Pamietniki wampirów ksiega 4

24
7 Rozdział 1 D rogi pamiętniku, jestem tak przerażona, że z trudem trzy- mam długopis. Staram się pisać drukowanymi litera- mi, bo tak mi łatwiej. Czego się boję, pytasz? Jeśli odpowiem: Damona, nie uwierzysz. Nikt nie uwierzyłby, gdyby zobaczył nas jeszcze parę dni temu. Musisz jednak poznać kilka faktów. Czy wiesz, co to znaczy wolnoamerykanka? To znaczy, że wszystkie chwyty są dozwolo- ne i wszystko może się zdarzyć. W takich sytu- acjach nawet bukmacherzy, którzy już przyjęli zakłady, zwracają ludziom pieniądze. Dzieje się tak wtedy, gdy w grze pojawia się nieprze- widywalny czynnik. Nie wiadomo nawet, jakie powinny być stawki. Znalazłam się właśnie w takiej sytuacji. Właśnie dlatego serce podeszło mi do gardła, a w głowie, w uszach i w koniuszkach palców czuję pulsujący strach. Wszystko może się zdarzyć. Pewnie zauważyłeś, że ręka mi drży. A jeśli zadrży mi także w czasie wizyty u Damona?

description

fragmenty Pamietników Wampirów ksiega 4:Pólnoc

Transcript of Pamietniki wampirów ksiega 4

Page 1: Pamietniki wampirów ksiega 4

7

Rozdział 1

Drogi pamiętniku,jestem tak przerażona, że z trudem trzy-

mam długopis. Staram się pisać drukowanymi litera-mi, bo tak mi łatwiej.

Czego się boję, pytasz? Jeśli odpowiem: Damona, nie uwierzysz. Nikt nie uwierzyłby, gdyby zobaczył nas jeszcze parę dni temu. Musisz jednak poznać kilka faktów.

Czy wiesz, co to znaczy wolnoamerykanka?To znaczy, że wszystkie chwyty są dozwolo-

ne i wszystko może się zdarzyć. W takich sytu-acjach nawet bukmacherzy, którzy już przyjęli zakłady, zwracają ludziom pieniądze. Dzieje się tak wtedy, gdy w grze pojawia się nieprze-widywalny czynnik. Nie wiadomo nawet, jakie powinny być stawki.

Znalazłam się właśnie w takiej sytuacji. Właśnie dlatego serce podeszło mi do gardła, a w głowie, w uszach i w koniuszkach palców czuję pulsujący strach.

Wszystko może się zdarzyć.Pewnie zauważyłeś, że ręka mi drży. A jeśli

zadrży mi także w czasie wizyty u Damona?

Page 2: Pamietniki wampirów ksiega 4

8

Jeśli on się zirytuje? A jeśli upuszczę tacę? Wtedy wszystko, wszystko może się zdarzyć.

Chyba źle to wyjaśniam. Powinnam zacząć od tego, że z Mrocznych Wymiarów wróciliśmy w komplecie: Damon, Meredith, Bonnie i ja. Jesteśmy z powrotem w domu. Przywieźliśmy ze sobą gwiezdną kulę i… Stefano.

Stefano zwabili do Mrocznych Wymiarów Shinichi i Misao, rodzeństwo kitsune, czyli złe lisie demony. Powiedzieli mu, że tam przestanie być wampirem, że zdoła wrócić do ludzkiej postaci.

Kłamali.Uwięzili go w cuchnącej, zimnej, ciemnej

celi, bez jedzenia… omal nie zagłodzili na śmierć.

Jednak Damon, który zachowywał się wtedy zupełnie inaczej, zgodził się iść na ratunek Stefano. Och, nie potrafię opisać Mrocznych Wymiarów. Najważniejsze, że w końcu odnaleźliśmy Stefano, a także podwój-ny lisi klucz, z pomocą którego go uwolniliśmy. Ze Stefano zrobił się szkielet. Biedny chłopak. Wynieśliśmy go z więzienia razem z posłaniem, które Matt później spalił, bo roiło się w nim od obrzydliwych robali. Zaraz po przybyciu Stefano wziął kąpiel i położyliśmy go do łóżka… a potem zaczęliśmy go karmić. Naszą krwią. Wszyscy zgodzili się pomóc, oprócz pani Flowers, która zajęła się opatrywaniem jego ran – kości niemal przebijały mu skórę.

Zagłodzili go! Mogłabym ich zabić własnymi rękami… albo z pomocą Skrzydeł, gdybym tylko

Page 3: Pamietniki wampirów ksiega 4

9

wreszcie nauczyła się ich używać. Niestety, wciąż tego nie potrafię. Wiem, że istnieje zaklęcie przywołujące Skrzydła Zniszczenia, ale nie mam pojęcia, jak ono brzmi.

Z przyjemnością patrzyłam, jak Stefano, karmiony ludzką krwią, wraca do sił. (Przy-znaję, że dokarmiałam go częściej niż Meredith, Matt i Bonnie, ale moja krew bardzo różni się od krwi innych ludzi – musiałabym być kretynką, by nie zauważyć, że jest o wiele bardziej odżywcza i dzięki temu Stefano szybko odzyskiwał siły).

I tak następnego dnia Stefano zdołał już zejść na dół i podziękować pani Flowers za okłady. My wszyscy – wszyscy ludzie – byliśmy zupełnie wyczerpani. Nawet nie myśleliśmy o tym, co się stało z bukietem, bo nie wiedzieli-śmy, że ma jakieś szczególne moce. Dostaliśmy go tuż przed ucieczką z Mrocznych Wymiarów od pomocnego białego kitsune, który siedział w celi naprzeciwko Stefano i był niezwykle piękny! Nie wiedziałam, że kitsune są zdolne do czynienia dobra. Ten jednak dał Stefano kwiaty.

Tego ranka Damon wstał wcześnie. Oczy-wiście nie dokarmiał Stefano własną krwią, ale jestem pewna, że zrobiłby to, gdyby mógł. Wtedy jeszcze zachowywał się zupełnie inaczej.

I właśnie dlatego nie rozumiem, czemu teraz tak bardzo się go boję. Dlaczego przeraża mnie ktoś, kto mnie całował… wiele razy… i nazywał swoim skarbem, kochaniem, księżniczką? Kto śmiał się razem ze mną,

Page 4: Pamietniki wampirów ksiega 4

10

a w jego oczach tańczyły chochliki? Kto obej-mował mnie, gdy czułam lęk, i mówił, że nie mam się czego bać, dopóki on jest przy mnie? Ktoś, na kogo wystarczyło spojrzeć, by wiedzieć, co myśli? Ktoś, kto mnie chronił, bez względu na to, ile go to kosztowało – i to chronił długie miesiące?

Znam Damona. Wiem, że ma wady, ale wiem też, jaki jest naprawdę. Większość ludzi myli się co do niego. Nie jest wcale zimny, arogancki ani okrutny. To tylko fasada, pod którą ukrywa swoją prawdziwą twarz – tak jak chowa się ciało pod ubraniem.

Problem w tym, że nie jestem pewna, czy on zdaje sobie z tego sprawę – z tego, że wcale nie jest zimny i okrutny. W tej chwili wszystko mu się pomieszało. Może się zmienić, może nawet naprawdę stanie się potworem – po prostu dlatego, że kompletnie się pogubił.

Usiłuję powiedzieć, że tego ranka tylko Damon naprawdę wstał i oprzytomniał. Tylko on zobaczył bukiet. A jedną z jego cech niewąt-pliwie jest ciekawość.

Dlatego odwinął wszystkie magiczne opakowania i wypatrzył w samym środku jedną, zupełnie czarną różę. Damon od lat poszukiwał czarnej róży – chyba chciał po prostu coś takiego zobaczyć. Kiedy jednak zobaczył tę, odruchowo ją powąchał i… bum! Róża wyparowała!

W tej samej chwili Damon poczuł zawroty głowy, stracił węch, a reszta zmysłów błyska-wicznie mu się przytępiła. Właśnie wtedy

Page 5: Pamietniki wampirów ksiega 4

11

Sage – o rany, nawet nie wspomniałam o Sage’u, to wspaniały, olśniewająco przystojny brunet, wampir, który był wiernym przyjacie-lem nas wszystkich – podpowiedział Damo-nowi, żeby nabrał powietrza, przytrzymał na chwilę w klatce piersiowej i zassał je do płuc.

Tak właśnie oddychają ludzie.Nie wiem, jak długo zajęło Damonowi

uświadomienie sobie, że stał się człowiekiem i że to nie żart i że nikt nic na to nie poradzi. Czarna róża była przeznaczona dla Stefano, miała spełnić jego marzenie o tym, by znowu być człowiekiem. Jednak to Damon ją wykorzystał i przejął na siebie czar…

Wtedy właśnie zobaczyłam, że patrzy na mnie innym wzrokiem: wrzucił mnie do jednej przegródki z resztą mojego gatunku – gatunku, którym pogardza i którego nienawidzi.

Od tamtej pory nie śmiałam nawet spojrzeć mu w oczy. Wiem, że jeszcze kilka dni temu mnie kochał i nie zdawałam sobie sprawy, że ta miłość może przemienić się… w to, co czuje teraz sam do siebie.

Pewnie sądzicie, że Damon nie powinien mieć większego problemu z tym, by znowu stać się wampirem. Jednak on chciałby odzyskać dawną moc, teraz nie ma nikogo takiego, kto zgodziłby się użyczyć mu swojej krwi. Nawet Sage zniknął nam z oczu, zanim Damon zdążył go o to poprosić. W tej sytuacji Damon utknął w ludzkiej postaci do czasu, gdy jakiś potężny, silny i sławny wampir zechce podjąć się trudu przemienienia go na nowo.

Page 6: Pamietniki wampirów ksiega 4

12

Czuję strach także wtedy, gdy patrzę w oczy Stefano, te szmaragdowozielone oczy, od których bije ciepło zaufania i wdzięczności. Boję się, że znów go stracę. Boję się także… że Stefano dowie się, co zaczęłam czuć do Damona. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, ile on dla mnie teraz znaczy. I nie mogę… powstrzymać tych uczuć… nawet jeśli on mnie teraz znienawidził.

I tak, niech to szlag, właśnie się rozpła-kałam! Za chwilę muszę zanieść mu kolację. Pewnie umiera z głodu, ale kiedy Matt zaniósł mu jedzenie, Damon cisnął w niego tacą.

Och, Boże, błagam spraw, by Damon nie czuł do mnie nienawiści!

Wiem, że zachowuję się teraz bardzo ego-istycznie – piszę wciąż tylko o tym, co dzieje się między Damonem a mną. Tymczasem sprawy w Fell’s Church mają się gorzej niż kiedykolwiek. Każdego dnia kolejne dzieci zostają opętane, a rodzice coraz bardziej się ich boją – i mają tego dość. Nie chcę nawet myśleć o tym, co się dzieje. Jeśli nic się nie zmieni, wkrótce Fell’s Church zostanie zniszczone tak jak poprzednie miasto, w którym zagościli Shinichi i Misao.

Shinichi… wygłosił sporo przepowiedni na temat naszej grupy, mówił coś o tajemnicach, których nie ujawniamy… prawdę mówiąc, nie jestem pewna, czy chcę poznać te tajemnice.

Pod pewnymi względami nam się poszczęś-ciło. Pomaga nam rodzina Saitou. Pamiętasz Isobel Saitou, która tak strasznie się poraniła,

Page 7: Pamietniki wampirów ksiega 4

13

gdy została opętana? Odkąd wyzdrowiała, za-częła nam pomagać, podobnie jak jej matka, pani Saitou, i jej babcia, Obaasan. Dają nam amulety – wypisane na samoprzylepnych kartkach zaklęcia odstraszające zło. Jesteśmy im bardzo wdzięczni. Może pewnego dnia uda nam się im wszystkim odwdzięczyć.

Elena Gilbert niechętnie odłożyła długopis. Gdy zamknie pamiętnik, nie będzie mogła dłużej odwlekać zmierzenia się z tym, o czym pisała.

Jakoś zdołała się zmusić do zejścia na dół. Wzięła tacę z kolacją od pani Flowers, która uśmiechnęła się, by dodać jej odwagi.

Gdy szła do przybudówki, zauważyła, że trzęsą się jej ręce, naczynia na tacy brzęczały. Ponieważ nie by-ło przejścia do przybudówki z pensjonatu, każdy, kto chciał widzieć się z Damonem, musiał wyjść frontowy-mi drzwiami i przejść przez ogród. Przybudówkę nazy-waliśmy jaskinią Damona.

Przechodząc przez warzywniak, Elena zerknę-ła w stronę zagonka arcydzięglu – tam była droga do przesyconej mocą Bramy. To w arcydzięglu wylądowa-li, gdy wrócili z Mrocznych Wymiarów.

Nie od razu podeszła do drzwi przybudówki. Wciąż drżała, a zdawała sobie sprawę, że Damon nie powi-nien widzieć jej zdenerwowania.

Po prostu wyluzuj, powiedziała sobie. Pomyśl o Stefano.

Stefano był bardzo rozczarowany, kiedy okazało się, że po róży nie został nawet ślad, ale wziął się w garść. Delikatnie dotknął policzka Eleny i powiedział, że prze-bywanie w jej obecności sprawia mu radość. Przez całe

Page 8: Pamietniki wampirów ksiega 4

14

życie najbardziej pragnął po prostu być przy niej i cho-ciaż cieszył się z odzyskania wolności, to Elena była najważniejsza. Słysząc to, dziewczyna rozpłakała się ze wzruszenia.

Jednak z drugiej strony, cały czas wiedziała, że Da-mon nie pogodzi się ze swoim losem. Był gotów zary-zykować wszystko, żeby znów być wampirem.

To Matt zaproponował, żeby użyć gwiezdnej ku-li. Początkowo nic nie rozumiał z tej historii z różą i gwiezdnymi kulami, ale wyjaśnili mu, że kula naj-prawdopodobniej należała do Misao i zawierała więk-szość jej Mocy. Z każdym życiem, które kitsune wchła-niała, kula nabierała większego blasku. Czarna róża zapewne została stworzona przy użyciu płynu pocho-dzącego z podobnej kuli – nikt jednak nie wiedział, ile go użyto ani czy nie wymieszano go z jakimiś innymi składnikami. Matt zmarszczył brwi i powiedział, że skoro róża potrafi przemienić wampira w człowieka, to może gwiezdna kula może przemienić człowieka w wampira?

Nie tylko Elena zauważyła, że Damon powoli unosi głowę i patrzy na gwiezdną kulę pełną Mocy. W jego oczach pojawił się błysk. Elena niemal słyszała myśli Damona. Matt mógł się całkowicie mylić… Ale było takie miejsce, gdzie można było znaleźć potężne wam-piry – Mroczne Wymiary. Przejście do Mrocznych Wy-miarów znajdowało się w ogrodzie pani Flowers… tyle że było zamknięte z braku Mocy.

W przeciwieństwie do Stefano – Damon nie miał-by żadnych skrupułów, by zaryzykować wykorzystanie całego płynu z kuli, a oznaczałoby to śmierć Misao. W końcu to ona była jedną z dwojga kitsune, którzy porzucili Stefano w więzieniu, gdzie tyle wycierpiał.

Page 9: Pamietniki wampirów ksiega 4

15

Wszystko może się zdarzyć.No dobrze, masz prawo się bać. Ale teraz musisz

się wziąć w garść, powiedziała sobie twardo Elena. Da-mon przebywał w przybudówce od prawie pięćdziesię-ciu godzin i nikt nie wiedział, co planował, żeby zdo-być kulę. Ktoś jednak musiał skłonić go do jedzenia, a tym ktosiem, spójrzmy prawdzie w oczy, była Elena.

Dziewczyna stała pod drzwiami już tak długo, że zdrętwiały jej kolana. Odetchnęła głęboko, po czym za-pukała.

Nie usłyszała odpowiedzi. Wewnątrz nie zapaliło się światło. Damon był człowiekiem, a na zewnątrz zrobiło się już całkiem ciemno.

– Damon? – Elena chciała krzyknąć, ale udało jej się tylko wydać z siebie szept.

Cisza. Ciemność.Elena przełknęła ślinę. Przecież musiał być w środku.Zapukała głośniej. Nic. W końcu przekręciła gałkę.

Ku jej przerażeniu drzwi nie były zamknięte na klucz i otworzyły się bez trudu. Wewnątrz Elena zobaczyła tylko mrok, jak gdyby zajrzała do jamy.

Włoski na karku stanęły jej dęba.– Damonie, wchodzę – wyszeptała niemal bez-

głośnie, jak gdyby usiłowała sama się przekonać, że w środku i tak nikogo nie ma. – Zobaczysz mnie w świetle lampki z ganku. Ja nic nie widzę, więc masz nade mną przewagę. Niosę tacę z gorącą kawą, cia-steczkami i befsztykiem tatarskim bez żadnych przy-praw. Powinieneś czuć zapach kawy.

To było dziwne. Elena wyczuwała, że nikt przed nią nie stoi. No dobra, pomyślała. Kroczek po kroczku. Pierwszy. Drugi. Trzeci… Muszę już być prawie na środ-ku pomieszczenia, ale wciąż nic nie widzę. Czwarty…

Page 10: Pamietniki wampirów ksiega 4

16

Czyjeś silne ramię zacisnęło się jak żelazna obręcz wokół jej talii. Poczuła nóż na gardle.

Na moment ciemność rozświetliła się i Elena zoba-czyła szarą sieć. Potem zapadł nieprzenikniony mrok.

Rozdział 2

Omdlenie nie trwało dłużej niż kilka sekund. Kiedy Elena odzyskała przytomność, pamiętała, że taca

wypadła jej z rąk, gdy Damon ją nagle złapał.Teraz jednak rozpoznała znajomy dotyk i zapach

i zrozumiała, skąd się wziął nóż na jej gardle. Chwilo-wej słabości wstydziła się tak samo jak Sage. Nie była delikatną panienką mdlejącą ze strachu!

Starała się rozluźnić mimo noża przytkniętego do szyi. Musiała pokazać Damonowi, że nie stanowi dla niego zagrożenia.

– Witaj, księżniczko – szepnął jej do ucha głos, który przypominał czarny aksamit. Elenę przeszedł dreszcz, który jednak nie miał nic wspólnego ze stra-chem. To było raczej uczucie rozkoszy. Damon nie roz-luźnił uścisku.

– Posłuchaj… – wychrypiała. – Przyszłam tu, żeby ci pomóc. Proszę, pozwól mi. Dla twojego własnego dobra.

Damon równie nagle jak ją chwycił, nagle ją puścił. Już nie czuła ostrza noża na szyi, ale wiedziała, że Da-mon trzyma go w pogotowiu. Takie zastępcze kły.

Rozległ się pstryk i w pomieszczeniu zrobiło się aż za jasno.

Page 11: Pamietniki wampirów ksiega 4

17 2 – Pamiętniki wampirów

Elena powoli się odwróciła. Nawet blady, nieucze-sany i wymizerowany Damon był tak olśniewająco przystojny, że jej serce zatrzepotało gwałtownie. Czar-ne włosy opadały chłopakowi bezładnie na czoło, rysy twarzy były perfekcyjnie wyrzeźbione, ale usta – zmy-słowe i aroganckie – zaciskał ponuro.

– Gdzie ona jest? – zapytał po prostu. Nie „czy ją macie”? Oczywiście zdawał sobie sprawę, że miesz-kańcy pensjonatu ukrywają przed nim kulę.

– Czy to wszystko, co masz mi do powiedzenia? – szepnęła Elena.

Spojrzenie Damona zmiękło wbrew jego woli. Pod-szedł o krok bliżej, jakby nie mógł się powstrzymać, zaraz jednak znów spochmurniał.

– Odpowiedz na pytanie, a może powiem ci coś więcej.

– Ja… rozumiem. W porządku. Dwa dni temu wy-myśliliśmy system – powiedziała spokojnie Elena. – Ciągniemy losy. Ten, kto wyciągnie kartkę z literą X, zabiera kulę ze stołu w kuchni i chowa przed pozosta-łymi. Nie wyciągnęłam dzisiaj kartki z iksem, więc nie wiem, gdzie została schowana kula. Możesz… możesz mnie sprawdzić. – Elena, bezradna i podatna na zra-nienie, aż się wzdrygnęła.

Damon wyciągnął rękę i przeczesał palcami jej wło-sy. Mógł cisnąć ją o ścianę albo poderżnąć jej gardło. Elena wiedziała, że sfrustrowany Damon byłby zdolny do czegoś takiego, ale nic nie zrobiła. Nic nie powie-działa. Po prostu stała i patrzyła mu w oczy.

Damon nachylił się i musnął wargami jej usta – tak delikatnie! Elena bezwiednie zamknęła oczy, jednak sekundę później Damon drgnął i się cofnął.

Page 12: Pamietniki wampirów ksiega 4

18

Wtedy Elena pomyślała o jedzeniu, które mu przy-niosła. Niemal wrzącą kawą oparzyła sobie rękę i prze-moczyła nogawkę dżinsów. Filiżanka i spodek roz-trzaskały się o podłogę. Taca i ciastka wylądowały za krzesłem. Talerz z befsztykiem tatarskim jakimś cudem znalazł się na kanapie, a befsztyk wciąż był na talerzu. Na podłodze walały się sztućce.

Elena przygnieciona strachem i bólem pochyliła głowę. Strach i ból były teraz jej światem. Uczucia te ją obezwładniały. Rzadko płakała, ale w tej chwili nie mogła powstrzymać łez.

Cholera! – pomyślał Damon.To była ona. Elena. Damon spodziewał się ataku

jednego z wielu dawnych wrogów… był przekonany, że któryś z nich namierzył jego kryjówkę i zastawia na niego pułapkę… że ktoś już wyczuł, jak bardzo jest te-raz słaby…

Nawet nie przyszło mu do głowy, że to Elena do niego przyszła – zorientował się, dopiero gdy trzymał ją w ramionach i czuł zapach jej włosów. Przystawiał jej do gardła ostry jak brzytwa nóż.

Potem włączył światło i zobaczył to, czego już się domyślił. Niewiarygodne! Nie rozpoznał Eleny! Był w ogrodzie, gdy zobaczył, że drzwi przybudówki są otwarte. Wtedy pomyślał, że ktoś zakradł się do jego kryjówki. Damon miał tak stępione zmysły, że nie od-gadł, kto jest w środku.

Nic nie usprawiedliwiało tego, co zrobił.Wystraszył Elenę, skrzywdził ją i zamiast przepro-

sić usiłował wydobyć z niej informacje, jakich potrze-bował, by zaspokoić swoje egoistyczne zachcianki.

A teraz jeszcze jej gardło…

Page 13: Pamietniki wampirów ksiega 4

19

Damon nie odrywał wzroku od czerwonych krope-lek na szyi Eleny. Zranił ją, gdy podskoczyła z prze-rażenia, a potem nagle zemdlała. Czy to możliwe, że straciła przytomność? Mogła umrzeć, umrzeć w jego ramionach, gdyby natychmiast nie oderwał ostrza od jej szyi.

Damon powtarzał sobie, że wcale się jej nie bał. Że wciąż trzymał nóż wyłącznie z roztargnienia. Ale sam nie potrafił siebie przekonać.

– Byłem na dworze. Przecież wiesz, że „my, lu-dzie”, nic nie widzimy! – powiedział. Mówił obojętnym tonem, w którym nie było skruchy. – To tak, jak byśmy byli w kokonie: nie widzimy, nie czujemy zapachów, nie słyszymy. Mam refleks żółwia i umieram z głodu.

– W takim razie spróbuj mojej krwi – zapropono-wała Elena nadspodziewanie spokojnym głosem.

– Nie mogę. – Damon usiłował nie patrzeć na lśnią-cy rubinowy naszyjnik powoli spływający po szczupłej, bladej szyi Eleny.

– Przecież i tak już się skaleczyłam – dodała Elena.Skaleczyłam? – pomyślał Damon. O bogowie,

ta dziewczyna naprawdę była niesamowita. Mówiła o tym tak, jak gdyby przydarzył jej się wypadek przy krojeniu marchewki.

– Możemy skorzystać z okazji i sprawdzić, jak te-raz smakowałaby ci krew – kusiła Elena.

– Nie.– Przecież wiesz, że i tak jej spróbujesz. I ja wiem,

że ty wiesz. Ale nie mamy wiele czasu. Krew w koń-cu zakrzepnie. Damonie, po tym wszystkim… jeszcze w zeszłym tygodniu…

Zbyt długo wpatrywał się w jej twarz, zdawał sobie z tego sprawę. Nie patrzył tylko na krew. Podziwiał jej

Page 14: Pamietniki wampirów ksiega 4

20

olśniewającą złocistą urodę, jak gdyby odwiedziła go córka światła słońca i księżyca i pozwoliła mu skąpać się w swoim blasku.

Damon chwycił Elenę za ramiona, mrużąc przy tym oczy i sycząc. Spodziewał się, że dziewczyna od-ruchowo się cofnie, tak jak poprzednio, gdy złapał ją od tyłu. Teraz jednak nawet nie drgnęła. Dojrzał nawet jakiś płomień, który nagle pojawił się w jej malachito-wych oczach. Elena rozchyliła usta wbrew swojej woli.

Wiedział, że wcale nie chce ich otwierać. Miał wie-le lat na to, by nauczyć się języka ciała młodych ko-biet. Rozumiał, co oznaczało spojrzenie Eleny, które najpierw powędrowało w stronę jego warg, a dopiero potem wyżej, do oczu.

Nie mogę znów jej pocałować, nie mogę. To słabość typowa dla ludzi. To tylko sposób, w jaki na mnie od-działuje. Nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, jak to jest patrzeć na kogoś tak młodego i niemożliwie pięk-nego. Pewnego dnia zrozumie. Może nawet ją tego na-uczę.

Elena przymknęła oczy, zupełnie jak gdyby usły-szała myśli Damona. Pozwoliła, by szyja miękko od-chyliła jej się do tyłu, tak że Damon musiał ją podtrzy-mać. Elena poddała się całkowicie jego woli, okazując tym samym, że mimo wszystko wciąż mu ufa i wciąż…

…i wciąż go kocha.Damon sam nie wiedział, co się stanie, gdy nachyli

się nad jej twarzą. Umierał z głodu, który szarpał go jak pazury wilka. Z głodu tracił panowanie nad sobą, kręciło mu się w głowie i tracił przytomność. Przez pięćset lat uczył się, że od śmierci z wycieńczenia ratu-je go jedynie karmazynowa fontanna tryskająca z czy-jejś przegryzionej żyły. Jakiś mroczny głos, który mógł-

Page 15: Pamietniki wampirów ksiega 4

21

by pochodzić z samego piekielnego sądu, podszepnął Damonowi, że mógłby postąpić tak jak niektóre wam-piry i rozedrzeć Elenie gardło jak wilkołak. Co zamie-rzał zrobić, teraz, tak blisko warg Eleny i tak blisko jej krwawiącej szyi?

Spod czarnych rzęs Eleny wypłynęły dwie łzy, które potoczyły się po policzku i wsiąkły w złociste włosy. Zanim Damon zdążył pomyśleć, już zakosztował sma-ku jednej z nich.

Łza dziewicy! Wciąż? No cóż, nie powinno to ni-kogo dziwić: Stefano nadal ledwo się trzymał, taki był słaby. Oprócz tej cynicznej myśli w głowie Damona po-jawił się też pewien obraz, zaledwie kilka słów: duch tak czysty jak świeżo spadły śnieg.

Nagle Damon poczuł inny głód i innego rodzaju pragnienie. Ich zaspokojenie było na wyciągnięcie ręki. Rozpaczliwie zaczął szukać ustami warg Eleny, a kiedy je odnalazł, stracił resztki kontroli nad sobą. Dostał to, czego pożądał najbardziej, a Elena może i drżała, ale wcale go nie odpychała.

Będąc tak blisko niej, czuł się skąpany w złocistej poświacie – tak złocistej jak włosy, których koniusz-ków delikatnie dotykał. Był zadowolony z siebie, gdy zadrżała z rozkoszy. Nagle zdał sobie sprawę, że po-trafi wyczuć jej myśli. Elena promieniowała silną mo-cą, a jedyną nadludzką zdolnością, której Damon nie stracił, była telepatia. Nie miał pojęcia, dlaczego wciąż mógł z niej korzystać, ale niewątpliwie mógł. I w tam-tej chwili zamierzał dostroić się do Eleny.

Co za kobieta! Elena nadstawiła gardło, poddała się całkowicie i stłumiła w sobie wszelkie myśli po-za tą jedną: że chce pomóc Damonowi, że jego pra-gnienia miały stać się jej własnymi. Teraz zaś była tak

Page 16: Pamietniki wampirów ksiega 4

22

pochłonięta pocałunkiem, że niczego nie planowała – co rzadko jej się zdarzało.

Ona jest w tobie zakochana, pomyślał Damon tą cząstką swojej duszy, która wciąż była zdolna do od-czuwania.

Przecież nic nie mówiła! Kocha Stefano! – odpo-wiedział jakiś inny głos.

Nie musi nic mówić. Okazuje to. Nie udawaj, że nigdy nic nie zauważyłeś.

Ale Stefano…!Czy ona teraz myśli o Stefano? Otworzyła ramio-

na, by zaspokoić twój wilczy głód. To nie jest dziewczy-na na jeden dzień, nie fast food i nie stała dawczyni. To sama Elena.

W takim razie wykorzystałem ją. Skoro jest zako-chana, nie może się bronić. Wciąż jest dzieckiem. Mu-szę coś zrobić.

Pocałunki stały się tak namiętne, że nawet głos roz-sądku w głowie Damona zaczął przycichać. Elena nie mogła już ustać na nogach.

Eleno! Eleno! Cholera jasna, przecież wiem, że mnie słyszysz. Odpowiedz mi!

Damon? – słabiutki głos. Och, Damonie, czy teraz rozumiesz…?

Aż za dobrze, księżniczko. W końcu użyłem zaklę-cia wpływu.

Zahipnotyzowałeś mnie…? Nie. Kłamiesz!Dlaczego miałbym kłamać? Z jakichś powodów

moje zdolności telepatyczne wcale nie osłabły. Wciąż pragnę tego samego co kiedyś. Ale powinnaś się zasta-nowić, młoda damo. Nie potrzebuję twojej krwi. Jestem człowiekiem i teraz umieram z głodu. Tylko nie mam ochoty na jakiś surowy kotlet, który mi przyniosłaś.

Page 17: Pamietniki wampirów ksiega 4

23

Elena wyrwała się z jego objęć. Damon nie starał się jej zatrzymać.

– Myślę, że kłamiesz – powiedziała, patrząc mu prosto w oczy, z ustami spuchniętymi od pocałunków.

Spojrzał na Elenę najbardziej pustym wzrokiem, na jaki był się w stanie zdobyć.

– Dlaczego miałbym kłamać? Pomyślałem tylko, że powinnaś sama podjąć decyzję. A może już postano-wiłaś i chcesz porzucić mojego młodszego braciszka, który ostatnio jest w kiepskiej formie?

Elena uniosła rękę do góry, jednak po chwili ją opuś-ciła.

– Użyłeś zaklęcia wpływu – stwierdziła z gory-czą. – Nie jestem sobą. Nigdy nie porzucę Stefano, zwłaszcza teraz, gdy mnie potrzebuje.

Oto zapłonął jej wewnętrzny ogień, jej płomienna, złocista prawda. Teraz Damon mógł poddać się gory-czy, a czysty duch Eleny podążył za wskazówką sumie-nia.

Właśnie nad tym rozmyślał, przeżywając utratę oślepiającego blasku Eleny, kiedy zdał sobie sprawę, że nie ma już w ręku noża. Za chwilę usiłował go wyrwać Elenie, bo starała się wbić go sobie w szyję. Telepatycz-na reakcja była również odruchowa:

Co ty robisz, do cholery? Zabijasz się z powodu te-go, co powiedziałem? Ten nóż jest ostry jak brzytwa!

– Ja tylko chciałam naciąć… – zaczęła Elena nie-pewnym głosem.

– Omal nie zrobiłaś sobie z szyi fontanny! – Przy-najmniej odzyskał głos mimo ściśniętego gardła.

Elena także się opanowała.– Mówiłam ci, że wiem, że ty wiesz, że musisz

spróbować krwi, zanim coś zjesz. Wydaje mi się, że

Page 18: Pamietniki wampirów ksiega 4

24

znowu mam strużkę krwi na szyi. Nie zmarnuj jej tym razem.

Mówiła samą prawdę. Przynajmniej nie zrobiła so-bie wielkiej krzywdy. Widział, że z rany, którą tak nie-rozsądnie sobie zadała, płynie świeża krew. Głupotą byłoby ją zmarnować.

Damon chwycił Elenę za ramiona, tym razem zu-pełnie bez emocji. Podniósł jej podbródek, by popa-trzeć na gardło. Z szyi kapało kilka nowych rubino-wych kropel.

Instynkt rozwijany od pięciuset lat podpowiadał Damonowi, że tam, na wyciągnięcie języka, są nektar i ambrozja. Tam było pożywienie, ukojenie i euforia. Właśnie tam, gdzie znalazły się jego wargi, gdy po raz drugi nachylił się nad Eleną… wystarczyło tylko skosz-tować, wypić…

Damon oderwał głowę i usiłował przełknąć płyn, bo za nic nie chciał go wypluć. Nie był… nie był obrzyd liwy. Damon rozumiał, jak ludzie – którzy nie dysponowali szczególnie wrażliwymi zmysłami – mo-gli wykorzystywać zwierzęcą krew do różnych kulinar-nych celów. Jednak ta krzepnąca ciecz o mineralnym posmaku to nie była krew… znikł bukiet przeróżnych woni, bogactwo przyprawiające o zawrót głowy, sło-dycz, aksamitna struktura i wszystko, co prowokowało zmysły i dawało życie.

To przypominało smutny żart. Damona kusiło, że-by ugryźć Elenę, żeby chociaż przejechać kłem po jej tętnicy szyjnej, zrobić malutkie zadrapanie, by poczuć to łagodne uderzenie strumienia krwi o podniebie-nie. Chciał porównać, upewnić się, czy na pewno nie odnajdzie jednak smaku tej prawdziwej krwi. Praw-dę mówiąc, trochę nawet uległ tej pokusie, usiłował

Page 19: Pamietniki wampirów ksiega 4

25

wszystko to zrobić… Ale nie udało mu się wywołać krwawienia.

Umysł Damona zawiesił się w pół zdania. Owszem, udało mu się zadrapać dziewczynę – a właściwie zosta-wić ślad zębów na szyi. Ale nie zdołał nawet przebić się przez wierzchnią warstwę skóry.

Tępe zęby.Damon przycisnął kieł językiem, usiłując skłonić

go do wydłużenia się. Próbował go wyostrzyć całą mo-cą sfrustrowanej i wymęczonej duszy.

I… nic się nie wydarzyło. Zupełnie nic. No tak, w końcu przez cały dzień usiłował tego dokonać i za każdym razem bezskutecznie… Poddał się i pozwolił Elenie odwrócić.

– To tyle? – spytała drżącym głosem.Tak bardzo się starała nie okazywać słabości. Bied-

na nieskalana duszyczka, skazana na demonicznego kochanka.

– Możesz spróbować jeszcze raz – nalegała. – Ugryź mocniej.

– To na nic – warknął. – Do niczego się nie nadajesz.Elena omal nie osunęła się na podłogę.– Wiesz, co miałem na myśli – wysyczał Damon do

jej ucha, podtrzymując dziewczynę. – A może wolisz zostać moją kolacją niż moją księżniczką.

Elena po prostu bezgłośnie pokręciła głową. By-ła w ramionach Damona, głowę oparła o jego bark. Nic dziwnego, że potrzebowała chwili wytchnienia po wszystkim, co musiała przejść przez niego… Ale uko-jenie, jakie znalazła w jego objęciach… to już było za dużo.

Sage! – Damon przesłał to wściekłe wezwanie na wszystkich dostępnych częstotliwościach. Robił to

Page 20: Pamietniki wampirów ksiega 4

26

zresztą od rana. Gdyby tylko zdołał znaleźć Sage’a, wszystkie jego problemy zostałyby rozwiązane. Sage, gdzie ty jesteś?

Żadnej odpowiedzi. Damon domyślał się tylko, że Sage zdołał wrócić do Mrocznych Wymiarów. Brama wciąż zresztą znajdowała się w ogrodzie pani Flowers, ale pozbawiona mocy i bezużyteczna. Sage, który za-wsze poruszał się z prędkością błyskawicy, porzucił Damona jak jakiegoś rozbitka.

Ale dlaczego go porzucił?Dostał wezwanie? Czasem podobno je otrzymy-

wał, od samego Upadłego, który mieszkał w Sądzie Piekielnym, w najniższym z Wymiarów. A gdy już Sage je otrzymywał, to musiał się tam zjawić natychmiast, przerywając w pół słowa rozmowę, przerywając w pół gestu pieszczoty… cokolwiek. Dotychczas nigdy się nie spóźnił – Damon mógł być tego pewien, skoro Sage wciąż jeszcze żył.

Tego samego popołudnia, gdy Damon przeprowa-dził katastrofalny w skutkach eksperyment z bukie-tem, Sage zostawił na kominku uprzejmy liścik z po-dziękowaniem za gościnę – wyjaśniał w nim również, że chce, by jego wielki pies Miecz i sokół Szpon zo-stały i chroniły pensjonat pani Flowers. Musiał napi-sać ten liścik wcześniej. Odszedł tak samo jak zwykle, nieprzewidywalny jak wiatr, nieskłonny do pożegnań. Niewątpliwie uznał, że Damon z łatwością poradzi sobie z problemem. W Fell’s Church mieszkało sporo wampirów. Zawsze się tam kręciły. Linie czystej Mo-cy przyciągały je do miasteczka nawet w zwyczajnych czasach.

Problem polegał na tym, że teraz wszystkie te wam-piry były zakażone malakami – pasożytami, które były

Page 21: Pamietniki wampirów ksiega 4

27

kontrolowane przez złe lisie duchy kitsune. Nie dałoby się upaść niżej w wampirzej hierarchii.

Oczywiście, Stefano nie wchodził w rachubę. Na-wet gdyby nie był tak słaby, że próba przemienienia Da-mona mogłaby go zabić, nawet gdyby przestał się gnie-wać na brata, o to że „ukradł mu człowieczeństwo”, to i tak by się nie zgodził. Przecież uważał wampiryzm za przekleństwo.

Ludzie nigdy nie dowiadywali się o podobnych sprawach jak hierarchia w świecie wampirów, bo ich to nie dotyczyło. A kiedy nagle zaczynali wykazywać zainteresowanie tematem, to zwykle dlatego, że sami zostali przemienieni. Wampiry ściśle przestrzegały hie-rarchii. Najniższe miejsce zajmowały jednostki bez-użyteczne i zhańbione, a szczyt – arystokraci. Do tej najlepszej kategorii należeli Starzy, ale również i inne wampiry mogły osiągnąć ten szczebel, o ile zyskały szczególną sławę lub potęgę.

Damon chciał, żeby przemieniła go jedna z dam, które znał Sage. Postanowił uprosić Sage’a, żeby ten znalazł mu jakąś wampirzą damę z górnej półki, kogoś, kto naprawdę byłby go wart.

Przez dwa bezsenne dni Damona prześladowały także inne myśli. Czy to możliwe, że biały kitsune, któ-ry podarował Stefano bukiet, obdarzył różę taką mocą, by przemieniła wąchającego ją wampira w człowieka już tak na zawsze? To byłoby spełnienie największego marzenia Stefano.

Biały lis wysłuchiwał przecież bredzenia Stefano każdego dnia i każdej nocy. Widział, jak Elena szlo-cha nad ukochanym. Widział, jak tulą się do siebie, jak Elena karmi umierającego Stefano kropelkami swojej krwi przez ostre kraty. Bogowie tylko wiedzieli, co ten

Page 22: Pamietniki wampirów ksiega 4

28

lis mógł sobie o tym wszystkim myśleć w swojej pucha-tej, białej głowie, gdy postanowił stworzyć różę, która „uleczyłaby” Damona z „przekleństwa”. Gdyby okaza-ło się, że to lekarstwo miało działać wiecznie…

Gdyby nie dało się skontaktować z Sage’em…Nagle dotarło do Damona, że Elena jest zupełnie

zimna. Trochę go to zdziwiło, bo wieczór był ciepły, a ona ewidentnie się trzęsła. Chyba potrzebowała ja-kiegoś okrycia albo…

Przecież to nie z zimna, powiedział jakiś cichy głos ukryty głęboko w jego wnętrzu. Elena nie ma dreszczy. Drży z wyczerpania po tym wszystkim, czego od ciebie doświadczyła.

Eleno?Zapomniałeś o mnie. Trzymałeś mnie w ramio-

nach, ale kompletnie zapomniałeś o moim istnieniu…Gdyby to tylko było możliwe, pomyślał z goryczą.

Naznaczyłaś moją duszę.Damon nagle wpadł we wściekłość, ale zupełnie in-

ną niż gniew na kitsune, Sage’a czy resztę świata. Taki gniew powodował ściśnięcie gardła i duszność w klat-ce piersiowej.

To ten gniew kazał mu podnieść poparzoną dłoń Eleny. Na skórze błyskawicznie pojawiały się szkarłat-ne plamy. Damon wiedział, co zrobiłby jako wampir: polizał oparzenia jedwabistym, chłodnym językiem, który wywołałby produkcję związków chemicznych przyśpieszających gojenie. A teraz… teraz nie mógł pomóc Elenie.

– To nie boli – powiedziała. Odzyskała dość sił, by wstać.

– Kłamiesz, księżniczko – odparł Damon. – Masz uniesione brwi. To oznacza ból. I przyspieszył ci puls…

Page 23: Pamietniki wampirów ksiega 4

29

– Jak możesz to wyczuć bez dotykania?– Widzę, że pulsuje ci żyłka na skroni. Wampiry –

powiedział z pełnym jadu naciskiem, bo wciąż czuł się jednym z nich – zauważają takie rzeczy. Boli cię przeze mnie i nie potrafię ci teraz pomóc. Poza tym… – wzru-szył ramionami – przepięknie kłamiesz. Mam na myśli gwiezdną kulę.

– Zawsze wyczuwasz, kiedy kłamię?– Aniele… – odparł zmęczonym głosem – to nie

jest trudne. Albo to ty wylosowałaś dzisiaj szczęśliwy numerek i schowałaś kulę… albo wiesz, kto ją ma.

Elena, skonsternowana, znów pochyliła głowę.– Możliwe też, że zmyśliłaś całą tę historię z ciąg-

nięciem losów.– Możesz myśleć, co chcesz – oznajmiła Elena, od-

zyskując przynajmniej odrobinę zwykłej energii. – Przy okazji możesz też posprzątać ten bałagan.

Dopiero gdy odwróciła się, by odejść, Damona olśniło.

– Pani Flowers! – wykrzyknął.– Pudło – warknęła Elena.Eleno, nie mówiłem o gwiezdnej kuli, daję ci sło-

wo. Wiesz, jak trudno jest kłamać telepatycznie…Owszem, ale wiem też, że jeśli jest cokolwiek na

świecie, co… czego byś nie…Nie potrafiła dokończyć. Nie mogła wydobyć z sie-

bie telepatycznego głosu. Wiedziała, jak wiele znaczy dla Damona jego słowo.

Nigdy nie powiem ci, gdzie ona jest, przekazała Damonowi. I przysięgam, że pani Flowers także nie zdradzi ci tej tajemnicy.

– Wierzę ci, ale i tak zamierzam z nią porozma-wiać.

Page 24: Pamietniki wampirów ksiega 4

30

Z łatwością podniósł Elenę z podłogi i przeskoczył przez potłuczone szkło. Elena odruchowo chwyciła go obiema rękami za szyję, żeby złapać równowagę.

– Skarbie, co ty robisz? – wykrzyknęła Elena, po czym nagle urwała, otwierając szeroko oczy. Poparzo-nymi palcami zasłoniła usta.

W korytarzu, niecałe dwa metry od nich, stała drob-niutka Bonnie McCullough, ściskając w uniesionej ręce butelkę Czarnej Magii, wina, które nie zawierało alkoho-lu, ale mistycznie odurzało. Wyraz twarzy Bonnie gwał-townie się zmienił. Jeszcze przed chwilą twarz dziew-czyny wyrażała triumf i zadowolenie. Teraz – wstrząs. Bonnie nie mogła ukryć niedowierzania, a Elena dokład-nie rozumiała, co przyjaciółka myśli. Cały dom stawał na rzęsach, żeby dogodzić Damonowi, a ten właśnie w naj-lepsze kradł to, co należało do Stefano: Elenę. W do-datku kłamał, że nie jest już wampirem. A Elena nawet z nim nie walczyła. Mówiła do niego per „skarbie”!

Bonnie upuściła butelkę i wybiegła z przybudówki.