końca życia.

Niezależnie od przyczyny, rozległości i stopnia zaostrzenia choroby Ziaja Med kuracja der-

matologiczna AZS zapewnia właściwą, efektywną i bezpieczną higienę oraz pielęgnację.

Produkty te są odpowiednie dla niemowląt, dzieci i osób dorosłych. Zawierają tylko niezbęd-

ne składniki receptury. Oparte są na substancjach czynnych naśladujących naturalny skład

bariery lipidowej. Ponadto wydłużają okresy bezobjawowego występowania atopii oraz re-

dukują skutki świądu czyli swędzenie, pieczenie, zaczerwienienie. Intensywnie i skutecznie

nawilżają, zmiękczają oraz zmniejszają suchość i szorstkość skóry.

W skład serii wchodzą cztery produkty: krem kojący nawilżający (50ml), krem regenerujący

natłuszczający (50ml), natłuszczający olejek myjący do kąpieli i pod prysznic (300ml) oraz

natłuszczająca emulsja do ciała (400ml).

I jeszcze kilka słów o samej serii. Ziaja Med to specjalistyczne linie dermokosmetyków opraco-

wane jako kompleksowy program pielęgnacyjny ukierunkowany na potrzeby skór wymaga-

jących i wrażliwych. Produkty te poddawane są rygorystycznym badaniom i testom laborato-

ryjnym, które zapewniają o bezpieczeństwie i skuteczności działania dermokosmetyków.

Kosmetyki te działają profilaktycznie, ale też jako uzupełnienie kuracji zalecanej przez lekarzy

dermatologów. Ziaja Med to produkty hypoalergiczne, bezzapachowe, testowane dermato-

logicznie pod kontrolą specjalistów. Dostępne są wyłącznie w aptekach.

I jeszcze dobra informacja dla Państwa. Wszystkie te produkty są nagrodami w naszej krzy-

żówce. Zapraszamy do jej rozwiązywania.

OPRAC. MB, FOT. ZIAJA

Page 81: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

PODLASKIE AGRO 81

rozrywkarozrywka

Po rozwiązaniu krzyżówki wpisz hasło do po-

numerowanych kratek. Rozwiązanie wyślij na

adres: Podlaskie Agro, ul. Zwycięstwa 10A/201,

15-703 Białystok lub [email protected].

Na zgłoszenia czekamy do 30 czerwca 2013 r.

Decyduje data stempla pocztowego i wysła-

nia maila. Do wygrania kosmetyki ufundowa-

ne przez firmę Ziaja. Nagrodzimy pięć osób.

Zapraszamy do zabawy!

Page 82: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)

82 PODLASKIE AGRO

Na ostatnich stronach naszej gazety mamy jak zwykle konkursowy kącik. Zapraszamy więc do jego lektury tych, którzy ostat-nio bawili się z nami. Zachęcamy także osoby, które jeszcze nigdy nie brały udziału w naszych zabawach, by też tu zagladali i bawili się razem z nami.

Tym razem rozwiązujemy krzyżówkę z nr

2(39)/2013, jej hasło brzmiało: „Big Active her-

bata z pasją”. Wylosowaliśmy pięciu szczęśliw-

ców, którym wysłaliśmy listowne zawiadomienia

o wygranej. Zapraszamy więc po odbiór nagród.

Upominki czekają na Państwa w naszej redakcji

przez miesiąc. Jeśli ktoś nie może odebrać w tym

czasie nagrody, proszony jest o telefoniczny kon-

takt z nami, w celu ustalenia szczegółów odbio-

ru upominku.

W związku z tym, że wreszcie mamy tak dłu-

go wyczekiwane ciepło – w ostatni weekend

kwietnia można było odbierać nagrody od firmy

Egzoland (konkurs z październikowego wyda-

nia Podlaskiego AGRO). Jeśli komuś nie udało się

z jakiegoś powodu odebrać roślin, proszę o kon-

takt z redakcją.

W tym numerze również mamy dla Państwa

krzyżówkę. Zachęcamy do jej rozwiązania, gdyż

nagrody są bardzo atrakcyjne. Funduje je tym ra-

zem firma Ziaja, producent szerokiej gamy nowo-

czesnych produktów do pielęgnacji twarzy, ciała

i włosów, bazujących na naturalnych składnikach

oraz recepturach. Kosmetyki jakie można wygrać

prezentujemy na stronie obok. Są to produkty z se-

rii Ziaja Med kuracja dermatologiczna AZS.

Przypominamy, po raz kolejny, by w rozwiąza-

niach wpisywać polskie znaki oraz podawać od

razu swoje dane adresowe. Czekamy na maile

i kartki z odpowiedziami.

MB, FOT. REDAKCJA

Alicja Sobiech otrzymała upominek roślinny od firmy

Egzoland

Oni wygrali,Oni wygrali, wygraj i Ty wygraj i Tyrozrywkarozrywka

* * *Góral mówi do drugiego górala:

– Wiesz dlaczego choinka nie jest głodna? Bo jodła.

* * *Wchodzi mężczyzna do sklepu. Ogląda parę rzeczy, po czym

podchodzi do sprzedawczyni, która go pyta:

– Czy w czymś pomóc?

– Chciałbym uprawiać z panią seks.

– Niestety nasz sklep jest samoobsługowy.

* * *Żona przygotowując wystawną kolację wysłała męża po śli-

maki. Mąż poszedł, jednak po drodze spotkał kumpla i po-

szedł z nim na piwo. Rano wraca, wysypuje ślimaki tuż pod

drzwiami i głośno woła:

– No, nareszcie doszliśmy do domu!

* * *Syn pyta ojca:

– Tato, mogę spróbować skoku na bungee?

– Lepiej nie synku, o ile sobie przypominam, to od samego

początku prześladowały cię wypadki z gumą.

* * *Żona ogląda w telewizji program o gotowaniu. Mąż mówi

do niej z przekąsem:

– Nie pomoże ci i tak nie umiesz gotować.

Żona nie odrywając wzroku od ekranu odpowiada

– I to mówi ten, co ciągle ogląda filmy erotyczne.

* * *Późnym wieczorem rodzice przyłapują Jasia, jak wymyka się

z domu z latarką w dłoni.

– Dokąd to? – pyta ojciec.

– Na randkę.

– Ja w twoim wieku chodziłem na randki bez latarki.

– No i popatrz na co trafiłeś.

* * *Rodzina za stołem. Obiad. Syn bez apetytu gmera widelcem

w talerzu. Ojciec mówi do niego:

– Jedz, jedz! Bo ci siusiak nie urośnie!

Na to żona:

– Daj dzieciakowi spokój! Sam byś lepiej jadł!

* * *– Dlaczego fotograf nie zjadł zupy?

– Bo przysłona.

Page 83: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)
Page 84: Podlaskie Agro Nr 41 (4/2013)