New - Alexandria - D POLITYCZNY NUMER · 2016. 2. 27. · tekstach Milosz zetkn,!:l sit( z...

5
MAGAZYN POLlTYCE, KULTURZE I HISTORII (rok zat. 1983) Przyjmujemy na 5 kolejnych numer6w w cenie 50 zt (w tym 5% VAT) na konto: Przeglqd Polityczny NORDEA BP 111 O/Gdansk nr0214401185 0000000007100132 Adres redakcji: ul. Szeroka 121/122 80-835 Gdansk tel./fax: (58) 301 9336 [email protected] www.przegladpolityczny.pl PRZEGLl\D POLITYCZNY DISMO 01DE1I.10B 2 Krzysztof Pomian Historia - dzis TEOLOGIA POLIlYCZNA -------------- 17 Bartlomiej Sienkiewicz 22 Grzegorz Jankowicz Miasto strachu Tut, tui. Kilka uwag o polskiej teologii politycznej MESJANISTA TAUBES --------------- 28 Adam Lipszyc Nie mam duchowych zwiqzk6w z tym swiatem jako takim CO TO JEST NAROD POLSKI? ------------- 38 Krzysztof Jaskulowski Andrzej Walicki Slqzacy, Kaszubi i inni Wsp6lnota namdowa. Przypadek Polski COPOJEDWABNEM?--------------- 51 Edmund Dmitrow Miejsce pamütci MILOSZ - STULECIE URODZIN ------------- 66 Czeslaw Milosz 68 Tadeusz Bujnicki 75 Renata Gorczynska 81 Ulrich Schmid Kroniki (fragment) Wilno Milosza Paryte Milosza Ameryka Milosza MOJA HISTORIA ESFJU --------------- 88 Jan 1bmkowski Obowiqzki i przyjemnosci POZEGNANIE POSTMODERNIZMU ----------- 94 Benedicte Delorme-Montini 111 Malgorzata Kowalska 124 Ewa Domanska, Lukasz Musial 133 Richard Wolin 138 Szymon Wrobel 148 Lukasz Musial Moment ponowoczesny Przygoda z "French Tbeory" Dmga polowa twarzy Wyklety powstan ludu ziemi! Polityka niebezpieczenstwa Transgresje Poego. Fragmenty dyskursu przekory SMIECH NAD HISTORIA, -------------- Depozyt pozor6w 158 Wlodzimierz Painiewski 162 Jaroslaw Zalesinski 165 Ewa Rzanna 171 Tomasz Stryjek 176 KrzysztofJaskulowski 179 Lukasz Musial Male zmartwychwstanie Krwawe ziemie Powr6t trudnych pytan Ernest Gellner: iycie i dzielo Cos z niczego DOREDAKCJI------------------ 186 Andrzej Walicki o tradycji liberalnej NUMER 2 o I Zrealizowano ze srodkow Ministra Kultury i Narodowego Sfinansowano ze srodkow Samorz'ldu Wojewodztwa Pomorskiego GDANSK Mecenat Miasta ZESPOL ZALOzYCIELI: Jan Krzysztof Bielecki, Wojciech P. Duda, Dariusz Filar, Piotr Kapczynski, Jacek Kozlowski, Ireneusz Krzeminski, Janusz Lewandowski, Pawel Spiewak, Donald Tusk ROK ZALOZENIA: 1983 REDAKCJA: I Wojciech P. Duda (redaktor naczelny), Basil Kerski, Pawel Marczewski, Leszek Szaruga, Pawel Spiewak, Piotr Leszczynski (sekretarz) WYDAWCA: Stowarzyszenie Kulturalno-Edukacyjne "Kolegium Gdanskie" ADRES WYDAWCY I REDAKCJI: ul. Szeroka 121/122, 80-835 Gdansk, tel.!fax (58) 301-93-36 [email protected] OPRACOWANIE GRAFICZNE: Wojciech P. Duda i Boguslaw Jackowski PROJEKT OKLADKI: Magdalena Karbowiak SKLAD SYSTEMEM TEX I KOREKTA: BOP s.c., Gdansk, tel. (58) 553-46-59, http://www.bop.com.pl NAKLAD: 1500 egzemplarzy PRENUMERATA: Przyjmujemy na 5 kolejnych numerow w cenie 50 zl (w tym 5% VAT, koszty przesylki wliczone); prenumerata zagraniczna 35 euro. Wplaty na konto: Przeglqd Polityczny NORDEA BP III/O Gdansk nr 02 14401185 0000000007100132

Transcript of New - Alexandria - D POLITYCZNY NUMER · 2016. 2. 27. · tekstach Milosz zetkn,!:l sit( z...

  • MAGAZYN POSWII~CONY POLlTYCE, KULTURZE I HISTORII (rok zat. 1983)

    Przyjmujemy prenumerat~ na 5 kolejnych numer6w w cenie 50 zt (w tym 5% VAT) na konto: Przeglqd Polityczny NORDEA BP 111 O/Gdansk nr0214401185 0000000007100132

    Adres redakcji: ul. Szeroka 121/122 80-835 Gdansk tel./fax: (58) 301 9336 [email protected] www.przegladpolityczny.pl

    PRZEGLl\D POLITYCZNY DISMO 01DE1I.10B

    2 Krzysztof Pomian Historia - dzis

    TEOLOGIA POLIlYCZNA --------------

    17 Bartlomiej Sienkiewicz

    22 Grzegorz Jankowicz

    Miasto strachu

    Tut, tui. Kilka uwag

    o polskiej teologii politycznej

    MESJANISTA TAUBES ---------------

    28 Adam Lipszyc Nie mam duchowych zwiqzk6w

    z tym swiatem jako takim

    CO TO JEST NAROD POLSKI? -------------

    38 Krzysztof Jaskulowski

    Andrzej Walicki

    Slqzacy, Kaszubi i inni

    Wsp6lnota namdowa.

    Przypadek Polski

    COPOJEDWABNEM?---------------

    51 Edmund Dmitrow Miejsce pamütci

    MILOSZ - STULECIE URODZIN -------------

    66 Czeslaw Milosz

    68 Tadeusz Bujnicki

    75 Renata Gorczynska

    81 Ulrich Schmid

    Kroniki (fragment)

    Wilno Milosza

    Paryte Milosza

    Ameryka Milosza

    MOJA HISTORIA ESFJU ---------------

    88 Jan 1bmkowski Obowiqzki i przyjemnosci

    POZEGNANIE POSTMODERNIZMU -----------

    94 Benedicte Delorme-Montini

    111 Malgorzata Kowalska

    124 Ewa Domanska,

    Lukasz Musial

    133 Richard Wolin

    138 Szymon Wrobel

    148 Lukasz Musial

    Moment ponowoczesny

    Przygoda z "French Tbeory"

    Dmga polowa twarzy

    Wyklety powstan ludu ziemi!

    Polityka niebezpieczenstwa

    Transgresje Poego.

    Fragmenty dyskursu przekory

    SMIECH NAD HISTORIA, --------------

    Depozyt pozor6w 158 Wlodzimierz Painiewski

    KS~KI------------------

    162 Jaroslaw Zalesinski

    165 Ewa Rzanna

    171 Tomasz Stryjek

    176 KrzysztofJaskulowski

    179 Lukasz Musial

    Male zmartwychwstanie

    Krwawe ziemie

    Powr6t trudnych pytan

    Ernest Gellner: iycie i dzielo

    Cos z niczego

    DOREDAKCJI------------------

    186 Andrzej Walicki o tradycji liberalnej

    NUMER

    2 o I

    Zrealizowano ze srodkow Ministra Kultury i Dziedzic~a Narodowego

    Sfinansowano ze srodkow Samorz'ldu Wojewodztwa Pomorskiego

    GDANSK Mecenat Miasta

    ZESPOL ZALOzYCIELI: Jan Krzysztof Bielecki, Wojciech P. Duda, Dariusz Filar, Piotr Kapczynski, Jacek Kozlowski, Ireneusz Krzeminski, Janusz Lewandowski, Pawel Spiewak, Donald Tusk

    ROK ZALOZENIA: 1983

    REDAKCJA:

    I

    Wojciech P. Duda (redaktor naczelny), Basil Kerski, Pawel Marczewski, Leszek Szaruga, Pawel Spiewak, Piotr Leszczynski (sekretarz)

    WYDAWCA: Stowarzyszenie Kulturalno-Edukacyjne "Kolegium Gdanskie"

    ADRES WYDAWCY I REDAKCJI: ul. Szeroka 121/122, 80-835 Gdansk, tel.!fax (58) 301-93-36 [email protected]

    OPRACOWANIE GRAFICZNE: Wojciech P. Duda i Boguslaw Jackowski

    PROJEKT OKLADKI: Magdalena Karbowiak

    SKLAD SYSTEMEM TEX I KOREKTA: BOP s.c., Gdansk, tel. (58) 553-46-59, http://www.bop.com.pl

    NAKLAD: 1500 egzemplarzy

    PRENUMERATA: Przyjmujemy prenumerat~ na 5 kolejnych numerow w cenie 50 zl (w tym 5% VAT, koszty przesylki wliczone); prenumerata zagraniczna 35 euro. Wplaty na konto: Przeglqd Polityczny NORDEA BP III/O Gdansk nr 02 14401185 0000000007100132

  • rozglos Zniewolonego umyslu, powstalego za jego na-mOWq, szybko przelozonego na angielski i francuski. MHosz odzyskal wkr6tce glos jako poeta. przelomem w pokonaniu milczenia okazal si~ - przytaczam tu jego slowa - wiersz Mittelbergheim, poswi~cony miasteczku w Alzacji. Niemal dziesi~cioletni okres emigracji fran-cuskiej okazal si~ w kot1cu bardzo obfity, jdli chodzi o jego tw6rczose eseistycznq, translatorskq i poetyckq. Tarn powstaly takie jego swietne dZiela, jak Dolina Issy, Traktat poetycki, zbi6r esej6w Prywatne obowiqzki, przeklady pism Simone Weil. Do tego Giedroyc stale mu zlecal pisanie mn6stwa tekst6w i przeklad6w do Kultury.

    Przez caly okres pobytu we Francji MHosz utrzymy-wal si~ jedynie z tego, co napisallub przeloZyI, nie byl zabezpieczony zadnym etatern. Po polqczeniu z rodzi-nq wynajql skromny domek w miejscowosci Brie-Com-te-Robert. Dopiero w 1957 roku za uciulane i pOZyczo-ne od znajomych pieniqdze rodzina MHosz6w zdola-la kupie niewielki dom w Montgeron. ]edynymi drob-nymi przyjemnosciami poety byly, m6wiqc jego slowa-mi, "paczka papieros6w i kieliszek vin ordinaire". Kie-dy zapytalam MHosza, kiedy poczul si~ w ParyZu jak u siebie, odparl, ze to uczucie bylo mu nieznane, bo w istocie nigdy nie zostal paryZaninem. Byl z trudem wiqZqcym koniec z kOllcem emigrantern, mieszkajqcym pod ParyZem. Wiersz Co znaczy, napisany w Montge-ron w 1960 chyba dose dobrze oddaje 6wczesny stan ducha poety:

    I coraz cz?sciej z otwartymi ustami, z gasnqcym papierosem Gauloise, nad szklankq czerwonego wina, mysl? 0 tym, co znaczy byc tym a nie innym. Tak samo jak mialem dwadzidcia lat. Ale wtedy nadzieja, ie b?d? wszystkim, moie nawet motylem i kosem, przez zakl?cie. Teraz widz? zapylone drogi powiatu I miasteczko, w kt6rym urz?dnik poczty upija si?

    co dzien z ialu, ie jest toisamy tylko ze sobq.

    ]esieniq 1%0 roku poeta objql stanowisko wykla-dowcy literatury polskiej na Uniwersytecie Kalifornij-skim w Berkeley. Rok p6zniej otrzymal tarn tenure, czy-li stak zatrudnienie. Ta decyzja odmienHa mu Zycie, dodala nowego blasku jego poezji. Miloszowie sprze-dali dom w Montgeron, osiedli w Kalifornii. ]ednakZe poet~ stale ciqgn~lo do ParyZa. Miasto oglqdane z dala, odwiedzane przez profesora uniwersytetu amerykan-skiego, odzyskalo w jego oczach dawny powab, czego dowodem wiersz I swiecilo to miasto, napisany w Mie-scie Swiatel w 1963 roku:

    80

    I swiecilo to miasto, kt6rym po latach wracalem z twarzq zakrytq paltem, chociai jui dawno nikt

    nie iyl z tych, kt6rzy mogli pami?tac niezaplacone dlugi, hanby niewiekuiste, podlostki do przebaczenia. I swiecilo to miasto, kt6rym po latach wracalem.

    ParyZ przeswieca w wielu wierszach MHosza, kt6re-go podmiot liryczny przemieszcza si~ z jednego miej-sca w inne, swobodnie krqZqc w czasie i przestrzeni. Cz~sto pojawia si~ w stroju zjin de siecle'u, przybiera-jqC postae uwodzicielskiej kobiety. ]ego ulice zaludnia-jq dawno umarle istnienia i coraz to nowi przybysze. Ostatni z przywolanych tu motyw6w paryskich, zna-CZqCO licznych w poezji Czeslawa MHosza, pochodzi z tomu Nieobj?ta ziemia i przybral form~ prozopoezji zatytulowanej Haftki gorsetu:

    W wielkim miescie, na bulwarach, rano. Podno-szenie ialuzji i markiz, spryskiwanie plyt chodnik6w, echo krok6w, laciata sk6ra drzew. M6j wiek dwudzie-sty zaczynal si? i szli, m?iczyzni i kobiety, ma si? ku koncowi, i idq, nie ci sami, ale tak samo stukajqcy obcasem czy slupkiem pantojelka. [ ... J I ja, wdycha-jqcy powietrze w upojeniu dlatego, ie jestem jednym z nich, w utoisamieniu ich cielesnosci z mojq ciele-snosciq, a razem swiadomy istnien, kt6re mogly byly nie przepasc. Ja wich zast?pstwie, noszqcy inne imi?, ale ich wlasny, poniewai pi?c zmysl6w jest wsp6lnie nasze, id? teraz, tu, zanim b?d? zastqpiony.

    Zaskakujqca to wsp6lnota doznan i nawet bliskose srodk6w wyrazu u mlodego i starego poety w zetkni~ciu z odwiecZllq uliq palyskq. To ciqgle miasto zmy-sl6w.

    Czego nauczyl pana Paryi przez te wszystkie la-tal - zapytalam Milosza, gdy juz przeni6s1 si~ do Kra-kowa. Zdaje mi si?, ie nauczyl mnie patrzenia - padla odpowiedz. - Patrzenia na widowisko ludzkie jako na godne "widz? i oPisuj?". A w Paryiu kaidy odcinek uli-cy to radosc dIa oczu. Ciqgle pracuje wyobraznia, kt6-ra podsuwa historie 0 przechodniach, mySlenie 0 bio-grajiach tych ludzi.

    Na pytanie, jaka ulica moglaby sruZye za do jego portretu paryskiego, odparl: Jedna z uliczek Dzielnicy Lacinskiej. Przypuszczalnie rue Descartes. l1li

    Renata Gorczynska - pisarka i eseistka, tlumaczka, sekre-tarzowala przez wiele lat Czeslawowi Miloszowi. Opubliko-wala m. in. "Podr6Zny swiata: rozmowy z Miloszem" (1983, 2002), "Portrety paryskie" (1999), "Skandale minionego Zy-cia" (2001), ,,festem z Wilna i inne adresy" (2003). Obec-nie mieszka w Gdyni, gdzie prowadzi zaj~cia z dzienni-karstwa.

  • PRZEGLt\D POLITICZNY 106 2011

    OD EPOKI romantyzmu datuje sit( w Pols ce zachwyt dIa Ameryki. Czeslaw Milosz (1911-2004), najznakomit-szy polski imigrant XX wieku w USA, swoim sceptycy-zmem wobec zachodnich form organizacji spoleczen-stwa, takich jak demokracja i kapitalizm, wyrainie odcina sit( od tej tradycji. Z jego punktu widzenia w USA domi-nuje surowa Natura, a mieszkancy ze wzglt(du na nie-dostatek historii pozostaj,!: slepi na lekcje obydwu wojen swiatowych. Swoj,!: misjt( poetyck,!: Milosz postrzegal jako obront( dojrzalej i religijnie nacechowanej kultury, zagro-zonej racjonalizacj,!:, technicyzacj,!: i ekonomizacj,!:.

    W grudniu 1945 roku Milosz po raz pierwszy poje-chal do Ameryki. W latach trzydziestych ubieglego wieku znajdowal sit( jeszcze pod wplywem kultury francuskiej. Podczas pobytow w Paryi:u w latach 1931 i 1934-1935 utrzymywal intensywne kontakty z dalekim kuzynem Oskarem Miloszem (1877-1939), ktory publikowal swo-je mistyczne utwory po francusku. Literaturami anglojt(-zycznymi Milosz zacz'!:l sit( interesowac dopiero w oku-powanej przez Niemcow Warszawie. Jego nauczycielem angielskiego byl pozniejszy rektor WyZszej Szkoly Filmo-wej w todzi, Jerzy Toeplitz (1909 -1995).

    Wkrotce tez Milosz przetlumaczyl na jt(zyk polski Ziemi~ jalowq T. S. Eliota i Jak si~ wam podoba Wil-liama Shakespeare'a. Pozniej wyjasnial to zdumiewaj,!:-ce zatrudnienie literackie tym, ze szukal w tych utwo-rach wsparcia dIa wlasnych mysli, nie mog'!:c go znaleic w poezji polskiej, rosyjskiej ani francuskiej. W obydwu tekstach Milosz zetkn,!:l sit( z retoryk,!: dotycz'!:q najglt(-biej zagrozonej kultury europejskiej. Angielskie wzor-ce wykorzystal w celu dostosowania idiomu swojej li-ryki do zmienionych warunkow po spustoszeniach dru-giej wojny swiatowej. W odroznieniu od Adorna Milosz nie uwaial, ze po Auschwitz nie powinno sit( juz pisac wierszy. S,!:dzil, iZ nie tylko na potrzeby literatury, ale i dIa rozwoju spoleczenstwa naleZy stworzyc nowy fun-dament etyczny.

    Jak wiemy, powstala po wojnie Polska Ludowa czer-pala korzysci z moralnego kredytu zaufania, jakim obda-rzylo j,!: wielu polskich intelektualistow - zupelnie od-wrotnie niZ to bylo w przypadku srodowisk, tworz'!:cych emigracjt( londynsk,!:, ktor'!: lewica podejrzewala 0 fa-szyzm. Podobnie jak inni przedstawiciele kultury 11 Rze-czypospolitej Milosz rozpocz,!:l wspolpract( z rz,!:dem ko-munistycznym i wst'!:pH do sluzby dyplomatycznej. Po-cZ'!:tkowo podj,!:l pract( w konsulacie w Nowym Jorku, a rok pozniej przeniesiono go w charakterze attache kul-turalnego do Waszyngtonu. W tym czasie zawarl znajo-mosc z czolowymi amerykanskimi autorami, jak Robert Lowell (1917-1977) czy Randall Jarrell (1914-1965). Wizyta u Henry'ego Millera (1891-1980) i jego trzeciej zony 0 polskim pochodzeniu byla wprawdzie zaplano-

    82

    wana, ale nie doszla do skutku. W 1949 roku z dUZym uznaniem wypowiedzial sit( 0 Miloszu Thornton Wilder. W pewnym liscie nazwal go "wielkim poet'!:" i "nadzwy-czajn,!: osob'!:". Wilder namawial rowniez Milosza, zeby wyemigrowal na Zachod. Milosz wogale bardzo intere-sowal sit( amerykanskim srodowiskiem literackim. Jako jedyny uczestnik zagraniczny wzi,!:l w 1947 roku udzial w kongresie pisarzy Bread Loaf w Middlebury College w Vermont. W tym samym roku powstal rowniez esej o poezji amerykanskiej, w ktorym Milosz przedstawil pol-skiej publicznosci lirykt( T. S. Eliota, WH. Audena i Karla Shapiro.

    Kiedy polski stalinizm osi'!:gn'!:l apogeum, Milosz, ktory w tym czasie zostal przeniesiony do Paryza, zre-zygnowal ze stanowiska i 1 lutego 1951 roku poprosil we Francji 0 azyl polityczny. Ten krok wywolal ogromne poruszenie zarowno w komunistycznej Polsce, jak i we wspolnocie emigracyjnej (jej prominentni przedstawicie-le napit(tnowali poett( jako szpiega i zdrajct(). Pocz,!:tko-wo ukrywal sit( w paryskim Instytucie LiterackimJerzego Giedroycia. Chqc usprawiedliwic swoj krok, pod pro-gramowym tytulem Nie opublikowal w Kulturze szeroko odnotowanyartykul, w ktorym stwierdzil, ze stoi wpraw-dzie na lewicy, ale odrzuca komunizm sowiecki. W 1953 roku rowniei: zonie Milosza i jego dwom synom, ktorzy pocz'!:tkowo przebywali w USA, udalo sit( przeprowadzic do Francji.

    W latach pit(cdziesi'!:tych XX wieku powstaly wazne utwory prozatorskie, wsrod nich niezwykle traf na i prze-nikliwa analiza przeprowadzona w Zniewolonym umy-SIe (1953), historyczna alegoriaZdobycie wladzy (1953) i powiesc autobiograficznaDolina Issy (1955). We Fran-cji tematyka amerykanska zeszla na plan dalszy, dopiero zaproszenie na wyklady do Berkeley (USA) w 1960 roku zmienilo ten stan rzeczy.

    Milosz najpierw sam poprosH 0 przedluzenie kon-traktu i w 1961 roku zostal mianowany profesorem lite-raturoznawstwa polskiego i rosyjskiego. Z perspektywy czasu podkrdlal zawsze, ze ten krok podyktowaly mu okolicznosci. I zwracal uwagt( na to, ze we Francji mu-sialby po prostu umrzec z glodu.

    Nie chqc uchodzic wyl,!:cznie za eseistt( polityczne-go, Milosz opublikowal w 1965 roku antologit( zatytulo-wan'!:Postwar Polish Poetry (Powojenna poezja polska), w ktorej zawarl rowniez kilka swoich wierszy przetlu-maczonych na jt(zyk angielski. W 1968 roku przedsta-wH razem z Peterem Dalem Scottem tlumaczenie wybo-ru wierszy Herberta. W tym samym roku ukazal sit( po angielsku autobiograficzny esej zatytulowany Rodzinna Europa. W 1969 roku Czeslaw MHosz opublikowal histo-ritt literatury polskiej, zawieraj,!:q takZe rozdzial 0 jego wlasnej tworczosci. Dopiero w 1973 roku wydal swo-

    &d ir~o. c-aa..

    J~~rJ. f"fA;.rdu.. J. S, tl,'on .rt-n:~~ 4. ~f"'"'' 49~S- yolf4 ~...w ~ ir'~ ~

    fYVRu ...... ~t 'r'htJ- ~ ...

  • je Selected Poems (Wiersze wybrane) , a w 1978 roku tom poezji Bells in Winter (Dzwony w zimie). Wreszcie w 1977 roku przedstawil tom wierszy Aleksandra Wata. Wszystkie te wysilki tylko nieznacznie zmienily wizeru-nek Milosza w USA. Dlatego tez pozniej sam twierdzil, ze dIa amerykanskiego czytelnika istnieje zaledwie w oso-bliwie skroconej postaci.

    Poeta Robert Hass, ktory tlumaczyl wiersze Milosza, wspomina 0 pewnej osobliwoSci zaobserwowanej pod-czas wieczorow autorskich z tamtych czasow. Chociai: Mi-losz bardzo dobrze poslugiwal si~ j~zykiem angielskim, swoje wiersze czytal wyl,!:cznie po polsku, a 0 przeczyta-nie przekladu prosil zawsze kogos innego. Tym samym uparcie pragn,!:l jako poeta zachowac czysto polsk,!: toz-samosc.

    Przed przyznaniem Nagrody Nobla w 1980 roku Mi-losz nie robil sobie szczegolnych zludzen co do wlasnej slawy posmiertnej. W wierszu z pocz'!:tku lat siedemdzie-si'!:tych napisal, parafrazuj,!:c autoironicznie Horacjanski topos 0 nidmiertelnosci:

    o tak, nie caly zginfl, zostanie po mnie Wzmianka w czternastym tomie encyklopedii W pobliiu setki Millerow i Mickey Mouse l .

    Byc moze ten podstawowy konflikt - Milosz czul si~ poet'!: z gruntu europejskim, ktory na emigracji w Amery-ce schronil si~ w rezerwacie j~zyka ojczystego - przyczy-nil si~ do tego, ze od polowy lat dziewi~cdziesi'!:tych ubie-glego wieku poeta zacz'!:l podrozowac mi~dzy USA a Pol-sk,!:. W 1986 roku zmarla jego pierwsza zona, a w 1992 poslubil amerykansk,!: historyczk~ Carol Thigpen. Oby-watelstwo amerykanskie uzyskal juz w roku 1970.

    W postkomunistycznej Polsce Milosz raz po raz za-bieral glos. Pisywal regularnie do ukazuj,!:cego si~ w Kra-kowie katolickiego 7ygodnika Powszechnego iod,!: opie-wal osiemdziesi'!:te urodziny papieza Jana Pawla 11, cho-ciai: w 1981 roku w trakcie uroczystosci przyznania mu doktoratu honoris causa Katolickiego Uniwersyte-tu Lubelskiego oswiadczyl programowo wobec "zawo-dowych katolikow", ze nie jest poetq katolickim. W wy-wiadzie z Adamem Michnikiem z roku 1991 opisal swoj stosunek do katolicyzmu jako stalq zmianfl zbliienia i oddalenia.

    Milosz nie pozwalal wdoczyc si~ w zadne szablony. W 2000 roku ostatecznie pozegnal si~ ze Stanami Zjed-noczonymi i osiadl w Krakowie.

    Blask i n~dza USA W 2001 roku Milosz w swoim eseistycznym Abeca-

    dIe scharakteryzowal Ameryk~ tyrad,!: sprzecznych wy-

    1 Czeslaw Milosz, "Gdzie wschodzi slOlice i kftdy zapada", [w:} tegoz: "Wiersze", Krak6w 2001-2009, t. III, s. 122-179.

    84

    krzyknien: jaki blaskl jaka nfldzal jaki humanizml ja-kie okrucienstwol jaka milose bliiniegol jakie rozdrob-nieniel jaki zachwyt dIa idealul jaka hipokryzjal jaki triumj sumienial jaka perwersjal2

    Ta ambiwalentna postawa pozostaje w jaskrawej sprzecznosci z tradycyjnym zachwytem Polakow wobec Ameryki. Juz podczas swojego pierwszego pobytu w Sta-nach Zjednoczonych Milosz nazwal USA krajem bez wla-sciwosci, nieposiadaj,!:cym wzroku, sluchu, smaku, po-wonienia ni dotyku. Wszystko wydawalo mu si~ tarn "lukrowane", w wodzie "zabito bakterie", Zyciu odj~to smierc. Signum amerykanskiego Zycia w wielkim mie-scie stal si~ dIa niego los awangardowej artystki Teresy Zarnower (1895-1950), ktora w osamotnieniu sczezla w NowymJorku:

    Bez przyjaciol ni krewnych, w wielkim, wielkim miescie

    Ktore jest cmentarzyskiem szalonych okrfltow Umierala Teresa [. .. ] W dalekim wielkim miescie, tam gdzie stqpa

    kaidy Ostroinie i przebiegle, bo wie co to znaczy Splynqe z milczqcq jalq prywatnych rozpaczy W czarny pyl, w zapomnienie, w brud ubogich

    dzielnic [. . . p. Sceptycyzm Milosza wobec Ameryki uwidacznia si~

    najwyrainiej w tomie esejow zatytulowanych Widzenia nad Zatokq San Francisco (1969)4. Amerykanski styl Zycia (j1merican Way oj Life) byl dIa niego wyl,!:cznie eta-pem erozji, jakiej ulega pewna obyczajowo umyslowa calose. Szczegolnie oburzal si~ Milosz na splaszczajqcy i zaklamujqcy jflzyk mediow, ktory w Ameryce odbie-ra jednostce mozliwosc autentycznego wyrai:enia siebie. Ten uproszczony obraz amerykanskiej kultury wyrai:a najpelniej w oczach MHosza pytanie "rnlodego glupta-sa", czym mialkie Zycie na amerykanskiej prowincji rozni si~ od Zycia w obozie koncentracyjnym. Wogoie Milosz byl bardzo poirytowany salonowym marksizmem akade-mickiejjeunesse doree, niemaj,!:cej poj~cia 0 zbrodniach komunistycznych.

    Jeszcze w poznych rozmowach z Aleksandrem Fiu-tem (Milosz, Autoportret przekorny, 2003), nazywal Amerykanow ludzmi "powierzchownymi". S'!: wprawdzie w nieegoistyczny sposob mili i skorzy do pomocy, ale dystans mi~dzy poszczegolnymi osobami jest ogromny.

    2 Czeslaw Milosz, "Abecadlo", Krak6w 2001, s.34. 3 Cz. Milosz, "Pamiftci Teresy tarnower", [w:} tegoz, "Wier-sze", Wydawnictwo Literackie, Krak6w 1984, t. I, s. 207. 4 Renata Gorczynska, "Widzenia nad Zatokq San Francisco

    po trzydziestu latach", [w:} "Zeszyty Literackie", nr 4/2000, s. 137-141.

    Takie wypowiedzi pokazuj,!: wyrainie, ze Milosz wpraw-dzie akceptowal Ameryk~ jako panstwo, ktore zaofero-walo mu miejsce zamieszkania i obywatelstwo, ale nie jako kraj posiadaj'!:cy wlasn,!:, samodzieln,!: kultur~.

    Obojertna natura Wamerykanskiej liryce Milosza pojawiaj,!: si~ raz po

    raz motywy krajobrazowe. Swego rodzaju wszechogar-niaj,!:C'!: Dolin,!: Smierci (Death Valley) staje si~ przede wszystkim jalowy Zachod, zas amerykanska przyroda sta-nie si~ wr~cz wyzwaniem dIa intelektu Europejczyka:

    W Dolinie Smierci blyszczy sol na dnie suchego jeziora.

    Bron sifl, bron sifl, mowi tykot krwi. Z litej skaly nadaremnej iadna mqdrose.

    W Dolinie Smierci na niebie ni orla ani jastrzflbia. Wroiby cyganki zostaly spelnione. W zaulku pod arkadami czytalem wtedy poemat o kims, kto mieszkal tui obok, pod tytulem

    "Godzina MySli"s.

    Milosz odwiedzil Kaliforni~ juz pod koniec lat czter-dziestych ubieglego wieku. Krajobraz wcale nie wydal mu si~ tarn "kongenialny" . wybor tego przymiotnika jest znamienny: natura staje si~ dIa Milosza doswiadczalna dopiero wtedy, gdy "przemowi" do czlowieka. To samo dotyczy amerykanskich miast: San Francisco wydawalo mu si~ "kompletnie dziwne" (completely weird). Jako porownywaln,!: wielkosc Milosz wci'1:2 przywolywal Pa-ryZ, stanowi'!:cy dIa niego prototyp europejskiego miasta kultury. J eszcze w 1982 roku dal wyraz swojemu zdumie-niu na mysl 0 tym, dok,!:d rzucH go los:

    OSOBNY ZESZ\'T. PRZEZ GALERIE LUSTER

    Nie wybieralem Kalifornii. Byla mi dana. Skqd mieszkancowi polnocy do spraionej pustki? Szara glina, suche loiyska potokow, Pagorki koloru slomy i gromady skaI jak jurajskich jaszczurow: tym jest dIa mnie Dusza tych okolic. I mgla wpelzajqca na to z oceanu, Ktora zalflga zielen w kotlinach, I dqb kolczasty i osty6.

    Milosz uczynil amerykansk,!: natur~ punktem odnie-sienia i wyrazem stanu swojej duszy: Ameryka to miejsce najskrajniejszego wyobcowania dIa europejskiego poety, ktory t~skni do litewskich rzek i lasow. W trakcie profe-sury w Berkeley Milosz mieszkal tuz nad campusern na

    5 Czeslaw Milosz, "Miasta bez imienia", [w:} tego%, "Wiersze", Krak6w 2001-2009, t.3, s. 42-50. 6 Cz. Milosz, "Osobny zeszyt. Przez galerie luster, [w:} tego%,

    "Wiersze", op. cit, t. III, s. 188 i nn.

    AMERYKA MII:.OSZA

    Grizzly Peak, sk,!:d rozposcieral si~ widok na most Gol-den Gate i na Pacyfik. Kalifornia wydawala si~ poecie swego rodzaju wi~zieniem a rebours: Brak wolnosci nie wynikal z niedostatku przestrzeni, lecz z jej nadmiaru. Dlatego tez Milosz cz~sto nazywal swoj dom w Berke-ley "czarodziejsk,!: goq", czyni,!:c w ten sposob aluzj~ do powidci Thomasa Manna, w ktorej to powidci chorzy na gruzlic~ kompensuj,!: sobie cielesny rozklad zinten-syfikowanym wysilkiem intelektualnym. Irena Grudzin-ska-Gross interpretuje miejsce zamieszkania Milosza na wzgorzu jako metafor~ jego wydziedziczenia:

    Krolewskie wyniesienie, jakim jest dom nad za-tokq San Francisco, jest dobrym miejscem, by zadae sobie pytanie: kim jestem? Na to pytanie, kluczowe dIa literatury i kultury amerykanskiej, odpowiedi brzmi: czlowiekiem wydziedziczonym. Czlowiekiem, ktory co dzien od nowa musi oswajae przypadkowe miejsce po-bytu7.

    Zagrozeniu dezintegracj'!: Milosz wychodzil naprze-ciw, przywoluj,!:c scholastyka Tomasza z Akwinu i Friedri-cha Nietzschego. Niewzruszona scislosc logiki srednio-wiecznej i radykalna konsekwencja nietzscheanskiej kry-tyki religii staj'!: si~ kompasami, ktorych igly jednak wska-zuj,!: zawsze tylko w jednym kierunku - ku owej Litwie, ktoq Milosz stworzyl dIa siebie na nowo we wspomnie-niowej powidci Dolina Issy.

    Duio spifl i czytam Tomasza z Akwinu albo "Smierc Boga" (takie protestanckie dzielo), Na prawo zatoka jak odlana z cyny, za tq zatokq miasto, za miastem acean, za oceanem acean, ai da japonii. Na lewo suche pagorki z bialq trawq, za pagorkami nawodniona dolina gdzie uprawia

    za dolinq gory i sosny ponderosa, za gorami pustynia i owce [. . .j

    Panie doktorze, boli mnie. Nie tu. Nie, nie tu. Sam jui nie wiem.

    sifl ryi,

    Maie to nadmiar wysp i kontynentow, niepowiedzianych slow, bazarow i drewnianych

    alba picia da lustra, bez urody. [. .. ]

    Kiedy boli powracamy nad jakies rzeki, pamifltam tamte krzyie ze znakami slonca

    fletow,

    i ksiflZyca, i czarownikow, jak pracowali, kiedy byla

    epidemia tyjusu8.

    7 Irena Grudzinska-Gross, "Milosz i Ameryka", [w:} "Res Pu-blica", nr 2/1991, s. 89-93. 8 Cz. Milosz, "Duzo sPi{', [w:} tegoz, "Wiersze", op. cit., t. 3, s. 25 i nn.

    85

  • Rowniei w innym wierszu po eta przeciwstawia ogrod stworzony przez czlowieka surowej naturze. Mi-losz byl rzecznikiem zdecydowanego antropocentry-zmu: dopiero kulturalna dzialalnose czlowieka umoz-liwia orientacj« w swiecie.

    ZAPISANE WCZESNYM RANKIEM MOW1\ NIEZWIt\ZAN1\

    RADY Nie, nawet doradzalbym dalej od natury, Od upartych obraz6w niesk01lczonej przestrzeni, Niesk011czonego czasu, od slimak6w otrutych Na seiezce w ogrodzie, niby nasze armie9.

    Podobnq postaw« zaprezentowal Milosz w wierszu Do Robinsonajeffersa, zajmujqcym caly rozdzial w tomie esejow Widzenia nad zatokq San Franeisco.

    Milosz podjql tu otwartq polemik« z kalifornijskim poetq RobinsonemJeffersem (1887-1962), ktory propa-gowal podporzqdkowanie czlowieka naturze i dIa swojej postawy ukul poj«cie "nieczlowieczose". Milosz krytyko-wal takq mizantropijnq postaw«. Jego wiersz zaczyna si« prawie otwartym zarzutem ignorancji wobec zafascyno-wanego Celtami Jeffersa, a konczy - przypomnieniem poganskich praktyk na Litwie.

    jezeli nie czytales slowianskich poet6w to i lepiej. Nie ma tam czego szukac irlandzko-szkocki wttdrowiec. [. .. ]

    Cale :iyeie sluchajqcy oceanu [ ... ]

    Ajednak nie wiedziales co wiem. Ziemia uczy wittcej niz nagosc zywiol6w. Nie daje sitt sobie bezkarnie oczu boga. [. .. ]

    Raczej wyrzeibic slonca na spojeniach krzyza jak robili w moim powieeie. Brzozom i jedlinom nadawac zenskie imiona. Wzywac opieki przeciwko niemej i przebieglej sile niz tak jak ty oznajmiac nieczlowieczq rzecz10.

    W swoich notatkach Milosz wyjasnial, ze Jeffers zafa-scynowal go, poniewaz jego zalozenia Sq "falszywe i bluz-niercze". Jego uniwersum otwiera si« na nieskonczonose i na nieograniczonose. Dzi«ki wiecznemu powrotowi te-go samego wszechswiat jest rownoczeSnie absolutnie pozbawiony zmyslow. Jeffers w doskonalej formie wy-raZa OWq n«dz«, ktora wynika z radykalnego indywi-dualizmu 11.

    9 Cz. Milosz, "Zapisane wczesnym rankiem mowq niezwiq-zanq", [w:} tegot, "Wiersze", op. cU., t.3, s. 77. 10 Cz. Milosz, "Do Robinsonajeffersa", [w:} tegot, "Widzenia nad Zatokq San Francisco", Wydawnictwo Literackie, Kra-k6w 1989, s. 83 -84. 11 Cz. Milosz, "Proud to Be a Mamlam. Essays on War, Faith and Memory", London 2010, s. 287.

    86

    Juz w Traktaeie poetyckim (1957) Milosz przywo-lywal amerykanskq faun« i flor«, ktore wprawdzie znie-walajq egzotykq i barwnosciq, ale rownoczeSnie Sq ab-solutnie wrogie wobec historii (rowniez w polskim tek-scie oryginalnym znajdujq si« wylqcznie angielskie nazwy zwierzqt, co podkreSla obcose zjawisk naturalnych).

    Ameryka ma dia mnie siersc racoona I oczy jego w czarnym okularze. Miga chipmunkiem w zlozach suchej kory, Gdzie bluszcz i pow6j nad czerwonq glebq Splata arkadq pnie tulipanowca. jej skrzydlo jest koloru kardynala. Dzi6b p610twarty, kiedy mocking-bird Syczy pod krzakiem w lainiach wodnej pary. jej linia jest /alista jak moccasin Przeplywajqcy rzektt ruchem trawy. [ ... ]

    Czemu w naturze, jak neon gorqcej, Na zawsze sobie nie zalozyc domu? Czy malo rob6t przynosi nam jesien, Zima i wiosna i trujqce lato? o dworze kr6la Zygmunta Augusta Nic nam nie m6wi rzeka Delaware12 .

    Wrogosc wobec historii Stany Zjednoczone Sq dIa Milosza krajem gl«boko

    ahistorycznym. Z obu wojen swiatowych nie wyniosly wi-docznych obrazen, a rownoczeSnie w szalonym tempie rozwijajq si« pod wzgl«dem technologicznym. Terazniej-szose jest tu w calosci zdominowana przez przyszlose i prawie nie oglqda si« na przeszlose. W tym sensie Ame-rykanie uton«li w egzystencji, ktora nie zna zagrozen historii, i dlatego tez nie rozumiejq lekcji europejskich doswiadczen dwudziestowiecznych.

    Amerykanska technika i amerykanska natura stano-wiq dIa Milosza dwa wrogie obrazy; ktore mozna prze-zwyci«Zye jedynie moq historii: Pod cisnieniem tego wszystkiego, co dqzy do zniszczenia naszej tozsamo-sei - slowotok w prasie, obrazy, atakujqce nas z ekranu telewizyjnego i kinowego - wyrazamy sprzeciw. W mo-im przypadku inny op6r stanowi wyzwanie dia mo-ich sil: natura kalijornijskiego wybrzeza, kt6re, wbrew wyobrazeniom Europejczyka, ma w sobie cos demonicz-nego. Rozleglosc krajobrazu, sucha, sPttkana ziemia czy lasy, kt6rych drzewa przypominajq granitowe kolum-ny, kryjq w sobie cos, co zdaje sitt drwic z naszego kru-chego istnienia lub je unicestwiac. I patrzqc na to stqd, gdzie mimo trium/ujqcej techniki nadal jeszcze natura dominuje nad historiq czlowieka, gdyz nie istnieje zad-na przeszlosc historyczna, labirynt historii europejskiej,

    12 Cz. Milosz, "Traktat poetycki", [w:} tegot, "Wiersze", op. cit., t. 2, s. 167-251.

    chocby byl nie wiem jak straszny i pelen rozczarowan, ma eieplottt lona. Choeiaz akceptujtt miejsce wyznaczo-ne mi przez los, to jednak wszystkie moje reakcje sq reakcjami Europejczyka. W mojej walce z naturq albo, zeby wyrazic to slowami kalijornijskiego poety Robin-sonajeffersa, z" nieczlowieczoseiq", czerpitt ze wszelkich ir6del europejskich. Naturalnie sq to przede wszystkim polskie ir6dla13.

    Na tym tle staje si« zrozumiale, dlaczego Milosz opa-truje swoj podr«cznik historii literatury apodyktycznie rodzajnikiem okreSlonym jako The History 0/ Polish Li-terature. Z jego punktu widzenia istnieje tylko jedna historia Polski, ktorq jednak trzeba opowiadae wciqz na nowo - nie dlatego, ze jest taka interesujqca, ale dlate-go ze akurat z powodu swoich tragicznych manowcow moze sluZye jako przyklad mlodym narodom w rodzaju Ameryki.

    We wst«pie Milosz pisze: Historia Polski i jej li-teratury wydaje mi sitt zwariowana i pelna paradok-s6w: nar6d slowianski, kt6rego pisarze az do renesan-su poslugiwali sitt laeinq; wielkie panstwo, kt6re przez stulecia stawialo czolo Niemcom, Turkom i Moskwie, ale kt6re wskutek naduzyeia swego systemu parlamen-tarnego doslownie rozleeialo sitt, a jego niegdys slabsi sqsiedzi podzielili je i wymazali z mapy Europy na ponad sto dwadzieseia lat; zadziwiajqco zywotny na-r6d, kt6ry popada w tftjJq apatitt, a swoje cnoty obja-wia jedynie w okolicznoseiach, kt6re kazdq innq ludz-kq zbiorowosc zgniotlyby i zniszczyly; wyrajinowany smak; kt6ry stworzyl poezjtt lirycznq, por6wnywalnq z poezjq Anglii elzbietanskiej, skombinowany z ironiq i blyskotliwoseiq, ale nieustannie zagrozony przez pi-jackie odrtttwienie i parajianski belkot; nawyk religij-nej i politycznej tolerancji, nabyty w rzqdzonej przez obieralnego krola wielowyznaniowej i wielonarodowej Rzeczypospolitej, potem wskutek zbiorowych nieszczttsC ustftjJujqcy miejsca kalekiemu, chorobliwemu nacjona-lizmowi; kraj, 0 ktorego lojalnosc w drugiej polowie obecnego wieku zabiegaly dWie, wsp6lzawodniczqce ze sobq potttgi, partia komunistyczna i Koseiol rzymsko-katolicki. Ten chaos pozornie tak niewspolmiernych, a przeeiez powiqzanych ze sobq jakqs wlasnq logikq elementow, moze zawierac pewnq lekcjtt 0 uniwersal-nym znaczeniu 14.

    13 Czeslaw Milosz: "Ein Schriftsteller im Exil" ("Pisarz na wy-gnaniu"), [w:} tegot "Zeichen im Dunkel: Poesie und Poetik", tlum. Karl Dedecius, Eva Rottenberg, Renate Kroll; Suhrkamp, Frankfurt am Main 1979. (Edition Suhrkamp; 995), nast. wyd.: Suhrkamp, Frankfurt am Main 1980. 14 Cz. Milosz, "Ristoria literatury polskier, tlum. Maria Tar-nowska, Znak, Krak6w 1993, s. 12-13.

    AMERYKA MILOSZA

    Milosz w Ameryce

    JeSli chodzi 0 terainiejszose i swoj stosunek do niej, Milosz pisze tak:

    Obolaly w tyranii, obolaly w republice, Tam cheialem ratowac wolnose, tu skonczye ze

    zgniliznq. Budujqc w mysli wiecznotrwale grody Skqd na zawsze zniknie bezsensowna krzqtanina.

    Nauczylem sitt wreszcie mowie: tutaj jest moj dom,

    Tutaj, przed rozzarzonym wttglem oceanicznych zmierzch6w,

    Na brzegu pochylonym ku brzegom twojej Azji, W wielkiej republice, umiarkowanie zgnilej15.

    Z tych linijek przemawia zrezygnowany idealista, ktory mimo wszystko przyznaje, ze w Ameryce da si« Zye. Raz po raz jednak wskazuje Milosz na deficyty kul-turowe. Jeszcze w udzielonym w 1989 roku wywiadzie dosadnymi slowami pot«pia wszechogarniajqcy kapita-lizm amerykanski:

    Ameryka to dolar. Nie ludimy sitt: jesli ktos wy-biera spoleczenstwo kapitalistyczne, musi wiedziee, ze pieniqdz jest wartoseiq podstawowq. To jest tu absolut-nie szczere i takie bez ogrodek 16.

    Ostatecznie Milosz znalazl niezadowalajqcy wpraw-dZie, ale dose znosny modus vivendi. W swoim dziele literackim stworzyl sobie Europ« wyidealizowanq i prze-syconq kulturq, a sam jako obywatel i profesor zaakcep-towal swojq amerykanskq egzystencj«.

    festem obywatelem amerykanskim. Wybieram i na-uczam w mojej nowej ojczyinie. Z drugiej strony jestem pisarzem emigracyjnym, poniewaz pisZtt w jttzyku, ktory nie jest jttzykiem angielskim ani amerykanskim. A wittc sq to swego rodzaju dwie osobowosci w jednej, hm? W domu mowitt po polsku, a tu mowitt po angielsku17.

    I!III

    przetlumaczyla Slawa Lisiecka

    15 Cz. Mi/osz, "List", [w:} tegot, "Wiersze", op. cit., t. 3, s. 89-91. 16 Cz. Milosz, "Rozmowy polskie 1979-1998", Krak6w 2006, s.97. 17 M Simpson, "A Talk with Czeslaw Milosz (1980) '; [w:} Cyn-tiaL. Raven (red.), "CzeslawMilosz, Conversations",jackson, MS 2006, s. 7-11.

    Ulrich Schmid (1965) - slawista, profesor uniwersytetu w St. Gallen. Na powytszy tekst skladajq sift fragmenty eseju opu-blikowanego w czasopismie "Osteuropa" (1/2011). 1jJtul po-chodzi od redakcji.

    87