Nr 102/2007

48
ricrows \mMi Pismo Towarzystwa Miłosnikow Tuchowa Rok XVII Nr 4/102 wrzesleń-październik 2007 r. ISSN 1234-66-40 cena 4,00 zł

Transcript of Nr 102/2007

Page 1: Nr 102/2007

ricrows \mMi

Pismo Towarzystwa Miłosnikow Tuchowa Rok XVII Nr 4/102 wrzesleń-październik 2007 r. ISSN 1234-66-40 cena 4,00 zł

Page 2: Nr 102/2007

Tuchowskie 'Wieści 4120^01

Wyniki wyborów do Sejmu i Senatu w okręgu tarnowskim (nr 15)

21 października 2007 r. odbyły się przedterminowe wybory do Sejmu i Senatu. W okręgu tarnowskim frekwencja wyniosła 52,3%. Oddano 281.323 ważnych głosów.

Do Sejmu wybrani zostałi: Na poszczegółne ugrupowania w okręgu tarnowskim 1. Barbara Marianowska (PiS) - 21.654 głosy głosowało: 2. Edward Czesak (PiS) - 17.944 głosy PiS - 128.391 osób 3. Michał Wojtkiewicz (PiS) - 13.396 głosów PO - 90.638 osób 4. Józef Rojek (PiS) - 11.901 głosów PSL - 31.599 osób 5. Jacek Piłch (PiS) - 11.736 głosów LiD - 20.609 osób 6. Ałeksander Grad (PO) - 29.842 głosy LPR - 4.399 osób 7. Urszuła Augustyn (PO) - 10.480 głosów Samoobrona - 3.234 osoby 8. Jan Musiał (PO) - 7.705 głosów PPP - 2.453 osoby 9. Wiesław Woda (PSL) - 13.365 głosów Po ogłoszeniu wyniku wyborów w skałi kraju do Do Senatu wybrani zostałi: Sejmu nie weszły: Liga Połskich Rodzin, Samoobrona, 1. Kazimierz Wiatr (PiS) - 101.918 głosów Połska Partia Pracy. 2. Maciej Kłima (PiS) - 104.393 głosy

W przełiczeniu głosów wyborców w nowo wybranym Sejmie poszczegółne ugrupowania połityczne uzyskały następującą łiczbę mandatów: PO - 209 mandatów, PiS - 166 mandatów, LiD - 53 mandaty, PSL - 31 mandatów. Mniejszość Niemiecka - 1 mandat.

W Senacie: PO - 60 mandatów, PiS - 39, KWW Cimoszewicza - 1.

PS. Panu Michałowi Wojtkiewiczowi z Tuchowa, wybranemu do Sejmu na drugą kadencję, gratułacje i życzenia owocnej pracy dła naszej Ojczyzny składa Redakcja „Tuchowskich Wieści".

opr. G. Stanisławczyk

O ^ e l u P o l a k a

Połaka cełem: Skrucha przed Bogiem, Mir z przyjaciełem, A wałka z wrogiem.

Cześć dła siwizny. Czyste sumienie. Miłość Ojczyzny I poświęcenie.

Chętnie krew własną Dać w dobrej sprawie. Zacnie i jasno Dążyć ku sławie.

Trzecia: Miłość, której siew W serca rzucił niebios Pan, Która każe własną krew Za ojczysty przełać łan!

Te są cnoty, o tem wiedz. Któreś winien w sercu strzedz!

Władysław Bełza urodził się 1847 roku w Warszawie, zmarł 1913 r. we Lwowie. Po-czątek jego działałności społeczno-połitycznej był związany z Poznaniem, dokąd przybył w 1870 roku. Wydałony z Poznania przez władze pruskie za działałność propołską, schronił się w Pradze. W 1882 roku osiadł na stałe we Lwowie, gdzie poświęcił się działałności łiterackiej i wydawniczej.

W bogatej twórczości łiterackiej Bełzy szczegółne miejsce zajmuje „Katechizm poł-skiego dziecka". Ukazał się po raz pierwszy we Lwowie w 1900 roku i później wiełokrotnie, w ciągu stułecia, był wznawiany. Tytuł całości, składającej się z kiłkunastu wierszy, pochodzi od tytułu pierwszego wiersza zaczynającego się od słów: „Kto ty jesteś? - Połak mały". „Ka-techizm" jest adresowany do dzieci i rodziców, pragnących wszczepić swym dzieciom wartości narodowo-połskie i katołickie.

Władysław Bełza (ze zbioru pt. „Katechizm połskiego dziecka")

Page 3: Nr 102/2007

Tuchowskie Wieści 4120^01

WIEŚCI KULTURALNE - Kalendarium V

11 lipca odbyła się uroczystość 50-lecia OCHOTNICZEJ STRAŻY POŻARNEJ W BURZYNIE. Obchody rozpoczęto mszą Św. Podczas jubileuszowej uroczystości odbył się apel i ceremonia wręczenia medali „Za zasługi dla pożarnictwa". Prezydium Zarządu Oddziału Województwa Małopolskiego Związku OSP RP odznaczyło srebrnym medalem miejscową jednostkę OSFl Po okolicznościowych wystąpieniach odbyły się występy artystyczne, a następnie festyn strażacki. 29 lipca 50-lecie istnienia świętowała również jednostka OCHOTNICZEJ STRAŻY POŻARNEJ W LUBASZOWEJ. Uroczystość tę zainaugurowano mszą św. w kościele św. Gerarda. Następnie odbył się przemarsz jednostek pod remizę OSFl Tutaj w czasie uroczystego apelu poświęcono sztandar i przekazano go tutejszej jednostce. Wręczono także medale zasłużonym strażakom. Potem odbyła się

Uroczystości zainaugurowano mszą św. I 4 ^ r, • y

4 JCä \

Ceremonia poświęcenia sztandaru

część artystyczna, na którą złożył się występ dzieci z SP w Lubaszowej i koncert zespołu „Antares" z tuchowskiego Domu Kultury. Imprezę zakończył festyn strażacki.

młodzież z Lubaszowej w programie artystycznym

Przekazanie sztandaru Zespół „Antares" z DK

Page 4: Nr 102/2007

Tuchowskie Wieści 4/2007 -22

24 sierpnia w galerii „OBOK" została otwarta poplenero-wa wystawa malarstwa „SACRUM". Prace prezentowali uczestnicy „Sacrum": Alica Vojcikowa-Gabzdilova, Elżbieta Ledecka, Lech Ledecki, Adam Faglio, Wojciech Wałecki, Anna Fruhauf, Marek Sak, Lidia Olszyna-Mikołajczyk, Teresa Szafrańska, Krystyna Baniowska-Stąsiek, Eugeniusz Molski, Andrzej Grenda, Krystyna Rudzka-Przychoda. Patronował jej burmistrz Tuchowa - Mariusz Ryś.

Uroczystości rozpoczęto mszą sw. w kaplicy na dziedzińcu

Gospodarz dożynek otrzymuje bochen chleba

Podczas otwarcia wystawy

Sierpień w tuchowskiej gminie upłynął pod znakiem doży-nek, które odbyły się w połowie miesiąca w Lubaszowej, Zabłędzy, Siedliskach i Dąbrówce Tuchowskiej. GMINNE DOŻYNKI w Tuchowie odbyły się 26 sierpnia. Rozpoczęto je mszą św. w kościele NNMP Tuchowie, po czym barwny korowód dożynkowy przeszedł do tuchow-skiego amfiteatru, gdzie odbył się ceremoniał dożynkowy:

Prezentacja wieńców dożynkowych

Orkiestra sanktuaryjna prowadzi korowód

Glos zabrał poseł na Sejm RP - Michał Wojtkiewicz

bochen chleba wypieczony z tegorocznej mąki otrzymał burmistrz Tuchowa - Mariusz Ryś z rąk starościny Grażyny Czop z Kielanowic i starosty dożynek - Jacka Tyrki z Piotrko-wic. Chleb został podzielony i rozdany wśród uczestników uroczystości. Następnie odbyła się prezentacja starannie wykonanych i pomysłowych wieńców dożynkowych oraz

Page 5: Nr 102/2007

Tuchowskie Wieści 4/2007 -22

9 września odbyła się w Tuchowie POGÓRZAŃSKA BIE-SIADA MŁODZIEŻY zorganizowana przez Pogórzańskie Stowarzyszenie Rozwoju oraz Dom Kultury w Tuchowie. Program imprezy adresowany był głównie do młodzieży. Rozpoczął go kabaret „Jagodziorze" z Lipnicy Murowanej. Następnie koncertował Paweł Harańczyk (fortepian) i zespół wokalno-muzyczny „Antares" z DK w Tuchowie. Było sporo przekazywanych informacji o „Leaderze+" i prezentacja. Pomimo deszczowej pogody na scenie tuchowskiego am-fiteatru zaprezentowały się młodzieżowe zespoły: „Mood" z Tuchowa, „Orion" z Ryglic, „October Leaves" z Rybnika, „Chodźmy na truskawki" z Tarnowa oraz dwa bocheńskie zespoły: „Skafander" i „Deformacja". Podczas Pogórzańskiej Biesiady Młodzieży swoje umiejętności jazdy na bicyklach zaprezentowali cykliści. W tym dniu młodzież bawiła się świetnie, a połączyła ją właśnie muzyka.

Popisowa jazda na bicyklach

„Ewaplusfan" podczas występu

ich ośpiewanie. Dożynkową imprezę uświetniła Sanktuaryj-na Orkiestra Dęta, zespół „Tuchowiaczki" i kapela ludowa. Gwiazdą wieczoru był zespół „Ewaplusfan". Na zakończenie odbyła się biesiada taneczna z zespołem „Nocne Motyle". Dożynkom towarzyszyły stoiska garmażeryjne, kiermasze, wystawy oraz zabawy dla dzieci. Na dożynkach powiatowych w Wojniczu gminę Tuchów re-prezentowała delegacja wieńcowa z Piotrkowic, która zajęła III miejsce w kategorii wieńca współczesnego. Gratulujemy! I września odbyły się w Tuchowie uroczystości związane z 68 rocznicą napaści Niemiec hitlerowskich i stalinowskiej Rosji na Polskę. Tego dnia w kościele św. Jakuba Ap. została odprawiona msza św. z udziałem pocztów sztandarowych. Po jej zakończeniu nastąpił przemarsz pod POMNIK OFIAR II WOJNY ŚWIATOWEJ. Na wstępie ks. dziekan Zbigniew Pietruszka modlił się wraz z wiernymi. Następnie odbył się apel poległych, złożono wiązanki kwiatów. Recytatorzy z DK przedstawili krótki montaż poetycki. W rocznicowej uroczystości uczestniczyły władze samorządowe Tuchowa i delegacje szkolne.

Paweł Harańczyk

Page 6: Nr 102/2007

Tuchowskie Wieści 4/2007 -22

Tuchowska młodzież „October Leaves"

„ANTARES" "Chodźmy na truskawki"

„Orion" „Deformacja"

Page 7: Nr 102/2007

Tuchowskie Wieści 4/2007 -22

•i

i á -

Grafitti - TBaran Młodzież bawi się w rytm muzyki zespołów

- -

Losowanie nagród > 20 września w sali widowiskowej DK odbyło się spotkanie

z dr. Andrzejem Mężykiem, autorem I tomu książki pt. „Tuchów w dokumentach". Spotkanie to otworzył burmistrz Tuchowa - Mariusz Ryś. Następnie odbyła się prezentacja książki i rozmowa z autorem. Na spotkaniu można było również zakupić książkę i uzyskać autograf autora.

Stoisko PTTK Przemawia autor książki dr Andrzej Mężyk

Page 8: Nr 102/2007

Tuchowskie Wieści 4/2007 -22

22 września odbyła się uroczystość nadania Zespołowi Szkół w Karwodrzy imienia O. Władysława Witkowskiego - Re-demptorysty. Uroczystość rozpoczęto msza św. w kościele NNMP w Tuchowie pod przewodnictwem ks. biskupa Wła-dysława Bobowskiego, podczas której poświęcono sztandar szkoły. Po mszy obok budynku szkoły odbył się ceremoniał nadania imienia i wręczenie sztandaru ZS oraz program arty-styczny w wykonaniu dzieci i młodzieży miejscowej szkoły.

Zaproszeni goście

> 2 3 września Rada Sołecka, Rada Rodziców i grono peda-gogiczne Zespołu Szkół w Jodłówce Tuchowskiej zaprosiło na VI FESTYN GRZYBIARSKI. Podczas festynu odbył się konkurs na największego grzyba i na największą ilość zebranych grzybów. Jury w składzie: Alicja Gawron, Ma-ria Wabno i Irena Kucharzyk po zważeniu i zmierzeniu grzybów postanowiło przyznać następujące miejsca. W kategorii na „Największego grzyba" I miejsce otrzymali Agnieszka i Damian Mróz, II - Bogdan Arwaj, III - Dawid Witek. W kategorii „Największa ilość grzybów" I miejsce zajął Bogdan Arwaj, II - Damian Mróz, III - równorzędne miejsca otrzymali: Marcin Witek i Andrzej Martyka. Cenne nagrody rzeczowe ufundowane przez p. posła na Sejm RP i burmistrza Tuchowa wręczyli zwycięzcom: poseł - Michał Wojtkiewicz, starosta powiatu tarnowskiego - Mieczysław Kras i wiceburmistrz Tuchowa - Kazimierz Kurczab. Podczas

Dzieci i młodzież podczas występów artystycznych Goście podziwiają grzyb-y

Page 9: Nr 102/2007

Tuchowskie Wieści 4/2007 -22

imprezy wystąpiła młodzież z SP i gimnazjum oraz chór parafialny z Jodłówki Tuchowskiej. Ponadto w Filii Biblioteki Publicznej można było podziwiać wystawę miejscowych twórców ludowych: Zofii Starzyk - wystawa obrazów „igłą malowanych", Andrzeja Janusza - rzeźby i Andrzeja Słowika - kowalstwo artystyczne. Swój tomik poezji pt. „Pomiędzy" zaprezentowała Joanna Bąk- studentka III roku filologii polskiej. Organizatorem II konkursu fotograficznego „Park Krajo-brazowy Pasma Brzanki w obiektywie" był Urząd Miasta Tarnowa wspólnie z Zespołem Parków Krajobrazowych Pogórza i Ośrodkiem Kultury w Ryglicach. W tym kon-kursie, w kategorii „Zabytki i architektura", I miejsce jury przyznało Wiktorowi Chrzanowskiemu za zdjęcie „Dotyk czasu^chata pod Brzanką", natomiast w kategorii „Przy-roda i krajobraz" Wiktor zajął III miejsce za zdjęcie: „Po żniwach". Gratulujemy! Wystawa pokonkursowa odbyła się 27 września w budynku Urzędu Miasta Tarnowa. 28 września w restauracji „Agawa" w Tuchowie odbyła się uroczystość jubileuszu 50-lecia POŻYCIA MAŁŻEŃ-SKIEGO. Medalami „Za długoletnie pożycie małżeńskie" przyznanymi przez prezydenta RP zostali uhonorowani: Maria i Józef Baranowie, Janina i Marian Bieniowie, Ewa i Henryk Chrzanowscy, Wiktoria i Józef Czermakowie, Maria i Aleksander Frydmanowie, Zofia i Roman Gąciarzowie, Stanisława i Józef Gryzłowie, Józefa i Benedykt Gurbiszo-wie, (60-lecie), Janina i Fryderyk Jurkowie, Helena i Józef Kosibowie, Leokadia i Julian Kutypowie, Maria i Władysław Orczykowie (60-lecie), Alfreda i Stanisław Osikowie, Ge-

Burmistrz Tuchowa otwiera uroczystos'ć

Recytatorzy i zespół podczas programu

Tuchowska kapeła

nowefa i Franciszek Szelągowie, Bronisława i Franciszek Turajowie, Daniela i Franciszek Wantuchowie (60-lecie). Medale w imieniu prezydenta RP wręczył poseł - Michał Wojtkiewicz, a listy gratulacyjne burmistrz Tuchowa - Ma-riusz Ryś. Uroczystość tę uświetnili: recytatorzy, zespół muzyczno-wokalny i kapela z Domu Kultury. 29 września w sali widowiskowej Domu Kultury w Tu-chowie odbyła się impreza taneczna dla tych, którzy nie lubią dyskoteki, a lubią potańczyć towarzysko przy dobrej muzyce. Organizatorami byli sympatycy tuchowskiej strony internetowej oraz dyrektor DK.

Ceremonia wręczenia medałi

Page 10: Nr 102/2007

10 Tuchowskie Wieści 4/2007 -22

> 12 października w sali widowiskowej DK młodzież Liceum Ogólnokształcącego im. Mikołaja Kopernika w Tuchowie i tuchowska młodzież przedstawiła premierowy spektakl przygotowany przez ks. dra Piotra Sobczaka pt. „Cztery żywioły. Mini-spektakl o maxi-sprawach". Dla miesz-kańców Tuchowa przedstawienie to zostało zagrane 14 października.

" i " ' • • ' ^ J"-

ys

^ i . t r ^ ł . i

Zdjęcia ze spektaklu „Cztery żywioły"

> 12 października w sali widowiskowej DK nauczyciele i pracownicy oświaty spotkali się z władzami Tuchowa i przedstawicielami ZNP z okazji DNIA EDUKACJI NA-RODOWEJ. Podczas spotkania burmistrzowie Tuchowa

Page 11: Nr 102/2007

Tuchowskie Wieści 4/2007 -22

poszczególnych klas SP prezentowały programy artystyczne poświęcone Janowi Pawłowi II oraz świętym i błogosławio-nym. Obchodom Dnia Papieskiego przyświecało hasło: „JAN PAWEŁ II - OBROŃCA GODNOŚCI CZŁOWIEKA".

Burmistrzowie składają podziękowania i życzenia

Scenka z programu artystycznego

składali życzenia i wręczyli podziękowania oraz nagrody jubileuszowe. Spotkanie uświetnili uczniowie PG nr 2 w Tuchowie, prezentując program artystyczny. 16 października jest w Polsce Dniem Papieskim. W tym dniu w kościele św. Jakuba Ap. w Tuchowie została odprawiona uroczysta msza święta, a w sali widowiskowej DK dzieci z

Uroczystości prowadził ks. dziekan Zbigniew Pietruszka Scenki prezentowane przez uczniów

Page 12: Nr 102/2007

12 Tuchowskie Wieści 4/2007 -22

> 1 8 października w Gorlickim Centrum Kultury odbył się konkurs piosenkarski programu TV Polsat "Śpiewaj z Hugo". W konkursie tym uczestniczyła Ewelina Kamińska z tuchow-skiego Domu Kultu-ry (pod kierunkiem Andrzeja Jagody) i znalazła się w gro-nie wyróżnionych. Tło choreograficzne

Ewelina otrzymuje dyplom i nagrodę

Występ podczas konkursu Stanowili: Renata i Dariusz Głąb (pod kierunkiem Ireny Ku-charzyk). Program prowadził Piotr Ga-lus, a gościem pro-gramu był Mariusz Totoszko. Wyjątkową atrakcją dla młodych uczestników była możliwość bezpo-średniego spotkania z niezwykle popular-nym trollem Hugo.

> 26 października w Domu Kultury w Tuchowie nastąpiło wrę-czenie statuetek „Melaniusza" - honorowego wyróżnienia za zasługi dla rozwoju miasta i gminy Tuchów. Honorowymi statuetkami wyróżnieni zostali: Ewa Stanisławczyk, Alek-sander Kowalik, Stanisława Węgrzyn, Andrzej Mężyk, Agata Mróz-Pankowska, Władysław Sukiennik, ks. Antoni Myjak oraz firma „KOREX" - Kazimierza Szabłowskiego i Dom Handlowy „TRÓJKA" sc -Wiesław Wróbel, Janusz Nowak i Janusz Grzenia.

Wyróżnieni statuetką „Melaniusz" wraz z burmistrzem

W imieniu kapituły przemawia burmistrz

Tuchowscy uczestnicy z HUGO Muzyczne akcenty uświetniły spotkanie

Page 13: Nr 102/2007

Tuchowskie Wieści 4/2007 -22

> 26 października w galerii „OBOK" Domu Kultury w Tu-chowie otwarto wystawę rzeźby i malarstwa Ewy i Romana Fleszarów.

29 października Biblioteka Publiczna w Tuchowie zaprosiła do sali widowiskowej DK najmłodszych czytelników na spotkanie z pisarzem Wiesławem Drabikiem.

Podczas otwarcia wystawy Pisarz w otoczeniu dzieci

Opr. Andrzej Jagoda

O g l ą d a j ą c „ K f l T Y H

W mościckim kinie „Millenium" miałam możliwość obejrzenia firnu „Katyń" Andrzeja Wajdy. Bez wątpie-nia, to niezwykłe dzieło, zapisane na taśmie filmowej świadectwo historii. Ukazuje prawdę o zbrodni dokona-nej przez Sowietów na polskich oficerach wiosną 1 9 4 0 roku.

Na film ten patrzyłam sercem, a n i e j a k na kolejny hit kinowy. Wczuwając się w niego, przeniosłam się uczuciowo w rzeczywistość tamtych czasów. Wiedziałam, co się stanie z polskimi oficerami, ale miałam również nadzieję, że przeżyją. Niestety... Wiele filmowych scen wywarło na mnie ogromne wrażenie. Jednym z wzru-szających momentów było odśpiewanie „Bóg się rodzi" w oboziejenieckim przez oficerów polskich oraz scena, gdy zakopują porucznika Piotra, który trzyma różaniec w ręku. J a k ona mu opada, mocno drży, po czym ustaje. Przerażająco prawdziwy był brutalny mord niewin-nych ludzi w lesie katyńskim. Scena ta była dla mnie straszna. Poruszyło mnie,, jak rosyjscy oprawcy pętali

żołnierzy sznurami, niczym zwierzęta, a oni z podnie-sionymi głowami, w swoich mundurach stali bezbronni, ale i dumni. Pełni honoru do ostatniej minuty, sekundy. Niektórzy mówili różaniec, inni się bali. Strzał w tył głowy zakończył ich żywot. Wpadli do ogromnego dołu, tworząc kłębowisko martwych ciał. Nie mogłam patrzeć na tę egzekucję. W podświadomości czułam s ię , jakbym tam stała za drzewem i byłam świadkiem tej ohydnej zbrodni. Poczułam dreszcz emocji, łza zakręciła się w mym oku. Pieśń „Kyrie.. ." i szalone partie skrzypcowe oddały ogrom tragizmu. Chyba nigdy nie zapomnę tego drastycznego obrazu. Po oglądnięciu końcowych scen wzbudziło się we mnie ogromne współczucie i refleksja: człowiek człowiekowi zgotował taki los.

Myślę, że film ten ukazał nam, młodym ludziom, zbrodnię, która ukrywana była przez dziesięciolecia, a o której,jeszcze zbyt mało wiemy.

Edyta Jagoda Uczennica LO w Tuchowie

TUCHÓW W DOKUMENTACH

Od pewnego czasu mówiło się, że dr Andrzej Mężyk przy-gotowuje jakąś książkę o Tuchowie. I oto dostaliśmy ją do rąk. Rzecz pt. „Tuchów w dokumentach" jest obszernym dziełem zarówno pod względem objętości (ponad 600 stron), jak i zawartości. Autor przeprowadził żmudne i długotrwałe poszu-kiwania w archiwach, bibliotekach oraz zbiorach prywatnych i zamieścił odpisy, kserokopie, fotokopie dokumentów dotyczą-

Page 14: Nr 102/2007

14 Tuchowskie Wieści 4/2007 -22

cych naszego miasta i skomentował je. Na spotkaniu promocyjnym stwierdził, iż praca nad tym dziełem zajęła mu 7 lat. Otrzymaliśmy książkę (a właściwie - biorąc pod uwagę format - księgę) ukazującą na podstawie zachowanych dokumentów źródłowych, nie tylko pisanych, dzieje Tuchowa od czasów prehistorycznych po współczesność.

Warto podkreślić, że dr Andrzej Mężyk przekazał swoje dzieło w darze władzom Tuchowa. Józef Kozioł

O. Witold Baran CSsR urodził się 16 grudnia 1980 roku w Tuchowie. Dzieciństwo i młodość spędził w rodzinnej Lubaszowej. W 1999 roku wstąpił do Zgromadzenia Najświętszego Odkupiciela. W 2006 roku otrzymał święcenia prezbiteratu. Obecnie

pracuje w Centrum Duszpasterstwa Powołań Redemptorystów w Krakowie.

/ zebrano z tego, co pozostafo, dwanaście p^^^^/ch koszy utomk^'w (Mt 14,20). Słowa te były inspiracją do próby opisu obecności redemptorystów w Lubaszowej w latach 1931-1975. Praca nad monografią stała się dla jej autora - redemptorysty i lubaszowianina zarazem - szczególnym wyzwaniem, by „zebrać to, co pozostało" w różnych źródłach i opracowaniach na temat wspólnych losów mieszkańców Lubaszowej oraz członków War-szawskiej Prowincji Zgromadzenia Najświętszego Odkupiciela. Ukazuje ona również historię miejscowości, w której redempto-ryści, wierni charyzmatowi Zgromadzenia, głosili Dobrą Nowinę ubogim.

T A N C l irltfHari. A C H Ó W •fjt,

Michalina Wojtas, ur. w 1937 r. w Tuchowie, pow. tarnowski, z wykształcenia nauczy-ciel wychowania przedszkolnego i wychowania fizycznego, ukończyła AWF w Krakowie i w tej uczelni studia podyplomowe (wady postawy dzieci i młodzieży). Spoza zawodowego zainteresowania - instruktor tańca regionalnego, choreograf (Kat. „S", zaświadczenie 196/16/83), wcześniej członek: szkolnego zespołu tańca w Rabce (1951-56), zespołu PiT przy Spółdzielni „Murbet" w Tarnowie (1954-56), zespołu CWKS w Zakopanem (1957--60) Regionalnego Zespołu PiT „Sądeczanie" (1964-74) i w nim asystent choreografa Lidii Michalikowej (1968-72). Od 1977 r. choreograf Regionalnego Zespołu PiT „Lachy" w Nowym Sączu oraz w latach 1989 do III 2003.

Oprócz funkcji choreografa była kierownikiem admini-stracyjnym i artystycznym Zespołów „Lachy". W latach 1985--1992 kierownik dwóch edycji studium choreograficznego dla instruktorów zespołów regionalnych, zorganizowanych przez Wojewódzki Ośrodek Kultury w Nowym Sączu. Członek wielu komisji artystycznych na przeglądach i festiwalach zespołów regionalnych.

Wykładowca na kursach kwalifikacyjnych dla instrukto-rów - kierunek taniec ludowy (Kraków, Warszawa, Rzeszów, Bielsko Biała), na studium choreograficznym dla instruktorów zespołów polonijnych w la-tach 1987-99 w Lublinie i na Studium Polonijnym w Rzeszowie od 1998 oraz na warsztatach instruktorskich organizowanych przez Małopolskie Centrum Kultury „Sokół" w Nowym Sączu. Jest członkiem Rady Ekspertów Polskiej Sekcji CIOFF i członkiem Polskiego Towa-rzystwa Etnograficznego w Warszawie, które wydało książkę Taniec w polskiej tradycji.

Lek^^ykon- pracowała w zespole redakcyjnym przy jej przygotowaniu. Za swoją pracę zawodową otrzymała wiele wyróżnień i odznaczeń państwowych, a w dziedzinie ochrony trady-

cji tanecznych Sądecczyzny dwukrotnie Zasłużony Działacz Kultury (1984, 2003) oraz Medal i nagrodę im. Oskara Kolberga (2001)

A m

1. Na zebraniu Zarządu TMT 3.09. br. postanowiono powołać zespoły problemowe, które zajęłyby się realizacją założonych zadań:

• zespół do sporządzenia dokumentacji fotograficznej cmentarzy i małych obiektów sakralnych pod kierun-kiem Ryszarda Flądro;

• zespół do sporządzenia inwentaryzacji pomników przyrody pod kierunkiem Władysława Sukiennika;

• zespół do renowacji szlaku jubileuszowego wokół Tuchowa pod kierunkiem Józefa Kozioła.

• planuje się także powołanie zespołu historycznego. 2. Zespół do renowacji szlaku jubileuszowego, w skład

którego weszli także członkowie Zarządu Koła PTTK, dokonał inspekcji szlaku, wskazał na potrzebę pewnych jego korekt i

ustalił lokalizację tablic z panoramami w wybranych punktach widokowych.

3. Zespół wykonujący dokumentację fotograficzną roz-począł działalność od starego cmentarza w Tuchowie.

4. W związku z potrzebą podjęcia starań o renowację starego cmentarza poświęcono tej sprawie zebranie zarządu 19.10. br. z udziałem proboszcza - ks. Zbigniewa Pietruszki. Po zapoznaniu się ze stanem prawnym postanowiono:

- nawiązać kontakt z konserwatorem zabytków w Tar-nowie i zapoznać się z jego opinią;

- ustalić orientacyjnie koszty; - zbadać możliwości uzyskania funduszy na ten cel; - odwołać się do społecznej ofiarności w formie publicz-

nych kwest i innych. Stanisława Burza

Page 15: Nr 102/2007

Tuchowskie Wieści 4/2007 -22

O . W ł a d y s ł a w W i t k o w s k i

patronem Zespołu Szkól w K a r ^ o d r z y

Wybór patrona szkoły jest przedsięwzięciem bardzo odpowiedzialnym. Patron bowiem powinien być przykładem, wzorem do naśladowania dla wszystkich osób związanych ze szkołą, a więc nauczycieli, uczniów, rodziców. Posiadanie patrona zobowiązuje szkołę do kroczenia drogą jego ideałów i celów życiowych.

W przypadku ojca Witkowskiego cele te były bardzo proste i jasne, ale zarazem ogromnie trudne do realizacji: miłość i praca. Umiłowanie i szacunek dla wszystkich ludzi, zwłaszcza tych ubogich, potrzebujących pomocy materialnej czy duchowej, towarzyszyło o. Władysławowi przez całe ży-cie. Miłość bliźniego w jego przypadku wynikała z potrzeby serca, a nie z racji pełnionych funkcji czy obowiązku. Z kolei praca w życiu naszego patrona była ogromnie ważna, można rzec - był tytanem pracy. Wcielił w życie ulubione powiedze-nie: „^lepiej żyć krócej, jasno świecąc, niż długo, dymiąc jedynie^" Powyższe słowa są bardzo ważnym drogowska-zem dla ludzi młodych, ^<tórzy w swoim życiu nie powinni zgadzać się na przeciętność, bylejakość, lecz dążyć do celów najwyższych, wielkich w każdej dziedzinie.

O. Władysław Witkowski jest wzorem troski o swe wykształcenie. Czytać i pisać uczył się na tajnych kompletach. Nie była to nauka systematyczna, z wykorzystaniem normalnych środków dyda^<tycznych, ale z konieczności ograniczona do niezbędnego minimum. Po zakończeniu wojny w szkole powszechnej, jak wówczas nazywano szkołę podstawową, z roku na rok uzyskiwał coraz lepsze oceny z poszczególnych przedmiotów. Pisząc prośbę o przyjęcie do Zgromadzenia oo. Re-demptorystów, stwierdził samokrytycznie, że nauka nie przychodzi mu łatwo. Dzięki swej pracowitości i systematyczności nie tylko ukończył studia, ale zdobył stopień naukowy do^<tora i był wykładowcą uniwersyteckim.

W naszym Zespole Szkół mamy wielu uczniów uzdolnionych, ale jest też wielu o przeciętnych możliwościach. Zarówno jedni, jak i drudzy będą mieć w patronie wzór troski o swą wiedzę i pozycję życiową.

O. Władysław był wielki swoją skromnością, serdecznością, pracowitością i otwartością na innych. Postawa życiowa i cechy chara^<teru o. Witkowskiego głęboko zapadły w serca i pamięć tych, którzy go poznali. Bez wątpienia był czło-wiekiem charyzmatycznym, a realizując w życiu uniwersalne i ponadczasowe ideały, z całą pewnością zasłużył na miano patrona dzieci i młodzieży naszych szkół.

Ewa Sawicka dyrektor Zespołu Szkół w Karwodrzy im. O. Władysława Witkowskiego - Redemptorysty

Od autora: Poniższą informację sporządziłem na prośbę pani Zofii Igielskiej - członka prezydium Sekcji Emerytów Zarządu Okręgowego Związku Nauczycielstwa Polskiego w Krakowie - w celu przeka-zania tej instytucji gromadzącej materiały na ten temat z całego województwa. Jej publikacja w naszym piśmie w październiku, kiedy przypada Dzień Edukacji Narodowej, niech będzie wyrazem szacunku i pamięci o tych, którzy z narażeniem życia uczyli, ale i tych, którzy uczyli się.

W czasie okupacji w powiecie tarnowskim działało pięć ośrodków tajnego nauczania: Tarnów, Tuchów, Ciężkowice, Mościce, Lubcza. Ośrodek tuchowski był jednym z największych. Podlegały mu tajne komplety w Tuchowie, Lichwinie, Siemiechowie, Brzozowej, Kąśnej Dolnej, Ryglicach, Zalasowej, Kowalowej, Bistuszowej, a od 1944 r. w Lubczy i Jodłowej. Formę organizacyjną nadano im już w styczniu 1940 roku. Organizatorem i kierownikiem tego ośrodka, a później (od 1941 r.) także wizytatorem z ramienia Okręgowego Biura Szkolne-go (podziemnego Kuratorium Krakowskiego Okręgu

Szkolnego) był prof. dr J a n Sajdak, profesor i rektor Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, pocho-dzący z Burzyna w gminie Tuchów, który - wysiedlony z Poznania - znalazł schronienie na czas okupacji w rodzinnej wsi i natychmiast przystąpił do organizowania tajnego nauczania, wciągając do niego tak miejscowe nauczycielstwo, jak i profesorów U A M w Poznaniu, którzy znaleźli schronienie także w Burzynie. Tuchowski ośrodek był j ednym z większych, zarówno pod względem liczby nauczycieli zaangażowanych w tajne nauczanie, jak i słuchaczy tajnych kompletów. Działało tu około

Page 16: Nr 102/2007

16 Tuchowskie Wieści 4/2007 -22

40 nauczycieli, a z nauki korzystało 200 - 400 uczniów. Ukończyło naukę, składając konspiracyjnie egzamin maturalny, 122 absolwentów. Wielu kontynuowało naukę w szkołach w okresie powojennym. Prowadzono tajne nauczanie zarówno w zakresie szkoły powszechnej, j ak i ogólnokształcącej na poziomie gimnazjum i liceum. Nauka w kompletach kilkuosobowych odbywała się w prywatnych domach, z zachowaniem wszelkich środków ostrożności; mimo tego dochodziło - jak w Burzynie (o czym poniżej)- do tragedii. Słuchacze składali egzaminy przed komisją, której przewodniczył prof. Jan Sajdak.

Oprócz kompletów zorganizowanych przez prof. Sajdaka działały w Tuchowie i najbliższej okolicy jeszcze dwa. Jeden w klasztorze oo. Redemptorystów, w którym zdobywali wykształcenie uczniowie przedwojennych gimnazjów prowadzonych przez to zgromadzenie w Toruniu i Grudziądzu. Egzaminy składali przed komisją, której przewodniczył prof. Sajdak. Nauczycielami byli tu przede wszystkim ojcowie redemptoryści: Witold Czapliński, Kazimierz Hołda, Józef Kaczewski, Marian Kural, Józef Puchalik, Karol Winiarski.

Drugim miejscem tajnego nauczania była osada Elsowo w graniczącym z Tuchowem Burzynie. Nazwa osady pochodzi od Filareckiego Związku Elsów, wywo-dzącego się od założonego w 1903 roku przez Wincentego Lutosławskiego stowarzyszenia „Eleusis". Jego nazwa nawiązywała pierwotnie do greckich słów „Eleuteroi laon soteres" („Wolni ludów zbawcy"), po pierwszej wojnie światowej - do słów łacińskich: „Ecclesia lex suprema" („Kościół prawem najwyższym"). Miało ono na celu odrodzenie moralne i pogłębienie życia religijnego przez pracę samowychowawczą. Członkowie zobowiązywali się do całkowitej abstynencji od napojów alkoholowych, tytoniu, kart i innych gier hazardowych oraz rozpusty. Poznański ośrodek tego stowarzyszenia nabył w 1929 roku parcelę (12 ha), należącą do majątku dworskiego Stylińskich w Burzynie. Część działki przeznaczono na budowę domu centralnego, zwanego filareckim, a pozostałą część rozparcelowano między członków, którzy mieli budować pojedyncze domki. Do wybuchu II wojny światowej wybudowano trzy domy, dom fila-recki i kaplicę; pozostałą część działki użytkowano jako ogród. Zespól obiektów nazwano „Elsowem". W czasie okupacji znaleźli tu schronienie wysiedleni pracownicy naukowi poznańskiego uniwersytetu i nie tylko. Tajne nauczanie zorganizował w Elsowie z początkiem 1940 roku, początkowo tylko dla dzieci mieszkańców tej osady, wybitny botanik - prof. dr Jan Dobrowolski. Z biegiem czasu przyłączyły się dzieci mieszkańców Burzyna i okolicznych wsi. Dziś nie sposób ustalić dokładnej liczby słuchaczy tych kompletów; z relacji niektórych uczest-ników wynika, że było ich około 100. Część nauczycieli z Elsowa uczyła także na kompletach w Tuchowie, kilku zostało mianowanych członkami komisji egzaminacyjnej. Ośrodek działał w pełni do roku 1944, kiedy ograniczono jego działalność z powodu aresztowań wśród starszej młodzieży i dorosłych - uczestników Ruchu Oporu.

Uczyli tu w różnych okresach (według informacji Wandy Jóźwiak): 1. prof. dr Jan Dobrowolski - organizator tajnego nauczania

w Elsowie, wybitny botanik i propagator zielarstwa; 2. dr med. Aleksander Brodniewicz - nauka o człowieku,

pierwsza pomoc; 3. Janina Czarnecka - matematyka, geografia; 4. inż. arch. Ewelina Gierczyńska, autorka projektu budyn-

ku filareckiego - język niemiecki i francuski; 5. Wanda Harland - języki obce; 6. Antonina Jamróz - język polski, historia; 7. prof. dr Józef Kostrzewski (występujący tu pod nazwi-

skiem Edmund Bogdajewicz, ponieważ Niemcy wydali nakaz aresztowania go), wybitny archeolog, odkrywca i inicjator rekonstrukcji Biskupina - historia;

8. Helena Kurtzmann - język polski, języki obce; 9. Maria Niesiołowska - język niemiecki i francuski, geo-

grafia, historia; 10. Ojak (imienia nie udało się ustalić), profesor szkoły

średniej, wysiedlony z Grudziądza - fizyka, chemia; 11. dr Jan Stahr, filolog klasyczny - łacina, historia staro-

żytna, także religia; 12. o. Karol Winiarski, redemptorysta z Tuchowa - religia; 13. ks. Lech Ziemski - religia.

Funkcję łącznika z Tajną Organizacją Nauczycielską pełnił Jan [Józef ?] Gawroński, nauczyciel z sąsiadującej z Burzynem Bistuszowej.

Spośród nauczycieli biorących udział w tajnym nauczaniu w Tuchowie i okolicy na pierwszym miej-scu niewątpliwie należy uwzględnić wymienianego w tym opracowaniu kilkakrotnie prof. dr. J a n a Sajdaka (1882 - 1967) - filologa klasycznego, wybitnego patry-stę, tłumacza, wydawcę i komentatora pism Grzegorza z Nazjanzu i Tertuliana, profesora i rektora Uniwersy-tetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, członka Polskiej Akademii Umiejętności, autora pierwszego w Polsce zarysu literatury bizantyjskiej. Prof. Sajdak był działa-czem Związku Nauczycielstwa Polskiego i Tajnej Or-ganizacji Nauczycielskiej Ruchu Ludowego, po wojnie działał w Zjednoczonym Stronnictwie Ludowym. Już w 1939 roku przystąpił do organizacji tajnego nauczania, najpierw w Tuchowie, później w południowej części powiatu tarnowskiego. Został kierownikiem prężnie działającego tuchowskiego ośrodka tajnego nauczania, przewodniczącym komisji egzaminacyjnej i wizytatorem z ramienia podziemnego Kuratorium Okręgu Szkolnego w Krakowie. Tuż po zakończeniu II wojny założył w Tu-chowie szkolę średnią - Miejskie Gimnazjum i Liceum (styczeń 1945 r.), którego był pierwszym dyrektorem (do końca maja 1945), po czym wrócił do Poznania. Szkoła, którą nazwał „żywym pomnikiem tajnego nauczania", istnieje do dziś.

Z pracy Czesława Sterkowicza Szkolnictwo jawne i tajne w powiecie tarnowskim wynika, że w tajnym nauczaniu w Tuchowie na poziomie szkoły powszechnej brali udział:

1. Wanda Berezowska XI 1939 - I 1945 2. Emilia Bilińska I 1940 - I 1945 3. Leopold Kluger XII 1939 - I 1945 4. Wanda Krawiec XII 1939 - I 1945

Page 17: Nr 102/2007

Tuchowskie Wieści 4/2007 -22

5. Mana Krzewińska I 1942 - I 1945 6. Wanda Osuchowska XII 1939 - I 1945 To samo opracowanie zawiera wykaz nauczycieli tajnych

kompletów na poziomie szkoły średniej: 1. Maria Bocheńska 2. Helena Czernecka

3. o. Witold Czapliński 4. Jan Dąbrowski 5. Jan Florkowski

6. Józef Gawroński 7. o. [Kazimierz] Hołda 8. o. Jan [Józef] Kaczewski 9. o. Marian Kural 10. Jan Lewandowski 11. Nowakowski (imię nieznane) I94I - 1945 12. Edward Rudnicki ? 13. prof. dr Jan Sajdak 14. Aleksandra Skulska 15. Ryszard Skulski 16. Jan Stahr 17. Alfred Wagner

X 1 9 3 9 - I 1945 1940 - 1945 1940 - 1945 1940 - 1945 1944 _1945

Pro/f dr Jan Sajdak - rektor UAM Jan Florkowski - jeden z najbar-w Poznaniu, organizator tajnego dziej zaangażowanych nauczycieli

nauczania w Tuchowie i poludnio- tajnego nauczania w Tuchowie wej części powiatu tarnowskiego

Spośród licznych uczniów tajnego nauczania żyją i mieszkają w Tuchowie: Marian Kras, Szczepan Pawlikowski, Zdzisława Guszkiewicz (po mężu Kras), Krystyna Hatała (po mężu Płońska).

1942 - 1945 1939 - 1945 (w innym miejscu Czarnecka) 1940 - 1945 1939 - 1945 XI 1939 - I 1945 - [drugi, po prof. Janie Sajdaku, dyrektor Liceum O g ó l n o k s z t a ł c ą c e g o w Tuchowie (do 1966 r.)] XI 1939 - I 1945 1942 - 1945 1940 - 1945 1939 - 1945 1940 - 1945

Marian Kras -uczeń tajnego nauczania

w Tuchowie

Krystyna Hatala-Plońska -uczennica tajnego nauczania

w Tuchowie

Wśród osób najbardziej zaangażowanych w pracy tajnych kompletów w Tuchowie autor opracowania wymienia: prof. dr. Jana Sajdaka, Ryszarda Skulskiego, Aleksandrę Skulską, Edwarda Rudnickiego, Jana Piórkowskiego, Jana Stahra, Helenę Czarnecką, Marię Hejto, Józefa Gawrońskiego, Jana Dobrowolskiego, Marię Bocheńską, Jana Lewandowskiego, o. Mariana Kurala, o. [Kazimierza] Hołdę, o. Jana [Józefa] Kaczewskiego. o. Witolda Czaplińskiego, o. Józefa Puchali-ka, Adolfa Bogdanowicza, Eleonorę [Ewelinę] Gierczyńską, [Antoninę] Jamróz (?), Nowakowskiego.

Wymienia również skład komisji egzaminacyjnej, której przewodniczył prof. Jan Sajdak: Edward Rudnicki, Aleksan-dra Skulska, Maria Bocheńska, o. Józef Puchalik, o. Witold Czapliński, o. Marian Kural, o. Jan [Józef] Kaczewski, Jan Stahr, o. [Kazimierz] Hołda, Jan Florkowski, Alfred Wagner, Jan Lewandowski.

Szczepan Pawlikowski -uczeń tajnego nauczania

w Tuchowie

Mimo przestrzegania zasad konspiracji, tajne nauczanie pociągnęło za sobą ofiary. Jedną z nich była dyplomowana nauczycielka z Elsowa - Maria Niesiołowska, zmarła na zawał serca w czasie aresztowania przez gestapo jej syna Bogusława (później rozstrzelany) w marcu 1944 r. Teresa i Kazimierz Weydlichowie z Elsowa zaangażowali się w tajne nauczanie i kolportaż konspiracyjnej prasy, aresztowani w 1943 r. On zamęczony w tarnowskim więzieniu, ona zamordowana w Oświęcimiu, pozostawili troje nieletnich dzieci. Łącznik tajnego nauczania Kazimierz Wańtuch został aresztowany w Tuchowie i stracony. Tu należy wymienić także Marię Kotulską (mimo że nie brała udziału w tajnym nauczaniu), nauczycielkę szkoły w Jodłówce Tuchowskiej, zastrzeloną po wyprowadzeniu z lekcji na progu szkoły w odwecie, ponieważ jej mąż, działacz Ruchu Oporu, które-go gestapo chciało aresztować, zdążył uciec. Jej imię nosi obecnie szkoła w tej miejscowości.

Józef Kozioł

Page 18: Nr 102/2007

18 Tuchowskie Wieści 4/2007 -22

Dożynki w Tuchowie i ^ pierwszy festyn sołectwa Zabłędza

Drużyna Zabłędza - Podłesie Wzgórza

Drużyna Zabłędza - Brzegi - Pagen

Dla mieszkańców wsi Zabłędza (gmina Tuchów) ostatnia sobota i niedziela (25-26) sierpnia br. byty dniami świętowania. A to za sprawą radnego tej wsi Tadeusza Zakrzewskiego, sołtysa Ewy Michałek, Rady Sołeckiej oraz grona pedagogicznego tamtejszej Szkoły Podstawo-wej im. Jana Pawła II. To oni postanowili zorganizować pierwszy festyn dla mieszkańców wsi i gości. Okazja ku temu była podwójna: pierwsza rocznica nadania Szkole Podstawowej w Zabłędzy imienia Jana Pawła II oraz do-rocznych dożynek.

Na uroczystościach gminę Tuchów reprezentowali: burmistrz Mariusz Ryś i przewodniczący Rady Miejskiej Ryszard Wrona. Obecny byt też proboszcz parafii Piotr-kowice ks. Stefan Michalski. Uroczystości rozpoczęty się w sobotę o godzinie 14.00 turniejem pitki nożnej, do którego zgłosiło się osiem drużyn reprezentujących miejscowości: Zabłędza, Karwodrza i Piotrkowice. Turniej rozegrano w trzech kategoriach wiekowych: trampkarze młodsi, juniorzy i oldboye). Najlepszymi we wszystkich grupach okazali się zawodnicy z Karwodrzy, którzy za swoje zwycięstwa otrzymali pitki do gry ufundowane przez Radę Sołectwa Zabłędza. Drużyny oldboyów do gry poprowadzili radny wsi Zabłędza Tadeusz Zakrzewski i radny wsi Karwodrza Marek Krzemień.

Następnie na szkolnym boisku odbyto się uroczy-ste przekazanie wieńca dożynkowego Mar i i Solarz - dyrektorowi Szkoły Podstawowej im. Jana Pawła II w Zabłędzy. Radny i sołtys wsi podzielili się z mieszkańca-mi bochnem chleba upieczonego ze zboża zebranego podczas tegorocznych żniw. Uroczystość uświetnił

Drużyna Zabłędza - trampkarze młodsi Wieniec dożynkowy wsi Zabłędza

Page 19: Nr 102/2007

Tuchowskie Wieści 4/2007 -22

Zabłędza. Dzielenie chlebem - radny Tadeusz Zakrzewski Msza święta w sanktuarium - poświęcenie wieńców dożynkowych

Papieska „Barka" Wieńce dożynkowe - przemawia poseł Michał Wojtkiewicz

Zablędza - jedna z konkurencji sportowych Tuchów - dzielenie chlebem - burmistrz Mariusz Ryś

Page 20: Nr 102/2007

20 Tuchowskie Wieści 4/2007 -22

program artystyczny poświęcony patronowi miejscowej podstawówki przygotowany przez nauczycieli i uczniów. Zainteresowaniem cieszył się też konkurs wiedzy o Janie Pawle II oraz zabawy sportowe i rekreacyjne dla dzieci oraz całych rodzin. Najlepsi zostali uhonorowani drobny-mi nagrodami i upominkami. W sobotni wieczór odbyta się zaś zabawa taneczna, a przygrywał zespół „Melodia". Setki mieszkańców wsi i przybyłych gości dobrze bawiły się przez cały czas trwania tego festynu przy dobrze za-opatrzonych stoiskach z napojami i jadłem z restauracji „Płowiecki" z Tuchowa.

W niedzielę, w drugi dzień świętowania, o godzinie 10.30 w sanktuarium Matki Bożej w Tuchowie odpra-

wiono uroczystą mszę świętą. Przybyły na nią delega-cje wszystkich trzynastu wsi gminy Tuchów ze swoimi wieńcami dożynkowymi. Mszy świętej przewodniczyli proboszczowie tuchowskich parafii: ojciec Mirosław Grakowicz, który wygłosił homilię, i ks. Zbigniew Pietruszka. W czasie uroczystości zostały poświęcone wieńce dożynkowe. Po nabożeństwie uroczysty korowód przeszedł z sanktuarium do amfiteatru. Tam na scenie zaprezentowano wszystkie wieńce dożynkowe gminy Tuchów. A później odbyty się liczne występy. Tegoroczne święto dożynkowe zakończyła zaś zabawa taneczna.

Tekst i zdjęcia: Krzysztof Jasiński

O ^wigŁcwani^ ^nia^ ^a^ieóKie^o

w Sz£o(e ^odóŁawowej w SwcSowie

Dnia 14 października 2 0 0 7 r. w Polsce obchodzi-liśmy VII Dzień Papieski. Przebiegał on pod hasłem: „ Jan Paweł II - obrońca godności człowieka". Zapytałam swoich piątoklasistów,,jak rozumieją pojęcie godności człowieka. A oto niektóre wypowiedzi:

„Pojęcie godność wskazuje na cechę wyrażającą wielkość, wyjątkowość. Godność j es t cechą nie tylko człowieka, chociaż określa się nią wszystko, co wyszło z r ą k Boga, co zostało przez Niego powołane do istnienia; to jednak w odniesieniu do człowieka ma szczególne znaczenie." (Dagmara Starzyk)

„Człowiek dzięki godności, j a k ą go obdarzył Bóg, jest ponad światem przyrody. Dzięki niej nie jest czymś, ale kimś. Godność przysługuje każdemu, niezależnie od tego, jakim,jest człowiekiem: świętym, chorym, mądrym, bied-nym, bogatym, dobrym czy też złym. Godność wiąże się z pojęciami szacunku dla siebie samego, szlachetności, dumy i honoru. Człowiek powinien traktować innych tak, .jak sam chciałby być traktowany." (Paulina Grabowska)

„Ojciec Święty J a n Paweł II był strażnikiem ludzkiej godności. Całym swoim życiem pokazywał nam, j a k należy człowieka traktować z godnością. Był papie-żem wszystkich ludzi. Spotykał się z ,,wielkimi" tego świata i z ludźmi prostymi, biednymi, chorymi. Uczył nas, że każdy człowiekjest dzieckiem Boga. Nigdy nie przekreślał człowieka, ale potępiał,jego złe czyny. Był wielkim orędownikiem życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Pisał o tym w swoich encyklikach. Szkoda, że współczesny świat zamyka uszy na to Jego wołanie o godne traktowanie człowieka." (Alicja Baran)

W dniu 16. 10. 2 0 0 7 r. społeczność Szkoły Podsta-wowej w Tuchowie świętowała Dzień Papieski. O godz. 1 0 . 0 0 w kościele św. J a k u b a uczestniczyliśmy we mszy Św. sprawowanej przez ks. proboszcza Zbigniewa Pietruszkę. Ksiądz proboszcz powiedział do dzieci, że Ojciec Święty J a n Paweł II był jednym z nas, uczył się polskiej mowy i historii. J eden z Polaków został paste-rzem całego Kościoła. Za to wyróżnienie dziękujemy właśnie w 29 . rocznicę wyboru na Stolicę Piotrową. To wyróżnienie zobowiązuje nas do tego, abyśmy naślado-wali wielkiego Pasterza. Ojciec Święty, wiedząc o tym, że niełatwojjest naśladować, dawał wzory. To byli święci i błogosławieni.

Po mszy Św. delegacje klas złożyły kwiaty i zapaliły znicze pod tablicą pamiątkową na tuchowskim rynku.

Druga część uroczystości odbywała się w Domu Kultury. Obejrzeliśmy fragment filmu o zamachu na Ojca Świętego w dniu 13 maja 1981 r. Potem uczniowie klasy VI d przedstawili scenę rozmowy Ojca Świętego z zamachowcem Alim Agcą. Usłyszeliśmy wzruszające słowa o miłości i przebaczeniu.

Następnie uczniowie wszystkich klas przedstawiali świętych i błogosławionych wyniesionych do chwały ołtarzy przez J a n a Pawła II. Poprzez plastyczne uka-zanie życia i działalności danej postaci, albumy, scenki rodzajowe z uwzględnieniem strojów z epoki, prezenta-cje multimedialne, piosenki i pieśni uczniowie ukazali znaczenie tych świętych i błogosławionych dla historii Kościoła i naszej Ojczyzny, podkreślili aktualność ich przesłania dla współczesnych.

Byli to: • Św. brat Albert Chmielowski (założyciel Zgro-

madzeń Braci i Sióstr Posługujących Ubogim) • Św. Jadwiga Królowa (pierwsza w dziejach ka-

nonizacja na ziemiach polskich) • Św. Faustyna Kowalska (członkini Zgromadze-

nia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, mistyczka, apostoł-ka Bożego Miłosierdzia)

• Św. matka Kinga (w 1901 biskup Leon Wałęga obrał bł. Kingę patronką diecezji tarnowskiej ; , jest także opiekunką ubogich i górników solnych)

• Św. Maksymilian Maria Kolbe (franciszkanin konwentualny, założyciel klasztoru w Niepokalanowie; męczennik, który w obozie koncentracyjnym w Au-schwitz oddał życie za ojca rodziny)

• Św. ojciec Pio (Włoch, kapucyn, stygmatyk) • Św. Rafał Kalinowski (14 września 2007 r. Senat

RP podjął uchwałę w sprawie uznania św. ojca Rafała Józefa Kalinowskiego za wzór patrioty, oficera, inży-niera, wychowawcy i kapłana-zakonnika)

• bł. matka Teresa z Kalkuty (Albanka, apostołka ubogich, założycielka Zgromadzenia Misjonarek Miłości)

• bł. Franciszek i Hiacynta (rodzeństwo; portu-galscy pastuszkowie, świadkowie objawień Maryi)

Page 21: Nr 102/2007

Tuchowskie Wieści 4/2007 -22

• bł. Karolina Kózka (patronka Ruchu Czystych Serc, patronka diecezji rzeszowskiej, a także Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży)

• bł. Edmund Bojanowski (świecki założyciel Zgro-madzenia Służebniczek NMP)

Dzięki poznaniu tych postaci zobaczyliśmy,jakim wartościom oddali życie, wjjaki sposób brali na siebie ciężar swoich czasów. Często nie pojmujemy ich roli, cierpień, doświadczeń, gdyż zbyt powierzchownie pa-trzymy na odległą i niedawną naszą przeszłość. Ks. Wie-sław Niewęgłowski w „Leksykonie świętych" pisze, że święci pozwalają lepiej zrozumieć wezwanie Chrystusa, historię i duchowość chrześcijaństwa. Kościoła, a także losy świata. Każda epoka miała swojego świętego, który wycisnął piętno najjej duchowości, kulturze, cywilizacji. Oni współtworzyli Europę, świat. Aureola,,jaką się legi-tymują, jest odblaskiem dobra, któremu się oddali.

J a n Paweł II uważał świętość za najpełniejszą re-alizację powołania człowieka na ziemi. Głosząc naukę o powszechnym powołaniu do świętości i promującją, zachował przy tym zadziwiającą harmonię: człowiek święty uczył nas świętości.

Jako podsumowanie przywołam słowa błogosławio-nej matki Teresy z Kalkuty: Ludzie są n ierozumni , nielogiczni i samolubn i . Kochaj ich m i m o wszys tko ! Jeśli czynisz dobro , oskarżą Cię o egocen t ryzm. Czyń dobro m i m o wszys tko ! Jeśli odnos isz sukcesy, zyskujesz f a ł s z y w y c h przy jac ió ł i p raw-

dz iwych w r o g ó w . Odnoś s u k c e s y m i m o wszys tko ! Twoja dobroć zostanie zapomn iana już jutro. Bądź d o b r y m i m o wszys tko ! Sz lachetność i szczerość w z m a g a j ą t w o j ą wraż l iwość . Bądź sz lachetny i szczery m i m o wszys tko ! To, co budujesz latami, może runąć w c iągu jednej nocy. Buduj m i m o wszys tko ! Ludzie w gruncie rzeczy potrzebują Twej pomocy , m o g ą cię jednak

zaatakować, gdy im pomagasz . Pomagaj m i m o wszys tko ! Dając świa tu naj lepsze, co posiadasz, o t rzymujesz ciosy. Dawaj świa tu najlepsze, co posiadasz, m i m o wszys tko !

opracowała denata Gąsior

;;

Leszek Długosz

6 września br. w gmachu Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie miała miejsce uroczysta sesja związana z 90. rocznicą powstania Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich i 80. rocznicą założenia „Przeglądu Bibliotecznego". Ten fa <t nie może w naszym, tuchowskim środowisku przejść bez echa. W czasie tej uroczystości bibliotekarzom wręczono odznaczenia. W gronie odznaczonych Złotą Honorową Odznaką Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich jest dyrek-tor Biblioteki Publicznej w Tuchowie, mgr Bożena Wrona, jedyna wyróżniona z powiatu tarnowskiego, co wyraźnie podkreślam.

- Pani Dyrektor, proszę przyjąć serdeczne gratulacje od całego zespołu redakcyjnego TWz okazji otrzymania tego zaszczytnego

Wyróżnienie dla Biblioteki Publicznej w Tuchowie

W dniu 6 września 2007 w Krakowie podczas uroczystej sesji jubileuszowej Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich z okazji 90-lecia istnienia związku wręczano uroczyście odznaczenia i medale bibliotekarzom z województwa małopolskiego. Jedna z odznaczonych była dyrektor Biblioteki Publicznej

w Tuchowie mgr Bożena Wrona. Otrzymała Złota Honorowa Odznakę Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich za wybitne zasługi na rzecz bibliotekarstwa i czytelnictwa.

To wielkie uznanie i zaszczyt dla całej biblioteki i jej wszystkich pracowników. Biblioteka Publiczna w Tuchowie została zauważona w środowisku bibliotekarskim jako dobrze pracująca placówka, świadcząca swoje usługi na wysokim poziomie. Tuchowska placówka została nagrodzona jako jedyna z całego powiatu tarnowskiego.

wyróżnienia. Korzystając z okazji, proszę powiedzieć, co - Pani zdaniem - zadecydowało o tym, że otrzymała Pani tę odznakę?

- Bardzo dziękuję za gratulacje. Otrzymaną odznakę bardzo sobie cenię i szczycę się nią. Traktuję ją jako wyraz uznania dla wszystkich pracowników naszej biblioteki. Co zadecydowało? Regulamin Honorowej Odznaki SBP stano-wi, że mogą ją otrzymać członkowie SBP, m.in. za wybitne osiągnięcia w dziedzinie bibliotekarstwa i czytelnictwa. Zapewne wzięto pod uwagę to, że w naszej bibliotece mamy dużą liczbę wypożyczeń międzybibliotecznych, tzn. współpracujemy z wieloma bibliotekami w kraju, by nasz czytelnik mógł skorzystać z książki, ^<tórej potrzebuje, jest to nasze zaangażowanie i troska o czytelników naszej bi-

blioteki. Od lat osiągamy bardzo wysokie wyniki czytelnicze. Biorąc pod uwagę filie w jodłówce Tuchowskiej i Siedliskach, obsługujemy 3.800 czytelników, przy średniej dziennej odwiedzin ok. 100 osób. Realizujemy ponad 130 tys. wypo-życzeń zbiorów w ciągu roku. Prowadzimy też działalność informacyjną. Wyszliśmy z pomocą do maturzystów, ^<tórych na specjalnych zaję-ciach informujemy, jakie są zasady tworzenia opisu bibliograficznego do pracy maturalnej. Maturzyści mogą zawsze skorzystać z pomocy indywidualnej w tym zakresie. Wiele uwagi po-święcamy współpracy z dziećmi. Organizujemy dla dzieci w różnym wieku otwarte konkursy plastyczne, które mają na celu zachęcić do czytania najlepszej literatury dziecięcej. Bierze-my udział w ogólnopolskiej akcji „Cała Polska czyta dzieciom". Organizujemy spotkania z pisarzami, np. w tym roku zaprosiliśmy bardzo lubianego autora książek dla dzieci - Wiesława Drabika. Spotkanie z nim odbyło się w dniu 29 października.

Page 22: Nr 102/2007

22 Tuchowskie Wieści 4/2007 -22

Wręczenie Honorowej Odznaki SBP. Stoją od lewej: Danuta Grygiel, Dorota Rzepka, Anna Twardosz, B o ż e n a Wrona, Krystyna Maria

Zając, Grażyna Zastępa.

piękny ekslibris Biblioteki Publicznej w Tuchowie, zapro-jektowany przez pana Ryszarda Flądro. Stronę bardzo profesjonalnie zaprojektował pan Jarosław Mirek, a ja wypełniłam treścią. Obu panom składam za to serdeczne podziękowanie. Czytelnicy mają już internetowy dostęp do katalogu bibliotecznego, ^<tóry a^<tualnie uzupełniamy, bo ze względu na jego obszerność zdążyliśmy wprowadzić 25% jego zawartości. Dodam, że jesteśmy pierwszą biblio-teką w powiecie tarnowskim, ^<tóra umieściła swój katalog ele^<troniczny w sieci Internet. Zapewniam, że będziemy bardzo dbać o nasz wizerunek na stronie internetowej i czytelników-internautów. Czytelnicy na pewno znajdą też w naszej bibliotece najbardziej wartościowe pozycje z no-wości wydawniczych.

- Dziękuję za rozmowę i życzę Pani i współpracownikom wielu nowych czytelników oraz kolejnych wyróżnień za osiągnięcia zawodowe.

Stanisława Burza

- Wyróżnienie jest nie tylko ukoronowaniem pewnego etapu pracy, ale zwykle „dodaje skrzydeł", by jeszcze podnieść poprzecz-kę. Co ciekawego planuje Pani dla czytelników zarejestrowanych i potencjalnych?

- Właśnie tydzień temu powstała strona internetowa www.biblioteka.tuchow.pl. Warto na nią zajrzeć. Jest tam

rr L o c k a - m o t w a r t ą p r z e s t e r z e n ^ ^

tt

Rozmowa z Anną Wańtuch, autorką wiersza wyróżnionego w II Międzynarodowym Konkursie Poetyckim Liberum Arbitrium „Polska Poetów 2007"

rwf " o o Stowarzyszeniu Promocji Kultury Liberum Arbi-

trium, a w szczególności o bogatym programie spotkania członków tego stowarzyszenia w dniach 9 i 10 czerwca br. w Tuchowie pisał w poprzednim numerze TW Kazimierz Karwat. I j a do dziś jestem pod wrażeniem atmosfery, która towarzyszyła uroczystemu finałowi II Międzyna-rodowego Konkursu Poetyckiego Liberum Arbitrium „Polska Poetów 2007" . Jedną z osób, której wiersz został wyróżniony przez jury, jest .Anna Wańtuch, mieszkanka Dąbrówki Tuchowskiej. Pani Anna jest absolwentką Li-ceum Ogólnokształcącego im. M. Kopernika w Tuchowie i Papieskiej Akademii Teologicznej (właśnie pisze pracę magisterską) oraz studentką Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Tarnowie.

- Jak trafiła Pani do Stowarzyszenia Liberum Arbitrium?

Page 23: Nr 102/2007

Tuchowskie Wieści 4/2007 -22

- Właściwie nie jestem członkiem tego stowarzyszenia. Dwa lata temu w TW przeczytałam ogłoszenie o konkursie poetyckim, organizowanym przez nie i wysłałam swoje wiersze. Wtedy nie otrzymałam nagrody, ale w antologii pokonkursowej opublikowano jeden z wierszy w części „Prezentacje" - uznano wówczas, że nie można obok niego przejść obojętnie, chociaż jeszcze nie zasługuje na wyróżnienie. Gdy dowiedziałam się o II Międzynaro-dowym Konkursie Poetyckim, też postanowiłam wziąć w nim udział i tym razem znalazłam się w gronie osób wyróżnionych.

- Bardzo serdecznie gratuluję Pani - tym bar-dziej, że jest Pani jedną z najmłodszych uczestni-czek konkursu. Od kiedy Pani pisze?

- Piszę od czterech lat, ale piszę rzadko. W 2003 r. wysłałam wiersz do ogólnopolskiego miesięcznika lite-rackiego „Akant". Opublikowano go wówczas, co było moim debiutem literackim. Piszę, bo pasjonuje mnie zabawa językiem polskim. Moje wiersze próbują opisać rzeczywistość - często lakonicznie, ale dobitnie.

- J a k funkcjonuje młoda osoba z poetyckim spojrzeniem na rzeczywistość, w której „sztuka, w tym poezja, przekształcana jest w antysztukę - sławiącą brzydotę, w y n a t u r z e n i a ^ " , o czym pi-sze Kazimierz Karwat w antologii „Polska poetów 2007"?

- Dzisiaj poeta nie może być oderwany od rzeczywisto-ści. Poezja ma służyć człowiekowi poprzez piękno, które w sobie zawiera - jest to, paradoksalnie, nieco konser-watywna, ale także pragmatyczna wizja poezji. Ma ona uczyć życia tu i teraz, ale w łączności z odczuwaną przez człowieka płaszczyzną metafizyczną. Obecnie nierzadko promuje się literaturę mierną, ale sprzedającą się łatwo. Nie mogę się zgodzić na taką degradację języka polskiego. Uważam siebie za osobę związaną z szeroko pojętą nauką. Piękna poezja w ogóle temu nie przeszkadza. Dotykam przecież tej samej rzeczywistości za pomocą dwóch ro-dzajów języka - języka nauki i języka poezji. Piękno tak opisywanego i poznawanego świata pozwala mi dążyć wzwyż. Nie żyję samą poezją, choć jest ona częścią mnie. Nie ma więc tu rozdźwięku. I nauka, i poezja pomagają zachować równowagę oraz właściwe proporcje pomiędzy „być" a „mieć". A jeśli chodzi o wszelkie próby wmawiania odbiorcom sztuki, że brzydkie jest piękne, a złe jest dobre, to uważam, że mamy tu po prostu do czynienia z chwytem marketingowym. Moim zdaniem to nie jest prawdziwa sztuka. Przecież poezja i sztuka w ogóle powinna łączyć w sobie piękno i dobro, a jeśli nawet opowiada o smutku, bólu i przygnębieniu, to musi nieść w sobie nadzieję.

- Trudno stworzyć piękną i mądrą poezję? - Nie jest to łatwe. W moim przypadku wiersz wiąże

się z silnymi emocjami. Mogą to być: smutek, zachwyt, radość etc. Chcę utrwalić słowami te emocje, tak jak fotograf utrwala na kliszy to, co zachwyciło jego oko. Nazwanie nienazwanego, a odczuwanego, to z pewnością niełatwa próba.

- Zdradzi Pani nieco jak to jest od strony - na-zwijmy to - warsztatowej?

- J a w trakcie pisania nie wnoszę poprawek. Zdarza się jednak, że te wiersze, który podobały mi się w momencie pisania, po upływie jakiegoś czasu podobają mi się mniej i odwrotnie - te które w momencie pisania wydają mi się niedoskonałe, po tygodniu lub dwóch wydają się być nie najgorsze. Jak wspomniałam, piszę raczej rzadko.

Może dlatego, że pasjonuje mnie wiele innych spraw, a każda stanowi dla mnie wyzwanie. Jest dla mnie celem, ku któremu zmierzam. Realizuję więc kurs bankowości i doskonalę języki obce. Jestem w zarządzie Studenckiego Koła Naukowego „LEX" w PWSZ-ie i przewodniczącą sekcji Uczelnianego Punktu Informacji Europejskiej i Parlamentarnej. Jestem też pomysłodawczynią i jedną z realizatorek projektu, który ma pogłębić wiedzę gimna-zjalistów o UE, oraz działam jako wolontariuszka Pań-stwowego Muzeum Auschwitz - Birkenau w Oświęcimiu. Poza tym nie daje mi spokoju problem współczesnego nie-wolnictwa, którego symptomy są też, niestety, w Polsce. Dlatego nawiązałam kontakt z amerykańską organizacją „Free the Slaves". To wszystko bardzo mnie wzbogaca, ale równocześnie wymaga czasu, wysiłku i dobrej współpracy z innymi osobami.

- Nie ukrywam, że podziwiam Pani pasje i za-interesowania. Serdecznie życzę, aby każda z nich przyniosła Pani satysfakcję na miarę włożonego wysiłku i zaangażowania. Bardzo dziękuję za in-teresującą rozmowę i zgodę na zamieszczenie w TW wiersza wyróżnionego w II łWiędzynarodowym Konkursie Poetyckim Liberum Arbitrium.

- J a także bardzo dziękuję.

- Syn marnotrawny -

znów wracam na kaliopejskie wzgórza natłok metafor i porównań utrudnia drogę wokół napuszeni twórcy kultury deklamujący swoje dzieła przed lustrem

mało tu miejsca! wszędzie rozrzucone walizki z podpisem „Wielka literatura" zawsze jednak - o jedną za mało

przycupnę na brzegu kocham otwartą przestrzeń tu bliżej do miejsca w którym łączą się wieże gotyckich katedr

Ostatnimi czasy powstaje wiele prac dyplomowych (licencjackich, magisterskich) o Tuchowie i tuchowskiej gminie, przedstawiających je w różnych aspektach: od historycznych po gospodarcze, a także dotyczące kultury i przedsięwzięć promocyjnych. Redakcja „Tuchowskich Wieści" chce je popularyzować przynajmniej - zwłaszcza te specjalistyczne - we fragme-ntach. W kilku poprzednich numerach TW publikowaliśmy obszerne fragmenty pracy o tucholskim „Sokole". Obecnie zamierzamy zapoznać czytelników z pracą dotyczącą całkowicie innego proble-mu - nazwisk.

Przy okazji zwracamy się z apelem do autorów prac o Tuchowie i gminie o zgłaszanie ich redakcji.

[red.]

Page 24: Nr 102/2007

24 Tuchowskie Wieści 4/2007 -22

Z autorką pracy magisterskiej, napisanej na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego u prof. Bogu-sława Dunaja, pt. „Antroponimia Siedlisk" - Elżbietą Opałką - rozmawia Józef Kozioł.

J.K.: - Na początek dwa słowa o sobie... E.O.: - Jestem siedliszczanką. Pracuję w szkole podstawo-

wej w naszej wsi jako nauczycielka - polonistka. - Termin „antroponimia" może „zatkać" czytelnika nieobe-

znanego z językoznawstwem, proszę zatem przełożyć go z „języ-koznawczego na nasze".

- Wiąże się on z - tu znowu termin, który trzeba będzie „przełożyć" - onomastyką, czyli nauką o nazwach własnych, a oznacza nazwy osobowe, identyfikujące człowieka.

- Jakie to na^-wy? - Imiona, nazwiska i przezwiska, zwane czasem potocznie

przydomkami. - Najstarsze z nich to... - Oczywiście imiona, obecne w każdej epoce i każdej

kulturze. - Czy badając imiona mieszkańców Siedlisk, zetknęła się Pani

ze zjawiskiem imion modnych? - Tak. Wzięłam pod uwagę lata 1940 - 1988 i przedstawi-

łam zjawisko w okresach pięcioletnich. Przykładowo w latach 1950 - 55 najpopularniejsze imiona żeńskie w Siedliskach to: Maria, Władysława, Helena, Józefa, męskie - Stanisław, Wiesław, Jan, Franciszek, Józef. Porównajmy to z pięcioleciem 1975 - 80: Edyta, Małgorzata, Agnieszka, Anna oraz Grzegorz, Tomasz, Krzysztof. W latach 1995 - 98: Ewelina, Gabriela, Wik-toria, Dagmara, Patrycja oraz Adrian, Michał, Wiktor. Obecnie stopniowo zauważa się powrót do imion dawniejszych, w tym słowiańskiego pochodzenia. Nadawanie imion to w du-żej mierze kwestia mody. Obecnie niemałą rolę odgrywają tu środki masowego przekazu. Często dzieci otrzymują imiona postaci z telewizji, seriali filmowych. Oczywiście przy nada-waniu imion odgrywają rolę także inne motywy, np. imiona przodków, szczególnie czczonych patronów.

- Rodzice, wybierając imię dla dziecka, powinni zadbać o to, żeby imię „nie gryzło się" z nazwiskiem, to znaczy nie było rażąco niedopasowane znaczeniowo lub fonetycznie do nazwiska, jak w przypadku zestawienia „Andżelika Gnojec". Czy spotkała Pani podobnego typu zest^-wienia w Siedliskach ?

- Aż takich nie, ale są. - Imiona są najściślej związane z człowiekiem, nadawane

najczęściej aktem o charakterze religijnym, nie są dziedziczne. A jak jest z na^-wiskami?

- Inaczej. Bo co to jest nazwisko ? To nazwa własna (daw-niej wyraz „nazwisko" oznaczał nazwę właśnie), dziedziczne określenie człowieka, które przechodzi z ojca, a niekiedy z matki na dziecko. Jest to swoista własność człowieka, podle-gająca ochronie prawnej.

- Kiedy w Polsce pojawiają się nazwiska ? - Już w średniowieczu, ale dopiero w XIX wieku posiadanie

nazwiska stało się wymogiem prawnym (u nas, w Galicji w XVIII w.). Aby odróżniać ludzi o tym samym imieniu, początko-wo nadawano im przydomki lub określano skąd pochodzą.

- Leszek Czarny lub znany wójt Tuchowa Zygmunt z Bobowej? - Tak. Później nazwiska zaczęto tworzyć od różnych

wyrazów. - No właśnie, od czego pochodzą na^'wiska ? - Nie jest to taka prosta sprawa. Istnieją różne, mniej lub

bardziej rozbudowane klasyfikacje. Najprostsza i najbardziej przejrzysta jest klasyfikacja prof. W. Taszyckiego: 1) odimienne.

2) od jakiejś cechy człowieka, 3) odmiejscowe, 4) od zawodu, 5) z otaczającego świata przyrody. Pewne jest, że nazwiska mówią.

- Pani nazwisko rod^^e? - Serafin - od imienia. - A po mężu ? - Opałka - od przedmiotu, czegoś w rodzaju owalnego

kosza, czyli od nazwy z otaczającego świata. - A moje? - Kozioł - jak wyżej, tyle że nie od nazwy przedmiotu,

lecz zwierzęcia. - Czy przy okazji badania problemu na^'wisk spotkała się Pani

z poglądem, że na^'wiska polskie zakończone na -ski to nazwiska szlacheckie?

- Tak, ale nie jest to pogląd naukowy, bo przeczą temu fakty, chociaż należy podkreślić, że wielu spośród szlachty takie nazwiska nosiło. Nawet w pewnych okresach była moda na zmianę nazwisk na te z przyrostkiem -ski.

- Znam przypadek zmiany jednego z najstarszych polskich nazwisk - Ciołek - na inne, banalne, zakończone na -ski. Czy nazwi-ska wszystkich mieszkańców Siedlisk udało się Pani wyjaśnić?

- Niestety, nie. Są takie, których pochodzenie jest niejasne, najczęściej obce, i takie, w których w ciągu wieków zachodziły zmiany. Aby je próbować wyjaśnić, należałoby prześledzić dzieje poszczególnych rodów, a to nie wchodziło w zakres mojej pracy.

- Wiele takich zmian, często nieuzasadnionych, zaszło w nazwiskach polskich, kiedy po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku ustalano ich oficjalne brzmienie. Wspomniała Pani o dziejach rod^^. Obecnie jest moda, bardzo pożyteczna zresztą, na badanie genealogii, sporządzanie drzew genealogicznych ro-dów; popularnością cieszą wszelkie poradniki z tego zakresu, jak choćby pr^^adzony przez Jana Chryzostoma Przydomka [Henryk Martenkajod trzech prawie lat „Poczet Nazwisk Polskich" w „An-gorze". Czy Pani praca mogłaby dopomóc tropicielom genealogii własnych rodów ?

- Właściwie nie zastanawiałam się nad użytecznością własnej pracy, ale kiedy na lekcjach omawiałam z uczniami znaczenie wyrazów, w tym imion i nazwisk, wywołało to ogromne ich zainteresowanie. Sadzę jednak, że dla zaintere-sowanych głębiej tą problematyką, moja praca stanowić by mogła zaledwie pierwszy krok.

- A dalsze ? - No, na pewno trzeba by tu polecić dwie prace Kazimierza

Rymuta: „Nazwiska Polaków" oraz - ale to już trudniej dostęp-ne - „Słownik nazwisk współcześnie w Polsce używanych".

- Naszą rozmowę pozwolę sobie zakończyć czymś, co się pośrednio wiąże z jej tematem. Na pierwszych lekcjach języka polskiego w technikum trzeba było mieć, jako zadanie dom^^we, podpisany zeszyt do przedmiotu. Po przeglądnięciu oświadczałem: - a teraz będziemy się uczyć... podpisywać się, co wzbudzało lekką konsternację. W większości przypadk^^ b^^wiem imię znajd^^ało się na drugim miejscu. Tymczasem imię jest bliższe człowiekowi, jest starsze i w naszym kręgu kulturowym zawsze pierwsze - wy-jątek stanowią oczywiście wykazy alfabetyczne. Zdarzyło mi się spotkać świadectwo szkolne, na którym nazwisko było pierwsze! A już to, co się wyprawia teraz z odmianą nazwisk, woła o pomstę do nieba! Ale to już inny temat. Dziękuję za rozmowę.

Page 25: Nr 102/2007

Tuchowskie Wieści 4/2007 -22

W dniach 26 - 27 maja bieżącego roku odbyła się XV Krajowa Pielgrzymka Sołtysów i Środowisk Wiejskich do sanKtuarium Matki Boskiej Licheńskiej. Uczestniczyło w niej kilka tysięcy sołtysów z całego kraju. Tegoroczna pielgrzym-ka odbywała się pod hasłem: „Przypatrzmy się powołaniu naszemu".

W drodze do Lichenia pokłoniliśmy się Częstochowskiej Pani, uczestnicząc w godzinkach i mszy św.

Prosto z Częstochowy udaliśmy się do Lichenia, gdzie oprócz zwiedzania obiektów sanktuaryjnych, spotykaliśmy się na wspólnej modlitwie, a także uczestniczyliśmy w spo-tkaniach, dyskutując na ważne dla wsi i rolnictwa tematy. Spotkaniom przewodniczył prezes Krajowego Stowarzyszenia Sołtysów - Zygmunt Niewiarowski.

Nasza pielgrzymka zakończyła się niedzielną mszą świętą, której przewodniczył krajowy duszpasterz rolników - bp Jan Styrna. W homilii poruszył problemy nurtujące dzisiejszą polską wieś.

odczytany również został list od prezydenta RP przez prof. A. Stelmachowskiego, w którym prezydent złożył wszystkim sołtysom wyrazy szacunku i podziękowania za poświęcenie czasu i sił dla dobra społeczności lokalnej.

Podniesieni na duchu i umocnieni wiarą szczęśliwie wró-ciliśmy do swoich rodzin.

St. 'Wabno

Tuchowska służba zdrowia P r a c o w n i a a n a l i t y c z n a w T u c k o w i e . C z ę s c I .

1. Organizacja pracowni, pierwsze lata działania, pierwsi pracownicy.

OB, cukier we krwi i moczu, badanie katu na robaczyce zaczęto w sposób profesjonalny badać w Tuchowie dopiero po zorganizowaniu pracowni analitycznej w nowym budynku służby zdrowia, tzw. ośrodku zdrowia, w roku 1964. W okresie międzywojennym badania takie we własnym gabinecie le-karskim wykonywał doktor Roman Metanomski, prowadząc je przy użyciu najprostszego prywatnego sprzętu, którym były: szkło laboratoryjne, szkło powiększające, mały mikroskop, wzorce do odczytywania hemoglobiny, palnik do podgrze-wania moczu.

Pracownię analityczną zaczęto organizować po prze-prowadzeniu Izby Porodowej do nowego budynku Szpitala

Rejonowego w Tuchowie i utworzenia z niej szpitalnego oddziału ginekologicznego. Pierwszym ordynatorem tego oddziału został mianowany doktor Włodzimierz Orobeć, który w pierwszych latach funkcjonowania szpitala był również jego dyrektorem; po utworzeniu drugiego oddziału - wewnętrznego - w roku 1965. To na polecenie dyrektora Wł. Orobecia kierow-nik kadr i równocześnie zastępca dyrektora szpitala do spraw organizacyjnych i technicznych - mgr Józef Rogoziński zatrudnił laborantkę Annę Jeleń, tuchowiankę, której polecono zorga-nizowanie profesjonalnej pracowni analitycznej. Ukończyła ona Szkołę Laborantów Medycznych we Wrocławiu. Jako kierowniczka pracowni analitycznej i zarazem pracownik odznaczała się niezwykłą sumiennością, była dobrą organi-zatorką zespołowej pracy, umiała wprowadzać harmonijną współpracę, zawsze pogodna, spokojna, uśmiechnięta. Po-chodziła z ogólnie szanowanej rodziny Mazurkiewiczów.

Ten dział pomocniczej diagnostyki był bardzo potrzebny ordynatorowi ginekologii, gdyż w znaczny sposób ułatwiał prowadzenie leczenia w tym zakresie. Po utworzeniu oddziału chorób wewnętrznych zapotrzebowanie na badania anali-tyczne znacznie się rozszerzyło, a wkrótce zaczęli korzystać z nich również lekarze pracujący w pobliskich ośrodkach zdrowia (z Ciężkowic, Siekierczyny, Jastrzębi) i miejscowej rejonowej przychodni.

Pierwsze kroki w kierunku wyposażenia pracowni analitycz-nej były trudne i wyczerpujące. Kierowniczce nowo powstałej pracowni analitycznej pomagał społecznie jej mąż, Zbigniew Jeleń, jeżdżąc po Polsce za podstawowym wyposażeniem. Naj-

Page 26: Nr 102/2007

26 Tuchowskie Wieści 4/2007 -22

więcej w tym okresie można było go zakupić w liodzi, gdyż tam byty ziokaiizowane Państwowe Zakłady Sprzętu Medycznego zaopatrujące cały kraj. Z uwagi na ówczesny stan komunikacji pan Zbigniew jeździł na zakupy koieją iub okazjami. O uciążii-wości takich podróży nie trzeba - sądzę - nikomu przypominać, tym bardziej że zwykłą codziennością były wówczas częste wieiogodzinne spóźnienia pociągów.

W roku 1965 kierowniczce pracowni przydzieiono pierwszą pracownicę, która początkowo pracowała na etacie szpitaia. Była nią iaborantka Lubina Sajdak, z roczną praktyką zawodo-wą odbytą w tarnowskiej pracowni anaiitycznej. W pierwszych iatach istnienia anaiityki podiegała ona dyrektorowi szpitaia Wł. Orobeciowi, a od strony organizacyjno-administracyjnej mgr. Józefowi Rogozińskiemu, natomiast nadzór specjaiistycz-ny prowadził doktor Andrzej Mierzwa z Tarnowa. Na przełomie iat 60. przeszła pod nadzór Miejskiej Przychodni Obwodowej w Tarnowie (ui. Dzierżyńskiego).

Wyposażenie pracowni anaiitycznej było bardzo proste, podobnie jak metody pracy.

W opisywanym 10-ieciu wykonywano następujące ba-dania:

- przy badaniu moczu ustaiano właściwości fizyczne moczu, składniki chemiczne, białko oznaczano iiościowo, cukier także iiościowo, ustaiano obecność ciał ketonowych (acetonu), badano osad moczu;

- przy badaniu czynności żołądka sondą żołądkową oznaczano kwasowość soku żołądkowego, robiono sondy dwunastnicze na obecność pasożytów - iambiii;

- kat badano na obecność pasożytów i krwi utajonej; - badano układ krzepnięcia krwi - czas krwawienia, czas

krzepnięcia, płytki krwi; - badanie płynu mózgowo-rdzeniowego poiegało na iio-

ściowym badaniu komórek w tymże płynie, iiczeniu w komorze Fuscha-Rosenthaia;

- ustaiano grupy krwi i czynik Rh; - w zakresie hematoiogii - ustaiano iiczbę czerwonych

krwinek, białych, hemogiobinę, obraz krwi wg Scheiiinga; - prowadzono badania piwociny w kierunku prątków

gruźiicy; - wykonywano OB - odczyn Biernackiego; - badano rozmazy z gardła, z pochwy w kierunku rze-

żączki; - w zakresie badań chemicznych - prowadzono iiościowe

oznaczanie mocznika, kreatyniny, choiesteroiu, przeprowa-dzano próby wątrobowe, badano czynność trzustki - diastezę w surowicy i w moczu.

Pracownia dysponowała w tym czasie: koiorymetrem, fotometrem, poiarymetrem, wirówką, wagą techniczną i iaboratoryjną, szkłem iaboratoryjnym, painikiem gazowym i butią, wskaźnikami.

Pierwszymi pracownikami anaiityki byii: 1. Anna Jeień - kierownik anaiityki w iatach 1964 - 1977 2. Lubina Sajdak (1965-1974) 3. Wiesława Smuiska (1967-1995) 4. TeresaBuczek(1972-2005) 5. Apoionia Kwiek (1974-1999) 6. LidiaŚiiwa(1975-2006) 7. mgr Bożena Króiikiewicz- kierownik anaiityki w iatach

1977-1982

Informacji na temat początków pracowni analitycznej udzieliły:

1. Lubina Sajdak (z domu Orobeć) urodziła się na kresach wschodnich w Bełzie w 1941 roku. Wkrótce po urodzeniu rodzi-ce przenieśii się do Tuchowa (15 iistopada 1943 r.). Ojciec byt iekarzem ginekoiogiem, matka nauczycieiką w miejscowym iiceum ogóinoksztatcącym. Obydwoje bardzo szanowani i zasłużeni dia dobra obywateii i miasta, w którym spędziii resztę życia. Lubina szkołę podstawową i średnią ogóinokształcą-

cą ukończyła w Tuchowie, a następnie w Krakowie w dwuietniej Państwowej Szkoie Laborantów Medycznych zdo-byta zawód iaborantki. W tym okresie byty to niezwykie rzad-kie i poszukiwane kwaiifikacje zawodowe. Pracę rozpoczęta w tarnowskim iaboratorium. Po roku przeniosła się do pracowni anaiitycznej organizowanej w Tuchowie. W tej pracowni przepracowała 10 iat, po czym przeszła na 10 iat do pracy w Zakładzie Anatomopatoiogii w Tarnowie, prowadzonym przez doktora Romuaida Wiikoszewskiego. Zmiana miejsca pracy łączyła się ze zmianą miejsca zamieszkania. Pani Lubina miie wspomina pracę w Tuchowie, mimo źe początki byty trudne.

2. Lidia Śliwa (z domu Ku-mor) urodzona w 1941 roku w Tuchowie. Do szkoły podsta-wowej i średniej ogóinokształ-cącej uczęszczała w miejscu urodzenia. Maturę zdała w 1958 roku. Państwową Szko-łę Laborantów Medycznych ukończyła w 1964, po czym zo-stała natychmiast zatrudniona jako iaborantka w Krakowie w Zjednoczeniu Przemysłu Paszo-wego „Bacutii" na stanowisku asystenta iaboratorium, gdzie pracowała do roku 1966. W iatach 1966-1973 pracowała wszpitainym iaboratorium w Żarowie koto Strzegomia. Praca iaboratoryjna w Żarowie była na wysokim poziomie meryto-rycznym, gdyż nadzór sprawowaii iekarze wojskowego szpitaia z pobiiskiej jednostki. Na bieżąco wprowadzano nowy sprzęt, nowe metody anaiityczne, sukcesywnie rozszerzano zakres badań. Następne dwa iata pracowała w iaboratorium Przy-chodni Rejonowej w Strzegomiu. Od 1975 roku powróciła wraz z mężem do Tuchowa i zgłosiła się do pracy w miejscowej pracowni anaiitycznej, w której przepracowała do 2006 roku. Od 1983 roku pełniła funkcję kierownika Zespołu Techników Medycznych w Dziaie Diagnostyki Laboratoryjnej i Rengeno-diagnostyki w Tuchowie. Kierownikiem tego działu byt wówczas mgr Boiestaw Hauer. Za wzorową pracę otrzymała ministeriaina odznakę „ Za wzorową pracę w służbie zdrowia", miała też przyznawane iiczne nagrody. Jako ciekawostkę załączam ksero zakresu czynności (kserokopia - str 27).

3. Apolonia Kwiek urodzi-ła się 10 iutego 1949 roku w Jaszczowie w województwie iubeiskim. Ukończyła specjai-ność: anaiiza chemiczna w Technikum Chemicznym w Lubiinie w roku 1968. Począt-kowo pracowała w iaborato-rium chemicznym Zakładów Ceiuiozy w Niedomicach. Do Tuchowa przyszła w 1970 roku, pierwsze cztery iata pobytu poświęciła na wychowanie dzieci, a następnie zgłosiła się do tuchowskiej pracowni anaii-tycznej, w której pracowała od 1974 do 1999roku.

Opracował:Aleksander Kowalik

Page 27: Nr 102/2007

Tuchowskie Wieści 4/2007 -22

™ ' lieflrtniMtJ «ipiTwirf-iłtoiia ™ ^

di: it™ łiiiy-ito^ I

ń ^ i l ^ M t o S ^ S ^ S S i pdpołira™.« iifcijmi«-! d

ditwnWiUl e bfc r prtdkii ™ ęrttji. Oł Itnp-^itaj p ^ UUjnmjjjjdtłJiDdi ™ {Ul)

4. Dł nboaiuŁ^^ Pn wdkrw J i dma [iłRi7

j.Dł mnaj i*,tMMOt Ł m r - ^ w p » ^

t ^ K i ^ S ^ P " .LTrouCa

ntłHtrł™« Dił^fcf

Ziu™ OłTintilB " I " *

jli^Wl IB «UHHdl

M O I M ZDANIEM

Wiem, wiem, naiwność moja nie ma granic. Wymy-śliłam sobie mianowicie, iż jednym z podstawowych warunków normalności (wiem, wiem; nie ma uni-wersalnej, dla każdego znaczącej to samo i tak samo rozumianej normalności) byłoby... odkłamanie słów. Czyli? Najpierw dotrzeć do ich pierwotnych znaczeń (przewodnik - np. „Mały słownik,języka polskiego"). Po wtóre: odkryć prawdę bądź fałsz rzeczywistości danym słowem nazwanej.

Nie pretenduję absolutnie, wszak to nierealne, do wyczerpania tematu. Próbuję tylko problem zasygnali-zować, leciutko „ruszyć".

Dla lepszej ilustracji wywodu wyodrębnię trzy grupy słów: nadużywane, żle używane, zapomniane.

Nadużywane: włącz telewizor, radio, sięgnij po ga-zetę, ulotkę reklamową, popatrz na plakat, billboard, baner. Bez trudu znajdziesz.

Źle używane: weźmy tylkojedno, ale za tojakże szla-chetne słowo - uczciwość. Jego definicja pomieszczona w „Małym słownikujęzyka polskiego" brzmi: „prawość, rzetelność, szanowanie cudzej własności, brak zdolności

oszustwa...". Pięknie. Idealny opis postępowania wielu. Co tam wielu! Każdego! Przecież nikt o sobie nie powie, żejjest nieuczciwy, prawda? Właśnie!

Zapomniane: zdrada. Zastąpił je taki zgrabny, wy-prany z emocji, obcojęzyczny termin - transfer. Z klubu do klubu (umiłowanie barw, istnieje,jeszcze ta staroć?), z partii do partii (wierność ideałom, programom, zobo-wiązaniom, obietnicom, po co? Cel uświęca środki?), z ugrupowania do ugrupowania (frajer, kto szans wyko-rzystać nie potrafi). Zgrzebna zdrada w cool transfer przemieniona,już sumienia nie plami?

Honor. Słowo honoru stanowiło (czas przeszły?) rękojmię najwyższą. Niedotrzymanie hańbą okrywało, skazywało na wykluczenie z towarzystwa, nawet do samobójstwa doprowadzało. Bo słowo honoru, bo honor droższy od bogactwa, bo „Bóg, Honor, Ojczyzna", bo godność, dobre imię, cześć.

Tym sobie głowę zaprzątać? Śmieszne. Może... Wystarczy. Co do mnie, nadal żywię przekonanie,

że warto, trzeba, wręcz obowiązkiem się staje odkła-mywanie słów.

B.K.

Page 28: Nr 102/2007

28 Tuchowskie Wieści 4/2007 -22

Wycieczka do Lwowa Są na ^-wiecie miasta - słońca i miasta - planety. Te pierwsze świecą blaskiem własnym/ Rzym, Florencja, Par;yżl, te drogie blaskiem odbitym. Pośród miast - planet Lwów świeci najjaśniej, bo wszystkie blaski odbija naraz.

Roberto Salvador!

W dniach 1 1 - 1 3 maja br. Sekcja Emerytów Związku Nauczycielstwa Polskiego w Tuchowie zorganizowała senty-mentalno-poznawczą wycieczkę do Lwowa. Bez specjalnych zachęt i reklamy w krótkim czasie powstała 46 - osobowa grupa gotowa do wyprawy na wschód.

Z Tuchowa wyruszyliśmy o godzinie 19.30. W kom-fortowym autokarze, kierowanym przez pełnego humoru i życzliwości pana Wieśka, poznaliśmy naszą przewodniczkę panią Olę, której powierzyliśmy swój los na najbliższe trzy dni. Pani Ola (Aleksandra Świderska) zapoznała nas z celem i programem wyprawy. Naświetliła problemy, z którymi borykają się na co dzień środowiska polskie na Ukrainie. Na zrozumienie i odzew nie trzeba było długo czekać. Każ-dy z życzliwości serca dołożył swoją skromną cegiełkę, by kontakt z rodakami spełnił ich oczekiwania. W niedzielę, 13 maja, podczas mszy świętej w kościele św. Antoniego proboszcz parafii, franciszkanin ojciec Grzegorz, kilkakrot-nie to wspominał i dziękował nauczycielom z Tuchowa za wspaniały gest. Podkreślił, że inteligencja polska zawsze rozumie i wspomaga rodaków na Wschodzie.

Zwiedzanie Lwowa rozpoczęliśmy od cmentarzy Ły-czakowskiego i Orląt. Najstarszy w Europie (a może i na świecie) cmentarz Łyczakowski kryje w swoich grobowcach i mogiłach doczesne szczątki wybitnych przedstawicieli polskiej nauki, kultury i sztuki, powstańców listopadowych i styczniowych. Jest swoistym muzeum architektury cmen-tarnej, miejscem o krajobrazowo-spacerowym charakterze, wzorowanym na cmentarzu paryskim Père - Lachaise.

Pary nowożeńców organizują sesje zdjęciowe na tle opery

Ukraińscy nowożeńcy : tradycyjnym weselnym ciastem

- korowajem

Uczestnicy wycieczki na cmentarzu Orląt

Każdego przybysza urzeka spokój i powaga, zakłócana w majowy dzień jedynie szumiącymi konarami drzew i śpie-wem ptaków. Z cmentarza Łyczakowskiego boczną bram-ką (wejście bramą główną jest niemożliwe ze względu na wzniesiony mur oddzielający je od głównej ulicy) weszliśmy na cmentarz Orląt. Nekropolia ta, zbudowana według pro-jektu studenta piątego roku politechniki - Rudolfa Indrucha, na planie orla jest miejscem spoczynku obrońców Lwowa z lat 1918-1920. Jest również miejscem spoczynku 700 lwowskich „batiarów", którzy jako pierwsi w obronie miasta nadstawili własną pierś. Najmłodsi uczestnicy wycieczki: Dorota Hołda z gimnazjum w Karwodrzy i Mirek Michoń z Łowczowa zapalili znicze na grobie Marii Konopnickiej i głównej płycie cmentarza Orląt.

Kolejnym etapem zwiedzania była łacińska katedra pw. Najświętszej Marii Panny. Ta gotycko-barokowa świątynia (1350 - rozpoczęcie budowy, 1 7 6 5 - przebudowa po pożarze) obok wspanialej polichromii posiada w oknach witraże projektowane przez Jana Matejkę. Główną uwagę zwiedzających przykuwa w głównym ołtarzu cudowny obraz Matki Boskiej Łaskawej, przed którym 1 kwietnia 1656 roku podczas szwedzkiego potopu król Jan Kazimierz złożył historyczne śluby, ogłaszając Matkę Bożą Królową Korony Polskiej.

Katedra ormiańska, którą również odwiedziliśmy, jest realizacją pragnienia Ormian odtworzenia na obczyźnie części swojej Ojczyzny. Jest jedną z najpiękniejszych świątyń w mieście. Wspaniale XIV-wieczne freski i polichromia, zdobiące ściany, przykuwają wzrok zwiedzających. Mozaika znajdująca się w wewnętrznej części kopuły jest projektu J . Mehoffera.

Trzecią z kolei świątynią na trasie naszej wycieczki była perła starej lwowskiej architektury - greko-katolicki katedralny sobór św. Jura. Wnętrze świątyni łączy elementy wschodniej i zachodniej sztuki sakralnej.

Centrum miasta - Rynek - tam właśnie zaprowadził nas, realizując swój sentymentalny spacer po Lwowie, nasz

Page 29: Nr 102/2007

Tuchowskie Wieści 4/2007 -22

Na tle lwowskiej opery

przewodnik Jurek Czupachsin (sercem związany z jedyną i niepowtarzalną lwowską tradycją). Zobaczyliśmy ratusz, do którego wejścia pilnują dwa lwy trzymające tarcze z herbami miasta.

W narożnikach ratusza usytuowano cztery fontan-ny uosabiające bohaterów starogreckiej mitologii -Amfitryty, Diany, Neptuna i Adonisa. Wokół centralnego placu uwagę przykuwają 4 4 kamienice, każda inna, o odmiennej architekturze i unikalnym wystroju.

W sobotę o godzinie 1 8 . 0 0 przeżyliśmy nieza-pomnianą ucztę duchową, uczestnicząc w spektaklu operetki J . Straussa „Baron cygański". Spektakl odbył się w przepięknym budynku Lwowskiej Opery wybudo-

Na tle lwowskiego ratusza

wanym w 1900 roku według projektu Zygmunta Gorgo-lewskiego na wzór paryskiej Opery Gamiera. Bariera językowa stanowiła znikomą przeszkodę w rozszyfrowa-niu XVII-wiecznych intryg, które były głównym wątkiem „sztuki podkasanej", za jaką uchodziła operetka.

Spacer po Lwowie za-kończyliśmy w niedzielne przedpołudnie, spoglądając z kopca Unii Lubelskiej na panoramę miasta. Piękna pogoda, wspaniała widocz-ność (niektórzy dopatrzyli się wieży kościoła Mariackiego w Krakowie) dopełniła nasze lwowskie impresje. Zaopatrzeni w lwowski pyszny chleb i zawsze krzepiący „wigor" udaliśmy się w drogę powrotną.

Pragnę podziękować pani Aleksandrze Świderskiej, niestrudzonej propagatorce wschodnich wojaży, za oka-zaną serdeczność i matczyną opiekę. Dziękuję wszystkim uczestnikom wycieczki za zdyscyplinowanie i okazany dar serca.

Gdy 13 maja o godzinie 2 1 . 3 0 przekroczyliśmy grani-cę, odwiedził nas polski celnik; pytając, czy mamy coś do zgłoszenia. Padła odpowiedź: „zgłaszamy radość z powrotu do kraju".

Tadeusz Goliszewski

Lista uczestników z Sekcji Emerytów: Maria Jackowicz, Franciszek Szeląg, Maria Stoch, Zofia

Galus, Anna Dębosz, Helena Mikos, Maria Kras, Magdalena Majchrowicz, Otylia Mastalerz, Maria Szumlańska, Anna Śpiewak, Kazimierz Karwat, Michalina Jaworska, Zofia Igielska, Urszula Michoń, Tadeusz Goliszewski, Zofia Kotul, Krystyna Jagiełło, Stanisław Igielski, Kazimiera Stańczyk.

TUCKOW9CY LICCkLIŚCI W ILLIMCGM w dniach od 9 do 17 czerwca 2007 r. uczniowie i nauczy-

ciele Liceum Ogólnokształcącego im. Mikołaja Kopernika gościli po raz kolejny w zaprzyjaźnionym Illtalgymnasium w Illingen (Kraj Saary). Grupą 20 uczniów opiekowali się nauczyciele Jan Gogola i Stanisław Obrzut. Podróż do Nie-miec odbyliśmy autokarem sieci Eurobus. Po 19-godzinnej podróży wysiedliśmy w Saarbrücken - Goldene Bremm. Po powitaniu grupy w gimnazjum przez pana Petera Blaskewit-za był czas na krótką rozmowę i zapoznanie się z naszymi gospodarzami. Niedzielę spędziliśmy u goszczących nas ro-dzin. W poniedziałek, 11 czerwca, powitał nas w szkole dyr. Peter Geckheis, a następnie mogliśmy przyjrzeć się lekcjom naszych gospodarzy. Potem pan Blaskewitz przeprowadził dla nas lekcję, na której uczniowie analizowali wiersz Tade-usza Różewicza pt. „Odkrycie pierwotnych barw w ołtarzu Wita Stwosza" (w wersji polskiej i niemieckiej) o słynnym oł-tarzu pochodzącego z Norymbergi mistrza dłuta, który jest

w kościele Mariackim w Krakowie. Następnie zwiedzaliśmy Illingen. Przeszliśmy obok Zamku Wodnego (Wasserburg) rycerstwa von Kerpen, nowego domu kultury Illipse oraz kościoła pw. Św. Szczepana (Stephanskirche), by następnie gościć u burmistrza w ratuszu. Po krótkim spotkaniu w bardzo przyjaznej atmosferze był czas na wspólne zdjęcie do gazety. Pod nieobecność burmistrza Armina Königa po-dejmował nas jego pierwszy zastępca Günter Schmidt. We wtorek, 12 czerwca, udaliśmy się do miejscowości Saarburg, gdzie zwiedziliśmy ruiny zamku, starówkę ze słynnym wo-dospadem (Wasserfall), wędrowaliśmy wzdłuż rzeki Saary do Schoder, następnie odbyliśmy przejażdżkę statkiem po Saarze. W środę, 13 czerwca, byliśmy w Tholey, aby zwiedzić tamtejsze opactwo benedyktyńskie (Benediktinerabtei), muzeum oraz tzw. Römerstraße, gdzie można było zobaczyć, jak Rzymianie budowali drogi. Był czas na spacer w parku przyrodniczym (Erlebnispark). Czwartek, 14 czerwca, spę-

Page 30: Nr 102/2007

30 Tuchowskie Wieści 4/2007 -22

' i f .

Lekcja z panem Blaskewitzem W telewizyjnym studiu

Podczas wycieczki statkiem po Saarze W Nancy przed pomnikiem króla Leszczyńskiego

Przy Bergkapelle w Illingen Przy opactwie w Tholey

Page 31: Nr 102/2007

Tuchowskie Wieści 4/2007 -22

Zwiedzamy klasztor w Tholey

dziliśmy w stolicy landu Saar-brücken, gdzie zobaczyliśmy najsłynniejsze zabytki, jak zamek (Saarbrücker Schloss) oraz kościół ewangelicki św. Ludwika (Ludwigskirche). Był czas na samodzielne zwie-dzanie, a także na zakupy. Po południu pojechaliśmy zwie-dzić centrum radia i telewizji Kraju Saary (Saarländischer Rundfunk und Fernsehen). Najpierw gościliśmy w radiu młodzieżowym Unser Ding (tzn. „nasza rzecz"), potem w rozgłośni SRI Europawelle i SR 3. Na końcu byliśmy w studiu telewizyjnym w czasie, gdy spikerka czytała wiadomo-ści. Potem wspólnie pracowaliśmy nad tekstem prognozy pogody. W piątek udaliśmy się na wycieczkę kulturowo--historyczną do Nancy w Lotaryngii. Tam na środku placu Stanisława (Place Stanislas) stoi pomnik króla polskiego i jednocześnie dożywotniego księcia Lotaryngii - Stanisła-wa Leszczyńskiego. Wywarł on ogromny wpływ m. in. na architekturę i historię tego regionu, co jest widoczne do dzisiaj. Jego córka Maria była żoną króla francuskiego Lu-dwika XY. Byliśmy także w kościele, gdzie znalazł wieczny spoczynek. Obiad zjedliśmy w liceum im. Joanny d'Arc, z którym współpracuje gimnazjum przy organizacji matury

Wodospad w centrum Saarburga

Grupa przyjaciół

dwujęzycznej. Po obiedzie zwiedziliśmy muzeum secesji. Był także czas na wspólną fotografię przy pomniku króla Leszczyńskiego oraz na samo-dzielne zwiedzanie miasta, w czym pomogły nam otrzyma-ne plany miasta. Sobota, 16 czerwca, to już ostatni dzień pobytu u naszych przyjaciół. Zwiedziliśmy nieczynną już kopalnię węgla kamiennego w Göttelborn, gdzie poznaliśmy ciężką pracę górnika. Mieli-śmy okazję także wyjechać windą na wysokość ponad 70 metrów, skąd roztaczała się

wspaniała panorama, m.in. Illingen. Po południu - po

wspólnym spędzeniu czasu w gimnazjum podczas obiadu - udaliśmy się samochodami do Saarbrücken, skąd odje-chaliśmy do Polski.

Dziękujemy naszym gospodarzom, a w szczególności panu Peterowi Blaskewitzowi, Manfredowi Meiserowi, Dieterowi Vogtelowi, Ulrice Adler, Evie Müller, Dirkowi Schmidtowi oraz rodzicom uczniów niemieckich, także samym uczniom, bez których pomocy ta wymiana nie do-szłaby do skutku. Słowa podziękowania kierujemy także do Polsko - Niemieckiej Współpracy Młodzieży w Warszawie, która wsparła finansowo naszą wymianę.

ReWIZYTk MICMCÓW W LICCUM w dniach od 9 do 14 września 2007 r. przebywała w

Liceum Ogólnokształcącym im. Mikołaja Kopernika w Tuchowie kolejna grupa nauczycieli i uczniów z zaprzyjaź-nionego gimnazjum z Illingen. Tą wymianą wkroczyliśmy już w 13 rok naszej partnerskiej współpracy. Grupą 17 uczniów opiekowali się nauczyciele Ulrike Adler, Eva Müller i Peter Blaskewitz.

W niedzielę, 9 września, powitaliśmy naszych gości na tuchowskim dworcu, skąd po krótkim pobycie w liceum udali się do goszczących ich rodzin. Niedzielę spędzali w ro-dzinach oraz na koncertach organizowanych w amfiteatrze przez Dom Kultury. W ten dzień wszyscy mieli więcej czasu,

aby porozmawiać, poznać polskie rodziny, bądź spotykać się w większym gronie. W poniedziałek w liceum powitała gości dyrektor Barbara Zagórska. Potem goście zwiedzali szkołę, izbę pamięci, brali udział w lekcjach. Następnie podejmował nas burmistrz Tuchowa Mariusz Ryś, który przedstawił nam strukturę pracy urzędu gminy, problemy, z którymi boryka się gmina oraz plany inwestycyjne na najbliższe lata. W tym dniu zwiedzaliśmy Tuchów, m.in. kościół św. Jakuba oraz kościół NNMP wraz z muzeami. Tutaj przewodnikiem był nasz uczeń Rafał Chrząszcz. Wieczór spędziliśmy w gościnnej bacówce na Jamnej. We wtorek, 11 września, zwiedzaliśmy zamek i park w Krasiczynie, a potem byliśmy

Page 32: Nr 102/2007

32 Tuchowskie Wieści 4/2007 -22

Z przewodnikiem przed zamkiem w Krasiczynie Przy Collegium Novum w Krakowie

Na dziedzińcu zamku w Krasiczynie

W drodze z Wawelu Nasza przewodnik w skansenie w Nowym Sączu

Obiad w sali ryceerskiej W sądeckim skansenie

Page 33: Nr 102/2007

Tuchowskie Wieści 4/2007 -22

Podczas kolacji na Brzance

Opiekunowie niemieccy w Tarnowie

Krótko przed odjazdem do Niemiec

w Przemyślu. Mimo nie najlepszej pogody miłe wrażenia pozostały nam po obejrzeniu restaurowanego zamku oraz po spacerze po zabytkowym parku. Także obiad spożyty w malowniczej sali zamkowej pozostawił miłe wrażenia estetyczne. W kolejnym dniu byliśmy w Krakowie, gdzie w towarzystwie przewodników przeszliśmy słynny szlak królewski. Byliśmy ponadto w bazylice Ojców Francisz-kanów, w Collegium Maius, kościele Mariackim oraz w katedrze wawelskiej. W czwartek, 12 września, udaliśmy się do Nowego Sącza, gdzie m. in. zwiedzaliśmy Sądecki Park Etnograficzny, by potem udać się na krótki pobyt nad Jezioro Rożnowskie do Bartkowej. Pod wieczór dotarliśmy do bacówki w Jodłówce Tuchowskiej. Tutaj była nasza pożegnalna kolacja. W piątek, 14 września, wyruszyliśmy do Tarnowa, aby pokazać gościom stolicę naszego powiatu. Zwiedziliśmy rynek, katedrę, ulicę Żydowską oraz ruiny synagogi. Po południu w liceum, w czasie pożegnania gości przez dyr. Zbigniewa Budzika, pan Peter Blaskewitz, który przeszedł na emeryturę, a który przez 12 lat organizował wymiany ze strony niemieckiej, uhonorowany został przez Starostę Tarnowskiego Mieczysława Krasa „Tarnowskim Groszem", a z rąk naczelnika Wydziału Edukacji Edmunda Juśki otrzymał pamiątkowy album o Polsce. Słowa podzię-kowania starosta, jak i dyrektor liceum skierowali także do nauczycieli prowadzących program wymiany w liceum - Jana Gogoli i Stanisława Obrzuta. Krótko po godzinie 17.00 goście odjechali pociągiem do Niemiec.

Tydzień upłynął nam bardzo szybko i mimo nie zawsze sprzyjającej pogody udało się nam w pełni zrealizować plan pobytu naszych gości.

Chciałbym podziękować wszystkim, którzy w różny sposób, a w szczególności finansowy, przyczynili się do powodzenia tej wymiany. Dziękuję w szczególności Staro-stwu Powiatowemu w Tarnowie, burmistrzowi Tuchowa, klasztorowi oo. Redemptorystów w Tuchowie, dyrektorowi liceum, nauczycielom, administracji i obsłudze szkolnej oraz rodzicom i uczniom.

mgr Jan Gogola organizator wymiany

autor zdjęć

Pożegnalne zdjęcie przy liceum

Page 34: Nr 102/2007

34 Tuchowskie Wieści 4/2007 -22

Wakacyjny pobyt mies2kańców Tuchowa we Francji

w dniach od 5 do 15 lipca 2007 w Saint-Jean de Braye we Francji przebywała 35-osobowa delegacja z Tuchowa. Organi-zatorem naszego pobytu i całego projektu było Towarzystwo Abrazjańskie „Przyjaźnie bez granic" zaś ze strony polskiej - Urząd Miasta w Tuchowie. Zaproszenie otrzymali: burmistrz i przewodniczący Rady Miejskiej z rodzinami, radni, rodziny goszczące Francuzów podczas ich pobytów w Tuchowie, na-uczyciele współpracujący ze szkołami francuskimi, młodzież. Podczas pobytu realizowany był zatwierdzony i dofinanso-wany przez Unię Europejską program „Dni obywatelskie", dzięki czemu Francuzi mogli w pełni pokryć koszty naszego pobytu. Podczas spędzonych wspólnie dni odbyliśmy kilka konferencji na temat funkcjonowania gmin, powiatów i wo-jewództw we Francji i w Polsce oraz funkcjonowania systemu opieki zdrowotnej w obu krajach, zwiedzaliśmy Saint-Jean de Braye, Paryż, Orlean, region Centre, jego miasteczka i winnice, zamki nad Loarą.

Zapraszam do zapoznania się z relacją jednej z uczest-niczek tego wyjazdu, Moniki Marszałek, uczennicy klasy III Liceum Ogólnokształcącego w Tuchowie. Wszystkie prezento-wane w artykule zdjęcia wykonał Wiktor Chrzanowski (Wiktor. [email protected]).

Małgorzata Gądek

W ramach rewanżu Francuzów za ich pobyt w Tuchowie w lipcu 2006 roku trzydziestopięcioosobowa grupa z Tucho-wa, tj. przedstawiciele Urzędu Miasta, rodziny podejmujące Francuzów w naszym mieście w ubiegłym roku, młodzież gimnazjalna i licealna, w pierwszej połowie lipca została zaproszona do francuskiej miejscowości Saint-Jean de Braye w ramach projektu „Dni obywatelskie", dofinansowanego przez Unię Europejską.

Po długiej i męczącej podróży autokarem, trwającej dwa-dzieścia cztery godziny, dotarliśmy wczesnym rankiem do celu podróży. Powitanie i śniadanie odbyło się w sali reprezenta-cyjnej merostwa w mieście Saint-Jean de Braye. Następnie przydzielenie zakwaterowania i rozejście do rodzin, by znowu powrócić na wspólny obiad. Po obfitym posiłku i zasmakowa-niu pierwszych wyśmienitych potraw francuskich udajemy się z powrotem do domów, aby odpocząć po podróży, rozpakować bagaże i zjeść kolację w goszczących nas rodzinach.

Drugi dzień pobytu we Francji rozpoczęliśmy zbiórką w sali Jean Baptiste Clément. Potem udaliśmy się do sali Rady Miejskiej na prezentacje funkcjonowania gmin we Francji i w

Polsce. Po południu czekał nas wyjazd do Combleux, spacer brzegiem Loary oraz msza święta w miejscowości Bou odprawiona w języku fran-cuskim, wspólna kolacja w Domu Kultury w Saint-Jean de Braye i powrót do domów.

N a s t ę p n y dzień, nie-dziela, zapowiadał pełną gamę ekscytujących i miłych wrażeń z pobytu w Paryżu. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od autokarowej rundy po Paryżu, przejechania przez Dzielnicę Łacińską, w której znajdują się mury historycz-nego uniwersytetu paryskie-go - Sorbony, jednego z najstarszych i najbardziej znanych w Europie, gdzie wykładała m.in. Maria Skłodowska-Curie, pierwsza kobieta-profesor. W dzielnicy tej usytuowany jest kościół Św. Genowefy, tzw. Panteon, oparty na planie krzyża greckiego z pięcioma kopułami, gdzie pochowani są francuscy bohaterowie narodowi, w tym również wyżej wspomniana Maria Skłodowska - Curie.

Przejeżdżaliśmy przez plac Vendôme, na którym znajduje się monumentalna kolumna Napoleona wykonana z przetopio-nych armat spod Austerlitz, plac Pigalle, od którego rozpoczy-na się tzw. „czerwona ulica", wielobarwny, pachnący kwiatami Ogród Luksemburski, aleje Pól Elizejskich, potocznie nazywane Polami Elizejskimi, które rozciągają się na odcinku prawie dwóch kilometrów w VIII dzielnicy, w północno-zachodniej części centralnego Paryża, z licznymi teatrami, restauracja-mi, kinami i ekskluzywnymi sklepami, są miejscem często odwiedzanym przez turystów. Co roku goszczą finałowy etap Tour de France, po którym odbywa się ceremonia wręczenia nagród. Tam także odbywają się 14 lipca parady wojskowe z okazji święta narodowego. Kilka miejsc, które zobaczyliśmy, było związanych z Napoleonem, jak na przykład słynny, mo-numentalny Łuk Triumfalny, wybudowany przez Napoleona po bitwie pod Austerlitz, upamiętniający francuskie zwycięstwa. Zobaczyliśmy również Palais des Invalides - miejsce, gdzie jest pochowany Napoleon; Hotel Lambert, który należał do ks. Ada-ma Jerzego Czartoryskiego, a po jego śmierci - do syna - Wła-dysława Czartoryskiego. Gościł wiele polskich znakomitości,

Page 35: Nr 102/2007

Tuchowskie Wieści 4/2007 -22

Page 36: Nr 102/2007

36 Tuchowskie Wieści 4/2007 -22

takich jak: Fryderyk Chopin, Juliusz Kossak, Juliusz Słowacki i Adam Mickiewicz. Dalej kierowaliśmy się przez plac Zgody. Podziwialiśmy renomowaną szkołę wyższą Collège de France, gdzie wykładowcą był m.in. Adam Mickiewicz.

Widzieliśmy muzeum armii francuskiej, największe mu-zeum armii na świecie. Punktem kulminacyjnym była wyciecz-ka piesza, w czasie której zwiedziliśmy gotycką katedrę Notre - Dame, mosty na Sekwanie, Luwr, który cieszył się dużym zainteresowaniem jako jedno z największych muzeów sztuki na świecie, wieżę Eiffla, skąd panorama miasta robi duże wra-żenie, a o zachodzie słońca miejsce to nabiera bardzo roman-tycznego charakteru; widać stąd m.in. Pola Marsowe, bazylikę Sacré-Coeur (Serca Jezusowego) na wzgórzu Montmartre.

Na większości uliczek znajdują się knajpki i restauracje, oferujące mnóstwo przysmaków, w tym oczywiście sery i pyszne wino, wypełnione gwarem ludzi, obecnych w mieście do późnych godzin nocnych.

Podczas wycieczki po Paryżu zwiedziliśmy wiele cennych zabytków z różnych epok, atrakcji turystycznych oraz sporo dowiedzieliśmy się i przypomnieliśmy o historii Paryża, m.in. o rewolucji francuskiej, która wybuchła 14 lipca 1789 i którą zapoczątkowało zdobycie paryskiego więzienia - Bastylii. Obecnie na Place de la Bastille stoi Kolumna Lipcowa, usta-wiona na pamiątkę ofiar rewolucji lipcowej 1830 roku. Obok znajduje się Opera-Bastille, otwarta w dwusetną rocznicę rewolucji 1789 roku. Wieczór w Paryżu zakończyliśmy na wzgórzu Montmartre. Do domów wróciliśmy około północy.

W kolejnych dniach pobytu mieliśmy przyjemność dowie-dzieć się wielu ciekawych rzeczy o funkcjonowaniu powiatów we Francji, wysłuchać wykładu o Traktacie Rzymskim, który dał początek Unii Europejskiej; przedstawiono nam także francuski system opieki zdrowotnej. Dalszym punktem programu były wizyty we francuskich miejscowościach nad Loarą: Germiny des Près, Saint-Benoit sur Loire, Meung sur Loire oraz regionu Sologne, wizyta w Bibliotece Miejskiej, zwiedzanie zamku w Chambord, największego i najpiękniejszego zamku w dolinie Loary, degustacja wina podczas zwiedzania winnicy, wspólna kolacja z tancerzami z zespołu „Małe Słowianki" z Krakowa, bal z okazji święta narodowego 14 lipca i sztuczne ognie.

Niezwykłym zainteresowaniem wśród uczestników wycieczki cieszył się Orlean. Zwiedzanie stolicy regionu Centralnego Francji rozpoczęliśmy od obejrzenia renesan-sowego pałacu, dawnego merostwa miasta, Hotelu Groslot. Warto przy okazji wspomnieć, źe renesans do Francji z Włoch sprowadził król Franciszek I. W Orleanie zwiedziliśmy jedną z najwspanialszych budowli - katedrę pw. św. Krzyża. Relikwie do tej świątyni ofiarowała Katarzyna Medycejska. Centralny plac Orleanu przyozdabia pomnik Joanny d'Arc, francuskiej bohaterki narodowej, świętej Kościoła katolickiego, patronki Francji, Rouen i Orleanu. Dużą ciekawość wzbudziły domki konstrukcji szachulcowej (mur pruski), w których konstrukcję nośną stanowi szkielet drewniany wypełniony murem z cegły, gruzu, czasem gliny i trzciny. Ostatniego dnia naszego pobytu na placu Charles de Gaulle'a w Saint-Jean de Braye miały miej-sce uroczystości związane ze świętem narodowym obchodzo-nym co roku 14 lipca, w rocznicę zburzenia Bastylii.

Po ponadtygodniowym pobycie trzeba się było pożegnać. Ostatnie śniadanie, uroczysty pożegnalny obiad, ostatnie wspólne zdjęcie i udajemy się w drogę powrotną. Humory i pogoda dopisywały. Wycieczka wiele nas nauczyła, dzięki niej lepiej poznaliśmy kulturę, sztukę i obyczaje Francji. Najbardziej zapadła mi w pamięć serdeczna i ciepła gościnność francuska. Myślę, źe podróż na długo pozostanie w naszej pamięci. Do Polski wróciliśmy pełni niezapomnianych wrażeń.

Na koniec pragnę serdecznie podziękować organizato-rom, sponsorom oraz uczestnikom za udaną wycieczkę i mile spędzone chwile.

Monika Marszałek

Page 37: Nr 102/2007

Tuchowskie Wieści 4120^01 J Z

To już ostatni artykuł dotyczący re-alizacji proje^<tu językowego Socrates Comenius przez Publiczne Gimnazjum w Siedliskach i Zakladną skolę w De-tvie. Dlatego na zakończenie przedsta-wimy relację z pobytu naszych uczniów w Detvie na Słowacji.

28 maja wyruszyliśmy spod remizy w Siedliskach w długo oczekiwaną po-dróż do Detvy. Trasę przemierzaliśmy autokarem, podekscytowani, zastana-wiając się, jak to będzie. Wreszcie o godzinie 16 dotarliśmy do celu. Przed szkołą czekali już słowaccy uczniowie z rodzinami, aby zabrać naszych uczniów do swoich domów na 14 dni. Socrate-sowcy zaczęli wymianę!

We wtorek stawiliśmy się w szkole o 7.30, gdyż zajęcia zaczynają się tam o 7.45. Przywitał nas riaditel (dyre^<tor) Bohuslav Ilavsky, a później zostaliśmy podzieleni na 3 grupki i uczestniczy-liśmy w zajęciach języka angielskiego

W Zakladnej Umeleckej skole -szkole artystycznej

i J S T ? . ' - - f ; • -

"i

- " i /

Pró^-y swoich talentów pod okiem profesjonalistów

Wymiana polsko-słowacka w Detvie ^ 28. 05. - 10. 06. 2007

i niemieckiego. Tym samym mogliśmy porównać, jak i czy w ogóle różnią się lekcje w szkole słowackiej. Po obiad-ku w szkolnej stołówce (mogliśmy skosztować jedzenia słowackiego) wybraliśmy się z wizytą do Urzędu Miejskiego. Tam przyjął nas primator (burmistrz) Detvy p. Jan Sufliarsky, opowiadając o historii Detvy i życząc udanego pobytu.

3 dzień był dla nas wyjątkowy, gdyż mogliśmy podziwiać detviański folklor. Na początek udaliśmy się do szkoły ar-tystycznej - Zakladnej umeleckej skoly Svetozara Stracinu w Detvie. Wywarła ona na nas ogromne wrażenie. Dzieci mają tam możliwość rozwijania swoich talentów oraz pielęgnowania tradycji, wszystko pod okiem profesjonalistów. Odbywają się tam m.in. zajęcia mu-zyczne (nauka gry na instrumentach oraz nauka śpiewu), zajęcia taneczne (taniec nowoczesny oraz tradycyjny), zajęcia teatralne i plastyczne, zajęcia z ludowego rzemiosła. Nasi uczniowie obserwowali młodych detviańczyków oraz sami uczestniczyli w nie^<tórych zajęciach, tkając, haftując czy robiąc bransoletki ze skóry. Wyszliśmy po kilku godzinach, myśląc: „szkoda, że u nas nie ma takiej szkoły!".

Po obiedzie zawitał do szkoły de-tvianskifujarist, ^<tóry zaprezentował nam grę na różnego rodzaju fujarach

Detviański fujarist

Pod detviańską hramą w Starej Detvie

Page 38: Nr 102/2007

38 Tuchowskie Wieści 4120^01

• i *

s i -<1

w Jaskini Aragonitowej

Cała grupa socratesowska i Kastiel Betliar w tle

Zwiedzanie pałacu

Wybory Miss - trzy najpiękniejsze!

Ognisko przy amfiteatrze

i fujarkach, harmonii oraz śpiewał dla nas detviańskie pieśni ludowe. A na zakończenie tego niezwykłego dnia wybraliśmy się na spacer do Starej Detvy, podziwiając detviańską bramę oraz izbę regionalną.

Czwartek zarezerwowany byt na vyliet (wycieczkę) do Jaskini Aragoni-towej, zwiedziliśmy również Kastiel Betliar oraz Hrad Krasną Horkę. To był udany dzień. W Dniu Dziecka odbyły się w szkole wybory miss szkoły. Całą imprezę uświetniał wspaniały szkolny zespół muzyczny oraz występy arty-styczne uczniów.

Sobota to dobry dzień na opiekacke (ognisko) zarówno w Polsce, jak i na Słowacji. Zawędrowaliśmy więc do amfiteatru pod Polanę. Od 1966 roku odbywają się tam występy folklory-styczne pod Polaną. Są to największe imprezy kulturalne w tym rejonie, ^<tóre odbywają się w lipcu. Występom towarzyszą ludowa muzyka, śpiew i taniec z regionów całej Słowacji. Program w detviańskim amfiteatrze urozmaicają dodatkowe występy i wystawy (stroje ludowe, rzemiosło, wyroby ludowych mistrzów). Ale nasze ognisko stanęło pod znakiem zapyta-nia ze względu na burkę (burzę), ^<tóra przyszła niespodziewanie. Trudno się dziwić, skoro to góry, a Polana to naj-większy szczyt w tym paśmie i - przy okazji - nieczynny wulkan! Pogoda była jednak na tyle łaskawa, że pozwoliła rozpalić ognisko i upiec kiełbaski. Część czasu spędziliśmy w zadaszonym pomieszczeniu przy ognisku, śpiewając piosenki polskie i słowackie „Slovenskie mamicki"]

Niedziela to dzień, który planuje rodzina. Dlatego organizowane były wyjazdy do pobliskich miast i mia-steczek i tak spotkaliśmy się np. w Bańskiej Bystricy. To piękne miasto, z przepiękną starówką, nowoczesnym muzeum z wystawą poświęconą 11 wojnie światowej i wieloma innymi cie-kawymi miejscami. Gorąco polecamy zwiedzić to miasto! Jest piękne!

Wszyscy czekaliśmy z niecierpli-wością na poniedziałek, 4 czerwca. Zbiórka o 6 rano, 200 km do przebycia i w drogę do stolicy Słowacji - Bratysła-wy! Bratysława przywitała nas słońcem. Pierwsze kroki skierowaliśmy w stronę Bratislavskiego Hradu. Wspaniała budow-la, usytuowana na wzgórzu, góruje nad miastem majestatycznie. U stóp płynie Dunaj. Wokół roztacza się panorama miasta. Przepięknie! Dużą atrakcją był bratislavsky okruh, czyli przejażdżka po starej części Bratysławy prześliczną czerwoną kolejką. Znakomity pomysł. Polecamy wszystkim turystom - 30 mi-

Wamfiteatrze, gdzie odbywają się występ-y Jolkłorystyczne

Niedzieła w Bańskiej Bystricy

Starówka w Bańskiej B-ystricy

— 51 B ~ l n

• • ? S.

Przy zamku w Bratysławie

Na wzgórzu zamkowym

Page 39: Nr 102/2007

Tuchowskie Wieści 4/2007 -22

Na tle Bratislavskiego Hradu

^ J Ln

Wieża UFO na Nowym Moście w Bratysławie

Na wieży UFO

T

Riaditeł Iłavsky prowadzi grupę przez Bramę Michała

nut, a można zobaczyć wiele ciekawych miejsc! Atrakcjami były „wyprawy" na wieżę Kamzik oraz wieżę UFO na Nowym Moście. Widoki z tych miejsc są tak niepowtarzalne, że aż trudno opisać! Pasuje chyba określenie „nieziemskie". A stara część miasta, wybrukowane uliczki, kawiarenki, fontanny, rzeźby, wszystko to tworzy niepowtarzalny klimat Bratysławy. Cudownie. Dzień w Bratysławie był jednym z najbardziej udanych spośród wszystkich spędzo-nych na Słowacji!

We wtorek rano socratesowcy zo-stali podzieleni na 3 grupy. Każda gru-pa otrzymała 3 zadania do rozwiązania, liczył się czas i spryt. Pierwsze zadanie polegało na odnalezieniu odpowiedzi na pytania zapisane na karteczkach po słowacku, np. podaj imię i nazwisko primatora Detvy itd. Drugie to „ułożyć z rozsypanki przysłowie w językach an-gielskim, niemieckim oraz słowackim". „Zakazany owoc smakuje najlepiej". Trzecie i ostatnie zadanie to ułożenie najciekawszej historyjki z przysłowiem z poprzedniego zadania. Uczniowie świetnie się bawili, krążąc po Detvie, szukając zadań i odpowiedzi.

W tym dniu uczestniczyliśmy również w Dniu profesionalov. Były to pokazy profesjonalistów: strażaków, służby zdrowia, policji i wojska. Cała impreza odbywała się na stadionie w Detvie a program uświetniały występy zespołów tanecznych, orkiestry woj-skowej itp.

W środę znowu stawiliśmy się pod szkołą skoro świt, gdyż wyjeżdżaliśmy w Tarty Wysokie. W Tatrach zdobyliśmy jedną ze skoczni. Obiekt narciarski miał 120 m wysokości, 407 schodów oraz 26 belek startowych. Po zejściu ze skoczni udaliśmy się nad jezioro Strbskie Pleso. Widoki były cudowne! Później pojechaliśmy do Tatrzańskiego Muzeum TANAP-u w Tatrzańskiej Łom-nicy, gdzie podziwialiśmy eksponaty: zwierzęta, rośliny górskie, stroje ludo-we, obrzędy góralskie itp. (mogliśmy porównać je z naszą tradycją góralską). Ekspozycja bardzo ciekawa. A później to już tylko zabawa na zjeżdżalni - bobowa drahal W całej tej wyprawie smutny i przerażający akcent to widok setek he^<tarów lasów, a właściwie to ich brak po przejściu 2 lata temu trąby powietrznej. Zostały tylko powyry-wane korzenie i pojedyncze drzewa. Widok przerażający!

Czwartek był pracowitym dniem w szkole, jedna grupa wraz ze Słowakami zajęła się przygotowywaniem tradycyj-nej potrawy słowackiej - „bryndzowe halusky"] Druga grupa miała bardziej artystyczne zadanie. Malowanie nasze-

Pod skoczniami w Tatrach Wysokich

Skocznia i najwyższa bełka startowa zdobyta

Nad jeziorem Strbskie Płeso

Małowanie łogo w pracowni językowej

Połska grupa socratesowska w koszułkach z łogo projektu

Page 40: Nr 102/2007

40 Tuchowskie Wieści 4/2007 -22

Słowacy przygotowują słowacką potrawę Ogłądanie wystawy z prac nad projektem Stoiska z detviańskimi wyrobami łudowymi „bryndzowe hałuski"

Degustacja hałusków Detviaûska para witająca gości na wystawie

Wdetviańskim muzeum Podpołanie Romski zespół łudowy Wystę^-y łudowe młodych detviańczyków

Riaditeł przywitany chłebem i sołą na Stoiska z detviańskimi wyrobami łudowymi Występ-y łudowe młodych detviańczyków wystawie z projektu

„Dzień połskiej i słowackiej kułtury" - Stoiska z detviańskimi wyrobami łudowymi pamiątkowe zdjęcie

Pożegnanie i odjazd połskich uczniów do Siedłisk

Page 41: Nr 102/2007

Tuchowskie Wieści 4/2007 -22

Palma i strój krakowski na wystawie w Detvie

go logo na ścianach w klasopracowniach języka angielskiego i niemieckiego. Po skończonej pracy Polacy wybrali się do Starej Detvy do Muzeum Podpalanie, aby zapoznać się z historią, kulturą i tradycją Detvy i je j mieszkańców.

Rozegraliśmy też mecz piłki siatkowej - Polska kontra Słowacja. Niestety, Polacy ponieśli klęskę! Na szczęście była też inna kon^<urencja, w ^<tórej Słowacy nie mieli żadnych szans - przeciąganie liny.

Piątek był bardzo ważnym dniem podczas całej wymiany, gdyż zorga-nizowaliśmy, tak jak i w Tuchowie, Dzień słowackiej i polskiej kultury, co było podsumowaniem prac nad projektem. Słowacy przygotowali ciekawą prezentację komputerową, wystąpił romski subor, szkolny zespół wokaino-muzyczny a na zakończenie wszyscy socratesowcy wyszli na scenę w koszulkach z logo naszego proje^<tu i tym samym podziękowaliśmy sobie za piękną współpracę. Nastąpiło rów-nież otwarcie wystawy z proje^<tu. A wszystko odbywało się w detviańskim Domu Kultury.

Sobotę spędziliśmy w szkole, kończąc swoje prace, np. uzupełniali-śmy dziennik z pobytu w szkole part-nerskiej i rozegraliśmy ostatni mecz siatkówki. Później wspólny obiad dla wszystkich w restauracji i czas było się pakować oraz spędzić ostatnie godziny z naszymi słowackimi przyjaciółmi.

1 nadeszła niedziela. Nasz autokar czekał już pod szkołą i nastąpiło poże-gnanie. Ale naszym uczniom jakoś nie spieszyło się do wsiadania. Pojawiły się serdeczne uściski i łzy! Trudno się dzi-wić, skoro to koniec proje^<tu, koniec wspaniałego pobytu na Słowacji, ale mamy nadzieję, że nie koniec przyjaźni i współpracy między szkołami.

Tak oto zakończyła się niesamo-wita przygoda, ^<tóra trwała cały rok szkolny 2006/2007. Zakończyło się coś pięknego, a my jesteśmy dumni, że mogliśmy w tym uczestniczyć. Pragnie-my podziękować wszystkim, którzy współpracowali z nami w projekcie, wspierali nas i dodawali sił.

„Niniejszy projekt jest realizowany przy wsparciu finansowym Wspólnoty Europejskiej w ramach Programu Socrates - Comenius. Treści samego projektu lub materiałów nie odzwierciedlają stanowiska Komisji Europejskiej czy Agencji Narodowej w danej sprawie, a w związku z tym ani Komisja Europejska, ani Agencja Narodowa nie ponosi za nie odpowiedzialności."

Halina Piotrowska Ewa Ustjanowska

ttt Buyffftfiki P^ieH

k y A k ^ t ^ 2 0 0 7

Różnorodność językowa, wielojęzyczność i nauka języków obcych przez całe życie — to najważniejsze przesłanie w Eu-ropie każdego 26 września. Dzień ten Rada Europy ogłosiła Europejskim Dniem Języków. 12-osobowa grupa uczniów Pu-blicznego Gimnazjum im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Siedliskach wraz z p. Ewą Ustjanowską i p. Haliną Piotrowską uczestniczyła po raz drugi w tym wielojęzycznym święcie. W tym roku w Krakowie dzień ten świętowaliśmy 23 września na Rynku Głównym.

Do poznawania, kształcenia i rozwijania języków obcych w Krakowie, podobnie jak w latach ubiegłych, zachęcały instytuty kultury: Goethe-Institut, Instytut Cervantesa, British Council, Centrum Języka i Kultury Polskiej w Świecie UJ, Instytut Au-striacki i Konsulat Generalny Austrii, Instytut Francuski oraz Włoski Instytut Kultury.

W godz. 11.00 - 18.30 zaprezentowano na scenie kon-certy i spektakle teatralne, wokół sceny powstało miasteczko namiotowe, w którym odbywały się konkursy, gry i zabawy. Nasi uczniowie brali udział w wielu konkursach językowych, zdobywając liczne nagrody! Swoje umiejętności sprawdzali w każdym z instytutów i nie mieli tez większego problemu, kiedy Grupka z PG w Siedliskach gotowa do brania udziału w III EDJ

Page 42: Nr 102/2007

42 Tuchowskie Wieści 4/2007 -22

I już pierwszy quiz do rozwiązania Wspólne zdjęcie z „Franciszkiem Józefem"

Co dwie głowy... Przedstawienie w języku połskim wykonane przez obcokrajowców

Współne obrady

Propozycje udziału w konkursach b-yły kuszące Przy Instytucie Austriackim

r/fl» - — -

- ' m

Teraz spróbujemy w Instytucie Włoskim Przy namiocie Goethe -Institut

Page 43: Nr 102/2007

Tuchowskie Wieści 4/2007 -22

Na Rynku Głównym całkiem zadowołona grupa naszych uczniów

A to już ostatnie trofea Dypłomy uznania

•• l i 1 I i i- '

Czas umiłał zespół, m.in. muzyków z Hiszpanii Czas do domu, ałe za rok znów tu będziemy

przyszło czytać w języku obcym, nawet po francusku! Jednak całą atmosferę tworzyły występy artystów europejskich, np. przed-stawienie polskiej sztuki teatralnej w wykonaniu studentów - obcokrajowców, występ zespołu Misty^s Big Adventure z Wielkiej Brytanii, muzyka hip-hop — koncert Jima Pansena, występ zespołu Ars Tunae — folklorystyczna muzyka Hiszpanii czy francuskie rytmy stare i nowe — Maja Tomaszewska z zespołem. Zabawa była wspaniała, pogoda cudna i przede wszystkim wyjątkowa, niezapomniana, urocza atmosfera w Krakowie. Za rok znów tam będziemy!

Halina Piotrowska

^ P R z y j d ż C h o c h o l E NA k R A k o w s k i R y N E k ^ ^ Rok 2 0 0 7 RokiEM WyspiANskieqo

w tym samym czasie, w którym odbywało się święto ję-zyków obcych w Krakowie, z drugiej strony Sukiennic trwała inna impreza kulturalna. W 2007 roku mija bowiem setna rocznica śmierci autora „Wesela."

Kraków jest idealnym miejscem dla pokazania twórczości Wyspiańskiego. Tu się urodził i spędził właściwie całe - z wyjąt-kiem kilku studenckich lat w Paryżu - niedługie (38 lat) życie. Kraków był dla Wyspiańskiego nieustającym wyzwaniem, inspiracją, polem walki. Wiele krakowskich miejsc i zabytków jest z nim związanych. Uczniowie naszego gimnazjum byli świadkami (częściowo) 24-godzinnego czytania utworów

Stanisława Wyspiańskiego, malowania kopii jego obrazów oraz „Parady Chochołów" na krakowskim rynku. W namio-cie - „pracowni artysty", kilkaset osób od soboty do niedzieli prezentowało swój ulubiony utwór Stanisława Wyspiańskiego. Każdy, kto uczestniczył w 24-godzinnym czytaniu dzieł artysty, otrzymał certyfikat „wykształciucha". Dzieła Wyspiańskiego czytali aktorzy, m.in. Urszula Grabowska, (nasze uczennice zdobyły nawet autograf aktorki), Leszek Piskorz, Tomasz Schimscheiner, Dorota Segda, artyści, dziennikarze, poeci, przewodnicy miejscy i mieszkańcy Krakowa. Rozbrzmiewały one po polsku, niemiecku, francusku, angielsku, a nawet po

Page 44: Nr 102/2007

44 Tuchowskie Wieści 4/2007 -22

„Wesele" „Chochoł psy gończe" W pracowni małarskiej artysty

Page 45: Nr 102/2007

Tuchowskie Wieści 4/2007 -22

Każdy mógł spróbować swoich sił 24-godzinne czytanie w „pracowni Wyspiańskiego"

Autografy Urszułi Grabowskiej dła naszych uczennic

węgiersku. Czytający najchętniej wybierali „Wesele." Na nie-dzielę zaplanowano m.in. konkurs na Chochoła. By wziąć w nim udział, należało wykonać kostium interpretujący postać Chochoła (nie musiał przypominać słomianego oryginału, ale powinien nawiązywać do „chocholej" natury Polaków i miał być symbolem problemów, które współcześnie ich dręczą). Był więc „Chochoł Temida", „Chochoł psy śledcze", „Chochoł

rozmowy kontrolowane", „Chochoł polskie drogi" (z dziurami w ubraniu), „Chochoł wyborczy" (z kiełbasą wyborczą na szyi), „Chochoł smerf" i inne. „Chochołem 2007" został „Cho-choł demonstracja", przygotowany przez kilkuletnie dzieci. Wszyscy uczestnicy konkursu przeszli w uroczystej paradzie wokół Rynku Głównego, a my podziwialiśmy pomysłowość i oryginalność „chochołów."

Halina Piotrowska

Umarli^ znajomi^ kpcl^ani^ Wspomnienie o Marysi Wewiórskjej

Anna Stanuch-Madej

Listopad zawsze skłania do refleksji. Stajemy nad grobami najbliższych, popadamy w zadumę nad kruchością życia, od-mawiamy modlitwę I wypatrujemy w cmentarnym tłumie krewnych, którzy przemierzyli kawał świata, aby stanąć obok nas I towarzyszyć nam w tej zadumie.

J a chciałabym w tym szczególnym czasie także podzielić się z czytelnikami moim prywatnym wspomnieniem o osobie bardzo ml bliskiej, której nie ma już wśród nas.

W przyszłym roku w lipcu minie 10 lat od jej śmierci. Marysia zginęła śmiercią tragiczną, zamordowana w dalekim Tbilisi podczas pełnienia misji, jako pracownik ONZ. Była osobą niezwykłą - pełną ciepła, życzliwości, otwartą na ludzi I Ich problemy. Jej dom był zawsze pełen gości, a jej rodzice - uroczy I kochani - bez szemrania znosili gromady koleżanek przesiadujących u Majki w pokoju.

A teraz nie ma naszej Majki. Pewnie tam, gdzie jest, też ma jakąś misję do spełnienia. Jednak pustka, która zostaje po bliskiej osoble,jest c l ąg le taksamo dojmująca. Szczególnlewten l lstopadowywleczór^

*** ( M a j k i )

Cmentarne kwiaty dostojne i smutne jak wspomnienie śmierci.

Patrzą na nas z wyrzutem pogrążone w milczeniu jak my stojący wokół grobu próbujący odnaleźć słowa modlitwy.

Czarny różaniec rwie się w rękach szarpnięty nagłym bólem paciorki rozsypują się wpadają w otchłań czasu.

A my szepczemy bezradnie: Aniele Stróżu- czemuś jej nie ustrzegł Aniele Stróżu- czemuś jej nie ostrzegł nie rozsypał zakupów w drodze aby nie zdążyła na spotkanie z losem.

Ale Anioł milczy.

Więc odeszła chociaż jej życie było zaprzeczeniem rozpaczy, zwątpienia i śmierci.

Cmentarne kwiaty dotknięte pierwszym mrozem patrzą na nas z wyrzutem cicho umierają.

A były takie piękne mogły jeszcze żyć.

Page 46: Nr 102/2007

46 Tuchowskie Wieści 4/2007 -22

Jak nasze dziecko uczy się mowy? cz. 3 w poprzednim artykule pisałam o głużeniu i gawo-

rzeniu, które są charakterystyczne w pierwszym okresie rozwoju mowy. Przypomnę, że roczne dziecko rozpoznaje nazwy częściej widzianych przedmiotów, wykonuje proste gesty, np. klaskanie dłońmi, macha rączką na pożegnanie, próbuje pokazywać części twarzy oraz krzyczy, żeby zwrócić na siebie uwagę. Zaczyna porozumiewać się z najbliższymi za pomocą wyrazu twarzy, gestów (wskazuje, sięga) oraz głosu.

W kolejnym etapie rozwoju mowy - przypadającym na drugi rok życia - nazywanym okresem wyrazu, dziecko za-czyna używać wielu pojedynczych słów. Charakterystyczną cechą wymowy w tym okresie jest upraszczanie wyrazów, np. opuszczanie sylab lub głosek („mi" to miś, „obać" - zo-bacz, „mojot" - samolot, a „apa" to czapka). Intensywnie na tym etapie rozwija się słownik bierny dziecka, które rozumie o wiele więcej słów, wyrażeń i zdań, niż jest w sta-nie samodzielnie wypowiedzieć. Rozwój ruchowy dziecka umożliwia w tym czasie poznawanie otaczającego świata z innej perspektywy; dziecko może samodzielnie prawie wszędzie dotrzeć, dotknąć interesujących je przedmiotów i odkrywać ich cechy.

Aby pomóc dziecku w rozwoju mowy, powinni-śmy:

Uczyć je słuchania. Zaczynamy od prostych zabaw, takich jak szukanie źródła dźwięku, np. tykającego zegara, grającego misia. Aby uczyć dziecko koncentracji uwagi na dźwiękach, należy pytać: kto to? co to? Podczas takich za-baw obserwujmy również, czy dziecko dobrze słyszy.

Ćwiczyć pamięć. Nazywać przedmioty, zwierzęta, czyn-ności - w domu, na spacerze, oglądając książeczki. Dziecko

chętnie uczy się odgłosów zwierząt, naśladuje ruchy. Często pytajmy więc: jak robi kotek? bębenek, auto itd.

Gimnastykować buzię dziecka. Dbanie o prawidłowe oddychanie, gryzienie, żucie i połykanie to także ćwiczenie aparatu mowy. Nie należy podawać jedzenia lub napojów przez smoczek, a wygodną dla rodziców butelkę zastąpić łyżeczką i kubkiem. Pokarmy powinny mieć także różnorod-ną postać. Podawanie przez lata rozdrobnionych pokarmów (np. miksowanych) uniemożliwia dziecku naukę gryzienia i żucia. Warto obserwować również pracę języka: czy dziecko potrafi unieść język ku górze lub wysunąć go z buzi. Może-my to sprawdzić, ucząc klaskania językiem (naśladowanie konika), oblizywania górnej wargi (posmarowanej np. kre-mem czekoladowym). Jeśli te czynności sprawiają dziecku trudność, należy skontaktować się z logopedą.

Bawić się z dzieckiem. Dziecko przez zabawę, ruch ciała (taniec), wypowiadanie łatwych dźwięków wkracza w świat mowy. Takie drobne sukcesy wzmacniane pochwałami rodziców motywują je do mówienia.

Czytać dziecku. Już od momentu, kiedy maluch do-brze siedzi, codziennie przyzwyczajajmy go do książeczek, zaczynając od plastikowych, bądź tekturowych, z prostymi obrazkami, które dorosły nazywa lub o których opowiada. Stopniowo wprowadzajmy książeczki z wierszykami zna-nych polskich autorów, np. Brzechwy, Tuwima, Gellner. Czytanie pomaga zbudować pozytywne więzi między dziec-kiem i matką. Dodatkowo wzbogaca słownictwo, rozwija pamięć i wyobraźnię. W przyszłości natomiast nawyk słu-chania i czytania może pomóc dziecku nie ulec uzależnieniu od komputera czy telewizji.

Aneta Knapik - logopeda Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna w Tuchowie

Z WORA PROWOKATORA Lubię wybory

Lubię wybory, pasjami! Do-piero wtedy w naszym nudnym kraju coś się dziać zaczyna. Każdego dnia zaskakują cię, ba

- porażają wiadomości, których byś nawet w pijanym widzie nie wymyślił! Bo cóż tak na dobrą sprawę może zaciekawić czło-wieka jak ja - wykształconego i

na świat otwartego - gdy wyborów nie ma? Jakieś tam wypadki? lii... - tyle tego, że już spowszedniało, chyba że

jakiś karambol, w wyniku którego padół opuściła w zwartym szyku

spora grupa - ale to dość rzadkie. To samo z pożarami - o, w Grecji to było widowisko! U nas ostatnio to tylko stodoły podpalane przez niespełnionych strażaków, którzy w dodatku tak się zwijają przy gaszeniu, że niszczą to, co ambitnie zaczęli. Powodzi porządnej ostatnio nie było - takie tam wylewajki. No, prawda, parę razy tam i ówdzie dmuchnęło, pozdejmowało chałupom czapeczki, a lasy pozamieniało w kupy opału, ale to może taki większy, przecie jednak - pikuś. Ludzie jacyś tacy nijacy się zrobili - niby warczą na siebie, ale bez specjalnego animuszu, niby się gryzą, ale zagryzają już rzadziej i w kiepskim stylu. Niewiele ciekawego można się o nich dowiedzieć. Siedzisz przed tym telewizorem godzinę, dwie, cztery, gapisz

Page 47: Nr 102/2007

Tuchowskie Wieści 4/2007 -22

się na któryś tam z kolei serial, ciągniesz piątego browara, no bo jak tak siedzieć o suchym pysku, co jakiś czas garść czipsów wrzucasz na ruszt i... ziewasz jak hipopotam...

Dopiero jak do wyborów przychodzi, sytuacja się zmienia. Tym na górze, co dotąd jakichś tam mikro-bów na ziemskim padole nie dostrzegali, poprawia się nagle wzrok i schodzą ze swoich Himalajów w Tatry, a nawet bardziej ku Wiśle, czyli na niziny. Nie tylko cię dostrzegają, ale jeszcze potrafią należycie uszanować: nie jesteś już żadnym tam przypadkowym społeczeń-stwem, ani wykształciuchem, ani tym, co to ma... spieprzać. Ty teraz jesteś SZANOWNI PAŃSTWO -i to walnięte dużymi bukwami. Mało tego! Dostrzegli, że marnie zarabiasz, że emerytura twoja wygląda jak anorektyczka w dodatku po trzech miesiącach ostrej diety. Przecież to się musi zmienić - dają ci na to słowo, już ich w tym głowa... No, czy to nie piękne? Samo miodzio! Dlatego lubię wybory.

W telewizji pojawiają się piękne widowiska, ta-kie mecze bokserskie na słowa, co to je debatami nazywają. Toż to lepsze niż seriale i horrory! Każdy z zawodników robi miny i kryguje się jak przedwojenna panna bez posagu na wydaniu, a za plecami trzyma coś jakby słowny cep lub choćby jego część bijakiem zwaną. I kiedy rywal najmniej się spodziewa, przy-dzwoni mu z nagła tak, żeby tamten nie miał prawa wstać. Jak ten góral odpowiadający przed sądem za pobicie jakiegoś cepra:

- Uderzyliście tego człowieka w głowę? - pyta sędzia.

- Ano polnąłek. - I przewrócił się? - drąży dalej wysoki sąd. - Ba jakoż! - I nie wstał? - Nimioł prawa! A co może być tym słownym cepem? Rzecz jasna

- porażająca wiadomość. Oto dziadek przeciwnika kręcił z babką, tyle że dziadek był jego, a babka nie za bardzo. O kurcze, nigdy bym nie przypuścił! A inny z kolei molestował był (tak się to teraz uczenie nazywa) jakąś Bogu ducha winną i skutków onych czynności chciał się niegodnie pozbyć. Sprawa się rypła i jednocześnie cholernie skomplikowała, bo okazało się, iż owo molestowanie nie indywidualne, lecz partyjne było. Teraz biedna ofiara pozywa kolejno przed oblicze Temidy kolejnych molestantów. Cieka-we, któryż okaże się strzelcem wyborowym? Na razie po kolei odpadają. A może to jest tak, jak to zgrabnie ujął pewien fraszkopis : „Nasza ciocia miała Gienia z... Armią Zbawienia"? Ale to jeszcze nic w porównaniu z podejrzeniem, iż inny kandydat na narodowy auto-rytet związał się z kimś jak nie przymierzając Żwirek z Muchomorkiem, a to już ruja i porubstwo! Można rąbnąć i z innej beczki: że jak się na ten przykład

ogląda zdjęcia przodków przeciwnika, to jeszcze teraz czuć czosnek. Co, nie ciekawe?

No i ten wszechobecny układ, który wisi nad nami jak oko Opatrzności. A kto go tworzy? Powoli, powoli - i tego się dowiemy. Jedno jest pewne - bogaci. I nie zgadłbyś, gdyby nie wybory, kto jest tak napraw-dę bogaty. Trochę światła rzucił na sprawę (nomen omen) minister od oświaty: ogłosił publicznie, ileż to zarabiają nauczyciele. No nie! Teraz już wiadomo, dlaczego nie ma po te głupie półtora tysiąca na pod-wyżki dla lekarzy i po 16 złotych na podwyżki dla pie-lęgniarek, nie mówiąc już o tych z wysokich urzędów. Co za krezusy, a jak sklamrzą o podwyżki! No ale to się ukróci: Karta won!, ZNP won! i do szeregu! No i dowiedziałbyś się tego, gdyby nie wybory? W życiu! Dlatego przepadam za wyborami!

A jakie barwne odzywki się pojawiają! Nie miał-byś pojęcia, które są modne. „Mordo ty moja!"- to jest najmodniejsze. Szkoda, że plebs nie jest w sta-nie pojąć ich finezji. Kiedy moją sąsiadkę, do której zwracałem się dotąd „pani Marysiu", powitałem tą super modną apostrofą, popatrzyła na mnie z nieja-kim zdziwieniem, a znajomy ksiądz nawet nie rzucił zwyczajowego „szczęść Boże!" Sąsiadka - prosta kobiecina, ale żeby ksiądz? Jakie to rzeczy przy wy-borach wyłażą! Dlatego lubię wybory.

No tak, ale jak już zarządzą tę cholerną wyborczą ciszę, znowu wracamy do szarej codzienności. Nic tylko wyć z nudów! A głosowanie? A cóż może być ciekawego w głosowaniu? Głosowania nie lubię, przecież powiedziałem wyraźnie - lubię wybory.

Prowokator

Na pierwszej stronie: Fot. Helena Markiewicz

Wydawca: Towarzystwo Miłośników Tuchowa nr konta: PKO BP SA I o/Tuchów

06 1020 4955 0000 77 02 00 6792 25 Redagują czytelnicy oraz zespół redakcyjny: Grzegorz Stanisławczyk - redaktor naczelny,

Stanisława Burza, Zdzisława Krzemińska, o. Stanisław Gruszka, Aleksander Kowalik,

Michał Wojtkiewicz Opracowanie graficzne:

Bronisław Kapałka Ryszard Fłądro

Adiustacja i korekta: Józef Kozioł

Skład i druk: Mała Poligrafia Redemptorystów w Tuchowie

Nakład: 300 + 50 egzemplarzy Adres redakcji: 33-170 Tuchów, uł. Chopina 10

Redakcja zastrzega sobie prawo skracania i adiustacji publi-kowanych tekstów oraz korespondencji, a także opatrywania ich własnymi tytułami. Redakcja nie zwraca niezamówionych materiałów i nie odpowiada za treść ogłoszeń. Opinie wyrażo-ne na łamach „Tuchowskich Wieści" są poglądami autorów.

Wszelkie przedruki bez zgody redakcji zabronione.

Page 48: Nr 102/2007

D I I I É M P I I S K I

• W Y I H A L A i m W A I n w È w w

P U S Z A R á V I Í

-cznmr ŻYWIOŁY- MINI smcmn. o MAXI SPRIUMÜCH RAZEM •

fot ff. Flądro, G. Stenisfawczyk