Manipulacje propagandy lewicowej od rewolucji francuskiej...

19
Manipulacje propagandy lewicowej od rewolucji francuskiej do fałszów bolszewizmu i komunizmu prof. dr hab. Jerzy Robert Nowak Lewica (radykalna lewica od jakobinów po komunistów) od paru stuleci stosuje te same formy manipulacji w propagandzie. Od Rewolucji Francuskiej 1789-1795 poprzez przewrót bolszewicki 1917 roku i rządy komunistycznego totalitaryzmu lewica odwoływała się w swych hasłach do stereotypów opartych na nienawiści i apoteozie terroru wobec wszystkich inaczej myślących. Rzeczową dyskusję opartą na faktach u lewicy zawsze zastępowało wymyślanie na oponentów i ich etykietkowanie jako "wrogów ludzi" i "kontrrewolucjonistów". Nawet dziś metody etykietkowania oponentów stanowią główną "broń" w arsenale lewicy. Tyle tylko, że dawną XVIII-wieczną gilotynę i XX-wieczne egzekucje na procesach pokazowych i w łagrach, dziś zastępują tylko kolejne eskalacje ataków medialnych na winnych "niepoprawności politycznej", wymyślanie im od "faszystów", "ciemnych klerykałów", "nacjonalistów" i "antysemitów''. Do najważniejszych wspólnych cech propagandy lewicy w obu tych tak różnych okresach historycznych, należy ciągłe usprawiedliwianie terroru zagrożeniem ze strony przeciwników zewnętrznych i wewnętrznych, skłonność do tropienia kolejnych "wrogów ludu" i ich potępiania, prowadzącego ostatecznie do fizycznej likwidacji, skłonność do wyniszczania wszystkich oponentów czy tylko podejrzanych, bez względu na ich zasługi dla kraju, czy niezwykle cenne umiejętności. Podobne w obu okresach były tendencje do nieubłaganej walki z Kościołem i religią, wandalizm w odniesieniu do zabytków oraz cennych tradycji narodowych i religijnych. Czymś, co niezwykle mocno łączy machiny propagandy francuskich jakobinów i bolszewizmu Rosji sowieckiej jest ogrom obłudy, cechującej oba typy propagandy, niebywałe rozmiary zdeformowania przez nich swoich własnych haseł w praktyce działania. Obie machiny propagandowe cechowało to samo orwellowskie dwój- myślenie, z tym, że fałsze propagandy jakobińskiej nie znalazły odpowiedniego demaskatora na miarę Orwella. Dość przypomnieć choćby najsłynniejsze hasła Rewolucji Francuskiej, proklamowane 30 czerwca 1793 roku: "Liberté, egalité, fraternité" (Wolność, równość, braterstwo). O jakiej wolności można było mówić za rządów jakobinów, w czasach despotyzmu terroru rewolucyjnego i zniszczenia wolności gospodarczej (pod tym względem też niebywałe prekursorstwo wobec sowieckiego totalitaryzmu)? Co wspólnego z równością miały nagminne praktyki grabieży mienia dziesiątków tysięcy różnych "podejrzanych" przez "równiejszych" jakobińskich funkcjonariuszy terrorystycznego aparatu władzy? I wreszcie, wręcz groteskowe było mówienie o braterstwie we Francji jakobińskiej, rozdzieranej przez straszne walki frakcyjne, po których pokonani rywale byli masowo gilotynowani. Rewolucyjny terror a fałsze o "erze wolności'' Analizując przeróżne wypowiedzi propagandowe doby rządów jakobińskich 1793- 1794 ciągle natyka się na odmienianie w różnych przypadkach frazesów o niebywałej "erze wolności", w jaką jakoby weszła ówczesna Francja, promieniując z kolei tą ekstazą wolności na wszystkie inne narody. Sankiulocka czapka frygijska i "drzewka

Transcript of Manipulacje propagandy lewicowej od rewolucji francuskiej...

Manipulacje propagandy lewicowej od rewolucji francuskiejdo fałszów bolszewizmu i komunizmu

prof. dr hab. Jerzy Robert Nowak

Lewica (radykalna lewica od jakobinów po komunistów) od paru stuleci stosuje tesame formy manipulacji w propagandzie. Od Rewolucji Francuskiej 1789-1795poprzez przewrót bolszewicki 1917 roku i rządy komunistycznego totalitaryzmulewica odwoływała się w swych hasłach do stereotypów opartych na nienawiści iapoteozie terroru wobec wszystkich inaczej myślących. Rzeczową dyskusję opartąna faktach u lewicy zawsze zastępowało wymyślanie na oponentów i ichetykietkowanie jako "wrogów ludzi" i "kontrrewolucjonistów". Nawet dziś metodyetykietkowania oponentów stanowią główną "broń" w arsenale lewicy. Tyle tylko, żedawną XVIII-wieczną gilotynę i XX-wieczne egzekucje na procesach pokazowych i włagrach, dziś zastępują tylko kolejne eskalacje ataków medialnych na winnych"niepoprawności politycznej", wymyślanie im od "faszystów", "ciemnych klerykałów","nacjonalistów" i "antysemitów''.

Do najważniejszych wspólnych cech propagandy lewicy w obu tych tak różnychokresach historycznych, należy ciągłe usprawiedliwianie terroru zagrożeniem zestrony przeciwników zewnętrznych i wewnętrznych, skłonność do tropienia kolejnych"wrogów ludu" i ich potępiania, prowadzącego ostatecznie do fizycznej likwidacji,skłonność do wyniszczania wszystkich oponentów czy tylko podejrzanych, bezwzględu na ich zasługi dla kraju, czy niezwykle cenne umiejętności. Podobne w obuokresach były tendencje do nieubłaganej walki z Kościołem i religią, wandalizm wodniesieniu do zabytków oraz cennych tradycji narodowych i religijnych.

Czymś, co niezwykle mocno łączy machiny propagandy francuskich jakobinów ibolszewizmu Rosji sowieckiej jest ogrom obłudy, cechującej oba typy propagandy,niebywałe rozmiary zdeformowania przez nich swoich własnych haseł w praktycedziałania. Obie machiny propagandowe cechowało to samo orwellowskie dwój-myślenie, z tym, że fałsze propagandy jakobińskiej nie znalazły odpowiedniegodemaskatora na miarę Orwella.

Dość przypomnieć choćby najsłynniejsze hasła Rewolucji Francuskiej,proklamowane 30 czerwca 1793 roku: "Liberté, egalité, fraternité" (Wolność,równość, braterstwo). O jakiej wolności można było mówić za rządów jakobinów, wczasach despotyzmu terroru rewolucyjnego i zniszczenia wolności gospodarczej(pod tym względem też niebywałe prekursorstwo wobec sowieckiego totalitaryzmu)?Co wspólnego z równością miały nagminne praktyki grabieży mienia dziesiątkówtysięcy różnych "podejrzanych" przez "równiejszych" jakobińskich funkcjonariuszyterrorystycznego aparatu władzy? I wreszcie, wręcz groteskowe było mówienie obraterstwie we Francji jakobińskiej, rozdzieranej przez straszne walki frakcyjne, poktórych pokonani rywale byli masowo gilotynowani.

Rewolucyjny terror a fałsze o "erze wolności''

Analizując przeróżne wypowiedzi propagandowe doby rządów jakobińskich 1793-1794 ciągle natyka się na odmienianie w różnych przypadkach frazesów o niebywałej"erze wolności", w jaką jakoby weszła ówczesna Francja, promieniując z kolei tąekstazą wolności na wszystkie inne narody. Sankiulocka czapka frygijska i "drzewka

wolności" mają wszędzie symbolizować tę szczęśliwą "wolność" ówczesnychpokoleń Francuzów. A wszystko to dzieje się akurat w czasie, gdy rewolucyjny terror,uderzający we wszystkich "myślących inaczej", czy tylko o to podejrzanych, zbieracoraz okrutniejsze żniwo. Był to czas, gdy ofiarami podejrzeń, oskarżeń o "wrogośćdo ludu " padały dziesiątki tysięcy osób. Z jakąż łatwością rzucano oskarżenia ozdradę!

Nie kto inny, jak przyjaciele rzekomo tak "humanistycznego" Dantona (vide film A.Wajdy "Danton"): Barras i Feron, chełpili się w sprawozdaniu do władz paryskichkierowanymi przez siebie represjami w Tulonie: "Powołaliśmy komisję spośródszczerych sankiulotów paryskich (...) Rozpoczęła ona działalność przed 2 dniamidobrze wywiązując się ze swoich zadań (...) Już 800 zdrajców tulońskich poniosłokarę śmierci". [przyp 1: A. Mathiez: Rewolucja Francuska, Warszawa 1956, s. 536.]800 osób straconych w ciągu zaledwie dwóch dni pod nadzorem przyjaciół"liberalnego Dantona"! A są to dane niezaprzeczalne - wszak podawane za książkągłośnego francuskiego, marksistowskiego historyka, jednoznacznie wyrażającegoswe sympatie do czasów rządów jakobińskich, tyle, że nie bezkrytycznego. Swoistymsmutnym symbolem całkowitej sprzeczności sankiulockich tyrad o wolności zrozszalałą praktyką rewolucyjnego terroru stały się ostatnie słowa pani Roland. Tanajsłynniejsza z kobiet Rewolucji Francuskiej wypowiedziała na krótko przedzgilotynowaniem słowa: " O wolności! O wolności! Jakież zbrodnie popełnia się wtwoim imieniu!".

W Polsce obraz wydarzeń doby Rewolucji Francuskiej lat 1789-1795, łącznie z jejnajhaniebniejszym okresem - czasami rządów jakobińskich 1793-1794, przezdziesięciolecia PRL-u był utrwalany w sposób jednostronny i panegiryczny, "dzięki"dominującym w historiografii tego tematu naukowcom jak np. nasz rodzimy wielbicieljakobinów i Robespierre'a - profesor Jan Baszkiewicz. Panegirycznymuproszczeniom sprzyjał fakt, że - ze względu na blokadę carskiej cenzury - w Polscenigdy nie przełożono ogromnej części najwybitniejszych książek o historii RewolucjiFrancuskiej, od prac Thiersa, Micheleta i Lamartine'a po Carlyle'a i Ouineta.Nieznajomość tych dzieł, i w ogóle szerszej faktografii, ukazującej w pełni blaski icienie dziejów Rewolucji Francuskiej, bardzo ułatwiła później jej skrajnieapologetyczne zafałszowanie w dobie PRL-u. Niewiedza o prawdziwej historiitamtych lat w Polsce jest niestety i dziś dość powszechna. Dlatego bezkrytycznieprzyjęto w quasi "opozycyjnym" filmie A. Wajdy "Danton" potraktowanie jednego zczołowych przywódców rewolucyjnych - Georgesa Dantona jako rzekomo pełnegoskrupułów "demokraty" i "humanisty", mającego wręcz organiczny wstręt do terroru.W rzeczywistości ten tak wyidealizowany przez Wajdę Danton, jako ministersprawiedliwości w czasie masakry więźniów we wrześniu 1792 roku (zamordowano1340 osób), "wsławił się" wręcz haniebnym zachowaniem. Proszony o to, by jakominister, zapobiegł masakrom na więźniach, odburknął: "Gwiżdżę na więźniów, niechsię dzieje z nimi, co chce" [przyp.2: A. Soboul: Histoire de la révolution francaise,Paris 1962, t. I, s.30.] Co więcej, później publicznie usprawiedliwiał popełnione rzeziemówiąc, że rozprawiono się wyłącznie z "tłumem konspiratorów i nędzników". Idodawał: "Chciałem, by cała młodzież paryska przybyła do Szampanii splamionakrwią, co dałoby mi gwarancję jej wierności. Chciałem oddzielić ją od emigrantówrzeką krwi (...)" [ przyp.3: A. Mathiez: op.cit., s.225.] .Faktycznie, haniebnie"splamiony krwią" był sam minister sprawiedliwości, Danton, tolerujący rzezie setekniewinnych osób (w tym około 300 księży). Należy się dziwić pokutowaniupanegirycznych propagandowych stereotypów na jego temat, choćby w filmie Wajdy,

pokazywaniu go jako "olbrzyma" czasów Rewolucji.

Upiększona propagandowa wizja rządów jakobińskich nie była w dobie PRL-uprzypadkowa, wszak jakże słusznie komuniści różnych krajów czuli sięspadkobiercami ich okrutnych idei i praktyk. Stąd też skwapliwie milczano w pracachpolskich PZPR-owskich historyków z "jakobińskim" zacięciem, o najbardziejkompromitujących wyczynach jakobińskiego terroru. Profesor Baszkiewicz np. wswych książkach o Dantonie i Robespierze, przemilczał w ogóle sprawę straceniaprzez rewolucyjnych katów największego francuskiego uczonego owych czasów A.Lavoisiera. Publikacje PRL-owskie, idealizujące wciąż jakobinów, ukrywały prawdę ojakobińskich planach eksterminacji dużej części własnego narodu. Na przykładosławiony kat Nantes Jean Baptiste Carrier oświadczył kiedyś, że "Francja nie możewyżywić swojej zbyt licznej 1udności, ażeby zaś temu zaradzić, należy wytępićksięży, szlachtę i mieszczan" [przyp 4: P. Gaxotte, Wielka Rewolucja Francuska,Warszawa 1939, s.265.] Gaxotte pisał, że tenże Carrier miał kiedyś powiedzieć:"Raczej zamienimy Francję w cmentarz, niż odstąpimy od zamiaru odrodzenia jej ponaszej myśli". [ przyp.5: Tamże.] Po upadku jakobinów Carrier został stracony (wpaździerniku 1794 roku), jako winny zamordowania ponad 2400 osób, w tym kobiet idzieci.

Jakobiński terror traktowany był przez jego fanatycznych inicjatorów jako rodzajswoistego oczyszczenia, które utoruje drogę do powstania szczególnego typunowego człowieka - człowieka rewolucyjnego. (Tak jak później za rządówbolszewików bezlitosny terror miał ułatwić powstanie generacji, złożonej wyłącznie zludzi reprezentujących postacie nowego typu - nowego człowieka socjalistycznego,"na miarę" leninowskich, a później stalinowskich czasów). Jeden z wybitniejszychwspółczesnych, francuskich badaczy czasów rewolucji François Furet, tak pisał ojakobińskiej koncepcji rewolucji, ukształtowanej w czasach terroru: "Terror to rządystrachu, które w myśl teorii Robespierre'a są rządami cnoty. Terror uruchomiony dlaunicestwienia arystokracji, staje się ostatecznie środkiem eliminacji niegodziwców izwalczania przestępstw. od tej pory współistnieje z rewolucją, jest jej nieodłącznymelementem, tylko on bowiem może przyczynić się do powstania Republiki obywateli.(...) Jeśli zaś Republika wolnych obywateli nie może jeszcze powstać, to dlatego, żeludzie skażeni przeszłością są źli; za pomocą terroru Rewolucja, ta nie opisana izupełnie nowa historia, stworzy nowego człowieka". [przyp 6: Cyt. za: Czarna księgakomunizmu. Zbrodnie, terror, prześladowania, Warszawa 1999, s.682.]

Współautor słynnej "Czarnej księgi komunizmu" Stéphane Courtoisniedwuznacznie wskazywał na prekursorstwo francuskiego terroru jakobińskiegowobec terroru bolszewickiego, stwierdzając: "Niektóre metody stosowane w okresieterroru - manipulacja napięciami społecznymi przez frakcję jakobińską, zaognieniefanatyzmu ideologicznego i politycznego, prowadzenie wyniszczającej wojny zezbuntowaną częścią chłopstwa - można uznać za zapowiedź działań bolszewików.Niewątpliwie, Robespierre położył pierwszy kamień na drodze, która później zawiodłaLenina do terroru. Czy podczas głosowania praw prairiala Robespierre nieoświadczył przed Konwentem: "Aby ukarać wrogów ojczyzny, wystarczy ustalić, kimsą. Mniej zresztą chodzi o ich ukaranie, raczej o ich unicestwienie". [przyp. 7: Por.tamże, s.682.]

Przyjaciel Robespierre'a, fanatyczny jakobin Saint-Just "wsławił się" innymzaleceniem, jakże godnym późniejszych bolszewickich katów: "Karzcie nie tylko

zdrajców, lecz nawet obojętnych; karzcie każdego. kto zachowuje się w republicebiernie i nic dla niej nie robi". [przyp 8: P. Jasienica: Rozważania o wojnie domowej,Kraków 1985, s.114.] XX-wieczni przywódcy komunistyczni, typu osławionegoczerwonego dyktatora Węgier Mátyása Rákosiego, głosili na każdym kroku hasło:"Kto nie z nami, ten przeciw nam!".

W propagandzie jakobińskiej ważne miejsce zajmowało ciągłe demaskowaniedomniemanych spisków wrogów Rewolucji. Kompan Robespierre'a, Antoine-Luis-Leon Saint-Just alarmował w przemówieniu z 10 października 1973 r.: "W republiceistnieją spiski. Spisek nieprzyjaciół zewnętrznych, spisek złodziei, którzy służąrepublice po to jedynie, by ją wysysać, a którzy doprowadzą ją do zguby zwyczerpania". [przyp. 9: Cyt. za A. Mathiez, op.cit., s.508]. Spiskową teorię Saint-Justa błyskawicznie wsparł tego samego dnia i sam Robespierre, ostrzegając: "Odpoczątku rewolucji należało zwrócić uwagę, że istnieją we Francji dwa różne źródłaniepokojów: spisek angielsko-pruski i austriacki (...)". [przyp. 10: Tamże, s.508.]Rozwijając swe oskarżenia o spiski, Robespierre wystąpił ze skrajnymi,ksenofobicznymi oskarżeniami przeciwko przebywającym we Francji cudzoziemcom,akcentując: "Żywię instynktowną nieufność do tych wszystkich cudzoziemców,których oblicze zakrywa maska patriotyzmu i którzy wysilają się, by uchodzić zabardziej energicznych niż my sami. Są to agenci obcych mocarstw, gdyż wiemdobrze, że wrogowie nasi nie omieszkali sobie powiedzieć: emisariusze musząokazywać najgorętszy, najbardziej przesadny patriotyzm, aby jak najłatwiej wślizgnąćsię do naszych komitetów i zgromadzeń. To oni sieją niezgodę, to oni krążą wokółobywateli najbardziej godnych szacunku, wokół prawodawców najbardziej nawetniesprzedajnych; posługują się oni jadem moderantyzmu i sztuką przesady, bypodsuwać nam poglądy sprzyjające w mniejszym lub większym stopniu ich tajemnymcelom..." [przyp 11: Por. tamże, s.509.] W ślad za tak wyrażonymi podejrzeniamiRobespierre'a szybko poszły aresztowania różnych podejrzanych cudzoziemców,nawet tych, którzy dotąd dawali niejednokrotnie wyraz niewzruszonego poparcia dlarewolucji. Bo jeśli sam Robespierre ich podejrzewa... to na pewno nie ma dymu bezognia!

6 września 1793 roku rewolucyjna Konwencja podjęła uchwałę nakazującąaresztowanie wszystkich cudzoziemców, prócz robotników, artystów i tychwszystkich, którym uda się na czas dostarczyć dowody swego prawdziwegoprzywiązania do rewolucji i Republiki. Już 11 dni później uchwalono jedno znajstraszniejszych praw doby jakobińskiej - dekret o podejrzanych. Stanowił ondogodną postawę do inicjowania kolejnych fal zmasowanego terroru. Artykuł drugiwspomnianego dekretu, tak definiował osoby, które zostają uznane za podejrzane:

"Ci, którzy swym zachowaniem, bądź dzięki znajomościom albo też poprzezswe opinie wyrażone czy też napisane dali się poznać jako zwolennicy tyraniilub federalizmu albo też jako wrogowie wolności;

Ci, którzy nie zdołają udowodnić zgodnie z dekretem z 21 marca (dekretdotyczy powołania komitetów rewolucyjnych) źródeł swego utrzymania bądźwypełniania swych obywatelskich zobowiązań;

Ci, którym odmówiono certyfikatów lojalności obywatelskiej;

Urzędnicy zawieszeni w prawach, których im następnie nie przywrócono;

Dawna szlachta, mężczyźni i kobiety oraz ojcowie, matki, synowie, córki,bracia, siostry i agenci emigrantów, którzy nie dość okazywali swe poparciedla rewolucji".

[przyp. 12: J. Baszkiewicz, S. Meller, Rewolucja francuska 1789-1794.Społeczeństwo obywatelskie, Warszawa 1983, s.300-301.]

Szczególnie straszny był 5 punkt dekretu, umożliwiający bezlitosneprześladowanie wszystkich członków rodzin - podejrzanych ze szlachty i emigracji.Do złudzenia przypominało to późniejsze zbiorowe represje bolszewickie wobecczłonków rodzin wszystkich uwięzionych i skazanych "wrogów ludu". Ciąglewprowadzano nowe "udoskonalenia" w terroryzowaniu obywateli, poszerzające ilośćpodejrzanych. Dekret z 16 kwietnia 1794 roku skazywał na zesłanie do Gujanykażdego obywatela, nie utrzymującego się z pracy, "któremu udowodniono, żenarzeka na rząd" [przyp 13: P. Gaxotte, op.cit., s.294.] Najszerszy zakres "zbrodni",zagrożonych konfiskatą majątku i śmiercią zawarto w sławetnej ustawie z 10 czerwca1794 roku. Poza zagrożonymi szafotem osobami "bezczeszczącymi lub usiłującymiobalić Konwent Narodowy i rząd rewolucyjny" do osób "zasługujących" na gilotynęzaliczono m.in. tych, którzy utrudniają akcję aprowizacyjną (a więc rolników i kupców,opierających się przeciw narzucaniu im ograniczeń płac). Szafot miał grozić równieżjako "wrogom ludu" obywatelom, szerzącym fałszywe pogłoski (wszystkimkumoszkom), czy tym, którzy usiłowali wprowadzić w błąd opinię publiczną lubwzbudzić malkontenckie zniechęcenie [przyp. 14: P. Gaxotte, op.cit., s.294.] Karagilotyny groziła również wszystkim tym, którzy prześladują lub oczerniają patriotów(czyli wszystkim oponentom jakobinów). Ustawa przewidywała niebywałe "ułatwienia"w ferowaniu wyroków skazujących, znosząc obowiązek wstępnych przesłuchańświadków i uniemożliwiając dopuszczenie obrońców do oskarżonych. Jedynymwyrokiem w sądzonych za omówione wyżej "zbrodnie" sprawach miał być wyrokśmierci [przyp. 15: Por.B. Melchior-Bonnet: Dictionnaire de la Révolution et deL'empire, Paris 1965, s.254.]

"Propaganda okrucieństw"

W propagandzie jakobińskiej szczególną rolę odgrywało ciągłe podtrzymywaniestanu wrzenia wśród mas Paryża przez straszenie ich groźbą kolejnych spisków izdrad elementów "kontrrewolucyjnych". Jak pisał jeden z najwybitniejszych badaczydziejów rewolucji Pierre Gaxotte: "Zmyślone spiski, urojone rzezie, fałszywe alarmyutrzymywały ludzi w strachu nieokreślonym, lecz stałym".[przyp. 16: P. Gaxotte,op.cit., s.121.] W podsycaniu nienawiści rzesz ludu Paryża do ludzi tzw. ancienrégime bardzo dużą rolę odgrywały świadomie wymyślane fałsze jakobińskichpropagandystów. Na przykład jeden z najbliższych współpracowników Robespierre'a,Antoine Saint-Just bez wahania upowszechniał w swych tekstach istne brednie orzekomych okrucieństwach króla Ludwika XVI: "W roku 1788 Ludwik XVI kazałwymordować w Paryżu, na ulicy Melée i na Pont-Neuf 8000 osób bez względu napłeć i wiek ofiar. Dwór królewski powtórzył te morderstwa na Polu Marsowym (...)wieszano rocznie 15 000 przemytników, łamano kołem 3000 osób". [przyp. 16: P.Gaxotte, op.cit., s.120.] Komentujący te twierdzenia jako jednoznaczne "bajdy",Gaxotte pisał: "Takie słowa padały z trybuny Konwentu, były oklaskiwane,drukowane, wysyłane do najmniejszych wiosek, komentowane, powtarzane iupiększane. Wierni członkowie klubów wierzą wszystkiemu" [przyp 17: Tamże, s.120-121.] Sto kilkadziesiąt lat później w związku ze wzajemnymi oskarżeniami o

okrucieństwa, o wojnie światowej wymyślono zwrot Greuelpropagande (propagandaokrucieństw). Fakty mówiły jednoznacznie - to francuscy jakobini byli "pomysłowymi"twórcami tego typu propagandy nienawiści.

W umacnianiu i rozszerzaniu kolejnych faz propagandy nienawiści do "wrogówludu" szczególnie mocno pomagało powoływanie się na toczoną przez Francjęwojnę. Przywoływane zagrożenie zewnętrzne stanowiło nader chętnie używaneusprawiedliwienie dla propagowania aktów przemocy wobec wszystkich "myślącychinaczej", alibi dla rewolucyjnego bezprawia i terroru. Ponad sto lat później bolszewicysięgali wciąż do tego samego argumentu - powoływanie się na obcą interwencjęmiało uzasadniać najkrwawszy, najbardziej rozpasany terror Czeki.

(...)

Fałsze propagandy bolszewickiej i komunistycznej

Fałsze propagandy bolszewickiej i komunistycznej to temat ogromny i niezwykleszeroko zróżnicowany. Początkowo dominują fałsze zmierzające dousprawiedliwienia okrutnego terroru wobec oponentów i zrzucania na nich i nainterwencję zewnętrzną winy za głód i katastrofę gospodarczą Rosji. Późniejdochodzi fala fałszów przedstawiających sowieckie więzienie narodów jako"wspaniały" symbol równouprawnienia narodów, a sowiecką eksploatacjęspołeczeństwa jako proletariacki "raj na ziemi". Wtóruje im ogromna ilość fałszów natemat rzekomych sowieckich "wyczynów gospodarczych", a później zapowiedzi, jakto ZSRR we wszystkim przegoni kapitalizm. Kolejne elementy manipulacji sowieckiejpropagandy to usprawiedliwianie zaborów terytorialnych kosztem sąsiadów ioskarżanie Zachodu o forsowanie "zimnej wojny". Wiążą się z tym przeróżneszczegółowe fałsze propagandowe (np. o tym, kto wywołał wojnę koreańską). Jednąz nader istotnych części manipulacji sowieckiej propagandy stanowią tłumaczeniakolejnych buntów narodów uciskanych (typu Powstania Węgierskiego 1956 r.,Praskiej Wiosny w 1968 r., czy ruchu "solidarności" w Polsce) złowieszczymiintrygami Zachodu, etc.. Ważną część w całokształcie manipulacji propagandysowieckiej stanowią konsekwentne zabiegi o przyciągnięcie na Zachodzie jaknajwiększej ilości "fellow travellers": dziennikarzy, uczonych czy twórców gotowych zróżnych powodów do powielania w swoich krajach najbardziej nawet zakłamanychstereotypów komunistycznej sowieckiej propagandy. I wreszcie nowy typ manipulacjiod połowy lat osiemdziesiątych, zmierzający i to skutecznie do ukształtowania naZachodzie tzw. gorbomanii - przedstawienia Gorbaczowa jako prawdziwegodemokraty i reformatora, któremu Zachód powinien jakoby maksymalnie i bezzastrzeżeń pomagać w swoim dobrze pojętym interesie. Brak miejsca nie pozwala tuoczywiście na zajęcie się tak wielostronnymi i różnorodnymi manipulacjamipropagandy bolszewickiej i komunistycznej. Ograniczę się więc z konieczności doprzedstawienia niektórych wycinkowych aspektów tych manipulacji, zwłaszcza tych,które stanowiły swoistą kontynuację manipulacji propagandy radykalnej lewicy dobyRewolucji Francuskiej.

Już na wstępie za szczególnie konieczne uważam zaznaczenie, że ogromnywpływ na sposób, w jaki stawiano zręby dyktatury komunistycznego totalitaryzmu wRosji, miał wyjątkowy cynizm przywódców bolszewickich, od Lenina po Trockiego iStalina. Jakże wymownie charakteryzuje ten cynizm, maksymalne nie liczenie się zcierpieniem mas rzekomych "zbawców ludu", wczesna wypowiedź Lenina, w reakcjina głód w regionie Samary w 1891 r. Lenin wyraził wtedy swą jednoznaczną

satysfakcję z efektów klęski głodu, mówiąc: "Niszcząc przestarzałą gospodarkęchłopską głód przybliża nas obiektywnie do naszego ostatecznego celu, socjalizmu,który to etap następuje bezpośrednio po kapitalizmie. Głód niszczy także wiarę nietylko w cara, ale i w Boga".

Propagandowa obłuda w czasach totalitarnego terroru

Winston Churchill powiedział kiedyś: "Komuniści są jak krokodyle, które kiedyotwierają paszcze, nie wiemy - uśmiechają się, czy chcą nas pożreć". Trzebarzeczywiście przyznać, że kolejni dyktatorzy komunistyczni, począwszy od Lenina iStalina doprowadzili do perfekcji sztukę propagandowego zakłamania i obłudy. Wczasie, gdy w Związku Sowieckim szalał w najlepsze krwawy terror Wielkiej Czystki,gdy ofiarą jego padały miliony osób, totalitarny dyktator Josif Wisarionowicz Stalingłosił w przemówieniu na zebraniu przedwyborczym w Moskwie 11 grudnia 1937r.:"Nigdy na świecie nie było takich (jak w ZSRR - J.R.N.) istotnie wolnych i istotniedemokratycznych wyborów. (...) Wybory odbywają się u nas (...) w atmosferze,powiedziałbym, wzajemnej przyjaźni, bowiem (...) nie ma właściwie komu wywieraćpresji na naród, aby wypaczyć jego wolę". Szczególnie umiejętnie, perfekcyjniewręcz Stalin umiał wykorzystywać naiwność niektórych, bardzo głośnychintelektualistów zachodnich, dla przekonania ich o swojej wielkoduszności ipragnieniach demokratycznych i humanistycznych, co było zresztą tym łatwiejsze, żebardzo chcieli mu wierzyć. Jakże wymowna pod tym względem była rozmowa Stalinaz francuskim pisarzem, laureatem Nagrody Nobla Romain Rollandem. Skądinądzachwycony obrazem tej fasadowej Rosji, jaka mu pokazali stalinowscy przewodnicy,Romain Rolland miał tylko jedno zastrzeżenie. Mówił o przykrym wrażeniu, jakiewywarło w Europie Zachodniej nagłe wykonanie naraz w ZSRR kilkusetzawieszonych wyroków śmierci na więźniach politycznych w odwet za skrytobójczymord na Kirowie w 1934 r., skądinąd popełniony na zlecenie Stalina. Stalin, którysam nakazał wykonanie wspomnianych wyroków śmierci, zaczął obłudnie wyjaśniaćRollandowi: "Oczywiście, że byłem przeciw tak okrutnej decyzji. Dojście do niejkosztowało mnie wiele bezsennych nocy. Ale cóż, takie są już u nas skutkidemokracji na szczytach. Zostałem przegłosowany przez większość moich kolegóww Biurze Politycznym KC WKPb".

(Zauroczony Stalinem Rolland, po tym wyjaśnieniu uważał, że Stalin jest jedynąnadzieją demokracji w Rosji, "jedynym Europejczykiem" wśród barbarzyńców).

Dla dyskredytowania przeciwników bolszewicy sięgali po najbardziej zohydzająceich porównania i zestawienia. Warto przypomnieć na przykład jak to jeden zczołowych przywódców bolszewickich uznał postulaty zbuntowanych marynarzyKronsztadu i popierających ich robotników w 1921 roku za "eserowsko-czarnosecinne". Obelżywe określenie "czarnosecinne" nawiązywało do osławionejCzarnej Sotni, najbardziej reakcyjnej i agresywnej formacji doby caryzmu. Jeden zwspółautorów "Czarnej Księgi komunizmu" Nicolas Werth zwrócił uwagę jakabsurdalną deformacją było nazwanie postulatów zbuntowanych z Kronsztadu"czarnosecinnymi", wyliczając, że były one takie same jak żądania ogromnejwiększości obywateli po trzech latach dyktatury bolszewickiej: ponowne wybory dosowietów w tajnym głosowaniu i swobodnych dyskusjach; wolność słowa i prasy -sprecyzowano jednak - "dla robotników, chłopów, anarchistów i lewicowych partiisocjalistycznych"; powszechne zrównanie racji żywnościowych oraz uwolnieniewszystkich więźniów politycznych, członków partii socjalistycznych, wszystkich

robotników, chłopów, żołnierzy i marynarzy, uwięzionych za działalność w ruchurobotniczym lub chłopskim; utworzenie specjalnej komisji odpowiedzialnej zazbadanie spraw wszystkich osadzonych w więzieniach i obozach koncentracyjnych;zniesienie rekwizycji; rozwiązanie oddziałów specjalnych Czeka; absolutna wolnośćdla chłopów "robienia tego, co chcą, na swojej ziemi i hodowania własnego bydła,pod warunkiem, że będą sobie radzić własnymi środkami". [Por. S.Courtois i in.:"Czarna księga komunizmu. Zbrodnie, terror, prześladowania", Warszawa 1999, s.120].

Dla bolszewików najstraszniejsze nawet klęski żywiołowe stawały się głównieokazją do takiego manipulowania propagandą na temat ich skutków, by zrzucić winęza wszystko na swych najbardziej znienawidzonych przeciwników. Nader typowe podtym względem było zachowanie Lenina w związku ze straszną klęską głodu nawiosnę 1922 roku. Lenin uznał, że właśnie wówczas na tle strasznych warunków irozpaczy mas tym łatwiej będzie obrócić propagandowo ich gniew przeciwko Cerkwiprawosławnej, tak by udało się skonfiskować jej bogactwa. I nic nie liczyło się w tymmomencie dla Lenina, że właśnie czołowi duchowni prawosławni od początku klęskigłodu starali się maksymalnie organizować wsparcie dla jak najszerszych rzeszludności dotkniętych tą klęską. W liście do Biura Politycznego z 19 marca 1922 rokuLenin tak akcentował potrzebę wykorzystania klęski głodu dla zadania Cerkwi iduchowieństwu prawosławnemu śmiertelnego uderzenia w łeb. Pisał: "W chwili, gdytyle zagłodzonych istot żywi się ludzkim mięsem, gdy drogi usłane są setkami,tysiącami trupów, teraz i tylko teraz możemy (a w konsekwencji musimy)skonfiskować majątek Cerkwi ze straszną, bezlitosną energią (...) W innymmomencie nie osiągniemy celu, gdyż tylko rozpacz wywołana głodem może zmusićmasy do postawy wobec nas życzliwej lub przynajmniej neutralnej... Jestem więcprzekonany, że jest to najlepszy moment do zgniecenia czarnosecinnegoduchowieństwa w najbardziej zdecydowany i bezlitosny sposób i z taką brutalnością,by pamiętali o niej latami". (Już w 1922 roku według źródeł cerkiewnychzamordowano w Rosji 2691 popów, 1962 mnichów i 3447 mniszek).

Nader dobrą ilustracją rozmiarów komunistycznej obłudy było to, co się działo naWęgrzech po 1945 roku. Kraj ten przeżywał najkrwawszą w Europie dyktaturękomunistyczną pod rządami sekretarza generalnego tamtejszej partii komunistycznejWPP, osławionego "krwawego Macieja" (Matyasa Rakosiego). Ocenia się, że wowych czasach aż 2,5 mln. osób na 9,5 mln osób dotknęło różnego typu krzywdy(więzienia, egzekucje, wysiedlenia, deportacje do ZSRR, internowania, nadzórpolityczny). I w czasie niebywałego nasilenia takiego stalinowskiego terrorukomunistyczne władze węgierskie wprowadziły cynicznie nowy obowiązkowy zwyczajwitania się między towarzyszami partyjnymi, przy wchodzeniu do urzędów, etc. -słowem "Szabadsag" (Wolność!). Podobnie ponurą groteską były słowa sowieckiegohymnu z doby najsroższego stalinizmu, mówiące o tym, że nie ma drugiego takiegokraju w świecie, gdzie tak wolno oddycha człowiek.

Poparcie dla grabieży

Podobnie jak w czasach jakobińskich rządów doby Rewolucji Francuskiej także ipo przewrocie bolszewickim zyskiwano poparcie wśród dużej części warstwuboższych, głównie poprzez pobudzanie u nich nienawiści do bogatych. Propagandabolszewicka starała się maksymalnie oddziaływać na najniższe instynkty motłochu,wręcz nawoływała do grabienia mienia środowisk lepiej usytuowanych (sławetne

hasło "Grab zagrabione!"). Były sekretarz Stalina Borys Bażanow, który mając dośćbolszewizmu zbiegł ostatecznie za granicę, pisał w swych wspomnieniach: "Istotąkomunizmu jest wzbudzanie nienawiści biednych przeciw bogatszym. [Podkr. J.R.N.]Im ludzie są biedniejsi, prostsi, im mniej wiedzą, tym większe szanse powodzenia mapropaganda komunistyczna, tym lepsze warunki na sukces komunistycznej rewolucji.Sukces ten jest pewny w krajach Afryki, w biednych mrowiskach Azji, w rozwiniętychkrajach Europy jak dotąd może być osiągnięty wyłącznie siłą - za pomocąradzieckich czołgów. Jest rzeczą oczywistą, że zawiść i nienawiść sąwykorzystywane jedynie po to, by judzić jedne warstwy społeczne przeciw innym, bywywoływać konflikty społeczne, by gnębić i niszczyć - chodzi przecież o zdobyciewładzy. A później wszystko nabiera cech zorganizowanej katorgi, w której więzi sięcały naród i którą rządzi wąska komunistyczna elita". (...)" Cel tej operacji to zbrojnyrabunek w skali całego globu, zbudowanie światowego społeczeństwa niewolników,"robotyzacja" całego świata, którym okrutnie rządzić będą korzystający z absolutnejwładzy i tępi biurokraci "partii" (...)" [B. Bażanow: "Byłem sekretarzem Stalina",Warszawa 1985, wyd. podziemne "Nowa", s. 186-187].

To granie przez bolszewików na instynktach zawiści i grabieży u plebsu, szybkozauważyli co bystrzejsi obserwatorzy bolszewizmu. By przypomnieć choćby jakżeprzejmujące zapiski pisarza - emigranta, Laureata Nobla w 1933 roku Iwana Bunina,który już 5 maja 1918 roku pisał jakże proroczo: "Czyż ci ludzie nie wiedzieli, żerewolucja to tylko krwawa gra w komórki do wynajęcia, kończąca się zawsze tylkotym, że lud, nawet jeśli uda mu się przez pewien czas posiedzieć, pobuszować ipoświętować na miejscu panów, zawsze koniec-końców wpada z deszczu podrynnę? [Podkr. J.R.N.] [J.Bunin: "Przeklęte dni", Warszawa 1983, wyd. podziemneOficyna Liberałów, s. 30].

Te swe przewidywania skutków przewrotu bolszewickiego Bunin ilustrowałróżnymi przykładami z owych czasów terroru i grabieży, opisując na przykład poddatą 1 marca 1918 r.: "Gruzińskiemu opowiadał w tramwaju żołnierz: "Chodzę bezroboty, poszedłem do rady delegatów prosić o miejsce; miejsc, mówią, nie ma - alemasz tu dwa nakazy rewizji, możesz się nieźle obłowić. Posłałem ich do wszystkichdiabłów - ja człowiek uczciwy..."" [Tamże, s. 12]. Niestety tak reagujący uczciwinależeli do mniejszości, hasła grabienia stawały się świetną okazją do pozyskiwaniabolszewikom poparcia u motłochu. Podobnie jak propagandowe działaniazmierzające do spektakularnego upokarzania ludzi bogatszych, dotąd znajdującychsię na wierzchołkach społeczności, a teraz gnębionych jako rzekomych"kontrrewolucyjnych krwiopijców" i "burżujów". Typowe pod tym względem byłoopisane przez Bunina w dniu 10 czerwca 1918 r. Zebranie bolszewickiego KomitetuWykonawczego w Kijowie. Zebrani natychmiast przywitali burzliwymi oklaskamiwysuniętą przez niejakiego Feldmana propozycję, by "wykorzystać burżujów zamiastkoni przy przewozie ładunków!" [Tamże, s. 35].

Autorem jednych z najwcześniejszych i najwnikliwszych zarazem obserwacji natemat bolszewizmu był słynny polski prozaik i eseista, przez wiele lat prezesPolskiego PEN-Clubu Jan Parandowski. Po pierwszej wojnie światowej przeżył onparę miesięcy pod rządami bolszewickimi w Saratowie i swe przeżycia odtworzył wwydanej już w 1919 roku książce "Bolszewizm i bolszewicy w Rosji". Książka tazawiera wiele bardzo cennych uwag o istocie bolszewizmu, a również o roli częściŻydów w bolszewickim przewrocie. Ze szczególnym przerażeniem patrzyłParandowski na ogromną rolę wciąż podsycanej nienawiści klasowej w propagandzie

bolszewickiej, tępienie tak zwanej burżuazji i inteligencji, uważanej za "lokajówburżuazji", pozbawianej wszelkich praw ludzkich i konsekwentnie wyniszczanej. Jakpisał Parandowski: "Społeczeństwo podzielono na proletariat, który miał być panemsytuacji, i na coś nieokreślonego, co w bogatej i przedziwnej terminologiibolszewickiej dostawało co dzień nowe nazwy. Była to burżuazja, którą stosownie dookoliczności nazywano: "białą gwardią", "dusicielami", "eksploatatorami","ziemiańska-białogwardyjską kontrrewolucją", a inteligencję przeważnie "lokajamiburżuazji". Ci wszyscy byli wydziedziczeni, prawdziwi pariasi, pozbawieni praw i czci.Bywały chwile, kiedy rząd wołał po prostu: "Róbcie sobie z nimi, co chcecie". Możnaich było grabić i zabijać, i być pewnym, że żaden trybunał rewolucyjny tego niepoczyta za zbrodnię". [J.Parandowski: "Bolszewizm i bolszewicy w Rosji", London1996, s. 106].

Pierwszym bardzo ważnym etapem niszczenia "burżuazji jako klasy" byłoobkładanie jej przedstawicieli niezwykle wysoką kontrybucją i gruntownewywłaszczenie z dorobku osobistego przy akompaniamencie różnorakich poniżeń,np. zmuszania do czyszczenia latryn i koszar czekistów. Inspiracje dobezwzględnego traktowania "burżuazji" i jej wywłaszczania były na bieżącoprzekazywane w bolszewickiej prasie. Na przykład bolszewickie pisemko "IzwiestijaOdiesskogo Sowieta Raboczich Deputatow" z 13 maja 1919 roku informowało:"Zgodnie z uchwałami sowietu robotniczego 13 tego miesiąca zadekretowany zostałdniem wywłaszczenia burżuazji. Klasy posiadające będą musiały wypełnićszczegółowy formularz, w którym spisane zostaną produkty żywnościowe, obuwie,odzież, biżuteria, rowery, kołdry, prześcieradła, srebra stołowe, naczynia i inneprzedmioty potrzebne ludowi pracującemu. [...] Każdy winien wesprzeć komisjewywłaszczeniowe w tym świętym zadaniu. [...] Ci, którzy nie podporządkują sięrozkazom komisji wywłaszczeniowej, zostaną natychmiast aresztowani. Stawiającyopór zostaną bezzwłocznie rozstrzelani. [Cyt. za "Czarną księgą komunizmu" op. cit.,s. 113].

Autor opracowania na temat sowieckiego terroru, publikowanego w "Czarnejksiędze komunizmu" Nicholas Werth pisał w oparciu o jednoznaczne stwierdzeniaszefa ukraińskiej Czeka Łacisa (w jego piśmie obiegowym do lokalnych oddziałówCzeka), że faktycznie wszystkie, dokonywane kosztem "burżuazji" "wywłaszczenia",trafiały do kieszeni czekistów i innych pomniejszych dowódców niezliczonychoddziałów rekwizycyjnych, wywłaszczeniowych czy Czerwonej Gwardii, któremnożyły się przy podobnych okazjach. [Tamże, s. 113]. Kolejnym etapem"wywłaszczeń" było odebranie "burżuazji" mieszkań. W bolszewickiej prasiewielokrotnie powracały różnego typu zachęty do bezlitosnego traktowania ludziśrodowisk burżuazyjnych, w tym ich fizycznej eksterminacji, upokarzania "burżujów"poprzez zaganianie ich do najgorszych prac fizycznych. Temat ten wciąż powracał wwielu dziennikach bolszewickich z Odessy, Kijowa, Charkowa, Jekaternosławia,uralskiego Permu czy Niżnego Nowogrodu. [Por. tamże, s.113]. Na przykład nałamach "Izwiestii Odiesskogo Sowieta Raboczich Dieputatow" z 26 kwietnia 1919można było przeczytać: "Ryba lubi być przyprawiona śmietaną. Burżuazja lubiwładzę, która surowo karze i zabija. Jeśli więc stracimy kilkudziesięciu spośród tychłajdaków i idiotów, jeśli karzemy im zamiatać ulice, jeśli każemy ich żonom szorowaćkoszary Czerwonej Gwardii (a byłby to dla nich niemały zaszczyt), zrozumiejąwówczas, że nasza władza jest solidna i że nie ma co liczyć na Anglików czyHotentotów". [Wg tamże, s.113].

Typowym przykładem skrajnego dyskryminowania "burżuazji" byłcharakterystyczny "klasowy" podział społeczeństwa Piotrogrodu pod kątemodpowiedniego ograniczenia przydziału żywności dla uznanych za "wrogie warstwspołecznych". Podział wprowadzał swoiste "cztery kategorie brzucha", głosząc narozklejonych w różnych punktach miasta plakatach:

Robotnicy, posiadający poświadczenia z fabryk, dostaną: 200 gramów chlebana dwa dni, 2 jajka albo tłuszczu, albo suchych jarzyn.

Urzędnicy biurowi: 100 gramów chleba na dwa dni, 1 jajko albo połowę racjipierwszej kategorii.

Różne zawody, profesorowie, dziennikarze: 100 gramów chleba na dwa dni ipołowę racji drugiej kategorii.

Burżuje, właściciele, dzierżawcy przedsiębiorstw, rentierzy itp.: 50 gramówchleba na dwa dni i nie mają prawa ani do jaj, ani tłuszczu, ani jarzyn.

[Wg J.Parandowski: op. cit., s.107].

Według Parandowskiego traktowana przez bolszewików jako najgorsza czwartakategoria ludzi czasami otrzymywała - w ówczesnych warunkach głodowych - "tylkopo trzy śledzie, a nierzadko zapowiadano, ze wskutek braku żywności burżuje nic niedostaną". [ J.Parandowski: op. cit., s.107].

Podobnego typu terror wobec przedstawicieli byłych klas posiadających stał się,wciąż powtarzającym się zjawiskiem przy tworzeniu kolejnych systemów władzykomunistycznej w uzależnionych przez ZSRR krajach Europy środkowo-wschodniej iw niektórych krajach azjatyckich. Szczególnie drastyczne rozmiary przybrał właśniew krajach azjatyckich. Jean-Louis Margolin tak opisywał na przykład pierwszeprzejawy wojującego komunizmu wiejskiego w niektórych rejonach Chin naprzełomie lat 1927-1928, a zwłaszcza wywoływanego przez agitacjękomunistycznego gwałtownego przeciwstawiania miejscowych biednych chłopów"właścicielom ziemskim": "Cała ludność zapraszana była na publiczne procesy"kontrrewolucjonistów", prawie zawsze skazywanych na śmierć, towarzyszyłaegzekucjom, krzycząc "zabij, zabij" pod adresem Czerwonej Gwardii zajętejćwiartowaniem ofiar na kawałki, które czasami pieczono i jedzono lub dawano dospożycia rodzinie na oczach innych, żyjących jeszcze skazanych. Wszyscyzapraszani byli na ucztę, w czasie której dzielono pomiędzy siebie wątrobę lub sercebyłego właściciela, i uczestniczyli w wiecach - mówca stawał przed tłumem ludzitrzymających piki z wbitymi na nie świeżo ściętymi głowami". [Wg "Czarnej księgikomunizmu..." op. cit., s.440]. Przypomnijmy przy okazji, że zwyczaj wbijaniaściętych głów na piki był szczególnie szeroko stosowany w czasie RewolucjiFrancuskiej 1789 - 1795.

Nader bezwzględny charakter miały organizowane przez komunistów chińskichdziałania dla radykalnej zmiany stosunków na wsi po 1945 roku. Na przykład swegorodzaju kluczowym elementem chińskiej reformy rolnej były tzw. "wiece żalu", naktórych zmuszano właścicieli ziemskich do publicznego kajania się przed chłopami zcałej wioski. Kajających się upokarzano na przeróżne sposoby, a wielu z nich i takzabijano. Historycy oceniają dziś, że zabito w owym czasie co najmniej po jednejosobie w każdej wiosce, a cała liczba zlikwidowanych w czasie tych "czystek" na wsi

wyniosła od 2 do 5 milionów osób. [wg "Czarnej księgi komunizmu... " po. Cit., s.448].Przed likwidacją właściciele ziemscy byli poddawani różnym formom znęcania się.Na przykład przywiązywano ich do pługa i zmuszano do pracy pod razami bata.Likwidacji kilku milionów właścicieli ziemskich towarzyszyło uwięzienie od 4 do 6milionów kułaków w nowoutworzonych obozach. [Wg "Czarnej księgi komunizmu",op. cit., s.448,449].

Szczególnie okrutna była rozprawa dokonana zgodnie z zaleceniamikomunistycznej propagandy w Kambodży. Starano się maksymalnie wyniszczyćprzedstawicieli byłych warstw posiadających i inteligencji, doprowadzając dowymordowania jednej trzeciej kambodżańskiego narodu. Okrutne czystki miałoułatwić wysiedlenie wielkiej rzeszy mieszkańców miast na wieś. Jak podkreślałwspółautor "Czarnej księgi komunizmu" Jean-Louis Margolin stosowany wówczasodwet "służy obalaniu dawnej hierarchii zawodowej, rodzinnej, itd. W relacjachczęsto jest mowa o zdumiewających awansach, mianowaniach na odpowiedzialnestanowiska w terenie wiejskiej hołoty (...) dyplomy stały się "zbędnymipapierzyskami" i biada tym, którzy jeszcze próbowali coś dzięki nim uzyskać. Głównącnotą stała się pokora: po powrocie do kraju ludzie z wyższych kręgów "starali się, odziwo, o pracę polegającą na sprzątaniu ubikacji (...) bo pokonanie obrzydzenia byłotraktowane jako dowód przeobrażenia ideologicznego". [Wg "Czarnej księgikomunizmu"... op. cit., s.583].

Propaganda antypolska

Polska stanowiła trudną do przebycia barierę dla bolszewickich planówogólnoświatowej rewolucji. Stąd tylekroć zauważane ogromne stężenie nienawiści doPolski w propagandzie bolszewickiej i wyjątkowo upiorny przedstawiany w niej obraz"Polski panów". Przypomnijmy, że dowodzący sowiecką nawałą na Polskę sowieckiwódz Michaił Tuchaczewski głosił w rozkazie dziennym z 2 lipca 1920 roku: "Armiaspod Czerwonego Sztandaru i armia łupieżczego Białego Orła stają twarzą w twarzw śmiertelnym pojedynku. Ponad martwym ciałem Polski jaśnieje droga kuogólnoświatowej pożodze. Na naszych bagnetach poniesiemy szczęście i pokójludzkości pełnej mozołu. Na zachód! Wybiła godzina ataku. Do Wilna, Mińska,Warszawy! Naprzód marsz!" [Cyt. za A.L.Szcześniak: "Wojna polsko-bolszewicka1918-1920, Warszawa 1991, s.42].

Polska traktowana jako znienawidzony partner "śmiertelnego pojedynku" musiałabyć więc odpowiednio zohydzana. Historyk Aleksandra J.Leinwand przytoczyłarozliczne przykłady sowieckich plakatów, wyrażających zajadłą nienawiść do Polski iPolaków. Były one wyrazem propagandy plastycznej, propagującej brutalną przemoc.Według Leinwand: "Na plakacie S.Mucharskiego pt. Czym kończy się pańskazabawa (1920 r.) widzimy na pierwszym planie brutalną scenę rzezi. Młody bolszewikz twarzą wykrzywioną wściekłością i nienawiścią kopie leżącego na ziemi starca wstroju szlacheckim i przebija go piką. Widać lejącą się krew. Obok chłop bije pana.Inni chłopi z radością witają nadciągającą Armię Czerwoną. Ukazano też delegację zodświętnie ubrana dziewczyną z ludu, która trzyma kwiaty i z robotnikami podsztandarem ozdobionym hasłem: "Niech żyje sowiecka Polska!". Plakat ten jest wartszczególnej uwagi nie tylko jako jedno z narzędzi propagandowej wojny z Polską.Wyraża on jasno imperialistyczne zamiary Rosji Sowieckiej". [A.J.Leinwand: "Sztukaw służbie utopii", Warszawa 1998, s.213].

Liczne antypolskie plakaty były "zdobione" wojowniczymi tekstami

najsłynniejszego ówczesnego poety proletariackiego Włodzimierz Majakowskiego.Tak było na przykład w jednym z okien satyry "ROSTY", plakacie powstałymprawdopodobnie w czerwcu 1920 roku z tekstem Majakowskiego wyraźnieumieszczającym Polaków na pierwszym miejscu w wyliczaniu wrogów RosjiSowieckiej. Tekst głosił: "Towarzysze, robotnicy i chłopi! Młodzi, starcy i dzieci,pamiętajcie, że wasi główni wrogowie, to J.Piłsudski i plemię pańskie". [Tamże,s.151]. Na innym plakacie wierszyk Majakowskiego zdobił dość szczególną "scenkęrodzajową" : Dwaj czerwonoarmiści (przypuszczalnie oceniając po ubiorze: Ukrainieci Rosjanin) wspólnie podnosili w górę nabitego na bagnety tłustego polskiego "pana"w charakterystycznym stroju szlacheckim. Wystraszony szlachcic krzyczał iupuszczał szablę.[Tamże, s. 153].

Częstokroć z wyraźną wrogością odnoszono się do różnych polskich symbolinarodowych. Na przykład w wierszu dołączonym do plakatu "Walka Ententy zWładzą Radziecką" ironizowano, przekręcając fragment hymnu polskiego: "Jeszczewszak Polska nie zginęła. Chociaż panowie o kulach". [Tamże. S. 151]. Zeszczególną nienawiścią odnoszono się do Orła białego jako herbu Polski. Dośćprzypomnieć choćby wypuszczony w 1920 roku przez komunistyczne wydawnictwow Kijowie plakat ukazujący wielkiego białego orła, którego robotnik i chłop usiłowalizdeptać i zabić młotami. Pod koniec umieszczonego na plakacie propagandowegotekstu przedstawiono wizję "ginącego orła białego" i powstającej pod czerwonymsztandarem "Socjalistycznej Polski Rad". [Tamże, s. 152]. Jak wiemy ten motywzabijania polskiego orła białego powrócił w szczególnie plugawej postaci na plakacienajeźdźczej armii sowieckiej armii sowieckiej z września 1939 roku. Pokazywał onczerwonoarmistę, który bagnetem przebijał szyję polskiego orła, z którego głowyzlatywała czapka-kofederatka. [ Tamże, s. 152].

Częstym motywem w propagandzie nienawiści przeciw Polsce i Polakom byłoprzedstawianie Polaków jako okrutnych antysemitów, "panów-pogromszczików". Naprzykład na jednym z plakatów wydanych w Odessie z 1920 roku można byłoprzeczytać słowa: Wisielcami i krwią żydowskich robotników pokryta jest drogapolskiej szlachty". [Tamże, s. 157]. Inny antypolski plakat tego typu, takżeopublikowany w Odessie w 1920 roku "zdobiony" był napisem: "Tam, gdzie powiewamalinowa flaga polskiej szlachty, tam leje się krew żydowskich robotników". [Tamże,s. 158]. Do najohydniejszych antypolskich plakatów należały przeróżne dziełaniejakiego W. Deni wyspecjalizowanego w ukazywaniu Polski pod postacią zwierząt,co miało wyrażać do niej szczególną pogardę. I tak na przykład na jednym zplakatów W.Deni "Świnia tresowana w Paryżu" pokazywana była utuczona świnia,siedząca na rękach generała francuskiego. Świnia miała wąsy, a na głowie czapkękonfederatkę z napisem "Jaśnie wielmożna Polska" a w łapie dokument z napisem"Granice z 1772 roku". [Tamże, s.146]. Inny plakat Deniego, opublikowany wnakładzie 75 tysięcy egzemplarzy ukazywał Polskę wściekłego psa z sumiastymi,szlacheckimi wąsami, w czapce z piórem i orłem w koronie w postaci medalionu naszyi. [Tamże, s.146]. Deni był również autorem antypolskiej litografii: "Koś wewłaściwym czasie!". Ukazywała ona chłopa w czerwonej rubaszce kosą ścinającegogłowę polskiego pana i Wrangla. Uradowany swą "robotą" chłop z wyraźnymzadowoleniem patrzył na lejąca się krew. [Tamże, s.146].

(...)

Walka z religią

Jedną z najczarniejszych kart komunizmu stanowiła prowadzona w ZwiązkuSowieckim bezwzględna walka z religią, okrutne prześladowanie duchownych iwiernych różnych wyznać. Decydującym czynnikiem, który przesądził o tak zajadłejwalce bolszewików z religią była fanatycznie wroga religii postawa czołowychprzywódców sowieckich. By przytoczyć dwie jakże wymowne w swej zajadłościopinie Lenina i Stalina. Lenin tak pisał o religii w liście z 13 listopada 1913 roku doMaksima Gorkiego: "Wszelkie religijne idee, wszelkie koncepcje Boga sąniewysłowioną wręcz podłością...jedną z najgorszego rodzaju, zarazą najbardziejwstrętnego charakteru (...) Każda obrona czy usprawiedliwienie Boga, nawetnajbardziej subtelna, w najlepszej intencji, jest usprawiedliwieniem reakcji" [Cyt. za: AZwoliński, s.124].

Z kolei Stalin stwierdził w odezwie do pionierów z 6 maja 1937 roku: "Musiciestrzec się, by nie owładnęły wami obce wpływy, zwłaszcza wpływy religijne. Kto jestbezbożny, ten jest prawdziwym rewolucjonistą i prawdziwym komunistą. Jeśli zaśmyślicie o Bogu, popełniacie zdradę rewolucji i zdradę komunistycznej dyktatury. Jasam jestem bezbożny i przekonałem się, że komunizm razem z bezbożnictwem sąetapami do prawdziwego socjalizmu". [Cyt. za: A. Zwoliński, s.124].

Fanatyczne poglądy antyreligijne przywódców bolszewickich znalazły odbicie wmakabrycznych wręcz rozmiarach walki z religią w Związku Sowieckim.

Były członek Biura Politycznego KC KPZR, a później przewodniczący KomisjiRehabilitacyjnej Aleksander Jakowlew ujawnił, że w latach 1917-1985 w ZwiązkuSowieckim stracono ok. 200 tysięcy duchownych różnych wyznań, a dalsze kilkasettysięcy wywieziono. Działaniom dla fizycznej likwidacji wielkiej części duchownychtowarzyszyła trwająca dziesięciolecia agresywna propaganda religijna,koordynowana przez kilkumilionową Ligę Bezbożników. W tej złowieszczej, pełnejnienawiści kampanii, niejednokrotnie uciekano się do wręcz absurdalnych oskarżeń ipostulatów, mających na celu maksymalne unicestwienie działających w ZSSRwyznań i reprezentujących je Kościołów. I tak na przykład w organie CentralnegoKomitetu KP (b) Białorusi "Orka" z 14 grudnia 1929 roku z okazji Bożego Narodzeniazamieszczono m.in. następujące hasła przedświąteczne: "

1. Wytężoną pracą antyreligijną oczyścimy drogę do kolektywizacji.

2. Wzmocnimy walkę z kułakami, nepmanami i klerem.

3. Precz z "bożym narodzeniem", niech żyje ciągły tydzień roboczy.

4. Zamiast "bożego narodzenia" - dzień industrializacji i kolektywizacji.

5. Kler - najwierniejszy pomocnik kontrrewolucji.

6. Jaskinie oszustwa i obłudy - kościoły, cerkwie, synagogi - zamieniamy naogniska kultury socjalistycznej(...)

7. Współzawodnictwo socjalistyczne jest klasowym orężem walki z religią.

8. Walczcie z pojednawczym stosunkiem do religii.

9. Wszyscy pracujący pod sztandar Związku Wojujących Bezbożników.

10.Kler katolicki to najwierniejszy sługa polskich faszystów, kapitalistów i

obszarników.

11. Precz z kantyczkami i książeczkami do nabożeństwa - czytajcie irozpowszechniajcie książki radziecki i komunistyczne gazety polskie (...)

12.Religia i wódka to dwie trucizny, które otumaniają umysł i osłabiają wolę maspracujących do walki o socjalizm (...)

13.Pracująca młodzieży włościańska! Bądź przykładem dla starych! Nie chodź dokościoła, nie wpuszczaj do domu klechów i ich sługusów, nie wykonujcieobrzędów religijnych (chrztów, wesel religijnych, pogrzebów religijnych)"

[Tekst przytaczam za książką Wschodnia granica, s.76-77].

Szokująco wręcz brzmiały takie hasła bolszewików jak: "Precz z miłościąbliźniego! Nam nade wszystko potrzebna jest neinawiść!" [Cyt. za: ks. R.Dzwonkowski SAC Kościół..., s.62].

W piśmie młodych komunistów "Prawda Konsomołu" z 1929 roku (nr 28)stwierdzono, że jest rzeczą konieczną "uzbroić się w dynamit nienawiści klasowej iwalczyć wszystkimi środkami przeciwko dobroduszności w walce religijnej" (Ibidem).Jedna z gazet moskiewskich głosiła w grudniu 1929 roku: "Każdy ksiądz jestantyrewolucjonistą, każdy akt religijny jest antysowiecki, ktokolwiek idzie do kościoła,ten obraża rewolucję i jej zasady" [Cyt. za: M.D'Herbigny La guerre antireligieuse enRussie sovietique. La campagne du Noël (decembre 1929-janvier 1939), Paris 1930,s.57]. W pięcioletnim planie uprzemysłowienia kraju z 1930 roku zapowiadano:"bezwzględną walkę z wszelkimi religiami w najszerszym znaczeniu tego słowa" [WgR.Dzwonkowski SAC, Kościół... op.cit., s.60]. 5 maja ogłoszono "pięciolatkęantyreligijną, zapowiadając jako najważniejsze planowe zadanie to, iż: "Do dnia 1maja 1937 roku na całym terytorium ZSRR nie powinno pozostać ani jednego domumodlitwy i samo pojęcie Boga winno zostać przekreślone jako przeżytekśredniowiecza, jako instrument ucisku mas robotniczych" [Tamże, s.61]. Częstokroćwystępowano przeciwko poszczególnym duchownym ze skrajnie absurdalnymioskarżeniami. Polskiego duchownego Rutkowskiego na przykład postawiono przedsądem tylko za to, że po wejściu milicji do Kościoła Wniebowzięcia N.M.P., niemogąc przeszkodzić konfiskacie mienia kościelnego, ukląkł i zaczął się modlić. "Tobył czyn kontrrewolucyjny" - zawołał bolszewicki prokurator Krylenko. Równieżpracujący w tymże kościele ks. Pronckietis został oskarżony o "kontrrewolucyjneklęknięcie", rozbudzające niezadowolenie tłumu, skierowane przeciw władzomsowieckim [Por. kpt.F.Mc Cullagh, s.234].

Od początku lat trzydziestych władze sowieckie zaczęły usilnie popularyzowaćwśród młodzieży dość szczególne pozdrowienie na powitanie "Boga niet" iodpowiedź: "I nie nado" lub "I nie budziet".

Warto tu wspomnieć o "twórczym" rozwinięciu propagandy antyreligijnej po 1945roku przez polskich "wrogów Pana Boga". Do najzajadlejszych pośród nich należał wczasach stalinowskich tak znany dziś filozof Leszek Kołakowski. W tamtych czasachKołakowski prezentował się jako jeden z najgorszych stalinowskich hunwejbinów,który gromko atakował filozofię tomizmu i personalizmu chrześcijańskiego jakorzekomy wyraz obskurantyzmu i narzędzia ucisku mas w interesie imperializmu. Otopróbka ówczesnej stylistyki Leszka Kołakowskiego (Anno Domini 1953): "Tzw.

personalizm chrześcijański stanowi zbiór kłamliwych sloganów, które pod pozoramidbałości o godność ludzką i prawa człowieka mają za zadanie usprawiedliwiaćteoretycznie wszelkie najbrudniejsze praktyki polityczne imperializmu iwysługującego mu Watykanu oraz podstawy dla najbardziej reakcyjnych doktrynpolitycznych". Tak pisał Kołakowski w 1953 roku w artykule publikowanym na łamachteoretycznego organu KC PZPR "Nowe drogi" [Por. L.Kołakowski, Neotomizm wwalce z postępem nauk i prawami człowieka, "Nowe drogi", 1953, nr 1, s.72]. WedługKołakowskiego "obskurantyzm Kościoła jest nierozerwalnie związany z jego funkcjąpolityczną - z dążeniem o utrzymania mas w posłuchu i pokornej uległości wobeceksploatacji kapitalistycznej i brutalnego ucisku burżuazyjnych rządów" [Tamże,s.30].

Kołakowski zarzucał, że Kościół pragnie "skupić swoje szeregi w walce zrosnącym ruchem robotniczym, zmobilizować wiernych do obrony kapitalistycznegoustroju. Kościół musiał uznać rzeczywistość świata, żeby móc wiernych wzywać dowalki w obronie jego rzeczywistości społecznej - ustroju ucisku i krzywdy" [Tamże,s.70].

W swych oszczerczych oskarżeniach pod adresem Kościoła katolickiegoKołakowski nie wzgardził sięgnięciem do najohydniejszych nawet kłamstwantykościelnych, skrajnie fałszując obraz zachowania Kościoła katolickiego w czasiewojny. Pisał, że filozofia tomistyczna, a w szczególności personalizm tomistyczny mastworzyć mistyfikujące i załgane usprawiedliwienie tego choćby, że Watykan pierwszywystąpił z poparciem dla oprawców hitlerowskich, gdy objęli władzę w Niemczech, żesprzyjał hitlerowskiej agresji na Związek Radziecki, a wielu biskupów polskich zlokajską służalczością wysługiwało się hitlerowskim okupantom" [Tamże, s.80].

Nowe typy komunistycznej manipulacji w latach osiemdziesiątych

Przeżywający coraz wcześniejszy proces załamania gospodarczego ispołecznego system komunistyczny w dobie lat osiemdziesiątych zdobył się nakolejną próbę manipulacyjnej metamorfozy. Miały być nią odgórnie realizowane przezsowieckiego przywódcę Michaiła Gorbaczowa maksymalnie nagłaśniane na pokaz,pseudoreformy "pierestrojki" i "glasnosti". Ich propagandowe nagłośnienia,stwarzające z sowieckiego przywódcy typ rzekomego jedynego w swoim rodzajureformatora i demokraty, zyskały szczególnie ciepłe, i dodajmy naiwne, przyjęcie. NaZachodzie doszło nawet do prawdziwej fali popularności sowieckiego przywódcy"gorbomanii". Jak przypomniał Józef Smaga w wydanej w 1992 roku interesującejsyntezie dziejów imperium sowieckiego: "Od marca 1985 trwało pasmonieprzerwanych międzynarodowych sukcesów przywódcy ZSSR. Pisano o"gorbimanii" zachodniej, wręcz do "gorbazmie". Image Michaiła Siergiejewiczabudowano zawsze w konfrontacji z "jastrzębiami" w szeregach KPZR, starającymi się- jak informowały usłużne "dobrze zorientowane" źródła - zniweczyć szlachetnezamiary genseka. (...) Dla ukochanego Gorbiego nie mogło być i nie byłoalternatywy: albo on, albo chaos, powrót stalinizmu, zagrożenie dla pokojuświatowego" [J. Smaga, op.cit., s.381].

Jak wielki był kontrast między wciąż nagłaśnianą propagandową chwalbąwielkiego sowieckiego "demokraty" i "liberała" M. Gorbaczowa a faktyczną praktykąza jago rządów, najlepiej można się przekonać studiując zapiski na temat rządówGorbaczowa zawarte w znakomitej książce słynnego rosyjskiego dysydentaWladimira Bukowskiego "Moskiewski proces". Bukowski pisał m.in.: "gorbaczowska

"demokratyzacja" zaczęła się od wykręcenia rąk więźniom politycznym, a Zachód ażpiał z zachwytu (...). Nasiliły się bardzo represje polityczne, czyli "walka z dywersjąideologiczną wroga klasowego" (...). Wykryto 1275 samych tylko "autorów ikolporterów anonimowych materiałów antysowieckich" [W. Bukowski, Moskiewskiproces, Warszawa 1998, s.299, 613]. Bukowski w pełni podpisuje się pod opiniąinnych obserwatorów ery Gorbaczowa, twierdzących, że faktycznie Gorbaczow"zamierzał stworzyć nowy okrojony totalitaryzm" [Tamże, s.628].

Rzekomy wielki demokrata i liberał Gorbaczow jeszcze w listopadzie 1986 rokuosobiście wzywał w przemówieniu w Taszkiencie do "doskonalenia zdecydowanej ibezlitosnej walki przeciw manifestacjom religijnym", do "wzmożenia propagandyateistycznej", do surowego karania "przedstawicieli władz, którzy uczestniczą wobrzędach religijnych" [Wg. B. Lecomte, Prawda zawsze zwycięży. Jak Papieżpokonał komunizm, Warszawa 1997, s.27]. Za czasów Gorbaczowa miały miejscejeszcze różnego typu przejawy brutalnej walki z religijnością typu opisanej przezBernarda Lecomte historii zabrania ikon z jednego kościoła ukraińskiego i spaleniaich na polu [Tamże, s.28]. Mało się dziś pamięta, że jeszcze pod koniec rządówGorbaczowa doszło do brutalnych interwencji wojsk rosyjskich przy tłumieniu szereguruchów odśrodkowych. Szczególnie skompromitowała Gorbaczowa dokonana zajego wiedzą próba rozbicia litewskiego ruchu niepodległościowego poprzezopanowanie wieży telewizyjnej w Wilnie i masakrę jej obrońców. Autor świetnejksiążki o upadku Związku Sowieckiego Michael Dobbs pisał: "Masakra w Wilniewywołała falę negatywnych emocji i lęku w całym Związku Radzieckim. Spekulowanoo "konserwatywnym zwrocie" Gorbaczowa (...). kiedy rozeszła się wieść o jatce przedwieżą telewizyjną, ludzie wyszli na ulice Moskwy i innych miast, niosąc transparentyz napisami: "Gorbaczow to Sadam Husajn znad Bałtyku!" oraz "Zwróć PokojowąNagrodę Nobla!" [M. Dobbs, Precz z Wielkim Bratem. Upadek ImperiumRadzieckiego, Poznań 1998, s.409]. Józef Smaga pisał na ten temat w swejsyntezie: "Wydarzenia stycznia 1991 ukazały kolejny wariant "zapierającej dechśmiałości" Gorbiego w nowej roli: laureat pokojowego Nobla z zakrwawionymirękami" [J. Smaga, op.cit., s.383].

Znamienne, że nawet dzisiaj są w Polsce osoby powielające kłamstwapropagandowej "gorbomanii". Jednym z najbardziej wpływowych polskich wybielaczyGorbaczowa wciąż pozostaje Adam Michnik, który na tym tle skłócił się z niektórymiznaczącymi postaciami spośród rosyjskich desydentów. Dość przypomnieć choćbysłynną rosyjską dysydentkę poetkę Natalię Gorbaniewską, która uskarżała się naostre potraktowanie przez Michnika z powodu jej krytycyzmu wobec Gorbaczowam iuznała zachowanie Michnika za "miernik złych obyczajów" [Zob. szerzej uwagiGorbaniewskiej "Puls", nr.48/1991 i J. R. Nowak, Czarny leksykon, Warszawa 1998,s.173-174].

Innowacje "urbanowców"

Lata osiemdziesiąte przyniosły również w Polsce dość szczególne "wzbogacenie"metod propagandy komunistycznej przez innowacje propagandy urbanowskiej wdobie rządów Jaruzelskiego. Celnie podsumował je w 1998 r. autor podziemnegowydawnictwa, drukujący pod pseudonimem Rafał Szymoński. Pisał on: "Wpropagandzie, sterowanej przez Jerzego Urbana, absolutnie nie zależy naprzekonywaniu Polaków o zaletach najlepszego ustroju na świecie. Nie zależy też naukazywaniu wyższości komunistycznej ideologii (w mass mediach coraz rzadziej

używa się słowa "socjalizm" i jego pochodnych). Osią propagandy urbanowskiej jest,jak to nazywa Krzysztof Kruk w paryskiej "Kulturze", ponury, karli realizm, co polegana nieustannym pokazywaniu Polakom ich beznadziejnego położenia i czynienia zeńcnoty. W położeniu takim jedyną możliwością jest wybór pomiędzy złem a złem, awobec tego należy wybierać zło mniejsze. Co zaś jest złem mniejszym - określawładza. Tak więc koncepcja "mniejszego zła" i ochrony narodu przed złem większymstała się półoficjalną legitymacją rządów gen. Jaruzelskiego. Opinia znanegodziennikarza Dariusza Fikusa: "Dziś - i to jest istota urbanowszczyzny - władzarezygnuje ze zdobywania sobie sympatii, stawia na coś zupełnie innego, nazmęczenie ludzi, wzbudzenie niechęci i odrazy. Mają ona prowadzić do rezygnacji.Jestem przekonany, że wiele działań i publikacji ma na celu wywołanie uczuciaupokorzenia i bezsilności...Jest to polityka dużo bardziej niebezpieczna odpropagandy sukcesu, której absurdalność była dla większości obywateli oczywista imogła nawet wywołać uśmiech. Śmiech jest środkiem oczyszczającym irozbrajającym, natomiast operowanie szyderstwem i obelgą wywołuje nienawiść,rodzi uczucie bezsilności i rezygnacji" [Por. R. Szymoński, O urbanowszczyźnie iinnych metodach manipulacji. Szkice o etyce dziennikarskiej i środkach społecznegoprzekazu, Katowice 1988, s.20-21].

Podziemny autor uznał, że najważniejszymi koncepcjami propagandyurbanowskiej są:

"- Koncepcja mniejszego zła.

Koncepcja ochrony państwa. Istotą omawianej koncepcji jest teza, że wszelkiedziałania, które z jakichkolwiek powodów nie podobają się władzy, podważająnajwyższe dobro, jakim jest państwo. Dlatego są to działania niepatriotyczne.W ten sposób dobro państwa staje się tożsame z dobrem aktualnej ekipy.

Koncepcja winy narodu. Polacy pozbawieni są "instynktu państwowego",kultury politycznej i etosu pracy, obciążeni są niesławną przeszłością, kiedy toprzez anarchię i warcholstwo zgubili sami siebie.

Koncepcja kompromitacji zwyciężonego. Każdy nurt społeczny zatrzymywanysiłą jest tym samym skompromitowany i pozbawiony historycznej racji. Ważnesą bowiem nie racje, popularność idei, nawet prawda. Ważna jest siłaprzebicia i wobec tego racja jest po stronie zwycięscy.

Koncepcja zohydzania. Rzecz polega na zohydzaniu w oczach społeczeństwawszystkiego tego, co społeczeństwo uznaje za wartościowe, godne zaufania,z różnych powodów istotne. Chodzi zarówno o osoby, obdarzonerzeczywistym autorytetem, jak i o instytucje, idee, wartości, tradycje, np. LechWałęsa, biskup Tokarczuk itp."

[Tamże, s.23-24].

Podziemny autor zwracał uwagę na to, jakie znaczenia w urbanowskiejpropagandzie miała manipulacja na żywym języku, nowomowa, pozbawianie pojęćich właściwej treści. Akcentował: "Nadawanie słowom innych treści, czywywłaszczanie słów, używanie ich w sposób przeniewierczy, by wypełnić umysłymartwą miazgą - oto wielkie niebezpieczeństwo, grożące Polakom ze stronyurbanowskich środków masowego przekazu. Np. patriotą jest tylko ten człowiek,

który kocha ojczyznę tylko z pozycji "aktualnie słusznych" [Tamże, s.23].

Podsumowując te uwagi, stanowiące tylko cząstkę obrazu rozmiarów manipulacji cechujących tradycyjnie już propagandę radykalnej lewicy, od jakobinów do komunistów, raz jeszcze chciałbym zaakcentować potrzebę dużo pełniejszego niż dotąd pokazywania konsekwentnego dziedziczenia przez lewicę tych samych manipulatorskich chwytów i metod szkalowania przeciwników. Przy obnażaniu tych kłamstw ciągle nader aktualne są stwierdzenia znanego katolickiego publicysty Bohdana Cywińskiego, zawarte w wydanym w 1987 r. wydawnictwie podziemnym: "Konieczne jest działanie dla zmiany klimatu kultury współczesnej. Kłamstwo polityczne musi zostać w niej rozpoznane jako zło podobnego gatunku, jak przemoc wobec bezbronnych czy tortura, i musi stać się dla opinii publicznej podobnie odrażające (...) rozpoznane zło kłamstwa zmniejszy jego siłę i zasięg, odbierze mu jego bezczelność" [Por. B. Cywiński, Wobec zorganizowanego kłamstwa politycznego, Warszawa 1987].