Masówka, Wrzesień 2012, Kraków

4

Click here to load reader

description

Śliczna pani na rowerze. Bernatka. A co dalej? Działo się: podwieczorek na Krupniczej. Nie rezygnuj z pedałowania.

Transcript of Masówka, Wrzesień 2012, Kraków

Page 1: Masówka, Wrzesień 2012, Kraków

MasówkaMasówkadarmowa Gazetka Krakowskiej Masy Krytycznej, Kraków, wrzesień 2012

Wrześniowa Masa Krytyczna jest Masą 500, gdyż stawia sobie za cel zgromadzić co najmniej tylu krakowskich rowerzystów. Chcemy udowodnić, że mimo, iż właśnie przekroczyliśmy granicę równonocy i dni są coraz krótsze, to ani nam w głowach żegnanie się z zaletami, jakie wiążą się z jazdą tym środkiem transportu! Im więcej z nas wsiada na rowery, tym lepiej: dla rowerzystów (bo bezpieczniej), dla miasta(bo ciszej, mniej zanieczyszczeń i więcej wolnej przestrzeni), a nawet dla kierowców (bo mniejsze korki).

Dlaczego tak ważne jest, by na masie było nas jak najwięcej? W trakcie codziennych bojów z ZIKiTemo kolejny kontrapas, stojak czy przejazd dla rowerów wciąż musimy walczyć z argumentem: „po co ładowaćw to wszystko pieniądze, skoro rowerzystów jest tak niewielu?”. Zza urzędniczego biurka nie widać ogromnego wzrostu ruchu rowerowego, jaki notujemy od 2-3 lat. Nie da się więc ukryć, że z punktu widzenia władz miast wydatki na infrastrukturę rowerową – delikatnie mówiąc – nie są priorytetem. Wierzymy, że zmieni się to, gdy wreszcie Prezydent i jego urzędnicy zobaczą, ilu nas jest.

Jak co roku wczesną jesienią rozpoczyna się dyskusja nad projektem budżetu na kolejny rok. Jeśli jest taki moment, w którym powinniśmy się zmobilizować i przypomnieć o naszej obecności, to jest to właśnieta chwila. Uwierz – Twój głos, głos każdego i każdej z nas ma znaczenie!

TRASA MASY

Trasa Wrześniowej Masy 500 wiedzie przez:

Rynek Główny – Mikołajska – Kopernika – Lubicz – Rondo Mogilskie – Mogilska – Fabryczna – Cystersów – Al. Pokoju – Ofiar Dąbia – Stoczniowców – Nowohucka – Powstańców Wielkopolskich – Powstańców Śląskich – Kamieńskiego – Malborska – Wielicka – Limanowskiego – Brodzińskiego – kładka "Bernatka" – Podgórska – Gazowa – Plac Wolnica – Krakowska – Stradomska – Grodzka – Rynek Główny

CO SIĘ DZIEJE

• Masa 500 uda się w kierunku Płaszowa i Zabłocia,by zatoczyć pętlę wokół Kopca Krakusa i wrócićprzez Podgórze oraz Kazimierz. Chcemy zwrócic uwagę, że znaczna większość trasy (wyłączając nieliczne chlubne przykłady, takie jak kładka Bernatka) w codziennych warunkach nie jest przyjazna ruchowi rowerowemu.

• Z listą naszych postulatów budżetowych na kolejny rok możesz zapoznać się pod adresem: http://tnij.org/satjPrzyjeżdżając na Masę pomagasz je realizować!

• Przypominamy, że dni stają się coraz krótsze, a rowerna ulicy po zmroku (w tym także na Masie!) musi posiadać odpowiednie oświetlenie. Zgodnieze znowelizowanym ostatnio rozporządzeniem, powinny to być:

• z przodu – światło pozycyjne barwy białej lub żółtej;

• z tyłu – światło odblaskowe barwy czerwonejoraz światło pozycyjne barwy czerwonej.

Elementy te powinny być zamieszczone na rowerzena wysokości do 1,5 metra.

• Wraz z partnerem wrześniowej Masy, siecią klubów Fitness Platinium, przygotowaliśmy dla wszystkich uczestników specjalne upominki: koszulki z rowerowym logo.

• Jeśli jesteś zainteresowany/zainteresowana pomocąw organizacji Masy (porządkowi, pisanie artykułówdo gazetki, rozdawanie gazetki), masz pomysłyna usprawnienie imprezy lub jej promocję, pisz: [email protected].

Page 2: Masówka, Wrzesień 2012, Kraków

ŚLICZNA PANI NA ROWERZE

Z mojego siodełka widzę wyraźnie, że sprawy rowerowew Krakowie idą w dobrym kierunku. Zmiany dokonują się powoli, ale nieubłagalnie. Publiczność głosuje nogami. Kraków z racji wymogów zdrowego rozsądku zwyczajnie BĘDZIE miastem rowerów, i to w stopniu nieporównanie wyższym, niż dziś. Krakowianie, niezależnie od wieku, pochodzenia, statusu majątkowego i poglądów politycznych, odkrywają rower jako idealny środek do pokonywania średnich i krótkich dystansów. Proces ten wyraźnie przyspieszył. Przestają się wstydzić... Masa Krytyczna nie gromadzi już pięćdziesięciu zapaleńców, jak to się zdarzało przed kilku laty. Setek uczestników przybywa.

Decydenci i awanturnicy

Nie powinniśmy rzecz jasna liczyć na sojusze z decydentami, inwestorami i wykonawcami, bo oni takie mają pojęcieo jeżdżeniu na rowerach, jak my o sześciu milionach, które wysublimowały bez śladu z kasy pewnej znanej firmy na literę „ZI”.

Ważnym sygnałem dla rowerzystów jest też utrata cierpliwości i coraz to głupsze wpisy internetowych harcowników, przeciwnych rowerom. Część z nich nie odnotowała jeszcze faktu, że oto od lat ośmiu jesteśmyw Unii, w której rower osadził się jako zdroworozsądkowe narzędzie transportu i rekreacji. Osadził się był dość dawno. Jak dawno temu? Hm... w wolnej chwili zastanów się, Drogi Czytelniku, dlaczego TYLKO w Polsce rower nazywa się „rower”?

W odpowiedzi na tę zagadkę kryje się niejedna wiadomośćo polskim roweryzmie...

Szczęśliwa lawina damskiej elegancji

Antyrowerowi awanturnicy nie dostrzegają wielu subtelności rozwoju krakowskiego roweryzmu.

Oto od kwietnia roku ubiegłego (04.2011) został on wsparty nagłym przyborem w postaci... Pań świadomych swej rowerowej elegancji. Proszę nie mruczeć pod nosem „przedtem też były...”. Wiem, że były. Ale przez ostatni rok zostały ruchem masowym. I chwała im za to.

Ta szczęśliwa lawina jest nie-do-zatrzymania,a my, obwieszeni gadżetami, spoceni wyścigowcy w typie „kurier” (lub co najmniej „wyczyn”) uchylmy kapelusza przed sojuszniczkami, bo im się to słusznie należy. I nie mają męskich odpowiedników (!) Dlaczego nie sposób tego powstrzymać? Służę uprzejmie, oto przyczyny.

Paryż w Soplicowie

Po pierwsze, jest to moda sprowadzona z zagranicy. Przedjej nastaniem statystyczna Polka, czy to z metropolii (pfff... poszukiwania polskich metropolii trwają) czy z interioru, mogła się na rowerze udawać co najwyżej do sklepupo zakupy, albo też na wyczyn – na „góralu”. To się zmieniło. Sprawy miejskie Krakowa, pochopnie przyrównywanedo rozwiązań stolic europejskich ogromnie śmieszą swoim prostactwem. A to dlatego, że na rozwiązania systemowe bogatych stolic nas nie stać. Stać nas na razie na stadiony...Te ograniczenia finansowe nie dotyczą jednak mody. Moda,w najgorszym nawet czasie, jest sprężyną nie do pokonaniai nawet skromny domowy budżet zniesie nadążanie za nią – rozmaitymi sposobami.

Bo Paryż częstą mody odmianą się chlubi,A co Francuz wymyśli, to Polak polubi.

Tak pisał Adam Mickiewicz w znanej historii pt. „Pan Tadeusz”. Nasze młode damy objeżdżone po Paryżach, Londynach, a zwłaszcza po Amsterdamach, wiedzą już,że cud-kobita na rowerze jest w porządku. I jeśli kolegaz bloku/akademika/szkoły/roku/dzielnicy/pracy powieo elegantce na rowerze coś „łokropnieźmierznego”,to wyjdzie na stuprocentowego buraka. Nasze damy wzmocniły w sobie to przeświadczenie, ponieważ osobliwie Brytyjczycy, w ślad za nimi Holendrzy – ale i obywatele Colorado Springs – rozdziawiają gęby na widok Polekna rowerze. Już my wiemy, dlaczego rozdziawiają...

Sprzymierzeniec wizerunku

Kobieta na rowerze wygląda (uwaga) EFEKTOWNIE.W przeciwieństwie do jazdy konnej nic jej nie podrzuca ani nie ponosi. Jest panią prędkości. Nie żadne tada-dam, tada-dam czy tat/dam-tat/dam – tylko PŁYNIE ponad czasem – a publika rozdziawia gęby. Tym samym dama ma świadomość, że to, co na siebie włożyła, dobrze się prezentuje. A małoco tak deprymuje dobrze ubraną kobietę, jak świadomość,że coś źle leży. Nie sądźmy, że dama na wyścigówce o dętkach cienkich niczym stolarski ołówek odstaje swoją gracjąod powiewnych kwiatowych sukienek i kapeluszy – lub kostiumów dwuczęściowych. Nie odstaje. Sakwy tylnei koszyki przednie rozwiązały też kłopot z Torebką Mamusi Muminka, w której – jak pamiętamy – mieści się wszystko. Kobieta na rowerze wyposażona jest też w szereg narzędzi (OCZYWIŚCIE mimowolnego, ale rzeczywistego...) seksapilu. A to obcasy i/lub cholewki rozmaitej długości, kapelusze, rozcięcia, powiewające szale lub apaszki, żaboty dekoltów oraz same dekolty, dzianiny przylegające do figury, co to podkreślają dynamikę ruchu i tuszują niedostatki.Do tego dodajmy stosowne spodnie, sukienki i spódniczki, które bez miary wydłużają i wyszczuplają nogi/talie oraz kryją niedostatki figury – niekiedy jedynie wyimaginowane. Wiele zależy od konstrukcji kierownicy, ale na „Holendrze”nie sposób trzymać głowy w ramionach. Zyskują więc i szyje.

Rejs ponad czasem

Po trzecie, sztafaż tego rodzaju pozwala na przemieszczanie się NIESPIESZNIE. Jak nas (czyli Państwa rodziców) nauczał ś.p. Piotr Skrzynecki: POŚPIECH PONIŻA. Podczas podróży na rowerze przez miasto można też w miarę precyzyjnie oszacować czas przejazdu. Nie czekają nas niespodzianki komunikacji miejskiej, korki, kontrolerzy biletów (uprzejmi – jak zwykle…) czy inne składniki zakłócające płynność podróżowania. Obcasy – czy to wysokie, czy niskie,czy to obszyte delikatną skórką, czy podbite hartowaną stalą plastiki – nie zetrą się, a co za tym idzie, nie zdefasonująw takim tempie, jak przy zamaszystych marszach na czas.Tu pojawia się czynnik ekonomiczny. Oszczędzanie butównie jest złym nałogiem.

Do tego dochodzi GRACJA. Na rowerach dama jest panią swego ruchu. Zdaje się płynąć bez wysiłku: żadne tam wyciskanie na podjazdach i przyciąganie się oburączdo kierownicy. Osłona na łańcuch (pełna) chroni ubranka przed usmarowanym wkręceniem, lub – nie daj Boże! – rozdarciem.

Drogie Panie? Niech Was będzie jak najwięcej. Skutek murowany. Kłaniam się przed Wami do ziemi.

Konrad Myślik

Page 3: Masówka, Wrzesień 2012, Kraków

BERNATKA. A CO DALEJ?Kładka ojca Bernatka stała się niejako ikoną rowerowego Krakowa. Trzeba przyznać, że prezentuje się naprawdę przyjemnie i z całą pewnością przyczyniła się do rozwojui ożywienia jej bezpośredniego sąsiedztwa po obu stronach Wisły. Z punktu widzenia przydatności w ruchu rowerowym zaryzykuję jednak stwierdzenie, że jest miejsce, gdzie kładka przydałaby się dużo bardziej. Zwłaszcza, że oddalenie owego miejsca od sąsiednich mostów jest znacznie większe,niż odległość Bernatki od Mostu Piłsudskiego.

I nie chodzi tu o kładkę “na Ludwinowie”, której projekt, choć gotowy, to równocześnie tak jest monumentalny, że jego realizacja okazała się zbyt kosztowna, by ktoś o zdrowych zmysłach chciał się jej podjąć.

Jeśli mieszkacie na Ruczaju, Dębnikach albo na Salwatorze,to pewnie już się domyślacie, o czym chcę napisać: a gdyby tak pojawiła się możliwość przejechania Wisły z Dębnikna Salwator bez konieczności dodawania kilometrów na Most Dębnicki czy Zwierzyniecki? Taką możliwość dałaby kładka w relacji ul. Kasztelańska - Nowaczyńskiego. Znajdujesię ona w Studium Podstawowych Tras Rowerowych, jednak – jak informuje Wydział Planowania i Monitorowania Inwestycji w UMK – nie trafiła do żadnego planu strategicznegoczy inwestycyjnego miasta. Niestety. Bo chyba nie ulega wątpliwości, że w znaczący sposób zaktywizowałaby ona ruch pieszo-rowerowy w tym rejonie, komunikując rejony północno-zachodnie z południowo-zachodnimi Krakowa,jak również tworząc nowy świetny skrót, umożliwiający pominięcie ruchliwych i mało przyjemnych ulic Monte Cassino czy Konopnickiej.

Urzędnicy sugerują, że ewentualne zapotrzebowanie musiałyby zgłosić zainteresowane dzielnice. Może warto zatem zainteresować tematem Waszych radnych? Wiadomo,że ewentualna realizacja tej kładki, przebiegającej wzdłuż

planowanej głównej trasy rowerowej nr 12, to pieśń przyszłości, ale gdyby teraz udało się przekonać dzielnicedo pomysłu, a potem radnych miejskich, to może za kilka lat moglibyśmy się cieszyć z nowego, tak naprawdęjuż potrzebnego, ułatwienia.

Krzysztof Nil Ryba

Jeśli ktoś z Was podziela opinię o konieczności jak najszybszej realizacji tej inwestycji i chciałby się włączyć w organizację kampanii na jej rzecz, prosimy o kontakt e-mailowypod adresem: [email protected].

DZIAŁO SIĘ: PODWIECZOREK NA KRUPNICZEJ

22 września na ulicy Krupniczej serwowano podwieczorek. Wydarzenie (podwieczorek, na ulicy!), jakiego jeszcze Kraków nie widział.

Na cały dzień na odcinku Krupniczej pomiędzy Teatrem Bagatela a ul. Loretańską wprowadzono zakaz parkowania samochodów. Ulica nie pozostała jednak pusta. Szybko zaczęła zapełniać się kwiatami, drzewkami, ławamii stolikami, przy których można było, popijając kawę, zagrać w scrabble, pogawędzić ze znajomymi, czy po prostu wygrzewać się w słońcu słuchając muzyki. Dzieci kredąna asfalcie tworzyły bajkowe arcydzieła. Dorośli, czekającna pociechy, zasiadali w ogródkach pobliskich restauracji, które – korzystając z okazji – wyległy na ulicę, serwując specjalne dania.

Około godziny 15.00 ulica zapełniła się również fotelami, ławeczkami, krzesłami i wszystkim, co tylko nadałosię do siedzenia. Siedziska zostały przyniesione przez mieszkańców, sympatyków ulicy Krupniczej i organizatorów, po to, by wspólnie zjeść Podwieczorek ma Krupniczej.Na stołach zagościły domowe wypieki, pasty, tarty, słodkie drożdżówki ze sławnej piekarni Michałek i mnóstwo innych pyszności, którymi częstowano każdego chętnego przechodnia. To była prawdziwa biesiada przy dźwiękach śmiechu, rozmów i zabawy. Ludzie poznawali się przy wspólnym stole, dzieląc się przyniesionymi potrawami

lub wspólnie biorąc udział w konkursach, w których wygrać można było gadżety rowerowe.

Ta wyjątkowa atmosfera trwała aż do zmroku. O godzinie 18.00 oficjalnie wprowadzono na tym odcinku Krupniczej strefę zamieszkania, odsłaniając nowe znaki i otwierającją dla ruchu samochodowego na nowych zasadach, ograniczających możliwość parkowania. Uczestnicy podwieczorku powoli zniknęli z ulicy, jednak ich miejscpo jednej stronie nie zajęły na nowo samochody. Teraz jestto prawdziwa uwolniona przestrzeń, bardziej przyjazna pieszym, którzy przecież na tej ulicy – podobnie jak w wielu innych miejscach centrum – stanowią zdecydowaną większość.

Tym nietypowym wydarzeniem pokazaliśmy, jak wiele możliwości daje przestrzeń zwykle zajęta przez samochody. Widać było wyraźnie, że jeśli zmniejszamy liczbę parkujących aut, skraca się też dystans pomiędzy ludźmi. Okazałosię, że w prosty sposób można odmienić każde miejsce, dodając do niego trochę zieleni i przyjacielski uśmiech.

Chcielibyśmy, aby ten Podwieczorek był pierwszym z wielu, które odbędą się w Krakowie. Apetyt rośnie w miarę jedzenia; czas zacząć szukać kolejnego miejsca, w którym moglibyśmy zjeść wspólny posiłek.

Anna Czerwień

Page 4: Masówka, Wrzesień 2012, Kraków

OGŁOSZENIE: BEZPIECZNY ROWERZYSTA, BEZPIECZNY ROWER

Stowarzyszenie Kraków Miastem Rowerów we współpracyz Uniwersytetem Jagiellońskim zapraszają studentów – i nie tylko! – na prelekcje poświęcone bezpieczeństwu rowerzystów oraz na warsztaty jazdy po mieście.

Jak bezpiecznie poruszać się rowerem? Czy muszę jeździćw kasku? Co to jest kontrapas i kiedy mogę jechaćpo chodniku? Jak zabezpieczyć rower przed kradzieżą?

Na te i wiele innych pytań będzie można uzyskać odpowiedź podczas każdego z dwóch wykładów a warsztaty, prowadzone przez doświadczonych instruktorów, dadzą możliwość sprawdzenia umiejętności w praktyce.

Terminy wykładów:

• 8.10, godz. 15.00 (Auditorium Maximum UJ, ul. Krupnicza 33, Sala Wystawowa),

• 11.10, godz. 16.30 (Kampus UJ, ul. Gronostajowa 7, sala 1.2)

Warsztaty:

• 12.10 (piątek) godz. 16.00, 16.30, 17.00,

• 13.10 (sobota) godz. 11.00, 11.30, 12.00,

Zapisy na warsztaty: do 10.10 pod adresem [email protected] z podaniem preferowanej daty i godziny.

Wstęp wolny zarówno na wykłady, jak i na warsztaty!

Zapraszamy!

CZY WIESZ, ŻE...XIX-wieczny pradziadek współczesnego roweru nazywał się... welocyped,co na angielski tłumaczy się jako “fast foot”... nie, nie food, lecz foot, czyli na nasze: szybka stopa. Nazwa ta ma oczywiście swoje uzasadnienie w rzeczywistości, bowiem welocyped napędzany był poprzez odpychanie się welocypedzisty stopami od podłoża.

W Amsterdamie liczba rowerów wynosi ok. 600 tys.,co oznacza, że na jednego mieszkańca przypada tam ok. 0,8 rowera. Z kolei w całej Holandii 70% wszystkich podróżydo odległości 7,5 km odbywa się na rowerze. Jedną z przyczyn tak dużej popularności tego środka transportu, oprócz perfekcyjnie płaskiego ukształtowania terenu, jest fakt,że w latach 20-tych XX wieku uchwalono prawo (obowiązujące do dziś), że każdy dom lub mieszkanie musi zapewnić mieszkańcom specjalne miejsce do przechowywania rowerów.

Najlżejszy rower świata waży 2,7 kg, czyli tyle, co przeciętny 15-calowy laptop. Rower ten został zaprojektowanyprzez firmę Fairwheel Bikes w Arizonie. Niestety, na razienie można go kupić, gdyż byłby prawdopodobnie za drogi nawet dla zamożniejszych rowerzystów; jego wyprodukowanie kosztowało firmę 45 tys. dolarów.

NIE REZYGNUJ Z PEDAŁOWANIA

Coraz wcześniejsze i chłodne wieczory przypominają nieuchronnie, że nadeszła jesień, a zaraz po niej przyjdzie zima, która – czego by w tej sprawie nie powiedzieć – dla wielu osób oznacza koniec tzw. „sezonu rowerowego”. Zachęcamy nieustannie do jazdy na rowerze przez cały rok(z autopsji mogę powiedzieć, że jazda zimą w śniegu i lodzie jest o niebo przyjemniejsza, niż stanie na przystankuw oczekiwaniu na spóźnioną „ósemkę”), jednak spadek ruchu rowerowego jest czymś zauważalnym w zimniejszej połowie roku i pewnie jeszcze długo tak będzie.

Ostatnio odkryłem, że zaprzestanie jazdy „po sezonie”, nie musi automatycznie oznaczać rezygnacji z pedałowania.Ci którzy nie przepadają za śniegiem i mrozem, a kochają rower, mają od paru lat możliwość spróbowania całkiem profesjonalnego treningu na rowerze stacjonarnym, znanego pod nazwą spinning.

Sam do niedawna traktowałem z pewnym pobłażaniemten rodzaj aktywności, mając przed oczami stary skrzypiący rowerek stacjonarny, który stał w tzw. „siłowni” w moim liceum. Zdałem sobie jednak sprawę, że ma on wiele zalet. Pierwsza i najbardziej oczywista: pozwala zachować formę

w zimie, gdy nawet najwięksi wymiatacze przynajmniej ograniczają liczbę przejechanych kilometrów.

Na tym jednak nie koniec. Spinning daje możliwość zbudowania formy tym, którzy w ogóle dopiero zaczynają jeździć na rowerze i boją się, że zanim dojadą do pracy,czy na uczelnię, będą cali zlani potem. Znam osobiście kilka osób, które w ten sposób rozpoczęły przygodę z rowerem.W jakiejś mierze spinning może też zastąpić czy uzupełnić wycieczki rowerowe osobom zorientowanym na raczej sportowy styl jazdy. Z kolei dla osób, które, jak ja, jeżdżąpo mieście wyłącznie komunikacyjnie, ale nie uprawiają żadnego sportu, może być doskonałą alternatywą siłowniczy basenu. Tak czy inaczej, spinning nie musi zastępować codziennego pedałowania, ale może je doskonale uzupełniać. Zachęcam do jednego i drugiego.

Każdy chętny może już w najbliższą sobotę 29 września spróbować spinningu podczas próbnych lekcji w sieci klubów Fitness Platinium.

Sieć klubów Fitness Platinium jest sponsorem koszulek,które zostaną dziś rozdane na masie.

Kameleon

BĄDŹ NA BIEŻĄCO

fb.com/KrakowMiastemRowerowfb.com/KrakowMiastemRowerowibikekrakow.com