MAGAZYN MIESZKAŃCÓW DOLINY RZEKI BIAŁEJ Z DOLINY … · w którym w nowoczesny sposób...

20
Z DOLINY RZEKI BIAŁEJ BIAŁA NIEUJARZMIONA DLACZEGO WYLEWA? SPOTKAJMY SIĘ NAD RZEKĄ FOTOGRAF WIDZI WIĘCEJ 1 (1) 2014 MAGAZYN MIESZKAŃCÓW DOLINY RZEKI BIAŁEJ

Transcript of MAGAZYN MIESZKAŃCÓW DOLINY RZEKI BIAŁEJ Z DOLINY … · w którym w nowoczesny sposób...

Z DOLINY RZEKI BIAŁEJ

BIAŁA NIEUJARZMIONA – DLACZEGO WYLEWA?

SPOTKAJMY SIĘ NAD RZEKĄ

FOTOGRAFWIDZI WIĘCEJ

1 (1) 2014MAGAZYN MIESZKAŃCÓW DOLINY RZEKI BIAŁEJ

SPIS TREŚCI

s. 06Projekt czarno… na Białej

TEMAT NUMERU:

s. 08Biała nieujarzmiona – dlaczego wylewa?

s. 12Skrzydlaty świat doliny Białej

s. 14Fotograf widzi więcej

s. 18Spotkajmy się nad Białą

BEZ LANIA WODYSzanowni PaństwoDo Państwa rąk oddajemy pierwsze wydanie magazynu „Wieści z Doliny Rzeki Białej”. Głównym zadaniem tego półrocznika, będącego jednym z elementów projektu „Unikalne walory Doliny Rzeki Białej wartością społeczną i ekonomiczną regionu”, jest odkrywanie tajemnic Białej. A jest ich sporo, bowiem Biała Tarnowska to jedna z najpiękniejszych polskich rzek, a przy tym pełniąca tak wiele różnych funkcji – od przyrodniczych zaczynając, przez kulturalne czy turystyczne idąc, a na ekonomicznych, ale i społecznych, kończąc. Każdą z nich postaramy się Państwu przybliżyć.

Pomogą nam w tym osoby nieodłącznie związane z rzeką Białą, a które zapewne wielu z Państwa są doskonale znane. Niezwykłą osobą jest ogólnopolskiej sławy fotograf Włodzimierz Stachoń, który doskonałymi zdjęciami rozsławia dolinę rzeki Białej na całą Polskę. Dlaczego dokumentuje ziemię tarnowską, które ze zdjęć uważa za najcenniejsze i dlaczego… warto wcześnie wstawać? O tym przeczytają Państwo na str. 14. Rzeka Biała, jak już wspomniałam, kryje w sobie wiele tajemnic. Ma też niestety jedną dosyć mroczną tajemnicę, która daje znać o sobie co jakiś czas. Powodzie, podtopienia, przekroczone stany… Dlaczego właściwie Biała wylewa i czy można coś z tym zrobić? O tym w temacie numeru, który znajdą Państwo na stronie 8. Na szczęście po deszczu zawsze wychodzi słońce, a Biała, gdy już woda wróci do właściwego poziomu, znów pokazuje się z dobrej strony. Tej, którą każdego dnia chce się oglądać z najciekawszych miejsc. Jakich? O tym na stronie 18.

Nie pozostaje mi więc nic innego, niż życzyć Państwu przyjemnej lektury i… spotkajmy się nad Białą.

Maria StaniszewskaPrezes Polskiego Klubu Ekologicznego, koordynatorka projektu „Unikalne walory Doliny

Rzeki Białej wartością społeczną i ekonomiczną regionu”.

Magazyn „Wieści z Doliny Rzeki Białej”. Wydawca: Polski Klub Ekologiczny w Krakowie Koło Miejskie w Gliwicach. Redakcja, projekt graficzny, produkcja: PRESSTOREAD, www.presstoread.pl. Redaktor prowadzący: Piotr Kowalski. Grafik prowadzący/DTP: Jacek Smolik. Korekta: Gosia Milian-Lewicka.

Zdjęcie na okładce: Piotr Kowalski. Magazyn został wydrukowany na papierze ekologicznym CYCLUS.

Niniejsza publikacja została dofinansowana ze środków Funduszy EOG pochodzących z Islandii, Lichtensteinu i Norwegii

Wieści z Doliny Rzeki Białej

WWW.EEAGRANTS.ORG

KAMYK DO KAMYKA, CZYLI BIAŁA W LICZBACH… i nie tylko

8 metrów– tyle podczas obfitych opadów potrafi przybrać Biała (w dolnym biegu)

119strażaków z OSP z Ciężkowic, Bruśnika, Falkowej, Jastrzębi, Kipsznej i Zborowic walczyło z usuwaniem skutków majowej powodzi w gminie Ciężkowice

2988 godzin– to łączny czas przepracowany przez strażaków walczących z majową powodzią

76 zgłoszeń dotyczących powodzi odebrali strażacy w gminie Bobowa w maju br. Ze skutkami powodzi walczyło tutaj łącznie 131 strażaków

GŁĘBOKOŚCI ma Biała NA POGÓRZU

40 m

101,8 km to łączna długość Białej

720 m n.p.m.– na takiej wysokości znajdują się źródła Białej Tarnowskiej – w dolinie między masywem Lackowej i Ostrym Wierchem

983,3 km2 wynosi łączna powierzchnia dorzecza

www.biala.prospect.plPamiętaj! Pod tym adresem znajdziesz aktualny

monitoring powodziowy na rzece Białej. Monitoring realizowany jest przy użyciu sześciu stacji pomiarowych

zlokalizowanych w Bobowej, Pławnej, Golance, Tuchowie, Pleśnej oraz Tarnowie. Aktualne informacje

pogodowe oraz ostrzeżenia powodziowe znajdziesz także pod adresem:

www.pogorze24.pl/

monitoring-powodziowy-na-rzece-biala

WWW.EEAGRANTS.ORG

31 sierpnia 2014 r. w Ciężkowicach odbyły się Dożynki

Gminne połączone z Dożynkami Powiatu Tarnowskiego.

Dożynki to bardzo ważne dla rolników ludowe święto

połączone z obrzędami dziękczynnymi za ukończenie

żniw i prac polowych.

Uroczystości rozpoczęły się mszą świętą dziękczynną w Sanktuarium pw. Pana Jezusa Miłosiernego w  Ciężkowicach, którą odprawił ks. proboszcz Jan Zając. Podczas nabożeństwa wygłosił piękną homilię oraz pobłogosławił wieńce i chleby dożynkowe. Po mszy wielobarwny korowód, poprowadzony przez starostów dożynek, przemaszerował do amfiteatru letniego, gdzie odbył się tradycyjny obrzęd dożynkowy. Starostami tegorocznych dożynek byli Państwo Małgorzata i Waldemar Rutkowie z  Ciężkowic. Zgodnie z  obyczajem, przekazali oni na ręce starosty tarnowskiego Romana Łucarza i burmistrza gminy Ciężkowice Zbigniewa Jurkiewicza dwa bochny chleba. Gospodarze podzielili się nimi z gośćmi zgromadzonymi na placu przed sceną amfiteatru.

Na dożynki przybyły delegacje wieńcowe ze wszystkich szesnastu gmin powiatu tarnowskiego. Z  rolnikami świętowała także mocna reprezentacja parlamentarzystów oraz samorządowców. W  trakcie uroczystości wybrano najpiękniejsze wieńce dożynkowe. W  gminnej rywalizacji pierwsze miejsce zdobyły Ciężkowice, w powiatowej ex aequo Kowalowa gm. Ryglice oraz Brzeźnica gm. Radłów. Podczas dożynek rozstrzygnięto konkurs na Najlepszego Sołtysa Powiatu Tarnowskiego 2013 roku. Został nim Eugeniusz Stępek – sołtys Wróblowic w gminie Zakliczyn. Wieczorem scenę amfiteatru opanowały dwa zespoły – SEW i  gwiazda wieczoru Lachersi. Ten ostatni zgromadził przed sceną pokaźną publiczność, prezentując swoje największe hity znane z programu Must Be The Music.

POWIATOWE I GMINNE ŚWIĘTO PLONÓW W CIĘŻKOWICACH

04

BATYSKAF ODKRYJE TAJEMNICE

Nowa atrakcja w Muzeum Przyrodniczym w Ciężkowicach –

podróż po Białej w atrapie łodzi podwodnej.

Jedna z sal ciężkowickiego muzeum zostanie przerobiona na batyskaf

– statek podwodny służący do badań głębin morskich. Choć nie będzie

zanurzony, dzięki nowoczesnym możliwościom audiowizualnym

(trójwymiarowe ekrany i przestrzenne efekty dźwiękowe) uczestnicy

niezwykłej wyprawy będą czuć się tak, jakby znajdowali się na dnie rzeki

Białej. Do batyskafu będzie się wchodzić przez zamykany właz. W środku

będą pancerne okna głębinowe, mostek, sterownia oraz peryskop, przez

który można będzie prowadzić obserwacje. – Ciężkowice znajdują się

dokładnie w miejscu, gdzie Biała z rzeki górskiej przeradza się w nizinną. Nie

wszyscy wiedzą o tym, że występują w niej lub wokół niej liczne siedliska

chronionych gatunków ryb, płazów i ptaków oraz unikatowej roślinności –

wylicza Wojciech Sanek, dyrektor Muzeum Przyrodniczego w Ciężkowicach,

w którym w nowoczesny sposób prezentowane jest już całe bogactwo

fauny i flory Pogórza. W ramach projektu „Unikalne walory Doliny Rzeki

Białej wartością społeczną i ekonomiczną regionu”, na który Polski Klub

Ekologiczny wspólnie z Centrum Kultury i Promocji Gminy Ciężkowice

pozyskały prawie milion złotych. Powstaje także m.in. trójwymiarowa gra

terenowa, w której zadania również związane będą z Białą.

Zdjęc

ia: K

atar

zyna

Rom

an, P

iotr

Rutk

a

Wizualizacja batyskafu autorstwa Elżbiety Rzyczniak

Wieści z Doliny Rzeki Białej

W dniach 8 – 10 sierpnia 2014 r. w Ciężkowicach odbyło się „Święto

Rzeki”, impreza zorganizowana przez Centrum Kultury

i Promocji Gminy Ciężkowice oraz Polski Klub Ekologiczny w ramach

projektu „Unikalne walory Doliny Rzeki Białej wartością społeczną

i ekonomiczną regionu”.

Wszystko zaczęło się o  godzinie 14:00 na parkingu przed Rezerwatem Przyrody „Skamieniałe Miasto”. To właśnie w tym miejscu na dzieci i rodziny czekało mnóstwo atrakcji. Rycerz, czarownica oraz przewodnicy opowiadali legendy i  ciekawostki dotyczące Pogórza i  rzeki. Bezpłatne rodzinne wycieczki z  przewodnikiem po ciężkowickim rezerwacie cieszyły się ogromnym powodzeniem. Animatorzy zadbali o  odpowiednią dawkę zabawy i  konkursów z  nagrodami dla najmłodszych. Nie zabrakło też warsztatów bębniarskich, malowania twarzy, zabaw z chustą animacyjną. Podczas imprezy, na oczach uczestników, powstawały rzeźby – krąg żywiołów rzeki. Rzeźbiarze przez całą dobę tworzyli sześć rzeźb, które nawiązywały do żywiołów, a w pobliżu młodzi artyści w ramach happeningu ekologicznego stworzyli kilkanaście brył i  przedmiotów codziennego użytku ze śmieci i  odpadów. Tuż przed zmrokiem wszystkim gościom czas umiliła zabawa taneczna – wystąpił zespół Dżordzio – Bordżio Band, a tuż po 22:00, na łące pomiędzy Czarownicą a Ratuszem, grupa Fire&Drums dała spektakularny pokaz ognia.

POSIEDZENIE GZZK18 lipca 2014 r. w Urzędzie Gminy

Ciężkowice odbyło się posiedzenie

Gminnego Zespołu Zarządzania

Kryzysowego, w którym uczestniczyli

przedstawiciele jednostek

ochotniczych straży pożarnych, policji,

przedsiębiorców oraz pracownicy

urzędu gminy.

Termin posiedzenia, planowanego

w harmonogramie prac GZZK, wpisał się

w okres podsumowań akcji powodziowych,

które miały miejsce w gminie w maju

i lipcu br. Zbigniew Jurkiewicz, burmistrz

gminy, zdał sprawozdanie z działań

podejmowanych w ramach akcji,

zarówno przez urząd gminy, jak i służby

mundurowe. Także pozostali uczestnicy

spotkania mieli okazję do podsumowań,

przekazania uwag i wniosków, które

w przyszłości mogą przyczynić się

do sprawniejszego przeprowadzenia

działań. Burmistrz bardzo wysoko

ocenił przebieg akcji i po raz kolejny

skierował podziękowania do osób,

które uczestniczyły w walce z żywiołem.

Szczególne słowa uznania skierował do

druhów strażaków – ochotników

i policjantów. Działania służb wspomagała

Państwowa Straż Pożarna i policja

z Tarnowa oraz OSP z gminy Rzepiennik

Strzyżewski. Burmistrz podkreślił, że

prowadzona akcja wykazała dużą

sprawność i zaangażowanie jednostek.

Intensywne opady deszczu były przyczyną

wielu podtopień budynków mieszkalnych

i gospodarczych, zalania piwnic, zasiewów

i zniszczenia infrastruktury komunalnej.

Dzięki ofiarności i poświęceniu strażaków

udało się ograniczyć straty w majątku

gminnym i mieniu osób prywatnych.

TURYŚCI DOPISALI, ŚWIĘTO RZEKI WYPALIŁO!

05

PŁYNIE CZAS, WIEŚCI ZNAD BIAŁEJ

Zdjęc

ia: K

atar

zyna

Rom

an, B

eata

Sta

nuch

, Pio

tr Ru

tka

Sekcja powstała we współpracy z portalem Pogorze24.pl

OOd kwietnia 2014 r. do kwietnia 2016 r. na terenie gmin znajdujących się w  dolinie rzeki Białej Polski Klub Ekologiczny (więcej na str. 20) w partnerstwie z Centrum Kultury i Promocji Gminy Ciężkowice realizują projekt dofinansowany z  Mechanizmu Finansowego Europejskiego Obszaru Gospodarczego 2009 – 2014. Co ów projekt ma na celu?

Jego głównym założeniem jest zwiększenie świadomości społecznej na temat walorów i unikalnego charakteru terenów objętych programem Natura 2000 – w tym właśnie terenów doliny rzeki Białej – oraz wytworzenie wśród mieszkańców regionu poczucia współodpowiedzialności za zachowanie dziedzictwa przyrodniczo-społeczno-gospodarczego dla przyszłych pokoleń. Warto podkreślić, że projekt kierowany jest nie tylko do mieszkańców regionu, ale także turystów, samorządowców oraz uczniów i nauczycieli

szkół podstawowych z  województw małopolskiego, podkarpackiego i śląskiego. Dolina rzeki Białej stanowi bowiem unikatowe miejsce w skali nie tylko kraju, ale też i Europy pod względem bogactwa gatunków roślin i zwierząt. Gatunków, warto dodać, zagrożonych wyginięciem. Przyroda tego miejsca stanowi wielką wartość dla lokalnej społeczności, ale nie można zapominać o  zagrożeniach i  szkodach, jakie potrafi wyrządzić wezbrana woda. W  jaki sposób współistnieć z  rzeką, która niesie tyle dobrego, ale czasem zabiera tak wiele? Czy nurt rzeki nie powinien być bardziej regulowany? Okazuje się, że tego typu działania nie tylko nie zabezpieczają przed powodzią, ale wręcz mogą przynieść jeszcze więcej szkody. Dlatego potrzebne są bardziej świadome działania, których specyfika także będzie przybliżana na łamach magazynu „Wieści z Doliny Rzeki Białej”.

PROJEKT CZARNO… NA BIAŁEJ

Rolą magazynu „Wieści z Doliny Rzeki Białej” jest

przybliżanie mieszkańcom gmin znajdujących się

nad Białą walorów rzeki oraz odkrywanie przed

czytelnikami jej tajemnic. Jak doszło do powstania

magazynu? Jest on jednym z elementów projektu

„Unikalne walory Doliny Rzeki Białej wartością

społeczną i ekonomiczną regionu”.

06

Wieści z Doliny Rzeki Białej

Gromnik - spokojna Biała kilka metrów dalej zamienia się w kaskadę

W  ramach projektu organizowane będą spotkania z  mieszkańcami, samorządowcami i specjalistami z zakresu hydrotechnologii i obszarów Natura 2000. Celem tych spotkań jest wspólne wypracowanie rozwiązań mających na celu służyć ludziom i  przyrodzie. Ważnym zadaniem projektu jest też edukacja ekologiczna najmłodszych. Dla nich przewidziano organizację wycieczek do Skamieniałego Miasta oraz multimedialne lekcje w  Muzeum Przyrodniczym w  Ciężkowicach, które dzięki projektowi zostanie doposażone w  nowe narzędzia edukacyjne – batyskaf z  prezentacją multimedialną nt. mieszkańców rzeki, trójwymiarową prezentację dla starszych uczniów i  grę wielkoplanszową z  pionkami w kształcie istot zamieszkujących rzekę.

Oprócz tego organizowane są imprezy otwarte dla szerszej publiczności – „Święto Rzeki” oraz „Opowieści z widokiem na rzekę”. Ich rolą także jest zwrócenie uwagi turystów na walory przyrodnicze, ale i konieczność ich ochrony oraz właściwego korzystania z tych terenów..

Przyroda tego miejsca stanowi wielką wartość dla lokalnej społeczności, ale nie można

zapominać o zagrożeniach i szkodach, jakie potrafi wyrządzić wezbrana woda. W jaki

sposób współistnieć z rzeką, która niesie tyle dobrego, ale czasem zabiera tak wiele? “

07

CO PRZYNIESIE PROJEKT

Działania realizowane w ramach

projektu „Unikalne walory Doliny Rzeki

Białej wartością społeczną

i ekonomiczną regionu”:

• konferencja inauguracyjna, której

tematem wiodącym będą problemy

związane z Rzeką Białą,

• warsztaty dla mieszkańców

i samorządowców nt. rzeki –

jej walorów przyrodniczych,

racjonalnego korzystania

z jej zasobów oraz ochrony

przeciwpowodziowej,

• doposażenie Muzeum

Przyrodniczego w Ciężkowicach

w multimedialne i interaktywne

narzędzia edukacyjne,

• imprezy otwarte promujące walory

Doliny Rzeki Białej – „Święto Rzeki”

oraz „Opowieści z widokiem na

rzekę”,

• warsztaty edukacyjne w Muzeum

Przyrodniczym w Ciężkowicach nt.

bioróżnorodności Białej prowadzone

z wykorzystaniem interaktywnych

narzędzi dla uczniów szkół

podstawowych ze Śląska, Małopolski

i Podkarpacia,

• warsztaty edukacyjne dla nauczycieli

dotyczące przygotowania

i prowadzenia „żywych” lekcji

przyrody w terenie,

• magazyn pt. „Wieści z Doliny Rzeki

Białej” prezentujący unikalny

charakter tego terenu,

• konferencja podsumowująca projekt.

PŁYNIE CZAS, WIEŚCI ZNAD BIAŁEJ

Biała – widokz mostu w Ciężkowicach

08

Wieści z Doliny Rzeki Białej

BIAŁA NIEUJARZMIONATylko w 2014 roku strażacy z gmin leżących w dolinie rzeki Białej wyjeżdżali w sumie ponad 100 razy do zgłoszeń związanych z gwałtownym wezbraniem rzeki. Z czego właściwie wynika destrukcyjna czasem natura Białej? Czy faktycznie coroczne mniejsze lub większe powodzie to konieczność?

Ciężkowice – Biała w pobliżu amfiteatru

B

09

TEMAT RZEKA

Biała Tarnowska to turyści zauroczeni niezwykłą przyrodą regionu. To coraz liczniejsze grupy wędkarzy. To rodziny z dziećmi szukającymi ochłody. To w  końcu dom dla setek gatunków ryb, ssaków, płazów i ptaków oraz roślin. Wszystkie te zalety odchodzą na dalszy plan, gdy urokliwa rzeka staje się rwącym potokiem zabierającym po drodze, co się da, wylewającym na drogi, zalewającym piwnice i  niszczącym uprawy. Owszem, po tylu latach wylanie Białej nie jest już niczym niezwykłym. Z drugiej strony, skoro problem jest powszechnie znany i  regularnie powraca, czy faktycznie nie można mu zaradzić? Czy rzeczywiście źródło problemu jest tak trudne do ustalenia? Otóż nie…

Do tematu po ludzku

Zwykło się mawiać, że w  przyrodzie nic nie ginie. Woda nie jest tu wyjątkiem – jeśli jest jej za dużo, to gdzieś się musi podziać. Nie da się też ukryć, że w  przyrodzie musi być zachowana równowaga – w  tym przypadku bilans wodny.

Licząca ponad 100 km Biała ma swoje źródło w  Beskidzie Niskim na Lackowej (997 m n.p.m.), a  ujście w  Dunajcu na terenie Niziny Nadwiślańskiej (ok. 196 m n.p.m.). Wszystko to, co dzieje się po drodze, ma wpływ na to, w jakiej postaci rzeka dociera do znajdujących się nieco niżej miejscowości. I tak, jeśli na górze zużywa się jej więcej, to na dole jest mniej. Jeśli przez znajdujące się wyżej tereny przepływa szybko, to na dole gdzieś musi się uspokoić. Idąc dalej: gdyby ci na górze zbudowali sobie wały, to ci na dole mieliby jeszcze bardziej mokro. – Biała charakteryzuje się bardzo szybkim spływem wód opadowych. Kiedyś on też był szybki, ale teraz, na skutek działań, których głównym celem jest polepszenie życia człowieka, opadająca woda ma znacznie mniej miejsc, w których mogłaby się podziać. Po drodze spotyka coraz więcej utwardzonych dróg, placów i ulic, coraz mniej gruntów czy ażurowych prefabrykatów, nie mając gdzie wsiąknąć. Po opadzie woda ta błyskawicznie jest w rzece i szuka ujścia. Nigdzie nie jest magazynowana i to jest główna przyczyna przyspieszenia spływu wód opadowych. Prócz tego, jak wiadomo, w Białej znajduje się żwir. Niskiej jakości materiał budowlany, którego ciągła eksploatacja sprawia, że rzeka coraz głębiej wcina się w  dolinę. Mówiąc bardziej obrazowo, koryto wodne jest zawieszone w niecce wypełnionej żwirem. Poziom wody w  żwirze po lewej czy prawej stronie

“Rzeka potrzebuje zajęcia. Jak go nie ma, to sobie znajdzie. Chcemy więc zostawić rzece więcej miejsca, gdzie

będzie mogła szaleć.

Gromnik – samotny kamień nie poddaje sięnurtowi Białej

10

Wieści z Doliny Rzeki Białej

koryta rzeki zależy od poziomu wody w rzece. Obawiam się, że przez ciągła eksploatację żwiru niebawem wszystkie budowle regulacyjne znajdą się na wierzchu. Czym to grozi? Ano tym samym, czym podkopanie fundamentów domu. Kolejna rzecz: jeszcze kilkadziesiąt lat temu ludzie niejako byli zmuszeni do kolaborowania z przyrodą. Biała służyła do napędzania młynów czy tartaków. Dziś… po prostu płynie i – można by powiedzieć – nudzi się. Rzeka potrzebuje zajęcia. Jak go nie ma, to go sobie sama znajdzie, a  raczej nie będzie to nic pozytywnego dla człowieka. Warto przy tym podkreślić, że powodzie nie są niczym nowym i  niezwykłym. Kiedyś jednak ich skutki były mniej odczuwalne przez człowieka. Dlaczego? Pamiętam, że w  latach 60., nawet gdy Biała wylała, nie był to tak wielki problem, bo wszyscy… starannie pilnowali miejsca, w którym

się budowali. Gdy ktoś miał wątpliwości, pytał się starszych ludzi. Nikt nie budował w  dolinie w  pobliżu rzeki – tłumaczy dr Marek Jelonek, Kierownik Wydziału Gospodarki Rybackiej Regionalnego Zarząd Gospodarki Wodnej w Krakowie.

Wodny plac zabaw

Ponad 50 zalanych gospodarstw, 6000 wydanych worków wypełnionych w  sumie 70 tonami piasku. Taki jest bilans powodzi, która nawiedziła gminę Ciężkowice w  maju br. Nie lepiej było w Bobowej, gdzie woda dostała się do 40 domów oraz 4 budynków użyteczności publicznej. Na przestrzeni ostatnich lat pod względem skali zniszczeń ustępuje ona jedynie tej z  2010 r. Aczkolwiek wszyscy są zgodni co do tego, że skutki powodzi mogłyby być jeszcze większe, gdyby nie zaangażowanie

“W latach 60., nawet gdy Biała wylała, nie

był to tak wielki problem, bo wszyscy… starannie pilnowali miejsca, w którym

się budowali. Gdy ktoś miał wątpliwości, pytał się starszych ludzi. Nikt nie budował

w dolinie w pobliżu rzeki.

Stopień w Kąclowej po modernizacji

Efekt modernizacji stopnia w Grybowie

11

strażaków, ale też liczne działania realizowane w celu zmniejszenia dotkliwości gwałtownych wezbrań. To dowód na to, że choć powodzi nie da się całkowicie wyeliminować, to jednak można wiele zrobić, aby zmniejszyć wywołane nimi straty. – Wiele już udało się zrobić, a wiele dopiero przed nami. Kluczową kwestią są korytarze swobodnej migracji koryta rzeki. Jak już wspomniałem, rzeka potrzebuje zajęcia. Jak go nie ma, to sobie znajdzie. Chcemy więc zostawić jej więcej miejsca, gdzie będzie mogła szaleć. Niech sobie bierze brzegi, na których nam nie zależy i  niech się męczy, bo wtedy nie będzie zajmowała się tym, co akurat dla nas jest istotne. W  tej chwili mamy już dwanaście takich lokalizacji, w  których jest coś, czym chcemy rzekę zająć. Jeśli się uda, to nawet, gdyby nadeszła taka powódź, jak ta z  maja br., to będzie ona znacznie mniej uciążliwa dla mieszkańców. Prócz tego zaplanowane mamy usuwanie barier migracji ryb i  źródeł potencjalnych zagrożeń – cztery już zostały zrealizowane, a  realizację kolejnych piętnastu mamy w planach. Przykładem może być most w Bobowej, przed którym był próg chroniący most i ujęcie wody pitnej lecz niestety zmniejszający światło mostu. Zaprojektowaliśmy więc pod mostem próg w kształcie pochylni dzięki czemu dalej pełni on swoją funkcję i  przy okazji szybko oraz bezpiecznie przeprowadza wodę. Co prawda trzeba mieć świadomość tego, że jeśli przyjdzie taka powódź, jak ta w 2010 r., to żadne zabezpieczenia nie okażą się skuteczne. Jeśli jednak dzięki temu, co robimy, ktoś będzie malował dom nie dwa razy w roku, a co 15 lat, to już uznamy to za sukces – mówi dr Marek Jelonek.

Wszystkie te rozwiązania, choć teoretycznie służyć mają zmniejszaniu uciążliwości powodzi, niosą za sobą także inne korzyści – przyrodnicze, ale i  czysto ekonomiczne. – Zakładamy, że na realizowanych oraz planowanych usprawnieniach skorzystają także liczne zwierzęta, w  tym np. różne gatunki ryb. Jeśli dzięki temu uda się zwiększyć populację ryb, to może uda się też przyciągnąć więcej wędkarzy, a  oni niewykluczone, że jeszcze trochę grosza zostawią w  gminie. Gdyby natomiast udało nam się doprowadzić do tego, że pojawią się łososie w ilości pozwalającej na łowienie, to wystarczy spojrzeć na to, co się dzieje np. na Słupi. W okresie ciągu łososia wszystkie miejsca w  hotelu są wykupione. Ważnym elementem, z  wartości którego chyba nie do końca zdajemy sobie też sprawę, jest przyroda. Często gościmy osoby z zagranicy i one są absolutnie zachwycone widokami. Nie czarujmy się – nawet najlepszą infrastrukturą, ryneczkiem czy chodnikami nie zachwycimy mieszkańców dużych miast. Ale przyrodą – jak najbardziej – podsumowuje dr Marek Jelonek.

Właśnie dlatego trzeba dbać o  Białą, wprowadzając przy tym rozwiązania przeciwpowodziowe – i  to zarówno te odgórne, jak i  oddolne. Bo choć rzeka niejednemu już krwi napsuła – powodując straty liczone w złotówkach i stresie – to jednak warto z  nią szukać dróg porozumienia. Jeśli uda się ją oswoić choć trochę, korzyści z tego będą mieli wszyscy.

MNIEJSZY PROBLEM TO WCIĄŻ PROBLEM

Obecnie w OSP Ciężkowice mamy 46 strażaków, którzy

wielokrotnie walczą ze skutkami powodzi. Problem, choć

w dalszym ciągu spory, w sumie w tej chwili już nie jest

tak wielki, jak jeszcze kilka lat temu. Pamiętamy rok

2002, gdy Biała przeszła przez drogę i zalała wszystko.

Pamiętamy rok 2010, w którym powódź była jedną

z największych od lat. Obecnie zapobieganie cofkom

i zabezpieczanie dobytku mieszkańców jest nieco

łatwiejsze, bo są już palisady oraz śluzy, które też

nam bardzo ułatwiły pracę. Prócz tego dysponujemy

profesjonalnym sprzętem, w tym pompami o dużej

wydajności zdolnymi wypompować nawet 12 tys. m3

wody na minutę. Mamy także doświadczenie

i monitoring, które pozwalają nam się lepiej przygotować

na nadejście wielkiej wody. Gdy dostajemy sygnał, że fala

jest na wysokości Grybowa, wiemy, że mamy ok. czterech

godzin na przygotowanie i choćby ściągnięcie ludzi.

Aczkolwiek z tym ostatnim akurat nigdy nie mieliśmy

problemu.

Augustyn Włudyka,

prezes OSP Ciężkowice

TEMAT RZEKA

N

12

Wieści z Doliny Rzeki Białej

SKRZYDLATY ŚWIAT DOLINY BIAŁEJ

Urozmaicające krajobraz łąkowo-polny czy leśny doliny rzek odznaczają się zazwyczaj

dużym przyrodniczym bogactwem. Nie inaczej jest z doliną Białej. Ta malownicza

górska rzeka daje schronienie i pokarm m.in. wielu gatunkom ptaków, które

jednak nader często znosić muszą wiele niedogodności związanych z charakterem

nieobliczalnej rzeki…

Najbardziej narażone na nagłe zmiany poziomu wody są te gatunki, których życie toczy się w obrębie samego koryta rzeki, gdzie żerują, odpoczywają, a nawet budują gniazda i wyprowadzają młode. Koryto Białej, zazwyczaj o wysokich, stromych brzegach, stwarza dogodne warunki do gniazdowania dla zimorodka i jaskółki brzegówki.

Piękny łowca

Zimorodek to jeden z  najbardziej kolorowych krajowych ptaków. Wielkości szpaka, ale o  bardziej krępej sylwetce, z  okazałym, sztyletowatym dziobem służącym do chwytania małych rybek będących jego głównym pokarmem. Poluje, czatując w ulubionych punktach obserwacyjnych (zwisając nad lustrem wody gałąź, wystające z  wody przyniesione przez powódź konary, czasem element konstrukcji bobrowej tamy). Zdobycz łapie, nurkując pod powierzchnię wody. Najczęściej zobaczymy zimorodka, gdy przemyka lotem błyskawicy nad powierzchnią rzeki, wydając przy tym charakterystyczny odgłos. Zimorodek zakłada gniazdo

w  wykopanej przez siebie norce w  stromym brzegu. Schronienie takie doskonale chroni pisklęta przed drapieżnikami. Nie daje jednak gwarancji na przetrwanie przy szalejącym żywiole, jakim jest wezbrana rzeka.

Jaskółka nieuwięziona

W  identycznych warunkach, tyle że nie pojedynczo, a  kolonijnie, gniazduje brązowo-biała jaskółka brzegówka. Ptaki te kopią norki na skarpach, gdzie pomieścić się może kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt otworów gniazdowych. Jaskółki nieustannie latają gromadnie w pobliżu miejsca lęgów, łowiąc nad wodą drobne owady. W jeszcze trudniejszej sytuacji bywają ptaki, przystępujące do lęgów na kamienistych wysepkach w nurcie rzeki oraz te gatunki, które lokują swoje gniazda w różnych zakamarkach w bezpośredniej bliskości lustra wody. Sieweczka rzeczna i brodziec piskliwy upodobały sobie właśnie wspomniane wysepki. Z kolei występujący w górnym biegu rzeki pluszcz wypatruje zdobyczy, przesiadując na wystających ponad powierzchnię wody kamieniach,

NurogęśSieweczkaRzeczna

13

NAD RZECZKĄ...

140

a swoje gniazda zakłada w plątaninie wystających z brzegu korzeni a  nawet na konstrukcji różnego rodzaju kładek czy mostów. W przypadku tych gatunków nawet najmniejsze wezbranie może zniszczyć lęg.

Nad rzeczką opodal krzaczka…

Wędrując w  okresie pełni wiosny wzdłuż brzegów Białej z pewnością będziemy mieli okazję zaobserwować nurogęsi – ptaki przypominające dużą kaczkę. Charakterystyczną cechą ich wyglądu jest m.in. wydłużony, zakończony hakiem dziób, na którym znajdują się także poprzeczne, rogowe ząbki ułatwiające łowienie ryb. Nurogęsi polują na ryby, nurkując nawet do głębokości czterech metrów. Ptaki te zakładają gniazda w  dziuplach drzew, a  w  przypadku braku tego typu dogodnych miejsc także w  norach. Młode po wykluciu opuszczają gniazdo, skacząc – w  przypadku lęgu w  dziupli – ze znacznych wysokości, po czym natychmiast wraz z matką podążają nad wodę. Listę najbardziej typowych, związanych bezpośrednio z  lustrem wody ptaków występujących w  dolinie Białej, zamyka pospolita kaczka krzyżówka – najliczniej występująca i największa z krajowych kaczek. Samiec – kaczor w upierzeniu godowym wyróżnia się zieloną, metalicznie połyskującą w słońcu głową, kaczka – samica, jak w przypadku zdecydowanej większości innych gatunków ptaków, jest znacznie skromniej ubarwiona, z przewagą koloru brązowego, co ma m.in. znaczenie ochronne zarówno przy wysiadywaniu jaj, jak i w czasie opieki nad pisklętami.

Tekst i zdjęcia Włodzimierz Stachoń

Gatunków ptaków występuje na terenie Parku Krajobrazowego Pasma Brzanki, przez który

przepływa rzeka Biała

PODZIWIAJ, ALE UWAŻAJ!

Jednym z zagrożeń lęgów, szczególnie sieweczki rzecznej

i brodźca piskliwego, jest presja ze strony człowieka. Biała to

niewielka rzeka, a większość wysepek jest łatwo dostępna,

toteż często przebywają na nich ludzie. Dochodzić może

wtedy do rozdeptywania (nierzadko całkowicie

nieświadomego) ptasich zniesień – jajka sieweczki doskonale

zlewają się z otoczeniem – wyglądają jak tysiące innych

małych kamyczków. Zdarza się również, że ptaki niepokojone

w swoich ostojach obecnością człowieka, porzucają te miejsca

na rzecz innych, spokojniejszych.

Zimorodek

Nurogęś

Krzyżówka

Fotografuje Pan od prawie trzydziestu lat. Dlaczego fotografia i dlaczego przyrodnicza?

Tak naprawdę zaczęło się jeszcze wcześniej od obserwacji ptaków. Będąc dzieckiem, nie dałem się posłać do przedszkola, a zamiast tego chodziłem nad Białą. Całe dzieciństwo spędziłem w terenie. Moja mama się o mnie martwiła, ale ja nie umiałem inaczej – całe dnie z przyrodą. W czasach podstawówki natrafiłem na filmy Puchalskiego (Włodzimierz Puchalski – nieżyjący już przyrodnik i fotograf przyrody – przyp. red.), a potem moja siostra kupiła mi jego album wypatrzony gdzieś w antykwariacie. Oglądając te zdjęcia już wiedziałem, że obserwacja przyrody to jest to, co chcę robić. Potem jeszcze siostra zaczęła mi przywozić czasopismo „Przyroda Polska”, z którym – swoją drogą – dziś współpracuję, i to od 20 lat. To właśnie w nim natrafiłem na artykuł ornitologów, w którym pisali, że szukają obserwatorów ptaków w całej Polsce. Zgłosiłem się, odpisali, skierowali mnie do Krakowa do Pracowni Biologii Ptaków przy Uniwersytecie Jagiellońskim. Przez lata obserwowałem ptaki, a moimi jedynymi narzędziami były lornetka, notes i długopis. Przez ten czas w głowie kiełkowała myśl, że dobrze by było wszystko to, co widzę, a w co niektórzy nie byli w stanie uwierzyć, jakoś utrwalać. Będąc w szkole średniej, kupiłem na bazarze Zenita. Dziś żadne z wówczas zrobionych zdjęć do niczego by się nie nadawało pod względem technicznym, ale wtedy nawet zawodowcy pracowali na różnej jakości sprzęcie, który generalnie był trudno dostępny. Po kilku latach, gdy zarobiłem pierwsze większe pieniądze, udało mi się kupić Canona, czyli już zdecydowanie lepszy sprzęt. To był przeskok cywilizacyjny.

W którym momencie zdecydował się Pan na przejście na fotografię cyfrową?

Tak naprawdę to nie była moja decyzja, a  po prostu konieczność. Wydawnictwa, z którymi współpracowałem, wymagały wyższej jakości, niż to, co dotychczas dostarczałem. Kupiłem więc pierwszą lustrzankę cyfrową – Nikona D80. Świetny na tamte czasy aparat, zrobiłem nim mnóstwo zdjęć, ale niestety na wyższych czułościach zauważalny był spadek jakości. Teraz mam Nikona D3 i nawet w słabszym oświetleniu mogę robić zdjęcia

i nie obawiać się, że pojawią się szumy. Oczywiście zawsze mogłoby być lepiej. Mógłbym mieć jeszcze nowszy aparat, jeszcze lepszy, ale ja nie jestem z tych, którzy kupują wszystko, co tylko się pojawi. Często w terenie spotykam turystów, którzy mają sprzęt lepszy od mojego, ale niespecjalnie wiedzą, jak właściwie się nim posługiwać, więc im to tylko wisi na szyi (śmiech). Ja zmieniam sprzęt tylko wtedy, gdy czegoś mi brakuje. W tej chwili nie ma takiej potrzeby. Aczkolwiek gdyby fotografia była jedynym zawodem, to zapewne do zakupu nowego sprzętu podchodziłbym na zasadzie inwestycji – jeśli więcej włożę, to i zwrot będzie większy.

Tak Pan mówi, ale z dobrego źródła dowiedziałem się, że na fotografii zarobił Pan już na dom…

Poniekąd to prawda, tylko trzeba wiedzieć, jak to interpretować. Gdyby podliczyć wszystkie pieniądze, które zarobiłem na fotografii przez 20 lat, to tak – myślę, że na dom by wystarczyło. Może faktycznie gdybym od początku miał lepszy sprzęt, to zarobiłbym jeszcze więcej, ale na początku bariera finansowa była nie do przeskoczenia. Ale może to i dobrze, bo moim zdaniem pieniądze w fotografii mogą służyć, ale mogą też być przeszkodą

W dolinie rzeki Białej nie ma chyba osoby, która nie znałaby Włodzimierza Stachonia – jeśli nie osobiście, to przez jego zdjęcia ukazujące piękno ziemi tarnowskiej, a które publikowane były w licznych albumach i czasopismach. Które ze zdjęć uważa za najcenniejsze i dlaczego, jego zdaniem, warto wcześnie wstawać?

FOTOGRAF WIDZI WIĘCEJ

14

Wieści z Doliny Rzeki Białej

“Dlaczego na World Press Photo zawsze wygrywają zdjęcia z Afryki, które moim zdaniem najłatwiej jest zrobić? Lamparty czy gnu wciągane do wody przez

krokodyle? Przecież tam to się dzieje codziennie. Dlaczego nie wygrywają zdjęcia np. rysia czy wilka, na którego trzeba przez trzy lata „polować” i nęcić,

tylko po to, by mieć go na jednym zdjęciu?

na drodze do kreatywnych i wymagających zdjęć. Teraz spotyka się już 19-letnich chłopaków, którzy fotografują sprzętem za 40 tys. złotych i w teren jadą terenówką za drugie tyle, tylko dlatego, że mają bogatych rodziców. Tylko gdzie w tym wszystkim wysiłek? Nie rozumiem na przykład, dlaczego w World Press Photo zawsze wygrywają zdjęcia z Afryki, które moim zdaniem najłatwiej jest zrobić. Tylko trzeba mieć pieniądze. Zebry czy gnu wciągane do wody przez krokodyle? Przecież tam to się dzieje niemal codziennie. Tylko trzeba mieć pieniądze, by Land Roverem podjechać i tam siedzieć. Dlaczego nie wygrywają zdjęcia np. rysia czy wilka, na którego trzeba przez trzy lata „polować” i nęcić, tylko po to, by mieć go na jednym zdjęciu?

Panu się udało?

Rysia tak – raz, ale za to od razu dwa naraz; głównie dzięki krukom. Wyszedłem ze schroniska, nie wiedziałem, w którą stronę pójść, więc po prostu plątałem się po lesie. Nagle usłyszałem jazgot kruków, a wiem, że jeśli kruki ujadają, to coś się musi dziać. Szedłem więc za ich krzykami i doszedłem do miejsca, w którym był wiatrołom i korzenie przewróconych drzew. Kruki mnie widziały, ale nie uciekały – siedziały za wysoko i czuły się bezpiecznie. Po pewnym czasie postanowiłem podejść bliżej i nagle coś

mi mignęło przed oczami. W pierwszej chwili przemknęło mi przez myśl, że to może być ryś. Zaraz jednak pomyślałem, że to przecież niemożliwe. Są leśnicy, którzy przez całe życie nie widzieli rysia ani razu, spędzając w lesie całe dnie. Ale zrobiłem jeszcze kilka kroków, patrzę, a na jednym pniaku siedzi jeden młody ryś, a piętnaście metrów dalej drugi. Jak mnie zobaczyły, to zbliżyły się do siebie i pięknie zapozowały. Całą serię udało mi się zrobić. To było jedno z najważniejszych zdarzeń fotograficznych w życiu i jedne z najcenniejszych zdjęć, jakie udało mi się zrobić. Mam też jedno zdjęcie orła bielika, które dla mnie też jest cenne, bo jego zrobienie zajęło mi aż trzy lata, a raczej zimy. Bielik – w wielu miejscach w kraju jest bardzo pospolity, ale nie tutaj. Uparłem się jednak, że muszę go mieć tutaj, chociaż gdybym zrobił gdzie indziej, to pewno nikt by mi nie udowodnił, gdzie to zostało zrobione. Ale uparłem się, „polowałem” trzy zimy – co drugi, trzeci dzień o czwartej rano przed pracą wyruszałem w teren z zanętą. Trzy zimy czekałem i udało się – dwa razy mi podleciał. Są w Polsce miejsca, w których orły licznie pojawiają się pod czatowniami z których za pieniądze można skorzystać, ale to nie dla mnie. Żadna frajda. Śmieję się, że jak doczekam starości, to wtedy będę jeździł na gotowe i chodził na łatwiznę. Nie będę szukał, zanęcał, tylko zapłacę i pojadę czatować w miejscu przygotowanym wcześniej przez kogoś innego.

15

WARTKA ROZMOWA

Włodzimierz Stachoń na „polowaniu”

16

Wieści z Doliny Rzeki Białej

Jako fotograf przyrody musi Pan wyjątkowo wcześnie wstawać…

Generalnie przy fotografii przyrodniczej nie śpi się za długo, bo wówczas zbyt wiele by się traciło. Ale to jest w tym najpiękniejsze. Czasem to właśnie tułaczka z ciężkim sprzętem na ramieniu, wcześnie rano, w trudnym, ale i przy tym niezwykłym terenie. Warto dodać, że do wielu miejsc trzeba jeszcze wcześniej dojechać. Na rykowisko, oddalone o jakieś 50 kilometrów, aby być ok. godz. 4, to o 2 w nocy trzeba wstać i wyjechać. Trzeba wcześnie wstać, bo jak zdarzy się zaspać, to już lepiej wrócić do łóżka – nie warto jechać. Tak samo jest w górach, np. moich ukochanych Pieninach. 90 proc. ludzi wychodzi najwcześniej o 7 rano, czyli gdy są na górze, to mają dosyć ostre światło. Jeśli natomiast wyjdzie się w nocy, aby na górze być o wschodzie słońca, to widok jest nieprawdopodobny. Wręcz nie do uwierzenia. Sceneria jak z bajki. Miejsca, choć przez wielu już obfotografowane, nagle wyglądają zupełnie inaczej. Gdy zimą w Pieninach wschodzi słońce, to wszystko staje się czerwone. Przepiękny widok. Nic nie ma jednak za darmo – trzeba wstać w nocy, przyjechać wcześniej, jeszcze w nocy wyjść w teren... Tutaj w Gromniku o poranku jak jest niska mgła, jak się wjedzie na wzgórze, to nie widać wcale domów – tylko pasmo Brzanki i Jamnej, reszta tonie we mgle. A jak się zrobi to samo zdjęcie w południe to jakby zupełnie inne miejsce - widać jakieś tam górki, pola, wioska, słupy energetyczne – nic szczególnego.

Zawsze fotografuje Pan sam, czy zdarza się Panu jechać z kimś, np. z dziećmi?

Wie Pan, na typowe fotografowanie i „polowanie” na zwierzęta, myślę, że nikt normalny nie chciałby ze mną jechać. Ale na wyjazdy plenerowe, gdzieś w góry, nieraz jechałem z rodziną i trafialiśmy w miejsca, które – gdybym nie fotografował – nawet by mi do głowy nie przyszły. Tak więc moje dzieci wielokrotnie widziały miejsca i zjawiska, których większości ich rówieśników nie było dane oglądać. Widzą wiele, a często więcej niż przeciętni turyści. Mój syn Kacper na przykład w zeszłym roku latem był z nami na Kasprowym wczesnym rankiem, gdy temperatura wynosiła ok. 3 stopni Celsjusza, a  wokoło żerowały kozice. Turyści, którzy wychodzą pieszo, w  to samo miejsce dojdą najwcześniej ok. godz. 9 – 10 i nie wypatrzą już kozic. Swoją drogą, pierwsze kozice zrobiłem przed wielu laty Zenitem, wychodząc w środku nocy na Giewont i czekając.

Wróćmy nad Białą… Czy tutaj jest coś, co widzi Pan, a czego nie widzą inni?

Po pierwsze, niewielu wychodzi nad Białą o  4 rano, więc nawet nie wiedzą, jak tam wtedy jest pięknie. Druga rzecz, to fakt, że człowiek, który idzie na niedzielny spacer nad Białą, często nawet tych pospolitych gatunków nie widzi, a  jeśli już, to przez przypadek. Większość spaceruje trochę nieuważnie, nie wie, na co patrzeć, najczęściej zwierzęta oddalają się zanim zostaną zauważone. Trzeba być czujnym, wiedzieć, na co zwrócić uwagę. No i trzeba zachowywać się cicho. Ostatnio po pracy pojechałem nad rzekę. Położyłem się na kamieniach, przykryłem siatką maskującą i  czekam. Za pierwszym razem przyszedł jakiś chłopak z  wędką, zaczął zagadywać, no i  już było po fotografii. Dwa dni później poszedłem znacznie dalej, aby nikt mi niczego nie spłoszył i  znów przyszedł ten sam chłopak, ale tym razem… w  towarzystwie dwóch kobiet i  dzieci. Więc znów

5000 zdjęć autorstwa Włodzimierza

Stachonia ukazało się dotychczas w polskich czasopismach

RZECZNIK ZIEMI TARNOWSKIEJ Z APARATEM

Dotychczas zdjęcia Włodzimierza Stachonia ukazały się na łamach

ponad dwudziestu ogólnopolskich czasopism – w tym m.in.

w takich tytułach, jak „Przyroda Polska” (współpraca od 1992 r.),

„Wiadomości Wędkarskie”, „Łowiec Polski”, „Las Polski”, „Foto”,

„Foto Kurier”, „Poznaj Swój Kraj”, „Płomyczek”, „Eko Świat”, „Eko

i My”, „Echa Leśne”, „Aura”, „Głos Lasu”, „Poznajmy Las”. Prócz tego

dotychczas ukazało się już pięć albumów autorskich ukazujących

piękno i bogactwo przyrody ziemi tarnowskiej: Świat przyrody

Ziemi Tarnowskiej (2006 r.), Ziemia Tarnowska – osobliwości świata

przyrody (2007 r.), Powiat tarnowski – portret przyrody (2011 r.),

Cztery pory roku w gminie Gromnik (2011 r.) oraz Powiat tarnowski

– przyroda (2014 r.). Włodzimierz Stachoń jest zdobywcą licznych

nagród w krajowych konkursach fotografii przyrodniczej, m.in.

w konkursie im. Wł. Puchalskiego organizowanym przez „Łowiec

Polski” – trzecia nagroda w roku 1992, wyróżnienie w roku 2002,

druga nagroda w kategorii „Ruch” w 2003 oraz pierwsza nagroda

w kategorii „Portret” w 2004 r.

Biała w obiektywie Włodzimierza Stachonia

17

z fotografowania nici. W miejscach, gdzie jest dużo ludzi, trudno się czatuje. Zbierający grzyby także płoszą, a spłoszona zwierzyna już nie wróci w to samo miejsce przez kilka kolejnych godzin. Co innego jest w naprawdę dzikich terenach – cisza, spokój, fotograf i natura.

Dlaczego więc fotografuje Pan głównie tutaj? Zapewne w innych terenach byłoby Panu łatwiej.

Generalnie teren mojego działania to głównie ziemia tarnowska. Najbliżej, przez co nie tracę czasu, a przy tym teren jest niezwykle ciekawy, choć jednocześnie trudny pod względem fotograficznym ze względu na brak wielu „spektakularnych” gatunków. Owszem, gdybym zapuszczał się w inne regiony, zapewne łatwiej by mi było „upolować” gatunki, na które poluję od lat – np. wilka, czy wydrę, którą co prawda udało mi się sfotografować, ale wciąż nie do końca tak, jak bym chciał. Wolę jednak skupiać się na pokazywaniu piękna tego regionu, bo jest co pokazywać. Dlatego robię zdjęcia głównie tutaj.

Jako rodowity mieszkaniec doliny rzeki Białej, a przy tym fotograf, miał Pan okazję obserwować, jak zmieniała się rzeka.

To prawda. Gdy byłem dzieckiem, Biała wydawała się dziką rzeką. Teren dziki, zarośla i  krzaki, rzeka wydawała się bardziej dzika, ale było też więcej gatunków. Potem przyszedł czas, że dolina zaczęła być

bardziej eksploatowana. Ludzie zaczęli wycinać wyklinę, zarośla zniknęły. Na szczęście dziś znów są, a  przy tym woda jest czystsza niż kiedyś. Część gatunków odeszła, ale są też gatunki które pojawiły się w  tych stronach. Kuropatwa – teraz niezwykle rzadko spotykana, a pamiętam czasy, gdy spod nóg całe stada podrywały się do lotu. Bobry natomiast, kiedyś zagrożone, teraz są co krok. Od czasu do czasu ślepowrony się pojawiają, na jakiś czas wrócił wodnik – bardzo rzadki gatunek ptaka. Mam wrażenie, że Biała wraca do wyglądu sprzed 30 lat. Dla fotografa to dobrze, dla mieszkańca – nieco mniej. Bała jest dziksza, ale bardziej nieobliczalna.

Jakie miałby Pan trzy porady dla kogoś, kto chciałby robić zdjęcia przyrodnicze?

Mam jedną, za to trzy razy: cierpliwość, cierpliwość i jeszcze raz cierpliwość. Ja na to, aby w „Przyrodzie Polskiej” ukazało się moje pierwsze zdjęcie, czekałem siedem lat. Wysyłałem uparcie, wiedząc jednocześnie, że są nikłe szanse na publikację, bo one były za słabe pod względem technicznym. Co ciekawe, ja im wysyłałem, a oni mi odsyłali. Dziś już nikt tak nie robi – wydawnictwa nie zwracają niewykorzystanych materiałów. I po siedmiu latach – jest! Pierwsza publikacja, ale… wzięli tylko tekst. Wkurzyłem się, bo wysyłam zdjęcia, a oni mi wzięli tylko opis i jeszcze odpisali, że powinienem pisać więcej bo mi to lepiej wychodzi. Ale nie poddałem się, uparłem się, cały czas wysyłałem, jednocześnie doskonaląc swój warsztat. W końcu się udało. Dziś jest łatwiej, bo jest internet, w którym początkujący znajdą dokładne instrukcje, gdzie fotografować, jak, o której godzinie, czym, w jaki sposób. Kiedyś była jedna metoda – własnych prób i błędów. Cierpliwość jest najważniejsza. Ja kiedyś nie mogłem pojąć, jak można w jednym miejscu siedzieć cały dzień – i to często niemal w bezruchu. A  dziś już wiem, że to właśnie cierpliwość jest niezbędna, bo siedzisz kilka godzin i nagle przed obiektywem wreszcie pojawiają się tak długo wyczekiwani skrzydlaci bądź czworonożni modele. I już wiesz, że warto było siedzieć

Rozmawiał: Piotr Kowalski

“Niewielu wychodzi nad Białą o 4:00 rano, więc nawet nie wie, jak tam wtedy jest pięknie. (…)

Człowiek, który idzie na niedzielny spacer nad Białą, często też nawet pospolitych gatunków nie widzi… Trzeba być czujnym, wiedzieć, na co zwrócić uwagę.

WARTKA ROZMOWA

Biała po deszczu – widok z Ratusza

C

SPOTKAJMY SIĘ NAD BIAŁĄ

Ciężkowice, most nad Białą – ulica Krynicka. Pod mostem dwa rowery, a  ich właścicieli nie trzeba długo szukać. Pod wiaduktem, za betonowym filarem siedzą Marcin (16 l.) i Agnieszka (14 l.) – oboje z Ciężkowic. Nazwisk podać nie chcą, bo „po co mają ludzie gadać”. Jak sami przyznają, regularnie się tutaj spotykają, bo choć miejsce ogólnodostępne, to raczej niewielu tu zagląda. – W sumie już od pół roku się tak spotykamy, oczywiście nie tylko w tym miejscu. Ale co jakiś czas lubimy usiąść tutaj, bo jest cisza, spokój, nikt nie przeszkadza. Jesteśmy sami. No i widoki ładne. No może nie teraz, bo akurat po deszczu jest i  rzeka brunatna. Ale jak nie pada, to naprawdę super to wygląda – mówi Marcin. Najładniej tu wygląda zachód słońca, bo wydaje się, jakby słońce chowało się w rzece. Niebo staje się czerwone.

Tak romantycznie się robi – dodaje Agnieszka. Młodzi mieszkańcy Ciężkowic potwierdzają, że ich rówieśnicy często chodzą nad rzekę – niekoniecznie się kąpać. Wielu z nich ma swoje ulubione miejsca, które cenią czy to za ciszę, czy za to, że nikt nie widzi, czy w końcu za to, że sami je „odkryli”, przez co tylko oni je znają. Urokliwe, choć kamieniste, plaże kuszą liczne grupy samorodnych fotografów – zarówno amatorów, jak i profesjonalistów – którzy w poszukiwaniu pięknych pejzaży potrafią przyjechać nawet z miejsc oddalonych o kilkadziesiąt kilometrów i to o wyjątkowo wczesniej porze, by złapać pierwsze promienie budzącego się słońca. Nadrzeczne zarośla i  pola to także miejsca regularnych spotkań reprezentantów braci łowieckiej, a  bliżej rzeki – licznych wędkarzy. Niektórzy z nich robią to wyłącznie dla zabicia czasu, inni

Wieści z Doliny Rzeki Białej

Rzeka Biała ma wiele twarzy i – jak na kobietę przystało – bywa zmienna. Raz daje schronienie, innym razem je zabiera. Niektórych przeraża, a innym daje rozrywkę. Dla jednych jest szansą na ucieczkę przed miejskim zgiełkiem, dla innych burzliwym pomnikiem przyrody. Dla wielu mieszkańców gmin w dolinie Białej – rzeka i nadrzeczne okolice natomiast są po prostu miejscem spotkań.

18

Urokliwe plaże kuszą liczne grupy samorodnych fotografów – zarówno amatorów, jak i profesjonalistów – którzy w poszukiwaniu pięknych pejzaży potrafią przyjechać nawet z oddalonych o kilkadziesiąt kilometrów miast.“

19

liczą na powrót z  konkretną zwierzyną, a  jeszcze inni – po prostu traktują to jako pretekst do spotkań z podobnymi sobie osobami. Dla każdego z  nich Biała daje miejsce do ucieczki przed troskami dnia codziennego.

Skamieniałe a wciąż żywe

Każdego roku dolina Białej Tarnowskiej przyciąga także tysiące turystów zauroczonych dziewiczymi niemal terenami objętymi obszarem Natura 2000 (ze względu na występowanie chronionych gatunków ryb, jak m.in.: boleń, brzanka, głowacz białopłetwy, minóg strumieniowy i łosoś). Bez trudu znaleźć można miejsca, w których nie widać żadnych śladów cywilizacji, co przyciąga poszukiwaczy spokoju oraz miłośników obcowania z naturą nie tylko z całego kraju, ale też z zagranicy. Nie sposób w tym miejscu nie wspomnieć o najpopularniejszym zabytku przyrody z naszego regionu – Skamieniałym Mieście – z położonymi bezpośrednio nad Białą skałami Czarownica i Ratusz na czele. Ten rezerwat przyrody nieożywionej o powierzchni 15 ha każdego roku odwiedza ponad 70 tys. ludzi. Wizyta wielu z nich kończy się właśnie na wspomnianym wcześniej Ratuszu, z którego – niczym z tarasu widokowego – roztacza się widok na

zakole płynącej niespiesznie albo rwącej – zależy, jaki ma akurat humor – Białej. To właśnie Ratusz jest kolejnym z najpopularniejszych miejsc spotkań, a wręcz nawet zetknąłem się z określeniem, że kto nie był na Ratuszu, ten nie był w Skamieniałym Mieście. Tuż pod Czarownicą jest natomiast polana, na której w  tym roku pojawił się „Krąg Żywiołów Rzeki” – pamiątka po „Święcie Rzeki”.

Rzeka ze świętem

W  połowie sierpnia na polanie pod Czarownicą odbyła się impreza plenerowa, która zgromadziła mieszkańców gmin powiatu tarnowskiego, ale nie tylko, bo i turystów nie zabrakło. Bez wątpienia „Święto Rzeki” było największą imprezą 2014 roku z rzeką Białą w tle – dosłownie i w przenośni. Organizowana w ramach projektu „Unikalne walory Doliny Rzeki Białej wartością społeczną i ekonomiczną regionu” impreza miała na celu promocję rzeki i  jej bogactwa w  każdym wymiarze. „Krąg Żywiołów Rzeki” to dzieło pięciu artystów, którzy w ten sposób chcieli przedstawić żywioły nieodłącznie związane z rzeką. Oczywiście sama impreza też była doskonałą okazją do spotkania, ale też edukacji, bo przygotowane gry i  zabawy dla najmłodszych także miały na celu odkrywanie, być może jeszcze nie wszystkim znanych, tajemnic Skamieniałego Miasta i doliny rzeki Białej.

Tajemnic tych jest wiele, a więcej zapewne dopiero czeka na odkrycie. Poznać je mogą jednak jedynie ci, którzy odkryć je będą chcieli. Tak więc zapraszamy nad rzekę.

CICHA WODA

70 000Odwiedza w ciągu roku

Skamieniałe Miasto

Taras widokowy na Ratuszu

Krąg Żywiołów Rzeki

PROJEKT „UNIKALNE WALORY DOLINY RZEKI BIAŁEJ WARTOŚCIĄ SPOŁECZNĄ I EKONOMICZNĄ REGIONU” JEST DOFINANSOWANY ZE ŚRODKÓW FUNDUSZY EOG, POCHODZĄCYCH Z ISLANDII, LICHTENSTEINU I NORWEGIIBENEFICJENT: POLSKI KLUB EKOLOGICZNY W KRAKOWIE KOŁO MIEJSKIE W GLIWICACHPARTNER: CENTRUM KULTURY I PROMOCJI GMINY CIĘŻKOWICEKWOTA I ZAKRES DOFINANSOWANIA: 919 071 ZŁ (90%)

WWW.DOLINARZEKIBIALEJ.PL

Polski Klub Ekologiczny powstał w 1980 r. w Krakowie w czasie pierwszego zrywu Solidarności jako niezależna organizacja ekologiczna. Był pierwszą w bloku państw socjalistycznych organizacją pozarządową otwarcie sprzeciwiającą się traktowaniu środowiska jako dobra niczyjego, stanowiącego wartość drugorzędną w stosunku do gospodarki kraju. Celem naszych działań jest: realizacja idei ekorozwoju, systematyczna poprawa stanu środowiska przyrodniczego oraz kształtowanie poprzez powszechną edukację ekologiczną świadomości, że jakość życia zależy od zachowania równowagi między rozwojem technicznym, a wartościami humanistycznymi i przyrodniczymi.

Od 20 lat jesteśmy Członkiem Koalicji Czystego Bałtyku, w ramach której realizujemy program ochrony wód. Polski Klub Ekologiczny Koło Miejskie w Gliwicach realizuje projekty o zasięgu lokalnym, regionalnym i ogólnopolskim skierowane do różnych odbiorców. Głównymi zagadnieniami, jakimi się zajmuje, są: promocja rolnictwa ekologicznego, ochrona zasobów wodnych oraz ochrona Bałtyku i edukacja ekologiczna.

www.pkegliwice.pl

Poprzez fundusze EOG i fundusze norweskie, Islandia, Liechtenstein i Norwegia przyczyniają się do zmniejszania nierówności społecznych i ekonomicznych oraz wzmacniania relacji dwustronnych z państwami beneficjentami w Europie. Trzy państwa ściśle współpracują z UE na podstawie Porozumienia o Europejskim Obszarze Gospodarczym (Porozumienie EOG). W okresie 2009–2014 wartość funduszy EOG i funduszy norweskich wynosi 1,79 miliarda euro. Norwegia zapewnia około 97% łącznego finansowania. Fundusze są dostępne dla organizacji pozarządowych, instytucji badawczych i szkół wyższych, sektora publicznego i sektora prywatnego w 12 nowoprzyjętych państwach członkowskich UE oraz Grecji, Portugalii i Hiszpanii. W ich ramach ma miejsce szeroka współpraca z podmiotami z państw darczyńców, a przedsięwzięcia mogą być wdrażane do 2016 r. Najważniejsze obszary wsparcia obejmują ochronę środowiska i zmiany klimatyczne, badania i stypendia, społeczeństwo obywatelskie, ochronę zdrowia i wsparcie dla dzieci, równość płci, sprawiedliwość i dziedzictwo kulturowe.

WWW.EEAGRANTS.ORG