Ojczyzna to nie kraj, w którym mieszkasz, PATRIOTYZM ale...

76
PATRIOTYZM TO MY Pod redakcją Urszuli Mazur

Transcript of Ojczyzna to nie kraj, w którym mieszkasz, PATRIOTYZM ale...

PATRIOTYZMTO MY

ISBN 978-83-938562-8-2

PATRIOTYZM

TO MY

Ojczyzna to nie kraj, w którym mieszkasz, ale kraj, którego potrzebujesz i który potrzebuje Ciebie.Stefan Pacek

Prawdziwego patriotyzmu trzeba się dopiero uczyć tam, gdzie ludzie z narażeniem bytu i nieraz życia, pracują na swoją niekorzyść materialną, a na dobro przyszłych pokoleń.

Zofia Kossak-Szczucka-Szatkowska

Ojczyzna to wielki zbiorowy obowiązek.Cyprian Kamil Norwid

Ojczyzna moja tam, gdzie zboża niosą wiatr i gdzie zielony krąg zamyka pierścień Tatr...Krzysztof Kamil Baczyński

Pod redakcjąUrszuli Mazur

Ta publikacja udostępniona jest na licencji CC BY-SA – pewne prawa zastrzeżone na rzecz autorów

Publikacja powstała w ramach projektu Patriotyzm to my realizowanego przez Babiogórskie Centrum Kultury w Zawoi dofi nansowanego z programu Patriotyzm Jutra realizowanego przez Muzeum Historii Polski.

Patriotyzm to my - okladka-0.indd 1 2014-12-16 10:08:27

PATRIOTYZM

to

MY

ZAWOJA 2014

BABIOGÓRSKIE CENTRUM KULTURY W ZAWOI

PATRIOTYZM

to

MY

Ta publikacja udostępniona jest na licencji CC BY-SA – pewne prawa zastrzeżone na rzecz autorów

Publikacja powstała w ramach projektu Patriotyzm to my realizowanego przez Babiogór-skie Centrum Kultury w Zawoi dofinansowanego z programu Patriotyzm Jutra realizowa-nego przez Muzeum Historii Polski.

Redakcja: Urszula Mazur

Współpraca: Kazimierz Sumera

Grafika na okładce: Katarzyna Zając

ISBN 978-83-938562-8-2

© Babiogórskie Centrum Kultury, Zawoja 2014© Urząd Gminy w Zawoi, Zawoja 2014

Babiogórskie Centrum Kultury34-222 Zawoja Centrum (budynek Domu Parafialnego)tel. (33) 877 50 66; fax (33) 877 69 49e-mail: [email protected]; [email protected]://www.zawoja.pl/bck

Urząd Gminy w Zawoi34-222 Zawoja 1307tel. (33) 877 50 15, 877 50 51, 877 50 06, 877 54 00; fax: 877 50 15e-mail: [email protected]://www.zawoja.ug.pl

Projekt, skład i redakcja techniczna: Jan Palacztel. 609 512 609; http://www.faktoria-wyrazu.pl

Druk: Drukarnia GS, Kraków; tel.: (12) 260 15 01

5

SpiS treści

UrszUla MazUr: Być Patriotą... .............................................................................7BarBara BasiUra: Patriotyzm w mojej rodzinie ....................................................9Wojciech BiMczok: Patriotyzm w mojej rodzinie .................................................13aleksandra choWaniak: Jak przejawia się patriotyzm w moim domu? .............15Weronika czarny: Patriotyzm historyczny i obywatelski ...................................19katarzyna deja: Odwaga bycia patriotą ............................................................23nina hUtniczak: Patriotyzm w moim domu .........................................................25katarzyna kozina: Patriotyzm ............................................................................29zUzanna Madej: Patriotyzm w mojej rodzinie .....................................................33Weronika Pająk: Patriotyzm w moim domu ........................................................39Łukasz Piergies: Patriotyzm w mojej rodzinie .....................................................43sylWia Wieczorek: Patriotyzm w moim domu .....................................................47krzysztof Wojtyczko: Patriotyzm w rodzinie ....................................................49gabriela Wronka: Patriotyzm w mojej rodzinie .................................................53agnieszka WronoWska: Ten malowany widok, czyli historia

Franciszka Mazura ..................................................................................57

Portrety Społeczników .......................................................................................59anna kUlka: Kultura i edukacja ....................................................................61Paulina stańczyk, Magdalena Mika: Biznes ................................................63MaŁgorzata kozina, Łukasz Piergies: Niepełnosprawni ..............................67Henryk bucki, katarzyna Fujak: Sport .........................................................71

6

Rys. Katarzyna Zając

7

BYĆ pAtriOtĄ...

Ojczyzna to nie kraj, w którym mieszkasz, ale kraj, którego potrzebujesz i który potrzebuje Ciebie.

Stefan Pacek

Co to znaczy być patriotą? Nie myślimy o tym zbyt wiele. Uczymy się, pracujemy, spotykamy z przyjaciółmi – w codziennym życiu raczej nie ma miejsca na patriotyczne deklaracje. Młodzi ludzie, dobrze zaznajomieni ze współczesnym światem, nierzadko mocniej odczuwają tożsamość europejską niż narodową.

Przystępując do realizacji projektu „Patriotyzm to my”, pragnęliśmy zachęcić uczniów do samodzielnej refleksji na ten temat. Uczniowie klas gim-nazjalnych z terenu gminy Zawoja napisali pracę na temat „Patriotyzm w moim domu”. Najciekawsze z nich zamieszczamy w niniejszej publikacji. Większość uczniów sięgnęło po horyzont wspomnień rodzinnych, co oznaczało korzysta-nie z rodzinnego przekazu, ze wspomnień o wydarzeniach znanych ich rodzi-com i dziadkom z autopsji. Młodzi autorzy zaakcentowali w swoich pracach postawę patriotyzmu historycznego, lokalnego, obywatelskiego i czasu pokoju. Z lektury uczniowskich prac wynika, że postawy patriotyczne kształtują się w domu rodzinnym, szkole i środowisku lokalnym. Patriotyzmu nie można nauczyć, do patriotyzmu należy wychować. Niestety, elity polityczne nie dają najlepszego przykładu, chętnie afiszując się narodowymi symbolami, licząc na łatwy poklask. Młodzież wyczuwa też fałsz podobnie jak Jan Kasprowicz:

Widziałem rozliczne tłumyZ pustą, leniwą duszą, Jak dźwiękiem orkiestry świątecznej Resztki sumienia głuszą.

Żyjemy tu i teraz, ale nasza ojczyzna nie jest tylko chwilowym tworem. Łączy przeszłe, teraźniejsze i przyszłe pokolenia. Nasza odpowiedzialność nie jest więc tylko odpowiedzialnością za dzień dzisiejszy, ale i za to, w jakiej ojczyźnie żyć będą ci, którzy przyjdą po nas.

Urszula Mazur

8

rys. http://www.2plus3d.pl/artykuly/

9

Barbara BasiuraZespół Szkół w Zawoi Centrum

pAtriOtYZM W MOJeJ rODZiNie

Ojczyzna moja tam, gdzie zboża niosą wiatr i gdzie zielony krąg zamyka pierścień Tatr...

Krzysztof Kamil Baczyński

Patriotyzm pochodzi od łacińskiego słowa patria, czyli ojczyzna. Mamy do niego różnoraki stosunek, z jednej strony emocjonalny, a z drugiej prawno--ustrojowy. Patriotyzm emocjonalny to tożsamość kulturowa, więź z naszymi przodkami, ziemią, na której żyjemy, i wspólnota historii. Jesteśmy obywa-telami Polski i mamy obowiązek i przywilej służyć swojemu krajowi poprzez produkcję, handel, wynalazki. Powinniśmy czuć satysfakcję, dobrze wykonując powierzone obowiązki, tworząc wartościowe rzeczy, szanując dobra pocho-dzące z naszego kraju. Patriotyzm jest silnym poczuciem odpowiedzialności za losy narodu i państwa (Richard Aldington). Patriotyzm jest dla nas czymś oczywistym. Czujemy się związani z miejscem, w którym przyszło nam żyć. Jesteśmy dumni z osiągnięć naszych przodków. Ale nie depczcie przeszłości ołtarzy, choć macie sami doskonalsze wznieść; na nich się jeszcze święty ogień żarzy [...] i wy winniście im cześć! (Adam Asnyk).

Moi pradziadkowie i dziadkowie byli góralami z krwi i kości. W pocie czoła, w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku karczowali nieużytki, siali owies, sadzili ziemniaki. Byli bardzo przywiązani do tradycji. Zwracali uwagę na takie szczegóły, jak na przykład zrobienie znaku krzyża przed pokrojeniem świeżego bochenka chleba. Całowali kromkę, która spadła niechcący na zie-mię. Tę oznakę szacunku Polaków dla chleba pięknie opisał Cyprian Kamil Norwid: Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba podnoszą z ziemi przez uszano-wanie dla darów nieba... Tęskno mi, Panie... Babcia Krysia uczyła mnie i siostrę szacunku dla tego cennego daru, jakim jest chleb. Moja babcia nauczyła mnie też Katechizmu polskiego dziecka Władysława Bełzy.

Kto ty jesteś? – Polka mała. Jaki znak twój? – Lilja biała. Gdzie ty mieszkasz? – Między swemi. W jakim kraju? – W polskiej ziemi.

10

Czem ta ziemia? – Mą Ojczyzną. Czem zdobyta? – Krwią i blizną. Czy ją kochasz? Kocham szczerze. A w co wierzysz? – W Polskę wierzę. Coś ty dla niej? – Wdzięczne dziecię. Coś jej winien? – Oddać życie.

I wpoiła we mnie, że Polaka celem: [...] czyste sumienie, miłość Ojczyzny i poświęcenie.

Dziadek Aleksander z dumą opowiadał mi o swoim ojcu, który walczył na froncie włoskim w czasie I wojny światowej i został ciężko ranny w nogę. Po powrocie do domu, w podzięce za uratowanie życia odbył pielgrzymkę do Częstochowy i wyjętą z kolana kulę ofiarował Czarnej Madonnie. Pradziadek Franciszek był dla mojego dziadka i dla mnie prawdziwym bohaterem. Dzia-dek Olek zawsze interesował się polityką, godzinami oglądał obrady Sejmu, dziennik telewizyjny, czasami nawet kosztem mojej Dobranocki.

Ojciec babci Krysi był leśniczym. Dbał o piękno naszych górskich lasów. Sadził drzewka, pilnował zwierzyny przed kłusownikami. Rodzice zawsze uczyli mnie dbania o dobro wspólne. Nie wolno nam było zaśmiecać lasu, niszczyć sadzonek. Podczas pieszych wycieczek wzbudzali w nas miłość do ojczystej przyrody. Podziwialiśmy [...] wyzłocone słońcem szczyty, co różowo w górze płoną i pogodnie lśniące błękity nad pogiętych skał koroną (A. Asnyk).

Wspaniałą rzeczą jest dla mnie kultywowanie tradycji. Boże Narodzenie w moim domu to czas kolęd i rodzinnych spotkań. Niesie się zapach suszonych grzybów, gotowanej kapusty, smażonej ryby, makowców i pierników. Zasia-damy do stołu i na białym obrusie pojawiają się tradycyjne potrawy: barszcz z uszkami, zupa grzybowa, kapusta, kompot z suszu. Nikt nie zapomni o białym opłatku i wspólnych życzeniach poprzedzonych modlitwą. W Wielką Sobotę przygotowujemy tradycyjny koszyk. Przyozdabiamy go barwinkiem i ręcznie wyszywaną, białą serwetką.

W domu często gotujemy tradycyjne, góralskie potrawy, a przykład ku-lasę, kwaśnicę. Tata nauczył się robić oscypki. Ten aromatyczny, pyszny serek wymaga wielu skomplikowanych zabiegów przekazywanych z pokolenia na pokolenie.

Moja młodsza siostra – Jadzia, zauroczona zawojską tradycją, zapisała się do zespołu regionalnego „Juzyna”. Często śpiewa w domu piękne góralskie pieśni.

Moja mama, która pochodzi z okolic Przeworska, wielokrotnie opowiada-ła mi o czarnych, żyznych ziemiach wschodniej Polski i opisywała piękno: [...] tych pól malowanych zbożem rozmaitem, wyzłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem (Adam Mickiewicz).

W dzieciństwie bardzo lubiłam czytanie książeczek na dobranoc. Mama albo tata czytali mi bajki Brzechwy, Tuwima, Konopnickiej. Chłonęłam te wspaniałe, pobudzające dziecięcą wyobraźnię polskie utwory. Bawiły mnie, uczyły, rozśmieszały... Być może, dzięki temu pokochałam poezję i zrozumia-łam, że [...] nie miecz, nie tarcza bronią języka, lecz – arcydzieła (C.K. Nor-

11

wid). Kiedy sama nauczyłam się czytać, zafascynował mnie świat literatury ojczystej. Czytałam wiersze naszych wieszczów narodowych: Adam Mickiewi-cza, Juliusza Słowackiego. Cypriana Kamila Norwida, dałam się uwieść poezji Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Wzruszyły mnie jego słowa: Ojczyzna moja tam, gdzie zboża niosą wiatr i gdzie zielony krąg zamyka pierścień Tatr, i gdzie jak posąg złoty morze wygina łuk.

Uważam, że moi rodzice są dobrymi patriotami. Tata jest listonoszem, mama farmaceutką. W ramach codziennej praktyki farmaceutycznej mama stara się wybierać pacjentom produkty lecznicze tak, aby były one dla nich jak najbardziej odpowiednie, skuteczne i bezpieczne. Rodzice pracują uczciwie, rzetelnie wykonują swoje obowiązki, starają się pomagać innym. Biorą udział w świętach patriotycznych, wywieszają flagę Polski z okazji różnego rodzaju świąt i głosują w wyborach samorządowych. Okazują szacunek symbolom ojczystym (godło, sztandar). Zachęcają mnie i siostrę do nauki, żebyśmy zdobyły solidne wykształcenie i codzienną pracą budowały bogactwo i siłę naszej Ojczyzny.

Jestem przekonana, że wartości, w jakie wzbogaca mnie moja rodzina, kształtują mój charakter i są fundamentem mojego patriotyzmu. Jestem Polką i czuję się z tego powodu dumna!

12

Rys. Katarzyna Zając

13

Wojciech BimczokZespół Szkół w Skawicy

pAtriOtYZM W MOJeJ rODZiNie

Patriotyzm mojej rodziny sięga wielu lat. Jednak jej bardzo ważnym momentem był udział mojej rodziny w powstaniu śląskim. Dowiedziałem się o tym od mojego już nie żyjącego dziadka rodowitego Ślązaka. Jest to dla mnie bardzo ważne, że moi pradziadkowie uczestniczyli w powstaniu. Na ich grobie została złożona tablica dziękczynna dla rodziny Marcinkowskich na górze Świętej Anny.

Ważne dla mnie jest także uczestnictwo w świętach narodowych, które jest rzeczą obowiązkową dla każdego patrioty. Nasza rodzina zawsze bierze udział w takich uroczystościach nie tylko przez obecność, ale również wy-wieszając flagę Polski. Jest to gest patriotyzmu i nikt, nigdy nie powinien się tego wstydzić. Będąc poza granicami naszego państwa również pamiętamy o naszych świętach i nie wstydzimy się naszej narodowości. Mam teraz na myśli mojego tatę Adriana oraz ciocię Edytę. Będąc wśród obcokrajowców zawsze pamiętają o swojej Ojczyźnie.

• Wywiad z domownikami na temat patriotyzmu

Postanowiłem przeprowadzić wywiad z domownikami na temat: czym dla nich jest patriotyzm? Odpowiedzi mamy, taty, babci i dziadka były podob-ne. Natomiast Bartek i Aleksandra wypowiedzieli się w inny sposób.

Dla moich dziadków i rodziców, patriotyzm jest rzeczą bardzo ważną. Udało mi się ustalić z ich wypowiedzi, że będąc patriotą można się łączyć z wszystkimi Polakami, tworzymy wtedy jedność, a w sercu płynie miłość do Boga i Ojczyzny. Tata powiedział mi bardzo ważne zdanie: „Patriotyzm to głównie miłość i troska o Ojczyznę, a nie o osoby rządzące”. Uważam, że to trafne spostrzeżenie. Następną ważną sprawą, którą wywnioskowałem jest uczestnictwo w wyborach. Każdy patriota powinien brać w nich udział, speł-niamy przez to nasz obowiązek.

Dla Bartłomieja jest to głównie miłość i troską o nasza Ojczyznę, aby nie dano jej skrzywdzić już nigdy więcej. Ważną też sprawą jest obchodzenie Świąt Narodowych oraz uczestnictwo w wyborach.

14

Następnie przeprowadziłem rozmowę z moją siostrą. Nie oczekiwałem od niej dużo, ponieważ jest jeszcze mała. Na pytanie, czym dla ciebie jest pa-triotyzm, odpowiedziała mi dwoma słowami: flagą i orłem. Jej słowa są bardzo prawdziwe, ponieważ każdy patriota powinien szanować symbole narodowe.

Cieszę się z odpowiedzi domowników na moje pytanie. Warto zastanowić się, czym dla każdego z nas jest patriotyzm.

15

Aleksandra ChowaniakZespół Szkół w Zawoi Centrum

JAK prZeJAWiA SiĘ pAtriOtYZM W MOiM DOMU?

Polakom w dzisiejszych czasach nie zagraża utrata niepodległości, nie przywiązują wielkiej wagi do patriotyzmu. Swoboda i wolność są dla nas czymś normalnym. Wielu z nas nie pamięta lub nie jest świadomym, ile wysiłku i pracy włożyli w polskość nasi przodkowie. Ile krwi musieli przelać w czasie I i II wojny światowej. Trudno nam sobie wyobrazić inne życie, na przykład w „państwie podziemnym”. W XX wieku Polacy dzielnie walczyli o swobody obywatelskie i wolność. A jak jest w dzisiejszych czasach? Czy bycie patriotą nie ogranicza się do kibicowania polskim drużynom lub zawodnikom startu-jącym w zawodach sportowych? W mojej rodzinie jest nieco inaczej.

Przede wszystkim osoby, które ukończyły osiemnasty rok życia, chętnie biorą udział w wyborach lokalnych i samorządowych. Zdaję sobie sprawę, że głosowanie to obywatelski obowiązek każdego Polaka. Każdy krzyżyk posta-wiony na kartce odpowiedniej dla moich politycznych poglądów może pomóc w zmianie systemu, dlatego osiągając pełnoletność zamierzam to kultywować i przekazywać wzorce obywatelskie własnym dzieciom.

Święta narodowe, tj. Święto Niepodległości (11 listopada) czy Święto Konstytucji 3 Maja są obchodzone w moim domu z wyjątkowym szacun-kiem. Co roku wywieszamy biało-czerwoną flagę, a nawet ubieramy się pod kolor barw narodowych. Rokrocznie bierzemy udział w obchodach tych świąt i okolicznościowych mszach świętych, a także oglądamy transmisje z obcho-dów centralnych w telewizji. W tych ważnych dniach dziadkowie przekazują młodszym pokoleniom w bardzo interesujący sposób wiedzę na temat czasów II wojny światowej, okupacji, opowiadają o ciężkich realiach dawnego życia, o ciągnących się w nieskończoność kolejkach i braku towaru na sklepowych półkach, mówią, jak radzili sobie z edukacją, jak zakładali rodziny. Zwracają naszą uwagę na to, co mamy teraz w porównaniu do ubiegłego wieku i uczą, jak się tym cieszyć. A największego słuchacza dziadek ma w moim 3-letnim kuzynie.

Członkowie mojej rodziny uczestniczą w licznych działaniach związanych z patriotyzmem regionalnym i lokalnym. Mam tu na myśli czynny udział w radzie gminy moich wujków, jak również kandydowanie jednego z nich na

16

Rys. Katarzyna Zając

17

wójta czy też mojego kuzyna jako radnego Młodzieżowej Rady Gminy Zawoja. Mają oni wiele ciekawych, mądrych pomysłów, które po wprowadzeniu ich w życie służą gminie, pomagają rozwiązać lokalne problemy i wpływają na poprawę komfortu życia w naszej gminie. Jeśli chodzi o ten konkretny rodzaj patriotyzmu, myślę, że moja działalność nie może zostać pominięta. W roku szkolnym 2008/2009 byłam członkiem pocztu sztandarowego w Zes pole Szkół w Zawoi Centrum, co wiązało się z aktywnym uczestnictwem w świę-tach narodowych. Był to nie lada obowiązek, trzeba było godnie reprezento-wać szkołę, ale także samego siebie. Od 9 miesięcy regularnie biorę udział w spotkaniach Wolontariatu Kultury działającym przy Babiogórskim Centrum Kultury. Często pomagam przy wydarzeniach przez nie tworzonych, na przy-kład Babiogórskiej Jesieni, będącej perłą wśród organizowanych imprez. Moje zaangażowanie i pomoc, jak również wkład pracy innych wolontariuszy, mają świadczyć o miłości i szacunku do naszej lokalnej kultury.

Chciałabym także przybliżyć bardziej osobę mojego wujka – Kazimierza Pająka, który nawet po zakończonej pracy, najczęściej w długie, zimowe wie-czory nie zapomina o patriotycznej postawie. Pamięć o dokonaniach wielkich Polaków, a także ogromny talent artystyczny wyraża w pięknych, realistycz-nych rzeźbach przedstawiających Tadeusza Kościuszkę, Józefa Piłsudskiego oraz niedawno kanonizowanego Jana Pawła II.

Podsumowując, bardzo kocham i szanuję wszystkich członków mojej rodziny. Oczywiście nie są ideałami, ale chodzi o patriotyzm i przekazywanie wzorców obywatelskich, to nie mam żadnych zastrzeżeń, wręcz przeciwnie – same powody do dumy.

18

rys. Katarzyna Zając

19

Weronika CzarnyZespół Szkół w Skawicy

pAtriOtYZM HiStOrYcZNY i OBYWAtelSKi

pAtriOtYZM HiStOrYcZNYii WOJNA śWiAtOWA NA pODHAlU i W SKAWicY

1 września 1939 roku wybuchła II wojna światowa. Po klęsce wojny obronnej nasze tereny zostały włączone do Generalnej Guberni. Od samego początku Niemcy prześladowali Polaków. Mieszkańcy Skawicy musieli odda-wać obowiązkowe dostawy zwierząt i plonów rolnych. Za niewywiązywanie się z obowiązków groziły kary. Młodzi ludzie byli przymusowo brani do robót w III Rzeszy. Czas okupacji był bardzo ciężki dla ludności żyjącej na naszych terenach.

• Wysoka – miejsce pierwszej bitwy na podhalu

W dniach od 1 do 3 września 1939 roku w rejonie Wysokiej i Jordanowa rozegrała się jedna z największych bitew początkowej fazy kampanii wrze-śniowej. Pomimo zdecydowanej przewagi sił niemieckich zdołano utrzymać pozycję na tyle długo, aby uniemożliwić oskrzydlenie wycofujących się jed-nostek Armii „Kraków”. W odwet za zdecydowany opór Niemcy całkowicie spalili wioskę. Za bohaterstwo w 1946 roku wieś została odznaczona Orderem Krzyża Grunwaldu III Klasy. Na miejscu walk wzniesiono pomnik i cmentarz wojskowy. Co roku, 1 września, miejscowa ludność, władze samorządowe, młodzież oraz żyjący uczestnicy tych wydarzeń czczą pamięć poległych, spo-tykając się przy pomniku na uroczystej mszy świętej.

• Dzieje społeczeństwa żydowskiego w Skawicy

Na początku XX wieku w Skawicy mieszkały cztery rodziny żydowskie. Najbogatszą rodziną byli Hupertowie. Posiadali oni sklep, karczmę i tartak. Ich okazały dom znajduje się w centrum Skawicy. Obecnie mieści się tam sklep spożywczy. Głową rodziny był Henryk Hupert, który zmarł kilka tygodni przed wybuchem wojny. Sklep był połączony z karczmą, co gwarantowało duże dochody. Stanisław Szurleta wspomina, że w sklepie, oprócz produktów

20

codziennego użytku, takich jak chleb, mąka, cukier, znajdowały się produkty tzw. żelazne. Drugą rodziną żydowską byli Hoffmanowie, którzy do Skawicy przywędrowali z okolic Żywca. Utrzymywali się oni z handlu i gospodarstwa rolnego. Cecylia Hoffman znała się na zielarstwie i w Skawicy uważana była za znachorkę. Stanisław Szurleta pamięta, jak uratowała życie jego matki. Trzecią rodziną żydowską byli Goldmanowie, którzy w Dolnej Skawicy prowadzili piekarnię i sklep. Piekarnia istnieje do dzisiaj. Goldman codziennie rano roz-woził chleb po okolicznych domach i do pensjonatów w Zawoi. Przemierzał Skawicę ze swoim wozem wypełnionym świeżym pieczywem, nigdy nie roz-glądał się na boki, zawsze patrzył przed siebie. Wykorzystywała to skawicka młodzież, która podbierała mu pieczywo. Czwartą rodziną byli Spillerowie, którzy posiadali mały sklepik. Byli biednymi Żydami. Fundamenty ich domu można było zobaczyć jeszcze kilka lat temu.

Historia Żydów w Skawicy miała tragiczny finał w czasie II wojny świa-towej. Wieś w pośpiechu opuściły dwie rodziny – Goldmanowie i Spillerowie. Rodzina Hupertów próbowała ukrywać się w lesie, korzystając z pomocy są-siadów. Wracali do mieszkania jedynie w soboty, by odprawić rytualne modły i odpocząć. Niemcy, którzy dowiedzieli się, że rodzina przebywa w domu, przeprowadzili akcję. Otoczyli dom i dali kilka minut na spakowanie się. Sta-nisław Szurleta, będąc naocznym świadkiem tamtych wydarzeń, wspomina: Niemcy bili i kopali bezbronnych Żydów. Ludzie chcieli im pomóc, ale wtedy gestapowcy wyciągnęli broń i krzyczeli, że zabiją każdego, kto się zbliży.

rys. Katarzyna Zając

21

Pamięć o ludności pochodzenia żydowskiego powoli zanika. Jedyną pa-miątką po tamtych czasach są nazwy miejsc, w których znajdują się budynki należące ongiś do Żydów, na przykład u Huperta, u Spillera.

pAtriOtYZM OBYWAtelSKi

Mieszkańcy Skawicy bardzo chętnie biorą udział w uroczystościach pa-triotycznych organizowanych na terenie miejscowości. Całe rodziny angażują się także w przygotowanie tych uroczystości.

• Obchody uroczystości 3 Maja w Skawicy

Na Placu Św. Jana Pawła II w Skawicy tradycyjnie odbywają się gminne uroczystości z okazji Święta Narodowego 3 Maja. Po mszy świętej w kościele parafialnym w Skawicy, przy pomniku Pamięci Pokoleń zbierają się mieszkań-cy Skawicy i Zawoi. Delegacje samorządowe oraz przedstawiciele instytucji i szkół składają kwiaty pod pomnikiem, a uczniowie Zespołu Szkół w Skawicy prezentują okolicznościowe widowisko historyczne.

• „podbabiogórze pamięta, dziękuje”

Była to niezwykła uroczystość w Skawicy związana z uczczeniem kano-nizacji Jana Pawła II. Uroczystość rozpoczęła się o godzinie 15-tej koncertem Skawickiej Orkiestry Dętej, po czym wystąpili uczniowie Zespołu Szkół w Skawicy z programem słowno-muzycznym dotyczącym życia Jana Paw-ła II. Następnie odprawiono uroczystą mszę świętą, którą uświetniły zespoły regionalne z całego powiatu.

• „Od Mieszka i do prezydenta lecha Kaczyńskiego”

4 listopada 2012 roku w Zespole Szkół w Skawicy odbyła się uroczystość patriotyczno-historyczna pt. Od Mieszka I do prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Organizatorzy uroczystości chcieli przypomnieć mieszkańcom Skawicy, czym jest patriotyzm i jak wyglądały dzieje Polski.

22

rys. Katarzyna Zając

23

Katarzyna DejaZespół Szkół w Skawicy

ODWAgA BYciA pAtriOtĄ

Każdy człowiek żyjący w czasie wojny przeżył istne piekło. Młodzi męż-czyźni mieli plany na przyszłość, chcieli założyć rodziny i wieść spokojne życie. Nakazem chwili stała się jednak walka o wolność ojczyzny. Ile trzeba mieć w sobie odwagi, aby ofiarować się swojej ojczyźnie? Ojczyzna była ideałem dla milionów, nosili ją w sercach. Tak, nosili, tymczasem dziś naprawdę niewielu ma poczucie, że jest ona ważna. Dlaczego tak jest?

Polska często uważana jest za miejsce, w którym nie ma pracy. W wielu miejscach w Europie panuje stereotyp Polaka – złodzieja, brudasa, alkoholika. Polacy często wstydzą się przyznać do swojego pochodzenia i ciągle narzekają na prezydenta, na premiera, na wójta. Kiedy zaś przychodzi czas wyborów, to siedzą w domach. Ciekawe, dlaczego więcej flag wywieszano na domach, gdy Kamil Stoch wygrywał na olimpiadzie w Soczi niż w dzień 3 maja, 11 li-stopada... Jesteśmy patriotami tylko wtedy, gdy wygrywamy.

Wydaje mi się, że większość młodych ludzi nie poradziłaby sobie, gdyby wybuchła wojna. Ilu z nas byłoby w stanie organizować „mały sabotaż”? Podej-rzewam, że nie wielu. Zapewne domagaliby się wolności, siedząc w domu... Nastała era komputerowców, którym nie chce się nawet ruszyć z kanapy po pilota. Myślą o sobie i widzą tylko czubek własnego nosa. Nie chcę nawet my-śleć, co by było, gdyby ojczyzna potrzebowała żołnierzy. A więc, jaki człowiek żyje w dzisiejszej Polsce? Beztroski, pewny siebie, albo zagubiony i samotny. Poddaje się zdradliwym urokom życia. Dobrze, że są jeszcze w naszym kraju starsi, mądrzejsi ludzie, którzy nauczą swoje dzieci myśleć o przyszłości. Trzeba być przygotowanym na wszystko, co przyniesie nam los.

24

rys. Katarzyna Zając

25

Nina HutniczakZespół Szkół w Skawicy

pAtriOtYZM W MOiM DOMU

Prawdziwego patriotyzmu trzeba się dopiero uczyć tam, gdzie ludzie z narażeniem bytu i nieraz życia,

pracują na swoją niekorzyść materialną, a na dobro przyszłych pokoleń.

Zofia Kossak-Szczucka-Szatkowska

Dzisiaj, 25 maja 2014 r. – dzień wyborów do Parlamentu Europejskiego. Moi rodzice wraz z moją pełnoletnią już siostrą właśnie wychodzą, by wziąć udział w głosowaniu. W dzisiejszych czasach jest to jedna z form patriotyzmu.

Ale co to właściwie jest patriotyzm?

Patriotyzm to umiłowanie własnej ojczyzny i narodu, gotowość do poświę-ceń dla nich, poczucie silnej więzi z nimi i szacunek dla rodzimej przeszłości, tradycji i kultury.

To definicja, a czym w dzisiejszych czasach objawia się patriotyzm?W mojej rodzinie to właśnie między innymi udział w wyborach, wywie-

szanie flag z okazji świąt narodowych: 11 listopada, 3 maja, 15 sierpnia; udział w uroczystościach państwowych organizowanych w naszej okolicy. Myślę, że zwiedzanie Polski, poznawanie kultury różnych polskich regionów, poszerzanie

26

wiedzy o historii naszego narodu przez zwiedzanie muzeów, kościołów i innej architektury też można zaliczyć do zachowań patriotycznych mojej rodziny. Staramy się także podtrzymywać polskie tradycje, szczególnie związane ze świętami religijnymi – Wigilia, Święta Bożego Narodzenia, Wielkanoc to dla nas szczególne dni w roku.

W historii mojej rodziny przejawiały się różne zachowania patriotyczne. Zależało to oczywiście od czasów, w których żyli moi przodkowie. Podczas I wojny światowej ojciec mojej prababci, czyli mój prapradziadek, który mieszkał w Kojszówce, Franciszek Stanaszek, został powołany na front. Wal-czył najprawdopodobniej we Francji, ale dokładnie nie wiemy gdzie. Przeżył. Wracał do domu w 1917 roku i musiał zameldować swój powrót u sołtysa wsi. W domu czekali na niego żona i dwoje małych dzieci. Prababcia, która miała „półtrzecia roku”, i jej młodszy brat. Niedługo cieszono się z jego powrotu. Otóż prapradziadek był chory na panującą wtedy „hiszpankę”. To odmiana grypy, która pochłonęła wiele tysięcy ofiar. Umierali na nią głównie młodzi ludzie. Po kilku dniach od powrotu Franciszek zmarł. Jego żona, mając do wykarmienia dwoje dzieci, zgłosiła się do sołtysa po odszkodowanie, które dostawała rodzina, gdy głowa rodziny zginęła na wojnie. Niestety, okazało się, że skoro żołnierz wrócił kilka dni wcześniej, rodzina nie może otrzymać finansowego wsparcia.

Franciszek Stanaszek (leżący po prawej) (fot. ze zbiorów rodzinnych autorki)

27

Mój drugi prapradziadek Wojciech Pajda również walczył wtedy na woj-nie. Jego historia potoczyła się jednak nieco inaczej. Zginął na zachodzie Europy, osierociwszy kilkoro dzieci. Jego rodzina dostała rentę po żołnierzu, który zginął na froncie.

W mojej rodzinie powtarzana jest też historia łącząca się z tym miejscem, w którym mieszkam, i nieistniejącym już starym domem. W nim podczas II wojny światowej Niemcy w dużej izbie mieli swoją kwaterę. W izdebce na łóżku leżała obłożnie chora ciotka mojej prababci Zofii. Prababcia ta była miejscową akuszerką i pielęgniarką. Podobno pod łóżkiem chorej partyzanci mieli schowane opatrunki i leki. Niemcy przecież nie będą sprawdzać swojej kwatery...

Tę historię postrzegam też jako przejaw patriotyzmu, odwagi i walki z okupantem.

28

rys. Katarzyna Zając

29

Katarzyna KozinaZespół Szkół w Zawoi Centrum

pAtriOtYZM

Bądź dumny, jesteś Polakiem!

Na ostatniej lekcji wiedzy o społeczeństwie omawialiśmy temat dotyczący patriotyzmu. Pani opowiadała nam o tym, jak powinien zachowywać się przy-kładny obywatel. Patriotyzm to postawa szacunku, umiłowania i oddania wła-snej ojczyźnie oraz chęć poniesienia za nią ofiar. Będąc patriotą, jesteśmy w pełni gotowi do jej obrony, w każdej chwili. Taki człowiek potrafi odłożyć obowiązki osobiste, aby stanąć w obronie ojczyzny czy pomagać w jej rozwoju. Jest gotowy do pracy dla jej dobra i w razie potrzeby poświęcenia dla niej własnego zdrowia lub życia. Patriotyzm to również umiłowanie i pielęgnowanie narodowej tradycji, kultury czy języka. Będąc patriotą, powinniśmy odczuwać więź społeczną oraz kulturową.

• patriotyzm w dzisiejszych czasach

Przykładny obywatel powinien upowszechniać kulturę i dbać o czy-stość języka narodowego. W dzisiejszych czasach to zwykle osoby starsze kultywują dawne zwyczaje i pamięć o tych, którzy walczyli dawniej w obronie ojczyzny. Młodzież nie przywiązuje do tego zbyt dużej wagi. W szczególności na ich zachowanie mają wpływ znajomi i osoby, w których towarzystwie często przebywają. Zdarza się, że młodzi ludzie wstydzą się uczestnictwa w obchodach świąt narodowych, bo może być to dla nich przyczyną drwin ze strony kolegów i koleżanek.

Równie mocno nasze spojrzenie na patriotyzm kształtuje telewizja, prasa, Internet. W świecie gwiazd ważne jest to, żeby zasłynąć, dlatego często osoby sławne, idole nastolatków robią rzeczy, które mogą być nieodpowiednie, które mogą ranić czyjeś uczucia, a mimo to fani ślepo podążają za nimi. Żeby okazać miłość do ojczyzny, nie trzeba iść na wojnę. Można to pokazać swoją postawą, wykonując zwykłe, codzienne czynności, odnosząc się z szacunkiem i czcią do symboli narodowych. Celebrowanie narodowych świąt także jest działaniem przykładnego obywatela.

30

Gdy już osiągniemy 18 lat i będziemy mogli brać udział w głosowaniu na prezydenta, powinniśmy udać się na wybory, aby zagłosować, ponieważ w ten sposób okazujemy zainteresowanie państwem. Powinniśmy oddać głos na osobę, która naszym zdaniem najlepiej sprawdzi się na danym stanowisku, bo leży to także w naszym interesie. Póki co, możemy namawiać dorosłych, aby oni poszli na wybory, ponieważ każdy głos się liczy.

Patriota powinien także troszczyć się o wspólne dobra narodowe i żyć w zgodzie ze społecznością.

• pierwsze zetknięcie się z patriotyzmem

Rodzice od małego wpajają nam wartości, którymi powinniśmy się kierować w życiu, opowiadają historie o dawnych czasach, kiedy o wolność, która jest dzi-siaj dla nas prawem zapisanym w konstytucji, musieli walczyć nasi przodkowie. Niektórzy nie czują więzi z narodem, dlatego właśnie takim osobom powinniśmy uświadamiać, jak ważne jest, aby obywatele dbali o swój kraj, czcili pamięć zmar-łych w obronie jego ojczyzny i robili te drobne, codzienne czynności, które mogą z czasem sprawić, że staniemy się prawdziwymi patriotami.

• Jak pokazać miłość do Ojczyzny?

Są różne sposoby na pokazanie, że jest się patriotą. Niektórzy piszą pio-senki, inni wiersze, a jeszcze inni książki. Wspomnę tu chociażby Aleksandra Kamińskiego i jego dzieło pt. Kamienie na szaniec, opowiadające o trójce przyjaciół, którzy walczą o wolną Polskę, nie zapominając przy tym o wartościach, którymi powinni się kierować.

• patriotyzm w domu

W moim domu zawsze mówiło się o miłości do ojczyzny. Szczególnie opowiada nam o niej babcia, która niestety musiała żyć w zniewolonej Polsce, ale dzięki temu po odzyskaniu niepodległości ceniła wolność jeszcze bardziej.

Moi rodzice mówią nam, jak mamy się zachowywać w obecności ważnych osób i symboli narodowych. W moim domu podczas narodowych świąt cała rodzina idzie do kościoła na mszę świętą, ponieważ jesteśmy katolikami. Gdy już wrócimy do domu, oglądamy obchody w telewizji. Również idziemy wtedy na cmentarz, aby wspomnieć moją babcię, która żyła w czasach wojennych, ale również modlimy się za wszystkich zmarłych.

• Moje poczucie patriotyzmu

Osobiście czuję ogromną więź z ojczyzną. Nie wyobrażam sobie, że mogła-bym wyprowadzić się z Polski czy zmienić obywatelstwo. Co prawda jestem bardzo młodą osobą i mam wiele przed sobą, ale uważam, że wiek nie gra

31

tu żadnej roli, a czym wcześniej zaczniemy wpajać dzieciom wartości, którymi powinny się kierować, tym lepsze tego efekty będziemy oglądać w przyszłości. Szanujmy trud naszych przodków, dbając o dobro ojczyzny, gdyż dzięki nim możemy cieszyć się wolną Polską.

32

rys. Katarzyna Zając

33

Zuzanna MadejZespół Szkół w Zawoi Centrum

pAtriOtYZM W MOJeJ rODZiNie

„Z SYBerii prZeZ AFrYKĘ pOD MONte cASSiNO”

• Wstęp

Ta praca jest poświęcona naszemu rodzinnemu, zawojskiemu bohaterowi – wujkowi mojej babci, Urbanowi Króliczakowi. Nie oszczędzały go zawiro-wania XX wieku, był uczestnikiem I i II wojny światowej.

Obraz wujka, jaki przedstawiły mi mama oraz babcia, pokazał mi człowie-ka pracowitego, zaradnego, niebojącego się podejmowania trudnych i ciężkich wyzwań, człowieka niezwykle skromnego, który nigdy nie uważał się za boha-tera. Los zesłał mu 9 lat tułaczki, 9 lat z dala od domu, od rodziny.

Czuję się dumna i zaszczycona faktem, iż mogę uchylić wam rąbka historii oraz zmagań wojennych wujka, którego już z nami nie ma. Odszedł dziesięć lat temu, więc zbyt dobrze go nie poznałam, czego bardzo żałuję.

• Dzieciństwo i młodość

Od początku wieku dwudziestego zasadniczą grupę zawodową tworzyli rolnicy, którzy uprawiali własne gospodarstwa. Sytuacja w ówczesnej Galicji była bardzo trudna, a brak większych zakładów przemysłowych powodował jeszcze większą biedę. Najbiedniejsi chłopi musieli pracować u bogatych właścicieli ziemskich lub w lesie.

Do tej grupy należał urodzony 5 grudnia 1910 roku w Zawoi Wełcza Urban Króliczak. Ochrzczono go w kościele parafialnym pod wezwaniem św. Klemensa w Zawoi Centrum. Rodzicami chrzestnymi byli Kunegunda Trzebuniak i Marcin Marek. Był drugim dzieckiem (starsza siostra Filipina) niezamężnej kobiety Anieli Króliczak, której trudno było utrzymać dwójkę starszych dzieci i urodzonego później najmłodszego Janka. Jako sześciotygo-dniowy niemowlak został oddany na „przechowanie” bezdzietnej rodzinie Piątków, ponieważ jego matka poszła na służbę do bogatych ludzi, mieszkają-cych w Zawoi Widły. Niestety, brakowało mu tam jedzenia, opieki i miłości.

34

Zbawieniem okazała się ciotka Wiktoria, która zabrała go do domu dziadków, którzy mimo biedy okazali mu ogrom rodzinnego serca.

Rok 1914 przyniósł wybuch I wojny światowej i tym samym zubożenie wsi. Dla mającego zaledwie cztery lata Urbana skończyło się spokojne życie. Ta ciężka sytuacja rodzinna wyzwoliła w nim ducha zaradności i walki. Już jako sześcioletni chłopiec musiał na siebie zarabiać. Ze względu na niski poziom oświaty i przymus pracy na własne utrzymanie wujek nie ukończył żadnej klasy. Do osiemnastego roku życia pracował u gospodarzy na Orawie, w Za-woi Kalinie, Zawoi Wilcznej oraz w Juszczynie. Wujek nie miał zbyt dobrych wspomnień z czasów dzieciństwa. Zachowały mu się tylko obrazki biedy, cięż-kiej pracy u obcych, braku pełnej rodziny, trudnej codzienności, walki o byt i przeżycie. W tym czasie odbierał siebie jako zwykłego szarego człowieka, wiejskiego biedaka, porażonego codziennością i niepewną perspektywą jutra.

Lata młodzieńcze również do najrozkoszniejszych nie należały. Pomimo że Zawoja stała się miejscowością letniskową, a szybki rozwój wsi spowodował dynamiczny rozwój budownictwa, nie zmieniło to sytuacji najbiedniejszych. Wujek musiał pracować ciężko jako parobek, choć wiedział, że pracuje w wol-nej Polsce, myśl ta nie ulżyła jego ciężkiej doli. W 1932 roku powołano go do odbycia zasadniczej służby wojskowej, ukończył ją w 1933 roku w stopniu starszego sapera. Swój wojskowy pobyt wspomina dobrze, gdyż pomimo „wycisku”, jaki dostał, nie musiał się martwić o swój byt. Po powrocie z woj-ska znalazł pracę przy ścince drzewa w lesie, poznał także miłość swojego życia – Antoninę Zając. Wzięli ślub w 1936 roku mimo sprzeciwu rodziców cioci. Utrzymywanie rodziny, która liczyła dwójkę dzieci, nie należało do najprostszych zadań, ale wujek nauczony był stawiać czoła przeciwnościom, jakie niosło ze sobą życie.

• czas wojny

W sierpniu 1939 roku został zmobilizowany do wojska, by bronić ojczy-znę przed zbliżającym się niebezpieczeństwem. Przydzielono go do sformo-wanej 28 sierpnia Armii „Kraków”, która miała za zadanie obronę terenów Beskidów i Podhala.

Dnia 1 września 1939 roku rozpoczął się najtragiczniejszy okres w pol-skiej historii – II wojna światowa – najstraszniejsza z wojen, która zebrała najbardziej krwawe żniwo. Zawoję ominęła fala bezlitosnych starć, jednak w okolicy wsi doszło do obrony Węgierskiej Górki, w której to uczestniczył wujek na stanowisku sapera. Z jego relacji wynika, że starcie było chaotycz-ne. Jego oddział był wyposażony w kilka koni i wozy, na których przewożono miny. W poszukiwaniu dowództwa zawędrowali pod Lwów. Tam też jedna z wystrzelonych kul dosięgła wujka – został ranny w ramię. Rannego Urbana przewieziono do szpitala we Lwowie, z którego miał szybko wrócić do domu. Niestety, los przygotował mu zupełnie inny scenariusz. Niedługo po wypadku

35

Armia Radziecka zajęła Lwów, a żołnierzy przebywających w szpitalu uznała za swoich jeńców. Mimo iż Rosjanie obiecali wszystkim, że zostaną odesłani do domów, gdy tylko oddadzą broń i zgłoszą się do rejestracji, realia okazały się zupełnie inne. Jeńcy zostali załadowani do pociągu, który wywiózł ich w głąb ZSRR, znaleźli się na Zaporożu. Mieli tam za zadanie pomagać rolnikom w pracach polowych. Miejscowi ludzie byli pozytywnie nastawieni do wujka, a że był silnym i pracowitym mężczyzną, to „głodny nie chodził”.

Niestety, ze spokojnego Zaporoża wywieziono wszystkich na północ ZSRR – na Sybir. Tam już „sielanki” nie było, jeńcy pracowali w lesie, wujek wynosił drewno na składowiska. Warunki pracy były trudne – przerażający chłód, niskie temperatury i skostniałe ręce jej nie ułatwiały. Ponadto wszędzie znajdowały się moczary. Dzięki temu iż wujek był zahartowany i wprawiony w pracy w lesie, radził sobie nieźle.

Po pewnym czasie przetransportowano wszystkich 150 km na północ do cięższych warunków klimatycznych, niższych temperatur (-40 stopni). Tam mieli budować tory kolejowe w kierunku miasta Workuta. Wujek o pracy opo-wiada tak: Temperatura -40 stopni, w rękach brak czucia, a tu poganiano nas, aby szybko kopać, aby teren, gdzie odgarnięto śnieg, nie zamarzł. Urban był solidnym robotnikiem, dzięki czemu dostawał dodatkowy przydział żywności, niekiedy papierosy. Chociaż sam nie palił, to zawsze brał je, aby podzielić się z kolegami. Rosjanie, chcąc zachęcić Polaków do wydajniejszej pracy, ogłosili, iż najlepsi robotnicy zostaną zwolnieni i odtransportowani do domów. Wujek okazał się jednym z tych, którym przypadła nagroda. Niestety, w wyniku konfliktu Niemiec z Rosją stwierdzono, iż nie mają po co do Polski wracać. I tak kazano im powrócić do codziennej, nadludzkiej pracy. Po szczęściu, ja-kie wypełniło serce bohatera, przyszedł czas na gorzki smak rozterki. Jednak i z tego podniósł się szybko, nie stracił nadziei. Wiedział, iż rozczulanie się nad sobą niczego nie załatwi. W 1941 roku w ZSRR rozpoczęto formowanie polskiej armii, wujek był jednym z tych szczęśliwców, którzy dotarli na miejsce poboru. Musimy pamiętać, że Rosjanie wielu ludziom specjalnie mylili drogę lub robili wszystko, aby się spóźnili. Dowództwo objął generał Władysław Anders. W formowanej armii schronienie znalazła również ludność cywilna (dzieci, kobiety, ludzie starsi). Rosja i Polska zawarły porozumienie, w którym Rosja zobowiązała się do zaopatrywania Armii Polskiej utworzonej na terenie ZSRR. Niestety, wkrótce pojawiły się liczne problemy, dlatego gen. Anders zdecydował się na ucieczkę z Rosji. Z surowego, zimnego klimatu ZSRR dotarli do ciepłych rejonów i tym samym ich wytrzymałość została poddana próbie. Bagniste tereny, wilgotna specyfika klimatu w dorzeczu Syrdarii, u stóp łańcucha górskiego Tien-szan, nie sprzyjała Europejczykom. Szybko zapadali na różnego rodzaju choroby, takie jak tyfus plamisty oraz brzuszny, malaria, żółtaczka. Dziesiątkowały one ludność. Wujek nie chorował, ale wspominając cierpienie tych wszystkich kolegów, którzy umarli na egzotyczne „paskudz-

36

twa”, mówił „to aż łezka się w oku kręci”. Urban twierdził, że tych, którzy byli pełni duchem, choroby się nie „imały”. Przez ten cały czas myślał o żonie i dzieciach oraz żarliwie się modlił.

Kolejnym punktem była Pahwlia, skąd przewędrowali do Iraku (10 sierp-nia – 8 września 1942 roku). Ośrodek szkoleniowy rozlokowano na skalistej pustyni. W ciągu dnia było tak gorąco, że spodnie schły w 5 minut, natomiast o dwunastej była tzw. „godzina bicia wszy” – nie można było wychodzić z na-miotów. Czas spokoju drażnił wujka, chciał rozpocząć zadania bojowe, a ciągłe szkolenie i odbywanie służby wartownika szybów naftowych stawało się dla nie-go coraz bardziej nużące. Oczywiście swoje przepustki poświęcał na zwiedzanie Iraku. Informacja o przeniesieniu Armii do Włoch wywołała wśród żołnierzy falę radości, ponieważ myśl o byciu bliżej domu stawała się coraz bardziej reali-styczna. Z Iraku przewieziono wojsko do Palestyny i granicy egipskiej. Z Egiptu natomiast transportem wodnym dostarczono żołnierzy na tereny śródziemno-morskiego klimatu. Dla wujka to było niczym bycie jedną nogą w domu, bo przecież rodzina znajdowała się na tym samym kontynencie, już niedaleko.

Teraz przyszedł czas, aby opowiedzieć o bitwie o Monte Cassino, w której czynny udział brał Urban Króliczak. Mama, opowiadając mi historię naszego rodzinnego bohatera, kazała podkreślić to, co wam za chwilę opowiem. Po tym jak gen. Anders zdecydował się wspomóc aliantów w zdobyciu Monte Cassino, zaczęto przygotowania. Studiowano mapy i fotografie lotnicze. Pierwszymi ludźmi wysłanymi na te tereny byli łącznościowcy, zaopatrzeniowcy oraz sape-rzy. Wśród tych ostatnich znalazł się mój wujek. Do ich zadań należało rozbraja-nie min, była to praca niezwykle niebezpieczna i trudna. Bardzo odpowiedzial-nym obowiązkiem okazało się wyznaczanie białymi pasami bezpiecznych ście-żek. Podczas codziennego obchodu zginęło dwóch kolegów Urbana, on samym cudem się uratował. Nie wie dlaczego, ale gdy śmiercionośne kule zmierzały w ich stronę, on się schylił, ale jego dwóch kompanów nie miało tyle szczęścia.

Z pracą przygotowawczą wiąże się jeszcze jedna historia, która pokazuje bohaterstwo wujka. Szedł razem ze swoim dobrym kolegą Grzegorzem Kuryłą. Grzegorz chciał przeskoczyć kałużę. Pech chciał, że stanął na minie, wybuch urwał mu nogę. Wujek, nie zważając na nic, wziął go na barki i zaniósł do naj-bliższej sanitarki i w ten sposób uratował mu życie. Przygotowania nie trwały jednak wiecznie i tak w nocy z 11 na 12 maja rozpoczęła się „mała wojna”. Odział Andersa znajdował się na pierwszej linii ognia. Łącznościowcy i saperzy pracowali w pocie czoła, wystrzeliwując kolejne kule w stronę wroga. W nocy zaczęła się rzeź ludzi walczących o wolność, wzgórze Monte Cassino pochło-nęło litry żołnierskiej krwi! Pierwsze starcie zakończyło się klęską oddziałów Andersa. Wujek był wstrząśnięty liczbą poległych kolegów, których przecież tak dobrze znał, ale wiedział, iż musi się w sobie zebrać i iść walczyć dalej. Do drugiego natarcia doszło rankiem 17 maja. Bitwa była zacięta, Urban walczył, ile miał sił, dzielnie ostrzeliwując Niemców. Wujek bardzo chciał pojedynku

37

z wojskami hitlerowskimi, ale nie tak brutalnego i nie z tak licznym morzem poległych. W nocy 17 maja trud oficerów, przelana krew wzięły górę nad okrucieństwem wojsk niemieckich – klasztor został zdobyty. Napełnione zwycięstwem serca walczących pomogły im w zdobywaniu kolejnych wzgórz, rzek i miast: Chienti, Potenoza, Mussone, Osima, Anoce, Casino i Metauro, Pasero, Mante Crosso, Monte Delia Marina, Monte Belvadere, Predappio, Monte farino, Monte Palazio, Monte Piono, Monte Rici. Wujek we wszystkich tych bitwach brał czynny udział, przeszedł 250 km i stoczył 8 większych bitew. Podczas wojny ciągle myślał o żonie oraz dzieciach, gdy tylko było to możliwe, pisał do nich listy. W czasie okupacji oraz pod nieobecność Urbana rodzinie pomagali liczni dobrzy sąsiedzi. Wujek skorzystał z pomocy, jaką ofiarowała Wielka Brytania żołnierzom walczącym pod Monte Cassino. Na obczyźnie, pracując w kopalni, przebywał jeszcze trzy lata. W 1948 roku wrócił do Polski, wyjechał na Śląsk (praca w kopalni), a w 1970 roku przeszedł na zasłużoną emeryturę i powrócił do Zawoi. Wychował ośmioro dzieci, był wzorowym mężem i ojcem, troszczącym się o zapewnienie należytego bytu swoim pocie-chom. O wojnie mówił niechętnie, zwłaszcza o bitwie o Monte Cassino, gdyż wspomnienia te budziły w nim obrazy poległych, cierpienia, bólu i nienawiści. Wielokrotnie chciał zapomnieć o wydarzeniach, jakie miały miejsce, ale nie potrafił, ciągle były żywe w jego sercu. Nigdy nie uważał się za bohatera, mówił o sobie, iż jest szczęśliwcem, ponieważ przeżył wojnę, dziewięć lat ciężkiej tułaczki z dala od domu oraz najbardziej krwawą bitwę II wojny światowej. Mówił, że uratowała go żarliwa modlitwa do Boga.

• Dlaczego uważam wujka za bohatera?

Myślę, że nie muszę tego tłumaczyć. Dziewięć lat tułaczki, zesłanie na Sybir, walka o Monte Cassino, uratowanie życia koledze. To wszystko mówi samo za siebie, chociaż nie został nazwany bohaterem narodowym – dla mnie jest i będzie człowiekiem wielkim. Cieszę się, iż mogłam przedstawić w wielkim skrócie jego historię. Na zakończenie mogę powiedzieć, że jestem dumna z mojej rodziny, a w szczególności z wujka Urbana. Sądzę, iż będzie moim i nie tylko moim wzorem do naśladowania.

• Jak upamiętniamy wujka?

Często zapalamy znicz na jego grobie (został pochowany na górnym cmentarzu razem ze swoją żoną Antoniną). Tradycją stało się, że po oficjalnej procesji na dolnym cmentarzu udajemy się do niego. W ciszy i spokoju modli-my się. Pamiętamy o nim oraz o jego zasługach, a wspomnienia z nim związane każdy z nas zapisał głęboko w sercu. Jestem przekonana, że zostanie na długo w naszej pamięci i głęboko wierzę, iż się z nim jeszcze kiedyś spotkamy.

38

Na zakończenie chciałabym przedstawić upamiętniającą bitwę o Monte Cassino piosenkę patriotyczną.

1. Czy widzisz te gruzy na szczycie?Tam wróg twój się kryje jak szczur.Musicie, musicie, musicieZa kark wziąć i strącić go z chmur.I poszli szaleni zażarci,I poszli zabijać i mścić,I poszli jak zawsze uparci,Jak zawsze za honor się bić.

Ref.: Czerwone maki na Monte CassinoZamiast rosy piły polską krew.Po tych makach szedł żołnierz i ginął,Lecz od śmierci silniejszy był gniew.Przejdą lata i wieki przeminą.Pozostaną ślady dawnych dniI wszystkie maki na Monte CassinoCzerwieńsze będą, bo z polskiej wzrosną krwi.

2. Runęli przez ogień, straceńcy,niejeden z nich dostał i padł,jak ci z Samosierry szaleńcy,Jak ci spod Racławic sprzed lat.Runęli impetem szalonym,I doszli. I udał się szturm.I sztandar swój biało czerwonyZatknęli na gruzach wśród chmur,

Ref.: Czerwone maki na Monte Cassino...

3. Czy widzisz ten rząd białych krzyży?Tam Polak z honorem brał ślub.Idź naprzód, im dalej, im wyżej,Tym więcej ich znajdziesz u stóp.Ta ziemia do Polski należy,Choć Polska daleko jest stąd,Bo wolność krzyżami się mierzy,Historia ten jeden ma błąd.

Ref.: Czerwone maki na Monte Cassino...

39

Weronika PająkZespół Szkół w Zawoi Centrum

pAtriOtYZM W MOiM DOMU

Pamiętam, jak tata zabrał mnie po raz pierwszy na Wysoką, wtedy nie rozumiałam po co. Odbywały się tam obchody wybuchu jednej z bitew roz-poczynających II wojnę światową. To było 1 września, poprosiłam go, aby wytłumaczył mi to wszystko, co tam się działo. Opowiedział mi o wojnie, o tej bitwie i o wielu innych wydarzeniach z tego czasu. Bardzo chciałam wiedzieć, co robili moi dziadkowie w tym czasie, niestety, nie dostałam za-dowalającej mnie odpowiedzi. Wiem tylko, że byli w ciężkiej sytuacji i mieli wtedy 6–12 lat.

W moim domu często porusza się temat historii naszego kraju oraz po-stawy, jaka za tym idzie – patriotyzmu. Rodzice uczą mnie tej postawy swoim zachowaniem i przykładem. Dobrze znają dzieje naszego kraju i przekazują mi tę wiedzę w licznych rozmowach i dyskusjach prowadzonych w domu.

Jednym z obowiązków dobrego obywatela jest udział w wyborach. Moja rodzina zawsze go wypełnia. Nie zdarzyło się jeszcze, żeby któryś z członków rodziny bez powodu opuścił wybory. Cieszę się, że mam z kogo brać przykład i nie mogę się doczekać, kiedy sama wybiorę się na wybory.

Ważnymi datami w życiu obywatela i patrioty są:– 11 listopada – Narodowe Święto Niepodległości,– 2 maja – Święto Flagi,– 3 maja – Święto Konstytucji,– 1 września – rocznica wybuchu II wojny światowej.

Są to istotne daty dla każdego obywatela, w tym także mojej rodziny. 11 listopada odwiedzamy groby żołnierzy i uczestniczymy w uroczystych apelach. 1 września, jak już wspominałam, wraz z tatą biorę udział w apelu na Wysokiej. W te święta na naszym domu wisi biało-czerwona flaga. Myślę, że jest to dobra postawa, której można nauczyć się tylko od najbliższych.

Biada, kto daje ojczyźnie pół duszy, a drugie pół dla szczęścia zachowa.

Te słowa pokazują, że powinniśmy w pełni oddać się swojej ojczyźnie. Patriota powinien iść na wybory, na apel czy do kościoła, żeby udowodnić sa-memu sobie, że Polska jest dla niego najważniejsza. Zdarza się oczywiście, że

40

Rys. Katarzyna Zając

41

nam się nie chce, wolimy na przykład wyjść z kolegami pograć w piłkę. Moja rodzina swoim przykładem nasuwa mi jakby właściwy wybór.

Jedno wiem na pewno: gdyby nie moja rodzina, nigdy nie posiadałabym takiej wiedzy o historii mojego kraju. Dzięki niej wiem, co znaczy być patriotą i staram się swoją postawą to udowadniać.

42

rys. Katarzyna Zając

43

Łukasz PiergiesZespół Szkół w Zawoi Centrum

pAtriOtYZM W MOJeJ rODZiNie

Patriotyzm w mojej rodzinie – mój wiersz

Patriotyzm w mojej rodzinie tym się objawia,Że mój pradziadek walczył z SS „Germania”.Gdy miał kończyć służbę wojskową,Hitler rozpętał drugą wojnę światową.Więc został pradziadek w wojsku na następne lata.Liczył, że w formie wygranej wojny przyjdzie rekompensata.

On Polsce zawsze był oddanyI za nią w ZSRR został postrzelony.Przelał swą krew dla dobra ojczyzny,Dla niej znosił swoje bolesne blizny.Leczył te rany przez trzy miesiące w rosyjskim szpitalu,Z udręk ojczyzny nigdy nie krył żalu.

Przy pracy polowej, gdy wrócił do krajuSpotkał moją prababcię zwaną Bronisławą.Ślub ze sobą wzięli i razem mieszkali,On jej opowiadał, jak w obozie pracy drogę budowali.Mieszkali tak razem aż dnia pewnegoZabrał go Bóg do domu swojego.

Prababcia także choć wiele ryzykowałaMańka Biłkę przed Niemcami ratowała.Przez pół wsi broń mu niosła,Gdyby ją złapali Niemcy to by nie zdradziła.

Natomiast mój dziadek flagę wywiesza,W wyborach startuje, urząd sołtysa piastujeMoi rodzice pracują rzetelnie i uczciwie,

44

Zmarłych zawsze wspominają mile.Kibicują sportowcom pochodzącym z Polski,Nie mogą pojąć, co zrobił Podolski.

Ja i moja siostra pieśni patriotyczne w święta narodowe śpiewamy.No i do tego na instrumentach sobie przygrywamy,Szanujemy zawsze mienie publiczne,Pochwalamy postawy patriotyczne,Swoje talenty tym rozwijamy,Że wiedzę historyczną wciąż poszerzamy.

Patrząc na przeszłość – marzę o przyszłości, W której patriotyzm na zawsze zagości.

Patriotyzm w mojej rodzinie jest od zawsze. Potwierdza to seniorka naszej rodziny – Bronisława Chowaniak.

Oto krótki wywiad z nią przeprowadzony:

Łukasz piergies: Jak prababcia obchodzi święta narodowo-patriotyczne?Bronisława Chowaniak: W każde święto narodowe chodzę do kościoła

i uczestniczę we mszy świętej.Ł.p.: Jak prababcia obchodziła te święta za czasów ii wojny światowej?

czy są jakieś różnice między obchodzeniem tych świąt dawniej a teraz?B.C.: Dawniej na pewno nie było pomników, ale pamiętam, że chodziło się

z flagami ze szkoły na mszę świętą do kościoła w dniu 3 maja.Ł.p.: po wojnie poślubiła prababcia Wicentego chowaniaka – jednego

z walczących na wojnie – czy mogłaby babcia opowiedzieć coś o jego historii?B.C.: Z tego co opowiadał, pamiętam, że zaraz przed zakończeniem przez

niego służby wojskowej wybuchła II wojna światowa. Pozostał więc w armii. Wal-czył na Ukrainie. Jego brygada rozbiła tam obóz. Opowiadał, że aby mieli co jeść, to zbierali kwaki po polach. Pewnego dnia został zraniony w nogę przez pewnego Rosjanina (żołnierza). Udo miał przeszyte kulą na wylot. Zabrano go do szpitala, w którym przebywał trzy miesiące.

Ł.p.: czy po tym wydarzeniu przyjechał do Zawoi ?B.C.: Nie, dalej przebywał na frontach. Pamiętam, jak opowiadał, że kradł

kiedyś Niemcom węgiel. Po raz kolejny otarł się o śmierć. Jednak później, gdy trafiono kulą pewnego Niemca, jako jedyny ruszył mu na ratunek. Z wojny do domu wrócił jako ostatni. Ale nie wiem dlaczego.

Ł.p.: to bardzo interesująca i piękna historia. Mam jeszcze jedno pytanie: czy zauważa prababcia różnicę między wyrażaniem swojego patriotyzmu daw-niej a współcześnie?

45

B.C.: Teraz te święta obchodzi się hucznie. Dawniej szło się tylko do kościoła. Ponadto wyrażaliśmy swoje umiłowanie ojczyzny przez pilną naukę. Przykre jest to, że dzisiejszej młodzieży nie chce się uczyć.

Ł.p.: Dziękuję prababci bardzo serdecznie, że zdecydowała się prababcia ze mną porozmawiać.

B.C.: Również dziękuję.

Prawdziwego patriotyzmu trzeba się dopiero uczyć tam, gdzie ludzie z narażeniem bytu i nieraz życia,

pracują na swoją niekorzyść materialną, a na dobro przyszłych pokoleń.

Zofia Kossak-Szczucka-Szatkowska

46

rys. Katarzyna Zając

47

Sylwia WieczorekZespół Szkół w Zawoi Centrum

pAtriOtYZM W MOiM DOMU

Ojczyzna to wielki zbiorowy obowiązek.

Cyprian Kamil Norwid

Ojczyzna to miejsce na ziemi, gdzie się urodziłam, wychowałam i gdzie mieszkam. Ojczyzna to też kultura przekazywana z pokolenia na pokolenie. Każdy człowiek powinien ją szanować i nie wstydzić się skąd pochodzi.

W moim domu patriotyzm przejawia się w obchodzeniu świąt państwo-wych i narodowych. Moi rodzice twierdzą, że kupowanie polskich produktów, a także ich codzienna, ciężka praca to również postawa patriotyczna. Nie ma w naszym domu rozmów o lepszym życiu w Anglii, o planach wyjazdu na za-wsze za granicę. Rodzice wpajają mi postawy polskiej kultury, a historii uczę się w szkole. Nauka jest w pewnym sensie patriotyzmem, ponieważ pragnę być człowiekiem wykształconym i godnie reprezentować Polskę. Wiem, co oznaczają daty 11 listopada, 1 września, 3 maja. W dniu Święta Zmarłych całą rodziną udajemy się na cmentarz i oprócz grobów bliskich odwiedzamy groby nieznane i opuszczone. W ten sposób oddajemy cześć ludziom, którzy w jakiś sposób przysłużyli się Polsce. Chociaż obecnie słowo – patriotyzm – wydaje się nieco zapomniane, to ja nie wstydzę się, że jestem Polką.

Moim zdaniem być Polką oznacza, oprócz wspólnego języka i kultury, troskę o ojczyznę i szacunek dla niej. Będąc Polką, interesuję się losami mojego narodu, staram się utrzymywać tradycje i obyczaje, aby przetrwały jak najdłu-żej. Słynny pisarz – Mikołaj Rej, zwracał nam uwagę na to, abyśmy posługiwali się ojczystym językiem: Polacy nie gęsi, iż swój język mają.

Bardzo ważne jest wywieszanie flagi biało-czerwonej w dniu świąt pań-stwowych i rocznic narodowych. Nie zgodzę się z opinią, że jest to symbol, który niewiele znaczy. Jest to znak solidarności z całym narodem, a także z tymi, którzy oddali życie w obronie Polski.

48

rys. Katarzyna Zając

49

Krzysztof Wojtyczko

pAtriOtYZM W rODZiNie

• Wprowadzenie

Projekt pt. „Patriotyzm w mojej rodzinie” to prezentacja tego jak moja rodzina rozumie pojęcie patriotyzmu. Jak wiemy patriotyzm to postawa sza-cunku, umiłowania i oddania własnej ojczyźnie. Często mówi się, że patriotą jest osoba, która potrafi zginąć za ojczyznę lub poświęcić dla niej bardzo wiele. Oczywiście jest to prawda i nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Śmierć za wolność ojczyzny to niewątpliwie czyn honoru, ale swój patriotyzm można ukazać w drobniejszych, ale też bardzo ważnych gestach. Patriotyzm to również umiłowanie i pielęgnowanie tradycji, kultury i języka. Często nie wiemy, że przez uczęszczanie w świętach narodowych i tego typu sprawach również jesteśmy patriotami. Patriotyzm oparty jest na więziach społecznych oraz solidarności z własnym narodem. Jesteśmy Polakami i powinniśmy sza-nować swój kraj, język oraz tradycję. Drobne gesty mogą wpłynąć na to, że możemy czuć się patriotami.

• rodzaje patriotyzmu

Patriotyzm posiada również swoje rodzaje, a mianowicie:– patriotyzm narodowy – miłość i szacunek do ojczyzny– patriotyzm regionalny – przywiązanie do regionu, w którym się mieszka,

z którego się pochodzi– patriotyzm lokalny – miłość do stron rodzinnych, miejsca urodzenia,

wychowania i zamieszkania.

Jak widzimy, patriotyzm to nie tylko miłość do ojczyzny, ale również do wielu innych rzeczy. Patriotyzm może być realizowany poprzez kontynuowa-nie tradycji i obrzędów, obchodzenie świąt, rocznic, pamiętanie o poległych za naszą Ojczyznę oraz bohaterach narodowych.

Pamiętajmy, że jesteśmy również patriotami, gdy działamy na rzecz swojego kraju np. poprzez uczestnictwo w wyborach, świadome działania dla społeczeństwa.

Patriotyzm to wszystko, co robimy dobrego dla Ojczyzny i społeczeństwa.

50

• Uczestniczenie w ważnych uroczystościach

Patriotyzm wiąże się z uczestnictwem w ważnych uroczystościach dla narodu lub danego regionu, a także z pamięcią o świętach narodowych i tego typu sprawach.

Niedawno w Skawicy odbyła się właśnie uroczystość, w której warto było uczestniczyć. Związane była ona z Janem Pawłem II, czyli osobą bardzo bliską naszemu sercu. Niedzielna uroczystość odbyła się na skawickim placu Jana Pawła II i związane była z uczczeniem kanonizacji papieża Polaka. Rów-nież uczestnictwo w takich uroczystościach świadczy o naszym patriotyzmie. Do tego wszystkiego zastanówmy się jak wiele osób posiada wizerunek Jana Pawła II w swoim domu. To też oznaka patriotyzmu i znak, iż pamiętamy i będziemy pamiętać o tym jak wielkim był Polakiem.

• Wywiad z rodziną

Kolejnym punktem mojej prezentacji będzie wywiad z najbliższymi oso-bami z rodziny na temat patriotyzmu.

czym dla ciebie jest patriotyzm?Patriotyzm to znaczy być wiernym swojej ojczyźnie. Podstawowe hasło każdego Polaka to: Bóg, honor i Ojczyzna. Należy czuć trzy podstawowe symbole naszej Ojczyzny: godło, flagę i hymn narodowy, przy którym po-winno się stać na baczność. Nasi przodkowie oddawali życie za Ojczyznę i w ten sposób wspierając polską gospodarkę.

Jak się zmienił patriotyzm na przestrzeni lat?Ludzie wyjeżdżają za granicę i tam pracują, bogacąc inne państwa. Zabie-rają rodziny i dzieci mają nie tylko polskie obywatelstwo. Później nawet zostają tam na stałe. Nie pamięta się już o bohaterach, którzy stracili życie za Ojczyznę. Niektórzy również znieważają groby bohaterów narodowych.

Jak można być patriotą w dzisiejszych czasach?Warto znać pieśni, piosenki , wiersze o Polsce. Pamiętać o różnych opo-wieściach. Można zwiedzać muzea i poznawać bohaterów narodowych. Wszystko związane jest w jakiś sposób z patriotyzmem. Musimy pamiętać, gdzie są nasze korzenie i pamiętać chwile ważne dla naszego narodu. Po-winniśmy szanować nasz ojczysty język, kulturę i obyczaje. W ten sposób swoim życiem dajemy przykład innym, iż jesteśmy Polakami.

[Wywiad udzielony przez rodziców.]

51

• inne święta i uroczystości

Jak już wspomniałem patriotyzm to pamięć o świętach narodowych. Dla nas, Polaków, najważniejszymi świętami są:

– 3 maja – Święto Narodowe Trzeciego Maja (ku pamięci konstytucji).– 11 listopada – Narodowe Święto Niepodległości (ku pamięci odzyskania

przez Polskę niepodległości)– 15 sierpnia – Święto Wojska Polskiego.

Uważam, że pamięć o tych oraz innych wydarzeniach jest niesamowicie ważna. Dzięki pamięci kultura i tradycja nie umiera, a wręcz przeciwnie, rozwija się. Należy więc zwrócić szczególną uwagę na te wydarzenia, przyjść na plac Jana Pawła II w Skawicy, gdzie w te dni odbywają się różnego typu występy upamiętniające owe wydarzenie. Moja rodzina chętnie w nich uczest-niczy, co też świadczy o patriotyzmie.

• 2 maja, czyli święto Flagi

2 maja jest Dniem Flagi Rzeczpospolitej Polskiej i również należy o tym pamiętać. Jeżeli jest taka możliwość to w oknach domu powinna pojawić się flaga naszego państwa.

• podsumowanie

Po odbyciu wywiadu z rodzicami i bardzo krótkiej rozmowie z dziadkami zauważyłem jedną, bardzo charakterystyczną sprawę, a mianowicie, iż starsze pokolenie postrzega patriotyzm, jako gotowość oddania życia za Ojczyznę. Jest tak dlatego, ponieważ żyli oni w czasach wojennych i powojennych, więc śmierć to niestety pojęcie dobrze im znane. Pogląd rodziców natomiast na sprawy związane z patriotyzmem jest bardziej obiektywny i zahacza o sprawy ekonomiczno-społeczne. Śmiało powiedzieć można, że patriotyzm zmieniał się i nadal będzie się zmieniał na przestrzeni lat. Jest bardzo ciekawa sprawa, którą warto obserwować.

• Bibliografia

Projekt wykonany został poprzez użycie wiedzy i własnych przemyśleń oraz opinii nabytych w rodzinie oraz:

– książka Wiedzy o społeczeństwie,– internetu (strona sucha24.pl – pobranie fotografii).

52

rys. Katarzyna Zając

53

Gabriela WronkaZespół Szkół w Zawoi Centrum

pAtriOtYZM W MOJeJ rODZiNie

Każdy człowiek powinien być patriotą swojego państwa, a moim krajem jest Polska. Sformułowanie ,,być patriotą’’ oznacza dla mnie miłować i sza-nować swoją ojczyznę i naród, ale także posiadać pełną gotowość w każdej chwili do jej obrony. Natomiast te wszystkie nakazy można realizować poprzez pielęgnowanie narodowej kultury, obyczajów i tradycji. Drugim ważnym elementem w życiu patrioty jest obchodzenie świąt, na przykład rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 Maja. Istotna jest zarówno pamięć i oddawanie czci bohaterom narodowym, jak i zasłużonym dla kraju osobom.

W moim domu pierwszym przejawem patriotyzmu jest obchodzenie świąt narodowych. Jeżeli takie święta nadchodzą, wspólnie z rodzicami wybie-ram się na daną uroczystość do kościoła, zazwyczaj jest to rocznica uchwalenia Konstytucji 3 Maja bądź Narodowe Święto Niepodległości. Wtedy wspólnie z rodakami składamy wieniec, aby upamiętnić ten dzień.

Z obchodzeniem narodowych świąt w moim domu wiąże się też wywie-szanie polskiej flagi właśnie w takie rocznice. Myślę, że ostatnie wydarzenie, czyli kanonizacja polskiego papieża Jana Pawła II, również wiąże się z patrio-tyzmem, gdyż w tym czasie upamiętnialiśmy ważną postać polskiego narodu poprzez wywieszenie w oknie obrazka z wizerunkiem Jana Pawła II. W tym czasie także byłam w kościele oraz oglądałam w telewizji transmisję z uroczy-stości kanonizacji naszego papieża. To również przejaw patriotyzmu. W mojej rodzinie często toczą się rozmowy na temat spraw w naszym państwie, a to przekłada się na nasz czynny udział w życiu Polski. Często moi rodzice lub babcia opowiadają mi o świętach narodowych, wspominają o tradycjach i kul-turze Polski. Nauka w szkole jest w pewnym sensie patriotyzmem, ponieważ dzięki szkole staję się człowiekiem wykształconym i mogę promować Polskę, stawać w obronie narodu, będąc na przykład w przyszłości politykiem lub ważną osobą. Wracając do świąt, co roku w dniu Święta Zmarłych z całą rodziną udaję się na cmentarz, by zapalając znicz, oddać hołd osobom, które oddały życie za wolność naszej ojczyzny. Ważnym wydarzeniem są wybory do Sejmu, Senatu lub prezydenckie. Wtedy dorośli członkowie mojej rodziny licznie w nich uczestniczą, głosując na danego kandydata.

W mojej rodzinie były osoby, które w znaczący sposób przyczyniły się do walki o wolność naszej ojczyzny. Pierwszą osobą, którą chciałabym przedsta-

54

wić, jest mój pradziadek – Stanisław Wronka. To ważna postać, gdyż należał on do Armii Krajowej, w której był podporucznikiem o pseudonimie ,,Lis’’. Urodził się w 1920 roku i mieszkał w Skawicy, a dokładnie na Suchej Górze. Pradziadek należał do oddziału ,,Chełm’’, który prowadził Tadeusz Mazur-kiewicz (pseudonim ,,Boruta’’). Terenem działalności tego oddziału było Podhale: od osiedla Malinowe pod Babią Górą aż po Sidzinę, Maków Podha-lański, Skawicę, gdzie mieszkali górale, którzy wspomagali polski ruch oporu. W Sidzinie na Hali Malinowej znajduje się pomnik, na którym są wypisane nazwiska polskich, zasłużonych żołnierzy, a w tym m.in. mojego pradziadka Stanisława. Moja prababcia – Helena Wronka, czyli żona Stanisława Wronki, urodzona w 1921 roku, była łączniczką. W jej domu często przechowywano wiadomości, rozkazy, które były zaszyfrowane. Nocowała i ukrywała w piw-nicy też partyzantów, często narażając przy tym swoje życie. Gdyby wiado-mości te dostały się w ręce Niemców, ona i jej rodzina zostaliby rozstrzelani.

Po wielu latach, kiedy już wojny się zakończyły, a Polska odzyskała nie-podległość, powołanie do służby w wojsku otrzymał wnuk mojego pradziadka – ppor. Stanisława Wronki, a obecnie mój tata – Mariusz Wronka. Służył w Be-skidzkim Oddziale Straży Granicznej w Cieszynie. Tam po kilku miesiącach służby ppłk mgr Józef Gil awansował go do rangi starszego szeregowego Straży Granicznej. Służba mojego taty trwała osiemnaście miesięcy, po czym został on zwolniony do rezerwy. Mój tata jako funkcjonariusz Straży Granicznej dobrze wypełniał swoje obowiązki, chroniąc granicę państwową Rzeczpospo-litej Polskiej. Świadczą o tym słowa, które napisał Komendant Beskidzkiego Oddziału Straży Granicznej ppłk SG mgr Józef Gil w związku ze zwolnieniem mojego taty ze służby w Straży Granicznej: Wysoko cenię Pana służbę. Pana postawa i walory ukształtowane w trakcie służby pozwalają żywić przekonanie, że na każdym odcinku przyszłej działalności będzie Pan aktywnie uczestniczył w pomnażaniu dorobku naszej Ojczyzny.

Kolejną osobą, której nie mogę pominąć, a był to naprawdę wielki pa-triota mojej rodziny, biorący udział w każdej uroczystości, jaka upamiętniała życie i śmierć polskich żołnierzy, był mój dziadek, czyli tata mojej mamy. Pochodzący z Żarnówki Jan Janiczak, urodził się w 1927 roku. Jako młody chłopak przeżył okupację. Dziadek niestety zmarł kilka lat temu, dlatego też nie potrafię przytoczyć wszystkiego, co przeżył w dzieciństwie i młodości. Jednak dziadek wiele razy wspominał swoim dzieciom, a z czasem i wnukom o kilku historiach. Kiedy jeszcze żył, opowiadał mi, że Niemcy wtargnęli do jego domu rodzinnego, gdy jeszcze był chłopcem. Mówił ze łzami w oczach, że wraz ze swoją mamą i braćmi musiał klęczeć z podniesionymi rękami, podczas gdy Niemcy mierzyli do nich z broni. Udało im się wtedy przeżyć, a potem został zabrany ze swymi braćmi do Grzechyni koło Makowa Podhalańskiego i tam został przymuszony przez Niemców do kopania okopów, gdyż tamtędy przebiegała strefa graniczna z Suchą Beskidzką.

55

Bracia mojego dziadka – Franciszek i Józef – zostali wywiezieni do Niemiec na przymusowe roboty, gdzie przebywali całe dwa lata. Dziadek nie zawsze chętnie opowiadał o tych ciężkich czasach i mówił, że żyje tylko dzięki swej mamie. Mówił, że: To była twarda kobieta, bo wychowała nas ośmioro. A kiedy przychodzili Niemcy, potrafiła im się zawsze sprzeciwić i nas ochronić. Zawsze zachowała w ukryciu trochę żywności dla nas. Niemcy zabierali wszystko: kury, chleb, zostawiali ludzi bez kromki chleba. Dziadek wspominał również o tym, że jego mama zawijała żywność w worek i zakopywała ją do obornika, gdyż było to jedyne miejsce, w którym Niemcy nie szukali. W ten sposób moja pra-babcia, mając tę ukrytą żywność, wspierała partyzantów, a czasem zapewniała im nocleg w swym domu. Mój dziadek stracił kontakt ze swoją siostrą, którą Niemcy wywieźli na roboty do Niemiec, i już potem nigdy jej nie zobaczył. Po wielu latach, kiedy wojna się zakończyła, odnalazła swoją rodzinę i utrzy-mywała kontakt listowy, nie wróciła już do Polski, a niedługo potem zmarła.

W mojej rodzinie było i jest wielu ludzi, którzy wykazali się patrioty-zmem, więc trudno byłoby mi ich wszystkich wymienić. Mam także dwóch wujków, którzy jako młodzi ludzie odbywali służbę w wojsku, kiedy wprowa-dzono stan wojenny w Polsce. Byli oni przydzieleni do patroli dróg w czasie godziny policyjnej. W ten sposób dali przykład patriotyzmu, gdyż pełnili wtedy funkcję bardzo ważną dla narodu. Pragnę jeszcze podkreślić, że wszyscy moi wujkowie byli w wojsku, służąc ojczyźnie, a to świadczy o tym, że są patrio-tami. Chciałabym jednak wyróżnić jednego z wujków, brata mojej mamy, Pawła Janiczaka, który służył w jednostce wojskowej w Świeciu nad Wisłą. Ukończył Szkołę Podoficerską Wojsk Łączności oraz awansował ze stopnia szeregowego do stopnia kaprala. Jako starszy kapral w 1992 roku otrzymał odznakę 2 Pułku Artylerii.

Podsumowując, osobiście jestem dumna z mojej rodziny. Uważam, że jest rodziną głęboko patriotyczną i zawsze gotową bronić dobrego imienia swej ojczyzny. Bardzo się cieszę, że mam takich przodków i że się z nich wywodzę. Przede wszystkim zasłużonym człowiekiem był mój pradziadek Stanisław, wal-czący w AK, który ryzykował swym życiem dla mnie i moich bliskich, byśmy mogli dzisiaj żyć w wolnej ojczyźnie. Natomiast co do pozostałych osób, które opisałam, to niektórzy może posiadali mniejsze zasługi i mniej się angażowali, jednak również byli wielkimi patriotami. Ci, którzy nadal są obecni w mojej rodzinie, a wymieniłam ich powyżej, to również zasłużeni patrioci. Moje pra-babcie, pradziadkowie i dziadek zostawili po sobie bezcenne wspomnienia, które przekazywali swym dzieciom, by nie zaginęły. Dlatego ja, aby ich upamiętniać, zapalam znicze, przynoszę kwiaty na ich groby. Często o nich wspominam, przeglądając stare fotografie i z dumą w sercu o nich mówię. Myśląc o tym, co przeżyli oni i ich rodziny, jakie ciężkie mieli życie, jestem im wdzięczna za to, że zostawili nam wolną Polskę, że mogę spokojnie żyć i się rozwijać. W pełni czuję się Polką i uważam, że rodzice wychowali mnie na dobrą patriotkę.

56

rys. Katarzyna Zając

57

Agnieszka WronowskaZespół Szkół w Zawoi Centrum

Ten malowany widok, czyli HiStOriA FrANciSZKA MAZUrA

Rodzinna historia, którą chciałabym się podzielić, dotyczy mojego pra-dziadka – Franciszka Mazura. W 1949 roku pradziadek wracał wraz z kolegami z odbytej służby wojskowej. Gdy zapadła noc, poprosili o przenocowanie napotkanych ludzi. Zaproponowano im nocleg w stodole na słomie, dając do okrycia koc. Stodoła była skromna i mała. Dla pradziadka, niestety, było już za ciasno. Koło domu była ogromna buda z agresywnym psem. Spuścił więc psa i sam postanowił w niej zanocować. Z obawy przed psem (by nie wrócił) założył wejście kamieniem. Wczesnym świtem wstał i postanowił obudzić swoich kolegów. Wchodząc, krzyczał:

– Koledzy wstawajcie. Idziemy! – niestety, nikt się nie odezwał.Przyjaciele leżeli bez ruchu obok siebie. Spod słomy wylewała się krew.

Zostali zastrzeleni w brutalny sposób podczas snu. Nikt nie przeżył. Mili lu-dzie okazali się zdrajcami. Zdezorien-towany uciekł pośpiesznie do lasu, bojąc się o własne życie. Ukrywając się w mundurze wojskowym, spotkał gospodarzy przy pracy w polu i po-prosił o jakieś ubranie, by nikt go nie rozpoznał. Tak unikając śmierci, do-tarł szczęśliwie do domu jako jedyny żywy z mojej okolicy.

Po przywitaniu się z rodziną i pra-cy w gospodarstwie domowym udał się, by odpocząć na pogródce, gdzie czytał patriotyczną gazetę, która do-prowadziła do jego zguby. Widząc to, sąsiad, szpieg Służby Bezpieczeństwa (potocznie zwaną bezpieką), od razu doniósł informacje przełożonym.

Franciszek Mazur (fot. ze zbiorów rodzinnych autorki)

58

Następnego dnia z rana pradziadek został wezwany na posterunek, gdzie został przesłuchany. Tam pobito go brutalnie, żądając informacji z podziemia. Po morderczych przesłuchaniach przyniesiono go do domu, całego w krwi, na starym płótnie. Moja prababcia Marysia zajęła się nim, obmywając i opatrując rany, lecz mimo to z każdą chwilą jego stan się pogarszał.

Po dniu męki rodzina zawiozła go do lekarza Erbena, który stwierdził poważne obrażenia wewnętrzne i odbicia nerek nabytych w skutek tortur to-warzyszących przesłuchaniu. Doktor natychmiast skierował go do najbliższego szpitala w Wadowicach. Tak więc prababcia, aby przewieźć ciężko rannego męża, wyścieliła wóz słomą i miękką pierzyną. Podczas drogi pradziadek nie-stety stracił przytomność. Gdy dotarli na miejsce, po zbadaniu doktor spytał prababcię:

– Po co przywieźliście trupa? – następnie stwierdził zgon na skutek licz-nych okaleczeń, pęknięcia jelita grubego i zakażenia otrzewnej.

Droga powrotna dla Marii mimo jej błogosławionego stanu (ciąża z pią-tym dzieckiem) była gehenną. Zdała sobie sprawę, że została sama, wioząc zwłoki męża. Tak więc pradziadek odszedł, mając 31 lat, zostawiając czworo dzieci z żoną w ciąży. Stres, który przeżyła, odbił się na ostatnim dziecku, gdyż dziecko urodziło się głuchonieme.

Historię tę opowiedziała mi moja babcia Zofia, córka Franciszka i Marii. Doświadczając skutków wojny, całej rodzinie było ciężko, gdyż sami musieli zajmować się wszystkimi męskimi obowiązkami w dużym gospodarstwie. Pradziadek Franciszek Mazur jest dla mnie ważnym i bliskim członkiem mojej rodziny. Jego tragiczne życie wpisało się w historię Polski i historię Zawoi. Spoczywa na tutejszym cmentarzu dolnym w skromnej mogile, o której pa-miętam i tę pamięć przekażę następnym pokoleniom.

59

pOrtretY SpOŁecZNiKóW

W każdej społeczności istnieją osoby, które swoją pracą i zaangażowaniem w istotny sposób wpływają na jej rozwój. Osoby te częstokroć są niezwykle skromne i pokorne, nie wychylają się przed tłum, nie krzyczą, lecz cicho działają, tworząc rzeczy wielkie. Także w naszej gminie jest wiele uczynnych, pogodnych, serdecznych, niezwykle empatycznych i niesamowicie zaangażo-wanych postaci.

Młodzież z Wolontariatu Kultury, biorąc udział w projekcie „Patriotyzm to my”, dostała zadanie odnalezienia społeczników w kilku obszarach – sport, biznes, samorząd, niepełnosprawni, kultura i edukacja. Wspólnymi siłami przeprowadziliśmy wywiady i stworzyliśmy te kilka artykułów.

60

Rys. Katarzyna Zając

61

Anna KulkaOpiekun Wolontariatu Kultury, dyrektorka Babiogórskiego Centrum Kultury

KUltUrA i eDUKAcJA

Słowo „kultura” w Zawoi kojarzone jest przede wszystkim z kulturą ludową – kulturą babiogórską. Częstokroć opowiadając o kulturze w Zawoi, przywołujemy nazwy zespołów regionalnych – „Juzyna”, „Zbójnik”, „Babio-górcy”– czy też kół gospodyń wiejskich – KGW „Zawojanki”, Stowarzyszenie „Nasza Skawica”. Większość z nas może być także dumnymi z jednej z naj-większych imprez w regionie Karpat polskich, jaką jest „Babiogórska Jesień” – festiwal, którego fundamentem są nasze obyczaje i tradycje. Kto jednak wie, ile społecznej pracy zostało włożone, aby te zjawiska w ogóle zaistniały? Kto wie, ile pracy „po godzinach” trzeba włożyć w pracę z zespołami? Kto wie, jakim wysiłkiem społecznym były tworzone pierwsze edycje „Babiogórskiej Jesieni”?

Pisząc o kulturze babiogórskiej, nie można omijać osób, które się dla niej poświęciły czy też nadal poświęcają – Pani dr Urszula Janicka-Krzywda, Pani Zofia Bugajska, Pani Wanda Bucka, Pani Krystyna Szczurek, Pani Małgorzata Bogacz.

Z racji najbliższej współpracy z kilkoma Paniami postaram się opisać swój, zapewne subiektywny ich obraz.

Pani Urszula Janicka-Krzywda – etnograf, folklorysta, dziennikarz. Uro-dziła się w Zawoi pod Babią Górą. Niezaprzeczalnym efektem jej pracy jest odtworzenie i przywrócenie w regionie zapomnianego stroju Górali Babiogór-skich, za co między innymi otrzymała w 2013 roku najwyższe odznaczenie w dziedzinie kultury ludowej w Polsce – nagrodę im. Oskara Kolberga. Można długo pisać o tytułach, osiągnięciach, odznaczeniach i zasługach Pani Uli. Ja jednak chce nakreślić jej portret jako społecznika. Miałam tę niezwykłą przy-jemność kilkakrotnie słuchać Pani Uli, jej opowieści o kulturze babiogórskiej i nie tylko. Za każdym razem pojawiała się w jej oczach ta iskierka, tak jakby temat Babiogórców dodawał jej energii. Swoją charyzmą potrafi zarażać słu-chaczy, czarować ich słowami i wspomnieniami. Dla mnie osobiście i myślę że dla wielu osób, które miały okazję poznać Panią Urszulę Janicką-Krzywdę, nie jest ona tylko etnografem, lecz „chodzącą” kulturą babiogórską. Od zawsze wspiera działalność naszej instytucji kultury swoją wiedzą i merytorycznym

62

przygotowaniem, była pomysłodawczynią założenia zespołu regionalnego „Ju-zyna”, nigdy nie odmówiła pomocy w zakresie naszej działalności w obszarze kultury ludowej. Swój wolny czas poświęca na ciągłe udoskonalanie zasobów wiedzy o kulturze babiogórskiej. Doskonałym tego przykładem jest niezwykle zacieśniona współpraca z kolejną osobą, którą chcę przedstawić czytelnikom – Panią Wandą Bucką.

Pani Wanda Bucka – od ponad 15 lat kierownik zespołu regionalnego „Ju-zyna”, pracownik Babiogórskiego Centrum Kultury. Gdybym miała namalować portret Pani Wandy Buckiej, byłaby na nim z zespołem i poprawiałaby komuś strój lub zaciskała warkocza – ...bo wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. Pani Wanda jest bez wątpienia perfekcjonistką, wręcz zakochaną w folklorze spod Babiej Góry. Większość czasu wolnego poświęca na opiekę nad zespołem „Juzyna”, próby odbywają się zazwyczaj wieczorami, wyjazdów jest kilka lub nawet kilkanaście w roku. Pani Wanda zazwyczaj uczestniczy we wszystkich aktywnościach zespołu. Ciągle podwyższa swoją wiedzę i umiejętności przez systematyczny kontakt z Panią Urszulą Janicką-Krzywdą. Sama powtarza, że zespół nigdy nie osiągnąłby takich sukcesów, gdyby nie praca społeczna wielu osób, w tym bez wątpienia rodziców dzieci – członków zespołu.

Chciałabym przybliżyć jeszcze dwie postaci – Panią Zofię Bugajską i Panią Krystynę Szczurek. Pani Zofia – wieloletni kierownik jednego z pierwszych zespołów regionalnych w naszej gminie – Babiogórców, od wielu lat jest już na emeryturze, jednak nadal swą energię oddaje pracy na rzecz kultury ludo-wej. Jest gospodarzem Izby Regionalnej w Zawoi Gołyni, dba o nią i swoimi opowieściami o czasach przeszłości zachwyca odwiedzających. Ponadto Pani Zofia jest także kierownikiem Koła Gospodyń Wiejskich „Zawojanki”.

Pani Krystyna Szczurek – nauczyciel Zespołu Szkół w Skawicy. Od 10 lat prowadzi Zespół Regionalny „Zbójnik”, skupiający dzieci i młodzież z tejże szkoły. Jej pasja sprawia, że zwyczaje i tradycje oraz pieśni ludowe Babio-górców są ciągle żywe wśród dzieci i młodzieży ze Skawicy. Za swoją pracę i zaangażowanie na rzecz kultywowania tradycji ludowych regionu dostała się do grona Zasłużonych dla Gminy Zawoja.

63

Paulina Stańczyk, Magdalena MikaWOLONTARIAT KULTURY Przy Babiogórskim Centrum Kultury

BiZNeS

Po kilku rozmowach na pytanie, jakie jest pierwsze skojarzenie ze słowami „działalność społeczna w biznesie” większość rozmówców odpowiadała – Sto-warzyszenie Zawojskich Przedsiębiorców. Pojawiały się też przede wszystkim wspomnienia ś.p. Andrzeja pająka.

• lokalny patriota i społecznik

Był pierwszym prezesem Stowarzyszenia Przedsiębiorców. Odważył się, zaakceptował pomysł i najwcześniej włożył w to swoje pieniądze. Odznaczał się skromnością; nie obwieszczał nigdzie, że fundował (między innymi) re-alizację imprez masowych, po prostu „po cichu dawał”. Dzielił się tym, co miał. Robił wiele rzeczy za darmo, szczególnie okna i drzwi, które jego firma „Marand” przekazywała potrzebującym. Był pracodawcą takim, u którego się dobrze pracowało, ponieważ był sprawiedliwy i należycie wynagradzał. Żywo uczestniczył w wydarzeniach społecznych, wsparł budowę ośrodka OREW w Juszczynie, pomagał Straży Pożarnej w Zawoi Dolnej, wspomagał kluby sportowe, a szczególnie klub „Zawojak”, gdy ten zaczynał zrzeszać pierwszych młodych kolarzy. Był człowiekiem o niesamowitej wewnętrznej charyzmie, wiecznie uśmiechnięty, i takiego go ludzie zapamiętali. Nie szukał poklasku, nie chodziło mu tylko i wyłącznie o prezentację swojej firmy oraz o reklamę, ale kryło się za tym wszystkim o wiele więcej.

Znałam go prywatnie i poprzez jego działalność, jeden z większych przedsiębiorców w gminie Zawoja. Żył życiem społecznika, nie wsty-dził się swojego pochodzenia, chlubił się regionalnością. Interesował się żywo losami Zawoi – wspomina pani Alina Kuś.

• Mecenas kultury

Pan Andrzej Pająk bardzo angażował się w życie społeczne, szczegól-nie w sferze kultury. O współpracy opowiada dyrektor BCK, pani Anna Kulka:

64

Rys. Katarzyna Zając

65

Nie było imprezy, której nie wspierałby pan Andrzej – czy to Babio-górska Jesień, czy Dni Zawoi. Był człowiekiem, który traktował naszą instytucję – Babiogórskie Centrum Kultury – po partnersku, wiedział, co oznacza odpowiedzialny biznes.

Bez wątpienia postać Pana Andrzeja Pająka powinna być wzorem dla wie-lu przedsiębiorców. Wyznaczył on pewien standard, podwyższył poprzeczkę, pokazał, że partnerstwo publiczno-prywatne może przynosić dla obu stron duże korzyści.

66

rys. Katarzyna Zając

67

Małgorzata Kozina, Łukasz PiergiesWOLONTARIAT KULTURY Przy Babiogórskim Centrum Kultury

NiepeŁNOSprAWNi

cZY rODZice SĄ WielKiMi SpOŁecZNiKAMi?

Myśląc o niepełnosprawnych i pracy z nimi, udaliśmy się do najbliższego Ośrodka Rehabilitacyjno-Edukacyjno-Wychowawczego w Juszczynie. Tam wywiadu udzielił nam Pan Marcin Pęczek – Kierownik Świetlicy Rehabilita-cyjno-Terapeutycznej w gminie Zawoja.

OREW – Ośrodek Rehabilitacyjno Edukacyjno-Wychowawczy – wspo-maga dzieci „od zera” do 25. roku życia, jeżeli jest to rehabilitacja. Dzieci re-alizują tutaj obowiązek szkolny. Ośrodek utworzyło Polskie Stowarzyszenie na Rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym Koło w Zawoi. Ma również drugą placówkę – Świetlicę Terapeutyczno-Rehabilitacyjną – w której przebywają dorośli ludzie (po ukończeniu 25. roku życia).

W.: Jak rozpoczęła się pańska praca z niepełnosprawnymi?Marcin Pęczek: Praca czy jak trafiłem na studia? Na studia trafiłem zu-

pełnie przez przypadek. Jak każdy młody człowiek zastanawiałem się, co robić w przyszłości. Dobra znajoma zapytała mnie, czy wiem, co to jest pedagogika specjalna. Dokładnie nazywa się to oligofrenopedagogika. Wiedziałem, co to jest niepełnosprawność, słyszałem o niepełnosprawnych dzieciach, ale co to było dokładnie, nie miałem pojęcia. Za jej namową zainteresowałem się sprawą i złożyłem papiery na Akademię Pedagogiczną w Krakowie i dostałem się. Już na pierwszym roku zastanawiałem się: co ja tutaj robię? Trwało to do momentu, kiedy musiałem odbyć praktyki. Po odbyciu praktyk wiedziałem już, że będę chciał pracować właśnie w tym zawodzie, gdyż bezpośredni kon-takt z osobami niepełnosprawnymi jak najbardziej mi odpowiadał.

W.: A czy pracował pan jako wolontariusz?M.P.: Kiedy ja zaczynałem, a było to jakieś 9 lat temu, to z wolontariatem

było kiepsko. Jeśli chodzi o pracę z niepełnosprawnymi, ruszyła ona dopiero powiedzmy „z czasem”. Może nie od powstania tego ośrodka, bo była szkoła w Makowie, ale wolontariat nie był tak rozpropagowany.

68

W.: czy na terenie gminy Zawoja są osoby, które zajmują się taką pracą jak pan, albo działają w jakichś stowarzyszeniach?

M.P.: Na terenie Makowa Podhalańskiego i okolic działa kilka organizacji zajmujących się opieką nad niepełnosprawnymi. Wolontariatem zajmuje się głównie pani Anna Giertuga. Od początku działalności Ośrodka współpracu-jemy z Zespołem Szkół w Zawoi, między innymi z panią pedagog oraz innymi pracownikami, którzy organizowali konkursy, wygrywali granty, a następnie nas w nie „wciągali”. Jeszcze za czasów świetlicy w Zawoi, byliśmy z nimi w Wadowicach na konferencji poruszającej temat działalności organizacji współpracujących z niepełnosprawnymi na naszym terenie.

Przyjeżdżają do nas różne szkoły. Jesteśmy z nimi w kontakcie, gdyż organizujemy wspólne akcje – zbierając fundusze. Młodzież zdecydowanie coraz chętniej chce pomagać. Kiedy ja chodziłem do szkoły, czegoś takiego nie było. Nie mieliśmy za bardzo gdzie wyjść, nie było możliwości kontaktu z osobami niepełnosprawnymi. Teraz jest. Myślę, że młodzież ma dobry start, jeżeli chce działać w tym kierunku.

W.: czy jest ktoś z zewnątrz, kto Wam pomaga, na przykład w świe-tlicy?

M.P.: Tak, są osoby z zewnątrz, które mi powiedziały kiedyś fajną rzecz. Mamy więcej pieniędzy niż możemy wydać, bardzo chętnie pomożemy. Gdyby nie tacy ludzie, świetlica by już nie istniała.

W.: Ale to finanse. A fizycznie? Na pewno rodzice się angażują, tak? A oprócz nich? Na przykład przy Babiogórskim centrum Kultury działają Wolontariusze Kultury, którzy pomagają przy organizacji imprez itd.

M.P.: Oczywiście pomagają rodzice, ale kiedy potrzebuję pomocy, zwra-cam się bezpośrednio do młodzieży ze szkół. Zwykli ludzie nie mają czasu, ponieważ działamy w tym samym czasie, kiedy oni pracują. Do Ośrodka przychodzą osoby na staż, na wolontariat. Przewinęło się tu mnóstwo mło-dych ludzi, właśnie po to, aby zobaczyć, jak ta praca wygląda, poznać osoby niepełnosprawne. Człowiek wtedy sam się poznaje trochę lepiej. Przeważnie są to młodzi ludzie ze szkół, z zewnątrz – mniej. Jeżeli chodzi o świetlicę – jest otwarta, każdy kto ma ochotę przyjść, pobyć z podopiecznymi – zapraszamy. Nawet nie trzeba się specjalnie umawiać.

W.: czy można wszystkich rodziców dzieci niepełnosprawnych nazwać Wielkimi Społecznikami?

M.P.: Co rozumiecie przez słowo „społecznicy”? W.: to ktoś, kto działa na rzecz społeczeństwa albo danej grupy spo-

łecznej bez wynagrodzenia.M.P.: Powiem wam, to Stowarzyszenie działa dzięki rodzicom. Tej pla-

cówki nie byłoby, gdyby nie rodzice. Zastanowiłbym się nad tym słowem „wszystkich”, bo z tym jednak bywa różnie, ale zamykając temat, nie byłoby nas, ani dzieciaków w świetlicy, gdyby nie rodzice.

69

Zaczęło się: przyjechała kiedyś pani Zyta Jargosz z Katowic z osobą nie-pełnosprawną. Spotkała parę osób, wspólnie doszli do wniosku, że coś zrobią dla tych dzieci. Na tym terenie nie było nic oprócz szkoły specjalnej. Jak wia-domo, szkoła ta obejmuje dzieciaki o znacznej niepełnosprawności. Mają one indywidualne nauczanie, czyli w domu, ale mogą mieć najwięcej 10 godzin. Tak naprawdę, to jest im przyznane 6 godzin tygodniowo, a tutaj przebywają 6–7 godzin dziennie. Podczas pobytu mają zapewnioną specjalistyczną opiekę. Wchodzisz i widzisz, jak dzieciak bawi się z dzieciakiem – to jest niesamowite.

Najpierw założyli Klub, spotykali się raz w miesiącu, nawet na począt-ku chyba raz na dwa miesiące. Spotykali się na zorganizowanych ogniskach, wycieczkach, jeździli do teatru, robili różnego rodzaju warsztaty. Akurat to pamiętam, bo w późniejszym czasie też się tak udzielałem. Przy tym wszystkim była oczywiście niesamowita pomoc młodzieży ze szkół. Integracja polega nie na przebywaniu dzieci niepełnosprawnych z dziećmi niepełnosprawnymi, ale niepełnosprawnych z pełnosprawnymi. Według mnie to jest integracja, kiedy spotykają się dwa światy, które powinny być tak naprawdę jednym.

W.: tej placówki nie byłoby, gdyby nie czynnik ludzki. to w ludziach jest moc i siła.

M.P.: Nie było łatwo. W latach 90. zaczęła się działalność Klubu. Na jedno z pierwszych spotkań, z tego co wiem, przyjechało ponad 100 osób. Tego ośrodka by nie było, gdyby nie rodzice. Jest to fajny paradoks, bo nie-pełnosprawne dzieci tych rodziców są teraz w świetlicy. Nie myśleli oni tylko o sobie, ale też o innych, o następnych pokoleniach. Tak jak mówiłem, to nie jest proste. Mają powstać warsztaty terapii zajęciowej dla starszych podopiecz-nych u nas na placu, które mają ruszyć od przyszłego miesiąca. Tego również nie byłoby, gdyby nie rodzice.

70

Rys. Katarzyna Zając

71

Henryk Bucki*, Katarzyna Fujak*** Nauczyciel Szkoły Podstawowej nr 5 w Zawoi Gołyni ** Pracownik Babiogórskiego Parku Narodowego

SpOrt

Krzysiu Jordanek, popularnie „pan Jordanek ze szkoły”, to wręcz klasycz-ny przykład człowieka o altruistycznej postawie. Życzliwy, zawsze uśmiech-nięty, lubiany przez dzieci i młodzież, szanowany przez dorosłych.

Jeszcze jako dyrektor szkoły czy kierownik Schroniska Młodzieżowego dał się poznać jako człowiek zaangażowany w to, co robi. W szkole umiał znaleźć czas dla młodzieży, nie tylko w godzinach pracy, ale również po lek-cjach, angażując ich w różnego rodzaju zajęcia sportowe : rozgrywki piłkarskie, budowanie lodowiska, zawody narciarskie itp. W schronisku sam wykonywał wiele prac porządkowych, robił ławki i stoliki przed schroniskiem, aby przy-jeżdżający mogli wypoczywać na świeżym powietrzu.

Teraz jako emerytowany nauczyciel całym sercem poświęca się pracy na wilczańskim „Orliku”. Jego pasją stał się Klub Orlika „Wilki”. Dalej organizuje różnego rodzaju zawody i rozgrywki sportowe. Miejscowa młodzież i goście odwiedzający Zawoję w czasie wakacji czy ferii zimowych zawsze znajdą na „Orliku” ciekawe propozycje do aktywnego wypoczynku, także dzięki panu Jordankowi.

W środowisku Zawoi Wilcznej Krzysiu ma wielkie poważanie za jego społeczne zaangażowanie dla tej części Zawoi. To między innymi dzięki jego zaangażowaniu i pracy obsadzono świerkami teren wokół dzisiejszego placu zabaw i drogi do szkoły. Razem z mieszkańcami bloku przy szkole budował drewniane ogrodzenie, które miało upiększyć ten teren.

Zawsze chętny do pomocy innym, urodzony majsterkowicz, który nie może usiedzieć bez pracy. Zawsze coś konstruuje, naprawia, wymienia. Tak było w czasie jego aktywności zawodowej jako nauczyciela i tak jest teraz, kiedy jest już na emeryturze, na zasłużonym wypoczynku. Jeżeli komuś po-trzebne są jakieś narzędzia, to kto jak kto, ale pan Krzysiu na pewno je ma i bez problemu pożyczy.

Na podkreślenie zasługuje fakt, że jest to człowiek bardzo konkretny, nie lubi zbyt dużo gadać, tylko konkretnie coś robić. A jeżeli już coś robi, to do-kładnie, rzetelnie i do końca. Nie lubi „bylejakości”, co jest obecnie, niestety, rzadką cechą młodzieży i dorosłych.

72

Można powiedzieć, że Krzysiu Jordanek to konkretny „facet”, który zawsze pomoże kiedy trzeba, ale też zgani za fuszerkę czy „bylejakość”.

Henryk Bucki

Otwarta furtka „Orlika”. Na boisku chłopaki pod czujnym okiem trene-rów grają w „nogę”. Młodsi na korcie usiłują trafić rakietą w piłeczkę tenisową. Drugiego takiego miejsca nie ma w Zawoi. Mamy siedzą na krzesełkach. Mogą spokojnie rozmawiać – nad wszystkim czuwa, przechadzając się pomiędzy boiskami w charakterystycznej czapeczce, pan Krzysztof.

Krzysztof Jordanek jest bardzo oddany „Orlikowi”. Już na pierwszy rzut oka widać, że dla Niego to nie tylko praca, ale przede wszystkim pasja. Nie liczy czasu przeznaczonego na pracę na rzecz dzieci. To właśnie o nich myśli, spędzając długie godziny nie tylko na „Orliku”, ale także na licznych spotka-niach i zebraniach, za kółkiem własnego samochodu, przemierzając rocznie pewnie i tysiące kilometrów, żeby zorganizować lepsze zawody, atrakcyjniejsze stroje, ciekawsze rozgrywki. Rozmawia z chłopcami nie tylko o piłce i zacho-waniu na boisku, ale także, a może przede wszystkim, poza nim – w szatni, szkole, domu. Pokazuje różne możliwości spędzania wolnego czasu. Chwali i gani, czasem nawet ostro. Troszczy się o wszystkie „orlikowe” dzieci i stara się zapewnić im jak najlepsze warunki, mając na uwadze dobro i równe moż-liwości dla każdego dzieciaka.

Niesłychanie zajęty, ale zawsze znajdzie czas zarówno na rozmowę z dzieć-mi, jak i rodzicami.

Mamy szczęście, że spotkamy Go my i nasze dzieci – Człowieka o Wiel-kim Sercu, Człowieka przez duże C.

Katarzyna Fujak

PATRIOTYZMTO MY

ISBN 978-83-938562-8-2

PATRIOTYZM

TO MY

Ojczyzna to nie kraj, w którym mieszkasz, ale kraj, którego potrzebujesz i który potrzebuje Ciebie.Stefan Pacek

Prawdziwego patriotyzmu trzeba się dopiero uczyć tam, gdzie ludzie z narażeniem bytu i nieraz życia, pracują na swoją niekorzyść materialną, a na dobro przyszłych pokoleń.

Zofia Kossak-Szczucka-Szatkowska

Ojczyzna to wielki zbiorowy obowiązek.Cyprian Kamil Norwid

Ojczyzna moja tam, gdzie zboża niosą wiatr i gdzie zielony krąg zamyka pierścień Tatr...Krzysztof Kamil Baczyński

Pod redakcjąUrszuli Mazur

Ta publikacja udostępniona jest na licencji CC BY-SA – pewne prawa zastrzeżone na rzecz autorów

Publikacja powstała w ramach projektu Patriotyzm to my realizowanego przez Babiogórskie Centrum Kultury w Zawoi dofi nansowanego z programu Patriotyzm Jutra realizowanego przez Muzeum Historii Polski.

Patriotyzm to my - okladka-0.indd 1 2014-12-16 10:08:27