Myśli nowoczesnego endeka - Rafał A. Ziemkiewicz - ebook

38

description

 

Transcript of Myśli nowoczesnego endeka - Rafał A. Ziemkiewicz - ebook

Page 1: Myśli nowoczesnego endeka -  Rafał A. Ziemkiewicz - ebook
Page 2: Myśli nowoczesnego endeka -  Rafał A. Ziemkiewicz - ebook

Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragmentpełnej wersji całej publikacji.

Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.

Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnierozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przezNetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym możnanabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione sąjakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgodyNetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.

Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepieinternetowym Bookarnia Online.

Page 3: Myśli nowoczesnego endeka -  Rafał A. Ziemkiewicz - ebook

Spis treści

Okładka

Karta tytułowa

Motto

1. Dwie dekady dynamicznego rozwoju

2. Wielka niemożność

3. Polska jest potrzebna. Właśnie Tobie

4. Klasa panująca

5. Postkomunizm, czyli wielki szaber

6. Tubylcy i kreole

7. Dwie inteligencje

8. Ostatnie załatwienie

9. Skazani na zwycięstwo

10. Cztery godziny w tygodniu

Książki Rafała A. Ziemkiewicza

Autor

Karta redakcyjna

Okładka

Page 4: Myśli nowoczesnego endeka -  Rafał A. Ziemkiewicz - ebook

Lublin 2012

Page 5: Myśli nowoczesnego endeka -  Rafał A. Ziemkiewicz - ebook

Póki w narodzie myśl swobody żyjeWola i godność, i męstwo człowiecze

To ani łańcuch, co mu ściska szyjęAni utkwione w jego piersiach miecze

Ani go przemoc żadna nie zabije

Zginąć on może z własnej tylko ręki:Gdy nim owładnie rozpacz senna, głucha

I to zwątpienie, co szepce do uchaŻe jednym tylko lekarstwem na mękiJest dobrowolne samobójstwo ducha

Adam Asnyk

Page 6: Myśli nowoczesnego endeka -  Rafał A. Ziemkiewicz - ebook

1. Dwie dekady dynamicznegorozwoju

W brew stereotypowi Polacy są jednym z najciężej pracującychnarodów w Europie. Statystyczny Polak według badania prze-prowadzonego pod egidą OECD – światowej Organizacji

Współpracy Gospodarczej i Rozwoju – w roku 2010 przepracował prawie

Page 7: Myśli nowoczesnego endeka -  Rafał A. Ziemkiewicz - ebook

1940 godzin. Dużo więcej niż Francuz (1591 godzin), Niemiec (1473 godz-iny), nie wspominając już o Holendrze (najmniej w Europie – 1435).

Tylko że podczas jednej godziny swej pracy statystyczny Polak wyt-warza dobra i usługi o wartości zaledwie 24,7 dolara. A godzina pracyFrancuza i Niemca to odpowiednio 57,7 oraz 53,6 dolara. Nie jest to wcaleeuropejski rekord – ten dzierży (tuż przed Luksemburgiem) Norwegia,gdzie pracuje się statystycznie 1455 godzin rocznie i wytwarza w ciągujednej godziny równowartość 75 dolarów.

Jeśli ktoś nie wierzy obliczeniom OECD, może sięgnąć po badaniaeuropejskiego instytutu statystycznego Eurostat. Ten posługuje się niecoinną metodologią obliczania, ile w ciągu godziny wytwarza jeden pra-cownik. Według Eurostatu w tym samym roku 2010 statystyczny Polakprzepracował 40,7 godziny tygodniowo, Niemiec 35,7 godziny, a Holender30,6 – wypracowując w ciągu godziny: Polak 8,8 dolara, Niemiec 24,8,a Holender 29,6. Rekordziści – wspomniani już Norwegowie i Luksem-burczycy – wedle tej metodologii osiągnęli nieco ponad 54 dolary wypra-cowywane w ciągu jednej godziny pracy. Więc tutaj ich przewaga nadnami jest jeszcze bardziej miażdżąca: już nie trzy-, ale sześciokrotna.

Jakkolwiek liczyć, czy metodą OECD, czy Eurostatu, zajmujemy os-tatnie miejsce w Europie, i to z dużą stratą. Chyba że zaliczymy do Europytakże Rosję, bo tylko tam wskaźnik wartości wytwarzanej w ciągu godzinypracy jest niższy od naszego.

Fachowo wskaźnik ten nazywa się wydajnością pracy – co nie ma nicwspólnego z potocznym rozumieniem tego terminu, instynktownie poj-mowanego jako stopień wkładanego w pracę wysiłku czy emocjonalnegozaangażowania. Przeciwnie, wysoka wydajność pracy w sensie ekonom-icznym jest właśnie odwrotnie proporcjonalna do potocznie rozumianejpracowitości. Im praca jest mniej wydajna, tym więcej trzeba w niąwkładać wysiłku, tym bardziej się nią umęczyć i umordować, tym więcejczasu poświęcić. Widać to i w powyższych rankingach: narody, które prac-ują najwydajniej, mogą sobie pozwolić na to, by pracować krócej. A Polacy– co jaskrawo widać z obliczenia Eurostatu – i tak muszą pracować zn-acznie więcej, niż im pozwala kodeks pracy, podczas licznych przysługują-cych z łaski władzy dni wolnych.

6/36

Page 8: Myśli nowoczesnego endeka -  Rafał A. Ziemkiewicz - ebook

Zaraz, zaraz – zirytuje się zapewne w tym miejscu niechętny miCzytelnik, zakładając, że takowy w ogóle raczył wziąć tę książkę do rękii dobrnął z lekturą aż do tego miejsca – co to w ogóle za początek? Co ten„prawicowiec”, ten „pisowski” (względnie „smoleński”) oszołom wyp-isuje? Zamiast ogólnej inwokacji, zamiast retorycznych paradoksów czy fe-lietonistycznych konceptów sypie od pierwszego słowa jakimiś drętwymistatystykami, posługując się określeniami w rodzaju „odwrotnie proporc-jonalne”? O co chodzi?

O to – odpowiem od razu – że powyższe fakty uważam za jeden z na-jbardziej dobitnych dowodów, iż od lat żyjemy w wielkim propagandowymkłamstwie, zupełnie tak samo jak w peerelu. Szeroko rozumiana władza –rozumiem pod tym pojęciem nie tylko bezpośrednio rządzących polityków,ale i służące im elity medialne, naukowe, artystyczne etc. – zachłystuje sięsukcesami III RP. Przy każdej okazji powtarza, że obecna Polska, po 20latach tzw. transformacji ustrojowej, jest „najlepszym państwem polskim,jakie kiedykolwiek istniało”, „największym historycznym sukcesemPolaków”, „liderem i wzorcem wzrostu gospodarczego”, „zieloną wyspą namorzu światowego kryzysu”, a nasze reformy i dynamiczny rozwójstanowią obiekt podziwu całej Europy i świata. Wpływowe media dzieńw dzień wbijają Polakom w głowy bezkrytyczny, by nie rzec wprost –barani entuzjazm dla władzy, jej dokonań i ogólnego kierunku, w którymsię posuwamy. Kto zgłasza wątpliwości, jest albo wyciszany, spychany doniszy, albo publicznie poniżany jako „pisowiec”, „moher” i „oszołom”,wyszydzany i ośmieszany. A jeśli nie można mu łatwo odmówić fachowejwiedzy i znajomości spraw, o których mówi, próbuje się go albo przekupić,albo zastraszyć. Krzysztof Rybiński, były wiceprezes NBP (za kadencjiLeszka Balcerowicza) i jeden z najprzytomniejszych polskich ekonom-istów, opowiedział nawet o tym publicznie: gdy zaczął krytykowaćposunięcia rządu, najpierw zaproponowano mu lukratywną posadę za pub-liczne pieniądze, a potem postraszono wyrzuceniem z pracy żony. Ale doświadomości większości Polaków, którzy jedyną wiedzę o świecie czerpiąz telewizji, jego opowieść nie miała szansy się przebić.

Dowodem, jak bardzo udała nam się III RP, ma być fakt, że pozwo-lono polskiemu rządowi sprawować przez pół roku tzw. prezydencję

7/36

Page 9: Myśli nowoczesnego endeka -  Rafał A. Ziemkiewicz - ebook

europejską, przypadającą z rozdzielnika każdemu z państw członkowskichpo kolei i polegającą w istocie tylko na technicznej obsłudze posiedzeń róż-nych pośledniejszych gremiów unijnych. Dowodem naszej wysokiejpozycji ma też być fakt, iż były premier Polski objął na pół kadencji czystosymboliczną godność przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, cowynagrodziło nam fakt, że choć jesteśmy pod względem liczby ludnościszóstym krajem Unii Europejskiej, w jej wspólnotowych organach Polakówjest wciąż jak na lekarstwo. Dowodem naszego cywilizacyjnego awansuma być powierzenie nam organizacji mistrzostw piłkarskich. Co zaś dogospodarki, to jedynym dowodem sukcesu, przywoływanym bezustanniei wizualizowanym na zielono-czerwonych mapach, na których tle zwykłpokazywać się premier Tusk, jest wskaźnik wzrostu produktu krajowegobrutto. Przeciętny Polak nie zna się na ekonomii na tyle, by wiedzieć, jakzwodniczy to wskaźnik i jak niewiele mówi o sytuacji gospodarczej.

Jesteśmy, głosi propaganda władzy, dwudziestą gospodarką światai najwyższy czas, by przyjęto nas do grupy G-20. W istocie owo dwudzi-este miejsce na światowej liście zajmujemy właśnie pod względemwielkości PKB. Ale mówi to tylko o tym, jaki jest nasz potencjał. Jed-nocześnie w badaniu konkurencyjności ogłaszanym dorocznie przez Świ-atowe Forum Ekonomiczne w Davos zajmujemy miejsce 41. To pokazuje,jak ten potencjał jest przez nasze państwo wykorzystywany.

Można powiedzieć, że ogłaszając się dwudziestą gospodarką świata,III RP jest i tak o połowę skromniejsza niż jej poprzedniczka. W czasachmojego dzieciństwa wyliczano w mediach, że PRL na liście światowychpotęg gospodarczych należy się miejsce dziesiąte. Warto o tym pamiętaćdlatego, że dane, na których opierała to wyliczenie propaganda towarzyszaSzczepańskiego, nie były bynajmniej sfałszowane. Fałszywy był sposób ichwykorzystania: założenie, że stan i pozycję międzynarodową państwawyznaczać może zsumowana pozycja zajmowana przez nie w światowejprodukcji węgla, siarki, boksytów, wytopie stali czy hodowli żywcawieprzowego. Ta ostatnia dziedzina może najlepiej pokazuje, jak zwod-nicze bywają statystyki. Dawały nam one wtedy w produkcji żywcamiejsce w pierwszej światowej piątce, a przecież to właśnie brak w skle-pach mięsa i wędlin stanowił najlepiej zapamiętaną dolegliwość

8/36

Page 10: Myśli nowoczesnego endeka -  Rafał A. Ziemkiewicz - ebook

gierkowskich „sukcesów” i bezpośrednią przyczynę ich niesławnegozakończenia.

Gdyby brać poważnie całą tę propagandę, jaką zalewają nas telew-izyjne programy publicystyczne, zaludniane przez zawsze doskonale zesobą zgodnych „ekspertów”, to w tytule niniejszej książki najbardziej skan-daliczne jest nawet nie afirmowanie znienawidzonej na salonach tradycjiendeckiej, ale użycie słowa „myśli”. Bo po co i o czymkolwiek tu myśleć,skoro wszystko jest jasne? Trzeba tylko słuchać tych, którzy lepiej wiedzą,implementować unijne normy, wdrażać dyrektywy i wytyczne. Im wid-nieje, jak mawiali niegdyś komuniści o moskiewskiej centrali – oni wszys-tko wiedzą lepiej. Trzeba ich słuchać. Cieszyć się, że dzięki „mądremukompromisowi Polaków z obu stron historycznego podziału” udało sięzbudować taką Polskę, która jest „w Europie”, jest po prostu „fajna” –i stanowczo zwalczać „frustratów”, którzy „kwękolą”, umniejszają suk-cesy, psują nastrój wiecznym narzekaniem, próbując Polsce odebraćsłuszną dumę z osiągnięć. No i „dzielą społeczeństwo”. W istocie, „psucienastroju” jest w znacznym stopniu działalnością antysystemową, bo naszPKB opiera się na popycie wewnętrznym, popyt wewnętrzny na kredycie,a kredyt na wierze przeciętnego Polaka, że kiedyś się go uda spłacić. O zn-aczącym eksporcie, na jakim zbudowany jest dobrobyt i siła na przykładNiemiec, przy takiej wydajności pracy marzyć raczej trudno.

Mówiąc krótko, publicysta – jeśli chce być chwalony i wpuszczanydo mediów elektronicznych w roli eksperta – nie powinien zachęcaćspołeczeństwa do myślenia, bo w naszym imieniu myślą lepsi, ale winiennawoływać tylko do brania kolejnych kredytów, grillowania, popijania pi-wka i kontemplowania błogostanu, w jaki szeroko pojęta władza wprawiłanasz kraj.

Chyba nie muszę wyjaśniać, że bycie chwalonym i zapraszanym niejest dla mnie aż tak ważne, by się tym oczekiwaniom poddawać. Mnie tocałe radosne paplanie mediów przypomina ostatnie zapewnienia, jakiesłyszeli piloci polskiego tupolewa od wieży kontrolnej lotniskaw Smoleńsku: że są „na kursie i na ścieżce”. I dlatego właśnie pozwalamsobie te rozważania zacząć od statystyk dotyczących wydajności pracy, że

9/36

Page 11: Myśli nowoczesnego endeka -  Rafał A. Ziemkiewicz - ebook

jak w pigułce zawiera się w nich cała prawda, czym jest państwo nazwaneIII Rzeczpospolitą i dlaczego jest ono całkowicie do wymiany.

Co bowiem mierzą te statystyki? Co w ogóle mierzą rozmaitewskaźniki, którymi ekonomia stara się opisać sytuację gospodarczą? Naprzykład ów wskaźnik wzrostu produktu krajowego brutto, któryuczyniono takim fetyszem, teoretycznie mierzy, o ile zwiększyła się (bądźzmniejszyła) suma wszystkich towarów i usług wytworzonych w danymroku w badanym kraju. Ale w praktyce mierzony jest po prostu ruch pien-iądza. Przyrost PKB oblicza się bowiem poprzez zsumowanie wszystkichponiesionych w danym roku wydatków (minus import i ewentualny wzrostzapasów). Natura tych wydatków, pytanie, kto się wskutek nich wzbogacił,a kto zubożał, ich zasadność i sensowność całkowicie pomiarowi umykają,choć każdy student wie, że znakomicie podnoszą PKB na przykład klęskiżywiołowe i równie znakomicie napędza statystyki jego wzrostu zaciąganiedługów. Sucha informacja, że PKB wzrósł o jeden koma siedem, nie powienam też, jak wiele pieniędzy zostało bezsensownie roztrwonionych, a jakwiele zainwestowanych w przedsięwzięcia owocne – gdyby podobne donaszych ewaluacje przeprowadzano w Egipcie faraonów, bez wątpieniapodawano by budowę piramid za dowód, iż ich poddani się bogacą.

Natomiast wskaźnik wydajności pracy mierzy – raz jeszcze powtórzę– nie intensywność wykonywanych przez obywateli czynności zarobkow-ych, ale ich efektywność, czy też, inaczej mówiąc, sensowność. Pozwala onocenić, czy ich praca rzeczywiście coś wytwarza, czy jest przysłowiowymprzelewaniem z pustego w próżne. Odbija się więc w tym wskaźnikuprzede wszystkim organizacja pracy, ale pośrednio także – organizacjacałego kraju. Albo jego dezorganizacja. Im więcej biurokratów, im więcejrozdawanych przez władzę synekur, które służą tylko dojeniu publicznychpieniędzy, niczego nie wytwarzając, im liczniejsza kasta pasożytnicza, imbardziej nieracjonalne przepisy, im większa korupcja, im potężniejszychaos i absurd – tym wydajność pracy niższa.

W przywoływanych już czasach, gdy byliśmy dziesiątą potęgą gos-podarczą świata, krążył kawał o gospodarskiej wizycie towarzysza pier-wszego sekretarza w socjalistycznym zakładzie pracy. Aby wypaśćw oczach gościa okazale, dyrekcja nakazała robotnikom biegać szybko w tę

10/36

Page 12: Myśli nowoczesnego endeka -  Rafał A. Ziemkiewicz - ebook

i we w tę z taczkami. Dostojny gość podszedł jednak za blisko i ze zdzi-wieniem zauważył, że taczki są puste. „No sami widzicie, towarzyszu pier-wszy sekretarzu – odpowiedziano mu – tak zapieprzamy, że nie ma czasutaczek załadować”.

I to się nie zmieniło. Najniższa w Europie wydajność pracy oznaczapo prostu najgorszy w Europie bałagan i korupcję. Najwięcej biurokratycz-nych absurdów, najdłuższe i najgłupsze procedury, najściślejsze regla-mentowanie wolności gospodarczej przez rząd, samorządy i korporacje za-wodowe, największą rzeszę darmozjadów, których utrzymanie obciążapubliczne finanse, a z których działalności nie ma żadnego pożytku...A także najniższą jakość strategicznych decyzji, podejmowanych przezróżnych pociotów i kolesiów władzy, którzy postanowili „sprawdzić sięw biznesie”. I najniższą jakość odpowiedzialnych za państwo elit, kierują-cych się wszystkim, tylko nie dobrem kraju.

Trzeba doprawdy tupetu, by państwo stworzone na bazie do dziśniejasnej umowy w Magdalence nazywać „najlepszym państwem polskim,jakie kiedykolwiek istniało”. Druga Rzeczpospolita, odziedziczywszystraszliwe spustoszenia wojenne i zadanie unifikacji trzech rozdzielonychod ponad stulecia zaborów, potrafiła w porównywalnym okresie 21 latwybudować port w Gdyni i Centralny Okręg Przemysłowy. III RP nie tylkonie wybudowała niczego porównywalnego, ba – nie zdołała oddać doużytku ani jednej kompletnej autostrady łączącej stolicę państwa ze stolicąwojewództwa – ale doprowadziła do kompletnej ruiny nawet to, co odzied-ziczyła po PRL. W roku 2010 prezes jednej z kilkudziesięciu (!) spółekSkarbu Państwa, na które w III RP podzielono Polskie Koleje Państwowe(produkując w ten sposób kilkadziesiąt zarządów i rad nadzorczych z suty-mi pensjami, do usadzania w nich kolesiów), stwierdził, że na „przywró-cenie infrastruktury kolejowej do stanu pierwotnego” trzeba by natychmiastwydać co najmniej 40 miliardów złotych (oczywiście znalezienie takiejsumy jest nie do wyobrażenia w budżecie, który rocznie znajdować musicoraz więcej, w roku 2011 już ponad 100 miliardów złotych, na wykupwystawionych w poprzednich latach papierów dłużnych). A przecież niemówimy tu o szybkiej kolei, z której budowy po latach szumnych zapow-iedzi ostatecznie już zrezygnowano, nie mówimy tu o jakiejkolwiek

11/36

Page 13: Myśli nowoczesnego endeka -  Rafał A. Ziemkiewicz - ebook

inwestycji, a jedynie o przywróceniu do stanu „pierwotnego”, czyli mniejwięcej z czasów późnego Gierka.

W świetle tej informacji zrozumiałe jest, dlaczego tylko około 30proc. torów pozwala jeszcze pociągom poruszać się z prędkościąuchodzącą w Europie za normalną i dlaczego w ostatnich latach co trzeciwypadek kolejowy w całej Unii Europejskiej zdarza się właśnie w Polsce.

Nie można tego stanu usprawiedliwić argumentem, którym władzaprzywykła rozgrzeszać się z każdego niedociągnięcia, czyli „brakiem pien-iędzy w budżecie”. W ogóle „brak pieniędzy w budżecie” nie jestokolicznością obiektywną, tylko skutkiem złego gospodarowania posi-adanymi zasobami i na argument powyższy właściwą odpowiedzią jest py-tanie: „Na co w takim razie pieniądze te zostały przeznaczone?”. Kiedyrząd Donalda Tuska, utrzymujący ogromne rzesze biurokratów i rozległą„sferę budżetową”, nieprzynoszącą żadnego pożytku poza klienckimgłosowaniem na partię rządzącą, odwołuje się do ekonomicznej racjonal-ności i perswaduje, że – na przykład – wiek emerytalny „trzeba podnieść”,bo nie ma pieniędzy, brzmi to jak krętactwa nałogowego pijaka, który „niema pieniędzy” na kupienie dzieciom porządnych butów, ale na wódkęjakoś zawsze mu wystarcza.

Ale jeśli chodzi o kolej, to tak się składa, że na nią akurat pieniądzemieliśmy. Zostały one z takim przeznaczeniem zarezerwowane dla nasw budżecie Unii Europejskiej na lata 2007 – 2012. Tylko że subwencje te,obwarowane obostrzeniami zapobiegającymi ich marnowaniu bądźrozkradzeniu, wymagały spełnienia pewnych warunków, polegającychgłównie na przedstawieniu wiarygodnych planów i kosztorysów – i polskirząd warunków tych spełnić nie był w stanie, skutkiem czego z przyzna-nych na modernizację kolei 22 miliardów zł udało się do roku 2012 wydaćzaledwie 900 milionów. Czyli 4 (słownie: cztery) procent! Nie umiećnawet wydać pieniędzy, które się dostaje za darmo, tylko pod tym war-unkiem, że pójdą na przeznaczone cele, a nie na balowanie – to rzeczy-wiście powód do dumy! Jeśli to jest „dynamiczny rozwój”, to nie potrafięgo odróżnić od sytuacji większości państw afrykańskich, w którychw ciągu mniej więcej dwóch dziesięcioleci po dekolonizacji odnotowano

12/36

Page 14: Myśli nowoczesnego endeka -  Rafał A. Ziemkiewicz - ebook

całkowitą dekapitację odziedziczonej po kolonizatorach infrastrukturykolejowej i drogowej.

Można powiedzieć, że z koleją i tak obeszła się III RP dość łagodnie –drugą odziedziczoną po PRL firmę zajmującą się publicznym transportem,Państwową Komunikację Samochodową, podzielono już nie na 50, ale naponad 500 (!) podmiotów. Tu jednak sytuacja jest o tyle lepsza, że trans-portem samochodowym łatwiej jest zajmować się firmom prywatnym(choć i prywatne koleje nie są w Europie rzadkością – w Czechach naprzykład szybką kolej typu „pendolino”, o której pociągnięcie przynajmniejdo Rybnika walczą dziś śląskie samorządy, wybudowała właśnie spółkaprywatna). Ale twierdzenie, że skoro mamy „kapitalizm”, to zapewnienieobywatelom możliwości przemieszczania się jest sprawą wolnego rynkui rząd za to odpowiadać nie może, jest zwyczajnym kłamstwem. Trudnoznaleźć bardziej radykalnego piewcę kapitalizmu niż amerykański noblistaMilton Friedman. Otóż ten właśnie ekonomista, przez światową lewicęzwany „papieżem neoliberalizmu” i oskarżany o całe przypisywane kapital-izmowi zło, zwykł mawiać, że sprywatyzowałby wszystko, a rządowi po-zostawił tylko trzy sprawy: bezpieczeństwo zewnętrzne (czyli wojsko),wewnętrzne (sądy, prokuratury i policja) oraz budowę autostrad (czyliprzekładając z amerykańskich realiów na europejskie, całą komunikacyjnąinfrastrukturę). Trudno nie zauważyć, że model „kapitalizmu” lansowanyu nas od dwudziestu lat pozwala rządowi zajmować się dziesiątkami spraw,które w państwach rozwiniętych w mniejszym lub większym stopniu po-zostają w rękach prywatnych – natomiast akurat w przypadku autostradwymyślono sobie, że zbudują je u nas prywatni „koncesjonariusze” na zas-adach komercyjnych, to znaczy w zamian za prawo poboru na nich myta.Bo oczywiście „w budżecie nie ma na to pieniędzy”.

O tym, jak wygląda „dynamiczny rozwój” w dwóch ostatnich deka-dach w pozostałych wskazanych przez Miltona Friedmana dziedzinach, aższkoda mówić. Dość wspomnieć, że po zniesieniu przez rząd Tuska – dlazapewnienia sobie poparcia młodych wyborców – obowiązku służbywojskowej (co jego propagandyści nazywali uparcie „stworzeniem armiizawodowej”, choć w istocie armia pozostała armią z poboru, tylko już bezpoborowych) na jednego oficera przypada w Wojsku Polskim 1,2

13/36

Page 15: Myśli nowoczesnego endeka -  Rafał A. Ziemkiewicz - ebook

żołnierza. A przeciętny czas wyegzekwowania u nas na drodze sądowejdługu – przy założeniu, że sprawa jest w świetle prawa oczywistai mówimy tylko o załatwieniu formalności – w kolejnych dorocznychrankingach Banku Światowego badających warunki działalności gospodar-czej waha się w okolicach 1000 (słownie: tysiąca) dni. I nie jest to bynajm-niej wynikiem braków kadry sądowej, bo w III RP na 100 tysięcymieszkańców przypada 25,8 sędziego, a w takiej na przykład Francji – 11,9i na przewlekłość postępowań sądowych jakoś nikt tam nie narzeka. Aniteż, wbrew uniwersalnemu usprawiedliwieniu, nie jest skutkiem brakupieniędzy, bo także z wydatkami na sądownictwo rzędu 0,44 proc. PKBlokujemy się powyżej europejskiej średniej.

Nawiasem mówiąc: czekanie na terminy sądowe latami stało sięw pewnym momencie powodem seryjnego przegrywania przez państwopolskie spraw wnoszonych z oskarżenia własnych obywateli przed Try-bunał Europejski w Strasburgu, dając nam w tej dziedzinie mało zaszczytnepierwsze miejsce w unijnej statystyce. Kiedy problem ten zostałnagłośniony przez media, rząd Donalda Tuska „załatwił sprawę” w typowydla siebie sposób: zaczął masowo zawierać ze skarżącymi ugody, przedwyznaczonym terminem procesu spełniając dobrowolnie ich żądania.Ugody takie nie są, w przeciwieństwie do eurowyroków, liczonew statystykach, więc problem niewydolności polskich sądów można byłouznać za odfajkowany.

Zwracam jednak baczniejszą uwagę Czytelnika na transport, boniewywiązywanie się przez państwo z obowiązku jego zapewnienia dławiskutecznie rozwój. Pierwszym pytaniem, jakie zadaje poważny inwestorrozważający wejście do danego kraju – pisząc „poważny”, mam na myślitzw. green field investments, czyli rzeczywiste zbudowanie czegoś nowego,wniesienie jakiejś konkretnej wartości, w przeciwieństwie do wliczanychprzez propagandystów do statystyk „inwestorów portfelowych”, czyli poprostu lichwiarzy wykupujących dające im pewny zysk rządowe papierydłużne – a więc pierwszym pytaniem, jakie zada poważny inwestorw związku z miejscem planowanej budowy, jest: jak tam można dojechać?Rzecz oczywista, do fabryki trzeba przecież jakoś przywieźć surowce i pra-cowników, a potem wywieźć gotowy produkt. Z reguły, gdy poważny

14/36

Page 16: Myśli nowoczesnego endeka -  Rafał A. Ziemkiewicz - ebook

inwestor dowiaduje się, jak sprawa wygląda, kończy rozmowę i przenosizainteresowanie na Czechy, Węgry czy nawet Bułgarię. Jako dziennikarzspotykałem się z takimi sprawami wielokrotnie – na przykład właśnie brakporządnej drogi był ostatecznym powodem wycofania się przez znaną ja-pońską firmę z planów budowy zaawansowanej technologicznie fabrykipod Toruniem.

Dlatego właśnie stan infrastruktury komunikacyjnej jest jednymz głównych elementów przywoływanego tu już badania konkurencyjnościpaństw prowadzonego na zlecenie Światowego Forum Ekonomicznego.W najnowszej edycji rankingu, porównującego 132 kraje, polskim drogomi autostradom przyznano miejsce 125., kolejom 75., „infrastrukturę lot-niczą” oceniono na miejsce 103., a porty morskie – 99. Lokuje nas tow jednej lidze z Bangladeszem, Armenią i słabszymi państwamiafrykańskimi.

Brak łatwego dojazdu nie tylko zamyka inwestorom drogę do pol-skiego interioru, ale też uniemożliwia jego mieszkańcom drogę do pracy,zawodowego sukcesu i awansu. Przez ostatnie dwie dekady – przyśpiesza-jąc zwłaszcza w ostatnich latach – trwa w Polsce proces „zwijania” prow-incji, jakby wysysania jej przez większe miasta, a dużych miast z kolei –przez stolicę. Przenoszenie się młodzieży wiejskiej do większych miast jestoczywiście zjawiskiem naturalnym, a wobec odziedziczonej po PRL struk-tury społecznej, zamykającej na wsi ponad dwadzieścia procent ludności,gdzie wytwarzała ona zaledwie kilka procent dochodu narodowego, takżepożądanym. Ale to, co obserwujemy, to coraz szybsza cywilizacyjna degra-dacja prowincji. Najpierw zawieszane są jedno po drugim połączenia kole-jowe i autobusowe, aż w końcu w ogóle likwiduje się linię ostatecznie.Potem zamykany jest komisariat policji (tylko w latach 2009 – 2012 policjazamknęła 100 posterunków, czyli co ósmy z istniejących w małychmiejscowościach), poczta (do roku 2010 zamykano rocznie 400 poczt,w 2010 Poczta Polska zapowiedziała likwidację 3000 kolejnych), szkoła(od roku 2007 likwidowano średnio 500 rocznie, w 2012 oceniano, że „dozamknięcia” jest jeszcze 2500 szkół), sąd rejonowy (według ogłoszonegow roku 2012 planu – 116 na ogólną liczbę 321)...

15/36

Page 17: Myśli nowoczesnego endeka -  Rafał A. Ziemkiewicz - ebook

Propagandyści bagatelizują te dane, twierdząc, że infrastrukturaw naturalny sposób przenosi się do miast w ramach dynamicznego rozwo-ju, w ślad za ciągnącą do nich ludnością. W istocie jest jednak odwrotnie –to ucieczka ze wsi czy małego miasteczka wymuszona jest faktem, że zmi-enia się ono w pustoszejącą dziurę, z której jest coraz dalej do cywilizacji.Zresztą po roku 2005 głównym kierunkiem ucieczki z prowincji nie są jużmiasta polskie, ale zachodnie. Według podawanych oficjalnie danych poroku 2005 miało wyjechać z Polski na stałe około miliona obywateli, aleniedawny spis powszechny pokazał, że w rzeczywistości tych, którzy nastałe się wynieśli, jest dwa miliony. Wyjeżdża głównie młodzież (jednaczwarta emigrantów deklarujących, że nie planuje już powrotu do kraju, mawyższe wykształcenie), co jest zrozumiałe, skoro w III RP zamknięty mapoprzez rozmaite korporacyjne egzaminy i układy dostęp do ponad 350 za-wodów, wbrew pozorom nie tylko elitarnych (w Unii Europejskiej średniodotyczy to 121 zawodów), a bezrobocie, które w połowie roku 2012wyniosło ponad 13 procent, dotyczy głównie młodych – w grupiewiekowej poniżej 24. roku życia przekracza 25 procent. Coraz częściejdecyzja o emigracji ma charakter trwały, młodzi Polacy biorą na Zachodziekredyty, kupują domy i zakładają rodziny. Podczas gdy w kraju mamy doczynienia z katastrofą demograficzną (wg Eurostatu tzw. współczynnik dzi-etności wyniósł w Polsce w roku 2011 1,27, gdy za wartość gwarantującą„zastępowalność pokoleń”, czyli utrzymywanie niezmienionej liczebnościi struktury wiekowej społeczeństwa, demografowie przyjmują 2,11),Polacy w Wielkiej Brytanii wyprzedzili pod względem dzietności wszys-tkie inne grupy etniczne, włącznie z tradycyjnie przodującymi w tejdziedzinie narodami islamskimi. Nie będzie więc przesady w twierdzeniu,że Polska, zamiast doganiać bogate kraje, ratuje je transfuzją własnej krwi,tracąc tę część społeczeństwa, która powinna tworzyć jej przyszłydobrobyt.

Nie sądzę, żeby urzędowi piewcy „historycznego sukcesu” byliw stanie wyjaśnić (choć zajmują się tym całe wyspecjalizowane w uzasad-nianiu optymizmu think tanki), dlaczego młodzi i wykształceni Polacy takmasowo uciekają z „zielonej wyspy sukcesu”, z Polski „fajnej” i będącej„OK” – do krajów, które wedle regularnie prezentowanej za plecami

16/36

Page 18: Myśli nowoczesnego endeka -  Rafał A. Ziemkiewicz - ebook

premiera Tuska mapki pogrążają się w marazmie i kryzysie. „Fenomen tengodzien rozbiorów”, jak to pisał wieszcz – to znaczy fenomen ten bardzopodobny jest do uporczywie skreślanego przez peerelowską cenzurę py-tania z głupia frant, dlaczego ludzie gremialnie uciekali nie z chylącego sięku nieuchronnemu upadkowi kapitalizmu do prężnie rozwijających się kra-jów socjalistycznych, tylko niepojętym trafem – odwrotnie.

W ciągu ostatnich lat słyszałem tylko o jednej próbie rewitalizacjiprowincji – była nią budowa peronu we Włoszczowie i zatrzymanie przynim jednego z dalekobieżnych ekspresów, załatwione przez śp.Przemysława Gosiewskiego. Przez całe lata prorządowi wesołkowie z roz-maitych „szkieł kontaktowych” i felietonistycznych rubryk oddanychwładzy pism i gazet darli sobie z tego peronu i z samego Gosiewskiegołacha, a „poważni” publicyści opiniotwórczych mediów krytykowali„rozrzutność” tej bezcelowej jakoby inwestycji i podawali ją jako kary-godny przykład „załatwiactwa”. Aż pod koniec roku 2011 przemknęłaprzez dalsze strony gazet informacja, że peron okazał się bardzo udaną in-westycją, ruch na stacji Włoszczowa-Północ stale rośnie, a połączeniemiejscowości ze światem przełożyło się na konkretne uzyskane przez niąkorzyści ekonomiczne. Wtedy, zamiast zachwycić się dokonanym w tensposób odkryciem, dla całego rozwiniętego świata od dawna oczywistym –że wydatek na infrastrukturę to opłacalna dla społeczeństwa inwestycja,która pociąga za sobą cywilizacyjny awans – natychmiast sprawęwyciszono.

Wyludnianie się prowincji, jej zwijanie do miast oraz deprecjacja i za-razem „wysysanie” biznesu z mniejszych miast do stolicy (skarżą się na tosamorządowcy nawet z takich ośrodków, jak Poznań, Kraków czy Gdańsk– w kraju równie scentralizowanym i zbiurokratyzowanym jak nasz nieopłaca się firmie mieć siedziby poza stolicą, gdzie i tak trzeba stale jeździć,by załatwiać bezlik spraw) jest kolejnym zjawiskiem upodabniającym nasdo porzucanych przez kolonizatorów państw afrykańskich czy azjatyckich.Bo chyba nikt poważny nie postawi tezy, że przeciwwagą dla stepowieniaogromnych obszarów kraju, zwłaszcza na „ścianie wschodniej”, jest roz-poczęcie w Polsce w ostatnim pięcioleciu budowy aż 64 stadionów orazkilkunastu aquaparków. To właśnie te duże, spektakularne inwestycje,

17/36

Page 19: Myśli nowoczesnego endeka -  Rafał A. Ziemkiewicz - ebook

podejmowane głównie dla celów propagandowych, czy, jak się dziś ładniejmówi, „pijarowskich” – lokalny polityk woli halę sportową czy basen niżcoś może bardziej pożytecznego, ale mniej zwracającego na jego sukcesyuwagę – wyrabiają w znacznym stopniu wzrost PKB, którym tak chwali sięwładza. Większość tych obiektów powstaje w połowie za dotację unijną (tujakoś udało się wypełnić unijne żądania, z których nie umiało wywiązać sięodpowiedzialne za koleje ministerstwo infrastruktury), a w połowie z za-ciągniętego kredytu. O sensowność inwestycji i perspektywę utrzymaniaobiektu w przyszłości nikt się nie martwi – na przykład do funkcjonowaniapięknego aquaparku zbudowanego w Łodzi miasto dopłaciło w następnymroku po jego ukończeniu 2 miliony złotych, a do podobnego w Suwałkach– milion. O trosce, z czego zostaną spłacone kredyty, nawet nie ma comówić. Co więcej, z licznych w ostatnim pięcioleciu inwestycji wspiera-nych z funduszy unijnych przytłaczająca większość nie zmieściła sięw pierwotnych kosztorysach, w czym można podejrzewać przede wszys-tkim skutek dokonywanych podczas przetargów machinacji – jest wielesygnałów, że po to, aby zarobić mogła na kontrakcie „właściwa” firma,celowo zaniża ona ofertę finansową, wiedząc, że później dostanie zgodę naurealnienie kosztów. Zgodnie z unijnym prawem jest to powód do za-żądania przez Unię Europejską podczas procedury oficjalnego rozliczeniasubwencji, którą mamy jeszcze przed sobą, zwrotu przekazanych wcześniejpieniędzy. Co prawda w dziejach Unii nie zdarzyło się jeszcze, aby z tegoprzepisu skorzystano. Ale obserwując na przykład sytuację Węgier – gdziepowolnym wobec niej, rozrzutnym socjaldemokratom Bruksela dawałakredyty równie chętnie i łatwo jak Grecji, a po dojściu do władzy prawicyi przyjęciu przez nią własnego kursu gwałtowanie zaczęła być wobec Bud-apesztu skrajnie rygorystyczna – nie można wykluczyć, że w przyszłościkonieczność zwrotu wydanych na różne zbytki unijnych pieniędzy trzebabędzie dodać do kar finansowych płaconych za niewdrożenie w terminiewskutek biurokratycznego bezładu rozmaitych unijnych dyrektyw.

Argumentów skłaniających do sceptycyzmu wobec zalewającej dziśPolaków propagandy sukcesu jest bardzo wiele. Mógłbym tu przywoływaćprzeróżne rankingi pokazujące rzeczywiste dokonania III RP na tle innychkrajów. Na przykład wspomniane już coroczne badania Banku Światowego

18/36

Page 20: Myśli nowoczesnego endeka -  Rafał A. Ziemkiewicz - ebook

„Doing Bussines”, oceniające warunki dla działalności ekonomicznej,w którym znajdujemy się daleko od czołówki, na miejscu 62. Szczególnieźle oceniono przejrzystość systemu podatkowego (miejsce 128.) oraz czasi wysiłek niezbędny do uzyskania pozwolenia na budowę (miejsce 160. –w rankingu porównywane są 183 państwa świata). Nad tym ostatnim punk-tem warto się na moment zatrzymać, bo „likwidację wymogu zezwoleńbudowlanych” sam premier Tusk podawał swego czasu publicznie jako na-jwiększe z osiągnięć pierwszych lat swoich rządów, choć Bogiem a prawdąnastąpiła ona nie wskutek działań rządu, ale parlamentarnej komisji „Przy-jazne Państwo”. Rzecz w tym, że owa „likwidacja”, jak cała zresztą działal-ność wspomnianej komisji, w praktyce podporządkowana wyłączniewylansowaniu w mediach jej przewodniczącego, Janusza Palikota, polegałana zastąpieniu „zezwolenia budowlanego” „zgodą budowlaną”, uzyskiwanąw mniej więcej taki sam sposób, tylko bardziej skomplikowany (mówiącjęzykiem owego rankingu, uzyskanie zgody wymaga o jedną „czynnośćprawną” więcej niż wcześniejszego „zezwolenia”).

Warto też zwrócić uwagę na inne badanie, również wykonane przezBank Światowy: otóż w ankiecie przeprowadzonej wśród inwestorówzagranicznych biorących udział w prywatyzacjach w byłym blokukomunistycznym w odniesieniu do Polski większość przyznała, że nabyciewyprzedawanego przez nasz Skarb Państwa banku lub przedsiębiorstwawiązało się z wysokimi łapówkami tytułem „komisyjnego”, a jedenz uczestników ankiety przyznał nawet, że za 3 miliony dolarów kupił sobiew polskim sejmie korzystną dla siebie ustawę. W tej sprawie śp. MaciejPłażyński złożył nawet doniesienie do prokuratury, ale śledztwo zostałoniebawem umorzone, po wymianie listów z Bankiem Światowym, któryodpisał, że ankieta była anonimowa i żadnych informacji w tej sprawie nieudzieli.

W innym, ogłoszonym kilka lat temu badaniu jednej z renomowanychświatowych agencji ratingowych „Ernst & Young” Polska oceniona zostałajako państwo bardziej skorumpowane niż większość krajów afrykańskichi południowoamerykańskich. Ta opinia przekłada się na konkretne straty:wskutek bezkarnej korupcji tracimy według wspomnianego badania okołojednej piątej potencjalnych inwestycji zagranicznych. Tych właśnie,

19/36

Page 21: Myśli nowoczesnego endeka -  Rafał A. Ziemkiewicz - ebook

których potrzebujemy, „greenfieldowych”, bo perspektywa płacenia har-aczu politykom i mafii nie odstrasza spekulantów, ale tych, którzychcieliby u nas robić uczciwy biznes.

Warto tu może dodać, że zarówno przywołane przed chwilą badania,jak i rankingi Transparency International, w których regularnie co rokuuznawani jesteśmy za trzecie najbardziej skorumpowane państwo UniiEuropejskiej po Bułgarii i Rumunii, mierzą jedynie proste łapownictwo,poza ich polem widzenia pozostaje natomiast to, co fachowcy nazywają„korupcją administracyjną”. Polega ona wedle naukowej definicji na „dzi-ałaniach władzy różnych szczebli obliczonych na zapewnienie doraźnychkorzyści określonym grupom społecznym kosztem ogólnego interesupaństwa jako organizacji o zdefiniowanych celach”. Ten rodzaj korupcjiw badaniach nad administracją publiczną uważany jest za groźniejszy niż„korupcja na zasadzie do ut des”, ponieważ „jej koszty sięgają poważnegoprocentu dochodu narodowego i są odczuwane przez wszystkichobywateli”.

Dobitnymi przykładami korupcji administracyjnej były w dwudziesto-letnich dziejach III RP rzekoma „powszechna prywatyzacja” oraz reformapowiatowa. Ten pierwszy – tzw. Program Narodowych Funduszy Inwest-ycyjnych – polegał na przekazaniu 400 najlepiej w momencie rozpoczęciaprogramu radzących sobie na rynku przedsiębiorstw państwowych„funduszom inwestycyjnym” kierowanym przez zagraniczne firmy, sutoopłacane za „profesjonalne zarządzanie” prywatyzowanym majątkiem. Jed-nocześnie promesy otrzymania akcji funduszy rozdano wszystkimdorosłym obywatelom. W ciągu kilku lat przytłaczająca większość „pry-watyzowanych” tą metodą przedsiębiorstw po wyprowadzeniu z nich ma-jątku trwałego doprowadzona została do bankructwa, około 300 tysięcy ichpracowników znalazło się na bruku, a świadectwa udziałowe, którymi ob-darowano 29 milionów dorosłych Polaków, stały się bezwartościowymiświstkami. Wcześniej jednak świadectwa te jako szczególnego rodzajuniespersonalizowany papier wartościowy wprowadzony do wolnego obiegu– stały się przedmiotem masowej spekulacji, umożliwiając (i to był praw-dopodobnie główny cel całej ustawy) bezpieczne wypranie miliardów zło-tych pochodzących z różnego rodzaju przestępstw i nadużyć dokonanych

20/36

Page 22: Myśli nowoczesnego endeka -  Rafał A. Ziemkiewicz - ebook

w pierwszych latach „transformacji ustrojowej”. (Pamiętają Państwo może,jak skakały ceny owych świadectw, od gigantycznego przebicia, porównowartość papieru gazetowego? To był właśnie nieomylny znak tegogigantycznego prania).

Co do „powiatyzacji”, politycy forsujący utworzenie pośredniegoszczebla samorządowego – dokładnie wbrew tendencji światowej, na-kazującej „spłaszczanie” struktury administracyjnej, a nie jej rozbudowę –nie ukrywali bynajmniej, że jej głównym celem jest „zakorzenienie in-stytucji niezbędnych dla demokracji w społecznościach lokalnych”, czyli,tłumacząc z partyjnej nowomowy na język prosty, stworzenie na prowincjilicznych posad do rozdawania przez partie rządzące swoim działaczomi innym ludziom, których trzeba sobie dla skutecznego sprawowaniawładzy „zobowiązywać”. Wobec fałszowania i celowego komplikowaniaodnośnych statystyk nie umiem Państwu podać kosztów tego „ugruntowy-wania demokracji”, ale natknąłem się na wyliczenie, iż jeden powiatprzypada u nas średnio na 80 tysięcy obywateli, podczas gdy w Europieporównywalny szczebel administracji przypada zwykle na 300 do 500tysięcy.

Według przywoływanego już Eurostatu w Polsce pracuje jedynie 54proc. dorosłych obywateli w wieku produkcyjnym, wobec średniej unijnej64 proc. (w liderujących wspomnianym wyżej rankingom państwach skan-dynawskich ponad 70 proc.). 3,9 proc. PKB przeznaczane jest na renty in-walidzkie (średnia unijna 1,2 proc.). W ogromnej większości świadczeniate są wyłudzane z życzliwym przyzwoleniem władzy, rozładowującej w tensposób cichcem problemy społeczne, z którymi sobie nie może poradzić.W światowym rankingu informatyzacji państwa przeprowadzanymdorocznie pod egidą ONZ zajmujemy obecnie miejsce 47. na 104 państwa,z tendencją spadkową (w 2008 roku zajmowaliśmy miejsce 33.; w roku2011 wyprzedził nas np. Kazachstan). W kraju liczącym sobie, jak wykazałspis powszechny, 37 milionów mieszkańców urzędników rządowych i sam-orządowych jest oficjalnie 500 tysięcy (w ciągu ostatnich czterech lat pom-iędzy 2007 a 2010, ta liczba wzrosła o 100 tysięcy). Jednak dane te są zan-iżone. Zdaniem „Dziennika. Gazety Prawnej”, który od lat monitoruje tętematykę, w chwili obecnej z wykonywania rozmaitych czynności

21/36

Page 23: Myśli nowoczesnego endeka -  Rafał A. Ziemkiewicz - ebook

urzędniczych na rzecz władzy utrzymuje się dwa razy więcej, czyli okołomiliona osób – różnica wynikła z masowego omijania obowiązującychoficjalnie restrykcji w powiększaniu zatrudnienia w urzędach poprzez szer-okie stosowanie różnych form zatrudnienia okresowego i umów o dzieło.

Taką masę zatrudnionych na nieproduktywnych stanowiskach trzebaza coś utrzymać. Prostoduszna logika wskazywałaby, że skoro wydajnośćpracy Polaka jest dwa razy mniejsza niż Niemca, to i zarobki powinny byćw Polsce dwa razy mniejsze. Ale są – statystycznie – pięć razy mniejsze.Co nie znaczy, że nałożenie na Polaka aż tak wysokiego redystrybucyjnegoharaczu wystarcza do utrzymania gargantuicznie rozdętego biurotworu. Po-mimo iż wszystkie kolejne roczne budżety III RP zasilane były dochodamiz wyprzedaży masy upadłościowej po PRL oraz pożyczkami, ani jedenz nich się nie dopinał.

Czego więcej trzeba, by przekonać Państwa, że wszechobecna propa-ganda „dynamicznego rozwoju” i „historycznego sukcesu” nie znajdujepotwierdzenia w żadnych faktach? Czy musimy szczegółowo analizowaćstan służby zdrowia i stale wydłużające się kolejki do lekarzy? Przypomin-ać, w jakie katastrofy zmieniają się w III RP działania w państwachzachodnich zupełnie rutynowe i dla obywatela niezauważalne, takie jakzmiana rozkładów jazdy na kolei lub aktualizacja listy leków refundowa-nych? Wyłuszczać kurioza obowiązujących ustaw, stale komplikowanychregulacji prawnych (produkcja różnego rodzaju ustaw, rozporządzeń etc.mierzona grubością Dziennika Ustaw w ciągu pierwszych piętnastu lat poupadku PRL wzrosła o 1334,42 proc.), który to proces śp. JanuszKochanowski podsumował bardzo celnym stwierdzeniem: „Coraz więcejprzepisów, coraz mniej prawa”? Cytować opinie ekonomistów o skutkachprywatyzacji prowadzonej nie, jak czynili to Reagan i Thatcher, pod kątemuzdrowienia szwankujących przedsiębiorstw, ale w celu łatania chronicznieniedopiętego budżetu, czyli w sposób analogiczny do zachowania pijaka,który wymienia na wódkę rodowe srebra i meble?

Zapewne wskazując te fakty, narażę się na zarzut, który w prorządow-ych mediach stawiano mi już wielokrotnie, jakobym propagował „oczy-wisty absurd”, że „w PRL było lepiej”. Sądzę, że wystarczająco udowod-niłem swoją dwudziestoletnią działalnością publicystyczną, że daleko mi

22/36

Page 24: Myśli nowoczesnego endeka -  Rafał A. Ziemkiewicz - ebook

do entuzjazmu dla tej kłamliwie nazwanej formy okupacji, która nie byłaani rzeczpospolitą, ani państwem ludu, ani w ogóle Polską. Alew dwadzieścia lat po odzyskaniu niepodległości muszę z goryczą przyznać– tak, w wielu sprawach jest jeszcze gorzej niż w PRL. Podam jeden tylko,może najbardziej bolesny przykład (choć o samej sprawie pisać trzeba os-obno). Dwukrotnie za czasów PRL doszło do katastrof lotniczych, którychprzyczyną były niedoróbki sowieckich samolotów Ił-62. W obu wypadkach„specjaliści radzieccy” z punktu starali się całą winę zrzucić na polskich pi-lotów, bo przyznanie, że zawiodła „przodująca radziecka technika”, niemieściło się w sowieckim obyczaju. Dwukrotnie władze PRL, choćcałkowicie wasalne względem ZSRR, potrafiły twardo domagać się prze-prowadzenia niezbędnych badań i przyznania przez Sowietów prawdy.Trudno w kontekście Tragedii Smoleńskiej nie zgodzić się, że peerelowskiwicepremier Szałajda, który w tej sprawie jeździł do Moskwy po katastro-fie w Lesie Kabackim, mógłby stanowić wzór politycznej suwerenności dlapremiera wolnej Polski Donalda Tuska.

O jednym na pewno nie można tu nie napisać – o wzmiankowanymjuż mnożeniu polskich długów. Poziom zadłużenia III RP rósł stalei niepowstrzymanie od jej zarania, ale bardzo gwałtownie zaczął się zwięk-szać za rządów Leszka Millera, a za czasów Donalda Tuska dosłowniewystrzelił. Wobec intensywnie uprawianej przez ten rząd „kreatywnejksięgowości” i „zamiatania długów pod dywan” (między innymi po to, byuniknąć nakazanych przez Konstytucję działań oszczędnościowych poprzekroczeniu progu ostrożnościowego 50 proc. PKB – dzięki rozmaitymoperacjom na papierze oficjalnie dług publiczny wyniósł na koniec 2011roku 49,99 proc., choć według danych Eurostatu granica 50 proc. zostałajuż dawno przekroczona) trudno dokładnie określić rzeczywiste rozmiaryzadłużenia. W każdym razie od czasu objęcia władzy przez wspomnianegopolityka wzrosło ono znacznie, o co najmniej 400 miliardów złotych.W części krajowej tego zadłużenia skazani jesteśmy na szacunki; co do za-dłużenia zagranicznego, to według agencji Bloomberg całość polskiegodługu wobec banków i instytucji światowych wyniosła na koniec I kwartału2012 roku 262 miliardy euro, co oznacza ponad 70 proc. rocznego pol-skiego PKB. Wedle tych samych danych nasz dług zagraniczny przyrasta

23/36

Page 25: Myśli nowoczesnego endeka -  Rafał A. Ziemkiewicz - ebook

obecnie w tempie ok. 40 miliardów euro rocznie. Fakt, że drukowane przezpolski rząd skrypty dłużne są uważane za dobry interes i stosunkowo chęt-nie kupowane przez światowych lichwiarzy, przedstawiany jest przez rzą-dową propagandę jako drugi obok wzrostu PKB dowód naszej rosnącejsiły, co jest świadomym mąceniem Polakom w głowach.

Do sum powyższych dodać trzeba przekazaną do Polski po roku 2007pomoc unijną, wartą około 300 miliardów złotych. Według raportu przygo-towanego przez zespół prof. Hausnera ogromna większość tych środkówwydana została w sposób nieracjonalny, na import urządzeń i technologiioraz na doraźne podniesienie zamożności i poziomu życia zamiast na rodzi-mą innowacyjność: „Dzięki pieniądzom z Brukseli rośnie popyt, ale niezostawiają one trwałych efektów, które będą działały prorozwojowo.Dotyczy to nawet tych pieniędzy, które mają wspomagać innowacyjność(...) W Polsce brakuje strategicznej myśli rozwojowej” – czytamy tam. Innieksperci bywają bardziej sceptyczni – wydatkowane sumy nie tylko niepoprawiły naszej konkurencyjności i nie dadzą w przyszłości zysków, alewręcz generują koszty, bo utrzymanie obiektów sportowych i rekreacyj-nych, parków rozrywki etc. budowanych na miarę możliwych do uzyskaniadotacji i kredytów, a nie ekonomicznych potrzeb i możliwości, pochłaniaćbędzie corocznie miliony złotych.

Ponieważ napływ pieniądza z kredytów i subwencji nakręcił koniunk-turę i znacząco podniósł poziom optymizmu Polaków (w corocznych bada-niach „diagnoza społeczna” przed 2005 rokiem 80 proc. Polakówdeklarowało, że obawia się utraty pracy i bezpieczeństwa socjalnego;w roku 2011 tylko 20 proc.), a że były to czasy „łatwego pieniądza”, kiedyświatowy system bankowy zalany był masowo kreowanymi papierami war-tościowymi, indywidualnie wzięli Polacy w ciągu tych kilku lat kredytówna co najmniej 600 miliardów złotych, w przytłaczającej większości kon-sumpcyjnych. Do tego doszły pieniądze przysyłane rodzinom w kraju przezpracujących na Zachodzie emigrantów – wedle różnych szacunków od 100do 200 miliardów.

Suma tych dodatkowych pieniędzy, które wstrzyknięte zostały w os-tatnich czterech latach pierwszej dekady XXI wieku w Polską gospodarkę,zbliża się więc do całego rocznego PKB, który w przybliżeniu obliczany

24/36

Page 26: Myśli nowoczesnego endeka -  Rafał A. Ziemkiewicz - ebook

jest na 1,5 biliona złotych. Można więc w uproszczeniu powiedzieć, że dodochodu narodowego z czterech lat Polacy dostali dodatkowy, piąty rok.To nie mogło nie dać odczuwalnej poprawy poziomu życia, i właśnie natym opiera się skuteczność propagandy, ugruntowującej stereotyp, iżodnieśliśmy ogromny sukces, jesteśmy na właściwej ścieżce rozwoju,skutecznie gonimy Zachód i pora wreszcie się odprężyć, zacząć grillowaći cieszyć się z długo oczekiwanego sukcesu.

Ale narzucany przez władzę i posłuszne jej media bezkrytyczny zach-wyt nad względną obfitością i uzyskanym podniesieniem na kredyt stopyżyciowej jest równie fałszywy jak sukcesy wczesnego Gierka. Jak kubeł zi-mnej wody działa proste pytanie: jeśli podczas takiej prosperity, podczaszaciągania tak ogromnych pożyczek i przejadania tak hojnych prezentów(które, jak wspominałem, niekoniecznie muszą się okazać bezzwrotne) nieudało się ani na chwilę zmniejszyć bezrobocia poniżej 10 procent, odwró-cić żadnej z niekorzystnych tendencji w infrastrukturze, poprawić fatalnejstruktury zatrudnienia ani stworzyć jakichkolwiek innych trwałych podstawwzrostu, a liczba osób żyjących poniżej wyliczanego oficjalnie proguubóstwa wzrasta, zamiast zmaleć (w 2011 roku 2,6 mln, o 400 tys. więcejniż w 2010) – to czego, u licha, spodziewać się możemy, kiedy nadejdziekryzys? Nawet nie jakiś wielki kryzys, ale zwykłe, nieuchronne przecież„spowolnienie”?

„Choć niewątpliwie poziom życia w Polsce w ciągu 20 ostatnich latbardzo się poprawił, jest ona krajem o strukturze podobnej krajom pokolo-nialnym, dobrze mi znanej z dziesięcioletniej pracy w charakterze dyrekt-ora projektu ONZ modernizacji Afryki Centralnej” – napisał w 2012 jedenz najwybitniejszych polskich znawców tej problematyki, profesor WitoldKieżun. Dalej w tym samym tekście podsumowywał owoce ostatnichdwóch dekad: „Wyzbyliśmy się na rzecz inwestorów zagranicznych bezmała całego ciężkiego przemysłu, nie mamy ani jednego koncernuz liczącym się polskim udziałem akcyjnym, najbardziej dochodowe polskieprzedsiębiorstwo »Orlen« importuje ropę rosyjską, sprywatyzowaliśmyusługi telefoniczne, elektryczne i grzewcze, sprzedając je państwowymprzedsiębiorstwom: francuskiemu, niemieckiemu i szwedzkiemu, stra-ciliśmy złote jabłka bankowości i wielkiego handlu (supermarkety), nie

25/36

Page 27: Myśli nowoczesnego endeka -  Rafał A. Ziemkiewicz - ebook

mamy już wielkomorskiej floty handlowej, pasażerskiej i rybackiej, niemamy wystarczającego poziomu samodzielności energetycznej ani wystar-czającej infrastruktury komunikacyjnej...”.

Ktoś, kto poddał się wieloletniej tresurze pogardy i nienawiści wobec„pisowców”, może odrzucić te słowa byłego żołnierza Armii Krajowej,niekryjącego nigdy przywiązania do tradycyjnych polskich wartości, poprostu z uwagi na jego osobę. Cóż, sięgnę w takim razie po opinięKrzysztofa Rybińskiego, który nigdy żadnych sympatii do PiS czy braciKaczyńskich nie przejawiał. A i z jego tekstów wybiorę przewrotnie ten,w którym tylko streszczał on oficjalną strategię rządu Tuska, ogłoszonąpod nazwą Wieloletniego Finansowego Planu Państwa:

„Rząd planuje w WPFP, że w latach 2010 – 2013 sprzeda mająteko wartości 55 mld zł. Można się domyślić, patrząc na spółki, których todotyczy (energetyka, finanse), że w większości zostaną one sprzedane in-westorom zagranicznym. OFE prawdopodobnie niewiele kupią lub niekupią nic, jeżeli im minister Fedak z ministrem Rostowskim zabiorą pien-iądze, żeby zasypać rosnącą dziurę w ZUS. W tym czasie dług publicznywzrośnie z 670 mld złotych do ponad 920 mld złotych. Zatem zostaniemyjak gołodupcy, bez żadnych aktywów (kupi zagranica), z olbrzymimidługami (długi będą nasze, polskie). Liczba urzędników administracji pub-licznej zbliży się do 500 tysięcy (w 1990 roku było 159 tysięcy) [jakpisałem, w istocie już ją przekroczyła], a na skutek działania reguływydatkowej Rostowskiego udział wydatków sztywnych w budżecie sięgnie90 procent, bo już teraz sięga 75 procent. Więc jakiekolwiek oszczędnościbez zmiany ustaw, a być może nawet konstytucji (prawa nabyte), będąniemożliwe. W dobrze rządzonym kraju, jak sprzedaje się majątek, to jed-nocześnie kraj się oddłuża, czyli zmniejsza zadłużenie. A w Polscesprzedajemy majątek i dług zwiększamy. A na koniec, jak już nikt niebędzie chciał kupować naszych obligacji, to wtedy znacjonalizują OFE jakw Argentynie i każą kupować obligacje rządu.

To, że obecne pokolenie 40-latków i młodszych będzie miałogłodowe emerytury, to już wiemy. Ale to, że zostaniemy jak gołodupce,bez aktywów, za to z wielkimi długami, tośmy się dowiedzieli

26/36

Page 28: Myśli nowoczesnego endeka -  Rafał A. Ziemkiewicz - ebook

z oficjalnych dokumentów rządu dopiero niedawno. To nowa jakość i jestzdumiewające, że ten temat w ogóle nie przebił się do mediów”.

Media i dlaczego „przebija się” do nich to, a nie co innego, to sprawaosobna. Ale jeśli ktoś powie, że i Rybiński jest dla niego zbyt„prawicowy”, by go posłuchać, to możemy sięgnąć i po lewicowca. Rysz-ard Bugaj oczywiście też nie wchodzi w grę, skoro przyjął kiedyśzaproszenie do doradzania śp. Lechowi Kaczyńskiemu? No to weźmycytowany przed chwilą raport „Kurs na innowacje” byłego ministraw rządzie lewicy Jerzego Hausnera. On sam konkluzję tego raportu sfor-mułował krótko: nie rozwijamy się, mit „zielonej wyspy” nie znajdujepotwierdzenia w faktach, jest ostatni moment na zasadniczą zmianępolityki państwa, w przeciwnym wypadku czeka nas niebawem szybkii głęboki regres cywilizacyjny. Było to odnotowane (co prawda tylko namniej czytanych stronach ekonomicznych) nawet przez fanatycznie oddanąkrzewieniu mitu o „historycznym sukcesie III RP” „Gazetę Wyborczą”.

W rzeczy samej, o tym, że III RP jest historyczną klęską Polaków,państwem, które się rozkłada, a nie rozwija, przekonać się można, nawetgdyby ograniczyć cała swą wiedzę o niej wyłącznie do tego, co zamieszczata jedna, najbardziej wobec skutków Okrągłego Stołu entuzjastyczna gaz-eta. Wystarczy tylko zastanowić się nad treścią artykułów, nie poprzestającna tytułach i „leadach”, często mających się do podawanych informacji zu-pełnie nijak albo wręcz pozostających w logicznej sprzeczności.

To pomiędzy nieodmiennie entuzjastycznymi propagandowymi zaklę-ciami o sukcesach znaleźć można było wywiad z paniami Anną Gizą-Poleszuk i Mirosławą Marody. Obie panie są profesorami socjologii UW,obdarzonymi prawem pobytu na salonach, obie wielokrotnie i na różnesposoby wspierały oficjalną propagandę. Z tego powodu uznać można, żewidzą one polskie społeczeństwo współczesne w sposób słuszny, w prze-ciwieństwie do socjologów z gruntu niesłusznych, „pisowskich”, takichjak, powiedzmy, Andrzej Zybertowicz.

Tyle że w gruncie rzeczy rysują obraz III RP dokładnie ten sam co oni inni odsądzani od czci i wiary, poniżani i obrzucani obelgamiopozycjoniści.

27/36

Page 29: Myśli nowoczesnego endeka -  Rafał A. Ziemkiewicz - ebook

„We wszystkich reformach od początku transformacji widać jedentrend. Państwo stopniowo uwalnia się od różnych zobowiązań, przerzuca-jąc odpowiedzialność albo na obywateli, albo na samorządy. To cała wizja:delegujemy wszystko w dół. Pod szczytnym hasłem decentralizacji pozby-wamy się odpowiedzialności”.

Doprawdy? A nazwanie tego wprost „dziadowskim państwem” albo„państwem na niby” stanowiło kamień obrazy. Albo:

„W Polsce nie ma polityki z prawdziwego zdarzenia. Jest tylko grapomiędzy instytucjami i grupami nacisku. To się sprowadza wyłącznie dodzielenia pieniędzy. Która grupa silniejsza, ta więcej wyszarpie”.

Inna sprawa, że skoro socjolog III RP o tym wie, to powinien zacząćbadać owe grupy interesu i tę grę, którą klasyk naszej literatury porówny-wał do rozszarpywania „czerwonego sukna”. Ale oczywiście dla karierylepiej jest skupić się na jakimś drobnym, bezpiecznym wycinku rzeczywis-tości, owijać fakty, którym nie sposób zaprzeczyć, w słowną watę frazesówi tylko dawać do zrozumienia, że widzi się pewne bolączki, ale przecieżwszyscy wiedzą, jaka jest historyczna konieczność. Doskonale pamiętamtakie postawy z PRL.

Nie chciałbym, aby Czytelnik odniósł wrażenie, że pisząc o III RP,myślę wyłącznie o ostatnim pięcioleciu rządów Donalda Tuska i jego Plat-formy Obywatelskiej. Chociaż nie taję, że rządy te uważam za najgorszedla Polski ze wszystkich, a samego Tuska – za najbardziej nikczemną,żałosną i odrażającą kreaturę, jaka rządziła państwem polskim od czasówgenerała Zajączka. Ale właśnie taka ocena tego polityka każe mi uważać goza skutek, a nie przyczynę toczącej Polskę choroby. Tusk jest po prostudrobnym cwaniaczkiem, który wyczuł, jak należy się ustawić, jak sięprzymilać i komu, a nade wszystko – z kim nie zadzierać i komu się nienarażać, aby załapać się, niczym zręczny surfer, na szczyt fali i jak na-jdłużej nie dać się z niej zrzucić. Jedyna jego istotna właściwość, jakąwprowadził do polskiej polityki, polega na braku właściwości. Wszyscyjego poprzednicy cokolwiek starali się zrobić i osiągnąć. On ma tylkoambicję jak najdłużej przetrwać na stołku, choćby kosztem doprowadzenianas wszystkich do całkowitej ruiny, a Polski do zagłady – a potem w poręczmychnąć na jakąś unijną synekurę, zapewniającą immunitet przed

28/36

Page 30: Myśli nowoczesnego endeka -  Rafał A. Ziemkiewicz - ebook

pociągnięciem go w „tym kraju”, jak się to zwykło mówić w jego kręgach,do odpowiedzialności.

Polska marnuje swoją historyczną szansę, a niepodległe państwo powielu latach reformatorskiej szarpaniny okazało się powtórkąz peerelowskiej niemożności rozwiązania jakiegokolwiek problemu, nawettak drobnego jak przysłowiowy sznurek do snopowiązałek. W skali makrozbudowanie stadionu czy kawałka drogi okupione musi być maksymalnąmobilizacją, ogromnymi kosztami i dziesiątkami nieprawidłowości; w skalimikro statystyczny Polak musi urobić się po łokcie, aby osiągnąć to samo,co obywatele lepiej rządzonych państw uzyskują bez wysiłku. Przyczynytego stanu rzeczy leżą jednak głębiej niż w personaliach. Jak sądzę, nie zro-zumiała ich dotąd ani – używając tych umownych określeń – prawica, anilewica, ani siły, które zapewniły sobie przy Okrągłym Stole władzę, aniopozycja. Trzeba ich szukać w procesach społecznych, w niewywiązaniusię ze swych elementarnych zadań przez elity, w deprawacji, do jakiejdoprowadzona została większość społeczeństwa. Tak czy owak, są toprzyczyny, które można w sposób racjonalny wytłumaczyć, a skoro tak –można im też przeciwdziałać i odwrócić fatalne tendencje, póki jeszczemamy na to czas. A gdyby nawet tego czasu miało zabraknąć – zminim-alizować poniesione straty.

29/36

Page 31: Myśli nowoczesnego endeka -  Rafał A. Ziemkiewicz - ebook

Książki Rafała A. Ziemkiewiczawydane nakładem naszego wydawnictwa

1. Viagra mać2. Cała kupa wielkich braci3. Frajerzy4. Polactwo5. Ognie na skałach6. Coś mocniejszego7. Czas wrzeszczących staruszków8. W skrócie9. Walc stulecia

10. Michnikowszczyzna. Zapis choroby11. Śpiąca Królewna. Pieprzony los Kataryniarza12. Myśli nowoczesnego endeka

Page 32: Myśli nowoczesnego endeka -  Rafał A. Ziemkiewicz - ebook

Rafał Aleksander

Ziemkiewicz

foto © Aleksandra Ciejek

Page 33: Myśli nowoczesnego endeka -  Rafał A. Ziemkiewicz - ebook

Urodził się w roku 1964, debiutował jako autor opowiadań fantastycznych w roku1982, a jako publicysta w 1991. Jest autorem kilkunastu książek – prozy, feli-etonów i publicystyki, a także kilku tysięcy tekstów prasowych, zamieszczanychm.in. w „Najwyższym Czasie”, „Gazecie Polskiej”, „Wprost”, „Newsweeku”,„Dzienniku” i „Rzeczpospolitej” oraz w portalu Interia.pl. Jest także dziennikar-zem radiowym i telewizyjnym, autorem i prowadzącym programów publicystycz-nych m.in. w Polskim Radiu 1, Polskim Radiu 3, Radiu Plus i TVP Info orazcyklu programów historycznych w TVP Historia. Występował w Kabarecie podEgidą Jana Pietrzaka, pisywał scenariusze do gier komputerowych, śpiewał sz-anty. Żonaty, ojciec dwóch córek.

Za nowelę Śpiąca Królewna oraz powieści Pieprzony los Kataryniarzai Walc stulecia otrzymał Nagrodę im. Janusza Zajdla i inne wyróżnieniaprzyznawane w plebiscytach czytelników fantastyki. Publicystyka prasowaprzyniosła mu Nagrodę Kisiela za rok 2001. Także jego powieści współczesne –erotyczne Ciało obce, ukazująca kulisy polskiej polityki Żywina i autobio-graficzny Zgred – weszły na listy bestsellerów.

Największą popularność przyniosła mu jednak publicystyczna trylogiao meandrach naszej polityki i transformacji ustrojowej: Polactwo, Mich-nikowszczyzna. Zapis choroby oraz Czas wrzeszczących staruszków.

32/36

Page 34: Myśli nowoczesnego endeka -  Rafał A. Ziemkiewicz - ebook

COPYRIGHT © BY Rafał A. ZiemkiewiczCOPYRIGHT © BY Fabryka Słów sp. z o.o., LUBLIN 2012

WYDANIE I

ISBN 978-83-7574-814-7

Wszelkie prawa zastrzeżoneAll rights reserved

Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywanaani w jakikolwiek inny sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie, fotooptycznie, zapisywana

elektronicznie lub magnetycznie, ani odczytywana w środkach publicznego przekazu bez pisemnej zgodywydawcy.

PROJEKT I ADIUSTACJA AUTORSKA WYDANIA Eryk Górski, Robert Łakuta

PROJEKT OKŁADKI Paweł Zaręba, Konrad Kućmiński

REDAKCJA Rafał Dębski

KOREKTA Magdalena Byrska

SKŁAD ORAZ OPRACOWANIE OKŁADKI Dariusz Nowakowski

SPRZEDAŻ INTERNETOWA

ZAMÓWIENIA HURTOWEFirma Księgarska Olesiejuk sp. z o.o. s.k.a.

05-850 Ożarów Mazowiecki, ul. Poznańska 91tel./faks: 22 721 30 00

www.olesiejuk.pl, e-mail: [email protected]

Page 35: Myśli nowoczesnego endeka -  Rafał A. Ziemkiewicz - ebook

WYDAWNICTWOFabryka Słów sp. z o.o.

20-834 Lublin, ul. Irysowa 25atel.: 81 524 08 88, faks: 81 524 08 91

www.fabrykaslow.com.ple-mail: [email protected]

34/36

Page 36: Myśli nowoczesnego endeka -  Rafał A. Ziemkiewicz - ebook
Page 37: Myśli nowoczesnego endeka -  Rafał A. Ziemkiewicz - ebook

@Created by PDF to ePub

Page 38: Myśli nowoczesnego endeka -  Rafał A. Ziemkiewicz - ebook

Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragmentpełnej wersji całej publikacji.

Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.

Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnierozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przezNetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym możnanabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione sąjakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgodyNetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.

Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepieinternetowym Bookarnia Online.