Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie...

40

Transcript of Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie...

Page 1: Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie ...nspjtarnow.pl/wp-content/uploads/2018/02/biuletyn_40.pdf · $ "a &%" #p (v@g@ 25g6?d a@49@5i: @5 v24:[c
Page 2: Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie ...nspjtarnow.pl/wp-content/uploads/2018/02/biuletyn_40.pdf · $ "a &%" #p (v@g@ 25g6?d a@49@5i: @5 v24:[c
Page 3: Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie ...nspjtarnow.pl/wp-content/uploads/2018/02/biuletyn_40.pdf · $ "a &%" #p (v@g@ 25g6?d a@49@5i: @5 v24:[c

„Życzę Ci Wesołych Świąt”

Zdarzyło mi się rok temu, jak córka moich znajomychpodeszła do mnie i zapytała czym dla mnie jest Boże Naro-dzenie. Pani w szkole prosiła aby przeprowadzili taką ankietę.Trudno mi było szybko odpowiedzieć na to pytanie. Najwy-godniej było pewno powiedzieć „Boże Narodzenie to najpię-kniejsze dni w roku” i być może ta mała byłaby zadowolona,bo przecież nie chodziło jej o ciekawe wypowiedzi tylkoo to żeby pochwalić się Pani w szkole ile osób przepytała.A może powinienem powiedzieć, że to dni, które przeżywa sięw gronie najbliższych. No, ale przecież niektórzy z nas przeży-wali święta w samotności mimo, że byli w gronie osób. A pozatym to grono się zmienia kurczy lub powiększa się. A więc niema chyba jednego Bożego Narodzenia tylko wiele i każde jestinne. Spojrzałem jeszcze raz na dziewczynkę, która wciąż cze-kała z szeroko otwartymi oczami i długopisem w ręku. A możepowinienem powiedzieć jej , że to dni, w których każdy musiwskrzesić to co w nim najlepsze – swoje dzieciństwo. Trochętrudne, pomyślałem, przecież ona na pewno chce być jak naj-szybciej dorosłą i nosić sukienki, buty na szpilkach swojej ma-my i zapomnieć o dzieciństwie. Mały sędzia stał dalej przedemną więc powiedziałem: „Najpiękniejsze dni w roku” i pomy-ślałem, ale jestem banalny. Zdanie zostało zapisane. Dziew-czynka szczęśliwa, że ma jedną odpowiedź więcej , a ja w końcupoczułem wolność. Okazało się, że nie na długo, bo padło dru-gie pytanie: A co chcę powiedzieć komuś jak życzę WesołychŚwiąt? W sumie to za bardzo nigdy się nad tym nie zasta-nawiałem. Są takie zdania, które mówi się tu i tam bez zasta-nowienia. Ale czego życzę kiedy wypowiadam to zaklęcie?Szczęścia, zdrowia, pieniędzy, chrześcijańskiej głębi.Powiedziałem, życzę pokoju.

Ks. Tomasz Kozioł

Redaktor Naczelny

3

SŁOWO OD REDAKTORASpis treści

Aktualności z życia Kościoła i Parafii- Nowy program duszpasterski na rok 2017/2018 str.4- Adwent czy to już reklama str.5- Czas adwentu przeżywany z Maryją str.6

Teksty okazjonalne- Z Maryją w okresie Bożego Narodzenia str.7- Wigilia Bożego Narodzenia – zwyczaje i obrzędy str.8- Tradycje Bożego Narodzenia - dawniej i dziś str.8- Zanim stał się człowiekiem… str.9- Walka Christmas z gwiazdką str.1 0- Jezus znów przyjdzie… na pewno str.1 0- Kolęda 2017. O czym rozmawiać na kolędziez księdzem i czym go częstować, jak sięprzygotować do kolędy? [PORADNIK] str.1 2

- Wizyta str.1 3- Postanowienia noworoczne! str.1 5- Autostrada do wiecznego zatracania katolikówniepraktykujących cz.6 str.1 5

- Jesteśmy różni, ale mamy tą samą głowę – str.1 8- Powściągliwość w słowach str.1 9- Tolerancja, akceptacja… nie zna wieku… str.20- O czym powinniśmy pamiętać przyjmując Komunięświętą? str.21

- Wieczna lampka str.22- Nie na wszystko można się zgodzić str.23- Idea i zadania hospicjów str.23- Samotność - mnie to nie interesuje str.25- Kto normalny, a kto nie? str.26- „Oko za oko…” str.27- Obłuda str.28- „Gdy przychodzą dusze” Tajemnica świętychobcowania – Henryk Bejda i Małgorzata Pabis str.28- „Panie, gdy tonę Ty ocal mnie! ” str.29- Adopcja str.30

Poezja str.31Najświętsze Serce Jezusa kocha wszystkie dzieci str.32Wizyta duszpasterska 2017/2018 str.33Kronika parafialna Październik - Grudzień 2017 str.37Karta Parafii str.38

Page 4: Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie ...nspjtarnow.pl/wp-content/uploads/2018/02/biuletyn_40.pdf · $ "a &%" #p (v@g@ 25g6?d a@49@5i: @5 v24:[c

4

AKTUALNOŚCI Z ŻYCIA KOŚCIOŁA I PARAFII

Nowy program duszpasterski na rok 201 7/201 8

W pierwszą niedzielę Adwentu 2017 r.wejdzie w życie nowy Program duszpas-terski dla Kościoła katolickiego w Polscepod hasłem „Duch, który umacnia mi-łość”. Po czteroletnim cyklu poświęco-nym tematyce chrzcielnej zdecydowano,aby w następnych dwóch latach rozwinąćtematykę kolejnego sakramentu chrześci-jańskiego wtajemniczenia, jakim jest bie-rzmowanie.

Przedmiotem zainteresowania progra-mu winny być wysiłki podejmowanew parafii, zarówno przed, jak i po przy-jęciu sakramentu bierzmowania. Pro-gram duszpasterski wyznacza ogólną wi-zję, perspektywę i kierunek działań pasto-ralnych. Tematyka Programu duszpasters-kiego nie dotyczy wyłącznie ludzi mło-dych, przygotowywanych w parafiachdo przyjęcia sakramentu bierzmowania.Jego adresatami są wszyscy ochrzczeni:zarówno ci, którzy już byli bierzmowani,jak również ci, którzy ten sakrament do-piero otrzymają. W tym kontekście zau-ważamy znaczącą szansę duszpasterską,polegającą na towarzyszeniu wiernymw odkrywaniu darów Ducha Świętego,które zostały im wprawdzie udzielone,jednak bardzo często pozostają niezau-ważone lub niewykorzystane. Ten faktuświadamia nam coraz bardziej potrzebętroski o otrzymane łaski, jak równieżpotrzebę umiejętnego kształtowania życiana Jego miarę. Wierni powinni więcotrzymać możliwość włączenia się w for-mację duchową, która umożliwi im odkry-cie działania Ducha Świętego w ich życiu.Wspomnianym już etapom realizacji Pro-gramu duszpasterskiego będą towarzyszy-ły konkretne zadania.Rok 1 – Odkrywanie Osoby i darów Du-cha Świętego

Zasadniczym zadaniem pierwszegoroku realizacji Programu duszpasterskie-go będzie odkrywanie Osoby DuchaŚwiętego oraz Jego darów. Nasza uwagazostanie skierowana również na skutkibierzmowania, z uwzględnieniem ich za-stosowania w procesie dochodzeniado szeroko rozumianej dojrzałości chrze-ścijańskiej , jak również na potrzebę budo-wania i wspierania środowiska wzrostuwiary.Rok 2 – Misja w mocy Bożego Ducha

Treści drugiego roku realizacji Pro-gramu duszpasterskiego mają doprowa-dzić wiernych do poznania Kościoław zupełnie nowym – być może niezna-nym jeszcze – świetle. Program zachowu-je, zgodnie z przyjętą wcześniej metodo-logią, podział na cztery zasadnicze cele:ewangelizacyjny, inicjacyjny, formacyjnyi społeczny.

CEL EWANGELIZACYJNYOdznacza się pewną równowagą

w sferze działań. Z jednej strony zaakcen-towano różne formy przepowiadania(głoszenie Słowa, katecheza, rekolekcjeewangelizacyjne bądź kerygmatyczne);z drugiej zaś zaobserwowano pilną po-trzebę towarzyszenia wierzącym w ichodkrywaniu i rozwijaniu darów DuchaŚwiętego, potrzebę formacji na różnychpoziomach życia parafialnego oraz two-rzenie i promowanie środowisk wzrostui dojrzewania wiary.

CEL INICJACYJNYNa pierwszy plan wysuwa się do-

wartościowanie roli mistagogii chrześci-jańskiej w przepowiadaniu; ukazywaniezwiązku i jedności pomiędzy bierzmowa-niem a chrztem i Eucharystią, jak również

podkreślenie znaczenia osobistego wy-boru Jezusa Chrystusa i odkrywaniaprzynależności do Kościoła. Można więcz pewnym przybliżeniem powiedzieć,że cel inicjacyjny wskazuje na źródło mo-cy, z którego czerpie każdy bierzmowany,oraz na podstawowe możliwości zaan-gażowania wierzących w proces budo-wania Kościoła.

CEL FORMACYJNYW ofercie formacyjnej Kościoła

w Polsce zaproponowano ukierunkowaniena odkrywanie wielopłaszczyznowych re-lacji z Osobą Ducha Świętego, na odkry-wanie Jego obecności w Kościele czywreszcie na sposób Jego prowadzeniai budowania Kościoła.

CEL SPOŁECZNYOdkrycie darów Ducha Świętego oraz

prawidłowe ich wykorzystanie prowadzizawsze do postawy służby (diakonii).Duch Święty uzdalnia bierzmowanychdo bycia bezinteresownym darem dla in-nych oraz do tego, aby tym darem innymsłużyli. Zaprezentowane powyżej elemen-ty programu pozwalają również na przy-bliżenie go od strony tematu, hasła i sym-bolu.

Opracowano na podstawie: Zeszyt teolo-giczno-pastoralny.Program duszpasterskiKościoła w Polsce na rok 2017/2018,Jesteśmy napełnieni Duchem Świętym

Page 5: Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie ...nspjtarnow.pl/wp-content/uploads/2018/02/biuletyn_40.pdf · $ "a &%" #p (v@g@ 25g6?d a@49@5i: @5 v24:[c

ADWENT – CZY TO JUŻ REKLAMA?Słowo adwent pochodzi od łacińskie-

go „adventus” i znaczy „przyjście”.Dla starożytnych Rzymian słowo

to oznaczało oficjalny przyjazd cezara,a dla chrześcijan adwent jest radosnymczasem przygotowania na przyjście Pana.Jest więc to przygotowanie do świąt Bo-żego Narodzenia, podczas których wspo-mina się pierwsze przyjście Syna Bożegona ziemię, ale równocześnie jest rado-snym oczekiwaniem na ponowne Jegoprzyjście na ziemię.

Adwent rozpoczyna nowy rok litur-giczny i obejmuje 4 kolejne niedzieleprzed Bożym Narodzeniem, począwszyod niedzieli po uroczystości ChrystusaKróla.

Czy Adwent to tylko ten właśnie okres?Zdziwi się ktoś tak postawionym py-

taniem, bo niby kiedy jeszcze mielibyśmyprzeżywać adwent?

I tu śpieszę z odpowiedzią. Bowiemwydaje się czasami (i chyba słusznie),że całe nasze życie to jeden wielki, nieu-stający Adwent. Czekamy na I KomunięŚwiętą, na każde urodziny (niektórzyna imieniny), na pójście do szkoły, na wa-kacje, na powołanie do różnych służb,na wiele, wiele spraw, które wymagająoczekiwania. Dobrze, gdy oczekiwaniejest powiązane z wiarą, z religią, z Bo-giem. Bo jakże oczekiwać czegokolwiekbez modlitwy. To ona nam umożliwia

cierpliwe oczekiwanie na ten przyszłyświat, lepszy i doskonalszy, dzięki niejjesteśmy mocniejsi i bardziej wytrwali,dzięki niej mamy wyjątkową sposobnośćrozmowy z Ojcem, z Bogiem. A jednakw „naszym” świecie jest, niestety, inaczej .

Zbliżają się święta. Przygotowując sięna przyjście Chrystusa powinniśmy po-dejmować szereg działań, szczególniew dziedzinie naszego ducha. Ale niestety,chyba zapominamy o tym najważniej-szym.. . Następuje coraz większa komer-cjalizacja świąt Bożego Narodzenia. Je-szcze przed Adwentem zaczyna się ruchwitrynowo – reklamowy, krzyczące rekla-my supermarketów i domów towarowychwzywają nas do zakupów i troski tylkoo ten jeden wymiar przygotowaniado świąt. Kolędy płynące ze stoisk z pły-tami i kasetami tworzą już atmosferęświąteczną. Reklamy radiowe, prasowei telewizyjne wabią nas różnymi produ-ktami, obniżkami, ofertami. Coraz bar-dziej przyzwyczajamy się do tego. A tym-czasem jest to problem bardzo poważny,bowiem często z komercjalizacją łączy siędesakralizacja. Widzimy tylko choinkęprzybraną w bombki z nazwami produk-tów i firm, świecidełka nie mające nicwspólnego z charakterem świąt. W na-tłoku zakupów zapominamy o duchowoś-ci, o czystości serca (na święta za wszelkącenę trzeba kupić produkty najlepsze! ),

o skromności i zadumie (jaką rybę? ktoją ma zabić? podzielić na filety czyna dzwonka?). I w tym sztucznie podsy-canym natłoku zadań i obowiązków umy-ka gdzieś myśl, że trzeba by może do spo-wiedzi, na roraty z dzieckiem.. .

Duch Adwentu jest duchem nadzieii radosnego oczekiwania, a to nie oznaczaświętowania z wyprzedzeniem. Nie jestłatwo utrzymać tego ducha w obliczu na-cisków komercji, które przemieniły tygo-dnie przed Bożym Narodzeniem w istneszaleństwo zakupów i rozrywki. Powin-niśmy przezwyciężać ten komercjalizmi lepiej rozumieć i przeżywać ten okres.Daj nam Panie Boże spędzić go na roz-ważaniach, postanowieniach i przemyśle-niach, albowiem: „Nawróćcie się, bo blis-kie jest królestwo niebieskie.” (Mt. 3,2)„Rozumiejcie chwilę obecną: teraz nade-szła dla was godzina powstania ze snu.”(Rz 13,11 ).

Co Adwent znaczy dla nas, ludziczytających te słowa (nie pomylę się chy-ba, gdy powiem: bardziej duchowych)?

Adwent to rozumieć chwilę obecną.. ,to żyć sensownie. . . , odrzucić złe uczynki,bo one wiążą nas z ojcem wszelakiegokłamstwa, bo one zaciemniają nasze sercai nasze życie. . .

Adwent, to otworzyć się na przyjścieZbawiciela, które ma się dokonać przedewszystkim w naszych sercach.

5

Page 6: Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie ...nspjtarnow.pl/wp-content/uploads/2018/02/biuletyn_40.pdf · $ "a &%" #p (v@g@ 25g6?d a@49@5i: @5 v24:[c

Przyjście, które ma dokonać się w ser-cu każdego człowieka, bo historia całejludzkości już teraz jest skierowana ku Pa-ruzji, tzn. ku chwalebnemu powrotowi

Chrystusa na końcu czasów.Adwent, to stale o tym pamiętać

i przygotowywać się na ten dzień.To znaczy Adwent i temu właśnie ma

Adwent służyć.Ks. T.K.

CZAS ADWENTU PRZEŻYWANY Z MARYJĄ

6

Wraz z pierwszą niedzielą adwentuw Kościele rozpoczyna się nowy rok litur-giczny, w którym na nowo przeżywamytajemnice Chrystusa i Jego Matki.W okresie adwentu, trwającego cztery ty-godnie, mamy przygotować się na godneprzyjęcie Pan Jezusa, którego podaje namna rękach Maryja w noc betlejemskiegocudu.

Adwent to czuwanie w ciemnościachsymbolizujących człowieka pogrążonegow grzechu. Zawsze jednak rozjaśniaje swym niezwykłym blaskiem jasna Ju-trzenka, która błądzących prowadziku niebu, ku zbawieniu. Jest nią Maryja,szczególnie uwielbiana w adwencie, zwła-szcza przez nabożeństwo roratnie odpra-wiane o brzasku wstającego dnia.

Choć trwa mrok poranka, mróz i wiatrotula ziemię i pozornie wydaje się,że w taką pogodę najlepiej pozostać w do-mach to jednak na ulicach miast i na wiej-skich drogach rozpoczyna się niezwykłyruch: w stronę świątyń zdążają wiernimimo ciemności; mimo chodu i śnieżycyspieszą na tradycyjne nabożeństwoku czci Najświętszej Maryi Panny - na ro-raty.

Nazwa nabożeństwa pochodzi od ła-cińskich słów pieśni - błagania, rozpoczy-nającej wczesną Mszę świętą w okresieadwentu Rorate caeli de super (Spuście

niebiosa rosę), która odprawiana jesto brzasku dnia na pamiątkę ciemnej nocy,w jakiej pogrążona była ziemia, dopókinie przyszedł na nią Chrystus - światłonajdoskonalsze. Cały adwent jest okresemwyczekiwania na obiecanego i wytę-sknionego Mesjasza.

Polskie roraty, to jedno z najpię-kniejszych nabożeństw ku czci Maryi,sięgają swymi początkami średniowiecza.Wcześniej niż w Polsce znane byłona Węgrzech, i prawdopodobnie stamtądprzywiozła je bł. Kinga zostając żoną kra-kowskiego księcia Bolesława Wstydli-wego. Gdy po jego śmierci zamieszkaław ufundowanym przez siebie klasztorzew Starym Sączu, miała tam zaprowadzićzwyczaj odprawiania w adwencie Mszyświętej roratniej . Praktyka odprawianiatego nabożeństwa znana była w wielukrajach, nigdzie jednak nabożeństwoto nie przetrwało do chwili obecnej w ta-kiej formie jak u nas, gdzie od stuleci byłoniezwykle uroczyście odprawiane, a uś-wietniali je niejednokrotnie swą obecno-ścią królowie, senatorowie, rycerze, szlac-hta modląc się wespół z prostym ludemwiejskim. Można tez śmiało powiedzieć,że roraty dały początek innym nie mniejważnym nabożeństwom do Matki Bożej .

Stare kroniki podają o pewnym zwy-czaju panującym już w średniowieczu.

W pierwszą niedzielę adwentu na rora-tach, z początku w katedrze na Wawelu,a później również w katedrze warszaw-skiej , przed rozpoczęciem Mszy świętejpodchodził do ołtarza król niosąc pięknieozdobioną świecę i stawiał ja na naj-wyższym lichtarzu na środku ołtarza. Po-dobne świece, lecz już nie tak ozdobione,przynosili do ołtarza prymas, senator, zie-mianin, rycerz, mieszczanin, chłop -wszyscy przedstawiciele ówczesnych sta-nów, i każdy stawiając świecę mówił:„Gotów jestem na sąd Boży”.

Piękny to widok gdy w mroku po-ranka ludzie zmierzają do kościoła. A półgodziny przed rozpoczęciem rorat kościółrozbrzmiewa wspaniałym śpiewem go-dzinek ku czci Niepokalanego PoczęciaNajświętszej Maryi Panny.

Adwentowy czas oczekiwania na Zba-wiciela i upływający czas tego oczekiwa-nia unaoczniają zapalone świece adwen-towego wieńca; każda z nich symbolizujekolejny tydzień trwania na modlitwieprzepełnionej prośbą, by Pan przyszedł.Dzieci z zapalonymi lampionami wędrujądo Kościołów adorując Maryję - Istotęnajdoskonalszą. Na ołtarzu dzień po dniuroratnia świeca symbolizująca Maryjestaje się coraz mniejsza. W końcu Maryjaodejdzie w cień betlejemskiej stajenki,by ofiarować nam nowo narodzone Dzie-cię - Zbawcę nas wszystkich; biel śniegu,który czasem okrywa ziemię, nawiązujedo adwentowej tęsknoty za utraconą przezgrzech niewinnością. Ludzie, dalecyod czystości śniegu, spieszą na roratyi pragną adwentowej przemiany.

Opr. Weronika W., Nikola R.

Page 7: Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie ...nspjtarnow.pl/wp-content/uploads/2018/02/biuletyn_40.pdf · $ "a &%" #p (v@g@ 25g6?d a@49@5i: @5 v24:[c

7

TEKSTY OKAZJONALNE

Z MARYJĄW OKRESIE BOŻEGO NARODZENIAOkres Bożego Narodzenia przedsta-

wia nam Najświętszą Maryję Pannę nie-rozłącznie z Dzieciątkiem na rękach. Sce-nę taką oglądamy w prostej grocie betle-jemskiej , gdzie dokonał się cud narodzinBoga. Przy małym Dzieciątku widzimyczuwającą Matkę, która ściśle i cudowniezłączona jest z tajemnicą naszego odku-pienia. Jej postać zajmuje też ważne mie-jsce w liturgii i pobożności tego okresu.

Macierzyńskie uczucia Maryi ku Jezu-sowi w sposób szczególny odnoszą siędo wszystkich dzieci. Matka Najświętsza,jak nikt inny z ludzi, zna wartość dziecka,jego piękno i bliską zażyłość z Panemnieśmiertelnej duszy. Ona wie, że Syn Bo-ży stał się dzieckiem, aby przez swe uni-żenie uświęcić dziecięce lata każdegoludzkiego życia. Przynosząc dobrodziej-stwo odkupienia, Pan Jezus nie pominąłdzieci, by ukazać, że dziecko jest w pełniczłowiekiem. Zbyt często, bezradne i bez-silne, skazywane było ono na łaskę i nie-łaskę dorosłych, którzy mogli je przyjąćlub wyrzucić, wychować lub zabić.

Chrystus Pan ukazuje światu wielkągodność dziecka: „Zaprawdę powiadamwam: Jeśli się nie odmienicie i nie sta-niecie jak dzieci, nie wejdziecie do Kró-lestwa Niebieskiego. Kto się więc uniżyjak to dziecko, ten jest największy w Kró-lestwie Niebieskim. I kto by przyjął jednotakie dziecko w imię moje, Mnie przyj-muje”. (Mt 18, 3-5)

Boski Zbawiciel przestrzega ludziprzed zgorszeniem duszy dziecięcej . Apo-stołom stawia dziecko za wzór pokory,prostoty i niewinności.

Najświętsza Maryja Panna DuchemChrystusowym żyje najpełniej . W swymsercu najwierniej odtwarza miłość swegoSyna. Maryja staje się opiekunką wszys-tkich dzieci ziemskich. To dzieciom oz-najmia swe posłannictwo w Lourdes, Fa-timie, La Salette, by świat zrozumiał,że tylko w sercu Jej Syna zawiera się na-dzieja i radość, pokój i szczęście na ziemi.

Matka Najświętsza uczy nas szacunkudla dziecka w każdym momencie jegożycia. Zastraszające są statystyki zabijaniadzieci w łonie matek. Boża Dziecina

na rękach Maryi wołaod żłóbka do wszystkichmatek na ziemi o posza-nowanie życia, błogosła-wi tym, które to życiedają, pielęgnują, wycho-wują, często mimo wielutrudów i przeciwnościlosu.

Okres Bożego Naro-dzenia to najradośniejszyczas dla wszystkich lu-dzi, czas rodzinnegoświętowania w gronienajbliższych, w domo-wym zaciszu, wśród ra-dosnych dzieci. Czyżmoże być coś wspanial-szego niż wigilijna wie-czerza, łamanie się opła-tkiem, składanie sobienawzajem życzeń, śpie-wanie wspólnie kolędi pastorałek, w którychodnajdujemy tak wielepobożności oraz współ-czucia dla Maryi, rodzą-cej Zbawiciela w niespo-tykanie nędznych warun-kach.

Lud polski, sam doś-wiadczający w ciągu dziejów wielekrzywd, niesprawiedliwości ubóstwa, nę-dzy, czy głodu, umiał współczuć Maryii wyraził to w swojskich, pełnych treścipieśniach kolędowych. Wiele w nich li-ryzmu, współczucia i miłości dla Matkii Syna, a także słów tkliwości nad małąDzieciną, która leży ubogo nakryta, w zi-mnie i niedostatku.

Ten święty, godny czas przeżyjmyz wielką radością, tak jak to czynili nasiojcowie, dziadkowie i pradziadkowie,którzy wiedzieli, że jest to pamiątkaprzyjścia Boga na ziemię i że to wyda-rzenie trzeba szczególnie uczcić.

Dziś niestety zanikają stare obyczaje,tradycje, obrzędy, zapominane są starekolędy; potrafimy zaśpiewać jedynie kilkalub kilkanaście z nich.

Dawniej choinka często była skrom-

nie udekorowana; również skromna byławieczerza wigilijna, gdyż brakowało pie-niędzy na prezenty lub wystawne je-dzenie.

Z wiarą i miłością stańmy przy żłó-bku Zbawiciela, poprowadźmy tam swojedzieci i wnuki, opowiedzmy im historięo narodzeniu Jezusa, przekażmy prawdyo tym cudzie. Odnówmy zwyczaj wspól-nego śpiewania kolęd w domu, pozwólmydzieciom na kolędowanie, przeżyjmyte dni według tradycji poprzednich po-koleń, byśmy i my mieli co przekazaćnastępnym pokoleniom z bogatego skarb-ca obyczajów i tradycji.

Przygotowała: Weronika W., Nikola R.

Page 8: Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie ...nspjtarnow.pl/wp-content/uploads/2018/02/biuletyn_40.pdf · $ "a &%" #p (v@g@ 25g6?d a@49@5i: @5 v24:[c

Kłosy zbóż i choinka

Chrystus urodził się w Betlejem,tzn. w domu chleba. Zboże jest więc sym-bolem Betlejem. Choinka to drzewo życiaz raju, ubieramy ją w dniu wspomnieniapierwszych rodziców, czyli 24 grudnia.Ma przypominać o upadku i odkupieniuludzi, zaś ozdoby to łaski Chrystusowezsyłane na ludzi i nasze dobre uczynki.

Sianko pod obrusem i wolne miejsce przystole

Przy stole wigilijnym zachowany jest

zwyczaj wkładania pod obrus sianka.Ma ono symbolizować ubóstwo groty Be-tlejemskiej i Maryi, która złożyła Dziecięw żłobku. Dodatkowe nakrycie jest pozo-stawione dla niespodziewanego gościa.W ten sposób wyrażamy pamięć o blis-kich żywych, którzy nie mogli być z namii o zmarłych, których zabrakło przy stole.

Opłatek wigilijny

Łamanie się opłatkiem oznacza wspól-ne poświęcenie się jeden dla drugiego.Oznacza, że jesteśmy skłonni podzielićsię chlebem z bliskim. Jednocześnie jestto symbol miłości, przyjaźni, pokoju i po-jednania.

Wieczerza wigilijna w rodzinie

Przeżywana w rodzinach w duchujedności, wspólnoty i miłości ma charak-ter religijny. Słowa modlitw wypowia-damy szczególnie pobożnie, powoli, pa-miętając, że przy stole razem z nami za-siada Chrystus. Z reguły prowadzi je oj-ciec rodziny. Po znaku krzyża i wpro-wadzeniu dobrze jest przeczytać fragmentEwangelii według św. Łukasza (2,1 -1 4),opisujący przyjście Pana na świat. Po mo-

dlitwie i odczytaniu przełamujemy sięopłatkiem, przekazując sobie znak poko-ju, po czym modlimy się w intencjachświata, Papieża, nas samych, za zmarłych,a na zakończenie prosimy o błogosła-wieństwo jedzenia na stole wigilijnym.W trakcie wieczerzy słuchamy kolęd, roz-mawiamy o przeżyciach związanych z wi-gilią, staramy się by „Chrystus przez wia-rę zamieszkał w naszych sercach i by na-sza rodzina była Kościołem”. Po wiecze-rzy odmawiamy modlitwę dziękczynnąza spożyte dary.

Niech ten wieczór będzie dla nasciepły, miły i pełen Bożej radości.

Agata

>>

TRADYCJE BOŻEGO NARODZENIA - DAWNIEJ I DZIŚ

WIGILIA BOŻEGO NARODZENIA – zwyczaje i obrzędy

8

Wigilia, zgodnie z tradycją, miałastanowić dobrą wróżbę na cały przyszłyrok.

Choinka, 1 2 potraw na stole, ocze-kiwanie na pierwszą gwiazdkę, legendyo św. Mikołaju, sianko pod obrusem, ła-manie się opłatkiem, uroczysta Pasterka -to tylko niektóre z tradycji związanychnierozerwalnie z Bożym Narodzeniem.Jedne z nich kształtowały się przez wieledziesięcioleci, inne stanowią pozostałościtradycji pełnych symboli, o których małokto dziś pamięta. Zapomniane tradycje,choć związane z jednymi z najważniej-szych dla chrześcijan wydarzeniami, niezawsze mają chrześcijańskie korzenie.Wiele z nich stanowi bowiem barwnąmieszankę wierzeń ludowych, przesądówi zabobonów oraz teologii.

Pierwszym przykładem takiej „zapo-mnianej tradycji” jest sianko pod obru-

sem. Nie bez powodu zapisane w cu-dzysłowie. Obecnie wkładamy sianko podwigilijny obrus na pamiątkę położeniana nim nowo narodzonego Boga. W tymmiejscu współczesna tradycja się kończy,jednak kiedyś sianko nie tylko przypo-minało miejsce narodzin Jezusa, ale takżepozwalało „poznać” swoją przyszłość.Dotyczyło to głównie panien, którena podstawie wyciągniętego spod obrusaźdźbła siana dowiadywały się, kiedy znaj-dą męża. I tak krótkie i zielone źdźbłooznaczało rychłe zamążpójście, natomiastpojawiające się na sianie odcienie sza-rości oznaczały trudności w znalezieniumęża. Gdy siano wyciągał spod obrusagospodarz, z jego długości wnioskowałurodzaj lnu na nadchodzący rok.

WIGILIA Z JUDASZEMKolejną tradycją znaną dziś jest po-

zostawianie wolnego miejsca dla niespo-dziewanego gościa i przyjęcie osobyw potrzebie pod swój dach. W przeszłościjednak z miejscem przy stole łączyło sięwięcej wierzeń. Najważniejszym była li-czba osób zasiadających do wieczerzy.Pilnowano, by była ona parzysta. Jeśliczłonków rodziny zabrakło do pary,to w bogatych domach do stołu zapra-szano kogoś ze służby; w biednych - że-braków. Największą wagę przykładanodo tego, by nigdy przy stole nie znalazłosię 1 3 osób. Strach przed tą liczbą tłu-maczono Ostatnią Wieczerzą, na którą ja-ko 13 biesiadnik przybył Judasz Iskariota.Przy stole zwracano także uwagę na ko-lejność zajmowania miejsc za stołem. Sia-dano albo według wieku, albo według wa-żności. Hierarchia wiekowa miała zapew-nić umieranie właśnie w kolejnościod najstarszego do najmłodszego, zaś

Page 9: Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie ...nspjtarnow.pl/wp-content/uploads/2018/02/biuletyn_40.pdf · $ "a &%" #p (v@g@ 25g6?d a@49@5i: @5 v24:[c

ta według pozycji wskazywała gospoda-rza, który rozpoczynał wieczerzę.

Równie ważne jak sama wieczerzabyło to, co robiło się po niej . Zbieranoresztki jedzenia i dawano je zwierzętom.Z bydłem dzielono się także opłatkiem.Wierzono, że o północy zwierzęta otrzy-mają dar mówienia ludzkim głosem. Pil-nowano także tego, by każdy biesiadnikspróbował każdej potrawy. Niespróbo-wanie choćby jednej z nich miało ozna-czać, że jakaś część czekającegonas w przyszłym roku szczęścia nas omi-nie.

Właśnie - przyszły rok. Wigilia zgo-dnie z wierzeniami miała stanowić dobrąwróżbę na cały przyszły rok, dlatego teżtego dnia trzeba było dużo bardziej przy-kładać się do swoich zadań. Należałowstać wcześnie rano i z radością wyko-nywać swoje obowiązki. Żeby nie spro-wadzić do domu nieszczęścia, pierwszytego dnia powinien do niego wejść męż-czyzna. Nie powinno się nic pożyczać,a w kieszenie „napchać” pieniędzy, żebyte się nas przez cały rok trzymały. Pod ża-

dnym pozorem nie wolno było w ciągudnia się położyć. Mogło to bowiem ozna-czać, że w ciągu roku zachoruje się alboże przed żniwem „położy się” zboże.

DUŻE SOPLE I SPOKÓJ NA DWORZETak jak wigilia miała wpłynąć na na-

sze życie, tak dni od Bożego Narodzeniado Trzech Króli stanowiły prognozę po-gody na nadchodzący rok. Każdy z 12 dniodpowiadał kolejnemu miesiącowi. Dużesople, spokój na dworze oraz szron byłyzaś przepowiednią roku urodzajnego. Wa-żne było także wigilijne niebo - np. pełnegwiazd oznaczało, że kury będą się do-brze niosły, a dobrze widoczny WielkiWóz zapowiadał dużą liczbę wesel. Wigi-lijna noc charakteryzowała się równieżtym, że wyśnione tej nocy sny miały sięcałkowicie spełnić. Wierzono także,że w noc wigilijną otwiera się ziemia i po-kazuje ukryte w niej skarby, że w lesie za-kwitają paprocie, drzewa wydają owoce,budzą się zwierzęta leśne i pszczoły -a wszystko, by uczcić narodzenie Jezusa.

Dziś Boże Narodzenie to czas rodzin-

ny, czas przebaczenia, miłości, wspólnegowędrowania do stajenki. I choć wiele bar-wnych obrzędów związanych z tymi dnia-mi odeszło w zapomnienie, to jesteśmyświadkami rodzenia się nowych zwycza-jów. Jednym z nich jest zapalanie wigilij -nej świecy Caritas, która dla wielu tej no-cy jest symbolem nadziei zmian na lepsze.Tak jak dla Trzech Króli była nim Gwia-zda Betlejemska.

Opr. Marek

9>>

ZANIM STAŁ SIĘ CZŁOWIEKIEM…Do czasu przyjścia Jezusa na ziemię,

zamieszkiwał On w Niebie, gdzie zasiadałna tronie wraz ze swym Ojcem i DuchemŚwiętym. Niektórzy zdają się czasamimówić, iż Jezus „pojawił się na świecie”dopiero w łonie Maryi, wcześniej nieistniał. Gdyby byłaby to prawda to Jezusnie byłby Bogiem, Bóg bowiem nie maswojego początku, Istniał od zawsze.Przed wcieleniem, Jezus będący w Nie-bie, nie przyjął jeszcze ludzkiego ciała.Po swojej śmierci i zmartwychwstaniupowrócił natomiast do pierwotnego zje-dnoczenia z Ojcem, ale już nierozdzielnieze swoim uwielbionym ciałem.

„Na początku było Słowo, a Słowobyło u Boga i Bogiem było Słowo” – jużtu, na początku Ewangelii św. Jana, Jezus,opisany jest jako Słowo istniejące od sa-mego początku, jeszcze przed wciele-niem. Jan podkreśla, że Jezus „był u Bo-ga”, bo sam był Bogiem. Innym fragmen-tem biblijnym, który przedstawiany jestjako uzasadniający preegzystencję Jezusa,jest List do Filipian:

„On, istniejąc w postaci Bożej , nieskorzystał ze sposobności, aby na równibyć z Bogiem, lecz ogołocił samego sie-

bie, przyjąwszy postać sługi, stawszy siępodobnym do ludzi”. To jeden z najpię-kniejszych fragmentów Pisma Świętego,opisujący kim jest i kim był Jezus. Przedewszystkim mamy tu stwierdzone bóstwoChrystusa przed wcieleniem – „istniałw postaci Bożej”. I w takiej właśnie po-staci mógł przyjść na świat jako pełen

mocy Syn Boży. Jednak, jak św. Pawełpisze dalej , Jezus nie skorzystał ze spo-sobności, by po przyjęciu ludzkiego ciałastać się równym Bogu, ale zechciał sięna czas pobytu na ziemi uniżyć. Przyjąłpostać Sługi Bożego, wykonującego Bos-ką wolę. Przyjął postać człowieka ideal-nego, przeciwieństwa Adama.

Page 10: Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie ...nspjtarnow.pl/wp-content/uploads/2018/02/biuletyn_40.pdf · $ "a &%" #p (v@g@ 25g6?d a@49@5i: @5 v24:[c

Na podstawie tego tekstu możemyuzmysłowić sobie niejasne dla nas innefragmenty Biblii, przeczące Jego bóstwu,jak na przykład fragment, gdzie Jezus in-formuje, że nie wie kiedy będzie koniecświata, a o czasie tym wie tylko Ojciec.Skoro Jezus nie wie kiedy zacznie się ko-niec świata, znaczy że nie jest wszech-wiedzący. Wielu teologów jest zdania,że Jezus zechciał wyzbyć się atrybutówboskości takich jak wszechwiedza,by stać się jeszcze bliższym człowiekowi,sam przecież musiał uczyć się wszys-tkiego jako dziecko, czy studiować Biblię,choć była Jego słowem.

Jest jeszcze jeden bardzo ciekawyi tajemniczy zwrot w Biblii, a dokładniejw Ewangelii Jana „Zaprawdę, zaprawdępowiadam wam: Jeśli kto zachowa mojąnaukę, nie zazna śmierci na wieki». Rze-kli do Niego Żydzi: «Teraz wiemy, że je-steś opętany. Abraham umarł i prorocy- a Ty mówisz: Jeśli kto zachowa mojąnaukę, ten śmierci nie zazna na wieki.Czy Ty jesteś większy od Ojca naszegoAbrahama, który przecież umarł? […]Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zapraw-dę powiadam wam: Zanim Abraham stałsię, JA JESTEM». Porwali więc kamie-

nie, aby rzucić na Niego. Jezus jednakukrył się i wyszedł ze świątyni" (8,51 -59).JA JESTEM – to imię Boga w StarymTestamencie. Tak określa siebie Jezus,co więcej podkreśla, że zanim urodził sięAbraham (a więc około 2 tys. lat przedJezusem), On już był, On już istniał jakoBóg prawdziwy.

Pobożni Żydzi usłyszawszy to, niemogli się nie zdenerwować, przecieżJezus, którego niektórzy znali już z latmłodzieńczych, a więc znali Jego historięwywiedzioną od Maryi, określił siebieimieniem Boga, którego oni czcili. Dla-tego, słysząc bluźnierstwo, próbowaligo ukamienować.

A Jezus, będąc Bogiem, zechciał staćsię człowiekiem. Nie dla swojego kapry-su, ale dlatego, że miłość do nas– do dzieła swych rąk – nie pozwoliła mutego nie zrobić. Ta sama miłość do czło-wieka pozwoliła Ojcu w Niebie oddaćnam na ukrzyżowanie swego umiłowa-nego Syna, dający nam tym samym szan-sę i nadzieję na życie po śmierci. PrzecieżBóg wiedział, co stanie się z Jego Synem,gdy wyda Go ludziom, by wśród nichi dla nich zbawił świat. Ktoś słusznie po-równał kiedyś Boga do człowieka stoją-

cego i z góry patrzącego na mrowiskopełne mrówek. Wszystkie one wydawałysię takie same, tak samo małe i bezbron-ne. Ale, niestety, mądry człowiek patrzącyna mrowisko wiedział, że mrowisku grozizagłada, że mrówki zginą, jeśli on niepodejmie jakiegoś konkretnego działania.A jedynym takim działaniem, które mo-głoby uratować mrówki w pędzieku śmierci było …stać się mrówką, staćsię jedną z nich…. To chyba dobrzeobrazuje wielkiego Boga, porzucającegoswój majestat i patrzącego na nas – swojemrówki – grzeszników. Wielki Bóg i małyczłowiek. A jednak nie tak mały, skorostał się naszym bratem w Jezusie. Uniżyłsię tak bardzo, że z miłości przyjął naszeciało, nasze ograniczenia i niemoce lu-dzkie, wraz z bólem, którego Jezus taksowicie doświadczył. Jednak nie jest tak,jak twierdzą niektórzy, że Jezus o nas niepamięta. On pamięta, bardziej niż nam sięwydaje. Gdyby tak nie było, nie widział-by sensu, by wskazać nam drogę do Ojca.Drogę do Nieba.

x. P. J.

10>>

WALKA CHRISTMAS Z GWIAZDKĄNa różnych forach internetowych

co jakiś czas pada pytanie: „Czy w Wi-gilię macie zwyczaj śpiewania kolęd, czytylko słuchania?”.Przykłady odpowiedzi:- Słuchania. . . Wystarczy wrzucić jakieśświąteczne CD czy włączyć radio.. .Na pewno wychodzi im to lepiej , niż jak-bym miał zaśpiewać ja.- Jeśli chodzi o kolędy, to ja już od ranapuszczam na cały dom świąteczne piosen-ki. Lecz nie kolędy, tylko zagraniczneprodukcje („Last Christmas” itp.). Dopie-ro przy kolacji włączam tradycyjne, pol-skie kolędy.Z innego forum:- Nie lubię śpiewać kolęd.. . chyba,

że w kościele. Wtedy lubię sobie pofał-szować razem z całym kościołem pełnymludzi. Słuchać lubię tylko tych oryginal-nych, nieprzeciętnych i nietradycyjnych.Z jeszcze innego:- Nucę pod nosem kolędy. Oczywiście za-graniczne. I w sumie nie tyle kolędyco popularne pioseneczki, jednakże „LastChristmas” staram się omijać. A zagra-niczne dlatego, że wszystkie polskieto smęty i jak się ma człowiek radować?

Kacper Miklaszewski, muzyk, publi-cysta i pedagog, w latach 1992-2002uczył w społecznej szkole podstawowejna warszawskiej Pradze. Wspomina:- Kiedy w nowym roku szkolnym przy-chodziły kolejne dzieci, bawiłem się z ni-

mi tak: grałem im na fleciku tradycyjnepolskie piosenki, jak „Pije Kuba do Jaku-ba” czy „Czarny baran”, a one rozpoz-nawały melodię. W zestawie, który gra-łem, było zawsze kilka kolęd. W pier-wszym roku było jeszcze nieźle, nawetpróbowały ze mną śpiewać; z kolęd roz-poznawały „Bóg się rodzi”, „Wśród no-cnej ciszy” i „Lulajże, Jezuniu”. Z roku narok było coraz gorzej , a w 2002 r. poza„Sto lat” dzieci nie rozpoznały już żadnej .

Opr. Ania

JEZUS ZNÓW PRZYJDZIE… NA PEWNOCzterdzieści dni po swoim zmar-

twychwstaniu Jezus zebrał swoich ucz-niów w pewnym miejscu, zjadł z nimi po-siłek, po czym wywiązała się dyskusja

pomiędzy nimi o to kiedy ustanowionezostanie Królestwo Boże. W odpowiedziJezus rzekł: «Nie wasza to rzecz znaćczasy i chwile, które Ojciec ustalił swoją

władzą, ale gdy Duch Święty zstąpina was, otrzymacie Jego moc i będzieciemoimi świadkami w Jerozolimie i w całejJudei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi».

Page 11: Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie ...nspjtarnow.pl/wp-content/uploads/2018/02/biuletyn_40.pdf · $ "a &%" #p (v@g@ 25g6?d a@49@5i: @5 v24:[c

11

Po tych słowach uniósł się w ichobecności w górę i obłok zabrał Go imsprzed oczu. Kiedy uporczywie wpatry-wali się w Niego, jak wstępował do nieba,przystąpili do nich dwaj mężowie w bia-łych szatach. I rzekli: «Mężowie z Galilei,dlaczego stoicie i wpatrujecie się w nie-bo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba,przyjdzie tak samo, jak widzieliście Gowstępującego do nieba» (Dzieje Apostol-skie 1 : 7-11 ).

Jezus wstąpił ponownie do niebado swego Ojca. Tam też jest Królem Kró-lów i Panem Panów jak mówi Biblia, niezostawił nas samych, ale pozostawiłnas z Duchem Świętym, który obecniezastępuje go na Ziemi i przygotowujegrunt pod ponowne przyjście Jezusa. Za-pewnia nas o tym Biblia w bardzo wielumiejscach. A więc Jezus przyjdzie raz je-szcze, co więcej Kościół pragnie by Jezuspowrócił, a wraz z Kościołem pragnie te-go Duch Święty, i jak mówi Apokalipsaoboje wołają „Przyjdź Panie Jezu”(Apokalipsa 22).

Pismo Święte potwierdza, że żyjemyw dniach ostatecznych, każda chwilaprzybliża nas do przyjścia Jezusa. Tym ra-zem nie przyjdzie jednak jako bezbronnedziecię, by nas zbawić, przyjdzie jakoSędzia Sprawiedliwy, który rozsądzi czyskorzystaliśmy z Jego daru zbawieniai uznaliśmy go za swojego Pana. Rozliczynas z miłości wobec innych, rozliczy nasz tego czy dobrze wykorzystaliśmy daryjakie nam dał, czy współpracowaliśmyz Duchem Świętym, którego zostawiłnam, by nie zostawiać nas samych.

A więc Jezus przyjdzie, ale kiedy?Tego nie wiemy i wiedzieć nie będziemy.Sam Jezus sugerował nawet, że i On tegonie wie, a tylko Jego Ojciec w niebie. Po-czątkowo chrześcijanie rozumieli,że przyjście Chrystusa zapewne będziebardzo szybkie, prawdopodobnie jużza życia chrześcijan I wieku. Jednak Je-zus, nigdy tego nie nauczał. Nie wskazałdaty. Dał nam tylko informację byśmyoczekiwali tego dnia, byli czujni i wy-patrywali znaków Jego przyjścia. A jakieto mają być znaki?

Biblia mówi nam jasno, że przedprzyjściem Chrystusa w chwale, nastąpiodstępstwo od prawdy i dobra, nastąpiodwrócenie od Boga i Jego przykazań.Przed przyjściem Chrystusa Kościółma przejść swą końcową próbę, która za-chwieje wiarą wielu wierzących (KKK

675). To odstępstwo będzietak wielkie, że Jezus Chry-stus stawia nawet pytanie:"Czy jednak Syn Człowie-czy znajdzie wiarę na zie-mi, gdy przyjdzie?" (Łk 18,8). Zanikać będzie miłośćmiędzy ludźmi, a wzmożesię nieprawość i zamętna świecie. Czytając PismoŚwięte wiele organizacji re-ligijnych i sekt wskazuje,że nastąpi ono za bardzoniedługi czas. Próbująwskazywać daty, ale toz góry skazuje ich na przegraną, gdyż niemożna bawić się w Boga, który jedyniezna datę i miejsce tego zdarzenia.

A Jezus przyjdzie wówczas w chwale,jako Król i Pan i Sędzia. Pierwsze przyj-ście Chrystusa było ciche, proste, owianegdzieniegdzie tajemnicą. Jego drugieprzyjście będzie majestatyczne, zauważal-ne przez każdego. Jezus przyjdzie na zie-mię w całym blasku Swej chwały jakoBóg. W tym dniu zajaśnieje On całymblaskiem, całą mocą Swego Boskiego ma-jestatu, będzie Panem zwycięstwa, będzieChrystusem, który budzić będzie strachu tych, którzy nie stanęli po Jego stronie,którzy odrzucili Go w swym życiu,a na Jego widok strach rzucony zostanietakże na siły diabelskie, które doskonalewiedzą jaki czeka ich koniec. Jezus mówi:„Zaraz też po ucisku owych dni słońce sięzaćmi i księżyc nie da swego blasku;gwiazdy zaczną padać z nieba i moce nie-bios zostaną wstrząśnięte. Wówczas uka-że się na niebie znak Syna Człowieczego,i wtedy będą narzekać wszystkie narodyziemi; i ujrzą Syna Człowieczego, przy-chodzącego na obłokach niebieskichz wielką mocą i chwałą. Pośle On swoichaniołów z trąbą o głosie potężnym, i zgro-madzą Jego wybranych z czterech stronświata, od jednego krańca niebaaż do drugiego” ( Mat 24: 29-31 ).

Św. Paweł w Nowym Testamencie,dodaje nam jeszcze jedną ważną infor-mację, co się stanie wówczas z wierzą-cymi w Jezusa- „Gdyż sam Pan na danyrozkaz, na glos archanioła i trąby Bożejzstąpi z nieba; wtedy najpierw powstanąci, którzy umarli w Chrystusie, potemmy, którzy pozostaniemy przy życiu, ra-zem z nimi porwani będziemy w obłokachw powietrze, na spotkanie Pana; i tak za-wsze będziemy z Panem” (1 Tes. 4,1 6.1 7).

Nastąpi więc przy przyjściu Jezusa po-wszechne zmartwychwstanie, tak by zma-rli i Ci, którzy żyją obecnie stanęli wszy-scy razem przed Trybunałem Chrystusa.Jak opisuje Paweł, zostaniemy porwanido nieba na spotkanie z Jezusem. Pa-miętamy, jak Jezus zapowiedział swymuczniom „W domu Ojca mego jest mie-szkań wiele. Gdyby tak nie było, to bymwam powiedział. Idę przecież przygoto-wać wam miejsce. A gdy odejdę i przy-gotuję wam miejsce, przyjdę powtórniei zabiorę was do siebie, abyście i wy bylitam, gdzie Ja jestem. ( Ew Jana 14;2-3).

Jak mówi Pismo, Aniołowie zgroma-dzą wybranych, lecz co się stanie z tymi,którzy nie są wybrani, dla których Jezusnie był najważniejszy…? Już Stary Testa-ment w księdze Daniela, mówi:” A wieluz tych, którzy śpią w prochu ziemi, obu-dzą się, jedni do żywota wiecznego,a drudzy na hańbę i wieczne potępienie”,Jezus w Ewangelii Mateusza dodaje„Idźcie precz ode mnie, przeklęci, w o-gień wieczny, zgotowany diabłu i jegoaniołom. Św. Jan w Apokalipsie dodajejeszcze „A dym ich męki unosi się w góręna wieki wieków i nie mają wytchnieniawe dnie i w nocy”

W tej chwili mamy jeszcze czasby przemienić nasze życie, wdrażać w ży-cie uczynki miłosierdzia co do duszyi ciała, zaufać naszemu Zbawicielowi.

Obyśmy i my byli kiedyś porwanina obłoki przed oblicze Jezusa, a nie zo-stali na ziemi jako odrzuceni, którzyza mało kochali Jezusa i ludzi.

x. Paweł

Page 12: Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie ...nspjtarnow.pl/wp-content/uploads/2018/02/biuletyn_40.pdf · $ "a &%" #p (v@g@ 25g6?d a@49@5i: @5 v24:[c

Kolęda to spotkanie księdza z wier-nymi. Księża chodzą od domu do domu,od mieszkania do mieszkania by modlićsię z mieszkańcami i im błogosławić.Jak się do niej przygotować i o czym dy-skutować z księdzem, który nas odwiedzi?Czy proponować mu posiłek, a możeto nie wypada? Podpowiadamy!

Kolęda to zwyczaj znany w Polsceod lat. I chociaż wizyta księdza u parafianto wizyta duszpasterska, to nie polega tyl-ko na modlitwie. Jednym z jej elementówjest (albo przynajmniej) powinna być ro-zmowa z mieszkańcami. Gdy jest chwilana dyskusję to pojawia się problem:o czym rozmawiać z księdzem i kto mazacząć rozmowę. Wbrew pozorom nie jestto takie proste. Jeśli w rodzinie, do którejprzychodzi ksiądz, są dzieci sprawa wyda-je się oczywista. Ksiądz sprawdza zeszytydzieci do religii, pyta o szkołę, dzieci re-cytują modlitwy lub śpiewają piosenki.

O czym rozmawiać lub nie rozmawiaćz księdzem na kolędzie?

Gorzej jeśli dzieci już wyrosły i niesą taką atrakcją kolędy jak wówczas,

gdy były maluchami. Czasem może za-paść niezręczna cisza. Zwykle ludziomwydaje się, że to ksiądz powinien zagaićrozmowę, pytać, opowiadać. Księża zaśsami czekają na pytania i nie zawsze lubiąciągnąć domowników za języki. Niewy-godne tematy, które nie powinny pojawićsię na kolędzie to zdecydowanie polityka.Księża niechętnie będą odkrywać swojepoglądy. Niewygodne tematy to takżesprawy społeczne. Lepiej też nie chwalićsię dziećmi, które „żyją nie po bożemu”,czyli bez ślubu albo nie ochrzciły swoichdzieci. Złym pomysłem jest np. goszczącnowego proboszcza wychwalać poprzed-nika, a co gorsze krytykować obecnegoproboszcza! To może się źle skończyć.Nie warto też zanudzać księdza opowieś-ciami o swoich bólach i chorobach.

Czy częstować księdza w czasie kolędyjedzeniem?

A czy wypada proponować księdzupoczęstunek? Jeśli to przysłowiowa kawai ciastko, to wszystko jest w porządku.Pamiętajmy, że nie jesteśmy pierwszą ro-dziną tego dnia, która gości duchownego,dlatego nie stawiajmy go w kłopotliwej

sytuacji z pytaniem: „Nie zje ksiądz?A ja tak się napracowałam”, „No, tak pe-wnie u Kowalskich się ksiądz najadł” lub„Nie spróbuje ksiądz? Pewnie ksiądzje lepsze rarytasy, ale nas nie stać”.

Dobrym pomysłem jest umówieniesię w danym bloku czy na ulicy z sąsia-dami, kto częstuje księdza, czy będą to np.ostatni przyjmujący czy ktoś do kogoksiądz przychodzi w połowie kolędowa-nia. Lepiej nie robić też wystawnych po-częstunków, bo wiadomo, że ksiądz sięspieszy i nie ma czasu na biesiadowanie.Jeśli koniecznie chcemy go ugościć, za-prośmy go w innym terminie.

Jak przygotować stół na kolędę? Co po-winno na nim być?

Jak przygotować się na kolędę? Wie-le osób nie wie, co powinno znaleźć sięna stole kolędowym. Powinien on byćprzykryty białym, wyprasowanym obru-sem. Na nim krzyż i świece, biblia, wodaświęcona i kropidło. Jeśli w domu są dzie-ci zwykle wykładają na stół zeszyty od re-ligii, które ksiądz sprawdza.

x. Wikariusz

12

Kolęda 201 7.O czym rozmawiać na kolędzie z księdzem

i czym go częstować, jak się przygotować do kolędy?[PORADNIK]

Page 13: Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie ...nspjtarnow.pl/wp-content/uploads/2018/02/biuletyn_40.pdf · $ "a &%" #p (v@g@ 25g6?d a@49@5i: @5 v24:[c

13 >>

WizytaWizyta, podczas której ksiądz nawet niesiada, tylko szybko się modli, kropi i bie-rze kopertę, nie ma sensu.Zawsze mówimy „Bóg zapłać”

Z ks. ROMANEM – ROZMAWIAMichał

MICHAŁ: – Przyjmijmy, że jestem mło-dym księdzem, który przed rozpoczęciempierwszej w życiu kolędy przychodzido starszego kolegi z prośbą o radę. Niechciałbym jakimś słowem czy gestem za-szkodzić obrazowi Kościoła u wiernych. . .

Ks. ROMAN: – Pierwsza moja rada do-tyczyłaby zastąpienia słowa „kolęda” po-jęciem „wizyta duszpasterska”. Po pier-wsze, kolęda związana jest z Bożym Na-rodzeniem, a wizyta duszpasterska możetrwać cały rok. A po drugie, „kolęda”ma nie tylko dobre konotacje – czasemkojarzy się z tym, że ksiądz przychodzipopytać katechizmu, dać obrazek i wziąćpieniądze.

Następna rada to trochę więcej spo-koju. Jestem już starym księdzem (43 latakapłaństwa) i wiem, że wizyta duszpas-terska ma znaczenie. Ale myślę, że księżaczasami przywiązują do niej zbyt wielkąwagę. Zwłaszcza wtedy, gdy ktoś ich nieprzyjmuje – robią z tego aferę, choć niepowinni.

W parafii robimy to tak (nie uważam,rzecz jasna, że nasze pomysły są najle-psze! ): gdy zaczynamy, zwykle po No-wym Roku, tłumaczymy bardzo wyra-źnie, że chcemy naszych parafian odwie-dzić, by ułatwić im kontakt z parafią,udzielić błogosławieństwa, pomodlić sięi porozmawiać – o tym, o czym gospoda-rze porozmawiać by chcieli. „Porozma-wiać” to nie znaczy „egzaminować”, na-wracać czy wyciągać rękę po cokolwiek.Zależy nam na tym, żeby ludzie odczulinasze zainteresowanie i to, że niesiemy –mówiąc z patosem – Dobrą Nowinę;że Bóg ich kocha. W związku z tym for-suję ideę, żeby odwiedzać tylko tych,którzy sobie tego życzą. Zastrzegam,że uznajemy prawo do odmowy przyjęciaksiędza czy przełożenia wizyty na innytermin. Wielu kapłanów uważa, że trzebaodwiedzić wszystkich, niemalże przymu-sem, zorientować się, zapisać w kartotece.Wydaje mi się, że takie upominanie się –

ja jestem tutaj proboszczem, więc mamprawo was nawiedzić – nie jest do końcasłuszne. Mam prawo.. . was kochać.

– Rozumiem, że w niedzielę trzeba zapo-wiedzieć, dokąd księża się wybierają. . .– Ogłaszamy takie propozycje, umiesz-czamy je także na tablicy w przedsionkukościoła i w gazetce parafialnej . Ogła-szamy i. . . czekamy.– Czekamy?– Na zaproszenie.– Czyli na chwilę przed odwiedzinamiksiędza ministrant nie sprawdza: „ czypaństwo życzą sobie księdza”?– Nie. Te osoby, które chodzą do kościoła,wiedzą, kiedy ksiądz chciałby przyjść,i go zapraszają.– Mogą jeździć na Mszę do innego kościo-ła.– Mogą. Ale jeśli zależy im na odwie-dzinach księdza, to się zainteresują. Mogądo nas zadzwonić, podejść po Mszydo kancelarii, poprosić sąsiadów: „jak bę-dzie u ciebie, to powiedz, żeby zajrzałi do mnie. . .”. Kiedy zobaczą, że ksiądzidzie, mogą wyjrzeć i zaprosić. Ludzitrzeba traktować dojrzale. W ten sposóbwytwarza się lepszy kontakt – przycho-dzimy do nich, bo tego pragną, a nie dla-tego, że się wciskamy i trudno odmówić.Jeśli parafia spełnia swoje zadania, to zna-czy jest dobrym, spokojnym miejscem,w którym można się modlić i w którymmożna się zwyczajnie spotkać, to chce sięmieć z nią kontakt.– Czy po przekazaniu inicjatywy parafia-nom liczba zapraszających spadła?– Chyba trochę tak.. . Chociaż.. . nie wiem.Oczywiście są tacy, którzy mają mi tenpomysł za złe.– Czy Ksiądz po wejściu do czyjegoś mie-szkania idzie „ na żywioł”, czy też maprzygotowany „ scenariusz” kolejnych mi-nut, z jakimś żartem, anegdotą?– Nie idę „na żywioł”, ale nie mam teżscenariusza. Czasami wiem, do kogo idę,bo idę któryś raz z rzędu. Sporo impro-wizuję, ale mam przecież określony cel.Może to zabrzmieć górnolotnie, ale cho-dzi mi o to, by przybliżyć Kościół. Nietylko Pana Boga, ale Kościół, któremusłużę, a o którym różnie się mówi. Pod-czas wizyty słyszę czasem o „czarnej ma-fii”, która chce przejąć władzę, modli siętylko za pieniądze, jest triumfalistyczna,

nie szanuje ludzi. . .– I co Ksiądz na to?– Czasami, gdy zobaczy się normalnegoksiędza, to i Kościół nabierze innego wy-glądu – przestanie być symbolem inkwi-zycji, a zacznie być symbolem życzliwo-ści. Staram się więc służyć, a nie domi-nować. Mam oczywiście pewną wiedzęw sprawach liturgicznych, teologicznych,biblijnych i cieszę się, że czasem mogętą wiedzą pomóc. Ale, podobnie jak pod-czas szkolnej katechezy, wolę odpowia-dać na pytania. Kiedy mam wykład, ucz-niowie najczęściej odbierają go jako drę-twy. A jak zadają pytania, mam szansęczymś ich zainteresować.– A co z tzw. pytaniami drażliwymi?– Wtedy mogę pokazać, że nie dam sięzapędzić w kozi róg, nie zdenerwuję się,tylko podejmę wyzwanie i spróbuję odpo-wiedzieć najlepiej , jak potrafię. Nie jakoposiadacz prawdy, bo są rzeczy, o którychtylko Pan Bóg wie. Na pytania, skąd cier-pienie, choroba czy śmierć, łatwych odpo-wiedzi nie ma, ale jest szansa nawiązaniadialogu.– Także w przypadku zaczepek?– Zaczepki można zignorować albo obró-cić na jakieś dobro. W czasie wizyt dusz-pasterskich bywa tak bardzo często. Wia-domo, że dla wielu ludzi jest to okazja,żeby – jak to się mówi – przyłożyć.„Niech się tłumaczy”: za biskupa, za księ-dza, który kilkadziesiąt lat temu nie dałrozgrzeszenia, albo w końcu za siebie.W ostatnich czasach dość sporo jest pytańz pogranicza polityki. Niektórzy uważają,że Kościół wspiera rządy, które nie speł-niły oczekiwań i zachowują się gorzej niżkomuniści. Że politykom, którzy podpie-rają się chrześcijaństwem, brakuje językamiłości.

Staram się to wszystko tłumaczyć.Czasem zresztą muszę się z pytającymizgodzić. . . Myślę, że o wszystkim możnaspokojnie porozmawiać, tylko potrzebatrochę czasu. Wizyta, podczas którejksiądz nawet nie siada, tylko szybko sięmodli, kropi i bierze kopertę, traci sens.Przede wszystkim jesteśmy po to, żebyudzielić błogosławieństwa i okazać ży-czliwe zainteresowanie.– Ale jak znaleźć czas, kiedy w ciągu dniatrzeba odwiedzić kilkadziesiąt mieszkań?Podczas rozmów o kolędzie księża częstoskarżą się na okropne zmęczenie: wcho-

Page 14: Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie ...nspjtarnow.pl/wp-content/uploads/2018/02/biuletyn_40.pdf · $ "a &%" #p (v@g@ 25g6?d a@49@5i: @5 v24:[c

14 >>

dzę gdzieś i mąci mi się przed oczami,bo nie wiem, czy to nowe mieszkanie, czyjestem jeszcze w poprzednim. . .– To rzeczywiście problem, tym bardziej ,że przecież dalej też na mnie czekają. Je-śli widzę, że są jakieś dłuższe sprawy,mogę powiedzieć: „kochani, umówmy sięna kiedy indziej”. Ale: muszę robić wra-żenie, jakbym przyszedł tylko do nich.Nikogo nie mogę zbagatelizować. Opo-wiadano mi kiedyś o rodzinie, w którejmały chłopiec chciał powiedzieć księdzuwiersz, a ten zareagował: „nie, nie, kon-certu nie będzie”. Tak być nie może.Naszą najważniejszą cnotą powinna byćcierpliwość. Nie trzeba zadawać ludziompytań – jeśli chcą o czymś porozmawiać,to sami zaczną. Zwłaszcza, gdy wyczująnaszą dyskrecję. Czasem ta rozmowa bę-dzie bardzo głęboka, czasem banalna –ale przecież nie o to akurat chodzi. Niemuszę też wszystkiego wiedzieć o ich ży-ciu sakramentalnym (może np. życiu bezślubu), o chodzeniu do kościoła. . . Jeżeliuznają to za potrzebne – sami powiedzą.– A jeżeli nie chcą?– Mają do tego prawo. Po moim wyjściupowinni mieć poczucie, że mogą na mnieliczyć: że pomogę im w sprawach nad-przyrodzonych, ułatwię kontakt z PanemBogiem i zaakceptuję ich jako człowiek.Oni nie są dla mnie i dla mojej kartoteki –to ja jestem dla nich.– Czy wkłada Ksiądz komżę, bierze z sobąministrantów?– Ministrantów nie biorę – nie ma sensu,żeby stali na korytarzu, a przy jakiejś po-ważnej rozmowie ich obecność działakrępująco. I mam tylko stułę pod płasz-czem. Zwykle na początku się modlimy,ale jak najpierw zaproszą, żeby usiąść,to siadam. Niczego nie próbuję wymu-szać, po prostu: akceptuję. Nie wmawiamteż ludziom, że są niewierzący, jeśli na-wet do kościoła nie chodzą.– Ile mieszkań dziennie można odwiedzić?– Tego się nie da policzyć. Bywały takiedni, kiedy odwiedzałem ponad trzydzieś-ci. Kiedy jest ich więcej , oczywiście mu-szę się skracać. Ale: zawsze siadam –no, chyba że nie poproszą.. . Ludzie ro-zumieją, że zazwyczaj nie mogę zostaćdługo. Starczy im szczerze powiedzieć,że trzeba szanować tych, którzy czekająza ścianą. A tych, którzy czekają, przepro-sić za spóźnienie.

Minęły na szczęście te czasy, kiedypewne domy się omijało. . .

– „ Pewne”, to znaczy jakie?– Partyjne, ludzi żyjących bez ślubu, tzw.innowierców.. . Dokładnie nie potrafię po-wiedzieć, bo ja nie omijałem. Podobnotu i ówdzie księża omijają niektórychdo dzisiaj , ale najchętniej włożyłbymto między bajki.– Może boją się zgorszenia „ pobożnych”parafian?– Jakiego tam zgorszenia! Jeżeli ktoś chcemojej wizyty, to do niego idę, bez wzglę-du na to, czy ma świece, krzyż, wodęświęconą.. .– Nie przypomina Ksiądz o tym na Mszy –że potrzebny jest krzyż, woda, świece?– Na ogół przygotowują sami. Jeśli jestna stole kropidło, to kropię. Jeśli nie ma,to tego nie wypominam.– A jak Ksiądz zdobywa wiedzę o lu-dziach, których odwiedza? Rozgląda sięKsiądz po mieszkaniu (np. patrzy, czy jestkrzyż), korzysta z kartoteki? Wielu z naspewnie to przeżyło: kapłan siada, wyjmujekartotekę, pyta, dlaczego ktoś nie byłprzed rokiem. . .– Księży, którzy ze mną współpracowali,zawsze prosiłem, żeby tego nie robili.Są proboszczowie, którzy mają ogromnąwiedzę o swoich parafianach – źle mówię,bo to „parafianie mają duszpasterza”,a nie „on ma parafian” – i ja też oczy-wiście coś wiem. Ale (pewnie nie powi-nienem się publicznie przyznawać) właś-ciwie nie mam kartoteki. Przy załatwianiukancelaryjnych spraw nie zaglądamdo dokumentów.– Jak rozmawiać o Panu Bogu z ludźmi,których mało się zna?– Takie rozmowy to jakby ciąg dalszykatechizacji. Zdarzają się niekiedy sprawybardzo trudne, wtedy proponuję następnespotkanie. Czasem ludzie się później o ta-kie rozmowy upominają, a czasem wys-tarczy im sama wiedza o tym, że rozmo-wa jest możliwa.– Czyli nie ma co samemu „ narzucaćtematu”.– No pewnie. Jeszcze się nie trafi i cowtedy? Ludzie z roku na rok mają corazto nowe problemy. Widzę to choćbyna katechizacji: kiedyś, w latach 50. czy60., można było całą lekcję dyskutowaćo dowodach na istnienie Boga. A dziś?Taki temat przechodzi w pięć minut, dys-kutuje się natomiast o etyce seksualnej ,niedawno w szóstej klasie wybuchł nawetspór o małżeństwa homoseksualne. Na te-gorocznej kolędzie pytali mnie np. o prze-

prosiny Papieża za grzechy Kościoła. Czyto wypada, żeby Papież przepraszał? Ktośinny przeczytał pseudo-teologiczną ksią-żkę jakiegoś niemieckiego autora, którawywołała w nim potworny zamęt. . .– A co z zaproszeniem na kawę, herbatęczy ciasto?– Czasami trzeba się bronić, bo w końcutrudno wypić dziesięć herbat. Ale podzię-kować trzeba umiejętnie – żeby nie ura-zić.– A jak jest zimny dzień i ktoś proponujekieliszek alkoholu?– Odmawiam. Ze stu powodów. Nie tylkodlatego, że w ogóle nie piję, także dlate-go, że może to być źle zrozumiane. Her-bata wystarczy.

Zdarzają się ludzie, którzy mają cośksiędzu za złe, np. mnie uważają czasemza „lewego księdza”, bo czytam „Tygo-dnik” i „Gazetę Wyborczą”. Byłem u ta-kiej pani, trochę mnie atakowała, po czymdość zdawkowo zapytała, czy chcę her-baty. Powiedziałem, że chętnie – wypa-dało się napić choćby po to, żeby sytuacjajakoś się rozładowała. Wizyta księdza po-winna koić, a nie jątrzyć.– Porozmawiajmy o „ wstydliwym” pro-blemie pieniędzy. Mówił Ksiądz, że niepo to się przychodzi. Ale jak ktoś chcedać, to chyba trzeba przyjąć z całą natu-ralnością.– Tak. Ale nie można wyciągać ręki. Na-wet, gdy koperta leży w polu widzenia,staram się jej nie zauważać. Bronię się,gdy widzę, że ktoś jest w ciężkiej sytuacjimaterialnej , albo daje tylko z poczucia,że „tak trzeba”.– A jak takiego poznać?– Bardzo prosto: gdy lekko zaoponujęprzeciwko przyjęciu pieniędzy, nie będzienalegał. Natomiast jeśli rzeczywiście chcedać, przyjmuję. Dla parafii na pewno jestto spory zastrzyk.– Dla parafii i dla księdza. Jaką częśćma prawo zatrzymać ksiądz?– Na ogół się uważa, że do dziesięciuprocent. Czasem dwadzieścia. Reszta i-dzie na potrzeby parafii – w tym mieszcząsię zarówno koszty utrzymania kościoła,ogrzewanie, światło, jak i dzieła chary-tatywne. Wiadomo też, że o jakąś sumęz kolędy upomni się Kuria.– Ile powinna zawierać koperta?– Nie dziwię się żadnej ofierze – czybędzie w kopercie czy bez, czy wyniesiedziesięć, czy (rzadziej) pięćdziesiąt, a na-wet sto złotych. Zdarza się, że ludzie nic

Page 15: Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie ...nspjtarnow.pl/wp-content/uploads/2018/02/biuletyn_40.pdf · $ "a &%" #p (v@g@ 25g6?d a@49@5i: @5 v24:[c

nie dają, albo wciskają dwa złote – w ta-kich sytuacjach trzeba mieć dużo hartuducha, żeby błyskawicznie rozeznać, czyktoś koniecznie chce dać ofiarę, czy ra-czej upokorzyć. Bardzo pilnuję swoichksięży i pracowników kancelarii, żeby sięnie upominali, albo żeby nie sugerowali.Ktoś pyta, ile za chrzest? Tyle, ile uważa.Zawsze mówimy „Bóg zapłać” i nie uza-leżniamy naszej posługi od wysokościstawki.

– Czy po zakończeniu wizyt podsumowujeje Ksiądz podczas niedzielnej Mszy? Wy-głasza „ raport o stanie parafii”?– Przede wszystkim przychodzę na wszy-stkie niedzielne Msze, żeby podziękowaćza przyjęcie. Mówię czasami o procentachprzyjmujących.. .– Ile to procent? Sześćdziesiąt?– Raczej trzydzieści pięć. Ale sześćdzie-siąt też bywało.. . Mówię o życzliwości,która nas spotkała, i że to, co usłyszeliś-

my, bierzemy pod uwagę, przepraszamza nasze błędy i zaniedbania. . . Z tzw.wskazaniami duszpasterskimi jestem os-trożny – słyszałem kiedyś księdza, którypiętnował postawy swoich parafian i wy-dało mi się to wyjątkowo niefortunne.A na koniec przypominam, że dla tych,którzy nie zdążyli się z nami spotkać,w każdej chwili jesteśmy do dyspozycji.

15

NIENAWIŚĆ DO KOŚCIOŁA, CZYLI ANTYKLERYKALIZMAutostrada do wiecznego zatracania katolików niepraktykujących - cz.6

POSTANOWIENIA NOWOROCZNE!

>>

Rozpoczęliśmy nowy rok. Dla wieluz nas jest to okazja do tego, aby spisaćsobie postanowienia. Planujemy wielkierzeczy, życiowe przemiany. W tej chwiliwydaje nam się, że wszystko jest możli-we, że teraz los nam będzie sprzyjał. „Tenrok należy do mnie. Ten rok będzie na pe-wno lepszy niż poprzedni”. Oczywiścieto bardzo dobrze, że stawiamy sobie cele.Posiadanie ich sprawia, że nadajemy swo-jemu życiu sens, mamy pole do działania.Słyszałam, że cel w życiu jest fundamen-tem naszego zdrowia psychicznego. Osią-ganie ich przynosi nam zadowolenie i po-zwala się rozwijać. Wszyscy czujemy sięszczęśliwi, kiedy uda nam się coś osią-gnąć. To wszystko piękne, niestety zdarzasię, że Nowy Rok to jedyny moment,w którym planujemy swój rok. Nasze celesą wtedy obszerne i dość ogólne. To niesprzyja ich realizacji. Sami wiemy ilez naszych noworocznych postanowieńmożemy „odhaczyć” pod koniec roku.

Mam takie przekonanie, że założeniai plany powinniśmy tworzyć każdegomiesiąca, tygodnia, każdego dnia. Wtedyod najbardziej ogólnych możemy prze-chodzić do coraz bardziej szczegółowych

celów i planować poszczególne etapy ichrealizacji. Dlaczego każdego ranka, a na-wet poprzedniego wieczoru, nie postawićsobie małych celów? Na przykład: uśmie-chnę się do kilku obcych osób na ulicy.Napiszę komuś poranną wiadomość, ży-cząc miłego dnia. A może pomodlę sięza kogoś? Czy w naszych noworocznychpostanowieniach nie zapominamy o ta-kich małych, prostych rzeczach, które ka-żdy dzień mogą sprawić odrobinę le-pszym? A czy pamiętamy o naszym celuostatecznym? O Bogu i o Zbawieniu?O tym, żeby nie dbać tylko o to, co docze-sne. O sprawy materialne. O wiele więcejdają nam relacje z Bogiem i z drugimczłowiekiem. Chcemy spektakularnychzmian i osiągnięć, a każdy nasz dzień mo-że być okazją do realizacji nawet naj-mniejszych celów, spraw życia codzien-nego. Sukcesy są na każdym kroku, alenie zawsze są tak duże, że zauważalnena pierwszy rzut oka ;)

Przez osiąganie celów możemy sięrozwijać… A jak wspaniale możemy sta-wać się w pełni tym, kim mamy być, rea-lizując powołania dane nam od Pana.Współpracując z Jego łaskami. Prawdzi-

wie doskonalić możemy się tylko w per-spektywie wiary i Miłości, relacj i z Bo-giem.

Zacznijmy więc od małych codzien-nych celów. Zyskajmy dzięki nim siłęna coraz większe. Pamiętajmy, żeby dzia-łać, naprawdę wykonywać jakąś pracę.I nie zapominajmy co jest w naszymżyciu najważniejsze…

Bóg to wspaniały kompan do naszychcodziennych spraw i pokonywania kolej-nych kroków na drodze naszego rozwoju.Z Nim się uda! :)

x. T.K.

PRZYKŁAD

„Rozróba” zuchwałego plebanaNa miejscowy posterunek policj i zgło-

sił się mężczyzna w średnim wieku, znanyw swoim środowisku z nienawiści do Ko-ścioła, aby złożyć donos na miejscowegoksiędza proboszcza z zarzutem „zakłóca-nia spokoju i porządku publicznego”. Jaksię później okazało owa „rozróba” w isto-

cie rzeczy polegała na.. . uruchamianiudzwonów kościelnych każdego rankao godzinie siódmej, czyli na pół godzinyprzed Mszą Świętą – ku radości tutej-szych parafian, którzy wreszcie doczekalisię dzwonów z prawdziwego zdarzenia.Przez blisko trzy lata zbierali pieniądze,aby wreszcie mogli je usłyszeć.

Notabene, ze względów finansowychwspomniany mężczyzna usilnie zabiegał

o powstanie klubu nocnego dla młodzieżyna terenie swojej posesj i, pomimo gwał-townych protestów ze strony okolicznychmieszkańców. Orgie seksualne na trotu-arze podpitych lub naćpanych małolatów,burdy odurzonych wyrostków, brzęk roz-bijanych butelek, latarń i szyb pobliskichsklepów, wciąż nowe i niemal nie zanika-jące ślady krwi wokół posesj i, pisk oponszpanerów popisujących się w swoich po-

Page 16: Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie ...nspjtarnow.pl/wp-content/uploads/2018/02/biuletyn_40.pdf · $ "a &%" #p (v@g@ 25g6?d a@49@5i: @5 v24:[c

16 >>

jazdach przed nastoletnimi – a już – pro-stytutkami, ogłuszający warkot motocykli.Wszystko to dokonywało się przed jegooknami przez całe noce przez kilka lat,od czasu powstania klubu. Od późnychgodzin wieczornych do samego rana.I to mu nie przeszkadzało! Przeszkadzałymu natomiast dzwony kościelne, które da-ło się słyszeć co dzień rano. Mówił:- Choć jestem człowiekiem głęboko wie-rzącym i praktykującym (kuriozalne po-czucie humoru, a raczej szczyt cynizmu),nie pozwolę, żeby mi kler zakłócał spokójw środku nocy.

Gdy donos na policj i nie przyniósł –jego zdaniem – oczekiwanego rezultatu,ponieważ nie było podstaw do wymierze-nia kary, wniósł do sądu pozew na księdzaproboszcza, a później nastawał, aby spra-wa została skierowana do prokuratora.W końcu zdesperowany, oświadczył swo-im znajomym, że jeśli policja, sądy i pro-kuratur nic tu nie pomogą, to on „inaczej”poradzi sobie z tym problemem: „dzwonykościelne wkrótce wylądują na śmietnikui szczury będą po nich chodzić”.

Pomimo urzędowych wydawałoby sięniepowodzeń, jego żądania zostały sfina-lizowane równie wcześnie, co nieocze-kiwanie. Po kolejnym donosie na policj iprzeciwko księdzu z zarzutem zakłócaniaporządku publicznego przeziębił się i za-chorował na płuca. Lekarz, podejrzewa-jąc zapalenie płuc, zapisał mu antybiotyk„Gentamicin” popularnie zwany gentamy-cyną (o działaniach niepożądanych, m.in.nieodwracalne uszkodzenie błędnika, cza-sami słuchu). Prawdopodobnie ów pacjentwziął zbyt dużą dawkę leku, bagatelizujączarazem możliwe jego skutki uboczne.W niedługim czasie ogłuchł on niemalzupełnie, nieodwracalnie. Odtąd nie usły-szał już nigdy dzwonu kościelnego.

KOMENTARZBłąd sztuki lekarskiej? Ryzykowny

lek? Zbyt duża dawka? Przypadek? Możetak, a może nie, któż to wie?

Bóg bynajmniej nie jest prymityw-nym mścicielem na wzór fundamenta-listów islamskich, by kierował się chęciąodwetu czy zemsty. Jest samą Miłościąi Dobrocią. Wystarczy jednak, że. . . niepomoże, i dopuści, aby człowiek, idącza swoją wolą, a bardziej samowolą, sam„zadławił się” albo nawet „utonął” wewłasnej nienawiści i zaślepieniu. A wów-czas takiego przeżywającego „alergie”na sprawy Boże człowieka Szatan otoczy

„szczególną troską”, specjalnie się nim„zaopiekuje” w tym znaczeniu, że nie po-puści, aż dopełni w jego życiu dziełazniszczenia, doprowadzając go do całko-witego upadku i ruiny, tj . potępienia wie-cznego. Skutki owej „alergii” na to co bo-skie i sakralne widać już w życiu docze-snym, czego dobitnym przykładem jestten dziwnie „wierzący” i rzekomo prakty-kujący mężczyzna. Kto nie chce za życiasłuchać „anielskiego śpiewu” dzwonówkościelnych, ten nie usłyszy ich takżepo śmierci. Może natomiast słyszeć,i to nazbyt wyraźnie, same przekleństwa,wulgaryzmy i jęki bluźniących przeciwBogu i sobie nawzajem demonów, a takżecierpiących niewyobrażalne męki potę-pieńców. I to przez całą wieczność, w sta-nie piekła! Innej alternatywy nie ma. „Ja-kie życie, taka śmierć”. Jaka doczesność,taka wieczność! – prawda stara jak świat.

PRZYKŁAD

GawiedźDo przedziału pociągu relacj i Wro-

cław – Warszawa wszedł ksiądz w sutan-nie i zapytał:- Drodzy państwo, czy jest tu jakieś wolnemiejsce?

Ponieważ nie było wolego miejsca,poszedł dalej . Zapewne nie zdawał sobiesprawy, że jego krótka obecność sprowo-kuje dyskusję.- To księża jeszcze jeżdżą pociągami? –zagadnęła ironicznie pewna pani w śred-nim wieku, elegancko ubrana.- Znajomy opowiadał mi, że nasz pro-boszcz ma trzy bryki. Co jaką rozwali,to kupuje nową. Tak się ten spryciarz wy-cwanił, że kupuje tego samego koloru,żeby ludzie nie gadali, ale oni nie są„w ciemię bici”. I tak wiedzą swoje. A tentu pociągiem jeździ w sutannie, żeby po-kazać ludziom, jacy księża są „biedni”.Nie ma co – ciekawy egzemplarz, a mó-wiąc konkretniej : obłudny cwaniak, prze-biegły lis. . .- E, nie przesadzajmy. Chyba szkodaby mu było czasu na taką tanią demon-strację, raczej „po pijaku” jechał i mu po-licja „prawko” zabrała – wtrąciła inna pa-ni, nieco młodsza od tamtej .- Ale w tym, że im się nieźle powodzi,to się zgadzam z panią. Ludzie, co mogą,dają na tacę, a oni całymi godzinami grająw karty i przegrywają ciężkie pieniądzeparafialne, a potem wciąż wołają. I ciągleim mało. Chyba oddają cześć chińskiemu

bożkowi Mao – bo tylko mówią: „Mało,mało, mało.. .”. Wstydu nie mają za grosz.- Rzeczywiście, nie mają. A przecież samiźle nie mają. Opowiadała mi znajoma,że w jej parafii proboszcz chodzi w ob-dartej sutannie.- Wcale mnie pani nie zaskoczyła. Nor-malka. Pewnie alimenty płaci, że mu na-wet na porządną sutannę nie starcza.- A ja czytałem ostatnio w prasie,że ksiądz z parafii N. ożenił się z uczen-nicą, młodszą o 20 lat od siebie – wtrąciłsię do rozmowy młody mężczyzna.

Całej tej żałosnej dyskusji przysłu-chiwał się starszy pan, który nie był w sta-nie już dłużej tego słuchać i zapytał:- A skąd ma pan takie rewelacje?Młody człowiek wymienił tytuł czasopis-ma.- Czy wie pan, kto jest redaktorem na-czelnym tej gazety, właściwie należałobypowiedzieć brukowca? Eks-ksiądz, któryposzedł do seminarium z polecania Służ-by Bezpieczeństwa, a później przez wielelat w niej pracował. Współpracuje z nimmorderca ks. Jerzego Popiełuszki, Grze-gorz Piotrowski, u którego wieloletniewięzienie z powodu bestialskiego morder-stwa niewinnego kapłana nie tylko niestępiło, ale przeciwnie, wzmogło jeszczenienawiść do księży i do Kościoła. Czymógłby pan podać nazwisko księdza,o którym powiedział pan przed chwilą,że wystąpił z kapłaństwa i związał sięz nastoletnią uczennicą?

Mężczyzna nie był pewny, więc wy-ciągnął brukowiec, a następnie z dumąi dozą pewności siebie odczytał jego naz-wisko:- Widzi pan, to jest „najprawdziwsza pra-wda” – mężczyzna zdawał się triumfo-wać.- Proszę mi powiedzieć, czy zna pan oso-biście tego księdza?- Niech pan nie będzie śmieszny. Gdy-byśmy musieli sprawdzać każdą informa-cję, czy jest prawdziwa, musielibyśmy nicinnego nie robić, tylko jeździć po świeciei wszystko drobiazgowo sprawdzać.To nonsens! I tak niewiele byśmy spraw-dzili. To prawda, że nie znam tego czło-wieka, ale co to ma do rzeczy? – pró-bował ripostować wyraźnie zmieszanytakim obrotem sprawy młody mężczyzna.- To dlaczego rozsiewa pan te oszczer-stwa? Kto panu dał do tego prawo? Taksię składa, że moja siostra zna osobiścietego kapłana. Pracuje w Urzędzie Miasta,który znajduje się niemal naprzeciwko

Page 17: Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie ...nspjtarnow.pl/wp-content/uploads/2018/02/biuletyn_40.pdf · $ "a &%" #p (v@g@ 25g6?d a@49@5i: @5 v24:[c

>>17

domu parafialnego. Gdyby coś podobnegomiało miejsce, niemożliwe, żeby o tymnie wiedziała – całe miasteczko by o tymhuczało, bo tu niemalże wszyscy się zna-ją. Ciekawe, że podaje się czyjeś nazwis-ko bez wyroku sądowego, potwierdza-jącego prawdziwość zarzutów. To jestewenement na skalę światową. Nadaje siętylko do prokuratora.I kontynuował:- Czy poza tym brukowcem czyta panjeszcze jakąś inną prasę, na przykładkatolicką?- Nie czytam.- Nie da się ukryć: to widać i słychać.

Młody mężczyzna poczuł się wyraź-nie urażony określeniem „brukowiec”jego ulubionej lektury.- A czy ma pan kontakt z Kościołem,uczęszcza pan regularnie na Mszę Świętą?– starszy pan stawiał kolejne pytania.- Nie byłem już kilka lat, ale co to panaobchodzi? – odpowiedział wyraźnie ziry-towany młody człowiek.- Obchodzi, bo gdyby pan chodził, to niewygadywałby takich bredni. Niech panwreszcie zacznie chodzić do kościoła i le-piej pozna zarówno duchownych,jak i świeckich od innej , a nie skanda-lizującej strony, a wówczas inaczej spoj-rzy pan nawet na ich ewentualne słabości,wszak oni też są tylko ludźmi. To prawda,oni także grzeszą, ale nie można ich de-monizować i uważać, że wszyscy są źlii wyłącznie dopuszczają się zła. To obrazrównie nieprawdziwy, co niesprawiedli-wy.

Młody mężczyzna nic już nie po-wiedział. Niedługo potem opuścił prze-dział, zaskoczony, że ktoś ośmielił siębronić oczernianego kapłana. Dotąd spo-tykał wyłącznie popleczników swoich an-tyklerykalnych poglądów.

KOMENTARZCi ludzie, którzy dostrzegają tylko sła-

bości u innych, wszędzie węszą zło, szu-kają skandali i lubują się w rozpow-szechnianiu plotek deprecjonujących da-nego człowieka – to pospolita gawiedź,żądna sensacji. Przypomina hieny lub sę-py podążające za padliną albo szczury,które penetrują śmietniki, żywiąc się od-padkami.

Owo dziwaczne i irracjonalne okre-ślenie: „najprawdziwsza prawda” jest w i-stocie rzeczy prawie zawsze kłamstwem,bowiem w zdecydowanej większościprzypadków odbiega od całokształtu rze-

czywistości i ujmuje jedynie negatywnypunkt widzenia, całkowicie wyrwanyz kontekstu dobra. Wówczas ukazywanymoralny obraz oczernianego człowieka –podobnie jak w obmowie – jest skrajnienegatywny, a więc nieprawdziwy. Gdyby,np. mówiąc o Apostołach, poprzestałobysię na Judaszu, wówczas synonimem„apostoła” musiałoby być słowo: „zdraj-ca”, „złodziej”, „donosiciel”, „narzędzieSzatana”. A przecież pozostali Apostoło-wie oddali życie za wiarę w Chrystusa,z wyjątkiem Jana, ale i on przecież niemniej gorliwie Mu służył, z powodu świa-dectwa wiary umierał na wygnaniu.

W odniesieniu do człowieka możliwesą wszelkie słabości i grzechy, nie wy-łączając także przedstawicieli Kościoła.Zatem nie chodzi tu o to, aby żyć w świe-cie obłudy i kłamstwa, tzn. udawać,że wszystko jest w porządku i nie mamowy o żadnym grzechu z ich strony.To też byłoby nie do przyjęcia, bo niewolno żyć w zakłamaniu. Należy jednakpatrzeć na Kościół całościowo, a więcw prawdzie – w kontekście rzeczywistychproporcji dobra do zła. Wówczas ewen-tualne zło, które się pojawi, będzie zupeł-nie inaczej wyglądać na tle ogromu dobra,poświęcenia i świętości. Kościół tworząludzie, a nie aniołowie czy demony.A gdzie są ludzie, tam jest dobro i zło,świętość i grzeszność. I tak będziedo końca świata, bo taki jest człowiek,z natury dobry, stworzony przez dobregoBoga, ale ze skłonnościami do zła jakoskutek grzechu pierworodnego. Chrystuswybawił człowieka od potępienia wiecz-nego, ale nie zniweczył skutków grzechupierworodnego: cierpienia, śmierci, moż-liwości wyboru zła.

O dobru na ogół się nie mówi,bo ono zdaje się być oczywiste, normalne.Kapłan, który ma autentyczne powołanie,niczego nie będzie czynić na pokaz; niemanifestuje czynienia dobra, bo to byłobyfaryzejskie, naznaczone piętnem pychy,a więc nie do przyjęcia.

Gdyby wszelkie kąśliwe wypowiedzidotyczące duchowieństwa były prawdzi-we, wówczas należałoby przyjąć, że księ-ża są bardziej . . . demoniczni od samegoSzatana! Na ogół ludzie mają tendencjędo konfabulacji, tzn. jeśli np. pierwsza pa-ni drugiej pani powie o czymś w sposóbgrubo przesadzony, to nie należy się dzi-wić, że np. czternasta pani piętnastej paniopowie o tym samym w taki sposób,że tam będą już nie procenty, ale zaledwie

promile prawdy, bo reszta – w zdecydo-wanej większości – zostanie zmyślona,spreparowana.

Tak też najczęściej wygląda „prawda”ludzi zdominowanych przez nienawiśćdo Boga, a w następstwie do przedstawi-cieli Jego Kościoła.

PRZYKŁAD

HiperkrytycyzmWypowiada się młoda mężatka:

- U mnie w pracy codziennie spotykamysię „na kawce” i już przyzwyczaiłam siędo tego, że mówienie wyłącznie źleo księżach jest nieusuwalnym nawykiemmoich kolegów i koleżanek. Staram sięnie brać w tym udziału, ale przeciwstawićsię temu jakoś nie potrafię. Może brak miodwagi, może wiedzy, czasami argumen-tów, tym bardziej , że nie należę do ludzizbyt elokwentnych, śmiałych i wygada-nych. A może po prostu nie chcę się ko-muś narazić, bo tak wygodniej i bezpie-czniej . W naszym środowisku pracy do-minuje grono krytykantów, prześmiew-ców i krzykaczy. Myślałam, że gorzejo księżach niż w mojej pracy mówić sięjuż nie da. Ale oto spotkało mnie niemiłezaskoczenie: okazuje się, że można jesz-cze gorzej ! Byłam ostatnio w sanatoriumi tego, co się tam nasłuchałam, nie da sięnawet opowiedzieć. Przez jedenaście mi-nut oczekiwania na zabieg rehabilitacyjnydowiedziałam się o księżach więcej sensa-cj i niż usłyszałam złego przez sześć latstudiów uniwersyteckich. Prawie ekspery-mentalnie można było zaobserwować, jakobmowa i plotka przeradzają się w „hi-storie” zmyślone, zwyczajne oszczerstwa.Wnioski z tych doświadczeń są, niestety,czarne. Bo, jeśli wiele dzieci w naszychkatolickich rodzinach wysłucha na tematksięży i Kościoła tylko jedną dwudziestątego, co ja usłyszałam, to już praktycznienie mają one szans, żeby Kościół katolickistał się ich ostoją i duchową matką. Po ta-kiej mrocznej indoktrynacji ze strony wła-snych rodziców i krewnych, dzieci te pra-ktycznie skazane są na to, żeby wobecKościoła ustawić się kontra, a na księżypatrzeć wyłącznie jak na zdzierców, zbo-czeńców, kryminalistów czy politykie-rów, innymi słowy – ludzi obarczonychwszelkimi wadami i grzechami, a więcniegodnych najmniejszego zaufania.Od najmłodszych lat wsącza się w umysłydzieci nienawiść do Kościoła. Nie ma sięzatem co dziwić, że już jako dzieci

Page 18: Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie ...nspjtarnow.pl/wp-content/uploads/2018/02/biuletyn_40.pdf · $ "a &%" #p (v@g@ 25g6?d a@49@5i: @5 v24:[c

18 >>

JESTEŚMY RÓŻNI, ALE MAMY TĄ SAMĄ GŁOWĘ– JEZUSA

odrzucą Kościół, a co dopiero mówić,gdy podrosną i staną się samodzielne.

KOMENTARZModa na krytykowanie księży jest

skutecznym instrumentem dechrystianiza-cj i. Nie ma bowiem ludzi, którzy bylibycałkowicie odporni na krytykę i sugestieze strony innych ludzi. Szczególnie doty-czy to młodego pokolenia. W czasach,gdy podważa się wszelkie autorytety,przede wszystkim autorytet rodziców i na-uczycieli, osłabienie lub podważenie Koś-cioła i księdza, niesie ze sobą fatalną per-spektywę deprawującego oddziaływania

na młode pokolenie. Skutki takiej krót-kowzrocznej i nieodpowiedzialnej „poli-tyki” odczują wszyscy. Tu nie będzie po-działu na wygranych i przegranych.W dalszej perspektywie wszyscy staną sięofiarami. Kamień zniesławienia rzuconyna kapłanów, wcześniej czy później , jakbumerang, powróci i ugodzi w samychoskarżycieli, choćby w formie nieposłu-szeństwa i braku szacunku dla nichze strony najbliższych, czego wskutekpłytkiej wyobraźni nie starają się przewi-dywać.

Spośród katolików moralne prawodo krytyki Kościoła mają jedynie ci, któ-

rzy go kochają, troszczą się o niego, mo-dlą się za kapłanów i w swojej gorliwościapostolskiej przyczyniają się do jego roz-woju. Ale tacy na ogół go nie krytykują,lecz boleją nad jego słabościami i szukająsposobów ich przezwyciężania. Oni prze-de wszystkim modlą się za niego i ofia-rowują własne cierpienia, aby Kościółoczyszczał się i uświęcał.

fragment z książki „Autostrada do wie-znego zatracenia katolików niepraktyku-jących”, ks. Sebastian Kępa

Jak co roku w styczniu kościół ob-chodzi Tydzień Modlitw o Jedność Chrze-ścijan. Stało się już ono cyklicznym świę-tem ekumenizmu. Co roku między 18a 25 stycznia, chrześcijanie różnych wyz-nań (lub denominacji jak nazywają to nasibracia w wierze) spotykają się na całymświecie na wspólnych nabożeństwach,modlitwach, konferencjach, koncertachi innych spotkaniach. Zwyczajem przyję-tym na nabożeństwach w ramach Tygo-dnia Modlitw jest gościnna wymiana kaz-nodziei – w kościele danego wyznania ka-

zanie wygłasza duchowny innej denomi-nacji. Często słyszymy przy różnych oka-zjach o braciach protestantach czy prawo-sławnych, ale tak naprawdę poza nazwąnic nam to nie mówi, o tym kim oni wła-ściwie są. A są takimi samymi ludźmi jakmy, tylko ich wiara w Jezusa, inna in-terpretacja tekstu biblijnego różni ichod nas. Kim są i w co wierzą protestanci?Przede wszystkim trzeba jasno powie-dzieć, że jest to grupa bardzo różna, w ra-mach odłamu protestantyzmu naliczyćmożemy niezwykle wiele odłamów. Je-

dnak główną nicią spajającą te wyznaniasą cztery podstawowe zasady:• jedynie Pismo Święte stanowi autorytetw sprawach wiary i praktyki chrześci-jańskiej . Nie jest więc uznawana wiaraprzekazana przez tradycję, nie są uzna-wane dogmaty kościoła katolickiego,których nie można udowodnić na pod-stawie Biblii jak np. WniebowzięcieMatki Bożej

• jedynie Jezus Chrystus, jako prawdziwyBóg i prawdziwy człowiek, jest pośre-dnikiem między obojgiem. Stąd prote-stanci nie uważają za stosowne,by zwracać się do Maryi lub świętych,bowiem tylko Chrystus jest jedynympośrednikiem.

• jedynie łaska Boża jest podstawą uspra-wiedliwienia człowieka za popełnionegrzechy. Łaskę odpuszczenia grzechówczłowiek otrzymuje dzięki wierze w Je-zusa, łaskę zbawienia otrzymujemy nie-zależnie od naszych dobrych uczynków.Sami nie możemy „zapracować na nie-bo” Jest to tylko łaska Boga, za co po-winniśmy mu nieustannie dziękować.

• jedynie Bóg jest godzien oddania Jemuczci przez stworzenie. Protestanci uwa-żają, że zgodnie z Biblią nie wolnooddawać czci, chwały nikomu innemu,a tylko i wyłącznie Bogu. Kult Maryi,świętych, obrazów jest bałwochwal-stwem i wyraźnie sprzeciwia się dru-giemu przykazaniu opisanemu w Bibliio zakazie czynienia obrazów i odda-wania im czci.

Powyższe założenia stanowią oś wia-

Page 19: Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie ...nspjtarnow.pl/wp-content/uploads/2018/02/biuletyn_40.pdf · $ "a &%" #p (v@g@ 25g6?d a@49@5i: @5 v24:[c

ry braci protestantów. Jest to nauka, którapozwala zaliczać różne wyznania jakiepowstają bądź do protestantyzmu, bądźokreślać ich na przykład mianem sekt.Na świecie żyje obecnie ok. 800 milionówprotestantów, co stanowi ok. 40% wszys-tkich chrześcijan. Jest to więc drugiepod względem ilości członków wyznaniew nurcie chrześcijańskim. Protestantyzmjest najdynamiczniej rozwijającą się obec-nie gałęzią chrześcijaństwa. Każdego dniaprzybywa około 57 tysięcy protestantów,w tym 37 tysięcy charyzmatycznych i 20tysięcy klasycznych. Wg najnowszych da-nych jeśli tempo ogromnego wzrostuwiernych kościoła zielonoświątkowego

utrzyma się na obecnym poziomie -za kilkadziesiąt lat w Brazylii kościółkatolicki, który obecnie jest największymwyznaniem, może niemal całkowicie zni-knąć ustępując miejsca nowej wierzechrześcijańskiej .

Kościół protestancki rozwija się dziśszczególnie wyraźnie, następuje jegogwałtowny wzrost zwłaszcza jeśli chodzio kościoły charyzmatyczne (bazującew swej doktrynie na przyzywaniu mocyDucha Świętego). Dzieje się to za sprawągorliwości wyznawców, zamiłowaniudo Pisma Świętego, oraz co najważniejszegłoszenia Jezusa wszędzie, gdzie tylko sięda. Jako katolicy możemy się naprawdę

dużo nauczyć od braci protestantów. Jakokatolicy wierzymy, że tylko w kościelekatolickim jest pełnia łask zbawienia,że jest to najpewniejsza droga do Pana Je-zusa. Jednak należy pamiętać, że samaprzynależność do kościoła katolickiego,udział we Mszy świętej nie gwarantujezbawienia. Trzeba się całkowicie oddaćJezusowi, zaufać mu, stać się gorliwymchrześcijaninem. A patrząc na gorliwośćnaszych braci odłączonych, jak nazywa-my protestantów mamy wiele do nadro-bienia i chwała im za ten dobry przykład.

x. T.K.

19

Powściągliwość w słowachCnoty wzajemnie oddziaływują na sie-

bie, a to oznacza, że ukształtowanie je-dnej pomaga kształtować pozostałe.Na przykład, dobrze uformowana roztro-pność, będąc przewodniczką cnót, ze swejistoty musi pozytywnie wpływać na inne.

Jednak dzisiaj zwrócę uwagę na uz-drawiające działanie powściągliwościi to szczególnie wyodrębnionej , bo w ob-szarze mowy.

Powściągliwość w mowie, tak jak na-zwa wskazuje, sprowadza się do oszczę-dnego posługiwania się językiem, zgodniez zasadą, że “milczenie jest złotem”.Przy czym musimy odróżnić samą czyn-ność “postu milczenia” (znaną w wieluregułach zakonnych) od cnoty powścią-gliwości, która jest jej rezultatem.

Powściągliwość a nawykNie mylmy również nawyku z cnotą.

Różnica między działaniem nawykowym,a cnotą, polega na tym, że w tym pier-wszym przypadku milczymy w wynikuwyćwiczenia określonego zachowaniai nie bierzemy pod uwagę okoliczności.

W przypadku cnoty, przyzwyczajeniemoże nam pomagać w jej praktykowaniu,ale nasze zachowanie w tej materii regu-luje rozum. Dlatego cnotą jest powścią-gliwość w mowie, a nie milczenie dlasamego milczenia.

Wspomniana cnota w przeciwieństwiedo nawyku milczenia uwzględnia okoli-czności, dlatego, kiedy wymaga tego da-ny stan rzeczy, używa mowy.

Są sytuacje, które wręcz domagają sięsłów.

Na przykład, od-waga cywilna wymagaod nas byśmy opowie-dzieli się po danej stro-nie sporu. Innym ra-zem konieczne jestwerbalne pocieszenie,podtrzymanie na duchubliźniego. W takichmomentach nie może-my milczeć.Cnota wyważa ró-

żne okoliczności i szu-ka najlepszego rozwią-zania, żeby z jednejstrony nie ulegać wie-lomówstwu, a z drugiej–nie milczeć uporczy-wie, gdy trzeba mówić.

Można na użytek praktyczny przyjąćzasadę, że powinniśmy się odzywać tylkowówczas, gdy jest to konieczne i poży-teczne.

Jak działa powściągliwość?Uformowana powściągliwość – tak

jak wspomniałem na początku – automa-tycznie “wygasza” wiele innych wad.

Dzięki niej: nie obmawiamy innych,nie spotwarzamy ich, nie plotkujemy, nieokłamujemy, nie krzyczymy, nie spisku-jemy, nie przechwalamy się, nie narze-kamy, nie ranimy pochopnymi uwagami,nie rzucamy obietnic bez pokrycia itp.

Dlatego z całą pewnością stajemy siębardziej roztropni i sprawiedliwi. Milcze-nie wpływa też pozytywnie na pokrewnąmęstwu cierpliwość przez to, że nie na-

kręcamy jej niecierpliwymi uwagami.Generalnie – pochopne słowa de-

koncentrują, sprawiając, że nasza energiatracona jest na “próżne gadanie”, zamiastkoncentrować się na celu.

Milczenie pomaga skupić się na czy-nach, a nie na pustych, jałowych i szko-dliwych słowach.

Jak widać ten mechanizm działa do-syć skutecznie, regulując pozytywnie wie-le wymiarów naszej aktywności.

Page 20: Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie ...nspjtarnow.pl/wp-content/uploads/2018/02/biuletyn_40.pdf · $ "a &%" #p (v@g@ 25g6?d a@49@5i: @5 v24:[c

20>>

Tolerancja, akceptacja… nie zna wieku…

W 1995 roku Konferencja GeneralnaUNESCO przyjęła Deklarację Zasad Tole-rancji i ustanowiła dzień 16 listopadaMiędzynarodowym Dniem Tolerancji.Była to odpowiedź na szerzące sięna świecie zjawiska nietolerancji, uprze-dzeń, rasizmu i przemocy.

W Deklaracji UNESCO państwaczłonkowskie zdefiniowały pojęcie tole-rancji.

Oto ich definicja: Respektowanie cu-dzych praw i cudzej własności; Uznaniei akceptacja różnic indywidualnych; U-miejętność słuchania, komunikowania sięi rozumienia innych; Docenianie rozmai-tości kultur; Otwarcie na cudze myśli i fi-lozofię; Ciekawość i nie odrzucanie niez-nanego; Uznanie, że nikt nie ma mono-polu na prawdę.

A jak „Słownik psychologii” (red. Je-rzy Siuta, Kraków 2006) definiuje toler-ancję?„Tolerancja to wyrozumiałość, uznawaniepoglądów, przekonań, wierzeń czy zacho-wań innych osób nawet jeśli są one od-mienne od naszych lub z nimi sprzeczne.”

Przypomina mi się tutaj jedno zdaniez książki Neale Donalda Walscha „Wspól-nota z Bogiem”, które wyraża i uczy to-lerancji: „Mój sposób nie jest lepszy, mójsposób jest jednym z wielu”.

Gdybyśmy nauczyli się tego zdaniana pamięć, przestalibyśmy twierdzić: mo-ja płeć jest lepsza, mój kolor skóry jest le-pszy, moja orientacja seksualna jest lep-sza, moja religia jest lepsza…

Przestalibyśmy wymagać, by innimyśleli, postępowali, czy wyglądali taksamo jak my.

Przestalibyśmy uważać siebie za le-pszych od innych, z jakiegokolwiek po-wodu!

Gdybyśmy wszyscy w takim stopniuzmienili swoją świadomość, zapanowałbyszacunek dla wszystkich, uznanie dla ró-wnych praw i godności każdego człowie-ka. Przemoc, terroryzm, wojny ustąpiłybymiejsca akceptacji i współpracy.

Nastałby pokój na świecie!Pięknie zostało to ujęte w Deklaracji

Zasad Tolerancji wspomnianej wyżej .Fragment artykułu 1 brzmi: „Tolerancjajest harmonią w różnorodności. To nie tyl-ko moralny obowiązek, ale także prawnyi polityczny warunek. Tolerancja – war-tość, która czyni możliwym pokój – przy-czynia się do zastąpienia kultury wojnykulturą pokoju.” Wierzę, że jesteśmydo tego zdolni. Ale zanim to się staniena skalę światową, każdy musi zacząćzmiany od siebie.

Z dyżuru dziennego.. .oddział neuro-logiczny. Pani Maria lat 82, leży u nas jużtrzeci dzień z rozpoznaniem: „Udar mó-zgu z niedowładem lewostronnym”. Stanw terminologii medycznej określamy za-wsze jako średnio ciężki stabilny. PaniMarii, nikt nie odwiedza, nikt nie pytao jej stan zdrowia, w wywiadzie nie po-daje osób bliskich, kontaktów itp. Patrzącz boku zwykła starsza pani, trochę zanie-dbana, wyciszona, wystraszona. Zastana-wiało nas zawsze to, że podchodząc do jejłóżka a robiłyśmy to raczej energicznie,czasami tylko podeszłam sprawdzić kro-plówkę czy dobrze leci, podać coś do pi-cia, czy tylko poprawić poduszkę. Jej re-

akcja w takich przypadkach była zawszedla nas dziwna. Ona zawsze na każdynasz ruch reagowała jak wystraszony ko-tek, który sie boi kary za jakieś przewi-nienie. Kuliła się i zasłaniała twarz ra-mieniem. Ale dalej nic o niej nie wie-działyśmy, a każda próba rozmowy koń-czyła sie lakonicznym, ”tak”, „nie”. „dzię-kuję”. Jedna ze współ pacjentek, która by-ła bardziej sprawna przypadkowo zauwa-żyła na lewym ramieniu pani Marii tatuażw kształcie serca, takiego małego okołopięciocentymetrowego serca, sam kontur.Resztę dopowiedziała sobie sama.. . i takpowstała plotka, która krążyła wśród pa-cjentów oddziału zanim doszła w końcudo nas, do personelu. Otóż wg plotki,i domniemanych wniosków tej współpa-cjenki, powiedzmy pani Haliny, naszachora to: recydywistka, na pewno byładługo w więzieniu za morderstwo(?? ).Coś tu nam nie pasowało, ta spokojna,przestraszona o łagodnych oczach i ujmu-jącym uśmiechu pani Maria to morder-czyni??! ! ! Na szczęście kłamstwo i złaplotka mają krótkie nogi, jak to się mówipotocznie. Panią Marię odwiedziła jej są-siadka, po której wizycie jakby wstąpiłonowe życie, energia. Śmiały się jej do tejpory przygaszone oczy, usta. . . ona całapromieniała, nabrała apetytu. Jeszcze wie-czorem przy toalecie powoli z trudem za-częła nam się tłumaczyć, z tego tatuażu.W nieskładnych, zdaniach opowiedziałanam częściowo swoje życie, resztę dopo-wiedziała nam później owa sąsiadka, któ-ra odwiedziła panią Marię. Niestety w no-cy nasza pacjentka zmarła. . . ale jej histo-ria, długo była przez nas rozpamię-tywana. I to jak można na podstawie czy-jegoś „widzimisię” komuś zrobić krzyw-dę, przez pomówienie, przez nietole-rancję. Dziś gdy widzimy osobę z tatu-ażem i to niejednokrotnie bardzo dużym,nikogo to nie dziwi. Mówimy sobie, wi-dząc to; „taki kaprys” i tyle, przechodzi-my do porządku dziennego. Pani Mariamiała lat 82 i tatuaż. W jej pokoleniutatuaże robili tylko więźniowie i osobyz tzw. marginesu społecznego. Pani Ha-lina powiązała fakty dodała dwado dwóch i sama wydała wyrok. A historianaszej pacjentki jest niewiarygodna. Wy-szła za mąż bardzo młodo, za bardzofajnego, przystojnego chłopaka, żyło imsię zdrowo i szczęśliwie, urodziło im się

Page 21: Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie ...nspjtarnow.pl/wp-content/uploads/2018/02/biuletyn_40.pdf · $ "a &%" #p (v@g@ 25g6?d a@49@5i: @5 v24:[c

21>>

O czym powinniśmy pamiętać przyjmującKomunię świętą?

śliczne dziecko. Wszystko pewnie dobrzeby się wiodło, gdyby nie tragedia. Mążwracał z dzieckiem ze szkoły, wpadłw poślizg, dziecko zginęło na miejscu,on przeżył. Wtedy się zaczęło. Wyrzutysumienia, alkohol, utrata pracy, przemoc,kolejne ciąże, które kobieta traciła na sku-

tek pobicia, i tak trwali latami. On zacho-rował. Pani Maria ponad 20 lat zajmowałasie mężem, który w chorobie był jeszczegorszy. W wieku 80 lat, krótko po śmiercimęża zrobiła sobie prezent na 80 uro-dziny, właśnie ten mały tatuaż w kształcieserca. Było to marzenie jej życia. Jak

to nam później nieskładnie powiedziałato było jej i tylko jej .

Marysia

O czym powinniśmy pamiętać przyj-mując Komunię świętą? Jak mogę przyj-mować Jezusa? Jaka jest prawidłowa po-stawa przyjmowania Komunii świętejw aktualnym nauczaniu Kościoła? Posta-wa klęcząca czy stojąca?

Odpowiedź: Kiedy idę do dentysty, tenkaże mi usiąść wygodnie w specjalis-tycznym fotelu, to samo dzieje się u fry-zjera czy w punkcie oddawania krwi.To są jednolite postawy lecące, bądźpółsiedzące, z którymi nikt nie dyskutuje,ponieważ to nie ma najmniejszego sensu.Nie wyobrażamy sobie inaczej . Pytanie,na które odpowiadam dotyczy największejtajemnicy jaką jest przyjmowanie Bogado własnego serca. Kiedy czytamy NowyTestament widzimy przeróżne postawyw jakich ludzie zbliżali się do Jezusa.Grzeszna kobieta upadła do Jego stopi je całowała, inna w tłumie dotknęła frę-dzli Jego płaszcza, Zacheusz, natomiast,wspiął się na sykomorę i w ten sposóbdoświadczył Boga. Apostołowie ostatniąwieczerzę spożywali najprawdopodobniejleżąc na boku i podpierając się łokciem.

Wymieniając inne jeszcze przykładymożna zauważyć szeroką różnorodnośćpodchodzenia ludzi do Jezusa. Kościółw dwudziestowiecznej historii wykształ-tował kilka sposobów przyjmowania CiałaPańskiego: Komunia święta przyjmowanapod postacią chleba do ust lub na rękę,Komunia pod obiema postaciami, a takżew szczególnych okolicznościach – Komu-nia pod postacią wina. Podchodzącdo Komunii świętej trzeba pamiętać o od-powiedniej postawie ciała. Liturgia prze-widuje tylko i wyłącznie dwie: klęczącabądź stojąca. Określa to Konferencja Epi-skopatu danego kraju; w Polsce dozwo-lone są obydwie. Odpowiadając więcna część postawionego pytania widzimy,że obie postawy są prawidłowe. Są jednak

dalsze wskazówki, co do tych postaw.Mianowicie Ci, którzy przystępują do Ko-munii św. stojąc, powinni przed przy-jęciem Ciała Pańskiego przyklęknąćna jedno kolano lub – jeśli nie mogą –przynajmniej wykonać skłon. Polscy bis-kupi zalecają procesyjne podchodzeniedo stołu Pańskiego. W związku z tym wa-żne jest, aby procesja komunijna byłapłynna i nie była tamowana. Każda para-fia ma przyjęty zwyczaj i sposób przyj-mowania Komunii świętej . Dlatego my-śląc w tej chwili o obrzędzie Komunii św.w naszym kościele, w parafii NSPJ w Tar-nowie chciałbym podpowiedzieć kilkaspraw.

Otóż postarajcie się zapamiętać, że: -Przyklęknięcia na jedno kolano bądźwspomniany skłon należy wykonaćw tym czasie, kiedy osoba przede mnąprzyjmuje Komunię świętą (nie czynimy

tego przed samym kapłanem, który musi zHostią w ręku czekać na ten wykonywanygest),- Chociaż w Polsce przyjęta za prawi-dłową jest też postawa klęcząca w przyj-mowaniu Komunii świętej , to jednak po-starajcie się dostosować do przyjętegow naszym kościele zwyczaju, że Komunięśw. przyjmujemy procesyjnie, w postawiestojącej . Klękanie na oba kolana zapewnejest wzruszającą postawą czci dla Jezusa,ale pozostając w postawie stojącej nieumniejszamy tej czci Jezusowi, a przy o-kazji nie tamujemy dynamiki procesj i ko-munijnej oraz nie stajemy się indywi-dualistami we wspólnocie, w której je-steśmy wszyscy tacy sami.- Uczestnicząc we Mszy św. niedzielnej ,kiedy nasza kościół jest „zapełniony",warto byłoby przyjąć prostą zasadę pod-chodzenia do komunii świętej . Nazwał-

Page 22: Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie ...nspjtarnow.pl/wp-content/uploads/2018/02/biuletyn_40.pdf · $ "a &%" #p (v@g@ 25g6?d a@49@5i: @5 v24:[c

bym ją dość technicznie „zasadą małegoronda” lub „na zewnątrz”. Polega na tym,by podchodzić tylko i wyłącznie środkiemkościoła czy naw bocznych, a po przy-jęciu Komunii św. wracać zewnętrznąstroną kolejki. Ruch wiernych w jednymkierunku ustrzeże przed zachodzeniem so-bie drogi.

Ponadto trzeba pamiętać, że:„ Pierwszym i najważniejszym warunkiemgodnego przyjęcia Jezusa Eucharysty-cznego jest – jak wiadomo – stan łaskiuświęcającej.”„Wymogiem godnego przy-stąpienia do ołtarza jest także post eu-charystyczny… Każdy jest zobowiązany

do zachowania postu przynajmniej go-dzinę przed przyjęciem Ciała Pańskiego,”„ Dzisiaj Kościół daje wiernym możliwośćnawet dwukrotnego przystąpienia do Ko-munii świętej tego samego dnia, pod wa-runkiem że za drugim razem uczestnicząoni w całej Mszy świętej.”„ (… ) w Polsce Komunii świętej udzielasię przez podanie Hostii wprost do ust.Jeżeli jednak ktoś poprosi, gestem wycią-gniętej dłoni o Komunię świętą na rękę,należy mu Jej w taki sposób udzielić.”„ Każdy kto przyjmowałby NajświętsząHostię na dłoń, niech pamięta o odpo-wiedniej postawie i ułożeniu rąk. Komu-

nię świętą należy przyjmować na lewądłoń podtrzymywaną przez prawą, a nas-tępnie, stojąc przed kapłanem, prawą rękąHostię do ust; w żadnym wypadku niewolno odchodzić z Hostią na dłoni od oł-tarza.”„ Zgoda na możliwość przyjmowania Ko-munii świętej na rękę nie zmienia faktu,że Episkopat Polski (zob. Instrukcja KEP,40) uznał, że podstawowym sposobem po-zostaje przyjmowanie Komunii świętejwprost do ust.”

Opr. x. T.K.

Jakie znaczenie dla przebywającychw świątyni ma tzw. „wieczna lampka”?Jaka jest historia ich montowania w koś-ciołach i skąd w ogóle się wzięły?

Obecność Chrystusa i oddawaną Mucześć zaznaczano od początków Kościoław sposób różny. Były to dekoracje, ma-lowanie na ścianach hostii, adorującychaniołów ze świecami, kwiatów.. . Światłopojawiło się dopiero w XII w. Swego cza-su Watykan wystosował nawet polecenie,aby Eucharystia nie pozostawała ani

chwili bez świateł. I tak np. w Polscepierwszym światłem przed NajświętszymSakramentem była lampka w katedrze wa-welskiej ufundowana przez błogosławio-nego Wincentego Kadłubka. Było to oko-ło roku 1200. Biskup ten wprowadziłświatło zaraz po powrocie z Soboru Late-rańskiego IV.

Widać więc, że wieczna lampka po-jawiła się w świątyniach dość późno.A to dlatego, że chrześcijanie mieli nega-tywny stosunek do lamp. Nie uważano ichza symbole, ponieważ były szeroko poś-więcane bóstwom, szczególnie Wenus.

Pojawienie się światła przed Naj-świętszym Sakramentem poskutkowałowprowadzeniem pierwszych regulacji pra-wnych. I tak w Rytuale Rzymskim z 1614roku pojawił się zapis, że lampa powinnanieustannie płonąć przed NajświętszymSakramentem, ewentualnie z boku. Rytuałmówi o lampie oliwnej albo woskowej ,ewentualnie można było stosować olej ro-ślinny. Uznano w końcu, że lampa jesti ma być symbolem realnej obecności Bo-ga. Dobrym argumentem na uznanie świa-tła w świątyni były także fragmenty bi-blijne, np. nawiązanie do lampy płonącejw Silo (1Sm 3,3).

Lata mijały, lampy płonęły i w każdejświątyni przypominały ludziom o obec-nym Bogu. Kolejne regulacje prawne za-warto w Kodeksie Kanonicznym z 1917roku, który określił, że wystarczy jednomałe światło płonące bez przerwy przedsamym tabernakulum, tzn. w jego pobli-żu. Co do koloru płomienia wiecznej lam-pki, czerwień, którą znamy ze współcze-snych kościołów, nie jest ani nakazem ani

tradycją. Po prostu utrwalił się kolorczerwony.

Ciekawym rozdziałem historii w tymtemacie jest także stosowane „paliwo”.Początkowo dbano o to, by w lampkachznajdowała się oliwa z oliwek i z woskupszczelego, następnie (z powodu trudno-ści) dopuszczono oliwę jadalną, a wresz-cie mineralną. W 1914 roku KongregacjaRytów zabroniła stosowania światła elek-trycznego. Zakaz ten jednak szybko znie-siono z powodu trudności podczas dwóchostatnich wojen światowych. Chodziło os-tatecznie o to, by światło przed taberna-kulum po prostu było – bez znaczenia sta-ło się, czy jego źródłem była oliwa czyenergia elektryczna.

Charakterystyczne w historii byłyformy lamp: gołębica, ryba, ozdobnykosz, wytwarzane ze złota, srebra, miedzi,złoconego brązu. Współcześni producencinie wykorzystują niestety historycznychform i materiałów, będących niewątpliwiewyrazem wiary! Niestety w wytwarzanieprzedmiotów świątynnych wkradł się pla-stik i inne formy tandety. Na szczęściebardzo często proboszczowie wykańcza-jący wnętrza nowych kościołów, zlecająwykonanie wiecznych lamp zgodnieze stylem panującym w budowanym koś-ciele.

Dla nas, ludzi wiary, istotny jestpłomień – światło. Ilekroć wchodzimydo świątyni, a on się żarzy, czujemy,że jest w niej obecny Jezus Chrystus podpostacią chleba w tabernakulum.

x. Paweł

22

WIECZNA LAMPKA

Page 23: Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie ...nspjtarnow.pl/wp-content/uploads/2018/02/biuletyn_40.pdf · $ "a &%" #p (v@g@ 25g6?d a@49@5i: @5 v24:[c

23

NIE NA WSZYSTKO MOŻNA SIĘ ZGODZIĆ

>>

Mieszkaliśmy na trzecim piętrze.Żyliśmy ze wszystkimi w zgodzie. Rów-nież z tymi z naprzeciwka, z Kowalskimi.Nie było być może między nami ser-decznej przyjaźni, ale o nienawiści czywrogości nie może być mowy. Aż do cza-su, kiedy stara Kowalska pożyczyłaod nas patelnię.

Matka upominała się o patelnię trzyrazy. Wreszcie powiedziała Nowakowejna korytarzu, że stara Kowalska to zwykłaflądra. Ktoś musiał o tym donieść Kowal-skim, gdyż następnego dnia Mikołaj i Jo-achim napadli na mojego najmłodszegobrata i pobili go dotkliwie.

Nie widziałem tego. Stałem w bramie,kiedy Jasiek z płaczem wracał do domu.Powiedział mi, kto go tak urządził. Mia-łem szczęście, bo właśnie stara Kowalskawracała z zakupów. Podbiegłem do niej ,wyrwałem torbę z ręki i walnąłem niąw głowę Kowalskiej . Nawet nie zawołałao pomoc. Posypało się szkło, w torbie mu-siała być butelka z mleka.

I być może cała sprawa by sięna tym skończyła, gdyby nie Kowalski,wracający z pracy nieco wcześniej niżzwykle. Oczywiście nie dałem się i ucie-kłem, ale on dorwał moją siostrę. Pobiłją i porwał na niej sukienkę. Słysząc płaczdziecka moja matka zaczęła rzucać w Ko-walskiego doniczkami z okna.

Ponieważ nie chcieliśmy, aby naszedrogi krzyżowały się z drogami Kowal-skich, dlatego Herbert, mój najstarszybrat, pracujący u optyka, zainstalowałw oknie lunetę, aby ich obserwować. Wie-

dzieliśmy, widzieliśmy wszystko co sięu nich działo.

Ale oni mieli lepszy pomysł, nie pa-trzyli na nas, tylko strzelali z wiatrówki.Na co było czekać? Zlikwidowałem ichstanowiska ogniowe przy pomocy pisto-letu małokalibrowego, a na dodatek –wieczorem – wysadziłem w powietrze ichsamochód.

Nasz ojciec, pracujący w liczącej sięrestauracji, w każdej sytuacji gotowydo pojednania, proponował, byśmy poprostu poszli na policję i o wszystkim do-nieśli. Naszej matce to się jednak nie po-dobało, gdyż stara Kowalska opowiadaławszem i wobec, że my się kąpiemy dwarazy w tygodniu, a kosztami są obciążeniwszyscy mieszkańcy kamienicy. Postano-wiliśmy zatem na rodzinnej naradzie,że sami rozprawimy się z Kowalskimi.A oprócz tego o naszym sporze z Kowal-skimi wiedzieli już sąsiedzi. Co by sobiepomyśleli, gdybyśmy poszli na ugodę lubpolicję?!

Następnego ranka ciszę przeszył roz-paczliwy krzyk. Śmialiśmy się niemiło-siernie. Kowalski wpadł do dołu, któryw nocy wykopaliśmy przed jego domem.Z odpowiedniej wysokości spadł na drutkolczasty. Wydostał się wprawdzie z nie-go, ale miał złamaną nogę. Może mówićo szczęściu, że zabrało go pogotowie.Gdyby chciał wrócić z powrotem do do-mu, czekała na niego w bramie bombaplastikowa.

Około godziny dziesiątej Kowalscyzaczęli ostrzeliwać nasz dom z działka.

Nie robili tego najlepiej , pociski trafiałyobok. Wszyscy mieszkańcy naszego do-mu poczuli się zagrożeni, i zaczęli szem-rać na Kowalskich. Pan Jaworski dał namklucze od piwnic.

Zeszliśmy wszyscy do piwnic i przy-gotowaliśmy wszystko i wszystkichna wybuch bomby atomowej . Coś takiegoćwiczyliśmy w czasie pokoju, mieliśmywięc wprawę. Moja matka z dumą w gło-sie mówiła:- Wreszcie pokażemy Kowalskim!

Z okna piwnicy wystawiłem lufęnaszego działa atomowego. Moja sios-trzyczka nie mogła zapomnieć porwanejsukienki, zachęcała mnie serdecznie:- Dalej ! Ognia!

Nasze działo wypaliło, ale w tymsamym czasie również działo Kowalskich.Ulica przestała istnieć, wszyscy zginęli.Ale przecież nie można na wszystko sięzgodzić. . .

Autor nieznany

IDEA I ZADANIA HOSPICJÓWŚmierć i proces umierania były

wielokrotnie przedmiotem rozważań filo-zofów, np. interesującego studium M. Ga-łuszki i K. Szewczyka, ale dyskusja jakten proces zdefiniować, trwa nadal. Cho-dzi tu o to, czy śmierć można nazwać sta-nem, szeregiem stanów czy może proce-sem, a związku z tym powstało szeregprac i rozpraw naukowych. Ogólnie rzeczbiorąc, w końcowej fazie późnej doro-słości, u wielu seniorów dochodzi do za-burzeń funkcji poznawczych, zaburzeńfunkcji ruchu i zaburzeń ze strony innychukładów. Z tego powodu wielu starszych

ludzi znajduje pomoc w Domach OpiekiSpołecznej , oddziałach szpitalnych długo-terminowych oraz hospicjach. Większościz nas hospicja kojarzą się tylko z koń-cowym stadium umierania. Samo pojęciehospicjum ma swoją genezę w czasachśredniowiecznych; wówczas dotyczyłoidei gościny i zapewnienia schronieniawędrowcom. Obecnie hospicja definiujesię jako specjalne miejsca – zakłady,w których osoby nieuleczalnie chore mo-gą liczyć na specjalistyczną opiekę i ulgęw cierpieniu. Tak więc hospicja nie są tyl-ko miejscami do umierania, ale pokazują

także nowy sposób myślenia o śmierci,przygotowują do tego stanu nie tylkociężko chorego, ale też bliskich. Właśniew hospicjach, które w większości są spon-sorowane przez darczyńców, można zna-leźć mnóstwo zrozumienia, akceptacjii miłości. To właśnie tam widać huma-nitaryzm umierania, co jest jakby przeci-wieństwem tych wszystkich metod i tech-nik podtrzymywania życia tylko pro for-ma i za wszelką cenę bez względu na to,co czuje chora osoba. Uważam, że ideahospicjum pokazuje filozofię umierania.To właśnie hospicjum stara się stwarzać

Page 24: Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie ...nspjtarnow.pl/wp-content/uploads/2018/02/biuletyn_40.pdf · $ "a &%" #p (v@g@ 25g6?d a@49@5i: @5 v24:[c

24>>

jak najlepsze warunki zbliżone nawetdo warunków domowych, tak aby spełnićwszystkie życzenia pacjenta.

„Andrzej, 32 lata, wolontariusz:Pierwszego dnia mojej tu pracy usły-

szałem od pielęgniarek, że wobec chorychmam postępować tak, jakbym był bojemw czterogwiazdkowym hotelu. Naturalniewszystko w granicach rozsądku. Jeśli jed-nak któryś z pacjentów zażyczy sobie kie-liszek wina, należy spełnić tę zachciankę;piwo też trzeba dostarczyć, nie wspomi-nając o papierosach, czekoladkach, świe-żych owocach albo nawet bardziej wyra-finowa¬nych przysmakach.

Wkrótce po tym, jak rozpocząłemwolontariat, umarł pacjent prawdziwyobieżyświat z zamiłowania. Kiedyś byłchyba nawet dyplomatą. Życzył sobie,by od czasu do czasu przynosić mu obiadz chińskiej restauracji. Aby zaspokoić je-go pragnienie, przemierzałem zatłoczo-nym tramwajem niemal połowę miasta.Warto jednak było. Gdy potem, karmiącgo pałeczkami, widziałem, z jak ogromnąrozkoszą zajada się małżami z ryżemprzyrządzonym na ostro lub kurczakiemw sosie seczuańskim, zaczynałem rozu-mieć, że w ostatnich chwilach życia to eg-zotyczne jedzenie ma dla niego podobnąwartość, jak dla mnie zdrowie albo ko-biety; że zadowolenie, którego doświad-cza w tych momentach jak gdyby nobi-lituje jego dalsze, zanikające istnieniei że pomimo doznawanego cierpienia orazniedołęstwa, nieustannie pulsuje w nimradość życia… Okazywana mu pomocczyniła ze mnie człowieka mocniejszego

– nie tylko do stawiania czoła życiu, lecztakże pozbawionego lęku w perspektywiewłasnego przemijania i śmierci.”

To właśnie w hospicjum działa sztabludzi takich jak między innymi wyżejwymieniony Andrzej , którzy świadomiedecydują się na tę specyficzną, trudną alebardzo potrzebną pracę. Odważyłabym sięnawet użyć słowa, że są to ludzie pełnipoświęcenia, gdyż zarobki w takich in-stytucjach są częstokroć o wiele niższeniż w szpitalach i przychodniach. Opróczwolontariatu działają też psycholodzy,których zadaniem jest nie tylko terapiai rozmowy z ciężko chorymi, ale też po-moc rodzinom. To przede wszystkim ro-dzina, przyjaciele, trwają do ostatnich mi-nut przy łóżkach chorych, to oni do końcamuszą być podporą, i to oni mimo bóluw sercu, nieprzespanych nocy, muszą siędzielnie trzymać. Ale nikt nie jest ze ska-ły. Oni też potrzebują wsparcia, pomocy,rozmów, aby mogli dalej trwać i cho-ciażby swoją obecnością wspierać swo-ich bliskich. To też jest ważne i odpowie-dzialne zadanie. Później po śmierci, pozo-staje żal, żałoba, pustka i pytanie: co da-lej? Jak będzie wyglądało życie bez blis-kiej , kochanej osoby.

Hospicja nie tylko pomagają w cier-pieniu i stwarzają jak najlepsze warunkidla umierających, ale w dalszym etapiestarają się pomóc ludziom pogrążonymw żałobie. Jest to rodzaj bezpośredniej po-mocy psychologicznej . Hospicja współ-pracują także z internetowymi stronamizawierającymi fora dla osób, które stra-ciły kogoś bliskiego, oraz ze stowarzy-szeniami, które udzielają wsparcia w żało-

bie poprzez warsztaty psychologiczne,grupowe i indywidualne.

Duży wkład w życie hospicjów należydo duchownych, którzy razem z całymsztabem lekarzy, pielęgniarek, wolontar-iuszy i rodzin, służą swoim wsparciem,rozmową i modlitwą. To właśnie modlit-wa, jak wcześniej wspomniałam, nieje-dnokrotnie koi ból w cierpieniu, koi teżból po stracie. Ten ból trwa niekiedy la-tami i pomoc osób trzecich, postronnych,jest tym bardziej przydatna, że osobyw żałobie długo czują się zagubione, nie-szczęśliwe, a nie zawsze mogą znaleźćpomoc i oparcie w swoim otoczeniu. Tenżal, żałoba, dotyczy różnych emocji, a ta-kże dobrych i złych wspomnień. Częstowłaśnie seniorzy lubią idealizować swo-ich bliskich zmarłych. Osobiście częstospotykałam się z opowieściami, jakimiwspaniałymi ludźmi byli mąż, żona, pod-czas gdy z drugiej strony, dzieci wypo-wiadają się o zmarłym rodzicu nie zawszezbyt pochlebnie. Jeden z takich przypa-dków mogę przytoczyć z własnej pracyna oddziale.

Raport z dyżuru pielęgniarki oddziałuneurologicznego.

Kobieta lat osiemdziesiąt, przychodziw odwiedziny do męża w terminalnymjuż stanie, z zaawansowaną chorobą no-wotworową, bez kontaktu z otaczającymgo światem. Drobna starowinka już o go-dzinie ósmej , energicznym kroczkiemprzychodziła na oddział i do godzinydwudziestej cały czas przesiadywała przyswoim ciężko chorym mężu, trzymającgo za rękę, głaszcząc i przemawiając czu-le. Często czytała mu na głos książkę,modliła się, lub też opowiadała mu różnenowinki o rodzinie, przyjaciołach, co no-wego w telewizji lub jaka jest pogoda.Nam, pielęgniarkom często opowiadała,jaki mąż był cudowny, kochający i jakąbyli szczęśliwą parą. Trochę dziwne byłoto, że dzieci przychodziły bardzo rzadkow odwiedziny, a jeżeli już, to tylkona chwilę i tylko żeby nie ojca, ale matkępotrzymać za rękę. Pan Andrzej po mie-siącu cierpienia, z którego świadomie niezdawał sobie sprawy, zmarł. Jego żonabardzo to przeżyła, ale pocieszał ją fakt,że został opatrzony sakramentami świę-tymi. To, jak twierdziła, dawało jej ulgęi miała nadzieję, że jemu również. Całejprawdy dowiedziałyśmy się, gdy załat-wiać formalności związane z pogrzebemprzyszedł syn pana Andrzeja. To od niego

Page 25: Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie ...nspjtarnow.pl/wp-content/uploads/2018/02/biuletyn_40.pdf · $ "a &%" #p (v@g@ 25g6?d a@49@5i: @5 v24:[c

25>>

SAMOTNOŚĆ - MNIE TO NIE INTERESUJE

dowiedziałyśmy się, że pan Andrzej całeżycie pił, przepijał całe pieniądze, matkaniejednokrotnie chodziła pobita i z powy-bijanymi zębami. I wcale nie był taki do-bry, jak o nim mówiła matka. To dziękiniej trwał dom, to ona broniła dzieciprzed pijanym ojcem obrywając częstomocne razy. To mama była ta ostoją ro-

dziny, a oni nie mogli tego zrozumieć,że mimo wszystko dalej mocno go ko-chała. Ona idealizowała życie z mężem,żyła złudzeniami i dzięki temu mogłato lżej znosić. Całe szczęście, że miałaprzy sobie kochające, gotowe do pomocydzieci.W. Szczawiński, Myśli przy końcu drogi,

Wydawnictwo literackie, Kraków 2004, s.106-108Opracowano na podstawie książki M. Ga-łuszka, K. Szewczyk, Umierać bez lęku,PWN, Warszawa-Łódź 1996.

M.P.

O samotność nie trudno. Trudniej sięjednak z niej wydostać. Ludzi samotnychtraktuję się często z politowaniemlub w ogóle nie zwraca się na nich uwagi.Właściwie nie spotkałem się z tym, abyktoś zdobył się na trud zadania pytania –dlaczego jesteś samotny? Nikogo to jakbynie interesowało. Skoro ktoś jest sam,to pewnie tego chce, albo sobie na to za-służył.

Nie znasz nikogo? Coś musi byćz tobą nie tak, ty musisz być niedobry. Ni-kogo nie interesuje, dlaczego do tego do-chodzi. A przecież każdy chce być dobryi szczęśliwy. Nie ma co się też intereso-wać takimi ludźmi, skoro samemu ma sięswoich kolegów. Takiemu człowiekowipomocnej dłoni nie trzeba podawać,bo wystarczy wypowiedzieć samo uspra-wiedliwiające się zdanie - ja ci nie pomo-gę, ale życzę ci szczęścia, baw się dobrze,ale nie ze mną. I już można sobie w duszypowiedzieć - jestem w porządku, mamczyste sumienie, bo nakierowałemna właściwą drogę. Tyle, że jest to bezczynu konkretnego, a jedynie wypowie-dziane słowo na odczepne. Samotnośćto oczekiwanie za własnym szczęściem,najczęściej za osobą sobie bliską. Oczeki-wanie na towarzysza swego życia.Aby się poczuć potrzebnym i otrzymaćpomocną dłoń w razie potrzeby. Aby mócsię dzielić troskami. To oczekiwanieza wspólnym spędzaniem czasu, rozmo-wami i wspólnymi przeżyciami. To brakdoświadczania uśmiechu i radości. Do-brym momentem próby w zapoznaniu sięjest czas, gdy przychodzi chwila, że trze-ba coś zrobić, ponad to, co nam zbywa,że trzeba poświęcić swój czas dla dru-giego człowieka. Gdy trzeba się zdobyćna wysiłek i poświęcenie. A z tym jestśrednio. Wtedy się można dużo o sobiei o drugim człowieku dowiedzieć. Ktokim tak naprawdę jest. Nie bez przyczynyjest znane przysłowie, że przyjaciela się

poznaje w biedzie. Nie sztuka się przyj-aźnić, gdy jest łatwo. Bo tak każdy po-trafi. Mało kto wie, że ludzie samotni mo-gą więcej poświęcić dla przyjaźni, niż lu-dzie bogaci w kolegów i koleżanki. Możedlatego, że chcą sobie tym pomoc, abyodmienić swoje życie. Tym drugimna tym tak nie zależy, gdyż i bez tego czu-ją się szczęśliwi. Niestety te otwarte sercepierwszych jest wykorzystywane przez e-goizm drugiego człowieka. Samotny zbytmocno wierzy, że może się ułoży i że jestszansa, lecz często na próżno. Możnaby napisać, że samotność ma jedną zaletę,bo jest czas, aby wszystko sobie na spo-kojnie przemyśleć i ma się dużo czasudla siebie. Tyle, że te przebywanie samna sam, powoduje że trudniej się samo-tnemu przystosować, gdy się uśmiechniedo niego szczęście. Nikt nie rozumie w ja-kiej sytuacji był wcześniej , że potrzebujęwięcej czasu, aby mógł się oswoić z nowąsytuacją. Jakże odmienną niż dotychczas.A że mierzy się wg siebie i wydaję szybkopochopną ocenę, to najczęściej jest źleodbierany i w odrzuceniu musi wrócićdo swego stanu sprzed zapoznania się.Lecz już z niemiłym doświadczeniem.Tym trudniej mu później uwierzyć w do-bro dnia codziennego, że otrzyma praw-dziwie pomocną dłoń.

Jednym z momentów, gdzie się za-czyna samotność, to chwile niezrozu-mienia, czy też braku chęci zrozumieniaprzez innych. Gdy przychodzi świado-mość, że się nie ma wsparcia w nikim.Jest wtedy taka myśl - nie chcecie mnie,to i ja was nie chcę, dam sobie rade bezwas. To taki mały początek, kiedy się za-czyna być samemu. Samotność ma teżczysto ludzkie minusy, tęsknota za by-ciem z kimś powoduje silne przeżycia,stres i utratę zdrowia. Ludzie samotniz racji tego, że nie rozmawiają dużona co dzień, nie ćwiczą wymowy i pra-widłowego wysławiania się. Ale w miej-

sce tego może się wyostrzyć u nich innyzmysł, który to jest używany każdegodnia. Wyobraźnia i myślenie.

Na podstawie wyglądu zdarza sięokreślać człowieka, niestety właśnie przezte zbyt szybkie ocenianie, niektórzy niemają szansy na normalne życie. Zbyt szy-bko są klasyfikowani jako nieciekawii nie warci zapoznania się. Tyle, że naj-częściej wygląd zewnętrzny nie idziew parze z inną zaletą.

Są ludzie, którzy mają duże powo-dzenie, nie robiąc właściwie nic. Dostającszczęśliwe chwile od innych, są szczę-śliwi i zadowoleni. Widać to w nichi w ich rysach twarzy. Są jakby na drodzeszczęścia, ale też to nadużywają i wyko-rzystują. Ale są i tacy, co nie mają szansna to, a przecież też chcą być szczęśliwi.Gdyby choć raz ich spotkało coś dobregoi oni by się czuli dobrze i by byłoto po nich widać, że są szczęśliwi. Jeżelisłyszą tylko wieczne odpychanie, to nigdynie wyjdą z tego błędnego koła. Zdarzasię, że ludzie wracają do miejsc, gdzieim było dobrze, najczęściej do wspo-mnień z rodzinnego domu. Oczywiściezaraz można usłyszeć, że to nie jest dobrei się powinno żyć dniem dzisiejszym,a nie tym co już było. Tylko mało kto wie,że jeżeli człowiek samotny nie ma nici nie otrzymuje ręki pomocnej , to czymś

Page 26: Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie ...nspjtarnow.pl/wp-content/uploads/2018/02/biuletyn_40.pdf · $ "a &%" #p (v@g@ 25g6?d a@49@5i: @5 v24:[c

się musi zająć, musi czymś wypełnić pus-tkę w swym życiu. Więc choć warto teżzadbać o ciepło rodzinnego domu. Aby sięinteresować tym, co się w domu dzie-je.Na swoim przykładzie wiem, że im mniejelektronicznych zabawek, tym le-piej . Boto owszem pomoże, ta elektro-nikacodzienna, ale jakim kosztem.

Ja się cieszę, że w mym rodzinnymdomu był rzadko włączany czarno-białytelewizor, że okrągły rok bywałem na po-dwórku. Cieszę się z wyjazdów na wieśi z otwartej przestrzeni na wsi, przyrodyi lasu pełnego jagód, że miałem możli-wość uczestniczenia w prawdziwych za-jęciach polowych, o których się dziś niemówi lub nawet się to wyśmiewa z obawyprzed konkurencyjnością polskich produ-któw. Jedno z pięknych wspomnieńto wóz drabiniasty, czekający na wszys-tkich i w oddali sąsiadka starsza pani, któ-ra szła przez zaśnieżone pole, aby sięz nami zabrać. A było dość daleko do koś-cioła.

W każdym bądź razie cieszę się,że w dzieciństwie nie miałem komputerai internetu, a miałem prawdziwe dzieciń-stwo. Niedawno odwiedziłem kolegę,ma dwójkę synów, tyle że jeden ciągle grana komputerze mając 7 lat, a drugi, 2- le-tni, nie wie, czym się zająć, bo rodzicemają nową konsolę do gier i właśnieją testują. Powstaje izolacja między dzie-ćmi a rodzicami. Szkoda tylko, że ten ko-lega nie wie jakie ma szczęście, że mawłasną rodzinę, bo nie każdy przecieżją ma.

Dzieci zamiast się wspólnie bawić,spędzają większość czasu przed telewizo-rem lub komputerem, i to często nawetzgodnie z zaleceniami programu eduka-

cyjnego.Niby komputer ma pomagać, a robi

więcej szkody niż pożytku. Ludzie samo-tni mają duże możliwości, mogą wieledać, lecz i sami potrzebują wsparcia dru-giego człowieka, niestety mało kto jestw stanie to zrozumieć i dostrzec.

A oto przykład prosto z życia. Nie-dawno rozmawiałem z siostrą cioteczną,to bardzo nieszczęśliwa dziewczyna. Roż-nie się jej życie toczyło i dalej toczy. Po-wiedziała mi, że parę miesięcy wcześniejpostanowiła się zapisać do jednego ze sto-warzyszeń skupiających ludzi, tworzą-cych coś dobrego dla społeczeństwa.Pomyślała, że być może tu znajdzieto, czego szuka. Poznała kogoś, o kogo tosię właśnie modliła na dalsze swe życie.A modliła się o właściwą sobie osobę,aby być z nim szczęśliwa. Jak się dowie-działa i on się o to modlił. Same zdarzeniapoprzedzające to wszystko, były niezwy-kłe i jedyne w swoim rodzaju. Dokładnietaki o jakiego prosiła w swych modli-twach, taki się chłopak pojawił. Po kilkuspotkaniach narodziło się uczucie. Gdyto chłopak wyczuł, zakpił z tego, że to niemoże być prawda, żeby w takim krótkimczasie mogło być już uczucie. Wedługniego zakochać się można dopiero,po co najmniej roku. Zaczął się wzbraniaći szukał byle pretekstu, by to zakończyć.Okazało się, że jedno z nich się rozmy-śliło i nagle już nie chce tego. Zostałoto odrzucone i zmarnowano prawdziwydar od Boga, o który to wspólnie sięwcześniej modlili. Wspólna modlitwaich zapoznała, a zostało to zmarnowaneprzez kaprys, jednego z nich. W międzyczasie odczuła, że jest traktowana jakoobca, a tamci są dla siebie ważniejsi. Gdy

przyszedł czas próby, nie mogła na niko-go liczyć. Bo okazało się, że tamci ludziew swym kręgu już znali się od dawna i nietolerują nikogo nowego w swym klubiekolegów i koleżanek. Nie mogła liczyćna odwiedziny w świąteczne dni, anina zabawę sylwestrową, bo usłyszała,że oni idą na zabawy dla studentów.

Po tym wszystkim tak sobie po-myślałem, że nie dostała szansy, by byćszczęśliwa i że mogła naprawdę jeszczedużo zrobić w tym stowarzyszeniu, ale niemiała wsparcia w nikim. Cokolwiekby nie zrobiła, zawsze i tak by była jakota druga i niezauważona. Po prostu w swejsamotności spóźniła się w tamtym przy-padku o całe 5 lat.

Tak właśnie się traktuje samotnych,niczym zabawki. Ważne, aby zaspokoićswoje Ja, a gdy trzeba wziąć odpowie-dzialność za wywołane uczucie to sięucieka, niczym wystraszona myszka.Szkoda, że ludzie nie myślą o skutkach te-go postępowania. Bo np. tutaj dziewczynadała dużo z siebie, aby choć zapracowaćna swoje szczęście. A po takim potra-ktowaniu okazało się, że ten cały trud niebył nikomu potrzebny. I jak ma terazuwierzyć, że będzie dobrze, że się ułoży.Skoro nawet i wysiłek nie przynosi owo-cu.

Ja natomiast jej powiedziałem,że trzeba się dalej modlić. I uważać komusię daje to, co ma się w sobie najcen-niejszego. A czas miniony ofiarowaćw sobie wiadomej intencji.

Autor Anonimowy

26

KTO NORMALNY, A KTO NIE?Siostra zakonna w habicie siedzi

w Galerii i odmawia różaniec. W Polsce –katolickim kraju. Po Galerii chodząw większości ochrzczeni.

Ciekawe czy ktoś pochwali Pana Je-zusa, powie Szczęść Boże czy po prostusię uśmiechnie?

Ludzie chodzą jak zahipnotyzowani,tak jakby byli tylko Galeria i oni.

Zwykli normalni ludzie.Nagle dosiada się uśmiechnięty męż-

czyzna i z pasją w oczach wyznaje: Jezus

Chrystus!Jest!Rozpoznał!Zwrócił uwagę!Wyznał wiarę!

Człowiek ten był chory psychicznie,mówimy o takich nienormalny.

Czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę,gdy przyjdzie?

Znajdzie, wciąż są wśród nas nie-normalni.

Page 27: Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie ...nspjtarnow.pl/wp-content/uploads/2018/02/biuletyn_40.pdf · $ "a &%" #p (v@g@ 25g6?d a@49@5i: @5 v24:[c

27

„OKO ZA OKO…”Jednym z szokujących sformułowań,

w którym Jezus Chrystus zawarł całą ory-ginalność swojej Ewangelii i chrześcijań-stwa, jest ten fragment z Kazania na Gó-rze, który mówi: Słyszeliście, że powie-dziano: Oko za oko i ząb za ząb. A Jawam powiadam: Nie opierajcie się złu.U jednych słowa te wywołają niezrozu-mienie i sprzeciw, inni wzruszą ramio-nami nad nim, zignorują je i będą sobiedalej spokojnie żyć, praktykując chrześci-jaństwo nie to Jezusowe - ale jakieś inne,swoje własne, skrojone na miarę swojejprzeciętności i swojego tzw. zdrowegorozsądku. Jezus wiedział, że tak będzie,dlatego dodał do tej zasady swoje obja-śnienie w postaci czterech przykładów,które ją ilustrują:- Jeśli cię ktoś uderzy w prawy policzek,nadstaw mu i drugi (Mt 5,39).- Temu, kto chce prawować się z tobąi wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz (Mt5,40).- Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąckroków, idź dwa tysiące.- Daj każdemu, kto cię prosi, a nie do-pominaj się zwrotu od tego, który bierzetwoje. . . Jeżeli pożyczek udzielacie tym,od których spodziewacie się zwrotu, cóżw tym nadzwyczajnego!? (por. Łk 6, 30.34).

Można zadać pytanie – czy na pod-stawie tych słów nie mam prawa się bro-nić? Mam dać się zastraszać, gdy ktośpróbuje się nade mną pastwić psychicznielub fizycznie, mam pożyczać i nie chciećzwrotu pieniędzy? Najchętniej byśmyo tych słowach Jezusa zapomnieli – bomusielibyśmy zmienić i przewartościo-wać całe swoje życie i nasze upodobaniedo stawiania na swoim, obrony wszys-tkich swych praw, musielibyśmy zrezy-gnować z walki w sądach, wypuścić zło-dzieja, który zabiera nam nasz dobytek,czy też pozwolić na to by nas ktoś bił?Te właśnie i podobne pytania stawiająnam największy opór w przyjęciu tychsłów Jezusa.

Czy należy je traktować jako rzeczy-wistość, czy też traktować je tylko jakometaforę idealnego świata, który nie jes-teśmy w stanie stworzyć? Sądzę że i je-dno i drugie. Zobaczmy na jaki pięknygest zdobyłby się ktoś kto pożyczył bie-dnej sąsiadce pieniądze, a widząc, że nie

ma z czego oddać, anulować jej ten długzamiast ją nachodzić i straszyć. Gdy po-magamy komuś starszemu np. w niesieniuzakupów może warto by zamiast umówio-nego niesienia ich do domu wnieść je ta-kże na piętro? Chodzi o to by zrobić coświęcej niż się od nas wymaga, czegoświęcej niż normalny człowiek, czegoświęcej niż tylko oczekiwanego zachowa-nia. Bo czym różniłby się chrześcijaninod człowieka niewierzącego, gdybypo prostu zawsze drugiemu oddał w za-mian za cios, robił komuś źle pod wpły-wem zemsty, domagał się zwrotu pie-niędzy z odsetkami, szukał ciągle swoichpraw w sądzie. Czym byśmy się różniliod innych? No właśnie niczym, a ucznio-wie Chrystusa nie mają być mściwi i pełnizemsty.

Zobaczmy jaka byłaby reakcja nasze-go sąsiada, z którym mamy złe kontakty,gdyby pewnego razu zamiast srogiej minyzobaczył nasz uśmiech lub słowa „dzieńdobry”? Czy jego postawa do nas, możedotychczas pełna zemsty i złośliwości niedała mu do myślenia, że może nie jes-teśmy aż tak źli i niegodni życzliwości.Gdy staramy się pokonać ten silny opórprzed tego typu zachowaniami, by zrobićten pierwszy krok ku ludziom których nielubimy, często mamy wątpliwości, czyoby nie wyjdziemy na słabeuszy, na ludziktórzy się poddali, czy oby nie za bardzosię uniżymy i damy za wygraną wobecnich. Jednak tak naprawdę wygrana możebyć po Twojej stronie – bo taki gest wska-zuje na odwagę, odpowiedzialność a prze-de wszystkim zbija z tropu naszego „prze-ciwnika” dając szansę na powolne zaże-gnanie konfliktu.

Człowiek najczęściej spodziewa sięataku ze strony swoich oponentów, a gdyzamiast tego dostanie coś zupełnie prze-ciwnego – po prostu ludzką życzliwośćmoże być bardzo zdziwiony, ale to tylkodziała na nasze dobro i duchową wygraną,takiej jakiej oczekuje od nas Jezus. Tympowodem dla, którego powinniśmy takwłaśnie czynić jest Jezus - „Bo kto chcezachować swoje życie, straci je; a ktostraci swe życie z mego powodu, znajdzieje” – mówi nasz Pan. Kto się uniży, za-prze samego siebie, wyciągnie rękęna zgodę do drugiego – ten jest praw-dziwie uczniem Chrystusa, którego On

nie wyrzeknie się przed swoim Ojcemw niebie. To ten właśnie traci swe życiedla Jezusa i to ten właśnie je znajdziew czasie sądu ostatecznego.

Odkąd przyszedł Jezus nie obowią-zuje już zasada Oko za oko, ząb za ząb.Zamiast tego obowiązuje zasada: zerozemsty, nie szukania tylko swego i robie-nie na rzecz bliźniego więcej niż tylkomuszę. Jezus wymaga od nas wysiłku du-chowego – bo te postulaty to nic innegojak walka ze swoimi przekonaniami, pier-wotnymi instynktami, które podsycająchęć odwetu, udowodnienia innym,że mają czuć się gorsi. Mamy się dzielićz innymi tym co mamy nie tylko w nad-miarze, ale także wszystkim innym. Jakdobrze opisują to relacje o biednych lu-dziach, którzy mimo swej własnej biedyumieją podzielić się z jeszcze biedniej-szymi.

To wszystko wygląda bardzo ładnieteoretycznie. Gdy postaramy się wpro-wadzić w życie to co mówi od nas Jezuspojawią się trudności, opór i zapewne teżsprzeciw – bo przecież nasze potrzeby,duma, pewność siebie muszą być zawszena pierwszymi miejscu. To nasze potrze-by, a nie bieda sąsiada są na pierwszymmiejscu. Tacy niestety jesteśmy – ale takjak mówi Jezus trzeba się zaprzeć samegosiebie, wziąć swój krzyż, Jego słowado serca i Go naśladować. Tylko tyle i ażtyle. Tak zyskamy życie od Jezusa – pa-miętajmy, że brama do życia wiecznegojest wąska - jak sam mówi, a dostaną sięprzez nią tylko Ci, którzy potraktują Je-zusa i miłość do bliźniego na poważnie.

x. Piotr

Page 28: Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie ...nspjtarnow.pl/wp-content/uploads/2018/02/biuletyn_40.pdf · $ "a &%" #p (v@g@ 25g6?d a@49@5i: @5 v24:[c

28>>

GDY PRZYCHODZĄ DUSZE” TAJEMNICA ŚWIĘTYCHOBCOWANIA – Henryk Bejda i Małgorzata Pabis

„OBŁUDA”

Kiedyś napotkałem ciekawe zdanie:Ludzie wolą iść do kasy „kłamstwo i o-błuda”, gdzie jest niesamowicie długa ko-lejka, niż do kasy „szczerość i prawda”,gdzie nie ma nikogo.

Chociaż nie lubimy słowa „obłuda”to jednak chyba bardzo często z nimsprzyjamy w naszych postawach. Czło-wiek nie chce być obłudnikiem,ale w swojej słabości niestety często sięnim staje.

Myślę, że wyjaśniając tą postawę lu-dzką trzeba zacząć od wyjaśnienia same-go słowa: „Obłuda”. Zapewne nie jedenraz się z nim zetknęliśmy. Według Wiel-kiego Słowinka Języka Polskiego to pos-tawa kogoś, kto ukrywa swoje prawdziwemyśli i uczucia, aby zaprezentować sięw lepszym świetle. Etyka zaś ogólnieokreśla obłudę jako wadą etyczną zwią-zaną z fałszywym, nieszczerym, dwulic-owym postępowaniem, podejmowanym

jedynie ze względu na jakiś cel. W mo-mencie kiedy słyszę takie definicje to fa-ktycznie przekonuję się, że nie brakujetakich postaw w dzisiejszym świecie. Bo-wiem każdy dąży bez względu na wszys-tko do osiągnięcia wymarzonej karieryzawodowej , do bycia szczęśliwym, i bo-gatym. Wielu ludzi za narzędzie do osią-gnięcia tych celów wybiera obłudę. Oczy-wiście naturalnym pragnieniem człowiekajest być szczęśliwym. Ale etyka mówi,że szczęście osiągnąć można tylko w spo-sób uczciwy i szczery. Wychodzi więcna to, że obłuda jest narzędziem, które po-zbawia człowieka prawdziwego szczęścia.

Myślę też, że wyjaśniając postawęobłudy warto odnieść się do swojego do-świadczenia, kiedy stajemy się ofiarąobłudnika. W kontakcie z tą osobą fakty-cznie widzimy, że obłuda to nic innegojak dwulicowość, hipokryzja czy zakłama-nie. Można też nazwać to nieszczerością

w osiągnięciu wymarzonego celu za wsze-lką cenę. Osoba obłudna umie obracać sięjak chorągiewka na wietrze względówludzkich.

W związku z powyższym niestetytrzeba stwierdzić, że ludzie XXI wieku niepozbyli się obłudy. Obłuda stała się cho-robą zatruwającą wszelkie międzyludzkierelacje. Postawę tą można spotkać w ro-dzinie, pracy, szkole, polityce, społeczeń-stwie, Kościele a nawet wśród przyjaciół.Bardzo bolesnym doświadczeniem jestprzekonanie się, że osoba nam bliska,której ufaliśmy okazuje się obłudnikiem.Obłuda więc destabilizuje miłość, przy-jaźń i poszanowanie oraz burzy resztkizaufania.

Czyniąc pewne podsumowanie, z prze-konaniem stwierdzam, że obłuda jestgrzechem, ponieważ wiąże się z zakła-maniem drugiego człowieka. Ludzie za-chowują się tak, ponieważ chcą, żeby ka-żdy odbierał ich w dobrym świetle. Tym-czasem Jezus uczy, iż trzeba zawsze po-kazywać się takim jakim się jest, szcze-rze, uczciwie i wprost, bo na tym wy-chodzi się najlepiej , a już na pewno w o-czach Boga, naszych bliskich i przyja-ciół. Bardzo trafnie piętnuje obłudę św.Augustyn, który mawiał: „Udawana cnotanie jest wcale cnotą, udawana prawość niejest wcale prawością, lecz podwójnymwystępkiem: niegodziwością i udawa-niem”. Wracając do zdania, którym rozpo-cząłem swoją odpowiedź, przekonuję się,że warto stanąć przy kasie „szczerośći prawda”. Świat byłby piękniejszy gdybywłaśnie przy tej kasie tworzyły się długiekolejki.

Marek M.

My, żyjący na ziemi, powinniśmy po-magać zmarłym, dla których czas tutaj sięskończył. Możemy ich wspierać modli-twą, ofiarami i w ten sposób wypraszaćdla nich wieczne zbawienie. Dusze czyść-cowe natomiast, mimo iż same nie mogąjuż sobie pomóc, mogą pomagać nam,

na przykład przestrzegając nas przedzłem, przed popełnieniem jakiegoś błędu.Nasza modlitwa za zmarłych nie tylkomoże im pomóc, ale także sprawia, że ichwstawiennictwo za nami staje się skute-czne.

W naszym życiu, w zmaganiu się z co-

dziennymi problemami, nie jesteśmy sa-mi. Pan Bóg daje nam pomocnikóww osobach świętych i błogosławionych.Wierzymy, że czuwają nad nami i poma-gają nam także zmarli z naszych rodzin,„cisi święci”.

Objawienia dusz ludzi zmarłych mo-

Page 29: Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie ...nspjtarnow.pl/wp-content/uploads/2018/02/biuletyn_40.pdf · $ "a &%" #p (v@g@ 25g6?d a@49@5i: @5 v24:[c

„Patrzę na siebie w lustro i jedyneco chcę zrobić to… je rozbić. Czuję takwielką nienawiść do swojego ciała,do twarzy i nie potrafię tego zmienić. Niewiem jak. Potrzebuję pomocy, ale niechcę o nią prosić, boję się odrzuceniai wyśmiania. Rodzice bardzo się martwiąi rozkładają ręce z niemocy. Od rokuz tym walczę, ale z dnia na dzień czuję sięcoraz gorzej . Sprawiam im ból i czuję siękulą u nogi. Chciałabym to zmienić. Tyl-ko pytanie – jak? Gdzie szukać tej upra-gnionej pomocy, wsparcia? Mam przyja-ciółkę, mówiłam jej o tym wiele razy,ale jedyne co usłyszałam to „ogarnij się”.

Pewnego wieczoru pomyślałam o je-dynym miejscu, gdzie mogę to wsparcieotrzymać. Jeśli nie człowiek, bo strach mina to nie pozwala zwrócę się do innegoźródła – Boga. Jako mała dziewczynkamama często prowadzała mnie za rączkędo kościoła i mówiła o tym, że Pan Jezusbardzo kocha każdego człowieka. Tegomałego i dużego. Mam 16 lat, do kościołachodzę jedynie w niedzielę, żeby mieć„zaliczone”, bo mama każe, bo wypada.Nigdy nie zastanawiałam się nad tympo co i dlaczego tam jestem. Nie ciągnęłomnie tak bardzo do tego miejsca, ale po-myślałam: „Czemu nie? Może to jest miw stanie pomóc, w końcu wiele osób od-

najduje tam wyjście z sytuacji”. Jest mie-siąc grudzień, zaczął się czas adwentui rorat. Zdecydowałam się na przyjściedo domu Chrystusa i wychodząc z domurzuciłam mamie tylko krótkie: „Idę na ro-raty”. Widząc jej uśmiech i pewnego ro-dzaju ulgę poczułam ciepło na sercu. Takdawno się nie uśmiechała… Będąc na na-bożeństwie usłyszałam głos w sercu, któ-ry mówił:

„Zagubioną odszukam,zabłąkaną sprowadzę z powrotem,

skaleczoną opatrzę,chorą umocnię”.

Te słowa wlały w moje serce tak wiel-ką nadzieję, że nie byłam w stanie pow-strzymać łez wzruszenia. To było to.W tamtym momencie moje serce zaczęłosię powoli sklejać i na nowo zaufałam Pa-nu. Coraz częściej przybywałam do świą-tyni i na każdej Mszy Świętej , na każdymnabożeństwie słyszałam coraz to nowesłowa, które z każdym dniem leczyły mo-je serce i przestawałam czuć tę nienawiśćdo siebie.

„W dzień Bożego Narodzenia czułam,że tak jak Chrystus się narodził narodzi-łam się i ja. Na nowo.”

Historia anonimowa.

opr. Nikola Rolewicz,Weronika Wajchamer,

Anna Wajchamer

gą dokonywać się na różne sposoby –we śnie, na jawie, poprzez działaniena wyobraźnię, a nawet zmysły. Zmarliukazują się żywym w przeróżnej mate-rialnej postaci. Ukazują się one, jako oso-by, którymi byli za życia, na przykładw typowym dla siebie ubiorze, lub teżjako zniekształcone istoty, uosabiającesymbole grzechów lub odbywanych kar.Zdarza się, że objawieniom dusz towa-rzyszą różne zjawiska fizyczne, a zmarlimogą dawać nam dodatkowe znaki swo-jej obecności, takie jak podmuch wiatru,skrzypienie, stukot czy widok otwiera-nych drzwi, tajemnicze szepty i jęki, od-głosy kroków. Można również zauważyćniespokojne zachowanie domowych zwie-rząt, dziwne światła itp.

Dusze mogą pozostawiać także innenamacalne znaki swojej obecności,na przykład bolesne ślady lub rany na cie-le człowieka (np. kropla potu …).

Dusze czyśćcowe objawiają się ży-wym tylko i wyłącznie za Bożym przyz-woleniem. Pojawiają się one, by prosić

nas o pomoc w odbyciu ich czyśćcowejpokuty, o odprawienie praktyk religij -nych, które doprowadzą do skróceniaczyśćcowych męczarni. Zdarza się,że są to prośby konkretne, na przykładodprawienie w ich intencji trzech MszyŚwiętych czy odmawianie przez miesiącmodlitwy różańcowej , przyjęcie na siebieich cierpienia, by zmazać swoje grzechy.Zdarza się, że dusze czyśćcowe przycho-dzą, by podziękować za okazane wspar-cie, a także, by pomóc żywym, którzy sięza nich modlą lub w ich intencji ofia-rowująMszę Świętą lub inne dary.

Książka pozwala zrozumieć głębszysens słów modlitwy: „Wierzę w świętychobcowanie (…) żywot wieczny. Amen”.Polecam, warta przeczytania.

x. T.K.

29

„PANIE, GDY TONĘ TY OCAL MNIE!”

Page 30: Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie ...nspjtarnow.pl/wp-content/uploads/2018/02/biuletyn_40.pdf · $ "a &%" #p (v@g@ 25g6?d a@49@5i: @5 v24:[c

30>>

ADOPCJA

„Miłość, która rodzi jest przede wszys-tkim darem z siebie. Istnieje „ rodzenie”,które urzeczywistnia się przez przyjęciedziecka, opiekę nad nim, poświęcenie sięmu. Więź jaka dzięki temu powstaje, jesttak głęboka i trwała, że w niczym nieustępuje więzi opartej na pokrewieństwiebiologicznym.” Jan Paweł II

Co czwarte małżeństwo w Polsce bo-ryka się z problemem niepłodności.Medycznie da się uzasadnić tylko pewienprocent przypadków, a to oznacza, że wie-le par nigdy nie uzyska odpowiedzi na py-tanie: Dlaczego nam się nie udało?

Doświadczanie niepłodności wywołujekryzysy emocjonalne, traktowane jest ja-ko cios, wiąże się z poczuciem wstydu,winy, izolacj i, zawodu, poczucia straty.Bezdzietne małżeństwa często zaczynająkwestionować własną wartość. Zastana-wiają się nad sobą, nad swoim postępo-waniem, nad motywami podejmowanychdecyzji. Analizują swoją relacje z małżon-kiem, z Bogiem. Drążą: Może nie jestemwart tego by mieć dziecko? Może zrobiłemcoś złego i Bóg ukarał nas niepłodnością?Coraz bardziej zamykają się w sobie. Cza-sem wierzą w to, że nie są warci posia-dania dzieci, że ich miłość jest zbyt mała,że są skazani na bezdzietność. Zamykaniesię w sobie, nieustanne samooskarżaniedziała niszcząco. Małżeństwo przez latażyjące w przeświadczeniu, że nie możemieć dzieci, bo nie jest tego warte, za-czyna być bezdzietne naprawdę – nie mo-że począć dziecka. Sfera psychiki maogromny wpływ. Jeżeli zostanie zdiagno-zowana jakaś przyczyna medyczna, poja-

wia się nadzieja na wyleczenie. Jeśli przy-czyn medycznych nie ustalono, wtedy po-czucie porażki i niespełnienia będzie co-raz bardziej zamykać na możliwość posia-dania dzieci.

Pracownicy ośrodków adopcyjnychbardzo często opisują zgłaszające siędo nich małżeństwa jako pary idealne niemające żadnych problemów poza jednym.Tym problemem jest właśnie bezdziet-ność, wokół niej kreci się całe ich życie.Weszli w pewien psychologiczny sche-mat, przestali interesować się sobą nawza-jem, swoimi potrzebami, ich więź mał-żeńska jest czasem nie do określenia. Łą-czy ich wspólny cel – mieć dziecko. Bólniepłodności zmienia ich sposób myśleniai koncentruje wyłącznie na rozwiązaniutego problemu. Poczęcie dziecka przestajew tym momencie przestaje być celemsamym w sobie, a staje się środkiemuśmierzającym ból.

Zdarza się że adopcja odblokujemałżonków i dziecko poczyna się na-prawdę. Dzięki uzdrowieniu duchowemumoże nastąpić uzdrowienie mechanizmupłodności i biologiczne poczęcie. Czasa-mi dzieje się to już na etapie przygoto-wania kandydatów na rodziców adopcyj-

nych. Dlatego bardzo ważna jest prowa-dzona w ośrodkach adopcyjnych pracanad motywacją małżeństw. Dziecko niema być wypełnieniem pustki, ale ma byćchciane dla niego samego.

Bezdzietne małżeństwa muszą sięzmierzyć nie tylko z bólem niepłodności.Tak naprawdę bolesne bywają nawetspotkania ze znajomymi, którzy już mająswoje pociechy. Ból wywołuje jest nietylko widok dziecka – którego sami niemogą mieć, ale też brak delikatnościotoczenia, naciski, pytania przy każdejokazji i spotkaniach rodzinnych. Dośćczęsto można usłyszeć: A wy kiedy będzie-cie mieć dzieci? Może to już najwyższyczas? Jak długo będziecie jeszcze czekać?Takie i inne słowa potrafią być naprawdęraniące. Czasami lepiej po prostu powie-dzieć znajomym, rodzinie: Chcemy miećdzieci, ale na razie nam się to nie udaje,prosimy nie pytajcie nas o to więcej.To zdejmie pewien ciężar tajemnicy,uwolni od domysłów i niezręcznych py-tań.

Naturalnym środowiskiem do rodze-nia i wychowania dzieci jest małżeństwo,które przez to staje się wspólnotą rodzin-ną. Dążenie do posiadania potomstwa jestteż z pewnością najbardziej naturalnympragnieniem małżonków zmierzającychdo swojego spełnienia poprzez rodziciel-stwo. Co więcej każda para wstępującaw związek małżeński nie może wykluczyćpotomstwa w małżeństwie. Dziecka niemożna jednak traktować jako przedmio-towej własności, którą małżonkowie na-bywają. Poczęcie dziecka bowiem zawszejest cudem.

Małżonkowie w tym silnym pragnie-niu posiadania dziecka często zapominają,że dawcą życia jest Bóg i wobec każdegoczłowieka ma swój indywidualny plan.Może Jego wolą jest aby ci konkretni bez-dzietni małżonkowie zdecydowali sięna inne formy służby życiu poprzez: nie-sienie pomocy rodzinom ubogim czydzieciom opuszczonym, chorym, podej-mowanie różnych form pracy wychowaw-czej czy rodzicielstwo adopcyjne. Abyto zrozumieć bezdzietni małżonkowiemuszą zaufać Bogu i poddać się Jegowoli.

Rodzicielstwo adopcyjne nie jest me-todą leczenia niepłodności, nie jest meto-dą na zaleczenie rany jej wyniku pow-

Page 31: Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie ...nspjtarnow.pl/wp-content/uploads/2018/02/biuletyn_40.pdf · $ "a &%" #p (v@g@ 25g6?d a@49@5i: @5 v24:[c

31

POEZJA

>>

stałej . Ale jest szansą na spełnienie w ma-cierzyństwie i ojcostwie. Adopcja to „uro-dzenie” dziecka w sposób duchowy. Ado-ptowane dziecko jeśli wejdzie w środo-wisko ludzi kochających, którzy stworząmu normalny dom ma szanse rozwinąćw pełni swoje człowieczeństwo. To jestwielkie dobro dla dziecka, ale i dla tychrodziców, którzy potrafią urodzić ducho-wo, pokochać je i godnie wychować.Wtedy ci rodzice stają się prawdziwymirodzicami, prawdziwym ojcem i matką.Ich potrzeba rodzicielstwa zostaje zaspo-kojona. Wciąż jest wiele dzieci, które

pragną miłości, wsparcia i opieki, jakązapewnia rodzina.

Przytaczając przykłady z życia: Sie-dmioletnia dziewczynka mówi ze łzamido swojej mamy adopcyjnej : Mamusiu,tak długo na ciebie czekałam i wreszcieprzyszłaś. Dlaczego cię tak długo niebyło? Czy też kilkumiesięczne niemowlę,wzięte na ręce przez przyszłych rodzicówadopcyjnych, uśmiecha się pełną buzią,jakby wiedziało, że ci ludzie zapewnią muprawdziwą miłość. Takich historii jestwiele. Wszystkie dowodzą, że warto po-nieść trudy "adopcyjnego rodzenia", aby

dać szczęście osieroconym dzieciom. Oneczekają na miłość. Może czekają na wła-śnie na Ciebie? To do Ciebie należy de-cyzja, to Ty musisz wykonać pierwszykrok.

Bożena Pikuldyrektor Tarnowskiego Oddziału

Ośrodka Adopcyjnego TPD

Chwała BoguChwała Bogu, chwała na wiekiPrzez całe życie szukamy Jego opiekiGdy do Jego serca się przytulimyTo na pewno w życiu nie zabłądzimy.

Miłosierny Ojcze myślisz o nas staleA my zachowujemy się trochę zuchwaleKombinujemy ciągle, byle wygodnie żyćA Pan Bóg prosi tylko by dobrym być.

Czemu gonimy wiecznie gdzieś staleA wszystko idzie nam niedbalePrzecież Bóg dał nam rozum i ręceAbyśmy pomagali innym ludziom w podzięce.

Z Twoją pomocą wszystko wychodziCzasem trochę trudniej ale nie szkodziMądrość życiową nabywamy z wiekiemAle czy człowiek stara się być człowiekiem?

Panie Boże pomóż zrozumiećBo dużo rzeczy trzeba chcieć i umiećMy zalewamy ten świat potokiem złościBoże Ojcze Ty masz dla nas dużo cierpliwości.

Kocham Cię Panie dnia każdegoBo nas przyciąga ciepło serca TwegoPrzyciąga rozum, przyciąga duszęO Tobie myśleć bez przerwy muszę.

Miłość do Ciebie nas ubogacaI ze złej drogi zawsze zawracaNa Twoje miłosierdzie bardzo liczymyBez Twej rady i pomocy sobie nie poradzimy.

Modlitwa to są otwarte drzwiPrzez które Bóg przychodzi by pomóc miNasza wiara duży szacunek budzi

Gdy w swych szeregach ma dobrych ludzi.

Pisanie o Bogu to temat rzekaA on biedaczek czeka i czekaCzeka na mnie, czeka na CiebieCo zrobimy by dotrzeć do Niego w niebie?

Zakochujemy się w Tobie cały czasTy pilnujesz by dobro nie uciekało z nasZłość i złe myśli nie pomogą CiTrzeba kiedyś zapukać do Boga drzwi.

My z JezusemPan Jezus daje nam serce całeWięc kocha Go grono niemałeKochają starsi, kochają dzieciA świat jak gna, to niech sobie leci.

Tylko ludzkie mrzonki gonić trzebaA Pan Jezus jest przy nas pod postacią chlebaJak nie kochać Cię Panie Jezu mamPrzecież Ty grzechy odpuszczasz nam.

Panie Jezu cierpiałeś okrutnieA teraz patrzysz na nas smutnieRozumu i serca ani za groszTylko wygoda i pełniutki trzos.

Mamy do Ciebie listę życzeń i same zażaleniaA w naszej psychice nic się nie zmieniaA wystarczy Jezu że do Ciebie westchniemyTo zaraz dużo optymizmu mieć będziemy.

Zobaczymy rzeczy, których nie dostrzegamyI problemy innych, których my nie mamyBo nie trzeba widzieć żeby móc zobaczyćTrzeba sercem na innych ludzi patrzyć.

Najważniejsze jest serce człowieka

Bo życie tak szybko nam uciekaŻeby nie było w życiu lodowatoNie pozwól Panie Jezu na to.

Obojętność, znieczulica, brak szacunkuNie psujmy naszej wiary wizerunkuNasza wiara ma być w sercu człowiekaPan Jezus tego od nas wymaga i na to czeka.

Podpowiada wyjście, pokazuje rozwiązanieAbyśmy dobrze wykonali nasze ziemskie zada-nieOdwraca pokus ludzkich lawinęGdy człowiek pragnie zmazać swą winę.

Pan Jezus jest dobry i nam przebaczaAle czy wiemy co to oznaczaChyba musimy dać miłość w podzięceUklęknijmy chociaż i złóżmy do modlitwy sweręce.

ŚwiętaIdą święta są już świętaCieszą się chłopaki cieszą się dziewczętaŚwiat pięknieje i ciągle się zmieniaA my co roku oczekujemy tego wydarzenia.

Gwiazdka zabłysła na wysokim niebieCo to oznacza człowieku dla CiebieŻe się narodził nasz Pan ZbawicielKtóry świat ukochał ponad swoje życie.

Kto czuje niepokój w sercu swoimNiech do konfesjonału wyruszyBo to taka maleńka stajenka w której,Rodzi się Pan Jezus i spokój w naszej du-szy.

Kiedy dusze mamy już wysprzątane

Page 32: Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie ...nspjtarnow.pl/wp-content/uploads/2018/02/biuletyn_40.pdf · $ "a &%" #p (v@g@ 25g6?d a@49@5i: @5 v24:[c

NAJŚWIĘTSZE SERCE JEZUSAKOCHA WSZYSTKIE DZIECI

POKOLORUJOBRAZEK

32

Przychodzi Pan Jezus jak cichy BaranekCieszy się ogromnie z tej naszej przemianyI widzi jak bardzo jest przez nas kochany.

Cieszmy się cieszmy z narodzenia PanaPrzed naszym Bogiem zginajmy kolanaPastuszkowie pierwsi dziecię zobaczyliI ogromnej swej radości nie kryli.

To radosne święto pełne uwielbieniaNie tylko od ludzi od wszystkiego stworze-niaZ tej radości wielkiej że Jezusa mamyCałym swoim sercem kolędy śpiewamy.

Boże Narodzenie to wiara miłość i nastrójA nie zgiełk i być może bajkowy wystrójTęsknimy za ciszą spokojem i kolędamiI za tymi co nie ma ich z nami.

Panie Jezu kochany nie dopuścisz byTen świat dzisiejszy był tak okrutny i złyBy zło zdeptało naszej wiary mocMoże świat obroni Betlejemska Noc.

My zamiast cieszyć się Bożą DziecinąTo wsiadamy do pendolinoI gnamy na oślep nie wiadomo pocoA można się zachwycić Betlejemską nocą.

Staramy się na święta w trudzie i mozoleLecz dzieciątka nie ma na uginającym sięstoleNa szczęście są ludzie zapatrzeni w CiebiePrzy Twoim żłóbeczku czują się jak w nie-bie.Mateńko dziękujemy Ci że urodziłaś namP. Jezusa.

WBogu nadziejaWBogu nadzieja, pomoc dla świataCzy to widzimy tylko na stare lata?Bóg nam pomaga, miłosierdzie ma ogromneBy się odwdzięczyć, czy ja tego nie zapomnę.

Co wart jest człowiek, gdy Boga w nim nie maSmuci się Bóg, smuci też cała ziemiaCzy Pan Bóg jest szczęśliwy w niebie?A jaki jest gdy patrzy na mnie i na Ciebie.

Czy ludzie kochają, czy Boga rozumiejąZawsze trzeba wierzyć, że Bóg jest nasząnadziejąPanie my ufamy, ale czy to jest nie za małoPodpowiedzi Twojej by się przydało.

Bóg nam dał wolną wolę i błogosławieństwoA my nie widzimy że grzech to przekleństwoPostaramy się Panie kochać Cię i czcić

Chcemy z miłością i sensem dla Ciebie żyć.

Chcemy Cię prosić, chcemy Cię błagaćBo Ty lubisz ludziom bardzo pomagaćBardzo Cię cieszy nasze innym też pomaganieAle to Twój przykład zachęca nas Panie.

Przez życie z Bogiem w sercu idzie się lżejKochany człowieku przekonać się chciejWśród naszych pokręconych życiowych drógNajlepszym przyjacielem jest nasz Bóg.

Pomóż Panie by ludzie się lubiliI w każdym człowieku kochać Boga chcieliUśmiechnąć się do bliźnich, powiedzieć ciepłesłowoTo od razu bliźni czuje się bombowo.

Jesteśmy przemądrzali, więc po co nam BógOn przecież nas chroni od bardzo złych drógTy nas nie skrzywdzisz pod żadnym pozoremJesteś i będziesz dla nas wzorem.

Dopomóż nam Panie wytrzymać co trzebaBo to z naszym krzyżem dostaniemy się do nie-baPanie nasz Panie przy Twym sercu trwamyOgromny szacunek dla Ciebie mamy.

H.Sz.

Page 33: Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie ...nspjtarnow.pl/wp-content/uploads/2018/02/biuletyn_40.pdf · $ "a &%" #p (v@g@ 25g6?d a@49@5i: @5 v24:[c

33

UKRYTE RYSUNKI

Page 34: Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie ...nspjtarnow.pl/wp-content/uploads/2018/02/biuletyn_40.pdf · $ "a &%" #p (v@g@ 25g6?d a@49@5i: @5 v24:[c

>>34

27. grudnia – środa – od godz. 9.00

1 .ul. Marusarz 4 - 33 i ul. Potok2.ul. Marusarz 34 - 70 i ul. Spadowa i Bystra3.ul. Marusarz 72 - 984.ul. Marusarz 99 do końca, ul. Hanausek5.ul. Lwowska 221 – 112 /domy jedn./ od końca, ul. Szara

od godz. 16.00

1 . ul. Promienna 14 (1 -25)2. ul. Promienna 14 (26-50)3. ul. Promienna 16 (1 -25)4. ul. Promienna 16 (26-50)5. ul. Promienna 16 (51 -75)

28. grudnia – czwartek - od godz. 9.00

1 . ul. Orkana 11 - 43, ul. Wiadukt i Mrozówka2. ul. Orkana 44 - 90, ul. Czarnowiejska, Dmowskiego,Gromadzka i ul. Wolańska (45,49,49a i 49b)

3. ul. Orkana 92 - 1 30A, ul. Źródlana.4. ul. Orkana 132 - do końca5. ul. Piesza, Gospodarcza, Zielona, Orzeszkowej , M.Dąbrowskiej , Olszynowa, oraz ul. Wolańska (str. połu-dniowa)

29. grudnia – piątek – godz. 9.00

1 .ul. Skowronków, Boczna, Burtnicza, ul. Łyczków, Mała,Kowalska /domy jedn./

2.ul. Graniczna (od początku)3.ul. Okrężna, Skrzyszowska, Rzędzińska, Matuszewskie-go 2

4.ul. Leśna i ul. Długa /domy jedn./5.ul. Odległa, Promienna, Zaułek, Słowików, Słoneczna/domy jedn. na tych ulicach/

6.od godz. 16.00 – ul. Podhalańska

Od godz. 16.00

1 .ul. Lwowska 42 – 1 kapłan2.ul. Warzywna Bloki 5, 7, 93.ul. Do Prochowni, ul. Zdrowa /domy jedn./

4.ul. Do Prochowni 12 i 12 B5.ul. Jasna /domy jedn./ od końca, ul. Lwowska 76 a

30 grudnia - sobota - od godz. 9.00

1 .Oś. Niepodległości 4 (1 - 60) – 1 kapłan2.ul. Ochronek, Garbarska (od góry) ul. Spadzista /domyjedn./

3 .ul. Lwowska Nr: 41 , 44, 46, 52, 55; ul. Pracy: 2, 3, 5, 1 0,11 , 1 9; ul. Warzywna: 12, 1 4 /kamienice/

4.ul. Środkowa - (od końca)5.ul. Pracy 13-176.ul. Lwowska 225, Karpacka, Alpejska, Pienińska

2 stycznia - wtorek - od godz. 16.00

1 . ul. Burtnicza 6 (1 - 35)2. ul. Burtnicza 6 (36- 70)3. ul. Burtnicza 6 (71 - 95)4. ul. Burtnicza 6 (96- 11 5)5. ul. Burtnicza 4 (1 – 35)6. ul. Tatrzańska i Bieszczadzka

3 stycznia - środa - od godz. 16.00

1 . ul. Burtnicza 4 (36 - 75)2. ul. Burtnicza 4 (76 - 100)3. ul. Burtnicza 4 (101 - 125)4. ul. Skowronków 4 (1 -44)5. ul. Skowronków 4 (45-88a)6. ul. Gorczańska i Pirenejska

4 stycznia - czwartek - od godz. 16.00

1 . ul. Skowronków 11 (1 -40)2. ul. Skowronków 11 (41 -80)3. ul. Skowronków 11 (81 – 115)4. ul. Skowronków 6 (1 -44)5. ul. Sudecka i Apenińska

5 stycznia - piątek - od godz. 16.00

1 .ul. Skowronków 6 (45-88a)2.ul. Spadzista 7 (1 -33)

Kolęda 201 7/201 8

Page 35: Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie ...nspjtarnow.pl/wp-content/uploads/2018/02/biuletyn_40.pdf · $ "a &%" #p (v@g@ 25g6?d a@49@5i: @5 v24:[c

35

3.ul. Spadzista 7 (34-66a)

7 styczeń - niedziela - od godz. 14.00

1 . ul. Lwowska 100 (1 -50)2. ul. Lwowska 100 (51 -100)3. ul. Lwowska 100 (101 -1 50)4. ul. Promienna 15 (1 -50)5. od godz. 15.00 - ul. Spadzista 4 (1 -33)6. od godz. 14.00 – ul. Świętokrzyska7. od 16.00 – bloki przyszpitalne

8 stycznia - poniedziałek - od godz. 16.00

1 . ul. Spadzista 4 (34-66a)2. ul. Spadzista 8 (1 -33)3. ul. Spadzista 8 (34-66a)4. ul. Garbarska 15a (1 -33)5. ul. Garbarska 15a 34-66a

9 stycznia - wtorek - od godz. 16.00

1 . ul. Skowronków 6a (1 ,1 a,2,83) 1 klatka2. ul. Skowronków 6a (22a,b,c,22-51 i 1 a) 2 klatka3. ul. Skowronków 6a (52,52a, 58-82 i 85) 3 klatka4. ul. Leśna 15 (1 -39)5. ul. Leśna 15 (40-79)

10 stycznia - środa - od godz. 16.00

1 . ul. Skowronków 7 (1 -30)2. ul. Skowronków 7 (31 -60)3. ul. Skowronków 7 (61 -90)4. ul. Skowronków 7 (91 -120)5. ul. Skowronków 7 (121 -1 50)

11 stycznia - czwartek - od godz. 16.00

1 . ul. Skowronków 9 (1 -30)2. ul. Skowronków 9 (31 -60)3. ul. Skowronków 9 (61 -90)4. ul. Skowronków 9 (91 -120)5. ul. Skowronków 9 (121 -1 50)

12 stycznia - piątek - od godz. 16.00

1 . ul. Do Prochowni 2 (1 -35)

2. ul. Do Prochowni 2 (36-72)3. ul. Do Prochowni 2 (73-109)4. Oś. Niepodległości 3 (1 -30)5. Oś. Niepodległości 3 (31 -60)

13 stycznia - sobota - od godz. 9.00

1 . ul. Lwowska 59 (1 – 33a)2. ul. Lwowska 59 (34 – 66a)3. ul. Lwowska 59 (67 – 88a)4. ul. Lwowska 59 (89 - 121 )5. ul. Lwowska 59 (122 - 1 54a)

Od godz. 14.00

1 . ul. Pracy 42. ul. Pracy 4a3. ul. Pracy 4b4. ul. Długa 27 (1 -50)5. ul. Długa 27 (51 -100)

14 stycznia - niedziela - od godz. 14.00

1 . ul. Lwowska 59 (155 - 1 87)2. ul. Lwowska 59 (188 - 220a)3. ul. Lwowska 59 (221 - 253a)4. ul. Lwowska 59 (254 - 286a)

15 stycznia - poniedziałek - od godz. 16.00

1 . Oś. Niepodległości 6 (1 -30)2. Oś. Niepodległości 6 (31 -60)3. Oś. Niepodległości 6 (61 -90)4. Oś. Niepodległości 6 (91 -120)5. Oś. Niepodległości 6 (121 -1 50)

16 stycznia - wtorek - od godz. 16.00

1 . Oś. Niepodległości 5 (1 -30)2. Oś. Niepodległości 5 (31 -60)3. Oś. Niepodległości 5 (61 -90)4. Oś. Niepodległości 5 (91 -120)5. Oś. Niepodległości 5 (121 -1 50)

17 stycznia - środa - od godz. 16.00

1 .ul. Boczna 1 (1 -30)

>>

Page 36: Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie ...nspjtarnow.pl/wp-content/uploads/2018/02/biuletyn_40.pdf · $ "a &%" #p (v@g@ 25g6?d a@49@5i: @5 v24:[c

36

2.ul. Boczna 1 (31 -60)3.ul. Boczna 1 (61 -90)4.ul. Boczna 1 (91 -120)5.ul. Boczna 1 (121 -1 50)

18 stycznia - czwartek - od godz. 16.00

1 . ul. Leśna 16 (1 -35)2. ul. Leśna 16 (36-70)3. ul. Leśna 16 (71 -105)4. ul. Długa 25 (1 -35)5. ul. Długa 25 (36-75)

19 stycznia - piątek - od godz. 16.00

1 . ul. Leśna 16a (1 -35)2. ul. Leśna 16a (36-72)3. ul. Leśna 16a (73-109)4. ul. Odległa 14 (1 -35)5. ul. Odległa 14 (36-75)

20 stycznia - sobota - od godz. 9.00

1 . Oś. Niepodległości 1 (1 - 40)2. Oś. Niepodległości 1 (41 - 80)3. Oś. Niepodległości 1 (81 - 120)4. ul. Jasna 2 (1 -33)5. ul. Jasna 2 (34-66)

od godz. 14.00

1 . ul. Do Prochowni 16 (1 -50)2. ul. Do Prochowni 18 (1 -45)3. Oś. Niepodległości 2 (1 -50)4. Oś. Niepodległości 2 (51 -100)5. Oś. Niepodległości 2 (101 -1 50)

21 stycznia - niedziela - od godz. 14.00

1 .ul. Długa 24 (1 -50)2.ul. Długa 24 (51 -100)3.ul. Długa 24 (101 -1 50)4.ul. Długa 24 (151 -200)

22 stycznia – poniedziałek – godz. 16.00

1 . ul. Lwowska 121 (1 -40)

2. ul. Lwowska 121 (41 -80)3. ul. Lwowska 121 (81 -125)4. ul. Lwowska 69 (1 -35a)5. ul. Lwowska 69 (36-58 i 94a)

23 stycznia - wtorek - od godz. 16.00

1 . ul. Lwowska 69 (59-93 i 94a)2. Oś. Niepodległości 7 (1 -30)3. Oś. Niepodległości 7 (31 -60)4. Oś. Niepodległości 8 (1 -30)5. Oś. Niepodległości 8 (31 -60)

24 stycznia - środa - od godz. 16.00

1 .ul. Lwowska 61 (1–35)2.ul. Lwowska 61 (36-70)3.ul. Lwowska 61 (71 -105)4.ul. Lwowska 61 (106-140a)5.ul. Lwowska 65 (1 - 35)

25 stycznia - czwartek - od godz. 16.00

1 .ul. Lwowska 65 (36- 70)2.ul. Lwowska 65 (71 - 105)3.ul. Lwowska 67 (1 -35)4.ul. Lwowska 67 (36-70)5.ul. Lwowska 67 (71 -105)

26 stycznia - piątek - od godz. 16.00

1 . ul. Spadzista 6 (1 -33)2. ul. Spadzista 6 (34-66a)3. Zgłoszenia

Ponadto prosimy tych parafian, którzy w wyznaczonymczasie nie mogli przyjąć kapłana z wizytą duszpas-terską, a pragną to uczynić, aby zgłosili się w Kance-larii Parafialnej lub zakrystii. Kapłan do tych rodzinuda się w piątek 26 stycznia od godz. 16.00.

Page 37: Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie ...nspjtarnow.pl/wp-content/uploads/2018/02/biuletyn_40.pdf · $ "a &%" #p (v@g@ 25g6?d a@49@5i: @5 v24:[c

Anna StawarzSzymon DziedzicKajetan KazienkoLidia MuchaAntoni NowakNatalia SzpalaHanna RzeszutkoPola KassattiMaja BeściakWiktor Golec

CHRZTYJa Ciebie chrzczę…

POGRZEBYProchem jesteś i w proch się obrócisz…

KRONIKA PARAFIALNAPaździernik 2017r. - Grudzień 2017 r.

37

+ Stanisława Czochara+ Bogdan Majcher+ Czesław Omylski+ Anna Lipińska+ Eugenia Mosio+ Henryk Kubacki+ Krystyna Kawa+ Bogumiła Sipiora+ Dawid Budzik+ Edward Więcek+ MarekWałaszek+ Paulina Dziedzic+ Janina Tyboń+ Tadeusz Babiarz+ Czesława Bil

+ Małgorzata Duda+ Lucjan Janowski+ Stanisław Sierak+ Krystyna Bilińska+ Zenon Mizerek

+ Eustachy Gąsiorek+ Adam Wardzała+ Helena Pawlik

+ Andrzej Zaprzałka,+ Maria Piska+ JózefWójcik

+ Roman Messner+ Maria Gąsior

Page 38: Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie ...nspjtarnow.pl/wp-content/uploads/2018/02/biuletyn_40.pdf · $ "a &%" #p (v@g@ 25g6?d a@49@5i: @5 v24:[c

Parafia Rzymskokatolicka pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie

Adres:33-100 Tarnów, ul. Lwowska 102 tel. 1 4 6212112www.nspjtarnow.pl

Rachunek rozliczeniowy parafii:ING Bank Śląski, nr konta: 50 1050 1562 1000 0090 7219 0334Parafię tworzą katolicy mieszkający we wschodniej części Tarnowa

Kancelaria parafialnaCzynna od poniedziałku do piątku w godzinach:rano od 8.00 do 9.30 i po południu od 16.00 do 17.30Narzeczonych zapraszamy w piątki: od 19.00 do 21 .00Pierwszy piątek, święta zniesione - kancelaria nieczynna

W sprawach pilnych kancelaria czynna o każdej porze (ks. dyżurny)Msze św. w parafii NSPJ:Msze św. w niedziele i święta5.30, 7.00, 8.30, 1 0.00, 11 .30, 1 4.00, 1 8.00, 20.00Msze św. w święta zniesione:5.30, 7.00, 8.30,1 0.00, 1 6.00, 1 8.00, 20.00Msze św. w dni powszednie:6.00, 6.30, 7.00, 1 8.00

Adoracja wieczysta Najświętszego Sakramentu codziennie od 7.30 do 18.00.

Rachunek rozliczeniowy parafii - wpłaty na ogrzewanie kościołaING Bank Śląski, nr konta: 75 1050 1562 1000 0090 7219 0466

Zespól Redakcyjny „Głosu Serca”:Redaktor naczelny: Ks. Tomasz KoziołWspółpracownicy: Renata Luszowiecka, Ania Wajchamer, Weronika Wajchamer,

Nikola Rolewicz, Gabrysia Walaszek, Agata Filipowicz,Katarzyna Woźniczka, Ks. Piotr Skraba;

Skład: Renata Luszowiecka

E-mail: [email protected] nie wypłaca honorariów, nie zwraca materiałów nie zamówionych i zastrzega sobie prawo do korektyotrzymanych materiałów.

KARTA PARAFII

38

Page 39: Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie ...nspjtarnow.pl/wp-content/uploads/2018/02/biuletyn_40.pdf · $ "a &%" #p (v@g@ 25g6?d a@49@5i: @5 v24:[c
Page 40: Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie ...nspjtarnow.pl/wp-content/uploads/2018/02/biuletyn_40.pdf · $ "a &%" #p (v@g@ 25g6?d a@49@5i: @5 v24:[c