Download - NASZE NADZIEJE - sbc.org.pl · Słowo „Jastrzębie" wdarło się do świadomości narodowej nagle. Przed Sierpniem '80 nic każdy słyszał o największym z najmłodszych, 120-tysięcznym

Transcript
Page 1: NASZE NADZIEJE - sbc.org.pl · Słowo „Jastrzębie" wdarło się do świadomości narodowej nagle. Przed Sierpniem '80 nic każdy słyszał o największym z najmłodszych, 120-tysięcznym

Słow o „ Ja s trzę b ie " w darło się do św iadom ości narodow ej nag le . Przed S ierpniem '80 nic każdy słysza ł o najw iększym z najm łodszych , 120-tysięcznym m ieście rodzin gór­niczych. Przed dziew ięciu m iesiącam i — w raz z G dańskiem i Szczecinom — sia ło się sym bolem przem ian spo łecznych w Polsce. W darło się do historii Polski na przekór doprow adzonym na Śląsku do ab su rd u absolu tystycznym stosunkom między w ładzą o spo łeczeństw em . W ybuch sierpn iow ego strajku w Jastrzęb iu m im o istniejących tu zaostrzonych regu ł gry uśw iadom ił rządzącym , że porozum ienie z robotnikam i po l­skim i jes t nie do uniknięcia. Na tym po lega walor dodatkow y Jastrzęb ia i o siągn ię tego tu porozum ienia.

D latego nasz tygodnik nosi tytuł „Solidarność Jastrzęb io". Z achow ując historyczną już nazw ę, p ragn ie jednak służyć ca łem u Regionowi NSZZ „Solidarność" Śląska i Z a ­g łęb ia , odzw iercied lać spraw y członków „Solidarności" zorganizow anych tak w M iędzy­zak ładow ej Komisji Robotniczej w Jastrzęb iu , jak i w M iędzyzakładow ych K om itetach Założycielsk ich Huty K atow ice, Katowic, Tych, Tarnowskich Gór, C zęstochow y, B ielska- Białej. Spraw y regionu nie przysłonią nam , oczywiście, problem atyki ogólnokrajow ej.

P rzebieg strajków od sie rpn ia 1980 i d z ia ła lność „Solidarności"' przez cały okres m i­nionych dziew ięciu m iesięcy dow iodły, że robotnicy m oją zdum iew ające poczucie odpow iedzialności spo łecznej i politycznej. Z dum iew ające d la tego , że przecież nikt ich te g o nie uczył. W ręcz przeciw nie, lato cq łe , ze szczególnym nasileniem w dziesięcio ­leciu poprzedzającym S ie rp ie ń '80 robiono Wszystko, by p o jm ow ali się tylko swoim d o ­b roby tem , by chcieli tylko w ięcej m ieć, a spraw y v(śp.plnu, Społeczne, ogó lnonarodow e, załatw i za nich, bez nich, w ładza. Mimo to, kierow anie się kryteriam i ogólnospołeczny­mi, choć pod e jm o w an e w a tm osferze rew olucyjnej, ujaw niało się w każdej decyzji p o d ­czas strajków i d o tąd w yraźnie gó ru je w d z ia łan iach „Solidarności". N iem ożność m ó ­w ienia do tąd pełnym g łosem , przez c a łe m łode życie — w śród inicjatorów „Solidar­ności" dom inow ali i dom inują ludzie urodzeni w Polsce Ludowej — m ogłaby uspraw ied­liwiać naw et pochopność , n aw et pow odow anie się uczuciam i zem sty, odw etu. Tym bardziej że przew lekło zała tw ian ie uzasadnionych postu latów spo łecznych, u podstaw

NASZE NADZIEJEktórych leży god n o ść osoby ludzkiej, m ogłoby tłum aczyć gw ałtow ne posunięcia. J e d ­n akże o d w ad ze tow arzyszyły I tow arzyszą rozw aga, rozsądek , do jrzałość. To cnoty, k tórych Polacy często sam i so b ie odm aw iali.

„S olidarność" jest związkiem zaw odow ym reprezen tu jącym k lasę p racu jącą . W Pol­sc e k lasa ta obe jm uje w łaściw ie ogół obyw ateli. Z nielicznymi wyjątkam i nie p racują ci, którym a lb o cho ro b a a lb o wiek n a to n ie pozw ala, i ci m ają p raw o do utrzym yw a­n ia przez spo łeczeństw o. Je s te śm y w ięc sp o łeczeń stw em jcdnoklasow ym — sp o łeczeń ­stw em ludzi p racy. D latego w życiu narodu i pań stw a ludzie pracy winni m ieć znaczę - nie p rzodujące .

W ładza , k tó ra wzięło na s ieb ie obow iązek organizow ania w spólnego życia ca łeg o tp o łe c ze ń tw a , k ierow ania państw em — p o Sierpniu '80 głosi, że polski konflikt roz­w iązyw ać pragn ie nie silą, lecz m etodam i politycznym i, w drodze porozum ień z polskim spo łeczeń stw em . Z atem m ożna sądzić , że go tow a jes t w słuchiw ać się w odczucia Po­loków i sp e łn iać u zasad n io n e oczekiw ania ludzi pracy. Tok, to jed y n e wyjście, jedyna sz a n sa w yprow adzenia Polski ze skraju p rzepaści. Społeczeństw u, narodow i potrzebny jes t taki system w spólnego życia w państw ie, taki układ m iędzy rządzącym i i rządzo­nym i, w tym także tak a o rg an izac ja gospodark i ogólnonarodow ej i każd eg o p rzed się ­b iorstw a, oby wszyscy c h c i e l i i m o g l i rzete ln ie p racow ać i ab y wyniki pracy nie byty m arn o w an e . W ydaw ać się to m oże w ym agan iem niew ielkim . A jednak zap ew nie­nie tak ieg o stan u w ym aga reform y c a łe g o życia Polski.

O w szem , słyszym y często naw oływ ania do rzetelnej p racy , zw iększanie w ydajności, wzm ożenia dyscypliny, szczególnie teraz, gdy znaleźliśm y się w sytuacji rozkładu g o s­podark i narodow ej i za łam an ia się rynku.

Jednak nie wystarczy do tego naw oływ ać. W praw dzie każdy m a w szczepione prze­św iadczen ie , że solidna p raca jest obow iązkiem , a jeżeli tak nie czyni, to wie, że robi źle ; jednak każdy Polak wie także, że do lej pory było, a jeszcze n ieste ty nadal jest tak , że naw et gdyby sam wykonyw ał sw e obow iązki sum iennie, to o rgan izac ja n a sze ­go w spólnego życia sp o łeczn eg o sprzyja, często wręcz pow oduje m arnow anie ow oców pracy i d z ia 'ań wielu z nas. Apele o p racę zbyt często zas łan ia ją n iedo łęstw o i doktry­nerstw o.

Z a b łąd m arnow ania pracy spo łeczeń stw a nie o d p o w iadają ludzie p racy , choć na j­dotkliwiej ponoszą teg o skutki, bow iem nie mieli oni wpływu na podejm ow anie decyzji0 kształcie życia spo łeczn eg o , g o sp o d arczeg o czy kulturalnego narodu. Społeczeństw o nic ak cep to w ało sposobu spraw ow an ia władzy, dz ia łań w ładzy państw ow ej i adm in i­stracji gospodarcze j. Nie dziw więc, że jakże często rezygnow ali Polacy z rzetelnej pracy i sum iennego sp e łn ian ia obow iązków , ulegali zn iechęcen iu i apatii.

G łęboką szczelinę m iędzy ludźmi pracy a n iedostosow anym i do wym ogów ludzi pracy starym i strukturam i państw ow ym i m ożna wypełnić. W ypełnić konsekw entnym wykony­w aniem um ów spo łecznych zaw artych między w ładzą o rep rezen tu jącą ludzi pracy1 naród „Solidarnością". Praw dą jest zatem , że „Solidarność” jest o b ecn ie czym ś w ię­cej niż związkiem zaw odow ym — jest bardziej ruchem społecznym . Bowiem p raw dą jes t także i to, że interesy m as pracu jących zb iegają się z in te resem ca łeg o narodu, Polski. S pełn ien ie um owy spo łecznej o znacza p rzerw anie g ro źn eg o m echanizm u cyklicz­nych kryzysów społecznych. Polska n ie m oże rozwijać się przez groźne d la naszej su ­w erenności kryzysy spo łeczn e , lecz przez spokojną, e fek tyw ną p racę rąk 1 um ysłów .

WIECIE, PETRONI USZU, JA NIE ZNAM CZŁOWIEKA KTÓREGO BY WŁADZA NIE ZDEPRAWOWAŁA..

Przez d an ie wszystkim szansy bycia rzeczywistym i w spółgospodarzam i kraju, n aszego dobra w spólnego. Przez funkcjonow anie sam orządnych i niezależnych związków zaw o­dow ych, które stanow ią podstaw ow ą g w arancję instytucjonalną zab ezp iecza jącą rozwój Polski przed m ożliwościam i jego w ypaczen ia , przed tymi wszystkimi schorzeniam i, które sta ły się przedm iotem tak ostrej krytyki robotników i c a łeg o sp o łeczeństw a.

Nie uratujem y kraju przed upadkiem , nie uzdrowimy gospodark i bez w łączenia oby­w ateli Polski w ten proces. Nie m am y żadnych rezerw poza naszą p racą I inw encją tw órczą. D latego m ułim y stworzyć system taki, który sam oczynnie gw aran tow ałby , że żad n a część n aszej p racy i myśli nie zostan ie zm arnow ana.

Te zadan ia , k tóre legły u podstaw „Solidarności", nie zw alniają, n ie m ogą zw alniać a p a ra tu w ładzy państw ow ej i gospodarcze j od odpow iedzialności za wzięte na sieb ie zad an ia sp o łeczn e i g o sp o d arcze , za m echanizm y rządzenia, za gw aran tow anie d em o ­kracji, za stop ień wolności obyw atelskiej, wolności religijnej, w olności zw iązkowej, za kierunki rozw ojow e gospodarki, zo podział dochodu narodow ego.

M ożemy, w ięcej — m usimy przywrócić życiu spo łecznem u Polski spraw ność d z ia ła ­nia i ład m oralny. C hcem y tego . Musimy jed n ak w iedzieć, m usim y być przekonani, że m am y w ładzę silną zaufaniem społecznym , któro z naszą p om ocą zorganizow ać chce i zorganizuje zgodny z po trzebam i spo łeczeń stw a i narodu system funkcjonow ania państw a i gospodark i, uczyni w szystko, by nie uronić nic z ow oców n aszej pracy.

W trudnych i p rzygnębiających dniach patrzym y daleko. Kiedy nie m am y co jeść, mówimy o w olnościach podstaw ow ych, o spraw iedliw ości,-praw orządności, o dem okracji i sam orządzie . To nie przegiyw onie czasu , jak się kom uś w ydaje, to stw arzan ie trw a­łych p rzesłanek a la nadziei nu PolsKę silną i piękną. Polskę, która zgodnie z konsty­tucyjnym i zasad am i określającym i nasz ustrój jako socjalistyczny — ustrój rzeczyw iście w s z y s t k i c h ludzi pracy, c iąg le m a obow iązek określony 190 lat tem u w Konstytucji Trzeciego M aja: „W szyscy o b y w atele są obrońcam i całośc i i sw obód narodow ych".

Słow a te b ę d ą dew iza n aszego tygodnika.JERZY SKWARĄ

Ryn. A n d rz e j C zeczo t

Wszyscy oby walcie są obrońcami1

całości i swobód narodowych(K onstytucjo 3 Majo 17911

Ś lą s k a i Z a g łę b ia

CENA 5 ZŁ

ty g o d n ik R eg io n u

Katowice, 5 maja 1981

Page 2: NASZE NADZIEJE - sbc.org.pl · Słowo „Jastrzębie" wdarło się do świadomości narodowej nagle. Przed Sierpniem '80 nic każdy słyszał o największym z najmłodszych, 120-tysięcznym

Struktury organizacyjneNSZZ „SOLIDARNOŚĆ”

w województwie katowickimW życiu naszej o rg a ­

n izac ji podstaw ow e z n a ­czenie m a zharm onizo­w an ie jed n o lite j, te ry ­to ria] no - zaw odow ej s t ru k tu ry o rgan izacy j­nej

F u n d am en ta ln e zna­czenie m a silna w ieź te ­ry to ria ln e - reg ionalna zw iązkow ców i ich o r­gan izacji, n iezależna od zaw odu i m iejsca p racy . Ta w łaśn ie w ieź reg io­na ln a na jlep ie j ch ron i in te re sy w szystk ich g ru p zaw odow ych w s to sunkach z w ładzam i i o rganam i a d m in is tra ­c ji oraz sku teczn ie p rze ­c iw dzia ła w sto sow a­n iu w obec nas ta k ty ­ki „dziel i rządź” (na „lepsze" i „gorsze" r e ­giony).

R ów nie w ażne sa sek ­c je b ranżow e i zaw odo­w e d z ia ła jące w ra ­m ach s t ru k tu r te ry to ­ria lnych . T w orząc w łas­ne c ia ła koo rdynacy jne na różnych szczeblach ch ron ią in te resy i za ­sp o k a ja ją po trzeby po­szczególnych g ru p za­w odow ych, zaś ich pod­porządkow an ie te ren o ­w ym w ładzom Z w iązku odpow iedn ich szczebli ch ron i w spólne in te re ­sy zw iązkow ców w szy­s tk ich zaw odów . Toprzeciw dzia ła stosow a­n iu w obec nas ta k ty k i ..dziel i rządź” (na„lepsze" i „gorsze” za­w ody) pozw ala takżesku teczn ie zw alczać egoizm b ranżow y o- dzicdziczony po CRZZ.

T eren jednego w o je­w ództw a n ie m oże być ob ję ty dzia łan iem w ię ­cej n iż jednego zarządu regionalnego. W w oje­w ództw ach, gdzie ist­n ie je w ięcej niż jeden M KZ lub M KR. w szy­s tk ie zak ładow e o rg an i­zacje bez w zględu na to w jak im M K Z -cie lub M K R -rze są z a re je s tro ­w ane, w y b ie ra ją delega­tów na jeden , w spólny zjazd w ojew ódzki.

D zia ła ją tu: M KZ K a ­tow ice, M KZ Tychy, Z a­rząd R egionu NSZZ „So lidarność" S łask a 1 Z ag łęb ia w raz z M KZ B ytom i M K R J a s trz ę ­bie, k tó re są jego d e le ­g a tu ram i. Dziś p rezen ­tu jem y d an e dotyczące Z arządu R egionu NSZZ „So lidarność" Ś ląska 1 Z ag łęb ia w raz z jego d e leg a tu ram i. G otow i jesteśm y p rzedstaw ić także in fo rm ac je odno­szące sie d o pozosta­łych M K Z-ów .

ZARZĄDr e g i o n u Ś l ą s k a

I ZA G ŁĘB IAD nia 30 s tyczn ia 1981

ro k u na w spó lnym po­siedzen iu M K R J a s trz ę ­b ie i M KZ K atow ice u - zgodniono koncepcję u - tw orzen ia Z arzadu R e­g ionalnego Ś ląska i Z a­g łęb ia w K atow icach na n as tęp u jący ch zasadach: M KR Ja s trz ę b ie i M KZ K atow ice w yznaczą po 7 p rzedstaw ic ie li za­tw ierdzonych p rzez ze­b ra n ia M K R i MKZ,

k tó rzy u tw o rzą Z arząd R egionu. Będzie on m iał u p raw n ien ia do tychcza­sow ych M K R i MKZ, n a to m ias t one sam e s ta ­ją się d e leg a tu ram i Z a­rządu . N ie uzgodniono kw estii p rzew odn ic tw a Z arządu : M K R Ja s trz ę ­b ie p roponow ał 2 w spół­przew odniczących, a M KZ K atow ice — 1przew odniczącego. Z a­proszono do " udzia łu M KZ Bytom i M KZ T y­chy. 16 lu teg o 1981 ro ­k u p rzedstaw ic ie le M KZ B ytom , M K R Jas trzęb ie . M KZ T ychy postanow ili u tw orzyć je d n ą o rg an i­zację reg ionalną , o b e j­m u jącą te re n w ojew ódz­tw a katow ick iego o n a ­zw ie NSZZ „S o lidar­ność” R egion Ś ląska i Z agłębia.

Do czasu w yborów reg iona lnych pow ołano Z arząd R egionalny o pełnych u p raw n ien iach sta tu to w y ch , zachow u­ją c pozostałe u p ra w n ie ­n ia w y n ik a jące z pod­p isanych porozum ień w KW K „D ym itrow ” w B ytom iu . K W K „M ani­fes t L ipcow y" w J a ­strzęb iu o raz FSM Z a ­k ład n r 2 w T ychach. W sk ład Z arządu w e­szło po 7 osób t każde­go M K Z -u i M KR. a dotychczasow e M K Z -y i M K R-y s ta ły się d e le ­g a tu ra m i reg ionu z s ie ­dzibam i w B yiobiu . J a ­s trz ęb iu i T ychach . N o­wo u tw orzony Z arząd R egionu w y b ie rze w ta jn y m g łosow aniu prze w odniczącego Z arządu , a do k om petenc ji de­leg a tu r. p rzekazano p ro ­w adzen ie re je s tru i czynności finansow ych , obsługę zeb rań , in fo r­m ację o raz po rady p raw n e . Na ty m ze b ra ­n iu obecni b y li w ch a ­ra k te rz e obserw ato rów tak że p rzedstaw icie le M KZ K atow ice. Po a k cep tac ji przez W alne Z eb ran ia M KZ B ytomi M K R Ja s trz ę b ie poro­zum ien ia z 16 lutego,odbyło sie 22 lu tego1981 roku pierw sze po­siedzen ie Z arządu R e­gionu NSZZ „S o lidar­ność” Ś ląska i Z agłębia. Na posiedzenie to n ie p rzyby li delegaci desyg­n o w an i przez M KZTychy. W ta jn y m głoso­w an iu w y b ran o Z arząd i P rezy d iu m Z arządu R egionu NSZZ „S o lidar­ność” Ś ląska i Z agłębia w sk ład z ie n a s tę p u ją ­cym: S te fan P a łk a — przew odniczący , A n­d rze j C ie rn iew sk i — w iceprzew odniczący . T a deus z Je d y n a k — w ice­p rzew odniczący , M arian K osiński — sek re ta rz , F ran c iszek Byczek — członek p rezyd ium , Z bi­gn iew C zekalsk i — członek P rezyd ium , G rzegorz S taw sk i — członek P rezy d iu m . S ie­dzibą Z arząd u są: 44-025 K atow ice , S za fran k a 2; te l. 512-071 do 3; 515-141, 571-279, w ęglow y: 6381, 6821, 6382; te l e x :0312765.

Do podstaw ow ych za­d a ń Z arząd u należy:

1 * e

JostrzęDie

przygo tow an ie p ro jek tu o rd y n ac ji w yborczej do w ładz reg ionalnych , o- p raco w an ie p ro jek tu p o ­dzia łu na okręg i w ybor­cze reg ionu i u sta len ie try b u pow ołan ia kom isji w yborczych.

REGION W K R A JO W EJ

K O M ISJI PO RO ZU M IE­W A W CZEJ

Z ram ien ia Z a rzą ­du R egionu w p racach P rezy d iu m K K P ucze­stn iczy T adeusz Je d y ­nak , na to m ias t A ndrzej C iern iew sk i o raz F eliks K ow alczyk re p re z e n tu ją w K K P M KZ B ytom i M K R Jas trzęb ie .

XV K O M IS JIM IESZ A N E J

C złonkow ie Z arządu i p rzed staw ic ie le obu jego d e leg a tu r d z ia ła ją tak że w K om isji M ie­szanej.

IN N E AGENDYP rzy Z arządz ie tw o ­

rzy sie B iu ro P ra w n e — P M ichno, A. H ayder. D ziała R ed ak c ja B iu le­ty n u „Z derzen ia” — B. G aw eł — A. G ra jew sk i, G S taw sk i — H . W u tt­k e — S. R om ankiew icz o raz dw a podstaw ow e działy ad m in is tracy jn e : K sięgow ość — M. R ich ­te r , O rgan izac ja — H . S ikora .

SE K C JED zia ła ją sek c je w sie­

dzib ie Z arządu przy u l. S za fran k a 2: In fo rm a- c y jn o -R e je s tracy jn a —A. W inczew ski. S. B a j­da — H. B ie rn a t — M. H a rm a ta , L. L azar; In te rw en cy jn a — S. W asilew ski — M. G o­łęb iow ski, K. B aczyń­ski, A. M row ieć; S e k re ­ta r ia t K oordynacy jny K om isji i S ekcji B ran ­żow ych — R. K uź; K ra ­jow a K om isja K oordy­n acy jn a S ekcji G órn i­c tw a — H . S ienkiew icz; T ym czasow a K om isja Z ałożycielska R egional­nej S ekcji E m ery tów i R encistów — K. D ra­p a ła , A. S ieb ielec (pow ­s ta ła n a m ocy p ro toko ­łu po rozum ien ia Z espo­łu Kół Ś rodow iskow ych M K Z K atow ice i S ek ­cji E m ery tów i R enci­stów M K R Jas trzęb ie ); R eg ionalna K om isja K oord y n acy jn a S pół­dzieln i P racy In w a li­dów — L. F edelińsk i; S ekcja O św ia ty i W y­chow an ia — R. B ączar,B. G aw eł; K om isja K u l­tu ry — B. N iezgoda; K om isja K o o rd y n acy j­n a S łużby Z d row ia i A p tek — J . K u rk o w sk i; R eg ionalna K om isja K o­o rd y n acy jn a T ra n sp o r­tu Sam ochodow ego — H. F rączek . Poza g m a­chem Z arządu m a ją siedziby: R egionalna K om isja K o o rd y n acy j­n a Spółdzielczości P ra ­cy, K atow ice. Z ab rsk a 7 — H. S tok łosa; K o­m isja K oordynacy jna D rogow ców , K atow ice, M yśliw ska 5, — Z. W il- ke; S ekcja Z aw odow a P racow n ików Jed n o s tek P ro jek to w an ia — BPO „M iasto p ro jek t” G liw i­ce, W. S tw osza 2 — K. M irkow sk i. Z upow aż­n ien ia Z arządu H . P o - łą te k z a jm u je się tw o­rzen iem S ekc ji K u ltu ry F izycznej i S po rtu . P o ­n ad to działa G óm oślą -

sk a K om isja K o ordyna­cy jn a N auk i — G. K u- szłeyko. W s tad iu m o r ­g an izacy jnym z n a jd u je się Kolo K om batan tów NSZZ „So lidarność’*, p o siada jące s ta tu s k o ­m isji założycielsk iej — A. S ieb ielec, F . S ito z s iedzibą w K atow icach , D am ro ta 18. pokój 408.

D ELEGA TURA W JA ST R Z Ę B IU

ZDRO JU S iedziba m ieśc i się

w Ja s trz ę b iu Z dro ju , K atow icka 29 te le fon 62-074, 626-64. 1361 — 67/5004, 5877. P row adzi Sekcje: In te rw e n c ji —M S aw ick i. W. K oło- d y ńsk i, J . Sa d l akow sk i; In fo rm acy jn o - R e je ­s tra c y jn ą — R. W asa- han . R. R ygi e r . M. P io ­trow sk i. A . Leszczyń­sk i; P o w ie la rn ia — Z. Jeży , L . G rzeszk ie- wicz. Od 31 styczn ia 1981 ro k u d z ia ła K o­m isja R ew izy jn a M K R w sk ładzie: G . K azek , U. A błam ow icz, Z . P ie ­rzy cka, J . P a s te rn a k , A Jan k o w sk i. R . W iś­n iew sk i, K . R y tw ińsk i, K. R o jp e rt, M. B uszta. M KR w y d a je b iu le ty n „N asza S o lidarność" — J . S k w ara , T . Jed y n a k , H. W u ttk e , A . G ra jew ­s k i

D ELA G A TU RA W BYTO M IU

S iedziba m ieści s ię w B ytom iu, B. B ie ru ta 58, te l. 81-94-20. 81-94-2»,81-14-51, w . 654, te lex : B PSP O /033250. K sięgo- w ość — J . P an asiu k , O rgan izacja — J . F e ­liks. D zia ła ją S ek c je : O św iaty — Z. P igoń; W łók ienn ic tw a — A . Ł ozińska; B udow lana — J . G ałąsk a ; S łużby Z drow ia — J . J a k u b i- szyn. D eleg a tu ra by ­tom ska w y d a je b iu le tyn in fo rm acy jny „K onkre­tn ie ”. redagow any przez Z. P igoń, E. R ow iń­ski, S. Solak . T . C h le- bik , A. Bochosz, K . K o­w alik . W sk ład Z a rz ą ­du w chodzą p rzew o d n i­czący Z K Z -ów . za re je ­s trow anych w M K Z B y­tom . P rzew odn iczący P rezyd ium Z arząd u — A. C iern iew sk i.

N SZZ R I „SO LIDA RN OŚĆ" W O JEW ÓD ZTW A K A TO W IC K IEG O

D nia 4 lu tego 1981 ro k u na zeb ran iu de le ­gatów K ół W iejsk ich i G m innych % te re n u w ojew ództw a liczących ok. 30 ty s . członków u tw orzono Z arząd Regio na lny NSZZ R I „Soli­da rn o ść”. P rzew odn i­czącym Z arząd u je s t A . M ajch rzak . W ybrano 42-osobow ą R ad ę W oje­w ódzka 1 18-osobow eP rezyd ium Z arzad u W o­jew ódzkiego . T ym cza­sow a siedziba Z arząd u i S e k re tn a tu je s t m ia ­sto K atow ice , S ta lm a ­cha 17 pok. 12. te ł. 516-006, te lex 0315292. D ziała ta k ż e B iu ro P ra w n e o raz S ek c ja In ­te rw e n c y jn a z siedzibą w K atow icach . S za fran - ka 2 i S ta lm ach a 17. P ow sta ła S ekc ja H o­dow ców D robiu . O rga­n izow ane są dalsze sek ­c je b ranżow e.

O pracow ali: R Y SZA RD K UŻ

i H EN R Y K W U TT K E

3

5

6

Co przeszkadza w wydobyciu węgia?

Powiem to, co mówią

górnicyRozmowa z dr. HENRYKIEM SIENKIEWICZEM

przewodniczącym Krajowej Komisji Koordynacyjnej

Sekcji Górnictwa NSZZ Solidarność

— O sta tn ia sobota k w ie tn ia w yw oła ła now e nap ię ­cia, n ie ty lko w górn ic tw ie . In te re su je nas tło tego ko n flik tu , k tó ry jak o zadaw n iony budzi uzasadn iony niepokój.

— S p raw a w olnych sobót n ie pow sta ła nag le . J e s t to p rob lem , k tó ry n a ra s ta ł w iele la t. T rzeba pam ię tać , że gó rn ic tw o je s t zaw odem szczególnie ciężkim , że p ra ­cu je się tam bez św ia tła dziennego w n ies ły ch an ie tru d n y ch w aru n k ach . P ięć d n i w kopaln i to w ięce j n iż sześć w n o rm a ln e j p racy .

— D ruga sp raw a : gó rn icy w la ta ch ub ieg łych b y li w y k orzystyw an i ponad w szelk ie g ran ice ro zsądku i przyzw oitości, po 29, po 30 dn i w m iesiącu . To nie m ogło pozostać bez w p ływ u n a zdrow ie, n a ja­kość życia. I to zrodziło bunt...

— W po rozum ien iu ja s trz ę b sk im znalazł się p rze ­pis, m ów iący, te od styczn ia 1981 w szystk ie sobo ty i n iedziele są w olne. P a ra g ra f ten n ie m ów ił n ic e św ię tach , k tó re z n a tu ry rzeczy są dn iam i w o lny ­m i. P o tem zaczęły się różne in te rp re ta c je . P ie rw sza , że w olne są soboty i n iedziele, n iezależn ie od św ią t o raz d ru g a m ów iąca o p ra w ie d o p ięciodniow ego ty ­godnia p racy , z czego w yn ikałoby , że św ią teczny dz ień trz eb a odpracow ać w sobotę.

— Poszło w ięc o k ilk a d n i w roku. Jak to w yglą ­da od s tro n y p raw n e j?

— P ie rw sza n ieścisłość p o w sta ła w S ejm ie , który z jed n e j s tro n y zaakcep tow ał porozum ien ie z J a s trz ę ­bia, z d ru g ie j — p rzygo tow u jąc narodow y p lan gos­podarczy — p rz y ją ł za p o dstaw ę 260 dn i roboczych. N a tej podstaw ie z kolei ukazało się 16 lu tego b r . rozporzą­dzenie p rezesa R ady M in istrów o 5-dniow ym tygodn iu , n a k tó re pow ołu je się zarządzen ie R ady M inistrów z dn ia 26. II. b r.

— W szystkie da lsze n iepo rozum ien ia b yły już kon­tynuacją tego co sioę sta ło . Np. jednym z kroków by­ła rozm ow a u m in is tra górnictwa, który przedstaw ił zasadność ow ych 260 dni, pow ołując się n a ustaw ę sejm ową.

— Co zrobił w tej sytuacji Sejm ?— Z referow aliśm y K om isji S e jm ow ej Górnictwa,

C hem ii 1 E n erg e ty k i p u n k t spo rny w d n iu 7. IV. br., gdzie w zasadzie w szyscy się z nam i zgodzili i upo­w ażnili przew odniczącego kom isji, posła Jana L esia, do szybkiego za ła tw ien ia sp raw y p rzed św iętam i. N ie -

KOMUNIKAT

Zarząd Regionu Ś ląsk a i Zagłębia zwraca się do w szystkich kom isji zakładow ych NSZZ Solidar­ność o jak najszybsze podanie num erów sw oich te­leksów oraz o poinform ow anie nas, czy są w yposa­żone w perforator. Pozwoli to na uspraw nienie In­form acji. Pow yższe dane prosim y przekazyw ać do działu Inform acji, K atowice, Szafranka 2.

Page 3: NASZE NADZIEJE - sbc.org.pl · Słowo „Jastrzębie" wdarło się do świadomości narodowej nagle. Przed Sierpniem '80 nic każdy słyszał o największym z najmłodszych, 120-tysięcznym

s te ty w osta tn ich dn iach p rzed św ię tam i okazało się, że n ie ty lko nic n ie zrobiono, ale po jaw iły się now e kom p lik ac je w postaci zachęt jak k ie łbasa i sm alec. B yło to sprzeczne z § 10 rozporządzenia R ady M ini- s tó w (z d n ia 26. II. br.), gdzie p k t. 2 w y raźn ie m ów ił0 po trzeb ie u s ta len ia ze zw iązkam i zaw odow ym i form , w jak ich zachęty m a te ria ln e będą p rzyznaw ane. Na ty d z ień przed nieszczęsną sobotą pow iadom iliśm y w ła ­dze, że w te j sy tuac ji trw am y zdecydow anie p rzy po­rozum ien iu z Ja s trz ęb ia .

— —k tó re ja k zw ykle żadnych kroków n ic podjęły . K iedy skończy się ta c iuc iubabka z g ó rn ikam i?

— To n ie od nas zależy, m y w ystępow aliśm y w ie­lo k ro tn ie z in ic ja tyw ą. Po o sta tn ich rozm ow ach w m i­n is te rs tw ie gó rn ic tw a odnoszę jed n ak w rażen ie , że k li­m a t zm ien ił się na korzyść. P rzed łoży liśm y rów nież

p a n u m in is trow i listę 20 p rob lem ów n u rtu ją c y c h za­łogi górnicze i obiecano nam , że zostaną one za ła t-

1 w ionę. P rzyczyniłoby się to do zm nie jszen ia nap ięć1 w iększego zau fan ia ze s tro n y górników , k tó rzy nie m a ją zresztą specja lnych pow odów by w ierzyć w rze­te ln o ść re so rtu .

— Do dziś w górn ic tw ie podpisano 6 porozum ień. N ie uw aża P an , te to dużo?

— Is to tn ie , nie jes t to m ało, 4 porozum ien ia zosta­ły zaw arte przez S olidarność, 2 przez s ta re zw iązki. Z a jm u je się tym sp ec ja ln a K om isja M ieszana. W ykaz

sp ra w om ów ionych m am y o trzym ać do 10 m aja .— N iedaw no w „B ogdance" m in is te r G lanow sk i oś­

w iadczy ł że jeśli górnicy n ie zechcą pracow ać w so­b o ty i n iedziele, zaangażuje g as ta rb e ite ró w z Ju g o s ła ­w ii. Co pan na to?

— N ie chcia łbym m ów ić o tym teraz. Sądzę, że do te j sp raw y jeszcze pow rócim y w Ł ęcznej, gdzie słowa te zostały pow i.edziane.

— Jak ie je s t W asze stanow isko w obec bodźców w postaci k iełbasy?

— S ądzim y — tak jak inni — że je s t to n ie rze te l­ny sposób w ynagrodzenia.

— J e s t też problem m an ipu low an ia funduszem m o­b ilizacy jnym , ja k o p rem ią za p racę w soboty. S łysza­

łem o kopaln iach , k tó re chcą ten fundusz przekazać n a cele ch a ry ta ty w n e .

— W tak ich sp raw ach jak ta decyzje pozostaw iam y załogom . O ne pow inny być jedynym dysponen tem tego funduszu . A le n ie w tym rzecz, by z funduszu z re ­zygnow ać. G órnicy postaw ili p y tan ie , sk ąd się ów fu n d u sz b ierze, jak ie je s t pochodzenie p ieniędzy, k tó ­re d a je się w fo rm ie zachęty a rów nocześnie odm a­w ia się ludziom dodatków za szkodliw ość p racy . N a p y tan ie to nie o trzym aliśm y do tąd p e łne j odpo­w iedzi. W racając do funduszów , to są p o stu la ty za­łóg, by gospodarow ać n im i zgodnie z p o trzebam i ja ­k ie są na kopaln iach jak np. budow a ho te li ro ta ­cy jnych , lepsze św iadczen ia socjalne, po p raw a bez­p ieczeństw a itd .

— O p raw a p rzysługu jące górn ikom w o ła ją w ie l­k im głosem służby pom ocnicze, zw iązane z gó rn ic­tw em . Je s t dużo p re ten s ji, zn iec ie rp liw ien ia—

— Is to tn ie , w reso rc ie m am y w iele p rzedsięb io rstw uw ażających , że pow inny być tra k to w a n e na rów ni z załogam i kopalń . W ątpię, żeby w ty m ro k u k a le n ­darzow ym udało nam się tę sy tu ac ję zm ienić. N ato ­m ia s t dołożym y s ta ra ń , aby fo rm u ła sporządzona na ro k przyszły obejm ow ała jak najw iększą ilość p ra ­cow ników .

— W zw iązku z w olnym i sobotam i w ęgla w re z u l­tac ie nic p rzybyw a. Od tygodn ia u s ta ł eksport. Co P an sądzi o tym jak o przew odniczący K om isji?

— W iem y, że w Polsce b ra k u je w ęgla. A le n a leża­łoby postaw ić p y tan ie , czego w Polsce n ie b rak u je . P rzecież jeszcze do n iedaw na eksportow aliśm y rów ­n ież cuk ier. P ow iem więc to, co m ów ią górnicy:, w gó rn ic tw ie b ra k u je bu tów gum ow ych, odzieży och­ro n n e j, rękaw ic , bez k tó rych n ie m ożna pracow ać. N ic m ów iąc o m a te ria łach , częściach zam iennych , czy innych u rządzen iach n iezbędnych do n o rm aln e j p ra ­cy. N ik t n ie zarzuca ro ln ikow i, że nie m a plonów sko­ro b ra k u je m aszyn 1 naw ozów. W gó rn ic tw ie sy tu ac ja je s t podobna. M am y niezłe rozeznanie w te j dziedzi­n ie i sądzę, że należałoby się pow ażnie zastanow ić n a d tym , co jes t rzeczyw istym pow odem sp ad k u w y­dobycia w ęgla.

— D ziękujem y za rozm ow ę.

R ozm aw iała: ZOFIA ZAREM BAW y w ia d au toryzow ano 27. IV. 1981 r.

Rys. M arek M ichalski

Witaj Maj, Trzeci Maj!U staw a rządow a z 3 m a ja 1971

roku — bo w ów czesnym ro ­zum ien iu słow o rząd oznaczało u s tró j — przyszła w sam ą porę, a jednocześn ie za późno.

W sam ą p o rę , bo jeszcze la t cz te ry p rzed osta tecznym un ice­stw ien iem państw ow ości p rzez sąsiadów . J a k o pań stw o jesz­cze is tn ie jące na m ap ie E uropy m ogła R zeczpospolita P o lska w y­kazać te jże E uropie, że p rag n ie zachow ania niepodległości. P ie rw sza bow iem w E uropie , w y p ra ­cu je P o lska na jnow szą k o n sty ­tu c y jn ą fo rm ę u stro jow ą, znaną do tąd jed y n ie w A m eryce. T am za oceanem , w S tan ach Z jedno ­czonych A m ery k i uchw alono w 1787 r. p ie rw szą w św iec’e k o n ­sty tu c ję . W E uropie , w e F r a n ­cji, rew o lu cy jn a k o n s ty tu a n ta w ciąż p rzec iąga ła sw e p race 1 uchw alono kon sty tu c ję dopiero w k ilk a m iesięcy po naszej. T rze ­c iom ajow ej. P o lska w i ;c p ierw sza w E urop ie uzyska ła k o n sty tuc ję

K o n sty tu c ja T rzeciom ajow a z jaw iła się jednocześn ie zbyt pó ­źno. R zeczpospolita Po lska po ­czynając p rzy n a jm n ie j od K on­fed e rac ji B arsk ie j (1768) s ta ła się te ren em , po k tó rym , n a jp ie rw w ym usiw szy tym czasow y pobyt, p rzem ien iony w sta ły , h u la ły w o jska carycy K a ta rzy n y II, a później innych sąsiadów . E fek­tem tego s tan u rzeczy i innych okoliczności by ł p ierw szy rozbiór P o lsk i 1772 r., dokonany przez R osję, P ru sy i A ustrię . T e ry to ­riu m P o lsk i zostało znacznie usz­czuplone, a co gorsza, podpo­rząd k o w an e jeszcze bardzie j w szechw ładnej carycy , k tó ra n a ­kazała sieb ie uznać za g w a ra n t- kę p ra w k a rd y n a ln y ch k ra ju . O d tąd in g e ren c ja Rosji w sp raw y P o lsk i z każdym rok iem w zras­ta ła . O sp raw ach w ew nętrznych R zeczypospolitej P o lsk iej w spo­sób e fek ty w n y n ie decydow ał już k ró l S tan is ław A ugust, nie decy­dow ał też sen a t, nie decydow ał sejm . R zeczyw ista w ładza w k r a ­ju coraz bardz ie j przechodziła w ręce am basado rów carycy , tak ich ja k N ikołaj R epnin , Ja k o b Sle- vers , czy Jo s if Ige lstróm . N astą­p ił ca łkow ity n iem al p ara liż sy ­stem u w ładzy państw ow e?. Nie dobro R zeczypospolitej s ta ło się naczelnym m otyw em ekipy rzą­dzącej, lecz w łasna p ry w a ta h e t­m anów . kanc le rzy , w ojew odów , senato rów , posłów. P łynące z n iej osob iste korzyści zap ew n ia ­ła an ty n a ro d o w a służalczość p rze jaw ian a w zględem carycy i je j w szechw ładnych am b asad o ­rów , a także innych w y s ła n n i­ków P e te rsb u rg a .

J a k doszło w tak ie j, rzco m o­żna bez w yjśc ia , sy tu ac ji do uch w alen ia K o nsty tuc ji T rzec ie ­go M aja? N astąp iło to w drodze zryw u całego ów czesnego n a ro ­du, „w szystk ich stanów ", a byli n im i w ów czas, w trad y cy jn y m rozum ien iu : k ró l, senat, se im — czyli ogół ów czesnej sz iach 'y w sw ych rep rezen tac jach . S tad słynny okrzyk , ow iany p a ty n ą le­gendy: v iv a t kró l, v iv a t sejm , v iv a t w szystk ie stany! Te w łaś­n ie „ stany" R zeczypospolitej P o l­sk ie j, sk ręp o w an e do tąd ponad w szelką m ia rę w w ykonyw an iu sw ych czynności społecznych i państw ow ych , pon iżane przez są ­siadów k ra ju , w yprostow ały sw ą pdstaw ę. P o ję ły one, że idą no ­w e czasy, że „stany", a w ła ś­ciw ie w znaczeniu społecznym ty lko jed en s tan — sz lach ta — m usi ogran iczyć sw ą m onopolis­tyczną pozycję w państw ie , o g ra ­niczyć w łasn ą „zło tą w olność" T ę o s ta tn ią sąsiedzi R zeczypospo­lite j p rag n ę li w idzieć jak n a j­bu jn ie jszą . „ S tan y ” dostrzegły zgubne d la P o lsk i je j następstw a. D łużej już n ie chcia ły być p rze­w odn ią siłą w budow nictw ie „złotej w olności" szlacheckiej.

G łów ni in sp ira to rzy i au torzy K o n sty tu c ji M ajow ej: król S ta ­n is ław A ugust, Ignacy Potock i i ks. H ugo K o łłą ta j, k tó rem u p r z y ­p isu je się o sta teczną jej re d a k ­cję, zm ierzali do refo rm y p a ń ­stw a poprzez zag w aran to w an ie

RYSZA RD BENDER

sejm ow i, a n ie obcym m ocars­tw om , g łów nej w n im ro li. N a­stępn ie dąży li oni do u tw orze­n ia silnego „ tro n u i rząd u " , o d ­p o rnych na obce naciski. Z m ie­rza jąc do tego celu zaw arli ci ludzie i ich zw olennicy, r e p re ­zen tu jący różne osobow ości, t r a ­dycje, a n aw e t poglądy p o lity ­czne, sw oistą na ta m te czasy u- m ow ę społeczną. J e j rea lizac ją s ta ła się K o n sty tu c ja T rzeciego M aja.

U chw alono ją w try b ie p rzy ­śpieszonym , p rzy zaskoczeniu sił w ew nętrznych i zew nętrznych , dążących do u trzy m an ia s ta tu s quo w Polsce. P rzy ję to ją na S ejm ie C ztero le tn im , o b ra d u ją ­cym od 1788 r. „pod w ęzłem " kon federacji, co elim inow ało na ten czas sk u tk i lib e ru m veto i daw ało m ożność podejm ow an ia p rzez se jm uchw ał w iększością głosów. P c n rd to od 1790 r. sejm o b radow ał w podw ójnym sk ła ­dzie, zw iększonym o zw olenni­ków refo rm , przyszłych w spół­tw órców K onsty tucji. D la uch w a­len ia je j w szystko to jed n ak nie w ystarczało .

D okonano w ięc uchw alen ia K onsty tuc ji z pom in ięciem zw y­k łe j p rocedu ry , i... w zm niejszo­nym , z pow odu n iedaw nych św ią t W ielkanocy, kom plecie sejm ow ym . Na sesji w 3 dniu m a ja 1791 ro k u obecnych było jed y n ie 182 posłów czyli jed n a trzec ia ogólnej liczby, za to w w iększości byli to zw olennicy r e ­form y, ra to w an ia niepodległości k ra ju . Salę sejm ow ą w ypełniono poza tym p a try c ja te m m iejsk im , a pozostała ludność m iejska w y ­leg ła n a ulice, m an ife stu jąc sw e poparc ie dla ob radu jącego sejm u. T a d em o n strac ja w oli szerokich rzesz narodu sp r-w iła , że K o n sty ­tu c ja została p rzy ję ta p rzez a k la ­m ację, p rzy p ro teśc ie k ilku za­ledw ie zagorzałych je j wrogów.

Cóż przyn iosła ze sobą K onsty ­tu c ja? P a trz ą c anachron iczn ie , poprzez p ry zm a t jakże odm ien ­nej w sp ó łc z e sn o śc i,— n ie za w iele. Na ow e jed n ak czasy, w sy tu ac ji w jak ie j znajdow ała się w tedy R zeczpospolita P o lska — bardzo dużo. Za n aród przez s tu ­lecia uznaw ano szlach tę , a le szlachcic, w brew różnym p rzy ­słow iom , nie by ł rów ny szlachci­cowi, zw łaszcza ten n iem aję tny , szaraczkow y, bliższy poziom em życia i pozycją społeczną ch ło­pu, an iże li w łaścicielom la ty fu n - d"ćw ‘•zlocheckich

K o nsty tuc ja T rzeciom ajow a po stan aw ia ła : „W szystką szlach tę rów nym i być m iędzy sobą u zn a ­jem y". M ieszczanom zapew niała K o nsty tuc ja szereg p ra w osobis­tych , w olnościow ych, w śród nich podstaw ow e: nem inem ca p tiv a b i­m us nisi iu re v ic tum fnikogo nie uw ięzim y bez w yroku sadowego). Mogli m ieszczanie od tąd n ab y ­w ać debra ziem skie, uzyskiw ać stopn ie o ficersk ie , p iastow ać sze­reg urzędów państw ow ych , o - trzy m ali dostęp do ad w o k a tu ry . C ały rozdzia ł w K onsty tucji no ­si ty tu ł: C hłopi, w łościanie. Z a ­chęcano w nim dziedziców do zaw ieran ia um ów in d y w id u a l­nych i zbiorow ych z chłopam i, co do rodzaju , rozm iaru , i czasu ich św iadczeń. S tw ierdzono w nim ponad to : „lud ro ln iczy, spod k tó rego ręk i p łyn ie najobfitsze bogactw k ra jo w y ch źródło, k tó ry na jliczn ie jszą w narodzie s tan o ­w i ludność, a zatem n a jd z ie ln ie j­szą k ra ju siłę — tak p rzez sp ra ­w iedliw ość, ludzkość i obow iąz­ki ch rześc ijań sk ie , jak o przez w łasny in te res dobrze rozum ia­ny, pod op iekę p ra w a k ra jow ego p rzy jm u jem y ”.

U staw a R ządow a og łaszała też, zgodnie z trad y cy jn ą po lską to ­le ran c ją , wolncś* w szystk ich w y­znań — „pokój w w ierze i op ie­ko rząd o w ą”. Jednocześn ie u zn a ­w ała relig ię rzym sko -ka to licką , tak jak dotąd, za „p an u jącą”.

W końcow ej części K o n sty tu ­cji T rzeciego M aja, w je j a r ty ­ku le XI, gdy m ow a by ła o w oj-

sku , stw ierdzono , iż: „W ojsko nic innego nie jest, ty lko w yciągn ię ­ta siła ob ronna i po rząd n a z o- gó lnej siły n a ro d u ”. P rzez naród , ja k zgadzają się h is to rycy , ro zu ­m iano w ięc n ie ty lk o sam ą sz la­ch tę , lecz w szystk ich „obyw ateli k ra ju ”, n ieza leżn ie od p rzy n a leż ­ności s tanow ej. S tąd też w ty m ­że a r ty k u le X I pow iedziano, iż „w szyscy obyw ate le są ob rońca­mi całości i sw obód n a rodo ­w y ch ”. Z erw ano w ięc po raz p ierw szy , ju ż w ów czas, z po ję­ciem w szechw ładnej ro li jedne j k lasy — szlach ty w sp raw ach p ań stw a , a zw łaszcza je j p rze ­w odn ie j siły — a ry s to k rac ji sz la ­check iej.

U staw a R ządow a uchw alona 3 m a ja 1791 roku , czyniła p ie rw ­szy k ro k ku pow szechnej „w ol­ności obyw ate lsk ie j" . W łączała ona w szystk ie „s tan y ” w sp raw y państw a, „S tan y ” rozum iano już now ocześnie, obejm ow ały obok szlach ty , także m ieszczaństw o i chłopów , n a tu ra ln ie w różnej p ro p o rc ji p ra w i obow iązków — n ie zapom inajm y , by ł to ciągle w iek X V III, rew o luc ja fran cu s­ka jeszcze trw a ła , jeszcze nie p rzew arto śc iow ała całkow icie stosunków społecznych n aw e t w k ra ja c h zachodniej E uropy. W Polsce k ro k p ierw szy już został uczyniony.

N astąp iłyby i dalsze, gdyby nie zan iepoko jen ie sąsiedn ich m o­ca rs tw i ich podopiecznych w k ra ju , gdyby nie T argow ica. T am w dn iu 14.V. 1792 r. ogłoszono a k t k on federac ji, w cześniej p rz y ­gotow anej w P e te rsb u rg u . Je j w spółtw órcy , m agnac i Szczęsny Potocki, he tm an K saw ery B ra - n ick i w K oronie, he tm an Szym on K ossakow ski na L itw ie, w po ro ­zum ieniu z K ata rzy n ą II 1 je j in te rw en cy jn y m i w ojskam i o b a ­lili dzieło Trzeciego M aja, p rze ­c iąga jąc na sw oją s tro n ę n aw et k ró la S tan is ław a A ugusta. W tej sy tu ac ji k am p an ia w o jenna pod­ję ta w 1792 r. w obron ie K on­sty tu c ji, w k tó re j zab łysnął ta ­len t w ojskow y przyszłych boha­te rów narodow ych T adeusza K ościuszki i Józefa księcia Po­n iatow skiego, n ie u ra to w a ła już U staw y R ządow ej z 3 V 1791 ro ­ku . N astąp iły rządy targow iczan .

Po w o jn ie w obronie K o n sty tu ­cji T rzeciego M aja pozostała do naszych czasów cenna pam ią tk a — ustanow iony w 1792 r. krzyż w ojskow y V irtu ti M ilitari.

Pozostał jed n ak n ie ty lko ten krzyż, ceniony po dziś dzień w Polsce ponad w szystk ie inne od ­znaczenia. Pozostała w pam ięci całego narodu św iadom ość, iż ca łe nasze późniejsze dzieje z niej w yn ik ły , z U staw y R ządow ej Trzeciego M aja. O na pozostaw a­ła siłą ożyw czą w epoce pow stań narodow ych , od pow stan ia K oś­ciuszki począw szy, aż po P ow ­stan ie W arszaw sk ie 1914 roku. O na w okresie b u rz rew o lu cy j­nych X IX i XX w ieku była b u ­solą w sk azu jącą narodow i po l­sk iem u jego w łasną drogę, w io ­dącą k u postępow i społecznem u i niepodległości.

U staw a R ządow a z 3 V 1971 r. n ie s trac iła n ic ze sw ej w agi I b lasku , gdy po jaw iły się je j n a ­stępczynie: k o n sty tu c ja K sięstw a W arszaw skiego z 1807 roku , K ró ­les tw a K ongresow ego z 1815 roku, O drodzonej R zeczypospolitej P o l­sk iej z 1921 i 1935 r., PR L z 1952 r. P raw ie w szystk ie one były z N iej, w licznych szczegółach ją rozw i­ja ły , a le w w ielu do N iej n aw ią ­zyw ały. Pozostała K onsty tuc ja T rzeciom ajow a św iętością n a ro ­dow ą, a zarazem n a tchn ien iem d la w szystk ich poczynań zm ie­rza jących ku p raw dziw ej n a p ra ­w ie R zeczypospolitej. Czczono ją zyw ały. Pozostała K onsty ucja sów ce, n a L itw ie i Rusi, G a li­cji, W ielkopolsce 1 na Pom orzu.

(CIĄG D A L S Z Y N A S T R . 6'

Jastrzeoie

Page 4: NASZE NADZIEJE - sbc.org.pl · Słowo „Jastrzębie" wdarło się do świadomości narodowej nagle. Przed Sierpniem '80 nic każdy słyszał o największym z najmłodszych, 120-tysięcznym

a c a H H M H M H i ■ M M ■HM ■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■iW im ię Doga, w T ró jcy Ś w ięte j Jedynego.

S tan is ław A u gu s t z B ożej łasici i woli narodu Król

Polski, W ie lk i Książę L i tew sk i , R u sk i , Pruski, 'Ma­

zow iecki , Zrriudzki, K ijow sk i , W ołyński, Podolski, Pod­

laski, ln f la n d z k i , S m o leńsk i , S iew iersk i i C zern ichow ­

ski. W raz ze s ta na m i sko n fe d e ro w a n y m i w liczbie

p od w ó jne j naród Polsk i reprezentujące mi.

Uznając, iż los nasz w szy s tk ich od ugruntowania

i w ydoskona len ia ko n s ty tu c j i narodow ej jedynie, za ­

wisł, d ług im dośw iadczen iem poznaw szy zadaw nione

rządu naszego w ady , o chcąc korzys tać z pory, 10 ja ­

k ie j się Europa zna jd u je , i z le j dogoryw ającej c h w i­

li, k tóra nas sa m ych sobie wróciła, w olni od ha ń ­

biących obcej p rzem ocy nakazów , ceniąc drożej nad

życie, nad szczęśliwość osobistą egzys tencję po li tycz­

ną, niepodległość zew nę tr zn ą i wolność w ewnętrzną

narodu, którego los w ręce nasze jest pow ierzony,

chcąc oraz na błogosławieństico, na wdzięczność

w spółczesnych i. p rzysz łych pokoleń zasłużyć, mimo

przeszkód, k tó re w nas nam iętność spraw ow ać mogą,

dla dobra powszechnego, dla ugruntow ania wolności,

dla ocalenia o jc zyzny naszej i je j granic n a jw ię k ­

szą stałością ducha, niniejszą k o n s ty tu c ję uchw alam y

i tę ca łkowicie za św ię tą , za n iew zruszoną d e k la ru ­

jem y , dopók iby naród w czasie, p ra w e m przep isanym ,

w yraźną teolą swoją nie uznał po trzeby odm ienienia

to n iej jak iego ar tyku łu . Do k tóre j to k o n s ty tu c j i da l­

sze u s ta w y s e jm u teraźnie jszego w e w szy s tk im s to ­

sować się mają.

U ST A W AR Z Ą D O W A .

PRAWO UCHWALONE.SW««ł J . o lb m ty S lc łu

XV WARS ZAWI E.» On»k«'n V|)fi)Wilflewsiwr M C K utlA

A'r£irZ* A Jf+jtirr^u K M,$.

w spó ln y i w za je m n y obow iązek , podług rzetelnego znaczenia w a r u n k ó w i opisu zaw artego w ta k o w y c h nadaniach i um ow ach , pod op iekę rządu kra jow ego podpadający. U k ła dy ta ko w e i w yn ika ją ce z n ich obo­wiązki , przez jednego właściciela g ru n tu dobrow oln ie przy ję te , n ie ty l k o jego samego, ale i nas tępcó w jego, lub prawa n a b y w c ó w ta k w iązać będą, iż ich n igd y sam ow oln ie odmieniać nie będą mocni. N aw za jem włościanie ja k ie jk o lw ie k b ą d i majętności, od dobro­w olnych um ó w , p r z y ję ty ej) nadań i z n iem i złączo­nych pow inności u suw ać się inaczej nie będą mogli, ty lko w tak im sposobie i z tak icm i w arun kam i, ja k w opisach ty ch że u m ó w pos tanow ione mieli, k tóre czy na wieczność, czy do czasu p rzy ję te , ściśle ich obo­w ią zyw a ć będą. Z a w a ro w a w szy ty m sposobem d z ie ­dziców przy w szelk ich po ży tkach od włościan im na­leżących, a chcąc ja k na jsku teczn ie j zachęcić p o m n o ­żenie ludności kra jow ej , ogłaszamy wolność zupełną dla w szys tk ich ludzi ta k nowo p rzybyw ających , jako i tych . k tó r zy by, p ierw ej z kra ju oddaliw szy się, te ­raz do o jc zyzn y powrócić chcieli, la k dalece, że k a ż ­d y cz łow iek do pańs tw a R zeczypospoli te j n ow o z k t ó ­re jko lw iek s tro n y p r z y b y ły lub powracający, ja k t y l ­ko stanie nogą na z iemi polskiej , w o ln ym jes t zu p e ł­nie u żyć p rze m y s łu siecgo, jak i gdzie chce, w o ln y jes t czyn ić u m o w y na osiadłość, robociznę lu b c z y n ­sze ja k i dopók i się u m ó w i , w o ln y jes t osiadać w mieście lub na wsiach w o ln y jest m ieszkać to Polsce, lub do k ra ju powrócić, u c zy n iw s zy zadosyć obow iąz­kom , k tóre dobrowolnie na siebie przyjął.

V. Rząd czyli, oznaczenie władz publicznych

W sreifca władza społeczności lu d zk ie j począ tek sw ój bierze z w oli narodu. A b y więc całość państw , w o l­ność obyw a te lska i porządek społeczności w ró w n e j w ad ze na za w sze zos taw ały , t r zy w ładze rządu naro­d u Polskiego sk ładać p o w in n y i z woli praw a nieniej- szego na zatvsze sk ładać się będą, to jes t w ładza p ra ­w odawcza w s tanach zgrom adzonych , w ładza n a jw y ż ­sza w yk on aw cza w królu, i s traży < w ładza sądo w n i­cza w ju r sdykc jach , na te» koniec ustanowionych , lub ustanow ić się mających.

KONSTYTUCJA 3 MAJA m ROKU

I. Religia panującaReligią narodową panującą je s t i będzie wiara św ię ­

ta R z y m s k a K a to l icka ze w szy s tk im i je j prawam i. Przejście od w ia ry panu jące j do ja k ieg o ko lw iek w y z - nania jes t zabronione pod karam i apostazji . 7,c. zaś też sam a wiara św ię ta p r zyka zu je n a m kochać bliźnich n a ­szych, przeto w szy s tk im ludziom , ja k ieg o ko lw iek bądź w yznania , pokój w w ierze i op iekę rządową w in n i śm y i dlatego wszelk ich o b rzą dkó w i religii wolność w k r a ­jach polskich, podług us taw kra jow ych , w aru jem y.

II. Szlachta ziemianieSzanu jąc pam ięć p rzo d kó w naszych, jako fu n d a to ­

rów rządu wolnego, s tanow i sz lacheck iem u w s z y s t ­k ie sw obody, wolności, p rero ga tyw y i p ierw szeństw a w życ iu p r y w a tn y m i p u b lic zn ym na juroczyśc ie j za ­pe w n ia m y , szczególniej zaś prawa, s ta tu ty i p r z y w i­leje t e m u s tanow i od K azim ierza Wielkiego, L u d w i­k a Węgierskiego, W ładysław a Jagiełły i Witolda, b ra ­ta jego, W ielkiego Księcia L i tw y , n iem n ie j od W ła ­dys ła w a i K azim ierza Jagie l lończyków, od Jana A l ­berta, A lek sa n d ra i Z y g m u n ta P ierw szego braci, od Z y g m u n ta A ug us ta ostatniego z linii Jagiellońskiej spraw ied liw ie i p ra w n ie nadane, u tw ierd za m y , za­p ew n ia m y i za n iew zruszone u zn a jem y . Godność s ta ­nu szlacheckiego w Polsce za rów ną w sze lk im stop­n iom sz lachectw a g d z ieko lw iek u ż y w a n y m p rzyzna ­jem y. W szys tką sz lachtę ró w n em i być m ię d zy soba uzna jem y, n ie ty lk o co do starania się o urzędy i spraw ow a n ie posług o jczyźnie , honor, sławę, p o ży ­te k przynoszących , ale rów nież co do rów nego u ży ­w ania p rzyw i le jó w i prerogatyw , s tanow i sz lachec­k ie m u służących, n a d ew szy s tk o zaś praw a bezpie­czeńs tw a osobistego, tool ności mrab itie j i własności g ru n tow e j i ruch om ej ta k , ja k od w iekó w ka żd e m u

ł

s łuży ły , św iątob liw ie , nienaruszenie zachow ane mieć ch cem y i za ch ow u jem y , zaręczając najuroczyściej, iż p rzec iw ko w łasności n iczy je j żad n e j o dm ia ny lub ekscepcji u- p ra w ie nie dopuśc im y , ow szem n a jw y ż ­sza władza krajowa, rząd, przez nią ustanow iony , żadnych prę ienc ji pod p re tek s te m ju r iu m regalim i ja k im k o lw ie k in n y m pozorem do własności obyw a­te lsk ich bódź w części, bądź w całości rościć sobie nie będzie. Dlaczego bezp ieczeństwo osobiste i w sze l- ką t własność, k o m u k o lw ie k z prawa przynależną , ja ­ko p ra w d z iw y społeczności węzeł, jako źrenicę w o l­ności ob yw a te lsk ie j s zan u jem y , zabezpieczam y, u tw ie rd za m y i, aby na p o to m n e czasy szanowane, ubezpieczone i n ienaruszone zos taw ały , m ieć chcemy. Szlach tę za na jp ie rw szych obrońców wolności i n i­n ie jsze j k o n s ty tu c j i u zna jem y. Każdego szlachcica cnocie, ob yw a te ls tw u i honorow i j e j świętość do sza­nowania , je j trwałość do strzeżenia poruczamy, jako jedyną tw ierdzę o jc zy zn y i swobód naszych.

III. Miasta i mieszczaniePrawo na teraźn ie jszym se jm ie zapadło pod t y t u ­

łem: „Miasta nasze k ró le w sk ie w o lne w państw ach R zeczypospoli te j" w zupełności u t r z y m a n e m ieć chce­m y i za część n in iejszej k o n s ty tu c j i d e k la r u je m y jako

.praw o w o ln e j szlachcie polsk ie j dla bezp ieczeństwa ich swobód i całości w o lne j o jczyzny , noivq, pra w dz i­w ą i s ku teczn ą dające siłę.

IV. Chłopi włościanieL ud rolniczy, z pod którego ręk i p łyn ie na jobfitsze

bogactw k ra jo w y c h źródło, k tó ry najl iczniejszą w n a ­rodzie s tan ow i ludność, a za ty m najdz ie ln ie jszą kra ju siłę, ta k przez sprawiedliwość , ludzkość i obow iązk i chrześcijańskie , ja k o i przez w łasny nasz in teres d o b ­rze zro zu m ian y , pod op iekę praw a i rządu k ra jo w e ­go p r z y jm u je m y , s tanowiąc, iż odtąd ja k ie b y k o lw ie k sw obody , nadania lub u m o w y dziedzice z w łośc iana­m i dóbr swoich au ten tyczn ie ułożyli , ezyliby te sw o ­body, nadania i u m o w y b y ły z g rom adam i, czy l i też osobno w si m ieszkańcem z r o b :one, będą s tanowić

VI. Sejm czyli, władza prawodawcza

S e jm czy l i s ia ny z jednoczone zgrom adzone na dw ie izby dzielić się będą: na izbę poselską i na izbę sena­torską pod prczydenc ją króla. Izba poselska jako w y ­obrażenie i sk ład w szec łnc ładztw a narodowego będzie św ią tyn ią p ra w odaw stw a . Prze to w izbie poselsk ie j n a jp ierw decydow ane będą w szy s tk ie pro jek ty , l -m o . Co do sp raw ogólnych, to jes t: k o n s ty tu c y jn y c h , c y ­w ilnych , k r y m in a ln y c h i do stanowien ia w ieczys tych podatków , w k tó ryc h to m ater iach propozycje od tro­nu w o jew ód z tw om , z iem iom , pow ia tom do roztrząś- nienia podane, a p rzez in s tru kc je do izby p rzycho ­dzące, n a jp ie rw sze do d ecyz j i wzięte być mogą. 2-do. Co do u ch w a ł s e jm o w y ch , to jest poborów doczes­nych, s topnia m o ne ty , zaciąganie d ługu publicznego, nobilitacji i in n ych nagród p r z y p a d ko w yc h , rozk ładu w y d a tk ó w p ub licznych , o rd y n a r y jn y c h i eks t ra o rd y - n a ry jnych , w o jn y , pokoju , o sta tecznej ra ty fikac ji t r a k ­ta tó w zw ią z k o w y c h i hand low ych , w szelk ich d y p lo m a ­tyc zn y ch a k tó w i u m ó w do pra w a narodów ścigają­cych się, kw i to w a n ia m a g is tra tur w y k o n a w c z y c h i t y m podobnych zda rzeń — g łó w n y m n a ro d o w y m po trzebom odpow iada jącym , w k tó ryc h to m ateriach propozycje od tronu, prosto do izby poselsk ie j p r z y ­chodzić m ające , p ie rw szeń s tw o w prow ad zen iu mieć będą.

Izby senatorsk ie j , z łożonej z b iskupów , w o jew odów , kasz te lanów i m in is tró w , pod p rezy d e n c yą Króla, m a ­jącego praw o raz dać vo tu m sicoje, drugi raz par i ta ­tem ro zw iązyw ać osobiście lub nadesłan iem zdan ia swego do te jże Izby , obow iązk iem jest: t -m o . K ażde prawo, k tóre po prze jśc iu fo rm a ln em w Izbie posel­sk ie j do S ena tu n a tychm ias t przesłane być pow inno , p rzy jąć lu b ios trzym ać do dalszej Narodu deliberacyi opisaną w p ra w ie w iększością głosów. P rzy jęc ie m oe i św ię tość praw a nadaw ać będzie. W s tr zym a n ie zaś zaw ies i ty lk o praw o do przyszłego o rdynary jnego S e j ­mu, na k tó r y m , g d y pow tórna nastąpi zgoda, praw o zaw ieszone do S e n a tu p rzy ję te m być musi. 2-do. K a ż - dę uchw ałę se jm o w ą w m ateryach w y ż e j w y lic zo nych , k tórą Izba poselska S en a to w i przysłać n a ty c h m ia s t pow inna , w raz z tą ż Izbą poselską większością gło-

Page 5: NASZE NADZIEJE - sbc.org.pl · Słowo „Jastrzębie" wdarło się do świadomości narodowej nagle. Przed Sierpniem '80 nic każdy słyszał o największym z najmłodszych, 120-tysięcznym

*0W decydow ać, a złączona Izb oby dw ó ch większość, podług praw a opisana, będzie w y ro k ie m i wolą S ta ­nów. W a ru jem y , i i sena torow ie i m in is tro w ie w o b ie k ­tach spraw ow ania się z urzędow ania swego b ą d i w S tra ży , b ą d i w kotnisyi , v o tu m dee is iv u m w S e jm ie nie będą mieli , i ty lk o zasiadać to ten czas w Senacie m ają dla dania eksp l ikacy i na żądanie S e jm u . S e jm zaw sze g o to w y m będzie: p ra w o da w czy i o rd yn a ry j- ny. Rozpoczynać się m a co dtca lata, t rw ać zaś będzie podług opisów Prawa o sejmach. G o tow y, w po trze ­bach nagłych zw ołany , s tanow ić ma o te j ty l k o m a- teryi, do k tóre j zw o ła n ym będzie, lub o potrzebie, po czasie zwołania przypadłe j; praw o żadne na t y m or- d y n a r y jn y m S e jm ie , na k tó r y m ustanow ione było, znoszone być nie m o że . K o m p le t S e jm u składać się będzie z l iczby osób, niższem p ra w e m opisanej, ta k w Izb ie poselskiej , ja ko i w Izbie senatorskiej. „Prawo o se jm ik a c h ”, na te raźn ie jszym S e jm ie ustanowione, jako na jis to tn iejszą zasadę wolności obyw a te lsk ie j , uroczyście zabezpieczam y. Ja ko zaś p ra w o da w stw o sp raw ow a ne być nie może przez w szy s tk ich , i naród w yręcza się w te j m ierze przez reprezen tan tów czyli posłow swoich, dobrow olnie w yb ra nych , przeto s tano­w im y , iż posłowie, na se jm ika ch obrani, to praw o­d a w s tw ie i ogólnych narodu potrzebach, podług n i ­n ie jsze j ko n s ty lu cy i , uw ażani być maja, ja ko reprezen­tanci całego Narodu, będąc sk ła dem ufności p o w szech ­nej. W szy s tko i w szędz ie większością głosów decydo- w ane byc powinno; prze to l iberum velo, kon federa - cye w sze lk iego g a tu n k u i s e jm y konfederackie , jako ducho w i n in ie jsze j K o n s ty lu cy i przec iw ne, rząd oba­lające, społeczność niszczące, na zaw sze znosim y.

Zapobiegając z je d n e j strony g w a ł to w n y m i c zę s tym odm ianom ko n s ty lu cy i narodowej, z drugiej, uznając potrzebę w ydoskona len ia onej, po dośw iadczen iu je j s k u tk ó w , co do pom yślności publicznej, porę i czas re w izy i i po praw ę K o n s ty lu cy i co lat dwadzieścia pięć naznaczam y, chcąc mieć ta k o w y S e jm k o n s t y tu c y jn y e k s t ra o rd yn a ry jn ym podług osobnego o n im praw a opisu.

> VII. Król - władza wykonawcza

Ż a d en rząd na jdoskonalszy bez dzie lne j w ła d zy icy- kon aw cze j stac nie m oże . Szczęśliwość narodóio od praw spraw ied liw ych , p ra w s k u te k od ich w y k o n a ­nia zależy. Doświadczenie nauczyło , że zaniedbanie te j części rządu nieszczęściam i napełniło Polskę, '/.a- W arow aw szy prze to pralnemu narodow i P o lsk iem u w ładzę pra w sobie s tanowienia i m óc baczności nad w sze lką w yk o n a w czą w ładzą , oraz w ybierania u rzę d ­n ik ó w do m ag is tra tur , tcładze n a jw yższego w y k o n y ­wania p ra w K ró low i w Radzie jego od da jem y , k tóra i o R uda S trażą p ra w zw a ć się będzie. W ładza w y k o ­naw cza do p ilnow ania p r a w i on ych pełn ien ia ściśle jes t obowiązaną. 'Jam c zyn n ą z siebie będzie, gdzie praw a dozw ala ją gdzie pra w a p o trzebu ją dozoru egze- kucy i , a na w e t si lnej pom ocy. P osłuszeństw o na leży się je j zaw sze od w szy s tk ic h m agistra tur: m oc p r z y ­naglenia n ieposłuszne i zan iedbu jące sw e obow iązk i niagistra tury w je j r ę k u zos taw iam y . W ładza w y k o ­nawcza n ie ■ będzie m ogła p ra w s tanow ić ani t łóm aczyć , p o d a tk ó w i poborów pod ja k ie m k o lw ie k im ien iem naldtidać, d ług ów p u b lic zn ych ~aciągać, roz­k ład u dochodu w sk a rb o w yc h przez S e jm zrobionego odmieniać, w o jn y w ydaw ać , p o k o ju ani t r a k ta tu i ża d ­nego a k tu dyp lo m a tyc zn ego d e f in i t iv e zawierać. W ol­no j e j ty l k o będzie ty m c za so w e z zagran icznem i pro­w adzić negocyacye, oraz tym cza so w e i po toczne dla bezpieczeństwa i spokojności k ra ju icyn ika jące po ­trzeby załatwiać, o k tó rych n a jb l iż s zem u Z g ro m a d ze ­n iu s e jm o w e m u donieść winna. Tron Polsk i e le k c y j ­n y m przez fa m il ie m ieć na zaw sze ch cem y i s ta n o w i­m y . Doznane k lę sk i bezkró lew iom , peryo dyczn ie rząd w yw raca jących , pow inność ubezpieczenia losu każdego m ieszkańca z iem i Polskiej, i zam kn ięc ie na za w sze drogi w p ły w o m m o ca rs tw zagranicznych , pam ięć świetności i szczęścia O jczyzn y naszej, za czasóiu f a ­mili i ciągle panu jących , potrzeba odw rócenia od a m - bicyi tronu obcych, i m o żn y c h P o laków zwrócenia do jed no m yś lneg o wolności narodow ej pielęgnowania , w ska za ły roz tropności nasze j oddanie tronu Polsk ie­go p ra w em następstw a.

S ta n o w im y przeto , iż po życiu, jak iego nam dobroć Roska pozwoli , e lek tor dz is ie jszy S a sk i w Polsce k ró ­lować będzie. D yna s tya p rzy sz łych k ró lów Polskich zacznie się na osobie P ry d ć ry ka A ugusta , dzis ie jsze­go e lek tora Saskiego, k tórego sukcesorem de lum b is z płci m ęsk ie j tron i ‘o lski przeznaczam y.

N ajs tarszy s yn Króla panującego po o jcu na tron następować ma. G d y b y zaś dz is ie jszy e lek tor S a sk i n ie miał p o to m stw a płci m ęsk ie j , tedy m ą ż przez elek tora , za zgodą S ta n ó w zgrom adzonych , córce j e ­go dobrany, zaczynać m a l in ię n astępstw a płci m ę s ­k ie j do tronu Polskiego.

Dlaczego M a ryę A u g u s tę N epom ucenę , córkę e lek to ­ra, za in fa n tkę Polską d ek la ru je m y , zachoimijąc przy Narodzie p raw o , żad ne j p re s k ry p c y i podpadać nie mogące, w yb ra n ia do tronu drugiego do m u , po w y - Oaśnieniu pierwszego.

K ażdy Król, w s tępu ją c na tron, icyko na przysięgę Rogu i Narodowi, na zachow anie K o n s ty tu c y i n in ie j­szej, na pacia conventa , k tóre ułożone będą z dzi­s ie jszym e lek to rem S a sk im , ja k o p rze zn a czo n y m do tronu, i k tóre ta k , j a k daw ne , w iązać go będą.

Osoba Króla jes t św ię ta i bezpieczna od w s z y s tk ie ­go. Nic sa m przez się nie c zyn iący za nic w o d p ow ie ­dzi Narodow i być n ie może. Nie sarriowładcą, ale o j­cem i głow ą N arodu być p o w in ien i t y m go praw o * K onsty l ucya nin iejsza być u zna je i deklaru je .

D ochody tak , ja k będą w p a k tach ko n w en ta ch opi­sane, i p re ro g a tyw y tron ow i w łac iw e n in ie jszą K on -

s ty tu c y ą dla przyszłego e lek ta za w a m w a n e , tkn ię te /n i być ■ nie będą m ogły . W s zy s tk ie ak ia publiczne, t r y ­b una ty , sądy , m a g is tra tu ry , m o n e ty , s tem ple , pod, k ró ­le w s k im iść p o w in n y im ien iem . Król, k tó r e m u wszel­ka m oc dobrze c zyn ien ia zos taw iona bye pow inna , m ieć będzie ius agrutiandi na śm ierć skazanych , prócz in cr im in ibu s sta tus. Do króla rozrządzenie n a jw y ż ­sze si łam i z b r o jn y m i k ra jo w e m i w czasie w o jn y i no­m in o w an ie ko m e n d a n tó w w ojska należeć będzie, z w o lną atoli ich odm ianą za icolą narodu, p a ten ­tować o ficerów i m ianow ać u rzę d n ikó w podług pra­w a niższego opisu, nom ino w ać b iskup ów i senatorów podług opisu tegoż praw a oraz m in is tró w , jako urzęd­n ik ó w p ierw szych w ładzy w y k o n a w c z e j jego będzie obow iązk iem . S traż czyli rada kró lew ska , do d o zo ­ru, całości i egzekuc j i p raw , kró low i oddana, składać się będzie: 1-mo. Z p rym asa , ja k o g ło w y d u ch ow ień ­stw a polskiego i jako prezesa ko m is j i eduka cy jn e j , mogącego bye w yręczon ym w s traży przez p ierwszego e x ordine b iskupa, k tó r zy rezolucji podpisywać nie m ogą: 2-do pięciu m in is trów , tj.: m in is tra policji, m in i ­stra pieczęci, m in is tra belli, m in is tra skarbu , m in is tra do sp raw zagranicznych; 3-tio, z dw óch sekretarzy , z k tó rych jeden pro tokó ł straży, drugi pro tokó ł sp raw zagran icznych tr zym ać będą: o b yd w a j bez vo tum d e ­cydującego.

N astępca tronu, z m ałoletności w yszed łs zy i p r z y ­sięgę na k o n s ty tu c ję zoykonaw szy , na w szys tk ich s tra ­ży posiedzeniach, lecz bez yto.su, p r z y to m n y m być m o­że. M arszałek s e jm o w y jako na d w a lata w yb ra ny , w chodzić będzie liczbę zas iadających straży, b e z 'w d a ­w ania się w je j rezolucje, jed yn ie dla zwołania se jm u gotowego w ta k im zdarzeniu, g d yb y on uznał w p rzy ­p ad kach koniecznego . zwołania se jm u gotowego w y ­magających , rzetelna po tr zeb ę , a kroi go zwołać w zbrania ł się. tedy tenże m arsza łek do posłow i se ­n a torów w y d a ć pow in ien l isty okólne, zw ołu jąc onych na se jm golow y i po w od y zwołania tego wyrażając. P rzypa dk i zas do koniecznego zw ołania s e jm u są ty l ­ko następujące. J-m o. W g w a ł to w n e j po tr ze ­bie do praw u narodu ściągającej się, a szczególniej w p rzyp a d k u w o jny ościennej. 2-do. W przyp a d ku w e w n ę trzneg o zam ieszania , grożącego rewolucją w k ra ju lub kolizja m ięd zy m ag is tra luram i , 3-tio. W w id ocznym pow szechnego głodu n iebezp ieczeństw ie , i - to . W osierociałym sianie o jc zy zn y przez śmierć króla lub n iebezpiecznej jego chorobie. W szy s tk ie re­zolucje s traży rozstrząsane będą przez sk ład w y że j w spo m nian y , decyz ja k ró lew ska po w ys łu cha n iu w s z y ­s tk ich zdaniach przew ażać pow inna , aby jedna była w w y k o n y w a n iu pra w a wola, prze to każda ze s tra ­ż y rezolucja pod dn ieniem k r ó le w s k im i z jego pod­pisem wychodzić będzie, pow inna je d n a k być podp i­sana ta k ż e p rzez jednego z m in is trów , zas iadających w straży, i tak podpisana do posłuszeńs tw a wiązać bę­dzie i dopełniona być m a bądź przez kom is je , bądź przez ja k ie k o lw ie k m ag is tra tu ry w y ko n a w cze , w tych je d n a k szczególnie m ateriach, k tóre w yra źn ie n in ie j­s z y m p ra w e m w yłączone nie są.

W p rzyp ad ku , g dyb y żaden : m in is trów zas iadających decyzj i podpisać nic chciał, kró l odstąpi od te j decy ­zj i , a g d y b y p rzy n ie j upierał się, m a rsza łek s e jm o w y w t y m p rzy p a d ku , upraszać będzie odw ołanie se jm u gotowego i jeżeli król spóźniać będzie z w o ła n ie , 'm a r ­sza łek to w yko n a ć pow in ien Ja ko nominowanie w szy s tk ic h m in is trów , ta k i w ezw an ie z nich jednego od każdego adm in is trac j i w yd z ia łu do ra dy sw o je j czyli straży, króla jes t p raw em . W ezw a n ie do minis tra do zasiadania w straży na lat dw a będzie z w o ln y m onego nadal przez króla po tw ierdzen iem .

M inistrow ie do s traży w ezw a n i , w kom is jach zas ia­dać nie mają. W p r z y p a d k u zaś, g d y b y w iększość d w ó c h trzec id i v o to w sek re tnych o b ydw ó ch izb z łą­czonych na se jm ie m in is tra b a d i w straży, b ą d i w urzędzie o d m ian y żądała, kroi na tychm ias t n a jego m ie jsce innego nom ino w ać pow in ien . Chcąc, aby straż p ra w narodow ych obowiązaną była do ścisłej odpo­w iedz i narodowi za w sze lk ie one p rzes tęps tw a Stano­w im y iż gdy m in is trow ie będq oskarżen i p rzez d e p u ­ta c i e ‘ do egzam inow ania ich czynności w yznaczoną o p rzes tęps tw o prawa, odpowiadać m ają z osoby i m a­ją tk ó w swoich.

W w szelk ich ta k o w y c h oskarżeniach s tany zgrom a­dzone prostą w iększością ro tó w izb z łączonych otle słać o bw in ionych m in is tró w m ają do sądów sejmowych, po spraw ied liw e i w y ró w n y w a ją c e przes tęps ttcu ich uka ra n ie lub p rzy dow iedzione j n iew inności od spra­w y i k a ry uwolnienia.

Dla porządnego w ład zy w y k o n a w c z e j dopełnienia, u s ta n a w ia m y oddzielne ko m is je m a jące zw ią z e k ze strażą i obowiązane do posłuszeńs tw a te jże straży. K om isarze do n ich w yb ie ra n i będą przez s e jm do spraw ow ania u rzęd ów swoich w przeciągu czasu, pra­w e m opisanego. K om is je te są: 1-mo. z edukacji, 2-do. policji , 3-tio. w o jska , 4-to. skarbu. K o m is je porządko- ice loo jew ódzk ie na t y m se jm ie us tanowione, równie do dozoru s tra ży należące, odbierać będą ro zkazy p rzez w y ż e j w sp o m n ia n e pośredniczę kom isje , respec­ti ve co do ob iek tu k a żd e j z nich w ła d zy i obow iązków .

VIII. Władzasądownicza

W ładza sądow nicza n ie m oże być w y k o n y w a n a , a n i przez w ładzę praw odaw czą , an i p rzez króla, lecz przez m a g is tra tu ry na ten koniec u s ta no w io ne i w yb ierane . P ow inn a zaś być ta k do m ie jsc p rzyw iązana , żeb y k a ż d y c z łow iek bliską do siebie znalazł spraw ied l i­wość, ż eb y p rzes tępn y w idzia ł w szędz ie nad sobą groź­ną r ękę k ra jow ego rządu. U s ta n a w ia m y przeto: 1-mo. S ą d y p ie rw sze j ins tancj i dla każdego w o je w ó d z tw a , z iem i i pow ia tu , do k tó ryc h sędz iow ie w yb ie ra n i będą

no se jm ikach . S ą d y p ierw sze j ins tancj i za w sze będą gotow e i c zuw ające na oddanie spraw ied liw ośc i ty m , k tó r zy je j potrzebują . Od tych są dó w iść będzie a pe­lacja na t r yb u n a ły g łów ne dla każde j p row inc j i być m ające, złożone rów nie z osób na se jm ika ch icybra- nych. 1 te sądy ta k p ierw sze j, ja k o i osta tn ie j in s ta n ­c ji będą sądam i z iem ia ńsk im i dla sz lach ty i w szy s tk ic h właścicieli z ie m sk ich z k im k o lw ie k , in causis iuris et facti. 2-do. J u ry s d y k c je zaś sądow e w s z y s tk im m ia­s tom podług praw a teraźniejszego se jm u: „O miastach w o ln ych kró lew sk ich" . 3-tio. Są dy re ferendarsk ie dla każde j prow incj i osobne mieć chc em y w sprawach włościan w olnych d a w n e m i p ra w a m i sądow i te m u poddanych. 4-to. S ą d y zadw orne, asesorskie, re lacyjne i ku r la n d zk ie zach ow u jem y . 5-to. K o m is je w y k o n a w ­cze będą m iały sądy w spraw ach do sw ej a d m in i­s tracji należących. 6-to. Oprócz sądów w sprawach c y w iln y c h i k r y m in a ln y c h dla w szys tk ich s tan ów bę­dzie sąd n a jw yższy , s e jm o w y zw any , do k tórego przy cy w iln y c h i k r y m in a ln y c h dla w szy s tk ich stanów, bę­dzie sąd n a jw yżs zy , se jm o w y zw a n y , do k tórego przy otw arciu każdego s e jm u obrane będą osoby. Do tego sądu należeć m ają w y s tę p k i p rzec iw ko narodow i i k ró ­lowi, czyli cr im ina status. N o w y ko deks p ra w c y w i l ­n ych i k r y m in a ln y c h przez w yznaczone p rzez sejm osoby spisać rozkazu jem y.

IX. RegiencjaS tra i będzie oraz regiencją, m a jąc na czele królo-

wę, albo w je j n iep rzy tom nośc i prym asa . W fy rh tr zech ly lk o przypa dka ch m iejsce m ieć m oże regien­cja: 1-mo. W czasie m aloletności króla, 2-do. W cza- sis n iemocy, trw a le pom ieszanie zm ys łó w sprawują cej. 3-to. W p rzyp a d ku g dyb y kró l by ł w z ię ty na wojnie. klałoletność trw ać będzie ty lko do lat IX zu ­pełnych. a n iemoc w zględem trwałego pom ieszania z m y s łó w deklarowana byc nie może, ty lk o przez se jm gotow y większością w o tó w trzech części p rzec iw ka czw a r te j - i zb złączonych. W ty ch przeto trzech p r z y ­padkach p rym a s K orony P olsk ie j se jm na tych m ias t zwołai powinien , a g d yb y p ry m a s te pow innośc i z w łó­czył, m arsza łek s e jm o w y l isty okó lne do posłów i se­natorów w yda S e jm g o tow y urządzi ko le j zasiadania m in is tró w w regiencji i k ró low ę do zas tąp ien ia króla w obow iązkach jego um ocuje . A g dy król w p ie r w ­s z y m p rzyp a d k u z maloletności w y jd z ie , w drugim tło zupełnego p rzy jd z ie zdrowia , w trzec im z niewoli po­wróci, regiencja ra ch u n ek z czynności swoich oddać m u pow inna i odpowiadać n arodow i za czas swego urzędowania tak , jak jes t przepisano o s t ra ty na ka ż ­d y m o rd y a a r y jn y m sejmie, : osób i m a ją tk ó w swoich.

X. Edukacja dzieci królewskich

S yn o w ie królewscy , k tó r y c h do następstw a tronu kon s ty tuc ja przeznacza, so p ie rw szem i dz iećm i o jc zy z­ny, przeto baczność o dobre w ych o w a n ie ich narodu należy, bez uw łóczenia jednak p r a w o m rądzic ie lsk im . Za rządu kró lew sk iego sam król ze strażą i w yzna czo ­nym, od s tanów dozorcą edukacj i kró lew iców w y c h o ­w a n iem ich za trudniać się będzie. Za rządu regiencji taż ze w sp o m n ia n ym dozorca edukac ję ich pow ierzoną mieć sobie będzie. W obydw óch p rzypadkach dozor­ca od e tanów w yznaczony , donosić w in ien na k a ż d y m o rd y n a r y jn y m se jm ie o edukacj , i pos tępku kró leuń- eóur K om is j i zaś ed u k a c y jn e j powinnością będzie po­dać układ ins trukc j i i edukac j i sy n ó w kró lew sk ich do potw ierdzen ia se jm ow i, a to, a by je d n o s ta jn e w w y ­chow aniu ich prawidła w pa ja ły ciągle i w cześnie n> u m ys ły p rzysz łych następców tro n u religię, miłość cnoty , o jczyzny , wolności i ko n s ty tu c j i kra jow ej .

XI Siła zbrojna narodowa

Karód w in ien jest sobie sa m e m u obronę od napaś­ci i d la przestrzegania całości swojej . W szyscy przeto ob yw a te le sq obrońcam i całości i swobód narodowych. W ojsko nic innego n ie jest, t y l k o w yc iągn ię tą siła ob­ronna i porządna z ogólnej siły narodu. Naród w i­nien w o js k u sw em u nagrodę i pow ażan ie za to, iż się poświęca jed yn ie dla jego obrony. W o jska w in n o na­rodowi strzeżen ie granic i spokojności pow szechne j , s ło w em w inno być jego najsi ln ie jszą tarczą. A b y prze ­znaczenia tego dopełniło n ieom yln ie , p ow inn a zosta­wać ciągle pod po s łu szeńs tw em w ła d zy w yko n a w c ze j , s tosow nie do opisów prawa, po w inno w ykon ać p rzy ­sięgę na wierność narodow i i k ró lo w i i na obronę k o n s ty tu c j i narodowej. U ż y ty m b yć w ięc w o jsko n a ­rodow e m o że na ogólną k ra ju obronę, n a strzeżenie fo r tec i granic, lub na pom oc p raw u , g d yb y k to e g ­ze k u c j i jego nie b y ł po słusznym .

Page 6: NASZE NADZIEJE - sbc.org.pl · Słowo „Jastrzębie" wdarło się do świadomości narodowej nagle. Przed Sierpniem '80 nic każdy słyszał o największym z najmłodszych, 120-tysięcznym

m a m

i m W

. >

S zan sa dla Sejm u

K A ZIM IER ZPO PIO Ł E K Trzecie śląskie

T uż obok by ła ju ż w olność. W olna b y ła W arszaw a, K raków , C ieszyn, Poznań , a le na G órnym Ś ląsk u n a d a l rządzili N iem cy. A górnośląscy Polacy także chcie li jak n a jszy b ­c iej znaleźć się w g ran icach odrodzonego pol­skiego p ań stw a . T ak d ługo na to czekali, o p ie ra jąc się w ie low iekow em u naciskow i g erm an izacy jn em u . W oli po łączenia z p a ń ­stw em polsk im d aw ały w y raz liczne m a n i­fes tac je , w iece, zeb ran ia , u ch w alan e tam re ­zolucje, żądan ia .

O losach ów czesnej E uropy decydow ać m ia ła k o n fe ren c ja pokojow a w P ary żu . G łów ną ro lę odg ryw ały w n ie j zw łaszcza F ra n c ja i A nglia. F ra n c ja p o p ie ra ła p rze ­w ażnie Polskę, zw łaszcza jeżeli szło o p rzy ­łączen ie do n ie j G órnego Ś ląska , A nglicy po­p ie ra li s tanow isko N iem iec, k tó re ch c ia ły za­chow ać bogaty w sk a rb y G órny Ś ląsk .

N iecie rp liw ili się co raz b a rd z ie j śląscy Po­lacy, zw łaszcza że n ie za bardzo w ierzy li, aby tam , w P ary żu , k ie ro w an o się poczuciem słuszności i spraw ied liw ości. T oteż szykow a­li się, aby w raz ie po trzeby w łasn y m zb ro j­nym czynem zadecydow ać o sw ojej p rzy ­szłości. W tym celu pow sta ła Polska O rg an i­zacja W ojskow a G órnego Ś ląska (POW GS), k tó ra już w sie rp n iu 1919 roku ruszy ła do p ierw szego p o w stan ia . N ie przyniosło ono sukcesu , pow stańcy ulegli og rom nej p rzew a­dze n iem ieck ie j.

W tedy, zgodnie z p o s tanow ien iam i k on fe­re n c ji p a ry sk ie j, zaw artego tam z N iem cam i tr a k ta tu w ersa lsk iego , p rzyby ła n a G órny Ś ląsk an g ie lsk o -fran cu sk o -w ło sk a K om isja P leb iscy tow a, aby p rzep row adzić g łosow anie, czy Ś lązacy chcą nad a l pozostaw ać pod n ie ­m ieck im panow an iem , czy też pow rócić po la ta ch n iew oli do Polsk i. M imo przybycia K om isji, nada l dz ia ła ła n iem iecka ad m in i­s tra c ja , p racą polsk ich robo tn ików k ie ro w ali n iem ieccy d y rek to rzy i inżyn ierow ie , do n ie ­m ieckich szkół chodziły po lsk ie dzieci, n ie ­m iecka po licja te rro ry zo w a ła ludność. T oteż POW w s ie rp n iu 1920 ro k u w yw ołała d rug ie pow stan ie . Zakończyło się sukcesem , gdyż u su n ię ta zo stała n iem iecka policja.

W plebiscycie, k tó ry odbył się 20 m arca 1921, p raw ie połow a m ieszkańców G órnego Ś ląska opow iedzia ła się — m im o tak n ie ­sp rzy ja jący ch w aru n k ó w — za p rzy łączen iem G órnego Ś ląska do p ań stw a polskiego. K ie­dy jed n ak ang ielscy i w łoscy członkow ie K o­m isji P leb iscy tow ej op racow ali — w b rew s tanow isku p rzew odniczącego K om isji f r a n ­cusk iego g en era ła I.e R onda — p ro jek t, p rze ­w idu jący od d an ie Polsce ty lko po łudn iow ych sk raw ków Ś ląska , a pozostaw ien ie N iem com całego o k ręgu przem ysłow ego , z jego p a tr io ­tyczną po lską m asą ludności, w ybuchło w m aju , w nocy z 2 na 3, trzec ie pow stan ie . P o ­przedził jego w ybuch po tężny pow szechny s tra jk , k tó ry o g a rn ą ł o lb rzym ią w iększość zak ładów pracy . Na czele pow stan ia , jako d y k ta to r, s ta n ą ł W ojciech K orfan ty .

W ciągu p a ru zaledw ie godzin pow stańcy

zaję li liczne m iejscow ości, nad O drą w je j po łudn iow ym i środkow ym biegu s traż za­c iągnę ły pow stańcze po ste ru n k i. W poszcze­gó lnych m iejscow ościach w ładzę ob ję ły pol­sk ie rad y ludow e, nad spokojem i bezp ie­czeństw em czuw ały s traże obyw ate lsk ie i lu ­dow a m ilic ja , s tra że kopa ln iane i fab ryczne. W e w siach i m iasteczkach pow iew ały pol­sk ie sz tan d ary , n iem ieck ie nap isy zastępow a­no polskim i. T ra fn ie w idzia ł i op isa ł ów czes­ną sy tu ac ję pew ien n iem ieck i a u to r : „nie jak pow ódź, k tó ra by w ta rg n ę ła do k ra ju od w schodu lub po łudn ia , a le jak b y się nag le podn iosła w oda zaskórna i za la ła k ra j, tak w iększa część Ś ląska za lana została przez b an d y p o w stańców ”. Na zajęcie w iększych m ias t n ie pozw oliły pow stańcom oddzia ły w ojsk K om isji P leb iscy tow ej.

W ciągu p ierw szego tygodn ia w alk i pow ­s tań cy sta li się p an am i sy tu ac ji na znacznej części G órnego Ś ląska . P osiada li m iędzy in ­n y m i G órę św . A nny, K ędzierzyn , K ozielską P rzy s tań . G łów ny c iężar w alk i spoczyw ał na ś rodkow ej g ru p ie pow stańczej, noszącej n a ­zw ę „W schód”. Na pó łnocnym odcinku fro n ­tu ośrodk iem szczególnie zaw ziętych w alk było O lesno i Zębow ice, k tó re p a ro k ro tn ie , w w alce na b ia łą b roń , p rzechodziły z rą k do rą k . N a po łudn iu , nad O drą , dochodziło ty l­ko n iek iedy do d robn ie jszych p rz e w a ż n e sta rć . P odczas gdy na różnych odcinkach w rza ła w alka , poza lin ią bojow ą toczyło się p raw ie że no rm aln e życie. Ju ż w p ierw szych godzinach w alk i u ruchom iono łączność te le ­foniczną i te leg ra ficzną , ku rso w ały pociągi tow arow e i osobow e, p racow ały , po zak o ń ­czeniu s tra jk u , h u ty i kopaln ie .

Z czasem jed n ak , rosły siły i opó r n iem iec­k ich oddziałów . 21 m a ja N iem cy p rzypuśc ili sz tu rm na pow stańcze pozycje, zdobyli G órę św . A nny i szereg leżących u je j stóp m ie j­scow ości. S ukces ich n ie by ł jed n ak pełny , n ie osiągnęli głów nego celu sw ego uderzen ia , n ie u d a ło im się w ta rg n ąć w g łąb o k ręg u p rzem ysłow ego . W ygięli ty lko nieco p o w stań ­czy fro n t. W tym sam ym czasie p rzypuszczali rów nież a tak i na pó łnocnym odcinku.

W alka śląsk ich P o laków sp o tk a ła się z p e ł­nym poparc iem ze stro n y społeczeństw a ży­jącego w w olnym już pań stw ie . G rom adzono i w ysy łano na Ś ląsk żyw ność i p ien iądze , b ro ń i am u n ic ję , p rzechodzili przez n iezb y t m ocno strzeżoną g ran icę ochotnicy . R ząd polski n ie m iał n a to m ias t m ożności udz ie le ­n ia pow stańcom w y raźn e j, o tw a rte j pom ocy, ja k tego często się dom agali w alczący S lnza- cy. O bow iązyw ał już przecież t r a k ta t w e rsa l­sk i (zaw arty 28 czerw ca 1919 roku), każde Je- go n a ru szen ie m ogło n a raz ić Polskę na po­w ażne k łopo ty na a re n ie m iędzynarodow ej.

D latego polski rząd mógł w sp ie rać 60-ty- sięczną a rm ię pow stańczą ty lko poprzez ciche o rg an izo w an ie i p o p ie ran ie n ap ły w u żołni:-:- rzy -ocho tn ików na gó rnośląsk i te re n w ai.r. W alczyło ich tu b lisko 5 tysięcy . Pochodzili g łów nie z W arszaw y , P oznan ia i L w ow a. Po-

Cenzura a wolność słowaW ciągu trzech m iesięcy od

d a ty P orozum ien ia G d ań ­skiego rząd m ia ł w nieść do S ejm u p ro jek t u s taw y

0 cenzurze. A le n ie było w te j sp raw ie należy tego pośpiechu , a n iek tó rzy sądzili zapew ne, że sp raw a się odleży i p rzyschnie . K iedy się jed n ak okazało, że p ro ­te s t w obec m an ip u la to rsk ich po­czynań cenzury n ie jes t sp raw ą k ilk u n iepoko rnych in te le k tu a li­stów , a sp raw ą sam opoczucia ca ­łego n a ro d u , zab rano się, choć n iechę tn ie , do pracy .

C enzura jes t złem , na k tó re spo­łeczeństw o obyw ateli, a n ie po d ­danych , m oże się zgodzić pod cz te rem a w aru n k am i.

Po p ierw sze, cenzura m usi być legalna , to znaczy je j zakazy m u ­szą być ściśle ok reś lone w obo­w iązu jącym praw ie . Po drug ie , może ty lko zakazyw ać, a n ie n a ­kazyw ać pu b lik o w an ia o k reś lo ­nych treści. Po trzecie, zakazy m uszą być ja w n e i jaw n e m uszą być Ingerencje cenzury w tek s­ta ch przez n ią kon tro low anych .1 po czw arte , w szelk ie poczyna­n ia cenzury m uszą podlegać ko n ­tro li niezaw isłego czynn ika , j a ­k im będzie w n ied a lek ie j p rz y ­szłości sąd.

Do połow y styczn ia trw a ły p ra c e p rzedstaw ic ie li re so rtu spraw ied liw ości, K om ite tu P o ro ­zum iew aw czego S tow arzyszeń T w órczych i N aukow ych o ra z „Solidarności". U w ieńczono je sukcesem w postac i p ro je k tu u - staw y o k o n tro li p u b lik ac ji i w i­dow isk, k tó ry jednoznaczn ie stw ierd za , że w Polsce w szyscy o b y w ate le k o rzy s ta ją z w olności słow a i d ru k u o raz n ak azu je w szystk im o rganom i in s ty tuc jom państw ow ym , ja k rów nież o rg a ­n izacjom społecznym i po litycz­nym , ochronę i zapew nien ie r e ­a lizac ji te j w olności. W szelk ie ó - g ran iczen ia w olności słow a i d ru ­k u są dopuszczalne w ściśle o - k reślonych p rzypadkach .

N ie udało się osiągnąć zgody w e w szystk ich kw estiach . O siem z n ich zapisano w ięc w podw ó j­nym brzm ien iu , ta k ja k to p ro ­ponow ała s tro n a rządow a i tak ja k to p roponow ał czynn ik spo­łeczny. K om ite t P orozum iew aw ­czy i „S o lidarność” w propono­w anym przez sieb ie w arian c ie n ie w y łącza m ożliw ości d y sk u sji nad rozw ojem u s tro ju k o n s ty tu cy jn e ­go, do czego w y raźn ie zm ierza ją propozycje w a ria n tu rządow ego, ja k rów nież da je m ożliw ość oce­ny p o lityk i p ań stw trzecich , je ­żeli ta ocena n ie bedzie godzi­ła w nasze sojusze. C zynnik spo­łeczny n ie zgadza się rów nież na poddan ie cenzurze b iu le tynów zw iązkow ych.

Z asadn iczą rozbieżność zano­tow ano w kw estii p o rządkow an ia cenzury . Z w ierzchn ic tw o rządu sp raw ia ło , że by ła ona sku tecz -

Witaj Maj,(D O K O Ń C Z E N IE ZE STR . 3)

P ieśn i o n iej śp iew ał lu d Ś ląska , W arm ii i M azur. J e j w olnościo­w e 1 n iepodległościow e zasady p o ryw ały do boju pow stańców w ielkopolsk ich 1 uczestn ików trzech pow stań śląsk ich . Ś w iad ­czą o tym odezw y i p lak a ty pow stańcze.

Z K o nsty tuc ją T rzeciego M aja w iązali Polacy zaw sze nadzie ję na lepsze czasy. S tąd n ien aw i­dzili je j i je j ducha w rogow ie w olności I niepodległości P o l­ski. Zaw sze, gdy oni b ra li górę w św iecie lub w k ra ju , odsuw ana ona była w cień. Z akazyw ano je j czczenia i św ię tow an ia rocz­nic. Z astępow ano T rzeci M aja in ­nym m ajem , o dw a dni w cześ-

nym narzędziem w tłu m ien iu k ry ty k i i b lokow an iu in fo rm ac ji. To w łaśn ie cenzu ra czuw ała , aby społeczeństw o w idziało gó rn ika , jak o zadow olonego z sieb ie , sy te ­go „robola" w górniczym m u n ­durze, pobrzęku jącego m edalam i w ta k t okrzyków w ydaw anych na cześć d y le tan tów z kup ionym i ty tu łam i, k tó rzy doprow adzili k ra j do ru in y . To cen zu ra służy ­ła do u k ry w an ia p rzed narodem bezpraw ia , poniżenia, b iedy i n a ­w e t górniczej śm ierci. To w łaśn ie n ie legalnym , bo n ie m a jący m ża­dnego um ocow ania w p raw ie za­pisom cenzorsk im zaw dzięczam y fałszyw y ob raz Po lsk i, d z iesią­te j po tęgi p rzem ysłow ej św ia ­ta , k tó ry rozlec ia ł się z dn ia na dzień o dsłan ia jąc w ize ru n ek k r a ­ju , nad k tó ry m ciąży w idm o gło­du oddalone przez ja łm u żn y k a ­n ad y jsk ich ro ln ików . D latego po­dległość cenzury je s t sp raw ą n a j­w ażniejszą — ty lko S ejm może być gw aran tem zan iech an ia do­tychczasow ych p rak ty k .

W edług w a ria n tu społecznego ingerencje cenzury m a ją być za ­znaczone w tekście , bo to jes t w a ru n ek jaw ności je j poczynań. N ależy także zrezygnow ać z p rze ­pisów k a rnych , zw łaszcza że o r­gan, k tó ry m a orzekać w tych sp raw ach cieszy się z łą sław ą, o rgan zbyt często n iek o m p e ten t­ny, n iesp raw ied liw y i n iep raw o- r żądny — koleg ium do sp raw w ykroczeń. W obu tych k w es­tiach p ro je k t rządow y p ro p o n u ­je rozw iązania n ie do p rzy jęc ia .

S trona rządow a n ie zgadza się tak że n a w prow adzen ie do u s ta ­w y przepisów , k tó re pozw alałyby n a przyw óz p u b lik ac ji zag ran icz­nych w ilościach, k tó re n ie w skazu ją na chęć upow szechnie­nia. C zynnik społeczny n ie godzi się na dalsze obow iązyw anie p r a ­w a, w edle k tó rego ce ln ik m oże na g ran icy skonfiskow ać ton- w ierszy Miłosza.

R ozbieżności dotyczą także za­p isan ia w u staw ie zobow iązania rządu , aby ten w te rm in ie sześ­c iu m iesięcy p rzed s taw ił S ejm o­w i p ro je k ty u staw o p ra w ie p ra ­sow ym oraz o ta jem n icy p a ń ­stw ow ej i gospodarczej. B ow iem dopiero w ydan ie ty ch u staw czy­ni re a ln ą u staw ę o cenzurze. I ta k n ap raw d ę to należało w o- góle od tego zacząć. P rzecież aby korzystać z w olności słow a m u ­sim y dok ładn ie w iedzieć czy za­w ał w kopaln i je s t ta jem n icą gospodarczą, a także to, czyją w łasnością je s t dz ienn ik te lew i­zyjny. Bez tego ca łe g ad an ie o w olności słow a i je j og ran icze­n iach m oże s trac ić sens.

Póki co Sejm s ta n ą ł p rzed dy­lem atem , k tó ry w a r ia n t w ybrać. N ie m am w ątp liw ości, że S ejm obecnie uw ażnie w słu ch u je się w glos op in ii pub licznej.

JE R ZY SZCZĘSNY

Trzeci Maj!niejszym , też is to tnym , k tó rem u byna jm n ie j nie w ychodziło to na korzyść. Ileż u lic 3 M aja znikło z naszych m iast i osad. K tóż to po ­liczy? Ileż z n ich p rzem ian o w a­no na ów m aj w cześniejszy , jak gdyby dla niego b rak o w ało ulic, n ie było m iejsca w zaw sze goś­c in n e j Polsce. W ierzyć by się chciało, iż w 190 roczn icę u ch w a­len ia U staw y R ządow ej T rzec ie ­go M aja, u lice te, ja k P o lska d ługa i szeroka, odzyskają sw e w cześniejsze, trzec iom ajow e im io­na.

U staw a R ządow a p rzy ję ta 3 V 1791 r . p rzez Sejm C ztero letn i, zw anym od tego głów nie m om en­tu S ejm em W ielkim , w ciąż jes t żyw a w sercach i um ysłach P o ­laków , w k ra ju i poza jego g ra ­nicam i. Je s t i pozostan ie ona na zaw sze prob ierzem p a trio ty zm u i zaangażow ania narodow ego.

W itaj M ajow a Ju trzen k o l

RYSZA RD BENDER

m oc w ludziach i m a te ria ła ch w o jennych by ­ła og rom nym w ysiłk iem , gdyż przecież w ty m sam ym czasie m łode pań stw o po lsk ie p row adziło w ojnę na w schodzie. Pom oc p a ń ­stw a polskiego w czasie pow stan ia , a także p rzed tem o b jaw ia ła się nad to w p rzygo tow a­n iu m a te ria łó w dla ak c ji k u ltu ra ln o -o św ia to ­w ej, p ro p ag an d o w ej. W ybitn i uczen i polscy o o raco w ali w ie le m em oriałów .

P y ta n ie czy pow stańczy dow ódcy, u w aża­li, że po w stan ie będzie m ożna zakończyć dop ie ro w tedy , gdy p ań s tw a zachodnie w y­d ad zą k o rzy s tn ą d la Po lsk i decyzję o losach G órnego Ś ląska . K o rfan ty u w aża ł to za n ie ­rea ln e , co w ięcej — za n iebezpieczne. W is t­n ie ją c e j na a re n ie m iędzynarodow ej i n a sa ­m ym Ś ląsku sy tu ac ji obaw iał się, że byłoby to zbyt w ie lk ie ryzyko. I m ia ł n iew ą tp liw ie rac ję . 24 i 25 czerw ca, m im o oporów ze s tro n y n iem ieck ie j, doszło do zaw ieszen ia b ro n i. W te rm in ie do 5 lipca w ojska n iem iec­k ie i oddzia ły pow stańcze, rów nocześn ie z b ro n ią w ręk u , w ycofały się na te ren sąs ied ­n ich p ań stw , n iem ieckiego i polskiego. Z a­kończyło się trzec ie pow stan ie .

S p raw a G órnego Ś ląsk a w róciła pod o b ra ­dy zachodn ich p ań stw . R adzono nad n ią w zaciszu dyp lom atycznych gab inetów , gdzie d e cy d u ją cą ro lę o d g ry w ały in te re sy zachod­n ich m ocarstw . N ie m iano tam ochoty liczyć się z in te re sa m i i życzen iam i za in te re so w a­n y c h p ań stw , tym b a rd z ie j z w olą ś ląsk ich P o laków . Tylko że te raz , po trzecim p o w sta ­n iu , n ie było to już m ożliw e. I na ty m po le­ga ł bezpośredn i sukces tego i pop rzedn ich p o w stań . 20 p aźd z ie rn ik a ta k zw ana R ada A m basado rów , re p re z e n tu ją c a zachodn ie m o­ca rs tw a , dokonała podzia łu G órnego Ś ląska . P o lsk a o trzy m a ła znaczną część o k ręgu p rz e ­m ysłow ego.

T rzecie p o w stan ie śląsk ie , podobnie ja k i oba poprzednie, było p rze jaw em p a tr io ty zm u po lsk ich m as ludow ych G órnego Ś ląska . Ś lą ­zacy w raz z p rzy b y ły m i ocho tn ikam i z po l­sk iego p ań stw a , w alczy li o to , ab y zniw eczyć raz na zaw sze naro d o w y ucisk , p an u ją c y na te j ziem i od ty lu ju ż la t, aby n ik t ju ż n a te j

powstaniep o lsk ie j ziem i n ie zak azy w ał m ów ić i śp ie ­w ać po po lsku , ab y n ie n iem czono po lsk ich dzieci, ab y po d ług ich w iekach niew oli Ś ląsk po łączy ł się z ca łym n a ro d em w n iep o d le ­g łym p aństw ie . G łów nym dążen iem ro b o tn i- k ów -p o w stań có w b y ła w ów czas w a lk a o w y­zw olen ie narodow e. B yła to sp raw a życia i śm ierc i ludu śląskiego. M asy ludow e słusz­n ie uw aża ły , że ucisk n a rodow y d ław i w szel­k ie inne dążen ia społeczne. P ow stańcy n ie ­m n ie j oczekiw ali, m ieli n ad z ie ję , że w p a ń ­s tw ie po lsk im u stan ie gn io tący szerok ie m a ­sy ludow e spo łeczno-ekonom iczny ucisk 1 w yzysk. W ierze te j d aw a ł m iędzy in n y m i w y ra z p rasow y o rg an w alczących oddziałów „P o w stan iec”. „W eszliśm y n a drogę w iodącą do w olności i do zrzucen ia ja rz m a p rusk iego , a le i na drogę w iodącą n as do w olności spo­łecznej. W alczym y o to, aby u ją ć w sw e rę ­ce w a rsz ta ty p racy , ab y odeb rać k ap ita lis to m źród ło w yzysku , ab y s tać się sam ow ładnym pan em ty ch skarbów , k tó re się na leżą nam , k tó rzy je w ydobyw ają . C el nasz je s t po d w ó j­ny . D ążym y do złączen ia naszego k ra ju z n aszą O jczyzną i dążym y do oddan ia sk a r ­bów te j ziem i je j p raw d ziw em u w łaścicielo ­w i, ludow i p racu jącem u " .

Ś lą sk ie p o w stan ia to n a jb a rd z ie j ludow e w dz ie jach polskiego n a ro d u w alk i w yzw o­leńcze. B yły one bo jow ym zryw em n a js z e r­szych m as ludow ych , p row adzonych do w a l­k i przez p rzyw ódców z n ich w yrosłych , po­czy n a jąc od d y k ta to ra p o w stan ia , a n a do­w ódcach poszczególnych oddzia łów skoń ­czyw szy. T ym różn ią się te p o w stan ia od po­p rzed n ich po lsk ich p o w stań narodow ych , k tó ry c h n ic u d a ło się p rzek sz ta łc ić w pow ­s ta n ia ludow e, skoro n ie um iano zobaczyć i uznać w m asach ludow ych , w ch łopach w pełn i ró w n o p raw n y ch obyw ate li. T ym zaś są śląsk ie po w stan ia k o n ty n u ac ją po lsk ich p o w stań narodow ych , poczynając od K oś­ciuszkow sk iego , a kończąc na styczn iow ym , że ich ce lem by ło dążen ie do z rzucen ia ja rz ­m a niew oli. P o d staw ą tego dążen ia było go­rą c e u m iło w an ie w olności, g łębok i p a tr io ­tyzm .

Ś ląscy po w stań cy w skazyw ali ca łem u n a ­ro d o w i jed y n ie słuszny k ie ru n e k jego rozw o­ju , k ie ru n ek p o w ro tu n a ziem ie n ad O drą , z iem ie p rzed w iek am i u traco n e , a le u tr z y ­m an e w b rew og rom nem u naciskow i g e rm a ń ­sk iem u i odzyskane przez m asy ludow e.

Po p ie rw sze j w o jn ie św ia to w ej pow róciła d o Polsk i, po w iek ach n iew oli, ty lko część Ś ląsk a , w róciła dzięki hero icznej w alce śląs­k ich p a trio ty czn y ch m as ludow ych , dz ięk i ś ląsk im pow stan iom . Po la tach d w udziestu , po la ta c h s tra sz liw e j, b a rb a rz y ń sk ie j h it le ­ro w sk ie j o k u p ac ji, w w y n ik u w alk i, w k tó ­r e j w raz z ca łym na ro d em w zięli u d z ia ł ró w ­n ież polscy m ieszkańcy Ś ląska , ca ły ten k ra j , ca ły Ś ląsk , znalaz ł się w g ran icach odrodzo­nego p a ń s tw a polskiego, w jedności z całym n a ro d em .

Sprawa Jarosława SienkiewiczaN ic m ilkną echa sp raw y byłego przew odniczącego MKK Jas trzęb ie , J a ro ­

s ław a S ienkiew icza. W łaśnie w tych dn iach poseł ziem i ślą sk ie j W ilhelm Szew czyk, k tó ry m ów i o sobie: „Jes tem , i w sw o je j p racy , i w ty m co piszę, tak bardzo zw iązany ze Ś ląsk iem ”, w w yw iadzie W w ielkanocnym n um erze „Życie W arszaw y”, za ty tu ło w an y m p a te ty czn ie „P ro P a tr ia ”, ta k ocenia sp raw ę Ja ro s ła w a S ienkiew icza:

„N astąp iło tu parę n iep rzy jem n y ch w ydarzeń , k tó re zostały przez sam ą „S o lidarność" w yk o rzy stan e w en u n c jac jach publicznych . B y ła sp raw a S ienkiew icza z k opa ln i „B oryn ia”, k tó rego w ym anew row ano , a k tó rego m l żal, bo z tą k o pa ln ią by łem dość b lisko zw iązany i o rien tow ałem się co m ogło uksz ta łtow ać S ienkiew icza jak o dzia łacza „S o lidarności” . K opaln ia now a, załoga z ca łe j Polsk i, d ob ra k a d ra k ierow nicza . Co go ukształtow ało? O grom ne zam iłow anie do ładu . I je ś li ta k opa ln ia , ja k i inne, by ła potem obiek tem m an ip u lac ji re so rtu w w yn ikach p rodukcy jnych , to b y ła to n a j ­w iększa zb rodn ia . S tąd mógł się zrodzić w S ienkiew iczu sprzeciw i być może d la tego p rzy lgną ł całym sercem do now ego konstru k ty w n eg o u g ru ­pow an ia . N ic chcę przesądzać czy to odejście było w ym anipu low ane i z czy je j s trony , a le było n iepoko jące”.

T y le W ilhelm Szew czyk. D ośw iadczony działacz społeczny p rzyk łada do d ram a ty czn e j sp raw y spo łecznej Ja s trz ę b ia in fan ty ln ą m iarkę.» żalu za „m iłu jącym ła d ” S ienkiew iczem . K aże nam to przypom nieć stanow isko M iędzyzak ładow ej K om isji R obotn iczej N SZZ „S o lidarność” w Ja s trzęb iu - Z d ro ju — jedyn ie u p raw n io n e j do oceny działalności człow ieka, k tórego

n a przew odniczącego w y b ra ła , stanow isko , k tó rem u do tąd nie d an e było u jrzeć lam ów p rasy o fic ja ln e j. P rzed staw iam y trz y podstaw ow e dokum en ty p rzesądza jące ja sn o z czy je j s tro n y „w m an ipu low ano” S ienkiew icza, n ie ­konieczn ie na początku jego działalności w „So lidarności".

ODPOWIEDZ CZŁONKÓW MKR JASTRZĘBIE z 2.II.1981 NA LIST OTWARTY BYŁEGO PRZEWODNICZĄCEGO MKR

JAROSŁAWA SIENKIEWICZA

J a ro s ła w S ienkiew icz ogłosił 28 s tyczn ia 1981 roku na łam ach „T ry­bu n y R obotn iczej", „D ziennika Z a­chodniego” i „W ieczoru” L ist o tw a r­ty do w szystk ich członków N SZZ „So lidarność”. L ist ten opub likow a­ło w ie le po lskich dzienn ików oraz rad io i tv . K o rzy sta jąc z p ra w a do odpow iedzi n a ty m sam ym m iejscu , p rzed s taw iam y odpow iedź członków M KR Ja s trz ę b ie Z d ró j n a lis t byłego p rzew odniczącego M KR.

R ezygnując z fu n k c ji p rzew o d n i­czącego M K R Ja s trzęb ie Ja ro s ław S ienkiew icz ośw iadczył, że k ie ru je się dob rem naszego Z w iązku i po ­trzeb ą jego jedności. J a k o uzasad ­n ien ie podał, że w obecnej sy tu ac ji M K R podobno ta k da lek o odszedł od rep rezen to w an ia in te re só w za­łóg, że p rze s ta ł być rzekom o ich uczciw ą rep rezen tac ją . N ie zapom i­n a jm y jednak , że w szystko co się działo w M KR, działo się p rzecież w czasie k iedy J . S ienk iew icz był p rzew odniczącym . W każdym raz ie w ów czas, k iedy p e łn ił tę odpow ie­d z ia ln ą fu n k c ję bardzo u tru d n io n e było m ów ienie i d z ia łan ie tak , by w ychodziło to- na dob ro całego zw iązku i jego jedności.

P rzede w szystk im n ie pod jęto w tedy n ie s te ty żadnych , n aw et w stępnych p ró b zm ierza jących do u tw orzen ia silnego reg ionu śląsko - zagłębiow skiego. W ręcz przeciw nie, m ożna n aw et m ów ić o sztucznie w y­tw a rzan y m s tan ie w rogości nie ty l­ko m iędzy poszczególnym i M K Z- tam i a M K R -em Ja s trzęb ie , lecz tak że m iędzy M KR, a re sz tą naszego Z w iązku.

K to za te n s tan , u trzy m u jący się od d aw n a ze szkodą d la „S o lidar­ności” p rzede w szystk im odpow ia­da, jak w łaśn ie n ie nasz by ły p rz e ­w odniczący. T e i podobne d z ia łan ia b y ły pon iekąd sku tecznym i, n ie s te ­ty , m etodam i dz ia łan ia i sk łócan ia „Solidarności", m etody co p ra w d a dob rze znane j z p rzeszłości, k tó ra n ie m oże być przez n as d łuże j to ­le ro w an a , w ty m p rzed e w szystk im rozm aite p ró b y sk łócan ia załóg, b ra n ż 1 d z ie len ia członków Z w iąż , ku . O becnie jeszcze n iek tó rzy dz ia ­łacze, w zo ru jący się na m etodach J . S ienk iew icza p ró b u ją sk łócać górn ików z re sz tą k ra ju , su g e ru jąc im n a w e t o d erw an ie się od „Soli­d a rn o śc i”. T ych i podobnych s ta le n a ra s ta ją c y c h zarzu tów , d o c ie ra ją ­cych do nas z zak ładów p racy , p u ­b liczn ie w y p ow iadanych na okreso ­w ych zeb ran iach było w iele, a le p rzew ażn ie — zam iast pow ażnej dy ­sk u s ji i w y jaśn ień — by ły p rzew od­n iczący S ienk iew icz zbyw ał te za­rz u ty i nas g roźbą rezygnacji.

C h a ra k te r i tre ść naszych p o s tu ­la tów , zarzu tów i w n iosków św iad ­czyły o tym , że chodziło nam o sp ra ­w y podstaw ow e d la naszego Z w iąz­ku , w b rew tem u , co fa łszyw ie tw ie r­dz ił J . S ienk iew icz, p ró b u jąc p rzed ­

s taw ić za rzu ty jak o rozgryw ki p e r ­sonalne. C hodziło n am i chodzi je ­dy n ie o u sp raw n ien ie p racy Z w iąz­k u i M KR. C hodziło nam także tym sam ym o podn iesien ie n ad w ątlo n e ­go a u to ry te tu naszego byłego p rze ­w odniczącego, a p rzez to i M KR. P an ie b y ły przew odn iczący — k ie ­ru ją c się h asłem : «„Solidarność” dziś — sukces ju tro* należało daw no te ­m u w łączyć się w raz z nam i do sa ­m odzielnego i n iezależnego d z ia ła ­n ia , ko rzy s ta jąc p rzy ty m z pom o­cy w szystk ich ludzi d o b re j w oli, sił i ug rupow ań , k tó re n ap raw d ę dzia­ła ją d la d o b ra „S o lidarności”, a w ięc tak że Polski.

D latego też k o rzysta liśm y jak o n ieza leżne i sam orządne organ izacje z pom ocy do radców dzia ła jących z po ręk i K ościoła, choć z b iegiem cza­su spo tyka ło się to z n a ra s ta jący m oporem J . S ienk iew icza. N ie raz n a fo ru m M K R nasze p o stu la ty i w nio­ski służące u sp raw n ien iu p racy M K R od p ie ra ł ab su rd a ln y m zarzu ­tem : „Ś m ierdzi m i to K ościołem ”.

D la J . S ienk iew icza pom oc K oś­cioła i środow isk w yznaniow ych z n im zw iązanych s taw a ła się w ido­cznie coraz b a rd z ie j zbędna i n ie ­w ygodna, bow iem nie odpow iadała zapew ne jego w iz ji działalności „So­lid a rn o śc i”.

N ik t z członków M K R n ie za rzu ­ca J . S ienkiew iczow i, an i naszym p a rty jn y m kolegom członkostw a PZ PR . J . S ienkiew iczow i n igdy n ie zarzucaliśm y „służalstw a w obec p a r ­t i i ”, a le zarzucam y św iadczenie u s­ług ew id en tn y m w rogom naszego Z w iązku i p raw dziw ej odnow y ca łe ­go k ra ju , w ty m i w p a rtii . J e s t na to w iele dow odów , k tó re m ożem y udostępn ić każdem u.

U w ażam y, że w Polsce n iezbędnie p o trzebny je s t p a r tn e rsk i s to sunek o dnaw ia jące j się w ładzy państw o­w ej, p a r t ii oraz N iezależnego Sam o­rządnego Z w iązku „So lidarność”.

L udzi, k tó rzy n ie zgadzali się z J. S ienk iew iczem i k ry ty k o w ali je ­go sam ow ładne postępow anie, o sk a r­żał on także o k o n ta k ty z K O R -em , choć sam n ie om ieszkał do K O R -u

w ysłać sw ej cm isariu szk i w m om en­cie, k iedy czu ł się ju ż ca łk iem skom prom itow any w „S o lidarności” i poza n ią .

M ożem y zapew nić naszych człon­ków , p o w ta rza jąc słow a L echa W a­łęsy, że „S o lidarność” n ie pozw oli sobą k ierow ać n ikom u, zaś dob rych ra d od nikogo n ie odrzuci. T akże w ięc M K R bez J . S ienkiew icza n ie pozw oli n ikom u spoza „S o lidarnoś­c i” opanow ać nasze j o rgan izacji an i polityczn ie , an i o rgan izacy jn ie .

D alsze stw ierd zen ia J . S ienk iew i­cza zaw arte w liście także są n ie ­p raw d ą . P rzy k ład em m oże być choć­by sp raw a rzekom ej rezygnacji z p racy w M K R k ilk u n a s tu członków p a rtii , k ied y w rzeczyw istości odw o­

łan e zostały przez W alne Z eb ran ia Z akładow ych D elegatów „S o lidar­ności” cz te ry osoby, w ty m trzy p rzynależące do PZPR.

Podobn ie n iep raw dziw y je s t za­rz u t w ysuw any w obec p. H. W uttke , jakoby n a jego w niosek pod ję to d e ­cyzję o odsunięciu J . S ienk iew icza z M K R -u w czasie spo tkan ia z d e ­legatam i M KZ K atow ice. H. W u ttke w ogóle w sp o tk an iu ty m n ie ucze­stniczył.

W szystk ie inne sp o tk an ia i roz­m ow y z p rzedstaw ic ie lam i innych M K Z -tów zm ierzające do u tw o rze­n ia R egionu Ś ląsko-Z agięb iow skie- go „S o lidarności”, co ta k o stro zw alczał J . S ienkiew icz, p o d ję te zo­sta ły na m ocy uchw ały delega tów załóg zrzeszonych w M K R 10 stycz­n ia 1981 roku , o czym in fo rm ow ała n aw et lo ka lna p ra sa i te lew izja .

P rzy s tęp u jąc do tw orzen ia R egio­nu „S o lidarności” i tym czasow ego do w yborów Z arządu , w brew tw ie r­dzeniom J . S ienk iew icza, n ie doko­n u jem y w ięc w cale „w yborów p rzed w y b o ram i” an i ty m b a rd z ie j n ie p row adz im y rozgryw ek p e rso n a l­nych, lecz dzia łam y jedyn ie d la do­b ra Z w iązku, zw iązkow ców i Po lsk i, w im ię jedności w szystk ich ludzi d o b re j woli.

List otwarty członków PZPB z MKR Jastrzębie

do członków NSZZ „Solidarność” z 2.II.1981

N aw iązu jąc do lis tu o tw arteg o kol. J . S ienk iew icza do członków N SZZ „S o lidarność” opub likow anego przez „T ry b u n ę R obotniczą” w n r. 21 z 28. I. 1981 r. uw ażam y, t e działalność spo łeczna n ie polega na częstym za­b ie ra n iu pub liczn ie g łosu, lecz n a p racy w łożonej n a rzecz tego spo­łeczeństw a, a w naszej p racy zw iąz­kow ej — to o rg an izac ja w ew n ę trzn a M K R -u i jedność Z w iązku „S o lidar­ność” w naszym R egionie. N ieste ty pod tym w zględem kol. J . S ien k ie ­w icz n iew iele pozostaw ił po sobie, jeże li m ożna m ów ić o tym , że coś dobrego zostaw ił.

C hcem y żeby czy te ln icy „ T ry b u ­n y ” w iedzie li, że p iszący te n lis t są członkam i P Z P R o s tażu członkow ­sk im od dw óch do p ię tn a s tu la t i n ie s tw ierdz iliśm y , aby w s to su n k u do nas ja k o członków M K R Ja s trz ę b ie były czynione jak ie ś p rzec iw dzia ła ­n ia bądź za rzu ty zw iązane z p rzy ­należnością p a r ty jn ą . To w szystko zależy od tego k to kom u służy, czy k to ś w szedł w ja k ie ś uk łady , czy nie. U w ażam y, że jeże li człow iek uczciw ie służy ludziom oszukanym 1 sk rzyw dzonym , to n ie pow inno m ieć żadnego znaczenia do jak ie j o rgan izac ji należy. W ażne je s t aby dobrze i uczciw ie służy ł zgodnie z duchem odnow y ja k i p ow sta ł w n a ­szym k ra ju po w ie lk ich s tra jk a c h sierpn iow o-w rześn iow ych . K ażdy uczciw y P o lak pow in ien dołożyć w szelkich s ta ra ń , ab y ten duch od­now y niesiony p rzez w iększość członków P Z P R oraz Z w iązek Z aw o­dow y „Solidarność” i in n e zw iązki um acn ia ł się i p row adził do jed n o ś­ci narodow ej.

B ardzo ła tw o je s t zarzucić kom uś n iew łaśc iw e postępow an ie lu b s ta ­w iać pod znak iem zap y tan ia jego w arto ść i poziom m o ra ln y , a le za­n im to się uczyni, to n a leży spo jrzeć uczciw ie na sieb ie : ja k p racu ję? Po co p racu ję? J a k p o stępu ję? Jeże li n a te p y tan ia każdy uczciw ie odpo­w ie, to znajdzie sw oje m ie jsce ja k o działacz zw iązkow y, bądź ja k o p ra ­cow nik w sw ym zak ładzie , n a sw o­im s tanow isku pracy . N ie w iem y k to za rzuca ł kol. S ienkiew iczow i p rzy ­należność p a r ty jn ą i k to żądał p u ­b liczn ie w yznan ia „niew ybaczalnego b łęd u ” — na pew no n ie uczynili te ­go działacze zw iązkow i z M K R -u. A le jeże li k toś na posiedzeniu P re ­zydium M K R -u używ a zw ro tu „śm ierdz i m i to K ościołem ” i o s ten ­ta c y jn ie opuszcza posiedzenie P re -

(C1ĄG D A L S Z Y N A S T R . 8)

T ygodn ik „SO LID A RN O ŚĆ JA S T R Z Ę B IE ” w y d aje Z arząd R egionu Ś ląska i Z a­g łęb ia N SZZ „S o lidarność”. R edagu je zespół. R ed ak to r naczelny : Je rz y S k w ara . A d res red ak c ji: 40-025 K atow ice , u l. S z a fra n k a 2. T elefon : 512071. T elexy: 0312765, 0315788, 0315789. D ru k P raso w e Z ak łady G ra ficzn e RSW „P rasa -K siążk a-R u ch ” K atow ice, u l. L ieb k n ech ta 22. N r zam . 1392-12/81. 1-14

Page 7: NASZE NADZIEJE - sbc.org.pl · Słowo „Jastrzębie" wdarło się do świadomości narodowej nagle. Przed Sierpniem '80 nic każdy słyszał o największym z najmłodszych, 120-tysięcznym

Chłodnawiosna

Życie codzienne toczy się len iw ie ja k ściek, zw any R aw a. A le je s t w iosna i odnow a. W polnym słońcu m iasto ukazało się bez p ierw szom a­jo w e j# la k ie ru na fasadach . J e s t b ru d n e i zan iedbane. Lecą tynk i, ka tow ick ie b ru k i ro zsy p u ją się pod stopam i w p roch (k iedyś, w la ta ch dw udziestych , gdy odnow iono m ia ­sto, m iały służyć na la t 40) W yła­m an e b ram y , ohydno podw órka. W ysłużyły się nam te k ap ita lis ty cz ­ne b ru k i i kam ienice, a tu już upo­d a b n ia ją się do nich w szybkim tem pie osied la z p ły ty , n ie bacząc na sw ój m łody w iek. N ajgorsze są w ystaw y sk lepów ; bez to w aró w m a ­ją -m to f ira n k i z sadzy. A le k to w tak ich czasach zap rzą ta łb y so­bie głow ę sp rzątan iem ...

W pew nej m leczarn i p rzy ul. S ło­w ackiego, k tó ra z d a lek a za la tu je zapachem b ru d n e j k row y. Wasz re ­p o rte r dow iedzia ł się, że m leko — na k tó re czekają od k ilku dn i m ie­szkańcy — jest. a le nie m a kom u go roznosić. R epo rter po p a trzy ł na lepką podłogę, na znudzona ek sp e ­d ien tk ę za p u stą ladą . N ie py ta ł d a le j. lxi sp raw ie te j nie sp ro sta ły najtęższe głow y w m ieście i k ra ju .

T a niem ożność na każdym kroku para liżu je . L udzie p rzyzw yczaili się d# n ieudolności i ślam azarności. Nie w ierzą już. że m ożna w y m a­gać. * ty m b a rd z ie j sam em u coś zm ienić. P rzy w y k li m ilczeć, bo nie py tano ich o zdanie . A le też o d ­uczyli się m yślen ia . P opu larny slo- ga* głosił n ie tak daw no, że w osta tecznym ro z rach u n k u decydu ją ludzie. Było to k łam stw o , bo nie decydow ali w system ie odgórnych decyzji. T e raz d ecy d u ją — o rze- eeao* n ap raw d ę w ielkich. A le w m ałych , codziennych sp raw ach są po daw nem u bezradn i. Z ak ład a ją kom itety budow y pom ników , odsła- itia tą tab lice , lecz n a d a l siu sia ją po b ram ach z p rzyczyn n iezależ­nych. D ysku tu ją , rozliczają , kłócą się .. J e s t ch łodna w iosna, życie p ły - *%« leniw ie. (x)

Z a n im ostatecznie zd ecyd o w a łe m się na c zer s tw y d z ien n ikarsk i ch leb , przez k i lka lo t b y łe m a sy s te n te m w Z akładz ie Prawa K arnego na W ydz ia le Prawa i A dm in is tra c j i U n iw ersy te tu Śląskiego. Myślę, że Jakt ten daje mi leg i tym ac ję do w trącenia swoich trzech groszy w przedmiocie tzw . trzeciego wyjścia. W czy m rzecz'!

Oto podczas sp o tk an ia z załogą m i e ­leck ie j W S K (po IX P lenum KC PZPR) K azim ierz H arcikow ski ind ag ow a ny o to, k ie d y w reszcie zostaną rozliczeni od- pow iedzialn i za obecny stan Polski, o d ­powiedział:

— W Iranie odchodzącym p o l i ty k o m ucina się głowę. W Angli i podaje rękę no pożegnanie. Nie m o że m y zastosować ani tego. ani tego. M u s im y znaleźć — a nie jest to ła tw e — jakieś t r z e c i e w y j ś c i e. (podkr. AM i.

Od pam ię tnego S ierpnia’SO o b se r w u ­ję poczynania w ład z zm ierza jące do znalezienia owego trzeciego wyjścia. I być m oże dlatego, że w y jśc ie to jest g łęboko za m a sk o w a n e i t rudno doń tra ­fić, a m o że z uw ag i na brak odpo w ied ­n iego klucza , lak Czy tak — ja k na ra ­zie — nic z tych p oszu k iw a ń nie w y ­chodzi. Oczywiście , loiem, co usłyszę od m oich ew en tu a ln yc h po lem is tów . Że przecież Maciej Szczepański, że P a tyk , że H ańbow sk i. że Urbaniak i Tyrańsk i. Zgoda, ale przecież tych z b ru d n y m i rękam i jes t znacznie, znacznie więcej. Co z n im i? Metoda rzucania Pa tyka na stos zam iast g rubych ko narów — to chyba n ie jest żadne wyjście, także to poszuk iw ane , trzecie.

N a jparadoksa ln ie jsze jest to, ze d o ­m agający się rozliczenia m agnateri i z epoki b u d o w y drugie j Polski, t r a k to w a ­ni są ja k — pardon za s łowo — e le m e n ­ty, i to jeszcze z p rzy m io tn ik iem a n ty -1 socjalistyczne. Coraz rzadzie j to ivy - chodzi, w obec tego jako e ty k ie tę za ­

Trzecie wyjściestępczą s tosu je się inne a rgu m en ty , chociaż te j sa m e j prow en ienc j i . K a ta ­log ty c h ch icy tó w jes t obszerny . Oto próbki . „Nie m o ż e m y pochopnie w y d a­w ać w y r o k ó w ”. C zyli móicią inaczej — nie byl G lazur tak i zły, ty lk o ty n k i o d ­padały. A lbo z inn e j beczki . „Nie m o ż e ­m y nikogo oskarżać, nic. m a jac 10 r ę k u dowodóio ich ruiny”. N iby s łu szny po­stulat , ja k na jbardzie j . A że dow odów , ow szem , brak, bo dochodzenia albo się jeszcze u> ogóle nie ruszczęlo, albo toczy się ono w y ją tk o w o ś lamazarnie — to ju ż zupełnie inna kw est ia . J a k b y co, to jes t jeszcze na podorędziu zagrożona racja s tanu (Boże, ja k ie to ka u czu ko w e pojęcie) i „chęć w ia d o m ych sił s k o m ­p rom itow an ia działaczy p a r ty jn yc h , ergo — i sam e j partii”. To szczególnie nielogiczny sposób m yślen ia , bo prze ­cież partia m oże ty lk o w te d y o d zy ­skać au tory te t , jeżeli pośle do diabła tych w szys tk ich , k tó r zy leg i tym ac ję pa r ty jną tra k to w a li jako u po w ażn ien ie do nadużyć . No, ale okazu je się, że logi­ka wciąż jes t tow a rem d e f ic y to w y m . Szkoda .

N ajbardz ie j rozbra ja jącym n u m e re m w katalogu p rzyczyn , k tóre rzeko m o un iem ożl iw ia ją znalezienie trzeciego wyjśc ia jes t teza o ty m , że rozliczenie k ró tko w ło sych to spraw a w yłączn ie p o ­li tyczna. nie podlegająca ju r y s d y k c j i sądow nictw a. C zyli - ja k widać — p o ­wraca się do czasów „ n z ia d k a ”, k ied y to odpowiadało się w y łączn ie przed B o ­giem i Historia.

Proponuję, ż e b y ś m y jed n a k nie m ie ­szali do te j spraicy Boga ; raczej sądy powszechne. I n ic mieszali d ecyz j i o charak terze stricte p o l i ty c z n y m z przedsięw zięc iam i by łych w ład có w Pol­

ski, k tó rych charak ter w w ie lu w y p a d ­kach bardzo tra fn ie i s k ru p u la tn ie od ­da je KODF.KS K A R N Y . To w łaśn ie jes t — w m o im przekon an iu — owo p o szu ­k iw a ne , trzecie w yjśc ie . R ozdzia łów w ko dek s ie jest k ilkadziesią t , a r ty k u łó w aż 2S8, i k a żd y zna jdzie ta m to, na co zas łużył . Napraw dę. Jes t na p rzyk ład w rozdziale X I X z a ty tu ło w a n y m „P rze­s tęps tw a p rzec iw ko p o d s ta w o w y m in ­teresom p o l i ty c zn ym i gospodarczym P R L ” tak i a r ty k u l i k oznaczony n u m e ­re m 134. Przez U lat obow iązyw ania obecnego kodeksu karnego nie by ł ani razu s tosow any Dlaczego? A n o n ik t nie w iedzia ł co to tak iego „poważne za k łó ­cenia w fu n k c jo n o w a n iu gospodarki n a ­ro do w e j”. T eraz w y s ta r c zy pójść do sk lepu , a by n ic m ieć żad nych w ą tp l i ­wości. A rozdział X X I X — „ P rzes tęp ­s tw a p rzec iw ko m ie n iu ”; K łop o ty b o ­gactw a 19!) — „Kto zagarnia m ien ie społeczne”; art. 200 — K to (...) w z w ią z ­k u z z a jm o w a n y m s ta n o w isk ie m lub pełnioną fu n k c ją zagarnia to m ien ie ” (to. to znaczy społeczne); art. 201 — ' „Kto zagarnia m ien ie społeczne znacz­n e j w artości” Ud. R ów nie poręczny jest rozdział X X X m ó w ią cy o przestępczości gospodarczej. Tę w y lic za n kę m ó g łb y m ciągnąć jeszcze długo, m y ś lę jednak , że C zy te ln icy ju ż nie m a ją w ątp l iw ośc i, ja k p o w in no w yglądać ow o polskie, trzecie w yjście w s to su n ku do tych w szys tk ic h B Y Ł Y C H , k tó ry ch działania b y ły naru szen iem k o d ek su karnego.

Czas na jw yżs zy , aby w ątp l iw ośc i nie m ie li ci, k tó ry ch obow iązk iem je s t z d e ­cydo w an ie o w cie len iu w życie owego trzeciego wyjścia.

A N D RZEJ M A ŁA C H O W SK I

u , /Ryw. A n d rze j O e c z o t

Sprawa Jarosława Sienkiewicza(D OKOŃCZKN1K Z S S T R . 7)

Z w iązek je s t p rzecież św ia topo ­g lą d o w i o tw a rty , ludzie o innym św iatopog lądzie n ie m ogą być p o n i­żani lu li w ręcz w yśm iew an i. M ów iąc o K ościele w Polsce, to p ro p o n u je ­my zapoznanie się z h is to rią P o lsk i w całości, a n ie z je j w ybranym i frag m en tam i. W liście sw ym kol. S ienk iew icz podaje : o sta tn ie d z ia ła ­niu doprow adziły do w y elim inow a­n ia k ilk u n astu osób — dziw ne, że w y łączn ie członków P Z P R -u z M K R -u. N ależy m ów ić ja sn o i p ra w ­dę — to zak ład p racy KW K „M ani- feist l ip c o w y ” decyzją W alnego Z grom adzenia D elegatów odw ołał ze sk ładu M K R -u nie k ilkanaście , lecz 4 osoby i nic w szyscy z tych są członkam i PZPR.

W te j kw estii na jednym z posie­dzeń P rezy d iu m M K R -u w yraźn ie pow iedzie liśm y, że członkow ie M KR m ogą być odw oływ ani w y łączn ie przez m acierzysty zak ład p racy .

W yjaśn iam y, że u chw ałą Z K R -ów z 10 1 1981 MKR w Ja s trz ę b iu zo­stał zobow iązany do podjęcia dz ia­łań zm ierzających do połączen ia M KR w Ja s trzęb iu i M KZ K ato w i­ce. Do lego celu U chw ałą P rezyd ium MKR został pow ołany pięcioosobo­wy Zespól, k tó ry z ram ien ia M KR prow adził rozm ow y z M KZ K ato w i­ce i każda ze stron p rzed staw iła w te j sp raw ie sw oją propozycję. N ie­p raw dą jest. że ów pięcioosobow y Zespół l M KR Ja s trzęb ie pod w p ły ­w em „doradcy” kol. H. W uttke , pod­ją ł decyzję o odsunięciu kol. S ien ­kiew icza jak o osoby skom prom ito ­w anej.

Rzecz p rzed s taw ia ła się zupełn ie in a ­czej — Zespól z M K R Ja s trz ę b ie z a ­proponow ał połączenie się bez w sk azy ­w an ia przew odniczących , a zatem nie ty lk o kol. S ienk iew icza, i w sw ej p ro ­pozycji nie użył słów : „osób sk o m p ro ­m itow anych", co po tw ierdza n o ta tk a ze sp o tk an ia p rzedstaw ic ie li M KR i MKZ. D odajem y, że koncepcja ta zo­sta ła ap robow ana p rzez P rezyd ium M K R, k tó rą kol. S ienk iew icz zna, o raz w te j sp raw ie n ie zasięgano rady kol. H. W uttke. Kol. H. W uttke by ł jedyn ie doradcą Zespołu w sp raw ie p rz e re d a ­gow ania p ro je k tu U chw ały dotyczącej

u tw orzen ia jednego Z arządu R eg ional­nego Z w iązku w naszym w ojew ódz­tw ie . T reść p ro je k tu te j uchw ały ró w ­n ież akcep tow ało P rezyd ium M K R -u.

D ziw i nas ty lko fa k t szybkiego ro z ­p rzes trzen ien ia lis tu o tw arteg o kol. J . S ienk iew icza k ied y w k ra ju pan o w a­ło nap ięc ie , a Z w iązek w alczy ł o do ­stęp do środków m asow ego przekazu .

S w o ją d rogą , należa łoby zap y ta ć : K o ­m u lub czem u to m iało służyć?

P o dp isa li: 1. M. Kosiński — członekp a r tii ponad 16 la t, 2. G. S taw sk i — a la ta , 3. J . L eszczyńsk i — 3 la ta ,. 4 . Z. Bo­gacz — 16 lat. 5. Z. H ygier — 10 la t, 6. M. P io tro w sk i - 6 la t, 7. K. Hąc/.yńkki — 6 lat, *. A. S iem aszk icw iez - 16 la t, 9. B .S zw cdi - 10 la t, 19. B. B o ry s-P ie s trzy ń sk a — k a n ­

d y d a t. 11. St. B a jd a 12. A. W inczew ukl — 1# la t, 13. A. M row ieć — 6 lat.

Oświadczenie MKR — KZ NSZZ „Solidarność” Jastrzębie-Zdrój /. 7 II 1981 w sprawie nieopublikowania przez prasę oficjalną doku­mentów MKll Jastrzębie odpowiadających na list otwarty J. Sien­kiewicza.28 styczn ia 1981 r. ..T rybuna R obot­

nicza”, „D ziennik Z achodn i” i „W ie­czór" — dziennik i u k azu jące się w K a ­tow icach, ogłosiły lis t o tw a rty Ja ro s ła ­w a S ienkiew icza, byłego p rzew odniczą­cego naszego M K R -u do członków N S Z Z „ S o lid a rn o ść " , d a to w a n y 20.1, 1981 r.

Tego sam ego dn ia w szystk ie gazety po lsk ie zam ieściły obszerne streszcze­n ie tego lis tu o tw artego . O głosiły go rów nież rad io i te lew izja . W krótce o p u ­b likow ano je w czasopism ach w ielu k ra jó w socjalistycznych.

L ist ten n ie został p rzed o p u b lik o w a­niem w p ras ie p rzedstaw iony M K R - owi Ja s trzęb ie , k tó rego p rzew odn iczą­cym był Ja ro s ła w S ienkiew icz. W zw iązku z tym lis tem o tw a rty m ze s tro n y M KR Ja s trz ę b ie w ydano dw a dokum en ty : 1) L ist o tw a rty członków P Z PR z M K R Ja s trz ę b ie do członków N SZZ „S o lidarność” o raz 2) O dpow iedź

czonków M KR Ja s trzęb ie na lis t by łe­go przew odniczącego Ja ro s ław a S ien ­kiew icza. O bydw a dokum ep ly d a to w a­ne są 2 lu tego 1981 r.

O św iadczenia te złożyliśm y 3 lu tego 1981 roku do d ru k u w red ak c jach tych gazet, k tó re opub likow ały pełny tek s t lis tu o tw arteg o J. S ienkiew icza. Do d n ia dzisiejszego ośw iadczenia te nie zostały ogłoszone d ruk iem .

J e s t to sprzeczne z dobrym i obycza­jam i, k tó re w y m ag ają , aby w te j sam ej gazecie i w ty m sam ym m iejscu gazety zam ieścić odpow iedź ad resa tó w lis tu o tw artego .

Lecz sp raw a p rzek racza prob lem do­b rych obyczajów , bow iem lis t J . S ien ­kiew icza je s t p róbą p rzed staw ien ia M K R Ja s trz ę b ie i osób z n ią ściśle w sp ó łp racu jących w n iep raw dziw ym św ietle , co w y kazu jem y w w ym ien io ­nych w yżej do k u m en tach MKR. N ieo- pu b likow an ie naszych odpow iedzi je s t

zatem w spó łdzia łan iem środków m aso­w ego p rzek azu w p róbach d y sk red y to ­w an ia „S o lidarności”. J e s t to ty lko kon_ ty n u ac ja poprzedn ich p ra k ty k . W ybie­ra n ie do d ru k u ty lko n iek tó ry ch in fo r­m acji o M K R Ja s trzęb ie (dotyczących ty lk o k o m u n ik a tó w o te rm in ach zebrań M K R z Z K R -am i) n iezam ieszczan ie m a ­te r ia łó w złożonych p rzez MKR lu b ich prze inaczan ie było pop rzedn ią p ra k ty ­k ą dzienników , w ydaw anych w K a to ­w icach , pow ta rzan ą po tem , być może nieśw iadom ie, p rzez p ra sę k ra jo w ą i za ­gran iczną .

N ieopub likow an ie dw óch dokum en­tów M iędzyzakładow ej K om isji R obot­niczej N SZZ „S o lidarność” w J a s trz ę ­b iu -Z d ro ju , sk u p ia jące j m iliony człon­ków , p rzy jednoczesnym pu b lik o w an iu lis tu jed n e j osoby — Ja ro s ław a S ien ­kiew icza, k tó ry ju ż w tedy re p re z e n to ­w a ł siebie, je s t dow odem , że p fic ja lna p ra sa w o jew ództw a ka tow ick iego doko ­n u je nad a l — ja k to było w okresie sp rzed s ie rp n ia 1980 roku — m an ip u ­lo w an ia in fo rm ac ją . Je s t to n ie ty lko n iezgodne z dobrym i obyczajam i, nie ty lk o sprzeczne z w olą spo łeczeństw a, m an ifesto w an ą przynależnością do N SZZ „S o lidarność”, lecz je s t także sprzeczne z podp isanym i przez Rząd porozum ien iam i z G dańska , Szczecina i Ja s trz ę b ia o raz z u s ta len iam i m iędzy P rem ie re m R ządu, a K ra jo w ą K om isją Porozum iew aw czą „S o lidarności” z 31 styczn ia 1981.

W zyw am y K ra jo w ą K om isję P o rozu ­m iew aw czą „S olidarność" do w yegzek­w ow an ia od w ładz państw ow ych op u ­b likow an ia dw óch dokum entów M KR Ja s trz ę b ie w p ra s ie k a tow ick ie j w p e ł­nym tekśc ie i w streszczen iu w p rasie k ra jo w e j.

D okum enty te m ożem y opublikow ać w e w łasnym tygodn iku dopiero teraz, po trzech m iesiącach. Czy to nie je s t n ie ­poko jące? (Ited.ł