Nasze Nadodrze 2014

8
W grudniu 2010 roku odbyło się spotkanie mieszkanek i mieszkańców osiedla Nadodrze. Obecni na spotkaniu, zarówno ludzie starsi jak i młodsi, zdecydowa- li, że powinni połączyć siły w walce o poprawę swojego bytu i założyć organizację bro- niącą praw lokatorów. Od tego czasu Akcja Lokatorska rozwiązuje problemy poszcze- gólnych mieszkańców, a także całych kamienic, analizuje przemiany okolicy wdrażane przez miasto, inne organizacje czy prywatnych przedsiębiorców, umożliwia dostęp do informacji nt. zmian w ustawach dotyczących lokatorów. Przez te trzy lata zajęliśmy się badaniem wpływu rewitalizacji na Nadodrzu, spra- wami prywatnych kamienic, oraz remontów dokonywanych (lub nie) przez miasto. Prowadziliśmy kampanię „Czyste Klatki” w sprawie poprawy jakości sprzątania ka- mienic, pomogliśmy napisać dziesiątki pism do urzędów, pomagamy osobom w za- dłużonych lokalach w walce o swoje prawa. Jeżeli Tobie także zależy na wspólnej walce o godne warunki mieszkaniowe, to za- praszamy na spotkanie otwarte Akcji Lokatorskiej. Pojedynczo niewiele można zdziałać, ale organizując się jesteśmy w stanie udowodnić, że trzeba się liczyć ze zdaniem każdego lokatora i lokatorki! 1 Gazetka społeczności lokalnej nr 1/2014 Kontakt: [email protected] tel. 697 166 212 Spotkanie odbędzie się 10 maja o godz. 15.00 w Klubie Pod Kolumnami. Na spotkanie zapraszamy wszystkich mieszkańców osiedla Nadodrze. P rzy okazji wydawania kolejnego numeru gazetki Nasze Nadodrze postanowiliśmy przyjrzeć się moż- liwościom nabywania bądź wynajmowania mieszkań, na jakie mogą liczyć mieszkańcy i mieszkanki Wro- cławia. Niestety wnioski są przygnębiające. Mimo, że zgodnie z przyjętym budżetem na rok 2014, mia- sto planuje przeznaczyć więcej środków pieniężnych na mieszkalnictwo, nic nie wskazuje na to, że sytu- acja osób niezamożnych, pozostających bez lokalu mieszkalnego, poprawi się. Od wielu lat plany mia- sta względem mieszkań komunalnych pozostają bez zmian: w strategicznych dokumentach podkreśla się, że zasób ten stanowi przeżytek dlatego też wrocław- skie władze będą dążyć do likwidacji mieszkań ko- munalnych poprzez sprzedaż mieszkań najemcom, ogłaszając otwarte przetargi (w przypadku, gdy na- jemca ostatniego gminnego mieszkania w budynku wspólnotowym nie będzie chciał go wykupić, miasto ma prawo ogłosić przetarg, a najemcy zaproponować Jeśli nie mieszkanie komunalne, to co?

description

Gazetka mieszkańców dzielnicy Nadodrze we Wrocławiu poruszająca problemy lokatorskie i społeczne.

Transcript of Nasze Nadodrze 2014

Page 1: Nasze Nadodrze 2014

W grudniu 2010 roku odbyło się spotkanie mieszkanek i mieszkańców osiedla Nadodrze. Obecni na spotkaniu, zarówno ludzie starsi jak i młodsi, zdecydowa-

li, że powinni połączyć siły w walce o poprawę swojego bytu i założyć organizację bro-niącą praw lokatorów. Od tego czasu Akcja Lokatorska rozwiązuje problemy poszcze-gólnych mieszkańców, a także całych kamienic, analizuje przemiany okolicy wdrażane przez miasto, inne organizacje czy prywatnych przedsiębiorców, umożliwia dostęp do informacji nt. zmian w ustawach dotyczących lokatorów.

Przez te trzy lata zajęliśmy się badaniem wpływu rewitalizacji na Nadodrzu, spra-wami prywatnych kamienic, oraz remontów dokonywanych (lub nie) przez miasto. Prowadziliśmy kampanię „Czyste Klatki” w sprawie poprawy jakości sprzątania ka-mienic, pomogliśmy napisać dziesiątki pism do urzędów, pomagamy osobom w za-dłużonych lokalach w walce o swoje prawa.

Jeżeli Tobie także zależy na wspólnej walce o godne warunki mieszkaniowe, to za-praszamy na spotkanie otwarte Akcji Lokatorskiej.

Pojedynczo niewiele można zdziałać, ale organizując się jesteśmy w stanie udowodnić, że trzeba się liczyć ze zdaniem każdego lokatora i lokatorki!

1

Gazetka społeczności lokalnej nr 1/2014

Kontakt: [email protected]. 697 166 212

Spotkanie odbędzie się

10 maja o godz. 15.00 w Klubie Pod Kolumnami.

Na spotkanie zapraszamy wszystkich mieszkańców

osiedla Nadodrze.

Przy okazji wydawania kolejnego numeru gazetki Nasze Nadodrze postanowiliśmy przyjrzeć się moż-

liwościom nabywania bądź wynajmowania mieszkań, na jakie mogą liczyć mieszkańcy i mieszkanki Wro-cławia. Niestety wnioski są przygnębiające. Mimo, że zgodnie z przyjętym budżetem na rok 2014, mia-sto planuje przeznaczyć więcej środków pieniężnych na mieszkalnictwo, nic nie wskazuje na to, że sytu-acja osób niezamożnych, pozostających bez lokalu mieszkalnego, poprawi się. Od wielu lat plany mia-sta względem mieszkań komunalnych pozostają bez zmian: w strategicznych dokumentach podkreśla się, że zasób ten stanowi przeżytek dlatego też wrocław-skie władze będą dążyć do likwidacji mieszkań ko-munalnych poprzez sprzedaż mieszkań najemcom, ogłaszając otwarte przetargi (w przypadku, gdy na-jemca ostatniego gminnego mieszkania w budynku wspólnotowym nie będzie chciał go wykupić, miasto ma prawo ogłosić przetarg, a najemcy zaproponować

Jeśli nie mieszkanie komunalne, to co?

Page 2: Nasze Nadodrze 2014

2

Rewitalizacja Nadodrza. Powierzchowne piękno, w tle ludzkie dramaty

W rocławskie Nadodrze zmienia się pod wpły-wem programu rewitalizacji realizowanego

przez miasto, przy finansowym wsparciu Unii Euro-pejskiej. Cieszą oko odrestaurowane fasady kamienic, nowe parki i podwórka. Okazuje się jednak, że za tym powierzchownym pięknem często kryją się ludzkie dramaty. O ile rewitalizacja kamienic wspólnotowych odbywa się pod czujnym okiem właścicieli miesz-kań, którzy partycypują w kosztach remontów i mają względny wpływ na jego przebieg, o tyle rewitalizacja kamienic miejskich często odbywa poza jakąkolwiek kontrolą. Lokatorzy są jedynie biernymi uczestnika-mi procesu a niekiedy po prostu jego ofiarami. Dru-gi przypadek doskonale obrazuje sytuacja jaka roz-grywała się w zeszłym roku w komunalnej kamienicy przy ulicy Bolesława Chrobrego 34 a. Lokatorzy zosta-li poinformowani w czerwcu ubiegłego roku, że bu-dynek zostanie poddany kapitalnemu remontowi a oni będą wykwaterowani do lokali zamiennych bez

możliwości powrotu do dotychczasowych mieszkań. Nikt ich wcześniej nie informował o planach remon-towych. Dlaczego? Bo są „tylko” najemcami? Bo nie można na nich zarobić? Bo nie są partnerami do roz-mowy z miastem? Bo nie dla nich jest rewitalizacja? Pojawiły się domysły, że miasto sprzedało kamie-nicę obcokrajowcowi i dlatego pozbywa się loka-torów. Z powodu braku jakichkolwiek informacji ze strony miasta, lokatorzy interpretowali sytuację na swój sposób. Nikt ich nie próbował wyprowa-dzić z błędu, powiedzieć co się rzeczywiście dzieje (ostatnia wersja, jaka krążyła wśród lokatorów gło-siła, że kamienica będzie przeznaczona na mieszka-nia chronione dla wychowanków domów dziecka). W kamienicy mieszkali różni ludzie, rodziny i osoby samotne, osoby mniej i bardziej życiowo zaradne. Nie sposób sprowadzić ich do krzywdzącego stereo-typu lokatora, który nie płaci czynszu, pije, awantu-ruje się albo ma pieniądze, samochód, nowe miesz-

mieszkanie zamienne) bądź przekształcając je w miesz-kania socjalne. Pomimo, że teoretycznie można zapi-sywać się do kolejki (obecnie oczekujących na miesz-kanie komunalne lub socjalne jest we Wrocławiu oko-ło 1738 osób), szanse uzyskania umowy najmu z roku na rok będą malały. Jakie alternatywy pozostają więc ludziom, którzy starają się o dach nad głową? Najbar-dziej popularną „możliwością” jest oczywiście kupno mieszkania na wolnym rynku, na kredyt. Jest to jed-nak wariant ryzykowny, a do tego nie dla każdego do-stępny. Nie każdy przecież zarabia regularnie takie kwoty, aby pozwolić sobie na zaciągnięcie kredytu na 20 czy 30 lat. Ponadto wariant ten grozi utratą lokalu mieszkalnego w przypadku zwolnienia z przynoszą-cej odpowiednie dochody pracy. Co prawda urucho-miony w tym roku program „Mieszkanie dla Młodych” miał w założeniu pomóc w zdobyciu mieszkania oso-bom wchodzącym w dorosłość poprzez dopłatę do wkładu własnego przyszłego właściciela mieszkania, niemniej podstawowy warunek polegający na zdol-ności spłacania regularnie kredytu nadal dla wielu po-zostaje barierą. Ponadto zakłada się w owym progra-mie, że od początku dana osoba będzie dysponowa-ła chociażby niewielkim ale jednak liczonym w tysią-cach złotych zasobem gotówki – czyli wkładem wła-snym. We Wrocławiu funkcjonuje również Towarzy-stwo Budownictwa Społecznego. Mieszkania, jaki-mi dysponuje ta spółka, w domyśle przeznaczone są dla osób mniej zamożnych. Jednak potencjalni na-

jemcy muszą spełnić odpowiednie wymogi finanso-we: wpłacić kaucję w wysokości trzech czynszów oraz wkład w wysokości równowartości 30% kosztów bu-dowy lokalu. Niestety bardzo licznie reprezentowa-ne w naszym społeczeństwie osoby o minimalnych dochodach i zatrudnione w oparciu o umowy śmie-ciowe nie mają szans na zdobycie również takiego lo-kalu. Stąd dla wielu ludzi jedynym, choć bardzo kosz-townym wyjściem jest wynajmowanie mieszkania na wolnym rynku i życie w poczuciu niepewności, czy aby właściciel mieszkania nie postanowi pewnego dnia wypowiedzieć umowy. Problemy, o jakich tutaj mowa, dotyczą w dużej mierze, choć nie tylko, ludzi młodych. Przy okazji warto przywołać badania, z któ-rych wynika, że aż 43% ludzi między 25 a 35 rokiem życia mieszka z rodzicami (dane ośrodka badawczego GRAPE przy Uniwersytecie Warszawskim).

Jak widać, problemy mieszkaniowe dotyczą co-raz szerszych grup obywateli: i tych, którzy mieszka-ją w kamienicach komunalnych, często od dziesią-tek lat nieremontowanych, z łazienkami na koryta-rzach, i tych, którzy urodzili się w systemie, w którym dobra wspólne uważane są za przeżytek. Niezależnie od wieku, pochodzenia, stanu zdrowia, osoby o nie-wielkiej zasobności portfela są narażone na proble-my mieszkaniowe. Jeśli więc ta świadomość może wnieść coś dobrego w nasze funkcjonowanie, niech to będzie solidarna walka o godne warunki mieszka-niowe dla wszystkich.

Problemy mieszkaniowe dotyczą coraz

szerszych grup obywateli

Gazetka społeczności lokalnej nr 1/2014

Page 3: Nasze Nadodrze 2014

3

kanie, a lokal komunalny nielegalnie podnajmu-je żerując na mieście. Poznaliśmy mieszkańców tej kamienicy. Nie wszyscy płacili regularnie czynsz, to prawda. Ale nie dlatego, że pieniądze woleli wydać na alkohol lub inne zachcianki. Są to ludzie ciężko doświadczeni życiowo, każdy z nas może kiedyś zna-leźć się w podobnej sytuacji. Ciężka choroba może spaść na nas niespodziewanie, możemy stracić pra-cę i musieć wybierać: zapłacić czynsz czy ugotować dziecku obiad. Z takimi historiami spotkaliśmy się rozmawiając z mieszkańcami, do których miasto ni-gdy nie pofatygowało się na rozmowę.

Zarząd Zasobu Komunalnego rozpoczął chaotycz-ny, nieprzemyślany „proces” wykwaterowań loka-torów podczas gdy gruntowny remont kamieni-cy był na zaawansowanym etapie. Miasto propono-wało niektórym lokatorom lokale zamienne o stan-dardzie niższym niż dotychczasowe, co trudno sobie wyobrazić patrząc na mieszkania bez toalet, z ciem-nymi kuchniami. Niektórzy odmawiali ich przyję-cia, miasto straszyło wtedy sądem, eksmisjami itd. A przecież ludzie starali się najmowane mieszkania urządzić tak by dało się w nich mieszkać – na wła-sny koszt malowali, remontowali, wymieniali okna, instalowali łazienki. Gdyby nie te, prowizoryczne wprawdzie, działania remontowe większość nad-odrzańskich kamienic już dawno popadłaby w ru-inę, bo miasto zaczęło się nimi interesować dopie-ro niedawno i nie byłoby czego dzisiaj rewitalizować. Z powodu zupełnie nieprzemyślanej rewitalizacji na Chrobrego 34a zdarzały się naprawdę niebezpieczne sytuacje. Gdy na przykład chory na schizofrenię lo-kator próbował rozpalić w piecu, gdyż nie został po-informowany, że istnieje zakaz palenia z powodu re-montu. Pożar na szczęście nie miał szans się rozprze-

strzenić, bo lokatorzy w porę wezwali straż pożarną. Jak można pozbywać lokatorów możliwości palenia w piecach w listopadzie? Dlaczego mieszkaniec cho-rujący na schizofrenię był pozostawiony sam sobie, skoro nie potrafił samodzielnie egzystować (co wy-szło na jaw po wejściu straży pożarnej do jego miesz-kania)? Gdy z kolei padał deszcz zalewało odsłoniętą instalację elektryczną, dochodziło do spięć. Na klatce schodowej zlikwidowano światło przez co doszło do nieszczęśliwego wypadku, gdy jedna z mieszkanek spadła ze schodów. Zdjęto skrzynki pocztowe. Miesz-kańcom zafundowano egzystowanie w kurzu, pyle i nieznośnym hałasie, w ciągłym poczuciu zagrożenia i destabilizacji. W skutek komplikacji administracyj-nych, w szczególnie dramatycznej sytuacji znalazła się jedna z lokatorek budynku na Chrobrego 34. Sa-motnej matce, z dwójką dzieci na utrzymaniu groziło spędzenie całej zimy w ciemnym, zakurzonym i nie-ogrzewanym budynku w którym trwał remont ge-neralny. W skutek naszej interwencji ta historia za-kończyła się pomyślnie i lokatorce przyznano lokal mieszkalny. Dopóki dramaty lokatorów odbywają się po cichu, miasto czuje się bezkarne. Dlatego tak ważne jest abyśmy organizowali się przeciwko an-tyspołecznej polityce miasta.Dlaczego najpierw nie przeprowadzono – w humanitarny sposób – wykwa-terowań? To z czym borykali się przez wiele miesię-cy lokatorzy wrocławskiej kamienicy przypomina sy-tuacje, do jakich dochodzi w poznańskich czy war-szawskich reprywatyzowanych budynkach. We Wro-cławiu metody prywatnych właścicieli (zwanych przez gazety „czyścicielami”) stosuje miasto. Gdzie są te słynne konsultacje z mieszkańcami, partycypa-cja, rozpoznanie potrzeb?

Zarząd Zasobu Komunalnego zaczął chaotyczny, nieprzemyślany „proces” wykwaterowań lokatorów

Page 4: Nasze Nadodrze 2014

4

Wkrótce lokatorzy zostaną pozbawieni swoich podstawowych praw!

Według Projektu podstawowa stawka czynszu w publicznym zasobie mieszkaniowym ma pokry-wać co najmniej koszty związane z utrzymaniem nieruchomości. Ma to w zamyśle zniwelować różnice między stawkami czynszu w zasobie gminnym i na wolnym rynku. Na wysokość czynszu ma także wpły-wać lokalizacja nieruchomości oraz rodzaj budyn-ku, w którym znajduje się lokal. „Celem projektowa-nych rozwiązań […] jest zapewnienie właścicielowi zasobu elastyczności w określaniu podstawowych stawek czynszu przy uwzględnieniu faktu, iż czynsze mają pokrywać faktyczne koszty związane z utrzy-maniem lokali”. Pomysł ten będzie skutkował ab-surdalną sytuacją: lokatorzy mieszkający w najbar-dziej zaniedbanych budynkach będą płacić najwyż-sze czynsze.

Kolejną istotną zmianą ma być uznaniowość przy przyznawaniu lokali socjalnych czyli oddanie całko-witej decyzyjności sądowi w tej kwestii. Obecnie, zgodnie z art. 14 Ustawy o ochronie praw lokatorów, sąd nie może orzec o braku uprawnienia do otrzy-mania lokalu socjalnego wobec: kobiety w ciąży, ma-łoletniego, niepełnosprawnego, obłożnie chorych, emerytów i rencistów, bezrobotnych. Po wejściu no-wej Ustawy w życie „sąd będzie miał możliwość każ-dorazowego badania sytuacji majątkowej i rodzin-nej konkretnego eksmitowanego lokatora i podjęcia decyzji o przyznaniu prawa do najmu lokalu socjal-nego”. Najbardziej zagrożone eksmisjami grupy spo-łeczne stracą tym samym jakąkolwiek ochronę praw-ną i zostaną zdane na (nie)łaskę sądów.

W przypadku śmierci najemcy lokalu wchodzą-cego w skład publicznego zasobu mieszkaniowe-go umowa najmu będzie wygasać. Obecnie, zgod-nie z art. 691 Kodeksu Cywilnego w razie śmierci na-jemcy w stosunek najmu lokalu wstępują: współmał-żonek niebędący współnajemcą lokalu, dzieci na-jemcy i inne osoby, wobec których najemca był zo-bowiązany do świadczeń alimentacyjnych oraz oso-ba, która pozostawała faktycznie we wspólnym po-życiu z najemcą. Osoby te wstępują w stosunek naj-mu, jeżeli stale zamieszkiwały z najemcą w tym lo-kalu do chwili jego śmierci. Po nowelizacji osoby do-tychczas upoważnione mają prawo wystąpić z wnio-skiem o zawarcie umowy najmu do danego lokalu. Ich wniosek zostanie rozpatrzony pozytywnie jeśli spełnią one kryterium dochodowe. Jeśli tak się nie stanie będą musiały opuścić lokal w terminie 6 mie-sięcy od śmierci najemcy.

Ministerstwo Transportu, Budownictwa i Gospo-darki Morskiej przygotowało „Projekt założeń

projektu ustawy o ochronie praw lokatorów, miesz-kaniowym zasobie gminy i o zmianie kodeksu cywil-nego oraz o zmianie niektórych innych ustaw”. Pro-jekt ten 5 października 2012 r. został skierowany pod obrady Stałego Komitetu Rady Ministrów. Choć ter-min realizacji kolejnych etapów procesu legislacyjne-go nie jest możliwy do określenia, możemy spodzie-wać się, że w niedługim czasie ustawa wejdzie w ży-cie, w nieodwracalny sposób zmieniając położenie mieszkańców lokali wchodzących w mieszkaniowy zasób gminy. Lokatorów czeka szereg bardzo nieko-rzystnych zmian.

Zgodnie z projektem założeń umowy o odpłatne używanie lokalu wchodzącego w skład mieszkanio-wego zasobu gminy będą zawierane na czas określo-ny, nie krótszy niż rok i nie dłuższy niż pięć lat. Umo-wa na czas określony ma być zawierana po to, żeby po weryfikacji dochodów najemcy, gdy okaże się, że jego dochody przekraczają kryterium dochodowe, miasto mogło nakazać najemcy opuszczenie loka-lu (w ciągu pół roku). Kluczową kwestią w tym wy-padku wydaje się być wysokość kryterium docho-dowego. Ustalenie progu dochodowego będzie le-żało w gestii gminy. Nowelizacja przewiduje jedynie „ustalenie w ustawie minimalnego progu dochodo-wego uprawniającego do ubiegania się o najem lo-kalu mieszkalnego przypadającego na członka go-spodarstwa domowego najemcy na poziomie 25% przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w wo-jewództwach”. Oznacza to, że we Wrocławiu oso-ba dysponująca miesięcznym dochodem wyższym niż 908,51 zł (przeciętne wynagrodzenie w woj. dolnośląskim w pierwszym kwartale 2012 wynosi 3634,07 zł) może być uznana za osobę mogącą za-spokoić swoje potrzeby mieszkaniowe poprzez wy-najem mieszkania na wolnym rynku. Niemożliwe jest, aby w takim mieście jak Wrocław można było za 1000 zł wynająć mieszkanie/pokój i zaspokoić inne potrzeby życiowe. Najpierw zatem należałoby ure-alnić kryterium dochodowe w taki sposób, żeby od-powiadało ono cenie wynajmu mieszkania na wol-nym rynku lub miesięcznej racie kredytu na miesz-kanie. W przeciwnym razie weryfikacja dochodów dotknie przede wszystkim tych, którzy mają docho-dy przekraczające kryterium dochodowe, ale których nie stać na wynajęcie/zakup mieszkania na wolnym rynku.

Weryfikacja dochodów

dotknie tych, których nie stać na

wynajęcie/zakup mieszkania

Gazetka społeczności lokalnej nr 1/2014

Page 5: Nasze Nadodrze 2014

5

Zaległości w opłatach a programy oddłużeniowe

Wbrew rozpowszechnianym przez prasę stereo-typom przyczyną zaległości w opłacaniu czyn-

szu nie jest krętactwo lokatorów, którzy wolą prze-pijać pieniądze przeznaczone na czynsz. Z doświad-czenia Akcji Lokatorskiej wynika, że źródłem zaległo-ści w opłacaniu czynszu są zazwyczaj trudne sytuacje życiowe, które zmuszają ludzi do podejmowania dra-matycznych decyzji. Rozwód, utrata pracy czy poważ-na choroba członka rodziny sprawiają, że opłacenie czynszu staje się okresowo niemożliwe o ile chce się jeszcze mieć na jedzenie. To, co następuje dalej, jest nieco bardziej skomplikowane. Zarząd Zasobu Komu-nalnego – pierwszy wypominający lokatorom zadłu-żenie, kiedy przychodzi do przeprowadzania napraw i remontów w budynkach komunalnych – w rzeczywi-stości nie robi nic, aby zadbać o ich właściwe ściąga-nie. Lokatorzy i lokatorki zazwyczaj nie są przez dłu-gi czas informowani/e o istniejącym zadłużeniu ani o grożących z tego tytułu konsekwencjach. ZZK nie po-dejmuje także żadnych innych kroków prowadzących do ściągnięcia zadłużenia. Kiedy lokatorzy dostrzega-ją, że niepłacenie czynszu nie prowadzi do żadnych konsekwencji, zaczynają wydawać pieniądze na bar-dziej palące i bardziej konkretne cele – jak wyprawki dla dzieci czy podstawowe remonty. Tymczasem za-dłużenie rośnie. Do dramatycznych sytuacji docho-dzi dopiero po trzech latach, kiedy to zbliża się ter-min przedawnienia długu i ZZK nagle sobie o nim przypomina, kierując sprawę do sądu, żeby dług nie przepadł. Do tego czasu jednak zadłużenie może – ra-zem z odsetkami – osiągnąć nawet 50 tys. złotych i re-alna szansa na jego spłacenie jest w zasadzie żadna.

Nie można w tej sytuacji całej winy zrzucać na lo-katorów i lokatorki. Postawa ZZK jest równie szkodli-wa i zdecydowanie mniej zrozumiała. Dlaczego za-chowują się tak, jakby chcieli utrzymywać ludzi w za-dłużeniu? Nie starając się ściągać należności, kiedy

jest to jeszcze możliwe, ale także nie dopuszcza-jąc do ich przedawnienia. Podawanie dłużników do sądu tuż przed upływem terminu przedawnienia nie jest żadnym sposobem na odzyskanie pieniędzy – jedynie na utrzymywanie ludzi w stanie permanent-nego i beznadziejnego zadłużenia. Trudno powie-dzieć, czy mamy tutaj do czynienia z nieudolnością administracji czy jakimś podstępnym sposobem za-rządzania. ZZK chętnie powołuje się na istniejące za-ległości czynszowe żeby usprawiedliwiać swoją bier-ność, uzasadniać politykę wyprzedaży własności ko-munalnej i szczuć jednych lokatorów przeciwko in-nym. Nic jednak rzeczywiście nie robi, aby ograni-czyć skalę zadłużenia.

Dla tych, którzy znaleźli się w takiej sytuacji po-zostają już tylko programy oddłużeniowe. W chwili obecnej funkcjonują dwa: jeden pozwalający na umo-rzenie (w całości lub częściowo) długu lub rozłożenie go na łatwiejsze do spłaty raty oraz drugi pozwalający na odpracowanie długu – 10 zł za godzinę prac spo-łecznie użytecznych. Pierwszy program wymaga jed-nak szczegółowego oświadczenia majątkowego i jest zupełnie uznaniowy: urzędnicy mogą umorzyć lub nie umorzyć długu wedle sobie tylko znanych kryteriów. Drugi program jest zupełną nowością – wszedł w ży-cie dopiero w zeszłym roku i jeszcze nie mamy infor-macji z pierwszej ręki na temat tego, jak w rzeczywi-stości działa. Mimo to dla osób zadłużonych są to czę-sto jedyne dostępne opcje. Z naszej strony zachęcamy do korzystania z tych programów i nie przejmowania się złośliwościami urzędników, którzy traktują zadłu-żone lokatorki i lokatorów jak łaskawcy. Akcja Lokator-ska udziela informacji i pomocy osobom, które chcia-łyby skorzystać z tych programów. Staramy się także obserwować i sprawdzać ich skuteczność oraz infor-mować na bieżąco o pojawiających się nieprawidło-wościach.

Page 6: Nasze Nadodrze 2014

6

22 listopada 2013 roku rozpoczęło się postępo-wanie przeciwko Romom zamieszkującym

koczowisko położone przy ulicy Kamieńskiego we Wrocławiu. Władze miasta wnioskują do sądu o eks-misję Romów z nielegalnie zajmowanej przez nich działki stanowiącej własność gminy. Do tej pory odby-ły się w tej sprawie trzy posiedzenia sądu. Docelowo przesłuchani mają zostać wszyscy Romowie i wszyst-kie Romki z koczowiska, zgodnie z prośbą obrońcy. Mecenas Sikorski broniący Romów, na początku każ-dej rozprawy wnioskował o powołanie tłumacza języ-ka romani. Jest to język, którym na co dzień posługują się mieszkający przy Kamieńskiego Romowie. Sędzi-na prowadząca rozprawę za każdym razem oddalała wniosek przychylając się do opinii obecnej na proce-sie tłumaczki języka rumuńskiego. Tłumaczka jest bo-wiem przekonana, że osoby przybyłe z Rumunii zro-zumieją proste pytania zadane w języku rumuńskim. W trakcie procesu wiele razy okazywało się jednak, że dochodzi do błędów w tłumaczeniu a Romowie nie wszystkie pytania byli w stanie zrozumieć. Nie udzie-lenie Romom prawa do procesu, w języku jakim się posługują, wzbudziło zaskoczenie i sprzeciw organi-zacji pozarządowych, które wystosowały w tej spra-wie apel. Nie wpłynął on jednak na decyzję sędziny. W związku z trzykrotnym odrzuceniem wniosku o po-wołanie tłumacza romani stronie pozwanej przysłu-guje prawo do pisemnego wyjaśnienia oraz odwoła-nia się od decyzji sądu.

Na pierwszej rozprawie obrońca Romów podkre-ślał, że zamieszkujące koczowisko osoby nie orientu-ją się w prawodawstwie Polski czy Unii Europejskiej. Nie są też w stanie zrozumieć kolejnych etapów po-stępowania oraz skutków prawnych. Apelował do sę-dziny aby skierowała sprawę do procesu mediacyj-nego. Również ten wniosek został odrzucony. Pod koniec stycznia o zmianę procesu sądowego na me-diacyjny apelowała też Rzeczniczka Praw Obywa-telskich - jak dotychczas bezskutecznie. Natomiast podczas ostatniej, lutowej rozprawy, Stowarzysze-

nie Nomada, które pozostaje w stałym kontakcie ze społecznością Romów z koczowiska, złożyło wniosek o przystąpieniu do sprawy sądowej na prawach stro-ny. Sąd wniosek oddalił.

Przesłuchiwani dotychczas Romowie i Romki mó-wili o tym, że najważniejszą wartością jest dla nich rodzina a dom jest tam, gdzie mogą być razem. Mimo tego, w kilka dni po drugiej rozprawie sądowej moż-na było dowiedzieć się z gazet, że na Osiedlu Tarno-gaj pojawiły się kontenery dla mężczyzn z koczowi-ska. Kobiety z dziećmi natomiast miałyby mieszkać w innej części miasta. Część mieszkańców Tarnoga-ju, na wieść o kontenerach dla Romów, zwołało ze-branie i zaczęto zbierać podpisy przeciwko osiedle-niu Romów na „ich” osiedlu. W nocy natomiast kilka osób zdewastowało kontenery. Obecnie obiektów już na Tarnogaju nie ma.

Po pierwszej z dotychczasowych rozpraw odby-ła się konferencja prasowa zorganizowana przez lo-kalny klub Krytyki Politycznej wspólnie ze stowarzy-szeniem Nomada. Można było na niej usłyszeć, co o swojej sytuacji sądzą sami Romowie. Mówili oni, że zależy im przede wszystkim na możliwości podję-cia pracy we Wrocławiu, co pomogłoby im rozwiązać zarówno problemy mieszkaniowe, jak i posłać dzie-ci do szkoły. Zwrócili uwagę, że obecnie nikt nie chce ich zatrudnić ze względu na powszechnie panujące stereotypy dotyczące społeczności romskiej. Wspo-mnieli, że z tego względu żebranie jest dla nich ko-niecznością, a nie – jak się niektórym zdaje – wybo-rem życiowym. Romowie są świadomi, że do pod-jęcia pracy potrzebują szkoleń zawodowych, gdyż w Rumunii nie mieli możliwości wyuczenia się zawo-du. Są gotowi na podjęcie niewykwalifikowanej pra-cy. Dzięki temu ich dzieci mogłyby rozpocząć zwy-czajny proces edukacji, zamiast – tak jak teraz – po-magać rodzicom w żebraniu (przechodnie chętniej dają pieniądze matkom z dzieci niż dorosłemu bez dziecka). Przedstawicielki Nomady natomiast opo-wiadały o przygotowanym raporcie dotyczącym Ro-mów rumuńskich we Wrocławiu. Gorąco polecamy zaznajomienie się treścią raportu. Jest on dostęp-ny na stronie: http://issuu.com/krytykapolityczna/docs/romaraport_pl_final

Jego lektura pozwala na szersze spojrzenie na kwestię zamieszkujących we Wrocławiu Romów: z jakimi trudnościami borykają się w naszym mie-ście, na czym powinna polegać skuteczna współpra-ca między społecznością romską a jej otoczeniem, które stanowimy wszyscy we Wrocławiu.

Romowie z koczowiska przed Wrocławskim sądem

Gazetka społeczności lokalnej nr 1/2014

Page 7: Nasze Nadodrze 2014

7

Mieszkańców kamienic komunalnych nie trze-ba przekonywać, że kwestia sprzątania klatek

schodowych od kilku lat jest traktowana przez zarząd komunalny po macoszemu. Brud znika tylko czasami. W celi zmiany tej sytuacji Akcja Lokatorska oraz or-ganizacja pracownicza Związek Syndykalistów Polski rozpoczęły kampanię Czyste Klatki.

Obecna sytuacja jest taka: z jednej strony miasto przeznacza spore sumy na sprzątanie klatek, z dru-giej strony wyłaniane w przetargach firmy nie wy-wiązują się z powierzonych im zadań. Dlaczego tak się dzieje? Jak się okazuje kluczowym problemem jest tutaj zarówno system przetargowy, w ramach którego głównym kryterium jest cena, jak i brak od-powiedniego wynagrodzenia osób sprzątających klat-ki zatrudnianych na tzw. „umowy śmieciowe”. Osoby sprzątające, często bez odpowiednich narzędzi pra-cy, a nawet bez zapewnionego przez miasto dostę-pu do wody, są zmuszane do ciężkiej pracy za kilka-set złotych, w sytuacji, kiedy na jednego pracowni-ka przypada nawet kilkanaście kamienic. Są to zada-nia niemożliwe do wykonania na zadowalającym po-ziomie przy takim obciążeniu. Poza tym w sytuacji, gdy pracownicy zarabiają mało, najlepsi sprzątacze i sprzątaczki unikają podejmowania pracy w budyn-kach komunalnych i wolą sprzątać biura lub lokale usługowe, co jest lepiej płatnym zajęciem. Wiedzę tę aktywiści ZSP i AL pozyskali bezpośrednio od osób zawodowo zajmujących się sprzątaniem – prawda jest taka: tylko najbardziej zdesperowani podejmu-ją się pracy w kamienicach.

AL i ZSP zorganizowały spotkanie mieszkańców i przedstawicieli władz miejskich w celu podjęcia próby rozwiązania tego problemu. Naszym zdaniem na obecnej sytuacji tracą bowiem zarówno miesz-kańcy, osoby sprzątające, jak i samo miasto, które płaci za usługi, które nie są wykonywane. Zarabiają zaś przede wszystkim zarządy firm sprzątających.

Obecny system wydaje się być szczególnie nie-efektywny w zestawieniu z rozwiązaniem wcześniej-szym, gdzie administracja gminna bezpośrednio za-trudniała dozorców odpowiedzialnych za poszczegól-ne kamienice. Poprzednie rozwiązanie jest wciąż po-wszechnie chwalone przez mieszkańców, jako zapew-niające wysoką jakość usług, czystość w budynkach oraz przyzwoite warunki pracy dla osób sprzątających. W opinii mieszkańców, Akcji Lokatorskiej oraz ZSP idealnym rozwiązaniem wydaje się zatem powrót do starego systemu i zatrudnienie etatowych dozorców, odpowiedzialnych, nawet jeśli nie za jedną, to naj-wyżej kilka położonych blisko siebie kamienic. 

Kiedy klatki będą czyste?

Inne rozwiązanie zakładałoby wprowadzenie do-datkowych kryteriów przy wyłanianiu firm odpowie-dzialnych za utrzymanie czystości oraz dodatkowych zapisów w umowie między ZZK a podwykonawcą na-kładających na firmę sprzątającą obowiązek zapew-nienia osobom zatrudnianym do sprzątania odpo-wiedniego sprzętu, określonego minimum zarobków oraz likwidację naruszania prawa poprzez podpisanie umów o pracę, a także przeprowadzania odpowied-nich szkoleń pracowników, dających im kwalifikacje do wykonywania powierzonej im pracy. Należało by

także określić maksymalną liczbę kamienic oraz mak-symalną wielkość rejonu, które przypadałyby na jed-ną osobę sprzątającą, żeby uniknąć nadużyć i prze-ciążania pracowników. 

W listopadzie ubiegłego roku Zarząd Zasobu Ko-munalnego wybrał w przetargu nowe firmy, które mają zająć się utrzymaniem czystości klatek. Mamy zamiar przyglądać się sprawie i w razie braku re-alnych zmian w stosunku do stanu poprzedniego, podjąć stosowne działania. Liczymy także o informa-cje i opinie na ten temat od naszych czytelników.

Page 8: Nasze Nadodrze 2014

8

Jednym z rażących przykładów niezrozumienia przez władze Wrocławia potrzeb mieszkańców jest zam-

knięcie na noc Wysp Słodowej i Bielarskiej. Wyspy te były wzorowymi przykładami przestrzeni publicz-nej spełniającej swoje funkcje: techniczne, społecz-ne, kulturalne, gospodarcze (w znaczeniu wymiany idei) czy kompozycyjne. Były użyteczne dla dużej ilo-ści mieszkańców, popularne, atrakcyjne, powszechne (dzięki uzupełnianiu się: z Wyspy Bielarskiej korzysta-li rodzice z dziećmi i spacerowicze, a ze Słodowej mło-dzież i studenci). Dobrze oświetlone, ze sprzyjającą infrastrukturą (place zabaw, ławki, ścieżki rowerowe). Do tego na tyle odizolowane od budynków mieszkal-nych, że użytkowanie ich raczej nie przeszkadzało. Jednak po wielu pozytywnych zmianach w 2006 roku, czyli wymianach ławek i oświetlenia, budowie alejek, zaczęły pojawiać się niepokojące oznaki interwencji miejskiej, a także prywatnej. Początkiem było poja-wienie się przystani-barów oferujących napoje w ce-nach dużo wyższych niż okoliczne sklepy, skierowa-nych do turystów, a nie bywalców wysp. Zaczęto sta-wiać także apartamentowiec: Rezydencję Piasek, któ-ry pomimo ukończenia stoi pusty. Na samej Wyspie Słodowej być może również powstanie apartamen-towiec (lub hotel), gdyż miasto chce sprzedać budy-nek mieszkalny pod numerem 7. Z 20 mieszkań w lip-cu 2013 r. zamieszkałych było już tylko 7, a do końca

Wyspa Słodowa – utracona przestrzeń publiczna

roku mieli wyprowadzić się pozostali lokatorzy.Ostatecznym krokiem władz miejskich stało się zam-

knięcie Wysp od północy do 6.00, zamontowanie bra-mek oraz monitoring. Zamknięcie połączono z orga-nizacją weekendowych eventów, koncertów i festy-nów. Miasto postarało się tak zagospodarować czas, aby nie starczyło go już na spontaniczne spotkania mieszkańców, jak to bywało dotychczas.

Poczynione kroki wyraźnie można uznać za od-bieranie przestrzeni publicznej mieszkańcom (wy-najem terenu pod inwestycje) oraz zmianę funk-cji z użytecznej na bezużyteczną (dla poprzednich użytkowników). Wygląda na to że ZZM faworyzuje pewną określoną grupę obywateli, są to prywatni in-westorzy, a poprzez nich także turyści i bogatsza kla-sa średnia.

Jeżeli w wyniku takich działań zmienia się grupa docelowa to można mówić o procesie gentryfikacji w najczystszej postaci. Skoro władze nie reprezentu-ją już interesów mieszkańców, a wręcz działają na ich niekorzyść, to czy wciąż możemy uznawać ich za swoich przedstawicieli?

Być może czas zdać sobie sprawę, że nie możemy polegać na ich decyzjach i zamiast stać i patrzeć jak niszczą to, co należy do nas wszystkich, powinniśmy wypowiedzieć im obywatelskie nieposłuszeństwo.

Redakcja: Akcja Lokatorska

Autorzy tekstów: Ewa (Akcja Lokatorska), Tomek (Akcja Lokatorska), XaViER (ZSP, Akcja Lokatorska), Basia (Akcja Lokatorska), Beata (Akcja Lokatorska),

Grafiki: Grażyna Małkiewicz

Nakład: 2000 sztuk

Kontakt: [email protected], www.akcjalokatorska.pl

Wydane ze środków własnychWrocław 1/2014

Gazetka społeczności lokalnej nr 1/2014