Prezentacja STEŚ Nowa Kielnieńska, Nowa Spacerowa, Zielony Bulwar
Nowa zyka i nowa teologia - tygodnikpowszechny.pl...MELES-DESIGN Publikacja dofinansowana z grantu...
Transcript of Nowa zyka i nowa teologia - tygodnikpowszechny.pl...MELES-DESIGN Publikacja dofinansowana z grantu...
Cena det. 29,90 zł(w tym VAT)
www.ccpress.pl
Nowa fizykai nowa teologia
Chrześcijaństwo stworzyło system wartości, który – zrośnięty z europej-ską kulturą – legł u podstaw ideałów do dziś kształtujących wiele postaw współczesnego człowieka. Nauki empiryczne nie tylko doprowadziły do eksplozji nowoczesnej techniki, zmieniającej oblicze świata, ale wytwo-rzyły specyficzny styl myślenia; styl, który – choć w swej istocie dostęp-ny dla nielicznych – stał się obowiązującą regułą niemal dla wszystkich. Niestety, wraz z powstaniem empirycznej metody badania świata drogi myśli religijnej i myśli naukowej rozeszły się. Co zrobić, by myśl teolo-giczna współgrała ze współczesnymi naukami, których symbolem jest „nowa fizyka”?
Nie chciałbym stwarzać wrażenia, iż uważam, że głównym zadaniem Kościoła jest patronowanie nauce czy też penetrowanie środowisk na-ukowych przez odpowiednio wykształconych duchownych. Sądzę na-tomiast, że uczestniczenie w życiu naukowym współczesności i rozu-mienie jego przejawów, w stopniu większym niż obecnie, jest jednym z elementów misji Kościoła. Nawet brak wystarczającej liczby duchow-nych nie powinien usprawiedliwiać rezygnacji z wypełniania tej misji.
/fragment książki/
K s . P r o f . M I C H A Ł H E L L E R – wybitny filozof, teolog i kosmo-log, który w matematycznych równaniach teorii naukowych potrafi dostrzec dzieła sztuki, a wielkich fizyków uważa za genialnych artystów, tworzących swe kompozycje z liczb i matematycznych formuł. W 2008 roku otrzymał Nagro-dę Templetona, przyznawaną osobowościom, które wnoszą „wyjątkowy wkład w postęp badań i odkryć dotyczących rzeczywistości duchowej”. Autor kilku-dziesięciu książek, m.in. Filozofia przypadku (CCPress 2012), Bóg i nauka. Moje dwie drogi do jednego celu (CCPress 2013), Granice nauki (CCPress 2014).
Książka dostępna równieżjako e-book
© Copyright by Michał Heller & Copernicus Center Press, 2014
Projekt okładkiMariusz Banachowicz
Projekt typograficznyMirosław Krzyszkowski
SkładMELES-DESIGN
Publikacja dofinansowana z grantu badawczego Science for Ministry przyznanego Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych przez The John Templeton Foundation
ISBN 978-83-7886-108-9ISBN 978-83-7886-118-8 (e-book)
Wydanie trzecie poprawione
Kraków 2014
Wydawca: Copernicus Center Press Sp. z o.o. pl. Szczepański 8, 31-011 Kraków tel./fax (+48) 12 430 63 00e-mail: [email protected]
Wprowadzenie
Nowe i stare w fizyce i teologii
W historii Europy dwa wydarzenia odegrały za-sadniczą rolę: powstanie chrześcijaństwa i po-
wstanie nauk przyrodniczych. Od p i e r w s z e g o z tych wydarzeń Europa zaczęła liczyć lata nowej ery, d r u g i e – zapoczątkowało czasy nowożytne. Chrze-ścijaństwo stworzyło system wartości, który – zrósł-szy się z europejską kulturą – legł u podstaw ideałów do dziś kształtujących wiele postaw współczesnego człowieka. Nauki empiryczne nie tylko doprowadziły do eksplozji nowoczesnej techniki, zmieniającej ob-licze świata, ale wytworzyły specyficzny styl myśle-nia i widzenia świata; styl, który – choć w swej isto-cie dostępny dla nielicznych – stał się obowiązującą regułą niemal dla wszystkich. Nie tylko dla Europej-czyków. Nowy Świat – Amerykę Północną można uważać za niejako dalszy ciąg Europy. Racjona-lizm typu pragmatycznego i rozwój techniki, jeszcze
6 Wprowadzenie. Nowe i stare w fizyce i teologii
gwałtowniejszy niż na Starym Kontynencie, są tylko nowymi odmianami w tym samym nurcie ewolucyj-nym. Starą tradycję europejską wraz z jej amerykań-skim przedłużeniem często nazywa się (dla uproszcze-nia terminologii) cywilizacją Zachodu (lub zachodnią); w dalszym ciągu będziemy korzystać z tego uproszcze-nia. Cywilizacje wyrosłe z innych kultur nie wytrzy-mały konkurencji z naukowo-techniczną cywilizacją Zachodu. Mogły zachować swoje tradycje, zwyczaje, nawet odmienne alfabety, ale nie chcąc przegrać walki o istnienie poza sztucznymi rezerwatami, musiały nie tylko ulec zachodniej nauce i technice, lecz także przy-jąć je za swoje. Po raz pierwszy w dziejach ludzkości pewne wartości wyprodukowane przez człowieka osią-gnęły wymiary planetarne; wartości bardzo specyficz-nego typu, związane z poznawaniem i działaniem, ale jednak autentyczne wartości.
Związek elementów chrześcijańskich z tymi czyn-nikami zachodniej kultury, które doprowadziły do po-wstania nauk empirycznych, nie ulega już dziś żadnej wątpliwości. Świadectwa tego związku niejednokrot-nie pojawią się na kartach tej książki. Ale ekspansjoni-styczne tendencje nauki na pewno radykalnie zmieniły stosunki między myślą chrześcijańską, i chrześcijań-stwem w ogóle, a naukami. Być może tendencje te bar-dziej zaważyły na późniejszych postawach pełnych obcości i wzajemnych podejrzeń niż słynne konflikty zwane „sprawą Galileusza” czy „sprawą Darwina”.
W tej sytuacji pytanie o wzajemne relacje pomię-dzy chrześcijaństwem a nauką nabiera doniosłości. Py-tanie jest ważne (nawet jeśli nie stawia się go z pozycji
7Wprowadzenie. Nowe i stare w fizyce i teologii
wierzącego chrześcijanina), bo dotyczy istotnych włó-kien materii, z jakiej jest utkane to, co nazwaliśmy za-chodnią kulturą, ale jest to też pytanie wielowarstwowe, bo pod słowem „nauka” kryje się tak bogata i różno-rodna treść, że można ją porównać z bogactwem i róż-norodnością znaczeń słowa „chrześcijaństwo”. Chrze-ścijaństwo identyfikowane bądź z elementem kultury, bądź z religią, bądź z teologią tej religii, bądź z pewną instytucją, itp., można zestawiać z nauką identyfiko-waną bądź z metodą lub produktem działalności uczo-nych, bądź z procesem historycznym, bądź również z pewną specyficzną instytucją itd. Samo wyliczenie możliwych płaszczyzn spotkania stworzyłoby pokaź-nych rozmiarów studium, zwłaszcza gdyby chciało się je zaopatrzyć w niezbędne komentarze. Jednakże tego rodzaju studium, poza tym, że byłoby dobrą wprawką w kształceniu umiejętności rozróżniania i klasyfikacji, miałoby raczej niewielką wartość. Od dawna wiadomo, że wydzielaniem kompetencji i rozróżnianiem aspek-tów nie da się rozwiązać rzeczowych problemów. Cho-ciaż jest również niewątpliwą prawdą, że bez odpo-wiedniej dozy metodologii rzeczowe problemy bardzo łatwo przechodzą w pojęciowy bałagan. W książeczce tej Czytelnik nie znajdzie czysto metodologicznych traktatów i dysertacji, mam jednak nadzieję, że spora dawka metodologii – choć często utrzymana w podtek-stach – steruje moimi rozważaniami i odgrywa w nich ważną rolę.
W układaniu się wzajemnych relacji między chrze-ścijaństwem a nauką grożą dwie skrajności. Niekiedy religia udaje naukę. Ma to miejsce wówczas, gdy ktoś
8 Wprowadzenie. Nowe i stare w fizyce i teologii
– nie chcąc zadawać sobie trudu badania świata – woli wyczytywać w tekstach religijnych (np. w Biblii) wła-sną wizję rzeczywistości. Zwykle taka wizja jest od-mianą potocznego widzenia rzeczywistości i ten, kto wyczytuje ją w danym tekście religijnym, jest gotów przysięgać, że rozumie tekst dosłownie. Tymczasem in-terpretacja dosłowna po prostu nie istnieje, tak jak nie istnieje obraz bez wizji, jaką miał malarz. W ten sposób powstają różnego rodzaju religijne fundamentalizmy. Od takich, których wyznawcy upierali się, że Ziemia jest płaska, do takich, których obrońcy chcą w Biblii widzieć podręcznik antyewolucyjnej biologii.
Ale bywa, że nauka udaje religię. Dzieje się tak wówczas, gdy ogromne sukcesy nauki w badaniu świata myli się z rozwiązywaniem egzystencjalnych proble-mów człowieka i w ogóle z rozwiązywaniem wszyst-kich problemów. Pokusa scjentyzmu, czyli rozciągania metody naukowej na absolutnie wszystkie dziedziny ludzkich spraw, jest bardzo silną pokusą. Często ule-gają jej ludzie zafascynowani skutecznością metody naukowej w uprawianych przez siebie obszarach wie-dzy. Przez fazę zbyt łatwego ulegania tej pokusie ludz-kość przeszła w okresach wzmożonych wpływów po-zytywistycznych ideologii. Ale pokusa ta załamuje się beznadziejnie wobec dwu barier. Pierwszą z nich, oso-bistą i z trudem tylko komunikowalną innym, są egzy-stencjalne doświadczenia człowieka, takie jak: cierpie-nie, śmierć, poszukiwanie sensu życia, wybór między dobrem i złem... Natężenie tego rodzaju doświadczeń bywa tak wielkie, że wszelkie próby ich zneutralizo-wania przy pomocy odwoływania się do różnego ro-
9Wprowadzenie. Nowe i stare w fizyce i teologii
dzaju reguł (metodologicznych lub semantycznych) deklarujących bezsensowność wypowiedzi, w jakich te doświadczenia są wyrażane, okazują się zupełnie bez-silne. Drugą barierę, o którą rozbijają się scjentystyczne pokusy, stanowią wyniki odpowiedzialnej filozofii na-uki, która wytycza granice metodzie naukowej, ale nie utożsamia ich z granicami racjonalności w ogóle.
Tu jest konieczne słowo przestrogi. Niekiedy apo-logeci filozofii lub teologii zbyt łatwo wykorzystują ar-gument istnienia granic metody empirycznej: do tej, sztywno według nich określonej, granicy rozciąga się obszar kontrolowany przez nauki, poza tą granicą swo-bodnie może działać filozofia lub teologia bez obawy zagrożenia ze strony nauk. W zasadzie jest to rozumo-wanie słuszne, ale należy w nim brać pod uwagę fakt, że granice metody naukowej nie są sztywne, wyzna-czone raz na zawsze. Jednym z ważnych elementów metody naukowej jest jej ekspansjonizm: to, co dziś po-zostaje poza zasięgiem tej metody, może jej ulec jutro. Historia nauki ostatnich kilku wieków dostarcza wielu dowodów tego rodzaju ekspansjonistycznych tendencji. Możliwości badania krzywizny czasoprzestrzeni, struk-tury cząstek elementarnych, unifikacji oddziaływań czy twórczych własności deterministycznego chaosu znaj-dowały się całkowicie poza zasięgiem matematyczno-doświadczalnej metody, jaką stosował Newton lub Laplace. Metoda naukowa zdobywa nowe tereny nie brutalnym naciskiem, wspomaganym rozwojem sto-sowanych technik, lecz swoją wewnętrzną plastyczno-ścią: sama przeobraża się, dostosowuje swoje możliwo-ści do wymagań, jakie stawiają przed nią nowe tereny.
10 Wprowadzenie. Nowe i stare w fizyce i teologii
Matematyczno-empiryczna metoda dzisiejszej fizyki jest jakościowo inną metodą od tej, którą posługiwali się Newton i Laplace.
Tu właśnie dochodzimy do „nowej fizyki”. Zmiany, jakie dokonały się w fizyce w pierwszych dekadach dwudziestego wieku, to przede wszystkim zmiany w jej metodzie. Widać to dopiero dziś, z perspektywy czasu. W latach dwudziestych i trzydziestych neopozytywiści z Wiednia wpadli w bardzo złośliwą pułapkę, gdy jesz-cze raz za wszelką cenę próbowali interpretować nowe wyniki osiągnięte przez fizykę w świetle jej starych metod. W odniesieniu do mechaniki klasycznej można było utrzymywać, iż jest ona bardzo wyrafinowanym uściśleniem i opracowaniem potocznego doświadcze-nia; karkołomna próba kontynuowania tej samej strate-gii metodologicznej w stosunku do nowych teorii fizyki XX w. doprowadziła do arcydziwnego (choć nie tak dawno jeszcze powszechnie nam wmawianego przez filozofów nauki) twierdzenia, że jeśli nawet niezupeł-nie da się sprowadzić struktury naukowych teorii do bezpośrednich danych empirycznych, jakie z nich wy-nikają, to w każdym razie tylko te dane są naprawdę li-czącą się wiedzą.
Rewolucja w fizyce trwa nadal. Do tego stopnia zdystansowała ona wszelkie analizy i prognozy meto-dologów z pierwszej połowy dwudziestego stulecia, że pozytywizm jako kierunek i styl myślenia musiał upaść, ustępując miejsca nowym prądom, które – nauczone doświadczeniem przeszłości – z większym szacunkiem starają się traktować zmiany dokonujące się w obrębie badań naukowych. Nazwę „nowa fizyka” wymyślili
11Wprowadzenie. Nowe i stare w fizyce i teologii
sami fizycy (trudno by dziś dojść, kto użył tej nazwy po raz pierwszy), w pewnej mierze dla celów popula-ryzacji i autoreklamy. Nazwa okazała się chwytliwa, ale jej powodzenie trudno przypisać tylko względom dziennikarskim; mieści się w niej spora doza trafno-ści, zwłaszcza jeśli odnosić ją nie tylko do spektaku-larnych wyników czy to już osiągniętych, czy to pozo-stających w bliskiej – miejmy nadzieję – perspektywie, lecz także do wzrostu wyrafinowania stosowanych me-tod. Mam tu przede wszystkim na myśli owo misternie skomplikowane oddziaływanie matematycznej abstrak-cji z wyrafinowaniem technicznego konkretu. Niekiedy wygląda to tak, jakby zmatematyzowana teoria wcie-lała się w doświadczalne laboratorium o rozmiarach fa-bryki. Dziesiątki tysięcy kilometrów kabli, niewyobra-żalna liczba złącz, elektromagnesów i przekaźników, wszystko to szczelnie obudowane elektroniką i stero-wane komputerami – robi dokładnie to, co każe zmate-matyzowana teoria, dając na wyjściach ciągi liczb lub wykresy, o które teoria pyta. Już sam ten fakt jest godny „nowej filozofii” lub może nawet „nowej teologii”.
Ale pytania, jakie nasuwa „nowa fizyka”, idą jesz-cze dalej. Na przykład: czy możliwy jest w fizyce do osiągnięcia etap samowyjaśnienia? Niekiedy filozofo-wie marzyli o stworzeniu wiedzy bezzałożeniowej, to znaczy takiej, która dowodziłaby wszystkiego, co przyj-mowałaby w punkcie wyjścia. Fizycy zaczynają już sta-wiać sobie nie mniej ambitny program: czy posługując się metodą fizyki da się odpowiedzieć na wszystkie py-tania, jakie „w ramach” tej metody można postawić? Niektórzy już nawet lansują nazwy dla tego rodzaju
12 Wprowadzenie. Nowe i stare w fizyce i teologii
superteorii odpowiadającej na wszystkie pytania. Oczy-wiście miałaby się ona nazywać teorią wszystkiego (w skrócie TOE – od angielskiego Theory of Every-thing). Niezależnie od tego, czy są to jedynie wygóro-wane ambicje co bardziej niecierpliwych fizyków, czy echa rzeczywistych możliwości, ani filozof, ani teolog nie powinien pozostawać wobec nich obojętny. Histo-ria ludzkiej myśli dała już wiele dowodów tego, że na-uki są w stanie wstrząsnąć przyzwyczajeniami filozo-fów i teologów.
Określenie „nowa teologia” też jest od jakiegoś czasu w obiegu. A właściwie, wbrew nagminnym po-sądzeniom teologii o dogmatyzm, prawie każda epoka miała swoją „nową teologię”. Niekiedy wystarczy jedno przeinaczenie doktryny lub tylko nieco inne roz-łożenie akcentów w tradycyjnym nauczaniu, by teolo-gię uznano za nową, rozumiejąc zresztą ten przymiot-nik albo w sensie skrajnie pejoratywnym, albo jako wyraz głębokiego uznania. Zwrot „nowa teologia”, po-jawiający się w tytule tej księgi, nie był zamierzony jako nawiązanie do tego rodzaju nowinkarskich tenden-cji; raczej ma on wydźwięk postulatu. Sens tego postu-latu jest następujący:
W gruncie rzeczy teologia od zawsze ulegała prze-możnym wpływom, pochodzącym od nauk i nauko-wego obrazu świata obowiązującego w danej epoce. Jeżeli teologia jest rozumową refleksją nad prawdami religijnymi, to musi ona skądś czerpać standardy ro-zumności. Standardy takie tworzy nauka (szeroko ro-zumiana, łącznie z filozofią). Jeżeli teologia jest także interpretacją prawd religijnych, to prawdy te musi in-
13Wprowadzenie. Nowe i stare w fizyce i teologii
terpretować w jakimś szerszym kontekście. Kontekstu tego zawsze dostarcza (jawnie lub w sposób zamasko-wany) obraz świata kształtowany przez nauki. Czytel-nik będzie miał możność zobaczyć, w jaki sposób dzia-łały tego rodzaju mechanizmy.
Niestety, wraz z powstaniem empirycznej metody badania świata na przełomie XVI i XVII w. drogi my-śli religijnej i myśli naukowej rozeszły się. Oczywiście mechanizmy wpływów ze strony naukowych standar-dów racjonalności na teologię nie przestały działać, ale czynią to niejako z ukrycia, w sposób niejawny. Efekt ten prowadzi do różnego rodzaju logicznych i histo-rycznych zapętleń i jest niewątpliwie jedną z najważ-niejszych przyczyn przytępienia wrażliwości współ-czesnych ludzi na doniosłość teologicznych zagadnień. Powstanie „nowej fizyki” i jej przyprawiające o zawrót głowy perspektywy są spektakularną okazją do uświa-domienia sobie spraw, które już znacznie wcześniej do-magały się zrewidowania i nowych, odważnych roz-wiązań.
Nie mam jednak ani zamiaru, ani ambicji urzeczy-wistniać programu „nowej teologii”. Przekraczałoby to zarówno moje siły, jak i kompetencje. Stworzenie „nowej teologii” jest zadaniem pilnym, ale i nie-zmiernie doniosłym, i dlatego nie powinno ono być podejmowane zbyt porywczo. Nieudana próba może bardziej zaszkodzić niż przynieść pożytek. Zresztą ist-nieją już oznaki, że niektórzy teologowie zrozumieli potrzebę chwili. Program „nowej teologii”, jeśli nie ma okazać się jeszcze jednym złudzeniem, musi wy-rastać z przemyśleń całych szkół teologicznych, a nie
14 Wprowadzenie. Nowe i stare w fizyce i teologii
z niecierpliwości jednostek, które mogą co najwyżej przecierać pierwsze szlaki. Takie jest właśnie zamie-rzenie autora tej książki.
A więc jaki ma być kierunek szlaku, który trzeba przecierać? Przede wszystkim należy doprowadzić myśl teologiczną do jawnego „spięcia” z współcze-snymi naukami; „nowa fizyka” może być symbolem tych nauk. Po tak długim okresie obcości spięcie nie może nie mieć, przynajmniej początkowo, charakteru pewnej zaczepności, ale spięcie to także wymiana ja-kichś sygnałów i wejście w trwałe wzajemne oddziały-wania. Prawda, że przed czasami nowożytnymi nauki, w dzisiejszym tego słowa znaczeniu, tzn. zmatematyzo-wane nauki empiryczne, znajdowały się w stadium za-czątkowym, ale myśl naukowa istniała co najmniej od czasów greckiej starożytności. Niedostatki nauk przy-rodniczych uzupełniała refleksja filozoficzna. Teolo-gia chrześcijańska narodziła się jako próba sprostania przez nową religię dziedzictwu myśli greckiej. Średnio-wieczny rozkwit teologii także wynikał ze spięcia my-śli teologicznej z ogólnym myślowym obrazem świata tamtej epoki.
Snując rozważania o „nowej teologii” dla naszych czasów, jeszcze raz okazuje się, że to, co twórczo nowe w teologii, zawsze jest ostatecznie powrotem do źródeł.