Miłość Ci wszystko wypaczy

16
5 Środa, 1 marca Podobno jestem nad wiek rozwinięta umysłowo i mam zęby mądrości, ale jak przyjdzie co do czego, to jestem taka głupia, że coś strasznego! Jutro kończę czternaście lat i mama niespodziewanie za- pytała, co chcę dostać na urodziny. To było coś nowego. Zwykle dostaję na urodziny to, co rodzice uznają za stosowne, czyli ubrania, przybory szkolne i słodycze na pocieszenie. Tym razem mogłam sobie wybrać prezent. Powinnam była wykorzystać okazję, ale tak mnie to zaskoczyło, że powiedziałam mamie, że wszystko mi jedno, co dostanę, bo niczego szczególnego nie potrzebuję. To oczywiście bzdura! Wcale mi nie jest wszystko jedno i po- trzebuję bardzo wielu rzeczy: na przykład dodatkowej pamięci do komputera, pendrive’a, tabletu i empetrójki. Czasem myślę, że przydałaby mi się komórka, ale wiem, że to wszystko jest drogie, i nie ma co przesadzać. Z tańszych i łatwiej dostępnych rzeczy chciałabym dostać gruby zeszyt do pisania pamiętnika i coś do układania włosów, żeby nie wyglądały jak rabarbar po eksplozji (wiem, że rabarbar nie wybucha, ale gdyby wybuchał, wyglądałby po tym tak jak moje włosy). Mogłabym też dostać nowy plecak albo nowe buty. A jeśli chodzi o słodycze, to wi- działam takie ciekawe czekoladki, ale kosztowały 16 złotych – dosyć dużo. Ale naprawdę były intrygujące... Tyle, co do moich życzeń, którymi mogę się wypchać, bo nie wspomniałam o nich mamie. Co więcej, kiedy mama mi

description

Najnowsza książka Katarzyny Majgier W księgarniach już w październiku

Transcript of Miłość Ci wszystko wypaczy

Page 1: Miłość Ci wszystko wypaczy

5

Środa, 1 marca

Podobno jestem nad wiek rozwinięta umysłowo i mam zęby mądrości, ale jak przyjdzie co do czego, to jestem taka głupia, że coś strasznego!

Jutro kończę czternaście lat i mama niespodziewanie za-pytała, co chcę dostać na urodziny.

To było coś nowego. Zwykle dostaję na urodziny to, co rodzice uznają za stosowne, czyli ubrania, przybory szkolne i słodycze na pocieszenie. Tym razem mogłam sobie wybrać prezent. Powinnam była wykorzystać okazję, ale tak mnie to zaskoczyło, że powiedziałam mamie, że wszystko mi jedno, co dostanę, bo niczego szczególnego nie potrzebuję.

To oczywiście bzdura! Wcale mi nie jest wszystko jedno i po-trzebuję bardzo wielu rzeczy: na przykład dodatkowej pamięci do komputera, pendrive’a, tabletu i empetrójki. Czasem myślę, że przydałaby mi się komórka, ale wiem, że to wszystko jest drogie, i nie ma co przesadzać. Z tańszych i łatwiej dostępnych rzeczy chciałabym dostać gruby zeszyt do pisania pamiętnika i coś do układania włosów, żeby nie wyglądały jak rabarbar po eksplozji (wiem, że rabarbar nie wybucha, ale gdyby wybuchał, wyglądałby po tym tak jak moje włosy). Mogłabym też dostać nowy plecak albo nowe buty. A jeśli chodzi o słodycze, to wi-działam takie ciekawe czekoladki, ale kosztowały 16 złotych – dosyć dużo. Ale naprawdę były intrygujące...

Tyle, co do moich życzeń, którymi mogę się wypchać, bo nie wspomniałam o nich mamie. Co więcej, kiedy mama mi

Page 2: Miłość Ci wszystko wypaczy

6

zaproponowała, żebyśmy razem poszły do centrum handlowe-go kupić mi na urodziny coś do ubrania, powiedziałam jej, że nie mogę, bo muszę się uczyć! Nudna matematyczka za-powiedziała klasówkę, fascynującą zapewne jak flaki z ole-jem, a Maryna zadała nam jakąś syntezę epok, a ja nawet nie sprawdziłam, co to w ogóle jest...

No i jak normalnie nie mam daru przekonywania, tak tym razem mi wyszło. Mama zgodziła się ze mną, że rzeczywiście nie ma sensu, żebym poszła z nią. Sama mi coś wybierze...

Kiedy już była o tym całkowicie przekonana, dotarło do mnie, co zrobiłam. Miałam ochotę walnąć głową w stół z rozpa-czy, ale to wzbudziłoby szereg pytań ze strony rodziny, a co ja im będę opowiadała, że dobija mnie własna głupota? Zamiast tegoopiszę to sobie w pamiętniku, ku przestrodze, na przyszłość...

Chciałabym to jakoś odkręcić, ale nie wiem jak...W dodatku nie mam pojęcia, jak się na jutro nauczę tego

wszystkiego, a szkoda byłoby dostać na urodziny jedynki. Po-jęcia nie mam, co to jest ta synteza epok.

Otworzyłam zeszyt i książkę, usiłując to zrozumieć, ale mam w głowie pustkę, przynajmniej jeśli chodzi o tę sprawę. W mojej opustoszałej głowie kołaczą się za to inne myśli – nieszczególnie związane ze szkołą. W sobotę moje kumpelki przychodzą do mnie na urodziny, nawet Nika przyjedzie, a ja nie mam pojęcia, jak urządzić imprezę w moim pokoju. Jesz-cze rok temu nie przejmowałabym się tym, ale w ciągu ostat-nich miesięcy zaczęłam bywać na urodzinach, którym nic, co mogę zorganizować, nie tylko nie dorówna, ale nawet do pięt nie sięgnie.

A jakby mi było mało tego wszystkiego, to chyba się zako-chałam i strasznie mnie to rozprasza.

Page 3: Miłość Ci wszystko wypaczy

7

Później

Chyba mam dziś szczęśliwy dzień. Plamy na słońcu, konfi-guracja gwiazd albo zwyczajny zbieg okoliczności sprawia, że wywieram wpływ na moją mamę.

Najpierw ją przekonałam, że można mi dać na urodziny byle co, a potem, że koniecznie muszę się z dziewczynami po-uczyć do syntezy epok.

– Do czego? – spytała zdumiona mama.Ona też nie wiedziała, co to takiego!Pocieszyło mnie to.Od razu poszłam do Blondi, ona najlepiej z moich kole-

żanek zna się na imprezach i miłości, choć o tym drugim nie planowałam z nią rozmawiać. Żeby jednak nie było, że kłama-łam własnej matce, na początek zapytałam ją o syntezę epok. Blondi też nie miała pojęcia, o co chodzi.

– Ale dobrze, że mi przypomniałaś, bo kompletnie mi to z głowy wyleciało – przyznała. – Odkąd się zakochałam, nie chce mi się słuchać Maryny.

– A wcześniej ci się chciało? – zdziwiłam się, bo lekcje z Maryną są nieciekawe i myślałam, że nikomu nie chce się jej słuchać.

Blondi roześmiała się, a ja pomyślałam, że może właśnie w tym jest sęk!

Ciągle się słyszy o tym, że ludzie opuszczają się w nauce, kiedy się zakochają. Dotychczas się nad tym nie zastanawia-łam, a teraz – proszę! Dwa dni minęły i już dziura w mózgu na wylot!

Muszę tylko oswoić się z tą sytuacją i nauczyć się radzić sobie z nią na tyle, żeby nie za bardzo było widać, że coś ze mną nie gra.

Page 4: Miłość Ci wszystko wypaczy

8

Ale – uwaga! Blondi nie wie, że się zakochałam. Nikt tego nie wie, poza mną, bo jeszcze nikomu nie powiedziałam.

Na razie sama się z tym oswajam.

Co prawda w ciągu tych dwóch dób miałam wiele oka-zji, żeby zwierzyć się dziewczynom, ale nie mam pojęcia jak. Wczoraj przez cały dzień się z tym męczyłam, aż uznałam, że powiem im w dniu moich urodzin. Czyli jutro.

Im bliżej do jutra, tym bardziej się tego boję.Dlatego zastanawiam się, czy nie przełożyć tej rozmowy

na sobotę, na oficjalne obchody moich urodzin. Zyskam tro-chę czasu na myślenie i nerwowe obgryzanie paznokci. Aku-rat zdążę je sobie ogryźć do łokci...

Razem z Blondi poszłyśmy do Pauli spytać, czy wie, o co chodziło z syntezą epok.

– No pewnie! – odparła spokojnie. – To jakieś tabelki!– Tyle, to wiemy! – odparłyśmy zgodnie.Wszystko, co robimy na polskim z Maryną, to jakieś tabelki.– Nie wiemy, jakie tabelki – wyjaśniłyśmy Pauli.Wyciągnęłyśmy zeszyty, żeby dojść do ładu z tabelkami

i syntezą epok, ale przypomniało nam się, że jest jeszcze Li-liana, która pewnie też nie wie, o co chodzi, więc udamy się do niej. We czwórkę wymyślimy więcej niż w trójkę, a nawet jeśli nie, to będzie nam raźniej. No i jest jeszcze pewne prawdopo-dobieństwo, że Liliana przez przypadek wie, o co chodzi.

Niestety, nie wiedziała.Rozłożyłyśmy wszystkie nasze notatki z polskiego na jej

łóżku i usiłowałyśmy je uporządkować. Teoretycznie wszystko już było uporządkowane, podzielone na tabelki, poukładane w przegródkach jak śrubki i trybiki w szufladzie schludnegomechanika, tylko nie wiedziałyśmy, co mamy z tego złożyć.

Page 5: Miłość Ci wszystko wypaczy

9

Przysięgam, że próbowałyśmy, ale po około godzinie we wszystkich mięśniach mózgu miałyśmy takie zakwasy, że mu-siałyśmy odpocząć.

– To co? Idziemy do mnie na durny film? – zaproponowałaBlondi. – Mama musi dziś zostać po godzinach, więc możemy szaleć.

– Jeszcze matma – przypomniała jej grobowym głosem Paula.

– Rzeczywiście – westchnęła Blondi. – Odkąd pani Ko-para przestała nas uczyć, kompletnie się nie przejmuję ma-tematyką.

– Ja też – zgodziła się Paula.– Brak tej adrenaliny – przyznałam.Liliana siedziała z obojętną miną.– To co? Uczymy się czy pogadamy o czymś nie związa-

nym ze szkołą? – spytała w końcu.Blondi rozbłysła wewnętrznym blaskiem, którym świeci

jak neonówka, odkąd spotkała Wiktora.– Mówiłam wam, że Wiktor...? – zaczęła.– Mówiłaś – przerwałyśmy jej równocześnie.W ostatnich dniach Wiktor został wielokrotnie odmienio-

ny przez wszelkie przypadki. Wiedziałyśmy o nim wszystko to, co Blondi, czyli więcej niż on sam o sobie.

Wiktor zaczynał nam wychodzić bokami.– No to wyobraźcie sobie, że wczoraj Wiktor... – ciągnęła

niezrażona Blondi.

Page 6: Miłość Ci wszystko wypaczy

10

Czwartek, 2 marcaMoje urodziny

5:20 rano

Obudziłam się i nie mogę spać. Mam co prawda urodziny, ale chyba wyrosłam z budzenia się w swoje urodziny z weso-łym uśmiechem na ustach i radością, że dostanę prezent.

Dziś w prezencie poza standardowymi ubraniami, słody-czami i być może dezodorantem, mogę dostać trochę ocen nie-dostatecznych, bo wczorajsze próby wspólnej nauki zakończy-ły się porażką.

Ale nie dlatego nie mogę spać. Jedynki to nieistotny detal w porównaniu z tym, że dzisiaj muszę powiedzieć dziewczy-nom, że się zakochałam. To mnie przeraża. Jeszcze się waham, czy jednak tego nie odłożyć, nie poczekać, czy mi nie przej-dzie samo z siebie?

Lepiej, żebym to zrobiła w urodziny niż tak mimochodem, jak zapewne i tak im powiem wcześniej czy później... Albo niż same zauważą, co będzie jeszcze gorsze, bo wtedy mogę pomy-śleć, że wszyscy już to wiedzą z nim włącznie, a ja nie zamie-rzam się obnosić ze swoimi uczuciami, przynajmniej dopóki są one jednostronne.

Wydaje mi się, że będąc zakochaną bez wzajemności (je-stem realistką), nie powinnam tego okazywać. Ze wszystkich książek z wątkami miłosnymi jasno wynika, że coś takiego uważane jest za śmieszne i żenujące. Powodzenie mają kobie-ty, które nie okazują uczuć. Takie jakby nieprzystępne. Zimne księżniczki, dumne i wyniosłe. Postanowiłam więc, że będę się na taką zgrywać.

Page 7: Miłość Ci wszystko wypaczy

11

W moim przypadku to chyba jedyny sposób, żeby jakoś zwracać uwagę, bo pięknością niestety nie jestem. Nie mam też wrodzonego wdzięku, niewymuszonej elegancji i innych cech kobiet, za którymi wszyscy szaleją.

Niemniej jednak może się zdarzyć, że dziewczyny się do-wiedzą. Znają mnie najlepiej, więc zauważą, że coś ze mną jest nie tak. Wtedy mogą mi mieć za złe, że im się nie zwierzam.

Dlatego muszę im powiedzieć. Im wcześniej, tym lepiej!...a im później, tym bardziej się wykończę nerwowo.

6:30

Nadal nie śpię.Waham się.Nie wiem, czy warto mówić dziewczynom już teraz, bo za-

kochałam się trzy dni temu i w ogóle... Znam go od trzech dni („znam” – to znaczy wiem, jak się nazywa i jak wygląda). Nie wiem, czy to nie za krótko?

Bo może to nie jest miłość, tylko krótkotrwała fascynacja? Która, jak sama nazwa wskazuje, trwa krótko? Nie wiem, ile dokładnie, ale może kilka dni, a potem mi przejdzie? A jeśli tak, to po co robić zamieszanie?

Wczoraj słyszałam, jak w telewizji mówili, że krótkotrwała fascynacja to reakcja na pierwsze wrażenie. Człowiek widzi kogoś, kto mu się podoba, i myśli, że się zakochał, ale niedłu-go potem mu przechodzi. Prawdziwa miłość to coś, co powsta-je powoli i długo trwa...

Niby wiem, że w telewizji często opowiadają głupoty, ale czasem zdarzy im się powiedzieć coś mądrego i trudno jest to rozróżnić. Gdyby ode mnie zależało, byłyby kanały z głupota-mi i jeden mądry (podobno ludzie nie lubią oglądać w telewizji

Page 8: Miłość Ci wszystko wypaczy

12

mądrych rzeczy, więc jeden wystarczy). Wtedy każdy miałby to, czego szuka, i wiedział, czym się przejmować, a czym nie warto.

Zakochałam się od pierwszego wejrzenia i szczerze mó-wiąc, nie wiem, na czym polega powolne zakochiwanie się. Pojęcia nie mam, jak się to wszystko skończy, ale na razie nie wydaje mi się, żebym miała się odkochać w ciągu kilku naj-bliższych dni... Zwłaszcza że od początku tego semestru (czyli od poniedziałku) chodzę do szkoły z prawdziwą przyjemno-ścią. Nawet jeśli mogę dostać jedynki z syntezy epok i nudnej matematyki.

W szkole codziennie mam parę godzin na oglądanie go i obserwowanie, a czasem nawet słyszę jego głos. Od chwili kiedy pojawił się w naszej klasie, chodzenie do szkoły nabra-ło nowego sensu. Wcześniej robiłam to z poczucia obowiązku i trochę dla rozrywki. Od czasu do czasu, kiedy bardzo mi się nie chciało tam iść, tłumaczyłam sobie, że robię to dla mojej przyszłości. Nie sądziłam jednak, że w szkole może być tak przyjemnie...

Po południu

Wszystko do bani!Nie było go w szkole!Musiał się rozchorować akurat w moje urodziny?!Liczyłam na to, że dziewczyny wspomną o nich w jego

obecności i poczuje się zobowiązany złożyć mi życzenia.Wtedy mnie zauważy. Odezwie się do mnie. Będzie mi ży-

czyć czegoś interesującego.Ja mu podziękuję – jakoś dowcipnie i ciekawie.On odkryje, jaka jestem fajna... No, w każdym razie tro-

chę się do mnie przekona i może tak powoli rozpocznie się

Page 9: Miłość Ci wszystko wypaczy

13

ten proces powstawania prawdziwej miłości, o którym mówili w telewizji.

A za dziesięć lat nie będziemy pamiętać, jak to się za-częło...

Nic z tego.On nawet nie przyszedł do szkoły i to mi zepsuło cały

dzień.

Na dodatek nie było kiedy pogadać z dziewczynami. Na-wet życzenia złożyły mi na szybko i byle jak. Najpierw wszys- cy usiłowali się zorientować, o co chodzi z syntezą epok, po-tem był polski, na którym okazało się, że nikt tego nie wie, i Maryna tak się na nas zdenerwowała, że przez całą przerwę siedzieliśmy z nią w sali i kopiowali do zeszytu nowe tabelki. Które były syntezą epok, jak się okazało.

Nic z tego nie rozumiem, ale pociesza mnie to, że cała reszta klasy też nic nie rozumie.

Po powrocie do domu dostałam niebieską bluzę z kaptu-rem i słodycze. Nie skakałam z radości, bo wcale mi nie było wesoło, więc mama zapytała, o co mi chodzi i czy mi się bluza nie podoba. Powiedziałam, że jest w porządku, choć sama nie wiem – bluza jak bluza. Jakoś zupełnie mnie to nie interesu-je.

Gorzej, że od razu zabrałam się do czekolady i zamiast ją kulturalnie połamać i poczęstować całą rodzinę, jak uczyła nas mama, wrąbałam połowę wprost z papierka, zanim ktokol-wiek się zorientował. Kiedy mama to zauważyła, popatrzyła na mnie zbulwersowana:

– Co ty wyprawiasz? – spytała. – No wiesz, nie spodziewa-łam się po tobie czegoś takiego!

Page 10: Miłość Ci wszystko wypaczy

14

Końcówkę wypowiedziała takim tonem, że do teraz mi wstyd. Jakbym co najmniej zatruła miejskie wodociągi.

Szybko połamałam resztę czekolady i podsunęłam mamie, Julce i Jojowi, ale złe wrażenie pozostało. Wylazło ze mnie chamstwo i tyle...

Tak w ogóle to dostałam dwie czekolady.Ta druga jest jeszcze w lodówce...Mam nadzieję...

Wieczorem

Moje kumpelki są niesamowite!

Czaiłam się, aż mama wyjdzie z kuchni i będę mogła zro-bić zamach na czekoladę, która pozostała w lodówce. Z nudów uzupełniałam tabelki Maryny (zadanie nadobowiązkowe). Na-gle zadzwoniła Blondi i powiedziała:

– Do wszystkich stacji naziemnych. Powtarzam: do wszyst-kich stacji naziemnych. Ogłaszam alarm. To nie są ćwiczenia...

– Zwariowałaś? – spytałam, a ona dalej:– Plan A: Bierzesz zeszyt do polskiego i idziesz do mnie

uzupełniać tabelki. Jak ci mama nie pozwoli, to plan B: bie-rzesz kosz i idziesz na śmietnik. Tylko wcześniej wpadnij pomnie na górę!

Śmietnik!Oto idealne miejsce na urodzinową imprezę!W szkole Maryna często każe nam rozszyfrowywać, co

oznaczają różne rzeczy w książkach: jakieś połamane krzaki albo spróchniałe pnie. Zwykle nie są one zwykłym drewnem, tylko symbolizują czyjś smutny los.

Page 11: Miłość Ci wszystko wypaczy

15

Myślę, że śmietnik symbolizuje nasz smutny los. Jesteśmy tak pozbawione możliwości, że musimy się podstępem wymy-kać na śmietnik, żeby świętować urodziny i rozmawiać o miło-ści. Bardzo romantyczne zapachy tam się unoszą – w sam raz pasujące do takich tematów.

– Mamo, muszę iść do dziewczyn, mamy dokończyć syn-tezę epok.

– Co to jest ta wasza synteza epok? – zainteresowała się mama.

– Takie tabelki – wyjaśniłam. – Mamy je uzupełniać... – dodałam, ale w tym samym czasie ulubiona prezenterka mojej mamy zapytała jednego z gości swojego programu:

– To ile w sumie miałeś żon, Lucjanie?I mama przestała zwracać na mnie uwagę, bo musiała

usłyszeć, ile Lucjan miał żon. Okazało się, że warto było, bo miał ich pięć. Jednak nie wiem, czy równocześnie, czy po ko-lei, bo korzystając z nieuwagi mamy, uznałam jej milczenie za zgodę i wyszłam z pokoju.

Wzięłam zeszyt do polskiego i udałam się do Blondi. Dla niepoznaki zabrałam jeszcze jedną z naukowych książek o li-teraturze, którą dał mi tata, gdy dowiedział się o moich zaję-ciach dla zdolnych dzieci.

Jakby co, to bardzo pilnie się uczę.Robię to dla mojej przyszłości!

Zanim jeszcze zdążyłam zapukać, drzwi otworzyły się, a ze środka rozległ się śpiew „Happy Birthday”. W tle zobaczyłam miski z chrupkami, żelkami i czekoladą.

– Ale przecież przełożyłam urodziny na sobotę – przypo-mniałam im nieśmiało.

Page 12: Miłość Ci wszystko wypaczy

16

– Ale one mówią, że u ciebie będzie drętwo... – zaczęła Liliana i od razu urwała. Widocznie Blondi albo Paula kopnę-ła ją w kostkę.

Inna sprawa, że miała rację. U mnie naprawdę jest drętwo, bo cała rodzina jest zawsze w domu i musimy się zachowywać kulturalnie. Co innego, kiedy jesteśmy same u Blondi.

– Jakby mama mi nie pozwoliła przyjść, to wzięłybyście to wszystko na śmietnik? – spytałam, patrząc ze wzruszeniem na chrupki, ciastka, czekoladę i żelowe misie.

– A czemu nie? – Blondi tylko wzruszyła ramionami.– Przecież już nieraz jadłyśmy wśród tych uroczych woni

– przypomniała nam Paula.Życzyła mi więcej swobody i dużo dobrej muzyki, a Liliana

– spełnienia marzeń i „żebym zawsze miała wokół tyle przy-jaźni”. To mi uświadomiło, jakie mam szczęście, że je znam!

Blondi powiedziała krótko:– Żebyś się w końcu zakochała!Paula i Liliana się roześmiały, a ja poczułam, że zaraz mi

twarz wybuchnie.– Coś taka czerwona? – zainteresowała się Paula.– Z wrażenia – bąknęłam dziwnym głosem.– Może już się zakochała? – zastanowiła się Liliana, któ-

ra, jak się okazuje, nigdy nie była zakochana, bo druh Sławek jednak nie był tym jedynym.

Doszła do takiego wniosku w zeszły weekend, a wczoraj spotkała druha Sławka i utwierdziła się w tym przekonaniu.

Wszystkie patrzyły na mnie badawczo... Więc co miałam zrobić?

– Całkiem możliwe – przyznałam, po czym wzięłam sobie ze stolika całą torebkę misiów żelowych.

Jak człowiek ma urodziny, a przy tym ogłasza, że się zako-chał, to chyba ma prawo do żelków, prawda?

Page 13: Miłość Ci wszystko wypaczy

17

– W kim?! – dopytywały się dziewczyny.Nie wiedziałam, jak im to powiedzieć.Gdybym dysponowała jakąś romantyczną historią, byłoby

inaczej, ale tego się nie da nazwać historią. O romantyzmie nie wspominając.

W poniedziałek, zaraz po feriach, wcale mi się nie chcia-ło iść do szkoły tak, jak zwykle po feriach. Przytłaczała mnie myśl o Marynie, nudnej matematyce, niezręcznej sytuacji na informatyce i na wuefie, przed którym z kilku różnorodnychpowodów wstydzę się przebierać.

Z trudem zwlokłam się z łóżka, a kiedy weszłam do łazien-ki i zobaczyłam w lustrze, co mam na głowie i jaki pryszcz mi wyrósł na nosie w ciągu zaledwie jednej nocy, wszystkiego mi się odechciało. Wreszcie mama nie wytrzymała i powiedziała mi, że od rana ruszam się jak mucha w smole i jest już prawie ósma, a ja jeszcze jestem „w proszku” i zaraz pierwszego dnia po feriach się spóźnię.

To mnie obudziło.– Ósma?! – powtórzyłam i w ekspresowym tempie wciąg-

nęłam ubranie, zabrałam plecak i pognałam do szkoły. Trochę mnie zdziwiło, że dziewczyny po mnie nie przyszły, ale kiedy jest mało czasu, nie zaglądamy po siebie, a przecież im też pewnie trudno było wcześnie wstać i wybrać się do szkoły po dwutygodniowej przerwie. Zwłaszcza że one w czasie ferii sy-piają do południa.

Po drodze widziałam kilka postaci zmierzających do szko-ły, ale nie było ich tyle, co zwykle. Pomyślałam więc, że pew-nie się spóźniam, bo wszyscy już są w szkole. Wbiegłam na drugie piętro i skierowałam się do sali, w której mamy polski z Maryną.

Page 14: Miłość Ci wszystko wypaczy

18

Tam go zobaczyłam.

Wyglądał jak taki trochę buntownik, trochę rycerz – w każ-dym razie na pewno nie zwyczajny chłopak, z tych, których każdego dnia mija się w szkole czy na ulicy... Miał w sobiecoś.

Od razu załapałam, o co chodzi z tą miłością od pierwsze-go wejrzenia.

Popatrzył na mnie i uśmiechnął się do mnie.Nie jakoś tak kpiąco-drwiąco czy coś. On się tak do mnie

uśmiechnął. Jakby... ucieszył się, że mnie widzi?Nigdy żaden chłopak się tak do mnie nie uśmiechnął...

Miał niebieskie oczy z ciemnymi, długimi rzęsami i rozwi-

chrzone, kręcone włosy.

Teraz myślę, że to była okazja, żeby się do niego odezwać, przyciągnąć uwagę. Wtedy byłabym pierwszą osobą w klasie, którą poznał, i być może to ja wyjaśniałabym mu, kto czego uczy, jakie są poszczególne osoby z klasy, itp? On zaprzyjaź-niłby się ze mną, stopniowo byśmy się poznawali, a na koniec zostali parą i żyli długo i szczęśliwie...

Niestety, nic takiego nie zrobiłam. Nie tylko dlatego, że jestem zbyt nieśmiała i nie mam pojęcia, jak „dać się zauwa-żyć”.

Zanim zdążyłam się zastanowić, kto to jest i co robi przed tą salą, wyszła z niej Maryna z jakąś elegancką damą, a on wszedł z nimi do środka. Poza nimi nikogo tam nie było – wiem, bo zajrzałam.

Zaskoczyło mnie to, bo teoretycznie moja klasa miała tam lekcje, na szczęście zobaczyłam nadchodzącą Anię Nosek,

Page 15: Miłość Ci wszystko wypaczy

19

a chwilę później przyszli Maks i Piotrek. Maks miał zegarek: była za dziesięć ósma...

Mama jak zwykle przesadziła, ale chyba po raz pierwszy w życiu byłam jej za to wdzięczna.

– Zakochałaś się w tym nowym Jaśku? – spytała zdumiona Liliana, która poprzedni semestr też zaczynała jako „nowa”.

– W Jaśku... – skrzywiła się Paula. – Bez sensu imię. Jak poduszka.

– Czepiasz się! – mruknęłam. – Jak dla mnie mógłby mieć na imię Nabuchodonozor. Kto wie, może nawet zaczęłoby mi się to podobać?

– Przecież ty go w ogóle nie znasz – zauważyła Paula. – Jak można się zakochać w kimś, kogo się nie zna?

– Zwyczajnie – odparła Blondi. – Ja tak ciągle robię. To znaczy robiłam... – poprawiła. – Teraz mam Wiktora.

– Na jakiej podstawie można się zakochać w kimś zupeł-nie obcym? – drążyła Paula.

– A po co ci jakieś podstawy? – odparła Blondi. – Miłość to metafizyka! Tego się nie da wyjaśnić. To się dzieje i już. Takzwana chemia!

– Chemia czy fizyka? Bo się pogubiłam...– To może być tylko krótkotrwała fascynacja – przerwałam

im. – Podobno prawdziwa miłość powstaje powoli.– Powoli? – oburzyła się Blondi. – Nieprawda! Ja i Wiktor

zakochaliśmy się od pierwszego wejrzenia.– To... – nie byłam pewna, czy powinnam o tym wspomi-

nać. – To też może być krótkotrwała fascynacja.Nie spodobała jej się ta sugestia. Zmarszczyła brwi

i stwierdziła, że nic nie wiem o ich miłości.– To prawda – zgodziłam się szybko. – Nic nie wiem nawet

o swojej – dodałam smutno.

Page 16: Miłość Ci wszystko wypaczy

20

– Bo za bardzo o tym myślisz – wyjaśniła mi Blondi. – To nie ma sensu. Miłość nie wymaga myślenia. Nie ma z nim nic wspólnego. Tak między nami mówiąc, to myślenie może wszystko bez sensu komplikować.

Nie dyskutowałyśmy z nią, bo Blondi zna się na tym naj-lepiej.

Ma spośród nas największe doświadczenie z chłopakami.Bo w ogóle ma jakieś doświadczenie – chodziła już z kil-

koma.A reszta z nas nigdy z nikim nie chodziła.