OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku...

56
OKRUCHY ŚWIĘTEGO WOJCIECHA Pismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie PAŹDZIERNIK 2018

Transcript of OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku...

Page 1: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

OKRUCHYŚWIĘTEGO WOJCIECHAPismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie

PAŹ

DZ

IER

NIK

2

01

8

Page 2: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

BOŻE CIAŁO 2018

Page 3: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

3Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

SPIS TREŚCIOd redakcji .................................................................. 3Słowo ks. Proboszcza ................................................. 4Kalendarium ............................................................... 4Poranna modlitwa (Psalm 5, 3-4) ............................... 4

Z ŻYCIA PARAFIIKronika parafialna ...................................................... 5Radosna nadmorska przygoda z Panem Bogiem ........ 5Oazowe rekolekcje wakacyjne .................................... 6Niezapomniana pielgrzymka parafialna do Włoch ..... 7Bądź jak Papież! ......................................................... 9

ZAGADNIENIA ŻYCIA DUCHOWEGORadosny Duch Święty poszukuje mieszkania .......... 10Czy Boga można usłyszeć? ...................................... 11Prawo Boskie nie uciska… ....................................... 14Być ukrzyżowanym z Chrystusem: jak to rozu-mieć? ......................................................................... 15Instytucjonalne aspekty funkcjonowania Kościoła ... 17

KOŚCIÓŁ W POLSCE I W ŚWIECIEProblemy katolickiej Polonii w Wielkiej Brytanii .... 19Kościół prześladowany ............................................. 20

O WYCHOWANIU, ZACHOWANIU I TRADYCJACHPierwszy nauczyciel .................................................. 21IX Warsztaty Duchowości Małżeńskiej .................... 22Małżeństwo pochodzi od Boga ................................. 23Książki i filmy o tematyce religijnej, które musisz zobaczyć ................................................................... 26

SPOTKANIAZ cyklu: Na pielgrzymim szlaku w Italii .................. 28Volto Santo – Świadek Zmartwychwstania (II) ........ 29Redakcja OKRUCHÓW w Giebułtowie (I) ............. 34Pożegnanie ................................................................ 35Ku Pamięci – Śp. Józef Karaś ................................... 37

„OKRUCHY” DLA MŁODYCHSynod Młodych – 2018 ............................................. 38Gra na cztery ręce z Mistrzem .................................. 39

ROZMAITOŚCIDrogi do Niepodległości ........................................... 41Walka o Nieodległość ............................................... 44z rodzinnych opowiadań ........................................... 44Filiżanka kawy dla uczczenia 335 rocznicy Victorii Wiedeńskiej ............................................................... 45Księga imion, Mojżesz i JHWH ............................... 47Jestem, który jestem .................................................. 50Po 75 latach módlmy się o pojednanie i zgodę! ....... 52

OKRUSZEKDrogie dzieci, nasi najmłodsi parafianie! ................. 53Różaniec z dobrych uczynków ................................. 54

Na okładce: str. 1 Kaplica „Gwiazdy Niepokalanej” w Niepokalanowie – ósma z kolei Monstrancja Maryjna z cyklu „12 Gwiazd w Koronie Maryi Królowej Pokoju”, foto: str. 2 Marek Łażewski, str. 3 Aneta Noga, ks. Krzysztof Dębski, str. 4 Alicja Kowalczyk.

OD REDAKCJI

Niepodległość to wolność od zniewolenia, niepodleganie uciskowi narzucanemu z zewnątrz. Jednak niepodległość to nie bezprawie, „róbta co chceta”, samowola bez zasad, bo to prowadzi do nowych zniewoleń.

Niepodległość to odpowiedzialność w imię warto-ści wyższych, to wolność, która jest w nas. Prawdziwa Niepodległość to wolność w podleganiu Temu, Który ze wszech miar, ze swej istoty nie podlega nikomu i niczemu; prawdziwa niepodległość to Bóg.

Doskonale rozumiała tę prawdę Maryja Niepodległa, czyli wolna od jakiegokolwiek grzechu. Maryja Niepod-legła, a jednak oddana bez reszty, wyrzekająca się swej woli i jednocząca ją z Jedynym Prawdziwie Niepodległym Bogiem.

Stąd też jej matczyne zabiegi o nas, o nasze szczęście tu na ziemi i jeszcze bardziej o szczęście wieczne w Niebie. Stąd wołanie o Pokój w sercach, rodzinach, bo to gwa-rantuje pokój w państwach i w świecie. Stąd ci, którzy to pojmują szerzą pokój. Stąd centra modlitwy o pokój, które powstają w dwunastu miejscach na świecie w ramach idei „12 Gwiazd w Koronie Maryi Królowej Pokoju”. Pomimo odległości i różnic czasowych tworzony jest na świecie łańcuch nieustannej modlitwy przed Eucharystycznym Chry-stusem – Księciem Pokoju. Centra takie istnieją w Betlejem w Izraelu, Oziornoje w Kazachstanie, Medjugorie w Bośni i Hercegowinie, Jamusukro w Wybrzeżu Kości Słoniowej, Namyangu w Korei Południowej i Kibeho w Rwandzie, w Dagupanie na Filipinach. Na okładce prezentujemy kolejną Maryjną Monstrancję we wspomnianym cyklu, która znalazła swe miejsce w Niepokalanowie. To już ósma Kaplica Pokoju na świecie.

Dzieło to wydaje się być spełnieniem wizji o. Mak-symiliana, której opis odnajdujemy w jego pismach: „(…) Wyobrażam sobie piękną figurę Niepokalanej w wielkim ołtarzu, a na jej tle pomiędzy rozłożonymi rękami monstran-cja w ciągłym wystawieniu Przenajświętszego Sakramentu. Bracia na zmianę adorują. Kto zagląda do kościoła «bazyliki», pada na kolana, adoruje, spogląda na twarz Niepokalanej, odchodzi, a Ona z Panem Jezusem jego sprawę załatwia…”.

Chronić Niepodległość swoją, rodziny, państwa to oddać się w niewolę Maryi, a przez Nią Chrystusowi Królowi.

Ks. Roman Zapała

Chciała ode mnie odejśćr a d o ś ć.Nagle posmutniała.Poprosiłam ją szeptem:Z o s t a ń.I została

Zofia Daszkiewicz

Page 4: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

4 Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

KALENDARIUM

SŁOWO KS. PROBOSZCZA

Drodzy ParafianieSkończył się czas wakacji, urlopów i znów wracamy do kolejnego roku naszej pracy, codziennych obowiązków. Czas ten jest szczególny, bo będziemy obchodzić 100-lecie odzyskania Niepodległości przez naszą Ojczyznę, a także 30 rocznicę erygowania naszej parafii, które miało miejsce 28 listopada 1988 roku. Utworzono parafię z zadaniem wybudowania świątyni. Będziemy Panu Bogu dziękować za dar Niepodległości i za naszą wspólnotę parafialną.

Centralne obchody 30 rocznicy erygowania naszej pa-rafii będziemy świętować 25 listopada br. Uroczystości te będą połączone z wizytacją kanoniczną naszej parafii przez ks. biskupa. Każda parafia wizytowana jest przez ks. biskupa co 5 lat.

Zachęcam do modlitwy w tych intencjach i zapra-szam chętnych do wstępowania do wspólnot, które istnieją w naszej parafii.

Ks. Proboszcz

W wakacyjnym numerze „Okruchów św. Wojciecha” wkradł się chochlik, który spowodował, że zaginęła część tekstu z artykułu Walka o Niepodległość (z ro-dzinnych opowiadań).

Serdecznie przepraszamy autora pana Marka Polańskiego i ponownie zamieszczamy całość tekstu pod tym samym tytułem.

Redakcja

18 września – 5 rocznica śmierci ks. Kamila Kowal-czyka, którego polecać będziemy Miłosierdziu Bożemu podczas Mszy św. o godz. 18.00.

W miesiącu październiku gromadzimy się na na-bożeństwach różańcowych, które odprawiać będziemy o godz. 17.30.

W Uroczystość Wszystkich Świętych Msze św. od-prawimy w następującym porządku: godz. 7.30, 9.00, 10.30, 12.00 oraz o 18.00.

We wspomnienie wszystkich zmarłych 2 listopada za-praszamy na nieszpory i modlitwy za zmarłych o godz. 17.15.

W listopadzie modlimy się za naszych bliskich zmar-łych po wieczornej Mszy św.

Możemy przyjść z pomocą naszym bliskim zmarłym przez ofiarowaną w ich intencjach Komunię św., zyskanie odpustu zupełnego, wypominki roczne i listopadowe.

Prosimy, by na wypominki roczne wpisywać ogólnie zmarłych z naszych rodzin, a na listopadowe możemy wypisywać ich imiona i nazwiska.

25 listopada będziemy obchodzić 30 rocznicę ery-gowania naszej parafii.

Mów do mnie, Boże, próbuję Cię usłyszeć, staram się poczuć Twoją Obecność.

Mój umysł wie, że jesteś blisko,lecz cisza jest ogłuszająca.A jednak jest to święta cisza.Wiem, że jesteś blisko;obiecałeś przecież, że będziesz.

Każdego dnia składam przed Tobą moje prośbyI czekam niecierpliwie.Czekam oczekując Twej odpowiedzi, wiedząc, że ją otrzymam.Czekam więc w Twojej świętej ciszy.Niecierpliwie. Ufając.

W tej chwili nie słyszę Twej odpowiedzi.Być może brak mi koncentracji;być może nie słucham dość uważnie.Może nie podoba mi się Twoja odpowiedź, więc ją ignoruję.Może mówisz, że to nie jest odpowiedni moment.A jednak wiem, że słyszysz moją modlitwę.Wiem, że Jezus wstawia się za mną.Wiem, że Duch Święty kształtuje moje słowa, moje westchnienia i moje myśli w tę modlitwę.

Tak więc czekam… Trwam w oczekiwaniu ufając i wsłuchując się w Twoją świętą ciszę.

B. Scott

PORANNA MODLITWA (Psalm 5, 3-4)

Page 5: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

5Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

Z ŻYCIA PARAFII

KRONIKA PARAFIALNA

RADOSNA NADMORSKA PRZYGODA Z PANEM BOGIEM

20.05. W naszym kościele parafialnym 87 dzieci przygo-towanych na katechezie przez ks. Krzysztofa Dębskiego po raz pierwszy przyjęło Pana Jezusa w Komunii św.

27.05. Wolontariusze ŚDM z naszej parafii kwestowali przed kościołem na rzecz wyjazdu na Światowe Dni Młodzieży do Panamy. Wolontariusze składają serdeczne podziękowanie ofiarodawcom za złożone ofiary w wysokości 1600 zł.

31.05. Ulicami naszej parafii odbyła się tradycyjna pro-cesja Bożego Ciała.

16. 06. Po raz 9 odbyły się w naszej parafii Warsztaty Duchowości Małżeńskiej pt. „Małżeństwo jako Sakra-ment”, które zorganizowali Zuzanna i Marcin Podraza, a poprowadził je ks. dr Roman Zapała.

23.06. W tym dniu rozpoczęła się dwutygodniowa kolonia parafialna w Jarosławcu, w której pod opieką ks. Krzysz-tofa Dębskiego oraz opiekunów wzięło udział 45 dzieci z naszej parafii.

8.07. Gościliśmy podczas Mszy św. świecką misjonar-kę naszej diecezji Katarzynę Jawor, która na co dzień

posługuje w stolicy Peru w Limie, a z nami dzieliła się swymi swoim misyjnym doświadczeniem. Siostra Katarzyna dziękuje za złożone przy tej okazji ofiary, które wyniosły: 6011 złotych, 20 Euro i 20 centów oraz 5 forintów. Bóg zapłać.

5-15.08. Odbyła się 11-dniowa parafialna pielgrzymka do Włoch prowadzona przez ks. Romana z okazji 40-lecia wyboru Karola Wojtyły na papieża i 50-lecia śmierci Ojca Pio, w której wzięło udział 47 osób.

3.09. Rozpoczął się nowy rok szkolny i katechetyczny. Mszą św. o godz. 8.00 młodzież szkół średnich z terenu naszej parafii wraz z dyrekcjami, nauczycielami i pracow-nikami szkół prosiła o błogosławieństwo Boże na nowy rok szkolny. Mszy św. przewodniczył i kazanie okolicz-nościowe wygłosił ks. dr Roman Zapała.O godz. 18.00 ks. proboszcz Józef Caputa odprawił Mszę św. na rozpoczęcie nowego roku szkolnego dla szkół pod-stawowych z terenu naszej parafii.

9-12.09. Na kortach „Tenis Park Żywiec 1918” odbyły się III Międzynarodowe Tenisowe Mistrzostwa Polski Księży zorganizowane przez ks. Proboszcza Józefa Caputę.

Sobota. Pierwszy dzień upragnionych i wyczekiwanych wakacji. Jedni odsypiają. Inni grają w piłkę od rana do późnych godzin wieczornych, a jeszcze inni pakują walizki lub plecaki. To właśnie my – dzieci z parafii św. Wojciecha.

Przed kościołem parafialnym, mimo późnej pory, zebrało się sporo osób. Są wśród nich dorośli, ale przede wszystkim dzieci, które za pół godziny wyruszą na wakacyjną przygodę.

O godzinie 20.30 54 dzieci pod opieką 4 osób dorosłych i z błogosławień-stwem księdza proboszcza wyruszyło w podróż.

Nad ranem szczęśli-wie dojechaliśmy do ośrod-ka „Barka” w Jarosławcu. Czekał tam na nas ksiądz

Krzysztof. Przywitał nas również właściciel ośrodka. Zostaliśmy zakwaterowani w drewnianych domkach w przepięknym sosnowym lesie. Po pierwszym śnia-daniu poszliśmy przywitać się z morzem, a mieliśmy do niego naprawdę niedaleko. Po pierwszych zabawach

na plaży udaliśmy się do kościoła parafialnego na niedzielną Mszę świętą.

Na kolonii każde-go dnia spotykaliśmy się z Panem Bogiem poprzez wspólną modlitwę, w czasie Mszy świętej, ale i podczas wspólnych zabaw, śpiewów i wycieczek. Pogoda nam dopisywała. Było ciepło, świeciło słońce i właściwie nie padał deszcz. Każdego dnia poznawaliśmy cieka-

Page 6: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

6 Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

OAZOWE REKOLEKCJE WAKACYJNE

we miejsca. Odwiedziliśmy Dolinę Charlotty. Na długo zostanie nam w pamięci spotkanie z lemurami. Byliśmy również w motylarni, papugarni i labiryncie luster. Nie-którzy z nas na pewno na długo zapamiętają to miejsce. Było to ciekawe nowe doświadczenie.

Nie zabrakło również rejsu statkiem. Mimo sztor-mowej pogody nasz „Pirat” pływał po kanale portowym w Darłówku, a po rejsie zwiedziliśmy Darłowo.

Poznaliśmy również historię bursztynu. Przewodnik opowiedział nam ciekawostki o jego powstaniu i o wy-stępowaniu.

Kto nie był w Jarosławcu, to nie wie, że jest tam bardzo wyjątkowa, prawdopodobnie jedyna w Europie, sztuczna

plaża. My również na niej byliśmy. Czas na kolonii szybko płynął. Codzienne zabawy zbliżały nas do siebie. Zawiązały się nowe przyjaźnie, poznaliśmy wiele ciekawych miejsc i osób, ale przede wszystkim wzbogaciliśmy swoją osobo-wość. Będąc w grupie musieliśmy nauczyć się szacunku dla drugiej osoby, wyrozumiałości oraz posłuszeństwa. Otworzyliśmy się na drugiego człowieka. Pomagał nam w tym ksiądz Krzysztof i nasi animatorzy.

Po 12 radosnych i pogodnych dniach wyruszyliśmy w podróż powrotną do domu, aby w piątek rano spotkać się z rodzicami. Już nie możemy się doczekać następnej kolonii.

Do zobaczenia za rok.Beata Jankiewicz-Żak

Młodzież oazowa naszej parafii w ciągu roku przygotowywała się poprzez formację do wakacyjnych wyjazdów rekolek-cyjnych. Poprzez spotkania, nabożeństwa oraz rozważanie Pisma Świętego poznawaliśmy aspekty dojrzałego życia chrześcijańskiego w odpowiednich grupach wiekowych. Wraz z innymi wspólnotami z naszej diecezji udaliśmy się na letnie rekolekcje, które co roku odbywają się w dwóch turnusach.

Rekolekcje odbywają się w wielu miejscowościach

w Małopolsce. Ze względu na wiek uczestnicy udają się na odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia swoją relację z Bogiem oraz spędza aktywnie czas z rówieśnikami z pozostałych parafii naszej diecezji.

ONŻ – czyli Oaza Nowego Życia, na której uczest-nicy oprócz aktywnego wypoczynku przygotowują się do dojrzałego życia jako dorośli i świadomi chrześcijanie. Oprócz rekolekcji młodzieżowych w wakacje w naszej diecezji odbywają się również rekolekcje ODB – czyli Oazy Dzieci Bożych, gdzie poprzez zabawę oraz modlitwę dzieci uczęszczające do szkół podstawowych spędzają wakacje.

Po powrocie z wakacyjnych rekolekcji młodzież

gotowa do działania i posługi w parafii, wdzięczna Bogu za otrzymane łaski we wrześniu zaczyna nowy rok formacyjny. Jest to kolejny etap w rozwoju młodego chrześcijanina.

Wojciech Jopek

Rozeznawanie powołania nie opiera się na prostych podpowiedziach przychodzących z zewnątrz. Chodzi w nim raczej o ustawienie wewnętrznej busoli, która umożliwi w każdej życiowej sytuacji odkrycie najlepszej z dróg (…).

Tym, kto ma plan na nasze życie i wie, czego naprawdę potrzebujemy, jest Bóg. Ten, który nas stworzył i zna nas lepiej niż my sami siebie, jest więc najwłaściwszym Adresatem pytania o to, jaką drogę wybrać w konkretnej sytuacji. Bóg jest obecny w swoim Słowie, dlatego w rozeznawaniu powołania konieczne jest spotkanie z Biblią.

Z Listu Pasterskiego z okazji VIII Tygodnia Wychowania 9-15 września 2018 roku

Page 7: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

7Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

NIEZAPOMNIANA PIELGRZYMKA PARAFIALNA DO WŁOCH W 40 ROCZNICĘ WYBORU KAROLA WOJTYŁY NA STOLICĘ PIOTROWĄ

5-15 SIERPNIA 2018 ROKU – SŁOWO WSTĘPNE

Dnia 5 sierpnia br. Mszą Świętą odprawioną w kościele św. Wojciecha o godz. 03.00 rozpoczęliśmy jedenastodniową autokarową pielgrzymkę do Włoch, którą zorganizował dla nas ks. Roman wraz z Biurem Podróży Orlando.

Przed rozpoczęciem pielgrzymki niektórzy z nas mieli pewne wątpliwości, bowiem w całej Europie panowała nie-kończąca się fala upałów, a 16-godzinna podróż autokarem przez gorącą Europę niepokoiła niektórych pielgrzymów. Bogaty program zwiedzania również wzbudzał pewne oba-wy, szczególnie wśród starszych uczestników pielgrzymki. A przecież, ponieważ każda pielgrzymka ma charakter pokutny, trzeba się liczyć z pewnym trudem, zmęczeniem, niedogodnościami. To wszystko warto ofiarować Bogu w jakiejś intencji, a On na pewno pomoże nam nie tylko wy-trwać, ale rów-nież umocnić się duchowo, bowiem piel-grzymowanie jest swego ro-dzaju czasem rekolekcji – skupienia i mo-dlitwy – a nie tylko turystycz-ną wycieczką. Ponadto każda pielgrzymka ma wspólno-towy charak-ter. Nie idę, czy jadę sama, jadę z innymi, ze wspólnotą, z Kościołem, więc starsi czy słabsi mogą liczyć na pomoc innych.

Wszyst-kie obawy oka-zały się jednak zupełnie bez-podstawne. Czas wcale nie dłużył się, bowiem mo-dlitwa, śpiew oraz wspaniałe krajobrazy wy-pełniały czas naszej podró-ży i były tak absorbujące,

że wszelkie wątpliwości zniknęły już w pierwszym dniu pielgrzymki. Ponadto autokar był wyposażony w klima-tyzację, która działała bez zarzutu, oraz posiadał bardzo wygodne siedzenia i awaryjną toaletę. Za parę złotych można było zakupić zimne i gorące napoje, a nawet smacz-ną zupę, więc nikomu niczego nie brakowało. W czasie jazdy często zatrzymywaliśmy się na placach postojów, aby rozprostować nogi, uzupełnić prowiant i skorzystać z toalety, co bardzo ułatwiało podróż.

W czasie jazdy i zwiedzania ksiądz Roman okazał się nie tylko wspaniałym przewodnikiem duchowym oraz cier-pliwym i troskliwym opiekunem, ale równocześnie zapewnił nam doświadczonego przewodnika, p. Jarka, z którym wie-lokrotnie wcześniej współpracował, będącego istną „kopal-

nią” ciekawych informacji na temat wszyst-kich miejsc świętych, któ-re obejmował nasz program, np. sanktu-ariów, kościo-łów i innych c i e k a w y c h centrów kultu, którymi chęt-nie i z wielkim entuzjazmem dzielił się

z nami. Ksiądz Roman natomiast troszczył się o nasz rozwój duchowy, codziennie celebrując Eucharystię i inicjując odma-wianie modlitwy różańcowej oraz Koronki do Miłosierdzia

Bożego. Śpie-waliśmy Go-dzinki i wiele innych ulubio-nych pieśni, np. Barka, Jesteś Królem, za-równo w czasie Mszy Świętych jak i w autoka-rze. Wszystko to sprawiło, że mimo bardzo intensywne-go programu

Spiazzi – Roccaporena – Cascia – Manopello – San Giovani Rotondo – Serracapriola – Pietrelcina – Pompeje – Neapol – Capri – Monte Sant’ Angelo – Rzym – Watykan – Asyż

Page 8: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

8 Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

zwiedzania wcale nie odczuwaliśmy zmęczenia. Wręcz przeciwnie – kładąc się spać wieczorem, z niecierpliwością czekaliśmy na nowy dzień i nowe wrażenia.

Znalazł się też czas na rekreację. Wycieczka promem na wyspę Capri na przykład była dniem odpoczynku i relaksu. Z górnego pokładu mogliśmy podziwiać spektakularne widoki wybrzeża Capri, a później posiedzieć w jednej z uroczych restauracji lub kawiarenek na skalistym wy-brzeżu, zjeść pyszne lody i zakupić parę pamiątek. Ponadto po południu lub wieczorem miłośnicy kąpieli mieli szansę popływać w czystych hotelowych basenach lub po obiado-kolacji pójść na spacer, aby pozbyć się nadmiaru kalorii. Dodatkową atrakcją był zorganizowany z inicjatywy ks. Romana „wieczorek zapoznawczy” połączony z grupową zabawą, który był okazją, aby poznać się lepiej. Nie bez znaczenia jest fakt, że w czasie naszego pielgrzymowania poznaliśmy nowych ludzi, a nawet nawiązaliśmy nowe przyjaźnie.

Serdecznie dziękujemy księdzu Romanowi za tro-skliwą opiekę duchową. Codzienna Eucharystia, wspólnie odmawiane modlitwy i wspólnie śpiewane pieśni bez wątpienia przyczyniły się do umocnienia naszej wiary, a wspaniała atmosfera, piękne krajobrazy i smaczne posiłki sprawiły, że wszyscy wrócili do Krakowa zadowoleni i w doskonałych nastrojach. Równocześnie dziękujemy naszemu znakomitemu przewodnikowi, panu Jarkowi, za ogromny wkład pracy w przygotowanie ciekawego piel-grzymkowego programu, w którym zostały uwzględnione nasze specjalne prośby i życzenia.

Pragnę zaznaczyć, że powyższe krótkie sprawoz-danie jest tylko wprowadzeniem i nie zawiera żadnych szczegółów dotyczących opisu zwiedzanych miejsc i na-szych przeżyć związanych z nimi, bowiem nasze wrażenia z tej niezapomnianej pielgrzymki są nadal bardzo świeże i potrzebujemy trochę więcej czasu, aby je przemyśleć

i uporządkować, zanim wybierzemy kilka najciekawszych, z którymi stopniowo podzielimy się z czytelnikiem w na-stępnych wydaniach naszego pisma.

Barbara Scott

Page 9: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

9Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

Dość niekomfortowo się czuję, pisząc kolejny raz o ado-racji – jakbym ją reklamowała, ale jak można reklamować coś takiego? Trudno bez robienia atmosfery pt. „ach, jakaż ja jestem uduchowiona, przychodzę raz w tygodniu pobyć w kościele poza Mszą św., pozwólcie, że się pochwalę”. Niemniej bardzo chcę podzielić się swoim doświadczeniem, nawet jeśli będzie to wyglądało jak reklama.

Różne są nasze ludzkie osobowości i różne style mo-dlitwy. Np. ja jestem raczej racjonalna, dlatego wcześniej unikałam adoracji. Kojarzyła mi się ona z bezmyślnym klepaniem pacierzy. Bo co innego można robić tyle czasu w pustym kościele? Mistycznych uniesień zaś nie po-trzebowałam i nie chciałam. Ale spróbowałam i powiem wam, co mnie przyciąga do adoracji. Zwykła niezwy-kłość. Żadnych uniesień, żadnych przeżyć mistycznych, nic z tych rzeczy. Twarda rzeczywistość. Ja i Bóg. Moja nędza i Jego wielkość. To trzeba kontemplować, tego nigdy za wiele. I to jest trudne, bo trzeba się skupić na Kimś, kogo nie widać. A myśli biegną po wielu ścieżkach. I klęczy człowiek usiłując roztopić się w Jego obecności, poczuć Ją. I tylko czasem się to udaje. Z reguły nie, bo ciężko ze zgiełku swoich spraw przejść w inny wymiar.

A jednak to zwykłe klęczenie, to poświęcenie czasu na kontemplowanie Jego i swoich spraw z Jego perspektywy, czyni cuda. Zazdroszczę wszystkim, którym wystarczy Msza święta do budowania więzi z Jezusem. Ja mam małe dzieci i na Mszy niestety moja uwaga jest rozproszona. Ale nawet nie będąc jeszcze matką, nie było z tym u mnie najlepiej. Wiedząc, że to Eucharystia, Komunia z braćmi i Bogiem jest najważniejszym sensem Mszy św., cieszę się, że mogę to w jakiś sposób przedłużyć przychodząc na adorację.

Chcę też napisać o moim sposobie na spędzenie tego czasu. Dzielę go sobie na trzy części. Najpierw dziękuję Jezusowi za wszystko, co mnie spotkało w ostatnim czasie i staram się uwielbiać Go w Jego obecności i w moim życiu, w tych konkretach, przez które realizuję swoje powołanie, wreszcie w ludziach, którzy mnie otaczają. Potem mam czas na zweryfikowanie mojej relacji z Nim, na przemyślenie tego, co mnie oddala od jedności z Nim i bliskimi, na przyznanie

się do błędów. Wreszcie przychodzi moment, żeby powie-rzyć Jezusowi wszystkie sprawy moje i te, za które chcę się modlić. Moim „hasłem” na ten czas jest zdanie: „Panie, okaż mi swoją łaskawość i daj mi poznać Twoje plany względem mnie”. Tak modlił się Mojżesz w Namiocie Spotkania.

Wierzcie lub nie, ale to daje siłę do codziennego życia i ustawia na drodze do zbawienia. Bez łaski uświęcającej, bez Komunii św. nie ma szans na prawdziwą relację z Je-zusem. Ja to czuję podczas adoracji. Jak nie mam łaski, jest susza. Wołam i tęsknię bez końca.

Adoracja nie jest konieczna do zbawienia. Na pew-no są ludzie, którzy i bez takiej formy modlitwy mają i czują więź z Jezusem. Ja polecam ją wszystkim, którzy tak jak ja nie są duchowymi herosami i potrzebują sił do życia, do walki. I nie wiem, jak to się stało i kiedy, ale bez spektakularnych wydarzeń i emocji, skromnie i dys-kretnie ja tę więź z Nim zbudowałam. Muszę o nią dbać, jak o wszystko w życiu, co trudne i ważne. Ale wiem, że to raczej On się tym zajmuje, więc nie drżę, że ją stracę. I co najważniejsze: nie widzę Jego, ale widzę skutki tej bliskości z Nim. Wiele spraw się wyjaśnia, wiele węzłów rozplątuje, wiele relacji naprawia. Nie widzę Jezusa, ale widzę owoce naszej współpracy. Widzę tę Jego łaskawość względem mnie. I to nie w perspektywie tygodnia, ale kilku lat. Dalej jestem grzeszna i upadam na swojej drodze, bo adoracja to nie jest szczepionka na całe zło. Szczepionką jest Jezus i trzeba podejmować wysiłki, żeby patrzeć na świat z Jego perspektywy. Wtedy jest z Nim o czym roz-mawiać i godzinka okazuje się za krótka, serio.

Na koniec chcę jeszcze napisać, że pół godziny adoracji Jezusa obecnego w Najświętszym Sakramencie pozwala uzyskać odpust zupełny pod zwykłymi warunkami. A pa-pież Franciszek codziennie modli się w ten sposób, od 19 do 20. Jest więc szansa, aby w naszym kościele chociaż raz w tygodniu, w sobotę, być jak papież. Zapraszam gorąco!

Emilia Januszek

BĄDŹ JAK PAPIEŻ!

Page 10: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

10 Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

ZAGADNIENIA ŻYCIA DUCHOWEGO

Po wakacyjnej przerwie, wspominając jeszcze czas odpo-czynku, wracamy do naszych rozmyślań o Duchu Świętym, którego wielokrotnie mogliśmy spotkać i doświadczyć podczas tego lata.

Znamy już dobrze biblijną historię działalności Pa-rakleta, zarówno w Starym, jak i Nowym Testamencie. Mając wiedzę, jak na przestrzeni wieków działała Trzecia Osoba Boska, łatwiej nam dostrzec w naszej codzienności Jego niepodważalną obecność.

Papież Franciszek w homilii podczas Uroczystości Zesłania Ducha Świętego zaznaczył, że przemiana do-

konywana przez Ducha Świętego nie rewolucjo-nizuje życia wokół nas, ale przemienia nasze ser-ce. Sprawia, że tak jak w Wieczerniku, staje się Gospodarzem naszego serca, a nie Gościem, który odwiedza nas od czasu do czasu. Dla wie-lu może wydawać się to postawą skrajną – bo-wiem dla części ludzi najbliższy jest Bóg, a dopełnieniem tej mi-łości jest Jezus Chrystus. Duch Święty wprawdzie jest – dużo mówiło się

o Nim przy okazji bierzmowania, na lekcjach religii, czy wspominamy Go w niektórych modlitwach, ale często nie zajmuje ważnej roli w naszej codzienności. Nawet gdy sły-szymy o grupach charyzmatycznych, związanych z osobą Parakleta, nie budzi w nas to większego zainteresowania, często wręcz negatywnie wyrażajmy się o ich działalności.

Skąd w nas taka postawa?Może właśnie dlatego, że Duch Święty bywa u nas

tylko gościem. Może ten szczególny rok w życiu Kościoła to właśnie ten moment, żeby przywrócić Mu właściwe miejsce w życiu każdego z nas i uczynić Gospodarzem naszych serc? On chce być obecny jako Ten, którego obiecał nam Jezus, jako Duch prawdy, pocieszenia, miłości, radości. Po to Kościół obchodzi uroczystości, przeżywa tajemni-ce – żeby zrozumieć rolę Ducha Świętego, przywrócić mu Jego właściwe miejsce, odpowiednio Go czcić, uwielbiać. On jest dla nas wszystkich. Nie trzeba być specjalnie wy-

branym, by zostać przez Niego dotkniętym. Jezus posyła Ducha Świętego do wszystkich, którzy o to proszą. Mówi: „Przyjmijcie Ducha Świętego”. On przechodzi przez za-mknięte drzwi twojego lęku, obaw, pogubienia życiowego i mówi: „Przyjmij Ducha Świętego” niezależnie od tego, na jakim etapie jesteś.

Gdy otworzymy się na działanie Ducha, nasze życie ulegnie zmianie. Zaczniemy doświadczać Jego obecności dzięki widzialnym znakom, które czyni. Efektem ścisłej współpracy człowieka z Duchem Świętym są Jego owoce. Przez życie sakramentalne, modlitwę, formację oraz ciągłą pracę nad sobą można je osiągnąć. Tradycja Kościoła mówi o dwunastu owocach Ducha Świętego, a wymienia je św. Paweł w Liście do Galatów (Ga 5,22-23). Są to: • Miłość – Szukanie dobra drugiego człowieka, da-

wanie się mu w darze.• Radość – możemy być radośni nawet, gdy cierpimy

i radość tę możemy nieść drugiemu.• Pokój – który pozwala stawiać czoła przeciwno-

ściom.• Cierpliwość – podyktowana miłością otwiera drogę

do przebaczenia.• Łaskawość – skłonność do czynienia dobra nie tyl-

ko wobec tych, których kochamy.• Dobroć – przyjmować z wdzięcznością dobro od

drugiego.• Uprzejmość – skutecznie toruje drogę do pojedna-

nia i zażegnania sporów.• Cichość – to postawa, która stale szuka dobra dla

drugiego człowieka.• Wierność – jest podstawą zaufania. To trwanie przy

podjętych świadomie i dobrowolnie zobowiąza-niach pomimo przeciwności.

RADOSNY DUCH ŚWIĘTY POSZUKUJE MIESZKANIA. NAJLEPIEJ BĘDZIE MU U CIEBIE

Page 11: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

11Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

CUD ZMARTWYCHWSTANIA

• Skromność – rodzi się z umiarkowania. Człowiek skromny cechuje się wewnętrzną równowagą pły-nącą z prostoty i uporządkowania.

• Wstrzemięźliwość – pozwala rozsądnie korzystać z powierzonych sobie dóbr.

• Czystość – dotyczy całego człowieka, a wypływa z faktu, że ciała nasze są świątyniami Ducha Świę-tego (1 Kor 6,19-20).Owoce te będziemy mogli zaobserwować w swo-

im życiu, gdy tylko podejmiemy świadomą współpracę z Duchem Świętym mieszkającym w nas. Sprawią one, że nasze dni będą pełne pokoju, satysfakcji i radości. Nasz nowy Lokator odmieni nasze życie i uczyni to całkowicie za darmo, obdarowując nas dodatkowo prezentami –różno-rakimi darami i charyzmatami. Lepszej oferty nigdzie nie znajdziemy, a chyba nikogo z nas nie stać na jej odrzucenie. Rachunek wydaje się być prosty. Decyzja musi być jedna: TAK! Duchu Święty, proszę, zamieszkaj w moim sercu,

w mojej duszy, a naszą relację pielęgnować będę codzienną modlitwą, otwarciem na Twoje dary i przemianą życia.

Chciejmy więc wejść w pełną relację z Duchem Świętym i uczyńmy Go bardzo ważną dla nas Osobą. A ta modlitwa, którą podyktował nam Ojciec Święty Franciszek, niech towarzyszy nam każdego poranka: „Tchnij na nas Duchu Święty, porywczy wietrze Boga.

Tchnij w nasze serca i spraw, abyśmy oddychali czułością Ojca.

Tchnij na Kościół i pchnij go aż po krańce ziemi,aby niesiony przez Ciebie,

nie niósł niczego innego jak tylko Ciebie. Tchnij na świat delikatne ciepło pokoju

i orzeźwiające pokrzepienie nadziei. Przyjdź, Duchu Święty, przemień nasze wnętrze i odnów

oblicze ziemi.Amen”.

Alicja Kowalczyk

Powołanie, to proces, w którym Bóg (zawsze jako pierwszy) zwraca się do człowieka. Mówi, oczekując, że człowiek usłyszy i przyjmie Boże słowa, a następnie da odpowiedź nie tylko słowem, ale całym życiem. Powołanie to odpo-wiedź człowieka na wołanie Boga.

Wiemy, że pierwszym powołaniem jest dar życia każdego z nas. Bóg wypowiedział słowo i istniejemy, jesteśmy. Jest to powołanie do bycia dzieckiem Boga, a dziecko Boże ma żyć miłością, więc jest to równocześnie powołanie do Miłości, do takiego miłowania Boga, siebie i bliźniego, jak miłuje sam Bóg.

Pojawia się jednak zasadnicze pytanie: Czy Bóg mówi, a jeśli tak, to jak??? I drugie: Czy można Boga usłyszeć???

Trzeba przyznać, że współcześni chrześcijanie, kato-licy mają dużo problemów z odpowiedzią na postawione pytania. W większości stwierdzają, że nie można Boga usłyszeć, a co za tym idzie, Bóg do nas nie mówi. Taka po-stawa sprawia, że wszyscy ci stoją na progu dwóch herezji: deizmu i agnostycyzmu, a można stwierdzić, niewiary.

Pierwsza, deizm, to pogląd religijny zakładający istnienie jakiejś nieokreślonej dokładnie duchowej siły sprawczej, która stworzyła świat materialny i prawa nim rządzące, jednak nie ingeruje ona obecnie bezpośrednio w jego działanie. Krótko mówiąc: Bóg istnieje, bo stworzył świat, ale się z nami nie komunikuje.

Druga, agnostycyzm religijny, to pogląd religijny, który w odróżnieniu od ateizmu nie twierdzi, że Boga nie ma. Twierdzi tylko, że nie wiadomo czy jest i w związku z tym jest to kwestia wiary, a nie poznania. Agnostycyzm religijny odrzuca wszystkie treści religijne, zawarte w tradycji i świętych księgach uważając, że ich wartość poznawcza

jest zbliżona do baśni czy legend. Agnostycyzm jednak nie zakłada, że nie jest możliwe sprawdzenie, czy Bóg istnieje. Zakłada natomiast, że aby coś zbadać, to trzeba mieć ścisłą definicję tego, co się bada, bo dopiero wtedy możliwe jest stworzenie odpowiedniej metody i przyrządu badawczego. I znów krótko mówiąc: nie wiadomo czy Bóg jest, czy nie, a nawet jeśli jest, to nie można Go poznać, no bo jak?

A jednak, nauka Boża zawarta w Biblii jednoznacz-nie ukazuje nam Boga, który chce być poznawany przez człowieka i dlatego się objawia (objawienie to nagłe, niespodziewane odsłonięcie się Boga i Jego spraw, zamia-rów po to, aby człowiek Go poznał, a przez to bardziej zaufał i pokochał). Bóg komunikuje się z człowiekiem na różne sposoby, dostosowując się do naszych, ludzkich możliwości poznania. I, co ważne, czyni to nieustannie, tymi samymi metodami przez całe wieki.

I. Bóg mówi do nas przez dar stworzenia.Cały świat stworzony przez Boga objawia nam, kim

jest i jaki jest Bóg. Każde drzewo, każde zwierzę, każdy

CZY BOGA MOŻNA USŁYSZEĆ???

Page 12: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

12 Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

śpiew ptaka, każdy zachód i wschód słońca mówią nam, jak wspaniały, delikatny, wrażliwy i harmonijny jest Bóg. Każdy huragan, każda burza mówią, jak potężny jest Bóg. Każde otwarcie naszych oczu o poranku mówi, że Bóg dał nam kolejną szansę czynienia dobra, naprawienia tego, co może zostało „zawalone” i mówi nam Bóg o sobie, że nas kocha i chce, byśmy w kolejnym dniu życia doświadczali Jego miłości. Odpowiedzią człowieka na to objawienie się Boga, na to Jego wołanie jest wdzięczność i uwielbianie Go za wielkie rzeczy, które nam uczynił. Jest poszano-wanie daru życia, którym człowiek został obdarowany i poszanowanie całego stworzenia.

II. Bóg mówi Słowem, które jest żywe i skuteczne, Słowem objawionym w Piśmie św.

Czytając Pismo św. człowiek spotyka żywego i mó-wiącego Boga. Słowo Boga nigdy się nie starzeje. Słowo Boga ciągle jest aktualne. Czytane przez pokolenia ciągle na

nowo odpowiada na ludzkie problemy, bo Mądrość nigdy się nie starzeje, nigdy nie przestaje być aktualna. Wielu nie czyta Pisma św. twierdząc, że jest za trudne. Nie wydaje się jednak, żeby same Ewangelie były trudne, opowiadają przecież historię naszego Zbawiciela. I choć Jego nauka może być niezrozumiała, to nie jest to wina Bożego Słowa, ale bardziej nasza, bo rezygnujemy z poszukiwań, bo łatwo się usprawiedliwiamy: za trudne, nie czytam. A ile to słów mówią ludzie, których nie rozumiemy, ale o nich dyskutu-jemy poszukując zrozumienia. Ile to w szkole i na studiach musieliśmy się nauczyć niezrozumiałych definicji. Dopiero z czasem zaczynamy je rozumieć, może już po ukończeniu, szkoły, studiów i odkrywamy wtedy, że warto było się uczyć.

Jeżeli Bóg wybrał taką drogę mówienia do nas, to znaczy, że stwarzając człowieka dał nam możliwość od-czytywania i rozumienia Jego Boskiego Słowa, Jego Mą-drości zawartej w Biblii. Jestem przekonany, że skoro Go nie rozumiemy, to problem jest w nas.

III. Najpełniej przemówił Bóg przez Słowo, któ-re stało się Ciałem i zamieszkało między nami, przez Jezusa Chrystusa.

W Nim Bóg Ojciec powiedział nam o sobie wszyst-ko: (…) Ja i Ojciec Jedno jesteśmy (J 10,30) i w innym

miejscu: Jeżeli nie dokonuję dzieł mojego Ojca, to mi nie wierzcie! Jeżeli jednak dokonuję, to choćbyście mnie nie wierzyli, wierzcie moim dziełom, abyście poznali i wie-dzieli, że Ojciec jest we mnie, a Ja w Ojcu (J 10,37-38). W tych dwóch mowach, a jest ich więcej w Ewangeliach, Jezus pokazuje, że Bóg Ojciec chce, by człowiek poznał Boga i dlatego posłał nam Syna, a w Nim objawia Siebie. Mało tego, zdaje sobie Bóg sprawę, że człowiek będzie miał trudności ze zrozumieniem, czyli poznaniem Boga i dlatego pokazuje, że drogą poznania Boga jest wiara w Jezusa Chrystusa lub w dzieła, których dokonuje, a są to dzieła niemożliwe do wykonania przez człowieka i dlatego potwierdzają, że Jezus jest Bogiem, a w Nim objawia się Ojciec. Gdybyście mnie poznali, znalibyście i Ojca (J 14,7).

Trzeba tu dodać, że Chrystus Pan objawił, że pomocą w poznaniu Boga jest Duch Święty, Trzecia Osoba Boska, który został nam dany w dniu Pięćdziesiątnicy i w sakra-mentach chrztu i bierzmowania: Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek usłyszy i oznajmi wam rzeczy przyszłe (J 15,13); A Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem (J 14,26). Aby poznać Boga, trzeba się poddać działaniu Ducha Świętego.

Sam Bóg podpowiada nam, co robić, by Go usłyszeć, zobaczyć, poznać. I On sam daje nam odpowiedź, że mówi i można Go usłyszeć.

IV. Bóg mówi przez swoje dzieła czyli znaki czasu.Są to szczególne wydarzenia w naszym życiu ziem-

skim, niewytłumaczalne po ludzku, w których człowiek odnajduje ingerencję Boga i przesłanie, Mądrość, którą Bóg kieruje do człowieka. Może to być trzęsienie ziemi, powódź, jakaś katastrofa czy chociażby brak zimy tego roku. Znaki czasu najczęściej odnajdujemy w przyrodzie, a dokładniej mówiąc w zachwianiu jej równowagi. Znaki czasu mają za zadanie wprowadzić człowieka w zadumę, mają mu narzucić pytanie dlaczego tak, co się dzieje,

Page 13: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

13Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

a gdyby spotkało to mnie??? Znakiem czasu mogą być też nasze osobiste wydarzenia, jak choroba, wypadek, złamana noga, śmierć, itp.

Znakami czasu mogą być też ludzie i to niewierzący, którymi Pan Bóg się posługuje, aby poruszyć nasze serca i umysły do poszukiwania Prawdy.

V. Bóg mówi przez Proroków naszych czasów.Prorok, to człowiek wybrany (powołany) przez Boga

do spełnienia lub spełniania Bożej misji. Prorok działa ze szczególną mocą Bożą głoszonego Słowa i dokony-

wanych dzieł. Często jest znakiem sprzeciwu, bo stawia w prawdzie, wytyka błędy i dlatego nie jest mile widziany i słuchany. Zadaniem jego jest sprowadzić dzieci Boga na drogę sprawiedliwości Bożej. Prorokami współczesności są zawsze papieże, co dobrze widzieliśmy w Janie Pawle II, w Benedykcie XVI, a dziś widzimy w papieżu Franciszku i jego trosce o ludzi na marginesie społecznym.

Prorokiem może być jednak każdy z nas, jak to miało miejsce w historii Izraela. Bóg wybierał na proroków ludzi mało znaczących, nieuczonych, często pasterzy. Byli oni pokorni. Wiedział Bóg, że nie przypiszą sobie mądrości danej im przez Niego. I stawali się znakiem czasu dla słuchających ich, bo wszyscy wiedzieli, że to pastuch i dziwili się, skąd on to ma i rozumieli, że Bóg mówi. Tak samo mówi Bóg i dziś do nas, wystarczy wspomnieć dzieci z Fatimy, siostrę Faustynę itp. Każdy z nas może być i jest prorokiem, jeśli żyje autentycznie każdego dnia Ewangelią.

VI. Bóg mówi do nas w sposób nadzwyczajny przez aniołów, zmarłych i sny.

Pozwala w ten sposób poznać prawdę o życiu wiecz-nym. Czytając Pismo św. odnajdujemy wiele miejsc w, których Bóg posługuje się aniołami dla oznajmienia swej woli, chociażby w ks. Tobiasza czy w posłannictwie Ar-chanioła Gabriela. Wielu mocno wierzących doświadcza opieki swego Anioła Stróża, gdy modląc się prosimy Go o pomoc i ją otrzymujemy.

Bóg mówi przez zmarłych, których często wyczu-wamy w naszej obecności, komu dana jest łaska może ich widzieć i z nimi rozmawiać. Maria Simme od ponad 50

lat spotyka się z duszami czyśćcowymi podejmując za nie cierpienie. Można o tym przeczytać w książce pt.: Moje przeżycia z duszami czyśćcowymi.

Bóg posługuje się też snem, by do nas przemówić.

Józef chcący oddalić Maryję podczas snu, więc w marze-niu sennym, widział anioła, który oznajmił mu, że ma się zaopiekować Maryją, a po przebudzeniu był przekonany o działaniu Boga i wypełnił, co anioł we śnie mu polecił (zob. Mt 1,18-25). Czy wspomnieć sny faraona tłumaczone przez Józefa Egipskiego (zob. Rdz 41,1n). Wielu z nas doświadcza przedziwnych snów. Jedne się zapomina, a inne nie dają spokoju, szczególnie, gdy pojawiają się w nich: Maryja, święci, aniołowie, czy też zmarli. Często jest w nich zawarta mądrość lub konkretne słowa pozwa-lające zrozumieć sytuację lub odsłaniające przyszłość, czyli tzw. sny prorocze.

Trzeba tu być jednak bardzo nieufnym, gdyż szatan może się wcielać w postać anioła (doświadczyła tego s. Faustyna), a nawet zmarłych i zwierzęta (czego doświadczył o. Pio). Wszystkie te sprawy należy konsultować w kon-fesjonale z kapłanem. Trzeba tu jednoznacznie odróżniać, co jest ludzką wyobraźnią, a co dziełem Boga. Kryteria tego rozeznania podamy w drugiej części artykułu.

VII. Bóg mówi do każdego z nas z osobna i bezpo-średnio, a do niektórych szczególnie i nadzwyczajnie.

Jest Bogiem wszechmogącym i może wszystko, co zechce. Każdego z nas stworzył i do każdego z nas ma indywidualną relację i sposób komunikowania się z nami.

Mówi Bóg do każdego z nas przez sumienie, które jest głosem Boga w sercu, duszy każdego człowieka. Jeśli sumienie jest dobrze uformowane, jednoznacznie mówi, co jest dobrem, a co złem w naszym postępowaniu. Głos ten za dobro nas chwali dając zadowolenie, za zło rodzi niepokój i wyrzut sumienia.

Page 14: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

14 Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

Mówi Bóg przez natchnienia Ducha Świę-tego, który w nas miesz-ka od chwili Chrztu św. i przynagla niejednokrot-nie do, modlitwy, dobrych uczynków, przestrzega przed złymi decyzjami. Wielu słyszy te natchnie-nia, lecz nie wiedzą, skąd one są i lekceważą je. A to sam Duch Święty miesz-kający i działający w nas.

Mówi do nas Jezus na modlitwie jako we-wnętrzny głos, gdy stawia-

my Mu pytania. Bierzemy często ten głos jako coś własnego, wytwór psychiki. A jeśli ten głos mówi nam o dobru i rodzi pokój w sercu i ma mądrość, która nas zachwyca, to nie może to być głos złego, bo zło nigdy nie będzie rodzić dobra.

I mówi wreszcie do niektórych, wybranych sam Bóg Ojciec, a Głos Jego przepotężny przenikający do szpiku kości i jest wszędzie, i ogarnia wszystko. I ma On moc

sprawczą, co mówi, to musi się stać. Wprowadza człowieka w zachwyt i uwielbienie. I słucha się Go tylko, gdy się jest na kolanach.

Jest wreszcie mowa Boża przez ukazanie się Jezusa lub Maryi w objawieniach prywatnych, dla przypomnienia ludziom na ziemi prawd Bożych, które zostały zapomniane jak na przykład: Miłosierdzie Boga, czy też dla ostrze-żenia i wezwania ludzi do nawrócenia, co miało miejsce wielokrotnie w objawieniach maryjnych.

W tym wszystkim, a szczególnie w punkcie VI i VII, konieczna jest niesamowita ostrożność i niedowierzanie, by nie wpaść w pułapkę Szatana, który wielu już omamił ułudą i sprowadził na błędne drogi, czego doświadczyliśmy choćby tylko w objawieniach w Oławie, które okazały się nieprawdą i fałszem.

Na wiele sposobów Bóg komunikuje się z człowie-kiem, objawiając nam, kim jest i jaki jest, bo nie chce być anonimem. On jest Bogiem Osobowym, Bogiem Miłości, a miłość ofiaruje się drugiemu. Mamy zatem już odpowiedź na pytanie: Czy Bóg mówi do człowieka? Pozostaje po-szukać odpowiedzi na pytanie: Czy Boga można usłyszeć? Ale o tym w części drugiej w następnym numerze.

ks. Roman Zapała

Co jest tajemnicą ludzkiego rozkwitu? Przestrzeganie Prawa Bożego.

Prawo Boskie nie uciska, przeciwnie — uwalnia nas!

PRAWO BOSKIE NIE UCISKA…

Niedawno uczestniczyłem w spotkaniu, którego tematem była Księga Wyjścia. Dyskusja, która stanowiła część okolicznościowego kursu pt. „Piesza wycieczka po Biblii”, była nie tylko ciekawa, ale równie inspirująca, bowiem, jak to często bywa, pomogła mi skrystalizować wiele myśli związanych z tym tematem, np., co Księga Wyjścia (Exodus) mówi do nas dzisiaj.

Przede wszystkim Księga Wyjścia jest opowiadaniem o przejściu z niewolnictwa do wolności. Uciekając od tyranii faraona, dzieci Izraela spotykają Boga na Synaju. Bóg prze-kazuje im swoje Prawo, które nie jest jednak innym rodzajem tyranii — przeciwnie, przynosi człowiekowi wolność, która kontrastuje z niewolą narzuconą Izraelitom przez Egipt. Dzisiaj wielu z nas myśli, że każde prawo jest pewnego

Page 15: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

15Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

rodzaju zniewoleniem; nie dotyczy to jednak Prawa Boga, bowiem w żadnym wypadku nie ogranicza ono naszej wol-ności; przeciwnie – daje nam wolność, ponieważ wewnątrz jego granic znajdujemy miejsce do prawdziwego rozkwitu, podczas gdy poza jego granicami jest tylko anarchia.

Następną moją myślą było to, że prawo dane nam przez Boga jest znakiem Jego ogromnej miłości do nas wszystkich; przestrzegając przykazań danych nam przez Boga odwzajemniamy Jego miłość. Tak więc, jeśli pró-bujemy ograniczyć działanie Prawa Bożego i jego wpływ na nasze życie, w rzeczywistości prosimy Boga, aby nas mniej kochał! Sądząc, że miłość i miłosierdzie Boże nie mają nic wspólnego z Jego Prawem, popełniamy bardzo poważny błąd, bowiem te wielkie dary są wcieleniem tegoż Prawa. Odrzucając Prawo, odrzucamy w ten sposób bardzo ważny znak Bożej miłości.

Oczywiście, żaden katolik w żadnym wypadku nie może odrzucić Prawa, czyli Dziesięciu Przykazań i praw etycznych danych człowiekowi w Księdze Wyjścia. Jednak w dzisiejszym katolicyzmie można zauważyć wyraźną tendencję, która bardzo przypomina laksyzm* przeszło-ści wobec Prawa i współczesną tendencję do szukania luk w Prawie Boskim i poszukiwania dróg „ucieczki” od wymogów, które stawia przed nami Bóg, nawet w tych dwóch pierwszych i najważniejszych przykazaniach, które nakazują nam kochać Boga i innych ludzi. W czasach, kiedy przywiązuje się tak ogromną wagę do stawiania

sobie wyraźnych celów, niektórzy chcą i próbują ciągle obniżać poprzeczkę. Nie ma więc zgodności między taką postawą a tym, co mówi Psalmista: „Jakże miłuję Prawo Twoje; przez cały dzień nad nim rozmyślam” (Psalm 119, 97). Kiedy po raz ostatni słyszeliśmy kazanie, które wy-sławia piękno Bożego Prawa? A przecież Prawo Pana jest doskonałe — krzepi ducha (Psalm 19, 7). Czy może być za dużo prawa? Na pewno może być zbyt wiele ludzkich przepisów, o czym jasno mówią Ewangelie, Prawo Boże jednak jest zupełnie inne! Mateusz za Jezusem (5, 18) mówi stanowczo: „Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie”. Jeśli zaś chodzi o alternatywę Prawa Bożego — kulturę („każdy dla siebie” oraz „nieograniczona suwerenność woli jednostki”), która nie ma żadnego odniesienia do prawdy — trudno nazwać taką propozycję atrakcyjną.

Zdaję sobie sprawę, że wszystkie moje myśli i spo-strzeżenia można odnaleźć w tekście Veritatis Splendor, pięknego listu świętego Jana Pawła II. Muszę go jak naj-szybciej ponownie przeczytać!

*W rzymskokatolickiej teologii jest to doktryna, która w wątpliwych przypadkach natury moralnej nakazuje wybór bardziej liberalnego rozwiązania.

The Catholic Herald, May 28, 2018Tłumaczyła Barbara Scott

Kilka dni temu, jedna z moich znajomych, która nie zna dobrze Pisma Świętego, niespodziewanie poprosiła mnie o wyjaśnienie zdania wypowiedzianego przez apostoła Pawła, który w Liście do Galatów pisze: „Alem ja przez Zakon umarł dla zakonu, abym żył dla Boga, a z Chrystu-sem przybity jestem do krzyża. I żyję już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus” (Ga 2, 19). Byłam tak zaskoczona tym pytaniem, że nie miałam pojęcia, jak jej to wyjaśnić. Poprosiłam koleżankę o kilka dni, abym mogła coś poczytać na ten temat i należycie przygotować się do odpowiedzi. Wróciłam więc do Pisma Świętego. Apostoł Paweł napisał, że został przybity do krzyża i już nie żyje. Przygotowując moje wyjaśnienie, zaczęłam od zadania sobie pytania: Czy św. Paweł umarł na krzyżu razem z Chrystusem? Oczywiście, że nie! Co więc chciał przez to powiedzieć? Odpowiedź może być tylko jedna: Św. Paweł umarł dla tego świata i żyje teraz w wierze Syna Bożego. Życie

i śmierć, o których jest tutaj mowa, mają więc znaczenie duchowe, a nie fizyczne.

Jeśli pragniemy być ukrzyżowani z Chrystusem (po-przez wiarę w Niego), musimy całkowicie zrezygnować ze wszystkich egoistycznych pragnień i ambicji, i podpo-rządkować je doskonałej woli Boga. Żądza zadawalania i promowanie swojego „Ja” stanowią największą „barierę”,

która oddziela człowieka od zbawienia, bowiem główną cechą ludzkiej natury jest chęć zaspakajania własnych pragnień i żądz oraz szukanie samo-urzeczywist-nienia, które są fundamentem grzechu. Wszystkie grzechy, jak piramida wyra-stają z pragnienia zadowolenia własnego „Ja” i dlatego właśnie to „Ja” musi być ukrzyżowane razem z Chrystusem, co oznacza bezwarunkowe poddanie się woli Boga, które musi nastąpić, zanim zbawienie będzie mogło dać owoce. Według św. Pawła jest to proces nie-ustanny i niemający końca, bowiem natura grzechu, który został przybity

BYĆ UKRZYŻOWANYM Z CHRYSTUSEM: JAK TO ROZUMIEĆ?

Page 16: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

16 Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

do Jezusowego krzyża zostaje tam, gdzie była i nadal „mieszka” w ciele człowieka, które przecież nadal żyje. (Rz 7, 18-25)

Człowiek nie jest w stanie samodzielnie walczyć z odziedziczoną grzeszną naturą i aby ją przezwyciężyć, potrzebu-je pomocy Ducha Świę-tego, jego mocy i świa-tła. Jednak pragnienie zaspakajania własnych żądz, które wypływa z jego grzesznej natury jest tak silne, że aby je pokonać, musi całkowicie podporządkować swoją wolę woli Boga, co jest podstawowym warunkiem, jeśli człowiek ma wyelimino-wać tę potężną motywację do samo-urzeczywistnienia.

Jest to część skruchy. Prawdziwa skrucha czy pokuta nie polega jednak wyłącznie na proszeniu Boga o przebaczenie

grzechu; jest to przede wszystkim pragnienie przemiany. Oznacza to, że człowiek jest gotowy zrezygnować z własnej kontroli i mocy i poddać się woli Ducha Świętego. Myślę, że to właśnie jest początkiem ukrzyżowa-nia z Chrystusem.

Taki początek ożywia działanie Du-cha Świętego wewnątrz ludzkiej duszy, co z kolei rodzi nowe życie ducho-we w człowieku, który

rodzi się ponownie z Ducha Bożego. Stare skorumpowane żądze i pragnienia zostają wyparte przez nową, dużo po-tężniejszą motywację – pragnienie doświadczenia świę-tości Boga. Pokusa starych uzależnień i pragnień, które zniewalały człowieka i popychały do grzechu, zostają przezwyciężone, nie przez własny wysiłek, by pokonać skorumpowaną naturę, lecz przez podporządkowanie wła-snej woli – woli Boga (1P 1, 23). Jednak okazuje się, że bardzo często to właśnie jest największym wyzwaniem dla wielu ludzi, którzy próbują sami pozbyć się swojej skłonności do grzechu, co za każdym razem kończy się powrotem do tych samych grzesznych praktyk, od któ-rych próbują uciec. Gdyby człowiek mógł samodzielnie przezwyciężyć swoją grzeszną naturę licząc na własną siłę i wolę, Jezus nie musiałby umrzeć za nasze grzechy. Jednak ponieważ człowiek nie jest w stanie samodzielnie tego dokonać, dzięki Łasce Bożej zwycięstwo przychodzi jako dar duchowego odrodzenia, pod warunkiem jednak, że skruszony człowiek zechce całkowicie podporządkować się woli Boga.

Bardzo często człowiek chce być posłuszny, ale ciągle upada i wraca do grzechu, ponieważ próbuje „zatrzymać” pewną część swojego starego „ja”, mając nadzieję, że potrafi ją kontrolować. Jest to błędne rozumowanie, które opiera się na założeniu, że człowiek sam może się uratować dzięki swojej własnej pracy. Biblia uczy nas, że nic, co człowiek zrobi czy zrobił, nie może uratować jego duszy, a zbawienie przychodzi wyłącznie dzięki Łasce Boga (Ef 2,8-9.) Dzięki tej wielkiej Łasce człowiek może narodzić się ponownie, otrzymując całkowicie nową naturę, która zastąpi jego stare grzeszne „ja”. Musi narodzić się ponownie, jeśli chce kiedykolwiek oglądać Królestwo Boże (J 3,3), a jeśli ma narodzić się ponownie, jego grzeszna natura musi być ukrzyżowana razem z Chrystusem i człowiek musi zostać napełniony Bożym Duchem Świętym. Tak właśnie postąpił św. Paweł.

Barbara Scott

Oczyszczenie

W kroplach łez zawiera się Piękno kryształu ludzkich uczućUkładam kroplę po kropli uronionej przez lataKażda łza niczym Części układanki pasujące do siebie

Wpierw do ręki wezmę tę, w której stara chata jestWypełniona bólem i grzechemA po niej łzę z gwiaździstym niebemNad twardą i zimną posadzką przypadkowej świątyni

Mój wzrok zatrzymuje się nad łzą z odbiciem Kapłańskiego serca przyjmującego Obicia i zranienia świata Łza do łzy...

Wyklęczana kropla z tęsknoty za sercem DobrymCzystą duszą i dłoniami pełnymi pomocyWylane łzy przed Wielkim BudowniczymUroniona łza przy Złotych Skrzydłach Archanioła Zobaczonych w ciemnej nocy

Łzy czasu przeszłego, doświadczeń, Oczyszczenia i dojrzewania w Prawdzie Zbieram je poukładane w dłonie Spoglądam niczym w zwierciadło Widzę odbicie twarzy zwycięzcy Lecz do uszu dociera Głos serdeczny„czuwaj, czuwaj moje dziecię...”

Joanna D.

Page 17: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

17Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

W poprzednim wydaniu „Okruchów św. Wojciecha” została przedstawiona struktura administracyjna Kościoła, a także jej rozwój do końca IV w. po Chr. Wieki od IV – VI po Chr. to czas wzrostu autorytetu biskupa Rzymu jako papieża w całym ówczesnym świecie. To właśnie z IV w. wywodzi się nazwa „Stolica Apostolska”, wówczas także powstały pierwsze papieskie dekrety, a zatem rozwijało się prawo kościelne, co przyczyniało się do budowania jedności całego Kościoła w sferze teologicznej, doktrynalnej, moralnej, dyscypliny kościelnej, liturgicznej oraz administracyjnej. Biskup Rzymu, któremu od początku istnienia Kościoła przysługiwał prymat, stawał się stopniowo papieżem w dzisiejszym rozumieniu tego słowa. Biskup Rzymu cieszył się wciąż rosnącym au-torytetem nie tylko w Kościele, ale także w całym świecie chrześcijańskim, a nawet pozachrześcijańskim.

Następcy papieża św. Syrycjusza (jego wkład w rozwój instytucjonalny Kościoła został omówiony w poprzednim wydaniu „Okruchów św. Wojciecha”) św. Innocenty I, św. Zozym i św. Bonifacy I w dalszym ciągu umacniali autory-

tet biskupa Rzymu jako papieża. Wczesne listy papieskie, mające charakter dekretów, dotyczyły w szczególności moralności, dys-cypliny kościelnej i liturgii, ale już w V w. po Chr. listy te dotyczyły także kwestii teologicznych i dok-trynalnych.

Papież św. Innocenty I uwa-żał, że papieżowi przysługuje władza uniwersalna i dopiero decyzje papieża, do których mają się stosować wszystkie Kościoły lokalne, są ostateczne. Przykła-dowo św. Augustyn z Hippony wysłał papieżowi św. Innocente-mu I traktat „O naturze”, którego

autorem był mnich Pelagiusz, celem potwierdzenia przez św. Innocentego I, że nauczanie Pelagiusza było błędne. Św. Innocenty I, który także potępił nauczanie Pelagiusza, uznał, że biskupi z Afryki Północnej zwrócili się do niego po autorytatywną decyzję, ponieważ jak pisał: „żeby wszystko, cokolwiek, chociaż dokonuje się w tak oddalonych jeszcze i odległych prowincjach, nie wcześniej doprowadzili do końca niż wtedy, żeby doszło do wiadomości tej Stolicy [Apostolskiej – przyp. aut.], żeby całym jej autorytetem zostało wzmocnione, co było uzasadnionym rozstrzygnię-ciem, i stąd żeby czerpały pozostałe Kościoły”. Można zatem stwierdzić, że nawet jeżeli celem biskupów z Afryki Północnej było tylko potwierdzenie swoich postanowień,

to uznawali autorytet Stolicy Apostolskiej, ponieważ to właśnie do biskupa Rzymu zwrócili się z tą prośbą. Na-tomiast papież św. Innocenty I uważał, że dopiero decy-zje papieskie są ostateczne, a zatem prawnie mają moc wiążącą dla całego Kościoła. Można zatem zauważyć, że omawiany w poprzednim wydaniu „Okruchów św. Woj-ciecha” urząd sędziowski papieża stopniowo przechodził w urząd nauczycielski.

W historii powszechnej nadeszły bardzo trudne czasy dla Cesarstwa Zachodniorzymskiego, które stopniowo chyliło się ku upadkowi, aby w 476 r. po Chr. definitywnie upaść. Jedynym kontynuatorem świetności dawnego Imperium Romanum zostało Cesarstwo Wschodniorzymskie ze stoli-cą w Konstantynopolu. Z powodu licznych najazdów oraz trudnej sytuacji politycznej Cesarstwa Zachodniorzymskiego słabła także siła polityczna Rzymu, jednakże równocześnie zdecydowanie wzrastał autorytet biskupa Rzymu w całym świecie chrześcijańskim i pozachrześcijańskim. W latach 440-461 papieżem był św. Leon I Wielki, który cieszył się ogromnym autorytetem i był nazywany obrońcą miasta Rzy-mu, ponieważ przekonał wodza Hunów Attylę, aby odstąpił od ataku na miasto Rzym. Papież św. Leon I uważał, że nie powinien być uznawany tylko jako następca św. Piotra, ale „jako Piotr”. Wyrażał to w słowach: „W mojej niskiej osobie widzi się i czci tego, który łączy w sobie troski wszystkich pasterzy z pieczą nad powierzonymi sobie owcami”, ponieważ św. Piotr „steru Kościoła nie wypuszcza z dłoni”, a sam św. Piotr był pierwszym spośród uczniów „na czoło innych przez Pana wysunięty”, „nazwany Opoką”, na której Jezus Chrystus zbudował Kościół, a zatem biskup Rzymu posiada uniwer-salną i najwyższą władzę w całym Kościele powszechnym, nad którym sprawuje nadzór. Z bardzo szerokim zakresem kompetencji, w jakie Jezus Chrystus wyposażył św. Piotra, wiąże się także ogromna odpowiedzialność. Można zatem zauważyć, że argumentacja papieża św. Leona I została oparta wprost na Ewangelii i odwoływała się do hierarchii Kościoła ustanowionej przez Jezusa Chrystusa, a także istniejącej u początku dziejów chrześcijaństwa. Kiedy wśród Kościołów na Wschodzie wybuchł spór o osobę Chrystusa, papież św. Leon I napisał List, nazywany Listem do Flawiana (Tomus ad Flavianum), w którym przedstawił doktrynę oraz poglądy teologiczne, dotyczące boskiej i ludzkiej natury w Jezusie Chrystusie. Na zwołanym przez cesarza soborze w Efezie, celem rozwiązania sporu o osobę Jezusa Chrystusa, List papieża św. Leona I nie został wysłuchany. Jednakże sobór ten, zgodnie ze słowami papieża, nazwano zbójeckim (non iudicum, sed latrocinium – nie zgromadzenie sądowe, lecz rozbój) i dlatego zwołano kolejny sobór do Chalcedonu, gdzie wspomniany List został przyjęty z wielkim entuzjazmem

INSTYTUCJONALNE ASPEKTY FUNKCJONOWANIA KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO NA PRZESTRZENI DZIEJÓW

cz. VI Struktura organizacyjna Kościoła – biskup Rzymu papieżem

Św. Innocenty I, papież; źródłohttps://brewiarz.pl/czytel nia/swieci/07-27a.php3

Page 18: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

18 Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

przez jego uczestników, którzy wznosili okrzyki „Święty Piotr przemówił ustami Leona”. Pomimo, iż nauczanie papieskie w kwestii boskiej i ludzkiej natury w Chrystusie zostało zaapro-bowane, to biskupi ze Wschodu zupełnie inaczej postrzegali autorytet papieski, niż sam papież. W kanonie XXVIII Soboru Chalcedońskiego potwierdzili postanowienia Soboru Konstantynopoli-tańskiego z 381 r., że Kon-stantynopol ma odbierać cześć zaraz po Rzymie, ar-gumentując, iż przywileje Rzymu wynikają z tego, że był „miastem cesarza”. Kanon ten został wyraźnie odrzucony przez papieża św. Leona I, a także jego następców. Argumentacja kanonu XXVIII opierała się na przesłankach politycz-nych, a nie ewangelicznych i apostolskich, ponieważ za-kładała, że autorytet biskupa zależy od politycznej pozycji danego miasta w cesarstwie, a nie hierarchii ustalonej przez Jezusa Chrystusa. Kościoły wschodnie nie kierowały się prymatem św. Piotra wyraźnie ustanowionym przez Jezusa Chrystusa, tylko polityczną po-zycją Rzymu. Było to błędne, ponieważ z czasem przerodziło się to w doktrynę cezaropapizmu, o czym będzie mowa w kolejnych częściach cyklu. Idąc tym tokiem rozumowania w ciągu wieków ciągle zmieniałyby się stolice biskupie cieszące się prymatem w Kościele powszechnym, a poza tym pojawiłby się problem w momencie po-wstania licznych państw, często na gruzach Imperium Romanum. Ponadto, gdyby prymat w Kościele zależał od politycznej pozycji danego miasta, to trudno byłoby określić, którego miasta biskup miałby w dzisiejszych czasach prymat w Kościele: Paryża, Waszyngtonu, Moskwy, Berlina, a może Pekinu lub Tokio. Ta doktryna z czasem bardzo uzależniła Kościoły wschodnie, np. obecnie prawosławne od wpływów politycznych, co można zauważyć przykładowo w przypadku prawosławnego Patriarchatu Moskwy i całej Rusi. Należy zatem wyraźnie pod-kreślić, że tylko Kościół rzymsko-katolicki trwa dokładnie w nauce Jezusa Chrystusa, także w wymiarze instytucjonalnym, ponieważ autorytet papieża i kościelną hierarchię opiera na słowach Jezusa Chrystusa.

Należy jeszcze wskazać genezę tytułu „papież”, który za czasów papieża św. Leona I nie był jeszcze powszechnie

stosowany, tym niemniej pojawiał się już w tytulaturze biskupa Rzymu przed końcem IV w. po Chr. Tytuł ten pochodzi od łacińskiego słowa papa, wywodzącego się od greckiego słowa pappas, co znaczyło „ojciec”. W Kościele

wczesnochrześcijańskim terminem tym określano biskupów, a czasami na-wet prezbiterów. Termin „papież” jako tytuł po raz pierwszy wszedł do użycia w III w. po Chr., jako tytuł biskupa Aleksandrii. Przed końcem IV w. po Chr. za-czął on stopniowo wcho-dzić do tytulatury biskupa Rzymu, a od wczesnego średniowiecza na Zacho-dzie stał się wyłącznym ty-tułem biskupa Rzymu. Na Wschodzie tytułem papa określano nadal biskupa Aleksandrii, a dziś papa to na Wschodzie koptyjski patriarcha Aleksandrii.

Podsumowując, należy podkreślić, że od V w. po Chr. urząd sędziowski papieża stopniowo przechodził w urząd nauczycielski, a papież coraz częściej wypowiadał się autorytatywnie w kwestiach teologicznych i doktry-nalnych. Chociaż biskupi ze Wschodu w omawianych czasach błędnie uważali, że cześć należna biskupowi Rzymu wynika z politycznej pozycji Rzymu, to jed-

nak uznawali prymat biskupa Rzymu i cenili jego decyzje. Należy także wskazać, że paradoksalnie wraz ze słabnącą siłą polityczną Rzymu rósł autorytet biskupa Rzymu w Koście-le powszechnym, a także w całym świecie chrześcijańskim, a nawet po-zachrześcijańskim. Wpływały na to także pontyfikaty wybitnych biskupów Rzymu, jak np. św. Leona I Wielkiego, w czym można jednoznacznie dostrzec działanie Ducha Świętego. Byli to nie tylko wybitni i pobożni biskupi, ale także odważni mężowie stanu, którzy troszczyli się o doktrynę, liturgię, mo-ralność, dyscyplinę Kościoła, a także o losy państwa i każdego człowieka. Były to czasy, kiedy biskup Rzymu

stopniowo stawał się papieżem, z kompetencjami admi-nistracyjnymi oraz doktrynalnymi podobnymi do czasów dzisiejszych. Rozwój instytucjonalny Kościoła w oma-wianych czasach, dotyczył głównie urzędu i kompetencji biskupa Rzymu, czyli papieża.

Adam Kozień

Rafael, Spotkanie papieża Leona Wielkiego z Attylą,fresk, 1514 Pa-łac Apostolski, Watykan; źródło: https://www.gosc.pl/doc/3532509.Hunowie -powstrzymani

Św. Leon I Wielki, papież i doktor Kościoła; źródło: https://www.brewiarz.pl/czytelnia/swieci/11-10a.php3

Page 19: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

19Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

PROBLEMY KATOLICKIEJ POLONII W WIELKIEJ BRYTANII

KOŚCIÓŁ W POLSCE I W ŚWIECIE

Dzisiaj nie mamy już wystarczającej liczby kapłanów, aby służyć wszystkim Polakom za granicą, mówią polscy biskupi.

Biskupi zachęcają polskich katolików mieszkających za granicą, do pełnej integracji z Kościołem kraju, w któ-rym obecnie się znajdują.

Polscy biskupi oświadczyli, że nie mają wystarczającej liczby kapłanów, którzy mogliby posługiwać Polakom poza granicami Polski, w związku z czym apelują do Polaków na emigracji, by próbowali przyłączyć się do Kościoła w kraju, w którym obecnie mieszkają i pracują.

„Nawet pomimo bardzo dużej stosunkowo liczby polskich kapłanów, nie jest możliwe na bieżąco dotrzeć wszędzie, gdzie znajdują się polscy emigranci,” powiedział przedstawiciel konferencji biskupów w Warszawie. „Wasze świadectwo wiary będzie miało bardzo pozytywny wpływ na grupy wiernych innych narodowości, szczególnie miej-scowych wspólnot Kościoła katolickiego. Biskupi w innych krajach liczą na taką właśnie pomoc polskich katolików.”

W liście duszpasterskim, który był odczytany w czasie polskich Mszy Świętych za granicą 29 kwietnia 2018 r., biskupi dziękują wszystkim polskim kapłanom, siostrom zakonnym – jest ich ponad 2.000 – oraz pomagającym lu-dziom świeckim, którzy obecnie nadal posługują polskim katolikom na całym świecie. Polscy biskupi podziękowali również miejscowym biskupom za granicą, za otwartość i zrozumienie, a przede wszystkim udostępnianie swoich kościołów i salek parafialnych polskim kapłanom do pracy liturgicznej i pastoralnej w języku polskim, równocześnie powiedzieli, że Polacy powinni teraz zacząć uczestniczyć w Mszach Świętych odprawianych w języku kraju, w którym obecnie mieszkają i pracują. „Dojrzały patriotyzm nie ma nic wspólnego z nacjonalizmem, czy odseparowaniem się od wpływu innych kultur i tradycji – ani też ze stającym się dzisiaj coraz bardziej modnym internacjonalizmem, który próbuje zacierać różnice pomiędzy poszczególnymi naro-dami” – mówi list polskich biskupów, upamiętniający setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości w 1918 roku.

„Biorąc pod uwagę jedność wiary oraz waszą odpowie-dzialność za Kościół, teraz jest waszym obowiązkiem nawiązać dobry, regularny kontakt z katolikami innych narodowości. … Promować polską kulturę, bronić dobrego imienia Polski i utrzymywać osobiste i instytucjonalne kontakty z ojczystym krajem, jednak zawsze okazując szacunek dla kraju, który przyjął i zaakceptował was, zapewniając wam pracę.”

Polski Kościół, za zgodą miejscowych biskupów, prowa-dzi działalność misyjną w 25 krajach, zaspokajając potrzeby religijne ok. 15 milionów Polaków, których rodziny wyjechały z Polski po II wojnie światowej, w okresie „Solidarności” na

początku lat 80-tych i wreszcie po przyłączeniu się Polski do Unii Europejskiej w 2004 roku.

We Francji i w Niemczech, gdzie obecnie mieszkają 3 miliony Polaków, polskie misje, które zaczęły powstawać już w latach 30-tych XIX wieku, dzisiaj zatrudniają 236 kapłanów, a w USA polscy księża posługują w przeszło 300 parafiach.

Po konferencji biskupów polskich w styczniu 2007 roku, w liście duszpasterskim wysłanym do wszystkich misji polskich, biskupi mówią o tym, że polskie parafie i misje są często jedynym źródłem kultury i tożsamości dla Polaków mieszkających za granicą, i zachęcają, aby szukali polskich parafii.

Jednakże w sierpniu 2016 r., arcybiskup gnieźnieński, Wojciech Polak poinformował katolicką Agencję Prasową, że polscy kapłani posługujący w zagranicznych diecezjach często mają duże trudności z właściwym zrozumieniem miejscowych problemów, a równocześnie ostatnio odnoto-wany spadek powołań znacznie ogranicza liczbę kapłanów wysyłanych do pracy misyjnej za granicą.

Biskup pomocniczy diecezji tarnowskiej, Wiesław Lechowicz, delegat Polskiego Kościoła Katolickiego za granicą, w rozmowie z CNS powiedział, że pastorał 2007 roku uwidacznia „potrzeby bardzo wielu Polaków, którzy opuścili swój kraj po przyłączeniu się Polski do EU”. Wyjaśnił, że wielu z nich ma poważne problemy języ-kowe i adaptacyjne, z którymi łatwiej będzie się uporać „w klimacie wiary i tradycji przywiezionych z ojczyzny.”

Biskup dodał, że sytuacja już trochę się poprawiła i „bariery utrudniające kontakt z przedstawicielami miej-scowego kościoła i społeczności stopniowo zanikają.”

„Ważne jest, aby następna generacja polskich emi-grantów nie tylko dobrze znała Ewangelię i nauczanie Kościoła, ale również pogłębiała wiarę nie tylko w języku polskim, lecz również we wspólnotach obcojęzycznych – nie powinna bowiem kojarzyć Kościoła wyłącznie ze wspólnotami polskimi” powiedział biskup Lechowicz.

Biskup zapewnił, że władze Kościoła zdają sobie sprawę, że polskie parafie za granicą podlegają jurysdykcji miejscowych biskupów diecezjalnych i dodał, że współ-praca między nimi została jasno i wyraźnie określona.

Nowe wytyczne dla polskiego Kościoła za granicą wskażą priorytety dla polskich kapłanów tak, aby w przy-szłości można było uniknąć sporów dotyczących spraw jurysdykcyjnych, problemów związanych z udostępnianiem kościołów oraz niektórych zwyczajów i tradycji religijnych praktykowanych przez członków niektórych polskich wspólnot.

Jednakże rektor Polskiej Misji Katolickiej w Anglii i Walii, mgr Stefan Wylezek, w wywiadzie udzielonym

Page 20: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

20 Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

CNSA powiedział, że w opinii wielu Polaków anglojęzyczne Msze Święte są „zimne”, w porównaniu z ich własnym, „pełnym ekspresji nabożeństwem”.

Rektor przypomniał, że prawo kanoniczne Kościoła pozwala katolikom modlić się w ich własnym języku, ostrze-gając, że „pełna integracja z miejscowymi wspólnotami będzie możliwa dopiero w następnym pokoleniu lub nawet później”. „W Kościele nie ma obcokrajowców – jesteśmy jednością i w moim przekonaniu „mieszane parafie” rokują najlepszą

nadzieję” powiedział Wylezek, którego misja znajdująca się w Londynie liczy 217 parafii i centrów duszpasterskich, gdzie pracuje 120 polskich kapłanów.

„Nie możemy jednak nakazać tego dekretem; musimy poświęcić wiele czasu i wysiłku w budowanie naszych pa-rafialnych wspólnot, które gromadzić będą ludzi z różnych środowisk i kultur, tak, aby ich wiara mogła się rozwijać.”

The Catholic Herald, 29/04/2018Tłumaczenie: Barbara Scott

KOŚCIÓŁ PRZEŚLADOWANY

Drodzy Czytelnicy „Okruchów św. Wojciecha”, artykuły prezentowane do tej pory w cyklu „Kościół prześladowany” obejmowały swoją tematyką krwawe męczeństwo zwane także „czerwonym męczeństwem”. Pokazaliśmy w nich prześladowanie chrześcijan w 8 krajach: Chinach, Japonii, Egipcie, Syrii, Iraku, Korei Płn. i Płd. oraz Nigerii. Do tematu „czerwonego męczeństwa” jeszcze powrócimy, bynajmniej nie po to, by szokować przykładami wymyśl-nych tortur i straszliwej śmierci, lecz uzmy-słowić Czytelnikom fakt, że w każdej minucie chrześcijanie giną za wiarę oraz przypomnieć o obowiązku modlitwy za nich, aby problem XXI w. nie kończył się na uświadomieniu sobie o ogromnej i niestety ciągle rosnącej liczbie męczenników.

Polskie słowo „męczennik” zostało utworzone od „męki”, tymczasem greckie słowo martyr oznacza świad-ka, zatem martyrium jest w rzeczywistości świadectwem. Danie świadectwa może łączyć się z utratą doczesnego życia lub oddaniem całej egzystencji człowieka „na służ-bę” w ślubowaniu, że będzie się żyć według Jezusowych rad ewangelicznych – wtedy mówimy o tzw. „białym męczeństwie”. Termin ten, wprowadzony przez św. Grze-gorza Wielkiego, oznaczał cierpliwe znoszenie zniewag, przeciwności i utrapień, okazywanie miłości oszczercom odbierającym dobre imię. Gdy po roku 313 czas oficjalnych prześladowań chrześcijan się skończył i rozporządzeniem cesarza Konstantyna Wielkiego uznano chrześcijaństwo za jedną z legalnych religii, wielu chrześcijan pragnących jak najdokładniej naśladować Chrystusa poprzez ubóstwo, modlitwę, czystość, posty udawało się na pustynię lub do powstających klasztorów, by prowadzić życie monastyczne.

W Ewangelii czytamy o zaparciu się samego siebie i o wzięciu krzyża na każdy dzień. Należy więc powiedzieć, że zarówno białe jak i czerwone męczeństwo są to dwa aspekty tego samego pójścia za Chrystusem. Biali męczen-nicy – „nieznani żołnierze” wielkiej sprawy Bożej – codzien-nie „umierają dla Chrystusa” zajmując się chorymi ludźmi, cierpliwie znosząc cierpienia, nadstawiając „drugi policzek”

w miejscu pracy czy też zwyczajnie borykając się z trudami codzienności.

Ofiara dusz wybranych„Bóg – pisze Siostra Łucja w trzeciej Tajem-

nicy fatimskiej – potrzebuje naszej przebłagalnej ofiary, potrzebuje krwi męczenników. Tylko ona może zamknąć piekło przed wielkim tłumem ludzi otumanionych przez szatana. Jednak nie musi się to dokonać na apokaliptycznej drodze oczyszczenia ludzkości przez karę Bożą. Bóg prosi o cierpienie zastępcze. Pyta w Fatimie o na-szą zgodę na cierpienie za grzeszników idących drogą potępienia. Pyta, czy jesteśmy gotowi ofiarować się cali w tej intencji, czy jesteśmy

gotowi położyć swoje życie na ołtarzu ofiarnym i pozwolić, by uczynił z nami, co chce, by jeśli potrzeba, przyjął tę naszą ofiarę i uczynił z nas żertwę przebłagalną za grzechy świata. Bo Bóg potrzebuje dziś męczenników, ale świat może być uratowany także przez to, co tradycja Kościoła nazywa białym męczeństwem – oddawaniem swego życia kropla po kropli”.

„Męczennik bowiem jest najbardziej autentycznym świadkiem prawdy o życiu. Wie, że dzięki spotkaniu z Je-zusem Chrystusem znalazł prawdę o własnym życiu i tej pewności nikt ani nic nie zdoła mu odebrać. Ani cierpienie, ani śmierć zadana przemocą nie skłonią go do odstąpie-nia od prawdy, którą odkrył spotykając Chrystusa. Oto dlaczego po dziś dzień świadectwo męczenników nie przestaje fascynować, znajduje uznanie, przyciąga uwagę i pobudza do naśladowania. Powód, dla którego ufamy ich słowu, jest zaś taki, że dostrzegamy w nich oczywiste świadectwo miłości, która nie potrzebuje długich wywo-dów, aby nas przekonać, gdyż mówi do każdego człowieka o tym, co on w głębi serca już uznaje za prawdę i czego od dawna poszukuje. Męczennik budzi w nas głębokie zaufanie, ponieważ mówi to, co my już przeczuwamy, i wypowiada otwarcie to, co my również chcielibyśmy umieć wyrazić”. Jan Paweł II, Fides et Ratio, 32.

Anna StawowiakŹródło: Miesięcznik Civitas Christiana; www.deon.pl; Encyklika JP II Fides et Ratio

Page 21: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

21Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

O WYCHOWANIU, ZACHOWANIU I TRADYCJACH

PIERWSZY NAUCZYCIEL

Historyjkę dedykuję wszystkim nauczycielom w dniu ich święta

Dnia szóstego Bóg stworzył pierwszych ludzi – mężczyznę i kobietę. Dzień siódmy miał być dniem odpoczynku. Nie, nie dlatego, że Stwórca czuł się zmęczony, lecz raczej po to, aby przygotować się do zadania, które miał wykonać następnego dnia. Bo właśnie tego dnia – dnia ósmego – Bóg stworzył Nauczyciela.

Pierwszy Nauczyciel, mimo że był tylko człowiekiem, miał w sobie kilka bardzo ważnych modyfikacji. Mówiąc krótko, nauczyciel był bardziej wytrzymały niż inni ludzie: został stworzony tak, aby mógł każdego ranka wstawać o świcie i kłaść się spać nie wcześniej niż o 23.30 w nocy, nie odpoczywając w ciągu dnia ani jednej chwili.

Nauczyciel był tak skonstruowany, aby, na przykład, w deszczowy poniedziałek mógł przebywać w zamkniętej,

dusznej sali lekcyjnej przez sześć godzin, w towarzystwie 35 niesfornych młodych ludzkich stworzeń. Ponadto mu-siał być absolutnie zdrowy i sprawny, zarówno fizycznie jak i psychicznie, aby w czasie przerwy wielkanocnej poprawić przynajmniej 101 sześciostronicowych wypra-cowań. Tak, Bóg naprawdę postarał się, aby Jego Pierwszy Nauczyciel był nie tylko wyjątkowo twardy i wytrzymały, ale równocześnie łagodny i spokojny. Nauczyciel został

wyposażony w bardzo delikatne ręce, tak, aby mógł, na przykład, osuszyć łzy zaniedbanego i bardzo samotnego ucznia, zagubionego w nowym szkolnym środowisku lub pocieszyć załamaną szesnastolatkę, której nikt nie zaprosił na bal noworoczny.

Bóg wlał w nauczyciela ogromną ilość cierpliwo-ści, tak bardzo potrzebnej w niektórych sytuacjach, na przykład gdy uczeń prosi go, aby jeszcze raz powtórzył instrukcję, którą właśnie nauczyciel powtórzył po raz trzeci na prośbę innego ucznia, lub kiedy niektórzy uczniowie po raz czwarty z rzędu zapomnieli pieniędzy na lunch i potrzebowali wsparcia, lub gdy zamówione podręczniki nie dotarły jeszcze do szkoły, a nowy semestr zaczynał się już następnego dnia.

Ponadto Bóg dał Nauczycielowi nieco większe serce niż typowe serce ludzkie, tak aby mógł kochać każde dziec-ko, nawet to, które głośno oznajmia: „Nienawidzę tego przedmiotu! Jest nudny!”, lub dziecko, które na dźwięk dzwonka wybiega bez pozwolenia z sali lekcyjnej, nie mówiąc „Do widzenia” czy „Dziękuję”.

I w końcu Bóg obdarzył Nauczyciela nieskończonym źródłem nadziei, wiedząc, że będzie mu ona bardzo po-trzebna. Nauczyciel zawsze ma nadzieję, że dzieci w końcu nauczą się pisać i literować poprawnie; że nie będzie mu-siał nagle zastąpić chorej koleżanki lub kolegi na dyżurze w czasie lunchu lub po skończonym dniu pracy; nadzieję, że piątek w końcu przyjdzie, nadzieję, że może jutro uda

mu się zrobić zakupy przed zapadnięciem zmroku.Gdy ósmego dnia Bóg ukończył pracę, zatrzymał

się i z dumą popatrzył na dzieło swoich rąk, zobaczył bowiem natychmiast, że Nauczyciel był dobry. Bardzo dobry! I Bóg uśmiechnął się do siebie, bo wydawało mu się, że spogląda w przyszłość.

Tłumaczenie i adaptacja: Barbara Scott

Page 22: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

22 Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

IX WARSZTATY DUCHOWOŚCI MAŁŻEŃSKIEJ PT. „MAŁŻEŃSTWO JAKO SAKRAMENT”

W dniu 16 czerwca 2018 roku odbyły się IX Warszta-ty Duchowości Małżeńskiej. Tematem przewodnim był „Małżeństwo jako Sakrament”. Konferencję tematyczną wygłosił ks. Roman Zapała. Wykład rozpoczął się ukaza-niem małżeństwa w Piśmie Świętym. Przytaczając wiele fragmentów ze Starego i Nowego Testamentu mogliśmy odkryć sens zamysłu Bożego względem małżonków.

Druga część wykładu skupiała się wokół istoty sakra-mentu małżeństwa – czyli obrazu, czy też odzwierciedlenia miłości Trójcy Świętej oraz miłości Chrystusa do Kościoła.

Ostatnia część dotyczyła powołania, jakim jest mał-żeństwo. Mężczyzna i kobieta powołani do związku mał-żeńskiego powinni być świadomi, że droga, jaką idą, jest drogą daną i zadaną im przez Boga.

Po konferencji miało miejsce odnowienie przyrzeczeń małżeńskich. Każda z par indywidualnie mogła odnowić złożoną przed laty przysięgę, mając jak kiedyś ręce prze-wiązane stułą. Był to moment bardzo osobisty dla każde-go i jak słyszymy od uczestników tamtych warsztatów, przyniósł błogosławione efekty!

Kolejną część wypełniła muzyka duetu Dawida Pyrdy i Marcina Podrazy. Podczas półgodzinnego koncertu można było usłyszeć utwory z repertuaru zespołu Bez Reszty, którego założycielem jest Dawid Pyrda.

Ostatnią częścią był tradycyjny już wspólny czas przy przysłowiowej herbacie i ciastku.

Kończąc to niedługie podsumowanie, chcielibyśmy już teraz zaprosić na kolejne Warsztaty!

Najbliższe XI Warsztaty Duchowości Małżeńskiej

odbędą się na początku października. Już teraz zapra-szamy na XII Warsztaty Duchowości Małżeńskiej pt. „Komunikacja drogą do komunii w małżeństwie”, które odbędą się 18 listopada. Poprowadzi je w całości pan Jacek Pulikowski – autor wielu książek dotyczących małżeństwa i rodziny. Zapraszamy serdecznie wszystkich, którzy chcą zweryfikować prawdę o swojej żonie lub mężu.

Kolejne XIII Warsztaty Duchowości Małżeńskiej pt. „Jak czują dzieci? Warsztat o emocjach” odbędą się 17.03.2019 roku (niedziela) i poprowadzi je oddana swojej pracy pani psycholog Katarzyna Nowak-Le-dniowska. Więcej informacji na stronie parafialnej lub funpage’u Warsztatów na fb. / Warsztaty-Duchowości--Małżeńskiej

Warto już teraz zanotować sobie te daty w kalendarzach!Zuzanna i Marcin Podraza

Świadectwa z IX Warsztatów Duchowości Małżeńskiej:

„IX Warsztaty Duchowości Małżeńskiej nt. Sakramentu Małżeństwa poprowadził dla nas ks. Roman Zapała – duszpasterz rodzin w naszej parafii.

Na początku spotkania była konferencja wygłoszona przez ks. Zapałę nawiązująca do biblijnego patrzenia na małżeństwo i rodzinę.

Bardzo mocno zostało podkreślone to, że w Sakra-mencie Małżeństwa jest obecny z nami Chrystus. Wszystkie trudności, jakie się nadarzają w życiu małżeńskim i ro-

Page 23: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

23Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

MAŁŻEŃSTWO POCHODZI OD BOGA

dzinnym, z Jego pomocą i wiarą w Jego Obecność pośród nas, da się pokonać.

Kulminacyjnym punktem warsztatów było odnowienie przyrzeczeń Sakramentu Małżeństwa w kościele.

Ten moment utkwił nam w pamięci bardzo mocno. Przysięgę małżeńską warto odnawiać często. Daje ona nam siłę na co dzień i umacnia naszą miłość.

Na koniec nie zabrakło dobrej muzyki i słodkości, aby poczuć się jak na weselu, a to wszystko dzięki pięknemu zaangażowaniu Zuzanny i Marcina Podrazów.

Do zobaczenia na kolejnych X warsztatach!” WS

„Ostatnie Warsztaty Duchowości Małżeńskiej przeży-łam w szczególny sposób. Niezwykła konferencja Księdza Romana Zapały pokazała, że musimy wracać do korzeni naszego małżeństwa, do źródeł, a przysięgę małżeńską może-my odnawiać wobec siebie nawet po każdej kłótni. Ponadto,

ksiądz zachwycił nas treściami teologicznymi pokazując, że nasza miłość małżeńska ma być budowana na wzorze miłości Trójcy Świętej. Ksiądz wspomniał również, że Pan Bóg dla-tego stworzył człowieka, ponieważ miał potrzebę kochania.

Szczególnym momentem było nabożeństwo odnowie-nia przysięgi małżeńskiej. Wprowadzeni przez czytania, krótkie słowo księdza Romana oraz przyjęcie Komunii Świętej wypowiedzieliśmy wobec siebie słowa przysięgi małżeńskiej. Następnie każde małżeństwo podchodziło pod tabernakulum, Ksiądz Roman związywał nas stułą i udzie-lał specjalnego błogosławieństwa. Właśnie ten moment przeżyłam najbardziej. A ponadto, już teraz, jakiś czas po Warsztatach, widzę zmianę w naszej relacji małżeńskiej!

Ksiądz Roman zasugerował, że odnawianie przysięgi małżeńskiej możemy powtarzać w naszej parafii co roku. Wraz z innymi małżeństwami będziemy oczekiwać na ko-lejną taką możliwość. Chwała Panu!”

ZP

„Małżeństwo – związek kobiety i mężczyzny – nie jest zwykłym kontraktem cywilnym, ale in-stytucją moralną i religijną (…) Małżeństwo pochodzi od Boga. Nie tylko w tym znaczeniu, że Bóg jest źródłem wszystkich praw naturalnych – ale że stwo-rzył człowieka i że dla zacho-wania rodzaju konieczne jest ciągłe współżycie dwojga ludzi w małżeństwie (…) Małżeństwu ze względu na jego przeznacze-nie nie można odmówić cha-

rakteru religijnego. Małżonkowie są współpracownikami Boga-Stwórcy (…) Na ścisły związek małżeństwa z wiarą wskazuje i ta okoliczność, że małżonkowie chcąc sprostać swoim zadaniom, potrzebują specjalnej pomocy Bożej”. Przytoczone powyżej słowa ks. bp Tihamera Totha (z: Małżeństwo chrześcijańskie, W-wa 2001) stały się in-spiracją do napisania tego artykułu – refleksji, zwłaszcza w kontekście niewątpliwie dużego kryzysu małżeństwa. W Polsce statystyki w tym względzie są zatrważające, bowiem co piąte małżeństwo ulega rozbiciu. Dlaczego tak się dzieje? Jakie są przyczyny takiego stanu rzeczy? Co sprawia, że ludzie określający się jako wierzący postępują wbrew Bożym prawom?

Katechizm o małżeństwieMałżeństwo jest jedynym sakramentem, w którym

„sami małżonkowie jako szafarze łaski Chrystusa udzielają sobie nawzajem sakramentu małżeństwa, wypowiadając

wobec Kościoła swoją zgodę” (KKK 1623). „Zawierającymi przymierze małżeńskie są mężczyzna i kobieta, ochrzczeni, wolni do zawarcia małżeństwa, którzy w sposób dobrowolny wyrażają swoją zgodę” (KKK1625). „Zgoda jest „aktem osobowym, przez który małżonkowie wzajemnie się sobie oddają i przyjmują (…) Zgoda, która wiąże wzajemnie małżonków, znajduje swoje dopełnienie w tym, że dwoje „stają się jednym ciałem”” (KKK 1627).

„Prezbiter (kapłan), który asystuje przy obrzędzie za-warcia małżeństwa, przyjmuje zgodę małżonków w imieniu Kościoła i udziela błogosławieństwa Kościoła” (KKK 1630).

„Węzeł małżeński został ustanowiony przez same-go Boga, tak że zawarte i dopełnione małżeństwo osób ochrzczonych nie może być nigdy rozwiązane” (KKK 1649). Małżeństwo chrześcijańskie, ważnie zawarte, nie może być rozwiązane inaczej, jak przez śmierć jednego z małżonków.

bp Tihamer Toth

Page 24: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

24 Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

Celem głównym małżeństwa jest rodzenie potom-stwa i jego staranne wychowanie; jest także wzajemne uświęcanie się małżonków przez zgodne pożycie. Celem pomocniczym jest opanowanie pożądliwości zmysłowej. Zadania te wynikają z natury małżeństwa chrześcijańskiego, a więc z ustanowienia Bożego.

Pismo Święte o małżeństwiePamiętamy, że Pismo Święte rozpoczyna się od opi-

su stworzenia świata oraz mężczyzny i kobiety na obraz i podobieństwo Boże (por. Rdz 1, 26-27), a kończy wizją „Godów Baranka” (Ap 19, 7,9). Pismo, od początku do końca, mówi o małżeństwie. Bóg stworzył człowieka z mi-łości i powołał go do miłości. Mężczyzna i kobieta zostali stworzeni wzajemnie dla siebie: „Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem” (Rdz 2,24; por. Mt 19, 6). Miłość małżeńska, której Bóg błogosławi, powstała

z Bożego zamysłu: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemie i uczynili ją sobie poddaną” (Rdz 1,28). Stwierdzenie, że mężczyzna i kobieta tworzą „jedno ciało” to wymowna metafora jedności i nierozerwalności małżeństwa oraz wspólnoty celów.

W pismach prorockich (por. Oz 1-3; Iz 54,62; Jr 2-3; Ez 16;23) znajdujemy obrazy wyłącznej i wiernej miłości małżeńskiej. „Księgi Rut i Tobiasza dają wzruszające świadectwo wzniosłego sensu małżeństwa, wierności i czu-łości małżonków. Tradycja zawsze widziała w Pieśni nad Pieśniami jedyny w swoim rodzaju wyraz miłości ludz-kiej, będącej czystym odblaskiem miłości Boga, miłości „potężnej jak śmierć”, miłości, której „wody wielkie nie zdołają ugasić” (Pnp 8, 6-7)”, (KKK 1611).

Pismo Święte w wielu miejscach, a zwłaszcza przy opisie godów w Kanie (J 2, 1-11), potwierdza, że małżeń-stwo „jest czymś dobrym i że jest skutecznym znakiem obecności Chrystusa”. Nauka Jezusa Chrystusa jest jed-noznaczna: związek małżeński mężczyzny i kobiety jest nierozerwalny; łączy ich sam Bóg („Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela” (Mt 19,6)).

Wiemy, że każdy człowiek doświadcza zła wokół siebie i w sobie. Jesteśmy skażeni grzechem. Pierwsi rodzice, skutkiem zerwania z Bogiem, zerwali komunię

mężczyzny i kobiety. Została wypaczona ich relacja; ich pociąg ku sobie, będący darem Stwórcy, zamienił się w relację panowania i pożądliwości (por. Rdz 2,22; 3,16). Grzech pierworodny naruszył porządek stworzenia, ale Bóg w swoim miłosierdziu nie opuścił grzesznego człowieka, a kary („bóle rodzenia dzieci” i „praca w pocie czoła” – Rdz 3,16; 3, 19) stały się lekarstwem.

W Listach św. Pawła znajdujemy wiele odniesień do małżeństwa i warto je odświeżać i przyjmować, gdyż są to ponadczasowe wskazania, np. św. Paweł podkre-ślał nierozerwalność małżeństwa aż do śmierci jednego z małżonków (1Kor 7). Wdowy i wdowców zachęcał do niewstępowania w nowe związki, ale tego nie zakazywał. Małżeństwo uważał za związek Boga z człowiekiem, a ściślej Chrystusa z Kościołem (por. Ef 5, 25-33). Szczyt miłości oblubieńczej znajdujemy w hymnie o miłości (1Kor 13, 1-13). Małżonkowie, poza przekazaniem ży-

cia, zobowiązani byli do zdrowej dyscypliny względem dzieci (por. Kol 3, 21), bez zbytniej surowości, ale też bez pobłażliwości (por. Ef 6, 4). Na rodzicach spoczy-wał obowiązek zapewnienia dzieciom środków do życia oraz zabezpieczenia ich przyszłości (por. 2Kor 12, 14; 1Tm 5, 8).

Biblia przypomina o równości małżonków wobec siebie i przed Bogiem oraz że związek małżeński jest trwały, nierozerwalny i święty, a małżonkowie stanowią dla siebie wzajemny dar.

Małżeństwo – szczęście, obowiązek czy porażka?Na początek, znowu zacytujemy ks. bp T. Totha:

„Szczęście rodzinne! Może niejeden i niejedna rozczaro-wana powie: Tak, marzyłam o czymś podobnym, kiedy klęczałam z narzeczonym przed ślubnym ołtarzem, kiedy kapłan związywał stułą nasze drżące ręce. Organy pięknie grały, ołtarz był przybrany kwiatami, przed nami nowe życie pełne ideałów! A dziś? Nic nie zostało z tego wszyst-kiego! Rozwiały się wszystkie nadzieje (…) Pytam Cię, Bracie, Siostro, która tak narzekasz: powiedz, czy niczym nie zawiniłaś? Może wierzyłaś, że już samo małżeństwo przyniesie Ci gotowe szczęście? Tego nikt nie otrzymuje! Ty również otrzymałaś tylko możność osiągnięcia szczę-ścia. Dostałaś zadanie, któreś powinna byłaś rozwiązać”.

Ikona ukazująca miłość oblubieńczą Chrystusa i Kościoła

Page 25: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

25Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

Tak, szczęście samo nie zawita do naszego małżeństwa i naszego domu. Żyjemy w trudnych czasach dla rodzi-ny. Dawniej rodzice i dziadkowie swoim życiem dawali przykład dobrego, uczciwego życia małżeńskiego. Istniał wielopokoleniowy rodzinny dom, w którym dzieci wyrastały w dobrych, szczęśliwych warunkach i religijnej atmosferze, a sprawy małżeńskie i rodzinne nie stanowiły niepokojącego problemu. Spotykane ubóstwo nie raz wzmacniało miłość w rodzinie. W domu rodzinnym, błogosławionej ostoi, centralną rolę pełnił stół, który łączy rodzinę. To przy nim gromadzi się rodzina na wspólne posiłki, modlitwę czy

potrzebne rozmowy. Stół łączy, wprowadza harmonię i jedność.

W każdym kato-lickim domu znajdo-wał się krzyż, który „przypomina nam cierpienia i ofiary Chrystusa Pana, dlatego jest podporą i pocieszeniem dla

ogniska domowego (…) Rodzinę mogą spotkać choroby, rozmaite klęski, niedostatek, nieporozumienia – wszyst-kiemu temu tylko krzyż Chrystusowy może zaradzić (…) Gdy małżonkowie w czasie niesnasek spojrzą na krzyż, usłyszą jego napomnienie: „Jeden drugiego brzemiona noście” (Gal 6,2). Dawniej dla młodych, którzy zakła-dali rodziny, wszystko było jasne i naturalne, zrozumiałe samo przez się. Dzisiaj, w natłoku bezbożnego świata konsumpcji i rozwiązłości seksualnej, wielu młodych ludzi nie zna błogosławieństwa życia rodzinnego, nie zna ciepła domowego ogniska. Warunki życia, i powiedzmy otwarcie – kryzys wiary, prowadzi do zagrożenia rodzi-ny i jej rozbicia. Odejście od Boga i Jego praw skutkuje rozpadem małżeństwa i rodziny, a grzech i przywiązanie do grzechu jest pierwszym, zasadniczym jego powodem. Szatan w swym zamyśle próbuje zniszczyć rodzinę, Boży plan naszego zbawienia.

Naturalnym jest, że z czasem osłabnie u małżonków pociąg zmysłowy, ale powinien wtedy, jak i zawsze, pano-wać szacunek wzajemny, ufność i przyjaźń. Małżonkowie w jesieni życia mogą i powinni być dla swojej rodziny dobrze pojętą wyrocznią.

Kościół zawsze bronił Bożego porządku w małżeń-stwie, przypominał i przekazywał wiernym nakazy oraz obowiązki ciążące na małżonkach, a także uświadamiał w swoim nauczaniu. W starym „Apologetycznym Kate-chizmie Katolickim” z 1932 r. znajdujemy takie pouczenia:

Małżonkowie winni:1). Dla miłości Chrystusa panować nad swoimi ner-

wami i za każdy gest niecierpliwy natychmiast przepraszać, by nie naruszać ślubowanej miłości.

2). Okazywać sobie wzajemnie uprzejmość i uczyn-ność w wyższym stopniu niż ludziom obcym.

3). Nie pozwolić nikomu mieszać się w kwestię po-życia wzajemnego, więc przed nikim się na drugą stronę nie żalić i takich użalań nie słuchać.

4). Współczuć z każdym zmartwieniem drugiej strony i starać się je zmniejszyć.

5). Dzieci starannie wychowywać i nie cierpieć w domu nikogo, kto by je mógł gorszyć.”

Jakże aktualne są te pouczenia!W odpowiedzi na nasze tytułowe zapytanie: „Małżeń-

stwo – szczęście, obowiązek czy porażka?” wykreślmy na zawsze słowo „porażka”, bowiem małżeństwo jest Bożym zamysłem, na widnokręgu którego widnieje zbawienie. „Jeżeli niełatwo być dobrą żoną i dobrym mężem, to co z tego wynika? To, że trzeba prosić o pomoc Trzeciego, o pomoc Boga, który łączy małżonków”, (ks. bp T. Toth).

AS

Życie małżeńskie jest wspaniałe, jest świetne! I zawsze musimy go strzec, opiekować się dziećmi. Kilka razy mó-wiłem tutaj, na placu św. Piotra, że życiu małżeńskiemu pomagają trzy słowa. Nie wiem, czy pamiętacie te trzy słowa, które zawsze należy wypowiadać, które powinny być w domu: czy mogę?, dziękuję, przepraszam. Są to trzy magiczne słowa! Czy mogę? – żeby w życiu małżonków nie być nachalnym. Czy mogę, co Tobie się zdaje? Co o tym my-ślisz? Dziękuję: podziękowanie współmałżonkowi. Dziękuję za to, co dla mnie zrobiłeś, dziękuję za to. Chodzi o to piękno, gdy potrafimy podziękować. A ponieważ wszyscy popełniamy błędy jest też i to słowo, które jest nieco trudno powiedzieć, ale trzeba je wypowiedzieć : «Wybacz mi, proszę! Przepraszam» – przypomniał Ojciec Święty.

FRANCISZEK

Page 26: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

26 Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

Głowa po wakacjach odpoczęła, dni robią się coraz krót-sze, więc dobra książka lub film, oczywiście prócz lektury Okruchów św. Wojciecha może idealnie wypełnić nam

myśli i czas oraz zainspirować do zrobienia czegoś dobrego.

Jaka będzie najlepsza lektura? Jeśli chodzi o lekką literaturę religijną, polecam przede wszystkim #JESZ-CZE5MINUTEK o. Adama Szustaka. Jest to zbiór krót-kich i wciągających historii. Osobiście kupuję ją wszystkim bliskim i dalszym znajomym i rodzinie z wielu różnych okazji. Nadaje się nawet dla osób niewierzących lub nie

praktykujących. Wręcz może je zachęcić do zgłębienia pewnych religijnych zagadnień. Ta pozycja jest dobra dla nowożeńców, na urodziny, czy na I Komunię dziecka. Opowieści są tak ciekawe i prosto przedstawione, że nie sposób poprzestać na pierwszych, tytułowych 5 minu-

tach. Po każdej ciekawostce o. Szustak nawiązuje do zdania z Pisma Świętego i daje tym samym dużo do myślenia. Śmiem twierdzić, że historie przypominają dobre kazanie.

Przykład? Przytoczę pierwszą opowieść, która dotyczy postaci czterdziesto-letniego Cliff’a Younga, który był australijskim farmerem. W 1983 roku, stanął na star-cie ultramaratonu w Sydney w gumiakach. Z wielu badań

naukowców wywnioskowano, że, aby przebiec dystans takiego ultramaratonu – 875 kilometrów, należy biec kilka dni i w nocy spać optymalnie 6 godzin w celu regeneracji ciała. Gdy Cliff stanął na starcie, wszyscy śmiali się z niego. Po pierwszym dniu, biegacze wyprzedzili go o kilka kilo-metrów, ale kiedy oni spali, Cliff biegł dalej i wysuwał się na prowadzenie, aż w końcu wygrał! Skończył o dwa dni wcześniej od pozostałych zawodowych biegaczy i o kilka godzin wcześniej od najlepszego wyniku na świecie.

Gdy pytano go jak tego dokonał, odpowiadał, że był pasterzem. Sam zaganiał około 2 tysięcy owiec w swoim gospodarstwie o powierzchni 8 kilometrów kwadrato-wych. Czasem nawet dwa, trzy dni pod rząd. Gdy usłyszał o sześciodniowym maratonie, pomyślał: „To tylko trzy dni dłużej, niż zazwyczaj biegam…”

KSIĄŻKI I FILMY O TEMATYCE RELIGIJNEJ, KTÓRE MUSISZ ZOBACZYĆ

Jakie jest nawiązanie o. Adama do Biblii: „Nie tak bowiem człowiek widzi, jak widzi Bóg” (1 Sm 16,7). Nakłania on tym samym, by nie oceniać innych „po okładce”, tylko spróbować poznać. Po resztę podobnych historii zapraszam do lektury. Naprawdę warto. My czasem czytamy #jeszcze 5 minutek jako bajkę na dobranoc dla dzieci.

Pozostając jeszcze na chwilę przy ojcu Adamie Szusta-ku nie sposób przejść obojętnie koło jego dwóch książek, które napisał przy współpracy z zało-życielem zespołu dziecięcego Arka Noego, Robertem „Litza” Fredrichem, a mianowicie Wilki dwa męska przeprawa przez życie oraz Wilki dwa w obronie stada. Dominikanin i rockowy muzyk opowiadają o walce dwóch wilków w nas samych: złym i dobrym. Piszą au-tentycznie i prosto z mostu. Choć dzień w dzień stają do walki z obydwoma wilkami, w swoim i innych imieniu, pokazują, że warto mimo wszystko do-karmiać tego lepszego wil-ka.

S a m o. Adam jest bardzo p ł o d n y m p i s a r z e m i… youtu-berem. Jak sam twierdzi, gdyby Pan Jezus żył dzisiaj, na pewno miałby swój kanał na YouTube. W mojej opinii, on sam idealnie go z tego wyręcza. Polecam jeszcze jedno jego dzieło, które najle-piej czytać w czasie Wielkiego Postu. To Plaster miodu. Zaprasza on do czytania Pisma Świętego i modlitwy. Pisze o tym, jak to Bóg chce nas zanurzyć w miodzie, by zaleczyć jego plastrem nasze cierpienia i rany. Pozwólmy mu na to.

Pozostając przy współczesnych głosicielach Słowa Bożego, którzy trafiają najbardziej do młodych ludzi, natrafiłam ostatnio na Marcina Zielińskiego i jego ewan-gelizatorsko – charyzmatyczną działalność. Nie mogłam uwierzyć, że w tak młodym człowieku jest tyle… Du-cha Świętego. Serce rośnie. Prócz swojej bezpośredniej działalności na terenie całej Polski, napisał on również dwie książki. Są one namiastką tego, co Marcin głosi

Page 27: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

27Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

jako swoje świadectwa na spotkaniach. Te dwa tytuły to w kolejności powstawania: Rozpal wiarę, a będą działy

się cuda oraz 77 moc prze-baczenia.

W waszej biblioteczce może znaleźć się również Ży-cie na pełnej petardzie Ks. Jana Kaczkowskiego, który w rozmowie z Piotrem Żył-ką zdradza, skąd w nim tak ogromne pokłady pozytywnej energii. Sam siebie nazywa onkocelebrytą i pokazuje, jak pokonać strach. Napotkał na wiele przeszkód, zanim otrzymał święcenia, a zanim dowiedział się, że ma raka, wy-budował hospicjum w Pucku.

Udało mi się spotkać go osobiście, od razu było czuć od niego dobrą energię. Naprawdę warto poznać jego życiorys.

Jeśli zaś, drogi Czytelniku, lubisz ludzkie historie, polecam ci również książkę Ludzie na walizkach Szy-mona Hołowni. Przytacza on w niej kilka opowieści ludzi z przejściami. Czytając to człowiek staje się wrażliwszy na innych. Uważam, że każdy ma jakąś historię do opowie-dzenia, choć niektóre z nich mogą naprawdę inspirować i dodawać otuchy innym.

Szymon Hołownia, chociaż jest człowiekiem świec-kim, świetnie tłumaczy istotę Kościoła, nawet tym, którzy nie bardzo wiedzą, jak we współ-czesnym świecie się w nim odnaleźć i czerpać z niego siły i nadzieję. Polecam rów-nież jego pozycję Kościół dla średniozaawansowanych oraz Monopol na zbawienie. Prowa-dzi on również fundację Kasisi oraz Dobrą Fabrykę na stronie https://www.dobrafabryka.pl/, gdzie można zakupić „akcje” na potrzeby dla najbiedniejszych z innych krajów. Taką akcję

można podarować komuś na prezent, by sam wybrał, komu chce pomóc za daną kwotę.

Wracając do literatury, tym razem już nie z Polski, dla wierzących i niewierzących – ciekawa i autentyczna opowieść małego chłopca o tym, co widział „po drugiej stronie”, czyli Niebo istnieje… Naprawdę! Todd’a Bur-po. Chociaż jest ona osadzona w amerykańskim świecie, dodaje otuchy tym, którym odchodzi ktoś z bliskich. Mnie samej poleciła ją znajoma, która dzięki swojej wierze, pomimo wyroku: „ma Pani jeszcze około dwóch miesięcy życia”, przeżyła cztery lata. Gorąco się modliła. Złośliwa odmiana raka w końcu wygrała, a 40-letnia Ewa (bo tak

jej na imię) zostawiła trójkę małych dzieci. Pozostawiając za sobą dobre wspomnienia, masę miłości i wiary oraz książki tego typu, człowiek jest spokojniejszy. Z dzieła Todd’a Burpo dowiecie się nawet tego, dlaczego anioły nie dały się namówić chłopcu na zaśpiewanie We will rock you Queen’a. Książka docze-kała się nawet ekranizacji. W podobnym klimacie jest również film oparty na faktach Cuda z nieba o dziewczyn-ce, która wpadła do starego spróchniałego drzewa, a ura-towała ją… sami zobaczcie co. Najlepiej pasuje tutaj cy-tat: gdzie dwóch lub trzech spotyka się w imię moje.

Pozostając jeszcze na chwilę w kinematografii po-lecam bardzo dobry film amerykańskiej produkcji Siła spokoju (Peaceful Warrior). Jest to opowieść o młodym sportowcu, który nagle traci wszystko, choć jedyne, co mu potrzeba, to wiara i radość z tego co ma. Ciekawie i dość wesoło zostaje tu przedstawiona postać Boga.

Jest jeszcze jedna książka, która doczekała się swojej ekranizacji i którą chcę gorąco polecić tym, którzy stracili swą wiarę przez jakieś bardzo dramatyczne wydarzenia w swoim życiu. Osobiście dla mnie najgorszym jest utrata dziecka. Na kogoś, komu umarł mąż lub żona, mówi się wdo-wa lub wdowiec, tego, któremu zmarli rodzice, nazywamy sierotą, ale nie ma nazwy na kogoś, komu umarło dziecko. Ciężko jest po prostu nazwać to, co przeżywa słowami. Jakiś czas temu, wśród moich znajomych pojawiały się osoby, którym się to przytrafiało. Zwykłe: będzie dobrze nie wystarczało. I wtedy natrafiłam na książkę, a później film pt. Chata autorstwa William’a Paul’a Young’a. Jest to ciekawa powieść o spotkaniu się z Bogiem w pewnej chacie, w której doszło wcześniej do rodzinnej tragedii. Do dziś używamy w rodzinie powiedzenia autora tej książki i jego syna: Tato, 100%, co zaś przywołuje mi na myśl powiedzenie: przypadek to Bóg przechadzający się incognito. Jeśli jesteś ciekaw, o co dokładnie chodzi lub pogrążyłeś się w wielkim smutku po stracie, zapraszam do lektury, która doda ci otuchy.

Jest jeszcze jedna seria trzech książek, które powin-nam polecić, tak naprawdę na początku tego artykułu. Wywarły one na mnie duże wrażenie. Nawet jeśli mamy potraktować je z przymrużeniem oka jako rozważania filozoficzne na tematy, o których rozmyśla każdy z nas. Niosą one w sobie bardzo dużo życiowych mądrości. A są to trzy tomy: Rozmowy z Bogiem autorstwa Neale’a Do-nald’a Walsch’a.

Anna Zając

Page 28: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

28 Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

SPOTKANIA

Z CYKLU: NA PIELGRZYMIM SZLAKU W ITALII ZNALEŹĆ BOGA W CHWILACH CIERPIENIA

Bazylika Św. Piotra w Rzymie, będąca jednym z miejsc na naszym pielgrzymim szlaku, jest budowlą, która zarówno napawa lękiem, jak i wywołuje podziw. Jest to chyba największa katedra na świecie! Jest w niej tak wiele niezwykłych ołtarzy i posągów, złota, mozaik, pięknych witraży oraz ludzi – wielkie tłumy odwiedzających, które przynajmniej w moim odczuciu nie przeszka-dzają w indywidualnym podziwianiu wspaniałości tej budowli, oraz roli, jaką pełni, przypominając wszystkim o mocy i chwale Boga. I tutaj właśnie, w Kaplicy Św. Jana Pawła II, przy grobie tego wielkiego Papieża-Po-laka, na naszym pielgrzymkowym szlaku ks. Roman celebrował Eucharystię.

Tuż przed wejściem do Bazyliki po prawej stronie ukryte w bocznej kaplicy, w kuloodpornej szklanej ga-blocie, znajduje się jedno z najwspanialszych renesanso-wych arcydzieł: Pieta – rzeźba wykonana przez Michała Anioła w 1498 roku – Maryja trzymająca na kolanach

i obejmująca ramionami ciało swojego martwego Syna. Jest młoda i piękna. Ślady ukrzyżowania i tortur Jezusa są prawie niewidoczne. Wypolerowany do połysku biały marmur ma zaledwie około 160 cm wysokości, lecz swoją doskonałością dorównuje wielkości całej Bazyliki. Jest to niezwykły obraz piękna, zarówno w swojej formie jak i treści. Za każdym razem, gdy na nią patrzę, nie mogę powstrzymać łez, które bezskutecznie próbuję ukryć. Ta wspaniała rzeźba mówi do mnie bowiem nie tyle o bólu i rozpaczy Matki Bożej, ale o bólu i cierpieniu każdej matki, która kiedykolwiek trzymała w ramionach ciało swojego syna, i za Jej pośrednictwem mówi o cierpieniu całej ludzkości oraz obecności Boga w samym centrum tego cierpienia.

SZCZĘŚCIE

Szczęście to jest chwila ta,która właśnie teraz trwa.Od ciebie zależy,co komuś zabierze,a co komu może dać.

Szczęście to jest moment ten,który przyszedł niczym sendawno wymarzony,wiatrem otulony,smutek się rozpłynął w cień.

Szczęście to jest taki stan,gdy faluje zboża łan,ptak wśród łąk zaśpiewa,pochylą się drzewa.Miłość nam okazał Pan.

Szczęście to jest chwila ta,szczęściem jest, że właśnie trwa.Możesz się wzbogacić,możesz się zatracić.Wolną wolę dał ci Pan.

Zofia Daszkiewicz

Ojcze Niebieski,Jesteś z nami przez cały czas,w smutku, chorobie i niedostatku;otaczaj nas ramionami mimo, żecały świat jest pełen smutku i bólu,chroń nas skuteczniew czasie naszej trudnej wędrówki do Ciebie.Prosimy Cię o to w imię Jezusa Chrystusa.Amen

Barbara Scott

Page 29: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

29Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

VOLTO SANTO – ŚWIADEK ZMARTWYCHWSTANIA (II)

Pusty Grób … uczniowie biegną, aby zobaczyć co się stało, gdyż Magdalena przyniosła alarmującą wieść, mówiąc „Zabrali Pana z grobu…”. „Drugi uczeń” (J 20, 4-10) – Jan – zatrzymuje się u wejścia i „schyliwszy się, ujrzał płótna na ziemi”. Piotr również je widzi. Jan wszedł do grobu: „ujrzał i uwierzył”. Co zobaczył, że uwierzył? Ujrzał całun (sindon) i chustę (sudarion) – ułożone w ten sposób, że tylko Zmartwychwstały mógł przeniknąć przez nie, nie naruszając ich układu. Jan w swojej Ewangelii daje nam wyraźną wskazówkę, że płócien było więcej, używając liczby mnogiej (płótna, opaski). Były tam: su-darion z Cohors (czepek podtrzymujący również brodę), całun z Oviedo (chusta, którą owinięto najpierw twarz, z plamami krwi grupy AB, ukazująca „mapę” ran), całun – zwany Turyńskim (zapewne opaski i chusta z bisioru – Volto Santo), ponadto dwa całuny (z bisioru oraz lnu) z Kornelimünster. Nazwy całunów określają miejsca ich przechowywania. Według żydowskiego rytu pogrzebowe-go – zmarły był zawijany w wiele tkanin na podobieństwo kokonu, który – w przypadku Chrystusa – n i e z o s t a ł r o z e r w a n y ! Dlatego Jan uwierzył, zobaczył ponad-to oblicze swego Mistrza na najdelikatniejszej tkaninie, leżącej na wierzchu. Ta hipoteza – ukazująca powstanie Prawdziwego Oblicza w grobie – jest wysoce prawdopo-dobna! Tylko ktoś miłujący – i zarazem zamożny – mógł położyć tak drogocenną tkaninę na twarz zmarłego. Józef z Arymatei? Maria Magdalena? Bardzo możliwe, bo ona bywa przedstawiana w ikonografii jako trzymająca chustę wraz z Wizerunkiem.

Ewangelista nie mógł otwarcie pisać o tym, co widział, gdyż dla Żydów wszystkie przedmioty, które zetknęły się ze zmarłym – były nieczyste w najwyższym stopniu i na pewno mogłyby być zniszczone. Apostołowie więc ukryli relikwie. Któż je mógł otrzymać jak nie Matka Boża? Niedawno odkryty dokument w Tbilisi z VI w. opowiada o tym, jak Maryja „przechowywała obraz, który powstał na – lub n a d grobowym całunem… Rozciągała płótno obrazu, aby się przed nim modlić, patrząc na Umiłowane Oblicze Syna”. Po Zaśnięciu Maryi, apostołowie zanieśli z Nią do groty również i Wizerunek. Po Jej Wniebowzię-ciu – relikwię prawdopodobnie odziedziczył apostoł św. Juda Tadeusz, bratanek św. Józefa. Zabrał ją do Edessy (Azja Mniejsza) – na teren swojej ewangelizacji.

Bardzo znana legenda opowiada o tym, jak król Edessy, Abgar – będąc chory – wysłał posłańca do Jezu-sa z prośbą, aby do niego przybył. Pan Jezus wysłuchał prośby w inny sposób: umył twarz, wytarł ją ręcznikiem wręczając go posłańcowi (lub św. Tadeuszowi) wraz ze

Historia przedziwnego Wizerunku – Volto Santo – Weroniki – utworzonego w sposób cudowny na „morskim jedwabiu”, a przechowywanego we włoskim Manoppello

Manoppello – fasada kościoła Fratri Minori Cappuccini – Sanktuarium „Volto Santo”.

Manoppello – widok Manoppello.

Page 30: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

30 Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

swoim wizerunkiem na nim. Kiedy Abgar ujrzał twarz Chrystusa na płótnie – natychmiast wyzdrowiał. Przekaz legendy jest w dokumencie z VI w. w t.zw. „Dziejach Judy Tadeusza” – później przybierała różne wersje przedsta-wiane w ikonografii.

Przez pewien czas Prawdziwe Oblicze – na Wscho-dzie zwane Mandylionem (całun, chusta) – przebywało w Edessie. Źródła podają też miejscowość Kamuliana (k. Edessy). Panowało przekonanie wyrażone legendą o tym, że cudowny Wizerunek Chrystusa – „wyszedł z wody” – miała go znaleźć w swojej studni poganka Hypatia, kiedy go wydobyła – natychmiast wysechł. To Weronika – Man-dylion – obraz powstał przecież na „morskim jedwabiu”, tkaninie wodo- i ognioodpornej. Określano go greckim słowem tetradiplon – termin ten rozumie się jako „czte-rokrotnie złożony”. Istotnie – na Wizerunku zauważyć można widoczne ślady takiego złożenia: jedna pionowa linia i trzy poziome!

W V w. (może wcześniej) Wizerunek został ukryty w schowku bramy murów miejskich, prawdopodobnie wraz z Całunem Turyńskim. W 544 r. został odnaleziony. Pierwsza pisana wzmianka to legenda kamuliańska z VI w. Według niej Wizerunek dotarł do Konstantynopola wraz z relikwiami Krzyża Świętego w 574 r. – co jest datą pewną! Tylko Obraz z Manoppello i Całun Turyński – to jedyne na świecie acheiropity, chociaż kopie Mandylionu również określano w ten sposób, wierząc w ich nadprzyrodzone

powstanie. Sławna taka kopia Wizerunku – tzw. „Mandy-lion z Edessy” z IV w. – przechowywana jest w Watykanie obok Kaplicy Sykstyńskiej, inna – młodsza – w kościele św. Bartłomieja w Genui. Obie posiadają srebrną ramę, w której są charakterystyczne wycięcia na głowę i brodę.

W Konstantynopolu Mandylion doznaje niezwykłej czci, odbywają się procesje ze wspaniałością iście bizan-tyńską. Cesarz może tylko raz w roku przyklęknąć przed Wizerunkiem, będąc po Komunii św. … Z drugiej strony źródła podają, że Obraz umieszczano na sztandarze w wojnie przeciw Persom dla dodania otuchy walczącym. Możliwe też, że tak było w zwycięskiej bitwie pod Konstancją w 581 r. Mandylion broni również Konstantynopola podczas oblężenia przez Scytów. Poeci sławią Oblicze – Greorgios Pisides określa Go jako „Obraz Logosu”, Theophyloktos Simokkates podkreśla jego nadprzyrodzone pochodzenie jako „dzieło Boskiego kunsztu”. W VIII w. Mandylion znika ze źródeł bizantyńskich… W roku 722 zaczyna się kampania ikonoklastów przeciw obrazom. Prócz tego po Persach – Arabowie są wrogami Bizancjum – jeszcze jedni przeciwnicy wszelkich obrazów! Źródła podają opis cudu: wobec zagrożenia, patriarcha Germanos I powierza falom morskim Wizerunek, w drodze strzegą go okręty bizantyńskiego admirała Herakliosa. Obraz dopłynął do Rzymu, a z wody wydobył go – uprzedzony listem Germa-nosa – sam papież Grzegorz II. Kroniki papieskie z 753 r. odnotowują, że papież Stefan II niosąc Mandylion-Wero-

Manoppello – wnętrze Sanktuarium – nawa główna. Manoppello – fragment ołtarza głównego z Relikwiarzem (zauważa się przeźroczystość bisioru na tle okna absydy).

Page 31: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

31Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

nikę, idąc boso prowadził procesję ulicami Rzymu i błagał Boga o ocalenie miasta przed Longobardami.

Potem długo jednak nie pokazywano tej relikwii pu-blicznie z obawy, aby Bizancjum nie upomniało się o nią. Umieszczono Obraz w specjalnie wybudowanej kaplicy (VIII w.) na terenie starej Bazyliki św. Piotra, wzniesionej jeszcze przez cesarza Konstantyna W. w IV w. Kaplicę ku czci Maryi nazwano „Weroniką” lub „Prawdziwego Oblicza”. Jeden z kapłanów przeznaczony był wyłącznie do służby Bożej przed Wizerunkiem. Po tym, jak w 1204 r. straszliwy cios dotknął Bizancjum – uczestnicy IV-ej wy-prawy krzyżowej złupili Konstantynopol – Rzym ujawnił fakt posiadania Chusty i udostępnił ją wiernym. Zaraz też Papież Innocenty III zarządził, aby w każdą drugą niedzielę po uroczystości Objawienia Pańskiego odbywała się procesja, w której niesiono by Obraz z Bazyliki św. Piotra do kościoła Santo Spirito in Sassia – i z powro-tem. Do dziś ta niedziela w liturgii nosi nazwę „Omnis Terra” od słów hymnu „Cała ziemia chwali Cię, Panie”. Od tych uroczystości wzrosło jeszcze bardziej znaczenie Bazyliki św. Piotra – nastąpiła niebywała wprost eksplo-zja kultu „Oblicza” – cały świat chrześcijański podążał do Rzymu. Papież błogosławił lud Obrazem, udzielał odpustu zupełnego. Tłumy były tak wielkie, że zdarzały się nieszczęśliwe wypadki, tak jak w 1450 r., kiedy na

Moście Anioła zginęły 172 osoby! Napływ pielgrzymów był oczywiście bardzo dochodowy dla Wiecznego Mia-sta. Chusta Weroniki święciła triumf w Rzymie przez 300 lat. W tym czasie powstawały niezliczone malarskie kopie Wizerunku, mniej lub bardziej dokładne. Istniała w Rzymie liczna gildia malarzy. Ponadto obrazy tworzyli najwięksi artyści Europy: Cimabue, Massaccio, Bellini, Rafael, Tycjan, Bosch, El Greco, van Eyck, Rublow i wielu innych – wzorując się na tym samym modelu. Weronika jest p r a w z o r e m wszystkich przedstawień twarzy Chrystusa aż do początku XVII w. Obrazy rozsiane są po całym chrześcijańskim świecie.

Wiele znanych w historii osób oglądało „Weronikę”, m.in. Petrarka (pisze o niej w jednym ze swoich sone-tów), Brygida Szwedzka i inni – spisują swoje wrażenia, z których wynika jednoznacznie, że widzieli Prawdzi-we Oblicze. Także Dante Alighieri w swojej „Boskiej Komedii”, w „Ostatnim kręgu nieba” umieścił „Twarzy Człeczej Wizerunek”. A więc musiał widzieć! – i to jest odkrycie papieża Benedykta XVI, który pierwszy skojarzył tekst z Wizerunkiem, chociaż przecież „Boska komedia” jest znana od kilkuset lat jako perła literatury światowej. Dante pośrodku „Nieba” umieszcza nie „Światłość” – ale właśnie „Twarz”! Kolejnego dowodu na to, że „Weronika Rzymska” a „Volto Santo” to ten sam obraz – dostarcza nam… Marcin Luter! Kiedy wszedł do kaplicy „Weroniki”

Manoppello – wizerunek Chrystusa na bisiorze – Volto Santo (rewers).

Manoppello – fragment ołtarza głównego z Relikwiarzem (zauważa się czytelność Wizerunku na bisiorze na tle ściany absydy (awers).

Page 32: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

32 Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

w 1545 r. ujrzał z oddali tylko połyskującą światłem ramę, wybiegł oburzony i stwierdził, że „papież mami lud”, że tam nic nie ma. Tylko obraz na bisiorze reaguje tak na światło z pewnej odległości, że staje się niewidoczny. Luter nie zadał sobie trudu, aby podejść bliżej…

O świętej Weronice nie wspominają Ewangelie. Le-genda o tej odważnej i współczującej kobiecie pojawiła się w VI w., aby jakoś wyjaśnić powstanie Wizerunku na Chuście. Gdyby jednak – co nie jest wykluczone – takie zdarzenie miało miejsce, to obraz uzyskany na Drodze Krzyżowej przedstawiałby twarz cierpiącą a nie taką, jaką widzimy na Całunie z Manoppello! Ta mityczna niewiasta jest personifikacją naszych ekspiacyjnych odczuć – uosabia naszą miłość i współczucie dla Chrystusa idącego na Gol-gotę. Każdy miłujący Go wyznawca chciałby się znaleźć na miejscu tej niewiasty! Termin „Chusta św. Weroniki” należy rozumieć: „Chusta Świętego Prawdziwego Obrazu”.

Papież Juliusz II (1503-1513) postanowił wybudować nową bazylikę nad grobem św. Piotra, w tym wspaniały relikwiarz – skarbiec dla przechowywania najświętszej relikwii chrześcijaństwa, Weroniki. W 1506 r. zostaje poło-żony kamień węgielny pod potężnym filarem – pierwszym z czterech, podtrzymujących kopułę Bazyliki, mającym być schronieniem dla niej. Nowa świątynia była budowana z ogromnym rozmachem przez sto lat w czasie pontyfika-tów 16 papieży, z udziałem najwybitniejszych artystów

renesansu i baroku, takich jak: Bramante, Rafael, Michał Anioł, Bernini i in.

Nowy skarbiec był już gotowy, kiedy Weronika prze-bywała w swej przepięknej, prastarej kaplicy, ale perspek-tywa zburzenia jej – co miało nastąpić w 1608 r. – budziła sprzeciw i rozpacz wielu rzymian uznających ten akt za świętokradztwo! Wobec papieża Pawła V (1605-1621) z rodu Borgiów – protest był bardzo gwałtowny! Rody szlacheckie Rzymu były wrogo do niego nastawione – szczególnie potężny ród Colonnów. Kiedy miano prze-nieść Weronikę do nowego skarbca – Wizerunek nagle p r z e p a d a b e z w i e ś c i ! Zostaje wykradziony, dokładna data jest nie znana – prawdopodobnie w mo-mencie zburzenia starej bazyliki. Nie wiadomo, kto był sprawcą… Być może Colonnowie mieli coś wspólnego ze zniknięciem Obrazu – w 1738 r. Pietro Corsignani, biskup Venosy pisał, że „najdostojniejsi członkowie domu Colonnów udawali się w uciążliwą drogę do Manoppello z pielgrzymką”! Manoppello było najlepszą kryjówką, w górach, „odciętą od świata”. Czy kradzież miała być aktem sprzeciwu wobec zburzenia starej świątyni? Brak oficjalnych dokumentów… O rabunku jednak świadczą

Rzym – Muzeum Watykańskie – ramy św. Weroniki, styl póź-noromański, do XVII w. pomiędzy dwiema szybami z kryształu przechowywano tutaj Volto Santo.

Manoppello – Sanktuarium – relikwiarz z Wizerunkiem – widok ukośny od strony absydy (rewers).

Page 33: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

33Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

fakty! Otóż w roku 1617 papież Paweł V n i e p o k a z u j e już obrazu i wydaje stanowczy zakaz wykonywania kopii Weroniki bez jego zgody.

Kanonik Jacopo Grimaldi miał zinwentaryzować wszystkie skarby bazyliki św. Piotra przed umieszczeniem ich w nowym relikwiarzu. Na tytułowej stronie swojego spisu umieszcza skopiowany, oryginalny Obraz, na którym Chrystus (jak wiemy) ma otwarte oczy! Równocześnie w tym samym – 1618 r. – potwierdza zgodność z ory-ginałem kopii wykonanej na prośbę polskiej królowej Konstancji, przy czym mógł tego dokonać tylko kanonik pilnujący Weroniki. Kopia ma wygląd zupełnie inny! Jest niezdarna, przedstawiona na nim twarz ma szeroki nos, pełne usta i zamknięte oczy! Drugie wydanie spisu in-wentaryzacyjnego J. Grimaldiego z 1635 r. przedstawia już taki „nowy” wizerunek „Weroniki”. Odtąd prawie wszystkie kopie zastępczego obrazu będą przedstawiały wizerunek z zamkniętymi oczami… Między latami 1610 a 1620 zaznacza się zmiana w ikonografii chrześcijań-skiej, dotycząca wyglądu twarzy Chrystusa – wizerunek Żyjącego zastąpiono Umarłym! Widać, że w Rzymie nie ma już Prawzoru…

Zrozpaczony papież i jego bliskie grono musiało zachować ścisłą t a j e m n i c ę o kradzieży – wierni nie mogli się dowiedzieć o nieszczęściu, jakie spotkało Rzym! Ujawnienie tego faktu mogło wywołać w mieście zamiesz-ki, lud boży stracił największy skarb chrześcijaństwa… Artyści kopiujący Weronikę opuszczają Rzym, udają się do Moskwy, gdzie znajdują zatrudnienie, pamiętając dobrze oryginał Obrazu, tworzą wzorzec, na podstawie którego rosyjskie ikony bardzo przypominają Volto Santo!

Papież Urban VIII ze wszystkich sił stara się odzyskać Weronikę – w Edykcie z 29.05.1628 r. zarządza, aby zwrócić wszystkie kopie do Bazyliki św. Piotra pod groźbą eksko-muniki! Na tę wieść mieszkańcy Manoppello, w którym od niedawna jest Święte Oblicze, dokonują fałszerstwa. O. da Bomba konstruuje dokument tzw. „Relatione”, który zaświadcza o tym, że ich obraz jest już w Manoppello od 1506 r. – a zatem jest starszy od kopii Weroniki, o którą upomina się Papież. Posunęli się do tego, chcąc uniknąć ekskomuniki i utraty Prawdziwego Obrazu. Weronika pojawiła się w Manoppello nie w 1506 r. – jak głosi le-genda – lecz około sto lat później! Papież Urban VIII, zamiast wystawiać nieprawdziwy obraz, poleca Berniniemu urządzić i ozdobić skarbiec chroniony pięcioma zamkami, opatrzony stosownym napisem w „Roku Jubileuszowym 1625”. Potem następuje 400 lat milczenia Watykanu na temat zniknięcia Oblicza… Próba odzyskania relikwii nie powiodła się. Wydaje się, że kolejni papieże starają się o to, aby pielgrzymi zapomnieli o Weronice. Było to możliwe, ponieważ w XVI w. – wobec burzliwych dzie-jów Rzymu w tym czasie (Sacco di Roma) – wystawiana była publicznie co parę lat, nie oglądano jej codziennie.

Odwiedzający Bazylikę widzą filar, który jest skarbcem „Weroniki”, ale dostępu do niego nie ma – z wyjątkiem

kanoników sprawujących nad nią opiekę. Nie można też spotkać w Rzymie żadnego obrazka z relikwią, żadnej fotografii – wiadomo dlaczego! Jest tam obraz zastępczy, nieudolna kopia malarska na płótnie, „pozbawiony konturów obraz… nie ma mowy o rysunku, choćby szkicu twarzy Chrystusa” – stwierdził Paul Badde, który po długich sta-raniach został wpuszczony do skarbca 13.03.2005 r. Miał się własnie odbyć obrzęd ukazania tej „Weroniki” wiernym i błogosławieństwa Obrazem – co jest praktykowane raz w roku z wysokiego balkonu z tzw. „kolumny Weroniki”. Coroczne błogosławieństwo udzielane wiernym tą zastępczą „Weroniką” jest jak najbardziej zasadne, ponieważ Bóg wedle swej Woli dokonuje cudów, posługując się nawet takimi niedoskonałymi obiektami. Tak się zdarzyło, że w 1849 r. ten Obraz nagle sam zabarwił się i ukazała się Twarz Chrystusa cierpiącego, blada, z zapadniętymi oczami – trwało to przez parę godzin…

Paul Badde dokonał również odkrycia, które stanowi ostateczny dowód na to, że kradzież Prawdziwego Oblicza miała miejsce. W muzeum Bazyliki św. Piotra dostrzegł szklany relikwiarz, przy którym napis głosi: „ramy św. Weroniki, styl późnoromański, do XVII w. pomiędzy dwiema szybami z kryształu przechowywano sławną re-likwię”. Tylko Volto Santo, tylko ten obraz potrzebował relikwiarza z dwiema szybami, bo – jako przeźroczy-sty – ma być oglądany z dwóch stron! Rama zdobiona wielobarwnymi, delikatnymi rzeźbami aniołów, świętych i Matki Bożej – jest znacznie uszkodzona. Jedna szyba rozbita na pięć części. Widać, że ktoś brutalnie obszedł się z relikwiarzem z górskiego kryształu. Tylko rabunek mógł być przyczyną takich zniszczeń! Brakuje maleńkie-go okruszka stłuczonej szyby, ale ten kawałeczek – jak zauważył dziennikarz – jest w Manoppello, przyklejony na skraju Volto Santo. Wymiary relikwiarzy z muzeum i z Manoppello są identyczne!

Weronika – Volto Santo – Autoportret Chrystusa – ukryty czy widzialny, towarzyszy Kościołowi w Jego drodze.. dziś wśród gór w Manoppello, zasobny w liczne wota, niesiony w procesjach czeka na każdego…

Niektóre wypowiedzi: św. Ojciec Pio – „Volto Santo to z pewnością największy cud, jaki mamy”; kardynał C. M. Martini – „wizerunek, który będziemy kontemplować w wieczności”; o. H. Pfeiffer – „wygląda jak Hostia”; arcybiskup Kolonii kard. J. Meisner – „dziś widziałem Wielkanocnego Pana”.

Papież Jan Paweł II miał marzenie: widział Europę nad którą jaśnieje O b l i c z e B o g a ! J u ż j a ś n i e j e ! Nie wszyscy jeszcze o tym wiedzą …

Krystyna Ungeheuer-Mietelska

Bibliografia:Blandina Paschalis Schlömer OCSO – „Jezus Chrystus Świa-

dectwo Jego Całunów”.Paul Badde – „Boskie Oblicze”.

Page 34: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

34 Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

REDAKCJA OKRUCHÓW W GIEBUŁTOWIE CZĘŚĆ I

W dniu 23 czerwca br. członkowie Redakcji udali się do Giebułtowa, aby zwiedzić tamtejszy kościół pod wezwa-niem św. Idziego. Wycieczkę rozpoczęliśmy udziałem we Mszy Świętej celebrowanej przez ks. Romana.

W części informacyjnej dowiedzieliśmy się, że pierwszy kościół został tu zbudowany w 1086 r. Ta fundacja księcia Władysława Hermana była dziękczynieniem za narodziny syna Bolesława (nazywanego później Krzywousty).

Kościółek ten na rozkaz biskupa krakowskiego Jana Muskaty został spalony w roku 1306 (1308?) przez jego „bojówkarzy” ścigających Władysława Łokietka, który ukrywał się w Ojcowie przed żołnierzami Wacława uzurpującego sobie prawo do tronu wawelskiego. Około roku 1325 król Władysław ufundował nowy, drewniany kościół, zbudowany na miejscu kościoła dzisiejszego. Świątynia służyła parafianom przez blisko trzy wieki.

W końcu wieku XVI, ten drewniany kościół został zniszczony przez huragan. Po-zostałe z niego drewniane rzeźby Matki Boskiej Bolesnej i Jezusa Ukrzyżowanego istnieją do dziś. Pozostała także znajdująca się w podziemiach ówczesnej kaplicy św. Anny krypta grobowa, gdzie spoczywają doczesne szczątki do-broczyńców miejscowego kościoła. Budowę obecnego kościoła prowadzono w latach 1600-1604. Architektura tej budowli prezentuje styl kalisko – lubelski, zawierają-cy jeszcze ślady gotyku, a będący formą pośrednią między mijającym renesansem a jeszcze nie w pełni ukształtowanym barokiem. Styl ten charakteryzuje się prostokątną nawą główną (bez naw bocznych) oraz węższym niż nawa prezbite-rium, które zakończono półokrągłą absydą, mieszczącą ołtarz głów-ny z obrazem będącym kopią Obrazu Jasnogórskiego. Tak jak we wcześniejszym kościele, przy prezbiterium znajduje się kaplica św. Anny z obrazem przedstawiającym Jezusa, Jego Matkę i babcię – św. Annę. Kaplica ta przykryta jest stropem krzyżowym wspartym na kamiennych żebrach stanowiących ślady gotyku.

Płaski, drewniany strop kościoła nie pozwolił na wykształcenie „łuku tęczy” i prawdopodobnie ten brak zastąpiono wspaniałym łukiem portalu oddzielającego pre-zbiterium od wnętrza kaplicy. W narożnikach nawy głównej (od strony prezbiterium) umieszczono dwa boczne ołtarze. Ołtarz św. Anny okalają rzeźby przedstawiające świętych

Józefa i Joachima. Natomiast na ambonie umieszczono płaskorzeźby przedstawiające świętych Ewangelistów (trzy figury) oraz figurę Jezusa trzymającego w rękach berło i jabłko jako atrybuty władzy królewskiej.

Ołtarz główny, ołtarz w kaplicy św. Anny oraz oby-dwa ołtarze boczne zbudowano w stylu barokowym ze śladami rokoka. Ściany kościoła są ozdobione malowanymi freskami, na których są przedstawieni:

a) na ścianach kaplicy: święci – Dominik, Jacek Odrowąż, Jan Chrzciciel i Idzi.

b) na stropie kaplicy: Święci Ewangeliści – Jan, Marek, Łukasz i Mateusz

c) na ścianie nawy południowej widzimy wizerunki świętych – Zofii i jej córek, Jana z Kęt, Stanisława ze Szczepanowa, Wojciecha i An-toniego Padewskiego.

d) osoby na wizerunkach ściany północnej to święci: Ignacy Antiocheński, Franciszek z Asyżu,

Dionizy, Karol Boromeusz, Barbara i Katarzyna ze Sieny. Ozdobą ściany wschodniej są witraże przedstawiające świętych: Władysława, Katarzynę Aleksandryjską, Bar-barę i Jerzego.

Wśród elementów wystroju kościoła znajdujemy jeszcze swego rodzaju symbole, a mianowicie:

– w nastawie ołtarza głównego widnieje otwarta Księga – w nastawie ołtarza w kaplicy umieszczono oko w trój-

kącie równobocznym jako symbol Opatrzności wszystko widzącej.

– na ścianach bocznych spo-tykamy znaki konsekracyjne zwane zacheuszkami.

– na łuku portalu otwierają-cego wejście do kaplicy namalo-wano: atrybuty Męki Pańskiej oraz sylwetki i symbole osób spotyka-nych przez Jezusa na Jego Drodze Krzyżowej. Próbę odpowiedzi na pytanie, według jakich kryteriów

ułożono katalog wymienionych powyżej świętych osób przedstawimy w cyklu artykułów o następujących tytułach:

– Nawiązanie do Soboru Trydenckiego– Święci związani z innymi ważnymi Soborami– Święci związani z życiem parafii– Wizerunki Świętych związanych z ważnymi dla

Kościoła wydarzeniami politycznymi.Te notatki postaramy się zamieszczać w kolejnych

odcinkach „reportażu” z pielgrzymki do Giebułtowa. Antoni Pogan

Page 35: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

35Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

Mężusiu Kochany! – jak trudno mi dziś Ciebie żegnać na zawsze po prawie pół wieku wspólnego pięknego życia.

Ale zacznijmy od życiory-su – bo jak powiedziano w Liście do Koryntian „niech wszystko odbywa sie godnie i w należytym porządku”.

Śp. Jerzy Brycki urodził się 21.07.1932 roku we Lwowie (był synem Marii i Kazimierza

„Obrońcy Lwowa”, oboje rodzice spoczywają tu w tym grobie).

Jerzy był ogromnym miłośnikiem rodzinnego miasta, Lwów żył w jego wspomnieniach przez całe życie.

W 1944 roku wybuch pocisku przeciwlotniczego okaleczył 12-letniemu Jerzemu oczy i lewą rękę – przez ostatnie 20 lat życia mąż nie miał nawet poczucia świa-tła – był zupełnie niewidomy – „żona to moje oczy” – jak sam zwykł mawiać.

Po wypędzeniu ze Lwowa 9.05.1945 roku zamieszkał z rodzicami w Krakowie.

Rozpoczętą we Lwowie szkołę podstawową ukończył w Owińskach koło Poznania już dla dzieci niewidomych, zaś szkołę średnia i studia odbył w Krakowie – stopień magistra uzyskał na WSP – obecny Uniwersytet Pedago-giczny, zaś studia podyplomowe na AWF w Warszawie, uzyskując tytuł trenera II klasy państwowej w szachach.

Był nestorem polskich szachistów niewidomych, pasjonatem szachów. Czynnym zawodnikiem był w latach od 1952 do 2016 (W 1952 roku grał w I Mistrzostwach Polski w szachach wśród niewidomych w Bydgoszczy, a w ostatnim turnieju zagrał w sierpniu 2016 roku o „Pu-char Ziemi Przemyskiej” w Rymanowie Zdroju).

Był: – czterokrotnym Mistrzem Polski,– dwukrotnym olimpijczykiem (Anglia i Finlandia),– 20 razy brał udział w finałach Mistrzostw Polski.Przedstawiciel ZG Polskiego Związku Szachowego

składając mi kondolencje powiedział – „odeszła legenda polskich szachów – to pan Jerzy Brycki”.

Przez ponad 50 lat łączył pracę zawodową z pa-sją szachową. Śp. Jerzy nie tylko grał w szachy, ale i uczył dzieci i młodzież tej „królewskiej gry”, m.in. w szkołach krakowskich, w Studium Masażu, w Ośrod-ku Szkolno -Wychowawczym w Kazimierzy Wielkiej; pracował w Ośrodku Rehabilitacji Niewidomych im. kpt. Jana Silhana w Muszynie i w Krakowskim Szpitalu Okulistycznym w Witkowicach w rehabilitacji nowo ociemniałych.

Popularyzował szachy w środowisku niewidomych i widzących poprzez artykuły, udziały w konferencjach na-ukowych, a także w licznych turniejach w kraju i za granicą.

Śp. Jerzy pracował także społecznie w:– Zarządzie Okręgu Polskiego Związku Niewidomych,– Szachowym Klubie CROSS,– Krajowej Radzie Zarządu tego klubu w Warszawie,– pełnił funkcję przewodniczącego Komisji Szachowej

przy Zarządzie Głównym Polskiego Związku Niewido-mych w Warszawie.

Za tę działalność został odznaczony wieloma meda-lami i odznaczeniami sportowymi (ewentualne szczegóły na stronie internetowej www.szachypolskie.pl).

Oprócz szachów mąż lubił podróżować i jeszcze w 2011 roku „zawędrował” do rodzinnego Lwowa – spełniły się Jego marzenia, „aby przed śmiercią jeszcze raz odwiedzić

POŻEGNANIE

Page 36: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

36 Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

Lwów”. Chociaż nie widział, zbierał znaczki pocztowe, stemple, literaturę szachową, proporczy-ki, odznaki. Lwów, szachy, filatelistyka i podróże to życiowe pasje mojego męża.

Historia życia śp. Jerzego – to feno-men życia we dwoje.

Pomaga łam mężowi z wielką mi-łością – jak mogłam i umiałam przez całe pół wieku wspólnego życia, bo jak pisze ks. Jan Twardowski – „Je-śli pomagamy innym z miłością, to sam Pan Bóg nam pomaga! i wtedy dokonujemy

rzeczy ponad własne siły. Wtedy, kiedy się wyczerpujemy z miłości do drugich, dzieje się cud pomnożenia naszych sił i potrafimy dźwigać wielkie ciężary”. Pomagała nam w tym Boża Opatrzność i wiara w opiekę Matki Bożej.

Mąż mimo swojego kalectwa (całkowitej ślepoty) był osobą pogodną, nie użalał się nad sobą; było nam w życiu ze sobą bardzo dobrze! W ostatnich tygodniach zmagał się ze straszną chorobą nowotworową; przez 7 tygodni towarzyszyłam mężowi codziennie po kilkanaście godzin, czuwając przy jego łóżku w Hospicjum. Dopó-ki był przytomny, codziennie przyjmował Komunię św. (wiatyk 3.08. w pierwszy piątek miesiąca), Sakrament Chorych w domu (09.05. ks. Krzysztof z parafii i 26.06. kapelan w Hospicjum). Razem modliliśmy się, najpierw odmawiając Koronkę do Miłosierdzia Bożego, a kiedy był już bardzo słaby, szeptał słowa pięknej pieśni do Matki Bożej „Śliczna Gwiazdo Miasta Lwowa Maryja”, trzymając

w ręku obrazek Matki Bożej Łaskawej z głównego ołtarza Katedry Lwowskiej i z tym obrazkiem odszedł na wieki.

Mąż nigdy nie stracił nadziei i wiary w odzyskanie zdrowia i powrót do domu. Jeszcze na kilka dni przed śmiercią mówił: „Elcia, było mi z Tobą dobrze, a nawet bardzo dobrze, bardzo Cię kocham, kiedy zabierzesz mnie do domu?”. Lecz inna była wola Boża i Pan zabrał Cię do siebie – ale kochany mężusiu zostaniesz w moim sercu na zawsze! Bo jak pisał Św. Jan Paweł II – „kochać to znaczy pamiętać, a miłość jest z Boga, który jest wieczny i Bóg jest miłością; zatem nie wolno nam naszych bliskich zmarłych wspominać, ale trzeba o Nich pamiętać!”

Dziękuję Ci, kochanie, za długie piękne wspólne życie, Mężusiu odpoczywaj w pokoju wiecznym! i czuwaj nade mną z Maryją Opiekunką Miasta Lwowa i „Panią Krakowa” cudami słynącą na Piasku.

Cudowny obraz matki Bożej Łaskawej we Lwowie, autorstwa Józefa Szolc-Wol-fowicz z 1598 r. Koronowany przez św. Jana Pawła II w 2001 r. we Lwowie.

Śliczna Gwiazdo miasta Lwowa,Maryja, Matko nasza i Królowa, Maryja,Maryja, Maryja, o Maryja, Królowa.

Nieba i ziemi Królowa, Maryja,Opiekunko miasta Lwowa, Maryja,Maryja…

Uciekamy się do Ciebie, Maryja,Bądź nam matką tu i w niebie, Maryja,Maryja…

Aby winy nam odpuścił, Maryja,I do łaski swej przypuścił, Maryja,Maryja…

Jezus Chrystus, Syn Twój w niebie, Maryja,Wszystko uczyni dla Ciebie, Maryja,Maryja…

Jesteś nadzieją strapionych, Maryja,Zewsząd nieszczęściem ściśnionych, MaryjaMaryja…

(…)

Niech nas dojdzie Twa nowina, Maryja,Macie pokój mego Syna, Maryja,Maryja…

Chwała Bogu wszechmocnemu, Maryja,Z Trójcy Świętej jedynemu, Maryja,Maryja…

Chwała Ojcu i Synowi, Maryja,Chwała Świętemu Duchowi, Maryja,Maryja.

Page 37: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

37Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

Dziękuję serdecznie Ks. Romanowi za przepiękną uroczystość pożegnania mojego męża, za życzliwe słowa do mnie skierowane, panu organiście za wzruszające wy-konanie pieśni lwowskiej umiłowanej przez mojego męża „Śliczna Gwiazdo Miasta Lwowa Maryja”, panu Marianowi Mydlikowskiemu (koledze męża ze szkoły w Owińskach) za pożegnanie śp. Jerzego pieśnią „Stary Krzyż”.

Rodzinie i Przyjaciołom, wszystkim, którzy przy-byli nawet z bardzo daleka, aby pożegnać mojego męża,

dziękuję za modlitwę, zamówione msze święte, za datki do puszki na tę wspaniałą placówkę opieki paliatywnej czyli Hospicjum Św. Łazarza, a personelowi tej placówki składam ogromne wyrazy wdzięczności za wspaniałą opiekę oraz pani wolontariuszce lwowiance pani Krystynie Król i drugiej pani Krystynie – wolontariuszce za wspólne modlitwy przy hospicyjnym łóżku mojego śp. Męża.

Słowem Wszystkim Bóg Zapłać!Żona Elżbieta Brycka

2 sierpnia, w dniu wspo-mnienia Matki Bożej Anielskiej, Pan Bóg od-wołał z tego świata do wieczności śp. Józefa Karasia, zasłużonego dla naszej parafii sto-larza. Tak o nim może-my przeczytać w naszej parafialnej Kronice: „Spod mariackich po Wojciechowe dzwony” (str. 289).

„Gdy pan Józef przeszedł na emeryturę, rozpoczął pracę w konserwa-cji zabytków, a choć miał możliwości prowadzenia działalności zarobkowej, zrezygnował z niej, by poświęcić swój czas i zdolności na pracę ku chwale Bożej na terenie parafii. Zorganizował sobie warsztat w piwnicy budującej się plebanii i każdego dnia przychodził do niej, cały dzień wykonywał prace stolarskie potrzebne przy budowie. On też wykonał całą stolarkę na plebanii: drzwi, okna, krzesła do jadalni, stoliki do klubu parafialnego.

Parafia dostarczała materiały, a on bezinte-resownie wszystkie prace wykonywał. Kiedy już weszliśmy do kościoła, okazało się, że potrzeba wielu rzeczy, np.: drewnianych elementów szopki, czy grobu Pańskiego. Wykonał także wszystkie podesty i ołtarze, potrzebne w czasie procesji Bożego Ciała, dotąd są nam one przydatne. Naśladował swojego Patrona w cichej, uczciwej, solidnej pracy, często odgadując potrzeby i służąc wszystkim. Całymi dniami pracował, przeplatając swe zajęcia modlitwą. Odmawiał codziennie Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Wykonał piękne kapliczki z drewna i obdarował nimi swoich znajomych, a także niewielkie figurki świętych, m.in. św. Jana Pawła II, św. s. Faustyny.

Stale pogłębiał swoją wiarę poprzez lekturę pism i książek religijnych, miał dużo wiadomości na temat świętych. Po wielu latach tej wspaniałej działalności ku

chwale Bożej musiał niestety opuścić lokatorskie mieszkanie w pobliżu parafii i zamieszkać na drugim końcu Krako-wa, ale dopóki zdrowie mu na to pozwalało, przyjeżdżał i nadal pracował. Trzeba wyrazić wdzięczność zmarłej już małżonce p. Józefa, która pozwalała mu na długotrwałe przebywanie poza domem i pracę społeczną. Jako jeden z pierwszych został odznaczony Medalem Jana Pawła II za zasługi dla Archidiecezji Krakowskiej”.

Red.

KU PAMIĘCI – ŚP. JÓZEF KARAŚ

Page 38: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

38 Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

SYNOD MŁODYCH – 2018Młodzież, wiara i rozeznanie powołania

„OKRUCHY” DLA MŁODYCH

Już tylko 2 miesiące dzielą nas od październikowego synodu, który to, z woli papieża Franciszka, ma pochylić się nad sprawami związanymi z młodzieżą – ich życiem, problemami, nurtującymi pytaniami. Przez cały czas trwają przygotowywania do tego ważnego wydarzenia w życiu Kościoła.

Wiemy już, którzy biskupi z Polski wezmą udział w obradach synodu. Oprócz Przewodniczącego Rady ds. Duszpasterstwa Młodzieży, bp. Marka Stolarczyka, do Rzymu udadzą się: prze-wodniczący KEP abp Stani-sław Gądecki i metropolita łódzki abp Grzegorz Ryś. To oni przekażą Ojcu Święte-mu informacje o dzisiejszej kondycji ludzi młodych w różnych kontekstach jej życia w naszym polskim Kościele. Jedną z rzeczy, która pomoże zebrać bi-skupom odpowiedź na te pytania, jest dokument przygotowawczy dotyczący młodych, ich wiary i roze-znawania powołania.

Ojciec Święty ukazał w nim ciągłość i kontynuację swojego nauczania. Centralny charakter radości i miłości, który przemawia przez słowa dokumentu, jest jasnym od-wołaniem do adhortacji apostolskich „Evangelii gaudium” i „Amoris lætitia”. Nie brakuje też odniesień do encyklik „Laudato si’” i „Lumen fidei”, a tak-że nauczania Benedykta XVI. Sam dokument podzielony został na trzy części. W pierwszej z nich, każdy z nas odnajduje zaproszenie do wsłuchania się w głos swego serca i w głos rze-czywistości, druga mówi nam o tym, żeby rozeznawanie naszego powołania zawsze odbywało się w kontekście wiary. W części trzeciej natomiast sku-pia uwagę na wspólnocie Kościoła, w której rozwijamy się i jesteśmy.

Dokument wyjaśnia, że termin „powołanie” powinien być rozumiany w szerokim znaczeniu, gdyż dotyczy szero-kiej możliwości realizacji planu własnego życia w radości miłości i pełni, wynikających z daru z samego siebie dla Boga i innych ludzi. Na końcu dokumentu znajduje się

kwestionariusz, również złożony z trzech części. Pierwsza dotyczy zebrania danych statystycznych. Druga składa się z pytań. Nowością jest to, że po 15 pytaniach ogólnych następują 3 pytania specyficzne dla konkretnych regionów geograficznych, na które odpowiedzieć mają tylko ich mieszkańcy. Trzecia część, będąca również nowością, ma na celu dzielenie się z całym Kościołem często bardzo in-teresującymi doświadczeniami z różnych regionów świata, które mogą stać się pomocne dla wszystkich. Na podstawie

otrzymanych odpowiedzi, które zbiorą lokalni bisku-pi, zostanie zredagowane „Instrumentum laboris”, które otrzymają uczestni-cy zgromadzenia Synodu Biskupów nt. młodzieży. Nie sposób tutaj opisać całości dokumentu, dla-tego serdeczne zachęcamy każdego do przeczytania go w całości.

Poza wydanym do-kumentem w Polsce i w całym świecie podejmowane są różnorakie akcje, wydarzenia, które służyć mają integracji młodych, zaangażowaniu ich w życie wspólnoty Kościoła i przygotowaniu ich do październikach wydarzeń. W Pol-sce działa strona www.synod2018.pl, na której na bieżąco podawane są informacje o spotkaniach młodych z całej Polski, a także na stronie tej można zadawać pytania bi-

skupom czy pobrać materiały, które mają pogłębić naszą formację duchową. Cały świat modlitwą i różnorakimi akcjami pokazuje zaangażowanie w to wielkie wydarzenie. Także i papież postanowił w sierpniu zaprosić do siebie młodzież z Włoch, by razem modlić się w intencji synodu i młodych. I tak, w dniach 11-12 sierpnia, ponad 70 tys. młodych pielgrzymów ze 195 diecezji włoskich przybyło pieszo,

autobusami, koleją do Rzymu na czuwanie modlitewne, które odbyło się na terenie Circo Massimo pod hasłem „Jesteśmy tutaj”. Na pamiątkę tego spotkania Franciszek otrzymał prosty pastorał, wykonany z rozwidlonego ka-wałka drewna. „Byłoby pięknie, gdyby towarzyszył on obradom Synodu nt. młodzieży” – dodała młoda kobieta,

Page 39: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

39Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

która wręczyła prezent papieżowi dodając, że łatwiej się idzie, podpierając się laską.

Papieżowi zadano też kilka pytań. Jedno z nich dotyczyło wartości marzeń o rzeczach wzniosłych. W odpowiedzi papież zauważył, że „młody, który nie umie marzyć, jest znieczulony, nie zrozumie życia i jego siły”. Dlatego wezwał młodych, aby nie pozwolili okraść się z marzeń i zachęcił ich, aby „przemieniali swe dzisiejsze marzenia w rzeczywi-stość w przyszłości”. Młodzi powiedzieli Ojcu Świętemu, że bardzo potrzebują dorosłych autorytetów, którzy pomogą im przejść przez trudny i burz-liwy okres młodości, a także dopytywali, dlaczego aktualnie na piedestale stawia się karie-rę, dobry start, a nie rodzinę? Ojciec Święty powiedział, że umiejętność dokonania wła-ściwego wyboru i możność decydowania o sobie wydaje się być najwyższym wyrazem wolności i w pewnym sensie tak rzeczywiście jest. Tyle, że dzisiaj często chodzi o rozumienie wolności bez zobowią-zań, bez angażowania się i zawsze z pewnym poczuciem ucieczki. Dodał, że warto zaryzykować miłość, ale tę prawdziwą, nie coś, co jest miłosnym entuzjazmem. Po rozmowie rozpoczęło się czuwanie modlitewne młodych z papieżem, który przed opuszczeniem Circo Massimo przyjął od zgromadzonych wyznanie wiary, odmówił z nimi Modlitwę Pańską i zaprosił ich na niedzielną Mszę św. na Placu św. Piotra.

Tak pan Bóg pokierował nasze drogi, że 12 sierpnia mieliśmy okazję, jako pielgrzymka z parafii św. Wojciecha,

wziąć udział w spotkaniu młodych z Ojcem Świętym na Placu św. Piotra i modlitwie Anioł Pański. Mieliśmy okazję z odległości metra widzieć Franciszka. Odczuwało się at-mosferę podniosłą, pełną tchnienia Ducha Świętego i łaski Pańskiej. To niesamowite doświadczenie umocniło nas na całe dalsze pielgrzymowanie, nie tylko przez Włochy ale i przez całe życie. W przesłaniu, jakie papież skierował do zebranych przed bazyliką, bardzo mocno akcentował, że, aby być dobrym chrześcijaninem, nie wystarczy nie

czynić zła. Przywołał również słowa św. Alberta Hurtado SJ, który mówił: „Bardzo dobrze jest nie czynić zła, ale bardzo źle jest nie czynić dobra”. Mó-wił: „Dzisiaj zachęcam was, abyście byli protagonistami dobra! Nie czujcie się dobrze, gdy nie czynicie zła; każdy jest winien dobra, które mógł uczynić, a którego nie uczy-nił – podkreślił papież. – Nie wystarczy nie nienawidzić, trzeba przebaczać; nie wystar-

czy nie chować urazy, musimy modlić się za nieprzyjaciół; nie wystarcza nie być przyczyną podziału, musimy wnosić pokój tam, gdzie go nie ma; nie wystarcza nie mówić źle o innych, musimy przerywać, gdy słyszymy, że ktoś źle mówi o kimś innym. Jeśli nie przeciwstawiamy się złu, milcząco je umacniamy”.

Niech te słowa Ojca Świętego będą dla nas nauką i przesłaniem, abyśmy czyniąc dobro dobrze przygotowali się do październikowego Synodu o Młodych, modlitwą i czynem.

Alicja Kowalczyk

To było w Dusznikach Zdroju przed koncertem pewne-go sławnego pianisty. Sala wypełnia się powoli jeszcze rozgadanymi niemożliwie ludźmi, którzy szukają swych miejsc. Na scenie fortepian. Do rozpoczęcia koncertu jeszcze z dziesięć minut. Nagle rozlegają się delikatne dźwięki… na razie mało kto je słyszy…

Na podium wdrapała się niepostrzeżenie mała, pię-cioletnia dziewczynka i usiadła na obrotowym krzesełku przy fortepianie, rozglądając się wokoło. Nikt na nią nie patrzył. Ostrożnie podniosła błyszczące wieko. Na jego wewnętrznej stronie widniał napis: STEINWAY. To by-łam ja…

Delikatnie dotknęłam śnieżnobiałych klawiszy. Chcia-łam usłyszeć chociaż jeden dźwięk, dotknąć chociaż jednego lub dwóch klawiszy! Moje pragnienie było tak wielkie, że

przezwyciężając lęk, wyciągnęłam obie ręce i położyłam je na klawiaturze. Delikatnie nacisnęłam jeden klawisz, potem drugi, a następnie prawą ręką wystukałam początek pieśni Schuberta „Pstrąg”, której nauczyła mnie mama. Piękny metaliczny dźwięk fortepianu tak mnie zachwycił, że w żadnym wypadku nie mogłam na tym poprzestać! Moja lewa ręka bezwiednie dołączyła do prawej. Rów-nocześnie zaczęłam cichutko śpiewać: „Strumyka fala szybka, wśród jasnych bieży łąk…”

W tym właśnie momencie po mojej prawej stronie zobaczyłam dużą rękę i usłyszałam szept „Nie zatrzymuj się, graj dalej!”. Zabrzmiały piękne niskie tony muzyki. Bałam się odwrócić, aby zobaczyć, kto za mną stoi, wiec grałam dalej. Wtedy po mojej prawej stronie pojawiła się prawa ręka wyłaniająca się ze śnieżnobiałego mankietu i zagrała

GRA NA CZTERY RĘCE Z MISTRZEMJednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności…(Mt 25, 15)

Page 40: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

40 Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

wspaniałe powtarzające się figuracje, imitujące wartko płynące fale lub pląsanie pstrąga w lśnią-cej wodzie. Byłam tak zafascynowana, że na-wet nie zauważyłam, jak atmosfera wokół nas nagle zmieniła się: ucichły wszelkie rozmo-wy, słychać było tylko fortepian i mój cichy śpiew. Ktoś podbiegł do nas z mikrofonem i umie-ścił go przede mną. Gdy piosenka dobiegła końca, usłyszałam głośne brawa i zdziwiona odwróciłam się, aby zobaczyć, do kogo należały te cudowne, mocne ręce z białymi mankietami. Ujrzałam starszego pana, którego ciemne oczy śmiały się do mnie.

– Co jeszcze potrafisz zagrać, a może zaśpiewać? – zapytał przyjaźnie.

– „Życzenie” Fryderyka Chopina – odparłam bez wahania, patrząc z podziwem w jego uśmiechnięte oczy.

– Doskonale, no to zaczynajmy!Natychmiast ktoś przyniósł dodatkowe krzesełko

i sympatyczny starszy pan usiadł za mną i tak jak po-przednio jego ramiona otoczyły mnie z obu stron. Jego silne ręce uderzyły w klawisze – natychmiast rozpozna-łam ten piękny, romantyczny wstęp, który zawsze grała mama, a którego jeszcze nie potrafiłam zagrać sama. Byłam zachwycona. Razem z nim gra-łam i śpiewałam moją ulubioną pieśń, o którą zawsze prosił mnie mój tata. Gdy wreszcie wybrzmiały końcowe akordy, wokół zaległa cisza, lecz po chwili znowu rozległy się potężne bra-wa. Mój nowy przyjaciel, bo tak go nazwałam, ujął mnie za rękę i skłonił się nisko. Zrobiłam dokładnie to samo. Popatrzyłam na salę: wszyscy teraz stali i klaskając entuzjastycznie, uśmiechali się do nas! Byłam w siódmym niebie! Nagle w tłumie zobaczyłam twarz mojej mamy. Stała nieruchomo, z niedowie-rzaniem wpatrując się w mężczyznę, który nadal trzymał mnie za rękę. Wtedy zrozumiałam, kim był mój nowy przyjaciel. Mistrz!

– Jak masz na imię? – zapytał.– Ola – wyszeptałam – a ty? Czy ty jesteś tym wiel-

kim Mistrzem? – Tak, mam na imię Mitch, a po polsku Mieczysław.

Olu, pięknie grasz i śpiewasz. Dziękuję Ci za twoją pomoc.

Myślę, że masz talent i jeśli będziesz uczyć się pilnie, jestem pewien, że pewnego dnia też bę-dziesz koncertować. Tym razem już sama.

– Będziesz moim nauczycielem? – zapy-tałam z nadzieją w gło-sie – Czy możesz mnie uczyć?

– Chciałbym bar-dzo, wierz mi, ale oba-wiam się, że nie będzie to możliwe, mieszkam bowiem zbyt daleko, za

górami, za lasami i wielkim oceanem. Ale nie martw się, z pewnością rodzice znajdą dla ciebie świetnego nauczy-ciela gdzieś tutaj, znacznie bliżej.

Byłam rozczarowana. Nie chciałam innego nauczy-ciela, bo od pierwszego wejrzenia pokochałam Mistrza. Podziwiałam go, imponował mi. Nie tylko grał tak pięk-nie, ale również uśmiechał się oczyma, nie ustami, co w moim przekonaniu znaczyło, że był to uśmiech szczery, płynący z serca. Tak właśnie uśmiechał się mój ojciec. Jeden moment. To on zdecydował, że postanowiłam być w przyszłości nauczycielką.

Po powrocie do hotelu, mama, widząc moją euforię i dumę, zapytała: – Olu, czy byłabyś w stanie stworzyć tak piękną muzykę bez pomocy Mistrza?

– No nie, przecież wiesz, że nie – odparłam, spuszczając głowę.

– Tak właśnie działa Pan Bóg. To, co jesteśmy w stanie osiągnąć bez Jego pomocy, nie jest godne uwagi czy po-dziwu. Nawet gdy bardzo się staramy, rezultat jest daleki od płynnej, pełnej wdzięku muzyki. Ale gdy prowadzi nas ręka Mistrza, wszystko, co robimy w na-szym życiu, może być naprawdę piękne. Następnym razem, gdy będziesz chciała osiągnąć coś szczególnie trudnego, skup się i słuchaj uważnie; wtedy być może usłyszysz szept Mistrza: „Nie rezygnuj, graj dalej” i poczujesz się silna. Jego mocne ręce pomogą ci zmienić twoje nieudolne próby w prawdziwe dzieła

sztuki. Pamiętaj: nie jesteś sama! (Mk 5, 21)Od tego czasu upłynęło bardzo wiele lat. Wtedy

jeszcze nie miałam pojęcia, że wydarzenia tamtego dnia będą miały decydujący wpływ na wiele lat mojej formacji i zmienią moją przyszłość, tworząc podstawy późniejszych sukcesów.

Barbara Scott

Page 41: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

41Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

DROGI DO NIEPODLEGŁOŚCI

ROZMAITOŚCI

Szymon był artystą rzeźbiarzem na Dworze Marsów w Li-manowej. Jego talent odkrył ks. Kazimierz Łazarski, bu-downiczy kościoła, gdy chodził po kolędzie. W domu przy Granicznej, zobaczył piękną szopkę.

– Taka to by się przydała w kościele, masz talent. Tak jak jest napisane trzeba go pomnożyć. Wyjedziesz do Zakopanego, ze stolarza wyrośnie z ciebie artysta rzeźbiarz. Ja to załatwię – powiedział proboszcz, wcale nie czekając na odpowiedź. Porozumiał się z synem zmarłego Antoniego Mar-sa Zygmuntem, by wysłać Szymona do Cesarsko-Kró-lewskiej Szkoły Fachowej dla Przemysłu Drzewnego w Zakopanem kierowanej przez znanego mu Edgara Kovátsa. Talent zaowoco-wał. Wyrzeźbił w kaplicy dworskiej p.w. św. Walentego drewniany ołtarz i zdobie-nia ławek w kaplicy. Podobne prace wykonał w kaplicy cmentarnej, gdzie w 1905 r. pochowany został Antoni Józef Mars obok zmarłej żony. Zygmunt Feliks Ignacy Mars prowadził działalność społeczną na rzecz budowy Pomnika Konstytucji 3 Maja – kościoła limanowskiego, jako członek Komitetu Budowy, pomyślał również o Szymonie, by wykorzystać jego talent w zdobieniu prezbiterium. W 1899 r. jako marszałek po-wiatu limanowskiego zatrud-nił na stanowisko sekretarza Rady powiatu Józefa Becka, który bardzo cenił ojca Szy-mona – Andrzeja, Marcina Wronę, uczestnika powstania styczniowego, uciekiniera z zesłania na Sybir. Przy rozstajach ul. Granicznej, Sowliny 14 (obecnie 210) w Limanowej powstała ka-pliczka – votum za ocalenie. Szymon wyrzeźbił do niej Chrystusa Frasobliwego. Beck został ojcem chrzestnym pierwszej córki Szymona Stefanii, matką chrzestną była żona Zygmunta Marsa

Jadwiga, gdyż traktowano go jak członka rodziny. Dom Becka w Limanowej zdobiły piękne zakopiańskie motywy roślinne wykonane przez Szymona. Mars uhonorował jego talent, dając mu ziemię i sporą działkę, na której wybudował dom w 1908r.

W 1913 roku gościem rodziny Becków w Limano-wej był Komendant Józef Piłsudski, który prowadził w Stróży kurs dla oficerów. Szymon został zaprezento-wany jako znakomity arty-sta. Wręczył komendantowi wyrzeźbione w lipowym drewnie godło Polski.

– Rzeźb to w sercach wszystkich Polaków, któ-rych spotkasz, to jest twoje zadanie, które ci daję. Artysta potrafi obcować z ludźmi, potrafi co więcej skupić ich przy wielkiej sprawie, jaką

jest nasza Polska! – Szymon tylko stuknął obcasami, gdyż język stanął mu w gardle, a w oczach pojawiły się łzy. Rzeźbiąc u Langera na fasadzie jego zajazdu zakopiańskie motywy opowiedział mu o spotkaniu z Komendantem.

– Wszyscy Żydzi ruszą, jak tylko się zacznie, Polska to nasza matka. Pomogę ci jak będzie trzeba, Komendant już tworzy Legiony. – Szymon w milczeniu wyprostowany stuknął obcasami, na co tak samo odpowiedział mu Langer.

W czerwcu 1914 r. spotkał w kościele w Li-manowej młodego księdza Józefa Winkowskiego, po-dziwiającego jego rzeźby i Beskid Wyspowy. Był on na wycieczce, po święceniach kapłańskich. Po rozmowie z nim wstąpił do Sodalicji Mariańskiej. Młody ksiądz był prefektem Sodalicji Aka-demików Uniwersytetu Ja-giellońskiego w Krakowie.

– Sodalicja to nie tylko modlitwa, ale i wzajemne po-

znanie się chłopców wywodzących się z różnych zaborów. Oni jako dorośli obywatele odradzającej się Polski będą

Dwór Marsów w Limanowej.

Szkoła Oficerska w Stróży koło Limanowej.

Page 42: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

42 Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

energicznie i skutecznie działać. – Te słowa, które usłyszał od księdza wchodząc na Śnieżnicę na zawsze wryły się w pamięć Szymona. Tu w szałasie odpoczęli. W górach było to jedyne miejsce spotkań Sodalicji Mariańskiej.

By zapewnić dzieciom przyszłość, Szymon sprzedał pole, kupił bilet na okręt do Ameryki. Namówił go do tego jego brat Józef, który chciał, by razem popłynęli i przez rok pracowali. I wojna światowa pokrzyżowała pla-ny. Zadecydowała jedna chwila zawahania, kiedy to idąc na stację kolejową z bratem powiedział:

– Jedź na statek, zmienię datę wyjazdu, bo tak można. Przypłynę za dwa miesiące. Żona czytała list, od wuja, że pracy nie ma – Brat próbował tłumaczyć.

– Nie wracaj się, tak nas uczyła matka, to przynosi nie-szczęście!

Szymon wrócił do domu, dzieci cieszyły się, że jeszcze będzie z nimi. Za dwa tygodnie radość zmieniła się w rozpacz, kiedy do drzwi zapukała żandar-meria wojsk austriackich z kartą mobilizacyjną. Wszystko przepa-dło, gdyż został zmobilizowany do Austro-węgierskich Legionów Karpackich. Pozostawił trzydziestoletnią żonę Katarzynę, trzy córeczki: Stefanię, która urodziła się 30 czerwca 1906 r. na dworze Marsów, o dwa lata młodszą Julię, która przyszła na świat w wybudowanym przez niego domu w 1908 r., najmłodszą Marię i czteroletniego syna Józefa. We wrześniu 1914 r. otrzymał przy-dział do XX Galicyjskiego Pułku Piechoty III batalionu w Nowym Sączu (Batalion k.k. Landwehr Infanterie-Regiment 32). Zaraz 9 grudnia udało mu się zdobyć pocztówkę i tą radością podzielił się pisząc do najukochańszej żony: „Katarzyna Wronianka, Najuko-chańsza żono, zdrów jestem i da Bóg zobaczyć się z Tobą i dziećmi. Trudno było o kartkę, ale udało się dostać. Z Bogiem.”

Katarzyna oglądała kartę z szukając adresu męża. Szlocha-jąc, zakryła twarz rękami pytając listonosza

– Szymuś nie podał adresu, jakże mu napiszę, że modlimy się o jego szczęśliwy powrót?

– Nie martwcie się Szymonowo. Patrzcie tu jest pieczęć K.u.K.Feldpost 202 i tak napiszecie na liście. Ale widzicie, cenzor wojskowy wbił swoją pieczątkę, nie możecie pisać za dużo – wyjaśniał Walenty stary listonosz, który dobrze znał się na swojej służbie.

Szymon zdążył wysłać kartkę przed bitwą pod Limanową pomiędzy wojskami au-

stro-węgierskimi a rosyjskimi. Jego oddział przygotowywano na front

południowy. W wyniku operacji limanowsko-łapanowskiej pod dowództwem Jozefa von Rotha 2 grudnia 1914 r., odcinek austriac-kiego frontu uderzył 6 grudnia znad Dunajca w stronę Limanowej. VIII korpus rosyjski został wysłany przez walczącą w Karpatach 8 Ar-mię broniąca dotąd linii Karpat. 3 Armia Austro-węgierska przeszła w 7 grudnia do ofensywy. Walki o wzgórze Jabłoniec koło Limano-wej trwały do 11 grudnia – zostało ono zdobyte i utrzymane przez piechotę węgierskich huzarów pod dowództwem płk. Othmara Muhra, który poległ w tym starciu. Rozpoczynał się odwrót rosyjskich armii za Dunajec. Dom Szymo-na na kilka miesięcy zamieniono

w wojskowy lazaret i rodzina musiała się schronić u swoich krewnych na Pasierbcu.

Po załamaniu się ofensywy austriackiej Rosjanie zaczęli kontratakować siłami 3 Armii gen. Dimitrijewa

w rejonie Łowczówka. Był on sty-kiem dwóch armii austriackich: 4 Armii arcyksięcia Ferdynanda i 3 Armii gen. Boroevicia. Woj-skom groziło okrążenie przez Rosjan. 4 Armia I Brygada Le-gionów Polskich, która przebywała wtedy w Nowym Sączu, gdzie miała zostać zreorganizowana, wsparta 32 regimentem piecho-ty przełamała okrążenie na trzy dni przed Bożym Narodzeniem. Po stronie rosyjskiej w okopach byli też Polacy. Przekrzykiwali się w nocy składając sobie życzenia świąteczne, głównie pokoju. Dwaj bracia z okolic Mogiły zwerbowani jeden do rosyjskiej, a drugi do austriackiej armii musieli strzelać do siebie tylko dlatego, że osiedlili się po przeciwnych stronach Wi-sły. Tego Szymon nie mógł pojąć.

Ks. Józef Winkowski.

Cmentarz Wojskowy na „Jabłońcu” w Limanowej.

Page 43: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

43Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

Było to dla niego okropnym doświadczeniem rozdarcia rozbiorowego ojczyzny. Zadawał sobie pytanie, dla kogo stracił bilet do Ameryki, za kogo się bije na tej wojnie? Wielkim nieszczęściem dla mobilizowanych Polaków była walka przeciwko sobie wojsk państw zaborczych, brat strzelał do brata.

Szymon wyjechał z trzecim batalionem K.K. Landwehr-Infan-terie Regiment Neu-Sandec Nr.32 do Frydek Mistek na północ Moraw, a 10 stycznia 1916 r. przydzielony do 11 Dywizji na front włoski. Kilku jego kolegów Żydów było razem z min. Żartowali, że wzięli ich za Niemców ze względu na brzmienie nazwiska. Długo im tłumaczył:

– Jeść macie wszystko, co ma żołnierz w przydziale. Brak sił to pewna śmierć, a na to Bóg nie pozwala. Jeżeli nikt się jeszcze nie zatruł jedzeniem, to tak jakby ono było koszerne. To specjalne warunki, jakie niesie wojna, Bóg o tym wie i wybacza. Każdy rabin by to po-twierdził. – W czasie żydowskiego święta pokutnego pojednania Jom Kippur koledzy Szymona nic nie pili i nie jedli, tego już nie starał się im tłumaczyć, bo sam też po-ścił w Wielkim Poście. Gdy spotkali się po bitwie wokół ogniska, zatańczyli „hagag”. Żołnierze klaskali do taktu podziwiając precyzję ruchów.

– Tak oddaje się chwałę Bogu i tego musimy się uczyć od naszych starszych braci w wierze – powiedział Szy-mon o swoich kompanach. W wojskach austro-węgier-skich było 320 tys. Żydów, wśród nich 8 generałów.

W jesieni 1915 r. Szy-mon otrzymał przepustkę. Późnym wieczorem stanął przed swoim domem. Łza w oku się zakręciła. Nie zdążył zapukać, bo Stefka patrzyła przez okno i zoba-czyła żołnierza podobnego do ojca.

– Tato! – Krzyknęła rzucając się ojcu na szy-ję, aż spadła mu czapka. Nadbiegła żona i objęła go starym zwyczajem pod nogi. Szymon podniósł ją szybko i ucałował. Do wczesnego ranka rozmawiali o wszystkich wydarzeniach, o bitwie o kolegach i o tym, jak sobie radzą pod nieobecność gospodarza. Na drugi dzień wybrali się

do fotografa. Szymon wziął na kolana swojego najmłod-szego syna Józia, co zostało uwiecznione na fotografii i także w pamięci małego chłopca. Po obiedzie pożegnał rodzinę. Katarzyna płakała, jakby przeczuwała, że ostatni raz widzi swego ukochanego męża.

– Czego beczysz, idziemy do Italii, wojna w Alpach, jest gdzie się schować przed kulami. Nie płacz. Bóg da, że Polskę odzyskamy, tak mówią w Legionach, nie tylko za Austrię się bijemy!

Odprowadzili Szymona do pociągu. Na stacji czekał jego kolega Langer, którzy też był na przepustce. Po żołnierskim powitaniu wsiedli do przedziału. Pociąg ruszył, Ka-tarzyna z dziećmi wymachiwała chusteczkami i płakali wszyscy.

Włochy 23 maja 1915 r. wypo-wiedziały wojnę Austro-Węgrom. Działania wojenne prowadzone były w dolinie rzeki Isonzo przez włoskiego gen. Luigi Cadorna. Po opanowaniu przez Włochów płasko-wyżu Doberdo w sierpniu 1916 r., nastąpiła ofensywa frontu włoskie-go przeciw atakującym wzgórze Austriakom. Austriacy bronili się skutecznie pod dowództwem gen.

Svetozar Boroević von Bojna. Na 60 km froncie 51 dywizji włoskich liczących ponad milion żołnierzy, ponad 5 tysięcy dział i moździerzy atakowano jeszcze płaskowyż Bainsizza i część masywu Hermana. 24 sierpnia 1917 r. austriacka XI Brygada Górska idąca z doliny Vallone, pod gradem

ognia z moździerzy wspina-ła się na wzgórze Doberdo. Atak odpierał 144 regiment włoski. Szymon wyprzedził wszystkich, był bliski szczytu kiedy uderzył pocisk. Nagle poczuł, jak jakaś siła wsysa go przez głowę do ziemi. Ogromy ból trwał krótko, oddechu już nie złapał. Usta i krtań wypełniała gorąca mieszanina skał i cuchną-cej prochem strzelniczym piekącej i gorzkiej ziemi. Gdy kurz opadł, widać było w zasypanym skalistą ziemią leju wystające buty, w któ-

rych zastygły jego stopy. Poległ pod Doberdo niedaleko Wenecji mając czterdzieści lat.

Marek Polański

gen. Luigi Cadorna.

Przedstawienie bitwy pod Doberdo.

Page 44: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

44 Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

WALKA O NIEODLEGŁOŚĆ z rodzinnych opowiadań

W 1997 r. odwiedzi-łem po raz pierwszy Lwów – miasto moich rodziców. Wybrałem się tam ze Szkołą Mu-zyczną. Koncert od-bywał się w kościele św. Marii Magdaleny. Tu przed wojną moja mama Ewa śpiewała w chórze. Jej ojciec Marian Dworski po 24 października 1934 roku objął stanowisko Naczelnego Inspektora Zakładu Ubezpieczeń

Społecznych we Lwowie, gdzie w miejsce pięciu różnych instytucji ubezpieczeniowych utworzono Zakład Ubez-pieczeń Społecznych. Zamordowany został w Charkowie. Jego życie było walką o niepodległość.

Marian Dworski był patriotą. Jako syn urzędnika Magistratu Lwowa – Eugeniusza, zdobył staranne wy-kształcenie w najlepszym w Europie Gimnazjum ojców jezuitów w Chyrowie. Kiedy studiował prawo i ekonomię na Uniwersytecie Jana Kazimierza, wszedł w patriotyczne kręgi konspiracyjne. Józef Piłsudski powołał wówczas we Lwowie w 1910 r. tajną organizację wojskową Związek Walki Czynnej ZWC, w celu przygotowania kadr kie-rowniczych przyszłego powstania zbrojnego w zaborze rosyjskim. Został emisariuszem. Schwytany przez carską ochranę otrzymał wyrok śmierci, który na drugi dzień miał być wykonany. Został sam w celi, jego kolegów zabrano do celi przesłuchań. Doznał wielkiego wstrząsu, tak dużego, że na drugi dzień cały osiwiał. Był krótko ostrzyżony na jeżyka, stąd proces utleniania melaniny włosów nastąpił gwałtownie, zmienił się nie do poznania. Kiedy przyszli go zabrać na egzekucję, strażnik wrzasnął patrząc się na niego.

– Gdie że Dworski! – Marian nic nie rozumiał, nie miał lusterka i się nie odezwał, był w szoku.

– Była aszybka, jewo wziali z twaimi druzjami, a ty ubieżaj, ty nie na razstrieł, naczałas wajna, ubieżaj! – To mówiąc wyszedł zostawiając drzwi otwarte. W korytarzach zapanował ruch, więźniowie prześcigali się jeden przez drugiego w pogoni do wyjścia. Strażnicy stali z wycelo-wanymi w nich karabinami. Zbliżał się front. Tak Mariana uratowała I wojna światowa. Kiedy po powrocie do domu zobaczył go ojciec, krzyknął.

– Co się stało z twoimi włosami, jesteś w tym wieku siwy?

Marian odpowiedział śmiejąc się.

– Ale żyję, jestem wolny, choć siwy – powiedział żartobliwie. Włosy o dawnym kasztanowym zabarwieniu wkrótce odrosły, ale końce były białe.

Po skończonych studiach otrzymał posadę urzędnika Zakładu Ubezpieczeń. Brał udział w wojnie bolszewickiej i trafił jako jeniec do Twierdzy Krymskiej. W 1919 r. uciekł z niej ratując się skokiem do Morza Czarnego z wysokości 70 metrów, gdzie czekał na niego umówiony przewoźnik. To był cud, że przeżył ten skok. Rok później, w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia ożenił się z Ludwiką Eckstein, córką Walentego, malarza i konserwatora, absolwentką Seminarium Nauczycielskiego, która uczyła gry na skrzyp-cach. Poznali się w czasie koncertu wielkanocnego na cele charytatywne. Ludwika grała w pięknej auli Sokoła. W przerwie Marian przedstawił się jej.

– Jestem pod wrażeniem, jak pięknie pani gra Straus-sa – Powiedział lekko filuternie unosząc brwi. Ludwika z zakłopotaniem spuściła głowę mówiąc:

– Pan jest zbyt łaskaw, wirtuozi czynią to o wiele piękniej.

– Chcę, by pani była wirtuozem mojej duszy. Zanu-cę dla pani piosenkę, jest ona żartobliwa i choć dotyczy pań z orkiestry, to oddaje to, co czuję do pani: „I ta co w puzon dmie, i ta co smyczkiem tnie i ta co wielkim bum, bum zrobiła w mym sercu szum”. Tak Marian podbił serce Ludwiki piosenką na melodię walca, wywołując jej ser-deczny śmiech. Zarzuciła mu ręce na szyję i przedstawiła swojemu ojcu. Po tych słowach Walenty otworzył ramio-na i uściskał przyszłego zięcia. Był znanym malarzem, urodzonym w Stryju w roku powstania styczniowego. Rodzina Ecksteinów pochodziła z Moraw. Ojcowie jezuici sprowadzili do Lwowa z Brna utalentowanego artystę – malarza, absolwenta rzymskiej akademii św. Łukasza, Franciszka Ecksteina ur. 1689 w Zidivicach (Czechy), który w 1727-33 roku tworzył malowidła w kościele Prze-mienienia Pańskiego o. pijarów w Krakowie.

Ślub Ludwiki i Mariana odbył się w Katedrze Ła-cińskiej w św. Szczepana we Lwowie w 1920 r. Od Zyg-munta Balka, ucznia i przyjaciela Walentego Ecksteina, otrzymali w prezencie jego obraz przedstawiający widok portu rybackiego Trapani na Sycylii, malowany temperą. Po wycofaniu się wojsk radzieckich i zajęciu Lwowa przez Niemców Balk popełnił samobójstwo.

Na trzy dni przed rozpoczęciem wojny Marian Dwor-ski – porucznik w stanie spoczynku, ojciec Ewy i Janusza, dniami i nocami przesiadywał w sztabie Wojska Polskiego, korygując wraz ze swoim bratem Michałem – majorem, plany obrony Lwowa. 1 września 1939 r. o godzinie 11.00 Luftwaffe zbombardowało Lwów. Jednostki sowieckie pode-szły pod Lwów 19 września. 21 września na ulicę Gródecką przybył niemiecki poseł proponując Polakom kapitulację

Page 45: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

45Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

FILIŻANKA KAWY DLA UCZCZENIA 335 ROCZNICY VICTORII WIEDEŃSKIEJ

12 września 1683 roku pod Wiedniem wojska polsko-habs-burskie pod wodzą króla Jana III Sobieskiego pokonały armię Imperium Osmańskiego, dowodzoną przez wezyra Kara Mustafę.

Wydarzenie to dotyczyło także mojej rodzinnej hi-storii. Mój dziadek Teodor Polański urodził się w Uluczu niedaleko Sanoka. Tu na wzniesieniu „Galerii” był dom Michała ojca i mieściło się rodowe gniazdo Polańskich.

Ulucz, pasieczna wieś łemkowska koło Sanoka, zo-stał nadany za udział w bitwie pod Wiedniem Bartłomiejowi

Polańskiemu synowi Piotra cześnika sanockiego od sejmu z 1670 r. komisarza do granic Węgier. Tu znajduje się cer-kiew grecko-katolicka p.w. Wniebowstąpienia Pańskiego, wzniesiona ok. 1510 r. Najstarszy zabytek drewnianej architektury cerkiewnej na ziemiach polskich, gdzie po przybyciu polskich rodzin odbywała się druga Msza św. w rzymskim obrządku. Właściciele wprowadzili szereg swobód podwładnym, co zaowocowało przyjaźnią i po-wstaniem wielu małżeństw mieszanych historii Ulucza.

przed Niemcami nie później niż do dziesiątej wieczór tego samego dnia. „Jeżeli poddacie Lwów nam, zostanie on w Europie, jeżeli poddacie go bolszewikom – już na zawsze pozostanie w Azji”. 22 wrze-śnia polska delegacja na czele z gen. Langnerem ponownie spotkała się w Winnikach z przedstawicielami Armii Czerwonej. Przyjęto wtedy wszystkie warunki poddania miasta. Po dwóch dniach Ma-rian dostał nakaz stawienia się do służby czynnej w Ko-mendzie Rejonu Uzupełnień przy ul. Zimorowicza. Jako służbista nie zawahałby się, ale w sztabie byli sowieci nie wierzył im. Brat Michał nie wrócił na noc do domu. Nikt się temu nie dziwił, był na służbie. Rodzina nie wiedziała, że dwie następne noce spędził w Brygidkach. W czasie nara-dy rodzinnej siostra Karolina powiedziała do Mariana.

– Musisz pokazać, że je-steś Polakiem, który jest gotów bronić ojczyzny – Nie pomogły perswazje żony i przyjaciół, nawołujących do ukrycia się. Marian zgłosił się do Domu Sokoła, gdzie mieściła się Komenda Uzupełnień. NKWD posiadało tajne meldunki carskiej ochrany wraz z wydanym na niego wyrokiem śmierci. Został wywieziony do Starobielska wraz z bratem, którego spotkał w przejściowym więzieniu w Brygidkach. „Pisz do mnie tak często, jak tylko możesz”. To było ostatnie napisane zdanie do żony przez porucznika Mariana Dworskiego na

pocztówce starobielskiej. W drugiej połowie maja 1940 r. Marian Dworski wraz z bratem Michałem zostali ze Staro-

bielska, po rewizji osobistej, dowiezieni koleją do dworca południowego w Charkowie, stamtąd samochodami byli przewiezieni do więzienia NKWD w budynku za wy-sokim ceglanym murem, przy ulicy Bezugolnyj Pereułok 5, na przedmieściu Charkowa. W więzieniu, w czasie ponow-nej rewizji, odebrano im bagaż, pieniądze i pasy. Zdążyli na ścianie na dole przy drzwiach wyskrobać paznokciem napi-sy „mjr. Michał i por. Marian Dworscy”. Po chwilowym osadzeniu w więziennej celi wywoływano pojedynczo na korytarz i prowadzono do innej celi, gdzie siedzący za sto-łem enkawudziści sprawdzali według listy dane osobowe. Wywołano ich.

– Możecie iść! – Gdy chcieli wyjść, związano im ręce na plecach i zepchnięto do piwnicy. Dobrze wyszkolony enkawudzista strzelił do nich z pistoletu w kark.

Postanowieniem nr. 112-48-07 Prezydenta Rzeczypo-

spolitej Polskiej Lecha Aleksandra Kaczyńskiego z dnia 5 października 2007 r. Marian Dworski został mianowany pośmiertnie do stopnia kapitana. Awans został ogłoszony 9 listopada 2007 r. w Warszawie, w trakcie uroczystości „Katyń Pamiętamy – Uczcijmy Pamięć Bohaterów”.

Marek Polański

Page 46: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

46 Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

Rozbiła to Akcja „Wisła” wprowadzając niegojącą się ranę w stosunkach społecznych.

Wiedeńskie koneksje cześnika Piotra sięgają cza-sów odsieczy wiedeńskiej, dotyczą także jego praw-nych kontaktów cłowych z Jerzym Kulczyckim, spolszczonym Kozakiem, tłumaczem z tureckiego dla Wschodniej Kompanii Handlowej, zarazem żoł-nierzem wywiadu Jana III Sobieskiego. On to, z iście kozackim dowcipem, uda-jąc Turka podczas oblę-żenia Wiednia, przeszedł wraz z kompanem Jerzym Michałowiczem między oddziałami, pośpiewując tureckie piosenki. Skontaktował się z księciem lotaryńskim Karolem V Leopoldem i otrzymując od niego odpowiedź o spiesznej pomocy, zaniósł ją obleganym wiedeńczykom, przedzierając się przez szwadrony nieprzyjaciela, tak samo mrucząc pod nosem wojenne tureckie pieśni. Sława tego czynu spra-wiła, że namalowano portrety bohatera. Jeden z nich, na miedzianej blasze, otrzymał od Kulczyckiego syn Piotra

cześnika Bartłomiej – oficer króla Jana III Sobieskiego. Ponieważ Kulczycki, który kiedyś dowodził Kozakami

zaporoskimi, pochodził z Kulczyc koło Sambo-ra, Teodor podarował jego portret magistratowi Sam-bora, gdzie był rejentem w sądzie.

Z postacią Kulczyc-kiego wiąże się powstanie pierwszej w Europie ka-wiarni „Hof zur Blauen Flasche” na ulicy Schlos-sergass l obok katedry w Wiedniu. Na pytanie Sobieskiego, co chce otrzymać za swój wyczyn, poprosił o tureckie worki

z czarnym ziarnem i otrzymał ich 300. Znając tureckie potrawy i napoje wiedział, jak zrobić ten wspaniały czar-ny napój wzmacniający siły. Podawał gościom do kawy z mlekiem i miodem ciasteczka w kształcie półksiężyców, występując w tureckim stroju.

Na narożniku domu przy skrzyżowaniu Favoriten-strasse i Kolschitzkygasse w Wiedniu jest jego pomnik.

Marek Polański

Zakończenie Orędzia na 52. Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu

Fake news a dziennikarstwo pokoju

(…) Najlepszym antidotum na fałsz nie są strategie, ale ludzie: osoby będące wolnymi od chciwości, które są gotowe do wysłuchania, i poprzez trud szczerego dialo-gu pozwalają wyłonić się prawdzie; osoby pociągnięte dobrem, biorące na siebie odpowiedzialność za używanie języka (…).Chciałbym zatem skierować zachętę do krzewienia dzien-nikarstwa pokoju. Nie rozumiem przez to wyrażenie dziennikarstwa „dobrodusznego”, zaprzeczającego ist-nieniu poważnych problemów i przyjmującego ckliwe tony. Mam na myśli, przeciwnie, dziennikarstwo bez udawania, wrogie fałszom, sloganom dla efektu i spekta-kularnym deklaracjom. Dziennikarstwo uprawiane przez osoby dla osób, pojmujące siebie jako służba wszystkim ludziom, zwłaszcza tym, stanowiącym większość na świecie, którzy nie mają głosu; dziennikarstwo, które nie spalałoby wiadomości, ale angażowało by się w poszu-kiwanie prawdziwych przyczyn konfliktów, aby sprzyjać ich dogłębnemu zrozumieniu i przezwyciężaniu przez rozpoczęcie korzystnych procesów; dziennikarstwo za-

angażowane we wskazywanie rozwiązań alternatywnych dla eskalacji wrzasku i przemocy słownej.Dlatego też, zainspirowani modlitwą franciszkańską, moglibyśmy zwrócić się do Tego, który jest uosobieniem Prawdy:

O Panie, uczyń nas narzędziami Twojego pokoju, Spraw, abyśmy rozpoznawali zło, które wkrada się w prze-kaz nie tworzący jedności. Uczyń nas zdolnymi do usunięcia trucizny z naszych osądów. Pomóż nam mówić o innych, jako o braciach i siostrach. Ty jesteś wierny i godny zaufania; spraw, aby nasze słowa były ziarnami dobra dla świata: abyśmy tam gdzie zgiełk, trwali w wysłuchiwaniu; gdzie zamęt, rozbudzali harmonię; gdzie dwuznaczność, wnosili jasność; tam, gdzie wykluczenie, zanosili dzielenie się; gdzie pogoń za sensacją, byli wstrzemięźliwi; gdzie powierzchowność, zadawali prawdziwe pytania; tam, gdzie uprzedzenia, budzili zaufanie; gdzie agresja, wnosili szacunek; gdzie fałsz, przynosili prawdę. Amen.

FRANCISZEK

Page 47: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

47Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

KSIĘGA IMION, MOJŻESZ I JHWH

EXODUSSądzę, że wielu Czytelników nurtuje pytanie o zna-

czenie imion ważnych postaci występujących w Biblii. Aby zaspokoić Waszą i moją ciekawość skorzystałem z egzegezy biblijnej, bowiem to ta nauka zajmuje się

naukową interpretacją treści Biblii. Posługując się filolo-giczną analizą poszczególnych wierszy, zdań, a nawet słów, nauka ta dąży do integralnego zrozumienia tekstu. Wyniki tych badań służą do opracowania komentarzy bi-blijnych o różnych profilach: filologicznym, historycznym lub teologicznym.

Zacznijmy od dwóch najważniejszych imion zapisa-nych w Księdze Wyjścia, której tradycyjny tytuł pochodzi od greckiego słowa Exodus. Natomiast starożytni Hebraj-czycy używali innego tytułu, a mianowicie Elle szemot, czyli Oto imiona lub częściej Szemot (Imiona), bowiem nadawali oni tytuł danej Księdze od pierwszych jej słów: Oto imiona synów Izraela, którzy przybyli z Jakubem do Egiptu (…). W oparciu o treść tej Księgi możemy stwier-dzić, że rzeczywiście jest to Księga imion, bowiem podaje ona genezę imienia Mojżesza i jego synów oraz imiona i genealogię potomków Jakuba wymieniając imiona dwu-nastu Patriarchów czyli Ojców Narodu (Wj 5,14 –27). Kolejnym argumentem przemawiającym za tytułem Oto imiona, jest objawione w tej Księdze tajemnicze JHWH jako imię Boga.

Geneza imienia Mojżesz (Wj 2, 5-10): „Córka fa-raona… zobaczyła koszyk wśród sitowia, uchyliła wieko i zobaczyła chłopczyka (…) uznała go za swego syna….. Dała mu imię Mojżesz, rzekła bowiem <wyciągnęłam go z wody>”. Widać tu, że nadane znalezionemu dziecku imię odzwierciedla pewną sytuację, w jakiej się ono znalazło. Przypadek zrządził, że dziecko otrzymało imię dopiero po kilku dniach życia, podczas których obserwowano noworodka i dopiero później nadawano mu imię i to ze

świadomością znaczenia imienia w życiu dziecka, co z cza-sem stało się zwyczajem izraelskim, według którego imię miało wyrażać jakąś cechę dziecka i być elementem jego osobowości, a także wyrażać życzenia składane mu na progu jego życiowej drogi. Imię zawierało także nadzieje, jakie pokładano w dziecku. Zwróćmy uwagę, że nadanie imienia Mojżeszowi było związane z pełnieniem opiekuń-czej dominacji księżniczki nad nim. Prawo nadania imienia było bowiem związane z pewnego rodzaju uzależnieniem dziecka od opiekuna.

Tytuł Księgi imion, będącej częścią Pięcioksięgu Mojżeszowego nazywanego także Prawem lub Torą, pod-kreśla lub wręcz formalizuje znaczenie imienia w życiu człowieka. Zawarta w Torze ekspozycja imienia Mojżesza ma dodatkowe znaczenie, bowiem to Mojżesz zapowiada niektóre podstawowe elementy posłannictwa Chrystusa.

Mojżesz jako wyzwoliciel narodu z niewoli egipskiej, przez znak krwi baranka paschalnego, wyprzedza praw-dziwe przyjście Nowego Przymierza. Jako prawodawca Starego Przymierza Mojżesz staje się figurą Chrystusa głoszącego ewangeliczne błogosławieństwa jako prawo Nowego Przymierza (Mt 5,17–48) i prowadzącego wiernych wedle wewnętrznego prawa Ducha Świętego (Rz 8,2).

Także manna, którą Mojżesz daje zgłodniałemu lu-dowi, jest zapowiedzią daru Eucharystii, który z nieba zstępuje i życie daje światu (J 6,32-33). Chrystus jawi się zatem jako prawdziwe i doskonałe spełnienie zapowiedzi zawartych w Starym Przymierzu.

Mojżesz – rzeźba Michała Anioła z grobowca Juliusza II – Watykan, Bazylika św. Piotra.

Page 48: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

48 Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

Tetragram, czyli „czteroliterowiec” – hebrajski zapis imienia Boga.

Woda wydobyta przez Mojżesza ze skały dla spra-gnionych Izraelitów zapowiadała ugaszenie duchowego pragnienia ludzkości, które obiecał Jezus, a które tak obja-śnił święty Paweł: wszyscy… pili ten sam duchowy napój. Pili zaś z towarzyszącej im duchowej skały, a tą skałą był Chrystus (1Kor 10, 4).

Imiona synów Mojżesza: Jetro, teść Mojżesza, wziął żonę Mojżesza Seforę, którą ten odesłał, i dwóch jej synów. Jeden z nich miał imię Gerszom, bo Mojżesz powiedział: Jestem cudzoziemcem w obcej ziemi. Drugi zaś miał imię Eliezer, gdyż: Bóg mojego ojca był dla mnie pomocą i wyratował mię od miecza faraona (Wj 18,1-6).

JHWHKorzystając z książki Marcina Majewskiego pt. Ta-

jemnice biblijnych imion prześledźmy o kim i o czym informuje nas ten tetragram – najważniejsze imię Stare-go Testamentu – Mojżesz zaś rzekł Bogu: Oto pójdę do Izraelitów i powiem im: Bóg ojców naszych posłał mnie do was. Lecz gdy oni mnie zapytają, jakie jest Jego imię, to cóż im mam powiedzieć? Odpowiedział Bóg Mojżeszo-wi: JESTEM, KTÓRY JESTEM. I dodał: Tak powiesz synom Izraela: JESTEM posłał mnie do was. A w Biblii zapisano JHWH (Wj 3,14-15). Ta rozmowa odbyła się na górze Synaj. Imię to było dla Hebrajczyków tak święte i wyjątkowe, że tradycja biblijna szybko wprowadziła

ograniczenie, a potem zakaz jego wymawiania. Uwa-żano bowiem, że człowiek wypowiadający to imię staje w obecności Boga. Wymówienie świętego Imienia było przywołaniem Boga, wejściem z Nim w dialog. Izraelici uważali bowiem, że kiedy wymawiasz imię danej osoby, to stajesz w jej obecności, rozmawiasz z nią, doświadczasz.

Z szacunku, z bojaźni i ze świadomości tajemnicy, jaka przenika Imię Boże, Żydzi całkowicie zaprzestali jego używania. Jeszcze za czasów świątyni Salomono-wej mógł Je wypowiedzieć tylko arcykapłan i tylko raz w roku w święto Jom Kippur, gdy wchodził do Miej-sca Najświętszego. Potem i tę tradycję zarzucono, a re-

strykcja co do używania Imienia trafiła do Dekalogu: Nie będziesz brał imienia Pana Boga twego nadaremno. Zakaz używania imienia Bożego znalazł także odzwiercie-dlenie w zakazie umieszczania w synagogach jakiegokol-wiek wizerunku Boga. Muzułmanie poszli jeszcze dalej, bowiem w dekoracji meczetów nie wolno używać żadnych motywów zwierzęcych lub roślinnych, a tylko elementy geometryczne. Luteranie i anglikanie w swoich domach modlitwy nie umieszczają nawet wizerunków świętych osób, a mają jedynie pusty krzyż. Natomiast kalwini nie maja nawet krzyża; stąd powstało powiedzenie: pusto jak w kalwińskim zborze.

Święte litery Imienia Bożego zapisywane są w tradycji hebrajskiej jako הוהי. Do nas dotarły za pośrednictwem języka greckiego i dlatego nazywamy je tetragram – cztery litery. Ponieważ język biblijny nie stosował samogłosek, imię JHWH było trudne do wypowiedzenia i nie było często używane, więc po jakimś czasie zanikła umiejętność wymowy tetragramu. W tej sytuacji Żydzi odczytywali je na kilka różnych sposobów, stosując określenia zamienne tak, by uniknąć kontaktu z tą mistyczną rzeczywistością i nie narazić się na gniew Boży, bowiem, jak mówi Księga Wyjścia: Pan nie pozostawi bezkarnie tego, który wzywa Jego imienia do czczych rzeczy (Wj 20,7). Najpopularniej-szym „zamiennikiem” dla JHWH było słowo Adonaj (Pan), ale w historii pojawiały się także różne, inne substytuty:

Elohim (Bóg); szamajim (niebo); Elijon (Najwyższy), Szaddaj (Wszechmocny) itd.

Dzisiejsi Żydzi, pielęgnujący tradycję szczególnego szacunku wobec Imienia Bożego, zastępują je zwrotem Ha Szem (dosłownie To Imię…). Według M. Majew-skiego imię הוהי (JHWH) jest hebrajskim neologizmem, który utworzono dopiero za czasów Mojżesza. W związku z czym nawet Hebrajczycy nie rozumieli jego znaczenia. Etymologia biblijna (Wj 3,14) oraz naukowa łączą je z rdzeniem czasownika היה, co znaczy „być”, ale nie jest to żadna ze znanych form tego słowa. Wydaje się więc, że הוהי jest jakąś przedziwną zbitką trzech podstawowych

Page 49: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

49Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

form postaci tego czasownika, identycznych we wszystkich trzech czasach a mianowicie – w przeszłym: היה– był, – w teraźniejszym: הוה – jest i w przyszłym: היהי– będzie. Taka interpretacja gramatyczna pozwala nam uznać, że jest to pięknie wyrażona prawda o Bogu, Który jest, i Który był i Który przychodzi, tak jak to w Apokalipsie zapisał św. Jan (Ap 1,4). Analiza gramatyczna tetragramu JHWH pozwala stwierdzić także, iż mieści on w sobie rdzeń czasownika „być” i tworzy z nim grę słów, lecz nie przy-pomina jakiejkolwiek regularnej formy tworzenia odmian hebrajskich, nie jest więc możliwe jego przetłumaczenie. Czy nie jest to czasem świadomy zamysł Boży, aby od-słaniając, jednocześnie zakryć swe imię? Czy nie jest to zamysł podkreślający, że rzeczywiście Bóg jest tajemnicą?

Powróćmy jeszcze raz do próby odczytania treści zwrotu Jestem, który jestem. Pewną wskazówkę zawiera Księga Wyjścia w rozwinięciu tego imienia w języku he-brajskim: ehje aszer ehje – ale jest to wskazówka bardzo enigmatyczna, która niewiele wyjaśnia. Jest to bowiem konstrukcja zwana przez gramatyków jako idem per idem czyli „to samo przez to samo”, a zatem jest próbą określenia jakiegoś wyrażenia za pomocą tego samego wyrażenia. Chciałoby się powiedzieć: przysłowiowe masło ma-ślane. W tej sytuacji zwrot Ehje aszer ehje można rów-nie poprawnie przetłumaczyć jako: Jestem, jaki jestem lub Jestem tym, kim jestem czy też Jestem, bo jestem.

Pietyzm wobec tego Imienia zawarty jest też w tłumaczeniu Septuaginty, gdzie tetragram tłumaczono greckim wyrazem Kyrios czyli Pan. Także tradycja chrze-ścijańska przejęła tę formę pietyzmu jako zwyczaj pomi-jania Imienia Bożego. Zwy-czaj ten został konsekwentnie podtrzymany także przez św. Hieronima, który tłumaczył JHWH jako Dominus (Pan). Choć dla nas, chrześcijan, Imię Boże nie stanowi dziś tak silnego tabu, to jednak papież Benedykt XVI przypomniał tradycyjny zakaz jego niewymawiania, przynajmniej w ob-rębie liturgii. W książce „Jezus z Nazaretu” pisał m.in.: Z samej swej istoty Bóg jest tylko jeden. Dlatego nie może On wejść w świat bóstw jako jeden z wielu innych. Nie może mieć imienia pośród innych imion. Toteż odpowiedź Boga zawiera w sobie zarazem odmowę i zgodę. Bóg mówi o sobie po prostu: „Jestem, Który Jestem”. On jest – nic więcej. Ta odpowiedź jest imieniem i nim nie jest. Dlatego było rzeczą zupełnie słuszną, że w Izraelu tego samookreślenia Boga, którego dopatrywano się w słowie

„JHWH”, nie wypowiadano i nie degradowano Go do jednego z spośród imion wielu bóstw.

I rzeczywiście, czytając stwierdzenie ehje aszer ehje w oryginale, bez obciążenia olbrzymią tradycją jego teo-logicznego objaśniania, uznajemy, że Bóg mówi: „Ja po prostu jestem, nie pytaj mnie o imię” lub „Jestem, kim jestem, co ci do tego” – tak, jak odpowiedział na to pytanie Jakubowi: Czemu pytasz mnie o imię? (Rdz 32,30). Po-dobnie Bóg odpowiedział Manoachowi: Dlaczego pytasz się o moje imię: ono jest tajemnicze (Sdz 13,18). Możli-we jest więc, że Bóg wcale nie objawia swego imienia. Albo mówiąc ściślej, nie objawia takiego imienia, jakiego spodziewał się Mojżesz – czyli imienia własnego typu Ra, Aszur, Baal, Asztarte, jakich dziesiątki przypisywano czczonym w tamtej kulturze bóstwom. Owo „Jestem, który jestem” to odpowiedź wymijająca, konstrukcja stosowana na określenie czegoś, co z zasady jest nieokreślone i nie ma możliwości jego wyraźniejszego opisania. Przecież znać imię w Biblii znaczyło wniknąć w istotę nazywanej osoby, a nawet mieć nad nią jakąś władzę. Taką pozycję króla stworzenia miał Adam w raju, kiedy nazywał zwie-rzęta. Czy zatem można poznać imię Boga i przeniknąć

Jego istotę?Ze znajomości grama-

tyki języka hebrajskiego wy-nika jeszcze jeden wniosek, a mianowicie, że w wyrażeniu ehje aszer ehje forma ehje jest też formą czasu przyszłe-go, a zatem Ehje aszer ehje można także tłumaczyć jako „będę, który będę” – z tym, że trzeba od razu zaznaczyć, że czasy w gramatyce biblij-nego języka hebrajskiego są bardziej niż u nas aspektem czasu i mogą wskazywać różne fazy czynności. Najbardziej dziś rozpowszechnione tłu-maczenie wyrażenia „Jestem, który jestem” to odzwiercie-dlenie dosłownego przekładu św. Hieronima w Wulgacie:

ego sum qui sum. Jednak Septuaginta tłumaczyła to wy-rażenie inaczej, podkreślając prawdę o odwiecznym ist-nieniu Boga: ego ejmi ho on „Ja jestem ten będący”. Żydzi i protestanci pozostają czasem przy dosłowności „Ja będę, który będę”.

Jest także inne tłumaczenie słowa wyrażającego „imię” Boga, które brzmi: Jestem, który działam. Tłumacze-nie to wywodzi się ze stwierdzenia, iż biblijne „imię” Boga – JHWH i Jestem, który jestem – nie jest typo-wym imieniem, jakie można by spotkać u Izraelitów, ale przede wszystkim coś nam objawia. W scenie objawienia swego imienia (Wj 3,12-15) Bóg, powtarzając z naciskiem

Page 50: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

50 Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

„Jestem”, wskazuje na to, że JEST przy człowieku: Ja jestem z tobą (Wj 3,12). Słowo „Jestem” oznacza więc, że Bóg jest obecny przy człowieku i jest niezmienny w swym działaniu i postępowaniu wobec kolejnych pokoleń. I ta-kim, jakim był dla pokolenia patriarchów, pozostał także dla proroków, sędziów i królów. Wykorzystując ten ar-gument, prof. Augustyn Jankowski OSB z Tyńca mówił, że ehje aszer ehje oznacza tak naprawdę „Jestem, który działam”, a prof. Alviero Nicacci OFM z Jerozolimy tłumaczył je jako „Ja będę, jaki byłem”, czyli że Bóg będzie towarzyszył narodowi wybranemu i człowiekowi, tak jak towarzyszył Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi. A zatem niech i nam wystarczy odpowiedź, jaką Bóg dał Manoachowi: Dlaczego pytasz o moje imię: ono jest tajemnicze (Sdz 13,18).

Należy więc uznać, że owo „Jestem, który jestem” nie jest imieniem w rozumieniu potocznym, ale jest odpo-wiedzią o konstrukcji stosowanej dla określenia czegoś, co z zasady jest nieokreślone i nie ma możliwości jego

wyraźniejszego opisania. Wyłania się jednak możliwość odczytania w tym wyrażeniu nie tylko zapewnienia, jakie Bóg składa Mojżeszowi: Jestem z tobą! (Wj 3,12), ale jeszcze czegoś więcej. Wyrażenie to wskazuje bowiem, że obecność przy człowieku należy do istoty Boga. Bóg Biblii ma „imię”, które wyraża najważniejszy przymiot Boga to jest Jego obecność w życiu swoich wyznawców, gdyż tak powiedział do Mojżesza: To jest moje imię na wieki i to jest moje zawołanie na najdalsze pokolenia (Wj 3, 15).

Antoni Pogan

Bibliografia: http://biblia.wiara.pl/doc/423105.Egzegeza-biblijnahttp://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_II/au-

diencje/ag_03121997.htmlhttp://www.bibliacatolica.com.br/pl/biblia-tysiaclecia/ksiega-

-wyjscia/3/Marcin Majewski. Tajemnice biblijnych imion. Wyd.: M Kra-

ków 2015

„'ehjeh 'ăšer "ehjeh

Jestem, który jestem”Wj 3,14

JESTEM, KTÓRY JESTEM

Jestem przestrzenią w KościeleJestem światłem jego modlitw ze świecJestem radosnym tłumem wiernych, jednym ciałem z wielu, zaśpiewaną wspólnie pieśniąJestem piękną przeszłością, za którą dziękujesz i spełniającym się jutrem, o które prosiszJestem ciszą w starym Kościele i zapachem jego ponad stuletniego drewnaJestem niebieską łaską Ducha Świętego i siedmioma darami jego

Jestem pierwszym promieniem słońca w dopiero co otwartych oczachJestem dziurkami w policzkach piszczącego z radości niemowlaka Jego spokojnym i błogim snem Jestem pierwszym przeczytanym dobrze słowem Jestem tajemnicą nastolatka i jego tajną bazą Jestem pierwszym dniem wakacji

Page 51: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

51Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

Jestem wolnością dorosłego, jego spełnieniem się i godnościąJestem oklaskami gości po ślubie młodych w KościeleJestem euforią, zdziwieniem i ulgą matki, gdy na jej brzuchu położone zostaje ciepłe, bezbronne niemowlęJestem radością najbliższej rodziny, gdy jej ostatni członek, po całym dniu, zatrzaśnie drzwi wspólnego domuJestem przyjacielem, który mocno tuli, gdy ktoś inny chce wykrzyczeć siebieJestem łzą wzruszenia, smutku i radościJestem dobrocią i miłością starszego, jego mądrą opowieścią życia,i jego beztroską, tą samą i piękną jak u dziecka

Jestem uśmiechem wywołanym przez komplementJestem wiatrem w twoich włosach Jestem szybkim biciem serca i przyspieszonym oddechem na widok ukochanej osobyJestem piękną muzyką, która kołacze cały dzień w twojej duszy i nadaje jej wesoły rytmJestem potem na skroni, kogoś, kto dobiegł do swojej mety, zdobył swój szczyt, przekraczając granice wytrzymałościJestem jego podniesionymi rękoma w geście radości i ulgiJestem głębokim wydechem pod koniec ciężkiego dnia i myślą „dałem radę”Jestem nową ideą, pomysłem i inspiracją zapisaną na skrawku papieruJestem urodzinowym marzeniem Jestem znalezioną rzeczą i trzecim rozwiązaniem Jestem akceptacją drugiego, bez jego osąduJestem ulgą, którą daje lekarz razem z dobrą diagnozą i nadzieją, gdy rokowania nie są dobreJestem prawdziwym życiem, które docenia śmiertelnie chory człowiek i jego ostatnim tchnieniem

Jestem ciepłym deszczem w maju, zapachem soczystej trawy, słodkiej lipy i piwoniiJestem zdmuchniętymi lotkami dmuchawca i jego całą kulą zaraz przedJestem lodowatą wodą źródlaną, do której wkładasz spieczoną słońcem dłoń, lśnię na jej tafliJestem pęcherzykami powietrza w morzu, które figlarnie dryfują w stronę słońca z ciemnej głębinyJestem słońcem, które tańczy w zieleni lasu Jestem księżycem w pełni i diamentowym od gwiazd niebemJestem tęcząJestem płatkami śniegu, geometrycznym przedstawieniem świataKażdy z nich jest inny, jest, jaki jest niepowtarzalny i wyjątkowy jak świat, który wciąż tworzysz w myślach, słowach i czynach

Jestem uśmiechem bliskichJestem twoim „kocham cię” i „ja ciebie też” twoich dzieciJestem twoim imieniem, wypowiedzianym z troską i czułością przez twojego małżonka

Jestem tym, którym chcę być, o którym myślę, że nim jestemJestem tym, czego nie widać, ale co czujesz, że jestJestem drogą, prawdą i życiem.Jestem tym wszystkim. Tym jestem Ja. Chwilą obecną. A kim jesteś Ty? Jesteś, który jesteś?Wszystko jest w tobie, tam jestem Ja.

Anna Zając

Droga bowiem, jaką wskazywał Chrystus, do tego prowadziła: ażeby „bardziej być”! Zawsze do tego prowadzą wskazania Ewangelii. W każdym bez wyjątku zawodzie czy powołaniu – wezwanie Chrystusa do tego prowadzi.

Wasze powołania i zawody są różne. Musicie dobrze rozważyć, w jakim stosunku – na każdej z tych dróg – pozostaje „bardziej być” do „więcej mieć”. Ale nigdy samo „więcej mieć” nie może zwyciężyć. Bo wtedy człowiek może przegrać rzecz najcenniejszą: swoje człowieczeństwo, swoje sumienie, swoją godność. To wszystko, co stanowi też perspektywę „życia wiecznego” (…).

Jana Pawła II do młodzieży – Westerplatte, 12 czerwca 1987

Page 52: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

52 Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

PO 75 LATACH MÓDLMY SIĘ O POJEDNANIE I ZGODĘ!

11 lipca 2018 roku była 75. rocznica ukraińskiego ludo-bójstwa Polaków i obywateli polskich innych narodowości na Wołyniu – „Krwawej Niedzieli”. Ludobójstwa tego w latach 1939 – 1947 na Kresach Wschodnich II RP oraz na Lubelszczyźnie i obecnym Podkarpaciu dokonali człon-kowie Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii oraz SS Galizien i innych ukraińskich formacji kolaborujących z niemiecką Trzecią Rzeszą. W niedzielę 8 lipca 2018 r. o godz. 12.00 przed Grobem Nieznanego Żołnierza w War-szawie po uroczystej zmianie wart odbył się Marsz Pamięci do katedry polowej na Mszę św. w intencji ofiar ludobójstwa.

W pierwszych latach so-cjalistycznej Polski powstała druga rana. Akcja „Wisła” uderzyła w Ukraińców nie-mających najczęściej związku z ludobójstwem Polaków na Wołyniu i dotknęła też ludność nieukraińską (Rusinów, Łem-ków, a nawet prawosławnych Polaków, stanowiących do 10% wysiedlonych, oraz Cyganów). W sierpniu 1990 r. Senat RP uchwalił: „Polacy i Ukraińcy nie tylko pracowali razem i żyli obok siebie jako sąsiedzi, ale również łączyli się często w tych samych rodzi-nach. Jednak obok zgodnego współżycia, wiele było wza-jemnych krzywd i niechę-ci. Była nienawiść, a nawet przelana krew. Ta przeszłość obciąża nasze stosunki. Tę przeszłość trzeba przezwy-ciężyć”.

„Dziękuję za rzeź wo-łyńską. Niski pokłon przed weteranami” – tak młodzi Ukraińcy komentują film „Wołyń”. Według dzienni-karza Tomasza Maciejczuka takie poglądy są coraz popu-larniejsze wśród ukraińskiej młodzieży.

Jak wielkiej potrzeba modlitwy, by przemienić nie-nawiść w miłość. Jesteśmy grecko- i rzymskokatolikami i chrześcijanami – prawosławni. Modlitwa i pamięć winna jest ofiarom, oprawcom trudne przebaczenie i sprawiedli-wość. TAKĄ PRAWDĘ POWINNA ZNAĆ MŁODZIEŻ POLSKA I UKRAIŃSKA

O tych wydarzeniach opowiadał mi ojciec Teofil. Wtedy mieszkał z rodziną w Samborze i ciągle zbierał informacje przekazywane z Zachodu przez radio Tesla, które wydobywał z ukrycia. Poszedł w południe do ka-pelana AK księdza Mahia, pełen niepokoju.

– Mam najnowsze wiadomości z Wołynia. Pamiętam, jak we Włodzimierzu Wołyńskim odbył się nasz ostat-ni poligon u oficerów Wołyńskiej Szkoły Podchorążych Rezerwy Artylerii Konnej przed rozpoczęciem wojny.

Teraz te piękne tereny to jedno wielkie pogorzelisko. Wspomi-nałeś księże, że twoim kolegą był ks. Józef Aleksandrowicz. Otóż w ubiegłą niedzielę od-prawiał poranną mszę świętą w Zabłotce. Wpadli bandyci z UPA i wymordowali wszyst-kich. Może miał lżejszą śmierć niż ks. Bolesław Szabłowski, który zdążył jeszcze dokonać aktu absolucji palonych żyw-cem wiernych w czasie mszy św. Jego też spalili. Skąd tyle nienawiści? Rusini to wspaniali

ludzie, Ukraińcy w większości nacjonaliści. Jak te rodziny polskie i ruskie się szanowały i kochały, jakimi dobrymi byli sąsiadami. Jedno słowo potrafi zmienić człowieka?

To straszne! – Teofil schylił głowę i ukrył twarz w dło-niach, to samo zrobił ks. Mahi. Siedzieli tak obok siebie modląc się za pomor-dowanych.

– W Hucie Korec-kiej na Wołyniu mieszkają dwie rodziny Polańskich. Kiedy byłem na poligonie odwiedziłem ich na dwu-nastogodzinnej przepust-ce. Opowiadałem o Piotrze i Bartłomieju Polańskim. Trudno się doszukać na-szych korzeni u Rusinów. W każdym razie oni ich nie znają, bo w Uluczu Polań-

scy pożenili się z Łemkami. Nie wiem czy ocaleli z tej rzezi. – Tak na głos zastanawiał się Teofil nad tą niczym niewytłumaczalną nienawiścią, prowadzącą do tak be-stialskiego okrucieństwa.

Marek Polański

Rodzina Jasiończaków z Woli Ostrowieckiej, zamordowana w 1943 r. przez UPA. Fot. Ze zbiorów Leona Popka. Źródło: IPN

Page 53: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

53Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

DROGIE DZIECI, NASI NAJMŁODSI PARAFIANIE!

Po wakacyjnej przerwie chcę Was powitać listem napisanym do Pana Je-zusa przez 6-letnią An-toniettę. Wiesz kochany Jezu, że bardzo podo-ba mi się w szkole?… Chodziłabym tam nawet w nocy! Podoba mi się, ponieważ opowiadają tam o Tobie, ale też dlatego, że uczą mnie też katechizmu, żeby przygotować mnie do pierwszej Komunii! Moc pozdrowień i ucałowania

od Twojej drogiej Antonietty.Kim była dziewczynka, która pisała

listy do Pana Jezusa? Antonietta Meo zwana przez rodzi-

ców Nennoliną, pisała listy do Boga Ojca, Jezusa, Matki Bożej, Trójcy Świętej, do Anioła Stróża i do Ducha Świętego. W ciągu swojego krótkiego życia napisała ich ponad 160. Antonietta urodziła się w zamożnej rzymskiej rodzinie. Obydwoje rodzice co-dziennie odmawiali Różaniec i chodzili na Mszę św.

Wiosenny dzień 1936 r. stał się dla nich początkiem trudnych doświadczeń. Nennolina miała wtedy 6 lat. Bawiąc się w ogrodzie potknęła się o kamień i rozbiła kolano. Nie było to jednak zwykłe stłuczenie. Lekarze rozpoznali zaawansowany nowo-twór. Zdecydowali o amputowaniu lewej nóżki. Dla rodziny był to ogromny cios, ale Nennolina zachowywała pogodę ducha. Co

więcej – potrafiła cieszyć się, że swoje cierpienie może ofiarować Jezusowi. Nie skarżyła się, kiedy z każdym dniem przemieszczanie się na ciężkiej protezie koszto-wało coraz więcej wysiłku. Kiedy widziała, że jej mama cierpi i płacze z powodu jej cierpienia mówiła: „Posłuchaj, mamo, zrobisz tak: pomyśl, że jeżeli umrę, pójdę do raju i będę się za ciebie modlić. Jeżeli natomiast zostanę tutaj, owszem, będę się za ciebie modlić, a Jezus mógłby mnie wysłuchać, ale nie musiałby. A w raju z pewnością mnie wysłucha!”.

Dziś życie Nennoliny możemy poznać dzięki świadec-twu jej mamy. Pani Maria Meo skrzętnie zapisywała listy córki. Antonietta swoje listy wkładała do szafki, na której stała figurka Dzieciątka Jezus wierząc, że Jezus przeczyta korespondencję. W czasie pasterki w 1936 r. przyjęła I Ko-munię Świętą, a już w maju – sakrament bierzmowania. Jej stan zdrowia szybko się pogorszał, Nennolina z trudnością

oddychała i nie mogła sie-dzieć. Mimo to ciągle się modliła. Wezwany doktor, zdumiony, jak bez słowa skargi małe dziecko może znosić ból, jeden z listów Nennoliny zaniósł Ojcu Świętemu Piusowi XI. Na-stępnego dnia rano papież wysłał do domu państwa Meo delegację z błogosła-wieństwem dla dziecka.

Nennolina zmarła 3 lipca 1937 r., w sobotę, w dzień poświęcony Matce Bożej. Obecnie trwa proces beatyfikacyjny Antonietty, już teraz zaliczanej do naj-większych mistyków. Po jego zakończeniu będzie

Page 54: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

54 Okruchy św. Wojciecha – październik 2018

Okruchy św. Wojciecha. Wydawca: Parafia św. Wojciecha, ul. Św. Wojciecha 4, 30-134 Kraków, tel. 12 636 73 69, e-mail: [email protected] do współtworzenia naszego pisma. Kontakt: ks. Roman ZapałaInformujemy, że redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania zmian i skrótów oraz nie bierze odpowiedzialności za treść nadesłanych artykułów

RÓŻANIEC Z DOBRYCH UCZYNKÓW(opowiadanie dla dzieci)

– Mamusiu, mamy zdobić różaniec z dobrych uczyn-ków, tak powiedział ksiądz na religii!

– O to bardzo trudne zadanie, łatwiej jest napisać i z karteczek zrobić różaniec zamiast koralików. Tak chyba zrobią wszystkie dzieci. Musimy coś wymyślić. Na pew-no taki różaniec będzie wisiał koło figury Matki Boskiej Różańcowej.

– Tak, tak powiedział ksiądz! – zawołała Marylka.– Dlatego musisz naprzód narysować, jak twój dobry

uczynek będzie wyglądać, będzie to jego znak, czyli sym-bol. Tak to się nazywa. A potem zastanowimy się, z czego go wykonamy. Teraz masz cały miesiąc na dobre uczynki i rysuj je na kartce – ma być ich jedenaście.

– Dlaczego jedenaście, przecież dziesiątek różańca to dziesięć Zdrowaś Maryjo!

– A Ojcze nasz, zapomniałaś.– Powiedziała mama i pocałowała Marylkę w czoło.

Marylka w każdym dniu starała się coś dobrego zro-bić. W szkole pomagała koleżankom i kolegom rozwiązać trudne zadania z rachunków. Na kartce narysowała zeszyt. Wracając ze szkoły przeprowadziła staruszkę przez jezdnię, narysowała laskę. W domu pozmywała naczynie, choć to było trudne zadanie, bo musiała poprosić tatę, by pomógł jej dostać do obsychacza. Na kartce narysowała talerz. Rano w sobotę pomogła tacie robić w mieszkaniu porząd-ki, narysowała miotełkę. Z pieskiem na spacer zawsze wychodził tata, bo mama zaczynała pracę o ósmej rano. Kiedy tata wyjechał na delegację, Marylka przed pójściem do szkoły wyprowadziła Kajtka na spacer i narysowała pieska. W tym samym dniu pomogła mamie przynieść zakupy, narysowała siatkę. W ogródku zaczynały się je-sienne porządki, Marylka pozbierała wszystkie liście do worków, narysowała drzewo. W sobotę wieczorem mama robiła ciasteczka na niedzielę, w wykrawaniu z foremek pomogła jej córeczka, która narysowała literę „C”. Mama była tak zmęczona, że nie posprzątała kuchni. Zrobiła to Marylka i narysowała literę „K”. Przed pójściem spać wy-czyściła wszystkim buciki na niedzielę i narysowała bucik.

W niedzielę w kościele ustąpiła miejsca pani z dzieckiem, narysowała literę „D”.

Marylka z niecierpliwością czekała na przyjście ojca z pracy. Myślała o wycinankach z tektury, o piłeczkach pingpongowych z narysowanymi obrazkami. Wszystko to opowiedziała ojcu jak przyszedł.

– Widzisz dziecko, takie różańce zrobią dzieci, my musimy zrobić coś, czego nie będzie. – powiedział ojciec sadzając Marylkę na kolana. Córka objęła go za szyję.

– A może to ulepić z plasteliny!– Świetny pomysł, ale z podobnej do plasteliny mo-

deliny. W szkole lepiliśmy z niej różne rzeczy, po czym gotowaliśmy je i były twarde jak kamień. Mój kolega wy-konuje z niej brożki. Musimy tylko pamiętać o otworkach na cienki drucik, bo robimy różaniec i wszystkie dobre uczynki trzeba połączyć.

W sobotę po śniadaniu Marylka pojechała z ojcem po modelinę do sklepu papierniczego. Wybrali kolor brązowy czyli kolor różańca. Po przyjeździe tata podzielił modelinę na jedenaście części i zabrali się do lepienia. Marylka lepiła, a tata wygładzał kształty wilgotną szmatką. Każdą część różańca przedziurawili cienkim drucikiem.

– Mamusiu potrzebny nam jest garnek, by zagotować różaniec!

– Nie mam takiego garnka, tych, w których gotuję wam obiad, nie dam do modeliny!

– Poczekajcie kochani, mam garnek w piwnicy, mie-szałem w nim kiedyś farby, ale jest czysty. – powiedział z radością tata.

– Byle tylko nie śmierdział farbami! – zawołała mama.W końcu nastąpiło gotowanie modelinowych części

różańca. Kiedy wystygły, nanizano je na drucik.– Mamy decymę, czyli jeden dziesiątek różańca i za-

czyna się ona na literę „D” jak decyma, a jest to dobry uczynek ustąpienia miejsca mamie z dzieckiem! – zawołała radośnie Marylka.

Marek Polański

ona najmłodszą błogosławioną i Doktorem Kościoła. Grób Antonietty znajduje się w Bazylice Świętego Krzyża Jero-zolimskiego w Rzymie. Listy Nennoliny zostały opubliko-

wane w książce Marii Meo pt. „Nennolina – sześcioletnia mistyczka” – zachęcam Was do lektury.

Oprac. Anna Stawowiak

Page 55: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

PARAFIALNA KOLONIA 2018

Page 56: OKRUCHY...odpowiednie rekolekcje: OND – czyli Oaza Nowej Drogi, na której to młodzież w wieku gimnazjalnym w ciągu 15 dni poprzez rozważanie tajemnic różańcowych pogłębia

PARAFIALNA PIELGRZYMKA DO WŁOCH 5-15.08.2018 R.