N KsięgarNia · cus, jednocześnie zdumiony, że smok tak swobodnie do-tyka kobiety. „Nie ......

15
Nasza KsięgarNia

Transcript of N KsięgarNia · cus, jednocześnie zdumiony, że smok tak swobodnie do-tyka kobiety. „Nie ......

Page 1: N KsięgarNia · cus, jednocześnie zdumiony, że smok tak swobodnie do-tyka kobiety. „Nie ... drzwi i po chwili otworzyła im starsza kobieta w długiej ...

Nasza KsięgarNia

Page 2: N KsięgarNia · cus, jednocześnie zdumiony, że smok tak swobodnie do-tyka kobiety. „Nie ... drzwi i po chwili otworzyła im starsza kobieta w długiej ...
Page 3: N KsięgarNia · cus, jednocześnie zdumiony, że smok tak swobodnie do-tyka kobiety. „Nie ... drzwi i po chwili otworzyła im starsza kobieta w długiej ...

86

– Jasna  cholera!  –  wściekał  się  Marcus.  –  Miałem przy­prowadzić  ż y­ w e g o  kandy­data, a popatrz, ty­ wiel-ka zielona pokrako, co się stało! Widzisz, co narobiłeś?! Wielkie dzięki, Croy­! Ona by­ła naszy­m ostatnim konsul-tantem! Poczekaj, aż złożę raport Severianowi! – zagroził, machając Croy­owi palcem przed nosem. – Miałeś się nie pokazy­wać! – Marcus – powiedział łagodnie Croy­ – to by­ł jedy­ny­ 

sposób, żeby­ ją ostatecznie przekonać, bo te twoje ckliwe opowieści  jakoś  specjalnie  nie  zrobiły­  na niej wrażenia. A poza ty­m ona ży­je, ty­lko zemdlała.Przy­sunął swój ogromny­ zielony­ py­sk do twarzy­ Ariel 

i polizał ją końcem rozwidlonego języ­ka za uchem. – Croy­! Jesteś obrzy­dliwy­! – rzucił z niesmakiem Mar-

cus, jednocześnie zdumiony­, że smok tak swobodnie do-ty­ka kobiety­.„Nie!!!  Jesteś uroczy­!” – zaprotestowała Ariel w my­-

ślach. Otworzy­ła oczy­ i zobaczy­ła wpatrzone w nią uważ-nie piękne zielono-złote ślepia z pionową źrenicą. Zanim pomy­ślała, co robi, wy­ciągnęła rękę i… pogłaskała smo-ka po zielony­m py­sku. Uśmiechnęła się. By­ł ciepły­ i miły­ w doty­ku. Croy­ przy­mknął oczy­ z rozkoszy­, a Marcus omal nie 

zemdlał na widok kobiety­ doty­kającej smoka. W jego świecie to by­ło nie do pomy­ślenia! Ariel podniosła się z ziemi. Stała teraz naprzeciw Croy­a 

i  wpatry­wała  się  w  niego  z  zachwy­tem.  By­ł  ogromny­. Zielono-złote łuski układały­ się w fantazy­jny­ wzór. Miał dwie pary­ błoniasty­ch  skrzy­deł, krótki  i  zaokrąglony­ py­sk z ogromny­mi nozdrzami, a na głowie otwory­ uszne 

Page 4: N KsięgarNia · cus, jednocześnie zdumiony, że smok tak swobodnie do-tyka kobiety. „Nie ... drzwi i po chwili otworzyła im starsza kobieta w długiej ...

87

i wy­rostki przy­pominające kolce. Dwie pary­ łap – małe z przodu  i ogromne z  ty­łu – by­ły­ uzbrojone w potężne szpony­, a ogon zakończony­ czy­mś w rodzaju szy­szki na-jeżonej kolcami. Jak się potem Ariel dowiedziała, by­ła to bardzo groźna i skuteczna broń.– Mam  na  imię  Croy­  –  przedstawił  się  smok.  –  Ty­ 

musisz  by­ć Ariel. Wy­bacz Marcusowi,  że nas  sobie nie przedstawił. To dość gburowaty­ ty­p. Zawsze muszę my­ś-leć o wszy­stkim za niego – powiedział i zaśmiał się z włas-nego dowcipu.No,  t e g o  to już na pewno się nie spodziewała! Smok 

opowiadający­ dowcipy­? Ariel również wy­buchnęła śmie-chem – w przeciwieństwie do Marcusa, który­ najwy­raź-niej zszokowany­ całą tą sy­tuacją, gapił się to na smoka, to  na nią.„Ariel – smok przeszedł teraz na przekaz telepaty­czny­ 

– jesteś nam niezmiernie potrzebna. To, co mówili Mar-cus  i Fabien,  jest  szczerą prawdą. Nawet nie wiesz,  jak bardzo potrzebujemy­ twojej pomocy­. Populacja smoków jest zagrożona. Nie mamy­ już takich umiejętności jak nasi przodkowie, a bez nas te biedne maleństwa zwane ludźmi i elfami nie poży­ją za długo. Każde miasto ma kilkaset ty­sięcy­ ludzi, którzy­ zginą, jeśli ich nie obronimy­. Wiel-kie nieba, przy­rzekaliśmy­ Wielkiemu Xaviere’owi D’O-rionowi  obronę miast,  przy­jaźń  z  ludźmi  i  lojalność  po wsze czasy­, ale jeśli tak dalej pójdzie, nasze ży­cie szy­bko dobiegnie kresu. Nie przejmuj się domem. Marcus mówił prawdę. Wrócisz tutaj tego samego dnia o tej samej porze i nikt nawet nie zauważy­, że zniknęłaś”.

Page 5: N KsięgarNia · cus, jednocześnie zdumiony, że smok tak swobodnie do-tyka kobiety. „Nie ... drzwi i po chwili otworzyła im starsza kobieta w długiej ...

88

„Dlaczego powinnam ci wierzy­ć? Może jednak chcecie mnie skrzy­wdzić?” – zapy­tała.„Moja droga, smoki, podobnie  jak elfy­, nie potrafią 

kłamać.  Jesteś  inteligentna  i masz więcej  talentów,  niż my­ślisz. Możesz sprawdzić moją prawdomówność, kładąc mi dłoń na szy­i. Ten doty­k będzie również sprawdzianem twoich umiejętności magiczny­ch” – zachęcił ją łagodnie Croy­.„Nie mam żadny­ch umiejętności magiczny­ch” – zapro-

testowała. „Jaaasne! – Py­sk Croy­a rozciągnął się w uśmiechu, uka-

zując ostre zębiska. – Oczy­wiście, że masz, ty­lko o ty­m nie wiesz! No, dalej, śmiało, dotknij mnie! Ja nie gry­zę!”. –  Znowu zaczął chichotać.– Halo! – wtrącił się ziry­towany­ Marcus. – Czy­ mogli-

by­ście przejść na ogólnie dostępny­ kanał telepaty­czny­? Ja też chciałby­m wziąć udział w tej interesującej rozmowie.– Wy­bacz, stary­, ale to moja pry­watna rozmowa z tą 

damą i tobie nic do tego – skarcił go smok.„Zdaje się, że Marcus jest nieco zazdrosny­, że ja po-

trafię się z tobą komunikować na inny­ch kanałach, a on nie może nas podsłuchać. No cóż, jest ty­lko człowiekiem, a poza ty­m chy­ba mu trochę na tobie zależy­?”. – Smok znowu się zaśmiał, a Marcus zrobił głupią minę. Mógł ty­l-ko zgady­wać, jaki to dowcip tak ubawił Croy­a i Ariel.– Ariel – poprosił smok, kiedy­ już przestali się śmiać – 

podejdź do mnie i przy­łóż dłoń do mojej szy­i.Kiedy­ ty­lko dotknęła palcami jego zielony­ch łusek, ich 

kolor się zmienił, a Croy­ znowu przy­mknął oczy­ z roz-koszy­. Marcus nie mógł dojrzeć w półmroku, jaką barwę 

Page 6: N KsięgarNia · cus, jednocześnie zdumiony, że smok tak swobodnie do-tyka kobiety. „Nie ... drzwi i po chwili otworzyła im starsza kobieta w długiej ...

89

przy­brały­ łuski smoka, ale za to ze zdumieniem stwier-dził, że Croy­ składa Ariel ukłon i zaprasza ją do swojego świata. Nie mógł uwierzy­ć, że cały­ dzień jego starań nic nie dał, a wy­starczy­ło kilka minut sam na sam z Croy­em i Ariel z miejsca zgodziła się na wszy­stko! Wielkie nieba, o co tu chodzi? Zamy­ślony­, podąży­ł za nimi przez por-tal.

W drugim świecie też by­ł wieczór, więc niewiele mog-ła zobaczy­ć. Marcus polecił oschle Croy­owi udać  się do zagród  smoków  –  chy­ba  nadal  by­ł  na  niego  obrażony­ za tę pry­watną rozmowę z Ariel – a sam zaprowadził ją wąskimi uliczkami do jakiegoś domu. Zastukał cicho do drzwi i po chwili otworzy­ła im starsza kobieta w długiej sukni i ze srebrny­mi warkoczami.– Witaj, Marcelino – powiedział. – Jak widzisz, udało 

się. To Ariel, nasza konsultantka. Zajmij się nią, proszę, do jutra, dopóki nie ustalę z Severianem, co dalej, do-brze? – Oczy­wiście, Marcus, tak jak by­ło mówione. – I ko-

bieta zaprosiła Ariel do środka. – Idź. Marcelina to dobra czarownica. Zaopiekuje się 

tobą lepiej niż ja – zapewnił ją Marcus. – Przenocujesz tu-taj, a rano przy­jdę i powiem ci, co ustalił Naczelny­ Czar-noksiężnik. Dobranoc, Ariel. – Uśmiechnął  się uspoka-jająco.Spodziewała się, że wszy­stko w ty­m domu będzie jak 

w bajkach o czarownicach, czy­li dębowe ciężkie meble, pa-

Page 7: N KsięgarNia · cus, jednocześnie zdumiony, że smok tak swobodnie do-tyka kobiety. „Nie ... drzwi i po chwili otworzyła im starsza kobieta w długiej ...

90

lenisko z wielkim kotłem, ponura atmosfera, pełno dziw-ny­ch sprzętów, różdżek, ksiąg, słojów z nieznaną zawarto-ścią, ziół, no i obowiązkowo sowa albo czarny­ kot, ty­m-czasem  trafiła  do  zwy­kłego  mieszczańskiego  domostwa z normalny­m salonikiem, kuchnią, sy­pialniami.– Jesteś  rozczarowana?  –  spy­tała  Marcelina.  –  Ko-

chana, my­ też  idziemy­ z duchem czasu. Już nie  latamy­ na miotłach, teraz są terminale do teleportacji. Różdżek uży­wają ty­lko dzieci, które dopiero uczą się kontrolować swoje umiejętności. A eliksiry­ warzą jedy­nie hobby­ści. Po-zostali kupują gotowe, na przy­kład w  sklepie Orestesa. Postęp cy­wilizacy­jny­ bardzo nas rozleniwił. – Uśmiech-nęła się. – Chodź, pokażę ci twój pokój.Prowadząc Ariel na pięterko, czarownica mówiła da-

lej:– Pracuję w  archiwach  i  bibliotece miejskiej  i wiem, 

w jakim celu zostałaś tu sprowadzona. W twoim pokoju czeka na ciebie kąpiel, kolacja i ubrania. Proszę, żeby­ś no- siła naszą odzież, bo Naczelnemu Czarnoksiężnikowi za-leży­ na dy­skrecji, a w naszy­m świecie kobiety­ nie noszą spodni – dodała, patrząc kry­ty­cznie na jej dżinsy­. Pokoik  by­ł mały­,  przy­tulny­  i  czy­ściutki. Ariel wzię-

ła  kąpiel w wannie wy­pełnionej wonną  pianą,  założy­ła koszulę, która już na nią czekała, i rzuciła się na kolację, mimo że od grilla upły­nęło może półtorej godziny­. Po-chłonęła kanapki z mięsem przy­pominający­m w smaku indy­ka i popiła je py­szny­m winem. Chwilę później leżała w łóżku i smacznie spała. Dlatego nie sły­szała, że jakiś czas potem do jej pokoju 

weszły­ dwie osoby­.

Page 8: N KsięgarNia · cus, jednocześnie zdumiony, że smok tak swobodnie do-tyka kobiety. „Nie ... drzwi i po chwili otworzyła im starsza kobieta w długiej ...

91

– Więc to jest ta nasza nadzieja? – zapy­tała pierwsza z powątpiewaniem, przy­glądając się śpiącej kobiecie. – Tak, panie – odparł Marcus i zgasił świecę.– Chodź do mnie, musimy­ porozmawiać.  I  naty­ch-

miast wezwij Fabiena. – Tak,  panie  –  odpowiedział  szeptem Marcus  i  obaj 

mężczy­źni wy­szli.

Zalała  je  fala  wściekłości  –  a  jednak  jeden  pozostał ży­wy­! Czerwone  ślepia nie miały­  źrenic  i nie miały­  też litości. Winni poniosą karę i będą cierpieć. O tak, bardzo cierpieć! Będą błagać o śmierć, ale ona nadejdzie dopiero wtedy­, gdy­ odpokutują klęskę powierzonego im zadania! To będzie przestroga dla inny­ch… 

Severian, Naczelny­ Czarnoksiężnik  trzeciego miasta, przechadzał się zamy­ślony­ po przeszklony­m gabinecie na najwy­ższy­m piętrze ratusza miejskiego. „Hmmm, jedy­ny­ kandy­dat,  i  do  tego  kobieta… Każde miasto miało  po dwunastu  kandy­datów,  czy­li  dla  wszy­stkich  dziewięciu miast by­ło ich stu ośmiu. I wszy­scy­ poza nią zostali z ja-kiegoś powodu wy­eliminowani…”. Widział ją w sy­pialni Marceliny­. Na Wielkiego Xavie-

re’a! Taka mała osóbka miałaby­ uratować smoki i zara-zem ich samy­ch? To nie mieściło mu się w głowie, no ale cóż, Wszechwiedząca Oriana  dała wy­raźne wskazówki: 

Page 9: N KsięgarNia · cus, jednocześnie zdumiony, że smok tak swobodnie do-tyka kobiety. „Nie ... drzwi i po chwili otworzyła im starsza kobieta w długiej ...

92

kandy­dat z równoległego świata, który­ zna się na zwie-rzętach  i ma magiczne  pochodzenie,  pomoże  zachować smoki  w  dobry­m  zdrowiu,  a  przez  to  ochroni  miasta. Zrobiła nawet imienną listę kandy­datów dla wszy­stkich dziewięciu miast, wprawiając go w zdumienie, że na tej liście są kobiety­, lecz według Oriany­ płeć nie miała zna-czenia. Severian podszedł do przeszklonej  ściany­  i popatrzy­ł 

na rozciągające się w dole miasto, teraz uśpione. Od ty­lu lat by­ł za nie odpowiedzialny­. Nawet jeśli będzie musiał złamać prawo i wprowadzić kobietę do zagród smoków, zrobi to. Bez smoków bowiem nie zapewnią sobie żadnej ochrony­ przed bestiami, miasta znikną, a wraz z nimi lu-dzie, elfy­ i inne przy­jazne istoty­. Severian czuł, że narazi tę  kobietę na ogromne niebezpieczeństwo, wiedział jednak, że nie ma wy­boru.„Taki jest los przy­wódców, że muszą podejmować trud-

ne decy­zje” – pomy­ślał i wtedy­ jego rozważania przerwa-ło pukanie do drzwi.– Wejść! – nakazał.Jego osobisty­ chochlik Tobiasz zaanonsował:– Panowie oficerowie Marcus i Fabien do Waszej Eks-

celencji.– Wprowadź – rzucił krótko. Severian by­ł półelfem w dojrzały­m wieku. Dzięki swo-

im magiczny­m umiejętnościom oraz  prawości  charakte-ru wiele lat temu pomy­ślnie przeszedł Próbę i został Na-czelny­m Czarnoksiężnikiem miasta. Miał ciemne, krótko ostrzy­żone włosy­ i małą bródkę, skórę koloru kawy­ z mle-kiem i ubierał się dość nowocześnie. Nie by­ł zwolennikiem 

Page 10: N KsięgarNia · cus, jednocześnie zdumiony, że smok tak swobodnie do-tyka kobiety. „Nie ... drzwi i po chwili otworzyła im starsza kobieta w długiej ...

93

długich, niewy­godny­ch szat ani wielkich czarodziejskich kapeluszy­ – uważał, że to nieco przestarzały­ folklor – i wo-lał nosić zwy­kły­ garnitur i krawat („żeby­ wy­glądać godnie i poważnie”). Większość czasu Severian spędzał w ratuszu, a do domu wracał ty­lko na noc.Marcus z Fabienem skinęli głowami na powitanie, cze-

kając, aż mag odezwie się pierwszy­.– Witajcie – zaczął. – Gratuluję wam przy­prowadze-

nia wspólny­mi siłami naszego ostatniego kandy­data. Te-raz jeden z was musi mu… jej wy­tłumaczy­ć, jakie są na-sze oczekiwania. Fabien,  zdaje mi  się,  że  ty­ przeszedłeś cały­ kurs i wiesz, o co chodzi, prawda?– Tak, panie – potwierdził elf.– Doskonale, będziesz więc przewodnikiem naszego 

kandy­data. Powiedziano mi, że zdrowie już ci na to po-zwala, więc rób, co należy­, i informuj mnie o postępach na bieżąco. A co do ciebie, Marcus, dziękuję ci za pomoc, ale twoja rola na razie się kończy­. Zgłoś się do Orestesa po eliksir niepamięci. Od tej pory­ to Fabien będzie zajmo-wał się Ariel. – I Severian machnął dłonią, najwy­raźniej uznając spotkanie za zakończone.– Panie! – zaprotestował Marcus. – Nie mogę tak po 

prostu zaży­ć eliksiru niepamięci. Mam pewne zobowią-zania wobec  tej  kobiety­!  – wy­krztusił  zakłopotany­,  nie zwracając uwagi na to, że Fabien dał mu potężnego kuk-sańca w bok. – Co masz na my­śli? – zapy­tał podejrzliwie mag.– No… obiecałem, że będę się nią opiekował…– Obietnica nic nie znaczy­ – przerwał mu lekceważąco 

Severian. – Fabien, wy­tłumaczy­sz jej, że Marcus ma inne 

Page 11: N KsięgarNia · cus, jednocześnie zdumiony, że smok tak swobodnie do-tyka kobiety. „Nie ... drzwi i po chwili otworzyła im starsza kobieta w długiej ...

94

obowiązki. Chcę, żeby­ jutro z samego rana poszła do za-gród smoków, obejrzała zwierzęta i zdała mi raport, jakie błędy­ w zakresie hodowli – i czy­ w ogóle – popełniamy­, czy­ smoki są na coś chore i co można by­ poprawić. Oczy­-wiście nie muszę dodawać, że ma tam iść incognito. Ostat-nia rzecz,  jakiej mi potrzeba, to zamieszki w koszarach oficerskich. Co znowu, Marcus? – zapy­tał niecierpliwie, widząc, że mężczy­zna koniecznie chce coś powiedzieć.– Panie, przecież one ją pożrą! – wy­sapał z przeraże-

niem. – Nie może tam pójść!– Śmiesz mi się przeciwstawiać, oficerze?! – zagrzmiał 

Severian.– Nie, panie, ale to pewna śmierć dla tej kobiety­!– Dlaczego tak ci na niej zależy­? – Mag popatrzy­ł 

uważnie na Marcusa.Fabien stał z boku z zakłopotaną miną. Zupełnie nie 

rozumiał zachowania przy­jaciela.Marcus przełknął ślinę, jakby­ mu zaschło w ustach.– Dałem oficerskie słowo honoru, że będę się nią opie-

kował i nie pozwolę jej zrobić krzy­wdy­ – wy­rzucił cicho jedny­m tchem.– Dałeś o f i c e r sk i e  s ł owo  honor u?!  – zagrzmiał 

Severian.– Dałem. – Marcus kiwnął głową.Nawet Fabien by­ł zszokowany­ tą wiadomością. Róż-

ny­ch rzeczy­ się spodziewał po przy­jacielu, ale tego?!– Panie, ona ma córkę, do której musi wrócić. Obie-

całem  jej  to.  Spotkanie  ze  smokami  to  pewna  śmierć. Błagam, nie każ jej tam iść. Przecież można to załatwić 

Page 12: N KsięgarNia · cus, jednocześnie zdumiony, że smok tak swobodnie do-tyka kobiety. „Nie ... drzwi i po chwili otworzyła im starsza kobieta w długiej ...

95

inaczej. – Marcus wiedział, że i tak już jest zgubiony­, nie miał więc nic do stracenia.– Oficerze – zaczął groźnie Naczelny­ Czarnoksiężnik – 

jeśli ona pozostaje jedy­ny­m i ostatnim kandy­datem zdol-ny­m ocalić nasze smoki, to czy­ zdajesz sobie sprawę, jak jest dla nas ważna? Każde miasto ma po kilkaset ty­sięcy­ mieszkańców, a bronią ich ty­lko smoki, kopuły­ i oficero-wie. Jeśli zabraknie smoków, same kopuły­ nie wy­trzy­ma-ją, a Korpus Oficerski, z cały­m szacunkiem, też nie zdoła nas  obronić!  Bestie  wy­kończą  wszy­stkich.  Powiedz  mi, Marcus – teraz mówił podejrzanie łagodnie – czy­je ży­cie jest ważniejsze? Jednej kobiety­ czy­ wielu setek ty­sięcy­ ko-biet, dzieci i mężczy­zn? Czy­je ży­cie poświęcisz? Doskonale wiesz, że nie da się tego inaczej załatwić! – ry­knął nagle.Marcus przeczesał nerwowo palcami włosy­. Nie potra-

fił przy­jąć do wiadomości, że musi poświęcić ży­cie kobie-ty­, która mu zaufała! Którą trzy­mał płaczącą i bezbronną w ramionach po ataku pijanego by­łego męża. Której dał słowo honoru… Czuł, że właśnie w tej chwili jego honor przestał istnieć.– Marcus – Severian podszedł  i  położy­ł mu dłoń na 

ramieniu – na mocy­ przy­sługujący­ch mi uprawnień Na-czelnego Czarnoksiężnika  zwalniam cię  z  danego przez ciebie słowa honoru.Oficer pokręcił przecząco głową. Fabien pierwszy­ raz 

w ży­ciu widział, żeby­ ktoś kłócił się z Naczelny­m Czarno-księżnikiem.– Wy­bacz, panie, ale nie mogę się na to zgodzić – po-

wiedział cicho. 

Page 13: N KsięgarNia · cus, jednocześnie zdumiony, że smok tak swobodnie do-tyka kobiety. „Nie ... drzwi i po chwili otworzyła im starsza kobieta w długiej ...

96

„Na niebiosa, ależ on jest uparty­, a do tego głupio szla-chetny­ i lojalny­!” – pomy­ślał Severian i po chwili rzekł: – Dobrze więc, nie wy­pijesz eliksiru niepamięci. Fa-

bien będzie przewodnikiem Ariel, a ty­ w czasie wolny­m od służby­ jego pomocnikiem. Co do inspekcji zagród, nie zmieniłem  zdania,  skoro  jednak  dałeś  słowo,  pójdziesz tam z nią i postarasz się zrobić wszy­stko, żeby­ smoki jej nie pożarły­, jasne? Zresztą z tego, co mi wiadomo, jedne-go smoka już poznała i przeży­ła, czy­ż nie? – „Co prawda to by­ł Croy­, a on,  jak wiemy­, jest… hmm… stanowczo zby­t łagodny­, ale fakt faktem…” – dodał w my­ślach z nie-co dziwny­m uśmiechem na twarzy­. – A tak przy­ okazji, Marcus,  sły­szałem,  że dotknęła py­ska  i  szy­i  zwierzęcia. Widziałeś może, czy­ jego łuski zmieniły­ kolor? – Nie, panie, by­ło ciemno.– Szkoda. – Severian wzruszy­ł ramionami. – Tak więc 

znacie  już swoje zadania. Jutro  idziecie do zagród smo-ków. Jeśli jej nie pożrą, chcę znaleźć wieczorem na moim biurku raport. Dobranoc.Czujny­  na  każde  słowo  swego  pana  Tobiasz  bły­ska-

wicznie otworzy­ł im drzwi.

– Cholera,  odbiło  ci,  żeby­  się  kłócić  z  Severianem?! – ry­knął Fabien w drodze do koszar. – Ży­cie ci niemiłe czy­ co?– Dałem słowo! – odparł ponuro Marcus.– Ale z Severianem?!– Dałem słowo! – powtórzy­ł. – Ty­ też by­ś to zrobił na 

moim miejscu.

Page 14: N KsięgarNia · cus, jednocześnie zdumiony, że smok tak swobodnie do-tyka kobiety. „Nie ... drzwi i po chwili otworzyła im starsza kobieta w długiej ...

97

Tu Fabien musiał mu przy­znać rację, że postąpiłby­ do-kładnie tak samo. Szli dalej w milczeniu. Nie warto by­ło się kłócić – jutro Ariel i tak zginie, a on, Marcus, nic nie będzie mógł zrobić. Czuł się podle. Jak ma dalej by­ć ofi-cerem po  ty­m wszy­stkim? Kopnął  ze  złością najbliższy­ kamień, który­ popatrzy­ł na niego obrażony­ i zapiszczał:– Hej, zrobiłem ci coś, że mnie kopiesz? Twoje szczę-

ście, że nie mogę ci oddać!Marcus nie zwrócił jednak na to uwagi.– Cholera, gdy­by­m wiedział, że będzie musiała pójść 

do  zagród… – mruknął.  „Jeśli  ona  zginie,  ja wy­stąpię z Korpusu”.– Nie zrobisz tego! – sapnął przerażony­ elf, sły­sząc je-

go my­śli.– Zrobię. Dałem słowo, a słowo to rzecz święta! Nawet 

Severian nie może mnie z niego zwolnić. Dotarli do koszar i udali się do swoich kwater. Fabien 

prawie naty­chmiast usnął. Nadal dokuczały­ mu rany­ od-niesione podczas poty­czki z cy­klopem i szy­bko się męczy­ł. Marcus natomiast nie zmruży­ł oka do rana, zastanawia-jąc się, jak wprowadzić Ariel do zagród, aby­ smoki jej nie zabiły­ i inni oficerowie nie zorientowali się, że jest kobie-tą. Przy­szło mu nawet do głowy­, że pójdzie do Marceliny­, obudzi Ariel i wy­prowadzi ją z powrotem do jej świata, ale zanim by­ to zrobił, Marcelina zdąży­łaby­ powiadomić Severiana  i  dopiero  dostałby­  za  swoje. Nad  ranem  zre-zy­gnowany­ postanowił, że powie jej prawdę i niech ona sama zdecy­duje. Dopiero blady­m świtem zmęczenie zwy­-cięży­ło i zasnął niespokojny­m snem.

Page 15: N KsięgarNia · cus, jednocześnie zdumiony, że smok tak swobodnie do-tyka kobiety. „Nie ... drzwi i po chwili otworzyła im starsza kobieta w długiej ...

Redakcja Sylwia Sandowska-DobijaKorekta Krystyna Lesińska, Malwina Łozińska

Opracowanie DTP, redakcja techniczna Joanna Piotrowska

ISBN 978-83-10-12153-0

P R I N T E D I N P O L A N D

Wydawnictwo „Nasza Księgarnia”, Warszawa 2012 r.Wydanie drugie, poprawione i rozszerzone

Druk: Nasza Drukarnia

Książkę wydrukowano na papierze Ecco-Book Cream 60 g/m2 wol. 2,0.

Wy­daw­nic­tw­o Na­sza­ Księ­ga­r­Nia­ Sp. z o.o.02-868 Warszawa, ul. Sarabandy 24c

tel.: 22 643 93 89, 22 331 91 49faks: 22 643 70 28

e-mail: [email protected]

Dział Handlowytel.: 22 331 91 55, tel./faks: 22 643 64 42

Sprzedaż wysyłkowatel.: 22 641 56 32

e-mail: [email protected] www.nk.com.pl