NASZE NADZIEJE - sbc.org.pl · Słowo „Jastrzębie" wdarło się do świadomości narodowej...

7
Słowo „Jastrzębie" wdarło się do świadomości narodowej nagle. Przed Sierpniem '80 nic każdy słyszał o największym z najmłodszych, 120-tysięcznym mieście rodzin gór niczych. Przed dziewięciu miesiącami — wraz z Gdańskiem i Szczecinom — siało się symbolem przemian społecznych w Polsce. Wdarło się do historii Polski na przekór doprowadzonym na Śląsku do absurdu absolutystycznym stosunkom między władzą o społeczeństwem. Wybuch sierpniowego strajku w Jastrzębiu mimo istniejących tu zaostrzonych reguł gry uświadomił rządzącym, że porozumienie z robotnikami pol skimi jest nie do uniknięcia. Na tym polega walor dodatkowy Jastrzębia i osiągniętego tu porozumienia. Dlatego nasz tygodnik nosi tytuł „Solidarność Jastrzębio". Zachowując historyczną już nazwę, pragnie jednak służyć całemu Regionowi NSZZ „Solidarność" Śląska i Za głębia, odzwierciedlać sprawy członków „Solidarności" zorganizowanych tak w Między zakładowej Komisji Robotniczej w Jastrzębiu, jak i w Międzyzakładowych Komitetach Założycielskich Huty Katowice, Katowic, Tych, Tarnowskich Gór, Częstochowy, Bielska- Białej. Sprawy regionu nie przysłonią nam, oczywiście, problematyki ogólnokrajowej. Przebieg strajków od sierpnia 1980 i działalność „Solidarności"' przez cały okres mi nionych dziewięciu miesięcy dowiodły, że robotnicy moją zdumiewające poczucie odpowiedzialności społecznej i politycznej. Zdumiewające dlatego, że przecież nikt ich tego nie uczył. Wręcz przeciwnie, lato cqłe, ze szczególnym nasileniem w dziesięcio leciu poprzedzającym Sierpień'80 robiono Wszystko, by pojmowali się tylko swoim do brobytem, by chcieli tylko więcej mieć, a sprawy v(śp.plnu, Społeczne, ogólnonarodowe, załatwi za nich, bez nich, władza. Mimo to, kierowanie się kryteriami ogólnospołeczny mi, choć podejmowane w atmosferze rewolucyjnej, ujawniało się w każdej decyzji pod czas strajków i dotąd wyraźnie góruje w działaniach „Solidarności". Niemożność mó wienia dotąd pełnym głosem, przez całe młode życie — wśród inicjatorów „Solidar ności" dominowali i dominują ludzie urodzeni w Polsce Ludowej — mogłaby usprawied liwiać nawet pochopność, nawet powodowanie się uczuciami zemsty, odwetu. Tym bardziej że przewlekło załatwianie uzasadnionych postulatów społecznych, u podstaw NASZE NADZIEJE których leży godność osoby ludzkiej, mogłoby tłumaczyć gwałtowne posunięcia. Jed nakże odwadze towarzyszyły I towarzyszą rozwaga, rozsądek, dojrzałość. To cnoty, których Polacy często sami sobie odmawiali. „Solidarność" jest związkiem zawodowym reprezentującym klasę pracującą. W Pol sce klasa ta obejmuje właściwie ogół obywateli. Z nielicznymi wyjątkami nie pracują ci, którym albo choroba albo wiek na to nie pozwala, i ci mają prawo do utrzymywa nia przez społeczeństwo. Jesteśmy więc społeczeństwem jcdnoklasowym — społeczeń stwem ludzi pracy. Dlatego w życiu narodu i państwa ludzie pracy winni mieć znaczę - nie przodujące. Władza, która wzięło na siebie obowiązek organizowania wspólnego życia całego tpołeczeńtwa, kierowania państwem — po Sierpniu '80 głosi, że polski konflikt roz wiązywać pragnie nie silą, lecz metodami politycznymi, w drodze porozumień z polskim społeczeństwem. Zatem można sądzić, że gotowa jest wsłuchiwać się w odczucia Po loków i spełniać uzasadnione oczekiwania ludzi pracy. Tok, to jedyne wyjście, jedyna szansa wyprowadzenia Polski ze skraju przepaści. Społeczeństwu, narodowi potrzebny jest taki system wspólnego życia w państwie, taki układ między rządzącymi i rządzo nymi, w tym także taka organizacja gospodarki ogólnonarodowej i każdego przedsię biorstwa, oby wszyscy c h c i e l i i m o g l i rzetelnie pracować i aby wyniki pracy nie byty marnowane. Wydawać się to może wymaganiem niewielkim. A jednak zapewnie nie takiego stanu wymaga reformy całego życia Polski. Owszem, słyszymy często nawoływania do rzetelnej pracy, zwiększanie wydajności, wzmożenia dyscypliny, szczególnie teraz, gdy znaleźliśmy się w sytuacji rozkładu gos podarki narodowej i załamania się rynku. Jednak nie wystarczy do tego nawoływać. Wprawdzie każdy ma wszczepione prze świadczenie, że solidna praca jest obowiązkiem, a jeżeli tak nie czyni, to wie, że robi źle; jednak każdy Polak wie także, że do lej pory było, a jeszcze niestety nadal jest tak, że nawet gdyby sam wykonywał swe obowiązki sumiennie, to organizacja nasze go wspólnego życia społecznego sprzyja, często wręcz powoduje marnowanie owoców pracy i dzia'ań wielu z nas. Apele o pracę zbyt często zasłaniają niedołęstwo i doktry nerstwo. Za błąd marnowania pracy społeczeństwa nie odpowiadają ludzie pracy, choć naj dotkliwiej ponoszą tego skutki, bowiem nie mieli oni wpływu na podejmowanie decyzji 0 kształcie życia społecznego, gospodarczego czy kulturalnego narodu. Społeczeństwo nic akceptowało sposobu sprawowania władzy, działań władzy państwowej i admini stracji gospodarczej. Nie dziw więc, że jakże często rezygnowali Polacy z rzetelnej pracy i sumiennego spełniania obowiązków, ulegali zniechęceniu i apatii. Głęboką szczelinę między ludźmi pracy a niedostosowanymi do wymogów ludzi pracy starymi strukturami państwowymi można wypełnić. Wypełnić konsekwentnym wykony waniem umów społecznych zawartych między władzą o reprezentującą ludzi pracy 1 naród „Solidarnością". Prawdą jest zatem, że „Solidarność” jest obecnie czymś wię cej niż związkiem zawodowym — jest bardziej ruchem społecznym. Bowiem prawdą jest także i to, że interesy mas pracujących zbiegają się z interesem całego narodu, Polski. Spełnienie umowy społecznej oznacza przerwanie groźnego mechanizmu cyklicz nych kryzysów społecznych. Polska nie może rozwijać się przez groźne dla naszej su werenności kryzysy społeczne, lecz przez spokojną, efektywną pracę rąk 1 umysłów. W IECIE, PETRONI USZU, JA NIE ZNAM CZŁOWIEKA KTÓREGO BY WŁADZA NIE ZDEPRAWOWAŁA.. Przez danie wszystkim szansy bycia rzeczywistymi współgospodarzami kraju, naszego dobra wspólnego. Przez funkcjonowanie samorządnych i niezależnych związków zawo dowych, które stanowią podstawową gwarancję instytucjonalną zabezpieczającą rozwój Polski przed możliwościami jego wypaczenia, przed tymi wszystkimi schorzeniami, które stały się przedmiotem tak ostrej krytyki robotników i całego społeczeństwa. Nie uratujemy kraju przed upadkiem, nie uzdrowimy gospodarki bez włączenia oby wateli Polski w ten proces. Nie mamy żadnych rezerw poza naszą pracą I inwencją twórczą. Dlatego mułimy stworzyć system taki, który samoczynnie gwarantowałby, że żadna część naszej pracy i myśli nie zostanie zmarnowana. Te zadania, które legły u podstaw „Solidarności", nie zwalniają, nie mogą zwalniać aparatu władzy państwowej i gospodarczej od odpowiedzialności za wzięte na siebie zadania społeczne i gospodarcze, za mechanizmy rządzenia, za gwarantowanie demo kracji, za stopień wolności obywatelskiej, wolności religijnej, wolności związkowej, za kierunki rozwojowe gospodarki, zo podział dochodu narodowego. Możemy, więcej — musimy przywrócić życiu społecznemu Polski sprawność działa nia i ład moralny. Chcemy tego. Musimy jednak wiedzieć, musimy być przekonani, że mamy władzę silną zaufaniem społecznym, któro z naszą pomocą zorganizować chce i zorganizuje zgodny z potrzebami społeczeństwa i narodu system funkcjonowania państwa i gospodarki, uczyni wszystko, by nie uronić nic z owoców naszej pracy. W trudnych i przygnębiających dniach patrzymy daleko. Kiedy nie mamy co jeść, mówimy o wolnościach podstawowych, o sprawiedliwości,-praworządności, o demokracji i samorządzie. To nie przegiywonie czasu, jak się komuś wydaje, to stwarzanie trwa łych przesłanek ala nadziei nu PolsKę silną i piękną. Polskę, która zgodnie z konsty tucyjnymi zasadami określającymi nasz ustrój jako socjalistyczny — ustrój rzeczywiście w s z y s t k i c h ludzi pracy, ciągle ma obowiązek określony 190 lat temu w Konstytucji Trzeciego Maja: „Wszyscy obywatele są obrońcami całości i swobód narodowych". Słowa te będą dewiza naszego tygodnika. JERZY SKWARĄ Ryn. Andrzej Czeczot Wszyscy oby walcie są obrońcami 1 całości i swobód narodowych (Konstytucjo 3 Majo 17911 Śląska i Zagłębia CENA 5 ZŁ tygodnik Regionu Katowice, 5 maja 1981

Transcript of NASZE NADZIEJE - sbc.org.pl · Słowo „Jastrzębie" wdarło się do świadomości narodowej...

Page 1: NASZE NADZIEJE - sbc.org.pl · Słowo „Jastrzębie" wdarło się do świadomości narodowej nagle. Przed Sierpniem '80 nic każdy słyszał o największym z najmłodszych, 120-tysięcznym

Słow o „ Ja s trzę b ie " w darło się do św iadom ości narodow ej nag le . Przed S ierpniem '80 nic każdy słysza ł o najw iększym z najm łodszych , 120-tysięcznym m ieście rodzin gór­niczych. Przed dziew ięciu m iesiącam i — w raz z G dańskiem i Szczecinom — sia ło się sym bolem przem ian spo łecznych w Polsce. W darło się do historii Polski na przekór doprow adzonym na Śląsku do ab su rd u absolu tystycznym stosunkom między w ładzą o spo łeczeństw em . W ybuch sierpn iow ego strajku w Jastrzęb iu m im o istniejących tu zaostrzonych regu ł gry uśw iadom ił rządzącym , że porozum ienie z robotnikam i po l­skim i jes t nie do uniknięcia. Na tym po lega walor dodatkow y Jastrzęb ia i o siągn ię tego tu porozum ienia.

D latego nasz tygodnik nosi tytuł „Solidarność Jastrzęb io". Z achow ując historyczną już nazw ę, p ragn ie jednak służyć ca łem u Regionowi NSZZ „Solidarność" Śląska i Z a ­g łęb ia , odzw iercied lać spraw y członków „Solidarności" zorganizow anych tak w M iędzy­zak ładow ej Komisji Robotniczej w Jastrzęb iu , jak i w M iędzyzakładow ych K om itetach Założycielsk ich Huty K atow ice, Katowic, Tych, Tarnowskich Gór, C zęstochow y, B ielska- Białej. Spraw y regionu nie przysłonią nam , oczywiście, problem atyki ogólnokrajow ej.

P rzebieg strajków od sie rpn ia 1980 i d z ia ła lność „Solidarności"' przez cały okres m i­nionych dziew ięciu m iesięcy dow iodły, że robotnicy m oją zdum iew ające poczucie odpow iedzialności spo łecznej i politycznej. Z dum iew ające d la tego , że przecież nikt ich te g o nie uczył. W ręcz przeciw nie, lato cq łe , ze szczególnym nasileniem w dziesięcio ­leciu poprzedzającym S ie rp ie ń '80 robiono Wszystko, by p o jm ow ali się tylko swoim d o ­b roby tem , by chcieli tylko w ięcej m ieć, a spraw y v(śp.plnu, Społeczne, ogó lnonarodow e, załatw i za nich, bez nich, w ładza. Mimo to, kierow anie się kryteriam i ogólnospołeczny­mi, choć pod e jm o w an e w a tm osferze rew olucyjnej, ujaw niało się w każdej decyzji p o d ­czas strajków i d o tąd w yraźnie gó ru je w d z ia łan iach „Solidarności". N iem ożność m ó ­w ienia do tąd pełnym g łosem , przez c a łe m łode życie — w śród inicjatorów „Solidar­ności" dom inow ali i dom inują ludzie urodzeni w Polsce Ludowej — m ogłaby uspraw ied­liwiać naw et pochopność , n aw et pow odow anie się uczuciam i zem sty, odw etu. Tym bardziej że przew lekło zała tw ian ie uzasadnionych postu latów spo łecznych, u podstaw

NASZE NADZIEJEktórych leży god n o ść osoby ludzkiej, m ogłoby tłum aczyć gw ałtow ne posunięcia. J e d ­n akże o d w ad ze tow arzyszyły I tow arzyszą rozw aga, rozsądek , do jrzałość. To cnoty, k tórych Polacy często sam i so b ie odm aw iali.

„S olidarność" jest związkiem zaw odow ym reprezen tu jącym k lasę p racu jącą . W Pol­sc e k lasa ta obe jm uje w łaściw ie ogół obyw ateli. Z nielicznymi wyjątkam i nie p racują ci, którym a lb o cho ro b a a lb o wiek n a to n ie pozw ala, i ci m ają p raw o do utrzym yw a­n ia przez spo łeczeństw o. Je s te śm y w ięc sp o łeczeń stw em jcdnoklasow ym — sp o łeczeń ­stw em ludzi p racy. D latego w życiu narodu i pań stw a ludzie pracy winni m ieć znaczę - nie p rzodujące .

W ładza , k tó ra wzięło na s ieb ie obow iązek organizow ania w spólnego życia ca łeg o tp o łe c ze ń tw a , k ierow ania państw em — p o Sierpniu '80 głosi, że polski konflikt roz­w iązyw ać pragn ie nie silą, lecz m etodam i politycznym i, w drodze porozum ień z polskim spo łeczeń stw em . Z atem m ożna sądzić , że go tow a jes t w słuchiw ać się w odczucia Po­loków i sp e łn iać u zasad n io n e oczekiw ania ludzi pracy. Tok, to jed y n e wyjście, jedyna sz a n sa w yprow adzenia Polski ze skraju p rzepaści. Społeczeństw u, narodow i potrzebny jes t taki system w spólnego życia w państw ie, taki układ m iędzy rządzącym i i rządzo­nym i, w tym także tak a o rg an izac ja gospodark i ogólnonarodow ej i każd eg o p rzed się ­b iorstw a, oby wszyscy c h c i e l i i m o g l i rzete ln ie p racow ać i ab y wyniki pracy nie byty m arn o w an e . W ydaw ać się to m oże w ym agan iem niew ielkim . A jednak zap ew nie­nie tak ieg o stan u w ym aga reform y c a łe g o życia Polski.

O w szem , słyszym y często naw oływ ania do rzetelnej p racy , zw iększanie w ydajności, wzm ożenia dyscypliny, szczególnie teraz, gdy znaleźliśm y się w sytuacji rozkładu g o s­podark i narodow ej i za łam an ia się rynku.

Jednak nie wystarczy do tego naw oływ ać. W praw dzie każdy m a w szczepione prze­św iadczen ie , że solidna p raca jest obow iązkiem , a jeżeli tak nie czyni, to wie, że robi źle ; jednak każdy Polak wie także, że do lej pory było, a jeszcze n ieste ty nadal jest tak , że naw et gdyby sam wykonyw ał sw e obow iązki sum iennie, to o rgan izac ja n a sze ­go w spólnego życia sp o łeczn eg o sprzyja, często wręcz pow oduje m arnow anie ow oców pracy i d z ia 'ań wielu z nas. Apele o p racę zbyt często zas łan ia ją n iedo łęstw o i doktry­nerstw o.

Z a b łąd m arnow ania pracy spo łeczeń stw a nie o d p o w iadają ludzie p racy , choć na j­dotkliwiej ponoszą teg o skutki, bow iem nie mieli oni wpływu na podejm ow anie decyzji0 kształcie życia spo łeczn eg o , g o sp o d arczeg o czy kulturalnego narodu. Społeczeństw o nic ak cep to w ało sposobu spraw ow an ia władzy, dz ia łań w ładzy państw ow ej i adm in i­stracji gospodarcze j. Nie dziw więc, że jakże często rezygnow ali Polacy z rzetelnej pracy i sum iennego sp e łn ian ia obow iązków , ulegali zn iechęcen iu i apatii.

G łęboką szczelinę m iędzy ludźmi pracy a n iedostosow anym i do wym ogów ludzi pracy starym i strukturam i państw ow ym i m ożna wypełnić. W ypełnić konsekw entnym wykony­w aniem um ów spo łecznych zaw artych między w ładzą o rep rezen tu jącą ludzi pracy1 naród „Solidarnością". Praw dą jest zatem , że „Solidarność” jest o b ecn ie czym ś w ię­cej niż związkiem zaw odow ym — jest bardziej ruchem społecznym . Bowiem p raw dą jes t także i to, że interesy m as pracu jących zb iegają się z in te resem ca łeg o narodu, Polski. S pełn ien ie um owy spo łecznej o znacza p rzerw anie g ro źn eg o m echanizm u cyklicz­nych kryzysów społecznych. Polska n ie m oże rozwijać się przez groźne d la naszej su ­w erenności kryzysy spo łeczn e , lecz przez spokojną, e fek tyw ną p racę rąk 1 um ysłów .

WIECIE, PETRONI USZU, JA NIE ZNAM CZŁOWIEKA KTÓREGO BY WŁADZA NIE ZDEPRAWOWAŁA..

Przez d an ie wszystkim szansy bycia rzeczywistym i w spółgospodarzam i kraju, n aszego dobra w spólnego. Przez funkcjonow anie sam orządnych i niezależnych związków zaw o­dow ych, które stanow ią podstaw ow ą g w arancję instytucjonalną zab ezp iecza jącą rozwój Polski przed m ożliwościam i jego w ypaczen ia , przed tymi wszystkimi schorzeniam i, które sta ły się przedm iotem tak ostrej krytyki robotników i c a łeg o sp o łeczeństw a.

Nie uratujem y kraju przed upadkiem , nie uzdrowimy gospodark i bez w łączenia oby­w ateli Polski w ten proces. Nie m am y żadnych rezerw poza naszą p racą I inw encją tw órczą. D latego m ułim y stworzyć system taki, który sam oczynnie gw aran tow ałby , że żad n a część n aszej p racy i myśli nie zostan ie zm arnow ana.

Te zadan ia , k tóre legły u podstaw „Solidarności", nie zw alniają, n ie m ogą zw alniać a p a ra tu w ładzy państw ow ej i gospodarcze j od odpow iedzialności za wzięte na sieb ie zad an ia sp o łeczn e i g o sp o d arcze , za m echanizm y rządzenia, za gw aran tow anie d em o ­kracji, za stop ień wolności obyw atelskiej, wolności religijnej, w olności zw iązkowej, za kierunki rozw ojow e gospodarki, zo podział dochodu narodow ego.

M ożemy, w ięcej — m usimy przywrócić życiu spo łecznem u Polski spraw ność d z ia ła ­nia i ład m oralny. C hcem y tego . Musimy jed n ak w iedzieć, m usim y być przekonani, że m am y w ładzę silną zaufaniem społecznym , któro z naszą p om ocą zorganizow ać chce i zorganizuje zgodny z po trzebam i spo łeczeń stw a i narodu system funkcjonow ania państw a i gospodark i, uczyni w szystko, by nie uronić nic z ow oców n aszej pracy.

W trudnych i p rzygnębiających dniach patrzym y daleko. Kiedy nie m am y co jeść, mówimy o w olnościach podstaw ow ych, o spraw iedliw ości,-praw orządności, o dem okracji i sam orządzie . To nie przegiyw onie czasu , jak się kom uś w ydaje, to stw arzan ie trw a­łych p rzesłanek a la nadziei nu PolsKę silną i piękną. Polskę, która zgodnie z konsty­tucyjnym i zasad am i określającym i nasz ustrój jako socjalistyczny — ustrój rzeczyw iście w s z y s t k i c h ludzi pracy, c iąg le m a obow iązek określony 190 lat tem u w Konstytucji Trzeciego M aja: „W szyscy o b y w atele są obrońcam i całośc i i sw obód narodow ych".

Słow a te b ę d ą dew iza n aszego tygodnika.JERZY SKWARĄ

Ryn. A n d rz e j C zeczo t

Wszyscy oby walcie są obrońcami1

całości i swobód narodowych(K onstytucjo 3 Majo 17911

Ś lą s k a i Z a g łę b ia

CENA 5 ZŁ

ty g o d n ik R eg io n u

Katowice, 5 maja 1981

Page 2: NASZE NADZIEJE - sbc.org.pl · Słowo „Jastrzębie" wdarło się do świadomości narodowej nagle. Przed Sierpniem '80 nic każdy słyszał o największym z najmłodszych, 120-tysięcznym

Struktury organizacyjneNSZZ „SOLIDARNOŚĆ”

w województwie katowickimW życiu naszej o rg a ­

n izac ji podstaw ow e z n a ­czenie m a zharm onizo­w an ie jed n o lite j, te ry ­to ria] no - zaw odow ej s t ru k tu ry o rgan izacy j­nej

F u n d am en ta ln e zna­czenie m a silna w ieź te ­ry to ria ln e - reg ionalna zw iązkow ców i ich o r­gan izacji, n iezależna od zaw odu i m iejsca p racy . Ta w łaśn ie w ieź reg io­na ln a na jlep ie j ch ron i in te re sy w szystk ich g ru p zaw odow ych w s to sunkach z w ładzam i i o rganam i a d m in is tra ­c ji oraz sku teczn ie p rze ­c iw dzia ła w sto sow a­n iu w obec nas ta k ty ­ki „dziel i rządź” (na „lepsze" i „gorsze" r e ­giony).

R ów nie w ażne sa sek ­c je b ranżow e i zaw odo­w e d z ia ła jące w ra ­m ach s t ru k tu r te ry to ­ria lnych . T w orząc w łas­ne c ia ła koo rdynacy jne na różnych szczeblach ch ron ią in te resy i za ­sp o k a ja ją po trzeby po­szczególnych g ru p za­w odow ych, zaś ich pod­porządkow an ie te ren o ­w ym w ładzom Z w iązku odpow iedn ich szczebli ch ron i w spólne in te re ­sy zw iązkow ców w szy­s tk ich zaw odów . Toprzeciw dzia ła stosow a­n iu w obec nas ta k ty k i ..dziel i rządź” (na„lepsze" i „gorsze” za­w ody) pozw ala takżesku teczn ie zw alczać egoizm b ranżow y o- dzicdziczony po CRZZ.

T eren jednego w o je­w ództw a n ie m oże być ob ję ty dzia łan iem w ię ­cej n iż jednego zarządu regionalnego. W w oje­w ództw ach, gdzie ist­n ie je w ięcej niż jeden M KZ lub M KR. w szy­s tk ie zak ładow e o rg an i­zacje bez w zględu na to w jak im M K Z -cie lub M K R -rze są z a re je s tro ­w ane, w y b ie ra ją delega­tów na jeden , w spólny zjazd w ojew ódzki.

D zia ła ją tu: M KZ K a ­tow ice, M KZ Tychy, Z a­rząd R egionu NSZZ „So lidarność" S łask a 1 Z ag łęb ia w raz z M KZ B ytom i M K R J a s trz ę ­bie, k tó re są jego d e le ­g a tu ram i. Dziś p rezen ­tu jem y d an e dotyczące Z arządu R egionu NSZZ „So lidarność" Ś ląska 1 Z ag łęb ia w raz z jego d e leg a tu ram i. G otow i jesteśm y p rzedstaw ić także in fo rm ac je odno­szące sie d o pozosta­łych M K Z-ów .

ZARZĄDr e g i o n u Ś l ą s k a

I ZA G ŁĘB IAD nia 30 s tyczn ia 1981

ro k u na w spó lnym po­siedzen iu M K R J a s trz ę ­b ie i M KZ K atow ice u - zgodniono koncepcję u - tw orzen ia Z arzadu R e­g ionalnego Ś ląska i Z a­g łęb ia w K atow icach na n as tęp u jący ch zasadach: M KR Ja s trz ę b ie i M KZ K atow ice w yznaczą po 7 p rzedstaw ic ie li za­tw ierdzonych p rzez ze­b ra n ia M K R i MKZ,

k tó rzy u tw o rzą Z arząd R egionu. Będzie on m iał u p raw n ien ia do tychcza­sow ych M K R i MKZ, n a to m ias t one sam e s ta ­ją się d e leg a tu ram i Z a­rządu . N ie uzgodniono kw estii p rzew odn ic tw a Z arządu : M K R Ja s trz ę ­b ie p roponow ał 2 w spół­przew odniczących, a M KZ K atow ice — 1przew odniczącego. Z a­proszono do " udzia łu M KZ Bytom i M KZ T y­chy. 16 lu teg o 1981 ro ­k u p rzedstaw ic ie le M KZ B ytom , M K R Jas trzęb ie . M KZ T ychy postanow ili u tw orzyć je d n ą o rg an i­zację reg ionalną , o b e j­m u jącą te re n w ojew ódz­tw a katow ick iego o n a ­zw ie NSZZ „S o lidar­ność” R egion Ś ląska i Z agłębia.

Do czasu w yborów reg iona lnych pow ołano Z arząd R egionalny o pełnych u p raw n ien iach sta tu to w y ch , zachow u­ją c pozostałe u p ra w n ie ­n ia w y n ik a jące z pod­p isanych porozum ień w KW K „D ym itrow ” w B ytom iu . K W K „M ani­fes t L ipcow y" w J a ­strzęb iu o raz FSM Z a ­k ład n r 2 w T ychach. W sk ład Z arządu w e­szło po 7 osób t każde­go M K Z -u i M KR. a dotychczasow e M K Z -y i M K R-y s ta ły się d e le ­g a tu ra m i reg ionu z s ie ­dzibam i w B yiobiu . J a ­s trz ęb iu i T ychach . N o­wo u tw orzony Z arząd R egionu w y b ie rze w ta jn y m g łosow aniu prze w odniczącego Z arządu , a do k om petenc ji de­leg a tu r. p rzekazano p ro ­w adzen ie re je s tru i czynności finansow ych , obsługę zeb rań , in fo r­m ację o raz po rady p raw n e . Na ty m ze b ra ­n iu obecni b y li w ch a ­ra k te rz e obserw ato rów tak że p rzedstaw icie le M KZ K atow ice. Po a k cep tac ji przez W alne Z eb ran ia M KZ B ytomi M K R Ja s trz ę b ie poro­zum ien ia z 16 lutego,odbyło sie 22 lu tego1981 roku pierw sze po­siedzen ie Z arządu R e­gionu NSZZ „S o lidar­ność” Ś ląska i Z agłębia. Na posiedzenie to n ie p rzyby li delegaci desyg­n o w an i przez M KZTychy. W ta jn y m głoso­w an iu w y b ran o Z arząd i P rezy d iu m Z arządu R egionu NSZZ „S o lidar­ność” Ś ląska i Z agłębia w sk ład z ie n a s tę p u ją ­cym: S te fan P a łk a — przew odniczący , A n­d rze j C ie rn iew sk i — w iceprzew odniczący . T a deus z Je d y n a k — w ice­p rzew odniczący , M arian K osiński — sek re ta rz , F ran c iszek Byczek — członek p rezyd ium , Z bi­gn iew C zekalsk i — członek P rezyd ium , G rzegorz S taw sk i — członek P rezy d iu m . S ie­dzibą Z arząd u są: 44-025 K atow ice , S za fran k a 2; te l. 512-071 do 3; 515-141, 571-279, w ęglow y: 6381, 6821, 6382; te l e x :0312765.

Do podstaw ow ych za­d a ń Z arząd u należy:

1 * e

JostrzęDie

przygo tow an ie p ro jek tu o rd y n ac ji w yborczej do w ładz reg ionalnych , o- p raco w an ie p ro jek tu p o ­dzia łu na okręg i w ybor­cze reg ionu i u sta len ie try b u pow ołan ia kom isji w yborczych.

REGION W K R A JO W EJ

K O M ISJI PO RO ZU M IE­W A W CZEJ

Z ram ien ia Z a rzą ­du R egionu w p racach P rezy d iu m K K P ucze­stn iczy T adeusz Je d y ­nak , na to m ias t A ndrzej C iern iew sk i o raz F eliks K ow alczyk re p re z e n tu ją w K K P M KZ B ytom i M K R Jas trzęb ie .

XV K O M IS JIM IESZ A N E J

C złonkow ie Z arządu i p rzed staw ic ie le obu jego d e leg a tu r d z ia ła ją tak że w K om isji M ie­szanej.

IN N E AGENDYP rzy Z arządz ie tw o ­

rzy sie B iu ro P ra w n e — P M ichno, A. H ayder. D ziała R ed ak c ja B iu le­ty n u „Z derzen ia” — B. G aw eł — A. G ra jew sk i, G S taw sk i — H . W u tt­k e — S. R om ankiew icz o raz dw a podstaw ow e działy ad m in is tracy jn e : K sięgow ość — M. R ich ­te r , O rgan izac ja — H . S ikora .

SE K C JED zia ła ją sek c je w sie­

dzib ie Z arządu przy u l. S za fran k a 2: In fo rm a- c y jn o -R e je s tracy jn a —A. W inczew ski. S. B a j­da — H. B ie rn a t — M. H a rm a ta , L. L azar; In te rw en cy jn a — S. W asilew ski — M. G o­łęb iow ski, K. B aczyń­ski, A. M row ieć; S e k re ­ta r ia t K oordynacy jny K om isji i S ekcji B ran ­żow ych — R. K uź; K ra ­jow a K om isja K oordy­n acy jn a S ekcji G órn i­c tw a — H . S ienkiew icz; T ym czasow a K om isja Z ałożycielska R egional­nej S ekcji E m ery tów i R encistów — K. D ra­p a ła , A. S ieb ielec (pow ­s ta ła n a m ocy p ro toko ­łu po rozum ien ia Z espo­łu Kół Ś rodow iskow ych M K Z K atow ice i S ek ­cji E m ery tów i R enci­stów M K R Jas trzęb ie ); R eg ionalna K om isja K oord y n acy jn a S pół­dzieln i P racy In w a li­dów — L. F edelińsk i; S ekcja O św ia ty i W y­chow an ia — R. B ączar,B. G aw eł; K om isja K u l­tu ry — B. N iezgoda; K om isja K o o rd y n acy j­n a S łużby Z d row ia i A p tek — J . K u rk o w sk i; R eg ionalna K om isja K o­o rd y n acy jn a T ra n sp o r­tu Sam ochodow ego — H. F rączek . Poza g m a­chem Z arządu m a ją siedziby: R egionalna K om isja K o o rd y n acy j­n a Spółdzielczości P ra ­cy, K atow ice. Z ab rsk a 7 — H. S tok łosa; K o­m isja K oordynacy jna D rogow ców , K atow ice, M yśliw ska 5, — Z. W il- ke; S ekcja Z aw odow a P racow n ików Jed n o s tek P ro jek to w an ia — BPO „M iasto p ro jek t” G liw i­ce, W. S tw osza 2 — K. M irkow sk i. Z upow aż­n ien ia Z arządu H . P o - łą te k z a jm u je się tw o­rzen iem S ekc ji K u ltu ry F izycznej i S po rtu . P o ­n ad to działa G óm oślą -

sk a K om isja K o ordyna­cy jn a N auk i — G. K u- szłeyko. W s tad iu m o r ­g an izacy jnym z n a jd u je się Kolo K om batan tów NSZZ „So lidarność’*, p o siada jące s ta tu s k o ­m isji założycielsk iej — A. S ieb ielec, F . S ito z s iedzibą w K atow icach , D am ro ta 18. pokój 408.

D ELEGA TURA W JA ST R Z Ę B IU

ZDRO JU S iedziba m ieśc i się

w Ja s trz ę b iu Z dro ju , K atow icka 29 te le fon 62-074, 626-64. 1361 — 67/5004, 5877. P row adzi Sekcje: In te rw e n c ji —M S aw ick i. W. K oło- d y ńsk i, J . Sa d l akow sk i; In fo rm acy jn o - R e je ­s tra c y jn ą — R. W asa- han . R. R ygi e r . M. P io ­trow sk i. A . Leszczyń­sk i; P o w ie la rn ia — Z. Jeży , L . G rzeszk ie- wicz. Od 31 styczn ia 1981 ro k u d z ia ła K o­m isja R ew izy jn a M K R w sk ładzie: G . K azek , U. A błam ow icz, Z . P ie ­rzy cka, J . P a s te rn a k , A Jan k o w sk i. R . W iś­n iew sk i, K . R y tw ińsk i, K. R o jp e rt, M. B uszta. M KR w y d a je b iu le ty n „N asza S o lidarność" — J . S k w ara , T . Jed y n a k , H. W u ttk e , A . G ra jew ­s k i

D ELA G A TU RA W BYTO M IU

S iedziba m ieści s ię w B ytom iu, B. B ie ru ta 58, te l. 81-94-20. 81-94-2»,81-14-51, w . 654, te lex : B PSP O /033250. K sięgo- w ość — J . P an asiu k , O rgan izacja — J . F e ­liks. D zia ła ją S ek c je : O św iaty — Z. P igoń; W łók ienn ic tw a — A . Ł ozińska; B udow lana — J . G ałąsk a ; S łużby Z drow ia — J . J a k u b i- szyn. D eleg a tu ra by ­tom ska w y d a je b iu le tyn in fo rm acy jny „K onkre­tn ie ”. redagow any przez Z. P igoń, E. R ow iń­ski, S. Solak . T . C h le- bik , A. Bochosz, K . K o­w alik . W sk ład Z a rz ą ­du w chodzą p rzew o d n i­czący Z K Z -ów . za re je ­s trow anych w M K Z B y­tom . P rzew odn iczący P rezyd ium Z arząd u — A. C iern iew sk i.

N SZZ R I „SO LIDA RN OŚĆ" W O JEW ÓD ZTW A K A TO W IC K IEG O

D nia 4 lu tego 1981 ro k u na zeb ran iu de le ­gatów K ół W iejsk ich i G m innych % te re n u w ojew ództw a liczących ok. 30 ty s . członków u tw orzono Z arząd Regio na lny NSZZ R I „Soli­da rn o ść”. P rzew odn i­czącym Z arząd u je s t A . M ajch rzak . W ybrano 42-osobow ą R ad ę W oje­w ódzka 1 18-osobow eP rezyd ium Z arzad u W o­jew ódzkiego . T ym cza­sow a siedziba Z arząd u i S e k re tn a tu je s t m ia ­sto K atow ice , S ta lm a ­cha 17 pok. 12. te ł. 516-006, te lex 0315292. D ziała ta k ż e B iu ro P ra w n e o raz S ek c ja In ­te rw e n c y jn a z siedzibą w K atow icach . S za fran - ka 2 i S ta lm ach a 17. P ow sta ła S ekc ja H o­dow ców D robiu . O rga­n izow ane są dalsze sek ­c je b ranżow e.

O pracow ali: R Y SZA RD K UŻ

i H EN R Y K W U TT K E

3

5

6

Co przeszkadza w wydobyciu węgia?

Powiem to, co mówią

górnicyRozmowa z dr. HENRYKIEM SIENKIEWICZEM

przewodniczącym Krajowej Komisji Koordynacyjnej

Sekcji Górnictwa NSZZ Solidarność

— O sta tn ia sobota k w ie tn ia w yw oła ła now e nap ię ­cia, n ie ty lko w górn ic tw ie . In te re su je nas tło tego ko n flik tu , k tó ry jak o zadaw n iony budzi uzasadn iony niepokój.

— S p raw a w olnych sobót n ie pow sta ła nag le . J e s t to p rob lem , k tó ry n a ra s ta ł w iele la t. T rzeba pam ię tać , że gó rn ic tw o je s t zaw odem szczególnie ciężkim , że p ra ­cu je się tam bez św ia tła dziennego w n ies ły ch an ie tru d n y ch w aru n k ach . P ięć d n i w kopaln i to w ięce j n iż sześć w n o rm a ln e j p racy .

— D ruga sp raw a : gó rn icy w la ta ch ub ieg łych b y li w y k orzystyw an i ponad w szelk ie g ran ice ro zsądku i przyzw oitości, po 29, po 30 dn i w m iesiącu . To nie m ogło pozostać bez w p ływ u n a zdrow ie, n a ja­kość życia. I to zrodziło bunt...

— W po rozum ien iu ja s trz ę b sk im znalazł się p rze ­pis, m ów iący, te od styczn ia 1981 w szystk ie sobo ty i n iedziele są w olne. P a ra g ra f ten n ie m ów ił n ic e św ię tach , k tó re z n a tu ry rzeczy są dn iam i w o lny ­m i. P o tem zaczęły się różne in te rp re ta c je . P ie rw sza , że w olne są soboty i n iedziele, n iezależn ie od św ią t o raz d ru g a m ów iąca o p ra w ie d o p ięciodniow ego ty ­godnia p racy , z czego w yn ikałoby , że św ią teczny dz ień trz eb a odpracow ać w sobotę.

— Poszło w ięc o k ilk a d n i w roku. Jak to w yglą ­da od s tro n y p raw n e j?

— P ie rw sza n ieścisłość p o w sta ła w S ejm ie , który z jed n e j s tro n y zaakcep tow ał porozum ien ie z J a s trz ę ­bia, z d ru g ie j — p rzygo tow u jąc narodow y p lan gos­podarczy — p rz y ją ł za p o dstaw ę 260 dn i roboczych. N a tej podstaw ie z kolei ukazało się 16 lu tego b r . rozporzą­dzenie p rezesa R ady M in istrów o 5-dniow ym tygodn iu , n a k tó re pow ołu je się zarządzen ie R ady M inistrów z dn ia 26. II. b r.

— W szystkie da lsze n iepo rozum ien ia b yły już kon­tynuacją tego co sioę sta ło . Np. jednym z kroków by­ła rozm ow a u m in is tra górnictwa, który przedstaw ił zasadność ow ych 260 dni, pow ołując się n a ustaw ę sejm ową.

— Co zrobił w tej sytuacji Sejm ?— Z referow aliśm y K om isji S e jm ow ej Górnictwa,

C hem ii 1 E n erg e ty k i p u n k t spo rny w d n iu 7. IV. br., gdzie w zasadzie w szyscy się z nam i zgodzili i upo­w ażnili przew odniczącego kom isji, posła Jana L esia, do szybkiego za ła tw ien ia sp raw y p rzed św iętam i. N ie -

KOMUNIKAT

Zarząd Regionu Ś ląsk a i Zagłębia zwraca się do w szystkich kom isji zakładow ych NSZZ Solidar­ność o jak najszybsze podanie num erów sw oich te­leksów oraz o poinform ow anie nas, czy są w yposa­żone w perforator. Pozwoli to na uspraw nienie In­form acji. Pow yższe dane prosim y przekazyw ać do działu Inform acji, K atowice, Szafranka 2.

Page 3: NASZE NADZIEJE - sbc.org.pl · Słowo „Jastrzębie" wdarło się do świadomości narodowej nagle. Przed Sierpniem '80 nic każdy słyszał o największym z najmłodszych, 120-tysięcznym

s te ty w osta tn ich dn iach p rzed św ię tam i okazało się, że n ie ty lko nic n ie zrobiono, ale po jaw iły się now e kom p lik ac je w postaci zachęt jak k ie łbasa i sm alec. B yło to sprzeczne z § 10 rozporządzenia R ady M ini- s tó w (z d n ia 26. II. br.), gdzie p k t. 2 w y raźn ie m ów ił0 po trzeb ie u s ta len ia ze zw iązkam i zaw odow ym i form , w jak ich zachęty m a te ria ln e będą p rzyznaw ane. Na ty d z ień przed nieszczęsną sobotą pow iadom iliśm y w ła ­dze, że w te j sy tuac ji trw am y zdecydow anie p rzy po­rozum ien iu z Ja s trz ęb ia .

— —k tó re ja k zw ykle żadnych kroków n ic podjęły . K iedy skończy się ta c iuc iubabka z g ó rn ikam i?

— To n ie od nas zależy, m y w ystępow aliśm y w ie­lo k ro tn ie z in ic ja tyw ą. Po o sta tn ich rozm ow ach w m i­n is te rs tw ie gó rn ic tw a odnoszę jed n ak w rażen ie , że k li­m a t zm ien ił się na korzyść. P rzed łoży liśm y rów nież

p a n u m in is trow i listę 20 p rob lem ów n u rtu ją c y c h za­łogi górnicze i obiecano nam , że zostaną one za ła t-

1 w ionę. P rzyczyniłoby się to do zm nie jszen ia nap ięć1 w iększego zau fan ia ze s tro n y górników , k tó rzy nie m a ją zresztą specja lnych pow odów by w ierzyć w rze­te ln o ść re so rtu .

— Do dziś w górn ic tw ie podpisano 6 porozum ień. N ie uw aża P an , te to dużo?

— Is to tn ie , nie jes t to m ało, 4 porozum ien ia zosta­ły zaw arte przez S olidarność, 2 przez s ta re zw iązki. Z a jm u je się tym sp ec ja ln a K om isja M ieszana. W ykaz

sp ra w om ów ionych m am y o trzym ać do 10 m aja .— N iedaw no w „B ogdance" m in is te r G lanow sk i oś­

w iadczy ł że jeśli górnicy n ie zechcą pracow ać w so­b o ty i n iedziele, zaangażuje g as ta rb e ite ró w z Ju g o s ła ­w ii. Co pan na to?

— N ie chcia łbym m ów ić o tym teraz. Sądzę, że do te j sp raw y jeszcze pow rócim y w Ł ęcznej, gdzie słowa te zostały pow i.edziane.

— Jak ie je s t W asze stanow isko w obec bodźców w postaci k iełbasy?

— S ądzim y — tak jak inni — że je s t to n ie rze te l­ny sposób w ynagrodzenia.

— J e s t też problem m an ipu low an ia funduszem m o­b ilizacy jnym , ja k o p rem ią za p racę w soboty. S łysza­

łem o kopaln iach , k tó re chcą ten fundusz przekazać n a cele ch a ry ta ty w n e .

— W tak ich sp raw ach jak ta decyzje pozostaw iam y załogom . O ne pow inny być jedynym dysponen tem tego funduszu . A le n ie w tym rzecz, by z funduszu z re ­zygnow ać. G órnicy postaw ili p y tan ie , sk ąd się ów fu n d u sz b ierze, jak ie je s t pochodzenie p ieniędzy, k tó ­re d a je się w fo rm ie zachęty a rów nocześnie odm a­w ia się ludziom dodatków za szkodliw ość p racy . N a p y tan ie to nie o trzym aliśm y do tąd p e łne j odpo­w iedzi. W racając do funduszów , to są p o stu la ty za­łóg, by gospodarow ać n im i zgodnie z p o trzebam i ja ­k ie są na kopaln iach jak np. budow a ho te li ro ta ­cy jnych , lepsze św iadczen ia socjalne, po p raw a bez­p ieczeństw a itd .

— O p raw a p rzysługu jące górn ikom w o ła ją w ie l­k im głosem służby pom ocnicze, zw iązane z gó rn ic­tw em . Je s t dużo p re ten s ji, zn iec ie rp liw ien ia—

— Is to tn ie , w reso rc ie m am y w iele p rzedsięb io rstw uw ażających , że pow inny być tra k to w a n e na rów ni z załogam i kopalń . W ątpię, żeby w ty m ro k u k a le n ­darzow ym udało nam się tę sy tu ac ję zm ienić. N ato ­m ia s t dołożym y s ta ra ń , aby fo rm u ła sporządzona na ro k przyszły obejm ow ała jak najw iększą ilość p ra ­cow ników .

— W zw iązku z w olnym i sobotam i w ęgla w re z u l­tac ie nic p rzybyw a. Od tygodn ia u s ta ł eksport. Co P an sądzi o tym jak o przew odniczący K om isji?

— W iem y, że w Polsce b ra k u je w ęgla. A le n a leża­łoby postaw ić p y tan ie , czego w Polsce n ie b rak u je . P rzecież jeszcze do n iedaw na eksportow aliśm y rów ­n ież cuk ier. P ow iem więc to, co m ów ią górnicy:, w gó rn ic tw ie b ra k u je bu tów gum ow ych, odzieży och­ro n n e j, rękaw ic , bez k tó rych n ie m ożna pracow ać. N ic m ów iąc o m a te ria łach , częściach zam iennych , czy innych u rządzen iach n iezbędnych do n o rm aln e j p ra ­cy. N ik t n ie zarzuca ro ln ikow i, że nie m a plonów sko­ro b ra k u je m aszyn 1 naw ozów. W gó rn ic tw ie sy tu ac ja je s t podobna. M am y niezłe rozeznanie w te j dziedzi­n ie i sądzę, że należałoby się pow ażnie zastanow ić n a d tym , co jes t rzeczyw istym pow odem sp ad k u w y­dobycia w ęgla.

— D ziękujem y za rozm ow ę.

R ozm aw iała: ZOFIA ZAREM BAW y w ia d au toryzow ano 27. IV. 1981 r.

Rys. M arek M ichalski

Witaj Maj, Trzeci Maj!U staw a rządow a z 3 m a ja 1971

roku — bo w ów czesnym ro ­zum ien iu słow o rząd oznaczało u s tró j — przyszła w sam ą porę, a jednocześn ie za późno.

W sam ą p o rę , bo jeszcze la t cz te ry p rzed osta tecznym un ice­stw ien iem państw ow ości p rzez sąsiadów . J a k o pań stw o jesz­cze is tn ie jące na m ap ie E uropy m ogła R zeczpospolita P o lska w y­kazać te jże E uropie, że p rag n ie zachow ania niepodległości. P ie rw sza bow iem w E uropie , w y p ra ­cu je P o lska na jnow szą k o n sty ­tu c y jn ą fo rm ę u stro jow ą, znaną do tąd jed y n ie w A m eryce. T am za oceanem , w S tan ach Z jedno ­czonych A m ery k i uchw alono w 1787 r. p ie rw szą w św iec’e k o n ­sty tu c ję . W E uropie , w e F r a n ­cji, rew o lu cy jn a k o n s ty tu a n ta w ciąż p rzec iąga ła sw e p race 1 uchw alono kon sty tu c ję dopiero w k ilk a m iesięcy po naszej. T rze ­c iom ajow ej. P o lska w i ;c p ierw sza w E urop ie uzyska ła k o n sty tuc ję

K o n sty tu c ja T rzeciom ajow a z jaw iła się jednocześn ie zbyt pó ­źno. R zeczpospolita Po lska po ­czynając p rzy n a jm n ie j od K on­fed e rac ji B arsk ie j (1768) s ta ła się te ren em , po k tó rym , n a jp ie rw w ym usiw szy tym czasow y pobyt, p rzem ien iony w sta ły , h u la ły w o jska carycy K a ta rzy n y II, a później innych sąsiadów . E fek­tem tego s tan u rzeczy i innych okoliczności by ł p ierw szy rozbiór P o lsk i 1772 r., dokonany przez R osję, P ru sy i A ustrię . T e ry to ­riu m P o lsk i zostało znacznie usz­czuplone, a co gorsza, podpo­rząd k o w an e jeszcze bardzie j w szechw ładnej carycy , k tó ra n a ­kazała sieb ie uznać za g w a ra n t- kę p ra w k a rd y n a ln y ch k ra ju . O d tąd in g e ren c ja Rosji w sp raw y P o lsk i z każdym rok iem w zras­ta ła . O sp raw ach w ew nętrznych R zeczypospolitej P o lsk iej w spo­sób e fek ty w n y n ie decydow ał już k ró l S tan is ław A ugust, nie decy­dow ał też sen a t, nie decydow ał sejm . R zeczyw ista w ładza w k r a ­ju coraz bardz ie j przechodziła w ręce am basado rów carycy , tak ich ja k N ikołaj R epnin , Ja k o b Sle- vers , czy Jo s if Ige lstróm . N astą­p ił ca łkow ity n iem al p ara liż sy ­stem u w ładzy państw ow e?. Nie dobro R zeczypospolitej s ta ło się naczelnym m otyw em ekipy rzą­dzącej, lecz w łasna p ry w a ta h e t­m anów . kanc le rzy , w ojew odów , senato rów , posłów. P łynące z n iej osob iste korzyści zap ew n ia ­ła an ty n a ro d o w a służalczość p rze jaw ian a w zględem carycy i je j w szechw ładnych am b asad o ­rów , a także innych w y s ła n n i­ków P e te rsb u rg a .

J a k doszło w tak ie j, rzco m o­żna bez w yjśc ia , sy tu ac ji do uch w alen ia K o nsty tuc ji T rzec ie ­go M aja? N astąp iło to w drodze zryw u całego ów czesnego n a ro ­du, „w szystk ich stanów ", a byli n im i w ów czas, w trad y cy jn y m rozum ien iu : k ró l, senat, se im — czyli ogół ów czesnej sz iach 'y w sw ych rep rezen tac jach . S tad słynny okrzyk , ow iany p a ty n ą le­gendy: v iv a t kró l, v iv a t sejm , v iv a t w szystk ie stany! Te w łaś­n ie „ stany" R zeczypospolitej P o l­sk ie j, sk ręp o w an e do tąd ponad w szelką m ia rę w w ykonyw an iu sw ych czynności społecznych i państw ow ych , pon iżane przez są ­siadów k ra ju , w yprostow ały sw ą pdstaw ę. P o ję ły one, że idą no ­w e czasy, że „stany", a w ła ś­ciw ie w znaczeniu społecznym ty lko jed en s tan — sz lach ta — m usi ogran iczyć sw ą m onopolis­tyczną pozycję w państw ie , o g ra ­niczyć w łasn ą „zło tą w olność" T ę o s ta tn ią sąsiedzi R zeczypospo­lite j p rag n ę li w idzieć jak n a j­bu jn ie jszą . „ S tan y ” dostrzegły zgubne d la P o lsk i je j następstw a. D łużej już n ie chcia ły być p rze­w odn ią siłą w budow nictw ie „złotej w olności" szlacheckiej.

G łów ni in sp ira to rzy i au torzy K o n sty tu c ji M ajow ej: król S ta ­n is ław A ugust, Ignacy Potock i i ks. H ugo K o łłą ta j, k tó rem u p r z y ­p isu je się o sta teczną jej re d a k ­cję, zm ierzali do refo rm y p a ń ­stw a poprzez zag w aran to w an ie

RYSZA RD BENDER

sejm ow i, a n ie obcym m ocars­tw om , g łów nej w n im ro li. N a­stępn ie dąży li oni do u tw orze­n ia silnego „ tro n u i rząd u " , o d ­p o rnych na obce naciski. Z m ie­rza jąc do tego celu zaw arli ci ludzie i ich zw olennicy, r e p re ­zen tu jący różne osobow ości, t r a ­dycje, a n aw e t poglądy p o lity ­czne, sw oistą na ta m te czasy u- m ow ę społeczną. J e j rea lizac ją s ta ła się K o n sty tu c ja T rzeciego M aja.

U chw alono ją w try b ie p rzy ­śpieszonym , p rzy zaskoczeniu sił w ew nętrznych i zew nętrznych , dążących do u trzy m an ia s ta tu s quo w Polsce. P rzy ję to ją na S ejm ie C ztero le tn im , o b ra d u ją ­cym od 1788 r. „pod w ęzłem " kon federacji, co elim inow ało na ten czas sk u tk i lib e ru m veto i daw ało m ożność podejm ow an ia p rzez se jm uchw ał w iększością głosów. P c n rd to od 1790 r. sejm o b radow ał w podw ójnym sk ła ­dzie, zw iększonym o zw olenni­ków refo rm , przyszłych w spół­tw órców K onsty tucji. D la uch w a­len ia je j w szystko to jed n ak nie w ystarczało .

D okonano w ięc uchw alen ia K onsty tuc ji z pom in ięciem zw y­k łe j p rocedu ry , i... w zm niejszo­nym , z pow odu n iedaw nych św ią t W ielkanocy, kom plecie sejm ow ym . Na sesji w 3 dniu m a ja 1791 ro k u obecnych było jed y n ie 182 posłów czyli jed n a trzec ia ogólnej liczby, za to w w iększości byli to zw olennicy r e ­form y, ra to w an ia niepodległości k ra ju . Salę sejm ow ą w ypełniono poza tym p a try c ja te m m iejsk im , a pozostała ludność m iejska w y ­leg ła n a ulice, m an ife stu jąc sw e poparc ie dla ob radu jącego sejm u. T a d em o n strac ja w oli szerokich rzesz narodu sp r-w iła , że K o n sty ­tu c ja została p rzy ję ta p rzez a k la ­m ację, p rzy p ro teśc ie k ilku za­ledw ie zagorzałych je j wrogów.

Cóż przyn iosła ze sobą K onsty ­tu c ja? P a trz ą c anachron iczn ie , poprzez p ry zm a t jakże odm ien ­nej w sp ó łc z e sn o śc i,— n ie za w iele. Na ow e jed n ak czasy, w sy tu ac ji w jak ie j znajdow ała się w tedy R zeczpospolita P o lska — bardzo dużo. Za n aród przez s tu ­lecia uznaw ano szlach tę , a le szlachcic, w brew różnym p rzy ­słow iom , nie by ł rów ny szlachci­cowi, zw łaszcza ten n iem aję tny , szaraczkow y, bliższy poziom em życia i pozycją społeczną ch ło­pu, an iże li w łaścicielom la ty fu n - d"ćw ‘•zlocheckich

K o nsty tuc ja T rzeciom ajow a po stan aw ia ła : „W szystką szlach tę rów nym i być m iędzy sobą u zn a ­jem y". M ieszczanom zapew niała K o nsty tuc ja szereg p ra w osobis­tych , w olnościow ych, w śród nich podstaw ow e: nem inem ca p tiv a b i­m us nisi iu re v ic tum fnikogo nie uw ięzim y bez w yroku sadowego). Mogli m ieszczanie od tąd n ab y ­w ać debra ziem skie, uzyskiw ać stopn ie o ficersk ie , p iastow ać sze­reg urzędów państw ow ych , o - trzy m ali dostęp do ad w o k a tu ry . C ały rozdzia ł w K onsty tucji no ­si ty tu ł: C hłopi, w łościanie. Z a ­chęcano w nim dziedziców do zaw ieran ia um ów in d y w id u a l­nych i zbiorow ych z chłopam i, co do rodzaju , rozm iaru , i czasu ich św iadczeń. S tw ierdzono w nim ponad to : „lud ro ln iczy, spod k tó rego ręk i p łyn ie najobfitsze bogactw k ra jo w y ch źródło, k tó ry na jliczn ie jszą w narodzie s tan o ­w i ludność, a zatem n a jd z ie ln ie j­szą k ra ju siłę — tak p rzez sp ra ­w iedliw ość, ludzkość i obow iąz­ki ch rześc ijań sk ie , jak o przez w łasny in te res dobrze rozum ia­ny, pod op iekę p ra w a k ra jow ego p rzy jm u jem y ”.

U staw a R ządow a og łaszała też, zgodnie z trad y cy jn ą po lską to ­le ran c ją , wolncś* w szystk ich w y­znań — „pokój w w ierze i op ie­ko rząd o w ą”. Jednocześn ie u zn a ­w ała relig ię rzym sko -ka to licką , tak jak dotąd, za „p an u jącą”.

W końcow ej części K o n sty tu ­cji T rzeciego M aja, w je j a r ty ­ku le XI, gdy m ow a by ła o w oj-

sku , stw ierdzono , iż: „W ojsko nic innego nie jest, ty lko w yciągn ię ­ta siła ob ronna i po rząd n a z o- gó lnej siły n a ro d u ”. P rzez naród , ja k zgadzają się h is to rycy , ro zu ­m iano w ięc n ie ty lk o sam ą sz la­ch tę , lecz w szystk ich „obyw ateli k ra ju ”, n ieza leżn ie od p rzy n a leż ­ności s tanow ej. S tąd też w ty m ­że a r ty k u le X I pow iedziano, iż „w szyscy obyw ate le są ob rońca­mi całości i sw obód n a rodo ­w y ch ”. Z erw ano w ięc po raz p ierw szy , ju ż w ów czas, z po ję­ciem w szechw ładnej ro li jedne j k lasy — szlach ty w sp raw ach p ań stw a , a zw łaszcza je j p rze ­w odn ie j siły — a ry s to k rac ji sz la ­check iej.

U staw a R ządow a uchw alona 3 m a ja 1791 roku , czyniła p ie rw ­szy k ro k ku pow szechnej „w ol­ności obyw ate lsk ie j" . W łączała ona w szystk ie „s tan y ” w sp raw y państw a, „S tan y ” rozum iano już now ocześnie, obejm ow ały obok szlach ty , także m ieszczaństw o i chłopów , n a tu ra ln ie w różnej p ro p o rc ji p ra w i obow iązków — n ie zapom inajm y , by ł to ciągle w iek X V III, rew o luc ja fran cu s­ka jeszcze trw a ła , jeszcze nie p rzew arto śc iow ała całkow icie stosunków społecznych n aw e t w k ra ja c h zachodniej E uropy. W Polsce k ro k p ierw szy już został uczyniony.

N astąp iłyby i dalsze, gdyby nie zan iepoko jen ie sąsiedn ich m o­ca rs tw i ich podopiecznych w k ra ju , gdyby nie T argow ica. T am w dn iu 14.V. 1792 r. ogłoszono a k t k on federac ji, w cześniej p rz y ­gotow anej w P e te rsb u rg u . Je j w spółtw órcy , m agnac i Szczęsny Potocki, he tm an K saw ery B ra - n ick i w K oronie, he tm an Szym on K ossakow ski na L itw ie, w po ro ­zum ieniu z K ata rzy n ą II 1 je j in te rw en cy jn y m i w ojskam i o b a ­lili dzieło Trzeciego M aja, p rze ­c iąga jąc na sw oją s tro n ę n aw et k ró la S tan is ław a A ugusta. W tej sy tu ac ji k am p an ia w o jenna pod­ję ta w 1792 r. w obron ie K on­sty tu c ji, w k tó re j zab łysnął ta ­len t w ojskow y przyszłych boha­te rów narodow ych T adeusza K ościuszki i Józefa księcia Po­n iatow skiego, n ie u ra to w a ła już U staw y R ządow ej z 3 V 1791 ro ­ku . N astąp iły rządy targow iczan .

Po w o jn ie w obronie K o n sty tu ­cji T rzeciego M aja pozostała do naszych czasów cenna pam ią tk a — ustanow iony w 1792 r. krzyż w ojskow y V irtu ti M ilitari.

Pozostał jed n ak n ie ty lko ten krzyż, ceniony po dziś dzień w Polsce ponad w szystk ie inne od ­znaczenia. Pozostała w pam ięci całego narodu św iadom ość, iż ca łe nasze późniejsze dzieje z niej w yn ik ły , z U staw y R ządow ej Trzeciego M aja. O na pozostaw a­ła siłą ożyw czą w epoce pow stań narodow ych , od pow stan ia K oś­ciuszki począw szy, aż po P ow ­stan ie W arszaw sk ie 1914 roku. O na w okresie b u rz rew o lu cy j­nych X IX i XX w ieku była b u ­solą w sk azu jącą narodow i po l­sk iem u jego w łasną drogę, w io ­dącą k u postępow i społecznem u i niepodległości.

U staw a R ządow a z 3 V 1971 r. n ie s trac iła n ic ze sw ej w agi I b lasku , gdy po jaw iły się je j n a ­stępczynie: k o n sty tu c ja K sięstw a W arszaw skiego z 1807 roku , K ró ­les tw a K ongresow ego z 1815 roku, O drodzonej R zeczypospolitej P o l­sk iej z 1921 i 1935 r., PR L z 1952 r. P raw ie w szystk ie one były z N iej, w licznych szczegółach ją rozw i­ja ły , a le w w ielu do N iej n aw ią ­zyw ały. Pozostała K onsty tuc ja T rzeciom ajow a św iętością n a ro ­dow ą, a zarazem n a tchn ien iem d la w szystk ich poczynań zm ie­rza jących ku p raw dziw ej n a p ra ­w ie R zeczypospolitej. Czczono ją zyw ały. Pozostała K onsty ucja sów ce, n a L itw ie i Rusi, G a li­cji, W ielkopolsce 1 na Pom orzu.

(CIĄG D A L S Z Y N A S T R . 6'

Jastrzeoie

Page 4: NASZE NADZIEJE - sbc.org.pl · Słowo „Jastrzębie" wdarło się do świadomości narodowej nagle. Przed Sierpniem '80 nic każdy słyszał o największym z najmłodszych, 120-tysięcznym

a c a H H M H M H i ■ M M ■HM ■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■iW im ię Doga, w T ró jcy Ś w ięte j Jedynego.

S tan is ław A u gu s t z B ożej łasici i woli narodu Król

Polski, W ie lk i Książę L i tew sk i , R u sk i , Pruski, 'Ma­

zow iecki , Zrriudzki, K ijow sk i , W ołyński, Podolski, Pod­

laski, ln f la n d z k i , S m o leńsk i , S iew iersk i i C zern ichow ­

ski. W raz ze s ta na m i sko n fe d e ro w a n y m i w liczbie

p od w ó jne j naród Polsk i reprezentujące mi.

Uznając, iż los nasz w szy s tk ich od ugruntowania

i w ydoskona len ia ko n s ty tu c j i narodow ej jedynie, za ­

wisł, d ług im dośw iadczen iem poznaw szy zadaw nione

rządu naszego w ady , o chcąc korzys tać z pory, 10 ja ­

k ie j się Europa zna jd u je , i z le j dogoryw ającej c h w i­

li, k tóra nas sa m ych sobie wróciła, w olni od ha ń ­

biących obcej p rzem ocy nakazów , ceniąc drożej nad

życie, nad szczęśliwość osobistą egzys tencję po li tycz­

ną, niepodległość zew nę tr zn ą i wolność w ewnętrzną

narodu, którego los w ręce nasze jest pow ierzony,

chcąc oraz na błogosławieństico, na wdzięczność

w spółczesnych i. p rzysz łych pokoleń zasłużyć, mimo

przeszkód, k tó re w nas nam iętność spraw ow ać mogą,

dla dobra powszechnego, dla ugruntow ania wolności,

dla ocalenia o jc zyzny naszej i je j granic n a jw ię k ­

szą stałością ducha, niniejszą k o n s ty tu c ję uchw alam y

i tę ca łkowicie za św ię tą , za n iew zruszoną d e k la ru ­

jem y , dopók iby naród w czasie, p ra w e m przep isanym ,

w yraźną teolą swoją nie uznał po trzeby odm ienienia

to n iej jak iego ar tyku łu . Do k tóre j to k o n s ty tu c j i da l­

sze u s ta w y s e jm u teraźnie jszego w e w szy s tk im s to ­

sować się mają.

U ST A W AR Z Ą D O W A .

PRAWO UCHWALONE.SW««ł J . o lb m ty S lc łu

XV WARS ZAWI E.» On»k«'n V|)fi)Wilflewsiwr M C K utlA

A'r£irZ* A Jf+jtirr^u K M,$.

w spó ln y i w za je m n y obow iązek , podług rzetelnego znaczenia w a r u n k ó w i opisu zaw artego w ta k o w y c h nadaniach i um ow ach , pod op iekę rządu kra jow ego podpadający. U k ła dy ta ko w e i w yn ika ją ce z n ich obo­wiązki , przez jednego właściciela g ru n tu dobrow oln ie przy ję te , n ie ty l k o jego samego, ale i nas tępcó w jego, lub prawa n a b y w c ó w ta k w iązać będą, iż ich n igd y sam ow oln ie odmieniać nie będą mocni. N aw za jem włościanie ja k ie jk o lw ie k b ą d i majętności, od dobro­w olnych um ó w , p r z y ję ty ej) nadań i z n iem i złączo­nych pow inności u suw ać się inaczej nie będą mogli, ty lko w tak im sposobie i z tak icm i w arun kam i, ja k w opisach ty ch że u m ó w pos tanow ione mieli, k tóre czy na wieczność, czy do czasu p rzy ję te , ściśle ich obo­w ią zyw a ć będą. Z a w a ro w a w szy ty m sposobem d z ie ­dziców przy w szelk ich po ży tkach od włościan im na­leżących, a chcąc ja k na jsku teczn ie j zachęcić p o m n o ­żenie ludności kra jow ej , ogłaszamy wolność zupełną dla w szys tk ich ludzi ta k nowo p rzybyw ających , jako i tych . k tó r zy by, p ierw ej z kra ju oddaliw szy się, te ­raz do o jc zyzn y powrócić chcieli, la k dalece, że k a ż ­d y cz łow iek do pańs tw a R zeczypospoli te j n ow o z k t ó ­re jko lw iek s tro n y p r z y b y ły lub powracający, ja k t y l ­ko stanie nogą na z iemi polskiej , w o ln ym jes t zu p e ł­nie u żyć p rze m y s łu siecgo, jak i gdzie chce, w o ln y jes t czyn ić u m o w y na osiadłość, robociznę lu b c z y n ­sze ja k i dopók i się u m ó w i , w o ln y jes t osiadać w mieście lub na wsiach w o ln y jest m ieszkać to Polsce, lub do k ra ju powrócić, u c zy n iw s zy zadosyć obow iąz­kom , k tóre dobrowolnie na siebie przyjął.

V. Rząd czyli, oznaczenie władz publicznych

W sreifca władza społeczności lu d zk ie j począ tek sw ój bierze z w oli narodu. A b y więc całość państw , w o l­ność obyw a te lska i porządek społeczności w ró w n e j w ad ze na za w sze zos taw ały , t r zy w ładze rządu naro­d u Polskiego sk ładać p o w in n y i z woli praw a nieniej- szego na zatvsze sk ładać się będą, to jes t w ładza p ra ­w odawcza w s tanach zgrom adzonych , w ładza n a jw y ż ­sza w yk on aw cza w królu, i s traży < w ładza sądo w n i­cza w ju r sdykc jach , na te» koniec ustanowionych , lub ustanow ić się mających.

KONSTYTUCJA 3 MAJA m ROKU

I. Religia panującaReligią narodową panującą je s t i będzie wiara św ię ­

ta R z y m s k a K a to l icka ze w szy s tk im i je j prawam i. Przejście od w ia ry panu jące j do ja k ieg o ko lw iek w y z - nania jes t zabronione pod karam i apostazji . 7,c. zaś też sam a wiara św ię ta p r zyka zu je n a m kochać bliźnich n a ­szych, przeto w szy s tk im ludziom , ja k ieg o ko lw iek bądź w yznania , pokój w w ierze i op iekę rządową w in n i śm y i dlatego wszelk ich o b rzą dkó w i religii wolność w k r a ­jach polskich, podług us taw kra jow ych , w aru jem y.

II. Szlachta ziemianieSzanu jąc pam ięć p rzo d kó w naszych, jako fu n d a to ­

rów rządu wolnego, s tanow i sz lacheck iem u w s z y s t ­k ie sw obody, wolności, p rero ga tyw y i p ierw szeństw a w życ iu p r y w a tn y m i p u b lic zn ym na juroczyśc ie j za ­pe w n ia m y , szczególniej zaś prawa, s ta tu ty i p r z y w i­leje t e m u s tanow i od K azim ierza Wielkiego, L u d w i­k a Węgierskiego, W ładysław a Jagiełły i Witolda, b ra ­ta jego, W ielkiego Księcia L i tw y , n iem n ie j od W ła ­dys ła w a i K azim ierza Jagie l lończyków, od Jana A l ­berta, A lek sa n d ra i Z y g m u n ta P ierw szego braci, od Z y g m u n ta A ug us ta ostatniego z linii Jagiellońskiej spraw ied liw ie i p ra w n ie nadane, u tw ierd za m y , za­p ew n ia m y i za n iew zruszone u zn a jem y . Godność s ta ­nu szlacheckiego w Polsce za rów ną w sze lk im stop­n iom sz lachectw a g d z ieko lw iek u ż y w a n y m p rzyzna ­jem y. W szys tką sz lachtę ró w n em i być m ię d zy soba uzna jem y, n ie ty lk o co do starania się o urzędy i spraw ow a n ie posług o jczyźnie , honor, sławę, p o ży ­te k przynoszących , ale rów nież co do rów nego u ży ­w ania p rzyw i le jó w i prerogatyw , s tanow i sz lachec­k ie m u służących, n a d ew szy s tk o zaś praw a bezpie­czeńs tw a osobistego, tool ności mrab itie j i własności g ru n tow e j i ruch om ej ta k , ja k od w iekó w ka żd e m u

ł

s łuży ły , św iątob liw ie , nienaruszenie zachow ane mieć ch cem y i za ch ow u jem y , zaręczając najuroczyściej, iż p rzec iw ko w łasności n iczy je j żad n e j o dm ia ny lub ekscepcji u- p ra w ie nie dopuśc im y , ow szem n a jw y ż ­sza władza krajowa, rząd, przez nią ustanow iony , żadnych prę ienc ji pod p re tek s te m ju r iu m regalim i ja k im k o lw ie k in n y m pozorem do własności obyw a­te lsk ich bódź w części, bądź w całości rościć sobie nie będzie. Dlaczego bezp ieczeństwo osobiste i w sze l- ką t własność, k o m u k o lw ie k z prawa przynależną , ja ­ko p ra w d z iw y społeczności węzeł, jako źrenicę w o l­ności ob yw a te lsk ie j s zan u jem y , zabezpieczam y, u tw ie rd za m y i, aby na p o to m n e czasy szanowane, ubezpieczone i n ienaruszone zos taw ały , m ieć chcemy. Szlach tę za na jp ie rw szych obrońców wolności i n i­n ie jsze j k o n s ty tu c j i u zna jem y. Każdego szlachcica cnocie, ob yw a te ls tw u i honorow i j e j świętość do sza­nowania , je j trwałość do strzeżenia poruczamy, jako jedyną tw ierdzę o jc zy zn y i swobód naszych.

III. Miasta i mieszczaniePrawo na teraźn ie jszym se jm ie zapadło pod t y t u ­

łem: „Miasta nasze k ró le w sk ie w o lne w państw ach R zeczypospoli te j" w zupełności u t r z y m a n e m ieć chce­m y i za część n in iejszej k o n s ty tu c j i d e k la r u je m y jako

.praw o w o ln e j szlachcie polsk ie j dla bezp ieczeństwa ich swobód i całości w o lne j o jczyzny , noivq, pra w dz i­w ą i s ku teczn ą dające siłę.

IV. Chłopi włościanieL ud rolniczy, z pod którego ręk i p łyn ie na jobfitsze

bogactw k ra jo w y c h źródło, k tó ry najl iczniejszą w n a ­rodzie s tan ow i ludność, a za ty m najdz ie ln ie jszą kra ju siłę, ta k przez sprawiedliwość , ludzkość i obow iązk i chrześcijańskie , ja k o i przez w łasny nasz in teres d o b ­rze zro zu m ian y , pod op iekę praw a i rządu k ra jo w e ­go p r z y jm u je m y , s tanowiąc, iż odtąd ja k ie b y k o lw ie k sw obody , nadania lub u m o w y dziedzice z w łośc iana­m i dóbr swoich au ten tyczn ie ułożyli , ezyliby te sw o ­body, nadania i u m o w y b y ły z g rom adam i, czy l i też osobno w si m ieszkańcem z r o b :one, będą s tanowić

VI. Sejm czyli, władza prawodawcza

S e jm czy l i s ia ny z jednoczone zgrom adzone na dw ie izby dzielić się będą: na izbę poselską i na izbę sena­torską pod prczydenc ją króla. Izba poselska jako w y ­obrażenie i sk ład w szec łnc ładztw a narodowego będzie św ią tyn ią p ra w odaw stw a . Prze to w izbie poselsk ie j n a jp ierw decydow ane będą w szy s tk ie pro jek ty , l -m o . Co do sp raw ogólnych, to jes t: k o n s ty tu c y jn y c h , c y ­w ilnych , k r y m in a ln y c h i do stanowien ia w ieczys tych podatków , w k tó ryc h to m ater iach propozycje od tro­nu w o jew ód z tw om , z iem iom , pow ia tom do roztrząś- nienia podane, a p rzez in s tru kc je do izby p rzycho ­dzące, n a jp ie rw sze do d ecyz j i wzięte być mogą. 2-do. Co do u ch w a ł s e jm o w y ch , to jest poborów doczes­nych, s topnia m o ne ty , zaciąganie d ługu publicznego, nobilitacji i in n ych nagród p r z y p a d ko w yc h , rozk ładu w y d a tk ó w p ub licznych , o rd y n a r y jn y c h i eks t ra o rd y - n a ry jnych , w o jn y , pokoju , o sta tecznej ra ty fikac ji t r a k ­ta tó w zw ią z k o w y c h i hand low ych , w szelk ich d y p lo m a ­tyc zn y ch a k tó w i u m ó w do pra w a narodów ścigają­cych się, kw i to w a n ia m a g is tra tur w y k o n a w c z y c h i t y m podobnych zda rzeń — g łó w n y m n a ro d o w y m po trzebom odpow iada jącym , w k tó ryc h to m ateriach propozycje od tronu, prosto do izby poselsk ie j p r z y ­chodzić m ające , p ie rw szeń s tw o w prow ad zen iu mieć będą.

Izby senatorsk ie j , z łożonej z b iskupów , w o jew odów , kasz te lanów i m in is tró w , pod p rezy d e n c yą Króla, m a ­jącego praw o raz dać vo tu m sicoje, drugi raz par i ta ­tem ro zw iązyw ać osobiście lub nadesłan iem zdan ia swego do te jże Izby , obow iązk iem jest: t -m o . K ażde prawo, k tóre po prze jśc iu fo rm a ln em w Izbie posel­sk ie j do S ena tu n a tychm ias t przesłane być pow inno , p rzy jąć lu b ios trzym ać do dalszej Narodu deliberacyi opisaną w p ra w ie w iększością głosów. P rzy jęc ie m oe i św ię tość praw a nadaw ać będzie. W s tr zym a n ie zaś zaw ies i ty lk o praw o do przyszłego o rdynary jnego S e j ­mu, na k tó r y m , g d y pow tórna nastąpi zgoda, praw o zaw ieszone do S e n a tu p rzy ję te m być musi. 2-do. K a ż - dę uchw ałę se jm o w ą w m ateryach w y ż e j w y lic zo nych , k tórą Izba poselska S en a to w i przysłać n a ty c h m ia s t pow inna , w raz z tą ż Izbą poselską większością gło-

Page 5: NASZE NADZIEJE - sbc.org.pl · Słowo „Jastrzębie" wdarło się do świadomości narodowej nagle. Przed Sierpniem '80 nic każdy słyszał o największym z najmłodszych, 120-tysięcznym

*0W decydow ać, a złączona Izb oby dw ó ch większość, podług praw a opisana, będzie w y ro k ie m i wolą S ta ­nów. W a ru jem y , i i sena torow ie i m in is tro w ie w o b ie k ­tach spraw ow ania się z urzędow ania swego b ą d i w S tra ży , b ą d i w kotnisyi , v o tu m dee is iv u m w S e jm ie nie będą mieli , i ty lk o zasiadać to ten czas w Senacie m ają dla dania eksp l ikacy i na żądanie S e jm u . S e jm zaw sze g o to w y m będzie: p ra w o da w czy i o rd yn a ry j- ny. Rozpoczynać się m a co dtca lata, t rw ać zaś będzie podług opisów Prawa o sejmach. G o tow y, w po trze ­bach nagłych zw ołany , s tanow ić ma o te j ty l k o m a- teryi, do k tóre j zw o ła n ym będzie, lub o potrzebie, po czasie zwołania przypadłe j; praw o żadne na t y m or- d y n a r y jn y m S e jm ie , na k tó r y m ustanow ione było, znoszone być nie m o że . K o m p le t S e jm u składać się będzie z l iczby osób, niższem p ra w e m opisanej, ta k w Izb ie poselskiej , ja ko i w Izbie senatorskiej. „Prawo o se jm ik a c h ”, na te raźn ie jszym S e jm ie ustanowione, jako na jis to tn iejszą zasadę wolności obyw a te lsk ie j , uroczyście zabezpieczam y. Ja ko zaś p ra w o da w stw o sp raw ow a ne być nie może przez w szy s tk ich , i naród w yręcza się w te j m ierze przez reprezen tan tów czyli posłow swoich, dobrow olnie w yb ra nych , przeto s tano­w im y , iż posłowie, na se jm ika ch obrani, to praw o­d a w s tw ie i ogólnych narodu potrzebach, podług n i ­n ie jsze j ko n s ty lu cy i , uw ażani być maja, ja ko reprezen­tanci całego Narodu, będąc sk ła dem ufności p o w szech ­nej. W szy s tko i w szędz ie większością głosów decydo- w ane byc powinno; prze to l iberum velo, kon federa - cye w sze lk iego g a tu n k u i s e jm y konfederackie , jako ducho w i n in ie jsze j K o n s ty lu cy i przec iw ne, rząd oba­lające, społeczność niszczące, na zaw sze znosim y.

Zapobiegając z je d n e j strony g w a ł to w n y m i c zę s tym odm ianom ko n s ty lu cy i narodowej, z drugiej, uznając potrzebę w ydoskona len ia onej, po dośw iadczen iu je j s k u tk ó w , co do pom yślności publicznej, porę i czas re w izy i i po praw ę K o n s ty lu cy i co lat dwadzieścia pięć naznaczam y, chcąc mieć ta k o w y S e jm k o n s t y tu c y jn y e k s t ra o rd yn a ry jn ym podług osobnego o n im praw a opisu.

> VII. Król - władza wykonawcza

Ż a d en rząd na jdoskonalszy bez dzie lne j w ła d zy icy- kon aw cze j stac nie m oże . Szczęśliwość narodóio od praw spraw ied liw ych , p ra w s k u te k od ich w y k o n a ­nia zależy. Doświadczenie nauczyło , że zaniedbanie te j części rządu nieszczęściam i napełniło Polskę, '/.a- W arow aw szy prze to pralnemu narodow i P o lsk iem u w ładzę pra w sobie s tanowienia i m óc baczności nad w sze lką w yk o n a w czą w ładzą , oraz w ybierania u rzę d ­n ik ó w do m ag is tra tur , tcładze n a jw yższego w y k o n y ­wania p ra w K ró low i w Radzie jego od da jem y , k tóra i o R uda S trażą p ra w zw a ć się będzie. W ładza w y k o ­naw cza do p ilnow ania p r a w i on ych pełn ien ia ściśle jes t obowiązaną. 'Jam c zyn n ą z siebie będzie, gdzie praw a dozw ala ją gdzie pra w a p o trzebu ją dozoru egze- kucy i , a na w e t si lnej pom ocy. P osłuszeństw o na leży się je j zaw sze od w szy s tk ic h m agistra tur: m oc p r z y ­naglenia n ieposłuszne i zan iedbu jące sw e obow iązk i niagistra tury w je j r ę k u zos taw iam y . W ładza w y k o ­nawcza n ie ■ będzie m ogła p ra w s tanow ić ani t łóm aczyć , p o d a tk ó w i poborów pod ja k ie m k o lw ie k im ien iem naldtidać, d ług ów p u b lic zn ych ~aciągać, roz­k ład u dochodu w sk a rb o w yc h przez S e jm zrobionego odmieniać, w o jn y w ydaw ać , p o k o ju ani t r a k ta tu i ża d ­nego a k tu dyp lo m a tyc zn ego d e f in i t iv e zawierać. W ol­no j e j ty l k o będzie ty m c za so w e z zagran icznem i pro­w adzić negocyacye, oraz tym cza so w e i po toczne dla bezpieczeństwa i spokojności k ra ju icyn ika jące po ­trzeby załatwiać, o k tó rych n a jb l iż s zem u Z g ro m a d ze ­n iu s e jm o w e m u donieść winna. Tron Polsk i e le k c y j ­n y m przez fa m il ie m ieć na zaw sze ch cem y i s ta n o w i­m y . Doznane k lę sk i bezkró lew iom , peryo dyczn ie rząd w yw raca jących , pow inność ubezpieczenia losu każdego m ieszkańca z iem i Polskiej, i zam kn ięc ie na za w sze drogi w p ły w o m m o ca rs tw zagranicznych , pam ięć świetności i szczęścia O jczyzn y naszej, za czasóiu f a ­mili i ciągle panu jących , potrzeba odw rócenia od a m - bicyi tronu obcych, i m o żn y c h P o laków zwrócenia do jed no m yś lneg o wolności narodow ej pielęgnowania , w ska za ły roz tropności nasze j oddanie tronu Polsk ie­go p ra w em następstw a.

S ta n o w im y przeto , iż po życiu, jak iego nam dobroć Roska pozwoli , e lek tor dz is ie jszy S a sk i w Polsce k ró ­lować będzie. D yna s tya p rzy sz łych k ró lów Polskich zacznie się na osobie P ry d ć ry ka A ugusta , dzis ie jsze­go e lek tora Saskiego, k tórego sukcesorem de lum b is z płci m ęsk ie j tron i ‘o lski przeznaczam y.

N ajs tarszy s yn Króla panującego po o jcu na tron następować ma. G d y b y zaś dz is ie jszy e lek tor S a sk i n ie miał p o to m stw a płci m ęsk ie j , tedy m ą ż przez elek tora , za zgodą S ta n ó w zgrom adzonych , córce j e ­go dobrany, zaczynać m a l in ię n astępstw a płci m ę s ­k ie j do tronu Polskiego.

Dlaczego M a ryę A u g u s tę N epom ucenę , córkę e lek to ­ra, za in fa n tkę Polską d ek la ru je m y , zachoimijąc przy Narodzie p raw o , żad ne j p re s k ry p c y i podpadać nie mogące, w yb ra n ia do tronu drugiego do m u , po w y - Oaśnieniu pierwszego.

K ażdy Król, w s tępu ją c na tron, icyko na przysięgę Rogu i Narodowi, na zachow anie K o n s ty tu c y i n in ie j­szej, na pacia conventa , k tóre ułożone będą z dzi­s ie jszym e lek to rem S a sk im , ja k o p rze zn a czo n y m do tronu, i k tóre ta k , j a k daw ne , w iązać go będą.

Osoba Króla jes t św ię ta i bezpieczna od w s z y s tk ie ­go. Nic sa m przez się nie c zyn iący za nic w o d p ow ie ­dzi Narodow i być n ie może. Nie sarriowładcą, ale o j­cem i głow ą N arodu być p o w in ien i t y m go praw o * K onsty l ucya nin iejsza być u zna je i deklaru je .

D ochody tak , ja k będą w p a k tach ko n w en ta ch opi­sane, i p re ro g a tyw y tron ow i w łac iw e n in ie jszą K on -

s ty tu c y ą dla przyszłego e lek ta za w a m w a n e , tkn ię te /n i być ■ nie będą m ogły . W s zy s tk ie ak ia publiczne, t r y ­b una ty , sądy , m a g is tra tu ry , m o n e ty , s tem ple , pod, k ró ­le w s k im iść p o w in n y im ien iem . Król, k tó r e m u wszel­ka m oc dobrze c zyn ien ia zos taw iona bye pow inna , m ieć będzie ius agrutiandi na śm ierć skazanych , prócz in cr im in ibu s sta tus. Do króla rozrządzenie n a jw y ż ­sze si łam i z b r o jn y m i k ra jo w e m i w czasie w o jn y i no­m in o w an ie ko m e n d a n tó w w ojska należeć będzie, z w o lną atoli ich odm ianą za icolą narodu, p a ten ­tować o ficerów i m ianow ać u rzę d n ikó w podług pra­w a niższego opisu, nom ino w ać b iskup ów i senatorów podług opisu tegoż praw a oraz m in is tró w , jako urzęd­n ik ó w p ierw szych w ładzy w y k o n a w c z e j jego będzie obow iązk iem . S traż czyli rada kró lew ska , do d o zo ­ru, całości i egzekuc j i p raw , kró low i oddana, składać się będzie: 1-mo. Z p rym asa , ja k o g ło w y d u ch ow ień ­stw a polskiego i jako prezesa ko m is j i eduka cy jn e j , mogącego bye w yręczon ym w s traży przez p ierwszego e x ordine b iskupa, k tó r zy rezolucji podpisywać nie m ogą: 2-do pięciu m in is trów , tj.: m in is tra policji, m in i ­stra pieczęci, m in is tra belli, m in is tra skarbu , m in is tra do sp raw zagranicznych; 3-tio, z dw óch sekretarzy , z k tó rych jeden pro tokó ł straży, drugi pro tokó ł sp raw zagran icznych tr zym ać będą: o b yd w a j bez vo tum d e ­cydującego.

N astępca tronu, z m ałoletności w yszed łs zy i p r z y ­sięgę na k o n s ty tu c ję zoykonaw szy , na w szys tk ich s tra ­ży posiedzeniach, lecz bez yto.su, p r z y to m n y m być m o­że. M arszałek s e jm o w y jako na d w a lata w yb ra ny , w chodzić będzie liczbę zas iadających straży, b e z 'w d a ­w ania się w je j rezolucje, jed yn ie dla zwołania se jm u gotowego w ta k im zdarzeniu, g d yb y on uznał w p rzy ­p ad kach koniecznego . zwołania se jm u gotowego w y ­magających , rzetelna po tr zeb ę , a kroi go zwołać w zbrania ł się. tedy tenże m arsza łek do posłow i se ­n a torów w y d a ć pow in ien l isty okólne, zw ołu jąc onych na se jm golow y i po w od y zwołania tego wyrażając. P rzypa dk i zas do koniecznego zw ołania s e jm u są ty l ­ko następujące. J-m o. W g w a ł to w n e j po tr ze ­bie do praw u narodu ściągającej się, a szczególniej w p rzyp a d k u w o jny ościennej. 2-do. W przyp a d ku w e w n ę trzneg o zam ieszania , grożącego rewolucją w k ra ju lub kolizja m ięd zy m ag is tra luram i , 3-tio. W w id ocznym pow szechnego głodu n iebezp ieczeństw ie , i - to . W osierociałym sianie o jc zy zn y przez śmierć króla lub n iebezpiecznej jego chorobie. W szy s tk ie re­zolucje s traży rozstrząsane będą przez sk ład w y że j w spo m nian y , decyz ja k ró lew ska po w ys łu cha n iu w s z y ­s tk ich zdaniach przew ażać pow inna , aby jedna była w w y k o n y w a n iu pra w a wola, prze to każda ze s tra ­ż y rezolucja pod dn ieniem k r ó le w s k im i z jego pod­pisem wychodzić będzie, pow inna je d n a k być podp i­sana ta k ż e p rzez jednego z m in is trów , zas iadających w straży, i tak podpisana do posłuszeńs tw a wiązać bę­dzie i dopełniona być m a bądź przez kom is je , bądź przez ja k ie k o lw ie k m ag is tra tu ry w y ko n a w cze , w tych je d n a k szczególnie m ateriach, k tóre w yra źn ie n in ie j­s z y m p ra w e m w yłączone nie są.

W p rzyp ad ku , g dyb y żaden : m in is trów zas iadających decyzj i podpisać nic chciał, kró l odstąpi od te j decy ­zj i , a g d y b y p rzy n ie j upierał się, m a rsza łek s e jm o w y w t y m p rzy p a d ku , upraszać będzie odw ołanie se jm u gotowego i jeżeli król spóźniać będzie z w o ła n ie , 'm a r ­sza łek to w yko n a ć pow in ien Ja ko nominowanie w szy s tk ic h m in is trów , ta k i w ezw an ie z nich jednego od każdego adm in is trac j i w yd z ia łu do ra dy sw o je j czyli straży, króla jes t p raw em . W ezw a n ie do minis tra do zasiadania w straży na lat dw a będzie z w o ln y m onego nadal przez króla po tw ierdzen iem .

M inistrow ie do s traży w ezw a n i , w kom is jach zas ia­dać nie mają. W p r z y p a d k u zaś, g d y b y w iększość d w ó c h trzec id i v o to w sek re tnych o b ydw ó ch izb z łą­czonych na se jm ie m in is tra b a d i w straży, b ą d i w urzędzie o d m ian y żądała, kroi na tychm ias t n a jego m ie jsce innego nom ino w ać pow in ien . Chcąc, aby straż p ra w narodow ych obowiązaną była do ścisłej odpo­w iedz i narodowi za w sze lk ie one p rzes tęps tw a Stano­w im y iż gdy m in is trow ie będq oskarżen i p rzez d e p u ­ta c i e ‘ do egzam inow ania ich czynności w yznaczoną o p rzes tęps tw o prawa, odpowiadać m ają z osoby i m a­ją tk ó w swoich.

W w szelk ich ta k o w y c h oskarżeniach s tany zgrom a­dzone prostą w iększością ro tó w izb z łączonych otle słać o bw in ionych m in is tró w m ają do sądów sejmowych, po spraw ied liw e i w y ró w n y w a ją c e przes tęps ttcu ich uka ra n ie lub p rzy dow iedzione j n iew inności od spra­w y i k a ry uwolnienia.

Dla porządnego w ład zy w y k o n a w c z e j dopełnienia, u s ta n a w ia m y oddzielne ko m is je m a jące zw ią z e k ze strażą i obowiązane do posłuszeńs tw a te jże straży. K om isarze do n ich w yb ie ra n i będą przez s e jm do spraw ow ania u rzęd ów swoich w przeciągu czasu, pra­w e m opisanego. K om is je te są: 1-mo. z edukacji, 2-do. policji , 3-tio. w o jska , 4-to. skarbu. K o m is je porządko- ice loo jew ódzk ie na t y m se jm ie us tanowione, równie do dozoru s tra ży należące, odbierać będą ro zkazy p rzez w y ż e j w sp o m n ia n e pośredniczę kom isje , respec­ti ve co do ob iek tu k a żd e j z nich w ła d zy i obow iązków .

VIII. Władzasądownicza

W ładza sądow nicza n ie m oże być w y k o n y w a n a , a n i przez w ładzę praw odaw czą , an i p rzez króla, lecz przez m a g is tra tu ry na ten koniec u s ta no w io ne i w yb ierane . P ow inn a zaś być ta k do m ie jsc p rzyw iązana , żeb y k a ż d y c z łow iek bliską do siebie znalazł spraw ied l i­wość, ż eb y p rzes tępn y w idzia ł w szędz ie nad sobą groź­ną r ękę k ra jow ego rządu. U s ta n a w ia m y przeto: 1-mo. S ą d y p ie rw sze j ins tancj i dla każdego w o je w ó d z tw a , z iem i i pow ia tu , do k tó ryc h sędz iow ie w yb ie ra n i będą

no se jm ikach . S ą d y p ierw sze j ins tancj i za w sze będą gotow e i c zuw ające na oddanie spraw ied liw ośc i ty m , k tó r zy je j potrzebują . Od tych są dó w iść będzie a pe­lacja na t r yb u n a ły g łów ne dla każde j p row inc j i być m ające, złożone rów nie z osób na se jm ika ch icybra- nych. 1 te sądy ta k p ierw sze j, ja k o i osta tn ie j in s ta n ­c ji będą sądam i z iem ia ńsk im i dla sz lach ty i w szy s tk ic h właścicieli z ie m sk ich z k im k o lw ie k , in causis iuris et facti. 2-do. J u ry s d y k c je zaś sądow e w s z y s tk im m ia­s tom podług praw a teraźniejszego se jm u: „O miastach w o ln ych kró lew sk ich" . 3-tio. Są dy re ferendarsk ie dla każde j prow incj i osobne mieć chc em y w sprawach włościan w olnych d a w n e m i p ra w a m i sądow i te m u poddanych. 4-to. S ą d y zadw orne, asesorskie, re lacyjne i ku r la n d zk ie zach ow u jem y . 5-to. K o m is je w y k o n a w ­cze będą m iały sądy w spraw ach do sw ej a d m in i­s tracji należących. 6-to. Oprócz sądów w sprawach c y w iln y c h i k r y m in a ln y c h dla w szys tk ich s tan ów bę­dzie sąd n a jw yższy , s e jm o w y zw any , do k tórego przy cy w iln y c h i k r y m in a ln y c h dla w szy s tk ich stanów, bę­dzie sąd n a jw yżs zy , se jm o w y zw a n y , do k tórego przy otw arciu każdego s e jm u obrane będą osoby. Do tego sądu należeć m ają w y s tę p k i p rzec iw ko narodow i i k ró ­lowi, czyli cr im ina status. N o w y ko deks p ra w c y w i l ­n ych i k r y m in a ln y c h przez w yznaczone p rzez sejm osoby spisać rozkazu jem y.

IX. RegiencjaS tra i będzie oraz regiencją, m a jąc na czele królo-

wę, albo w je j n iep rzy tom nośc i prym asa . W fy rh tr zech ly lk o przypa dka ch m iejsce m ieć m oże regien­cja: 1-mo. W czasie m aloletności króla, 2-do. W cza- sis n iemocy, trw a le pom ieszanie zm ys łó w sprawują cej. 3-to. W p rzyp a d ku g dyb y kró l by ł w z ię ty na wojnie. klałoletność trw ać będzie ty lko do lat IX zu ­pełnych. a n iemoc w zględem trwałego pom ieszania z m y s łó w deklarowana byc nie może, ty lk o przez se jm gotow y większością w o tó w trzech części p rzec iw ka czw a r te j - i zb złączonych. W ty ch przeto trzech p r z y ­padkach p rym a s K orony P olsk ie j se jm na tych m ias t zwołai powinien , a g d yb y p ry m a s te pow innośc i z w łó­czył, m arsza łek s e jm o w y l isty okó lne do posłów i se­natorów w yda S e jm g o tow y urządzi ko le j zasiadania m in is tró w w regiencji i k ró low ę do zas tąp ien ia króla w obow iązkach jego um ocuje . A g dy król w p ie r w ­s z y m p rzyp a d k u z maloletności w y jd z ie , w drugim tło zupełnego p rzy jd z ie zdrowia , w trzec im z niewoli po­wróci, regiencja ra ch u n ek z czynności swoich oddać m u pow inna i odpowiadać n arodow i za czas swego urzędowania tak , jak jes t przepisano o s t ra ty na ka ż ­d y m o rd y a a r y jn y m sejmie, : osób i m a ją tk ó w swoich.

X. Edukacja dzieci królewskich

S yn o w ie królewscy , k tó r y c h do następstw a tronu kon s ty tuc ja przeznacza, so p ie rw szem i dz iećm i o jc zy z­ny, przeto baczność o dobre w ych o w a n ie ich narodu należy, bez uw łóczenia jednak p r a w o m rądzic ie lsk im . Za rządu kró lew sk iego sam król ze strażą i w yzna czo ­nym, od s tanów dozorcą edukacj i kró lew iców w y c h o ­w a n iem ich za trudniać się będzie. Za rządu regiencji taż ze w sp o m n ia n ym dozorca edukac ję ich pow ierzoną mieć sobie będzie. W obydw óch p rzypadkach dozor­ca od e tanów w yznaczony , donosić w in ien na k a ż d y m o rd y n a r y jn y m se jm ie o edukacj , i pos tępku kró leuń- eóur K om is j i zaś ed u k a c y jn e j powinnością będzie po­dać układ ins trukc j i i edukac j i sy n ó w kró lew sk ich do potw ierdzen ia se jm ow i, a to, a by je d n o s ta jn e w w y ­chow aniu ich prawidła w pa ja ły ciągle i w cześnie n> u m ys ły p rzysz łych następców tro n u religię, miłość cnoty , o jczyzny , wolności i ko n s ty tu c j i kra jow ej .

XI Siła zbrojna narodowa

Karód w in ien jest sobie sa m e m u obronę od napaś­ci i d la przestrzegania całości swojej . W szyscy przeto ob yw a te le sq obrońcam i całości i swobód narodowych. W ojsko nic innego n ie jest, t y l k o w yc iągn ię tą siła ob­ronna i porządna z ogólnej siły narodu. Naród w i­nien w o js k u sw em u nagrodę i pow ażan ie za to, iż się poświęca jed yn ie dla jego obrony. W o jska w in n o na­rodowi strzeżen ie granic i spokojności pow szechne j , s ło w em w inno być jego najsi ln ie jszą tarczą. A b y prze ­znaczenia tego dopełniło n ieom yln ie , p ow inn a zosta­wać ciągle pod po s łu szeńs tw em w ła d zy w yko n a w c ze j , s tosow nie do opisów prawa, po w inno w ykon ać p rzy ­sięgę na wierność narodow i i k ró lo w i i na obronę k o n s ty tu c j i narodowej. U ż y ty m b yć w ięc w o jsko n a ­rodow e m o że na ogólną k ra ju obronę, n a strzeżenie fo r tec i granic, lub na pom oc p raw u , g d yb y k to e g ­ze k u c j i jego nie b y ł po słusznym .

Page 6: NASZE NADZIEJE - sbc.org.pl · Słowo „Jastrzębie" wdarło się do świadomości narodowej nagle. Przed Sierpniem '80 nic każdy słyszał o największym z najmłodszych, 120-tysięcznym

m a m

i m W

. >

S zan sa dla Sejm u

K A ZIM IER ZPO PIO Ł E K Trzecie śląskie

T uż obok by ła ju ż w olność. W olna b y ła W arszaw a, K raków , C ieszyn, Poznań , a le na G órnym Ś ląsk u n a d a l rządzili N iem cy. A górnośląscy Polacy także chcie li jak n a jszy b ­c iej znaleźć się w g ran icach odrodzonego pol­skiego p ań stw a . T ak d ługo na to czekali, o p ie ra jąc się w ie low iekow em u naciskow i g erm an izacy jn em u . W oli po łączenia z p a ń ­stw em polsk im d aw ały w y raz liczne m a n i­fes tac je , w iece, zeb ran ia , u ch w alan e tam re ­zolucje, żądan ia .

O losach ów czesnej E uropy decydow ać m ia ła k o n fe ren c ja pokojow a w P ary żu . G łów ną ro lę odg ryw ały w n ie j zw łaszcza F ra n c ja i A nglia. F ra n c ja p o p ie ra ła p rze ­w ażnie Polskę, zw łaszcza jeżeli szło o p rzy ­łączen ie do n ie j G órnego Ś ląska , A nglicy po­p ie ra li s tanow isko N iem iec, k tó re ch c ia ły za­chow ać bogaty w sk a rb y G órny Ś ląsk .

N iecie rp liw ili się co raz b a rd z ie j śląscy Po­lacy, zw łaszcza że n ie za bardzo w ierzy li, aby tam , w P ary żu , k ie ro w an o się poczuciem słuszności i spraw ied liw ości. T oteż szykow a­li się, aby w raz ie po trzeby w łasn y m zb ro j­nym czynem zadecydow ać o sw ojej p rzy ­szłości. W tym celu pow sta ła Polska O rg an i­zacja W ojskow a G órnego Ś ląska (POW GS), k tó ra już w sie rp n iu 1919 roku ruszy ła do p ierw szego p o w stan ia . N ie przyniosło ono sukcesu , pow stańcy ulegli og rom nej p rzew a­dze n iem ieck ie j.

W tedy, zgodnie z p o s tanow ien iam i k on fe­re n c ji p a ry sk ie j, zaw artego tam z N iem cam i tr a k ta tu w ersa lsk iego , p rzyby ła n a G órny Ś ląsk an g ie lsk o -fran cu sk o -w ło sk a K om isja P leb iscy tow a, aby p rzep row adzić g łosow anie, czy Ś lązacy chcą nad a l pozostaw ać pod n ie ­m ieck im panow an iem , czy też pow rócić po la ta ch n iew oli do Polsk i. M imo przybycia K om isji, nada l dz ia ła ła n iem iecka ad m in i­s tra c ja , p racą polsk ich robo tn ików k ie ro w ali n iem ieccy d y rek to rzy i inżyn ierow ie , do n ie ­m ieckich szkół chodziły po lsk ie dzieci, n ie ­m iecka po licja te rro ry zo w a ła ludność. T oteż POW w s ie rp n iu 1920 ro k u w yw ołała d rug ie pow stan ie . Zakończyło się sukcesem , gdyż u su n ię ta zo stała n iem iecka policja.

W plebiscycie, k tó ry odbył się 20 m arca 1921, p raw ie połow a m ieszkańców G órnego Ś ląska opow iedzia ła się — m im o tak n ie ­sp rzy ja jący ch w aru n k ó w — za p rzy łączen iem G órnego Ś ląska do p ań stw a polskiego. K ie­dy jed n ak ang ielscy i w łoscy członkow ie K o­m isji P leb iscy tow ej op racow ali — w b rew s tanow isku p rzew odniczącego K om isji f r a n ­cusk iego g en era ła I.e R onda — p ro jek t, p rze ­w idu jący od d an ie Polsce ty lko po łudn iow ych sk raw ków Ś ląska , a pozostaw ien ie N iem com całego o k ręgu przem ysłow ego , z jego p a tr io ­tyczną po lską m asą ludności, w ybuchło w m aju , w nocy z 2 na 3, trzec ie pow stan ie . P o ­przedził jego w ybuch po tężny pow szechny s tra jk , k tó ry o g a rn ą ł o lb rzym ią w iększość zak ładów pracy . Na czele pow stan ia , jako d y k ta to r, s ta n ą ł W ojciech K orfan ty .

W ciągu p a ru zaledw ie godzin pow stańcy

zaję li liczne m iejscow ości, nad O drą w je j po łudn iow ym i środkow ym biegu s traż za­c iągnę ły pow stańcze po ste ru n k i. W poszcze­gó lnych m iejscow ościach w ładzę ob ję ły pol­sk ie rad y ludow e, nad spokojem i bezp ie­czeństw em czuw ały s traże obyw ate lsk ie i lu ­dow a m ilic ja , s tra że kopa ln iane i fab ryczne. W e w siach i m iasteczkach pow iew ały pol­sk ie sz tan d ary , n iem ieck ie nap isy zastępow a­no polskim i. T ra fn ie w idzia ł i op isa ł ów czes­ną sy tu ac ję pew ien n iem ieck i a u to r : „nie jak pow ódź, k tó ra by w ta rg n ę ła do k ra ju od w schodu lub po łudn ia , a le jak b y się nag le podn iosła w oda zaskórna i za la ła k ra j, tak w iększa część Ś ląska za lana została przez b an d y p o w stańców ”. Na zajęcie w iększych m ias t n ie pozw oliły pow stańcom oddzia ły w ojsk K om isji P leb iscy tow ej.

W ciągu p ierw szego tygodn ia w alk i pow ­s tań cy sta li się p an am i sy tu ac ji na znacznej części G órnego Ś ląska . P osiada li m iędzy in ­n y m i G órę św . A nny, K ędzierzyn , K ozielską P rzy s tań . G łów ny c iężar w alk i spoczyw ał na ś rodkow ej g ru p ie pow stańczej, noszącej n a ­zw ę „W schód”. Na pó łnocnym odcinku fro n ­tu ośrodk iem szczególnie zaw ziętych w alk było O lesno i Zębow ice, k tó re p a ro k ro tn ie , w w alce na b ia łą b roń , p rzechodziły z rą k do rą k . N a po łudn iu , nad O drą , dochodziło ty l­ko n iek iedy do d robn ie jszych p rz e w a ż n e sta rć . P odczas gdy na różnych odcinkach w rza ła w alka , poza lin ią bojow ą toczyło się p raw ie że no rm aln e życie. Ju ż w p ierw szych godzinach w alk i u ruchom iono łączność te le ­foniczną i te leg ra ficzną , ku rso w ały pociągi tow arow e i osobow e, p racow ały , po zak o ń ­czeniu s tra jk u , h u ty i kopaln ie .

Z czasem jed n ak , rosły siły i opó r n iem iec­k ich oddziałów . 21 m a ja N iem cy p rzypuśc ili sz tu rm na pow stańcze pozycje, zdobyli G órę św . A nny i szereg leżących u je j stóp m ie j­scow ości. S ukces ich n ie by ł jed n ak pełny , n ie osiągnęli głów nego celu sw ego uderzen ia , n ie u d a ło im się w ta rg n ąć w g łąb o k ręg u p rzem ysłow ego . W ygięli ty lko nieco p o w stań ­czy fro n t. W tym sam ym czasie p rzypuszczali rów nież a tak i na pó łnocnym odcinku.

W alka śląsk ich P o laków sp o tk a ła się z p e ł­nym poparc iem ze stro n y społeczeństw a ży­jącego w w olnym już pań stw ie . G rom adzono i w ysy łano na Ś ląsk żyw ność i p ien iądze , b ro ń i am u n ic ję , p rzechodzili przez n iezb y t m ocno strzeżoną g ran icę ochotnicy . R ząd polski n ie m iał n a to m ias t m ożności udz ie le ­n ia pow stańcom w y raźn e j, o tw a rte j pom ocy, ja k tego często się dom agali w alczący S lnza- cy. O bow iązyw ał już przecież t r a k ta t w e rsa l­sk i (zaw arty 28 czerw ca 1919 roku), każde Je- go n a ru szen ie m ogło n a raz ić Polskę na po­w ażne k łopo ty na a re n ie m iędzynarodow ej.

D latego polski rząd mógł w sp ie rać 60-ty- sięczną a rm ię pow stańczą ty lko poprzez ciche o rg an izo w an ie i p o p ie ran ie n ap ły w u żołni:-:- rzy -ocho tn ików na gó rnośląsk i te re n w ai.r. W alczyło ich tu b lisko 5 tysięcy . Pochodzili g łów nie z W arszaw y , P oznan ia i L w ow a. Po-

Cenzura a wolność słowaW ciągu trzech m iesięcy od

d a ty P orozum ien ia G d ań ­skiego rząd m ia ł w nieść do S ejm u p ro jek t u s taw y

0 cenzurze. A le n ie było w te j sp raw ie należy tego pośpiechu , a n iek tó rzy sądzili zapew ne, że sp raw a się odleży i p rzyschnie . K iedy się jed n ak okazało, że p ro ­te s t w obec m an ip u la to rsk ich po­czynań cenzury n ie jes t sp raw ą k ilk u n iepoko rnych in te le k tu a li­stów , a sp raw ą sam opoczucia ca ­łego n a ro d u , zab rano się, choć n iechę tn ie , do pracy .

C enzura jes t złem , na k tó re spo­łeczeństw o obyw ateli, a n ie po d ­danych , m oże się zgodzić pod cz te rem a w aru n k am i.

Po p ierw sze, cenzura m usi być legalna , to znaczy je j zakazy m u ­szą być ściśle ok reś lone w obo­w iązu jącym praw ie . Po drug ie , może ty lko zakazyw ać, a n ie n a ­kazyw ać pu b lik o w an ia o k reś lo ­nych treści. Po trzecie, zakazy m uszą być ja w n e i jaw n e m uszą być Ingerencje cenzury w tek s­ta ch przez n ią kon tro low anych .1 po czw arte , w szelk ie poczyna­n ia cenzury m uszą podlegać ko n ­tro li niezaw isłego czynn ika , j a ­k im będzie w n ied a lek ie j p rz y ­szłości sąd.

Do połow y styczn ia trw a ły p ra c e p rzedstaw ic ie li re so rtu spraw ied liw ości, K om ite tu P o ro ­zum iew aw czego S tow arzyszeń T w órczych i N aukow ych o ra z „Solidarności". U w ieńczono je sukcesem w postac i p ro je k tu u - staw y o k o n tro li p u b lik ac ji i w i­dow isk, k tó ry jednoznaczn ie stw ierd za , że w Polsce w szyscy o b y w ate le k o rzy s ta ją z w olności słow a i d ru k u o raz n ak azu je w szystk im o rganom i in s ty tuc jom państw ow ym , ja k rów nież o rg a ­n izacjom społecznym i po litycz­nym , ochronę i zapew nien ie r e ­a lizac ji te j w olności. W szelk ie ó - g ran iczen ia w olności słow a i d ru ­k u są dopuszczalne w ściśle o - k reślonych p rzypadkach .

N ie udało się osiągnąć zgody w e w szystk ich kw estiach . O siem z n ich zapisano w ięc w podw ó j­nym brzm ien iu , ta k ja k to p ro ­ponow ała s tro n a rządow a i tak ja k to p roponow ał czynn ik spo­łeczny. K om ite t P orozum iew aw ­czy i „S o lidarność” w propono­w anym przez sieb ie w arian c ie n ie w y łącza m ożliw ości d y sk u sji nad rozw ojem u s tro ju k o n s ty tu cy jn e ­go, do czego w y raźn ie zm ierza ją propozycje w a ria n tu rządow ego, ja k rów nież da je m ożliw ość oce­ny p o lityk i p ań stw trzecich , je ­żeli ta ocena n ie bedzie godzi­ła w nasze sojusze. C zynnik spo­łeczny n ie zgadza się rów nież na poddan ie cenzurze b iu le tynów zw iązkow ych.

Z asadn iczą rozbieżność zano­tow ano w kw estii p o rządkow an ia cenzury . Z w ierzchn ic tw o rządu sp raw ia ło , że by ła ona sku tecz -

Witaj Maj,(D O K O Ń C Z E N IE ZE STR . 3)

P ieśn i o n iej śp iew ał lu d Ś ląska , W arm ii i M azur. J e j w olnościo­w e 1 n iepodległościow e zasady p o ryw ały do boju pow stańców w ielkopolsk ich 1 uczestn ików trzech pow stań śląsk ich . Ś w iad ­czą o tym odezw y i p lak a ty pow stańcze.

Z K o nsty tuc ją T rzeciego M aja w iązali Polacy zaw sze nadzie ję na lepsze czasy. S tąd n ien aw i­dzili je j i je j ducha w rogow ie w olności I niepodległości P o l­ski. Zaw sze, gdy oni b ra li górę w św iecie lub w k ra ju , odsuw ana ona była w cień. Z akazyw ano je j czczenia i św ię tow an ia rocz­nic. Z astępow ano T rzeci M aja in ­nym m ajem , o dw a dni w cześ-

nym narzędziem w tłu m ien iu k ry ty k i i b lokow an iu in fo rm ac ji. To w łaśn ie cenzu ra czuw ała , aby społeczeństw o w idziało gó rn ika , jak o zadow olonego z sieb ie , sy te ­go „robola" w górniczym m u n ­durze, pobrzęku jącego m edalam i w ta k t okrzyków w ydaw anych na cześć d y le tan tów z kup ionym i ty tu łam i, k tó rzy doprow adzili k ra j do ru in y . To cen zu ra służy ­ła do u k ry w an ia p rzed narodem bezpraw ia , poniżenia, b iedy i n a ­w e t górniczej śm ierci. To w łaśn ie n ie legalnym , bo n ie m a jący m ża­dnego um ocow ania w p raw ie za­pisom cenzorsk im zaw dzięczam y fałszyw y ob raz Po lsk i, d z iesią­te j po tęgi p rzem ysłow ej św ia ­ta , k tó ry rozlec ia ł się z dn ia na dzień o dsłan ia jąc w ize ru n ek k r a ­ju , nad k tó ry m ciąży w idm o gło­du oddalone przez ja łm u żn y k a ­n ad y jsk ich ro ln ików . D latego po­dległość cenzury je s t sp raw ą n a j­w ażniejszą — ty lko S ejm może być gw aran tem zan iech an ia do­tychczasow ych p rak ty k .

W edług w a ria n tu społecznego ingerencje cenzury m a ją być za ­znaczone w tekście , bo to jes t w a ru n ek jaw ności je j poczynań. N ależy także zrezygnow ać z p rze ­pisów k a rnych , zw łaszcza że o r­gan, k tó ry m a orzekać w tych sp raw ach cieszy się z łą sław ą, o rgan zbyt często n iek o m p e ten t­ny, n iesp raw ied liw y i n iep raw o- r żądny — koleg ium do sp raw w ykroczeń. W obu tych k w es­tiach p ro je k t rządow y p ro p o n u ­je rozw iązania n ie do p rzy jęc ia .

S trona rządow a n ie zgadza się tak że n a w prow adzen ie do u s ta ­w y przepisów , k tó re pozw alałyby n a przyw óz p u b lik ac ji zag ran icz­nych w ilościach, k tó re n ie w skazu ją na chęć upow szechnie­nia. C zynnik społeczny n ie godzi się na dalsze obow iązyw anie p r a ­w a, w edle k tó rego ce ln ik m oże na g ran icy skonfiskow ać ton- w ierszy Miłosza.

R ozbieżności dotyczą także za­p isan ia w u staw ie zobow iązania rządu , aby ten w te rm in ie sześ­c iu m iesięcy p rzed s taw ił S ejm o­w i p ro je k ty u staw o p ra w ie p ra ­sow ym oraz o ta jem n icy p a ń ­stw ow ej i gospodarczej. B ow iem dopiero w ydan ie ty ch u staw czy­ni re a ln ą u staw ę o cenzurze. I ta k n ap raw d ę to należało w o- góle od tego zacząć. P rzecież aby korzystać z w olności słow a m u ­sim y dok ładn ie w iedzieć czy za­w ał w kopaln i je s t ta jem n icą gospodarczą, a także to, czyją w łasnością je s t dz ienn ik te lew i­zyjny. Bez tego ca łe g ad an ie o w olności słow a i je j og ran icze­n iach m oże s trac ić sens.

Póki co Sejm s ta n ą ł p rzed dy­lem atem , k tó ry w a r ia n t w ybrać. N ie m am w ątp liw ości, że S ejm obecnie uw ażnie w słu ch u je się w glos op in ii pub licznej.

JE R ZY SZCZĘSNY

Trzeci Maj!niejszym , też is to tnym , k tó rem u byna jm n ie j nie w ychodziło to na korzyść. Ileż u lic 3 M aja znikło z naszych m iast i osad. K tóż to po ­liczy? Ileż z n ich p rzem ian o w a­no na ów m aj w cześniejszy , jak gdyby dla niego b rak o w ało ulic, n ie było m iejsca w zaw sze goś­c in n e j Polsce. W ierzyć by się chciało, iż w 190 roczn icę u ch w a­len ia U staw y R ządow ej T rzec ie ­go M aja, u lice te, ja k P o lska d ługa i szeroka, odzyskają sw e w cześniejsze, trzec iom ajow e im io­na.

U staw a R ządow a p rzy ję ta 3 V 1791 r . p rzez Sejm C ztero letn i, zw anym od tego głów nie m om en­tu S ejm em W ielkim , w ciąż jes t żyw a w sercach i um ysłach P o ­laków , w k ra ju i poza jego g ra ­nicam i. Je s t i pozostan ie ona na zaw sze prob ierzem p a trio ty zm u i zaangażow ania narodow ego.

W itaj M ajow a Ju trzen k o l

RYSZA RD BENDER

m oc w ludziach i m a te ria ła ch w o jennych by ­ła og rom nym w ysiłk iem , gdyż przecież w ty m sam ym czasie m łode pań stw o po lsk ie p row adziło w ojnę na w schodzie. Pom oc p a ń ­stw a polskiego w czasie pow stan ia , a także p rzed tem o b jaw ia ła się nad to w p rzygo tow a­n iu m a te ria łó w dla ak c ji k u ltu ra ln o -o św ia to ­w ej, p ro p ag an d o w ej. W ybitn i uczen i polscy o o raco w ali w ie le m em oriałów .

P y ta n ie czy pow stańczy dow ódcy, u w aża­li, że po w stan ie będzie m ożna zakończyć dop ie ro w tedy , gdy p ań s tw a zachodnie w y­d ad zą k o rzy s tn ą d la Po lsk i decyzję o losach G órnego Ś ląska . K o rfan ty u w aża ł to za n ie ­rea ln e , co w ięcej — za n iebezpieczne. W is t­n ie ją c e j na a re n ie m iędzynarodow ej i n a sa ­m ym Ś ląsku sy tu ac ji obaw iał się, że byłoby to zbyt w ie lk ie ryzyko. I m ia ł n iew ą tp liw ie rac ję . 24 i 25 czerw ca, m im o oporów ze s tro n y n iem ieck ie j, doszło do zaw ieszen ia b ro n i. W te rm in ie do 5 lipca w ojska n iem iec­k ie i oddzia ły pow stańcze, rów nocześn ie z b ro n ią w ręk u , w ycofały się na te ren sąs ied ­n ich p ań stw , n iem ieckiego i polskiego. Z a­kończyło się trzec ie pow stan ie .

S p raw a G órnego Ś ląsk a w róciła pod o b ra ­dy zachodn ich p ań stw . R adzono nad n ią w zaciszu dyp lom atycznych gab inetów , gdzie d e cy d u ją cą ro lę o d g ry w ały in te re sy zachod­n ich m ocarstw . N ie m iano tam ochoty liczyć się z in te re sa m i i życzen iam i za in te re so w a­n y c h p ań stw , tym b a rd z ie j z w olą ś ląsk ich P o laków . Tylko że te raz , po trzecim p o w sta ­n iu , n ie było to już m ożliw e. I na ty m po le­ga ł bezpośredn i sukces tego i pop rzedn ich p o w stań . 20 p aźd z ie rn ik a ta k zw ana R ada A m basado rów , re p re z e n tu ją c a zachodn ie m o­ca rs tw a , dokonała podzia łu G órnego Ś ląska . P o lsk a o trzy m a ła znaczną część o k ręgu p rz e ­m ysłow ego.

T rzecie p o w stan ie śląsk ie , podobnie ja k i oba poprzednie, było p rze jaw em p a tr io ty zm u po lsk ich m as ludow ych G órnego Ś ląska . Ś lą ­zacy w raz z p rzy b y ły m i ocho tn ikam i z po l­sk iego p ań stw a , w alczy li o to , ab y zniw eczyć raz na zaw sze naro d o w y ucisk , p an u ją c y na te j ziem i od ty lu ju ż la t, aby n ik t ju ż n a te j

powstaniep o lsk ie j ziem i n ie zak azy w ał m ów ić i śp ie ­w ać po po lsku , ab y n ie n iem czono po lsk ich dzieci, ab y po d ług ich w iekach niew oli Ś ląsk po łączy ł się z ca łym n a ro d em w n iep o d le ­g łym p aństw ie . G łów nym dążen iem ro b o tn i- k ów -p o w stań có w b y ła w ów czas w a lk a o w y­zw olen ie narodow e. B yła to sp raw a życia i śm ierc i ludu śląskiego. M asy ludow e słusz­n ie uw aża ły , że ucisk n a rodow y d ław i w szel­k ie inne dążen ia społeczne. P ow stańcy n ie ­m n ie j oczekiw ali, m ieli n ad z ie ję , że w p a ń ­s tw ie po lsk im u stan ie gn io tący szerok ie m a ­sy ludow e spo łeczno-ekonom iczny ucisk 1 w yzysk. W ierze te j d aw a ł m iędzy in n y m i w y ra z p rasow y o rg an w alczących oddziałów „P o w stan iec”. „W eszliśm y n a drogę w iodącą do w olności i do zrzucen ia ja rz m a p rusk iego , a le i na drogę w iodącą n as do w olności spo­łecznej. W alczym y o to, aby u ją ć w sw e rę ­ce w a rsz ta ty p racy , ab y odeb rać k ap ita lis to m źród ło w yzysku , ab y s tać się sam ow ładnym pan em ty ch skarbów , k tó re się na leżą nam , k tó rzy je w ydobyw ają . C el nasz je s t po d w ó j­ny . D ążym y do złączen ia naszego k ra ju z n aszą O jczyzną i dążym y do oddan ia sk a r ­bów te j ziem i je j p raw d ziw em u w łaścicielo ­w i, ludow i p racu jącem u " .

Ś lą sk ie p o w stan ia to n a jb a rd z ie j ludow e w dz ie jach polskiego n a ro d u w alk i w yzw o­leńcze. B yły one bo jow ym zryw em n a js z e r­szych m as ludow ych , p row adzonych do w a l­k i przez p rzyw ódców z n ich w yrosłych , po­czy n a jąc od d y k ta to ra p o w stan ia , a n a do­w ódcach poszczególnych oddzia łów skoń ­czyw szy. T ym różn ią się te p o w stan ia od po­p rzed n ich po lsk ich p o w stań narodow ych , k tó ry c h n ic u d a ło się p rzek sz ta łc ić w pow ­s ta n ia ludow e, skoro n ie um iano zobaczyć i uznać w m asach ludow ych , w ch łopach w pełn i ró w n o p raw n y ch obyw ate li. T ym zaś są śląsk ie po w stan ia k o n ty n u ac ją po lsk ich p o w stań narodow ych , poczynając od K oś­ciuszkow sk iego , a kończąc na styczn iow ym , że ich ce lem by ło dążen ie do z rzucen ia ja rz ­m a niew oli. P o d staw ą tego dążen ia było go­rą c e u m iło w an ie w olności, g łębok i p a tr io ­tyzm .

Ś ląscy po w stań cy w skazyw ali ca łem u n a ­ro d o w i jed y n ie słuszny k ie ru n e k jego rozw o­ju , k ie ru n ek p o w ro tu n a ziem ie n ad O drą , z iem ie p rzed w iek am i u traco n e , a le u tr z y ­m an e w b rew og rom nem u naciskow i g e rm a ń ­sk iem u i odzyskane przez m asy ludow e.

Po p ie rw sze j w o jn ie św ia to w ej pow róciła d o Polsk i, po w iek ach n iew oli, ty lko część Ś ląsk a , w róciła dzięki hero icznej w alce śląs­k ich p a trio ty czn y ch m as ludow ych , dz ięk i ś ląsk im pow stan iom . Po la tach d w udziestu , po la ta c h s tra sz liw e j, b a rb a rz y ń sk ie j h it le ­ro w sk ie j o k u p ac ji, w w y n ik u w alk i, w k tó ­r e j w raz z ca łym na ro d em w zięli u d z ia ł ró w ­n ież polscy m ieszkańcy Ś ląska , ca ły ten k ra j , ca ły Ś ląsk , znalaz ł się w g ran icach odrodzo­nego p a ń s tw a polskiego, w jedności z całym n a ro d em .

Sprawa Jarosława SienkiewiczaN ic m ilkną echa sp raw y byłego przew odniczącego MKK Jas trzęb ie , J a ro ­

s ław a S ienkiew icza. W łaśnie w tych dn iach poseł ziem i ślą sk ie j W ilhelm Szew czyk, k tó ry m ów i o sobie: „Jes tem , i w sw o je j p racy , i w ty m co piszę, tak bardzo zw iązany ze Ś ląsk iem ”, w w yw iadzie W w ielkanocnym n um erze „Życie W arszaw y”, za ty tu ło w an y m p a te ty czn ie „P ro P a tr ia ”, ta k ocenia sp raw ę Ja ro s ła w a S ienkiew icza:

„N astąp iło tu parę n iep rzy jem n y ch w ydarzeń , k tó re zostały przez sam ą „S o lidarność" w yk o rzy stan e w en u n c jac jach publicznych . B y ła sp raw a S ienkiew icza z k opa ln i „B oryn ia”, k tó rego w ym anew row ano , a k tó rego m l żal, bo z tą k o pa ln ią by łem dość b lisko zw iązany i o rien tow ałem się co m ogło uksz ta łtow ać S ienkiew icza jak o dzia łacza „S o lidarności” . K opaln ia now a, załoga z ca łe j Polsk i, d ob ra k a d ra k ierow nicza . Co go ukształtow ało? O grom ne zam iłow anie do ładu . I je ś li ta k opa ln ia , ja k i inne, by ła potem obiek tem m an ip u lac ji re so rtu w w yn ikach p rodukcy jnych , to b y ła to n a j ­w iększa zb rodn ia . S tąd mógł się zrodzić w S ienkiew iczu sprzeciw i być może d la tego p rzy lgną ł całym sercem do now ego konstru k ty w n eg o u g ru ­pow an ia . N ic chcę przesądzać czy to odejście było w ym anipu low ane i z czy je j s trony , a le było n iepoko jące”.

T y le W ilhelm Szew czyk. D ośw iadczony działacz społeczny p rzyk łada do d ram a ty czn e j sp raw y spo łecznej Ja s trz ę b ia in fan ty ln ą m iarkę.» żalu za „m iłu jącym ła d ” S ienkiew iczem . K aże nam to przypom nieć stanow isko M iędzyzak ładow ej K om isji R obotn iczej N SZZ „S o lidarność” w Ja s trzęb iu - Z d ro ju — jedyn ie u p raw n io n e j do oceny działalności człow ieka, k tórego

n a przew odniczącego w y b ra ła , stanow isko , k tó rem u do tąd nie d an e było u jrzeć lam ów p rasy o fic ja ln e j. P rzed staw iam y trz y podstaw ow e dokum en ty p rzesądza jące ja sn o z czy je j s tro n y „w m an ipu low ano” S ienkiew icza, n ie ­konieczn ie na początku jego działalności w „So lidarności".

ODPOWIEDZ CZŁONKÓW MKR JASTRZĘBIE z 2.II.1981 NA LIST OTWARTY BYŁEGO PRZEWODNICZĄCEGO MKR

JAROSŁAWA SIENKIEWICZA

J a ro s ła w S ienkiew icz ogłosił 28 s tyczn ia 1981 roku na łam ach „T ry­bu n y R obotn iczej", „D ziennika Z a­chodniego” i „W ieczoru” L ist o tw a r­ty do w szystk ich członków N SZZ „So lidarność”. L ist ten opub likow a­ło w ie le po lskich dzienn ików oraz rad io i tv . K o rzy sta jąc z p ra w a do odpow iedzi n a ty m sam ym m iejscu , p rzed s taw iam y odpow iedź członków M KR Ja s trz ę b ie Z d ró j n a lis t byłego p rzew odniczącego M KR.

R ezygnując z fu n k c ji p rzew o d n i­czącego M K R Ja s trzęb ie Ja ro s ław S ienkiew icz ośw iadczył, że k ie ru je się dob rem naszego Z w iązku i po ­trzeb ą jego jedności. J a k o uzasad ­n ien ie podał, że w obecnej sy tu ac ji M K R podobno ta k da lek o odszedł od rep rezen to w an ia in te re só w za­łóg, że p rze s ta ł być rzekom o ich uczciw ą rep rezen tac ją . N ie zapom i­n a jm y jednak , że w szystko co się działo w M KR, działo się p rzecież w czasie k iedy J . S ienk iew icz był p rzew odniczącym . W każdym raz ie w ów czas, k iedy p e łn ił tę odpow ie­d z ia ln ą fu n k c ję bardzo u tru d n io n e było m ów ienie i d z ia łan ie tak , by w ychodziło to- na dob ro całego zw iązku i jego jedności.

P rzede w szystk im n ie pod jęto w tedy n ie s te ty żadnych , n aw et w stępnych p ró b zm ierza jących do u tw orzen ia silnego reg ionu śląsko - zagłębiow skiego. W ręcz przeciw nie, m ożna n aw et m ów ić o sztucznie w y­tw a rzan y m s tan ie w rogości nie ty l­ko m iędzy poszczególnym i M K Z- tam i a M K R -em Ja s trzęb ie , lecz tak że m iędzy M KR, a re sz tą naszego Z w iązku.

K to za te n s tan , u trzy m u jący się od d aw n a ze szkodą d la „S o lidar­ności” p rzede w szystk im odpow ia­da, jak w łaśn ie n ie nasz by ły p rz e ­w odniczący. T e i podobne d z ia łan ia b y ły pon iekąd sku tecznym i, n ie s te ­ty , m etodam i dz ia łan ia i sk łócan ia „Solidarności", m etody co p ra w d a dob rze znane j z p rzeszłości, k tó ra n ie m oże być przez n as d łuże j to ­le ro w an a , w ty m p rzed e w szystk im rozm aite p ró b y sk łócan ia załóg, b ra n ż 1 d z ie len ia członków Z w iąż , ku . O becnie jeszcze n iek tó rzy dz ia ­łacze, w zo ru jący się na m etodach J . S ienk iew icza p ró b u ją sk łócać górn ików z re sz tą k ra ju , su g e ru jąc im n a w e t o d erw an ie się od „Soli­d a rn o śc i”. T ych i podobnych s ta le n a ra s ta ją c y c h zarzu tów , d o c ie ra ją ­cych do nas z zak ładów p racy , p u ­b liczn ie w y p ow iadanych na okreso ­w ych zeb ran iach było w iele, a le p rzew ażn ie — zam iast pow ażnej dy ­sk u s ji i w y jaśn ień — by ły p rzew od­n iczący S ienk iew icz zbyw ał te za­rz u ty i nas g roźbą rezygnacji.

C h a ra k te r i tre ść naszych p o s tu ­la tów , zarzu tów i w n iosków św iad ­czyły o tym , że chodziło nam o sp ra ­w y podstaw ow e d la naszego Z w iąz­ku , w b rew tem u , co fa łszyw ie tw ie r­dz ił J . S ienk iew icz, p ró b u jąc p rzed ­

s taw ić za rzu ty jak o rozgryw ki p e r ­sonalne. C hodziło n am i chodzi je ­dy n ie o u sp raw n ien ie p racy Z w iąz­k u i M KR. C hodziło nam także tym sam ym o podn iesien ie n ad w ątlo n e ­go a u to ry te tu naszego byłego p rze ­w odniczącego, a p rzez to i M KR. P an ie b y ły przew odn iczący — k ie ­ru ją c się h asłem : «„Solidarność” dziś — sukces ju tro* należało daw no te ­m u w łączyć się w raz z nam i do sa ­m odzielnego i n iezależnego d z ia ła ­n ia , ko rzy s ta jąc p rzy ty m z pom o­cy w szystk ich ludzi d o b re j w oli, sił i ug rupow ań , k tó re n ap raw d ę dzia­ła ją d la d o b ra „S o lidarności”, a w ięc tak że Polski.

D latego też k o rzysta liśm y jak o n ieza leżne i sam orządne organ izacje z pom ocy do radców dzia ła jących z po ręk i K ościoła, choć z b iegiem cza­su spo tyka ło się to z n a ra s ta jący m oporem J . S ienk iew icza. N ie raz n a fo ru m M K R nasze p o stu la ty i w nio­ski służące u sp raw n ien iu p racy M K R od p ie ra ł ab su rd a ln y m zarzu ­tem : „Ś m ierdzi m i to K ościołem ”.

D la J . S ienk iew icza pom oc K oś­cioła i środow isk w yznaniow ych z n im zw iązanych s taw a ła się w ido­cznie coraz b a rd z ie j zbędna i n ie ­w ygodna, bow iem nie odpow iadała zapew ne jego w iz ji działalności „So­lid a rn o śc i”.

N ik t z członków M K R n ie za rzu ­ca J . S ienkiew iczow i, an i naszym p a rty jn y m kolegom członkostw a PZ PR . J . S ienkiew iczow i n igdy n ie zarzucaliśm y „służalstw a w obec p a r ­t i i ”, a le zarzucam y św iadczenie u s­ług ew id en tn y m w rogom naszego Z w iązku i p raw dziw ej odnow y ca łe ­go k ra ju , w ty m i w p a rtii . J e s t na to w iele dow odów , k tó re m ożem y udostępn ić każdem u.

U w ażam y, że w Polsce n iezbędnie p o trzebny je s t p a r tn e rsk i s to sunek o dnaw ia jące j się w ładzy państw o­w ej, p a r t ii oraz N iezależnego Sam o­rządnego Z w iązku „So lidarność”.

L udzi, k tó rzy n ie zgadzali się z J. S ienk iew iczem i k ry ty k o w ali je ­go sam ow ładne postępow anie, o sk a r­żał on także o k o n ta k ty z K O R -em , choć sam n ie om ieszkał do K O R -u

w ysłać sw ej cm isariu szk i w m om en­cie, k iedy czu ł się ju ż ca łk iem skom prom itow any w „S o lidarności” i poza n ią .

M ożem y zapew nić naszych człon­ków , p o w ta rza jąc słow a L echa W a­łęsy, że „S o lidarność” n ie pozw oli sobą k ierow ać n ikom u, zaś dob rych ra d od nikogo n ie odrzuci. T akże w ięc M K R bez J . S ienkiew icza n ie pozw oli n ikom u spoza „S o lidarnoś­c i” opanow ać nasze j o rgan izacji an i polityczn ie , an i o rgan izacy jn ie .

D alsze stw ierd zen ia J . S ienk iew i­cza zaw arte w liście także są n ie ­p raw d ą . P rzy k ład em m oże być choć­by sp raw a rzekom ej rezygnacji z p racy w M K R k ilk u n a s tu członków p a rtii , k ied y w rzeczyw istości odw o­

łan e zostały przez W alne Z eb ran ia Z akładow ych D elegatów „S o lidar­ności” cz te ry osoby, w ty m trzy p rzynależące do PZPR.

Podobn ie n iep raw dziw y je s t za­rz u t w ysuw any w obec p. H. W uttke , jakoby n a jego w niosek pod ję to d e ­cyzję o odsunięciu J . S ienk iew icza z M K R -u w czasie spo tkan ia z d e ­legatam i M KZ K atow ice. H. W u ttke w ogóle w sp o tk an iu ty m n ie ucze­stniczył.

W szystk ie inne sp o tk an ia i roz­m ow y z p rzedstaw ic ie lam i innych M K Z -tów zm ierzające do u tw o rze­n ia R egionu Ś ląsko-Z agięb iow skie- go „S o lidarności”, co ta k o stro zw alczał J . S ienkiew icz, p o d ję te zo­sta ły na m ocy uchw ały delega tów załóg zrzeszonych w M K R 10 stycz­n ia 1981 roku , o czym in fo rm ow ała n aw et lo ka lna p ra sa i te lew izja .

P rzy s tęp u jąc do tw orzen ia R egio­nu „S o lidarności” i tym czasow ego do w yborów Z arządu , w brew tw ie r­dzeniom J . S ienk iew icza, n ie doko­n u jem y w ięc w cale „w yborów p rzed w y b o ram i” an i ty m b a rd z ie j n ie p row adz im y rozgryw ek p e rso n a l­nych, lecz dzia łam y jedyn ie d la do­b ra Z w iązku, zw iązkow ców i Po lsk i, w im ię jedności w szystk ich ludzi d o b re j woli.

List otwarty członków PZPB z MKR Jastrzębie

do członków NSZZ „Solidarność” z 2.II.1981

N aw iązu jąc do lis tu o tw arteg o kol. J . S ienk iew icza do członków N SZZ „S o lidarność” opub likow anego przez „T ry b u n ę R obotniczą” w n r. 21 z 28. I. 1981 r. uw ażam y, t e działalność spo łeczna n ie polega na częstym za­b ie ra n iu pub liczn ie g łosu, lecz n a p racy w łożonej n a rzecz tego spo­łeczeństw a, a w naszej p racy zw iąz­kow ej — to o rg an izac ja w ew n ę trzn a M K R -u i jedność Z w iązku „S o lidar­ność” w naszym R egionie. N ieste ty pod tym w zględem kol. J . S ien k ie ­w icz n iew iele pozostaw ił po sobie, jeże li m ożna m ów ić o tym , że coś dobrego zostaw ił.

C hcem y żeby czy te ln icy „ T ry b u ­n y ” w iedzie li, że p iszący te n lis t są członkam i P Z P R o s tażu członkow ­sk im od dw óch do p ię tn a s tu la t i n ie s tw ierdz iliśm y , aby w s to su n k u do nas ja k o członków M K R Ja s trz ę b ie były czynione jak ie ś p rzec iw dzia ła ­n ia bądź za rzu ty zw iązane z p rzy ­należnością p a r ty jn ą . To w szystko zależy od tego k to kom u służy, czy k to ś w szedł w ja k ie ś uk łady , czy nie. U w ażam y, że jeże li człow iek uczciw ie służy ludziom oszukanym 1 sk rzyw dzonym , to n ie pow inno m ieć żadnego znaczenia do jak ie j o rgan izac ji należy. W ażne je s t aby dobrze i uczciw ie służy ł zgodnie z duchem odnow y ja k i p ow sta ł w n a ­szym k ra ju po w ie lk ich s tra jk a c h sierpn iow o-w rześn iow ych . K ażdy uczciw y P o lak pow in ien dołożyć w szelkich s ta ra ń , ab y ten duch od­now y niesiony p rzez w iększość członków P Z P R oraz Z w iązek Z aw o­dow y „Solidarność” i in n e zw iązki um acn ia ł się i p row adził do jed n o ś­ci narodow ej.

B ardzo ła tw o je s t zarzucić kom uś n iew łaśc iw e postępow an ie lu b s ta ­w iać pod znak iem zap y tan ia jego w arto ść i poziom m o ra ln y , a le za­n im to się uczyni, to n a leży spo jrzeć uczciw ie na sieb ie : ja k p racu ję? Po co p racu ję? J a k p o stępu ję? Jeże li n a te p y tan ia każdy uczciw ie odpo­w ie, to znajdzie sw oje m ie jsce ja k o działacz zw iązkow y, bądź ja k o p ra ­cow nik w sw ym zak ładzie , n a sw o­im s tanow isku pracy . N ie w iem y k to za rzuca ł kol. S ienkiew iczow i p rzy ­należność p a r ty jn ą i k to żądał p u ­b liczn ie w yznan ia „niew ybaczalnego b łęd u ” — na pew no n ie uczynili te ­go działacze zw iązkow i z M K R -u. A le jeże li k toś na posiedzeniu P re ­zydium M K R -u używ a zw ro tu „śm ierdz i m i to K ościołem ” i o s ten ­ta c y jn ie opuszcza posiedzenie P re -

(C1ĄG D A L S Z Y N A S T R . 8)

T ygodn ik „SO LID A RN O ŚĆ JA S T R Z Ę B IE ” w y d aje Z arząd R egionu Ś ląska i Z a­g łęb ia N SZZ „S o lidarność”. R edagu je zespół. R ed ak to r naczelny : Je rz y S k w ara . A d res red ak c ji: 40-025 K atow ice , u l. S z a fra n k a 2. T elefon : 512071. T elexy: 0312765, 0315788, 0315789. D ru k P raso w e Z ak łady G ra ficzn e RSW „P rasa -K siążk a-R u ch ” K atow ice, u l. L ieb k n ech ta 22. N r zam . 1392-12/81. 1-14

Page 7: NASZE NADZIEJE - sbc.org.pl · Słowo „Jastrzębie" wdarło się do świadomości narodowej nagle. Przed Sierpniem '80 nic każdy słyszał o największym z najmłodszych, 120-tysięcznym

Chłodnawiosna

Życie codzienne toczy się len iw ie ja k ściek, zw any R aw a. A le je s t w iosna i odnow a. W polnym słońcu m iasto ukazało się bez p ierw szom a­jo w e j# la k ie ru na fasadach . J e s t b ru d n e i zan iedbane. Lecą tynk i, ka tow ick ie b ru k i ro zsy p u ją się pod stopam i w p roch (k iedyś, w la ta ch dw udziestych , gdy odnow iono m ia ­sto, m iały służyć na la t 40) W yła­m an e b ram y , ohydno podw órka. W ysłużyły się nam te k ap ita lis ty cz ­ne b ru k i i kam ienice, a tu już upo­d a b n ia ją się do nich w szybkim tem pie osied la z p ły ty , n ie bacząc na sw ój m łody w iek. N ajgorsze są w ystaw y sk lepów ; bez to w aró w m a ­ją -m to f ira n k i z sadzy. A le k to w tak ich czasach zap rzą ta łb y so­bie głow ę sp rzątan iem ...

W pew nej m leczarn i p rzy ul. S ło­w ackiego, k tó ra z d a lek a za la tu je zapachem b ru d n e j k row y. Wasz re ­p o rte r dow iedzia ł się, że m leko — na k tó re czekają od k ilku dn i m ie­szkańcy — jest. a le nie m a kom u go roznosić. R epo rter po p a trzy ł na lepką podłogę, na znudzona ek sp e ­d ien tk ę za p u stą ladą . N ie py ta ł d a le j. lxi sp raw ie te j nie sp ro sta ły najtęższe głow y w m ieście i k ra ju .

T a niem ożność na każdym kroku para liżu je . L udzie p rzyzw yczaili się d# n ieudolności i ślam azarności. Nie w ierzą już. że m ożna w y m a­gać. * ty m b a rd z ie j sam em u coś zm ienić. P rzy w y k li m ilczeć, bo nie py tano ich o zdanie . A le też o d ­uczyli się m yślen ia . P opu larny slo- ga* głosił n ie tak daw no, że w osta tecznym ro z rach u n k u decydu ją ludzie. Było to k łam stw o , bo nie decydow ali w system ie odgórnych decyzji. T e raz d ecy d u ją — o rze- eeao* n ap raw d ę w ielkich. A le w m ałych , codziennych sp raw ach są po daw nem u bezradn i. Z ak ład a ją kom itety budow y pom ników , odsła- itia tą tab lice , lecz n a d a l siu sia ją po b ram ach z p rzyczyn n iezależ­nych. D ysku tu ją , rozliczają , kłócą się .. J e s t ch łodna w iosna, życie p ły - *%« leniw ie. (x)

Z a n im ostatecznie zd ecyd o w a łe m się na c zer s tw y d z ien n ikarsk i ch leb , przez k i lka lo t b y łe m a sy s te n te m w Z akładz ie Prawa K arnego na W ydz ia le Prawa i A dm in is tra c j i U n iw ersy te tu Śląskiego. Myślę, że Jakt ten daje mi leg i tym ac ję do w trącenia swoich trzech groszy w przedmiocie tzw . trzeciego wyjścia. W czy m rzecz'!

Oto podczas sp o tk an ia z załogą m i e ­leck ie j W S K (po IX P lenum KC PZPR) K azim ierz H arcikow ski ind ag ow a ny o to, k ie d y w reszcie zostaną rozliczeni od- pow iedzialn i za obecny stan Polski, o d ­powiedział:

— W Iranie odchodzącym p o l i ty k o m ucina się głowę. W Angli i podaje rękę no pożegnanie. Nie m o że m y zastosować ani tego. ani tego. M u s im y znaleźć — a nie jest to ła tw e — jakieś t r z e c i e w y j ś c i e. (podkr. AM i.

Od pam ię tnego S ierpnia’SO o b se r w u ­ję poczynania w ład z zm ierza jące do znalezienia owego trzeciego wyjścia. I być m oże dlatego, że w y jśc ie to jest g łęboko za m a sk o w a n e i t rudno doń tra ­fić, a m o że z uw ag i na brak odpo w ied ­n iego klucza , lak Czy tak — ja k na ra ­zie — nic z tych p oszu k iw a ń nie w y ­chodzi. Oczywiście , loiem, co usłyszę od m oich ew en tu a ln yc h po lem is tów . Że przecież Maciej Szczepański, że P a tyk , że H ańbow sk i. że Urbaniak i Tyrańsk i. Zgoda, ale przecież tych z b ru d n y m i rękam i jes t znacznie, znacznie więcej. Co z n im i? Metoda rzucania Pa tyka na stos zam iast g rubych ko narów — to chyba n ie jest żadne wyjście, także to poszuk iw ane , trzecie.

N a jparadoksa ln ie jsze jest to, ze d o ­m agający się rozliczenia m agnateri i z epoki b u d o w y drugie j Polski, t r a k to w a ­ni są ja k — pardon za s łowo — e le m e n ­ty, i to jeszcze z p rzy m io tn ik iem a n ty -1 socjalistyczne. Coraz rzadzie j to ivy - chodzi, w obec tego jako e ty k ie tę za ­

Trzecie wyjściestępczą s tosu je się inne a rgu m en ty , chociaż te j sa m e j prow en ienc j i . K a ta ­log ty c h ch icy tó w jes t obszerny . Oto próbki . „Nie m o ż e m y pochopnie w y d a­w ać w y r o k ó w ”. C zyli móicią inaczej — nie byl G lazur tak i zły, ty lk o ty n k i o d ­padały. A lbo z inn e j beczki . „Nie m o ż e ­m y nikogo oskarżać, nic. m a jac 10 r ę k u dowodóio ich ruiny”. N iby s łu szny po­stulat , ja k na jbardzie j . A że dow odów , ow szem , brak, bo dochodzenia albo się jeszcze u> ogóle nie ruszczęlo, albo toczy się ono w y ją tk o w o ś lamazarnie — to ju ż zupełnie inna kw est ia . J a k b y co, to jes t jeszcze na podorędziu zagrożona racja s tanu (Boże, ja k ie to ka u czu ko w e pojęcie) i „chęć w ia d o m ych sił s k o m ­p rom itow an ia działaczy p a r ty jn yc h , ergo — i sam e j partii”. To szczególnie nielogiczny sposób m yślen ia , bo prze ­cież partia m oże ty lk o w te d y o d zy ­skać au tory te t , jeżeli pośle do diabła tych w szys tk ich , k tó r zy leg i tym ac ję pa r ty jną tra k to w a li jako u po w ażn ien ie do nadużyć . No, ale okazu je się, że logi­ka wciąż jes t tow a rem d e f ic y to w y m . Szkoda .

N ajbardz ie j rozbra ja jącym n u m e re m w katalogu p rzyczyn , k tóre rzeko m o un iem ożl iw ia ją znalezienie trzeciego wyjśc ia jes t teza o ty m , że rozliczenie k ró tko w ło sych to spraw a w yłączn ie p o ­li tyczna. nie podlegająca ju r y s d y k c j i sądow nictw a. C zyli - ja k widać — p o ­wraca się do czasów „ n z ia d k a ”, k ied y to odpowiadało się w y łączn ie przed B o ­giem i Historia.

Proponuję, ż e b y ś m y jed n a k nie m ie ­szali do te j spraicy Boga ; raczej sądy powszechne. I n ic mieszali d ecyz j i o charak terze stricte p o l i ty c z n y m z przedsięw zięc iam i by łych w ład có w Pol­

ski, k tó rych charak ter w w ie lu w y p a d ­kach bardzo tra fn ie i s k ru p u la tn ie od ­da je KODF.KS K A R N Y . To w łaśn ie jes t — w m o im przekon an iu — owo p o szu ­k iw a ne , trzecie w yjśc ie . R ozdzia łów w ko dek s ie jest k ilkadziesią t , a r ty k u łó w aż 2S8, i k a żd y zna jdzie ta m to, na co zas łużył . Napraw dę. Jes t na p rzyk ład w rozdziale X I X z a ty tu ło w a n y m „P rze­s tęps tw a p rzec iw ko p o d s ta w o w y m in ­teresom p o l i ty c zn ym i gospodarczym P R L ” tak i a r ty k u l i k oznaczony n u m e ­re m 134. Przez U lat obow iązyw ania obecnego kodeksu karnego nie by ł ani razu s tosow any Dlaczego? A n o n ik t nie w iedzia ł co to tak iego „poważne za k łó ­cenia w fu n k c jo n o w a n iu gospodarki n a ­ro do w e j”. T eraz w y s ta r c zy pójść do sk lepu , a by n ic m ieć żad nych w ą tp l i ­wości. A rozdział X X I X — „ P rzes tęp ­s tw a p rzec iw ko m ie n iu ”; K łop o ty b o ­gactw a 19!) — „Kto zagarnia m ien ie społeczne”; art. 200 — K to (...) w z w ią z ­k u z z a jm o w a n y m s ta n o w isk ie m lub pełnioną fu n k c ją zagarnia to m ien ie ” (to. to znaczy społeczne); art. 201 — ' „Kto zagarnia m ien ie społeczne znacz­n e j w artości” Ud. R ów nie poręczny jest rozdział X X X m ó w ią cy o przestępczości gospodarczej. Tę w y lic za n kę m ó g łb y m ciągnąć jeszcze długo, m y ś lę jednak , że C zy te ln icy ju ż nie m a ją w ątp l iw ośc i, ja k p o w in no w yglądać ow o polskie, trzecie w yjście w s to su n ku do tych w szys tk ic h B Y Ł Y C H , k tó ry ch działania b y ły naru szen iem k o d ek su karnego.

Czas na jw yżs zy , aby w ątp l iw ośc i nie m ie li ci, k tó ry ch obow iązk iem je s t z d e ­cydo w an ie o w cie len iu w życie owego trzeciego wyjścia.

A N D RZEJ M A ŁA C H O W SK I

u , /Ryw. A n d rze j O e c z o t

Sprawa Jarosława Sienkiewicza(D OKOŃCZKN1K Z S S T R . 7)

Z w iązek je s t p rzecież św ia topo ­g lą d o w i o tw a rty , ludzie o innym św iatopog lądzie n ie m ogą być p o n i­żani lu li w ręcz w yśm iew an i. M ów iąc o K ościele w Polsce, to p ro p o n u je ­my zapoznanie się z h is to rią P o lsk i w całości, a n ie z je j w ybranym i frag m en tam i. W liście sw ym kol. S ienk iew icz podaje : o sta tn ie d z ia ła ­niu doprow adziły do w y elim inow a­n ia k ilk u n astu osób — dziw ne, że w y łączn ie członków P Z P R -u z M K R -u. N ależy m ów ić ja sn o i p ra w ­dę — to zak ład p racy KW K „M ani- feist l ip c o w y ” decyzją W alnego Z grom adzenia D elegatów odw ołał ze sk ładu M K R -u nie k ilkanaście , lecz 4 osoby i nic w szyscy z tych są członkam i PZPR.

W te j kw estii na jednym z posie­dzeń P rezy d iu m M K R -u w yraźn ie pow iedzie liśm y, że członkow ie M KR m ogą być odw oływ ani w y łączn ie przez m acierzysty zak ład p racy .

W yjaśn iam y, że u chw ałą Z K R -ów z 10 1 1981 MKR w Ja s trz ę b iu zo­stał zobow iązany do podjęcia dz ia­łań zm ierzających do połączen ia M KR w Ja s trzęb iu i M KZ K ato w i­ce. Do lego celu U chw ałą P rezyd ium MKR został pow ołany pięcioosobo­wy Zespól, k tó ry z ram ien ia M KR prow adził rozm ow y z M KZ K ato w i­ce i każda ze stron p rzed staw iła w te j sp raw ie sw oją propozycję. N ie­p raw dą jest. że ów pięcioosobow y Zespół l M KR Ja s trzęb ie pod w p ły ­w em „doradcy” kol. H. W uttke , pod­ją ł decyzję o odsunięciu kol. S ien ­kiew icza jak o osoby skom prom ito ­w anej.

Rzecz p rzed s taw ia ła się zupełn ie in a ­czej — Zespól z M K R Ja s trz ę b ie z a ­proponow ał połączenie się bez w sk azy ­w an ia przew odniczących , a zatem nie ty lk o kol. S ienk iew icza, i w sw ej p ro ­pozycji nie użył słów : „osób sk o m p ro ­m itow anych", co po tw ierdza n o ta tk a ze sp o tk an ia p rzedstaw ic ie li M KR i MKZ. D odajem y, że koncepcja ta zo­sta ła ap robow ana p rzez P rezyd ium M K R, k tó rą kol. S ienk iew icz zna, o raz w te j sp raw ie n ie zasięgano rady kol. H. W uttke. Kol. H. W uttke by ł jedyn ie doradcą Zespołu w sp raw ie p rz e re d a ­gow ania p ro je k tu U chw ały dotyczącej

u tw orzen ia jednego Z arządu R eg ional­nego Z w iązku w naszym w ojew ódz­tw ie . T reść p ro je k tu te j uchw ały ró w ­n ież akcep tow ało P rezyd ium M K R -u.

D ziw i nas ty lko fa k t szybkiego ro z ­p rzes trzen ien ia lis tu o tw arteg o kol. J . S ienk iew icza k ied y w k ra ju pan o w a­ło nap ięc ie , a Z w iązek w alczy ł o do ­stęp do środków m asow ego przekazu .

S w o ją d rogą , należa łoby zap y ta ć : K o ­m u lub czem u to m iało służyć?

P o dp isa li: 1. M. Kosiński — członekp a r tii ponad 16 la t, 2. G. S taw sk i — a la ta , 3. J . L eszczyńsk i — 3 la ta ,. 4 . Z. Bo­gacz — 16 lat. 5. Z. H ygier — 10 la t, 6. M. P io tro w sk i - 6 la t, 7. K. Hąc/.yńkki — 6 lat, *. A. S iem aszk icw iez - 16 la t, 9. B .S zw cdi - 10 la t, 19. B. B o ry s-P ie s trzy ń sk a — k a n ­

d y d a t. 11. St. B a jd a 12. A. W inczew ukl — 1# la t, 13. A. M row ieć — 6 lat.

Oświadczenie MKR — KZ NSZZ „Solidarność” Jastrzębie-Zdrój /. 7 II 1981 w sprawie nieopublikowania przez prasę oficjalną doku­mentów MKll Jastrzębie odpowiadających na list otwarty J. Sien­kiewicza.28 styczn ia 1981 r. ..T rybuna R obot­

nicza”, „D ziennik Z achodn i” i „W ie­czór" — dziennik i u k azu jące się w K a ­tow icach, ogłosiły lis t o tw a rty Ja ro s ła ­w a S ienkiew icza, byłego p rzew odniczą­cego naszego M K R -u do członków N S Z Z „ S o lid a rn o ść " , d a to w a n y 20.1, 1981 r.

Tego sam ego dn ia w szystk ie gazety po lsk ie zam ieściły obszerne streszcze­n ie tego lis tu o tw artego . O głosiły go rów nież rad io i te lew izja . W krótce o p u ­b likow ano je w czasopism ach w ielu k ra jó w socjalistycznych.

L ist ten n ie został p rzed o p u b lik o w a­niem w p ras ie p rzedstaw iony M K R - owi Ja s trzęb ie , k tó rego p rzew odn iczą­cym był Ja ro s ła w S ienkiew icz. W zw iązku z tym lis tem o tw a rty m ze s tro n y M KR Ja s trz ę b ie w ydano dw a dokum en ty : 1) L ist o tw a rty członków P Z PR z M K R Ja s trz ę b ie do członków N SZZ „S o lidarność” o raz 2) O dpow iedź

czonków M KR Ja s trzęb ie na lis t by łe­go przew odniczącego Ja ro s ław a S ien ­kiew icza. O bydw a dokum ep ly d a to w a­ne są 2 lu tego 1981 r.

O św iadczenia te złożyliśm y 3 lu tego 1981 roku do d ru k u w red ak c jach tych gazet, k tó re opub likow ały pełny tek s t lis tu o tw arteg o J. S ienkiew icza. Do d n ia dzisiejszego ośw iadczenia te nie zostały ogłoszone d ruk iem .

J e s t to sprzeczne z dobrym i obycza­jam i, k tó re w y m ag ają , aby w te j sam ej gazecie i w ty m sam ym m iejscu gazety zam ieścić odpow iedź ad resa tó w lis tu o tw artego .

Lecz sp raw a p rzek racza prob lem do­b rych obyczajów , bow iem lis t J . S ien ­kiew icza je s t p róbą p rzed staw ien ia M K R Ja s trz ę b ie i osób z n ią ściśle w sp ó łp racu jących w n iep raw dziw ym św ietle , co w y kazu jem y w w ym ien io ­nych w yżej do k u m en tach MKR. N ieo- pu b likow an ie naszych odpow iedzi je s t

zatem w spó łdzia łan iem środków m aso­w ego p rzek azu w p róbach d y sk red y to ­w an ia „S o lidarności”. J e s t to ty lko kon_ ty n u ac ja poprzedn ich p ra k ty k . W ybie­ra n ie do d ru k u ty lko n iek tó ry ch in fo r­m acji o M K R Ja s trzęb ie (dotyczących ty lk o k o m u n ik a tó w o te rm in ach zebrań M K R z Z K R -am i) n iezam ieszczan ie m a ­te r ia łó w złożonych p rzez MKR lu b ich prze inaczan ie było pop rzedn ią p ra k ty ­k ą dzienników , w ydaw anych w K a to ­w icach , pow ta rzan ą po tem , być może nieśw iadom ie, p rzez p ra sę k ra jo w ą i za ­gran iczną .

N ieopub likow an ie dw óch dokum en­tów M iędzyzakładow ej K om isji R obot­niczej N SZZ „S o lidarność” w J a s trz ę ­b iu -Z d ro ju , sk u p ia jące j m iliony człon­ków , p rzy jednoczesnym pu b lik o w an iu lis tu jed n e j osoby — Ja ro s ław a S ien ­kiew icza, k tó ry ju ż w tedy re p re z e n to ­w a ł siebie, je s t dow odem , że p fic ja lna p ra sa w o jew ództw a ka tow ick iego doko ­n u je nad a l — ja k to było w okresie sp rzed s ie rp n ia 1980 roku — m an ip u ­lo w an ia in fo rm ac ją . Je s t to n ie ty lko n iezgodne z dobrym i obyczajam i, nie ty lk o sprzeczne z w olą spo łeczeństw a, m an ifesto w an ą przynależnością do N SZZ „S o lidarność”, lecz je s t także sprzeczne z podp isanym i przez Rząd porozum ien iam i z G dańska , Szczecina i Ja s trz ę b ia o raz z u s ta len iam i m iędzy P rem ie re m R ządu, a K ra jo w ą K om isją Porozum iew aw czą „S o lidarności” z 31 styczn ia 1981.

W zyw am y K ra jo w ą K om isję P o rozu ­m iew aw czą „S olidarność" do w yegzek­w ow an ia od w ładz państw ow ych op u ­b likow an ia dw óch dokum entów M KR Ja s trz ę b ie w p ra s ie k a tow ick ie j w p e ł­nym tekśc ie i w streszczen iu w p rasie k ra jo w e j.

D okum enty te m ożem y opublikow ać w e w łasnym tygodn iku dopiero teraz, po trzech m iesiącach. Czy to nie je s t n ie ­poko jące? (Ited.ł