Pielgrzym Lichenski - Sanktuarium Maryjne w Licheniu · Najświętszej Maryi Panny, znany jako...

36
Pielgrzym Lichenski Informator nr 10 ZIMA 2009 www.lichen.pl ISSN 1895-5622 PRZYJMIJ WSZYSTKO, CO PRZYJDZIE NA CIEBIE O kaplaństwie rozmawiają ks. Waldemar Kowalski MIC z ks. Czeslawem Szyszko MIC KSIĄDZ CZYLI KTO? Jaki powinien być mój proboszcz?

Transcript of Pielgrzym Lichenski - Sanktuarium Maryjne w Licheniu · Najświętszej Maryi Panny, znany jako...

PielgrzymLichenski

Informator nr 10 ZIMA 2009 www.lichen.pl ISSN 1895-5622

PRZYJMIJ WSZYSTKO, CO PRZYJDZIE NA CIEBIEO kapłaństwie rozmawiająks. Waldemar Kowalski MIC z ks. Czesławem Szyszko MIC

KSIĄDZ CZYLI KTO?Jaki powinien być mój proboszcz?

Modlitwa do Modlitwa do

Matki Bożej Matki Bożej KapłanówKapłanówMaryjo, Matko Chrystusa,Maryjo, Matko Chrystusa,Matko kapłanów i Królowo Apostołów,i Królowo Apostołów,przychodzimy dzisiaj do Ciebie, przychodzimy dzisiaj do Ciebie, by zawierzyć Tobieby zawierzyć Tobiekapłaństwo naszych synów kapłaństwo naszych synów i braci, przyjaciół i tych,i braci, przyjaciół i tych,z którymi dzięki ich pracy z którymi dzięki ich pracy łączą nas więzy serdeczne.łączą nas więzy serdeczne.

Dziękujemy przez Ciebie, Dziękujemy przez Ciebie, Matko, dobremu BoguMatko, dobremu Bogu- za ich posługę,- za przepowiadanie - za przepowiadanie Dobrej Nowiny,- za codzienny cud miłości - za codzienny cud miłości na ołtarzach świata, na ołtarzach świata,- za pośrednictwo w dziele - za pośrednictwo w dziele pojednania i przebaczenia, pojednania i przebaczenia,- za obecność w chwilach - za obecność w chwilach cierpienia i przejścia cierpienia i przejścia z tego świata do domu Ojca, z tego świata do domu Ojca,- za ich modlitwę i wiarę,- za ich modlitwę i wiarę,- za pielgrzymowanie - za pielgrzymowanie wersetami brewiarzy wersetami brewiarzy w stronę ludzkich spraw... w stronę ludzkich spraw...

Matko kapłanów, nasza Matko, Tobie zawierzamy każdego z nich- niech trwają w jedności - niech trwają w jedności z Chrystusem. Amen.

Kończy się rok bardzo pracowity dla licheńskiego Sanktuarium. Zamykamy czas bogaty w rado-sne przedsięwzięcia, jakim było np. otwarcie hospicjum. Mając świadomość tego, że zaplanowane zadania wykonaliśmy najlepiej jak potrafimy, wysyłamy Wam „Pielgrzyma Licheńskiego”.

Zanim zapowiemy jednak najnowsze wydanie „Pielgrzyma” chcemy podkreślić, że jesteście bar-dzo wymagającymi Czytelnikami, co zresztą bardzo sobie cenimy. Z listów i telefonów do Sanktu-arium wiemy, że jesteście chłonni wiedzy o tym, co dzieje się w Licheniu, dlatego długo pracujemy nad tematami podejmowanymi w informatorze. Staramy się wypośrodkować je tak, żeby materiały lokalne były wyczerpujące, ale też żeby odnieść się do tego, czym w szerszym aspekcie żyje Kościół. Czemu o tym piszemy? Bo chcemy się pochwalić, że do Waszych rąk trafia właśnie 10. numer infor-matora! Przy okazji jubileuszowego wydania bardzo dziękujemy za to, że gościcie nas w swoich domach i aktywnie uczestniczycie w tworzeniu pisma.

W 10. „Pielgrzymie Licheńskim” zachęcamy Was do modlitwy za kapłanów. Przypomnijmy, że rok 2009/2010 papież Benedykt XVI ogłosił Rokiem Kapłańskim. Wasze wsparcie modlitewne będzie bardzo potrzebne w naszej codziennej posłudze. Oczywiście, modlitwa wpisuje się w temat przewodni informatora jako jeden z wielu jego elementów. Akcentów dotyczących Roku Kapłań-skiego jest bowiem znacznie więcej, jak chociażby rozmowa dwóch księży czy sonda wśród piel-grzymów. Na uwagę zasługuje dział „Moja wiara”, którego bohaterką jest Sylwia Rogowska – koor-dynatorka zespołu pielęgniarek pracujących w licheńskim hospicjum. Nie zabraknie też relacji z bieżących wydarzeń, zaproszeń na warsztaty i rekolekcje oraz katechezy napisanej dla Was przez siostry anuncjatki.

Kończąc ten list, przesyłamy Wam serdeczne życzenia Bożonarodzeniowe. Niech ten szczególny czas niesie spokój i radość, a miłość, jaką przynosi narodzony Chrystus, niech otwiera nasze serca na potrzeby innych. Życzymy miłej lektury!

Fot. Fot. AA. DDobrosielskiobrosielski

PielgrzymLichenski

Pielgrzymw

ww

.lich

en

.pl

Grudzień 2009 3

PielgrzymLicheńskiInformator Sanktuaririr um MarMarM yjaryjar nyjnyj ego w Licheniu

@

Na okładce: Pielgrzymi w alejkach Sanktuarium, fot. archiwumNa stronie 36: Msza święta w lesie Grąbliński, fot. archiwum

Proszę, Księża Marianie, pomóżcie mi.

Nie byłem u spowiedzi z dziesięć lat, a może nawet dłużej. Bardzo chcę się wyspowiadać. Tęsk-nię za możnością przyjęcia Komunii św., ale nie potrafię się przełamać i pójść do konfesjonału. My-ślę, że nie ma takiego księdza, który jest w stanie zrozumieć to co zrobiłem. Czy jest możliwa spo-wiedź przez internet? A może listownie albo telefo-nicznie? Proszę o pomoc.

Niech będzie pochwalonyJezus Chrystus!

Szanowny Panie.Dziękuję za list, który od Pana otrzymałem.

Dziękuję za zaufanie. Moją odpowiedź zacznę od zacytowania Pisma Świętego:Pan światłem i zbawieniem moim: kogóż mam się lękać? Pan obroną mojego życia: przed kim mam się trwożyć? (...)Usłysz, Panie, głos mój – wołam: zmiłuj się nade mną i wysłuchaj mnie! Ps. 27, 1,7

W liście pisze Pan o swojej niemożności przeła-mania się i pójścia do spowiedzi, pisze Pan także o swojej tęsknocie za połączeniem się z Jezusem Chrystusem.

Niestety, nie można wyspowiadać się ani drogą listowną, ani przez telefon, ani przez internet. Mogę się tylko domyślać, że na Pana dzisiejszą sy-tuację złożyło się wiele różnych problemów i gdzieś się Pan pogubił. Męczy się Pan od dłuższe-go czasu, ciągle odkładając spowiedź świętą. Im więcej czasu mija, tym bardziej potęguje się w Panu wewnętrzny niepokój.

Boże Miłosierdzie jest nieskończone. Pan Bóg nigdy Pana nie przekreślił. Miłosierny Bóg zosta-wia całe stado owiec i szuka tej zbłąkanej i zagu-bionej. Wyciągnięte ramiona Boga Ojca czekają na Pana w Sakramencie Pojednania. Nie ma znacze-nia w jakim kościele przystąpi Pan do spowiedzi i jaki kapłan będzie w konfesjonale – to Pan Bóg

odpuszcza grzechy, kapłan jest tylko Jego narzę-dziem.

Idąc do spowiedzi robi Pan to dla siebie, dla spokoju swojego serca.

Obiecuję modlitwę o otwartość serca i Światło Ducha Świętego do dobrej i szczerej spowiedzi dla Pana. Ośmielę się też zaproponować Panu rozwa-żenie możliwości odbycia spowiedzi generalnej, czyli z całego życia.

Serdecznie pozdrawiam i polecam wstawien-nictwu Matki Bożej Licheńskiej.

Z wyrazami szacunkuKs. Wiktor Gumienny MIC

Listydo SanktuariumListyw

ww

.lic

he

n.p

l

4 PielgrzymLichenski

SPIS TREŚCI2 MODLITWA PIELGRZYMA

3 SŁOWO WSTĘPNE

4 LISTY DO SANKTUARIUM

5 SPIS TREŚCI

6 Z LICHEŃSKIEJ KSIĘGI ŁASK

7 ŻYĆ JAK MARYJAW katechezie Maryjnej o swojej duchowości mówią siostry anuncjatki z Lichenia.

8 PRZYJMIJ WSZYSTKO CO PRZYJDZIE NA CIEBIEDwóch księży marianów rozmawia o życiu, tęsknocie, samotności, ludziach i Bogu.

12 PANI SYLWIA Z ANIELSKIEJ BRYGADYPortret Sylwii Rogowskiej, która w licheńskim hospicjum koordynuje pracę pielęgniarek.

14 KSIĄDZ, CZYLI KTO?W Roku Kapłańskim pytamy pielgrzymów jaki powinien być proboszcz.

18 POWIEDZIEĆ JEZUSOWI TAKKs. Edward Florczyk opowiada o swojej drodze do kapłaństwa.

20 PIKNIK Z MAMĄ I TATĄRelacja z pierwszego Licheńskiego Spotkania Rodzin.

22 DLA BOGA NIE MA RZECZY NIEMOŻLIWYCH

24 KONNA PIELGRZYMKASpotkanie z pątnikami, którzy pielgrzymują do Lichenia konno.

25 10. ROCZNICA WIZYTY PAPIEŻA

26 KALENDARIUM PIELGRZYMA

27 JAKAŻ PIĘKNA MUSI BYĆ POLSKAInformacja o wystawie, która ukazywała losy Polaków w czasie II wojny światowej widzane oczami dzieci.

28 WAKACYJNE PIELGRZYMOWANIEKażdego roku Licheń udziela gościny pielgrzymkom, które wędrują na Jasną Górę.

30 TEN KTO PROSI OTRZYMA

31 POTRZEBUJĄCYM DARU SERCAPrezentujemy Fundację Spem Donare, która opiekuje się licheńskimi dziełami charytatywnymi.

32 KALENDARZ REKOLEKCJI

33 INFORMACJE PRAKTYCZNE

34 MOŻE WŁAŚNIE CIĘ MIJAMYKsięża z Duszpasterstwa Młodzieży i Powołań piszą o sobie i swojej pracy.

Lichenski

ww

w.lic

he

n.p

l

Grudzień 2009 5

Posiadamy niewielkie gospodarstwo rolne. Z pracą w polu i obejściu radziliśmy sobie sami, nie potrzebowaliśmy dodatkowych rąk do pracy. Gdy dzieci dorosły, trzeba było zadbać o ich przy-szłość, posłać do odpowiednich szkół, wybrać za-wód zapewniający im utrzymanie. Maciej wybrał mechanikę samochodową. Praktykę odbywał w warsztacie naprawy pojazdów i był zadowolony – robił to, co go interesowało.

W 1996 roku spotkało go nieszczęście. W trak-cie pracy uległ ciężkiemu wypadkowi przy szlifier-ce. Kamień szlifierski pękł i jedna część z całym impetem uderzyła go w głowę. Czaszka została wgnieciona, a prawy płat mózgu uległ uszkodzeniu. W szpitalu lekarze uprzedzili nas, że stan syna jest bardzo poważny, a rokowania raczej niepomyślne.

Lekarze robili co w ich siłach, my mogliśmy tylko czekać i mieć nadzieję. Cały czas gorąco mo-dliliśmy się, całym sercem błagaliśmy Matkę Bożą Licheńską o wstawiennictwo u Najwyższego, pro-

za uratowanie życia

Z licheńskiejKsiegi ŁaskZ licheńskiej

siliśmy o miłosierdzie i zdrowie dla Macieja. Prze-żywaliśmy z mężem ciężkie chwile, ale w prze-trwaniu tego okresu pomagała nam wiara i ufność w pomoc Matki Bolesnej.

Dobra Matka nas nie zawiodła. Syn przeżył dwie operacje na otwartej czaszce, a ręce chirur-gów (wierzymy w to) prowadziła Boża Uzdrowi-cielka. Zdrowie ciężko poszkodowanemu systema-tycznie wracało z dnia na dzień. Jeszcze w tym samym roku 1996 byliśmy dwukrotnie z piel-grzymką dziękczynną w Licheńskim Sanktuarium. Dziękowaliśmy za uratowanie życia i przywróce-nie synowi zdrowia.

Od tamtych tragicznych chwil minęło wiele lat. Maciej żyje, pracuje, nie ma żadnych dolegliwości pourazowych. Jest zawsze pogodny, uśmiechnięty. Po groźnym wypadku pozostała mu na czole tylko duża blizna, a w sercu jego i naszych wdzięczność dla Matki Bożej.

Maria Z.ww

w.li

ch

en

.pl

6 PielgrzymLichenski

W 1502 r. św. Joanna Francuska założyła Zakon Najświętszej Maryi Panny, znany jako Zakon Anu-ncjatek. Joanna, jeszcze jako dziewczynka, pytała Matkę Bożą w jaki sposób mogłaby Ją uczcić i sprawić Jej przyjemność. W sercu usłyszała słowa Maryi: – Zanim umrzesz, założysz Zakon na Moją cześć. To największa przyjemność jaką możesz uczynić Mojemu Synowi i Mnie...

Anuncjatki to zakon kontemplacyjny. Naszą du-chowość można streścić w jednym zdaniu: - Na-śladować Maryję, aby podobać się Chrystusowi.Anuncjatka – jak Maryja – poświęca się modlitwie. Liturgia godzin wyznacza nam rytm dnia. Staramy się, aby służba Bogu była piękna i pogodna. W mo-dlitewnej ciszy adorujemy naszego Pana i modlimy się za cały świat.

Nasz współzałożyciel o. Gabriel Maria, fran-ciszkanin, zachęca nas, byśmy nasz wzrok kiero-wały na Maryję, która działa. Kontemplujemy Maryję Najczystszą, Najroztropniejszą, Najpokor-niejszą, Najwierniejszą, Najpobożniejszą, Najpo-słuszniejszą, Najuboższą, Najcierpliwszą, Najmi-łosierniejszą, Najboleśniejszą. Aby naśladować cnoty Matki Bożej, św. Joanna proponuje nam, abyśmy czerpały szczególnie z Męki Chrystusa, z Eucharystii i ze Słowa Bożego.

– ... przede wszystkim miejcie cały czas Naj-świętszą Maryję Pannę przed oczami... – czytamy we wstępie do naszej Reguły. W życiu codzien-nym, przed mówieniem czy działaniem, nasz wzrok kierujemy na Maryję – nasz wzór. Widzimy Mary-ję obecną w relacjach z bliźnimi, w najmniejszym geście dobroci, a także w skromnym geście przeba-czenia udzielonym bez liczenia na wzajemność; Maryję obecną w trudnościach znoszonych w ciszy głębokiej wiary i w modlitwie; „Maryję we wszystkim” obecną w naszym życiu na chwałę Chrystusa. Staramy się, by z naszych wspólnot dyskretnie płynęła olbrzymia Maryjna łaska: wizja pokoju, który za naszym pośrednictwem ogarnie całą ludzkość.

Duchowość wynikająca z naśladowania dziesię-ciu cnót Matki Bożej może być praktykowana przez wszystkich. Również księża marianie przyję-li tę regułę u powstania zakonu. Od momentu zało-żenia Anuncjatek św. Joanna proponowała również świeckim tę duchowość: naśladować Maryję, aby

żyć w głębokiej zażyłości z Chrystusem w życiu rodzinnym, zawodowym, w relacjach z innymi. To jest możliwe, gdy z tą samą wiarą i prostotą, którą Maryja wyraziła słowami: – Oto ja, Służebnica Pańska przyjmujemy w każdej sytuacji to co nas spotyka: radości, ale także trudy i przeciwności. Ten sposób życia sprawia, że staje się ono bardzo owocne. To także rodzi głęboki pokój i sprawia, że człowiek sam staje się narzędziem pokoju.

Na wzór Maryi, wszyscy jesteśmy zaproszeni do wprowadzania pokoju poprzez cierpliwość, zro-zumienie innych, niesienie pojednania, ciche i po-godne znoszenie niezrozumienia i przeciwności, obronę tych, o których mówi się źle, gotowość przebaczania. Niosący pokój żyje w harmonii z sa-mym sobą, z Bogiem i innymi ludźmi, a także z tym, czego doświadcza.

To niestrudzone poszukiwanie pokoju podoba się Bogu i otwiera nas na Królestwo Boże. Jan Pa-weł II powiedział: – Duchowość Maryi jest ducho-wością całkowitej zażyłości z Jezusem. To właśnie jest duchowość Anuncjatek.

Siostry Anuncjatki z Licheniawww.anuncjatki.pl

email: [email protected]

Żyć jak

Maryjnarefleksja

Maryjna

Lichenski

ww

w.lic

he

n.p

l

Grudzień 2009 7

Stanęli twarzą w twarz. Uczeń i Mistrz. Jeden u progu swej kapłańskiej drogi – pełen zapału, entuzjazmu, ale i py-tań, na które szuka odpowie-dzi. Drugi ma już za sobą ka-wał życia. Poznał dobrze smak kapłaństwa, znalazł odpowiedź na pytania, z którymi blisko 50 lat temu wyruszał do ludzi. Żyją pod jednym dachem, w jednym zakonie. Znaleźli czas, by usiąść razem – jak syn i ojciec, jak uczeń i mistrz. Ksiądz Waldemar nie bał się pytać, ojciec Czesław nie bał się odpowiadać. Rozmawiali o życiu, samotności, tęsknocie. O ludziach. O Bogu.

Ks. Waldemar Kowalski MIC: Ojcze Czesławie, jak Ojciec my-śli, co to znaczy być księdzem?

Ojciec Czesław Szyszko MIC: Być księdzem to znaczy całkowicie oddać się Bogu, słu-żyć mu wiernie i wypełniać to, co najważniejsze: sprawować Najświętszą Ofiarę, głosić Ewangelię, udzielać sakramen-tów. No i być z ludźmi. Dla nich. Wychodzić do nich każdego dnia. Bo jesteśmy z ludu wzięci i dla ludu ustanowieni. Z perspektywy tych kilku mie-sięcy wydaje mi się, że ta dys-pozycyjność, to bycie z ludźmi, o którym Ojciec wspomina jest najtrudniejsze. W seminarium czas wolny należał jakoś do nas, teraz nasz czas należy do innych. Co zrobić, by w nawa-le obowiązków, zmęczenia nie zamienić się w kościelnego urzędnika?

Urzędnikami, w jakimś sen-sie, jesteśmy zawsze. Musimy prowadzić biuro parafialne, ko-ścielne księgi, musimy wyda-wać różne zaświadczenia, przy-gotowywać dokumenty. Ważne jest jednak to, by nigdy nie za-pominać, że przede wszystkim jesteśmy ludźmi i zawsze, bez względu na to, czy człowiek przychodzi do nas po jakieś za-świadczenie, czy podzielić się swoją troską, okazywać mu zro-zumienie, szacunek, cierpli-wość. Są takie sytuacje, gdy nie jesteśmy w stanie pomóc, gdy sprawy nie da się załatwić po-myślnie. Ważne jest jednak, by człowiek wychodził w poczu-ciu, że go wysłuchaliśmy, że po-chyliliśmy się nad jego proble-mem, że poświęciliśmy mu swój czas. Jestem pewien, że każde, nawet najbardziej przypadkowe spotkanie, może być okazją do krótkiej rozmowy, do pokazania ludziom, że jesteśmy sługami Chrystusa. Dziś wszyscy się

spieszą, nie mają dla siebie cza-su, chcą załatwić wszystko raz dwa. Bywa tak, że i do kancela-rii parafialnej wpada człowiek, bo potrzebuje metrykę. Nie chce usiąść, nie chce zamienić nawet kilku słów. Tylko stoi nad księ-dzem i nerwowo czeka, aż ten przygotuje stosowny dokument. Ale czasami jest odwrotnie: lu-dzie przychodzą, by się komuś wypłakać, wygadać. Bo są sami, bo nie mają się do kogo ode-zwać, bo nikt nie chce ich zro-zumieć. I powinniśmy to do-strzec, powinniśmy ofiarować temu człowiekowi nasz czas, a nie spieszyć się do własnych spraw i ucinać szybko rozmo-wę.

Oczywiście, każdy z nas jest tylko człowiekiem: bywam zmę-czony, mam swoje gorsze dni. Ale nasze słabości nigdy nie po-winny mieć wpływu na nasz sto-sunek do drugiego człowieka. I jestem pewien, że wśród księ-ży zdecydowanie więcej jest

co przyjdzie na ciebie

urodzony w 1977 r. Do marianów wstąpił

w 2001 r. Nowicjat odbył w Skórcu koło Siedlec.

W latach 2003-2009 studiował w Wyższym

Seminarium Duchownym Księży Marianów

w Lublinie. Święcenia kapłańskie przyjął 6 czerwca 2009 r.

w Licheniu. Obecnie jest wikariuszem w parafii św.

Doroty w Licheniu Starym.

PytaKs. Waldemar Kowalski MICKs. Waldemar Kowalski MIC

RozmowaPielgrzymaw

ww

.lic

he

n.p

l

8 PielgrzymLichenski

gorliwych duszpasterzy niż zim-nych urzędników.Niektórzy ludzie mówią, że księża nie rozumieją ich trosk i problemów, bo sami nie mu-szą o wiele rzeczy zabiegać. Jak to zrobić, by te ludzkie problemy nie były poza nami, byśmy umieli dostrzec ludzkie troski i o nich rozmawiać? By-śmy ich nie osądzali, nie dy-stansowali się od nich.

Żeby im pomóc trzeba ich po-znać, trzeba z nimi być, wyjść do nich. Kapłan nie może bać się lu-dzi. Jeśli ksiądz zamknie się na plebanii przed telewizorem albo przed komputerem, a z wiernymi spotykać się będzie wyłącznie w kościele, nie dowie się czym żyją jego parafianie, z jakimi proble-mami się zmagają, z czym sobie nie radzą. Młodzi księża czasami boją się tych kontaktów, w semi-narium byli bezpieczni, w swoim gronie. A tu nagle trzeba spotkać się z ludźmi, którzy nie zawsze przyjaźnie nastawieni są do Ko-ścioła, do kapłana. Którzy będą niejednokrotnie nieprzyjemni, napastliwi. Kapłan nie może się tego przestraszyć. Nie może zre-zygnować z drugiego człowieka. Lubię sobie przypominać wiersz Jerzego Lieberta:

urodzony 10 lutego 1936 r. Do Zgromadzenia Księży Marianów wstąpił 1956 r.

Śluby wieczyste złożył 15 sierpnia 1963 r. Święce-

nia kapłańskie przyjął 20 czerwca 1965 r.

Wieloletni duszpasterz oraz przełożony na

mariańskich parafiach. Obecnie pełni posługę spowiednika w Sanktu-

arium Maryjnym w Licheniu.

OdpowiadaKs. Czesław Szyszko MIC

RozmowaPielgrzyma

Uczę się Ciebie człowiekuUczę się Ciebie powoliOd tego uczenia człowieczeRaduje się serce i boli.

Gdy byłem młodym kapła-nem bardzo łatwo „pęczkowa-łem” ludzi: ten jest swój, z tego nic już nie będzie – bo alkoholik albo człowiek żyjący w związku niesakramentalnym. Ale dojrze-wając w swoim kapłaństwie uczyłem się ludzi. Zacząłem w tym pijaku i rozwodniku do-strzegać człowieka, który niesie w sobie jakiś problem, jakiś dra-mat. Zastanawiałem się: dlacze-

go on jest alkoholikiem? I zrozu-miałem, że on też chce być wysłuchany, też chce być kocha-ny. Wszyscy go odsuwają, czy i kapłan ma go odepchnąć? Pan Jezus powiedział: Nie przysze-dłem szukać sprawiedliwych, ale grzeszników (Mt 9,13).

Takim szczególnym miej-scem, w którym możemy poznać ludzkie tajemnice i sekrety jest konfesjonał. Ważne jest abyśmy uważnie słuchali co wierni mó-wią. Powinniśmy zastanowić się, który z grzechów jest dla niego najtrudniejszy i nie osądzać, nie potępiać, ale rozmawiać.Ja dopiero od niedawna spo-wiadam w licheńskim Sanktu-arium i widzę jak bardzo brak mi doświadczenia, jak wiele muszę się jeszcze nauczyć. W seminarium, w czasie stu-diów ogromną wagę przykła-dano do tego, by przygotować nas do posługi sakramentalnej. Ale dziś widzę, że przygotowa-nie teoretyczne, znajomość po-szczególnych kazusów, to za mało. Potrzebne są lata prakty-ki, by wiedzieć jak człowiekowi pomóc. Ojciec jest wieloletnim spowiednikiem. Proszę mi po-

Przylgnij do Niego a nie odstępuj. Zachowaj spokój serca, bądź cierpliwy, nie trać równowagi w czasie utrapienia

Lichenski

ww

w.lic

he

n.p

l

Grudzień 2009 9

wiedzieć kogo wierny powinien spotkać w konfesjonale?

Pana Jezusa. Miłosiernego Ojca. Czasami penitenci na po-czątku spowiedzi zamiast wyna-nia grzechów, przedstawiają swoje problemy. Powinniśmy wysłuchać każdego człowieka. Owszem, gdy spowiedź zbyt dłu-go się przeciąga możemy zapro-ponować tej osobie, że spotkamy się później, poza konfesjonałem. Ja często tak robię, zwłaszcza, gdy spotykam młodych ludzi. Oni mają tyle różnych spraw, są pogubieni, chcą poukładać swoje życie, ale potrzebują kogoś, kto im w tym pomoże, kto ich zrozu-mie, wysłucha. Dlatego mówię:

przyjdź, zadzwoń. Porozmawia-my. I wielu przychodzi. Nam, kapłanom, brakuje czasami wraż-liwości: dla kogoś, kto stracił współmałżonka i świat mu się zawalił. Albo dla matki, której dziecko umarło. I ona mówi: pro-szę księdza, ja już nie mam po co żyć, moje życie się skończyło. Nie wiemy co to znaczy być mę-żem czy żoną, ojcem czy matką. Trudno nam się w to wczuć. I nie wolno nam ludzkiego cierpienia zbyć byle jakim słowem, tanią pociechą. Dlatego, gdy nie wiem co powiedzieć, modlę się do Du-cha Świętego, by mi pomógł. A on mi pomaga. Wielokrotnie tego doświadczyłem.

Kapłan powinien ucieszyć się każdym grzesznikiem, który przychodzi. Wyobraźmy sobie jak przeżywa swoje pójście do konfesjonału człowiek, który przez 30 czy 40 lat nie był u spo-wiedzi. Jak on to przeżywa. Boi się, że ksiądz będzie na niego krzyczał i tupał. Trzeba więc mu dodać odwagi, otuchy. Trzeba mu powiedzieć na początku: do-brze, że przyszedłeś, Pan czekał na ciebie, cieszę się, że tu jesteś. Człowiek może odwrócić się od Boga, ale Bóg nie odwraca się od człowieka i czeka na niego. Tyl-ko, że tę mądrość zdobywałem przez lata, uczyłem się, pokor-niałem. Teraz mogę śmiało po-wiedzieć, że rozumiem każdego człowieka – młodego i starego. Swoją posługę pełnimy też na ambonie, głosząc kazania. Lu-dzie często narzekają, że te ka-zania są za długie, nudne, że nic nie rozumieją. Powiedz mi Ojcze, jak sprawić, by nasze słowa trafiały do ludzi, by były ziarnem, które wzrośnie w ich sercach.

Pamiętam, że gdy byłem w seminarium wielokrotnie zwracano nam uwagę byśmy ni-gdy kazań nie czytali, tylko mó-wili do ludzi. I przez całe swoje życie tego się trzymałem. Wolę się pomylić, wolę zgubić myśl niż czytać z kartki. Lubię mieć bezpośredni kontakt ze słucha-czami, patrzeć na ich reakcje. Nie możemy opowiadać jedynie teologicznych mądrości, ale mu-simy odwoływać się do życia, podawać konkretne przykłady. Musimy tłumaczyć czytania czy ewangelię odwołując się do pro-blemów, z którymi ci wierni zmagają się każdego dnia. Słowo Boże nie może być dla słuchaczy abstrakcją. Trzeba ludziom po-kazać, że tam właśnie znajdą od-powiedź na pytanie jak żyć.

RozmowaPielgrzyma

Kapłaństwo jest służbą i powołaniem

Kapłanowi nie wolno ludzkiego cierpienia zbyć byle jakim słowem, tanią pociechą

Fot. K. Pakuła

ww

w.li

ch

en

.pl

10 PielgrzymLichenski

Ale najważniejsze jest to, by kapłan sam wierzył w to, co mówi. Jeśli między słowami księdza, a jego życiem będzie rozdźwięk, wierni natychmiast to wyczują.Kapłaństwo z jednej strony uwalnia człowieka od pewnych problemów i obowiązków, któ-rymi żyją świeccy, ale jedno-cześnie zmusza do rezygnacji z pewnych rzeczy. Pewnie w życiu każdego kapłana przy-chodzą chwile trudne, poczu-cie jakiejś straty, tęsknoty, sa-motności. Co robić by się temu nie poddawać?

Kapłaństwo kosztuje i nie jest łatwe. Ale ja muszę szczerze przyznać, że nigdy nie odczułem samotności. A to dlatego, że za-wsze miałem wokół siebie ludzi i mnóstwo obowiązków. Nie było czasu na smutek, na rozmy-ślanie, że nie mam rodziny, że jestem sam. Nam zakonnikom na pewno jest łatwiej niż księżom diecezjalnym. Naszą rodziną jest wspólnota. Żyjemy razem – sta-rzy i młodzi. Nie musimy się martwić o to, co się z nami stanie na starość, gdy będziemy już sła-bi i niedołężni – co będziemy je-dli i gdzie będziemy mieszkali.

Ale i księża diecezjalni po-winni dbać o to, by być razem. Proboszcz dla młodego wikare-go powinien być jak ojciec. Wte-dy ani jeden, ani drugi nie będzie czuł się samotny.Zwrócił mi Ojciec uwagę na bardzo ważną rzecz: wybiera-jąc kapłaństwo decydujemy się w pewnym sensie na życie sa-motne. Ale czym innym jest bycie samemu we wspólnocie zakonnej czy kapłańskiej, a czym innym samotność, któ-ra jest ucieczką od wspólnoty, od ludzi.

Samotność potrzebna jest każdemu człowiekowi. Kapła-

nowi także. Ja bardzo sobie ce-nię te chwile, delektuję się nimi. To jest mój czas kiedy mogę coś spokojnie przeczytać, przemy-śleć. A przede wszystkim pomo-dlić się. Kapłan nie może zapo-minać o modlitwie. Żeby karmić innych słowem Bożym trzeba samemu z niego czerpać.Chciałem zapytać o jeszcze jedną rzecz: Co by ojciec pora-dził nam, młodym kapłanom, pełnym zapału i entuzjazmu, byśmy się nie wypalili, byśmy przez całe swoje kapłańskie życie pełnili naszą posługę z taką samą radością?

RozmowaPielgrzyma

Kapłan nie może bać się ludzi

Kapłaństwo kosztuje i nie jest łatwe

Posłużę się słowami z Księgi Syracydesa: Synu, jeżeli masz za-miar służyć Panu, przygotuj swą duszę na doświadczenia, zacho-waj spokój serca i bądź cierpli-wy, a nie trać równowagi w czasie utrapienia. Przylgnij do Niego, a nie odstępuj, abyś był wywyższony w ostatnim twym dniu. Przyjmij wszystko, co przyj-dzie na ciebie, a w zmiennych losach utrapień bądź wytrzyma-ły, bo w ogniu doświadcza się złoto, a ludzi miłych Bogu w piecu utrapienia. Bądź wierny, a On zajmie się tobą. Prostuj swe drogi i Jemu zaufaj (Syr 2, 1-6).drogi i Jemu zaufaj (Syr 2, 1-6).drogi i Jemu zaufaj

Fot. K. Pakuła

Fot. K. Pakuła

Lichenski

ww

w.lic

he

n.p

l

Grudzień 2009 11

Jest jedną z tych osób, o któ-rych podopieczni Hospicjum im. błogosławionego ojca Stanisła-wa Papczyńskiego w Licheniu mówią „anioł”. Dlaczego? Bo

jej życiowym powołaniem jest przynosić ulgę w cierpieniu oso-bom nieuleczalnie chorym, stworzyć im dom, pokazać, że mimo strasznej choroby są pełnowartościowymi ludźmi. Sylwia Rogowska – z pozoru krucha, delikatna blondynka – uśmiecha się, kiedy słyszy, że jest „osobą od zadań specjal-nych”, ale czy na to miano nie zasługuje kobieta koordynująca pracę zespołu pielęgniarek ho-spicyjnych, który łącznie z nią liczy... 34 osoby?

Praca to misja

Zawsze chciała być pielę-gniarką. Mimo że rodzice – wła-ściciele sadów owocowych – wi-dzieli w niej plantatora, ona metodycznie, według ułożonego w głowie planu, szlifowała pie-lęgniarskie umiejętności i zdo-bywała wiedzę, po drodze robiąc

przerwę na technikum agrobiz-nesu. – Od początku wiedziałam, że będę pracować z ludźmi naj-ciężej chorymi. Byłam wolonta-riuszką w hospicjum w Poznaniu przy ul. Łąkowej, gdzie trafiłam dzięki profesorowi Łuczakowi,z którym miałam zajęcia. W Ko-ninie chodziłam do „pacjentów ciężkich” – także sąsiadów i zna-– także sąsiadów i zna-–jomych – z trudnymi ranami. Nie – z trudnymi ranami. Nie –ukrywam, że kiedyś myślałam o wstąpieniu do zakonu – opo-wiada nasza bohaterka. Konse-kwentnie trzymając się zawodo-wej ścieżki, w 2008 roku związała się z licheńskim hospi-cjum, wtedy jeszcze będącym w budowie. Pomagała komple-tować sprzęt, a teraz koleżanki po fachu, ale z mniejszym do-świadczeniem, uczy specyfiki hospicjum.

Wzorem pracy z chorymi dla pani Sylwii jest Matka Teresa z Kalkuty. Idąc za jej przykła-dem, opatruje najcięższe rany u ludzi pozbawionych ćwierci twarzy czy innych części ciała. Na co dzień ma styczność z wi-dokami i zapachami, od których ludzie niezwiązani z jej zawo-dem mdleją. – W takiej pracy człowiek uczy się pokory wobec życia i śmierci. Żeby wykonywać ten zawód, trzeba mieć w sobie dużo empatii i szacunku dla czło-wieka. Pacjent cierpi, jest znie-cierpliwiony i może się różnie zachowywać, ale trzeba to zro-zumieć – tłumaczy. Robi zdjęcia zumieć – tłumaczy. Robi zdjęcia zumiećran – w ten sposób dokumentuje, w jakim stanie pacjent został

Pani Sylwia z anielskiej brygadyDLA ŚMIERTELNIE CHOREGO PANA ZDZISIA PRZESZUKAŁA

PLANTACJĘ TRUSKAWEK, ŻEBY ZNALEŹĆ PIERWSZE W SEZONIE OWOCE; W POPRZEDNIEJ PRACY MIAŁA PRZYDOMEK „KOSA”,

BO WŁAŚNIE PRZY NIEJ LUDZIE CHCIELI UMIERAĆ...

Koordynuje pracę pielęgniarek w licheńskim

hospicjum. Ukończyła studia pielęgniarskie na Pomor-

skiej Akademii Medycznej w Szczecinie, pracowała

w Szpitalu Klinicznym w Poznaniu na oddziale

gastrochirurgii, ukończyła technikum agrobiznesu.

Teraz jest w trakcie robienia specjalizacji z zakresu opieki

paliatywnej. Interesuje się zwierzętami – głównie panterami i tygrysami;

lubi pracę w sadach swoich rodziców.

Sylwia Rogowska 36 lat

MojawiaraMoja

Pani Sylwia ze swoją córką

ww

w.li

ch

en

.pl

12 PielgrzymLichenski

przyjęty do placówki i jak wy-gląda później, po opiece w ho-spicjum. Zdjęcia pokazuje in-nym pielęgniarkom, żeby przygotować je na pierwszy kon-takt z chorym i wskazać, jak na-leży pielęgnować rany. – Mieli-śmy pacjentkę z wieloma odleżynami, która wyszła z ho-spicjum po dwóch miesiącach pobytu. Jej rodzina była w szoku, kiedy zobaczyła, że wszystko się pogoiło. Takie sytuacje sprawia-ją, że chce się pracować! – prze-konuje.

Trudny zaszczyt

Pamięta imiona pacjentów, ich przyzwyczajenia oraz – czę-sto ostatnie – życzenia. Wspomi-na pana Zdzisia, który mieszkał w hospicjum przez cztery mie-siące. Wyznaczał sobie „drogę małych kroków”. Najpierw cze-kał aż minie zima, potem aż na-stanie wiosna, przyjdzie Wielka-noc, przyjedzie rodzina. Pewnego dnia, kiedy pani Sylwia opowia-dała mu o sadach owocowych swoich rodziców i ich plantacji truskawek pacjent powiedział, że chciałby skosztować pierw-szych w tym sezonie owoców. – Niewiele myśląc, pojechałam

Mojawiara

Moja

Wzorem pracy z ciężko chorymi dla pani Sylwii jest Matka Teresa z Kalkuty

To, w jaki sposób się odnoszę do drugiej osoby świadczy o tym, jakim jestem człowiekiem – uważa pani Sylwia

z mężem na plantację, zerwali-śmy cztery pierwsze truskawkii zawiozłam je panu Zdzisiowi. Zjadł, powiedział, że były bardzo smaczne i że teraz może odejść. Po trzech dniach odszedł. Zasta-nawiam się, czy powiedziałby coś innego, gdybym mu ich nie przywiozła – opowiada pani Syl-wia. Wspomina też panią, która przez dwa tygodnie jadła śledzie (nierzadko po nie trzeba było wysyłać do sklepu personel) oraz pana ze stomią jelitową, któremu przynoszono ulubione ciasta tortowe lub kawałki tortu. – Jesteśmy profesjonalistamii nie powinniśmy się wiązać

z pacjentem, ale to nie jest tak do końca. Przywiązujemy się do pa-cjentów i oni do nas również. To nie jest taki oddział, gdzie się leczy chorobę podstawową. My stwarzamy namiastkę domu – wyjaśnia. Jakby w podzięko-waniu za serce o siostrach z ho-spicjum pacjenci mówią „anio-ły”, a o komforcie panującym w placówce – Hotel „Ritz”.

Pani Sylwia mówi, że każdy wie, na jakim odcinku czuje się najlepiej. Jej zdaniem tylko wte-dy, kiedy jest się głęboko prze-konanym o słuszności decyzji, można wybrać pracę w hospi-cjum. – To, w jaki sposób się od-cjum. – To, w jaki sposób się od-cjum. –noszę do drugiej osoby świadczy o tym, jakim jestem człowiekiem, a nie tylko jaką jestem pielę-gniarką – podsumowuje. Czy czuje bunt, kiedy pacjenci od-chodzą? – Osoby wierzące wie-chodzą? – Osoby wierzące wie-chodzą? –dzą, że jest to przejście na drugą stronę. W mojej poprzedniej pra-cy o mnie i o mojej koleżance inne pielęgniarki mówiły „Kosy”, bo przyjmowałyśmy wiele śmier-ci. Dopiero pani psycholog wy-tłumaczyła nam, że to zaszczyt, kiedy pacjenci chcą, abyśmy im towarzyszyły w ostatnich chwi-lach życia.

MAK

Fot. Mak

Fot. Mak

Lichenski

ww

w.lic

he

n.p

l

Grudzień 2009 13

Te i inne pytania zadaliśmy licheńskim pielgrzymom. Słu-chając odpowiedzi, pozwolili-śmy im prowadzić się, poszliśmy w kierunkach, w jakich podążały ich myśli. Skąd pomysł na to, aby podjąć taki temat? Inspiracją było ogłoszenie przez papieża Benedykta XVI Roku Kapłań-skiego, który rozpoczął się 19 czerwca 2009 r. w uroczystość Najświętszego Serca Jezusowe-go, a zarazem w Dniu Uświęce-nia Kapłanów i co bardzo ważne – w roku 150. rocznicy śmierci patrona wszystkich proboszczów świata – św. Jana Marii Vian-neya z Ars. Pomyśleliśmy, że przy okazji obchodów warto by-łoby spytać świeckich o to, jakie – z czysto ludzkiego punktu wi-dzenia – mają oczekiwania wo-bec księży XXI wieku? Jakim wyzwaniom współczesności du-chowni powinni stawić czoła?

Na zadawane z zaskoczenia pytania pielgrzymi odpowiadali dość chętnie. Tylko nieliczni unikali kontaktu. Ze sposobu wypowiedzi wynikało, że temat nie jest im obcy, że nieraz już się nad tym zastanawiali. Bo prze-cież każdy z nas spotyka na swo-jej drodze księdza, każdy wie, kim jest człowiek w sutannie.

Wreszcie – księża, lekarze, poli-tycy to najpopularniejsi bohate-rowie rozmów, jakie toczymy przy stołach podczas rodzinnych spotkań. Naszym tekstem chce-my zachęcić czytelników „Piel-grzyma Licheńskiego” do dys-kusji na ten temat, także w czasie świątecznych spotkań.

Porozmawiać na wszystkie tematy

– Jaki powinien być ksiądz? Spotkałem kogoś takiego. Jest człowiekiem o dużym poczuciu towarzyskości, kulturalnym i szybko nawiązującym kontakty z ludźmi – mówi pan Ryszard z Torunia, który przyjechał do Sanktuarium ze swoją mamą. Jego wyobrażenie o kapłanie wykracza poza obraz duchowne-go ograniczającego swoje kon-takty z wiernymi do sprawowa-nia Mszy św. i udzielania sakramentów. To jedna z opinii najczęściej powtarzających się w rozmowach z pielgrzymami wędrującymi licheńskimi ścież-kami.

– Dla mnie ksiądz powinien być otwarty, przyjazny, żyjący blisko ludzi. Taki, żebym mogła iść, porozmawiać z nim, wyspo-

wiadać się, ale nie w konfesjona-le, ja tego nie lubię. Może dlate-go, że miałam wcześniej przykre doświadczenia – dzieli się pani Elżbieta z Bydgoszczy. Z domu wyruszyła w nocy, zdecydowana w licheńskim Sanktuarium zna-leźć właśnie takiego kapłana. Pani Elżbieta chętnie mówi o swoich oczekiwaniach: – Szu-kam księdza, który miałby dla mnie, oprócz cierpliwości, dużo czasu. Niestety, rzadko dziś moż-na takich znaleźć. Spotkałam ta-kiego człowieka jeden raz w swoim życiu i do dzisiaj go wspominam – to był ksiądz Sta-nisław. Był człowiekiem wspa-niałym, cierpliwym, każdemu poświęcał tak dużo czasu, że za-stanawialiśmy się, czy on w ogó-le śpi. Takiego księdza chciała-bym. Dzisiaj księża – może nie wszyscy, nie chciałabym obrazić – często traktują swoje powoła-nie jak pracę na etacie.

Jako swój wzór pielgrzymi opisują księdza, którego w życiu spotkali i pozostają pod wraże-niem jego osobowości, sposobu bycia i duchowości. Pan Ryszard z Torunia należy do tych, którzy z uznaniem mówią o swoim pro-boszczu: – Mogę z nim rozma-wiać na wszystkie tematy. Za-wsze otrzymuję bardzo fajną i kompetentną odpowiedź na nurtujące mnie problemy.

Prosto i bez polityki

Jako jeden z ważniejszych aspektów posługi pielgrzymi wymienili język, jakim posługu-

Ksiądz czyli ?JAKI POWINIEN BYĆ MÓJ PROBOSZCZ? CZEGO NA POCZĄTKU XXI WIEKU

OCZEKUJEMY OD KSIĘŻY? CZY MA BYĆ SROGIM NAUCZYCIELEM, „KUMPLEM Z SĄSIEDZTWA”, WZOREM DO NAŚLADOWANIA?

Każde powołanie kapłańskie w swej najgłębszej warstwie jest wielką tajemnicą, jest darem, który nieskończenie przerasta człowieka. Każdy z nas,

kapłanów, doświadcza tego bardzo wyraźnie w całym swoim życiu. Wobec wielkości tego daru

czujemy, jak bardzo do niego nie dorastamy.

Jan Paweł II Dar i Tajemnica

TematPielgrzymaw

ww

.lic

he

n.p

l

14 PielgrzymLichenski

TematPielgrzyma

Fot. Archiwum

Lichenski

ww

w.lic

he

n.p

l

Grudzień 2009 15

Trzeba znaleźć nowe sposoby docierania do młodych – jest zdania pani Ewa z Warszawy.

Kolejna z rozmówczyń za najważniejsze uważa inne pro-blemy: – Wydaje mi się, że du-chowni powinni iść tam, gdzie są problemy społeczne. W szkole średniej w mieście w którym mieszkałam spotkałam kapłana, który szedł do tych najbardziej potrzebujących i umiał z nimi rozmawiać. Od tej pory wszyst-kich księży porównuję pod tym kątem.

Młoda kobieta ze Szczecina zaproponowała inny punkt wi-dzenia: – Dużo do myślenia po-winno dawać księżom to, że dla wielu osób chodzenie do kościo-ła jest przymusem: muszę iść, bo sąsiad chodzi, bo nie dostanę za-świadczenia. Więc jaka jest ta nasza wiara?

Pan Tomek z małej miejsco-wości w Wielkopolsce skarżył się: – Moje doświadczenie jest takie, że w małych miastach lu-dzie wykształceni są pozostawie-ni samym sobie.

Być wzorem duchowości

Ale najbardziej sprecyzowa-ne oczekiwania nasi rozmówcy mieli w sprawach duchowych.

– Za najważniejsze dla księ-

Na świecie było 407 262 księży diecezjalnych i zakonnych. 196 653 z Europy 121 119 z Ameryk Północnej i Łacińskiej 51 281 z Azji 33 478 z Afryki 4 731 z Australii i Oceanii W Polsce jest 29 775 kapłanów,

w tym 24 173 diecezjalnych i 5 602 zakonnych.

Rocznik Statystyczny Kościoła rok 2006

Inne potrzeby zasygnalizo-wała pani Joanna z Poznania. Często w mniejszych miejsco-

wościach księża są nastawieni na to, żeby mówić zbyt prosto, a jest wielu ludzi, do których tra-fiałoby coś więcej, jakieś mą-

Pielgrzymi podkreślali też, że cenią sobie, gdy z am-bony ksiądz „nie polity-kuje”. Pan Marek

z Łodzi ujął to w następu-jący sposób: – Pogadać

o polityce mogę z księ-dzem przy kawie. W niedzielnym kazaniu

chcę usłyszeć słowa, które pomogą mi w rozwoju ducho-wym.

Kierunek – problemy

Dla wielu pątników być księdzem to znaczy iść tam gdzie są największe

problemy. Przede wszystkim zwracali uwagę na to, że do Ko-ścioła niechętnie chodzą młodzi ludzie.

– Duchowni powinni zająć się młodzieżą po to, żeby ona nie przychodziła do kościoła, aby stać gdzieś na dworze i palić pa-pierosy, tylko żeby naprawdę z myślą o Bogu przychodziła.

Inne potrzeby zasygnalizo-wała pani Joanna z Poznania. – Często w mniejszych miejsco-wościach księża są nastawieni na to, żeby mówić zbyt prosto, a jest wielu ludzi, do których tra-fiałoby coś więcej, jakieś mą-drzejsze słowa.

Pielgrzymi podkreślali też, że cenią sobie, gdy z am-bony ksiądz „nie polity-kuje”. Pan Marek

z Łodzi ujął to w następu-jący sposób: –

o polityce mogę z księ-dzem przy kawie. W niedzielnym kazaniu

chcę usłyszeć słowa, które pomogą mi w rozwoju ducho-wym

– problemy

Dla wielu pątników być księdzem to znaczy iść tam gdzie są największe

je się ksiądz. Zatem jakim języ-kiem ma mówić ksiądz? Ma uni-kać skomplikowanych zwrotów „żywcem zaczerpniętych z mą-drych książek”, ale jedna z pyta-nych pań zasygnalizowała po-trzebę bardziej intelektualnych kazań. W przypadku języka trudno więc o wspólne stanowi-sko.

Dla pań Alicji i Krystyny z Kozienic ważne były właśnie proste, przystępne kazania. – Ksiądz powinien być otwarty, mówić takim językiem, żeby jak najwięcej ludzi do kościoła przy-garnąć. Nie posługiwać się języ-kiem książkowym, tylko zrozu-miałym, tak jak to dawniej było. Chociaż świat się zmienił i bar-dziej inteligentni jesteśmy, to jednak większą wartość mają uniwersalne kazania.w

ww

.lic

he

n.p

l

16 PielgrzymLichenski

72% Polakówdeklaruje że ich parafia jest dla nich

podstawowym miejscem praktyk religijnych 13% Polaków

deklaruje, że czują iż mają wpływ na życie swojej parafii67% Polaków

nigdy nie pracuje społecznie w swojej parafii74% Polaków

deklarujących przynależność do Kościoła katolickiego nie ma i nie chce mieć wpływu na życie swojej parafii

Według CBOS opinie z lat 2005-2008

dza uważam być wzorem życia duchowego. Kiedyś z księdza brało się przykład, a dzisiaj mówi się, że ksiądz myśli tylko o tym, żeby jeździć dobrym sa-mochodem i wieść przyjemne życie – zdecydowanie mówi pani Ewa z Warszawy i podaje przy-kład swojego proboszcza, który kilka razy w roku wyjeżdża na urlopy zagraniczne.

– Wiem, że się wszystko zmie-nia, ale my – ludzie, duchowo się nie zmieniamy. Potrzebujemy księdza jak rodzica. Człowiek jest katolikiem, popełnia grzechy większe i mniejsze, i do kogo idzie? Do matki, do ojca. Uwa-żam, że ksiądz powinien być przede wszystkim ojcem duchow-nym – w takiej roli upatruje księży pani pielgrzymująca do Lichenia z województwa kujaw-sko-pomorskiego.

Podobnego zdania jest pani Olga, góralka. – Ksiądz? To ma być pasterz, przewodnik, ale z doświadczeniem. Ufam takie-mu księdzu, co parę lat z ludźmi pracuje i na niejednym się spa-rzył. Młodzi dużo chcą zrobić, ale czasem nie wiedzą jak.

Studentka z Poznania zamyka swoje oczekiwania następująco: – Wypłyńmy na głębię, mówił nasz Papież. Chcę tylko, żeby mój proboszcz płynął przede mną.

TematPielgrzyma

Urodził się 8 maja 1786 r. we Francji w ubogiej

rodzinie. Mimo złego stanu zdrowia i trudności w nauce ukończył wyższe seminarium

duchowne. W 1815 r. otrzymał święcenia kapłań-skie. Najpierw był probosz-czem w Ecully. Potem trafił do Ars, zamieszkiwanego

przez ludzi niereligijnychi biednych, o których

pogardliwie mówiono, że „tylko chrzest

różni ich od bydląt”. Wierni nabrali przekonania

do nowego proboszcza, kiedy zobaczyli,

że jest jednym z nich– pości, śpi na deskach,

chodzi ubogo ubrany i – tak jak oni – nic nie ma.

Vianney modlił się słowami: „O Boże mój, pozwól mi nawrócić moją parafię:

zgadzam się przyjąć wszystkie cierpienia, jakie

zechcesz mi zesłać w ciągu całego mego życia”. W Ars Święty spędził

41 lat. Zasłynął tam jako niezwykły spowiednik, mający dar czytania

w ludzkich sumieniach. Przyjmował penitentów

z odległych miejscowości, spędzał w konfesjonale po

kilkanaście godzin dziennie. Zmarł 4 sierpnia 1859 r.

Został ogłoszony świętym w 1925 r. Cztery lata później został ogłoszony patronem

proboszczów.

Jan Maria Vianney Ksiądz też człowiek

– Uważam, że nie ma ani ide-alnych, ani tylko nieudanych księży. Nie dlatego ludzie nie chodzą do kościoła, że ksiądz coś źle mówi. Teraz świat taki jest. Wielu jest wspaniałych, od-danych kapłanów. Może jak ksiądz popełni jakiś błąd, to wy-daje się nam bardziej ludzki, bardziej wiarygodny? – stawia pytanie jeden z zapytywanych pielgrzymów.

– Są tacy, którzy się do tej pracy po prostu nie nadają, ale to tak jak w przypadku innych zawodów – pani Ewa z Warsza-wy jest bardziej krytyczna. – A przecież kapłaństwo jest tym trudniejsze, że przede wszystkim jest służbą i powołaniem.

Ryszard z Torunia też uważa, że księży weryfikuje życie: – Fakt, że młody człowiek decy-duje się zostać księdzem jest ak-tem bardzo dużej odwagi. Funk-cja kapłana wymaga dużego samozaparcia. Kapłan, jak każ-dy człowiek, ma wiele proble-mów życiowych. Dlatego uwa-żam, że szczególnie dla młodego człowieka, narażonego na wszystkie pokusy dnia codzien-nego, kapłaństwo to akt wielkiej odwagi.

MAK

Lichenski

ww

w.lic

he

n.p

l

Grudzień 2009 17

W tym roku minęło 47 lat od jego święceń kapłańskich, które przyjął we włocławskiej katedrze z rąk biskupa Antoniego Paw-łowskiego. – Tylko cały czas się dziwię, dlaczego Matka Boża ta-kiego nicponia przyjęła – mówi.

Pogodny, uśmiechnięty, cho-ciaż na początku trochę skryty. – Oglądam się wstecz i mogę po-wiedzieć, że najwięcej zawdzię-czam matce. Nic mi nie powie-działa, ale wyczułem, że bardzo pragnęła, bym był księdzem– mówi duchowny. Dopiero po

latach dowiedział się, że matka wracając ze szpitala do rodzinnego Landwarowa pod Wilnem, tuż po jego urodzeniu, z małym Edwardem na rękach, odwiedzi-ła Matkę Bożą Ostrobramską i tam ofiarowała swojego syna. To było w październiku 1931 r.

Ks. Edward wyrósł w bardzo katolickiej rodzinie. Doskonale pamięta ręce matki złożone do wieczornego pacierza. Nie prze-stali się modlić nawet wtedy gdy 14 czerwca 1941 r. wywieziono

POWIEDZIEĆ

latach dowiedział się, że matka wracając ze szpitala do rodzinnego Landwarowa pod Wilnem, tuż po jego urodzeniu, z małym Edwardem na rękach, odwiedzi-ła Matkę Bożą Ostrobramską i tam ofiarowała swojego syna.

MojepowołanieMoje

JAK BYŁO Z MOIM POWOŁANIEM? TRUDNO POWIEDZIEĆ. MAMA NOSIŁA W SERCU PRAGNIENIE, BYM ZOSTAŁ KSIĘDZEM. TROCHĘ SIĘ BRONIŁEM, ALE JEZUS MA SWOJE SPOSOBY – MÓWI KS. EDWARD FLORCZYK MIC.

Rodzina Florczyków w 1937 roku. W oryginale na zdjęciu był także ojciec w mundurze wojskowym. Fotomontaż wykonano już w czasie wojny na prośbę ojca, który nie chciał narażać rodziny

ich na Syberię. – Ojca wcześniej wzięli do łagru. Wpadli do na-wzięli do łagru. Wpadli do na-szego dworku i kazali się pako-wać. Zabrali mamę, mnie, moją starszą siostrę, dwie młodsze i małego, pięciomiesięcznego braciszka. Nie wiedzieliśmy, gdzie jedziemy. Tam spędziliśmy pięć długich, trudnych lat. Bra-ciszek nie wytrzymał tych wa-runków i zmarł. Było ciężko, ale Bóg dał nam siły. Przetrwaliśmy– opowiada.

W 1946 r. rodzina Florczy-ków wróciła do Polski. Najpierw do Stargardu Szczecińskiego, potem do Szczecina. W tym mie-ście zostali.

Ks. Edward wspomina: – My-ślę, że gdyby nie głęboka wiara mojej matki, nie wrócilibyśmy z Syberii. Była odważna, cierpli-wa, ufająca Bogu w każdej se-kundzie swego życia. Wystarczy-ło mi spojrzeć w jej oczy i wiedziałem, czy aprobuje moje decyzje. A syberyjskie przeżycia pozostały mi w pamięci. I to, że tam, w tych trudnych czasach, nie zapominaliśmy o modlitwie.

18 PielgrzymLichenski

Mama pochodziła z Branickich, rodziny głęboko wierzącej. Z po-kolenia na pokolenie przekazy-wana jest historia o wuju Felik-sie Branickim, który szedł kiedyś przez las późnym wieczorem. Drogę zaszedł mu wilk, a on – przestraszonym, ale pewnym głosem zawołał: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!”. I zwierzę uciekło. Taka była wia-ra tych ludzi. Prosta i szczera.

W Szczecinie młody Edward trafił do księdza Stanisława Ter-leckiego. Razem z tym kapłanem próbował odbudować kościół. Został prezesem ministrantów. Pomagał zbić grób, przygotować swoich młodszych kolegów, roz-prowadzić prasę katolicką. Zda-rzało się też, że szedł z mon-strancją do drugiego kościoła. Był blisko Boga i Eucharystii, ale nie przeszkadzało mu to my-śleć o wojsku. Bo jak każdy chłopiec Edward chciał być mundurowym. Żołnierzem był jego ojciec. Po powrocie z Sybe-rii skończył szkołę przemysło-wą. – Tego wymagały wtedy cza-sy. Wszystko było na kartki. Było ciężko utrzymać rodzinę. W tej szkole płacili nam za trzy dni pracy, a kolejne trzy przeznacza-liśmy na naukę. Mam zawód ślu-sarz tokarz – opowiada. Po za-kończeniu nauki młody Edward zgłosił się do szkoły podoficer-skiej. Fascynowały go wojska rakietowe. – Ale miałem niepo-kój w sercu. Coś mi nie pozwala-ło być pewnym tej decyzji. Pan Jezus pukał do mnie. Po cichu,

urodził się 9 października 1931 r. w Wilnie. Pierwsze lata spędził w dworku matki w Landwarowie. W 1941 r. z rodziną

został zesłany na Syberię. Wrócił do Polski w 1946 r. W 1950 r. wstąpił do zakonu marianów. Dwa lata później złożył śluby zakonne. W 1962 r. otrzymał święcenia

kapłańskie. Od 1999 r. pracuje w Licheniu.

Ksiądz Edward Florczyk

Mojepowołanie

Moje

Msza św. prymicyjna. Ojciec błogosławi ks. Edwarda

teraz w Licheniu i czekam, co Pan Bóg dalej ze mną zrobi. Każe siedzieć, będę siedzieć. Każe gdzieś iść – pójdę. To wszystko o moim kapłaństwie. Jest pięknie, chociaż bywały trudne momenty – kończy opo-wieść ks. Edward.

Po cichu przyznaje, że ma jedną słabość… piwonie. Te kwiaty kwitły na poniemieckich szczecińskich działkach. Razem z siostrą sprzedawał je, by zaro-bić na jedzenie. Mówi: – Do tej pory mam do nich ogromny sen-tyment. To kwiaty mojego dzie-ciństwa.

Kama

ale natarczywie – wspomina. – wspomina. Gdy zastanawiał się, co zrobić Gdy zastanawiał się, co zrobić dalej, mama powiedziała jedno dalej, mama powiedziała jedno zdanie: „a może tak synku pój-zdanie: „a może tak synku pój-dziesz do seminarium”. –dziesz do seminarium”. – Naj-pierw odpowiedziałem, by nie pierw odpowiedziałem, by nie zawracała mi głowy. Potem jed-zawracała mi głowy. Potem jed-nak przyszły misje. Na początku nak przyszły misje. Na początku bałem się, że nie dam rady. Ka-bałem się, że nie dam rady. Ka-płanem być to przecież poważna płanem być to przecież poważna sprawa. Ale Pan Jezus mnie sprawa. Ale Pan Jezus mnie gdzieś tam przydusił i zakiełko-gdzieś tam przydusił i zakiełko-wała myśl: ale bratem mógłbyś. wała myśl: ale bratem mógłbyś. Nie miałem argumentów. Musia-Nie miałem argumentów. Musia-łem powiedzieć Panu Jezusowi łem powiedzieć Panu Jezusowi „tak”. Było to pod koniec 1949 „tak”. Było to pod koniec 1949 roku – opowiada kapłan.opowiada kapłan.

Najpierw napisał do domini-Najpierw napisał do domini-kanów, potem do franciszkanów. kanów, potem do franciszkanów. Z obu zakonów odpisali, że jest Z obu zakonów odpisali, że jest za stary. Nie rezygnował jednak. za stary. Nie rezygnował jednak. W „Rycerzu Niepokonalnej” W „Rycerzu Niepokonalnej” znalazł ogłoszenie o marianach. znalazł ogłoszenie o marianach. – Napisałem, przysłali odpo- Napisałem, przysłali odpo-wiednie dokumenty, pojechałem. wiednie dokumenty, pojechałem. To był 1950 rok – wspomina. Już – wspomina. Już w zakonie skończył szkołę, zdał w zakonie skończył szkołę, zdał maturę. Potem trafił do war-maturę. Potem trafił do war-szawskiego seminarium. –szawskiego seminarium. – Tam zrobiłem pierwszy i drugi rok fi-zrobiłem pierwszy i drugi rok fi-lozofii. Zacząłem studiować teo-lozofii. Zacząłem studiować teo-logię. Przerwałem jednak naukę, bo potrzebowano do nauki reli-gii w trzech szkołach – mówi ks. Edward.

W 1962 r. biskup Antoni Pawłowski udzielił bratu Edwar-dowi święceń kapłańskich. W 1999 r. przyjechał do Sanktu-arium w Licheniu. Wcześniej posługiwał w Górze Kalwarii, Elblągu, Rzepiskach, Warsza-wie, Skórcu, Goźlinie. – Siedzę

Lichenski

ww

w.lic

he

n.p

l

Grudzień 2009 19

Fot. K. PakułaFot. K. Pakuła

– Najważniejsza, w trakcie całego dnia, była Msza św. z bło-gosławieństwem dzieci i mło-dzieży. Dziękowaliśmy Bogu za udane wakacje i prosiliśmy o błogosławieństwo przed zbli-żającym się rokiem szkolnym i nowymi obowiązkami – powie-dział ks. Wiktor Gumienny MIC, kustosz Sanktuarium. Pamiątką obecności w Sanktuarium i na Mszy św. były specjalnie przy-gotowane obrazki z modlitwą dla dzieci. Otrzymało je każde dziecko, które przyjęło błogosła-wieństwo z rąk kapłana.

Uczestnicy Pikniku z zainte-resowaniem wysłuchali świe-tnego wykładu ks. Piotra Paw-lukiewicza zatytułowanego „Szczęśliwi w małżeństwie? To możliwe”. Słuchali koncertów m.in. takich grup jak „Bastard” z Konina” i dziecięcego chóru

„Jutrzenka” z Lichenia. Brali udział w konkur-udział w konkur-

sach i zabawach, które prowa-dziła grupa „Chłopaki z na-szej paki” z Włocławka.

Piknik z mamą i tatą

Zainteresowani korzystali z pomocy psychologów i do-radców rodzinnych, którzy w kaplicy ojca Papczyńskiego w bazylice prowadzili indywi-dualne rozmowy i służyli pomo-cą w rozwiązywaniu problemów,

DniRodziny

W OSTATNIĄ NIEDZIELĘ WAKACJI W SANKTUARIUM ODBYŁY SIĘ PIERWSZE SPOTKANIA RODZIN NAZWANE „PIKNIK Z MAMĄ I TATĄ W LICHENIU”.

WZIĘŁY W NICH UDZIAŁ CAŁE RODZINY.

jakie towarzyszą wychowywa-niu dzieci. Na sześciu stoiskach na czekały chętnych książkio tematyce rodzinnej.

Na zakończenie Spotkań na scenie ustawionej przed bazyliką wystąpił zespół „Arka Noego”.

KAMA

Fot. K. Pakuła

ww

w.li

ch

en

.pl

20 PielgrzymLichenski

DniRodziny

Zależało nam na tym,by tego dnia

rodziny znalazły czas dla siebie,

by w codziennej gonitwie na chwilę przystanąć,

pobyć ze sobą i posłuchać jeden

drugiego.

Mówi ks. Robert Krzywicki MIC

Fot. K. Pakuła

Fot. K. Pakuła

Fot. K. Pakuła

Fot. K. Pakuła

Lichenski

ww

w.lic

he

n.p

l

Grudzień 2009 21

Diagnoza spadła na mnie jak grom – nowotwór złośliwy w trzecim stadium. Byłam młoda. Zanim dotarło do mnie, jak bar-dzo jestem chora, rozpoczęłam leczenie. Skutki chemioterapii szybko dały o sobie znać.

Miałam wspaniałego chłopa-ka. Obawiałam się, że wystraszy się choroby i odejdzie. Ludzie milkli na mój widok. W niewiel-kiej miejscowości nieczęsto spo-tyka się młode dziewczyny tak chore. Mój ukochany był dla mnie największym wsparciem. W ukryciu przed swoimi rodzica-mi opuszczał zajęcia w szkole i przyjeżdżał do kliniki, aby po-być ze mną. Wszyscy podziwiali go za to, jak się mną opiekował. Dlatego też nie poddawałam się, walczyłam z całych sił. Miałam dla kogo żyć.

Jednak los postanowił nas do-świadczyć jeszcze okrutniej. Po chemioterapii postanowiono włączyć mi radioterapię, abym miała pewność wyleczenia. Z nadzieją pomyślałam, że przej-dę i przez to, skoro najgorsze było poza mną. Nie wiedziałam, jak bardzo się myliłam. Dopiero na radiologii dowiedziałam się, że po tych zabiegach już nigdy nie będę mogła mieć dzieci. To była straszna wiadomość. Nikt nie uprzedził mnie o tym. Nigdy nie wylałam tylu łez. Myślałam: – Jak to, mam dobrowolnie po-zbawić się szansy na posiadanie dziecka i radości z tym związa-nej? – NIGDY! – wykrzyczałam lekarce i szlochając wybiegłam z gabinetu. Zaczęłam pakować się, aby uciec ze szpitala.

Kiedy opuszczałam oddział lekarka namówiła mnie na roz-mowę. Próbowała mnie przeko-nać, że na macierzyństwie świat się nie kończy, że możemy reali-zować się w inny sposób. Nie chciałam słuchać. Lekarka pa-trząc mi prosto w oczy powie-działa: – Dziewczyno, jeśli nie dokończysz leczenia, prędzej czy później odejdziesz z tego świata. Może urodzisz dzieci, ale czy ła-twiej będzie ci odchodzić mając świadomość, że je osieracasz?

Była szczera do bólu. Zdawa-łam sobie sprawę, że ma rację. Walczyła o mnie, ale ja nie po-trafiłam zmienić decyzji. Dora-dziła mi, abym porozmawiała z rodziną, z chłopakiem. Kilka godzin później z bezsilności i braku nadziei łkałam w ramio-nach ukochanego. Wiedziałam, że mnie nie opuści, a nie mogłam znieść myśli, że zostanie ze mną z litości. Dlatego postanowiłam zwrócić mu wolność. Zapropo-nowałam abyśmy rozstali się. On zapewniał mnie, że jestem dla niego najważniejsza w życiu i powinnam wrócić do kliniki, by dokończyć leczenie. Był za-łamany moją propozycją rozsta-nia bardziej niż ja świadomością o niespełnionym macierzyń-stwie. Twierdził, że gdyby do-wiedział się, iż mam odejść z tego świata w ciągu pół godzi-ny, sprowadziłby księdza tylko po to, aby wziąć ze mną ślub i być moim mężem chociaż przez pięć minut życia. Nie mogłam Go zostawić.

To był najdłuższy i najsmut-niejszy weekend w moim życiu.

Musiałam zdecydować, a każdy wybór oznaczał cierpienie – te-raz, bądź w przyszłości. Nie po-trafiłam modlić się. Uratować mnie mógł tylko cud. Klęczałam w swoim pokoju przed obrazem Jezusa i płacząc pytałam z żalem: – Boże! Dlaczego akurat ja? Dla-czego mnie tak doświadczasz? Pomóż mi przez to przejść! Daj mi siłę, błagam Cię!

W poniedziałek wróciłam do kliniki. Na oddział radioterapii szłam jak na ścięcie. Pani radio-log przywitała mnie z uśmie-chem. Pomyślałam: – Lekarze są bezduszni. Lekarka zwróciła się do mnie: – Dziewczyno, gło-wa do góry! Wzruszyłaś nas swoją rozpaczą. Zwołaliśmy konsylium. Postanowiliśmy wstrzymać się jeszcze z naświe-tleniami jamy brzusznej. Bę-dziemy cię obserwować i jeśli zauważymy, że zmiany choro-bowe zaczną się choć trochę po-większać, natychmiast rozpocz-niemy naświetlania.

Nie słyszałam co mówiła le-karka. Pamiętam, że ją wyści-skałam. Na oddział wracałam jak na skrzydłach. Czułam ca-łym sercem, całą sobą, że wszystko będzie dobrze, że to co się wydarzyło to cud. To Bóg mnie uratował. On może wszyst-ko. Dla Niego nie ma rzeczy nie-możliwych. Trzeba Mu tylko całkowicie ufać i nie odrzucać Go nawet wtedy, kiedy wydaje nam się, że świat się kończy. On ma swój Boski plan dla każdego z nas. Ufajmy Mu bezgranicznie, oddajmy w Jego ręce nasze ży-cie, a On zaopiekuje się nami.

Dla Boga nie ma rzeczy

Świadectwopielgrzymaw

ww

.lic

he

n.p

l

22 PielgrzymLichenski

W lipcu 1997 r. postanowili-śmy pojechać do Lichenia, aby podziękować za moje uzdrowie-nie z choroby nowotworowej. Klęcząc w kościele św. Doroty przed Cudownym Obrazem oprócz podziękowań za odzyska-ne łaski, poprosiłam Matkę Naj-świętszą o to, aby chłopak, który towarzyszył mi w pielgrzymce został moim mężem.

Nie wyjawiłam mu sekretu mojej modlitwy, ani w Licheniu, ani w drodze do domu, a mimo to rozmowa zeszła na plany mał-żeńskie, chociaż nigdy przedtem tego nie robiliśmy, a byliśmy parą od dwóch lat. W drodze na-sze plany przybrały tak realne kształty, że jeszcze tego samego dnia mój chłopak poprosił moich rodziców o moją rękę. Spodzie-waliśmy się trudności, a ku na-szemu zaskoczeniu moi rodzice zgodzili się natychmiast, uzasad-niając swoją aprobatę odpowie-dzialnością i dojrzałością moje-go chłopaka. Pozostało nam jeszcze uzyskanie zgody Jego rodziców. Byli nam bardzo przy-chylni. Tego samego dnia zamó-wiliśmy salę weselną, a na drugi dzień termin ślubu. I w Kościele, i w Urzędzie Stanu Cywilnego wolny był tylko i wyłącznie je-den – ten sam termin – w dodat-ku było to w dniu, na który wcześniej umówiliśmy się w re-stauracji. Byliśmy zdumieni i nie-zwykle szczęśliwi.

Miesiąc później staliśmy się szczęśliwym małżeństwem, któ-rym jesteśmy już kilkanaście lat.

Moim największym marze-niem było posiadanie dziecka. Byliśmy z mężem już pewien czas razem, nacieszyliśmy się wspólnym zamieszkiwaniem, sobą i uznaliśmy, że nadszedł właściwy moment na powięk-szenie rodziny. Staraliśmy się

o dziecko, ale w każdym kolej-nym miesiącu rozczarowywali-śmy się coraz bardziej. W końcu uznałam, że nie dane mi będzie zostać matką z powodu skutków drastycznego leczenia choroby nowotworowej. Ciągle chodzi-łam smutna i przygnębiona. Nie mogłam myśleć o niczym in-nym, jak tylko o dziecku.

Latem pojechaliśmy do Li-chenia. Do dziś nie wiem, dla-czego na pielgrzymkę wybrali-śmy 15. sierpnia. Licheń jest wtedy nawiedzany przez dużą liczbę pielgrzymów, a ja nie lu-bię wielkich skupisk ludzi. Po przyjeździe udaliśmy się do ko-ścioła Św. Doroty, w którym wówczas znajdował się Cudow-ny Obraz. W kościółku było mnóstwo ludzi. Moją uwagę przykuły maleńkie tabliczki z podziękowaniami. Mój wzrok najbardziej przyciągały tabliczki z podziękowaniami za macie-rzyństwo. Po policzkach płynęły mi łzy. Myślę, że właśnie wtedy uwierzyłam, że Matka Boża na-prawdę wysłuchuje modlitw i zanosi je przed oblicze swojego Syna. Kiedy przeczytałam wszystkie tabliczki, uklęknęłam i modliłam się o dziecko. Nie pa-miętam co dokładnie mówiłam, ani jak długo tak klęczałam ra-zem z mężem. Wpatrując się w oblicze Matki Bożej czułam

niesamowity spokój wewnętrz-ny. Po Mszy Św. udaliśmy się z mężem na kolanach wokół oł-tarza z naszą intencją. Ministran-ci rozdawali obrazy z wizerun-kiem Matki Bożej Licheńskiej. Kustosz zachęcał, aby w domu zawiesić go w miejscu, gdzie Matce Bożej będzie godnie od-dawana cześć. Tak zrobiliśmy,a ja zaczęłam odmawiać dzie-więciodniową nowennę. W naj-skrytszych marzeniach nie spo-dziewałam się, że moja prośba będzie tak szybko wysłuchana. To było nieprawdopodobne! Po miesiącu od pielgrzymki za-częłam źle się czuć. Od lekarza dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Według jego wyliczeń w ciążę zaszłam 17 sierpnia, dwa dni po pielgrzymce do Lichenia. Kiedy wieczorem podzieliłam się tą radosną nowiną z mężem, oboje skakaliśmy z radości.

Nasza wymarzona córeczka przyszła na świat 1 maja, w pierwszy dzień miesiąca po-święconego Maryi. To był dla nas niezaprzeczalny dowód na to, iż dziecko to było nam ofia-rowane przez Boga właśnie dzię-ki pośrednictwu i wstawiennic-twu Matki Bożej Licheńskiej. Nasza córeczka ma już dziewięć lat i w tym roku przystąpiła do Pierwszej Komunii Św. Oczywi-ście 1. maja.

Świadectwopielgrzyma

Świadectwopielgrzyma

Lichenski

ww

w.lic

he

n.p

l

Grudzień 2009 23

W czasie pielgrzymki wygód nie szukają dla siebie. Nocują gdziekolwiek, w śpiworach, przy ognisku. Dbają za to o zwierzę-ta, bo jeśli po drodze koń zasłab-nie, to nie dojadą. Widać udaje się im stosować do tej zasady, bo w tym roku przyjechali do Li-chenia już po raz czwarty.

Koniarze z okolic Wrocławia, Tarnowskich Gór, Trzebnicy i Kalisza po przebyciu 240 km ostatniego dnia czerwca, a piąte-go dnia wędrówki dojechali do Lichenia. Przed bazyliką jeźdź-ców i konie, bez których siły i dobrej formy pielgrzymka nie mogłaby się odbyć, przywitałks. Wiktor Gumienny MIC, ku-stosz Sanktuarium. Księdzu to-warzyszyły rodziny i przyjaciele koniarzy. Uczestnicy pielgrzym-ki otrzymali pamiątkowe obrazy z wizerunkiem Matki Boskiej Licheńskiej, a ich rumaki z rąk kustosza kostki cukru.

Pielgrzymka jest pomyślana jako wędrówka z Sanktuarium

Konna Pielgrzymka

św. Jadwigi Śląskiej w Trzebni-cy do Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Licheniu. – Pomysł organizowania tych pielgrzymek wziął się stąd, że mnie i moich przyjaciół łączy wspólna pasja – konie, wokół których toczy się nasze życie – tłumaczył kapelan pielgrzymki ks. Krzysztof Dorna SDS. Pionierami pielgrzymowa-nia konno byli: Anna i Igor Oksińscy z Taczowa Małego – Stajnia Oksza, Bogdan Golian z Wrocławia i ks. Krzysztof Do-z Wrocławia i ks. Krzysztof Do-rna, zakonnik, salwatorianin.rna, zakonnik, salwatorianin.

Jeźdźcy wstają wcześnie Jeźdźcy wstają wcześnie rano, oporządzają konie i po rano, oporządzają konie i po Mszy św., zanim słońce zaczyna Mszy św., zanim słońce zaczyna

mocno grzać, wyruszają mocno grzać, wyruszają w drogę. Wybierają dukty w drogę. Wybierają dukty

leśne, polne ścieżki leśne, polne ścieżki i drogi o małym natę-i drogi o małym natę-żeniu ruchu. W tym żeniu ruchu. W tym roku, pomimo GPS-u roku, pomimo GPS-u zdarzyło się im za-zdarzyło się im za-błądzić. W trasie błądzić. W trasie często zatrzymują często zatrzymują się i poją konie, cho-się i poją konie, cho-ciaż w tym roku po-ciaż w tym roku po-

goda dopisała i dopiero goda dopisała i dopiero ostatniego dnia koniom ostatniego dnia koniom

i jeźdźcom dała się we znaki wy-soka temperatura.

PielgrzymkilichenskiePielgrzymki

Popas w cieniu pod murami Sanktuarium

Konie na powitanie dostały ko-stki cukru

Fot. K. Pakuła

Fot. K. Pakuła

– Pielgrzymka jest okazją, aby podziękować Bogu za mi-niony rok, ale także zawierzyć trudne sprawy naszego życia. Wieziemy również intencje na-szych znajomych i przyjaciół– mówi kapelan wyprawy. A je-den z jej uczestników widzi to tak: – To chwila na przemyśle-nia, inne spojrzenie na codzien-ne zabieganie. Podczas takiej podróży można fajne wnioski wyciągnąć.

Cała trasa jest wcześniej przez organizatorów szczegóło-wo opracowana, a miejsca po-stojowe i noclegowe zarezerwo-wane. W tym roku na wyprawę wyruszyło czternastu uczestni-ków, jeden z nich zrezygnował w trakcie. Ostatni postój przy-padł w bazie noclegowej w miej-scowości Trójka koło Rychwała. Właśnie stamtąd wiódł ostatni odcinek tej wyjątkowej piel-grzymki do Matki Bożej Licheń-skiej.

W Licheniu koniarze i ich ro-dziny zwiedzili Sanktuarium oraz wzięli udział w Mszy świę-tej. W drogę powrotną zwierzę-ta i ludzie udali się samochoda-mi.w

ww

.lic

he

n.p

l

24 PielgrzymLichenski

Pielgrzymkilichenskie

Pielgrzymki

Rocznicowej Eucharystii przewodniczył ks. bp Bronisław Dem-bowski

Konin Gospel Choir pod kierownictwem Beaty Stanisławskiej-Królikowskiej

Przypomnijmy. W czasie swojej VII. Pielgrzymki do Oj-czyzny 7 czerwca 1999 r. Jan Paweł II pobłogosławił budowę licheńskiej bazyliki i odprawił nabożeństwo na jej schodach. Papież spędził w Sanktuarium dwie noce, a dni pobytu Ojca Świętego w Licheniu były cza-sem modlitwy i spotkania z Bo-giem dla wielu osób.

Rocznicowe wspominanie tamtych niezwykłych chwil roz-poczęło się podczas uroczystej Mszy św. odprawionej przez ks. bpa Bronisława Dembowskiego 6 czerwca br. o godz. 19.00 w bazylice. To właśnie biskup Dembowski zaprosił papieża do Lichenia.

Wspominał: – Podczas jednej z kolacji w Watykanie ks. Dzi-wisz spytał mnie, co sądzę o Li-cheniu. Odpowiedziałem, że bu-dowa tego kościoła to coś zupełnie wyjątkowego. Kościół

powstaje z darów zwykłych lu-dzi, mówiąc dzisiejszym językiem bez sponsorów strategicznych.

Na te słowa papież tylko się uśmiechnął. A kiedy na kolej-nym spotkaniu Ojciec Święty obejrzał zdjęcia budującej się bazyliki powiedział, że chciałby to zobaczyć.

10. rocznica wizyty PapieżaW TYM ROKU MINĘŁO 10 LAT, GDY PAPIESKI ŚMIGŁOWIEC WYLĄDOWAŁ

W LICHENIU W POBLIŻU BUDUJĄCEJ SIĘ WÓWCZAS BAZYLIKI. TĘ OKRĄGŁĄ ROCZNICĘ PIELGRZYMKI JANA PAWŁA II ŚWIĘTOWALI W SANKTUARIUM

PIELGRZYMI, LICHEŃSCY PARAFIANIE I KSIĘŻA MARIANIE.

Po Mszy św. na stopniach oł-tarza bazyliki zaśpiewał Konin Gospel Choir pod dyrekcją Be-aty Stanisławskiej – Królikie-wicz. Po koncercie pielgrzymi, parafianie i księża marianie uda-li się pod pomnik Jana Pawła II i o godz. 21.37 zapalili papieżo-wi znicze i wspólnie zaśpiewali „Barkę”. Na zakończenie tego dnia wszyscy zainteresowani mogli obejrzeć film ukazujący pielgrzymkę Jana Pawła II do li-cheńskiego Sanktuarium.

Aż do końca października w kaplicy Całunu Turyńskiego prezentowana była wystawa fo-tograficzna zatytułowana „Jan Paweł II. 10. rocznica piel-grzymki do Lichenia. 6-8 czerw-ca 1999 r.” dokumentująca tamte dni. Na wystawę złożyły się zdjęcia podarowane Sanktu-arium przez uczestników tam-tych dni.

Fot. Archiwum

Fot. Archiwum

Lichenski

ww

w.lic

he

n.p

l

Grudzień 2009 25

Klasztorsióstr Anuncjatek

OdpustMatki Bożej Licheńskiej

10. rocznica beatyfikacji108 Męczenników

Wystawao Kościele prześladowanym

W lesie Grąblińskim ruszyła budowa klasztoru sióstr Anuncjatek, które od marca br. mieszkają w Licheniu. 28 maja br. uroczystość rozpoczęła się krótką modlitwą za pomyślność dzieła. Symbolicznym momentem roz-poczęcia prac było wbicie łopat w ziemię. Klasztor zo-stał zaprojektowany na potrzeby 20 sióstr. W planach rozpoczętych prac jest także pobudowanie niewielkiego kościoła, który będzie służył również pielgrzymom.

Już od czterech lat 2. lipca w Sanktuarium w Liche-niu odbywa się odpust ku czci Najświętszej Maryi Panny Licheńskiej. W tym roku uroczystości rozpoczęły się w przeddzień wieczornymi nieszporami z procesją. W dniu odpustu w sumie odprawionej w bazylice wzięło udział około 3 tys. osób. Każdego roku przybywa pielgrzymów, którzy tego dnia przybywają do Sanktuarium aby modlić się przed wizerunkiem Matki Bożej Licheńskiej.

Z udziałem ponad 5 tys. wiernych 13 czerwca br. w Sanktuarium obchodzony był jubileusz dziesiątej rocznicy beatyfikacji 108 Męczenników Kościoła Pol-skiego z czasów II Wojny Światowej. Głównym punk-tem uroczystości była Msza św. o godz. 12.00, której przewodniczył kard. Józef Glemp, Prymas Polski. 108 Męczenników na ołtarze wyniósł w 1999 r. Jan Paweł II podczas swojej 7. Pielgrzymki do Ojczyzny. Licheńska kaplica, poświęcona pamięci 108 Męczenników, usytu-owana w bazylice dolnej, jest najważniejszym miejscem kultu Beatyfikowanych w Polsce.

W kaplicy 108 Męczenników w bazylice dolnej od maja do końca października pielgrzymi mogli zapoznać się z wystawą zatytułowaną „Droga Krzyżowa Kościoła Prześladowanego”. Jak podają statystyki, na świecie każdego dnia co trzy minuty za wiarę w Jezusa Chrystu-sa mordowany jest jeden chrześcijanin. Wystawa miała na celu przybliżyć los tych rozsianych po świecie chrze-ścijan, którzy codziennie doznają upokorzeń i dyskry-minacji za wiarę, jaką wyznają. Wystawę przygotowała organizacja Pomoc Kościołowi w Potrzebie.organizacja Pomoc Kościołowi w Potrzebie.

Klasztorsióstr Anuncjatek

Anuncjatek, które od marca br. mieszkają w Licheniu. 28 maja br. uroczystość rozpoczęła się krótką modlitwą za pomyślność dzieła. Symbolicznym momentem roz-poczęcia prac było wbicie łopat w ziemię. Klasztor zo-stał zaprojektowany na potrzeby 20 sióstr. W planach rozpoczętych prac jest także pobudowanie niewielkiego kościoła, który będzie służył również pielgrzymom.

KalendariumPielgrzymaw

ww

.lic

he

n.p

l

26 PielgrzymLichenski

Otwarcie wystawy nastąpiło 1 maja 2009 roku

Przez kilka miesięcy wystawę zobaczyło wielu młodych ludzi

Wystawa ukazywała losy Po-laków w czasie II wojny świato-wej opowiedziane oczami kilku-nastoletnich chłopców.

Jakaż piękna musi być

DZIĘKUJĘ MATCE BOŻEJ, ŻE ŻYJĘ W CZASACH POKOJU – NAPISAŁA OŚMIOLETNIA MATYLDA W KSIĘDZE PAMIĄTKOWEJ WYSTAWY „JAKAŻ PIĘKNA

MUSI BYĆ POLSKA…”, KTÓRĄ MOŻNA BYŁO OGLĄDAĆ W BAZYLICE

drogę przez Syberię, Iran, Irak, Palestynę, Liban, Indie, Afrykę, by ostatecznie trafić do Anglii.

Wspomnienia uczniów two-rzyły przejmujący obraz II woj-ny światowej opowiedziany przez dzieci, wojny której okru-cieństwa nie sposób zrozumieć, a której zakończenie nie dla

wszystkich oznaczał wyzwole-nie i koniec tułaczki.

Wystawa zawierała elementy edukacyjne o losach Polaków deportowanych w latach 1940-41 przez Sowietów w głąb ZSRR. Na przygotowanych planszach zaprezentowano in-formacje m.in. o tym, czym były i kogo dotknęły deportacje i jak, dzięki powstaniu Armii Andersa i ewakuacji wojska w 1942 r., potoczyły się losy garstki ocalo-nych, w tym uczniów klasy 3A.

I chociaż tematyka wystawy była trudna, zwiedziło ją wielu pielgrzymów. W Księdze Pa-miątkowej pisali, że wystawa bardzo ich poruszyła i była do-skonałą lekcją historii.

We wrześniu wystawę obej-rzało kilku jej bohaterów. Przyje-chali do Lichenia z Anglii i Ka-nady, by po latach spotkać się i wspominać tamte trudne czasy.

Z Księgi PamiątkowejWarto było obejrzeć i zrozumieć co znaczy wygnanie, tułaczka, tęsknota za Ojczyzną.

Rafał

W magazynach Muzeum im. ks. Józefa Jarzębowskiego MIC znajdowała się Kronika klasy 3A Gimnazjum im. M. Kopernika w Bottisham w Anglii. Kronika pt. „Nasze Przeżycia ”, prowa-dzona w latach 1952-56 przez uczniów klasy składała się m.in. z życiorysów spisanych przez uczniów. Urodzeni w latach 1934-39 mieszkali głównie na wschodnich terenach Rzeczypo-spolitej sprzed II wojny świato-wej. Wypędzeni z Ojczyzny, de-portowani z rodzinami, przeszli

KalendariumPielgrzyma

Fot. Archiwum

Fot. Archiwum

Lichenski

ww

w.lic

he

n.p

l

Grudzień 2009 27

Wakacyjne pielgrzymowanieTRADYCJĄ LICHEŃSKIEGO SANKTUARIUM JEST, ŻE KAŻDEGO ROKU UDZIELA

GOŚCINY KILKU PIESZYM PIELGRZYMKOM, KTÓRE Z PÓŁNOCY POLSKI WĘDRUJĄ DO MATKI BOSKIEJ CZĘSTOCHOWSKIEJ.

Pielgrzymkilichenskie,Pielgrzymki

Jako pierwsza pojawiła się już 24 lipca V Diece-zjalna Piesza Pielgrzymka z Bydgoszczy. 930 osób rozpoczęło swój pątniczy szlak 21 lipca. Po 11 dniach marszu, 31 lipca dotarli na Jasną Górę. Czwartego sierpnia u bram licheńskiego Saktu-arium stanęli pielgrzymi z Gdyni. 580 km, jakie dzieli Gdynię od Częstochowy, 200 osób pokonało w 18 dni. Rankiem następnego dnia pielgrzymi z Gdyni spotkali się na wspólnym śniadaniu z uczestnikami pielgrzymki gdańskiej, która o godz. 7.45 weszła do Sanktuarium. Gdańszczanie przez 16 dni wędrówki przemierzają 550 km. Jako ostatnia przyszła Pielgrzymka Kaszubska. Piel-grzymi idący z Helu do Częstochowy pokonują

w ciągu 19 dni wędrówki 638 km. To najdłuższa trasa. W tym roku trud jej pokonania podjęło blisko 300 osób.

Pielgrzymi lubią wchodzić do Sanktuarium śpiewając i grając. Na stopniach bazyliki są witani przez Księży Marianów, potem biorą udział w Mszy św. odprawionej przed Cudownym Obra-zem, a następnie udają się na posiłek.

Z równie serdecznym i domowym przyjęciem spotykają się pielgrzymi idący z Góry Kalwarii do Lichenia. Już od kilku lat w trakcie swojej wę-drówki zatrzymują się na postój w Brdowie, gdzie gospodarzami są ojcowie paulini.

KAMA

Pilgrzymka z Góry Kalwarii do Lichenia w Brdowie u księży paulinów

Pilgrzymki idące na Jasną Górę w Licheniu

Słowa Koronki do Miłosierdzia Bożego podyk-tował Jezus Chrystus św. Faustynie Kowalskiej w Wilnie, 13 września 1935 r., jako modlitwę na przebłaganie i uśmierzenie gniewu Bożego. Waty-kański Trybunał Pokuty 12 stycznia 2002 r. wydał akt, na mocy którego każdy wierny, który odmówi Koronkę do Miłosierdzia Bożego w kościele lub kaplicy wobec Najświętszego Sakramentu, może uzyskać odpust zupełny pod zwykłymi warunkami. Kapłani zachęcają do odmawiania Koronki o go-dzinie 15.00, bo jak przekazał Pan Jezus w „Dzien-niczku” św. Faustynie (Dz. 59) to godzina „wiel-kiego miłosierdzia”. A właśnie o to miłosierdzie prosimy w tej modlitwie – dla nas i całego świata. Zaimek „nas” oznacza osobę odmawiającą tę mo-dlitwę oraz wszystkich, za których pragniemy i je-steśmy obowiązani modlić się. Natomiast „cały świat”, to wszyscy ludzie żyjący na ziemi i dusze w czyśćcu cierpiące. Pan Jezus w objawieniach ukazywał wartość i skuteczność tej modlitwy oraz przekazał obietnice, jakie do niej przywiązał. – Przez odmawianie tej koronki podoba Mi się dać wszystko, o co Mnie prosić będą – czytamy w „Dzienniczku” siostry Faustyny. – Kapłani będą ją podawać grzesznikom jako ostatnią deskę ratun-ku; chociażby grzesznik był najzatwardzialszy, je-

żeli raz tylko zmówi tę koronkę, dostąpi łaski z nie-skończonego miłosierdzia Mojego.

O mocy i sile w przezwyciężaniu codziennych problemów, jakie daje Koronka do Miłosierdzia Bożego przekonali się Marta i Błażej.

Opowiadają: – Od początku naszego małżeń-stwa postanowiliśmy odmawiać tę modlitwę. Jeśli jest taka możliwość – razem, a jak nie – każdy z nas z osobna. W chwilach zwątpienia i załamania ona dawała nam siłę. Przekonaliśmy się, jak prawdzi-we są słowa Jezusa skierowane do świętej Fausty-ny. Po wielu modlitwach doczekaliśmy się naszego ukochanego dziecka. Mamy to, o co prosiliśmy. Wiemy teraz, że Bóg – jeśli tylko taka jest Jego wola – spełnia prośby. Może nie od razu, może nie wtedy, kiedy my byśmy tego chcieli. Ale spełnia. I nadal, codziennie, odmawiamy Koronkę. Mamy wiele intencji. Jesteśmy pewni, że one wkrótce też się spełnią.

Koronka do Miłosierdzia Bożego (do odmawiania na zwykłej cząstce różańca)

Na początku odmawiamy: Ojcze nasz..., Zdrowaś Maryjo..., Wierzę w Boga...Potem na dużych paciorkach (1 raz): Ojcze Przedwieczny, ofiaruję Ci Ciało i Krew, Du-szę i Bóstwo najmilszego Syna Twojego, a Pana naszego Jezusa Chrystusa na przebłaganie za grze-chy nasze i całego świata.Na małych paciorkach (10 razy):Dla Jego bolesnej męki miej miłosierdzie dla nasi całego świata.Na zakończenie (3 razy):Święty Boże, Święty Mocny, Święty Nieśmiertelny zmiłuj się nad nami i nad całym światem.

Ten kto prosi otrzyma

Odmawianie Koronki do Miłosierdzia Bożego pomaga w przezwyciężeniu codziennych trudności

Fot. K. Pakuła

CODZIENNIE O GODZ. 15.00 W KAPLICY TRÓJCY ŚWIĘTEJ W LICHEŃSKIEJ BAZYLICE ODMAWIANA JEST KORONKA DO MIŁOSIERDZIA BOŻEGO.

TO MODLITWA TŁUMACZONA NAWET W NARZECZACH AFRYKAŃSKICHI ODMAWIANA WE WSZYSTKICH ZAKĄTKACH ŚWIATA.

godz. 15.00listopad – Wielkanoc

kaplica Serca Jezusowegowtorek po Wielkanocy – październik

kaplica Trójcy Świętej

Nabożeństwo bazylika

NabożeństwoPielgrzymaw

ww

.lic

he

n.p

l

30 PielgrzymLichenski

Pomoc psychologiczna dla przeżywających trudne chwile, a szczególnie walczących z uza-leżnieniami i hospicyjna pomoc nieuleczalnie chorym w stanie ter-minalnym to dzieła charytatywne Sanktuarium, którymi opiekuje się Fundacja Spem Donare.

Nazwa Fundacji znaczy „da-wać nadzieję”. Te słowa najpeł-niej wyrażają podstawową ideę Fundacji – niesienie pomocy lu-dziom oczekującym miłosiernej postawy bliźniego. Pomoc ta może być wyrażona na tysiące sposobów, od pomocy duchowej i psychologicznej osobom uza-leżnionym i ich bliskim, samot-nym i pokrzywdzonym, po uczy-nienie godnym ostatniego okresu życia ludzi śmiertelnie chorych.

Licheńskie Centrum Pomocy Rodzinie i Osobom Uzależnio-nym dotyka najbardziej aktual-nych problemów społecznych, takich jak wszelkiego rodzaju uzależnienia (od alkoholu, nar-kotyków, nikotyny, seksu, hazar-du, Internetu, zakupów i innych) po anoreksję i bulimię, przemoc w rodzinie, problemy małżeń-skie, rodzinne i wychowawcze. Dyżurujący psychologowie, te-rapeuci, doradcy rodzinni i wo-lontariusze udzielają pierwszej pomocy psychologicznej oraz niezbędnych informacji o dzia-łalności placówek leczenia uza-leżnień, pomocy społecznej, prawnej i specjalistycznej. Pra-cownicy Centrum pełnią także dyżur przy telefonie zaufania, prowadzą korespondencję drogą emailową. Udzielana pomoc jest bezpłatna.

Realizując przesłanie zało-życiela Zgromadzenia Księży Marianów bł. o. Stanisława

Dziełamiłosierdzia

Potrzebującym daru serca

Papczyńskiego, który powierzył marianom troskę o dusze zmar-łych, a także troskę o to, by ci, którzy żyją, byli dobrze przygo-towani na śmierć, w styczniu 2009 roku Licheńska Fundacja otworzyła na terenie Sanktu-arium Hospicjum im. bł. o. Sta-nisława Papczyńskiego. Zapew-nia ono pomoc medyczną osobom cierpiącym na choroby nowotworowe i inne nieuleczal-ne schorzenia w fazie terminal-nej. Pacjenci hospicjum mogą liczyć na poprawienie jakości swojego życia m.in. poprzez ła-godzenie wszechogarniającego bólu. Będąc w hospicjum uzy-skują wsparcie psychiczne i du-chowe. Tak rozumiane pełne zaopiekowanie sprawia, że cho-rzy mogą przygotować się do spokojnej i godnej śmierci. Jed-nocześnie rodziny pacjentów otrzymują wzmocnienie, które daje im siły do wytrwania w trakcie choroby.

„Dawać nadzieję” nie ozna-cza „wyzdrowiejesz”. „Dawać

nadzieję” sprawia, iż chory czu-je, że wciąż jest pełnoprawnym członkiem społeczeństwa, oto-czony życzliwym personelem i rodziną, która często potrzebu-je jedynie czasowego ulżenia w opiece nad bliskim.

Dlatego duże pole do działa-nia mają w Fundacji wolontariu-sze. Jedni, odpowiednio prze-szkoleni, mogą wesprzeć personel hospicjum w opiece nad pacjentami, inni mogą dzia-łać na rzecz Fundacji pozyskując darczyńców, gdyż pobyt pacjen-tów w hospicjum jest bezpłatny, a zawarty z NFZ kontrakt pokry-wa tylko część kosztów. Osoby zainteresowane wspieraniem działalności hospicjum mogą także przekazać pieniądze na za-kup leków i opatrunków.

I co najważniejsze: Fundacja SPEM DONARE jest organi-zacją pożytku publicznego. To oznacza, że jej działanie można wspierać przekazując 1% rocz-nego podatku od dochodu.

Kama

KRS 0000300810Konto: Bank Pocztowy oddział w Koninie

32 1320 1016 2760 2760 2000 0001

Fundacja SPEM DONARE

Hospicjum zapewnia m.in. opiekę medycznąFot. Archiwum Hospicjum

Lichenski

ww

w.lic

he

n.p

l

Grudzień 2009 31

Rekolekcjei warsztaty 2010

Warsztaty dla Dorosłych Dzieci Alkoholików 8-10 styczniaRekolekcje dla małżeństw 15-17 styczniaWeekend dla poszukujących22-24 stycznia, 19-21 marcaRekolekcje o czytaniu Biblii 5-7 lutegoRekolekcje dla narzeczonych12-14 lutego, 17-19 wrześniaModlitwa Psalmami19-21 lutego, 22-24 październikaPrzygotowanie do spowiedzi generalnej18-21 lutego, 25-28 marca10-13 czerwca, 5-8 sierpnia4-7 listopada, 9-12 grudniaRekolekcje wielkopostne trzeźwościowe26-28 lutego, 5-7 marcaWspółuzależnienie – czym jest, jak z tym żyć, gdzie szukać pomocy? 12-14 marcaAborcja. Kobieta. Mężczyzna. Dziecko.12-14 marca, 24-26 września Stres – radzenie sobie w trudnej sytuacji16-18 kwietniaRekolekcje dla małżeństw niesakramentalnych 16-18 kwietnia, 3-5 wrześniaJak przeżyć żałobę?9-11 kwietnia, 12-14 listopadaPoczucie własnej wartości 4-9 majaJestem chory na nieuleczalną chorobę. Jak mam z tym żyć?10-12 wrześniaWypalenie duchowe i zawodowe2-4 październikaPoroniłam. Gdzie jest moje dziecko?5-7 marca, 8-10 październikaKształtowanie postaw asertywnych15-17 październikaMój bliski jest chory na nieuleczalną chorobę. Jak mu towarzyszyć? 19-21 listopadaO kryzysach i radzeniu sobie w kryzysie 26-28 listopadaRekolekcje adwentowe trzeźwościowe3-5 grudnia

Informacje ZgłoszeniaBiuro Obsługi Pielgrzymatel. (+ 48 63) 270 81 63, 270 81 42e-mail: [email protected]ęcej informacji: www.lichen.pl na stronie REKO-LEKCJE

Co było dla mnie szczególnie ważne w czasie rekolekcji?

Przede wszystkim to, że poczułam akceptację ze strony osób prowadzących rekolekcje. Ich troska o mnie i to, że nie osądzali mnie, a pospieszyli z po-mocą i wsparciem sprawiły, że poczułam się bez-pieczna. Dużo sił dała mi także wspólnota. Ja i pozostali uczestnicy rekolekcji mieliśmy bardzo podobne a często takie same uczucia. Po raz pierw-szy w życiu mogłam rozmawiać z profesjonalista-mi o tym, jak się wtedy czułam i co potem przez lata przeżywałam. W czasie spowiedzi mogłam otwarcie mówić o swoim doświadczeniu aborcji.

Odkryłam, że mam potworny żal do ojca dziec-ka, że był przeciwny temu dziecku. Odkryłam, że mam żal do moich przyjaciółek, które namawiały mnie na aborcję. Odkryłam, jakich potwornych zniszczeń dokonałam w sobie przez lata życia z tym ciężarem. Zniszczeń w mojej kobiecości i w rela-cjach z rodziną. Bardzo trafiły do mnie przykłady z Pisma Świętego, którymi prowadzący rekolekcje ksiądz naświetlał stronę duchową mojego stanu.

Co było dla mnie szczególnie trudne w czasie rekolekcji?

Najtrudniej było przyjechać tutaj. Trudno było mi powiedzieć prawdę, wypowiedzieć to na głos, ale już nie tak jak przyjechać. Dużo kosztowało mnie zmierzyć się z bólem i cierpieniem. Zmierzyć się z prawdą. Przez 20 lat cierpiałam z powodu po-pełnionego grzechu. W istocie okazało się, że naj-większy ból powodowała utrata Go. Odnalezienie Go przyniosło szczęście i ukojenie. Odnalezienie mojego dziecka i pojednanie się z nim było bardzo trudne. Tutaj, w sanktuarium Bóg wydaje się być bliżej, tak blisko, że już nie miałam dokąd uciekać. I chociaż to było bardzo trudne, uwierzyłam, że wolą Boga jest, abym przestała się katować za swoją niegodziwość. Wyjeżdżam z rekolekcji z na-dzieją. Odnalazłam swoje dziecko, Boga i drogę do pojednania z samą sobą.

Uczestniczka rekolekcji „Aborcja. Kobieta. Mężczyzna. Dziecko.”

Świadectwow

ww

.lic

he

n.p

l

32 PielgrzymLichenski

Informacje praktycznepraktyczneLISTOPAD 2009 - WIELKANOC 2010

BAZYLIKAMSZE ŚW.

Dzień powszedni 730, 1200, 1800

Każda środa 1800 w intencji chorych Każda sobota 1800 w intencji rodzin Niedziele i święta 730, 1000, 1200, 1600, 1800

NABOŻEŃSTWA Kaplica Serca Jezusowego

Adoracja Najświętszego Sakramentu codziennie 1400-1600

Koronka do Miłosierdzia Bożego codziennie 1500

Różaniec codziennie 1530

SPOWIEDŹ Podczas każdej Mszy św. oraz wystawienia

Najświętszego Sakramentu

KOŚCIÓŁ ŚW. DOROTY MSZE ŚW.

Dzień powszedni 700, 1700

Niedziele i święta 830, 1030, 1700

INFORMACJE I ORGANIZACJA POBYTU

Biuro Obsługi Pielgrzyma tel. 063 270 81 42, 270 81 63, 270 81 82, Fax. 063 270 85 75, e-mail: [email protected], czynne poniedziałek-piątek 800-1600, usytuowa-

ne w bazylice, drzwi po lewej stronie ołtarza. Grupy, które w Biurze Obsługi Pielgrzyma zgło-

szą swoją obecność, są witane przed Mszą św. Aktualne informacje na stronie www.lichen.pl

PROŚBY I PODZIĘKOWANIAMożna składać w Kancelarii dla Pielgrzymów usy-tuowanej w bazylice, drzwi po lewej stronie ołta-rza. Telefonicznie 063 270 81 56, 270 81 43.Listownie na adres: Sanktuarium Matki Bożej Li-cheńskiej, ul. Klasztorna 4; 62-563 Licheń Stary, Konto: 59 1320 1449 2769 6770 2000 0004

Zgłoszone prośby dołączamy do Mszy św. od-prawianych w intencji pielgrzymów.

Po Mszach św. poświęcamy dewocjonalia.

OPROWADZANIE Od listopada do Wielkanocy nie ma oprowa-

dzań bezpłatnych zbiorowych. Indywidualne, płatne, po telefonicznym uzgod-

nieniu (tel. 063 270 81 63) z Biurem Obsługi Pielgrzyma.

Formularz rezerwacji – www.lichen.pl w panelu Informacje dla pielgrzymów.

KORZYSTANIE Z POSŁUG Centrum Formacji Maryjnej tel. 063 270 77 20

– rekolekcje i katechezy maryjne www.maryja.pl e-mail: [email protected]

Licheńskie Centrum Pomocy Rodzinie i Osobom Uzależnionym tel. 063 270 81 32, 270 81 67, www.pomoclichen.home.pl,

e-mail: [email protected] Duszpasterstwo Powołań

– tel. 0 503 07 95 11, 0 501 650 750 – rozmowy z księżmi i siostrami zakonnymi

o drogach życia Posługa egzorcysty – tel. 063 270 81 48,

e-mail: [email protected]

NOCLEG WYŻYWIENIERecepcja domów pielgrzyma: tel. 063 270 81 62, fax 063 270 83 20, e-mail: [email protected]

Dom pielgrzyma ARKA. Pokoje od 2 do 10-osób, wszystkie pokoje z łazienkami

Całodzienne wyżywienie grup i osób indywidual-nych.

Bar ARKA tel. 063 270 83 23, fax 063 270 83 20

Lichenski

ww

w.lic

he

n.p

l

Grudzień 2009 33

Jest nas dwóch. Mieszkamy w Licheniu, ale znaczną część roku spędzamy w po-

dróży głosząc rekolekcje, prowadząc spotkania, pielgrzymki i ucząc się. Więc jeśli zobaczysz srebrnego forda lub czerwoną skodę na ko-nińskich numerach to być może właśnie Cię mijamy!

Jesteśmy po to, by pomóc młodym ludziom być sobą i sma-

kować życie, smakować tak na-prawdę i w pełni mieć je w sobie.

Wierzymy, że Bóg jest Życiem, i że sposób w jaki nas prowadzi tu na ziemi

wiedzie do absolutnego szczęścia w niebie. Wielu chłopaków i wiele dziewczyn pyta, jak

rozpoznać swoją drogę. Jak się po niej poruszaći jak nie zwątpić, że to właśnie na niej można być w pełni sobą? My staramy się im pomóc w tym rozeznawaniu i wędrowaniu. Chociażby z racji wieku jesteśmy o krok przed Wami. Naszym ma-łym doświadczeniem chcemy dzielić się z Wami. Zapraszamy do udziału w naszych przedsięwzię-ciach, do odwiedzenia naszej strony internetowej www.mlodzi.marianie.pl, do napisania do nas maila z osobistymi pytaniami na skrzynkę [email protected].

Mamy nadzieję, że wśród Was są również ci, których Pan powołał do naszej wspólnoty. Naszym zadaniem jest bowiem także towarzyszyć tym, któ-rzy rozeznając swoje powołanie zastanawiają się nad wstąpieniem do naszego Zgromadzenia Księży Marianów.

Na naszej stronie internetowej znajdziecie wiele informacji o marianach. Oczywiście te informacje nie są zarezerwowane tylko dla chcących wstąpić do naszego zakonu. Czytając je, możecie nas lepiej poznać! Piszemy „lepiej”, bo mamy nadzieję, że poznamy się podczas rekolekcji i innych wydarzeń przez nas organizowanych. Przepraszamy dziew-czyny, że dla nich propozycji jest niewiele. Służy-my jednak kontaktami do zaprzyjaźnionych sióstr zakonnych.

Ks. Roman Frąckowiak MIC, 501 650 750Ks. Zbigniew Borkowski MIC, 503 079 511

Może właśnie Cię mijamyPYTACIE NAS KIM JESTEŚMY I CZYM ZAJMUJE SIĘ DUSZPASTERSTWO

MŁODZIEŻY I POWOŁAŃ, KTÓRE PROWADZIMY?PYTACIE NAS KIM JESTEŚMY I CZYM ZAJMUJE SIĘ DUSZPASTERSTWO

MŁODZIEŻY I POWOŁAŃ, KTÓRE PROWADZIMY?PYTACIE NAS KIM JESTEŚMY I CZYM ZAJMUJE SIĘ DUSZPASTERSTWO

RekolekcjeSpotkania2010Dla młodych mężczyznRekolekcje o rozeznawaniupowołania z czuwaniem noworocznym w Licheniu 28 grudnia – 2 stycznia

Rekolekcje na Zoniówce (Zakopane)24-30 stycznia 7-13 lutego14-20 lutego

Obóz narciarski w Rzepiskach k. Bukowiny Tatrzańskiej31 stycznia – 6 lutego

Otwarte drzwi w Wyższym Seminarium Duchownym Księży Marianów w Lublinie12-14 marca

Dni skupienia w Górze Kalwarii16-18 kwietnia

Dni skupienia w Licheniu30 kwietnia-3 maja

Dla dziewczyn i chłopców Spotkanie młodzieży – Marianki w Górze Kalwarii21-23 maja

Spotkanie „W drodze na Lednicę” – Licheń4 czerwca

Nasze spotkania to czas poświęcony:• poznawaniu siebie• odkrywaniu Boga w życiu• rozeznawaniu co dalej, gdzie moje miejsce• odpoczynkowiZabierz ze sobąciepłe ubranie, mocne buty, coś na wypadek deszczowej pogody, Pismo Święte, chęć wspól-nej przygody i otwartość na innych

Zgłoszenia i informacje najpóźniej na tydzień przed wybranym terminem więcej: www.mlodzi.marianie.ple-mail: [email protected]

DuszpasterstwoPowołanDuszpasterstwow

ww

.lic

he

n.p

l

34 PielgrzymLichenski

Lichenski