Nexus 12

61

Transcript of Nexus 12

NEXUSNOWE CZASY

Ludzkość przeżywa obecnie okres ogromnych przemian. Mając to na uwadze NEXUS stara się docierać dotrudno dostępnych informacji, które mogłyby pomóc ludziom w pokonywaniu związanych z nimi trudności.NEXUS nie jest związany z żadnym ruchem religijnym, filozoficznym, polityczną ideologią oraz organizacją.

ROK III, NUMER 4 (12) • LIPIEC-SIERPIEŃ 2000

NR INDEKSU 346 179 WYDANIE POLSKIE ISSN 1506-0284

WIEŚCI Z GLOBALNEJ WIOSKI 3Przegląd wiadomości, których prawdopodobnie nieczytaliście.

Uri DowbenkoNARKOTYKI I POLITYKA, cz. 2 (dokończenie)) 7

Handel narkotykami mimo toczonej z nim walki kwit-nie, bowiem stoją za nim służby specjalne, biznesmenioraz znani z pierwszych stron gazet politycy, którzyobiecując co chwilę opinii publicznej, że z nim skoń-czą, dają w rzeczywistości nań przyzwolenie, czerpiącprzy tym z niego znaczne korzyści finansowe.

Corporate Europe ObservatoryPUŁAPKI ŚWIATOWEJ ORGANIZACJIHANDLU, cz. 1 13

Mające wpływ na decyzje polityków wielkie między-narodowe korporacje prowadzą neokolonialną polity-kę, której celem jest narzucenie rozwijającym się kra-jom przepisów prawnych mających umożliwić im dal-szą ekspansję i jednocześnie stojących w sprzecznościze społeczno-gospodarczymi interesami tych krajów.

Sally Fallon, dr Mary G. EnigPRODUKTY SOJOWE – OBIETNICEI ZAGROŻENIA 20

Produkty pokarmowe wytwarzane z okrzykniętej od-kryciem żywnościowym XX wieku soi mające zastąpićnabiał i mięso i zachwalane jako remedium na wielecywilizacyjnych chorób nie są wcale takie zdrowe, jaksię głosi, i mogą być przyczyną poważnych chorób,znacznie niebezpieczniejszych od tych, przed którymimają chronić.

NAUKA: przegląd interesujących nowinekz pogranicza nauki 30

W tym numerze przedstawiamy kolejny model silnikaczerpiącego darmową energię z otoczenia skonstruo-wany przez E.V. Graya, który mógłby rozwiązać wieleproblemów tego świata związanych z ograniczonościąi brakiem dostępu do dotychczasowych źródeł energii.

Rochelle MacredieBLASKI I CIENIE PSYCHIATRII 33

Uzurpująca sobie prawo do bycia dziedziną wiedzyopartą na naukowych podstawach i jednocześnie mają-ca zaskakująco mierne wyniki w leczeniu chorób umys-łowych psychiatria wciąż niestety cieszy się wysokimstatusem spełecznym, na jaki w ogóle nie zasługuje.

Tony EdwardsNIEZWYKŁE WYNALAZKI TONY’EGOCUTHBERTA 41

Genialnie uzdolniony wynalazca, Tony Cuthbert, wy-myśla na poczekaniu rozwiązania technicznych prob-lemów, z którymi inni nie mogą poradzić sobie latami,mimo iż mają do dyspozycji pieniądze, laboratoriai rzesze wykształconych pracowników.

Anthony CraigNEOASTROLOGIA 46

Wyszydzana od dawna przez świat nauki, wywodzącasię ze starożytności, astrologia od pewnego czasu znaj-duje stopniowe potwierdzenie w wynikach badań na-ukowych prowadzonych przez nielicznych uczonycho otwartych umysłach.

Dolores CannonPAMIĘĆ WDRUKOWANA 51

„Wdrukowywanie” przed narodzinami zapisów wcie-leń innych ludzi wyjaśnia kontrowersje związane z pa-miętaniem przez różnych ludzi tych samych inkarnacji,jako swoich własnych, przez siebie przeżytych.

STREFA MROKU: dziwne opowieściz nie tego świata 56

W tym numerze przedstawiamy hiptezę rosyjskiegonaukowca na temat „konstrukcji” odkrytych na księży-cu Jowisza Europie oraz historię spotkania z tajem-niczym informatorem, który twierdzi, że koncern Mon-santo pracował/pracuje nad obcą technologią.

LISTY DO REDAKCJI 60

POWIEDZ SWOIM PRZYJACIOŁOM O „NEXUSIE”!

LIPIEC-SIERPIEŃ 2000 NEXUS • 1

WYDAWCAAgencja NOLPRESS s.c.Skrytka pocztowa 4115-959 Białystok–2tel. (085) 6535511

e-mail: [email protected]: [email protected]

http://www.nexus.media.pl

REDAGUJERyszard Z. Fiejtek

WSPÓŁPRACAMirosław Kościuk

Jerzy Florczykowski

DRUKBiałostockie Zakłady Graficzne S.A.Al. Tysiąclecia Państwa Polskiego 2

15-111 BiałystokZam. 3154/2000

————————————

WYDAWCA WERSJI ORYGINALNEJDuncan M. Roads

P.O. Box 30Mapleton, QLD 4560

Australiatel. +61 75442 9280fax +61 75442 9381

e-mail: [email protected]://www.nexusmagazine.com

GRAFIKA NA OKŁADCEDawid Michalczyk

e-mail: [email protected]://users.cybercity.dk/∼bcc5877/home.html

OŚWIADCZENIE W SPRAWIE PRZEDRUKÓWZachęcamy wszystkich do rozpowszechniania

zamieszczanych w Nexusie informacji.Zabrania się jednak powielania publikowanych

w nim artykułów, zarówno w formiedrukowanej, jak i elektronicznej (z Internetem

włącznie) bez pisemnej zgody redakcji!

Wszystkie opinie wyrażane na łamachNexusa są opiniami ich autorów

i niekoniecznie odzwierciedlają punktwidzenia wydawcy.

Redakcja nie ponosi odpowiedzialnościza treść zamieszczanych na łamach

Nexusa reklam i ogłoszeń.

FILIEWIELKA BRYTANIANEXUS Magazine

55 Queens Road, East GrinsteadWest Sussex, RH19 1BG

Wielka Brytaniatel. +44 (0) 1342 322854fax +44 (0) 1342 324574

e-mail: [email protected]

EUROPANEXUS Magazine

P.O. Box 3728250 AJ Dronten

Holandiatel. +31 (0)321 380558fax +31 (0)228 312081

e-mail: [email protected]

WŁOCHYNEXUS

Avalon EdizioniP.O. Box 009

35020 Due Carrare (PD)Włochy

tel./fax +39 (0)49 911 5516e-mail: [email protected]

USANEXUS Magazine

P.O. Box 177Kempton, IL 60946-0177

USAtel. +1 815 253 6464fax +1 815 253 6454

e-mail: [email protected]

OD REDAKCJIKilka tygodni temu nakładem Domu Wydawniczego Limbus ukazała się bardzo ciekawa

książka Dolores Cannon Kosmiczni ogrodnicy, którą zainteresowani mogą nabyć poprzeznaszą redakcję (patrz notka i przekaz w środku numeru). Zwracam na nią uwagę niedlatego, że oferujemy ją w sprzedaży wysyłkowej, ale ze względu na zawarte w niejinteresujące informacje (właśnie dlatego ją sprzedajemy), które również dla mnie okazałysię nowością, mimo iż od lat śledzę literaturę dotyczącą obcych istot. Najważniejsza z nich,ta, która rozszerzyła moje rozumienie reinkarnacji, dotyczy wdrukowywania pamięci.

Przeciwnicy reinkarnacji często wysuwają pod jej adresem szereg argumentów mają-cych wykazać nieprawdziwość tej koncepcji. Jeden z nich dotyczy rosnącej liczby ludzkichdusz. Pytają oni, skąd się wzięło ponad 5 miliardów dusz zamieszkujących obecnie Ziemię,skoro jeszcze kilka tysięcy lat temu było ich tylko kilkanaście lub kilkadziesiąt milionów?Drugi najczęściej powtarzany zarzut dotyczy przytaczania przez różnych ludzi opisów tychsamych wcieleń jako własnych, niekiedy jako sławnych historycznych postaci.

Oba zarzuty można jednak łatwo wyjaśnić. Na wzrost liczby ludzi i tym samym duszskłada się wiele czynników. Po pierwsze, dusze inkarnują coraz częściej, to znaczy okresymiędzy kolejnymi wcieleniami są coraz krótsze. Oczywiście nie dotyczy to wszystkichdusz, gdyż nie ma jakiejkolwiek normy, która by określała przedział czasowy międzyjednym i drugim wcieleniem (może to być kilka ziemskich miesięcy lub kilka tysięcy lat)– o tym kiedy się wcielić ponownie decyduje każdy z nas z osobna. Po drugie, doZiemskiego Systemu Życia przybywają coraz liczniej dusze z innych systemów, którewcielają się na Ziemi (rodzą jako ludzie), aby pomóc nam w duchowym rozwoju. Potrzecie, zwierzęta, których dusze również podlegają rozwojowi, na pewnym jego etapieinkarnują jako ludzie (są to najczęściej zwierzęta blisko związane z człowiekiem, ponieważone właśnie mają największą szansę na szybki rozwój – zainteresowanych tym zagad-nieniem odsyłam do książek Roberta Monroe’a). Po czwarte i najważniejsze, dusza możesię dzielić i doświadczać inkarnacji równolegle w różnych ciałach. O tym, że dusza możesię dzielić pisze w swojej książce Prawdziwa jest tylko miłość Brian L. Weiss, przytaczającwypowiedź przewodnika duchowego głównej bohaterki książki. Po piąte, źródło (Bóg?),które wydzieliło kiedyś z siebie dusze, czyni to zapewne nadal i obdziela nimi wszystkiesystemy życia. Jedne dusze wchłania (te, które przeszły określony etap rozwoju) i na ichmiejsce generuje nowe – niewykluczone że tworzy ich więcej, niż wchłania.

Głęboko wierzących chrześcijan, którzy negują istnienie reinkarnacji z racji pobranychnauk na lekcjach religii, pragnę poinformować, że ta doktryna była fundamentem naukChrystusa. Jednak w roku 553 na Drugim Soborze w Konstantynopolu odrzucono ją,ponieważ okazała się niewygodna dla hierarchów Kościoła oraz władców okresu wczes-nego chrześcijaństwa.

Przytaczanie przez ludzi opisów tych samych wcieleń, jako przez siebie przeżytychznakomicie z kolei wyjaśnia wspomniane wdrukowywanie pamięci. Według tej koncepcjiprzebieg życia każdego człowieka jest rejestrowany w swego rodzaju banku danych, któryznamy jako Kronikę Akaszy. Przed ponownym wcieleniem każda dusza może zapoznać sięi zaadoptować jako własne opisy żyć innych ludzi, które mogą być jej pomocne w wypeł-nieniu zadania, jakie ma do wykonania w zaplanowanym życiu. Tym sposobem można„pamiętać” kilkaset wcieleń, podczas gdy w rzeczywistości przeżyć ich fizycznie tylkokilka. W tej sytuacji nie powinno dziwić, kiedy kilku ludzi będzie niezależnie od siebiewspominać ten sam żywot, na przykład jako Juliusz Cezar. Wszyscy oni mogą opisywać zeszczegółami prawdziwy żywot Juliusza Cezara i jednocześnie nigdy nim nie być. Polecamten artykuł (rozdział z książki), bowiem daje on wiele do myślenia.

Z kolei uwagę wegetarian i osób zainteresowanych zdrowiem pragnę zwrócić naartykuł o modnej w ostatnich latach soi, który odziera ze złudzeń wiele krążących na jejtemat mitów.�

Ryszard Z. Fiejtek

Korespondencję do nas kierować prosimy na skrytkę pocztową podaną przy adresieredakcji bądź za pośrednictwem Internetu ([email protected] lub [email protected]).

2 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2000

TAJEMNICZE OŚWIADCZENIEZ KSIĘŻYCA WYJAŚNIONE

K iedy członek załogi Apollo 11Neil Armstrong po raz pierwszy

postawił nogę na Księżycu, nie tylkowyrzekł swoje słynne już dziś słowa:„Jeden mały krok człowieka i jed-nocześnie gigantyczny skok ludzko-ści”, ale również szereg innych uwagstanowiących normalną wymianę in-formacji z drugim astronautą i kon-trolą lotu. Zanim wrócił jednak dolądownika, wypowiedział jeszcze ta-jemnicze słowa: „Powodzenia, panieGorsky”.

Personel NASA sądził, że chodzitu o jakiegoś konkurencyjnego ra-dzieckiego kosmonautę, ale po spra-wdzeniu okazało się, że nie ma żad-nego Gorsky’ego zarówno w rosyjs-kich, jaki i amerykańskich progra-mach kosmicznych.

Na przestrzeni lat wielu ludzi pytałoArmstronga, co znaczyły te słowa. Kilkamiesięcy temu (5 maja 1995 roku) w Tam-pa Bay na Florydzie po zakończonym od-czycie, kiedy słuchacze zadawali mu pyta-nia, jeden z obecnych tam dziennikarzyzagadnął go o tę liczącą 26 lat nie wyjaś-nioną sprawę. I Armstrong w końcu wyja-wił, co znaczyły te zagadkowe słowa, zwła-szcza że ów Gorsky w tym czasie praw-dopodobnie już nie żył, w związku z czymwyjaśnienie Armstronga nie mogłoby mujuż w żaden sposób zaszkodzić.

Kiedy Armstrong był małym chłopcem,pewnego razu grał ze swoim bratem w ba-seball na podwórzu z tyłu domu. Jego bratodbił lecącą piłkę tak, że spadła przedoknami sypialni sąsiadów, państwa Gors-kych. Kiedy Neil pochylił się, aby sięgnąćpo piłkę, usłyszał, jak pani Gorsky krzy-czała do męża: „Oralny seks! Zachciało cisię oralnego seksu? Będziesz miał oralnyseks, kiedy smarkacz sąsiadów wylądujena Księżycu!”(Źródło: przesłane pocztą elektronicznąz adresu ‹[email protected]›, 29 listopad 1995)

RZĄD STANÓW ZJEDNOCZONYCHUMARZA SPRAWĘ PRZECIWKO

DR. JONATHANOWI WRIGHTOWI

P o latach śledztwa amerykański Depar-tament Sprawiedliwości postanowił

nie występować z oskarżeniem przeciwkoJonathanowi Wrightowi.

Czytelnicy być może przypominają so-bie, że w maju 1992 roku FDA (Food andDrug Administration – Urząd ds. Żywno-ści i Leków) dokonał najazdu na klinikęTacoma w Kent w stanie Washington pro-wadzoną przez dra Wrighta. UrzędnikomFDA towarzyszyli federalni agenci, którzywyłamali drzwi i weszli do środka z gotowądo strzału bronią, ubrani w kuloodpornekamizelki i wyposażeni w sprzęt używanydo rozpędzania tłumów. W czasie gdyagenci konfiskowali witaminy i sole mine-ralne, pacjentów ustawiono pod ścianą,a lekarzy i siostry trzymano pod broniąprzez cały dzień.

Klinika Tacoma jest jednym z wielutego rodzaju instytucji, na które FDA do-

konał w ciągu ostatnich lat nalotów, któ-rych celem jest, jak się wydaje, ochronainteresów wielkich firm farmaceutycznych,a nie ochrona interesu społecznego.(Źródło: Townsend Letter for Doctors & Pa-tients, listopad 1995)

ZWIĄZEK PESTYCYDÓWZ CHRONICZNYM PRZEMĘCZENIEM

B yć może jest to związane z podanąw tytule przyczyną, a może nie, lecz

badania opublikowane we wrześniowymnumerze (z roku 1995) Medical Journal ofAustralia (Australijski Magazyn Medyczny)ujawniły wyższy od normalnego poziompestycydów u pacjentów cierpiących nazespół chronicznego zmęczenia oraz suge-rują istnienie związku między tymi chemi-kaliami i tą chorobą.

U ludzi wykryto znaczące ilości pesty-cydów z grupy węglowodorów chlorowa-nych, w tym insektycydu DDT i sześcio-chlorobenzenu (HCB), mimo iż nigdynie byli bezpośrednio wystawieni na dzia-łanie tych toksycznych związków chemi-cznych.

W ramach badań przeprowadzonychprzez Uniwersytet w Newcastle wykrytoHCB u 45 procent pacjentów z objawamizespołu chronicznego zmęczenia, zaś u in-nych ludzi bez takich objawów jedynie 21procent.(Źródło: The Australian, 18 wrzesień 1995)

MASOWE „KŁUCIE” PRZECIWKOODRZE – CZY TO BYŁO KONIECZNE?

W październiku 1994 roku Ministerst-wo Zdrowia Wielkiej Brytanii prze-

prowadziło błyskawiczną akcję szczepieńprzeciwko odrze i jako jej uzasadnieniew stosownej ulotce podano:

Pytanie: Czy rzeczywiście będziemy mie-li epidemię odry?

Odpowiedź: Z całą pewnością. Wedługprognoz od 100 000 do 200 000 przypad-ków w roku 1995. Tysiące dzieci trzebabędzie skierować do szpitali… a około 50umrze.

W ciągu miesiąca prawie siedem mi-lionów dzieci w wieku między piątymi szesnastym rokiem życia dostało zastrzy-ki szczepionki.

David Sailsbury, urzędnik odpo-wiedzialny za wdrożenie masowychszczepień, tryumfował, twierdząc, żeudało się zapobiec epidemii, co pod-kreślił w swoim liście z maja 1995roku do British Medical Journalu.

Rezultatem tej kampanii, która ko-sztowało 20 milionów funtów, byłyzachorowania setek dzieci po zastrzy-ku szczepionki. U wielu z nich roz-winęły się takie choroby, jak epilep-sje, gościec przewlekły, zapaleniemózgu, a także poprzeczne zapalenierdzenia (zakażenie rdzenia powodu-jące paraliż od pasa w dół).

Co ciekawe, dr Richard Nicholson,wydawca Bulletin of Medical Ethics,oświadczył: „W roku 1995 epidemiaodry nie mogła wybuchnąć”. (Aby dotego doszło, wszystkie poprzednieszczepienia musiałyby się okazać bez-

użyteczne).Z badań statystycznych wynika, że ilość

przypadków zachorowań na odrę od kilkudziesięcioleci systematycznie spada, przyczym ten spadek zaczął następować jesz-cze przed rozpoczęciem szczepień.

Kiedy dr Nicholson poprosił Ministerst-wo Zdrowia o ujawnienie liczb kryjącychsię za ogłoszeniem stanu zagrożenia epi-demią, Ministerstwo nie potrafiło tegozrobić.

Ostateczne rezultaty tego fiaska wyglą-dają następująco: społeczeństwo zostałozubożone o 20 milionów funtów, setkirodzin ucierpiały z powodu niekorzyst-nych reakcji ubocznych na szczepionki, zaktóre nikt nie zapłaci, żadne objawy epide-mii nie wystąpiły wśród dzieci, których niepoddano szczepieniom. Zyskały jedyniespółki wytwarzające szczepionkę, które za-robiły krocie.(Źródło: The Sunday Telegraph (Wielka Bry-tania), 15 październik 1995)

ODKRYCIE PESTYCYDÓWW POKARMIE DLA NIEMOWLĄT

N iezależnie przeprowadzone badaniaośmiu głównych pożywek dla niemo-

wląt ujawniły obecność w nich szesnasturóżnych pestycydów.

Uczeni z Environmental WorkingGroup (Grupa Robocza Ochrony Środo-wiska Unii Europejskiej) wynajęli labora-torium przemysłu spożywczego do prze-prowadzenia analizy ośmiu różnych poży-wek, które stanowią znaczącą część dietyniemowląt w wieku do jednego roku, ta-kich jak: mus jabłkowy, brzoskwiniowy,gruszkowy, śliwkowy, zielona fasolka,przeciery, słodkie ziemniaki, groszekz marchewką.

Poddane testom produkty były dziełemtrzech głównych producentów pokarmudla niemowląt: Gerber, Heinz i Beech-Nut, których sprzedaż stanowi 96 procentwszystkich produktów dla niemowlątsprzedawanych w USA. Produkty zostałypoddane testom z zastosowaniem standar-dowych metod analitycznych używanychprzez FDA do wykrywania pestycydów.

W wyniku badań znaleziono 16 różnychpestycydów, zktórychosiem podejrzewanych

LIPIEC-SIERPIEŃ 2000 NEXUS • 3

. . .WIEŚCI Z GLgBALNEJ WIOSKI. . .jest o własności rakotwórcze. O pięciuspośród wykrytych pestycydów wiadomo,że są przyczyną zaburzeń układu endo-krynologicznego, zaś osiem z nich ma ujem-ny wpływ na system nerwowy.(Źródło: Green Left Weekly, 6 wrzesień1995)

LEKARZE OSZUKUJĄ, UWAŻAJĄC,ŻE WIEDZĄ LEPIEJ OD NAS,

CO JEST DLA NAS NAJLEPSZE

L ekarze są do tego stopnia zadufaniw swoją znajomość tego, co jest naj-

lepsze dla ich pacjentów, że wielu z nichulega pokusie fałszowania wyników próbklinicznych.

Próby kliniczne są prowadzone po to,aby porównać efektywność dwóch rodza-jów leczenia. W idealnym przypadku cho-dzi o ustalenie, w jaki sposób nowy lekdziała w porównaniu ze starym i w sytuacjiniepodawania żadnego leku. W tych pró-bach ważne jest to, że pacjent jest prze-znaczany do któregoś z rodzajów leczeniadrogą losowania – to metoda stworzonaspecjalnie w celu wyeliminowania prefe-rencji eksperymentatorów. Na przykład le-karz może uważać, że bezpieczniej jestpoddawać nowemu leczeniu tylko zdrow-szych pacjentów, a tych w gorszym staniezdrowia przeznaczyć do pozostałych me-tod. W celu zabezpieczenia się przed tegorodzaju praktykami to, kto i co otrzymuje,jest zazwyczaj zakodowane i przechowy-wane w tajemnicy w kasie pancernej, abynikt nie miał możliwości wpłynięcia nawyniki.

W próbach, których kody były kiepskoukryte lub po prostu przyczepione pinez-kami do ściany w pokoju eksperymentato-rów, nowe leki poddawane testowi byłyśrednio o 30 procent bardziej efektywne,niż kiedy kody były dobrze ukryte. Wynikite sugerują, że kiedy eksperymentatorzymogli wpływać na sposób przydziału pac-jentów do poszczególnych rodzajów lecze-nia, często to robili.(Źródło: New Scientist, 13 grudzień 1995)

STRZEŻCIE SIĘ BIOPROSPEKTORÓW

R ząd Australii jest przekonywany dotego, aby ostro potraktować biopros-

pektorów (poszukiwacze środków biologi-cznego pochodzenia), którzy kłusująw Australii rozkradając morskie zasobyw poszukiwaniu nowych leków i chemika-liów.

Dr Mary Garson z Uniwersytetu Que-ensland również ostro skrytykowała mar-notrawstwo związane z poszukiwaniamiśrodków biologicznego pochodzenia,określając skalę tego procederu jako „nie-spotykaną”, w czym ma rację.

Jednej z takich grup poszukiwawczychz USA udało się na przykład wyizolować1 miligram przeciwrakowego środka z pra-wie pół tony trzymilimetrowych rurkowa-tych robaków zamieszkujących Indie.

Inna grupa zebrała 2,4 tony indo-pacyfi-cznych gąbek, z których udało się uzyskać

niecały miligram innego związku chemicz-nego o potencjalnie przeciwrakowych wła-snościach, a z 847 kilogramów wątróbekwęgorzy tropikalnych wyizolowano 0,35miligrama ciguatoksyny* z przeznacze-niem do badań chemicznych.

Obecnie bioprospektorzy kłusują namorzach Malezji, Tajlandii, Wietnamui Indonezji i istnieją uzasadnione obawy,że w poszukiwaniu nowych zasobów prze-niosą się na wody australijskie.—————

* Ciguatera jest chorobą, której przyczyną jesttoksyna substancja zwana ciguatoksyną. Choro-bą tą człowiek zaraża się spożywając zatruteciguatoksyną ryby, którym ona zbytnio nie szko-dzi, a które pochodzą z wytwarzających ją algz gatunku Gambierdiscus lub Ostreopsis. Dozatrucia organizmu człowieka wystarczy stężenietej toksyny wynoszące 1/1 000 000 000. Objawywystępują zazwyczaj natychmiast lub do 30 go-dzin po jej spożyciu i są to: nudności, wymioty,zawroty głowy, osłabienie, odrętwienie, bólemięśni oraz swędzenie całego ciała. Przypadkiśmiertelne zdarzają się w mniej niż 10 procen-tach przypadków i są zazwyczaj wynikiem parali-żu systemu oddechowego. – Przyp. tłum.

(Źródło: The Weekend Australian, 16-17 gru-dzień 1995)

„MEDIA” NA USŁUGACH CIA?

N a początku grudnia 1995 roku wielegazet i dziennikarzy doniosło o wyko-

rzystywaniu przez CIA ludzi posiadają-cych paranormalne zdolności.

Prasa głównego nurtu podawała to jakohistorię „dowodzącą, że media nie spraw-dzają się i że z tego powodu CIA pozbywasię ich”. Nie jest to jednak prawda.

Po pierwsze, kosztujący 20 milionówdolarów program rządu USA dotyczącyzastosowania i rozwoju paranormalnychmetod szpiegowania obejmował nie tylkomedia. Aby doświadczać eksterioryzacji(przebywania poza ciałem), nie trzeba byćkoniecznie „medium”.

Co ciekawe, badania były prowadzoneprzez służby wywiadowcze stojące wyżejod CIA. Dopiero kiedy „wielcy chłopcyz góry” uznali, że ta sprawa jest dla nichzakończona, rzucili jej ochłap CIA w celusprowokowania ewentualnego przeciekuinformacji na ten temat do prasy.

Jedynie kilka gazet odkryło, że więk-szość prac dotyczących tego programu,który został ostatnio odtajniony, prowa-dziła w rzeczywistości WywiadowczaAgencja Obrony (Defense IntelligenceAgency; w skrócie DIA).

Kiedy DIA miała już go dosyć, przeka-zała sprawę CIA, która do opracowaniatego zagadnienia zatrudniła dwóch anali-tyków, Jessicę Utts, profesora statystyki naUniwersytecie Kalifornijskim, oraz RayaHymana, profesora psychologii na Uni-wersytecie Stanowym w Oregonie.

Sporządzone dla Specjalnej Komisji Se-nackiej sprawozdanie Utts i Hymanastwierdza, że prace dały pewne wynikipozytywne, lecz brak jest dostatecznychdanych statystycznych pozwalających na

potwierdzenie lub odrzucenie wartościtych wyników z punktu widzenia środo-wisk wywiadowczych.(Źródła: Nature, 7 grudzień 1995; The Guar-dian Weekly, 19 grudzień 1995; The Austra-lian, 6 grudzień 1995)

PRZENOŚNE TELEFONY MOGĄ„UGOTOWAĆ” USZY

P oza obawami, że telefony komórkowesą po prostu przenośnymi identyfika-

torami ich właścicieli naczelny lekarz Da-nii ostrzega, że ich używanie może spowo-dować „ugotowanie” uszu.

Jak utrzymuje Ole Svane, nadajnikwbudowany w aparat generuje pole elekt-romagnetyczne o charakterystyce bardzopodobnej do tego, jakie występuje w ku-chence mikrofalowej.

W przygotowanym dla Komisji Euro-pejskiej raporcie rządu duńskiego Svanepodkreśla swoje obawy dotyczące możli-wości uszkadzania przez telefony komór-kowe delikatnych chrząstek i kości ucha.(Źródło: Sunshine Coast Daily, 23 grudzień1995)

TAJEMNICZA RASA AUSTRALII

T ylko niewielu ludzi wie, że istniejądosłownie tysiące spektakularnych

malowideł i rysunków naskalnych, główniew starożytnym regionie Kimberley w Za-chodniej Australii, które dowodzą istnie-nia przed 50 000 lat lub jeszcze dawniejnieznanej rasy australijskiej.

Malowidła te znane pod nazwą „Brads-haws”1 w niczym nie przypominają trady-cyjnej sztuki naskalnej Aborygenów.

Uczeni wciąż debatują na temat pocho-dzenia starożytnej rasy – skąd przybyłai dokąd odeszła.

Malowidła przedstawiające głównie sty-lizowane ludzkie postacie przybrane w do-stojne szaty, przyozdobione frędzlamii szarfami, z głowami w wielkich, powłó-czystych toaletach, są znacznie starsze odkultury Wandjina2, którą łączy się zewspółczesną kulturą Aborygenów.—————

1 Encyklopedia Britannica, wydanie z roku1996, podaje, że „Bradshaws” pochodzą praw-dopodobnie sprzed około 5 000 lat. – Przyp.tłum.

2Rysunki naskalne w stylu Wandjina, którywziął nazwę od duchów przodków przedstawia-nych na malowidłach, przedstawiają zazwyczajpostacie dużych duchów obwiedzionych czarnąkreską, o okrągłych twarzach bez ust otoczonychpromieniującymi czerwonymi aureolami. Stylten przetrwał do dzisiaj. – Przyp. tłum.(Źródła: The Weekend Australian, 11-12 lis-topad 1995; The Australian, 15 listopad1995)

NUMERYCZNE NARKOTYKI– KUP „KOŚĆ”, A BĘDZIESZ

MIAŁ „ODLOT”

B liżej nie określony z nazwiska starszyanalityk brytyjskich Państwowych

Kryminalnych Służb Specjalnych (Natio-nal Criminal Intelligence Service; w skró-

4 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2000

. . .WIEŚCI Z GLgBALNEJ WIOSKI. . .cie NCIS) „posunął się bardzo daleko” nawrześniowej (1999) konferencji poświęco-nej zwalczaniu przestępstw w Garmish-Partenkirchen w RFN, zorganizowanejprzez FBI i Europejski Ośrodek BadańBezpieczeństwa im. George’a C. Marshal-la (George C. Marshall European Centrefor Security Studies).

Analityk ten stwierdził, że „cyfrowe nar-kotyki” – niechemiczne narkotyki lub ha-lucynogeny przekazywane przez Internetprzez elementy kryminalne w celu stwo-rzenia nowego rodzaju uzależnienia – mo-gą ostatecznie zastąpić heroinę, kokainękrakową i LSD.

Ta nowa generacja narkotyków, którychefektów można doświadczać bez potrzebyposiadania nielegalnych narkotyków, za-wiera w sobie konieczność wszczepieniado ciała silikonowej „kości” (mikroukła-du) zdolnej do odbioru sygnałów zawiera-jących „haje” równie uzależniające jaknajdoskonalsze narkotyki.(Źródło: Intelligence, nr 106, 8 listopad1999, str. 6; patrz również Nexus, nr 6/1999,Wieści z pogranicza nauki: „Od pamięci wo-dy do biologii numerycznej”, oraz Nexus, nr2/1999, Wieści z globalnej wioski: „Moleku-larną pamięć można przesyłać za pomocąpoczty elektronicznej”.)

IMPLANT NADAWCZO-ODBIORCZYMOŻNA ŚLEDZIĆ Z SATELITÓW

A merykańska firma elektroniczna Ap-plied Digital Solutions, Inc., z Palm

Beach na Florydzie oświadczyła ostatnio,że uzyskała patent na miniaturowy aparatnadawczo-odbiorczy – ochrzczony mianem„Digital Angel” („Numeryczny Anioł”)– który można używać do najróżniejszychcelów, na przykład do wytwarzania odpor-nych na podróbki środków identyfikacjiniezbędnych do zapewnienia większegobezpieczeństwa transakcji elektronicz-nych, lokalizacji zaginionych ludzi, ustala-nia miejsca pobytu wartościowych przed-miotów lub stanu zdrowia ludzi narażo-nych na podwyższone ryzyko jego utraty.

Wszczepione do ciała urządzenie nada-wczo-odbiorcze odbiera i nadaje sygnałyi może być w sposób ciągły śledzone zapomocą satelitarnego systemu GPS (Glo-bal Positioning System – Globalny SystemUstalania Pozycji).

Zasilanie tego przyrządu i system uru-chamiania są zupełnie inne niż w dotych-czas produkowanych. Kiedy urządzeniejest wszczepione do ciała, jest zasilaneelektromechanicznie, poprzez ruch mięś-ni, i może je aktywować zarówno jegowłaściciel, jak i urządzenie monitorujące.

Nowa sensacyjna możliwość w postacisprzężenia zwrotnego umożliwi nawet wła-ścicielowi urządzenia (osobie, której jewszczepiono) pewną jego kontrolę. To„inteligentne” urządzenie jest tak niewiel-kie, że może być ukryte w sposób niezwracający uwagi na/lub wewnątrz wartoś-ciowych rzeczy osobistych bądź bezcen-nych dzieł sztuki.

Komentując możliwe zastosowania Nu-merycznego Anioła Richard J. Sullivan,prezes i dyrektor Applied Digital Solu-tions (ADS), stwierdził: „Chociaż jesteśmydopiero w początkowej fazie rozwoju, spo-dziewamy się, że uda się nam zapropono-wać zastosowania w wielu dziedzinach,poczynając od medycznego monitorowa-nia do egzekucji prawa”.

Sullivan dodał, że to wielofunkcyjneurządzenie pozwoli ADS wejść na rynekz propozycją o wartości przekraczającej100 miliardów dolarów.(Źródło: Applied Digital Solutions, Inc., 17grudzień 1999, ‹www.adsx.com/news›)

USA PRZEGRYWA WOJNĘZ NARKOTYKAMI

P od koniec października ubiegłego ro-ku emerytowany pięćdziesięciosześ-

cioletni generał armii amerykańskiej, Bar-ry McCaffrey, dyrektor Biura Białego Do-mu ds. Polityki Kontroli Narkotyków, zna-ny pod kryptonimem „drug tsar” („nar-kotykowy car”), przybył do ZachodniejEuropy, aby „czytać ewangelię” poganom,lecz spotkał się tam ze zdecydowanymoporem.

McCaffrey został mianowany przez pre-zydenta Billa Clintona w roku 1996 i obec-nie rozporządza sumą 17,8 miliardów do-larów stanowiących federalny budżet kon-troli narkotyków. Przedtem był doradcąprezydenta Clintona do spraw polityki we-wnętrznego bezpieczeństwa krajów laty-noamerykańskich.

Kategoryczne stwierdzenia McCaffreyana temat narkotyków często bywały przed-miotem protestów przedstawicieli USAi innych krajów.

Jedno z jego najbardziej kontrowersyj-nych stwierdzeń dotyczy Holandii i jejliberalnej polityki narkotykowej. Chodzio to, że w Holandii zezwala się na sprze-daż ludziom uzależnionym igieł i konopiindyjskich w specjalnych „konopnych” ka-wiarniach.

— Ilość morderstw w Holandii dwu-krotnie przewyższa ilość morderstww USA — stwierdził rok temu. — I towłaśnie z powodu narkotyków.

Ambasador Holandii w Stanach Zjed-noczonych odparł jednak, że stwierdzenieMcCaffreya „nie ma żadnego oparciaw faktach”. Liczby przytoczone przezMcCaffreya dowodzą, że ilość morderstww USA wynosi 8,2 na 100 000 mieszkań-ców, natomiast w Holandii – 17,58, leczwskaźnik ten obejmuje także przypadki„usiłowania morderstwa”. Rzeczywistywskaźnik morderstw w Holandii wynosi1,8 na 100 000 mieszkańców, czyli ponadczterokrotnie mniej niż w Stanach Zjed-noczonych.

McCaffrey nie wspomniał, że procentludzi uzależnionych od heroiny w USAjest około osiem razy większy od procentatakich ludzi w Holandii, co dowodzi, żekonopie nie są „etapem na drodze” douzależnienia od heroiny.

Kiedy generał odwiedził niedawno Ho-landię, cyfry, które podał jako obrazującekonsumpcję narkotyków w Holandii, zo-stały z miejsca w jego obecności publicznieskorygowane. W czasie tego spotkania ge-nerał stwierdził nieoficjalnie: „Waszymnarkomanom, tym uzależnionym od hero-iny, dobrze się powodzi”.

Możliwe więc, że Holendrzy robią cośrozsądnego „nie zamykając w odosobnie-niu” 60 000 młodych ludzi za wykroczeniedotyczące używania marihuany, jak to siędzieje w USA, gdzie więziennictwo stałosię drugim co do wielkości przemysłem.

4 listopada prominentne postacie ame-rykańskiej sceny politycznej opublikowałynieoczekiwanie list otwarty, w którymokreślają prowadzoną pod przywództwemAmeryki bardzo kosztowną wojnę narko-tykową jako totalną klęskę i wzywają wła-dze do jej zakończenia.

Ten skierowany do uczestników waszyn-gtońskiej konferencji antynarkotykowejlist, podpisany przez polityków, prawni-ków, lekarzy, artystów i przywódców reli-gijnych, stwierdza, że usiłowanie wprowa-dzania „prohibicji wymuszonej przy po-mocy wojny narkotykowej o charakterzemilitarnym jest elementarnym błędem”i że „już najwyższy czas, aby przyznać siędo tego, że prowadzona przez dwadzieścialat amerykańska wojna narkotykowa tototalne fiasko”.(Źródło: Intelligence, nr 106, 8 listopad1999, str. 1,8)

CZY FOTOKOPIARKI ZOSTAŁYSKONSTRUOWANE, ABY MIEĆ

NAS NA OKU?

Z aczęło się zupełnie niewinnie.W związku z problemami z identy-

fikacją w mojej spółce telefonicznej po-szedłem zrobić kolorowe fotokopie prawajazdy i legitymacji ubezpieczeniowej. Byłasobota, 20 listopada 1999 roku. Udałemsię do miejscowego zakładu Kinko’s Co-pies. Zamówienie było proste. Kierownikzakładu wziął moje dokumenty i wykonałich czarno-białe kopie, po czym wręczyłmi je.

— Bardzo przepraszam — zaprotesto-wałem — ale chodziło mi o kolorowekopie.

W odpowiedzi na mój protest stwier-dził, że nie może ich wykonać.

— To nielegalne — oświadczył.Poprosiłem go więc, aby wyjaśnił mi,

o co chodzi. Oznajmił, że ma to związekz fałszerstwami. Oczywiście, nie oskarżałmnie o nie, jako że zdjęcie na prawie jazdywydanym przez władze stanu Nevadaprzedstawiało bez cienia wątpliwości mojątwarz. Zaproponowałem mu w tej sytuacjikompromisowe wyjście.

— A może zrobiłby pan jednak koloro-wą kopię i przekreślił ją czerwoną linią,tak aby nie można było robić kolejnychkopii z kopii?

Jego odpowiedź na moją propozycjęjest właśnie sednem tej historii.

LIPIEC-SIERPIEŃ 2000 NEXUS • 5

. . .WIEŚCI Z GLgBALNEJ WIOSKI. . .KORZYŚCI ZDROWOTNE WYNIKAJĄCE ZE SZCZEPIEŃ NIE PRZEWYŻSZAJĄ

RYZYKA USZCZERBKU NA ZDROWIU WYNIKAJĄCEGO Z ICH STOSOWANIA

O dczuwam potrzebę wypowiedzenia się na temat treści zawartych w waszym artykulez 21 sierpnia zatytułowanym „Odrobina prewencji”. Osobiście zbadałam, i to w bardzo

szerokim zakresie, zalety i wady wynikające ze stosowania szczepień i odkryłam zatrważającefakty związane z tym procederem. Wewnątrz społeczności pediatrów istnieje znacznarozbieżność poglądów co do efektywności i nieszkodliwości szczepień. Dlatego też nie było miłatwo podjąć decyzję w sprawie nieszczepienia mojego syna. Z moich własnych badań wynika,że szczepienia kompletnie niwelują naturalną odporność i znacznie zwiększają możliwośćzapadnięcia na nietypowe choroby będące przyczyną znacznie poważniejszych problemów niżchoroba, przeciwko której wykonano szczepienie. Nigdy nie da się tą drogą uzyskaćrzeczywistej odporności, co wyraźnie widać na przykładzie „zastrzyków przypominających”(chodzi o konieczność powtarzania szczepienia po pewnym czasie – przyp. tłum.).

Wśród efektów ubocznych szczepień znajdują się: wysoka gorączka, konwulsje, uszkodze-nia mózgu, choroba, przeciwko której wykonano szczepienie, i wreszcie zejście śmiertelne.W wyniku znacznie bardziej zdrowotnych i higienicznych warunków współczesnego życia,sama choroba jest mniej niebezpieczna od efektów ubocznych będących wynikiem za-stosowania szczepionki. Problem wynika częściowo stąd, że szczepionki są produkowane nabazie zwierzęcych białek, takich jak końska krew, tkanka mózgowa królika lub form-aldehydów i rtęci, które są znane ze swoich własności rakotwórczych. O odrze mówi się, że jestchorobą, „której można zapobiec przy pomocy szczepienia”. Przed wprowadzeniem szczepieńprzeciwko tej chorobie, przypadki kontaktu noworodków z tą chorobą zdarzały się niezmier-nie rzadko. W roku 1933 ponad 25 procent wszystkich przypadków odry wystąpiło u dzieciponiżej jednego roku życia i, co ciekawe, to szczepienie nie jest zalecane w wieku poniżej 15miesiąca.

Personel ośrodków kontroli chorób zakaźnych przyznaje, że sytuacja pogarsza się i wiążą toz rosnącą liczbą matek zaszczepionych w latach sześćdziesiątych, siedemdziesiątych i osiem-dziesiątych. (Kiedy szczepionka wywołuje zanik naturalnej odporności, nie może być onaprzekazana przez matkę dziecku). Obecnie w USA, przy 98 procentach dzieci objętychobowiązkowymi szczepieniami, epidemie odry wciąż wybuchają co trzy, cztery lata mimoszczepień i wciąż w takiej samej skali. Kiedy dziecko zwalcza chorobę w sposób naturalny,system immunologiczny zostaje wzmocniony na przyszłość. (Viera Scheibner, dr med.)

Większość chorób zakaźnych znajdowała się w fazie zstępującej w chwili wprowadzeniaszczepień, a mimo to skupiono na nich całą uwagę. W krajach, które nie wprowadziłyekstensywnego programu szczepień, choroby zakaźne również znalazły się w fazie zstępującej.W roku 1949 dr Sandler wygłosił przez radio w Asheville w stanie Północna Karolina w USApogadankę, w której ostrzegł rodziców przed karmieniem dzieci pożywieniem zawierającymcukier w celu uniknięcia wybuchu epidemii polio (choroba Heinego-Medina). Zalecałrównież dietę wysokobiałkową z niewielką zawartością jarzyn skrobiowych jako najlepsząprewencję przeciwko niskiemu poziomowi cukru w krwi, który jest okolicznością sprzyjającąrozwojowi polio.

Ludzie zareagowali zmniejszonymi zakupami cukru, cukierków, lodów, ciastek, napojówchłodzących etc. Epidemie polio w Północnej Karolinie miały następujący przebieg: w roku1948 – 2402 przypadki, zaś w roku 1949, po pogadance dr Sandlera, wystąpiły zaledwie 214przypadki, mimo iż w całych Stanach Zjednoczonych odnotowano przyrost ich liczby. Wynikten uzyskano bez żadnych szczepień i został on mocno rozreklamowany przed wpro-wadzeniem szczepionek. Dlaczego więc w taki właśnie sposób nie próbujemy wzmocnićukładu immunologicznego naszych dzieci? Prosta, zdrowa dieta, zdrowy styl życia w po-zbawionym stresów środowisku od tysięcy lat przyczyniały się znacznie bardziej do eliminacjii zapobiegania chorobom zakaźnym niż jakakolwiek inna forma prewencji. Utrzymywaniezdrowego stylu życia umacnia cudowną zdolność organizmu do przeciwstawienia się choro-bom zakaźnym i do samouzdrawiania. Nasze dzieci zasługują na to, aby ich systemimmunologiczny pracował na najwyższych obrotach i nie był tłamszony za pomocą sztucznychinterwencji.

Po przestudiowaniu wszystkich dostępnych mi danych uważam, że zalety wynikające zeszczepień nie przewyższają ryzyka z nich wynikającego. Nie jest to wydumany wniosek, alewynikający z konkretnych faktów. Główną przyczyną do niepokoju jest to, że poseł LunBankes, który był głównym sprawcą wprowadzenia przepisów pozbawiających mnie prawa dorezygnacji ze szczepień, stał się ostatecznie tym, który naruszył moje prawo do wyboru rodzajuopieki zdrowotnej.

Dlaczego mam być zmuszana do podporządkowywania się kontrowersyjnej procedurzeo wątpliwych zaletach i niebezpiecznych efektach ubocznych, i to w imię bezpieczeństwamojego własnego dziecka? Jako rodzic to ja mam decydować a nie rząd, jaki rodzaj opiekizdrowotnej wybrać dla mojego dziecka.�

(Źródło: Artykuł doktor chiropraktyki, Cheryl Snyder-Hughes, członkini Michigańskiej Rady Chiropraktycznej*(Michigan Chiropractic Council), dla The Canton Observer, dział „Points of View” („Punkty widzenia”), 28wrzesień 1995).—————* Chiropraktyka to system leczenia polegający na wzajemnym oddziaływaniu rdzenia kręgowego i systemunerwowego. Zwyczajowe leczenie polega na wyregulowaniu segmentów kręgosłupa.

— Proszę pana, te maszyny umieszczająna kopiach niewidzialne znaki. Gdyby ta-ka kopia wpadła w ręce tajnych służbmiałbym bardzo duże kłopoty.

Jeśli po tych słowach podniosły się wamze zdziwienia brwi, nie jesteście osamot-nieni. Słowa te zwróciły uwagę co najmniejsiedmiorga innych ludzi, którzy byli w tymczasie w zakładzie Kinko’s Copies z za-miarem wykonania kopii swoich doku-mentów. Działalność zakładu ustała nakilka sekund, co dowodzi, że ta informacjanie jest powszechnie znana.

— Tajnych służb? — zapytałem.Pozostali klienci również oczekiwali na

odpowiedź. Kierownik zakładu Kinko’spowtórzył raz jeszcze to, co przed chwiląpowiedział. Zaszokowany zapłaciłem zakopie i wyszedłem.

Ale to jeszcze nie koniec tej historii. Pozapłaceniu doszedłem do wniosku, że po-winienem wrócić i podziękować mu zaostrzeżenie, poza tym chciałem wyciągnąćod niego więcej informacji na ten temat.Po powrocie do zakładu zastałem go zaję-tego przekształcaniem dokumentów w for-macie IBM na format Mac. Kiedy pod-szedłem, wyglądało na to, że już wie, o comi chodzi. Podziękowałem mu.

— To nie tylko u nas, w Kinko’s. Tosamo jest wszędzie. Wszystkie kopiarki sątakie same. O ile mi wiadomo, firma Xe-rox musiała podpisać z rządem umowę,aby pozwolono jej sprzedawać takie kopia-rki — dodał na zakończenie kierownikzakładu.(Źródło: J.J. Johnson, 20 listopad 1999,‹www.jj-johnson.com/›

OCEANY PRZECIEKAJĄ!

J apońscy uczeni obliczyli, że oceanyprzesączają wodę do płaszcza Ziemi

pięć razy szybciej, niż następuje uzupeł-nienie tego ubytku.

Uczeni zajmujący się badaniem Ziemiuważają, że olbrzymie zapasy wody sązwiązane w minerałach w strefie przejś-ciowej między górną a dolną warstwą pła-szcza Ziemi – w przybliżeniu około 400kilometrów pod powierzchnią Ziemi. Wo-da przedostaje się tam przez strefy sub-dukcji, czyli strefy, wzdłuż których płytypodmorskie są wciskane pod płyty kon-tynentalne. Na powierzchnię wraca onaw miejscach erupcji wulkanów i śródocea-nicznych grzbietów, przy czym większośćnaukowców uważa, że te ubytki i odzys-kiwanie wód oceanów mniej więcej sięrównoważą.

Sheginori Maruyama i jego koledzyz Tokijskiego Instytutu Technologicznegodoszli do innego wniosku. Obliczyli, że coroku do strefy przejściowej płaszcza Ziemiprzedostaje się około 1,12 miliarda tonwody oceanicznej, i uważają, że jedynie0,23 miliarda wraca na powierzchnię.

— Za około miliard lat oceany wyschną— stwierdza Maruyama.(Źródło: New Scientist, 11 wrzesień 1999;Daily Mail, Londyn, 9 wrzesień 1999)

6 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2000

Niepowodzeniew walce

z narkotykamiwynika stąd, że

za handlem nimistoją wysokopostawieni

politycy, wielkibiznes i służby

specjalneczerpiące

z niego funduszena nielegalne

operacje.

Część 2(dokończenie)

Uri DowbenkoCopyright 1998

„alt.media”P.O. Box 43

Pray, Montana 59065USA

E-mail: u.dowbenko@http://www.mailcity.com

B yły oficer śledczy Federalnego Urzędu Lotnictwa (Federal AviationAdministration; w skrócie FAA) Rodney Stich jest autorem kilku

oskarżycielskich książek: Defrauding America (Okradanie Ameryki), UnfriendlySkies (Nieprzyjazne niebo) i Disavow (Dezawuacja). Z biegiem lat stał sięjednoosobową, demaskatorską izbą rozrachunkową – sumieniem Ameryki.

„Można by to tak ująć. Już mówiłem, że stałem się punktem odniesienia dlawszystkich demaskatorów” – stwierdził Stich w niedawno udzielonym wywia-dzie. – „Jednym z nich był Richard Taus, który przez dziesięć lat pracowałw FBI. W czasie pracy pod nadzorem dyrektora FBI, Luisa Freeha, nad aferąnarkotykową Pizza Connection natknął się na dowody wskazujące na związkiCIA ze zorganizowaną przestępczością na terenie Nowego Jorku. Kolejnyz nich, były zastępca komendanta Nowojorskiego Departamentu Policji,Jimmy Rothstein, również odkrył, że CIA współpracowała z nowojorskimpodziemiem przestępczym przy rozprowadzaniu narkotyków. Obaj ucierpieliz powodu odwetu”.

DEMASKATOR Z FBI, RICHARD M. TAUS„Pisano niepochlebne raporty o ich pracy lub kierowano przeciwko nim

fałszywe oskarżenia, jak to miało miejsce w przypadku Richarda Tausa”– twierdzi Stich. – „Obecnie jest on w więzieniu i będzie tam przez następne 80lat, jeśli nie zrobimy czegoś w tej sprawie. Richard Taus to pilot z wojnywietnamskiej z wysokimi odznaczeniami wojskowymi. Ma na swoim konciewiele pochwał i wyróżnień. Był podpułkownikiem Gwardii Narodowej w regio-nie Nowego Jorku i jednocześnie pilotem helikoptera. Był również agentemFBI. Kiedy był w Wietnamie, doniósł o handlu narkotykami prowadzonymprzez CIA za pośrednictwem linii lotniczych Air America. Kiedy informacjao tym dotarła do Kongresu, do Wietnamu wysłano jednego z kongresmanów,aby sprawdził te doniesienia na miejscu. W jednym z samolotów Air America,który zmuszono do lądowania, odkrył 2 000 funtów [908 kg] narkotyków. Tausbył w helikopterze i udał się szybko na miejsce, aby pomóc załodze. Przyleciaw-szy na miejsce dowódca jego załogi widział te narkotyki na pokładzie samolotu.Po powrocie do bazy Taus złożył w tej sprawie raport. Kongresmanowipowiedziano, że te narkotyki były do użytku własnego załogi a nie na sprzedaż”.

„2000 funtów?” – pyta dalej Stich. – „Pewnie zażywają je do dzisiaj”.A w jaki sposób Taus stał się ofiarą CIA?„Załatwili go tak samo, jak pozostałe dwa moje źródła: Jimmy’ego Roth-

steina i pewnego członka mafii w Nowym Jorku, kto pracował również dla CIAjako płatnik. Rozmawiałem z jego córką na ten temat”.

Chodzi tu o Dee Ferdinand, córkę wysoko postawionego mafioza, AlbertaCarone’a.

„Urodzona i wychowana w mafijnej rodzinie oraz zaprzyjaźniona z szefamimafii, Dee była wielce pomocna w wyjaśnianiu złożonych zależności międzymafią i CIA. Wytłumaczyła, na czym polegała działalność jej ojca, jako płatnikaCIA. Zajmował się on przekazywaniem pieniędzy między rodzinami mafijnymiw Nowym Jorku, New Jersey i Pensylwanii, CIA oraz Mossadem, a takżeopłacaniem pracowników Nowojorskiego Departamentu Policji”.

Szef mafii Sam „Momo” Giancana zwykł mawiać: „Paczka i Agencja są jakdwie strony tej samej monety”.

„Paczka” to oczywiście mafia, zaś „Agencja” to CIA.„Nieoczekiwanie oskarżono Tausa o stosunki z «małymi chłopcami»”

– powiedział Stich. – „Nie wydaje mi się, aby były jakieś trudności zeznalezieniem małych chłopców, którzy zgodziliby się zeznawać przeciwkoniemu, zwłaszcza kiedy ich rodziny są zagrożone oskarżeniem”.

Więc Taus trafił do więzienia pod fałszywym zarzutem pedofilii lubinaczej molestowania seksualnego dzieci?

LIPIEC-SIERPIEŃ 2000 NEXUS • 7

Zanim zginął, Carone nie kryłprzed członkami rodzinymafijnej zaangażowania

w handel narkotykami takichpostaci jak Oliver North,

Richard Secord, ElliotAbrams, George Bush, JohnPoindexter, Felix Rodriguez

i Chi Chi Quintero...

„Tak” – potwierdza Stich. – „Najpierw federalni wysu-wają oskarżenie przeciwko niemu i, jak stwierdził TedGunderson, były główny agent specjalny FBI z rejonu LosAngeles, nie stanowi to przestępstwa w myśl prawa fede-ralnego. Federalni zrobili to tylko po to, aby usunąć Tausaz obiegu, ponieważ Bush starał się o reelekcję i byłzamieszany w niektóre z tych szalbierstw. Potem, kiedy jużTaus został usunięty z czynnej służby w FBI, sprawęprzejął stan Nowy Jork. W tym przypadku jego sprawa niewyglądała najlepiej, ponieważ jest to przestępstwo stano-we. Gdyby to było przestępstwo federalne, łatwiej byłobyudowodnić odwet za doniesienie o korupcji wysoko po-stawionych urzędników federalnych”.

DEMASKATOR Z DEPARTAMENTU POLICJI W LOSANGELES POTWIERDZA PROWADZENIE HANDLUNARKOTYKAMI PRZEZ CIA I MAFIĘ

W swoim zeznaniu przed Specjalną Komisją Senackąds. Służb Specjalnych, były funkcjonariusz DepartamentuPolicji w Los Angeles, Michael C. Ruppert, stwierdził:

„Misje «Amadeus» są jedynym i najważniejszym rezul-tatem prac dochodzeniowych, innym niż moje własnedoświadczenia, którym muszę uzupełnić wyniki tego śledz-twa. Moje badania dotyczące «Amadeusa» ujawniły szcze-góły życia Alberta V. Carone, emerytowanego detektywanowojorskiej policji, który w chwiliśmierci spowodowanej «chemicz-nym zatruciem o nieznanej etiolo-gii» [rak made in CIA?] był w ran-dze pułkownika rezerwy armiiamerykańskiej”.

W dalszej części swojegooświadczenia Ruppert powiedział:„Miałem w rękach jego osobistynotatnik adresowy. Znalazłemw nim telefony dyrektora CIA,Williama Caseya, wieloletniegotajnego agenta CIA zamieszanegow sprawy narkotykowe, Paula Hel-liwella, generała Richarda Stillwella i wielu innych osobis-tości CIA. Znalazłem tam również domowe adresy i nu-mery telefonów wielu członków mafii, w tym szefa prze-stępczej rodziny Gambino, Pauly’ego Castellano, orazinnych znanych postaci z kręgu mafii.

Zanim zginął, Carone nie krył przed członkami rodzinymafijnej zaangażowania w handel narkotykami takichpostaci jak Oliver North, Richard Secord, Elliot Abrams,George Bush, John Poindexter, Felix Rodriguez i Chi ChiQuintero, ale także ich udziału w morderstwach i tor-turach. Carone często wspominał o «Amadeusu» jakoo parasolu CIA, pod którym kryło się zarządzanie pienię-dzmi pochodzącymi z handlu narkotykami przy pomocylicznych banków na całym świecie. Wciąż istnieją niektórezapisy bankowe i konta związane z Wyspami Bahamai Wyspami Normandzkimi. Opisał również operacje ta-kich tuzów afery Iran-Contra, jak Rafael Caro Quinteroi Miguel Angel Felix Gallardo. Po jego śmierci w roku1990 pozostały jego zapiski, paszport i wiele innych śla-dów, które w pełni potwierdzają te przypuszczenia…”

„Dotychczas udało się nam uzyskać zapisane na taśmiemagnetofonowej oświadczenia Jamesa Roberta Straussa[współpracownik Carone], że «Amadeus» to nikt inny jaksam George Herbert Walker Bush. Taśma ta jest ukrytaw bezpiecznym miejscu i czeka na okazję, kiedy będziemożna ją przedstawić obywatelom Ameryki…” (Szczegó-łowe informacje na temat biuletynu Rupperta zatytułowa-

nego From the Widerness znajdują się w bibliografii nakońcu tego artykułu).

DEMASKATOR Z CIA, STEPHEN CRITTENDENJedną z korzyści wynikających z opublikowania książki

Rodneya Sticha Defrauding America jest uwolnienie z wię-zienia byłych federalnych agentów, demaskatorów,a w szczególności Stephena Crittendena, szefa firmy Crit-tenden Air Transport (Transportowe Linie Lotnicze Crit-tendena) i tajnego współpracownika CIA.

„Crittenden przez 16 lat kierował linią lotniczą CIA”– powiedział Stich. – „Przerzucał narkotyki dla CIAi przekazał mi zaprzysiężone oświadczenie na ten temat.Po pewnym czasie miał dosyć tego procederu i zamknął tęlinię lotniczą. Miał samoloty C-130 na całym świecie,a najwięcej na Dalekim Wschodzie. CIA oczywiście niepodobało się to i ostatecznie wysunięto przeciwko niemufałszywe oskarżenie, w rezultacie którego został uwięzio-ny. Poskarżył się swojemu przełożonemu z CIA, któryw odpowiedzi oświadczył mu: «Trzymaj gębę na kłódkę, towkrótce cię z tego wyciągniemy». Wcale nie zamierzali gowyciągnąć. Kiedy po pięciu latach pobytu w więzieniunadszedł czas jego zwolnienia, wystąpili z nowym oskar-żeniem, w wyniku którego mógł dostać następne 20 lat.Żądał tego Departament Sprawiedliwości. Mniej więcej

w tym samym czasie skontaktowałsię ze mną, po czym wysłałem doOkręgowego Sądu w Phoenixw Arizonie pismo podpisane«przyjaciel sądu», do którego do-łączyłem zaprzysiężone zeznanieCrittendena opisujące w szczegó-łach prowadzony przez niego han-del narkotykami oraz szkic roz-działu o Crittendenie, który miałsię znaleźć w mojej następnej ksią-żce [chodzi o kolejne wydanie Def-rauding America]. W czasie prze-słuchania sędzia kazał wyjść wszys-

tkim z sali posiedzeń i złożył Crittendenowi propozycję:«Albo wyprzesz się tego zeznania, albo pójdziesz na 20 latdo więzienia». Crittenden wyparł się go i wyszedł nawolność. Zaraz potem dostałem jednak od niego nowezaprzysiężone zeznanie, w którym potwierdził wszystko,co wcześniej powiedział. To jeden z tych, którym udało sięwyrwać z łap prześladowców”.

CO ROBIĆ, A CZEGO NIE ROBIĆ – RADY DLADEMASKATORÓW

Mając duże doświadczenie jako demaskator, RodneyStich ma kilka rad dla potencjalnych demaskatorów.

„Nikt nie doświadczył więcej ode mnie” – stwierdzajednoznacznie. – „System jest zbyt skorumpowany, zaśzasada równowagi między resortami rządowymi nie działa.W Departamencie Sprawiedliwości i w sądach federalnychjest wielu skorumpowanych ludzi mających dojście doprzedstawicieli rządu na poziomie stanowym. Dzięki temusą w stanie zniszczyć, praktycznie rzecz biorąc, każdego.Przy tak mocno zaangażowanych w operacje tuszowaniaprawdy mediach nie jest łatwo z tym walczyć. Nawiasemmówiąc, społeczeństwo wcale nie jest w tym zainteresowa-ne. Na przykład w wyniku mojego naiwnego sposobumyślenia sprzed dwudziestu lat, kiedy wystąpiłem z pierw-szą wersją Unfriendly Skies wydawało mi się, że społeczeń-stwo chce poznać prawdę, że znaczna jego część ma dośćodwagi, aby mi pomóc. Niestety, tak nie jest, ponieważ

8 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2000

„W sprawie katastrofy samolotuTWA, lot nr 800, jest prawie

200 świadków, którzy zeznali,że widzieli ślad pocisku,

włącznie z pewną osobą, którąmożna z powodzeniem uznać

za eksperta w dziedzinieśladów pocisków”.

społeczeństwo bardziej interesuje się trywialnymi sprawa-mi, jak na przykład sport, zaś ci nieliczni, którzy wiedzą,o co chodzi, nie podejmują żadnych działań. Ta sytuacjacoraz bardziej się pogarsza. W rządzie szerzy się korupcja.Jest ona tak rozpowszechniona, że praktycznie nie manikogo, kto by mógł się jej przeciwstawić. Ponieważ tozależy od społeczeństwa, które nie jest tym zainteresowa-ne, przeto można o tym zapomnieć”.

Chyba na to zasługujemy, skoro nie słychać głosówoburzenia?

„Jestem pewien, że większości tej korupcji by nie było,gdyby społeczeństwo nie było tak nieoświecone i gdybychoć trochę się tym interesowało” – odpowiada Stich. – „Ibyć może, jak twierdzą niektórzy, sobie na to zasłużyło. Niejestem pewien, czy się z tym nie zgadzam. Zawsze starałemsię trzymać faktów. Nie interesują mnie teorie konspiracyj-ne ani żadne dalekosiężne zagadnienia. Staram się jedyniewyprowadzić przeciętnych ludzi ze stanu ignorancji, w któ-rym i ja się znajdowałem, kiedy byłem pilotem liniilotniczych, podobnie zresztą jak większość pozostałychpilotów, i uświadomić im potworną korupcję, która opano-wała rząd, i która w tragiczny sposób wpływa na życie wieluniewinnych Amerykanów, którzy nawet nie zdają sobiesprawy, że są jej ofiarami, ponieważ media wykonująbrudną robotę chowając wszystko za zasłoną milczenia”.

KATASTROFA LOTU TWA 800 I TUSZOWANIE JEJOKOLICZNOŚCI

Było wiele spekulacji na temat przyczyny katastrofysamolotu TWA1 lot nr 800. Będąc specjalistą w dziedziniebezpieczeństwa lotów i oficerem śledczym FederalnegoUrzędu Lotnictwa, Rodney Stichzebrał na własna rękę dowody do-tyczące tej katastrofy i tuszowaniazwiązanego z nią skandalu, którymiał potem miejsce. Oto część je-go spostrzeżeń i wniosków:

„To bezprecedensowy przypa-dek dezinformacji i tuszowaniaprawdy przez NTSB [NationalTraffic Safety Board – KrajowaRada Bezpieczeństwa Ruchu]i Departament Sprawiedliwościw historii lotnictwa” – mówi Stich.– „W swojej książce Unfriendly Skies przedstawiam wieleinnych udokumentowanych przypadków tuszowania przezNTSB poważnych uchybień.

W sprawie katastrofy samolotu TWA, lot nr 800, jestprawie 200 świadków, którzy zeznali, że widzieli śladpocisku, włącznie z pewną osobą, którą można z powodze-niem uznać za eksperta w dziedzinie śladów pocisków.Jest to pilot helikoptera, który wystartował z Long Island2

w Nowym Jorku. W chwili gdy pocisk wznosił się do góry,był skierowany twarzą w stronę oceanu. Widział tysiącepocisków rakietowych, które wystrzeliwano w Wietnamie,włącznie z tymi, które kierowano w jego stronę, w związkuz czym wie, jak wygląda ślad (smuga) pocisku. Wedługniego «była to cienka smuga wznoszącego się pocisku,i pierwsza eksplozja była typowa dla wybuchu tego rodzajupocisku, różniła się wyraźnie od eksplozji zbiorników».Dopiero potem nastąpił wybuch zbiorników – był zupełnieinnego koloru”.

W tym momencie sprawa zaczyna się komplikować,ponieważ w obieg puszczono fałszywą historię spreparo-waną przez agentów CIA, aby odwrócić uwagę opiniipublicznej od rzeczywistych faktów.

„Komentując relacje ludzi, którzy widzieli smugę popocisku, FBI twierdziło, że to było paliwo wyciekającez uszkodzonych zbiorników, które uległo zapłonowi”– ciągnie swoją opowieść Stich. – „W rzeczywistości to niebyła cienka smużka, ale potężna kula ognia! I FBI myśli,że ktoś w to uwierzy. Potem w tę sprawę zaangażowała sięCIA. To doprawdy niespotykane, aby CIA angażowała sięw dochodzenie dotyczące katastrofy. CIA jest w posiada-niu animowanego nagrania wideo, które pokazano w tele-wizji, aby dowieść, że w trakcie lotu samolotu wybuchłśrodkowy zbiornik paliwa. Brzmi to podobnie do wersjio «magicznej kuli», która rzekomo zabiła JFK3. Ta słynnakula wykonała w ciele Kennedy’ego skręt o 180 stopni. Tęteorię zawdzięczamy Arlenowi Specterowi, obecnemu se-natorowi z Pensylwanii. Historia CIA jest jeszcze lepsza,bowiem utrzymuje ona, że samolot wspiął się po eksplozjijeszcze kilka tysięcy stóp w górę. Za dochodzenia w takichprzypadkach z mocy prawa odpowiada NTSB. Jak podałmagazyn Aviation Week & Space Technology, w czasieprzesłuchania prowadzonego przez NTSB 8 grudnia FBIoznajmiło NTSB, że nie wolno jej pozwolić, aby ktokol-wiek zeznał lub w jakiekolwiek sposób napomknął o pocis-ku rakietowym”.

Znowu mamy do czynienia z tuszowaniem prawdy.Polityczni kryminaliści znowu biorą górę nad bezpieczeńs-twem pasażerów.

„To jeden z przykładów blokowania NTSB przez CIAi FBI” – kontynuuje Stich. – „Jaki mógł być powódtuszowania tej sprawy? FBI i CIA zaangażowały sięw owym czasie w negocjacje z afgańskimi rebeliantami.Rebelianci chcieli oddać bezpłatnie Stanom Zjednoczo-

nym od 30 do 40 pocisków ziemia-powietrze w zamian za uwolnieniez więzienia syna jednego z ichprzywódców. Trafił on do niego napodstawie oskarżenia o stosunko-wo niewielkie przestępstwo narko-tykowe. Rebelianci mieli jeszczewtedy ponad sto pocisków Stinger,które pozostały im po wojniez ZSRR. Dostarczyli numery se-ryjne Stingerów, które posiadali,i okazało się, że są one prawdziwe.CIA, FBI i Departament Sprawie-

dliwości prowadzili negocjacje, zaś jednym z głównychnegocjatorów był jeden z moich przyjaciół, były agentCIA, Ron Rewald. To od niego dostałem dokumenty w tejsprawie. Będąc w więzieniu spotkał człowieka, któregow roku 1995 poznał w Honolulu. I teraz CIA miałokłopoty z prowadzeniem negocjacji”.

W tym momencie Stich zrobił ironiczną uwagę: „Byćmoże interesowało ich bardziej, aby rakiety dostały sięw ręce terrorystów, przynajmniej tak to wygląda na pod-stawie tego, co wiemy. Wiadomo, że terrorystom bardzozależało na rakietach”.

To prowadzi do podejrzenia, które każdego możeprzyprawić o palpitację serca. Co jeśli to prawda?

„Jeśli ten samolot został zestrzelony, wówczas znako-micie uzasadniłoby to istnienie CIA” – powiedział Stich.– „To prawie tak jak w przypadku wojny w ZatocePerskiej. Jeśli brak solidnego przeciwnika, wynosi się podniebiosa Saddama Husajna, aby uczynić go w oczachPentagonu łakomym kąskiem”.

(Tak na marginesie… Według Johna Loftusa z SanFrancisco kalifornijska firma Bechtel Corporation jestodpowiedzialna za budowę fabryk trującego gazu dla

LIPIEC-SIERPIEŃ 2000 NEXUS • 9

„Tak więc mamy solidnedowody na to, że Stanom

Zjednoczonym zaoferowanorakiety i że ta oferta została

odrzucona, przy pełnejświadomości, że dostaną się

one w ręce terrorystów”.

Saddama Husajna. To nie ironia, kiedy się mówi, że StanyZjednoczone – jak to wykazał badacz historii Antony C.Sutton – kontynuują tworzenie „najlepszego wroga, jakie-go można wykreować za pieniądze”. Najpierw były tohitlerowskie Niemcy, potem Związek Radziecki, a w bliż-szych nam czasach czerwone Chiny, do których następujemasowy transfer technologii. To strategiczne wzmacnianieprzyszłych „wrogów” stanowi część od dawna praktykowa-nej, już niemal historycznej, tradycji).

„Tak więc mamy solidne dowody na to, że StanomZjednoczonym zaoferowano rakiety i że ta oferta zostałaodrzucona, przy pełnej świadomości, że dostaną się onew ręce terrorystów. Te rakiety zostaną wcześniej czypóźniej użyte” – konkluduje Stich. – „To znacznie solid-niejszy dowód od wielu powodów katastrof, jakie NTSBudało się podać w przypadku wielu katastrof lotniczych.Także tuszowanie tej sprawy przez FBI, naciski wywieranena świadków – to chyba wystarczy, aby poważnie za-stanowić się nad intencjami FBI”.

WZLOT I UPADEK ASA ATUTOWEGO CIA, RONAREWALDA

Kim jest ów były as CIA Ronald Rewald? To kolejnymiędzynarodowy hochsztapler i zarazem bohater kolejnejksiążki Sticha, Disavow (Dezawuacja). „Dezawuacja”oznacza tu: „Jeśli się spaliłeś, koleś, to licz tylko na siebie”.

Rewald zadawał się z trzęsącymi światem i prowadziłżycie światowca. Był właścicielem posesji na Hawajacho wartości 2 milionów dolarów. Limuzyna z szoferemw liberii zabierała go codzienniedo pracy. Od czasu do czasu gry-wał w polo z sułtanem Brunei– podobno najbogatszym człowie-kiem świata.

Miał jednak Rewald pewienciemny sekret: był parawanemCIA. Już jako student był infor-matorem tej agencji, kiedy to podkoniec lat sześćdziesiątych i na po-czątku siedemdziesiątych szpiego-wał takie „wywrotowe” organiza-cje, jak SDS (Students for Democratic Society – Studencina Rzecz Demokratycznego Społeczeństwa).

Pełniąc później rolę przewodniczącego BBRDW (Bis-hop, Baldwin, Rewald, Dillingham i Wong) – między-narodowego towarzystwa inwestycyjnego służącego za pa-rawan dla CIA – sądził, że jest bezkarny. Lecz wkrótcenastał czas zdrady.

Dziś, po spędzeniu w więzieniu dziesięciu lat, od-rzucony przez CIA Rewald wciąż pozostaje banitą.

Według Sticha BBRDW była firmą, która w całościnależała do CIA. Założono ją w roku 1979 i była finan-sowana przez CIA przez tych samych wysoko postawio-nych ludzi, którzy stanowili trzon Banku Nugan Hand.

Bank Nugan Hand to oczywiście okryta niesławą au-stralijska „pralnia” pieniędzy wykorzystywana przez CIAdo upłynniania dochodów uzyskiwanych z handlu nar-kotykami pochodzących z południowo-wschodniej Azji.

„CIA używała BBRDW w charakterze przykrywki”– pisze Stich w Defrauding America – „która przybrała tymrazem postać międzynarodowej spółki inwestycyjnej za-trudniającej 120 pracowników w szesnastu krajach, w tymw Hong Kongu, Indiach, Indonezji, Tajwanie, NowejZelandii, Singapurze, Brazylii i Chile. To personel CIAotworzył i prowadził te rozrzucone po całym świeciebiura”.

Kiedy reporter z Honolulu ujawnił rzeczywisty charak-ter jego pracy, Rewald był całkowicie zaskoczony. Pracu-jąc od czasów studenckich dla CIA, wierzył, że stanie onapo jego stronie, ale jak się okazało, był w błędzie.

Książkę Disavow powinien przeczytać każdy, kto kiedy-kolwiek nosił się z zamiarem podjęcia pracy w jednej z takzwanych agencji „wywiadowczych” (CIA, DIA, NSA, FBI,ONI etc.). Podobnie jak złodzieje, również szpiedzy nieprzestrzegają żadnych zasad.

W Disavow Stich opisuje globalną politykę realną– ważne interesy państwowe: handel narkotykami, praniebrudnych pieniędzy, kupywanie wyborów. Są to dziedziny,w których CIA jest ekspertem i nie ma sobie równych naświecie.

Ronald Rewald boleśnie doświadczył na własnej skórzewdzięczności CIA. Jeśli kiedykolwiek napisze swoją auto-biografię, powinien zatytułować ją Byłem chłopcem naposyłki CIA.

TUSZOWANIE „PAŹDZIERNIKOWEJ NIESPODZIANKI”Tak, chodzi o Wirginię, to była rzeczywiście „Paździer-

nikowa Niespodzianka” („October Surprise”). Jej tuszo-wanie trwa do dzisiaj w typowy dla światowego kartelumediów sposób – poprzez ignorowanie.

Stich poświęcił temu przestępstwu i jego tuszowaniuw Defrauding America cały rozdział. Dowody są oczywiste.Kiedy George Bush manipulował kryzysem irańskim po-wstałym w wyniku wzięcia przez Iran obywateli amerykań-skich jako zakładników, aby umożliwić Ronaldowi Reaga-

nowi wygranie wyborów z ówczes-nym prezydentem, Jimmym Car-terem, doszło do obrzydliwego po-gwałcenia Konstytucji Stanów Zje-dnoczonych, które do dziś nie spo-tkało się ze stosowną karą.

Krótko mówiąc, chodziło o do-prowadzenie do upadku prezyden-ta Cartera i wyboru Reagana.Drużyna Reagan-Bush przyrzekłaIrańczykom sprzęt wojskowy war-tości kilku miliardów dolarów oraz

40 milionów dolarów w gotówce jako łapówkę w zamianza uwolnienie zakładników natychmiast po wyborachw roku 1980.

Te fakty potwierdził jeden z informatorów Sticha,Gunther Russbacher, pilot samolotów BAC-111 i SR-71,który przewoził nimi George’a Busha na rozmowy z Irań-czykami w Paryżu.

„Media rządowe usiłowały zdyskredytować demaskato-rów CIA, którzy mieli dowody na zaistnienie operacji«Październikowa Niespodzianka»…” – pisze Stich.

„Dowody na «Październikową Niespodziankę» wyma-gały postawienia w stan oskarżenia prezydenta George’aBusha i wystąpienia z formalnym oskarżeniem o popełnienieprzestępstwa przeciwko znaczącym osobistościom z resortulegislacyjnego, prawnego i wykonawczego rządu federalne-go. Jeszcze nigdy w historii Stanów Zjednoczonych nie byłotak poważnego przestępczego spisku kontrolowanego przezBiały Dom i skierowanego przeciwko obywatelom USA…”

IRAN-CONTRA I OLIVER NORTHCzy as CIA i narkotykowa osobistość, Oliver North,

członek Rady Bezpieczeństwa Narodowego4, został na-grodzony za swoje milczenie? Fakty mówią same za siebie.

Były instruktor pilotażu i demaskator Terry Reed,współautor Compromised (Uzgodniony), twierdzi niedwu-

10 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2000

„Wykreowana przez CIA wojnawietnamska zapewniła logistykę

umożliwiającą masowytransport narkotyków

z azjatyckiego Złotego Trójkątado Stanów Zjednoczonych”.

znacznie, że jego prowadzącym z ramienia CIA był OliverNorth, który używał pseudonimu „John Cathey”.

„Brzydka strona związków z aferą Contra była staran-nie ukrywana przed amerykańską opinią publiczną przezusłużne wobec establishmentu i kongresu media” – piszeStich. – „Oliver North i inni zamieszani w działalnośćzwiązaną z Contra usiłowali przybrać się w szatę humani-taryzmu. Próbowano przedstawić zaangażowanie USAw Nikaragui jako akcję o charakterze humanitarnym,której celem było udzielenie pomocy ciemiężonym lu-dziom w ich walce z komunizmem. Ale reprezentującaamerykańskie społeczeństwo CIA sprzedawała tam brońw zamian za narkotyki. Samoloty transportujące brońz USA do Ameryki Środkowej w drodze powrotnej częstowyładowane były narkotykami. Uzyskanymi z ich sprzeda-ży pieniędzmi płacono za wysłaną broń”.

„CIA dostarczała broń nie tylko contrasom” – wyjaśniadalej Stich – „ale z pomocą Izraela, handlarzy bronii innych elementów sprzedawała broń także sandinistom.Komentując to, jeden z funkcjonariuszy CIA oświadczył:«Jak inaczej moglibyśmy podtrzymać wojnę?»”

KŁAMSTWA I ZAPRZECZENIA CIA„CIA ma w USA setki przedsiębiorstw-fasad…” – pisze

Stich w Defrauding America – których jest właścicielem lubtajnym współudziałowcem. Są wśród nich… firmy prawnicze,instytucje o charakterze finanso-wym, takie jak banki i firmy makler-skie, firmy ubezpieczeniowe i linielotnicze… CIA z łatwością przycho-dzi wypieranie się swojej wstydliwejdziałalności. Oprócz standardowejprocedury, jaką jest kłamstwo, za-przecza, że ma cokolwiek wspólne-go z działalnością swoich fasado-wych firm lub z danym kontrakto-wym agentem. Czynią to bezkarnie,ponieważ przedstawiciele Departamentu Sprawiedliwościkryją ich kłamstwa i korupcyjne operacje, przy cichejaprobacie prorządowych mediów i członków Kongresu”.

Oto jeden z przykładów? W nagłówku artykułu As-sociated Propaganda (Stowarzyszona Propaganda) – prze-praszam, chciałem powiedzieć Associated Press5 (Stowa-rzyszona Prasa) – z 19 grudnia 1997 roku czytamy niepo-kojące słowa: „CIA oczyszcza się z zarzutów o sprzedażoczyszczonej kokainy w USA”. W dalszej części artykułuznajdujemy następujący komentarz: „Waszyngton (AP)– CIA nie znalazła żadnych dowodów świadczących, że jejpracownicy lub agenci współpracowali z sojusznikaminikaraguańskich Contras zamieszanymi w handel wysokiejjakości kokainą w Stanach Zjednoczonych – oświadczyłw czwartek wysoko postawiony urzędnik tej agencji”.

Cytując Sticha: „…z łatwością przychodzi [im] wypiera-nie się swojej wstydliwej działalności. Oprócz standar-dowej procedury, jaką jest kłamstwo, zaprzeczają, że mającokolwiek wspólnego z działalnością swoich fasadowychfirm lub z danym kontraktowym agentem”.

Całość wieńczy – jak zwykł mawiać as CIA i strategicz-ny dziennikarz Gerald Posner – końcowe oświadczenie:„Sprawa zamknięta!” „Strategiczny dziennikarz” to bezwątpienia eufemistyczna nazwa jego rzeczywistego stano-wiska w Agencji, które winno nazywać się „płatny łgarz”.

BANK LAVORO I IRAQGATEW Defrauding America Stich umieścił cały rozdział na

temat Banku Livoro i Iraqgate, czyli o wojnie w Zatoce

Perskiej. W tym przypadku doszło nie tylko do praniamózgów obywateli amerykańskich przez rząd USA, CNNi inne środki masowego przekazu w celu akceptacji przeznich fałszywej wojny prowadzonej w imię idei George’aBusha, której na imię Nowy Porządek Świata, ale także doprzetestowania eksperymentalnych szczepionek na anoni-mowych ludzkich królikach doświadczalnych w postaciamerykańskiego i brytyjskiego personelu wojskowego.

Stich odsłania kulisy działań administracji Busha, którawspierała umacnianie się reżymu Saddama Husajna, oczy-wiście na koszt amerykańskich podatników, pozwalającmu kupić chemiczną i biologiczną broń. Jaki był tegorezultat? Wojna w Zatoce Perskiej okazała się niczyminnym, jak tylko starannie zaplanowaną operacją mającąna celu umożliwienie zarobienia wtajemniczonym ogrom-nych pieniędzy.

HANDEL NARKOTYKAMI PROWADZONY PRZEZ CIAI DEA

W jednym z najdłuższych rozdziałów Defrauding Ame-rica Stich pisze: „W ciągu minionych czterdziestu lat wielupilotów przyznało mi się, że przerzucali narkotyki podnadzorem CIA, DEA6 i wojska… Wykreowana przez CIAwojna wietnamska zapewniła logistykę umożliwiającą ma-sowy transport narkotyków z azjatyckiego Złotego Trój-kąta do Stanów Zjednoczonych. Z kolei, również będący

dziełem CIA, konflikt w Nikaraguiumożliwił masowe dostawy narko-tyków ze Środkowej i PołudniowejAmeryki. Oba przedsięwzięciaprzynosiły CIA dochody idącew miliardy dolarów rocznie. To nieprzesada, że CIA z premedytacjąwywołała te konflikty, aby mócrozwijać swój handel narkotykamiw Stanach Zjednoczonych. Niejest również przesadzone przypu-

szczenie, że ta działalność może być częścią planu mające-go na celu finansowe i moralne zrujnowanie StanówZjednoczonych”.

OBSTRUKCJA PRAWAW rozdziale dotyczącym korupcji wewnątrz rządu USA

Stich pisze: „Jak to podałem w kolejnych wydaniachUnfriendly Skies z roku 1978, 1980 i 1990, a następnienieco szerzej w Defrauding America, w epicentrum tejkorupcji znajdują się prawnicy i urzędnicy DepartamentuSprawiedliwości i federalni sędziowie. Bez ich przestęp-czej działalności żadne z tych mających kryminalny chara-kter poczynań nie mogłoby mieć miejsca ani nie byłobymożliwe ich kontynuowanie. To samo dotyczy czołowychmediów i członków Kongresu”.

TAJNY ZESPÓŁ DO MORDÓW POLITYCZNYCHJedną z najbardziej zdumiewających i budzących

obrzydzenie rewelacji ujawnionych w Defrauding Americajest SDS (Tajny Zespół Śmierci – Secret Death Squad)lub Zespół Eksperymentalnych Mordów (ExperimantalAssassination Team) zarejestrowany oficjalnie w CIA jakoMACSOGSDODV (Military Assistance Command Stra-tegic Operational Group Special Detachment, Depart-ment of Defence, Vietnam – Specjalna Grupa OperacyjnaWojskowego Posiłkowego Dowództwa Strategicznego Mi-nisterstwa Obrony w Wietnamie).

Jak podaje Stich, jego informator Robert L. Freemanopisał mu całkowicie czarną (złożoną z murzynów) grupę

LIPIEC-SIERPIEŃ 2000 NEXUS • 11

bibliografia na stronie 58

morderców, wyszkoloną przez armię USA i przeznaczonądo supertajnej operacji, której celem była destabilizacjaWietnamu, Laosu i Kambodży.

„Freeman był jednym z 45 murzynów wyszkolonychprzez wojska lądowe, marynarkę wojenną i CentralnąAgencje Wywiadowczą do zabijania wskazanych celów,w tym również amerykańskich żołnierzy i doradców”– pisze Stich. – „Opisuje ze szczegółami, w jaki sposóbpoddawano członków tej grupy praniu mózgów, szkolonoi uzbrajano, a następnie angażowano do wykonywaniamasowych morderstw w celu destabilizowania danegoregionu, aby uzasadnić amerykańską interwencję. Fre-eman był dowódcą pięcioosobowego zespołu morderców,któremu prowadzący z CIA zlecili zabijanie wszystkichnapotykanych po drodze ludzi i pozostawianie po sobiedowodów mających wskazywać, że tych morderstw doko-nała druga strona. Freeman utrzymuje, że jego zespółkontynuował morderczy proceder przez wiele lat, zmiata-jąc w niektórych przypadkach z powierzchni ziemi całewsie”.

Stich włączył do Defrauding America supertajne doku-menty z roku 1963 i 1964, które potwierdzają zamor-dowanie prezydenta Południowego Wietnamu, Ngo DinhDiema przez oddział Freemana. Tak więc CIA wynosi natrony swoich marionetkowych władców, a następnie mor-duje ich, kiedy okazują się już niepotrzebni.

Ale to jeszcze nie wszystko. Freeman posiada równieżsolidne dowody na to, że jego zespołowi CIA wydałorozkaz mordowania amerykańskich POW (Prisoners ofWar – jeńcy wojenni) i jak jego zespół realizował tozadanie.

„Dokumenty te mają wystarczające potwierdzenia, abymożna było uznać oświadczenie Freemana za wiarygod-ne” – twierdzi Stich. – „Rzecz nie w tym, że mordowanieamerykańskich GI7 na rozkaz Waszyngtonu to największaze zbrodni, jaką kiedykolwiek popełniono na Ameryka-nach, ale w tym, że te zbrodnie mogłyby znaleźć zro-zumienie u przeciętnego człowieka”.

NARUSZENIE USTAWY O BEZPIECZEŃSTWIE PAŃSTWAJeśli chodzi o Stany Zjednoczone, Ustawę o Bez-

pieczeństwie Państwa (National Security Act8) z roku1947 można uważać za podstawę zła opisywanego w książ-kach Sticha. Ustawa ta nadal zapewnia trudną do przebi-cia osłonę umożliwiającą członkom rządu aroganckie nad-używanie władzy – przede wszystkim Radzie Bezpieczeńs-twa Narodowego (National Security Council), która działana wątpliwej, jeśli chodzi o zgodność z Konstytucją Sta-nów Zjednoczonych, podstawie, podobnie zresztą jak takzwane agencje „wywiadowcze”, takie jak CIA, NSAi NRO.

Zimnowojenny raison d’être9 tych agencji zniknąłw czarnej dziurze pozornej wojny ideologicznej – szwindlupod nazwą „kapitalizm kontra komunizm”. Obecnie tylkooni pozostali jako ostatni bastion kryminalistów i skorum-powanych urzędników, którzy pod płaszczykiem tak zwa-nego „bezpieczeństwa państwa” przez lata prowadzilinielegalną działalność.

Podobnie jak stara gwardia sowieckiej nomenklaturyi jej aparatczyków, te agencje i kierujący nimi bezimiennibiurokraci posiedli potężną władzę – głównie za sprawąogromnych dochodów, jakie od pięćdziesięciu lat czerpiąz masowego handlu narkotykami.

I oto mamy. Dzieło życia Rodneya Sticha i jego książki,a zwłaszcza Defrauding America, której podtytuł brzmi„Encyklopedia tajnych operacji CIA, DEA i innych sek-

retnych agencji”, stanowią dowód na to, że czas najwyższyuchylić amerykańską Ustawę o Bezpieczeństwie Państwaz roku 1947. Dlaczego? Ponieważ wywołane przez niąutajnianie, amoralność i degeneracja przeobraziły nietylko Stany Zjednoczone, ale cały świat. A najgorszew tym wszystkim jest to, że zinstytucjonalizowała ona takwielką korupcję, że jedyne do niej analogie można znaleźćtylko w okresie ostatnich dni Rzymskiego Imperium.

GRUPY PROWADZĄCE PRACĘ OD PODSTAWI SPOŁECZNA ŚWIADOMOŚĆ

Tego, co udokumentował Rodney Stich – przestępczejdziałalności osób publicznych, którym powierzono rządze-nie krajem – nie można już dłużej tolerować. Odważniludzie występują publicznie przeciwko korupcji i obnażajązdradzieckie metody tych, którym powierzono rządy.

Podobnie jak Amnesty International, która walczyo uwolnienie więźniów politycznych więzionych przezreżimy na całym świecie, powinny powstać lokalne grupyzajmujące się pracą od podstaw w zakresie poszerzaniaświadomości społeczeństwa w kwestii przestępczej działal-ności rządu, jej tuszowania i korupcji. Można by je nazwaćWhistleblowers International (Międzynarodowi Demas-katorzy).

W chwili obecnej nie ma już innej alternatywy. Wszyst-ko zależy wyłącznie od nas. Już chyba wiecie, że musimywygnać hoodoo (złego ducha) z miasta.�

O autorze:Uri Dowbenko jest pisarzem i dziennikarzem publikującym

artykuły w wielu pismach. Jego kolumna zatytułowana„alt.media” stanowi interesującą krytykę współczesnego kina,książek i pop-kultury z punktu widzenia socjologicznego i poli-tycznego. Próbki jego tekstów można uzyskać pod adresem:alt.media, PO Box 43, Pray, Montana, 59065; strona inter-netowa: ‹u.dowbenko@http://www.mailcity.com›.

Przełożył Jerzy Florczykowski

Przypisy:1. Trans World Airlines – amerykańskie linie lotnicze realizujące loty na

terenie Stanów Zjednoczonych, do Europy, na Karaiby i na ŚrodkowyWschód. Do roku 1950 TWA były znane pod nazwą Transcontinental& Western Air, Inc. Siedziba dyrekcji firmy mieści się w Mount Kisco,w stanie Nowy Jork. – Przyp. tłum.

2. Mierząca 190 km długości wyspa położona w południowo-wschodniejczęści Nowego Jorku w dzielnicach Brooklyn i Queens. – Przyp. tłum.

3. John Fitzgerald Kennedy – trzydziesty piąty prezydent USA w latach1961-1963. – Przyp. tłum.

4. National Security Council (NSC) – amerykańska instytucja będącaczęścią aparatu wykonawczego podległego bezpośrednio prezydentowiStanów Zjednoczonych utworzona w roku 1947 na mocy Ustawy o Bez-pieczeństwie Narodowym (National Security Act) jako organ doradczyprezydenta w sprawach wewnętrznej, zagranicznej i wojskowej politykidotyczącej zagadnień bezpieczeństwa państwa. Przewodniczy jej prezy-dent, a jej członkami są między innymi wiceprezydent, sekretarz stanui sekretarz obrony. – Przyp. tłum.

5. Najstarsza z istniejących i znaczących w USA agencji informacyjnych,założona w roku 1848 od roku 1892 istnieje pod obowiązującą do dziśnazwą Associated Press. – Przyp. tłum.

6. DEA (Drug Enforcement Agency – Agencja do Walki z Narkotyka-mi). – Przyp. red.

7. Popularna nazwa amerykańskiego żołnierza w służbie czynnej lubweterana wojskowego. – Przyp. tłum.

8. Ustawa o Bezpieczeństwie Państwa uchwalona została w roku 1947i podzieliła siły zbrojne USA na siły lądowe, marynarkę wojenną oraz siłypowietrzne, które w roku 1949 podporządkowano Departamentowi Obro-ny, dając im jednak znaczną autonomię. – Przyp. tłum.

9. Francuski zwrot oznaczający „racja stanu”, czyli uzasadnienie ist-nienia. – Przyp. tłum.

12 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2000

Międzynarodowekorporacjestarają się

za pośrednictwemŚwiatowej

OrganizacjiHandlu narzucić

słabszymgospodarczo

krajom wygodnedla siebie

prawa stojącew sprzeczności

z interesamiich mieszkańców.

Część 1

Corporate EuropeObservatory

Copyright 1999

Prinseneiland 3291013 LP Amsterdam

Holandia

Tel./fax +31 30 236 4422E-mail: [email protected]

Strona internetowa: www.xs4all.nl/~ceo

PONADNARODOWA KONTROLA GLOBALNEGO HANDLU

Ś wiatowa Organizacja Handlu (World Trade Organization; w skrócieWTO) w ciągu czterech pierwszych lat swojego istnienia zasłużyła sobie

na bardzo niepochlebną opinię. Tymi, które czerpią zyski z układów WTO, sąwielkie ponadnarodowe korporacje (Transnational Corporation; w skrócieTNC), w przeciwieństwie do społeczeństw i drobnych rolników na całymświecie, którzy mocno ucierpieli z powodu promowanego przez WTO „wol-nego handlu”. Taki rezultat nie powinien nikogo dziwić, jako że to właśnie tekorporacje wywarły największy nacisk i wpływ na treść traktatów WTO.

Opracowany przez WTO model ekonomicznego rozwoju coraz częściejuznawany jest za niekompatybilny z ekologiczną samowystarczalnością.W swoich zasadach ustalanych w trakcie negocjacji handlowych WTO wynosiponad wszystko handel, nie zwracając uwagi na warunki zdrowotne, środowis-kowe, społeczne i konsumenckie.

Mimo narastającego protestu przeciwko WTO i jego traktatom KomisjaEuropejska (European Commission; w skrócie EC)1 ma nadzieję na po-szerzenie zasięgu tej organizacji, jak również jej umocnienie przy pomocy takzwanej Rundy Millenijnej (która rozpoczęła się w listopadzie na ministerialnejkonferencji WTO w Seattle w USA). Uzbrojona w nową retorykę, którejzadaniem jest wygranie z organizacjami pozarządowymi (Non-governmentOrganization; w skrócie NGO), Unia Europejska (European Union; w skrócieEU) kontynuuje kształtowanie swojej międzynarodowej polityki handlowejz punktu widzenia ekonomicznych interesów korporacji mających swoją siedzi-bę w Europie. W swojej kampanii na rzecz Rundy Millenijnej KomisjaEuropejska odświeża związki z europejskim przemysłem i zachęca korporacjedo wkładu na rzecz wzmocnienia pozycji Unii Europejskiej w tych układach.Symbiotyczne związki, które zostały umocnione podczas negocjacji w roku1997 dotyczących Umowy o Usługach Finansowych WTO, zostały obecnieuzupełnione o znacznie bardziej mętny proces „dialogu” ze społecznościąobywateli.

SIŁA ŚWIATOWEJ ORGANIZACJI HANDLURząd powinien jak najmniej ingerować w prowadzenie handlu.2

Peter Sutherland, były dyrektor GATT3

W rezultacie Rundy Urugwajskiej negocjacji GATT, która zakończyła się15 grudnia 1993 roku, czołowe potęgi finansowe zdolne wpływać na losymiliardów ludzi założyły Światową Organizację Handlu. To zrzeszające dziśponad 130 krajów ciało zostało znacznie rozszerzone w stosunku do poprzed-niego Ogólnego Układu w Sprawie Ceł i Handlu (GATT). Wykraczając pozahistoryczną rolę ustalania taryf i kontyngentów, WTO zajmuje się obecnieznoszeniem barier celnych dla handlu (wymuszających odpowiednie standardydotyczące zdrowia i ochrony środowiska), jak również wszelkimi innymiregulacjami, które mogłyby w jakiś sposób „zakłócić” lub „wypaczyć” wolnyprzepływ usług i dóbr.

Wbrew pozorom demokratyzmu objawiającego się w regule równegoudziału wszystkich członków w procesie podejmowania na zasadzie konsen-susu decyzji, WTO jest organizacją wybitnie niedemokratyczną o niejasnychintencjach. Mimo iż kraje rozwijające się reprezentują w niej większość,zarówno pod względem liczby krajów, jak i ludności, w rzeczywistości mająbardzo niewiele do powiedzenia w procesie negocjacji. Brak zasobów ludzkichi finansowych, prowadzenie dyskusji przez największe potęgi za zamkniętymidrzwiami oraz, co najważniejsze, bardzo silny nacisk USA i EU częstozmuszają kraje rozwijające się do wyrażania zgody na układy, które sąsprzeczne z ich interesami.

LIPIEC-SIERPIEŃ 2000 NEXUS • 13

„Triadę zrzeszającą Japonię,USA i EU można uznać za trzywielkie stowarzyszone kraje

czasami rywalizujące,a czasami kooperujące zesobą w celu promowania

swoich kosmopolitycznychinteresów na całym świecie”.

Wbrew generalnie wielkodusznej, proglobalnej retory-ce głoszącej hasło „czujmy się dobrze” cele EU w dzie-dzinie handlu międzynarodowego i inwestycji są twardei nieugięte. Jej polityka jest ukierunkowana na żądanienieograniczonego dostępu dla europejskich TNC-ów dorynków i znoszenie lokalnych przepisów w celu stworzeniatak zwanego globalnego „jednolitego pola gry”. Podobnerozumowanie rządzi polityką przyjętą przez inne globalnepotęgi. W rezultacie dominujące bloki polityczne połączy-ły swoje siły w ramach Światowej Organizacji Handlu(TWO) w celu demontażu barier handlowych i inwestycyj-nych broniących dostępu do mniej uprzemysłowionychkrajów. EU i USA przygotowują w ramach Transatlantyc-kiego Partnerstwa Gospodarczego (Transatlantic Econo-mic Partnership; w skrócie TEP) oraz tak zwanego„Czworokąta” („Quad”) zrzeszającego USA, EU, Japonięi Kanadę wspólne stanowisko.

Zgodnie z poglądem Josha Karlinera opublikowanymw The Corporate Planet (Zjednoczona Planeta): „Triadęzrzeszającą Japonię, USA i EU można uznać za trzywielkie stowarzyszone kraje czasami rywalizujące, a czasa-mi kooperujące ze sobą w celu promowania swoich kos-mopolitycznych interesów na całym świecie”.4

Wraz ze zbliżaniem się końca tysiąclecia duża liczbarozmów na temat handlu prowa-dzonych na wysokim szczeblu mię-dzy EU i USA postawiła w świetlejupiterów potęgi zjednoczonew ramach WTO. Narzędziami tną-cymi o najbardziej wyostrzonychzębach znajdującymi się na wypo-sażeniu WTO jest jej organ dys-kusyjno-rozstrzygający i jej upraw-nienia do orzekania w różnychsprawach, które są w stanie zmusićposzczególne kraje do podporząd-kowania się zasadom WTO. Ros-nąca liczba kontrowersyjnych zasad, przy pomocy którychorgan dyskusyjno-rozstrzygający wymusza respektowanieinteresów korporacji wbrew interesom przeciętnych ludzii środowiska, poważnie nadszarpnęła obraz WTO.

W ramach systemu WTO każdy z jego członków możezaskarżyć do organu dyskusyjno-rozstrzygającego politykęlub prawa obowiązujące w kraju innego członka tej or-ganizacji, które ograniczają zasadę wolnego handlu. Jeśliten złożony z niewybieralnych biurokratów organ dojdziedo wniosku, że dany rząd jest winny pogwałcenia zasadWTO, kraj uznany za winny musi dokonać zmian w swo-ich prawach lub stanie się obiektem handlowych restrykcjize strony skarżącego i to nie tylko w zakresie dotyczącymskargi. Kraj uznany za winny pogwałcenia zasad WTOmoże również zostać obłożony poważnymi karami pienięż-nymi.

Podczas czterech pierwszych lat istnienia WTO organdyskusyjno-rozstrzygający zajmował się głównie sporamimiędzy EU i USA. Jego pierwsze decyzje dają niepo-kojący obraz tego, co się może dziać w przyszłości. W cza-sie tego czteroletniego okresu wniesiono 177 spraw, w ra-mach których jeden kraj zaskarżał prawa lub działalnośćinnego kraju jako sprzeczne z prawami WTO. Większośćtych spraw można było rozstrzygnąć bez udziału organudyskusyjno-rozstrzygającego WTO. Osiemnaście z 177sporów zostało rozstrzygniętych poprzez wydanie wiążą-cych orzeczeń organu dyskusyjno-rozstrzygającego, a na-stępne osiemnaście jest na etapie dochodzenia prowadzo-nego przez komisje WTO.5

Poniższe dwa przypadki stanowią przykłady tego, jakgrupy interesu wykorzystują system WTO do forsowaniaswoich interesów kosztem zwykłych ludzi i środowiska.

• Amerykańska „przemysłowa wołowina” i europejscykonsumenci

Na początku maja 1997 roku trójosobowy organ dys-kusyjno-rozstrzygający WTO wydał wyrok stwierdzający,że dziewięcioletnia banicja, na którą Unia Europejskaskazała wołowinę pochodzącą z uboju bydła, któremupodawano hormony, była w myśl zasad WTO nielegalna.Wyrok, który naruszył ważne z punktu widzenia ochronyzdrowia prawa konsumenckie wywołał oburzenie w całejEuropie.

W ostatnim dziesięcioleciu Monsanto (TNC z siedzibąw USA), który produkował wcześniej chemikalia, prze-kształcił się w firmę z dziedziny „wiedzy o życiu” spec-jalizującą się w manipulacjach na materiale genetycznym.Jednym z produktów tych manipulacji jest rekombinowa-ny bydlęcy hormon wzrostu (recombinant bovine growthhormone; w skrócie rBGH) stosowany na dużą skalę przezproducentów mleka w USA w celu zwiększenia mleczno-ści krów. Inne „naturalne” hormony, takie jak estradioli testosteron, są również szeroko stosowane przez amery-

kańskich hodowców bydła. W ro-ku 1995 90 procentom amerykańs-kiego bydła podawano któryśz tych hormonów wzrostu.

W styczniu 1989 roku Unia Eu-ropejska stosując „zasadę ostroż-ności” wyraziła brak zaufania doprzemysłu amerykańskiego wpro-wadzając zakaz importu wołowinyi mleka pochodzących od hodowa-nego z zastosowaniem hormonówbydła. Ten zakaz dotyczył równieżproducentów stosujących tę meto-

dę wewnątrz EU. W odpowiedzi na to silne lobby składa-jące się z firmy Monsanto, Amerykańskiego Stowarzysze-nia Hodowców Bydła (US National Cattlemen’s Associa-tion), Amerykańskiej Rady Eksportu Produktów Mlecz-nych (US Dairy Export Council) i innych zainteresowa-nych grup biznesu zainicjowało wspólnie z ówczesnymhandlowym przedstawicielem Ameryki, Mickeyem Kan-torem, w ramach WTO akcję przeciwko zakazowi importudo EU wołowiny pochodzącej od bydła, któremu podawa-no hormony wzrostu.6

Ze strony EU nacisk na Komisję Europejską w celuzniesienia tego zakazu wywierały takie grupy przemys-łowe, jak FEDESA (pierwsza lobbystyczna organizacjazajmująca się w Europie popieraniem przemysłu „zdro-wych” produktów pochodzenia zwierzęcego) i EuropejskaFederacja Stowarzyszeń Producentów Farmaceutyków(European Federation of Pharmaceutical Industry As-sociations; w skrócie EFPIA) – obie należące do Euro-paBio, głównego lobby7 biotechnologicznego w EU – tłu-macząc to niekorzystnym wpływem na producentów euro-pejskich. Argumentowali oni zgodnym chórem ze swoimiamerykańskimi odpowiednikami, że zawsze istnieje pewneryzyko, kiedy ma się do czynienia z żywnością modyfiko-waną genetycznie lub wyprodukowaną przy zastosowaniuhormonów.

Nacisk ze strony organizacji ochrony konsumenta orazinnych organizacji pozarządowych sprawił, że Komisjazdała sobie sprawę, że zniesienie zakazu sprzedaży mięsai mleka wyprodukowanych przy zastosowaniu hormonów

14 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2000

Proces odrzucanianiewygodnych praw

chroniących konsumentóww Europie i na innych

kontynentach na korzyśćprzemysłu będzie wciąż

postępował, jeśli nie zostanąpodjęte odpowiednie krokii nie odwróci się w porę

tego procesu.

może stać się polityczną ością, która ugrzęźnie w jej gardle.Przy wsparciu rosnącej liczby dowodów na to, że pewnenaturalne i syntetyczne hormony przyczyniają się do wzro-stu częstotliwości występowania raka, Komisja zdecydowa-ła się nie odwoływać tego zakazu, mimo orzeczenia WTO.

Wstępna decyzja dotycząca sporu na temat mięsaprodukowanego przy zastosowaniu hormonów jest jakdotąd pierwszym przepisem opartym na liczącym sobietrzy lata dokumencie WTO noszącym nazwę UmowaSanitarna i Fitosanitarna (Sanitary and PhytosanitaryAgreement). Umowa ta stawia wymóg, aby jakiekolwiekograniczenia w handlu dotyczące bezpieczeństwa i zdro-wotności żywności były wprowadzane wyłącznie w oparciuo badania naukowe lub uzgodnione w skali międzynaro-dowej standardy, jak na przykład te ustanowione przezsystem oenzetowski. Ponieważ oenzetowska FAO (Foodand Agriculture Organization – Organizacja do sprawŻywności i Rolnictwa) uznaje hormony za środek bez-pieczny, WTO uznała, że zakaz wydany przez EU jestbezprawny i winien być zniesiony.

Ta decyzja stwarza niebezpie-czny precedens w odniesieniu dokrajowych praw dotyczących bez-pieczeństwa i zdrowia konsumen-tów. Eksperci przypuszczają, żewiele zasad przyjętych w EU, jakna przykład dotyczących innychproduktów pochodzenia zwierzę-cego, może zostać obecnie zaskar-żonych przez USA i inne kraje.8

Proces odrzucania niewygodnychpraw chroniących konsumentóww Europie i na innych kontynen-tach na korzyść przemysłu będziewciąż postępował, jeśli nie zostanąpodjęte odpowiednie kroki i nie odwróci się w porę tegoprocesu.

• Prawo Massachusetts-Birma – pogwałcenie prawczłowieka

W Stanach Zjednoczonych poszczególne stany i społe-czności od dawna wyrażają swoje polityczne sympatiepoprzez wprowadzanie „szczególnych zasad handlu”.Wprowadzając „kary cenowe” na towary i usługi ponad-narodowych korporacji mogą w ten sposób zmuszać je dozaprzestania robienia interesów z represyjnymi reżymami.Właśnie w ten sposób stan Massachusetts nałożył w roku1996 dziesięcioprocentową karę na spółki prowadząceinteresy z Myanmarem9, znanym dawniej jako Birma. Krajten słynie z brutalnego gwałcenia praw człowieka przeznielegalną huntę wojskową. Firmy Siemens, Unilever orazwiele japońskich przedsiębiorstw do dzisiaj znajduje się naczarnej liście stanu Massachusetts. To właśnie ta restryk-cja doprowadziła podobno do wycofania się Apple Com-puters z Myanmaru.10

Nałożona przez stan Massachusetts na Birmę restryk-cja stała się obiektem ostrych ataków, zarówno wewnątrzkraju, jak i na arenie międzynarodowej, zwłaszcza zestrony EU i Japonii. Krajowa Rada Handlu Zagranicz-nego (National Foreign Trade Council; w skrócie NFTC),zrzeszająca ponad 600 mieszczących się w USA producen-tów i instytucji finansowych podała stan Massachusetts dosądu.11 Firmy naftowe, takie jak Texaco i Mobil, wyraziłyswój niepokój z powodu negatywnego wpływu, jaki takieprawa mają na ich działalność w Myanmarze oraz innychregionach, gdzie istnieją dyktatorskie rządy.

Aby odciąć się od ekonomicznych interesów, któreNFTC przedkłada nad łamanie praw człowieka w Myan-marze, Anne L. Wexler12, szefowa mieszczącej się w Wa-szyngtonie konsultingowej firmy Wexler Group13, powoła-ła do życia grupę nacisku o nazwie USA Engage (Zaan-gażowanie USA). USA Engage została po raz pierwszyoficjalnie przedstawiona na konferencji prasowej w kwiet-niu 1997 roku i określona jako „szeroko pomyślana koali-cja reprezentująca Amerykanów z wszystkich regionów,sektorów i segmentów naszego społeczeństwa”.14 Grupa tazainicjowała w Waszyngtonie intensywną kampanię prze-ciwko stanowieniu praw o szczególnych zasadach handluoraz innym sankcjom ekonomicznym, które są nakładanena przedsiębiorstwa z powodów społecznych i środowisko-wych.

W Europie przedsiębiorstwa zrzeszone w EuropejskimOkrągłym Stole Przemysłowców (European Round Tableof Industrialists; w skrócie ERT), w tym Ericsson, Unile-ver i Simens, również potraktowały prawa wprowadzone

w stanie Massachusetts jako nie-bezpieczny precedens, który nale-ży szybko przełamać. Przemysłzmobilizował siły w celu wywarcianacisku na Komisję Europejską,aby wymusiła ona na rządzie USA,a ten z kolei na stanie Massachu-setts odstąpienie od wprowadzo-nych przezeń praw. Wobec niepo-wodzenia tych działań, korporacjeżądają wszczęcia odpowiedniejprocedury poprzez WTO. Japońs-kie potęgi, takie jak Mitsubishi,Sony i Nissan, które najwięcej tra-cą z powodu wprowadzonegow Massachusetts prawa, zastoso-

wały tę samą strategię w stosunku do rządu Japońskiego.Nie należy się więc dziwić, że w październiku 1998 roku

Unia Europejska i Japonia zażądały utworzenia w ramachWTO specjalnej komisji z powodu pogwałcenia przez stanMassachusetts obowiązujących w WTO zasad. ChociażEU zawiesiła w lutym 1999 roku działalność tej komisji(przypuszczalnie w ramach gestu pojednawczego w ra-mach wojny bananowej z rządem USA), to jednak za-groziła wznowieniem sprawy, jeśli rząd federalny USA niepodejmie odpowiednich kroków przeciwko stanowi Mas-sachusetts.

Konflikt Massachusetts-Birma rodzi wiele istotnychpytań dotyczących niezależności państw i tworzenia prece-densu pozwalającego na prowadzenie handlu wbrew wolispołeczeństw. Ukazuje również pewną nierówność w roz-kładzie sił wewnątrz EU. We wrześniu 1998 roku Par-lament Europejski uchwalił rezolucję wzywającą Komisjędo wstrzymania handlu, ruchu turystycznego i inwestycjiw Myanmarze przez firmy mające swoją siedzibę w EU.Rezolucja ta poddaje również krytyce decyzję Komisjiwzywającą do utworzenia w ramach WTO grupy dyskusyj-nej w kwestii prawa panującego w Massachusetts.15 Ko-misja została również skrytykowana przez KonfederacjęEuropejskich Związków Zawodowych (European TradeUnion Confederation) i Międzynarodową KonfederacjęWolnych Związków Zawodowych (International Confede-ration of Free Trade Union) za ignorowanie łamania prawczłowieka w Myanmarze. Jak oświadczył jednak rzecznikEU: „Łamanie praw WTO nie służy nikomu. Kluczowąw tym konflikcie sprawą jest niedotrzymywanie przezStany Zjednoczone międzynarodowych zobowiązań”.16

LIPIEC-SIERPIEŃ 2000 NEXUS • 15

Największymi beneficjantamitraktatów WTO są

ponadnarodowe korporacje...bowiem w wielu przypadkachto właśnie one bezpośrednio

wpływały na stanowiskonajbardziej wpływowychczłonków WTO w trakcienegocjacji prowadzonychw sprawie tych traktatów.

UDZIAŁ TNC W NEGOCJACJACH WTONajwiększymi beneficjantami traktatów WTO są po-

nadnarodowe korporacje. Nic w tym dziwnego, bowiemw wielu przypadkach to właśnie one bezpośrednio wpływałyna stanowisko najbardziej wpływowych członków WTOw trakcie negocjacji prowadzonych w sprawie tych traktatów.Miało to już miejsce w czasie Rundy Urugwajskiej negocjacjiGATT, kiedy to nadano kształt większości traktatów WTO.

Oprócz podporządkowania krajów Południa (chodzio kraje położone na południowej półkuli – przyp. tłum.)GATT i jego regułom oraz wytyczenia nowych zadańw dziedzinie handlu, Runda Urugwajska obdarzyła pół-nocne TNC-y szerokim dostępem do rynków krajów roz-wijających się. Siedmioletnia Runda, która rozpoczęła sięw roku 1986, pomogła krajom Północy i ich korporacjomosiągnąć większy liberalizm w sektorach, w których i takposiadały przewagę (na przykład w usługach), a takżewprowadziła pojęcie praw własności dóbr intelektualnychoraz inne mechanizmy chroniące działalność TNC.

Najsilniejsza działalność lobbystyczna miała miejscew Stanach Zjednoczonych. Poszczególne spółki rywalizo-wały nie tylko w staraniach o liberalizację handlu i otwar-cie rynków, ale zawiązały równieżkoalicje przemysłowe mające spo-wodować włączenie pewnych za-sad do norm GATT. Na przykładKoalicja Przemysłu Usług starałasię wywrzeć nacisk na stworzenienowego układu handlowego w od-niesieniu do usług17, zaś KomitetDóbr Intelektualnych pracowałnad wprowadzeniem do dzienne-go porządku obrad traktatuTRIPs (Trade-Related Aspects ofIntellectual Property Rights– Handlopochodne Aspekty PrawWłasności Dóbr Intelektualnych).Wpływ przemysłu był również wy-raźnie widoczny w składzie delegacji USA, którą tworzyliw większości przedstawiciele korporacji.

W pierwszych latach Rundy Urugwajskiej europejskiepozaparlamentarne grupy interesu nie angażowały sięzbytnio w negocjacje. Przemysł EU wydelegował poważniegrupy nacisku dopiero wtedy, gdy negocjacje znalazły sięw impasie w kwestiach dotyczących rolnictwa. Wedługbyłego sekretarza generalnego ERT, Keitha Richardsona,sprawa przedstawiała się następująco:

„Staraliśmy się wyjaśnić rządom, że bez względu narodzaj trudności, najważniejsze jest, abyśmy doszli doogólnego porozumienia, ponieważ leży to w interesie całejEuropy. Ogólny obraz jest ważniejszy od trudności tkwią-cych w szczegółach. To bardzo trudne do przekazaniaprzesłanie i można tego dokonać jedynie w czasie bezpo-średnich spotkań”.18

Podczas gdy ERT ogniskował swoją uwagę na rządachkrajowych, UNICE (konfederacja europejskich pracoda-wców przemysłowych) ściśle współpracowała z KomisjąEuropejską w celu doprowadzenia negocjacji do końca.Analitycy UNICE przetrawiali bardzo dokładnie wszyst-kie propozycje przed przedłożeniem Komisji stanowiskaprzemysłu.

Podane poniżej dwa przypadki dotyczące umóww sprawie TRIPs-ów i usług finansowych dokładnie poka-zują, w jaki sposób ponadnarodowe korporacje pracująnad kształtem traktatów WTO, aby dostosować je doswoich celów.

Moc TRIPs-ówPrzemysł określił główny problem tkwiący w świato-

wym handlu. Tenże sam przemysł opracował jego roz-wiązanie i sformułował je w postaci konkretnej propozy-cji, a następnie sprzedał to naszemu i innym rządom…Przemysł i handlowcy świata odegrali jednocześnie rolępacjentów, diagnostyków i lekarzy.19

James Enyart, Monsanto

Trade-Related Aspects of Intellectual Property Rights(Handlopochodne Aspekty Praw Własności Dóbr Intelek-tualnych) obdarzają korporacje prawem do ochrony ich„intelektualnych dóbr” we wszystkich krajach WTO.Zmusza to wszystkie kraje zrzeszone w WTO do stosowa-nia standardów minimum w siedmiu obszarach dóbr in-telektualnych, w tym prawa autorskiego, ochrony znakówhandlowych, patentów oraz wzornictwa i konstrukcji prze-mysłowych.

Traktat TRIPs jest wspólnym dzieckiem przemysłowejkoalicji zrzeszającej z członków z USA, EU i Japonii.Pierwszą inicjatywę w tej sprawie podjął Komitet DóbrIntelektualnych (Intellectual Property Committee;

w skrócie IPC), który skupia trzy-naście czołowych korporacji ame-rykańskich, w tym Bristol MyersSquibb, DuPont, Monsanto i Ge-neral Motors. IPC został utworzo-ny głównie po to, aby zdecydowa-nie postawić sprawę TRIPs-óww programie GATT.20

Według byłego pracownikaMonsanto jednym z pierwszychzadań IPC była „praca misyjna”w Europie i Japonii w celu zdoby-cia poparcia największych tamtej-szych korporacji dla kampanii narzecz TRIPs-ów.21 UNICE i ja-pońska organizacja biznesu Kei-

danren okazały się chętne do współpracy.Były dyrektor Pfizera, Edmund T. Pratt, który uczest-

niczył w szeregu negocjacji GATT w charakterze ofic-jalnego doradcy przedstawiciela handlowego Stanów Zje-dnoczonych, stwierdził: „Nasze połączone wysiłki umoż-liwiły stworzenie globalnej rządowej sieci sektora prywat-nego, który położył fundament pod powstanie TRIPs-ów”.22

Opracowane w roku 1988 przez przemysł „Wytycznew sprawie zasad GATT dotyczących dóbr intelektual-nych” wpłynęły do Rundy Urugwajskiej negocjacji jakorezultat kampanii nacisku prowadzonych w Genewie i napoziomie krajowym. Nie należy się więc dziwić, że poglądyprzedstawione przez wpływową delegację amerykańskąbyły zbieżne z propozycjami przemysłu.

Zasadnicza nierównowaga, która zawarta jest w tra-ktacie dotyczącym TRIPs-ów polega na tym, że krajePołudnia posiadają bardzo niewiele „dóbr intelektual-nych” i, co więcej, nie posiadają zasobów pozwalającychna poprawę stanu posiadania w tej dziedzinie w przyszło-ści. Posiadają jednak większość form biologicznych, z któ-rych wywodzi się większość patentów farmaceutycznychi rolniczych. Z obliczeń wynika, że ponad 80 procentpatentów na technologie i produkty stosowane w krajachrozwijających się, jest własnością TNC-ów.23 Ta nierów-nowaga połączona z obawami co do etycznych implikacjiprawa własności do życia, zachęciła niektóre z południo-wych krajów do ostrego sprzeciwu w czasie negocjacji

16 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2000

Zdominowana przezprzedstawicieli przemysłu

delegacja StanówZjednoczonych przy 96

spośród ogólnej liczby 111członków sektora

korporacyjnego obstawałaprzy patentowaniu

wszystkiego, również roślini zwierząt.

traktatów dotyczących TRIPs-ów wobec patentowaniawszelkich form życia. Zdominowana przez przedstawicieliprzemysłu delegacja Stanów Zjednoczonych przy 96 spo-śród ogólnej liczby 111 członków sektora korporacyjnegoobstawała przy patentowaniu wszystkiego, również roślini zwierząt.

Kompromisowy wynik tych negocjacji zyskał w trak-tacie dotyczącym TRIPs-ów nazwę „klauzula różnorodno-ści biologicznej”, która zezwala krajom członkowskim nawyłączenie roślin i zwierząt z patentowania, pod warun-kiem że stworzą podobny system ochrony praw (tak zwanysystem sui generis – system wyjątkowości). Jak się przewi-duje, „klauzula różnorodności biologicznej” zostanie pod-dana rewizji w roku 1999, co sprawia, że maszyneria grupnacisku pracuje pełną parą. Stany Zjednoczone, wspiera-ne obecnie przez EU, Kanadę i Japonię, usilnie domagająsię rozszerzenia asortymentu regulowanego prawem włas-ności dóbr intelektualnych. Kraje Południa stoją jednaktwardo w opozycji do USA i lobby przemysłowego, propo-nując, między innymi, całkowite wyłączenie różnorodnościbiologicznej z zakresu regulowanego traktatem dotyczą-cym TRIPs-ów.

Przemysł, poważnie zaniepokojony nieprzejednanymstanowiskiem krajów rozwijających się, społeczeństwaoraz niektórych międzynarodo-wych ciał, takich jak na przykładoenzetowska Konwencja w Spra-wie Różnorodności Biologicznej(CBD)24, gromadzi siły na odpar-cie prób okrojenia jego praw w ra-mach traktatu dotyczącegoTRIPs-ów i stara się wymóc narządach podobną postawę. Jeśliprzemysłowi uda się utrzymaćswoją opcję, wówczas w artykuleo różnorodności biologicznej znaj-dzie się ograniczenie uniemożli-wiające wykluczanie form życiaz prawa patentowego i w rezul-tacie nastąpi znaczne ograniczeniekontroli krajów rozwijających się nad ich własnymi zaso-bami biologicznymi. Etyczne, socjoekonomiczne, kulturo-we i środowiskowe aspekty zostaną kompletnie zignoro-wane, zaś patentowanie form życia zostanie zredukowanedo poziomu wyłącznie handlowego.

• Traktat o Usługach Finansowych – Obsługa PółnocyTraktat ten nosi znamiona wycofania się z dobrosąsiedzkichstosunków. Potrzebujemy w bloku policjanta. Nie możnapozwolić, aby rządy zachowywały się ociężale.25

Gordon Cloney, Międzynarodowa Rada TowarzystwUbezpieczeniowych z siedzibą w USA

W roku 1997 podpisano w ramach WTO trzy nowetraktaty. Jeden z nich usunął cła z handlu produktamiinformatycznymi, a drugi zrobił to samo z handlem w sek-torze telekomunikacyjnym. W grudniu 1997 roku pod-pisano trzecią umowę, która dotyczyła liberalizacji zasadrządzących usługami finansowymi, w tym bankowościąi ubezpieczeniami. Te trzy traktaty są, jak to określiłkomisarz handlowy EU, Sir Leon Brittan, „klejnotamiw koronie WTO”. Są wynikiem stałego nacisku UniiEuropejskiej i Stanów Zjednoczonych na kraje Południa.

Według Brittana: „Europa już w czasie negocjacjiRundy Urugwajskiej była za liberalizacją i ma niewątpliwyudział w osiągnięciach w poszczególnych sektorach, które

potem nastąpiły, jako że bardziej niż jakikolwiek z jejpartnerów dążyła do szerszej i szybszej liberalizacji świato-wych rynków”.26

Te trzy sektorowe umowy zostały opracowane w ścisłejwspółpracy z europejskimi i amerykańskimi korporacjami.Widać to wyraźnie na przykładzie Umowy o UsługachFinansowych (Financial Services Agreement), którą Brit-tan określa jako model do naśladowania przez grupybiznesu w przyszłych negocjacjach dotyczących handlu.

Umowa ta weszła w życie 1 marca 1999 roku i usuniewszelkie przeszkody dla usług finansowych, jakie korpora-cje chcą świadczyć na południowych „wschodzących ryn-kach”, które do niedawna prowadziły politykę ochronymiejscowych banków i sektora ubezpieczeniowego. Umo-wa została podpisana przez 70 krajów, członków WTO,i przewiduje się, że zliberalizuje ona ponad 90 procentświatowego rynku usług ubezpieczeniowych, bankowychi maklerskich.27 Chodzi oczywiście o ogromne ekonomicz-ne interesy. Ogół środków bankowych jest szacowany naponad 41 bilionów dolarów, sektor ubezpieczeń to z koleiponad 2,1 biliona dolarów w premiach, a handel to ponad15 bilionów rocznie.28

Umowa o Usługach Finansowych nie obliguje krajówdo pełnego otwarcia rynków od samego początku i mogą

one stosować pewne ograniczenia.Niemniej narzuca liberalizacjęi dostęp do rynku, bowiem zakazu-je wprowadzania nowych protek-cyjnych ograniczeń.

Negocjacje dotyczące usług fi-nansowych stanowiły nie rozwiąza-ną pozostałość po negocjacjachw sprawie usług Rundy Paragwajs-kiej (GATS). Prowadzone w roku1995 negocjacje w sprawie tegosektora ponownie zakończyły sięfiaskiem z powodu wycofania sięStanów Zjednoczonych na znakprotestu wobec niechęci azjatyc-kich i latynoamerykańskich krajów

do otwarcia swoich rynków na usługi finansowe amery-kańskich korporacji. Wstępne porozumienie podpisałosześćdziesiąt krajów, zaś negocjacje wznowiono w roku1997. Przewodnictwo przejęła Komisja Europejska, jakoże kraje EU już w poprzednich latach usunęły prawiewszystkie restrykcje dotyczące handlu i inwestycji w za-kresie usług finansowych. Ponieważ kraje azjatyckie niezgadzały się na liberalizacje swojego sektora usług finan-sowych, główni negocjatorzy z ramienia Komisji Europejs-kiej i USA podjęli kampanię na rzecz przekonania ichi skłonienia do zmiany zdania. Podróżowano do azjatyc-kich stolic i przedstawiano tam propozycje liberalizacjiprzepisów dotyczących usług finansowych jako remediumna ociężałość gospodarczą, argumentując, że liberalizacjapociągnie za sobą przypływ zagranicznego kapitału.

Trzecim partnerem w tym grupowym wysiłku był we-dług holenderskiego ministra gospodarki „międzynarodo-wy przemysł kapitałowy, głównie z USA i EU, zjed-noczony w Grupie Finansowych Przywódców [FinancialLeaders Group; w skrócie FLG]”.29

Zadaniem FLG było „rozpoznanie barier handlowychw innych krajach” i włączenie ich do dziennego porządkuobrad za pośrednictwem delegatów EU i USA. Grupa ta– z największymi bankami i towarzystwami ubezpieczenio-wymi na czele, w tym Barclays PLC, Chase Manhattan,ING Group, Ford Financial Services Group, Bank of

LIPIEC-SIERPIEŃ 2000 NEXUS • 17

Przyspieszenie procesueuropejskiej unifikacji

stworzyło w rezultacie ważnąlukę demokratyczną, która

zapewnia doskonałeśrodowisko dla działaniakorporacyjnego lobbingu.

Tokyo/Mitsubishi, Goldman Sachs i Royal Bank of Cana-da – dąży do liberalizacji usług finansowych w skaliglobalnej. Jednym ze współprzewodniczących FLG jestAndrew Buxton, szef Barclays PLC z siedzibą w WielkiejBrytanii, i Dean O’Hare z US Chubb Corporation. DoFLG należą jeszcze: American International Group, Bri-tish Invisibles, Bank of America, Aegon Insurance Group,Dresden Bank AG, Citigroup, ROBECO Group, UBSi ponad 50 innych spółek bankowych, inwestycyjnychi ubezpieczeniowych.

Komisarz EU Brittan podkreśla, że „ścisłe związkiustanowione między EC i przemysłem USA… były zasad-niczym czynnikiem w uzyskaniu ostatecznego rezultatu.30

W rzeczywistości uważa on, że współpraca z FLG jestbardzo inspirująca, i pragnie wykorzystać ją jako wzorzecna przyszłość. „W ramach EU rozważamy obecnie zaan-gażowanie prywatnego sektora w proces określania na-szych priorytetów” – stwierdził on kilka miesięcy pozakończeniu negocjacji. – „Przykład współpracy EU-USAw postaci Grupy Finansowych Przywódców [FLG], doktórej włączono czołowych biznesmenów w celu zapew-nienia poważnego wpływu na negocjacje, stała się mode-lem do tworzenia nowych mechanizmów w Europie. Cze-goś podobnego będzie wymagała następna runda negoc-jacji dotyczących liberalizacji usług”.31 FLG może liczyć napełne poparcie komisarza handlowego w jej przygotowa-niach do zbliżających się negocjacji dotyczących usług (wtym usług finansowych), którychrozpoczęcie przewidziano na rok2000.

Podczas gdy korporacje ban-ków i spółek ubezpieczeniowychz siedzibami w EU, USA i Japoniibyły rozradowane podpisaniemumowy, negocjatorzy z krajówokreślanych mianem „wschodzą-cych rynków” byli bardzo dalecyod entuzjazmu. W praktyce wszel-kie korzyści zarezerwowały sobiepółnocne korporacje [z Półkuli Północnej – przyp. tłum.],które mogą obecnie wkraczać na nowe rynki w Azji,Ameryce Łacińskiej, Afryce oraz Środkowej i WschodniejEuropie. Możliwość sukcesu spółek z Południa w świad-czeniu usług na rynkach Północy jest iluzoryczna.

Kiedy kraje Południa podpisywały umowę, miały na-dzieję na bezpośrednie zainteresowanie zagranicznegokapitału w inwestowanie. EU, USA i ich korporacjeświadczące usługi o charakterze finansowym przekonywa-ły, że otwarcie rynków zmusi sektor bankowy i ubez-pieczeniowy „wschodzących rynków” do zwiększenia wy-dajności i konkurencyjności. Okazuje się jednak, że znik-nie duża ilość stanowisk pracy, kiedy miejscowe bankizostaną wchłonięte przez północne korporacje, które po-siadają znacznie większe zasoby finansowe. W istniejącymjuż, wysoce niesprawiedliwym, obiegu kapitału, który zo-stanie jeszcze bardziej utrwalony, zyski powracają doudziałowców w EU, USA i Japonii.

POLITYKA HANDLOWA EU I DEMOKRATYCZNA LUKAPrzyspieszenie procesu europejskiej unifikacji stworzy-

ło w rezultacie ważną lukę demokratyczną, która zapew-nia doskonałe środowisko dla działania korporacyjnegolobbingu. Siła Europejskiego Parlamentu jest zbyt ograni-czona, aby skompensować utratę demokratycznej kont-roli, która narasta wraz z coraz większym przesuwaniemośrodka decyzyjnego ze stolic poszczególnych krajów ku

instytucjom EU o wysoce niejasnym charakterze – EC(Komisji Europejskiej) i Rady Ministerialnej.

Podejmowanie decyzji dotyczących międzynarodowegohandlu i polityki inwestycyjnej jest najprawdopodobniejjednym z obszarów, w którym najbardziej uwidacznia sięluka demokratyczna EU. Kraje członkowskie przekazaływiększość swoich uprawnień w górę, czyniąc z KomisjiEuropejskiej kreatora programu. Komisja prowadzi nego-cjacje w imieniu krajów członkowskich w ramach takichciał, jak WTO, i ma wyłączność na podejmowanie nowychinicjatyw w dziedzinie handlu. Główny pakiet decyzji EUw sprawie handlu i inwestycji jest opracowywany przezpotężny „Komitet 133” (poprzednio „Komitet 113”), któ-ry składa się z przedstawicieli handlowych krajów człon-kowskich oraz przedstawicieli Komisji. Na forum mini-strów handlu zagranicznego krajów EU przedstawiane sąjedynie zasadnicze lub kontrowersyjne przypadki.32

„Komisja przypomina psa na bardzo długiej smyczy”– zauważa Michael Hindley, członek Parlamentu Europej-skiego z ramienia Partii Pracy Zjednoczonego Królestwa,i ten opis bardzo pasuje do komisarza superwolnegohandlu, Sir Leona Brittana.33

Parlament Europejski jest informowany, lecz nie posia-da zdolności do podejmowania decyzji w kwestii politykidotyczącej handlu zewnętrznego. Z braku informacjii ograniczonej świadomości wagi handlu zagranicznegoi inwestycji narodowe parlamenty zawodzą w sprawo-

waniu kontroli nad ministramihandlu zagranicznego EU. Zbytdługo sprawy te były traktowanewyłącznie jako szczegół o charak-terze technicznym. Na szczęście,dzięki protestom społeczeństwawobec Wielostronnej Umowyw sprawie Inwestycji (MultilateralAgreement on Investment;w skrócie MAI) oraz kryzysowifinansowemu o dewastacyjnymcharakterze polityka EU coraz

częściej staje się przedmiotem bacznej obserwacji. Jednaktrudno będzie osiągnąć rzeczywistą zmianę w tej materii.Bardzo symptomatyczne i niepokojące jest to, że KomisjaEuropejska stoi twardo na gruncie ustaleń MAI, mimo iżrządy po kolei wycofują się z prowadzących do katastrofynegocjacji, żądając prowadzenia ich na oczach opozycjispołecznej, która jest coraz bardziej odsuwana od sprawo-wania jakiejkolwiek kontroli.34

W czasie negocjacji MAI na lutowej sesji w roku1998 EC ostrzegła przed ustaleniem kwietnia 1998 rokujako ostatecznego terminu zakończenia negocjacji:„Rozciąganie w czasie utrudni sprawę a nie ułatwi, jakoże grupy szczególnego zainteresowania odkrywają wąt-pliwe korzyści, co powoduje odrzucanie MAI z powoduich własnych celów, które nie mają nic wspólnego z in-westowaniem”.35

EC podkreśliła, że fiasko negocjacji dotyczących ukła-du MAI spowoduje zagrożenie ostatecznego celu, jakimjest umowa o inwestycjach w ramach WTO: „Byłoby togeneralnie niekorzystne dla globalnej gospodarki. Światznajdzie się jeszcze dalej od zasad inwestowania w skaliglobalnej niż kiedykolwiek przedtem i to na długi czas,jeśli nie potrafimy w ramach OECD36 przezwyciężyć pier-wszych trudności”.37 Z drugiej strony USA wskazywały naprzykład innych negocjacji, które „nie były gotowe dopoczynienia ostatecznych uzgodnień”, i na których miejs-ce zaproponowano „okres zastanowienia i intensywnych

18 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2000

kontaktów bilateralnych jako najlepszą drogę do osiąg-nięcia ostatecznego postępu”.38

Bitwę prowadził potężny komisarz do spraw handluEU, Sir Leon Brittan, który przy swojej niezłomnej,neoliberalnej postawie, stanowi rzeczywistą przeszkodę nadrodze do zmiany polityki. Jak określa to szef ŚwiatowejOrganizacji Handlu, Renato Ruggerio, Brittan jest „jed-nym z najważniejszych zwolenników wolnego handlu obe-cnej dekady”.39 Nawet gdy finansowa zapaść dotknęławiększą część gospodarki światowej, Brittan nie zmieniłswojej dogmatycznej recepty w postaci szybkiej liberaliza-cji, którą przepisuje w każdej sytuacji.�

dokończenie w następnym numerze

O autorach:Corporate Europe Observatory (Obserwatorium Korporacyjnej

Europy; CEO) jest grupą zajmującą się badaniami i prowadzeniemkampanii podkreślającej zagrożenie demokracji, równości, sprawied-liwości społecznej i ochrony środowiska, której przyczyną jest siłapolityczna korporacji i ich grup nacisku. Obecny (4) numer CorporateEurope Observer, z którego pochodzi powyższy artykuł, został opra-cowany przez Belén Balanyá, Ann Doherty, Oliviera Hoedemana,Adama Ma’anita i Eryka Wesseliusa.

Przełożył Jerzy Florczykowski

Przypisy:1. Commission of the European Communities (Komisja Wspólnot Eu-

ropejskich) popularnie zwana Europejską Komisją lub po prostu Komisją składasię z 10 członków, przewodniczącego i 6 wiceprzewodniczących, wybieranychprzez kraje członkowskie EU. Komisja zajmuje się głównie stroną formalnąi praktycznym wprowadzaniem traktatów Unii oraz zasad wydawanych przezRadę Ministerialną Unii. Pomaga ona również w opracowywaniu aktów wnoszo-nych pod obrady Parlamentu Europejskiego i Rady Ministerialnej. – Przyp.tłum.

2. Peter Sutherland, przemówienie wygłoszone w Nowym Jorku 3 marca1994 roku.

3. Skrót od General Agreement on Tariffs and Trade (Ogólny Traktatw sprawie Ceł i Handlu). – Przyp. tłum.

4. Josh Karliner, The Corporate Planet: Ecology and Politics in the Age ofGlobalization (Zjednoczona Planeta – ekologia i polityka w dobie globalizacji),Sierra Club, USA, 1998.

5. „The MAI Shell Game”, Public Citizen, strona internetowa: ‹www.trade-watch.org/Shell–Game/Cover.htm›.

6. Mickey Kantor, list do Boba Drake’a, przewodniczącego AmerykańskiegoStowarzyszenia Hodowców Bydła (US National Cattlemen’s Association), 8 luty1997 roku.

7. Lobby to pozaparlamentarna grupa nacisku wywierająca wpływ na rządw interesie pewnych grup gospodarczych, politycznych i społecznych. – Przyp.tłum.

8. Takich jak na przykład ostatnie zaskarżenie przez Brazylię zasad EUw sprawie importu drobiu.

9. Oficjalna nazwa Związek Myanmar. Kraj znany również pod nazwą Birmapołożony u wschodnich wybrzeży Zatoki Bengalskiej i Morza Andaman. W roku1988 rządy w nim przejęła hunta wojskowa, która rozwiązała wszystkie dotych-czas istniejące instytucje, z wyjątkiem partii politycznych, głównego prokuratorai Rady Odrodzenia, która jest najwyższą władzą w tym kraju. – Przyp. tłum.

10. Ted Bradacke, „American Boycotts Start to Bite” („Amerykański bojkotzaczyna doskwierać”), Financial Times, 2 czerwiec 1997.

11. Leslie Gevirtz, „Business Challenges Massachusetts’ Myanmar Sanc-tions”, depesza agencji Reutera z 23 października 1998 roku; strona inter-netowa: ‹www.ofii.org/newsroom/news/980923reut.htm›.

12. Annie L. Wexler, była doradczyni Białego Domu, została sklasyfikowanajako jedna z dziesięciu najbardziej wpływowych kapitalisów w styczniowymnumerze magazynu Washingtonian z roku 1998; strona internetowa:‹www.wexlergroup.com/bio–wexler.htm.›.

13. Wexler Group jest niezależną jednostką biura Hill And Knowlton, Inc,międzynarodowej firmy specjalizującej się w kreowaniu wizerunków firm (publicrelations); strona internetowa: ‹www.wexlergroup.com/corporate–profiles.htm›.

14. Ken Silverstein, „Doing Business with Despots” („Robienie interesówz despotami”), Mother Jones, maj-czerwiec 1998 rok; strona internetowa:‹www.mojones.com/mother–jones/MJ98/silverstein.html›.

15. Komisja Europejska wniosła nawet tak zwany amicus w imieniu NFTC.

16. „EU and Japan urge WTO to ban Massachusetts-Myanmar Boycot” („EUi Japonia nalegają na WTO, aby przełamała bojkot Massachusetts-Myanmar”),agencja AFP, Genewa, 22 wrzesień 1998.

17. Myriam Vander Stichele, „Towards a World Transnational’ Organiza-tion?” („Czyżby w kierunku światowej ponadnarodowej organizacji?”), TNI,Amsterdam, 30 kwiecień 1998; strona internetowa: ‹www.worldcom.nl/tni/wto/booklets/wto3.htm›.

18. Prywatny wywiad z Keithem Richardsonem, Bruksela, 21 luty 1997.19. James Enyart z Monsanto cytowany w: Vandana Shiva, „Who are the real

pirates?”, Third World Resurgence, Third World Network, Malaysia, nr 63,listopad 1995, str. 16-17.

20. Edmund J. Pratt, „Intellectual Property Rights and International Trade”(„Prawa do dóbr intelektualnych i międzynarodowy handel”), Pfizer Forum,1996, ‹www.pfizer.com/pfizerinc/policy/forum/current/article/rights.htm›.

21. James Enyart z Monsanto cytowany w Vandana Shiva, „Who are…22. Edmund J. Pratt, „Intellectual…23. Myriam Vander Stichele, „Towards a World…24. CBD stanowi jasno, że wszyscy mają prawo do korzyści płynących ze

stosowania zasobów genetycznych, biorąc zwłaszcza pod uwagę prawa społe-czności lokalnych, podczas gdy układ w sprawie TRIPs-ów bierze pod uwagęwyłącznie interesy korporacji.

25. Aviva Freudmann, John Maggs, „Bankers, insurers celebrate WTO pact:deal puts financial-services markets under global rules for the first time”(„Bankierzy, towarzystwa ubezpieczeniowe, świętują uchwalenie paktu WTO– rynki usług finansowych zostają po raz pierwszy włączone do pakietu zasadglobalnych”), Journal of Commerce, 16 grudzień 1997; strona internetowa:‹www.islandnet.co/~ncfs/maisite/fsia3.htm›.

26. Sir Leon Brittan w Financial Times, 18 maj 1998.27. „WTO Financial Services Agreement to Come into Force on 1 March”

(„Umowa o Usługach Finansowych WTO wchodzi w życie 1 marca”), AgenceEurope, 16 luty 1999.

28. Jak wyżej.29. Holenderski minister gospodarki, „Financiele diensten: een hernieuwde

poging”, WTO-Nieuwsbrief, nr 5, listopad 1997; strona internetowa: ‹www.mi-nez.nl/magazine/wto/w05.htm›.

30. Sir Leon Brittan w odczycie zatytułowanym „Europe’s Prescriptions forthe Global Trade Agenda” („Europejskie przepisy na program handlu global-nego”), Waszyngton, 24 wrzesień 1998; strona internetowa: ‹http://euro-pa.eu.int/comm/dg01/0924slbsp.htm›.

31. Jak wyżej.32. Wprowadzenie do procesu podejmowania decyzji w sprawach handlu

międzynarodowego w ramach EU można znaleźć w „Gender Mapping theEuropean Union Trade Policy” („Określenie rodzaju polityki handlowej EU”),WIDE, 1997.

33. Wywiad z członkiem Parlamentu Europejskiego, Michaelem Hindleyem,17 luty 1999.

34. Po negocjacjach na wysokim szczeblu, które prowadzono w lutym, jedynieEC, ograniczona ilość rządów krajów członków EU i Sekretariat OECD wciążmają nadzieję na kontynuację i finalizacje negocjacji w lutym.

35. Notka instruktażowa przedstawiciela Komisji Europejskiej ze spotkaniana wysokim szczeblu w sprawie MAI, 16-17 luty 1998, Paryż.

36. Skrót od Organization for Economic Cooperation and Development(Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju). Instytucja konwencji mię-dzynarodowej podpisanej 14 XII 1960 roku w Paryżu przez Austrię, Belgię,Danię, Francję, Grecję, Hiszpanię, Holandię, Irlandię, Islandię, Kanadę, Nor-wegię, Portugalię, RFN, Szwajcarię, Szwecję, Turcję, USA, Wielką Brytanięi Włochy. Poźniej przystąpiły do niej także Australia, Finlandia, Japonia, NowaZelandia i na specjalnym statusie Jugosławia. Ma ona na celu rozwijaniei koordynowanie współpracy gospodarczej państw członkowskich. – Przyp. tłum.

37. Patrz przypis 35.38. R. Plijter, „Mission Report” („Sprawozdanie z misji”), European Com-

mission DG1, Bruksela, 19 luty 1998.39. „Acting in Harmony on World Trade” („Działając harmonijnie w sprawie

światowego handlu”), European Voice, 16-22 styczeń 1997.

Źródła dostępne w InternecieGrupy prowadzące kampanie:• ATTAC: ‹www.attac.org›.• Corporate Europe Observatory: ‹www.xs4all.nl/~ceo›.• Council of Canadian: ‹www.canadians.org›.• Friends of Earth: ‹www.foe.org›.• Focus on Global South: ‹www.focusweb.org›.• Green Group in European Parliament: ‹www.millennium-round.org›.• People’s Global Action: ‹www.agp.org›.• Public Citizen: ‹www.tradewatch.org›.• Third World Network: ‹www.twnside.org.sg›.• Transnational Institute: ‹www.worldcom.nl/tni/wto/›.

LIPIEC-SIERPIEŃ 2000 NEXUS • 19

Okazuje się, żewbrew krzykliwej

reklamiewychwalającejzbawienne dlazdrowia zalety

soi, wytwarzanez niej zamiennikinabiału i mięsa

oraz inne produktymogą stać się

źródłem bardzopoważnychproblemów

zdrowotnych.

Sally FallonE-mail: [email protected]

Dr Mary G. EnigE-mail: [email protected]

Copyright 2000

Z każdym rokiem rośnie wykładniczo liczba badań dotyczących zdrowotnychefektów spożywania soi i jej składników. Co więcej, badania nie rozszerzają sięna początkowe kierunki badań, takie jak rak, choroby serca i osteoporoza;nowe odkrycia wskazują, że soja jest potencjalnie bardziej korzystna, niżpoczątkowo przypuszczano.

T o słowa doktora Marka Messiny, generalnego przewodniczącego Trzecie-go Międzynarodowego Sympozjum Soi, które odbyło się w Waszyngtonie

w listopadzie 1999 roku.1 Zebrani w Waszyngtonie uczeni o ugruntowanejreputacji przez cztery dni prowadzili pokazy i wygłaszali odczyty na rzeczzachwyconej prasy i swoich sponsorów: United Soybean Board, AmericanSoybean Association, Monsanto, Protein Technologies International, CentralSoya, Cargill Foods, Personal Products Company, SoyLife, Whitehall-RobinsHealthcare oraz rad sojowych stanów Illinois, Indiana, Kentucky, Michigan,Minnesota, Nebraska, Ohio i Południowa Dakota.

Sympozjum to było punktem kulminacyjnym dziesięcioletniej kampaniireklamowej, której celem było przekonanie konsumentów do tofu (miękkiserek sojowy), sojowego mleczka, sojowych lodów, sojowego sera, sojowychparówek i innych sojopochodnych produktów, głównie izoflawonów, takich jakgenistein i diadzen – związków o charakterze estrogenów będących skład-nikami soi. Zbiegło się ono z ogłoszoną 25 października 1999 roku decyzjąUrzędu ds. Żywności i Leków (US Food and Drug Administration; w skrócieFDA), która zezwala na reklamowanie zdrowotnych zalet produktów „oniskiej zawartości nasyconych tłuszczów i cholesterolu” zawierających 6,25grama protein sojowych w pojedynczym daniu. Płatki śniadaniowe, wypieki,gotowe dania, mieszanki i substytuty mięsa mogą być obecnie sprzedawanez etykietką podkreślającą ich korzyści o charakterze zdrowotnym wobecukładu naczyniowo-sercowego, o ile zawierają one jedną czubatą łyżkę stołowąprotein sojowych na 100 gram dania.

PROMOCJA „DOSKONAŁEGO POŻYWIENIA”„Wyobraźcie sobie tylko, że potraficie wyhodować idealne pożywienie,

które nie tylko dostarczy odpowiedniej ilości składników pokarmowych, alebędzie również smakowite i łatwe do przygotowania na różne sposoby. Będzieto zdrowe pożywienie bez nasyconych tłuszczów. Będziecie w rzeczy samejhodowali fontannę młodości przywracającą wam młodzieńcze lata sprzedczterdziestki”. Autorem tych słów jest Dean Houghton piszący do magazynuThe Furrow2 wydawanego przez Johna Deere w dwunastu językach. „Toidealne pożywienie pomoże zapobiec, a być może nawet odwrócić największeschorzenia świata. To cudowne pożywienie można hodować na różnychglebach i w różnych klimatach. Jego uprawa poprawi strukturę gleby, w naj-mniejszym stopniu jej nie degenerując… to cudowne pożywienie już istnieje…Nazywa się soja”.

Proszę to sobie tylko wyobrazić. No i farmerzy wyobrazili sobie… i siejącoraz więcej soi. To, co kiedyś było marginalną uprawą, umieszczoną w roku1913 na liście amerykańskiego Departamentu Rolnictwa jako surowiec prze-mysłowy a nie pożywienie, zajmuje obecnie 72 miliony akrów (29,16 milionahektarów) amerykańskiej ziemi uprawnej. Większość zbiorów zostanie wyko-rzystana jako karma dla kurcząt, indyków, świń, krów i łososi. Z następnejporcji zostanie wyciśnięty olej do produkcji margaryny, tłuszczów piekar-niczych i sosów sałatkowych.

Zaawansowana technologia pozwala na produkcję wyizolowanych proteinsojowych z tego, co kiedyś traktowano jako materiał odpadowy – odtłuszczone,wysokoproteinowe wiórki sojowe – a następnie zamienić coś, co wyglądai okropnie śmierdzi, w produkty, które może konsumować człowiek. Zapachy,

20 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2000

Zapachy, środki konserwujące,słodziki, emulgatory

i syntetyczne składnikipokarmowe zamieniły

wyizolowane sojowe proteiny– brzydkie kaczątko procesu

wytwarzania żywności– w Kopciuszka współczesnych

czasów.

środki konserwujące, słodziki, emulgatory i syntetyczneskładniki pokarmowe zamieniły wyizolowane sojowe pro-teiny – brzydkie kaczątko procesu wytwarzania żywności– w Kopciuszka współczesnych czasów.

Nowe pożywienie z opowieści dobrej wróżki uzyskałoswoją markę nie tyle z racji swojej urody, co zalet.Początkowo produkty, których podstawę stanowiły wyizo-lowane proteiny soi, były sprzedawane jako wypełniaczei substytuty mięsa, jednak ta strategia nie wytworzyłapożądanego zapotrzebowania u konsumentów. W tej sytu-acji przemysł zmienił podejście.

„Najszybszym sposobem spowodowania akceptacjiproduktu w mniej dostatnim społeczeństwie” – stwierdziłrzecznik przemysłu – „jest spowodowanie jego spożycia zewzględu na jego zalety przez bardziej dostatnie społeczeń-stwo”.3

I tak oto soja jest obecnie na ogromną skalę sprzeda-wana konsumentom nie jako tania żywność dla biedaków,ale cudowny pokarm, który jest zdolny do zapobieganiachorobom serca, rakowi, usuwa z organizmu szkodliwesubstancje, buduje mocne kości i utrzymuje nas w staniewiecznej młodości. Konkurencyjne produkty, takie jakmleko, mięso, sery, masło i jaja zostały zdemonizowaneprzez odpowiednie agencje rządowe. Soja zastępuje obec-nie dla nowego pokolenia cnotliwych wegetarian mlekoi mięso.

Marketing kosztuje, zwłaszcza gdy potrzebuje wsparciaze strony „badań”, lecz w tymprzypadku jest wielu ochotnikówna ich fundowanie. Wszyscy pro-ducenci soi płacą na ten cel obo-wiązkową kontrybucje w wysoko-ści od jednego do półtorej procen-ta ceny rynkowej soi. Zgromadzo-ny w ten sposób kapitał – około 89milionów dolarów rocznie4 – służywspieraniu programu United Soy-bean’s (Zjednoczona Soja), któryma za zadanie „umacnianie pozy-cji soi na rynku oraz utrzymywaniespożycia soi i produktów sojopo-chodnych na miejscowych i zagra-nicznych rynkach”. Stanowe rady sojowe z Marylandu,Nebraski, Delaware, Arkansas, Wirginii, Północnej Dako-ty i Michigan dostarczają kolejnych 2,5 miliona dolarówna „badania”.5 Prywatne spółki, takie jak Archer DanielsMidland (ADM), również wnoszą do tego swój wkład.ADM tylko w jednym roku wydała 4,7 miliona dolarów nareklamę Meet the Press oraz 4,3 miliona dolarów na Facethe Nation.6 Agencje zajmujące się kreowaniem wizerunkufirm pomagają w przetwarzaniu wyników prac badawczychw artykuły prasowe i reklamę, zaś firmy prawnicze nacis-kają na korzystne przepisy ze strony rządu. Za pieniądzez IMF (International Monetary Fund – MiędzynarodowyFundusz Walutowy) buduje się za granicą zakłady prze-twórcze soi, zaś polityka wolnego rynku pozwala na kiero-wanie jej nadmiaru do zamorskich krajów.

Zapotrzebowanie na wzrost produkcji soi jest stałei ma globalny zasięg. Proteiny soi znajdują się w większo-ści chlebów sprzedawanych w supermarketach. Jest onastosowana do zamiany „skromnego tortilli, meksykańs-kiego chleba wytwarzanego na bazie kukurydzy, w wzbo-gaconego proteinami w «supertortillę», który daje żywie-niowy zastrzyk prawie 20 milionom Meksykanów żyjącychw skrajnej nędzy”.7 Reklama nowego, wzbogaconego sojąbochenka z firmy piekarniczej Allied Bakeries w Wielkiej

Brytanii nakłania kobiety będące w okresie menopauzy doszukania w nim ulgi od uderzeń gorąca. Tygodniowasprzedaż tego chleba wynosi ćwierć miliona bochenków.8

Przemysł sojowy wynajął firmę Norman Robert As-sociates specjalizującą się w kreowaniu wizerunku przed-siębiorstw do „włączenia większej ilości soi do menuszkolnego”.9 Departament Rolnictwa Stanów Zjednoczo-nych (United States Department of Agriculture; w skrócieUSDA) zareagował propozycją zniesienia trzydziestopro-centowego limitu soi w szkolnych lunchach. Programo nazwie NuMenu pozwoli na nieograniczone stosowaniesoi w posiłkach studenckich. Soja dodana do hambur-gerów, taco (kukurydziany tortilla owinięty wokół nadzie-nia w postaci mielonego mięsa lub sera – coś w rodzajunaszych pasztecików lub naleśników – przyp. tłum.) i laza-nii (duże prostokątne zapiekane kawałki ciasta przekada-ne warstwami sera, pomidorów, sosu pomidorowego i naj-częściej mielonego mięsa – coś w rodzaju zapiekankii pizzy) pozwala zejść dietetykom z zawartością tłuszczuponiżej 30 procent kalorii, co czyni zadość wymaganiomrządowych agencji. „W posiłkach wzmocnionych soją stu-denci otrzymują lepszy zestaw składników odżywczychoraz mniej cholesterolu i tłuszczu”.

Największy przyrost sprzedaży odnotowano w przypad-ku mleczka sojowego – z 2 milionów dolarów w roku 1980do 300 milionów dolarów w roku ubiegłym (1999).10

Ostatnie osiągnięcia w dziedzinie przetwórstwa zamieniłyszary, rzadki, gorzki i o smakufasolowym azjatycki napój w pro-dukt możliwy do zaakceptowaniaprzez zachodniego konsumenta– o smaku cocktailu mlecznego,który można pić nie martwiąc sięo wchłaniane kalorie.

Cuda przetwórstwa, dobre opa-kowania, zmasowana reklamaoraz strategia marketingowa pod-kreślająca potencjalne korzyścizdrowotne płynące ze spożywaniaproduktu przyczyniają się do sys-tematycznego wzrostu jego sprze-daży we wszystkich grupach wie-

kowych konsumentów. Na przykład doniesienia o zapo-biegawczym działaniu soi przeciwko prostacie spowodo-wały, że mleczko sojowe zostało zaakceptowane przezmężczyzn w średnim wieku. „Wcale nie trzeba wykręcaćrąk pięćdziesięciopięcio- lub sześćdziesięcioletniemu face-towi, aby zmusić go do picia mleczka sojowego” – twierdziMark Messina. Michael Milken, były hochsztapler gieł-dowy, wspiera przemysł przetwórczy soi pozwalając muprzedstawiać swoje osobiste sukcesy jako rezultat codzien-nego spożywania 40 gram sojowych protein.

Dziś Ameryka – jutro cały świat. Sprzedaż mleczkasojowego rośnie w Kanadzie, nawet mimo iż kosztuje onotam dwa razy więcej niż mleko krowie. Zakłady wy-twarzania mleczka sojowego powstają nawet w takichkrajach, jak Kenia.11 Co więcej, nawet Chiny, gdzie sojastanowi pożywienie nędzarzy i gdzie ludzie chcą więcejmięsa a nie tofu, optują raczej za budową fabryk w styluzachodnim niż za tworzeniem zachodniego typu pastwiskdo wypasu zwierząt.12

CIEMNA STRONA KOPCIUSZKASukces propagandy, która doprowadziła do cudu

sprzedaży soi, jest o tyle niezwykły, że zaledwie kilkadziesięcioleci wstecz, soja była uważana za coś nie nadają-

LIPIEC-SIERPIEŃ 2000 NEXUS • 21

Wegetarianie, którzykonsumują tofu i twaróg

sojowy jako substytut mięsai produktów mlecznych,ryzykują ostry niedobór

soli mineralnych.

cego się do spożycia – nawet w Azji. W okresie dynastiiZhou (1134-246 p.n.e.) była ona uważana za jedno z pię-ciu świętych ziaren, obok jęczmienia, pszenicy, prosai ryżu. Mimo to oznaczający ją piktogram, który pochodziz wcześniejszego okresu, dowodzi, że początkowo nie byłaona używana jako pożywienie. Podczas gdy piktogramypozostałych czterech roślin zawierają w sobie obraz nasio-na i struktury łodygi roślinnej, piktogram soi uwypuklastrukturę korzenia. Literatura rolnicza z tamtych czasówczęsto wymienia ją i przedstawia jej rolę w płodozmianie.Najwidoczniej soi używano początkowo jako środka wią-żącego azot.13

Soja nie była wykorzystywana jako pożywienie aż domomentu odkrycia procesów fermentacji, co nastąpiłow okresie panowania dynastii Zhou. Pierwszymi potrawa-mi z soi były produkty fermentacji, takie jak tempeh,natto, miso i sos sojowy. Później, najprawdopodobniejw drugim wieku p.n.e., chińscy uczeni odkryli, że purez rozgotowanej soi można poddać działaniu siarczanuwapnia lub siarczanu magnezu (gips modelarski lub ep-somit, inaczej sól gorzka), wytwarzając w ten sposóbtwaróg tofu lub inaczej twaróg sojowy. Stosowanie produ-któw powstałych w wyniku fermentacji soi oraz chemicz-nego wytrącania rozprzestrzeniło się na inne obszaryOrientu, a zwłaszcza w Japonii i Indonezji.

Chińczycy nie spożywali nie sfermentowanej soi, jak toczynili z innymi strączkowymi, takimi jak soczewica, po-nieważ zawiera ona dużo natural-nych toksyn, czyli „antypokar-mów”. Najważniejszymi z nich sąinhibitory enzymów, które blokujądziałanie trypsyny i innych enzy-mów koniecznych do trawieniaprotein. Inhibitory te to duże, cias-no zwinięte proteiny, których nieda się kompletnie unieczynnić po-przez gotowanie. Mogą one staćsię powodem poważnych zaburzeńżołądkowych, obniżenia stopnia trawienia protein orazchronicznego niedoboru aminokwasów. W doświadcze-niach na zwierzętach dieta z dużą zawartością inhibitorówtrypsyny powodowała powiększenie i stany patologicznetrzustki, z rakiem włącznie.14

Soja zawiera również hemaglutyninę – substancję po-wodującą zlepianie krwinek.

Inhibitory trypsyny i hemaglutynina są inhibitoramiwzrostu (hamują wzrost). Szczury pozbawione mleka ma-tki i karmione zawierającą te składniki soją nie rosnąnormalnie. Hamujące wzrost związki zostają unieczyn-nione w procesie fermentacji. Kiedy więc Chińczycy od-kryli metodę fermentacji soi, zaczęli wprowadzać ją dojadłospisu. W produktach poddanych procesowi chemicz-nego wytrącania inhibitory enzymów koncentrują się w se-rwatce a nie w twarogu. Tak więc w tofu i twaroguwystępuje zredukowana ilość związków hamującychwzrost, lecz nie są one całkowicie wyeliminowane.

Soja zawiera również czynniki wolotwórcze – substan-cje prowadzące do zaburzeń w czynności tarczycy.

Soja ma także w sobie dużo kwasu fitynowego, którywystępuje w otrębach lub łupinach wszystkich nasion. Jestto substancja mogąca zablokować przyswajanie zasadni-czych soli mineralnych – wapnia, magnezu, miedzi, żelaza,a zwłaszcza cynku – w przewodzie pokarmowym. Chociażkwas fitynowy nie jest substancją powszechnie znaną,został poddany dokładnym badaniom. Istnieją dosłowniesetki opracowań na temat działania kwasu fitynowego.

Naukowcy są zgodni co do tego, że diety o podstawiezbożowo-strączkowej, bogate w sole kwasu fitynowego,powodują występowanie dużych braków soli mineralnychw krajach Trzeciego Świata.15 Analizy wykazują, że wapń,magnez, żelazo i cynk są obecne w żywności pochodzeniaroślinnego, lecz wysoka zawartość związków fitynowychw diecie sojowo-zbożowej uniemożliwia ich przyswajanie.

Soja charakteryzuje się jednym z najwyższych pozio-mów związków fitynowych spośród wszystkich zbóż i strą-czkowych, które zbadano,16 przy czym zawarte w niejfityny są bardzo trudne do zredukowania w normalnysposób, jak na przykład przez długie gotowanie.17 Jedyniedługa fermentacja znacznie obniża ich poziom w soi. Jeślipodczas spożywania produktów poddanych wytrącaniu,takich jak tofu, zjada się mięso, blokowanie przyswajaniaminerałów jest mniejsze.18 Japończycy tradycyjnie spoży-wają niewielkie ilości tofu lub miso jako dodatek dobogatego w sole mineralne rybiego rosołu, po czym jestpodawane mięso lub ryba.

Wegetarianie, którzy konsumują tofu i twaróg sojowyjako substytut mięsa i produktów mlecznych, ryzykująostry niedobór soli mineralnych. Skutki niedoboru wap-nia, magnezu i żelaza są dobrze znane, natomiast jeślichodzi o niedobór cynku sprawa nie jest dostateczniejasna.

Cynk nosi nazwę pierwiastka „inteligencji”, ponieważjest konieczny do optymalnego rozwoju i funkcjonowania

mózgu i układu nerwowego. Od-grywa on dużą rolę w syntezieproteinowej i tworzeniu kolagenu,bierze również udział w mechaniz-mie kontroli poziomu cukruw krwi i jest czynnikiem chronią-cym przed cukrzycą. Jest niezbęd-ny do zachowania w zdrowiu ukła-du rozrodczego. Cynk stanowi klu-czowy składnik wielu witalnych en-zymów i ma wpływ na układ im-

munologiczny. Fityny zawarte w produktach sojowychbardziej zakłócają przyswajanie cynku niż innych minera-łów.19 Niedobór cynku może być przyczyną odczuwania„wyłączenia”, które niektórzy wegetarianie mogą mylićz odczuciem „wysokiego” duchowego oświecenia.

Picie mleka jest podawane jako główny powód tego, żedrugie pokolenie japońskich emigrantów żyjących w Ame-ryce jest wyższe od swoich przodków. Niektórzy naukowcyutrzymują, że prawdziwym powodem jest mniejszy poziomzwiązków fitynowych w amerykańskiej diecie – bez wzglę-du na inne niedobory – podkreślając, że zarówno azjatyc-kie, jak i zachodnie dzieci, które odczuwają niedobórmięsa i produktów rybnych zmniejszających skutki wyso-kofitynowej diety, często cierpią na krzywicę, karłowatośći inne problemy dotyczące wzrostu.20

WYIZOLOWANE PROTEINY SOI – WCALE NIE TAKIEPRZYJAZNE

Osoby zajmujące się przetwarzaniem soi usilnie pracu-ją nad usunięciem tych antypokarmów z końcowego pro-duktu, a zwłaszcza z wyizolowanych protein sojowych (SoyProtein Isolate; w skrócie SPI), które stanowią podstawo-wy składnik większości pokarmów sojopochodnych, takichjak imitacje mięsa i produktów mlecznych, pożywienia dlaniemowląt oraz niektórych rodzajów mleczka sojowego.

Przygotowanie SPI w warunkach domowych byłobyraczej trudne. Produkcja odbywa się w fabrykach, gdziew celu usunięcia błonnika zawiesina sojowa jest mieszana

22 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2000

Mimo nie zachęcającychwyników badań prowadzonych

na zwierzętach przemysłsojowy sponsoruje cały szeregbadań mających wykazać, że

proteiny sojowe możnastosować w ludzkiej dieciew charakterze zamiennika

tradycyjnych potraw.

najpierw z roztworem alkalicznym, po czym poddaje się jąwytrącaniu i wydzielaniu poprzez wymywanie kwasem,a następnie neutralizacji w roztworze alkalicznym. Wymy-wanie kwasem odbywa się w zbiornikach aluminiowych, copowoduje przenikanie dużych ilości tego pierwiastka dokońcowego produktu. Powstały w wyniku tych procesówtwaróg jest suszony poprzez rozpylanie go w wysokiejtemperaturze, dzięki czemu końcowy produkt ma postaćwysokoproteinowego proszku. Ostatecznym etapem tegoprzetwórczego procesu jest poddawanie wyizolowanychprotein sojowych (SPI) działaniu wysokiej temperaturyi ich wyciskanie pod wysokim ciśnieniem, w rezultacieczego uzyskuje się teksturowane proteiny roślinne (Tex-tured Vegetable Protein; w skrócie TVP).

Większość inhibitora trypsyny daje się usunąć przypomocy wysokich temperatur, ale nie całość. Jego zawar-tość w soi może się zmieniać w przedziale od 1 do 5.21 (Wprzypadku szczurów nawet niski poziom inhibitora try-psyny w SPI w przypadku żywienia ich tym pokarmemprowadzi do spadku przyrostu wagi w stosunku do grupykontrolnej).22 Niestety proces przetwarzania w wysokiejtemperaturze wywołuje również niekorzystne efekty ubo-czne polegające na denaturacji innych protein w soi,sprawiając, że stają się one w znacznej mierze bezużytecz-ne.23 Z tego właśnie względu zwierzęta karmione sojąwymagają dodatkowego podawania lizyny, aby zachowaćnormalne tempo wzrostu.

Azotyny, które są potencjalnie rakotwórcze, tworzą sięw procesie suszenia poprzez rozpylanie w wysokiej tem-peraturze, zaś w procesie działania alkaliami wytwarza siętoksyczna substancja o nazwie lizynoalanina.24 Do wyizo-lowanych protein sojowych (SPI) i teksturowanych prote-in roślinnych (TVP) dodaje się liczne środki zapachowo-smakowe, głównie MSG (glutami-nian sodowy) w celu zamaskowa-nia silnego „fasolowego” posmakui wprowadzenia zapachu mięsne-go.25

W eksperymentach żywienio-wych zastosowanie SPI spowodo-wało wzrost zapotrzebowania nawitaminy E, K, D i B12, pojawiłysię również objawy niedoboru wa-pnia, magnezu, manganu, molib-denu, miedzi, żelaza i cynku.26

Kwas fitynowy, który pozostałw produktach sojopochodnych,w znacznym stopniu hamuje przy-swajanie cynku i żelaza. U testowych zwierząt wystąpiłopowiększenie organów, zwłaszcza trzustki i tarczycy, orazwzrost odkładania się kwasów tłuszczowych w wątrobie.27

Mimo tych przeciwwskazań SPI i TVP są szerokostosowane w szkolnych stołówkach, rynkowych wyrobachpiekarniczych, napojach dietetycznych i tak zwanych „szy-bkich posiłkach” („fast food”). W krajach Trzeciego Świa-ta przeprowadzono na ich rzecz potężną kampanię re-klamową, poza tym stanowią one podstawę wielu produk-tów „na wynos”.

Mimo nie zachęcających wyników badań prowadzo-nych na zwierzętach przemysł sojowy sponsoruje całyszereg badań mających wykazać, że proteiny sojowe moż-na stosować w ludzkiej diecie w charakterze zamiennikatradycyjnych potraw. Przykładem mogą być badania podnazwą „Badanie pokarmowych wartości wyizolowanychprotein sojowych podawanych dzieciom w wieku przed-szkolnym” sponsorowane przez firmę Ralston Purina

Company.28 Grupa niedożywionych dzieci z Ameryki Śro-dkowej została ustabilizowana i doprowadzona do stanunormalnego zdrowia przy pomocy żywienia ich miejscowążywnością, w tym mięsem i produktami mlecznymi. Na-stępnie, owa miejscowa, tradycyjna żywność została nadwa tygodnie zastąpiona napojem wytwarzanym na bazieSPI i cukru. Całość przyjmowanego i wydalanego azotubyła mierzona w iście orwellowskim stylu: dzieci byływażone nago każdego ranka, zaś wszelkie wydaliny i wy-miociny były zbierane i poddawane analizie. Badaczeustalili, że dzieci zatrzymywały azot i że ich wzrost był„adekwatny”, w związku z czym wyniki eksperymentuuznano za pozytywne.

To czy dzieci były zdrowe na tej diecie i pozostanąw zdrowiu przez dłuższy czas, eksperymentatorów nieinteresowało.

Odnotowali oni jednak, że dzieci „od czasu do czasu”wymiotowały, zazwyczaj po spożyciu posiłku, że ponadpołowa z nich cierpiała na okresowe biegunki, że niektórenabawiły się infekcji górnych dróg oddechowych, zaś częśćmiała wysypkę i gorączkę.

Należy również zauważyć, że badacze nie odważyli sięna wyprowadzenie dzieci ze stanu niedożywienia przyzastosowaniu produktów sojowych i zostali zobowiązanido uzupełnienia mieszaniny sojowo-cukrowej składnika-mi, których brak w produktach sojowych, zwłaszcza wita-minami A, D i B12, a także żelazem, jodem i cynkiem.

ZAKWESTIONOWANIE ŚWIADECTWAZDROWOTNOŚCI WYDANEGO PRZEZ FDA

Najlepszą strategią reklamowania jakiegoś produktu,który jest z gruntu niezdrowy, jest oczywiście uzyskanieświadectwa, że jest on zdrowy.

„Droga do uzyskania aprobatyFDA” – pisze apologeta soi – „by-ła długa i bardzo trudna. Po pod-daniu szczegółowemu przeglądowidanych pochodzących z badań kli-nicznych przeprowadzonych w ra-mach ponad 40 prac o charakterzenaukowym z okresu ostatnichdwudziestu lat okazało się, że pro-teiny sojowe są jednym z niewielurodzajów pożywienia, które posia-dają tak szeroką dokumentacjęnaukową, która nie tylko pozwoli-ła FDA [Urząd ds. Żywności i Le-ków] na wydanie świadectwa zdro-

wotności, ale również na ostateczne poddanie się rygorys-tycznej procedurze zatwierdzającej”.29

Ta „długa i bardzo trudna” droga składała się w rzeczy-wistości z kilku zaskakujących etapów. Pierwsza prośba,wystosowana przez Protein Technology International(PTI), dotyczyła izoflawonów, związków podobnych doestrogenów, których soja zawiera duże ilości. Jako uzasad-nienie podano, że „tylko proteiny soi, które powstają jakowynik procesu przetwórczego, w wyniku którego izoflawo-ny nie zostają utracone, spowoduje obniżenie cholestero-lu”. W roku 1998 FDA wykonała bezprecedensowy ma-newr przepisując prośbę PTI i usuwając z jej treściwszystkie wzmianki dotyczące fitoestrogenów, a następniewstawiając w to miejsce prośbę o udzielenie świadectwaproteinom sojopochodnym – było to posunięcie stanowią-ce wyraźne naruszenie regulaminu tej agencji. FDA jestupoważniona do orzekania jedynie w sprawach przed-stawionych przez petentów.

LIPIEC-SIERPIEŃ 2000 NEXUS • 23

Wydatki na środkiprzeciwdziałające zbytwysokiemu poziomowi

cholesterolu nabijają w USAkabzę przemysłu

wytwarzającego te środki sumą60 miliardów dolarów rocznie,lecz jak dotąd nie ocaliło to nasod spustoszenia zachodzącego

w naszych sercach.

Ta nagła zmiana nastawienia wynikała niewątpliwiez faktu, że część naukowców, włącznie z będącymi nausługach rządu USA, dostarczyła sprawozdań dokumen-tujących toksyczność izoflawonów.

FDA otrzymała również na początku roku 1998 koń-cowy raport rządu brytyjskiego na temat fitoestrogenów,w którym oprócz nielicznych dowodów na ich korzystnywpływ jest ostrzeżenie o możliwości niekorzystnych na niereakcji.30

Nawet po tej zmianie nastawienia do SPI biurokraciz FDA zaangażowani w „rygorystyczny proces zatwier-dzający” zostali zmuszeni do chytrego ominięcia obawzwiązanych z konsumpcją produktów sojopochodnych,a mianowicie tego, że działają one jako inhibitor en-zymów, prowadząc do zaburzeń działania tarczycy i wolatarczycowego, zakłóceń w działaniu gruczołów dokrew-nych, problemów z układem rozrodczym, alergii i bloko-wania przyswajania minerałów.31

Pisma zawierające najbardziej zdecydowany protestnadeszły od drów Dana Sheehana i Daniela Doerge’a,naukowców pracujących na zlecenie rządu w NarodowymOśrodku Badań Toksykologicznych (National Center forToxicological Research).32 Ich apel o umieszczanie napi-sów ostrzegających na produktach sojopochodnych zostałzignorowany jako nieuzasadniony.

„Wystarczające dowody” wska-zujące na zdolność soi do obniże-nia poziomu cholesterolu, pocho-dzą głównie z metaanaliz prowa-dzonych przez dra Jamesa Ander-sona, sponsorowanych przez Pro-tein Technologies Internationali opublikowanych przez New En-gland Journal of Medicine.33

Metaanaliza stanowi przeglądi podsumowanie wyników wielubadań klinicznych dotyczących te-go samego tematu. Stosowaniemetaanaliz jako sposobu na wycią-gnięcie ostatecznych wnioskówstało się przedmiotem ostrej krytyki ze strony społecznościnaukowej.

„Naukowcy zastępujący metaanalizą bardziej rygorys-tyczne badania ryzykują fałszywe wnioski i osłabieniemożliwości kreatywnego wnioskowania” – twierdzi SirJohn Scott, przewodniczący Królewskiego TowarzystwaNowej Zelandii [Royal Society of New Zealand]. – „Niemożna wszystkiego wrzucać do jednego worka. Małei duże okruchy danych są zbierane przez różne grupy”.34

Istnieje ponadto pokusa, zwłaszcza dla naukowcówsponsorowanych przez przedsiębiorstwa takie jak ProteinTechnologies International, aby pomijać badania, któremogłyby dać wnioski przeciwne do oczekiwanych. DrAnderson z różnych powodów nie uwzględnił ośmiu opra-cowań i zajął się pozostałymi dwudziestoma dziewięcioma.Opublikowany w wyniku tej metaanalizy raport sugeruje,że jednostki o poziomie cholesterolu przekraczającym 250mg/100cm3 doświadczą „znacznego” jego spadku – od7 do 20 procent w surowicy krwi – jeśli zastąpią białkozwierzęce białkiem sojowym. Spadek poziomu cholestero-lu był nieznaczny w przypadku osób mających go poniżej250 mg/100cm3.

Innymi słowy, w przypadku większości z nas rezygnacjaze steków i jedzenie zamiast nich wegetariańskich bur-gerów nie doprowadzi do obniżenia poziomu cholestero-lu. Świadectwo zdrowotności wydane przez FDA „po

poddaniu szczegółowemu przeglądowi danych klinicz-nych” nie informuje konsumenta o tych ważnych szczegó-łach.

Badania wskazujące na dodatni wpływ soi na poziomcholesterolu są „nadzwyczaj niedojrzałe” – stwierdził dok-tor medycyny Ronald M. Krauss, szef Programu BadańMolekularnych (Molecular Research Program) i Krajo-wego Laboratorium im. Lawrence’a Berkeleya (LawrenceBerkeley National Laboratory).35 Mógłby jeszcze dodać,że badania przypadków, w wyniku których okazało się, żepoziom cholesterolu uległ obniżeniu ze względu na za-stosowanie pewnej diety lub przyjmowanie leków, wskazu-ją na znacznie większą liczbę zgonów spowodowanychwylewem, rakiem, dolegliwościami układu trawiennego,wypadków i samobójstw w porównaniu do grupy kontrol-nej36 Wydatki na środki przeciwdziałające zbyt wysokiemupoziomowi cholesterolu nabijają w USA kabzę przemysłuwytwarzającego te środki sumą 60 miliardów dolarówrocznie, lecz jak dotąd nie ocaliło to nas od spustoszeniazachodzącego w naszych sercach.

KONSUMPCJA SOI A RAKNowe zasady wydane przez FDA nie pozwalają na

umieszczanie na opakowaniach jakichkolwiek wzmianeko przeciwdziałaniu rakowi, nie za-brania to jednak przemysłowiumieszczania takich informacjiw materiałach promocyjnych doty-czących tego zagadnienia.

„Soja nie tylko chroni serce”– głosi broszura spółki witamino-wej – „ale wykazuje również potę-żne własności antyrakowe… u Ja-pończyków, którzy jedzą trzydzies-tokrotnie więcej soi od mieszkań-ców Ameryki Północnej, znacznierzadziej występują przypadki rakapiersi, macicy i prostaty”.37

To prawda, tyle że u Japoń-czyków, a ogólnie rzecz ujmując

– u wszystkich Azjatów, znacznie częściej występują inneformy raka, zwłaszcza raka przełyku, żołądka, trzustkii wątroby.38 Azjaci na całym świecie znacznie częściejcierpią na raka tarczycy.39 Logika łączenia niskiej częstot-liwości występowania raka narządów rozrodczych ze spo-żywaniem soi zawiera w sobie konieczność wiązania spoży-cia tego produktu z częstym występowaniem raka tarczycyi przewodu pokarmowego, zwłaszcza że laboratoryjnedoświadczenia dowiodły, że soja jest przyczyną tych rodza-jów raka u szczurów.

Ile, tak naprawdę, soi jedzą Azjaci? Przeprowadzonew roku 1998 badania dowodzą, że średnia dzienna dawkaspożycia soi przez Japończyków wynosi w przypadkumężczyzn osiem gramów a kobiet siedem gramów, czyliniecałe dwie łyżeczki do herbaty.40 Słynny Instytut ChińskiCornella (Cornell China Study) kierowany przez ColinaT. Campbella odkrył, że spożycie strączkowych w Chinachzmienia się od 0 do 58 gramów dziennie, przy średniejokoło 12 gramów.41 Zakładając, że około 2/3 wszystkichspożywanych strączkowych stanowi soja, okazuje się, żemaksymalne jej spożycie wynosi około 40 gramów, czylimniej niż trzy łyżki stołowe dziennie, przy średnim jejspożyciu w wysokości około 9 gramów, czyli mniej niżdwóch łyżeczek do herbaty. Przeprowadzone w latachtrzydziestych badania dowodzą, że jedynie 1,5 procentkalorii chińskiej diety pochodzi z pożywienia sojowego,

24 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2000

Mnisi żyjący w klasztorach,zachowujący celibat

i prowadzący wegetariańskitryb życia, uważają soję zaużyteczną, ponieważ tłumi

ona popęd płciowy.

zaś 65 procent z wieprzowiny.42 (Azjaci tradycyjnie stosująsmalec, a nie oleje roślinne)!

Sojowe produkty powstałe w wyniku tradycyjnego pro-cesu fermentacji są wspaniałymi dodatkami, które mogąuzupełniać ważne składniki odżywcze w azjatyckiej diecie,lecz, z wyjątkiem okresów głodu, Azjaci spożywają jejedynie w niewielkich ilościach, i to jako przyprawy a niezamiennik pożywienia pochodzenia zwierzęcego – z jed-nym wyjątkiem. Mnisi żyjący w klasztorach, zachowującycelibat i prowadzący wegetariański tryb życia, uważają sojęza użyteczną, ponieważ tłumi ona popęd płciowy.

Wyniki metaanalizy przeprowadzonej w roku 1994przez Marka Messinę, a następnie opublikowanej w maga-zynie Nutrition and Cancer podtrzymały spekulacje doty-czące antyrakowych własności soi.43 Messina odnotowuje,że w 26 opracowaniach dotyczących zwierząt 65 procentpodaje istnienie mechanizmów ochronnych soi. Rozmyśl-nie nie podał jednego przypadku, w którym karmieniesoją wywołało raka trzustki – chodzi o badania Rackisaz roku 1985.44 Komentując badania prowadzone na lu-dziach, zauważa, że wyniki są różne. Kilka z nich wskazujena istnienie mechanizmu ochronnego, lecz w większościprzypadków nie zachodzi korelacja między spożywaniemsoi i częstotliwością występowania raka. Ostateczny jegowniosek brzmi: „wyniki tego przeglądu nie mogą stanowićpotwierdzenia tezy, że spożywanie soi zmniejsza ryzykozachorowania na raka”. Mimo to w napisanej późniejksiążce The Simple Soybean andYour Health (Zwyczajna soja i two-je zdrowie) stawia zupełnie prze-ciwną tezę, zalecając jedną filiżan-kę lub 230 gram produktów sojo-wych dziennie w ramach swojej„optymalnej” diety zapobiegającejrakowi.

Obecnie tysiące kobiet jedząsoję w nadziei, że ochroni je onaprzed rakiem piersi. Jednak w ro-ku 1996 naukowcy odkryli, że u kobiet spożywających SPIwystępuje hiperplazja nabłonkowa (rozrost komórek),która poprzedza zazwyczaj stany złośliwe.45 Rok późniejodkryto, że zawarty w tym pokarmie genistein stymulujekomórki piersi do wkroczenia w cykl komórkowy (chodzio początki rakowacenia komórek), co doprowadziło nau-kowców do wniosku, że kobiety nie powinny spożywać soijako środka przeciwrakowego.46

FITOESTROGENY – PANACEUM CZY TRUCIZNA?W chwili urodzin samce ptaków tropikalnych mają

szare upierzenie swoich matek, które zabarwia się z chwiląosiągnięcia dojrzałości, gdzieś około 24 miesiąca życia.

W roku 1991 Richard i Valerie Jamesowie, hodowcyptaków w Whangerai w Nowej Zelandii, zakupili nowyrodzaj pożywienia dla swoich ptaków, które oparte byłogłównie na białku sojowym.47 Kiedy je zastosowali, zabar-wienie nastąpiło już po kilku miesiącach. Jeden z produ-centów pożywienia dla ptaków twierdził, że ten wczesnyrozwój stanowił zaletę wynikającą ze stosowania tej żyw-ności. W roku 1992 receptura opisująca pożywienie wy-produkowane przez firmę Roudybush zawierała obrazeksamca crimson roselli, australijskiej papużki, która uzys-kuje piękne czerwone upierzenie w wieku od 18 do 24miesięcy, zabarwionego już w wieku 11 tygodni.

Niestety, w następnych latach nastąpił silny spadekrozrodczości u tych przedwcześnie dojrzałych ptaków,a także deformacje, pisklęta były skarlałe i często w chwili

wykluwania się umierały, zwłaszcza samiczki. W rezultaciecała populacja została zdegenerowana. Ptaki miały zdefor-mowane dzioby i kości, powiększoną tarczycę, niedomogisystemu immunologicznego oraz cechowały się patologicz-nie agresywnym zachowaniem. Lista problemów, którewystąpiły, była bardzo podobna do tej, jaka miała miejscew przypadku dzieci Jamesów, które były karmione poży-wieniem dla niemowląt bazującym na soi.

Zaskoczeni i przerażeni Jamesowie zaangażowali dratoksykologii Mike’a Fitzpatricka, zlecając mu przeprowa-dzenia dalszych badań, które udowodniły, że spożywanieproduktów sojowych wiąże się z całym szeregiem zaburzeńpatologicznych, w tym z bezpłodnością, zwiększoną częs-totliwością występowania raka oraz białaczką wieku nie-mowlęcego. Z kolei badania pochodzące z lat pięćdziesią-tych48 wskazują, że genistein zawarty w soi powodujezaburzenia układu dokrewnego u zwierząt. Dr Fitzpatrickprzeanalizował pożywienie dla ptaków i okazało się, żezawiera ono dużo fitoestrogenów, (estrogenów roślin-nych) w szczególności genisteinu. Kiedy Jamesowie za-przestali stosowania sojopochodnej żywności, stado powo-li wróciło do normy, zarówno jeśli chodzi o rozrodczość,jak i zachowanie się ptaków.

Jamesowie zorganizowali prywatną batalię, której ce-lem było ostrzeżenie rządu i społeczeństwa przed tok-synami zawartymi w soi, zwłaszcza izoflawonami, geins-teinem i diadzenem. Firma Protein Technology Inter-

national otrzymała ich materiaływ roku 1994.

W roku 1991 japońscy uczenidonieśli, że spożywanie zaledwie30 gramów, czyli dwóch łyżek sto-łowych soi dziennie, i to zaledwieprzez jeden miesiąc, prowadzi dozwiększenia wydzielania hormonupobudzającego działanie tarczy-cy.49 U niektórych osobników wy-stąpiło wole rozlane i niedoczyn-

ność tarczycy, wielu narzekało na zaparcia, zmęczeniei ospałość, mimo iż ilość spożywanego jodu była wystar-czająca. W roku 1997 naukowcy z podległego FDA Naro-dowego Ośrodka Badań Toksykologicznych dokonali kło-potliwego odkrycia. Otóż okazało się, że substancje powo-dujące tworzenie się wola i izoflawony zawarte w soi to tesame związki.50

Dwadzieścia pięć gramów wyizolowanych protein sojo-wych (SPI), minimalna dawka, która według Protein Te-chnology International (PTI) daje efekt obniżenia pozio-mu cholesterolu, zawiera od 50 do 70 mg izoflawonów.W przypadku kobiet w okresie przed menopauzą jedynie45 mg izoflawonów wystarczało do wywołania znacznychefektów biologicznych w postaci dużego zmniejszeniawydzielania hormonów koniecznych do właściwego działa-nia tarczycy. Efekty te utrzymywały się jeszcze przez trzymiesiące po zaprzestaniu spożywania produktów sojo-wych.51

Sto gramów produktów sojopochodnych – maksymalnadawka zalecana jako powodująca obniżenie poziomu cho-lesterolu przez Protein Technologies International – możezawierać do 600 mg izoflawonów52, ilość niewątpliwietoksyczną. W roku 1992 szwajcarska służba zdrowia okreś-liła, że 100 gramów białka sojowego dostarcza ekwiwalen-tu estrogenów równemu Pill (doustnej pigułce antykon-cepcyjnej – przyp. tłum.).53

Badania in vitro nasuwają przypuszczenie, że izoflawo-ny inhibitują syntezę estradriolu i innych steroidalnych

LIPIEC-SIERPIEŃ 2000 NEXUS • 25

Powodem częstszegowystępowania osteoporozy

u ludzi Zachodu jestzastąpienie olejem sojowymmasła będącego tradycyjnymźródłem witaminy D i innychrozpuszczalnych w tłuszczachaktywatorów koniecznych do

przyswajania wapnia.

hormonów.54 U wielu gatunków zwierząt, w tym u myszy,gepardów, przepiórek, świń, szczurów, jesiotrów i owieczaobserwowano występowanie problemów z układem roz-rodczym, bezpłodnością, chorobami tarczycy oraz wątrobywywołanych spożywaniem izoflawonów.55

To właśnie o izoflawonach mówi się, że mają dodatniwpływ na objawy występujące po menopauzie, w tym nauderzenia gorąca i ochronę przed osteoporozą. Kwan-tyfikacja dyskomfortu będącego wynikiem uderzeń gorącajest niezmiernie subiektywna i w większości przypadkóww grupie kontrolnej występuje zmniejszenie dyskomfortuw tym samym stopniu, co w grupie, której podawanoprodukty sojowe.56 Przy znanym powszechnie efekcie blo-kowania przez sojopochodne pożywienie przyswajania wa-pnia i powodowanie niedoboru witaminy D twierdzenie,że soja zapobiega osteoporozie jest doprawdy niezwykłe.Jeśli nawet u Azjatów osteoporoza rzeczywiście występujerzadziej niż u ludzi Zachodu, to dzieje się to za sprawąazjatyckiej diety, która zapewnia duże ilości witaminyD zawartej w krewetkach, smalcu i w „owocach morza”,oraz wapnia w rosole z kości. Powodem częstszego wy-stępowania osteoporozy u ludzi Zachodu jest zastąpienieolejem sojowym masła będącego tradycyjnym źródłemwitaminy D i innych rozpuszczalnych w tłuszczach ak-tywatorów koniecznych do przyswajania wapnia.

PIGUŁKI ANTYKONCEPCYJNE DLA DZIECITo właśnie izoflawony zawarte w pokarmie dla niemo-

wlaków były powodem największych obaw Jamesów.W roku 1998 naukowcy opublikowali raport, który mówi,że w przypadku dzieci spożywają-cych izoflawony zawarte w produ-ktach sojowych przeznaczonychdla noworodków ich efekt jest od6 do 11 razy większy w zależnościod wagi ciała niż odpowiednia da-wka wywołująca efekt hormonalnyu dorosłych. Koncentracja izofla-wonów w układzie krążenia nie-mowląt karmionych produktamisojopochodnymi była od 13 do 22tysięcy razy większa od koncent-racji estradiolu w plazmie niemo-wląt żywionych pokarmem wytwa-rzanym z krowiego mleka.57

Około 25 procent dzieci karmionych z butelki w Sta-nach Zjednoczonych otrzymuje pokarm sojopochodny– procentowo znacznie więcej niż w jakimkolwiek innymkraju na Zachodzie. Fitzpatrick szacuje, że niemowlężywione wyłącznie produktami sojopochodnymi otrzymu-je dziennie (w stosunku do wagi ciała) ilość estrogenówodpowiadającą co najmniej pięciu pastylkom pigułek anty-koncepcyjnych.58 Z kolei w pożywieniu dla niemowlątprodukowanym na bazie produktów mlecznych lub w mle-ku matki, nawet kiedy spożywała ona produkty sojowe, niewykryto żadnych fitoestrogenów.

Naukowcy od lat wiedzą, że bazująca na produktachsojowych dieta może u niemowląt powodować problemyz tarczycą. Jaki jest jednak wpływ tych produktów naukład hormonalny i jego rozwój, zarówno u osobnikówmęskich, jak i żeńskich?

Niemowlęta płci męskiej w czasie pierwszych kilkumiesięcy życia przechodzą „skok testosteronowy”, kiedypoziom testosteronu w ich organizmie zrównuje się z po-ziomem występującym u dorosłych mężczyzn. W tymokresie niemowlę jest poddawane programowaniu, w wy-

niku którego po okresie dojrzewania przejawi cechy męs-kie i to nie tylko w postaci swoich organów seksualnychi pozostałych cech męskości, ale również w ukształtowaniuw mózgu męskiego sposobu zachowań. U małp niedostatekhormonów męskich jest przyczyną niedorozwoju orientacjiprzestrzennej (która w przypadku człowieka jest bardziejwykształcona u mężczyzn niż u kobiet), zdolności douczenia się i wizualnego różnicowania zadań (co będziekonieczne w nauce czytania).59 Jest oczywiste, że przyszłewzorce seksualnych orientacji mogą również pozostawaćpod wpływem wczesnego rozwoju hormonalnego. Dziecipłci męskiej wystawione jeszcze w łonie matki na działaniedwuetylostylbestrolu (DES), syntetycznego estrogenu,którego wpływ na zwierzęta jest podobny do tego, jaki mająfitoestrogeny pochodzenia sojowego, cechują się znaczniegorszymi wynikami po okresie dojrzewania.60 Trudnościw uczeniu się, szczególnie u dzieci płci męskiej, osiągająwręcz epidemiologiczne rozmiary. Nie można ignorowaćżywienia niemowląt produktami sojowymi, które zapocząt-kowano we wczesnych latach siedemdziesiątych, jakoewentualnej przyczyny tych tragicznych następstw.

Z kolei dziewczęta, jak wynika z ostatnich badańopublikowanych w magazynie medycznym Pediatrics, alar-mująco wcześnie wchodzą w okres dojrzewania płciowegow stosunku do normy.61 Naukowcy ustalili, że jedenprocent wszystkich dziewcząt przejawia cechy dojrzewa-nia, takie jak kształtowanie się piersi i owłosienia łonowe-go, przed ukończeniem trzeciego roku życia, zaś w wiekuośmiu lat 14,7 procenta wszystkich dziewcząt rasy białeji nieomal 50 procent afroamerykańskich przejawia jedną

lub obie te cechy.Wyniki nowych badań wskazu-

ją, że estrogeny znajdujące sięw środowisku, takie jak PCBi DDE (będące produktem roz-padu DDT), mogą powodowaćprzedwczesny rozwój seksualnydziewcząt.62 W roku 1986 w ra-mach badań pod nazwą PuertoRico Premature Thelarche (cho-dzi o badania przedwczesnego do-jrzewania na Puerto Rico) ustalo-no, że największa korelacja mię-dzy preferencjami dietetycznymia przedwczesnym dojrzewaniem

nie była w przypadku niemowląt skutkiem żywienia ichdrobiem – jak utrzymywała prasa – ale produktami sojo-pochodnymi.63

Konsekwencje tego skróconego dzieciństwa są tragi-czne. Młode dziewczyny o dojrzałych ciałach muszą dawaćsobie radę z uczuciami i pragnieniami, z którymi więk-szość dzieci nie potrafi sobie radzić. Poza tym wczesnedojrzewanie u dziewcząt najczęściej jest zapowiedzią przy-szłych problemów z układem rodnym, w tym z brakiemmiesiączki, niepłodnością i rakiem piersi.

Rodzice, którzy skontaktowali się z Jamesami, donosilirównież o innych problemach, w tym nienormalnie emoc-jonalnych wzorcach zachowań, astmą, niedomogami tar-czycy i zespołem podrażnienia jelit – dokładnie tychsamych endokrynologicznych i trawiennych kłopotach,które były udziałem papug Jamesów.

RÓŻNICE ZDAŃOrganizatorzy Trzeciego Międzynarodowego Sympoz-

jum Soi omal nie byli zmuszeni do uznania jej za fiasko.Drugiego dnia sympozjum Komisja ds. Żywności (Food

26 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2000

U matek, które spożywałypożywienie wegetariańskiew czasie ciąży, występuje

pięciokrotnie większe ryzykopowicia chłopca ze

spodziectwem, to znaczywrodzonym defektem penisa.

Commission) z Londynu oraz Fundacja Westona A. Pri-ce’a (Weston A. Price Foundation) z Waszyngtonu zwołaływspólnie konferencję prasową w tym samym hotelu, w któ-rym odbywało się sympozjum, w celu zaprezentowaniazastrzeżeń wobec produktów dla niemowląt. Przedstawi-ciele przemysłu z kamiennymi twarzami siedzieli słuchającprezentacji potencjalnych zagrożeń i apeli ze strony zanie-pokojonych naukowców i rodziców domagających się usu-nięcia z rynku sojopochodnych produktów przeznaczonychdla niemowląt. Pod naciskiem Jamesów rząd Nowej Zelan-dii wydał w roku 1998 ostrzeżenie kwestionujące zdrowot-ność sojopochodnych produktów dla niemowląt i teraznadszedł czas, aby to samo uczynił rząd amerykański.

Ostatniego dnia sympozjum prezentacje nowych od-kryć dotyczących toksyczności powiały chłodem wśródupojonych sukcesem jej uczestników. Dr Lon White prze-stawił wyniki badań przeprowadzonych na japońskichAmerykanach mieszkających na Hawajach, które wskazy-wały jednoznacznie na istotną statystycznie zależność mię-dzy spożywaniem tygodniowo dwóch lub więcej dań z tofua „przyśpieszonym starzeniem się mózgu”.64 Ci z uczest-ników badań, którzy spożywali tofu w wieku średnim,mieli później znacznie mniejsze zdolności percepcyjnei występowała w ich grupie znacz-nie częściej choroba Alzheimerai obłędy.

„Co więcej” – stwierdził drWhite – „ci, którzy spożywali dużeilości tofu, w wieku 75-80 lat wy-glądali o pięć lat starzej”.65

Wite i jego współpracownicywiną za te ujemne efekty obarczyliizoflawony, co było zbieżnez wcześniejszymi badaniami, któredowodziły, że kobiety w okresie pomenopauzie charakteryzujące się wyższym poziomem est-rogenów w układzie krążenia doświadczyły znacznie więk-szego spadku zdolności percepcyjnych.66

Naukowcy dr Daniel Sheehan i dr Daniel Doergez Narodowego Ośrodka Badań Toksykologicznych zruj-nowali dzień poświęcony PTI, prezentując wyniki badańżywieniowych na szczurach, które dowiodły, że genisteinzawarty w pożywieniu z soi powoduje nieodwracalneniekorzystne zmiany w enzymach syntezujących hormonytarczycy.67

„Związek pomiędzy spożywaniem soi a występowa-niem wola u zwierząt i ludzi ma długą historię” – pisze drDoerge. – „Obecnie lansowane dowody na korzystneefekty soi wymagają przedstawienia z równą starannościąi zrozumieniem potencjalnych możliwości wystąpienia efe-któw niekorzystnych”.

Dr Claude Hughes podaje, że szczury zrodzone z ma-tek karmionych genisteinem miały znacznie mniejszą wa-gę w chwili porodu w porównaniu z grupą kontrolną,ponadto u samiczek doszło do wcześniejszego dojrzewaniapłciowego.68 Jego badania wskazują, że efekty zaobser-wowane u szczurów „…będą w dużym stopniu takie sameu ludzi. Nie ma powodu, aby sądzić, że wystąpią poważnedeformacje płodu, lecz mogą wystąpić subtelne zmianyw takich domenach jak neurobehawioralne atrybuty, czyn-ności układu immunologicznego i poziom hormonówpłciowych”. Twierdzi on, że skutki „mogą być znikome lubpowodem do poważnego niepokoju… Jeśli matka spoży-wa coś, co ma charakter hormonów płciowych, wartozastanowić się, czy nie będzie to miało niekorzystnegowpływu na rozwój dziecka”.69

Opublikowane w styczniu 2000 roku badania dziecizrodzonych przez matki wegetarianki wskazują, jaki może byćten wpływ na rozwój dziecka. U matek, które spożywałypożywienie wegetariańskie w czasie ciąży, występuje pięciokrot-nie większe ryzyko powicia chłopca ze spodziectwem, to znaczywrodzonym defektem penisa.70 Autorzy badań podkreślają, żeprzyczyną tego może być wystawienie płodu na silniejsze odnormalnego oddziaływanie fitoestrogenów obecnych w wielcepopularnym wśród wegetarian pożywieniu sojowym. W przy-padku potomstwa rodzaju żeńskiego, problemy mogą wystąpićraczej w okresie późniejszym. Mimo iż wpływ estrogenówzawartych w soi jest mniejszy od wpływu dwuetylostylbestrolu(DES), ich dawka jest jednak większa, ponieważ są spożywanejako pokarm, a nie przyjmowane jako lek. Córki matek, któreprzyjmowały DES w okresie ciąży, cierpią na bezpłodnośći raka po osiągnięciu dwudziestego roku życia.

WĄTPLIWOŚCI CO DO STATUSU „GRAS” SOIW tle szumu, jaki przemysł robi wokół soi, czai się

dręczące pytanie, czy dodawanie soi (SPI) do jakiejkolwiekżywności jest w ogóle legalne. Wszystkie dodatki dopokarmów nie będące w powszechnym użyciu przed ro-kiem 1958, w tym kazeinowe białko mleczne, muszą mieć

status GRAS71 (Generally Recog-nized As Safe – ogólnie uznany zabezpieczny). W roku 1972 admini-stracja Nixona poleciła wykonaniew oparciu o dostępną wówczaswiedzę powtórnych badań substan-cji uważanych niegdyś za bezpiecz-ne. To powtórne badanie dotyczyłobiałka kazeinowego, które uzyska-ło w roku 1978 status GRAS. W ro-ku 1974 Urząd ds. Żywności i Le-ków (FDA) otrzymał sporządzony

na podstawie dostępnej literatury opis własności białkasojowego, ponieważ soja nie była używana jako pożywienieprzed rokiem 1959, nie była również w powszechnymużytku na początku lat siedemdziesiątych i nie miałaz punktu widzenia Ustawy o Żywności, Lekach i Kosmety-kach (Food, Drug and Cosmetics Act) statusu GRAS.72

Literatura naukowa sprzed roku 1974 wymienia wieleskładników „antypokarmowych” zawartych w przemysło-wo produkowanym białku sojowym, w tym inhibitorytrypsyny, kwas fitynowy i genistein. Niestety, opracowaniaFDA nie zwracały specjalnej uwagi na argumenty o nieko-rzystnych efektach, kwitując to stwierdzeniem, że usunię-cie ich jest jedynie kwestią zastosowania „odpowiedniegoprocesu przetwórczego”.

Geinstein można usunąć poprzez wymywanie go alkoho-lem, lecz jest to droga metoda, której producenci unikają, jakmogą. Późniejsze badania wykazały, że inhibitory trypsynymożna usunąć przez długotrwałe ogrzewanie przy podwyż-szonym ciśnieniu, lecz FDA nie nałożyło takiego obowiązkuna producentów. FDA bardziej niepokoiły toksyny wytwa-rzane w procesie przetwarzania, zwłaszcza azotyny i lizynoa-lanina.73 Nawet przy niskim poziomie spożycia – średnio 1/3grama dziennie – obecność tych związków rakotwórczychbyła uważana za zbyt wielkie zagrożenie dla zdrowiaspołeczeństwa, aby produkt mógł uzyskać status GRAS.

Białko sojowe miało zezwolenie na stosowanie jakosubstancja stanowiąca lepiszcze do klejenia kartonowychpudełek, bowiem zdaniem uczonych migracja azotynówz pudełka do zawartej w nim żywności jest zbyt mała,aby mogło to grozić wywołaniem raka. Urzędnicy FDAżądali określenia parametrów bezpieczeństwa i procedury

LIPIEC-SIERPIEŃ 2000 NEXUS • 27

monitoringu przed przydzieleniem żywności statusuGRAS.

W odniesieniu do białka sojowego tych warunkównigdy nie spełniono. Białko to ma status GRAS tylkow odniesieniu do ograniczonego, przemysłowego zastoso-wania go jako spoiwa do kartonu. Oznacza to, ze produktysojowe muszą być poddawane procedurom dopuszczają-cym je na rynek za każdym razem, kiedy producenci chcąje stosować jako pożywienie lub dodatek do pożywienia.

Produkty sojowe zostały wprowadzone do karmy dladzieci na początku lat sześćdziesiątych. Był to nowy pro-dukt bez historii jakiegokolwiek zastosowania. Jako żebiałko sojowe nie posiadało statusu GRAS, musiałoprzejść procedurę dopuszczającą je na rynek. Do dziś niewydano takiego pozwolenia. Kluczowy składnik pokarmudla niemowląt produkowanego na bazie soi wciąż nie jestuznany za bezpieczny.

CZYŻBY POWTÓRKA Z AZBESTU?„Wbrew podejrzanym kulisom szeroko rozpowszech-

nionego uznania… narastają podejrzenia, że soja – mimojej bezdyskusyjnych zalet – może stanowić pewne za-grożenie dla zdrowia” – pisze Marian Burros, czołowapublicystka gazety The New York Times zajmująca sięproblematyką żywnościową. Bardziej niż jakikolwiek innypublicysta przyczyniła się do tego, że niskotłuszczowa,głównie wegetariańska, dieta spędziła tłumy Amerykanówdo supermarketów wystawiających pożywienie sojowe. Je-dnak jej artykuł z 26 stycznia 2000 roku zatytułowany„Wątpliwości zasnuwają chmurami radosne wieści na te-mat soi” zawiera następujące, alarmujące w swojej treści,stwierdzenie: „Żaden z osiemnastu naukowców, z którymiprzeprowadzono wywiad na tematy poruszane w tymdziale, nie chciał potwierdzić, że izoflawony są wolne odryzyka”. Burros nie wymieniła, o jakie ryzyko chodzi, aninie podała, że zalecana dzienna dawka 25 gramów białkasojowego zawiera ilość izoflawonów wystarczającą do wy-wołania problemów u osób bardziej czułych na ich działa-nie. Nie ulega wątpliwości, że przemysł doszedł do wnios-ku, że należy się bronić.

Ponieważ przemysł jest szczególnie wstawiony na ata-ki… prawnicy, specjaliści od różnych ewentualności, od-kryją wkrótce, że potencjalne zarzuty można liczyć w mi-lionach, a kieszenie są bardzo pojemne. Sędziowie usłysząprawdopodobnie coś w rodzaju: „Przemysł od lat zdawałsobie sprawę, że soja zawiera wiele toksyn. Początkowotwierdzono, że toksyny są usuwane w procesie przetwór-czym. Kiedy jednak stało się oczywiste, że proces prze-twórczy nie jest w stanie tego dokonać, zaczęto utrzymy-wać, że substancje te mają korzystne działanie. Wasz rządudzielił świadectwa zdrowotności substancji, która jesttrująca, zaś przemysł okłamywał opinię publiczną, abysprzedać więcej soi”.

W pojęciu „przemysł” mieszczą się kupcy, producenci,naukowcy, publicyści, biurokraci, maklerzy, spółki witami-nowe etc. Farmerzy prawdopodobnie jakoś się wywiną,ponieważ zostali wprowadzeni w błąd, tak jak my wszyscy,lecz muszą znaleźć coś innego, coś, co będą mogli hodo-wać, zanim wybuchnie sojowa bomba i rynek się załamie:bydło, modyfikowane jarzyny… a może konopie do pro-dukcji papieru na tysiące prawniczych sprawozdań.�

O autorkach:Sally Fallon jest autorką Nourishing Traditions: The Cookbook

that Challenges Politically Correct Nutrition and the Diet Dictoc-rats (Tradycje żywieniowe – książka kucharska, która stawia

wyzwanie politycznie poprawnemu żywieniu i dietetycznym dyk-tatorom) (II wydanie, New Trends Publishing, 1999) oraz preze-sem Fundacji Westona A. Price’a (Weston A. Price Foundation)z siedzibą w Waszyngtonie (‹www.WestonAPrice.org›).

Dr Mary G. Enig jest autorką Know Your Fats: The CompletePrimer for Understanding the Nutrition of Fats, Oils, and Chole-sterol (Poznaj swoje tłuszcze – kompletny przewodnik do zro-zumienia wartości odżywczej tłuszczów, olei i cholesterolu) (Bet-hesda Press, 2000, ‹www.BethesdaPress.com›), prezesem Mary-landzkiego Towarzystwa Żywieniowego (Maryland NutritionistAssociation) oraz wiceprezesem Fundacji Westona A. Price’a.

Autorki pragną złożyć podziękowanie drowi Mike’owi Fitz-partickowi oraz Valerie i Richardowi Jamesom za pomoc w opra-cowaniu tego artykułu.

Przełożył Jerzy Florczykowski

Przypisy:1. Program Trzeciego Międzynarodowego Sympozjum Na Temat Roli Soi

w Zapobieganiu i Leczeniu Chronicznych Chorób, 31.10-3.11 (niedziela-środa)1999, Omni Shoreham Hotel, Waszyngton, DC.

2. Dean Houghton, „Healthful Harvest”, The Furrow, styczeń 2000, str.10-13.

3. Richard J. Coleman, „Vegetable Protein – A Delayed Birth?”, Journal ofthe American Oil Chemists’ Society, 52:238A, kwiecień 1975.

4. Patrz strona internetowa: «www/unitedsoybean.org›.5. Ich lista podana jest na stronie internetowej: ‹www.soyonlineservi-

ce.co.nz›.6. Wall Street Journal, 27 październik 1995.7. James F. Smith, „Healthier tortillas could lead to healthier Mexico”,

Denver Post, 22 sierpień 1999, str. 26A.8. „Bakery says new loaf can help reduce hot flushes”, Agencja Reutera, 15

wrzesień 1997.9. „Beefing Up Burgers with Soy Products at School”, Nutrition Week,

Community Nutrition Institute, Waszyngton, DC, 5 czerwiec 1998, str. 2.10. John Urquhart, „A Health Food Hits Big Time”, Wall Street Journal,

3 sierpień 1999, str. B1.11. „Soyabean Milk Plant in Kenya”, Africa News Service, wrzesień 1998.12. Frederick J. Simoons, Food in China: A Cultural and Historical Inquiry,

CRC Press, Boca Raton, 1991, str. 64.13. Solomon H. Katz, „Food and Biocultural Evolution: A Model for the

Investigation of Modern Nutritional Problems”, Nutritional Anthropology, AlanR. Liss, Inc., 1987, str. 50.

14. Joseph J. Rackis i inni, „The USDA trypsin inhibitor study. I. Backg-round, objectives and procedural details”, Qualification of Plant Foods in HumanNutrition, vol. 35, 1985.

15. Van Rensburg i inni, „Nutritional status of African populations predis-posed to esophageal cancer”, Nutrition and Cancer, vol. 4, 1983, str. 206-216;P.B. Moser i inni, „Copper, iron, zinc and selenium dietary intake and status ofNepalese lactating women and their breastfed infants”, American Journal ofClinical Nutrition, 47:729-734, kwiecień 1988; B.F. Harland i inni, „Nutritionalstatus and phytate: zinc and phytate X calcium: zinc dietary molar ratios oflacto-ovovegetarian Trappist monks: 10 years later”, Journal of the AmericanDietetic Association, 88:1562-1566, grudzień 1988.

16. A.H. El Tiney, „Proximate Composition and Mineral and Phytate Con-tents of Legumes Grown in Sudan”, Journal of Food Composition and Analysis,1989, 2:6778.

17. A.D. Ologhobo i inni, „Distribution of phosphorus and phytate in someNigerian varieties of legumes and some effects of processing”, Journal of FoodScience, 49(1):199-201, styczeń-luty 1984.

18. B. Sandstrom i inni, „Effect of protein level and protein source on zincabsorption in humans”, Journal of Nutrition, 119(1):48-53, styczeń 1989; SusanTait i inni, „The availability of minerals in food, with particular reference toiron”, Journal of Research in Society and Health, 103(2):74-77, kwiecień 1983.

19. Zmniejszenie absorpcji cynku przez fityny stwierdzono w wielu badaniach.Ich wyniki podsumował Richard Leviton w Tofu, Tempeh, Miso and OtherSoyfoods: The ’Food of the Future’ – How to Enjoy Its Spectacular Health Benefits,Keats Publishing, Inc., New Canaan, 1982, str. 1415.

20. Edward Mellanby, „Experimental rickets: The effect of cereals and theirinteraction with other factors of diet and environment in producing rickets”,Journal of the Medical Research Council, 93:265, marzec 1925; M.R. Wills i inni,„Phytic Acid and Nutritional Rickets in Immigrants”, The Lancet, 8 kwiecień,1972, str. 771-773.

21. Joseph J. Rackis i inni, „The USDA trypsin…22. Joseph J. Rackis i inni, „The USDA trypsin…, str. 232.23. G.M. Wallace, „Studies on the Processing and Properties of Soymilk”,

Journal of Science and Food Agriculture, 22:526-535, październik 1971.24. Joseph J. Rackis i inni, „The USDA trypsin…, str. 22; „Evaluation of the

Health Aspects of Soy Protein Isolates as Food Ingredients”, przygotowany dla

28 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2000

WYDAWNICTWO „ZIELONE BRYGADY”FUNDACJA WSPIERANIA INICJATYW EKOLOGICZNYCHELDONEJO „VERDAJ BRIGADOJ” – „GREEN BRIGADES” PUBLISHING HOUSE

——————————ul. Sławkowska 12/24 (IV p.), 31-014 Kraków

48/12/4222264, 4222147, 4295332 w. 28, 29, 30; w. 26, [email protected] � www.most.org.pl/zb � ftp://ftp.most.org.pl/zb

konto: BOS S.A. O/Kraków nr 15401115-105428-27005-00FWIE swift: code swift ebos pl

Ekologia, ochrona środowiska i przyrody, wegetarianizmprawa ludzi, prawa zwierząt

Od maja 1989 do lipca 1999 wydaliśmy m.in.:135 numerów pisma Zielone Brygady. Pismo ekologów (ZB – pis-mo po polsku, głównie dla osób działających na rzecz szerokopojętej ekologii) – 1 egz. (68 ss. A5) za jedyne 2 zł! ZB są obecniedwutygodnikiem i kosztują w prenumeracie 2,5 zł/egz. (w tymkoszt wysyłki na terenie kraju). Dostępne są jeszcze numery 101,107-118, 120-126 po 1 zł (komplet zniżka 50 %).

FDA przez Life Sciences Research Office, Federation of American Societies forExperimental Biology (9650 Rockville Pike, Bethesda, MD 20014), USA,Contract No. FDA 223-75-2004, 1979.

25. Patrz strona internetowa ‹www/truthinlabeling.org›.26. Joseph J. Rackis, „Biological and Physiological Factors in Soybeans”,

Journal of the American Oil Chemists’ Society, 51:161A-170A, styczeń 1974.27. Joseph J. Rackis i inni, „The USDA trypsin…28. Benjamin Torum, „Nutritional Quality of Soybean Protein Isolates:

Studies in Children of Preschool Age” w Soy Protein and Human Nutrition,Harold L. Wilcke i inni, Academic Press, Nowy Jork, 1979.

29. Marwin Zreik, CCN, „The Great Soy Protein Awakening”, Total Health,32(1), luty 2000.

30. Opinia IEH na temat fitoestrogenów zamieszczona w The Human Diet,Final Report to the Ministry of Agriculture, Fisheries and Food, UK, paździer-nik 1997, str. 11.

31. Food Labeling: Health Claims: Soy Protein and Coronary Heart Disease,Food and Drug Administration 21 CFR, część 101 (Docket nr 98P-0683).

32. Daniel M. Sheegan, Daniel R Doerge, pismo do Dockets ManagementBranch (HFA-305), 18 luty 18 1999.

33. James W. Anderson i inni, „Meta-analysis of the Effects of Soy ProteinIntake on Serum Lipids”, New England Journal of Medicine, 333:(5):276-282, 1995.

34. Camille Guy, „Doctors warned against magic, quackery”, New ZealandHerald, 9 wrzesień 1995, sekcja 8, str. 5.

35. Kate Sander, Hilary Wilson, „FDA approves new health claim for soy, butlitte fallout expected for dairy”, Cheese Market News, 22 październik 1999, str. 24.

36. Mary G. Enig, Sally Fallon, „The Oiling of America”, Nexus Magazine,grudzień 1998-styczeń 1999 i luty-marzec 1999; dostępny także na stronieinternetowej: ‹www.WestonAPrice.org›.

37. Natural Medicine News, (L & H Vitamins, 32-33 47th Avenue, Long IslandCity, NY 11101), USA, styczeń-luty 2000, str. 8.

38. Angela Harras, (ed.), Cancer Rates and Risks, National Institutes ofHealth, National Cancer Institute, 1996, IV wydanie.

39. Charles E. Searle, (ed.), Chemical Carcinogens, ACS Monograph 173,American Chemical Society, Waszyngton, DC, 1976.

40. C. Nagata i inni, Journal of Nutrition, 128:209-213, 1998.41. Colin T. Campbell i inni, The Cornell Project in China.42. K.C. Chang, (ed.), Food in Chinese Culture: Anthropological and Historical

Perspectives, New Haven, 1977.43. Mark J. Messina i inni, „Soy Intake and Cancer Risk: A Review of the In

Vitro and In Vivo Data”, Nutrition and Cancer, 21(2):113-131, 1994.44. Joseph J. Rackis i inni, „The USDA trypsin…45. N.L. Petrakis i inni, „Stimulatory influence of soy protein isolate on breast

secretion in pre- and post-menopausal women”, Cancer Epid. Bio. Prev.,5:785-794, 1996.

46. C. Dees i inni, „Dietary estrogens stimulate human breast cells to enterthe cell cycle”, Environmental Health Perspectives, 105(Suppl. 3):633-636, 1997.

47. D.J. Woodhams, „Phytoestrogens and parrots: The anatomy of an inves-tigation”, Proceedings of the Nutrition Society of New Zealand, 20:22-30, 1995.

48. G. Matrone i inni, „Effect of Genistin on Growth and Development of theMale Mouse”, Journal of Nutrition, 235-240, 1956.

49. Y. Ishizuki i inni, „The effects on the thyroid gland of soybeans adminis-tered experimentally in healthy subjects”, Nippon Naibunpi Gakkai Zasshi767:622-629, 1991.

50. R.L. Divi i inni, „Anti-thyroid isoflavones from the soybean”, BiochemicalPharmacology, 54:1087-1096, 1997.

51. A. Cassidy i inni, „Biological Effects of a Diet of Soy Protein Rich inIsoflavones on the Menstrual Cycle of Premenopausal Women”, AmericanJournal of Clinical Nutrition, 60:333-340, 1994.

52. P.A. Murphy, „Phytoestrogen Content of Processed Soybean Foods”,Food Technology, styczeń 1982, str. 60-64.

53. Bulletin de L’Office Fdral de la Sant Publique, nr 28, 20 lipiec 1992.54. W.M. Keung, „Dietary oestrogenic isoflavones are potent inhibitors of

B-hydroxysteroid dehydrogenase of P. testosteronii”, Biochemical and Bio-physical Research Committee, 215:1137-1144, 1995; S.I. Makela i inni, „Est-rogen-specific 12 B-hydroxysteroid oxidoreductase type 1 (E.C. 1.1.1.62) asa possible target for the action of phytoestrogens”, PSEBM, 208:51-59, 1995.

55. K.D.R. Setchell i inni, „Dietary oestrogens – a probable cause of infertilityand liver disease in captive cheetahs”, Gastroenterology, 93:225-233, 1987; A.S.Leopald, „Phytoestrogens: Adverse effects on reproduction in California Quail”,Science, 191:98-100, 1976; H.M. Drane i inni, „Oestrogenic activity of soya-beanproducts”, Food, Cosmetics and Technology, 18:425-427, 1980; S. Kimura i inni,„Development of malignant goiter by defatted soybean with iodine-free diet inrats”, Gann., 67:763-765, 1976; C. Pelissero i inni, „Oestrogenic effect of dietarysoybean meal on vitellogenesis in cultured Siberian Sturgeon Acipenser baeri”,Gen. Comp. End., 83:447-457, 1991; Braden i inni, „The oestrogenic activity andmetabolism of certain isoflavones in sheep”, Australian J. Agricultural Research,18:335-348, 1967.

56. Jean Ginsburg, Giordana M. Prelevic, „Is there a proven place forphytoestrogens in the menopause?”, Climacteric, 2:75-78, 1999.

57. K.D. Setchell i inni, „Isoflavone content of infant formulas and themetabolic fate of these early phytoestrogens in early life”, American Journal ofClinical Nutrition, grudzień 1998, suplement, 1453S-1461S.

58. C. Irvine i inni, „The Potential Adverse Effects of Soybean Phytoestrogensin Infant Feeding”, New Zealand Medical Journal, 24 maj 1995, str. 318.

59. C. Hagger, J. Bachevalier, „Visual habit formation in 3-month-old mon-keys (Macaca mulatta): reversal of sex difference following neonatal manipula-tions of androgen”, Behavior and Brain Research, 45:57-63, 1991.

60. R.K. Ross i inni, „Effect of in-utero exposure to diethylstilbestrol on ageat onset of puberty and on post–pubertal hormone levels in boys”, CanadianMedical Association Journal, 128(10):1197-8, 15 maj 1983.

61. Marcia E. Herman-Giddens i inni, „Secondary Sexual Characteristics andMenses in Young Girls Seen in Office Practice: A Study from the PediatricResearch in Office Settings Network”, Pediatrics, kwiecień 1997, 99(4):505-512.

62. Rachel’s Environment & Health Weekly 263, „The Wingspread Statement”,część 1, 11 grudzień 1991; Theo Colborn, Dianne Dumanoski, John PetersonMyers, Our Stolen Future, Little, Brown & Company, Londyn, 1996.

63. L.W. Freni-Titulaer, „Premature Thelarch in Puerto Rico: A search forenvironmental factors”, American Journal of Diseases of Children, grudzień 1986,140(12):1263-1267.

64. Lon White, „Association of High Midlife Tofu Consumption with Ac-celerated Brain Aging”, Plenary Session nr 8: Cognitive Function, The ThirdInternational Soy Symposium, listopad 1999, program, str. 26.

65. Helen Altonn, „Too much tofu induces «brain aging», study shows”,Honolulu Star–Bulletin, 19 listopad 1999.

66. Journal of the American Geriatric Society, 46:816-21, 1998.67. Daniel R. Doerge, „Inactivation of Thyroid Peroxidase by Genistein and

Daidzein in Vitro and in Vivo; Mechanism for Anti-Thyroid Activity of Soy”,przedstawiony w listopadzie 1999 roku na Sympozium Soi w Waszyngtonie, DC,National Center for Toxicological Research, Jefferson, AR 72029, USA.

68. Claude Hughes, Center for Women’s Health and Department of Obstet-rics & Gynecology, Cedars–Sinai Medical Center, Los Angeles, CA.

69. „Soy Intake May Affect Fetus”, Reuters News Service, 5 listopad 1999.70. „Vegetarian diet in pregnancy linked to birth defect”, BJU International,

85:107-113, styczeń 2000.71. „Status GRAS” oznacza, że dany lek jest bezpieczny, że nie są znane jego

niebezpieczne dla zdrowia działania – warto sprawdzać na opakowaniach lekówimportowanych z Zachodu, czy na etykiecie jest takie oznaczenie. – Przyp. tłum.

72. FDA ref 72/104, Report FDABF GRAS – 258.73. „Evaluation of the Health Aspects of Soy Protein Isolates as Food

Ingredients”, przygotowany dla FDA przez Life Sciences Research Office,Federation of American Societies for Experimental Biology (FASEB) (9650Rockville Pike, Bethesda, MD 20014, USA), kontrakt nr, FDA 223-75-2004,1979.

LIPIEC-SIERPIEŃ 2000 NEXUS • 29

NAUKAWIEŚCI Z POGRANICZA NAUKI

ELEKTRYCZNY MOTOR E.V. GRAYASILNIK, KTÓRY NAPĘDZA SAM SIEBIE

Niniejszy artykuł o wynalazcy EdwinieV. Grayu i jego elektromagnetycznymsilniku po raz pierwszy ukazał sięw czerwcu 1977 roku i w październiku1991 roku trafił na stronę internetowąKeelyNet. Gray zmarł kwietniu 1993roku we wciąż nie wyjaśnionych okoli-cznościach.

W lutym tego roku na stronie Ke-elyNet pojawiła się informacja o pono-wnym odkryciu „elektrycznego silnikaEV Graya” oraz omówienie niejasnościdotyczących okoliczności śmierci wy-nalazcy. Poniżej publikujemy schematblokowy oraz zdjęcie silnika GrayaEMA-4. Dalsze dane na temat EdwinaGraya i jego wynalazków można zna-leźć na stronie internetowej KeelyNet‹www.keelynet.com›.

N ękany przez władze, nie dofi-nansowany, ignorowany przez

naukę, świat biznesu i przemysł Ed-win V. Gray, wynalazca samouk z LosAngeles, stworzył rewolucyjny silnikelektromagnetyczny, który rodzi na-dzieję na znaczną poprawę warunkówżycia na świecie.

Dzięki odkryciu przez Graya su-perefektywnego sposobu dostarczaniamocy przy znacznie niższych kosztachniż w przypadku innych urządzeń po-dobnego typu otwierają się nowe,ogromne możliwości. Ten nowy silnikelektromagnetyczny jest gigantycznymkrokiem w kierunku budowy wspania-łych elektrowni przedstawianych przeztwórców z gatunku science fiction.

Korzyści płynące z tego wynalazkudla samego tylko przemysłu motory-zacyjnego mogą być wręcz niesłycha-ne – wygląda na to, że Gray rozwiązałdylemat Detroit w sprawie praktycz-nie działających samochodów z napę-dem elektrycznym.

Nazwisko Graya z powodzeniemzasługuje na umieszczenie go w an-nałach historii obok takich wynalaz-ców, jak Edison, Marconi, Goddardi Bell1, pod warunkiem że establish-ment odczepi się od niego.

Społeczne zjawisko określane mia-nem „opór wobec zmian” oraz inne

zwane „ekonomicznym status quo”sprawiły, że historia jego silnika nosigorzki posmak frustracji. Większośćludzi dawno by już się poddała.

Ale nie Gray, którego bezustanneeksperymentowanie i niesamowitadeterminacja doprowadziły do tech-nicznego tryumfu, który zaowocowałniewyczerpanym źródłem statycznejelektryczności. W tym miejscu każdyekspert stwierdzi: „Przecież elektry-czność statyczna nie jest w stanie wy-konać żadnej pracy”. Otóż Gray do-wiódł, że eksperci nie mają racji.

Jego batalia jeszcze się nie zakoń-czyła, lecz wiatry zaczęły chyba jużmu sprzyjać. Jego firma o nazwie EVGray Enterprises szuka właśnie środ-ków na dalszy rozwój jego silnika.Jego zamiary zostały pokrzyżowaneprzez poważne problemy natury pra-wnej, które udało się ostatnio rozwią-zać poprzez przyznanie się do popeł-nienia niewielkiego pogwałcenia za-sad obowiązujących w ramach Securi-ties and Exchange2. Te trwające nie-mal dwa lata prawnicze przepychankiwreszcie się skończyły. Koszty proce-su prawie doprowadziły go do ruiny.Gray wygrał kilka ważnych bitew, alenie wygrał jeszcze wojny.

Start życiowy Graya nie był zbytobiecujący. Był jednym z sześciorgadzieci biednej rodziny osiadłej w Wa-szyngtonie i właściwie wychowywałago ulica. Niewielu podejrzewało goo genialność. Podobnie jak wieledzieci był zafascynowany silnikamii motorami, lecz jego sposób myśleniao nich wykraczał daleko poza ramyzwykłej ciekawości, bowiem chciałwiedzieć więcej niż tylko to, co spra-wia, że się poruszają.

Gray opuścił szkołę w wieku czter-nastu lat i zaczął majsterkować. Miałtakie braki w podstawowym wykszta-łceniu, że przez pewien czas nie zda-wał sobie sprawy, że jego sposóbpodejścia jest, zarówno oryginalny,jak i wyprzedzający obecny poziomwiedzy.

W elektryczności interesowały gotrzy zjawiska:

1. Możliwość magazynowania ła-dunku elektrycznego przez konden-sator i wyzwalanie go na życzenie.

2. Możliwość wysyłania impulsówelektrycznych i to, że mogą one wracać.

3. To, że błyskawice wydają siębyć potężniejsze bliżej ziemi, gdzieatmosfera jest gęstsza.

Były to fakty znane wszystkim fizy-kom, lecz dla większości z nich niebyły ze sobą powiązane. Geniusz EdaGraya polegał na tym, że powiązał jeze sobą i wykorzystał do stworzenianowej technologii.

— Przypominam sobie szok jakie-go doznałem, kiedy chwyciłem rękąnaładowany kondensator, który stałna półce — wspomina Gray. — Tenprosty fakt na zawsze pozostał miw pamięci. Potem przyglądałem sięjak ludzie zatrudnieni przez rząd tes-towali pierwszy radar nad rzeką Poto-mac. Zapamiętałem, co wyjaśniał je-den z nich: „impuls jest wysyłany i im-puls powraca”. Poza tym zawsze mia-łem bzika na punkcie błyskawic. Ob-serwowałem je godzinami. Zauważy-łem, że wydają się być znacznie potęż-niejsze, kiedy są blisko ziemi, z czegowywnioskowałem, że ma to jakiśzwiązek z większą ilością powietrza.

Te trzy spostrzeżenia oraz super-tajna metoda generowania i miesza-nia statycznego ładunku elektryczne-go, stanowią podstawę silnika Graya.

Gray dojrzał, ożenił się, rozwiódłi ponownie ożenił się. Myśli o nowymsilniku kłębiły się w jego głowie przez22 lata. W międzyczasie przeniósł siędo południowej części Kalifornii,gdzie założył warsztat i szukał radywykształconych ludzi. Kawałek po ka-wałku jego myśli zaczęły układać sięw logiczną całość.

W roku 1973 był gotów do zade-monstrowania światu swojego silnika.Był na tyle rozsądny, że zrobił wszyst-ko, aby zapobiec przejęciu jego wyna-lazku przez jakiegoś giganta przemys-łowego i ukryciu go.

Już od roku 1957 przygotowywałgrunt szukając finansowego wsparcia.W ciągu kilku lat udało mu się namó-

30 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2000

kontrolersilnik

wirnikstojan

odprowadzenieenergii

moduł wysokiegonapięcia

moduł regeneracjienergii sprężarka (A)

alternator (B)elektronicznypulsator (C)

6 wolt

6 wolt

6 wolt

6 wolt

24-woltowyzestaw baterii

60-120-amperowe pulsacje opcjonalne urządzenia

Schemat blokowy silnika E.V. Graya (www.keelynet.com/evgray/evgray.htm)

Prototyp silnika E.V. Graya EMA-4

wić 788 ludzi na zakup akcji jegofirmy – przyjaciół i znajomych i ichprzyjaciół. To pozwoliło mu stanąćmocnej na nogach, zwłaszcza kiedyprokuratura okręgu Los Angeles wy-stąpiła przeciwko niemu z wątpliwejsłuszności oskarżeniem o oszustwo.

Od roku 1957 do 1972 Gray zgro-madził około dwa miliony dolarów nabudowę swojego silnika. W roku 1972opracował ostatecznie i zbudowałpierwszy działający model.

Mimo to potrzeba było dalszychfunduszy. Udał się do wielkich firmelektrycznych i samochodowych, ta-kich jak General Dynamics, RockwellInternational, Ford, General Motors,i temu podobnych, gdzie zazwyczajodmawiano mu wsparcia.

— Po wysłuchaniu mnie i okaza-niu zainteresowania stwierdzali, żechcą 90 procent udziałów i wtedy jaim odmawiałem — opowiada Gray.

Grayowi udało się jednak zainte-resować kilku specjalistów, którzy za-oferowali jego świeżo początkującejfirmie korzyści płynące z ich wiedzy.Byli to Richard B. Hackenberger, in-żynier elektronik, który pracowałw Sony i Sylvanii, oraz Fritz Lens,specjalista mechanik, który dobrzerozumiał koncepcję Graya. Wiosną1973 roku Gray i jego współpracow-nicy przedstawili światu jego silnik.

Na stole w warsztacie stał sześcio-woltowy akumulator samochodowypołączony ołowianymi drutami z całąserią kondensatorów stanowiącychklucz do odkrycia Graya. Cały zestawbył podłączony do dwóch elektromag-nesów o wadzie 0,568 kg każdy.

Po rozpoczęciu pokazu Gray po-wiedział:

— No więc, gdyby zacząć terazładować te dwa magnesy sokiem [ele-ktrolitem] z baterii i kazać im wyko-nywać, to co im każę wykonywać,

akumulator wyczerpałbysię w ciągu 30 minut, a ma-gnesy przegrzały.

Fritz Lens uaktywniłakumulator. Woltomierzwskazywał 3 kV. Grayprzycisnął włącznik i roz-legł się głośny huk. Górnymagnes sfrunął, jakby poddziałaniem potężnej siły,i Richard Hackenbergerzłapał go gołą ręką.

Ta pierwsza demonst-racja dowodziła, ze Graywykorzystuje zupełnie in-ną od dotychczasowych fo-rmę prądu elektrycznego– potężną i „zimną” zara-zem formę energii. Dowo-dził tego fakt, że Hacken-berger złapał magnes i niepoparzył się.

Był to historyczny mo-ment, porównywalnyz dniem w roku 1877, kie-dy Thomas A. Edison wci-snął włącznik, zapalającszklaną żarówkę, któraświeciła przez ponad dobę.

Demonstrację EdaGraya obserwowało dwóch bezstron-nych ekspertów i autor tego artykułu.

— Najdziwniejsze było to, że zużyt-kowany został jedynie drobny ułamekenergii. Większość wróciła do akumu-latora — stwierdził Hackenberger.

W rzeczywistości tego dnia zapre-zentowane zostały dwie „niemożliwo-ści”. Druga dotyczyła braku wzrostutemperatury magnesu, nadmiaru cie-pła będącego jedną z wad występują-cych przy wykorzystywaniu prądu ele-ktrycznego. Ten udany test zdawał sięoznaczać wielki przełom dla EdaGraya. W rzeczywistości jednakw tym momencie zaczęły się jego po-ważne kłopoty.

Szum, jaki powstał wokół tego po-kazu, zwrócił na Graya uwagę firmyz Denver, która zgodziła się wesprzećgo sumą wielu milionów dolarówprzez okres kilku lat. W tym czasieGray planował wypuścić na rynekpróbny model silnika w całkowicienowym typie samochodu o nazwieFascination opracowanym przez Pau-la Lewisa z Sidney w stanie Nebraska.

Pierwsze prototypy miały być goto-we 1 stycznia 1974 roku i wtedy zaczę-ły dziać się dziwne rzeczy – nieszczęś-cia, które, jak przypuszczał Gray, byłydziełem osób starających się zdyskre-dytować jego silnik. Ostatecznie za-niechano prób z Fascination.

W lipcu 1974 roku mieszczącą sięw Van Nuys firmę Graya najechalikonkwistadorzy z prokuratury okręguLos Angeles. Skonfiskowali wszystkieplany, notatki i najnowszy, działającymodel silnika.

Personel prowadzący śledztwoz ramienia prokuratury groził muoskarżeniem go z wielu paragrafów,począwszy od oszustwa a na kradzieżyskończywszy. Mimo upływu wielumiesięcy nie postawiono mu żadnegozarzutu. Prowadzący dochodzenieodrzucali żądania zwrotu skonfisko-wanych materiałów wniesione przezprawników wynalazcy.

W międzyczasie pracownicy pro-kuratury odszukali inwestorów Grayai starali się nakłonić ich do wysunięcia

LIPIEC-SIERPIEŃ 2000 NEXUS • 31

przeciwko niemu oskarżenia. Wszys-cy odmówili.

W końcu, osiem miesięcy po na-jeździe, prokuratura wystąpiła z ca-łym szeregiem oskarżeń przeciwkoGrayowi, między innymi o kradzieżna wielką skalę polegającą na wyłu-dzeniu pieniędzy od inwestorów przypomocy oszustwa. Wszystkie te oska-rżenia upadły, kiedy udowodniono, żesą one zupełnie bezpodstawne.

Pozostały jedynie dwa zarzuty do-tyczące pogwałcenia przepisów SEC(patrz przypis 2). Pod koniec marca1976 roku Gray przyznał się do popeł-nienia tych wykroczeń, zapłacił stoso-wną karę, po czym został uwolniony.

Te długotrwałe prawne kłopotymiały dalsze konsekwencje. Główneźródło finansowania, firma z Denver,po wpłaceniu niewielkiej zaliczki wy-cofała się ze swoich zobowiązań. Naszczęście wystarczyło to na budowędrugiego prototypu silnika.

Obecnie3 Gray jest bardzo ostroż-ny w rozmowach na temat możliwościjego silnika, nawet jeśli chodzi o włas-ności, które zostały już udowodnione,bojąc się, że pragnienie usatysfakc-jonowania sceptycznych naukowcówmoże sprowadzić mu na głowę kolej-ne kłopoty natury prawnej.

— W usiłowaniach pognębieniamojego wynalazku kryło się znaczniewięcej, niż to było widać gołym okiem— powiada. — To cud, że w ogóleprzetrwaliśmy.

Jeśli za tymi wszystkimi nieszczęś-ciami, jakie się na niego zwaliły, rze-czywiście stały jakieś wielkie interesy,może okazać się, że wkroczyły one doakcji za późno, aby zdławić idę, naktórą nadszedł już czas.

Z pomocą spieszą mu już potężnisojusznicy. Na przykład TowarzystwoPatentowe Los Angeles (Los AngelesPatent Attorney’s Association), którenominowało go w lutym (1977) dotytułu „Wynalazcy Roku”.

Dwaj renomowani naukowcy, drNorm Chalfin i dr Gene Wester,z Kalifornijskiego Instytutu Techno-logicznego (California Institute ofTechnology) publicznie poparli jegosilnik. Dr Chalfin był obecny na ostat-niej prezentacji najnowszego modelu,która miała miejsce na oczach zgro-madzenia udziałowców.

— Nie ma na świecie lepszegosilnika — oświadczył zgromadzonymdr Chalfin. — Tradycyjne silniki sąnapędzane ciągłym strumieniem ene-rgii elektrycznej i ciągłym jej odpły-wem. W tym silniku energia jest wy-korzystywana jedynie przez ułamekmilisekundy. Nie zużyta energia wra-

ca do akumulatora będącego częściąskładową urządzenia do ponownegoużycia. W tym systemie nie ma stratenergii — dodał na koniec dr Chalfinkładąc rękę na silniku.

Dr Chalfin zaryzykował własną re-putację, pisząc tekst zgłoszenia paten-towego w imieniu niewykształconegowynalazcy, którego napisanie prze-kracza jego możliwości.

Obecny na tym samym zgroma-dzeniu dr Gerald Price, doradca pa-tentowy Graya, oświadczył udziało-wcom:

— Za odkrycie i udowodnieniewłaściwości nowej formy energii elek-trycznej Gray został nominowany dodorocznej nagrody fundowanej przezrzeczników patentowych południowejKalifornii.

W oczekiwaniu na przyszłe, bar-dziej pomyślne dni, Gray powiada, zechce wdrożyć swój silnik do produkcjii udowodnić, że odkrył więcej niżprzypuszczają jego sponsorzy.

Doradcy Graya ostrzegają goprzed wysuwaniem jakichkolwiekprzypuszczeń, niemniej autor tego ar-tykułu, który śledzi uważnie jego pra-ce od lat, widział i słyszał wystar-czająco dużo, aby bez cienia ryzykastwierdzić, że wynalazca znalazł pra-wdopodobnie klucz do naturalnegozjawiska noszącego nazwę „kulistegopioruna”.

Przy łącznym zastosowaniu wyła-dowań kondensatora i impulsów ene-rgetycznych składających się z mie-szaniny prądu statycznego i stałegoGray może prawdopodobnie wydobyćz akumulatora więcej, niż zostałow nim zmagazynowane, a to dlatego,że w czasie pracy jego silnik czerpieelektryczność statyczną z jej ogrom-nego rezerwuaru zawartego w atmo-sferze.

Naukowcy wzdragają się przeduznaniem tej teorii, lecz pewnegodnia Gray może znowu udowodnić imswoje racje. W tej chwili przyznanomu już rację w odniesieniu do silnikawykorzystującego zjawisko rozłado-wania kondensatora. Już z tego wzglę-du jego silnik stanowi osiągnięcie o re-wolucyjnym charakterze, między in-nymi dlatego, że pracuje na zimno.Już sama ta właściwość może rozwią-zać miliony problemów przemysło-wych związanych z opornością. Częścipracujące na zimno nie są poddawanesiłom rosnącego wraz temperaturą ta-rcia, a więc nie zużywają się tak szybkojak części ulegające przegrzewaniu.

Jeśli silnik Graya zdobędzie popu-larność i wejdzie do powszechnegoużytku, może stać się kropelką prze-

lewającą miarkę na rzecz doniosłejhistorycznie sprawy. Może stanowićrównież dobrodziejstwo na masowąskalę w następujących dziedzinach:

• Jako środek napędu wszelkiegorodzaju samochodów, samolotów,ciężarówek, pociągów i statków bezpotrzeby spalania benzyny, nafty luboleju napędowego.

• Jako źródło ogrzewania lubchłodzenia amerykańskich domów zacenę ułamka energii zużywanej obec-nie do tego celu.

• Jako bardzo tanie źródło napę-du maszyn i urządzeń przemysło-wych.

Co więcej, wszystko to może od-bywać się bez emisji jakichkolwiekzanieczyszczeń do ziemskiej atmo-sfery.

Wciąż nie wyjaśnione pozostajepytanie: Jak Edwinowi Grayowi, nie-douczonemu majsterklepce, udało siępołączyć pewne rozwiązania techno-logiczne z występującymi w przyro-dzie zjawiskami w urządzenie pozo-stające poza zasięgiem błyskotliwychi hojnie subsydiowanych naukowców?

— Osoba wykształcona w dziedzi-nie elektryczności spojrzałaby na toi stwierdziła, że to nie może działać— powiedział dr Chalfin. — Grayo tym nie wiedział i dlatego udało musię zmusić to do działania. Dziękitemu dał światu całkowicie nową i ba-rdzo obiecującą technologię.�

Przełożył Jerzy Florczykowski

Przypisy:1. Edison to, jak wszystkim wiadomo, wynala-

zca żarówki i wielu innych rzeczy związanychz elektrycznością, Marconi – radia, a Bell – tele-fonu. Ze znajomością Goddarda jest już trochęgorzej – jest to amerykański profesor (pełnenazwisko: Robert Hutchings Goddard), któryżył w latach 1882-1945 i uchodzi za ojca współ-czesnych rakiet. W roku 1919 ogłosił swój klasy-czny traktat zatytułowany A Method of ReachingExtreme Altitudes (Metoda dotarcia na największewysokości). – Przyp. tłum.

2. Chodzi tu prawdopodobnie o wykroczeniezwiązane ze sprzedażą akcji niezgodne z przepi-sami Komisji Papierów Wartościowych i Giełdy(Securities and Exchange Commission), którazostała ustanowiona uchwałą Kongresu z roku1934 w celu przywrócenia zaufania do giełdypapierów wartościowych poprzez zapobieżenieprowadzenia nielegalnych transakcji i manipula-cji giełdą, które doprowadziły do słynnego kra-chu w roku 1929. Komisja wydała szereg przepi-sów dotyczących między innymi obrotu papiera-mi wartościowymi, których przekroczenie stano-wi przestępstwo tak zwanej „mniejszej katego-rii”. – Przyp. tłum.

3. Artykuł ten został opublikowany w roku1991 jeszcze za życia Graya. – Przyp. tłum.

(Źródło: strona internetowa KeelyNet; kore-spondencja dotycząca E.V. Graya umieszczonapod adresem ‹www.keelynet.com/evgray/›).

32 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2000

Bazująca rzekomona naukowych

podstawachpsychiatria

charakteryzujesię znikomą

skutecznościąleczenia chorób

psychicznychi jednocześnie

cieszy się wysokimstatusem

społecznym.Czy zasłużenie?

Rochelle MacredieCopyright 1999

E-mail: [email protected]

C oś złego dzieje się z twoim życiem: tracisz pracę, twoje małżeństworozpada się lub opuszcza cię kochanek. Pełen dobrych chęci przyjaciel

lub krewny sugeruje ci, abyś zasięgnął porady psychiatry lub psychologa w celuuzyskania jakiejś pomocy. Ten pomysł wydaje ci się sensowny, gdyż w tymmomencie nie czujesz się zbyt szczęśliwy. Może jednak przemyśl tę sprawę! Tarada może wcale nie być taka dobra.

„Psychiatria” jest zdefiniowana jako „specjalistyczna gałąź medycyny za-jmująca się diagnozą, leczeniem i zapobieganiem zaburzeniom umysłowym”.1

„Psychologia” jest definiowana jako „nauka o naturze, funkcjach i zjawiskachzachodzących w umyśle, cechach charakterystycznych”.2 Psychiatria i psycho-logia są pokrewnymi dziedzinami, przy czym psychologia tworzy teoretyczną,niemedyczną podstawę psychiatrii. Większość z nas sądzi, że psychologiai psychiatria są naukami takimi samymi jak na przykład chemia lub fizyka.

Zgodnie z doniesieniami prasowymi Martin Bryant, uzbrojony bandyta,który spowodował masakrę w Port Arthur w Tasmanii, oceniany był przezczterech psychiatrów. Z tych konsultacji wynikły cztery różne diagnozy: jedenz psychiatrów orzekł, że jest to schizofrenia paranoidalna, inny, że psychopatia,trzeci zdiagnozował syndrom Aspergera, z kolei czwarty nie zgodził się z tąopcją i jednocześnie uchylił się od postawienia specjalistycznej diagnozy innejniż stwierdzenie, że Bryant nie ma syndromu Aspergera. Przypuśćmy, że damcztery próbki tej samej substancji czterem ekspertom w dziedzinie chemiianalitycznej i że pierwszy uzna, iż dana substancja to siarczan miedzi, drugi, żecyjanowodór, trzeci, że chlorek sodowy, a czwarty, że czterofluorek ksenonu.czy w tej sytuacji poważnie traktowalibyśmy przypisywanie sobie przez chemięstatusu nauki? Uznalibyśmy ją za pseudonaukę i wrzucili do tego samegonaukowego śmietnika, co astrologię.

Zdziwienie budzi fakt, że psychiatria nadal uważa się za dyscyplinę naukową,kiedy jest rzeczą oczywistą, że nie stosuje ona metod naukowych. Jest rzecząoczywistą, że w psychiatrii brak obiektywizmu, skoro diagnoza zależy od tego,kto ją postawił. Niestety dowody wskazują na to, że obie dyscypliny, psychiatriai psychologia, nie są bardziej naukowe niż astrologia czy numerologia, a mimoto obie nadal cieszą się wysokim statusem.

Prowadzenie badań nad psychiatrią nie jest w Australii łatwym zadaniem.Na przykład nie wydaje się, aby istniały jakieś specjalne statystyki dotyczącetakich problemów jak liczba samobójstw popełnianych w zawodzie każdegoroku. Ogólnie rzecz biorąc mamy do czynienia z niedostatkiem danychstatystycznych opartych na danych miejscowych, tak więc musimy opierać sięgłównie na badaniach amerykańskich. Ten brak danych nie powinien naszbytnio martwić, ponieważ zasady, jakimi rządzi się ta profesja, są takie same,zarówno w USA, jak i w Australii.

Ogół społeczeństwa wydaje się zawsze gotów do niekwestionowanego zaakcep-towania każdej teorii, która sugeruje, że wszyscy jesteśmy jednostkami dysfunk-cyjnymi, i że potrzebujemy jakiejś formy psychoterapii. Jest to pogląd propagowa-ny przez pewnych psychoterapeutów. Jak logiczny jest ten pogląd? Przypuśćmy,że wszyscy jesteśmy nienormalni i potrzebujemy psychoterapii. Tak więcz definicji wynika, że wszyscy mamy fałszywy osąd – ale wobec tego, co z tymi,którzy sugerują, że wszyscy potrzebujemy psychoterapii. Jak mamy wiedzieć, czyich osąd dotyczący reszty z nas jest słuszny? Ten paradoks jest jednym z wieluproblemów logicznych, przed którymi staje psychiatria i psychologia.

Psychiatra Walter Afield mówi, że psychiatria dąży coraz bardziej dozdefiniowania zachowania, które nie było wcześniej uważane za patologię, jakochoroby. Jak przykład przytacza swoje doświadczenia z niedawnej konferencji,w której brał udział, „gdzie rosyjscy psychiatrzy mówili o leczeniu problemówniedopasowania w małżeństwie w Ameryce, które w Rosji nazywa się po prostupechem”.3

LIPIEC-SIERPIEŃ 2000 NEXUS • 33

W okresie stażupodyplomowego

współczynnik popełnianiasamobójstw jest wśród

psychiatrów niemal dziewięćrazy wyższy niż wśródogółu społeczeństwa.

Należałoby oczekiwać, że skoro psychiatria jest spec-jalistyczną dziedziną medycyny, psychiatrzy będąc wtajem-niczeni w znajomość funkcjonowania umysłu ludzkiegobędą lepiej dopasowani do trudności życia niż nie tylkoinni członkowie społeczeństwa, ale również inni człon-kowie profesji medycznej. Jak się jednak okazuje, psychia-trzy popełniają samobójstwa dwukrotnie częściej niż inniczłonkowie profesji medycznej.4 W okresie residency (o-kres po stażu podyplomowym, kiedy lekarz pozostajew szpitalu w celu dalszego kształcenia się – przyp. tłum.)współczynnik popełniania samobójstw jest wśród psychiat-rów niemal dziewięć razy wyższy niż wśród ogółu społe-czeństwa.5

Wspólne badanie wykonane w roku 1987 przez Ameri-can Medical Association (Amerykańskie StowarzyszenieMedyczne) i American Psychiatric Association (Amery-kańskie Stowarzyszenie Psychiatryczne) dotyczące samo-bójstw wśród lekarzy dowiodło, że najwyższy współczynniksamobójstw występuje wśród psychiatrów; że 94 procentypsychiatrów, którzy popełnili samobójstwo, uczyniło topod wpływem cierpień umysłowych6 (którym psychiatriama według jej twierdzeń przynosić ulgę); i że 56 procenttych, którzy popełnili samobójstwo, uczyniło to pod wpły-wem przepisanych sobie samym leków działających napsychikę.7 W okresie kiedy nastą-piła ich śmierć, 42 procenty zasię-gały porady fachowego pracowni-ka w dziedzinie zdrowia psychicz-nego.8

W jednym z przeglądów stwier-dzono, że 91 procent psychiatrówzgadza się, że członkowie tej pro-fesji mają w przeciwieństwie doniepsychiatrów „emocjonalne tru-dności związane z pracą, specyficz-ne dla ich zawodu”.9 Badania prze-prowadzone wśród Anonimowych Alkoholików wykazały,że podczas gdy psychiatrzy stanowią tylko 8 procent wśródlekarzy, reprezentują 17 procent członków AA.10 Krótkomówiąc psychiatrzy byli w tej grupie nadreprezentowani.

Nadużywanie leków jest innym problemem; badanie500 praktykujących psychiatrów, omawiane w roku 1988w New England Journal of Medicine, ujawniło, że wśródpsychiatrów jest znacznie więcej użytkowników lekówpsychotropowych (psychoactive drugs) i że współczynnikich stosowania wynosi 83 procenty, z tym że 48 procenttych leków przepisywanych było do użytku własnego.Współczynnik rozbitych małżeństw był równie niepokoją-cy, z psychiatrami zajmującymi w dziedzinie problemówmałżeńskich (włącznie z problemami seksualnymi) czoło-wą pozycję wśród wszystkich innych zawodów lekarskich.W przypadku małżeństw psychiatrów istnieje większe pra-wdopodobieństwo krótkiego ich trwania i powstania prob-lemów spowodowanych aferami pozamałżeńskimi.10

LECZENIE PSYCHIATRYCZNEWysoki status psychiatrii jest niesłuszny, kiedy weźmie

się pod uwagę, że psychiatrzy sami przyznają, iż nie sązdolni do wyleczenia tak zwanych „chorób umysłowych”,których leczeniem się zajmują11, a tym bardziej do zro-zumienia ludzkiego umysłu.

Leczenie stosowane przez psychiatrię jest albo psycho-logiczne, albo somatyczne. Tak zwane leczenie psycho-logiczne obejmuje albo poradnictwo, albo psychoterapię,podczas gdy leczenie somatyczne obejmuje podejście doproblemu bardziej organiczne lub biologiczne, przy mate-

rialistycznym podejściu, że umysł to mózg. To ostatniepodejście obejmuje leczenie środkami farmakologicznymi,elektrowstrząsami lub operacje mózgu. Leczenie somaty-czne opiera się na przekonaniu, że nasze złe samopo-czucie jest zdeterminowane chemicznie i genetycznie.Zgodnie z somatyczną szkołą myślenia, nic nie możemyzrobić w tej dziedzinie.12

Leczenie Wstrząsami ElektrycznymiLeczenie wstrząsami elektrycznymi pierwszy raz zostało

zastosowane w roku 1838 we Włoszech przez psychiatrędra Ugo Cerlettiego po tym, jak był w rzeźni świadkiemużycia szoku elektrycznego do ogłuszania świń przedprzecięciem im gardła. Kiedy Cerletti zauważył, że szokelektryczny nie zabija świń, zdecydował użyć go w celachleczniczych u ludzi.13

Leczenie to zostało wprowadzone w USA w roku 1940i używano go z niepohamowanym entuzjazmem. Literatu-ra z tego okresu czyni mało wysiłków w celu ukrycia faktu,że psychiatrzy świadomie powodowali uszkodzenia mózgulub stosowali elektrowstrząsy bardziej w celu jego uspoko-jenia niż leczenia.14

W roku 1942 psychiatra dr Abraham Myerson powie-dział: „Obniżenie inteligencji jest ważnym czynnikiem

w procesie leczenia… W istocieniektóre z najlepszych wyników,jakie się otrzymuje, zdarzają sięu tych osobników, u których redu-kujemy ją niemal do stanu niedo-rozwoju umysłowego. Niemożliwejest wyobrażenie sobie tego stanubez podstawy organicznej; musząistnieć chociażby chwilowe zmianyorganiczne w mózgu i leczenie jestzwiązane z tymi organicznymizmianami”.15

Początkowo leczenie elektrowstrząsami było stosowanebez znieczulenia i powodowane przez nie konwulsje byłytak gwałtowne, że często następowały złamania kości,i w rezultacie w latach 1950-tych stosowanie środkówpowodujących zwiotczenie mięśni i narkozy stało się po-wszechną praktyką. Wynikła z tego terapia została na-zwana „zmodyfikowaną ECT” („zmodyfikowaną terapiąelektrowstrząsową”). Środki powodujące zwiotczenie mię-śni i narkoza nie redukowały efektu wywieranego na mózgi centralny układ nerwowy. Jeśli cokolwiek uległo zmianie,to fakt, że potrzeba obecnie więcej prądu do spowodo-wania konwulsji.16 Skutkiem tych modyfikacji jest zapobie-ganie ujawnieniu przez organizm pełnej siły ataku.17 Jed-nak zmodyfikowane leczenie stanowi dodatkowe ryzyko,gdyż dochodzi do niego ryzyko narkozy i działania środ-ków zwiotczających mięśnie.

Inna zmiana w ECT nastąpiła w latach 1950-tych wrazz wprowadzeniem „jednostronnej ECT”. ECT jest zwykledwustronne, to znaczy elektrody są umieszczone po obustronach głowy. Jednostronne ECT jest faworyzowaneprzez niektórych psychiatrów, którzy uważają, że powodu-je ono mniejszą utratę pamięci niż ECT dwustronne. Jestto twierdzenie nadzwyczajne, jeśli wziąć pod uwagę, żerzecznicy ECT kategorycznie zaprzeczają, że powodujeona jakąkolwiek trwałą utratę pamięci.18 Większość psy-chiatrów preferuje ECT dwustronną, uważając, że ETCjednostronna wymaga zastosowania większej liczbywstrząsów, co oznacza, że jest mniej skuteczna.19

Psychiatra dr Lee Coleman powiedział na temat ECT:„Zmiany, jakie widzi się podczas stosowania wstrząsów

34 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2000

„Zmiany, jakie widzi siępodczas stosowania

wstrząsów elektrycznych,są całkowicie zbieżne zeskutkami każdego silnego

uszkodzenia mózgu, takiegojakie może na przykład

wywołać uderzeniemłotkiem w głowę”.

elektrycznych, są całkowicie zbieżne ze skutkami każdegosilnego uszkodzenia mózgu, takiego jakie może na przy-kład wywołać uderzenie młotkiem w głowę. W następstwiejednostka jest oszołomiona, zagubiona i zdezorientowana,tak więc nie może rozumieć bieżących problemów”.20

Obrońcy ECT argumentują, że jest ona tania, skutecznai działa szybko poprawiając kondycję pacjenta. Biorąc poduwagę tę poprawę, doprawdy dziwi subiektywność tejoceny.21 Artykuł, jaki ukazał się w roku 1974 w WorldMedicine, wskazuje, że skuteczność ECT może być poprostu domniemaniem leczących psychiatrów. Artykułopowiada, jak zainstalowano nową maszynę do ECT,która była o wiele bardziej skomplikowana w obsłudze niżpoprzednio używana. Dopiero po dwóch latach jej używa-nia jedna z pielęgniarek zauważyła, że pacjenci nie mająkonwulsji, chociaż powinni je mieć. W konsekwencjistwierdzono, że maszyna nigdy nie działała! Wszyscypacjenci dostawali przez dwa lata Thiopentone (narkozę)i Scoline (środek powodujący zwiotczenie mięśni) i niktnic nie zauważył!22

Ci, którzy zalecają ECT, uważają, że zakaz jej sto-sowania może spowodować wzrost liczby samobójstwwśród pacjentów. Zdumiewającejest to, że ci, którzy tak twierdzą,nie mają na to żadnych dowodów.Od roku 1975 do 1980 stosowanieECT zmniejszyło się o 46 procent.Jeśli twierdzenie, że ECT zapo-biega popełnianiu samobójstw,jest prawdziwe, mielibyśmy do czy-nienia ze wzrostem ich liczby.W rzeczywistości odsetek samo-bójstw obniżył się pomimo wzro-stu populacji!23 Wyniki badaniaprzeprowadzonego w roku 1986rodzą dalsze wątpliwości wobectwierdzenia, że ECT zapobiega sa-mobójstwom. Badaniem objęto 1 494 pacjentów z de-presją samobójczą, których podzielono na dwie grupy,z których jedną leczono ETC („grupa leczona”), a drugiejnie aplikowano ECT („grupa nie leczona”). Praktyczniebiorąc odsetek samobójstw w obu grupach był iden-tyczny.24 Gdyby twierdzenie, że ECT zapobiega samo-bójstwom było prawdziwe, wówczas w grupie leczonejodsetek samobójstw powinien być niższy.

Inna interesująca statystyka dowodzi, że mężczyźni po-pełniają samobójstwo trzy razy częściej niż kobiety, cho-ciaż to właśnie kobiety są dwukrotnie częściej leczoneECT niż mężczyźni.25 Innym interesującym zaprzeczeniemjest to, że pacjenci czasem popełniają samobójstwo poECT, co oczywiście dalej demaskuje twierdzenia o profila-ktycznym wpływie ECT na samobójstwa. W roku 1980badanie 90 pacjentów wykazało, że z tych, którzy popełnilisamobójstwa, 10 procent przechodziło ECT w ciągu po-przedzających czterech miesięcy, dwóch pacjentów zakoń-czyło swoje życie podczas pobytu w szpitalu, a siedmiuzrobiło to krótko po zwolnieniu ze szpitala.26

Bruce Wiseman w swojej książce Psychiatry: The Ulti-mate Betrayal (Psychiatria – największa zdrada) podkreśla,że ogromna większość lekarzy i nielekarzy daje sobie radęz prowadzeniem pacjentów z tendencjami samobójczymibez uciekania się do ECT.27 Jedynie niewielu użytkow-ników ECT wyraża zadowolenie z tego procesu. Inni, jakna przykład rodziny pacjentów, mają odmienne zdanie.Jak Wiseman zauważa: „[Oni] widzą osobę snującą sięw mroku umysłowego zamroczenia, potulną i niepewną.

Objawy te nie zostaną prawdopodobnie odnotowane w jej(sic) karcie chorobowej, ponieważ są to normalne «skutkiuboczne». Odnotowane zostanie jedynie to, że depresjaodpowiada na leczenie”.28

Badanie wykazało, że 50 procent pacjentów zgłaszałouszkodzenia pamięci jako najgorszy skutek uboczny, ja-kiego doświadczyli; jednak odnotowane to zostało jedyniew 7 procentach kart. Psychiatrzy lansujący ECT uważająte „skutki poznawcze” za nieistotne. Fakt, że pacjent jestzbyt zagubiony lub zdezorientowany, aby być w depresjiwydaje się dla nich nieistotny.29 Często ci, którzy promująECT, komentują podniesienie nastroju, jakie następuje poleczeniu; takie podniesienie nastroju jest również po-wszechnym następstwem urazu mózgu, takiego jak ude-rzenie w głowę.30 Psychiatrzy mówią pacjentom, że ECTpomoże im na depresję; jednak badania przeprowadzonew roku 1980 i 1984 wykazały, że depresja powracała pookresie trzech do sześciu miesięcy.31

Obrońcy ECT mają odmienny pogląd na skutki ubocz-ne: niektórzy w ogóle zaprzeczają ich istnieniu; innizaprzeczają, aby były one tak poważne, jak twierdząpacjenci; a jeszcze inni, tacy, jak psychiatra Frank Guerra,

twierdzą, że „depresja jest jakrak”. Jak oświadczył Guerraw Denver Post w roku 1990: „Jestto potencjalnie śmiertelna choro-ba. Nikt nie twierdzi, że nie należyleczyć raka z powodu skutkówubocznych. Wszystko w medycyniema skutki uboczne”.32 Bruce Wi-seman pyta, jak tylu lekarzy mogłoprzeoczyć rzeczy oczywiste. Eme-rytowany profesor psychiatrii Tho-mas Szasz zauważa, że psychiatrzynie widzą pełnego wpływu ECT„...ponieważ byłoby to niespójnez wysiłkami, jakie czynią stosując

ją jako metodę leczenia. Ludzie maksymalizują lub mini-malizują to, co służy ich interesom”.33

Rosyjscy psychiatrzy wzdragali się przed użyciem ECTz następujących powodów: „Do niedawna, leczenie elekt-rowstrząsami stosowane było na szeroką skalę. Metoda tawprowadza jednak toporną ingerencję w działanie or-ganizmu i pociąga za sobą powstawanie dokładnie okreś-lonych krwawień w tkankach mózgu. Jej zastosowanie jestwięc ograniczone do przypadków, w których wszystkieinne metody zawiodły. Kurs ECT powoduje utratę pamię-ci typu amnezji wstecznej (wydarzeń poprzedzającychszok) lub następczej (wydarzeń następujących po szoku),która jest kliniczną manifestacją zmian, zarówno funk-cjonalnych, jak i organicznych zachodzących w mózguwskutek szoku elektrycznego”.34 Ten cytat pochodzi z ro-syjskiego podręcznika psychiatrii wydanego w roku 1969.

Dowody uszkodzenia mózgu i utraty pamięci spowodo-wanych ECT znane były już w latach 1950-tych, jednakRosjanie, w przeciwieństwie do Amerykanów, nie uważalitego za kontrowersyjne.35 W istocie odpowiedzią sowiec-kich psychiatrów na pytanie, czy ECT powoduje uszko-dzenia mózgu, było jednoznaczne „tak”. Jest rzeczą zdu-miewającą, że amerykańska literatura medyczna dotyczą-ca ECT z lat 1940-tych, 1950-tych i 1960-tych potwierdzapogląd sowiecki.36 Dopiero w latach 1970-tych temat stałsię kontrowersyjny i odpowiada to wzrostowi liczby sprawsądowych dotyczących zaniedbań medycznych.37

Zwolennicy ECT twierdzą, że nowoczesna ECT niepowoduje uszkodzeń mózgu, i podkreślają stosowanie

LIPIEC-SIERPIEŃ 2000 NEXUS • 35

Prowadzone w roku 1985na więźniach kanadyjskie

badania nad efektami lekówpsychotropowych wykazały,że „gwałtowne, agresywne

incydenty zachodziły częściej,gdy więźniowie otrzymywalileki psychotropowe, niż kiedy

ich nie otrzymywali”.

tlenu w czasie procesu. Jednak należy zauważyć, że do-starczanie tlenu podczas ECT może nie zapobiegać stałe-mu uszkodzeniu mózgu, ponieważ tlen jedynie przedłużaatak i neurony (komórki nerwowe) umierają, kiedy sub-stancja, której używają jako paliwa, ulega wyczerpaniu.Śpiączka, która następuje, może wystąpić z powodu brakuskładników odżywczych nawet w obecności odpowiedniejilości tlenu; tak więc każdy pozorny zysk wynikającyz dostarczania tlenu staje się nieistotny wskutek później-szego uszkodzenia mózgu przypisywanego brakowi skład-ników odżywczych.38

Inny interesujący punkt zasługujący na podkreślenie, tofakt, że uszkodzeniu mózgu, jakie wynika ze zwiększonegociśnienia krwi podczas ECT, nie zapobiega zastosowanienarkozy lub środków powodujących zwiotczenie mięśni,ponieważ uszkodzenie to powstaje wskutek ogromnegozapotrzebowania mózgu na tlen podczas ECT.39

Psychiatra Lee Coleman mówi o nowoczesnym ECT:„Ponieważ ani mózg, ani elektryczność nie zmieniły się odlat 30-tych, wynik jest stale ten sam: uszkodzenie móz-gu”.40 Jeśli chodzi o skuteczność ECT, Coleman stwier-dza: „Mózg przez jakiś czas jest tak uszkodzony (nawetdzieci wiedzą, że elektryczność jest niebezpieczna dla nichi dla wszystkiego, co żyje), że pacjent jest zbyt zagubiony,aby wiedzieć lub pamiętać, co go martwi. Niestety, kiedymózg zaczyna nieco dochodzić do siebie, problemy zwyklewracają, ponieważ elektryczność nie zrobiła nic w celu ichrozwiązania”.41

Leczenie farmakologiczne (lekami)Kiedy psychiatra przepisuje pacjentowi leki, zwykle nie

mówi mu o skutkach ubocznych leczenia. Często nietłumaczy się pacjentowi, że przyjmowanie leków psycho-tropowych jest leczeniem w niewiększym stopniu niż upicie się,ponieważ jeśli ktoś ma problem,upicie się nie rozwiąże go. Nietłumaczy się również pacjentowi,że leki, jakie dostaje, w wielu przy-padkach powodują zaburzenia se-ksualne. Następujące informacjesą wyciągiem z literatury medycz-nej dotyczącej leków psychotropo-wych.42

• Skutki Uboczne Silnych Środ-ków Uspokajających

Senność, zamazane widzenie,suchość w ustach, wrażliwość na światło, podniecenie,zaburzenia seksualne, uszkodzenia oczu, niekontrolowanedrżenie kończyn spowodowane nieodwracalnym uszko-dzeniem systemu nerwowego, akatyzja (niezdolność donieruchomego siedzenia, co może też być spowodowanelekopochodnymi psychozami).

• Skutki Uboczne Słabych Środków UspokajającychSenność, apatia, drażliwość, zaburzenia koordynacji

mięśniowej, zmęczenie, depresja, niestrawność, zwiększo-na wrogość, złość, zmniejszenie pociągu seksualnego, uza-leżnienie.

• Skutki Uboczne Leków PrzeciwdepresyjnychPalpitacje, zmęczenie, senność, zaburzenia seksualne,

bezsenność, zachowania samobójcze, halucynacje, dziwa-czne i agresywne zachowanie. Przedawkowanie ma działa-nie toksyczne na serce i leczenie jest trudne. Szczególna

grupa środków przeciwdepresyjnych, inhibitory oksydazymonoaminowej (MAOI), może spowodować skutki śmier-telne; jeśli przyjmuje się je z produktami zawierającymidrożdże, może też powodować uszkodzenie wątroby, dez-orientację, drżenia, halucynacje, konwulsje, wysypkę, pod-niecenie i bezsenność.

Rzadko wymienianym faktem dotyczącym leków psy-chiatrycznych jest to, że skutki uboczne tych leków samesą „chorobą umysłową”. Choroby te nazywa się „parkin-sonizmem spowodowanym lekami neuroleptycznymi”i „złośliwym zespołem neuroleptycznym” i ich leczenie toprzyjmowanie dalszych leków.

Prowadzone w roku 1985 na więźniach kanadyjskiebadania nad efektami leków psychotropowych wykazały,że „gwałtowne, agresywne incydenty zachodziły częściej,gdy więźniowie otrzymywali leki psychotropowe, niż kiedyich nie otrzymywali”.43

• Prozac – cudowny LekProzac jest najpopularniejszym na świecie lekiem prze-

ciwdepresyjnym. Sprzedaż samego tylko Prozacu przynosina czysto jego producentom, firmie farmaceutycznej z In-dianapolis, Eli Lily, 3 miliardy dolarów, co stanowi w przy-bliżeniu jedną trzecią jej rocznego dochodu.

W roku 1990 grupa rzeczników interesu publicznegozmusiła Eli Lily do przyznania, że w małej liczbie przypad-ków niektórzy pacjenci z depresją dokonywali prób samo-bójczych pod jego wpływem.44 Inni sugerują, że związekmiędzy Prozaciem i samobójstwami jest poważniejszy. Naprzykład Bonnie Leitsch z Prozac Survivors SupportGroup (grupy wsparcia osób, które przeżyły leczenieProzaciem) zeznała przed komisją Urzędu ds. Żywności

i Leków (Food and Drug Admini-stration; w skrócie FDA), że roz-mawiała z tysiącami osób, u któ-rych występowało to, co wydaje sięwywołanymi przez Prozac myślamii zachowaniami samobójczymi– zjawiska ujawniające się, gdy pa-cjenci zaczynają brać Prozac, któreprzedtem były u nich nieobecne.45

Prozac został wynaleziony w ro-ku 1972 i po raz pierwszy dopusz-czono go do sprzedaży w Belgiiw roku 1986. Do roku 1995 Urządds. Żywności i Leków otrzymałzawiadomienia o 35 230 niekorzys-

tnych reakcjach tylko w USA – więcej niż w przypadkujakiegokolwiek innego leku w jego dziejach.46 Można byw tej sytuacji zapytać, jak może być on nadal w sprzedaży,zwłaszcza kiedy skutki uboczne jego przyjmowania obe-jmują halucynacje, agresję, wrogość, napady, nieumyślnepowodowanie śmierci i samobójstwa, z czego wynikło2 394 przypadków śmiertelnych? Bazując na szacunkuFDA, że zgłasza się jedynie 1 procent niekorzystnychreakcji na lek, oznacza to, że w USA wystąpiły ponad3 miliony niekorzystnych reakcji, z których 25 000 toprzypadki śmiertelne.47

Ostatnio, kiedy Royal Jelly (mleczko pszczele) spowo-dowało jeden przypadek śmierci wskutek szoku anafilak-tycznego, pojawiły się głosy protestu żądające zakazusprzedaży tego produktu, natomiast w przypadku Proza-cu, który spowodował 2 394 przypadki śmierci w samejtylko Ameryce, wmawia się, że jest to substancja bezpiecz-na i, doprawdy, cudowny lek. Jak mogła przejść tak

36 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2000

Psychiatrzy często uważają,że są jedynymi osobami

zdolnymi do prowadzeniai leczenia schizofrenii.

Dowody z okresu drugiejwojny światowej stawiają

to przekonanie podznakiem zapytania.

selektywna forma intelektualnej krótkowzroczności?W USA ciało kontrolujące leki składa się, oczywiście,z psychiatrów, którzy zdaniem grup konsumenckich albopopierają przepisywanie Prozacu, albo, co gorsze, odnosząkorzyści z grantów przyznawanych przez kompanie takiejak Eli Lilly.48 Jasno widać, że istnieje tu konflikt inte-resów!

Jeden z najsurowszych krytyków leku, dr Peter Breggin,autor książki Talking Back to Prozac, twierdzi, że Prozacdziała stwarzając poczucie oderwania, które początkowomoże wydawać się polepszeniem w depresji – jednakpoczucie otępienia staje się tak duże, że osoby biorąceProzac przestają troszczyć się o innych.

Inny krytyk, dr Anne Tracey, przewodnicząca Inter-national Coalition of Drug Awarness (MiędzynarodowaKoalicja na rzecz Świadomości Działania Leków), twier-dzi, że dzwony nadal biją na alarm w sprawie tej grupyleków przeciwdepresyjnych, która obejmuje Prozac i inneblisko z nim związane leki, takie jak Zoloft, Paxil, Lovani Luvox.49

CZY PSYCHIATRIA I PSYCHOLOGIA JEST SKUTECZNA?Psychiatrzy często uważają, że są jedynymi osobami

zdolnymi do prowadzenia i leczenia schizofrenii. Dowodyz okresu drugiej wojny światowejstawiają to przekonanie pod zna-kiem zapytania. Kiedy francuskiszpital dla umysłowo chorych zna-lazł się na drodze nadchodzącejarmii niemieckiej, wszyscy pacjen-ci zostali odesłani do domu dokrewnych, poza 153, o których są-dzono, że są zbyt chorzy, aby opuś-cić szpital. Niemcy nadeszli wcześ-niej, niż się spodziewano, tak więcpacjenci musieli radzić sobie sami.Po wojnie powołano komisję w ce-lu ustalenia losu tych opuszczonych pacjentów. Z tych,których odnaleziono, 37 procent porzuconych, nie leczo-nych i beznadziejnych przypadków dostosowało się dożycia w społeczeństwie.50

Podobne badanie przeprowadzono na 118 schizofreni-kach zwolnionych 20 do 25 lat temu ze szpitala VermontState Hospital. Badanie wykazało, że przez najwidoczniejspontaniczne wyzdrowienie, przychodzące w większościprzypadków dużo później po leczeniu, u 68 procentzniknęły wszystkie objawy schizofrenii.51 Psycholog Stan-ley Peel zauważył: „Wyniki te potwierdziły podobne daneuzyskane w trzech europejskich badaniach i w innymbadaniu amerykańskim, które przeprowadzono w ciąguostatniej dekady, wykazując, że połowa lub więcej schizo-freników w końcu wyzdrowiała lub stan ich znacznie siępoprawił”.52

Implikacje wynikające z tych badań są szokujące, kiedyweźmiemy pod uwagę, co na temat schizofrenii ma dopowiedzenia psychiatria.53 Według DSM-III-R (Diagnos-tic and Statistical Manual of Mental Disorders, ThirdEdition, Revised – Diagnostyczny i Statystyczny PodręcznikChorób Umysłowych, III wydanie, uzupełnione): „Powrótdo pełnego funkcjonowania sprzed choroby nie jest częs-ty”.54 DSM-III był bardziej niewzruszony: „Pełny powrótdo stanu sprzed choroby jest niezwykły – w istocie takrzadki, że niektórzy klinicyści kwestionowaliby oryginalnądiagnozę”.55 Wiseman komentuje: „Co tragicznie pogar-sza sprawę, to fakt, że jest to standardowe postępowaniepsychiatrów pracujących w przekonaniu, że należy wszyst-

kich schizofreników leczyć środkami powodującymi zmia-ny w umyśle i później utrzymywać podawanie im tychleków”.56

Inne badanie skuteczności leczenia psychiatrycznegoprowadzone było przez psychologa Hansa J. Eysencka nakilku tysiącach kobiet i mężczyzn, żołnierzy z zaburzenia-mi umysłowymi, przebywających w brytyjskich szpitalach.Ci, którzy leczeni byli psychoanalizą, wykazywali odsetekpoprawy wynoszący 44 procenty. Ci, których leczonoinnymi formami psychoterapii, wykazywali poprawę w 64procentach. Ci pacjenci, którzy nie przechodzili żadnejterapii, z wyjątkiem leczenia dolegliwości fizycznych, wy-kazywali poprawę w 72 procentach. Badanie Eysenckawykazało, że odsetek wyleczeń u nie leczonych neuro-tyków po roku od pojawienia się schorzenia wynosił 45procent, a po dwóch latach – 70 procent. Po pięciu latachstan 90 procent tych chorych albo znacznie się poprawił,albo wrócili oni do pełnego zdrowia.57

ZAWODNE PRZEWIDYWANIAPsychiatrzy wkroczyli na arenę prawa, usiłując przewi-

dzieć przyszłe niebezpieczeństwo, jakie mogą stwarzaćoskarżeni o przestępstwa kryminalne. Jednak kiedy do-chodzi do przewidzenia zagrożenia i warunków przymuso-

wego osadzenia w zakładach, ist-nieje niski stopień niezawodności.

Prawnik Bruce Ennis w swojejksiążce Mental Patients, Psychiatryand the Law (Chorzy Umysłowo,Psychiatria i Prawo)58, cytuje dob-rze znane badanie dotyczące do-kładności tych przewidywań, któ-rego wyniki są dla nich wyjątkowomiażdżące. Badanie obejmowało989 osób, które zostały uznaneprzez psychiatrów za tak niebez-pieczne, że zalecono osadzenie ich

w instytucjach o najwyższym stopniu bezpieczeństwa. Po-tem Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych wydał decyzjęo umieszczeniu tych osób w normalnych zakładach o nienajwyższym stopniu bezpieczeństwa. Ocena pacjentówdokonana w 12 miesięcy później sprawiła, że jedna piątazostała zwolniona, a ponad połowa wyraziła zgodę napozostanie w charakterze dobrowolnych pacjentów. Pod-czas 12 miesięcy uwięzienia, tylko siedmiu z 989 pacjentówalbo popełniło, albo próbowało popełnić jakiś gwałtownyczyn59, co oznacza, że prawdopodobieństwo, iż psychiatraźle oceni, że ktoś jest niebezpieczny, wynosi oszałamiające99,29 procenta!

Najczęstszą przyczyną przymusowego skierowania dozakładu psychiatrycznego jest fakt, że dana osoba stanowiniebezpieczeństwo dla siebie lub innych. W pewnychjurysdykcjach niebezpieczeństwo, jakie ktoś może stano-wić dla siebie, może być jedynie zagrożeniem dla jegowłasnej reputacji. Jednak ostatecznie tym, kto oceniapotencjalne niebezpieczeństwo, jakie stwarza dana osoba,jest psychiatra. Psychiatrzy przyznają sami, że mają słabyrejestr obserwacji w tej dziedzinie. Zdumiewające jest, żespołeczeństwo pozwala na odebranie wolności na pod-stawie zezwolenia wydanego przez członków grupy, którejdziałania cechują się tak małym stopniem dokładności.

Badanie omawianie w roku 1978 w American Psycho-logist ujawniło pewne alarmujące dowody potwierdzającefakt, że psychiatria i psychologia nie są niczym więcej jakszalbierstwem. W roku 1939 przeprowadzono badaniedotyczące możliwości zmniejszenia przestępczości wśród

LIPIEC-SIERPIEŃ 2000 NEXUS • 37

Usiłując usprawiedliwićswoją pozycję psychiatrzy

często wysuwająpseudonaukowe wyjaśnienia,

takie jak to, że „depresjajest spowodowana brakiem

równowagi chemicznejw mózgu”.

młodzieży. Ponad 600 osobników w wieku od pięciu dotrzynastu lat podzielono losowo na dwie grupy. Pierwszagrupa poddana została poradnictwu psychiatrycznemu,a drugą pozostawiono bez jakiegokolwiek leczenia. Tera-peuci donosili, że dwie trzecie tych, których poddanoleczeniu „znacznie skorzystali”. Ponad 35 lat późniejzlokalizowano 80 procent początkowej grupy i wykonanobadanie sprawdzające. Wykazało ono, że grupa leczonawypadła bardzo niekorzystnie w porównaniu z grupą nieleczoną. Osoby z grupy leczonej wykazywały większeprawdopodobieństwo popełnienia więcej niż jednego po-ważnego przestępstwa niż ci z grupy kontrolnej, a kiedypoddano grupy ocenie pod względem występowania al-koholizmu, chorób umysłowych, chorób spowodowanychstresem i zadowolenia z pracy, okazało się, że grupaleczona konsekwentnie radziła sobie gorzej niż grupakontrolna. Wydaje się, że program nie tylko zawiódłw zakresie zapobiegania brutal-nym zbrodniom, ale spowodowałnegatywne skutki uboczne. Niepo-wodzenie w zapobieganiu brutal-nym zbrodniom potwierdziły teżinne badania.60

Autorka tego badania, JoanMcCord, zapytana w wywiadzie te-lewizyjnym, czy może wyjaśnić tewyniki, stwierdziła, że ci, którzypodlegali leczeniu, ustawili sięw pozycji osób potrzebujących po-mocy i uzależnili się od niej,a w konsekwencji nie rozwijali zdolności radzenia sobiez trudnościami tak jak osobnicy z grupy kontrolnej.61

PRODUKCJA CHORÓB UMYSŁOWYCHChoroba umysłowa jest obecnie klasyfikowana i diag-

nozowana zgodnie z Diagnostic and Statistical Manual ofMental Disorders, Fourth Edition (DSM-IV) (Diagnostycz-ny i Statystyczny Podręcznik Chorób Umysłowych, IV wyda-nie). Interesujące, że w roku 1840 istniała tylko jednaklasyfikacja problemów umysłowych jako idiotyzm/choro-ba umysłowa.62 Cztery dekady po powstaniu Amerykańs-kiego Stowarzyszenia Psychiatrycznego (American Psy-chiatric Association; w skrócie APA) liczba kategoriiwzrosła do siedmiu: „mania”, „melancholia”, „monoma-nia” (irracjonalne skoncentrowanie na jednym przedmio-cie), „porażenie postępujące” (kiła trzeciorzędowa – kiło-we zmiany w mózgu), „demencja”, „dypsomania” (al-koholizm – napadowe opilstwo) i „epilepsja”.63

Wiseman zauważa, że psychiatria praktykuje zmianydefinicji chorób. Przed powstaniem Amerykańskiego Sto-warzyszenia Psychiatrycznego choroba oznaczała możliwedo zaobserwowania zaburzenia ustroju: infekcję, rakanarządu, zapalenie płuc. Psychiatrzy zapoczątkowali prak-tykę stwierdzania choroby, której istnienie przypuszczali,zamiast nadać nazwę obserwowanemu zachowaniu. W tensposób powstało przekonanie, że pacjent musi być chory,ponieważ zachowuje się irracjonalnie. Tak więc uznalizachowanie za objaw i wywnioskowali, że musi on byćspowodowany chorobą.64

Wiseman komentuje, że psychiatria spędziła poprzed-nie stulecie na uzasadnianiu swojej pozycji.65 Jednak nieznaleziono uszkodzenia mózgu ani żadnego zmutowanegopołączenia nerwów; nie odkryto też żadnego dowodugenetycznego, nawet po powstaniu nowych technologii.Usiłując usprawiedliwić swoją pozycję psychiatrzy częstowysuwają pseudonaukowe wyjaśnienia, takie jak to, że

„depresja jest spowodowana brakiem równowagi chemicz-nej w mózgu”. Hipoteza ta jest całkowicie niesprawdzalna,ponieważ jest rzeczą niemożliwą dokonanie pomiarówzwiązków chemicznych w mózgu osoby żyjącej bez jejzabicia lub uszkodzenia w celu zweryfikowania lub uzna-nia tej hipotezy za nieprawdziwą. Ale to oczywiście niewa-żne – ostatecznie brzmi imponująco!

W roku 1933 psychiatrzy opracowali pierwszy standardo-wy podręcznik klasyfikacji chorób umysłowych. Został onnazwany Standard Classified Nomenclature of Disease (Stan-dard Klasyfikacji Nomenklatury Chorób). Pierwszy Diagnos-tic and Statistical Manual of Mental Disorders (Diagnostycznyi Statystyczny Podręcznik Chorób Umysłowych) APA opubli-kowało w roku 1952. Liczba zaburzeń umysłowych urosłajuż wówczas do 112.66 W roku 1968, ukazało się wydaniepoprawione DSM-II i zawierało już 163 choroby umysło-we.67 Komentarze w podręczniku ujawniają, że choroby

zostały ustalone przez komitet, któ-ry głosował nad tym, czy dane cho-roby w ogóle istnieją.68 DSM-IIIzostał opublikowany w roku 1980i dodano w nim następnych 61chorób, tak więc ich ogólna liczbawyniosła 224.69 W roku 1987 podrę-cznik został ponownie zrewidowanyi ogólna liczba chorób umysłowychzwiększyła się w DSM-III-R do253.70 DSM-IV wydano w roku1994 i ogólna liczba chorób umysło-wych wzrosła obecnie do 374.71

Psychiatra Al Parides, widząc, jak głosowano nad cho-robami, ustalając, czy one istnieją, czy nie, w zależności odprzewagi poglądów w danym dniu, zauważył, że ten pod-ręcznik nie był wcale naukowym podręcznikiem, ale majs-tersztykiem manewrów politycznych. Komentując tostwierdził, że problemy dnia codziennego obrócono w pro-blemy psychiatryczne.72

L.J. Davis podał zwięzły komentarz w artykule ogłoszo-nym w magazynie Harper’s:73 „Według Diagnostic andStatistical Manual of Mental Disorders, Fourth Edition(powszechnie znany pod nazwą DSM-IV), życie ludzkiejest formą choroby umysłowej”.74 DSM-IV uznał za pato-logię niemal każdy aspekt ludzkiego zachowania i oczywiś-cie każdej „anomalii” towarzyszy odpowiedni kod na liście(billing code).

Paula Caplan, psycholog z komitetu DSM-III-R, zaob-serwowała, że główni gracze w kompilacji podręcznikaignorowali całą masę badań naukowych i byli równieżobojętni na krzywdę wyrządzaną pacjentom z powodukategorii, którym podporządkowano choroby w podręcz-niku. Pani Caplan uważa za trudne pogodzenie tychmotywów z rzekomym altruizmem.75

Al Parides stwierdza: „To, co zrobili, to medykalizacjawielu problemów, która nie ma przyczyn biologicznych”.76

Wiseman zauważa, że choroby są fabrykowane.77 Słow-nik Webstera definiuje „fikcję” jako „wszystko, co jestwymyślone lub wyobrażone”. Wiseman wyraża zdecydo-wane przekonanie, że wymyślanie chorób umysłowych jestto praktyka psychiatryczna. Podaje jako przykład ZespółNiedoboru Uwagi (Attention Deficit Disorder; w skrócieADD lub ADHD). Mówi on, że jest prawdą, iż psychiatrianie wymyśla zachowań; jednak kiedy grupa psychiatrówpakuje zachowania i emocje do jednego worka i przydzielanazwę takiemu zachowaniu, wówczas jest to wymyślonajednostka. Jest to również wymyślona rzeczywistość, mówiWiseman, ponieważ nie istniała przedtem.

38 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2000

Jeśli twoje zachowanie jestniezwykłe lub jeśli

zdiagnozowano cię jakoosobę „umysłowo chorą”,

powinieneś być bardzoostrożny i brać pod uwagęfakt, że dyscyplina, która

to stwierdziła, nie jestnauką ani nie może wyleczyć

cię z tego stanu.

Zawsze było prawdą, że niektóre dzieci i dorośli sąbardziej aktywni niż inni lub że ich uwaga ma tendencjędo błądzenia z powodu krótkiego okresu skupienia uwagi.Do XX wieku rodzice i nauczyciele po prostu przyjmowaliistnienie takich dzieci jako zjawisko życiowe. Rodziceuważali, że dzieci, jak dorośli, uczą się zmieniać swojezachowania z upływem czasu.78 Jednak psychiatrzy sązdania, że z tymi dziećmi dzieje się coś złego. W ich mózgusą jakieś niejasne, niewytłumaczone defekty i identyfiko-wano pewne zachowania, twierdząc, że każde dzieckoktóre okazuje takie zachowanie, cierpi na ADD. Wisemanpodkreśla po raz kolejny, że jest to sztuczne tworzenierzeczywistości.79

Brak dowodów, że mózgi tych dzieci są w jakikolwieksposób odmienne od mózgów innych dzieci. Rodzicei dzieci sądzą, że dziecko jest zdrowe, dopóki nie wejdą dogabinetu psychiatry. Kiedy z niego wychodzą, myślą, żedziecko jest nienormalne. Wiseman komentuje: „…rze-czywistość się nie zmieniła. Dziecko jest nadal takiesame”.80 Co się zmieniło, to odbiórdziecka przez rodziców, którzy po-strzegali je dotąd jako normalnedziecko, a teraz jako chore, którema specjalne potrzeby. Jako nor-malne dziecko byłoby tolerowanei z wszelkim prawdopodobieńst-wem wyrosłoby na normalne, gdy-by nie przywiązywano zbyt dużejwagi do sytuacji; ale teraz dzieckobędzie traktowane inaczej przezrodziców, nauczycieli i inne dziecii w końcu samo zacznie widziećsiebie jako inne od pozostałych.Będzie teraz brało latami leki i bę-dzie traktowane jako ograniczoneprzez swoją kondycję.81 Jedyną różnicę w obu sytuacjachstanowi wymyślona rzeczywistość ADD. Tymczasem brakjakiegokolwiek dowodu, że taka choroba w ogóle ist-nieje.82

ALTERNATYWY DLA PSYCHIATRIIOkazuje się, że takie środki, jak medytacja transcenden-

talna (MT) oferują duże korzyści, zarówno w leczeniu, jaki w zapobieganiu chorobie. Skuteczność MT została udo-kumentowana w licznych opublikowanych badaniach pro-wadzonych w ponad 100 instytutach badawczych – jednakprofesjonaliści nadal trzymają się kurczowo przestarzałychmetod.

W pewnym badaniu prowadzonym na weteranach woj-ny w Wietnamie leczonych w ramach Vietnam Veteran’sOutreach Program weterani zostali losowo przydzielenido programu MT lub psychoterapii (typu, jaki prowadziłdany terapeuta – terapia behawioralna, egzystencjalna,kognitywna, somatyczna lub psychodynamiczna). Stan we-teranów, którzy nauczyli się techniki MT poprawił sięznacznie z punktu widzenia psychologii i socjologii, włą-czając w to zmniejszenie niepokoju, depresji, bezsennościi nadużywania alkoholu, podczas gdy stan uczestnikówprogramu poddanych psychoterapii nie poprawił się.Uczestnicy MT wykazywali również szybszy powrót donormy po doznaniu stresujących bodźców w postaci wy-tworzenia nawyku odpowiedzi rezystancyjnej skóry.83

W innym badaniu, prowadzonym przez okres ponad 12miesięcy, więźniowie z zakładu o najwyższym stopniubezpieczeństwa praktykujący MT zostali porównani z wię-źniami poddanymi czterem innym rodzajom leczenia włą-

cznie z doradztwem psychologicznym, leczeniem z nad-używania narkotyków i 21 personalnymi programami roz-woju. Grupa MT osiągnęła znaczną poprawę w zakresiesamorozwoju i zmniejszenia objawów patologicznych,podczas gdy żadna z czterech innych grup poddanychleczeniu nie wykazywała znaczących zmian w porównaniuz grupą kontrolną. Podczas trzech i pół roku odsetekrecydywy (to znaczy ponownego popełnienia przestępstwai powrotu do więzienia) w grupie MT był znacząco niższyniż w pozostałych czterech grupach.84

WNIOSKIJeśli twoje zachowanie jest niezwykłe lub jeśli zdiag-

nozowano cię jako osobę „umysłowo chorą”, powinieneśbyć bardzo ostrożny i brać pod uwagę fakt, że dyscyplina,która to stwierdziła, nie jest nauką ani nie może wyleczyćcię z tego stanu. Najlepsze, co może ci zaproponować, tolata lub być może całe życie na lekach psychotropowych,które powodują straszne skutki uboczne lub mogą spowo-

dować uszkodzenie mózgu w imięprzyniesienia chwilowej ulgi w de-presji. Nie masz nic do stracenia,próbując takich sposobów lecze-nia, jak medytacja transcendental-na lub Maharishi Ayurveda, którejeśli cię nie wyleczą, to przynaj-mniej cię nie zabiją. Co więcej,psychiatria i leczenie farmakologi-czne są procesem samonapędzają-cym się.

Należy też ostrzec przed lecze-niem za pośrednictwem terapiibezlekowych. Tak zwane rozmowyterapeutyczne nie są bardziej sku-teczne ani oparte na podstawach

naukowych niż leczenie środkami farmakologicznymi lubECT. Jak widzieliśmy na przykładzie badania przeprowa-dzonego przez McCord, takie terapie mogą w rzeczywisto-ści przynieść skutki odwrotne do zamierzonych. Co więcej,badanie, w którym wynajęty aktor mówił na podstawieskryptu opisującego normalnego człowieka, w któregozachowaniu przytłaczająca większość ekspertów od zdro-wia psychicznego znalazła objawy patologiczne przy ichrzeczywistym braku, wskazuje, że osoby zaangażowanew tę profesję przyjmują, że patologia istnieje nawet przybraku podtrzymujących to mniemanie dowodów.

Dalszy dowód mamy w postaci DSM, gdzie liczbachorób umysłowych wzrasta z każdym wydaniem i gdziewszystkie rodzaje zachowań kiedyś akceptowane jako nor-malne (na przykład chrapanie) są obecnie opisywane jakochoroby umysłowe. Wskazuje to jednoznacznie, że psy-chiatria jest dyscypliną działającą w sposób, który możnanazwać sztuką dla sztuki. Czas najwyższy, aby społeczeńst-wo zakwestionowało bona fides psychiatrii.

Najbardziej niepokojące ze wszystkiego jest to, że psy-chiatria rzadko w sposób poprawny przewiduje niebez-pieczne zachowania i że każdy z nas może utracić naszeludzkie prawa tylko na podstawie zgody wyrażonej przezprzedstawiciela zawodu nie mającego żadnych podstawnaukowych!

Wydaje się, że zarówno psychiatria, jak i psychologiaw rzeczywistości uciekają od prawdy.�

O autorce:Rochelle Macredie posiada dyplomy w dziedzinie Sztuki,

Nauki i Prawa i praktykuje prawo kryminalne w sektorze publicz-

LIPIEC-SIERPIEŃ 2000 NEXUS • 39

nym Nowej Południowej Walii. Jest rzeczniczką medytacji trans-cendentalnej jako szybkiej i dobroczynnej metody pokonywaniaproblemów i stresów, jakie niesie życie.

Przełożyła Elżbieta StrózikPrzypisy:

1. J.P. Chaplin, Dictionary of Psychology, Dell Publishing Co. NY, 1968,str. 388.

2. The Australian Pocket Oxford Dictionary, Oxford University Press, UK, 1976.3. Wywiad z Walterem Afieldem z 11 stycznia 1994 roku cytowany w: B.

Wiseman, Psychiatry, the Ultimate Betrayal, Freedom Publishing, Los Angeles,1995, str. 33.

4. Council on Scientific Affairs, American Medical Association, „Resultsand Implications of the AMA-APA Physician Mortality Project”, Journal of theAmerican Medical Association, vol. 257, nr 21, 5 czerwiec 1987. Odseteksamobójstw w ogólnej populacji jest oceniany na 12,3 na 100 000, co różni się od61 na 100 000 w przypadku psychiatrów.

5. H.D. Cambell, The Prevalence and Ramifications of Psychopathology inPsychiatric Residents: An Overview”, Am. Journal of Psychiatry, 139:11, listopad1982, str. 1406. Jak podaje, Wieseman, wskaźnik dla osób w okresie residencywynosi 106 na 100 000.

6. Jak podaje Wieseman, połączone badanie przeprowadzone w roku 1987przez American Medical Association (Amerykańskie Stowarzyszenie Medyczne)i American Psychiatric Association (Amerykańskie Stowarzyszenie Psychiatrycz-ne) wykazało, że psychiatrzy mają najwyższy odsetek samobójstw i że kiedybadacze przeprowadzali wywiady z rodzinami, aby stwierdzić, jaki był powódsamobójstwa, najczęściej podawano ucieczkę od cierpień psychicznych.

7. B. Wiseman, Psychiatry, the Ultimate Betrayal, Freedom Publishing, LosAngeles, 1995.

8. Jak wyżej.9. T. Maeder, „Wounded Healers”, Atlantic Monthly, styczeń 1989, str. 38;

omawiane w: B. Wiseman, Psychiatry…10. M. Kirsher, „What Makes Our Marriages Lousy”, Medical Economics,

1 październik 1979; omawiane w: B. Wiseman, Psychiatry…11. W 1994 roku dr Norman Sartorius, Przewodniczący Światowego Stowarzy-

szenia Psychiatrycznego przemawiając na Europejskim Kongresie Psychiatrycz-nym w Danii, powiedział: „Psychiatrzy nie powinni dłużej uważać, że lecząchorych umysłowo, a w przyszłości chorzy umysłowo będą musieli nauczyć się żyćze swoją chorobą”.

12. B. Wiseman, Psychiatry…, str. 115.13. U. Cerletti, „Electroshock Therapy”; w : M. Arthur Shackler i inni, The Great

Psychodynamic Therapies in Psychiatry: An Historical Reappraisal, Hoeber-Harper,Nowy Jork, 1956, str. 92-94; omawiane w: B. Wiseman, Psychiatry…, str. 116.

14. B. Wiseman, Psychiatry…, str. 117.15. A. Myerson, polemika z F.E. Ebaugh i innymi, „Fatalities following

electric convulsive therapy: a report of two cases with autopsy findings”, Trans.Amer. Neurol. Assoc., 68:39, czerwiec 1942; omawiane w: B. Wiseman, Psychiat-ry…, str. 117-118.

16. B. Wiseman, Psychiatry…, str. 119.17. Jak wyżej.18. B. Wiseman, Psychiatry…, str. 119-120.19. Jak wyżej.20. L. Coleman, „Introduction” from L. Frank (ed.), The History of Shock

Treatment, San Francisco, 1978, str. xiii; omawiane w: B. Wiseman, Psychiatry…,str. 120-121.

21. J. Easton-Jones, „Non-ECT”, World Medicine, 1974, str. 24; omawiane w:B. Wiseman, Psychiatry…, str. 128-129.

22. Jak wyżej.23. Statistical Abstracts of the United States, US Department of Commerce,

1987, str. 79. W roku 1975 w USA zanotowano 27 063 samobójstw, a w roku 1980– 26 869.

24. Dr V. Milstein i inni, „Does Electroconvulsive Therapy Prevent Suicide?”,Convulsive Therapy 2, nr 1, 1986, str. 3-6.

25. Statistical Abstracts of…26. A. Roy, „Risk Factors for Suicide in Psychiatric Patients”, Archives of

general Psychiatry, vol. 39, wrzesień 1982., str. 1093.27. B. Wiseman, Psychiatry…, str. 129.28. Jak wyżej, str. 130.29. Jak wyżej.30. Jak wyżej.31. D. Cauchon, „Stunningly quick results often fade just as fast”, USA Today,

6 grudzień 1995.32. B. Finley, „Electroshock: quick fix or cure?, Denver Post, 21 październik

1990.33. Wywiad z Thomasem Szaszem, 17 wrzesień 1993; omawiane w: B.

Wiseman, Psychiatry…, str. 131.34. A. Podnov, Psychiatry, 1969, str. 138-141.35. B. Wiseman, Psychiatry…, str. 136.36. B.J. Alpers, „The Brain Changes Associated with Electrical Shock Treat-

ment: A Critical Review”, The Lancet, listopad 1946; omawiane w: B. Wiseman,Psychiatry…, str. 137.

37. B. Wiseman, Psychiatry…, str. 138.38. Citizens Commission on Human Rights (CCHR), „Psychiatry Destroys

Minds”, booklet, CCHR, Kalifornia, 1997, str. 8.39. Jak wyżej.40. L. Coleman, z: A. Tame, „Shock Treatment”, Penthouse, 1987.41. L. Coleman, z: Wstęp, Case Against ECT, CCHR, Los Angeles, str. i;

omawiane w: B. Wiseman, Psychiatry…, str. 116.42. CCHR, „What They Don’t Tell You About Psychiatric Drugs”, Creating

Racism: Psychiatry’s Betrayal, Los Angeles, str. 12.43. D.G. Workman, D.G. Cunningham, „Effects of Psychotropic Drugs on

Aggression in a Prison Setting”, Canadian Family Physician, listopad 1975, str.63-66; cytowane w: CCHR, Creating Racism…

44. Robert Lusetich, „Do worry, be unhappy… depress the panic button onProzac”, The Australian, 1 grudzień 1997.

45. Jak wyżej.46. Jak wyżej.47. Jak wyżej.48. Jak wyżej.49. Jak wyżej.50. K. Menninger, „The Course of Illness”, Menninger Clinic Bulletin, vol. 25,

nr 5, wrzesień 1961; cytowane w: B. Wiseman, Psychiatry…, str. 37.51. P.M. Boffey, „Schizophrenia: Insights Fail to halt Rising Toll”, New York

Times, 16 marzec 1986, str. 1, 32.52. S. Peele, Diseasing America, Lexington Books, 1989, str. 16; omawiane w:

B. Wiseman, Psychiatry…, str. 38.53. B. Wiseman, Psychiatry…, str. 38.54. „Schizophrenia”, Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders, III

wydanie, uzupełnione, (DSM-III-R), American Psychiatric Association, Wa-szyngton, DC, 1987, str. 191.

55. „Schizophrenia”, Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders, IIIwydanie, (DSM-III),AmericanPsychiatricAssociation,Waszyngton,DC,1980, str.185.

56. B. Wiseman, Psychiatry…, str. 38.57. J.V. Connell, Understanding Human Behavior: An Introduction to Psycho-

logy, Holt, Reinhart & Winston, Nowy Jork, str. 587, omawiane w: B. Wiseman,Psychiatry…, str. 36.

58. B.J. Ennis, Prisoners of Psychiatry: Mental Patients, Psychiatry and the Law,Harcourt Brace Jovanovich, Nowy Jork, 1972, str. 227; omawiane w: B.Wiseman, Psychiatry…, str. 241.

59. Jak wyżej.60. J. McCord, „A Thirty-Year Follow-Up of Treatment Effects”, American

Psychologist, marzec 1978; omawiane w: B. Wiseman, Psychiatry…, str. 35.61. J. McCord, „A Thirty-Year Follow-Up: Counselling Fails”, Science News,

28 listopad 1977; omawiane w: B. Wiseman, Psychiatry…, str. 35.62. B. Wiseman, Psychiatry…, str. 349.63. Jak wyżej.64. Jak wyżej, str. 349-350.65. Jak wyżej, str. 350.66. Jak wyżej.67. Jak wyżej, str. 351.68. Jak wyżej.69. Jak wyżej.70. Jak wyżej, str. 353.71. Jak wyżej, str. 355.72. Jak wyżej, str. 357.73. The Encyclopedia of Insanity, vol. 294, nr 1761, luty 1997, str. 61-66.74. Jak wyżej, str. 61.75. B. Wiseman, Psychiatry…, str. 357.76. Jak wyżej.77. Jak wyżej, str. 359.78. Jak wyżej.79. Jak wyżej, str. 359-360.80. Jak wyżej, str. 359.81. Jak wyżej, str. 359-360.82. Jak wyżej, str. 360.83. J.S. Brooks, I. Scarano, „Transcendental Meditation in the Treatment of

Post-Vietnam Adjustment”, Journal of Counselling and Development, vol. 65,1985, str. 212-215.

84. C.N» Alexander, „Ego Development, Personality and Behavioural Chan-ges in Inmates Practising the Transcendental Meditation Technique or Par-ticipating in Other Programs: A cross-Sectional and longitudinal Study”, Disser-tation Abstracts International, 43:539B, 1982; oraz A. Abrams, L.M. Siegel, „TheTranscendental Meditation Program and Rehabilitation in Falsom State Prison:A Cross-Variation Study”, Justice and Bahaviour, 5:3-20, 1978.

Kontakt w sprawie dalszych informacji:• Mental Health Advocacy Service: 74 Burwood Road, Burwo-

od, NSW 2134, Australia, tel. +61 (0)2 9745 4277.• Citizen Commission on Human Rights (CCHR): e-mail

[email protected]; biuro w Sydney, tel. (02) 9264 5893, fax(02) 9261 2840, e-mail ‹[email protected]›. Aby zasięgnąćbliższych informacji spoza Australii, sugerujemy zapoznać sięnajpierw ze stroną internetową ‹http://www.cchr.org›.

40 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2000

Niezwykleutalentowany,cierpiący na

dysleksjęwynalazca, TonyCuthbert, tryska

pomysłami nowychurządzeń, które

zaskakują uczonychświeżością

rozwiązań i mogąwpłynąć na dalszy

rozwój naszychtechnologii.

Tony EdwardsCopyright 1999

E-mail: [email protected] net

Tony CuthbertE-mail: [email protected]

Strona internetowa: www.cuthbert–physics.com

N iedawno, pewnego poniedziałkowego ranka Tony Cuthbert zbudził sięw swoim stojącym na odludziu walijskim domku, podszedł do starego

komputera typu laptop z procesorem Pentium II stojącego w rogu sypialnii wolno przyciskając klawisz po klawiszu napisał:

„Oto wynalazek nowego urządzenia mocójącego przy zastosowaniu stopufo niskiej temperaturze topnienia [tak, z takimi błędami!]”.

Wynalazcy zwykle strzegą zazdrośnie swoich wynalazków i starają się jeopatentować, zanim komukolwiek o nim opowiedzą, lecz Tony’ego nie ob-chodzi, kto się dowie o jego poniedziałkowym pomyśle.

— Pomysły nie stanowią dla mnie problemu. Każdego dnia przychodzi mido głowy przynajmniej jeden stosunkowo skromny pomysł, a naprawdę dobryraz w tygodniu — mówi bez cienia jakiejkolwiek arogancji i jednocześniez nutką zdziwienia w głosie, jak gdyby mówił o kimś innym, a nie o sobie.— Być może jest to związane z moją dysleksją. Wydaje mi się, że myślę inaczejniż pozostali ludzie.

Tony skończył niedawno 54 lata i już nie pamięta, ile doskonałych,technicznych pomysłów przyszło mu do głowy, niemniej przyznaje, że musiałoich być „kilka tysięcy”, przy czym większości z nich już nawet nie pamięta.

Michael Laughton, wykładowca inżynierii elektrycznej na UniwersytecieLondyńskim, który od dziesięciu lat przeszukuje Wielką Brytanię w poszukiwa-niu nieznanych wynalazców, powiada, że Cuthbert jest zjawiskiem unikalnym.

— Tony to najbardziej płodny i utalentowany wynalazca, na jakiego siędotąd natknąłem. Gdyby dostał właściwe wsparcie, z łatwością prześcignąłbyrekord Edisona wynoszący tysiąc patentów.

Nagrody za twórczość techniczną często bywają kapryśne i często nielogicz-ne: wynalazca odkurzacza zarobił kilka milionów, lecz proste kartonowepudełko na mleko uczyniło miliarderem kogoś innego. Gdyby w świeciewynalazków istniała sprawiedliwość, Tony Cuthbert również byłby już miliar-derem, choćby tylko za jego bezsprzęgłową skrzynię biegów i system hamul-ców. Oprócz tego jest jeszcze turbina Cuthberta, magnetyczny separatorCuthberta, wzmacniacz deszczu Cuthberta, podmorska technologia lodowaCuthberta, a także kilka urządzeń działających na zasadzie „darmowej ener-gii”. Mimo tych wszystkich wynalazków żyje jedynie z renty dla osób niepełno-sprawnych.

— Jednym z problemów Tony’ego jest to, że niektóre jego wynalazki są dotego stopnia rewolucyjne, że mogą stanowić zagrożenie dla istniejącej techno-logii — twierdzi profesor Laughton. — I właśnie dlatego ma on trudnościz przekonaniem do nich różnych gałęzi przemysłu, którym je proponował.

James Dyson miał dokładnie takie same problemy ze swoim odkurzaczemi w końcu sam musiał zacząć je produkować. Niestety, Cuthbert nie jest typemprzedsiębiorcy.

— Wiem, to moja wina — przyznaje bezradnie. — Dysonowi udało się,ponieważ miał umysł myślący jednotorowo i potrafił skoncentrować energię naswoim wynalazku, mnie natomiast przychodzi do głowy tyle pomysłów jedno-cześnie, że jak dotąd nie skoncentrowałem się na żadnym z nich w dostatecz-nym stopniu.

W szkole Cuthbert uchodził za typowego klasowego głupka. Będąc kom-pletnym dyslektykiem, robił błędy, zanim jeszcze padło słowo. Był najgorszyw klasie ze wszystkiego, z wyjątkiem przedmiotów ścisłych. „Bardziej predys-ponowany do prac manualnych niż umysłowych” – czytamy w jego opinii zeszkoły w Liverpoolu, którą ukończył w wieku piętnastu lat i zaczął pracowaćjako pomocnik mechanika samochodowego, a następnie wstąpił do marynarkihandlowej, gdzie służył jako pomocnik mechanika okrętowego. Miał wtedyosiemnaście lat. W ciągu dwóch lat awansował do rangi głównego elektryka– jako jeden z najmłodszych w całej flocie handlowej.

LIPIEC-SIERPIEŃ 2000 NEXUS • 41

...według jego obliczeńsilnik powinien czerpać

„niesamowitą moc”umożliwiającą napęd

oceanicznego liniowcaprzy pomocy silnika

rozmiarów mini samochodu.

— Nie miałem w ogóle formalnego wykształcenia,wygląda jednak na to, że instynktownie pojmowałemzasady działania — opowiada Tony. — Jeśli na statkuzdarzały się jakiekolwiek problemy z elektrycznością, niewiem skąd, ale wiedziałem, jak temu zaradzić. Dziękitemu w tak młodym wieku dostałem tę pracę.

Przez dwadzieścia lat pracował w marynarce handloweji pod koniec swojej kariery zawodowej nadzorował in-stalacje elektryczne na statkach budowanych w Polscei Finlandii. Ostry artretyzm zmusił go do odejścia w wiekutrzydziestu siedmiu lat na rentę. Mimo choroby jegoumysł kipiał jednak od pomysłów i w końcu założył firmękonsultacyjną. W krótkim czasie stał się znanym w okolicyPanem Majsterklepką.

— Kiedy jakaś firma miała kłopoty, okazywało się, żejestem w stanie zaproponować im dwa lub trzy rozwiąza-nia, i to w ciągu kilku dni — opowiada Tony.

W końcu sława Cuthberta dotarła aż do Aberdeenw Szkocji, gdzie potężny koncern Shell Oil zaangażowałgo do rozwiązania problemów związanych z platformąwiertniczą Brent Spar. Po wymuszeniu przez zwolennikówochrony środowiska odstąpienia od pierwotnego pomysłuzatopienia Brent Spar w MorzuPółnocnym firma Shell zdecydo-wała się odholować ją na wybrzeżew celu demontażu i szukała naj-lepszego sposobu wykonania tegozadania. Cuthbert pokazał im, jakmożna zamrozić wodę morską wo-kół platformy wiertniczej, abywzmocnić i scalić konstrukcję,a następnie wypompować wodętak, aby platforma pływała na bo-ku gotowa do holowania. Chociażfirma Shell ostatecznie zastosowała bardziej konwenc-jonalną metodę podniesienia platformy i uczynienia jejpływalną, potraktowała jego pomysł bardzo poważnie.

— Pomysły Cuthberta są z pewnością wartościowe— oświadczył Eric Fowlds z Shell.

HYBRYDOWY SILNIK TURBINOWYProblemy z platformą wiertniczą jednego dnia, a na-

stępnego silniki. Drobni wynalazcy mają bzika na punkciesilników, dokonują wielu drobnych usprawnień, leczosiem lat temu Cuthbert miał w głowie coś znaczniepoważniejszego od niewielkich udoskonaleń.

— Zdałem sobie sprawę, że od stu lat nikt pozagenialnym wynalazcą, Wanklem, nie opracował nowegosilnika, lecz nawet z jego silnikiem są problemy — mówiCuthbert. — Postanowiłem więc spróbować opracować odpodstaw nowy, doskonały silnik.

Opracowanie tego, z czego był w końcu zadowolonyzajęło mu 6 miesięcy. Na początku roku 1993 przesłałrysunki do gigantycznej spółki Perkins Diesel, która za-prosiła go na prezentację pomysłu na forum ich głównychkonstruktorów. Była to śmiała, unikalna konstrukcja, bę-dąca hybrydą silnika konwencjonalnego i turbinowego.System generowania mocy został włączony do samej tur-biny, zaś obroty zapewniał bardzo pomysłowy, jakby falistykształt dysków turbiny. Cuthbert wyjaśnił, skąd wedługjego obliczeń silnik powinien czerpać „niesamowitą moc”umożliwiającą napęd oceanicznego liniowca przy pomocysilnika rozmiarów mini samochodu (jak na przykład na-szego „Malucha” – przyp. tłum.).

Konstruktorzy firmy Perkins byli pod wrażeniemi określili tę konstrukcję „nowatorską i prostą, o olb-

rzymim potencjale”. Nalegali na „opracowanie działające-go modelu”. Jednak dwa miesiące później ich zapał naglewygasł i następne spotkania zostały odwołane. Cuthbertzadzwonił i zapytał o powód.

— Firma Perkins wylewnie mnie przepraszała — mówiCuthbert. — Twierdzili, że ich finansiści doradzili im, abydali sobie spokój z moją turbiną, ponieważ może ona„zaszkodzić” ich interesom. Sądzę, że stanowiła ona zbytdużą konkurencję dla ich istniejącej już całej gamy turbin.

Faceci od pieniędzy zdają się również kryć za kolejnymfiaskiem w jego staraniach mających na celu zainteresowa-nie wielkiego biznesu. Cuthbert udał się ze swoją turbiną-silnikiem do firmy Cray Marine, olbrzymiego brytyjskiegoprzedsiębiorstwa realizującego zamówienia zbrojeniowe.Firma ta zdawała się być pod równie wielkim wrażeniemjak Perkins Diesel i zadała sobie nawet trud obliczeniawydajności jego silnika. Obliczenia te były zgodne z ob-liczeniami Cuthberta – okazało się, że jego moc będzieokoło dziesięć razy większa od mocy istniejących turbin.Cray również pragnęła wykonać model roboczy, lecz niebez pomocy zewnętrznego finansowania. Niestety, nieudało się znaleźć żadnego banku, który zgodziłby się

sfinansować to przedsięwzięcie.— Okazało się, że decydującym

czynnikiem był czas. Bank, któryzgodził się na sfinansowanie proje-ktu, chciał natychmiastowegozwrotu wkładów — stwierdził zesmutkiem w głosie Cuthbert.

Również teraz czas działa prze-ciwko Cuthbertowi. Rozpaczliwieszukając sponsora dla swojego sil-nika, zdecydował się na wielce ry-zykowne posunięcie. Aby przycią-

gnąć inwestorów, opublikował technologię wykonania sil-nika w Internecie, nie mając jeszcze zastrzeżonego peł-nego patentu – stać go było jedynie na patent ograniczonyw czasie do jednego roku – który będzie ważny jeszczetylko przez kilka miesięcy.

NOWE ZASTOSOWANIA CIECZYFERROMAGNETYCZNYCH

Tymczasem sypialnia Cuthberta została zawalona pokolana rysunkami nowego wynalazku, który może miećzastosowanie w przemyśle przetwarzającym złom metalo-wy. Tym razem pomysł przyszedł mu do głowy w ciągukilku dni po tym, jak Shell polecił go największej spółcezajmującej się przetwarzaniem złomu, Mayer Perry Recy-cling. Będąc pod wrażenie wynalazków Cuthberta, przed-stawiciele Mayer Perry oprowadzili go po olbrzymichzakładach odzysku metali w nadziei, że przyjdą mu dogłowy jakieś pomysły.

— Byłem pod ogromnym wrażeniem technologii May-er Perry, niemniej dostrzegłem kilka dziedzin, w którychmogłem zaproponować im ulepszenia — powiada Cuth-bert. — Poprosili, abym im coś zaproponował, i przed-stawiłem im trzy pomysły, z których jeden dotyczył od-dzielania metali za pomocą cieczy ferromagnetycznych.

Tak się składało, że miał w swoim warsztacie butelkęferromagnetycznej cieczy, która została po jakimś dawnozapomnianym eksperymencie. Ciecze ferromagnetyczne,opracowane po raz pierwszy dla NASA w latach sześć-dziesiątych, to malutkie, namagnetyzowane cząstki metaluumieszczone w oleju w postaci zawiesiny. Obecnie znalaz-ły wiele zastosowań, poczynając od głośników do rotacyj-nych uszczelnień, ale w stosunkowo ograniczonych iloś-

42 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2000

Podniósł bezwładny kawałekkrowiego serca i wstrzyknął

do mięśnia ferromagnetycznąciecz. Obok umieścił

obrotowy magnes i sercezaczęło pompować.

ciach. Cuthbert miał pół słoja tej substancji i natychmiastzabrał się do pracy, testując ją na każdym kawałku metalu,jaki wpadł mu w rękę.

Szefowie Mayer Perry obejrzeli pokaz będący wyni-kiem jego poszukiwań – w jednej ze starych filiżanekCuthberta – i wkrótce potem zlecili mu opracowanieseparatora metali w skali przemysłowej. Cuthbert w ciągukilku tygodni opracował cały system i w rezultacie zbudo-wano niewielkie prototypowe urządzenie. W listopadzie1999 uruchomiono w całkowitej tajemnicy separator fer-rofluidowy, który działał bez zarzutu.

— Separator metali Cuthberta stanowi bardzo dużypostęp — twierdzi Mike Glossop, który zarządza brytyjs-kim oddziałem Ferrofluidics, Inc., czołowego producen-tem cieczy ferromagnetycznych. — Cuthbert jest pierw-szym człowiekiem, który opracował działający system od-zyskiwania metali przy zastosowaniu ciekłych magnesów.To prawdziwy przełom.

Tani, wydajny sposób odzyskiwania metali ma oczywis-te zalety z punktu widzenia ochrony środowiska, w szcze-gólności w Wielkiej Brytanii, gdzie zaczyna brakowaćmiejsc na składowiska złomu. Glossop przewiduje ponad-to, że separator Cuthberta zrewo-lucjonizuje przemysł wydobywczy,czyniąc proces oddzielania metaliz ród znacznie tańszym.

Chociaż Cuthbert jest zadowo-lony ze swojego prototypu separa-tora, zdążył już wymyślić jeszczelepszą metodę realizacji tego za-dania i obecnie pracuje w najgłęb-szej tajemnicy nad wersją Mark 2,która pracuje na zupełnie innejzasadzie. Mayer Perry wyasygnowało na ten cel 500 000funtów.

Przy umyśle rodzaju Cuthberta grzebanie się w nowychmateriałach prowadzi do wyzwolenia wynalazczej reakcjiłańcuchowej – właśnie tak było z cieczami ferromag-netycznymi.

— Ciecz ferromagnetyczna to naprawdę niezwykłymateriał — stwierdza podekscytowany Cuthbert. — Odrazu wiedziałem, że można z nią wiele zrobić.

Z pewnością ma rację. W czasie gdy analizował szcze-góły budowy separatora metali, przyszło mu do głowywiele innych zastosowań. Ze zrozumiałych względów,z uwagi na jego marynarski życiorys, jego pierwsze myśliskierowały się ku statkom. Bardzo szybko wpadł na po-mysł rewolucyjnego systemu napędu z zastosowaniemcieczy ferromagnetycznych. Historia znowu się powtórzy-ła, bowiem po raz kolejny nie stać go było na zastrzeżeniepatentu. Mimo to jest bardzo rad, kiedy może przedstawićten pomysł każdemu, kto chce go wysłuchać.

— Magnetyzujemy kadłub statku. Bierzemy kilkasetlitrów cieczy ferromagnetycznej i przylepiamy ją do kad-łuba. Będąc nadparamagnetyczną utworzy ona grubą war-stwę na kadłubie statku. Sztuka zamiany tego w napędpolega na ustawieniu magnesu na wózku w środku kad-łuba i przesuwaniu go od dzioba do rufy. — Cuthbertwykonuje prowizoryczny szkic statku i rysuje płetwiastykształt na kadłubie po przeciwnej stronie magnesu. — Po-le magnetyczne wytworzy guz na burcie statku, przy czymzmieniając pole można wytwarzać guz o takim kształcie,jaki się chce, na przykład w kształcie płetwy lub wiosła.Jeśli teraz będę poruszał magnes w kierunku rufy we-wnątrz kadłuba, guz będzie przemieszczał się wzdłuż burtystatku i napędzał statek do przodu. Oczywiście w praktyce

nie będziemy używali magnesu, ale liniowego motoruferrytowego. Pozwoli to na utworzenie wielu guzówwzdłuż kadłuba, niczym płetw u ryby, i uczyni cały procesciągłym, tyle że będzie on znacznie wydajniejszy, bowiemtych płetw będą setki.

Nikt nigdy nie wyraził chęci przetestowania tego pomy-słu i Cuthbert sam zbudował prototyp tego napędu w ma-łej skali używając do tego blaszanego pojemnika, silnikaelektrycznego, kawałka sznurka, bloczku i dziecięcegomagnesu. Wstawił to cudactwo do wanny i „śmignęło onoprzez wodę”.

— To było działające, jednodniowe przedsięwzięcie— powiedział.

Nazajutrz udał się do rzeźnika z zamiarem zakupukrowiego serca. Chciał wypróbować kolejny pomysł, któryprzyszedł mu nagle do głowy, dotyczący zastosowaniaferromagnetycznej cieczy w medycynie serca.

— Istniejące sztuczne serca są bardzo skomplikowane,z mnóstwem ruchomych części, które mogą się zabloko-wać — wyjaśnia. — Tak więc zacząłem się zastanawiać,jakby tu wykorzystać ciecz ferromagnetyczną do wzmoc-nienia siły prawdziwego serca?

Podniósł bezwładny kawałekkrowiego serca i wstrzyknął domięśnia ferromagnetyczną ciecz.Obok umieścił obrotowy magnesi serce zaczęło pompować. Jestbardzo dumny z tego, że wynalazłcoś, co może ocalać życia.

— W ten sposób można bymieć sztuczne serce zrobionez prawdziwej tkanki serca, którenigdy by się nie zatkało — wyjaś-

nia – lub można by wstrzyknąć ciecz ferromagnetyczną douszkodzonego serca i pobudzić mięsień do regeneracji.

GRAWITACYJNY SILNIK CUTHBERTAMike Glossop z Ferrofluidics ma wyraźną słabość do

Cuthberta.— Wielu ludzi, którzy zetknęli się z Tonym, sądzi, że

jest on czymś w rodzaju szalonego profesora. Osobiścieteż użyłbym tego terminu, ale raczej w sensie pieszczot-liwym, a nie do określenia go jako pomyleńca. Jest onkombinacją staroświeckiego fizyka eksperymentalnegoi oryginalnego myśliciela. Pomysły rodzą się w jego głowiestrumieniem. Całkiem możliwe, że wiele będzie odrzuco-nych jako nieużyteczne. Osobiście mam jednak zbyt wielerespektu wobec niego, aby odrzucić którykolwiek z nichbez przemyślenia.

Glossop przyznaje się do przegrania niewielkiego,przyjacielskiego zakładu z Tonym. Chodziło o pomysł,który nie był jego zdaniem możliwy do zrealizowania.Cuthbert zaproponował użycie cieczy ferromagnetycznejjako pionowej ścieżki. Stwierdził, że wystarczy pomalowaćfarbą ferromagnetyczną pas na ścianie, aby można byłoużyć go jako ścieżki dla węży strażackich przy wciąganiuich w górę drapaczy chmur lub nawet jako wyjścia prze-ciwpożarowego. Glossop bardzo sceptycznie podszedł dotego pomysłu i założył się z Cuthbertem, że to się nie uda.Cuthbert już po dwóch dniach miał gotowy model demon-stracyjny. Przymocował magnesy do gąsienic traktora– dziecięcej zabawki nakręcanej kluczykiem – i pomalowałścianę płynem ferromagnetycznym. Traktor z łatwościąwspiął się na ścianę.

— To było najmilsze ze wszystkich rozstanie ze 100funtami — wyznał Glossop.

LIPIEC-SIERPIEŃ 2000 NEXUS • 43

Inter-SpiderInternet Service Provider

ul. Żuławskiego 10/331-145 Kraków

tel./fax: (0-12) 632 26 28http://www.ispid.com.pl/

e-mail: [email protected] na konkurencyjnych warunkach dostęp do Internetu poprzez

łącza komutowane i dzierżawione. Wiele dodatkowych możliwości bez dodat-kowych opłat (samodzielna aktualizacja WWW, kilka kont pocztowych najednym adresie, liczniki odwiedzin i in.).

Prowadzimy sprzedaż modemów, wykonujemy instalacje sieci oraz ser-werów sieci lokalnych lub Internetowych.

Jako krajowy dystrybutor firmy SuSE oferujemy także znaną i cenionądystrybucję Linuxa tejże firmy (SuSE–Linux) – bogaty wybór oprogramowania(w pakiecie 6 CD + podręcznik 400 str.) za niewygórowaną cenę (200,00 zł).

Także oprogramowanie dla Linuxa – LinuxCAD, VariCAD i in.

Rok temu znacznie więcej jednak jego pieniędzy po-szło na sfinansowanie następnego pomysłu Cuthberta,który większość konwencjonalnych inżynierów zaliczyłabyw skali najbardziej pomylonych pomysłów jako wysocemelodyjny. Cuthbert nazywa to urządzenie silnikiem gra-witacyjnym.

— Przez cały czas służby w marynarce interesowałomnie pozyskanie darmowej mocy — zwierza się Cuthbert.— Wiem, że teoretycznie jest to niemożliwe z powoduprawa zachowania energii, niemniej każde prawo możnazawsze jakoś obejść.

W ciągu 20 lat doświadczeń Cuthbert zbudował wieleniekonwencjonalnych urządzeń działających na różnychzasadach, ale żadne z nich nie było udane.

— Kiedy zacząłem przyglądać się dziwnym własnoś-ciom cieczy ferromagnetycznych, coś zaskoczyło w mojejgłowie — powiada. — Nagle olśniło mnie, że przy za-stosowaniu cieczy ferromagnetycznych, źródłem mocy dlasilnika napędzanego darmową energią mogłaby być – pra-wdopodobnie po raz pierwszy – grawitacja.

U podstaw twórczego przebłysku Cuthberta leżały dwaspostrzeżenia. Pierwsze z nich jest bardzo proste i w rze-czywistości wie o nim każde dziecko bawiące się zabaw-kami w wodzie. Chodzi o to, że ciała stałe puste w środkuzdają się być lżejsze w wodzie niż w powietrzu. Każdyuczeń wie, że przyczyną tego występującego na każdymkroku zjawiska jest większa od powietrza gęstość wody,lecz tylko niewielu jest w stanie wyobrazić sobie, żew świecie wolnym od tarcia można by to zjawisko wykorzy-stać do opracowania „silnika grawitacyjnego”.

Drugie spostrzeżenie Cuthberta wzięło się z obserwacjizachowań cieczy ferromagnetycznej, którego dokonał onw czasie eksperymentów z separatorem metali. Odkryłmianowicie, że ciecz ferromagnetyczną można utrzymaćw pustej rurze otaczając ją polem magnetycznym, oraz żeta ciecz może utrzymać nad sobą kolumnę wody. Wcis-kając ołówek w górę, poprzez ciecz ferromagnetyczną,zauważył ze zdziwieniem, że chociaż ołówek przeszedłprzez nią bardzo łatwo, jej szczelność była tak duża, że niewyciekła przez nią ani jedna kropla wody.

W rozbłysku geniuszu Cuthbert nałożył na siebie tedwa spostrzeżenia i w ten sposób zrodził się pomysł silnikagrawitacyjnego. Zauważył on, że kiedy ciecz ferromag-netyczna pełni rolę warstwy rozdzielającej między wodą

i powietrzem, pusta wewnątrz kulka może wznieść sięw wodzie aż do powierzchni, po czym spaść w dół w po-wietrzu i ponownie wznieść się w wodzie. Teoretyczniepowinno to dać samonapędzający się darmową energiąsystem.

— Żadne perpetuum mobile, przed którą to koncepcjąkażdy szanujący się naukowiec ucieka jak diabeł przedświęconą wodą — szybko dodaje — ale urządzenie czer-piące siłę konieczną do swojego napędu z ziemskiego polagrawitacyjnego. W najprymitywniejszej formie cała seriakulek na nitce powinna być zdolna do kręcenia się w kół-ko, napędzana przez różnicę gęstości powietrza i wody.Najłatwiej wyobrazić to sobie na przykładzie kulek pływa-jących w wodzie, lecz kulki dowolnej gęstości powinny daćten sam wynik.

Cuthbert wiedział, że problem polega na tym, czyenergia wytworzona w systemie wystarczy do przepchnię-cia kulek przez uszczelkę z cieczy ferromagnetycznej.Zdecydował się sprawdzić to eksperymentalnie i wykonałmodel składający się ze szklanej kolumny, szklanki cieczyferromagnetycznej i dwóch ołowianych kulek na sznurku.Ku jego zdziwieniu układ zdawał się działać, wiedziałjednak, że zanim podąży tą drogą, musi najpierw prze-prowadzić pewne naukowe rozważania. Przede wszystkimzdawał sobie sprawę z konieczności posiadania konkret-nych danych o własnościach warstwy przyściennej cieczyferromagnetycznej i podczas następnej rozmowy z firmąFerrofluidics wspomniał o tej sprawie.

— Obecnie chodzi mi jedynie o zasady — powiedziałdrowi Mike’owi Glossopowi. — Mówię jedynie: „Spó-jrzcie na to, to dziwne”.

Glossop zareagował w ten sposób, że ufundował małąpracę badawczą pod egidą czołowego eksperta od cieczyferromagnetycznych. Tacy ludzie należą do rzadkości, lecztak się złożyło, że niemiecki inżynier fizyk, dr Wolf Fruh,uzyskał właśnie stypendium badawcze na UniwersytecieHeriot-Watta w Edynburgu w Szkocji. Wykonywał pracędla przemysłu gazowo-naftowego z zakresu cieczy ferro-magnetycznych.

No i na początku roku 1999 Cuthbert wsiadł doswojego piętnastoletniego samochodu marki Vauxhall Ca-rlton i przejechał 1000 km z Walii od Szkocji. Fruh,teoretyk z uniwersyteckim wykształceniem, i Cuthbert,samouk, fizyk i eksperymentator, stanowili idealną kom-

binację, chociaż na początku Fruh byłnastawiony bardzo sceptycznie.

— Druga zasada termodynamikigłosi, że nie kończący się ruch nieistnieje — oświadczył zdecydowaniena „dzień dobry” Cuthbertowi Fruh.

Cuthbert i Fruh zdecydowali, żeprzetestują założenia silnika grawita-cyjnego stosując kulki wykonanez pianki poliestrowej umieszczone nalince. Było to nieco bardziej wymyślneod własnej konstrukcji Cuthberta. Kuwielkiemu zdziwieniu Fruha ten ze-staw działał.

— Wykonałem w ciągu lata modeli przeprowadziłem jeden z ekspery-mentów Tony’ego. Okazało się, żemiał rację — mówi Fruh. — Udało sięnam powtórzyć eksperyment i ustalić,że szereg kul przepływających przezkolumnę wody będzie przepychało ko-lejno poszczególne kule przez uszczel-

44 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2000

...naukowcy tej firmy siedzielii z niedowierzaniem

przyglądali się temu, coprzedstawiało nagranie

Cuthberta, było urządzenie,które poruszało się

w powietrzu nie będącnapędzane ani silnikiemrakietowym, ani żadnym

innym zewnętrznym napędem.

dokończenie na stronie 59

kę z cieczy ferromagnetycznej, pokonując opór, jaki kulanapotyka wchodząc do cieczy ferromagnetycznej.

Fruh nadal pozostaje sceptyczny i nie bardzo wierzy, żena własne oczy widział embrion maszyny w rodzaju per-petuum mobile.

— To bardzo interesujące osiągnięcie — twierdzi Fruh— ale nie wiadomo, czy da się je wykorzystać praktycznie.

Cuthbert jest nastawiony jednak znacznie bardziejentuzjastycznie.

— Maszyna grawitacyjna nie jest tworem o charakterzeperpetuum mobile. To urządzenie służące do czerpaniaenergii z ziemskiego pola grawitacyjnego i w tym aspekcienie różni się od koła wodnego — twierdzi. — Kolejny krokto znalezienie kogoś, kto sfinansuje budowę prawdziwegomodelu eksperymentalnego.

CZYŻBY SYSTEM NAPĘDU UMOŻLIWIAJĄCEGOOSIĄGNIĘCIE PRĘDKOŚCI WIĘKSZEJ NIŻPRĘDKOŚĆ ŚWIATŁA?

W oczekiwaniu na sponsora Cuthbert pracował nadkolejnym „niemożliwym” z naukowego punktu widzeniaurządzeniem. Tym razem łamałoono inny naukowy kanon – trzecieprawo dynamiki Newtona, któregłosi, że „akcja i reakcja są równesobie i przeciwnie skierowane”. Siłanapędzająca rakietę unoszącą się dogóry jest równa sile gazów wypycha-nych z rakiety w dół, podobnie jaksiła napędzająca samochód do przo-du jest równa sile, z jaką jego oponystarają się pchnąć drogę do tyłu.Cuthbert wywodzi się jednak z tra-dycji Michaela Faradaya, to znaczyfizyków eksperymentatorów, dlaktórych teoria jest zawsze drugorzę-dna w stosunku do eksperymentu.

Bawiąc się pewnego dnia ciężarkami, zauważył coś, cospowodowało, ze zaczął się zastanawiać, czy nie dałoby sięobejść trzeciej zasady dynamiki Newtona. Trzy miesiącepóźniej miał już model testowy. Nakręcił film wideoprzedstawiający jego działanie i zawiózł taśmę do działuprojektów przyszłościowych jednej z czołowych brytyjskichfirm należących do przemysłu zbrojeniowego.

— Obejrzymy pański film, pod warunkiem że nikt się o tymnie dowie — oświadczono mu. — Gdyby ktoś dowiedział się,że zajmujemy się sprawami o charakterze paranormalnym,ceny naszych akcji mogłyby polecieć w dół na łeb na szyję.

Tym, co sprawiło, że naukowcy tej firmy siedzielii z niedowierzaniem przyglądali się temu, co przedstawiałonagranie Cuthberta, było urządzenie, które poruszało sięw powietrzu nie będącnapędzane ani silnikiem rakietowym, aniżadnym innym zewnętrznym napędem. „Ustrojstwo”, którepokazał im Cuthbert, miało tak toporny charakter, że możnabyło odnieść wrażenie, że zostało stworzone na podstawierysunków Rube Goldberga1 lub Heatha Robinsona2.

Niechętny do ujawniania szczegółów przed uzyskaniempatentu Cuthbert opisuje je następująco:

— To urządzenie można obecnie najlepiej opisać jakoefekt konwersji obrotowo-liniowej wykorzystującej kątowąprędkość masy. Należy jednak dodać, że nie chodzi tuo efekt żyroskopowy.

Początkowo naukowcy firmy sądzili, że to, co oglądają,to po prostu tak zwany efekt „zapadkowy”, w którymgwałtowne pchnięcie do tyłu napędza obiekt do przodu,przy czym tarcie zapobiega jego powrotowi na pierwotne

miejsce w czasie cyklu powrotnego. Cuthbert znał jednakten efekt i wyeliminował go.

Aby to osiągnąć, przymocował urządzenie do metalo-wej płytki i umieścił na „powietrznym stole” – płytąz drobnymi otworkami, przez które pompowane są strugipowietrza. Mimo to, nawet na tej praktycznie pozbawionejtarcia powierzchni, urządzenie przemieszcza się do przo-du. I właśnie to stanowiło zagadkę dla naukowców firmyzbrojeniowej, którzy obejrzeli to nagranie i postanowiliudzielić Cuthbertowi ograniczonego wsparcia finansowe-go na dalszą pracę nad tym pomysłem.

— To prawdopodobnie jakiś rodzaj nieznanego dotądefektu zapadkowego — oświadczyli Cuthbertowi. — Jeślijednak tak nie jest, to chcemy wiedzieć w czym rzecz.

Stawka może być wysoka. Firma zbrojeniowa widzi tojako potencjalny system napędu satelitów, lecz umysłCuthberta zmierza już dalej.

— Jeśli mam rację i da się wyeliminować bezwładność,to być może będzie to w stanie poruszać się z prędkościąwiększą niż światło — mówi Cuthbert. — Wydaje mi się,że już wiem, jak zmodyfikować inercję w modelu elektro-

mechanicznym, lecz moim ostate-cznym celem jest urządzenie pół-przewodnikowe lub ferrytowe.

Cuthbert już je skonstruował.— Zastosowałem bardzo szyb-

ko przełączający się obwód i praw-dopodobnie będzie tu miała zasto-sowanie technika laserowa lub pro-mieniowanie mikrofalowe — wyja-śnił potencjalnym promotorom.Uniwersytecki wydział inżynieriitraktuje to zagadnienie na tyle po-ważnie, że zamierza przeanalizo-wać jego matematyczne podstawy.

DALSZE PLANYW międzyczasie Cuthbert skoncentrował na bezsprzęg-

łowym systemie skrzynia biegów-hamulce, którym zainte-resowała się DERA (brytyjski odpowiednik amerykańs-kiej DARPA – Defense Advanced Research ProjectsAgency – Agencja Obrony Zaawansowanych ProjektówBadawczych). To jeszcze jeden z jego zadziwiającychwynalazków, na którego opatentowanie go nie stać. Poten-cjalne korzyści są tak wielkie, że nie ma on odwagi naujawnianie nawet skrawka tajemnicy otaczającej zasadęjego działania, bowiem nawet niewielka wzmianka na tentemat uczyniłaby jego wynalazek własnością publicznąi pozbawiła go na zawsze praw autorskich do niego. Tosamo dotyczy wzmacniacza deszczu, który z powodzeniemdemonstrował w swojej łazience w ubiegłym tygodniu przyzastosowaniu słonej wody, pływających kul i reflektora,lecz to i tak już prawdopodobnie za dużo szczegółów.

Utrzymywanie się w jako takiej kondycji psychofizycz-nej, nie mówiąc już o ochronie patentów, i jednocześniedokonywanie w tym samym czasie wynalazków z dziedzinynauk ścisłych jest bardzo bolesnym sposobem na życiew przypadku większości wynalazców. Muszą oni dawaćsobie radę z klasycznym problemem polegającym na tym,że cokolwiek wybiorą, nie wyjdzie im to na dobre – są zbytgenialni i ekscentryczni, aby się zatrudniać, pracowaćw sposób konwencjonalny i jednocześnie brak im umiejęt-ności prowadzenia interesów, tak aby stać ich było nafinansowanie swoich prac wynalazczych.

LIPIEC-SIERPIEŃ 2000 NEXUS • 45

Wyśmiewanaprzez koryfeuszy

nauki liczącatysiące lat

astrologia znajdujeostatnio naukowe

potwierdzeniew kwestii typów

ciał oraz w innychaspektach.

Anthony CraigCopyright 1999

Melbourne, Victoria, Australia

Tel. +61 (0)3 9853 8791E-mail: [email protected]

Strona internetowa: www.homestead.com/axissophia/index.html

Z adanie polegające na zweryfikowaniu astrologicznych przesłanek przy zasto-sowaniu metod naukowych zawsze rodziło mnóstwo problemów. Jest bardzo

mało zrozumienia odnośnie metod i metodologii po obu stronach barykady, pozatym sami astrolodzy są podzieleni w opiniach co do potrzeby poważnych badańnaukowych. Wiele dotychczasowych badań zawiodło z powodu nieudolnie zorgani-zowanych eksperymentów i ignorancji w kwestii metod statystycznych, nie mówiącjuż o tym, że naukowcy nie traktują astrologii jako podmiotu godnego badań.

Najprawdopodobniej głównym powodem rozdziału między astrologią i naukąjest to, że według metod naukowych astrologia nie określiła ściśle zarównoswoich przesłanek, jak i budzących zaufanie mechanizmów tłumaczących wyniki,a także nie stworzyła eksperymentalnego modelu pozwalającego dokonywaćprzewidywań. Wielki człowiek renesansu, Johannes Kepler, był głęboko prze-konany, że aby astrologia stała się prawdziwie naukową dyscypliną, należy jązredefiniować.

Wiele lat temu odkryłem system typów ciał, który, jak mi się wydaje, tłumaczywszystkie tajemnice ludzkiej psychiki i nosi w sobie potencjał osiągnięcia tego,czego pragnął Kepler. Umożliwił mi on wprowadzenie prawdziwych, mierzalnychwielkości do astrologii i określenie obiektywnego testu dotyczącego nauki o wpły-wie ciał niebieskich przy zastosowaniu ściśle zdefiniowanych wielkości fizycznych.

MICHEL GAUQUELIN I NEOASTROLOGIAMichel Gauquelin jest jedyną osobą, która stworzyła naukowy fundament pod

astrologię. Urodził się w Paryżu w roku 1928, gdzie na Sorbonie uzyskał dyplomz dziedziny psychologii i statystyki. Ponad dwadzieścia lat spędził na studiowaniuzależności między zjawiskami kosmologicznymi i fizycznymi, ujawniając wielefałszywych zasad, które wkradły się do astrologii, takich jak brak statystycznychdowodów na znaki na Słońcu oraz subiektywność interpretacji.

Pierwszym pozytywnym wynikiem poszukiwań Gauquelina było zbadanie czasuurodzin 576 doktorów, którzy uzyskali tytuły akademickie. Wykazał on, że w grupietej przeważała tendencja do urodzin w okresie, gdy Mars lub Saturn właśniewschodziły lub gdy tylko co przeszły punkt środka nieba (zenit). Ta korelacjawyrażała się w liczbach znacznie przekraczających te, które określają zwykłyprzypadek. Kolejne badania dały podobny rezultat. Następnie włączył on do swoichbadań inne zawody z innych krajów europejskich, gromadząc aż 27 000 czasówurodzin pochodzących z oficjalnych rejestrów. Po ich zbadaniu uzyskał potwier-dzenie, z nielicznymi wyjątkami, swoich pierwotnych ustaleń mówiących, że kluczo-we pozycje Marsa i Saturna w chwili urodzin są związane z sukcesem zawodowym.

Następnie zmienił kierunek swoich zainteresowań i sporządził długą listę cechcharakteru różnych typów zawodów. Wykorzystując czasy urodzin i wiarygodnedane biograficzne udało mu się dojść do profilu charakterologicznego każdegoz typów planetarnych, które doskonale pasowały do klasycznych typów starożytno-ści: jowiszowy (wytworny, królewski, dramatyczny, głęboki), księżycowy (zmiennyw nastrojach, pasywny, pesymistyczny), marsjański (agresywny, namiętny, żywy),saturnowy (flegmatyczny, introspektywny, melancholijny, władczy), wenusjański(czuły, sympatyczny, opiekuńczy) – nie był jednak w stanie określić klasycznegotypu merkuryjskiego (niespokojny, sangwiniczny, porywczy, wnikliwy).

Gauquelin przesłał wyniki swoich badań do Naukowego Komitetu ds. BadańZjawisk Rzekomo Paranormalnych, ciała doskonale znanego ze swojej umiejętno-ści obalania a nie weryfikowania przypadków, które były przedmiotem jego badań.Nie doszukawszy się poważnych błędów w metodzie Gauquelina, dokonano podnadzorem członków tego ciała powtórzenia badań na grupie 535 mistrzów sportu,pod kątem weryfikacji „wpływu Marsa”. Uzyskano jeszcze wyższy procent pozytyw-nych wyników niż w oryginalnym teście Gauquelina, przy stosunku prawidłowoścido przypadku rzędu wielu milionów. Członkowie Naukowego Komitetu ds. BadańZjawisk Rzekomo Paranormalnych wzdragali się jednak przed uznaniem racji

46 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2000

Zaliczenie do któregoś typuoznacza, że dominującecechy charakterologiczne

są rezultatem emisjikonkretnych hormonówendokrynologicznych do

naszego krwiobiegu.

Gauquelina i wymyślili cały szereg obiekcji do jego metody.Kontrowersje w sprawie weryfikacji przez Komitet wynikówbadań Gauquelina są historią samą w sobie i jednocześnieprzykładem potężnego oporu przeciwko każdemu, kto ważysię przekroczyć przepaść dzielącą solidną naukę z tym, cozwykliśmy nazywać „popularną metafizyką”.

Gauquelin stwierdził jednak, że jego prac nie należyokreślać mianem „astrologii”, ponieważ najbardziej zasad-nicze elementy tradycyjnej astrologii – znaki Zodiaku, aspek-ty, domy – straciły swoje znaczenie i jedynie pięć planetodgrywa jakąś rolę. Jego głównymi filarami są typy planetarneoraz moc czterech niebieskich kątów. Gauquelin, podobniejak Kepler, był naukowcem zainteresowanym naukami stoso-wanymi, a jego intencją było „wytyczenie drogi łączącejastrologiczną wiarę z naukowym sceptycyzmem”. Uważał on,że podobnie jak astronomia w czasach Keplera astrologiadojrzała w XX wieku do swojego renesansu.1

TYPY CIAŁ RODNEYA COLLINADr Louis Berman, jeden z pionierów endokrynologii, po

latach intensywnych badań opracował system typów ludzi,których podstawą jest gruczołowa dominacja lub nierów-nowaga.

„We wszystkich próbach sklasyfikowania człowieka, staro-żytnych i współczesnych, brak jest zasadniczej cechy, którąmożna by badać i grupować z chemicznego punktu widzenia”– stwierdził.

Badania utwierdziły go w przeko-naniu o zasadniczej roli gruczołówwewnętrznego wydzielania jako„kontrolerów i regulatorów owegozespołu sił, atrybutów, nawykówi nastawień… znanych pod nazwącharakteru, indywidualności lub oso-bowości”.2

Rodney Collin był tym, który po-łączył klasyczne typy starożytnościz typami określonymi przez LouisaBermana.3 Collin był uczniem P.D.Ouspensky’ego, który był z kolei uczniem mistyka i nauczycie-la G.I. Gurdjieffa. Badania typów stanowiły ważną część naukgłoszonych przez Gurdjieffa i Collin miał możliwość zweryfi-kowania oraz rozwinięcia swojej własnej teorii w pełnejskupienia atmosferze ezoterycznej szkoły. Mój własny związekze szkołą o tradycjach Gurdjieffa-Ouspensky’ego umożliwiłmi studiowanie i stosowanie tego systemu przez ponad 12 lat.

Są tylko dwie różnice między typami Gauquelina i Collina:Gauquelin nie potrafił rozróżnić typu merkuryjskiego i słone-cznego. Poza tą różnicą, jego typy są identyczne zarówno zestarożytnymi, jak i Collina.

Collin wyróżnia siedem podstawowych typów: marsjański(Marsa), rządzony przez gruczoły dokrewne; saturnowy (Sa-turna), rządzony przez przedni płat przysadki mózgowej;jowiszowy (Jowisza), rządzony przez tylny płat przysadkimózgowej; ksieżycowy (Księżyca), rządzony przez trzustkę;wenusjański (Wenus), rządzony przez przytarczycę; merku-ryjski (Merkurego), rządzony przez tarczycę, i słoneczny(Słońca), rządzony przez grasicę.

Zaliczenie do któregoś typu oznacza, że dominujące cechycharakterologiczne są rezultatem emisji konkretnych hor-monów endokrynologicznych do naszego krwiobiegu. Gru-czoły, dostrojone do konkretnej planety i stymulowane przezjej ukazanie się w stadium wschodu lub kulminacji w dniunaszych urodzin lub kiedy tworzy ona odpowiednie kątyz tymi punktami, z miejsca zaczynają wpływać na nasząfizjologię. Przysadka steruje wzrostem długich kości; tarczyca

szybkością, z jaką nasz metabolizm spowalnia lub przyśpiesza;nadnercza stymulują rozwój mięśni oraz pewne aspekty pig-mentacji etc.

Te same hormony, które rządzą rozwojem ciała, w wyższejoktawie reprezentują subiektywną stronę naszej psychiki.Określają nasze nastawienie, sympatie, talenty i słabości– wszystko to, co determinuje, w jaki sposób widzimy świat.Nasza istota, kwintesencja naszego charakteru, to nic innegojak pewien zestaw chemikaliów w naszej krwi w danymmomencie. Czterysta lat temu Paracelsus powiedział: „Plane-ty są w nas”. Trudno precyzyjniej określić wpływ, jaki układdokrewny wywiera na fizjologię człowieka.

HARMONIA CZASU I PRZESTRZENIJak dotąd było niewiele prób skonstruowania wiarygod-

nego modelu wpływu planet. Jest to dziwne, bowiem istniejeżyzna gleba umożliwiająca stworzenie takiego modelu napolu nauki harmonicznej w postaci koncepcji trafnie sfor-mułowanej przez George’a Leonarda:

„U korzeni wszystkich sił i ruchu znajduje się muzyka,rytm, gra określonych częstotliwości na tle matrycy czasu…Sposób, w jaki działa muzyka, jest identyczny ze sposobem,w jaki działa świat materialnych przedmiotów i wydarzeń…Głęboka struktura muzyki jest identyczna z głęboką strukturąwszechrzeczy”.4

Ta głęboka struktura czasu i przestrzeni zaprzątała umysływielu wybitnych uczonych. Fizyk Werner Heisenberg uważał

rozważania nad harmonicznym myś-leniem rozwiniętym przez Pitagora-sa za „jeden z najsilniejszych impul-sów w ramach ludzkiej nauki”.

W swojej Analizie materii Bert-rand Russell stwierdził: „To, co po-strzegamy jako różne cechy materii,to w rzeczywistości różnice w okre-sowości”.

W Timajosie Platon napisał z ko-lei: „…widok dnia i nocy, miesięcyi mijających lat, równonocy i zacho-

du słońca, spowodował odkrycie liczb… skąd wyprowadziliś-my następnie całą filozofię”. Platon traktował geometrięi liczbę jako najbardziej zredukowany i esencjonalny, a zatemidealny, język filozoficzny.

Jeśli zatem istnieje język opisu nauki o wpływie ciałniebieskich, musimy go szukać w nauce o harmonii.

HARMONIA SFERHarmonia jest fundamentalnym prawem zapisanym w ca-

łej naturze. Jest to „kamień filozoficzny”, który nosi w sobiepotencjał zjednoczenia wszystkich nauk. Przeto nauka o wpły-wie ciał niebieskich musi być jemu podporządkowana. Keplerwielokrotnie stwierdzał, że cała natura jest odwzorowanaw geometrii.

W roku 1920 niemiecki naukowiec Hans Kayser opraco-wał teorię harmonii świata, usiłując odtworzyć utraconą wie-dzę o harmonii i zjednoczyć wszystkie dziedziny współczesnejwiedzy w jedną całość. Kayserowi udało się wykazać zapomocą rygorystycznych matematycznych wzorów, że w che-mii, fizyce atomowej, krystalografii, astronomii, architektu-rze, analizie spektralnej, botanice etc. istnieje fundamentalnymechanizm stosunków wyrażanych w kategoriach liczb natu-ralnych, takich jak oktawa, tercja, kwarta i kwinta.

Harmonik Rudolph Haase powiedział: „Prawa harmoniipozwalają na komunikowanie się między różnymi obszarami,a ponieważ często okazują się one zasadnicze, nie można ichpomijać traktując jako przypadkowe lub efekt uboczny”.5

LIPIEC-SIERPIEŃ 2000 NEXUS • 47

Jeśli przyjmiemy, że każdakomórka ciała – pojemnikz wodą idealny do odbioru

i przewodzenia częstotliwościelektromagnetycznych – odbiera

wibracje atmosfery oraz żegruczoły są wyczulone naokreślone częstotliwości,wówczas mamy idealną

teoretyczną podstawę mechanikiwpływu ciał niebieskich.

Wejście w harmoniczny związek jest celem każdego tworu,poczynając od atomu a na planetach kończąc. System słone-czny jest strukturą harmoniczną podlegającą prawom rezo-nansu i harmonicznej więzi. Harmoniczna więź znajduje swójwyraz w średnich odległościach planet i ich prędkościachrotacji, okresach obiegu po orbitach i okresach obrotu wokółwłasnych osi, jak również w stosunkach peryhelium i ap-helium. Planety rezonują między sobą w tonach niesamowicieniskiej, niesłyszalnej dla ucha, ale jednak potężnej muzyki.Kluczowe nuty tej muzyki są przenoszone na Ziemię poprzezich kątowe zależności. Pogląd ten podziela wybitny geometra,Robert Lawlor:

„Kąty geometryczne działają jak urządzenie sterującewyzwalające potencjalne możliwości drzemiące we wzorcudźwięku holistycznego. Wpływ kątowych pozycji na wzorcerezonansowe stanowi klucz do zrozumienia, w jaki sposóbkąty konfiguracji planetarnych wpływają i modyfikują atmo-sferę Ziemi”.6

Kąty łączące planety i Ziemię to: koniunkcja – 0 stopni;trygon – 120 stopni; opozycja – 180 stopni; kwadratura – 90stopni; kwinkuns – 72 stopnie; i sekstyl – 60 stopni. Korespon-dują one z naturalną harmoniką w sekwencji alikwotów:unison, kwinta, oktawa, oktawa wielka, tercja i tercja mała.

PLANETARNA MUZYKACzyniono różne próby odwzorowania systemu słonecz-

nego w postaci schematów muzycz-nych, zarówno w sposób idealny, jaki rzeczywisty. Najbardziej udanąpróbę, jako że opartą na matematy-ce, podjął Johannes Kepler.

Planetarna harmonia Keplerabazuje na prawdziwych ruchach pla-net, a jego dane astronomiczne byłytak dokładne, że wymagały jedyniedwóch niewielkich poprawek, abydoprowadzić je do stanu odpowiada-jącego współczesnym pomiarom.Kepler porównał prędkości kątowewszystkich planet w peryhelium i ap-helium i wyraził ten stosunek w po-staci muzycznego interwału. Spo-śród 74 tonów 58 należało do duro-wej triady c-e-g. Osiągnięcie Keplera stanowi potężny argu-ment na rzecz harmonicznej aranżacji systemu słonecznego.

Według Johna Anthony Westa, autora książki The Casefor Astrology: „…harmonia i rezonans są obecnie rozumianejako fundamentalne zasady naukowe leżące u podstaw całościstworzenia i ich zastosowanie do planetarnych odpowied-ników wynika w sposób logiczny z tego, co o nich wiemyz innych nauk fizycznych”.7 Istnieje na to wiele dowodówpochodzących od uznanych powszechnie autorytetów nauko-wych, takich jak choćby Giorgio Piccardi i Frank A. Brown,którzy badali efekty planetarnych i kosmicznych wpływów nazwiązki chemiczne oraz żywe organizmy, a także Hans Jenny,który badał zasady rządzące dźwiękiem i częstotliwością podkątem ich harmonicznego i organizacyjnego potencjału.

REZONANS CIAŁ NIEBIESKICHTym, co uniemożliwia astrologii uznanie jej za prawdziwą

dyscyplinę naukową, jest brak przekonywającego i pełnegomodelu obrazującego mechanizm wpływu planet. Sięgałemdo różnych źródeł, próbując wypełnić tę lukę, głównie tych,które odwołują się do rezonansu, takich jak opracowanie draPercy Seymoura zamieszczone w The Scientific Basis ofAstrology (Naukowe podstawy astrologii).8

Mówiąc prościej, planety wywołują pływy w magnetosferzeZiemi wytwarzając drgania pola magnetycznego i atmosfery.Ziemia wibruje z ogromną liczbą różnych częstotliwości i nie-które z nich są zdaniem Seymoura niemal identyczne zesłabymi siłami pływów będących skutkiem oddziaływania pla-net. Naturalne częstotliwości zostają sprzężone z nimi fazowoi wzmocnione, kiedy planeta wschodzi lub kulminuje.

W rezultacie badań ustalono, że naturalne radioelektrycz-ne impulsy ELF (extra-low frequency – bardzo niskiej częs-totliwości) zmieniają się w okresie między latem i zimą,a także w cyklu dobowym – najsilniejsze są wczesnym popołu-dniem i najsłabsze w godzinach wczesnoporannych. W czasieinnych badań odkryto, że geomagnetyczne zmiany na powie-rzchni Ziemi występujące w momencie, gdy promienie wscho-dzącego słońca sięgają jonosfery, potrafią zapoczątkowywaćaktywność roślin, tak że są one gotowe do rozpoczęciafotosyntezy z chwilą nastania świtu, który następuje półtorejgodziny później.

Jeśli przyjmiemy, że każda komórka ciała – pojemnikz wodą idealny do odbioru i przewodzenia częstotliwościelektromagnetycznych – odbiera wibracje atmosfery oraz żegruczoły są wyczulone na określone częstotliwości, wówczasmamy idealną teoretyczną podstawę mechaniki wpływu ciałniebieskich. W chwili urodzin planety znajdujące się tuż nadhoryzontem lub prostopadle nad głową wywierają największywpływ na organizm, w wyniku czego zdaniem Rodneya

Collina zostają ustawione, „dostro-jone”, parametry pracy odpowiada-jących im gruczołów, które zachowu-ją to ustawienie przez całe życie da-nej osoby.

W starochińskim tekście czytamy:„Dostrojone do Niebios i Ziemi wita-lne duchy człowieka odzwierciedlająwszystkie drgnięcia Niebios i Ziemi,tak jak wiele kitar nastrojonych w to-nacji Kung [tonacja pięciotonowejchińskiej skali] wibruje, kiedy nutaKung je pobudzi. Istnienie harmoniimiędzy Niebiosami i Ziemią, Ziemiąi człowiekiem, nie jest rezultatemzależności fizycznych, bezpośrednie-go oddziaływania, ale dostrojenia do

tej samej nuty wytwarzającej współbrzmiące wibracje”.9

KLUCZOWE DŹWIĘKIBadania z zakresu bioakustyki prowadzone przez ame-

rykańską grupę medyczną Signature Sounds Works (Warsz-taty Dźwięków Kluczowych) wykazały, że każda substancja,każdy proces i każda struktura ludzkiego ciała charakteryzująsię typową dla siebie częstotliwością. Prowadzona przez tęgrupę terapia dźwiękowa nosząca nazwę BioAcousticTM pole-ga na tym, że pacjent emituje „kluczowe dźwięki”, które mająw przypadku każdej osoby unikalny charakter i zawierająinformacje o jej stanie fizycznym i psychicznym. Zniekształ-cone tony są doprowadzane do równowagi przy pomocydźwięków kierowanych bezpośrednio do mózgu. Następniemózg przyswaja brakujące nuty i odwraca proces chorobowy.

Badacze zajmujący się bioakustyką ustalili z pomocą wieluludzi, w tym zawodowych lekarzy, że ciężary cząsteczkowezwiązków przełożone na częstotliwości i dostarczane w po-staci dźwięku dają takie same rezultaty jak substancje poda-wane doustnie lub dożylnie.10 Wydawało się to bardzo nie-zwykłe, lecz dowody były tak oczywiste, że nie dało się temuzaprzeczyć. Do chwili obecnej tej zajmującej się bioakustykągrupie udało się zgromadzić encyklopedyczny zestaw częstot-

48 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2000

TYPY CIAŁCECHY FIZYCZNE I CHARAKTEROLOGICZNE

Poniższe opisy stanowią jedynie wskazówkę przy określaniu cech fizycz-nych i żelazną regułę. Są to opisy „czystych typów”, które występują rzadko.Typy nakładają się na siebie, ale tylko w następującym porządku: satur-nowy/marsjański; marsjański/jowiszowy; jowiszowy/księżycowy; księżyco-wy/wenusjański; wenusjański/merkuryjski; merkuryjski/saturnowy.11

Przednioprzysadkowy – typ saturnowy:Cechy fizyczne: bardzo wysoki wzrost; długie kości; wysokie, wydatne kości

policzkowe; mocna szczęka; wysokie czoło.Cechy charakteru: surowość; prostota; skromność; ostrożność; duża wy-

trzymałość; bezstronność; tolerancyjność; powaga.Główne słabości: dominacja; chęć do wydawania rozkazów.Główne zalety: przywódczość; odpowiedzialność.

Nadnerczowy – typ marsjański:Cechy fizyczne: niewielki wzrost; muskularność; krzepkość; często krótki,

gruby kark i zaokrąglone, mocne barki; wyraźnie zarysowana szczęka;często blada, czerwonawa lub piegowata cera; rude włosy.

Cechy charakteru: agresywność; tępota; bezwzględność; upodobanie do ry-walizacji.

Główne słabości: skłonność do zachowań destrukcyjnych.Główne zalety: uczciwość; odwaga.

Tylnoprzysadkowy – typ jowiszowy:Cechy fizyczne: masywny szkielet; duża talia; cienkie nogi; duża, okrągła

głowa; saby wzrok; u mężczyzn skłonność do łysienia.Cechy charakteru: ambicja; skłonność do dramatyzowania; towarzyskość;

zamiłowanie do sztuki i literatury.Główne słabości: próżność; siła; chęć podporządkowywania sobie innych.Główne zalety: harmonizujący wpływ.

Trzustkowy – typ księżycowy:Cechy fizyczne: niewielki wzrost; słaba budowa ciała; jasna karnacja; często

cofnięty, niewielki w stosunku do reszty twarzy podbródek; bardzo mocne,zazwyczaj brązowe, jasnobrązowe lub kruczoczarne włosy; podejrzliwa,pełna rezerwy postawa lub wyraz twarzy.

Cechy charakteru: powściągliwość; zmienność nastrojów; ekscentryczność,ale na staroświecki, praktyczny sposób; skłonność do pesymizmu; nie-śmiałość; skrytość.

Główne słabości: upór; skłoność do przeciwstawienia się wszystkiemu i wszy-stkim.

Główne zalety: lojalność, determinacja.

Przytarczycowy – typ wenusjański:Cechy fizyczne: wdzięcznie zaokrąglone, kształtne, dobrze wyważone propor-

cje ciała; delikatna zmysłowość, z tendencją do klasycznego, gruszkowate-go zakończenia w grubych kostkach u nóg; raczej obfite kształty; falujące,zazwyczaj czarne lub ciemnobrązowe włosy.

Cechy charakteru: sympatyczność; tolerancyjność; urokliwość.Główne słabości: brak poczucia indywidualności; życie życiem innych; brak

zdecydowania; powolność i leniwość.Główne zalety: siła; przenikliwy instynkt.

Tarczycowy – typ merkuryjski:Cechy fizyczne: niski wzrost; siła; krzepkość; ogromna sprawność i zwinność;

kanciasta twarz; włosy blond lub ciemny blond.Cechy charakteru: Schludność; skrupulatność; drobiazgowość; bezczelność

z umiejętnością do gry, zabawy; dowcipność; energiczność mogąca wywo-ływać wrażenie płytkości, niecierpliwości, krytyczności; psychologicznaspostrzegawczość.

Główne słabości: próżność; umiejętność manipulowania innymi.Główne zalety: duże zdolności adaptacyjne; duża szybkość intelektualna

i motoryczna.

Grasicowy – typ słoneczny:Cechy fizyczne: niewielki wzrost; chudość; wątłość; lekkie, elestyczne, dzie-

cięce ciało; szczupła talia; delikatne rysy i zdrowie; przezroczysta, mlecz-noróżowa cera; ubogie owłosienie ciała; cechy obojniactwa.

Cechy charakteru: dziecinność; łatwowierność.Główne słabości: naiwność.Główne zalety: wyobraźnia; kreatywność.

liwości odpowiadający różnym organom, mięśniom etc.oraz substancjom i związkom.

Zainspirowany tymi badaniami pracowałem nad teo-rią głoszącą, że każdy gruczoł dokrewny posiada swojąwłasną „nutę” lub wytwarza hormony, których ciężarcząsteczkowy wykazuje pewną harmoniczną więź z częs-totliwościami planet. Na tym właśnie polega moimzdaniem afiliacja między typem ciała i planetami. Pla-netarne pływy powodują wzmocnienie częstotliwościobecnych w atmosferze ponad poziom krytyczny, powy-żej którego są one zdolne do wywierania wpływu naposzczególne gruczoły.

COUSTO I KOSMICZNA OKTAWAPrzytaczając w swojej inspirującej książce The Cos-

mic Octave (Kosmiczna oktawa) przykłady z zakresumuzyki, biologii, chemii i astronomii, Cousto zagłębiasię w harmoniczne własności struktury układu słonecz-nego i udanie demonstruje pogląd, że w każdej skali,poczynając od atomu a na galaktyce kończąc, wszystkojest zależne od wszystkiego zgodnie z prawem oktawy.

Cousto podaje, że pewna duża monachijska drukar-nia doświadczała zakłóceń w jakości druku rotograwiu-rowego i pragnęła dowiedzieć się, dlaczego tak siędzieje. Podejrzewano, że powodem była żelatyna, którabyła podatna na zmiany pogody. Do zbadania tegoproblemu zaangażowano inżyniera i po wielu latachustalono, że źródłem zakłóceń było zjawisko atmosfery-czne zwane przez meteorologów „atmosferykami”.

Atmosferyki to krótkie elektromagnetyczne impulsy,które w sposób ciągły wytwarzane są w ziemskiej atmo-sferze i mają istotny wpływ na pogodę. Przy pomocyszerokopasmowej anteny magnetycznej udało się zapi-sać maksyma spektralne tych częstotliwości w ponad35 000 testów.

Odkryte częstotliwości odpowiadają dźwiękom C, G,C, E, G, A, G (dodatkowe dźwięki C i G są o oktawęwyższe), z dźwiękiem G odpowiadającym częstotliwości0,28 Hz tonu G harmonizującego z obrotem Ziemi.Każda z częstotliwości wykazywała niezwykłe harmoni-czne powiązanie z pozostałymi, z czego wynikało, żemuzyka rotacji Ziemi nie jest pojęciem abstrakcyjnym,ale prawdziwie mierzalnym zjawiskiem.

Cousto obliczył również częstotliwość każdej z pla-net, bazując na ich czasach obrotu wokół Słońca:

Merkury: 282,54 Hz D–Wenus: 442,46 Hz AKsiężyc: 420,82 Hz A–Mars: 289,44 Hz D–Jowisz: 367,16 Hz F#

Saturn: 295,70 Hz D

Oglądane z tego punktu widzenia planety zdają siętworzyć „rodzinę” w kluczu D, jako że D jest toniką, F#

– tercją, a A – kwintą w durowej triadzie.Spośród 20 hormonalnych częstotliwości, które

otrzymałem od przyjaciela z Signature Sound Works, 13było bardzo zbliżonych do naturalnych tonów (żadnychobniżeń lub podwyższeń o półtonu) w tonacji D-dur (zktórych siedem należało do durowej triady).

Alternatywnym modelem muzycznej podstawy wpły-wu planet może być obrót każdej z nich tworzącypodstawową nutę przekazywaną następnie Ziemi.

Nuty powstałe w oparciu o dobowy obrót planetprzedstawiają się następująco:

LIPIEC-SIERPIEŃ 2000 NEXUS • 49

dokończenie na stronie 59

Merkury: 26,84 Hz –AWenus: 25,64 Hz G#+Księżyc: 26,30 Hz –AMars: 23,49 Hz +F#

Jowisz: 29,59 Hz +A#

Saturn: 28,41 Hz –A#

Różnica polega na tym, że podczas gdy tony powstałe napodstawie czasu pełnego obiegu planet harmonizują ze sobą,większość tonów powstałych na podstawie czasu dobowegoobrotu nie harmonizuje ze sobą. (Oznaczenia „+” i „–”odnoszą się do nut nieco wyższych lub niższych w stosunku dookreślonej nuty, co znaczy, że –A# znajduje się gdzieś pomię-dzy A i A#).

Związek z częstotliwościami hormonalnymi jest tu rów-nież widoczny, lecz nie aż tak wyraźnie jak poprzednio.

STATYSTYCZNA WERYFIKACJA TYPÓW CIAŁJeśli nauka o harmonii – a więc i wpływy ciał niebieskich

– podlega prawom geometrii i liczb, wówczas można toudowodnić liczbowo, czego postaram się dowieść. Jednakmetody statystyczne nie mogą dać definitywnego rozwiązania,a jedynie dostarczyć pewnego stopnia prawdopodobieństwaspełnienia się wydarzenia o charakterze przypadkowym. Sta-tystyka według J.A. Westa jest swego rodzaju matematycznieuzasadnionym poczuciem zdrowego rozsądku, z kolei Gauqu-elin uważał, że prawa statystyki są równie naturalne jakwszystkie inne.

Astrologia Keplera była równie skromna, jak Gauquelina.Uważał on, że jedynie planety i kąty, jakie one tworzą, są jejzasadniczymi elementami. Najistotniejszymi kątami byłykoniunkcja, opozycja, kwadratura, trygon, sekstyl i kwinkuns,ponieważ wszystkie je można przyrównać do muzycznychinterwałów. Są to aspekty zastosowane w testach o ośmiostop-niowych sferach w przypadku dużych aspektów, i sześciostop-niowych w przypadku sekstylu i kwinkunsa. Do testów przypi-sałem łatwo rozpoznawalne cechy fizyczne.

Z powodów, które nie są zupełnie jasne, typ słonecznynie daje takich samych wyników, jakie uzyskujemy w przy-padku innych typów planetarnych. Początkowo sądziłem,że typ ten da się określić przy pomocy kątów Słońca w sto-sunku do punktów kluczowych, lecz dało to niewiele po-zytywnych rezultatów. Potem przyjąłem hipotezę, że typsłoneczny pozostaje pod wpływem narastających emanacjize Słońca i zwróciłem się w następnej próbie ku plamomsłonecznym. Rezultaty były równie interesujące, co wpra-wiające w zakłopotanie.

Udało mi się ustalić, że trzy najbardziej klasyczne typysłoneczne urodziły się w roku 1958, w którym wystąpiłnajwyższy ze wszystkich, jakie kiedykolwiek odnotowano,poziom aktywności plam słonecznych. To było coś więcej

niż zbieg okoliczności. Było w tym jednak coś jeszcze, jakieśinne znaczące lub oczywiste korelacje między datami uro-dzin typów słonecznych i cyklem aktywności słonecznej. Po-nieważ Słońce jest gwiazdą a nie planetą, typ solarny marównież inny porządek. Oznacza to, że wpływ Słońca nafizjologię człowieka jest inny niż planet. Zatem, przynaj-mniej w tej chwili, typy słoneczne nie są elementem pa-sującym do tych testów.

Według metod statystycznych, jeśli brak jest korelacjimiędzy planetami i typami ciał, wszelkie przewidywania winnyoscylować wokół 16 procent wynikających z czystego przypad-ku. We wszystkich moich testach liczby, które uzyskałem,znacznie przewyższały tę wartość, jak również wyniki uzys-kane przez Gauquelina. Zebrałem prawie 600 biogramówsławnych ludzi, z których połowę udało mi się przypisać dotypów ciał. Spośród 299 diagramów, 261, czyli 87 procent,zawierało przypisanie planety do typu ciała. W ramach tejogólnej liczby, ilość diagramów typów złożonych wynosiła182, a spośród nich 76, czyli 42 procent, zawierało dwieplanety odnoszące się do typu ciała. Druga próbka obe-jmowała 33 przyjaciół i znajomych, z których 31, czyli 94procent, zawierało odpowiednią planetę. Liczba typów złożo-nych wynosiła 17, z których 41 procent zawierało dwie planetywpływające na dany typ.

Do trzeciego testu uzyskałem pomoc ze strony NarodowejRady Badań Geokosmicznych (National Council of Geocos-mic Research) z USA. Dwaj jej członkowie zgodzili sięprzesłać mi fotografie 44 osób, abym mógł określić ich typyi planety, jakie spodziewam się znaleźć w ich diagramach.Przesłałem im to, co zdołałem zrobić, a oni przekazali mipocztą elektroniczną wyniki. Spośród 44 osób udało mi sięokreślić 42 typy, w tym 29 prawidłowo.

Tradycyjna astrologia powiada, że wszystkie planety poja-wiające się w diagramie, bez względu na to, czy tworzą kątyz Ascedentem (ASC), czy Medium Coeli (MC), odgrywająrolę w kształtowaniu jednostki, i podkreśla, że te w aspekcieASC lub MC są ważniejsze od innych.

Jeśli teoria typów ciał jest prawidłowa, to nie ma potrzebyrozpatrywania wpływu wszystkich planet. Wszystkie planetyniekoniecznie odgrywają kluczową rolę i to z tego samegopowodu, dla którego pewne nuty nie pozostają w harmonii zesobą, jako że każda z planet ma inną częstotliwość. Możeistnieć również czynnik nieznany, który dobiera pewne plane-ty lub częstotliwości i eliminuje te, które nie odpowiadajądanemu typowi, co może być w jakiś sposób związane z dzie-dzicznością oraz warunkami atmosferycznymi.

NOWA NAUKA O WPŁYWIE CIAŁ NIEBIESKICHTradycyjna astrologia wprowadziła w swoich usiłowa-

niach odzwierciedlenia myślenia holistycznego XX wiekutak wiele zmiennych do swoich interpretacji, że już dawno

straciła szansę na uzyskanie miana dyscypliny nauko-wej. Z drugiej strony Gauquelin ustalił ponad wszelkąwątpliwość, że planety wywierają wpływ na charakterczłowieka. Jego wyniki są równie solidne, jak inneodkrycia naukowe, i bez względu na to, ilu krytykówlub sceptyków będzie analizowało jego badania, wy-ników jego odkryć nie da się zdezawuować. Gauqu-elin ustalił, że planetarne archetypy są bardzo starei uważał, że jego praca zrehabilituje typy planetarne.Starożytni rozumieli prawdziwe znaczenie harmonii:znaleźć swoją planetarną „nutę”, śpiewać ją głośnoi wyraźnie, a także znaleźć swoje prawdziwe miejscew harmonii ludzkości.

50 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2000

„Wdrukowywanie”pamięci wcieleń

innych ludziwyjaśnia istniejące

kontrowersjedotyczące wielości

inkarnacji orazpamiętania przez

różnych ludzitego samegowcielenia, naprzykład jako

sławnej postacihistorycznej,

jako własnego.

Dolores CannonCopyright 1993, 2000

kontakt przez

Ozark Mountain PublishingP.O. Box 754

Huntsville, AR 72740Strona internetowa: www.ozarkmt.com

Poniższy tekst zaczerpnięty został z wydanej niedawno w Polsce przez Dom WydawniczyLIMBUS książki Dolores Cannon Kosmiczni ogrodnicy (Keepers of the Garden), którązainteresowani nabyć mogą bezpośrednio z naszej redakcji za pośrednictwem prowa-dzonej przez nas sprzedaży wysyłkowej.

Wydawca

R ozmowa o innych wymiarach wprawiała mnie w zakłopotanie i utrudniałaprowadzenie sesji. Chciałam nawet skierować Phila ku jego ziemskim wcieleniom,

by zyskać czas na zebranie myśli i sformułowanie pytań. Stwierdziłam jednak, że takłatwo nie wrócimy na znany, ziemski grunt, skoro otworzyły się przed nami drzwi doinnych światów i niezwykłych egzystencji. Do powyższego wniosku doszłam podczasnastępnej sesji z Philem. Wstrząsnęła ona moim całym jestestwem i podważyła wiaręw sens mojej pracy. Być może to prawda, że nic nie jest takim, jakim się nam wydaje.

Dolores: Czy masz za sobą wiele ziemskich egzystencji?Phil: To moje pierwsze życie w świecie fizycznym, moja pierwsza prawdziwa

inkarnacja na tej planecie. Mam wdrukowaną pamięć wielu ziemskich egzystencji. Byłemteż towarzyszem wielu fizycznych istot. Ale, jak już mówiłem, to moja pierwszaprawdziwa inkarnacja na Ziemi.

Zaraz, zaraz! Cóż to miało znaczyć? Mój pacjent stwierdził, że po raz pierwszydoświadcza ziemskiej egzystencji, że bliższe są mu wcielenia na innych planetachi w innych wymiarach! Jak to możliwe? Nie mogłam tego pojąć. Przecież w ciągu naszychpoczątkowych sesji poznaliśmy aż cztery jego ziemskie wcielenia. Jeśli teraz mówiłprawdę, to o czym rozmawialiśmy wcześniej? O co w tym wszystkim chodzi?

D: A więc egzystencje, o których wcześniej rozmawialiśmy, nie były prawdziwe?P: Nie. Odkrywaliśmy pamięć wdrukowaną albo pamięć o istnieniu jako byt

towarzyszący. To nie były prawdziwe, fizyczne wcielenia.

Ta wypowiedź mną wstrząsnęła. Nigdy jeszcze nie słyszałam o pamięci wdrukowanej.W pracy z moimi pacjentami albo odkrywałam ich wcześniejsze wcielenia, albo nie.Czasami zdarzało się, że pacjent wymyślał swoje wcielenia, fantazjował. Byłam z siebiedumna, że potrafię odróżnić prawdę i fałsz. Przeczytałam mnóstwo lektur na tematregresji hipnotycznej oraz możliwości wyjaśnienia wspomnień z poprzednich egzystencji,ale w żadnej z nich nie natrafiłam na pojęcie „wdrukowania” wspomnień. Phil włączył donaszej gry zupełnie nowy element. Przeżyłam wstrząs. Przypomniałam sobie jednak, żenie stykam się ze zwyczajną, ziemską materią. Choć z drugiej strony, jeśli życie nie jestuznawane za prawdziwą fizyczną inkarnację, to nad czym tak długo pracowałam?

D: Czy to znaczy, że kiedy niektóre dusze zaczynają życie, to wspomnienia doświadczeńwcześniejszych wcieleń biorą z…

P: Czerpią je z Kroniki Akaszy. Zawarte tam informacje zostają przyswojone przezduszę, wdrukowane, i stanowią już jej własne doświadczenia.

Inni specjaliści w dziedzinie regresji hipnotycznej twierdzą, iż Kronika Akaszy niezawiera informacji o czasie, lecz zapisy zdarzeń, emocji oraz wiedzy.

D: Cóż… Czy powiesz mi, w jaki sposób mogę poznać taką duszę podczas mojej pracy?P: Nie, ponieważ nawet ja nie mógłbym wskazać takiej duszy, nie rozpoznałbym jej.

Wdrukowane wspomnienia są równie prawdziwe, realne, jak zdarzenia doświadczane naco dzień. Dotyczą emocji, uczuć, wydarzeń. Wdrukowane doświadczenia stają sięwłasnymi, prawdziwymi. Dzięki temu, można żyć na planecie tysiące, setki tysięcy lat,a tak naprawdę – nigdy na niej nie być.

D: Z jakiego powodu dokonuje się wdrukowania pamięci o wcześniejszych wcieleniach?

LIPIEC-SIERPIEŃ 2000 NEXUS • 51

Gdyby ktoś przybył na tęplanetę z innych planet,innych wymiarów, bez

wdrukowanych wspomnień,byłby tu całkowicie

zagubiony. Nie zrozumiałbytutejszych zwyczajów, religii,polityki, nie znałby zachowań

społecznych.

P: Gdyby ktoś przybył na tę planetę z innych planet, innychwymiarów, bez wdrukowanych wspomnień, byłby tu całkowiciezagubiony. Nie zrozumiałby tutejszych zwyczajów, religii, polityki,nie znałby zachowań społecznych. Dlatego istnieje koniecznośćwdrukowania pamięci o tych zjawiskach, doświadczanych w po-przednich wcieleniach. Gwiezdne dzieci przybywające na Ziemięnie mają wcześniejszych ziemskich doświadczeń. Aby ułatwić imwejście w ziemskie życie, zapewnić komfort psychiczny, istniejesfera, skąd mogą czerpać informacje na temat ziemskiej egzysten-cji, porównać ją z doświadczeniami, które mają już za sobą.Gdyby nie możliwość wdrukowania pamięci o wcześniejszychwcieleniach, gwiezdne dzieci czułyby się na Ziemi zagubione.Z każdym kolejnym dniem ziemskiego życia odczuwałyby niepo-kój, dyskomfort. Dopiero pod koniec pierwszej ziemskiej egzys-tencji mogłyby czuć się bezpiecznie i pozostawać w harmonii zeświatem. Lecz ich zagubienie i poczucie dysharmonii uniemoż-liwiałoby naukę. A przynajmniej, znacznie by ją utrudniło. Cel ichegzystencji byłby przesłonięty poczuciem dyskomfortu, wyobco-wania. Dlatego właśnie, aby uniknąć alienacji i poczucia dyshar-monii, dusze dokonują wdrukowania pamięci o poprzednichziemskich wcieleniach. Dzięki temu mogą skupić się na naukach,które w tym ziemskim życiu mają przyswoić. Każdy szczegółziemskiego życia może uniemożliwić to zadanie. Gwiezdne dziecinie znają, na przykład, gniewu czy strachu, w ziemskich znacze-niach tych słów. Muszą je poznaćprzed pierwszą ziemską egzystencją,aby później te uczucia ich nie paraliżo-wały, nie przesłaniały celu życia naZiemi.

Większość ludzi twierdzi, iż najwię-kszy wpływ na kształtowanie charak-teru jednostki ma środowisko, w któ-rym ta jednostka się wychowuje. Uwa-żamy, że umysł dziecka jest nie zapisa-ną kartą, która zostaje zapełniona do-świadczeniami zdobytymi w trakcie do-rastania i późniejszego życia. Na codzień korzystamy z tych zapisów, umo-żliwiających nam życie zgodne z wszelkimi normami. Podświado-mość jest rodzajem komputera, z którego czerpiemy informacjeniezbędne do prawidłowego codziennego funkcjonowania. We-dług koncepcji podsuniętej mi przez Phila, gwiezdne dzieciprzybywające na Ziemię po raz pierwszy muszą zdobyć jakieśpunkty orientacyjne, wspomnienia, umożliwiające im bezpieczneporuszanie się w ziemskiej rzeczywistości. Idea ta zaskoczyłamnie i zmodyfikowała moje opinie na temat reinkarnacji.

D: Czy istnieje jednak jakiś sposób, bym mogła poznać, któryz moich pacjentów ma za sobą prawdziwe życie ziemskie, a któryczerpie wiedzę z pamięci wdrukowanej?

P: Ciekawi jesteśmy, dlaczego chcesz to wiedzieć?D: Cóż, chyba pozwoliłoby mi to udowodnić sprawy, które chcę

udowodnić.

Zaśmiałam się w duchu: czy ja chcę cokolwiek udowodnić?Istota przemawiająca przez Phila czytała w moich myślach.

P: A co starasz się udowodnić?

Potrząsnęłam głową i uśmiechnęłam się. „To dobre pytanie”– powiedziałam.

D: Cóż, staram się dowieść prawdziwości zjawiska reinkarnacji,ponieważ wielu ludzi zaprzecza tej koncepcji. Prowadząc sesjeregresji hipnotycznej jestem w stanie udowodnić, że dana osoba

doświadczyła już życia na Ziemi, w innym wcieleniu, czasie, miejs-cu. Pracując w ten sposób, próbuję przekonać ludzi do zaakcep-towania teorii reinkarnacji. W tej chwili nie wiem jednak, czypacjent wykorzystujący pamięć wdrukowaną może być wiarygodnydla sceptyków. Czy jego wdrukowane wspomnienia stanowią dowódna prawdziwość zjawiska reinkarnacji?

P: Oczywiście, że tak. Przecież jego wspomnienia to praw-dziwe doświadczenia życiowe – rzeczywiste, choć być może nie sąbezpośrednio związane z tym akurat fizycznym obiektem, z któ-rym rozmawiasz. Rozmawiasz wszak z duszą znajdującą się w tymfizycznym obiekcie. Wdrukowane wspomnienia czerpane z zaso-bów Kroniki Akaszy są rzeczywiste, stanowią część tej duszy.

D: Czy ta koncepcja może tłumaczyć fakt, iż kilka osób posiadawspomnienia z tego samego wcielenia? Na przykład u kilku osóbodkrywam wspomnienia z życia jako Kleopatra, Napoleon. Czymożna to wytłumaczyć zjawiskiem wdrukowania pamięci o wcześ-niejszych ziemskich egzystencjach?

P: Oczywiście, tak. Nie istnieją żadne… [Phil miał trudności zeznalezieniem odpowiedniego słowa] preferencje ani ograniczeniadotyczące wdrukowania pamięci. Wszystkie informacje z KronikiAkaszy są dostępne w równym stopniu.

Tak naprawdę, w mojej pracy nigdy nie trafiłam na ludzi,którzy doświadczaliby w przeszłości tego samego wcielenia. Wiem

jednak, iż zjawisko to jest wskazywaneprzez sceptyków jako dowód niepraw-dziwości informacji uzyskiwanychw trakcie regresji hipnotycznej, pod-ważający realność reinkarnacji.

D: Niektórzy twierdzą, że doznanietego samego wcielenia przez grupę osóbdowodzi nieprawdziwości teorii reinkar-nacji. To jeden z argumentów przeciwreinkarnacji, przywoływany przez scep-tyków.

P: Owi sceptycy stykają się z wie-dzą, która przekracza ich zawężonysposób postrzegania rzeczywistości,

wykracza poza ich wąską wiedzę. Ujawnia ich krótkowzrocznośći stanowi wyzwanie dla świadomości.

D: Tak więc nie ma znaczenia, czy ktoś naprawdę był Kleopatrą,czy inną postacią. Najważniejsze, że zyskujemy dostęp do informacjio życiu w przeszłości.

P: Masz rację. Takie informacje można uzyskać od duszy,która naprawdę doświadczyła życia jako, np. Kleopatra, albo odsetek innych dusz z wdrukowaną pamięcią o tym wcieleniu. I niema między tymi informacjami żadnej różnicy.

D: Ale czy różni ludzie, różne dusze, postrzegają wdrukowanewspomnienia w ten sam sposób? Czy dwie osoby o tym samympoprzednim wcieleniu mogą inaczej postrzegać swe doświadczenia?

P: Bardzo dobre pytanie. Ludzkie postrzeganie moglibyśmyporównać do filtra, który zabarwia doświadczenia i wrażeniaprzechodzące przez niego. Jeśli więc dla osoby, która w trakcieregresji hipnotycznej relacjonuje życie Kleopatry, wydaje się ononieco kontrowersyjne, to świadomość tej osoby uchwyci wszelkieobiekcje i przedstawi to wcielenie w kontekście teraźniejszychnorm zachowania, wyznawanych przez pacjenta. Stąd mogą poja-wić się rozbieżności w przedstawianiu tego samego wcieleniaprzez różne osoby.

Wyjaśnienie to przywodziło na myśl mechanizm autocenzuryczy autokorekty przejawiający się w ludzkich zachowaniach. Czyte mechanizmy stanowią wyjaśnienie rozbieżności w relacjachdotyczących tego samego wcielenia przedstawianych przez różneosoby? Czyż ludzie nie rozumują w ten właśnie sposób? Czyż nie

52 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2000

Wybór pamięci o określonymwcieleniu zależy od celów,jakie ma przed sobą dana

dusza. Na przykład, jeśli ktośma pełnić na Ziemi funkcje

przywódcze, to przyswoisobie pamięć o wcieleniachróżnych przywódców – od

wodza plemiennego poprezydenta jakiegoś państwa.

postrzegają rzeczywistości selektywnie, subiektywnie, dostosowu-jąc ją do własnego punktu widzenia, własnego światopoglądu?

D: To może być prawda. Faktycznie, rozpatrując to zjawiskonależy uwzględnić subiektywność postrzegania rzeczywistości.

P: Zgadza się. Dana osoba poddana regresji hipnotycznejprzedstawi dość dokładne przeżycia z wcześniejszych wcieleń, alew formie jak najbardziej komfortowej i bezpiecznej dla teraźniej-szego wizerunku tej osoby.

D: Czy wdrukowaniem pamięci można także wytłumaczyć zjawi-sko wcieleń równoległych, dwóch egzystencji przebiegających w tymsamym czasie lub częściowo nachodzących na siebie?

P: Tak, oczywiście. Wszelkie kontrowersje dotyczące egzys-tencji równoległych to absurd. Przecież w ten sposób, dziękizjawisku wcieleń równoległych, zwiększa się efektywność nauki.Dusza przyswaja więcej wiedzy na temat życia społecznego, normprawnych, zwyczajów.

D: Tak naprawdę, nie trzeba w tej kwestii niczego udowadniać,mam rację?

P: W zupełności. Istota mechanizmu wdrukowania pamięcitkwi w dostępie do wiedzy. Ktoś może doświadczać egzystencjiprzez całe tysiąclecia, ale tylko na swój użytek. Dla innych byłobyto właściwie bezużyteczne. A przecież z takich przeżyć, doświad-czeń, można się wiele nauczyć. Mogą z nich korzystać nie tylkoosoby poddające się regresji hipnotycznej, ale też ci, którzysłuchają relacji o „przeszłych wciele-niach” – że zastosuję ten termin – orazje czytają. Ta wiedza powinna być do-stępna dla wszystkich.

D: Odsłanianie przeszłych wcieleńjest bardzo korzystne dla pacjentów.Dzięki temu procesowi mogą oni zro-zumieć na przykład istotę stosunkówłączących ich z innymi ludźmi.

P: Tak, to prawda.D: Od czego zależy wybór określone-

go „wdruku” pamięci dla konkretnejosoby? Czy pamięć o jakimś wcieleniujest dobierana indywidualnie?

P: Wybór pamięci o określonymwcieleniu zależy od celów, jakie maprzed sobą dana dusza. Na przykład, jeśli ktoś ma pełnić na Ziemifunkcje przywódcze, to przyswoi sobie pamięć o wcieleniachróżnych przywódców – od wodza plemiennego po prezydentajakiegoś państwa. Może też otrzymać pamięć o życiu przywódcywojskowego albo nawet szefa szajki złodziei. Pamięć wdrukowanatakiej osobie powinna zawierać wspomnienia dotyczące przywó-dztwa, jego różnych form i aspektów, aby dana dusza mogładobrze wypełnić swoje życiowe cele. Poza tym, dzięki wdrukowa-niu pamięci dusza uczy się pokory, cierpliwości, radości, poznajeformy i sens rozrywki, odpoczynku. Wszystkie te elementy zawar-te są właśnie we wspomnieniach wdrukowanych. Wiedza o meto-dach wdrukowywania pamięci leży poza moim zasięgiem. Niemogę więc przekazać informacji na ten temat. Wiem, że w efekcietego procesu dusza przyswaja sobie wspomnienia wielu wcieleń,niekiedy równoległych, niekiedy tych, jakie poznały inne dusze.Istotę procesu stanowi przyswojenie nauk zawartych w doświad-czeniach innych ludzi. Doświadczenia życiowe każdego z nasbędą kiedyś dostępne istotom, które zechcą z nich skorzystać. Totak, jakbyś wypożyczał książkę z biblioteki, jeśli każdą egzystencjęuznamy za książkę, która jest wciąż wypożyczana, czytana i rozu-miana na wiele sposobów.

D: Mówisz więc, że ludzkie doświadczenia, czyli życiowa energia,są jak gdyby magazynowane w książce i umieszczane w bibliotece?I każdy, kto zechce skorzystać z tych informacji, może poddać sięprocesowi ich wdrukowania?

P: Tak, dokładnie tak. Nie istnieją ograniczenia co do wyko-rzystywania określonych doświadczeń danej egzystencji. Tysiąceludzi mogą mieć wdrukowaną pamięć tych samych doznań.

D: A więc w mojej pracy mogę spotkać pacjentów, którzyzrelacjonują mi życie w tym samym wcieleniu i będzie to po prostuoznaczać, że ich dusze miały dostęp do tej samej „książki”, by wrócićdo twojej metafory.

P: Tak, to prawda. Pamięć do wdrukowania wybierana jestprzed inkarnacją. Metody wdrukowania są bardzo skomplikowa-ne. Ty mogłabyś porównać to do wielkiego komputera mającegodane na temat wszystkich egzystencji, przeszłych i teraźniejszych.Idąc tym torem myślenia, do tego komputera wprowadzane sąinformacje na temat celów przyszłej inkarnacji danej osoby, a onselekcjonuje wszystkie egzystencje i proponuje te, które ułatwiąosiągnięcie zamierzonego celu. Procesem wdrukowania pamięcizajmują się byty duchowe. Istnieje cała hierarchia duchów związa-na z tym zadaniem. Nadzorują one proces i wspomagają duszęw wyborze doświadczeń. Przedstawiają jej wszystkie wspomnie-nia, myśli, wrażenia; wszystko, co zawarto w określonym zapisieegzystencji. Owa prezentacja w formie przypomina hologram,trójwymiarowy zapis życia konkretnej osoby. Wszystkie zawartew nim doświadczenia, wspomnienia i emocje zostają wdrukowanew duszę i stają się jej częścią.

D: Czyli pamięć wdrukowana to pewien wzorzec – czy wzorzec todobre słowo? – według którego kształtuje się nowa inkarnacja, która

z kolei tworzy następny wzorzec do póź-niejszego odtworzenia.

P: Tak, zapis nowej egzystencji trafido tego „komputera”.

D: Ciekawa koncepcja. Przypominanieco pracę naukową w bibliotece,prawda?

P: Tak. Czerpiesz wiedzę z książeko różnej tematyce, a później wykorzys-tujesz ją we własnej pracy.

D: W trakcie rzeczywistego życia czło-wiek zyskuje jednak coś więcej niż do-świadczenia dnia codziennego. Czy zys-kuje też te wartości, jeśli mogę tak powie-dzieć, dzięki pamięci wdrukowanej?

P: Wypowiadasz się teraz z punktuwidzenia karmy, a ten kontekst nie jest właściwy dla naszejrozmowy. Z pamięci wdrukowanej czerpie się informacje, jestona punktem odniesienia dla późniejszej inkarnacji. Nie bierzeudziału w kształtowaniu karmy. Stanowi narzędzie umożliwiającewypracowanie karmy. Gdyby każda dusza bazowała wyłącznie nawdrukowanej pamięci o różnych egzystencjach, nie byłoby mowyo rozwoju, o pracy nad karmą. Rzeczywiste, prawdziwe życie jestkoniecznością. To ono właśnie zapewnia rozwój duszy i dopływnowych doświadczeń do naszej „biblioteki”.

D: Tak, ale niektóre dusze może wolałyby iść na skróty i korzys-tać wyłącznie z wdrukowanych doświadczeń.

P: Dla niektórych dusz takie skróty są wskazane, dla innychnie. Dla tego obiektu [Phila] rzeczywista inkarnacja jest naj-korzystniejsza. Oczywiście, ktoś powie, że dusza mogłaby za-czekać, aż ktoś inny doświadczy życia w tym czasie, a późniejwdrukować sobie te doświadczenia. Byłoby to prostsze, łatwiej-sze, prawda? O wdrukowaniu lub rzeczywistej inkarnacji decydu-je dusza. Jej wolna wola decyduje w tej kwestii. Ma dostęp doźródła wiedzy o wszystkich egzystencjach, duchy wskazują jejnajwłaściwsze doświadczenia przydatne w rozwoju, ale to duszapodejmuje ostateczną decyzję. Może odrzucić proponowane wer-sje egzystencji, powiedzieć: „Nie, nie chcę tych doświadczeń”,a wszystko potoczy się zgodnie z jej wolą.

D: Wszystko to wprawia mnie w zakłopotanie. Z twoich słówwynika bowiem, że reinkarnacja, tak jak my ją rozumiemy nie istnieje.

LIPIEC-SIERPIEŃ 2000 NEXUS • 53

Dusza przechodzi z ciała dociała i rozwija się w ten

sposób. Ale istnieją takżezasoby doświadczeń, któremożna duszy wdrukować.Ktoś realnie przeżył pięć

egzystencji, a dzięki pamięciwdrukowanej posiada zasóbdoświadczeń z 500 istnień.

P: To nie tak. Dusza przechodzi z ciała do ciała i rozwija sięw ten sposób. Ale istnieją także zasoby doświadczeń, które możnaduszy wdrukować. Ktoś realnie przeżył pięć egzystencji, a dziękipamięci wdrukowanej posiada zasób doświadczeń z 500 istnień.Jak widzisz, mechanizm ten obliczony jest na jak najlepszy efekt.

D: Innymi słowy, w momencie narodzin posiadasz już pewienzbiór informacji, który wykorzystujesz w ciągu życia.

P: Tak, w momencie narodzin posiadamy zestaw wdruko-wanych doświadczeń. Chociaż i w trakcie życia możesz zyskaćdostęp do naszego „komputera”, dostać „ekstrawdruk” pamię-ci. Jak ci to wytłumaczyć… To tak, jak z daleką podróżą.Przygotowujesz się, pakujesz bagaże i wyjeżdżasz. W trakciejazdy uzmysławiasz sobie, że czegoś zapomniałaś. Nie musiszwtedy zawracać. Przecież na twej drodze są sklepy, gdzie mo-żesz dokupić zapomniany drobiazg, potrzebną ci rzecz. Alboinne porównanie: podróżujesz przez Stany Zjednoczone. Niemasz mapy z nazwami miast, stanów czy okręgów. Znasz tylkozasięg granic kraju. Na swej drodze spotykasz jednak tablicez nazwami miejsc, przez które przejeżdżasz. One ułatwiają ciosiągnięcie celu podróży, bo wiesz, dokąd jedziesz i jakie miej-sca leżą w sąsiedztwie celu jazdy. Dzięki tablicom z nazwamimiast docierasz do miejsca przeznaczenia. Orientujesz się w te-renie właśnie dzięki informacjom zawartym na tych tablicach.W swej życiowej podróży także spotykasz takie „tablice”, in-formacje dotyczące twego życiowegocelu. Widujesz je w snach, różnegorodzaju doznaniach psychicznych. Teinformacje odnajdziesz w przeżyciachtraumatycznych, jak na przykładśmierć bliskiej ci osoby, krewnego,utrata pracy. Swoją życiową drogęmożesz odnaleźć w przeżyciach bole-snych i radosnych. Trzeba tylko ot-worzyć się na te doświadczenia, od-naleźć do nich klucz. Wdrukowanewspomnienia mogą ci pomóc przejśćprzez życie. Oczywiście, można prze-żyć wiele egzystencji nie korzystającz doświadczeń wdrukowanych. Onesą tylko dodatkiem. Nie wszyscy ich potrzebują. Jednak dlagwiezdnych dzieci wdrukowanie pamięci o przeszłych wciele-niach to konieczność.

Kiedy rozpoczęłam pracę z Philem, jego podświadomośćuruchomiła mechanizmy obronne. Teraz jednak spostrzegam, iżbyły to mechanizmy inne, niż sądziłam na początku. Podświado-mość najpierw odsłoniła wdrukowaną pamięć o poprzednichegzystencjach Phila, aby nie odkrył on swych powiązań z bytamipozaziemskimi. Dopiero wtedy, gdy Phil był już gotów przyjąći zrozumieć owe pozaziemskie wcielenia, podświadomość po-zwoliła im się ujawnić. Gdybym, po początkowych rozczarowa-niach, zarzuciła pracę z Philem, nigdy nie poznalibyśmy jegodoświadczeń z innych planet. Pomyślałam, że podobny mecha-nizm mógł zadziałać w przypadku wielu innych moich pacjentów.W trakcie kilkuletniej pracy w dziedzinie regresji hipnotycznejmogłam spotkać setki pacjentów, u których nie doszłam dopoziomu rzeczywistych inkarnacji pozaziemskich, a sami pacjencinie mieli pojęcia, że ich podświadomość kryje podobne doznania.Mechanizmy ochronne stosowane przez podświadomość są rze-czywiście zadziwiające. Analizowałam je podczas pracy z innymipacjentami. Najciekawsze informacje o poprzednich egzystenc-jach pojawiają się po kilku czy nawet kilkunastu sesjach. Dlategowłaśnie moja praca wymaga ogromnej cierpliwości. Gdybymzrezygnowała z kilku pacjentów zbyt wcześnie, nigdy nie usłysza-łabym fascynujących historii, które później zamieszczałam w swo-ich książkach.

D: Czy gwiezdne dzieci, czy też inne istoty pozaziemskie przyby-wają na Ziemię z pominięciem procesu wcielenia ducha, z pominię-ciem narodzin jako fizyczna istota? Chodzi mi o to, czy przybywaciena Ziemię i wytwarzacie ciało, aby żyć między ludźmi?

P: Tak. Zdarzało się to wielokrotnie i będzie powtarzać sięw przyszłości. Zasymilowanie i przetworzenie ziemskiej energiiw dowolny obiekt to bardzo proste zadanie. Nic wielkiego.

D: Czy kształtujecie wówczas ciało fizyczne, materialne, czytworzycie tylko obraz, wizualne wrażenie ciała?

P: Możemy czynić i jedno, i drugie. Przy wykorzystaniuenergii mentalnej utworzone ciało nie będzie jednak tak gęste,jak materialne.

D: Z jakiego powodu to robicie?P: Niekiedy chodzi nam o przekazanie specjalnej informacji.

Docieramy z nią do konkretnej jednostki. Czasami nawiązujemyw ten sposób kontakt z ludźmi, którzy faktycznie pragną sięz nami porozumieć.

D: A więc moglibyście ukształtować fizyczne ciało i zostać naZiemi przez jakiś czas?

P: Gdyby okazało się to konieczne, moglibyśmy przebywać naZiemi przez czas nieograniczony. Po prostu, nie wiąże nas pojęcieczasu. Zostalibyśmy tu tak długo, jak wymagałaby tego naszamisja.

D: Rozumiem. Słyszymy tu różne historie o ludziach, którzy żyjąmiędzy nami, a nie przynależą do nasze-go gatunku, jeśli mogę tak powiedzieć.

P: To wysoce prawdopodobne.D: Czy istoty, które ukształtowały

ciało fizyczne i żyją między nami stano-wią niebezpieczeństwo dla naszej rasy?

P: Są chyba tak niebezpieczni, jakludzie sami dla siebie. A nawet mniej,gdyż przebywają na Ziemi, by namtowarzyszyć i pomagać w realizacji ży-ciowych celów. Jeśli nie przyjmiemypomocy od tych istot, może się okazać,iż dla ludzkiej rasy nie ma już ratunku.

D: W jaki sposób możemy rozpoznaćte byty?

P: Nie chcieliśmy, by wyróżniały nas jakieś specjalne cechy,więc takich cech charakterystycznych po prostu nie ma. Taknaprawdę owe istoty są z krwi i ciała, jak ludzie. Oczywiście,istnieje pewien klucz, podług którego można by wyselekcjonowaćte byty. Czujemy jednak, iż podawanie teraz tego klucza niebyłoby właściwe. Gdyby ludzie poznali owe wyróżniki, mogłabyzapanować atmosfera „polowań na czarownice”, nagonki na teistoty. Naruszono by prywatność tych, którzy jeszcze nie zdająsobie sprawy z własnego dziedzictwa. Po co tworzyć atmosferępodejrzliwości i przyczyniać się do czyjegoś nieszczęścia.

Uświadomiłam sobie, że rozmawiający ze mną byt ma rację.Na Ziemi żyje zapewne wiele gwiezdnych dzieci, które – jak Phil– nie posiadają żadnej cechy wskazującej, iż pochodzą z gwiazd.

P: Ludzie kierują się uprzedzeniami. Nasz umysł ma naturęosądzającą, oskarżającą. Ktoś mógłby rozpocząć nagonkę nagwiezdne dzieci, ścigać je w poczuciu spełniania misji, w imiędobra ludzkości albo dla własnych celów, kierując się niskimipobudkami. Nie chcemy przyczynić się do zaistnienia takiejsytuacji. Znamy ludzki umysł. Ludzie postrzegaliby gwiezdnedzieci jako obcych, a nie jako swoich braci. Nikt na Ziemi nie maprawa do osądzania czy ścigania gwiezdnych bytów.

D: Cóż mam powiedzieć. Jesteśmy ukształtowani przez kinoi telewizję, gdzie obcy zawsze był przedstawiany jako zły.

P: Tak, wasze myślenie jest ukierunkowane tym obrazem. Aleto tylko uwarunkowanie, a nie ludzka natura. Chcielibyśmy, abyś

54 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2000

w swojej książce jasno wytłumaczyła, dlaczego nie zawiera onainformacji na temat cech charakterystycznych gwiezdnych dzieci.Po prostu, wielu ludzi nie zaakceptowałoby ich istnienia, normal-nego życia. Mówię o tych ludziach, którym do życia wystarczyznalezienie jakiegoś obiektu ataku, polowania. Istnieją na Ziemiprawa przeciw segregacji rasowej, otwartemu rasizmowi itp. Niema jednak prawa chroniącego gwiezdne dzieci. Na tym polu grajest otwarta. Niestety, to kwestia mentalności niektórych ludzi.

D: Czy istoty, które przybyłyby na Ziemię, ukształtowały ciałai żyły między nami, przejawiałyby emocje podobne ludzkim? Niemiałyby przecież wdrukowanych wspomnień, czyż nie?

P: Nie rozmawiamy teraz o istotach przebywających pośródZiemian w jakiejś misji, czyli chwilowo. Mówimy o gwiezdnychdzieciach, które prowadzą na Ziemi normalne życie. One posia-dają wdrukowaną wiedzę o emocjach; wiedzą, czym są uczucia,emocje i jak sobie z nimi radzić. Temu właśnie celowi służywdrukowywanie pamięci. Byty pozaziemskie, które czasowo prze-bywają między ludźmi, to zupełnie inna sprawa. One nie dys-ponują pamięcią wdrukowaną. Posiadają natomiast szeroką wie-dzę na temat ludzkiej rasy, zdobywaną w czasie głębokich stu-diów. Informacje te gwarantują im swobodne i bezpieczne funk-cjonowanie między Ziemianami. Dzięki studiom nad dziejamiludzkości osoby te nie wyróżniają się wśród ludzi.

D: Nie doświadczają jednak emocji, ale wyłącznie obserwują,prawda?

P: Nie zgadzamy się z takim wnioskiem. Te istoty są bardzoludzkie, jeśli mogę tak powiedzieć. Przejawiają wszystkie najlep-sze cechy ludzkie, wiele ludzkich zachowań.

D: Według mnie, większość ludzi sądzi, iż obcy są pozbawieniuczuć, emocji i pod tym względem przypominają roboty. Takiwizerunek obcych przeraża wiele osób.

P: Ludzie byliby więc zaskoczeni widokiem zgromadzeniaplanetarnych ras, kiedy to czcimy zasadę nowego porządku.Można wówczas zaobserwować u nas wiele reakcji emocjonal-nych. Płaczemy, śmiejemy się, tańczymy, śpiewamy. Wszelkiereakcje emocjonalne nie są zarezerwowane wyłącznie dla Zie-mian. Ziemianie zawsze odnoszą wszystko do siebie; uważają, żestanowią źródło i początek wszystkiego. W kosmosie natomiastpanuje wspólnota doświadczeń, braterska harmonia. I wszelkieemocje, uczucia, są udziałem każdego członka tej wspólnotyuniwersum, nie tylko mieszkańca Ziemi. Kosmos jest pełenradości. Kosmos jest pełen smutku. Kosmos jest niekiedy pełengniewu. W Kosmosie czuje się także strach. Wszystkie te emocjeodczuwalne są w całym Kosmosie, choć zyskują one różnemanifestacje w różnych światach. Dla nas, ekwiwalentem ludz-kiego strachu i gniewu jest czerń. Nie chodzi mi tu o tłumaczenietych pojęć na inną częstotliwość wibracji, na język ziemski, leczo ekwiwalent pojęciowy. Od bardzo dawna ludzkość jest spętanastrachem. Teraz przyszedł czas, by zrzucić te okowy i odważnieprzyjąć odpowiedzialność za własną egzystencję. Wtedy ludziestaną się rzeczywistymi członkami kosmicznej wspólnoty. Niechcemy, by ludzki strach przeniknął uniwersum. Musicie sobiez nim poradzić sami. Kiedy to uczynicie, kiedy opanujecie strachrządzący waszą małą planetą, wówczas będziecie mogli przemie-rzać uniwersum i spotykać się z innymi cywilizacjami, które nigdynie zaznały więzów strachu krępujących ludzkość. Strach jestzaraźliwy. Nie chcemy, by dotknął on subtelne pozaziemskie byty.Mógłby je zniszczyć. One nigdy nie zaznały strachu w wydaniuZiemian. Są pełne wiary i nie potrzebują tego typu strachu.

D: A więc strach jest czysto ludzkim uczuciem?P: Strach panujący na Ziemi, tak. To choroba ludzkości.

Choroba, która wymaga kwarantanny. Dlatego wciąż pozostajecieosamotnieni, zepchnięci w kąt uniwersum. Wasz strach jest obcyinnym regionom Kosmosu. Nie potraficie właściwie wykorzys-tywać naturalnych energii, nie postrzegacie ogromnego potenc-jału tkwiącego na przykład w energii strachu. W waszym wydaniu

jest to energia destruktywna, a powinna być konstruktywna.Świadczy to o waszej nieumiejętności obchodzenia się z ener-giami. Nawet nie jesteśmy w stanie wam wytłumaczyć, w jakisposób – konstruktywny, oczywiście – możecie wykorzystać ener-gię strachu. Nie potrafilibyście tego pojąć, gdyż zbyt dalekoodbiega od ziemskich schematów myślenia. W momencie, gdyopanujecie chorobę strachu, zwalczycie ją, otworzą się przedwami bramy do innych światów.

D: Od kiedy i na jaki czas owe istoty przybywają na Ziemię?P: Byty, o których rozmawiamy, pojawiały się na Ziemi od

zarania jej historii. Podkreślam, że mówimy o istotach, którenigdy nie doznały rzeczywistej inkarnacji na Ziemi: One tylkoodwiedzały i odwiedzają Ziemię. Taki „gość” może pozostać tuprzez jeden dzień albo przez wiele lat, ale nie doświadcza onrzeczywistego wcielenia na Ziemi. Znaczenie częściej przybywająna Ziemię byty, które doświadczają tu inkarnacji. Jest ich corazwięcej, a wpływ ich obecności na losy Ziemi szczególnie dał sięodczuć w ciągu kilku ostatnich dziesięcioleci.

D: Więc prawdziwa jest teoria dyktująca, że u zarania dziejów naZiemię przybywały istoty z innych planet, które nauczały naszychprzodków i kierowały ich rozwojem?

P: Tak. Gdyby nie ten fakt, ludzka rasa nigdy by nie ewoluo-wała do współczesnej formy. Inaczej mówiąc, nie byłoby dzisiej-szej ludzkiej rasy, gdyby nie owi „goście” z Kosmosu. Oniwspomagali nasz rozwój od samego początku.�

O autorce:Dolores Cannon urodziła się w 1931 roku w St. Louis w stanie

Missouri. W 1968 roku po raz pierwszy zetknęła się z zagadnieniemregresji hipnotycznej, kiedy to jej mąż, hipnotyzer amator, wprowa-dził w stan transu koleżankę z pracy, aby pomóc jej pozbyć sięnadwagi za pomocą pohipnotycznej sugestii. W trakcie seansu odkryłjej poprzednie wcielenia. Ta sprawa zainteresowała Dolores, jednakmogła ona poświęcić się jej dopiero dwa lata później, gdy jej mążzostał zwolniony ze służby i przenieśli się całą rodziną do Arkansas.Wtedy to zapoczątkowała swoją karierę pisarską. Pisała artykuły dorozmaitych czasopism oraz magazynów. Studiowała różne metodyhipnozy i w rezultacie stworzyła własną technikę. Przez lata pracyz różnymi pacjentami zgromadziła ogromne archiwum składające sięz uzyskanych od nich informacji. Określa siebie mianem badaczaludzkiej psychiki poszukującego „zaginionej” wiedzy. Przez kilka latpracowała na rzecz Mutual UFO Network (MUFON). Do chwiliobecnej opublikowała 9 książek, w tym Conversations with Nost-radamus (Rozmowy z Nostradamusem; 3 tomy); They Walked withJesus (One szły z Jezusem; LIMBUS, 1996); Jesus and the Essenes(Jezus i Esseńczycy). Napisała też kilka czekających na wydanieksiążek przedstawiających najciekawsze przypadki, z jakimi spotkałasię pracując nad reinkarnacją.

Przełożyła Alexandra Świetlik-Oszubska

LIPIEC-SIERPIEŃ 2000 NEXUS • 55

„RUROCIĄGI” NA EUROPIEORAZ UFO NAD STACJĄ

„MIR” I POLIGONEMBAJKONURRubén Sobrino

Ten krótki artykuł hiszpańskiego ufologa,Rubéna Sobrino, członka SEIP-La Coruña,ukazał się niedawno w piśmie Inexplicata.Sobrino ma własną stronę internetową, Ex-pedientes Secretos, i jest dobrze znanyw bardzo popularnym w Hiszpanii klubieinternetowym Mundo Misterioso (Świat Ta-jemnic).

W dniu 16 stycznia bieżącego rokuniemal wszystkie gazety w naszym

kraju powtórzyły tę samą nadzwyczajnąwiadomość, która nadeszła z Moskwy zapośrednictwem szanowanej agencji praso-wej EFE.

Było to kontrowersyjne oświadczeniarosyjskiego astrofizyka, Borysa Rodiono-wa, wygłoszone przez niego w wywiadzieudzielonym moskiewskiej gazecie Komso-molskaja Prawda, w którym stwierdził on,że jest w posiadaniu dowodów obecności„wysoko rozwiniętych pozaziemskich cy-wilizacji na jednym z satelitów Jowisza”.Radionow utrzymuje również, że enigma-tyczne „zjawisko latających spodków, któ-re stymuluje wyobraźnię ludzi na całymświecie, może być manifestacją obecnościforpoczt tej cywilizacji”.

Posiadając ogromną liczbę danycho charakterze naukowym oraz fotografiiprzekazanych przez sondę NASA Galileo,będący profesorem mikrofizyki i kosmo-fizyki i zarazem pracownikiem Państwo-wego Instytutu Fizyki Inżynieryjnej Ra-dionow stwierdził, że Europa, najmniejszy

z czterech głównych satelitów Jowisza, jest„zasiedlony przez starożytną i bardzo za-awansowaną technologicznie cywilizację”.

Wykorzystując komputery o dużej mo-cy obliczeniowej i wyrafinowaną metodęanalizy zdjęć, udało mu się uzyskać zbliże-nie powierzchni satelity o niezwykłejwprost rozdzielczości, jaką można uzyskaćna zdjęciach wykonywanych z wysokościdziewięciu kilometrów, która umożliwiaokreślenie konturów czegoś, co nazywarurociągami, tunelami i kopułami. WedługRodionowa na zdjęciach wyraźnie widaćlinie, które traktowane przez środowiskonaukowców jako zwykłe szczeliny w rze-czywistości krzyżują się w podobny spo-sób, jak ma to miejsce w przypadku wielo-poziomowych węzłów komunikacyjnych.

Profesor Rodionow twierdzi, że różno-rodność „rurociągów” i „tuneli” o średnicyzbliżonej do tunelu pod kanałem La Man-che jest zadziwiająca. „Są tam stukilomet-rowe odcinki, jak również inne rurociągiposiadające masywne wloty lub połącze-nia”.

Każdy, kto ma program do obróbkizdjęć może ocenić to we własnym zakresie,bowiem zdjęcie, na którym widać wedługRadionowa wspomniane rurociągi i tunelejest dostępne w Internecie na serwerzeNASA/JPL razem z innymi fotografiamiwykonanymi przez sondę Gallileo. Zdjęcieto przedstawia szereg linii (w rzeczywisto-ści szczelin), które krzyżują się, lecz nie naróżnych poziomach, jak twierdzi Rodio-now. Szczeliny w pokrywie lodowej Euro-py o szerokości od 20 do 40 kilometrówi długości tysięcy kilometrów powstały, jaksię uważa, w wyniku rozszerzania się jejpowierzchni pod wpływem erupcji znaj-dujących się pod nią wulkanów lub gej-zerów.

W dniu 23 grudnia 1998 roku w wie-lu gazetach ukazało się kolejne

doniesienie dotyczące zjawiska UFO. Po-dobnie jak w pierwszym przypadku rów-nież ta wiadomość nadeszła z Moskwy.Tym razem jej źródłem był kosmonautaAleksander Baladin.

Baladin twierdzi, że „latające spodki”zbliżyły się na niewielką odległość do stacjikosmicznej „Mir”, a także do kosmodro-mu Bajkonur, dodając przy tym, że sąwystarczające dowody na to, aby nakazaćnaukowe badania, i że już najwyższy czas,aby rządy oficjalnie przyznały, że UFOrzeczywiście istnieją.

— Generał Władimir Iwanow, były do-wódca Kosmicznych Sił Wojskowych Ro-sji, przypomina sobie przelot nad kosmo-dromem Bajkonur, na dużej wysokościtrzech obiektów namierzonych radarami— oświadczył kosmonauta.

Na Pierwszym Brazylijskim Międzyna-rodowym Forum Ufologicznym Baladin,który gościł tam razem ze swoim kolegąkosmonautą Musą Manarowem, ujawniłrównież przebieg niepokojącego wydarze-nia, do którego doszło w czasie jego dru-giej misji kosmicznej.

W trakcie operacji dokowania statkukosmicznego na stacji „Mir” Baladainspostrzegł w pewnym momencie, że w po-bliżu stacji wiruje świecący obiekt. Mana-rowowi udało się zarejestrować go kamerąwideo. Nagranie to przedstawiono na Fo-rum. Baladin utrzymuje, że to nagranieoraz inne zaprezentowane dowody „nale-ży poddać badaniom w wykonaniu mię-dzynarodowej komisji złożonej z nauko-wców”.

Baladin utrzymuje, że wojsko rosyjskiejest w posiadaniu dużej liczby danych mo-gących stanowić znaczny wkład w badanie

56 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2000

zjawiska UFO i jako przykład podaje zda-rzenie w bazie pocisków rakietowych Ka-pustin Jar, w czasie którego jej personelbył świadkiem przelotu nad nią na niewiel-kiej wysokości półkolistego obiektu, któryoświetlił magazyny bazy za pomocą potęż-nego reflektora. Zdarzenie to miało miejs-ce w czerwcu 1989 roku.

— Wielu moich dawnych przyjaciół,którzy pracują obecnie w supertajnychwojskowych zakładach, przyznaje, że wi-dzieli niezidentyfikowane obiekty latającenad zakładami zbrojeniowymi, poligonamiwojskowymi oraz urządzeniami o charak-terze militarnym.

Baladin podkreślił również, że „niewszystko, co jest obserwowane, należy tra-ktować jako UFO, bowiem istnieje moż-liwość, że możemy mieć do czynienia zezjawiskami naturalnymi, które nie zostałyjeszcze dostatecznie zbadane”.

Te sensacyjne doniesienia powinnyskłonić nas do zadania sobie pytania, codzieje się w byłym Związku Radzieckimz punktu widzenia zjawiska UFO.�(Źródło: Inexplicata; ‹http://www.inexplica-ta.com›).

SUPERTAJNE BADANIAPROWADZONE PRZEZ

MONSANTO I „ZASIEWANIE”AMERYKI

Kenny Young

W ydając w maju 1997 roku książkęThe Day after Roswell Philip J.

Corso, emerytowany podpułkownik, którysłużył u Eisenhowera, ujawnił społeczeńst-wu kulisy „zasiewania” amerykańskiegoprzemysłu technologiami o charakterzeegzotycznym pochodzącymi z odnalezio-nych pojazdów obcych istot.

W czasie wrzawy, jaka podniosła się poukazaniu się tej książki, zostałem zmuszo-ny do złagodzenia swojego niedowierzaniaw stosunku do przedstawionych przez Co-rso rewelacji, a to za sprawą pewnegodziwnego bliskiego spotkania, które niedaje mi spokoju od blisko dwóch lat.

Informator FantomWiosną 1995 roku zadzwonił do mnie

pewien mieszkaniec Sprinfield w stanieOhio.

— Chciałbym opowiedzieć panu o pe-wnych konstrukcjach inżynierskich wzoro-wanych na częściach pochodzących z lata-jących spodków — oświadczył głos w słu-chawce.

Osoba ta zadzwoniła do mnie po uka-zaniu się w gazecie o zasięgu ogólnostano-wym wychodzącej w Springfield artykułurozpowszechnianego przez agencję praso-wą Associated Press, w którym przedsta-wiono mnie jako „sceptyka” wątpiącego

w możliwość odwiedzin Ziemi przez istotypozaziemskie.

— Słucham — rzuciłem do suchawki,spodziewając się dziwacznej lub rozcza-rowującej opowieści. Ku mojemu zdziwie-niu relacja tego człowieka zabrzmiała sen-sownie, przytomnie i naukowo.

— Jeden z moich przyjaciół był pra-cownikiem Monsanto Research Corpora-tion* mieszczącej się na Nicholas Roadw pobliżu Dayton w stanie Ohio…”

Uzgodniłem z moim rozmówcą, któryutrzymywał, że jest byłym wojskowym, żeza dwa tygodnie spotkamy się w restaura-cji na południe od Dayton.

Skontaktowałem się z dwojgiem zna-jomych, Carlą i Lois, które podzielałymoje zainteresowanie dziwnościami.Wszystkim nam wydawało się, że spot-kanie z tym człowiekiem będzie równieintrygujące, jak to, co ma on nam dozakomunikowania.

Opuściliśmy Cincinniati z dużym zapa-sem czasu i po dotarciu do Dayton nagodzinę przed wyznaczonym czasem spot-kania postanowiliśmy udać się do Mon-santo Research Complexu będącegow centrum tej sprawy.

Ponieważ informator podał mi dokła-dny adres tych zakładów, znaleźliśmy jebez trudu. Usytuowany w pobliżu drogimiędzystanowej nr 75 na Nicholas Roadna południe od Dayton nazywa się onobecnie Quality Chemical i już z dalekawidać z drogi, że składa się z szeregudużych pudełkowatych budynków otoczo-nych płotem. Górne połowy bezokien-nych zabudowań są naszpikowane prze-wodami wentylacyjnymi i metalowymibalustradami.

Kiedy zbliżyliśmy się do głównej bra-my, strażnik odłożył kanapkę i podciągnąłspodnie na wielkim brzuchu.

— Czy mogę w czymś pomóc? — za-pytał.

— Prowadzę badanie na temat kor-poracji działających w tym regionie i je-stem ciekaw, czy to właśnie ta firma no-siła kiedyś nazwę Monsanto Research— rzuciłem, chcąc przełamać pierwszelody, mimo iż już znałem odpowiedź nato pytanie.

— Tak, to prawda, wiele lat temu.— Czy wie pan, jakiego rodzaju bada-

nia były tu prowadzone? — zapytałemspodziewając się czegoś interesującego.

— Nie, ale były to jakieś tajne badaniana zlecenie bazy sił powietrznych Wright-Petterson.

Po wyciągnięciu ze strażnika wszyst-kiego, co się tylko dało, łącznie z informa-cją o pożarach, które miały tu miejsceprzed laty, Carla i Lois podziękowały stra-żnikowi. Odjeżdżając byliśmy pod wraże-niem tego, że prowadzono tu kiedyś tajneprace na zlecenie sił powietrznych. Mimo

nieświadomości rodzaju działalności, jakabyła prowadzona przez firmę, którejstrzegł, strażnik bezwiednie zdradził nam,że miała ona związek z siłami powietrz-nymi, czego właśnie mieliśmy się dowie-dzieć od naszego tajemniczego informato-ra, którego w dalszej części będę nazywaćInformatorem Fantomem.

Kiedy przybyliśmy na spotkanie z nim,czekał na nas na zewnątrz w swoim samo-chodzie. Zaparkowaliśmy obok niego,przywitaliśmy się i weszliśmy do restaura-cji. Opowiedzieliśmy mu o naszej rozmo-wie ze strażnikiem, na co uśmiechnął sięi powiedział:

— To interesujące.— Opowiedz nam o tym swoim przyja-

cielu — poprosiła Carla, kiedy już zamó-wiliśmy posiłek.

— Już nie żyje… ale kiedyś pracowałw Monsanto i był dopuszczony do sprawtajnych — odrzekł. — Z tego, co wiem,części, to znaczy materiały pochodzącez latających spodków, były dostarczane dozakładów Monsanto, gdzie trzymano jelatami. Sprawa była trzymana w głębokiejtajemnicy i, o dziwo, okazało się, że nie sąkonieczne daleko posunięte środki ostroż-ności. Stosunkowo luźna ochrona wystar-czyła do zapewnienia bezpieczeństwo wy-soce tajnego przedsięwzięcia.

— Skąd pochodziły te spodki? — pad-ło oczywiste pytanie.

— Nie wiem, ale wszyscy słyszeliśmyhistorię na temat Roswell — odrzekł naszinformator, jakby chciał zbyć to pytaniei wrócić to tematu. — W każdym bądźrazie w zakładach odbywało się wiele róż-nych operacji, było też wiele wypadków.W wyniku jednego z nich nastąpiła eksplo-zja i wybuchł wielki pożar.

Carla rzuciła znaczące spojrzenie Lois.Ta informacja była zgodna z wcześniej-szym oświadczeniem strażnika.

— Przyczyną jednego z wypadków byłyeksperymenty z falami grawitacyjnymi.Mężczyzna, który odniósł obrażenia, zo-stał zabrany do szpitala w Miami ValleyHospital, gdzie przebywał na obserwacjiprzez kilka godzin. Wieczorem wypusz-czono go, lecz twierdził, że na pewien czasstracił orientację. Znaczna część kopiowa-nych konstrukcji dotyczyła fal grawitacyj-nych. Kiedyś powiedziano mi o instrumen-cie w kształcie pręta, który można byłoskierować przykładowo na ciężki blokz cementu i unieść go w powietrze… ni-czym przy pomocy czarodziejskiej różdżki.Było tam również trochę materiałów ra-dioaktywnych, produkowanych na miejs-cu, i były one w tajemnicy wywożone cięża-rówkami do Jackass Flats, gdzie się ichpozbywano zakopując je. Pewnego razucałe zakłady zostały skażone.

— Czy te skażenia miały coś wspól-nego z materiałami z latających spodków?

LIPIEC-SIERPIEŃ 2000 NEXUS • 57

NARKOTYKI I POLITYKAdokończenie ze strony 12

BIBLIOGRAFIA• Kenneth C. Bucchi, CIA: Cocaine In America (CIA – kokaina w Ame-

ryce), SPI Books, 136 West 22nd Street, Nowy Jork, 10011, NY, USA,1994.

• Calerino Castillo, Dave Harmon, Powderburns: Cocaine, Contras andthe Drug War (Oparzenia od prochów – kokaina, kontras i wojna nar-kotykowa), Mosaic Press, 85 River Rock Drive #202, Buffalo, NY 14207,USA, 1994.

• Alex Constantine, Virtual Government: CIA Mind Control Operationsin America (Wirtualny rząd – operacje kontroli umysłu prowadzone w Amery-ce przez CIA), Feral House, 2532 Lincoln Blvd #359, Venice, CA 90291,USA, 1997.

• Paul Eddy, Hugo Sabodal, Sara Walden, The Cocaine Wars (Wojnykokainowe), Bantam Books, Nowy Jork.

• Bob Fletcher, Drugs & US Government Agencies (Narkotyki i agencjerządowe USA), nagranie wideo (25 dolarów); Weather Control as a Weapon(Kontrola pogody jako broń), nagranie wideo (25 dolarów); Exotic Weaponsof Mass Control (Egzotyczne bronie masowej kontroli) nagranie wideo (39dolarów), World News Insight, 10061 Riverside Drive, #801, N. Hollywo-od, CA 91602, USA.

• Donald Goddard, Lester K. Coleman, Trail of the Octopus: FromBeirut to Lockerbie – Inside the DIA (Ślad Ośmiornicy: od Beirutu doLockerbie – wewnątrz DIA), Penguin Books, 1994.

• James Gritz „Bo”, Called to Serve (Powołany do służby), CPA, c/o HC11, Box 307, Kamiah, Idaho 83536, USA, 1991.

• Ted Gunderson, Drug Smuggling (Przemyt narkotyków), wydana na-kładem Teda Gundersona, P.O. Box 18000-259, Las Vegas, Nevada 89114,USA; strona internetowa: ‹www.net5000.com/gunderson/›.

• Jim Hougan, Spooks: The Haunting of America – The Private Use ofSecret Agents (Szpiedzy: Nawiedzona Ameryka – prywatne wykorzystywanietajnych agentów), William Morrow & Co., Nowy Jork, 1987.

• Henrik Kruger, The Great Heroin Cup: Drugs Intelligence and theFacism (Wielki heroinowy puchar – narkotyki, wywiad i faszyzm), South EndPress, Box 68, Astor Station, Boston, MA 02123, USA, 1980.

• Jonathan Kwitny, The Crimes of Patriots: A True Tale of Dope, DirtyMoney and the CIA (Przestępstwa patriotów – prawdziwa historia o prochach,brudnych pieniądzach i CIA), Simon & Shuster, Inc., Nowy Jork, 1987.

• Michael Levine, The Big White Lie: The CIA and the Cocaine CrackEpidemic (Wielkie niewinne kłamstwo – CIA i epidemia kokainowa), Thun-der’s Mouth Press, 632 Broadway, 7th Floor, Nowy Jork, NY 10012, USA,1993.

• William Lyne, Space Aliens from Pentagon (Kosmici z Pentagonu), IIwydanie, Creatopia Productions, Lamy, Nowy Meksyk 87540, USA, 1995.

• Alfred W. McCoy, The Politics of Heroin: CIA Complicity in the GlobalDrug Trade (Heroinowa polityka – współudział CIA w globalnym handlunarkotykami), przedruk z Chicago Review Press. Inc., Lawrence HillBooks, 814 N. Franklin Street, Chicago, IL 60610, USA, 1991.

• Terry Reed, John Cummings, Compromised: Clinton, Bush and theCIA – How the Presidency was Co-opted by the CIA (Uzgodniony – Clinton,Bush i CIA, czyli jak CIA załatwiła prezydenturę), SPI Books, 136 West 22ndStreet, Nowy Jork, NY 10011, USA, 1994.

• Michael C. Ruppert, (redaktor), From the Wilderness (Z dziczy),biuletyn, 14358 Magnolia #313, Sherman Oaks, CA 91423, USA; stronainternetowa: ‹www.copvcia.com›; (25 dolarów).

• Rodney Stich, T. Conan Russel, Disavow – A CIA Saga of Betrayal(Dezawuacja – saga o zdradzie CIA), Diablo Western Press, Kalifornia,1995.

• Rodney Stich, Unfriendly Skies – History of Corruption and AirDisasters (Nieprzyjazne niebo – historia korupcji i lotniczych katastrof),Diablo Western Press, Kalifornia, 1978, 1980, 1990 (III wydanie).

• Rodney Stich, Defrauding America: Encyclopedia of Secret Operationsby the CIA, DEA and Other Covert Agencies (Defraudowanie Ameryki– encyklopedia tajnych operacji CIA, DEA i innych sekretnych agencji),Diablo Western Press, P.O. Box 5, Alamo, CA 94507, USA; stronainternetowa: ‹www.defraudingamerica.com›.

• Antony C. Sutton, America’s Secret Establishment: An Introduction tothe Order of Skull and Bones (Tajny establishment Ameryki – wprowadzeniedo Bractwa Czaszki i Kości), Liberty House Press, 1517 14th St #216C,Billings, Montana 59102, USA, 1986.

• Gene „Chip” Tatum, The Tatum Chronicles (Kroniki Tatuma), P.O.Box 895082, Leesburg, FL 34789, USA, 1996; strona internetowa:‹www.aci.net/kalliste/black.ops›.

• Ken Thomas, Jim Keith, The Octopus: Secret Government and theDeath of Danny Casolaro (Ośmiornica – tajny rząd i śmierć Danny’egoCasolaro), Feral House, Kalifornia, 1997.

— zapytałem usiłując sprowadzić rozmo-wę na tory związane z UFO.

— Jestem pewien, że niektóre z nichtak — odrzekł niepewnie, sprawiając wra-żenie, że nie jest tym, który wie wszystko— ale prawdziwą sensację stanowi męż-czyzna, który tam przybył.

Tajemniczy gość Monsanto— Według mojego zmarłego przyjacie-

la, była pewna osoba, która odwiedzałaMonsanto pod eskortą uzbrojonych straż-ników. Odwiedziła ona zakłady jakieś sześćrazy w okresie od końca lat sześćdziesiątychdo początku lat siedemdziesiątych. Tendobrze ubrany osobnik posiadał upoważ-nienie do wejścia na teren zakładu i wolnomu było współdziałać z pracownikami.

Mówiąc „współdziałać” nasz informa-tor uniósł znacząco brwi i zrobił wymownąprzerwę, chcąc w ten sposób pobudzićnaszą ciekawość.

— Rozmawiał z nimi — uściślił infor-mator — ale to nie był normalny człowiek.Rozmawiał z robotnikami na temat ichrutynowych zajęć, obowiązków i inspekcji,oraz, co było bardzo zagadkowe, o spra-wach dotyczących ich prywatnego życia.Wiedział o sprawach, o których nie powi-nien był wiedzieć.

— Co rozumiesz przez stwierdzenie„to nie był normalny człowiek?” — zapy-tała Carla.

— Po prostu to, że nie był to normalnyczłowiek. Wyglądał normalnie, tak jak ka-żdy z nas, nawet nosił ładny urzędniczygarnitur, ale nie był normalnym człowie-kiem. Rozmawiał z ludźmi i w wyniku tychrozmów niszczył ich. Wiedział o sprawach,o których nie powinien był wiedzieć. Roz-mawiał z moim przyjacielem i wszystko, coon mu wówczas powiedział, zaszkodziłomu na całe życie. Wdowa po nim opowia-dała mi, że od tamtego dnia budził sięw nocy zlany zimnym potem i zastanawiałsię nad tym mężczyzną, często mawiając:„Ten człowiek wiedział o mnie wszystko”.

Według informatora fantoma „częścii materiały” wykonane według egzotycz-nej, nieznanej technologii, były dostarcza-ne z bazy sił powietrznych Wright-Patter-son w Dayton i kopiowane w MonsantoResearch Lab na Nicholas Road w warun-kach niezbyt ścisłej ochrony. Skopiowaneczęści zabierano w inne miejsce, gdzie jeskładano w całość.

Nie będąc usatysfakcjonowanym infor-macjami z tej drugiej ręki starałem sięwyciągnąć więcej szczegółów na tematzmarłego przyjaciela informatora fanto-ma. Dowiedziałem się, że jego żona wielo-krotnie rozmawiała z nim, jako że bylidobrymi znajomymi. Rozmawiał z nią je-szcze wiele razy po śmierci jej męża.

Relacja ta, nawet jeśli jest prawdziwa,nie została zweryfikowana. Mając jednak

na względzie powiązania Monsanto opisa-ne przez pułkownika Corso w jego książce,która ukazała się dwa lata później, jakrównież fakty, do których przyznały sięostatnio firmy Bell Labs i American Com-puter Company, ta dziwna historia o ko-piowaniu części i materiałów pozaziems-kiego pochodzenia w Monsanto ResearchComplex może być kolejnym kawałkiemuzupełniającym zagmatwaną układankę,która jest zbyt dziwna na to, aby byćprawdziwą – a jeśli jest prawdziwa, to nicdziwnego, że trudno w nią uwierzyć.�(Źródło: artykuł Kenny Younga zamiesz-czony na stronie internetowej ‹http://ho-me.fuse.net/ufo/MONSANTO.htm›).

Przełożył Jerzy Florczykowski

Przypisy:* Dawniej Monsanto Chemical Works (1901-

1933) a następnie Monsanto Chemical Com-pany (1933-1964) – jeden z głównych amery-kańskich producentów chemikaliów, herbicy-dów, plastyku, leków i włókien syntetycznych.Obecnie z linii produkcyjnej tego przedsiębio-rstwa schodzą głównie produkty ropopochodnei wytwarzane na bazie rud fosfatu – herbicydy,insektycydy, dodatki do karmy, chemikalia dlaprzemysłu, plastyki, żywice, farmaceutyki, włó-kna sztuczne, zawory , regulatory, a także pro-dukty żywnościowe powstałe na bazie surowcówrolniczych (zwłaszcza modyfikowanych genety-cznie). W celu podkreślenia zróżnicowania pro-dukcji firma usunęła ze swojej nazwy słowoChemical.

58 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2000

NIEZWYKŁE WYNALAZKI TONY’EGO CUTHBERTAdokończenie ze strony 45

Podobnie do kompozytorów i malarzy z dawnych cza-sów XXI-wieczni wynalazcy muszą mieć mecenasów.W chwili obecnej najpotężniejszym z mecenasów Cuth-berta jest Michael Laughton, profesor inżynierii elektrycz-nej na Uniwersytecie Londyńskim oraz członek głównegokomitetu doradczego do spraw energii rządu brytyjskiego.Jego celem jest kontaktowanie walczącego o swoje prawawynalazcy z każdym, kto może mu pomóc.

Profesor Laughton kieruje się w swoim działaniu częś-ciowo czystą chrześcijańską dobroczynnością, jest jeszczejednak dodatkowe przesłanie, jakie pragnie przy okazjiprzekazać swoim akademickim kolegom.

— Rewolucja przemysłowa dokonała się za sprawąrzemieślników wynalazców, takich jak Tony Cuthbert,James Dyson czy wynalazca radia o mechanizmie zegaro-wym — podkreśla Laughton. — Nie wtrysnęła z umysłówludzi z wykształceniem uniwersyteckim, jako że od zbytdawna nawykliśmy do składania czci przed ołtarzem pa-pierowych kwalifikacji na niekorzyść szerszego spojrzenia.Musimy w końcu zdać sobie sprawę z olbrzymiej wartościprawdziwych wynalazców i ich wpływu na zmiany techno-logiczne społeczeństwa, które wpływają na jego rzeczywis-ty dobrobyt.

W lutym bieżącego roku pech wreszcie opuścił Cuth-berta, kiedy zadzwonił telefon i usłyszał on, że „ktoświelki” zainteresował się jego turbiną.

— Nie mogę powiedzieć ci, kto to taki, ponieważpodpisałem umowę o poufności — mówi przepraszająco.— Mogę powiedzieć tylko tyle, że ten wydział brytyjskiego

rządu dostarczył funduszy na zbudowanie prototypu „do-wodzącego słuszności założeń” i że ta konkretna wersjabędzie miała pełne pokrycie w patentach. Tego jestempewien.�

O autorze:Tony Edwards jest nagradzanym brytyjskim producentem

telewizyjnym oraz publicystą z dziedziny nauk ścisłych i medycy-ny. Najbardziej znany jest ze swojego cyklu programów na-kręconego przez BBC w roku 1994 zatytułowanego Heretic(Heretyk) będącego filmowym portretem sześciu współczesnychnaukowców, którzy zostali w brzydki sposób wykluczeni z gronauczonych za swoje „dysydenckie” badania. Obecnie pracuje nadminiserialem dla Discovery Channel na temat międzynarodowe-go wyścigu w budowie najwyżej latających statków powietrz-nych. Można się z nim skontaktować za pomocą poczty elektro-nicznej: ‹[email protected]›.

O wynalazcy:Z Tonym Cuthbertem skontaktować się można przy pomocy

poczty elektronicznej: ‹[email protected]›. Ma on również swo-ją stronę internetową: ‹www.cuthbert-physics.com›.

Przełożył Jerzy FlorczykowskiPrzypisy:

1. Rube Goldberg (pseudonim Ruebena Luciusa Goldberga; 1883-1970), amerykański rysownik-karykaturzysta, który wyśmiewał fascynacjeAmerykanów techniką. Jego nazwisko stało się synonimem prostych sprawprzedstawianych w wysoce skomplikowany sposób. – Przyp. tłum.

2. William Heath Robinson (1872-1944), brytyjski rysownik, ilustratorksiążek i scenarzysta teatralny, najbardziej znany z karykatur przed-stawiających przyszłościowe maszyny. – Przyp. tłum.

NEOASTROLOGIAdokończenie ze strony 50

Filozof kierunku neoplatońskiego, Plotinus, napisał: „Ca-łość muzyki, której podstawą jest melodia i rytm, jest ziemskąreprezentacją muzyki niebios”. Harmoniczne proporcje sąuniwersalnymi zasadami organizacji: tworzą one i regulująorbity planet, życie organiczne i taniec atomów w sercumaterii. Harmoniczny sposób myślenia ukazuje świat w ra-mach prostych reguł. Swego czasu Johannes Kepler stwier-dził: „Prostota oznacza ściślejsze trzymanie się natury”. Towłaśnie takie podejście może uwolnić astrologię z jej obec-nego wyalienowania z głównego nurtu nauki.

Przytłaczająca liczba statystycznych dowodów dotyczącychtypów planetarnych stawia tę nową Naukę o Wpływie Planetna solidnym fundamencie. Gdzieś między obiektywizmemnaukowym a wyczuciem harmonii leży rzeczywisty począteknauki.�

O autorze:Anthony Craig jest zamieszkałym w Melbourne pisarzem roz-

miłowanym w tropieniu tajemnic świata. Wśród jego wielu zaintere-sowań znajdują się: astronomia, mitologia, filozofia, religia, ezoterykaoraz ogólnie nauka. W roku 1984 wstąpił do międzynarodowejszkoły Czwartej Drogi, której podstawą są ezoteryczne systemy G.I.Gurdjieffa i P.D. Ouspensky’ego, po czym został dyrektorem jej filiiw Sydney i Melbourne, pozostając na tym stanowisku aż do swojegoz niej odejścia w roku 1994. Ostatnio założył stronę internetową(‹www.homestead.com/axissophia/index.html›), na której prowadzieksplorację alternatywnej kosmologii Czwartej Drogi, fizyki spekula-tywnej i ezoterycznej psychologii. Można na niej znaleźć równieżdodatkowe informacji na temat typów ciał.

Osoby chcące wziąć udział w dalszych poszukiwaniach lubwspomóc Anthony’ego w jego przeglądzie statystycznych proto-kółów do testów mogą skontaktować się z nim telefonicznie (tel.:+61 (0)3 9853 9791) lub za pomocą poczty elektronicznej (‹[email protected]›).

Przełożył Jerzy FlorczykowskiPrzypisy:

1. Patrz prace Michela Gauquelina: The Cosmic Clock (Kosmiczny zegar),Owen, 1969; Cosmic Influences on Human Behaviour (Kosmiczne wpływy naludzkie zachowania), Aurora Press, 1969, Futura, 1976; The Spheres of Destiny(Sfery przeznaczenia), Dent, 1980; The Truth about Astrology (Prawda o astro-logii), Blackwell, 1983; Neo-Astrology: A Copernican Revolution (Neoastrologia– rewolucja kopernikańska), Arkana, 1992.

2. Louis Berman, The Glands Regulating Personality (Gruczoły rządząceosobowością), McGrath Publishing Co., 1928.

3. Rodney Collin, The Theory of Celestial Influence (Teoria wpływu ciałniebieskich), Shambhala, 1984.

4. Cytowane w: Joachim Ernst Berendt, Nada Brahma, Destiny Books, 1991,str. 89-90.

5. Cytowane w: Joscelyn Godwin, Cosmic Music: Musical Keys to theInterpretation of Reality (Kosmiczna muzyka – muzyczne klucze do interpretacjirzeczywistości), Inner Traditions, 1989, str. 92.

6. Robert Lawlor, Sacred Geometry: Philosophy and Practice (Święta geomet-ria – filozofia i praktyka), Thames & Hudson, 1989, str. 12.

7. John Anthony West, The Case for Astrology, Viking Press, 1991, str. 320.8. Percy Seymour, The Scientific Basis of Astrology (Naukowa podstawa

astrologii), St Martin’s Press, 1992.9. Ze starożytnego chińskiego tekstu cytowanego w książce Josepha Camp-

bella Primitive Mythology (Prymitywna mitologia), Penguin, 1976, str. 454.10. Osoby, które czytały artykuł „Od pamięci wody do biologii numerycznej”

dra Jacquesa Benveniste zamieszony w 8 (6/1999) numerze Nexusa (str. 30-32),znajdą w tym stwierdzeniu analogie do opisywanego w nim zjawiska. – Przyp. red.

11. Szczegóły i dokładne omówienie typów można znaleźć w: Joel Friedlan-der, Body Types (Typy ciał), 1993; i Susan Zannos, Human Types (Typy ludzkie),1998. Obie książki wydane zostały przez Samuela Weisera.

LIPIEC-SIERPIEŃ 2000 NEXUS • 59

W POPRZEDNICH NUMERACH „NEXUSA”

Nr 5 (3/1999), cena 6,00 złBronie manipulujące ludzką świadomością; Taje-mnice dzienników majora Jordana, cz. 2 (dokoń-czenie), Szczepionki – czy na pewno bezpiecznei skuteczne?, cz. 1; Genetycznie modyfikowanażywność – nieprzewidywalne ryzyko; Silnik napę-dzany energią stałych magnesów; Ukryte dziejeJezusa i Świętego Graala, cz. 2; Ewolucja czyinterwencja?; NOLe i pozaziemskie jednostki bio-logiczne; Tajemniczy kryształ, cz.2 (dokończenie).

Nr 6 (4/1999), cena 6,00 złTajne wojny narkotykowe CIA, cz. 2; Banki cent-ralne i prywatna kontrola pieniądza, cz. 1; Szcze-pionki – czy na pewno bezpieczne i skuteczne?,cz. 2 (dokończenie); Zapper Becka – nadzieja nawyleczenie z AIDS; Abiogeneza lub efekt Fran-kensteina; Ukryte dzieje Jezusa i Świętego Graala,cz. 3 (dokończenie); Młot i wahadło, cz. 1; Bliskiespotkanie z ludźmi w czerni, cz. 1; StwórcySkrzydeł, cz. 1.

Nr 7 (5/1999), cena 7,00 złKontrola umysłów i Nowy Porządek Świata; Bankicentralne i prywatna kontrola pieniądza, cz.2 (dokończenie); Zanieczyszczenia szczepionek;Technologia genu terminacyjnego; Przekaźnikenergii Ziemi; Gwiezdny ogień – złoto bogów, cz.1; Młot i wahadło, cz. 2 (dokończenie); Bliskiespotkanie z ludźmi w czerni, cz. 2 (dokończenie);Stwórcy Skrzydeł, cz. 2.

Nr 8 (6/1999), cena 7,00 złChemiczne smugi – trucizna spadająca z nieba;Zasłona dymna nad śmieciami; Pokarm dla skóry;Tajemnice generatora Rife’a, cz. 1; Od pamięciwody do biologii numerycznej; Gwiezdny ogień– złoto bogów, cz. 2; Antarktyda – zaginionaAtlantyda?, cz. 1; Podróż do wiedzy o życiu pośmierci; Stwórcy Skrzydeł, cz. 3 (dokończenie).

Nr 9 (1/2000), cena 7,00 złKontrola umysłów z powietrza; Budowa WielkiejPiramidy w Gizie; Blaski i cienie teorii HIV, cz. 1;Tajemnice generatora Rife’a, cz. 2 (dokończenie);Transmutacja rtęci w złoto; Gwiezdny ogień– złoto bogów, cz. 3 (dokończenie); Antarktyda– zaginiona Atlantyda?, cz. 2 (dokończenie); Kon-takty z obcymi istotami w „Zgromadzeniu”, cz. 1;Starożytne pojazdy latające.

Nr 10 (2/2000), cena 7,00 złSieć szpiegowska Echelon, cz. 1; Sposób na ast-mę; Blaski i cienie teorii HIV, cz. 2; OgniwoJoe’ego – akumulator energii orgonalnej; JednolitaTeoria Materii; W królestwie władców pierście-nia, cz. 1; Noc czerwonego nieba; Kontakty z ob-cymi istotami w „Zgromadzeniu”, cz. 2 (dokoń-czenie); Nowy francuski raport w sprawie UFOi obrony.

Nr 11 (3/2000), cena 7,00 złSieć szpiegowska Echelon, cz. 2; Narkotyki i poli-tyka, cz. 1; Gaston Naessens i somatydy; Blaskii cienie teorii HIV, cz. 3 (dokończenie); Trans-mutacje nuklearnych odpadów; W królestwiewładców pierścienia, cz. 2 (dokończenie); Zapo-wiedź klęsk żywiołowych w latach 2000-2001;Ukryte elementy w muzyce i dźwiękach; Tajem-nice pochodzenia człowieka; UFO a bezpieczeńs-two narodowe.

UWAGA: Powyższe numery można zakupić bezpo-średnio z naszej redakcji za pomocą przekazu zamie-szczonego w środku numeru! Numerów 1, 2, 3 i 4 jużnie posiadamy i prosimy ich NIE ZAMAWIAĆ!

LISTY DO REDAKCJI

Szanowna Redakcjo,

W myśl zasady, że nie mo-żna podchodzić bezkrytycznie do wszystkiego, co sięczyta, chciałbym przedstawić moje wątpliwości odnoś-nie tego, czego dowiedziałem się o AIDS z cykluartykułów „Blaski i cienie teorii HIV” (Nexus, nr 9,10 i 11). Autorzy tych artykułów usiłują udowodnić,że wirus HIV nie ma nic wspólnego z chorobą AIDS,i że tak naprawdę to go w ogóle nie ma, a to, cobierzemy za HIV, to jedynie zbitek komórkowychodpadów. Jednak dowody, które przedstawiają napoparcie tej teorii, wydają mi się mocno wątpliwe. Boczy takim dowodem mogą być kontrowersyjne bada-nia zaledwie kilku naukowców i skomplikowanestatystyczne analizy przypadków zarażeń w tzw.grupach podwyższonego ryzyka. Czyżby tysiące,a może nawet setki tysięcy naukowców w wieluinstytutach całego świata zajmujących się badaniemHIV-AIDS to głupcy, którzy mylą się lub powielająbłędy swoich poprzedników? A może znowu zawiązałsię jakiś spisek na niemówienie prawdy na ten temat?Nie chciałbym się wdawać w naukowo-medycznedyskusje, gdyż nie jestem specjalistą w tej dziedzinie,ale spróbuję podejść do tego tematu z logicznegopunktu widzenia.

Najczęściej nosicielami HIV są homoseksualiści,narkomani, chorzy na hemofilię oraz ci, którzyprowadzą rozwiązły tryb życia. Jest też wiele przypa-dków zarażenia się przez ludzi nie będących w gru-pie podwyższonego ryzyka, np. dziecka już w łoniematki, żony przez niewiernego męża i odwrotnieoraz nieostrożnego personelu medycznego obcującegona co dzień z chorymi. Nie ma nigdzie w literaturzemedycznej opisanego przypadku zakażenia wirusemkogoś, kto współżyje tylko z jednym partnerem, niezażywa narkotyków i nie miał nigdy przetaczanejkrwi. Wydaje mi się, że jest to niepodważalny dowódna to, że chorobą tą człowiek się zaraża, a nie jestona wynikiem nieprawidłowego funkcjonowania or-ganizmu tak jak w przypadku innych chorób np.zawału serca czy nowotworu. Jeśli zatem człowiek sięnią zaraża, to coś tę chorobę musi przenosić. Jeśli niewirus, to co? Bakteria? A może indukuje się ona jakprąd? Wszak objawy kliniczne AIDS są typowe i niemożemy mówić o mylnej diagnozie stawianej przezlekarzy, co wyraźnie sugerują autorzy artykułu.

Innym dowodem na to, że to jednak wiruswywołuje AIDS jest fakt, że większość tych, u którychwykryto przeciwciała w końcu zapada na AIDS.Oczywiście jeden zachoruje szybciej, drugi później.Zależy to pewnie od indywidualnych predyspozycjiorganizmu, a może i od innych czynników. Tak jestz większością chorób wirusowych, choćby popularnągrypą. Nie zawsze w rodzinie wszyscy na nią zapa-dają pomimo bliskich kontaktów. Nie słyszałem jed-nak o przypadku, żeby na AIDS chorował ktoś,u kogo nie wykryto wcześniej wirusa HIV.

Nie przemawia też do mnie argument, żewirusa HIV nie udało się wyizolować, sfotografować,że nikt go jeszcze nie widział, więc na pewno nieistnieje. Naukowcy twierdzą, że większości retro-wirusów nie można wyizolować, a ich obecność okreś-la się właśnie na podstawie istnienia przeciwciał.Dlaczego więc HIV miałby być inny?

Niedawno Francuzi oznajmili, że odkryli nową,zmutowaną odmianę wirusa HIV. Coraz częściejmówi się też o tym, że wkrótce może powstać taki szczepwirusa, który będzie rozprzestrzeniał się w powietrzu.Czy to też będzie zbitek komórkowych odpadów?

Z treści tych trzech artykułów nie wywnios-kowałem, co powoduje chorobę AIDS (może niezbyt

uważnie czytałem tekst pełen specjalistycznych okreś-leń i zwrotów). Dowiedziałem się tylko, że kilkubadaczy podważa teorię HIV-AIDS, nie dając żad-nego alternatywnego wyjaśnienia. Wniosek nasuwasię sam – najłatwiej jest krytykować innych.

Autorzy artykułu sugerują, że całe te zamiesza-nie wokół HIV-AIDS ma z pewnością podłoże finanso-we. Na pewno ogromne subwencje rządowe na bada-nia nie są bez znaczenia. Ale w ukrywaniu prawdy teżnie widzę sensu. To czy HIV wywołuje chorobę AIDSczy nie, jest jedynie sporem merytoryczny nie mającymwiększego znaczenia finansowego dla instytutów nau-kowych. Jak dotąd nie wynaleziono lekarstwa na tęchorobę, więc nikt nie obetnie dotacji na ten cel.Koncerny farmaceutyczne też nic nie tracą, bo nadalbędą produkowały leki na AIDS. W tej sytuacjiukrywanie prawdy pozbawione jest logicznego sensu.

Widzę jednak powód, dla jakiego kilka osóbusiłuje podważyć autorytet tysięcy naukowców z całe-go świata. No, kto zgadnie jaki to powód? Odpowiedźjest prosta – chodzi o kasę. Zawsze się znajdziegrupka rządnych sensacji ludzi, która kupi takąniesamowitą historyjkę.

Jeśli jednak się okaże, że te kilka osób miałorację, to ich z góry przepraszam.

Robert Pruszyński, Gniezno

Z braku miejsca pozwolę sobie tylko na kilkauwag. Poza tym nie chcę się wdawać w spór międzyzwolennikami teorii mówiącej, że retrowirus HIVwywołuje AIDS, i jej przeciwnikami, ponieważ niejestem z wykształcenia biologiem. Po pierwsze,przeciwnicy to również naukowcy, i to nie mniejwybitni od tych z grupy zwolenników. Jest ichbardzo wielu i systematycznie ich przybywa, pozatym istnieje już niemała literatura na ten tematwspierająca ich pogląd. Po drugie, jeśli przez lata niedopuszcza się ich do głosu, unika się otwartejdyskusji z nimi i nie daje się im dotacji na badania, tojest to dla mnie sygnał, że coś tu cuchnie. Po trzecie,niemożność wyizolowania przez dwadzieścia latchoćby jednego wirusa mimo milionów chorych teżjest zastanawiająca. Po czwarte, stwierdzanie obec-ności wirusa u osób, które nie mogą go mieć z racjibraku kontaktu z chorymi na AIDS, o czym wspo-minają autorzy artykułu (chyba przeoczył pan tenfragment), daje również wiele do myślenia. Po piąte,rzeczywiście chodzi tu również o pieniądze, i towcale niemałe. Zwolennicy teorii HIV-AIDS mogąnieźle z niej żyć aż do emerytury, co roku obiecując,że już w następnym roku stworzą lek na AIDS.Można by jeszcze przytoczyć kilka dalszych argu-mentów, lecz nie widzę takiej potrzeby. Nie wiem,kto ma rację, niemniej pewne fakty, każą mi patrzećprzychylnym okiem na to, co mówią przeciwnicy.

Nie ma tu żadnego spisku, ale cicha nie wyar-tykuowana zmowa, za którą kryją się różne inte-resy, których podłożem są pieniądze i ambicje.

To, że ostatnio zaczyna się jednak po trochudopuszczać do głosu przeciwników teorii HIV-AIDS oznacza moim zdaniem, że zwolennicy tejteorii zrozumieli, że nie da się już dłużej jej utrzy-mać i próbują elegancko, z twarzą wybrnąć z tejniezręcznej sytuacji, w jaką się wpędzili w wynikupośpiechu wywołanego ambicjami (przedwczesneoficjalne ogłoszenie przez Margaret Heckler, żeAIDS jest wywoływany przez HIV). Ustępująpowoli pola przeciwnikom, ale tak, aby nie dopuś-cić do utraty swojego prestiżu. Jeśli jest się uzna-nym autorytetem, nie jest łatwo powiedzieć pokilkunastu latach: „Całkowicie się myliłem. Prze-praszam miliony ludzi, które ucierpiały z mojego

powodu”. Wielu naukowców to ludzie chorob-liwie ambitni, którzy niechętnie przyznają się dobłędu. Z ciekawością będę obserwował dalszy biegtego naukowego sporu, bowiem interesuje mniejego finał.

Ryszard Z. Fiejtek

60 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2000