Odpowiedzialnie z naturą nr 4

4
ODPOWIEDZIALNIE Z NATUR Ą www.ekologiairynek.pl NR 4 GRUDZIEŃ 2012 SUPLEMENT MIESIĘCZNIKA EKOLOGIA I RYNEK PUBLIKOWANY W RZECZPOSPOLITEJ Ustawa o odnawialnych źródłach energii może być inwestycyjnym hitem ROZMOWA Z KRZYSZTOFEM TELEGĄ , WICEPREZESEM ZARZĄDU BANKU OCHRONY ŚRODOWISKA S.A. Eksperci wyliczyli, że na inwe- stycje energetyczne w Polsce trzeba w najbliższych latach wydać aż 170 miliardów zło- tych. Dlaczego? Brakuje nam energii, bo dynamicznie się rozwijamy – a może ją marno- trawimy? – W tym pytaniu zawarta jest już odpowiedź. Mamy duże potrze- by konsumpcji energii, ponieważ się rozwijamy. Z drugiej jednak strony, wielkim problemem jest jest to, że nie potramy rozwi- jać się energooszczędnie. Kwota 170 mld złotych to suma za- potrzebowania na inwestycje energetyczne, określona przez same koncerny. Możliwe jednak, że wydatki na ten cel okażą się znacznie wyższe. Szacuje się, że do 2030 roku, aż 60 procent zasobów wytwórczych ulegnie daleko posuniętej dekapitalizacji i będzie musiało być wymienio- ne lub odremontowane. Czyli te ogromne potrzeby inwestycyjne to pieniądze nie tylko na odnawialne źródła energii… – Tak, ponieważ nawet przy najlepszych systemach wspar- cia, w tak krótkiej perspektywie, odnawialne źródła energii nie są w stanie zastąpić energetyki konwencjonalnej. Istotne jest także to, że nie należymy do najbardziej energooszczędnych narodów świata. Są szacunki, z których wynika, że od czo- łówki światowej jesteśmy gor- si trzy razy, zaś w stosunku do średniej Unii Europejskiej – dwa razy. Stoimy więc przed wyzwa- niem, jakim jest wprowadzenie mechanizmów skłaniających do oszczędności energii, które da- dzą efekt porównywalny z wy- dawaniem miliardów złotych na nowe inwestycje. Osobiście uwa- żam, że najbardziej efektywne byłoby prowadzenie dość zde- cydowanej polityki skłaniającej konsumentów, szczególnie du- żych, do oszczędności energii. Ważne są także inwestycje od- tworzeniowe i modernizacyjne. Dopiero połączenie takich dzia- łań jest w stanie zapewnić nam bezpieczeństwo energetyczne w perspektywie najbliższych kil- kunastu lat. Nie możemy uciec od rzeczy- wistości, w której żyjemy. Polska stoi na węglu i przez długi czas energetyka oparta na węglu bę- dzie podstawą rozwoju gospo- darczego w naszym kraju. Warto jednak zwrócić uwagę na dywer- sykację ryzyka. Im więcej będzie pojedynczych, nie za dużych źró- deł energii – tym większe będzie bezpieczeństwo energetyczne. W tym kierunku idą też zapisy opracowywanej właśnie ustawy o OZE, które mają wesprzeć in- westycje w energetykę rozpro- szoną. Czy Pana zdaniem, aktualnie funkcjonujący w Polsce system prawny czy nansowy, dosta- tecznie wspiera oszczędzanie energii? – Przeciętny Kowalski ma nawyk wyłączania niepotrzebnych ża- rówek, zwraca uwagę na oszczę- dzanie energii. Pamięta o tym, ponieważ od razu przekłada się to na jego opłaty za prąd i w konsekwencji mniejsze obcią- żenie domowego budżetu. Czysto ekonomiczny rachunek ma także ogromne znaczenie w biznesie. Każdy inwestor czy przedsiębiorca, w sposób natu- ralny, stara się obniżać koszty prowadzonej działalności. Jeżeli wymienia park maszynowy, zmie- nia technologię – to naturalnie wybiera takie środki produkcji, które są mniej energochłonne, i bardziej energooszczędne od wcześniej stosowanych. Tak więc sam mechanizm rosnących cen energii wymusza na gospodar- ce poprawę jej wykorzystania. Brakuje natomiast odpowied- niego wsparcia, by proces ten przyspieszyć. System białych certykatów jeszcze nie wystar- tował, a w związku z tym nie mamy obecnie systemowego mechanizmu wspierającego i za- razem stwarzającego dodatkowe oszczędności energii na dużą skalę. W ostatnich sześciu latach tyl- ko 3,4 proc. środków z Euro- pejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego zasiliło projek- ty dotyczące efektywności energetycznej i odnawialnych źródeł energii. W kolejnej per- spektywie resort rozwoju re- gionalnego planuje potrojenie tej kwoty. Jakie korzyści mogą mieć z tego jednostki samo- rządu terytorialnego, a jakie przedsiębiorstwa? – Nie pozostaje nic innego, jak tylko się cieszyć, że będziemy mieli trzy razy więcej środków. Zmienia się wszakże formuła wsparcia. W nowej perspektywie nansowej od 2014 roku, znacz- na część tych funduszy, choć w tej chwili jeszcze nie wiado- mo jaka, będzie miała charakter zwrotny. Istotne jest również to, że w jakiejś części będą to środ- ki tańsze od rynkowych. Duże znaczenie może mieć też forma ich dystrybucji. Dyskutuje się np. o skoncentrowaniu różnych me- tod nansowania, tak by osiąg- nąć efekt skali w konkretnym regionie. W przypadku jednostek samorzą- du terytorialnego musimy wziąć pod uwagę naszą polską specy- kę, w tym zaliczanie niektórych wydatków jednostek samorządu terytorialnego do wskaźników zadłużenia, które są ustawowo limitowane. Sytuacja ta zmniej- sza skalę inwestycji możliwych do przeprowadzenia. Mimo tych ograniczeń, wiele przedsięwzięć mogłoby być realizowanych dzięki mechanizmowi pokrywa- nia wydatków inwestycyjnych oszczędnościami uzyskanymi ze zmniejszonego zużycia energii. Mówię tu o przedsięwzięciach realizowanych w formule ESCO. Wystarczyłoby jednoznacznie przesądzić tę kwestię, a otwo- rzyłby się olbrzymi rynek dla oszczędzania energii. Nie ma natomiast potrzeby szu- kania nowych rozwiązań na rynku przedsiębiorstw. Środki nanso- we z pierwszej perspektywy zo- stały wykorzystane przez biznes celująco. Jestem przekonany, że podobnie będzie i w nowym roz- daniu unijnego budżetu. Jakie nowe szanse w tym za- kresie stwarza projektowana ustawa o odnawialnych źród- łach energii? – To będzie hit! Na dowód wy- starczy powiedzieć, że na tego- rocznych targach POLEKO, nasz Bank mógłby przyjmować wręcz zapisy – osób i rm zaintereso- wanych nansowaniem inwesty- cji w odnawialne źródła energii na nowych zasadach. Pytania dotyczyły szczególnie źródeł rozproszonych, a zwłaszcza fo- towoltaiki. Oczekiwania rynku potwierdzają przyjętą przez nas strategię. Już teraz pracujemy nad produk- tami, które po wejściu w życie ustawy będą wspierać przed- sięwzięcia realizowane zarówno przez klientów indywidualnych, jak i mały oraz średni biznes. Należy też podkreślić, że ener- getyka rozproszona jest także szansą dla polskich producen- tów urządzeń, wykorzystywa- nych w różnego typu inwesty- cjach z obszaru OZE. Pojawi się przecież popyt na małe pompy cieplne, ogniwa fotowoltaiczne czy małe wiatraki. W przeciwień- stwie do energetyki wiatrowej, gdzie większość instalacji pocho- dzi z zagranicy, są to urządzenia, które mogą być wytwarzane właśnie u nas, w kraju. Będziemy więc mieli do czynienia z klasycz- nym mnożnikiem inwestycyjnym. Ustawa zaktywizuje nie tylko in- westorów bezpośrednio zainte- resowanych energetyką, ale da proty także całemu otoczeniu funkcjonującemu na rzecz OZE. Ważne jest wszakże konsekwen- tne wprowadzanie nowych prze- pisów w życie. Podobnie, jak wszelkie inne instytucje nan- sowe, oczekujemy ustabilizowa- nia sytuacji prawnej związanej z nansowaniem odnawialnych źródeł energii. Brak regulacji prawnych powoduje niepew- ność, a instytucje nansowe niepewności nie lubią, bo to jest element zwiększający ryzyko, a tym samym koszty. Z punktu widzenia banku jako instytucji nansującej, ważne jest, by wa- runki w jakich są podejmowane decyzje o pożyczaniu pieniędzy na projekt inwestycyjny – były zachowane w całym okresie jego trwania. Warto zauważyć, iż ustawa o OZE stawia przede wszyst- kim na rozproszone źródła energii, zwłaszcza fotowoltai- kę. Producenci zielonej energii w innych formach – uważają się za pokrzywdzonych. Szcze- gólnie dotyczy to inwestują- cych w farmy wiatrowe. Czy słusznie? – Inwestor porównuje zapisy projektu z tym co jest do tej pory i – w zależności od tego czy jest nim właściciel farmy wiatrowej, czy przyszły właściciel farmy fo- towoltaicznej – zdania mogą być żne. Natomiast z perspektywy makroekonomicznej dobrze się dzieje, że odchodzimy od wspie- rania tzw. starych źródeł energii czyli dawno zamortyzowanych elektrowni wodnych i przesu- wamy środki nansowe na nowe rynki. Wszystkim instytucjom - nansowym zależy żeby ta ustawa, w tym czy w zbliżonym kształcie, została uchwalona jak najszyb- ciej, bo skróci okres niepewności i odblokuje te projekty inwesty- cyjne, w tym także w zakresie farm wiatrowych, które czeka- ją na wyklarowanie się sytuacji prawnej. Rozmawiał Zbigniew Biskupski Odpowiedzialnie z Naturą – suplement miesięcznika Ekologia i Rynek publikowany w Rzeczpospolitej. Dyr. Generalny: Jacek Szczęsny, Red. Naczelny: Zbigniew Biskupski, Sekretarz: Małgorzata Byrska. Adres: ul. Pandy 8, 02-202 Warszawa, tel. (22) 408 64 01, [email protected] OD REDAKTORA T rwająca już bez mała rok, dyskusja wokół projektu ustawy o odnawialnych źródłach energii, spowodowała impas na rynku nowych przed- sięwzięć w tej dziedzinie. Gdy wiadomo, że aktualnie obo- wiązujące normy prawne lada miesiąc przestaną być regułami gry, a kształt nowych wciąż jest niepewny, zachowanie poten- cjalnych inwestorów, powstrzy- mujących się przed wdrażaniem nowych projektów jest zrozumia- łe. Podobnie, jak racjonalne jest zachowanie banków oraz innych instytucji finansowych, które na czas niepewności zawiesiły decy- zje kredytowe dotyczące budowy nowych źródeł zielonej energii. Najbardziej na tym impasie cier- pią inwestorzy zainteresowani energetyką wiatrową. Obowią- zujące w ostatnim czasie normy wsparcia odnawialnych źródeł energii, poza współspalaniem, skuteczne okazały się jedynie w przypadku rozwoju farm wia- trowych. Wiele wskazuje, że także w kształtującej się nowej rze- czywistości prawnej – to źródło zielonej energii będzie budzić za- interesowanie inwestorów, w tym preferujących nie tylko wielkie lądowe i morskie farmy wiatro- we, ale chcących robić biznes nawet na małych instalacjach OZE, bazujących na sile wia- traków. Zwłoka w tworzeniu no- wego prawa ma więc swoją cenę w postaci wstrzymanych inwe- stycji. To słona cena, zwłaszcza w sytuacji hamującego wzrostu gospodarczego. Najwyższy czas, by osoby odpowiedzialne za pro- ces tworzenia prawa w Polsce uświadomiły sobie, że każdy ko- lejny miesiąc, na jaki odkładane są ostateczne decyzje w sprawie OZE – to miesiąc straconych szans na zaktywizowanie ważne- go sektora gospodarki. Tym bar- dziej, że wzrost hamuje nie brak środków, ale impas w zakresie prawa. Zbigniew Biskupski

description

Ekologia i Rynek to miesięcznik opisujący biznes w kontekście ekologicznym. Został założony przez grupę dziennikarzy oraz specjalistów mających doświadczenie na rynku wydawniczym w wiodących tytułach prasy biznesowej w Polsce.

Transcript of Odpowiedzialnie z naturą nr 4

Page 1: Odpowiedzialnie z naturą nr 4

ODPOWIEDZIALNIE Z NATURĄ www.ekologiairynek.pl

NR 4GRUDZIEŃ 2012

SUPLEMENT MIESIĘCZNIKA EKOLOGIA I RYNEK PUBLIKOWANY W RZECZPOSPOLITEJ

Ustawa o odnawialnych źródłach energii może

być inwestycyjnym hitemROZMOWA Z KRZYSZTOFEM TELEGĄ,

WICEPREZESEM ZARZĄDU BANKU OCHRONY ŚRODOWISKA S.A.

Eksperci wyliczyli, że na inwe-stycje energetyczne w Polsce trzeba w najbliższych latach wydać aż 170 miliardów zło-tych. Dlaczego? Brakuje nam energii, bo dynamicznie się rozwijamy – a może ją marno-trawimy?

– W tym pytaniu zawarta jest już odpowiedź. Mamy duże potrze-by konsumpcji energii, ponieważ się rozwijamy. Z drugiej jednak strony, wielkim problemem jest jest to, że nie potrafi my rozwi-jać się energooszczędnie. Kwota 170 mld złotych to suma za-potrzebowania na inwestycje energetyczne, określona przez same koncerny. Możliwe jednak, że wydatki na ten cel okażą się znacznie wyższe. Szacuje się, że do 2030 roku, aż 60 procent zasobów wytwórczych ulegnie daleko posuniętej dekapitalizacji i będzie musiało być wymienio-ne lub odremontowane.

Czyli te ogromne potrzeby inwestycyjne to pieniądze nie tylko na odnawialne źródła energii…

– Tak, ponieważ nawet przy najlepszych systemach wspar-cia, w tak krótkiej perspektywie, odnawialne źródła energii nie są w stanie zastąpić energetyki konwencjonalnej. Istotne jest także to, że nie należymy do najbardziej energooszczędnych narodów świata. Są szacunki, z których wynika, że od czo-łówki światowej jesteśmy gor-si trzy razy, zaś w stosunku do średniej Unii Europejskiej – dwa razy. Stoimy więc przed wyzwa-niem, jakim jest wprowadzenie mechanizmów skłaniających do oszczędności energii, które da-dzą efekt porównywalny z wy-dawaniem miliardów złotych na nowe inwestycje. Osobiście uwa-żam, że najbardziej efektywne byłoby prowadzenie dość zde-cydowanej polityki skłaniającej konsumentów, szczególnie du-żych, do oszczędności energii. Ważne są także inwestycje od-

tworzeniowe i modernizacyjne. Dopiero połączenie takich dzia-łań jest w stanie zapewnić nam bezpieczeństwo energetyczne w perspektywie najbliższych kil-kunastu lat.

Nie możemy uciec od rzeczy-wistości, w której żyjemy. Polska stoi na węglu i przez długi czas energetyka oparta na węglu bę-dzie podstawą rozwoju gospo-darczego w naszym kraju. Warto jednak zwrócić uwagę na dywer-syfi kację ryzyka. Im więcej będzie pojedynczych, nie za dużych źró-deł energii – tym większe będzie bezpieczeństwo energetyczne. W tym kierunku idą też zapisy opracowywanej właśnie ustawy o OZE, które mają wesprzeć in-westycje w energetykę rozpro-szoną.

Czy Pana zdaniem, aktualnie funkcjonujący w Polsce system prawny czy fi nansowy, dosta-tecznie wspiera oszczędzanie energii?

– Przeciętny Kowalski ma nawyk wyłączania niepotrzebnych ża-rówek, zwraca uwagę na oszczę-dzanie energii. Pamięta o tym, ponieważ od razu przekłada się to na jego opłaty za prąd i w konsekwencji mniejsze obcią-żenie domowego budżetu.

Czysto ekonomiczny rachunek ma także ogromne znaczenie w biznesie. Każdy inwestor czy przedsiębiorca, w sposób natu-ralny, stara się obniżać koszty prowadzonej działalności. Jeżeli wymienia park maszynowy, zmie-nia technologię – to naturalnie wybiera takie środki produkcji, które są mniej energochłonne, i bardziej energooszczędne od wcześniej stosowanych. Tak więc sam mechanizm rosnących cen energii wymusza na gospodar-ce poprawę jej wykorzystania. Brakuje natomiast odpowied-niego wsparcia, by proces ten przyspieszyć. System białych certyfi katów jeszcze nie wystar-tował, a w związku z tym nie

mamy obecnie systemowego mechanizmu wspierającego i za-razem stwarzającego dodatkowe oszczędności energii na dużą skalę.

W ostatnich sześciu latach tyl-ko 3,4 proc. środków z Euro-pejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego zasiliło projek-ty dotyczące efektywności energetycznej i odnawialnych źródeł energii. W kolejnej per-spektywie resort rozwoju re-gionalnego planuje potrojenie tej kwoty. Jakie korzyści mogą mieć z tego jednostki samo-rządu terytorialnego, a jakie przedsiębiorstwa?

– Nie pozostaje nic innego, jak tylko się cieszyć, że będziemy mieli trzy razy więcej środków. Zmienia się wszakże formuła wsparcia. W nowej perspektywie fi nansowej od 2014 roku, znacz-na część tych funduszy, choć w tej chwili jeszcze nie wiado-mo jaka, będzie miała charakter zwrotny. Istotne jest również to, że w jakiejś części będą to środ-ki tańsze od rynkowych. Duże znaczenie może mieć też forma ich dystrybucji. Dyskutuje się np. o skoncentrowaniu różnych me-tod fi nansowania, tak by osiąg-nąć efekt skali w konkretnym regionie.

W przypadku jednostek samorzą-du terytorialnego musimy wziąć pod uwagę naszą polską specy-fi kę, w tym zaliczanie niektórych wydatków jednostek samorządu terytorialnego do wskaźników zadłużenia, które są ustawowo limitowane. Sytuacja ta zmniej-sza skalę inwestycji możliwych do przeprowadzenia. Mimo tych ograniczeń, wiele przedsięwzięć mogłoby być realizowanych dzięki mechanizmowi pokrywa-nia wydatków inwestycyjnych oszczędnościami uzyskanymi ze zmniejszonego zużycia energii. Mówię tu o przedsięwzięciach realizowanych w formule ESCO. Wystarczyłoby jednoznacznie przesądzić tę kwestię, a otwo-

rzyłby się olbrzymi rynek dla oszczędzania energii.

Nie ma natomiast potrzeby szu-kania nowych rozwiązań na rynku przedsiębiorstw. Środki fi nanso-we z pierwszej perspektywy zo-stały wykorzystane przez biznes celująco. Jestem przekonany, że podobnie będzie i w nowym roz-daniu unijnego budżetu.

Jakie nowe szanse w tym za-kresie stwarza projektowana ustawa o odnawialnych źród-łach energii?

– To będzie hit! Na dowód wy-starczy powiedzieć, że na tego-rocznych targach POLEKO, nasz Bank mógłby przyjmować wręcz zapisy – osób i fi rm zaintereso-wanych fi nansowaniem inwesty-cji w odnawialne źródła energii na nowych zasadach. Pytania dotyczyły szczególnie źródeł rozproszonych, a zwłaszcza fo-towoltaiki.

Oczekiwania rynku potwierdzają przyjętą przez nas strategię. Już teraz pracujemy nad produk-tami, które po wejściu w życie ustawy będą wspierać przed-sięwzięcia realizowane zarówno przez klientów indywidualnych, jak i mały oraz średni biznes.

Należy też podkreślić, że ener-getyka rozproszona jest także szansą dla polskich producen-tów urządzeń, wykorzystywa-nych w różnego typu inwesty-cjach z obszaru OZE. Pojawi się przecież popyt na małe pompy cieplne, ogniwa fotowoltaiczne czy małe wiatraki. W przeciwień-stwie do energetyki wiatrowej, gdzie większość instalacji pocho-dzi z zagranicy, są to urządzenia, które mogą być wytwarzane właśnie u nas, w kraju. Będziemy więc mieli do czynienia z klasycz-nym mnożnikiem inwestycyjnym. Ustawa zaktywizuje nie tylko in-westorów bezpośrednio zainte-resowanych energetyką, ale da profi ty także całemu otoczeniu funkcjonującemu na rzecz OZE.

Ważne jest wszakże konsekwen-tne wprowadzanie nowych prze-pisów w życie. Podobnie, jak wszelkie inne instytucje fi nan-sowe, oczekujemy ustabilizowa-nia sytuacji prawnej związanej z fi nansowaniem odnawialnych źródeł energii. Brak regulacji prawnych powoduje niepew-ność, a instytucje fi nansowe niepewności nie lubią, bo to jest element zwiększający ryzyko, a tym samym koszty. Z punktu widzenia banku jako instytucji fi nansującej, ważne jest, by wa-runki w jakich są podejmowane decyzje o pożyczaniu pieniędzy na projekt inwestycyjny – były zachowane w całym okresie jego trwania.

Warto zauważyć, iż ustawa o OZE stawia przede wszyst-kim na rozproszone źródła energii, zwłaszcza fotowoltai-kę. Producenci zielonej energii w innych formach – uważają się za pokrzywdzonych. Szcze-gólnie dotyczy to inwestują-cych w farmy wiatrowe. Czy słusznie?

– Inwestor porównuje zapisy projektu z tym co jest do tej pory i – w zależności od tego czy jest nim właściciel farmy wiatrowej, czy przyszły właściciel farmy fo-towoltaicznej – zdania mogą być różne. Natomiast z perspektywy makroekonomicznej dobrze się dzieje, że odchodzimy od wspie-rania tzw. starych źródeł energii czyli dawno zamortyzowanych elektrowni wodnych i przesu-wamy środki fi nansowe na nowe rynki. Wszystkim instytucjom fi -nansowym zależy żeby ta ustawa, w tym czy w zbliżonym kształcie, została uchwalona jak najszyb-ciej, bo skróci okres niepewności i odblokuje te projekty inwesty-cyjne, w tym także w zakresie farm wiatrowych, które czeka-ją na wyklarowanie się sytuacji prawnej.

RozmawiałZbigniew Biskupski

Odpowiedzialnie z Naturą – suplement miesięcznika Ekologia i Rynek publikowany w Rzeczpospolitej. Dyr. Generalny: Jacek Szczęsny, Red. Naczelny: Zbigniew Biskupski, Sekretarz: Małgorzata Byrska. Adres: ul. Pandy 8, 02-202 Warszawa, tel. (22) 408 64 01, [email protected]

OD REDAKTORA

Trwająca już bez mała rok, dyskusja wokół projektu ustawy o odnawialnych

źródłach energii, spowodowała impas na rynku nowych przed-sięwzięć w tej dziedzinie. Gdy wiadomo, że aktualnie obo-wiązujące normy prawne lada miesiąc przestaną być regułami gry, a kształt nowych wciąż jest niepewny, zachowanie poten-cjalnych inwestorów, powstrzy-mujących się przed wdrażaniem nowych projektów jest zrozumia-łe. Podobnie, jak racjonalne jest zachowanie banków oraz innych instytucji finansowych, które na czas niepewności zawiesiły decy-zje kredytowe dotyczące budowy nowych źródeł zielonej energii.

Najbardziej na tym impasie cier-pią inwestorzy zainteresowani energetyką wiatrową. Obowią-zujące w ostatnim czasie normy wsparcia odnawialnych źródeł energii, poza współspalaniem, skuteczne okazały się jedynie w przypadku rozwoju farm wia-trowych. Wiele wskazuje, że także w kształtującej się nowej rze-czywistości prawnej – to źródło zielonej energii będzie budzić za-interesowanie inwestorów, w tym preferujących nie tylko wielkie lądowe i morskie farmy wiatro-we, ale chcących robić biznes nawet na małych instalacjach OZE, bazujących na sile wia-traków. Zwłoka w tworzeniu no-wego prawa ma więc swoją cenę w postaci wstrzymanych inwe-stycji. To słona cena, zwłaszcza w sytuacji hamującego wzrostu gospodarczego. Najwyższy czas, by osoby odpowiedzialne za pro-ces tworzenia prawa w Polsce uświadomiły sobie, że każdy ko-lejny miesiąc, na jaki odkładane są ostateczne decyzje w sprawie OZE – to miesiąc straconych szans na zaktywizowanie ważne-go sektora gospodarki. Tym bar-dziej, że wzrost hamuje nie brak środków, ale impas w zakresie prawa.

Zbigniew Biskupski

Page 2: Odpowiedzialnie z naturą nr 4

ODPOWIEDZIALNIE Z NATURĄ www.ekologiairynek.pl

Inwestowanie w wiatraki: ekologia, ale i dobry biznesTRZY PYTANIA DO ANNY ŻYŁY, GŁÓWNEGO EKOLOGA BANKU OCHRONY ŚRODOWISKA S.A.

Czy warto finansować farmy wiatrowe w Polsce– Energetyka wiatrowa to jeden z istotnych kierunków inwestowa-nia, który Bank Ochrony Środo-wiska wspiera swoimi kredytami. Jest on zbieżny z misją Banku, zakładającą fi nansowanie pro-jektów przyjaznych środowisku. Zawsze staramy się przekonywać inwestorów, że warto inwesto-wać w odnawialne źródła energii, a ekologia może być dobrym bi-znesem. Natomiast faktem jest, że w kontekście szykowanych zmian w prawie, moment rynkowy na in-westowanie w energetykę jest wy-jątkowo trudny. I dla inwestorów, i dla Banku. Długie dyskusje wokół ustawy o odnawialnych źródłach energii nie sprzyjają rozwojowi rynku. Trudno jest np. określić ry-zyko kredytowe, w związku z bra-kiem stabilnej sytuacji prawnej. W efekcie część banków w ogóle zawiesiła podejmowanie decyzji kredytowych w zakresie fi nanso-wania budowy farm wiatrowych. My staramy się spojrzeć na ten bi-znes dość realnie i nie wstrzymu-jemy fi nansowania. Jako dowód mogą służyć między innymi dwie

inwestycje, co do kredytowania których decyzje podejmowane były w tym roku. Są to dwa pro-jekty wiatrowe współpracującego z nami partnera greckiego, który zaangażował się w odnawialne źródła energii w Polsce. Jeden w gminie Nasielsk o mocy 10 MW, drugi w gminie Wróblew w woj. łódzkim o mocy 8 MW. Pierwszy z tych projektów praktycznie jest już wykonany, uzyskał koncesję i pro-dukuje energię odnawialną, drugi wkrótce rozpocznie rozruch.Reasumując: przy dobrze przy-gotowanym projekcie, zwłaszcza takim, w którym inwestor potrafi wynegocjować dobre dla siebie warunki cenowe, np. na dostawy turbin wiatrowych, nawet obecnie może uzyskać u nas fi nansowanie na okres 15 lat. Zwiększyliśmy je-dynie oczekiwania co do udziału środków własnych. W obecnych warunkach niezbędne jest, by ich udział wynosił 25 procent.

Dlaczego więc BOŚ, w odróżnieniu od wielu innych banków, podejmuje to ryzyko

– Zakładamy, że system wspar-cia energii odnawialnej w Pol-sce nie zniknie: mamy jako kraj zobowiązania wynikające z pa-kietu klimatycznego, dostoso-wujemy się do wymogów Unii Europejskiej. Mamy też kierunek wskazany w krajowym planie działań. Słabym punktem w tej układance jest prawo. Z punktu widzenia Banku istotne jest, aby dyskusja na temat ustawy o OZE zakończyła się jak najszybciej, a jej zapisy zostały przyjęte. Oczywiście, można mówić, że są tam rozwiązania dla jednych lepsze, dla innych trochę gor-sze, natomiast dla wszystkich, jak sądzę, najtrudniejszy jest ten okres, kiedy nie wiemy jaki stan prawny będzie w najbliż-szej przyszłości. Jesteśmy jed-nak przekonani, że zbliżamy się już do fi nału prac legislacyjnych w tym zakresie.

Projekt ustawy o OZE preferuje energetykę rozproszoną. Czy BOŚ będzie finansował także małe wiatraki

– Tak. Jesteśmy zainteresowani mniejszymi projektami, nawet poniżej 1 MW, realizowanymi przez klientów indywidualnych czy mikroprzedsiębiorców. Przy-gotowany projekt ustawy o OZE jest szczególnie korzystny dla małych projektów. Zakładany sy-stem stałych opłat za sprzedaną energię, gwarantowanych przez 15 lat, czyni takie małe przedsię-wzięcia bardzo opłacalnymi dla wszystkich rodzajów odnawial-nych źródeł (np. fotowoltaika, niewielkie wiatraki, mikrobioga-zownie). Warto przy tym zazna-czyć, że nie będziemy fi nansować używanych turbin wiatrowych. Także ustawodawca, ogranicza-jąc okres wsparcia do 15 lat od czasu przekazania inwestycji do użytkowania, chce doprowadzić do tego, by w Polsce były reali-zowane przedsięwzięcia nowe, o długoletnim okresie funkcjo-nowania, a nie budowane na zasadzie sprowadzania do kraju turbin zdemontowanych gdzieś poza granicami Polski. Ważne jest żebyśmy rozwijali energe-tykę rozproszoną, chociażby dla poprawy bezpieczeństwa ener-getycznego.

Zmienne ruchy prądu z wiatru

Energetyka odnawialna to nie jest wolny rynek, lecz rynek re-gulowany. Najpierw na poziomie Unii Europejskiej, a potem usta-wodawstwa krajowego. W każ-dym państwie wygląda to trochę inaczej. Polska jest aktualnie na etapie przejściowym. Kończy się dotychczasowy system, którego fi larem był tzw. zielony certyfi kat, a ściślej – świadectwo pochodze-nia, jako dodatkowy element do ceny czarnej energii. Taki sam, bez względu na źródło wytwa-rzania energii. Plus dodatkowe certyfi katy: fi oletowe, czerwone, żółte itd., które się kończą albo już się skończyły. Generalnie był to system niestabilny, z uwagi na określoną żywotność tych certy-fi katów, które miały się kończyć w różnych terminach.

STARY SYSTEM Z WADAMI

Ponadto był to pomysł, który na rynku energetyki odnawialnej nie sprawdził się. – Owszem, rozwinę-ły się farmy wiatrowe – stwierdza jeden z analityków rynku. – Nato-

miast żadna z pozostałych dzie-dzin odnawialnych źródeł energii – już nie. Fotowoltaika w ogóle, gdyż nie stworzono jej warunków rozwoju. Nie rozwinęły się bioga-zownie, z wyjątkiem nielicznych, ponieważ stopień skomplikowa-nia takiej inwestycji – od dewe-lopmentu, poprzez okres budo-wy, aż do etapu operacyjnego – w przypadku biogazowni jest ogromny, a profi t w postaci zie-lonych certyfi katów i dodatkowy certyfi kat za moduł kogeneracyj-ny, który niektóre biogazownie miały – tak nikły, że jeśli nawet konkretna biogazownia wycho-dziła na prostą, to bez korzyści fi nansowych na poziomie ocze-kiwanym przez właściciela. Albo w ogóle była pod kreską i dlatego tak mało projektów biogazowych uruchamia się, mimo istniejących systemów wsparcia, głównie ze strony Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodar-ki Wodnej.

Podobnie nie rozwinęła się mała energetyka wodna. W porówna-niu z okresem przedwojennym

jest nawet regres. Małe elektro-wnie wodne powstają rzadko, z uwagi na różnego rodzaju ograniczenia środowiskowe, ale podobnie jak w przypadku bio-gazowni, także i tu stopa zwrotu z inwestycji nie jest obecnie zbyt zachęcająca.

MOCHURAGANU

O dynamice rozwoju energetyki wiatrowej niech świadczy fakt, że w ciągu siedmiu ostatnich lat produkcja prądu z wiatru wzro-sła piętnastokrotnie! – od 142,3 GWh w 2004 r. do 2 348 GWh na koniec roku 2011. A udział prą-du, wytwarzanego w ten sposób, w ogólnej konsumpcji energii wzrósł z 0,1 proc. w 2004 r. do 0,96 proc. na koniec 2011 roku.

Nasycenie elektrowniami wiatro-wymi w Polsce wciąż jednak nale-ży do najniższych w Europie. Moc zainstalowana w energetyce wia-trowej, w przeliczeniu na miesz-kańca to 0,012 kW, a na km2 ob-szaru lądowego – 1,44 kW.

Największa sieć energetyki wia-trowej w Europie funkcjonuje w Niemczech, gdzie na koniec 2011 r. było to 29 000 MW. Po-tem jest Hiszpania – 21 674 MW i Francja – już tylko 6 800 MW oraz Włochy – 6 747 MW i Wiel-ka Brytania – 6 540 MW. Pol-ska ze swoimi 1 616 MW mocy w energetyce wiatrowej, mimo wszystko, nieźle prezentuje się w regionie, biorąc pod uwagę wyniki innych państw: Austria – 1 084 MW, Węgry – 329 MW, Czechy – 217 MW, Litwa – 179 MW, Ukraina – 151 MW. Nie mówiąc już o Słowacji, która w energety-ce wiatrowej miała moc zaledwie 3 MW, na koniec roku.

NOWY WARIANT: ODNAWIALNE I ROZPROSZONEZgodnie z projektem ustawy o OZE, który wciąż jest w kon-sultacjach, rozwój energetyki odnawialnej opierać się będzie przede wszystkim na generacji rozproszonej, która jednocześnie przyczynia się do zmniejszenia

strat związanych z przesyłaniem energii, a tym samym istotnie poprawia bezpieczeństwo ener-getyczne i redukuje emisję ga-zów cieplarnianych.

Rozwój ten powinien następo-wać w sposób uwzględniający nie tylko interesy przedsiębior-ców działających w sektorze energetyki odnawialnej, ale także innych podmiotów, na których będzie miał on wpływ. W szcze-gólności dotyczy to odbiorców energii, podmiotów prowadzą-cych działalność w sektorze rol-nictwa, czy też gminy, na terenie których powstawać będą odna-wialne źródła energii.

Dla optymalizacji istniejącego systemu wsparcia, w projekcie ustawy założono, iż konieczna jest modyfi kacja mechanizmu świadectw pochodzenia w taki sposób, aby dla każdej z tech-nologii ustalić inny, minimalny gwarantowany poziom pomocy fi nansowej. Zapewni to bardziej zrównoważony rozwój źródeł opartych o wszystkie technolo-

gie OZE i pozwoli kierować środ-ki dla tych, które najbardziej ich potrzebują.

Ministerstwo gospodarki zapro-ponowało, aby optymalizacja systemu wsparcia polegała na zróżnicowaniu jego poziomu właśnie w zależności od techno-logii, z której dane źródło będzie korzystało. Ponadto wsparcie jednostkowe od roku 2014 bę-dzie miało charakter malejący: dla fotowoltaiki – 5 proc./rok, dla biogazowni – 2 proc./rok, dla energetyki wiatrowej – 2 proc./rok, a dla energetyki wodnej – 1 proc./rok.

Jednak sprawą w tej chwili naj-pilniejszą jest zakończenie dys-kusji i uchwalenie ustawy. Do-piero gdy nowe reguły gry będą klarowne, bo staną się prawem – wróci mocny wiatr, napędza-jący wcześniejszą dynamikę wzrostu mocy prądu z polskich wiatraków.

Jan Borski

I W POLSCE PRZYSZEDŁ CZAS, W KTÓRYM PRĄD WYTWARZANY W TRADYCYJNYCH ELEKTROWNIACH OPALANYCH WĘGLEM – MUSI USTĄPIĆ ENERGII POWSTAJĄCEJ Z ODNAWIALNYCH ŹRÓDEŁ

Page 3: Odpowiedzialnie z naturą nr 4

Czekamy na boom dotyczący inwestycji w zieloną energe-tykę, a tymczasem nawet bu-dowa farm wiatrowych – bo-daj jedynej formy OZE, która rozwijała się w warunkach starego prawa – wyraźnie wy-hamowała?

– Od mniej więcej roku, wraz z pojawieniem się pierwszego projektu ustawy o odnawial-nych źródłach energii, cały rynek mocno się zachwiał. Większość banków po przeanalizowaniu pierwszego projektu ustawy, który nie zawierał gwarancji od-bioru energii, powiedziało „stop, nie fi nansujemy żadnych projek-tów OZE, ponieważ trudno zain-westować pieniądze w instalację energetyczną bez gwarancji od-bioru wyprodukowanej przez nią energii”. W kolejnych odsłonach projektu ustawy, zapis o gwa-rancjach odbioru energii powró-cił, pojawiły się współczynniki i zielony certyfi kat został zróż-nicowany ze względu na źródło wytwarzania, ale i tak niektóre banki wciąż się wstrzymują z fi -nansowaniem, ponieważ uważa-ją, że sytuacja jest niestabilna.

Składają się na to trzy negatywne czynniki. Pierwszy, to wymieniona już wcześniej niechęć banków do fi nansowania nowych projektów, dopóki nie będzie ostateczne-go kształtu ustawy. Drugi – spa-dek ceny zielonych certyfi katów, a więc znaczna przecena efek-tywności fi nansowej tych pro-jektów. No i mamy jeszcze zapis z nowego projektu ustawy, który stanowi, że dla energetyki wia-trowej współczynnik korekcyjny będzie wynosił na początku 0,9, a nie – jak dzisiaj – 1,0.

Tymczasem te z banków, które jeszcze fi nansują projekty OZE, oceniając każdy nowy projekt wiatrowy biorą pod uwagę za-równo obniżoną cenę certyfi -katu, jak i już perspektywiczny

współczynnik 0,9. To powoduje, że wiele projektów nie składa się fi nansowo. I gdyby jeszcze do tego doszedł wysoki kurs euro, to już dzisiaj nie byłby opłacalny żaden projekt z zakresu energe-tyki wiatrowej.

Przede wszystkim wciąż mamy jednak do czynienia ze skutka-mi działania obecnych regulacji. Sprawiają one, że największa ilość świadectw pochodzenia ge-nerowana jest ze współspalania, co powoduje, że cena zielonych certyfi katów spada. Rok temu było to ok. 280 zł za świadectwo, a dzisiaj 220-230 złotych. I nic nie wskazuje, by ta tendencja spadkowa miała być zatrzymana. Oznacza to, że wkrótce żaden projekt wiatrowy, biogazowy czy wodny nie będzie się już opła-cał. Projekty opłacalne jeszcze w ubiegłym roku, i którymi my byliśmy zainteresowani – dzisiaj już nie są w stanie generować ta-kich przychodów, jakie wówczas zakładaliśmy. Grozi nam całko-wity zastój i fala bankructw tych, którzy już zainwestowali w OZE, a świadectwa pochodzenia sprzedają na wolnym rynku.

Czy to oznacza, że fotowoltai-ka wygrywa z wiatrakami?

– Cały czas pracujemy nad pro-jektami wiatrowymi. Natomiast rynek wchodzi w coraz głębszy impas. W związku z tym, dzi-siaj szukamy przede wszystkim projektów, których wietrzność przekracza tzw. polską średnią. Deweloperzy również zaczynają dostrzegać narastające proble-my – niektórzy z nich już obni-żyli ceny projektów bliskich po-zwolenia na budowę. Natomiast jeżeli wejdzie w życie ustawa o OZE, w takiej formie jak jest w aktualnym projekcie, sytuacja odmieni się diametralnie. Wzroś-nie stopniowo popyt na zielone certyfi katy z nowych projektów. Mocne ograniczenie współspa-

lania i likwidacja certyfi katu dla tzw. starych hydroelektrowni – będzie bodźcem zarówno dla istniejących już na polskim ryn-ku odnawialnych źródeł, jak i dla fotowoltaiki.

Dlaczego?

– Ustawa daje wystarczające wsparcie tej nowej w Polsce dziedzinie OZE. Projekty foto-woltaiczne mają szansę zwracać się w 8-10 lat, jeżeli bierzemy pod uwagę koszty fi nansowe przeciętnego projektu, wynika-jące z obsługi kredytu. Zakłada-my, może konserwatywnie, że możliwości fotowoltaiki w Polsce to około 900-950 megawatogo-dzin rocznie. Są co prawda różne atlasy nasłonecznienia i progra-my do jego badania, w których rynek polski jest określony jako przeciętny, ale ile to jest napraw-dę – do końca nie wiadomo, po-nieważ mamy dotychczas tylko jedną dużą, jak na polskie warun-ki, farmę w Wierzchosławicach. To nie jest wystarczający bench-mark, by ustalić, jak te prognozy sprawdzają się w praktyce.

Dlaczego uchwalanie nowego prawa trwa tak długo?

– Po pierwsze trzeba wziąć też pod uwagę to, że energetyka odnawialna w Polsce nie ma, bo nie może mieć, wielkiego lobbin-gu. Po drugie – dużym wyzwa-niem jest ocena skutków nowej regulacji. Po trzecie – siła zwo-lenników współspalania, które jest bezinwestycyjnym źródłem zielonych certyfi katów koncer-nów energetycznych, jest bardzo znacząca. To jednak nie wszyst-ko. Dochodzą jeszcze elementy natury bardziej demagogicznej, jak rzekomy spadek popytu na węgiel, czy akcje w stylu „stop wiatrakom”. Tymczasem ustawa może całkowicie przemodelować rynek energii odnawialnej. Dziś mamy w Polsce około tysiąca

źródeł wytwarzania takiej ener-gii, a dla przykładu w Niemczech jest ponad 4 mln producentów i prosumentów – z naciskiem na fotowoltaikę. To pokazuje zna-czenie nowej ustawy. Powinna ona nie tylko przełamać nara-stający impas, odwrócić wspo-mniane, niepokojące tendencje, ale także może spowodować, że po raz pierwszy energety-ka odnawialna w Polsce będzie dobrem szeroko dostępnym. Stanie się ona dobrem, po które będzie mógł sięgnąć przeciętny, przedsiębiorczy Kowalski. Przed-siębiorczy czyli taki, który zgro-madzi rezerwy fi nansowe wystar-czające na inwestycję – jeżeli nie w dużą farmę fotowoltaiczną, to chociaż na instalację w granicach 40 kilowatów, co spowoduje, że stanie się prosumentem, albo przynajmniej zamontuje panele na dachu, dające energię na po-ziomie 2 czy 5 kilowatów.

A czy, gdy ustawa wejdzie już w życie, znajdą się środki na sfi nansowanie takich przed-sięwzięć?

– Z pewnością będzie cieka-wa oferta fi nansowa dla tego nowego rynku. Nie wiem, czy wszystkie banki będą gotowe do fi nansowania projektów z zakre-su odnawialnych źródeł energii. Wymaga to bowiem dużego nakładu pracy, rzetelnej analizy rynku, doświadczenia. Dodatko-wo trzeba stawić czoła sporym ryzykom i niewiadomym. Jednak Bank Ochrony Środowiska z de-fi nicji zajmuje się rozwiązaniami dotyczącymi odnawialnych źró-deł energii, w tym fotowoltaiki. My, jako spółka BOŚ Eko Pro-fi t też pracujemy nad nowymi rozwiązaniami, chociaż wiemy, że raczej nie wejdą one w życie wcześniej, niż za 9 czy 12 mie-sięcy. Podobnie jak Bank, sku-piamy się dzisiaj na dogłębnym rozpoznaniu rynku oraz dobo-rze rzetelnych partnerów do

współpracy, zarówno w obszarze mikro- jak i makrorozwiązań. A dobrzy partnerzy to tacy, któ-rzy mają doświadczenie, produkt o wysokiej jakości i dobrej cenie. Gdy ustawa zostanie uchwalona i będą znane jej zasady, na pew-no będzie na rynku dobra ofer-ta zarówno dla dużego klienta korporacyjnego, jak i dla pro-sumenta, czyli inwestora w skali mikro. Zakładamy, że większość projektów „dużych”, które będą dostępne na polskim rynku, nie przekroczy 1-3 megawatów. Już dziś, poszukujemy konkretnych terenów pod przyszłe inwestycje. Chcemy stworzyć sobie pewien bank ziemi oraz bank wiedzy – i szukamy partnerów, którzy zechcą takie projekty realizować w przyszłości wspólnie z nami.

Czy to oznacza, że BOŚ Eko Profi t planuje nie tylko fi nan-sowanie inwestycji z zakresu fotowoltaiki czy innych źródeł OZE, ale chce być ich współ-właścicielem?

– Tak. Jesteśmy dzisiaj gotowi na wspólne przedsięwzięcia – czy to w układzie mniejszościowym czy większościowym – to zależy od możliwości fi nansowych naszych partnerów. Jesteśmy otwarci na różne formy współpracy. Nasz partner może wnieść projekt i kapitał, ale też jego wkładem może być sam teren. Wówczas to my będziemy dostarczać fi -nansowanie, składające się z ka-pitału i kredytu, dobre moduły, gwarancje, ubezpieczenie oraz sprawny serwis. Gdy już cały projekt zostanie zrealizowany, zaoferujemy gotowe rozwiąza-nia dotyczące wyjścia z takiej inwestycji i w efekcie doprowa-dzimy do jej sprzedaży, na rzecz odbiorcy końcowego.

Czy po wejściu w życie usta-wy o OZE, projekty dotyczące odnawialnych źródeł energii w Polsce zainteresują tylko

banki? Może to jest też pole do działania tzw. zielonych funduszy?

– BOŚ Eko Profi t jest poniekąd takim zielonym funduszem. Mamy formę prawną spółki ak-cyjnej, ale de facto działamy jako fundusz, który dostarcza bardzo kompleksowej oferty. Pracuje-my w myśl idei „jednego okien-ka” – klient dostanie więc u nas kapitał, kredyt, strukturyzację całej inwestycji pod kątem po-zyskania fi nansowania z Banku, a także instrumenty pod kątem procesu sprzedaży zrealizowanej inwestycji. Większość funduszy działających w Polsce nie funk-cjonuje na tak elastycznych zasa-dach. Owszem są fundusze inwe-stycyjne, które realizują projekty z zakresu energii odnawialnej, ale zazwyczaj wchodzą one tyl-ko w duże projekty. Muszą mieć większościowy udział i raczej nie ma tam mowy o fi nansowaniu pomostowym, jakie my oferuje-my. Tymczasem w BOŚ Eko Profi t oferując klientowi fi nansowanie, np. na rok czy dwa, z góry okre-ślamy warunki wyjścia z danej inwestycji. Daje to duży komfort decydującemu się na konkretne przedsięwzięcie przedsiębiorcy. Po stronie klienta nie ma dzięki temu poczucia, że wiąże się on z nami na całe życie, że przesta-je być przedsiębiorcą, a zaczyna być najemnym menedżerem w swojej własnej fi rmie. Nasz klient utrzymuje dużą kontrolę nad swoją fi rmą, a czasami za-chowuje w niej także 100 proc. udziałów. Ujmując rzecz najkró-cej – elastyczność BOŚ Eko Pro-fi t jest duża, a każdy konkretny przypadek jest zawsze traktowa-ny przez nas indywidualnie.

RozmawiałZbigniew Biskupski

Czy energetyka odnawialna może być w Polsce dobrem szeroko dostępnym?

ODPOWIEDZIALNIE Z NATURĄNR 4 | GRUDZIEŃ 2012

ROZMOWA Z BARTŁOMIEJEM PAWLAKIEM, PREZESEM ZARZĄDU BOŚ EKO PROFIT S.A.

Page 4: Odpowiedzialnie z naturą nr 4

ODPOWIEDZIALNIE Z NATURĄ www.ekologiairynek.pl

Prąd z polskiegoBałtyku

W Polsce do 2025 r. mogą sięg-nąć one nawet 21 mld euro. To cena, jaką trzeba zapłacić za 6 000 MW wyprodukowanych z morskich siłowni wiatrowych offshore. Chociaż pierwsza mor-ska farma wiatrowa na polskim Bałtyku stanie dopiero około 2020 r., już teraz rozpoczął się wyścig o profi ty, jakie ta branża przyniesie naszej gospodarce.

Najpierw wystartowały stocznie. Podupadający przemysł okręto-wy nabrał wiatru w żagle, gdy offshore zaczął robić furorę na Zachodzie. Nasze stocznie zaczy-nają specjalizować się w skom-plikowanej produkcji masztów, fundamentów siłowni i super-nowoczesnych statków, stawiają-cych morskie wiatraki. Takich jak „Innovation”, który stocznia Crist w Gdyni zbudowała za 200 mln euro, dla niemieckiego HGO In-fra Sea Solutions. „Innovation” to światowy rekordzista: ten „statek na nogach” (posiada specjalny system podpór, dzięki którym – opierając się o dno morza – sam może podnieść się ponad poziom wody), będzie mógł in-stalować w ciągu roku do 40 tur-bin wiatrowych wraz z masztami, o mocy ponad 6 MW, a postawi je na Morzu Północnym.

TRÓJMIASTO PRACUJE

W polskich stoczniach i fabry-kach zamawiają urządzenia europejscy potentaci: Energo-montaż-Północ Gdynia pracuje dla brytyjskiej farmy wiatrowej Walney II; na morską energe-tykę stawiają dwa zakłady na-leżące Grupy Stoczni Gdańsk – Mostostal Chojnice robi plat-formę transformatorową dla szwedzkiej Lillgrund, a GSG Towers otworzył nowoczesną li-nię technologiczną do budowy wież elektrowni wiatrowych.

Nie tylko Trójmiasto pracuje dla morskiej energetyki wiatrowej. Do biznesu offshore włącza się Szczecin. – Pomorze Zachodnie jest naturalnie predysponowa-ne do rozwoju energetyki wia-trowej, zarówno lądowej, jak i morskiej – mówi Olgierd Geb-lewicz, marszałek województwa zachodniopomorskiego. Region dysponuje bazą portowo-stocz-niową, która pozwoli na rozwój i obsługę offshore. – Powsta-nie morskich farm wiatrowych

umożliwi rewitalizację przemysłu stoczniowo-portowego, który będzie obsługiwał, produkował i dostarczał elementy niezbędne do budowy i eksploatacji farm na Bałtyku. To już się dzieje. Pol-sko-niemieckie konsorcjum KSO wkrótce rozpocznie na szcze-cińskiej wyspie Gryfi a budowę fabryki fundamentów dla elek-trowni offshore-owych – dodaje Olgierd Geblewicz.

Fabryka ma powstać na ponad 20 hektarach gruntów odku-pionych od Szczecińskiej Stocz-ni Remontowej. KSO to spółka powołana przez trzy fi rmy: nie-miecką Bilfi nger Berger, stocznię Crist oraz fundusz Mars należący do Agencji Rozwoju Przemysłu. Wartość inwestycji to 300 mln złotych. Budowa ruszy w marcu 2013 r., a pracę w fabryce znaj-dzie 450 osób.

To dopiero początek morskiego boomu. Zatrudnienie w branży offshore znajdą analitycy, na-ukowcy, pracownicy stoczni, spe-ce od logistyki, inżynierowie. – Re-alizacja planów rozwoju morskiej energetyki wiatrowej w Polsce do 2020 r. oznaczać może nawet dziewięć tysięcy nowych miejsc pracy. Znaczna część tych etatów przypadnie na Zachodniopomor-skie – mówi Olgierd Geblewicz.

Na offshore korzysta cała Eu-ropa. Według Europejskiego Stowarzyszenia Energetyki Wia-trowej, na Starym Kontynencie już teraz w energetyce morskiej pracuje 35 tys. osób – w 2030 r. będzie ich ponad 300 tysięcy.

LOKALNE STYMULACJE

– W tej branży logistyka jest bardzo droga, dlatego baza produkcyjna i usługowa musi być najbliżej miejsca inwestycji. Z tego powodu połowa wyda-nych środków na offshore zosta-je w kraju – mówi Jarosław Pole, ekspert Polskiego Stowarzysze-nia Energetyki Wiatrowej. Rządy zachodnie patrzą przychylnie na inwestycje w morską energety-kę wiatrową, stymulującą rozwój lokalnej gospodarki. – To niejako wymuszone, branża nie ma inne-go wyjścia jak stawiać na lokalną produkcję i usługi, bo im produk-cja zlokalizowana jest bliżej parku wiatrowego tym koszty inwestycji są niższe – dodaje Jarosław Pole.

Pierwsza morska siłownia po-wstała w 1991 r. w pasie przy-brzeżnym Danii, ok. 2,5 km od Vindeby. Składała się z 11 turbin o mocy 450 kilowatów każda. Obecnie w Europie działa 1503 morskich siłowni wiatrowych, o mocy 4336 MW. W pierw-szej połowie 2012 r. oddano do użytku 132 turbiny, siedem projektów jest w fazie przygoto-wawczej. Lider branży to Wielka Brytania – rząd brytyjski planuje, że już w 2020 roku, aż 17 proc. energii wytwarzanej w kraju ma pochodzić z morskiej energetyki wiatrowej.

Silną pozycję na rynku offshore utrzymuje Dania, ostro do przodu idą też Niemcy, którzy niedawno uruchomili pierwszą morską far-mę Baltic 1, o mocy 200 MW.

TRZY POLSKIE LOKALIZACJE

Do rywalizacji o Bałtyk ruszyła Polska. Morskie farmy wiatrowe mają powstać w trzech miej-scach: w strefi e zachodniej nasze-go morza, obejmującej północny stok Ławicy Odrzańskiej, w pół-nocnej (południowo-zachodni stok Ławicy Środkowej) i środ-kowej (północny i wschodni stok Ławicy Słupskiej ). Według mapy opracowanej przez Instytut Mor-ski w Gdańsku, do rozdyspono-wania jest 109 miejsc o łącznej powierzchni 2 503,45 km2. Ana-litycy TPA Horwath twierdzą, że po uwzględnieniu ograniczeń lokalizacyjnych (w tym militar-nych, na potrzeby rybołówstwa, ochrony przyrody czy szlaków wodnych), łączny potencjał pol-skich obszarów morskich na uży-tek energetyki wiatrowej wynosi ok. 3 600 km2. Odpowiada on teoretycznej mocy 35 GW. Ze względu jednak na założenia rozwoju polskiego portfela mocy wytwórczych, a także ogranicze-nia sieciowe oraz dotyczące ma-gazynowania mocy poza szczy-tem, nie jest prawdopodobne, aby do 2025 roku na polskim obszarze ekonomicznym Bałtyku stanęły farmy morskie o mocy przekraczającej łącznie 6 GW.

Ministerstwo transportu, budow-nictwa i gospodarki morskiej, które wydaje pozwolenia na pro-wadzenie farm morskich, dosta-ło 62 wnioski, zgodziło się na 13, większość pozostałych ciągle jest

rozpatrywana. Pozwolenia dostał PGE, Orlen, kontrolowana przez Jana Kulczyka Polenergia, polski Baltex, Generpol – spółka zależ-na ze szwajcarskim kapitałem i belgijska Deme.

Pozwolenia to dopiero początek drogi do polskiego offshore. Fir-my, które je otrzymają, będą mu-siały m.in. przeprowadzić badania dna morskiego, zdiagnozować wpływ farm na środowisko natu-ralne, uzyskać dziesiątki kolejnych zgód i pozwoleń. Proces inwesty-cyjny może trwać nawet siedem lat, z czego ponad połowę zajmą działania administracyjne, bada-nia i konsultacje.

Realizacja projektów jest nie tylko żmudna, ale i kosztowna, dużo droższa niż budowa wiatraków na lądzie: cena pozyskania 1 MW energii wiatrowej z Bałtyku to średnio 3,5 mln euro, z lądu – 1,5 mln euro. Inwestycje są jednak opłacalne, bo efektywność pracy morskiej farmy jest wyższa niż lądowej. Również moc morskich wiatraków jest większa: średnia dla offshore to 5 MW (w niedale-kiej przyszłości od 8 do 10 MW), a dla lądowych 2 MW.

Koszt morskiego wiatraka zależy od głębokości wód, na jakich on stanie, od odległości od brzegu, a także od liczby zainstalowanych megawatów. Im bliżej i płycej – tym taniej. Na przykład 1 MW farmy EnBW Baltic 1 kosztował średnio 4,17 mln euro (16 km od brzegu, średnia głębokość to 16-19 m, moc 48 MW). Natomiast cena za 1 MW brytyjskiej Gun-fl eet Sands Offshore Wind Farm (7 km od brzegu, głębokość do 13 m, 173 MW) to 1,72 mln euro.

Bałtyk jest wymarzonym miej-scem dla wiatraków. To najpłytsze morze na Ziemi – jego średnia głębokość wynosi zaledwie nieco ponad 52 metry (Morze Północ-ne – 87 m), słabo zasolone, nie ma na nim przypływów i odpły-wów – zmory większych mórz. Strefy wytypowane na polskie farmy wiatrowe obfi tują w pły-cizny. Na Bałtyku mocno wieje, niewiele słabiej niż na ościennych morzach – średnia prędkość wia-tru na naszym Wybrzeżu to 9,5 metra na sekundę, tylko trochę mniej niż na Morzu Północnym. Turbiny mogą pracować już przy 4 metrach.

BEZPIECZEŃSTWO ENERGETYCZNE

Morskie farmy wiatrowe to skarb dla polskiej gospodarki. A także jeden z najważniejszych sposobów spełnienia przez nas unijnych norm ekologicznych. Polska zobowiązała się, że udział tzw. odnawialnych źródeł ener-gii sięgnie w Polsce 15 proc. do 2020 roku. Jeżeli tego nie zro-bimy, będziemy płacić kary się-gające setek milionów euro. Na razie udział czystej energii nie przekracza u nas 8 procent.

– Morska energetyka wiatrowa to bardzo ważne uzupełnienie naszego systemu energetycz-nego. Dzięki niej łatwiej będzie nam osiągnąć cel wyznaczony przez Unię – mówi poseł Andrzej Czerwiński, przewodniczący sej-mowej podkomisji ds. energety-ki. Dlatego państwu opłaca się ją promować (służą temu między innymi zielone certyfi katy), bo wartość wsparcia i tak jest niższa od potencjalnych kar.

Bez prądu z morskich farm trudno będzie załatać dziury w polskiej energetyce. Według Najwyższej Izby Kontroli, zagro-żone jest nawet bezpieczeństwo dostaw energii, ponieważ stan techniczny infrastruktury ener-getycznej pogarsza się w za-straszającym tempie. W fatalnej kondycji są elektrownie: ponad 40 proc. ma przeszło 40 lat, z tego około 15 proc. przekro-czyło pięćdziesiątkę.

Urzędu Regulacji Energetyki w ostatnim raporcie rocznym twierdzi, że czarny scenariusz może się spełnić już w 2015 roku. Wystarczy, że zbiegną się w jed-nym czasie konieczne remonty z ekstremalnymi warunkami po-godowymi.

Na domiar złego, od europej-skich standardów coraz bardziej odstaje nasza sieć przesyłowa. Pełno na niej białych plam, nie-remontowanych instalacji, za-niedbań wynikających z braku inwestycji. To dlatego można do niej przyłączyć na razie tylko 2000 MW z offshore. Sytuacja jednak powoli się zmienia.

– Rząd przeznaczy 100 mld zł na rozwój energetyki, w ciągu najbliższych ośmiu lat. To ozna-

cza również rozwój infrastruktury przesyłowej, a to z kolei sprzyja energetyce wiatrowej – mówi Ar-tur Gierada, wiceprzewodniczący parlamentarnego zespołu ds. nowoczesnej energetyki. Syste-my elektroenergetyczne krajów członkowskich będzie integro-wać Unia Europejska. – Rozbu-dowana sieć morska na Bałtyku mogłaby być częścią European Super Grid, sieci wielokierunko-wego transgranicznego przesyłu energii elektrycznej, nazywanej siecią elektrycznych autostrad – dodaje Artur Gierada.

CZAS NA SUPERGRID

Już w 2020 roku może zacząć działać Super Grid. System ma połączyć sieci wszystkich krajów UE, wraz z morskimi farmami wiatrowymi oraz planowany-mi elektrowniami słonecznymi w Afryce Północnej. Jak twierdzą analitycy TPA Horwath, ma on urzeczywistnić ideę jednolite-go rynku energii elektrycznej, zapewnić wysoką konkurencyj-ność źródeł wytwarzania energii, zwłaszcza najnowocześniejszych technologicznie. Pierwszy etap Super Grid jest już realizowany: łączą się morskie farmy wiatrowe na Morzu Północnym oraz syste-my energetyczne nadbrzeżnych krajów tego akwenu. W maju 2011 r. rozpoczęto budowę 260 km linii wysokiego napięcia mię-dzy Wielką Brytanią i Holandią.

Na sojusz energetyczny Europy coraz mocniej naciska Bruksela. Według Guenthera Oettingera, unijnego komisarza ds. energii – kraje z regionu Morza Bałty-ckiego muszą w najbliższych la-tach zainwestować co najmniej 9 mld euro w infrastrukturę ener-getyczną. Oettinger twierdzi, że cała Unia potrzebuje w nadcho-dzących latach 200 mld euro na inwestycje w transeuropejskie systemy.

Za kilka lat, nawet jeżeli nasz sy-stem nie będzie w stanie wchło-nąć setek megawatów z Bałtyku, będziemy mogli przesłać je na drugi koniec Europy.

Stanisław Koczot

ENERGETYKA MORSKA TO MŁODSZA SIOSTRA WIATRAKÓW STAWIANYCH NA LĄDZIE. ROZWIJA SIĘ

W BŁYSKAWICZNYM TEMPIE, ZWŁASZCZA NA ZACHODZIE EUROPY. INWESTYCJE W TĘ SUPERNOWOCZESNĄ

DZIEDZINĘ ZIELONEJ ENERGII IDĄ W DZIESIĄTKI MILIARDÓW EURO