Moskwa - Pietuszki

download Moskwa - Pietuszki

of 54

Transcript of Moskwa - Pietuszki

Wieniedikt Jerofiejew MOSKWA PIETUSZKI Przeoya BARBARA DOHNALIK WADIMOWI TICHONOWOWI Mojemu kochanemu pionierowi te tragiczne stronice powica autor Od Wydawcy Przekad niniejszy dokonany zosta na podstawie rosyjskojzycznego wydania Moskwy -Pietuszek, opublikowanego przez YMCA-PRESS w 1981 roku w Paryu. Autorka tumaczenia uwzgldnia poprawki i uzupenienia naniesione do tego wydania przez Wieniedikta Jero fiejewa w kwietniu 1989 roku. Pierwsze wydanie w jzyku polskim ukazao si w 1976 roku w Londynie nakadem wyda wnictwa Kontra w przekadzie Niny Karsov i Szymona Szechtera. Polski czytelnik mia ok azj zetkn si do tej pory jedynie z tym tumaczeniem - w wydaniach i przedrukach dokona nych przez Niezalen Oficyn Wydawnicz Nowa, Midzyzakadow Struktur Solidarno -

Wyjanienie autora Pierwsze wydanie Moskwy-Pietuszek, z uwagi na to, i by to jeden egzemplarz, rozeszo si szybko. Od tamtej pory spotykaem si z mnstwem zarzutw pod adresem rozdzia erp i Mot - Karaczarowo, zreszt zupenie niesusznie. We wstpie do pierwszego wydania u rzedzaem wszystkie panienki, e rozdzia Sierp i Mot-Karaczarowo naley pomin nie czy niewa po zdaniu I niezwocznie wypiem nastpuje ptorej strony najczystszych przekles aym tym rozdziale nie ma ani jednego cenzuralnego sowa z wyjtkiem zdania I niezwoczni e wypiem. Tym rzetelnym wyjanieniem osignem jedynie to, e wszyscy czytelnicy, a zwa dziewczyny, od razu apali za rozdzia Sierp i Mot - Karaczarowo, nawet nie czytajc po rzednich rozdziaw, nie czytajc nawet zdania I niezwocznie wypiem. Z tej przyczyny uz za niezbdne w drugim nakadzie usun z rozdziau Sierp i Mot - Karaczarowo wszystkie ujce si tam nieprzyzwoitoci. Tak bdzie lepiej, dlatego e, po pierwsze, zaczn mnie czy a po kolei, a po drugie, nie bd si czuli dotknici. W. Jer. Moskwa W drodze na dworzec Kurski

Wszyscy gadaj: Kreml, Kreml. Od wszystkich o nim syszaem, ale nigdy nie udao m i si go zobaczy. Ktry to ju raz (bodaj tysiczny), spity lub kompletnie skacowany, prz emierzaem Moskw z pnocy na poudnie lub z zachodu na wschd, od kraca do kraca, na pr za i jak popado - i ani razu nie widziaem Kremla. Ot wczoraj rwnie go nie zobaczyem - a przecie krciem si w pobliu przez cay o wcale nie tak bardzo zalany: jak tylko trafiem na dworzec Sawieowski, wypiem na p ocztek szklank ubrwki, poniewa wiem z dowiadczenia, i w charakterze porannego klina zie nic lepszego jeszcze nie wymylili. Tak. Szklanka ubrwki. A potem - na Kalajewskiej - druga szklanka, tyle e ju ni e ubrwki, lecz kolendrwki. Jeden mj znajomy opowiada, e kolendrwka wpywa na czowie humanitarnie, to znaczy, wzmacnia wszystkie czonki, a osabia dusz. Ze mn byo nie wiad omo dlaczego odwrotnie, to znaczy dusza mi w najwyszym stopniu okrzepa, a czonki osa by, ale uwaam, e to te jest niehumanitarne. I dlatego od razu tam, na Kalajewskiej, doprawiem si jeszcze dwoma kuflami ygulewskiego piwa i walnem z gwinta biaego deserow go. Spytacie oczywicie: a dalej, Wieniczka, a dalej - co potem pie? Ot sam dokadnie nie wiem, co piem. Pamitam, e na ulicy Czechowa wypiem dwie szklanki myliwskiej. Ale przecie nie mogem przeci Sadowego Kolca, nic nie wypiwszy? Nie mogem. To znaczy, e je zcze co piem. Potem ruszyem do centrum, dlatego e ze mn jest zawsze tak: kiedy szukam Kreml a, niezmiennie trafiam na dworzec Kurski. Przecie waciwie i tak musiaem i na Kurski, nie do centrum, ale mimo wszystko skierowaem si w stron centrum, eby chocia raz popa

trze na Kreml: przecie to wszystko jedno, myl, adnego Kremla i tak nie zobacz, a traf prosto na Kurski. Chce mi si teraz prawie paka ze wstydu. Nie dlatego oczywicie, e wczoraj jednak nie trafiem na Kurski. (To gupstwo - nie udao si wczoraj - uda si dzisiaj.) No i ocz ywicie nie dlatego, e ocknem si nad ranem w jakiej nieznanej klatce schodowej (jak si kazao, usiadem sobie wieczorem na schodku, wedug oblicze - czterdziestym od dou, przy tuliem do serca walizeczk i tak usnem). Nie, nie dlatego mi wstyd. Oto dlaczego si ws tydz: dopiero co obliczyem, e po drodze z ulicy Czechowa do owej klatki schodowej p rzepiem jeszcze sze rubli - ale co i gdzie piem? w jakiej kolejnoci? czy z przyjemnoc czy bez? Tego nikt nie wie i teraz ju nigdy si nie dowie. Do tej pory przecie nie wiem, czy car Borys zamordowa carewicza Dymitra czy na odwrt? Co to bya za klatka, dotd nie mam zielonego pojcia; ale tak by powinno. Wanie t k. Wszystko na wiecie powinno toczy si powoli i nieprawidowo, eby czowiek nie mg by bie dumny, eby by smutny i zagubiony. Wyszedem na dwr, kiedy byo ju jasno. Wszyscy wiedz, wszyscy ci, ktrzy w zamrocz niu trafiali do klatek schodowych i wyaniali si z nich o wicie - wszyscy wiedz, jaki ciar dwigaem w sercu, schodzc po tych czterdziestu stopniach, a nastpnie wyniosem n wr. - To nic, to nic - powiedziaem sobie - nic, nic. Ot i apteka, widzisz? A tam znw jaki pedryl w brzowej kurtce szlifuje bruki. To te widzisz. No wanie, uspokj si ystko idzie jak naley. Jeli chcesz i w lewo, Wieniczka, id w lewo, do niczego ci nie muszam. Jeeli chcesz i w prawo - ruszaj w prawo. Poszedem w prawo, chwiejc si lekko z zimna i zgryzoty, tak, z zimna i zgryzot y. Och, to poranne brzemi na sercu! Och, ta iluzoryczno nieszczcia! Ten fatalizm! I c zeg wicej w tym brzemieniu, ktrego nikt jeszcze nie nazwa waciwym imieniem? Czego w wicej: paraliu czy mdoci? Zaamania nerwowego czy miertelnej tsknoty gdzie tam pod m? A jeeli wszystkiego jest po rwno, to czego w tym czym wicej: letargu czy dreszczy ? To nic, to nic - mwiem sobie - zaso si - od wiatru i id powolutku i oddychaj rz dko, jak najrzadziej. Oddychaj tak, eby nogi nie uginay si w kolanach. I id dokdkolwi ek. Wszystko jedno dokd. Jeli nawet pjdziesz w lewo - trafisz na Kurski, jeli prosto - te na Kurski, tak czy owak. Dlatego id w prawo, eby trafi tam na pewniaka. O, dar emny trudzie! O, efemerycznoci! O, najbardziej bezsilna i haniebna poro w yciu mojego naro du - poro od witu do otwarcia sklepw! Ilu to siwych wosw przysporzya nam wszystkim n otrzebnie, nam, bezdomnym i udrczonym szatynom! Id, Wieniczka, id! Moskwa Plac przed dworcem Kurskim

No c, wiedziaem, co mwi: pjdziesz w prawo - bez wtpienia trafisz na Kurski. Nu ci byo w tych zaukach, Wieniczka, zapragne ruchu, haasu - no wic masz... - Daj spokj - opdzaem si sam od siebie. - Albo ten twj ruch jest mi potrzebny? lbo twoi ludzie s potrzebni? Wszak nawet Odkupiciel mwi, i to nawet swojej rodzonej matce, tak: Co mnie i tobie, niewiasto? A wic tym bardziej co mnie - co mnie do ty ch rozgorczkowanych i obrzydych ludzi? Lepiej opr si o filar i zamkn oczy, eby mniej mdlio... - Oczywicie, Wieniczka, oczywicie - zapiewa kto na wysokociach agodnie, tkliwi - Zamknij oczy, eby ci mniej mdlio. O! Poznaj! To znw oni. Anioowie Pascy! To znw wy? - Ale oczywicie, e my. - I znw tak agodnie, tkliwie... - Wiecie co, anioowie? - spytaem rwnie czule. - Co?- ozwali si anioowie. - Tak mi ciko... - Tak, wiemy, e ci ciko - zapiewali anioowie. - Pospaceruj sobie, bdzie ci lej a p godziny otworz sklep: wdka jest tam co prawda od dziewitej, ale czerwone moesz do ta od razu... - Czerwone? - Czerwone - powtrzyli piewnie anioowie Pascy. - Zimne?

- Zimne, oczywicie... O! Jake byem wzruszony! - Mwicie: pospaceruj, pospaceruj, bdzie ci lej. A przecie nawet chodzi mi si ni chce... Sami wiecie, co znaczy chodzi w takim stanie!... Anioowie milczeli chwil. A potem znw zapiewali: - Wiesz co, wstp do restauracji dworcowej. Moe tam co bdzie. Wczoraj wieczorem by kseres. Nie mogli przecie wypi caego kseresu w cigu jednego wieczoru... - Tak, tak, tak. Pjd. Zaraz pjd i zobacz. Dziki wam, anioowie. A oni znw ozwali si agodnym chrem: - Na zdrowie, Wierna... A potem: - Nie warto... Jacy oni mili!... No c... I to i. I jak dobrze, e wczoraj wieczorem kupiem p , nie mog przecie jecha do Pietuszek bez prezentw. Do Pietuszek bez upominkw za nic n ie mona jecha. To anioowie przypomnieli mi o nich, dlatego e ci, dla ktrych je kupiem sami przypominaj aniow. Dobrze, e kupiem... A kiedy ty je wczoraj kupi? Przypomnij ie... id i po drodze sobie przypomnij... Przeszedem przez plac - mwic dokadnie, nie przeszedem, lecz si powlokem. Dwa a trzy razy przystawaem i zastygaem w miejscu - aby uciszy w sobie mdoci. Wszak czowie to nie tylko aspekt fizyczny, lecz take duchowy, a oprcz tego istnieje rwnie aspekt mistyczny - ponadduchowy. Tak wic z minuty na minut oczekiwaem, e na rodku placu zac znie mnie mdli we wszystkich trzech aspektach. I znw si zatrzymywaem i znw zastygaem bezruchu. - A wic kiedy kupie wczoraj te upominki? Po myliwskiej? - Nie, po myliwskiej ni e miaem gowy do zakupw. - Midzy pierwsz a drug szklank myliwskiej? - Te nie. Pomi bya przerwa okoo trzydziestu sekund, a j nie jestem nadczowiekiem, eby w trzydzieci s kund cokolwiek zaatwi. Nawet nadczowiek zwaliby si po pierwszej szklance myliwskiej, rug zostawiajc nietknit. Wic kiedy? Boe miosierny, ile na tym wiecie tajemnic! Nie niona jest zasona tajemnicy! Przed kolendrwk czy midzy piwem a biaym deserowym? Moskwa Restauracja na Kurskim

Nie, absolutnie nie midzy piwem a biaym deserowym, stanowczo nie byo tam adnej przerwy. Ale, e przed kolendrwk, to bardzo prawdopodobne. A raczej tak: orzechy ku piem przed kolendrwk, za to cukierki - pniej. Mogo jednak by te na odwrt: kiedy si olendrwki, wwczas... - Nie ma adnego alkoholu - owiadczy wykidajo. I przyjrza mi si takim wzrokiem, akbym by zdechym ptaszkiem albo uboconym jaskrem. Nie ma adnego alkoholu! I chocia skrcaem si z rozpaczy, jednak mimo wszystko potrafiem wymamrota, e pr zedem w ogle nie w tym celu. Mogem przecie przyj z rnych powodw, czy nie? Moe ek rmu z jakiej przyczyny nie chce odjecha, i dlatego wanie przyszedem tutaj: zje strog wa i posucha Iwana Kozowskiego albo czego z Cyrulika. Walizeczk jednakowo wziem ze sob i - jak przedtem w klatce schodowej - przytuli m j do serca w oczekiwaniu na zoenie zamwienia. Nie ma adnego alkoholu! Krlowo Niebieska! Wszak, jeli wierzy anioom, s tu niewy zerpane zapasy kseresu. A tymczasem sysz tylko muzyk i jakie psie, modulowane wycie. Rzeczywicie, to piewa Iwan Kozowski, od razu poznaem, nie ma ohydniejszego gosu. Wsz ystkie gosy wszystkich piewakw s jednakowo ohydne, ale kady jest ohydny na swj indywi ualny sposb, dlatego te mog je bez trudu rozpozna ze suchu... No oczywicie, Iwan Koz ki... O-o-o, czaro przo-o-dkw mych... O-o-o, pozwl mi patrze na ci w blasku no-o-cnyc h gwiazd... No oczywicie, e Iwan Kozowski... O-o-o, czemu urzeka-a-a mnie... Nie ka odzi mi-i-i... - Bdzie pan co zamawia? - A macie co jeszcze oprcz muzyki? - Dlaczego nie? Jest strogonow, ciastka, wymi... Znw powrciy mdoci. - A kseres? - Kseresu nie ma. - Ciekawe. Wymi jest, a kseresu nie ma!

- Barrrdzo ciekawe. Tak. Kseresu nie ma. A wymi jest. I przestano si mn interesowa. A ja, eby tak bardzo mnie nie mdlio, zaczem wpat a si w wiszcy nad gow yrandol. adny yrandol. Ale za ciki. Jeli akurat si urwie i spadnie komu na gow - moe dzo bolesne... Chocia nie, dlaczego zaraz bolesne; podczas gdy yrandol si urywa i s pada, ty siedzisz sobie i - nic nie podejrzewajc - pijesz, na przykad, kseres. A k iedy yrandol doleci do ciebie - i tak ci ju nie bdzie midzy ywymi. Co za przygnbiaj ... Siedzisz sobie - a tu z gry - yrandol. Szalenie przygnbiajce... Chocia nie, dlaczego? C w tym takiego przygnbiajcego? Jeeli, dajmy na to, zawsz pijesz kseres i jeeli teraz siedzisz skacowany, a jeszcze nie zdye si na nowo zapraw bo kseresu nie chc ci poda, i wtedy spada ci prosto na eb yrandol - to jest dopiero przytaczajce... Tak, wrcz przygniatajca myl. Myl, ktr nie kady udwignie. Zwaszc .. A czy by si zgodzi, gdyby zaproponowano ci na przykad co takiego: my ci tu przy niesiemy zaraz 800 gramw kseresu, ale za to odczepimy yrandol nad twoj gow i... - No i jak, namyli si pan? Bdzie pan co zamawia? - Poprosz 800 gramw kseresu. - Ty ju i tak jeste dobry, od razu wida! Mwi ci przecie po rosyjsku: kseresu ni ma! - No to... poczekam, a bdzie... - A czekaj, czekaj... Doczekasz si! Bdziesz mia kseres wtedy! I znw zostaem sam. Z odraz popatrzyem za ow kobiet. Zwaszcza nie podobay mi s biae poczochy bez szww; szew by mnie uspokoi, a by moe, uly te duszy i sumieniu... Dlaczego oni wszyscy s tacy chamscy? Co? Bo przecie zachowuj si po chamsku i t o z ca wiadomoci, celowo, zwaszcza w takich chwilach, kiedy nie wolno by chamem, kie czowiek jest skacowany, i z tego kaca ma wszystkie nerwy na wierzchu; a przecie si edzi agodny i cichy. Dlaczego tak jest? O, gdyby cay wiat by taki jak ja teraz, gdyb y kady na tym wiecie by agodny i zalkniony, a take niepewny niczego, ani siebie, ani agi swego istnienia na ziemi - jake byoby dobrze! adnych entuzjastw, adnych osigni, h nawiedze! Zgodzibym si y na ziemi ca wieczno, gdyby mi przedtem pokazano jaki z ie niekoniecznie zawsze trzeba osiga sukcesy. Powszechna obojtno - tak, to ratunek p d wszelkimi nieszczciami, to panaceum, to podstawa najwyszej doskonaoci! A co do taki ej cechy natury ludzkiej, jak jest ch dziaania... - Kto tu zamawia kseres? Nade mn - dwie kobiety i jeden mczyzna, wszyscy troje w bieli. Podniosem na ni ch wzrok - o, ile musiao by w owej chwili w moich oczach wszelkiego ajdactwa i szpet oty, zrozumiaem to, widzc ich i ich oczy, jako e w tych oczach odbijao si to samo ajd ctwo i szpetota... Osabem, daem za wygran. - Ale przecie ja... o nic waciwie nie prosz... No dobrze, nie ma kseresu, to p oczekam... ja tylko... - Co znaczy tylko?... Na co pan poczeka? - Ale na nic... Ja po prostu jad do Pietuszek, do ukochanej dziewczyny (chacha! do ukochanej dziewczyny!) - nakupiem prezentw. A ci hycle czekali tylko na to, co jeszcze powiem. - Ja przecie... jestem z Syberii, sierota... Po prostu, eby mnie mniej mdlio. .. chciabym kseresu. Niepotrzebnie znw wspomniaem o kseresie, niepotrzebnie! Od razu ich to rozwci eczyo. Wszyscy troje chwycili mnie pod rce, powlekli przez ca sal - o, blu ponienia! i wyrzucili na dwr. W lad za mn cisnli walizeczk z prezentami. A wic znowu na dworze. O, jaowa pustynio! O, wilcze prawa ycia! Moskwa Na pocig przez monopolowy

To, co byo potem - od restauracji do monopolowego i od monopolowego do pocig u - tego jzyk ludzki nie jest w stanie wyrazi. Ja rwnie nie prbuj, A gdyby nawet wzi si do tego anioowie - to po prostu rozpakaliby si i tyle... a poprzez zy trudno cokol wiek powiedzie. Lepiej bdzie tak: uczcijmy minut milczenia te dwie mordercze godziny. Pamitaj , Wieniczka, o tych godzinach. W najbardziej triumfalnych i upojnych dniach swoj

ego ycia - pamitaj o nich. W chwilach rozkoszy i uniesienia - nie zapominaj. To si nigdy nie powinno powtrzy. Zwracam si do wszystkich krewnych i przyjaci, do wszystkic h ludzi dobrej woli, zwracam si do tych, ktrych serca otwarte s dla poezji i wspczuci a. Porzucie wasze zajcia. Stacie przy mnie i uczcijmy minut milczenia to, co jest niewyraalne. Jeeli macie pod rk jak syren czy sygna - nacinijcie niezwocznie guz Tak. Ja rwnie staj. Rwn minut, mtnym wzrokiem gapic si na dworcowy zegar, st p porodku placu przed dworcem Kurskim. Moje wosy rozwiewaj si na wietrze, staj dba i nw si rozwiewaj. Takswki opywaj mnie ze wszystkich czterech stron. Ludzie - take; pr tym spogldaj na mnie ze zdumieniem, mylc zapewne: czy warto go tak uwieczni ku przest rodze staroytnym ludom, czy te nie? I zakca ow cisz tylko ochrypy damski bas, pyncy nie wiadomo skd: - Uwaga! Uwaga! Pocig do Pietuszek odjedzie z bocznicy czwartej o godzinie 8 minut 16. Pocig zatrzymuje si na stacjach: Sierp i Mot, Czuchlinka, Rieutowo, elez nodoronaja. Dalej wszdzie zgodnie z rozkadem, z wyjtkiem stacji Jesino. A ja wci stoj. - Powtarzam! Pocig do Pietuszek odjedzie z bocznicy czwartej o godzinie 8 m inut 16. Pocig zatrzymuje si na stacjach: Sierp i Mot, Czuchlinka, Rieutowo, eleznod oronaja. Dalej zgodnie z rozkadem, z wyjtkiem stacji Jesino. I to wszystko. Minuta upyna. A teraz, oczywicie, zarzucicie mnie pytaniami w r odzaju: Idziesz prosto z monopolowego, prawda, Wieniczka? - Tak - odpowiadam - z monopolowego. - I dalej id w stron peronu, z gow przech ylon na lewe rami. - Twoja walizeczka jest teraz cika, tak? A w sercu graj harfy eolskie? Niepra wda? - No, jakby to powiedzie! - mwi, skaniajc gow w prawo. - Walizeczka jest istot bardzo cika. A co si tyczy harf eolskich, to jeszcze za wczenie, aby o tym rozprawi a... - A co ty takiego kupi, Wieniczka? Strasznie jestemy ciekawi! - Tak, rozumiem, e to interesujce. Zaraz, zaraz - niech sobie przepowiem: pr zede wszystkim dwie butelki kubaskiej - dwa szedziesit dwie kada, razem pi dwadziec tery. Dalej dwie wiartki rosyjskiej, za rubel szedziesit cztery, w sumie pi dwadziec cztery plus trzy dwadziecia osiem. Osiem rubli pidziesit dwie kopiejki. I jeszcze ja kie czerwone. Zaraz sobie przypomn. Aha - rowe wzmocnione za rubel trzydzieci siedem. - Tak-tak-tak - mwicie - a ogem? To szalenie ciekawe... - Zaraz podam wam ostateczn sum. W sumie Wypada dziewi rubli osiemdziesit dziew i kopiejek - mwi wchodzc na peron. - Ale to niezupenie wszystko. No bo kupiem jeszcze dwie kanapki, eby nie rzyg n. - Chciae powiedzie, Wieniczka, eby ci nie zemdlio? - Nie, powiedziaem, co powiedziaem. Pierwszej lufy nie umiem strzeli bez zaksk i, poniewa mog rzygn. Ale drug i trzeci potrafi wypi na sucho, bo zemdli to moe i ale ju za nic si nie wyrzygam. I tak a do dziewitej. A wtedy znw przyda si kanapka. - Dlaczego? Znw ci zemdli? - A nie, zemdli to ju mnie na pewno nie zemdli, ale fakt, e mog rzygn. Oczywicie, kiwacie tylko gowami. Tak, widz, std, z mokrego peronu, jak wy wszy scy, rozsiani po mojej ziemi, kiwacie gowami i ju zaczynacie ironizowa: - Jakie to skomplikowane, Wieniczka! Jakie subtelne! - Ma si rozumie! - Co za precyzja mylenia! I to wszystko?! To wszystko, czego ci trzeba do s zczcia? Wicej nic? - Jak to wicej nic? - mwi, wsiadajc do wagonu. - Gdybym mia wicej pienidzy, ku m jeszcze piwo i par butelek portwajnu, ale przecie... I tu ju zaczynacie mdzi na caego: - O-o-o-o-och, Wieniczka! O-o-och, ale z ciebie prymityw! No i co z tego? Niech bdzie prymityw, powiadam. I po prostu przestaj z wami gada. Niech bdzie prymityw! A na wasze pytania dalej odpowiada nie mam zamiaru. Lep iej ju usid, przytul do serca walizeczk i pogapi si przez okno. Wanie tak. Niech b mityw! A wy si wci czepiacie:

- No, co ty? Obrazie si? - Ale nie - odpowiadam. - Nie obraaj si, chcemy twojego dobra. Tylko dlaczego, durniu, tak przyciska sz do serca t walizeczk? Dlatego e jest tam wdka, co? Teraz to ju naprawd si obraam - bo co ma do tego wdka? - Obywatele pasaerowie, nasz pocig jedzie do stacji Pietuszki. Zatrzymuje si na stacjach: Sierp i Mot, Czuchlinka, Rieutowo, eleznodoronaja, dalej wedug rozkadu, z wyjtkiem stacji Jesino. Co, w gruncie rzeczy, ma do tego wdka? Przyczepili si do wdki! A ja w restaur acji te, jeli chcecie wiedzie, przyciskaem walizk do serca, cho adnej wdki jeszcze ie byo. I w klatce schodowej, jeeli sobie przypominacie - rwnie j przyciskaem, a wdk dy nawet nie pachniao!... Skoro ju chcecie koniecznie wszystko wiedzie, to wam o ws zystkim opowiem, tylko poczekajcie. Ot waln sobie klina w Sierpie i Mocie. Moskwa - Sierp i Mot

i wtedy wszystko, naprawd wszystko opowiem. Cierpliwoci. Przecie ja te cierpi! Oczywicie, wszyscy oni uwaaj mnie za wykolejeca. Rano i na kacu ja sam jestem o sobie takiego mniemania. Ale nie mona przecie bra na serio faceta, ktry jeszcze ni e zdy zaprawi! Za to wieczorem - jakie s we mnie gbie! - jeeli, oczywicie, nawal cigu dnia - jakie przepastne gbie rozwieraj si we mnie wieczorami! Ale niech tam. Mog by i wykolejecem. Tak w ogle, to zaobserwowaem, e jeeli cz rano czuje si fatalnie, a wieczorem jest peen pomysw i marze, i zryww, to taki czow jest naprawd wykolejony. Rano - le, wieczorem - dobrze, to gwna cecha wykolejeca. Al e jeeli jest na odwrt - jeli rano czowiek budzi si rzeki i peen nadziei, a wieczorem arnia go niemono - to ju bez puda wiadomo, e z niego dra, kombinator i miernota. Mie mnie taki facet. Nie wiem, jak was, ale mnie mierzi. Oczywicie, bywaj i tacy, ktrzy czuj si tak samo rano jak wieczorem, ciesz si w odem soca i zachodem take si ciesz - ale ci to ju po prostu szubrawcy, brzydzi mnie n wet mwienie o nich. Skoro jednak kto czuje si jednakowo ohydnie i rano, i wieczorem , to ju po prostu sam nie wiem, co o nim powiedzie; musi to by skoczone bydl i dzwoni ec. Poniewa sklepy monopolowe s u nas otwarte do dziewitej, a Jelisiejewski - nawet do jedenastej, wic jeeli nie jeste ostatni szumowin, zawsze moesz pod wieczr wznie czego, osign jak otchann gbi... choby i gupaw... A zatem, c to ja posiadam? Wyjem z walizeczki wszystko, co miaem, i wszystko obmacaem - od kanapki do rowe o wzmocnionego za rubel trzydzieci siedem. Obmacaem i nagle poczuem dogbny bl. Jeszcz raz obmacaem i zupenie upadem na duchu... Panie Boe, ot Ty widzisz, co posiadam. Ale czy wanie to jest mi potrzebne? Czy wanie za tym tskni moja dusza? Oto co dali mi tam ludzie, w zamian za tamto, za czym tskni moja dusza! A gdyby dali mi tamto, czy po trzebowabym tego? Spjrz, Panie Boe: oto rowe wzmocnione za rubel trzydzieci siedem... I Pan spord sinych byskawic odpowiedzia mi: - A na c potrzebne s stygmaty witej Teresie? Jej przecie take one nie s potrz Ale pragnie ich. - Ot to wanie! - odparem w uniesieniu. - Wanie! Ja take, ja take pragn tego troch nie potrzebuj! - No, skoro pragniesz, Wieniczka, to pij - przyzwoliem sobie, ale nadal zwl ekaem. Powie mi Pan Bg co jeszcze, czy nie powie? Pan Bg milcza. No dobrze. Wziem wiarteczk i wyszedem na platform. Tak. Mj duch drczy si uw ery i p godziny, ale teraz wypuszcz go, niechaj si zabawi. Mam szklank i mam kanapk, y mnie nie zemdlio. I mam dusz, na razie jeszcze ledwo, ledwo otwart na doznania eg zystencji. Panie! Racz podzieli ze mn st mj! Sierp i Mot - Karaczarowo I niezwocznie wypiem. Karaczarowo - Czuchlinka

A kiedy wypiem, sami widzielicie, jak dugo krzywiem si i usiowaem powstrzyma ile nasadziem diabw i jakim rzucaem misem. Pi minut, moe siedem, a moe ca wieczn k pord czterech cian, chwyciwszy si za gardo, i bagaem mojego Boga, eby mnie nie po I a do Karaczarowa, od stacji Sierp i Mot do Karaczarowa, mj Bg nie by w stanie usysze mojej modlitwy. Wypita szklanka buzowaa gdzie w trzewiach i przewodzie pokar mowym, podchodzia w gr i znw opadaa. To byo co jak Wezuwiusz, Herkulanum i Pompeje, pierwszomajowy salut w stolicy mojej ojczyzny. A ja cierpiaem i modliem si. I oto tu przed samym Karaczarowem mj Bg usysza mnie i wysucha. Wszystko uspoko i i przycicho. A jeeli ju co si we mnie uspokoi i przycichnie, to nieodwracalnie. Mo e mi wierzy. Szanuj natur, byoby nieadnie zwraca naturze jej dary... Tak. Przygadziem troch wosy i wrciem na miejsce. Pasaerowie patrzyli na mnie prawie ojtnie, okrgymi, pozbawionymi wyrazu oczami... Podoba mi si to. Podoba mi si, e ludzie w moim kraju maj takie puste, wybauszon e oczy. To rodzi we mnie uczucie uzasadnionej dumy. Mona sobie wyobrazi, jakie ocz y maj tam. Tam, gdzie wszystko jest na sprzeda, gdzie wszystko mona kupi - gboko osad one, skryte, drapiene, przeraone oczy... Korupcja, dewaluacja, bezrobocie, paupery zacja... Patrz spode ba, z nieukojon trosk i blem - oto jakie maj ludzie oczy w wiec Pienidza... Za to jakie ma oczy mj nard! Wiecznie wybauszone, ale nie wida w nich adnego na picia. Cakowity brak jakichkolwiek dozna - ale za to jaka w nich sia! (Jaka sia ducha !) Te oczy nie sprzedadz. Niczego nie sprzedadz i nic nie kupi. Cokolwiek by si stao z moim krajem. W dniach zwtpienia, w dniach bolesnej zadumy, w godzin jakiejkolwie k prby czy klski - te oczy nawet nie mrugn. Im tam wszystko ganc pomada... Podoba mi si mj nard. Jestem szczliwy, e urodziem si i dorastaem pod spojrze ych oczu. Tylko jedno byoby niedobre: gdyby tak one zauwayy, co ja tam przed chwil w yprawiaem na platformie... Miotaem si z kta w kt jak wielki tragik Fiodor Szalapin, z rk na gardle, jakby mnie co dusio! Zreszt trudno, niech tam. Nawet jeli kto widzia - niech tam. A moe, dajmy na to , prbowaem jak rol? Tak... W samej rzeczy. Moe graem w niemiertelnym dramacie Otell ur wenecki? Odtwarzajc od razu sam wszystkie role? Na przykad - sprzeniewierzyem si sobie, swoim przekonaniom, czy raczej zaczem si podejrzewa o zdrad samego siebie i sw oich przekona, i samemu sobie nagadaem na siebie, o, i to strasznych rzeczy nagadae m! Tak wic, pokochawszy swoje ja za owe mki jak siebie samego - zaczem sam siebie du si. Chwyciem si za gardo i dusz. A zreszt czego ja tam nie nawyprawiaem! Ot, siedzi sobie tam na prawo, przy oknie, jakich dwch. Jeden tpy wok w waciak u. A drugi - mdrala w kowerkotowym paszczu. I prosz bardzo - nikogo si nie wstydz, na lewaj sobie i pij. Nie biegaj na platform i nie zaamuj rk. Tpy wypija, odchrzknie kurwa, ale gadko poszo! A mdrala wypija i powiada: Trans-cen-den-talnie! I to jakim t iumfalnym tonem! Tpy zaksza i mwi: Zakska dzisiaj taka, e prosz siada! Typu a niec lag. A mdrala uje i mwi: T-a-a-a-k... trans-cen-den-tal-na! Niesamowite! Wrciem na miejsce, siedz i cierpi z powodu niepewnoci, za kogo te nie wzili - za Maura, czy nie za Maura? le o mnie pomyleli, czy dobrze? A tamci pij z zapaem i bez skrpowania, jak panowie stworzenia pij ze wiadomoci wasnej wyszoci em... Zakska typu a niech to szlag... A ja, zaprawiajc rano, kryj si przed niebem dlatego, e to rzecz najintymniejsza z intymnych!... Pij przed rozpoczciem pracy chowam si. Pij w czasie pracy - te si ukrywam... A ci!!! Trans-cen-den-talnie! Bardzo mi przeszkadza wasna delikatno, to ona wykolawia moj modo. Moje dziec wiek pacholcy... A moe ujmijmy spraw tak: nie chodzi o delikatno, to ja sam po prostu poszerzaem bez granic sfer intymnoci - ile razy ju mnie to gubio... Zaraz wam o tym opowiem. Pamitam, dziesi lat temu zamieszkaem w Oriechowie-Zuj ewie. Kiedy si wprowadziem, mieszkao tam w pokoju ju czterech, ja byem pity. ylimy b jak bracia, nie byo adnych niesnasek. Jeeli kto chcia pi portwajn, wstawa i mwi chc pi portwajn. I wszyscy odpowiadali: Dobra jest. Pij portwajn. Bdziemy pi razem z ob. Jeeli kto mia smak na piwo, my te mielimy smak na piwo. Byo wietnie. A raptem zwrciem uwag, e tamci czterej jako zaczynaj mnie unika tuj co midzy sob na mj widok, pilnuj, patrz za mn, gdy dokd id. Dziwio mnie to, czuem jaki lk... I na ich twarzach odczytywaem podobne zatroskanie i jakby strach.. . O co chodzi? - zadrczaem si - co si stao? I oto nadszed wieczr, kiedy zrozumiaem, o co chodzi i co si stao. Pamitam, e t dnia nie wstaem z ka: wypiem piwa i zrobio mi si smutno... Po prostu leaem i smuc

Nagle widz: wszyscy czterej dyskretnie mnie obserwuj - dwch siedzi na krzesach u wezgowia, a dwch w nogach. I patrz mi w oczy, patrz z wyrzutem, z okrutn zacitoci zi, ktrzy nie mog zgbi ukrytej we mnie tajemnicy... Nie, z pewnoci co si musiao s - Wiesz co - powiedzieli - daj ty lepiej z tym spokj. - Z czym?... - zdumiaem si i nawet z lekka uniosem gow. - A z tym, eby si uwaa za lepszego od innych... Nie myl, e my to marne pionki, ty Kain i Manfred... - Co te wam przyszo do gowy!... - Wanie to nam przyszo. Piwo dzisiaj pie? Czuchlinka - Kuskowo

- Piem. - Duo wypie? - Duo. - No to wstawaj i id. - Ale dokd mam i? - Niby to nie wiesz? Wychodzi na to, e my - ndzne robaki i podlece, a ty Kai n i Manfred... - Chwileczk - mwi - wcale tak nie twierdz... - Nie, wanie e twierdzisz. Odkd z nami zamieszkae, codziennie to potwierdzasz. ie sowem, ale czynem. A waciwie nie czynem, lecz cakowitym brakiem czynu. Potwierdza sz to negatywnie. - Jakim znw czynem? Jakim cakowitym brakiem? - I w kompletnym oszoomieniu otwo m szeroko oczy... - Wiadomo jakim. Do sracza nie chodzisz - ot co! Od razu poczulimy: co tu ni e gra. Odkd z nami mieszkasz, aden z nas ani razu nie widzia, eby szed do wychodka. N , dobra, za du potrzeb, to jeszcze mona zrozumie! Ale przecie za ma te ani razu... za ma! A wszystko to mwili bez umiechu, ze mierteln obraz w gosie. - Ale chopaki, le mnie zrozumielicie... - Nie, dobrze ci zrozumielimy... - Ot nie, nie zrozumielicie. Przecie nie mog, tak jak wy, wsta z ka, powiedz gos: No, chopaki, sra id! albo No, chopaki id si odla! Nie mog tak... - A dlaczego to niby nie moesz? My moemy, a ty nie moesz? Wychodzi na to, e lep szy od nas! My zafajdane zwierzaki, a ty czysty jak lilija! - Ale nie... Jakby wam to wyjani... - Nie musisz nam nic wyjania... Wszystko jest jasne. - Posuchajcie... zrozumcie... s na tym wiecie sprawy... - Nie gorzej od ciebie wiemy, jakie sprawy s, a jakich nie ma... I w aden sposb nie mogem ich przekona. Nie byo sposobu. Przeszywali mi dusz swo mi ponurymi spojrzeniami... a zaczem si poddawa... - No, oczywicie, ja te mog... te mgbym... - No prosz, to znaczy, e ty moesz tak samo jak my. Ale my tak samo jak ty nie moemy. Ty oczywicie wszystko moesz, a my nic. Ty jeste Manfred, Kain, a my to mierz wa pod twoimi stopami... - Ale nie, skd. - W kocu zupenie si zapltaem. - S na tym wiecie sprawy... s ery... Nie mona tak po prostu wsta i pj. Jest przecie jaka samokontrola, no, co tak pewien rodzaj wstydliwoci, od czasw Iwana Turgieniewa... dalej - przysiga na Worob iowych Grach... I po czym takim po prostu wsta ze sowami: No, chopaki... To jakie p ... Przecie jeeli kto ma wraliw dusz... Caa czwrka patrzya na mnie druzgoccym wzrokiem. Wzruszyem ramionami i zamilkem eznadziejnie. - Ty lepiej zostaw Turgieniewa w spokoju. Mw i nie plcz si. Turgieniewa sami czytalimy. Powiedz lepiej: piwo dzisiaj pie? - Piem. - Ile? - Dwa due, jedno mae.. - No to wstawaj i id. ebymy wszyscy widzieli, e poszed. Nie poniaj nas i nie d Wstawaj i id.

No c, wstaem i poszedem. Nie po to, eby sobie uly, ale po to, eby im ulyo. rciem, jeden z nich powiedzia: Z takimi haniebnymi pogldami zawsze bdziesz samotny i ieszczliwy. Tak. Mia absolutn racj. Jasne s dla mnie rne zamysy Boga, ale dlaczego obdarzy e takim bezmiarem czystej niewinnoci, do dzi nie mam pojcia. A ta niewinno - co najmi szniejsze - bya interpretowana cakowicie opacznie: to wanie mnie zarzucano nieznajom o elementarnych zasad dobrego wychowania. Na przykad w Pawowo-Posadzie. Prowadz mnie do dam i przedstawiaj w nastpujcy sp sb: - Oto wanie synny Wieniczka Jerofiejew. Synie z rnych rzeczy. Ale najbardziej, czywicie, z tego, e przez cae swoje ycie ani razu nie prukn... - Co? Ani razu?! - Damy nie posiadaj si ze zdumienia i ogldaj mnie ze wszystki ch stron. - Ani razu?! Oczywicie, zaczynam by zmieszany. Nie mog nie by zmieszany w towarzystwie dam. Mwi skromnie: - Ale skd ani razu! Czasem... Mimo wszystko... - Co?! - Damy s coraz bardziej zdumione. - Jerofiejew i... a strach pomyle... C zasem... mimo wszystko...! Jestem do reszty ogupiay, prbuj co bka: - No i c w tym takiego, ja... przecie... prukn - to przecie cakiem normalne... e ma nic fenomenalnego w tym, e si pruka... - No nie, co podobnego! - Damy wpadaj w osupienie. A potem wszyscy trbi o tym wzdu caej linii a do Pietu-szek: On to wszystko robi na gos, i twierdzi, e robi to cakiem n i e 1 e! e to robi rcz d o b r z e ! No prosz. I tak przez cale ycie. Cae ycie ciy nade mn ten koszmar - koszmar po ajcy na tym, e inni rozumiej mnie faszywie, chocia nie, faszywie to nie byoby jesz le - oni rozumiej mnie opacznie, to znaczy absolutnie po wisku, czyli kompletnie an tynomicznie. Mgbym wiele opowiedzie na ten temat, ale skoro mam opowiada wszystko, to bd mus a mwi a do samych Pietuszek. Lepiej zatem bdzie, jeli nie opowiem wszystkiego, tylko pisz jeden wypadek, jako e jest on najbardziej aktualny, a dotyczy tego, jak to ty dzie temu zdjto mnie ze stanowiska brygadzisty za wprowadzenie wadliwego systemu gr afikw indywidualnych. Cay nasz moskiewski zarzd trzsie si ze strachu, warto im przypo nie o tych grafikach. A zdawaoby si, e nie ma w nich doprawdy nic s t r a s z n e g o. Dobra! Gdzie to jestemy?... Kuskowo! Minlimy Kuskowo bez przystanku! Z takiej okazji warto by goln jeszcze raz, ale bdzie lepiej, jak najpierw opowiem, Kuskowo - Nowogiriejewo

a pniej dopiero pjd sobie i wypij. Zatem. W zeszym tygodniu zdjli mnie ze stanowiska brygadzisty, a pi tygodni te mu - wyznaczyli. Przez cztery tygodnie, sami rozumiecie, gruntownych zmian czowie k nie wprowadzi, i ja nie wprowadziem adnych gruntownych zmian, a jeeli komu zdawao s i, e wprowadziem, to jednak wychrzanili mnie nie za te zmiany. Sprawa zacza si duo prociej. Zanim ja nastaem, cay proces produkcyjny przedsta si nastpujco: z rana siadalimy do gry w durnia, na pienidze (umiecie gra w durnia?) T k. Potem wstawalimy, odwijalimy kabel z bbna, ukadalimy kabel i zasypywali ziemi. A p tem - wiadoma sprawa: siadalimy i kady po swojemu zabija czas wolny, bo przecie, bd c bd, kady ma wasne marzenia i odmienny temperament: jeden pi wermut, drugi, skromniej szy - wod kolosk wieo, a kto mia wiksze aspiracje - pi koniak na midzynarodowy emietiewo. I walilimy si spa. A nazajutrz byo tak: wpierw zasiadalimy i pilimy wermut. Potem wstawalimy, aby wycign spod ziemi wczorajszy kabel i wyrzuci go, poniewa cay zdy ju oczywicie z - no c - potem siadalimy do durnia, gra o fors, i walilimy si spa, nie koczc gry Wczesnym rankiem budzilimy si nawzajem: Locha! Wstawaj, gramy! Stasik, wstawa j dogrywa wczorajsz parti! Wstawalimy i koczylimy gr. A potem - przed witem, o brza nie popiwszy ani wieoci, ani wermutu - apalimy si za bben z kablem i zaczynalimy

a, eby do jutra zamk i nie nadawa si do niczego. A ju potem - kady na wasn rk s , poniewa kady ma swoje wasne ideay. I wszystko zaczynao si od pocztku. Kiedy zostaem brygadzist, uprociem ten proces do granic moliwoci. Teraz robili tak: jednego dnia gralimy w durnia, drugiego dnia pilimy wermut, trzeciego od nowa rnlimy w durnia, na czwarty dzie od nowa wermut. A kto mia intelektualne cigoty, ten przepada z kretesem na lotnisku Szeremietiewo, siedzc i pijc koniak. Bbna, oczywicie, nawet palcem nie tykalimy - ba, gdybym nakaza dotkn bben, wszyscy rozemieliby si ja ogowie, potem tukliby mnie po twarzy piciami, no a wreszcie rozeszliby si: jedni gra w durnia na pienidze, drudzy pi wermut, jeszcze inni - wieo. Do czasu wszystko szo wspaniale, raz w miesicu wysyalimy im zobowizanie, a oni nam dwa razy w miesicu pobory. Mymy na przykad pisali: z okazji zbliajcej si setnej r cznicy zobowizujemy si skoczy z wypadkami przy pracy. Albo tak: z okazji sawnej setne j rocznicy osigniemy taki poziom, aby co szsty z nas ksztaci si zaocznie na wyszej uc elni. Z wypadkami i uczelni to naturalnie czysty pic, skoro poza durniem wiata boeg o nie widzielimy, a byo nas do kupy piciu. O, wolnoci i rwnoci! O, braterstwo i konsumpcjo! O, sodyczy braku kontroli! O, rozkoszna poro w yciu mojego narodu - od otwarcia do zamknicia sklepw. Odrzucajc wstyd i niepotrzebn trosk o dzie jutrzejszy, ylimy wycznie yciem d . Rozszerzaem horyzonty kumpli w miar swoich moliwoci, a im bardzo si podobao, kiedy e tak rozszerzaem, w szczeglnoci za lubili wszystko to, co dotyczyo Izraela i Arabw. tedy wpadali w absolutne uniesienie - w uniesienie z powodu Izraela, w uniesieni e z powodu Arabw, a ju zwaszcza z powodu wzgrz Golan. Abba Eban i Mosze Dajan nie sc hodzili im z ust. Wracaj rano z dziwek, na przykad, i jeden drugiego pyta: No i co? Ninka z trzynastki dajan jebban? A ten odpowiada z umieszkiem samozadowolenia: A c m a, cierwo, robi? Pewnie, e dajan! A potem (suchajcie), a potem, kiedy dowiedzieli si, jak umar Puszkin, daem im do czytania Sowiczy ogrd, poemat Aleksandra Boka. Tam, w tym poemacie, jeeli oczywici e odrzuci wszystkie te rozkosznie odurzajce ramiona i nie rozwietlone zorz mgy, i ro wiee w szatach z dymw, znajdziemy bohatera lirycznego, zwolnionego z pracy za pijas two, dziwki i bumelk. Powiedziaem im: To bardzo wspczesna literatura - przeczytacie j z wielk korzyci dla siebie. I co? Przeczytali. Ale na przekr oczekiwaniom, podziaaa nich przygnbiajco - ze wszystkich sklepw naraz znikna wieo. Nie wiadomo dlaczego o artach, midzynarodowy port lotniczy Szeremietiewo take zosta zapomniany, zatriumf owaa natomiast wieo, wszyscy pili wycznie wieo. O, beztrosko! O, ptaki niebieskie nie gromadzce w spichlerzach! O, pikniej o d Salomona odziane lilie polne! Wychlali cay zapas wieoci od stacji Dogoprudnaja do ynarodowego lotniska Szeremietiewo! I wtedy wanie mnie olnio! Jeste po prostu tuman, Wieniczka, kompletny dure! Prz pomnij sobie, czytae u jakiego tam mdrali, e Pan Bg troszczy si tylko o losy ksit wiajc ksitom trosk o los ludu. A ty przecie jeste brygadzist, i powiniene by ma ie twoja troska o losy ludu? Czy zajrzae w dusze tych pasoytw? W mroczne zakamarki d uszy tych pasoytw? A dialektyka serca tych czterech dzwocw - jest ci znana? Gdyby j z a, potrafiby poj, co wsplnego ma Sowiczy ogrd ze wieoci i dlaczego Sowiczy o ie ani z durniem, ani z wermutem, podczas gdy tak wspaniale udawao si to Mosze Daja nowi i Abbie Ebanowi! I wtedy to wanie wprowadziem swoje synne grafiki indywidualne, za ktre mnie w wychrzanili... Nowogiriejewo - Rieutowo

Powiedzie wam, co to byy za grafiki? To bardzo proste: na brystolu czarnym t uszem rysuje si dwie osie - jedn poziom, drug pionow. Na poziomej zaznacza si kolejno wszystkie dni robocze z ubiegego miesica, a na pionowej - liczb wypitych gramw w prz eliczeniu na czysty alkohol. Brao si pod uwag, oczywicie, tylko picie w pracy lub pr zed prac, poniewa picie wieczorem stanowio wielko dla kadego mniej wicej sta i dla o badacza nie mogo przedstawia si interesujco. Tak wic, pod koniec miesica zgasza si do mnie pracownik ze sprawozdaniem: taki ego a takiego dnia wypito tego a tego tyle i tyle, nastpnego tyle a tyle tego i t amtego. A ja czarnym tuszem na brystolu przedstawiam to wszystko w postaci pikneg o wykresu. Prosz, nacieszcie oko i wy, to na przykad jest grafik komsomolca Wiktor

a Totoszkina: A to Aleksiej Blindiajew, czonek KPZR od 1936 roku, stary wyliniay pierdziel : To za wasz pokorny suga, eks-brygadzista brygady montaystw PTUS-u, autor poema tu Moskwa - Pietuszki:

Prawda, e interesujce dane? Nawet na pierwszy rzut oka interesujce. U jednego Himalaje, Tyrol, wiee wiertnicze Baku albo nawet wierzchoki kremlowskiego muru, k trego zreszt nigdy nie widziaem. U drugiego bryza w blaskach jutrzenki, poprzedzajca wit na rzece Karnie, agod ny nurt usiany koralikami falujcego odblasku latar. U trzeciego - rytm dumnego ser ca, pie o zwiastunie burzy i dziewita fala. A wszystko to mona odczyta z wykresu. A temu, kto jest dociekliwy (no, jak na przykad, ja) krzywe te zdradzay wszy stko, co tylko mona zdradzi, o czowieku i o ludzkim sercu, wszystkie jego walory, o d seksualnych do zawodowych, wszystkie chwile zaama zawodowych i seksualnych. I st opie jego zrwnowaenia, i skonno do zdrady, i wszystkie tajemnice jego podwiadomoci, tylko takowe posiada. Dusz kadego z tych pacanw mogem teraz studiowa z uwag, w skupieniu i wytrwale. le niezbyt dugo oddawaem si temu zajciu, gdy pewnego fatalnego dnia z mojego stou zni ny wszystkie grafiki. Okazao si, e ten stary pierdoa Aleksiej Blindiajew, czonek KPZ d 1936 roku, tego dnia wysya do zarzdu nasze nowe zobowizanie, w ktrym jak zwykle prz yrzekalimy z okazji nadchodzcej setnej rocznicy by tacy sami w yciu, jak w pracy - i z gupoty czy te w pijackim zamroczeniu do tej samej koperty wsadzi te moje indywidu alne wykresy. Gdy tylko zauwayem, e znikny, wypiem i zapaem si za gow. A tam w zarzdzie trzymali przesyk, zapali si za gowy, wypili, i jeszcze tego samego dnia przyjechali m oskwiczem, wprost na nasz odcinek. Co wykryli, wamujc si do naszego kantoru? Nie wy kryli nic oprcz Lochy i Stasika. Locha drzema na pododze zwinity w kbek, a Stasik rzy a. W cigu kwadransa zadecydowano o wszystkim - moja gwiazda, wiecca jasnym blaskiem przez cztery tygodnie, dogasaa. Ukrzyowanie nastpio rwno w trzydzieci dni po wniebows ieniu. Jeden tylko miesic dzieli mj Tulon od mojej w. Heleny, krtko mwic, pozbawiono ie funkcji, a na moje miejsce wyznaczono Aleksieja Blindiajewa, tego zgrzybiaego przygupa i obiboka, czonka KPZR od 1936 roku. A on natychmiast po otrzymaniu awans u ockn si na tym swoim kawaku podogi i poprosi o rubelka, ale tamci mu rubelka nie da i. Stasik przesta rzyga i te poprosi o rubelka - lecz i jemu nie dali. Wypili czerwo nego wina, wsiedli do swego moskwicza i odjechali. Tak wic obwieszczam uroczycie: do koca moich dni nie przedsiwezm nic takiego, b y powtrzyo si moje bolesne dowiadczenie z wywyszeniem i upadkiem. Pozostaj na dole, i std, z dou, pluj na ca wasz drabin spoeczn. Tak. Na kady jej szczebel - jedno spl si po niej wspina, trzeba by kutafsem, wykutym od stp do gw z czystej stali. A ja n jestem taki. Jakkolwiek byo - wychrzanili mnie. Mnie, ksicia - wnikliwego analityka, z za miowaniem badajcego dusze swoich ludzi, mnie, z ktrego ci z dou zrobili amistrajka i kolaboranta, a ci z gry - niezrwnowaonego psychicznie obiboka. Doy nie chciay mnie zn a, a gra nie moga mwi o mnie bez miechu. Gra nie moga, a doy nie chciay. C to was, znawcw prawdziwej filozofii historii? Tak, macie suszno. Przy najbliszej wypaci bd mnie opitala zgodnie z zasadami dobra i pikna, a najblisza wypata pojutrze - czyl , e pojutrze mnie wypierdziel. - Fuuj! - Kto powiedzia fuuj? To wycie, anioowie, powiedzieli fuuj? - Tak, to my powiedzielimy fuuj. Wienia, jak ty si strasznie wyraasz! - A jak mam, powiedzcie sami, si nie wyraa! Przecie to ten bezsens ycia tak mnie podama, e od tamtego dnia nie przestaj pi rzedtem te, mona powiedzie, za konierz nie wylewaem, ale w kadym razie chocia pamit o piem i w jakiej kolejnoci, a teraz i tego nie mog sobie przypomnie. Wszystko u mni e ukada si w cig, cae ycie przebiega jakimi cigami - to przez cay tydzie nie pij, j przez czterdzieci dni, potem znw cztery dni przerwy, a nastpnie znw sze miesicy p ustanku... Tak jak teraz...

- Rozumiemy. Wszystko rozumiemy. Wyrzdzili ci krzywd i twoje wielkie serce.. .

Tak, tak, tamtego dnia moje wielkie serce cae p godziny walczyo z rozsdkiem. Ni czym w tragediach Pierrea Corneillea, poety laureata - obowizek walczy z porywem se rca. Tylko e u mnie byo na odwrt: poryw serca walczy z rozsdkiem i obowizkiem. Serce i mwio: Skrzywdzili ci, Wieniczka, podeptali jak mierzw. Id, Wieniczka, id i walnij ie. Wsta i pjd, uchlej si jak winia. Tak mwio moje wspaniae serce. A mj rozsdek? powtarza natrtnie: Nie wstaniesz, Jerofiejew, nigdzie nie pjdziesz i nie wypijesz a ni kropli. A serce na to: No, dobrze, Wieniczka, dobrze. Duo pi nie musisz, nie trze ba si uchlewa jak winia: wypij ze cztery setki i starczy. Nic z tych rzeczy! - skandu je rozsdek. - A jeeli ju nie moesz si obej bez tego, id i wypij trzy kufle piwa, a ich setkach, Jerofiejew, nawet nie wspominaj, zapomnij, e w ogle istniej. Ale serce jkno: No, chocia dwie lufy. No... Rieutowo - Nikolskoje

no, chocia ptorej... A rozsdek na to: No, dobrze, Wienia, dobrze, wypij sto pi sit gramw, tylko nigdzie nie wychod, sied w domu... I co mylicie? e wypiem sto pidziesit i siedziaem w domu? Cha-cha! Od owego dni iem po tysic piset dzie w dzie, eby usiedzie w domu, ale i tak nie usiedziaem. Jak go dnia nasiknem ju tak bardzo, e znikna granica pomidzy rozsdkiem i sercem, ktre na cay gos skandoway, jakby wykuy te sowa na pami: Jed, jed do Pietuszek! Pietusz je zbawienie i szczcie, jed. Pietuszki to miejsce, gdzie nie milkn ptaki ani w dzie, ani w nocy, gdzie ani zim, ani latem nie przekwita jamin. Grzech pierworodny - cho moe istnia - na nikim t am nie zaciy. Tam nawet ci, ktrzy nie trzewiej tygodniami, maj spojrzenie jasne i g .. Tam w kady pitek, punktualnie o jedenastej, wita mnie na peronie ta dziewczyn a o oczach barwy bieli - bieli przechodzcej w biaawo - najukochasza z puszczalskich, powowosa diablica. A dzisiaj pitek i za niecae dwie godziny bdzie jedenasta, i bdzie na, i bdzie peron, i to biaawe spojrzenie, w ktrym nie ma ni wstydu, ni sumienia. J edcie ze mn - och, sami zobaczycie!... Bo i c zostawiem tam, skd odjechaem, aby jecha przed siebie? Par przemierdy robocze spodnie, obcgi i raszpl, zaliczk i fundusz na koszta administracyjne - oto co zostawiem! A co przede mn? Co mnie czeka na peronie w Pietuszkach? Na peronie c zekaj mnie rude rzsy opuszczone w d, i rozkoysane ksztaty, i warkocz od karku a do p . A potem - dziurawcwka i portwajn, rozkosze i spazmy, uniesienia i konwulsje. Krl owo Niebieska, jak daleko jeszcze do Pietuszek! A tam, za Pietuszkami, gdzie niebo zlewa si z ziemi i gdzie wilczyca piewa gwi azdom - tam to zupenie co innego, chocia te to samo: tam w zadymionej i zawszonej i zbie, o ktrej nie wie tamta, biaooka, ronie mj maleki synek, najpulchniejszy i najpot ulniejszy ze wszystkich dzieciakw. Zna ju liter U i w nagrod za to oczekuje ode mnie rzechw. Kto z was, majc trzy lata, zna liter U? Wy i teraz nie znacie jej jak naley. on j zna, i nie oczekuje za to adnej innej nagrody oprcz kwarty orzechw. - Pomdlcie si za mnie, anioowie. Niech bdzie jasn moja droga, niechaj si nie po kn o kamie, niech ujrz miasto, za ktrym tyle razy drczya mnie tsknota. Ale tymczasem rzepraszam was, tymczasem, przypilnujcie mojej walizeczki, a ja na dziesi minut si oddal. Musz koniecznie napi si kubaskiej, dla potrzymania mego pomiennego porywu. Tak wic znw wstaem i minwszy p wagonu, wrciem na platform. A piem ju nie tak jak przed Karaczarowem, o nie, teraz piem bez mdoci i bez kan apki, prosto z gwinta, odchylajc gow niczym pianista, w peni wiadom podniosoci tego, si dopiero zaczyna i co wkrtce ma si zici. Nikolskoje - Satykowskaja Bokiem ci wyjdzie te trzynacie ykw - pomylaem przy trzynastym. Sam przecie wiesz, e druga z kolei poranna lufa, jeli pi j z gwinta - zamroczy dusz, co prawda, nie na dugo, jedynie do trzeciej lufy, wypitej ze szklanki - ale mimo wszystko zamracza. Czyby tego nie wiedzia? No trudno. Niechaj jasny bdzie twj jutrzejszy dzie. Niechaj twoje jutro bdzie w

ietlane. Ale dlaczeg to tak frasuj si anioowie, jeli bodaj swkiem napomkniesz o rad , ktre ci czekaj na pietuszkowskim peronie i pniej? Co oni sobie myl? e mnie tam nikt nie powita? e nikt tam nie wyjdzie mi na spo tkanie? Albo e pocig runie z nasypu? Albo e w Kupawnie wysadz mnie kontrolerzy? Czy te e gdzie tam na sto pitym kilometrze zasn pijany, i picego udusz mnie jak chopac bo zarn jak dziewczynk? Dlaczego anioowie frasuj si i milcz? Moje jutro jest jasne. . Nasze jutro jest janiejsze od naszego wczoraj i naszego dzisiaj. Ale kt zarczy, e n asze pojutrze nie bdzie gorsze ni nasze przedwczoraj? Ot wanie! Dobrze to, Wieniczka, uj. Nasze jutro i tak dalej. Bardzo zrcznie i mnie to sformuowae, rzadko mwisz tak skadnie i mdrze. Bo w ogle to nie masz zbyt wiele oleju w gowie. Co, i o tym te nie wiedziae? Po gd si, Wieniczka, przynajmniej z tym, e twoja dusza jest pojemniejsza ni twj rozum. A zreszt po co ci rozum, jeli masz sumienie, i na dodatek jeszcze dobry smak? Sumien ie i dobry smak, to ju tak duo, e mzg staje si po prostu zbdny. A kiedy po raz pierwszy zauway, Wieniczka, e dure z ciebie? Zaraz powiem. Wtedy kiedy usyszaem jednoczenie dwa skrajnie rne zarzuty: e jest m nudny i lekkomylny. Bo jeeli czowiek jest rozumny i nudny, to nie dopuci si lekkomy noci. A jeeli jest lekkomylny i mdry - nie pozwoli sobie na to, aby by nudziarzem. Ja za, niedojda - jako potrafiem to poczy. A powiedzie wam dlaczego? Dlatego e mam chor dusz, tylko nie daj tego pozna po obie. Dlatego e odtd, odkd siebie pamitam, wci robi wszystko, aby symulowa zdrowie we, i wszystkie (bez reszty) siy umysowe, fizyczne i inne na to zuywam. Z tego wanie powodu jestem nudny. Wszystko, o czym rozmawiacie, wszystko, co wypenia wasze pow szednie dni, jest mi nieskoczenie obojtne. Tak. Ale o tym, co mnie interesuje - o tym nie powiem nigdy nikomu ani sowa. Moe ze strachu, eby nie wyj na stuknitego, a mo z innych powodw, tak czy owak - nie powiem ani sowa. Pamitam, e ju bardzo dawno temu, kiedy zaczynano w mojej obecnoci jak rozmow a bahy spr, mwiem: Eee, e te chce si wam rozprawia o takich gupstwach! A tamci dz dpowiadali: O jakich znw gupstwach? A jeeli nawet to s gupstwa, co wobec tego nie jes gupstwem? A ja mwiem: O, nie wiem, nie wiem! Ale na pewno co takiego istnieje! Nie twierdz, e teraz znam prawd albo e jestem blisko niej. Wcale nie. Ale na t ak odlego ju do niej podszedem, e mog dokadnie jej si przyjrze. Wic patrz, widz, i dlatego jestem peen blu. I nie wierz, eby jeszcze kto z wa i w sobie t najbardziej gorzk mieszanin; z czego ona si skada - zbyt trudno opisa, a przecie i tak tego nie zrozumiecie, ale najwicej jest w niej blu i strachu. Powtrzm y wic jeszcze raz. Ot najwicej jest w niej blu i strachu, a take niemocy. I kadego d rano moje wielkie serce toczy ow mikstur i pawi si w niej do wieczora. Wiem, e inn arza si to wwczas, kiedy kto nagle umiera, jeeli najblisza istota na wiecie nagle umi ra. Ale ze mn jest przecie tak zawsze! Przynajmniej to zrozumcie! Wic jak nie mam by nudny i jak mam nie pi kubaskiej! Uczciwie na to zasuyem. W lepiej od was, co znaczy kosmiczny smutek - to nie wymys, puszczony w obieg przez dawnych pisarzy. Ja sam nosz go w sobie, wiem, co to takiego, i nie chc tego ukryw a. Trzeba nabra zwyczaju miaego mwienia ludziom prosto w oczy o wasnych zaletach. A k jeli nie my sami, moe wiedzie lepiej, jak bardzo jestemy dobrzy? Na przykad: czy widzielicie Nieutulony bl Kramskiego? No pewnie, widzielicie. Tak wic, gdyby w pobliu tej zastygej w blu ksinej czy te bojaryni jaki kot strci na podog - no, powiedzmy, czark z sewrskiej porcelany, albo rozszarpa na strzpy drogi peniuar - to co? Podniosaby rwetes i zacza macha rkami? Nigdy w yciu, jako e to wsz ko jest dla niej jedn wielk bzdur: by moe, inaczej bdzie za dwa, trzy dni, ale teraz est ona ponad wszystkie peniuary, koty i sewrsk porcelan! No wic co? Nudna jest ta ksika? Jest nieprawdopodobnie nudna, dziwne by byo, g dyby kto ocenia j inaczej! A czy jest lekkomylna? Tak, w najwyszym stopniu! I podobnie jest ze mn. Teraz zrozumielicie, dlaczego jestem smutniejszy od w szystkich innych zaprawiakw? Dlaczego jestem lekkomylniejszy od wszystkich idiotw, a jednoczenie bardziej ponury od ostatniego ajna? Dlaczego jestem gupcem, demonem, a zarazem zwyk papl, gadu? To bardzo dobrze, ecie wszystko zrozumieli. Wypijmy za zrozumienie - mamy je szcze resztk kubaskiej, no prdzej, z gwinta, szybko wypijmy. Zobaczcie, jak to si robi!...

Satykowskaja - Kuczino

Resztka kubaskiej bulgotaa mi jeszcze troch w przeyku, dlatego te, kiedy usysza z niebios: - Czemu wszystko wychla, Wienia? To za duo... - Krztuszc si, z ledwoci potrafi dpowiedzie: - We wszystkich zaktkach ziemi... we wszystkich zaktkach ziemi, od Moskwy a d o Pietuszek - nie ma nic takiego, czego byoby dla mnie za duo... Wic czemu si o mnie boicie, anioowie Pascy? - Boimy si, e znw... - e znw zaczn si wyraa? O nie, nie, po prostu nie miaem pojcia, e nieustanni warzyszycie, bo nie zaczbym tak wczenie... Z kad chwil staj si coraz szczliwszy, raz zaczn uywa mocniejszych wyrae, to bd one jako szczliwiej dobrane... jak w wie emieckich poetw: Ja wam poka tcz!, albo: A idcie wy do jasnych pere! I nic wice y gupi. Gupiutcy. - Nie, nie jestemy gupi. Po prostu boimy si, e znw nie dojedziesz... - Dokd nie dojad?! Nie dojad do tych cholernych Pietuszek! Do niej nie dojad? Do mojej bezwstydnej krlowej o oczach jak oboki? Alecie mieszni doprawdy. - Nie, nie jestemy mieszni, boimy si, e do niego nie dojedziesz, i e on nie dos tanie orzechw... - Ale skd, co wy! Niech skonam... co wy! W zeszy pitek - istotnie; w zeszy pite toona mnie nie pucia, nie pozwolia pojecha do niego... Rozkleiem si, anioowie, w ze pitek, na jej biay brzuch si zapatrzyem, krgy jak niebo i ziemia... Ale dzisiaj - doj d, jeli tylko nie zdechn z wyroku losu... Chocia nie, dzisiaj nie dojad, dzisiaj bd iej, bd do rana pa si pomidzy liliami, ale ju jutro... - Biedny malec. - westchnli anioowie. Biedny malec? Dlaczeg to biedny? A powi e mi, anioowie, bdziecie mi towarzyszy do samych Pietuszek? Tak? Nie odlecicie? - O nie, do samych Pietuszek nie moemy... Odlecimy, jak tylko si umiechniesz. Jeszcze dzisiaj ani razu si nie umiechne; jak tylko umiechniesz si pierwszy raz - o cimy i ju bdziemy o ciebie spokojni. - Ale tam na peronie, powitacie mnie, tak? - Tak, tam ci powitamy... Czarujce istoty ci anioowie! Tylko dlaczego biedny malec? Nie jest wcale biedn y! Czy dzieciak znajcy liter U jak swoje wasne pi palcw, dzieciak kochajcy ojca j samego - moe potrzebowa wspczucia? Dobrze, w porzdku, w poprzedni pitek by chory i wszyscy martwili si o niego... Ale przecie natychmiast poczu si lepiej - jak tylko mnie zobaczy!... Tak, tak... Boe miosierny, spraw, aby nic mu si zego nie stao, eby nigdy nic zego mu si nie stao!. Spraw, Panie, eby on, jeli nawet spadnie z ganku albo z pieca, nie zama sobie ani rki, ani nogi. Jeli jego wzrok padnie na n czy brzytw, niech si nimi nie bawi, po su mu, Panie, inne zabawki. Jeli jego matka rozpali w piecu - a on bardzo lubi, ki edy jego matka rozpala w piecu - odcignij go w inn stron, jeeli moesz. Ciko mi myle oparzy... A jeeli zachoruje - niechaj polepszy mu si na sam mj widok, niechaj mu si od razu polepszy... Tak, tak. Kiedy przyjechaem ostatnim razem, powiedzieli mi: pi. Powiedzieli mi: jest chory i ley z gorczk. Piem cytrynwk przy jego eczku, zostawili nas samych ywicie mia gorczk, nawet doeczek na jego policzku by rozpalony od gorczki, i byo do y zdumiewajce, e co tak maego moe w ogle mie gorczk... Wypiem trzy szklanki cytrynwki, jeszcze zanim si przebudzi i popatrzy na mnie t rzymajcego czwart szklank w rce... Bardzo dugo gawdziem z nim wtedy i mwiem: - Wiesz co, chopcze? Nie umieraj... Sam pomyl (umiesz ju przecie narysowa liter k, a wic moesz samodzielnie myle): to bardzo gupio umiera, znajc tylko jedn literk icej... Jeste przynajmniej w stanie zrozumie, e to gupio? - Rozumiem, tato... Jak on to powiedzia! Wszystko bowiem, co mwi oni - niemiertelni anioowie i umie rajce dzieci - wszystko to jest tak pene znaczenia, e zapisuj ich sowa kursyw i spacj wszystko za, o czym mwimy my - zwyk ma czcionk, jako e s to wiksze albo bzdury. e m, t a t o ! - Jeszcze wyzdrowiejesz, chopcze, i znw bdziesz taczy w rytm mojej farandoli pr sicej - pamitasz? Kiedy miae dwa lata,

taczye j. Muzyka ojca i sowa take. Tam takie mie, mieszne dia-blt-ka szczyp ay mj brzuszek... A ty wziwszy si pod bok jedn rczk, drug wymachiwae chusteczk maleki guptasek... Od lutego ju kwkaam i stkaam, w kocu sierpnia nki wycigna chopcze? - Bardzo kocham... - No wic nie umieraj... A jak nie umrzesz i przyjdziesz do siebie, znw mi co zataczysz... Ale nie, nie farandol. Tam s zupenie nieodpowiednie sowa: A pod koniec s erpnia nki wycignam... To si nie nadaje. Duo lepiej bdzie tak: Raz-dwa - butki-ob -ci-nie-wstyd - hej-wstawaj!... C, ja mam szczeglne powody, aby lubi to wistwo... Dopiem czwart szklank i rozrzewniem si: - Gdy ciebie nie ma, chopcze, jestem straszliwie samotny... Rozumiesz?... B iegae po lesie tego lata, tak?... Wic na pewno pamitasz, jakie tam rosn sosny?... Ot jestem taki jak sosna... Sosna jest wysoka, strasznie wysoka i samotna, okropni e samotna - i ja rwnie... Ona, tak jak i ja - patrzy tylko w niebo, tego, co ma po d nogami, nie widzi i nie chce widzie... Jest zielona i wiecznie bdzie zielona, pki nie upadnie. Podobnie ja - dopki nie padn, bd wiecznie zielony... - Zielony - powtrzy malec. - No, wemy taki na przykad dmuchawiec. Ten wci si chwieje i osypuje na wietrze, a al na niego patrze... Tak samo ja: czy si nie osypuj? Czy to nie obrzydliwe patrze jak na cae dnie zamieniam si w puch mieciony wiatrem?... - Obrzydliwe - powtrzy za mn chopiec i umiechn si bogo... Ot i ja teraz, wspominajc to jego o b r z y d 1 i w e, umiecham si bogo. I wi daleka machaj mi anioowie i odlatuj ode mnie, tak jak zapowiedzieli. Kuczino - eleznodoronaja

Ale najpierw mimo wszystko do niej. Najpierw - do niej! Zobaczy j na peronie , z warkoczem od pupska a do karku, i spurpurowie z podniecenia i rozpali si, i nasy ci do oporu, i pa si pomidzy liliami - dugo, a do miertelnego wyczerpania. Bransolety, dajcie, naszyjniki, jedwab, pery, aksamit, diamenty, Chc si dzisiaj odzia jak krlowa, Chc by pikna, bo mj krl powrci! Ta dziewczyna to wcale nie dziewczyna! Ta kusicielka to nie dziewczyna, to ballada w tonacji As-dur! Ta kobieta, to rye cierwo - to nie kobieta, lecz czarod ziejski napj! Spytacie: gdzie ty j, Wieniczka, wynalaz, skd si wzia ta rya suka? I Pietuszkach w ogle mona znale co dobrego? - Mona! - odpowiadam wam, i mwi to tak gono, e a wstrzsa si i Moskwa, i Piet W Moskwie - nie, w Moskwie nie mona, ale w Pietuszkach - tak! No i co z tego, e suk a? Za to suka - wcielenie harmonii! A jeeli chcecie wiedzie, gdzie i jak j wynalazem, jeeli was to interesuje, posuchajcie, bezwstydnicy, wszystko wam opowiem. W Pietuszkach, jak ju wam mwiem, jamin nie przekwita i ptasi wiergot nie milkni e. Tak byo i tego dnia, rwno dwanacie tygodni temu, byy ptaszki i by jamin. I jeszcze byy urodziny, nie wiadomo czyje. A oprcz tego morze alkoholu: dziesi butelek, dwanaci e butelek, a moe i dwadziecia pi. Byo te wszystko, czego moe zapragn czowiek, kt alkoholu - naprawd wszystko - od piwa kuflowego do butelkowanego. A co jeszcze? - spytacie - co byo jeszcze? Byo jeszcze dwch facetw i trzy podcite lafiryndy, jedna bardziej pijana od dru giej, peno dymu, wrzasku i wyplatanie rnych bredni. Nic poza tym nie byo. A ja doprawiaem i piem, doprawiaem rosyjsk ygulewskim piwem i patrzyem na te tr y kreatury, co w nich widzc. Co to byo konkretnie, nie potrafibym powiedzie, i dlateg o doprawiaem i piem, dziki temu jeszcze wyraniej to co widziaem, wic znowu doprawia piem, i tak dalej. Ale jakie sprzenie zwrotne w tym patrzeniu wyczuem tylko u jednej, tylko u jed nej! O rude rzsy, dusze ni wosy na waszych gowach! O, niewinne lepia! O, bieli przec zca w biaawo! O, czarnoksiskie sztuczki i gobie skrzyda! - Czyby to by Jerofiejew? - Nachylia si lekko w moj stron, opucia rzsy i zn iosa... - No oczywicie! A ktby! (O, wcielenie harmonii! Jak si domylia?!)

- Czytaam jedn pask rzecz. I wie pan - nigdy bym nie pomylaa, e na pidziesi ach mona pomieci tyle bredni. To ponad ludzkie siy! - Doprawdy, a tak? - mile pochlebiony, doprawiem i yknem. - Jeeli pani chce, zm eszcz jeszcze wicej! O wiele wicej!... Od tego si zaczo. To znaczy, od tej chwili urwa mi si film i nastpia trzygodzi przerwa w yciorysie. Co piem? O czym rozmawiaem? W jakich proporcjach mieszaem piwo z wd? Moe nie byoby tej przerwy w yciorysie, gdybym po prostu pi, nie mieszajc. Ale , nie byo - ocknem si po trzech godzinach: siedziaem za stoem, doprawiaem i piem. I nie byo nikogo oprcz nas dwojga - nikogo. A ona - obok, mieje si ze mnie jak niewinne dzieci. Pomylaem: Niesychane! Oto kobieta, ktrej do dzisiejszego dnia cisk ier jedynie przeczucia. Oto kobieta, ktrej nikt przede mn nawet pulsu nie wymaca. O, bogie mrowienie w duszy i wszdzie indziej! A ona tymczasem wzia szklank i wypia jeszcze setk. Wypia stojc, odrzuciwszy g zym pianistka. Wypia, chuchna i wszystko, co w niej byo wite, uleciao - uleciao wra ddechem. A potem wygia si po kurewsku i wprawia w falisty ruch biodra - a byo to tak plastyczne i wyraziste, e nie mogem patrze na ni bez drenia... Oczywicie, zapytacie, wy, pozbawieni sumienia bezwstydnicy. I c, Wieniczka? Cz y . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . ? No i co wam na to odpowiedzie? Oczyw icie, e . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . ! A kt jak nie ona. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . ! Prosto w twarz mi powiedziaa: Chc, eby mnie mocno obj praw rk! Cha-cha. M A ja ju byem tak naprany, e nie tylko pragnem mocno j obj, ale rwnie dotkn jej mogem, bo co chwila trafiaem obok... No c! ongluj krgymi biodrami! - pomylaem, doprawiem i wypiem. - ongluj, uwo ! Igraj ze mn, Kleopatro! Baw si, bujnociaa dziwko, drczca serce poety! Wszystko, co mam, wszystko co m o e mam - rzucam dzi na biay otarz Afrodyty! Tak rozmylaem. A ona - miaa si. A ona - podesza do stou i wypia duszkiem jesz to pidziesit, albowiem bya doskonaa, a doskonao nie zna granic... eleznodoronaja - Czernoje

wypia - i strzsna z siebie jaki aszek. Jeeli zrzuci - mylaem - jeli w lad i rwnie bielizn - ziemia zadry, a kamienie ozw si krzykiem. I powiedziaa: No co, Wieniczka, czy dobrze si mnie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . ? A ja, unicestwiony pragnieniem, oczekiwaem bez tchu na grzech. I odrzekem jej: Rwno trzydzieci lat yj na tym wiecie... ale jeszcze ani razu nie widz , eby kto si tak dobrze . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . ! Jak si teraz zachowa? Mam by tkliwy, czuy? Czy te wadczy i grubiaski? Diabli w z, nigdy waciwie nie wiem, jak postpowa z pijan bab... Dotychczas - mam wam o tym m dotychczas kiepsko znaem i te trzewe, i te zalane. cigaem je myl, ale gdy tylko zwrac m si ku nim sercem, myl w przeraeniu stawaa dba. Byem przepeniony sprzecznociami. Z jednej strony, podobao mi si, e maj wcicie sie (my nie mamy adnego wcicia), budzio to we mnie jakby rozczulenie, czy co w tym r odzaju. No tak, budzio to we mnie rozczulenie. Ale z drugiej strony, przecie to on e zaciukay Marata scyzorykiem, a Marat by nieprzekupny i nie naleao go zarzyna. To ju zabijao wszelk czuo. Owszem, tak jak Karolowi Marksowi, podobay mi si ich sabe stro zyli na przykad to, e musz kuca przy siusianiu, i napeniao mnie to, no, czym? Czyby rozczuleniem? No tak, przepeniao mnie to rozczuleniem. Ale z drugiej strony, przec ie one do Iljicza strzelay z nagana! A to ponownie zabijao moj tkliwo. Chcesz sobie k ca - kucaj, ale po co do Iljicza z nagana strzela? Byoby mieszne w takim wypadku mwi rozczuleniu... Ale odbiegem od tematu. A wic jak si mam zachowa teraz? By surowym czy ujmujcym? Ale to ona sama dokona wyboru, przechylajc si i gadzc mnie po policzku bokiem stopy. Byo w tym co z prowoka ji, swawoli i z delikatnej zniewagi. I w przesanym kocami palcw pocaunku te co byo. A potem - ta mglista, sucza biao w renicach, bielsza ni biaa gorczka niebo. I jak niebo i ziemia - brzuch. Gdy tylko ujrzaem jej brzuch, nieomal zakaem z natchnionego podziwu, zrobio mi si sabo i dygotaem na caym ciele. Nagle wszystko s i przemieszao: i re, i lilie, i - cae w drobnych kdziorkach, wilgotne i pulsujce - w a do Edenu, i kompletne zapamitanie, i rude wosy. O, ten spazm jej wntrza! O, bezws tydne lepia! O, nierzdnico z oczami jak oboki! O, rozkoszny ppku!

Wszystko si przemieszao, po to tylko, aby znw si zacz na nowo, aby powtarza si ady pitek i nie wychodzi z mego serca ani z gowy. Wiem, e i dzisiaj bdzie to samo, ta ie samo odurzenie i takie samo zgubne zapamitanie w grzechu... Powiecie: a c ty, Wieniczka, mylisz, e ona ma tylko jednego takiego, co j przyw odzi do grzechu? A co mnie to obchodzi! A tym bardziej was! Niech sobie bdzie niewierna! Sta ro i wierno pokrywaj gb zmarszczkami, a ja, na przykad, nie mam ochoty, eby miaa i na gbie. Niech sobie bdzie niewierna, oczywicie, nie tak cakiem niech, ale niech. Z to caa jest utkana z tkliwoci i aromatw. Jej po chamsku obrabia nie naley - j naley dynie wdycha. Kiedy prbowaem policzy wszystkie jej najtajniejsze, czarowne miejsca, i nie mogem si doliczy - doszedem do dwudziestu siedmiu, i tak ogupiaem z rozkoszy, e lapnem ubrwki i porzuciem ten rachunek. Ale najpikniejsze ze wszystkiego s oczywicie jej ramiona. Zwaszcza wtedy, kied y je unosi, mieje si zachwycona i mwi: Ech, Jerofiejew, ty grzeszny fiucie! O, diabli ca! Czy mona nie wdycha jej zapachu? Zdarzao si, oczywicie, zdarzao, e bya rwnie jadowicie kliwa, ale to bez zna jedynie w celu samoobrony i z jeszcze jakich tam babskich powodw - sabo si na tym wy znaj. W kadym razie, kiedy ju j rozgryzem do koca, nie znalazem w niej adnego jadu ie maliny ze mietan. W ktry pitek na przykad, kiedy ubrwka mnie ju zupenie rozebr ziaem jej: - Wiesz co, przeyjmy cae ycie razem! Zawioz ci do obni, odziej w purpur i naj ptno, popracuj troch w telefonach, a ty bdziesz sobie co wcha, dajmy na to, lilie. ! Na to bez sowa pokazaa mi fig. A ja w upojeniu przytknem ow fig do swoich nozd , westchnem i wyszlochaem: - Ale dlaczego?... Dlaczego?... Wtedy pokazaa mi drug fig! I t rwnie uniosem do nozdrzy, zamknem oczy i wyk - Ale dlaczego? Zaklinam ci - odpowiedz dlaczego? Wwczas ona te rozpakaa si i z wisa mi na szyi. - Ty wariacie! Przecie sam wiesz dlaczego! Sam wiesz dlaczego, obkacze! Dalej - prawie w kady pitek - powtarzao si to samo: i zy, i figi, ale dzisiaj dzisiaj co si rozstrzygnie, jako e dzisiaj mamy pitek, i to trzynasty z rzdu. I cora z bliej do Pietuszek. Krlowo Niebieska!... Czernoje - Kupawna

Chodziem po platformie straszliwie zdenerwowany i cay czas paliem, paliem... - I po tym wszystkim mwisz, e jeste samotny i nikt ci nie rozumie? Ty, ktry mas z t y 1 e w duszy, i tyle poza ni! Ty, ktry masz tak w Pietuszkach! I takiego za Pi etuszkami! Ty jeste samotny!?... - Nie, nie, ju nie jestem samotny i niezrozumiany, wanie mija dwanacie tygodni , odkd mnie zrozumiano. Wszystko, co byo - mino. Ot, pamitam, jak stukno mi dwadzie at - byem wtedy beznadziejnie samotny. Sam dzie urodzin by rwnie przygnbiajcy. Przys do mnie Jurij Pietrowicz, przysza Nina Wasiljewna, przynieli butelk stolicznej i soi k gobkw - a ja poczuem si tak samotny, tak nieprawdopodobnie samotny z powodu tych go i stolicznej, e nie chcc paka -.zapakaem... A kiedy stukna mi trzydziestka, zeszej jesieni? Kiedy stukna mi trzydziestka, d zie by rwnie ponury jak wtedy. Przyszed do mnie Boria z jak na wp obkan poetk, z Lid, przyszli Lodik z Woodi. I przynieli - c oni mi przynieli? - dwie butelki stol nej i dwa soje faszerowanych pomidorw. Owadna mn taka rozpacz, taka udrka z powodu t pomidorw, e chciaem si rozpaka - ale ju nie mogem... Czy to znaczy, e w cigu tych dziesiciu lat staem si mniej samotny? Nie, bynajmn iej. A wic to znaczy, e przez ten czas, przez owe dziesi lat, moja dusza zrobia si ni wraliwa!? A serce stwardniao? Nic podobnego. Raczej na odwrt. Ale zapaka jednak nie p otrafiem... Dlaczego? Bd mg wam to wyjani chyba dopiero wtedy, kiedy znajd dla tego zjawis jak analogi w wiecie pikna. Jeeli, dajmy na to, spokojny czowiek wypije siedemset pi it gramw - staje si rozhukany i wesoy. Ale jeli trzanie jeszcze siedemset? Czy stanie si jeszcze bardziej rozhukany i radosny? Nie, znw bdzie wyciszony. Patrzc z boku, bdz ie mona nawet uzna, e nieco wytrzewia. Ale czy to oznacza, e wytrzewia? W adnym wy

jest ju pijany jak winia i wanie dlatego jest taki spokojny. Cakiem podobnie ze mn: nie zrobiem si ani bardziej samotny przez te trzydzieci lat, ani serce mi nie stwardniao - wrcz przeciwnie. Ale jeeli popatrze na to z boku, to oczywicie... Ale teraz jest inaczej, t e r a z - nic tylko y i y! ycie wcale nie jest nudne! Nudno yo si jedynie Mikoajowi Gogolowi i krlowi Salomonowi. A jeeli ju przeylimy eci lat, trzeba sprbowa przey jeszcze trzydzieci, tak, tak. Czowiek jest miertelny dz. Wic skoro ju si urodzilimy - trudno, trzeba troch poy... ycie jest pikne A czy wy w ogle macie pojcie, ile jest na wiecie tajemnic, jakie przepastne gbi ny pozostaj jeszcze nie zbadane, i co to za pole do popisu dla tych, ktrych pocigaj owe tajemnice! Wemy chociaby taki prosty przykad: jeeli wypie wczoraj, zamy, siede iesit, a rano nie miae okazji wypi klina - bo praca itp. - i dopiero po poudniu, prze snuwszy si sze albo siedem godzin, walne w kocu, eby zrobio ci si lej na duszy ( wiedzmy, sto pidziesit) - to dlaczego nie jest ci lej? Dlaczego mdoci, ktre towarzys ci od rana, po tych stu pidziesiciu gramach zmieniy si w mdoci drugiej kategorii, w wstydliwe, i dlaczego policzki robi ci si czerwone niczym u dziwki, a pod oczami masz sice, jakby poprzedniego dnia nie wypi wcale swoich siedmiuset pidziesiciu, tylk zamiast tego bra po pysku przez cay wieczr? Dlaczego? Powiem wam dlaczego. Dlatego e czowiek pad ofiar szeciu czy siedmiu godzin prac y. Trzeba po prostu umie wybiera sobie prac, zej pracy nie ma. Nie ma zych zawodw, na ey uszanowa kade powoanie. Trzeba zaraz po przebudzeniu czego si napi. Nie, , nie dokadnie tego, co si pio wczoraj; pi naley z przerwami trwajcymi okoo czterdziestu zterdziestu piciu minut, tak aby do wieczora wypi o dwiecie pidziesit gramw wicej n zeddzie. A wtedy nie poczujesz ani mdoci, ani wstydliwego skrpowania, oblicze za bdzi sz mia tak blade, jakby ju od p roku nie dosta po mordzie. Ot sami widzicie, ile jest w przyrodzie zowieszczych i radosnych zagadek, ile biaych plam wszdzie! Tymczasem ta bezmylna modzie, ktra ma nas zastpi, rzekby, w ogle nie zauwaa bytu. Brakuje jej rozmachu i inicjatywy, wtpi te, czy ma cokolwiek we bach. C moe by szlachetniejszego ni, na przykad, przeprowadzenie eksperymentw na sam sobie? Ja bdc w ich wieku robiem tak: w czwartek wieczorem wypijaem za jednym zamach em trzy i p litra piwa z wdk - wypijaem i waliem si spa w ubraniu, z jedn tylko my i jutro, w pitek, czy te si nie obudz? A jednak nie budziem si w pitek rano. Budziem si rano, ale w sobot, bez butw, ie w Moskwie, tylko pod nasypem kolejowym w okolicy Naro-Fomiska. A potem - potem z wysikiem przypominaem sobie i gromadziem fakty, a kiedy je ju zgromadziem - zestaw iaem. Zestawiwszy, zaczynaem od nowa wysila pami, analizujc wszystko wnikliwie. A nas nie przechodziem od postrzegania do abstrakcji, innymi sowy, z rozmysem si zaprawiaem i w kocu dochodziem do tego, gdzie i co robiem w pitek. Od dziecistwa, niemal od koyski, moim ulubionym wyraeniem byo miao dy naprz adkiem, dyem, jak umiaem. Jeeli i wy pjdziecie w moje lady, trafi was szlag albo trz parali. Chocia nie - gdybycie dyli tak miao naprzd, jak ja dyem w waszym wieku, nego poranka nie obudzilibycie si. A ja budz si co dzie, budz si i znw miao pod Oto przykad: w osiemnastym roku ycia, czy co koo tego, zauwayem, e od pierwsze ufy do pitej wcznie staj si coraz silniejszy, silny nie do pokonania, ale za to ju od szstej Kupawna - 33 kilometr

do dziewitej - stopniowo sabn. Sabn tak dalece, e po dziesitej przymykaj mi s ; tego rwnie nie mog pokona. I c o tym mylaem w swojej naiwnoci? Mylaem: trzeba i woli przemc senno i waln jedenast luf - wtedy, by moe, nastpi nowy przypyw s , nic podobnego. Nie ma o czym gada. adnego nowego przypywu, prbowaem. amaem sobie gow nad t zagadk trzy lata, codziennie amaem sobie nad ni gow e po dziesitej lufie zasypiaem. A przecie wszystko znalazo bardzo proste wyjanienie: okazuje si, e jeeli ju wy icie pit luf, szst, sidm, sm i dziewit naley wypi od razu, kad jednym haust dealny, to znaczy tylko w wyobrani. Innymi sowy, naley najwikszym wysikiem woli powst rzyma si i nie wypi ani szstej, ani sidmej, ani smej, ani dziewitej. Po tej przerwie trzeba zapa si bezporednio za dziesit, i dokadnie tak samo jak

iewit symfoni Antoniego Dworzaka (faktycznie dziewit) umownie nazywa si pit, dokad samo i wy umownie nazwijcie swoj szst dziesit, a utwierdzicie si w przekonaniu, e t z bdziecie odczuwa ju tylko przypyw si, poczwszy od szstej (dziesitej) a do dwudzi ej (czyli trzydziestej drugiej) - a zatem do tej granicy, za ktr zaczyna si obd i zez wierzcenie. Nie, sowo honoru, gardz pokoleniem, ktre poda za nami. Wzbudza ono we mnie lk i obrzydzenie. Maksym Gorki nie napisze o nich pieni, szkoda gada. Nie twierdz, e my w ich wieku wleklimy za sob cikie brzemi witoci. Uchowaj Boe! witoci tomy mieli nic, ale za to ile wartoci, na ktre n i e p 1 u 1 i m y, podczas gdy oni pluj na wszystko. Dlaczego nie mieliby sprbowa na przykad czego takiego: ja w ich wieku piem z du mi przerwami - popij, popij - przestan, znw popij - przestan. Dlatego te nie potrafi i, czy poranna depresja jest gbsza, jeli staje si codziennym nawykiem, to znaczy, jee i od szesnastego roku ycia pijesz po czterysta pidziesit gramw, zaczynajc o sidmej w zorem. Oczywicie, gdyby kto przywrci mi moje mode lata i gdybym zacz ycie od poczt bez wtpienia sprbowabym to zgbi - ale przecie nie oni! Nie oni! Ale czy tylko o to chodzi! A ile niewiadomego kryj w sobie inne sfery ludzki ego ycia! Ot wyobracie sobie na przykad: jednego dnia od rana do wieczora pijecie wy ie czyst wdk i nic wicej, na drugi dzie - wycznie czerwone wino. Pierwszego dnia ko stajecie si niemal optani, jestecie tak rozpomienieni, e dziewczyny mog skaka przez s jak przez ogie w noc witojask. I jasne, do czego si doskacz, jeeli od rana do noc ecie pili wycznie czyst wdk. A jeeli od rana do nocy pilicie tylko wzmacniane czerwone wino? To dziewczyn y nawet skaka przez was nie bd chciay w noc witojask. Albo odwrotnie: dziewczyna so sidzie, a wy przez ni nie bdziecie mogli przeskoczy, nie mwic o czym wicej. Oczywi wypadku jeli od rana do nocy bdziecie pili tylko czerwone wino!... Tak, tak! A jak frapujco zapowiadaj si inne wsko specjalistyczne eksperymenty! Na przykad, czkawka. Mj krajan, przygup Soouchin, zabiera was do lasu, ebycie zbiera i solone rydzyki! A, plucie na jego solone rydzyki! Lepiej zajmijmy si czkawk, to z naczy badaniem pijackiej czkawki w jej aspekcie matematycznym... - Litoci! - krzycz do mnie ze wszystkich stron. - Czy doprawdy na wiecie oprcz tego nie ma ju nic, co mogoby... - Ot wanie: nie ma! - krzycz i ja na wszystkie strony. - Nie ma nic oprcz tego! Nie ma nic takiego, co mogoby!... Nie jestem durniem, rozumiem, e s jeszcze na wieci e psychiatrzy, jest pozagalaktyczna astronomia, w porzdku, tak, to jest! Ale przecie wszystko to nie jest nasze, rodzime, we wszystko to wpakowali na s Piotr Wielki i Mikoaj Kibalczicz, a przecie nasze powoanie tkwi w czym zupenie inny m! Znajdziecie je tam, dokd was przywiod, jeeli tylko nie zaczniecie stawia oporu! P owiecie: Powoanie to jest nikczemne i faszywe. A ja wara powiem, ja wam znw powtrz: ma faszywych powoa, kade powoanie trzeba szanowa. A zreszt tfu... pluj na wasze gowy! Lepiej zostawcie jankesom astronomi pozaga laktyczn, a Niemcom psychiatri. Niechaj wszelka hoota w rodzaju Hiszpanw chodzi gapi si na swoj corrid, niechaj podlec Afrykaczyk buduje swoj tam assuask, niech buduje, ec, i tak j wiatr rozniesie, niech Wosi si udawi swoim belcantem, niech... A my, powtarzam, zajmijmy si czkawk. 33 kilometr - Elektrougli

Po to, aby rozpocz nad ni badania, trzeba j, rozumie si, wywoa: albo an sich ( min Immanuela Kanta), czyli wywoa j u siebie, albo wywoa j u kogo innego, ale we wa interesie, to znaczy fur sich (termin Immanuela Kanta). Najlepiej oczywicie: an s ich i fur sich, a mianowicie tak: przez dwie godziny pod rzd pijcie jaki mocny alk ohol, stark, nalewk na dziurawcu albo myliwsk. Pijcie duymi szklankami, co p godziny klanka, unikajc, o ile to moliwe, wszelkich zaksek. Jeli to jest dla kogo zbyt trudne , moe pozwoli sobie na minimaln zaksk, ale zupenie niewyszukan: czerstwawy chleb, led korzenny, zwyky marynowany lub w sosie pomidorowym. Potem zrbcie godzinn przerw. Nic nie jedzcie, nic nie pijcie, rozlunijcie minie i odprcie si. Zobaczycie - nie minie godzina, a ona sama przyjdzie. Kiedy czkniecie po r

az pierwszy, zadziwi was nieoczekiwana gwatowno tego pierwszego czknicia. Nastpnie niepokonana sia drugiego, trzeciego etc. Ale jeli nie jestecie idiotami, przestacie si dziwi i zapisujcie na kartce, w jakich odstpach czasu racz wystpowa wasze czknici oczywicie mierzc w sekundach: osiem - trzynacie - siedem - trzy - osiemnacie. Bdziecie oczywicie prbowali dos zuka si jakiejkolwiek prawidowoci, choby w przyblieniu. Jeeli mimo wszystko jesteci otami, sprbujecie wyprowadzi nawet jaki kretyski wzr czy formu, eby jako tako mc p wa dugo trwania nastpnego interwau. Prosz bardzo. ycie i tak unicestwi wszystkie wa diotyczne konstrukcje: siedemnacie - trzy - cztery - siedemnacie - jeden - dwadziecia - trzy - czter y - siedem - siedem - osiemnacie. Mwi si, e przywdcy wiatowego proletariatu, Karol Marks i Fryderyk Engels, skrup ulatnie analizowali kolejno formacji spoecznych i na tej podstawie potrafili wiele przewidzie. Tutaj jednak byliby bezsilni, nie mogc przewidzie niczego nawet w minim alnym stopniu. Wkroczylicie z wasnej woli w sfer fatalizmu - pogdcie si wic z tym i cierpliwi. ycie wyszydzi zarwno wasz elementarn, jak i wysz matematyk: - trzynacie - pitnacie - cztery - dwanacie - cztery - pi - dwadziecia osiem. Czy nie tak samo nastpuj po sobie wzloty i upadki, uniesienia i klski w yciu ka ego czowieka, bez najmniejszych bodaj pretensji do jakiejkolwiek regularnoci? Czy n ie tak samo chaotycznie nastpuj po sobie katastrofy w dziejach ludzkoci? Reguy s pona d nami. Czkawka za - ponad wszelkimi reguami. I tak jak porazi was niedawno jej nagy pocztek, tak wprowadzi was w zdumienie jej koniec, ktrego, niczym mierci, nie jest ecie w stanie przewidzie, ani ktremu nie jestecie w stanie zapobiec: - dwadziecia dwa - czternacie - koniec. I cisza. A w tej ciszy wasze serce mwi wam: ona jest niezbadana, a my bezradni. Jest emy cakowicie pozbawieni wszelkiej wolnej woli, pozostajemy we wadzy dowolnoci, ktra nie ma nazwy i przed ktr nie ma take ratunku. Jestemy drcymi, sabymi stworzeniami a o n a - jest wszechmocna. Ona jest praw ic Bo, ktra unosi si nad nami wszystkimi i przed ktr nie chc pochyli gowy jedynie i szuje. O n jest niedosiny dla umysu, a wic istnieje. Zatem bdcie doskonali, jak doskonay jest Ojciec Niebieski. Elektrougli - 43 kilometr

Tak, wicej pijcie, mniej zakszajcie. To najlepszy sposb na zarozumialstwo i p owierzchowny ateizm. Spjrzcie tylko na czkajcego bezbonika: rozkojarzony, pociemniay na twarzy, mczy si i budzi obrzydzenie. Odwrcie si od niego, splucie i popatrzcie na mnie, kiedy zaczn czka - ja, wierzcy w przeznaczenie i nie mylcy o adnym buncie, ja u am w to, e On jest dobrem, i dlatego sam jestem dobrem i jasnoci. On jest dobrem. On prowadzi mnie od cierpienia ku wiatu. Z Moskwy do Pietusz ek. Poprzez mki na Kurskim, poprzez katharsis w Kuczinie, poprzez senne majaki w Kupawnie - ku wiatu i Pietuszkom. Durch Leiden - Lichtl. Chodziem po platformie w jeszcze straszliwszym podnieceniu. I cay czas paliem ... i cay czas paliem. I nagle - myl jasna jak byskawica porazia mj mzg: - Co by tu jeszcze wypi, eby i tego porywu nie ugasi? Co mam wypi w Imi Twoje?. .. Prawdziwa rozpacz! Nie mam nic takiego, co byoby Ciebie godne. Kubaska to st raszne wistwo! A rosyjska - po prostu mieszne wspomina przy Tobie o rosyjskiej. Nie mwic o rowym wzmocnionym za rubel trzydzieci siedem! Boe!... O nie, jeli dojad dzisiaj do Pietuszek w dobrej formie, to przyrzdz taki kokta jl, ktry bez wstydu mona bdzie pi w obecnoci Boga i ludzi. Nazw go Wody Jordanu alb zda Betlejemsk. A gdybym w Pietuszkach o tym zapomnia - przypomnijcie mi. Nie miejcie si. Mam bogate dowiadczenie w przyrzdzaniu koktajli. Wzdu caej tra od Moskwy do Pietuszek do dzi pij, nie znajc nazwiska wynalazcy, Balsam Kanaaski, pij msomoki i dobrze robi, e pij. Nie mona czeka na zmiowanie przyrody. Aby zdoby koni kadniki, trzeba oczywicie, zna dokadne receptury; jeli chcecie, dam wam je. Suchajcie Pi wdk, nawet z gwinta - nie ma w tym nic prcz udrczenia duszy i prnej fatygi. esza wdk z wod kolosk - to znana fantazja, ale nie ma w tym adnej wzniosoci. Wypi t szklank Balsamu Kanaaskiego - w tym jest i fantazja, i myl, i wznioso, i w dodatk a metafizyczna.

Ktry z komponentw Balsamu Kanaaskiego cenimy najwyej? No, oczywicie, denaturat ednake denaturat, bdc tylko przedmiotem natchnienia, sam tego natchnienia jest cakow icie pozbawiony. C wobec tego cenimy w denaturacie najwyej? Naturalnie walory czyst o smakowe. A jeszcze wyej miazmaty, ktre wydziela. Aeby te miazmaty wydzieli, potrze bna jest chociaby odrobina aromatu. Z tej to przyczyny do denaturatu wlewa si w pr oporcji 1:2:1 ciemne piwo, najlepiej ostankiskie albo Senator, i oczyszczon politur. Nie bd wam przypomina, jak oczyszcza si politur, wie o tym kade dziecko. Nie wi domo dlaczego nikt w Rosji nie wie, jak umar Puszkin - ale jak oczyszcza si politu r, wszyscy wiedz. Krtko mwic, zanotujcie recept na Balsam Kanaaski. Czowiekowi dane jest tylko ycie, i powinien je przey tak, by nie popenia bdw w recepturze. A zatem: Denaturat - 100 g Ciemne piwo - 200 g Oczyszczona politura - 100 g I oto macie przed sob Balsam Kanaaski (zwany potocznie czarnuch) - pyn istotn st czarnobrunatnego koloru, o umiarkowanej mocy i trwaym zapachu. To waciwie nie za pach, lecz hymn. Hymn modziey demokratycznej. Dlatego e w tych, ktrzy wypili ten kok tajl, wyzwala si wulgarno i mroczne siy. Ile razy to obserwowaem!... eby wyzwalanie si owych mrocznych si choby w minimalnym stopniu powstrzyma, mam y dwa sposoby. Pierwszy - nie pi Balsamu Kanaaskiego, a drugi - pi zamiast niego kokt ajl Duch Genewy. Nie jest to bynajmniej trunek szlachetny, ale ma za to odpowiedni bukiet. Spytacie mnie: w czym tkwi zagadka tego bukietu? A ja odpowiem: nie mam pojcia, w czym tkwi zagadka tego bukietu. Wtedy zastanowicie si i spytacie: a jakie jest r ozwizanie? Rozwizanie jest takie, e Biaego bzu, ktry jest jednym ze skadnikw Duch nie naley zastpowa niczym innym ani jaminem, ani szyprem, ani konwali. W wiecie komp ntw nie ma ekwiwalentw - jak mwili dawni alchemicy, a oni wiedzieli, co mwi. Ot Sr a konwalia to nie Biay bez, rwnie w aspekcie moralnym, nie mwic ju o bukiecie. Konwalia na przykad pobudza umys, niepokoi sumienie, umacnia poszanowanie praw a. A Biay bez przeciwnie - uspokaja sumienie i godzi czowieka z parszywoci ycia. W moim przypadku byo tak: wypiem ca buteleczk Srebrnej konwalii, usiadem i za Dlaczego zapakaem? Dlatego e przypomniaem sobie mam, to znaczy, przypomniaem sobie m m i nie mogem o niej zapomnie. Mamo - mwi. I pacz. A potem znw: Mamo - i dalej gupszy ode mnie, siedziaby tak i paka. A ja? Ja wziem flakon Bzu - i wypiem. I co zy obeschy, chwyci mnie idiotyczny miech - a mama? Zapomniaem nawet jej imienia i ja k si nazywaa po ojcu. Dlatego mieszy mnie ten, kto przygotowujc Ducha Genewy, do patrzy na mnie, pat rzy wywalajc gay i krzywic gb... Suchajcie,- oto dokadny przepis: Biay bez - 50 g rodek przeciw poceniu si ng - 50 g Piwo ygulewskie - 200 g Lakier spirytusowy - 150 g Ale skoro czowiek nie ma ochoty na to, by bezsensownie tratowa wszechwiat, ni ech pole do wszystkich diabw i Balsam Kanaaski i Ducha Genewy. Bdzie znacznie lepi usidzie przy stole i przygotuje sobie z komsomoki. Aromatyczny i tajemniczy w dziaa jest ten koktajl. Dlaczego aromatyczny, dowiecie si pniej. Na wstpie wyjani, dlaczeg jest tajemniczy. Ten, kto po prostu wali wd, zachowuje zdrowy rozsdek i niezawodn pami, albo na dwrt - traci od razu jedno i drugie. W przypadku zy komsomoki po prostu miech czowie bierze. Wypijasz sto gramw zy - i pami zachowujesz niezawodn, a zdrowego rozsdku jakb y nie mia. Walisz jeszcze sto - i sam si sobie dziwisz, skd si w tobie wzio tyle zdro ego rozsdku? I gdzie si podziaa niezawodna pami? Nawet sam przepis zy jest aromatyczny. A zapach gotowego koktajlu moe na chwil pozbawi czowieka zmysw i czucia. Mnie na przykad pozbawi. Prosz: Lawenda - 15 g Werbena - 15 g Woda lena - 30 g Lakier do paznokci - 2g

Eliksir do pukania ust - 150 g Lemoniada - 150 g Przygotowany w taki sposb napj naley miesza przez dwadziecia minut gazk wicio u. Inni wprawdzie twierdz, e w nagym przypadku mona zastpi wiciokrzew powojem, jest t jednak absolutnie niedopuszczalne, nic bdniejszego. Moecie mnie pokraja na kawaki, a le za nic nie zmusicie, abym miesza z komsomoki powojem, bd j miesza tylko wiciok o prostu pkam ze miechu, kiedy na moich oczach kto miesza z nie wiciokrzewem, lecz p jem... No, ale do ju o zie. Teraz przepis ostatni i najlepszy. Koniec wieczcy dzie epsza nagroda - jak pisa poeta. Krtko mwic, proponuj wam koktajl Suczy bebech. Napi amiewajcy wszystko. To ju nie napitek - to muzyka sfer. Co jest najpikniejsze na wiec ie? Walka o szczcie ludzkoci. Ale jeszcze pikniejszy od niej jest wanie w napj (zan ie): Piwo ygulewskie - 100 g Szampon Sadko - 30 g Rezol - rodek przeciwko upieowi - 70 g Klej BF - 13 g Pyn hamulcowy - 30 g Dezynsektal - preparat owadobjczy - 20 g Robi si z tego nalewk na tytoniu z cygar i po tygodniu - podaje si na st... Dostawaem listy, w ktrych szanowni czytelnicy sugerowali, by otrzyman w ten s posb nalewk przecedzi jeszcze przez durszlak. To znaczy - wyla wszystko na durszlak i pooy si spa... I diabli wiedz, co jeszcze, ale wszystkie te poprawki i uzupenienia nikaj z braku wyobrani. Tak, std si wanie bior... I tak Suczy bebech zosta podany na st. Pijcie go wraz z pojawieniem si na niebi pierwszej gwiazdy, duymi ykami. Ju po dwch szklankach tego koktajlu czowiek staje si tak uduchowiony, e mona podej do niego i przez bite p godziny z odlegoci ptora me w pysk, a on nawet sowa nie powie. 43 kilometr - Chrapunowo

Czy zdylicie przynajmniej co zanotowa? No c, na razie wystarczy... A w Pietusz h - w Pietuszkach obiecuj podzieli si z wami tajemnic Wd Jordanu, jeeli oczywicie - z aski boskiej. No, a chwilowo pomylmy lepiej, co mgbym teraz wypi. Jak kompozycj mona stworzy ych ndznych resztek, ktre zostay w mojej walizeczce? Pocaunek cioci Kawy? Chyba tak. mojej walizeczki adnych innych pocaunkw si nie wycinie oprcz Pierwszego pocaunku i cioci Kawy. Wyjani wam, co to Pocaunek? A wic, innymi sowy, Pocaunkiem nazywam proporcji p na p kade czerwone wino z kad wdk. Przypumy, wytrawne wino gronowe p a albo kubaska - to jest Pierwszy pocaunek. Mieszanina samogonu z trzydziestotrzypro centowym portwajnem to Wymuszony pocaunek lub prociej - Pocaunek bez mioci, albo j prociej Inessa Armand. Sporo jest rnych Pocaunkw! I eby tak po nich nie mdlio, t tych Pocaunkw przyzwyczaja od dziecka. Mam w walizeczce kubask. Ale nie mam wytrawnego wina gronowego. To znaczy, e P ierwszy pocaunek odpada, mog jedynie o nim pomarzy. Ale mam w walizeczce ptorej wiar rosyjskiej i rowe wzmocnione - rubel trzydzieci siedem flaszka. A takie poczenie daj e nam Pocaunek cioci Kawy. Zgadzam si z wami: ma do mizerne walory smakowe i w najwy stopniu dziaa wymiotnie, znacznie bardziej nadaje si do podlewania fikusa ni do pi cia z gwinta, racja, ale c robi, skoro nie ma ani wytrawnego wina, ani fikusa? Pozo staje jedynie waln sobie Pocaunek cioci Kawy... Wrciem do wagonu, aby poczy cae to gwno w jeden Pocaunek. O, jak dawno tuta ! Odkd wyszedem w Nikolskiem... Podobnie jak zeszym razem, patrzya na mnie dziesitkami oczu, ogromnych, gotow ych na wszystko, wyacych z orbit, patrzya mi w twarz moja ojczyzna, wyaca z orbit, g wa na wszystko i ogromna. Wtedy, po stu pidziesiciu gramach rosyjskiej, podobay mi s i te oczy. Teraz, po plitrze kubaskiej, byem zakochany w tych gaach, zakochany jak wa iat. Zatoczyem si nieco wchodzc do wagonu, ale doszedem do swojej awki cakowicie samo zielnie i na wszelki wypadek umiechajc si z lekka... Doszedem i osupiaem. Gdzie moja wiartka rosyjskiej? Gdzie ta wiarteczka, ktr p Sierpem i Motem ledwo co obcignem do poowy? Od Sierpa i Mota staa sobie obok walizec

, a byo w niej jeszcze prawie sto gramw - gdzie ona teraz? Omiotem wzrokiem wszystkich - nikt nawet nie mrugn. No nie - jestem absolutni e zakochany, zakochany do szalestwa. Kiedy odlecieli anioowie? Przecie zawsze pilno wali walizeczki, kiedy si oddalaem. Kiedy mnie opucili? Koo Kuczina? Tak. To znaczy, e dokonano kradziey pomidzy Kuczinem a 43 kilometrem. Podczas gdy ja dzieliem z wam i moje uniesienia, gdy wtajemniczaem was w sekrety bytu - wanie wtedy pozbawiono mn ie Pocaunku cioci Kawy... W swojej witej naiwnoci przez cay ten czas ani razu nie z m do wagonu - istna komedia... Ale teraz koniec z naiwnoci, jak powiedzia dramaturg Ostrowski - finka la commedia. Nie kada naiwno jest wita. I nie kada komedia - boska .. Koniec z apaniem ryb w mtnej wodzie - pora apa ludzi!... Ale jak apa i kogo? Cholera wie, w jakim nastroju dojad do Pietuszek... Od samej Moskwy cay czas byy eseje filozoficzne i memuary, cay czas bya poezja proz, niczym u Iwana Turgieniewa... Teraz zaczyna si powie detektywistyczna Zajrzaem do wntrza walizeczki, czy aby wszystko jest tam na swoim miejscu. Tak, wszystko byo na swoim miejscu. Ale gdzie te sto gramw? I kogo apa?... Spojrzaem w prawo - wci siedziao tam tych dwch, tpak i mdrala. Tpy w waciaku no si urba i pi. A mdry w kowerkotowym paszczu siedzi naprzeciwko tpola, usiujc go Ale robi to jako tak brutalnie - apie tamtego za guzik i do oporu przyciga go ku s obie, jakby naciga ciciw, a potem puszcza; wtedy tpy w waciaku leci na poprzednie mie jsce, wbijajc si w oparcie awki niby tpa strzaa Amora w serce... Trans-cen-den-talni... - pomylaem. Ciekawe, jak dugo ten go tak?... Nie, ci dwa j ukra nie mogli. Jeden z nich jest, co prawda, w waciaku, a drugi nie pi - co ozna cza, e w zasadzie obaj mogliby ukra. Ale przecie jeden z nich pi, a drugi ma kowerkot owy paszcz, to znaczy, e ani jeden nie mg ukra, ani drugi... Spojrzaem za siebie - nie, tam te nie zauwayem nic takiego, co mogoby podsun w n myl; dwoje ludzi nasuwa wprawdzie pewne myli, ale zupenie inne. Bardzo dziwna ta p ara - on i ona. Siedz po dwch stronach wagonu pod przeciwlegymi oknami i najwidoczn iej si nie znaj. Ale mimo to s do siebie dziwnie podobni: on w kurtce i ona w kurtc e, on ma brzowy beret i wsy - ona te ma wsy i brzowy beret. Przetarem oczy i jeszcze raz spojrzaem za siebie... Zadziwiajce podobiestwo, a w dodatku oboje przygldaj si sobie nawzajem z zaciekawieniem i zoci... Jasna sprawa, oni nie mogli ukra. A przede mn? Spojrzaem przed siebie. Przede mn to samo - rwnie dziwna dwjka - dziadziu i wnuczek. Wnuczek o dwie gow y wyszy od dziadziusia i od urodzenia niedorozwinity. Dziadziu - o dwie gowy niszy, a le take niedorozwinity. Obaj patrz mi prosto w oczy i oblizuj si... Podejrzane - pomylaem. Dlaczego si tak oblizuj? Inni przecie take patrz mi w ale nikt si przy tym nie oblizuje! Bardzo podejrzane... Zaczem si im przyglda tak sam badawczo jak oni mnie. Nie, nie, wnuczek to absolutny kretyn. Nawet szyj ma inn ni wszyscy, jego szy ja nie wrasta w tuw, ale wyrasta z niego, przechodzc w potylic razem z obojczykami. I oddycha wnuczek jako tak idiotycznie: najpierw wydech, a potem wdech, podczas g dy u wszystkich ludzi jest na odwrt: najpierw wdech, a dopiero potem wydech. I pa trzy na mnie, patrzy wywalajc gay i krzywic gb... A dziadziu patrzy z jeszcze wikszym nateniem, patrzy niczym w luf dziaa. Tak ni bieskimi, tak zapuchnitymi oczyma, e a mu z obu na raz, niby z dwch topielcw, cieknie jaka wydzielina i kapie prosto na buty. I w ogle wyglda tak, jakby ju dosta czap: y gowa te jest jaka martwa. Caa morda ospowata, wyglda jak po bliskim ostrzale. A na sa mym rodku ryja - obrzmiay i siny nochal, obwisy i rozkoysany niczym stary wisielec.. . Barrrdzo podejrzane - pomylaem raz jeszcze. I unoszc si z miejsca, przyzwaem i do siebie kiwniciem palca. Obaj natychmiast zerwali si i rzucili ku mnie, nie przestajc si oblizywa. To te jest dziwne - pomylaem - zerwali si waciwie odrobin przedwczenie, zanim kiwne