płatności Projekt realizowany Karty płatnicze w Polsce: historia i … · 2014. 5. 22. ·...

1
Dziennik Gazeta Prawna, 28 lutego 2014 nr 41 (3682) gazetaprawna.pl A30 PłATNOśCI Karty płatnicze w Polsce: historia i perspektywy W niewielu obszarach nasza gospodarka przeszła w minionym ćwierćwieczu tak gwałtowne zmiany, jak w dziedzinie płatności – na początku lat 90. kart płatniczych praktycznie nie było. Dziś kartę ma niemal każdy. Brakuje tylko jednego: ich powszechnego używania Jan Dajek [email protected] Pierwsze karty płatnicze po- jawiły się w Polsce pod ko- niec lat 60. XX wieku. Były to jednak karty wydawa- ne przez zagraniczne banki poza Polską, a korzystanie z nich w Polsce było bar- dzo ograniczone, ponieważ niewiele było miejsc, gdzie można było nimi regulować należności – przypomina na swoich stronach interneto- wych Narodowy Bank Polski. Nasz skok, jeśli chodzi o ko- rzystanie z kart, nastąpił w w ostatnim dziesięcioleciu. 100 bankomatów Początki kart płatniczych były jednak więcej niż skrom- ne. „Na początku lat 90. nie- wiele polskich banków ofe- rowało ten produkt. Dość umiarkowane było zaintere- sowanie klientów nowym in- strumentem płatniczym, bra- kowało także odpowiedniej infrastruktury technicznej akceptującej płatności karta- mi” – przypomina NBP. Choć z dzisiejszej perspek- tywy może się to wydawać wręcz nieprawdopodobne, jeszcze w 1993 r. w całym kraju mieliśmy niespełna 50 tys. wydanych kart płat- niczych, ok. 6,8 tys. urządzeń, w których można było nimi zapłacić, a także… mniej niż 100 bankomatów, w któ- rych można było wypłacić gotówkę. W 1996 r. udało się przekroczyć granicę pół tysiąca takich maszyn, było też prawie 28 tys. punktów handlowo-usługowych przyj- mujących płatności kartami. Liczba samych kart przekro- czyła wówczas milion. Dziś (najnowsze dane dotyczą końca września 2013 r.) do- szliśmy prawie do 35 mln kart płatniczych, a roczna wartość dokonywanych nimi trans- akcji przekracza 400 mld zł. Statystycznie każdy dorosły Polak powinien mieć w port- felu przynajmniej jedną kar- tę. Tyle że wielu z nas wciąż w ogóle nie korzysta z kart. Od lat mniej więcej jedna piąta dorosłych Polaków in- formuje w różnego rodza- ju badaniach opinii, że nie posiada konta bankowego. Wprawdzie można mieć kar- tę bez rachunku oszczędno- ściowo-rozliczeniowego, jed- nak jest to dość rzadkie. Co do zasady grupa osób niepo- siadających konta to ludzie w płatnościach posługujący się wyłącznie gotówką, a więc obywający się bez karty. Z kolei ci, którzy kartę mają, statystycznie najczęściej wy- korzystują ją nie do opłaca- nia zakupów w sklepie, ale do podejmowania gotówki z bankomatu – i dopiero tą gotówką regulują zobowią- zania. Wypłaty z bankoma- tów odpowiadają za prawie 70 proc. wartości transakcji dokonywanych kartami płat- niczymi przez Polaków. Drogo dla sklepów Dlaczego Polacy są wciąż dość ostrożni, jeśli chodzi o korzystanie z kart w skle- pach? Wyjaśnienie, jakie można najczęściej usłyszeć od ekspertów, jest następują- ce: wciąż zbyt mało sklepów przyjmuje płatności kartowe. Wprawdzie kartami można płacić w ponad ćwierć mi- lionie punktów handlowo- -usługowych, co oznacza, że w ciągu 20 lat ich liczba uro- sła 40-krotnie, w porówna- niu z ogólną liczbą placówek handlowych jest stosunkowo niewielka. O ile przyjmowanie karty jest popularne w dużych skle- pach zlokalizowanych w du- żych miastach, to w mniej- szych miejscowościach szansa trafienia w miej- sce, w którym da się zapła- cić kartą, jest już mniejsza. Równocześnie nawet w tych sklepach, które chwalą się przyjmowaniem płatności kartowych, nierzadko można spotkać się z zastrzeżeniem, że karta może być użyta do- piero wtedy, gdy wartość za- kupów przekroczy określoną kwotę rzędu 10 zł. A najwięk- sza sieć handlowa w naszym kraju w ogóle nie zgadza się na płacenie w jej sklepach kartami, ale wprowadzi- ła swoją aplikację mobilną i akceptuje płatności mobilne trzech dużych banków. Sceptycyzm sklepów brał się dotąd z faktu, że z ich punktu widzenia przyjmo- wanie płatności kartowych było droższe niż średnio w Unii Europejskiej. Droższe ze względu na opłaty, jakimi sprzedawca musi się dzielić z agentem rozliczeniowym (firmą, która rozlicza płat- ności i dostarcza terminal wykorzystywany do trans- akcji kartowych), bankiem – wydawcą karty (opłata in- terchange) oraz z organizacją płatniczą, której logo znajdu- je się na karcie. Do niedawna opłaty interchange w Pol- sce były jedne z najwyższych w krajach Unii Europejskiej, średnio wynosiły one u nas 1,6-1,7 proc. wartości trans- akcji, a od stycznia 2013 r. 1,25-1,3 proc. i są ponoszone przez detalistów. Od pewne- go czasu wiele podmiotów rynku finansowego, w tym NBP starało się o obniżenie tych prowizji. Z sukcesem. Od połowy 2014 r. opłaty inter- change od płatności ponoszo- ne przez handlowców spadną do 0,5 proc. Niewykluczone, że w perspektywie kilku lat jeszcze się obniżą – w efek- cie wejścia w życie unijnych regulacji, nad jakimi pracuje Komisja Europejska. W ten sposób zniknie jed- na z barier zniechęcających do przyjmowania płatności kartami punkty handlowo- -usługowe. Przedstawiciele instytucji finansowych, dla których zmniejszenie pro- wizji oznacza ograniczenie przychodów, podkreślają jednak, że niższe opłaty od sprzedawców mogą skłaniać banki np. do wprowadzania lub podnoszenia prowizji za użytkowanie kart pobiera- nych od klientów bądź do ograniczania programów rabatowych, jakie towarzy- szą kartom w wybranych bankach. Karty są bezpieczne Czy powodem, dla które- go stosunkowo nie zawsze w sklepie sięgamy po kar- tę, może być brak zaufania do tego środka płatniczego? Jeśli nawet tak jest, to takie podejście nie ma uzasad- nienia. „W I półroczu 2013 r. oszukańcze operacje kartowe stanowiły 0,004 proc. liczby i 0,02 proc. wartości wszyst- kich transakcji bezgotów- kowych dokonanych karta- mi płatniczymi wydanymi przez raportujące do NBP banki, w poprzednim półro- czu zanotowano analogiczne dane” – napisał bank central- ny w opublikowanej jesienią ocenie funkcjonowania pol- skiego systemu płatniczego. W ostatnim czasie pewne obawy budziły karty bezsty- kowe, gdzie dla dokonania płatności wystarczy zbliżyć „plastik” do czytnika, a przy mniejszych transakcjach – do 50 zł – zwykle nie trze- ba wstukiwać kodu. Działająca przy NBP Rada ds. Systemu Płatniczego zaleciła jednak bankom podniesienie pozio- mu bezpieczeństwa klientów – mają one umożliwić rezy- gnację z opcji dokonywania transakcji bez podawania kodu PIN (a jeśli np. nie mają takiej możliwości technicznej, powinny wydawać klientom karty bez płatności zbliże- niowych). Projekt realizowany z Narodowym Bankiem Polskim w ramach programu edukacji ekonomicznej Specjaliści dzielą karty na dwa podstawowe sposoby: według metody rozliczania transakcji oraz według zasto- sowanej w karcie technologii. W ramach tego pierwszego podziału wyróżnia się karty: 1. Debetowe – najpopularniejsze na naszym rynku, odpowiadają one za ponad 80 proc. całego rynku. Umożliwiają one dokonanie płatności lub wypłatę gotówki tylko do wysokości środków zgromadzonych na koncie (albo dostępnego salda kredytowego w ra- chunku bieżącym). Rodzajem karty debetowej jest karta przedpłacona, gdzie żeby dokonać transakcji, trzeba zasilić rachunek karty odpowiednią kwotą. 2. Kredytowe – pozwalają na dokonywanie zakupów do wysokości przyznanego przez bank kredytu (taka karta nie jest związana z posiadanym rachunkiem oszczędnościowo-rozliczeniowym, chociaż posiadacz konta i karty w jednym banku często ma możliwość zarządzania finansami karty po zalogowaniu się na konto w internecie). Dodatkową cechą takiej karty jest okres bezodsetkowy (grace period), który obejmu- je miesięczny okres rozliczeniowy i dodatkowe 20–25 dni na spłatę zadłużenia bez odsetek. 3. Karty obciążeniowe (charge) – są powiązane z ra- chunkiem bieżącym; pozwalają na korzystanie z mie- sięcznego limitu kredytowego. Po zakończeniu okresu rozliczeniowego konto klienta jest obciążane kwotą, na jaką dokonał on płatności w tym czasie. W ostatnich latach nasz rynek kartowy przeszedł zna- czącą zmianę, jeśli chodzi o technologię zapisu danych. Jeszcze kilka lat temu dominowały karty wyposażone w pasek magnetyczny, obecnie jednak są one stopnio- wo wypierane przez nowocześniejsze karty chipowe (w okresie przejściowym banki stosują rozwiązania łączące obie technologie: karty z paskiem i mikroprocesorem). Niewielki udział w naszym rynku mają karty wirtualne, które służą wyłącznie do dokonywania zdalnych płatności przez internet. Z punktu widzenia klientów istotną zmianą, jaka zaszła w rynku kartowym w ostatnich latach, jest upowszech- nianie się kart zbliżeniowych. Są one wyposażone w układ scalony i miniaturową antenę radiową. Dzięki temu transakcji można dokonywać bez wkładania karty do czytnika, wystarczy ją do niego zbliżyć. Przy płatno- ściach nieprzekraczających 50 zł posiadacz karty nie musi wpisać kodu PIN ani składać podpisu. Jaką masz kartę

Transcript of płatności Projekt realizowany Karty płatnicze w Polsce: historia i … · 2014. 5. 22. ·...

Page 1: płatności Projekt realizowany Karty płatnicze w Polsce: historia i … · 2014. 5. 22. · Statystycznie każdy dorosły Polak powinien mieć w port-felu przynajmniej jedną kar

Dziennik Gazeta Prawna, 28 lutego 2014 nr 41 (3682) gazetaprawna.plA30

płatności

Karty płatnicze w Polsce: historia i perspektywyW niewielu obszarach nasza gospodarka przeszła w minionym ćwierćwieczu tak gwałtowne zmiany, jak w dziedzinie płatności – na początku lat 90. kart płatniczych praktycznie nie było. Dziś kartę ma niemal każdy. Brakuje tylko jednego: ich powszechnego używania

Jan Dajek [email protected]

Pierwsze karty płatnicze po-jawiły się w Polsce pod ko-niec lat 60. XX wieku. Były to jednak karty wydawa-ne przez zagraniczne banki poza Polską, a korzystanie z nich w Polsce było bar-dzo ograniczone, ponieważ niewiele było miejsc, gdzie można było nimi regulować należności – przypomina na swoich stronach interneto-wych Narodowy Bank Polski. Nasz skok, jeśli chodzi o ko-rzystanie z kart, nastąpił w w ostatnim dziesięcioleciu.

100 bankomatówPoczątki kart płatniczych były jednak więcej niż skrom-ne.

„Na początku lat 90. nie-wiele polskich banków ofe-rowało ten produkt. Dość umiarkowane było zaintere-sowanie klientów nowym in-strumentem płatniczym, bra-kowało także odpowiedniej infrastruktury technicznej akceptującej płatności karta-mi” – przypomina NBP.

Choć z dzisiejszej perspek-tywy może się to wydawać wręcz nieprawdopodobne, jeszcze w 1993 r. w całym kraju mieliśmy niespełna 50 tys. wydanych kart płat-niczych, ok. 6,8 tys. urządzeń, w których można było nimi zapłacić, a także… mniej niż 100 bankomatów, w któ-rych można było wypłacić gotówkę. W 1996 r. udało się przekroczyć granicę pół tysiąca takich maszyn, było też prawie 28 tys. punktów handlowo-usługowych przyj-mujących płatności kartami. Liczba samych kart przekro-czyła wówczas milion.Dziś (najnowsze dane dotyczą końca września 2013 r.) do-szliśmy prawie do 35 mln kart płatniczych, a roczna wartość

dokonywanych nimi trans-akcji przekracza 400 mld zł. Statystycznie każdy dorosły Polak powinien mieć w port-felu przynajmniej jedną kar-tę. Tyle że wielu z nas wciąż w ogóle nie korzysta z kart. Od lat mniej więcej jedna piąta dorosłych Polaków in-formuje w różnego rodza-ju badaniach opinii, że nie posiada konta bankowego. Wprawdzie można mieć kar-tę bez rachunku oszczędno-ściowo-rozliczeniowego, jed-nak jest to dość rzadkie. Co do zasady grupa osób niepo-siadających konta to ludzie w płatnościach posługujący się wyłącznie gotówką, a więc obywający się bez karty.Z kolei ci, którzy kartę mają, statystycznie najczęściej wy-korzystują ją nie do opłaca-

nia zakupów w sklepie, ale do podejmowania gotówki z bankomatu – i dopiero tą gotówką regulują zobowią-zania. Wypłaty z bankoma-tów odpowiadają za prawie 70 proc. wartości transakcji dokonywanych kartami płat-niczymi przez Polaków.

Drogo dla sklepówDlaczego Polacy są wciąż dość ostrożni, jeśli chodzi o korzystanie z kart w skle-pach? Wyjaśnienie, jakie można najczęściej usłyszeć od ekspertów, jest następują-ce: wciąż zbyt mało sklepów przyjmuje płatności kartowe. Wprawdzie kartami można płacić w ponad ćwierć mi-lionie punktów handlowo--usługowych, co oznacza, że w ciągu 20 lat ich liczba uro-

sła 40-krotnie, w porówna-niu z ogólną liczbą placówek handlowych jest stosunkowo niewielka.

O ile przyjmowanie karty jest popularne w dużych skle-pach zlokalizowanych w du-żych miastach, to w mniej-szych miejscowościach szansa trafienia w miej-sce, w którym da się zapła-cić kartą, jest już mniejsza. Równocześnie nawet w tych sklepach, które chwalą się przyjmowaniem płatności kartowych, nierzadko można spotkać się z zastrzeżeniem, że karta może być użyta do-piero wtedy, gdy wartość za-kupów przekroczy określoną kwotę rzędu 10 zł. A najwięk-sza sieć handlowa w naszym kraju w ogóle nie zgadza się na płacenie w jej sklepach

kartami, ale wprowadzi-ła swoją aplikację mobilną i akceptuje płatności mobilne trzech dużych banków.

Sceptycyzm sklepów brał się dotąd z faktu, że z ich punktu widzenia przyjmo-wanie płatności kartowych było droższe niż średnio w Unii Europejskiej. Droższe ze względu na opłaty, jakimi sprzedawca musi się dzielić z agentem rozliczeniowym (firmą, która rozlicza płat-ności i dostarcza terminal wykorzystywany do trans-akcji kartowych), bankiem – wydawcą karty (opłata in-terchange) oraz z organizacją płatniczą, której logo znajdu-je się na karcie. Do niedawna opłaty interchange w Pol-sce były jedne z najwyższych w krajach Unii Europejskiej, średnio wynosiły one u nas 1,6-1,7 proc. wartości trans-akcji, a od stycznia 2013 r. 1,25-1,3 proc. i są ponoszone przez detalistów. Od pewne-go czasu wiele podmiotów rynku finansowego, w tym NBP starało się o obniżenie tych prowizji. Z sukcesem. Od połowy 2014 r. opłaty inter-change od płatności ponoszo-ne przez handlowców spadną do 0,5 proc. Niewykluczone, że w perspektywie kilku lat jeszcze się obniżą – w efek-cie wejścia w życie unijnych regulacji, nad jakimi pracuje Komisja Europejska.

W ten sposób zniknie jed-na z barier zniechęcających do przyjmowania płatności kartami punkty handlowo--usługowe. Przedstawiciele instytucji finansowych, dla których zmniejszenie pro-wizji oznacza ograniczenie przychodów, podkreślają jednak, że niższe opłaty od

sprzedawców mogą skłaniać banki np. do wprowadzania lub podnoszenia prowizji za użytkowanie kart pobiera-nych od klientów bądź do ograniczania programów rabatowych, jakie towarzy-szą kartom w wybranych bankach.

Karty są bezpieczneCzy powodem, dla które-go stosunkowo nie zawsze w sklepie sięgamy po kar-tę, może być brak zaufania do tego środka płatniczego? Jeśli nawet tak jest, to takie podejście nie ma uzasad-nienia. „W I półroczu 2013 r. oszukańcze operacje kartowe stanowiły 0,004 proc. liczby i 0,02 proc. wartości wszyst-kich transakcji bezgotów-kowych dokonanych karta-mi płatniczymi wydanymi przez raportujące do NBP banki, w poprzednim półro-czu zanotowano analogiczne dane” – napisał bank central-ny w opublikowanej jesienią ocenie funkcjonowania pol-skiego systemu płatniczego.

W ostatnim czasie pewne obawy budziły karty bezsty-kowe, gdzie dla dokonania płatności wystarczy zbliżyć „plastik” do czytnika, a przy mniejszych transakcjach – do 50 zł – zwykle nie trze-ba wstukiwać kodu. Działająca przy NBP Rada ds. Systemu Płatniczego zaleciła jednak bankom podniesienie pozio-mu bezpieczeństwa klientów – mają one umożliwić rezy-gnację z opcji dokonywania transakcji bez podawania kodu PIN (a jeśli np. nie mają takiej możliwości technicznej, powinny wydawać klientom karty bez płatności zbliże-niowych).

Projekt realizowany z Narodowym Bankiem Polskim

w ramach programu edukacji ekonomicznej

Specjaliści dzielą karty na dwa podstawowe sposoby: według metody rozliczania transakcji oraz według zasto-sowanej w karcie technologii.

W ramach tego pierwszego podziału wyróżnia się karty:1. Debetowe – najpopularniejsze na naszym rynku,

odpowiadają one za ponad 80 proc. całego rynku. Umożliwiają one dokonanie płatności lub wypłatę gotówki tylko do wysokości środków zgromadzonych na koncie (albo dostępnego salda kredytowego w ra-chunku bieżącym). Rodzajem karty debetowej jest karta przedpłacona, gdzie żeby dokonać transakcji, trzeba zasilić rachunek karty odpowiednią kwotą.

2. Kredytowe – pozwalają na dokonywanie zakupów do wysokości przyznanego przez bank kredytu (taka karta nie jest związana z posiadanym rachunkiem oszczędnościowo-rozliczeniowym, chociaż posiadacz konta i karty w jednym banku często ma możliwość zarządzania finansami karty po zalogowaniu się na konto w internecie). Dodatkową cechą takiej karty jest okres bezodsetkowy (grace period), który obejmu-je miesięczny okres rozliczeniowy i dodatkowe 20–25 dni na spłatę zadłużenia bez odsetek.

3. Karty obciążeniowe (charge) – są powiązane z ra-chunkiem bieżącym; pozwalają na korzystanie z mie-sięcznego limitu kredytowego. Po zakończeniu okresu rozliczeniowego konto klienta jest obciążane kwotą, na jaką dokonał on płatności w tym czasie.

W ostatnich latach nasz rynek kartowy przeszedł zna-czącą zmianę, jeśli chodzi o technologię zapisu danych. Jeszcze kilka lat temu dominowały karty wyposażone w pasek magnetyczny, obecnie jednak są one stopnio-wo wypierane przez nowocześniejsze karty chipowe (w okresie przejściowym banki stosują rozwiązania łączące obie technologie: karty z paskiem i mikroprocesorem). Niewielki udział w naszym rynku mają karty wirtualne, które służą wyłącznie do dokonywania zdalnych płatności przez internet.Z punktu widzenia klientów istotną zmianą, jaka zaszła w rynku kartowym w ostatnich latach, jest upowszech-nianie się kart zbliżeniowych. Są one wyposażone w układ scalony i miniaturową antenę radiową. Dzięki temu transakcji można dokonywać bez wkładania karty do czytnika, wystarczy ją do niego zbliżyć. Przy płatno-ściach nieprzekraczających 50 zł posiadacz karty nie musi wpisać kodu PIN ani składać podpisu.

Jaką masz kartę