MM190 · 2013-02-03 · śmy w motelu Etno Centar, którego właścicielem jest niejaki Balasevic....

2
PODorgan mamutów SKPG ,,HARNASIE” ssp. harnasiensis MAMMUTHUS M ONTANUS Redakcja: Jacek Ginter e-mail:[email protected] http://www.skpg.gliwice.pl/publikacje 190 Styczeń 2013 BURZOWE BA£KANY Wiedział em, że tegoroczne wakacje spędzę w trzech etapach. Nie miał em jednak poj ęcia, że oprócz gór istotną rolę odegra zjawisko atmosfe- ryczne zwane burzą. Jeszcze w czerwcu poje- chał em ze Szkolnym Kołem Turystycznym „Muńcuł ” do Liptovskich Revucy. W ci ągu kil- ku dni weszli śmy na Rakytov, Križną, Ostredok i Ploskę. Zwiedziliśmy Zamek Orawski i Diery w Mał ej Fatrze. W wyjeździe brał udział Witek Wolny z synem Pawł em. źniej całą rodziną udali śmy si ę do Sł owe- nii. Zatrzymali śmy si ę u Wiktora w Ilirskiej Bi- stricy, poł ożonej na poł udniu tego kraju. Intere- sował nas Snežnik (1796 m.), pierwszy od pół - nocy wybitny szczyt Gór Dynarskich. Żeby wej ść na tę górę należy podjechać autem do osa- dy Sviščaki, to znaczy przenieść si ę z 400 na 1200 m. Odcinek 16 km przejeżdża si ę bez pro- blemu, ostatnie 3 km, to droga bez asfaltu. W Sviščakach znajduje się schronisko Planinski Dom. Wej ście na szczyt Snežnika zajmuje okoł o dwóch do trzech godzin. Idzie si ę przyjemną ścieżką, dopiero po godzinie zobaczyli śmy bez- leśny wierzchołek. Na szczycie stoi schronisko, czynne tylko w weekendy i w sierpniu. Obok znaleźli śmy otwarty schron. Od poł udnia szczyt opada stromym urwiskiem. Bardzo ciekawy wi- dok peł en gór, niższych od Snežnika, kończył si ę na zachodzie morzem i portem w Rijece. Bezpo- średnio na poł udniu widać było Gorski Kotar z Velikim Risnjakiem (1528 m). Nagle usł yszeli- śmy grzmot. Nie spodziewali śmy si ę burzy, chmury na niebie nie wydawał y si ę zbyt groźne. Szybko schowali śmy si ę w schronie i jak okazał o si ę, spędzili śmy w nim aż cztery godzi- ny. Raz piorun uderzył w skałkę poł ożoną bez- pośrednio obok ścieżki, którą należał o zejść ze szczytu. Dopiero o wpół do szóstej burza dał a za wygraną. Zaostrzone po burzy widoki, szczegól- nie na Gorski Kotar, budzi ły w nas zachwyt. Podczas schodzenia widzieliśmy czarne ja- szczurki, leniwie poruszające si ę po ścieżce. Zwiedziliśmy wspaniałą jaskinię Škočjanske jame. Pł ynąca przez ni ą rzeka Reka bierze po- czątek w masywie Snežnika. Podczas spaceru wokół jaskini ogl ądali śmy krasowy teren, co chwil ę przedzielony kolejnym za- padliskiem i miejscowość Škocjan, rozł ożoną na powierzchni dziura- wej jak szwajcarski ser. Fatalna prognoza pogody wpł ynęł a na zmianę planów. Poje- chali śmy na Istrię do Chorwacji i na kampingu koł o Novigradu spę- dzili śmy dwie noce. Peł ni nadziei na poprawę pogody wrócili śmy do Słowenii, by zwiedzi ć wąwóz Ra- kov Škocjan, położony blisko miejscowości Rakek. Podziwiali- śmy oryginalne formy skalne, które występuj ą pod nazwą Veliki i Mali Naravni Most. Koryto pły- nącej pod nimi w porze mokrej rzeki Rak było suche. Dlatego szli śmy po wielkich i nierównych kamieniach. Wjechali śmy do Doliny Logarskiej w Alpach Savinjskich i zatrzymali śmy si ę na nowym kampin- gu w miejscowości Luče. Planował em wej ście na Raduchę (2062 m.). Niestety, pogoda nie dał a za wygraną. W nocy szalał a burza z potężną ulewą. Deszcz padał bez ustanku niemal cał y dzień. W tej sytuacji podjechali śmy przez Sol čavę do końca doliny i po pi ętnastu minutach podej ścia zobaczyli- śmy najwyższy wodospad Sł owenii Rinka (około 90 m.). Następnego dnia opuścili śmy deszczową Dolinę Logarską. Musieliśmy wróci ć do Polski, bo cór- ce kończył y si ę wakacje. hYhYh Po tygodniowym pobycie w Rybniku ruszyliśmy, już w trójkę, do Rumunii. Dwie noce spędzili- śmy w węgierskiej miejscowości Gyula, poł ożonej przy samej granicy z Rumunią. Znajdują się tam ciepł e źródła. Burze wci ąż nie dawały nam spokoju. W Rumunii zatrzymali śmy się na prowadzonym przez Holendrów małym i schludnym kampingu Route Roemenië w miejscowości Minis koł o Lipo- vej, to jest niecał e 40 km na wschód od Aradu. Zwiedziliśmy ruiny zamku, położonego na wzgórzu w Lipovej (dokładnie w dzielnicy Soimos). Podziwialiśmy dolinę rzeki Maruszy, niewielkie Góry Zărand i samą miejscowość. W Lipovej wyróż- nia się osiemnastowieczny, franciszkański kościół , znany w Rumunii ośrodek pątniczy katolików. W dzień św. Anny kościół wypeł nił si ę po brzegi pielgrzymami. Mogli śmy przekonać się jak skompliko- wana jest struktura etniczna Banatu i Siedmiogrodu. Msza św. odbywał a si ę na przemian w j ęzykach: węgierskim, niemieckim, rumuńskim. Znowu, podczas obydwu nocy spędzonych w Lipovej, szalał y burze. źniej ruszyliśmy w stronę Retezatu. Jazda po rumuńskich drogach nie jest ł atwa. Mania wy- przedzania wszystkiego i w każdej sytuacji jest u rumuńskich kierow- ców powszechna, jednak najgorsi są tureccy kierowcy tirów. Zatrzy- mali śmy si ę w Devie, gdzie na wulkanicznym wzgórzu znajduj ą się ruiny zamku. Widok z góry jak najbardziej zasługuje na uwagę. Za miejscowością Hateg zje- chali śmy w stronę Nucşoary, ma- leńkiej wioski poł ożonej pod Rete- zatem. Ostrzegam, zakupy żywno- ści należy zrobi ć jeszcze w Hateg. Zaraz za Nucşoarą kończy si ę asfalt, zaczyna si ę droga, którą najlepiej… przej ść pieszo. Drogę opisał Jacek Ginter w 148 numerze Mammuthusa. Jechaliśmy ni ą i podziwiali śmy wspaniał e otoczenie, pasące się bydł o i jakże mogł oby być inaczej - towarzyszył y nam wył adowania atmosferyczne i deszcz. Wynaj ęli śmy pokój w schroni- sku Cârnic Cascadă (1005 m). Następnego dnia lał o, dopiero wieczorem poszli śmy do kilkunastome- trowego wodospadu Lolaia. Kiedy obudzili śmy si ę był a pi ękna pogoda. Żwawo poszliśmy bezpośrednio w stronę schroniska Genţiana (1670 m.). Dalej z synem, wśród pi ęknych widoków i rozrastających si ę na niebie chmur, dotarli śmy na przełęcz Curmătura Bucurei (2206 m.), z której zobaczyliśmy na poł udniu Jezioro Bucura. Weszli śmy na szczyt Custura Bucurei (2370 m). Przed nami widać był o Peleagę (2509 m.). Kiedy byli śmy w odległ ości okoł o 300 m. od tego najwyższego szczytu Retezatu, usłyszeli śmy odgłos grzmotu. Niestety, w tej sytuacji pozostał nam tylko odwrót. Wśród kolejnych sygnał ów zbli żaj ącej się burzy, w bardzo szybkim tempie przeszliśmy skalisty Custura Bucurei i w ostatniej chwili schowa- liśmy si ę pod wielką skałą, znacznie poni żej przełęczy. Następnego dnia poszedłem znowu do schroniska Genţiana i poprzez wspomnianą już przełęcz, skierowałem si ę na wierzchoł ek Bucury (2433). Wspaniałe widoki na Peleagę, szczyt Retezat i Jude- Alojz w Retezacie, na szczycie Bucury W drodze na Snežnik c.d. str. 2

Transcript of MM190 · 2013-02-03 · śmy w motelu Etno Centar, którego właścicielem jest niejaki Balasevic....

PODorgan mamutów SKPG,,HARNASIE”

ssp. harnasiensis

MAMMUTHUS

MONTANUS

Redakcja: Jacek Ginter e-mail:[email protected] http://www.skpg.gliwice.pl/publikacje

190

Styczeń 2013

BURZOWE BA£KANYWiedziałem, że tegoroczne wakacje spędzę

w trzech etapach. Nie miałem jednak pojęcia, żeoprócz gór istotną rolę odegra zjawisko atmosfe-ryczne zwane burzą. Jeszcze w czerwcu poje-chałem ze Szkolnym Kołem Turystycznym„Muńcuł” do Liptovskich Revucy. W ciągu kil-ku dni weszliśmy na Rakytov, Križną, Ostredoki Ploskę. Zwiedziliśmy Zamek Orawski i Dieryw Małej Fatrze. W wyjeździe brał udział WitekWolny z synem Pawłem.

Później całą rodziną udaliśmy się do Słowe-nii. Zatrzymaliśmy się u Wiktora w Ilirskiej Bi-stricy, położonej na południu tego kraju. Intere-sował nas Snežnik (1796 m.), pierwszy od pół-nocy wybitny szczyt Gór Dynarskich. Żebywejść na tę górę należy podjechać autem do osa-dy Sviščaki, to znaczy przenieść się z 400 na1200 m. Odcinek 16 km przejeżdża się bez pro-blemu, ostatnie 3 km, to droga bez asfaltu. WSviščakach znajduje się schronisko PlaninskiDom.

Wejście na szczyt Snežnika zajmuje okołodwóch do trzech godzin. Idzie się przyjemnąścieżką, dopiero po godzinie zobaczyliśmy bez-leśny wierzchołek. Na szczycie stoi schronisko,czynne tylko w weekendy i w sierpniu. Obokznaleźliśmy otwarty schron. Od południa szczytopada stromym urwiskiem. Bardzo ciekawy wi-dok pełen gór, niższych od Snežnika, kończył sięna zachodzie morzem i portem w Rijece. Bezpo-średnio na południu widać było Gorski Kotar zVelikim Risnjakiem (1528 m). Nagle usłyszeli-śmy grzmot. Nie spodziewaliśmy się burzy,chmury na niebie nie wydawały się zbyt groźne.

Szybko schowaliśmy się w schronie i jakokazało się, spędziliśmy w nim aż cztery godzi-ny. Raz piorun uderzył w skałkę położoną bez-pośrednio obok ścieżki, którą należało zejść zeszczytu. Dopiero o wpół do szóstej burza dała zawygraną. Zaostrzone po burzy widoki, szczegól-nie na Gorski Kotar, budziły w nas zachwyt.Podczas schodzenia widzieliśmy czarne ja-szczurki, leniwie poruszające się po ścieżce.

Zwiedziliśmy wspaniałą jaskinię Škočjanskejame. Płynąca przez nią rzeka Reka bierze po-czątek w masywie Snežnika. Podczas spaceruwokół jaskini oglądaliśmy krasowy teren, co

chwilę przedzielony kolejnym za-padliskiem i miejscowość Škocjan,rozłożoną na powierzchni dziura-wej jak szwajcarski ser.

Fatalna prognoza pogodywpłynęła na zmianę planów. Poje-chaliśmy na Istrię do Chorwacji ina kampingu koło Novigradu spę-dziliśmy dwie noce. Pełni nadzieina poprawę pogody wróciliśmy doSłowenii, by zwiedzić wąwóz Ra-kov Škocjan, położony bliskomiejscowości Rakek. Podziwiali-śmy oryginalne formy skalne,które występują pod nazwą Velikii Mali Naravni Most. Koryto pły-nącej pod nimi w porze mokrej rzeki Rak było suche. Dlatego szliśmy po wielkich i nierównychkamieniach.

Wjechaliśmy do Doliny Logarskiej w Alpach Savinjskich i zatrzymaliśmy się na nowym kampin-gu w miejscowości Luče. Planowałem wejście na Raduchę (2062 m.). Niestety, pogoda nie dała zawygraną. W nocy szalała burza z potężną ulewą. Deszcz padał bez ustanku niemal cały dzień. W tejsytuacji podjechaliśmy przez Solčavę do końca doliny i po piętnastu minutach podejścia zobaczyli-śmy najwyższy wodospad Słowenii Rinka (około 90 m.).

Następnego dnia opuściliśmy deszczową Dolinę Logarską. Musieliśmy wrócić do Polski, bo cór-ce kończyły się wakacje.

hYhYhPo tygodniowym pobycie w Rybniku ruszyliśmy, już w trójkę, do Rumunii. Dwie noce spędzili-

śmy w węgierskiej miejscowości Gyula, położonej przy samej granicy z Rumunią. Znajdują się tamciepłe źródła. Burze wciąż nie dawały nam spokoju. W Rumunii zatrzymaliśmy się na prowadzonymprzez Holendrów małym i schludnym kampingu Route Roemenië w miejscowości Minis koło Lipo-vej, to jest niecałe 40 km na wschód od Aradu.

Zwiedziliśmy ruiny zamku, położonego na wzgórzu w Lipovej (dokładnie w dzielnicy Soimos).Podziwialiśmy dolinę rzeki Maruszy, niewielkie Góry Zărand i samą miejscowość. W Lipovej wyróż-nia się osiemnastowieczny, franciszkański kościół, znany w Rumunii ośrodek pątniczy katolików. Wdzień św. Anny kościół wypełnił się po brzegi pielgrzymami. Mogliśmy przekonać się jak skompliko-wana jest struktura etniczna Banatu i Siedmiogrodu. Msza św. odbywała się na przemian w językach:węgierskim, niemieckim, rumuńskim. Znowu, podczas obydwu nocy spędzonych w Lipovej, szalałyburze.

Później ruszyliśmy w stronęRetezatu. Jazda po rumuńskichdrogach nie jest łatwa. Mania wy-przedzania wszystkiego i w każdejsytuacji jest u rumuńskich kierow-ców powszechna, jednak najgorsisą tureccy kierowcy tirów. Zatrzy-maliśmy się w Devie, gdzie nawulkanicznym wzgórzu znajdująsię ruiny zamku. Widok z góry jaknajbardziej zasługuje na uwagę.

Za miejscowością Hateg zje-chaliśmy w stronę Nucşoary, ma-leńkiej wioski położonej pod Rete-zatem. Ostrzegam, zakupy żywno-ści należy zrobić jeszcze w Hateg.Zaraz za Nucşoarą kończy sięasfalt, zaczyna się droga, którą najlepiej… przejść pieszo. Drogę opisał Jacek Ginter w 148 numerzeMammuthusa. Jechaliśmy nią i podziwialiśmy wspaniałe otoczenie, pasące się bydło i jakże mogłobybyć inaczej - towarzyszyły nam wyładowania atmosferyczne i deszcz. Wynajęliśmy pokój w schroni-sku Cârnic Cascadă (1005 m). Następnego dnia lało, dopiero wieczorem poszliśmy do kilkunastome-trowego wodospadu Lolaia.

Kiedy obudziliśmy się była piękna pogoda. Żwawo poszliśmy bezpośrednio w stronę schroniskaGenţiana (1670 m.). Dalej z synem, wśród pięknych widoków i rozrastających się na niebie chmur,dotarliśmy na przełęcz Curmătura Bucurei (2206 m.), z której zobaczyliśmy na południu JezioroBucura. Weszliśmy na szczyt Custura Bucurei (2370 m). Przed nami widać było Peleagę (2509 m.).Kiedy byliśmy w odległości około 300 m. od tego najwyższego szczytu Retezatu, usłyszeliśmy odgłosgrzmotu. Niestety, w tej sytuacji pozostał nam tylko odwrót. Wśród kolejnych sygnałów zbliżającejsię burzy, w bardzo szybkim tempie przeszliśmy skalisty Custura Bucurei i w ostatniej chwili schowa-liśmy się pod wielką skałą, znacznie poniżej przełęczy.

Następnego dnia poszedłem znowu do schroniska Genţiana i poprzez wspomnianą już przełęcz,skierowałem się na wierzchołek Bucury (2433). Wspaniałe widoki na Peleagę, szczyt Retezat i Jude-

Alojz w Retezacie, na szczycie Bucury

W drodze na Snežnik

c.d. str. 2

TO BY£O4 08.01 – prelekcja Jacka Gintera, Jana Kowa-lika oraz Jarosława „Rakety” Hejdukiewiczapt.:„Solno-cerkiewno-górskimi szlakami płn.Rumunii”.4 12.01 – zebranie szkoleniowe w KopalniRud Srebronośnych w Tarnowskich Górach –było 14 osób.4 22.01 – Artur „Łysy” Olchawa pokazał zdję-cia ze swojej podróży do Bangkoku.v 29.01 – Bartłomiej „kruczek” Cisowski po-prowadził slajdowisko z cyklu: „Szlakiem i Bez-drożem” – „Na Himalajskim szlaku – Nepal”w „Dobrej Karmie” w Katowicach.

TO BÊDZIEv 05.02 – Zebranie „knajpowe” z prelekcją:„Elbrus, wyprawa na dach Europy” – pokaz slaj-dów oraz spotkanie z Anetą Posiłek i Krzyszto-fem Matulą; Katowice, Klub Podróżników –„Namaste”, ul. Sobieskiego 27 (niedaleko pl.Wolności), godz. 18:30.

BLACHOWANIO-BALOWANIEv 9-10.02.2013 Ze względu na to, iż obecnykurs obejmujący całe Beskidy zakończy się bla-chowaniem dopiero w przyszłym roku, w tymroku blachowania nie będzie. Rada postanowiłajednak zorganizować zamiast blachowania balkarnawałowy. Odbędzie się on w PTSM w Za-woi Wełczy. Bal odbędzie się pod hasłem prze-wodnim: „Harnaś, jakiego nie znaliście”. Nale-ży przez to rozumieć strój, stan ciała lub duchalub cokolwiek nietypowego dla kogoś, kogo mo-żemy nazwać „Zwykłym Harnasiem”. Najlep-sze pomysły zostaną nagrodzone. A potem im-preza do białego rana przy muzyce różnorakiej.v 12.02 – wtorek bez zebrania.v 19.02 – Slajdowisko z cyklu „Szlakiem iBezdrożem” – Zbyszek Sobierajski opowie o zi-mowaniu na Spitsbergenie; Chorzów, Tawernażeglarska – Stary Port.v 23-24.02 – IV Rajd Zimowy z metą wschronisku na Wielkiej Raczy. Dwie trasy – zRycerki przez Przegibek i ze Zwardonia popro-wadzą Ryszard „Herman” Buczek i Michał„Huchel” Huchla.v 26.02 – wykład inauguracyjny nowego kur-su prowadzonego przez Natalię Woźny, JoannęŚliwę i Małgorzatę Skorupską.v 10-13.04 – Egzamin rozszerzający upraw-nienia na całe Beskidy odbędzie się w kwietniu,10-go cześć teoretyczna, 12 i 13 praktyczna.Liczba miejsc ograniczona.

zzzv Zgodnie z uchwałą ostatniego Walnego Ze-brania Rada została zobowiązana do zorganizo-wania do końca kwietnia 2013 r. Nadzwyczaj-nego Walnego Zebrania w celu:a) zatwierdzenia sprawozdania finansowego zarok 2012,b) podjęcia uchwały w sprawie dostosowaniakadencji władz Stowarzyszenia SKPG „Harna-sie” do roku finansowego lub odwrotnie,c) przedłużenie kadencji Rady i Komisji Rewi-zyjnej.Na najbliższym swoim zebraniu Rada wyznaczytermin Nadzwyczajnego Walnego Zebrania.

le, a także połyskujące w dole Jezioro Bucura, stanowiły nagrodę za trud wejścia na górę. Ze względuna gęstniejące chmury zdecydowałem się na powrót tą samą drogą.

Następnego dnia opuściliśmy Retezat. Podczas jazdy w dół widzieliśmy samochód z urwanąmiską olejową. Widocznie kierowca zbyt szybko jechał po wyboistej drodze.

Pojechaliśmy na południe w stronę Petroşani. Zwiedziliśmy klasztor w Lainici - to znaczące miej-sce na mapie rumuńskiego prawosławia. Za górniczym Târgu Jiu skierowaliśmy się przez góry wstronę Băile Herculane. Podziwialiśmy wspaniałe widoki na góry Mehedinti i Cernei. Niestety, drogaprzed Băile Herculane była znacznie bardziej dziurawa niż… mokry był stadion Narodowy przedmeczem z Anglią.

Następnie minęliśmy Orszowę, dużą miejscowość położoną nad Dunajem i jadąc na południowyzachód dotarliśmy do maleńkiej Dubovej. W pobliżu znajduje się, wyrzeźbiona dziesięć lat temu wskale, potężna rzeźba Decebala, dzielnego wodza Daków, który po wielu wojnach uległ wojskomcesarza Trajana.

Dubova leży nad ŻelaznąBramą. Dunaj przebija się tu po-między potężnymi skałami wa-piennymi: Ciucarul Mare po stro-nie rumuńskiej i szczytem VelikyStrbac po stronie serbskiej. Miej-sce to zwane jest Wielkim Kotłem(Cazanele Mare). Kilka kilome-trów dalej leży Mały Kocioł (Caza-nele Mici), drugi wąski przesmykDunaju. W latach sześćdziesiątychsocjalistyczna Rumunia z równiesocjalistyczną Jugosławią zbudo-wały w tym miejscu zaporęwodną, dzięki czemu Dunaj tam,gdzie nie ma skał, zyskał na szero-kości.

Następnego dnia przez kilka godzin chodziliśmy po płaskowyżu Ciucarul Mare i podziwialiśmyfantastyczne widoki na płynący w dole Dunaj i serbski Veliki Strbac (768 m.). Przypominały nam sięPieniny, tylko rzeka była znacznie potężniejsza. Mijaliśmy pasące się konie. Błogi nastrój przerwałaburza. W ostatniej chwili zbiegliśmy do samochodu.

Po południu gospodarze zabrali nas na swoją łódź i popłynęliśmy w stronę Wielkiego Kotła. Te-raz mogliśmy podziwiać potężne urwiska skalne od dołu. Weszliśmy do Jaskini Weteranów, obecniedostępnej tylko z rzeki. W roku 1692 grupa 700 żołnierzy austriackich ukrywała się w niej przedTurkami. Jaskinia, wykorzystywana już przez Daków, jest oświetlona światłem dziennym, wpadają-cym przez szeroki otwór wejściowy i od góry przez naturalne skalne okno. W Dubovej spotkaliśmytakże ponad stuosobową grupę francuskich kolarzy – turystów, którzy przemierzali trasę Pekin -Londyn.

Zamierzaliśmy jeszcze odwiedzić Serbię. Granicę przekroczyliśmy na niewielkim przejściu gra-nicznym Portile de Fier II. Nie było żadnych problemów, wystarczy mieć paszport. Serbskie drogi niesą najgorsze, do tego omijają miasta Negotin i Zaječar. Zatrzymaliśmy się w miejscowości Gamzi-grad, gdzie znajdują się ruiny rzymskiego miasta Felix Romuliana z III i IV w. n.e. To ciekawe miej-sce znajduje się pod patronatem Unesco. Podczas zwiedzania widzieliśmy błyskawice, które raz poraz przecinały niebo na zachodzie. Po chwili pojechaliśmy w tym kierunku.

Zmierzaliśmy w stronę niewielkiego pasma Rtanj (1565 m.), położonego w Górach Wschodnio-serbskich. Te średniowysokie góry zaliczane są do… Karpat, lub do Starej Płaniny, inni geografowieklasyfikują je jako oddzielne, obok Starej Płaniny, pasmo Bałkanu.

Zainteresowałem się Rtanjem, bo podobały mi się zdjęcia w internecie, góra przypomina kształ-tem piramidę. Serbowie darzą Rtanj sentymentem, wiążą z nim wiele legend i podań. Po przejechaniumiejscowości Boljevac mogliśmy podziwiać tę górę z bliska, do tego biły w nią pioruny. Nocowali-śmy w motelu Etno Centar, którego właścicielem jest niejaki Balasevic. Byliśmy zaskoczeni cenami,całkiem do przyjęcia.

Podjechałem z synem do miejscowości Rtanj, skąd ruszyliśmy w góry. Wejście na stromy wierz-chołek, który miejscowi znają pod nazwą Siljak, zajęło nam 2,5 godziny. Na szczycie, pokrytymtrawą i skałą, znajdują się ruiny kaplicy, postawionej w okresie międzywojennym. Na północy, bez-pośrednio pod nami, widać było nasz motel, dalej wystawały góry Beljanica (1336 m.). Natomiast napołudniu było kompletne pustkowie i znowu góry: Ozren, Devica i Tupižnica, wszystkie niższe odRtanja. Podczas zejścia z góry widzieliśmy ekipę serbskiej telewizji, której pracownicy, prowadzeniprzez górala, z trudem wnosili kamerę i inny sprzęt. Tubylcy na stokach góry zbierali hajducką trawę,ziele, z którego robią herbatę, zwaną rtanjskim czajem. W wielu zagrodach oferowano tę - podobnoleczniczą - herbatę.

Z serbskiej telewizji dowiedzieliśmy się o panującej suszy. Nasze dotychczasowe wrażenia, zwią-zane z pobytem w Rumunii i Serbii, były diametralnie odmienne!!

W Paracinie wjechaliśmy na płatną autostradę i podążyliśmy w stronę Węgier. Jedzie się bardzodobrze, tylko przejazd przez Belgrad może sprawić kłopoty orientacyjne. Niestety, na granicy serbsko- węgierskiej spędziliśmy 2,5 godziny. Mimo to uważam, że aby dojechać do Bułgarii, czy nawetRumunii, lepiej jechać serbską autostradą, niż denerwować się na niektórych zatłoczonych drogachRumunii.

Piotr Piwczyk (Alojz)

Żelazna Brama – Wielki Kocioł