Nexus 07

61

Transcript of Nexus 07

Page 1: Nexus 07
Page 2: Nexus 07

NEXUSNOWE CZASY

Ludzkość przeżywa obecnie okres ogromnych przemian. Mając to na uwadze NEXUS stara się docierać dotrudno dostępnych informacji, które mogłyby pomóc ludziom w pokonywaniu związanych z nimi trudności.NEXUS nie jest związany z żadnym ruchem religijnym, filozoficznym, polityczną ideologią oraz organizacją.

ROK II, NUMER 5 (7) • WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999

NR INDEKSU 346 179 WYDANIE POLSKIE ISSN 1506-0284

WIEŚCI Z GLOBALNEJ WIOSKI 3Przegląd wiadomości, których prawdopodobnie nieczytaliście.

Uri DowbenkoKONTROLA UMYSŁÓW I NOWY PORZĄDEKŚWIATA 7

Zdeprogramowane ofiary programów kontroli umys-łów MKULTRA i Monarch ujawniają kulisy swojegozniewolenia, opowiadając mrożące krew w żyłach his-torie o byciu niewolnikami w rękach wysokich rangąpolityków. Jeśli ich przeżycia są prawdziwe, wynikającez nich implikacje są powodem do niepokoju.

BANKI CENTRALNE I PRYWATNA KONTROLAPIENIĄDZA, cz. 2 (dokończenie) 13

Kto kontroluje emisję pieniędzy, kontroluje rządy a zaich pośrednictwem ludzi. Manipulując frakcyjną rezer-wą bankową Rothschildowie i ich sojusznicy zaczęli napoczątku XIX wieku przejmować kontrolę nad bankamicentralnymi Anglii, Francji i Stanów Zjednoczonych.

ZANIECZYSZCZENIA SZCZEPIONEK 20Wysocy rangą urzędnicy służb medycznych od dziesię-cioleci wiedzą, że szczepionki są zanieczyszczone wiru-sami zwierzęcymi i niewiele robią, aby to zmienić. DrLeonard G. Horowitz twierdzi, że występująca obecniena świecie epidemia dziwnych odmian raka i choróbukładu immunologicznego jest tego pochodną.

Martha L. CrouchTECHNOLOGIA GENU TERMINACYJNEGO 23

Opatentowana niedawno, lecz jeszcze nie sprawdzonatechnika genetyczna, której celem jest zabijanie nasiondrugiego pokolenia, może stanowić poważne zagroże-nie dla zdrowia ludzi oraz całego ekosystemu.

NAUKA: przegląd interesujących nowinekz pogranicza nauki 29

W tym numerze przedstawiamy patent z 1923 roku naurządzenie pozwalające pobierać energię wytwarzaną

przez naszą planetę, a także kilka dodatkowych uwagna temat „zjawiska Joe’ego” opisanego w artykule „Jaknapędzać samochód «energią punktu zerowego»?” za-mieszczonym w 3 (1/1999) numerze „Nexusa”.

Laurence GardnerGWIEZDNY OGIEŃ – ZŁOTO BOGÓW, cz. 1 33

Żyjący wśród starożytnych Sumerów ich legendarnibogowie Anunnaki ustanowili blisko 6 000 lat w temulinię krwi Graala, która podtrzymywana była przezspożywanie alchemicznej substancji zwanej „Gwiezd-nym Ogniem”.

Richard W. NooneMŁOT I WAHADŁO, cz. 2 (dokończenie) 40

Według dwóch najnowszych teorii geologicznych wy-suniętych przez Maca B. Straina i Jamesa Bowlesa siłyodpowiedzialne za globalne kataklizmy, których na-stępstwem były całkowite zagłady poprzednich cywili-zacji, w przyszłości znowu dadzą znać o sobie.

Albert K. BenderBLISKIE SPOTKANIE Z LUDŹMIW CZERNI, cz. 2 (dokończenie) 46

Jedno z pierwszych współczesnych spotkań z MIB-amimiało miejsce w roku 1953, kiedy znanego wówczasufologa, Alberta K. Bendera, odwiedziły trzy ubrane naczarno obce istoty, które zabrały go do swojej bazy naAntarktydzie, gdzie przekazały mu ważne informacje,zabraniając mu jednocześnie ich ujawniania.

STREFA MROKU: dziwne opowieściz nie tego świata 53

W tym numerze przedstawiamy pierwszą część wywia-du z drem Andersonem na temat rzekomego odkryciaw położonym w Nowym Meksyku kanionie kompleksuzagadkowych komór wypełnionych dziwnymi przed-miotami pozostawionymi przez podróżników w czasiezwących siebie „Stwórcami Skrzydeł”.

LISTY DO REDAKCJI 60

POWIEDZ SWOIM PRZYJACIOŁOM O „NEXUSIE”!

WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999 NEXUS • 1

Page 3: Nexus 07

WYDAWCAAgencja NOLPRESS s.c.Skrytka pocztowa 4115-959 Białystok–2tel. (085) 6512765

e-mail: [email protected]

REDAGUJERyszard Z. Fiejtek

WSPÓŁPRACAMirosław Kościuk

Jerzy Florczykowski

DRUKBiałostockie Zakłady Graficzne

Al. Tysiąclecia Państwa Polskiego 215-111 Białystok

Zam. 2547/99

————————————

WYDAWCA WERSJI ORYGINALNEJDuncan M. Roads

P.O. Box 30Mapleton, QLD 4560

Australiatel. +61 75442 9280fax +61 75442 9381

e-mail: [email protected]://www.peg.apc.org/∼nexus/

GRAFIKA NA OKŁADCEDawid Michalczyk

e-mail: [email protected]://users.cybercity.dk/∼bcc5877/home.html

OŚWIADCZENIE W SPRAWIE PRZEDRUKÓWZachęcamy wszystkich do rozpowszechniania

zamieszczanych w NEXUSIE informacji.Zabrania się jednak powielania publikowanych

w nim artykułów, zarówno w formiedrukowanej, jak i elektronicznej (z Internetem

włącznie) bez pisemnej zgody redakcji!

Wszystkie opinie wyrażane na łamachNEXUSA są opiniami ich autorów

i niekoniecznie odzwierciedlają punktwidzenia wydawcy.

Redakcja nie ponosi odpowiedzialnościza treść zamieszczanych na łamach

NEXUSA reklam i ogłoszeń.

FILIEWIELKA BRYTANIANEXUS Magazine

55 Queens Road, East GrinsteadWest Sussex, RH19 1BG

Wielka Brytaniatel. +44 (0) 1342 322854fax +44 (0) 1342 324574

e-mail: [email protected]

EUROPANEXUS Magazine

P.O. Box 372Dronten, 8250 AJ

Holandiatel. +31 (0)321 380558fax +31 (0)321 318892

e-mail: [email protected]

WŁOCHYNEXUS

Avalon EdizioniPiazza Mazzini 52

35137 PadovaWłochy

tel. +39 (0)49 912 6006fax +39 (0)49 912 6006

USANEXUS Magazine

P.O. Box 177Kempton, IL 60946-0177

USAtel. +1 815 253 6464fax +1 815 253 6454

e-mail: [email protected]

OD REDAKCJIOglądając niedawno jeden z dzienników telewizyjnych Programu 1 Telewizji

Polskiej, usłyszałem wypowiedź pewnej pani profesor, specjalistki w dziedziniegenetyki, która mnie wręcz zmroziła. Ta wielce uczona osoba powiedziała takniemądrą rzecz, że nie sposób tego nie skomentować. Podana w Wiadomościachinformacja mówiła o próbie skrzyżowania powszechnie spożywanego przez naswarzywa z jakimś afrykańskim owocem, który – co podkreślono – nie ma nawetpolskiej nazwy. Otóż, wspomniana pani profesor powiedziała, że owoce krzyżó-wki tych dwóch roślin (czyli zupełnie nowe warzywo lub owoc) będzie możnaspokojnie spożywać, ponieważ geny użyte do jej wytworzenia pochodzą z ist-niejących od dawna jadanych – a co za tym idzie, nieszkodliwych dla człowieka– roślin. Taki był mniej więcej sens jej wypowiedzi.

W związku z nią chciałbym zwrócić uwagę, że zakładanie z góry, iż coś będzienieszkodliwe, zwłaszcza wprowadzany do środowiska naturalnego nowy orga-nizm, jest co najmniej nieroztropne. Aby móc stwierdzić, czy nowy sztuczniewytworzony owoc (lub warzywo) nie będzie dla człowieka szkodliwy, trzebaprzeprowadzić kompleksowe, trwające wiele lat badania, a i wtedy nie będzie sięmiało pewności, czy czegoś się nie przeoczyło, ponieważ układ, jaki należy w tymprzypadku zbadać, jest tak złożony, że nie sposób przewidzieć i uwzględnićwszystkie czynniki. Czasami pewne efekty uboczne mogą ujawnić się dopiero polatach i prawidłowe ustalenie, co jest ich przyczyną, możne nie być łatwą sprawą.

Najlepszym dowodem, że manipulacje na genach mogą być bardzo niebez-pieczne, była inna informacja podana dużo wcześniej w Panoramie w Programie2 Telewizji Polskiej, mówiąca o badaniach genetycznie zmodyfikowanych ziem-niaków prowadzonych na szczurach, w wyniku których stwierdzono ich silniedegeneratywny wpływ na te zwierzęta przejawiający się w wywoływaniu raka.

Uważam, że nasza wiedza na temat genów, jest jeszcze zbyt prymitywna,abyśmy bawili się w Boga. Naukowcy niejednokrotnie już dowiedli, że nie potrafiąprzewidywać negatywnych skutków swoich poczynań.

Głoszenie poglądu, że połączenie istniejących w przyrodzie genów pobranychz jadalnych przez człowieka roślin nie może być szkodliwe, to jak twierdzenie, żepołączenie gliceryny i kwasu azotowego nie może być wybuchowe (nitroglicery-na), ponieważ obie te substancje istniejące osobno nie mają takich eksplozyjnychwłaściwości.

Na pewno nie zjem tego nowego owocu jako pierwszy. Poczekam i popatrzę.Osobom zainteresowanym i zaniepokojonym transgeniczną (zmodyfikowaną

genetycznie) żywnością polecam szczególnej uwadze zamieszczony w tym nume-rze artykuł „Technologia genu terminacyjnego”.

Niestety, mimo iż wydaliśmy już 6 numerów (nie licząc niniejszego), ilośćczytelników Nexusa nie wzrasta w takim tempie, jak byśmy sobie tego życzyli. Jestwiele tego przyczyn, z których dwie najważniejsze to dystrybucja, na którą niemamy praktycznie wpływu, i – obawiam się – zbyt trudne dla przeciętnegoczytelnika artykuły. Aby Nexus mógł dalej się ukazywać, zmuszeni jesteśmypodnieść jego cenę, albowiem nie możemy już dłużej do niego dokładać. Nexusukazuje się w tak niewielkim nakładzie, że dotychczasowa jego cena nie pokrywaław pełni wszystkich kosztów jego wytworzenia, poza tym w ciągu tego rokukilkakrotnie wzrastała cena papieru i usługi poligraficznej i zapewne to jeszcze niekoniec tych podwyżek, ponieważ drastyczny wzrost ceny benzyny w ostatnichtygodniach wpłynie bez wątpienia na cenę wszystkiego.�

Ryszard Z. Fiejtek

Korespondencję do nas kierować prosimy na skrytkę pocztową podaną przyadresie redakcji lub za pośrednictwem Internetu ([email protected]).

2 • NEXUS WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999

Page 4: Nexus 07

ZARAŻENI WIRUSEM HIV MOGĄPOZOSTAĆ ZDROWI

L ekarze z londyńskiego szpitalaRoyal Free opublikowali ostat-

nio sprawozdanie, zgodnie z którym25 procent ludzi zainfekowanychHIV za 20 lat nadal będzie zdrowych.

Według przewidywań opartych naanalizach komputerowych od 15 do20 procent będzie zdrowych po 25latach.

Badania te znajdują potwierdzeniew innych analizach, które wykazują,że pewna liczba zarażonych wirusemHIV pozostanie zdrowa przez długiczas bez jakichkolwiek objawów cho-roby.

Coraz więcej lekarzy twierdzi, żepacjentom zarażonym HIV zażywają-cym AZT lub inne toksyczne lekigrozi znacznie większe prawdopodo-bieństwo zachorowania na AIDS niżw przypadku ich nieprzyjmowania.(Źródło: Guardian Weekly, 7 sierpień 1994)

WALKA O KONTROLĘ NADŚWIATOWYM BANKIEM NASION

O siemnaście Międzynarodowych Oś-rodków Badawczych Rolnictwa (In-

ternational Agricultural Research Center;IARC) stało się przedmiotem walki mię-dzy Bankiem Światowym (World Bank)i krajami rozwijającymi się.

Kraje rozwijające się walczą z zakusamiBanku Światowego, który chce przejąćkontrolę nad tymi mającymi kluczoweznaczenie z punktu widzenia globalnejprodukcji żywności ośrodkami badaw-czymi.

Bank Światowy chce przejąć kontrolęnie tylko nad tymi ośrodkami, ale równieżnad ich bezcennymi zbiorami genetyczniezróżnicowanych nasion. Kraje rozwijającesię twierdzą, że skoro większość tych na-sion pochodzi z ich krajów, zatem onepowinny sprawować nad nimi kontrolę.

Tych osiemnaście założonych w latachpięćdziesiątych ośrodków stanowi forpo-cztę walki o zaspokojenie wzrostu zapo-trzebowania na żywność.

„Wyniki obecnych zmagań mogą miećbardzo szerokie i daleko idące skutki”– twierdzi Pat Mooney z Międzynarodo-wej Fundacji Postępu Rolniczego stano-wiącej jedną z grup nacisku. – „Kontrolu-jąc badania z dziedziny rolnictwa, BankŚwiatowy wpływa tym samym na przyszłykształt rolnictwa w skali całego świata”– dodał Pat Mooney, który twierdzi rów-nież, że poparcie banku dla reform ekono-micznych w krajach rozwijających się spro-wadzające się do popierania upraw na-stawionych na zysk kosztem upraw lokal-nych grozi wręcz zatrważającymi konsek-wencjami.

W maju bieżącego roku ośrodki IARCpodpisały z oenzetowską Organizacją ds.Żywności i Rolnictwa (Food and Agricul-ture Organization; FAO) umowę, w myślktórej kontrolę sprawować będzie spon-sorowana przez FAO Międzyrządowa Ko-misja ds. Genetycznego Zasobu Roślin(Intergovernmental Commission on Plant

Genetic Resources), w której każdy z kra-jów członkowskich ma jeden głos.

Mimo iż ta propozycja ma pełne popar-cie FAO, została ona odrzucona na spot-kaniu w Delhi przez Konsultatywny Ze-spół ds. Międzynarodowych Badań Rol-niczych (Consultative Group for Interna-tional Agricultural Research) – nieformal-ny zespół dawców finansowany przez ośro-dki IARC.

W normalnych warunkach zespół tenprawie w ogóle nie ingeruje w działalnośćośrodków IARC, które są z zasady zupeł-nie samodzielne, lecz prezes tego zespołuz Delhi, Ismail Serageldin, odrzucił po-wyższy plan i zaproponował ustanowieniekomitetów nadzorowanych przez BankŚwiatowy, które kontrolowałyby fundusze,badania i prawa własności dóbr intelek-tualnych.

Tak się składa, że Ismail Serageldin jestjednocześnie wiceprezesem Banku Świa-towego do spraw rozwoju, dzięki czemuznajduje się w sytuacji umożliwiającej mukontrolę wielkości ewentualnego wsparciafinansowego, które tych osiemnaście kra-jów otrzyma w przyszłości.(Źródło: New Scientist, 2 lipiec 1994)

ZWIĄZEK PÓLELEKTROMAGNETYCZNYCH

Z TRUDNOŚCIAMI W UCZENIU SIĘ

W badaniach typu „double blind” (ba-dania, których celem jest uzyskanie

maksymalnie obiektywnych wyników, po-legające na tym, że osoby badane i badają-ce nic nie wiedzą o sobie nawzajem, aż domomentu zakończenia badań i ogłoszeniawyników – przyp. tłum.) przeprowadzo-nych w szkole „New Way School” w Scot-tsdale w Arizonie dotyczących skuteczno-ści systemu eliminującego wszelkie polamagnetyczne wewnątrz klasy uzyskano wy-nik, w którym liczba uczniów z „prob-lemami behawioralnymi” zmniejszyła sięo 37 procent.

System eliminacji pól elektromagnety-cznych nosi nazwę „Clarus CL-100, Elect-romagnetic Field Conditioning System”i jest produktem Clarus Systems Group.Szkoła New Way School jest placówkąprywatną i uczy dzieci o normalnym ilora-

zie inteligencji od pierwszej do dwu-nastej klasy, które mają trudnościz uczeniem się oraz kłopoty z kon-centracją.(Źródło: Komunikat prasowy Clarus Sy-stems Group, San Clemente, CA, USA)

OBAWY PRZED GENETYCZNIEMODYFIKOWANĄ ŻYWNOŚCIĄ

PRZYCZYNĄ MASOWEGOWYKUPYWANIA PRODUKTÓW

ORGANICZNYCH

W Wielkiej Brytanii znaczniewzrosła sprzedaż żywności or-

ganicznej – do tego stopnia, że super-markety mają kłopoty z dostarcze-niem odpowiedniej jej ilości. Głównasieć sklepów twierdzi, że organiczneprodukty tak się spopularyzowały, żestały się obecnie główny produktemrynkowym, będąc jeszcze niedawno

produktem o wręcz marginalnym zna-czeniu.

Tesco, jedna z głównych sieci brytyjs-kich supermarketów, poinformowałao stuprocentowym wzroście sprzedażyproduktów organicznych i obecnie spon-soruje badania prowadzone przez Uniwer-sytet Aberdeen w Szkocji, których celemjest ustalenie zasad udzielania pomocyfarmerom w celu ułatwienia im przesta-wienia się na produkcję organiczną.

Do akcji tej włączyły się także australijs-kie supermarkety, z Colesem i Woolwort-hsem (nazwy sieci sklepów) na czele jakosiłami napędowymi produkcji organicznej,osiągając imponujące wyniki.

Scott Kinnear, przewodniczący OrganicFederation of Australia (Australijska Fe-deracja Organiczna), utrzymuje, że samtylko europejski rynek produktów organi-cznych warty jest 6 miliardów dolarówaustralijskich rocznie i wciąż rośnie.(Źródła: Daily Telegraph, 7 styczeń 1999;Independent on Sunday, 10 styczeń 1999;The Australian, 2 luty 1999)

MIKROUKŁADOWE IMPLANTYZASTĘPUJĄ PIGUŁKI I MIKSTURY

K rzemowy układ scalony może pew-nego dnia zastąpić bolesne zastrzyki,

trudne do przełknięcia pastylki i miksturyo wstrętnym smaku.

W miejsce danych naukowcy planująumieścić w takich mikroukładach leki. Za-programowany na wprowadzanie do or-ganizmu maleńkich dawek leków w okreś-lonym czasie, układ taki będzie wszczepia-ny pod skórę pacjenta lub jeśli zajdzie takakonieczność, połykany.

Prototyp takiego urządzenia został jużwykonany przez naukowca z Massachu-setts Institute of Technology (MIT), draRoberta Langera, we współpracy z Joh-nem Santinim i Michaelem Cimą. Uważa-ją oni, że układ można wykorzystywać dodostarczania organizmowi leków przeciw-bólowych lub przeciwrakowych, do diag-nozowania stanu zdrowia pacjenta, w bi-żuterii do wydzielania zapachów, wszędzietam, gdzie istnieje potrzeba dostarczaniajednego lub więcej związków chemicznychw ściśle określonych ilościach i czasie.

WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999 NEXUS • 3

Page 5: Nexus 07

. . .WIEŚCI Z GLgBALNEJ WIOSKI. . .Można nawet stworzyć układ montowa-

ny na przykład w odbiornikach telewizyj-nych, który uwalniałby do otoczenia od-powiednie zapachy. Widoki oceanu moż-na by w ten sposób wzbogacić zapachemsłonej wody morskiej, zaś widok ogroduzapachami kwiatów.

Urządzenie to jest pierwszym tego ro-dzaju i umożliwia zmagazynowanie we-wnątrz układu jednego lub więcej związ-ków chemicznych, a następnie uwalnianieich na życzenie. Do uruchamiania tegourządzenia może służyć mikroprocesor,zdalny sterownik lub biosensor.

Naukowcy utrzymują, że rozmiar tegoukładu będzie można w zależności odprzeznaczenia zmniejszyć do 2 milimet-rów. Istnieje również potencjalna możli-wość umieszczenia w nim do 1000 zasob-ników, o ile oczywiście będą odpowiedniomałe.

Kolejną zaletą takiego mikroukładu jestjego niska cena. Dr Langer i jego zespółwytwarzają je w cenie 20 dolarów za sztu-kę, lecz w przypadku jego produkcji nawiększą skalę jego cena może spaść dokilku dolarów, a może nawet jeszcze niżej.(Źródła: Agencja Reutera; Nature, nr 397, 28styczeń 1999)

WOJNA W SIECI– INTERNET KONTRA WIELKI BRAT

P rawdopodobnie mało kto słyszał o fia-sku prowadzonych w Paryżu negoc-

jacji dotyczących Międzynarodowego Po-rozumienia w Sprawie Inwestycji (Multi-lateral Agreement on Investment; w skró-cie MAI). Jest to zaskakujący epilog, po-nieważ było to jedno z najważniejszychwydarzeń roku 1998.

Delegaci z 29 najbogatszych krajówświata, przedstawiciele ministerstw finan-sów, bankierzy i urzędnicy państwowi spo-tykali się przez dwa lata, negocjując coś,co mogłoby się stać najdalej wybiegającąw przyszłość umową tego stulecia. O tymrównież mało kto słyszał, ponieważ negoc-jacje te prowadzono raczej w tajemnicy.

Na szczęście znaleźli się ludzie, którzyod początku byli nastawieni do tej umowypodejrzliwie. Kiedy w roku 1995 rozpo-częto jej opracowywanie, ci, którzy ją po-pierali, głosili, że jest to ostatni krok nadrodze budowy globalnej, ogólnoświato-wej ekonomii. Jej oponenci uznali ją jed-nak za spisek międzynarodowych spółekmający na celu uwolnienie się od kontroliich działalności przez demokratyczne wła-dze poszczególnych krajów.

Ogłoszenie tego wszystkiego w Inter-necie, po dwóch, a może nawet jeszczewięcej, latach częściowo tajnych negocja-cji, diametralnie zmieniło sytuację. Tajem-nica, która początkowo zrodziła jedynieumiarkowane niedowierzanie, przerodziłasię w spontaniczny opór. Zawiązana „adhoc” od Kanady i Stanów Zjednoczonychprzez Europę, Indie aż po Nową Zelandiękoalicja zrzeszająca zwolenników ochronyśrodowiska, samorządów lokalnych, pra-

cowników resortów zdrowia, działaczy narzecz praw człowieka, związkowców, or-ganizacji charytatywnych i kościelnych za-częła tworzyć wspólny front wykorzystującdo swoich poczynań Internet.

Internet stał się nośnikiem protestują-cych umożliwiającym im utworzenie lobbyi wymianę informacji, jak świat długi i sze-roki. MAI broniła się przed nieustającymatakiem ze wszystkich stron świata, dopókirząd francuski nie wycofał się w roku 1998z negocjacji tej umowy.

Analitycy mediów i obserwatorzy Inter-netu zgodnie stwierdzili, że to właśnie onumożliwił uśmiercenie MAI (w jego naj-nowszej inkarnacji).(Źródła: The Independent, 10 styczeń 1999;Guardian Weekly, 7 luty 1999)

OBAWY O ZACHOWANIE PRAWADO PRYWATNOŚCI W KOMPUTERACH

EUROPOLU

N owy rok otwiera drzwi nie tylko dlaeuro (chodzi o jednostkę pieniężną

Unii Europejskiej), ale także dla Euro-polu, świeżo wyklutemu pisklęciu w po-staci agencji policyjnej sił specjalnych 15państw, która będzie używała pierwszejpartii swojego systemu komputerowegodo walki z przestępczością w ramach UniiEuropejskiej.

Europol Computer System, któregoskrótowa nazwa brzmi TECS, jest marze-niem policjanta i koszmarem obrońcypraw człowieka. W chwili obecnej ten sys-tem komputerowy został zdefiniowany ja-ko tymczasowy, lecz wkrótce zapewniagencji policyjnej pełnię analitycznych da-nych dotyczących nie tylko zatwardziałychkryminalistów i osób podejrzanych, leczrównież ofiar, potencjalnych ofiar, osób,które mają podejrzane kontakty z krymi-nalistami, a być może nawet świadków.Można tam będzie również przechowywaćdane dotyczące stanu zdrowia i przynależ-ności rasowej.

W swojej ostatecznej formie TECS zo-stanie rozszerzony do rozmiarów umoż-liwiających przechowywanie bardziej ogól-nego banku danych dotyczących co naj-mniej miliona osób.

Rząd Niemiec, zwłaszcza Partia Zielo-nych, reaguje bardzo nerwowo na wpro-wadzenie tego systemu. Niemcy mają naj-ostrzejsze w Europie prawo dotycząceochrony danych osobistych i sprawa do-stępu do nich jest tam szczególnie draż-liwa. Szczególnie kontrowersyjna jestsprawa przechowywania danych na tematświadków.

Początkowo z danych tego systemu bę-dą mogli korzystać tylko pracownicy Euro-polu – oddelegowani do pracy w Hadzez poszczególnych państw detektywi. Jed-nak po rozszerzeniu tego systemu do ban-ku jego danych będą mogli zapukać polic-janci ze wszystkich krajów europejskich.Na przykład francuski policjant będziemógł dowiedzieć się prywatnych aspektówżycia niemieckiego obywatela i z całą pew-

nością będzie traktował te informacje bar-dziej beztrosko niż niemiecki policjant.

Aresztowanie belgijskiego policjantapod zarzutom sprzedawania mafii infor-macji pochodzących z systemu Schengenuruchomiło dzwonki alarmowe w Niem-czech.

Oficerowie Europolu nie mogą jak do-tąd funkcjonować w trybie przewidzianymdla policjantów federalnych, zaś szefemEuropolu jest niemiecki detektyw o niepo-szlakowanej opinii. Mimo to dostęp dodanych stanie się prawdopodobnie punk-tem zapalnym.(Źródła: Roger Boyes z Bonn; Sunday Times,3 styczeń 1999)

DZIESIĘĆ NAJGORSZYCH KORPORACJIROKU 1998

W edług bardzo otwartego w swoichwypowiedziach magazynu Multina-

tional Monitor poniższe firmy zasłużyły namiano najgorszych korporacji roku 1998:

• Chevron – za prowadzenie interesówz brutalną dyktaturą w Nigerii i praw-dopodobny współudział w mordowaniucywilnych przeciwników reżimu.

• Coca-Cola – za nęcenie dzieci cuk-rem i wodą gazowaną. Obecnie amerykań-skie dzieci piją dwa razy więcej wodygazowanej niż mleka, podczas gdy 20 lattemu piły dwa razy więcej mleka.

• General Motors – za bycie integralnączęścią nazistowskiej machiny wojenneji uporczywe zaprzeczanie temu, mimo uja-wnienia po latach dokumentów, które te-go dowodzą.

• Loral i jego naczelny dyrektor Ber-nard Schwartz – za utopienie 2,2 milionówdolarów w kasach Clintona-Gore’a i PartiiDemokratycznej. W ramach rewanżu ad-ministracja Clintona zrezygnowała z obro-ny praw człowieka, aby ułatwić tej firmietransfer technologii do Chin.

• Mobil – za popieranie indonezyjskichwojskowych, którzy złamali powstanierdzennych mieszkańców prowincji Acehoraz rzekome udostępnienie parku ma-szynowego spółki do kopania masowychgrobów.

• Monsanto – za wprowadzanie gene-tycznie zmodyfikowanej żywności na rynekbez odpowiedniego jej przetestowaniaoraz właściwego etykietowania, a co zatym idzie, narażenie klientów na nieprze-widywalne ryzyko.

• Royal Caribbean Cruise Lines – zawymigiwanie się od winy z powodu cięż-kiego przestępstwa, jakim było zrzuceniedo Oceanu Atlantyckiego ropy naftowej,a następnie wciskanie Straży Przybrzeżnej(Coast Guard) na ten temat kłamstw.

• Uncal – za współudział w licznychskażeniach środowiska i gwałcenie prawado tego stopnia, że obywatele Kaliforniizłożyli petycję do stanowego prokuratorageneralnego o cofnięcie tej spółce licencji.

• Wal-Mart – za niszczenie małomias-teczkowej Ameryki, za płacenie niesamo-wicie niskich poborów (olbrzymia liczba

4 • NEXUS WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999

Page 6: Nexus 07

Płyta OceanuIndyjskiego

Australia

Przerwany Grzbiet(Broken Ridge)

Płaskowyż Kerguelen(Kerguelen Plateau)

Płyta Antarktyczna

Antarktyda

Zaginiony kontynent

. . .WIEŚCI Z GLgBALNEJ WIOSKI. . .pracowników Wal-Mart korzysta z kartekżywnościowych) i wyzysk azjatyckich dzieci.

• Warner-Lambert – za wprowadzeniena rynek niebezpiecznego leku przeciwkocukrzycy, Rezulinu, który doprowadził jużdo co najmniej 33 przypadków śmierciw wyniku uszkodzenia wątroby.(Źródło: Multinational Monitor, www.essen-tial.org/monitor/monitor.html)

PODWÓJNA MASTEKTOMIA(AMPUTACJA OBU SUTKÓW)– KŁOPOTY ZE STATYSTYKĄ

C o roku setkom kobiet z Zachodu usu-wa się chirurgicznie obie zdrowe pie-

rsi w celu zapobieżenia wystąpienia w nichraka. Jednak nawet ta „ekstremalna” me-toda prewencyjna nie jest w stu procen-tach skuteczna.

Opublikowane ostatnio w New EnglandJournal of Medicine wyniki badań wskazują,że podwójna mastektomia obniża ryzykośmierci z powodu raka piersi o 90 procent.

Co ciekawe, naukowcy z Kliniki Mayopodali tę liczbę na podstawie „modelustatystycznego” jak również na podstawie„śmiertelności wśród «sióstr pacjentek»”to znaczy kobiet, które nie poddały sięoperacji, lecz przypuszczalnie musiały sta-wić czoło takiemu samemu ryzyku zacho-rowania na raka. Zbadano 639 kobiet,które w latach 1960-1993 poddały się po-dwójnej mastektomii i nie miały objawówraka. Odkryto, że nastąpiły tylko dwa przy-padki śmierci, podczas gdy z danych statys-tycznych wynikało, że powinno ich być 20.

Okazało się zatem, że 619 kobietomwykonano radykalny i zbędny zabieg chi-rurgiczny i nadal nie jesteśmy ani o jotęmądrzejsi ani nie potrafimy wyciągnąćz tego żadnych wniosków.(Źródła: The Australian, 15 styczeń 1999;Time, 25 styczeń 1999)

ODNALEZIENIE ZAGINIONEGOKONTYNENTU!

U czeni odnaleźli kontynent, który wy-nurzał się z Oceanu Indyjskiego co

najmniej trzy razy w czasie ostatnich 80milionów lat. Podwodny kontynent znaj-duje się około 4 000 kilometrów na połu-dniowy zachód od Australii.

Odkrycie okoliczności i warunków to-warzyszących wynoszeniu skorupy ziems-kiej ponad poziom morza jest tak nie-spodziewane, że trzeba będzie ponowniezrewidować teorie na temat powstawaniakontynentów.

Geolodzy pracujący na pokładzie statkuwiertniczego Joides Resolution w ramachMiędzynarodowego Programu WierceńOceanicznych odkryli, że dwie podwodneformacje, Płaskowyż Kerguelen (PlateauKerguelen) i Przerwany Grzbiet (BrokenRidge), znajdujące się obecnie na głębo-kości około 2 000 metrów pod powierzch-nią morza, były kiedyś ze sobą połączone.Tworzyły wspólnie kontynentalny szelfo powierzchni dwóch milionów kilomet-rów kwadratowych.

Badając wydobyte szczątki roślin i skamie-niały plankton morski, uczeni ustalili trzyokresy, w czasie których następowało wynie-sienie skorupy ziemskiej ponad powierzch-nię morza: 110, 85 i 35 milionów lat temu.(Źródło: New Scientist, 20 luty 1999)

ZAGROŻENIE SWOBODY LECZENIAW NOWEJ ZELANDII

T rzyletni Liam Williams-Hollowayukrył się i obecnie poszukuje go poło-

wa nowozelandzkiej policji. Jego „prze-stępstwo” polega na tym, że ma rodziców,którzy martwią się o niego.

Rodzice Liama nie zgodzili się na dalsząeksperymentalną chemioterapię prowa-dzoną przez Ośrodek Opieki Zdrowotnejw Otago i ukryli się, co spowodowałopolowanie na nich wzdłuż i wszerz NowejZelandii, włącznie z nalotami na klinikialternatywnych metod leczenia.

Obawiając się rosnącej fali społecznegopoparcia, Sąd Rodzinny nałożył mediomknebel cenzury, zabraniając im publikowa-nia czegokolwiek, co dotyczy Liama i jegorodziców.

W oświadczeniu rodziców Liama opub-likowanym w piątek 12 lutego 1999 rokuczytamy:

„Znając zainteresowanie społeczeństwai mediów sprawą naszego syna, pragnęliby-śmy wyjaśnić powody, które zmusiły nas dotakiego postępowania. Kiedy wasze dziec-ko ma nietypowe problemy ze zdrowiemi nie jesteście lekarzem, idziecie po pomocdo kliniki… i w tym momencie traciciekontrolę nad dalszym biegiem wypadków.

W listopadzie 1998 roku wykryto u Lia-ma nerwiaka niedojrzałego. Przeprowa-dzono pełną procedurę diagnostycznąi ustaliwszy, że występuje on tylko w jed-nym miejscu, zaordynowano chemiotera-

pię. Zastosowana metoda jest jeszczew stadium eksperymentalnym i składa sięz siedmiu dziesięciodniowych cykli z koń-cową chemioterapią niszczącą szpik kost-ny przed transplantacją komórek macie-rzystych. [Rodzina wyjaśnia, że szanse Lia-ma na przeżycie przy zastosowaniu kon-wencjonalnej terapii wynosiły 50 procent.]

Po dwóch cyklach chemioterapii orazprzeczytaniu dużej ilości literatury na tentemat zaczęliśmy szukać alternatywnejmetody leczenia, aby zapewnić Liamowiszansę lepszego życia. W czasie spotkaniaw Ośrodku Opieki Zdrowotnej w Otagoz niechęcią dano nam trzy tygodnie czasuna jej znalezienie. Mimo iż dano nam tęmożliwość, oświadczono nam jednocześ-nie, że bez względu na poprawę stanuzdrowia naszego dziecka, nawet jeśli oka-że się, że rak jest w stadium remisji (u-stępowanie objawów chorobowych), zosta-nie ono poddane pełnemu procesowi za-ordynowanej chemioterapii bez jakiejkol-wiek możliwości powtórnej oceny jegoprzypadku lub uzgodnienia metody kom-promisowej.

Udało nam się ustalić, że nawet przynajlepszej opiece lekarskiej i najróżniej-szych reżimach leczniczych nerwiak niedo-jrzały ma niezwykle wysoki stopień od-nawialności. Oprócz tego mogą jeszczewystąpić niekorzystne efekty uboczne: naprzykład mała liczba krwinek, nieodwraca-lne zmiany w nerkach lub wątrobie, utratasłyszalności wysokich tonów oraz neuro-toksyczność.

W końcu udało się nam znaleźć od-powiednią metodę leczenie dla Liama,którą realizujemy od trzech tygodni. Obe-cnie Liam jest zdrowy i szczęśliwy, zaś guzznika w szybkim tempie. Pragnęlibyśmy,aby nasz wybór nieinwazyjnej metody le-czenia Liama był respektowany i można jąbyło realizować w warunkach znaczniemniej stresujących.

Biorąc pod uwagę obecny status prawnyLiama i bezkompromisowe podejściu Oś-rodka Opieki Zdrowotnej w Otago, niepozostaje nam nic innego jak pozostaćw ukryciu i kontynuować leczenie. Mamynadzieję, że wkrótce będzie on zdrowyi będziemy mogli wyjść z ukrycia.

Jesteśmy przekonani, że działamy w naj-lepszym interesie Liama i jesteśmy wdzię-czni wszystkim ludziom za okazaną nampomoc.

Brendan, Trina, Molleyi Liam Williams-Holloway”

(Źródło: Wiadomość przekazana e-mailemprzez czytelników Nexusa)

BRYTANIA PLANUJE SKŁADOWANIEODPADÓW RADIOAKTYWNYCH

W AUSTRALII

Z jednoczone Królestwo (Wielka Bryta-nia i Północna Irlandia) zamierza

wprowadzić w życie kosztem 6 miliardówfuntów projekt składowania odpadów ra-dioaktywnych w Australii.

WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999 NEXUS • 5

Page 7: Nexus 07

. . .WIEŚCI Z GLgBALNEJ WIOSKI. . .PROGRAM SZKOLENIA ZABÓJCÓW POLITYCZNYCH

REALIZOWANY PRZEZ AMERYKAŃSKĄ MARYNARKĘ WOJENNĄ

P sycholog amerykańskiej marynarki wojennej wyjawił na konferencji NATO, żeistnieje program szkolenia zabójców. Komandor porucznik dr Thomas Narut

stacjonujący w Regionalnym Ośrodku Medycznym Stanów Zjednoczonych w Neapo-lu (Włochy) twierdzi, że Biuro Wywiadu Marynarki Wojennej zwolniło z więzieńwojskowych zatwardziałych morderców i po poddaniu ich działaniu technik modyfi-kacji behawioralnej rozlokowało ich w amerykańskich ambasadach na całym świecie.

Dr Narut ujawnił to w czasie konferencji NATO w Oslo, w której wzięło udział 120psychologów z 11 krajów członkowskich. Tuż przed tym faktem Komisja Senacka ds.Służb Specjalnych potępiła CIA za knucie spisków, których celem była likwidacjaniewygodnych polityków, włącznie ze spiskim przeciwko Fidelowi Castro.

Według dra Naruta Marynarka Wojenna Stanów Zjednoczonych jest doskonałymmiejscem dla badaczy poszukujących wśród więźniów „świnek morskich” do swoicheksperymentów. Stwierdził również, że marynarka dostarcza funduszy niezbędnychdo prowadzenia eksperymentów.

Odpowiadając na pytania dziennikarzy z wielu krajów, dr Narut ujawnił szczegółyprogramowania przez amerykańską marynarkę wojenną znacznej liczby zabójców.Powiedział, że ludzie, z którymi pracował, byli przygotowani do prowadzenia różnychtajnych operacji oraz działań dywersyjnych z terenu amerykańskich ambasad nacałym świecie. Ludzie, których szkolił, mogą bez wahania zabić na rozkaz człowieka.

Doboru tych ludzi dokonywali psycholodzy marynarki wojennej na podstawie ichakt. Najwięcej jest między nimi marynarzy łodzi podwodnych i spadochroniarzy, wśródktórych jest wielu morderców odsiadujących wyroki w wojskowych więzieniach. Dotego programu włączono również wielu ludzi odznaczonych medalami za odwagę.

Zabójców poddano na wstępie programowi „audiowizualnego odczulania” polega-jącemu na pokazywaniu im filmów przedstawiających ludzi w trakcie zadawania imran lub zabijania ich w najróżniejszy sposób, przy czym na początku pokazywano imstosunkowo łagodne obrazy, a pod koniec ekstremalne formy okrucieństwa. W rezul-tacie osoba poddana takiemu szkoleniu była w stanie oddzielać swoje odczucia,nawet podczas oglądania najbardziej okrutnych scen. Uwarunkowanie to dawałonajlepsze wyniki w przypadku osób „agresywnych pasywnie”, z których większośćkończyła szkolenie w stanie umożliwiającym zabijanie ludzi bez jakichkolwiekwyrzutów sumienia. Jako główny wskaźnik skłonności do brutalności stosowano testMinnesota Multiphasic Personality Inventory.

Potencjalni mordercy przechodzili również szkolenie polegające na wytwarzaniuu nich przychylnego nastawienia do czekających ich zabójstw. Chodzi w nim o to, abyuważali oni swoje przyszłe ofiary, a zwłaszcza przywódców krajów, których mieli zabić,za podludzi. Przedstawiano im filmy i podawano informacje, których celem byłoukazywanie w niekorzystnym świetle kultury i zwyczajów ludzi zamieszkujących te kraje.

Dr Narut wymienił dwa ośrodki marynarki wojennej prowadzące tego rodzajuszkolenie: Neuropsychiatric Laboratory (Laboratorium Neuropsychiatryczne) w SanDiego oraz US Regional Medical Center (Regionalny Ośrodek Medyczny StanówZjednoczonych) we Włoszech, gdzie sam pracował.

Po tym wykładzie dla członków NATO dr Narut zniknął i nigdzie nie można gobyło znaleźć. Po mniej więcej tygodniu Pentagon wystosował oficjalny komunikatzaprzeczający, jakoby Marynarka Wojenna Stanów Zjednoczonych „kiedykolwiekangażowała się w szkolenie morderców”. Zdementowano istnienie ośrodków szkole-niowych w San Diego i Neapolu i stwierdzono, że nie można ustalić obecnego miejscapobytu dra Naruta. Potwierdzono jednak, że był członkiem personelu RegionalnegoOśrodka Medycznego Stanów Zjednoczonych w Neapolu.

Dr Alfred Zitani, amerykański delegat na konferencję w Oslo, potwierdziłoświadczenie Naruta, co odnotował Sunday Times.

Po jakimś czasie dr Narut pojawił się w Londynie i wyparł się swoich rewelacji,twierdząc, że to, co mówił, było wyłącznie „teoretycznymi spekulacjami, a nierzeczywistymi faktami”. Wkrótce potem sztab Marynarki Wojennej Stanów Zjed-noczonych w Londynie wystosował oświadczenie, w którym czytamy, że odczytu draNaruta wygłoszonego na konferencji NATO nie należy brać pod uwagę, ponieważ drmiał „problemy osobiste” („zbzikował”). Dr Narut już nigdy więcej nie wystąpiłpublicznie z uwagami na temat tego programu szkoleniowego.

W czasie konferencji NATO w Oslo dr Narut oświadczył, że ujawnia dane o tymszkoleniu, ponieważ uważa, że i tak wkrótce wyjdą one na jaw. W swoim odczycienawiązywał do publikacji podkomisji Kongresu, które pojawiły się w prasie i dotyczy-ły różnych spisków CIA, których celem była likwidacja pewnych osób. Niestety, drNarut nie zdawał sobie sprawy, że spiski knute przez marynarkę wojenną nie miałybyć na razie ujawniane.�

(Źródło: The Sunday Times, Londyn, 16 styczeń 1999; oraz: [email protected]).

Firma British Nuclear Fuels (BrytyjskiePaliwa Nuklearne) należąca w całości dorządu Zjednoczonego Królestwa wydałajuż miliony funtów na badania dotycząceplanów budowy największego na świecieskładowiska odpadów radioaktywnych naterenach tak zwanego australijskiego out-backu (półpustynne, odludne tereny Au-stralii – przyp. tłum.).

Wielka Brytania jest posiadaczem dru-giej co do wielkości ilości odpadów radio-aktywnych pochodzących z elektrowni ato-mowych i uważa australijski outback zaidealne miejsce do ich składowania.

Mając złe wspomnienia w kwestii uczci-wości i prawości Wielkiej Brytanii w spra-wie jej poprzednich nuklearnych przedsię-wzięć na terenie Australii, ten pomysłcieszyć się będzie zapewne jeszcze mniej-szym poparciem niż tamte.(Źródło: The Guardian Weekly, 28 luty 1999)

TAJNE PLANY PODSŁUCHIWANIAWSZELKICH SYSTEMÓW ŁĄCZNOŚCI

MIĘDZY LUDŹMIEuropejskie organy ścigania przygoto-

wały plany międzynarodowej sieci ośrod-ków umożliwiających podsłuch wszystkichtelefonów przenośnych.

Poufne dokumenty Unii Europejskiej,z których przecieki pojawiły się w Niem-czech i zostały uzyskane przez Observera,zawierają opis ośrodków natychmiastowe-go dostępu rozmieszczonych w całej Euro-pie, wyposażonych tak, aby mogły pod-słuchiwać dowolny system łączności, wli-czając w to telefony komórkowe, Internet,faksy, pagery oraz telewizję przemysłową.

Zgodnie z tym planem noszącym nazwęEnfopol 98 europejskie spółki telekomuni-kacyjne zostaną zobowiązane do budowypodłączeń podsłuchowych do posiadanychprzez nie systemów. Każdy z krajowych„interfejsów przechwytujących” członkówUnii Europejskiej musi umożliwiać kra-jom członkowskim podsłuch przekazywa-nych informacji na całym jej terenie.

USA, Kanada i Australia włączą sięprawdopodobnie do tego systemu, co daFBI i innym pozaeuropejskim agencjombezpieczeństwa dostęp do informacji prze-syłanych w Europie.

Przeciek z dokumentu został opubliko-wany w listopadzie przez niemiecki maga-zyn internetowy Telepolis.

(Źródło: Observer, Londyn, 6 grudzień1998)

BULIMIA I ANOREKSJA A TELEWIZJA

A ntropolodzy amerykańscy doszli downiosku, że nasilająca się na wyspach

Fidżi bulimia i anoreksja może mieć zwią-zek z rozpowszechnieniem się telewizji,która trafiła na wyspy w 1995 roku. Jużw trzy lata po jej wprowadzeniu 74 procentynastolatek uważało, że są zbyt grube, i pyta-ły o najbardziej skuteczną dietę. Przedtemna wyspach ideałem były bujne wdzięki.(Źródło: Najwyższy Czas, nr 471, 29 maj1999)

6 • NEXUS WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999

Page 8: Nexus 07

Ofiary programówkontroli umysłów

MKULTRAi Monarch, którymudało się odkryćmanipulacje na

swoich umysłachi je zdeprogramować,

twierdzą, że byłymarionetkami

w rękach wysokichrangą oficerów

służb specjalnychi polityków.

Uri Dowbenko1998

New Improved Entertainment Corp.P.O. Box 43

Pray, Montana 59065USA

E-mail: [email protected]

N a Ziemi szerzy się wymuszone za pomocą wysoko rozwiniętej technologiiniewolnictwo. Technologia programowanej kontroli umysłów swój gwał-

towny rozwój rozpoczęła z chwilą zakończenia II wojny światowej, kiedy tow ramach rządowego przedsięwzięcia noszącego kryptonim „Project Paperclip”przesiedlono do Stanów Zjednoczonych około 2 000 wysokiej rangi nazistów.

„Jeszcze pod rządami nazistowskiego rządu Niemcy rozpoczęli poważne,naukowe badania kontroli umysłów opartej na traumatycznych przeżyciach”– piszą Fritz Springmeier i Cisco Wheeler w swojej książce The IlluminatiFormula Used to Create an Undetectable Total Mind Controlled Slave (Wykorzy-stanie formuły iluminatów do tworzenia nierozpoznawalnych niewolników pod-danych całkowitej kontroli umysłu). – „Josef Mengele przeprowadził badania nadkontrolą umysłów na tysiącach bliźniąt i innych bezbronnych ofiar pod auspic-jami Instytutu Medycznego Imienia Cesarza Wilhelma w Berlinie”.

Mengele1, znany jako „Anioł Śmierci”, był jednym z blisko 900 wojskowychnaukowców i badaczy medycznych, których przemycono w tajemnicy do USA,gdzie kontynuował swoje „badania” ucząc innych mrocznej sztuki kontroliumysłów. Prace dotyczące manipulacji umysłami z czasem przejęło CIA i nadałoim kryptonimy „Bluebird” i „Artichoke”. W roku 1953 oba przedsięwzięciapołączono w jeden cieszący się złą sławą program MKULTRA. CIA utrzymuje,że programy te zostały dawno zakończone, niemniej brak konkretnych dowodów,że kiedykolwiek zaniechano prób stworzenia „mandżurskich kandydatów”2.

Gwoli ścisłości emerytowany kapitan John McCarthy z sił specjalnych armiiamerykańskiej, który dowodził zespołami morderców CIA w Sajgonie w czasiewojny wietnamskiej, powiedział swojemu przyjacielowi, demaskatorowi Mike’owiRuppertowi, że „MKULTRA jest używanym przez CIA skrótem oznaczającym«Manufacturing Killers Utilizing Lethal Tradecraft Requiring Assassinations»(«Tworzenie Zabójców Wykorzystujących Do Zabijania Sztukę Uśmiercania»)”.Ta oficjalna obsesja CIA na punkcie tworzenia zaprogramowanych mordercówprzy pomocy programu MKULTRA obejmowała ponad 149 podprogramówrealizowanych w ramach wielu dziedzin nauki, od biologii zaczynając, a nafarmakologii, psychologii, fizyce laserowej i ESP3 kończąc.

Ostatnio coraz więcej dowodów wskazuje na kontynuację wykorzystywaniatechnik programowania bazujących na urazach, które pozwalają osiągać taki samcel. Polegają one na rozmyślnym indukowaniu pod przymusem – jak w przypad-ku świnek morskich – MPD4 (rozszczepienia osobowości).

MPD zostało przekwalifikowane przez Amerykańskie Towarzystwo Psychiat-ryczne na Dissociative Identity Disorder (Dysocjacyjne Zaburzenie Osobowości).Psychiatryczna „biblia”, Diagnostic and Statistical Manual (DSM-IV)5, na stronie487 podaje następującą charakterystykę tego zaburzenia:

A. Obecność dwóch lub więcej wyraźnych osobowości;B. Naprzemienne przejmowanie przez co najmniej dwie z tych osobowości

kontroli nad cierpiącą na tę przypadłość osobą;C. Niezdolność do przypomnienia sobie ważnych danych osobistych – za duża,

aby można ją było przypisywać roztargnieniu;D. Zaburzenie nie jest wynikiem bezpośredniego działania jakiejś substancji lub

ogólnego stanu zdrowia.

Bez względu na to, jaką nazwę przypiszemy temu problemowi, rozmyślnewywoływanie go jest tak daleko posuniętym okrucieństwem, że bazujące naurazach techniki programowania umysłu można z powodzeniem uznać za SekretnyHolokaust dwudziestego wieku. Program ten, znany pod nazwą Monarch, zostałopisany i zdemaskowany przez liczne jego ofiary, którym udało się wyrwać z jegookowów, takie jak Cathy O’Brien, autorka TranceFormation of America (TransFor-mowanie Ameryki), Brice Taylor, autorka Starshine (Gwiezdne światło) czy K.Sullivan, autorka MK. Jak dotąd nie znaleziono żadnych dokumentów łączących

WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999 NEXUS • 7

Page 9: Nexus 07

Satanistyczna rytualnaprzemoc, przerażające

tortury i seksualnewykorzystywanie dzieci

to główne elementy służącedo tworzenia niewolnikówobjętych kontrolą umysłu.

realizowany przez CIA program MKULTRA z ProgramemMonarch (tym zbiorczym pojęciem określa się przedsię-wzięcia dotyczące kontroli umysłów realizowane zarównoprzez wojsko, CIA, NSA, jak i inne agencje rządowe).

Przełomowa książka prawnika Johna W. DeCampa TheFranklin Cover-up (Tuszowanie sprawy Franklina) poświęco-na pedofilii także podaje szczegóły Programu Monarch.

Narkotyki nie są największym nadzorowanym przez rządzłem. Sądzę, że najniższe poziomy piekła są zarezerwowanedla tych, którzy wdrożyli i realizowali Program Monarch. Sło-wem „monarch” określa się w Ameryce młodych ludzi będą-cych ofiarami eksperymentów w zakresie kontroli umysłówprowadzonych przez takie agencje rządowe jak CIA lub przezkomórki wojskowych służb specjalnych.

Historia jednego z klientów DeCampa, Paula Bonacci,który wyzwolił się z więzów Programu Monarch, pokrywa sięz gehenną O’Brien, Taylor i Sullivan. Stanowi dowód winyzbrodniarzy i odkrywa mechanizm „tworzenia hordy dziecia-ków o złamanym duchu, które gotowe są szpiegować,łajdaczyć się, zabijać i popełniać samobójstwa”, jak to określiłcytowany w książce DeCampa dziennikarz Anton Chaitkin.

Wracające do zdrowia ofiary Monarchu mówią o utrzy-mywanym nieprzerwanie urazie poprzez „rytualne malt-retowanie”, zwane również „satanicznym rytualnym malt-retowaniem” z powodu towarzyszącej mu ikonografii zwią-zanej z wiarą w szatana i lucyfera. Stosując narkotyki,hipnozę, tortury i elektrowstrząsyzbrodniarze realizujący ProgramMonarch stworzyli nową generacjęofiar.

To nie jest fantastyka naukowa,ale naukowy fakt. MPD (rozszcze-pienie osobowości) obejmuje rów-nież generowanie osobowości „od-mieńców” – osobowości alternatyw-nych lub fragmentarycznych, któ-rych można użyć do określonychcelów, najczęściej do nielegalnychdziałań, na przykład przemycania narkotyków (ludzi takichnazywa się „mułami”) bądź innych czarnorynkowych po-czynań, na przykład przekazywania wiadomości („posłań-cy”) lub zabijania („asasyni”6). Osobowość owych „odmień-ców” jest segregowana i rozczłonkowywana za pomocąbroni oszałamiających, narkotyków i hipnozy, które po-zwalają izolować wspomnienia z ich przeżyć.

Do „odmieńca” może dotrzeć każdy, kto zna „kody” lub„wyzwalacze”, które uruchamiają zmienioną część jego oso-bowości lub wprowadzają go w trans. Takim „wyzwalaczem”może być cokolwiek, na przykład dzwonek telefonu, wierszykdla dzieci, fragment dialogu z określonego filmu lub gest ręki.

Jak podają Springmeier i Wheeler, których licząca 468stron książka stała się encyklopedią tematu, „podstawąsukcesu programowania umysłów w ramach Monarchu jeststworzenie różnych części osobowości zwanych «odmieńca-mi», które nie znają się nawzajem i są zdolne do przejmowaniakontroli nad ciałem w różnych okresach czasu. Zbudowanez urazów ściany amnezji chroniące manipulatorów przedwykryciem zapobiegają również odkryciu przez główną osobo-wość, która rządzi ciałem przez większą część czasu, systemucząstkowych osobowości i tego, jak jest on wykorzystywany”.

Programowanie umysłu nie działało jednak, tak jakzaplanowano. Aroganccy i zarozumiali manipulatorzy niepodejrzewali, że ich metody mogą zawieść. Odzyskanewspomnienia zdarzeń zaistniałych w czasie wykorzystywa-nia, włącznie z wrażeniami wzrokowymi, dźwiękowymi i wę-

chowymi, stanowią istotny dowód pogwałcenia praw czło-wieka. Ludzie ci są świadkami ukrytych okropności, któreniesie ze sobą tak zwany Nowy Porządek Świata.

KONTROLA UMYSŁÓW PRZEZ ILUMINATÓWJohn Colleman, autor Conspirators’ Hierarchy: The Com-

mittee of 300 (Hierarchia konspiratorów – Komitet Trzystu),w swojej monografii „Illuminati in America” („Iluminaciw Ameryce”) stwierdza:

Iluminaci są obecni w Ameryce i wiedzie się im w niejdobrze… Ponieważ Iluminacja określana jest również jakosatanizm, oznacza to, że CIA było za rządów Dulles kierowanaprzez satanistę. Tak samo było za rządów George’a Busha[członek Bractwa Czaszki i Kości].

Wiedząc, że CIA stale prowadzi przerażające eksperymentyw zakresie kontroli umysłu i współpracowała w przeszłościz takimi sadystami, jak dr Campbell i dr Sidney Gottlieb, nietrudno dojść do wniosku, że kieruje się ona zasadami satanizmu.

Opisując „możliwości prania mózgów przez InstytutTavistocka, a także projekty Departamentu Obrony USArealizowane przez Advanced Research Project Agency (A-gencja ds. Projektów Zaawansowanych Badań)”, Colemanpodaje: „Celem tych przedsięwzięć jest kontrola umysłów,jaką w swojej książce The Electronic Era (Era elektroniki)przedstawia Zbigniew Brzeziński. Przedsięwzięcie to jestbardzo rozległe i nosi nazwę «Projekt Monarch». Jego

uczestnikiem jest nie tylko CIA,ale również armia lądowa, siły po-wietrzne i marynarka wojenna, zewszystkimi ich zdolnościami i za-sobami”.

PODRÓŻE SULLIVANSatanistyczna rytualna przemoc,

przerażające tortury i seksualne wy-korzystywanie dzieci to główne ele-menty służące do tworzenia niewol-ników objętych kontrolą umysłu.

K. Sullivan, której udało się wyzwolić spod kontroliumysłu, napisała zdumiewającą książkę pod tytułem MK,w której opisała w zbeletryzowanej formie swoje życie podpostacią różnych osobowości. Udało się jej odtworzyć z pa-mięci rzeczywiste mechanizmy i sposoby przechodzeniaz jednej osobowości w drugą. Sullivan, zaprogramowananiewolnica seksualna i zabójczyni, twierdzi, że została zgwa-łcona, między innymi, przez Roberta Maxwella, HenryKissingera, George’a Busha i Billy Grahama. Jednym z jejkontrolerów był nieżyjący już pracownik operacyjny CIAJames Jesus Angleton, który pracował rzekomo na rzeczKGB i Mossadu.

W czasie niedawnego wywiadu Sullivan opowiedziałao swoim pochodzeniu z „niewolniczej rodziny” będącej nausługach elity oraz nieżyjącym już ojczymie, który był jejpierwszym programistą. Skrywał się on pod maską regularnieuczęszczającego do kościoła szanowanego obywatela, jakoinżynier mechanik ze specjalnością w dziedzinie robotyki.

— Trenowało mnie i uwarunkowywało wielu ludzi, dopó-ki nie złamali mojej woli, mojej psychiki i nie zaprogramowalimnie w różnych, zmienionych stanach świadomości — oświa-dczyła podczas niedawnego wywiadu. — Mój ojciec był tym,który wykonał większość zabiegów. Dokonał tego za pomocąterroru i tortur. To był bardzo zdolny człowiek i zdawał sięczerpać radość ze znęcania się nade mną i innymi dziećmi.

Potwierdzając, że jej ojciec był „bardzo wykorzystywanyjako dziecko”, Sullivan dodała:

8 • NEXUS WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999

Page 10: Nexus 07

Sullivan stwierdziła, że byławykorzystywana seksualnie

w trybie Beta zarówno przezmężczyzn, jak i kobiety,

a także w trybie Delta jakozabójczyni, ochrona osobistaoraz porywaczka zakładników.

— Tego jestem pewna. Jego ojciec był walijskim drui-dem7. Jako dziecko został sprzedany kapitanowi statku,który przywiózł go do Stanów Zjednoczonych. W mojejrodzinie niewolnictwo, a przynajmniej niewolnictwo dzieci,traktowane jest jako coś normalnego. Wiem o tym odinnych członków rodziny. Nigdy tego nie potępiano. Mójdziadek był również utajonym druidem. Jestem pewna, żeprzywiózł tę religię ze sobą. Jedną z rzeczy, którą robił, byłochodzenie na cmentarz położony w pobliżu jego domui wykopywanie ciał, które przenosił do piwnicy, gdzie wyży-wał się na nich rozrywając je na kawałki. Zdarzało sięrównież, że odprawiał nocą rytuały w lesie. Składał ofiaryz dzieci. Byłam na to wszystko wystawiona. Jestem pewna,że mój ojciec również, w wyniku czego musiał stać się takisam, jak on.

Jak się ma tego rodzaju zachowanie do satanizmu,a może jest to usankcjonowane od pokoleń wykorzystywa-nie dzieci?

— Sądzę, że i to, i to — odrzekła po chwili zastanowieniaSullivan. — Tak czy inaczej, ludzie ci uprawiają nielegalnyproceder. Kryminaliści ciągną do kryminalistów. Ciążą kusobie. To zadziwiające, w jaki sposób się odnajdują. Mójdziadek nawiązał kontakty z członkami mafii z naszejokolicy. Wydaje mi się, że była to rodzina Colombo. Niewiem dokładnie, co robił, niemniej przypominam sobie, żejechałam kiedyś betoniarką. Razem z kierowcami innychbetoniarek miał pogrzebać w betonie kilka ciał. Wydaje misię, że zamierzali zrobić to, co nale-żało. To było w Nowym Jorkui Pensylwanii. Mój ojciec był asasy-nem, ale pełnił także inne funkcje.Ci ludzie lubią zabijać. Zabijał lu-dzi bardziej dla przyjemności niżz konieczności. Musiał mieć tyledzieci, ile miał ochotę hodować.

Jej ojciec miał również kontaktyz CIA i NSA.

— Jego praca w CIA była zaka-muflowana. Oficjalnie pracowałw Western Electric, a później w AT&T — powiedziałaSullivan. — Wtedy zorientowałam się, że Western Electricjest silnie związana z CIA. Miałam możliwość przejrzeniaczęści jego papierów po jego śmierci w roku 1990. Na jegobiurku znalazłam kalendarz z roku, w którym często kon-taktował się z NSA. Pamiętam również, że zabierał mnie dowielu miejsc, które należały do NSA. Jego koneksje z NSAmiały bezpośredni związek z operacją Paperclip, w ramachktórej sprowadzono po wojnie do USA nazistowskich spec-jalistów i zatrudniono ich, między innymi, w tej agencji.Z powodu swojego celtyckiego pochodzenia mój ojciec miałbardzo niską samoocenę. Kontakt z tymi nazistowskimizbrodniarzami wojennymi miał na niego ogromny wpływ,ponieważ jego matka była Niemką. Ci ludzie wmontowalimiędzy jego celtycki rodowód i niemiecką matkę przekona-nie o jego aryjskości. Bardzo mocno identyfikował się z nimii z tego, co zrozumiałam, bardzo wiele nauczył się odszkoleniowca, który występował pod nazwiskiem drSchwartz. Był to szczupły człowiek o lekko falujących czar-nych włosach oraz ciemnych oczach. Nie potrafię określićjego wzrostu, ponieważ kiedy go widywałam, byłam małymdzieckiem. Z pewnością miał niemiecki akcent. Ludziezwracali się do niego herr doktor lub dr Schwartz. Czasaminazywano go dr Black. Był z całą pewnością pedofilemi bardzo zimnym człowiekiem. Lubił sprawiać na dzieciachwrażenie, że jest do nich nastawiony przyjaźnie, a potemrobił coś, co je przerażało, po czym zawsze się już go bały.

WIELOPOZIOMOWE PROGRAMOWANIESullivan stwierdziła, że była wykorzystywana seksualnie

w trybie Beta zarówno przez mężczyzn, jak i kobiety, a takżew trybie Delta jako zabójczyni, ochrona osobista orazporywaczka zakładników.

Co to jestprogramowaniew trybie Alfa,Beta, Delta i Theta?— Tryb Alfa stanowi podstawę wszystkich pozostałych

typów programowania — powiedziała Sullivan. — Wydajesię, że na tym etapie wtłoczono mi całą masę informacji,których pozostali programiści używali podczas wprowadza-nia innych programów. Na tym etapie zakodowano równieżw moim umyśle główne zmienione stany świadomości. TrybBeta dotyczył świadczenia przeze mnie usług o charakterzeseksualnym. Czasami stan ten nazywano „Barbie”. Podobnood Klausa Barbie (tak jak lalka Barbie).

Cathy O’Brien i Brice Taylor również poddano pro-gramowaniu Beta na seksualne niewolnice. Podobnie jakMarilyn Monroe nazywane były „modelami prezydenckimi”– zaprogramowanymi niewolnicami przeznaczonymi dlawysoko postawionych polityków.

„W roku 1981 Nowy Porządek Świata wyprodukowałfilmy szkoleniowe na użytek nowych programistów” – piszeSpringmeier w swojej książce. – „Niewolnicę ProgramuMonarch, Cathy O’Brien, użyto do nakręcenia filmów zaty-tułowanych Jak podzielić osobowość oraz Jak stworzyć sek-sualną niewolnicę. Do ich nakręcenia zatrudniono za po-średnictwem NSA dwóch operatorów z Huntsville spec-

jalizujących się w pornografii.Sullivan wspomina:— Byłam używana zarówno jako

dziecko, jak i jako dorosła kobieta,i odbywało się w czasie, gdy mojeciało znajdowało się pod kontrolątych zmienionych osobowości, któ-rych miałam więcej niż jedną. Kie-dy byłam pod ich kontrolą, nie by-łam zdolna do jakiegokolwiek opo-ru – nie wiedziałam co to gniew.Byłam bezwolną seksualną niewol-

nicą i robiłam wszystko, co mi kazano.Tryb Delta to wojskowe programowanie zabójcy, które

przeniknęło do świadomości społeczeństwa za sprawą takichfilmów, jak La Femme Nikita (Nikita) i jego amerykańskichremake’ów Point of No Return i The Long Kiss Goodnight.

W sprawie programowania w trybie Beta Sullivan oświa-dczyła:

— Było to w sytuacjach, kiedy nakazywano mi popeł-nianie zabójstw, branie zakładników oraz pełnienie roliochrony osobistej. Miałam wiele zmienionych osobowości,które były wyszkolone w wykonywaniu różnych rzeczy.

— Dlaczego prowadzono oddzielne treningi dla po-szczególnych zmienionych osobowości?

— Między innymi dlatego, żeby utrudnić mi przypomnie-nie sobie wszystkiego jednocześnie, w przypadku gdybymzaczęła coś sobie przypominać. Również dlatego, że musielidobierać różne typy zachowań do różnych sytuacji. Jeśliakurat dochodziła do głosu osobowość, która miała wpojonąlojalność w stosunku do ludzi, których ochraniała, nie byłopożądane, aby ta sama osobowość nagle ich zabiła. Nie jestrównież pożądane, aby osobowość, która została zaprogramo-wana do zabijania, nagle poczuła współczucie do swojej ofiary.Tak więc należy rozdzielać zarówno emocje, jak i motywy.Właśnie dlatego umieszcza się je w różnych osobowościach.

Według Sullivan programowanie Theta ma związekz rozwojem i wykorzystywaniem postrzegania pozazmys-łowego i parapsychicznych umiejętności.

WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999 NEXUS • 9

Page 11: Nexus 07

Jest to [Nowy Porządek Świata]dążenie do wprowadzenia

jednego, ogólnoświatowegorządu, w którym elity i ich

rodziny będą miały to, na coprzyjdzie im ochota. Ludzie ci

uważają, że planeta jestprzeludniona i trzeba coś

z tym zrobić, prowadząc naprzykład psychologiczną lub

biologiczną wojnę.

— Theta było wtedy kiedy używali – nie podoba mi sięsłowo „psychicznej”, bo wydaje mi się, że jest ono błędnieużywane – energii myśli — twierdzi Sullivan. — Wiem tylkotyle, że to coś takiego jak energia magnetyczna, przypomocy której można wykonać wiele różnych rzeczy, z któ-rymi eksperymentują, włącznie z połączeniem z umysłamiinnych ludzi na dużą odległość, nawet w innych krajach.Nazywa się to chyba „zdalnym postrzeganiem”, które po-zwala obserwować, co ktoś robi w innym stanie, pomiesz-czeniu etc. Było to zarówno programowanie, jak i eks-perymentowanie. To, co robili, umieszczali w różnych mo-ich osobowościach. Było dużo treningów i eksperymentów.

Programowanie Theta obejmuje również wykorzystywa-nie energii myśli do uśmiercania na odległość.

— Wielokrotnie natykałam się na programowanie w try-bie Theta u innych ofiar — oświadczyła Sullivan podczasniedawnego wywiadu dla radia CKLN. — Używali bardzoczęsto filmu i książki Dune (Diuna) autorstwa FrankaHerberta. Nie było zbyt trudno domyślić się, o co im chodzi,ponieważ uczyli nas, że możemy sprawić, aby coś stało sięinnym ludziom. Chodziło o to, aby wzbudzić w sobiewściekłość, która wyzwoli się w postaci czystej energiii w nich uderzy… Mówili, że w ciałach tych ludzi, narządachwewnętrznych, nastąpi implozja. Nie wiem, ponieważ niepotrafię zobaczyć, co się dziejew środku czyjegoś ciała, niemniejwiem, że to działa.

Wyrachowane czynienie dobrai zła wydaje się być znakiem rozpo-znawczym metodologii iluminatów.Wygląda na to, że mają oni świado-mość, iż tę okropną karmę, którągenerują, można zrównoważyć przypomocy różnych filantropijnych ge-stów, takich jak na przykład danieNarodom Zjednoczonym miliardadolarów lub wykonanie innego nad-zwyczajnego czynu mającego chary-tatywny charakter.

— Starali się również używaćmnie do uzdrawiania przy pomocyrąk, ponieważ miałam babcię, która była w Szwecji uzdra-wiaczką — oznajmiła Sullivan. — Tak więc próbowaliużywać mnie i innych ofiar, którym udało się wyrwać spodich wpływu, także w tym celu. Uzdrawianie przy pomocy rąkoznacza, że skupia się energię elektromagnetyczną na cieleuzdrawianej osoby.

GEHENNA BRICE TAYLORKsiążka Brice Taylor Starshine: One Woman’s Valiant

Escape from Mind Control (Światło Gwiazd – mężna uciecz-ka pewnej kobiety spod kontroli umysłu) opowiada o podob-nych przeżyciach, jakie były udziałem Sullivan. Mimo iż onarównież została napisana w formie zbeletryzowanej, nie-dwuznacznie dowodzi, że główni gracze światowej elitywładzy nadal popełniają liczne zbrodnie.

Brice Taylor także była „modelem prezydenckim”i w niedawno udzielonym wywiadzie podała intymne szcze-góły wielu przeżyć z politykami propagującymi Nowy Po-rządek Świata.

— Bycie [modelem prezydenckim] oznacza — wyjaśnia— że jest się zaprogramowanym na uprawianie seksuz prezydentami. Z tego, co mi wiadomo, wynika, że różnipolitycy są zachęcani do wykorzystywania ochroniarzyz CIA do celów seksualnych, aby można było ich potemszantażować, w przypadku gdyby przyszła im kiedyś ochota

zdradzić komukolwiek z zewnątrz jakieś ważne z punktuwidzenia bezpieczeństwa państwa informacje.

Co sądzi ona o tak zwanym Nowym Porządku Świata?— Jest to dążenie do wprowadzenia jednego, ogólno-

światowego rządu, w którym elity i ich rodziny będą miałyto, na co przyjdzie im ochota. Ludzie ci uważają, że planetajest przeludniona i trzeba coś z tym zrobić, prowadząc naprzykład psychologiczną lub biologiczną wojnę. Techno-logię kontroli umysłów traktują jako narzędzie, jako asaw rękawie, coś wyjątkowego, co będzie służyć jako niewi-dzialna broń.

PRZYGODY Z HENRY K. I RADĄWracając do normalności Brice Taylor przypomniała

sobie, jak była używana przez Henry Kissingera w charak-terze kuriera poddanego kontroli umysłu.

— Jeśli wyćwiczy się u kogoś doskonałą pamięć foto-graficzną i zdolność przypominania sobie wszystkiego, wów-czas ten ktoś może wykonywać wiele różnych zadań jedno-cześnie — oznajmiła Taylor. — Henry Kissinger utworzyłw moim umyśle coś w rodzaju „umysłowej aktówki”. Mia-łam być wysyłana do różnych przywódców i przechowywaćodpowiednio posortowane ich dane dotyczące ich projek-tów i zadań. Byłam programowana przez Kissingera lub

Nelsona Rockefellera, kiedy mielispotkać się z określonymi ludźmi.To było w latach sześćdziesiątych.

Kto rządzi tym wszystkim?— Wydaje mi się, że istnieje

druga warstwa, którą nazywamw swojej książce „Radą” — powie-działa Taylor. — To grupa męż-czyzn stojąca jeszcze wyżej od Kis-singera i Rockefellerów. Przy po-mocy inżynierii genetycznej zostalitak ukierunkowani, że [zastanawiasię przez chwilę szukając właściwegosłowa] posiadają zdolności kierow-nicze w różnych dziedzinach.W rzeczywistości to oni rządzą ca-łym tym przedsięwzięciem.

Czy nazywają siebie „Radą”?— Tak. Pewni ludzie ze służb specjalnych związani z tymi

sprawami, z którymi rozmawiałam, powiedzieli mi, że nazy-wają oni siebie „Radą”. Wszystkimi wykonawcami poddany-mi kontroli umysłów pracującymi na rzecz rządu kierujeCIA. Rada wie o tych programach kontroli umysłów, lecz niepodlega CIA. Mogą wziąć kogoś takiego jak ja i sprawdzićmnie, aby dowiedzieć się, jaki jest mój przydział i zadanie.

WIELOKROTNE ZŁE WSPOMNIENIAW jaki sposób Brice Taylor po raz pierwszy zorientowała

się, że cierpi na MPD i jest ofiarą programowania umysłu?— Doszło do tego w roku 1985 — powiedziała Taylor.

— Miałam wówczas bardzo poważny wypadek samochodo-wy, w czasie którego wyleciałam z samochodu głową doprzodu przez przednią szybę. Wkrótce zaczęłam mieć prze-błyski wspomnień, jak gdyby wspomnienia przeciekały z jed-nej osobowości do drugiej. Wyglądało, jakbym uzyskaładostęp do obu części mojego mózgu. Przedtem za sprawąwyszukanego programowania połowa mojego mózgu byładla mnie niedostępna. W wyniku tego wypadku otworzyłysię przejścia w neuronach. Znam również inne kobiety,które odzyskały wspomnienia złych wydarzeń.

Zatem uderzenie w głowę przełamało blokadę pamięcii zabezpieczenia wprowadzone podczas programowania?

10 • NEXUS WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999

Page 12: Nexus 07

Szerzące się na całym świeciezaginięcia dzieci, ich

seksualne molestowaniei pedofilia wskazują na

istnienie zorganizowanejsieci kryminalistów, którzy

kontrolują potajemnie systemlegalnej władzy.

— Dokładnie tak. Zaprogramowali mi perfekcyjną, foto-graficzną pamięć. Kiedy wróciły mi wspomnienia, takie jakte z Kissingerem, nie tylko słyszałam dokładnie jego głosi jego słowa, ale czułam nawet zapach jego cygara. Czułamwoń jego pierdnięć, to oczywiście przenośnia oznaczająca,że byłam w stanie usłyszeć i zobaczyć wszystko, czego byłamświadkiem.

SATANICZNE, RYTUALNE MORDYSzerzące się na całym świecie zaginięcia dzieci, ich

seksualne molestowanie i pedofilia wskazują na istnieniezorganizowanej sieci kryminalistów, którzy kontrolują pota-jemnie system legalnej władzy. Opinię tę podziela byłyagent FBI i prywatny detektyw Ted Gunderson. Jegozdaniem „istnieje znaczne nakładanie się różnych grupi organizacji, przy czym główną siłą napędową tego wszyst-kiego jest kultowy ruch satanistyczny”.

W nakręconym przez siebie filmie wideo Satanism andthe CIA’s International Trafficking in Children (Satanizmi międzynarodowy handel dziećmi prowadzony przez CIA)Gunderson wspomina o cieszącym się złą sławą mistrzuczarnej magii Aleisterze Crowleyu.

„Sataniści wykorzystują jego pisma jako przewodnik”– stwierdza w komentarzu do działa Crowleya Black Magicin Theory and Practice (Czarna ma-gia w teorii i praktyce).

W XII rozdziale zatytułowanym„Of the Bloody Sacrifice” („Okrwawej ofierze”) (str. 94) Crowleypisze:

Byłoby nierozsądne potępianiepraktyk tych prymitywów, którzy roz-rywają serce i wątrobę swojego ad-wersarza i pożerają je, kiedy jest jesz-cze ciepłe, jako nieracjonalnych. Sta-rożytni magowie głosili bowiem, żekażde żywe stworzenie jest magazy-nem energii, której ilość zmienia się w zależności od wielkościi zdrowia zwierzęcia oraz od jego mentalnego i moralnegocharakteru. W chwili śmierci energia ta jest gwałtownie uwal-niana.

Do najwyższej rangi aktów duchowych należy wybraćofiarę, która charakteryzuje się największą i najczystszą ener-gią. Najwłaściwszą ofiarę stanowi niewinne i inteligentne dziec-ko płci męskiej.

— Mówimy tutaj o ofiarach z ludzi — podkreśla w tymmiejscu Gunderson.

W bardziej współczesnych czasach „tradycję” ofiar z lu-dzi promował nieżyjący już Anton LaVey, założyciel Koś-cioła Szatana, który w swojej Biblii Szatana pisze (strona88), że „jedyna okazja, kiedy satanista dokonuje ofiaryz człowieka, występuje, kiedy przyświecają mu dwa cele:chęć wyzwolenia magikiańskiego [sic!] gniewu w akcie rzu-cania klątwy oraz, co ważniejsze, pozbycia się znienawidzo-nej i zasługującej na śmierć osoby”.

Proszę zwrócić uwagę na zdawkowe napomknienieo mordzie osoby „nielubianej” przez satanistę/wyznawcęczarnej magii. LaVeya już nie ma, ale jego zbrodnie wciążżyją. Liczni jego „niewolnicy” twierdzili, że stosował onkontrolę umysłów. W swojej Biblii Szatana napisał (str. 90),że „idealna ofiara może być emocjonalnie niepewna i w re-zultacie swoich poczynań może zburzyć wasz spokój i do-prowadzić do nadszarpnięcia waszej reputacji”.

Sataniści kierują się przede wszystkim zaleceniami Cro-wleya, które brzmią: „Czyń, co chcesz. Takie jest prawo”.Innymi słowy, uważając się za bogów sataniści sami mają

decydować, co mają robić, omijając prawa, zarówno boskie,jak i ludzkie. Brzmi to jak modus operandi iluminatów.

W swoim filmie wideo Gunderson stwierdza: „Wedługmojej oceny w Ameryce jest obecnie około trzech milionówpraktykujących satanistów. Skąd wziąłem tę liczbę? Odswoich informatorów. Na przykład w rejonie PołudniowejZatoki położonej w Los Angeles, która liczy około 200 000mieszkańców, jest [według mojego informatora] około 3 000praktykujących satanistów. To właśnie tam doszło do głoś-nej sprawy związanej z przedszkolem McMartina. W IowaCity liczącym 150 000 mieszkańców jest około 1 500 satanis-tów. Można przyjąć, że sataniści stanowią średnio 1,5procenta ogółu ludności”.

Gunderson podaje, że „…co roku w ofierze składanychjest od 50 000 do 60 000 osób. Sataniści obchodzą w rokuosiem świąt”.

Niesmaczny żart? FBI prowadzi rejestr skradzionych lubzaginionych samochodów, lecz po dziś dzień nie stworzyłalisty dzieci zaginionych w Ameryce.

KRYPTOSATANISTA W FBI?Znany agent specjalny FBI, Kenneth V. Lanning z Wy-

działu Nauk Behawioralnych Państwowego Ośrodka AnalizCiężkich Przestępstw, w swoim wydanym w roku 1992

Investigator’s Guide to Allegations ofRitual Child Abuse (Przewodnik do-chodzeniowca dotyczący pomówieńo rytualne wykorzystywanie dzieci)zaprzecza istnieniu zjawiska rytual-nego wykorzystywania dzieci przezsatanistów. Warto przyjrzeć się do-kładnie intelektualnej postawiei sposobowi wnioskowania Lannin-ga jako wyjątkowemu przykładowipokrętnej, wężowej logiki. Jego do-bór słów jest wręcz genialny, gdytwierdzi, że „słowa «sataniczny»,

«okultystyczny» i «rytualny» są często używane wymiennie”i że „trudno jest podać dokładną definicję satanizmu”.Następnie prowadzi dyskurs na temat satanizmu, używającpokrętnych sformułowań: „należy zdać sobie sprawę, żepewni ludzie traktują wszelkie systemy wiary odmienne odich własnego jako sataniczne”.

Podobnie jak Piłat zapytał: „Co jest prawdą?” – Lanningpyta: „Co to jest satanizm?” I dalej pisze: „…na konferenc-jach policyjno-prawniczych często jako odmiany satanizmupodaje się czary, obłęd, pogaństwo i okultyzm. Być może totylko sprawa nazewnictwa, niemniej te rzeczy wcale nie sątym samym, co tradycyjny satanizm”. Niemal zaprzeczasobie, swojemu stwierdzeniu, że nie sposób dokładnie zdefi-niować satanizmu. Następnie przechodzi do porządkudziennego nad satanistycznym wykorzystywaniem dzieci,oświadczając, że jest to po prostu problem o charakterzepsychologicznym.

Gdyby w czasie pisania swojego przewodnika przepro-wadził wywiad z wyznawcami satanizmu, dowiedziałby się,że jest to system wierzeń oparty na rytualnym wykonywaniutortur i mordów będących dowodem lojalności wobec Szata-na oraz podziękowaniem za przyszłe nagrody pochodząceod sił ciemności.

Zaprzeczenia Lanninga i ignorowanie dowodów świad-czących o okrucieństwach kontroli umysłu i rytualnegomaltretowania są doprawdy zastanawiające. Czyżby był onkryptosatanistą? Odpowiedź na to pytanie mało go ob-chodzi. W końcu Konstytucja Stanów Zjednoczonych gwa-rantuje „wolność religii”.

WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999 NEXUS • 11

Page 13: Nexus 07

W swoim odczycie na temat„zaginionych dzieci”

przedstawiłem dowody, żemająca swoją siedzibę

w Waszyngtonie organizacja„Finders” jest zakamuflowaną

filią CIA. Prowadziona tajne operacje związane

z międzynarodowymhandlem dziećmi.

przypisy i bibliografia na stronie 59

ŚMIERTELNA SPRAWIEDLIWOŚĆPrywatny detektyw Ted L. Gunderson wbrew swojej woli

wciągnięty został w świat satanizmu, porwań dzieci, przemy-tu narkotyków i wielu innych niegodziwości.

Zanim odszedł na emeryturę w roku 1979, był specjal-nym agentem FBI odpowiedzialnym za Los Angeles. Kiero-wał biurem FBI o rocznym budżecie przekraczającym 24miliony dolarów, w którym pracowało 800 ludzi. Od tam-tego czasu pracuje jako prywatny detektyw i konsultant ds.bezpieczeństwa. W ramach tej pracy zmuszony jest obnażaćrolę CIA jako dealera narkotyków, porywacza i handlarzadziećmi oraz animatora zabójstw na zlecenia realizowanychza pomocą techniki kontroli umysłów. Prowadził równieżdochodzenie w wielu ważnych i znanych sprawach, takichjak na przykład sprawa dra Jeffreya McDonalda, przed-szkola McMartin, Franklina w Nebrasce, wysadzenia siedzi-by FBI w Oklahomie, Inslaw-Octopus oraz wielu innych.

— Wkrótce po przejściu na emeryturę poproszono mniejako prywatnego detektywa o przeprowadzenie dochodzeniaw sprawie dra Jeffreya R. McDonalda — powiedział podczasniedawno udzielonego wywiadu. — Dr McDonald jestlekarzem, którego oskarżono o zamordowanie 17 lutego 1970roku w Fort Bragg w Północnej Karolinie swojej żony i dwojgadzieci. Poświęciłem tej sprawie około 2 000 godzin. Oskarżonogo i skazano na trzykrotną karęśmierci. Byłem tym bardzo zaskoczo-ny, ponieważ dowody, z którymi danemi było się zapoznać, oraz informac-je, które zgromadziłem… wskazywa-ły ponad wszelką wątpliwość, że tenczłowiek jest całkowicie niewinny.

Jerry Allen Potter, autor książkiFatal Justice (Śmiertelna sprawied-liwość) krok po kroku obala twier-dzenia zawarte w demaskatorskiejksiążce McGinnisa Fatal Vision(Śmiertelna wizja). Książka Potteradowodzi, że bestseller McGinnisazawiera dane wyssane z palca.

— Od Heleny Stokely, dziew-czyny w oklapłym kapeluszu, jak ją nazywają ci, którzy znajątę sprawę, otrzymałem zaprzysiężone zeznanie — kontynu-uje Gunderson — w którym stwierdza ona, że dr McDonaldnie popełnił zarzucanych mu zbrodni. Ponadto oświadczaw nim, że morderstwa te popełniła „moja grupa satanistów.Tej nocy miała miejsce moja inicjacja”.

Po pewnym czasie Gunderson zorientował się, że była totypowa zbrodnia, za którą krył się rząd Stanów Zjednoczonychi jego machinacje mające na celu ukrycie jego związku z nią.

— Opowiedziała mi ze szczegółami, jak poruszała się podomu. Podała, że próbowała nawet dosiąść konia na biegu-nach, który stał tej nocy w sypialni dzieci, ale nie mogła sięna nim pobujać, ponieważ sprężyna była zerwana. Mogłao tym wiedzieć, jedynie będąc tam tej nocy. W marcu 1981roku przedłożyłem sędziemu Williamowi Websterowi, którybył wówczas szefem FBI, ponad tysiącstostronicowy raportrazem z osobistym listem adresowanym do niego i doDepartamentu Sprawiedliwości. Ku memu wielkiemu za-skoczeniu 19 moich świadków, włącznie z Heleną Stokely,zaczęło wydzwaniać do mnie, mówiąc: „Słuchaj, Ted, onichcą, żebym się wszystkiego wyparła”! Pomyślałem wówczassobie: „To nie może dotyczyć FBI. Zadaniem FBI jestzbieranie dowodów, a nie ich niszczenie”. To była pierwszaoznaka, że natknąłem się w tej sprawie na poważny prob-lem. W innych sprawach, które później prowadziłem, bywa-ło podobnie. Zauważyłem, że w każdym przypadku dowody

były niszczone, ulegały zagubieniu lub ktoś je kradł. Wyraź-nie było widać, że mam do czynienia z korupcją.

Zadałem sobie zatem pytanie: „o co tu chodzi? – i odtego momentu zacząłem zbierać materiały. Jeszcze jakieśdwa lata temu uważałem, że w kraju działa luźno powiązanagrupa zajmująca się handlem narkotykami, pedofilią, pro-stytucją, korupcją etc. Jednak zebrane dane ujawniły, żesprawa jest znacznie poważniejsza. To coś więcej niż luźnopowiązana grupa. To spisek. Wiecie, jak media reagują,kiedy ktoś używa słowa „spisek”. Postaram się wam toudowodnić. Nawiasem mówiąc, spisek ten obejmuje takierzeczy, jak pornografię, narkotyki, pedofilię oraz zorganizo-wane porywanie dzieci.

W swoim odczycie na temat „zaginionych dzieci” przed-stawiłem dowody, że mająca swoją siedzibę w Waszyngtonieorganizacja „Finders” jest zakamuflowaną filią CIA. Prowa-dzi ona tajne operacje związane z międzynarodowym hand-lem dziećmi.

To stwierdzenie Gundersona odnosi się do raportuUrzędu Celnego USA, który stwierdza, że sprawę organiza-cji „Finders” należy zamknąć, ponieważ jest to „wewnętrznasprawa CIA”.

— Ludzie ci, ogólnoświatowy ruch satanistyczny,— stwierdza dalej Gunderson — zakłada przedszkola i żło-

bki w celu położenia łapy na na-szych dzieciach. Rodzice zostawiająw nich swoje dzieci o dziewiątejrano i odbierają je wieczorem.

Naciągane? Proszę się nad tymdobrze zastanowić. W The Law IsFor All (Prawo dotyczy wszystkich)Aleister Crowley pisze: „Co więcej,Bestia 666 [odniesienie Crowleyado siebie samego] doradza, abywszystkie dzieci przyzwyczajać odniemowlęctwa do obcowaniaz wszelkiego rodzaju aktami sek-sualnymi oraz narodzinami, aby nieogłupiać ich umysłów oparem taje-mnicy, co może zniekształcić i skie-

rować na złą drogę rozwój mieszczącego się w ich pod-świadomości systemu ich własnych symboli”.

WOJNA DUCHOWA I SATANISTYCZNY IMPERIALIZMSeksualne wykorzystywanie dzieci oraz przerażająca te-

chnika kontroli umysłów mogą stanowić fundament „wiary”wyznawcy satanizmu, jak również programisty umysłów. Byćmoże są to symptomy walki o znacznie szerszym, kosmicz-nym zasięgu.

Na zakończenie wypada stwierdzić, że to zapewne zasprawą duchowej walki lub starcia wartości absolutnychmożliwe stało się wyeksponowanie rytualnego maltretowaniai opartej na zaawansowanej technice kontroli umysłów. Pókico sataniczny imperializm rozwija się bez żadnych przeszkód,zaś bitwa o planetę Ziemia przechodzi do następnej fazy.�

O autorze:Uri Dowbenko jest dyrektorem New Improved Entertainment

Corp. Obecnie przygotowuje dalszy ciąg tego artykułu, w którymzamierza omówić terapeutyczne metody pomagające wychodzićze stanu rytualnego wykorzystywania i kontroli umysłu. Zaintere-sowani mogą kontaktować się z nim kierując swoje listy przezInternet na adres ‹[email protected]›.

Przełożył Jerzy Florczykowski

12 • NEXUS WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999

Page 14: Nexus 07

Wykorzystującróżne techniki

manipulacji frakcyjnąrezerwą bankową

Rithschildowie i ichsojusznicy zaczęli napoczątku XIX wieku

przejmować kontrolęnad bankami

centralnymi Anglii,Francji i StanówZjednoczonych,

a tym samym nadspołeczeństwami

tych państw.

Część 2(dokończenie)

Wyciąg z książki napisanej na podstawieprogramu dostępnego na kasetach wideo

MONEY MASTERSHow International BankersGained Control of America

(WŁADCY PIENIĄDZA)Jak międzynarodowi bankierzyuzyskali kontrolę nad Ameryką

Wydana i przejrzana w roku 1998 przezRoyalty Production Company

PO Box 114, Piedmont OK 73078, USAhttp://www.themoneymasters.com

7. NARODZINY POTĘGI ROTHSCHILDÓW

I oto trafiliśmy do Frankfurtu (nad Menem) w Niemczech. Pięćdziesiąt lat pootwarciu podwoi przez Bank Anglii złotnik Amschel Moses Bauer założył

w roku 1743 sklep monetarny – dom bankierski – nad którego drzwiami umieściłznak przedstawiający rzymskiego orła na czerwonym tle. Wkrótce do sklepu tegoprzylgnęła nazwa Rothschild (Czerwona Tarcza). Kiedy odziedziczył go jego syn,Mayer Amschel Bauer, zmienił nazwisko na Rothschild.

Mayer Rothschild zrozumiał wkrótce, że pożyczanie pieniędzy rządom i królomjest bardziej zyskowne niż zwykłym ludziom. Nie tylko pożyczki były większe, alemiały zabezpieczenie w podatkach.

Mayer Rothschild miał pięciu synów, których nauczył wszystkich tajnik tworze-nia i manipulowania pieniędzmi, a następnie wysłał do głównych stolic europejskichz zadaniem założenia filii ich rodzinnego banku. Ustalił także zasadę, że jedenz synów z każdej generacji miał rządzić rodzinnym interesem. Kobiety zostały z tegoprzywileju wykluczone.

Pierwszy syn Mayera, Amschel, osiadł we Frankfurcie, aby sprawować pieczęnad macierzystym bankiem. Drugi, Salomon, trafił do Wiednia. Trzeci, Nathan– najprawdopodobniej najzdolniejszy – wysłany został w wieku 21 lat, w roku 1798,sto lat po założeniu Banku Anglii, do Londynu. Czwarty, Karl, udał się do Neapolu.Piąty, Jakob (James), skierowany został do Paryża.

W roku 1785 Mayer przeniósł się razem z rodziną do większego domu,pięciopiętrowego budynku, który dzielił z rodziną Schiffów. Dom ten nazywany byłZieloną Tarczą. Obie rodziny miały odegrać później główną rolę w całej historiieuropejskiej bankowości, a także w bankowości Stanów Zjednoczonych i resztyświata. Wnuk Schiffów przeniósł się do Nowego Jorku i wspomagał finansowobolszewicki coup d’état (zamach) w Rosji w roku 1917.

Rothschildowie weszli w układy z europejską rodziną królewską z Wil-helmshöhe, dworem najbogatszego człowieka w Niemczech, de facto najbogatszegomonarchy w Europie, księcia Hesji-Kassel Williama. Początkowo Rothschildowiepomagali mu jedynie w spekulowaniu cennymi monetami. Kiedy jednak Napoleonskazał go na wygnanie, William przekazał 550 000 funtów (olbrzymią jak na oweczasy sumę – odpowiednik wielu dziesiątków milionów dzisiejszych dolarów)Nathanowi Rothschildowi w Londynie z instrukcją zakupu angielskich obligacjipaństwowych lub rządowych papierów wartościowych, lecz Rothschild użył ich dowłasnych celów. Przy dokonującym podbojów Napoleonie, możliwości dochodo-wych inwestycji wojennych, były wręcz nieograniczone.

William wrócił do Wilhelmshöhe jakiś czas przed bitwą pod Waterloo w 1815roku i zażądał od Rothschildów zwrotu swoich pieniędzy. Rothschildowie zwrócilimu je z ośmioprocentowymi odsetkami od brytyjskich obligacji, które zastałyby muwypłacone, gdyby dokonano tej inwestycji. Pozostałą część ogromnego zyskuz inwestycji wojennych przeprowadzonych za pomocą pieniędzy Williama, którestanowiły zapowiedź przyszłych praktyk, Rothschildowie zatrzymali sobie.

Częściowo dzięki tym praktykom Nathan Rothschild mógł przechwalać się, żew ciągu 17 lat, odkąd przybył w Anglii, udało mu się powiększyć 2 500 razyzałożycielski kapitał wynoszący 20 000 funtów, który otrzymał od ojca, czyli dowysokości 50 000 000 funtów – ogromna suma jak na tamte czasy (porównywalnaz miliardami współczesnych dolarów).

Już w roku 1817 dyrektor pruskiego skarbu napisał po swojej wizycie w Lon-dynie, że Rothschild miał:

…niesamowite wpływy na wszystkie transakcje finansowe w Londynie. Powszechniewiadomo…, że to on dyktuje ceny walut w City. Jego potęga jako bankiera jest ogromna.

Sekretarz austriackiego księcia Metternicha napisał o Rothschildach:

…to najbogatsi ludzie w Europie.

WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999 NEXUS • 13

Page 15: Nexus 07

W połowie XIX wiekuzdominowali wszystkie banki

europejskie i stali sięnajbogatszą rodziną na

świecie.

Współpracując w ramach rodziny i stosując zasadę frak-cyjnej (częściowej) rezerwy bankowej banki Rothschildówstały się wkrótce niesamowicie bogate. W połowie XIX wiekuzdominowali wszystkie banki europejskie i stali się najbogat-szą rodziną na świecie. Znaczna część rozrzutnej arystokracjieuropejskiej siedziała w ich kieszeni.

Mając swoje siedziby w pięciu krajach Rothschildowie stalisię faktycznie niezależni – niezależną od państw, w którychdziałali, jednostką. Jeśli polityka jakiegoś państwa nie odpowia-dała im lub była sprzeczna z ich interesami, przestawalipożyczać pieniądze temu państwu, pożyczając z kolei tympaństwom lub grupom, które przeciwstawiały się niewygodnejim polityce. Tylko oni wiedzieli, gdzie jest ulokowane ich złotoi inne rezerwy, chroniąc się w ten sposób przed ich przechwyce-niem przez rząd, rządowymi restrykcjami, karami i opodatko-waniem, sprawiając, że każde państwowe dochodzenie lubrewizja ksiąg bankowych stawała się bezsensowna. Tylko oniznali wielkość (a właściwie niedobór) swoich frakcyjnych rezerwrozmieszczonych w pięciu państwach, co stanowiło ogromnązaletę w porównaniu z czysto narodowymi bankami prowadzą-cymi operacje oparte na frakcyjnej rezerwie bankowej.

To właśnie międzynarodowy charakter banków Rothschil-dów dał im wyjątkową przewagę nad bankami i rządamipaństw i tego przywileju rządy i parlamenty poszczególnychkrajów powinny były je pozbawić, ale nie zrobiły tego. Jest tow dalszym ciągu paląca potrzeba w stosunku do między-narodowych i wielonarodowych banków, które są siłą napędo-wą globalizacji zmierzającej do utworzenia ogólnoświatowegorządu.

Rothschildowie dawali ogromnepożyczki na ustanawianie monopoliw poszczególnych gałęziach przemy-słu zapewniając w ten sposób poży-czkobiorcom możliwość spłaty zacią-gniętych pożyczek w drodze podwyż-szania cen bez martwienia się o kon-kurencję. Dzięki temu ekonomicznai polityczna potęga Rothschildów stale rosła. SfinansowaliCecila Rhodesa umożliwiając mu zmonopolizowanie złoto-dajnych pól Południowej Afryki i diamentów DeBeersa.W Ameryce sfinansowali monopolizację kolei.

The National City Bank z Cleveland, który w wynikuprzesłuchań prowadzonych przez Kongres USA został rozpo-znany jako jeden z trzech banków Rothschildów w USA,dostarczył Johnowi D. Rockefellerowi pieniędzy na zmono-polizowanie przemysłu rafineryjnego, które doprowadziło doutworzenia Standard Oil.

Jacob Schiff, który urodził się w domu pod Zieloną Tarcząwe Frankfurcie i był potem głównym agentem Rothschildóww USA, doradził Rockefellerowi działania, które przerodziłysię w niechlubną aferę ze zwrotem nadpłat, których Rockefel-ler żądał potajemnie od kolei przewożących ropę konkuren-tów. Te same koleje były już w tym czasie zmonopolizowaneprzez Rothschildów, za sprawą przejęcia nad nimi kontroliprzez ich agentów i sojuszników, J.P. Morgana i Kuhna, Leob& Company (Schiff był w radzie nadzorczej), co zapewniło imkontrolę nad 95 procentami przewozów amerykańskich kolei.

W roku 1850 majątek Jamesa Rothschilda, spadkobiercyfrancuskiej filii tej rodziny, był szacowany na 600 milionówfranków – 150 milionów franków więcej, niż wynosił majątekwszystkich pozostałych francuskich bankierów razem wziętych.Jamesa osadził w Paryżu Mayer Amschel w roku 1812 z kapitałemstanowiącym równowartość 200 000 dolarów. W chwili śmierci,w roku 1868, jego roczne dochody wynosiły 40 000 000 dolarów.W owych czasach w Ameryce nie było fortuny, która mogłaby sięrównać nawet z rocznym dochodem Jamesa.

Poeta Heinrich Heine napisał o Jamesie Rothschildzie:

Pieniądz jest bogiem naszych czasów, a Rothschild jegoprorokiem.

19 mil (30 km) na północny wschód od Paryża Jameswybudował swoją sławną rezydencję, zwaną Ferrières. Ujrza-wszy ją po raz pierwszy, Wilhelm I powiedział:

— Nawet królów nie byłoby na nią stać. Ona może należećtylko do Rothschilda!

Inny dziewiętnastowieczny francuski komentator ujął tonastępująco: „Jest tylko jedna potęga w Europie – jest niąRothschild”.

Nic nie wskazuje na to, aby dominująca pozycja Rothschil-dów w europejskich i światowych finansach zmieniła się. Jestwręcz przeciwnie, z tą różnicą, że wraz ze wzrostem dochodówzwiększają oni swoją „pasję do anonimowości”. Ich niezmie-rzone bogactwa rzadko są kojarzone z ich nazwiskiem.

Fryderyk Morton napisał:

…i podbili świat bardziej gruntownie, bardziej przebieglei znacznie trwalej niż wszyscy cesarze przed nimi…

8. AMERYKAŃSKA REWOLUCJAPrzyjrzyjmy się obecnie rezultatom działalności Banku Anglii,

które stały się z czasem przyczyną Amerykańskiej Rewolucji1.W połowie XVIII wieku Imperium Brytyjskie zbliżało się

do szczytu swojej potęgi. Z chwilą utworzenia będącegoprywatną własnością Banku Anglii, Brytania wdała się w czte-

ry wojny w Europie, które kosztowa-ły ją bardzo dużo. Aby je sfinan-sować, brytyjski parlament zamiastwypuścić swoje własne, nie obciążo-ne żadnymi długami pieniądze, po-życzał, ile się dało, w banku.

W połowie XVIII wieku długrządu brytyjskiego wynosił140 000 000 funtów – jak na tamte

czasy była to zawrotna suma. W rezultacie rząd wpadł napomysł zwiększenia danin od swoich amerykańskich kolonii,aby móc spłacić bankowi odsetki.

Jednak w Ameryce sprawa wyglądała zupełnie inaczej.Zmora prywatnego banku centralnego jeszcze tam nie dotar-ła, mimo iż po roku 1694 Bank Anglii wywierał swój zgubnywpływ na amerykańskie kolonie. Cztery lata wcześniej, w roku1690, kolonia Massachustetts Bay (Zatoka Massachustetts)wydrukowała swoje własne papierowe pieniądze – pierwszew Ameryce – i wkrótce za jej przykładem, w roku 1703, poszłaPołudniowa Karolina, a następnie inne kolonie.

W połowie XVIII wieku przedrewolucyjna Ameryka byłajeszcze stosunkowo biedna. Odczuwała dotkliwy brak monetwykonanych z metali szlachetnych służących jako środekpłatniczy, w związku z czym pierwsi koloniści zmuszeni zostalido eksperymentowania z drukiem własnych, wykonanychw ich kraju, papierowych pieniędzy. Niektóre z tych eks-perymentów powiodły się. W niektórych koloniach w charak-terze pieniędzy używano z powodzeniem tytoniu.

W roku 1720 nakazano królewskim gubernatorom wszystkichkolonii ograniczenie emisjikolonialnych pieniędzy, lecz na niewielesię to zdało. Wydana w roku 1720 ustawa Brytyjskiego Parlamentupod nazwą British Resumption Act nałożyła obowiązek zapłatypodatków oraz innych płatności w złocie. Doprowadziło to koloniedo zapaści ekonomicznej. Ludzie zasobni w pieniądze przechwyty-wali w czasie licytacji majątki za jedną dziesiątą ich wartości.

Gorącym orędownikiem drukowania przez kolonie włas-nych pieniędzy był Benjamin Franklin. W roku 1757 zostałwysłany do Londynu, aby uzyskać oficjalną zgodę na druk

14 • NEXUS WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999

Page 16: Nexus 07

„W koloniach wydajemywłasny pieniądz. Nazywa się

«Kolonialnym Skryptem».Wydajemy go w proporcji dopotrzeb handlu i przemysłu,

tak aby produkty mogłyz łatwością przechodzić

od producentów dokonsumentów…”

kolonialnych pieniędzy. Skończyło się to jego osiemnastoletnimpobytem tam – prawie do wybuchu Amerykańskiej Rewolucji.

W tym czasie coraz więcej kolonii ignorowało polecenieparlamentu i przystępowało do emisji własnych pieniędzy,które nazywano „kolonialnym skryptem”. Próba ta powiodłasię, lecz z pewnymi ograniczeniami. Kolonialny skrypt stał sięodpowiednim środkiem wymiany, a także okazał się pomocnyw tworzeniu poczucia jedności między koloniami. Proszępamiętać, że kolonialne skrypty były wyłącznie papierowympieniądzem – nie obciążanym żadnym długiem, wydrukowa-nym w interesie publicznym, za którym nie stało pokryciew złocie lub srebrze. Innymi słowy, była to waluta umowna.

Przedstawiciele Banku Anglii zapytali Franklina, skąd siębierze dający się ostatnio zauważyć wzrost dobrobytu kolonii.W odpowiedzi Franklin odrzekł:

— To proste. W koloniach wydajemy własny pieniądz.Nazywa się „Kolonialnym Skryptem”. Wydajemy go w propo-rcji do potrzeb handlu i przemysłu, tak aby produkty mogłyz łatwością przechodzić od producentów do konsumentów…W ten oto sposób, tworząc swoje własne pieniądze, kontrolu-jemy ich siłę nabywczą i nie musimy nikomu płacić odsetek.

Dla Franklina było to oczywiste i wynikało z zasad zdrowe-go rozsądku. Proszę sobie wyobrazić, jakie wrażenie wywarłoto na przedstawicielach Banku Anglii. Ameryka poznałasekret pieniądza i tego dżina należało jak najszybciej zapędzićz powrotem do butelki. W rezultacie parlament czym prędzejuchwalił w roku 1764 Ustawę o Walucie (Currency Act),która zabraniała koloniom wydawa-nia własnych pieniędzy i nakładałana nie obowiązek płacenia wszyst-kich przyszłych podatków w złociei srebrze. Innymi słowy, ustawa tawymuszała na koloniach parytet zło-ta i srebra. Zapoczątkowało to pier-wszą fazę ostrej Pierwszej Amery-kańskiej Wojny Bankowej (FirstBank War), która zakończyła się klę-ską Zmieniaczy Pieniądza i którejpoczątek znaczy Deklaracja Niepod-ległości, zaś wieńczy układ pokojowy– Traktat Paryski z 1783 roku.

Dla tych, którzy uważają, że parytet złota jest rozwiąza-niem obecnych problemów walutowych Ameryki, polecamrzut oka na to, co stało się z Ameryką po wydaniu w roku 1764Ustawy o Walucie. W swojej autobiografii Franklin pisze:

W ciągu jednego roku warunki zmieniły się diametralnie.Okres prosperity przerodził się w depresję i to w takim roz-miarze, że ulice kolonii zapełniły się bezrobotnymi.

Franklin twierdzi nawet, że była to główna przyczynawybuchu Amerykańskiej Rewolucji. W jego autobiografiiczytamy dalej:

Kolonie z łatwością zaakceptowałyby niewielkie cło od her-baty i innych towarów, gdyby Anglia nie zabrała im ich pieniądza,co wywołało bezrobocie i ogólne niezadowolenie.

W roku 1774 parlament uchwalił Ustawę o ZnakachSkarbowych (Stamp Act), zgodnie z którą na każdym artykulehandlowym miał być umieszczony znak (odpowiednik na-szych dzisiejszych banderol skarbowych – przyp. tłum.) dowo-dzący, że opłacono cło w złocie, co ponownie zagroziłopapierowemu pieniądzowi kolonialnemu. Niecałe dwa tygo-dnie później Komitet Bezpieczeństwa Massachusetts (Mas-sachusetts Committee of Safety) uchwalił rezolucję nakazują-cą wypuszczenie kolejnej puli kolonialnych pieniędzy orazhonorowanie waluty innych kolonii.

W dniach 10 i 22 czerwca Kongres Kontynentalny uchwaliłwypuszczenie 2 milionów dolarów w papierowych pienią-dzach, których podstawą było zaufanie i wzajemna wiaraw siebie „Zjednoczonych Kolonii”. Był to policzek wymierzo-ny Bankowi Anglii i parlamentowi. Był to akt buntu, odmowaakceptacji systemu monetarnego, niesprawiedliwego w sto-sunku do ludzi z kolonii.

Jak napisał historyk Alexander Del Mar:

W ten sposób banknoty kredytowe [to znaczy papierowepieniądze], których wartość historycy za sprawą swojej ignorancjii uprzedzeń umniejszają i które traktują jako instrument lekko-myślnej polityki finansowej, stały się prawdziwym sztandaremRewolucji. Były nawet czymś więcej – istotą Rewolucji.

Do czasu pierwszych strzałów, które padły 19 kwietnia1775 roku w Concord, Lexington i Massachusetts, koloniezostały za sprawą systemu brytyjskich ceł i podatków wy-drenowane ze złotych i srebrnych monet. W rezultacie rządkontynentalny nie mając innego wyjścia musiał wydrukowaćwłasne pieniądze, aby móc sfinansować działania wojenne.

Na początku Amerykańskiej Rewolucji rząd kolonialnywyemitował 12 milionów dolarów. Pod koniec wojny było tojuż 500 milionów. Był to przede wszystkim skutek masowegopodrabiania dolarów przez Wielką Brytanię, w wyniku czegowaluta ta stała się bezwartościowa – para butów kosztowała5 000 dolarów. Komentując to Jerzy Waszyngton powiedział:

— Za wóz pieniędzy można kupić zaledwie wóz zaopatrzenia.Wcześniej kolonialne skrypty do-

brze spełniały swoje zadanie, ponie-waż drukowano ich tylko tyle, ile byłoich potrzeba do obsłużenia handlu,zaś ilość podrobionych pieniędzy by-ła minimalna. Obecnie zwolennicywaluty opartej na parytecie złota czę-sto powołują się na ten okres Rewo-lucji, podając go jak przykład zła,jakie można wywołać waluta nie opa-rta na tym parytecie. Proszę jednaknie zapominać, że ta sama waluta,znakomicie spełniała wcześniej,w okresie pokoju przez 20 lat, swoją

rolę. Trwało to dopóty, dopóki Bank Anglii nie zmusiłparlamentu do jej zdelegalizowania i Brytyjczycy nie zaczęliw czasie wojny z rozmysłem podkopywać zaufania do niej,drukując jej fałszywki w Anglii i wożąc je statkami do kolonii.

9. BANK AMERYKI PÓŁNOCNEJPod koniec Rewolucji Kongres Kontynentalny zbierający

się w Independence Hall w Filadelfii wpadł w panikę z powo-du pieniędzy. W rezultacie w roku 1781 udzielono RobertowiMorrrisowi, inspektorowi finansowemu Kongresu, zezwole-nia na otwarcie prywatnego banku centralnego, w nadziei, żerozwiąże to problem pieniędzy. Tak się złożyło, że Morris byłbogatym człowiekiem, który dorobił się majątku w czasieRewolucji handlując materiałami wojskowymi.

Nowy bank o nazwie Bank of North America (Bank AmerykiPółnocnej) zorganizowany został na wzór Banku Anglii.Pozwolono mu (a właściwie nie zabroniono) na stosowaniezasady frakcyjnej rezerwy bankowej, czyli pożyczanie pieniędzy,których nie miał, i naliczanie sobie od nich odsetek. Gdyby ktośz nas to zrobił, ja lub ktoś z państwa, zostalibyśmy oskarżenio oszustwo… ciężkie przestępstwo. Niewielu ludzi w tychczasach rozumiało, na czym to polega, no i, oczywiście, ukrywanoto przed społeczeństwem i politykami, dopóki to było możliwe.Co więcej, bank ten otrzymał przywilej druku pieniędzyuznawanych za środek płatniczy przy płaceniu podatków.

WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999 NEXUS • 15

Page 17: Nexus 07

„Bogacze będą dążyć doustanowienia swojej

dominacji i ujarzmieniapozostałej części

społeczeństwa. Zawsze dotego dążyli i zawsze będą

do tego dążyć…”

Statut banku zawierał warunek, zgodnie z którym prywatniinwestorzy mieli wpłacić 400 000 dolarów w charakterze kapita-łu zakładowego, lecz kiedy Morrisowi nie udało się zebrać tychpieniędzy, bezczelnie wykorzystał swoje wpływy polityczne, abyzdeponowano w banku złoto, które Ameryce pożyczyła Franc-ja. Następnie pożyczył te pieniądze samemu sobie i swoimprzyjaciołom, aby można je było zainwestować w akcje banku.W ten sposób wybuchła Druga Amerykańska Wojna Bankowa.

Wkrótce zagrożenia stały się oczywiste. Wartość amery-kańskiej waluty ciągle spadała i cztery lata później, w roku1785, nie odnowiono mu pozwolenia na prowadzenie banku,co definitywnie zapobiegło groźbie wzrostu jego potęgi. Dzię-ki temu Druga Amerykańska Wojna Bankowa zakończyła siępokonaniem Zmieniaczy Pieniądza.

Człowiekiem, który doprowadził do upadku tego banku,był patriotycznie nastawiony William Findley z Pensylwanii,który wyjaśnił ten problem następująco:

Instytucja, której jedyną zasadą jest skąpstwo, nigdy niezmieni swoich celów… gromadzenia wszelkiego bogactwa, potę-gi i wpływu na państwo.

Plutokracja, kiedy już raz powstanie, korumpuje legi-slaturę w taki sposób, że prawa są tworzone na jej korzyść,zaś administracja i wymiar sprawie-dliwości faworyzuje jej członków.

Założyciele Banku AmerykiPółno-cnej, Alexander Hamilton, RobertMorris i prezes banku, Thomas Wil-ling, nie dawali za wygraną. Zaledwiesześć lat później,Hamilton,który pełniłw owym czasie funkcję sekretarzaskarbu, i jego mentor, Morris, wymusilina Kongresiepozwolenie na założenienowego prywatnego banku centralne-go o nazwie Pierwszy Bank StanówZjednoczonych. Jegoprezesem ponownie zostałThomas Willing.Gracze nadal byli ci sami, zmianie uległa jedynie nazwa banku.

10. ZJAZD KONSTYTUCYJNYW roku 1787 w Filadelfii zebrali się przywódcy kolonii,

aby zmienić przestarzały Statut Konfederacji (Articles ofConfederation). Jak już zauważyliśmy wcześniej, zarównoThomas Jefferson, jak i James Madison byli zagorzałymiprzeciwnikami prywatnego banku centralnego. Wiedzieli dos-konale, jakie kłopoty przysparzał Bank Anglii. Chcieli tegouniknąć. Oto, co na ten temat napisał Jefferson:

Jeśli Amerykanie kiedykolwiek pozwolą na to, aby prywatnybank wytwarzał ich walutę, to najpierw przez inflację, a potem przezdeflację2 banki i korporacje, które wyrosną wokół niego, pozbawiąludzi wszelkiego majątku, aż któregoś dnia ich dzieci zbudzą się jakobezdomne na kontynencie, który zdobyli ich ojcowie.

W czasie debaty na temat przyszłego systemu monetarnegokolejny z Ojców Założycieli, Gouvenor Morris, przewodniczyłkomisji, która redagowała ostateczną wersję projektu konsty-tucji. Doskonale zdawał sobie sprawę z motywacji bankierów.

Razem ze swoim dawnym szefem, Robertem Morrisem,Gouvenor Morris i Alexander Hamilton przedstawili Kon-gresowi w ostatnim roku Rewolucji pierwotny plan założeniaBanku Ameryki Północnej.

W liście z 2 lipca 1787 roku skierowanym do JamesaMadisona Gouvenor Morris ujawnił, o co naprawdę chodzi:

Bogacze będą dążyć do ustanowienia swojej dominacji i uja-rzmienia pozostałej części społeczeństwa. Zawsze do tego dążylii zawsze będą do tego dążyć… Dojdą do tych samych wyników

tutaj i gdzie indziej, jeśli mocą naszego rządu nie utrzymamy ichw odpowiednich ryzach.

Mimo wycofania się Gouvenora Morrisa z kręgów ban-kowych, Alexander Hamilton, Robert Morris, Thomas Wil-ling i ich europejscy poplecznicy nie zamierzali poddawać się.Przekonali większość delegatów na Zjazd Konstytucyjny, abynie dawali Kongresowi prawa do emisji papierowych pienię-dzy. Większości delegatów wciąż kręciło się w głowie odgalopującej inflacji papierowego pieniądza wprowadzonegow czasie Rewolucji. Zdążyli już zapomnieć, jak dobrze spra-wował się kolonialny skrypt przed wojną. Nie zapomniał tegojednak Bank Anglii. Zmieniacze Pieniądza nie mogli znieść,że Ameryka ma znowu własne pieniądze.

Wielu uważało, że wedługDziesiątejPoprawkipozostawiającejstanom część władzy,która nie została oddananamocy Konstytucjiwręcefederalnegorządu,emisjapapierowegopieniądzaprzezrządfederalny jestniezgodnaz Konstytucją.Konstytucjanic jednakniemówina ten temat, niemniej wprowadza zakaz„emisjibanknotówkredytowych” (papierowegopieniądza) przezposzczególnestany.

Większość delegatów uważała, że milczenie Konstytucjioznacza trzymanie rządu federalnego z dala od możliwościemisji papierowego pieniądza. W Dzienniku Zjazdu pod datą16 sierpnia 1787 roku czytamy, co następuje:

Postanowiono wykreślić słowa „iemisji banknotów kredytowych” i tępropozycję… zatwierdzono.

Hamilton i jego bankowi sprzy-mierzeńcy dostrzegli w tym milczeniumożliwość odsunięcia rządu od emisjipapierowego pieniądza, którą chcielizmonopolizować przekazując jąw prywatne ręce. Ostatecznie zarównobankierzy, jak i ich przeciwnicy, kieru-jąc sięcałkowicie odmiennymi pobud-

kami, głosowali przeciwko umieszczaniu w Konstytucji czegoko-lwiek, co dawałoby jakiejkolwiek agencji rządu federalnegoprawo emisji pieniądza. Ta dwuznaczność stworzyła furtkę dlaZmieniaczy Pieniądza – dokładnie tak jak planowali.

Oczywiście papierowy pieniądz sam w sobie nie stanowiłproblemu. Znacznie poważniejszym problemem było poży-czanie w trybie frakcyjnej rezerwy, ponieważ zwielokrotniałoono inflację wywołaną emisją nadmiernej ilości pieniędzy.Niestety, rozumiało to tylko niewielu, podczas gdy reszta byłaprzekonana, że zło tkwiło w druku zbyt dużej ilości pieniędzy.

Doradcy delegatów słusznie utwierdzali ich w przekonaniu,że zakaz emisji papierowego pieniądza jest dobrym wyjściem,jako że zakaz wypuszczania jakiegokolwiek papierowego pienią-dza ostro ograniczyłby praktykę pożyczania z frakcyjną rezerwą.Czeki były stosowane bardzo rzadko i również zostałybyzakazane. O pożyczkach bankowych w postaci wpisu do ksiągbankowych nie było wzmianki, więc nie były one zakazane.

Powszechnie uważano, że rząd federalny i rządy stanowe niesą uprawnione do emisji papierowego pieniądza, podczas gdybanki prywatne są, uzasadniając ten punkt widzenia poglądem,że skoro w ich przypadku nie sformułowano wyraźnego zakazu,to znaczy, że ten przywilej zarezerwowano dla ludzi (wliczającw to osoby prawne, takie jak na przykład korporacje bankowe).

Przeciwnicy głosili, że korporacje bankowe są narzędziemlub agencjami władz stanowych, które je legalizowały, w zwią-zku z czym nie wolno im „emitować banknotów kredyto-wych”, tak jak i samym stanom. Argument ten został zig-norowany przez banki, które zaczęły wypuszczać papierowebanknoty na bazie frakcyjnej rezerwy bankowej. Banknoty testraciły wartość, kiedy Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonychorzekł, że rząd federalny może wyznaczyć bank, który będzie

16 • NEXUS WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999

Page 18: Nexus 07

…w tym samym roku MayerRothschild ogłosił ze swojej

głównej siedziby, bankuwe Frankfurcie, proklamację,które brzmiała: „Pozwólciemi tworzyć i kontrolować

państwowe pieniądze, a niebędzie mnie obchodziło, ktotworzy prawa tego państwa”.

uprawniony do emisji papierowego pieniądza. W końcu emi-sji pieniądza zakazano jedynie stanom, pozostawiając wolnąrękę bankom prywatnym i samorządom miejskim (na przy-kład w czasie Wielkiego Kryzysu około 400 miast wypuszczałowłasne pieniądze).

Kolejnym błędem, nie zawsze rozumianym, było udziele-nie rządowi federalnemu upoważnienia do „bicia monet”i „regulowania ich wartości”. Regulowanie wartości pieniądza(to znaczy jego siły nabywczej lub wartości w stosunku doinnych rzeczy) nie ma nic wspólnego z jego jakością lubskładem, lecz z jego ilością. Ilość pieniądza w obiegu deter-minuje jego wartość, lecz Kongres nigdy nie określił, ile mago być w Stanach Zjednoczonych.

Prawne ustalenie ogólnej ilości pieniądza (waluty, czekówi depozytów bankowych) określiłoby wartość nabywczą każ-dego dolara, zaś ustalenie wielkości jego przyrostu, określiło-by jego wartość nabywczą w przyszłości. Kongres nigdy tegonie uczynił, mimo iż ma do tego konstytucyjne uprawnienie.To zadanie scedowano na Rezerwę Federalną i ponad 10 000banków tworzących nasze pieniądze.

11. PIERWSZY BANK STANÓW ZJEDNOCZONYCHTrzy lata po uchwaleniu Konstytucji Stanów Zjednoczo-

nych, w roku 1790, Zmieniacze Pieniądza ponownie przypuściliszturm. Nowo wyznaczony sekretarzskarbu, Alexander Hamilton, wniósłpod obrady Kongresu projekt ustawypowołującej prywatny bank centralny.

Tak się złożyło, że właśnie w tymsamym roku Mayer Rothschild ogło-sił ze swojej głównej siedziby, bankuwe Frankfurcie, proklamację, którebrzmiała: „Pozwólcie mi tworzyći kontrolować państwowe pieniądze,a nie będzie mnie obchodziło, ktotworzy prawa tego państwa”.

Alexander Hamilton był narzę-dziem międzynarodowej finansjery.Chciał stworzyć kolejny prywatny bank centralny, Bank Sta-nów Zjednoczonych, i dokonał tego. Przekonał Waszyngtonado uchwalenia ustawy, mimo rezerwy, z jaką się on do tegopomysłu odnosił, oraz sprzeciwu Jeffersona i Madisona.

Aby przekonać Waszyngtona, Hamilton wymyślił coś, conazywało się „implikującymi siłami”, które stanowiły od tegoczasu częstostosowany argument służący doomijania Konstytucji.Jefferson prawidłowo przewidział konsekwencje mogące wynik-nąć z otwarcia tej puszki Pandory, która umożliwiała sędziom„implikowanie” wszystkiego, co tylko przychodziło im do głowy.

Warto podkreślić, że jednym z pierwszych stanowisk Ha-miltona po ukończeniu szkoły prawniczej w roku 1782 byłaposada pomocnika Roberta Morrisa, prezesa Banku AmerykiPółnocnej. Co ciekawe, rok wcześniej Hamilton napisał doniego list, w którym stwierdził:

Państwowy dług, jeśli nie jest zbyt duży, będzie dla nasnarodowym błogosławieństwem.

„Błogosławieństwem” dla kogo?Po rocznej debacie, w roku 1791, Kongres uchwalił ustawę

umożliwiającą Hamiltonowi utworzenie banku dając mu nańdwudziestoletnią koncesję. Nowy bank miał nazywać sięPierwszy Bank Stanów Zjednoczonych, w skrócie BUS (Bankof the United States). W ten sposób zaczęła się TrzeciaAmerykańska Wojna Bankowa.

Pierwszy Bank Stanów Zjednoczonych miał siedzibę w Fi-ladelfii. Otrzymał uprawnienie do emisji pieniędzy i udziela-nia pożyczek na zasadzie frakcyjnej rezerwy bankowej. 80

procent jego akcji miało trafić do rąk prywatnych, zaś pozosta-łe 20 miało być zakupione przez rząd Stanów Zjednoczonych,przy czym nie chodziło tu o przekazanie rządowi jakichkol-wiek akcji, lecz o zdobycie od niego kapitału na zakup owych80 procent przeznaczonych dla prywatnych inwestorów.

Podobnie jak to było z Bankiem Ameryki Północnej,a jeszcze wcześniej z Bankiem Anglii, udziałowcy nigdy niewpłacili pełnej sumy należnej za ich udziały. Należną sumęw pełnej kwocie wynoszącej 2 000 000 dolarów gotówką wpłaciłjedynie Rząd Stanów Zjednoczonych, po czym bank wykorzystu-jąc starą sztuczkę z pożyczkami opartymi na zasadzie frakcyjnejrezerwy pożyczył pieniądze swoim statutowym inwestorom, takaby mogli wpłacić brakujące 8 000 000 dolarów kapitału wyma-ganego do wejścia w pozbawioną ryzyka inwestycję.

Tak jak w przypadku Banku Anglii nazwa Bank StanówZjednoczonych została nadana temu bankowi z premedyta-cją, aby zakamuflować fakt, że jest on prywatną własnością.Identycznie jak w przypadku Banku Anglii nigdy nie ujaw-niono nazwisk jego założycieli.

Bank przedstawiono Kongresowi jako sposób na zapewnie-nia stabilności systemu bankowego i uniknięcie inflacji. I cobyło potem? Otóż w ciągu pierwszych pięciu lat istnienia bankurząd Stanów Zjednoczonych pożyczył od niego 8 200 000dolarów. W tym samym czasie ceny wzrosły o 72 procent.

Nowy sekretarz stanu, Jefferson,przyglądał się tym pożyczkom zesmutkiem i frustracją wynikającąz braku możliwości przerwania tegoprocederu:

Szkoda, że nie jest możliweuchwalenie poprawki do konstytucjizakazującej rządowi federalnemu za-ciągania pożyczek.

PrezydentAdams określił procederemisji prywatnych banknotów jakooszustwo dokonywane na społeczeńst-wie. Pogląd ten podzielali wszyscy

współcześnimukonserwatyści.Pocopozwalać prywatnymbankomwypełniać za darmo prerogatywy przynależne rządowi? – głosili.

Miliony Amerykanów podzielają dziś to stanowisko. Pat-rzą bezradnie pełni frustracji, jak rząd amerykański zapożyczaich bez opamiętania, pożyczając od banków prywatnych i bo-gaczy pieniądze, które ma prawo i obowiązek wytwarzać sami to wolne od jakiegokolwiek długu.

Tak więc, mimo swojej nazwy Pierwszy Bank StanówZjednoczonych nie był pierwszą próbą założenia prywatnegobanku centralnego w Stanach Zjednoczonych. Podobnie jakw przypadku dwóch pierwszych, Banku Anglii i Banku AmerykiPółnocnej, rząd wyłożył pieniądze na jego uruchomienie, po czymbankierzy pożyczyli je sobie, aby wykupić pozostałe jego akcje.

Było to proste i jawne oszustwo, ale niedługo będzie imdane czerpać z niego korzyści.

12. DOJŚCIE NAPOLEONA DO WŁADZY WE FRANCJIMusimy teraz wrócić do Europy, aby przyjrzeć się, w jaki

sposób jednemu człowiekowi udało się manipulować całąbrytyjską ekonomią, dzięki temu, że pierwszy otrzymał wiado-mość o klęsce Napoleona.

W roku 1800 w Paryżu powstał Bank Francji na podob-nych zasadach, co Bank Anglii. Lecz Napoleon postanowiłskończyć ze swobodnym zaciąganiem długów przez Francję.Nigdy nie dowierzał Bankowi Francji, nawet kiedy w jegoradzie nadzorczej umieścił swoich krewnych.

Stwierdził, że jeśli rząd jest finansowo zależny od ban-kierów, to znaczy, że u władzy są bankierzy, a nie rząd:

WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999 NEXUS • 17

Page 19: Nexus 07

…jeśli rząd jest finansowozależny od bankierów, toznaczy, że u władzy sąbankierzy, a nie rząd.

Ręka, która daje, jest zawsze ponad ręką, która bierze.Pieniądze nie mają ojczyzny. Finansiści są pozbawieni patriotyz-mu i przyzwoitości – ich wyłącznym celem jest zysk.

Napoleon był świadomy niebezpieczeństwa, lecz nie wi-dział właściwych zabezpieczeń bądź rozwiązań.

Wkrótce uzyskał on niespodziewaną pomoc z Ameryki.W roku 1800 Thomas Jefferson pokonał niewielką różnicągłosów Johna Adamsa i został wybrany na trzeciego prezydentaStanów Zjednoczonych. W roku 1803 Napoleon i Jeffersondokonali udanej transakcji – Stany Zjednoczone wypłaciłyNapoleonowi 3 000 000 dolarów w złocie w zamian za ogromneterytorium rozciągające się na zachód od Mississippi – Luizjanę.

Za te trzy miliony Napoleon wyposażył w krótkim czasiearmię i ruszył na Europę, podbijając wszystkich po drodze.Anglia i Bank Anglii bardzo szybko zwarły szyki, aby mu sięprzeciwstawić. Finansowali wszystkie państwa na jego szlaku,czerpiąc z tego niesamowite zyski. Prusy, Austria i w końcuRosja – wszystkie te kraje były mocno zadłużone w wyniku ichdaremnych starań mających na celu powstrzymanie Napoleona.

Cztery lata później, kiedy armia francuska znajdowała sięw Rosji, trzydziestoletni Nathan Rothschild, głowa londyńs-kiej filii rodzinnego domu bankierskiego Rothshildów, podjąłsię realizacji zuchwałego planu przeszmuglowania do Hisz-panii poprzez Francję złota mającego posłużyć do sfinan-sowania ataku na Francję, którym miał dowodzić brytyjskiksiążę Wellington.

Później, na przyjęciu w Londynie, Nathan przechwalał się,że był to najlepszy interes, jaki kie-dykolwiek zrobił. Pomnażał pienią-dze na każdym etapie tej przesyłki.Jeszcze wtedy nie wiedział, że w nie-dalekiej przyszłości będzie robił zna-cznie lepsze interesy.

Atak Wellingtona z południaoraz inne porażki zmusiły ostatecz-nie Napoleona do abdykacji. Na króla Francji koronowanoLudwika XVIII, zaś Napoleona zesłano, jak sądzono, nazawsze, na Elbę, maleńką wysepkę u wybrzeży Włoch.

13. UPADEK PIERWSZEGO BANKU STANÓWZJEDNOCZONYCH I WOJNA ROKU 1812

W czasie pobytu Napoleona na wygnaniu, chwilowo poko-nanego przez Anglię przy finansowym wsparciu Rothschil-dów, Ameryka starała się również wyzwolić spod władzyswojego banku centralnego.

W roku 1811 do Kongresu wpłynął projekt ustawy postu-lujący odnowienie pozwolenia na prowadzenie Banku StanówZjednoczonych. Debata była bardzo gorąca i przedstawicielePensylwanii oraz Wirginii przedstawili rezolucję żądającą, abyKongres zamknął go.

Prasa zaatakowała bank otwarcie, nazywając go „wielkimszwindlem”, „sępem”, „żmiją” i „kobrą”. Mój Boże, żeby takznowu mieć niezależną prasę w Ameryce!

Kongresman P.B. Porter zaatakował bank na posiedzeniuKongresu, ostrzegając, że jeśli zezwolenie na prowadzeniebanku zostanie przedłużone, będzie to oznaczało, że „Kon-gres zalegalizuje w ramach tej Konstytucji hodowlę żmii, którapewnego dnia wpuści swój jad w serce wolności tego kraju”.

Szanse banku nie przedstawiały się różowo. Niektórzyhistorycy utrzymują, że Nathan Rothschild ostrzegał StanyZjednoczone, że wplączą się w katastrofalną wojnę, jeślipozwolenie na prowadzenie banku nie zostanie odnowione.Na nic się to jednak nie zdało. Kiedy emocje opadły, projektustawy o przedłużenie pozwolenia na prowadzenie bankuprzepadł jednym głosem w Izbie Reprezentantów, a następ-nie został zablokowany w Senacie.

W tym czasie w Białym Domu urzędował czwarty prezy-dent Stanów Zjednoczonych, James Madison. Jak pamięta-my, Madison był zagorzałym przeciwnikiem prywatnego ban-ku centralnego. Jego wiceprezydent, George Clinton, przeciąłtę sporną kwestię w Senacie i zakończył żywot PierwszegoBanku Stanów Zjednoczonych – drugiego prywatnego bankucentralny w Ameryce. W ten sposób porażką ZmieniaczyPieniądza zakończyła się trwająca 20 lat Trzecia Amerykańs-ka Wojna Bankowa.

Pięć miesięcy później, tak jak przewidział Rothschild,Anglia zaatakowała Stany Zjednoczone rozpoczynając WojnęRoku 1812. Jednak Brytyjczycy nadal byli zajęci walką z Na-poleonem, w związku z czym wojna ta została nie rozstrzyg-nięta i zakończyła się w roku 1814.

W czasie jej trwania Ministerstwo Skarbu Stanów Zjed-noczonych wprowadziło do obiegu trochę rządowego papie-rowego pieniądza nie obciążonego żadnymi odsetkami w celusfinansowania wydatków wojennych – podobnie postąpionodopiero w czasie wojny domowej3.

Chociaż ZmieniaczePieniądza zostali chwilowo odsunięcinaboczny tor, daleko jeszcze było do ich całkowitego pokonania.Tylko cztery lata zajęło im przygotowanie czwartego prywatnegobanku centralnego, większego i silniejszego od poprzednich.

14. BITWA POD WATERLOO (1815)Wróćmy teraz do Napoleona. Epizod ten jest doskonałym

przykładem obrazującym przebiegłość rodziny Rothschildów,która dzięki bitwie po Waterloo po-trafiła zdobyć kontrolę nad brytyjs-kim rynkiem papierów wartościo-wych.

W roku 1815, rok po zakończeniuWojny Roku 1812, Napoleon uciekłz wygnania i wrócił do Paryża. W ce-lu jego pojmania wysłano francuskie

oddziały, lecz jego charyzma miała taką moc, że żołnierzeprzyłączyli się do swojego dawnego wodza i ponownie okrzyk-nęli go cesarzem. Napoleon pojawił się w Paryżu jako bohater.Król Ludwik uciekł, a Napoleon ponownie zasiadł na francus-kim tronie – tym razem bez jednego wystrzału.

W marcu 1815 roku Napoleon wyposażył armię, którąbrytyjski książę Wellington pokonał niecałe 90 dni późniejpod Waterloo. Pożyczył 5 pięć milionów funtów na prze-zbrojenie armii od domu bankowego Ouvard z Paryża. Od tejchwili finansowanie obu stron konfliktu stało się normalnąpraktyką prywatnych baków centralnych.

Z jakiego powodu jakiś bank centralny miałby finansowaćobie strony konfliktu? Otóż dlatego, że wojna jest najwięk-szym kreatorem długów. Każdy naród jest gotów zapożyczyćsię, aby tylko wygrać wojnę. Temu, który ma przegrać,pożycza się tylko tyle, żeby nie stracił nadziei na wygraną,a temu, który ma wygrać, pożycza się tyle, żeby mógł wygrać.Nawiasem mówiąc, tego rodzaju pożyczki zawierają zazwyczajwarunek, że wygrywający pokryje długi pokonanego. Jedyniebankierzy nie przegrywają.

Waterloo, w pobliżu którego stoczono bitwę, leży w odleg-łości około 200 mil (322 km) na północny wschód od Paryżai obecnie znajduje się na terytorium Belgii. Właśnie tamNapoleon przegrał swoją ostatnią bitwę, lecz zanim do tegodoszło, tego letniego, parnego dnia w czerwcu 1815 rokutysiące Francuzów i Anglików straciło życie.

Tego dnia, dokładnie 18 czerwca, 74 000 francuskichżołnierzy starło się z 67 000 żołnierzy z Brytanii i innychpaństw europejskich. Ostateczny wynik tego starcia był trud-ny do przewidzenia. Uważa się, że gdyby Napoleon zaatako-wał kilka godzin wcześniej, prawdopodobnie wygrałby.

18 • NEXUS WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999

Page 20: Nexus 07

Z jakiego powodu jakiś bankcentralny miałby finansowaćobie strony konfliktu? Otóż

dlatego, że wojna jestnajwiększym kreatorem

długów. Każdy naród jestgotów zapożyczyć się, aby

tylko wygrać wojnę.

Tak naprawdę nie ma znaczenia, kto wygrał, a kto prze-grał. W tym czasie Nathan Rothschild planował w Londyniewykorzystanie tej bitwy do przejęcia kontroli nad brytyjskimrynkiem papierów wartościowych. Opisane poniżej wydarze-nia są zaciekle negowane przez rodzinę Rothschildów.

Rothschild umieścił zaufanego agenta, niejakiego Roth-wortha, w północnej części pola bitwy położonego bliżejKanału La Manche. Kiedy wynik bitwy był już wiadomy,Rothworth ruszył czym prędzej w kierunku Kanału i przeka-zał Nathanowi Rothschildowi wiadomość o zwycięstwie – 24godziny przed przybyciem kuriera, którego wysłał Wellington.

Rothschild pospiesznie udał się na giełdę i zajął swojetradycyjne miejsce pod filarem. Wszystkie oczy skierowały sięna niego. Rothschildowie posiadali wręcz legendarną siećprzekazu informacji. Gdyby Wellington przegrał, a Napoleonpozostał wolny na kontynencie, brytyjskie finanse byłybygodne pożałowania. Rothschild przybrał zasmuconą minę.Stał bez ruchu ze spuszczonymi oczami i nagle zaczął sprze-dawać.

Dla zdenerwowanych inwestorów mogło to oznaczać tylkojedno – Napoleon pokonał Wellingtona. Rynek załamał się.Po chwili wszyscy sprzedawali obligacje – brytyjskie papierywartościowe i inne aktywa – których cena szybko spadała.Wówczas Rothschild i jego finansowi sprzymierzeńcy zaczęliskupować je po cichu poprzez swo-ich agentów.

Mity i legendy, powiecie? Sto latpóźniej New York Times zamieściłhistorię, która opowiadała, jak wnukNathana Rothschilda próbował uzy-skać w sądzie wyrok nakazujący wy-cofanie z legalnego obiegu książkizawierającej opis tamtego dnia nagiełdzie. Rodzina Rothschildówutrzymywała, że ta historia jest nie-prawdziwa i zniesławiająca ją, leczsąd odrzucił jej żądanie i skazał ją napokrycie wszystkich kosztów sądowych.

Jeszcze bardziej interesujące jest to, że jak twierdząniektórzy historycy, nazajutrz po bitwie pod Waterloo NathanRothschild i jego finansowi sojusznicy w ciągu kilku godzinnie tylko opanowali giełdę papierów wartościowych, ale rów-nież Bank Anglii. (Interesującą cechą niektórych obligacjibyło to, że można je było wymienić na akcje Banku Anglii).

Spokrewnienie się poprzez małżeństwa z Montefiore’ami,Cohenami i Goldsmithami – rodzinami bankierskimi, któreosiadły w Anglii sto lat przed Rothschildami – wzmocniłofinansową kontrolę realizowaną przez Rothschildów. Kont-rola ta uległa dalszemu wzmocnieniu po uchwaleniu w roku1844 ustawy Peela noszącej nazwę Bank Charter Act4.

Tak czy inaczej, rodzina Rothschildów i ich finansowisprzymierzeńcy przechwycili całkowitą kontrolę nad BankiemAnglii (pierwszym prywatnym bankiem centralnym w głów-nym kraju europejskim, w dodatku najbogatszym). Jedno jestabsolutnie pewne – w połowie XIX wieku Rothschildowie bylinajbogatszą rodziną na świecie. Zdominowali rynek papierówwartościowych i sięgnęli po inne banki i koncerny przemys-łowe na świecie. Zdominowali również całą konstelację dru-gorzędnych, mniejszych rodzin, takich jak rodziny Warbur-gów i Schiffów, które połączyły swoje własne, olbrzymiefortuny z fortuną Rothschildów.

Pozostała część XIX wieku jest znana pod nazwą „WiekuRothschildów”. Jeden z historyków, Ignatius Balla, ocenił, żew roku 1913 ich majątek wynosił ponad dwa miliardy dola-rów. Proszę pamiętać, że siła nabywcza dolara była wówczas10 razy większa niż obecnie. Mimo tego przekraczającego

wszelkie wyobrażenia bogactwa rodzina ta zawsze starała siębyć niezauważalna. Chociaż kontroluje ona setki bankowych,przemysłowych, handlowych, wydobywczych i turystycznychkorporacji, jedynie kilka z nich nosi ich nazwisko w swojejnazwie. Według jednego z ekspertów, pod koniec XIX wiekuRothschildowie kontrolowali połowę bogactw świata.

Bez względu na to, jaki w rzeczywistości procent zasobówświata stanowił ich fortunę, jest oczywiste, że musiał onznacznie wzrosnąć od tamtego czasu, jako że pieniądz rodzipieniądz i podsyca apetyt na coraz więcej. Od przełomustulecia Rothschildowie rozpowszechniają przekonanie, żeich potęga zanika, mimo iż w rzeczywistości ich bogactworośnie, a wraz z nim ich kontrola nad bankami, korporacjamizajmującymi się przejmowaniem długów, mediami, polityka-mi i państwami, za pośrednictwem ich agentów, sojusznikówi wzajemnie powiązanych zarządów, zaciemniających ich pra-wdziwą rolę.�

Uwaga:Niniejszy artykuł jest zredagowanym wyciągiem przejrzanej i uak-

tualnionej książki napisanej na podstawie programu wideo TheMoney Masters: How International Bankers Gained Control of Ameri-ca (Władcy pieniądza – jak międzynarodowi bankierzy uzyskali kont-rolę nad Ameryką) nakręconego przez Patricka S.J. Carmacka na

zamówienie Royalty Production Compa-ny (adres: Royalty Production Company,P.O. Box 114, Piedmont, Oklahoma73078, USA – lub: Royalty ProductionCompany, 5149 Picket Drive, ColoradoSprings, CO 80907, USA).

Książka Money Masters oraz programwideo dostępne są pod adresem: P.O.Box 4005, Joplin, MO 64803-4005; tele-fon 1888-THE-PLOT, wew. 60 (tylko dlaosób zamieszkałych w USA), lub (417)6260402 (dla osób spoza USA); fax:(417) 6260403. Książka kosztuje 14,95

dolarów amerykańskich (USD) plus opłata pocztowa. Dwukasetowyzestaw video w systemie NTSC kosztuje 39,95 USD plus opłatapocztowa (5,95 USD), zaś w systemie PAL – 44,95 USD plus opłatapocztowa.

W celu uzyskania dalszych informacji na temat tej książki i pro-gramu wideo należy zajrzeć na stronę internetową ‹http://www.the-moneymasters.com›.

O autorze:Patrick S.J. Carmack, BBA, JD, praktykował prawo korporacyjne

i sprawował funkcję sędziego sądu administracyjnego w KomisjiKorporacyjnej stanu Oklahoma, był również członkiem adwokaturySądu Najwyższego USA.

Przełożył Jerzy FlorczykowskiPrzypisy:

1. Chodzi o Wojnę o Niepodległość, czyli wojnę o wyzwolenie się spodzwierzchnictwa Brytyjskiego Imperium. – Przyp. tłum.

2. Zmniejszenie ilości pieniędzy w obiegu, w wyniku czego następujespadek cen i zatrudnienia. – Przyp. tłum.

3. W Polsce wojna ta jest bardziej znana pod nazwą Wojny Północyz Południem. – Przyp. tłum.

4. Encyclopaedia Britannica, wydanie z roku 1996, podaje dla odmiany naten temat następującą informację: „W latach 1832-1841 Peel stworzył zdys-cyplinowaną partię. Od samego początku swojej działalności największeznaczenie przywiązywał do reformy finansów. Poczynając od budżetu roku1842 dążył do uproszczenia i zmniejszenia restrykcji taryfowych w handlu.W roku 1844 jego ustawa Bank Charter Act stworzyła fundament zdrowegonarodowego systemu bankowego i kredytowania bazującego na Banku Anglii.Ustawa Bank Charter Act umocniła pozycję Banku Anglii jako centralnejjednostki emitującej banknoty, czyniąc zeń ostatnią instancję oraz strażnikanarodowych rezerw złota. – Przyp. tłum.

WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999 NEXUS • 19

Page 21: Nexus 07

Dr Leonard Horowitzutrzymuje, że

występująca obecniena świecie epidemia

dziwnych odmianraka i chorób układuimmunologicznego

jest rezultatemmasowych szczepień

za pomocązanieczyszczonych

szczepionek, o czymwysocy rangą

urzędnicy służbmedycznych wiedzą

od lat.

Zapis wywiadu przeprowadzonego15 marca 1998 roku przez

dra Rogera G. Mazlena,gospodarza programustacji radiowej CFS,

z drem Leonardem G. Horowitzem

www.cfsaudio.4biz.net/cfsprev.htm

D r Roger G. Mazlen: Naszym gościem jest dr Leonard Horowitz, absolwentHarvardu, niezależny badacz i światowy autorytet w dziedzinie edukacji

zdrowia publicznego, autor bestsellera Emerging Viruses: AIDS & Ebola (Pojawie-nie się wirusów AIDS i Ebola). Dlaczego rozmawiamy z drem Horowitzem? Otóżdlatego, że chorzy na zespół chronicznego zmęczenia1 mają osłabiony układodpornościowy. Cierpią na brak odporności. Mają immunosupresję. Są łatwymłupem dla każdego nowego wirusa, zwłaszcza dla wirusów ze zdolnością doniszczenia układu odpornościowego. Tak więc nie wdając się w dalsze dywagacjewitamy pana w naszym programie, drze Horowitz.

Dr Leonard G. Horowitz: Dziękuję drze Mazlen. Udział w pana programie todla mnie wielki zaszczyt i przyjemność.

Dr Mazlen: Cieszymy się bardzo, że może pan dzisiaj z nami rozmawiać.Może zacząłby pan od ogólnego zapoznania nas ze swoją książką.

Dr Horowitz: Zgoda. Spędziłem 3 lata na badaniu wniosku MinisterstwaObrony z roku 1970 o wyasygnowanie 10 milionów dolarów na pięcioletniebadania, których celem miało być stworzenie mikroorganizmów niszczącychsystem immunologiczny. Miały one służyć jako broń biologiczna. Z początku niemogłem uwierzyć, że to naprawdę oficjalny dokument. Ostatecznie podążyłemtropem pieniędzy, literatury naukowej i dokumentów sądowych i odkryłem, żepieniądze trafiły do organizacji o nazwie Litton Bionetics. Czy słyszał Pankiedykolwiek o kuchenkach mikrofalowych Littona?

Dr Mazlen: Oczywiście.Dr Horowitz: Otóż, są oni również powiązani finansowo z wielkimi korporac-

jami zbrojeniowymi i mają firmę medyczną Litton Bionetics. W końcu latsześćdziesiątych i na początku siedemdziesiątych byli na szóstej miejscu listy firmzwiązanych finansowo z producentami broni biologicznych. To oni dostosowaliwiele mikroorganizmów niszczących system immunologiczny do celów wojnybiologicznej. Otrzymywali ponad 2 miliony dolarów rocznie na badania i rozwójtego typu mikroorganizmów, a także na badania nad rakiem oraz szczepionkami.I to jest główny temat mojej książki. Emerging Viruses: AIDS & Ebola opowiadao tym, kto doprowadził do powstania wirusów w rodzaju AIDS i Ebola, jaki dlaczego je wyprodukowano – cały proces ich tworzenia. A potem, co wydaje misię najbardziej nieprawdopodobne, odkryłem i przedrukowałem w formie foto-kopii kontrakty rządowe pokazujące, ile pieniędzy amerykańskich podatnikówidzie na te badania.

Dr Mazlen: Ta sprawa bardzo interesuje naszych słuchaczy, zwłaszcza tych,którzy cierpią na zespół chronicznego zmęczenia, a także tych, którzy pode-jrzewają, że go mają, i tych, którzy nie są tego pewni, jako że każdy nowy wirusmający zdolność osłabiania odporności immunologicznej stanowi dla nich orazdla całego społeczeństwa poważne zagrożenie. Na 134 stronie swojej książkipisze pan: „Składając te wszystkie fakty razem, rozumiem obecnie, jak łagodnydla ludzi małpi wirus DNA, taki jak SV-40… i inne pospolite retrowirusyzanieczyszczające szczepionki, takie jak SFV, mogły po dziesiątkach lat stać sięretrowirusami RNA, które poprzez skażone szczepionki rozprzestrzeniły się namiliony ludzi na całym świecie”. Czy mógłby Pan nieco rozwinąć tę sprawęi przybliżyć ją naszym słuchaczom?

Dr Horowitz: Oczywiście. Istotą tej książki i zarazem zawartym w niejostrzeżeniem jest to, że mamy Urząd ds. Leków i Żywności2, który nie mówilekarzom naukowcom i lekarzom praktykom ani też społeczeństwu prawdyo skażonych szczepionkach oraz metodach ich produkcji. Na przykład doustnaszczepionka przeciw polio [choroba Heinego-Medina] do dzisiaj przygotowywa-na z wykorzystaniem tkanek małpich nerek, które są skażone nie tylko małpimiwirusami, ale również wirusami opryszczki, takimi jak na przykład małpicytomegalowirus, wirus choroby Epsteina-Barra czy wirus opryszczki typu B,o których wiadomo, że należą do grupy wirusów niszczących układ immunologi-

20 • NEXUS WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999

Page 22: Nexus 07

„Urząd ds. Leków i Żywności,który ma chronić nasze

zdrowie, musi przymykaćoko na skażoną doustną

szczepionkę przeciwko polio,którą musimy rzekomo

zgodnie z prawem podawaćnaszym dzieciom, mimo iż

każda jej dawka zawieraokoło 100 wirusowych

zanieczyszczeńpochodzących od małp”.

czny. Wiemy też, że szczepionką, która najprawdopodob-niej przyniosła światu AIDS, a być może nawet syndromchronicznego zmęczenia, gdyż obie te choroby pojawiły sięw tym samym 1978 roku, była wyprodukowana w roku 1974w laboratoriach firmy Merck, Sharpe & Dohme przy wspar-ciu Centrum Chorób Zakaźnych i Urzędu ds. Leków i Żyw-ności eksperymentalna szczepionka przeciwko wirusowemuzapaleniu wątroby typu B. Szczepionka ta była przygotowa-na częściowo z wykorzystaniem zarażonych małp sprowa-dzonych przez firmę Litton pracującą nad broniami bio-logicznymi na zlecenie Ministerstwa Obrony. Wiemy jużdziś na pewno, że małpy, które wykorzystano do przygoto-wania tej szczepionki, były zarażone. Mamy nawet stosowneoświadczenie na ten temat złożone przez człowieka, którystworzył te szczepionki. Nazywa się on dr Maurice Hillemani był szefem produkcji szczepionek w firmie Merck, Sharpe& Dohme. Tak więc produkowali te szczepionki częściowona zarażonych zwierzętach, a potem podawali je ludziom.W ten sposób doszło do tego, że mamy obecnie różneschorzenia związane z układem odpornościowym, a takżedziwne odmiany raka oraz dziwne choroby autoimmunolo-giczne, których skala jest tak duża, że możemy już mówićo epidemii.

Dr Mazlen: To wszystko rodzi wiele pytań, niemniejchciałbym ponownie wrócić do pa-na książki, w której przytacza panwywiad dra Edwarda Shorteraz drem Hillemanem [str. 484-485],podczas którego Hilleman powie-dział: „w rzeczy samej w tych szcze-pionkach było 40 różnych wirusów,które były nieatywne” – na co Shor-ter odrzekł: „Ale nie zneutralizo-waliście [SV-403]…” „Tak, to praw-da” – przytaknął Hilleman i nawetdodał: „A szczepionka przeciwkożółtej febrze zawierała wirusa biała-czki, ale wie pan, to było w czasach,kiedy wiedza na ten temat byłajeszcze bardzo niedoskonała”. Z te-go oświadczenia dowiadujemy sięteraz, że w szczepionkach były nietylko wirusy uszkadzające układ odpornościowy, ale wywo-łujące również białaczkę. Mówi pan o tym w swojej książce.Mówi pan o przypadkach białaczki dotyczącej limfocytów T.Co mógłby pan powiedzieć na ten temat? Czy nadal istniejejakieś związane z tym ryzyko?

Dr Horowitz: Uważam, że tak, drze Mazlen. Jestemgłęboko przekonany, że to ryzyko nadal istnieje. Aby touzasadnić, posłużę się przykładem. Urząd ds. Leków i Żyw-ności, który ma chronić nasze zdrowie, musi przymykać okona skażoną doustną szczepionkę przeciwko polio, którąmusimy rzekomo zgodnie z prawem podawać naszym dzie-ciom, mimo iż każda jej dawka zawiera około 100 wiruso-wych zanieczyszczeń pochodzących od małp. Mówię „rzeko-mo”, gdyż nie jest to prawda. Są bowiem od tego przymusuwyjątki podyktowane względami duchowymi i religijnymi,tak że w rzeczywistości to szczepienie nie jest obecnieobowiązkowe. Mimo to tworzy się atmosferę, że nie możnawysłać swojego dziecka do szkoły lub nie można pracowaćnp. w służbie zdrowia bez poddania się temu szczepieniu.Jest to oczywista nieprawda. Wie pan, Urząd ds. Lekówi Żywności musi przymykać oko na te 100 wirusowychzanieczyszczeń każdej dawki tej szczepionki, ponieważ maręce związane prawami własności i umowami tajności na-rzuconymi przez przemysł farmaceutyczny. Innymi słowy,

producenci leków nałożyli im kaganiec, w związku z czymnie mogą oni powiedzieć innym naukowcom, jaki jestprawdziwy rozmiar skażenia i ryzyko związane ze szczepion-kami. Tym sposobem lekarze, których szkolenie medyczneopłacane jest w większości przez przemysł farmaceutyczny,nigdy nie poznają prawdy i w rezultacie widząc zakatarzone-go pacjenta i mówiąc mu, że te szczepionki „są dla pańs-kiego dobra” lub „dla dobra pańskich dzieci”, wierzą w to.Zostali po prostu poddani zwykłemu praniu mózgów. Są jakwyznawcy kultu, którzy w wielu przypadkach nie wiedząnawet, kim są jego przywódcy.

Dr Mazlen: Przyznaję, że na uczelniach medycznych niepodaje się żadnych istotnych informacji na temat techno-logii produkcji szczepionek. To znaczy, chcę powiedzieć, żenie ma nic na ten temat w programie. Nie pamiętamz programu nauczania niczego, co dałoby się tu zastosować.Mówi ci się po prostu, że masz to zrobić. Tak więc wiesz, żeto jest dobre i robisz to. To zmienia cały obraz, gdyżw dobrej wierze nie podałbyś pacjentowi czegoś, o czymwiedziałbyś, że jest to skażone czymś szkodliwym. Pomów-my teraz trochę o pracy dra W. Johna Martina i o tym,dlaczego wspomina pan o niej w swojej książce. Dr W. JohnMartin napisał do niej przedmowę i jest w niej ustęp,w którym mówi pan o jego pracy w Urzędzie ds. Leków

i Żywności, gdzie był on dyrekto-rem Wydziału Wirusologii Onkolo-gicznej podległego Biuru BadańBiologicznych [obecnie OśrodekBiologii, Oceny i Badań]. Twier-dził, że był informowany o skażeniuszczepionek małpim cytomegalowi-rusem (CMV). Jest to ważne, gdyżdonosił on o przypadkach wykryciautajonego wirusa CMV z rodzinyherpeswirusów w rejonie pustyniMojave w Arizonie, który rozprze-strzeniał się we wszystkich kierun-kach przenikając do głównychmiast i centrów mieszkalnych. Czymógłby pan to skomentować?

Dr Horowitz: Oczywiście, drzeMazlen, bardzo chętnie. Informa-

cje te pochodzą przede wszystkim z osobistych rozmówz drem Martinem. Dr Martin jest rzeczywiście autoremprzedmowy do mojej książki Emerging Viruses i opowiedziałmi o tym, czego był świadkiem, kiedy pracował na stanowis-ku testera szczepionek w Biurze Badań Biologicznych orazna swoim obecnym stanowisku, gdzie jest odpowiedzialnyza badanie ludzi zakażonych w wyniku szczepień prowadzo-nych w latach 1976-1980. Twierdzi, że nie ma powodu, abyte szczepionki pozostawały skażone, że władze mają moż-liwości i technologie ich oczyszczenia, ale nie robią tego.Widzę, że chyba zapuściłem się w socjopolityczne szczegółytej sprawy, więc na tym poprzestanę, jako że z braku czasunie chciałbym się dzisiaj nad tym rozwodzić w pana pro-gramie, niemniej pozwolę sobie przytoczyć jeden przykład.Kiedy dr Martin znalazł w szczepionkach niektóre z obcychwirusów DNA i RNA, poszedł do swojego przełożonegow Urzędzie ds. Leków i Żywności i powiedział: „Wie pan,mamy problem z tymi szczepionkami” – na co jego szefodrzekł: „Przestań się tym martwić. Za każdym razem, gdyzjadasz jabłko, połykasz obce DNA”. Tak odpowiedział.

Dr Mazlen: To nie jest zbyt pocieszające. Ten komentarzrzeczywiście może wzbudzić poczucie niepewności w sto-sunku do szczepionek. Któregoś razu gościliśmy w tymprogramie ludzi poważnie zastanawiających się, czy powinni

WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999 NEXUS • 21

Page 23: Nexus 07

Dr bakteriologii Bernice Eddyodkryła szczególnego wirusa,którego nazwano początkowo

SE polyoma. Odkryła gow skażonych szczepionkachprzeciwko polio i wykonała

zdjęcia kilkunastu małp, któreprzewróciły się i zmarły lubzostały sparaliżowane po ichpodaniu im. Jej przełożonyz Narodowych InstytutówZdrowia skonfiskował te

zdjęcia, po czym zdegradowałją i odebrał fundusze.

dokończenie na stronie 59

podać szczepionkę swoim dzieciom lub osobom z zespołemchronicznego zmęczenia. I trudno mi było im coś doradzić,ponieważ naprawdę nie wiemy, jak to wszystko w rzeczywis-tości wygląda. Nie wdając się w szczegóły, dr Martin podaje,tak jak i pan w swojej książce, że nosicielstwo SV-40, któryznajdował się w doustnej szczepionce przeciwko polio, jestobecnie szeroko rozpowszechnione w społeczeństwie i sys-tematycznie rozprzestrzenia się.

Dr Horowitz: To prawda. Nie dalej jak trzy tygodnietemu Journal of American Medical Association opublikowałpierwszy artykuł wykazujący, że już w roku 1961 wiedziano,że małpi wirus 40 [SV-40], czterdziesty według kolejnościodkrycia małpi wirus, stanowił skażenie obydwu szczepio-nek przeciwko polio, zarówno Salka, jak i Sabina, którepodano ponad 100 milionom ludzi na całym świecie, głów-nie w Rosji. Według Hillemana, którego wywiad z Shor-terem mamy nagrany na taśmie, dowcipem roku 1961 stałosię powiedzenie, że rosyjscy atleci pojawią się na olim-piadzie pokryci nowotworami, ponieważ tą skażoną szcze-pionką zaszczepiono głównie Rosjan. Zatem jak pan widzi,nigdy ich nie oczyścili, to znaczy nie całkowicie. Do dziśpodajemy ludziom małpie wirusy.Artykuł w JAMA omawia specyficz-ne typy raka – „unikalne raki”, jakje nazywają – twierdząc przy tym,że społeczeństwo nie powinno siętym martwić. Jestem innego zdania.Uważam, że to powinno być powo-dem najwyższego niepokoju. Myś-lę, że należy wprowadzić oficjalnemoratorium na stosowanie popie-ranych przez rząd Stanów Zjedno-czonych szczepionek, przynajmniejdo czasu, przeprowadzenia dogłęb-nego, niezależnego naukowego do-chodzenia, jak również, miejmy na-dzieję, dochodzenia z ramieniaKongresu obejmującego wszystkieudokumentowane fakty. Artykułw JAMA mówi jednak, że tylko owe„unikalne” raki mają związek z SV-40. Jeden z wcześniejszych artyku-łów mówi, że 25 procent mieszkańców Włoch jest nosiciela-mi tego małpiego wirusa. Uważam, że w Stanach Zjed-noczonych ten procent jest wyższy. Dr bakteriologii BerniceEddy odkryła [w 1954 roku wraz z badaczką raka SarahStewart] szczególnego wirusa, którego nazwano początko-wo SE polyoma. Odkryła go w skażonych szczepionkachprzeciwko polio i wykonała zdjęcia kilkunastu małp, któreprzewróciły się i zmarły lub zostały sparaliżowane po ichpodaniu im. Jej przełożony z Narodowych Instytutów Zdro-wia skonfiskował te zdjęcia, po czym zdegradował ją i ode-brał fundusze. Po 10 latach dochodzenia sprawiedliwościw roku 1972 stanęła przed członkami Kongresu StanówZjednoczonych i powiedziała: „Jeśli nadal będziecie po-zwalać na obecność na rynku tych skażonych szczepionek,to gwarantuję wam, że w ciągu 20 następnych lat będzieciemieli taką epidemię raka, jakiej świat dotąd nie widział”.I to jest dokładnie to, co mamy dzisiaj.

Dr Mazlen: To prawda, jeśli wliczy się w to wirusa AIDS.Nie ma co do tego wątpliwości. W swoich dociekaniach,które przedstawia pan w książce – myślę, że każdy, kto jąprzeczyta, będzie pod wrażeniem ogromu pracy, jakiej pandokonał – poświęcił pan sporo miejsca rozważaniom, z któ-rych wynika, że wirus AIDS mógł powstać na drodzesyntezy, zmieszania kilku zabójczych wirusów w celu stwo-

rzenia wirusa niszczącego układ immunologiczny. Kiedy tosię stało?

Dr Horowitz: Badania te mające na celu zmutowaniei zhybrydyzowanie SV-40 i innych małpich wirusów zezwierzęcymi wirusami rakotwórczymi zaczęły się we wczes-nych latach sześćdziesiątych. Z umowy przedstawionejw Emerging Viruses wynika, że realizacja Specjalnego Pro-gramu Wirusów Rakowych rozpoczęła się 12 lutego 1962roku. Był to hojnie finansowany tajny program, któregoefekty poznano po tym, jak ludzie z Narodowych InstytutówZdrowia zdali sobie sprawę, że zaszczepili ponad 100 milio-nów ludzi na całym świecie szczepionkami zawierającymiwirusy raka. Kiedy do tego przystępowali, jawiło się to jakopodstawa możliwości wielkiego interesu w tej dziedzinie,przeto rozpoczęli szeroko zakrojone badania nad mutowa-niem małpich wirusów, aby zobaczyć, co będzie w połącze-niu z nimi powodować raki, a potem zapewne jak można jeleczyć szczepionkami lub w inny sposób. Tak więc w latachsześćdziesiątych, a zwłaszcza pod ich koniec, kierowaniprzez dra Roberta Gallo badacze Litton Bionetics orazNarodowego Instytutu Raka zdobyli dużą biegłość w pobie-

raniu małpich wirusów i łączeniuich z czymś takim jak koci wirusRNA białaczki, co wywoływało całągamę objawów identycznych z obja-wami osób chorych na AIDS. In-nym ich ulubieńcem, którego uży-wali do mutowania małpich wiru-sów, był kurzy wirus leukaemii sar-coma RNA, który powodował wyni-szczenie organizmu, immunosupre-sję i śmierć. Potem stwierdzili, żeaby otrzymać wirusa, który mógłbyłatwo przejść z jednego gatunku nadrugi i zaodoptować się do ludzkichorganizmów, w ramach jednych ba-dań hodowali go w ludzkich białychkrwinkach, a ramach innych w ludz-kich płodach. Dzięki temu mógł onwytworzyć to, co nazywa się „apara-tem zaczepienia”. Są to unikalnebiałka, takie jak na przykład gp120.

Dr Mazlen: Zanim zakończymy dzisiejszy program,chciałbym wspomnieć o kilku bardzo ważnych rzeczach.Pierwsza, czy krwiodawstwo jest bezpieczne, jeśli krew niejest badana na obecność małpich wirusów SV-40 i CMV?

Dr Horowitz: Nie sądzę. Uważam, że to bardzo naglącasprawa, w której również powinno być przeprowadzoneniezależne naukowe dochodzenie oraz dochodzenie z ramie-nia Kongresu. Widzi Pan, bankierzy krwi – międzynarodowi„banksterzy” krwi, jak ich zwykłem nazywać – to ludzie,którzy dopuścili do tego, że 10 000 chorych na hemofilięw USA otrzymało krew skażoną wirusem HIV. Ostatniopoinformowano nas także, że jeśli mieliśmy w latach 1997-1999 transfuzję krwi, to lepiej przebadajmy się na obecnośćrakowej bomby zegarowej, jaką jest wirus zapalenia wątrobytypu C. To ci sami ludzie dopuścili do tego. Są oni mocnopowiązani finansowo oraz w inny sposób z firmami produku-jącymi skażone szczepionki. Niepokoi mnie, że poprzezsystem ochrony zdrowia robią wielkie fortuny na ludzkimcierpieniu i że właśnie dlatego ludzie umierają na tej planecie.Co ciekawe, pokrywa się to z bardzo jasnym i wyraźniesformułowanym, dobrze udokumentowanym programemredukcji ludzkiej populacji. Bardzo mnie to niepokoi.

22 • NEXUS WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999

Page 24: Nexus 07

Opatentowananiedawno technikagenetyczna służąca

do produkcjiroślin z genemterminacyjnym

sprawiającym, żenasiona drugiegopokolenia ulegają

po dojrzeniuuśmierceniu,

stanowi poważnezagrożenie dlazdrowia ludzi

i całego ekosystemu.

Martha L. Crouch 1998

Profesor biologiiUniwersytetu Indiana

Bloomington, USA

Strona internetowa:http://www.bio.indiana.edu/people/terminator.html

E-mail: [email protected]

O rganizmy genetycznie zmodyfikowane (GMO), czyli transgeniczne stały sięrzeczywistością handlową w rolnictwie. Ocenia się na przykład, że w roku

1998 ponad 18 milionów akrów w USA zostanie obsianych soją Roundup Readywprowadzoną po raz pierwszy w roku 1996. Soję tę wyprodukował przy pomocyinżynierii genetycznej koncern Monsanto. Charakteryzuje się ona tym, że zawieragen bakteryjny zapewniający jej tolerancję na produkowany przez ten sam koncernherbicyd glyphosate lub Roundup. Zaledwie w dwa lata po wprowadzeniu soiRoundup Ready ponad 30 procent ziarna i soi uprawianej w USA i blisko 50procent canoli uprawianej w Kanadzie było genetycznie modyfikowane pod kątemich odporności na herbicydy bądź pestycydy.

Monsanto i inne firmy, które zainwestowały bardzo dużo w biotechnologięw ciągu ostatnich dwóch dekad, zaczynają obecnie, po latach obietnic, zarabiaćpierwsze pieniądze i dlatego starannie chronią opatentowane przez siebie nasiona.W numerze Farm Journal z listopada 1997 roku Monsanto opublikował cało-stronicowe ogłoszenie, prosząc farmerów o respektowanie ich praw własności:

Proces badawczy mający na celu rozwój upraw biotechnologicznych przynoszącychduże zyski dla farmerów kosztuje miliony dolarów i trwa wiele lat. Przyszłe inwestycjew badania biotechnologii zależą od zdolności firm do podziału wartości dodanej wytworzo-nej przez te uprawy. Co się dzieje, gdy producenci oszczędzają i ponownie siejąopatentowane ziarna. Po pierwsze, jest to czynnik, który zniechęca firmy inwestującew technologie przyszłości, takie jak rozwój roślin o takich cechach, które warunkują wyższąwydajność, wyższą wartość i są odporne na susze. Innymi słowy, farmerzy, którzymagazynują i ponownie wysiewają opatentowane nasiona narażają przyszłą dostępnośćnowoczesnych biotechnologii dla wszystkich hodowców, co jest nieuczciwe wobec innych.

Już wkrótce hodowcy zajmujący się inżynierią zbóż nie będą zapewne potrzebo-wali prosić o przestrzeganie swoich praw własności. Jeśli podana w niedawnoudzielonym patencie technologia okaże się skuteczna i zostanie szeroko zastosowa-na, ochrona nowych cech roślin będzie biologicznie wbudowana w same rośliny.

W marcu 1998 roku firma Delta and Pine Land Company (firma nasiennawykupiona później przez Monsanto) uzyskała przy wsparciu Ministerstwa Rolnict-wa USA patent nr 5 723 765 zatytułowany „Kontrola ekspresji genów u roślin”.Mimo iż patent ten jest szeroki i obejmuje wiele zastosowań, jego autorzyszczególny nacisk kładą jedno z nich – sposób tworzenia za pomocą inżynieriigenetycznej roślin, które zabijają własne nasiona drugiego pokolenia, co uniemoż-liwia wysiewanie ich przez farmerów.

Innowację tę Rural Advancement Foundation International (MiędzynarodowaFundacja Rozwoju Rolnictwa) nazwała „Technologią Terminatora” (TerminatorTechnology) i poddała analizie niektóre z jej najpoważniejszych implikacji dotyczą-cych socjologii, ekonomii i środowiska. Wielu konsekwencji działania TechnologiiTerminatora nie da się w pełni ocenić bez zrozumienia leżących u podłoża tegowynalazku podstaw naukowych.

Niniejszy artykuł przedstawia w zarysie inżynierię Technologii Terminatora(technlogii genu terminacyjnego) w odniesieniu do określonej uprawy. Po wyjaś-nieniu przebiegu procesu omówię szczegóły, w których może tkwić diabeł.

ZARYS TECHNOLOGII TERMINATORAAby ułatwić opis Technologii Terminatora, ograniczę się do wyjaśnienia jednej

z wielu możliwości objętych patentem. Wybranym przeze mnie przykładem sąnasiona bawełny, które poddane były wcześniej inżynierii genetycznej w celunadania im unikalnej cechy: tolerancji na herbicydy. W swoich rozważaniachzałożyłam, że aby uniemożliwić wykorzystanie do reprodukcji roślin wyrosłychz nasion charakteryzujących się tolerancją na herbicydy i zapewnić produkującej jefirmie zyski, nasiona te poddano dodatkowo inżynierii genetycznej mającej na celu

WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999 NEXUS • 23

Page 25: Nexus 07

Użycie genu Terminatorauśmierca następne pokolenie

roślin. W przypadkuhybrydyzacji drugie

pokolenie jest zróżnicowane(zmienne), lecz żywe,

i wszystkie geny znajdującesię w mieszańcach będąw nim obecne, chociażw nieprzewidywalnych

kombinacjach.

wprowadzenie do nich genu Terminatora (terminacyjnego).Mimo iż jest to przypadek hipotetyczny (nasion bawełny z genemTerminatora nie ma jeszcze na rynku), wszystkieczęści składowetej technologii działają, przynajmniej w opisie jej patentu.

Bawełna rzadko jest sprzedawana w formie nasion mie-szańców, dzięki czemu jest dobrym kandydatem do ochronyza pomocą Technologii Terminatora. Z kolei zboże jestnormalnie wysiewane jako ziarno hybrydowe, w związkuz czym charakteryzuje się pewnym zakresem różnorodnościprodukcji. Dzieje się tak dlatego, że pierwsze pokoleniemieszańców jest prawie jednolite i zostało wyhodowane w ce-lu uzyskania odpowiednich cech charakterystycznych, którenie występują u żadnego z rodziców z osobna.

Kiedy mieszańce produkują nasiona, drugie pokolenie jestzróżnicowane ze względu na segregację genów występującąpodczas rozmnażania płciowego. Rolnictwo przemysłowe wy-maga jednorodności, ponieważ rośliny muszą współdziałaćz mechanizacją. Tak więc farmerzy prowadzący produkcję naskalę przemysłową, którzy uprawiają kukurydzę, normalniekupują co roku nowe nasiona.

Jest wiele głównych upraw normalnie nie uprawianychz nasion mieszańców. Obejmują one pszenicę, ryż, sojęi bawełnę. Farmerzy często zachowują nasiona z plonów tychroślin i nie wracają do firm sprzedających materiał siewnyprzez kilka lat, a w wielu rejonach świata nawet dłużej, abyzaopatrzyć się w nową odmianę.

Gdyby ludzie, którzy hodują uprawy niemieszańcowe,musieliby kupować co roku nowe nasiona, zyski firm nasien-nych gwałtownie by wzrosły. Możeto być główny bodziec do rozwojuTechnologii Terminatora.

Prawdopodobnie były jeszcze in-ne powody rozwoju tej technologii.Jednym z nich może być jej odmien-ność od hybrydyzacji (krzyżowania).

Użycie genu Terminatora uśmiercanastępne pokolenie roślin. W przypad-ku hybrydyzacji drugie pokolenie jestzróżnicowane (zmienne), lecz żywe,i wszystkie geny znajdujące się w mie-szańcach będą w nim obecne, chociażw nieprzewidywalnych kombinacjach.Tak więc hodowca roślin, który chceużyć materiału genetycznego z mieszań-ców w swoim własnym programiehodowlanym, może uzyskać go z tych roślin. Przy użyciuTechnologii Terminatora specjalne geny, takie jak tolerancja naherbicydy, nie będzie łatwo dostępna dla konkurencji.

Innym przytaczanym czasami argumentem na rzecz stosowa-nia Technologii Terminatora w kombinacji z poddaną inżynieriigenetycznej odmianą jest zapobieżenie „ucieczce” organizmówtransgenicznych do środowiska. Wiele opinii krytycznychdotyczących biotechnologii wymienia problemy związane z wy-puszczeniem GMO (genetically modified organism – genetycz-nie zmodyfikowany organizm) do naturalnego środowiska,twierdząc, że ich wpływ na ekosystemy i ich członków będzietrudny do przewidzenia. Śmierć wszystkich nasion drugiegopokolenia powinna całkowicie rozwiązać ten problem.

OGÓLNY OPIS DZIAŁANIA TECHNOLOGIITERMINATORA W PRZYPADKU BAWEŁNY

W opisywanym przykładzie celem jest wytworzenie takiejodmiany bawełny, która będzie normalnie rosła do momentuosiągnięcia przez nią prawie pełnej dojrzałości. Następniew nasionach zostanie wytworzona toksyna zabijająca w specy-ficzny sposób całe następne pokolenie nasion.

System ten obejmuje trzy kluczowe składniki.1. Gen umożliwiający powstanie toksyny, która będzie

zabijać nasiona w późnym stadium rozwoju, ale nie będziezabijać innych części rośliny.

2. Metodę umożliwiającą hodowcy roślin wyhodowaniekilku pokoleń roślin bawełny, tak zmodyfikowanych genetycz-nie, aby posiadały gen specyficznej toksyny, lecz bez mart-wych nasion, co wynika z konieczności produkcji nasionw celu ich sprzedaży farmerom do uprawy.

3. Metodę uaktywniania genu wytwarzającego specyficznąw stosunku do nasion toksynę po ich zasianiu przez far-merów, tak żeby nasiona drugiego pokolenia zostały zabite.

Te trzy zadania spełniane są za pomocą modyfikacjigenetycznej szeregu genów, które są stale przenoszone dorośliny podczas normalnego procesu jej reprodukcji.

Technologia Terminatora jest skomplikowanym, trudnymdo zrozumienia procesem, w związku z czym pomocne będziewcześniejsze podanie pewnych podstawowych informacji do-tyczących funkcji genów w cyklu życiowym rośliny. Czytelnicydobrze obeznani z biologią molekularną mogą opuścić na-stępny rozdział i przejść bezpośrednio do rozdziału „Szczegó-ły Technologii Terminatora”.

UPROSZCZONA WERSJA PODSTAWOWYCHPROCESÓW BIOLOGICZNYCH

Życie rośliny rozpoczyna się od pojedynczej komórkijajowej, która została zapłodniona przez nasienie przeniesio-ne do niej przez pyłek. Pierwotna komórka podlega wielu

podziałom wytwarzając tkanki i or-gany charakterystyczne dla danegogatunku. Proces od pojedynczej ko-mórki do osobnika dorosłego nazy-wa się rozwojem.

Wprocesie rozwoju komórki różni-cują się i zmieniają. Na przykładkomórki liścia stają się odmienne odkomórek korzenia. Większość różnicmoże być przypisywanych zmianomwrodzaju i ilościbiałekprodukowanychw komórkach, ponieważ wiele strukturkomórkowych jest z nich zbudowanychi większość procesów/reakcji, jakiewystępują, odbywa się pod wpływemenzymów, któretakżesąbiałkami. Takwięc naukowcy, którzy badają rozwój

organizmów,wkładająwiele wysiłkuwopisaniewzorcabiałkowego.Badając, jakie białka znajdują się w różnych tkankach

i organach, biolodzy odkryli, że każda komórka zawiera kilkatysięcy różnych białek, przy czym większość z nich bardzorzadko występuje w komórkach. Kilkaset białek może byćobecnych w ilościach średnich, a kilka może być bardzo licznych.Niektóre z białek znajdują się we wszystkich rodzajach komóreki przez cały czas rozwoju organizmu, podczas gdy inne są obecnejedynie w określonej tkance lub w specyficznym czasie. Naprzykład białka glutenowe odpowiedzialne za elastycznośćciasta chlebowego znajdują się tylko w ziarnach i są obecne tamw bardzo dużych ilościach. Z kolei enzymy rozkładające glukozęjako pierwszy etap uwalniania energii znajdują się we wszystkichżywych komórkach, lecz w dość małych ilościach.

Niektóre białka wytwarzane są w odpowiedzi na zmianyśrodowiskowe, takie jak wzrost temperatury, przeto mogą byćlub nie być obecne podczas życia danej rośliny.

Najbardziej powszechną metodą kontroli komórkowej od-nośnie ilości i rodzaju występującego w komórce białka jestkontrola działania genów. Białka są łańcuchami różnychaminokwasów, których długość i kolejność jest unikalna dla

24 • NEXUS WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999

Page 26: Nexus 07

Kluczem do TechnologiiTerminatora jest możliwość

wytwarzania dużej ilościtoksyny, która będzie zabijałakomórki i występowała tylko

w nasionach.

każdego białka. Każda sekwencja aminokwasów jest okreś-lona przez kod znajdujący się w chromosomach jądra komó-rki. Kod jest tworzony przez DNA.

Gen to jest odcinek DNA zawierający kod specyficznegobiałka. Geny występują w specyficznych miejscach wzdłużchromosomów. Okazuje się, że każda komórka ma dwa pełnezestawy genów (jeden zestaw chromosomów pochodzi z na-sienia a drugi z komórki jajowej), które kodują wytwarzaniebiałka we wszystkich tkankach i organach niezbędnego po-szczególnym roślinom podczas całego ich cyklu życiowego.Jednak tylko te geny, których białka są konieczne w po-szczególnych komórkach, będą w nich wykorzystywane. Są togeny aktywne. Pozostałe geny także znajdują się w chromo-somach, lecz nie są w danej komórce aktywne (aktywne sąw innym miejscu rośliny).

Czy gen jest aktywny, czy nie, zależy od kompleksowychinterakcji między DNA i innymi cząsteczkami. Typowe genymogą być podzielone na części. Pierwsza część jest rozciągnię-tym DNA odpowiedzialnym za interakcję z komórkami lubśrodowiskiem i jest zwana promotorem. Druga część zawierarzeczywisty kod służący do ułożenia po kolei aminokwasóww białkach i jest nazywana „sekwencją kodowania”. Kiedy genjest aktywny, promotor współdziała z innymi cząsteczkamiw sposób umożliwiający sekwencji kodowej kierowanie synteząspecyficznego białka (poprzez kompleksowy zestaw kroków).

Inżynieria genetyczna może byćzdefiniowana jako proces manipulo-wania wzorcem białek w organizmiepoprzez zmianę genów. Dodawanesą nowe geny lub zmieniane istnieją-ce, tak że są one produkowane w in-nym czasie lub w innych ilościach.

Ponieważ kod genetyczny jest po-dobny u wszystkich gatunków, genypobrane od myszy mogą działać naprzykład w kukurydzy. Także promo-tory jednej sekwencji kodowanej mogą być usunięte i umieszczo-ne z przodu innej sekwencji kodowej, aby zmienić czas i miejscetworzenia białek. Na przykład gdy promotor kazeiny, głównegobiałka mleka, zostanie usunięty i umieszczony z przodu sekwencjikodowej hormonu wzrostu człowieka, spowoduje wytwarzanieludzkiego hormonu wzrostu w mleku zamiast kazeiny. Oczywiś-cie, aby spowodować wytwarzanie ludzkiego hormonu wzrostuw mleku krowy, zmodyfikowany gen musi być włączony domateriału genetycznego krowy. Jest wiele sposobów wykonaniatego, ale nie będę tutaj wchodzić w szczegóły tego procesu.

Proces przenoszenia genów między gatunkami nazywanyjest „transformacją” a jego rezultat organizmem transgenicz-nym. Ostatnio organizmy transgeniczne nazywa się „genety-cznie zmodyfikowanymi ogranizmami” („genetically modifiedorganisms”; w skrócie GMO).

SZCZEGÓŁY TECHNOLOGII TERMINATORAKluczem do TechnologiiTerminatora jest możliwość wytwa-

rzania dużej ilości toksyny, która będzie zabijała komórkii występowała tylko w nasionach. Aby to osiągnąć w przypadkunaszej przykładowej bawełny, należy pobrać promotora od genuuaktywniającego się w późnym etapie rozwoju jej nasioniwmontowaćgodo sekwencjikodującej wytwarzanie białka,którebędzie zabijało zarodki przechodzące ostatnie stadia rozwoju.

Autorzy patentu dotyczącego Technologii Terminatorajako promotora proponują gen bawełny LEA (late emb-ryogenesis abundant — późnej płodnej embriogenezy). Genten jest jednym z najpóźniej się uaktywniających. Jego białkozaczyna być wytwarzane, dopiero gdy nasiona są pełnejwielkości i zakumulowały już większość zapasu oleju i białka,

po czym zaczynają schnąć przygotowując się do okresu uśpie-nia występującego między opuszczeniem rośliny rodzicielskieji kiełkowaniem w glebie. Jeśli zmodyfikowany gen ma ten samschemat ekspresji, kierowane przez LEA-promotora białkapowinny być wytworzone w dużych ilościach tylko w nasio-nach w ich późnym okresie rozwoju.

Ważne jest, żeby nasiona bawełny przeszły przez więk-szość okresu wzrostu, zanim zadziała toksyna, ponieważwłókno bawełniane wyrasta z osłony nasiona i jest wytwarzanew miarę rozwoju bawełny. Potem, gdy włókna bawełnianezostaną usunięte (do wykorzystania przez człowieka), nasionasą kruszone w celu uzyskania oleju i białka, które są spożywa-ne, zarówno przez ludzi, jak i zwierzęta hodowlane. Zbiórbawełny nie będzie zbyt użyteczny dla farmera, jeśli nasionanie rozwiną się normalnie przed obumarciem.

Jeśli chodzi o toksyny, istnieje szereg możliwości dyskuto-wanych w patencie. Jego autorzy najbardziej zalecają stosowa-nie inhibitora białka rybosomowego (RIP) z rośliny Saponariaofficinalis. Białko to działa już w niedużych ilościach zatrzy-mując syntezę wszystkich białek. Komórkom białka potrzebnesą prawie do wszystkiego i gdy nie mogą ich produkować,bardzo szybko obumierają. Zdaniem autorów patentu RIP niejest toksyczny dla organizmów innych niż rośliny.

Manipulacje DNA konieczne do wytworzenia specyficznejdla danych nasion sekwencji kodowania odpowiedzialnej za

wytwarzanie toksyny wykonuje sięw probówkach i w bakteriach, poczym zmieniony gen umieszcza sięw bawełnie za pomocą jednej z kilkumożliwych sprawdzonych metod.

To jednak nie wszystko. Gdyby takbyło, wówczas po przejściu przez roś-linę transgeniczną całego cyklu życio-wego i dojrzeniu jej nasion nastąpiłbykoniec projektu. W niedługim czasienie byłoby już nasion zdolnych do

kiełkowania, które można by sprzedawać farmerom.Patent na Technologię Terminatora oferuje pomysłową

metodę utrzymywania genu toksyny w stanie nieaktywnymjeszcze przez długi czas po zasianiu przez farmerów nasion.Osiąga się to dzięki umieszczeniu kawałka DNA międzyspecyficznym dla danego nasiona promotorem i sekwencjąkodowania toksyny, który blokuje ich użycie do wytwarzaniabiałek. Na każdym końcu blokującego DNA umieszcza sięspecjalne kawałki DNA, które mogą być rozpoznane przezokreślone enzymy, takie jak na przykład enzym zwany rekombi-nazą. Gdy rekombinaza dociera do nich, precyzyjnie wycina jerazem z blokującym DNA, po czym końcówki DNA zrastają się.Potej operacji specyficzny dla danych nasion promotor zajmujemiejsce obok sekwencji kodującej wytwarzanie toksyny, dziękiczemu jej produkcja jest już możliwa. Nie dzieje się to jednak odrazu. Toksyna nie jest produkowana aż do końca następnegocyklu rozwoju nasion, ponieważ dopiero wtedy LEA-promotorstaje się aktywny. Tak więc po wykonaniu pracy przez enzymrekombinacyjny roślina nadal rośnie, kiełkuje, wypuszcza łodygi,liście i korzenie, potem tworzy kwiaty, wytwarza pyłek i wreszcienasiona, które zostają w pewnym momencie uśmiercone.

Po dokonaniu tego wszystkiego pozostaje do rozwiązaniajeszcze jeden problem: jak hodować przez kolejne pokoleniatak genetycznie zmodyfikowane rośliny, żeby ich nasionamogły być rozmnażane i sprzedawane farmerom.

Patent na Technologię Terminatora rozwiązuje ten dyle-mat przez powstrzymywanie działania rekombinazy aż domomentu zasiania nasion. Właściciele patentu podają na tokilka możliwych rozwiązań. Najbardziej koncentrują się jed-nak na następującej procedurze.

WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999 NEXUS • 25

Page 27: Nexus 07

…Technologia Terminatoradaje producentowi nasion

możliwość określenia, kiedyuaktywnić gen Terminatora.

Proponują umieszczenie sekwencji kodowania za promo-torem, który jest przez cały czas aktywny we wszystkichkomórkach, lecz jego działanie jest zahamowane. Jego uakty-wnienie może nastąpić dopiero po poddaniu go działaniuchemicznemu. Sprzedawcy nasion mogą poddawać je temuzabiegowi tuż przed wysiewem, umożliwiając w ten sposóbwyprodukowanie w tym czasie rekombinazy. Jeden z syste-mów uaktywniania promotora, szczegółowo omówiony przezautorów patentu, jest kontrolowany przez antybiotyk tetracyk-linę. Gen produkujący hamujące białko może być przez całyczas obecny w organizmie rośliny (bawełny) razem z genemrekombinazy, którego promotor jest tak zmodyfikowany, żebybył również dezaktywowany przez białko hamujące. Tak więcw większości warunków czynnik hamujący będzie wchodziłw interakcję z genem rekombinazy, która nie będzie produko-wana; jednocześnie zablokowany będzie także gen toksynyi ona również nie będzie produkowana, nawet podczas rozwo-ju nasion, gdy gen LEA powinien być normalnie aktywny.

Aby uaktywnić gen toksyny, nasiona powinny być przedkiełkowaniem, tuż przed sprzedażą farmerom, poddane dzia-łaniu tetracykliny. Tetracyklina wpłynie na białko hamującepowstrzymując je przed ingerowaniem w wytwarzanie rekom-binazy. Wytwarzana rekombinaza będzie odcinała blokująceDNA od genu toksyny. W tym momencie gen toksyny będziezdolny do jej wytworzenia, przy czym zacznie działać dopierow momencie zakończenia rozwoju nasion. W ten sposóbuśmiercone zostanie następne poko-lenie nasion.

Aby efekt Terminatora zadziałałw przypadku bawełny, do jej DNAmuszą być przeniesione trzy zmody-fikowane składniki.

1. Gen toksyny kontrolowanyprzez specyficzny dla nasiona pro-motor, ale zablokowany przez kawałek DNA umieszczonymiędzy promotorem i sekwencją kodującą.

2. Aktywne przez cały czas białko hamujące sekwencjękodującą z promotorem.

3. Aktywna przez cały czas i jednocześnie regulowanaprzez białko hamujące, które może być zdezaktywowaneprzez tetracyklinę, sekwencja kodująca rekombinazę kont-rolowana przez promotora.

W rzeczywistości przeniesienie genów do rośliny nie jestzbyt precyzyjnym procesem. Może być do tego użyta jednaz wielu metod:

– genetycznie zmodyfikowany DNA może być wstrzyk-nięty do jądra komórki bawełny przy użyciu cieniutkiej igły,

– komórki rośliny mogą zostać zanurzone w DNA i pod-dane wstrząsowi elektrycznemu

– DNA może zostać dołączone do małych metalowychcząstek i wstrzelone do komórek przy użyciu specjalnegopistoletu,

– wirusy i bakterie mogą być zmodyfikowane tak, abyzainfekowały komórki przy użyciu DNA.

We wszystkich przypadkach genetycznie zmodyfikowaneDNA znajdzie swoją drogę do jądra komórki i zostaniewłączone do chromosomów rośliny. Ilość kopii wbudowanychgenów i ich lokalizacja w chromosomach rośliny jest nie-przewidywalna i nie wiadomo, jak dobrze będą funkcjonowaćnowe geny.

Zlokalizowanie komórek, które wbudowały DNA w istot-nych ilościach i w miejscach, które pracują, jest bardzopracochłonne. W zasadzie całe rośliny muszą być zreprodu-kowane z komórek lub tkanek, które zostały zmodyfikowaneprzy użyciu obcego DNA, po czym każda roślina musi byćprzetestowana na obecność i działanie nowych genów.

Po zidentyfikowaniu roślin z dobrze działającymi nowymigenami są one kojarzone w kombinacje, które mają wy-tworzyć nową linię bawełny, w której u całego potomstwa obazestawy chromosomów będą posiadały wszystkie składnikikonieczne do działania genu Terminatora. Rośliny kojarzonesą w celu wytworzenia dużej ilości nasion do sprzedaży.

Skutkiem tego Technologia Terminatora daje producen-towi nasion możliwość określenia, kiedy uaktywnić gen Ter-minatora. Dopóki rekombinaza nie jest wytwarzana, roślinybawełny rosną normalnie. Po wytworzeniu rekombinazy, dru-gie pokolenie nasion jest zabijane chroniąc w ten sposóbopatentowaną odmianę.

NIEKTÓRE PROBLEMY Z WYKORZYSTYWANIEMTECHNOLOGII TERMINATORA

Patent tej technologii jest bardzo złożony. Opisałam tylkojedno z możliwych jej zastosowań. Jest oczywiste, że nie da sięokreślić z wyprzedzeniem wszystkich możliwych biologicz-nych skutków ubocznych wprowadzenia tego patentu, nie-mniej odnotowano już potencjalne problemy. Poniżej przed-stawiam niektóre z nich:

• Czy gen Terminatora będzie się rozprzestrzeniałna inne rośliny?

Jest bardzo prawdopodobne, że w pewnych warunkachgen Terminatora będzie zabijał nasiona sąsiednich roślin.

Będzie to jednak ograniczone dopierwszego pokolenia i nie będziemogło przechodzić na następne ge-neracje.

Przebieg tego może być następu-jący… Gdy farmerzy zasieją nasionaz genem Terminatora, będą już onepoddane działaniu tetracykliny,

a więc rekombinaza będzie już działała i sekwencja kodującazajmie miejsce obok promotora specyficznego dla nasiondanej rośliny gotowa do działania w momencie, gdy nastąpikoniec rozwoju jej nasion. Z nasion tych wyrosną rośliny,które będą produkowały pyłek, którego każda drobina będziezawierała gotowy do działania gen toksyny. Jeżeli uprawaz genem Terminatora znajdzie się obok pola normalnejodmiany, pyłek ten zostanie przeniesiony przez owady lubwiatr na to pole i wówczas każda zapłodniona przezeńkomórka jajowa będzie zawierała jeden gen toksyny, któryzostanie uaktywniony w późniejszym okresie rozwoju roślin,co doprowadzi do śmierci ich nasion. Jest niemożliwe, abyosoba hodująca normalną odmianę mogła to stwierdzić, gdyżoba nasiona – normalne i z genem Terminatora – będąprawdopodobnie wyglądały tak samo. Różnica będzie widocz-na dopiero po zasianiu nasion, kiedy one nie wykiełkują.

W większości wypadków gen toksyny nie będzie przekazy-wany dalej, ponieważ martwe rośliny się nie rozmnażają.W pewnych warunkach, które omówię dalej, jest jednakmożliwe dziedziczenie genu toksyny.

W każdym przypadku, tam gdzie wystąpią martwe nasio-na, będą one poważnym problemem dla farmera, któregopola znajdują się blisko uprawy roślin z genem Terminatora.Ilość zabitych nasion będzie zależała od stopnia zapyleniakrzyżowego, które zależy od gatunku roślin, zróżnicowaniaupraw, warunków pogodowych, bliskości pól etc. Jeśli zginiewiele nasion sąsiedniego farmera, nie będzie on mógł wyko-rzystać ich do ponownego zasiewu. Nawet jeśli zginie tylkonieznaczna ich ilość, będą one zawierały toksynę i innezmodyfikowane genetycznie białka odmiany z genem Ter-minatora. Te nowe składniki mogą spowodować, że mogą byćjuż one nieużyteczne dla pewnych celów.

26 • NEXUS WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999

Page 28: Nexus 07

Jeżeli uprawa z genemTerminatora znajdzie się

obok pola normalnejodmiany, pyłek ten zostanieprzeniesiony przez owady lubwiatr na to pole i wówczaskażda zapłodniona przezeń

komórka jajowa będziezawierała jeden gen toksyny,który zostanie uaktywniony

w późniejszym okresierozwoju roślin, co

doprowadzi do śmierci jejnasion.

• Czy nasiona zawierające toksynę wytworzoną przezgen Terminatora będzie można bezpiecznie jeść?

Skutki działania toksyny na użytkowników nasion to w rze-czywistości bardzo poważne pytanie. Problem ten jest omówio-ny w patencie na końcu ósmej strony, gdzie jego autorzy podają:

W bawełnie produkowanej komercyjnie będą stosowane tyl-ko wybrane geny letalne, ponieważ białka te mogą wpływać nakońcową jakość nasion… Jeśli nasiona nie stanowią o wartościhandlowej zbiorów (np. gdy są przeznaczone na pasze, roślinyozdobne lub rośliny hodowane w przemyśle kwiaciarskim), każdygen letalny może być zaakceptowany.

Jest to niebezpieczne redukcjonistyczne myślenie, ponie-waż ludzie nie są jedynymi organizmami mającymi kontaktz nasionami.

Na przykład w przypadku zbiorów na pasze w zależności odwarunków nie zawsze cała masa jest zbierana przed osiągnięciemprzez nasiona pełnej dojrzałości. Jaki wpływ będzie miała toksynana ptaki, owady, grzyby i bakterie, które jedzą lub zarażają takienasiona? Jeśli zbiór na kiszonkę z na-sionami obciążonymi toksyną zostaniepozostawiony na polu i nasiona będąmiały kontakt z glebą, jaki to będziemiało wpływ na ekologię organizmówglebowych? Są to ważne pytania, po-nieważ do zdrowego wzrostu roślinkonieczne są różnorodne, specyficzneorganizmy. Ponadto uprawy kwiatówlub roślin dekoracyjnych z genemTerminatora mogą przypadkowo ros-nąć obok zbliżonej uprawy, którejnasiona są użytkowane. Jeśli wystąpiwytworzenie pyłku, wówczas nasionate będą bez wiedzy farmera zawierałytoksynę. Toksyna znajdzie się w pro-dukcie, o czym nikt nie będzie wie-dział. Na przykład, jeśli ozdobny słone-cznik rozprzestrzeniłby gen Termina-tora na pole odmiany olejowej, wów-czas toksyna znalazłaby się w olejujadalnym i makuchu słonecznikowym (pasza dla zwierząt).

Inne możliwe problemy powstałe w wyniku występowanianowej toksyny w nasionach jadalnych mają związek z jej zdolnościądo wywoływania alergii. Opisana wcześniej toksyna RIP nie jestbezpośrednio trująca dla zwierząt, ale może wywoływać reakcjealergiczne. Jeśli zawierające ją nasiona zostaną wymieszanez ogólnym pokarmem, będzie bardzo trudno stwierdzić jej wpływ.

• Czy martwe nasiona będą miały inne właściwościod żywych?

Mimo iż gen Terminatora ma zabijać nasiona w bardzopóźnym stadium rozwoju, nie wiadomo, czy nie będzie wywie-rał na nie jakiegoś innego wpływu. Czy martwe nasiona będąbardziej lub mniej przydatne do przechowywania? Może będąinaczej reagowały na zmiany wilgotności bądź infekcje bak-teryjne lub grzybiczne.

Jeśli martwe nasiona będą zachowywały się inaczej, nawetkilka „złych jabłek może zniszczyć skrzynkę”, i wówczas możeokazać się, że częściowe zniszczenie sąsiednich zbiorów możestać się poważną sprawą.

Mogą również istnieć różnice w wartości odżywczej nasionzabitych w późnych stadiach rozwoju. Mimo iż większość ichtłuszczy i białek jest w nich obecnych, jest możliwe, że nasionazaczną rozkładać je lub będzie w nich brak pewnych ważnychskładników występujących zwykle w małych ilościach.

Na przykład funkcjonalne właściwości specyficznych cząstekwystępujących w żywności dopiero teraz zaczynają być docenia-ne i przypuszcza się, odgrywają one ważną rolę w zapobieganiuchorobom. Te ewentualności wymagają dalszych badań.

• Czy poddawanie nasion działaniu antybiotyku przedsiewem może stanowić problem?

Jeśli firmy nasienne rzeczywiście będą stosowały tetracyk-linę do aktywacji genu toksyny, wówczas będzie koniecznemoczenie w niej dużej ilości nasion. W zasadzie każdez nasion wysianych przez farmera będzie poddane takiemuzabiegowi. Ile kilogramów nasion bawełny lub pszenicy po-trzeba do obsiania jednego hektara i ile hektarów zostanienimi obsianych?

W rzeczywistości trudno mi sobie wyobrazić, jak dokładniebędzie to się działo, ponieważ nasiona muszą być poddanezabiegowi moczenia w tetracyklinie po osiągnięciu stadiumcałkowitej dojrzałości (tak żeby toksyna nie została wytworzo-na w pierwszym pokoleniu) i jednocześnie przed ich wysianiem(inaczej farmer musiałby stosować antybiotyk na rośliny).

W każdym przypadku, nawetprzy niskich stężeniach będzie to du-ża ilość tetracykliny, którą trzebaprzenosić, rozprowadzać. Stosowa-nie na dużą skalę antybiotyków w ro-lnictwie już dziś uważa się za poważ-ne zagrożenie dla ich użytku w me-dycynie. Ponadto zwiększona tole-rancja bakterii i resztki antybiotykumogą mieć również szkodliwy wpływna ekologię gleby.

Redukcjonistyczny ton rozważańsnutych na ten temat w opisie paten-tu po raz kolejny napawa mnie nie-pokojem. Na siódmej stronie (wiersz30) autorzy stwierdzają:

…ponieważ tetracyklina nie maszkodliwego wpływu na rośliny lubzwierzęta, jej obecność nie będziew inny sposób hamować normalnego

wzrostu roślin, a jej resztki pozostałe po zabiegu na nasionach lubroślinach nie będą miały istotnego wpływu na środowisko.

Ponieważ tetracyklina jest antybiotykiem, który w specyfi-czny sposób hamuje procesy chemiczne u bakterii, lecz niebezpośrednio u ludzi, jej niebezpośredni wpływ może byćzdaniem biologów molekularnych groźny, ponieważ naszefunkcjonowanie zależy od niezliczonej ilości interakcji z mik-roorganizmami, od prawidłowego trawienia zaczynając a naochronie przez organizmami patogennymi kończąc. Tak więcmasowe zabijanie bakterii ma wpływ na zdrowie ludzi (izwierząt) poprzez uszkadzanie systemu ekologicznego bak-teria-człowiek. W rzeczywistości informacje na karcie pacjen-ta o zapisaniu tetracykliny są przekonywającym dowodem nato, że stosowanie tetracyklin nie jest bezpieczne.

Rośliny są również zależne od istnienia mikroorganiz-mów. Nie funkcjonują normalnie bez pajęczyny powiązań,w związku z czym niebezpośrednie wpływy substancji takichjak tetracykliny mogą okazać się ważne.

• Czy Technologia Terminatora zapobiega ucieczcegenetycznie zmodyfikowanych (transgenicznych)organizmów?

To jasne, że farmerzy nie będą chcieli, aby rośliny z genemTerminatora rozprzestrzeniały się na otaczających polach lub

WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999 NEXUS • 27

Page 29: Nexus 07

Jeśli rośliny będą zawierałyuśpiony gen toksyny, tak jakto opisano powyżej, wówczas

może on nagle zostaćponownie uaktywniony,

powodując w nieprzewidywalnysposób ginięcie nasion

w następnych pokoleniach.

aby wyrastały jako niespodziewana „samosiewka” w następ-nym sezonie. Nie chcą także, aby rośliny z genem Ter-minatora wymieniały geny z innymi odmianami lub z pokrew-nymi gatunkami. Gen Terminatora został zaproponowanyjako metoda zapobiegania ucieczce organizmów modyfikowa-nych genetycznie i ich genów. Nie wydaje się jednak, żebydziałanie genu Terminatora w takim celu, było skuteczne.

Po pierwsze, jest niemożliwe, aby zabieg przy użyciutetracykliny był skuteczny w stu procentach. Z wielu przyczyn,niektóre nasiona mogą nie reagować lub nie wchłonąć wystar-czającej ilości tetracykliny, aby uaktywnić rekombinazę. W ta-kich przypadkach rośliny, które wyrosną z takich nie uszko-dzonych nasion, będą zapewne wyglądały tak samo, jak inne,przy czym będą wytwarzały pyłek niosący nieaktywny gentoksyny.

Pyłek będzie zawierał także transgeniczne białko (np.tolerancję na herbicydy), które powinno być zabezpieczonepoprzez gen Terminatora. Jeśli taki pyłek zapyli normalnąroślinę, nasiona nie zginą, ponieważ toksyna nie będzieprodukowana, ale nasiona będą posiadały gen tolerancji naherbicydy i będą mogły żyć dalej. Tak więc cecha organizmówzmodyfikowanych genetycznie może uciec wraz z pyłkiem.

Oczywiście, samozapłodnione nasiona linii Terminatorabędą także przeżywać do drugiego pokolenia, jeśli zabiegtetracykliną nie był skuteczny, i mogą zostać przeniesioneprzez ptaki lub wyrosnąć jako samosiewki w następnymsezonie.

Inną możliwością jest to, że na-wet skutecznie aktywowane geny Te-rminatora mogą zawieść w produkcjitoksyny z powodu zjawiska zwanegousypianiem genu. Podczas doświad-czeń z organizmami transgenicznymi(zmodyfikowanymi genetycznie) cał-kowicie niespodziewanie odkryto, żew niektórych przypadkach poprzed-nio aktywne (wprowadzone) genymogą nagle przestać działać. Jeśli tozjawisko wystąpi w nasionach zawie-rających gen Terminatora, rośliny z uśpionym genem toksynymogą wzrastać i rozmnażać się, nawet przez wiele pokoleń.Tak więc gen Terminatora i inne zmodyfikowane geny mogązostać przeniesione na przyszłe pokolenia i ujawnić się nie-spodziewanie w późniejszym czasie.

Poleganie na genie Terminatora w celu zapobiegania niezamierzonemu rozprzestrzenianiu się organizmów transgeni-cznych lub ich cech jest nierealistyczne. Bardziej prawdopo-dobne jest nawet, że „ucieczki” będą występowały w nie-których zastosowaniach z upraw roślin rodzicielskich, gdyelementy genu Terminatora będą ulegały segregacji podczasrozmnażania płciowego, dzięki czemu jakaś partia nasionw ogóle nie będzie posiadała toksyny i będzie zdolna dorozmnażania.

• Czy geny Terminatora będą ulegać mutacji i zmieniaćswoją charakterystykę w niebezpieczny sposób?

Jeśli rośliny będą zawierały uśpiony gen toksyny, tak jak toopisano powyżej, wówczas może on nagle zostać ponownieuaktywniony, powodując w nieprzewidywalny sposób obumie-ranie nasion w następnych pokoleniach. Z uwagi na upływczasu do momentu wystąpienia tego zjawiska przypisanie godziałaniu genu Terminatora może być trudne.

Inną możliwością jest to, że gen Terminatora może zostaćuaktywniony w roślinie w innym czasie lub miejscu. Naszczęście, takie przypadki będą ulegały samoograniczaniu,gdyż rośliny te będą obumierać.

Niestabilność i nieprzewidywalność organizmów transge-nicznych już teraz stanowi dla farmerów problem ekonomicz-ny. Geny mają swoją własną ekologię – kompleksowy systeminterakcji między sobą i środowiskiem – co może wpływać nalinearną logikę inżynierii genetycznej.

Problem ten omówiono szczegółowo w niedawno opub-likowanym artykule w piśmie The Ecologist.

KOŃCOWE UWAGI DOTYCZĄCE TECHNOLOGIITERMINATORA

To tylko kilka z potencjalnych kruczków, jakie widzęw zastosowaniu Technologii Terminatora. Moja analiza zo-stała oparta na opisie patentu tej technologii. Jestem pewna,że przemysł nasienny stanie przed jej wprowadzeniem w ob-liczu niektórych z omówionych tutaj przeze mnie szczegóło-wych problemów.

Jestem także pewna, że zaistnieją inne problemy, którychnie można jeszcze przewidzieć lub sobie wyobrazić. Na pewnowystąpią niespodzianki. Co więcej, uważam, że potencjalneproblemy biologiczne niesione przez gen Terminatora sąniczym wobec związanych z nim ekonomicznych, społecznychi politycznych skutków ubocznych.�

O autorce:Martha L. Crouch jest profesorem biologii na Uniwersytecie

Indiana, gdzie od 20 lat uczy zagadnień dotyczących roślin i rolnict-wa. Studiowała biologię rozwoju na Uni-wersytecie Yale i przez ponad 10 latprowadziła badania dotyczące rozmna-żania roślin takich jak kukurydza, sojai rzepak.

W roku 1990 zamknęła swoje labora-torium w wyniku obaw, że jej badaniadotyczące molekularnych mechanizmówfunkcjonowania nasion i kwiatów mogąprzyczynić się do wzmocnienia agrobiz-nesu kosztem bardziej wrażliwej produk-cji żywności. W rzeczywistości wiedzana temat ekspresji genów w zarodkach

będąca przedmiotem badań jej studentów i kolegów jest fundamen-tem opisanej w tym artykule Technologii Terminatora.

Od momentu porzucenia pracy badawczej analizowała związkinauki z rolnictwem na całym świecie, koncentrując się na tradycyj-nych formach prowadzenia gospodarstw rolnych.

Przełożyła Elżbieta Strózik

Bibliografia:1. Mae-Wan Ho, Genetic Engineering: Dream or Nightmare? The Brave New

World of Bad Science and Big Business, Gateway Books, Bath, UK, 1998.2. Mae-Wan Ho, Hartmut Meyer, Joe Cummins, „The Biotechnology

Bubble”, The Ecologist, nr 28, 1998, str. 146-153.3. Greg D. Horstmeier, „Lessons from year one: experience changes how

farmers will grow Roundup Ready beans in ’98”, Farm Journal, listopad 1997.4. Reklama koncernu Monsanto, Farm Journal, listopad 1997.5. Jane Rissler, Margaret Mellon, The Ecological Risks of Engineered

Crops, MIT Press, Cambridge, Massachusetts, USA, 1996.6. Israel Rosenfield, Edward Ziff, Borin Van Loon, DNA for Beginners,

Writers and Readers, USA, 1983.7. Rural Advancement Foundation International (Międzynarodowa Fun-

dacja Rozwoju Rolnictwa), 1998. RAFI wydało kilka oświadczeń prasowych,komunikatów oraz artykułów na temat Technologii Terminatora. Zaintereso-wani nimi znaleźć je mogą na stronie internetowej RAFI ‹http://www.rafi.ca›.Można je otrzymać również listownie pisząc na adres RAFI: Rural Advan-cement Foundation International, 110 Osborne Street, Suite 202, WinnipegMB R3L 1Y5, Kanada.

8. Patent Stanów Zjednoczonych nr 5 723 765: Control of Plant GeneExpression (Kontrola ekspresji genów u roślin) – nadany 3 marca 1998 rokufirmie Delta and Pine Land Co. oraz Ministerstwu Rolnictwa StanówZjednoczonych. Autorzy: M.J. Oliver, J.E. Quisenberry, N.L.G. Trolinder,D.L. Keim.

28 • NEXUS WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999

Page 30: Nexus 07

NAUKAWIEŚCI Z POGRANICZA NAUKI

Rysunek 1. Powyższy układ pobiera z ziemi energię,kiedy podłączony zostanie rezonansowo.Oznaczenia elementów układu:1, 2 – przewody dostarczające prąd zmienny o częstotliwości60 Hz i napięciu 110 V do generatora wysokich częstotliwości;3 – jednoczesny włącznik biegunów 4 i 5;6, 7 – zaciski transformatora wysokiej częstotliwości służącegodo podnoszenia częstotliwości do 500 000 Hz i napięcia do,powiedzmy, 100 000 V;9 – cewka indukcyjna;10 – iskrownik;11 – kondensator o zmiennej pojemności;12 – pierwotne uzwojenie transformatora 8;13 – wtórne uzwojenie transformatora 8 (wtórne uzwojenie jestuziemione przy pomocy przewodu 15 poprzez kondensatoro zmiennej pojemności 16 oraz przewody 17 i 18;14 – przewód wyprowadzony z drugiej strony wtórnego uzwo-jenia transformatora 8 do głównej anteny transmisyjnej 19(może mieć dowolną długość) wspartej na izolatorze 20;21 – iskrownik łączący antenę transmisyjną z ziemią poprzezprzewód 22, kondensator o zmiennej pojemności 23, przewód24 do uziemienia 24′.

PRZEKAŹNIK ENERGIIZIEMI

Frank W. PrenticeArtykuł ten przesłany został na stronę

internetową KeelyNet 14 lipca 1994 rokuprzez Louisa Roya z Kanady. Roy zwracauwagę, że jest on podobny do publikacjidotyczącej „eksperymentu z jednomilo-wym drutem” (patrz KeelyNet, zbiór aeth-rap.asc). Jak podaje, numer patentu najego kopii nie jest właściwy, w związkuz czym nie podajemy go, mimo iż próbo-waliśmy go ustalić. Roy będzie wdzięcznyza wszelkie uwagi dotyczące wynikóweksperymentów i prosi o podanie ich po-przez KeelyNet.

Wydawca

PATENT USA Nr???????AKUMULATORY ELEKTRYCZNOŚCI

Frank Wyatt Prentice18 wrzesień 1923 roku

N iech będzie wiadomym, że ja,Frank Wyatt Prentice, inżynier

elektryk z Meadville w okręgu Craw-ford w stanie Pensylwania, dokona-łem nowego użytecznego wynalazkuz zakresie AKUMULATORÓWELEKTRYCZNOŚCI i niniejszymoświadczam, że poniższe stanowi peł-ny, jasny i dokładny jego opis.

Wynalazek mój dotyczy AKUMU-LATORÓW ELEKTRYCZNOŚCI,i wykorzystuje zjawisko polegające natym, że Ziemia, pełniąc rolę rotoraa otaczające ją powietrze statora,akumuluje energię generowaną przezswój obrót wokół osi.

Rozwijając mój RADIOWY SYS-TEM STEROWANIA KOLEJĄŻELAZNĄ, który objęty jest listempatentowym USA numer nr 843 550[?], odkryłem, że przy pomocy antenyskładającej się z drutu o odpowied-niej średnicy zawieszonego na izolu-jących podporach na wysokości odtrzech do sześciu cali (7,5-15,0 cm)nad gruntem i długości około jednejdrugiej mili (0,8 km) oraz uziemionejna jednym jej końcu przy pomocyiskrownika i energetyzowanej na dru-gim przy pomocy wysokoczęstotliwoś-ciowego generatora o mocy 500W i wtórnej częstotliwości 500 000 Hz

można wytworzyć prąd oscylujący z tąsamą częstotliwością, jaką mają prądyZiemi, i w ten sposób pobierać z oto-czenia do anteny transmisyjnej ener-gię elektryczną, którą można, dostra-jając oscylacyjną antenę w postaci pę-tli i o długości 18 stóp (5,4 m) usytuo-waną równolegle do anteny transmi-syjnej w odległości około 20 stóp (6m), wykorzystać do zasilania zestawupięćdziesięciu sześćdziesięciowato-wych żarówek.

Obniżanie lub podwyższanie częs-totliwości ponad 500 000 Hz powodo-wało zmniejszanie ilości energii po-bieranej przez osiemnastostopowąantenę. Podobny skutek wywoływałopodnoszenie anteny transmisyjnej.Kiedy uniesiono ją na wysokość6 stóp (1,8 m) nad ziemię nie uzys-kano żadnej mocy bez zmiany potenc-jału i częstotliwości.

Celem mojego odkrycia jest wyko-rzystanie przy pomocy wyżej opisa-nych urządzeń energii generowanejprzez ziemię.

Załączone dwa ry-sunki przedstawiająproste formy mojegowynalazku. Chciałbymjednak podkreślić, żenie ma żadnych ograni-czeń odnośnie przed-stawionych obwodów,kształtów i miejsca po-łożenia elementówkonstrukcyjnych w ko-mbinacji z pozostałymioraz że w ramach ogól-nego schematu mojegowynalazku można czy-nić zmiany, modyfikac-je, kiedy zachodzi takakonieczność, a takżew przypadkach szcze-gółowo omówionychw moich twierdzeniach.

DZIAŁANIEWYNALAZKU

Po opisaniu rysun-ków wyjaśnię obecniedziałanie mojego wy-nalazku.

Zamknąć obwódwciskając włącznik (3),

w wyniku czego połączone zostanąprzewody dostarczające (1) i (2)z przewodami transformatora (6)i (7). Dostroić iskrownik tak, aby czę-stotliwość 500 000 Hz i 100 000 V byłydostarczane z przewodów (14) i (15)wtórnego uzwojenia wstępującegotransformatora (8) (patrz rysunek 1).

Następnie dostroić iskrownik (21)(jego przerwę) do anteny transmisyj-nej (19) tak, aby wyeliminować wszys-tkie maksyma i minima transmisjiprądu o napięciu 100 000 V i częstot-liwości 500 000 Hz w antenie (19)w związku z występującymi skokaminapięcia przechodzącymi przez prze-rwę (21) i przewód (22) do konden-satora o zmiennej pojemności (23)oraz uziemienia (24′), skąd prąd wy-sokiej częstotliwości, 500 000 Hz, wra-ca poprzez ziemię do uziemienia(18), a stamtąd przewodem (17) dokondensatora o zmiennej pojemności(16) i przewodem (15) do wtórnegouzwojenia (13) transformatora (8).

WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999 NEXUS • 29

Page 31: Nexus 07

Rysunek 1. Układ pobierający za pomocą anteny ener-gię z wzajemnych oddziaływań ziemia-eter-atmosfera.

Oznaczenia elementów układu:25 – zamknięta antena ramowa dowolnej wielkości ustawionaw celu zwiększenia wydajności równolegle do anteny trans-misyjnej (patrz poz. 19 na rys. 1);26 – przewód prowadzący do zstępującego transformatora 27,którego uzwojenie 27′ jest uzwojeniem wtórnym;28 – przewód prowadzący do kondensatora o zmiennej pojem-ności 29 i poprzez przewód 30 do uziemienia 31;33 – kondensator o zmiennej pojemności;34, 35 – uzwojenia transformatorów częstotliwości dostarczają-cych prąd poprzez przewody 36 i 37 do silnika 38 lub innychurządzeń.

Prąd zmienny o napięciu 100 000V i częstotliwości 500 000 Hz, tej sa-mej co generowane przez ziemię prą-dy, a co za tym idzie, dostrojony donich, z czego naturalnie wynika, żezgromadzone w ziemi prądy wchłonągo, sprawiając, że rezerwuar prądówwysokiej częstotliwości może byćopróżniany przez dostrojony obwódo tej samej pojemnościowej charak-terystyce częstotliwościowej, coprzedstawia rysunek 2.

Antena (25) jest dostrojona doodbioru prądu o częstotliwości500 000 Hz, który przechodzi z niejprzewodem (26) poprzez uzwojenie(27’) transformatora (27) i dalejprzez przewód (28) i kondensatoro zmiennej pojemności (29) do prze-wodu (30), a następnie ziemi.

Prąd wysokiej częstotliwości,500 000 Hz, i napięciu 100 000V przechodzi przez uzwojenie (32)i kondensator o zmiennej pojemności(33), a następnie uzwojenia (34)i (35) do zstępującego transforma-tora częstotliwości, gdzie jest obni-żany do częstotliwości i napięcia od-powiedniego dla napędzanego moto-ru (38) zasilanego przewodami (36)i (37).

Rozwiązanie to umożliwia dosta-rczanie prądu przeznaczonego do do-wolnych celów, takich jak napęd sa-molotów, samochodów, pociągów,a także prądu potrzebnego do za-silania fabryk, oświetlenia, ogrzewa-nia etc.

Powrót prądu z an-teny transmisyjnej (19)poprzez ziemię jest ko-rzystniejszy od powro-tu przewodnikiem me-talowym, ponieważw takim przypadku an-tena przedstawiona narysunku 2 pobiera wię-kszą ilość kumulowa-nego w ziemi prądu,niż w przypadku po-wrotu prądu przewod-nikiem metalicznym.Dzieje się tak z powo-du efektu kondensato-rowego, jaki daje uzie-miony obwód. W pe-wnych okolicznościachwolę również używaćpojedynczego drutuantenowego zamiastanteny ramowej (w po-staci pętli) przedsta-wionej na rysunku 2.

W pewnych warun-kach okazało się, żeantena transmisyjna

(19) musiała być podniesiona na wy-sokości kilku stóp nad ziemią, przyczym w celu kumulowania prądówziemi przy pomocy tej anteny konie-czne było inne napięcie i częstotli-wość.

TWIERDZĘ, ŻE:1. W procesie kumulacji elektry-

czności zsynchronizowany obwódprądu zmiennego, równoległy do zie-mi i poprowadzony tuż nad nią,daje możliwość kumulacji i wykorzy-stywania prądu generowanego przezZiemię.

2. W procesie kumulacji elektry-czności zsynchronizowany obwódprądu zmiennego o częstotliwości tejsamej, co prądy generowane w ziemi,poprowadzony blisko niej, jest zdolnydo kumulacji i praktycznego wykorzy-stania prądów generowanych przez

Ziemię w wyniku jej rotacji wokółwłasnej osi.

3. W procesie kumulacji elektry-czności za pomocą generatora wyso-kiej częstotliwości uziemionego z jed-nego końca i z przyłączoną do drugie-go anteną, uziemioną z drugiego koń-ca poprzez iskrownik, wspomnianaantena służy do oscylacji i wypromie-niowywania skumulowanych w ziemiprądów.

4. W procesie kumulacji elektry-czności za pomocą generatora wyso-kiej częstotliwości uziemionego z jed-nego końca i z przyłączoną do drugie-go anteną, uziemioną z drugiego koń-ca poprzez iskrownik, wspomnianaantena służy do oscylacji i wypromie-niowywania prądów skumulowanychw ziemi i jednocześnie ich wychwyty-wania.

5. W procesie kumulacji elektry-czności zsynchronizowany obwódprądu zmiennego o częstotliwości tejsamej, co prądy generowane w ziemi,poprowadzony blisko niej, służy dokumulacji i pozyskania prądów gene-rowanych w ziemi dzięki synchroniza-cji z nimi.

6. W procesie kumulacji elektry-czności zsynchronizowany obwódprądu zmiennego o częstotliwości tejsamej, co prądy generowane w ziemi,poprowadzony blisko niej, służy dokumulacji i pozyskiwania na odleg-łość z oscylacyjnego, wypromieniowy-wującego obwodu prądów generowa-nych w ziemi w wyniku jej rotacjiwokół własnej osi.�

MeadvillePennsylvania

18 wrzesień 1923Frank Wyatt Prentice, wynalazca

KEELENETP.O. Box 870716

Mesquite, TX 75187USA

strona internetowa:www.keelynet.com

30 • NEXUS WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999

Page 32: Nexus 07

ENERGIA PUNKTUZEROWEGO

(uzupełnienie do artykułu„Jak napędzać samochód

«energią punktu zerowego»”)

Ian z NuTech 2000

P o opublikowaniu w Nexusie wy-jątków z wydanej przez NuTech

książki Barry’ego Hiltona The JoePhenomenon: How to Run Your Caron Zero Point Energy (ZjawiskoJoe’ego – jak napędzać samochód „e-nergią punktu zerowego”)1 nasze biurozasypane zostało lawiną pytań napły-wających ze wszystkich stron świata,w tym z Irlandii, Wielkiej Brytanii,Nowej Zelandii, Kanady i USA.

Zainteresowanie tak zwanym „zja-wiskiem Joe’ego” jest olbrzymiei w miarę jak coraz więcej ekspe-rymentatorów zgłębia jego tajemnicę,technologia ta staje się coraz bardziejzrozumiała i łatwiejsza do powtó-rzenia.

Jest mi niezmiernie miło, że skon-taktował się ze mną zespół nauko-wców z drugiej strony naszej planetywyrażając gotowość powtórzenia do-świadczenia i pełnego zbadania „zja-wiska Joe’ego”. Żywię nadzieję, żerezultatem tych badań będzie uwiary-godnienie tego źródła energii, na któ-re ono zasługuje, i że nastąpi tow oparciu o naukową analizę i ustale-nie, co właściwie napędza samochód,wraz ze wszystkimi towarzyszącymizjawiskami chemicznymi i fizycznymi– bez względu na to, czy wyjaśnieniazmieszczą się w ramach ortodoksyjnejnauki, czy też wykroczą poza nie. Joeotworzył drzwi do budzącego respektźródła energii, które jest niesamowi-cie proste i jednocześnie bardzo obie-cujące.

Do chwili obecnej przeprowadzo-no zaledwie kilka doświadczeń bę-dących powtórzeniem eksperymen-tów Joe’ego i w miarę upływu czasukawałki tej układanki powoli wchodząna swoje miejsce. Mimo to zdaję so-bie jednak sprawę z tego, że wieluzainteresowanych może natknąć sięna trudności i przeżywać frustracjepodczas swoich prób zbliżenia się dotego, co nazwałem umownie „Świę-tym Graalem”, czyli przejawem „wo-lnej” energii.

Jak wielu czytelników Nexusa za-pewne wie, chęć wynalezienia i skon-struowania zdolnego do wykonywaniapracy „urządzenia wykorzystującegodarmową energię” stanowi życiowewyzwanie dla wielu badaczy. W moim

przypadku poszukiwania tego rodzajuzaczęły się w latach siedemdziesią-tych. Wygląda jednak na to, że stwo-rzenie i wprowadzenie w życie kome-rcyjnej wersji urządzenia wykorzystu-jącego „wolną” energię jest wciąż od-ległą sprawą. Wierzę jednak, że tendzień wkrótce nadejdzie. Póki cowszyscy, którzy mają trochę czasui pieniędzy i lubią majsterkować, mo-gą zająć się eksperymentowaniem zezjawiskiem Joe’ego.

Wszystkim, którzy nabyli już po-święconą zjawisku Joe’ego książkęoraz kasetę z programem wideo no-szącym tytuł Out of the Horse’s Mouth(Z pyska konia)2, chciałbym przeka-zać kilka praktycznych wskazówek,które otrzymałem od autora książki,Barry’ego Hiltona.

Po pierwsze, należy zauważyć, żewykonanie kopii ogniwa nie jest łatwąsprawą, choć z drugiej strony niektó-rym może się to udać bez większegotrudu. Zależy to wyłącznie od eks-perymentatora i jego podejścia dozagadnienia. Bardzo często udosko-nalamy otrzymane plany własnymipomysłami, myśląc, że potrafimy zro-bić to lepiej, w taki lub inny sposób.W związku z tym uprzedzam wszyst-kim, aby nie odstępowali ani na jotęod planów, które otrzymali odJoe’ego.

Niektóre zmiany wydają się nie-istotne, niemniej Joe mówi wielena temat „pól” w swoim ogniwie,które zidentyfikował w wyniku sta-rannych obserwacji (pola te nie sąwyjaśnione w ortodoksyjnych podrę-cznikach). Joe ostrzega, aby nie zmie-niać tych pól.

W przypadku udanego odtworze-nia ogniwa, można dokonywać w nimzmian i obserwować ich efekty. Byćmoże doprowadzi to do stworzenianowej jego wersji. Ścisłe trzymanie sięna początku otrzymanych planówz całą pewnością pozwoli na unik-nięcie rozczarowań – w przeciwnymprzypadku możemy skończyć na ja-kiejś egzotycznej wersji czegoś jużdawno wymyślonego i na dodatek zu-pełnie bezużytecznego!

Kolejna rada dotyczy tego, aby nieśpieszyć się z wyprodukowaniem og-niwa samochodowego, jako że niebędzie wtedy można obserwować, cosię w nim dzieje. Program nagrany nakasecie wideo zatytułowany Out of theHorse’s Mouth (Z pyska konia) przed-stawia ogniwo, które składa się z kon-centrycznych cylindrów umieszczo-nych w dużym szklanym słoju (naj-lepiej nadawać się będzie do tego słójtypu „wek”). Aby móc go wykorzys-

tać, trzeba odciąć jego górną częśći wyciąć w dnie odpowiedni otwór naumieszczenie pręta ujemnej elektro-dy. Zastosowanie gumowych stope-rów umożliwi umocowanie cylindrówposzczególnych cel (komór) w słoju,tak jakby to był otwarty z góry meta-lowy pojemnik (nie należy uszczel-niać szklanej celi).

Kiedy komora zostanie właściwiezestawiona i umocowana, będzie mo-żna zaobserwować banieczki gazuopadające między zewnętrznym cylin-drem i szklanym słojem. Następniebanieczki te zgromadzą się wokół dol-nej części zewnętrznego cylindra i po-wrócą do góry przez wewnętrzne cy-lindry.

Efekt ten będzie, oczywiście, wi-doczny jedynie wtedy, gdy zestaw bę-dzie umieszczony w szklanym cylin-drze. Przeprowadzenie takiego do-świadczenia jest bardzo istotne przedwykonaniem właściwej baterii samo-chodowej. Decydujące o powodzeniujest uformowanie cylindrów komóri naładowanie wody. Kiedy już udanam się tego dokonać, będzie toznaczyło, że wszystko jest na dobrejdrodze.

Na tym etapie warto dodać kilkauwag na temat wody, której należyużyć. W tym celu polecałbym lekturęksiążki Calluma Coatsa Living Ener-gies (Żywe energie), która stanowi re-wolucję w poglądach na naturę wodyi jej zdolność do zapamiętywaniai energetyzowania. Callum twierdzi,że najlepiej energetyzującą się wodąjest woda pochodząca z wysokogórs-kich źródeł i trzymana w temperatu-rze 4° C. Błękitne wody nowozelandz-kich wartkich rzek mogą również sta-nowić doskonały materiał (oczywiściejeśli ktoś mieszka w Nowej Zelandii).Wody tę będą już wysoce naergetyzo-wane i bogate w minerały, co zapew-nia dobry przepływ energii. Inną mo-żliwością jest zastosowanie jednegoz wielu dostępnych na rynku ener-getyzatorów wody przed wlaniem jejdo komory.

Joe twierdził, że używał wodyz miejscowego strumyka, a takżez miejskiej sieci wodociągowej. Niemam pojęcia, jaki był skład jego wo-dy. Wydaje się jednak, że kiedy jużbieguny komory zostaną uformowa-ne, łatwiej jest odpowiednio przygo-tować wodę.

„Beczułkowate” ogniwo Joe’egosłuży do oczyszczania i przygoto-wywania wody do ogniwa samocho-dowego. Osobiście sugerowałbymjednak użycie w charakterze urzą-dzenia oczyszczającego i formującego

WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999 NEXUS • 31

Page 33: Nexus 07

ogniwa szklanego. Kiedy na powie-rzchni wytworzy się warstwa zanie-czyszczeń, należy dodać tyle wody,żeby zanieczyszczenia odpłynęły z jejnadmiarem na podstawkę. Podobniew przypadku osadów należy zlaćczystą wodę, wymyć celę, a następnienalać tej samej lub świeżej wody.Może wystąpić konieczność wielo-krotnego wykonania tej czynnościw czasie formowania ogniwa. Nienależy pozwalać na znaczne ogrzanieogniwa, jako że to również zmniejszailość energii. Najbardziej optymalnątemperaturą absorbownia energiisą 4° C.

Może się okazać, że wykonanez nierdzewnej stali lejki do separato-rów mleka trudno dostać i jeśli ktośbędzie chciał zbudować „beczułkowa-te” ogniwo, najlepiej zrobi, jeśli poje-dzie na wieś w okolice, gdzie prowa-dzona jest hodowla krów mlecznych,i tam na aukcji kupi taki lejek.

Kiedy już płytki zostaną uformo-wane, można ich użyć w baterii prze-znaczonej do samochodu oraz zbudo-wać nowy zestaw cylindrów jako og-niwo formujące. Ogniwo samochodo-we będzie wymagało od czasu do cza-su w przypadku rozładowania dopeł-nienia lub naładowania, w związkuz czym rozsądne wydaje się posiada-nie ogniwa zapasowego.

W żadnym wypadku nie należyużywać elektrolitów, ponieważ ichużycie zniszczy energię ogniwa.

Kiedy już ogniwo zostanie ustabili-zowane, zauważyć będzie można, żewybuchy banieczek stają się silniejsze.Wzrośnie również napięcie powierz-chniowe, co pozwoli na tworzenie siędużych baniek. Kiedy się je podpali,w uszach powinno dosłownie dzwo-nić. Joe twierdzi, że podpalone bańkimogą wręcz eksplodować. Jeśli tak siędzieje, oznacza to, że ogniwo jest jużgotowe do zainstalowania w samo-chodzie.

Czytelników może zainteresowaćfakt, że kiedy Barry Hilton ekspery-mentował z beczkowatym ogniwem,okazało się, że woda nie chce prze-chodzić przez duży domowy durszlak,kiedy zbierał zanieczyszczenia z jejpowierzchni. W durszlaku było ponadpół cala (około 2 cm) wody i niechciała ona przechodzić przez sitko,dopóki nie zanurzył go w wodzie.

Donoszono mi również o wystę-powaniu nad beczkowatym ogniwempoświaty lub błysków świetlnych, gdywoda stawała się mocno naładowa-na.

Należy pamiętać, że zaleca sięustawienie ogniwa z dala od silnych

pól elektromagnetycznych, które mo-gą występować w warsztacie. Kiedyustawiano jednak ogniwa na ze-wnątrz, wyglądało na to, że oddziały-wują one w jakiś sposób na pogodę.Czytelnicy Nexusa być może znająTrevora Jamesa Constable’a i jegodoświadczenia z oddziaływaniem napogodę przy pomocy energii orgonal-nej3. Z chęcią powitam wszelkie dal-sze uwagi na temat eksperymentówprowadzonych na wolnym powietrzu.

Jeszcze jedna uwaga. Kiedy bę-dziemy dobierać rodzaj stali nierdze-wnej, proszę wziąć ze sobą mały neo-dymowy magnes, aby sprawdzić, czystal ta ma jakiekolwiek własności ma-gnetyczne. Im mniej magnetyzmuw ogniwie, tym większa szansa, żebędzie ono działało. Należy dopaso-wać precyzyjnie cylindry, a następnie,przy pomocy środka do czyszczeniastali nierdzewnej doprowadzić je dopołysku.

Nie należy dopuścić do utworze-nia się powłoki galwanicznej na płyt-kach, w związku z wystąpieniem wy-sokich napięć, ponieważ spowodujeto zahamowanie działania ogniwa.Maksymalne napięcie to 12 do 24 V,choć Joe stosuje urządzenie naweto napięciu 60 V. Można spróbowaćzastosować proces elektroczyszcze-nia, co nada cylindrom idealnie gład-ką powierzchnię i może pomócw ustawieniu pola w celi i magne-tronie. Ta ostatnia rada pochodzi odnas, a nie od Joe’ego.

Chciałbym podziękować w imieniuJoe’ego i Barry’ego Hiltona czytel-nikom Nexusa za entuzjazm i zainte-resowanie tym zadziwiającym zjawis-kiem. Ziemia przechodzi obecnieproces nadzwyczajnych przemian i je-

śli w następnym tysiącleciu mamy do-czekać się świetlanej przyszłości, roz-winięcie tej technologii jest bardzoistotne.�

Przełożył Jerzy Florczykowski

Przypisy:1. W polskim wydaniu Nexusa artykuł ten

ukazał się w pierwszym numerze z tego roku, tojest trzecim licząc od początku ukazywania sięnaszej edycji. – Przyp. red.

2. Określenie „z pyska konia” jest idiomem,który oznacza, że opisywana nim rzecz pochodziz bezpośredniego źródła. – Przyp. tłum.

3. Energia orgonalna zwana też orgonem jestteoretycznie istniejącą uniwersalną siłą życiową,która emanuje z każdej ożywionej materii i którąmożna podobno chwytać, np. przy pomocy urzą-dzenia w kształcie kabiny i używać do przy-wracania zdrowia psychicznego. – Przyp. tłum.

Uwaga:W celu uzyskania dalszych szczegółów

prosimy o skontaktowanie się z Ianemz NuTech 2000, pisząc na adres poczto-wy: P.O. Box 255, Ivanhoe, Victoria 3079,Australia; lub poczty elektronicznej e-ma-il: ‹[email protected]›; albo dzwoniąclub faksując pod numer: +61 (0)3 94572814. Za pośrednictwem NuTech zakupićmożna także czterdziestostronicową ksią-żkę Barry’ego Hiltona The Joe Phenome-non: How to Run Your Car on Zero PointEnergy (Zjawisko Joe’ego – jak napędzaćsamochód „energią punktu zerowego”).Cena 1 egz. w Australii wynosi 39 dola-rów australijskich, zaś w przypadku za-mówień z zagranicy – 41 dolarów amery-kańskich. Cena programu wideo Out ofthe Horse’s Mouth (Z pyska konia) w sys-temie PAL lub NTSC wynosi 25 dolarówaustralijskich w Australii i 30 dolarówamerykańskich w przypadku zamówieńz zagranicy.

32 • NEXUS WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999

Page 34: Nexus 07

Linia krwi Graalawywodzi się od

sumeryjskichbogów Anunnakii zapoczątkowanazostała co najmniej

6000 lat temu,a podtrzymywano

ją spożywającalchemiczną

substancję zwanąGwiezdnym

Ogniem.

Część 1

Sir Laurence GardnerKontakt przez:Element Books

Shaftesbury, Dorset, SP7 8DPWielka Brytania

lub:Columba House

P.O. Box 20, Tiverton, EX16 5YPWielka Brytania

M inęły już prawie dwa lata od wydania mojej książki Bloodline of the HolyGrail (Krew z krwi Jezusa1). Tych, którzy jej nie czytali (ani trzyczęściowego

artykułu, który ukazał się w poprzednich numerach Nexusa2) wyjaśniam, żechodziło tam o badania mesjanistycznej linii krwi Jezusa, która istnieje dodzisiaj. Mowa tam była również o ewangeliach Nowego Testamentu w od-niesieniu do materiałów historycznych pochodzących z tamtych czasów z „pier-wszej ręki” wymienianych zarówno w chrześcijańskich, jak i żydowskicharchiwach. W ich kontekście omówione zostało także, w jaki sposób KościółRzymskokatolicki zniekształcił najwcześniejsze przekazy, tak aby mogły onesłużyć jego politycznym celom.

Pomijając kontrowersyjną doktrynę głoszącą, że Jezusa zrodziła dziewicai że był on „jedynym i tylko jedynym” synem Boga (definicje te nie istniaływ oryginalnych, przedrzymskich tekstach), zawarte w Nowym Testamencieewangelie Mateusza i Łukasza podają rodowód Jezusa, wywodząc go z roduDawida Izraelskiego, rodu królów Izraela. Doprowadziło to do pytania, którezadawałem sobie częściej od innych. A brzmi ono (w różnych formach)następująco: Co było takiego niezwykłego w tej szczególnej linii krwi?

Zważywszy na to, że dynastyczni spadkobiercy Jezusa wyraźnie zaznaczyliswoją obecność w ciągu ostatnich 2 000 lat w sprawach dotyczących królówi polityki – rodzina ta niezmiennie popierała demokrację konstytucyjnąprzeciwstawiając ją kontroli hierarchii kościelnej. Jej status wynika z tego, żeJezus był w prostej linii potomkiem króla Dawida.

Co uczyniło linię krwi Dawida tak ważną i tak różną od pozostałych?Właśnie to pytanie skierowało mnie na drogę, która zaowocowała kolejnąksiążką, Genesis of the Grail Kings (Potomkowie Dawida i Jezusa3) przed-stawiającą historię linii mesjanistycznej od samego jej początku.

Biblia podaje, że wywodzi się ona od Adama i Ewy, których trzeci syn, Set,założył ród, który poprzez Matuzalema i Noego dochodzi ostatecznie doAbrahama, Wielkiego Patriarchy Narodu Żydowskiego. Mówi ona, że Ab-raham poprowadził swoją rodzinę z Mezopotamii (obecnie Irak) na zachód doKanaanu (Palestyny), skąd część jego potomków przeniosła się do Egiptu. Pokilku pokoleniach wrócili oni do Kanaan, gdzie ostatecznie Dawid Betlejemskizostał królem nowo powstałego Królestwa Izraela.

Jeśli przyjrzymy się tej historii, tak jak jest ona przedstawiana w księgachStarego Testamentu, ujrzymy fascynującą opowieść, ale nie zobaczymy nicze-go, co by wyjaśniało, dlaczego ród Dawida jest szczególny. W rzeczywistościsprawa wygląda wręcz odwrotnie. Jego przodkowie przedstawiani są jakowłóczykije poszukujący nowych terytoriów, którzy nic nie znaczyli, aż do czasunastania króla Dawida. Biblijna historia tego rodu pod żadnym względem nieprzypomina dziejów innych współczesnych mu rodów, na przykład faraonówStarożytnego Egiptu. Ich znaczenie, jak się nam mówi, opiera się na tym, że(od czasów Abrahama) są oni uważani za „wybrańców Boga”. Ale nawet tookreślenie nas nie zadowala, ponieważ ich Bóg, jak podaje Biblia, prowadziłich przez kolejne klęski głodu, wojny i inne nie kończące się udręki. Co więcej,biorąc to wszystko pod uwagę, Hebrajczycy tamtych czasów sprawiają wrażenieniezbyt bystrych!

Tak więc mamy do wyboru dwie możliwości: albo Dawid wcale nie byłpotomkiem Abrahama i został, po prostu, dopisany do tej listy przez później-szych autorów, albo przedstawiono nam mocno zniekształconą historię począt-ków tej rodziny – wersję stworzoną w celu podtrzymania tworzącej siężydowskiej wiary, która nie była odzwierciedleniem prawdy historycznej.

Zastanawiając się nad tą sprawą przypomniały mi się moje doświadczeniaz badaniem Nowego Testamentu. Znane nam od stuleci teksty ewangelii mająniewiele wspólnego z relacjami pochodzącymi z pierwszej ręki z czasów,w których rozgrywały się opisywane wydarzenia. Nowy Testament, jak już

WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999 NEXUS • 33

Page 35: Nexus 07

W naszych współczesnychbibliach określenia „Bóg”

i „Pan” używane sąwymiennie, jak gdyby

dotyczyły jednej i tej samejpostaci, lecz początkowo

wcale tak nie było.

wiemy, został poddany w IV wieku przez biskupów kom-pilacji, w taki sposób, aby wspierał nowo narodzoną wiaręchrześcijańską. Czyżby żydowscy skrybowie zrobili wcześ-niej to samo?

Było oczywiste, że aby to stwierdzić, będę musiałdotrzeć do starszych tekstów. Problem polegał na tym, żenajwcześniejsze pisma hebrajskie (które zostały zinter-pretowane wiele stuleci później) były spisane między VIi I wiekiem przed naszą erą, przeto jest mało praw-dopodobne, aby były wiarygodne, jeśli chodzi o wydarze-nia, które miały miejsce tysiące lat wcześniej. Stało sięniemal pewne, że ta sprawa tak właśnie się ma, bowiemkiedy pisano te księgi po raz pierwszy, ich zadaniem byłoprzekazanie historii, która podtrzymywała zasady wiaryżydowskiej – wiary, która wyłoniła się dopiero w następ-nych pokoleniach.

Zważywszy że pierwsza grupa tych ksiąg napisanazostała w czasach, kiedy Żydzi znajdowali się w babilońs-kiej niewoli, to znaczy w VI wieku przed naszą erą, jestoczywiste, że to właśnie w księgach babilońskich należyszukać oryginalnych zapisów z tamtych czasów. Nieza-przeczalnym faktem jest to, że całość patriarchalnej histo-rii Starego Testamentu, począwszy od Adama, przezokoło 19 kolejnych pokoleń, aż do Abrahama, to dziejemezopotamskie. A dokładniej, historia ta zaczyna sięw czasach Sumerów zamieszkują-cych południowe tereny Mezopo-tamii, gdzie znajdowała się poroś-nięta trawą delta Eufratu, którąich starożytni przodkowie nazywa-li Edenem.

W czasie badań prowadzo-nych podczas pracy nad

książką Bloodline of the Holy Grail(Krew z krwi Jezusa) odkryłem, żedobrym źródłem informacji przed-stawiającym kulisy wydarzeń są różne ewangelie i teksty,które nie zostały włączone do kanonicznego NowegoTestamentu. Pomyślałem także, że niektóre z nich mogąodnosić się do Starego Testamentu. Na przykład księgiHenocha i Jubileuszy należą do tych, które nie zostały dońwłączone.

Kolejną księgą, do której jest wiele odnośników w Sta-rym Testamencie, w księgach Jozuego i Samuela, jestKsięga Jaszara4 (10.13). Pomimo jej bezspornego znacze-nia nie została ona ostatecznie włączona do StaregoTestamentu.

Jeszcze dwie inne prace są cytowane w Biblii. KsięgaLiczb powołuje się na Księgę Wojen Jehowy5 (21.14), zaśKsięga Izajasza odsyła nas do Księgi Jehowy6 (34.16).

Co to za księgi? Gdzie one są? Są wymieniane w Sta-rym Testamencie (co oznacza, że go poprzedzają) i wszys-tkie są cytowane z racji ich wagi. Dlaczego redaktorzyuznali za konieczne usunięcie ich w czasie selekcji?

W trakcie szukania odpowiedzi na to pytanie orazanalizy zawartości Starego Testamentu przed jego wypa-czeniem okazało się, że w anglojęzycznych bibliach słowa„Pan” używa się w ogólnym kontekście, podczas gdyw tekstach wcześniejszych występuje wyraźne zróżnicowa-nie między „Jehowa” i „Pan”.

Często zastanawiano się, dlaczego biblijny Bóg Hebraj-czyków prowadził ich poddając ich próbom i cierpieniom,sprowadzając na nich powodzie i katastrofy, a (od czasudo czasu) ukazywał zupełnie odmienne, pełne litości ob-licze. Odpowiedź na ten dylemat brzmi następująco: cho-

ciaż obecnie obie religie, żydowska i chrześcijańska, uzna-ją „jednego i jedynego Boga”, początkowo występowałaznaczna różnica między Jehową i Panem. Były to w rzeczy-wistości dwa różne bóstwa. Bóg, którego zastępczo (po-nieważ jego imię było niewymawialne) nazywano Jehową,był tradycyjnie bogiem burz, gniewu i zemsty, natomiastbóg, którego zwano Panem, był bogiem żyzności, płodno-ści i mądrości.

Jak zatem nazywano Pana we wczesnych rękopisach?Określano go, po prostu, dominującym hebrajskim sło-wem „Adon” odpowiadającym znaczeniowo słowu „Pan”.Z kolei Jehowy nie nazywano na początku żadnym kon-kretnym imieniem i nawet Biblia powiada, że Bóg Ab-rahama nazywany był „El Szaddai”, co znaczy „WyniosłaGóra”.

Zastępcza nazwa, Jehowa, pochodzi od oryginalnegohebrajskiego tetragramu, to jest czterech hebrajskich liter,YHWH, które oznaczają „Jestem tym, który jest” – podob-no tym słowem Bóg zwrócił się do Mojżesza na górzeSynaj, setki lat po Abrahamie. „Jehowa” nie był więcimieniem, zaś wczesne manuskrypty mówią po prostuo „El Szaddai”, a o jego odpowiedniku o przeciwnymcharakterze – „Adon”.

Wśród Kananejczyków bogowie ci nosili odpowiednioimiona „El Eljon” („Alijan”) i „Baal”, które miały dokład-

nie takie same znaczenia („Wynio-sła Góra” i „Pan”).

W naszych współczesnych bib-liach określenia „Bóg” i „Pan”używane są wymiennie, jak gdybydotyczyły jednej i tej samej po-staci, lecz początkowo wcale taknie było. Jeden z nich był bogiemmściwym (nienawidzącym ludzi),a drugi bogiem o charakterze soc-jalnym (podporą ludzi), i każdyz nich miał żony, synów i córki.

Stare pisma mówią, że przez cały patriarchalny okresIzraelici pasjonowali się czczeniem Adona, Pana, lecz przykażdej okazji El Szaddai (bóg burzy, Jehowa) brał odwetw postaci powodzi, burz, głodu i destrukcji. Nawet przysamym końcu (około roku 600 p.n.e.) Biblia podaje, żeJerozolima została zniszczona z rozkazu Jehowy, zaśdziesiątki tysięcy Żydów dostały się do babilońskiej niewo-li, dlatego że ich król (potomek króla Dawida) wzniósłołtarze na cześć Baala, czyli Adona.

To właśnie w czasie tej niewoli Izraelici osłabli i ostate-cznie dali za wygraną. Zdecydowali poddać się „BoguGniewu” i stworzyli nową religię z najzwyklejszego stra-chu przed jego karą. Właśnie w tym czasie po raz pierwszypojawiło się imię Jehowa – było to zaledwie 500 lat przedJezusem.

Konsekwentnie Kościół Chrześcijański przyjął równieżJehowę nazywając go po prostu „Bogiem”, zaś wszystkiespołeczne aspekty Adona zostały odrzucone. Obie religiezaczęły od tego momentu opierać się na wierze w strach,obawie przed karą. Nawet jeszcze dziś ich wyznawcyokreślani są jako żyjący w „bojaźni bożej”.

Gdzież zatem jesteśmy? Otóż wiemy, że w ramachcałego panteonu bogów i bogiń (z których wiele ma swojeodnośniki w Biblii) istniało dwóch głównych przeciwstaw-nych bogów. W różnych religiach znani oni byli podnazwami El Eljon i Baal, El Szaddai i Adon, Arymani Mazda (Ormuzd), Jehowa i Pan, Bóg i Ojciec – wszystkoto są nazwy o charakterze tytularnym, nie ich nazwywłasne.

34 • NEXUS WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999

Page 36: Nexus 07

Wczesne syryjskiemanuskrypty powiadają nam,że to Enlil sprowadził Potop,a także zniszczył Ur i Babilon,to on cały czas sprzeciwiał się

kształceniu i oświeceniurodzaju ludzkiego.

Wczesnosumeryjskie tekstypodają także, że to Enlil

zrównał z ziemią Sodomęi Gomorę nad Morzem

Martwym i wcale nie dlatego,że były to siedliska

nieprawości, jak się nas uczy,ale dlatego że były to ośrodki

mądrości i nauczania.

K im więc w rzeczywistości byli ci bogowie? Abyznaleźć odpowiedź na to pytanie, nie musimy szu-

kać zbyt daleko, wystarczy tylko sprawdzić miejsce, w któ-rym ci bogowie działali. Starokananejskie teksty (odkrytew Syrii w latach dwudziestych) powiadają, że ich dworyznajdowały się w dolinach Tygrysu i Eufratu, w Mezo-potamii, w sumeryjskiej delcie położonej nad ZatokąPerską zwanej Eden.

Jak zatem starożytni Sumerowie nazywali tych dwóchbogów? Jakie mieli imiona? Jesteśmy w stanie śledzićsumeryjskie teksty wstecz aż do 3 700 lat p.n.e. Wszystkieone mówią, że interesujący nas bogowie byli braćmi.W Sumerze bóg burz, który ostatecznie stał się znany podimieniem Jehowy, nazywany był „Enlil” lub „Ilu-kur-gal”(co znaczyło „Władca Gór”), zaś jego brat, który stał sięAdonem, nazywany był „Enki”. Imię to ma duże znacze-nie w naszej historii, ponieważ„Enki” znaczy „archetyp” (pier-wowzór, prototyp).

To właśnie te wczesne syryjskiemanuskrypty powiadają nam, że toEnlil sprowadził Potop, a takżezniszczył Ur i Babilon, to on całyczas sprzeciwiał się kształceniui oświeceniu rodzaju ludzkiego.Wczesnosumeryjskie teksty poda-ją także, że to Enlil zrównał z zie-mią Sodomę i Gomorę nad Mart-wym Morzem i wcale nie dlatego,że były to siedliska nieprawości,jak się nas uczy, ale dlatego że byłyto ośrodki mądrości i nauczania.

Z kolei Enki był tym, którymimo sprzeciwu swojego brata,obdarował Sumerów dostępem doDrzewa Wiedzy i Drzewa Życia.To właśnie on opracował strategięucieczki przed Potopem i przeka-zał Tablice Przeznaczenia, któreprzetrwały czas – tablice prawnaukowych, które stały się fundamentem pierwszych szkółtajemnic w Egipcie.

W wielu księgach jest mowa o hermetycznej szkoleTutmosisa III, który panował w Egipcie około roku

1 450 p.n.e. Nie jest jednak powszechnie wiadome, żeszkoła, którą odziedziczył, była z Królewskiego DworuSmoka i została założona przez kapłanów Mendes okołoroku 2 200 p.n.e., a następnie ratyfikowana przez po-chodzącą z dwunastej dynastii królową Sobeknefru.

Ten królewsko-kapłański zakon przeszedł z Egiptu dokrólów Jerozolimy; do czarnomorskich książąt Scytii i naBałkany – w szczególności do węgierskiego domu królews-kiego, wywodzący się z którego król Sigizmund (Zygmunt)restytuował 600 lat temu dwór. Dziś istnieje on podpostacią Królewskiego Dworu Smoczej Monarchii i po4 000 lat jest to najstarszy monarszy dwór na świecie.

Jakie były jednak najwcześniejsze cele i ambicje za-konu – jeszcze w czasach faraonów? Chodziło o za-chowanie i rozwinięcie alchemicznej mocy KrólewskiejKrwi Pana Enki, Archetypu (Pierwowzoru).

Królowie wczesnej sukcesji (którzy panowali w Sume-rze i Egipcie, zanim stali się królami Izraela) byli namasz-czani w chwili koronacji tłuszczem smoka (świętego kro-kodyla). Ta święta bestia nosiła w Egipcie nazwę Messeh(od której pochodzi hebrajskie słowo oznaczające „nama-

szczać”), zaś królów tej dynastycznej sukcesji zawszenazywano „Smokami” lub „Mesjaszami” (czyli „Namasz-czonymi”).

W czasach wojen, kiedy łączyły się armie kilku kró-lestw, wybierano naczelnego dowódcę i nazywano go„Wielkim Smokiem” („Królem Królów”) lub „Pendrago-nem” od starej celtyckiej formy tej nazwy.

Jedną z bardziej interesujących rzeczy pochodzącychz archiwów Smoczego Dworu jest źródłosłów słowa „mo-narchia”. Wywodzi się ono z początków kultury sumeryjs-kiej, gdzie słowa „monarchia” („kingship”) i „pokrewieńs-two” („kinship”) miały to samo znaczenie, przy czymsłowo „kin” oznacza „najbliższy w krwi”, czyli krewny.Oryginalną formą słowa „kinship” było „kainship”, zaśpierwszym królem z mesjanistycznej, smoczej sukcesji byłbiblijny Kain, głowa królewskiego sumeryjskiego domu

Kish.Ustaliwszy to, z miejsca do-

strzegamy pierwszą anomalięw tradycyjnie podawanej Genesis(Księdze Rodzaju), ponieważ his-torycznie linia Dawida i Jezusawcale nie wywodzi się od Seta,syna Adama i Ewy. Pochodzi onaod syna Ewy Kaina, którego od-notowani sukcesorzy (aczkolwiekw Biblii poświęca się im bardzomało miejsca) byli pierwszymi kró-lami (lub inaczej Kainami) Mezo-potamii i Egiptu.

Mając to na względzie, ponow-na lektura Biblii ujawnia dwa ko-lejne ważne fakty. Wszyscy sądzi-my, że Kain był pierwszym synemAdama i Ewy, lecz tak nie było.Nawet Księga Rodzaju mówi nam,że nie był nim, co znajduje po-twierdzenie w stwierdzeniu Ewy,kiedy oświadcza ona Adamowi, żeojcem Kaina jest Pan. Kim był ten

„Pan”? Pan to Adon, zaś Adon to Enki. Nawet danepochodzące spoza Biblii, hebrajskiego Talmudu i Midrasz,wyraźnie stwierdzają, że Kain nie był synem Adama.

Czego jeszcze błędnie uczono nas na temat tego okresuhistorii? Księga Rodzaju (w formie anglojęzycznej) powia-da nam, że Kain „uprawiał rolę” (tekst polskojęzycznejwersji Biblii brzmi identycznie – Księga Rodzaju 4.3).Jednak oryginalne teksty wcale tego nie mówią. Podająone, że „miał on zwierzchnictwo nad Ziemią”, co znaczyzupełnie co innego, biorąc pod uwagę jego królewskistatus.

Wydaje się, że interpretatorzy Biblii mieli nieustającekłopoty ze słowem „Ziemia”, często tłumacząc je jako„grunt”, „glina” lub „pył”. Pierwotne teksty odnosiły sięjednak do „Ziemi”. Nawet jeśli chodzi o Adama i Ewętłumacze wszystko poplątali. Biblia mówi: „Stworzył męż-czyznę i kobietę i nazwał ich imieniem Adam”. Starszezapiski używają pełniejszej nazwy: „Adama”, co oznacza„Ziemi”, lecz nie znaczy, że stworzył ich z ziemi, a jedynie,że byli „Ziemi” lub, jak to bardzo precyzyjnie tłumaczyAnchor Hebrew Bible, byli oni „ziemscy, śmiertelni”.

Można by jeszcze wiele mówić na temat historii Adamai Ewy i o tym, jak powstali oni w wyniku klinicznegoklonowania. Pisarze, tacy jak na przykład Zecharia Sit-chin, napisali wiele na ten temat, zaś moja nowa książkaporusza ten temat jeszcze dogłębniej. Nie będę snuł

WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999 NEXUS • 35

Page 37: Nexus 07

Kolejna nieprawidłowośćzawarta w Księdze Rodzaju

znajduje się w miejscu,w którym mówi ona, że Kainznalazł sobie żonę. Należyzatem zapytać, kim byli jejrodzice, skoro Adam i Ewabyli wówczas jedyną żyjącą

parą? Nie wdając sięw wyjaśnienie tej

niedorzeczności KsięgaRodzaju przechodzi do

wyliczania imion potomkówKaina!

obecnie rozważań w tej sprawie, ponieważ chcę przejśćbezpośrednio do alchemii Mesjanistycznej Linii KrwiSmoczych Królów Ziemi. Dodam jedynie, że sumeryjskiezapisy głoszą, iż około 6 000 lat temu Adam i Ewa (znaniwówczas pod imionami „Atabba” i „Awa”, zaś łączniejako „Adama”) byli wychowywani przez Enki i jego siost-rę-żonę Nin-khursag w celu królowania w Domu Shimti.W języku sumeryjskim słowo Shi-im-ti oznacza „oddech-wiatr-życie”.

A dam z całą pewnością nie był pierwszym człowiekiemna Ziemi, lecz był pierwszym z alchemicznie pomyś-

lanego rodu królewskiego. Nin-khursag zwana była „PaniąZarodka” lub „Panią Życia” i była zastępczą matką Attabai Awa, którzy zostali stworzeni z ludzkiego jaja zapłod-nionego przez Pana Enki.

Właśnie dlatego, że Nin-khursag nosiła tytuł „PaniŻycia”, Hebrajczycy nadali później Awie (Ewie) ten samtytuł. I rzeczywiście imię Awa (lub Ewa) znaczyło później„Życie”. Jest tu jeszcze jedna interesująca paralela, którawynika z różnicy znaczeń między podobnie brzmiącymiwyrażeniami w języku sumeryjskim. Otóż „Pani Życia”brzmi po sumeryjsku Nin-tî (przy czym Nin znaczy „Pani”,zaś „tî” – „Życie”), zaś inne sumeryjskie słowo, „ti” (zdłużej wymawianym „i”), oznacza żebro. Stąd też wzięłosię pomieszanie przez Hebrajczyków znaczeń tych dwóchsłów – „tî” i „ti” – czego konsek-wencją było powiązanie Ewy z żeb-rem Adama.

Zarówno Enki, jak i Nin-khur-sag (wraz z ich bratem Enlilem,późniejszym Jehową) należeli dopanteonu bogów i bogiń, który na-zywano Anunnaki, czyli „Niebozstąpiło na Ziemię”. W Psalmie 82jest wzmianka o Wielkim Zgroma-dzeniu Anunnaki (w późniejszymczasie zwanym Dworem Elohima),podczas którego Jehowa próbujeprzejąć władzę nad pozostałymibogami.

Zgodnie z tradycją Smoka wa-żność Kaina polegała na tym, żebył on bezpośrednim dziełem En-ki i Awy (Ewy), w związkuz czym jego krew była w trzechczwartych krwią Anunnaki. Jegoprzyrodni bracia Hevel i Satanael (bardziej znani podimionami Abel i Set) mieli mniej niż połowę krwiAnunnaki, ponieważ byli synami Atabba i Awa (Adamai Ewy).

Krew (pochodzenie) Kaina była tak bardzo nadrzęd-na, że mówiono, iż krew jego brata, Abla, była w porów-naniu z nią „Ziemska”. Kain, jak mówią starożytne teks-ty, „wznosił się wysoko ponad Ablem”, tak że krew jegobrata wsiąkła w ziemię. Niestety to oryginalne okreś-lenie zostało błędnie przetłumaczone i włączone dowspółczesnej Biblii w postaci: „Kain wzniósł się ponadAbla i rozlał jego krew po ziemi”. Znaczenie tego, jakwidać, jest zupełnie inne.

M ożemy teraz przenieść się bliżej współczesnościi rozważyć sprawę najstarszego „Grant of Arms”

(dar szlachectwa, uszlachcenie, nadanie herbu) w dziejachmonarchów – uszlachcenia, które wyznacza Mesjanistycz-ną Krew Smoka na wsze czasy. Sumerowie określali to

insygnium słowem Gra-al. Brzmi znajomo, nieprawdaż?Jednak z Biblii znamy to jako „Znamię Kaina” („Dał teżPan znamię Kainowi…” – Księga Rodzaju, 4.15).

Znamię to Kościół przedstawia nam jako swego rodza-ju przekleństwo. Lecz wiedząc już to, co wiemy, Bibliafaktycznie tego nie mówi. Mówi ona, że w wyniku wdaniasię w spór z Jehową dotyczący posłuszeństwa Kain obawiałsię o swoje życie. Podaje się nam, że Pan naznaczył Kainaznamieniem i zaprzysiągł siedmiokrotną zemstę jego nie-przyjaciołom.

Nikt nie potrafił nigdy wytłumaczyć, dlaczego Jehowamiałby chronić Kaina, który się mu sprzeciwiał.7 W rzeczy-wistości to nie było postanowienie Jehowy. To nie on byłprotektorem Kaina. Jest powiedziane, że „znamię” nada-ne zostało Kainowi przez Pana (Adon, Enki), który byłjego ojcem.

Mało kto zastanawiał się kiedykolwiek, kim są nie-przyjaciele Kaina, o których mówi Księga Rodzaju. Któżto mógł być? Skąd się wzięli? Według Biblii na Ziemi byliw owym czasie tylko Adam i Ewa oraz ich synowie Kaini Abel, przy czym Kain miał niebawem zabić Abla. Jeśliuznamy ten tekst za prawdziwy, to będziemy musielistwierdzić, że nie było wówczas nikogo, kto mógłby byćnieprzyjacielem Kaina!

Czymże więc był ten sumeryjski Gra-al, który Bibliazwie „Znamieniem Kaina”? Był to pełen godności herb

w postaci „Pucharu Wody” lubRosi-Crucis („Puchar Rosy”), któ-ry istnieje we wszystkich zapiskach(włącznie z egipskimi, fenickimii hebrajskimi annałami) w postacizwróconego ku górze czerwonegokrzyża umieszczonego w środkukoła. Na przestrzeni wieków znakten ulegał różnym modyfikacjomi upiększeniom, lecz jego istotapozostała nie zmieniona i uznajesię go za oryginalny symbol Świę-tego Graala.

Kolejna nieprawidłowość zawa-rta w Księdze Rodzaju znajdujesię w miejscu, w którym mówi ona,że Kain znalazł sobie żonę. Należyzatem zapytać, kim byli jej rodzice,skoro Adam i Ewa byli wówczasjedyną żyjącą parą? Nie wdając sięw wyjaśnienie tej niedorzeczności

Księga Rodzaju przechodzi do wyliczania imion potom-ków Kaina!

To oznacza, że pewne bardzo ważne informacje zostałyusunięte ze Starego Testamentu. Jest oczywiste, że w tam-tych czasach na Ziemi było już wielu ludzi i ich dziejeznaleźć można w źródłach pozabiblijnych. Pomijając teks-ty sumeryjskie, znacznie więcej informacji na ten tematznaleźć można nawet w tekstach hebrajskich i wczesno-chrześcijańskich.

W celu przedłużenia linii Kaina został on ożeniony zeswoją siostrą przyrodnią – księżniczką czystej krwi Anun-naki, Luluwą. Jej ojcem był Enki, zaś matką Lilith,wnuczka Enlila. Biblia nie podaje imienia żony Kaina,niemniej podaje imię ich młodszego syna, Henocha, z ko-lei teksty sumeryjskie podają imię ich starszego syna,dziedzica tronu, Atuna, który jest bardziej znany podimieniem Etana, król Kish.

O Etanie mówi się, że „przechadzał się z bogami” i byłkarmiony z „Rośliny Narodzin” (lub „Drzewa Życia”, jak

36 • NEXUS WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999

Page 38: Nexus 07

Ekstrakt krwi, o który chodzi,nie pochodził pierwotnie

z ludzkiej krwi, leczz poświęconej księżycowejesencji Annunaki, to znaczyod Nin-khursag, siostry Enki,zwanej Panią Życia. Uważano

go za najpotężniejszą siłężyciową i nazywano

„Gwiezdnym Ogniem”.

podaje Księga Rodzaju). Od tej chwili królowie tej liniibyli określani jako gałęzie Drzewa, przy czym starożytnymodpowiednikiem słowa „gałąź” było słowo klone („klon”).Później owa „Roślina” lub „Drzewo” zostało przedefinio-wane na „Winorośl” i stąd Gra-al. W ten sposób Winorośli Mesjanistyczna Linia Krwi (rodowód) zespoliły się w jed-no pojęcie w literaturze kolejnych stuleci.

Poprzez tworzenie odpowiednich związków ta króle-wska linia była tak kształtowana, aby móc pełnić przy-wódczą rolę. Jej sukcesorzy zawsze przewyższali sobiewspółczesnych pod względem wiedzy, kultury, świado-mości, mądrości i intuicji. Aby zachować czystość krwi,zawsze zawierali małżeństwa ze ściśle spokrewnionymize sobą partnerami.

Wiedziano, że dominujący gen dziedzictwa jest przeno-szony z krwią matki. Dziś nazywamy to „mitochondrial-nym DNA”. W ten oto sposób zrodziła się tradycja, którąodziedziczyli ich królewscy spadkobiercy w Egipcie i póź-niejsi władcy celtyccy. Prawdziwy status królewski byłutrzymywany i przekazywany poprzez kobietę i z tegowzględu królewskie małżeństwa były strategicznie zawie-rane z przyrodnimi maternalnymi siostrami (wspólna mat-ka) lub ciotecznymi kuzynami.

Dotarłszy do miejsca, w którym po raz pierwszy padłanazwa Drzewo Życia, to znaczy do około 3 500 roku p.n.e.,zaczniemy teraz poznawać zasady,przy pomocy których ród królew-ski od jego prapoczątków odżywia-ny był doustnie składnikami po-chodzącymi z ludzkiego ciała. Pra-ktyka ta była kontynuowana przezponad 1000 lat, aż do chwili gdyprogram żywienia zyskał postaćw pełni naukową i alchemiczną.

Z anim zagłębimy się w szcze-góły królewskiej diety, warto

zastanowić się, dlaczego tak wa-żna, pochodząca od Kaina, liniakrwi królewskiej została ze wzglę-dów strategicznych zignorowanaprzez Hebrajczyków i Kościół Katolicki na rzecz ró-wnoległej, młodszej linii wywodzącej się od syna Adama,Seta. Dlaczego bojaźliwi uczniowie Enlila-Jehowy osta-tecznie odżegnali się od dynastii Kaina?

Księga Rodzaju Starego Testamentu podaje rodowodypochodzące od Kaina i jego przyrodniego brata Seta.Warto jednak zauważyć, że imiona figurujące na tychlistach w pierwszych pokoleniach są bardzo podobne,mimo iż podawane są w innym porządku: Henoch– Enosz, Irad – Jered, Machujael – Mahalaleel, Metuszael– Metuszelach i Lamek – Lamek.

Biorąc to pod uwagę, często wysuwano przypuszcze-nie, że linia pochodząca od Seta aż do Noego, synaLameka, była (niezbyt zręcznie) zakamuflowana przezkompilatorów Biblii w celu ukrycia, że w rzeczywistościpochodziła ona aż do czasów Noego od Kaina. Jeślirzeczywiście tak było, wówczas w czasie życia Noegomusiało wydarzyć się coś, co spowodowało koniecznośćukrycia przez późniejszych historiografów rzeczywistegopochodzenia jego przodków. Odpowiedzi na to należyszukać w samej Biblii.

W tym momencie historii rodziny mściwy Jehowanajwidoczniej ostrzegł Noego i jego synów przed spożywa-niem krwi – edykt ten stał się bardzo ważny i zaważył napóźniejszym stylu życia żydów. Od dawna żydowskim

zwyczajem jest wieszanie mięsa, aby ściekła z niego krew,zanim zostanie ono ugotowane i zjedzone.

Natomiast w tradycji chrześcijańskiej, wręcz przeciw-nie, symboliczne spożywanie krwi jest bardzo ważne.Zwyczajem chrześcijan jest przyjmowanie sakramentu Ko-munii, w czasie którego pite jest wino z poświęconegokielicha symbolizujące krew Jezusa, życiodajną krew Mes-janistycznej Winorośli.

Być może ten chrześcijański zwyczaj jest nawrotem doodległego, pochodzącego jeszcze z czasów sprzed Noego,rytuału, któremu sprzeciwił się Jehowa? Jeśli tak rzeczywi-ście jest, to być może kielich będący symbolem kobietyodnoszącym się od zarania dziejów do macicy, odnosił sięrównież do ekstraktu z krwi menstruacyjnej? Odpowiedźna te pytania brzmi: „Tak”. Taki był właśnie ten zwyczaj,lecz nie był on aż tak podejrzany (odpychający), jak to sięmoże wydawać. Kto z nas wie lub stara się dociec, skądbiorą się spożywane dziś leki oraz różne suplementy. Cowięcej, ci, którzy to wiedzą, niechętnie o tym mówią. I takna przykład hormon Premarin wytwarzany jest z moczuklaczy, a niektóre hormony wzrostu z Escherichia coli(pałeczka okrężnicy), bakterii znajdującej się w kale.

Ekstrakt krwi, o który chodzi, nie pochodził pierwotniez ludzkiej krwi, lecz z poświęconej księżycowej esencjiAnunnaki, to znaczy od Nin-khursag, siostry Enki, zwanej

Panią Życia. Uważano go za naj-potężniejszą siłę życiową i nazywa-no „Gwiezdnym Ogniem”. Króle-wska linia została zrodzona z łonaNin-khursag i to właśnie jej krwią,boskim Gwiezdnym Ogniem, do-karmiano dodatkowo Smoczy ród.

W Starożytnym Egipcie Nin-khursag była czczona pod postaciąIzis i pod obydwoma imionamibyła ona matką mesjanistycznej li-nii (rodu), ponieważ to jej gen byłtwórcą „Początku”, „Gene-Izis”,lub – jak określali to Grecy – Ge-nesis.

Warto w tym miejscu przypo-mnieć, że edykt zabraniający spożywania krwi nie pocho-dził od Enki Mądrego, lecz Enlila-Jehowy – Boga Gniewu,który zesłał Potop, spustoszył Ur i Babilon oraz usiłowałzmylić Adama, mówiąc, że umrze, jeśli spróbuje zjeść owocz Drzewa Wiedzy. Nie był to bóg kochający ludzi i sumeryj-skie teksty mówią to jasno. Ponieważ zabronił on spożywa-nia krwi, należy sądzić, że nie był to edykt mający na celudobro Noego i jego następców, ale raczej ich szkodę.

W ścisłej recepturze Gwiezdnego Ognia znajdowała sięksiężycowa esencja Bogini, lecz nawet w warunkach nasze-go ziemskiego środowiska wydzielina menstruacyjna za-wiera w sobie najwartościowsze endokrynologiczne skład-niki, w szczególności pochodzące z szyszynki i przysadkimózgowej. To właśnie szyszynka była zawsze łączonabezpośrednio z Drzewem Życia, gdyż uważano, że tenmaleńki gruczoł wydziela substancję zapewniającą długieaktywne życie zwaną somą lub według Greków – ambrozją.

W kręgach mistycznych menstruacyjnej „flow-er” („ta,która płynie”) od dawna przypisuje się nazwę „flower”(„kwiat”) i przedstawia się ją symbolicznie jako kwiat liliilub lotosu. W rzeczywistości definicja „flow-er” stanowirdzeń współczesnego słowa „flower”. W starożytnym Su-merze najważniejsze kobiety z rodu Smoka traktowanojak lilie i nadawano im takie imiona, jak Lili, Luluwa,Lilith, Lilutu czy Lillette.

WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999 NEXUS • 37

Page 39: Nexus 07

W starych hebrajskichBibliach wszystkie

odniesienia do węży czynionesą za pomocą słowa nahash

(od źródłosłowu NHSH),lecz nie odnosi się ono do

węży, jakie znamy, to znaczyjadowitych gadów, lecz do

węży w ich tradycyjnymznaczeniu, symboli mądrościi oświecenia, bowiem słowonahash jest czasownikiem

określającym czynnośćrozszyfrowywania,

wynajdywania.

W wyobrażeniach malarskich Mesjanistyczny Smokzdradzał niewielkie podobieństwo do uskrzydlonej,

dyszącej ogniem bestii z późniejszej zachodniej mitologii. Był tozasadniczo wąż o olbrzymich szczękach posiadający cztery nogi,podobny do krokodyla lub warana. Był to święty Messeh, którynosił imię „Draco”. Draco był symbolem boskości egipskichfaraonów, egipskiego lecznictwa, esseńczyków z Qumran,a także Bistea Neptunisem (wężem morskim) europejskichnastępców rybiarskich królów z dynastii Merowingów.

W starych hebrajskich Bibliach wszystkie odniesieniado węży czynione są za pomocą słowa nahash (od źródło-słowu NHSH), lecz nie odnosi się ono do węży, jakieznamy, to znaczy jadowitych gadów, lecz do węży w ichtradycyjnym znaczeniu, symboli mądrości i oświecenia,bowiem słowo nahash jest czasownikiem określającymczynność rozszyfrowywania, wynajdywania.

Węże, w tej lub innej formie, zawsze były wiązanez mądrością i uzdrawianiem i zwyczajowo Drzewa Życiai Wiedzy są z nimi łączone. W insygniach wielu stowarzy-szeń medycznych do dzisiaj znajduje się wąż owiniętywokół Drzewa Narodzin (DrzewaŻycia). Wizerunek ten przedsta-wiany jest na wielu reliefach staro-żytnego Sumeru jako symbol Enki.

Warto również podkreślić, żeinnym pospolitym symbolem me-dycznej profesji są dwa węże wiją-ce się wokół uskrzydlonej laskiHermesa. W tym przypadku rów-nież przekazywana jest prawdziwasymbolika Gwiezdnego Ognia, zaśpochodzenia tego symbolu możnadoszukiwać się w początkach szkółtajemnic i instytucji gnostycznych8.

Starożytne teksty wyjaśniają, żelaska i bliźniacze węże symbolizująrdzeń kręgowy i sprzężony ze zmy-słami system nerwowy. Dwa górneskrzydła symbolizują dwuczłono-wą strukturę mózgu. Międzyskrzydłami, na zwieńczeniu kolu-mny rdzenia, znajduje się małewybrzuszenie, które reprezentuje szyszynkę.

Kombinację centralnie położonego symbolu szyszynkii bocznych skrzydeł przez długi czas nazywano „Łabę-dziem”, który w tradycyjnej symbolice Graala (tak jakw niektórych kręgach jogistycznych) oznacza w pełnioświeconą istotę. Chodzi tu o stan świadomości osiąganejprzez średniowiecznych Rycerzy Łabędzia uosabianychprzez takie postacie, jak Perceval i Lohengrin.

Tym, którzy nie znają funkcji szyszynki i pozostałychgruczołów dokrewnych, wyjaśniam, że szyszynka jest bar-dzo małym gruczołem w kształcie stożka wielkości ziaren-ka kukurydzy. Położona jest ona w centralnej części mózguna zewnątrz półkul mózgowych i nie jest jego częścią.

Według siedemnastowiecznego francuskiego uczone-go, Rene Descartesa (Kartezjusz), szyszynka jest siedlis-kiem ducha – miejscem, w którym ciało i rozum łączą sięze sobą. Starożytni Grecy traktowali ją podobnie, zaśHerofilos opisał ją w IV wieku p.n.e. jako organ regulują-cy przepływ myśli. Gruczoł ten od dawna intryguje bada-czy ludzkiego ciała, ponieważ w przeciwieństwie do pozo-stałych części mózgu nie jest zdublowany.

W czasach starożytnego Sumeru kapłani Anu (ojcaEnlila i Enki) rozwijali i doskonalili wielokierunkowąwiedzę medyczną dotyczącą substancji ożywionych, z men-

struacyjnym Gwiezdnym Ogniem jako źródłem istotnychskładników włącznie. Na początku była to czysta księżyco-wa esencja Anunnaki zwana „Złotem Bogów” podawanawyłącznie królom i królowym z rodu Smoka. Później,w Egipcie i krajach śródziemnomorskich, menstrualny„Gwiezdny Ogień” był zbierany od świętych dziewic-kapłanek, które czczono jako „Szkarłatne Kobiety”. Wy-daje się, że słowo „rytualny” ma swoje źródło w tychpraktykach i pochodzi od słowa ritu, które określałoświętą ceremonię „Czerwonego Złota”.

Wydzieliny gruczołów dokrewnych są, oczywiście, dodzisiaj używane w terapii, lecz ich składniki, takie jakmelatonina i serotonina, są uzyskiwane z gruczołów mart-wych zwierząt i wykazują brak bardzo ważnych elemen-tów, które są obecne jedynie w wydzielinach gruczołówżywych ludzi.

W symbolice ognia starożytnej alchemii „czerwień”jest synonimem metalicznego „złota”. W niektó-

rych tradycjach (na przykład hinduskiej) „czerwień” iden-tyfikuje się z „czernią”. Stąd bogi-ni Kali jest zarówno „czerwona”,jak i „czarna”. Kali pochodzi jed-nak od Sumerów, którzy twierdzi-li, że jest ona Kalimâth, siostrążony Kaina, Luluwy.

Kali była główną księżniczkąDomu Smoka i za sprawą jej zwią-zku z Gwiezdnym Ogniem stałasię boginią czasu, pór roku, okre-sów i cykli. Z tego też względuimię jej stało się rdzeniem słowakalendarz (kalindar) oznaczające-go podział na pory roku.

Jak z tego wynika, na początkumetale alchemików nie były zwyk-łymi metalami, lecz żywymi esenc-jami, zaś starożytne misteria niemiały charakteru metafizycznego,ale czysto fizyczny. Pochodzeniesłowa „sekret” wynika z ukrytejwiedzy o wydzielinach (sekrec-

jach) gruczołów dokrewnych. Ritu („czerwień” lub„czerń”) oznaczało prawdę. Pochodzi od niego nie tylkosłowo „rytualny”, ale również „rite” („obrządek”), „root”(„korzeń”) i „red” („czerwień”). Powiadano, że ritu ob-jawia się w formie materii fizycznej najczystszego i naj-szlachetniejszego ze wszystkich metali – złota. Stąd teżzłoto uważane było za „ostateczną prawdę”.

Podobnie jak ze słowem „sekret” ma się sprawa z inny-mi słowami. W starożytnym Egipcie słowo Amen byłoużywane do podkreślania czegoś ukrytego lub zatajonego.Słowo „occult” („okultystyczny”, „tajemny”) znaczyło do-kładnie to samo, niemniej dziś na zakończenie modlitwużywamy słowa „Amen”, podczas gdy słowo „okultyzm”kojarzy się z czymś złowrogim. W rzeczywistości oba one sązwiązane ze słowem „sekret” i wszystkie one były w pew-nych okresach związane z mistyczną nauką o sekrecjach.

Ponieważ Kali była związana z „czernią” (będąc „czar-ną i piękną”), od jej imienia wywodzi się również angiels-kie słowo „coal” („węgiel”), znaczące „ten, który jestczarny”, tyle że poprzez pośrednie słowo kol. W hebrajs-kiej tradycji Bath-Kol (odpowiedniczka Kali) zwana była„Córą Głosu”, zaś głos był związany z okresem dojrzewa-nia kobiety. Tak więc łono było związane z głosem i uwa-żano, że Gwiezdny Ogień jest „Słowem Łona” mającym

38 • NEXUS WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999

Page 40: Nexus 07

Wymieniony w powyższej reklamie ZAPPER można zamówićtakże w Agencji NOLPRESS, pisząc na adres pocztowy

lub elektroniczny bądź dzwoniąc do naszej redakcji(cena i koszt przesyłki ZAPPERA takie same, jak podane w reklamie):

Agencja NOLPRESS s.c., skrytka pocztowa 41, 15-959 Białystok-2tel. (085) 6512765; e-mail: [email protected]

charakter wyroczni. Przeto łono nazywano „utterer”(„przepowiadacz”) lub „uterus” („macica”).

Nazwa „Szkarłatne Kobiety” jest pochodną ich bezpo-średniego związku ze źródłem Gwiezdnego Ognia. W Gre-cji zwano je hierodulami („Święte Kobiety”). W później-szym czasie słowo to przekształcono (poprzez średniowiecz-ny francuski na angielski) na „harlot” („prostytutka”,„dziwka”, „kurwa”). W języku wczesnogermańskim byłyone zwane Horésami i z czasem słowo to zostało zangielsz-czone na „whores” („kurwy”). Początkowo słowo to ozna-czało jednak „Ukochane”. Jak podkreślają dobre słownikietymologiczne, słowa te były opisami wielkiej czci i w żad-nym wypadku nie były odpowiednikami takich słów, jak„prostytutka” i „cudzołożnica”. Ich obecne potoczne zna-czenie jest wynikiem ukartowanych działań średniowieczne-go Kościoła Rzymskokatolickiego mających na celu zdepre-cjonowanie szlachetnego statusu tych świętych kapłanek.

Wycofanie z życia publicznego wiedzy o prawdziwejtradycji Gwiezdnego Ognia nastąpiło, kiedy wiedza wczes-nych adeptów i późniejszych gnostyków (prawdziwychprzedchrześcijańskich chrześcijan) została zdeformowanaprzez fałszerzy historycznego chrześcijaństwa. Pewien za-sób oryginalnej gnosis (wiedzy o sprawach duchowych)jest zachowany w talmudycznej i rabinicznej tradycji, leczżydzi i chrześcijanie głównego nurtu tych religii uczynili,ogólnie mówiąc, wszystko, aby zniekształcić wszelkie po-zostałości tej starożytnej sztuki.

Oprócz bycia „Złotem Bogów” esencja menstruacyjnaAnunnaki zwana była również „Wehikułem Światła” i sta-wiana na równi z mistycznymi „Wodami Kreacji” – prze-pływem nieskończonej wiedzy. Dlatego Rosi-Crucis (Pu-char Rosy lub Puchar Wód identyfikowany z czerwonymkrzyżem wewnątrz koła) stał się Znamieniem Kaina i póź-niejszym herbem jego królewskiego rodu.

Mówiono, że Światło pozostaje w osobie duchowo nierozbudzonej w stanie uśpienia i że można je pobudzići umotywować przy pomocy duchowej energii własnej wolioraz poprzez stałe sprawdzanie samego siebie. Nie jest tojednak jakikolwiek proces umysłowy, ale prawdziwie wol-na od myśli świadomość – bezcielesna forma czystegoBytu.�

ciąg dalszy w następnym numerzeO autorze:

Sir Laurence Gardner, Kt St Gm, KCD, jest znanym na całymświecie genealogiem rodzin królewskich i rycerskich. Piastujestanowisko Brytyjskiego Wielkiego Przeora Kościoła UświęconejRodziny Świętego Kolumby i nosi tytuł Chevalier Labhràn deSaint Germain. Jest również Głównym Attaché Europejskiej RadyKsiążąt, konstytucyjnego ciała doradczego założonego w roku

1946. Formalnie należy do Szlacheckiej Straży Domowej Królew-skiego Domu Stuartów założonej w roku 1692 w St Germain-en-Laye i jest Królewskim Historiografem Jakobitów.

Przełożył Jerzy Florczykowski

Przypisy:1. Laurence Gardner, Krew z krwi Jezusa – Święty Graal i tajemnica

potomków Jezusa, przekład Paweł Korombel, Wydawnictwo Da Capo,Warszawa, 1998. – Przyp. red.

2. W polskiej edycji Nexusa artykuł ten ukazał się w poprzednich trzechnumerach: 4 (2/1999), 5 (3/1999) i 6 (4/1999). – Przyp. red.

3. Laurence Gardner, Genesis of the Grail Kings: The Pendragon Legacyof Adam And Eve (Potomkowie Dawida i Jezusa), przekład GrażynaGasparska, Wydawnictwo Amber, Warszawa, 1999.

4. W Piśmie Świętym Starego i Nowego Testamentu w przekładzie z języ-ków oryginalnych (Biblii Tysiąclecia) nosi ona nazwę Księgi Sprawied-liwego, natomiast w Piśmie Świętym w Przekładzie Nowego Świata (BibliaŚwiadków Jehowy) Księgi Jaszara. – Przyp. red.

5. W „Biblii Tysiąclecia” nosi ona nazwę Księgi „Wojen Pana”, nato-miast w Biblii Świadków Jehowy Księgi Wojen Jehowy. – Przyp. red.

6. W „Biblii Tysiąclecia” nosi ona nazwę Księgi Pańskiej, natomiastw „Biblii Świadków Jehowy” Księgi Jehowy. – Przyp. red.

7. W przypisach do polskojęzycznej wersji Biblii jest taka próba: „Owoznamię było czymś co chroniło Kaina – może cechą przynależności doszczepu, który stosuje prawo krwawej zemsty za zabicie swego członka”.– Przyp. tłum.

8. Gnostycyzm to religijno-filozficzny kierunek powstały w pierwszychwiekach chrześcijaństwa na wschodzie Cesarstwa Rzymskiego łączącyelementy chrześcijaństwa, filozofii hellenistycznej i religii wschodnich.– Przyp. tłum.

WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999 NEXUS • 39

Page 41: Nexus 07

Według dwóchnajnowszych teoriigeologicznych siłyodpowiedzialne za

globalne kataklizmy,których następstwem

były całkowitezagłady poprzednich

cywilizacji,w przyszłości znowudadzą znać o sobie.

Część 2(dokończenie)

Richard W. Noone1998

Strony internetowe:http://rnoone.com

www.futurefate.com

ROZWIĄZANIE DYLEMATU: ZUNIFIKOWANA TEORIA

Z astanówmy się, dlaczego rozwinięcie zunifikowanej teorii powinno być,a właściwie powinno było być, głównym tematem debat przy uniwersytec-

kich stołach posiedzeń oraz w salach obrad najróżniejszych organizacji, a takżenurtować umysły ziemskich naukowców. Najlepszym sposobem uzmysłowieniasobie tego jest dokładne przyjrzenie się kłopotliwej sytuacji, w jakiej sięznajdujemy z powodu nieuczynienia tego wiele lat temu.

Nasze zmartwienie polega na tym, że dostrzegamy skutki katastrofy, ale niepotrafimy jej wyjaśnić. Istnieje wiele naturalnych okoliczności powstawaniakatastrof, które są otwarcie omawiane w szkołach i które opisuje się w książ-kach. Ich wspólną cechą jest jednak brak wyjaśnień ich przyczyn! Przyjrzyjmysię kilku z nich i rozważmy je w świetle nowych, ostatnio przedstawionych,teorii, które oferują rozsądne rozwiązania.

Źródło pochodzenia ciepła wewnątrz Ziemi jest przedmiotem trwającychod dawna badań. Charles H. Hapgood cytuje w swojej książce The Path of thePole (Droga bieguna)1 poglądy urodzonego w Niemczech amerykańskiegosejsmologa Beno Gutenberga (1889-1960), który współpracował z CharlesemRichterem przy opracowywaniu jego skali, zwanej skalą Richtera.

Proponowano wiele hipotez wyjaśniających pochodzenie wewnętrznego ciepłaZiemi, jednak obecnie postuluje się jedynie dwa jego źródła: radioaktywność orazciśnienie grawitacyjne… Zagadnieniu temu poświęcono ogromne środki i mimo topochodzenie i utrzymywanie się wewnętrznego ciepła Ziemi nadal pozostajejednym z najpoważniejszych, nie rozwiązanych przez naukę problemów.

Jest to znakomite zobrazowanie problemu. Mamy oto poważny, nie roz-wiązany problem, który pochłonął już olbrzymią ilość czasu badaczy orazpieniędzy, i nadal nie znamy odpowiedzi! Nie mamy nic! Powód wydaje sięoczywisty. Obecne teorie robocze po prostu nie obejmują tego zagadnienia.Nie chciałbym jednak pozostawić państwa bez odpowiedzi, przeto spróbuję jąprzedstawić.

W poprzedniej części tego opracowania wspomniałem o Efekcie Rotacyjno-Ugięciowym (efekt RB; Rotational-Bending Effect) jako możliwej do przyjęciazunifikowanej teorii. Uważam, że ta koncepcja jest możliwa do przyjęcia.Omawiając sprawę pochodzenia wewnętrznego ciepła Ziemi, jej autor, JamesBowles, wyjaśnia to na przykładzie przełamywania drutu, który opisał w swojejksiążce The Gods, Gemini and the Great Pyramid (Bogowie, Bliźnięta i WielkaPiramida)2:

Kiedy staramy się przełamać kawałek drutu z wieszaka, zginamy go raz w jedną,a raz w drugą stronę, usiłując doprowadzić drut do zmęczenia, wyczerpania go, cow końcu następuje. Nie działa to najlepiej, ponieważ nie jest to najlepsza metoda,niemniej zginanie drutu w obie strony zmienia jego strukturę i doprowadza do jegoutwardzenia. Utwardzanie następuje w wyniku wewnętrznego tarcia powstającegopodczas zginania, które ogrzewa drut i go utwardza. Powinniśmy pamiętać o tymwywołanym przez tarcie cieple, ponieważ ma ono zastosowanie również w stosun-ku do Ziemi. [Pokreślenie moje – R.W.N.]

Efekt RB powoduje uginanie skorupy ziemskiej (podobnie jak w przy-kładzie z drutem), dzień po dniu, rok po roku, tysiąclecie po tysiącleciu,i wytwarzane w tym ciągłym procesie ciepło ogrzewa górne warstwy skorupyziemskiej, tak jak to sugeruje Bowles.

Łańcuch wysp hawajskich stanowi kolejny problem dla nauki. Przełamujeon powierzchnię dna Pacyfiku wyraźnym łukiem, którego forma opisywana jestróżnie: jako wybrzuszenie gorącego punktu wulkanicznego przesuwającego się

40 • NEXUS WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999

Page 42: Nexus 07

Jezioro Titicaca jestświadectwem jednego

z najpotężniejszychkataklizmów, jakie miały

miejsce na Ziemi… Położoneponad dwie mile nad

poziomem morza jezioroTiticaca jest zaśmieconemilionami skamieniałych

morskich muszli. Oznacza to,że całość Altiplano zostaławyniesiona kiedyś z dna

morza. Titicaca do dzisiajzachowało morską faunę…

N′ – nowe położenie osi obrotuE′ – nowe położenie równika

Północna strefazapadania N′

Północna strefawynoszenia N′

Południowastrefawynoszenia N′

Południowa strefazapadania N′

Widok z górystrefy opadanialub wynoszenia

Zmiany położenia osi obrotu i równika oraz stref wynoszeniai zapadania powierzchni Ziemi według teorii dynamicznej osiMac Straina.

pod stacjonarna skorupą lub jako jako wynik przesuwaniasię skorupy nad stacjonarnym gorącym punktem. Spróbu-jemy sprawdzić te teorie, lecz zanim tego dokonamy,powinniśmy zastanowić się, czy te przeciwstawne poglądysą możliwe do przyjęcia w ramach jednej zunifikowanejteorii.

Rozważając to, należy zrezygnować z analizowaniajakichkolwiek teorii, których sednem byłby jakikolwiekproces, ponieważ proces jest po prostu receptą zmiana nie rozwiązaniem. Za receptą kryją się składniki, a zanimi biologiczne początki, a jesz-cze za nimi siły, które je warun-kują – i tam właśnie pragniemydotrzeć! Tak więc zunifikowanateoria musi z definicji zawieraćopis sił, które utrzymują systemw ruchu, co bardzo precyzyjniewyraził emerytowany inżynier i na-uczyciel fizyki, James Bowles.3

…siła i tylko siła może byćprzyczyną ruchu. Energia nie jestw stanie tego wykonać, a także pędoraz bezwładność… Natura musizamienić układ siły, aby nastąpiłjakikolwiek ruch… Jeśli jest ruch,to znaczy, jeśli na przykład wiejewiatr, przesuwają się chmury, wy-piętrzają Himalaje lub gdy nieboprzeszywa zygzak błyskawicy, wie-my, że przyczyną tego była siła.Zasada ta jest tak fundamentalna, tak oczywista, że za-wracanie sobie głowy czymkolwiek innym, dopóki nie zo-staną zidentyfikowane siły, jest marnowaniem czasu. To jestpodstawa!

Twierdzenie, że zunifikowana teoria musi mieć pod-stawy w postaci sił, w bardzo trafnej formie wyraziłrównież Mac Strain:4

Naukowcy pragnęliby zredukować każde rozwiązanie doprostego równania… Gdybyśmy mieli dynamiczną teorię osizredukować do takiego fundamentalnego równania, to przy-jęłoby ono postać F = ma…

W doktrynie tej zamknięte jest elementarne piękno,które polega na tym, że jeśli uda nam się wykreślić drogęruchu i określić siły, potrafimy opisać wydarzenie w naj-

drobniejszych szczegółach. Parafrazując profesora Tho-masa Henry Huxleya, zapytam: Któż odważy się temusprzeciwić? Wątpię, aby znalazł się choć jeden naukowiec,inżynier, fizyk lub matematyk, który rzuciłby wyzwanieprymatowi sił w procesie wykonywania pracy. Nawetw przypadku malutkiego nasionka przebicie osłony i wy-puszczenie kiełka jest efektem działania siły – wyraźnymi prostym. Jest to tak oczywiste, że nie podlega dyskusji.

Następstwem tego jest kolejne piękno, które polega natym, że siła i ruch definiują pracę, zaś praca definiuje

poziom wydatkowania energii.Warto jednak zauważyć, że niemo-żliwy jest proces odwrotny, to zna-czy wytworzenie pracy poprzez sa-mą energię, a następnie ruchu,o ile nie wytworzymy najpierw siły.Podobnie jak poprzednio, nie maani jednego naukowca, inżyniera,fizyka lub matematyka, który pod-ważyłby ten aksjomat. Jest to takoczywiste, że nie podlega jakiej-kolwiek dyskusji! Należy wyraźniepodkreślić, że każda teoria nauko-wa, która za podstawę wyjaśnieniamocy sprawczej przyjmuje ener-gię, wymaga rewizji.

Istnieją jeszcze inne naturalnewydarzenia i okoliczności, którychwyjaśnienie nie mieści się w ra-mach ortodoksyjnych poglądów,a już zupełnie nie mieszczą się

w nich takie rzeczy, jak źródła trzęsień ziemi, wulkany,ziemskie pole magnetyczne, epoki lodowcowe, osadyi skamieniałości na szczytach gór, drzewa na dnie oceanu,piaszczyste plaże na wysokości 15 000 stóp (4 500 m),starożytne korale w wodach północnego oceanu oraztereny wokół jeziora Titicaca w peruwiańskich Andach.

Jezioro Titicaca jest świadectwem jednego z najpotęż-niejszych kataklizmów, jakie miały miejsce na Ziemi.Jezioro to mające długość około 140 (225 km) i szerokości70 mil (112 km) jest położone w prostej linii około 360 mil(580 km) na wschód od płaskowyżu Nazca i leży nagranicy Peru i Boliwii na wysokości około 12 500 stóp(3 750 m). Graham Hancock, autor książki Fingerprints ofGods (Ślady palców bogów)5, podaje w niej, co następuje:

Położone ponad dwie mile nad poziomem morza jezio-ro Titicaca jest zaśmiecone milionami skamieniałych mor-skich muszli. Oznacza to, że całość Altiplano zostaławyniesiona kiedyś z dna morza. Titicaca do dzisiaj za-chowało morską faunę – ryby i skorupiaki o charakterzemorskim a nie słodkowodnym. Jego wielkość uległa znacz-nej zmianie, na co wskazuje starożytna linia zalewowawidoczna na znacznej części otaczającego go terenu. Zna-cznie trudniejsza do wytłumaczenia jest obecność miastaTihuanaco, które było kiedyś portem z potężnymi dokamipołożonym tuż nad brzegiem jeziora. Jego ruiny są obec-nie opuszczone i leżą w odległości około 12 mil (19 km) napołudnie od jeziora oraz ponad 100 stóp (30 m) powyżejlinii brzegu.

MORSKIE GÓRY I GORĄCE PUNKTYWróćmy obecnie do łuku wysp hawajskich i przyjrzyj-

my się im z punktu widzenia tego, o czym mówiliśmywcześniej. Mac B. Strain, obecnie na emeryturze, byłz zawodu inżynierem budowlanym i pracował w firmie USGeological Survey w sekcji map. Początkowo pełnił funk-

WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999 NEXUS • 41

Page 43: Nexus 07

Obrót możenastępowaćwokół dowolnej,niezależnej osi

Zginanie wywołaneprzez siłę zewnętrzną

Rysunek 2. Zginanie obrotowe belkiprostej (zaczerpnięto z książki JamesaBowlesa The Gods, Gemini, and theGreat Pyramid).

Powstawaniesił reakcji

Siłygrawitacji

Rysunek 3. Belka prosta – zginanie będące efek-tem działania sił grawitacji i sił reakcji plastycznejwarstwy wewnętrznej (zaczerpnięto z książki Ja-mesa Bowlesa The Gods, Gemini, and the GreatPyramid).

cję szefa wydziału obsługi technicznej w wydziale plano-wania technicznego, a następnie inne temu podobnestanowiska. W swojej książce The Earth’s Shifting Axis(Zmiany położenia ziemskiej osi) przedstawia koncepcję,którą nazywa dynamiczną teorią osi.

Teoria ta mówi, że oś obrotu Ziemi, skądinąd stosun-kowo stabilnej planety, zmienia swoje położenie wymusza-jąc nowe położenie strefy równikowej.W rezultacie powstają odpowiedniezmiany wysokości na wszystkich szero-kościach geograficznych wynikającez przemieszczenia południków. Najis-totniejsza dla tej teorii jest koncepcjazakładająca istnienie mórz magmy,której radialny wpływ (wzdłuż promie-nia Ziemi) wywiera ciśnienie na dolnączęść skorupy ziemskiej. Ciśnienie towytwarza według Straina naprężenia,które są przyczyną pękania skorupyi wnikania w nią magmy zgodnie z teo-rią mówiącą, że magma przenika kugórze w strefach grzbietów środkowo-oceanicznych.

Strain wyraża się jasno i jednozna-cznie, twierdząc – w czym go popieram– że te intruzje magmy są absolutnie niezdolne do przesu-wania skorupy w bocznym kierunku. (Koncepcja bocznychruchów skorupy ziemskiej pod wpływem energii termicz-nej i intruzji magmy jest, jak zapewne państwo sobieprzypominają, częścią teorii płyt tektonicznych, a co zatym idzie uniformitaryzmu6).

Oto, jak Strain opisuje przypadek hawajski:7

Rozciągający się na północ i północny zachód od wysphawajskich rząd podmorskich gór stał się źródłem naukowejhipotezy, zgodnie z którą skorupa ziemska przesuwa się nadgorącymi punktami w astenosferze8. Dokładne przejrzeniemap fizycznych Oceanu Spokojnego wykonanych przez Na-tional Geographic Society9 ujawnia istnienie wielu ustawio-nych w linii łańcuchów podmorskich gór. Grzbiet Hawajskiciągnący się od wyspy Hawai aż dowysp Midway jest najważniejszy…Jego przedłużeniem wydaje się byćGrzbiet Cesarski, lecz z gwałtow-nym skrętem, który nadaje mu bar-dziej północny kierunek.

Strain podkreśla, że jeśli te dwałańcuchy zostały utworzone przezto samo skupisko gorącego punktui przez te samy ruchy skorupy, topowinny być one równoległe. Ma-py fizyczne dna Pacyfiku dostar-czone przez National GeographicSociety, dowodzą jednak, że niesą, co z kolei utrudnia jego zda-niem akceptację poglądu, że zo-stały one stworzone przez ruchytektoniczne. Następnie Strain przedstawia alternatywnąkoncepcję – system wolno poruszających się, podobnychdo atmosferycznych, „huraganów magmowych”, którychprzypadkowe trasy wzdłuż dolnej warstwy skorupy nietylko tłumaczyłyby nierównoległe usytuowanie łańcuchówpodwodnych gór, ale również istnienie małych, przypad-kowo usytuowanych gór na dnie oceanu, których naukaortodoksyjna nie jest w stanie wyjaśnić.

Dynamika postulowana przez teorię płyt tektonicz-nych w stosunku do szczytów podmorskich jest omówio-na także w artykule Dvoraka, Johnsona i Tillinga „Dy-namics of Kilauea Volcano” („Dynamika wulkanu Ki-lauea”) zamieszczonym w roku 1992 w Scientific Ameri-can:10

J. Tuzo Wilson „zagadkę Kilauea” – mechanizm po-wstawania wysp hawajskich oraz innychśrodkowopłytowych wulkanów – wyjaś-nia jako „powolny marsz dna mors-kiego nad głęboko i stosunkowo trwaleumiejscowionym w płaszczu Ziemi wy-niesieniem stopionej skały”, który na-zywa „gorącym punktem”.11 Twierdzi,że w czasie przesuwania się płyty pacy-ficznej w kierunku północno-zachod-nim „gorący punkt wytwarza ciąg linio-wo rozmieszczonych wulkanów”.12

Przyznając, że model wyniesień sto-pionej skały w płaszczu nie wyjaśniapochodzenia magmy gorącego punk-tu,13 Wilson sugeruje, że zasila on niąpięć wulkanów.14 Mechanizm ten, bę-dący kombinacją energii cieplnej i za-sady Archimedesa (niestety, nie podaje

której), jest jego zdaniem siłą napędową tego procesu.W artykule czytamy dalej:15

Kiedy będący w stanie stałym materiał unosi się ku górze,poddany zostaje niezwykłemu obniżeniu ciśnienia. Ten spa-dek ciśnienia umożliwia stopienie pierwotnie stałego materia-łu. Ze względu na mniejszą gęstość [ciężar właściwy] lżejsza,stopiona frakcja skał, przemieszcza się ku górze, oddzielającsię od stałej pozostałości…

Magma, wypływając na powierzchnię, gdzie nazywa sięlawą, przeciska się przez górną warstwę płaszcza skorupyziemskiej i „tworzy w niej soczewkowate szczeliny”, do-starczając ciepła oraz materiału do wulkanicznych erup-cji.16 Proces ten jest jedynie opisem zachodzących zmian

i nie wyjaśnia, skąd bierze się go-rąca magma ani skąd pochodziciepło, które jest siłą napędowątego systemu.

SIŁY, PRACA, ENERGIAJak zatem wyjaśnić istnienie łu-

kowatych grzbietów górskich, wy-pływanie lawy oraz gwałtownośćerupcji wulkanów, która wygląda,jakby była skutkiem potężnego ciś-nienia? Gdzież więc znajdują sięte siły, jeśli to wszystko nie jestprzejawem energii systemu?

Odpowiedź brzmi: w siłach,w momentach zginających i zwią-zanych z nimi wibracyjnych, koro-zyjno-ciernych podpłytowych od-

działywaniach będących skutkiem efektu RB. Wszystkieone są wywołane przez grawitacyjne oddziaływania Słoń-ca, Księżyca oraz – w mniejszym stopniu – pozostałychplanet naszego układu i nakładają się na wewnętrznysystem ziemski. Są to zewnętrzne siły grawitacyjne od-działywające na Ziemię i wywołujące wewnątrz niej ruchy,które pewni naukowcy nazywają „falami pływów wewnątrzskorupy”.

42 • NEXUS WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999

Page 44: Nexus 07

Rozciąganie Ściskanie

Ściskanie Rozciąganie

Ściskanie Rozciąganie

Rozciąganie Ściskanie

Rysunek 4. Naprężenia działające na Ziemię podwpływem sił przedstawionych na rysunku 3 będą-cych skutkiem efektu RB (zaczerpnięto z książkiJamesa Bowlesa The Gods, Gemini, and the GreatPyramid).

Ten scenariusz połączonych sił i ruchów odzwierciedlapracę wykonaną w stosunku do Ziemi, praca zaś zamieniasię bezpośrednio w energię. Podczas gdy siła jest niewido-czna, skutek jej działania łatwo zauważyć. Siły wytwarzająruch, a ruch można dostrzec. Siły będące przyczyną ruchuwykonują pracę, praca jest przetwarzana na energię, a jejwydatek jest postrzegalny. Wystarczy określić wydatekenergii, aby zdać sobie sprawę, że znaleźliśmy się natrzecim szczeblu drabiny. Pierwszym, wiodącym do zunifi-kowanej teorii, są siły, a drugim – praca! Siły, praca,energia!

Aby to lepiej zrozumieć, możemy posłużyć się analo-gią. Jak wiemy, silnik zapewnia moc napędową dla wszyst-kich systemów samochodu. Koła, klimatyzacja, wspoma-ganie kierownicy, alternator – wszystkie te układy napę-dzane są za pomocą pasków transmisyjnych bądź przekła-dni. Te dwa systemy rozdzielają siły wytworzone przezsilnik. Chociaż z łatwością potrafimy zrozumieć podstawo-wą siłę wytwarzaną przez silnik, jej rozumienie będzieniepełne, jeśli zignorujemy siły rozdzielone na te wszystkieukłady.

ZIEMSKI SYSTEM RÓWNOWAGIMając to na względzie wróćmy do efektu RB i za-

stanówmy się, jak dzielona jest siła między systemami,które on napędza. Dwa z nichinteresują nas szczególnie – pier-wszy rozrywający więzy skorupyziemskiej i drugi odpowiadającyza nieustanne jej przekształcaniei wypiętrzanie.

Żaden z tych systemów, dochwili odkrycia efektu RB przezBowlesa i zdefiniowania gow książce The Gods, Gemini, andthe Great Pyramid, nigdy nie byłbadany, jeśli chodzi o inicjującągo siłę. Tak więc będzie to pre-miera tej koncepcji w postaci zu-nifikowanej teorii, nie liczącksiążki, w której ją zaprezento-wano.

Krótko mówiąc, efekt RB jestwynikiem ciągłej rotacji Ziemi wewnątrz pól grawitacyj-nych Słońca, Księżyca i – w dniu 5 V 2000 roku – innychplanet w wyniku ich szczególnego ustawienia się w naszymukładzie. Oto, co pisze na ten temat Bowles:17

Nachylona pod kątem 23°26′ wirująca wokół własnej osiZiemia jest cały czas przyciągana przez krążący wokół niejKsiężyc. Z kolei krążąc wokół Słońca jest nieustannie przycią-gana przez jego pole grawitacyjne. Połączone siły grawitacyj-ne Słońca i Księżyca, oraz – w mniejszym stopniu – innychplanet bez przerwy ciągną ziemską skorupę pod ostrymkątem powodując jej zmęczenie… i w końcu przełamują jejwięzy. Skorupa zostaje rozerwana na kawałki. To właśnieefekt RB powoduje, że osłabione więzy strefy położonejbezpośrednio pod skorupą, zwanej „strefą plastyczną”, do-prowadzają do oddzielenia się skorupy od wewnętrznegopłaszcza Ziemi. Zerwawszy więzy między skorupą i wewnęt-rznym płaszczem Ziemi, siły odśrodkowe oddziaływając nawielkie masy lodu na biegunach przesuwają skorupę [wkierunku równika] dążąc do stanu równowagi. W końcu stanten zostaje osiągnięty i ten proces [główne ruchy przesuwają-ce] dobiega kresu, lecz jego skutki są katastrofalne. Najbar-dziej niszczące są wody. Przemieszczająca się z prędkością

stu mil na godzinę [160 km/h] ściana oceanicznych wódomiata całą Ziemię, niszcząc wszystko na swojej drodze.Zniszczenia są niewyobrażalne, lecz części ludzi udaje sięocaleć.

Bowles zwraca także uwagę, że orbita Księżyca wokółZiemi nie jest zsynchronizowana z orbitą Ziemi wokółSłońca, co wprawia Ziemię w wibracje. Wibracje te sąźródłem zjawiska zwanego „frettingiem” (korozja cierna)występującego na wewnętrznych płaszczyznach styku pła-szcza Ziemi i skorupy ziemskiej. Jego zdaniem fretting mazwiązek z wieloma procesami zachodzącymi na Ziemi.18

Zjawisko kontynentalnych korzeni19 wzbudziło duże zain-teresowanie, w związku z czym przeprowadzono pod jegokątem wiele badań. Nasze zainteresowanie nim dotyczy ichpochodzenia, ponieważ sądzimy, że obszary wynoszeniawspomagają niektóre trzęsienia ziemi oraz że istnieje moż-liwy do wykazania związek między przyrostem korzeni i pro-cesami izostazji20. Tak więc przyjrzyjmy się temu, mając naoku efekt RB i zjawisko frettingu. Cały ten proces ma oczywi-ście charakter ciągły i jest niezbyt dokładnie sprecyzowany,bowiem kontynenty od niepamiętnych czasów są wynoszonei pogrążane, gdyż cały ten mechanizm dąży do osiągnięciastanu równowagi. Przypomina to nieco akrobatę w cyrku,

który zmienia w trakcie pokazupołożenie swojego ciała w po-szukiwaniu najlepszej pozycji dlaswojego środka ciężkości.

To odniesienie do trzęsieńziemi nie jest przypadkowymspostrzeżeniem. Ich związekz efektem RB i wibracjami we-wnątrz Ziemi został potwierdzo-ny przez niezależnych badaczy,dra Myeung Hoi Kwona i draRandala D. Petersa.21

…niemal przez cały czas ob-serwowaliśmy długotrwałe oscy-lacje Ziemi między styczniemi sierpniem 1990 roku. Okresy

tych wibracji pokrywają się z ponad dziesięcioma znanymi,długimi okresami sferycznych i skrętnych oscylacji Ziemi,które są z kolei skutkiem potężnych trzęsień Ziemi. Zaobser-wowane amplitudy fluktuacji pokrywają się z księżycowymokresem synodycznym, co oznacza, że są one związanez siłami pływów… [to znaczy efektem RB].

Według Bowlesa „fretting” jest wytwarzającym ciepłoprocesem zmęczeniowym, który zachodzi w miejscachwystępowania niskoamplitudowych wibracji między dwie-ma sąsiadującymi powierzchniami. Ma on charakter ad-hezyjny i zazwyczaj towarzyszy mu korozja, która wy-twarza na swojej drodze chemiczne odpady. Bowles uwa-ża, że wibracje są jego zasadniczym, sprawczym czyn-nikiem i podaje następujący przykład:22

Kupujemy nowy samochód typu pikap i na dno skrzynikładziemy wykładzinę. Sześć miesięcy później zdejmujemyją, aby wyczyścić dno skrzyni, i naszym oczom ukazuje sięporysowana, odrapana powierzchnia. Wszędzie w miejscach,w których wykładzina dotykała dna skrzyni, farba zostałazdarta do gołego metalu. Tylko gdzieniegdzie pozostały jejresztki. Stan ten został spowodowany przez fretting: powolne

WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999 NEXUS • 43

Page 45: Nexus 07

Istnieje bardzo niewielezapisów wykraczających pozaminione 6 000 lat. Za sprawąlicznych palaczy książek, jacy

przewinęli się przez nasząhistorię, mamy dziś zamiast

nich mity i legendy orazludowe podania, które,o dziwo, jak świat długii szeroki, pokrywają się

z naszymi przypuszczeniamina temat pradawnychpotopów i przesunięć

biegunów.

Kierunek pionu

Siły grawitacji

Płaszczyzna obrotu planet(ekliptyka)

Rysunek 5. Ziemia i efekt RB (zaczerpniętoz książki Jamesa Bowlesa The Gods, Gemini, andthe Great Pyramid).

oddziaływania wibracyjne zachodzące między dnem skrzynii wykładziną.

Fretting jest według Bowlesa nie tylko warunkiem– jest rozwiązaniem. Zunifikowana teoria, która łączykoncepcje korzeni, ich pochodzenie i warunki równowagiizostatycznej z mechanizmem nasuwania płyt związanymz chemicznymi odpadami powstałymi w wyniku tarcia, tojego zdaniem nic innego jak fretting. Bowles nazywa tenproces Hydrostatyką Kontrolowaną Przez Odpady (Deb-ris Controlled Hydrostatics).

Jeśli na przykład Himalaje wypiętrzały się poprzezwzrost korzeni, a nie w wyniku kolizji z subkontynentemindyjskim (jak utrzymuje powsze-chnie obowiązująca teoria), wów-czas hydrostatyka kontrolowanaprzez odpady powinna wykazaćspadek średniej gęstości gór wrazz upływem czasu, jako że podpły-towe procesy dostarczają materia-łu o niskiej gęstości, poza tym cen-tralny masyw gór powinien rosnąć,a bardziej odległe od niego terenypochylać w dół promieniście. Ko-lejnym potwierdzającym to dowo-dem będą pęknięcia o kształcieokrężnym, a nie równoległym dolinii wybrzeża!

Dwie książki, które omówiłem,The Gods, Gemini, and the GreatPyramid Jamesa Bowlesa i TheEarth’s Shifting Axis Mac B. Strai-na, odpowiadają na pytania, któreod dawna nurtują naukę o Ziemi,wnosząc propozycje do zunifikowanej teorii. Obaj autorzyróżnią się jednak nieco ostatecznymi wnioskami.

Obie książki rzucają wyzwanie teorii płyt tektonicznychi obalają popularny pogląd, że epoki lodowcowe zostałyspowodowane anomaliami klimatycznymi oraz że dryfkontynentów jest przyczyną wypiętrzania gór. Obie od-powiadają na więcej pytań, niż ich stawiają, i obie przeko-nują czytelnika, że jeśli jakaś teoria rodzi wieloznaczneodpowiedzi, to jest z nią coś nie tak.

Oto, kolejny przykład, w którym ortodoksyjne poglądyzawodzą, nie będąc w stanie udzie-lić właściwych odpowiedzi. Panujepogląd, że większość trzęsień zie-mi, rodzi się w odległości kilkumil od powierzchni Ziemi w pro-cesie „kruchych przełomów i ta-rcia poślizgowego”. Wielu nauko-wców skonsternowanych nieadek-watnością tego tłumaczenia, zada-je pytanie, jak to możliwe, żebyskała pękała i ślizgała się, skoroniezwykłe ciśnienie panujące we-wnątrz ziemskiego płaszcza wyklu-cza chociażby powstawanie kru-chych przełomów.23 Wyraźny braklogiki!

W przeciwieństwie do teoriidających wielorakie odpowiedzi Strain i Bowles twierdzą,że istnieje tylko jedna zasada kontrolująca moce Natury,która jest niczym silnik statku napędzający wszystkie jegomechanizmy. Podkreślają, że ta zasada, którą nazywająPrawem Natury, to Siła-Praca-Energia. Zasada ta niczym

nie różni się od tej, której opis można znaleźć w wielupodręcznikach fizyki i mechaniki. Uważają, że możnai należy stosować ją do nauki o Ziemi, zaś konsekwencjejej działania są widoczne!

Jak powiadają Strain i Bowles, siły i tylko siły rządząmocami Natury. Siły tworzą ruch, z kolei ruch możnaobserwować. Siły powodujące ruch wykonują pracę, a pra-ca zamienia się w energię, zaś wydatek energii możnaobserwować. Siła-Praca-Energia… to cały sekret tegoprocesu!

NASZA GWAŁTOWNA PLANETA – CZY NASZACYWILIZACJA ULEGNIE ZAGŁADZIE JAKO NASTĘPNA?

Dr Albert Einstein napisałprzedmowę do książki profesoraCharlesa H. Hapgooda Earth’sShifting Crust (Zmiany położeniaziemskiej skorupy).24 Warto w tymmiejscu przytoczyć jedno zawartew niej zdanie dotyczące ruchówskorupy ziemskiej:

Sądzę, że ta dosyć zaskakująca,a nawet fascynująca idea zasługujena szczególną uwagę każdego, ktointeresuje się teorią rozwoju Ziemi.

To samo mógłbym powiedziećw stosunku do obydwu książek,które tu pobieżnie omówiłem. TheGods, Gemini, and the Great Pyra-mid i Earth’s Shifting Axis są pra-cami zasługującymi na wyróżnie-nie i dogłębną analizę. Obie za-

wierają oryginalne przemyślenia dotyczące geologicznychzachowań naszej planety i winny stanowić bodziec donaukowej dyskusji.

Nadzwyczajna zdolność Hapgooda do łączenia da-nych z wielu odległych od siebie dziedzin i przed-stawiania ich w spójnej, zrozumiałej formie czyni jegoksiążki Earth’s Shifting Crust, Maps of the Ancient SeaKings: Evidence of Advanced Civilization in the Ice Age(Mapy starożytnych królów mórz – dowody istnieniawysoko rozwiniętej cywilizacji w epoce lodowcowej)25 oraz

Path of the Pole (Droga bieguna)doskonałą lekturą zarówno dlapoważnie zainteresowanych tymtematem, jak i przypadkowychczytelników. Książki te dokumen-tują pracę Hapgooda i innychjemu podobnych uczonych z całe-go świata, łącząc w sobie wiedzęz różnych dziedzin nauki, któramogłaby już zostać utracona i za-pomniana. Dla tych, którzy inte-resują się geologią lub historią,prace te są bezcenną i pasjonują-cą lekturą.

Istnieje bardzo niewiele zapi-sów wykraczających poza minione6 000 lat. Za sprawą licznych pala-

czy książek, jacy przewinęli się przez naszą historię, mamydziś zamiast nich mity i legendy oraz ludowe podania,które, o dziwo, jak świat długi i szeroki, pokrywają sięz naszymi przypuszczeniami na temat pradawnych poto-pów i przesunięć biegunów.

44 • NEXUS WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999

Page 46: Nexus 07

Mając na względzie amnezję pokoleń oraz tendencjespołeczeństw do niewłaściwego diagnozowania swojejprzeszłości, pokładam nadzieję, że The Earth’s ShiftingAxis i Gods, Gemini, and the Great Pyramid rozbudząludzką społeczność. Obie te książki prezentują nieza-przeczalne dowody występowania geologicznych katastrofw skali ogólnoświatowej i mówią nam wyraźnie, że wielkiezmiany z przeszłości w pewnym momencie ponowniedadzą znać o sobie z geologicznymi wstrząsami i trudną dowyobrażenia gwałtownością.

Zdrowy rozsądek dyktuje nam konieczność określeniaczasu, w którym te „odwiedziny” mogą nastąpić. Ilepozostało nam czasu do kolejnego uderzenia Młota?Pamiętajmy, aby stawiając to pytanie, jak napisał w swojejksiążce The Path of the Pole Charles Hapgood, kierowaćsię swoim „instynktem zadawania pytań”:26

Na zakończenie pozwolę sobie powiedzieć kilka słówskierowanych do młodych mężczyzn i kobiet studiującychw college’ach i wyższych uczelniach – tajemnice Ziemiwzywają was. To, co obecnie wiemy, to za mało, poza tymwiększość naszych poglądów w różnych dziedzinach jestwypaczona przez dziwaczne wymysły, które stworzone zo-stały, aby ukryć naszą ignorancję. Poglądy te należy zniszczyći odrzucić. Jest jedno narzędzie, przy pomocy którego możnatego dokonać, i jest ono w waszych rękach. Jest nim cieka-wość – instynkt zadawania pytań. Powinien on być wyost-rzony i bezlitosnie wykorzystywany.�

O autorze:Richard W. Noone jest autorem książki 5/5/2000 Ice: The

Ultimate Disaster (Lody 5 V 2000 – ostateczna zagłada) wydanejw roku 1986 przez Crown Publishing, a następnie wznowionejw roku 1997 przez Three River Press i Crown Publishing z Nowe-go Jorku. Występował w czołowych środkach masowego przeka-zu w USA, w tym w programie Prophecies of the Millennium(Przepowiednie tysiąclecia) stacji telewizyjnej Fox, Solar Empire(Imperium Słońca) nadanym przez Learning Channel, HeadlineNews i Newsnight stacji CNN, This Morning (Dziś rano), TheOprah Winfrey Show (Show Oprah Winfrey), Sightings (Obserwa-cje), Ancient Prophecies (Starożytne proroctwa), UFO Diaries(Dzienniki UFO), The Unexplained (Nie wyjaśnione), a takżew programie radiowym Arta Bella Incredible Sunday (Niesamowi-ta Niedziela) nadawanym przez radiostację WTBS.

Richard W. Noone jest masonem 32 stopnia loży Ancient andAccepted Scottish Rite, a od roku 1964 członkiem SIAHAT(Society of Inter-American Highway Auto Travelers) i WorldExplorers Club (Światowy Klub Odkrywców). W roku 1999 makierować wyprawą do Egiptu zorganizowaną pod auspicjamiMystical Journeys, Inc.

Jego adresy internetowe to:‹http://rnoone.com› i ‹www.futurefate.com›

Kontakt przez:Brian Belfiglio

Publicity ManagerCrown Publishing

201 E. 50th St.New York, NY 10022

USAe-mail: ‹[email protected]›.

Przełożył Jerzy Florczykowski

Przypisy:1. Charles H. Hapgood, The Path of the Pole (Droga bieguna), Chilton,

Filadelfia, USA, 1970, str. 224.

2. James Bowles, The Gods, Gemini and the Great Pyramid (Bogowie,Bliźnięta i Wielka Piramida), Gemini Publishing (P.O. Box 648, GrassLake, Michigan 49240-0648, USA), 1998, str. 34.

3. James Bowles, The Gods…, str. 25.4. Mac B. Strain, The Earth’s Shifting Axis: Clues to Nature’s Unsolved

Mysteries (Zmiany położenia ziemskiej osi – klucz do nie rozwiązanychzagadek natury), ALT Press, Inc. (P.O. Box 4563, T Station, Shrewsbury,MA 01545, USA), 1997, str. 8-9.

5. Graham Hancock, Fingerprints of the Gods (Ślady palców bogów),Crown Publishers, Nowy Jork, 1995.

6. Uniformitaryzm (lub inaczej aktualizm) to teoria przyjmująca, żewszystkie zjawiska o charakterze geologicznym można wytłumaczyć jakorezultat oddziaływania istniejących w naturze sił, które działają w sposóbciągły i jednostajny od chwili powstania Ziemi do obecnych czasów.– Przyp. red.

7. Mac B. Strain, The Earth’s…, str. 137.8. Astenosfera to nieregularna warstwa w górnej części płaszcza Ziemi

charakteryzująca się zmniejszoną prędkością fal sejsmicznych. – Przyp.tłum.

9. Znane amerykańskie towarzystwo geograficzne wydające popularnyw Polsce miesięcznik. – Przyp. tłum.

10. John J. Dvorak, Carl Johnson i Robert I. Tilling, „Dynamics ofKilauea Volcano” („Dynamika wulkanu Kilauea”), Scientific American,sierpień 1992.

11. Tamże, str. 47.12. Tamże.13. Tamże, str. 48.14. Tamże.15. Tamże.16. Tamże.17. James Bowles, The Gods…, str. 1-2.18. Tamże, str. 215.19. Kontynenty pokrywają równiny, wzgórza, góry, rzeki i jeziora, zaś od

spodu pokrywa je jak gdyby lustrzane odbicie ich górnej powierzchnizwane korzeniami zimnego płaszcza (cold mantle roots). Korzenie te mogąsięgać w głąb skorupy ziemskiej na ponad 200 km. – Przyp. red.

20. Stan równowagi mas między skorupą ziemską a górnym płaszczemZiemi. – Przyp. red.

21. Dr Myeung Hoi Kwon, dr Randal D. Peters, „The Study ofEigenmode Types and Source Non-linearity in Free Earth Oscillations”,(„Badania tworów Eigena i źródeł nieliniowości w swobodnych oscylacjachZiemi”), Journal of Korea Physics Society, 1995.

22. James Bowles, The Gods…, str. 216.23. Cliff Frohlich, „Deep Earthquakes” („Głębokie trzęsienia Ziemi”),

Scientific American, styczeń 1989, str. 54.24. Charles H. Hapgood, Earth’s Shifting Crust. (Zmiany położenia

ziemskiej skorupy), Pantheon Books, 1958, przedmowa.25. Charles H. Hapgood, Maps of the Ancient Sea Kings: Evidence of

Advanced Civilization in the Ice Age (Mapy starożytnych królów mórz– dowody istnienia wysoko rozwiniętej cywilizacji w epoce lodowcowej),Chilton Book Publishers, Nowy Jork, 1966; Adventures Unlimited, Kemp-ton, USA, 1996 (wznowienie).

26. Charles H. Hapgood, The Path…, str. 324.

WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999 NEXUS • 45

Page 47: Nexus 07

W roku 1953znanego wówczasamerykańskiegopioniera badańzjawiska UFO,

Alberta K. Bendera,odwiedziły trzy

ubrane na czarnoobce istoty, które

zabrały go doswojej bazy na

Antarktydzie, gdzieprzekazały mu

ważne informacje,zabraniając mu

jednocześnie ichujawniania.

Część 2(dokończenie)

Albert K. Bender1963

Zaczerpnięto z książki:

Flying Saucers and the Three Men(Latające spodki i trzej mężczyźni)

wydanej przez:

Neville Spearman LimitedLondyn, Wielka Brytania

P oinformowaliśmy stanowych i zagranicznych przedstawicieli, aby nie przy-jmowali żadnych nowych członków z powodu zmian, jakich dokonujemy.

Mieli czekać do czasu ukazania się październikowego (1953) numeru SpaceReview, w którym miały znajdować się dalsze informacje. Nasze główne zadaniepolegało na przejrzeniu rejestru członków i określeniu kwot, które mieliśmyim zwrócić po wydaniu następnego numeru. Musieliśmy sprawdzić, czy skarbnikmiał odpowiednią ilość pieniędzy na koncie bankowym niezbędną do do-konania zwrotów. Chcieliśmy rozliczyć się ze wszystkimi naszymi członkami,którzy prenumerowali Space Review. Ruszyły tryby machiny mające na celupowstrzymanie dalszych badań oraz zmierzające do zamknięcia IFSB (Inter-national Flying Saucer Bureau – Międzynarodowe Biuro ds. Latających Spo-dków).

W sierpniu 1953 roku miałem ponownie przyjemność goszczenia ludziz innego świata. To przeżycie miało jeszcze bardziej poznawczy charakter niż ichostatnia wizyta. Nie miałem sposobu na ustalenie, czy i kiedy mogę spodziewaćsię ich odwiedzin, niemniej w ramach próby często wyjmowałem metal zeszkatułki, włączałem radio i powtarzałem tamto słowo. Ponieważ nic się niedziało, stwierdzałem, że nie nadszedł jeszcze czas na wizytę.

Pewnego gorącego sierpniowego wieczoru siedziałem w swoim pokoju zajętyredagowaniem październikowego numeru Space Review, kiedy nagle wydało misię, że usłyszałem na poddaszu, tuż za moimi drzwiami, pisk. Wstałem i podszed-łem do nich, aby sprawdzić, czy to mój ojczym chodzi po strychu czegoś szukając.Spod drzwi nie widać było światła, więc pomyślałem, że się przesłyszałem, leczw tym samym momencie znowu poczułem zapach siarki. Był on bardzo niewyraź-ny i kiedy usiadłem, nasilił się. Schyliłem się ku podłodze i poczułem, że jest tamjeszcze silniejszy, więc pomyślałem, że ma własność snucia się tuż nad podłogąi powolnego unoszenia się. Ponieważ zawsze towarzyszył wizytom tych dziwnychistot, był to sygnał, że mogę się ich niebawem spodziewać. Zadawałem sobiepytanie, co to za zapach. Nigdy nie pytałem ich o to i teraz postanowiłem, żezrobię to przy najbliższej okazji.

Nie wiedziałem, czy mam otworzyć drzwi i wyjrzeć na strych, czy czekać na ichpojawienie się w moim pokoju. Intensywność zapachu wciąż rosła i w końcuotworzyłem zamek. Kiedy to zrobiłem, serce podeszło mi do gardła! W drzwiachstała ta sama postać, która siedziała obok mnie w teatrze, szła za mną ulicąi złożyła wizytę w moim pokoju. Osobnik ten ruszył na mnie, tak że musiałemwejść z powrotem do pokoju. Szedł z utkwionymi we mnie oczami, z którychwydobywała się lekka poświata. Sądziłem, że jest sam, ale myliłem się. Z tyłustało dwóch innych. Wszyscy trzej weszli do pokoju i zamknęli drzwi.

Moje ciało ogarnął chłód. Czego mogli chcieć, ukazując się w ten sposóbi ryzykując, że zostaną przez kogoś zauważeni? Cofnąłem się w stronę łóżka.Jeden z nich wystąpił przed dwóch pozostałych rozglądając się po pokoju. Po razpierwszy miałem okazję przyjrzeć się im z tak niewielkiej odległości.

Ich ubrania były wykonane z czarnego materiału przypominającego tkaninę,z której szyte są stroje księży. Były dobrze wyprasowane i wyglądały jak nowe.Wszystkie pozostałe części ich garderoby, takie jak krawaty, koszule, skarpetkii buty, również były czarne. Mieli kapelusze typu Homburg, również czarne. Ichtwarze nie miały zbyt przyjemnego wyrazu. Oczy świeciły jak malutkie latarki, zaśzęby były śnieżnobiałe i mocno kontrastowały z ich bardzo ciemną karnacją. Niewidziałem ich dłoni, ponieważ mieli na nich czarne rękawiczki. Ich ciała otaczałabłękitnawa poświata i zastanawiałem się, czy to nie ona jest źródłem owegosiarkowego zapachu.

Znowu ogarnął mnie lęk. Czekałem na jakiś ruch z ich strony, ponieważ niewiedziałem, czy będę traktowany przyjaźnie, czy z agresją. Najbliższy mnieosobnik przerwał ciszę i przemówił do mnie w typowy dla siebie sposób, bezporuszania ustami.

46 • NEXUS WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999

Page 48: Nexus 07

Okładka jednego z pierwszych numerów pisma wydawanegoprzez Międzynarodowe Biuro ds. Latających Spodków, zaproje-

ktowana przez Alberta K. Bendera.

— Przybyliśmy, aby zabrać cię na najważniejsze spot-kanie. Ponieważ czeka nas daleka droga, musimy ci towa-rzyszyć wszyscy trzej. Zobaczysz naszą bazę operacyjną natwojej planecie. Weź z sobą swój metalowy krążek.

Podszedłem do szkatułki, w której go trzymałem, wyją-łem go i zacisnąłem w dłoni. Następnie obróciłem sięw kierunku istot i czekałem na dalszy bieg wypadków.Zbliżyli się do mnie i stanęli wokół mnie, po czym po razpierwszy mnie dotknęli. Czułem, jakby dotykały mnie kawa-łki lodu. Całe moje ciało nagle zdrętwiało, jakbym otrzymałpotężną dawkę nowokainy.

Następnym, co pamiętam, było otwarcie oczu w jakiejśdużej pieczarze. Zdziwiły mnie jej niezwykłe rozmiary – ni-gdy nie widziałem ani nawet nie słyszałem o takiej jaskini.Nie byłem nawet pewny, czy znajduję się na Ziemi. Poniezwykłych przeżyciach ostatnich miesięcy wcale nie był-bym zdziwiony, gdyby okazało się, że jestem na Księżycu!

Towarzyszący mi trzej osobnicy wciąż byli ze mną.Zauważyłem, że wszyscy stoimy na platformie wykonanej zesrebrzystego metalu przypominającego nierdzewną stal. Pa-dała na nas wiązka jasnego światła wydobywająca się z poło-żonego niezbyt daleko przed nami obiektu. Zastanawiałemsię, dlaczego tak dużo światła dobiega również z góry.Spojrzawszy w tamtym kierunku odkryłem tego przyczynę.Cały sufit był wykonany z lodu i padające z góry światłoprzechodziło przezeń oświetlając wnętrze jaskini. Ta lodo-wa pieczara wyglądała, jakby wykuła ją jakaś nadludzkaistota, tak jak wykonuje się otwór w śniegu przy pomocygorącego pręta. Z całą pewnością do jej wydrążenia musia-no użyć ogromnych ilości ciepła.

Miałem nieodparte uczucie, że wciąż znajduję się naZiemi, lecz w jakimś odległym jej zakątku, w którymczłowiek jeszcze przez wiele lat nie postawi stopy. Mojaeskorta zauważyła moje zainteresowanie otoczeniem i wska-zała na metalową ścieżkę biegnąca przede mną, dając mi dozrozumienia, że powinienem nią pójść. W pewnym miejscu

skręcała ona ostro w prawo, gdzie w obszerniejszej częścijaskini tkwił wielki obiekt w kształcie cygara przypominającyrakietę wielkości oceanicznego liniowca. Z miejsca, w któ-rym stałem, nie było widać jego drugiego końca, niemniejzauważyłem, że był on wykonany z tego samego lśniącegometalu i miał z boku podobne do iluminatorów otwory.

Ścieżka prowadziła prosto do płyty usytuowanej w bocz-nej ścianie tego obiektu. Kiedy się do niej zbliżyłem, wiązkaświatła, która nam towarzyszyła, zogniskowała się na małymwybrzuszeniu na jej powierzchni. Niemal natychmiast płytaprzesunęła się w bok z piskliwym, przeszywającym do szpikukości zgrzytem. Wszedłem do środka a za mną mojatrójosobowa eskorta. Gdy tylko przekroczyliśmy próg, płytazasunęła się za nami wydając taki sam dźwięk.

Nie miałem pojęcia, co się ze mną stanie, po co mnie tudostarczono i kogo mam tu spotkać.

Znajdowaliśmy się w długim korytarzu z płytami po-krywającymi w różnych miejscach ściany, nad którymi umie-szczone były małe świecące banieczki, z których część byłatego samego koloru, a część różniła się odcieniem. Eskor-tujący mnie osobnicy zatrzymali się przy jednej z płyt, poczym jeden z nich wyjął z ubrania mały cylindryczny przed-miot podobny do latarki i zaświecił nim w małą dziurkęw płycie. Drzwi z miejsca przesunęły się w bok. Gestem dalimi znać, abym tam wszedł. Pomieszczenie przypominałolaboratorium lub fabrykę chemiczną.

Laboratorium wypełniała aparatura wykonana na pierw-szy rzut oka z tego samego błyszczącego metalu. W wielupunktach długich ciągów rur i cewek umieszczone byłyokrągłe szklane pojemniki przerywające przepływ przezro-czystej jak woda cieczy. Była ona zapewne w jakiś sposóbpodgrzewana, ponieważ wydobywały się z niej bąbelki pary.Odniosłem wrażenie, że jestem świadkiem prowadzonegona ogromną skalę procesu destylacji. W jednym końculaboratorium stał duży zestaw przyrządów składający sięz zaworów, światełek i liczników. Przy tablicy rozdzielczejsiedziała jakaś postać przesuwająca dźwignie i przyciskającaguziki. Kiedy zbliżyliśmy się, moja eskorta zatrzymała się,operator obrócił się w naszą stronę i powiedział coś nieporuszając ustami. Chociaż poprzednio rozumiałem wszyst-ko, co było mówione, teraz nie mogłem nadążyć za tym, comówili. Wiem tylko, że rozmawiali ze sobą.

Operator zachował swój oryginalny, podobny do po-twora wygląd, który widziałem w pomieszczeniu ze szklanąkopułą. Był wzrostu członków mojej eskorty i bardzo szka-radny. Miał niezgrabny, niemal prostokątny zarys ciała.Jego oczy emanowały takim samym blaskiem i kiedy spo-jrzał na mnie, poczułem, że wnikają w moją duszę. Następ-nie usłyszałem, jak mówi do mnie.

— Witaj w naszej bazie operacyjnej na twojej planecie,Ziemi. Przebyłeś wiele mil, aby tu dotrzeć. Trwało tozaledwie kilka sekund. Gdybyś chciał tu przybyć przy pomo-cy waszych środków transportu, zajęłoby ci to wiele dnii nocy. Znajdujesz się w miejscu waszej planety zwanymAntarktydą. Wybraliśmy tą okolicę, ponieważ jest nie za-mieszkana i nie ma tu nikogo, kto mógłby nam prze-szkadzać w wykonywaniu naszych zadań. Tę bazę wykonali-śmy drążąc tunel w pokrytej lodem powierzchni, pozo-stawiając mały otwór, przez który mogą przedostać sięjedynie nasze najmniejsze pojazdy. Intensywny chłód, jakitu panuje, nie przeszkadza nam, ponieważ wasz zakrestemperatur nie działa na nas. Nasze ciała z łatwościądostosowują się do tego zakresu. Powierzchnia naszej ro-dzinnej planety jest lodową pustynią i temperatura tam jestnawet niższa niż tu, w regionie waszego południowegobieguna. Wszystkie nasze miasta są zbudowane pod ziemią.

WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999 NEXUS • 47

Page 49: Nexus 07

„Znajdujesz się w miejscuwaszej planety zwanym

Antarktydą. Wybraliśmy tąokolicę, ponieważ jest niezamieszkana i nie ma tunikogo, kto mógłby nam

przeszkadzać w wykonywaniunaszych zadań”.

Mamy wyjścia na powierzchnię podobne do kraterów, przezktóre możemy wysuwać terminale przeznaczone dla statkówkosmicznych służące do ich startów lub lądowań. Kiedy nicnie startuje ani nie ląduje, terminale opuszcza się w głąbkraterów, zaś ich platformy służą jako zamknięcie ichwylotów. Po opuszczeniu terminali na powierzchni pozo-stają tylko wieże łączności. Polecono mi pokazać ci, corobimy z wodą morską, którą pobieramy z powierzchniwaszej planety. Najpierw pokażemy ci, jak ta woda docierado nas. W tym celu musimy przejść do sąsiedniego pomiesz-czenia, skąd twoja eskorta zaprowadzi cię w stosownemiejsce. Kiedy tu wrócisz, wyjaśnię ci, na czym polegawydzielanie z wody tego, co nas interesuje.

Po tych słowach pozwolił nam odejść. Moja eskortazaprowadziła mnie do kolejnych drzwi, ponownie otwiera-jąc je wiązką światła z „latarki”. Weszliśmy do wąskiego,długiego tunelu, który przypominał tunel nowojorskiegometra, tyle że był od niego mniejszy. Podeszliśmy do małegopojazdu z siedziskami. Pojazd wspierał się na pojedynczejszynie i najwidoczniej był używany do przemieszczania siępo tym dużym obiekcie, który, jak mi się wydawało, byłstatkiem kosmicznym. Weszliśmydo pojazdu i zajęliśmy w nim miejs-ca. Ledwie zdążyliśmy usiąść, gdypojazd ruszył wydając ciche bucze-nie. Z jego przodu padało światłooświetlające tunel. Zauważyłem, żepo drodze mijaliśmy wiele świateł.Domyśliłem się, że są to przystankitej jednoszynowej kolejki.

Nagle pojazd zatrzymał się. Wy-szliśmy na peron i stanęliśmy przednastępnymi drzwiami. Eskorta ot-worzyła je tak samo jak poprzednioi weszliśmy do dużego, okrągłego pomieszczenia, w którymaż huczało od ruchu. Ściana pokryta była tablicami rozdziel-czymi, przed którymi siedzieli operatorzy i manipulowalidźwigniami oraz przyciskami. Tu i tam błyskały światełka.W podłodze znajdował się duży, okrągły otwór ogrodzonymetalową balustradą. Kiedy podeszliśmy do niej, stwier-dziłem, że ma on około 60 stóp (18 m) średnicy, jeśli niewięcej. Spojrzałem w dół i zobaczyłem, że ku górze wznosisię coś podobnego do windy. Urządzenie dojechało dopoziomu podłogi i nie zatrzymując się wznosiło się dalej kusufitowi. Napędzany prawdopodobnie od spodu, podtrzy-mujący platformę, duży cylinder zatrzymał się przesunąwszysię przez sufit.

Następnie na najbliższym stanowisku sterowniczym roz-świetlił się duży ekran i ukazała się na nim biała kropka,która przesuwała się z jednej strony ekranu w kierunku jegośrodka – przypominało to ekran radaru. Po chwili kropkarozbłysła czerwonym kolorem i zniknęła. Z góry dobiegływibracje, jakby coś uderzało w sufit. Platforma opadłai kiedy już obniżyła się do poziomu podłogi, ledwie mogłemuwierzyć własnym oczom, widząc, co unosiła.

Kilka stóp przede mną stał prawdziwy latający spodek!Piękna, idealnie okrągła maszyna z rzędem iluminatoróworaz pojedynczym prętem wystającym z jej wierzchołka.Spodek wykonany był z tego samego błyszczącego metalu.Nie widziałem żadnych drzwi służących do wchodzeniai wychodzenia załogi. Później wyjaśniono mi, dlaczego ichnie widziałem.

Spodek zjechał w dół przez otwór w podłodze i zniknąłz pola widzenia. Moja eskorta zaprowadziła mnie do okrąg-łego filaru o średnicy około 9 stóp (2,7 m), który znajdowałsię w dalszej części pomieszczenia. Jeden z nich otworzył

drzwi, które z miejsca zamknęły się po naszym wejściu dośrodka. Byliśmy w windzie. Stojący obok mnie osobnikwcisnął guzik na ścianie i podłoga ruszyła w dół.

Kiedy zatrzymaliśmy się, otworzyły się drzwi i wkroczyli-śmy do długiego tunelu tej samej wielkości, że aż trudnobyło uwierzyć, iż wciąż przebywamy wewnątrz dużego stat-ku. Tuż przed nami stał spodek, który zjechał przed chwilądużą windą. Z jego dna wysunęła się długa rura, przez którąwypuszczono przypominający wodę płyn. Wlano go dourządzenia, które wyglądało jak duży lejek i zasysało goz dużą szybkością. Oczy jednego z członków eskorty rozbłys-ły jaśniejszym blaskiem i usłyszałem, że jest to pobranaz powierzchni Ziemi woda morska.

Po zakończeniu wyładunku spodek przesunął się nabocznicę podobną do kolejowej, jakich było się tam wiele.Przetarłem oczy ze zdumienia, widząc, ile jest tam tychspodków. Wszystkie stały na bocznicach, na których znaj-dowały się również platformy umożliwiające ich załogomwchodzenie i wychodzenie z nich. W ziemskiej terminologiipomieszczenie to nazwano by hangarem latających spod-ków. Wszędzie unosił się zapach siarki i zastanawiałem się,

czy jest on w jakiś sposób związanyz używanym przez nich paliwem.

Wróciliśmy tą samą drogą i zno-wu znalazłem się w laboratorium,z którego rozpoczęliśmy naszą węd-rówkę. „Monstrum”, które spotka-łem poprzednio, stanęło przed na-mi i po raz pierwszy od chwili przy-bycia w to dziwne miejsce, eskortaopuściła mnie. „Monstrum” pod-prowadziło mnie do tablicy z przy-rządami pomiarowymi i wskazało

na mały licznik pokryty dziwnymi znakami. Spod licznikawchodziła rurka łącząca go całym systemem cewek i prze-wodów.

Usłyszałem, że jest to miejsce, do którego trafia z poło-żonych niżej ogromnych zbiorników morska woda. Jest onaprzesyłana systemem rur i wężownic, w których poddawanajest procesowi umożliwiającemu pozyskiwanie potrzebnejim substancji. Nie powiedziano mi, jak działa ten system anico jest jego końcowym produktem. Miałem nadzieję, żew końcu go zobaczę i byłem bardzo zadowolony, kiedyusłyszałem, że zaraz to nastąpi.

„Monstrum” zabrało mnie do sąsiedniego pomieszcze-nia, w którego centrum znajdowała się ogromna maszyna.Miała wiele liczników, mierników, przycisków, wskaźnikówetc. Wydawała dziwny dźwięk i była obsługiwana przez trzyinne „monstra”. Na drugim jej końcu niewielki taśmociągosłonięty szklaną rurą transportował bloczki sprasowanegomateriału przypominające kostki bulionu. Nie pozwolonomi przebywać w tym pomieszczeniu zbyt długo i nikt nieproponował dalszych wyjaśnień dotyczących procesu, które-go byłem świadkiem. Sądzę, że przeznaczenie tego materia-łu było otoczone głęboką tajemnicą i wszelkie rozmowy zemną na ten temat były zakazane.

Ponownie zaprowadzono mnie do laboratorium, gdzieczekała na mnie moja trzyosobowa eskorta. Z ich zachowa-nia wywnioskowałem, że moja wycieczka dobiega końca.Znowu pojechaliśmy jednoszynową kolejką, lecz tym razemzatrzymaliśmy się na innej stacji, gdzie wsiedliśmy do windy.Z windy weszliśmy do jasno oświetlonego, półkulistegopomieszczenia wyposażonego w rząd krzeseł. Zaintrygowa-ła mnie jego podłoga, ponieważ przypominała terakotę, z tąróżnicą, że każda płytka wykonana była z błyszczącego

48 • NEXUS WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999

Page 50: Nexus 07

„Musieliśmy zastraszyć wieluz was, a w pewnych

przypadkach podjąć nawetznacznie poważniejsze kroki,w wyniku których zginęli twoi

współbracia, Ziemianie.Wielu waszych ludzi zostało

przeniesionych na nasząplanetę w celach

eksperymentalnych, jakrównież w charakterze

eksponatów”.

metalu z wyrytym na niej wzorem. Było to arcydzieło sztukizdobniczej, jakiego nigdy dotąd nie widziałem.

Przed rzędem krzeseł usytuowana była duża płyta, a nadnią duża bańka, która zajaśniała ciemnoczerwonym świat-łem, kiedy usiedliśmy na wprost niej. Jeden z członkóweskorty wstał, podszedł do tablicy z przyciskami znajdującejsię obok tej płyty i przycisnął jeden z nich. Płyta rozsunęłasię z buczeniem. Osobnik ten podszedł następnie do nas,wówczas wstaliśmy i poszliśmy za nim. Przeszliśmy przezdrzwi i weszliśmy do długiego korytarza, którym dotarliśmydo następnej płyty. Przystanęliśmy na chwilę i gdy nad płytązapłonęło czerwone światło, ten sam członek eskorty pono-wnie podszedł do tablicy z przyciskami, wcisnął jeden z nichi płyta przesunęła się w bok.

Znalazłem się w kolejnym półkulistym pomieszczeniu,trochę większym od poprzedniego. Jego ściany były pokryteszklanymi, mlecznymi ekranami, podobnymi do telewizyj-nych, oddzielonymi od siebie metalową ramą. W środkupomieszczenia znajdowało się koliste podium, na którymdostrzegłem pochyloną skośnie tablicę z wieloma przycis-kami i dźwigniami przytwierdzoną do metalowego postu-mentu. Przed tablicą było siedzisko dla operatora, któregojeszcze nie było. Podeszliśmy do środka pomieszczenia,weszliśmy na podium i usiedliśmyna półkoliście rozmieszczonych sie-dziskach.

Światła przygasły i w ścianie na-przeciwko nas rozsunęły się drzwi,przez które weszła otoczona niebie-ską poświatą postać. Była ubranaw złocisty mundur. Jej srebrzystewłosy kontrastowały z jasnobrązo-wą karnacją skóry. Wyglądała, jak-by była bardzo mocno opalona.Kiedy się zbliżyła, moją uwagęzwróciła jej przystojna twarz. Miałaniemal ziemskie rysy, mocno kont-rastujące z brzydotą pozostałych.Była muskularnie zbudowanai mierzyła około 9 stóp (2,7 m)wzrostu. Domyśliłem się, że jest tojedna z owych „wysoko postawionych” istot, o którychmówiono mi wcześniej – biseksualna istota stojąca na czelebazy, a być może nawet całej tej operacji.

Moja eskorta powstała i ja również. Kiedy ta dostojnaistota weszła na podium, wszyscy trzej ukłonili się. Następ-nie każdy z nich podszedł do niej i dotknął jej czoła takimsamym kawałkiem metalu, jak mój, który każdy z nich, jakwówczas zauważyłem, trzymał kurczowo w ręku. Domyś-liłem się, że i ja powinienem to zrobić, i poszedłem za ichprzykładem. Kiedy dotknąłem jej czoła moim kawałkiemmetalu, poczułem, że przez moje ramię przechodzi mrowie-nie i koncentruje się na skroniach. Dostojna istota usiadłaprzed tablicą na miejscu operatora, a potem my na swoichsiedziskach.

Dostojna istota odwróciła się, spojrzała mi prosto w oczyi wówczas dostrzegłem, że jej oczy również świecą. Podob-nie jak w przypadku innych istot jej rasy, jej oczy zdawały sięprzenikać mnie na wylot. Po chwili istota ta przemówiła domnie nie poruszając ustami:

— Witam cię serdecznie w naszej bazie operacyjnej nawaszej planecie. Twój pobyt tutaj jest przejawem szacunku,jaki żywimy wobec ciebie, za sprawą trudu, jaki zadałeśsobie starając się nawiązać przyjazne stosunki z przybyszamiz kosmosu. Wiedzieliśmy o twoich staraniach na długoprzed twoją daremną próbą nawiązania kontaktu z nami za

pomocą eksperymentu, który przeprowadziłeś. Zanim na-wiązaliśmy z tobą kontakt, przez pewien czas obserwowaliś-my cię. Chcieliśmy sprawdzić twoją szczerość. Przekona-wszy się, że jesteś wiarygodny i masz silną wolę, wybraliśmyciebie spośród wielu innych ludzi, abyś mógł nas odwiedzići poznać cel naszego pobytu na waszej planecie. Dowiedzia-łeś się już wielu rzeczy. Słuchałeś cierpliwie, nie zadającnam kłopotliwych pytań, niemniej jestem przekonany, żemasz jeszcze ich wiele i chciałbyś je zadać. Jesteśmy gotowiwysłuchać twoich pytań, lecz zastrzegamy sobie prawo uchy-lenia się od odpowiedzi na te spośród nich, które uznamy zawykraczające poza dozwolony zakres. Zatem słuchamy.

Tak więc nadszedł długo oczekiwany moment – za-proszenie do zaspokojenia mojej ciekawości i uzyskanieodpowiedzi bezpośrednio od „przywódcy” istot z latającychspodków. Po szybkim namyśle postanowiłem, że muszępytać przede wszystkim o sprawy zasadnicze, ponieważ niewiedziałem, ile czasu przeznaczono na tę rozmowę.

Nie namyślałem się długo nad pierwszym pytaniem.— Od jak dawna przebywacie na naszej planecie?— Od roku 1945 według waszej rachuby czasu — padła

natychmiastowa odpowiedź.— Jaki jest główny cel waszego

pobytu na naszej planecie?— Aby korzystać z waszych

ogromnych zasobów wody mors-kiej?

— Do czego jej używacie?— Nie możemy ci tego powie-

dzieć, niemniej pokazaliśmy ci już,co z nią robimy, kiedy ją pobie-ramy.

— Jak długo zamierzacie pozo-stać na naszej planecie?

— Jakieś piętnaście lat waszegoczasu planetarnego.

— Czy w czasie pobytu tutajlatacie na swoją planetę, a potem tuwracacie?

— Wymieniamy załogę co dwalata — odpowiedział wymijająco.

— Powiedziano mi, że pewną część, produkt odpadowyz przerobu wody morskiej, wrzucacie z powrotem do morza.Jak to robicie?

— Odpady są odwożone małymi pojazdami, które pobie-rają następnie wodę. W rzeczywistości są one wyrzucanew czasie lotu.

— Czy macie zamiar uczynić jakąś szkodę ludziomw czasie swojego pobytu tutaj?

— Musieliśmy zastraszyć wielu z was, a w pewnychprzypadkach podjąć nawet znacznie poważniejsze kroki,w wyniku których zginęli twoi współbracia, Ziemianie.Wielu waszych ludzi zostało przeniesionych na naszą plane-tę w celach eksperymentalnych, jak również w charakterzeeksponatów. Posiadamy okazy istot z wielu planet, z którychczęść nie żyje. Konserwujemy ich. Podobnie stało się z twoi-mi współziomkami, też nie żyją.

— Czy zamierzacie zabrać mnie kiedyś na swoją planetę?— Nie, nie zamierzamy, chyba żebyś zaczął nam prze-

szkadzać. Wówczas tego rodzaju działanie mogłoby okazaćsię konieczne.

— Czy stanowię dla was jakiś problem?— Jak dotąd nie uczyniłeś nic, aby nam zaszkodzić,

i zrobiłeś wrażenie na naszych ludziach z powodu swojejdeterminacji.

WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999 NEXUS • 49

Page 51: Nexus 07

„Wśród was jest wielumądrych ludzi, zarówno

mężczyzn, jak i kobiet, którzysą w stanie zajść bardzodaleko, jeśli będą używali

swojej inteligencji w celachpokojowych, nie starając sięzniszczyć siebie nawzajem za

pomocą przerażającychbroni”.

— Dlaczego wybraliście właśnie mnie, mając do wyborumądrzejszych ode mnie ludzi?

— Żadnemu człowiekowi o wysokim intelekcie lub pozy-cji zajmowanej w twoim społeczeństwie nie podobałoby sięto, co byśmy mu pokazali lub wyjaśnili. Gdy tylko spuś-cilibyśmy taką osobę z oczu, z miejsca wszczęłaby po-szukiwanie nas.

— Czy mogę zadać kilka pytań o sprawy, które nurtująnas od dawna i na które nie znamy jeszcze odpowiedzi?Nasi naukowcy snują jak na razie jedynie domysły na tentemat i nie wiemy, ile jest w nich prawdy.

— Możesz zadawać dowolne pytania, lecz jak wspo-mniałem ci wcześniej, nie odpowiem na nie, jeśli będęuważał, że nie powinienem. Tak więc pytaj.

— Najważniejsze z tych pytań brzmi: Jak daleko rozciągasię kosmos? To nasza największa zagadka.

— Wybrałeś bardzo istotne pytanie i sądzę, że zrobiłeśmądrze. Przestrzeń lub wielka próżnia nie ma końca, przy-najmniej w dostępnym dla nas zasięgu. Jak już poprzedniowyjaśnialiśmy, istnieje główne ciało, z którego powstająwyrzucane w wielką pustkę, którą nazywamy próżnią, wszys-tkie planety i ich słońca. To główne ciało zdaje się ciąglerosnąć, nigdy się nie zmniejsza, mimo iż bez przerwywyrzuca z siebie nowe ciała. Jest to masa tak gorąca, że niemożna się do niej zbliżyć, nawet namiliardy lat świetlnych, określającw waszych kategoriach. Wszystkiewyrzucane ciała są gorące. Są toogniste kule, które docierając dochłodniejszych miejsc przestrzeni,eksplodują i wytwarzają mniejszeciała, które krążą wokół nich.Mniejsze ciała stają się po ostyg-nięciu planetami, lecz proces ichstygnięcia trwa bardzo długo. Wy-słaliśmy nasze statki w celu zbada-nia obszarów położonych poza ob-szarem ciał krążących, w strefę głę-bokiej czerni, w której nic nie wi-dać. Ten niezmierzony obszar głę-bokiej czerni oczekuje na wypełnienie go ciałami. Straciliś-my wiele statków badawczych, które zapuściły się zbytdaleko w głęboką czerń i nigdy z niej nie powróciły. Sądzę,że będzie to bardziej jasne, jeśli pokażemy ci to na jednymz ekranów. Jeśli spojrzysz na tę ramę świetlną, lepiejzrozumiesz, co staramy się ci przekazać.

Podium obróciło się i zatrzymało w chwili, gdy przednami znalazł się podświetlony ekran, na którym pojawiła siętrójwymiarowa mapa nieba ukazująca wielkie ciało central-ne świecące ognistą czerwienią, wirujące i wyrzucająceogniste kule, które zdawały się krążyć wokół niego. Wielemałych systemów słonecznych wirowało wokół ciała central-nego. Było ich tak wiele, że czasami nie można byłoodróżnić jednego od drugiego. Każde z tych ciał byłookruchem, lecz podejrzewam, że niektóre z nich były tysiącrazy większe od Ziemi.

Na krańcach ekranu obracała się wielka czarna jakatrament plama, z której nie wydobywała się ani odrobinaświatła. Ten obszar reprezentował zewnętrzną krawędźbezkresnej próżni, z której nie wrócili badacze tych istot.Niezwykły obraz zniknął i przystąpiłem do zadawania pytań.

— Skoro zbadaliście tak wielki obszar kosmosu orazciała znajdujące się w pobliżu nas, chciałbym wiedzieć, czyna którejkolwiek z planet naszego układu, nie licząc Ziemi,istnieje życie?

— Już ci mówiono, że na Marsie lub CzerwonejPlanecie, jak ją nazywacie, żyli kiedyś ludzie. Zostalizniszczeni przez istoty z mijającej was planety, podobnejdo naszej. Zostali wykorzystani i zniszczeni przez tychprzybyszy. Kolejna, najbliższa was planeta, Wenus, jestpokryta całunem i przechodzi obecnie przez stadiumprehistoryczne, podobne to tego, jakie wasza planetaprzechodziła bardzo dawno temu. Życie dopiero zaczynasię tam rozwijać. Czy będzie ono miało formę podobnądo waszej, ziemskiej, nie wiemy, niemniej ma cechycharakterystyczne, podobne do tych, jakie ma życie naZiemi.

— Czy na Masie są jakieś ślady dawnego życia?— Tak, są tam ruiny miast, które były arcydziełami

sztuki, oraz resztki czegoś, co było kiedyś potężnym sys-temem wodnym używanym głównie do celów komunikacyj-nych. Po zniszczeniu go tamtejsi ludzie nie rozwinęli sys-temu podróży powietrznych. Nie rozwinęli również techno-logii porównywalnej z waszą, w jej obecnym stadium roz-woju.

— Wiele rzeczy, które mi powiedziałeś, przypominaw znacznym stopniu domysły naszych astronomów. W jakimstopniu ich przypuszczenia są prawdziwe?

— Wśród was jest wielu mądrych ludzi, zarówno męż-czyzn, jak i kobiet, którzy są w sta-nie zajść bardzo daleko, jeśli będąużywali swojej inteligencji w celachpokojowych, nie starając się znisz-czyć siebie nawzajem za pomocąprzerażających broni.

— Czy są jeszcze jakaś innezasiedlone planety w naszym sys-temie?

— Jesteście jedyną planetąw waszym systemie solarnym z lu-dzką formą życia.

— Czy istota ziemska mogłabyprzetrwać na którejkolwiek z pozo-stałych planet naszego układu?

— Nie, bez specjalnego wyposa-żenia na pewno nie.

— Jak sądzicie, czy uda się nam sięgnąć Księżyca, Marsalub Wenus?

— Tak, dotrzecie na wasz księżyc, lecz będzie to wielkierozczarowanie dla waszej rasy.

— Czy na Księżycu znajdują się minerały, które mogłybybyć użyteczne na Ziemi?

— Tak, Księżyc jest bardzo bogaty w minerały i mogędodać, czego większość ludzi nie wie, że w wielu jegokraterach znajduje się woda.

— Co było przyczyną ich powstania?— Większość z nich powstała w procesie stygnięcia,

kiedy Księżyc oderwał się od Ziemi, lecz niektóre z nichpowstały wskutek uderzeń wielkich meteorów, kiedy z ciałacentralnego wyrzucony został inny system słoneczny, mniejwięcej w tym samym czasie, kiedy powstał wasz system.

— Czy wierzycie w Boga?— To wytwór twojej rasy. Macie tu dziwne rasy i kolory

ludzi, mówicie wieloma językami i wydaje się, że wszyscyludzie w procesie swojego rozwoju pragnęli czcić coś lubkogoś. Pragnęli niczym małe dzieci uczłowieczyć idee, naktórych mogliby polegać. Ich wiara była aż tak wielka, żewydawało się im, iż od czasu do czasu zdarzają się cuda.Wszystko to zapisano, aby przyszłe pokolenia mogły o tymprzeczytać. Są to historie, które w wyniku kolejnych przeka-zów uznano w końcu za prawdę.

50 • NEXUS WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999

Page 52: Nexus 07

„Wasi ludzie są bardzopodatni na najróżniejsze

wpływy, czują się bezpieczni,dopóki mają przywódcę. Nanaszej planecie każda istotajest niezależna i sama jest

swoim przywódcą. Niektórzysą bardziej inteligentnii cieszą się szacunkiem,

lecz nie stają sięnaszymi przywódcami”.

— Co sądzisz o Jezusie Chrystusie?— To człowiek o wielkiej wierze w Boga, któremu

przypisuje się mocno przesadzone nadludzkie atrybuty. Niepotrafił ocalić siebie od śmierci, nawet jego własny naródnie uwierzył mu, mimo iż czcili tego samego Boga.

— Czy macie na swojej planecie Boga lub czyczcicie coś?

— Nie czcimy niczego, niemniej wiemy, że wielkie ciałocentralne stworzyło nas wszystkich i wyrzuciło w przestrzeń,aby powstało życie lub byśmy zostali martwym kawałkiemmaterii unoszącym się w przestrzeni.

— Co myślisz o wniebowstąpieniu Jezusa Chrystusa,skoro nie odnaleziono jego ciała?

— Przestudiowaliśmy wszystko, co dotyczy waszej plane-ty, i często zastanawialiśmy się nad waszym prymitywizmem.Łatwo jest przekonać was do czegokolwiek. Waszym przy-wódcą może być ktoś, kto potrafi ukierunkować wasząmiłość i nienawiść w pożądanym przez siebie kierunku.Wasi ludzie są bardzo podatni na najróżniejsze wpływy,czują się bezpieczni, dopóki mają przywódcę. Na naszejplanecie każda istota jest niezależna i sama jest swoimprzywódcą. Niektórzy są bardziej inteligentni i cieszą sięszacunkiem, lecz nie stają się naszymi przywódcami.W przypadku waszego religijnego przywódcy, Jezusa Chrys-tusa, najmądrzejszym człowiekiemnie był on sam, lecz ten, którywpadł na pomysł ukrycia lub znisz-czenia jego ciała, tak by po wieluwiekach ludzie mogli czerpać ko-rzyści ze świętowania jego narodzini śmierci. W przypadku waszychreligii najlepiej pozostawić wielespraw niedomówionych, dzięki cze-mu staje się to powodem wrzeniana waszej planecie.

— Czy istnieje życie po śmierci?— Na naszej planecie nie wie-

rzymy, aby istniało życie po znisz-czeniu ciała, lecz mamy to szczęście,że okres naszego życia jest pięcio-krotnie dłuższy od waszego. Niektó-rzy żyją jeszcze dłużej, lecz są to ci „wybrani”. Nie mamy nanaszej planecie chorób, lecz przyczyną śmierci wielu jestwielka czerń, która pokrywa naszą planetę, kiedy przechodziona przez rejony pewnych ciał niebieskich w swojej wędrów-ce wokół wielkiego ciała centralnego. Z tej też przyczynymieszkamy pod ziemią i zamykamy wszystkie otwory wiodą-ce na powierzchnię, aby uniemożliwić wniknięcie niebezpie-cznego gazu, który nas wtedy nęka.

— Jak wyjaśnisz opisy obserwacji duchów. Wielu ludziutrzymuje, że je widziało?

— Prawdopodobnie zdziwisz się, kiedy powiem ci, żegłęboko pod powierzchnią waszej planety w miastach-jas-kiniach żyją istoty, które mają zdolność stawania się niewi-dzialnymi, kiedy pojawiają się na powierzchni. Dość częstowłóczą się po powierzchni planety i lubią wywoływać przera-żenie w celu ukrycia kradzieży pewnych rzeczy, które zabie-rają ze sobą.

— Co według was jest przyczyną szerzącej się epidemiiraka?

— Jej główną przyczyną jest pojawienie się napędzanychbenzyną pojazdów.

— Czy znajdziemy na to lekarstwo?— Tak, wasi uczeni wynajdą odpowiednie lekarstwo.— Czy mógłbyś pokazać mi jakieś sceny z życia na waszej

planecie?

— Miałem nadzieję, że cię to zainteresuje, ale chciałem,aby to wyszło od ciebie.

W tym momencie światła przygasły, podium obróciło się,zaś ekrany na ścianie rozświetliły się scenami z życia naplanecie tych dziwnych przybyszy. Dostojna istota wciskałaguziki i pociągała za dźwignie na tablicy kontrolnej, oma-wiając sceny, które nazywała „klatkami”.

— Na pierwszej klatce zobaczysz powierzchnię naszejplanety w pewnym regionie. Jeśli przyjrzysz się uważnie,zobaczysz, jak podnoszone platformy lądownicze wyłaniająsię z wnętrza krateru wraz z potężnymi wieżami i szybamiwind. Wiele naszych miast nie ma połączeń za pomocąpodziemnych korytarzy i dlatego większość podróży odbywasię na powierzchni przy pomocy niewielkich pojazdów.

Opisując poszczególne klatki cały czas patrzył na mnie.Czułem pulsowanie w głowie i pieczenie oczu. Byłem takzafascynowany pokazem, że nie zwracałem uwagi na tęniewygodę. Wkrótce ukazała się kolejna klatka. Przedsta-wiała podziemne miasto. Było wspaniałe, oświetlone przeznieznane źródło światła, tak jakby to był dzień. Budynkipołączone były przezroczystymi, cylindrycznymi drogami.W centralnej części tych cylindrów jeździły w obu kierun-kach małe pojazdy, zaś po obu ich stronach spacerowały te

istoty.Następna klatka przedstawiała

budynek przypominający grobo-wiec lub świątynię. Wewnątrz widaćbyło ściany pokryte szufladami lubtacami. Na otwartych tacach znaj-dowały się obiekty podobne dostrusich jaj. Były one, jak mnie po-informowano, przyszłymi pokole-niami planety, które poddawanoprocesowi wylęgu, zawsze kiedy po-jawiała się czerń i pochłaniała wieleżyć. Dowiedziałem się również, żepoprzez ich wylęg uzupełniano uby-tki spowodowane śmiercią w wyni-ku wypadków.

Kolejna klatka przedstawiaładuży podziemny poligon strzelecki, na którym wiele istotćwiczyło się w używaniu dziwnej broni. Był to srebrzystyprzedmiot w kształcie rurki z wieloma przyciskami nauchwycie. Kiedy te istoty naciskały je, z broni wystrzeliwałyogniste kule, które przepalały potężne metalowe płytyumieszczone w pewnej odległości. Oświadczono mi, że tojeden z rodzajów ich broni. Jednak największe wrażeniewywarło na mnie to, że te ogniste kule po przepaleniu celuzataczały pętlę i wracały z powrotem do „strzelby”, z którejbyły wystrzelone! Kula wracała, jak gdyby „na zwolnionychobrotach”. Powodowało to powtórne naładowanie broni,ponieważ po powrocie kula była ponownie wystrzeliwana.

— Czy to najpotężniejsza z waszych broni? — za-pytałem.

— Nie, mamy broń, która jest zbyt potworna, aby ją wampokazać.

— Czy mógłbyś mi coś powiedzieć na temat jej charak-teru?

— To promień o dalekim zasięgu, który pali wszystko naswojej drodze.

— Czy używaliście kiedykolwiek tej broni w działaniachwojennych?

— Jedynie po to, aby odeprzeć najeźdźców, którzychcieli nas skrzywdzić.

— Czym żywicie się na waszej planecie?

WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999 NEXUS • 51

Page 53: Nexus 07

Szkic wykonany przez Alberta K. Bendera przedstawiającyjednego z trzech ludzi w czerni, którzy go odwiedzili. Ich oczy

świeciły jak żarówki.

WYDAWNICTWO „ZIELONE BRYGADY”FUNDACJA WSPIERANIA INICJATYW EKOLOGICZNYCHELDONEJO „VERDAJ BRIGADOJ” – „GREEN BRIGADES” PUBLISHING HOUSE

——————————ul. Sławkowska 12/24 (IV p.), 31-014 Kraków

48/12/4222264, 4222147, 4295332 w. 28, 29, 30; w. 26, [email protected]�www.most.org.pl/zb� ftp://ftp.most.org.pl/zb

konto: BOS S.A. O/Kraków nr 15401115-105428-27005-00FWIE swift: code swift ebos pl

Ekologia, ochrona środowiska i przyrody, wegetarianizmprawa ludzi, prawa zwierząt

Od maja 1989 do lipca 1999 wydaliśmy m.in.:135 numerów pisma Zielone Brygady. Pismo ekologów (ZB – pis-mo po polsku, głównie dla osób działających na rzecz szerokopojętej ekologii) – 1 egz. (68 ss. A5) za jedyne 2 zł! ZB są obecniedwutygodnikiem i kosztują w prenumeracie 2,5 zł/egz. (w tymkoszt wysyłki na terenie kraju). Dostępne są jeszcze numery 101,107-118, 120-126 po 1 zł (komplet zniżka 50 %).

— Odżywiamy się głównie roślinami przypominającymiwasze grzyby. Hodujemy ich wiele rodzajów, z których każdyma inne wartości odżywcze. Zjadamy również różne stwo-rzenia wodne pokryte skorupami. Duże plantacje zakładanew pobliżu naszych wód rodzą smakowite owoce, z którychwytwarzamy wiele naszych produktów żywnościowych.

— Dlaczego pobieracie wodę z naszych mórz, skoromacie własną na swojej planecie?

— Wody na naszej planecie nie zawierają żadnychdomieszek. Nie mamy wód podobnych do waszej wodymorskiej, która jest bardzo bogata w różne rzeczy.

— Czy będę mógł opisać swoje przeżycia, żeby innimieszkańcy Ziemi mogli was poznać?

— Nie chcemy, abyś opowiadał komukolwiek o tym, coci się przydarzyło. Musisz zachować to wszystko w sekrecie.Do dzisiaj byłeś posłuszny tej zasadzie, mimo iż twojezachowanie nie było spowodowane strachem przed konsek-wencjami z naszej strony. Dopóki posiadasz ten mały kawa-łek metalu, znajdujesz się w naszej mocy.

— Dlaczego w towarzystwie tych, którzy odwiedzająmnie w domu, boli mnie głowa?

— Potrafimy wtargnąć do twojego umysłu i przejąćkontrolę nad twoim ciałem.

— Czy istnieje jakiś sposób, przy pomocy którego mog-libyście przekonać mnie, że to nie sen? Czy moglibyście,powiedzmy, wykonać jakiś manewr lub ukazać się w pobliżumojego domu, tak aby również inni zdali sobie sprawęz waszego istnienia, zwłaszcza ci, którzy nie wierzą w ist-nienie latających spodków?

— Możemy zaaranżować wydarzenie, które będzie sta-nowiło dowód przeznaczony na twój użytek, ale nie chcemy,abyś opowiadał komukolwiek o jego genezie. Za kilka dniwyślemy jeden z naszych małych pojazdów w rejon twojego

miejsca zamieszkania, który wystrzeli ognistą kulę, którazniszczy coś mało wartościowego. Nie zrobimy nikomukrzywdy, niemniej to wydarzenie może wywołać duże pod-niecenie w twojej społeczności.

— Czy stanie się to w pobliżu mojego domu?— Będzie to na tyle blisko niego, żebyś mógł usłyszeć

i zobaczyć rezultat.Dostojna istota podniosła się nagle i zrozumiałem, że

wywiad dobiegł końca. Pożegnała mnie, po czym wszyscytrzej członkowie mojej eskorty zbliżyli się do niej i przyłożyliswoje metalowe krążki do jej czoła. Powiedzieli, że mamzrobić to samo. Następnie dostojna istota opuściła pomiesz-czenie w taki sam sposób, w jaki doń weszła.

Moja trzyosobowa eskorta zaprowadziła mnie z powro-tem do jednoszynowego pojazdu, którym udaliśmy się domałej metalowej rampy, z której weszliśmy do statku kos-micznego. Chociaż temperatura musiała być bardzo niska,nie czułem żadnej jej zmiany. Okazało się, że kurczowościskam swój metalowy krążek i kiedy lekko rozluźniałemuścisk, z miejsca poczułem chłód. Być może ten metaluodparniał mnie na zmiany temperatury. Nigdy nie przyszłomi do głowy zapytać ich o to.

Kiedy schodziłem metalowymi stopniami na dno jaskini,moi trzej konwojenci zatrzymali mnie nagle i uformowaliwokół mnie koło. Dotknęli swoimi metalowymi krążkamimojego czoła i znowu straciłem przytomność.

Kiedy się ocknąłem, stałem pośrodku mojej samotni.Wciąż czułem ból głowy i pieczenie oczu. Miałem wrażenie,że jestem opuchnięty. Usiadłem na łóżku i potarłem rękamioczy i głowę. Znowu zastanawiałem się, czy nie postradałemprzypadkiem zmysłów. Może cierpiałem na jakiś rodzajobłędu? Czyżby to i pozostałe przeżycia były tylko snem?Pomyślałem, że dobrze by było pójść z tym do lekarza.

Nagle zdałem sobie sprawę, że nie mam już w rękumetalowego krążka i moje obawy w jednej chwili wzrosły.Podbiegłem do szkatułki i otworzyłem ją. Na dnie pudełkależał jak przedtem błyszczący metalowy krążek! Podniosłemgo i w chwili gdy to zrobiłem, ból ponad oczami wzmógł się.Kiedy położyłem krążek na miejsce, ból ustał. Zamknąłemszkatułkę i podszedłem do łóżka, aby się na nim położyć.Kładąc się, spojrzałem na zegarek. Była czwarta rano. Niebyło mnie przez sześć godzin! Zostało mi zaledwie kilkagodzin na sen. Rano musiałem być w pracy. Wyciągnąłemsię wygodnie na łóżku i z miejsca zasnąłem.�

Przełożył Jerzy Florczykowski

52 • NEXUS WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999

Page 54: Nexus 07

STWÓRCY SKRZYDEŁWywiad z dezerterem

(pierwszy wywiad z drem Andersonem)

CZĘŚĆ 2

P oniżej zamieszczamy pierwszy z pię-ciu wywiadów, jakich dziennikarce

Anne udzielił dr Anderson po tym, jakskontaktował się on z nią w sprawie od-krycia kapsuły czasowej Stwórców Skrzy-deł, a następnie zniknął. Rozmowa ta od-była się 27 grudnia 1997 roku, zaś jejprzebieg został zarejestrowany na taśmiemagnetofonowej za zgodą dra Andersona.Jak dotąd, na internetowej stronie Stwór-ców Skrzydeł znalazły się tylko dwa wy-wiady – niniejszy oraz następny, prze-prowadzony dzień później. Według Annesą to wierne zapisy magnetofonowychnagrań, które pozwalają lepiej zrozumiećnaturę odkrycia z Ancient Arrow oraz jegoimplikacje.

Anne twierdzi, że ten zapis precyzyj-nie oddaje przebieg wywiadu, z zacho-waniem słownictwa i gramatyki dra An-dersona – ze względów redakcyjnych do-konaliśmy jednak kilku poprawek.

Wydawca

Anne: Poczynił pan szereg intere-sujących uwag w związku z projektemAncient Arrow. Czy może pan przypo-mnieć, na czym polegał pański udziałw tym przedsięwzięciu i dlaczego po-stanowił pan wycofać się z niego?

Dr Anderson: Zostałem zatrud-niony do odcyfrowania i przetłuma-czenia symbolicznych rysunków zna-lezionych w miejscu odkrycia. Posia-dam bogate doświadczenie w zakresielingwistyki i starożytnych tekstów.Mówię płynnie 30 różnymi językamioraz 12 innymi, które oficjalnie uzna-no za wymarłe. Wybrano mnie do

tego zadania z uwagi na moje umiejęt-ności lingwistyczne oraz wprawęw rozszyfrowywaniu symbolicznych ry-sunków, takich jak petroglify lub hie-roglify. W projekcie Ancient Arrowuczestniczę od samego początku, kie-dy to ACIO1 przejęło go od NSA. Napoczątku uczestniczyłem w pracachrekonstrukcyjnych na miejscu odkry-cia razem z zespołem siedmiu innychnaukowców z ACIO. Zbadaliśmywszystkie dwadzieścia trzy komory ka-psuły czasu Stwórców Skrzydeł i skata-logowaliśmy znalezione w nich przed-mioty. Po zakończeniu prac odkryw-czych zacząłem coraz bardziej koncen-trować się na ich niezwykłym językui opracowaniu indeksu tłumaczeń naangielski. Było to zajęcie szczególnieżmudne, ponieważ optyczny dysk zo-stał znaleziony dopiero w 23 komorze,a do tego okazał się trudny do odczyta-nia w oparciu o nasze technologie.Założyliśmy, że zapisano na nim więk-szość informacji, które Stwórcy Skrzy-deł chcieli nam przekazać. Nie potrafi-liśmy jednak ustalić, w jaki sposóbzastosować symboliczne rysunki ześciennych malowideł do odkodowaniadysku. Postanowiłem opuścić projektpo tym, jak udało mi się opracowaćkod dostępu do optycznego dysku.Wkrótce potem zacząłem odczuwaćcoś, co mogę jedynie opisać jako obec-ność Stwórców Skrzydeł. Miałem wra-żenie, że wciąż mnie odwiedzają…a nawet pomagają w pracy…

Anne: Jakie mam pan dowody nato, że te „odwiedziny” rzeczywiściemają miejsce?

Dr Anderson: Siedemdziesiąt go-dzin tygodniowo spędzałem przy roz-

szyfrowywaniu symbolicznych rysun-ków i trwało to przez około osiemmiesięcy. W ciągu tego czasu wypró-bowałem wszelkie przychodzące mido głowy kombinacje na stworzeniekodu dostępu do optycznego dysku.Byłem przeświadczony, że jest to je-dyny sposób na jego otwarcie. Byłemrównież przeświadczony, że to zada-nie celowo obarczono wysokim stop-niem trudności, przynajmniej z punk-tu widzenia naszych dzisiejszych móz-gów. Wysiłek włożony w rozszyfrowa-nie ich języka był zarazem swoistymćwiczeniem dla tej części mojego mó-zgu czy też systemu nerwowego, któraumożliwiała porozumiewanie się z ni-mi. Zacząłem słyszeć ich głosy. Naj-pierw były to pojedyncze słowa… po-tem całe zdania… może jedno nadzień. To nie miało większego sen-su… to, co słyszałem. Któregoś dniapracowałem jednak nad rysunkiemz komory i zauważyłem, że coś sięw nim porusza. Jeden z symboli poru-szył się i absolutnie nie było to złu-dzenie czy gra światła. Wówczas zro-zumiałem, że Stwórcy Skrzydeł mogąsię ze mną kontaktować, że podróżująprzez czas do mojego czasu, a ichmalowidła w jakiś sposób pełnią rolęwrót, dzięki którym mogą przenikaćprzez czas. Wtedy właśnie zacząłemsłyszeć ich instrukcje, czy też, mówiącbardziej precyzyjnie, myśli. Odbiera-łem obrazy pokazujące, w jaki sposóbwykorzystać język sumeryjski do roz-szyfrowania ich symbolicznych rysun-ków. Myślałem, że tracę rozum, żeumysł płata mi figle… że jestem prze-pracowany i potrzebuję urlopu. Wsłu-chiwałem się jednak w owe głosy,

WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999 NEXUS • 53

Page 55: Nexus 07

gdyż to, co mi przekazywały, byłocałkiem rozsądne. Kiedy zakończy-łem pracę nad kodem dostępu i oka-zało się, że jest on prawidłowy, uzna-łem, że rzeczywiście nawiązałem z ni-mi kontakt.

Anne: Czy powiedział pan komuśo tym… to znaczy, o tym, że nawiązałpan łączność ze Stwórcami Skrzydeł?

Dr Anderson: Zachowałem to w ta-jemnicy. Nie byłem pewien, czy zdo-łam wyjaśnić to zjawisko, nie chciałemteż budzić podejrzeń. Zająłem sięwięc swoimi sprawami i przystąpiłemdo opracowywania indeksów tłuma-czeń do 8110 stron tekstu zapisanychna optycznym dysku. Było rzeczą nie-zwykle istotną, abyśmy otrzymali do-kładny indeks, gdyż pozwalało to za-chować znaczenie ich języka… Nazy-waliśmy to „granulacją tłumaczenia”.A kiedy przystąpiłem do przekładuoptycznego dysku, zacząłem dostrze-gać fragmenty obrazów ukazującychStwórców Skrzydeł… coś jak hologra-my, które pojawiały się i znikały w cią-gu zaledwie kilku sekund. W sumieodwiedzili mnie trzykrotnie – za każ-dym razem w moim domu w nocy– i powiedzieli, że wybrali mnie naswojego rzecznika. Zapytałem oczywi-ście: „Dlaczego ja, a nie Piętnastka?”Odpowiedzieli, że Piętnastka nie mógłzabierać głosu w ich imieniu, ponie-waż był już pionkiem Corteum.

Anne: Opowiedz mi o Piętnastce.Jaki on jest?

Dr Anderson: Piętnastka to ge-niusz o niezrównanej inteligencjii wiedzy. Stoi na czele Grupy Labi-ryntu od chwili jej utworzenia w roku1963. Kiedy wstąpił do ACIO w roku1956, miał zaledwie 22 lata. Myślę, żeodkryli go na tyle wcześnie, że niezdążył wyrobić sobie reputacji w krę-gach naukowych. Był zbuntowanymgeniuszem, który pragnął budowaćkomputery tak potężne, żeby możnabyło z ich pomocą podróżować w cza-sie. Może pani sobie wyobrazić, jakmusieli na to zapatrywać się w poło-wie lat pięćdziesiątych jego nauczy-ciele. Nie muszę dodawać, że nikt nietraktował go poważnie. Nakazano muprzestrzegać akademicki protokółi zabrać się do poważnych badań.Piętnastka trafił do ACIO dziękizwiązkom tej organizacji z Laborato-riami Bella. W Laboratoriach Belladowiedzieli się o jego geniuszu i za-trudnili go u siebie, gdzie szybko wy-przedził założony harmonogram ba-dań, aby wcielić w życie swoją wizjępodróży w czasie.

Anne: Dlaczego tak bardzo inte-resował się podróżami w czasie?

Dr Anderson: Nie ma co do tegopewności. Poza tym jego powody mo-gły ulegać zmianom w miarę upływuczasu. Przyjmuje się, że chodziło muo opracowanie Technologii CzystejTablicy, czyli BST (Blank Slate Tech-nology). BST jest formą podróżyw czasie pozwalającą zmieniać bieghistorii w tak zwanych „punktach in-terwencji”. Punkty interwencji toprzyczynowe ośrodki energii tworzą-ce ważne wydarzenia, jak na przykładrozpad Związku Radzieckiego albokosmiczny program NASA. BST jesttechnologią o najwyższym stopniu za-awansowania, i każdy, kto ją posiada,może obronić się przed wszelkimiagresorami. Piętnastka z upodoba-niem powtarzał, że stanowi ona„klucz do wolności”. Proszę pamię-tać, że ACIO jako pierwsze stykałosię z pozaziemskimi technologiamii pracowało nad ich wykorzystaniemw celach cywilnych oraz wojskowych.Istoty pozaziemskie zyskały do nasdostęp, a niektóre z nich napędziłyACIO porządnego stracha.

Anne: Dlaczego?Dr Anderson: Zawarto umowy po-

między naszym rządem – reprezento-wanym przez NSA – i pozaziemskąrasą, zwaną powszechnie „Szaraka-mi”. W zamian za współpracę mogłyone pozostawać w cieniu i prowadzićw całkowitej tajemnicy eksperymentybiologiczne. Był jeszcze nieudany pro-gram transferu technologii (TTP), aleto już zupełnie inna historia. Jednaknie wszystkim Szarakom przyświecałten sam cel. Pewne ich grupy patrzyłyna ludzi tak samo, jak my patrzymy nazwierzęta doświadczalne. Dokonująwzięć ludzi oraz zwierząt i postępujątak od 48 lat. Prowadzą biologiczneeksperymenty, które mają określić,w jaki sposób ich genetykę możnadostosować do genetycznej budowyludzi oraz zwierząt. Ich zainteresowa-nia nie są do końca zrozumiałe, jeślijednak wierzyć ich twierdzeniom, wią-żą się one z zachowaniem ich gatun-ku, który jest bliski zagłady. Obawiająsię, że ich system biologiczny nie za-pewnia emocjonalnego rozwoju po-zwalającego w sposób odpowiedzialnyzapanować nad osiągnięciami techno-logicznymi. Szaraki nawiązały kontaktz Piętnastką, gdy pracował w ACIO.Proponowały program transferu tech-nologii na pełną skalę, ale Piętnastkaich odprawił. Uruchomił już programTTP we współpracy z Corteum, uwa-żał ponadto, że Szaraki są zbyt słabeorganizacyjnie, aby dotrzymać danychobietnic. Co więcej, technologia Cor-teum znacznie przewyższała techno-

logię Szaraków… być może z wyjąt-kiem ich implantów pamięci oraz te-chnologii hybrydyzacji genetycznej.Tym niemniej Piętnastka i cała GrupaLabiryntu starannie rozważali zawar-cie przymierza z Szarakami, chociażbypo to, aby mieć bezpośredni wglądw realizację deklarowanych przez nichcelów. Piętnastka lubił wiedzieć, cow trawie piszczy, toteż w końcu zawar-liśmy porozumienie przewidujące wy-mianę informacji w ograniczonym za-kresie. Zapewniliśmy im dostęp donaszych systemów informacyjnychw zakresie genetyki oraz ich wyjątko-wych potrzeb z uwzględnieniem całe-go szeregu kryteriów, takich jak za-chowania fizyczne, emocjonalne bądźpsychiczne, oni zaś udostępnili namswoje odkrycia genetyczne. Szaraki,a właściwie większość istot pozaziems-kich, porozumiewają się z ludźmi wy-łącznie za pomocą jakiejś formy tele-patii, zwanej przez nas „telepatią su-gestywną”, ponieważ odnosimy wra-żenie, że Szaraki prowadzą rozmowęw taki sposób, aby osiągnąć zamierzo-ny cel. Innymi słowy, oni zawsze wie-dzą, do czego chcą dojść, my zaś nigdynie wiemy, czy jesteśmy pionkamiw ich grze, czy też wyciągamy wnioskinaprawdę samodzielnie. Myślę, żewłaśnie dlatego Piętnastka nie dowie-rzał Szarakom. Uważał, że manipulu-ją one rozmową, tak aby osiągnąć jaknajkorzystniejszy dla siebie rezultat,nie zaś korzyść obopólną. Właśnie naskutek braku zaufania Piętnastka niechciał porozumienia bądź też TTP,które by miały związek z naszymidziałaniami w ramach ACIO lub Gru-py Labiryntu.

Anne: Czy Szaraki wiedziały o ist-nieniu Grupy Labiryntu?

Dr Anderson: Nie sądzę. Były ogó-lnie przeświadczone, że ludzie nie sąna tyle przebiegli, aby ukryć swojecele. Nasza analiza wskazuje, że Sza-raki dysponowały inwazyjnymi tech-nologiami, które dawały im fałszyweinformacje o słabości przeciwnika.Nie twierdzę, że jesteśmy ich wroga-mi, ale nigdy im nie ufaliśmy, o czym,jak sądzę, powszechnie wiadomo.Wiedzieli natomiast, że ACIO dys-ponuje technologiami oraz umysłamiznacznie wykraczającymi ponad prze-ciętną dla ludzkiej populacji i przeja-wiali nieco szacunku, a może nawetlęku wobec naszych możliwości. Ni-gdy natomiast nie pokazywaliśmy imnaszych najnowszych technologii aninie rozmawialiśmy o kosmologii czyteż najnowszych osiągnięciach fizyki.Najbardziej interesowały ich nasze in-formacyjne bazy danych i to był ich

54 • NEXUS WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999

Page 56: Nexus 07

podstawowy cel, jeśli idzie o ACIO.Piętnastka był podstawowym łączni-kiem z Szarakami, gdyż wyczuwaływ nim wyjątkowy intelekt. Szarakipatrzyły na Piętnastkę jak na ziemskiodpowiednik CEO.

Anne: W jaki sposób Piętnastkazostał szefem zarówno ACIO, jaki Grupy Labiryntu?

Dr Anderson: Był Dyrektorem Ba-dań, gdy w roku 1958 w ACIO po razpierwszy dowiedziano się o Corteum.Z racji swojej pozycji w naturalnysposób został wybrany do oceny ichtechnologii i ustalenia jej wartości dlaACIO. Corteum natychmiast go polu-biło, toteż jedna z pierwszych decyzjiPiętnastki polegała na zastosowaniutechnologii akceleratora inteligencjiCorteum na własnej osobie. Mniejwięcej po trzech miesiącach ekspery-mentów, spośród których większośćnie została odnotowana w raportachdla ówczesnego dyrektora ACIO,Piętnastką owładnęła wizja stworze-nia BST. Dyrektor naczelny poczułstrach wobec tak wielkiej determinacjiPiętnastki. Czuł, że taki programo wątpliwym rezultacie pochłonie zbytwiele środków ACIO. Piętnastka byłna tyle pozbawiony skrupułów, żez pomocą Corteum założył Grupę La-biryntu. Corteum również interesowa-ło się BST, z podobnych powodów coPiętnastka. Klucz do wolności, jak goniekiedy zwano, stał się naczelnymcelem Grupy Labiryntu, zaś Corteumi Piętnastka stali się jej członkami-założycielami. W ciągu kilku następ-nych lat Piętnastka zebrał śmietankęnaukowego personelu ACIO i poddałgo programowi akceleracji inteligen-cji, zbliżonemu do tego, jaki przeszedłsam. Miał nadzieję stworzyć w tensposób grupę uczonych zdolnych do-prowadzić we współpracy z Corteumdo wynalezienia BST. W opinii Pięt-nastki ACIO było nadmiernie kontro-lowane przez NSA, zaś organizacji tejbrakowało dojrzałości, aby w sposóbodpowiedzialny wykorzystać techno-logie, które miały powstać w miaręrozwoju Grupy Labiryntu. Z tego po-wodu Piętnastka planował przejęcieACIO, w czym mieli mu pomóc świe-żo pozyskani zwolennicy. Doszło dotego kilka lat przed nawiązaniem kon-taktu przez ACIO ze mną. Mój oj-czym silnie sympatyzował z celamiPiętnastki i dopomógł mu w osiągnię-ciu stanowiska dyrektora naczelnegoACIO. Piętnastka został dyrektoremw okresie pewnej niestabilności, alejuż po roku pewnie zarządzał zarównoACIO, jak i Grupą Labiryntu. Jak jużwspomniałem, postrzegano go jako

CEO tej planety, którym w istocie jest.Spośród kontaktujących się z ludzkoś-cią istot pozaziemskich jedynie Cor-teum rozumie rolę Piętnastki. Ma onbowiem wyjątkową wizję stworzeniaBST, w której skupia się na najistot-niejszych czynnikach technologicz-nych oraz ludzkich, dzięki którym sta-nie się to możliwe.

Anne: Dlaczego BST jest takie wa-żne dla Piętnastki i Grupy Labiryntu?

Dr Anderson: ACIO posiada do-stęp do wielu starożytnych tekstówzawierających proroctwa dotycząceZiemi. Zostały one zgromadzonew ciągu ostatnich kilkuset lat poprzeznaszą sieć tajnych organizacji, do któ-rych należymy także i my. Owe staro-żytne teksty nie są znane instytucjomnaukowym, mediom, czy społeczeńst-wom. Zawarte w nich opisy wiekudwudziestego pierwszego naprawdęrobią wrażenie. Piętnastka zapoznałsię z nimi stosunkowo wcześnie, gdyzostał dyrektorem badań w ACIOi właśnie owa wiedza rozbudziław nim pragnienie opracowania BST.

Anne: Co to za proroctwa i kto jestich autorem?

Dr Anderson: Proroctwa te są dzie-łem wielu osób, w znacznej mierzenieznanych i anonimowych. Gdybymwymienił ich nazwiska, nic by one paninie powiedziały. Widzi pani, duszamoże dokonać podróży w czasie z po-ziomu obserwacyjnego. Innymi słowy,pewne osoby mogą przemieszczać sięw obszary tak zwanego „czasu piono-wego”, gdzie mogą oglądać przyszłewydarzenia z wielką przejrzystością,ale nie są w stanie dokonać w nichjakichkolwiek zmian. Są również oso-by, które w naszej opinii weszły w kon-takt ze Stwórcami Skrzydeł i uzyskałyinformacje o przyszłości, które zapisa-ły w symbolicznych rysunkach lub ma-rtwych językach, takich jak sumeryjs-ki, maja bądź chakobsan. Wiadomościte czy też proroctwa zawierają kilkaspójnych wątków lub tematów doty-czących wydarzeń mających nastąpićna początku 21 wieku, około roku2011. Najważniejszy z nich to infiltrac-ja rządów największych państw świata,nie wyłączając Narodów Zjednoczo-nych, przez obcą rasę. Rasa ta todrapieżniki dysponujące niezwyklewyrafinowanymi technologiami, po-zwalającymi im integrować się z rasa-mi ludzkimi. Inaczej mówiąc, są oniw stanie udawać humanoidy, choć taknaprawdę są mieszaniną człowiekai androida. Rasa ta ma stworzyć rządświatowy i przejąć całą władzę wyko-nawczą. Będzie to ogromne wyzwaniedla zbiorowej inteligencji rodzaju lu-

dzkiego, w znacznej mierze decydują-ce o przetrwaniu gatunku. Teksty teutrzymywane są w tajemnicy, ponie-waż są zbyt przerażające. Ich opubli-kowanie mogłoby doprowadzić doapokaliptycznych prześladowań i po-wszechnej paranoi…

Anne: Czy dobrze rozumiem?Chce pan powiedzieć, że anonimowiprorocy, żyjący nie wiadomo gdziei kiedy, mieli wizję naszej przyszłości,naszej rasy zdominowanej przez ro-boty? Czy zdaje pan sobie sprawę, jakniewiarygodnie to brzmi?

Dr Anderson: Tak… wiem, żebrzmi to nieprawdopodobnie. Alemniej wyraziste wersje tego samegoproroctwa można znaleźć w naszychtekstach religijnych. Obca rasa jestw nich sportretowana jako Anty-chryst, uosobiona w postaci Lucyfera.Strażnicy tych tekstów uznali, że w ta-kiej formie proroctwo nadaje się dorozpowszechnienia, to znaczy po usu-nięciu wzmianki o obcej rasie.

Anne: Dlaczego? I kto właściwiedecyduje, co wolno nam czytać, a cze-go nie? Czy sugeruje pan istnienietajnego komitetu wydawniczego, któ-ry przegląda książki przed ich rozpo-wszechnieniem?

Dr Anderson: To bardzo skompli-kowany temat. Mógłbym przez całydzień zaznajamiać panią z ogólną stru-kturą tej kontroli informacji. Niemalwszystkie największe biblioteki świataposiadają zbiory informacji niedostęp-nych dla publiczności. Mają do nichdostęp jedynie uczeni bądź osobyuprawnione i to zazwyczaj wyłączniena miejscu. To samo dotyczy manu-skryptów, które zawierały kontrower-syjne teorie pozostające w rażącejsprzeczności z akceptowanym syste-mem wierzeń swoich czasów. Dziełatakie były zakazane przez szereg źródeł– Watykan, uniwersytety, rządy i inneinstytucje. Pisma takie są wyszukiwaneprzez tajne organizacje, których celemjest gromadzenie i przechowywaniezawartych w nich informacji. Są tobardzo potężne, bogate organizacje,które mogą więc kupować oryginalnemanuskrypty za stosunkowo niedużepieniądze. Większość takich pism uwa-żana jest za fałszywe, toteż bibliotekiczęsto pozbywają się ich bardzo chęt-nie za drobną opłatą lub w formiedarowizny. Większość takich oryginal-nych dokumentów nigdy nie była pub-likowana, jako że pochodzą one z cza-sów, gdy nie znano jeszcze druku.Istnieje cała sieć tajnych organizacji,luźno powiązanych ze sobą poprzezrynki finansowe oraz zainteresowaniebiegiem wydarzeń na świecie. Stanowią

WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999 NEXUS • 55

Page 57: Nexus 07

one zazwyczaj centra siły dla systemówmonetarnych krajów, w których dzia-łają, należąc tam do ścisłej elity. ACIOma powiązania z tą siecią wyłączniedlatego, że w myśl powszechnej opinii,jak najbardziej zgodnej z prawdą, dys-ponuje ona najlepszą na świecie tech-nologią, która może być odsprzedanaza zyski z manipulacji rynkowych. Codo komitetu redakcyjnego… nie, tatajna sieć organizacji nie dokonujecenzury książek przed publikacją. Jejzainteresowanie ogranicza się wyłącz-nie do starożytnych manuskryptówi tekstów religijnych. Szczególnie in-teresują ich proroctwa, ponieważ wie-rzą w koncepcję czasu pionowegoi przejawiają szerokie zainteresowaniezmianami środowiska w skali makro,które mogą oddziaływać na ekonomię.Wie pani, dla większości z nich jedynągrą, w jaką warto grać na tej planecie,jest zdobycie bogactwa i władzy po-przez manipulację kluczowymi danymidecydującymi o stanie ekonomii tegoświata.

Anne: Jeżeli więc tak dobrze znająprzyszłość i wierzą w te proroctwa, toco robią, aby uchronić nas przed ob-cymi najeźdźcami?

Dr Anderson: Pomagają w finan-sowaniu ACIO. Ten kolektyw organi-zacji dysponuje ogromnym bogact-wem – większym niż jest to w staniesobie wyobrazić większość rządówświata. ACIO dostarcza im techno-logii pozwalającej manipulować ryn-kiem pieniężnym i corocznie uzyski-wać dochód idący w dziesiątki miliar-dów dolarów. Nie wiem nawet, jakie-go rzędu może być to zbiorowe boga-ctwo. ACIO zdobywa również fun-dusze ze sprzedaży swoich technolo-gii tym organizacjom w zakresie ichochrony i bezpieczeństwa. Wynaleź-liśmy najlepsze na świecie systemybezpieczeństwa, zarówno niewykry-walne, jak i nie do przełamania dla siłzewnętrznych, takich jak CIA i dawneKGB. Finansują ACIO, ponieważuznają Piętnastkę za najinteligent-niejszego spośród wszystkich ludzii wiedzą o jego pragnieniu rozwinię-cia BST. Postrzegają tę technologięjako najlepsze zabezpieczenie przedspełnieniem proroctwa i jednocześnieśrodek kontroli nad światem oraz go-spodarkami poszczególnych krajów.Wiedzą również, że Piętnastka za-jmuje strategiczną pozycję w dziedzi-nie badań nad obcymi technologiamii mają nadzieję, że na styku jegogeniuszu oraz obcych technologii,które ACIO próbuje sobie przyswoić,możliwe będzie opracowanie BST,zanim spełni się proroctwo.

Anne: Ale skąd to nagłe zaintere-sowanie kapsułą czasu StwórcówSkrzydeł? Jaką rolę odgrywa onaw sprawie BST?

Dr Anderson: Początkowo nie do-strzegaliśmy związku między projek-tem Ancient Arrow i poszukiwaniemBST. Musi pani zrozumieć, że kapsułaczasu to ciąg 23 komór dosłowniewyrąbanych w ścianie położonego naodludziu kanionu, jakieś 80 mil (128km) na północny wschód od kanionuChaco w Nowym Meksyku. Jest to bezwątpienia najbardziej zdumiewająceodkrycie archeologiczne wszechcza-sów. Gdyby naukowcom pozwolonozbadać to miejsce wraz ze wszystkiminietkniętymi eksponatami, bylibywstrząśnięci niezwykłością tego znale-ziska. Początkowo zakładaliśmy, że jestto coś w rodzaju kapsuły czasu pozosta-wionej na Ziemi przez jakąś pozaziems-ką cywilizację w VIII wieku. Nie mogli-śmy jednak zrozumieć, dlaczego zawar-ta w niej sztuka w oczywisty sposób byłareprezentatywna dla Ziemi, o ile rzeczjasna była to kapsuła czasu. Jedynymlogicznym wnioskiem, jaki się nasuwał,było założenie, że przedstawiała onaprzyszłą wersję ludzkości. Nie mieliśmyjednak co do tego pewności, dopóki nieuzyskaliśmy dostępu do optycznegodysku i nie przetłumaczyliśmy pierw-szych zawartych na nim dokumentów.Kiedy w pełni pojęliśmy, w jaki sposóbStwórcy Skrzydeł chcieli być zrozumia-ni, przystąpiliśmy do sprawdzania ichtwierdzeń w oparciu o odkryte w komo-rze malowidła, poezję, muzykę, filozo-fię oraz przedmioty materialne. Prze-prowadzone analizy dały nam pewność,że Stwórcy Skrzydeł są autentyczni, a tooznacza, że nie tylko podróżowaliw czasie, ale dysponowali również jakąśformą BST…

Anne: Dlaczego zakłada pan, żedysponowali BST?

Dr Anderson: Jesteśmy przekona-ni, że budowa kapsuły czasu zajęła imco najmniej dwa miesiące. To wyma-gało od nich otwarcia okna w czasie,utrzymywania go w stanie otwartymi fizycznych działań w określonychramach czasowych. Są to podstawowewymogi, jakie musi spełniać BST. Po-nadto w takiej sytuacji niezbędna jestumiejętność precyzyjnego wyborupunktów interwencji, zarówno podwzględem czasu, jak i przestrzeni. Je-steśmy przekonani, że to potrafią,czego dowiedli swoją kapsułą czasu.Co więcej, pozostawione przez nichurządzenia techniczne są przejawemtechnologii przewyższającej naszą takbardzo, że nawet nie potrafiliśmy zro-zumieć zasad ich działania. Żadna ze

znanych nam pozaziemskich ras niedysponuje tak bardzo rozwiniętymitechnologiami, żebyśmy nie potrafiliich przetestować, przejąć na własnyużytek i wreszcie ulepszyć. Tymcza-sem technologie, jakie zastaliśmyw Ancient Arrow, stanowiły komplet-ną zagadkę i nie poddawały się żad-nym testom. Uważaliśmy je za takzaawansowane, że aż bezużytecznez naszego punktu widzenia, co – choćmoże się to wydać dziwne – jest najlep-szym znakiem rozpoznawczym szcze-gólnie zaawansowanej technologii.

Anne: Tak więc doszliście downiosku, że Stwórcy Skrzydeł posia-dali BST. W jaki sposób zamierzaliś-cie zdobyć tę wiedzę?

Dr Anderson: Nie wiedzieliśmy te-go i po dziś dzień wiedza na ten tematjest raczej ulotna. ACIO od czterechlat kieruje swoich najlepszych ludzido pracy nad tym projektem. Stwo-rzyłem teorię zakładającą, że kapsułaczasu to zakodowane urządzenie dołączności. Doszedłem do takiegowniosku po odkryciu, że osoba którapodejmowała trud pracy nad różnymisymbolicznymi rysunkami, zagłębiałasię w zawartą w kapsule sztukę orazfilozofię i doznawała zmian w central-nym systemie nerwowym, które przy-czyniały się do poprawy inteligencji.Moim zdaniem był to podstawowy celkapsuły czasu – przyśpieszyć rozwójinteligencji, tak by nie tylko możliwestało się opracowanie BST, ale takżejego praktyczne wykorzystanie…

Anne: Chyba nie nadążam. Jakizwiązek ma BST z inteligencją?

Dr Anderson: BST to specyficznąforma podróży w czasie. Science fic-tion traktuje to zagadnienie jako rela-tywnie proste i relatywnie jednowy-miarowe. Podróż w czasie z pewnoś-cią nie jest jednowymiarowa. Nawetzaawansowane technologicznie Cor-teum i Szaraki nie zdołały jeszczewyprodukować odpowiednika BST.Są zdolni do prostych podróży w cza-sie, lecz nie potrafią oddziaływać naczas, do którego podróżują. Inaczejmówiąc, mogą cofnąć się w czasie, alekiedy już dotrą na miejsce, nie mogązmienić biegu wypadków, ponieważznajdują się w stanie biernych obser-watorów. Na przestrzeni ostatnich 30lat Grupa Labiryntu przeprowadziłasiedem eksperymentów związanychz podróżami w czasie. Jedyny jedno-znaczny wniosek wypływający z nichto stwierdzenie, że podróżującaw czasie osoba stanowi zmienną in-tegralną z technologią wykorzystanądo podróży. Innymi słowy, osoba i te-chnologia muszą być starannie dopa-

56 • NEXUS WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999

Page 58: Nexus 07

sowane. Wiele przemawia za tym, żeGrupa Labiryntu dysponuje już BST,brakuje jej natomiast czasowego od-powiednika astronauty, który byłbyw stanie dostosować się odpowiedniodo technologii i w ułamku sekundydokonać wymaganych przez BST re-gulacji. Grupa Labiryntu nigdy niezastanawiała się poważnie nad czyn-nikiem ludzkim w BST i integralnoś-cią człowieka z tą technologią. Nie-którzy z nas brali udział w opracowy-waniu indeksów przekładu językaStwórców Skrzydeł i to właśnie tagrupa zaczęła sobie uświadamiać, żeto właśnie na tym polegała naturakapsuły czasu – na powiększeniu in-teligencji i aktywacji nowych doznańzmysłowych decydujących dla prawid-łowego działania BST.

Anne: Wciąż nie rozumiem, co do-prowadziło pana do takiego wniosku.

Dr Anderson: Kiedy przetłumaczy-liśmy pierwszych trzydzieści stron tek-stu z dysku optycznego, dowiedzieliś-my się kilku ciekawych rzeczy o Stwó-rcach Skrzydeł i ich filozofii. Krótkomówiąc, ich zdaniem trójwymiarowe,postrzegane za pomocą pięciu zmys-łów otoczenie, do jakiego dostosowałsię człowiek, stanowi przyczynę tego,iż wykorzystujemy zaledwie drobnyułamek naszej inteligencji. Twierdząoni, że kapsuła czasu stanowi pomostmiędzy trójwymiarowym, pięciozmys-łowym światem, a światem wielowy-miarowym i siedmiozmysłowym. We-dług mnie oni uważają, że chcąc za-stosować BST podróżnik musi działaćw wielowymiarowej, siedmiozmysło-wej przestrzeni. W przeciwnym raziepraca z BST przypominać będzie sy-tuację z przysłowiowym wielbłądemi uchem igielnym, czyli, krótko mó-wiąc, będzie niemożliwa.

Anne: To brzmi rozsądnie. Dlacze-go zatem nie mogła w to uwierzyćACIO?

Dr Anderson: Tak naprawdę inic-jatywa ta wypłynęła ze strony GrupyLabiryntu, a nie ACIO. Czynię tozastrzeżenie jedynie po to, aby za-chować dokładność, a nie dlatego, żeodnoszę się krytycznie do pani pyta-nia. Piętnastka nie mógł uwierzyć, żekapsuła czasu może uaktywnić czy teżstworzyć pomost, dzięki któremu ktośmógłby zostać podróżnikiem. Praw-dopodobieństwo czegoś takiego wy-dawało mu się niezmiernie małe.Czuł, że w kapsule może znaleźć tech-nologię BST, nie wierzył natomiast,że do jej uruchomienia wystarczy za-ledwie odpowiednie szkolenie czy teżrozwój. Innym rezultatem obcowaniaz zawartością kapsuły było poczucie

lojalności względem filozofii Stwór-ców Skrzydeł oraz ich podejścia dożycia. Odkryłem, że staję się corazmniej technocentryczny, a coraz bar-dziej pochłaniają mnie zagadnieniaduchowe. Ich nauki wywoływały wra-żenie zabawy, którego nie potrafięwyjaśnić. Z jakichś przyczyn zacząłemtracić obiektywizm badacza i poczu-łem się bardziej rzecznikiem Stwór-ców Skrzydeł.

Anne: Co pan rozumie pod sło-wem „rzecznik”?

Dr Anderson: Utożsamienie sięz ich celami.

Anne: Jakie pańskim zdaniem by-ły… a może bardziej poprawnie, jakiesą te cele?

Dr Anderson: Uaktywnienie po-przez kapsuły czasu nowej świadomo-ści, która pozwoli wykorzystać BST.Uważam, że Stwórcy Skrzydeł próbu-ją dopomóc nam w rozwoju świado-mości… naszych ludzkich zdolnoś-ci… tak abyśmy mogli skutecznie za-stosować BST jako broń obronną.Myśląc bardziej ogólnie, uważam, żeowa nowa świadomość jest także bro-nią samą w sobie.

Anne: Skoro Stwórcy Skrzydeł sąrównież podróżnikami w czasie i dys-ponują BST, to dlaczego nie mogąsami rozprawić się z wrogimi obcymiistotami w roku 2011?

Dr Anderson: Nie wiem. Proszę miwierzyć, wiele nad tym myślałem, po-dobnie jak i pracujący w ramach pro-jektu zespół. Być może z ich punktuwidzenia najważniejsze dla nas jestnie BST, lecz przejście z ich pomocąze świata trzech wymiarów i pięciuzmysłów do świata wielowymiarowe-go i opartej na siedmiu zmysłach świa-domości, które dają znacznie większemożliwości. Może nie są w staniedotrzeć do punktów interwencyjnych,gdyż brakuje im jakiejś kluczowej in-formacji. Albo po prostu nie uświada-miają sobie takiej potrzeby, ponieważjuż rozwiązaliśmy to w roku 2011.Wiemy tylko, że dysponujemy sześ-cioma różnymi hipotezami, a brakujenam danych, aby wyciągnąć ostatecz-ne wnioski. Proszę pamiętać, że do-tychczas przełożono na angielski zale-dwie 7 procent tekstu zapisanego naoptycznym dysku. ACIO w dalszymciągu brakuje jeszcze wielu informa-cji, które pozwoliłyby zrozumieć pra-wdziwą naturę kapsuł czasu i samychStwórców Skrzydeł.

Anne: Zróbmy krótką przerwę.Napijemy się kawy, a potem wrócimydo tematu. W porządku?

Dr Anderson: W porządku.[Dziesięciominutowa przerwa]

Anne: W trakcie przerwy spytałampana o sieć tajnych organizacji, o któ-rych wspomniał pan wcześniej, twier-dząc, że ACIO jest jedną z nich. Czymógłby pan powiedzieć coś więcejo tej sieci oraz jej celach?

Dr Anderson: Istnieje wiele orga-nizacji o szlachetnych fasadach i taj-nym zapleczu. Innymi słowy, mogąone posiadać cele na pokaz, dla swo-ich pracowników, członków oraz me-diów, a równocześnie realizować taj-ny, dobrze ukryty cel znany wyłącznieścisłemu kierownictwu takiej organi-zacji. Zewnętrzne kręgi członkówochronnych, jak niekiedy się ich okre-śla, stanowią zaledwie przykrywkę dlaprawdziwych celów tych organizacji.Międzynarodowy Fundusz Walutowy,Komitet Stosunków Międzynarodo-wych, NSA, KGB, CIA, Bank Świato-wy i Rezerwa Federalna – wszystko tosą przykłady właśnie takich strukturorganizacyjnych. Kręgi ich najwyżejstojących członków są ze sobą powią-zane, tworząc coś na kształt elity,tajnego stowarzyszenia posiadającegowłasną kulturę, ekonomię oraz sys-tem łączności. To właśnie tam grupu-ją się potężni i bogaci, którzy połączy-li swoje siły, aby poprzez manipulacjeświatową polityką, ekonomią oraz sy-stemem społecznym łatwiej realizo-wać swoje cele. A ten cel to zdobyciekontroli nad światową gospodarkąoraz zasobami strategicznych surow-ców – ropy, złota, gazu, platyny, dia-mentów etc. Ta tajna sieć wykorzys-tuje technologie z ACIO do zdobyciakontroli nad światową ekonomią.W chwili obecnej prowadzą szerokozaawansowane prace nad przebudo-wą oraz integracją światowej gospo-darki wokół cyfrowego odpowiednikapapierowego pieniądza. Infrastruktu-ra jest już właściwie gotowa, jednakjej wprowadzenie zabiera więcej cza-su, niż przypuszczano, z powodu opo-ru konkurencyjnych sił, które choćnie rozumieją natury tej tajnej sieci,to intuicyjnie wyczuwają jej istnienie.Owe konkurencyjne siły to przedewszystkim politycy i biznesmeni mają-cy związek z przejściem do globalnejgospodarki cyfrowej, którym zależyna zachowaniu pewnej kontroli nadrozwojem infrastruktury, a z racjiswojej pozycji na rynku są w staniewywrzeć znaczący wpływ na tę tajnąsieć. Jedyną zupełnie niezależną or-ganizacją pod względem celów, o ja-kiej mi wiadomo, a w związku z tymnajpotężniejszą albo wiodącą, jestGrupa Labiryntu. Swoją pozycję za-wdzięcza najwyższej klasy technolo-giom oraz intelektowi swoich człon-

WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999 NEXUS • 57

Page 59: Nexus 07

Inter-SpiderInternet Service Provider

ul. Żuławskiego 10/331-145 Kraków

tel./fax: (0-12) 632 26 28http://www.ispid.com.pl/

e-mail: [email protected] dostęp do Internetu poprzez łącza komutowane i dzier-

żawione na konkurencyjnych warunkach. Każdy nasz klient ma moż-liwość samodzielnego zamieszczania i aktualizowania zawartości włas-nych stron WWW bez dodatkowych opłat. Udostępniamy własnynewserver.

Prowadzimy sprzedaż modemów, instalacje sieci oraz serverówIntra- i Internetowych (Unix, Windows NT).

Oferujemy także w atrakcyjnej cenie dyski CD-R oraz CD-RW(w ilościach hurtowych). Na zamówienie: wydajne servery wykorzys-tujące płyty główne Digital Alpha.

ków. Wszystkie inne organizacje – czyto stanowiące część tajnej sieci, czyteż potężne, międzynarodowe korpo-racje – nie są w stanie skontrolowaćrealizacji ich celów, gdyż są bardzopoważnie zaangażowane w walkękonkurencyjną.

Anne: Jeśli to wszystko jest praw-dą, to czy Piętnastka kieruje pracą tejsieci?

Dr Anderson: Nie. Ten cel tajnejsieci zupełnie go nie interesuje. Jestnim znudzony. Nie interesuje go wła-dza czy pieniądze. Pasjonuje go wyłą-cznie misja stworzenia BST, dziękiczemu będzie można odeprzeć atakiwrogich obcych istot, przepowiedzia-ne 12 000 lat temu. Wierzy, że tylko tamisja warta jest użycia ogromnegopotencjału intelektualnego GrupyLabiryntu. Wierzy, że tylko ona jestw stanie opracować ostateczną brońobronną albo inaczej, Klucz do Wol-ności, zanim będzie na to za późno.Proszę pamiętać, że w skład GrupyLabiryntu wchodzi 118 ludzi orazokoło dwustu z Corteum. Intelektual-ne możliwości tej grupy skoncentro-wane na misji skonstruowania BST,zanim dojdzie do przejęcia władzyprzez obce istoty, są doprawdy im-ponujące. Projekt Manhattan wyglą-da w porównaniu z tym przedsięwzię-ciem jak kinder party. Być może nie-co przesadzam, ale pragnę podkreś-lić, że Piętnastka kieruje zadaniemznacznie ważniejszym od wszystkiego,czego dokonano do tej pory w dzie-jach ludzkości.

Anne: A zatem, jeśli Piętnastkarealizuje własny cel, który wedługpańskich słów ma tak kapitalne zna-czenie, dlaczego postanowił pan opu-ścić tę organizację?

Dr Anderson: ACIO dysponuje te-chnologią implantacji pamięci, któraz chirurgiczną precyzją potrafi skute-cznie wyeliminować wybrane wspo-mnienia. Na przykład, z pomocą tejtechnologii można wymazać z panipamięci ten wywiad bez najmniejsze-go zakłócania innych wspomnień, takwcześniejszych, jak i późniejszych.Być może niejasno zdawałaby panisobie sprawę z istnienia luki w czasie,ale na tym koniec. Intuicja ostrzegałamnie, że jestem kandydatem do takiejoperacji z powodu moich wystąpieńw obronie Stwórców Skrzydeł. Innymisłowy, uważano mnie za zwolennikaich kultury, filozofii oraz misji – w za-kresie posiadanej przeze mnie wie-dzy. Stanowiłem zatem potencjalnezagrożenie dla projektu. Grupa Labi-ryntu obawia się swoich członków– w dosłownym słowa tego znaczeniu– z powodu ich ogromnej inteligencjii przebiegłości. Taki stan rzeczy do-prowadził do istnej paranoi. W efek-cie doszło do opracowania specjalnejtechnologii, która miała za zadaniesprawdzić, czy dana osoba utożsamiasię z celami Piętnastki. Zastosowanew niej techniki miały przeważnie cha-rakter inwazyjny, a członkowie GrupyLabiryntu dobrowolnie się tej inwazjipoddawali, aby efektywniej w tej pa-ranoi uczestniczyć. Kilka miesięcy te-mu zacząłem systematycznie odma-wiać udziału w badaniach z zastoso-waniem metod inwazyjnych – częś-ciowo dlatego, że chciałem się prze-konać, jaka będzie reakcja Piętnastki,a częściowo dlatego, że miałem jużdość tej paranoi. Takie zachowaniez mojej strony budziło coraz większepodejrzenia i było oczywiste, że prę-dzej czy później poproszą, abym pod-

dał się terapii pamięci. Nie chcę zapo-mnieć tego, czego dowiedziałem sięw kapsule czasu Stwórców Skrzydeł.Przecież w to właśnie wierzę i chcęwokół tego budować swoje życie.

Anne: Czy nie mógł się pan poprostu wycofać, zamiast szukać dzien-nikarza, który byłby zainteresowanyopublikowaniem tej historii? Czy naprzykład nie byłoby lepiej osiąść najakiejś wyspie i żyć własnym życiem,zamiast ujawniać istnienie Grupy La-biryntu i Stwórców Skrzydeł?

Dr Anderson: Pani nie rozumie…Grupa Labiryntu jest nietykalna. Oninie boją się tego, co przekażę mediom.Martwią się wyłącznie strasznym pre-cedensem dezercji. Ja jestem pierwszy.Przede mną nikt się nie wycofał. Bojąsię, że jeśli wyjdę z tego wszystkiegocało, inni pójdą w moje ślady. A jeśli dotego dojdzie, cała misja zostanie skom-promitowana i BST nigdy nie powsta-nie. Piętnastka oraz jego dyrektorzytraktują tę misję niezmiernie poważ-nie. Są fanatykami najczystszej wody,co jest zarazem i dobre i złe – dobre,gdyż koncentrują się na tym, co robią,i pracują naprawdę ciężko nad powsta-niem BST; złe, ponieważ fanatyzmprowadzi do paranoi. Szukam dzienni-karza takiego jak pani, ponieważ niechcę, żeby kapsuła czasu StwórcówSkrzydeł była ukryta przed ludzkością.Uważam, że jej zawartość powinna byćdostępna dla wszystkich. Myślę, że takiwłaśnie był ich cel.�

dokończenie w następnym numerze

Przełożył Mirosław Kościuk

Przypisy:1. Skrót od Advanced Contact Intelligence

Organization (Organizacja Wywiadu Zaawanso-wanego Kontaktu).

58 • NEXUS WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999

Page 60: Nexus 07

ZANIECZYSZCZENIA SZCZEPIONEKdokończenie ze strony 22

Dr Mazlen: Mam nadzieję , że spotkamy się jeszczez panem innym razem, aby pomówić o niektórych z tychproblemów. Ponieważ wiele osób będzie, jak sądzę, zainte-resowanych pana książką i pana badaniami, pod jakimnumerem telefonu mogą się z panem skontaktować?

Dr Horowitz: Materiały można otrzymać dzwoniąc podbezpłatny [w USA] numer 1888 508 4787. Łatwo go zapa-miętać jako 1888-50-VIRUS. Miło mi również zakomuniko-wać, że mimo iż przez ponad półtora roku wszystkie naj-większe sieci sklepów odmawiały przyjęcia Emerging Viru-ses: AIDS & Ebola do sprzedaży, inaczej mówiąc boj-kotowały ją, cztery miesiące temu jej wydanie w twardejoprawie zostało uznane za bestseller pod względem liczbysprzedanych egzemplarzy. W tym tygodniu Crown Bookszłożyło w końcu u nas pierwsze zamówienie. Prawdopodob-nie dziś można już ją kupić w sieci księgarń tej firmy.

Dr Mazlen: Proszę przyjąć nasze gratulacje. Chciałbymjednak zapytać pana, czy bada pan nadal, co się dziejez niektórymi z tych rzeczy, które pan opisał? Dał pan dozrozumienia, że szczepionka przeciwko wirusowemu zapa-

leniu wątroby typu B mogła być w pewnym okresie skażona.Czy jest skażona nadal?

Dr Horowitz: Oczywiście. Właśnie niedawno wróciłemz Francji, gdzie spotkałem jednego z czołowych wirusolo-gów świata, który zajmuje się problemem raka i swego czasuwspółpracował z Gallo i Montagnierem. Nazywa się MerkoValjenski. Dał mi pewne naukowe dokumenty dowodzące,że obecnie stosowana szczepionka przeciwko wirusowemuzapaleniu wątroby typu B nadal zawiera silnie rakotwórczyenzym, którego władze dotąd nie usunęły.�

Uwaga:Książka dra Leonarda G. Horowitza Emerging Viruses: AIDS

& Ebola – Nature, Accident or Intentional? wydana została w roku1996 przez Tetrahedron Publishing Group (adres: TetrahedronPublishing Group, 20 Drumlin Road, Rockport, MA 01966, USA;strona internetowa: http://www.tetrahedron.org/).

Przełożyła Elżbieta StrózikPrzypisy:

1. Chronic Fatigue Syndrome; w skrócie CFS. – Przyp. tłum.2. Food and Drug Administration; w skrócie FDA.3. Skrót od słów Simian Virus 40 (małpi wirus 40).

KONTROLA UMYSŁÓW I NOWY PORZĄDEK ŚWIATAdokończenie ze strony 12

Przypisy:1. To ten sam człowiek, który w roku 1943 został mianowany przez Heinricha

Himmlera głównym lekarzem w obozie koncentracyjnym Birkenau, gdzie razemz podległymi mu ludźmi dokonywał selekcji przywożonych tam Żydów,decydując, którzy z nich nadają się do pracy a którzy do eksterminacji.Nadzorował prowadzone tam na więźniach eksperymenty, których jednymz celów było znalezienie metod wzrostu płodności, aby zwiększyć liczebność rasygermańskiej. Głównym obiektem jego zainteresowania były bliźniaki. Encyclo-paedia Britannica podaje, że Mengele ukrywał się po wojnie jako robotnik rolnyna farmie w Bawarii, skąd w roku 1949 uciekł przez Genewę do AmerykiPołudniowej, gdzie ożenił się po raz drugi i w roku 1959 otrzymał obywatelstwoParagwaju. W roku 1961 przeniósł się do Brazylii, gdzie zaprzyjaźnił się zestarym nazistą Wolfgangiem Gerhardem. W roku 1979 zmarł na apopleksję i jakustaliła w roku 1985 międzynarodowa komisja składająca się z zachodnioniemie-ckich, brazylijskich i amerykańskich ekspertów sądowych, został pochowany podnazwiskiem Gerharda. Ciekawe, gdzie tak naprawdę leży? – Przyp. tłum.

2. Termin ten pochodzi od tytułu książki Johna Marksa poświęconej temuzagadnieniu.

3. Skrót od Extra-Sensory Perception (postrzeganie pozazmysłowe).– Przyp. tłum.

4. Skrót od Multiple Personality Disorder (Rozszczepienie Osobowości lubZaburzenie Mnogiej Osobowości). Pojęcie to oznacza urojenie współobecno-ści kilku osobowości w jednym ciele. Najczęstszą przyczyną tej ułomności sąurazy przebyte w dzieciństwie. – Przyp. tłum.

5. Tytuł podręcznego vademecum przeznaczonego dla amerykańskich psy-chiatrów, przy czym IV oznacza numer kolejnej wersji. – Przyp. tłum.

6. Asasyn to członek religijno-politycznej sekty islamskiej o nazwie Iz-mailici Nizari istniejącej w XI-XIII wieku i znanej z tego, że zajmowała sięmordowaniem swoich wrogów, traktując te zabójstwa jako obowiązek wy-pływający z religii. Ich arabska nazwa oznacza „palacze haszyszu”, któraprzyjęła się rzekomo za sprawą zażywania przez zabójców haszyszu w celuwywołania ekstatycznych wizji raju przed wyruszeniem na męczeńską śmierć,jako że często ginęli oni podczas wykonywania zleconego im zadania. Termin„asasyn” przywieźli z Syrii do Europy krzyżowcy i stał się on wówczassynonimem osoby, która morduje ważną osobistość polityczną jako fanatyklub najemny morderca. – Przyp. tłum.

7. Członkowie zakonu kapłańskiego w starożytnej Francji (Gaul) i Brytanii,którzy występują w walijskich i irlandzkich legendach jako prorocy i magowie.– Przyp. tłum.

Bibliografia:• CKLN Mind Control – seria publikacji internetowych

(www.mk.net/∼mcf/ckln).

• John Coleman, „Illuminati in America” („Oświeceni w Ameryce”),World in Review, 2533 N. Carson St., Carson City, NV 89706, USA, 1992.

• Alex Constantine, Virtual Government: CIA Mind Control Operations inAmerica (Wirtualny rząd – operacje CIA związane z kontrolą umysłów w Amery-ce) Feral House, 2532, Lincoln Blvd #359, Venice, CA 90291, USA, 1997.

• John DeCamp, The Franklin Cover-up: Child Abuse, Satanism andMurder in Nebrasca (Tuszowanie sprawy Franklina – wykorzystywanie dzieci,satanizm i mordy w Nebrasce), AWT, Inc., P.O. Box 85461, Lincoln, NE68501, USA, 1996, wydanie drugie.

• Ted Gunderson, „McMartin Scientific Report” („Naukowy raportMcMartina”), 1993;

Corruption: The Satanic Drug Cult Network and Missing Children (Korup-cja – satanistyczna sieć narkotycznych kultów a zaginione dzieci), vol. 1-4;

Satanism & the CIA’s International Trafficking in Children (Satanizmi międzynarodowy handel dziećmi prowadzony przez CIA), film video; TedGunderson, P.O. Box 18000-259, Las Vegas, NV 89109, USA.

• John Marks, The Search for the Manchurian Candidate: The CIA andMind Control (Poszukiwanie Mandżurskiego Kandydata – CIA i kontrolaumysłów), McGraw-Hill, USA, 1980.

• Mind Control Foundation (Fundacja ds. Kontroli Umysłów), stronainternetowa (www.mk.net/∼mcf).

• Cathy O’Brien (przy współpracy Marka Phillipsa), TranceFormation ofAmerica: The True Life Story of a CIA Slave (TransFormacja Ameryki– prawdziwy życiorys niewolnicy CIA), Reality Marketing, P.O. Box 27740, LasVegas, NV 89126, USA, 1995.

• Jerry Allen Potter, Fred Bost, Fatal Justice: Reinvestigating the McDonaldMurders (Fatalna sprawiedliwość – ponowne śledztwo w sprawie morderstwMcDonalda), W.W. Norton Co., Nowy Jork, Londyn, 1997.

• Fritz Springmeier, Bloodlines of Illuminati (Rodowód iluminatów), Am-bassador House, P.O. Box 1153, Westminster, CO 80030, USA, 1999,wydanie drugie.

• Fritz Springmeier, Cisco Wheeler, Illuminati Formula Used to Create anUndetectable Total Mind Controlled Slave (Wykorzystanie formuły iluminatówdo tworzenia nierozpoznawalnych niewolników poddanych całkowitej kontroliumysłu), Fritz and Cisco, 916 Linn Ave, Oregon City, OR 97045), USA, 1996.

• Lauren Stratford, Satan’s Underground (Szatańskie podziemie), PelicanPublishing, P.O. Box 3110, Gretna, LA 70054, USA, 1998.

• K. Sullivan, MK, K. Sullivan, P.O. Box 1328, Soddy Daisy, TN 37384,USA, 1998.

• Brice Taylor, Starshine: One Woman’s Valiant Escape from Mind Control(Światło gwiazd – mężna ucieczka pewnej kobiety spod kontroli umysłu), 1995;

Revivification: A Gentle Alternative Memory Retrival Process for TraumaVictims (Ożywienie – łagodna alternatywna metoda odzyskiwania pamięciw przypadku ofiar urazów), 1998; Brice Taylor Trust, P.O. Box 655, Landrum,SC 29356, USA.

WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999 NEXUS • 59

Page 61: Nexus 07

W POPRZEDNICH NUMERACH „NEXUSA”Nr 4 (2/1999), cena 6,00 złTajne wojny narkotykowe CIA; Osteoporoza– kość niezgody; Tajemnice dzienników majoraJordana, cz. 1, Sekrety technologii NaładowanejBariery; Ibogaina – dar natury zwalczający nałogi;Ukryte dzieje Jezusa i świętego Graala, cz. 1;Ukrywane dowody w sprawie dawnych miesz-kańców Ameryki; Zdarzenie w Roswell – frag-menty materialnych dowodów; Tajemniczy kry-ształ, cz. 1.

Nr 5 (3/1999), cena 6,00 złBronie manipulujące ludzką świadomością; Taje-mnice dzienników majora Jordana, cz. 2 (dokoń-czenie), Szczepionki – czy na pewno bezpiecznei skuteczne?; Genetycznie modyfikowana żyw-ność – nieprzewidywalne ryzyko; Silnik napędza-ny energią stałych magnesów; Ukryte dzieje Jezu-sa i świętego Graala, cz. 2; Ewolucja czy inter-wencja?; NOLe i pozaziemskie jednostki biologi-czne; Tajemniczy kryształ, cz. 2 (dokończenie).

Nr 6 (4/1999), cena 6,00 złTajne wojny narkotykowe CIA, cz. 2; Banki cent-ralne i prywatna kontrola pieniądza, cz. 1; Szcze-pionki – czy na pewno bezpieczne i skuteczne?,cz. 2 (dokończenie); Zapper Becka – nadzieja nawyleczenie z AIDS; Abiogeneza lub efekt Fran-kensteina; Ukryte dzieje Jezusa i Świętego Graala,cz. 3 (dokończenie); Młot i wahadło, cz. 1; Bliskiespotkanie z ludźmi w czerni, cz. 1; Stwórcyskrzydeł, cz. 1.

UWAGA: Powyższe numery można zakupić bezpo-średnio z naszej redakcji za pomocą przekazu zamie-szczonego w środku numeru! Numerów 1, 2 i 3 już nieposiadamy i prosimy ich NIE ZAMAWIAĆ!

LISTY DO REDAKCJI

Szanowna Redakcjo,

Gratuluję znakomitegopisma „Nexus”. Jego wszech-

stronność powoduje, że każdy znajdzie w nim cośdla siebie. Najbardziej cenię sobie rubrykę „Wieściz globalnej wioski”. Uważam, że jej objętość jestwystarczająca. Przypomina mi „Postępy w kraju,Europie, świecie, USA” w tygodniku „NajwyższyCzas”. Czytając poglądy p. Ryszarda Fiejtka doty-czące geopolityki mam wrażenie, że zna to pismo.

W numerze 3 (maj-czerwiec 1999) zamieściliś-cie ciekawy artykuł dotyczący broni, której zada-niem jest manipulowanie świadomością ludzi.Osobiście za najgroźniejszą i najskuteczniejsząbroń tego typu uważam telewizję. Co gorsze, małokto wyobraża sobie życie bez regularnych atakówtej broni. W artykule zainteresowała mnie lista(oficjalna) broni do mieszania nam „pod kopułą”.Mam pytanie: czy „Method of and Aparatus forInducing Desired States of Consciousness”, patentnr 5 356 368, Roberta Monroe’a ma coś wspólnegoz reklamowanym zaraz pod artykułem „Weeken-dem z Hemi-Sync” według The Monroe Institute?Czy też to jakieś inne „mieszadło”? W każdymrazie TEN artykuł i TA reklama na jednej stronie tointeresujące połączenie. Na wstępie zestawienia„technologie do mieszania w twojej głowie” pisze-cie, że lista została znacznie okrojona ze względuna brak miejsca. W związku z tym pytanie drugie:czy na obszerniejszej wersji listy znajduje się „SitaLearning System”? Reklamowano to urządzeniew telewizji. Stąd moje pytanie. Będę wdzięczny zaodpowiedź.

Serdecznie pozdrawiamJerzy Strzeja, Paniowy

Tak, tygodnik Najwyższy Czas jest mi dobrzeznany, ponieważ czytuję go dość regularnie.

Pańskie spostrzeżenie dotyczące telewizji wy-daje mi się trafne, czego dowodem jest nie kończą-ca się wojna między naszymi politykami o przeję-cie kontroli nad „publiczną” (państwową) telewiz-ją, aby móc manipulować według własnego uzna-nia i potrzeb umysłami telewidzów, oraz zachowa-nie kagańca nad innymi „niezależnymi” stacjamitelewizyjnymi w postaci Krajowej Rady Radiofoniii Telewizji, która może przyznawać i odbierać bądźnie przedłużać koncesji stacjom radiowym lubtelewizyjnym. To oznacza, że jeżeli jakaś stacjachce cały czas legalnie nadawać, musi się naginaćdo pewnego stopnia do poglądów opcji politycz-nej, która ma w danym momencie większość w tejRadzie.

Wspomniany przez Pana patent Roberta Mon-roe’a jest jednym z kilku jego patentów w tejdziedzinie, zaś wykorzystane w nich odkrycia ni-gdy nie miały na celu manipulowania ludzki umy-słami, a jedynie poszerzanie ludzkiej świadomości,czym zajmuje się właśnie założony przez niegoinstytut. Nie można go obwiniać o to, że ktośpróbuje spożytkować jego odkrycia przeciwkoinnym ludziom. Z wyników prac Monroe’a ko-rzysta się między innymi podczas szkolenia zda-lnych obserwatorów.

To, że wspomniana przez Pana reklama zna-lazła się akurat przy tym artykule, to czystyprzypadek i przyznam, że zaskoczyło mnie Pań-skie spostrzeżenie. Reklamowany w niej „Week-end z Hemi-Sync” nie ma nic wspólnego z ma-nipulowaniem ludzkimi umysłami. Osoby, któreznają wszystkie trzy książki Monroe’a wydanew Polsce nakładem wydawnictwa Limbus z Byd-goszczy (Podróże poza ciałem, Dalekie podróże,Najdalsza podróż), wiedzą, o co chodzi. Osobiściepolecam je Panu, jeśli Pan ich jeszcze nie czytał,ponieważ pozwalają one odpowiedzieć sobie nanajbardziej fundamentalne pytania, jakie każdysobie zadaje: po co tu jesteśmy? jaki jest sensnaszego życia? etc.

Otóż wspomniany „Weekend z Hemi-Sync” tokurs, podczas którego uczestnicy uczą się technikmedytacji opracowanych przez Instytut Monroe’aoraz „Otwierania wrót”, czyli eksterioryzacji lub– jak kto woli – świadomego wychodzenia z ciała.

Co się zaś tyczy „Sita Learning System”, mo-gę stwierdzić, że wśród pozostałych patentów,które nie zmieściły się na naszej liście, nie maniczego o tej nazwie. O ile mi wiadomo, urządzenieto wykorzystywane jest do nauki języków. Oczywi-ście, można przyjąć, że ktoś mógłby wykorzys-tywać je do jakiejś formy indoktrynacji przekazu-jąc podczas nauki języków podprogowe informa-cje na poziomie podświadomości, ale nie sądzę,aby to miało miejsce. NIE POPADAJMY W PARA-NOJĘ!

Ryszard Z. Fiejtek

Droga Redakcjo Nexusa,Odkąd dowiedziałem się z informacji zawar-

tych na łamach kwartalnika „UFO” o zamiarzewydawania przez tę samą – Waszą – agencjęnowego tytułu (przedruku) o ciekawie zapowia-dającej się tematyce, czekałem na Wasze pismoz niecierpliwością i to, co „otrzymałem” przekro-czyło moje oczekiwania.

Czytam oba wydawane przez Was tytuły oddechy do dechy i chylę przed Wami czoło… zaprzekazywanie prawdy przez duże P. Prawdy,którą cechuje, stałość i niezależność właśnie, któ-ra nie nagina się do żadnej ideologii czy ludzkiejpostawy, tej jedynej (w wielości), którą człowiekmoże jedynie przyjąć bądź odrzucić, bo tylko onajest stała w tym świecie, w którym naprawdęwszystko inne płynie.

Nie znaczy to, że podchodzę do wszystkiego,o czym piszecie, bezkrytycznie; krytyka jest po-trzebna – jest bardzo konstruktywna, ale tylkowtedy, gdy krytykujący ma jednocześnie tzw.„otwarty umysł”. Idealnie gdy te dwa elementytworzą trzeci – wiedzę, którą należy jeszcze do-świadczyć.

Jeśli chodzi o samego „Nexusa”, to nie jestemw stanie mu nic zarzucić. Według mnie artykułysą naprawdę interesujące, a dzięki swojej różno-rodności tematycznej każdy numer tego pismajest w stanie zadowolić prawie każdego. Szata„graficzna” wydaje mi się, że jest najbardziej od-powiednia; jedyne, co należy poprawić, to zwięk-szenie liczby stron (wiem, że to więcej kosztuje,dlatego mam nadzieję, że w miarę rosnącej popu-larności „Nexusa”, do czego powinniśmy przyło-żyć ręce także my, czytelnicy, będzie to bardziejrealne).

Piszę do Państwa głównie po to, aby zgłosićpewną propozycję. Otóż, z tego, co wiem, nieukazały się jeszcze drukiem w Polsce żadne więk-sze fragmenty (ani tym bardziej w całości) manu-skryptów z Nag Hammadi (Qumran też), mimoich odkrycia pół wieku temu. Podejrzewam, że dlaczytelników „Nexusa” byłoby interesującym do-świadczeniem móc przeczytać oryginalne naj-wcześniejsze wersje pewnych ksiąg, szczególnieewangelii (ale nie tylko), jak np. oryginalną św.Marka, ale także w ogóle nie znane, jak np.ewangelię Filipa czy Marii Magdaleny. Myślę, żemacie jako agencja możliwość dotarcia do tychtekstów. Biorę jednak pod uwagę to, że nie każ-dego mogą one interesować, tak więc mogłybysię one ukazać drukiem pod postacią książki,którą wydałaby Wasza agencja. Sądzę, że byłabyto pozycja bardzo popularna (wręcz unikalna,a co za tym idzie, dochodowa) nie tylko wśródczytelników „Nexusa”, ale w ogóle na polskimrynku wydawniczym (z pomocą dobrego tytułunp. „Biblia III Tysiąclecia”).

Sądzę, że to warte zastanowienia…Z poważaniem

Z.P., Szczecinek

W żadnym wypadku nie należy podchodzić doinformacji zawartych w Nexusie bezkrytycznie.Wręcz przeciwnie, namawiam do ich weryfikowa-nia. Celem Nexusa od samego początku jegopowstania było dostarczanie trudno dostępnychinformacji, często stojących w całkowitej opozycjido powszechnie panujących poglądów. Nikt nietwierdzi, że autorzy zamieszczanych artykułówmają całkowitą rację. Nexus jest po prostu forum,na którym mogą wypowiedzieć się ludzie, którzydoszli w wyniku swoich dociekań do odmiennychpoglądów niż ogólnie obowiązujące i jednocześniemają czasami trudności z ich upowszechnieniem.Poza tym celem Nexusa nie jest rozstrzyganiew opisywanych sprawach, a jedynie sygnalizowa-nie istnienia takich odmiennych poglądów lubmało znanych ciekawych spraw. Jeżeli któraśz kontrowersyjnych spraw kogoś zainteresuje, dal-sze poszukiwania należy prowadzić we własnymzakresie. W tym celu właśnie podawane są adresyautorów lub stron internetowych, na których moż-na znaleźć dalsze informacje bądź nawiązać kon-takt z ludźmi wyznającymi podobne poglądy.

Pomysł wydania apokryfów w języku polskimnie jest nowy. Bez wątpienia warto, żeby ktośwydał w końcu te teksty po polsku. Swego czasuWydawnictwo Pico z Warszawy wydało KsięgęJecirah i w zapowiedziach umieściło HebrajskąKsięgę Henocha oraz Zohar (czy te dwie książkiukazały się ostatecznie, nie wiem). Nie wykluczammożliwości, że mogą istnieć już polskie przekładyniektórych z apokryfów robione przez pasjonatów,tak jak to było w czasach PRL, gdzie wiele zakaza-nych książek krążyło w odpisach w formie maszy-nopisów. Jeśli ktoś posiada polskie przekładyapokryfów w takiej lub innej formie, proszę o kon-takt z redakcją.

Rzecz w tym, że aby te przekłady miały jakąśwartość, winny być dokonane z oryginałów. Jeśliktoś ma dostęp do oryginalnych tekstów apo-kryfów i byłby zainteresowany ich przekładem,będę wdzięczny za kontakt. Jeśli nie wydamy ichmy, znajdziemy innego wydawcę.

Ryszard Z. Fiejtek

60 • NEXUS WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 1999