miesięcznik szczecińskich środowisk prawniczych ISSN 1732 ... · rek i tancerzy Bollywood...

36
107 marzec 2017 miesięcznik szczecińskich środowisk prawniczych ISSN 1732-8225 cena 0,0 zł

Transcript of miesięcznik szczecińskich środowisk prawniczych ISSN 1732 ... · rek i tancerzy Bollywood...

Page 1: miesięcznik szczecińskich środowisk prawniczych ISSN 1732 ... · rek i tancerzy Bollywood Variete, co się okazało nie lada atrakcją, tym bardziej, że uczestnicy Balu zostali

107marzec 2017

miesięcznik szczecińskich środowisk prawniczych ISSN 1732-8225

cena 0,0 zł

Page 2: miesięcznik szczecińskich środowisk prawniczych ISSN 1732 ... · rek i tancerzy Bollywood Variete, co się okazało nie lada atrakcją, tym bardziej, że uczestnicy Balu zostali
Page 3: miesięcznik szczecińskich środowisk prawniczych ISSN 1732 ... · rek i tancerzy Bollywood Variete, co się okazało nie lada atrakcją, tym bardziej, że uczestnicy Balu zostali

Miesięcznik szczecińskich środowisk prawniczych od 2004 roku www.ingremio.org Wydawca: Szczecińska Izba Adwokacka Pl. Batorego 3, 70-207 Szczecin Redaktor Naczelny: adw. Magdalena Gąsiorowska [email protected]

ISSN: 1732-8225

Nakład: 3100 egzemplarzy

Rada Programowa Roman Czernikiewicz Prezes Rady Izby Notarialnej w Szczecinie Maciej Żelazowski Prezes Sądu Apelacyjnego w Szczecinie Grzegorz Jankowski Prezes Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Szczecinie Przemysław Mijal Dziekan Okręgowej Izby Radców Prawnych w Szczecinie Włodzimierz Łyczywek Dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Szczecinie Krzysztof Robert Wisłocki Przewodniczący Rady Izby Komorniczej w Szczecinie

Kolegium Redakcyjne SSR Arkadiusz Krupa [email protected] adw. Maciej Krzyżanowski [email protected] r.pr. Anna Leśnik [email protected] adw. Agnieszka Maciejewska-Pasula [email protected] adw. Magdalena Muranowicz [email protected] apl. adw. Karolina Werema-Karłuk [email protected]

Dział reklamy: [email protected] Dział kolportażu: [email protected] Redakcja: Pl. Batorego 3, 70-207 Szczecin [email protected] Redakcja zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania i adiustacji tekstów. Projekt i przygotowanie do druku: Studio AT | MaxWebber.pl Druk: Angraf, ul. Wojska Polskiego 43, Piła

04 Wydarzenia

10 Sąd cały, obywatel zadowolony Martyna Hoffman, Fundacja Court Watch Polska

14 Penalizacja obowiązku utrzymania w należytym stanie i oświetlenia tabliczki z numerem porządkowym nieruchomości w świetle art. 64 Kodeksu wykroczeń Dr Krzysztof Gorazdowski, radca prawny

17 Łączmy się, nie dzielmy Radosław Bielecki, sędzia

20 Lingua Latina in arte Dr Radosław Zych

22 Co nowego w VAT? Przegląd wybranych zmian od 1 stycznia 2017 r. (część 2) Maciej Nowakowski, radca prawny

24 Łotr czy głupiec? Maciej Strączyński, sędzia

26 Etos adwokacki Andrzej Zajda, adwokat

29 Ślepym Okiem Temidy Arkadiusz Krupa, sędzia

30 Trochę inne selfie Karolina A. Robak

32 Koszty działania komornika poza terenem rewiru komorniczego Łukasz Pauch, komornik Martyna Skierska, prawnik

33 Rozprawiajmy! Bartosz Łopalewski, sędzia

34  Toga dla aplikanta Marta Brawata, Karolina Werema – Karłuk aplikantki adwokackie

35 Droga + minus PARAGRAF

12 Możliwość wydawania poleceń przez Ministra Sprawiedliwości a gwarancje niezależności prokuratorów w wybranych krajach UE Jacek Bilewicz, prokurator

18 Nowelizacja ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa z perspektywy Rzecznika Praw Obywatelskich

16 Nie wierzę politykom Bartłomiej Przymusiński, sędzia

spis treści

Page 4: miesięcznik szczecińskich środowisk prawniczych ISSN 1732 ... · rek i tancerzy Bollywood Variete, co się okazało nie lada atrakcją, tym bardziej, że uczestnicy Balu zostali

4 | In Gremio marzec 2017

W dNIu 27 stycznia 2017 r. w Filhar-monii im. Mieczysława Karłowicza w Szczecinie wszystkie środowiska

prawnicze Naszego Miasta miały możliwość wspólnego wysłuchania Koncertu Noworocz-nego Vivat Mozart! W trakcie koncertu zapre-zentowane zostały najpiękniejsze arie i duety z oper Wesele Figara i Don Giovanni Wolfganga Amadeusa Mozarta. Wydarzenie uświetnili Robert Gierlach (baryton) oraz Agnieszka Kozłowska (sopran), którzy zaprezentowali swój kunszt wokalny wykonując w duecie arie operowe przy akompaniamencie Orkiestry Symfonicznej Filharmonii w Szczecinie. Poza walorami muzycznymi koncertu niewątpliwą atrakcją wieczoru był charyzmatyczny dyry-gent Rune Bergmann, który poza doskonałym prowadzeniem orkiestry, wprowadzał do wyda-rzenia nutkę humoru i zabawy.

Po koncercie uczestnicy, już w mniej formal-nej atmosferze, mogli podzielić się swoimi wra-żeniami z koncertu w trakcie spotkania przy lampce szampana w Galerii znajdującej się na poziomie 4 w Filharmonii. Tę część wieczoru uświetnili swoją obecnością muzycy Rafał Kowalczyk (fortepian) oraz Arkadiusz Głogow-ski (puzon), którzy towarzyszyli rozmowom, prezentując utwory muzyki współczesnej.

Komisja Integracji Środowiskowej ORA w Szczecinie, która była inicjatorem i organi-zatorem koncertu ma nadzieję, iż styczniowy Koncert Noworoczny stanie się tradycją i na stałe wpisze się w kalendarz wydarzeń kultu-ralnych nie tylko środowiska adwokackiego, ale również innych szczecińskich środowisk prawniczych. ❚

Martyna Matyjas-Błaszczyk, adwokat, członek Komisji Integracji Środowiskowej ORA w Szczecinie

3 lutego br. w hotelu Radisson w Szczecinie odbył się II Wielki Bal Karnawałowy „In GREMIO”, organizowany przez Szczeciń-ską Izbę Adwokacką dla wszystkich środowisk prawniczych.

Bilety na Bal rozeszły się jak świeże bułeczki, więc niektórzy spóź-nialscy musieli obejść się smakiem. Balowicze witani byli lampką prosecco, a następnie proszeni byli o założenie specjalnie przygoto-wanych masek karnawałowych, by w nich wkroczyć na salę balową.

Dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Szczecinie adw. Wło-dzimierz Łyczywek otworzył Bal i... zaczęła się zabawa! Do tańca grał zespół Big Joe Cover Band (wielkie uznanie za tra-fienie w gusta wszystkich tancerek i tancerzy), w przerwach odbyły się krótkie pokazy tańca towarzyskiego w wykonaniu apl. adw. Bogdana Szyrwińskiego i jego partnerki Ani, nagro-dzone gromkimi brawami. Panie wzdychały z żalem zerka-jąc na swych partnerów, bo któż by nie chciał tak tańczyć... Był też klimat Orientu - taniec brzucha w wykonaniu tance-rek i tancerzy Bollywood Variete, co się okazało nie lada atrakcją, tym bardziej, że uczestnicy Balu zostali wciągnięci na parkiet.

Tradycyjnie w „godzinie konia” panowie udali się do baru. Bawiono się in gremio do białego rana, niektórych nie można było wręcz ściągnąć z parkietu... Do zobaczenia w przyszłym roku! ❚

Agnieszka Aleksandruk-Dutkiewicz, adwokat, członek Komisji Spraw Socjalnych, Kultury i Sportu

oraz Klubu Adwokata Szczecińskiej Izby Adwokackiej

Koncert noworoczny Vivat Mozart!

II Wielki Bal Karnawałowy „In Gremio”

fot.

Mar

ek S

zczy

cińs

kifo

t. M

arek

Szc

zyci

ński

wydarzenia

Page 5: miesięcznik szczecińskich środowisk prawniczych ISSN 1732 ... · rek i tancerzy Bollywood Variete, co się okazało nie lada atrakcją, tym bardziej, że uczestnicy Balu zostali

fot.

Syl

wia

Win

iars

ka

In Gremio marzec 2017 | 5

Grzegorz Lipińskistudent prawa na Wydziale Prawa i Administracji US, Wiceprezes ds. Międzynarodowego Programu Wymiany Praktyk Studenckich ELSA Szczecin

Anna Gołdyńskastudentka prawa na Wydziale Prawa i Administracji US, Wiceprezes ds. Marketingu ELSA Szczecin

19 lIStopada 2016 r., godzina 20:00. Wydawałoby się zwykły jesienny wieczór. Jednak nie dla wszystkich. Sala w Restauracji Zamkowej w Szczecinie powoli

zapełnia się ludźmi, a wśród nich znajdują się wybitni praw-nicy z wieloletnim stażem zawodowym, aplikanci adwokaccy i radcowscy, studenci Wydziału Prawa i Administracji Uniwer-sytetu Szczecińskiego, poczynając od tych, którzy dopiero co zdążyli przekroczyć mury Uczelni, po adeptów ostatnich lat, którzy wkrótce staną przed jednym z ważniejszych momentów w ich życiu – obroną pracy dyplomowej. Wszystkich łączy jedno

– i o dziwo, nie są to tylko studia prawnicze, jako wybór drogi życiowej, ale to, że podczas studiów dołączyli do grona człon-ków pewnego Stowarzyszenia, którego szlachetne idee odzwier-ciedlają atrakcyjne pod względem naukowym projekty i ciekawe przedsięwzięcia organizowane z jego inicjatywy - Europejskiego Stowarzyszenia Studentów Prawa ELSA Szczecin.

Wspomnianego wieczoru spotkaliśmy się, by wspólnie świę-tować jubileusz XXV-lecia szczecińskiej Grupy Lokalnej ELSA. Był to doskonały czas, by wspominać projekty, nad którymi wspólnie pracowali, by rozmawiać o tym, jak potoczyło się ich życie po zakończeniu studiów, a wreszcie po to, by spotkać się po latach z dawno niewidzianymi przyjaciółmi. W końcu okazja, aby zoba-czyć się z ludźmi, z którymi niejednokrotnie spędzało się wiele godzin w trakcie przygotowań do coraz to nowych wyzwań, nie zdarza się często.

Na gali zjawiło się 120 osób związanych z ELSA Szczecin, a wśród nich: Dziekan Wydziału Prawa i Administracji US - dr hab. prof. US Zbigniew Kuniewicz, Członek Honorowy ELSA Szczecin

- prof. zw. dr hab. dr h.c. Uniwersytetu Łódzkiego Maciej Zieliń-ski, Opiekun Grupy Lokalnej ELSA Szczecin - dr hab. prof. US Kinga Flaga-Gieruszyńska, Senior ELSA Szczecin - dr hab. Daniel Wacinkiewicz, Prezes Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Szczecinie - Sędzia Grzegorz Jankowski, Przedstawiciel Sądu Apelacyjnego w Szczecinie - Sędzia Beata Górska, przedstawiciel Sądu Okręgowego w Szczecinie - Sędzia Urszula Chmielewska, Przedstawiciel Okręgowej Izby Radców Prawnych – Mec. Adam Jędrzejewski, Przewodnicząca Zachodniopomorskiego Oddziału Krajowej Izby Doradców Podatkowych - Alicja Śrudka, Przed-stawiciel Deloitte Szczecin - Krzysztof Wojtowicz, a także liczni członkowie Zwyczajni oraz członkowie Seniorzy ELSA Szczecin.

Gdy wszyscy zajęli swoje miejsca nastąpiło oficjalne rozpoczę-cie gali. Po uroczystym powitaniu zgromadzonych przyszedł czas na przemówienia.

Najznamienitsi z punktu widzenia historii szczecińskiego oddziału Stowarzyszenia goście w swoich mowach przywoływali wspomnienia związane ze Stowarzyszeniem, wyrażając przy tym głębokie uznanie dla działalności ELSA Szczecin.

Nie można nie wspomnieć o projekcji multimedialnej stworzonej w oparciu o archiwa ELSA, stanowiącej podsumo-wanie dotychczasowej pracy jego członków, przedstawiającej najważniejsze i najciekawsze chwile z 25-letniej działalności. Po nagrodzeniu wszystkich mówców gromkimi brawami, na środek sali zaproszono osoby, którym zawdzięczamy bardzo wiele i na których wysiłku budowaliśmy markę i aktualny wizerunek Stowarzyszenia. Byli to: jeden z ojców-założycieli ELSA Szczecin –Dariusz Mancewicz, byli członkowie zarządów na poziomie zarówno lokalnym, jak i ogólnopolskim – Anna Kaczmarzyk, Aleksander Błahy oraz Tomasz Olejnik, a także Bartosz Balewski, który rozsławił Szczecin na arenie między-narodowej jako tzw. „szef wszystkich szefów” - Prezes ELSA International. Po wzruszających chwilach powrotu do prze-szłości nastąpił czas całonocnej zabawy, przerywanej od czasu do czasu empirycznymi badaniami prawdziwości łacińskiej sentencji „in vino veritas”...

Nie mielibyśmy jednak okazji do świętowania, gdyby nie osoby, na których wsparcie Elsowicze zawsze mogli liczyć i które do dzisiaj służą dobrą radą i nieocenioną pomocą. Jubileusz był doskonałą okazją, by w imieniu wszystkich pokoleń członków Stowarzyszenia powiedzieć im serdeczne „Dziękujemy!”.

A wszystko zaczęło się całkiem niepozornie, gdy w głowach kilku studentów wykiełkowała myśl o utworzeniu w Szczecinie oddziału ELSA. I tak oto, w 1991 r., po wielu miesiącach starań, planowania i ciężkiej, mozolnej pracy, ich marzenie ziściło się. Nie wiemy, czy spodziewali się takich rozmiarów tego przed-sięwzięcia. Już bowiem kilka lat później ELSA Szczecin stała się jedną z najprężniej działających Grup Lokalnych, za którą przemawia wiele fantastycznie zorganizowanych, niemal legen-darnych już projektów, na czele z pierwszymi edycjami Ogólno-polskiego Obozu Adaptacyjnego „Adapciak”. Nikt na Wydziale Prawa i Administracji US nie zapomni również Ogólnopolskiej Konferencji Podatkowej, która została zapoczątkowana właśnie w naszym mieście, a do dziś doczekała się już 17 edycji czy fina-łów ogólnopolskich konkursów, takich jak Ogólnopolski Konkurs Krasomówczy czy Ogólnopolski Konkurs na Glosę do orzeczenia Sądu Najwyższego, Trybunału Konstytucyjnego i Naczelnego Sądu Administracyjnego. ❱

25 lat ELSA Szczecin

wydarzenia

Page 6: miesięcznik szczecińskich środowisk prawniczych ISSN 1732 ... · rek i tancerzy Bollywood Variete, co się okazało nie lada atrakcją, tym bardziej, że uczestnicy Balu zostali

6 | In Gremio marzec 2017

Lata mijały, a entuzjazm kolejnych pokoleń Stowarzyszenia stale rósł, działania członków nabierały prawdziwego impetu. Rok akademicki 2016/2017 rozpoczął się od przygotowań do wspomnianej na samym początku gali, co absorbowało wiele sił obecnych Elsowiczów. Jednak mimo stojącego przed nimi wyzwania, znaleźli w sobie energię, by ELSA Szczecin zintensyfikowała swoje działania w murach własnej Alma Mater. Już w październiku zorganizowaliśmy panel dyskusyjny doty-czący zbliżających się wyborów w Stanach Zjednoczonych. Następnie, w dniach 14-16 listopada miały miejsce Dni Edukacji Prawniczej, podczas których odbyły się liczne prelekcje i panele dyskusyjne z udziałem znakomitych przedstawicieli nauk prawniczych z naszego miasta, poruszające tematy między innymi prawa z prak-tycznego punktu widzenia, prawa medycznego czy roli prawnika w społeczeństwie, a już kilka dni później podczas ELSA Day przybliżyliśmy studentom tematykę prawa migracyjnego, przyglądając się temu zagadnieniu pod wieloma aspektami. W grud-niu, gdy emocje po gali powoli opadły, zaangażowaliśmy się w organizację imprezy charytatywnej Gifted Party, a początek nowego roku upłynął nam pod znakiem Dni Kryminalistyki – podczas dwóch dni studenci Wydziału Prawa i Administracji roz-winęli swoją wiedzę na temat obrony koniecznej, zapoznali się z podstawami sekcji zwłok, dochodzenia policyjnego, a także wzięli udział w wyjściu do Laboratorium Kryminalistycznego.

W tej chwili studenci dochodzą do siebie po heroicznej walce z sesją zimową i zbie-rają siły, by nowy semestr zacząć ze zdwojoną energią. My również nie próżnujemy. W marcu czekają nas dwa flagowe wydarzenia, tj. Lokalny Konkurs Krasomówczy oraz Ogólnopolskie Dni Praktyk Prawniczych. Konkurs krasomówczy polega na wygło-szeniu mowy końcowej przed sądem pierwszej instancji w trzech rodzajach spraw: karnej, cywilnej oraz administracyjnej. Studenci niejako wcielają się w role proku-ratora, obrońcy, pełnomocników strony powodowej tudzież pozwanej, a ocenie Jury podlegają poprawność kwalifikacji prawnej oraz argumentacji, logika uzasadnienia, retoryka, kultura języka i ogólne wrażenie. Ogólnopolskie Dni Praktyk Prawniczych, które odbędą się już po raz dwunasty, skupiają się zaś na przedstawieniu aspek-tów poszczególnych zawodów z punktu widzenia prawników-praktyków. W kolej-nych miesiącach przygotujemy również turniej debat oksfordzkich, w których bój stoczą, poza studentami z naszego miasta również przedstawiciele uniwersytetów z Łodzi i Poznania, a także pierwszą edycję lokalnej konferencji dotyczącej prawa medycznego.

ELSA Szczecin to nie tylko projekty iście merytoryczne, rzekłoby się akademic-kie, badawcze. To również całoroczna praca w ramach Międzynarodowego Programu Wymiany Praktyk Studenckich (STEP) oraz przy organizacji praktyk krajowych, tj. ogólnopolskich i lokalnych. W związku z organizacją praktyk lokalnych ELSA Szcze-cin współpracuje z ponad dwudziestoma podmiotami, a wśród nich znajdują się przede wszystkim kancelarie przedstawicieli wszystkich profesji prawniczych, a także organizacje pozarządowe oraz organy administracji publicznej, oferujące studentom możliwość zastosowania zdobytej w toku studiów wiedzy w praktyce, co de facto stanowi istotny element edukacji prawniczej i pozwala im na uzyskanie kompetencji niezbędnych w przyszłym życiu zawodowym.

Często powtarza się studentom, że studia to nie tylko czas nauki - to także okres, w którym warto poświęcić chwilę na swój rozwój osobisty. I właśnie ten rozwój był od zawsze siłą napędową każdego kolejnego pokolenia Elsowiczów. W księdze pamiątko-wej, która towarzyszy naszej Grupie Lokalnej od niemal samego początku istnienia, znaleźliśmy cytat, datowany na wczesne lata 90.: „Jeśli ktoś pragnie czegoś tak mocno jak Wy - to wszystko dostanie. Do zobaczenia na kolejnym szczycie”. I jest to dewiza, którą staramy się kierować w naszej działalności po dziś dzień, z każdym kolejnym projektem eliminując ze swojego słownika nacechowane pejoratywnie zdania, że „nie można czegoś zrobić”, czy „to się nie uda”.

Nie wiemy, jak ELSA Szczecin będzie wyglądała za rok. Nie mamy pojęcia co będzie za pięć, dziesięć, czy kolejne dwadzieścia pięć lat. Ktoś kiedyś słusznie zresztą powie-dział, że jedyne co można powiedzieć pewnego o przyszłości, to że jest ona niepewna. Jesteśmy jednak przekonani, że przy następnym jubileuszu spotkamy się w gronie co najmniej tak licznym, jak ostatnio i znowu zanurzymy się we wspomnieniach z czasów, gdy każdy z nas wsiadł do pociągu o nazwie ELSA i wyruszył w tę wspaniałą i niezapomnianą podróż. ❚

We wrześNIu 2016 r. mój pier-worodny zasilił szeregi jednej ze szczecińskich szkół podsta-

wowych, jako uczeń klasy pierwszej. Poza całym tornistrem nowych przygód, które mieliśmy w związku z tym doświadczyć, moją szczególną uwagę przykuła siła, z jaką system edukacji potrafi oddziały-wać na różne aspekty życia. I nie chodzi tu tylko o życie świeżo upieczonego ucznia. Okazało się m.in., że weszliśmy w tzw.

„cykl szkolny”. Szybko przekonałem się, że przewidziany w rozporządzeniu Mini-stra Edukacji Narodowej i Sportu z dnia 18 kwietnia 2002 r.1, okres dwóch tygodni wolnych od zajęć szkolnych, może stano-wić dla rodzica bardzo skuteczny impuls do poszukiwania alternatywnych sposo-bów organizacji czasu dla pociech w wieku szkolnym.

Niezależnie od powyższego, ponieważ nadejście ferii zimowych oznaczało rów-nież, że I semestr roku szkolnego 2016/2017 dobiegł końca, uznałem, że można ten czas wykorzystać także na podsumowa-nia tego, jak w bieżącym roku szkolnym przebiegała organizacja projektu pn. Lekcje prawa w szkołach realizowanego przez Okrę-gową Izbę Radców Prawnych w Szczecinie.

Na wstępie warto przypomnieć, iż projekt Lekcje prawa w  szkołach OIRP w Szczecinie realizuje już od 5 lat, a jego podstawowym celem pozostaje szerzenie świadomości prawnej wśród młodzieży oraz prezentacja zawodu radcy prawnego.

Projekt skierowany jest do uczniów szkół ponadgimnazjalnych w szczegól-ności w klasach o profilu prawnym, spo-łecznym, dziennikarskim lub podobnych. Uczniowie szkół, które przystąpiły do udziału w projekcie mają okazję uczestni-czyć w bezpłatnych zajęciach lekcyjnych prowadzonych przez radców prawnych i aplikantów radcowskich, podczas któ-rych prezentowane są wybrane zagadnie-nia m.in. z zakresu prawa konstytucyjnego, cywilnego, gospodarczego, rodzinnego i karnego.

W roku szkolnym 2016/2017 pewnym modyfikacjom uległ sposób organizacji i prowadzenia zajęć lekcyjnych. Zapropo-nowana obecnie radcom prawnym i apli-kantom radcowskim formuła przewiduje, że zajęcia lekcyjne dla uczniów każdej z klas uczestniczących w projekcie będą odbywać się raz w miesiącu w okresie od października 2016 r. do maja 2017 r.

1 Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodo-wej i Sportu z dnia 18 kwietnia 2002 r. w spra-wie organizacji roku szkolnego.

wydarzenia

Page 7: miesięcznik szczecińskich środowisk prawniczych ISSN 1732 ... · rek i tancerzy Bollywood Variete, co się okazało nie lada atrakcją, tym bardziej, że uczestnicy Balu zostali

In Gremio marzec 2017 | 7

Prowadzący zajęcia pracują z wybraną klasą przez okres całego roku szkolnego, na bieżąco ustalając dogodne dla siebie terminy kolejnych lekcji z wychowawcą klasy. Co jednak najważniejsze, do wyłącz-nego uznania prowadzącego pozostaje wybór formy w jakiej prowadzone są zaję-cia (wykład, dyskusja, ćwiczenia, etc.)

W bieżącym roku szkolnym, w reali-zację projektu i prowadzenie lekcji prawa bezpośrednio zaangażowanych jest 15 osób: r.pr. Katarzyna Borzęcka, r.pr. Elż-bieta Dąbrowska, apl. radc. Kamil Dąbrow-ski, r.pr. Anna Dymkowska-Krzywania, apl. radc. Krzysztof Kaczmarek, r.pr. Marta Maciejuk, r.pr. Paweł Mikołajczyk, r.pr. Agnieszka Puczko, r.pr. Ewa Sapieha-Śledź, r.pr. Tomasz Szotkowski, r.pr. Krzysztof Szydłowski, apl. radc. Aleksandra Urban, r.pr. Wojciech Witkowski, r.pr. Piotr Wybieralski i r.pr. Rafał Ziejewski.

Dzięki tak licznej grupie osób zaan-gażowanych w realizację projektu, OIRP w Szczecinie może poszczycić się rekor-dową ilością uczestniczących w nim szkół. W zajęciach prowadzonych przez członków naszego samorządu uczestni-czą bowiem aktualnie uczniowie 7 szkół ponadgimnazjalnych. Są wśród nich: IV Liceum Ogólnokształcące im. Bolesława Prusa w Szczecinie, V Liceum Ogólno-kształcące z Oddziałami Dwujęzycznymi im. Adama Asnyka pod patronatem PUM w Szczecinie, VI Liceum Ogólnokształcące im. Stefana Czarnieckiego w Szczecinie, Technikum Zawodowe nr 4 w Zespole Szkół nr 8 w Szczecinie im. Stanisława Staszica, Zespół Szkół Ogólnokształcących Nr 7: XIII Liceum Ogólnokształcące nr 13, Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych nr 2 w Gryfinie oraz Zespół Szkół im. Ignacego Łukasiewicza w Policach.

Jak w praktyce wyglądają zajęcia? Jak na edukacyjną inicjatywę radców praw-nych reaguje młodzież? Odpowiedzi na te pytania udzieliła mi r. pr. Agnieszka Puczko, prowadząca zajęcia w klasach II i III w Zespole Szkół im. Ignacego Łukasie-wicza w Policach:

Już pierwsze spotkanie z młodzieżą pozwoliło mi uwolnić się od stereotypów, że 16- i 17-latkowie interesują się tylko sobą, żyją we własnym świecie oraz że nauka o nudnym prawie na pewno nie mieści się w kręgu ich pasji. Obawiałam się, czy lekcje prawa nie będą przez uczniów traktowane jako godzina wolnego, na odpoczynek albo na powtórzenie materiału przed klasówką. Trochę na przekór, żeby „na dzień dobry” zweryfikować tę teorię, zaczęłam od zajęć o Konstytucji, pra-wach człowieka i Trybunale Konstytucyjnym. Było to jeszcze w październiku ubiegłego roku, kiedy temat sporu wokół Trybunału i nowych ustaw zmieniających jego funkcjonowanie, medialnie był bardzo nagłaśniany. Po krótkim wykładzie o budowie i cechach ustawy zasadniczej, dzia-łalności i kompetencjach Trybunału, wspólnie rozwiązaliśmy kazusy oparte na przepisach roz-działu II Konstytucji. Zainteresowanie uczniów było tak duże, że zajęcia przesunęły się do dwóch godzin lekcyjnych. Jak później powiedziała mi nauczycielka, dawno nie widziała u tych uczniów tak zagorzałych dyskusji, burzy mózgów i zaan-gażowania. Z tej lekcji wyciągnęłam także dużo dla siebie. Dzisiejsza młodzież nie jest taka obo-jętna na otaczający świat. Z pewnością ma wiele do powiedzenia, a przy tym nie boi się mówić otwarcie o tym, co myśli.

Kolejne zajęcia miały na celu zaznajomienie uczniów z podstawowymi instytucjami prawa cywilnego, karnego i administracyjnego. Przy-gotowałam test, który wspólnie rozwiązaliśmy, odwołując się przy tym do życia codziennego i spraw, z którymi zetknęli się uczniowie bądź ich bliscy. Dzięki tym zajęciom uczniowie sami wska-zali tematy, które mogłyby ich zainteresować na kolejnych lekcjach. Takim sposobem doszliśmy do tematu rękojmi i procedur reklamacyjnych. Jak się okazało, większość uczniów zupełnie nie wiedziała, jakie w tym zakresie ma prawa. Z ich opowieści wynikało, że bardzo często z przysłu-gujących im uprawnień nie korzystali, bo zostali wprowadzeni w błąd przez sprzedawców. Mam nadzieję, że informacje, które otrzymali, przeło-żone na przykłady z mojej praktyki, pozwolą im w przyszłości lepiej radzić sobie w tego rodzaju sporach.

Przed nami jeszcze sprawy alimentacyjne i – o dziwo – podatki. Pytania z tej ostatniej

dziedziny bardzo mnie zaskoczyły. Nie zdawa-łam sobie sprawy, że ten temat może cieszyć się jakimkolwiek zainteresowaniem. Jak się jednak okazało, kwestie związane z opodatkowaniem transakcji sprzedaży, w tym dokonywanej na poprzez aukcje internetowe lub podatkiem od spadków, to kwestie niezwykle istotne w ich codziennym życiu. Mam nadzieję, że przerobie-nie tych zagadnień nie zniechęci młodzieży do dalszego zgłębiania tematu podatków, który przecież prędzej czy później dotknie każdego z uczniów osobiście.

Warto odnotować, że założenia pro-jektu Lekcje prawa w szkołach wpisują się także w szerszy cel, jakim jest promowa-nie idei demokratycznego państwa prawa i podstawowych wartości wymiaru spra-wiedliwości oraz promowanie zawodu prawnika jako obrońcy praw człowieka, wspierającego budowę społeczeństwa obywatelskiego. Realizując powyższe cele, radcowie prawni i aplikanci radcowscy uczestniczący w projekcie, mieli możli-wość przyłączenia się do obchodów Euro-pejskiego Dnia Prawnika ustanowionego przez Radę Adwokatur i Stowarzyszeń Prawniczych Europy (CCBE). W 2016 r., święto to było obchodzone 9 grudnia.

Entuzjazm i energia, jakie obserwuję u radców prawnych i aplikantów radcow-skich biorących udział w projekcie Lekcje prawa w szkołach jest tym z elementów, które pozwalają mi patrzeć na system edukacji naszych dzieci z większym opty-mizmem. Przypomina mi się tu słuszna poniekąd myśl, że dobra szkoła nie pro-dukuje geniuszy, tylko zdrowe społe-czeństwo. Gdy skończą się ferie zimowe radcowie prawni wrócą do szkół. Mając to na uwadze, wszystkim członkom naszej Izby, którym szczególnie bliska jest idea upowszechniania wiedzy prawnej wśród młodego pokolenia Polaków – serdecznie dziękuję! ❚

Radcowie prawni do szkół r.pr.

Kata

rzyn

a B

orzę

cka

z uc

znia

mi

Tomasz Picheta radca prawny, Koordynator Rady OIRP w Szczecinie do realizacji projektu „Lekcje prawa w szkołach”

wydarzenia

Page 8: miesięcznik szczecińskich środowisk prawniczych ISSN 1732 ... · rek i tancerzy Bollywood Variete, co się okazało nie lada atrakcją, tym bardziej, że uczestnicy Balu zostali

Squash est sport boni et aequi

8 | In Gremio marzec 2017

Ta parafraza znanej chyba każdemu prawnikowi paremii Celsusa, od czterech już lat

towarzyszy corocznemu turniejowi squasha szczecińskich środowisk prawniczych o znamiennej nazwie Papinian Cup.

Rolą niniejszego tekstu jest przy-bliżenie Czytelnikom tej wciąż dość mało popularnej dyscypliny sportu, zachęcenie potencjalnych graczy do spróbowania squasha, zwięzłe zrelacjonowanie dotychczasowych prawniczych turniejów squasha oraz zapowiedź planowanych rozgrywek dedykowanych prawnikom.

Wszystko zaczęło się od potrzeby ruchu więźniów, osadzonych za nie-spłacenie długów w słynnym londyń-skim więzieniu The Fleet. Rzeczeni „kryminaliści”, nie mogąc zagrać w normalnego tenisa, wpadli na pomysł, żeby piłki odbijać od ścian. Z więzienia, dziwnym trafem, gra przeniosła się do... elitarnych szkół dla chłopców. Około 1830 r. ucznio-wie jednej z takich placówek odkryli, że o wiele ciekawiej i trudniej gra się z użyciem przekłutej piłeczki, która przy zderzeniu ze ścianą lekko się rozgniata (ang. Squash oznacza wła-śnie rozgniatać, miażdżyć) i nie odbija, jak to mają w zwyczaju piłki do tenisa. Nowy wariant szybko się przy-jął i już 1864 r. w szkołach pojawiły się pierwsze korty, a Squash został ofi-cjalnie uznany za odrębną dyscyplinę sportową. Na ujednolicenie zasad gry i ich oficjalne uznanie trzeba było poczekać aż do zakończenia I wojny światowej. Ustalono wówczas, za wzór biorąc obiekt wybudowany na samym początku XX w. w ekskluzyw-nym Bath Club w Londynie, że roz-miary kortu powinny wynosić 32 na 21 stóp (9,75 na 6,4 m).

Najprościej rzecz ujmując gra polega na odbijaniu rakietą piłki o ścianę w sposób, który w maksymal-nym stopniu utrudni ponowne odbicie piłki przez przeciwnika. Miast dzie-siątek słów, lepiej jednak korzystając z Internetu obejrzeć dowolny mecz, by najszybciej zrozumieć zasady gry.

Squash stosunkowo późno dotarł do Polski - pierwszy kort w Polsce

powstał w 1976 r. w Brodnicy, ale dopiero na początku lat 90-tych zaczęły powstawać pierwsze kluby squashowe. Prawdziwy wzrost nastąpił w pierwszej dekadzie XXI w. Aktualnie squash rozwija się w Polsce najszyb-ciej spośród krajów europejskich, zaś w corocznych Drużynowych Mistrzo-stwach Polski, krajowe kluby repre-zentują także zawodnicy z pierwszej dziesiątki światowego rankingu PSA.

W Szczecinie miejsc do uprawiania squasha jest w bród. Dostępnych jest 31 kortów, co zapewnia możliwość gry w dowolnym czasie. Ceny są przystępne i wahają się od 20 do 60 zł za godzinę gry, w zależności od terminu i klubu.

W Polsce większości turniejów patronuje Polska Federacja Squasha, która zrzesza około 3300 zawodni-ków, to jest osób, które rozegrały co najmniej jeden turniej pod patro-natem organizacji. W Szczecinie działa także organizacja pod nazwą Szczeciński Squash Amatorski, na której stronie internetowej: www.ssa.szczecin.pl, znaleźć można wszelkie niezbędne informacje o turniejach i rozgrywkach ligowych, czy śledzić aktualizowany co tydzień ranking szczecińskich graczy obejmujący około 700 osób. W Szczecinie od poniedziałku do piątku rozgrywane są ligi klubowe, regularnie odbywają się także rozgrywki dla osób powyżej 40 i 50 roku życia.

W  przeciwieństwie do tenisa squash nie wymaga wielomie-sięcznych treningów do czerpania satysfakcji z gry, jest grą „prostą” niczym tenis stołowy, czy badmin-ton i uwaga…wysoce uzależniającą. Uzależnienie to jednak wyjść może jedynie na zdrowie, gdyż według prestiżowego amerykańskiego maga-zynu Forbes, squash jest najzdrow-szą dyscypliną sportu, wyprzedzając

wioślarstwo, pływanie czy bieganie. Nota bene zaznaczyć należy, iż usta-lając ranking brano pod uwagę także kontuzjogenność poszczególnych dyscyplin. Zatem squash jest sportem dobrym i słusznym.

Przechodząc do prawniczych zmagań squashowych odnotować należy, iż dotychczas trzykrotnie odbyły się Squashowe Mistrzo-stwa Polski Prawników. Aktualnym mistrzem prawników jest apl. radc. OIRP Warszawa - Michał Kurek, absol-went szczecińskiej uczelni i aktu-alnie 20 rakieta rankingu ogólno-polskiego. Poszczególne samorządy zawodowe organizują także turnieje regionalne np. Squashowe Mistrzo-stwa Śląska Prawników. Nie sposób także nie wspomnieć o dorocznych

fot.

Pio

tr W

olsk

i

Patryk Zawadzki radca prawny, przedstawiciel zawodników w zarządzie organizacji Szczeciński Squash Amatorski

wydarzenia

Page 9: miesięcznik szczecińskich środowisk prawniczych ISSN 1732 ... · rek i tancerzy Bollywood Variete, co się okazało nie lada atrakcją, tym bardziej, że uczestnicy Balu zostali

In Gremio marzec 2017 | 9

Andrzej Zajda adwokat, kierownik szkolenia aplikantów Szczecińskiej Izby Adwokackiej, członek Komisji Kształcenia Aplikantów Adwokackich przy NRA

W dNIach 17-18 lutego 2017 r. w Krakowie przeprowadzony został finał Ogólnopolskiego Konkursu Krasomówczego Aplikantów Adwokackich im. adw. Stanisława Mikke. Organizatorem konkursu

był po raz ostatni Ośrodek Badawczy Adwokatury.Konkurs odbył się w Auli Jagiellońskiej Collegium Maius Uniwersytetu Jagiel-

lońskiego, a jego spóźniony termin związany był z jesiennym Zjazdem Adwo-katury. Uczestnicy konkursu oraz goście zakwaterowani zostali w Hotelu Royal w sąsiedztwie Wawelu. Uroczyste rozpoczęcie konkursu nastąpiło w piątek wieczo-rem w Klubie Adwokatów przy Rynku Krakowskim i połączone było z recitalem muzycznym, o który zadbał adw. Stanisław Kłys.

Do konkursu przystąpiło 12 aplikantów reprezentujących Izby: Rzeszowską, Łódzką, Warszawską, Szczecińską, Opolską, Bielsko – Bialską, Bydgoską, Płocką, Krakowską i Toruńską. Szczecin reprezentował aplikant III roku Bartosz Kaźmier-czak, który wystąpił w roli pełnomocnika pozwanej. Skomplikowany procesowo kazus cywilny dotyczył m.in. pozbawienia wykonalności postanowienia Sądu wobec dobrowolnego spełnienia świadczenia w całości.

Przedmiotem konkursu były dwa rozstrzygnięcia cywilne i cztery karne. Wystą-pienie aplikanta naszej Izby w kuluarach ocenione zostało wysoko, zarówno pod względem poprawności rozstrzygnięcia, jak i stylu, formy i języka przemówienia. Nie znalazł On jednak uznania w oczach jury, ponieważ kazus był mało atrakcyjny widowiskowo i generalnie skupiał się na zagadnieniach natury prawnej. W moim odczuciu był to stan faktyczny, który nie nadawał się za bardzo do konkursu kra-somówczego, a zwłaszcza - formy finałowej.

Trzy pierwsze miejsca zajęli aplikanci z Izb Bydgoskiej, Bielsko – Bialskiej oraz Łódzkiej. Zaskoczenie większości przedstawicieli rad adwokackich, zaproszonych gości, a także samych aplikantów, w tym towarzyszących finalistom - wywołał fakt, że w składzie sześcioosobowego jury zasiadało trzech przedstawicieli izb, z których pochodzili finaliści.

Dwóch z tych finalistów zostało uhonorowanych pierwszym i trzecim miej-scem, a także nagrodami rzeczowymi i pieniężnymi. Członkiem jury był także krakowski aktor oceniający poprawność stylu wypowiedzi.

Jury decydowało o kolejności przyznanych miejsc, ale zwycięzcami okazali się wszyscy aplikanci, którzy przystąpili do tej trudnej próby zmierzenia się z innymi w sali, w której przemawiali najlepsi od pięciu wieków. Sam wystrój oddawał klimat konkursu, bowiem na ścianach wisiały portrety osób związanych z Uniwer-sytetem Jagiellońskim, profesorów, dostojników kościelnych, rektorów, niektóre mające po kilkaset lat.

Konkurs zakończył się ogłoszeniem wyników, rozdaniem nagród i uroczystym obiadem w restauracji w podziemiach Collegium Maius. Swoją nagrodę dla naj-lepszego Jej zdaniem aplikanta występującego w konkursie wręczyła, tak jak co roku, Pani Bożena Mikke.

Tegoroczny finał, który zakończy zmagania izbowe i środowiskowe plano-wany jest na jesień i będzie zorganizowany wyłącznie przez Komisję Szkolenia Aplikantów Adwokackich przy NRA. Uważam, że w składzie przyszłego finało-wego jury nie powinni zasiadać przed-stawiciele Izb, z których będą pocho-dzili uczestniczący w nim aplikanci adwokaccy, dla zachowania obiektyw-ności ocen. ❚

spartakiadach prawników, na których squash zagościł na dobre. Z kolei autor niniejszego tekstu czterokrotnie już zorganizował Papinian CUP, w którym na przestrzeni lat udział wzięło prze-szło 25 reprezentantów wszelkich zawodów prawniczych z województwa zachodniopomorskiego. Najlepszym aktualnie szczecińskim prawnikiem na squashowym korcie pozostaje r. pr. Łukasz Habrat, który w tegorocz-

nym czempionacie, mającym miej-sce w dniu 21 stycznia br. w Squash Zone Club, obronił wywalczony przed rokiem puchar Papiniana.

Zachęcając czytelników do spró-bowania mej ulubionej dyscypliny sportu, chciałbym jednocześnie już dziś zaprosić Was do udziału w IV Mistrzostwach Polski Prawników w Squashu, które planuję zorganizo-wać w Szczecinie w terminie Indywi-dualnych Mistrzostw Polski w Squ-ashu, które odbędą się w Naszym mieście w dniach 8-11 czerwca 2017 r.. Będzie to wyśmienita okazja, by obserwować grę najlepszych polskich graczy, a być może - rozegrać mecze na spektakularnie zlokalizowanym szklanym korcie.

Licząc, iż niniejszy tekst zachęci choćby część Czytelników do bliż-szego poznania squasha, żegnam się squashową komendą: Play Squash i do zobaczenia na korcie albo in the court. ❚

Finał Konkursu Krasomówczego

wydarzenia

Page 10: miesięcznik szczecińskich środowisk prawniczych ISSN 1732 ... · rek i tancerzy Bollywood Variete, co się okazało nie lada atrakcją, tym bardziej, że uczestnicy Balu zostali

10 | In Gremio marzec 2017

Aby wzIąć udzIał w jawnej rozprawie sądowej w  cha-rakterze publiczności należy

spełnić dwa zasadnicze kryteria. Obserwator musi być osobą pełno-letnią, a także - na podstawie art. 54 ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych - nie może mieć przy sobie broni, amunicji, mate-riałów wybuchowych, ani innych przedmiotów niebezpiecznych, które mogą stanowić zagrożenie dla zdrowia lub życia. Weryfikacja drugiego z kryteriów należy do pod-stawowego zadania pracowników ochrony sądu, którzy stać mają na straży bezpieczeństwa sędziów, pra-cowników instytucji i wszystkich interesantów. Jest to bez wątpienia zadanie odpowiedzialne, jednak należy podkreślić, że nie jedyne, jakie ciąży na barkach ochrony.

Dla przeciętnej osoby przedstawi-ciele ochrony są pierwszymi pra-cownikami sądu, z jakimi zetknąć się można wchodząc do budynku. Tak, „pracownikami sądu”, ponie-waż nawet jeśli formalnie wykonują swoje usługi na rzecz prywatnego przedsiębiorstwa, to dla większości wchodzących do sądu osób ważne jest to, że pracują oni w sądzie i dla sądu. Symbolicznie witają w instytu-cji, a nierzadko są także podstawo-wym źródłem informacji na temat jej funkcjonowania. Z tego względu procedury pracy ochrony mogą mieć istotne konsekwencje dla spo-sobu postrzegania wymiaru sprawie-dliwości przez obywateli.

Z dokumentem w gotowości

W częściach poddanych monito-ringowi sądów praktykowane jest legitymowanie interesantów i osób zainteresowanych rozpatrywanymi

w  danym dniu sprawami. Kon-trola sporadycznie tłumaczona jest koniecznością sprawdzenia czy wchodząca do budynku osoba jest pełnoletnia i z racji tego - może wziąć udział w rozprawie w charak-terze publiczności. W cyklu obser-wacji Obywatelskiego Monitoringu Sądów 2015/2016 o dowód osobisty (lub inny dokument) poproszonych zostało około 14% wolontariuszy, co w kontekście omawianego pro-blemu wydaje się być stosunkowo stałą wartością (taką samą zanoto-wano też w poprzedniej edycji).

Jak wynika z relacji obserwatorów, w większości sądów, w których zaobserwowali zjawisko legitymo-wania, odbywało się ono w sposób niekonsekwentny, ale także unie-możliwiający zrozumienie kryte-riów na postawie, których kon-kretna osoba poproszona została o okazanie dokumentu tożsamo-ści. Jedynie w 2 spośród 37 sądów, uwzględnionych w zeszłorocznym opracowaniu Monitoringu każdy z obserwatorów został wylegity-mowany. Tego rodzaju dowolność kontroli może stanowić wyraz negatywnej stereotypizacji pewnych kategorii osób i opierać się przede wszystkim o osobiste doświadczenia i uprzedzenia danego pracownika ochrony.

W przypadku części sądów dane osób wchodzących do budynku były wpisywane przez pracowników do przygotowanego w tym celu zeszytu. Jest to naszym zdaniem procedura szczególnie kontrowersyjna, na którą Fundacja zwraca uwagę już od pierwszej edycji programu Oby-watelskiego Monitoringu Sądów. Szczególnie istotny może być w tym przypadku zakres danych, jakimi interesują się pracownicy ochrony lub przedstawiciele policji sądowej.

Jak relacjonuje jedna z obserwato-rek, w Sądzie Rejonowym dla Krako-wa-Krowodrzy jej dane zostały nie tylko spisane, ale do sprawdzenia przekazano także jej numer PESEL. Zostawianie po sobie tak wielu informacji może budzić w intere-santach zrozumiałą obawę o zaist-nienie sytuacji nadużywania danych i zagrażających ich bezpieczeństwu.

Bramka pika? Zapraszamy

Jak wynika z doświadczeń naszych wolontariuszy, urządzenia do wykry-wania metalu (tak zwane bramki) stanowią standardowe wyposażenie poddawanych obserwacji sądów. W cyklu monitoringu 2015/2016 jedynie nieliczni obserwatorzy nie zauważali obecności takiego sprzętu przy wejściu do budynku, przy czym w części przypadków odnotowali go inni wolontariusze odwiedzający ten sam sąd. W tym miejscu w pełni zrozumiałym jest zdziwienie Czytel-nika, bowiem - jak może się wyda-wać - trudno jest przeoczyć sporej wielkości urządzenie, przez które powinno się przejść. Jak wynika jednak z doświadczeń wolontariu-szy, skierowanie interesanta prosto do bramki nie jest oczywiste, przez co część z odwiedzających sąd osób nie ma z urządzeniem żadnego kon-taktu. Sam fakt obecności sprzętu - nawet najbardziej zaawansowanego technologicznie - nie jest wystar-czający dla zapewnienia bezpie-czeństwa na terenie sądu. Do tego niezbędne jest, aby był on sprawny, a także realnie wykorzystywany przez pracowników ochrony. Nie-stety, jak wynika z relacji wolon-tariuszy Fundacji, którzy na prze-strzeni ostatnich lat prowadzili obserwację sądowej infrastruktury, obydwie te kwestie w  praktyce mogą budzić pewne wątpliwości.

Sąd cały, obywatel zadowolonyPraktyka łączenia procedur bezpieczeństwa i przyjaznej twarzy instytucji

fundacja court watch polska

Page 11: miesięcznik szczecińskich środowisk prawniczych ISSN 1732 ... · rek i tancerzy Bollywood Variete, co się okazało nie lada atrakcją, tym bardziej, że uczestnicy Balu zostali

In Gremio marzec 2017 | 11

Martyna Hoffman doktorantka w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, badacz w Fundacji Court Watch Polska

Mimo, że zazwyczaj bramki do wykrywania metalu - jeśli stano-wią wyposażenie sądu - znajdują się bezpośrednio przy wejściu do budynku, to jak twierdzi część obserwatorów, w niektórych przy-padkach ich ominięcie nie stanowi większego problemu. W przypadku aż 20 spośród 37 budynków, które w ubiegłorocznej edycji programu Obywatelskiego Monitoringu Sądów odwiedzili wolontariusze, stwierdzali oni realną możliwość wejścia do nich ominąwszy ten etap kontroli. Ich zdaniem moż-liwe było to chociażby przez inne, niestrzeżone przejścia (np. prze-znaczone dla pracowników), czy wytyczenie ścieżki do urządzenia jedynie cienką taśmą (pod którą można z łatwością przejść, korzy-stając z chwili nieuwagi).

Nawet jeśli, ze względu na jego umiejscowienie, przejście przez wykrywacz metali jest nieunik-nione, to w wielu przypadkach i  tak bywa on wykorzystywany sporadycznie (bądź nie jest wyko-rzystywany wcale). Choć wolonta-riusze spotykali się z przypadkami, w których bramka była wyłączona, to najczęściej zgłaszaną przez nich uwagą jest wciąż ignorowanie przez pracowników ochrony emitowa-nego przez nią sygnału dźwięko-wego. Obserwatorzy podkreślają, że sytuacje takie dostrzec można szcze-gólnie często w sądach, w których bramki aktywują się przy przejściu każdej osoby, przez co można podej-rzewać, że urządzenia te nie dzia-łają do końca sprawnie. Notoryczne pikanie nie zwraca najczęściej naj-mniejszej uwagi pracowników, albo kończy się ich machnięciem ręką, udzielającym pozwolenia na wejście do budynku.

Ciemna strona bezpieczeństwa

Choć w  większości poddanych obserwacji sądów wolontariusze dostrzegali pewne mniejsze bądź większe niedociągnięcia w zakre-sie stosowanych procedur bezpie-czeństwa, to zdarzały się przypadki, w których pracownicy ochrony reali-zowali swoje obowiązki aż nadto skrupulatnie. Obserwatorzy oprócz przeszukania bagażu i wylegitymo-wania doświadczali także prośby o okazanie wezwania na konkretną rozprawę, bądź innego potwierdze-nia, że ich obecność na sali rozpraw została wcześniej potwierdzona w sądzie. Sytuacje takie, wynikające ewidentnie z niewiedzy, stanowić mogą wyraz ograniczenia konsty-tucyjnie gwarantowanego prawa do udziału w jawnych rozprawach sądowych. W jednym z tak skraj-nych przypadków obserwatorka została skierowana przez ochronę do Prezesa Sądu celem otrzymania zgody:

Pracownica ochrony wylegitymowała mnie, po czym zapytała, kim jestem i w jakiej sprawie przyszłam. Gdy odpo-wiedziałam, że jestem studentką prawa i przyszłam w celach dydaktycznych na rozprawę, zapytała, czy jestem umó-wiona. Na odpowiedź, że nie, stwierdziła, że do sądu ani na rozprawę nie można tak po prostu wejść i trzeba się umówić, po czym skierowała mnie do Prezesa Sądu. (...)

SR w Nysie, budynek przy pl. Kościelnym 6, 06.02.2013 r.

W opinii przedstawicieli Fundacji, praktyka legitymowania wchodzą-cych, ani szczegółowe kontrole nie muszą przyczyniać się do poprawy bezpieczeństwa w polskich sądach, w których - jak wynika z obserwacji

na przestrzeni ostatnich lat - sytu-acje niebezpieczne należą do rzad-kości. Wręcz przeciwnie – zaostrza-nie reguł bezpieczeństwa może paradoksalnie prowadzić do więk-szej liczby niebezpiecznych incy-dentów. Skrajnym przykładem jest sytuacja sprzed kilku lat w jednym z koszalińskich sądów, gdzie chcący złożyć dokumenty w biurze podaw-czym mężczyzna został obezwład-niony i skuty, bo nie chciał zgodzić się na poddanie rewizji.

Szczególnie rozbudowane proce-dury bezpieczeństwa tworzyć mogą jednak przede wszystkim barierę psychologiczną, która wpływa na postrzeganie sądu jako instytucji trudno dostępnej, a nawet nasta-wionej defensywnie w stosunku do obywatela. Z tego względu należy stwierdzić, że rola pracowników ochrony jest niezwykle trudna, bo wymaga od nich połączenia dbałości o  kwestie bezpieczeń-stwa z budowaniem przyjaznego wizerunku instytucji, którą chro-nią. W związku z tym należałoby pamiętać o  uwzględnieniu ich w kontekście planowania szkoleń z zakresu przysługujących każdemu z nas praw czy szeroko rozumianej obsługi klienta, które mogą okazać się pomocne w osiągnięciu złotego środka. Jest to z pewnością zadanie skomplikowane, wymagające roz-patrzenia wszelkich „za” i „przeciw” elementów stosowanych procedur. Jak jednak wynika z wielu pozy-tywnych interakcji obserwatorów z ochroną, jest to możliwe, dzięki czemu i sąd jest cały i obywatel zadowolony. ❚

Page 12: miesięcznik szczecińskich środowisk prawniczych ISSN 1732 ... · rek i tancerzy Bollywood Variete, co się okazało nie lada atrakcją, tym bardziej, że uczestnicy Balu zostali

12 | In Gremio marzec 2017

Możliwość wydawania poleceń przez Ministra Sprawiedliwości a gwarancje niezależności prokuratorów w wybranych krajach UE

W artykule pt. Nowe Prawo o prokuraturze, a rekomen-dacje Rady Europy, który w dwóch częściach ukazał się w numerach styczniowym oraz lutowym mie-

sięcznika In Gremio zasygnalizowałem, że autorzy regulacji kształtującej ustrój prokuratury, w trakcie prac legislacyj-nych wskazywali na przykłady państw takich jak: Francja, Austria, Belgia, Czechy, Holandia oraz Rumunia, gdzie mają sprawnie funkcjonować rozwiązania polegające na podpo-rządkowaniu prokuratury Ministrowi Sprawiedliwości.

Starałem się także zachęcić Czytelnika do dokonania własnych ocen, w szczególności w kontekście modeli ustro-jowych prokuratury funkcjonujących we wskazanych kra-jach. W niniejszej publikacji chciałbym przedstawić własne stanowisko w tej kwestii. Ograniczony limitem przewidzia-nym przez redakcję, postaram skupić się na przedstawieniu podstawowych informacji, ze szczególnym uwzględnieniem możliwości wydawania poleceń przez Ministra Sprawiedli-wości w indywidualnych sprawach.

Diabeł, jak mówi powiedzenie, tkwi w szczegółach, a te niejednokrotnie pozwalają ocenić przyjęte rozwiązanie zupełnie inaczej niż wygląda ono na pierwszy rzut oka. Dotyczy to chociażby gwarancji niezależności prokuratorów w tych systemach, które za wzór w trakcie debaty parlamen-tarnej stawiali zarówno obecny Minister Sprawiedliwości - Prokurator Generalny, jak i jego przedstawiciele.

„Francuski model“ ustrojowy prokuratury jest charak-terystyczny nie tylko dla takich krajów jak Francja, Belgia oraz Luksemburg, ale również dla Holandii, Danii i Szko-cji. Wyróżnia się on podporządkowaniem, zorganizowanej w sposób hierarchiczny prokuratury, władzy wykonawczej.

Struktura prokuratury francuskiej znajduje odzwiercie-dlenie w jurysdykcji tamtejszych sądów apelacyjnych.

Prokurator Generalny, powołany w każdym okręgu apela-cji jest przełożonym prokuratorów okręgowych, który może wydawać zarówno ogólne wytyczne, jak i polecenia w indy-widualnych sprawach, w tym dotyczące sposobu prowadzenia sprawy. Co więcej wspólnie z prezesem Sądu Apelacyjnego posiada uprawnienia nadzorcze wobec jednostek podległych.

Władza funkcjonalna Ministra Sprawiedliwości natomiast zawiera kompetencję do wydawania ogólnych wytycznych (okólniki), jak i zindywidualizowanych poleceń w sprawach prokuratorskich. Okólniki przygotowywane są w minister-stwie (czasem we współpracy z prokuratorami) i mogą doty-czyć różnego rodzaju kwestii – polityki ścigania, nadania priorytetów poszczególnym kategoriom przestępstw, spraw organizacyjnych oraz proceduralnych. Prawie nigdy nie doty-czą zniesienia priorytetów ścigania (tym systemie obowią-zuje zasada oportunizmu). Minister Sprawiedliwości może także wydawać wytyczne w indywidualnych sprawach, choć uprawnienie to, przewidziane prawem, jest wykorzystywane oszczędnie. Minister może wydawać zarówno pozytywne, jak

i negatywne wytyczne (dotyczące wszczęcia bądź zaniecha-nia wszczęcia postępowania).

Prawo przewiduje jednak pewne proceduralne ogranicze-nia tej kompetencji.

Po pierwsze - Minister Sprawiedliwości nie może wyda-wać poleceń dotyczących zakresu argumentacji prokuratora w sądzie. Po drugie - pokrzywdzony może wnieść skargę do sędziego śledczego na decyzje, które nie mają charakteru oskarżycielskiego. Po trzecie - nie może on oficjalnie adre-sować wytycznych w indywidualnych sprawach bezpośred-nio do właściwego prokuratora, musi zakomunikować je poprzez prokuratora generalnego. Ten teoretycznie może odmówić przekazania polecenia. Po czwarte - kierujący jed-nostkami prokuratur niższego szczebla nie mogą być zastą-pieni przez Prokuratora Generalnego, tak więc Ministra Sprawiedliwości nie może działać bezpośrednio, jeżeli szef jednostki odmówi wykonania polecenia (nawiasem mówiąc, odmowa wykonania polecenia będzie obligatoryjna, jeżeli będzie wiązała się ze złamaniem prawa). I na koniec polece-nia muszą być dołączone do akt sprawy.

Jakkolwiek, mimo istnienia pewnych zabezpieczeń wobec poleceń ministra, w praktyce francuscy prokuratorzy styka-jący się z nimi, prawie zawsze działają zgodnie z ich treścią, nie chcąc się narazić się na sankcje dyscyplinarne, jak rów-nież chroniąc perspektywy własnej kariery w prokuraturze.1

Przez ostatnie kilkanaście lat wiele kontrowersji skupiło się wokół prokuratury we Francji. Część tamtejszych komen-tatorów, jako przykład dobrych praktyk podaje model włoski, z bardzo niezależnym prokuratorem, który nie jest rozliczany przez Ministra Sprawiedliwości w indywidualnych sprawach; inni wolą zachować hierarchiczne związki z Ministrem Spra-wiedliwości tak długo, jak istnieją pewne zabezpieczenia.2

W przeciwieństwie do Ministra Sprawiedliwości Republiki Francuskiej, ministrowie sprawiedliwości Belgii i Luksem-burga mogą wydawać tylko pozytywne wytyczne, związane z poleceniem prowadzenia postępowania przygotowawczego. Jest warte odnotowania, że holenderski Minister Sprawie-dliwości, podobnie jak francuski, może wydawać zarówno pozytywne, jak i negatywne wytyczne w indywidualnych sprawach.3

Uprawnienie to jednakże może być wykonywane tylko w porozumieniu z Radą Prokuratorów Generalnych, zaś wytyczne muszą być pisemne, posiadać uzasadnienie i należy je dołączyć do akt sprawy. Co więcej, w przypadku negatywnych wytycznych, należy powiadomić parlament, któremu musi być doręczona opinia Rady Prokuratorów Generalnych.

1 M.W. Zwiers „The European Public Prosecutor’s Office. Analysis of a Multilevel Criminal Justice Systems” Cambridge,2011, str. 54-552 P. Talk, “Tasks and Powers of the Prosecution Services in the EU Member States”, Wolf Legal Publishers, Nijmegen, s. 1783 M.W. Zwiers, „The European Public…”, str 64.

prokuratorzy

Page 13: miesięcznik szczecińskich środowisk prawniczych ISSN 1732 ... · rek i tancerzy Bollywood Variete, co się okazało nie lada atrakcją, tym bardziej, że uczestnicy Balu zostali

In Gremio marzec 2017 | 13

Uregulowanie to zostało wprowadzone stosunkowo nie-dawno i wydaje się być kompromisem pomiędzy żądaniami transparentności i niezależności z jednej strony, a politycz-nej kontroli nad prokuraturą z drugiej. W praktyce polecenia holenderskiego ministra wykonywane są przez Radę Proku-ratorów Generalnych i minister wydaje je osobiście tylko wtedy, gdy Rada nie zgadza się z nim i kiedy nie chce sama wykonać polecenia. Jak wszyscy holenderscy ministrowie, Minister Sprawiedliwości jest politycznie odpowiedzialny przed parlamentem w sprawach prokuratury i polityki karnej (z uwzględnieniem indywidualnych spraw) i poten-cjalnie może być usunięty w wyniku rozpoznania wniosku o wotum nieufności.4

Austriacki Minister Sprawiedliwości posiada kompeten-cję do wydawania pozytywnych oraz negatywnych poleceń w indywidualnych sprawach, w związku z prowadzonymi postępowaniami. Będąc jednakże związany zasadą legali-zmu, nie może ustanawiać priorytetów, jakiego rodzaju kategorie przestępstw będą ścigane, a jakie nie. Prokurator jest zobowiązany do wykonywania poleceń ministra, dopóki polecenie nie pozostaje w konflikcie z prawem karnym.

Prokuratorzy mogą odmówić wykonania instrukcji narusza-jących prawo, w przeciwnym wypadku może wobec nich być prowadzone postępowanie przez komisję w sprawie przekro-czenia uprawnień. Nie ma żadnych ograniczeń wiążących ministra w kwestii wydawania poleceń w indywidualnych sprawach. Co więcej, polecenia w indywidualnych sprawach powinny być sporządzone na piśmie i powinny zawierać powody ich wydania. Polecenia w indywidualnych sprawach są jednakże wydawane w Austrii bardzo rzadko. W państwie tym toczy się dyskusja na temat prawa ministra do wydawa-nia poleceń w indywidualnych sprawach, niemniej jednak nie doprowadziła ona do żadnych zmian do tej pory.5

Najistotniejsza jest jednakże inna okoliczność. Polski Minister Sprawiedliwości - Prokurator Generalny, w wypadku prokuratora, który nie chciałby wykonać wydanego polece-nia, może także zrealizować prawo substytucji, to jest może zastąpić podległego prokuratora innym prokuratorem, czego w Austrii, jak i w Niemczech ministrowie sprawiedliwości zrobić nie mogą. To odróżnia Polskę nie tylko od Niemiec, Austrii, ale także od większości innych europejskich syste-mów prawnych, włączając w to kraje należące do modelu angolosaskiego, gdzie pozycja Prokuratora Generalnego jest odizolowana w pewnym stopniu od presji politycznej poprzez konstytucyjne gwarancje niezależności. Niestety argumentów tych zabrakło, tak w uzasadnieniu projektu, jak i podczas debaty sejmowej dotyczącej Prawa o prokuraturze.4 Tamże, s. 65,5 Tamże, s. 108,

W odniesieniu do systemu niemieckiego wspomnieć należy również o tym, że Minister Sprawiedliwości nie może być indagowany przed odpowiednim federalnym bądź krajo-wym parlamentem, zarówno w zakresie polityki ścigania jak i poszczególnych spraw. Okoliczność ta nie zawsze skutkuje tym, że ministrowie biorą aktywny udział w ściganiu w indy-widualnych sprawach, lecz raczej sprawia, że powstrzymują się oni przed wpływem na rutynowe działanie prokuratury, żeby nie byli oskarżani o polityczną ingerencję. Minister cza-sami obliguje właściwych prokuratorów do przedstawiania informacji o postępach i zamierzeniach w określonych spra-wach, co stwarza możliwość formalnego lub nieformalnego wpływania na ich bieg.6

A teraz kilka słów na temat kompetencji Ministra Spra-wiedliwości Republiki Czeskiej. Posiada on szerokie upraw-nienia, dożywotnio powołuje prokuratorów na stanowiska służbowe, powołuje zastępców prokuratora generalnego, jak i prokuratorów regionalnych oraz okręgowych, a nadto może inicjować postępowania dyscyplinarne.7

Nie posiada on jednakże uprawnień umożliwiających wpływanie na toczące się postępowanie karne. Jeżeli tak robi,

działa poza zakresem swoich obowiązków. Kontrola takiego działania jest możliwa za pośrednictwem parlamentu, któ-rego członkowie mają prawo do składania interpelacji zarówno do szefa rządu, jak i jego ministrów.8

Na koniec autorowi nasuwają się dwie refleksje. Powo-ływanie się na rozwiązania w innych krajach w uzasadnie-niach projektów ustaw, bez przedstawienia szczegółowych regulacji, może u osoby, która wcześniej się z nimi zetknęła, wywołać przekonanie, określane modnym w dzisiejszych czasach słowem z leksykonu służb - „dezinformacji“.

Ponadto „Życie - jak mawia była przełożona mojego zdegradowanego do prokuratury rejonowej kolegi - nie jest idealne”. Autor obawia się, że za kilka lat, a może już teraz, dziennikarze zajmujący się problematyką prawną będą mieli takie same refleksje, jak ich francuscy koledzy. Młodzi, świeżo awansowani, polscy prokuratorzy, którzy zetkną się z poleceniami Ministra Sprawiedliwości - Prokuratora Gene-ralnego, chroniąc perspektywy własnej kariery, będą mogli podążać tą samą francuską drogą serwilizmu. ❚

6 P. Talk, “Tasks and Powers of the Prosecution …. s.213.7 Unity and diversity of the public prosecution services in Europe. A study of the Czech, Dutch, French and Polish systems, University of Groningen, s. 266-2678 Unity and diversity …, s. 268.

Diabeł, jak mówi powiedzenie, tkwi w szczegółach, a te niejednokrotnie pozwalają ocenić przyjęte rozwiązanie zupełnie inaczej niż wygląda ono na pierwszy rzut oka. Dotyczy to chociażby gwarancji niezależności prokuratorów w tych systemach, które za wzór w trakcie debaty parlamentarnej stawiali zarówno obecny Minister Sprawiedliwości - Prokurator Generalny, jak i jego przedstawiciele.

Jacek Bilewiczprokurator byłej Prokuratury Generalnej, obecnie prokurator w Prokuraturze Okręgowej Warszawa-Praga w Warszawie

Page 14: miesięcznik szczecińskich środowisk prawniczych ISSN 1732 ... · rek i tancerzy Bollywood Variete, co się okazało nie lada atrakcją, tym bardziej, że uczestnicy Balu zostali

14 | In Gremio marzec 2017

Artykuł 64 § 1 Kodeksu wykroczeń (dalej: Kw) nor-muje odpowiedzialność właściciela, administratora, dozorcy lub użytkownika nieruchomości za niedopeł-

nienie obowiązku umieszczenia w odpowiednim miejscu albo utrzymania w należytym stanie tabliczki z numerem porządkowym nieruchomości, nazwą ulic lub placu albo miejscowości. Z kolei § 2 art. 64 Kw wskazuje, iż tej samej karze podlega ten kto nie dopełnia obowiązku oświetlenia tabliczki z numerem porządkowym nieruchomości. Wykro-czenie z art. 64 Kw jest zagrożone karą grzywny do 250 zł albo karą nagany.

W aktualnym stanie prawnym wątpliwości interpreta-cyjne wzbudza zarówno istnienie administracyjnego obo-wiązku utrzymania tabliczki z numerem porządkowym nie-ruchomości w należytym stanie, jak i jej oświetlenie, które mają spoczywać na podmiotach wskazanych w § 1 art. 64 Kw tj. właścicielu, administratorze, dozorcy lub użytkowniku nieruchomości.

Wykroczenie z art. 64 Kw ma charakter indywidualny. Podmiotem wykroczenia z § 1 może być wyłącznie właściciel, administrator, dozorca lub użytkownik nieruchomości. Można śmiało postawić tezę, iż nie ma obecnie podmiotu, na którym spoczywałby obowiązek oświetlenia tabliczki. Również brak jest przepisu nakładającego na właściciela nieruchomości, czy inny podmiot wskazany w § 1 art. 64 Kw obowiązku utrzymy-wania tabliczki z numerem w należytym stanie.

Kwestie dotyczące numeracji porządkowej nieruchomo-ści zostały uregulowane w ustawie z dnia 17 maja 1989 r. Prawo geodezyjne i kartograficzne1. Zgodnie z art. 47a ust. 1 pkt 2 cyt. ustawy do zadań własnych gminy należy utrzy-mywanie tabliczek z nazwami ulic i placów w miastach i innych miejscowościach na obszarze gminy w należytym stanie. Wójt (burmistrz, prezydent miasta) ustala numery porządkowe, z urzędu lub na wniosek zainteresowanych i zawiadamia o tych ustaleniach właścicieli nieruchomo-ści lub inne podmioty uwidocznione w ewidencji gruntów i budynków, które tymi nieruchomościami władają (art. 47a ust. 5 cyt. ustawy). Oczywiście obowiązek ten nie dotyczy utrzymywania tabliczek na nieruchomościach innych osób. Na właścicielu nieruchomości nie ciąży zatem obowiązek utrzymania tabliczki z numerem porządkowym domu w należytym stanie tzn. w stanie wolnym od zabrudzenia,

1 t.j. Dz.U. 2015r. poz. 520 ze zm.

złuszczenia farby, pęknięcia, etc. Właściciele nieruchomości zabudowanych lub inne podmioty mają obowiązek umiesz-czenia w widocznym miejscu na ścianie frontowej budynku tabliczki z numerem porządkowym w terminie 30 dni od dnia otrzymania zawiadomienia o ustaleniu tego numeru. Na tabliczce zamieszcza się także informacje o nazwie ulicy lub placu, a w miejscowościach bez ulic lub placów albo posiadających ulice lub place bez nazw – tylko nazwę miej-scowości. W przypadku, gdy budynek położony jest w głębi ogrodzonej nieruchomości, tabliczkę z numerem porząd-kowym umieszcza się również na ogrodzeniu (art. 47 b cyt. ustawy). Nie ma obowiązku umieszczania tabliczki właści-ciel nieruchomości niezabudowanej i nieprzeznaczonej pod zabudowę. Znamiona wykroczenia z art. 64 § 1 Kw wypełni właściciel, który umieści na nieruchomości wyłącznie numer budynku, a nie tabliczkę z numerem i nazwą ulicy.

Kolejną wątpliwość stwarza brzmienie § 2 art. 64 Kw w odniesieniu do obowiązku oświetlenia tabliczki z nume-rem porządkowym nieruchomości. W poprzednim stanie prawnym obowiązek oświetlenia tabliczki z numerem wyni-kał z § 12 ust. 3 rozporządzenia Ministra Gospodarki Komu-nalnej z 25 czerwca 1968 r. w sprawie numeracji nierucho-mości2, który stanowił, że w miastach i osiedlach tabliczki z numerami porządkowymi umieszczone na budynkach powinny być od zmroku do świtu oświetlone. Rozporzą-dzenie to nie obowiązuje już od dnia 8 października 2004 r. Wprawdzie obowiązek ten może być skonkretyzowany w umowie zawartej z administratorem lub dozorcą nieru-chomości, jednak nie może być sankcjonowany na podsta-wie przepisów powszechnie obowiązującej ustawy, czyli § 2 art. 64 Kw. Rozporządzenie zostało uchylone na podstawie art. 15 ustawy z dnia 25 sierpnia 2003 r. o urzędowych nazwach miejscowości i obiektów fizjograficznych3. Obecnie jedynym przepisem odnoszącym się do oświetlenia zewnętrznego budynku jest § 64 rozporządzenia Ministra Infrastruktury z dnia 12 kwietnia 2002 r. w sprawie warunków technicz-nych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie4, jednak z jego treści wynika jedynie to, iż wejście do budynku i do każdej klatki schodowej powinno mieć elektryczne oświetlenie zewnętrzne. Oczywiście nie oznacza to, iż numer

2 Dz. U. Nr 23, poz. 1513 Dz.U. Nr 166, poz. 1612 ze zm.4 t.j. Dz.U.2015.1422 z dnia 18.09.2015 r.

Penalizacja obowiązku utrzymania w należytym stanie i oświetlenia tabliczki z numerem porządkowym nieruchomości w świetle art. 64 Kodeksu wykroczeń

prawo wykroczeń

Page 15: miesięcznik szczecińskich środowisk prawniczych ISSN 1732 ... · rek i tancerzy Bollywood Variete, co się okazało nie lada atrakcją, tym bardziej, że uczestnicy Balu zostali

In Gremio marzec 2017 | 15

Wykroczenie z art. 64 Kw ma charakter indywidualny. Podmiotem wykroczenia z § 1 może być wyłącznie właściciel, administrator, dozorca lub użytkownik nieruchomości. Można śmiało postawić tezę, iż nie ma obecnie podmiotu, na którym spoczywałby obowiązek oświetlenia tabliczki. Również brak jest przepisu nakładającego na właściciela nieruchomości, czy inny podmiot wskazany w § 1 art. 64 Kw obowiązku utrzymywania tabliczki z numerem w należytym stanie.

budynku musi być oświetlony jak wskazuje dyspozycja § 2 art. 64 Kw. Z drugiej strony słuszny jest pogląd w teorii, iż nie ma obowiązku używania takiego oświetlenia np. stale w porze nocnej5. Warto zauważyć, że obowiązek zapalenia i gaszenia światła na klatkach schodowych, korytarzach, w bramach i innych miejscach przeznaczonych do wspólnego użytku mieszkańców oraz zapalania i gaszenia latarek z ozna-czeniem numeru porządkowego nieruchomości i nazwy ulicy spoczywał kiedyś na dozorcy domu6. Dozorcą była osoba utrzymująca porządek w budynku mieszkalnym.

Obecnie nie obowiązuje akt prawny, który posługuje się tym pojęciem, choć dość powszechnie występuje ono w języku potocznym (gospodarz domu) i nierzadko błędnie jest utożsamiane z administratorem nieruchomości, osobą fizyczną lub prawną, którym wspólnoty często powierzają administrowanie nieruchomością wspólną7.

De lege lata brak jest zatem administracyjnego obowiązku oświetlenia tabliczki z numerem budynku i w zakresie tych stanów faktycznych norma z art. 64 § 2 Kw nie ma zasto-sowania. De lege feredna należałoby albo wprowadzić do rozporządzenia stosowny obowiązek, do którego odnosiłaby

się dyspozycja art. 64 § 2 Kw, albo zmienić treść art. 64 § 2 Kw przez wykreślenie słów „nie dopełnia obowiązku”. Prze-pis miałby wówczas brzmienie: „Tej samej karze podlega, kto nie oświetla tabliczki z numerem porządkowym nieruchomości”.

Dyskusyjne jest stanowisko M. Budyn-Kulik8 w odniesie-niu do rozważań o całkowitym braku potrzeby kryminaliza-cji takiego zachowania i rezygnacji z § 2 art. 64 Kw. Warto wskazać, iż celem regulacji jest zapewnienie odpowiedniej widoczności tabliczki z numerem porządkowym nierucho-mości w szczególności w porze nocnej, chociażby w celu zapewnienia szybkiego dotarcia do miejsca zdarzenia lub dla samej orientacji służb ratunkowych, nawet jeżeli są one wyposażone we własne źródła światła. W praktyce znane są przypadki zagubienia służb ratowniczych i zwłoki w dotar-ciu na czas do miejsca zdarzenia z uwagi na nienależyty stan tabliczki z numerem domu lub jej nieoświetlenie i umiesze-nie w nieodpowiednim miejscu na budynku zwłaszcza tam, gdzie brakuje oświetlenia zewnętrznego ulic. Teza autorki,

5 Por. M. Bojarski, W. Radecki, Kodeks wykroczeń, Warszawa 2016, s. 545.6 § 2 pkt 13 rozporządzenia Ministra Gospodarki Komunalnej z 24.2.1960 r. w sprawie określenia zakresu obowiązków dozorców domów (bloków, kolonii) oraz innych osób zobowiązanych do utrzyma-nia porządku i czystości w miastach i osiedlach, Dz. U. Nr 14, poz. 81 ze zm.7 art. 18 ustawy z dnia 24 czerwca 1994r. o własności lokali t.j. Dz.U. 2015.1892 z dnia 18.11.2015 r.8 P. Daniluk [red.], Kodeks wykroczeń Komentarz, wyd. C.H. Beck, Warszawa 2016, s. 432.

iż: „od 1968 r. technologia produkcji farb rozwinęła się i bardzo często do nanoszenia oznaczeń, które są na tyle ważne, że powinny być widoczne również w ciemności, używa się farb fluorescencyjnych, które są widoczne również pomimo braku oświetlenia”, wynika raczej z nieznajomości realiów rynkowych oraz specyfiki zja-wiska luminescencji, które obejmuje świecenie zachodzące pod wpływem różnych rodzajów energii z wyjątkiem ciepl-nej. Większość farb fluorescencyjnych reaguje widocznością w nocy dopiero po ich oświetleniu, a technologia ich nano-szenia jest nieco bardziej złożona od zwykłego malowania. Warto dodać, iż farby fluorescencyjne reagują na promienio-wanie UV i świecą w świetle ultrafioletowym np. przy lampie UV. Z kolei farby luminescencyjne świecą w ciemności po wcześniejszym naświetleniu. Powłoka pochłania promienie podczas naświetlania i oddaje zgromadzone światło dopiero po nagłym wyłączeniu źródła światła. W teorii optymalnym rozwiązaniem byłby numer domu pokryty farbą luminescen-cyjną, która absorbuje w dzień światło słoneczne, a w nocy oddaje je w sposób widoczny dla ludzkiego oka. Problem w tym, że zjawisko luminescencji ma charakter krótko-trwały i zachodzi po nagłym wygaśnięciu źródła światła, zaś

w zmierzch i zachód słońca to zjawiska stopniowe, które nie pozwalają na trwałe utrzymanie efektu świecenia w ciem-ności przedmiotu pokrytego farbą luminescencyjną. Z tego powodu działanie na zewnątrz jest bardzo ograniczone lub niezauważalne w ogóle. Dlatego farby te sprawdzają się tylko w zamkniętych pomieszczeniach, w których po nagłym wyłączeniu światła są widoczne przez krótki czas. Powłoki luminescencyjne odbijają światła np. reflektorów samocho-dowych, latarek i sprawiają, że zabezpieczone powierzchnie są bardziej widoczne, natomiast same nie świecą w ciemno-ści, co skłania wyłącznie do zmiany brzmienia § 2 art. 64 Kw a nie do jego eliminacji z kodeksu.

W omawianym stanie prawnym czynności wyjaśniające organów ścigania związane z regulacją art. 64 Kw w sto-sunku do podmiotów zobowiązanych do utrzymania w nale-żytym stanie i oświetlenia tabliczek z numerami porządko-wymi nieruchomości tj. właścicieli, administratora, dozorcy lub użytkownika nieruchomości powinna cechować rozwaga i wstrzemięźliwość przed bezpodstawnym nakładaniem grzywien w postępowaniu mandatowym z uwagi na brak obowiązków, o których szczegółowo mowa powyżej. ❚

Dr Krzysztof Gorazdowski radca prawny, Koordynator Zespołu Prawnego KWP w Szczecinie

Page 16: miesięcznik szczecińskich środowisk prawniczych ISSN 1732 ... · rek i tancerzy Bollywood Variete, co się okazało nie lada atrakcją, tym bardziej, że uczestnicy Balu zostali

16 | In Gremio marzec 2017

„Nie wierzę politykom, nie, nie wierzę politykom…” śpiewał Tomasz Lipiń-ski z Tiltu w latach osiemdziesią-tych. Były to czasy mroczne, kiedy obowiązywała zasada jednolitej władzy państwowej, a niezależność sądów pozostawała jedynie nic nie znaczącym zwrotem w Konstytucji PRL. Na straży „ludowej” sprawie-dliwości mieli stać ławnicy ludowi, równi w  prawie głosu sędziom. Dodatkową gwarancją dla rządzącej partii komunistycznej była możli-wość odwołania nieprawomyślnego sędziego – na wniosek Ministra Sprawiedliwości, jeżeli sędzia nie dawał „rękojmi należytego wykony-wania obowiązków sędziego.” Sąd Najwyższy składał się z sędziów powoływanych na pięcioletnie kadencje, co gwarantowało władzy, że powołani w jego skład będą cały czas pamiętać od kogo zależy ich dalszy los. Niezawisłość sędziow-ska pozostawała wówczas kwestią jedynie indywidualnego charakteru sędziów, każdy kto wydawał wyroki nie po myśli rządzącej partii, musiał liczyć się z  tym, że może zostać odwołany z  urzędu przez Radę Państwa. Na straży socjalistycznej wykładni prawa stały również wią-żące dla wszystkich sądów wytyczne, które mógł wydawać Sąd Najwyższy.

P o o d r z u c e n i u p r z e z P o l a -ków ustroju komunistycznego, w wyniku obrad Okrągłego Stołu powołano w 1989 r. Krajową Radę Sądownictwa, która miała stać na straży niezawisłości sędziow-skiej i niezależności sądów. Na 24 członków Rady aż 16 musiało być sędziami, z czego 13 było wybiera-nych przez samych sędziów, a 3 to prezesi Sądu Najwyższego i Naczel-nego Sądu Administracyjnego. W tamtym też czasie odstąpiono od zasady kadencyjności sędziów Sądu Najwyższego i dokonano weryfika-cji większości składu (z wygaszonej kadencji weszło na nowo do SN tylko 22 ze 120 sędziów). Pamiętając o doświadczeniach ustroju socja-listycznego, w Konstytucji z 1997 r. jako zasadę ustrojową zapisano

trójpodział władz (deklarowany już w tzw. Małej Konstytucji z 1992 r.) i zakazano przynależności sędziów do partii politycznych. Jak widać świeża jeszcze była pamięć o tym jak polityka łamała sprawiedliwość i jak ważne jest ustrojowe zabez-pieczenie sędziów przed wpływem polityków. Dokonano tego nie w interesie sędziów, lecz dla zabez-pieczenia obywateli przed powro-tem do czasów, kiedy jeden telefon sekretarza partii mógł spowodować zmianę sędziego na takiego, który zapewni wyrok oczekiwany przez tę partię.

Dziś słyszymy z ust polityków, że sędziowie nie mają mandatu demo-kratycznego, co jest oczywiście pustym i populistycznym hasłem, mającym usprawiedliwić wkrocze-nie polityki do sędziowskich gabine-tów. Sędziowie są powoływani przez Prezydenta, mają więc taki sam mandat demokratyczny jak człon-kowie Rady Ministrów. Z ujawnio-nych już projektów i ogłoszonych planów Ministerstwa Sprawiedli-wości wyłania się klarowny obraz tego, jak w kolejnych krokach sądy podporządkuje się władzy politycz-nej. W pierwszym kroku obywatele stracą Krajową Radę Sądownictwa, gdyż po uchwaleniu zmian polega-jących na jej podziale na dwa zgro-madzenia i wyborze sędziów do KRS przez Sejm, organ ten stanie się równie fasadowy jak niezawisłość sędziów gwarantowana w Konsty-tucji PRL. Minister Sprawiedliwo-ści proponuje, aby sędziów do KRS wybierali już nie sędziowie, ale Sejm i  to po uprzedniej selekcji kandydatów przez Marszałka Sejmu. Prawo zgłaszania kandydatów mają mieć grupy posłów. Zastanawiam się, na jakim etapie swojej kariery zawodowej sędzia ma do czynienia z posłami, którzy mieliby go zgło-sić. Skąd będą wyciągnięte kandy-datury, może przyniesie je w teczce Minister Sprawiedliwości, tak jak ma to nieraz miejsce z projektami ustaw? Czy ktoś zabroni powołać w  skład KRS gorliwie służących

Ministrowi sędziów delegowanych do Ministerstwa? Jednak pomimo tego przemożnego wpływu na skład KRS, władza i tak nie do końca ufa w skuteczność tej metody, skoro przewiduje kolejny bezpiecznik. W końcu sędzia to sędzia, jeszcze by sprzeciwił się Ministrowi, więc nie można polegać tylko na dobo-rze kadr. Tym drugim bezpieczni-kiem jest podział Krajowej Rady Sądownictwa na dwa zgromadzenia. Zgodnie z projektem ustawy, wpro-wadzony będzie wymóg zgody obu zgromadzeń na podjęcie jakiejkol-wiek uchwały. Skład zgromadzeń ukształtowano natomiast tak, aby politycy mieli większość w jednym z nich, czyli będą zawsze mogli zablokować uchwałę.

Kolejnym krokiem, który jeszcze nie ujrzał w pełni światła dzien-nego, jest wprowadzenie specjal-nego sądownictwa dyscyplinarnego w postaci Izby Dyscyplinarnej w SN. Przygrywką dla tych zmian jest zma-sowany wysyp w ostatnich dniach medialnych doniesień o sprawach dyscyplinarnych sędziów z kilku lat, który ma poniżyć sądy, obniżyć zaufanie do nich i wywołać fałszywe przekonanie, że sędziowie nie oczyszczają się z „czarnych owiec”. Jeżeli logika zmian zostanie utrzy-mana, skład „specjalnego sądu dla sędziów” będzie kształtowany przez rządzącą polityczną większość, tak aby zapewnić usuwanie z zawodu nieprawomyślnych sędziów.

I w ten oto sposób historia zato-czy koło, a piewcy odzyskiwania suwerenności gorliwie odbudują to, co miało być już tylko gruzami historii. ❚

Nie wierzę politykom

Bartłomiej PrzymusińskiSędzia Sądu Rejonowego Poznań – Stare Miasto w Poznaniu, rzecznik prasowy Stowarzyszenia Sędziów Polskich IUSTITIA

iustitia polska

Page 17: miesięcznik szczecińskich środowisk prawniczych ISSN 1732 ... · rek i tancerzy Bollywood Variete, co się okazało nie lada atrakcją, tym bardziej, że uczestnicy Balu zostali

In Gremio marzec 2017 | 17

Tak to już jeSt od dłuższego czasu, że łatwiej jest dzielić niż łączyć. A to ktoś nas dzieli, a to dzielimy

się sami. W różnych sprawach - publicz-nych, zawodowych, prywatnych, Różnić może nas wszystko, to wręcz naturalne, wszak nie ma dwóch takich samych ludzi, a łączyć? Owszem, my Polacy potrafimy być razem – w chwilach tra-gicznych, ale też radosnych. Razem przeżywamy wielkie wydarzenia, razem wspieramy się w trudnych chwilach, razem cieszymy sukcesami naszych. Ale tak na co dzień? W swoim środowisku? Po co, w jakim celu? Kto ma na to czas? E tam, może innym razem.

Jakiś czas temu przeczytałem (mniej-sza o to gdzie, nie zamierzam tego rekla-mować), że niedobrze jest działać na rzecz innych, niedobrze też brać udział w wyda-rzeniach mających na celu łączenie ludzi, w tym konkretnie wypadku, z naszego, prawniczego środowiska. Autor tych słów miał oczywiście swój cel, bynajmniej nie chciał nikogo chwalić, lecz delikatnie pisząc ganić, więc zapewne starając się uzasadnić swoje hipotezy posunął się do totalnej negacji wszystkiego. Bo przecież cel uświęca środki.

Dowiedziałem się więc, że Zrzesze-nie Prawników Polskich, którego szcze-cińskiego oddziału miałem zaszczyt być prezesem, a teraz jestem członkiem zarządu, to jakaś szemrana, chyba postkomunistyczna organizacja, której celem jest tworzenie „układów”, mają-cych załatwiać różne profity dla jego członków. No a już organizowane przez ZPP (szczecińskie, żeby była jasność) imprezy, to czyste siedlisko zła i wszel-kich bezeceństw. Bale prawnika – prze-cież wiadomo, organizuje się je po to, aby sobie te mityczne układy wyrobić. Turnieje piłkarskie – no haratanie w gałę (jak raczył autor to ująć) to przecież nic innego jak zawoalowane, mniej czy więcej, spotkania towarzyskie tych zaan-gażowanych we wszelki spiski, mające na celu ich utrwalanie. Oberwało się też konferencjom prawniczym, choć bez uzasadnienia dlaczego są one takie złe, natomiast (o dziwo) oszczędzono spartakiady prawników. Może autor nie doczytał o nich, bo przecież wiedzę o powyższych sprawach czerpał tylko z wszechwiedzącego internetu; sam

nigdy w żadnej z wyżej wymienionych imprez nie uczestniczył – nie tańczył na żadnym naszym balu, nie kopnął piłki na którymkolwiek z turniejów, nie wysłuchał żadnego z zaproszonych na nasze konferencje gości, o udziale w spartakiadzie nawet nie wspomnę. Ale w czym to przeszkadza? On już wie i nikt, ani nic go nie przekona.

Być może nie powinienem pisać o całej tej historii, w końcu tekst jak tekst, każdemu wolno pisać, każdy ma prawo do swojego osądu, może głosić swoje poglądy. Tylko dlaczego praca wielu ludzi i to nie dla swoich profitów, ale dla dobra wspólnego, ma być wręcz ośmieszana? Zwłaszcza, jeśli czyni to człowiek podpisujący się skrótem „prof. dr hab.” I nie o mnie tu chodzi, ja przed Panem profesorem tłumaczyć się nie zamierzam, bo z czego?

Nasz oddział Zrzeszenia Prawników Polskich nie jest żadną szemraną grupą kolesi, a już na pewno nie ma nic wspól-nego z jakimikolwiek ideologiami. Rzeczy-wiście, przyznaję, że cały zarząd urodził się za „starych czasów”, ale to chyba nic nadzwyczajnego, jeśli zważyć, że od 1989 r. minęło lat niespełna 27, prawnikiem zostaje się (i potencjalnym członkiem ZPP) z reguły około 24 roku życia, a 7 z 10 członków zarządu w owym historycznym roku chodziło jeszcze do szkoły podstawo-wej. My nie dzielimy nikogo, nie jesteśmy zamknięci, elitarni, a wprost przeciwnie, chcemy łączyć nasze prawnicze środowi-sko i jesteśmy dla wszystkich, niezależnie od takich czy innych poglądów, czy od tego - jaką kto grupę zawodową repre-zentuje (parafrazując słowa Kazimierza Pawlaka z „Samych swoich” – „Nikt ci tu w żabot patrzył nie będzie”). To właśnie tym celom służyły i nadal służą organizowane przez ZPP imprezy.

Nie jest to może odpowiednie miej-sce na przechwalanie się, a o większości tych wydarzeń można było dowiedzieć się chociażby z łam In Gremio, więc roz-pisywał się nie będę. W każdym razie wspomniane bale prawników były świetną okazją nie tylko po prostu do pobawienia się w karnawale, ale też chociażby do zebrania od jego uczest-ników na prowadzonych tam licyta-cjach pieniędzy na szczytny cel. Co w tym złego? Nic, tylko do koncepcji

nie pasowało. A turnieje piłkarskie? Skoro w Szczecinie i okolicach jest tylu prawników kopiących piłkę, że można z nich stworzyć 6, a w porywach nawet 8 drużyn i w jakąś sobotę wylać trochę potu dla zdrowia, to dlaczego tego nie robić? Przecież to podobno nasz sport narodowy, a w każdym razie najpopular-niejsza jego dyscyplina. O spotkaniach z ciekawymi gośćmi, reprezentującymi przeróżne środowiska i poglądy, od arcy-biskupa Andrzeja Dzięgi po Ryszarda Kalisza, czy o konferencjach stricte naukowych z udziałem choćby sędziów Sądu Najwyższego nawet nie ma co wspominać. No chyba, że założymy, iż także nasi goście należą do układu. Wtedy wszystko by się wyjaśniło…

No i  jeszcze spartakiady. O nich akurat parę słów napiszę, ponieważ od czasu tej ostatniej, zorganizowanej w Szczecinie przez liczne grono naszych prawników, w tym i członków ZPP, pod patronatem Zrzeszenia, słyszałem już od kilku osób, które w spartakiadach udział biorą od kilkunastu bez mała lat, że w tak dobrze zorganizowanej imprezie to oni jeszcze udziału nie brali. I właśnie o to w tym wszystkim chodzi, o zadowolenie nie nasze, tylko naszych gości. Największą nagrodą dla organi-zatorów, poza osobistą satysfakcją, są właśnie takie słowa podziękowań czy gratulacji (które tą drogą im niniejszym przekazuję).

Reasumując, każdy ma oczywiście prawo do oceniania innych, nawet jeśli czyni to ze złej woli i publicznie (w inter-necie nic nie ginie podobno). Dzielić ludzi i dezawuować ich pracę jest łatwo, trudniej zrobić coś konstruktywnego, coś dla innych. I to nie za żadne profity, ale tak od siebie, po prostu. Dlatego warto być razem, in gremio, niezależnie od tego, co dzieli, od wieku, płci, poglą-dów, koloru togi, czy co tam jeszcze nas dzieli. Nawet, jeśli potem można prze-czytać, że to wszystko jest złe i niedobre. A co tam, ryzyko zawodowe.

Bo jeśli sami nie zrobimy nic dla nas, to kto za nas to zrobi? ❚

Łączmy się, nie dzielmy

Radosław BieleckiSędzia Sądu Rejonowego w Gryficach, członek Zarządu Zrzeszenia Prawników Polskich Oddział w Szczecinie

zrzeszenie prawników polskich

Page 18: miesięcznik szczecińskich środowisk prawniczych ISSN 1732 ... · rek i tancerzy Bollywood Variete, co się okazało nie lada atrakcją, tym bardziej, że uczestnicy Balu zostali

18 | In Gremio marzec 2017

Na przeStrzeNI ostatniego czasu mamy do czynienia z  wieloma licznymi zmia-

nami w  ustawodawstwie. Jedną z takowych, budzących sporo emocji w środowisku prawniczym (i nie tylko) jest planowana zmiana ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa.

Jakie zdanie na temat projektu nowe-lizacji ma Rzecznik Praw Obywatel-skich dr Adam Bodnar?

Na oficjalnej stronie Rzecznika Praw Obywatelskich1 pojawił się sygnał, że projekt ustawy o zmianie ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa budzi poważne wątpliwości pod kątem ochrony wolności i praw oby-watelskich, a właśnie z tej perspek-tywy Rzecznik monitoruje proces legislacyjny. W odniesieniu do pro-jektu przedmiotowej ustawy, Rzecz-nik wskazał na wątpliwości natury konstytucyjnej, które mogą pojawić się na tle realizacji art. 45 ust. 1 Kon-stytucji RP, stanowiącego o tym, że każdy ma prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy bez

1 www.rpo.gov.pl

nieuzasadnionej zwłoki przez wła-ściwy, niezależny, bezstronny i nie-zawisły sąd.

Rzecznik odnosząc się projektu nowelizacji ustawy przypomniał, że „Krajowa Rada Sądownictwa – jak żaden inny konstytucyjny organ państwa

– jest powołana do ochrony niezależności sądów i niezawisłości sędziów. Zachowa-nie zaś niezależności sądów i niezawisłości sędziów ma fundamentalne znaczenie dla realizacji prawa każdego do niezależnego, bezstronnego i niezawisłego sądu”.

Poniżej przywołuję najistotniejsze - w ocenie Rzecznika Praw Obywa-telskich - problemy związane z pro-jektowanymi zmianami w ustawie o Krajowej Radzie Sądownictwa:

1. Przekazanie Sejmowi wyboru sędziów do KRS

Konstytucja RP określając skład Kra-jowej Rady Sądownictwa wskazuje, że KRS składa się z  15 członków wybranych spośród sędziów Sądu Najwyższego, sądów powszechnych, sądów administracyjnych i sądów wojskowych (art. 187 ust. 1 pkt 2 Kon-stytucji RP).  Parlament natomiast jest w składzie Rady reprezentowany przez 4 członków wybranych przez Sejm spośród posłów oraz 2 człon-ków wybranych przez Senat spośród senatorów (art. 187 ust. 1 pkt 3 Kon-stytucji RP). Nie da się zatem zaak-ceptować - z konstytucyjnego punktu widzenia - propozycji przeniesienia na organ władzy ustawodawczej kompetencji wyboru sędziów do KRS.

Dodatkowo należy zwrócić uwagę, że zgodnie z projektem ustawy, sędziów do pełnienia funkcji członków KRS miałby wybierać Sejm wyłącznie spośród kandydatów przedstawio-nych przez Marszałka Sejmu. Co prawda, kandydatury te będą przed-stawiane przez Marszałka w oparciu o propozycje zgłoszone przez Prezy-dium Sejmu, grupę co najmniej 50

posłów bądź stowarzyszenia zrzesza-jące sędziów (art. 1 projektu ustawy nowelizującej ustawę o KRS2). Nie usuwa to jednak wątpliwości, że pro-ponowany model jednoosobowego monopolu inicjatywy Marszałka Sejmu tworzy możliwość pogłębie-nia upolitycznienia procedury wybo-rów członków organu, który stoi na straży niezależności sądów i nieza-wisłości sędziów. Z zasady podziału władzy (art. 10 ust. 1 Konstytucji RP) wynika niezależność władzy sądow-niczej od władzy wykonawczej i usta-wodawczej. Niezależność tę wzmac-nia postanowienie Konstytucji RP, że „sądy i trybunały są władzą odrębną i niezależną od innych władz” (art. 173 Konstytucji RP) i  tylko one mają monopol na wydawanie wyroków w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej (art. 174 Konstytucji RP). Odrębność i niezależność sądownictwa ma prze-łożenie na zagwarantowanie nieza-wisłości sędziowskiej (art. 178 ust. 1 Konstytucji RP), a w ostatecznym rezultacie na zapewnienie każdemu prawa do niezawisłego sądu (art. 45 ust. 1 Konstytucji RP).

2. Nowe kompetencje Prezydenta przy wyborze członków KRS

Powierzenie Prezydentowi RP kom-petencji do wyboru sędziego spośród kandydatów na sędziów nie znajduje oparcia w przepisach Konstytucji oraz narusza zasadę równowagi i odrębności władz. Konstytucja roz-różnia pojęcia „wybór” i „powoła-nie”. Prezydent powołuje sędziów na wniosek KRS na czas nieoznaczony (art. 179 Konstytucji RP). Akt powoła-nia sędziego jest konstytucyjną pre-rogatywą Prezydenta. Ale nie ma tu mowy o „wyborze”.

Podkreślić należy, że istotą doko-nywania wyboru kandydata na sta-nowisko sędziowskie w KRS jest

2 źródło https://legislacja.rcl.gov.pl/docs//2/12284955/12350829/12350830/dokument270273.pdf

Nowelizacja ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa z perspektywy Rzecznika Praw Obywatelskich

fot.

Klu

czek

rzecznik praw obywatelskich

Page 19: miesięcznik szczecińskich środowisk prawniczych ISSN 1732 ... · rek i tancerzy Bollywood Variete, co się okazało nie lada atrakcją, tym bardziej, że uczestnicy Balu zostali

In Gremio marzec 2017 | 19

uzyskanie kompromisu pomiędzy przedstawicielami władzy sądowni-czej, ustawodawczej i wykonawczej. Służyć ma temu, określony precy-zyjnie w Konstytucji RP, charakter składu personalnego KRS. Konsty-tucja precyzyje skład KRS nie bez powodu. KRS ma charakter mie-szany: łączy przedstawicieli środo-wiska sędziowskiego (z obligatoryj-nym udziałem Prezesów SN  i NSA), przedstawicieli władzy wykonawczej (Ministra Sprawiedliwości i osoby powołanej przez Prezydenta RP) oraz 4 posłów i 2 senatorów. Dzięki temu KRS pełni funkcję gwarancyjną ochrony niezależności sądów i nie-zawisłości sędziów. Należy zatem podzielić pogląd, że przyznanie Pre-zydentowi RP, jako organowi władzy wykonawczej, kompetencji wyboru sędziego należy ocenić jako „zbędną ingerencję w autonomię władzy sądow-niczej i nieuzasadnione uprzywilejowanie względem niej głowy państwa”.

3. Skrócenie kadencji obecnych członków KRS

Trwałość kadencji KRS zagwaranto-wana została wyraźnie w Konstytu-cji. Zgodnie z art. 187 ust. 3 ustawy zasadniczej, kadencja wybranych członków KRS trwa 4 lata. W wyroku z dnia 18 lipca 2007 r. Trybunał Kon-stytucyjny3 wskazał, że istnieje moż-liwość przełamania konstytucyjnie określonej kadencyjności członków KRS po spełnieniu dwóch warunków:1/ wystąpienia nadzwyczajnych, konstytucyjnie uzasadnionych oko-liczności, które mogłyby ewentu-alnie uzasadniać złamanie zasady kadencyjności;2/ spełnienie przez nową regulację testu proporcjonalności.

W uzasadnieniu projektu nowelizu-jącego ustawę o KRS przedstawiono wyłącznie argumentację odnoszącą się do pierwszej z przesłanek. Tym-czasem Trybunał Konstytucyjny

3 sygn. akt: K 25/07

w swych orzeczeniach konsekwent-nie wskazywał, że jeżeli dany cel jest możliwy do osiągnięcia przy zastosowaniu innego środka, nakła-dającego mniejsze ograniczenia na prawa i wolności, to zastosowanie przez ustawodawcę środka bardziej uciążliwego wykracza poza to, co jest konieczne, a zatem narusza Konstytucję.

Ponadto w  ocenie RPO, projek-towane przepisy budzą poważne zastrzeżenia w zakresie ich zgod-ności z międzynarodowymi stan-dardami prawnymi, takimi jak Europejska Konwencja o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, przepisami Międzynaro-dowych Paktów Praw Obywatelskich i Politycznych czy standardami okre-ślanymi przez Europejską Sieć Rad Sądownictwa.

Zdaniem Rzecznika zasada nieza-wisłości sędziowskiej oraz nieza-leżności sędziów uważana jest za fundament porządku prawnego w państwie demokratycznym oraz element niezbędny do efektywnej ochrony praw człowieka. Rzecznik podkreśla, że do zasad składających się na zasadę państwa prawnego, wywodzonych z orzecznictwa trybu-nałów europejskich, a także doku-mentów przygotowanych przez Radę Europy, zalicza się właśnie zasadę niezależności i bezstronności. Zasady te podlegają ochronie prawnej prze-widzianej w międzynarodowych kon-wencjach praw człowieka. W tym kontekście Rzecznik przywołuje

wyrok ETPC z dnia 30 listopada 2010 r. w sprawie Henryk Urban i Ryszard Urban p. Polsce4, zgodnie z którym:

„(…) prawo jednostki do sądu może być respektowane tylko wówczas, gdy sąd ten jest niezawisły i bezstronny. W tym przy-padku niezawisłość sędziowska jest więc warunkiem poszanowania praw i wolno-ści człowieka”.

Podsumowując analizę projektu zmiany ustawy o  KRS, Rzecznik Praw Obywatelskich podkreślił, że:

„wyłącznie niezależna Krajowa Rada Sądownictwa, złożona z członków okre-ślonych Konstytucją RP, w tym z niezależ-nych członków wybieranych przez przed-stawicieli sądownictwa, może zapewnić niezależność sądów i niezawisłość sędziów, zgodnie z treścią i wymaganiami art. 45 ust. 1 Konstytucji RP oraz art. 6 Europej-skiej Konwencji Praw Człowieka i Podsta-wowych Wolności.”

Rzecznik Praw Obywatelskich od zawsze sygnalizował potrzebę poszu-kiwania rozwiązań mających uspraw-nić pracę sądownictwa. Analiza Jego stanowiska dotyczącego nowelizacji ustawy o KRS nasuwa jednak istotne wątpliwości czy o takie rozwiązania chodziło… ❚

4 skarga Nr 23614/08

Opracowanie redakcyjne na podstawie i w oparciu o informacje zawarte na ofi-cjalnej stronie Rzecznika Praw Obywatel-skich: https://www.rpo.gov.pl/pl/content/ opinia-rpo-do-projektu-nowelizacji-ustawy- o-krajowej-radzie-s%C4%85downictwa

Page 20: miesięcznik szczecińskich środowisk prawniczych ISSN 1732 ... · rek i tancerzy Bollywood Variete, co się okazało nie lada atrakcją, tym bardziej, że uczestnicy Balu zostali

20 | In Gremio marzec 2017

język łacIńSkI miał doniosłe znaczenie także w malarstwie. W XI i XII w. Europa, której kul-

tura pozostawała pod silnym wpły-wem religii chrześcijańskiej, stała się kolebką nowego stylu w sztuce, który nazywano romańskim1. Wów-1 Styl romański w Polsce przypada na okres od X do XIII w. Zachowane na ziemiach pol-skich dzieła świadczą o tym, że sztuka romań-ska w Polsce wydała dzieła o wysokiej randze artystycznej, pozostając w nurcie sztuki europejskiej. Najstarszą budowlą kamienną jest odkryta na Wawelu rotunda Marii Panny, pochodząca z X w. Innymi przykładami sztuki romańskiej są: Kościół w Tumie pod Łęczycą, Kościół Św. Andrzeja w Krakowie, Kościół Św. Andrzeja w Krakowie, Kościół Św. Jakuba w Sandomierzu. Należą tu także klasztory: w Tyńcu, Sulejowie, Wąchocku, Koprzywnicy – wraz z przylegającymi do nich kościołami, przebudowanymi później. Odkryto relikty dawnych katedr romańskich w obrębie murów kościołów gotyckich Pozna-nia, Gniezna, Wawelu w Krakowie. Zabytkiem plastyki w technice odlewniczej są Drzwi Gnieźnieńskie (ok. 1170 r.) z brązu. Jedynym reliktem malarstwa sztalugowego jest odkryty w Dębnie fragment ołtarza z postaciami świętych: Agnieszki i Katarzyny. Malarstwo freskowe reprezentują, zachowane fragmen-tarycznie, malowidła w Tumie pod Łęczycą. W rzemiośle polskim, jak i w innych krajach europejskich, wyróżniają się ozdoby i dzieła o przeznaczeniu sakralnym. Z dzieł o funkcji liturgicznej stylu romańskiego wyróżnia się Patena opactwa kanoników regularnych w Trzemesz-nie kielich z tegoż opactwa (Kielich Dąbrówki).

czas powstawały zapierające dech w piersiach kościoły, piękne rzeźby, zachwycające freski, bogato zdo-bione rękopisy. Na zamówienie możnych malowano na ścianach okazałe zamki. Jednak niewiele wia-domo o samych twórcach, ponieważ nie mieli oni zwyczaju podpisywa-nia swych dzieł. W średniowieczu obrazy uważano nie tylko za wyraz uwielbienia dla stwórcy, lecz także za najlepszą pomoc w wykładaniu wiernym zasad wiary chrześcijań-skiej. Dla ludzi, którzy w większo-ści nie potrafili czytać, oglądanie fresków było praktycznie jednym z niewielu sposobów poznania Słowa Bożego. Obrządek kościelny odbywał się po łacinie2. Prace o mniejszych wymiarach zachowały się w postaci ilustracji do romańskich kronik, gdzie bogato zdobione liternictwo często nawiązywało do tematów

Zob. B. Osińska, Sztuka i czas. Od prehistorii do średniowiecza, Warszawa 2004, s. 91-93. 2 Twórcy malowideł ściennych nakładali farbę na mokry tynk, w wyniku czego warstwa farby nie odpadała. Dzięki temu freski charak-teryzują się trwałością. Obrazy ścienne malo-wane taką techniką można spotkać w całej Europie. Na przykład, w kościele Saint-Savin-sur-Gartempe we Francji. Na sklepieniu nawy widoczne są epizody zaczerpnięte z Pięcio-księgu, czyli z pierwszych pięciu ksiąg Starego Testamentu. Cennymi freskami z XII w. może również poszczycić się katedra w Canterbury w Anglii. Obrazy ścienne z okresu wczesnego średniowiecza przetrwały również w absydzie kaplicy w Berze-la-Ville we Francji, a także w kościele St. Angelo w Formis we Włoszech.

religijnych. W średniowieczu malar-stwo dołączyło do najważniejszych dziedzin sztuki. Jeszcze pod koniec okresu romańskiego było jedną z  ważniejszych dziedzin sztuki i  ograniczało się do ozdabiania powierzchni, które z różnych wzglę-dów nie mogły być w inny sposób udekorowane. Od ok. XIII w. zaczął się szybki rozwój Europy Zachodniej, dzięki któremu przed artystami poja-wiły się nowe możliwości. Zamki i dwory przeżywały okres świetności. Oprócz arystokracji i duchowieństwa, malarstwem zaczęli interesować się również bogaci mieszczanie. Z romańskiej sztuki wywodzi się tradycja nadawania obrazom łaciń-skich tytułów. Dla przykładu, „Typus fundationis Academiae Cracoviensis”. To malowidło dzieła Zdzisława Pabi-siaka, pochodzące z ok. 1955 r., sta-nowi rekonstrukcję zniszczonego w XVIII w. obrazu przedstawiającego budynek Akademii Krakowskiej i jej fundatorów3.

3 J. Sondel, Przywileje fundacyjne Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz przywilej nadania szlachectwa jego profesorom (z historyczno-prawnym komenta-rzem), Kraków 2015, rys. nr 10.

Lingua Latina in arte

język łaciński

Page 21: miesięcznik szczecińskich środowisk prawniczych ISSN 1732 ... · rek i tancerzy Bollywood Variete, co się okazało nie lada atrakcją, tym bardziej, że uczestnicy Balu zostali

In Gremio marzec 2017 | 21

Dr Radosław Zych adiunkt w Katedrze Prawa Rzymskiego, Historii Prawa i Doktryn Polityczno-Prawnych WPiA US

Łacina w  Polsce długo uznawana była za jedyny język nadający się do użycia piśmiennego4. Było tak aż do XIII i XIV w., kiedy to rozpoczął się proces „przystosowywania” alfa-betu łacińskiego do potrzeb języka polskiego. Oficjalnie popierano tendencje do stosowania w prawie języka polskiego. Świadczy o tym statut z 1543 r., nakazujący w woje-wództwach koronnych (z  wyjąt-kiem Wołynia, Bracławia i Kijowa), używać w kancelariach języka łaciń-skiego lub polskiego5. Innym dowo-dem popierającym słuszność tezy o „spolszczaniu” – dotąd łacińskiego

– piśmiennictwa urzędowego, jest fragment konstytucji sejmu piotr-kowskiego z lat 1562-1563: „Bacząc potrzebę, aby prawa a statuta polskie, polskim ięzykiem były potrzebniejsze wszystkim niż łacińskie z tych przyczyn deputujemy, za radą Panów Rad Koron-nych, pewne osoby ku takowey sprawie6”. Pomimo tego, łacina w pomnikach ustawodawstwa polskiego pozostała językiem urzędowym aż do połowy XVI w., a w praktyce sądowej aż do końca Rzeczpospolitej7. Odstępo-wano od używania łaciny w sądow-nictwie na skutek prac Sejmu Czteroletniego8.

Pomimo upadku Cesarstwa Rzym-skiego, tradycja grecko-rzymska była obecna w sztuce zachodniej cywili-zacji i oddziaływała na nowe style, począwszy od sztuki romańskiej, poprzez neoklasycyzm9 XVIII i XIX w. aż do czasów współczesnych.

W języku łacińskim pisano także pieśni. Dla przykładu, Of icjum

4 M. Plezia, Łacińska kultura w Polsce, [w:] Literatura polska. Przewodnik encyklopedyczny, t. I, Warszawa 1984, s. 609. 5 O. Balzer, Kancelarye i akta grodzkie w wieku XVIII , [w:] Studia nad prawem polskim, t. II, Poznań 1889, s. 311. 6 Volumina Legum, Petersburg 1859, t. II, s. 20; M. R. Mayenowa, Walka o język w literaturze staropolskiej, Warszawa 1953; K. Weyssenhoff, O wpływie substratu języka polskiego na łacinę używaną w Polsce średniowiecznej, „Pamiętnik Literacki”, t. LI/1960, z. 3, s., s. 91-107. 7 Zob. O. Balzer, W sprawie słownika wyrazów prawa polskiego, [w:] Studia nad prawem polskim, Poznań 1889, s. 11. 8 A. Ochanowicz i Z. Radwański, Ostatnia próba kodyfikacji prawa cywilnego, „Państwo i Prawo”, z. 11/1952, s. 682.9 Neoklasycyzm uznawany jest za zespół różnorodnych tendencji twórczych w kulturze europejskiej XIX i XX w., nawiązujących do tradycji antyku, klasycyzmu i baroku. Encyklo-pedia Powszechna PWN, pod red. H. Boneckiego, Warszawa 1980, s. v. neoklasycyzm.

rymowane na cześć Świętego Stani-sława (biskupa krakowskiego, który w wyniku zatargu z królem Bole-sławem poniósł śmierć męczeńską i został wyniesiony na ołtarze), czy Gaude Mater Polonia uznawane są za pierwsze polskie osiągnięcia kultury muzycznej powstałe na fundamencie liturgii dotąd importowanej10. Słowa tej ostatniej pieśni: „Gaude Mater Polonia, Prole fecunda nobili, Summi Regis magnalia, Laude frequenta vigili11” w tłumaczeniu na język polski ozna-czają: „O ciesz się Matko Polska w sławne potomstwo płodna! Króla królów i naj-wyższego Pana wielkość uwielbiaj chwałą przynależną12”. Warto podkreślić, że w obliczu charakterystycznej dla epoki Średniowiecza gloryfikacji opus a nie nazwiska jego autora – w myśl zasady ad maiorem Dei gloriam

– nie jest znane nazwisko twórcy tek-stów i melodii. Był nim dominika-nin o imieniu Wincenty. Co do jego nazwiska występują rozbieżności. Według Jana Długosza13, pochodził z Kielc, natomiast zdaniem Gerarda Labudy14 – z Kielczy. To najstarszy polski hymn narodowy, poprze-dzający Bogurodzicę15, bo pocho-dzący z połowy XIII w. Jest to pieśń - symbol, upamiętniająca kanoniza-cję Św. Stanisława ze Szczepanowa, biskupa krakowskiego. W dniu 11 kwietnia 1079 r. stracił życie, w 1253 r. został kanonizowany16. Z tej okazji powstało dzieło w języku łacińskim pt. „Historia o Św. Stanisławie” („Dies adest celebris”) z fragmentami śpiewa-nymi. Włączona tu też została „Gaude Mater Polonia”, która z czasem jako samodzielna pieśń stała się ogólnie

10 K. Szymoniuk, Oficjum rymowane o Św. Stanisławie, Dies adest celebris i hymn Gaude Mater Polonia w polskich antyfonarzach przedtrydenckich. Studium muzykologiczne, Niepokalanów 1996, s. 5. Oficjum były to rymowane historie, formy słowno-muzyczne popularne w średniowieczu a poświęcone pamięci jednego ze świętych. Oficja składały się ze zbioru śpiewów przezna-czonych na nabożeństwa pozamszalne, odpra-wiane w różnych porach całej doby. W. Panek, Gaude Mater Polonia, Warszawa 1990, s. 25.11 Ibidem, s. 159.12 Ibidem, s. 164.13 J. Długosz, Liber beneficiorum. Opera omnia IX, s. 447 i n.14 G. Labuda, Zaginiona kronika w Rocznikach Jana Długosza, Poznań 1983, s. 169. 15 Odśpiewanie tej „ojczystej pieśni” przez wojsko koronne było sygnałem do rozpoczę-cia bitwy. R. Żukowski, Rycerstwo polskie X-XV w., Warszawa 1999, s. 63. 16 W. Panek, op. cit., s. 18.

znana w Polsce Piastów17. Badacz polskiej muzyki średniowiecznej, ks. prof. Hieronim Feicht, zauważył, że melodia hymnu „Gaude Mater Polo-nia” ma budowę symetryczną, typu łukowego czy kolistego18, a zatem odpowiadającą pieśni ludowej, jako dostojnej podniosłej. Sama melo-dia cieszyła się w późniejszych wie-kach dużą popularnością, bo sto-sowano ją do innych hymnów a to na cześć innych świętych, a to ze słowem dziękczynnym po zwycię-skich bitwach. Ale przede wszyst-kim melodia ta ze swoim tekstem oryginalnym odgrywała główną rolę w dalszych dziejach Polski Piastów, pełniąc funkcję pieśni państwowej19.

W  czasach neohumanizmu, w  połowie XVIII w., w  Europie zaczęto krytykować łacińską szkołę. Jednak interesowano się klasyczną starożytnością. Tym razem to nie Rzym ani łacina wzbudzały podziw, lecz Hellada z jej filozofią, sztuką, pojęciem piękna i moralności. Po 1800 r. nurt ten dotarł na ziemie polskie znajdujące się wówczas pod zaborami20. W porozbiorowej reflek-sji historycznej z dumą podkreślano, że Słowianie to starożytny lud równy Grekom, Rzymianom21.

Łacina odegrała znaczną rolę w sztuce, stanowiąc element dzie-dzictwa historycznego, narodowego. W  kolejnym numerze zostanie przedstawiona wartość tego szlachet-nego języka w innej sferze ludzkiej działalności. ❚

17 Ibidem, s. 18.18 Ibidem, s. 26. 19 Ibidem, s. 27.20 Ludziom tych czasów wydawało się, że ideał, o którym marzył Jean Jacques Rousseau

– wzór człowieka rozwijającego się zgodnie z naturą pełnię swych sił fizycznych i ducho-wych został zrealizowany już w antycznej Grecji. A. W. Mikołajczak, Łacina w kulturze polskiej, Wrocław 1998, s. 245.21 W tej koncepcji Polska urastała do przewodniej siły duchowo-kulturowej świata słowiańskiego. Podaję za: A. Szczerba, Nie tylko szablą… Rola archeologii w utrzymaniu tożsamości narodowej Polski w okresie zaborów, [w:] W walce o wolność i niepodległość Polski, pod red. D. Litwin-Lewandowskiej, K. Bałękowskiego, Lublin 2016, s. 29-30.

Page 22: miesięcznik szczecińskich środowisk prawniczych ISSN 1732 ... · rek i tancerzy Bollywood Variete, co się okazało nie lada atrakcją, tym bardziej, że uczestnicy Balu zostali

22 | In Gremio marzec 2017

Dodatkowe zobowiązanie podatkowe

Dodatkowe zobowiązanie podatkowe nie jest niczym nowym na gruncie ustawy o podatku od towarów i usług. Sankcją w postaci dodatkowego zobo-wiązania podatkowego zagrożone było i jest nadal nieewidencjowanie obrotu i kwot podatku przy zastosowaniu kas rejestrujących przez podatników dokonujących sprzedaży na rzecz osób fizycznych nieprowadzących działalno-ści gospodarczej lub rolników ryczał-towych. W przypadku stwierdzenia naruszenia tego obowiązku właściwy organ ustala za okres do momentu roz-poczęcia prowadzenia ewidencji obrotu i kwot podatku należnego przy zasto-sowaniu kas rejestrujących dodatkowe zobowiązanie podatkowe w wysokości odpowiadającej 30% kwoty podatku naliczonego przy nabyciu towarów i usług. Sankcja w postaci dodatkowego zobowiązania podatkowego za nierze-telne rozliczenia funkcjonowała w usta-wie o podatku od towarów i usług do 30 listopada 2008 r., kiedy to przepisy ją przewidujące zostały uchylone.

Na podstawie ustawy nowelizującej, z dniem 1 stycznia 2017 r. ponownie wprowadzono sankcję w postaci dodat-kowego zobowiązania podatkowego, w zmienionym nieco kształcie. Dodat-kowe zobowiązanie podatkowe ustala się za zaniżenie w deklaracji podat-kowej kwoty zobowiązania podatko-wego, zawyżenie kwoty zwrotu różnicy

podatku lub kwoty zwrotu podatku naliczonego, zawyżenie kwoty różnicy podatku do obniżenia kwoty podatku należnego za następne okresy rozlicze-niowe lub wykazanie kwoty zwrotu różnicy podatku (również podatku nali-czonego, różnicy podatku do obniżenia) zamiast wykazania kwoty zobowiązania podatkowego podlegającej wpłacie do urzędu skarbowego. Dodatkowe zobo-wiązanie podatkowe ustala się nadto za niezłożenie deklaracji podatkowej oraz niewpłacenie kwoty zobowiązania podatkowego. We wskazanych przypad-kach naczelnik urzędu skarbowego lub organ kontroli skarbowej w pierwszej kolejności określa odpowiednio wyso-kość tych kwot w prawidłowej wyso-kości, a następnie ustala dodatkowe zobowiązanie podatkowe w wysokości odpowiadającej 30% kwoty zaniżenia zobowiązania podatkowego albo kwoty zawyżenia zwrotu różnicy podatku, zwrotu podatku naliczonego lub różnicy podatku do obniżenia podatku należ-nego za następne okresy rozliczeniowe.

Ustawodawca umożliwia podatni-kowi, po zakończeniu kontroli podat-kowej albo w trakcie postępowania kontrolnego, obniżenie wysokości dodat-kowego zobowiązania podatkowego do 20% w sytuacji dobrowolnego złożenia korekty deklaracji uwzględniającej stwierdzone nieprawidłowości i wpła-cenia kwoty zobowiązania podatko-wego lub zwrócenia nienależnej kwoty zwrotu albo dobrowolnego złożenia deklaracji podatkowej i wpłacenia kwoty

zobowiązania podatkowego. W sytuacji natomiast samodzielnego skorygowa-nia przez podatnika deklaracji przed dniem wszczęcia kontroli podatkowej lub postępowania kontrolnego, dodat-kowego zobowiązania podatkowego, co do zasady, nie będzie się ustalać, ale jedynie pod warunkiem, że podatnik złoży korektę deklaracji podatkowej lub złoży tą deklarację z wykazanymi kwotami podatki i jednocześnie wpłaci kwotę z niej wynikającą wraz z odset-kami za zwłokę. Podobnie traktuje się sytuacje, w których do zaniżenia kwoty zobowiązania podatkowego lub zawyże-nia zwrotu lub różnicy podatku do obni-żenia za następne okresy rozliczeniowe, doszło w  związku z  popełnionymi w deklaracji błędami rachunkowymi lub oczywistymi omyłkami albo nieuję-ciem podatku należnego lub naliczonego we właściwym okresie rozliczeniowym a ujęciem ich w innym, niewłaściwym okresie rozliczeniowym.

W intencji ustawodawcy wprowa-dzone sankcje mają mieć charakter prewencyjny. Ich celem jest przede wszystkim uświadomienie podatni-kom znaczenia rzetelnego i starannego wypełniania deklaracji, co zapewnić ma prawidłowy pobór tego podatku, stąd wprowadzenie katalogu sytuacji, w któ-rych sankcyjna stawka ulega obniżeniu albo zobowiązania się nie ustala.

Przepisy ustawy o podatku od towa-rów i usług przewidują również podwyż-szoną stawkę dodatkowego zobowiązania podatkowego, stosowaną w przypadku

Co nowego w VAT? Przegląd wybranych zmian od 1 stycznia 2017 r.Część 2

W poprzednim, lutowym numerze In Gremio opublikowana została pierwsza część artykułu, prezentującego przegląd wybranych zmian w zakresie podatku VAT. Dla przypomnienia wskazujemy, że w niniejszej publikacji Autor ustawę z dnia 1 grudnia 2016 r. o zmianie ustawy o podatku od towarów i usług oraz niektórych innych ustaw (Dz. U. 2016, poz. 2024) nazywa „ustawą nowelizującą”, zaś ustawę o podatku od towarów i usług - „ustawą”.

podatki

Page 23: miesięcznik szczecińskich środowisk prawniczych ISSN 1732 ... · rek i tancerzy Bollywood Variete, co się okazało nie lada atrakcją, tym bardziej, że uczestnicy Balu zostali

In Gremio marzec 2017 | 23

obniżenia podatku należnego o podatek naliczony wynikający z nierzetelnych faktur. Wynosi ona 100% i ma zastosowa-nie w sytuacji złożenia przez podatnika deklaracji, w której zaniżono kwotę zobo-wiązania podatkowego, zawyżono kwotę zwrotu różnicy podatku lub podatku naliczonego, zawyżono kwotę różnicy podatku do obniżenia kwoty podatku należnego za następne okresy rozli-czeniowe lub wykazano kwotę zwrotu różnicy podatku (również podatku nali-czonego, różnicy podatku do obniżenia) zamiast wykazania kwoty zobowiąza-nia podatkowego podlegającej wpłacie, a zaniżenie lub zawyżenie wynikało w całości lub części z obniżenia kwoty podatku należnego o kwoty podatku nali-czonego wynikającego z nierzetelnych faktur. Za takie faktury uznaje się faktury wystawione przez podmiot nieistniejący, faktury stwierdzające czynności, które nie zostały dokonane, tj. tzw. „puste” faktury (w części dotyczącej tych czynno-ści), faktury podające kwoty niezgodne z rzeczywistością (w części dotyczącej tych pozycji, dla których podane zostały kwoty niezgodne z rzeczywistością) lub faktury potwierdzające czynności, do których mają zastosowanie przepisy art. 58 i art. 83 kc (w części dotyczącej tych czynności). Sankcja wynosi 100% podatku naliczonego wynikającego z nierzetel-nych faktur.

W uzasadnieniu do ustawy nowelizują-cej wskazano przykładowo, że odwołanie się do art. 58 i art. 83 kc dotyczy czynności pozornych lub mających na celu obejście ustawy. Niewiadomą jest, jakie podejście wykształci się po stronie organów podat-kowych do interpretacji tych zapisów, skoro, obok wskazanych wyżej czynności pozornych lub których celem jest obej-ście ustawy, przepisy art. 58 i art. 83 kc obejmują swoim zakresem również inne czynności, w tym czynności nieważne ze względu na ich sprzeczność z ustawą (np. co do warunków, formy, zgody) lub zasadami współżycia społecznego. Usta-wodawca, jak się wydaje, pomija, że na gruncie VAT istotny jest przecież skutek ekonomiczny czynności, a nie jej zgod-ność z przepisami prawa cywilnego, o czym przekonuje przede wszystkim art. 5 ust. 2 ustawy o podatku od towa-rów i usług. Zgodnie z tym przepisem czynności opodatkowane (m.in. dostawa towarów i świadczenie usług) podlegają opodatkowaniu niezależnie od tego, czy zostały wykonane z zachowaniem

warunków oraz form określonych przepisami prawa. W orzecznictwie sądowoadministracyjnym wielokrotnie powtarza się, że dokonując kwalifikacji danej czynności na potrzeby podatku od towarów i usług należy oderwać się od uwarunkowań cywilistycznych danej czynności a skoncentrować się na jej aspekcie faktycznym, determinowanym przede wszystkim uwarunkowaniami ekonomicznymi danej czynności. Unor-mowania podatkowe odrywają bowiem skutki publicznoprawne wydania towaru od skutków cywilnoprawnych. Konse-kwencją takiego stanu rzeczy jest zaś to, że wydanie skutkujące na gruncie ustawy o podatku od towarów i usług czynnością opodatkowaną może nastąpić również wówczas, gdy dana czynność na gruncie prawa cywilnego jest nieważna1. Powstaje zatem pytanie, czy w sytuacji wydania towaru w związku z jego dostawą będącą czynnością opodatkowaną na gruncie ustawy o podatku od towarów i usług oraz jednocześnie wynikającą z czynno-ści nieważnej na podstawie art. 58 kc ze względu na jej sprzeczność z ustawą (np. wobec braku właściwej formy lub wyma-ganej zgody), ustalane będzie zobowiąza-nie podatkowe zgodnie z podwyższoną stawką 100%. Jak się wydaje, nie powinno, ponieważ celem sankcji w postaci dodat-kowego zobowiązania podatkowego w tym przypadku jest sankcjonowanie przypadków świadomego uczestnictwa w oszustwach podatkowych i osiągania nieuprawnionych korzyści majątkowych kosztem budżetu państwa, a nie elimino-wanie czynności prawnych nieważnych, bez uwzględnienia ich skutków ekono-micznych dla podatnika. Praktyka w tym zakresie dopiero się jednak wykształci.

Wspomnieć również należy, że sank-cji w postaci dodatkowego zobowiąza-nia podatkowego nie można zastosować w stosunku do osób fizycznych, które za ten sam czyn ponoszą odpowiedzialność za wykroczenie skarbowe albo za prze-stępstwo skarbowe.

Zmiana dotycząca treści ewidencji VAT

Ustawa nowelizująca nie jest jedyną ustawą, która z dniem 1 stycznia 2017 r. wprowadza zmiany do ustawy o podatku od towarów i usług. Na mocy ustawy

1 tak wyrok Naczelnego Sądu Administracyj-nego w Warszawie z dnia 9 listopada 2012 r., I FSK 1999/11

z dnia 13 maja 2016 r. o zmianie ustawy – Ordynacja podatkowa oraz niektórych innych ustaw2, którą wprowadzono klauzulę przeciwko unikaniu opodatko-wania, zmieniono zasady prowadzenia ewidencji VAT.

Z dniem 1 stycznia 2017 r. art. 109 ust. 3 ustawy o podatku od towarów i usług otrzymał nowe brzmienie przewidujące obowiązek umieszczenia w ewidencji, obok dotychczasowych informacji nie-zbędnych do określenia przedmiotu i podstawy opodatkowania, wysoko-ści kwoty podatku należnego, kwoty podatku naliczonego obniżającej kwotę podatku należnego, kwotę podatku pod-legającą wpłacie do urzędu skarbowego lub zwrotowi z tego urzędu, także dodat-kowo danych niezbędnych do określenia korekt podatku należnego oraz korekt podatku naliczonego. Zupełną nowością w stosunku do dotychczasowych regula-cji jest wymóg ujęcia w ewidencji innych jeszcze niż wyżej wymienione informa-cji w postaci danych służących identyfi-kacji poszczególnych transakcji, w tym numeru, za pomocą którego kontra-hent jest zidentyfikowany na potrzeby VAT lub podatku od wartości dodanej. Dotychczas przepisy ustawy o podatku od towarów i usług tego nie nakazywały, chociaż w praktyce ewidencje zawierały również i te informacje.

W  publikowanym artykule omó-wiono jedynie wybrane zmiany, które zaczęły obowiązywać z dniem 1 stycz-nia 2017 r. Rzeczywisty zakres zmian jest zdecydowanie szerszy. VAT stanowi podstawowe źródło dochodów budże-towych. Z informacji umieszczonych na stronie internetowej Ministerstwa Finansów wynika, że w okresie styczeń-

-listopad 2016 r. szacunkowe dochody z podatku VAT były wyższe o 7,4% r/r. (tj. ok. 8,4 mld zł). Całkowite szacun-kowe wpływy z podatków pośrednich wyniosły w tym okresie 182 875,3 mln zł, w tym z podatku akcyzowego 60 120,7 mln. Wprowadzane zmiany mają na celu zintensyfikowanie tego niewątpli-wie wzrostowego trendu, przede wszyst-kim poprzez uszczelnienie systemu VAT i wyeliminowanie nadużyć. ❚

2 Dz. U. 2016 r., poz. 846

Maciej Nowakowskiradca prawny

Page 24: miesięcznik szczecińskich środowisk prawniczych ISSN 1732 ... · rek i tancerzy Bollywood Variete, co się okazało nie lada atrakcją, tym bardziej, że uczestnicy Balu zostali

24 | In Gremio marzec 2017

O ile jednak głupota Konrada jest znana powszechnie, to mniej znane są jego zbrodnie. A drugiego takiego łotra na tronie trudno znaleźć, w Polsce oczywiście, bo w historii świata byli tacy, którym Konrad mógłby buty z krwi czyścić.

Przed laty wspominałem na łamach In Gremio nowelkę Henryka Sienkiewicza Sąd Ozyrysa . W nowelce tej nieśmiertelne idee, Głupota i Niego-

dziwość, spierały się przed egipskim sędzią zmarłych, czy stojący właśnie przed nim wysoki urzędnik o znamien-nym imieniu Psunabudes był za życia większym głupcem czy łotrem? Pod wymownym pseudonimem krył się Kon-stantin Pobiedonoscew, rosyjski minister gnębiący Pola-ków. Ale gdyby pogrzebać w polskiej historii, znaleźliby-śmy Psunabudesa też wśród Piastów. Czy był większym łotrem, czy głupcem, można się długo zastanawiać.

Polski Psunabudes to oczywiście Konrad Mazowiecki. Każdy, kto zna choćby w niewielkim stopniu historię Polski, wie: to ten cymbał sprowadził do Polski Krzyża-ków. To przez niego straciła życie lub wolność masa Pola-ków, przez niego Polska straciła na wiele lat Pomorze Gdańskie i trzeba było się bić pod Płowcami i pod Grun-waldem, potem Hohenzollernowie zdobyli dawne krzy-

żackie ziemie, a wreszcie połączyli je z Brandenburgią w królestwo Prus. Przez niego istniały niemieckie Prusy Wschodnie, przez niego Prusy mogły dokonać rozbio-rów Polski, a ostatnim efektem jego głupoty jest okręg kaliningradzki. O ile jednak głupota Konrada jest znana powszechnie, to mniej znane są jego zbrodnie. A dru-giego takiego łotra na tronie trudno znaleźć, w Polsce oczywiście, bo w historii świata byli tacy, którym Konrad mógłby buty z krwi czyścić.

Konrad był synem Kazimierza Sprawiedliwego i o rok młodszym bratem Leszka Białego, jeźdźca z Gąsawy. Starszy brat, spokojny i wyważony, choć w sumie prze-ciętny, był jedynym, wobec którego Konrad zachowywał się lojalnie. Konrad miał najwyżej 14 lat, gdy w roku 1200 z ziem Leszka, jeszcze za życia stryja Mieszka III Starego, wydzielono mu dzielnicę mazowiecką ze sto-licą w Płocku. Początkowo młody Konrad współdziałał ściśle z bratem. Jeszcze w 1205 r., kiedy to zaatakował ich książę halicki Roman, pod Zawichostem rozbiły jego armię wspólne wojska małopolsko-mazowieckie. W imieniu Leszka i Konrada dowodził nimi znakomicie Krystyn Gozdawa, wojewoda mazowiecki. Zwycięstwo to historycy zapisali na konto Leszka Białego, choć w Kra-kowie w tym czasie prawdopodobnie rządził Władysław Laskonogi.

Leszek ożenił się około 1207 r. z księżniczką ruską Grzymisławą z dynastii Rurykowiczów. Zaproponował podobny związek bratu i ściągnął dla niego do Polski kuzynkę żony, Agafię. Dobrał ich jak w korcu maku, takiej pary jak Agafia i Konrad nie było w całej historii piastowskiej dynastii. Dzieci mieli całe stado, w latach

1208-1230 Agafia urodziła ich ponoć aż siedemnaścioro (historia zna bliżej dziesiątkę, reszta musiała się nie uchować), ale przede wszystkim dopasowali się charak-terami i to tak cudownie, że włos się jeży.

Podstawowym problemem Konrada było sąsiedztwo Prus. W puszczach nad mazurskimi jeziorami i na Półwyspie Sam-bijskim żyły bitne, pogańskie plemiona należące do bałtyc-kiej grupy językowej. Obowiązkiem Konrada jako katolic-kiego księcia było je chrystianizować, jako książę Mazowsza musiał zaś bronić się przed ich łupieżczymi najazdami. W 1206 r. Konrad sprowadził na Mazowsze cystersów, aby nawracali Prusów. Współdziałał w tym z bratem Leszkiem. Dla Leszka posiadanie „własnych” pogan było dobrym pretekstem do wykręcenia się od udziału w krucjatach: miał kogo nawracać mieczem na miejscu. Tyle, że nie szło. W 1216 r. papież ustanowił nawet cystersa Chrystiana bisku-pem misyjnym na Prusy. Ale rozdawaniem stołków, również dziś, żadnego problemu nie da się załatwić.

Natomiast sposobem na Prusów był Krystyn Gozdawa. Znakomity wódz, zwycięzca spod Zawichostu został przez Konrada posłany na północne rubieże księstwa. Na pograniczu osadzał rycerzy, budując niewielkie gródki obronne. Utworzył gęstą sieć, która skutecznie powstrzy-mywała najazdy. Sam regularnie wizytował tamtejsze tereny, w razie potrzeby obejmował dowództwo i tak chronił Mazowsze przed wrogami. Działał tak przez ponad dziesięć lat, zdobywając sobie zasłużoną sławę i przydomek Tarczy Mazowsza. Jego sława kłuła w oczy i innych wielmożów, i samego Konrada.

Zazdrosny książę nie potrzebował wiele, zwłaszcza, że sukcesy Krystyna nie tylko jego zalewały żółcią. W 1217 r. któryś z wielmożów mazowieckich oskarżył Krystyna przed księciem o zdradę. Historycy nie wiedzą, kto był oskarżycielem i na czym owa rzekoma zdrada miała pole-gać. Nie bardzo miała na czym, bo na Mazowszu żadne podejrzane wydarzenia nie zaszły. Ale Konrad, uszczęśli-wiony pretekstem, nie baczył na to. Kazał pojmać Kry-styna, któremu tyle zawdzięczał. Klasyczną, piastowską metodą polecił rzekomego zdrajcę oślepić. Ale potem widać przypomniał sobie, że oślepienie nie zawsze wystarczy, czego przykładem była sprawa Piotra Włosto-wica. I kazał nieszczęsnego, okaleczonego więźnia udusić.

Konrad zyskał sławę nieobliczalnego okrutnika, a stra-cił najwybitniejszego wodza. Już nie było nikogo, kto dałby sobie radę z najazdami Prusów. Sam Konrad próbo-wał. Po śmierci Krystyna wyjednał u papieża bullę, która wyprawom na Prusów nadała status krucjat. Ściągał do pomocy brata Leszka, Świętopełka gdańskiego, a nawet Henryka Brodatego z dalekiego Wrocławia. Nie pomagało.

Łotr czy głupiec?

kryminalna historia polski

Page 25: miesięcznik szczecińskich środowisk prawniczych ISSN 1732 ... · rek i tancerzy Bollywood Variete, co się okazało nie lada atrakcją, tym bardziej, że uczestnicy Balu zostali

Konr

ad I

Maz

owie

cki z

poc

ztu

król

ów p

olsk

ich

Jana

Mat

ejki

In Gremio marzec 2017 | 25

W gęstych puszczach Prusowie byli nie do dopadnięcia, a po zniszczeniu systemu obronnego Krystyna Gozdawy znowu łupili Mazowsze. Po kilku latach szarpaniny Henryk Brodaty nie wiadomo czemu, bo zawsze był roz-sądny, zaproponował Konradowi nawiązanie kontaktów z Zakonem Najświętszej Maryi Panny Domu Niemieckiego, czyli z Krzyżakami. A przecież w tym właśnie czasie król Węgier Andrzej II wyrzucił Krzyżaków na zbity łeb ze swego kraju, gdy zobaczył, że zamiast walczyć z pogań-skimi Połowcami, usiłują ukraść mu kawał ziemi i utwo-rzyć na nim własne państwo. Henryk, mąż przyszłej świę-tej, wielce związany z kościołem, nie umiał krytycznie spojrzeć na Krzyżaków, którzy jako zakonnicy wydawali mu się z urzędu ludźmi bez skazy.

Konrad zatem wpuścił siebie w maliny, a Krzyżaków na swoje ziemie. W roku 1228, tuż po zbrodni w Gąsawie, nadał im ziemię chełmińską. Sam w tym czasie intereso-wał się Krakowem, którym chciał rządzić w imieniu osie-roconego bratanka Bolesława, przyszłego Wstydliwego. Ale krakowscy możni pamiętali zabójstwo Krystyna i zgod-nie z testamentem Leszka wsparli Władysława Laskono-giego, który wprawdzie twardą ręką trzymał władzę, ale umiał demonstrować przystępność i łaskawość, zaś obce mu było okrucieństwo. W imieniu Laskonogiego do Kra-kowa ruszył jego przyjaciel i sojusznik Henryk Brodaty. Gdy Konrad próbował wejść zbrojnie do Krakowa, wrocła-wianin spuścił mu baty w trzech kolejnych bitwach.

Zbój zastosował więc zbójeckie metody. W 1229 r. wysłał do Małopolski niewielki zbrojny oddział z tajną misją. Ludzie Konrada zdołali zajść niespodziewanie Hen-ryka w Spytkowicach, niewielkiej wsi pod Wadowicami, gdzie książę jako namiestnik krakowski zwołał wiec dziel-nicowy (wtedy historia pierwszy raz odnotowała istnienie tej wsi). Bez skrupułów napadli Henryka w kościele, pod-czas mszy. W powstałym zamieszaniu, w tłumie ludzi, któ-rych większość nie wiedziała, kto jest kim, zdołali pora-nionego księcia porwać i uwieźć do Płocka. Tam Konrad zamknął go w lochu, pewien, że teraz zdobędzie Małopol-skę. A ponieważ w tym samym czasie Laskonogi przegrał walkę z Władysławem Odonicem i poszedł na wygnanie, mazowiecki gangster osiągnął cel i zajął Kraków.

Niespodziewanie na scenę wkroczyła Jadwiga Andechs, żona Henryka. Księżna miała już za życia opinię świąto-bliwej i wielki autorytet, po urodzeniu dzieci od ponad 20 lat wraz z mężem żyła w czystości jak zakonnica; od tego też czasu jej mąż nosił brodę, której zawdzięczał przydo-mek. Jadwiga osobiście udała się do Płocka i w imię Boga wezwała Konrada, aby ten natychmiast uwolnił jej męża. Konrad nie odważył się podnieść ręki na przyszłą świętą. Wypuścił Henryka, żądając od niego przysięgi, że na zawsze zrezygnuje z Krakowa i Małopolski. Brodaty przy-sięgę złożył, wrócił do Wrocławia i jako legalista zwrócił się do papieża o zwolnienie go z przysięgi złożonej pod przymusem. A że u Grzegorza IX miał jak najlepsze noto-wania, papież niezwłocznie prośbę spełnił. Tymczasem w Środzie Śląskiej podczas usiłowania zgwałcenia śmierć poniósł Laskonogi. Henryk ruszył zatem na Kraków i bez trudu wyparł stamtąd Konrada.

Konrad spróbował więc znowu swoich metod. W 1233 r. napadł na Sandomierz, gdzie rezydowała wdowa po

Leszku Białym Grzymisława i jej syn, mały Bolesław. Porwał obydwoje, wywiózł najpierw do Czerska, a potem uwięził w klasztorze-zamku w Sieciechowie (rodzinnej wsi niesławnego palatyna Sieciecha, w obecnym powie-cie kozienickim). Trzymał ich tam i usiłował wymusić na nich „opiekę” nad Bolesławem. Henryk Brodaty wysłał więc na pomoc znakomitego rycerza Klemensa Świebodę z Ruszczy, późniejszego kasztelana i wojewodę krakow-skiego. Ten przeprowadził staranną akcję i odbił zakładni-ków, zabierając ich do bezpiecznego zamku w Skale, pod opiekę Henryka. Jeszcze nieraz Klemens miał się Konra-dowi śnić po nocach.

Krótko potem Konrad zaznał skutków układów z Krzy-żakami. Już w 1234 r. pobożni bracia napadli na Płock i spalili tamtejszą katedrę. U papieża Grzegorza IX zała-twili bullę zatwierdzającą fałszywy dokument nadający im własność ziemi chełmińskiej. Papież wiedział z relacji Henryka Brodatego, że Konrad to kawał drania i tym chęt-niej przyznał rację zakonowi. W tym czasie Konrad został przez dorosłych już synów zmuszony do wydzielenia im dzielnic. Najstarszemu Bolesławowi przydzielił więc część Mazowsza, a drugiemu Kazimierzowi Kujawy. Siemowit, Siemomysł i Mieszko pozostali przy ojcu (Siemowit został później następcą bezdzietnego Bolesława, a dwaj pozostali zmarli młodo). ❱

Maciej Strączyński Sędzia Sądu Okręgowego w Szczecinie

Page 26: miesięcznik szczecińskich środowisk prawniczych ISSN 1732 ... · rek i tancerzy Bollywood Variete, co się okazało nie lada atrakcją, tym bardziej, że uczestnicy Balu zostali

Wychowawcą synów Konrada był, zgodnie z ówczesnymi obyczajami, duchowny – kanonik płocki Jan Czapla. W 1239 r. stał się on kolejną ofiarą Konrada. Podłoże zbrodni nie jest pewne. Według niektórych Konrad obwinił Czaplę o zbuntowanie średniego syna Kazimierza prze-ciwko niemu. Kazimierz Kujawski był sprytny, w duecie z ojcem grał wtedy, gdy mu się to opła-cało, ale jego otwartego konfliktu z Konradem nie odnotowano. Między Konradem a Janem Czaplą mogło za to chodzić o majątek kapi-tuły płockiej. W każdym razie Konrad postąpił w sposób tyleż okrutny, co demonstracyjny: kazał swemu synowi Siemowitowi powiesić kanonika. Ten posłusznie zrobił, co tatuś kazali. Gdy zaś dominikanie poprosili o możliwość pochowania Czapli, rozszalały książę kazał powiesić zwłoki na szubienicy przed katedrą.

Dominikanie w żałobnym orszaku sami odcięli nieboszczyka i podjęli uroczystości pogrzebowe. Wtedy wkroczyła do akcji księżna Agafia: wysłała swoich ludzi, którzy poturbowali zakonników i powiesili zwłoki z powrotem! Na wieść o zbrodni arcybiskup gnieźnieński Pełka bez wahania obłożył książęcą parę klątwą, a die-cezję płocką interdyktem. Konrad wiedział, że z arcybiskupem nie wygra i ugiął się. Za cenę pokuty i licznych przywilejów uzyskał zdjęcie anatemy.

Gdy w 1241 r. pod Legnicą zginął Henryk Pobożny, syn i następca Brodatego, Konrad wykorzystał zamieszanie i znowu wkroczył do Krakowa. Wojewoda Klemens z Ruszczy uszedł na Węgry. Jednak okrutne rządy Kon-rada wywoływały wiadome skutki, a Klemens zbierał spokojnie siły. Dwa lata później, dowo-dząc wojskami młodego Bolesława Wstydli-wego i posiłkami z Węgier, pobił Konrada pod Suchodołem i przegnał precz na Mazowsze. Konrad nie poddał się i konsekwentnie najeż-dżał Kraków, ale dwa kolejne napady zakoń-czyły się tylko urwaniem niewielkich teryto-riów. W końcu w 1247 r. zrobił wreszcie coś dobrego. Ku uldze całej Polski własną śmiercią zdechł.

Na wołowej skórze nie spisałby zbrodni Kon-rada, a jednak pamiętany jest przede wszystkim z innego czynu, który był nie zbrodnią, lecz największą polityczną głupotą w historii Polski. Czy zatem Psunabudes z Płocka był większym łotrem czy głupcem? Nawet Ozyrys by nie rozstrzygnął. A przy tym jak od Władysława II Wygnańca i jego paskudnej żony Agnieszki wywodziły się dwie najżywotniejsze śląskie linie Piastów, tak od krwawej pary Konrada i Agafii pochodziła trzecia wielka linia, mazo-wiecka, a także kujawska z takimi postaciami jak Leszek Czarny, Władysław Łokietek czy Kazimierz Wielki. W historii i po draniach coś dobrego zostaje. ❚

26 | In Gremio marzec 2017

Każdy z NaS ma swoje przyzwyczajenia i sposób na życie. Ja uwielbiałem spacery z psem, który wabił się Chivas i był najpiękniejszym aierdale terie-

rem na świecie. Nie z racji rasy, ale kombinacji czerni z podpalaniem, charakteru i zgodności z właścicielem w wielu sprawach. Pies odszedł na wieczny spacer, tak jak opuszcza nas wielu bliskich w miarę upływających lat, ale zostają nie tylko nawyki, ale i potrzeba rozmowy. Wędrówki z psem miały niejednokrotnie charakter monologu, czy próby przekonania samego siebie o posta-wach czy zasadach, które uznawałem i uznaję za słuszne i ważne. Nie lubię płytkiej inteligencji, nasyconej emo-cjami i brakiem empatii, zwłaszcza, gdy reprezentują ją ludzie o powierzchowności konsumentów dóbr, bez wyraźnej potrzeby ich tworzenia. Został mi jednak do dziś nawyk spacerów i rozmyślań, ale już bez psa.

Ostatnio spotkałem, idąc Parkiem Kasprowicza, zaprzy-jaźnionego od lat profesora – człowieka renesansu o wiedzy i kulturze, o jaką dziś trudno. Zapytał: Czy to prawda Panie Mecenasie, że czas adwokatury już minął, skoro następuje publiczne łamanie niezawisłości sędziowskiej? Zaprzeczyłem, ale nie prze-konałem swojego rozmówcy żadnymi argumentami, kiedy smutnie stwierdził, że jeżeli nie ma granic dla władzy wyko-nawczej i ustawodawczej, to decydują argumenty siłowe. Prowadzi to do sytuacji, że mamy trzy ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, których zgodności z Konstytucją nie ma kto stwierdzić. Pomyślałem, że dekonstytucjonalizacja Trybu-nału i próba uczynienia z sędziów funkcjonariuszy wymiaru sprawiedliwości, doprowadzić może do całkowitego zaniku zaufania do stosowania prawa. Zastanawiałem się nad rze-czywistą rolą Adwokatury w dzisiejszych trudnych czasach i tych przeszłych oraz przyszłych lat jej funkcjonowania.

Przypomniała mi się publikacja adw. Romana Ossowskiego z 2005 r. w In Gremio, gdzie pisał o wyścigach adwokatów i radców prawnych do prominentnych polityków, sezono-wych gwiazd i pogoni za wejściówkami na salony. Z publi-kacji przemawiał dylemat - Czy etos Adwokatury powstał w XX-leciu, w latach PRL-u, czy dopiero w latach 90-tych?

Etos to nic innego jak zbiór norm moralnych i obycza-jowych, kodeks zachowań pewnej zbiorowości zawodowej. Ten właściwy sposób postępowania musi przekładać się na stosunki wobec innych osób, na pojęcie dobra i zła, winy i kary, a także na styl życia, który realizujemy. Etos wyzna-czają uznane i praktykowane powinności moralne, jak też i te, które uznawane są za normę w danej grupie społecznej czy zawodowej. Jaki powinien być etos adwokacki w jego historycznej konkretyzacji czasowej? To przecież styl życia, powszechnie uznany i szanowny, którego w żaden sposób nie można mylić z obyczajem.

Czy postawy jednostek, czy cała zbiorowość tworzą etos, dostosowując swoją realizację zawodową do dobrych zmian demokratycznych, zwalczających negatywne postawy społeczne?

Do etosu nie może prowadzić walka z frustracją, czy oddziaływania terapeutyczne na osoby mające problemy w życiu codziennym, chociaż spotykają się one często

Etos adwokacki

felieton

Page 27: miesięcznik szczecińskich środowisk prawniczych ISSN 1732 ... · rek i tancerzy Bollywood Variete, co się okazało nie lada atrakcją, tym bardziej, że uczestnicy Balu zostali

In Gremio marzec 2017 | 27

z ostracyzmem. Dzisiejszy etos to postawy moralne godne naśladowania o wysokim poziomie etycznym, zaś doświadczenie zawodowe poparte jest staranną wiedzą. Etos to funkcjonowa-nie w kulturze szeroko pojętej i realiza-cja przekonań, że nasza argumentacja jest słuszna. Jedynie dialog, a nie jego namiastka, prowadzą do sprecyzowania stanowiska, zaś oceny winny być pod-dane upublicznieniu, przez wskazanie tego, co słuszne.

To też działanie dla i na rzecz spo-łeczeństwa, udzielane charytatywnie porad i to nie w salonach samocho-dowych wywołujących marzenia, ale w miejscach od gminnych do sto-łecznych ośrodków, gdzie głos adwo-kacki tworzy wizję realną i potrzebną w zakresie poszanowania prawa. To nie są działania obliczone na lunapark, czy fotoplastykon.

Etos to przekazanie zagubionym w gąszczu przepisów drogi wyjścia lub przyznania - co boli - beznadziej-ności wzruszenia decyzji. Etos to czas dla tych, którzy tego potrzebują, nie przez pryzmat honorarium, czy jego braku, ale stanem zrozumienia, czego oczekuje od nas społeczeństwo. Samo-rządy adwokacki i radcowski zbieżne celami, rywalizują ze sobą na bazie lep-szych lub tańszych porad, wypowiedzi dyskwalifikują często mądrzejszych, a bycie „celebrytą” ma dodawać kolej-nych liści do laurowego wieńca oka-lającego czoło. Zapomnimy, że celem Adwokatury zgodnie z zapisem art. 4 Dekretu Naczelnika w przedmiocie sta-tutu tymczasowego Palestry Państwa Polskiego z grudnia 1918 r. było i jest bycie rzecznikiem prawa i słuszności. Prof. Andrzej Zoll w wywiadzie udzie-lonym w lutym na łamach Newsweeka stwierdził, że obsada sądów przez nową władzę oznacza katastrofę dla obywa-teli, którzy z tych sądów będą zmuszeni korzystać. Prawo to sztuka, a grozi nam obniżenie jakości orzecznictwa, zaś sędziowie złamani i skorumpowani sta-nowiskami, pójdą na ustępstwa ludzi, którzy decydować będą o ich awansach. Jeżeli Sędzia ulegnie urzędnikowi, to ulegnie i lobbyście. Tyle były Prezes TK i RPO.

Adwokatura funkcjonuje obecnie w trudnym okresie, ale nie jest to coś niezwykłego, bo zawirowań wokół prawa o Adwokaturze w przeszłości było sporo. Nie można etosu budować

jedynie w sytuacjach zagrożeń pro-cesami politycznymi. Pamiętajmy, że w latach funkcjonowania Komitetu Obrony Robotników Adwokatura miała wsparcie w kościele, który wystę-pował przeciwko ówczesnej władzy politycznej. Dzisiaj stworzone przez kościół media starają się zagłuszyć głos rozsądku.

Etos Adwokatury budowały poko-lenia, na które składały się jednostki wybitne, ale zawsze pamiętające trzy słowa wpisane w historię samorządu adwokackiego Prawo, Ojczyzna, Honor.

W codziennym pośpiechu prze-rzucamy newsy internetowe, czasami pojawia się papierowa prasa, nie zawsze tych najwyższych lotów. Słu-chamy wywodów o gorszym pocho-dzeniu dzieci z „in vitro”. Patrzymy na innych, analizujemy, ale najczę-ściej jesteśmy w stanie „hibernacji”, to jest oczekiwania, w którą podążać stronę.

Wartości chrześcijańskie, moralne, obyczajowe, etyczne z pogranicza zawodu i życia prywatnego pojawiają się i znikają, jak tęcza na niebie po padającym w słońcu deszczu.

Ksiądz Piotr Skarga to postać wybitna, którego kazania sejmowe, przewidziały późniejsze rozbiory Polski. Dziś kościołem targają emocje polityczne, piętnowane nawet przez niedzielnych bywalców na Mszach Świętych. Kościół zmienił front i stał się animatorem współczesnej farsy demokracji i kwestionowania pocho-dzenia dzieci z „in vitro”. Wizerun-kowy świat ginie, a zastępują go opinie na YouTube, Facebooku, a dobre twarze pojawiają się jako kłamliwe. Wieści z  pogranicza zakładów karnych,

donoszą o zatrzymaniach, które nigdy nie powinny się zdarzyć.

Etos przekłada się także na nasz miesięcznik, który łączy, a nie dzieli środowiska prawnicze. Nie można zmienić jego charakteru, bo inny cel przyświecał powstaniu pisma.

Nie dodają splendoru etosowi postawy skażone narzekaniem, mal-kontenctwem, czy niezadowoleniem ze zbyt niskich dochodów. Musimy zro-zumieć i realizować się w warunkach, jakie budzą się codziennie rano razem z nami.

Szacunek i  autorytet budujące etos to nie funkcjonowanie lidera, ale osoby, która potrafi w dialogu rozwią-zać każdy problem, szanuje stanowi-sko przeciwnika i zwalcza je argumen-tami prawnymi, nie zaś inwektywami czy opiniami z pogranicza targowiska i magla. Brak pewności siebie i kom-pleksy są często skrywane za maską zniecierpliwienia, zniechęcenia, czy zwykłej obrazy. Ugruntowanie poszano-wania dla demokracji musi prowadzić do akceptacji tych zasad przez społe-czeństwo, które to rozumie i docenia. Poszanowanie dla prawa konieczne jest nie tylko za adwokackim biurkiem, ale często w rozmowach z ludźmi, których doczesne daniny ze strony państwa, kształtują w określonym kierunku.

Etos budujemy też poprzez dni bez-płatnych porad, nierzadko nie spełnia-jących oczekiwań organizatora. Wstyd biedy i ubóstwa powstrzymują wielu ❱

Andrzej Zajda adwokat, kierownik szkolenia aplikantów Szczecińskiej Izby Adwokackiej, członek Komisji Kształcenia Aplikantów Adwokackich przy NRA

Kaza

nie

Skar

gi –

obr

az Ja

na M

atej

ki

Page 28: miesięcznik szczecińskich środowisk prawniczych ISSN 1732 ... · rek i tancerzy Bollywood Variete, co się okazało nie lada atrakcją, tym bardziej, że uczestnicy Balu zostali

28 | In Gremio marzec 2017

od pójścia do kancelarii. Szacunek dla wiedzy jest konieczny, bo inaczej przyszłość będzie kształtowała nas na zasadach kauzyperdów, a kto zacz, nie muszę tłumaczyć.

Czy pojawić się musi okres, gdy spo-łeczeństwo będzie szukać w Adwokatu-rze zrozumienia krzywd i stanów praw-nych zastanych i wywołanych krótką ścieżką legislacyjną, abyśmy zrozumieli szczególne powołanie stanu adwokac-kiego? Etos pokrywa się patyną zapo-mnienia, wynikającego z niepamięci, tak bardzo powszechnej w dzisiejszych czasach. Nie ma Komitetu Obrony Robotników, Jacka Kuronia, Bronisława Geremka i prof. Bartoszewskiego. Obra-żamy się czasem na klientów, komen-tujemy ich zachowania, dbając prze-sadnie o terminy wpłaty honorarium, zapominając, że stan zubożenia społe-czeństwa jest widoczny, mimo twier-dzeń o zmniejszeniu się bezrobocia.

Kancelarie proponują pomoc prawną zagranicą, wiedząc, że nie mogą jej skutecznie realizować, a członkowie naszej społeczności zawo-dowej wchodzą w wąski krąg osób nie zawsze działających legalnie. Stajemy się buńczuczni, wypowiadamy głośno osądy, nie rzadko w mediach, które mają sprowadzać się do słabej kondycji wymiaru sprawiedliwości i prokura-tury. Przegrywamy sprawy nie zawsze skazane na klęskę, zrzucając wynik roz-strzygnięcia na innych.

Bogaty nie zrozumie biednego, a syty głodnego. Tu jest miara etosu, który powierzył nam wolne słowo, konieczność czynów i realizacji postaw, godnych najlepszych wystąpień adwo-kackich, chociażby pod groźbą utraty prawa do wykonywania zawodu. W latach, kiedy kształtowała się Adwo-katura, funkcjonowały różne opcje polityczne, ale generalnie ich cel bywał zbieżny, ażeby nie powiedzieć wspólny. To budowanie państwa prawa na demokratycznych zasadach. Pominę tu okresy sowieckiej dominacji. Obudźmy w sobie nadzieję potrzeby stworzenia silnego lobby adwokackiego w nadcho-dzących wyborach parlamentarnych i powierzmy to ludziom, którzy są do tego przygotowani i emanują nadzieją spełnienia tych oczekiwań. To niby czas odległy, ale bliski dokonaniom w potrzebie utrzymania demokracji. Nie zapominajmy o korzeniach Adwo-katury, jej przemianach dziejowych

i potrzebie dalszego istnienia. Musimy zachować instynkt samozachowawczy i tożsamość. Jeżeli zgubimy ten kie-runek, to społeczeństwo zweryfikuje nasze kancelarie, a togi pokryje kurz.

Jakże często w dzisiejszej Polsce dochodzi do niszczenia autorytetów. Prof. Władysław Bartoszewski, postać nietuzinkowa, wybitna. Mówili o Nim, z racji Jego jubileuszu w 2012 r. pre-zydenci Francji, Austrii i Izraela oraz Kanclerz Niemiec, że jest wzorem dla młodych europejczyków, człowiekiem honoru uosabiającym gotowość do pojednania, mimo tak wielu krzywd, które go spotkały.

Zmarł w kwietniu 2015 r. W trakcie pogrzebu został „wybuczany” przez zwolenników „nowej zmiany”. Słynny kardiolog prof. Andrzej Szczeklik w rozmowie z Tygodnikiem Powszech-nym w 2007 r. powiedział, że Barto-szewski dysponował „unikalnym ośrod-kiem w swoich półkulach mózgowych – tj. ośrodkiem przyzwoitości”.

Czy potrzeba nowych procesów politycznych, aby odrodził się etos Adwokatury? Chyba nie. Każdy dzień, gdzie realizujemy się nie tylko zawo-dowo, ale także społecznie i intelektu-alnie - zsumuje się kiedyś na sposób, w jaki spędziliśmy życie. Czas zmiany, to zawsze czas lęku lub nowych moż-liwości. Od naszych postaw będzie zależało, która z tych opcji stanie się udziałem każdego z nas i nie pozwoli utracić zdobyczy demokratycznego państwa.

Nic nas Adwokatów nie może znie-chęcić od wskazywania posłom, senato-rom i członkom nowego rządu tego, co jest w Polsce dobre. Winniśmy wskazy-wać wyraźnie brak potrzeby naprawy tego, co jest słuszne dla bytu demokra-tycznego państwa prawa. Jeżeli tego nie uczynimy, to nastąpi gorsza jakość tworzonego prawa, inflacja ustaw, nieefektywność wymiaru sprawiedliwo-ści i brak odpowiedzialności za skutki stanowionego prawa.

Nie możemy traktować naszego samorządu wyłącznie jako obrońcy interesów zawodowych, przed usłu-gami prawnymi, oferowanymi przez pseudo profesjonalistów lub osoby przypadkowe. W świecie komercji i pogoni za doraźnymi sukcesami finan-sowymi, ten „przestarzały etos” musi funkcjonować, jako sposób podejścia do wykonywania zawodu.

Może by było dobrze powrócić do Polskiego Kodeksu Honorowego Wła-dysława Boziewicza, gdzie w części poświęconej zasadom pokojowego postępowania honorowego, w art. 7 przyjęto, że wszyscy ludzie honorowi są sobie bezwzględnie równi. Osoba odmawiająca udzielenia satysfakcji z powodu różnicy stanu urodzenia, sta-nowiska czy majątku nie zasługuje na przyznanie jej satysfakcji.

Rozważam poważnie kupno kolej-nego psa, z którym mógłbym przega-dać na spacerach wiele kwestii, nie słuchając sprzeciwu, bo to jest naj-piękniejsze w relacjach czworonoga z właścicielem.

Nie służą naszemu dobremu imie-niu informacje o zatrzymaniach przed-stawicieli palestry, chociaż wielkiego wpływu na sposób wykonywania zawodu przez innych nie mamy. Powa-żanie społeczne nie jest budowane przez aspekt finansowy, ale wiedzę połączoną z etyką, umiejętnością funk-cjonowania w środowisku zawodowym, ale przede wszystkim wśród tych, którzy składają się na społeczeństwo. To ich opinia o nas tworzy adwokacki etos.

Ale pracujemy na niego postawami i umiejętnościami, realizując to w cza-sach niepowtarzalnie trudnych. Nie jest to jednak powód do utyskiwania.

Do utrzymania jeszcze nie utra-conego etosu nie ma żadnej windy. Musimy wchodzić po schodach, bo etos, to sukces mierzony pozycją, którą zdobyliśmy w życiu zawodowym, a także przez przeszkody, jakie musieli-śmy pokonać.

Nie zapominajmy o Tadeuszu Rey-tanie, pośle nowogrodzkim na Sejm rozbiorowy, któremu przewodniczył książę Adam Poniński. Reytan nie tylko domagał się wolnych obrad, sprzeciwiał I rozbiorowi Polski, ale przez kilkanaście godzin nie dopusz-czał posłów do Izby Senatu, bo to ozna-czałoby uznanie konfederacji. Książę Poniński aresztowany został w okresie trwania Sejmu Czteroletniego, uznany winnym zbrodni stanu, pozbawiony wszelkich praw i skazany na banicję. Jak twierdził urodzony w Tracji filozof grecki Demokryt „Nie obawa, lecz poczu-cie powinności niechaj cię powstrzyma od występku”.

Historia lubi się czasem powtarzać. ❚

Page 29: miesięcznik szczecińskich środowisk prawniczych ISSN 1732 ... · rek i tancerzy Bollywood Variete, co się okazało nie lada atrakcją, tym bardziej, że uczestnicy Balu zostali

In Gremio marzec 2017 | 29

Czy prawdą jeSt, że język francuski dodaje splen-doru i ubogaca? No jest, i to prawdą najprawdziw-szą, szczerą i bystrą niczym Rega w okolicach

Łobza. Nie da się ukryć, że brzmi pięknie, pieści Trąbkę Eustachiusza, młoteczek i kowadełko, mami oko. Te pio-senki Gainsborough’a, śpiewny głos Vanessy Paradis… W oryginale brzmi pięknie, hipnotyzująco, w tłumacze-niu na język polski już jednak trywializuje się znacznie, ba – niektórzy powiedzieliby, że niczym fortepian Cho-pina (jakby nie patrzeć też prawie Francuza, sic!) - sięga bruku.

Odrzućmy więc obcy język, zejdźmy na ziemię, krzyk-nijmy jak przy dobrej partii pokera, że sprawdzamy. Nie bójmy się, sięgnijmy bruku.

Ja już usiadłem, kostka brukowa z natury ma chropowatą strukturę, bywa zimna. Kontempluję upadłe litery, tłu-maczę, odkrywam karty. Nie poker, może strit. I pojawia się prawda objawiona, na bruku w najpospolitszym tłu-maczeniu leżąca: jeden Polak to istny czar, dwóch Polaków – to awantura, trzech Polaków – och, to już jest polski problem.

Mocna diagnoza z XVIII stulecia….

Czy jednak jesteśmy na nią gotowi w dniu 19 lutego 2017 roku. Anno Domini 2017…?

Może jakiś test wyobraźni? Czemu nie. Więc wyobraźmy sobie na użytek niniejszego felietonu salę, na niej zgro-madzone gremium osób. Polacy dla uproszczenia. Od kilku pokoleń. Ładnie odziani, garsonki i garnitury. Poziom zalkoholizowania ze wskazaniem na niski.

Innymi słowy bankiet z gatunku „spotkajmy się poroz-mawiać o niczym”. Co do gości… Hmmm. Mogą to być prawnicy, ba, zróbmy tak, że właśnie w gronie prawni-ków takie zdanie pada. Niech to będzie jakaś impreza integracyjna, niech to będzie… No właśnie, co… Bal Prawnika…? Idźmy więc dalej drogi Czytelniku w tym labiryncie wyobraźni, antycypujmy scenę po scenie: jest bon ton, szansonistka śpiewa, orkiestra gra, kończą. Chwilę póź-niej w blasku fleszy i w akompaniamencie pochłaniania przekąsek pojawia się konferansjer, który mówi o pol-skich kompleksach z francuskiej perspektywy. Mówi zdanie jak wyżej, głośno i dosadnie.

Z początku mówi po francusku; wypowiedziana teza – jakżeby inaczej - pieści ucho zgromadzonych, zaciekawia. Wprawdzie 99% zgromadzonych jej nie rozumie (ja też bym nie zrozumiał), ale cieszy się, że ktoś ładnie mówi; ci, którzy rozumieją rozglądają się z dumą pragnąc poka-zać tłuszczy, że to oni, a nie nikt inny, mają umiejętności godne do zrozumienia przemowy.Nadchodzi czas tłumaczenia.Pan w czarnym garniturze z lekkimi zakolami i zaczer-wienionym nosem krzyczy:

- To prowokacja, nie możemy zapominać, że Wolter popierał prze-cież rozbiory. Kilkanaście oklasków aplauzu. Pani w różo-wej garsonce i bez nadwagi oznajmia:

- Przecież potrafimy sobie sami radzić z naszymi problemami. Aplauz sporadyczny. Ktoś inny sapie, mocno zaaferowany, że przecież liczą się inne wartości, niż naród i religia. Spłoszony podskakuje na okrzyk za plecami: Lewak!Z wyglądu miła i sympatyczna blondynka, o dziewczęcej urodzie i dołeczkach w policzkach syczy niezadowolona do koleżanki (dla odmiany brunetki, bez dołeczków, ale za to z zaciętą miną):

- Prawicowi ekstremiści.Bal trwa dalej, szansonistka śpiewa, perkusja nie gubi rytmu. Ci w parach awanturują się, ci w grupach tworzą problemy…Oj, nie: są też tacy, którzy jednoczą się. Stoją w kręgu, im nie straszne przekleństwo Francuza. Dziarski jegomość o posturze z gatunku kosodrzewinowatej gwał-townie gestykulując pokazuje na scenę, spektakularnie ociera spocone czoło i krzyczy, że zaraz zakładają stowa-rzyszanie, które będzie broniło Polaków przed tak oburza-jącymi zakusami ich dzielenia i antagonizowania. ❱

Un polonais – c’est un charmeur; deux polonais – une bagarre; trois polonais, eh bien, c’est la question polonaise.

— Wolter

Arkadiusz Krupa

Sędzia Sądu Rejonowego w Łobzie

rys.

aut

ora

ślepym okiem temidy

Page 30: miesięcznik szczecińskich środowisk prawniczych ISSN 1732 ... · rek i tancerzy Bollywood Variete, co się okazało nie lada atrakcją, tym bardziej, że uczestnicy Balu zostali

30 | In Gremio marzec 2017

W NawIązaNIu do powyższego cytatu chciałoby się powiedzieć – a szkoda. Wtedy wszystko sta-łoby się o wiele łatwiejsze.

Pisanie o samobójstwach nie jest proste w żadnym aspekcie. Nieistotne, czy to artykuł naukowy, praca dyplo-mowa czy notka prasowa. Tu chodzi o śmierć – o śmierć wyjątkową, jedyną w swoim rodzaju, zadaną z własnej ręki, często zaplanowaną, przemyślaną i świadomą. Nie ulega wątpliwości, że jest to niewyobrażalna tragedia, nie-rzadko spowodowana osobliwym i osobistym dramatem.

Samobójstwo może mieć różne postaci – powiesze-nie, zadzierzgnięcie, zadławienie, zatrucie, dokonane za pomocą broni palnej, spowodowane ranami ciętymi, kłu-tymi bądź rąbanymi, samobójcze obrażenia głowy, uto-pienie, skok z wysokości, samobójstwo przez porażenie prądem, samospalenie, samobójstwa w ruchu drogowym, rzucenie się pod pędzący pojazd, samobójstwo na tle moty-wów psychotycznych, samobójstwo złożone…Tak można by wymieniać bez końca – ludzka wyobraźnia nie ma bowiem granic. W środowisku „branżowym” zwykło się w ostatnich latach mówić o samobójstwie „selfie”, co jest gorzką ironią, z którą jednak nie sposób się nie zgodzić i nie stwierdzić, że – mówiąc kolokwialnie – coś w tym jest. W przypadku tematyki samobójstw trudno o trafny i jakkolwiek taktowny dobór słów.

Nie jest niczym niespodziewanym, że musiała kiedyś pojawić się nauka zajmująca się jedynie samobójstwami

– tak też się stało i mamy suicydologię. Wyjaśnia ona dzia-łanie samobójcze, jako autoagresję będącą przeciwwagą dla agresji wobec innych ludzi. Jest to akt złożony, który wiąże się z obniżonym nastrojem i ogólnym załamaniem psychicznym. Suicydologia zajmuje się tak przykrym zjawiskiem jak targnięcie się na własne życie. Dzięki publikowanym wynikom badań istnieje powszechna możliwość lepszego zrozumienia motywacji samobój-ców do odebrania sobie życia, jak również pogłębienie świadomości odnośnie profilaktyki - rozpoznania odpo-wiednio wcześnie niepokojących objawów i udzielenia adekwatnej pomocy. Za ojca tej dziedziny nauk uważa się Edwina Shneidmana, który w latach 50. XX wieku poświęcił się badaniom nad psychologicznym aspektem zjawiska samobójstwa. Współpracował z nim Norman Far-berow, z którym wspólnie założyli centrum pomocy w Los Angeles.

U nas kaganek oświaty i inne kaganki to czysty fałsz i rozbicie dzielnicowe, nie mówiąc już o tych nikczemnych żurnalistach, co sztan-dar jedności środowiska wznoszą, brukając go równocześnie.Wódźmy dalej wodze wyobraźni. W tłumie łatwo dostrzec sędziów, rozproszeni, rozglądają się z minami skupionymi i nic nie mówiącymi. Bronią swej wewnętrznej niezależności: w kie-szeniach każdy ma wydrukowaną najnowszą uchwałę Ważnego Zgromadzenia Sędziow-skiego, och jak ona grzeje i dodaje im otuchy. Co innego jednak Zgromadzenie, na balu nie sposób się do siebie zbliżać, to jeszcze nieza-leżność stłamsi i zabije: Wolnoć sędzio w swojej sali rozpraw.Prokuratorzy, którzy przyszli z brzemieniem obaw, że szef się dowie, a może szef szefa, lekko zgięci dźwigają ten krzyż, cięższy jesz-cze od wydarzeń ostatnich, starając się stawać z dala od kamer monitoringu i błysku fleszy. Twarze oczywiście skupione, myślą nie-opatrzną nieopieczętowane: cokolwiek myślą, zakuwają w kajdanki poleceń służbowych, a przecież kto wie, czy nie przyjdzie im nie-długo nie tylko wnioski o wyłączenie sędziów składać, lecz z krucjatą dobroczynną (służyć społeczeństwu – jakże brzmi to dumnie, nawet w mowie Konopnickiej) ruszyć stajnię Augiasza wymiaru sprawiedliwości czyścić.Komornicy zajmują ruchomości w postaci kie-liszków, adwokaci z radcami spekulują o jed-ności i dualizmie, o składkach, zleceniach i substytucjach.Zostawmy bal, on przecież jak zabawa na Tita-nicu trwać będzie jeszcze długo, a pasażerowie pierwszej klasy przecież bawią się najhuczniej.

Czyż Wolter nie miał racji? W oryginale i w tłu-maczeniu powiedział to dokładnie, co sami doskonale widzimy, ale dostrzec tak naprawdę nie potrafimy. Skażeni poszukiwaniem wrogów i  lękami zastygamy w  chocholim tańcu z wewnętrznym przekonaniem o swej własnej wyjątkowości. Zapominając, że prócz wartości tak wzniosłych jak Naród, Ojczyzna powinna kiełkować w nas najprostsza i najzwyklejsza przyzwoitość, wyzuta z zawiści i niechęci do bliźniego.

Co tyczy się wszystkich, nawet prawników. Ich może nawet bardziej, któż ich bowiem będzie szanował, jeśli sami sobie nawzajem tego sza-cunku dla siebie nie okazują.

Kropka. ❚

Trochę inne selfie

Często usłyszeć możemy, że sekcja zwłok potwierdziła samobójstwo. Nic takiego technicznie nie jest możliwe. Po otwarciu zwłok lekarz nie znajduje karteczki z napisem „zabiłem się”.

— Kazimierz Turaliński

psychologia

Page 31: miesięcznik szczecińskich środowisk prawniczych ISSN 1732 ... · rek i tancerzy Bollywood Variete, co się okazało nie lada atrakcją, tym bardziej, że uczestnicy Balu zostali

In Gremio marzec 2017 | 31

Samobójstwo – zjawisko stare jak sam świat, co wydaje się być pozbawione wszelakich wąt-pliwości. Stanowi ono niezwykle interesujący, kontrowersyjny i trudny problem, co więcej

- nadal nie do końca poznany, mimo prób zagłę-bienia się w ten temat przez wielu naukowców. Absolutnie żadna z tak licznych publikacji – czy to bazujących na dotychczas znanych teoriach, czy też na danych empirycznych, nie wyjaśnia niestety pełnej istoty tego zjawiska, ale jest kro-kiem zbliżającym do jego zrozumienia.

Suicydologia w Polsce jest, co niestety nic nowego, stosunkowo młodą dziedziną, bowiem zaledwie czternaście lat temu, a to w 2003 roku, powstało Polskie Towarzystwo Suicydologiczne. Rozwój tej dziedziny aktywnie wspierają wszel-kiego rodzaju informacje o nowych odkryciach spływające zza granicy, z którymi specjaliści mogą zapoznawać się dzięki pracy tłumaczy i własnej.

Najciekawsze, jak i zarazem najtrudniejsze w suicydologii jest to, że jest ona kompilacją i harmonią trzech nauk - medycyny, psycholo-gii oraz socjologii. Owszem, jest to dość ogólne i uproszczone stwierdzenie, bowiem zderza-jących się na polu suicydologii specjalności poszczególnych nauk jest całe mnóstwo. Na zjawisko samobójstwa trzeba patrzeć z wielu perspektyw, a i mimo najstaranniejszych obser-wacji, nierzadko specjaliści nie znajdują odpo-wiedzi na pytanie: Dlaczego?. Co więcej, nie spotykamy na ulicy ludzi i nie wiemy natych-miast, że to potencjalny samobójca, bo równie dobrze moglibyśmy spojrzeć w lustro i samego siebie określić takim mianem. Samobójca to nie człowiek, który ma to wypisane na twarzy. Potwierdzeniem tego jest fakt, iż samobójcy to w 95% ludzie przeciętni, tacy jak „my wszyscy”, jedynie być może – a i niekoniecznie – bardziej wrażliwi i mniej odporni. Wielu ludzi szuka sensu życia, wartości istnienia, wielu też podej-muje ostateczną i często nieodwracalną decyzję o rozstaniu się ze swoim istnieniem. Co stanowi mechanizm tych decyzji? Dlaczego właśnie ci, a nie inni rezygnują z życia i wybierają śmierć? Jakie są konsekwencje wyboru nieistnienia oraz możliwości istnienia po przywróceniu do życia? Te pytania stawiają sobie specjaliści z zakresu suicydologii.

Co bywa przyczyną? Przy zadawaniu tego pytania należy użyć podziału na osoby dorosłe i nieletnich, gdyż samobójstwa są również plagą w tzw. wieku szkolnym czy też wieku dojrzewa-nia. Zdaniem B. Hołysta, na pierwszym miejscu jest choroba – najczęściej nieuleczalna, a co za tym idzie – niemoc i bezradność. Na drugim miejscu wśród przyczyn plasuje się choroba

psychiczna. Na trzecim miejscu znajdują się problemy i konflikty rodzinne, brak porozu-mienia czy też wsparcia w najbliższym otocze-niu. Na czwartym miejscu znajdujemy motywy ekonomiczne – brak pracy, długi, problemy z hazardem. Około 10% badanych przypadków samobójstw to tak zwana nieodwzajemniona miłość i „złamane serce”, ale należy podkreślić, że w 60% przypadków śmierci samobójczych w ogóle nie znamy przyczyn i procesów moty-wacyjnych. Niestety – nie każdy przypadek jest możliwy do zbadania pod tym względem, a wówczas, jak stwierdził ponownie prof. Hołyst

- przyczyną jest to, że człowiek się w ogóle uro-dził. W przypadku samobójstw wśród mło-dzieży statystyki przedstawiają się nieco inaczej - na pierwszym miejscu mamy niepowodzenia w szkole, trudności z nauką, na drugim zaś kon-flikty w rodzinie, a więc pewne pretensje rodzi-ców pod adresem dzieci czy też krytyka postę-powania dzieci, na trzecim miejscu - też około 12 % to jest nieodwzajemniona miłość. Podział ten nie zna płci - dotyczy zarówno dziewcząt, jak i chłopców. Suicydologia, dzięki swym bada-niom, pozwana na choćby orientacyjne określe-nie przyczyn, które skłaniają ludzi w różnym wieku do odebrania sobie życia. Warto rów-nież zauważyć, że to mężczyźni decydują się na samobójstwo około pięć razy częściej niż kobiety, co może również rodzić kolejne pyta-nia, dlaczego tak się dzieje.

Dzięki osiągnięciom suicydologii możliwe jest bliższe poznanie motywacji, a co za tym idzie – wzmocnienie działań profilaktycznych, działalności punktów pomocy czy też szersze uświadamianie ludzi młodych, że samobójstwo nie jest żadnym rozwiązaniem. Wiele osób jest zdania, że suicydologia jest wymysłem, kolejną sztuczną i niepotrzebną nauką, niemniej jednak jest to myślenie niewłaściwe – dzięki licznym badaniom możemy zapobiegać kolejnym trage-diom, jakimi niewątpliwie są próby samobójcze. Reasumując – warto zgłębiać tajniki suicydolo-gii, jeśli może to pomóc w uratowaniu wielu ist-nień. Tekst ten rozpoczął się cytatem i zamknie się cytatem, którym prof. Hołyst skończył jeden ze swoich wywiadów – „Żyj, bo gdy umrzesz świat umrze wraz z Tobą. Musimy żyć po to, aby istniał świat.” ❚

Karolina A. Robak

absolwentka Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, uczestniczka Prawniczego Seminarium Doktorskiego na Akademii Leona Koźmińskiego, Legal Assistant w RMS Rastawicki Mianowski Sawicki sp. k., redaktor „Pokoju Adwokackiego”

fot.

Chr

isto

pher

Cam

pbel

l | U

nspl

ash

Page 32: miesięcznik szczecińskich środowisk prawniczych ISSN 1732 ... · rek i tancerzy Bollywood Variete, co się okazało nie lada atrakcją, tym bardziej, że uczestnicy Balu zostali

32 | In Gremio marzec 2017

Źródłem fINaNSowaNIa działal-ności egzekucyjnej komornika są zarówno opłaty egzekucyjne,

jak i zwrot wydatków gotówkowych. Istnieje zasadnicza różnica pomiędzy kosztami działalności egzekucyjnej komornika, skatalogowanymi w art. 34 ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. o komornikach sądowych i egzekucji1 (dalej: Ustawa), a kosztami egzekucji.

Te pierwsze są bowiem kosztami własnymi całej działalności egzeku-cyjnej komornika, są istotne dla usta-lenia jego dochodu. Nie mają również związku z daną sprawą egzekucyjną i jej stronami. Zgodnie z Ustawą są to: koszty osobowe i rzeczowe pono-szone w związku z prowadzoną dzia-łalnością egzekucyjną, koszty ochrony zajętego mienia i niezbędnej ochrony osobistej oraz ubezpieczenia mienia kancelarii i własnego ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej, koszty przejazdów w miejscowości będącej siedzibą komornika, korespondencji, obrotu pieniężnego, przewozu drob-nych ruchomości niewymagających transportu specjalistycznego, obo-wiązkowe opłaty na samorząd komor-niczy ponoszone zgodnie z przepisami Ustawy, inne koszty niezbędne do wykonywania czynności egzekucyj-nych oraz czynności przewidziane przepisami Ustawy, jeżeli nie są pokry-wane w trybie określonym w art. 39 Ustawy. Wskazane powyżej koszty są pokrywane przez komornika z uzy-skanych opłat egzekucyjnych.

Odrębną kategorię kosztów stano-wią wydatki w toku egzekucji ujęte w sposób wyczerpujący w rozdziale 6 Ustawy. Są nimi: należności biegłych, koszty ogłoszeń w pismach, koszty transportu specjalistycznego, prze-jazdu poza miejscowość, która jest siedzibą komornika, przechowywa-nia i ubezpieczania zajętych rucho-mości, należności osób powołanych na podstawie odrębnych przepisów do udziału w czynnościach, koszty doręczenia środków pieniężnych przez pocztę lub przelewem banko-wym, koszty uzyskiwania informacji

1 Dz. U. z 2015 r. poz. 790

niezbędnych do prowadzenia postę-powania egzekucyjnego lub wyko-nania postanowienia o udzieleniu zabezpieczenia, koszty doręczenia korespondencji, za wyjątkiem kosztów doręczenia stronom zawiadomienia o wszczęciu egzekucji bądź postępo-wania zabezpieczającego oraz koszty dostępu do systemu teleinformatycz-nego obsługującego zajęcie wierzytel-ności z rachunku bankowego.

Wydatki obejmują też koszty dzia-łania komornika, o których mowa w art. 8 ust. 11 Ustawy, a więc w razie podejmowania przez komornika, wybranego przez wierzyciela, czyn-ności poza swoim rewirem komorni-czym. Wydatki te obciążają wierzy-ciela niezależnie od przysługującego mu zwolnienia od kosztów sądowych. Nie wlicza się ich do kosztów egzeku-cji obciążających dłużnika.

Komornikowi przysługuje zwrot wydatków gotówkowych poniesio-nych w toku egzekucji w zakresie określonym Ustawą. Niewątpliwie zatem udział komornika w konkret-nej sprawie może wiązać się z dodat-kowymi kosztami i choć w większości obciążą one dłużnika, wierzyciel rów-nież powinien zdawać sobie sprawę z pewnych wydatków. Zgodnie z art. 8 ust. 11 Ustawy w sytuacji, gdy podej-mowane są przez komornika, wybra-nego przez wierzyciela, czynności poza swoim rewirem komorniczym, wydatki obejmujące diety przysługu-jące osobom zatrudnionym w kan-celarii komornika i uczestniczącym w tych czynnościach, koszty prze-jazdów i noclegów komornika i tych osób oraz koszty transportu specjali-stycznego - obciążają wierzyciela, bez względu na zwolnienie go od kosz-tów sądowych. Na pokrycie wskaza-nych wydatków wierzyciel zostaje wezwany do wpłacenia zaliczki. Należy pamiętać, że nie stanowi ona dochodu komornika. Wszystkie wydatki powinny mieć swoje pokry-cie w przebiegu postępowania, nato-miast komornik jest zobowiązany do rozliczenia zaliczki w ciągu miesiąca

od dnia poczynienia wydatków oraz zwrócenia jej niewykorzystanej części. Wierzyciel ma prawo wglądu do rozliczenia zaliczek, a także żąda-nia informacji w tej sprawie.

Należy również zwrócić uwagę na to, że zgodnie z art. 40 Ustawy, komor-nik może żądać zaliczki od strony lub innego uczestnika postępowania, który wniósł o dokonanie czynności, uzależniając czynność od jej uisz-czenia. Dokonanie czynności przez komornika może być uzależnione od uiszczenia zaliczki, ale nałożenie na stronę obowiązku jej zapłaty zależy tylko i wyłącznie od komornika.

Zgodnie z art. 42 ust. 2 Ustawy w przypadku, gdy postępowanie egzekucyjne okaże się w całości lub w części bezskuteczne, wydatki poniesione przez komornika, które nie zostały pokryte z wyegzekwo-wanej części świadczenia, obciążają wierzyciela. Użyte w przytoczonym przepisie określenie, że koszty bez-skutecznej egzekucji obciążają wie-rzyciela jest dość niefortunne, albo-wiem zgodnie z generalną zasadą z art. 770 kpc, koszty postępowania egzekucyjnego obciążają dłużnika. Wierzyciel jest zobowiązany zwrócić komornikowi poniesione wydatki, ale obciążają one dłużnika, co znajduje odzwierciedlenie w adnotacji doko-nywanej przez komornika na tytule wykonawczym, zwracanym wierzy-cielowi w przypadku bezskutecznej egzekucji. Zgodnie bowiem z art. 816 kpc, po ukończeniu postępowa-nia egzekucyjnego należy na tytule wykonawczym zaznaczyć wynik egzekucji i tytuł zatrzymać w aktach, a jeżeli świadczenie objęte tytułem nie zostało zaspokojone całkowicie, tytuł zwrócić wierzycielowi. ❚

Koszty działania komornika poza terenem rewiru komorniczego

Łukasz PauchKomornik Sądowy przy Sądzie Rejonowym Szczecin – Centrum w Szczecinie

Martyna Skierska prawnik

komornicy

Page 33: miesięcznik szczecińskich środowisk prawniczych ISSN 1732 ... · rek i tancerzy Bollywood Variete, co się okazało nie lada atrakcją, tym bardziej, że uczestnicy Balu zostali

In Gremio marzec 2017 | 33

Każdemu SędzIemu zdarzył się zapewne uczestnik rozprawy krzyczący na sali „Sprzeciw! Sprzeciw!” - na wzór bohaterów z amerykańskich filmów

prawniczych. Zachowanie takie, czasami komiczne, jest przejawem wiary. Wiary w to, że w postępowaniu sądo-wym nie jest się wystawionym na działanie nieznanych, ciemnych mocy. Wiary w to, że słowo ma znaczenie.

W tym też duchu procedura karna (art. 367 § 1 kpk) zobowiązuje sąd do umożliwienia stronom wypowiedze-nia się w każdej kwestii podlegającej rozstrzygnięciu. Kłopot w tym, że umożliwić komuś można jedynie to, czego sam zechce. Z łezką w oku wspominam sytuacje, kiedy uczestnicy rozpraw karnych wykraczali poza kur-tuazyjne „pozostawiam do uznania sądu”, zajmując w kwe-stiach proceduralnych stanowcze i uargumentowane stanowiska. Nie zasłaniali się „kierowniczą rolą sądu”, nie czekali ze swoimi pretensjami aż do wyroku. Nie raz mi pomogli. Nie dla mojej wygody, lecz z troski o ideał sprawiedliwości.

Znacznie wyraźniej kwestia ta rysuje się w postępo-waniu cywilnym, choć i tu cała rzecz nie tyle w brzmie-niu ustawy, co w jej praktycznym stosowaniu. Procedura cywilna (art. 162 kpc) w interpretacji, która zdaje się ostatnio dominować, zobowiązuje strony do niezwłocz-nego zwrócenia uwagi sądu na uchybienia proceduralne. Wszelkie uchybienia, nie tylko te, które nie znalazły odzwierciedlenia w protokole (co było częstą interpre-tacją w latach dawniejszych). Chodzi o to, by kwestia proceduralna, odnośnie której strona ma pretensje (zasadne lub nie), stała się przedmiotem rozwagi sądu (niekiedy ponownej rozwagi sądu). W ten sposób korekta może nastąpić wcześniej niźli dopiero w postępowaniu apelacyjnym lub kasacyjnym. Regulacja ta, niejako przy okazji, dopinguje strony (pełnomocników) do udziału w posiedzeniach sądowych. I w pełni słusznie! To dzięki obecności stron (pełnomocników) możliwe jest wyja-śnienie wszelkich wątpliwości (choćby ustalenie faktów spornych i niespornych). Z takim zetknięciem „twarzą w twarz” nie sposób porównać sytuacji – niestety częstej w praktyce sądowej – kiedy to sąd prowadzi rozprawę przy pustej sali, a kontakt ze stronami ograniczony jest do długotrwałej wymiany kolejnych pism. Nieobecność strony na rozprawie czyni także niemożliwym starania sądu o ugodowe zakończenie sporu. Czyni również nie-możliwym, by strona usłyszała z ust sądu motywy okre-ślonego rozstrzygnięcia (incydentalnego czy też kończą-cego postępowanie), prowokując pisemne uzasadnianie, a przez to odciągając w czasie udzielenie rzeczywistej ochrony prawnej.

Analizowana regulacja bywa jednak krytykowana, a praktyka jej stosowania łatwo przeradza się w wypo-wiadanie formułek, nie mających nic wspólnego z rzeczy-wistym argumentowaniem. Niewiele ma sensu, by strona (pełnomocnik) wygłaszała formułkę („iż zgłasza zastrzeże-nie”) lub też litanię rzeczywiście lub pozornie naruszo-nych przepisów. Chodzi o to, by podjęto próbę przedsta-wienia sądowi umotywowanego poglądu. Taki sposób

rozumienia przepisu art. 162 kpc bywa obecny w orzecz-nictwie sądów powszechnych. I tak np. Sąd Apelacyjny w Gdańsku w wyroku z 10 stycznia 2014 r. wskazał, iż

„sformułowanie zastrzeżenia nie musi zawierać dokładnego i szczegółowego wskazania przepisów, ale powinno być dokonane przynajmniej w taki sposób, by z jego treści wynikało, na czym uchybienie miałoby polegać”1. Aktualny sposób protokołowa-nia rozpraw (audio-video) przychodzi w sukurs takiemu modelowi procedowania. Nie jest bowiem konieczne żmudne odnotowywanie na piśmie całości wypowiedzi. Ta podlega automatycznemu utrwaleniu, zaś w protokole skróconym wystarczy krótka adnotacja.

Wydaje się więc, że dostępne są nam obecnie instru-menty (normatywne i techniczne), które już z początko-wych etapów rozprawy pozwalają uczynić forum dialogu między stronami i sądem. Dialogu nakierowanego na poszukiwanie najwłaściwszej drogi dla sprawiedliwego rozstrzygnięcia sprawy. Czy nasze rozprawy cywilne przypominają dyskusję, czy też może bliższe są teatrowi marionetek z monologami łatwymi do przewidzenia? Czy o przepisie art. 162 kpc myślimy w kategorii fak-tycznej próby przekonywania, czy też tylko dopełnienia formalności?

Jeśli wierzymy, że słowo ma znaczenie, ciężar spo-czywa na wszystkich, którym przypadł zaszczyt nosze-nia togi. Nie można bowiem oczekiwać, że pełnomoc-nik będzie przekonywał do zmiany postanowienia dowodowego, jeśli uprzednio sąd nie wyjaśni dlaczego np. określony wniosek dowodowy oddalił. Nieprzed-stawienie ustnie motywów postanowienia (choć for-malnie dopuszczalne – art. 357 § 1 kpc) zamyka dysku-sję. Nie daje szansy sensownego przekonywania. Nie można także spodziewać się niczego więcej poza for-mułką, jeśli się pełnomocnikowi przerywa, czy okazuje zniecierpliwienie.

Z drugiej strony wysłuchania i cierpliwości może doświadczyć tylko ten, kto jest obecny na rozprawie. Na rzeczowe przedstawienie motywów postanowień incy-dentalnych może liczyć tylko taki pełnomocnik, który sam zachowuje się rzeczowo, okazując merytoryczne przygotowanie do sprawy. Nie sposób bowiem dyskuto-wać z wieszakiem na togę.

Rozprawianie to mechanizm naczyń połączonych, to dialog.

Rozprawiajmy więc! Monologi otaczają nas zewsząd. My, prawnicy, możemy się tu pięknie od otoczenia różnić!

Zdarzają się oczywiście sprawy bez zagadnień proce-duralnych, w których ciężar rozstrzygnięcia tkwi tylko w ocenie dowodów. Roztrząsanie dowodów to już jednak temat na kolejny felieton. ❚

1 sygn. akt: III AUa 687/13, LEX 1428019.

Rozprawiajmy!

Bartosz ŁopalewskiSędzia Sądu Rejonowego w Nowym Sączu

granum salis

Page 34: miesięcznik szczecińskich środowisk prawniczych ISSN 1732 ... · rek i tancerzy Bollywood Variete, co się okazało nie lada atrakcją, tym bardziej, że uczestnicy Balu zostali

34 | In Gremio marzec 2017

Bohater kSIążek Remigiu-sza Mroza – aplikant adwo-kacki Kordian Oryński został

w jednym z prawniczych krymina-łów „ubrany” przez autora w togę. I o ile mamy tu do czynienia z nacią-gnięciem rzeczywistości przez pisarza, warto zastanowić się nad problema-

tyką stroju aplikanta występującego na sali sądowej, gdyż może okazać się, że „aplikant w todze” nie jest złym pomysłem.

Historii togi adwokackiej należy szukać w  początkach XX wieku. Długo by mówić o etapach wpro-wadzenia stroju urzędowego dla adwokatów. Zanim ustalono aktu-alne zasady noszenia togi, w adwo-katurze obowiązywało noszenie tzw.

„odznaki”. Był również i taki czas, że noszenie togi zależało od uznania adwokata. Nie musimy przypominać, że fałdzista suknia ma swoją dłu-goletnią tradycję. Zastanowimy się jednak nad tym dla kogo winna być przeznaczona?

Obecnie toga kojarzona jest z zawodami prawniczymi. Widząc togę od razu nasuwają nam się sko-jarzenia: „sąd”, „adwokat”, „prokura-tor”, „radca prawny”. Dopasowanie togi do zawodu następuje na pod-stawie koloru żabotu. To właśnie on odróżnia uczestników procesu. W tym miejscu nasuwa się pytanie – skoro wszyscy przedstawiciele prawa obecni na sali rozpraw przywdziewają togi, dlaczego nie mają ich aplikanci? Nie oczekujemy odpowiedzi, ale być

może warto jest podjąć dyskusję, czy nie byłoby dobrym pomysłem – tak jak zrobił to ze swoim bohaterem Remigiusz Mróz – ubranie aplikanta w togę? Togę czarną bez żabotu.

Argumenty „za”. Po pierwsze - gwarancja pełnej równości uczest-ników procesu. Po drugie - dodanie

powagi wykonywanemu zawodowi – wprawdzie aplikant to jeszcze nie adwokat, ale niemniej pełnoprawny uczestnik sądowego procesu. Wielo-krotnie zdarzają nam się sytuacje, że klient przed salą zadaje nam pytanie: A to nie będzie mojego obrońcy/pełnomoc-nika?. Niejednokrotnie, w pierwszych chwilach rozprawy, aplikant mylony jest ze świadkiem czy oskarżonym. Zdarzają się również sytuacje, gdy świadek pytany przez Sąd o pokre-wieństwo ze stronami postępowania, wskazuje na aplikanta i odpowiada, że nie zna tej osoby. Niestety, powyż-sze świadczy o niskiej świadomości prawnej w społeczeństwie. Wprowa-dzenie tóg dla aplikantów adwokac-kich i radcowskich przyczyniłoby się do odzwierciedlenia ich roli w pro-cesie, w którym zastępują swoich patronów, a także podkreślenia, że biorą oni udział w misji związanej z zaufaniem publicznym i szerze-niem pomocy prawnej. Nie szata zdobi człowieka, jednakże wizerunek

jest nieodłącznym elementem w tym zawodzie, wobec czego toga (nawet bez żabotu) dodałaby profesjonali-zmu młodemu aplikantowi. A i być może nawet pewności siebie.

Z drugiej zaś strony nienoszenie przez aplikantów stroju urzędowego wskazuje, że są oni na początku swej

drogi zawodowej. Brak togi upoważ-nia aplikantów, by nie wiedzieli (oczy-wiście, nie usprawiedliwia tego, by nie chcieli wiedzieć).

Pierwsze symboliczne nałożenie togi adwokackiej podczas uroczysto-ści ślubowania adwokatów stanowi ukoronowanie lat ciężkiej pracy i nocy spędzonych na nauce, zwień-czonych pomyślnie zdanym egzami-nem zawodowym. Jednakże wraz z togą młody adept zawodu nakłada na siebie również ciężar samodziel-ności i odpowiedzialności przed klien-tem. Trzy lata szkolenia pod okiem patrona mają na celu przygotowanie aplikanta do noszenia togi z szacun-kiem, bagażem wiedzy i doświadcze-nia, by samodzielne wykonywanie zawodu spełniało najwyższe stan-dardy rzetelności i profesjonalizmu.

Tymczasem Drodzy Aplikanci – nie próbujcie przymierzać togi, gdyż przesąd mówi, że jej nałożenie przed zdaniem egzaminu, przynosi pecha ;) ❚

Toga dla aplikanta

Marta Brawata aplikantka adwokacka

Karolina Werema – Karłuk aplikantka adwokacka

Redakcja In Gremio składa serdecznie podziękowania Paniom Mecenas Dagmarze Stech i Agacie Urbanowskiej za dotychczasową współpracę z pismem i tworzenie rubryki Aplikanci. Dzięki zaangażowaniu Autorek, każdego miesiąca mogliśmy dzielić się z Czytelnikami informacjami z życia aplikantów. Za Panie Mecenas, jak i wszyst-kich zdających niebawem egzamin zawodowy, Redakcja In Gremio trzyma kciuki!

Aby sprawy aplikanckie nadal były obecne na łamach pisma - zachęcamy aplikantów wszystkich zawodów prawniczych do współpracy z In Gremio. Zainteresowanych prosimy o kontakt mailowy: [email protected]

Niejednokrotnie, w pierwszych chwilach rozprawy, aplikant mylony jest ze świadkiem czy oskarżonym. Zdarzają się również sytuacje, gdy świadek pytany przez Sąd o pokrewień-stwo ze stronami postępowania, wskazuje na aplikanta i odpowiada, że nie zna tej osoby.

aplikanci

Page 35: miesięcznik szczecińskich środowisk prawniczych ISSN 1732 ... · rek i tancerzy Bollywood Variete, co się okazało nie lada atrakcją, tym bardziej, że uczestnicy Balu zostali

nad papugami

In Gremio marzec 2017 | 35

SIedzIałem SobIe i jak zwykle nic nie robiłem. Ku mojemu zdumieniu , k toś zapukał

stanowczo i zanim zdążyłem coś powiedzieć, drzwi się energicz-nie otworzyły. Ujrzałem w nich człowieka nie tyle zdezorientowa-nego, co wyraźnie przestraszonego. Wyglądał jak ktoś, kto nie dowie-rza własnym zmysłom. Wiem, że w dzisiejszych czasach to żaden wyróżnik. Mamy nadpodaż tych, co wyglądają i mówią jak idioci, prze-konując nas jednocześnie o swej mądrości i omnipotencji. Tych na razie zostawmy. Niespodziewany gość był na moje oko, niespełna 30-letkiem. Zaczął mi chaotycznie tłumaczyć powody swojej wizyty. Okazało się, że przez ostatnie dwa lata pracował gdzieś na antypodach, ale postanowił wrócić gdy usłyszał zaproszenie w angielskiej telewizji wystosowane przez samego byłego dyrektora banku. Znanego cudo-twórcy, który przekonuje nas ostat-nio, że zakładany przez niego wzrost PKB o 3,9% to mniej niż osiągnięte 2,8%. Uwierzył mój gość super-mini-strowi wszystkich Polaków i wrócił do kraju. Zdziwił się jednak, gdy dotarło do niego, że były dyrek-tor jest także ministrem finansów wszystkich Polaków - a więc jego też. Zdziwienie jego wzmogło się, gdyż czekał na niego nie tylko obermini-ster, ale także Urząd Kontroli Skar-bowej, Urząd Celny, no i niezawodny ZUS. Postanowił natychmiast wrócić tam gdzie był, ale nie jest w stanie się wydostać! Okazało się, że nie zna własnego miasta. Wszedł do mnie, bo gdzieś musiał. Ktoś musi mi wytłu-maczyć jak się dostać na Europejską albo chociaż na Plac Wolności. Dalej już sobie poradzę - dodał rozgorączkowany. No tak, po dwóch latach nieobecności można się pogubić. Trzeba pomóc rodakowi.

Zacząłem cierpliwie tłumaczyć. Zacznijmy od Europejskiej. Ta ulica ciągle jest, tylko trwa wymiana nawierzchni, co powoduje znaczne utrudnienia w  ruchu. Zamonto-wano tymczasową sygnalizację świetlną. Jest ona dość specyficzna,

bo właściwie jest tam tylko żółte i czerwone - zielone bardzo rzadko. Jakby tego było mało, to podobno znaleźli tam jakiś niewypał i trwa ustalanie kto ma go rozbroić. Powo-łano komisję, bo słychać głosy, że mogło chodzić o zamach. Komisja ma ustalić na kogo.

Plac Wolności przemianowano na Plac Suwerena, ale to bez znacze-nia, bo wywaliła na nim kanalizacja i  zrobiło się szambo, więc wyłą-czono go z ruchu. Trzeba znaleźć jakieś obejście. Zaproponowałem skrót siedem kilometrów dłuższy, który dawał nadzieję. Wyjaśniłem, że powinien dojść do ul. Kolesiów (dawniej Sądowa) i skręcić w prawo w Kupiecką (dawniej Adwokacka). Kiedyś łatwiej było przez Trybunal-ską, ale teraz jest ona ślepa i zro-bili z  niej deptak, więc nigdzie nią nie dojdzie. Może spróbować przez Paziów (dawniej Prokurator-ska), ale odradzam, bo tam grozi mu czołówka. Zdarzają się często od czasu, gdy porozstawiali tam pachołki. Podobno są potrzebne do czasu zakończenia budowy bezko-lizyjnego skrzyżowania z Partyjną (kiedyś Obywatelska). Tymczasową kładką przetnie ul. Finansową (chwilowo nieczynna - łatają dziury) i wejdzie prosto na skwer Frontu Jedności Naszego Narodu (dawniej: Frontu Jedności Narodowej). Krótki kawałek Targową (kiedyś Parlamen-tarna). Tam jest budka z broszkami. Musi sobie kupić jakąś i przypiąć to będzie miał pierwszeństwo na Wiel-kiej Patriotycznej (dawniej Polska). To taka winieta, bardzo przydatna w poruszaniu się po naszym mie-ście. Kosztuje niewiele, wystarczy odpowiedzieć na trzy pytania: Kto ochrzcił Polskę? Kto obalił komunę? I kto wprowadził Polskę do NATO i   UE? Nie mogę podpowiadać, powiem tylko, że jest to jedna i ta sama osoba. Dodam, że jest to osoba bardzo zapracowana, która nie spo-częła na laurach i obmyśla teraz plan jak nas z powrotem stamtąd przyprowadzić do naszego, wspól-nego domu. Jesteśmy jego dziećmi specjalnej troski i dlatego on nas nie zostawi. Zresztą często daje nie-odpłatny kurs (z drabinki) ręcznego kierowania ruchem i wytycza kie-runek - i zawsze ten kierunek jest

słuszny! Ma wielu kursantów i wol-nych słuchaczy, ale żaden nie dora-sta mu do drabinki. Podobno Wielką Patriotyczną chce poprowadzić nas do Morza Czarnego.

Przy wyjściu z  W-P musi cho-lernie uważać, żeby nie wejść na budowane właśnie w szaleńczym tempie rondo. To bardzo nowocze-sny projekt. Nie ma z niego żadnego wyjazdu. Tam chodzi się w kółko pod czujnym okiem budowniczych urzędujących na wieżyczkach straż-niczych...przepraszam - ratowni-czych oczywiście. No więc musi uważać i skręcić na Plac Smoleński (dawniej Plac Zgody) i stamtąd w Żoł-nierzy Wyklętych (kiedyś Partyzan-tów) i już jest na Naszej (dawniej Wspólna). Teraz nowobudowaną Wsteczną (ma biec po śladzie dawnej Przyszłości) i już. Przetnie boisko do rugby (dawnej Plac Konstytucji), kocimi łbami przez Poselską (obec-nie Koziołka Matołka) i  tam będzie chatka pustelnika...on powie mu jak iść dalej, bo ja nie wiem...

Te n k o m u n i k a c y j ny c h a o s wkrótce się skończy. Na każdym skrzyżowaniu zamiast drogowska-zów, zostaną postawione pomniki wielkiego - małego cicero wskazu-jącego nam jedyną właściwą drogę. Nikt się nie zgubi...

Po tym wywodzie mój gość znik-nął równie szybko jak się pojawił. Na odchodne rzucił z jawnym już obłędem w  oczach: Panie, kto tu zwariował?

P.S Widziałem mojego wędrowca kilka dni później. Był bardzo wcze-sny ranek. Wysypywał zawartość worka pod drzewo rozglądając się przy tym nerwowo. Na głowie miał kask z włączoną ,,czołówką’’. Z ple-caka wystawała mu saperka i nie-wielka łopata. Skończył i odszedł w pośpiechu prosto w Spokojną (obecnie Dawna).

Komu w drogę, temu czas. ❚

Droga

+ minus PARAGRAFRectenecta quis ex et et volupta dit audi dolent fuga. Oreperc hillab int qui andaepe riandit experia volluptusani aborect atemporiam re perero corepuditate quia quid es et antemquatur? Omnim voluptatius. Onsequo volo esti tem eicium nam, vid miliquae nonsequatem. Ita dolorporum et offictiur, cuptas am rerunt explab ipsa dolor.

Page 36: miesięcznik szczecińskich środowisk prawniczych ISSN 1732 ... · rek i tancerzy Bollywood Variete, co się okazało nie lada atrakcją, tym bardziej, że uczestnicy Balu zostali