numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

64
DONIU HANS PLANET ASIA - EXCLUSIVE O.S.T.R. AMSTERDAMSKIE COFFESHOPY TERAZ TYLKO 2 90 TERAZ TYLKO HIP-HOP.PL #15 DEOBEDENA CURSE NELLY ANALOGIA BOTY 2004

Transcript of numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

Page 1: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

DONIUHANSPLANET ASIA - EXCLUSIVE

O.S.T.R.AMSTERDAMSKIECOFFESHOPY

TERAZTYLKO

290TERAZTYLKO

HIP-

HOP.P

L #15 DEOBEDENA CURSE NELLY ANALOGIA BOTY 2004

Page 2: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd
Page 3: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd
Page 4: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

M iło mi przedstawić Wam nową, odmłodzoną formułę Hip-Hop.pl. Dużo niższa cena a w środku same konk-rety o Hip-Hop’ie powinny być dla Was miłą niespodzianką na koniec 2004 roku. Jak zwykle dotykamy wszystkich elementów tej kultury. Dużo informacji znajdą bboy’e, producenci, writerzy i fani rapu. Polecamy Wam wizytę w studiu Donia, żebyście mo-gli się przekonać na jakim sprzęcie pracuje ten znany producent. Przeczytajcie wywiad z Planet Asia, udzielony nam exclusive, a dowiecie się, co myśli o komercyjnym rapie. Zobaczcie jak można zbudować miasto z szablonu i jak wyglądają Coffee Shopy na co dzień. To wszystko w fachowym piśnie Hip-Hop.pl.

Cornell “Nelly” Haynes Jr. od zawsze był maszyną do zarabiania pieniędzy. zapisał się ostatnio w his-torii jako pierwszy raper, który jednego dnia wydał dwie, różne płyty. „Suit” to bardziej hip-pop niż solidna rapowa produkcja, „Sweat” to bounce w typowym dla Nelly’ego wykonaniu.

Jeśli nic w UMC się nie zmieni, to choćby wydało Natalię Kukulską, a później Fasolki, Zespól pana Tik Taka, oraz Papa Dance i tak dla mnie pozostanie najbardziej wiarygodnym, efek-townym i efektywnym wydawnictwem w kraju. Pokażcie mi 100% hip-hop’ową wytwórnię, która wydała tyle debiutów.

Tylko czekam na pociski, ze strony tych, którzy mówią o nas hip-hopolo, bo też mam bardzo dużo do powiedzenia na temat kilku osób, które w tej dyskusji mówią najgłośniej

Kiedy za moich czasów rządziła Trzyha i Ka-liber 44, i jak Dab mi powiedział: „dobra wariat chodź na freestyle, bo jesteś dobry”, to było dla mnie największe wyróżnienie.

“Daję rytm” jest wypośrodkowany, nie zamyka nam drogi, nie wrzuca do jakiejś szufladki, a umożliwia nam wyjście później z innym singlem, nawet w zupełnie innym stylu

Funkcjonowanie coffee shopów reguluje instruk-cja „AHOJ–G”, tzn.: żadnej reklamy „A”, zakaz narkotyków twardych „H”, bez zakłóceń porządku „O”, zakaz sprzedaży nieletnim „J” i sprzedaż nie więcej niż 5 gramów „G”. Przeczytajcie wszystko, co chcielibyście wiedzieć o coffee shopach, ale boicie się zapytać...

Jestem dobry i nie ma tu żadnych ograniczeń. Jestem dobry plus fakt, że moje rymy nawiązują do wielu tematów. Tylko się skup i posłuchaj. Tak, jasne jestem najlepszy i mam zamiar Ci to wbijać do głowy tak długo jak będzie trzeba.Krawczyka sparodiowaliśmy dla żartu. nie spodziewam się aby kiedykolwiek miał zamiar skorzystać, prędzej zacznie ścigać nas za tę „haniebną profanację”. Podoba mu się muzyka i refren, ale nasze zwrotki już nie.

Wydawca:

„Regulus” Piotr Fornalskiul. Brodnicka 12/271-044 SZCZECIN

Redaktor NaczelnySebastian Muliń[email protected]. +48 502 069 981

Zastępca Redaktora NaczelnegoPaweł [email protected]. +48 507 087 947

Redakcja Hip-Hop.plul. Jagiellońska 6770-382 [email protected]. +48 502 069 981

W.S.T.P. #15

Page 5: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd
Page 6: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

13 listopada odszedł Russell Tyrone Jones aka Ol’ Dirty Bastard aka Dirt McGirt aka Big Baby Jesus... Ostatnie chwile życia spędził w studio na-graniowym na Manhattanie. Artysta przewrócił się tam, najprawdopodobniej na skutek zawału. Chwilę wcześniej skarżył się na silne bóle w klatce piersiowej. W poniedziałek, 15 listopada, obchodziłby swoje 36. urodziny...

NAS I JEGO TATA31-letni Na-sir Jones, występujący jako Nas, wydał nową płytę „Street’s Disciple” (pre-miera 30 listo-pada). Dru-gim singlem promującym ten album jest

nagranie „Bridging The Gap”, w którym gościnnie udział wziął ojciec rapera, 63-letni muzyk Olu Dara. Kim jest tata Nas’a? Artysta ten urodził się jako Charles Jones w Natchez w stanie Mis-sisipi. W latach 70., wraz z początkiem public-znych występów w Nowym Jorku, zmienił imię i nazwisko na Yoruba Olu Dara. Przez długi czas występował z wieloma wykonawcami jazzowymi, pojawiał się również na ich płytach. Ale jako Olu Dara zadebiutował dopiero w 1998 roku albumem „In The World: From Natchez To New York”. Jego drugi i jak dotąd ostatni krążek „Neighborhoods” ukazał się na początku 2001 roku. Muzyka jaką tworzy to jazz, blues i tradycyjny afro-amerykański folk. Olu Dara gra na trąbce, kornecie i gitarze akustycznej, a także śpiewa.

BRANDY POZAATLANTYKIEM

Pochodząca z McComb w stanie Missisipi, 25-letnia Brandy, odeszła z wytwórni Atlantic i poszukuje obecnie nowego wydawcy. Przez 10 lat współpracy z tym label’em artystka wydała cztery płyty, które rozeszły się w Stanach w łącznym nakładzie ponad

8 mln egzemplarzy. Brandy ma na koncie również dwa amerykańskie przeboje numer jeden, „The Boy Is Mine” (duet z Monicą) i „Have You Ever?”, oba z 1998 roku. Jej ostatni krążek „Afrodisiac” ukazał się w lipcu tego roku i dotarł w USA do 3. pozycji. Album ten znalazł jak dotąd 361 tys. nabywców.

LIL’ FLIP ZNÓW W SĄDZIETym razem sprawa dotyczy praw autorskich do trzech nagrań wykorzystanych na jego poprzed-niej płycie “Und-aground Legend” z 2002 roku. P o c h o d z ą c y z Shreveport

w Luizjanie, producent Tommy L. Granville, domaga się od rapera, wytwórni płytowej i firm dystrybucyjnych 1,5 mln $ za wykorzystanie jego kompozycji “Texas Boys”, “Make Mama Proud” i “What I Been Through” na wspomnianej płycie. Album ten rozszedł się w Stanach w ponad milionie egzemplarzy i pokrył się platyną. To kolejna sprawa jaką w ostatnim czasie wytoczno 22-letniemu Lil’ Flip’owi. We wrześniu firma NamCo America pozwała rapera i wytwórnię Sony, aż na 10 mln $ za bezprawne wykorzystanie dźwięków z gier wideo “Pac-Man” oraz “Ms. Pac-Man”, w nagraniu “Game Over (Flip)” z jego ostatniej płyty “U Gotta Feel Me”. Obecnie Lil’ Flip wydał mixtape “Hou-ston We Have A Problem”, na którym towarzyszy mu DJ Smallz.

POLOWANIE NA RAPERÓWSpokojnie... chodzi tylko o artys-tów, którzy znaleźli się na płycie z muzyką do filmu “ B l a d e : T r i n i t y ” , czyli trze-ciej części “Wieczne-

go łowcy”. Producentem tego albumu jest RZA, a wśród wykonawców, obok członków Wu-Tang Clan’u, pojawiają się m.in. Lil’ Flip, E-40 i Kool Keith. Zresztą na krążku nie znalazła się cała muz-yka, jaką będzie można usłyszeć w filmie, chodzi przede wszystkim o instrumentalne kompozycje RZA. Reżyserem filmu “Blade: Trinity” jest David S. Goyer. W rolę Blade’a po raz kolejny wcielił się Wesley Snipes. Obraz kosztował 65 mln $, a jego amerykańska premiera odbędzie się 8 grudnia. Płyta z muzyką do tego filmu pojawiła się już 23 listopada.

SHAQ WYDAJEGwiazdor koszykówki, gracz w drużynie Miami Heat, 32-letni Shaquille O’Neal założył własną wytwórnię płytową Deja34. Dystrybutorem produk-cji tego label’u będzie wytwórnia Koch. W kwietniu przyszłego roku swój album wyda w nowej wyt-wórni, znany z wielu mikstejpów, DJ Kayslay. Jest on również osobą, która w Deja34 odpowiedzialna

jest za pozyskiwanie nowych artystów. W latach 1993-2001 Shaquille O’Neal wydał pięć płyt. Na jego ostatnim krążku “Shaquille O’Neal Presents His Superfriends, Vol. 1” pojawili się, m.in. Ludac-ris, Snoop Dogg, Mos Def, George Clinton, Angie Stone i Nate Dogg.

ROYCE NA URODZINY

Joseph Simmons, znany jako Rev. Run, członek grupy Run-DMC postanowił sprawić sobie kosz-towny prezent na 40. urodziny, które przypadły 14 listopada. Jest to wart pół milona dolarów Rolls-Royce Phantom. Artysta jest również szefem firmy Run Athletics. Produkowane przez tą firmę buty i odzież marki “Phat Farm”, cieszą się w Stanach niesłabnącą popularnością. Wartość sprzedanych to-warów przekroczyła już bowiem 100 mln dolarów.

SNOOP Z MARIAH34-letnia Mariah Carey w marcu przyszłego roku wypuści swój nowy album “The Emansipa-tion Of Mimi”. Krążek ten wyda wytwórnia Island

Def Jam. Wśród producentów tej płyty znajdą się, m.in. Kanye West, Swizz Beatz, Jermaine Dupri, Scott Storch i R. Kelly. Pierwszym singlem, który już w styczniu trafi do amerykańskich stacji radio-wych, będzie kawałek “Say Something”, wyprodu-kowany przez The Neptunes. W nagraniu tym gościnnie wystąpi Snoop Dogg. Będzie to już drugi wspólny singiel artystki z tym raperem. W 2000 roku nagranie “Cry Baby” dotarło do 28 miejsca amerykańskiej listy singli. Obok Snoop’a na nowej płycie pojawią się też Nelly i Twista.

ŚLUB LIL’ JONOdwiedzając tą piękną wyspę w sobote, 27 lis-topada, można było przypadk-iem trafić na ślub “króla crunku” Lil Jon’a! Ceremonia i

przyjęcie weselne odbyły się w jednym z kurortów w pobliżu San Juan, głównego portorykańskiego miasta. Na imprezie bawiło się około 80 gości a jedyną tajemnicą pozostaje to, kim właściwie jest

6 | GRUDZIEŃ 2004 / HIP-HOP.PL

OPRACOWALI: FRESH, JASKUŁ, SEBA

Page 7: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd
Page 8: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

wybranka Jonathana Smitha. Wszyscy poinfor-mowani w tej konkretnej sprawie odmawiają ko-mentarza. Jedno jest pewne, drogie Panie, królews-kie “berło” jest już zajęte! Whuuut? Cóż, dokładnie tak.

50 CENT NA WALENTYNKIDzień po “Walen-tynkach”, 15 lutego przyszłego roku, swój nowy album “The V a l e n t i n e ’ s Day Massacre” wyda 28-letni Curtis Jackson, znany jako 50 Cent. “Mam coś dla każdego kłapiącego dzi-obem. Będzie za-

bawnie. Będzie interesująco” - powiedział o “Val-entine’s Day Massacre” 50 Cent podczas rozdania nagród Vibe w listopadzie 2004 roku. Pierwszym nagraniem promującym ten materiał jest “Disco Inferno”. Jego poprzedni krążek “Get Rich Or Die Tryin’” ukazał się w 2003 roku. Płyta rozeszła się w Stanach w 6 mln egzemplarzy, a kawałki “In Da Club” i “21 Questions” (gościnnie Nate Dogg) trafiły na 1. miejsce amerykańskiej listy singli.

XZIBIT POUCZA RAPERÓWMiędzynarodowa gwiazda Hip-Hop’u Xzibit namawia ko-legów po fachu, aby tworzyli muzykę, z której płynie głębszy przekaz, by ich utwory przestały pochwalać przemoc i jak kiedyś łączyły się z muzyką buntu

i protestu. “Najpierw Hip-Hop stał się kompletnie pozytywny, później przekształcił się w gangster rap a następnie w komercyjny twór” - oświadczył raper w programie MTV “Pimp My Ride”. “Na szczęście wraca do pozytywnego poziomu, a my znów możemy zacząć przekazywać coś prawdziwego poprzez naszą muzykę” - powiedział w Reuters Television. Według niego Hip-Hop i rap były tradycyjnie “Głosem bun-tu i protestu”, jednak to radio i komercyjne stacje muzyczne sprawiły, że ciężko jest im się ustrzec przed popularną tendencją do uwielbienia prze-mocy i władzy. “Kiedy możesz wybrać pomiędzy nagraniem płyty, która poruszy twoim tyłkiem a krążkiem, który niesie ze sobą pewnego rodzaju pozytywny, a zarazem wartościowy przekaz, jest znacznie łatwiej zaakceptować ogólną ignorancję niż stworzyć coś co wymaga dużego wysiłku”. W obecnym czasie według danych Recording In-dustry Association of America, Hip-Hop przynosi 2,8 miliardów dolarów rocznie ze sprzedaży płyt i staje się niezwykle wpływowy w Ameryce. “Koleś który robi ignorancką muzykę, wygrywa nagrody i zgarnia miliony ze sprzedaży muzyki i właśnie to jest siłą niszczącą dla Hip-Hop’u” - twierdzi Xzibit. “I to również zmusza ludzi do ciągłego kopiowania siebie nawzajem tylko po to by zaistnieć” – dodaje.

Jego nowy album “Weapons of Mass Destruction” pojawi się w grudniu.

SKALPEL PŁYTĄ ROKU?D e b i u -tancki album wrocławskiego duetu Skalpel (wydany przez zacną brytyjską wytwórnię Ninja Tune) znalazł się w nominacjach do tytułu płyty roku (“Worldwide Al-

bum of the Year 2004”) w plebiscycie znanego DJ’a i radiowca BBC One - Gillesa Petersona. To duże wyróżnienie a jeszcze większym byłaby wygrana naszych rodaków! A więc głosujmy! http://www.bbc.co.uk/radio1/urban/peterson/wwawards04

GRAMMATIK PRZESUNIĘTYPremiery płyty Grammatik “3” przesunie się z powodów tech-nicznych na styczeń 2005. Os-tateczne prace nad ukończeniem al-bumu przeciągnęły się. Znakom-

ity, może znów przełomowy dla polskiego rapu, materiał wynagrodzi czas jaki trzeba poczekać na kolejny longplay grupy. Album Grammatik “3” ukaże się prawdopodobnie w drugiej połowie sty-cznia 2005 roku. Będzie to rok od ukazania się zna-komitego maxisingla grupy “Reaktywacja”.

NOWA PŁYTA MEZOTrwają inten-sywne prace nad nową płytą Mezo “Wyjście z bloków”. Tym razem muzyc-znie całą płytę wyprodukuje Tabb, dlatego będzie ona p o d p i s y -

wana MEZO/TABB jako Lajner. “Mam gotowe większość tekstów, bity też powstają systematy-cznie i na pewno wyrobimy się na marzec 2005 z wydaniem materiału. Nie chciałbym na razie zdradzać szczegółów, ale będzie kilka sporych nie-spodzianek. Płyta w każdym razie nabiera kształtu i spodziewajcie się dużego uderzenia”- mówi Mezo.

J***Ć JUTRO“J***ć to co będzie jutro” - kawałek z nadchodzącego, wspólnego albumu Emazeta i Proceente, którego premiera planowana jest na koniec tego roku, można od pewno czasu pobrać z www.Hip-Hop.pl. Na płycie, której tytuł objęty jest póki co tajemnicą, znajdzie się ponad godzina esencjonalnego Hip-Hopu. Producentem wykon-awczym całości jest Malin z Pruszkowa, większość materiału została zgrana w jego Soprano Studio. Oprócz Malina, bity na E-P dało jeszcze 9 (!) produ-

centów: Szogun, Ike, Polej, Koc iołek, Święty, Erio, Stanek, Astro i Siwy. Na albumie będzie można też usłyszeć wielu utalentowanych raperów. Jakich? To także niech pozostanie póki co niespodzianką.

WAKACJE LL I QUEEN LATIFAH

LL Cool J zagra z Queen Latifah w najnowszym filmie Wayne’a Wanga zatytułowanym “Last Holiday”. Jest to nowa wersja filmu z 1950 roku, w którym wystąpił Alec Guinness. Queen Latifah wcieli się tu w

postać nieśmiałej sprzedawczyni, która po tym jak dowiaduje się, że jest śmiertelnie chora, postanawia spędzić upojne wakacje w Europie. Prace na planie filmu mają się rozpocząć w przyszłym miesiącu w Nowym Orleanie, po czym przeniosą się do Pragi. Scenarzystami filmu są Peter Seaman i Jef-frey Price, twórcy odpowiedzialni za fabułę “The Grinch. Świąt nie będzie”.

FILM O TUPACU Z OSKAREM?

Ubiegłoroczny film Laurena Lazina “Tupac: Resurrec-tion”, opowiadający o życiu, muzyce i trag-icznej śmierci 2Pac’a, ma szansę zdobyć nominację do Oskara, nagrody amerykańskiej Akademii Filmowej, w kategorii najlepszego filmu dokumentalnego. Znalazł się on pośród

12 filmów, które ubiegają się o miejsce w piątce nominowanych do tego prestiżowego wyróżnienia. O tym czy film ostatecznie otrzyma nominację przekonamy się 25 stycznia przyszłego roku, zaś 77. ceremonia rozdania Oskarów odbędzie się 27 lutego w Teatrze Kodaka w Hollywood.

OUTKAST SKOŃCZYLI FILM“My Life In Idlewild”, bo tak nazywa się ten obraz został wyreżyserowany przez Bryan’a Barbera, który jest również autorem scenariusza. W rolach głównych zobaczymy oczywiście Andre 3000 oraz Big Boy’a.

8 | GRUDZIEŃ 2004 / HIP-HOP.PL

Page 9: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd
Page 10: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

Z nieoficjalnych źródeł wiadomo, że fabuła filmu to historia z czasów prohibicji, opowiadająca o dwójce muzyków pracujących w barze należącym do gangu. Outkast kończą właśnie nagrywanie soundtrack’a do tej produkcji.

THE SUGARHILL GANG POZYWAJĄ BEASTIE BOYS!

Sprawa do-tyczy rze-komo niez-g o d n e g o z prawem wykorzys-tania frag-m e n t ó w kompozycji “Rapper’s D e l i g h t ” f o r m a c j i

The Sugarhill Gang, w singlowym nagraniu “Triple Trouble” grupy Beastie Boys, z ich ostatniej płyty “To The 5 Boroughs”. Kawałek “Rapper’s De-light” powstał w 1979 roku i oparty jest o motyw pochodzący z ówczesnego przeboju “Good Times” grupy Chic. Nagranie The Sugarhill Gang było pierwszym singlem hip-hop’owym, jaki pojawił się w notowaniach amerykańskiego tygodnika Bill-board.

PREMIERY I ZAPOWIEDZI2PAC NA BITACH EM

Na 14 grud-nia planow-ana jest p r e m i e r a a l b u m u “Loyal To The Game” 2 P a c ’ a . K r ą ż e k ten będzie siódmą płytą z kawałkami rapera, jaka

ukaże się po jego śmierci w 1996 roku. Wyda go wytwórnia Amaru, wspólnie z Interscope. Zna-jdzie się na nim 16 kompozycji, z których aż 12 wyprodukował Eminem. Pozostałymi czterema kawałkami zajęli się Raphael Saadiq, Scott Storch i Red Spyda. Przy produkcji albumu asystowała też matka Tupac’a, Afeni Shakur. Wszystkie wok-ale rapera, które znajdą się na tej płycie, nigdy wcześniej nie były publikowane. Choć ostateczna traklista nie jest jeszcze znana, to wiadomo że na płycie gościnnie pojawią się 50 Cent, Jadakiss, Lloyd Banks, Nate Dogg, Obie Trice, The Outlawz, Sleepy Brown, Young Buck i Ronald Isley.

DONGURALESKO „DREWNIANEJ MAPY ROCK”

Na początku grudnia 2004 roku do ekipy a r t y s t ó w w y t w ó r n i Wielkie Joł dołączył kole-jny znakom-

ity artysta - Gural. Zakończył już prace nad druga solową płytą zatytułowaną “Drewnianej Małpy Rock”, która ukarze się na początku 2005 roku. Powstawała ona w “Studio Na Piętrze” pod czu-jnym okiem Mixera - poznańskiego producenta z PDG Kartel. Na płycie będzie można usłyszeć 19 kompozycji stworzonych przez wybranych produ-centów. To właśnie Larwa, Mixer, Dj Haem, Pióro, Kada, 600V, Tabb oraz Dj Kut-O są odpowiedzialni za instrumentalną warstwę tej płyty. Nie zabraknie również wyśmienitych scratch’y w wykonaniu Lordz of Faderz oraz Dj’ów: Kostka i Twistera. Na nadchodzącym krążku pojawi się także wyjątkowo interesująca kooperacja z jednym z najpopularnie-jszych obecnie niemieckich raperów - Sido. Promo-mix możecie pobrać z www.Hip-Hop.pl.

ASHANTI I TYLKO TYJednak jedynie w pi-osence z jej nowej płyty! A najnowsze dzieło 24-letniej Ashanti ukaże się już dokładnie za miesiąc, 7 grudnia. Płytę “Con-crete Rose” wyda wytwórnia Def Jam.

Pierwszym singlem z tego albumu jest piosenka “Only U” audio, którą wyprodukował 7 Aurelius.

DJ 600V „STYLE (OPERACJA ZRÓB TO GŁOŚNIEJ)”

Premiera n o w e g o a l b u m u Dj 600V nastąpiła 6 grudnia. P r o m o -mix oraz track liste możecie sprawdzić w week-end na

www.Hip-Hop.pl. Całość ma brzmieć mocno nowa-torsko. Jako goście na płycie wystąpili: Fenomen, Dongoralesko, Analogia, Pokahontaz, Tede, Pwrd, Nais, Rufin, Pezet, Ostr, Numer Raz, K@@Mi, Nais, Ania, Sylwester.

MAŁY ESZESZ ”BEZ ZABEZPIECZEŃ”

Na płycie na fea-turingach pojawią się: Pezet, C i e c h , P r o -c e e n t e , L e r e k , Emazet, W.E.N.A, Łysonżi o r a z

śpiewająca Karolina G. Produkcją zajął się w większości Szogun oraz DeeJay Delta, Polej , Bruno, Siwy De-Gris, Malin. Kawałki wzboga-cone zostały również przez żywe instrumenty. Na

gramofonach udzielał się DJ Grubaz. Singiel oraz promomix możecie pobrać z www.Hip-Hop.pl.

MORAL/GANO „NIENAGANNIE NIEMORALNA PROPOZYCJA”

Wspólny album duetu MoraL/Gano “Nienagan-nie Niemoralna Propozycja” to porcja solidnego rapu oddającego wiele osobistych emocji. Całością produkcji zajął się

Grafit, utalentowany producent z Katowic, którego warsztat i szerokie inspiracje pozwoliły stworzyć album ze zróżnicowanymi i dopracowanymi muzy-cznie podkładami wychodzącymi jakością daleko ponad powszechnie znane w kraju standardy. Na albumie goszczą doskonali wokalnie artyści: Kon-rad Imiela (m.in. główna rola męska w musicalu “Grease”, Teatr Roma w Warszawie), Aleksandra “Stoki” Stokłosa (Le Fleur) oraz Siloe. Klip oraz singiel możecie pobrać z www.Hip-Hop.pl.

HEMP GRU „KLUCZ”Pierwszy album Hemp Gru „Klucz” to płyta, na którą wielu czekało. Na mikrofonach usłyszymy oczywiście Kaczego, Wilka oraz gości m. in.: Planxa, Sokoła, Pono, Felipe, Koro, Pablo Pavo,

Ero. Produkcją zajęli się Waco, Włodi, Vienio, Kuba O, Dj 600V i Niewidzialna Ręka. Singiel „To jest to” i klip od grudnia możecie obejrzeć na www.hempgru.pl oraz w TV.

MAŁOLAT/AJRON “W PO-GONI ZA LEPSZEJ JAKOŚCI ŻYCIEM”

Debiutancki album: Małolat/Ajron “W pogoni za lepszej jakości życiem” swoją premierę ma 12 grudnia 2004 roku. Utwór

promujący płytę pt. “Wtej grze”, a także promomix albumu można pobrać z oficjalnej strony rapera i producenta: www.malolatajron.pl. Gościnnie na płycie wystąpią: Ero, Eis, Kafar, Pezet, Sokół, Ten Typ Mes oraz Włodi. Płyta ta będzie poważnym kandydatem do debiutu roku.

NOWOŚCI NA HIP-HOP.PLW ostatnim czasie daliśmy Wam wiele nowości na naszej stronie. Przede wszystkim możecie dodawać swoje mp3 do swojej wizytówki. To świetna opcja dla undergroud’owych składów, bo mogą tworzyć swoje wirtualne albumy. Poza tym ruszył dział Produkcja, pod adresem www.hip-hop.pl/produk-cja, gdzie będzie stale informowani o nowościach z świata audio i video. Nie zapomnijcie sprawdzić możliwości kupowania biletów na imprezy przez www oraz oczywiście nowego design’u strony Hip-Hop.pl.

10 | GRUDZIEŃ 2004 / HIP-HOP.PL

Page 11: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd
Page 12: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

1 Z 2 NIC CO LUDZKIE

Są płyty, w o b e c k t ó r y c h nie sposób p o z o s t a ć obojętnym. Droga, którą obrał au-tor okazuje się męką lub ucztą. „Nic co ludzkie” nie

jest łatwą płytą. Nie znajdziemy na niej impr-ezowych akcentów czy pewnych hitów, a kawał solidnego rapu przeznaczonego dla wybranych. Zawartość krążka jest poważna, niekiedy ponu-ra, a to za sprawą zarówno linijek jak i bitów. Produkcją zajęli się: WhiteHouse, 600V, Szyha i Bartosz. Rymy i flow 1z2 brzmią świeżo, a w połączeniu z dobrym głosem i przemyślanymi wersami całość prezentuje się wzorowo. Płyta jest dopracowana, nawet zremixowana „Niezlic-zona ilość dni” sprzed trzech lat brzmi świetnie. Gościnnie pojawili się m.in. Bartosz, Miexon, PIH i Chada. Wśród szesnastu ścieżek negaty-wne wrażenie robią „Wolna wola” i „Jeszcze raz”. Dwa skity zawarte na płycie również są zbędne. Największe wrażenie robią „Proste życie”, „Chwile zwątpienia”, „Beze mnie” i „Nie wszystko”. Endefis w połączeniu z 1z2 wy-pada rewelacyjnie, cóż pozostaje tylko czekać na wspólny krążek trójki. Długo oczekiwany legal 1z2, to świetna pozycja na długie wieczory, która może pomóc w przemyśleniu niektórych spraw. TheRcorp

O.S.T.RJAZZUREKCJA

„Miliony pomysłów”, zamiłowanie i pracowitość sprawiła, że OSTRy uraczył nas kolejnym, czwartym solowym albumem w przeciągu dość krótkiego czasu. OSTRy utrzymuje

kierunek, jaki powziął na poprzednim albumie. Zarówno muzycznie jak i lirycznie. Czyste, żywe brzmienie, atmosferyczny, pulsujący rytm okraszony delikatną jazzową nutą. Wszystko to uzupełnił skreczami tym razem tylko DJ Haem’a. Muzycznie płyta charakteryzuje się surowością. Mocny bit, subtelny, klimatyczny sampel, a na nich pędzący, bezpretensjonalny flow łódzkiego rapera. Podkłady na płycie idealnie oddają prow-okacyjny i zadziorny charakter tekstów. OSTRy musi naprawdę często zajadać tabasko, bo ma coraz bardziej cięty język, a jego mowa dotyka granic bezczelności. Raper już dawno zapomniał czym jest dyskretna sugestia. Jego skrzące słowa rzucane bez pardonu są policzkiem wymierzo-nym w ogólnie ujmując „sprzedawczyków”. Na poprzednich płytach OSTRym kierowała irytacja i niechęć. Jednak wszystko ma swoje granice, a raper stracił cierpliwość. Na „Jaz-zurekcji” owe niezadowolenie urosło do rangi gniewu. Złość prowadzi rapera przez wszystkie dotykane wcześniej brudy, takie jak korupcja czy złodziejstwo rozprzestrzeniające się we wszystkich sferach życia. Jednak tym razem stał się adwokatem autentycznej muzyki. Trąca już nie tylko w wydawców okradających artystów, ale w samych twórców, którzy sprzedają swój „talent” i samych siebie. OSTRy staje w obro-nie prawdziwego Hip-Hop’u i po raz kolejny rozpina hasło „nic pod publikę”. Rzuca wiele oskarżeń i osądów broniąc ich raz bardziej raz mniej. Jednak nie ma czym się przejmować, ma bowiem asa w rękawie. Nokautującym ar-gumentem prokuratora Ostrowskiego jest jego najnowsza płyta. Albowiem jest ona najlepszym dowodem na to, że można robić znakomitą, ambitną muzykę, płynącą z czystej pasji i nie mającą ziarnka komercji. se3a

ANALOGIA ESENSJA CZYSTA

Wielkie Joł r o z k r ę c a się na do-bre i na półki sk-l e p o w e l ą d u j e ś w i e t n i e w y d a n y d e b i u t t r ó j m i e -j s k i e j

Analogii. Jednak po wielu koncertach, występach gościnnych i udanej demówce, de-biut ten jest tylko formalnością. Wyprodukow-ana niemal w całości przez Kaszalota płytka to

AGENDA COŚ DO ZROBIENIA

„Coś do zrobienia” to jedna z pozycji, które po przesłuchaniu przynoszą ulgę. Każde kolejne podejście by poznać materiał powoduje reakcję obronną organizmu, który kieruje wzrok na kwadrat

widniejący na pilocie. Agenda to pięć osób: Paweł odpowiedzialny za stronę muzyczną oraz Sagi, Hassa, Fokski i Staszy. Już po kilkudziesięciu sekundowym intro uszy buntują się przeciwko produkcji, przypominającej dźwięki z gier z początku lat dziewięćdziesiątych. Niewątpliwie słuchając płyty od deski do deski największe wrażenie robią jednak barwne, bogate wersy. Rarytasy jak „Czemu kurwa, bo nie ma dżemu

głównie imprezowe klimaty, a jako uzupełnienie zaserwowano nam kilka pozycji traktujących o egzystencji, utrzymanych w nieco twardszych ramach. Takiego spojrzenia na kwestie muzyczne Kaszalatowi mógłby pozazdrościć nie jeden pro-ducent z tzw. stażem. Dużo sampli pociętych w ciekawy sposób, oryginalne instrumenty, których w produkcjach wielu bitmejkerów w życiu się nie doszukacie. Cieszą nie tylko numery z dłuższymi fragmentami muzycznymi na podkładzie, potencjał Kaszalota ujawnia się w pełnej krasie w takich nagraniach jak “Pokój człowiek”, popisowa aranżacja oszczędnego sampla tworzy tutaj le-kko jazzujący kawałek, przesiąknięty chilloutem. Posłuchajcie “Nie rób problema”, w którym to pozornie banalny “siekający” riff wnosi tak wiele, wyznaczając tempo rytmu we współ z perkusją, a na deser sekcja refrenu i mile wkomponowana trąbka. Zero schematyczności, maksimum in-wencji - to musi cieszyć. Puszczam w niepamięć potknięcia w stylu przeciętnej, nużącej produkcji “Za pół ceny”, przecież to debiut. Da się wyłapać z drugiej strony luki w technice MCs, momen-tami flow na poziomie nielegala (vide Benio w “Jedno życie” nawijający “lekko” poza bitem), ale ten album ma w sobie to coś, co sprawia, że drobne niedostatki Analogii gubią się pomiędzy plusami tej mocno melanżowej płyty. Lekkie kli-maty udzielają się również w swobodnych tek-stach, co najlepiej obrazuje tytuł tracka “Ajajaj te melanże”, gdzie możemy wysłuchać udanego powrotu Warszafskiego Deszczu (w pełnym składzie, łącznie ze skreczującym Mariem). Zresztą o gościach nie można powiedzieć nic złego. Na mikrofonach, poza WFD, w utworze “Byłem pewien” słyszymy Peję, Sokoła i Fu, ten ostatni bardzo słabiutko, ale trzeba przyznać kolaboracja ciekawa. Warto odnotować jeszcze “Za mało godzin w dobie” z bujającą produkcją autorstwa SKE (Elegans), gdzie skrecze DJ’a Romka i wsamplowanie słynnego fragmentu z “Czas dokonać wyboru” (ze składanki Waca) to już czysta esencja, a raczej esensja dobrego rapu. Analogia ze swoim debiutem celuje głównie w słuchaczy lubiących bujające numery. Mnogość oryginalnych patentów sprawia, że materiału tego słucha się z ciekawością, a zabawowa konwencja umili nie tylko chwile relaksu, ale chyba najlepiej sprawdzi się na imprezach i koncertach. Łukasz Banaś (Bandi)

kurwa” („Dlatego”) czy „Tak jest, tak będzie do chuja pana” („Sukces”), skutecznie zniechęcają do kolejnych zmagań z materiałem. Fakt, iż na płycie można usłyszeć żywe instrumenty i ciekawych gości (Fundacja, Włodi), niewiele zmienia. Cała piątka nie posiada wypracowanego flow. Otrzymany efekt w połączeniu z wtórnymi tekstami daje jeden wielki bubel. theRcorp

12 | GRUDZIEŃ 2004 / HIP-HOP.PL

1 Owal/Emcedwa feat. Mezo - Rapteatr 112 O.S.T.R. - Odzyskamy hiphop 93 Trzeci Wymiar - Dostosowany 394 Liroy - Kiedyś przyjdzie taki dzień 325 Pih - 2003 306 Północ Centrum Południe - Grooby Melanż 307 Liber feat. Doniu - Skarby 398 Doniu - Przestrzeń 89 Północ Centrum Południe - Uciuany Giecik 1210 Dj Buhh feat. Tede - Pęknięty jeż 3710 Trzeci Wymiar - Dla mnie masz stajla 37

Page 13: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd
Page 14: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

R. KELLY & JAY-Z UNFINISHED BUSINESSMinęły już ponad dwa lata od, kiedy Jay-Z i R. Kelly

p o s t a n o w i l i nagrać wspól-ny materiał. Po komercyjnym sukcesie ut-woru „Fiesta”, obaj panowie w oddziel-nych studiach, stworzyli al-bum „The Best Of Both

Worlds”. Krążek był klasycznym połączeniem rapu i R&B. Jednak jego mało zaskakująca zawartość oraz kłopoty z prawem R. Kelly, sprawiły, iż projekt ten szybko odszedł w niepamięć, zostając dużym niepow-odzeniem. W tym roku Jay i Kelly zaskoczyli wszyst-kich wydając kontynuację pierwszego LP, „Unfinished Business” zawierającego zaledwie 11 kawałków. Nie wszystkie utwory na płycie są świeże. „She’s Com-ing Home With Me”, „Mo’ Money” i „Break Up” to numery, które brzmią podobnie do tych z pierwszej płyty. Zmieniono delikatnie podkłady, a Jigga i Kel-lz nagrali do nich nowe zwrotki. Reszta to zupełnie nowy materiał. Za produkcję ponownie odpowiadają Trackmasters, którzy tym razem wyglądają zde-cydowanie ciekawiej na bitach. Utwory szczegól-nie godne uwagi to „The Return” i jego remix, „Big Chips” oraz „Don’t Let Me Die”. Tematyka albumu nie różni się znacząco od tej z „The Best Of Both Worlds”. Słyszymy przeważnie imprezowe melodie, przerywane czasem przez refleksyjne i gangsterskie brzmienia. Jay-Z i R. Kelly ponownie udowadniają, że ich indywidualne umiejętności, nie muszą iść w parze z sukcesem w duecie. Wśród zaproszonych gości, pojawiają się Memphis Bleek, Foxy Brown, Twista i Slick Rick. Mimo kilku błędów, album „Un-finished Business” wydaje się być lepszym od „The Best Of Both Worlds”, przede wszystkim ze względu na jakość produkcji. k2

2 PAC - LIVEN a j l e p s z ą rapową płytą live jak jest p r o d u k c j a f r a n c u s k i c h N T M ’ ó w ( m ó w i ę o klasycznym materiale kon-certowym – nie

projektach unplugged) i najnowszy krążek 2Pac’a na pewno ich nie zdeklasuje. Trudno ocenić ten album, bo to bez wątpienia raczej kolekcjonerskie wydawnictwo. Pominę fakt, że niektóre kawałki są „źle” nagrane, pominę fakt, że płyta jest trochę nudna. Nie pominę jednak faktu, że każdy kto kuma trochę rap, powinien posłuchać zawartego na albumie „Hit Em Up”. Dreszc-ze po plecach przechodzą. Po za tym mamy tu zajebiście brzmiące „2 Of Amerikaz Most Wanted” i „California Love”. Cena tego krążka krąży w okolicach 55 PLN. Fani powinni się zainteresować, mega-fani muszą się zainteresować, a fanatycy (2Pac żyje, 2Pac żyje!) niech kupią po trzy egzemplarze na raz. Zachęcam po prostu do spróbowania. ems

TALIB KWELI THE BEAUTIFUL STRUGGLE

Talib Kweli – to nazwisko zawsze gwarantowało prawdziwy Hip-Hop na najwyższym poziomie. „The Beautiful Strug-gle”, tak nazywa się nowy krążek Taliba, to kolejna odsłona refle-

ksji i doznań, jakie towarzyszą raperowi podczas życia w Brooklynie. Lirycznie, Kweli koncen-truje się na problemach mniejszości, opowiadając o nierównościach, jakie wciąż istnieją w systemie. Z drugiej strony, album nacechowany jest pozy-tywnymi uczuciami, jak miłość i szczęście. Od strony muzycznej, wszystko jest niemal perfek-

THE ROOTS THE TIPPING POINT

P i e r w s z y kawałek na płycie jest szczególnie istotny. Jeśli s ł u c h a s z dużo, to jak cię nie złapie za gardło od zaraz, to całość idzie w odstawkę.

Poprzedni album The Roots „Phrenology” zmuszał do skakania nagraniem „Rock You”. Nowe Roots rozpoczyna się spokojnie coverem Sly & the Family Stone „Everybody Is A Star”, który chwyta nie tylko za gardło, ale i za serce. Z pewnością jest to jeden z lepszych z dotychczas nagranych kawałków grupy i przy okazji jedyny z powodów, dla którego płyta pow-raca do wieży naprawdę często. Dalej przekonywująco nie jest, ale nie jest też beznadziejnie. Nadal są to The Roots, którzy jednak robiąc stanowczy krok w stronę oczekiwań sceny, zapomnieli, że zostali pokochani za oryginalną jak na Hip-Hop akustykę w podkładach. Wynik tego jest następujący: płyta bardzo ciekawa jako współczesna płyta Hip-Hop’owa, a dosyć mierna jak na płytę grupy The Roots. Dobrze słucha się sin-glowego „Don’t Say Nuthin’”, chociaż instrumentaln-ie motyw mocno już zużyty to wymruczany refren jest jak trzeba. Dużą pomyłką są „Somebody’s Gotta Do It” i „I Don’t Care” – zbyt frywolne, mogłyby być za to spokojne sprzedane z gorącą, czarną dupą i lalusiem w nieskazitelnie białych butach. Z pozytywów mamy dynamiczne, z wyrazistą perkusją, lekko zlatujące old-school’em „Boom” oraz funkujące „Guns Are Drawn” ze śpiewem w stylu reggae. Bajeczka ma dobre zakończenie – ostatni utwór „Why” jest sentymentalny i przyjemny. Ogólnie jest czarnobiało. Muzyka to zad-owala to rozczarowuje, a utwory wydają się zlepkiem wielu niepełnych konceptów. Nie ma tu regularnego schematu jaki prezentował poprzedni, zadziorny w wydźwięku, album „Phrenology”. Może to i lepiej, bo wierny fan The Roots znajdzie tu dla siebie jakiś zjadliwy kąsek a do szerokiej publiki płyta trafi jak żadna poprzednia. Po tyluletniej karierze, opuszczenie, jakkolwiek twarzowego, cienia przyniesie na pewno zasłużone korzyści materialne. Bagietka

14 | GRUDZIEŃ 2004 / HIP-HOP.PL

EMINEM - ENCOREPłyta oparta jest na motywie koncertu. Intro wprowadza nas w ten klimat. Na początek coś skocznego - „Evil Deeds”, to po prostu zabawa głosem w każdy m o ż l i w y

sposób. Na drugi ogień poszedł feat z Nate Dog-iem. „Yellow Brick Road” to próba rozliczenia się z przeszłością. Rozśmieszył mnie storytell-ing w wydaniu Eminema, w tym temacie wypada dość blado, minusem jest również męczący bit. Następny w kolejce jest kawałek „Like Toy Sol-diers”. Byłem pewien, że jest to kolejna piosenka, w której Em obrabia dupę Bushowi, jednak jest to cover kawałka Martiki, a opowiada o beefach, ich skutkach bezsensowności. „Mosh” to (nieudana) próba powstrzymania ludzi przed głosowaniem na prezydenta George’a W. Busha. „Puke”, „Big Weenie” i „My 1st Single” to kawałki z kategorii ‘debilne’. Na moje oko przekraczają granicę hu-moru i dobrego smaku. Przyszedł czas na Marshalla w kawałku „Mockingbird”, tym razem nie jest to cukierkowy kawałeczek. Teraz coś, czego nie mogło zabraknąć, D12 „One Shot 2 Shot” to jeden z najlepszych utwór, porusza problem strzelanin w klubach. Tytułowa piosenka to featuring z Dre i 50 Centem. Pod koniec utworu dowiadujemy się, że tak długo oczekiwana płyta Dre jednak się ukaże. Gdy milkną ostatnie takty znów wkraczamy w koncertowy klimat. Eminem dziękuje wszystkim za przybycie, wyciąga pistolet i zaczyna strzelać do tłumu, po czym wsadza sobie lufę do buzi i naciska spust. W tle słyszymy słowa: „See you in hell, fuckers”! Damian Kałuża

cyjne. W przeciwieństwie do poprzedniego albumu, swoje podkłady ponownie podaje Hi-Tek, który jest w standardowo wysokiej formie, zwłaszcza w ut-worze „Back Up Offa Me”. Nie mogło zabraknąć Kanye West, twórca znakomitego „Get By”, tym razem produkuje pierwszy singiel „I Try”, na którym Kweli i Mary J. Blige pokazują klasę. Kawałki „Go-ing Hard” i „Around My Way” to doskonałe produk-cje Charlemagne, który nadaje im melancholijny klimat. Zaskoczeniem są na pewno bity od przed-stawicieli mainstreamu, jak The Neptunes (twardy, lecz przyjemny„Broken Glass”) oraz Just Blaze (funkowy mistrz „Never Been In Love”). Rockowe brzmienia słyszalne są na „We Got The Beat”, nato-miast produkcją numeru jeden na albumie, zajął się Dave West, który ugotował przepiękny, soulowy numer „Ghetto Show”, z gościnnym udziałem nie-zawodnego Commona. „The Beautiful Struggle” jest czymś wartym przesłuchania, gdyż tylko w ten sposób poznamy jego niesamowitą zawartość. Al-bum, delikatnie odstaje poziomem od „Quality”, ale mimo to, jest muzycznym wydarzeniem tego roku. K2

Page 15: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

SOUL POSITION 8 MILLION STORIES

Pod tajemniczą nazwą Soul Po-sition kryją się dwaj wielcy:

raper Blueprint i producent Rjd2. Już kilka miesięcy przed wydaniem tegoż albumu wyciekła do Internetu ich epka i narobiła sporo zamieszania, podsyciła dodatkowo apetyt na długogrającą płytę. Przeds-mak ich wspólnych działań można było także usłyszeć na znakomitym solowym debiucie Rjd2 „Deadringer”. W utworze „Final Frontier” Blue-print zarapował znakomicie, a wszystko na dia-belsko przebojowym bicie Rj. „8 Million Stories” to ukłon w stronę klasycznego rapu królującego po wschodniej stronie USA w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych. Rjd2 wyszukuje sample i rzeźbi muzykę bardziej konwencjonalną niż na swych solowych dziełach, a Blueprint swy-mi błyskotliwymi zwrotkami potrafi dorównać wysokiemu poziomowi produkcyjnemu. Bądź przygotowany w autobusie na niekontrolowane bujanie głową w rytm tej muzyki! Na zdziwiony wzrok innych podróżnych również.

DLA ELDOKI PODRÓŻ AUTOBUSEM JEST METAFORĄ DROGI PRZEZ ŻYCIE. WYRYWAJĄC Z KONTEKSTU SŁOWA FISZA MOŻNA TYLKO MU PRZYTAKNĄĆ, ŻE W TRAMWAJACH JEST DUSZNO I ŚMIERDZI POTEM...

JAZDYKOMUNIKACJĄ MIEJSKĄ10płyt do...

W stolicy są czerwono-żółte, w Poznaniu żółto-zielone, a we Wrocławiu niebiesko-

białe. Do szkoły, po szkole do domu. Do zioma pogadać. Na wieczór do sympatii po romantyc-zne chwile. Innym razem na zakupy do miasta, a później na pierogi do babci. W sobotę rano po ogórki do cioci, a wieczorem na balety. Za każdym razem pojazdem komunikacji miejskiej, najczęściej samotnie patrząc w przybrudzoną szybę. Żując gumę miętową. Czasem wzrok sku-pia się na wyłowieniu z szarego tłumu kogoś bar-wnego, wyróżniającego się czymś.Czas spędzony w Eldorado „kanarów” można sobie urozmaicić, wykorzystać znacznie bardziej efektywnie. Wystarczy przenośny sprzęt grający, wytrzymałe baterie i dobre słuchawki. I oczywiście repertuar muzyczny. Oto zestaw dziesięciu płyt, które zabrałbym ze sobą, gdybym wiedział, że do docelowego przystanku jeszcze jakieś dziesięć godzin drogi.

M.BUNIO.S HISTORIE + R

Najbardziej niedoceniona płyta z pogranicza Hip-

Hop’u, jaka się ukazała w naszym kraju. Bunio to muzyczny eksper-ymentator i pracoholik z Trójmia-sta, gdzie udziela się na wielu muzycznych frontach (kolejna solowa płyta, projekt Ludzie, współpraca przy jazzowym Pink Freud i minim-alowej Paralaksie, a przede wszystkim członek su-pergrupy Bassisters Orchestra). „Historie + R” to miłosna kronika zapisana za pomocą dżdżystych bitów, niekonwencjonalnych rozwiązań. Mimo że wkrada się tu wiele abstrakcyjnych wątków, album nie należy do ciężkostrawnych. Hip-hop’owe tematy wałkowane są na przeróżne sposoby, chociażby w „Niemieckiej maszynie” za pomocą maszyny do pisania. Z kolei w „Szyb-ko ale krzywo” głównym motywem są dudniące na poranną mszę dzwony kościelne. Jeden z ut-worów pobłogosławił genialną zwrotką O.S.T.R., a napełniony skreczami (Emade za gramofon-ami!) „Bonnie & Clyde” mógłby być efektow-nym singlem. „Historie + R” to doskonałe tło do przemierzania miejskich dystansów w kiep-sko wyprofilowanym autobusowym siedzeniu, szczególnie po zmroku i w rytm siarczystych bębnów z utworu „6 bitów”. Przysłowie „cudze chwalicie, swego nie znacie” pasuje tu jak ulał.

DE LA SOUL 3 FEET HIGH AND RISINGDebiut De La Soul

testowałem chyba w każdych okolicznościach: na par-ty, w lokalu, podczas jesiennego spaceru, w aucie, rano i w nocy. Zawsze słucha się tego materiału doskonale. Jest to płyta pulsująca młodzieńczym idealizmem, trochę naiwnym (ale jakże fajnym) optymizmem. Jedna z najważniejszych płyt w historii rapu, „3 Feet High And Rising” ma już 15 lat na karku, ale ma się dobrze: dużo funkowych brzmień, barwnych, jazzowych sampli świetnie poskładanych przez Prince Paula. Potok atrak-cyjnych rymów trzech świetnie uzupełniających się mc: Posdnuosa, Mase’a i Trugoy’a. Że ta płyta potrafi rozweselić, to mało powiedziane – ona działa jak najlepszego gatunku zioło: bawi, śmieszy, nawet kiedy wstałeś lewą nogą. W zal-ewie codziennej monotonii i meczącego tłoku w autokarze czego trzeba więcej? Niestety takiego Hip-Hop’u już się nie uprawia. Polecam poszukać w polskich sklepach specjalnej reedycji, która za-wiera bonusowy, drugi krążek z bardzo udanymi remiksami i rarytasowymi kawałkami.

SINY W SINĄ DAL

Jedna z najwybitniejszych płyt ostatnich lat w polskim

Hip-Hop’ie. Siny jest bardzo charyzmatyczny, cholernie interesujący. Jego teksty, często abstrakcyjne, bardzo poetyckie poruszają wiele spraw. Jest apel o unikanie schematów, kpina z chamstwa, telewizji, wszystko z należytym dystansem i humorem. Nie będę wymieniał więcej, by nie psuć Wam dobrej zabawy. W wielowarstwowości tekstów tkwi wiele z mocy tegoż albumu. „W Siną Dal” można słuchać po raz setny, a bardzo możliwe, że wychwyci się zupełnie nowe myśli autora. Wszystko odbywa się na świetnych bitach Magiery i Tutti Frutti oraz w towarzystwie wrocławskich gości na mikrofonach: Tymona (mistrzowski „Anonimowy Wrocław”), Roszji (Sfond Sqnksa) i Jota. Na albumie pojawił się też ekskluzywny utwór Cichego ze Skalpela. Niektórym początkowo ciężko jest się przekonać do piskliwej maniery wokalnej Sinego. Gdy któregoś ze znajomych uporczywie namawiałem do przesłuchania po raz kolejny, i kolejny i jeszcze raz kolejny, to za każdym razem wniosek końcowy był jeden: ta płyta jest fascynująca! Ty także się przekonaj ile można nad nią kontemplować w cza-sie tramwajowych wycieczek.

ODD NOSDAMNO MORE WIG FOR OHIO33,333333...% sur-

realistycznego tria cLOUDDEAD. Pan Odd Nos-dam przedstawia autorską i pasjonującą wizję Hip-Hop’u. Neurotyczny klimat brzmień spod znaku Big Dada tria wyparły tu pełne groteski i absurdu elementy rozweselające. W cLOUDDEAD fun-damentem były ambientowe tła, tu zastąpiono je śmiesznie posamplowanymi, prostymi gitarkami, czymś co przypomina wystukiwanie rytmu o blat, o dźwiękach cymbałkowych nie wspominając. Tempo przyspiesza i zwalnia w najmniej oczeki-wanym momencie. Przy czym nie jest to pseu-doartystyczna kakofonia, a bardzo przemyślana i wciągająca produkcja hip-hop’owa. Jedna z najłatwiej przyswajalnych z bogatego już kata-logu Anticonu. W „No More Wig For Ohio” da się wyczuć moment zwrotny, gdy beztroskie ek-sperymenty oldschoolowego, plastikowego brz-mienia z futurystycznymi wątkami przestają być roześmiane, a nadchodzi zaduma. Ale głowa się kiwa cały czas. Co ciekawe – żaden z 24 utworów nie posiada tytułu. Dzięki takim eksperymen-talnym płytom patrzy się i widzi znacznie dalej i więcej, a horyzont zdaje się nie mieć końca. Jeśli droga do domu ci się dłuży – ta płyta jest w sam raz!

HIP-HOP.PL / GRUDZIEŃ 2004 | 15

TEKST: JFKWWW.DIGGINTHESHELF.ART.PL

Page 16: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

QUANTIC THE 5TH EXOTIC

Jeden z najbardziej zapracowan-ych ludzi w Wielkiej Brytanii

– Will Holland, znany lepiej jako Quantic. W ciągu ostatnich trzech lat wydał trzy solowe albumy producenckie, z grupą zaprzyjaźnionych muzyków stworzył wspaniały funkowy projekt Quantic Soul Orchestra, poza tym nagrał płytę w duecie z Russem Porterem (The Limp Twins). Do tego trzeba doliczyć sporą ilość pojedynczych utworów wyprodukowanych dla przeróżnych artystów i całą gamę remiksów (w tym „1958” naszego Skalpela). Na dzień dobry proponuję drugie solowe dzieło Quan-tica „The 5th Exotic”, najbardziej hip-hop’owe w jego twórczości. Co prawda żadnego rapera tu nie usłyszysz, ale unieść się w rytm tych rewe-lacyjnych bitów to wielka przyjemność. Perfek-cyjnie dopracowane instrumentalne wątki, które nie ograniczają się do kilku-, kilkunastosekun-dowego loopa. Ta muzyka ciągle kreuje nowe zdarzenia, ciągle się w niej dzieje coś ciekawe-go. Album dość mocno działa na słuchacza. Nas-trój się tu zmienia podobnie jak jesienna pogoda: ślicznie świeci słońce i wszystko wydaje się radosne, a po jakimś czasie nadchodzą ciemne chmury. Robi się melancholijnie.

DJ FOODKALEIDOSCOPE

Pięciopłytowa seria „Jazz Breakes” to prawdziwy muzy-

czny skarb dla DJ-ów: tłuste bity, często połamane, skrecze, rewe-lacyjnie dobrane sample. Niemal każdy turntablista zaczynał od którejś z tych produkcji. Jednak coś w muzyce duetu DJ Food się zaczęło zacinać: coraz mniej świeżości, coraz bliżej mu było do Coldcuta, który zresztą tworzy-li ci sami dwaj panowie - Matt Black i Johnatan More. Za „Kaleidoscope” odpowiedzialny jest już zupełnie nowy skład personalny. Duet PC i Strictly Kev. Odświeżenie zmieniło tak znacząco styl i brzmienie DJ Fooda, że zastanawiano się, czy nie lepiej było ten projekt ochrzcić zupełnie nową nazwą. Bądź co bądź, „Kaleidoscope” to płyta zachwycająca, pełna filmowych tematów – od muzyki jakby wyjętej z kreskówki, przez gangsterskie kompozycje, po przerażające, thril-lerowe kawałki. Klimat tego albumu zmienia się dokładnie jak w kalejdoskopie. Powitalny „Full Bleed” to przerażające ryki rodem z apokalipty-cznego horroru. „The Riff” przypomina gang-sterski pościg po zatłoczonych ulicach wielkiej metropolii, a „Minitoka” mogłaby przygrywać Żwirkowi i Muchomorkowi w ich radosnym, seksualnie nieokreślonym tańcu.

ŁONANIC DZIWNEGO

Druga płyta Łony staje się bohaterką wielu tego typu

zestawień. Trudno się dziwić, bo jest tak różnorodna tematycznie, ka-pitalna tekstowo i muzycznie. Na dodatek dużą większość polskich produkcji przegania o lata świetlne. Na świetnych bitach Webbera, Łona prezentuje swój mistrzowski storytelling, kom-iczne spostrzeżenia, nawiązania do wielu „ikon” PRLowskiej popklultury. Tych wszystkich his-torii i opowiadań słucha się wyśmienicie, a re-freny Łony potrafią krążyć po głowie cały dzień. Z „Nic Dziwnego” emanuje pogoda ducha, Łona ma rzadko spotykany dar opowiadania o mniej wesołych sprawach w sposób optymisty-czny i nastrajający właśnie tym optymizmem. Grzechem byłoby nie wspomnieć przy okazji tego artykułu o zabawnej historii o podążaniu na imprezę u Ani, gdzie wątek z autobusem noc-nym także się pojawia. Inteligentna płyta o Po-lakach dla Polaków. A zachwycają się nią nawet hiphopofoby.

BEASTIE BOYS ILL COMMUNICATION

Beastie Boys nie nagrali słabej płyty. Były dobre, przeważnie

bardzo dobre i wybitne. Na „Ill Communication” panowie sięgnęli po instrumenty i wydobyli z nich prawdziwą funkową potęgę. W pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych na scenie rapowej było to rozwiązanie oryginalne. Żywa, funkowa muzyka idealnie współpracuje z genialną liryką trzech mc z Brooklynu. Z tej płyty pochodzi fantastyczny „Sabotage”, z nie mniej fantastycznym teledysk-iem, który swego czasu zapełniał spory procent czasu antenowego MTV. Wypada też wspomnieć o przednim „Root Down”, dynamicznym „Get It Together” czy przygniatającym „The Update”. Jest tych szlagierów dużo więcej. Między utwo-

TRZYHA / WARSZAFSKI DESZCZ NASTUKAFSZY

Na koniec klasyka rapu znad kochanej,

choć trochę brudnej Wisły. W 1998 roku na tą płytę czekali wszyscy obywa-tele w szerszych spodnia-ch. A wszystko przez dziś równie legendarny nielegal „WuWuA”, którym Warszafski Deszcz szerzej zaprezentował swoje umiejętności. Niby rymowanie o codziennych sprawach: problemy mniejsze i większe, kumple, ławka, dziewczyny, melanże, praca (jakże adek-watny cytat: „Zapierdalasz autobkiem do zakładu pracy / Obok tych w S klasie, wkurwiają cię tacy...”). Ale Tede z Numer Razem opowiadają te wszystkie historie w rewelacyjny sposób, z wielką charyzmą, swobodą i autentycznością. Historyczny album, prezentujący nieco inne ob-licze i tak wyluzowanego Tedzika. Zawsze jest odpowiednia chwila, by do niego wrócić. A jeśli jeszcze nie słyszałeś to prędko pędź (komunikacją miejską!) do któregoś z ziomów i przeszukaj jego półkę z kasetami/płytami. Jak już znajdziesz „Na-stukafszy” - zarzuć na sprzęt przenośny i wybierz najbardziej okrężną trasę autobusem do domu! Dobrego odbioru!

Ten 29-letni raper nie marzył o karierze muzyka. Chciał grać w football. Zdanie zmienił po studia-ch, ale sport jest nadal ważna częścią jego życia. Jest współwłaścicielem drużyny NBA Charlotte Bobcats, interesuje się wyścigami NASCAR i łączy życiowe pasje występując w przerwie finałów Superbowl (ostatnio dzięki biustowi Janet Jackson ta impreza stała się bardzo popu-larna).

NAPÓJ ALFONSÓWOstatnio Nelly założył własną firmę Derrty Ent., która ściśle współpracuje z Universal Records. Jest również właścicielem Vokal and Apple Bot-toms produkującej ubrania dla kobiet i mężczyzn. Pisząc o biznesach Nelly’ego nie można pominąć linii napojów energetycznych Pimp Juice. Sama jej nazwa wzbudziła spore kontrowersje, bo skoro Orange Juice jest robiony z pomarańczy, to z czego zrobiono Pimp Juice? (pimp z ang. alfons). Złośliwi zastanawiali się nawet, czy Nel-ly pójdzie krok dalej i wyda Hoe Cakes. Jednak napój sprzedaje się wspaniale, a magazyn Vibe nadał mu tytuł “najlepszego napoju”.

CORNELL “NELLY” HAYNES JR. OD ZAWSZE BYŁ MASZYNĄ DO ZARABI-ANIA PIENIĘDZY. WSZYSTKO, CZEGO DOTKNIE ZAMIENIA SIĘ W ZŁOTO. JEGO DEBIUTANCKI ALBUM „COUN-TRY GRAMMAR” ROZSZEDŁ SIĘ W ILOŚCI 9 MILIONÓW SPRZEDANYCH EGZEMPLARZY. JAK BĘDZIE Z NOWYM ALBUMEM?

rami wpleciono funkowe, instrumentalne przery-wniki, które kilka lat póżniej uzupełniły utrzy-many właśnie w takiej konwencji album „The In Sound From Way Out!”. Dzieło epokowe, a dłużąca się przejażdżka brudnym autobusem z „Ill Communication” na uszach nigdy nie będzie nudna. Poczujesz się jak w Nowym Jorku.

16 | GRUDZIEŃ 2004 / HIP-HOP.PL

FOT: MAT. PRASOWE

Page 17: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

NELLY ZAPISAŁ SIĘ OSTATNIO W HISTORII JAKO PIERWSZY RAPER, KTÓRY JEDNEGO DNIA WYDAŁ DWIE, RÓŻNE PŁYTY. „SUIT” TO BARDZIEJ HIP-POP NIŻ SOLIDNA RAPOWA PRODUKCJA, „SWEAT” TO BOUNCE W TYPOWYM DLA

NELLY’EGO WYKONANIU.

i powinien niezwłocznie udać się do domu starców. Dodatkowo w wywiadach Nelly twierdził, że KRS jest hipokrytą, ponieważ uważa, że to co on robił kilka lat temu to był prawdziwy Hip-Hip, ale to co robi Nelly już Hip-Hop’em nazwać nie można. Dodał, że KRS zawsze mógł zadzwonić i wyjaśnić całą sprawę, ale zwęszył szansę na powrót, więc nagrał diss. To rozwścieczyło KRS.

najlepiej sprzedających się płyt w USA. KRS został bezbronny. Wtedy jego fani wzięli sprawy w swoje ręce i wygwizdali Nelly’ego na imprezie Summer Jam. Na tym się skończyło.

PRZEPROSIŁ EMINEMA?Nelly promując swoją płytę “Nellyville” pojawił

się w programie “Total Request Live” w MTV. Jego płyta zdetronizowała na listach sprzedaży album Eminema. Rzucił w jego kierunku kilka obraźliwych uwag. Mówił, że nie szanuje żadnego rapera z Detroit. Ostrzegł Ema, aby ten nie przyjeżdżał na koncerty do St. Louis, bo ekipa Nelly’ego (St. Lunatics) się nim zajmie. Na koniec dodał, że z chęcią zjadłby M&M’sy. Slim Shady. Długo nie czekając, nagrał kawałek “Detroit Grammar”. I nagle wszystko ucichło.

Chodzą ploty, że Nelly zadzwonił do Eminema i przeprosił go.

Nelly ostatnio zapisał się w historii jako pierwszy raper, który jednego dnia wydał dwie, różne płyty. “Suit” to bardziej hip-pop niż solidna rapowa produkcja. Jakby to powiedział Mes: “dla dziewcząt, dla chłopców, dla starców,

H A J S O M A Tkierowców, dla żon i dla matek, ale nie dla obcujących z rapem”. Płytka jest tak delikatna, że trzeba uważać przy wkładaniu jej do wieży, żeby nie pękła. Natomiast “Sweat” to bounce w ty-powym dla Nelly’ego wykonaniu. Z pierwszych wyników sprzedaży widać, że zarobi w tym roku kupę kasy.

RODZINNY NELLYForsa to nie jedyna rzecz, o której myśli Nel-ly. Prowadzi dwie organizacje charytatywne: “4 Sho 4 Kids” pomagająca dzieciom z bied-nych rodzin zdobywać edukacje i książki oraz “Jes Us For Jackie”, która powstała z myślą o chorej na białaczkę siostrze Nelly’ego. Mało osób wie, że za każdym razem, gdy jego si-ostrze wypadają włosy, on również goli sobie głowę. Mało tego. Nelly w geście solidarności z bratem, gdy ten poszedł do więzienia, przylepił sobie na twarz plaster i obiecał, że ściągnie go dopiero, gdy jego brat będzie wolny. Plaster przeszedł do historii.

KTO JEST #1?To, co najbardziej jara fanów Hip-Hop’u to beef’y. Historia walk Nelly’ego nie jest długa, warto wspomnieć o starciu z legendarnym już KRS-ONE. Nie znając jeszcze przebiegu bitwy, można powiedzieć, że Nelly z miejsca stoi na straconej pozycji. KRS w wywiadzie powiedział, że są pewne gwiazdy obniżające wartość Hip-Hop’u i dzięki którym na koncerty przychodzą napalone małolaty, nie mające zielonego pojęcia o prawdziwym rapie. Niedługo po tym Nelly nagrał piosenkę “#1” na ścieżkę dźwiękową do filmu “Dzień próby”. W drugiej zwrotce zwraca się do bliżej nieokreślonego rapera słowami: “Jest wkurwiony, bo ja jestem na topie, jest wkurwiony, bo on nie jest”. Kilka lat wcześniej KRS nagrał piosenkę o podobnie brzmiącym tytule (“I’m Still #1”). Wtedy rozpętało się piekło. KRS-ONE wydał kawałek, w którym już oficjalnie jedzie po Nelly’m. Ten odpowiedział remixem kawałka Beanie’go Sigela “Roc Tha Mic”, w którym rymuje, że KRS jest już za stary

W swojej kolejnej piosence prosił fanów, aby nie kupowali “Nellyville”. Sprawa była prosta. Jeśli płyta będzie się dobrze sprzedawać Nelly wygra. Jako, że piosenkę KRS słyszało nieliczne grono, a w większych stacjach radiowych w kółko leciały piosenki z nadchodzącej płyty Nelly’ego, jego twarz była na okładce co dru-giego magazynu, płyta sprzedała się świetnie. Do końca roku album rozszedł się w ilości 4.757.000 egzemplarzy, zajął drugie miejsce na liście

HIP-HOP.PL / GRUDZIEŃ 2004 | 17

TEKST: DAMIAN KAŁUŻA

FOT: MAT. PRASOWE

Page 18: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

KILKA WERSÓW NA POCZĄTEKOd początku do końca internetowo. To w sieci rozpoczęła się i na niej opierała współpraca De-obe i Deny, do niej też nawiązuje tytuł płyty “deobedena.com”. “Internet przede wszystkim ułatwia kontakt, Daniel dotarł do mnie przez In-ternet, pokazał swoje pierwsze kawałki. Przy dal-szej współpracy korzystanie z sieci oszczędza czas i pieniądze. Zrobiony bit mogę w 5 sekund pokazać Danielowi, a on dogra coś testowo w domu i może mi zaraz odesłać. Tak powstawał szkic kawałków. Potem spotykaliśmy się w studio nagrywaliśmy wokale i ja już w domu tuningowałem taki numer i znowu wysyłałem do akceptacji” – Dena zaczyna wędrówkę po arkanach powstawania materiału. Taki system także ułatwiał

proces twórczy: “nie byłem zmuszony do jazdy z jednego końca miasta na drugi żeby wziąć bity i dać Denie wstępne wersje rapów. Wszystko to śmigało światłowodami z Grochowa do Piastowa i spowrotem. W sumie to znak czasu. Teraz w każdej dziedzinie życia Internet jest nieodzowny” - mówi Deobe.

SEKUNDA PO SEKUNDZIEZanim jednak ich wspólne pomysły zjednoczył krążek, każdy zajmował się muzyką na swój sposób. Dena w podstawówce jako młody klawiszowiec dostał się do szkolnej grupy muzycznej. “Występowałem na apelach, w kościele z kolędami, itp” - mówi. Wkrótce z syntezatora przesiadł się na Amigę, by na niej początkowo oddawać się “techno muzyczkom do gierkowych demek”, a potem przy pomocy sam-

UMC Z MIEJSCA SPEŁNIŁO NASZE WSZYSTKIE WYMAGANIA, KTÓRYCH W TYM MOMENCIE NIE SPEŁNIŁABY ŻADNA WYTWÓRNIA W POLSCE

plera miksować numery Hause of Pain, Cypress Hill, Beastie Boys i Funkdoobi-est. To właśnie pierwsza klasa liceum była okre-sem, w którym przyszedł czas na poznawanie rapu. Pośrednio przyczynił się do tego znajomy z osiedla, który wcześniej przywiózł z Londynu winyle. Jeden z nich do dzisiaj wzbudza sentyment – Das EFX “Dead Serious”. “Jako, że płyty słuchaliśmy u kolegi SCTego to wyszedł pomysł zrobienia nagrywki i tak powstal LMR w swojej pierwszej postaci. Nagraliśmy nu-mer pt. “Mikrofon Czeka” z parafrazowanym refrenem. Nieszczęśnicy mieli okazję usłyszeć to w Radiostacji”.Początkowo działał jako raper, przeżył też epizod z graffiti, zdążył namieszać na bitwie free-stylowej, by w końcu zająć się produkcją. Jak wspomina “Dawniej to była młodzieńcza zajawka, szukałem swojego miejsca w całym tym fascynującym Hip-Hop’ie. Próbowałem

też graffiti. Nie dość, że były to niezłe bohomazy to jeszcze daliśmy się aresztować. Nie odnalazłem się w tym, nie odnalazłem się w rapowaniu, odnalazłem się w produkcji... Jaram się tym do teraz, więc automatycznie się na tym skupiłem (...) Mogłem się tak bawić godzinami. Potem to już tylko ewoluowało. Zmieniłem sprzęt na PC i nagrywaliśmy pierwsze nieudolne kawałki na magnetofon jamnik. Miałem taki oldscholowy patent, że nagrywałem na taśmę 100 razy słowo „Dena”, potem ją ciąłem i jeździłem nią po głowicy żeby wyszedł skrecz. Później to już un-dergroundowe LMRWK i potem Nadszedł Świt Elemera...”. Jeszcze w tym samym roku powstała podziemna produkcja z Peude i Parkerem, Echo “Po prostu Echo...”, wydana potem przez Blend Records. 2001 rok obrodził wyprodukowanymi przez Denę płytami: Elemer “Poszło w biznes” oraz

Eldo “Opowieść o tym, co tu dzieje się naprawdę”. Okres ten wpłynął też znacząco na jego podejście do wydawania albumów, przez co na jakiś czas zaszył się gdzieś i tworzył muzykę dla siebie i dla przyjemności. Dopiero poznanie Deobe rozbudziło na nowo chęć pokazania swojej twórczości szersze-mu gronu.Kto by trzy lata temu przypuszczał, że przele-wanie swoich myśli na papier stanie się tak uzależniające i satysfakcjonujące jak w przypadku Deobe? Kiedy w swoim otoczeniu nie znalazł nikogo, kto wspomógłby go od strony muzyc-znej, udało mu się przez sieć poznać producenta z Rybnika. To Jotbe dostarczył mu pierwszą porcję podkładów: “Wspominam z senty-mentem te podróże pociągami przez pół Pol-ski. Taka nieskażona niczym fascynacja” - podkreśla. Ten muzyczny zastrzyk w znacznym

stopniu przyspieszył pojawienie się nielegala “Piastowskich bloków pejzaż”, który jednak nie zawojował undergroundowej sceny. W chwilach gdy nie pisał tekstów, obmyślał swoją rolę w magazynie “Blek”, który miał współtworzyć wraz z Dobrym Piotrkiem. “Mieliśmy z Piotrkiem bardzo ambitne plany dotyczące tego wydawnictwa, jednak rzeczywistość okazała się trochę mniej łaskawa niż się spodziewaliśmy. Tak naprawdę, gdy wychodził pierwszy numer Bleka ja już nie byłem w żaden sposób zaangażowany w prace nad nim. Wcześniej ze względu na brak czasu spowodowany pracą, którą wykonuje na co dzień scedowałem swoje udziały na Piotrka. Okazało się, że dzięki tej decyzji nie straciłem fin-ansowo, co niestety spotkało Piotrka. Nam młodym chłopakom wydawało się, że będziemy w stanie ogarnąć cały ten biznes, ale okazało się, ze rynek prasowy w Polsce to naprawdę ciężki kawałek chle-ba”. Współpraca z DePe nie ograniczyła się jedynie do prasy. Szerszej publiczności raper zaprezentował się na debiutanckim krążku Afirmacji, później także na trzeciej części Junoumi. Internetowe środowisko lepiej poznało go zaś za sprawą okolicznościowych kawałków urodzinowych, które nagrywał wraz z ekipą All Star Teamu. Kiedy zaczęli tworzyć razem z Deną, zdecydował, że czas na kolejny ruch – krok w kierunku legalnej płyty.

NIE BYŁO ŁATWOZanim album ujrzał światło dzienne, było dużo pomysłów na jego wydanie. W jednym z nich chłopaki planowali zrobić to samemu... “Obawialiśmy się, że nie będziemy mieli takiego przebicia, jak wytwórnie, które działają na rynku od dłuższego czasu. Tak naprawdę byłaby to op-eracja na żywym organizmie, bo nie mieliśmy z Łukaszem pojęcia jak działa cała ta machina wydawnicza. Mogłoby się skończyć tak jak z Blekiem, a nie chciałem wpakować się w tara-paty finansowe. Pewnie gdybyśmy nie znaleźli wydawcy zastanowilibyśmy się poważnie czy nie zaryzykować, ale kontrakt z UMC rozwiązał sprawę” - tłumaczy Deobe. “Dla mnie ważniejsze od jakieś mody na przyczepianie etykietek liczyły się oferowane warunki i możliwości” – twierdzi Dena. „UMC z miejsca spełniło nasze wszystkie wymaga-nia, których w tym momencie nie spełniłaby żadna wytwórnia w Polsce. Do tego jeszcze zaryzykowała sporo pieniędzy” - dodaje.Duet padł jednak ofiarą tych, którzy utożsamiają wytwórnię z wizerunkiem i muzyką innych jej

artystów: “UMC wydaje muzykę, ale za nią odpowiadamy my – artyści. Nasza płyta się sama broni, bo to porządny Hip-Hop” - zdaje się niczym nie przejmować Dena. “Głosy tych, którzy twierdzą, ze mój rap to hiphopolo nie robią na mnie wrażenia. Zrozumiem, że komuś ta płyta może nie przypaść do gustu, zrozumiem konstruktywną krytykę, ale taka etykietka jest dla mnie śmieszna” - dodaje Deobe. Jednocześnie przyznaje, że ma czego żałować w związku z debiutanckim krążkiem: “Brakuje mi dwóch gości, których chciałem mieć na tej płycie czyli Tetrisa i Pierrota. Pierwszy nie chciał pojawić się na materiale wydawanym przez UMC, a z drugim nie mogliśmy się jakoś zebrać i dogadać szczegółów”. Kiedy jednak przychod-zi do ogólnego rozrachunku obaj się ożywiają:

Debiut przez duŻe D

18 | GRUDZIEŃ 2004 / HIP-HOP.PL

TEKST: KA

DA

FOTO: ŁU

KA

SZ

DY

NO

WS

KI

Page 19: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

“Z Danielem przy tej płycie pracowało mi się bardzo fajnie odżyłem tak hip-hop’owo trochę. Wszystko było spontaniczne, tworzyliśmy, wymyślaliśmy nie mieliśmy żadnych terminów ani nakazów. Gościnnie zaprosiliśmy znajomych, którzy też się tym zajarali, nie było mowy o jakiś pieniądzach za zwrotki, wszystko koleżeńsko. Teraz w zamian pomagam Manufak-turze, każdy z gości wybrał sobie ode mnie bit i w każdej chwili może mnie poprosić o jakąś muzyczną pomoc. Totalny spontan tak właśnie powinno to wyglądać” - obserwator może na zwykle enigmatycznej twarzy producenta wychwycić na-miastki uśmiechu.

TO WŁAŚNIE RAPMuzyka - “Drobne korzyści finansowe, ogromną dawkę satys-fakcji i motywacji” - definiuje Dena. “Poczucie, że umiem coś nietypowego zrobić”. Deobe nie zamierza precyzować konwencji w jakiej tworzy swój rap “Nie chce się zamykać w żadnych ramach. Mam ochotę opowiedzieć uliczną historię to tak zrobię, ale następnego dnia mogę już rapować w stricte im-prezowym stylu. Takie jest moje życie, z dnia na dzień wszystko się zmienia. Z rapem jest podobnie. Przez to niektórzy twierdzą, że płyta nie jest zbyt spójna, ale akurat dla mnie to nie jest żadna wada. Taka właśnie miała być”.

Debiut przez duŻe D

TEKST: KA

DA

FOTO: ŁU

KA

SZ

DY

NO

WS

KI

Page 20: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

OD OKOŁO ROKU UCZĘ SIĘ JAPOŃSKICH SZTUK WALKI. NAGRYWAJĄC ALBUM, ZAUWAŻYŁEM PEWNE PODOBIEŃSTWO POMIĘDZY JEGO PRODUKCJĄ, A WYKUWANIEM MIECZA

JESZCZE DO NIEDAWNA WŁĄCZAJĄC JAKĄKOLWIEK Z NIEMIECKOJĘZYCZNYCH STACJI MUZYCZNYCH MOGLIŚMY MIEĆ PEWNOŚĆ, ŻE W PRZECIĄGU GODZINY ZO-BACZYMY KLIPY KILKU REPREZENTANTÓW TAMTEJSZEJ RAP SCENY. SYTUACJA ULEGŁA JEDNAK DRASTYCZNEJ ZMIANIE. NIEMIECKIE MEDIA ODSUNĘŁY SIĘ OD RODZIMEJ SCENY HIP-HOP’OWEJ. Z WIZJI ZDJĘTO RETRANSMISJE KONCERTÓW I WIELKICH FESTIWALI, KTÓRYCH JESZCZE DWA, TRZY LATA TEMU BYŁO SPORO. ZNIKŁY KULTOWE PROGRAMY W STYLU FREESTYLE PROWADZONEGO PRZEZ TY-RONA RICKETTS’A, CZY SZEŚCIOGODZINNE RELACJE Z BEATS4LIFE. MIMO MNIE-JSZEGO ZAINTERESOWANIA ZE ST-RONY MEDIÓW, TAMTEJSI ARTYŚCI OD LAT KONSEKWENTNIE ROBIĄ SWOJE, WYPUSZCZAJĄC CORAZ LEPSZE PRODUK-CJE. DO OSÓB TAKICH ZALICZYĆ MOŻEMY CURSE’A, JEDNĄ Z NAJJAŚNIEJSZYCH GWIAZD NIEMIECKOJĘZYCZNEGO RAPU.

Twórczość Curse początku pełna była innowacyjności, nasycona licznymi metafora-mi i tłustymi bitami. Pod względem zawartości treściowej jak najbardziej bliska jego życiu. Już w debiutanckim albumie „Feuerwasser” (ogień i woda), wydanym na początku 2000 roku, był du-alizm, który w pełni współgrał z samym tytułem. Połączenie dwóch przeciwieństw na zasadzie ogień i woda, miłość i nienawiść, życie i śmierć. Z produkcjami, które wyszły spod rąk wybitnych producentów, jak choćby DJ Busy (Cora E., Stieber Twins, Illmatic), Lord Scan (Der Klan, Brooke Rus-sell, Brixx), Martin Stieber (Stieber Twins Produc-tions), czy DJ Feedback, „Feuerwasser” nie posiada zbędnego balastu i żadnych polepszaczy dobrego smaku. Jest daniem głównym, nie wymagającym aperitifu. Debiutancki album Curse został przyjęty z wielką aprobatą i porównywany był z reprezen-tantami światowej, często nowojorskiej, sceny hip-hop’owej zarówno pod kątem brzmienia, jak i poziomu rymów. Po sukcesie „Feuerwasser” do twórczości syna przekonali się także jego rodzice. Wcześniej państwo Kurth bardzo sceptycznie do tego podchodzili. Dopiero, gdy po raz pierwszy zo-baczyli go w MTV, uwierzyli w niego i z ulgą stwi-erdzili: „wreszcie nasz syn zrobił coś porządnego”.

ALBUM Z HAWAIPo wydaniu debiutanckiego LP, Curse zwrócił na siebie uwagę DJ-a Tomkka, który kompletował gości do udziału w jego pionierskim projekcie: fuzji kultowych artystów zza wielkiej wody z czołówką niemieckiej sceny. Curse już wtedy się do niej zaliczał. Na albumie „Pioniers Project: Return of Hip Hop” mającym swoją premierę w 2001 roku pokazał się z jak najlepszej strony, występując wraz z GZA, Prodigal Sunn i Stieber Twins w singlowym „Ich Lebe Für Hip Hop”.Prawie w dwa lata po ciepło przyjętym, debiu-tanckim albumie Curse objawił się publiczności z nową, zupełnie odmienną od poprzedniej, bardziej imprezową produkcją „Von Innen Nach Aussen”. W większości teksty do utworów zamieszczonych na albumie powstały podczas dwumiesięcznego pobytu Curse’a w Nowej Zelandii, na Hawajach

i Jamajce. Cała produkcja odbyła się przy udziale bliskich kolegów, takich jak Busy, Sieben i Stieber Twins. Gościnnie wystąpili Xavier Naidoo, King Kool Savas, Tone & Azad, Samir & Germany. „Von Innen Nach Aussen” odniósł bardzo duży komer-cyjny sukces, a spora część nagrań pochodzących z tego albumu była nieustannie grana przez DJ’ów w niemieckich klubach.

HITY Z POLITYKĄPoczątek 2003 roku był wielkim powrotem Curse’a. Przedstawił fanom swój LP zatytułowany „Innere Sicherheit” (wewnętrzna pewność, bezpieczeństwo). Jego trzeci album jest krokiem milowym, bo tak dojrzały, muzykalny i urozmai-cony Curse jeszcze nie był. Jego pierwszy singiel „Hand Hoch” odbił się od monotonności, szc-

zególnie klipem nakręconym na Sri Lance. Drugi singiel, „Widerstand”, współtworzony z Gentle-manem okazał się wielkim, wakacyjnym przebo-jem i przez siedem tygodni nie schodził z list prze-bojów. Tekstowo album jest najbardziej dojrzałą i osobistą z dotychczas wydanych produkcji. Jest to pierwszy z jego albumów, na którym poruszone zostały tematy polityczne. „Zawsze myślałem, że nigdy nie nagram nic politycznego. Nowa płyta ma wydźwięk krytykujący socjalizm. W dzisie-jszych czasach jest tak, że wszyscy krytykują otaczającą ich rzeczywistość, wszystko jest zbyt drogie, ludzie tracą pracę itd. Chcę właśnie w tych czasach tworzyć pozytywną muzykę. Dlatego na płycie obok problemów globalnych znalazł się także wątek pozytywny. Istnieją różne możliwości na życie w dzisiejszym świecie. Możesz się totalnie stoczyć, wszystko krytykować i mówić, że nie masz w życiu żadnego celu, albo stwierdzić, że właśnie teraz, w tych trudnych czasach, musisz być pozy-tywnie nastawiony i przekonywać do tego innych ludzi.” – mówi Curse.

PŁYTA TYLKO DLA SIEBIEPolitycznie zabarwione teksty nie są jedyną innowacją w przypadku „Innere Sicherheit”. Również sam tytuł albumu zrodził się w głowie Curse’a na długo przed jego ukończeniem, co w jego przypadku jest niezwyczajne. Dotychczas Curse najpierw koncentrował się nad treścią al-bumu, a dopiero później poszukiwał tytułu. Zwrot „Innere Sicherheit” stał się punktem wyjścia do stworzenia całego albumu. „Innere Sicherheit”, podobnie jak wcześniejsze wydawnictwa nie jest albumem robionym pod publikę. Curse dał się poznać jako artysta nagrywający nie zważając na to, co jest aktualnie na topie. „Sam najlepiej wiem, co chcę robić, czego chciałbym w danym momencie słuchać i co sprawia mi największą przyjemność. Nie muszę robić czegoś, co musi podobać się ludzi-

om. Koncentruję się głównie na tym, czy właśnie to chętnie usłyszałbym na płycie. Jednak kiedy wszystko jest już super i jestem z siebie zadow-olony, przychodzi czasami moment, gdy zaczynam się zastanawiać, jak przyjmą to inni.” – opowiada Curse. Muzycznie „Innere Sicherheit” przed-stawia się przynajmniej równie dobrze, co od st-rony tekstowej. Obok klasycznych, hip-hop’owych brzmień usłyszeć możemy dużą ilość żywych instrumentów. Już pierwsze dźwięki otwierającej album „Alles Wird Besser” mile zaskakują. Przy akompaniamencie puzonu dzierżonego przez Rich-ie „Dr. Ring Ding” Seniora i tłustym bicie, Curse ogłasza: „Panie i panowie, witam ponownie. In-nere Sicherheit. Bardzo miło być znowu z Wami.” Sam Curse o „Innere Sicherheit” mówi: „Każdy z moich albumów krystalizuje się dopiero po pew-nym czasie, w trakcie tworzenia. Od około roku uczę się japońskich sztuk walki. Nagrywając al-bum, zauważyłem pewne podobieństwo pomiędzy jego produkcją, a wykuwaniem miecza. W obu tych procesach można zaobserwować rozwój. Oka-

zuje się, że trzymając gotowy już miecz w rękach wygląda on zupełnie inaczej, niż go sobie wcześniej wyobrażaliśmy. Podobnie jest z albumem. Przy-chodzi taki moment, w którym stwierdzam: OK, to idzie we właściwym kierunku. Pojawia się pewna wizja, którą później realizuję”. Okładka „Innere Sicherheit” przedstawia Curse’a, nad głową którego zawieszono miecz. „Ma się świadomość, że istnieje niebezpieczeństwo, że miecz w każdym momencie może spaść na człowieka. To niebezpieczeństwo jest wszechobecne, jednak mimo to musisz działać dalej, kontynuować swoje sprawy, a nie chować głowę w piasek.” – dodaje Curse.

DOJRZAŁOŚĆ I NAGRODYNowa droga, którą objął Curse na „Innere Sicher-

WYKUWANIEMIECZA

20 | GRUDZIEŃ 2004 / HIP-HOP.PL

TEKST: JAROSŁAW /STRUŚ/ WÓJCIK

FOT:

MAT

. PR

ASO

WE

Page 21: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

heit”, jest logiczną konsekwencją tego, czego dwudziestopięcioletni człowiek dokonał w swoim życiu. To suma doświadczeń, jakie wyniósł z prac nad dwoma poprzednimi albumami, zarówno w stu-dio, jak i podczas trasy koncertowej, współpracując w tym czasie między innymi z Xavierem Naidoo, czy RZA z Wu-Tang Clanu. Dojrzał, aby w swoich wersach poruszać tak poważne tematy, jak chociażby wiara w Boga i religijność. Po premierze „Innere Sicherheit” Curse skoncentrował się na promocji najnowszego materiału. Wraz z pięcioosobowym zespołem pojawił się na osiemnastu festiwalach muzycznych, dorobił się nominacji do na-gród „Eins Live Krone” i „VIVA Komet” oraz zestawił pierwszorzędną kompilację z szesnas-toma najlepszymi utworami z „Feuer-wasser” i „Von Innen Nach Aussen”. Płyta zatytułowana „Vom Feinsten” miała swą premierę na początku czerwca 2003 roku.

D A R M O WA EP’KANa drugą połowę 2004 roku Curse przygotował dla wszystkich swoich fanów niemałą niespodziankę w posta-ci EP’ki dostępnej za friko za pośrednictwem jego oficjalnej strony internetowej. Materiał zatytułowany „Feuer über Deutschland” za-wiera sześć nowych kompozycji, a całość mieści się w ramach długości standardowej EP’ki, czyli trzydziestu minutach. Na „Feuer über Deutschland” Curse’a wspomagają do-brzy znajomi, z którymi artysta współpracował już wcześniej w trak-cie produkcji poprz-ednich albumów. Są to Italo Reno & Stress w „A Doppel R” i Germa-ny & Trauma w„Samen die Du Sahst”. Do materiału (notabene w bardzo dobrej jakości – MP3 256kbps) dołączona została kompletna okładka ze spisem wszystkich kawałków itp. Nic tylko uczyć się od lepszych...

Curse jest bardzo świadomym artystą, wie czego chce i do tego dąży. Rapuje o tym, co myśli, a przede wszystkim o tym, co czuje i co dyktuje mu serce. Jak dotąd nikt jeszcze nie odważył się

tak uczciwie i w taki sposób opowiadać historii ze swojego życia, o kobietach, rodzinie, polityce, czy biznesie. Nie pozostaje nam więc nic innego, jak tylko czekać na kolejne produkcje sygnowane jego pseudonimem...

Page 22: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

Piona, krótko o sobie? RYDZU: Faktrymu, Jelenia Góra, 7 osób, połączenie dwóch składów: RJ Skład i Faktów. Pokazujemy się na scenie od około 2 lat, jednak pod wspólnym szyldem gramy od początku 2004 roku.

Skąd pomysł na kompilacje? DEPE: W naszym mieście, jeszcze do niedawna istniał Scratch Pub, w którym spotykała się cała śmietanka jeleniogórskiego Hip-Hop’u. Tam rodziło się wiele pomysłów, tam narodził się też ten!

Planujecie kolejną płytę pod wspólnym szyldem? EPIK: Na razie w planach jest solowa płyta Perego, druga płyta Fak-tów, drugi RJ i parę projektów, w których będą uczestniczyły inne składy z Jeleniej Góry.

Jak oceniacie jeleniogórski rap? TOMSA: Na przełomie 3 lat w Jeleniej Górze Hip-Hop bardzo się rozwinął wystarczy posłuchać pierwszych płyt RZP, W2S, RJ, Faktów, Rasa, Dankana i posłuchać obecnych produkcji. Jak na razie wszystko idzie w dobrą stronę.RYDZU: Głównym problemem osiągania dobrej jakości produkcji jest sprzęt. Nie każdy może sobie na niego pozwolić ze względu na koszty. My jak na razie nie narzekamy.

Czym jest WGW Comapny? Ten szyld słychać w prawie każdym kawałku.PERY: Kiedyś z Tomsą, jechaliśmy windą i była gadka o robieniu czegoś na szybko. Doszliśmy do wniosku, że ludzie są za bardzo w gorącej wodzie kąpani i po chwili oświeciło nas, że my też.EPIK: Jedziemy na koncert, okazuje się, że bitów nie wzięliśmy, wracamy, w skutek czego spóźniamy się na koncert. Ustawiamy się na nagrywkę na 12:00, a wychodzi tak, że połowa przychodzi godzinę później, my po prostu jesteśmy WGW.

Drugie miejsce RJ Składu w Warszawie wpłynęło jakoś na Wasz rozwój? EPIK: Wprowadziło nas nawet w zakłopotanie. Zanim się dowiedzieliśmy o 2 miejscu mieliśmy zamiar jechać do domu przed ogłoszeniem wyników. Wpłynęło to na pewno na naszą wiarę w siebie, pewność, że nie jest tak słabo z naszym rapem.TOMSA: Przez pierwsze dwa dni po tym festiwalu chodziliśmy jak żywe trupy. Jak graliśmy tam na scenie swoje kawałki to była to już nasza 45 godzina bez snu. Dojazd do WWA z Jeleniej nie trwa krótko, 12 godzin.PERY: Mimo wyczerpania coś tam zaprezentowaliśmy, przyznali nam drugie miejsce, dali nam 3000 pln, wrzucili do hotelu i ogólnie było sym-patycznie. Taki pieniądz na ulicy nie leży, a każde siano, które wkładasz w sprzęt jest inwestycją w Twoją przyszłość na scenie.TOMSA: Poznaliśmy tam dużo innych ludzi, którzy przyjechali tam pokazać swoje kawałki, to jest dobre. Widzisz jak inni na to patrzą, rozmawiasz z nimi, poznajesz ich poglądy i uczysz się wielu nowych rzeczy.

Jak można scharakteryzować Wasze teksty?STASIEK: Wolę robić rap kon-templacyjny, chociaż kawałki do zabawy są mile widziane.

FaktRymu

Page 23: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

BBL (Bankruci Będą Liderami, Boom Bap Leaders) grupa składa się z: WMP (Kapsel) – producent, czasem DJ i MC oraz SPEC.NAZ ENAPSA (Domel) – zajmujący się wyłącznie ry-mowaniem. Działają od 2001 rok, choć wszystko zaczęło się dużo wcześniej na dzielnicy Wojków od graffiti i pierwszych domowych projektów. Skład związał się z grupą ANM i nagrali kilka kawałków w ich studiu. Kolejny rok to początek trwającej do dziś współpracy ze składem RZP oraz początek nagrań na pierwsze demo. Nielegal ten ujrzał światło dzienne 1 grudnia pod banderą Studia Pokój oraz projektu Krewniacy, tytuł płyty to „Bunt na podkładzie”. Członkowie BBL często udzielają się na płytach innych miejscowych grup: WMP, RZP oraz na płycie instrumentalnej pt. „Masz to jak bankrut”, która dołączona została do 2 numeru Magazynu Hip-Hop.pl. Projekt pod nazwą Krewniacy łączy grupy RZP, BBL oraz Projekt ZEN. Drugi nielegal grupy planowany jest na styczeń 2005, gościnnie usłyszycie RZP oraz LISU, dużą rolę w projekcie obejmą także DJ’e: Oddany Sprawie oraz Guma.

Fakty reprezentuje Depe, Rydzu i Stasiek. Tworzą od 2001 roku, jednak wszystko ruszyło dopiero w 2003 roku, kiedy to wypuścili pierwsze demo. Opinie były podzielone, lecz nie najgorsze, więc na jednej płycie nie poprzes-tali. Obecnie ukończyli kolejny nielegal i zaczęli koncertować. Mogliście ich zobaczyć m.in. w Bolkowie, Kowarach, na Jeleniogórskim Fes-tiwalu Kapel Podziemia 2004, na Juwenaliach 2004 oraz na supportach przed Tedefem, Poka-hontaz, Vieniem i Pele oraz Fenomenem.

RJ Skład tworzy Epik, Pery, Tomza, DJ Żenia oraz producent Kuba. Grupa powstała w 2001 roku. Po roku wspólnych starań w miasto wyleciała pierwsza płyta pt. „Jak tu się żyje”, następnie zagrali koncert promujący płytę w pu-bie „Skrecz”. Na krążku można było usłyszeć również Zamara. Następna płyta, w której udzielił się zespół to wspólny projekt z Faktami o nazwie „FaktRymu”. Płytę poprzedził krążek Tomsy i Depego pt.: „I tak to powstało”.

RZP (Rym Z Podziemia) został założony w 2001 przez Manka i Dasa. Przez skład przewinęło się jeszcze dwóch MC: Lisu i MTSZ, z którymi powstał pierwszy nielegal pt.: „Strefa Zero”. Aktualnie mają już trzy krążki i współpracę przy produkcji płyty miejscowej grupy BBL, która została nagrana w ‘Studio Pokój’. Wraz z innymi MC tworzą wspólny projekt o nazwie Krewni-acy.

W2S (W Słusznej Sprawie) istnieją od 1999, do składu należą Diboo, Somej, Junior (rymy), Oris1, Toxic (Upse), Nilu, NDL (puszki) oraz DJ Oddany Sprawie (OeS). Po za rymami ekipa zajmuje się graffiti. Na ich koncie znajduje się wiele wrzutów w całej Jeleniej Górze, Wrocławiu i Gnieźnie. W dorobku demówka „Nasza Kolej” (2000 rok), która miała być rozpowszechniona wśród najbliższych znajomych w ilości 10 egzem-plarzy, a skończyło się na ponad stu sztukach, z czego tylko połowa pochodziła od autorów, a resztą zajęli się lokalni piraci. Poziom utworów ma się nijak do tego, co można dzisiaj usłyszeć w Jeleniej Górze, ale niektórzy do tej pory darzą je sentymentem.

DEPE: Też preferuje rap refleksyjny. Jednak nie ma u mnie miejsca na zmułe i rap bez przekazu.RYDZU: Na naszej płycie mamy różne klimaty. Przy części możesz się bawić, a część możesz przemyśleć.PERY: Pierwsza nasza płyta („RJTJM2TD”) to była produkcja, która jeszcze pachniała ulicą. Natomiast na drugiej RJ będzie zabawa, radość i pewna ilość nieuniknionych niestety dissów.

Co robicie poza rapem?DEPE: Wszystkim tym czym zajmują się normal-ni ludzie. Szkoła, w zimie latamy na deskach.STASIEK: Judo, dziewczyna, nauka.EPIK: Ziółko.PERY: Co tydzień jestem w filharmonii.STASIEK: Właśnie tam można zobaczyć jednego z naszych producentów (Kubę) jak się poci przy fortepianie.

JELENIAGÓRA

HIP-HOP.PL / GRUDZIEŃ 2004 | 23

OPRACOWAŁ: MICHAŁ MISIŃSKI

Page 24: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

Przeczytajcie wywiad z 1/3 składu Ascetoholix - producentem ekipy Doniem. Zobaczcie co miał do powiedzenia na temat swojej solowej płyty, o tym, że nazywa się go polskim Kanye Westem i rzeczach, którymi się teraz

zajmuje.

W jakiej muzycznej konwencji będzie utrzymana Twoja solowa płyta „Monologimuzyka”? Powiedz kto będzie się udzielał gościnnie na tej produkcji?

DONIU: Stylistycznie jest tak jebnięta jak ja. Raz bit jest normalny, raz jest kolaboracja z dancehall’em. Płyta jest bardzo zróżnicowana pod względem muzycznym i tekstowym. Począwszy od spokojnych, nastrojowych kawałków do gorących joint’ów imprezowych. Jest taka jak ja. Raz jest wesoło, raz smutno, jak to w życiu. Będzie dużo śpiewanych refrenów. Co do gości to jest Pan Duże Pe, Owal, Mezo, Hans, Liber. Są to moi przyjaciele, bardzo dobrze się z nimi rozumiem i dlatego zaprosiłem ich na krążek.

Jesteście przez wielu klasyfikowani jako hip-hopolo’wcy, szczególnie za śpiewane refreny w Waszych nagraniach. Jak się do tego odno-sisz?DONIU: To określenie zbytnio mnie nie interesu-je. Określenie jest dobre, ale nie na moją muzykę. Robię swoją muzykę, która jest odzwierciedle-niem moich poglądów, upodobań, gustów. Dla mnie Hip-Hop jest Hip-Hop’em, muzyka jest muzyką. Wyznaję taką zasadę: im więcej mam w życiu naprzeciwko, tym lepiej. Bardzo się

JESTEMjakMOJA MUZYKA

cieszę, że robię swoją muzykę i mogę walczyć z takimi określeniami. Tylko czekam na pociski, ze strony tych, którzy mówią o nas hip-hopolo, bo też mam bardzo dużo do powiedzenia na temat kilku osób, które w tej dyskusji mówią najgłośniej. Ta cała sprawa to nic innego jak dziecinne podejście do konkurencji. Nie ma co ukrywać Hip-Hop w Polsce stał się biznesem. Gdy ktoś sprzedaje więcej płyt, jego kawałki trafiają do większej grupy słuchaczy niż wykon-awców jest automatycznie dissowany, a ma to

miejsce w szczególności w stosunku do artystów z poza Warszawy. Nikt z Warszawy nikogo nie nazwie hip-hopolo’wcem. Słuchaj „dziewczyno jak wino uderzasz do głowy” kojarzy mi się z „otwieram wino ze swoją dziewczyną”. Ale ich nikt nie nazwie hip-hopolo. Każdy kto mówi o mojej muzyce hip-hopolo niech ciągnie lache.

Kiedy zrodziła się w Waszych głowach kon-cepcja solówek, czy było to przed wydaniem wspólnego „Apogeum”?DONIU: Po „Apogeum” Liber powiedział, że ma kilka swoich pomysłów i chciałby spróbować zrobić płytę sam, ale jak coś mu się będzie ze mną kojarzyć to zrobimy razem. Liber skończył swój projekt i stwierdziłem, że nie zrobimy teraz płyty Ascetoholix, bo tego nie czuję, a mam dużo swoich zaległych rzeczy. To wychodzi samo z siebie, nie ma założenia, że teraz robimy solówki. Jest teraz po prostu dogodna sytuacja i są środki żeby te solówki wydawać.

Jesteś zadowolony ze współpracy z UMC?DONIU: Tak, jestem bardzo zadowolony. Mamy taki układ, że to artysta decyduje jakie numery będą singlami, jakie teledyski nagramy, po pros-tu pełna niezależność. Bardzo dobrze nam się współpracuje, mamy świetną promocję, czego chcieć więcej.

Na jakich nadchodzących wydawnictwach będzie można usłyszeć Twoje bity?DONIU: Na nowej płycie Hansa, dałem dwa bity na płytę SLU, jeszcze według starych układów, bo teraz stosunki między nami nie są najlep-sze. Produkuje soundtrack do filmu fabularnego z doborową obsadą. Jest to moja pierwsza przy-goda z muzyką filmową i bardzo chcę tego spróbować. My po części wyznaczamy nowe trendy w polskim Hip-Hop’ie i dużo ludzi nas za to nienawidzi. Ale jak sobie pomyśle, że na

koncercie jest 3000 osób, a pięciu osobom się to nie podoba, to czy ja coś robię źle? (śmiech)

Niedawno wraz z Liberem wystąpiłeś w programie „Muzyka łączy pokolenia”, gdzie gościliście z zespołem Kombi. Jak wspominasz tamto wydarzenie?DONIU: A to była śmieszna historia. Dostaliśmy zaproszenie do programu z Kombi. Jak byłem dzieciakiem to gdzieś tam Kombi kojarzyłem. Najpierw umówiliśmy się na spotkanie, oni przyjechali do Poznania z całą świtą (zespół, wydawca, manager) i poszliśmy na obiad. Współpraca się ułożyła na tyle, że zrobiliśmy remix kawałka „Nasze Randez-vous”, który znajdzie się na mojej solowej płycie jako bonus track. To są ludzie, którzy mają zespół od wielu lat, a zaczynali tak jak my. Mała miejscowość koło Gdyni i tam sobie grali.

Chcesz być polskim Kanye Westem?DONIU: Co mogę powiedzieć, nie chcę być (śmiech). Nie ukrywam, że to całe zajaranie Hip-Hop’em, w stylu robienie muzyki i nakładanie na to tekstów bardzo mnie kręci, pomaganie innym, współpraca z tymi, którzy tego chcą, którzy są na to otwarci. Będę dążył do jak największej niezależności, bo tylko wtedy będę miał maksymalną satysfakcję.

Plany na najbliższą przyszłość?DONIU: Kończę płytę, która ukaże się 15 listo-pada. Poza tym zakładamy z Liberem firmę, która będzie się zajmować managmentem całej ekipy, czyli: Ascetoholix, Owala, Meza, Hansa. Firma będzie się nazywać od pierwszych liter naszych pseudonimów DL Promotion. Zakładamy ją po to, żeby nie było już cyrków w stylu: „cześć, za ile zagrasz koncert?”. Teraz będziemy mieć chłopaka, który zajmie się sprawą organizacji i promocji naszych imprez. Chcemy, żeby było to robione profesjonalnie.

KAŻDY KTO MÓWI O MOJEJ MUZYCE HIP HOPOLO NIECH CIĄGNIE LACHE

WYWIAD Z DONIEM

24 | GRUDZIEŃ 2004 / HIP-HOP.PL

ROZMAWIAŁ: MARCIN “JASKUŁ” JASKULA FOT:

MAT

. PR

ASO

WE

Page 25: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

NAJSŁYNNIEJSZY WIELKOPOLSKI PRODUCENT, CZŁONEK ASCETOHOLIX, OD PIĄTEGO ROKU ŻYCIA GRA NA KLAWISZACH. PRZECZYTAJCIE CO O SWOIM STUDIU I KARIERZE PRODUCENCKIEJ MIAŁ DO POWIEDZENIA DONIU.

WIELU LUDZI BARDZO MNIE ZACHĘCA DO KUPNA MPC 2000, CZY 4000, ALE JA JESTEM PRZYZWYCZAJONY DO DUŻEGO EKRANU, KIEDY MOGĘ OGARNĄĆ CAŁY ARANŻ, A JEDNOCZEŚNIE MIEĆ NATYCHMIASTOWY DOSTĘP DO KAŻDEGO ELEMENTU NAGRANIA.

JESTEM STARYM KOMPUTEROWCEM I TRUDNO MI SIĘ PRZESIĄŚĆ NA INNĄ MASZYNĘ.

NIELEGALNYM STUDIO

Doniu w roku 2000 i 2001 pisał do Hip-Hop.pl artykuły o produk-cji. Jeżeli jesteście ciekawi, jak zapatrywał się na kwestie techniczne w tych odległych czasach szukajcie artykułów Dillegala na stronie www.Hip-Hop.pl. Doniu (ex Dillegal) wtedy jeszcze nie był znanym producentem i raperem, więc sami możecie sprawdzić jakie były jego początki.

POCZĄTKIPoczątki mojego Dillegal studio i dumna nazwa (śmiech), wzięła się od D, czyli od Dominika i od illegal, czyli od nielegalnych spraw, bo tu się różne nielegalne sprawy odbywały. Studio powstało ponad 3 lata temu, gdy musieliśmy nagrywać płytę “A”. Nie chciało nam się jeździć do Camey’a do Gniezna, więc postanowiliśmy, że zrobimy coś na miejscu. Najpierw nagrywki powstawały u mnie w pokoju, potem w takim pomieszczeniu obok domu, a na końcu wykuliśmy ścianę w piwnicy, zrobiliśmy dwa pomieszczenia i tak postało studio. W obecnej formie funkcjonuje od tych trzech lat, z małymi zmianami.

SPRZĘTNa początku miałem jakieś tanie, lipne mikro-fony, komputer, który się non stop wieszał, crackowane programy itd. Odsłuchy pozostają cały czas te same, ale pora już je zmienić. Są to złożone na amerykańskich cewkach moni-tory bliskiego pola – pamiętam kupowałem je za naprawdę małe pieniądze. Pomieszczenie jest cały czas w trakcie remontu, muszę wszystko wygłuszyć, żeby to miało ręce i nogi. Ciągle sta-ram się coś ulepszyć, zmienić. Nie lubię stagnacji.Na początku nie było różowo, ale ważne było to, że jest miejsce, gdzie można z kulturą usiąść a tam (Doniu pokazuje na kabinę do nagrywania wokali) się wykrzyczeć. Po pewnym czasie wzbogaciłem się o klasyczny już mikrofon Neu-

manna Tlm 103, który kupiłem od Camey’a, pamiętam razem z Fatmanem 2. Na tym mikro-fonie nagrywało mnóstwo ludzi z Poznania i nie tylko: oczywiście my jako Ascetoholix i wszyscy, którzy są wpisani na mojej ścianie płaczu. To jest już “doświadczony” sprzęt, niejeden za majkiem zachrypł... Oprócz mikrofonu kupiłem przed-wzmacniacz lampowy, ulepszyłem komputer i staram się ciągle coś do niego dokupować. Teraz za wokal odpowiada Neumann i Fat Man2. Wok-

al wchodzi do karty dźwiękowej Terratec’a DMX 2496, która jest zwykłą kartą PCI z dodatkowym, bardzo poręcznym interfejsem z przodu, jakość przetworników firmy Terratec nie trzeba chyba przedstawiać i mimo, że karta jest raczej z dolnej półki odpowiada mi jej prostota obsługi.

SAMOPLOWANIEJako sampler służy mi przede wszystkim kom-puter, także praktycznie wszystko robię na kom-puterze i klawiaturze MIDI, na Reasonie 2.5 i Cubase SX, które świetnie ze sobą współpracują. Dodatkowo używam też klasyków: Sound Forge 7 i Acid 4. Okazyjnie Cool Edita. Jest to zestaw według mnie na komputer całkiem spoko. Nigdy nie robiłem na Fruity Loop’sie, chyba że ktoś przynosi mi projekt zrobiony na FL’u. Jest to fajny programik, wizualnie bardzo zgrabny, ale ze względu na to, że bardzo lubię grać na klawiszach to Reason jest pod tym względem lepszy, mogę w nim zagrać określonym brzmieniem melodię, potem to zsamplować i zapętlać. Reason bardzo dobrze współpracuje ze wszystkimi bankami brzmień, czy to z Akai MPC, czy z EMU, po konwersji mam to samo co użytkownicy hardware’u. Wielu ludzi bardzo mnie zachęca do kupna MPC 2000, czy 4000, ale ja jestem przyzwyczajony do dużego ekranu, kiedy mogę ogarnąć cały aranż, a jednocześnie mieć natych-miastowy dostęp do każdego elementu nagrania. Jestem starym komputerowcem i trudno mi się przesiąść na inną maszynę.

PŁYTYNajlepsza płyta jaka opuściła to studio to płyta Hansa “PńVI”. Najbardziej mi odpowiada brzmieniowo, ma to “coś”, fajnie chodzi bas i jest bardzo spójna. Wiele czasu spędziliśmy z Hansem nad doborem próbek. Cały czas ulep-szam to moje studyjko, ostatnio kupiłem klawiaturę bezprzewodową, polecam wszystkim. Poza tym mam jeszcze zwykłą klawiaturkę Evolution,

którą kupiłem kiedyś od Magiery (pozdrawiam) i używam jej jako kontrolera. Na niej właśnie wygrywam sobie basy, sample. Tak jak masz na Akai pady, tak tutaj wygrywasz sobie dźwięki na klawiszach. Też są dynamiczne i w pełni kon-trolujesz odtwarzane próbki.

PRZESZŁOŚĆZeszły rok miałem bardzo pracowity, zrobiliśmy z Decksem jego mixtape, zrobiłem płytę Meza, praktycznie od początku do końca była nagrywa-na u mnie, robiłem nasze “Apogeum”, później była płyta Hansa. Potem na krótko wpadli chłopaki z Jeden Osiem L, następnie do studia wszedł Liber i na końcu Owal z nowym krążkiem. W międzyczasie też parę składów podziemnych odwiedziło moje studio. Ile mogę tyle pomagam młodym, bo gdzie mają nagrywać?

PRZYSZŁOŚĆTen rok sobie trochę odpuściłem, trzeba zwolnić tempo i nabrać sił. Zacząłem robić swój materiał, skupiać się na nowych patentach i swoich starych projektach. Graliśmy też sporo koncertów i nie mogłem tyle czasu spędzać w mojej kanciapie. Ale przychodzi jesień, dobry moment na skupi-enie się na pracy właśnie w studiu. Zobaczymy jakie będą efekty.

Wizyta w .....

HIP-HOP.PL / GRUDZIEŃ 2004 | 25

TEKST I FOTO: MARCIN “JASKUŁ” JASKULA

Page 26: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

WETERAN POZNAŃSKIEJ SCENY HIP-HOP’OWEJ. PYTANY O OBECNĄ SYTUACJĘ W POLSCE ODPOWIADA: “KIEDY WIDZI SIĘ NA OKOŁO TYLE ABSURDU TO CZASEM NAJBARDZIEJ SENSOWNYM ROZWIĄZANIEM JEST UŚMIECH”. PRZECZYTAJCIE WYWIAD Z NAJBARDZIEJ BEZ-KOMPROMISOWYM ARTYSTĄ STAJNI UMC. PANIE I PANOWIE PRZED WAMI HANS / 52DĘBIĘC.

Co zmieniło się w Twoim życiu od czasu wydania krążka P-ń VI?HANS: Zacząłem zarabiać przyzwoite pieniądze na sprzedaży płyt i utworów oraz na koncertach. Nie mam już tylu stresów związanych z wydatkami na życie, bo żyjąc z muzyki daję sobie radę. Koncerty pozwalają zahartować głos oraz zjeździć spory kawał Polski i poznać różnych ludzi. Ludzie i prasa pozwalają Tobie doznać wiele miłości i nienawiści. Jedno uczysz się doceniać, na drugie się uodparniasz.

Czy nie wstydzisz się tego, że wydajesz w wytwórni, która przez większość środowiska określana jest mianem hip-hopolo’wa?HANS: Wytwórnia ma zapewniać najlepszą możliwą promocję, wszystkie decyzje musi podejmować wspólnie z artystą, którego sprawa bezpośrednio dotyczy, ma być uczciwa i rozliczać się z należności, ma zapewniać 200% niezależności. Na dzień dzisiejszy UMC spełnia wszystkie te kryteria z nawiązką. Wiem co nieco o rynku muzycznym i “panach wydawcach” i mogę powiedzieć z całą odpowiedzialnością, że nie znam wydawcy bardziej uczciwego niż UMC. Podczas, gdy jedni szarpią się o swoje pieniądze z “hip hop’owym wydawcą”, ja co tydzień mam raport ze sprzedaży płyt na biurku, a do 20go każdego miesiąca tantiemy na koncie. Podczas gdy niejeden “wydawca” umieszcza gdzieś singiel, zarabiając na tym i nie dzieląc się z artystą ani groszem, ja mam decydujące zdanie w każdym elemencie promocji mojej płyty, a wpływy z komercyjnych składanek m.in. „Bravo” dzielimy 50/50. I jeśli nic w UMC się nie zmieni, to choćby wydało Natalię Kukulską, a później Fasolki, Zespól pana Tik Taka, oraz Papa Dance i tak dla mnie pozostanie najbardziej wiarygodnym, efektow-nym i efektywnym wydawnictwem w kraju. Pokażcie mi 100% hip-hop’ową wytwórnię, która wydała tyle debiutów, pokażcie taką, która jest aż tak prawdziwa do bólu, że promuje podziemie i pozwala wybić się komuś, kto na to zapracował na nielegalnych płytach. Przykro mi, ale ja takiej nie zna-jduje. Mało tego, przez lata, które siedząc w podziemiu byłem tuż obok le-galnego rynku doszedłem do wniosku, że wszelkiej maści tzw. hip-hop’owe media prawie nic nie robią by zająć się podziemiem, miejscem gdzie rap ma największą siłę. Po 4 arenach poznańskich (festiwal organizowany przez UMC – przyp. red.) każda recenzja imprezy rozpoczynała się od słów “był występ podziemia, a prawdziwy koncert rozpoczął się od...” i tu w zależności kto miał już wydaną płytę był opisany. Znana gazeta skate’owo–hip-hop’owa, w której akurat wtedy ukazał się wywiad ze mną, umieściła na okładce Natalię Kukulską z Tdf-em, zwiększyła wyjątkowo nakład tego numeru i oplakatowała całą Polskę... po co? Żeby promować rap? Czy żeby trafić do masowego odbiorcy, który słuchać tej muzyki zaczął od utworu “Kamienie”? Jadąc do Rapkanciapy spodziewałem się bardzo dużo, to miała być rozmowa z ludźmi siedzącymi w tematyce, konkretna rozmowa o mojej płycie, trudne pytania, poważne odpowiedzi. W rezultacie wyszło zwykłe pierdolenie w podniebienie o sylwestrze, pla-nach na przyszłość itd. Po tym wszystkim wszelkie media wrzucam do jednej szuflady, bo każde z nich ma nad sobą szefa, który w dupie ma kulturę, ale za to ma nosa do zysków. I tak najprawdopodobniej wy i Viva, która też dzwoniła do mnie, nie zaprosilibyście mnie do wywiadu, gdyby kawałek “To my” nie leciał do wyrzygania na większości stacji radiowych na rotacji Pow-erplay. Wszyscy chcą tak bardzo promować hardkorowy, ambitny Hip-Hop, a gdy dostają taki kawałek jak “Pies” bardzo szybko znikają one z jakiejkol-wiek rotacji... Kto mi to wyjaśni? Kiedyś musiałbym przeprowadzić wywiad i zapytać Was, ludzi mediów o parę rzeczy.

Ostatnio mówi się dużo o wewnętrznym konflikcie w poznańskim Allstarze, do którego należysz. Jaki masz do tego stosunek.HANS: Nie można należeć do Allstaru, bo to tylko nazwa określająca grupę ludzi, która pojawiła się w moim mieście na płycie SLU. Trzeba było to jakoś nazwać, ogarnąć i taką nazwę wybrał Peja. Jeśli mowa o konflikcie to chyba tylko Peja vs. UMC Records. Niestety w ten konflikt zostali niepotrzebnie wciągnięci artyści. Nie mam do tego żadnego stosunku, jestem jakoś z boku tego co się dzieje. Pewne sprawy prywatne mogłyby być rozwiązane i dogadane bez udziału mediów. Wszystko jest mocno wyol-brzymione i zaognione i nie mam pojęcia kto, lub co to napędza. Nie potrze-bnie znów dzieli się Poznań na części, niedawno było “zjednoczony Poznań, a nie miasto pod napięciem”, a dziś znów przyjedzie Tymon, zrobi zdjęcie

26 | GRUDZIEŃ 2004 / HIP-HOP.PL

Ciuchy CROPP dostępne w sieci sklepów CROPP TOWN

Page 27: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

dwóm pitbull’om i napisze artykuł “Miasto pod napięciem 2”. Wszystko mogłoby być na spoko-jnie wyjaśnione. Niepotrzebna jest ta inkwizycja i palenie mostów. Czas takie rzeczy weryfikuje i leczy, szkoda tylko, że będzie musiał minąć ten czas i szkoda też tylu słów, które nigdy nie powin-ny paść, a które padły i pewnie padną jeszcze nie raz.

Niedawno w internecie pojawił się nowy klip 52 Dębiec “Zawodnik[t]”. Mieszają się tam kli-maty lat 80tych, “Wielkiego Szu”, Terminatora i filmów kung-fu. Czujesz sentyment do tam-tych czasów?HANS: Czuję sentyment, ale do klipów re-alizowanych w takim klimacie. Tych starych dobrych klipów, w których pomysł i klimat był najważniejszy. Klipów bez złota, diamentów, groźnych min, epatowania własnym bogact-wem, nierzadko urojonym, więc dla potrzeb klipu wypożyczonym, bez modelek machających dupami bez żadnego sensu. Czyli coś z czego zakpiliśmy w klipie “Kto?!”, coś o czym The Roots opowiedzieli w klipie “What they do”.

Zacząłeś już prace nad nowym materiałem?HANS: Tak. Niestety większość z tego co miałem przepadła wraz z zepsutym dyskiem w komputerze, wiec częściowo zaczynam od początku. Sam dla siebie ustalam termin czerwiec 2005. Aktualnie na składance UMC zobaczycie i usłyszycie kawałek, który pochodzi z nowej płyty. Dobrze odda klimat tekstowy, tematyczny i też po części muzyczny, jaki pojawi się na nowej płycie. Był to pierwszy kawałek, jaki stworzyłem po wydaniu “PŃ VI”, z końcem września powinien już latać po stacjach muzycznych.

Czy Twój stosunek do naszego narodu jest dokładnie taki sam jak w utworze “To my”? Chodzi mi o satyryczny wyraz tego kawałka. Chcesz, aby ta satyra coś nam uświadomiła? HANS: Ten kawałek miał być żartem o Polsce, satyrą na Polaka. Miał żartobliwie przypiąć szpilkę w odpowiednich miejscach naszej mentalności. Nie planowałem dla niego żadnych

zadań uświadamiających, ani pouczających. Kiedy widzi się na około tyle absurdu to cza-sem najbardziej sensownym rozwiązaniem jest uśmiech. A taki uśmiech chciałem wywołać. “PŃ VI” z założenia skupia się na tej negatywnej stro-nie życia człowieka, więc w “To my” chciałem, aby każdy Polak słuchając tego, uśmiechnął się pod nosem i powiedział “no tak, coś w tym jest”. I tak jak już powtarzałem to moja Monahomachia, tyle że nie o duchownych, bo o nich będzie w in-nych produkcjach, ale o Polakach.

Czy Twój stosunek do policji uległ pogorszeniu po wydarzeniach z przed kilku miesięcy w Poz-naniu i Łodzi?HANS: Nie. On jest cały czas taki sam, bo głównie dotyczył rzeczy codziennych, banalnych, drobnych. Codziennego deptania przez policję Twoich praw obywatelskich, przy najprostszych czynnościach takich jak np. kontrola. Obrzu-canie wyzwiskami, popychanie, bicie, agresja itd. Nie można akceptować takiego stanu rzeczy jako normalnego, bo do tego, aby Cię poniżać prawa nie mają. Mogą Cię zatrzymać i wykonać rutynowe czynności, ale im zawsze towarzyszą obelgi i poniżanie. I co z tego, że zgłosisz zażalenie na danego funkcjonariusza, skoro od razu taki papier trafi do kosza, a sprawa cywilna w takim przypadku jest z góry przegrana. Dlatego za to co oni robią odpłacam im na koncertach i płycie. Wydarzenia w Poznaniu i Łodzi i wiele innych, takich jak np. Słupsk w 1998, to tragedie, które ukazują brak profesjonalizmu policji, demaskują złe przygotowanie, psychiczne i fizyczne oraz znakomite umiejętności wyciszania spraw. Bo mi nie mieści się w głowie, że w Poznaniu na akcję policjanci jadą razem z cywilem, jego cywilnym samochodem, po czym rozpoczynają strzelaninę, w której tylko kilka z dziesiątek wystrzelonych

Przepytam media

DZIŚ ZNÓW PRZYJEDZIE TYMON, ZROBI ZDJĘCIE DWÓM PITBULL’OM I NAPISZE ARTYKUŁ

“MIASTO POD NAPIĘCIEM 2”

pocisków trafia w karoserię. Policjanci natychmi-ast są umieszczeni w zakładzie psychiatrycznym. Na pytanie czy byli pijani, rzecznik odpowiada “Nie, nie byli”, na kolejne pytanie, czy byli pod wpływem narkotyków, odpowiada “niestety nie mamy jeszcze wyników testów”. I do tej pory nie wiemy nic o tej sprawie... Jak to jest możliwe? Jeśli ktoś, kogo ma cechować zimna krew, bo

tacy ludzie bez wątpienia wysyłani są na akcje za groźnym bandytą, musi mieć doświadczenie i nie ma mowy o popełnieniu błędu. Jeśli taka grupa policjantów reaguje nagle, panicznie, agr-esywnie, błyskawicznie, strzelając po całym magazynku, to nie będąc lekarzem mówię wprost, te kurwy były naćpane amfetaminą albo kokainą. A w wybranym przez policję szpitalu psychia-trycznym, łatwiej było o manipulacje wynikami badań, bo werdykt, że policjanci byli naćpani byłby precedensem niszczącym dobre imię organu ścigania. Tak samo jak pierwszy wyrok w sprawie molestowania i pedofilii księdza rzym-skokatolickiego, sprawił, że takim przypadkom zaczęto przyglądać się bardzo dokładnie i dzięki prasie oskarżenia i sprawy przeciwko pedofi-lom w sutannach posypały się lawinowo. Więcej z tego wątku w moim felietonie “Policyjne cz. 3” w dziale (ś)wiadomości na stronie www.52debiec.pl. Polecam też inne publikacje w tym dziale. Co sądzisz o tym, że Hip-Hop wkroczył w fazę komercjalizacji, że jest zauważalny na każdym kroku, że powstała cała ta otoczka? Kultura hip-hop’owa rozwija się w dobrym kierunku?HANS: Nie wiem, chyba nic nie sądzę. Rozwija się to tak samo jak w USA. Dużo elektronicznych, tandetnych brzmień, wizerunek bogatego rapera w drogim samochodzie, wszystko to staje się coraz bardziej pop kulturą i muzyką rozrywkową. Wielu ludzi odpycha ta otoczka. Pomimo, że w wielu produkcjach rapowych znaleźli by coś dla siebie, to nie słuchają tej muzyki bo całość kojarzy się im z tandetnym udawaniem i tańcem nowobogackich, prostych ludzi, którzy nie wiedząc co zrobić z pieniędzmi kupują sobie po 3 łańcuchy i nimi sobie dyndają przed kamera, robiąc przy okazji minę, która ma chyba oznaczać “jestem twardzielem”. Staram się to zmienić, a przynajmniej samemu odstawać od tych stere-otypów. Daję wtedy szansę właśnie tym ludziom, o których mówiłem, aby oni również dotarli do moich tekstów. Komercjalizacja pozwala godnie żyć z tego co robię, więc korzystam z możliwości zarobienia. Nigdy nie nagrałem kawałka za pieniądze, ale jeśli mam możliwość, to zarabiam na kawałkach, które nagrałem na swoją płytę. Nie jestem hipokrytą, obecna sytuacja ma swoje plusy i minusy, tak jak wszystko. Nie jestem prorokiem, więc nie jestem w stanie przewidzieć, czy to dobra droga rozwoju czy nie. Mam swoją wydeptaną ścieżkę, jedyne co robię, to przystosowuje się do obecnych realiów rynku muzycznego.

WYWIAD Z HANSEM

HIP-HOP.PL / GRUDZIEŃ 2004 | 27

ROZMAWIAŁ: MARCIN “JASKUŁ” JASKULA

Page 28: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

ROBIMY TAKI RAP, JAKIM SIĘ JARAMY, CZYLI W KLIMACIE DOBREGO ZŁOTEGO OKRESU. TŁUSTE BITY, GRUBE BASY

Niedawno ukazała się Wasza debiutancka płyta “Esensja czysta”. Jaka ona jest?RDW: W porównaniu do naszego poprzed-niego dema “To co w nas drzemie” z 1999 roku wzrósł poziom. Każda płyta powinna być inna. Nie może być tak, że np. nagrywasz trzy prawie identyczne albumy. Kiedy nagrywaliśmy pierwsze demo byliśmy jeszcze małolatami. Teraz trochę dorośliśmy, za jakiś czas będziemy mieli jeszcze inny pogląd na świat i dlatego też kolejne płyty się zmieniają. Ogólnie sympatyczny materiał, nie jest ani hardkorowy ani baunsowy, ani imprezowy, ani nie wiadomo jaki, po prostu “Esensja Czysta”!

Czyli jest dojrzalszy niż poprzednie demo?RDW: Chyba tak. Chociaż są też wariackie numery, żeby nie być za bardzo spiętym... KASZALOT: Poprzednie demo chłopaki nagrali beze mnie. Doszedłem później i to się zmieniło, jest inna produkcja (moja) i moje rymy w niek-tórych kawałkach.RDW: W porównaniu do tamtego dema na nowej płycie jest więcej featuringów.

Czy zgadzacie się z tym, że Wasza muzyka jest “świeżym spojrzeniem na klasyczny Hip-Hop”, jak stwierdził Tede? Na czym polega “klasyczna stylistyka” Waszego Hip-Hop’u?KASZALOT: Tak, to jest bardzo trafne spostrzeżenie. Robimy taki rap, jakim się jaramy, czyli w klimacie dobrego złotego okresu. tłuste

przypuśćmy nawijamy o życiu, żeby nie stworzyć wrażenia, że cała płyta jest taka. “Daję rytm” jest wypośrodkowany, nie zamyka nam drogi, nie wrzuca do jakiejś szufladki, a umożliwia nam wyjście później z innym singlem, nawet w zupełnie innym stylu. Rozmawialiśmy z naszym wydawcą Ostaszem i doszliśmy do tak-iego wniosku.

Co chcecie osiągnąć przez tworzenie rapu? Pieniądze, sławę?KASZALOT: Tak (śmiech).RDW: Fajnie jest zarabiać pieniądze, ale sława nie jest fajna. Jak już troszeczkę to poznajesz, to traci to swój urok. Nieraz spotykałem się ze sławnymi ludźmi, np. z Peją – idziesz z nim po ulicy i każdy się na Ciebie patrzy. Nie jest to ciekawe mieć na sobie tysiąc spojrzeń. Fajnie jest robić to, co się lubi, bez dodatkowej pracy od ósmej do szesnastej. Samo robienie muz-yki sprawia nam satysfakcję, bo jest czymś co możesz zostawić na tym świecie i będzie Twoje. Każdy jak na początku robi muzykę to nie myśli o pieniądzach, tylko jara się tym, że robi muzykę. My już nie jesteśmy na początku, reprezentu-jemy jakiś poziom, mamy swój styl i teraz ch-cemy uskuteczniać nasze zajaweczki i poprawiać umiejętności, żeby być coraz lepszym. Nasza ostatnia płyta była nagrywana przez parę lat, a na następną płytę pójdziemy z jeszcze nowymi pomysłami, bitami itd.

Analogia tworzy od 1998 roku, graliśmy wiele koncertów i tam właśnie poznaliśmy większość z tych osób. Festiwale, a potem wspólna impreza w hotelu czy za sceną. Jak się gra przez tyle lat to jest niemożliwe żeby ich nie znać, bo zawsze się gdzieś spotkasz, gdzieś zaimprezujesz. Raz oni przyjeżdżali tutaj, raz my tam, potem gościnne występy na płytach i znajomość się zawęża.

RDW udzielałeś się na płytach WWO, Ski Składu, Ascetoholix oraz Dj’a Decksa. Jak do tego doszło?RDW: Ascetoholix zadzwonili do mnie z pytaniem czy mogą sobie wyciąć pętlę z mojego beatbox’u. Wtedy nagrywali swoją drugą płytę. Zgodziłem się, Decks też i wszystko wyszło ok. Najlepiej wspominam współpracę ze Ski Składem i Magierą. Oni nagrali swoje, my się dograliśmy, powstał nawet do tego klip, który jed-nak niestety za często nie latał. To był utwór “Kto ma lepiej”.

Wasz poprzedni mini-album “To co w nas drze-mie” znalazł się na I miejscu listy przebojów Radiostacji.BENAS: Utwór, który puszczali z tej płytki to “Duma”. Co do dema to mieliśmy dostęp do studia, wrzuciliśmy wokale, wszystko było w miarę poukładane. Potem mieliśmy koncert w Warszawie, na którym rozdaliśmy trochę tych płytek. Sporo osób się tym zajarało. Teraz patrzy-my na to z przymrużeniem oka.RDW: Poza tym ten materiał powstawał 5 lat temu, a 4 lata temu się ukazał. Tyle, że było to dla znajomków, na nielegalu, kserowane okładki itd. To, że zajął pierwsze miejsce, to dlatego, że u nas w Trójmieście, a szczególnie w Gdyni słucha się naszej muzyki i chodzi na nasze koncerty i na pewno wielu od nas przyczyniło się do tego pierwszego miejsca. Oni to pchali, bo ta płyta nie dotarła na całą Polskę. Większość głosów czy sms’ów popłynęła z Gdyni.

Duży rozgłos przyniósł Wam występ na poznańskim festiwalu Bless Da Mic oraz Festiwalu w Opolu w roku 2003. Jak wspomi-nacie te festiwale? Czy to był jakiś moment przełomowy w Waszej karierze?KASZALOT: Nie był to przełom, ale na pewno fajne przeżycie, które zmobilizowało nas żeby robić to dalej.BENAS: Na tamte czasy były to bardzo duże wydarzenia. Zresztą i teraz nie jest to dla nas sytu-acja codzienna.RDW: Dobrze, że tam zagraliśmy, bo jest to dla nas spore doświadczenie, koncert przed tak dużą publicznością. Tam było po parę tysięcy ludzi, w tym osoby, które tworzą kulturę hip-hop’ową w Polsce to naprawdę fajne przeżycie. Daliśmy radę, mimo tego, że następnego dnia po festiwalu mieliśmy egzaminy.

Co z teledyskiem?RDW: Teledysk został nakręcony w lipcu, a zmontowany we wrześniu. Nie jest wylan-sowany na babeczkach i furach. Wszystko jest pokazane tak jak żyjemy. Jak się dorobię zajebi-stych samochodów i stada panienek, to zaczniemy kręcić takie klipy. Z 4x4/Moustache Filmnacja współpracowało nam się bardzo dobrze. Teledysk kręciliśmy w Trójmieście, a przede wszystkim w moich stronach, czyli Gdyni.

Jak się zapatrujecie na zjawisko piractwa?RDW: Ja rozumiem, że ktoś może nie mieć

bity, grube basy...RDW: ...sample. A nawijki nie są jakieś wy-lansowane, sztuczne, są takie jak to było w szczerych najlepszych latach rapowych.KASZALOT: Produkcyjnie jest to rap sam-plowany, czyli korzenna opcja. Teraz jest dużo plastikowych rzeczy, my zupełnie od tego odbi-jamy, ale też nie chcemy robić tego tak jak kiedyś, z jednym samplem i loopem. U nas jest to bardziej rozwinięte. Staraliśmy się dodać coś swojego, świeżego, taki świeży powiew w klasyczny sposób.

Dlaczego zdecydowaliście się na “Daję rytm” jako utwór promocyjny?BENAS: Ten utwór wydał się najlepiej reprezentujący naszą płytkę. Poza tym nie narzuca jakiegoś konkretnego skojarzenia, że ta płyta jest taka czy taka.RDW: Ludzie nas jeszcze dobrze nie znają, więc nie chcieliśmy wstawić numeru, w którym

Jak zaczęła się Wasza znajomość i współpraca z Wielkie Joł i Tede?KASZALOT: Byliśmy na etapie, kiedy już mieliśmy płytę ukończoną (napisane wszyst-kie rymy, nagrane bity) i szukaliśmy wydawcy. Zadeklarowała się wytwórnia Wielkie Joł, zapro-ponowali nam układ, na który byliśmy w stanie przystać. Rozmawialiśmy z paroma innymi wyt-wórniami, ale zdecydowaliśmy się właśnie na tę.RDW: Kiedyś była fajna imprezka w Cube po juwenaliach, ze dwa lata temu, na after-party sobie dość długo freestyle’owaliśmy z Tedzikiem i całą bandą i tak nawiązał się bliższy kontakt.

Na albumie pojawiło się wielu znan-ych polskich raperów (m.in. Peja, Fu) i DJ’ów (m.in. Wojak, Deszczu Strugi). Jak do tego doszło?RDW: Nie jesteśmy już pierwszy rok na scenie.

WYWIAD Z ANALOGIĄ

28 | GRUDZIEŃ 2004 / HIP-HOP.PL

FOTO: MARCIN SZAMBELAN / WIELKIE JOŁ

Page 29: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

pieniędzy i nie stać go na kupno płyty, też nie za-wsze mogę sobie na nią pozwolić, ale wolę jej nie mieć i pójść ją kupić za jakiś czas, jak już kasę będę miał. Wolę nie wydać 30 złotych na jakieś jointy czy wódkę, tylko kupić polską płytę. Wiesz, jak odpuścisz sobie ze dwie imprezy albo nie zas-zalejesz sobie za półtora bańki, tylko np. za sto, to masz te 50 zł. na płytę. Ale ludzie sami muszą to zrozumieć. Zarobki u nas są tak niskie, że jeżeli chcesz coś robić to też coś z tego musisz mieć.KASZALOT: Osobiście nie kupiłbym nigdy płyty na targu. Dla mnie to jest wieśniactwo. Kupuję polskie oryginały i ścigam moich ziomków, kiedy chcą coś przegrać.

tycznie wszyscy to byli znajomki, a teraz jest dużo tego wszystkiego. Ja już nie widzę wszyst-kich, wszystkiego co robią, ale znam kilka kape-lek, które coraz lepiej sobie radzą. Pamiętam jak zaczynali, a teraz widzę, że koncertują i widać progres i to jest bardzo pozytywne. Jest nasza Zi-omboi Klika, Deluxy się szykują żeby coś zrobić po perturbacji z PCP, jest Elegans, także wszystko nabiera kolorów. BENAS: Jednak nie wiem czy jest to sce-na spójna. Ja np. nie mam dobrego kontaktu z większością raperów trójmiejskich. Trzymamy się przede wszystkim w ramach Ziomboi Kliki.RDW: Nie chciałbym żeby istniały jakieś podziały

cje Kaszalota nam się spodobały, on się zajarał naszym rapem. My z RDW robiliśmy rapy, a Kas-zalot nam robił produkcje, ale na albumie “Esensja czysta” Kaszalot również rymuje.KASZALOT: Obecnie jeżeli chodzi o Elegans, to robimy czasami podmiankę bitów. Skierny zrobił bit nam, ja zrobiłem im.

Jak zapatrujecie się na żywe instrumenty w Hip-Hop’ie?KASZALOT: Jak najbardziej. Na naszej płycie pojawia się żywy bas, żywe elementy perkusyjne i gitarki funkowe. Pomagali nam nasi ziomkow-ie z James Ashen Cru i w ogóle chcemy zrobić

WYWIAD Z ANALOGIĄ

Z Ł O T E G O O K R E S U

Jak oceniacie polską scenę na tle światowym?KASZALOT: Podoba mi się od strony produk-cyjnej. Jest sporo kozackich producentów, robiących grube rzeczy, np. Whitehouse. Polska scena różni się od amerykańskiej, czy francuskiej niskim budżetem produkcji. Konkretne produkcje wymagają nakładu dużych pieniędzy, my ten brak musimy nadrabiać umiejętnościami. RDW: Jak dla mnie to polska scena kiedyś szła w innym kierunku i nagle ktoś chciał odbić od tego ale odbił chyba za bardzo w bok. Chciał zrobić coś innego, ale ludzie zaczęli tak odbijać, że już są kurwa poza Hip-Hop’em, tak daleko, że to już jest pop albo jakieś inne jazdy. Są tacy którzy twierdzą, że są związani z rapem tym rdzennym, a się nie nadają do tego.BENAS: Dużym problemem polskiej sceny jest to że jest wtórna. Jarałem się zawsze typowo pol-skimi nawijkami, takimi gdzie wynikała nasza odrębność. Korzystając oczywiście z jakiś tam szeroko rozumianych patentów.

Jak oceniacie 3miejską scenę Hip-Hop na tle reszty Polski?RDW: Teraz wszystkich undergroud’owych zespołów Ci nie potrafię wymienić. Kiedyś prak-

w hip-hop’ie, czy to 3miejskim czy ogólnopolskim. Disy to bzdura. Jak dla mnie typ może nawijać skąd chce byleby to robił dobrze. Jeżeli jest koza-kiem na majku to będę go popierał. Integruję się z ludźmi z całej Polski, z różnych miast, pije z nimi i razem chodzimy na imprezy.KASZALOT: Ważne jest żeby się rapem i hipem łączyć, a nie dzielić.

Kaszalot tworzyłeś wraz z Zawodnikiem kooperację. Jak wspominasz tamte czasy? KASZALOT: Zawodnik jest moim ziomem, razem robiliśmy jego materiał. w pewnym momencie jednak zdaliśmy sobie sprawę z dzielących nas różnic i odbiliśmy w inne strony, on poszedł w swoją, ja w swoją. Kooperacja z Zawodnikiem była jeszc-ze zanim dołączyłem do Analogii.BENAS: To były jeszcze czasy, kiedy było bardzo mało producentów. My się rozglądaliśmy za kimś, spotkaliśmy się, produk-

z nimi jakiś koncert na żywca.

Czym się zajmujecie oprócz Hip-Hop’u?KASZALOT: Rzuciłem studia, zająłem się muzyką.BENAS: Robię sobie przerwę w szkole.RDW: Właśnie wracam na drugi rok, bo olałem trochę, ale będę próbował skończyć szkołę. Poza tym to sport.

ANALOGIA

HIP-HOP.PL / GRUDZIEŃ 2004 | 29

ROZMAWIAŁ: SCHRODY

FOTO: MARCIN SZAMBELAN / WIELKIE JOŁ

FOTO: MARCIN SZAMBELAN / WIELKIE JOŁ

Page 30: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

Jak długo się znacie i jak długo pracowaliście nad tą płytą?STYL: Dezinte dograł kilka zwrotek do mojej po-przedniej płyty, potem dograliśmy jeden kawałek na składankę producencką znajomego – wyszedł zajebiście, więc wzięliśmy się za „Szaloną Ep”. In-aczej się to skończyć po prostu nie miało prawa.DEZINTE: Pierwsze kawałki znajdujące się na płycie powstały rok temu - mianowice „Cała Noc Przed Nami” i „Jebać to”. Płyta była już gotowa w wakacje, ale z premierą czekaliśmy na spon-sorów, tłocznię i drukarnię.

Czemu akurat “dwa smoki”? Zdarza Wam się zjadać dziewice?DEZINTE: Nie przepadam za dziewicami. Gen-eralnie na ten temat się nie będe wypowiadał z pewnych względów. Lubię dojrzałe, doświadczone kobiety, które wiedzą czego chcą.STYL: Jeśli chodzi o dziewice i smoki... to wolę jak to dziewica zjada smoka.

Dziewica zjada smokaStyl i Dez błysnęli w tym roku „Szaloną epką”, która uzależniła wiele osób. Dwa smoki, jak sie-bie określają, zieją dobrym rapem i nowymi ciekawymi pomysłami. Czas pokaże, czy ten duet narobi jeszcze więcej zamieszania w polskim rapie. Na razie, zanosi się na to, że usłyszycie o nich jeszcze wiele razy. Na razie przeczytajcie o tym co smoki lubią robić z dziewicami.

KRZYSZTOF KRAWCZYK PRĘDZEJ ZACZNIE ŚCIGAĆ NAS ZA TĘ „HANIEBNĄ PROFANACJĘ”, CO W SUMIE BYŁOBY TAK SAMO ABSURDALNYM POMYSŁEM.

WYWIAD Z STYLEM i DEZINTE

Wasza epka poziomem przebija wiele polskich legali. Czy mieliście propozycje od wytwórni lub występu na featuring’ach?STYL: Była możliwość wydania tej EPki na legalu, ale nie przyjęliśmy oferty. To nie jest materiał, który chcielibyśmy w ten sposób promować. Propozy-cje featuringów pojawiły się i niedługo usłyszycie nas na jakiejś płycie. A legal nadchodzi wielkimi krokami.DEZINTE: Płyta została bardzo dobrze przyjęta,

ale co konkretnie z wytwórniami to nie wiem. Żadnej płyty nie wysyłaliśmy jeszcze nigdzie. To nasza twórczość, a nie żadne demo. Jest to jednak nasza ostatnia produkcja wydana w ten sposób.

Styl, czy Krzysiu Krawczyk już się pytał o bity?STYL: Nie i nie spodziewam się aby kiedykolw-iek miał zamiar skorzystać, prędzej zacznie ścigać nas za tę „haniebną profanację”, co w sumie byłoby tak samo absurdalnym pomysłem. Podoba mu się muzyka i refren, ale nasze zwrotki już nie. Co jakiś czas, ktoś poczuwa się do roli „typa co będzie pytał, by być na Styla bitach”, lecz aktualnie jestem sku-piony na naszym nowym projekcie i kilku obiecan-ych „bębnach”, więc niestety zmuszony będę nadal odmawiać.

Skąd pomysł na przerobienie Bregovica i Krawc-zyka? Zależało Wam na parodii show biznesu?STYL: To w końcu „Szalona EPka”. Zrobiliśmy na niej kilka akcji, które na legalu byłyby nie do

pomyślenia. Krawczyka sparodiowaliśmy dla żartu, żart się udał. Natomiast sampel Gorana wykorzystałem do remixu kawałka „Stoję i się śmieję”, który zrobiłem przypadkiem, tak, dla własnej przyjemności. W efekcie, utwór zyskał specyficzny, ironiczny klimat. Umieściliśmy go na płycie w tej, zremixowanej wersji z tym właśnie samplem. Jest jeszcze jeden przypałowy sampel, który wykorzystujemy do prywatnego battle ze zna-jomym producentem – kto zrobi lepszy kawałek. Już drugi raz go używam, a ciekawe ile osób się

zorientowało.DEZINTE: Ponieważ płyta jest nielegalem, pozwoliliśmy sobie na kilka zabiegów, których nie powtórzymy na kolejnej produkcji. Po pierwsze tematyka, po drugie właśnie wykorzystanie niek-tórych sampli.

Dużo rapujecie o imprezach i słychać, że jesteście obeznani z tym tematem. Czy przyszłe nagrywki też będą w takim klimacie?DEZINTE: Teraz np. jest sobota, a ja się wybi-eram szósty raz w tym tygodniu. Na imprezach jestem nonstop, ale wcale się tym nie szczycę. Jed-nak fakt jest faktem. Na płycie chcieliśmy dodać coś od siebie w kwestii melanżu. Nie jest to od-krycie Ameryki, więc postanowiliśmy zrobić to na nielegalu. Poświęcając temu prawie całą EPkę wyczerpaliśmy temat. Oficjalna produkcja będzie bardziej zróżnicowana tematycznie i na pewno za-skoczy wiele osób.STYL: „Temat wyczerpany” jak już wspomniał Dez. Trzeba iść do przodu. Zrobiliśmy taką płytę, bo taka miała być. Jeśli ktoś narzeka na jej monotematyczność, to po prostu jej nie rozumie.

Jakie ogólnie macie plany w rap-grze?DEZINTE: Nie lubię planować, bo z planów nic na ogół nie wychodzi. Przypadki rządzą światem. Ale napewno jakieś gościnne występy, kolejne płyty...STYL: Najbliższe plany to kolejne, tym razem konkretne koncerty i płyta na legalu. Pewnie wywiążę się w końcu z obiecanych bitów i mam nadzieję, że zrobimy nareszcie ten cholerny klip.

Powiedzcie o współpracy z Lilu, która fenom-enalnie wypada na featuringach.STYL: Zaczęło się od tego, że Lilu współpracowała z naszym znajomym a on polecił nam przesłuchanie kilku jej kawałków. Spodobało nam się to, jak śpiewa, skontaktowaliśmy się, posłuchała kilku zap-roponowanych przez nas bitów z już nawiniętymi zwrotkami. Przyznała, że ma ochotę się dograć i stało się.

Jak można wejść w posiadanie “Szalonej epki”?STYL: Można ją zamówić na naszej stronie www.szalonaepka.prv.pl, kupić w warszawskich skate-shopach i na Allegro. Ktoś chce hurtową ilość? Niech pisze: [email protected]. Mile widziane sklepy z poza Warszawy.

Jeżeli na płycie nie zdążyliście pozdrowić Olgi, to teraz macie okazję to nadrobić.STYL: Tak więc pozdrawiam Olgę, rodzinę, przyjaciół, znajomych, wszystkich, z którymi współpracowaliśmy przy nagrywaniu płyty, CRV-CRU, Shirca, Ajrona oraz sztuki i wariatów którzy przychodzą na nasze koncerty.DEZINTE: Pozdrawiam Dwaku, Adashiego, ART-INU.PL, CPTL TIM, resztę dobrych znajomych oraz wiele imion kończących się samogłoską „a”.

30 | GRUDZIEŃ 2004 / HIP-HOP.PL

ROZMAWIAŁ: SEBASTIAN MULIŃSKI

Page 31: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

WYWIAD Z OSTR

ODCINAM SIĘPRZEZ WIELU LUDZI Z BRANŻY MUZYCZNEJ NAZYWANY WIELKIM TALENTEM. JEDEN Z NAJLEPSZYCH POLSKICH FREESTYLE’OWCÓW. MC, PRODUCENT, SKRZYPEK. PANIE I PANOWIE, PRZED WAMI O.S.T.R.

Wygrałeś freestyle battle na festiwalu Hip Hop Kemp w Czechach, największym hip-hop’owym wydarzeniu we wschodniej części Europy. Czujesz się europejskiej klasy freestyle’owcem?OSTR: Był to normalny freestyle battle. Czułem się pewnie, jeśli chodzi o flow, ale zdawałem sobie sprawę, że to jest zabawa i nikt mnie nie kuma. Bardzo się cieszę, że wygrałem, ale nie robię z tego wielkiej sensacji.

Jaki jest Twój stosunek do polskich wolno stylowych bitew? Chodzi mi m.in. o WBW. Pojawiło się wiele komentarzy na temat Twojego udziału w tej imprezie.

OSTR: To ostatnio gorący temat, wszyscy o tym gadają. Wiem z przeświadczenia, że jak Ostry przegra to będzie sensacja, a to nie o to chodzi.

Z kim przegrasz? Masz na myśli kogoś konk-retnego?OSTR: Momentalnie mogę się czuć na tyle silny, że z nikim nie przegram, ale po ostatniej WBW mam mieszane uczucia. Nie podobała mi się umowna obiektywność jurorów, według mnie kilka walk powinno się skończyć inaczej. Nie chcę tego komentować, bo nie czuję się do tego uprawniony. Nie jest sztuką wygrać free-style battle, gdzie jednego MC słychać lepiej, a drugiego gorzej, bo ma dalej mikrofon. Nie sz-

tuka battle’ować się z ludźmi, którzy nie mają na koncie żadnej płyty. Sztuką jest, żeby taki gościu podbił do mnie przed koncertem, a nie po, kiedy jestem zmęczony i powiedział: “słuchaj ziomek, chodź, chcę się sprawdzić na wolno”. Mnie przeraża to, że każdy podchodzi i mówi: “chodź kurwa zniszczę Cię”. To jest tak jak by Ci kazano rapować na zawołanie, to jest dla mnie obraźliwe. Kiedy za moich czasów rządziła Trzyha i Kaliber 44, i jak Dab mi powiedział: „dobra wariat chodź na freestyle, bo jesteś dobry”, to było dla mnie największe wyróżnienie. Staram się utrzymywać w takiej oldschool’owej hierarchii. Jakie masz skillsy, taką masz pozycję, ale nie jest to pozycja, która upoważnia Cię, żeby się wozić i chodzić jak bujaka. Jest to pozycja, która nobilituje Cię do tego, żeby pracować nad sobą dwa razy więcej niż dotychczas.

Powiedz coś więcej o Twojej nowej płycie pt. “Jazzurekcja”.OSTR: Wpadłem na taki pomysł, żeby nazywać swoje płyty tak jak to robiło EPMD. Każdy ich krążek zawierał w tytule słowo „Business”. Postanowiłem sobie, że fajnie by było zacząć ze słowem Jazz. Dlaczego nie nazwać następnej płyty np. Jazzgot, albo Jazzga, kombinacji jest mnóstwo. “Jazzurekcja” to płyta oparta na break’ach pochodzących z jazzu, głównie z lat 60-tych i 70-tych, przedział od 65-78 roku. Płyta jest żwawa, żywa, skoczna, i nieprzyjemna

(śmiech). To jest coś co chciałem zrobić sam, taki powrót do oldschool’u. Wszystkie bity są mojego autorstwa, skrecze DJ Haema.

A propos Anglików. Co słychać u Skill Mega?OSTR: Dan skończył studia i nie może znaleźć pracy. Odszedł od nich Mr. J. Wydali kilka singli, niektóre były nawet wysoko na listach

przebojów. Niedługo wyjdzie płyta, na której pojawię się gościnnie. Na

razie wyszedł jeden singiel, nazywa się Skill Mega „Bitter Blocker”, produkcja moja, z czego jestem bardzo dumny. Tam najważniejszy jest winyl. Prawdziwy rap rozchodzi się w under-groundzie. Tam nie ma pieniędzy, ale jest piękna ideologia. Robiąc tam muzykę nie masz szans na limo i jacht, ale masz szansę być szanowany i o to mi chodzi. Lubię sobie spojrzeć w twarz z rana myjąc zęby i powiedzieć cholera jeszcze brudne, musze doszorować i tak sobie szoruje jeszcze przez 2 min patrząc sobie w oczy i nie mam żadnych kompleksów. Cały czas robię so-bie swoje, nigdy nikogo nie sprzedałem, nigdy siebie nie sprzedałem, nigdy nie wykorzystałem żadnych znajomości. Z tego jestem dumny.

W lutym ukaże się wspólny projekt Emadei Twój. Opowiedz o tej współpracy.OSTR: Projekt jest już nagrany, ale okazało się, że wokale są źle zarejestrowane i trzeba je nagrać jeszcze raz. Muzyka jest gotowa. Ludzie będą zdziwieni, gdy usłyszą tę płytę. Emade jest jeśli nie najlepszym, to jednym z najlepszych produ-centów w Polsce. Robi swoją muzykę na żywych instrumentach. Najważniejsze z POE jest to, że my robimy Hip-Hop międzynarodowy. To nie jest Hip-Hop polski, ustosunkowany do polskich produkcji. To jest Hip-Hop ustosunkowany do tego, co się dzieje na świecie i za taki Hip-Hop rozliczam Piotrka i siebie.

Jak skomentujesz obecną sytuację na polskim rynku HH?OSTR: Boli mnie to, że zespoły takie jak 18L zarabiają potworne pieniądze, żerując na innych. Przecież historia z tym samplem, który ukradli z piosenki będącej na składance poświęconej dzieciom z Afryki jest żenująca. Oni jeżdżą na koncerty z ochroniarzem, dla mnie to jest śmieszne. Tak samo Mezo. Dostali kredyt w postaci popularności, a nie umieją go spłacić. Dla mnie to nie jest coś prawdzi-wego i staram się od tego odcinać.

“LUBIĘ SOBIE SPOJRZEĆ W TWARZ Z RANA MYJĄC ZĘBY I POWIEDZIEĆ CHOLERA JESZCZE BRUDNE, MUSZE DOSZOROWAĆ I TAK SOBIE SZORUJE JESZCZE PRZEZ 2 MIN PATRZĄC SOBIE W OCZY I NIE MAM ŻADNYCH KOMPLEKSÓW”

HIP-HOP.PL / GRUDZIEŃ 2004 | 31

ROZMAWIAŁ: MARCIN “JASKUŁ” JASKUŁA

FOT: PAWEŁ FABJAŃSKI

Page 32: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd
Page 33: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd
Page 34: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

Jak się czujesz jako pierwszy oficjalny mistrz Polski?BLADY KRIS: Czuję się cudownie. Fajnie so-bie pomyśleć, że jest się tym pierwszym, również dlatego, że mam dopiero 18 lat i już zaczynam zbierać plony mojej pracy.

Jak oceniasz spotkanie z beatbox’erami z całej Polski? Czy nie widziałeś negatywnych efek-tów współzawodnictwa?

TRZEBA ZROBIĆ MAŁĄREWOLUCJĘ

BLADY KRIS: Sam pozytyw, wszyscy szczerze uśmiechnięci. W drugiej rundzie, jak walczyłem z moim ziomblem Gruchą, czuło się miłość w powietrzu. Po każdej rundzie były przybijanie pięści i uściski, atmosfera była zajebista.

Powiedziałeś po imprezie, że trzeba zrobić na scenie beatbox’owej małą rewolucję. Co miałeś na myśli?BLADY KRIS: Przede wszystkim nie chcę osiąść

WYWIAD Z BLADYM KRISEM

na laurach, ciągle ćwiczę i już miesiąc praktyki może być dla mnie rewolucją. Na miesiąc przed WBW byłem o wiele słabszym zawodnikiem. Prowadzę warsztaty beatbox’u, gdzie kreują się naprawdę nieźli wymiatacze. Szczególnie jeden, może mnie prześcignąć, jeśli weźmie się ostro do roboty. Poza tym staram się moje szoł jak na-jbardziej urozmaicać. W obecnym czasie chcę do mojego repertuaru dołączyć bęben kongo. Uczę się również gry na didgeridoo.

Wzorujesz się na kimś konkretnym? Niek-tórzy wykonawcy, ale raczej nie z kręgu Hip-Hop’u, pracują z choreografami albo starają się wypracować sposób poruszania na scenie.BLADY KRIS: Gestykulacja na scenie to ważna sprawa. Staram się do konkretnych dźwięków robić konkretne ruchy. Jak wymyślę nowy pat-ent to myślę jak go przedstawię. Praca z chore-ografem to musi być coś fajnego, o ile służy on radą, a nie zamiast Ciebie wymyśla ruchy.

Co powiedziałbyś o Squeak - jedynej dziewc-zynie, która zgłosiła się do konkursu?BLADY KRIS: Bardzo pozytywnie ją odebrałem. Od niedawna zaczęła się uczyć plucia. Wymagało od niej odwagi, aby zaprezentować swoje umiejętności, które może nie były zbyt wysokie, ale widzisz kobietę, która robi beatbox. Mam nadzieje, że jak znów ją zobaczę to będzie widoczny rozwój.

Czego oczekujesz po bitwie międzynarodowej, która odbędzie się w Berlinie w przyszłym roku?BLADY KRIS: Pozytywnej atmosfery. Poznania takich ludzi jak Alien Dee, człowiek z Włoch, po Killa Kela to największa postać w beatbox’ie. Mam nadzieję pokazać klasę, nie odpaść od razu, pokazać jak to się robi u nas. Fajnie byłoby poznać Kelę, bo to co on robi jest przesadzone i łamie po kolei wszelkie bariery. Też tak chcę.

Jak dalej rozwinie się beatbox w Polsce? Co trzeba zrobić by go wypromować?BLADY KRIS: Nie trzeba już promować. Wszy-scy wiedzą co to jest. Masa dzieciaków bawi się w to. Jak idę ulica mojego miasta, Szczecinka, ciągle słyszę jakieś plucie. Właśnie dlatego zorganizowałem warsztaty beatbox’owe w mie-jscowym MDK’u.

Powiedz coś o swoich planach twórczo-wydawniczych.BLADY KRIS: Reprezentuję Komercyjną Zbrodnię, która wchodzi w skład PW Kru, gdzie jest również Maciora i Blady Ser. Planujemy

CIĄGLE ĆWICZĘ I JUŻ MIESIĄC PRAKTYKI MOŻE BYĆ DLA MNIE REWOLUCJĄ

Na imprezie w klubie Przestrzeń Graffenberga zebrali się głównie fascynaci beatbox’ingu. Zgłosiło się łącznie

prawie 50 zawodników, z czego 42 wystąpiło tego dnia. Jury złożone było z trzech osób: Bee Low, aktywny i oldschoolowy działacz niemieckiej sceny beatbox’owej, założyciel serwisu Beatbox Battle Networks, odpowiedzialny za mistrzostwa beatbox’owe w Berlinie. Drugi członek jury to Art of Beatbox, Niemiec polskiego pochodzenia, który niedługo wyda solową płytę beatbox’ową. Trzeci byłem ja. Ocenialiśmy systemem punktowym w czterech kategoriach (tempo, brzmienie, kreatywność, show). Całość prowadził Proceente. Pierws-za ósemka została wyłoniona po ponad dwóch godzinach zmagań. Po krótkiej przerwie, którą wypełnili Dj Grubaz i Dj Krzywe Palce, kolejni zawodnicy ruszyli do boju. Teraz pozi-om był dużo bardziej wyrównany, a konkurencja zaciekła. Wyłoniono półfinałową czwórkę, następnie dwóch finalistów. Przed ostatnim pojedynkiem czekał nas kilkuminutowy pokaz jednego z Arta. Chwilę później na scenie zostali tylko Blady Kris i Mac, pojedynek w dwóch turach wygrał Blady. Po uciszeniu wrzawy, rozpoczęło się wręczanie nagród. Pierwszą nagrodą był złoty mikrofon SM58 firmy Shure, a także kwalifikacja do mistrzostw międzynarodowych. Oprócz tego zwycięzcy dostali oficjalne dyplomy Beatbox Battle Network i upominki od sponsorów. Poza punktowa-nym pierwszym i drugim miejscem, przyznano wyróżnienie w kategorii Best Show, tu zwyciężyła Squeak, jedyna uczest-niczka płci żeńskiej.

34 | GRUDZIEŃ 2004 / HIP-HOP.PL

ROZMAWIAŁ: PATRYK MATELA

FOTO: MARCIN SZAMBELAN

FOTO: MARCIN SZAMBELAN

Page 35: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

wydać płytę, ostatnio nagraliśmy drugi teledysk. Maciora kończy swoją płytę “I tak to Ci ukradną”. Współpracujemy z ekipą Mad Crew: Dj Feel-x i Dj Bart oraz BassMediumTrinity. Dostałem opcję nagrania skita na nową plytę Dj Volta. Feel-x chce robić riddimy na moich pluciach. To będzie gorąca opcja. Jest też opcja z Ostrym. Skupiam się teraz na Komercyjnej Zbrodni, która namiesza Wam wszystkim w głowach. Mam nadzieję nie tylko robić tam beatbox.

Twoje plany nie są konkretnie związane z Hip-Hop’em? Wolisz bardziej krążyć wokół tej, bądź co bądź, sprawdzonej tematyki, czy zgłębiać np. dancehall?BLADY KRIS: Nie zastanawiam się co tworzę - czy to Hip-Hop, czy dancehall, czy cokolw-iek. Jaram się wszelaką muzą i chcę wszystko to zmiksować i stworzyć coś nowego. KZ to na pewno Hip-Hop, ale nie tylko.

Co zaproponowałbyś ludziom rozpoczynającym dopiero przygodę z beatbox’em?

BLADY KRIS: Przede wszystkim - spokojnie przyjaciele beatbox’erzy. Nauczcie się porządnie podstaw, zamiast uczyć się wszystkiego naraz i wszystko robić średnio. Słuchajcie dużo różnej muzy, z której możecie brać inspirację, zami-ast dużo różnych bitbox’erów, których można kserować.

HU

MA

N B

EATBO

XING

, ZWA

NY TA

KŻE PIĄ

TYM ELEM

ENTEM

H

IP-HO

P’U, TO

DZIED

ZINA

, KTÓ

RA N

IE TRA

FIŁA JESZCZE N

A SA

LON

Y. DLATEG

O N

IGD

Y WC

ZEŚNIEJ N

IE OD

BYW

AŁY SIĘ

POW

AŻN

E ZAWO

DY B

EATBO

X’OW

E. DO

WB

W PO

LISH B

EAT-B

OX B

ATTLE.

ZAW

ODY

W PLU

CIU

FOTO: MARCIN SZAMBELAN

Page 36: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

Minęło już sporo czasu odkąd “Listopad” poszedł w świat. Jak patrzysz na tą płytę z perspektywy czasu?MASŁO: Minęło jakieś pół roku. Widzę teraz sporo niedociągnięć, głównie moich. Nie chodzi o muzykę, ani tym bardziej o featuringi. Dziś w ogóle inaczej pojechałbym niektóre zwrotki, włożył bym w nie więcej życia. Niektórych tekstów by nie było w ogóle, bo były po prostu słabe i monotematyczne. Zresztą to chyba nor-malne, że podchodzisz krytycznie do czegoś

a Zjawin za muzykę. Płyta na pewno będzie w 2005, możliwe, że przed wakacjami. Dopiero niedawno zaczęliśmy prace nad nią. Featuringi są na razie tajemnicą - po co odsłaniać wszystkie karty, jeśli można kogoś i przy okazji siebie mile zaskoczyć.

Jedną z mocniejszych stron demówki były bity. Jak nawiązałeś współpracę z takimi pro-ducentami jak Kociołek czy Zjawin?MASŁO: Tak samo jak z innymi producentami.

na forum. Wpadliśmy na to z Szeptem. Później on zrobił inny konkurs wraz z Lk z Klimatu kiedy BattleBit miał sporą przerwę. Niedawno wróciliśmy po dosyć długiej nieobecności dzięki zainteresowaniu Hip-Hop.pl.

Co z płytą ZPZ?MASŁO: W tej chwili mogę powiedzieć tylko tyle, że będzie na pewno, a kiedy - trud-no powiedzieć. Weźmiemy się za nią pewnie w nowym roku, bo teraz Wojtek siedzi w Anglii i siłą rzeczy nie możemy jej zrobić. Siedzenie razem, nagrywanie razem wokali, spieranie się czy szalone imprezy razem w weekendy to nie to samo, co paczka z płytą z wokalami, którą dostawał bym pewnie regularnie i dogrywał bym się do nich wraz z naszym trzecim kolegą Kubą. Nie czujesz wtedy tej amtosfery, że coś ro-bisz. Nienawidzę robienia czegoś przez sieć, bo nie czuję tego. Choć czasem się tak nie da i są wyjątki.

Jakie są Twoje plany muzyczne?MASŁO: Zaczęliśmy prace nad wspomnianą płytą Masło/Zjawin. Wiążę z nią duże nadzieje, jakkolwiek to odczytacie. Chcemy zrobić dobrą płytę i mam nadzieję, że uda się to zrealizować. Jaram się strasznie taką współpracą, wstępnymi gośćmi i tym, że mam możliwość robienia czegoś nowego, z kimś kogo cenię. Brzmi to pewnie ba-nalnie, ale w tej chwili czekam tylko na to, aż będę mógł trzymać skończoną płytę w ręku.

Co myślisz o poznańskim rapie?MASŁO: Jeśli chodzi o poznańską scenę to nie jaram się szczególnie tymi, którzy już się “wy-bili”. Co do podziemia to podoba mi się rap Ko-bry i Olda, czyli Wizji Lokalnej, podoba mi się rap Green Teamu, Ramony 23, PWSów no i ZPZ (śmiech). Spoko jest też kobiecy rap w wykona-niu Kady czy też Odpowiedniego Dystansu :). Pozdrawiam serdecznie wymienionych.

Kontaktowałeś się z jakimiś wytwórniami czy czekasz aż się same do Ciebie zgłoszą? Myślisz o płycie na legalu?MASŁO: Rozmawiałem z kimś, ale to tylko nic nieznaczące rozmowy. Nie czekam, bo w jakim celu mają się zgłosić w tej chwili? Zrobimy coś nowego, będzie to dobre, to wtedy będziemy o tym myśleć. Uda się zrobić dobrą płytę i ktoś będzie chciał nam pomóc by ją wypromować, to będę mu za to wdzięczny, a jak na razie sku-piam się na samej płycie. Poza tym, dobra płyta to dobra płyta. Jakie to ma znaczenie czy legal czy nielegal?

DOBRA PŁYTA TO DOBRA PŁYTA. JAKIE TO MA ZNACZENIE CZY LEGAL CZY NIELEGAL?

EP PT. „LISTOPAD” TO DEMO SZC-ZEGÓLNE. RZADKO W POLSKIM RAPIE SPOTYKAMY SIĘ Z WRAŻLIWOŚCIĄ I LIRYZMEM W TEKSTACH, DLATEGO SŁUCHAJĄC MASŁA, MOMENTAL-NIE MOŻE SIĘ ON SKOJARZYĆ Z ELDOKĄ. W JEGO WERSACH JEST JEDNAK ODROBINĘ WIĘCEJ CIEPŁA, MNIEJ GORYCZY. PRZECZYTAJCIE ROZMOWĘ Z POZNANIAKIEM, KTÓRY NIE PODĄŻA ŚLADEM STARSZYCH KOLEGÓW ZE SWOJEGO MIASTA. IDZIE WŁASNĄ DROGĄ, SZYKUJĄC KOLEJNY PROJEKT, TYM RAZEM WSPÓLNIE ZE ZJAWINEM, KTÓREGO BITY POWINNIŚCIE ZNAĆ CHOĆBY Z PŁYT ELDOKI I GRAMMATIKA.

co już zrobiłeś, bo wierzysz, że możesz zrobić coś nowego, o wiele lepiej. Z drugiej strony nie będę się usprawiedliwiał w żadnym stopniu, bo wtedy płyta była dla mnie całkiem przyjemna. Zresztą, dziś też zauważam na niej parę fajnych momentów.

Jaki projekt teraz zaczynasz?MASŁO: Jest to projekt Masło/Zjawin czy-li ja jestem odpowiedzialny za teksty i rap,

Napisałem kiedyś do nich maile, bo strasznie podobało mi się to co robią. Po jakimś czasie podesłałem im swoje numery i spytałem czy nie mieli by czegoś na moje demo. No i udało się, z czego się bardzo cieszę i pozdrawiam ich ser-decznie.

Skąd pomysł na Battlebeat? (www.Hip-Hop.pl/battlebeat) MASŁO: Pomysł na to powstał spontanicznie

WYWIAD Z MASŁO

CIEPŁYLISTOPAD

36 | GRUDZIEŃ 2004 / HIP-HOP.PL

ROZMAWIAŁ: BARTEK “V1” MIĄSKIEWICZ

Page 37: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

JAROSŁAW STANIEK ZACZYNAŁ TAŃCZĄC NA ULICY, TERAZ W TEATRACH CAŁEGO ŚWIATA, NIEPRZERWANIE UDOWADNIA, ŻE BREAKDANCE, TO SZTUKA PRZEZ DUŻE S.

TANIEC ALBO ŚMIERĆ

Prace przy “12 ławkach” idą pełną parą, premiera w przyszłym roku. Skąd wziął się pomysł na ten musical?JAROSŁAW STANIEK: Nie wiem czy słowo musical jest najlepsze. Nazywam ten projekt roboczo “dokumentem teatralnym”. Chciałbym wydobyć niezwykłą wartość i szczerość, która tkwi w tym co nazywamy kulturą uliczną. Widziałem wiele przedstawień w Europie wykorzystujących Hip-Hop i bardzo chciałbym stworzyć polski spektakl mówiący o problemach młodych lud-zi. Na pierwszy plan wydobyć taniec uliczny i tancerzy, którzy się tym zajmują. Rozwinąć ich umiejętności i stworzyć spektakl, który będzie miał swoje własne przesłanie i swoją własną historię. Kiedyś usłyszałem w telewizji jak młody człowiek opowiadał, że nie chodzi do teatru, czy kina, ale zna każdą ławkę na swoim osiedlu. Chciałbym coś zmienić. Spróbuję Hip-Hop wprowadzić do teatru. Dyrektorzy Te-atru Muzycznego w Gdyni, Maciej Korwin, a później Marcin Perzyna, również zapalili się do tego projektu, a w dzisiejszych czasach zapał producentów to rzecz niezwykle cenna. Ilość e-maili i telefonów z pytaniem o castingi również przekonała mnie, że warto to zrobić.

Pewnie masz konkretne wymagania jeśli chodzi o tancerzy?JAROSŁAW STANIEK: Szukam ludzi o wyjątkowych umiejętnościach. Muszą dobrze tańczyć, ale oprócz tego mieć styl i osobowość. Chciałbym, żeby spektakl był o nich, żeby opow-iedzieli przez taniec lub w innej formie, o tym co czują i kim są. Nie chcę nikogo zmieniać chciałbym stworzyć grupę ludzi, której przekaz będzie szczery i mocny. Niech “zatańczą” sie-

bie. Chcę nadać temu formę komunikatywną, nie tylko dla ludzi zajmujących się Hip-Hop’em.

Okradziono Was ze wszystkich materiałów multimedialnych zbieranych na potrzeby “12 ławek”. Opowiedz o tym.JAROSŁAW STANIEK: Bardzo przykra sprawa. Szczególnie dla Maćka Florka, jednego z moich asystentów, który bezpośrednio stracił na tym ok. 30000 zł. w sprzęcie wideo. Materiały, które mieliśmy zarejestrowane zostały utracone i to spowodowało opóźnienie premiery. Wszystko musimy robić od nowa. Szkoda mi szczegól-nie Maćka, bo trudno znaleźć człowieka tak oddanego sprawie.

Podejrzewacie kogoś?JAROSŁAW STANIEK: Od podejrzeń jest policja, pozostaje tylko czekać na efekt ich pracy, ale chyba nie ma się co łudzić.

Co w takim razie będzie z tym projektem?JAROSŁAW STANIEK: Napieramy ostro do przodu. Odbyły się już warsztaty w Gdyni z ludźmi zaproszonymi z castingów. Mam wiele pozytywnych doświadczeń i nowych inspiracji.

Na czas premiery Teatr Muzyczny w Gdyni ma być zamalowany od stóp do głów w graffiti. Jak udało Wam się namówić na to dyrekcję?JAROSŁAW STANIEK: Dyrektor Maciej Ko-rwin jako pierwszy zachęcił mnie do realizacji tego projektu i jest otwarty na eksperymenty. Jednak mimo moich ostrzeżeń parę rzeczy go zaskoczyło. Natomiast pomysł z graffiti na te-atrze przyjął ze

PRZEKAZ PASJA

TALENT I STYL...

Zaczynał na początku lat ‘80tych, kiedy w Polsce pojawiało się dopiero mgliste pojęcie

o tym, czym jest bboy’ing. Staniek wiedział jed-nak, że chce się temu poświęcić. Podczas jed-nego z contestów w Warszawie został zauważony przez Małgorzatę Potocką (szefową baletu w teatrze Syrena). Pierwsza mała rola w jednym ze spektakli dała mu sporo do myślenia. Jak się bowiem okazało breakdance to nie wszystko, by podbić teatralne parkiety trzeba liznąć też trochę baletu i tańca nowoczesnego. W 1989 roku Staniek założył swoją pierwszą grupę P-89, z którą wystąpił na festiwalach piosenki w Sopo-cie i Opolu. Trzy lata później zgarnął Nagrodę Dziennikarzy, dzięki czemu furtka do wielkich możliwości zaczęła się otwierać. Jeszcze w tym samym roku Staniek stworzył choreografię do musicalu West Side Story w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Połączone w nim motywy uliczne i baletowe doprowadzają krytyków do szału, publiczność zaś wali na spektakl drzwiami i okna-mi. Staniek ma wówczas dopiero 26 lat. “To był mój pierwszy wielki sukces, bilety sprzedawały się z dwumiesięcznym wyprzedzeniem. Wtedy uwierzyłem w siebie” - opowiada Jarek. W kolejnych produkcjach zachwyca perfekcyjnym przenikaniem się na pozór zupełnie odmiennych stylów tanecznych (breakdance, balet, kujawiak, taniec klasyczny i nowoczesny). Młody reżyser cały czas trzyma rękę na pulsie, obserwuje młodych ludzi, słucha ich muzyki i łączy ją z tym. Każdy jego spektakl ma swój indywidualny styl, kawałek niepowtarzalnej duszy artysty. Dziś Sta-niek tańczy nawet we śnie, kiedy przychodzi na próbę ma już w głowie wymyślone całe układy choreograficzne. Zaangażowani do Opentańca artyści wręczyli mu po premierowym pokazie w Gdyni koszulkę z napisem “Taniec albo śmierć”. Staniek daje z siebie wszystko i tego samego żąda od współpracowników. Efekty ich pracy wzbudzają zachwyt na deskach największych europejskich teatrów. Pozycja najlepszego w Polsce choreografa i reżysera wydaje się niezagrożona. Wśród polskich twórców wyróżnia się obecnie tylko 31letni Jacek Ba-durek, który w styczniu tego roku przygotował układ taneczny do głośnego musicalu Koty. “Jarosław Staniek to ch oreograf o wielkiej wyobraźni i mistrzowskich umiejętnościach, który reprezentuje absolutnie światowy poziom” - mówi dla Newssweeka Walter Hitz, szef firmy Fine Arts Management. “Mam dla Stańka pracę w różnych miastach Europy na parę lat.” - dodaje.

HIP-HOP.PL / GRUDZIEŃ 2004 | 37

ROZMAWIAŁ: ANDRZEJ TROJANEK

Page 38: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

spokojem. Jest to jednak trudne do realizacji z przyczyn technicznych (Teatr Muzyczny w Gdyni to wielki budynek).

Podobno sam też przecierałeś kartony gdy polski bboy’ing dopiero raczkował?JAROSŁAW STANIEK: Lata osiemdziesiąte to był zupełnie pionierski czas. Wszyscy, którzy wówczas tańczyli to byli indywidualiści tworzący swoje własne figury i własny styl. .Dosyć szyb-ko wyszedłem z tego nurtu aby szukać własnej drogi, ale zawsze obserwowałem co się dzieje w Hip-Hop’ie i jego bliskim elemencie, break-dance. Doświadczenie w tworzeniu musicali oraz breakdance’owe korzenie pozwalają mi na stworzenie czegoś łączącego kulturę uliczną z jej wszystkimi niuansami zrozumiałymi tylko dla wtajemniczonych i teatr, który ma swoje prawa. Może być to ciekawa mieszanka wybuchowa.

Niektórzy bboy’e wysunęli zarzuty w Waszym kierunku. Jak odnosisz się do krytyki?JAROSŁAW STANIEK: Nie zastanawiam się nad głosami krytyki, bo nic bym nie mógł stworzyć. Ludzie muszą pamiętać, że wyszedłem z b-boy’ingu i wiem o co w tej kulturze chodzi. Wszystkim, którzy chcą podyskutować odpowi-adam jedno: przez 20 lat czekałem na to, aż powstanie polski spektakl hip-hop’owy. Nikt się nie kwapił do zrobienia czegoś takiego, więc robię go sam i będzie to moje spojrzenie na Hip-Hop. Tak to działa. Nie mogę robić tego tak, by wszystkich zadowolić. Natomiast cały czas rozmawiam i namawiam twórców z tej kul-tury do współtworzenia. Mam pozytywny odzew. Przykładem może być ekipa Azizi, która na początku była bardzo sceptyczna, ale po długiej rozmowie mam od nich sygnały, że chcą wziąć w tym udział. Również środowisko muzyczne jest otwarte na ten projekt, bo mają świadomość, że nic nie będzie im narzucane. Niektórzy twierdzą, że właśnie w takim spektaklu mogą zrealizować pomysły, których nie da się umieścić na płycie. Rozmowy z producentami muzycznymi dodały mi wiary, że ten projekt może wypalić.

“Ile na tym wszystkim zarobi pan reżyser, a ile dostaną bboye?” – słychać było nie raz.JAROSŁAW STANIEK: Dziwi mnie, że jeszc-ze nic nie ruszyło, a już tyle gadania o kasie. Ja i moi asystenci już prawie rok jeździmy po Pols-ce, robimy castingi, rozmawiamy ze sponsorami. Producenci tylko na podstawie moich pomysłów na spektakl chcą zaryzykować pieniądze, więc

POZYCJA NAJLEPSZEGO W POLSCE CHOREOGRAFA I REŻYSERA WYDAJE SIĘ NIEZAGROŻONA

jak mam wycenić tą pracę? Na godziny, dniówki czy kilometry? Jeśli nam się nie uda to będzie to skwitowane wielkim “a nie mówiłem?”. Powiem to wyraźnie i nie będę do tego wracać. Ten projekt ma być projektem profesjonal-nym, ale istniejącym w strukturach teatralnych. W teatrze nikt w Polsce nie zbija kokosów. Tak jak w normalnej produkcji teatralnej, każdy będzie indywidualnie negocjował swoje honorarium z dyrektorem teatru, który musi zadbać o to, aby można ten spektakl grać przez kilka sezonów, czyli musi być ekonomicznie sensowny. Mnie nie interesuje jaką ktoś ma stawkę. Chcę, żeby zaangażował się na maksa. Jeśli ktoś uzna, że mu się to nie opłaca to trudno, będę szukał dalej.

Dlaczego Bboy’e, którzy dostali się po cast-ingach na warsztaty taneczne w Gdyni, mieli sami opłacić sobie przejazd i wyżywienie? Czyżby zdarzyło się zapomnieć o ich zwro-tach?JAROSŁAW STANIEK: Nikt nie zapomniał, tylko oni zapomnieli, że jeszcze nie są w spektak-lu. Warsztaty miały na celu dać szansę na pokaza-nie pełni swoich możliwości, bo nie każdy umie to zrobić podczas castingu. Następne próby będą z tymi, którzy będą obsadą spektaklu i otrzymają za to wynagrodzenie. Cały czas myślę jak poprowadzić próby, aby uniknąć nadmiernych kosztów. Wierzę, że cały ten wysiłek się opłaci i uda nam się rozwiązać wszystkie problemy. Najważniejszy jest końcowy efekt na scenie. Tancerze muszą pamiętać, że nie są jedynymi wykonawcami i te same problemy musimy rozwiązywać z raperami, muzykami, scenografią, projekcjami, realizacją filmów itp.

Ile osób wzięło udział w castingach? Jak oceni-acie tę akcję? Udało się znaleźć odpowiednich ludzi do musicalu?JAROSŁAW STANIEK: Oficjalnie ok. 600, ale byłem też na imprezach hip-hop’owych i oglądałem materiały wideo przysłane przez różne ekipy. Mam objechanych ludzi ogarniętych pasją i to jest najważniejsze. Reszta to naprawdę ciężka praca i upór w dążeniu do ostatecznego efektu.

W innym Twoim show “Opentańcu”, też po-jawia się breakdance.JAROSŁAW STANIEK: Tak, w scenie pojaw-ienia się Kwiatu Paproci wykorzystałem kilka elementów zbliżonych do stylu hip-hop’owego. Najwięcej tego typu figur wykonuje Piotr Nawrocki, który zaczynał w ekipie breakdance, a teraz świetnie radzi sobie w innych formach tanecznych.

Jak udało Wam się zrealizować tak wielki pro-jekt w naszym kraju?JAROSŁAW STANIEK: Pomysł zrodził się w głowie Roberta D. Gambla, Amerykanina mieszkającego w Polsce, który zafascynow-any spektaklem tańca irlandzkiego Riverdance, zapragnął wyprodukować jego polski odpow-iednik. Razem z Marcinem Perzyną, który zajął się realizacją tego przedsięwzięcia od strony pro-ducenta wykonawczego, zwrócili się do mnie. O tym, że pomysł się sprawdził świadczy fakt, że “Opentaniec” został wybrany do reprezentowania Polski w wielkim koncercie “Welcome Europe” transmitowanym dla 300 mln. widzów z okazji wejścia Polski do Unii Europejskiej. Teraz sku-piam się na wersji filmowej, do której napisałem wstępny scenariusz. Jest również projekt, aby zaprezentować fragmenty spektaklu na rynku w Brukseli w ramach promocji kultury polskiej, a we wrześniu planowany jest pokaz spektaklu na Broadway’u.

38 | GRUDZIEŃ 2004 / HIP-HOP.PL

Page 39: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

JESTEM NAJLEPSZY I MAM ZAMIAR CI TO WBIJAĆ DO GŁOWY TAK DŁUGO JAK BĘDZIE TRZEBA

ANI UNDER ANI OVER

WYWIAD Z PLANET ASIAWielu postrzega Cię jako artystę undergrand-owego. Nadal istnieje takie coś jak scena underground w dzisiejszym amerykańskim biznesie muzycznym? Jak byś określił swoją muzykę?PLANET ASIA: Moja muzyka jest tym, czym jest. Nigdy nie starałem się tworzyć muzyki under lub over-ground. Robię muzykę jakiej sam lubię słuchać i mam nadzieje, że ona mówi sama przez siebie. Muzyka over i underground nadal istnieją. Nic się nie zmieniło. Jeśli nad-al są ludzi, którzy słuchają muzyki podziemi i takiej z komercjalnych stacji radiowych to jest cool. Serio, ważne jest mieć swoich fanów, którzy doceniają twoja muzykę.

Chłopaki Little Brother powiedzieli, że cały rap-biznes balansuje na krawędzi, że jed-nego dnia cały komercyjny Hip-Hop zniknie i zostaną sami prawdziwi undergroundowcy, a rap powróci do korzeni i będzie wyglądał jak na początku lat 90. Zgadzasz się z ta opinią?PLANET ASIA: Nie, zbyt dużo wpływowych ludzi jest w to zaangażowanych. Tu nie ma za-sad.

Twoja kariera oficjalnie rozpoczęła się w 99 roku albumem “Planet Asia”. Czy patrząc z perspektywy lat, to był dobry debiut?PLANET ASIA: Tak, to jest dobry początek, do którego zawsze mogę wrócić, to było jakby wstęp, początek do czegoś dobrego. Swoją drogą muszę częściej tej płyty słuchać.

Opowiedz o początkach The Cali Agents. Jak porozumiałeś się z Rasco?PLANET ASIA: Spotkaliśmy się we Fresno College. Pracowaliśmy razem odkąd miałem 15 lat, zawsze trzymaliśmy się razem i razem rymowaliśmy.

Co dzieje się teraz z Rasco i The Cali Agents?PLANET ASIA: Mamy w sklepach nasze EP natomiast album powinien się ukazać w połowie przyszłego roku.

Główną wadą większości underground’owych raperów takich jak Planet Asia, Rasco czy Dis-lated People jest fakt, że rymują tylko o tym, że są najlepszymi w grze i miażdżą konkurencje. Tak myśli o Tobie wielu ludzi. Czy uważasz taka postawę za obrazę?PLANET ASIA: Nie, jestem dobry i nie ma tu żadnych ograniczeń. Jestem dobry plus fakt, że moje rymy nawiązują do wielu tematów. Tylko się skup i posłuchaj. Tak, jasne jestem najlepszy i mam zamiar Ci to wbijać do głowy tak długo jak będzie trzeba.

Z Kubiq, Shake i Supa Supreme jako Skhool Yard wypuściłeś w 2002 wspaniały ep “A New Way of Thinking”. Ten album był porówny-wany do legendarnego krążka Jurassic 5 “Power in numbers”. Co się dzieje z tym pro-jektem?

PLANET ASIA: Ten projekt nigdy nie wychodził za próg, nikt w niego nie wierzył, a teraz mamy nowy mixtape i jesteśmy jeszcze silniejsi.

Na kogo występ byś poszedł gdybyś znów miał naście lat?PLANET ASIA: Nikogo... bo już wszystkich których, lubię widziałem w ich najlepszych latach. Ale jestem wielkim fanem Sick Ricka wiec myślę, że sprawdziłbym Rick the Ruler.

Kiedy Polak przyjeżdża do USA jest zafascynowany tym co widzi. Sklepy, ulice, ogrom i rozmach tego państwa przytłaczają go. Jakie są wrażenia Amerykani-na po wizycie u nas?PLANET ASIA: Mało rzeczy robi na mnie wrażenie. Byłem w Polsce kilka razy jednak pamiętam, że byłem zszokowany tym, że Po-lacy są tak zainteresowani muzyką, jak wiele ona dla nich znaczy. To jest właśnie Hip-Hop, czarna muzyka jest teraz wszędzie wiec, nic mnie nie poruszyło od 97 roku. Dlatego do tych lat chciałbym wrócić.

WYWIAD Z PLANET ASIA

HIP-HOP.PL / GRUDZIEŃ 2004 | 39

ROZMAWIALI: PUFFCIO, EMS, JASKUŁ, JEFF JAZZY

FOT:

MAT

. PR

ASO

WE

FOT: M

AT. PRA

SOW

E

Page 40: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

M-city to przede wszystkim zabawa z formą i przestrzenią miasta na murach, plakatach, billboardach, vlepkach lub też wirtualnie.

Wszystkie elementy miasta, a jest ich około 100, zostały wykonane przy pomocy szablonu. Pierwszym etapem jego przygotowania jest sz-kic danego budynku ołówkiem na kartce formatu A-4. Rysunek taki wykonany jest w perspekty-wie izometrycznej i wpisany w moduł dwóch stojących na sobie sześcianów.

Dzięki temu odbijanie szablonu jest dużo prostsze, a co ważniejsz e, pozwala na korzystanie w przypadku budynków także z ich fragmentów. Wszystkie razem można łączyć ze sobą w sposób nieograniczony. Z łatwością można zamieniać dachy i elewacje różnych obiektów. Wszystkie budowle mają swoją lewą – jaśniejszą stronę, i ciemniejszą – prawą, nadaje to im efekt plastyczności i głębi. Po wykonaniu rysunek zostaje powiększony do formatu A-2 przy pomo-cy komputera lub ksero i dwustronnie przelami-nowany na zimno przezroczystą folią. Gwarantu-je to dużą żywotność szablonu zabezpieczając go przed wchłanianiem farby. Kiedy jest jej grubsza warstwa i jest już sucha można ją łatwo zerwać i ponownie wykorzystać szablon. Niektóre elementy wykorzystane zostały po kilkaset razy.

Samo malowanie nie sprawia większych trudności. Prace trzeba zawsze zaczynać od dolnej części obrazka. Obiekt, który ma być na pierwszym planie, musi być postawiony jako pierwszy, jeśli zacznie się od drugiego planu nie uda się umieścić kolejnego elementu z przodu bez ich wzajemnego przenikania się. Można stosować maski i retusz, ale wtedy jest o wiele więcej pracy.

Przed rozpoczęciem malowania projekt jest bardzo ogólny i ogranicza się do zarysu kształtu miasta i ewentualnego podziału przestrzeni pub-licznej na dzielnice industrialne, mieszkaniowe lub inne kombinacje. Sam układ ulic i domów nigdy nie jest wcześniej planowany, powstaje w trakcie pracy.

Miejsce, w którym powstaje miasto, ma zazwyc-zaj swój specjalnie przygotowany z tej okazji budynek z nim związany. Postacie występujące na szablonach w m-city to przede wszystkim zna-jomi. Nie brakuje też kultowych miejsc.

Większość realizacji zostało wykonanych przez jedną osobę, przy większych jednak spotykała się grupka znajomych lub przypadkowych osób.

Najczęściej były to osoby, które miały już coś do czynienia z malowaniem, zdarzały się też takie, które po raz pierwszy miały kontakt z sza-blonem, farbą i dużą przestrzenią.

Szablon jest na tyle prostą techniką, przynajm-niej w fazie odbijania, że każdy jest w stanie so-bie z nią poradzić. Potrzeba jedynie wyobraźni przestrzennej. Każdy sam dobiera elementy, których chce użyć. Co ciekawe, zazwyczaj podświadomie powstaje dzielnica, w której mieszka autor określonej części pracy. Jeśli ktoś mieszka w bloku, buduje klockowe osiedle, jeśli np. na Dolnym Mieście (dzielnica Gdańska) buduje port i kamienice. Na tej samej zasadzie ustawiane są postacie, których umieszczenie w różnych częściach miasta stwarza odmienne historie.

Na stronie www.m-city.org znajduje się interakty-wny program (autorstwa Roberta Białkowskiego) do budowy miast z tych samych elementów, które wykorzystywane były w plenerze. Pomysł na konstruktora powstał aby przedłużyć maksy-malnie życie m-city chociaż w wymiarze wir-tualnym, kiedy przestaną już powstawać miasta w przestrzeni.

Dotychczas projekt został zrealizowany na te-renie Trójmiasta, Warszawy, Bydgoszczy, Toru-nia i Poznania.

TEKST: Mariusz [m] Waraswww.m-city.org

www.-m-.prv.pl / www.stencils.prv.pl

40 | GRUDZIEŃ 2004 / HIP-HOP.PL

Page 41: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

SZABLONOWEM Y S L E N I E

HIP-HOP.PL / GRUDZIEŃ 2004 | 41

Page 42: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

Kawiarnie z haszyszem łatwo rozpoznać po umieszczonych w oknach biało–zielonych tabliczkach. Tabliczki te zastąpiły wcześniejsze logo z liściem marihuany i portretami Boba Marleya. Funkcjonowanie coffee shopów reguluje instrukcja „AHOJ–G”, tzn.: żadnej reklamy „A”, zakaz narkotyków twardych „H”, bez zakłóceń porządku „O”, zakaz sprzedaży nieletnim „J” i sprzedaż nie więcej niż 5 gramów „G”. Ponadto na składzie baru nie może znajdować się więcej niż 500g narkotyków miękkich oraz obowiązuje zakaz sprzedaży alkoholu. Poza tym nikt nie może mieć przy sobie więcej niż 30g miękkich narkotyków. Oferta hasz-barów obejmuje także ciasteczka oraz czekoladki w polewie z haszyszem Alice B. Toklas, ale taż zwykłą kawę, soki czy mleczne koktajle. Nowością są coffee shopy z Internetem, energetyzujące i oferujące tzw. „inteligentne” narkotyki, w których sprzedaje się halucynogenne grzybki i substancje poprawiające nastrój sporządzone z naturalnych składników.

W latach osiemdziesiątych nadzór nad narkotykowymi barami wyrwał się spod kontroli. Dochodziło w nich do nielegalnych transakcji i sprzedaży twardych narkotyków. Wskutek nalotów policyjnych na początku lat dziewięćdziesiątych oraz restrykcyjnego egzekwowania przepisów prawa zamknięto prawie połowę z ponad tysiąca istniejących w Holandii coffee shopów. W mniej obleganych przez turystów dzielnicach Amsterdamu można napotkać na zamknięte na głucho pojedyncze narkotykowe bary. Jednak te, które istnieją, prosperują dzięki turystom, bo dla przeciętnego Holendra to żadna atrakcja. Amsterdamczycy traktują hasz–bary bardziej jak sklepy, zakupując jedynie używki, a konsumując je w zaciszu swoich domów.

Coffe shopów jednak nie brakuje, zwłaszcza w stolicy Holandii. Każdy z nich jest odmienny, dostosowanych do różnych gustów. Jedne grają rocka, inne muzykę klubową, są też takie, które kuszą stołami bilardowymi czy dostępem do sieci. Niektóre są bardzo stylowe z wnętrzem w stylu art déco oraz spokojną muzyką. Jednym z ciekawszych jest „The Bulldog leidseplein” („Bulldogi” to obecnie sieć 6-ciu lokali w Amsterdamie, z których pierwszy powstał już w 1975r.). Specyfika „Leidesplein” polega

na tym, że powstał on w budynku dawnego posterunku policji. Urządzono go tak, że przypomina posterunek łącznie z celą więzienną. Ściany są celowo zaniedbane, upstrzone gryzmołami (jak polskie klatki schodowe w blokach), jest też sporo więziennych krat, gablotek z bronią i kajdankami oraz obrazków

starego Amsterdamu. W części bufetowej na suficie umieszczono niewiarygodną ilość banknotów, które powiewając jak liście na wietrze tworzą specyficzny klimat. W Amsterdamie istnieje też jedyne w swym rodzaju muzeum w całości poświęcone marihuanie, które może się pochwalić m.in. kolekcją egzotycznych przyborów do palenia z całego świata np. antycznych fajek wodnych z Turcji, wydrążonych łupin orzechów kokosowych z Afganistanu, fajek totemicznych z Ameryki Północnej i fajek o charakterze obrzędowym z Afryki. Co ciekawe muzeum jest umiejscowione w centrum Dzielnicy Czerwonych Latarni, która słynie z legalnej w Niderlandach prostytucji. To właśnie prostytucja i narkotyki – dostępne tutaj zakazane owoce – stały się symbolem Holandii jako kraju niezwykle liberalnego. Taka sytuacja będzie jednak się zmieniać – zwłaszcza w sprawie narkotyków.

Dnia 28 maja 2004 r. rząd w Amsterdamie (pod naciskiem innych państw europejskich) ogłosił, że od przyszłego roku amatorzy papierosów, fajek i skrętów nie będą mieli czego szukać w dyskotekach, pubach i kawiarniach. Wyjątkowo ostro potraktowano coffee shopy, dla których zakaz palenia będzie szczególnie dotkliwy. Nadal będzie można handlować „soft drugs” (miękkimi narkotykami) oraz „space cakes”, kosmicznymi ciasteczkami z haszyszem oraz innymi dotąd dozwolonymi specjałami, nie wolno będzie jednak palić marihuany oraz tytoniu. Oznacza to w pewnym sensie koniec złotej ery hasz barów. Nikt nie wie jeszcze jak ów zakaz będzie egzekwowany. To pytanie znajdzie swoją odpowiedź już w przeszłym roku, który może okazać się przełomowym dla funkcjonowania, a nawet dla istnienia coffee shopów.

42 | GRUDZIEŃ 2004 / HIP-HOP.PL

MORAL/GANO Nienagannie Niemoralna Propozycja

Wspólny album duetu to profesjonalnie brzmiąca porcja solidnego hip-hopu z utworami oddającymi wiele osobistych emocji.

Całością produkcji zajął się Grafit, utalentowany producent z Kato-wic, którego warsztat i szerokie inspiracje pozwoliły stworzyć album ze zróżnicowanymi i dopracowanymi muzycznie podkładami wychodzącymi jakością daleko ponad powszechnie znane w kraju standardy. Na albumie goszczą doskonali wokalnie artyści: Konrad Imiela (m.in. główna rola męska w musicalu “Grease”, Teatr Roma w Warszawie), Aleksandra “Stoki” Stokłosa (Le Fleur) oraz Siloe.

Gano: pionier katowickiej sceny hip-hopowej, jeden ze współzałożycieli legendarnej grupy Kaliber 44. Ma na koncie gościnne udziały na ponad 15 oficjalnych albumach m.in. Warszafski Deszcz / Trzyha, Wzgórze Ya-Pa3 czy DJ 600 V. Autor i wykonawca popularnych utworów, m.in.: “Proste ?”, “Jeden z 365 (Biegnę)”, “Nie Jestem Kurwa Biznesmenem” (razem z Jajonaszem i Basem), “Gadają” (razem z Risq’iem). Jego solowy album “W Samo Sedno” był nominowany do nagrody Ślizgery 2001 w kategorii Najlepszy Album Roku. Koncertował w wielu miastach Polski oraz w Czechach i na Słowacji, m.in. z Das EFX (Warszawa), Jeru Tha Damaja (Katowice) i Fun Lovin’ Cryminals (Trencin, Słowacja).

Moral: uznawany za jednego liderów polskiego podziemia, ma na swoim koncie ponad sto nagranych utworów. Pomimo braku w dyskografii le-galnego wydawnictwa, gościł już na wielu imprezach hip-hopowych, gdzie niezmiennie zbierał wiele braw i pochwał, głównie dzięki swojemu unikalnemu stylowi rapowania i scenicznej werwie.Link do klipu - http://www.moro.com.pl/tonami/tonami.html

- W teledysku promującym płyte jest prezentowana część kolekcji dostępnej w sieci Cropp Town- Teledysk grany będzie w stacjach telewizyjnych: VIVA, MTV, 4fun.tv oraz ITV

Page 43: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

COFFEE SHOPYCoffee shopy, czyli niewielkie holenderskie bary, w których można zakupić marihuanę i haszysz, istnieją już od ponad 30 lat. Ich powstanie wiążę się z podziałem narkotyków na „twarde” i „miękkie” dokonanego w prawie holenderskim w końcówce lat sześćdziesiątych.Jednak w wyniku zawiłego paradoksu legalizacyjnego uprawa, import, eksport i handel marihuaną są w Holandii zakazane za wyjątkiem coffe shopów, które mogą prowadzić ich dystrybucję.

HIP-HOP.PL / GRUDZIEŃ 2004 | 43

PRZYGOTOWAŁ: MARCIN TWARDOWSKI

Page 44: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

44 | GRUDZIEŃ 2004 / HIP-HOP.PL

Na BOTY z zapartym tchem oczekuje się przez cały rok. Dla tancerzy z całego świata i wszystkich fanów hiphop’u data 23 października 2004 była od dawna zarezerwowana na niepowtarzalne święto. Właśnie tego dnia, już po raz piętnasty w historii zawodów, a po raz czwarty w Braunschweig (Niemcy), odbyła się impreza Battle of The Year 2004 będąca finałami nieoficjalnych mistrzostw świata w breakdance.

Pozytywna energia zgromadzona tego wieczoru w Volkswagen Halle wystarczyłaby do oświetlenia największych miast naszego globu. Niesamowita at-mosfera panująca na kolejnych edycjach BOTY jest już legendą. Nic więc dziwnego, że tym razem ponad 9000 widzów i tancerzy zdecydowało się przebyć od kilkuset do kilku tysięcy kilometrów, aby uczestniczyć w tegorocznej Bitwie Roku.

Swoje umiejętności zaprezentowało 17 ekip z różnych państw: TBC (Tajwan), Common Ground (Nowa Ze-landia), Break the Funk (Włochy), Submission (Es-tonia), Kayonyx (Szwajcaria), Electric Force Crew (Bułgaria), Quassit X-Boys (Słowacja), Stuttguard (Niemcy), Mortal Kombat (Japonia), Supernaturalz (Kanada), Fantastik Armada (Francja), Natural Effects (Dania), Ubuntu (RPA), Moving Shadows (Austria), Lions of Zion (Izrael), Gambler (Korea) oraz obrońcy tytułu z ubiegłego roku - Pokémon (Francja). Nie dotarła grupa Predators z Rosji. Najlepszymi okazali się bboy’e z Korei, którzy zdobyli pierwsze miejsce po bitwie z francuską grupą Fantastik Armada. Tym samym Gambler udowodnili, że nie marnowali czasu od Battle of The Year 2003, na której zajęli miejsce trzecie. Walka o tegoroczne trzecie miejsce odbyła się pomiędzy ekipą Stuttguard z Niemiec, a włoską Break The Funk, na korzyść tych pierwszych. Break The Funk, oprócz czwartego miejsca, zostali również wyróżnieni za najlepsze show.

Każda ekipa chcąca dostać się do finałów BOTY musi wcześniej przejść eliminacje odbywające się na region-alnych edycjach tej imprezy. W przypadku polskich grup droga jest jeszcze dłuższa, bowiem, aby dosięgnąć szczytu, najpierw muszą znaleźć się w pierwszej czwórce Battle of The Year Polska, a następnie wygrać BOTY Eastern Europe, czyli oficjalne eliminacje dla krajów Europy Wschodniej i Środkowej. Ostatni polski akcent miał miejsce aż trzy lata temu, kiedy na BOTY 2001 wystąpiła Nontoper Mielonka.

Idealne połączenie siły, dynamiki i wewnętrznej równowagi. Tak w skrócie można podsumować wrażenia z zaprezentowanych figur i stylów w tym roku. Tego co działo się na scenie nie sposób opisać, a tym bardziej racjonalnie wytłumaczyć. Poziom tańca i zaawansowania jego elementów ciągle pnie się w górę. Profesjonalne wykonanie choreografii z lekkością jaką podziwiać można było w Volkswagen Halle jest godne podziwu. Wszyscy twierdzący, że taniec w ostatnich latach stał się jedynie komercją, a nie stylem i celem

życia nie mają racji. Bardzo sympatycznym akcentem był fakt, że wśród widzów BOTY spotkać można było wielu Polaków.

Imprezę poprowadzili jak co roku, niezniszczalni i za-wsze pełni energii Spax i Trix, którzy skutecznie za-grzewali publiczność. Są już nieodłącznym elementem BOTY i bardzo trudno wyobrazić sobie, aby ktoś inny mógł zająć ich miejsce. Za muzykę odpowiedzialna była trójka: DJ Billy Brown (Francja), DJ Cut Nice (Holandia) oraz Haitian Star (Niemcy). Na krzesłach jurorów zasiedli Kwikstep (USA), Rokafella (USA), Benny (Niemcy), Lamine (Francja) oraz znany chy-ba wszystkim Crazy. Oprócz kilku godzin tańca na najwyższym poziomie dla widzów przygotowano też muzyczne atrakcje. Na pierwszy ogień poszedł rymow-any show Wildchild’a ze Stanów Zjednoczonych. Był także Electric Boogie show w wykonaniu duetu Old School Killers z Danii, a dla fanów funk’u zagrał sam Barry Kunzel z Niemiec. Jednak najlepsze przyjęcie publiczność przygotowała dla Rahzel’a, który swym beatboxem podbił zebrane tam hiphopowe dusze.

Impreza, choć co roku niezmiernie wyjątkowa, tym razem miała szczególny charakter. Cała Battle of The Year 2004 dedykowana była pamięci tragicznie zmarłego Break DJ Jamesa Leacy. Człowiek ten od wie-lu lat związany był z subkulturą breakdance, wielokrot-nie stawał za gramofonami na imprezach tanecznych (w tym również na zeszłorocznych BOTY), był także przyjacielem Trixa i kolegą wielu osób, które zajmują się organizacją zawodów BOTY. Dla uczczenia jego pamięci DJ’e zagrali specjalnego seta jako symbol, że on i jego muzyka na zawsze pozostaną w sercach ucz-estników Battle of The Year.

Wzniosłość imprezy podkreślił jeszcze jeden wyjątkowy moment. W trakcie show ekipy z Izraela (w tym roku po raz pierwszy uczestniczył w zawodach) dwóch tancerzy przebranych za walczące ze sobą st-rony palestyńską i izraelską, podali sobie ręce na znak zgody. Gest ten został bardzo skutecznie podkreślony przez pokojową muzykę, która nagle rozbrzmiała przerywając ich występ. Odbiór publiczności i brawa będące poparciem idei tańca jednoczącego zwaśnione strony dopełnił całości.

Jednorazowa obecność na tej imprezie gwarantuje każdemu, że za rok na pewno nie przepuści okazji i również pojawi się w Niemczech. Wracając z BOTY do kraju każdy już zastanawia się jak będzie następnym razem. Tancerze pełni motywacji do pracy nad swoim stylem i ruchami. Widzowie uzależnieni od wrażeń. Takim właśnie sposobem magia imprezy nie umiera wraz z jej końcem, ale wraca z uczestnikami do najdal-szych zakątków świata, gdzie taniec się kocha i gdzie jest pasją życia.

Page 45: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

BATTLE OF THE YEAR 2004

HIP-HOP.PL / GRUDZIEŃ 2004 | 45

Jeśli dobrze słuchałeś tego, co na każdej lekcji fizyki bez końca wpajał Ci nauczyciel - teraz czeka Cię nie lada niespodzianka. Wystarczy ten jeden, wyjątkowy dzień w roku spędzony w Niemczech. Przekonasz się, że człowiek potrafi latać. Dowiesz się, że tak naprawdę siła przyciągania nie działa na każdego. Zobaczysz wszystko co przeczy wszelkim prawom i wydaje się niemożliwe. Sceny, którym fizyka mówi stanowczo „nie” na Battle of The Year są bowiem chlebem powszednim.

OPRACOWAŁ: MICHAŁ CIESZKOCREATIVE PEOPLE POLSKAWWW.CREATIVEPEOPLE.PL

Page 46: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

NONTOPERZY NA IBE2004

Ibe to impreza trwająca dwa dni. Przez cały czas odbywają się różnego rodzaju zawody. Każdy może spróbować swych sił i walczyć z najlep-szymi. Ma również okazję pokazać się setkom ludzi z całego świata, będących widzami tego jedynego w swoim rodzaju wydarzeniu.Oprócz zawodów breakdance odbywają się również konkurencje i koncerty muzyczne, które przyciągają publiczność.

W każdym dniu imprezy różne zawody można oglądać w trzech różnych miejscach. Są to: scena główna, scena teatralna i parkiet dokoła nich. W tych miejscach od godziny 18:00 do 03:00 odbywają się różne konkurencje. W większości z nich postanowiła wziąć udział NONTOPER MIELONKA. A Cropp zdecydował, że zafunduje Nontoperom wyjazd!

Na kolejną już edycję IBE 2004 pojechała więc cała ekipa.

Impreza odbyła się 20-21 listopada 2004 roku. Do Rotterdamu przyjechały tysiące ludzi z całego świata. W ten weekend, w tym jednym miejscu powstał mały świat bboyingu, gdzie głównym językiem, dzięki któremu ludzie po-rozumiewali się nie był żaden język narodowy,

lecz pasja, która ich łączy, czyli breakdance. Jam, bo tak właściwie należałoby określić tą imprezę, odbył

się w klubie Nighttown Music Theatre w samym centrum Rotterdamu.

Na trzech salach odbywały się różnego rodzaju konkurencję, w których główną nagroda była satysfakcja, co stworzyło niepowtarzalny klimat. Oprócz tego oczywiście, gdzie tylko pozwalało na to miejsce, tworzyły się koła, w których można było poszaleć. Imprezę uświetnili swoją obecnością DJ Billy Brown i DJ Vodoo, którym środowisko i klimat breakdance nie jest obcy. Zna ich każdy bboy, a powinien poznać każdy. Na IBE zjechały się crew z różnych zakątków świata. Była min. ekipa z Hiszpanii, z którą Nontoperzy mieli okazję zmierzyćsię w konkurencji Open Crew Battles ( walki bez sędziów, bez limitu czasu, jedna losowa walka dla satysfakcji zwycięstwa). I Nontoper była górą! Z pozostałych ekip były jeszcze załogi z Francji, Niemiec, Włoch, Holan-dii, Danii oraz nie mogło oczywiście zabraknąć reprezentantów ze Stanów Zjednoczonych. Na głównej sali odbywały się m.in. Stand Up Dance Battle gdzie tańczyć mógł każdy, kto czuje rytm, nie koniecznie musiał tańczyć breakdance, Powermoves Battle gdzie zwycięzca musiał się popisać najlepszą, najdłuższą i najefektowniejszą wiązanką power’ową. W pozostałych salach odbywały się walki 1 na 1, 2 na 2 gdzie dwóm polskim dwójkom udało się przejść do drugiej

rundy. Także i dziewczyny mogły popisać się tańcem. Miały one, bowiem swoją konkurencję Bgirls Batlle. Kaśce oraz Darii udało się zyskać przychylność sędziów, ale niestety tylko do dru-giej rundy. Niektóre kobiety okazały się tak moc-ne, że nie jeden chłopak mógł pozazdrościć im umiejętności. Pierwszego dnia pozostał jeszcze czas na coś dla miłośników poppin’ oraz lockin’. Przez trzy godziny podczas Once You Pop You Can’t Stop ludzie tańczący elektro popisywali się swoimi umiejętnościami gdzie i Koza znalazł swoje miejsce. Tym akcentem, późną nocą zakończył się pierwszy dzień zmagań.

Następnego dnia wszyscy z niecierpliwością czekali na kulminacyjny moment IBE - All vs. All, gdzie Francja, Niemcy oraz USA toczyli bitwy na zasadzie każdy z każdym. Na pewno właśnie te walki zachowały się w pamięci każdego widza najmocniej. Wszystkie ekipy udowodniły, że są bardzo dobre i warte swojej pozycji na świecie. W każdej z ekip znajdowały się same autorytety światowego bboyingu, dlatego też poziom tych walk był bardzo wysoki a publiczność momenta-mi doznawała szoku:) Jednak Amerykanie udow-odnili, że są najlepsi.

Jaki był poziom na IBE? Bardzo wysoki. Spow-odowany m.in. udziałem „sław” światowego bboyingu. Takie imiona jak Omar, Shorty, Ma-chine, Waka na zawsze pozostaną w pamięci, każdego, kto miał okazję zobaczyć ich „na żywo”.

Pierwsza edycja Ibe miała miejsce w 1998 roku i dziś jest legendarnym wydarzeniem, które odbywa się co roku. Po sześciu latach Ibe stała się jednymi z najlep-szych zawodów breakdance w Europie. Każdego roku przyjeżdżają rzesze ludzi, by wziąć w nich udział lub poczuć panującą tam atmosferę.

Page 47: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

Podekscytowanie, zdumienie, radość, zaciekaw-ienie, trema, podziw, lanserka, siła i czysta za-bawa, nawet te słowa nie są w stanie opisać tego, co ludzie będący w tamten weekend w Rotter-damie.

Page 48: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

KREATYNAJest ona najpopularniejszym suplementem, wspomagającym przyrost masy mięśniowej i poprawę parametrów wytrzymałościowych. Jest dostępna pod postacią tabletek i proszku. Choć sama działa świetnie, możliwe jest do-datkowe wzmocnienie jej działania, przez przyj-mowanie jej z napojami zawierającymi proste węglowodany, np. z sokiem pomarańczowym, lub jeszcze lepiej z winogronowym. Uwaga: wielu producentów zaleca dawkowanie kreatyny z tzw. fazą nasycenia, gdzie należy przyjmować kreatynę w ilości 20 gramów przez pierwsze 5 dni, a następnie dawkę podtrzymującą 5g dziennie. Jest to jedynie chwyt marketingowy, mający na celu jak najszybsze spożycie zawartość puszki. Poza tym u niektórych mogą wystąpić wówczas zaburzenia żołądkowo-jelito-we, tak wiec nie polecam tego rozwiązania. W zupełności wystarczy dawkowanie 5 gramów dziennie (jedna płaska łyżeczka) od początku do końca. Najlepiej przyjmować kreatynę zaraz po treningu.

GLUTAMINAPowstrzymuje rozpad białek i ułatwia ich odbudowę. Podczas wytężonej pracy, jaką jest niewątpliwie breakdance, dochodzi do znac-znego rozpadu białek (katabolizm), który z jed-nej strony wzmaga budowę białka w mięśniach, a z drugiej przy nadmiernym wysiłku - ha-muje rozwój masy. Dzieje się tak dlatego, że przy regeneracji wysiłku, większość potencjału budulcowego komórek mięśniowych kierowana jest do odbudowy strat, dopiero później zaś występuje nadbudowa białek prowadząca do rozwoju muskulatury. W praktyce oznacza to, że nawet po intensywnym treningu nie dosta-niecie zakwasów, a mięśnie zregenerują się w 1-2 dni, a nie jak zazwyczaj w ok. 5 dni. Jest to bardzo istotne, szczególnie przy częstych treningach. Dawkowanie powinno być rozłożone na cały dzień. W tańcu i innych sport-ach wytrzymałościowych powinna wynieść do 40 gramów dziennie. Dawka ta powinna zostać podzielona na wiele mniejszych przyjmow-anych w ciągu dnia, przy czym, podobnie jak w przypadku kreatyny, najważniejsze jest spożycie bezpośrednio po treningu. Glutamina dostępna jest w postaci proszku.

HMBSuplement ten ma silne działanie antykata-

boliczne (regeneracja tkanki mięśniowej), oraz anaboliczne (wzrost masy mięśniowej). Jest substancją bioaktywną, o działaniu zbliżonym do witamin, występującą w niewielkich ilościach w niektórych produktach pokarmowych. Powsta-je również naturalnie w organizmie człowieka, jako substancja ochronna, łagodząca skutki stresu związanego z wysiłkiem fizycznym oraz jakże częstymi w tej branży kontuzjami. Za-potrzebowanie na HMB wzrasta w warunkach wzmożonej aktywności fizycznej. Przyjmowanie preparatu prowadzi do znacznej poprawy ogólnej wytrzymałości, zwiększenia masy i siły, a także wydolności tlenowej. Dodatkowym działaniem HMB jest spalanie tłuszczu. Najlepsze rezultaty osiąga się przy długofalowym przyjmowaniu, gdyż jego działanie nie jest tak spektakularne w pierwszym miesiącu jak przyjmowanie kreatyny. Szerokie spektrum działania HMB ujawnia się stopniowo podczas całego procesu przyjmowania. Dobrym pomysłem jest przyj-mowanie produktu zarówno przed, jak i po treningu. HMB dostępne jest w postaci kapsułek i proszku. Dzienna dawka wynosi 3 gramy.

ODŻYWKI BIAŁKOWEBiałka są głównym składnikiem budulcowym organizmu i stanowią 15% masy ciała, głownie masy mięśniowej. Substancjami, z których powstają białka są aminokwasy. Wzrost ilości energii czerpanej z aminokwasów następuje na

1 Jedz odpowiednio dużo. Tak, aby Twój organizm otrzymywał nieco

więcej, niż jest mu potrzebne do za-chowania masy mięśniowej na stałym poziomie.

2 Nie zastępuj posiłków odżywkami i suplementami. Najpierw wybierz

odpowiedni pokarm, dopiero wówc-zas gdy czujesz, że Twój organizm nie otrzymał wystarczającej ilości sub-stancji odżywczych, sięgnij po odżywki. Odżywki uzupełniają jedzenie, ale go nie zastępują.

3 Każdego dnia spożywaj przynajm-niej jeden gram białka na kilogram

masy ciała. Kiedy Twój organizm przy-wyknie do tej dawki, możesz stopniowo zwiększać ilość przyjmowanych białek. Warto spożywać koktajl z samego rana, gdyż wówczas poziom aminokwasów w organizmie jest najniższy.

4 Pij codziennie przynajmniej 3,5 litra wody. Twój organizm musi

być nawodniony, aby zapewnić każdej komórce odżywcze środowisko.

5 Spożywaj odpowiedni posiłek zarówno przed, jak i po treningu.

Przez spożycie posiłku na godzinę przed treningiem, energia wydatkow-ana później na trening może być spotęgowana. Po treningu również należy uzupełnić zapasy energetyczne.

6 Nie staraj się przechytrzyć swojego organizmu. Nie możesz zmusić swo-

jego ciała, aby rosło szybciej niż jest to możliwe. Nie przejadaj się, nie przyjmuj zbyt dużo odżywek lub witamin, niż Twój organizm może wchłonąć. Nad-miar tych substancji będzie po prostu zawsze utracony. Z drugiej jednak stro-ny, nie staraj się zagłodzić, jeśli chcesz spotęgować swoją utratę masy ciała, gdyż może to być niebezpieczne dla Twojego zdrowia.

SAME ODŻYWKI I SUPLEMENTY TO JEDNAK NIE WSZYSTKO. OTO GARŚĆ PORAD:

DIETA TANCERZA

48 | GRUDZIEŃ 2004 / HIP-HOP.PL

Kontynuując temat z poprzedniego numeru, drodzy bboys i bgirls, zajmiemy się suplementami dietetycznymi. Suplementy te wspomagają wzrost wytrzymałości i ogólnej tężyzny fizycznej organizmu, tak potrzebnej w naszym ukochanym tańcu. Tak więc do dzieła!

TEKST: PRZEMEK PACHOLSKI

Page 49: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

skutek adaptacji organizmu do długotrwałego wysiłku fizycznego. Aby zatem utrzymać bardzo ważną równowagę azotową, należy dostarczyć organizmowi odpowiednią ilość białka. W przypadku breakdance, szczegól-nie przy intensywnych treningach, należy zwiększyć przyjmowaną ilość. Stąd koktajle proteinowe są tak istotne w diecie tancerzy. Można je pić o każdej porze, jednak najbardziej zalecaną praktyką jest pół godziny przed i pół godziny po treningu. Dostępne na rynku odżywki bazują na różnych źródłach białka, w zależności od przyswajalności. Najczęściej są to: białka z kurzych jajek, białka ser-watkowe, oraz białka sojowe. Najbardziej przyswajalną formą jest białko na bazie ser-watki. Magia protein leży w sposobie przyj-mowania ich w diecie. Najbezpieczniejsze diety zawierają w 15-30% białka na jeden posiłek. Koktajle proteinowe powodują utratę wagi, przy jednoczesnym zachowaniu masy mięśniowej, a do tego dobrze smakują.

ODŻYWKI WĘGLOWODANOWEWęglowodany są głównym źródłem kalorii, których organizm tak bardzo potrzebuje. Powinny one stanowić ok. połowy każdego posiłku. Na rynku są dostępne różnego rod-zaju odżywki zawierające węglowodany od prostych aż po bardzo złożone. Im bardziej są one złożone, tym wolniej ulegają spal-aniu, a uwalnianie się energii jest wyda-jniejsze i lepiej rozłożone w czasie. Jeżeli chodzi o dawkowanie, to generalną zasadą jest spożywanie 5-6 gramów na kilogram masy ciała, choć czasem jest to również zależne od indywidualnego metabolizmu. Jeżeli poziom Twojej energii jest na wys-okim poziomie, a masa tkanki tłuszczowej jest stała, to pewnie spożywasz odpowiednią ilość węglowodanów. Jeżeli natomiast Twój poziom energii zmniejsza się i do tego tracisz na wadze, wówczas pobór węglowodanów jest zbyt mały. Analogicznie, jeżeli poziom energii jest wysoki i do tego przybierasz na wadze, to może warto byłoby zmniejszyć nieco dawki. Jeżeli chodzi o wytrzymałość na treningu, czy występie, to najlepiej działają węglowodanowe odżywki

To, co działo się w sobotę 4-go grudnia w Cropp Town w całej Polsce, można z pewnością nazwać extremalnymi zakupami. Wyjątkowa oferta „-50% na wszystko” przyciągnęła tłumy. Sceny ze sklepów przypominały trochę obniżki w jednej z sieci RTV i AGD... na szczęście nikogo nie stratowano :)

Takiej totalnej akcji w żadnej polskiej sieci ubranio-wej jeszcze nie było!Extremalna obniżka na wszystko przebiła inne świąteczne oferty konkurencji.Trzeba było przypomnieć sobie matematykę i szyb-ko odejmować od każdej ceny w sklepie połowę, zanim ktoś inny nie sprzątnie okazji sprzed nosa. I tylko tego jedynego dnia!

Warto więc było wybrać się w sobotę na zakupy w promocyjnej cenie. To, co działo się w sklepach przechodzi najśmielsze wyobrażenia. Wejścia były zasłonięte kratami. Za kratami ochroniarze. W środku zawsze sporo kupujących, natomiast na zewnątrz, przed wejściem kolejki rodem z PRL-u.

Dawno nie widziano na twarzach Klientów takiej chęci posiadania markowych ciuchów! A jakie ruchowe zaangażowanie i zmysł orientacji trzeba było wykazać, żeby dostać się do wybranych rzeczy. A było w czym wybierać. Ogromnym pow-odzeniem cieszyły się kurtki i bluzy Cropp, buty, plecaki, czapki. Zwinni kupujący niczym rasowi b-boye szybko wydostawali się ze sklepu z pełnymi reklamówkami.

I co ważne, info o akcji rozeszło się jak błyskawica. Poprzez e-maile, sms-y, na stronach www. Cropp Town znowu zgromadził tłumy. I zaoferował ciuchy na prezenty w rewelacyjnych cenach. A była to także świetna okazja, żeby spotkać się i pogadać, nie tylko o ciuchach...

A teraz info z ostatniej chwili – w Cropp Town nadal czają się promocje. Teraz szukajcie kurtek za połowę ceny.

DO ZOBACZENIE PONOWNIE W CT !!!

Tom Ziom

EKSTREMALNE ZAKUPY

HIP-HOP.PL / GRUDZIEŃ 2004 | 49

Page 50: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

PHILIPSNIUZ ROOMHDD065

MIKROODTWARZACZ MP3 Z HDD (HARD DISK DRIVE)

HDD065 to mikroodtwarzacz audio o wielkich możliwościach. Niewiele większy od karty kredytowej mieści osobistą kolekcję muzyczną ponad 375 plików MP3 lub 750 plików WMA w stylowej, niezwykle lekkiej obu-dowie z magnezu. Dynamiczne wzmocnienie tonów nis-kich (DBB) sprawia, że HDD065 brzmi równie dobrze jak wygląda. A ponieważ jedno ładowanie akumulatora wys-tarcza na 10 godzin odtwarzania muzyki, możesz słuchać swoich ulubionych piosenek zawsze, gdy przyjdzie Ci na to ochota.HDD065 zapewnia pełną kontrolę nad muzyką. Oferuje funkcję szybkiego wyszukiwania i nawigacja po utworach SuperScroll oraz funkcję odtwarzania jednym przyciskiem SuperPlay. Do ładowania i porządkowania plików muzy-cznych można użyć dowolnego komputera z systemem Windows wyposażonego w port USB.

SBCHS900SŁUCHAWKI TYPU OUTDOOR

Zabierz ze sobą te składane pełnowymiarowe słuchawki na powietrze i słuchaj muzyki gdziekolwiek zechcesz. Składany pałąk i muszle pokryte materiałem to kom-fort, a wbudowany reflektor akustyczny to lepsze basy. I oczywiście fascynujący design.

Page 51: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

Nie mogąc doczekać się zimy, postanowiliśmy ją nieco przyspieszyć i w tym roku rozpoczęliśmy sezon snow-boardowy już w październiku. Wybraliśmy się na jeden z bardziej znanych austri-ackich lodowców Hintertuxer Gletscher w Zillertalu. Wyprawa odbyła się dzięki wsparciu Croppa, który sfinansował przedsięwzięcie i ubrał nas w swoje ciuchy do testów oraz Zillertaller Gletscherbahn, który przysponsorował nam karnety.

Podbiliśmy na miejsce późną nocą i zadekowaliśmy się w Madseit, jednej z wiosek położonych w górach, tuż poniżej lodowca. Następnego dnia rano, po solidnym tyrolskim śniadanku, serwowanym jak codzień przez naszych Bauerów, ruszyliśmy po karnety i w te pędy kolejką linową na górę. Tam już czekał na nasz codziennie przygotowywany snowpark z halfpipe’m, wieloma różnej wielkości kicker’ami oraz paroma przyzwoitymi rail’ami. Z uwagi na porę roku, nie można było sobie za

bardzo pofreerideować, ale i tak znaleźliśmy so-bie kawałek względnie świeżego śniegu, nieznac-znie poza trasą. Oczywiście nie było to zbyt rozsądne posunięcie, z uwagi na liczne szczeliny w lodowcu. Gdyby nie rozpaczliwe ostrzeżenie, otrzymane w porę od mojej Oli i Figura, nasze-go fotografa, pewnie nie miałbym już okazji podzielić się z Wami swoimi wrażeniami z tego wyjazdu. Nie róbcie tego w domu!

Kolejne dni spędziliśmy „rozjeżdżając” się po letniej przerwie w atmosferze dobrej zabawy z przyjaciółmi, w związku z czym nie grzeszyliśmy nadzwyczajnie wysokim poziomem tricków, ale w końcu cała zima jeszcze przed nami. Z resztą zobaczycie wszystko na zdjęciach i na naszej stronie internetowej www.cropptown.com.

Gdyby nie liczyć paru lajtowych styk z rail’ami i tego, że o mało nie przejechałem Tandeciaka samochodem na parkingu, to w zasadzie obyło się bez poważniejszych obrażeń. Ola zadbała o odpowiednie żywienie całej ekipy i co rano nie

szczędziła starań, wkładając całe serce w każdą, przygotowywaną na stok, kanapkę. Podobnie nie obylibyśmy się bez, przyrządzanych przez nią obiadów. Figur zrobił chyba milion zajawkowych zdjęć a Tandi, okazał się nie tylko świetnym kom-panem do jazdy, lecz także do robienia jaj. Zaś wszystkie nasze poczynania i wygłupy, osobiście starałem się rejestrować naszą służbowa kamerą. Myślę, że bez przesady, mogę powiedzieć, iż był to jeden z lepszych wyjazdów snowboardowych, na których kiedykolwiek byłem. Mimo to jednak nadchodzący sezon snowboardowy zapowiada się jeszcze lepiej, ale o tym innym razem.

Dzięki wszystkim, którzy pomogli w organizacji tego wyjazdu! Zamaj, (Foto: Figur)

PIERWSZY ŚNIEG W HINTERTUX

Page 52: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

Red Bull od roku 1998 organizuje spotkanie młodych DJ’ów, producentów i muzykach, czyli Red Bull Music Academy. W tym roku odbył się w przepięknym Rzymie. Wykłady i zajęcia odbywały się w zabytkowym budynku w centrum, byłym klasztorze. Poprzednie edy-cje odbywały się w Berlinie, Dublinie, Nowym Jorku, Londynie, Sao Paulo i Cape Town. Na dwa turnusy zaproszono po 30 uczestników plus niezliczoną ilość gości, dziennikarzy, obsługi. Dla uczestników RBMA to dwa tygodnie wrażeń, podczas których nie zabrakło imprez i niezlic-zonej ilości srebrno-niebieskich puszeczek.

Wyjazd na RBMA to świetna okazja oderwania się od tego wszystkiego, co nas otacza. Zapras-zani dziennikarze wymiennie brali udział tylko w wybranych dniach. Red Bull Music Academy to impreza, na którą warto być zaproszonym. Każda zaproszona osoba otrzymała bilety lotnic-ze do Rzymu oraz pokój w luksusowym hotelu w centrum Wiecznego Miasta. Większość osób otrzymała również kieszonkowe. Nie wspomnę już o świetnej organizacji i nagromadzeniu w jed-nym miejscu więcej sprzętu, niż większość osób widziała w życiu. Organizator zatroszczył się dosłownie o wszystko. Całość zamyka świetna oprawa wizualna wykonana przez sporą grupę dekoratorów i designerów, którzy zamienili za-bytkowy budynek w dzieło sztuki współczesnej.

Plan dnia podczas akademii jest dosyć luźny. Około 13:00 zaczynały się zajęcia. Po lunchu miał miejsce wykład kogoś arcyciekawego, zaproszonego specjalnie na akademię. Podczas mojego trzy dniowego pobytu byli to kolejno:

Daniele Baldelli - Włoch, który w epoce italo-disco równocześnie, lecz niezależnie od am-erykanów tworzył DJ’ing. Czy ktoś z dj’ów kojarzy rodzaj muzyki zwany jako cosmic? To twórca tego gatunku.Leeroy Burgess - Amerykanin, twórca gatunku boogie - szalenie dynamiczny i otwarty koleś. Na www.Hip-Hop.pl możecie przeczytać jego biografię.Philippe Zdar znany z udziału w grupie Cassius - francuski producent, który tworzył m.in. dla MC Solaara (patrz www.cassius.fm).

Po wykładach następowała część praktyczna, czyli każdy katał na dostępnym dla uczestników sprzęcie. Organizatorzy przygotowali kilka pokoi, w których grający uczestnicy wzajemnie sobie nie przeszkadzali. Każdy z pokoi został przygotowany przez innego dekoratora wnętrz oraz wyposażony w innego rodzaju zabawki, tak aby idealnie pasował do poszczególnych rodza-jów muzyki. Sprzęt nie ograniczał się wyłącznie do mikserów i adapterów, ale były również: kom-puter, sampler i inne zabawki takie jak np. synte-zatory, fortepiany elektroniczne czy efektory. Do dyspozycji uczestników byli też wykładowcy.

Na Akademii byli uczestnicy z wielu krajów - od Bośni i Hercegowiny i Holandii po Stany Zjed-noczone i Brazylię. Był również Polak, Filip Bajak, z którym wywiad możecie przeczytać w dziale Produkcja na www.Hip-Hop.pl.

W jaki sposób można zakwalifikować się na Red Bull Music Academy? Wystarczy wypełnić

dosyć długą ankietę, w której trzeba opisać swoje sympatie, zainteresowania, gusty muzyczne itd. Na tej podstawie organizatorzy wybierają osoby, które odpowiednio władają językiem angielskim oraz są otwartymi ludźmi. Wbrew pozorom, na akademię nie są wybierani lokalni gwiazdorzy. Należy uwierzyć raczej w to co, piszą organi-zatorzy, czyli “Celem Red Bull Music Acad-emy jest wsparcie osób posiadających muzyczną wizję w odnalezieniu potrzebnego im natchnienia i w odważnym dążeniu do realizacji marzeń”. W związku z tym, zachęcam Was do wypełnienia w przyszłym roku ankiety i przesłania jej do organizatorów. O przyszłorocznej edycji będziemy informowali was na Hip-Hop.pl.

52 | GRUDZIEŃ 2004 / HIP-HOP.PL

TEKST: PAWEŁ FORNALSKI

FOT: M

AT. PRA

SOW

E

FOT: M

AT. PRA

SOW

E

FOT: M

AT. PRA

SOW

E

FOT: M

AT. PRA

SOW

E

Page 53: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd
Page 54: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd
Page 55: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd
Page 56: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd
Page 57: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd
Page 58: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd
Page 59: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd
Page 60: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd
Page 61: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd
Page 62: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd

Pozycja to historyczna, po pierwsze z racji daty swojego debiutu prasowego (rok 1957), a po drugie z racji swojej półwiecznej już nie-mal, niesłabnącej kariery. Obok Kajko i Koko-sza, komiksów o perypetiach Kleksa, poli-cyjno-żołnierskich perypetiach Żbika i Klossa i pojedynczych dziełach innych twórców, jest to prawdziwa klasyka obrazkowych opowieści naszego skromnego polskiego poletka komik-sowego. Jak się domyślacie będziecie czytać o Tytusie, Romku i A’tomku. Każdy wie, że jest to absolutny hit i klasyk.

Z KOSMOSU DO GRAFFITIMówiąc o Romku, A’tomku i ich nieuczłowieczonym ciągle (chociaż często bardziej ludzkim niż ważni towarzysze naszego kraju) przyjacielu Tytusie, trzeba wspomnieć o ich szacownym Twórcy Panu Henryku Jerzym Chmielewskim znanym w całej Polsce jako Pap-cio Chmiel (kiedyś jako Dziadzio Chmiel). Otóż Mistrz (często występujący na kartach przygód gromadki) komiksy zaczął tworzyć już w roku 1947 rysując dla “Świata Przygód”. Po blisko 10 latach postanowił opowiedzieć historię małpki wysłanej w kosmos w towarzystwie małego grubaska w okularach i patyczastego potar-ganego blondyna. Niestety na początku “Świat Młodych” nie chciał opublikować tej historii. Na szczęście nasz ówczesny wielki czerwony przyjaciel Związek Radziecki rok później wysłał w niebiosa swój pierwszy sputnik i podróże kosmiczne zyskały miano tematu numer jeden, a co za tym idzie Tytus, Romek i A’tomek ujrzeli światło dzienne.

Pierwsza seria “W kosmosie” doczekała się 41 odcinków i zyskała wielką popularność. Przez 10 kolejnych lat niemal nieprzerwanie uczłowieczanie Tytusa obserwowało z zapartym tchem harcerskie pokolenie naszych staruszków. Często wycinali odcinki i wklejali je do specjal-nych albumów.Wreszcie w roku 1966 okazała się pierws-za pełnometrażowa książeczka pt. „Tytus zostaje harcerzem”. Od tego czasu historie o najsłynniejszym szympansie Polski doczekały się 27 części, z czego ostatnia pt. “Tytus grafici-arzem” ukazała się w roku 2002.Obecnie dzięki wzrastającej popularności sztuki komiksowej możemy czasem znaleźć na pólkach

księgarskich pięknie wydane tomy niepublikow-anych dotąd historii. Dzięki nim można zobaczyć, jakie były początki Tytusa de Zoo. Tytuł ten jest również fenomenem wydawniczym ze względu na ilość sprzedanych egzemplarzy. Całość serii (czyli 27 odcinków) to prawdopodobnie kilka mil-ionów sprzedanych komiksów. Pierwsza część, wznawiana sześć razy, osiągnęła nakład 660tys! Jest to niesamowity wynik. Ale cóż, chyba każdy z nas miał w swoim domu chociażby jeden tomik przygód Tytusa. Za czasów tych gigantycznych nakładów również dystrybucja była inna, każdy kombinował jak mógł żeby cokolwiek kupić. Konkurentów na rynku komiksowym było niew-ielu. To wszystko w żaden sposób nie ujmuję całości dzieła, którym każdy swojego czasu się zaczytywał.

PRZYGODY LUDZKIEJ MAŁPYCo do samej opowieści to nie trzeba pisać, ponieważ Tytus jest w naszym kraju tak znany jak Superman w Stanach. Gdyby ktoś z Was się jed-nak uchował to chod zi tu o uczłowieczanie tytułowego bohatera przez dwóch uczciwych, uczynnych istnych wzorów wszelkich cnót, przyjaciół Romka i A’tomka. Chłopaki (niegdyś harcerze) zajęli się uroczym szympansem, który pojawił się na świecie w wyniku malarskich zapędów Papcia Chmiela. Przypadkiem uronił on kroplę farby (sjeny palonej) z której powstał Tytus. Zadanie to początkowo okazało się bardzo trudne ze względu na temperamencik szympansa oraz jego niechęć do wszelkiej edukacji. Wraz z upływem czasu jednak nauczył się on mówić,

PAMIĘTAJCIE O TYTUSIE

„TYTUS” MA SWÓJ SPECYFICZNY KLIMAT, HUMOR I RODZAJ RYSOWANIA. NIE JEST DZIEŁEM POKOLOROWANYM KOMPUTEROWO, NIE MA NIESPODZIEWANYCH ZWROTÓW AKCJI, KTÓRE

WSTRZĄSAJĄ ŚWIATEM, JEST PO PROSTU NASZYM KRAJOWYM TYTUSKIEM!

zaczął chodzić w ubraniach a następnie stał się pełnoprawnym członkiem gatunku homo sapi-ens, chociaż Romek i A’tomek są niezbyt zadow-oleni z postępów swojego podopiecznego. Jedno można powiedzieć na pewno: Tytus jest czasami bardziej ludzki niż inni ludzie.Na pewno wielu ludzi pozazdrościłoby mu fan-tastycznego żywota obfitującego w niesamow-ite wydarzenia. Liczne przygody bardzo często napędzane są przez jakiś wynalazek Profesora Talenta, który niezmordowanie konstruuje takie ustroństwa jak Wannolot, czy Żelazkolot. Przy-jaciele zazwyczaj są proszeni o przetestowanie każdego z nich i wtedy okazuje się, że coś nie działa. Swoją drogą bardzo miły człowiek z tego

Talenta, każe grupce dzieciaków z małpą na czele testować wynalazki, w których niemal zawsze coś się psuje.

Mnogość interesujących pomysłów Papcia pozwala właściwie zachwycać się każdą częścią przygód. W kolejnych odcinkach widać, iż au-tor stara się umiejscowić swoich bohaterów w czasach jak najbardziej odpowiadających obec-nym realiom. Ostatnio Tytus został graficiarzem, a ponoć w następnej książeczce będzie błądził po zawiłych ścieżkach Internetu.Miejmy nadzieję, że komiks ten będzie ukazywał się jeszcze bardzo długo i, że Papcio Chmiel będzie miał jeszcze wiele ciekawych pomysłów i dużo siły do tworzenia nowych przygód obywa-tela de Zoo. Koniecznie musimy dowiedzieć się, jakie losy spotkają weterana polskiego komiksu na zakończenie serii, którą sam Papcio chciałby

Po wakacjach zabieramy się do kolejnej komiksowej lekcji, zaczynamy zajęcia z historii XX wieku. Konkretniej z historii Polski, a konkretniej historii polskiej sztuki, a jeszcze konkretniej za komiks, który zna na pewno każdy z nas, bo to przecież żywa wciąż legenda. Wyboru tego dziełka dokonał tym razem człowiek spoza Warszawy, Gorzki. Jako pierwszy nie wskazał komiksu zagranicznego i jako pierwszy postawił na komiks humorystyczny.

zamknąć w 30 częściach. Miejmy nadzieję, że 30 okaże się liczbą niewystarczającą do pełnego uczłowieczenia Tytusa i Papcio będzie rysował i pisał dalej.Gorzki postawił dziś na klasykę i bardzo fajnie, że są ludzie dla których graficzne, fajerwerki i postacie znane na całym świecie nie są gwarancją dobrej zabawy. “Tytus” ma swój specyficzny kli-mat, humor i rodzaj rysowania. Nie jest dziełem pokolorowanym komputerowo, nie ma nie-spodziewanych zwrotów akcji, które wstrząsają światem - jest po prostu naszym krajowym Tytuskiem. Komiksem, na którym większość z nas uczyła się czytać i bardzo fajnie, że ludzie jeszcze o tym pamiętają. Wy też pamiętajcie!

62 | GRUDZIEŃ 2004 / HIP-HOP.PL

TEKST: EMPRO

Page 63: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd
Page 64: numer 15_64 strony PONIEDZIAŁEK2.indd