MM196 - SKPG Harnasie · 2013. 11. 8. · Tour de France oraz Giro d’Italia. 4 28.10 odbył się...

2
PODorgan mamutów SKPG ,,HARNASIE” ssp. harnasiensis MAMMUTHUS M ONTANUS Redakcja: Jacek Ginter e-mail:[email protected] http://www.skpg.gliwice.pl/publikacje 196 Październik 2013 RAJD Z£OTA JESIEÑ Z HARNASIEM 12-13.10.2013 Kolejny rajd „Złota jesień z Harnasiem” za nami. Był to rajd w i ście indiańskim stylu. Na cał ej trasie wystrzegali śmy si ę bladych twarzy, tropili śmy zwierzynę i raczyli śmy si ę zł ocistym płynem. Już od początku trasy z Colonial Upper Rycerka część rączych nóg wysforował o si ę na czoł o pościgu. Jednak starszyzna wioski czuwa- ł a nad sytuacją i mł odych gniewnych wojowni- ków trzymał a w ryzach. Po kilku popasach do- tarli śmy na Great Ratscha Peak. A tam zatrzęsie- nie bladych twarzy, lecz nie daliśmy si ę prze- gnać. Widoki dalekie, tak że spokojnie mogli- śmy pozdrowić znakami dymnymi naszym po- bratymców z Young Mountain Village. Po mi- ł ym odpoczynku i oznaczeniu widocznych szczytów ruszyliśmy dalej tropem dzikiej zwie- rzyny. Przedzieraliśmy si ę przez łąki, lasy, zagaj- niki, przemykali śmy blisko siedzib bladych twa- rzy, aż ostatecznie niepostrzeżeni dotarliśmy do chaty wuja Thunder-Rock, gdzie czekali na nas wojownicy z zaprzyjaźnionych plemion. Po tra- dycyjnym indiańskim daniu w postaci fasolki w sosie bolońskim oddali śmy si ę pasji mi ędzyple- miennej rywalizacji. W konkury stanęli wojow- nicy z plemion Misiechcekupe (znak: niedźwie- dzia łapka), Kościotrupy (znak: ostra strzała) oraz Chmurne Sł ońca (znak: promienne sło- neczko). Rywalizacja był a zaci ęta, sprawdzane był y wszelkie umiej ętności od krasomówczych przez podstępny napad na inną wioskę, tworze- nie i ubieranie najpi ękniejszych Pocachontas, a kończąc na zdolności budowania ł uku z niczego i strzelania z tego ł uku jak najdalej. Rozstrzyga- j ącą konkurencją był o rozpoznanie eliksiru mło- dości (którym okazał o si ę importowane z dale- kiej Polski nieśmiertelne wino Bieszczady) oraz ekspresowe dmuchanie balonów i bieg w ciem- nym zagajniku po tym jak balony pękły… Po tej ostatniej konkurencji plemi ę spod znaku strzał y niejako rzutem na taśmę zgarnęł o zwyci ęstwo jednym punktem wyprzedzaj ąc ple- mię spod znaku niedźwiedziej ł apy, które najda- lej strzelało z ł uku. Indiańskim śpiewom i ogólnej radości przy HARNASIOWE WAKACJORELACJE Wyjazd wakacyjno – poślubny już za nami. Udał o nam się zrobić kilka wycieczek w Alpach Walijskich i w Alpach Berneńskich. Pierwszą część wyjazdu (7 dni w Alpach Walijskich) spędzili śmy w towarzystwie obecnego prezesa i obecnych szefowych kursu , idąc – mniej więcej – szlakiem Haute Route, z miejscowości Arolla do Gruben. Zdobyli śmy też bardzo widokowy szczyt – Bella Tolla. Już sami z Jarkiem zaliczyli śmy też krótką wycieczkę z Tasch do Zermatt i nieco dł uższą z Tasch na Oberrothorn (ok. 3400 m.n.p.m.). Później zwiedzaliśmy okolice Jeziora Genewskiego (Vevey, szlak winnic wpisany na listę UNESCO), a na rowerach wybrzeże francuskie (m.in. prześliczną miej- scowość Yvoire) i Genewę. Po drodze w Alpy Berneńskie odwiedziliśmy Berno, żeby zobaczyć obo- wiązkową atrakcję – niedźwiadki na wybiegu. Na ponad dwudniowy trekking w okolicy (schronisko Wildhornhutte, przełęcz Schnidejoch i powrót przez Rewilpass) ruszyli śmy z miasteczka Lenk. Na zakończenie wyjazdu odwiedzili śmy jeszcze miejscowość Sorenberg i Fuchli – z bagnami wpisanymi na listę UNESCO oraz miasteczko St. Gallen ze światowej sławy biblioteką. Ogólnie wrażenia z gór i z kraju baaaardzo pozytywne, szkoda tylko, że tak drogo. Przytoczę cytat z przewodnika, gdzie napisano, że bogaci Szwajcarzy jeżdżą na wakacje na Majorkę, a ci bie- dniejsi do Francji lub do swoich domków w Alpach. Ponieważ my nie zaliczamy si ę do biednych Szwajcarów i nie mieliśmy domku w Alpach, nocowali śmy głównie na kempingach (bardzo przyjem- ne w Arolii, Evolene, Tasch) i w górach na dziko. Sama podróż w góry zaj ęł a nam pół tora dnia – z przerwą na nocleg w Niemczech i na zwiedzanie Freiburgu (tego szwajcarskiego). Gosia „Dziobak” hYhYh W tegoroczne wakacje wybrali śmy si ę w dwie rodziny na obejrzenie Suomenlinny. Dwie rodziny to znaczy Lilka Cader z Piotrem i dziećmi oraz Kowalikowie. Dotarcie na Suomenlinnę zaj ęło nam dwanaście dni, jechali śmy niespiesznie ogl ądając i zwiedzaj ąc po drodze to i owo. Powrót był już szybszy, byli śmy już trochę zmęczeni i po kolejnych siedmiu dniach wrócili śmy do domu. W sumie przejechali śmy prawie cztery i pół tysi ąca kilometrów plus ponad dwieście promami. Wyjazd uważa- my za niezwykle udany choć nie był górskim. Najwyższy osi ągni ęty przez nas punkt niewiele prze- wyższał trzysta metrów nad poziomem morza. Polecamy wszystkim odwiedzenie Suomenlinny. To bardzo interesujące miejsce. (Obszerniejsza relacja wkrótce w MM). Hans Sitta hYhYh My kręcili śmy się po Rumunii, w opcji kolejowo-rowerowo-pieszej. Promem był o ledwie przez szerokość jednej rzeki, ale był a też nieplanowana podróż ambulansem. Celem było pokonanie Drogi Transfogaraskiej oraz wej ście na Moldoveanu i Peleagę w Reteza- cie. Mieli śmy na to dwa tygodnie, więc nie spieszyli śmy si ę zbytnio. Tym bardziej, że pogoda nie utrudniała zadania. Przy okazji (i po drodze) wdrapali śmy si ę Transalpiną na bicyklach na przełęcz Urdele, a ja nawet trochę wyżej, bo trawiasty szczyt Urdele zachęcał do wjazdu. Nasza wycieczka w pewnym sensie wpisuje sie w formułę PPR i nieformalnej, subiektywnej, rowerowej korony Karpat. Materiał zdjęciowy i filmowy opracujemy jak wrócę z Przysł opu. Marek Świech hYhYh Nie wiem czy napisać tu czy w "długim weekendzie" bo w zasadzie były to jednocześnie moje krótkie wakacji i przedł użony dł ugi weekend. 10.08-14.08 pojechał am na 5 dni z Magdą Drach i Asi ą Sosną w Sł owacki Kras. Zwiedzi ł yśmy Jaskinię Krasnohorską, odwiedzi ł yśmy Dolinę Zadielską, a kolejnego dnia przeszł yśmy przez Plesziwską Płaninę. Następnego dnia pojechał yśmy przez węgierski Horny Zemplin bardzo dziurawą drogą na kąpie- Fot. Robert Kubac ognisku nie był o końca, prawie świt nastał , gdy ostatni wojownicy udali si ę na spoczynek. Rywaliza- cja zgromadzi ł a 44 wojowników z różnych plemion, którzy następnego dnia zgodnie, w podgrupach wracali do swoich domostw stalowymi smokami. Bartek „kruczek” Cisowski c.d str. 2

Transcript of MM196 - SKPG Harnasie · 2013. 11. 8. · Tour de France oraz Giro d’Italia. 4 28.10 odbył się...

Page 1: MM196 - SKPG Harnasie · 2013. 11. 8. · Tour de France oraz Giro d’Italia. 4 28.10 odbył się premierowy pokaz filmu z 45-lecia SKPG „Harnasie”. TO BÊDZIE v12.11.2013 (wtorek)

PODorgan mamutów SKPG,,HARNASIE”

ssp. harnasiensis

MAMMUTHUS

MONTANUS

Redakcja: Jacek Ginter e-mail:[email protected] http://www.skpg.gliwice.pl/publikacje

196

Październik 2013

RAJD Z£OTA JESIEÑ ZHARNASIEM

12-13.10.2013Kolejny rajd „Złota jesień z Harnasiem” za

nami. Był to rajd w iście indiańskim stylu. Nacałej trasie wystrzegaliśmy się bladych twarzy,tropiliśmy zwierzynę i raczyliśmy się złocistympłynem. Już od początku trasy z Colonial UpperRycerka część rączych nóg wysforowało się naczoło pościgu. Jednak starszyzna wioski czuwa-ła nad sytuacją i młodych gniewnych wojowni-ków trzymała w ryzach. Po kilku popasach do-tarliśmy na Great Ratscha Peak. A tam zatrzęsie-nie bladych twarzy, lecz nie daliśmy się prze-gnać. Widoki dalekie, tak że spokojnie mogli-śmy pozdrowić znakami dymnymi naszym po-bratymców z Young Mountain Village. Po mi-łym odpoczynku i oznaczeniu widocznychszczytów ruszyliśmy dalej tropem dzikiej zwie-rzyny. Przedzieraliśmy się przez łąki, lasy, zagaj-niki, przemykaliśmy blisko siedzib bladych twa-rzy, aż ostatecznie niepostrzeżeni dotarliśmy dochaty wuja Thunder-Rock, gdzie czekali na naswojownicy z zaprzyjaźnionych plemion. Po tra-dycyjnym indiańskim daniu w postaci fasolki wsosie bolońskim oddaliśmy się pasji międzyple-miennej rywalizacji. W konkury stanęli wojow-nicy z plemion Misiechcekupe (znak: niedźwie-dzia łapka), Kościotrupy (znak: ostra strzała)oraz Chmurne Słońca (znak: promienne sło-neczko). Rywalizacja była zacięta, sprawdzanebyły wszelkie umiejętności od krasomówczychprzez podstępny napad na inną wioskę, tworze-nie i ubieranie najpiękniejszych Pocachontas, akończąc na zdolności budowania łuku z niczegoi strzelania z tego łuku jak najdalej. Rozstrzyga-jącą konkurencją było rozpoznanie eliksiru mło-dości (którym okazało się importowane z dale-kiej Polski nieśmiertelne wino Bieszczady) orazekspresowe dmuchanie balonów i bieg w ciem-nym zagajniku po tym jak balony pękły…

Po tej ostatniej konkurencji plemię spodznaku strzały niejako rzutem na taśmę zgarnęłozwycięstwo jednym punktem wyprzedzając ple-mię spod znaku niedźwiedziej łapy, które najda-lej strzelało z łuku.

Indiańskim śpiewom i ogólnej radości przy

HARNASIOWE WAKACJORELACJEWyjazd wakacyjno – poślubny już za nami. Udało nam się zrobić kilka wycieczek w Alpach

Walijskich i w Alpach Berneńskich. Pierwszą część wyjazdu (7 dni w Alpach Walijskich) spędziliśmyw towarzystwie obecnego prezesa i obecnych szefowych kursu , idąc – mniej więcej – szlakiemHaute Route, z miejscowości Arolla do Gruben. Zdobyliśmy też bardzo widokowy szczyt – BellaTolla.

Już sami z Jarkiem zaliczyliśmy też krótką wycieczkę z Tasch do Zermatt i nieco dłuższą z Taschna Oberrothorn (ok. 3400 m.n.p.m.). Później zwiedzaliśmy okolice Jeziora Genewskiego (Vevey,szlak winnic wpisany na listę UNESCO), a na rowerach wybrzeże francuskie (m.in. prześliczną miej-scowość Yvoire) i Genewę. Po drodze w Alpy Berneńskie odwiedziliśmy Berno, żeby zobaczyć obo-wiązkową atrakcję – niedźwiadki na wybiegu.

Na ponad dwudniowy trekking w okolicy (schronisko Wildhornhutte, przełęcz Schnidejoch ipowrót przez Rewilpass) ruszyliśmy z miasteczka Lenk. Na zakończenie wyjazdu odwiedziliśmyjeszcze miejscowość Sorenberg i Fuchli – z bagnami wpisanymi na listę UNESCO oraz miasteczkoSt. Gallen ze światowej sławy biblioteką.

Ogólnie wrażenia z gór i z kraju baaaardzo pozytywne, szkoda tylko, że tak drogo. Przytoczęcytat z przewodnika, gdzie napisano, że bogaci Szwajcarzy jeżdżą na wakacje na Majorkę, a ci bie-dniejsi do Francji lub do swoich domków w Alpach. Ponieważ my nie zaliczamy się do biednychSzwajcarów i nie mieliśmy domku w Alpach, nocowaliśmy głównie na kempingach (bardzo przyjem-ne w Arolii, Evolene, Tasch) i w górach na dziko. Sama podróż w góry zajęła nam półtora dnia – zprzerwą na nocleg w Niemczech i na zwiedzanie Freiburgu (tego szwajcarskiego).

Gosia „Dziobak”hYhYh

W tegoroczne wakacje wybraliśmy się w dwie rodziny na obejrzenie Suomenlinny. Dwie rodzinyto znaczy Lilka Cader z Piotrem i dziećmi oraz Kowalikowie. Dotarcie na Suomenlinnę zajęło namdwanaście dni, jechaliśmy niespiesznie oglądając i zwiedzając po drodze to i owo. Powrót był juższybszy, byliśmy już trochę zmęczeni i po kolejnych siedmiu dniach wróciliśmy do domu. W sumieprzejechaliśmy prawie cztery i pół tysiąca kilometrów plus ponad dwieście promami. Wyjazd uważa-my za niezwykle udany choć nie był górskim. Najwyższy osiągnięty przez nas punkt niewiele prze-wyższał trzysta metrów nad poziomem morza. Polecamy wszystkim odwiedzenie Suomenlinny. Tobardzo interesujące miejsce. (Obszerniejsza relacja wkrótce w MM).

Hans SittahYhYh

My kręciliśmy się po Rumunii, w opcji kolejowo-rowerowo-pieszej. Promem było ledwie przezszerokość jednej rzeki, ale była też nieplanowana podróż ambulansem.

Celem było pokonanie Drogi Transfogaraskiej oraz wejście na Moldoveanu i Peleagę w Reteza-cie. Mieliśmy na to dwa tygodnie, więc nie spieszyliśmy się zbytnio. Tym bardziej, że pogoda nieutrudniała zadania. Przy okazji (i po drodze) wdrapaliśmy się Transalpiną na bicyklach na przełęczUrdele, a ja nawet trochę wyżej, bo trawiasty szczyt Urdele zachęcał do wjazdu.

Nasza wycieczka w pewnym sensie wpisuje sie w formułę PPR i nieformalnej, subiektywnej,rowerowej korony Karpat. Materiał zdjęciowy i filmowy opracujemy jak wrócę z Przysłopu.

Marek ŚwiechhYhYh

Nie wiem czy napisać tu czy w "długim weekendzie" bo w zasadzie były to jednocześnie mojekrótkie wakacji i przedłużony długi weekend. 10.08-14.08 pojechałam na 5 dni z Magdą Drach i AsiąSosną w Słowacki Kras. Zwiedziłyśmy Jaskinię Krasnohorską, odwiedziłyśmy Dolinę Zadielską, akolejnego dnia przeszłyśmy przez Plesziwską Płaninę.

Następnego dnia pojechałyśmy przez węgierski Horny Zemplin bardzo dziurawą drogą na kąpie-

Fot. Robert Kubac

ognisku nie było końca, prawie świt nastał, gdy ostatni wojownicy udali się na spoczynek. Rywaliza-cja zgromadziła 44 wojowników z różnych plemion, którzy następnego dnia zgodnie, w podgrupachwracali do swoich domostw stalowymi smokami.

Bartek „kruczek” Cisowski

c.d str. 2

Page 2: MM196 - SKPG Harnasie · 2013. 11. 8. · Tour de France oraz Giro d’Italia. 4 28.10 odbył się premierowy pokaz filmu z 45-lecia SKPG „Harnasie”. TO BÊDZIE v12.11.2013 (wtorek)

TO BY£O4 8.10 Ukraina – pokaz slajdów i opowieść zwyjazdów Marty Stachurskiej (naszej kursantki)w katowickim „Namaste”.4 11-13.10 pierwszy termin egzaminu prak-tycznego – podeszło 5 osób, zdały 4: Aurelia,Iwona, Bartek i Tomek. Egzamin odbywał sięwg nowych zasad i obejmował teren całych Be-skidów.4 14.10 Michał „Świstak” Zygmański opo-wiedział o tegorocznej wyprawie do Peru.4 25-27.10 drugi termin egzaminu praktycz-nego zakończył się wynikiem 1:1. Zdała Ola G.4 26-27.10 Rajd „Studenci Górom” z metą wchatce pod Potrójną pod hasłem „KlimatyŚródziemnomorskie”. Na mecie uczestnicy raj-du rywalizowali w emocjonujących wyścigach –Tour de France oraz Giro d’Italia.4 28.10 odbył się premierowy pokaz filmu z45-lecia SKPG „Harnasie”.

TO BÊDZIEv 12.11.2013 (wtorek) - Prezes SKPG MichałHuchla opowie o swoich wakacyjnych wojażachpo Szwajcarii. Gliwice – Mrowisko (biuroSKPG), godz. 17:30v 26.11 (wtorek) „Zamieniajmy marzenia nawspomnienia” – opowieść, pokaz slajdów orazprezentacja filmu Adama Broll z trekkinguwokół Dhaulagiri. Katowice – Namaste, godz.19:00.v 23.11 w Chatce Chemików w Danielceorganizowana jest impreza z okazji:

– zakończenia kursu 2012/13.– urodzin Grażki T. i Krzyśka K. Może je-

szcze ktoś z Was świętuje w tym okresie i chcesię przyłączyć? Zaproszamy Harnasi, kursantówi znajomych królika. Prosimy o jak naszybszezgłoszenia.

lisko Sarospatak. Zaspokoiłam swoją długoletnią ciekawość, ale w sumie nie było to warte aż 120 kmjazdy. Potem ze względów rodzinnych musiałam wracać pod Kraków i przejechałyśmy tym zabytko-wym Oplem Magdy w poprzek przez całe Karpaty trasą Rożniawa – Dobszyna – Poprad – StaraLubowla – Nowy Sącz – Limanowa – Żegocina – Nowy Wiśnicz.

Od 15 do 19 sierpnia byłam 5 dni z Juzią i jej koleżanką Gosią w czeskich Karkonoszach. Spały-śmy w wypasionym pensjonacie w Szpindlerowym Młynie, byłyśmy na trzech górskich wycieczkachi wreszcie „zaliczyłam” po raz pierwszy w życiu Śnieżkę (nic nadzwyczajnego, dzikie tłumy ludzi).Po drodze zwiedziłyśmy Chełmsko Śląskie, Krzeszów oraz Kościół Pokoju w Jaworze.

Basia „Jelon” ZygmańskahYhYh

Tu napiszę krótko, a coś więcej może w którymś następnym MM... Wakacje wyjątkowo udane,głównie ze wzglęgu na rozpieszczającą nas pogodę. Planując Dolomity wszyscy, którzy tam bylimówili – za dużo tych pomysłów, będzie lać, nie obskoczycie tego wszystkiego. A tu się okazało, żebyło 15 dni lampy! Trzeba było jeszcze kilka wycieczek wymyślić, bo zrobiliśmy wszystko co było wplanie. Wyjazd można podzielić na 3 części:1) Okolice Misuriny – Tre Cime di Lavaredo, Monte Paterno, Cadini2) Północne okolice Cortiny – Cristallo, Tofany, plus krótsze, ale trudne ferratki3) Marmolada

Były też 2 dni przymusowej laby i odpoczynku, bo przy takiej pogodzie i samych wyrypach naszekolana by eksplodowały. Smaki na „za rok” są i to duże. Z naciskiem na solidny ferratowy wspin.

Grażka TkoczhYhYh

Nasze wakacje zostały zaplanowane przez Jolę i Cieszynkę już jesienią 2012 r. gdy wykupiliśmybilety lotnicze Berlin – Reykjavik. Na wiosnę zarezerwowaliśmy samochód, a w maju ustaliliśmyprogram. A na przełomie czerwca i lipca spędziliśmy 2 tygodnie na Islandii w 6-osobowym składzie:Cieszynka, Jola W., Jola G., Ola G., Nowy i ja. Objechaliśmy wyspę dookoła oglądając wodospady,wąwozy, klify, ptaki, lodowce, wulkany, gejzery i zupełnie niezwykłe – niemal księżycowe krajobra-zy. Na koniec zrealizowaliśmy czterodniowe przejście z plecakami przez kolorowe, wulkanicznegóry. I mimo niezbyt rozpieszczajacych warunków klimatycznych Islandia wszystkich zauroczyła.

Jacek GinterhYhYh

My byliśmy znowu na Bałkanach. Zwiedziliśmy Góry Belasica, które leżą na styku granic trzechpaństw: Bułgarii, Macedonii i Grecji. Zdobyliśmy najwyższy szczyt Radomir (2031 m), zwany pogrecku Kalabaką. Poźniej pojechaliśmy do Grecji, gdzie poszliśmy na Olimp (Mitikas 2917). Spali-śmy w tzw. schronisku A.

W drodze powrotnej wjechaliśmy samochodem do Albanii, gdzie spaliśmy nad Jeziorem Ochryd.Tylko z dołu niestety oglądaliśmy wspaniałe góry Macedonii: Baba (Pelister 2601) i Sar Planina(2748).

Piotr „Alojz” PiwczykhYhYh

My zgodnie z planem byliśmy w Masywie Centralnym: najpierw tydzień pośród młodszych istarszych wulkanów na pd-zach. od Clermont-Ferrand, potem bardziej na pd-wsch. w okolicach wą-wozu Tarn. Opróch jednego dnia pogoda była dobra tzn. nie było też za gorąco. Zrobiliśmy 10 wycie-czek w tym 2 piesze (tam gdzie nie dało się inaczej), reszta rowery, mniej więcej pół na pół asfalt iszuter lub trial. Dosyć mało skomercjalizowany, żeby nie powiedzieć dziki (oprócz spływów Tarnem)rejon, Polaków brak, raczej tanio, ale kempingi dosyć pełne.

Z powrotem spóźniliśmy się dwa dni, bo w Niemcowie coś rozwaliło nam przednią szybę, i mu-sieliśmy czekać aż nam wymienią (w tym czasie zrobiliśmy dodatkową wycieczkę rowerową po oko-licach Bruchsal, pod Karlsruhe).

Marta „Żaba” Kubiczek

EGZAMIN PRAKTYCZNYTERMIN I – 11-13.10Do pierwszego terminu egzaminu praktycznego podeszło 5 osób, zdały 4: Aurelia, Iwona, Bartek iTomek. Egzamin odbywał się wg nowych zasad i obejmował teren całych Beskidów. Wyjazd zacząłsię w piątek o godz. 17:00 na Placu Andrzeja w Katowicach. Z pewnymi kłopotami (walcząc z ko-szmarnymi korkami, szczególnie w rejonie Wadowic) dojechaliśmy na wieczór do Szczawnicy.

Kolejnego dnia część „górska” objęła wędrówkę bez szlaku po terenie Beskidu Sądeckiego –pasma odchodzącego na północ od Dzwonkówki.

Teren był raczej trudny orientacyjnie. Jedna grupa wyruszyła z Tylmanowej, druga z Brzyny,spotkaliśmy się na Błyszczu przy ołtarzu papieskim. Po zmianie egzaminatorów i egzaminowanychobie grupy zeszły z powrotem (acz nie tą samą drogą) do „swoich” samochodów. Widoczność byłabardzo dobra, a „panoramki” liczne. Wycieczka zajęła około 7 godzin. Wieczorem po zjedzeniu pizzyzwiedzaliśmy dość dokładnie Szczawnicę.

W niedzielę przejechaliśmy przez Kamienicę do Limanowej (panoramka na Przełęczy PodOstrą), stamtąd na Przełęcz Widomą (panoramka spod Bacówki nad Wilczym Rynkiem) i dalej przezMuchówkę pod kościół w Leszczynie, gdzie znów była panoramka i skąd poszliśmy jeszcze na cmen-tarz wojenny nr 310.

Pod kościołem nastąpiło ogłoszenie wyników, a potem odwiedziliśmy bardzo miłą naleśnikarnięw Wieliczce. Poziom egzaminu był bardzo wysoki. Skład Komisji: Basia „Jelon” Zygmańska – prze-wodnicząca, Darek „Cieć” Telinga i Michał „Huchel” Huchla.

TERMIN II – 25-27.10Do drugiego terminu egzaminu praktycznegoprzystąpiły dwie kursantki – Ola (powtórnie) iAgnieszka. A oto przebieg egzaminu w punk-tach:1. Dojazd do Żywca przez Szczyrk i Lipową zpilotowaniem samochodu.2. Oprowadzanie po Żywcu, nocleg w PTSM.3. Wycieczka piesza na Wielką Zabawę z Mi-lówki oraz Nieledwi.4. Panoramka z Matyski.5. Przejazd z pilotowaniem auta do Krzeszowa.6. Panoramka z Krzeszowa.7. Przejazd do Wadowic i oprowadzanie po mie-ście.8. Przejazd na nocleg do Jasienicy k. Myślenic.9. Prowadzenie z dozwolonym użyciem mapyna Ostrysz (w paśmie Kotonia) z Pcimia oraz zKrzczonowa.10. Panoramka z Pękalówki (widać było wszyst-ko, łącznie z Wielkim Choczem i Wielką Fatrą).Rezultat tym razem 1:1 – zdała Ola.W skład Komisji weszli: Basia „Jelon” Zygmań-ska – przewodnicząca, Bartek „kruczek” Cisow-ski i Ryszard „Herman” Buczek.Mamy więc pięcioro półprzewodników: AureliaGolda, Iwona Franke, Tomek Bochenek, BartekŁyczba, Ola Ginter i liczymy na 6 pysznych tor-tów!

Redakcja na podstawie zeznań Jelona