na dobry początek - Aktualności - Parafia pw....

16
1

Transcript of na dobry początek - Aktualności - Parafia pw....

Page 1: na dobry początek - Aktualności - Parafia pw. …lublin.scj.pl/cms/images/stories/prasa_parafialna/paster...Coś się zaczyna, coś się kończy... Mał-żeństwo, nowe życiowe

1

Page 2: na dobry początek - Aktualności - Parafia pw. …lublin.scj.pl/cms/images/stories/prasa_parafialna/paster...Coś się zaczyna, coś się kończy... Mał-żeństwo, nowe życiowe

2

na d

obry

pocz

ąte

k...

Mycie okien (4 szt.), pisanie kartek, któ-re i tak dojdą tydzień po świętach (17 szt.), trze-panie starego dywanu (15 minut), przejażdżka odkurzaczem po mieszkaniu (33 minuty), wy-cieczka do hipermarketu (4 godziny), przymuso-we „odchudzanie” w Wielki Piątek (od 0:00 do 24:00), dmuchanie jajowych wydmuszek (8 szt.), odwiedziny u fryzjera (2 godziny), dwie godzi-ny w kolejce do spowiedzi (Boże, czy ci ludzie nie mogą się wcześniej spowiadać), prasowanie nowej koszuli (30 minut, bo żelazko się psuło), pielgrzymka ze święconką do kościoła (pół go-dziny), czy coś jeszcze? Wszystko, no to mamy Święta! Święta? Czy na prawdę chcesz takich świąt? Z resztą jakie to święta? „Pisankowe”? „Święconkowe”? A może „dyngusowe”? Czekam na Święta Wielkiej Nocy. Na Wielki Czwartek, kiedy to w każdej katolic-kiej świątyni na całym świecie wpatrujemy się w chleb i wino, które w 8 słów wypowiedzianych za Chrystusem stają się Jego Ciałem i Krwią. Po-patrzę też na tych, przez których każdego dnia ten cud się staje. Czekam na Wielki Piątek, by wyru-szyć ciasnymi uliczkami Jerozolimy na najsław-niejszą górę świata, by ponieść pozorną klęskę, ujrzeć szaleństwo Boga. A w Wielką Sobotę? Nie na święconkę, ale z radością na Wigilię Paschal-ną. Przyniosę coś na wodę, świecę i czyste serce na Jezusa Eucharystycznego. Bo chcę zobaczyć, co oznacza Zmartwychwstanie, jak w kolejnych symbolach (ognia, słowa, wody) objawia się sam Chrystus, bym mógł przyjąć Go w postaci chleba

i wina. Przyjdź na Wigilię Paschalną, to nie jest zwykła msza, to „msza zmartwychwstania”, zo-stań jej świadkiem... Bardzo często zastanawiamy się, głośno lub gdzieś w głębi serca, dlaczego Kościół zakazu-je tego czy tamtego? Dlaczego używanie prezer-watyw jest niemoralne, dlaczego ze współżyciem trzeba czekać do ślubu, czy używanie pirackiego oprogramowania komputerowego jest grzechem ciężkim, a co z mp3? W tym numerze ks. Krzysz-tof Paluch SCJ, doktor teologii moralnej, wyjaśni kwestię zapłodnienia metodą „in vitro”. „Czasami, kiedy rodziców nie było w domu, bawiłem się, że jestem księdzem. Kro-iłem banana i rozdawałem innym dzieciom jako komunię” - o swojej drodze zakonnej, która wie-dzie z Kamerunu do Polski, opowie brat Peter, który już drugi rok mieszka w naszym klaszto-rze - strona 6 i 7. Coś się zaczyna, coś się kończy... Mał-żeństwo, nowe życiowe perspektywy, plany na przyszłość. Wszystko to staje przed naszą wielo-letnią redaktorką Madgaleną Król. Dziękując za pracę w redakcji, życzę aby słowa Waszej przy-sięgi małżeńskiej stały się rzeczywistością! Co jeszcze czeka nas ciekawego na Paste-rzowych łamach? Sprawdźcie sami!

W tym wyjątkowym i Świętym Czasie

pragniemy Wam, Drodzy Parafianie, życzyć, aby był on

prawdziwym zmartwychwstaniem Waszych serc i odrodzeniem się dusz.

Niech kwitnie miłość, pączkuje dobroć

i rośnie Wasze szczęście.

Życzymy prawdziwego zmartwychwstania

każdego dnia wraz ze Zmartwychwstałym.Redakcja Pasterza

Ks. Radosław Warenda SCJ

Page 3: na dobry początek - Aktualności - Parafia pw. …lublin.scj.pl/cms/images/stories/prasa_parafialna/paster...Coś się zaczyna, coś się kończy... Mał-żeństwo, nowe życiowe

3

Po co wychodzenie co rano z dzieć-mi do szkoły i tłumaczenie im, że trzeba być grzecznym; po co kolejne zaświadcze-nie o odbytym kursie szkoleniowym; po co następny fakultet, jak i tak za wielu już wyspecjalizowanych bezrobotnych; po co kogoś męczyć swoją starością, czy – nie daj Boże – kalectwem, które nie pozwala najbliższym na normalne, beztroskie funk-cjonowanie? I wreszcie pytania zasadnicze, bo tak w ogóle, to co się ze mną stanie po śmierci; czy naprawdę już nigdy na nowo nie ożyję; czy śmierć zakończy wszystko o czym marzę? Czy w ogóle cokolwiek ma na tym świecie jeszcze jakiś sens? Wszyst-ko przecież jakieś szare i beznadziejnie przypadkowe… A wytłumaczenie wciąż jedno: „wąż był bardziej przebiegły, niż wszyst-kie zwierzęta lądowe, które Pan Bóg stwo-rzył”. I od początku znienawidził on to, co niosło w sobie choć odrobinę piękna Stwórcy. To historia, która wcale nie jest martwą pamiątką dziejów… Tak, to zdecy-dowanie nasze codzienne déjà vu, bo co-dzienne wmawianie sobie, że ufanie Bogu to postawienie na zbyt ryzykowny przepis na szczęście. Przecież samemu trzeba się zatroszczyć o własne powodzenie… Dobrze wiemy, że coś nie wyszło tak, jak miało być. Że ktoś nas okłamał. Że w nasze serce wszczepiono podejrzliwe zwątpienie w dobro. I bez wyjątku, wszy-scy od początku ulegamy tej porażce Ede-nu. A jednak nie daliśmy się oszukać do końca. Coś krzyczy w nas, że jesteśmy niedokończeni i niezaspokojeni. I choć szemrze to ludzkie serce, bo droga wy-daje się zbyt długa i wymagająca i pew-nie łatwiej byłoby powiedzieć “dość”, to z drugiej strony nie zgadza się ono na to, by umrzeć… tak do końca. Choć może tak byłoby nawet prościej. Bóg w ramach zaplanowanej do-grywki opowieści, jaką zaczął pisać od słów „niech się stanie…”, trzymał dla nas coś jeszcze. Coś, co na zawsze odmieniło życie i świat. On nas nie zostawił... Nie mógł... Choć okazało się, że nasz, w sumie szczery i dobry projekt niekoniecznie jest

po Jego myśli, a kapitan statku naszego życia pomylił się nie ufając jego Budow-niczemu, On nie zrezygnował. Bo ma dla nas coś znacznie lepszego. Bo przewidział dla nas nieprzewidywalne zakończenie – nieskończoność, tzn. przyszłość, której za-wsze będzie więcej od przeszłości. J. Eldredge pisał: “Życie, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa z Nazaretu raz na zawsze odpowiada na pytanie: «Jakie zamiary ma wobec mnie Bóg?». W chwili naszej najpoważniejszej zdrady, gdy odda-liliśmy się od Niego tak bardzo, że sami nie potrafilibyśmy znaleźć drogi powrot-nej, On zszedł na ziemię i umarł, aby nas ratować”. Tylko co ja mam z tym zrobić? A może tak po prostu zostać od-krywcą, nie specjalistą? Wbrew wszystkim zacząć nie podzielać przekonania, że coś jest niemożliwe w tzw. normalnym życiu. I zacząć dokonywać niewykonalnego? Doświadczyć, że większą radość od weekendowego dwunastogodzinnego snu daje wspólna niedzielna Eucharystia, a później wyjazd na zaplanowany rodzinny piknik; że można na przyjęcie imieninowe zaprosić gości w czwartkowy wieczór, by nie łamać ich sumień piątkowym postem; że na własne oczy można zobaczyć, jak każda złotówka, dana na jałmużnę dziw-nym zrządzeniem mnoży się w portfelu; a i sukces zawodowy niekoniecznie trzeba okupić nawet drobnymi kłamstwami. Na szczęście tylko nie fachowiec „normalnego życia” nie wiedząc, że to niemożliwe, może temu sprostać. Przecież nierealnym wydawało się też, by zobacze-nie pustego grobu mogło cokolwiek zmie-nić. A do tego jeszcze – uwierzyć, że mogę żyć dzięki śmierci… Jezus Chrystus jest Zwycięzcą, dla-tego i nam nie wolno zgodzić się na śmierć. Nawet, jeśli Go nie widzę, On mnie widzi i ma wszystko pod kontrolą. I odpowie mi kiedyś na każde pytanie. Bo weźmie mnie do siebie. I to też będzie zmartwychwsta-nie…

ks. Przemysław Bukowski SCJ

Page 4: na dobry początek - Aktualności - Parafia pw. …lublin.scj.pl/cms/images/stories/prasa_parafialna/paster...Coś się zaczyna, coś się kończy... Mał-żeństwo, nowe życiowe

4

Kościół katolicki naucza, że każdy człowiek jest obdarzony godnością osobową i ma prawo do życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Co więcej zwraca także uwagę na wartość i znaczenie środków, dzięki którym powstaje życie ludzkie. Jego zaistnie-nie winno się dokonywać jako akt osobowej miłości małżeńskiej, w którym zawiera się możliwość otrzy-mania daru, jakim jest dziecko. Jeśli zaś akt małżeński zastąpimy pracą techni-ków, jak to ma miejsce w przypadku metody in vitro, trudno dopatrzeć się w tym wyrazu osobowej miłości. Małżonkowie powierzają swoje komórki rozrodcze pracownikom w laboratorium – mężczyzna oddaje je najczęściej w wyniku masturbacji, natomiast kobie-ta poprzez odpowiednie wspomaganie hormonalne, w wyniku którego dojrzewa kilka komórek jajowych, które są następnie pobierane w laboratorium i tam

naukowcy w ich imieniu dokonują „zapłodnienia wytwarzając nowe życie”. Dziecko, które winno być efektem miłości rodziców staje się produktem proce-su wytwórczego. Niektórzy jednak starają się wykazać, że nie jest ważne to, w jaki sposób dziecko powstaje, ale to, czy małżonkowie chcą posiadać potomstwo. Stąd też wybór metody poczęcia - poprzez akt małżeński czy też w laboratorium - jest dla nich sprawą drugorzędną. Takie podejście staje się coraz bardziej rozpowszech-nione dzięki różnym akcjom propagandowym, a ostat-nio poprzez coraz częstsze podnoszenie tego tematu na forum publicznym. Trzeba jednakże stwierdzić, że takie posta-wienie sprawy jest błędne. Cel nie uświęca środków. Nie można dążyć nawet do czegoś dobrego (w tym wypadku poczęcia dziecka) metodami niemoralny-mi, czyniąc zło. Procedura in vitro zakłada bowiem „stworzenie” wielu zarodków, gdzie tylko niektóre z nich zostają wszczepiane do organizmu kobiety, pozostałe zaś są zamrażane na wypadek gdyby wsz-czepione zarodki obumarły. Wówczas wszczepia się

te, które są zamrożone. Oprócz zamrażania, niektó-re zarodki są niszczone (zabijane), inne zaś – tak jak choćby w USA czy Wielkiej Brytanii – przeznaczone na to, aby przeprowadzać na nich eksperymenty me-dyczne, w wyniku których zostają zabite. Trzeba sobie także uświadomić to, że lekarze jeszcze przed wszczepieniem są w stanie określić czy dany zarodek jest zdrowy czy też obarczony jakąś wadą. Wówczas „rodzice” mogą powiedzieć, że nie chcą takiego dziecka. I zostaje ono zabite. Powstaje więc pytanie: skąd mamy prawo do wyboru, który za-rodek ma być wszczepiony, a który zabity, skąd mamy prawo decydowania o życiu ludzkim? Kolejnym problemem moralnym przy zapłod-nieniu in vitro jest fakt, że wszczepia się do organi-zmu matki kilka zarodków i obserwuje się ich rozwój. Następnie wybiera się najlepiej rozwijający się zaro-

dek, a pozostałe są uśmiercane. W ten sposób zabija się często wiele zdrowych zarodków, ponieważ ciąża mnoga zwiększa ryzyko dla zdrowia i życia matki. Podobnie jak przy aborcji, tak i przy zapłod-nieniu in vitro wiele par małżeńskich odczuwa po-ważne wyrzuty sumienia za to, że skazali na śmierć wiele swoich dzieci, a czasem także z faktu, że w la-boratorium są jeszcze zamrożone kolejne ich zarod-ki, a kobieta nie może wszystkich przyjąć lub też jest już w podeszłym wieku i ciąża jest dla niej niewska-zana. Powstał więc problem tzw. „embrionów nie-chcianych”. W wielu laboratoriach znajdują się w za-mrażarkach embriony, których nikt nie potrzebuje, ponieważ ich biologiczni rodzice ich nie chcą lub też nie mogą „wykorzystać”. Wielu próbuje sobie także tłumaczyć, że ludzkie zarodki nie są istotami ludzki-mi obdarzonymi godnością osobową. Trzeba wspomnieć także o tym, że u wielu dzieci, które urodziły się „z próbówki”, czyli zosta-ły „wybrane” do tego aby żyć, a ich rodzeństwo zo-stało zamordowane, pojawiają się pytania tego typu: Dlaczego to właśnie ja zostałem wybrany? Czy moje

Page 5: na dobry początek - Aktualności - Parafia pw. …lublin.scj.pl/cms/images/stories/prasa_parafialna/paster...Coś się zaczyna, coś się kończy... Mał-żeństwo, nowe życiowe

5

prawo do życia jest absolutne i czy ktoś może mi je zabrać? Tego typu pytania sprawiają, że osoba taka ma zamęt wokół własnego istnienia, a co za tym idzie cały szereg problemów psychicznych, począwszy od tego czy ma prawo się rozwijać, kochać, a skończywszy na tym kiedy ma umrzeć. Boi się, że przestanie być wartościowa i użytecz-na i ci, którzy ją wybrali (rodzice, lekarze), mogą zadecydować i to życie jej odebrać. Dzieciom z Zespołem Osoby Ocalonej trudno jest ukształ-tować własną tożsamość. Obawiają się śmierci i często spodziewają się, że umrą śmiercią nagłą. Mają przeświadczenie, że ich życie nie będzie ra-dosne i nie odniosą sukcesów. Istnieje także niebezpieczeństwo, że tech-nika zapłodnienia w probówce może otworzyć drogę do innych manipulacji na ludzkich embrio-nach, takich jak: łączenie ludzkich gamet z ga-metami zwierzęcymi i tworzenie hybryd (co już próbuje się robić), wszczepianie ludzkiego zarod-ka w „łono zwierzęce”, czy budowa sztucznych macic dla ludzkich embrionów. Zagrożenia te są bardzo realne, ponieważ zapłodnienie in vitro jest intratnym biznesem. Co więcej zdarza się handel ludzkimi embrionami pochodzącymi z połączenia gamet ludzi, którzy mają określone cechy fizycz-ne i psychiczne. Można więc mniemać, że i wspo-mniane, jeszcze hipotetyczne techniki, mogą stać się źródłem dużego zysku, dlatego ośrodki tym się zajmujące, będą te techniki rozwijać, nie li-cząc się z ludzkim życiem. Jest to swoisty wyraz kultury śmier-ci, o której wielokrotnie wspominał Jan Paweł II. Znamienne w tym wszystkim jest to, że dziś wytacza się górnolotne hasła, które mają pomóc w legalizacji in vitro, jako metody „dającej ży-cie”, a z drugiej strony toczy się batalie za rozsze-rzeniem prawa do aborcji i eutanazji. Jest to po prostu hipokryzja. Warto przeczytać dokument Kongregacji Nauki Wiary Dokumenty mówiący o zapłodnie-niu in vitro: Instrukcja o szacunku dla rodzącego się życia ludzkiego i o godności jego przekazywa-nia „Donum vitae”, Watykan 1987 r.

ks. Krzysztof Paluch SCJ

„Gdy Go wyprowadzili, zatrzy-mali niejakiego Szymona z Cyreny, który wracał z pola i włożyli na niego krzyż, aby go niósł za Jezusem. A szło za nim mnóstwo ludu, także kobiet, które zawo-dziły i płakały nad Nim”.

(Łk 23, 26-27)

Przygotowujemy się do Świąt Wielkiej Nocy. Przygotowania te nie powinny jednak koncentrować się tylko na analizie swoich uczynków, czy też świątecznych porządkach. Ważne jest także przeprowadzenie ge-neralnych porządków w sercu, aby jeszcze bardziej zbliżyć się do Chrystusa. Pomóc nam może w tym droga krzyżowa. Jest bliżej, niż może nam się to wydawać – przebiega dobrze znanymi uliczkami, którymi codziennie chodzimy do pracy, szkoły, na uczelnię. Przemierzamy je każdego dnia kilka razy, znamy je na pamięć. Uliczki te mogą jednak stać się dla nas drogą, jaką przemierzał Jezus Chrystus by zostać ukrzyżowanym. Jednakże droga pokonywana przez Chrystusa i ukrzyżowanie Go nie mogą koja-rzyć nam się tylko ze śmiercią. Są one zapowiedzią Zmartwychwstania, czyli ostatecznego zwycięstwa życia nad śmiercią, bólem, cierpieniem. Dlatego też pragnę gorąco zachęcić do uczest-niczenia w drodze krzyżowej po ulicach naszych osiedli, do głębszego zastanowienia się nad sensem cierpienia, nad życiem i nad śmiercią. Zachęcam do przebycia własnej drogi krzyżowej, do spojrzenia na dobrze znane nam ulice w nieco inny sposób, do szczególnego przygotowania się do Świąt Wielkiej Nocy, do przygotowania się do nich tak, by zbliżyć się jeszcze bardziej do ludu, idącego za niosącym krzyż Chrystusem, lub nawet do samego Chrystusa. Droga krzyżowa tak blisko nas jest nam to w stanie umożliwić - możemy poczuć się jej prawdziwymi uczestnikami. Spójrzmy zatem inaczej na dobrze znane nam ulice, aleje i ścieżki. Zróbmy generalne porządki w naszych sercach, by pozwolić Zmar-twychwstałemu Chrystusowi zamieszkać w nich na stałe.

Katarzyna Wójcik

Page 6: na dobry początek - Aktualności - Parafia pw. …lublin.scj.pl/cms/images/stories/prasa_parafialna/paster...Coś się zaczyna, coś się kończy... Mał-żeństwo, nowe życiowe

6

Niewiele osób wie, że w naszej parafii mieszka brat Peter Njong z Kamerunu. Wy-trwale uczy się języka pol-skiego, co świetnie mu idzie. Miałam okazję sprawdzić jego znajomość języka, gdyż specjal-nie dla czytelników „Pasterza” opowiedział o sobie, swoim po-wołaniu, o Wielkanocy w Afry-ce, w Kamerunie i o świętach w Polsce.

Ja do Polski? Nigdy w życiu! Pochodzę z Kamerunu. Do Polski przyjechałem w listopadzie 2006 roku. Ni-gdy nie myślałem o tym, że kiedyś trafię do tego kraju. My, w Kamerunie, mieliśmy takie dziwne wyobrażenie o Polsce. Myśle-liśmy, że jest tu bardzo, bardzo zimno i dla-tego czasami ludzie wcale nie wychodzą z domu. To jest oczywiście nieprawdą, ale nie od początku o tym wiedziałem. Dlatego, kiedy okazało się, że jadę na misje do Pol-ski, nie byłem zadowolony. Bałem się, że język jest trudny, a klimat zimny. Nie wie-działem, jak tu przeżyję. Moi bracia śmiali się ze mnie, że jadę do dalekiej Polski i że już o mnie zapomną. Ale mój przełożony powiedział mi, że w Polsce nie jest tak źle. Że ludzie normalnie żyją. Wtedy się uspo-koiłem. Ludzie myślą, że w Afryce jest go-rąco i że trudno mi znieść tutejszy klimat. A tymczasem jest on dla mnie normalny. Czasami wychodziłem z domu bez kurtki, a bracia Polacy dziwili się, że jest mi ciepło. W Afryce lato jest ciepłe, ale nie tak upalne jak w Polsce, bo zawsze wieje wiatr. A tutaj w lecie jest bardzo gorąco i duszno. Dużo cieplej niż w Afryce.

Powołanie Kiedy byłem dzieckiem widziałem

pierwszych mi-sjonarzy. Od

początku b a r d z o

mi się

podobało odprawianie Mszy. Czasami, kie-dy rodziców nie było w domu, bawiłem się, że jestem księdzem. Kroiłem banana i roz-dawałem innym dzieciom jako komunię. Zawsze mówiłem, że zostanę księdzem. Kiedy byłem w gimnazjum, poznałem wspaniałego księdza, który organizował powołaniową grupę młodzieży. Zostałem jej członkiem i codziennie chodziłem do kościoła. Dużo ludzi interesowało się tą grupą. Dziwili się, albo śmiali się z nas. Pytali: dlaczego te dzieci codziennie cho-dzą do kościoła? Kiedy skończyłem gimna-zjum, rozpocząłem naukę w innym mieście. Tam także należałem do grupy powołanio-wej. Po skończeniu szkoły przyszedł czas na podjęcie decyzji - co dalej? Wstąpiłem do seminarium, ale to nie była moja dro-ga. Odkryłem, że mam powołanie do bycia bratem, a nie księdzem. Dlatego wstąpiłem do Zgromadzenia Synów Niepokalanego Poczęcia, które w 1970 r. przywędrowało z Włoch do Kamerunu. Jestem już w nim od 8 lat. W Polsce mamy swoje domy w Ra-domiu i Krakowie, ale ja mieszkam w Lu-blinie, bo tutaj uczę się języka polskiego na KUL-u. Zacząłem już trzeci semestr. Jak tylko podszkolę jeszcze trochę mój polski, będę studiować teologię.

Wielkanoc w Kamerunie Święta zaczynają się od Triduum. W Wielki Czwartek niektóre rodziny jedzą uroczystą kolację, tak jak Jezus spożywał wieczerzę. Gotują bardzo smaczne potra-wy. Potem jest adoracja, która trwa

Page 7: na dobry początek - Aktualności - Parafia pw. …lublin.scj.pl/cms/images/stories/prasa_parafialna/paster...Coś się zaczyna, coś się kończy... Mał-żeństwo, nowe życiowe

7

całą noc, bo w kościele są różne grupy parafialne i każda z nich czuwa o innej godzinie. W Wielki Piątek wchodzimy na pobliską górę, gdzie mamy Drogę Krzyżową. W mojej oko-licy jest bardzo piękna góra, a na niej zbudowa-ne są ogromne stacje Drogi Krzyżowej. Czasami ludzie z innych kościołów przychodzą do nas, jak na pielgrzymkę. Mamy wielki krzyż, który niesie

kilka osób. Każdy ma też swój mały krzyżyk. W tym dniu nie ma Mszy Świętej. Czytana jest tylko pasja Jezusa. Taca jest tego dnia przezna-czona na biednych. Ludzie są wtedy bardzo hojni. W Wielką Sobotę jest tylko Msza o północy, na której zawsze jest chrzest. To, jak wygląda Wielkanoc, zależy od części kraju, bo każdy re-jon ma swoją tradycję. Na południu Kamerunu Msza jest zawsze o pół-nocy, a przed nią procesja z ogniem. Po Mszy jest adoracja, a po niej nie-którzy wierni nie śpią, tylko ucztują, jedzą i piją. Na północnym wschodzie też jest procesja, ale po Mszy i adora-cji ludzie nie bawią się i nie ucztują. Wracają do domów, bo w tej czę-ści państwa grasują bandyci i bywa niebezpiecznie. Ludzie wracają do domu z zapalonymi świeczkami, śpiewając pieśni. W niedzielę o świcie, jest Msza. Ludzie śpiewają na ulicy, gra-ją na bębnach, budzą innych ogła-szając Jezusa Zmartwychwstałego.

Polska tradycja Nowości, dotyczące obcho-dzenia Świąt Wielkanocnych, z któ-rymi spotkałem się w Polsce, to świę-cenie pokarmów i Śmigus-Dyngus. Polacy mają bardzo bogatą tradycję i nigdy nie zapominają o swoich zwyczajach. W niedzielny poranek

zostałem obudzony przez jedne-go z braci wcześnie rano

i musiałem wstać na rezurekcję, bo taka jest polska tradycja. Zapomniałem tylko wyłączyć budzik w komórce i zaczął mi dzwonić w czasie Mszy Świę-tej. Poza tym w Kamerunie poniedziałek nie jest już dniem świątecznym, tak jak tutaj i ludzie idą do pracy. Dziwne jest dla mnie zbieranie na tacę w Polsce. W Afryce ludzie składają datki na ołtarzu. Ale bardzo mi się podoba to, że w Polsce wszyscy księża odprawiający Mszę mają orna-ty. Pięknie to wygląda. W Kamerunie tylko jeden ksiądz ma ornat, a pozostali ubrani są w sutanny i komże.

Zadomowiony w Polsce Polacy są bardzo gościnni i mili, szczegól-nie starsi. Młodzież, zwłaszcza młodzi mężczyźni potrafią być nieprzyjemni i agresywni. Ale gene-ralnie dobrze się tu żyje. A w tej parafii księża są wspaniali. Czuję się tutaj jak w domu.

Dorota Kowalczyk

P a s t e r z p o l e c a

Page 8: na dobry początek - Aktualności - Parafia pw. …lublin.scj.pl/cms/images/stories/prasa_parafialna/paster...Coś się zaczyna, coś się kończy... Mał-żeństwo, nowe życiowe

8

Młodzi, energiczni, pełni pomysłów oraz po-siadający talent w ręku. Znani z niedzielnych mszy dla młodzieży o godz. 19.00. Grają i śpiewają, ale nie tylko w Scholi Dobrego Pasterza. „Tomo” i „Misiek” – członkowie zespołu Aaron – opowie-dzą o swojej muzycznej pasji, z której zrodził się własny zespół.

Skąd pomysł na założenie zespołu? Z Miśkiem znamy się praktycznie od zawsze, a przynajmniej od podstawówki. Najpierw trochę słuchaliśmy muzyki, później coś tam zaczęliśmy grać, aż w końcu zebraliśmy ludzi – no i mamy ze-spół. Nasza przygoda z muzyką trwa już długi czas, a od ponad 5 lat przybrała jakąś konkretną formę.

Czy źródła powstania sięgają Waszej przynależności do młodzieżowej Scholi Dobry Pasterz? Nie, nie. To nie ma żadnego powiązania. Aaron w naszym przypadku zaistniał wcześniej. Na samym początku we dwóch – wraz z Tomkiem – gra-liśmy sobie w garażu. Nie mieliśmy wtedy żadnej nazwy, ale to już były początki zespołu. Nad nazwą zaczęliśmy zastanawiać się, kiedy przyłączył się do nas Zajdel – nasz pierwszy wokalista. Po jego odej-ściu z zespołu zaczęliśmy grać pod nazwą Aaron.

Aaron to postać biblijna – brat oraz pomocnik Moj-żesza. Czy nazwa zespołu ma jakiś głębszy sens, czy jest zupełnie przypadkowa? Owszem, ma. W czasie, kiedy zakładaliśmy zespół, oprócz muzyki angażowaliśmy się mocno w Oazę. Czuliśmy chęć ewangelizacji całego świa-ta. Nazwa nie jest przypadkowa, wiąże się z tym co niegdyś było dla nas bardzo ważne i nadal takie po-zostało.

Czy muzyka, jaką gracie, jest wyłącznie religijna? Przez dłuższy czas, kiedy wokalistą był „Ka-ren”, nasz zespół miał charakter ewangelizacyjny. Od pół roku mamy nowego wokalistę, nazywa się Tomek Ośka. Z momentem jego przybycia Aaron zmienił swój wydźwięk – obecnie ma charakter mniej bez-pośredni, jeśli chodzi o teksty ewangelizacyjne, za to ma bardziej ukierunkowany styl muzyczny, czy-li hardrock. Chcemy trafić do szerszej publiczności, a tym samym mamy nadzieję, że przyniesie to więk-szy owoc. Ostatnio nasze teksty są bardziej uniwersalne. Oczywiście, jeśli ktoś głębiej wsłucha się w sens słów, to doszuka się powiązań z religią, zawsze w kontek-ście jest relacja człowiek – Bóg. Ale nie jest to już takie dosłowne, na wiele sposobów można rozumieć te teksty – każdy znajdzie w nich coś dla siebie.

Jakimi osiągnięciami możecie się pochwalić? Dłuższy czas próbowaliśmy ukształtować swój własny styl, do którego dorastaliśmy, a który w przyszłości na pewno będzie się jeszcze zmieniał. Przez te lata nabraliśmy doświadczenia, dzięki któ-rym ujednociliśmy nasz materiał. Najnowsze osią-gnięcie Aarona to, nagrane przed 3 miesiącami demo 2007, które jest dostępne na naszej stronie interneto-wej www.aaron.kdm.pl Zespół istnieje od 5 lat, ale właściwie to dopiero od 3 lat działamy poważnie. Od czasu na-szego pierwszego koncertu, w listopadzie 2004 r. W poprzednim składzie zagraliśmy ok. 25 kon-certów, głównie w Lublinie, a najdalej graliśmy w Bydgoszczy. Nasz największy koncert to support na „Kozienaliach” przed Dżemem oraz Irą.W wakacje chcielibyśmy wydać profesjonalną płytę, ale póki co poszukujemy wydawcy (śmiech).

Natalia Kulig

Page 9: na dobry początek - Aktualności - Parafia pw. …lublin.scj.pl/cms/images/stories/prasa_parafialna/paster...Coś się zaczyna, coś się kończy... Mał-żeństwo, nowe życiowe

9

Znak Wszechmocnego stał sie pretekstem do rozmowy z autorem książki – mieszkającym w naszej parafii – księdzem Józefem Lachem SCJ. Znak… to kolejny, już piąty, w dorobku ks. Józefa tom opowiadań. Do tej pory ukazały się Meandry łaski (1997), Jonasz (2000), Boskie horyzonty (2002), Bojo-waniem jest żywot człowieka (2003). Ksiądz Józef, sercanin, urodził się w 1956 roku, pochodzi z okolic Żywca. W naszej parafii mieszka od kilku lat, gdzie na co dzień spełnia się w obowiązkach duszpasterskich, służąc pomocą Księdzu Proboszczowi oraz podróżując po całym kraju i głosząc rekolekcje dla osób konsekrowanych oraz świeckich. Pisanie opowiadań traktuje w kategoriach hob-by. Ks. Lach zaczął od publikacji swych pierwszych opowiadań w sercańskim kwartalniku „Czas Serca”, a następnie – i tak jest do chwili obecnej – publikuje w Tygodniku Rodzin Katolickich „Źródło”, gdzie ma swoją stronę na cotygodniowy odcinek opowiadania. Ale, jak sam podkreśla, najchętniej pisałby tylko do szuflady. Książki i opowiadania ks. Józefa są efektem jego wewnętrznych refleksji, przeżyć, inspiracji. Na skutek autentycznych spotkań, rodzą się obrazy, postacie, któ-re „niepokoją” duszpasterską duszę dopóty, dopóki nie zostaną ukształtowane w konkretne sytuacje, w kon-kretnych bohaterów i przelane przez autora na papier historie. Każdy z bohaterów ks. Lacha ma swój realny pierwowzór. Często są to prawdziwe postacie, z au-tentycznymi problemami, z którymi w swej pracy duszpasterskiej i w zwyczajnym życiu styka się autor. A inspiracji, które służą do wyrażenia Bożego piękna nie brakuje… Rodzinne strony, miejsca gdzie głosi re-kolekcje, morze, po którym pływał w młodości jako zawodowy podoficer w marynarce wojennej, zaob-serwowane problemy współczesności – wszystko to

dojrzewa wewnętrznie i staje się asumptem do pisania i ukazywania jak wspaniale Bóg potrafi kierować ludz-kimi losami, wyprowadzać ze zła, ukierunkowywać na Światło. Ks. Józef Lach SCJ – jak sam o sobie mówi – w swych tekstach nie stara się być moralizatorem. Pragnie raczej pozostać bezosobowym, obiektywnym narratorem. Ukazuje czytelnikowi dobro i zło obecne w ludzkim życiu, jednocześnie pozostawiając mu swo-bodę odczytania Bożego przesłania i dokonania wolne-go wyboru. W ostatniej książce ks. Józefa pt. Znak Wszech-mocnego, znajdziemy trzy opowiadania, które poru-szają swą prawdziwością, głębią oraz autentycznym przekazem. Znak Wszechmocnego to pierwsze opowia-danie, otwierające zbiór o tym samym tytule. Historia miłości między kobietą i mężczyzną skontrastowana z ogromnym tragizmem walki o wolność w realiach wojennych u wybrzeży Morza Północnego w Norman-dii. Jakże aktualny we współczesnej rzeczywistości problem wyzysku pracowników przez nieuczciwych pracodawców pojawia się w kolejnym utworze tomi-ku Znaku... pt. Pozwólcie im róść aż do żniwa. Jest to opowieść o pewnym pracodawcy, który wysyła swo-jego pracownika, kierowcę samochodu ciężarowego, w daleką podróż służbową bez odpowiedniego przygo-towania technicznego. Ukazana postawa często bywa odzwierciedleniem zachowań wielu współczesnych przedsiębiorców, którzy zdeterminowani prymatem „mieć” nad „być” nie dostrzegają wartości drugiego człowieka. Natomiast trzecie opowiadanie zawarte w tym-że zbiorze, noszące tytuł Wilki, oparte jest na auten-tycznych wydarzeniach z okresu hitlerowskiej okupacji w naszej ojczyźnie, na kanwie zbrodniczej pacyfikacji wsi w powiecie kraśnickim. Zapraszam serdecznie do lektury Znaku Wszechmocnego, autorstwa ks. Józefa Lacha SCJ oraz na spotkanie z Jego żywym słowem podczas comiesięcznych katechez dla dorosłych, które wygłasza w naszym kościele, w salce na dole, w każdą trzecią niedzielę miesiąca o godzinie 16.00. Publikację można kupić w naszej parafialnej księgarence.

Agnieszka Tobiasz

Page 10: na dobry początek - Aktualności - Parafia pw. …lublin.scj.pl/cms/images/stories/prasa_parafialna/paster...Coś się zaczyna, coś się kończy... Mał-żeństwo, nowe życiowe

10

0 4 . 0 2 . 2 0 0 8 SERCAńSKI OŚRODEK POMOCy

DOBREGO PASTERZA W tym dniu przy naszej parafii rozpoczął swoją działalność Sercański Ośrodek Pomocy Dobrego Pasterza. Jego zadaniem jest pomoc osobom potrzebującym i szukającym wsparcia.

0 3 - 0 5 . 0 2 . 2 0 0 8NABOŻEńSTWO

CZTERDZIESTOGODZINNE W niedzielę, 3 lutego o godz. 15.00 Koronką do Miłosierdzia Bożego rozpoczęło się nabożeństwo przebłagalne za grzechy karnawału. Były to trzy dni modlitw błagalnych i wynagradzających za grzechy swoje i bliźnich. W tych dniach od godz. 15.00 do 18.00 trwała modlitwa przed Najświętszym Sakramentem. Brali w niej udział członkowie wszystkich grup działających w naszej parafii, którzy wraz z wiernymi adorowali, przepraszali i prosili Miłosiernego Boga o łaski potrzebne do dobrego życia.

0 6 . 0 2 . 2 0 0 8ŚRODA POPIELCOWA

W tym dniu w naszym kościele zostało odprawionych pięć Mszy świętych, podczas których nasze głowy zostały posypane popiołem na znak rozpoczęcia publicznej pokuty, która ma prowadzić do wewnętrznej przemiany człowieka.

2 4 . 0 2 . 2 0 0 8POŚWIęCENIE MODLITEWNIKóW

PIERWSZOKOMUNIJNyCH W tym dniu o godz. 15.30 dzieci przygotowujące się do I Komunii św. wraz ze swoimi rodzicami uczestniczyły we Mszy św., podczas której zostały poświęcone książeczki będące dla dzieci przewodnikiem po bogactwie modlitw.

2 4 . 0 2 . 2 0 0 8POŚWIęCENIEM KRZyŻy DLA

KANDyDATóW DO SAKRAMENTU BIERZMOWANIA

Podczas Eucharystii o godzinie 19.00 młodzież z naszej parafii przygotowująca się do sakramentu bierzmowania otrzymała od swych rodziców krzyże, znak naszej wiary i zbawie-nia. Przez ten zewnętrzny gest kandydaci do bierzmowania wyznali wiarę w Jezusa Chry-stusa, który za nich i za każdego z nas przyjął śmierć na drzewie krzyża, abyśmy mogli żyć.

Portal www.nasza-klasa.pl zrobił w ostatnich miesiącach błyskawiczną karierę. Stał się tematem wielu rozmów, bo przecież trzeba przedyskutować ze znajomymi to, jak się potoczyły losy naszych ko-legów i koleżanek ze szkolnych murów. Prześciga-my się w zdobywaniu znajomych, chwalimy dziećmi i zdjęciami z wakacji. Odświeżamy stare przyjaźnie, organizujemy spotkania klasowe, które nie zawsze uda się doprowadzić do szczęśliwego finału i spę-dzamy całe godziny szukając starych znajomych, oglądając ich zdjęcia i czytając klasowe fora. Według statystyk, nasza klasa jest pierwszą stroną interneto-wą, na którą wchodzimy zaraz po rozpoczęciu pra-cy, pijąc poranną kawę przed monitorem komputera. Wydawałoby się, że jeśli nie ma cię na naszej-klasie, to nie ma cię w ogóle. Tym żyjemy. Teraz.

Do końca kwietnia mamy czas na złożenie rocznego zeznania PIT, warto więc pamiętać, że od kilku już lat sami możemy zdecydować, do kogo trafi jedna setna naszego podatku. Skorzystajmy z tego pra-wa i zasilmy którąś z organizacji pożytku publicznego. Począwszy od tego roku odpisywanie 1 proc. podatku zostało uproszczone. Już nie musimy sami przelewać pieniędzy - wystarczy wpisać w formularz PIT nazwę organizacji i jej numer z KRS, a Urząd Skarbowy sam zrobi przelew w naszym imieniu. W przypadku prze-lewu do fundacji zajmujących się pomocą konkretnym ludziom możemy też wskazać imię i nazwisko osoby, na rzecz której przeznaczamy nasze pieniądze. Organizacji Pożytku Publicznego jest 5785, zatem jest z czego wybierać. Pełny ich wykaz znaj-duje się na stronie Krajowego Rejestru Sądowego (http://opp.ms.gov.pl). Przekazanie jednego procenta swojego podatku na działalność którejś z organizacji to teraz naprawdę niewielki trud - naprawdę warto go podjąć.

Anna Maciąg-Pazik

Page 11: na dobry początek - Aktualności - Parafia pw. …lublin.scj.pl/cms/images/stories/prasa_parafialna/paster...Coś się zaczyna, coś się kończy... Mał-żeństwo, nowe życiowe

11

Dorota Kowalczyk

Strona www.nasza-klasa.pl jest polskim od-powiednikiem amerykańskiego portalu www.clas-smates.com, który swego czasu cieszył się wielką popularnością wśród Amerykanów. Początkowo por-tal odniósł prawdziwy sukces, ale potem nie cieszył się już takim zainteresowaniem. Bo co robić kiedy wszyscy znajomi zostali odnalezieni, wszystkie zdję-cia obejrzane, kiedy nie ma już o czym rozmawiać? Moda na „classmates” się skończyła, a Amerykanie wrócili do swoich zwykłych, codziennych, realnych spraw. Prawdopodobnie tak też stanie się u nas. Ale póki co... Na naszej-klasie możesz znaleźć swojego na-uczyciela, dyrektora banku, księdza z pobliskiej para-fii czy panią z warzywniaka. Wystarczy wpisać imię i nazwisko. Sami też podajemy nasze dane, czasem

Oto kilka propozycji Organizacji Pożytku Publicznego, które możemy wspomóc „1 %”:

Towarzystwo Opieki Nad Ociemniałyminr KRS: 0000054086

Towarzystwo prowadzi m.in. zakład opieki dla niewidomych dzieci w Laskach. Więcej

informacji na stronie http://www.laski.edu.pl

Fundacja Urszuli Jaworskiejnr KRS: 0000055503

Fundacja prowadzi m.in. Bank Dawców Szpiku. Zobacz: http://www.fundacjauj.pl

Fundacja Mam Marzenienr KRS: 0000177137

Działalność Fundacji prezentowana była w poprzednim numerze Pasterza.

Sprawdź: http://www.mammarzenie.org

Lubelskie Hospicjum dla Dzieci im. „Małego Księcia”nr KRS: 0000004522

Jest jedynym w Polsce południowo-wschodniej domowym hospicjum dla dzieci. Zostało

powołane, aby objąć domową opieką dzieci i młodzież z chorobami nowotworowymi

oraz innymi nieuleczalnymi i postępującymi schorzeniami. Więcej informacji na stronie:

http://www.hospicjum.lublin.pl

lekkomyślnie i nierozważnie. Warto jest zastanowić się nad informacjami, które zamieszczamy na porta-lu. Pamiętaj, że osoby, które znałeś kilka, kilkanaście

czy kilkadziesiąt lat temu, mogły zmienić się nie do poznania. Dlatego ograniczaj informacje, nie poda-waj wszystkich danych. Dla bezpieczeństwa możesz ustawić w profilu widoczność numeru telefonu, GG i Skype na „tylko dla znajomych”. Dzięki temu nikt nie wykradnie Twoich danych osobowych. Dla pew-ności możesz usunąć GG i Skype ze swojego profilu. Jeśli ktoś ze znajomych będzie chciał Twój numer, możesz mu go przesłać prywatnie, w wiadomości. Jeśli nie chcesz, by twój profil znalazły oso-by postronne, możesz podwoić literę w imieniu albo nazwisku. Wtedy ty staniesz się „niewyszukiwal-ny”, ale sam będziesz mógł odnaleźć te osoby, które chcesz i zaprosić je do znajomych. Wiedz, że twoja prywatność nie do końca za-leży od ciebie. Mają na nią wpływ także twoi zna-jomi. Mogą umieścić na portalu zdjęcia, których nie życzysz sobie ujawniać, albo przywołać przykre wspomnienia. Pamiętaj, że kilka słów napisanych na forum może stać się podstawą do wniesienia wnio-sku oskarżenia w prokuraturze. Wystarczy jednak odrobina rozwagi i dystan-su, by móc cieszyć się nawiązaną na nowo znajomo-ścią, odnalezieniem przyjaciółki z podstawówki, ko-legi z obozu wakacyjnego czy rozmową z kuzynem, mieszkającym na drugiej półkuli. Jak powiedział Terencjusz: „Człowiekiem je-stem i nic co ludzkie, nie jest mi obce.” Wszystko jest dla ludzi. Nasza-klasa też. Tylko trzeba umieć korzystać z jej dobrodziejstw. Zatem do zobaczenia w wirtualnym świecie

Page 12: na dobry początek - Aktualności - Parafia pw. …lublin.scj.pl/cms/images/stories/prasa_parafialna/paster...Coś się zaczyna, coś się kończy... Mał-żeństwo, nowe życiowe

12

filmowe pogotowiefilmowe pogotowie Szukając odpowiedniego filmu z cyklu „Święta polskie” natrafiłam na doskonałą pozycję o dość intrygującym tytule „Miss mokrego podko-szulka”. Film ten, choć zaszufladkowany do oby-czajowych, jest także zabawną komedią skłaniają-cą do refleksji. Głównym bohaterem jest pięćdziesięciolet-ni Władysław (Piotr Fronczewski), wdowiec o bar-dzo konserwatywnych poglądach. Mimo że sam nie

zawsze był prawym i uczciwym człowiekiem, teraz przeciwsta-wia się zepsuciu i upadkowi współczesnego świata. Chcąc odkupić swoje winy czynnie zwalcza upadek obyczajów, nie unikając przy tym ko-micznych sytuacji. Naszym bohaterem interesuje się Wiktoria, sąsiadka, któ-ra widzi w nim idealnego

kandydata na życiowego partnera. Punktem zwrotnym w życiu Włady-

sława jest uratowanie przed bandyta-mi młodej Elli, (Mag-dalena Ma-zur) która na dłużej z a g o ś c i w jego ży-ciu. Naj-większym paradok-sem jest to, ze ta-j emnicza

nieznajoma zajmuje się właśnie tym, co nasz bo-hater stara się zwalczać. Zarabia na życie swoim ciałem, pozując do nagich zdjęć i uczestnicząc we wszelkich konkursach miss. Władysław nie potrafiąc odmówić dziewczynie – postanawia jej pomóc, narażając się przy tym otaczającemu go środowisku. Poznając Ellę bliżej, powoli docho-dzi do wniosku, że pozory mylą, a piękne ciało nie

zawsze jest symbolem rozpusty i upadku. Wyco-fując się z wielkanocnego śniadania u córki (Do-minika Ostałowska), decyduje się na spędzenie świąt z Ellą. Decyzja ta okaże się zaskakująca dla wszystkich bohaterów... Film w reżyserii Witolda Adamka to pozy-cja, która ukazuje nam sytuacje starszego człowie-ka we współczesnym, błyskawicznie rozwijającym się świecie. Główny bohater nie będąc w stanie na-dążyć za szybkimi zmianami i rozluźnieniem etycz-nym, próbuje, na swój sposób, naprawiać świat. Film ten przedstawia nam krzywdzące działanie stereotypu, który przecież nie zawsze odzwiercie-dla rzeczywistość. Zmusza nas do zastanowienia się nad naszym schematycznym myśleniem i szu-fladkowaniem wielu kwestii oraz problemów ży-cia codziennego. Jego twórcy zastanawiają się nad zagadnieniem ciągłego przesuwania granicy tego, co moralne i etyczne. Pozycja porusza również problem krzywdzących stereotypów i uprzedzeń, a także próby ich przekraczania. To zawsze aktu-alna przypowieść, która scala przejmujące, a zara-zem sarkastyczne spojrzenie na otaczający świat i ludzi. W przewrotnej formie, z lekkim humorem, opowiada o poważnych sprawach – o braku tole-rancji, hipokryzji, obłudzie. Bardzo polecam „Miss mokrego podkoszul-ka”, gdyż jest to refleksja nad zagubionym, bez-bronnym człowiekiem stojącym przed problema-mi, które przynosi nam cywilizacja. Każdy z nas może odnaleźć dla siebie coś interesującego, gdyż problemy o których mowa dotyczą wszystkich, także Ciebie, drogi Czytelniku!

Małgorzata Kruszyńska

Page 13: na dobry początek - Aktualności - Parafia pw. …lublin.scj.pl/cms/images/stories/prasa_parafialna/paster...Coś się zaczyna, coś się kończy... Mał-żeństwo, nowe życiowe

13

Pewnego razu w czasie obiadu (albo inne-go posiłku) włączyłam radio. Właśnie trwała jakaś audycja. Był to wywiad z pewnym człowiekiem. Zamiast słuchać jego treści zajęłam się czymś zu-pełnie innym. Mianowicie głos radiowego gościa wydał mi się znajomy, nie mogłam jednak przy-pomnieć sobie do kogo należy. Zastanawiałam się nad tym do końca audycji, kiedy to prowadząca wywiad powiedziała: Panie Macieju, dziękuję za udzielenie wywiadu (albo coś w tym stylu). Wtedy dopiero mnie oświeciło. Był to Maciej Orłoś, do-brze znany mi z Teleek-spresu. Pomyślałam sobie wtedy, jak trudno jest r o z p o z n a ć kogoś w sy-tuacji dla niego nie-typowej. Gdyby w audycji padło słowo teleekspres lub gdybym słyszała głos pana Macie-ja w telewizji, z pewnością od razu odgadłabym kto mówi. Tymczasem to, że bardzo znana z telewizji osoba pojawiła się w ra-diu, wystarczyło bym zupełnie straciła rozeznanie o kogo chodzi. Kiedy tak myślałam o tym zdarzeniu, odkry-łam coś jeszcze. Uświadomiłam sobie, że bardzo podobnie jest w moim życiu z rozpoznawaniem Jezusa. Okolicznościami, w których z łatwością rozpoznajemy Go i Jego obecność jest modlitwa, Msza Święta, kaplica z wieczną lampką przy ta-bernakulum, ksiądz w konfesjonale... Ale tak czę-sto rozpoznajemy Go tylko i wyłącznie tam, szu-fladkujemy, przyporządkowujemy Go do pewnych miejsc i zdarzeń, i nie pozwalamy wyjść poza mury kościoła. A tymczasem Jezus jest obecny wszędzie. On chce z nami być nie tylko w czasie naszej mo-dlitwy, czy wizyty w kościele. On chce być i jest z nami zawsze. Jest z nami w naszym sąsiedzie, matce, ojcu, bracie, ciotce, koleżance i w tych wszystkich, których widzimy codziennie. Jest w każdym przechodniu, którego widzimy tylko przez chwilę.

Myślę, że podobne wątpliwości i mylne po-jęcie mieli Apostołowie. Jezus chciał im pokazać, że jest inaczej. Gdy po zmartwychwstaniu ukazał się uczniom nad jeziorem, kazał zarzucić im sieci. „A gdy zeszli na ląd, ujrzeli żarzące się na ziemi węgle, a na nich ułożoną rybę oraz chleb.” Podob-nie w wieczerniku, gdy wydawało im się, że widzą ducha, rzekł: „<Macie tu coś do jedzenia?> Oni podali Mu kawałek pieczonej ryby. Wziął i jadł wobec nich.” Tak sobie myślę, że przez te wydarzenia

Jezus jak gdyby mówił: Zo-baczcie, chcę być z wami

zawsze, chcę dzielić z wami

w s z y s t k i e wasze zaję-cia i sprawy.

Wysłuchuję was gdy się mo-

dlicie, ale jestem z wami także wte-

dy, gdy śpicie, jecie, uczycie się, pracujecie.

W każdej sprawie możecie zwracać się do Mnie, a Ja wam pomogę. Warto pamiętać o tym, że Jezus - Człowiek zna się na zwykłych, ludzkich zajęciach. Nie spo-tykajmy Go tylko na kolanach, przy wieczornej modlitwie. Pamiętajcie, że gdy siedzicie nad trud-nym zadaniem, On siedzi obok i sprawdza, czy nie popełniamy błędów. Gdy idąc ulicą, potkniemy się, On chroni nas przed upadkiem rękami tego zwy-czajnego sąsiada, czy kolegi. Jezus jest Panem zwykłych spraw! I chwała Mu za to.

SAI

Page 14: na dobry początek - Aktualności - Parafia pw. …lublin.scj.pl/cms/images/stories/prasa_parafialna/paster...Coś się zaczyna, coś się kończy... Mał-żeństwo, nowe życiowe

14

pierwszy świadek zmartwychwstałego Jezusa Imię „Maria” w języku hebrajskim – miriam, ozna-cza radosna pani, w języ-ku akkadyjskim napełnia radością, a w języku egip-skim meri-jam – ukochana przez Boga. Imię Magdale-na wywodzi się od miasta Magdala, położonego na zachodnim brzegu jeziora Genezaret. Tak więc Maria Magdalena oznacza tyle co Maria z Magdali. Maria Magdalena jest dwunastokrotnie wspomi-

nana przez wszystkich czterech Ewangelistów w Nowym Te-stamencie. Według Ewangelii św. Łukasza, Jezus wyrzucił z niej siedem złych duchów (Mk 16, 9; Łk 8, 2). Odtąd włą-cza się ona do grona Jego słuchaczy i wraz z innymi niewia-stami troszczy się o wędrujących z Nim ludzi. W relacjach trzech pozostałych Ewangelistów Maria Magdalena pojawia się dopiero w Judei, w momencie ukrzyżowania Jezusa (Mk 15, 40; Mt 27, 56; J 19, 25). Wszyscy czterej zgodnie piszą o niej, jako tej, która pierwsza przybyła do grobu Jezusa (Mk 16,1; Mt 28,1; Łk 24,10; J 20,1-3). Ewangelista Jan twierdzi, iż pierwotnie przybyła sama i zobaczywszy pusty grób, za-

wiadomiła Apostołów. Gdy uczniowie przybyli na miejsce pochówku, ona pozostała na zewnątrz, gdzie ukazał jej się Zmartwychwstały Jezus, lecz nie poznała Go. Kiedy myśląc, że to ogrodnik, spytała, gdzie przeniesiono ciało Chrystusa, dał jej się poznać. Była pierwszą osobą, która zobaczyła Zmartwychwstałego Pana. Najczęst-szym przedstawieniem ilustrującym to zdarzenie jest scena Noli me tangere, w której Jezus wypowiada słowa „nie dotykaj mnie!”, tłumaczone także jako „nie zatrzymuj mnie!”, Maria Magda-lena klęcząc u stóp Jezusa wyciąga ręce w Jego stronę niemalże dotykając Go. Nieznane są dalsze losy św. Ma-rii Magdaleny, niewielka jest także ilość kanonicznych wzmianek o niej w Nowym Testamencie. W związku

z tym jej ikonografia została wzboga-cona poprzez utożsamianie jej z Marią z Betanii (siostrą Łazarza), a także z bez-imienną jawnogrzesznicą, która w domu Szymona namaściła nogi Jezusa olejkiem alabastrowym. Większość przedstawień Marii Magdaleny łączy w dowolny spo-sób atrybuty tych trzech niewiast, któ-re według współczesnych biblistów nie miały ze sobą bliższego związku. Dlate-go też spotkamy przedstawienia świętej jako pokutnicy i pustelnicy, której ciało osłaniają długie włosy; w długiej szacie z nakrytą głową, lub bogatym książęcym wschodnim stroju; z olejkami w scenie mycia nóg, przy ukrzyżowaniu, przy gro-bie, czasem w jaskini z książką, klęczącą u stóp Jezusa – ogrodnika. Często przed-stawiana jest z atrybutami ułatwiającymi jej rozpoznanie: naczyniem zawierającym olejek, naczyniem z kadzidłem, koroną cierniową, biczem, włosiennicą, czaszką ludzką, gałązką palmową, wieńcem róża-nym, krzyżem. Poprzez fakt, że to ona została jako pierwsza powołana do głoszenia Dobrej Nowiny, zyska-ła tytuł Apostołki Apostołów. W Ko-ściele wschodnim na ikonach przed-stawiana jest jako majes ta tyczna , dostojna kobieta w średnim wieku, z głową nakrytą białą chustą. Do dziś czczona jako symbol wiary i miłości, której nic nie może po-konać.

Jolanta Gawlik

Page 15: na dobry początek - Aktualności - Parafia pw. …lublin.scj.pl/cms/images/stories/prasa_parafialna/paster...Coś się zaczyna, coś się kończy... Mał-żeństwo, nowe życiowe

15

„Pasterz” - Wiadomości Parafii Dobrego Pasterza w Lublinie. Czasopismo do użytku wewnętrznego. Numer pod redakcją: Natalii Kulig. Redakcja: Dorota Kowalczyk (red. nacz.), Anna Maciąg-Pazik, Magda Galińska, Jolanta Gawlik, Magdalena Król, Małgorzata Kruszyńska, Natalia Kulig, Agnieszka Tobiasz, Katarzyna Wójcik, Jacek Bojarski, Katarzyna Daniłko (okładki), Joanna Romaniuk (korekta), Józef Maleszyk (krzyżówka), Kamil Szwajgier, Adrian Szumowski. Asystent kościelny: ks. Radosław Warenda SCJ. Zdjęcia: kl. Łukasz Grzejda SCJ, Jarosław Hamaluk, Kamil Szwajgier, Agnieszka Tobiasz, ks. Radosław Warenda SCJ. Adres: Redakcja „Pasterza”, Parafia rzymsko-katolicka Dobrego Pasterza, ul. Radzyńska 3, 20-850 Lublin, tel. (0-81) 741 50 95.

Strona internetowa: www.lublin.scj.pl; Adres e-mail: [email protected]; Skład: Wydawnictwo DEHON.Redakcja zastrzega sobie prawo do dokonywania skrótów i zmian w tekstach.

Zdjęcia osób zamieszczone w sąsiedztwie artykułów są całkowicie przypadkowe.

W imię Boga ślubowali sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską:

26.01Łukasz Michał Kusak – Magdalena Agata Woźniak

02.02Hubert Eugeniusz Pyryt – Justyna Agata Warowna

Z naszej wspólnoty parafialnej do wieczności odeszli:

Filomena Cierpisz l. 78 zm. 01.12Janina Kowalczyk l. 63 zm. 12.01

Tadeusz Władysław Ciężki l. 70 zm. 13.02Arkadiusz Krzysztof Ciurkiewicz l. 31 zm. 28.01

Zbigniew Jan Bogusz l. 64 zm. 28.01

Marian Żołnacz l. 68 zm. 02.02Włodzimierz Pastuszak l. 78 zm. 02.02Leokadia Terentowicz l. 84 zm. 08.02

Ryszard Wiktor l. 69 zm. 13.02

Rozwiązanie krzyżówki prosimy złożyć w księgarence parafialnej do 20 kwietnia. Czekają nagrody książkowe!

krzy

żów

ka

śluby

pogrzeb

y

Wspólnota chrześcijańska przyjęła z wielką radością i włączyła do społeczności dzieci Bożych darząc je nowym życiem z wody i Ducha Świętego:

13.01Hanna Szczepanek

20.01Julia Witkowska

Piotr Szymon RajewskiJakub Skoworodkin

Krzysztof Jarzębkowski

03.02Jakub Kamil Barcik

Aleksandra Joanna FlisJakub Ćwiek

Maja Janina Sadowa

chrzty

Poziomo:1. stolica Apostolska5. matka męża lub żony9. greckie bóstwo miłości11. pomaga innym bez zapłaty12. ... frutti13. alumn seminarium14. żółty owoc południowy15. świecznik przyścienny16. antonim ciemności

Pionowo:1. czyn karygodny, eksces2. Nowy lub Stary3. lokal z „małą czarną”4. była pod opieką Stasia5. dźwięk6. wiadukt nad drogą7. matka zwana kumą8. odległość w pionie10. jeleń lub łoś

Page 16: na dobry początek - Aktualności - Parafia pw. …lublin.scj.pl/cms/images/stories/prasa_parafialna/paster...Coś się zaczyna, coś się kończy... Mał-żeństwo, nowe życiowe

16