Magazyn Literacki KSIĄŻKI 4/2012

60
Nr 4/2012 (187) • kwiecień 2012 Cena 9,99 zł (23% VAT) • ISSN 2083-7747 • Indeks 334464

description

MLK 4/2012 - Miesięcznik poświęcony rynkowi wydawniczemu i księgarskiemu, skierowany do wszystkich miłośników książek, księgarzy, bibliotekarzy, wydawców i dystrybutorów książek.

Transcript of Magazyn Literacki KSIĄŻKI 4/2012

Nr 4/2012 (187) • kwiecień 2012Cena 9,99 zł (23% VAT) • ISSN 2083-7747 • Indeks 334464

Kilkanaście tygodni na liściebestsellerów USA TodayTERAZ W POLSCE!

EVAN

OV

ICH

JANET

DRUGIEDLAPO

KASYSandałki ze złotymi paseczkami, koszulka z głębokim dekoltem i poręczny Smith&Wesson, kaliber 38.

Oto STEPHANIE PLUM, łowca nagród z New Jersey.

WY CZNY DYSTRYBUTOR Firma Ksi garska Olesiejuk spó ka z ograniczon odpowiedzialno ci S.K.A.Magazyn centralny: 05-850 O arów Mazowiecki ul. Pozna ska 91, tel. (22) 721 30 00/11, www.olesiejuk.pl www.fabryka.plwww.fabryka.pl

WYWYYYYYY CZNY DCZNY DZNY Dóó k i

Patroni medialni

SaSakosi po

OOtłłow

PP

b i b l i o t e k a a n a l i z p r z e d s t a w i a • k s i ą ż k i • k w i e c i e ń 2 0 1 2

Spis treści

Książki dla turystówRynek książki turystycznej pogrążony jest w kryzysie. Kolejny rok z rzędu obserwujemy spadek jego wartości – pisze Łukasz Gołębiewski w specjalnym dodatku poświęconym publikacjom turystycznym i kartograficznym. W przypadku przewodników recesja trwa nieprzerwanie od 2009 roku, w przypadku kartogra-fii turystycznej sytuacja jest jeszcze gorsza, tu spadek sprzedaży obserwujemy praktycznie od 2007 roku, z niewielkim jednorazo-wym wzrostem w roku 2010. Wydaje się, że kryzys ma charakter trwały. Związany jest z przemianami ogólno cywilizacyjnymi, w szczególności z odchodzeniem od publikacji papierowych na rzecz aplikacji na urządzenia mobilne i GPS. Jedni wydawcy radzą sobie w nowej rze-czywistości, inni szukają rozwiązań, wielu jednak poległo. W dodatku prezentujemy także laureatów czwartej edycji Nagrody Magellana, wyróżnienia dla wydawców publikacji turystycznych i kartograficznych

Innowatorzy, naśladowcy i późna większośćPolskim czytelnikom książek elektronicznych przygląda się Robert Drozd z serwisu Świat Czytników. Użytkownicy czytników znacząco się między sobą różnią. Jedni są gotowi na konwersje i długie procesy zakupowe. Inni potrzebują mieć wszystko poda-ne na tacy i nie zrozumieją kwestii technicznych. Można wyróżnić cztery typy czytel-ników e-booków i użytkowników czytników. Podział ten pokrywa się z klasycznym dla marketingu podziałem grup klientów: innowatorzy – to ludzie kochający nowinki techniczne, często sami związani z branżą informatyczną, wcześni naśladowcy – nie są już „informatyczni”, mają za to konkretne potrzeby, które realizują przy pomocy sprzętu do czytania, wczesna większość – ludzie, którzy kupują czytnik po to, aby spę-dzić czas przy lekturze oraz późna większość 18 – 22

Tłumaczenie to akt miłosnyJedna z podstawowych tez mojej powieści jest taka: miłość jest aktem tłumaczenia, a tłumaczenie jest aktem miłości. Żeby móc przetłumaczyć jakiś tekst, należy się w nim zakochać. Trzeba go pragnąć, mieć ochotę go sobie przywłaszczyć i zamienić jego słowa na własne. Tłumaczenie jest miłosnym aktem posiadania. Jednocześnie zakochać się w kimś, znaczy odczuwać potrzebę zrozumienia tej drugiej osoby, jest chęcią jej odszy-frowania, czasami błędnej interpretacji i złego tłumaczenia. Między ko-chankami, tak samo jak pomiędzy tekstem a jego tłumaczem, jest dużo różnic o podłożu psychologicznym, kulturowym czy seksualnym, które często są prze-ciwstawne. Związek dwojga ludzi to nieustanny proces tłumaczenia, zastanawianie się: co chciałeś czy chciałaś powiedzieć? Co czułeś czy czułaś? Im lepiej rozumie się jakaś para, tym głębszy jest ich wspólny język – z Andrésem Neumanem, argentyńsko-hisz-pańskim pisarzem i poetą, rozmawia Aleksandra Wiktorowska 24– 26

Książki miesiąca„Dom pod Lutnią” Kazimierza Orłosia oraz „Festung War-schau” Elżbiety Janickiej 32„Ludzie renesansu” Roberta C. Davisa i Beth Lindsmith oraz „Filozofia seksu” Igora Primoratza 33

Proponujemy takżeWydarzenia 6 – 12 • Bestsellery 14 – 16 • Pochwała tkactwa 28 • Między wierszami 29 • Koszyk z książkami 30 • Co czytają inni 31 • Felieton Marka Ławrynowicza 36 • Recenzje 34 – 56

Numer 4 (187)

Redaktor naczelny: Piotr Dobrołęcki

Z-ca red. naczelnego: Ewa Tenderenda-Ożóg

Sekretarz redakcji: Krzysztof Masłoń

Zespół: Łukasz Gołębiewski, Joanna Hetman, Paweł Waszczyk

Stale współpracują: Janusz Drzewucki, Joanna Habiera, Jarosław Górski, Piotr Kitrasiewicz, Bogdan Klukowski, Tadeusz Lewandowski, Marek Ławrynowicz, Lech Mergler, Wanda Morawiecka, Tomasz Nowak, Urszula Pawlik, Bożena Rytel, Grzegorz Sowula, Michał Zając, Tomasz Zapert

Reklama: Ewa Tenderenda-Ożóg

Sekretariat: Kamila Bauman

Kolportaż: Elżbieta Habiera

Prenumerata: Ewa Zając

Adres redakcji: 00-048 Warszawa, Mazowiecka 6/8 pok. 416, tel.: 828 36 31, tel./fax (22) 827 93 50

Internet: www.rynek-ksiazki.pl, e-mail: [email protected]

facebook.com/magazynliteracki

Łamanie: Tatsu [email protected]

Wydawca: Biblioteka Analiz Sp. z o.o. 00-048 Warszawa, ul. Mazowiecka 6/8 pok. 416 Prezes zarządu: Łukasz Gołębiewski

Prenumerata:

1) Redakcja: tel. (22) 827 93 50, fax (22) 828 36 31 www.rynek-ksiazki.pl/sklep/czasopisma

2) RUCH S.A. (kraj): www.ruch.pol.pl

3) Garmond Press Kraków: www.garmond.com.pl

4) Kolporter S.A.: www.kolporter.com.pl

W numerze

2

dystrybucja patroni medialni

DŁUGO OCZEKIWANA SERIA RICKA RIORDANA JUŻ W POLSCE.

b i b l i o t e k a a n a l i z p r z e d s t a w i a • k s i ą ż k i • k w i e c i e ń 2 0 1 2

Nasze patronaty i nowościNasze patronaty i nowości

Nowościwydawnicze

Patronaty

Polecamy inne nasze czasopisma:

Biblioteka Analiz – dwutygodnik, roczna prenu-merata 900 zł.

Notes Wydawniczy – miesięcznik, roczna prenu-merata 259 zł.

Wiadomości Księgarskie – kwartalnik, roczna pre-numerata 36 zł.

Wyspa – kwartalnik, roczna prenumerata 40 zł.

Neurokultura – medium zaangażowane „Neuro-kultura” adresowane jest do osób zainteresowa-nych najnowszą literaturą polską i europejską, kul-turą, sztuką oraz szeroko rozumianą problematyką społeczną. Celem pisma poza promowaniem naj-nowszej kultury jest poszukiwanie alternatyw dla obecnej rzeczywistości, a także sposobów działania na rzecz wolności, sprawiedliwości, praw człowieka, różnorodności oraz świata wolnego od dyskrymina-cji, dominacji, wyzysku i degradacji przyrody. „Neu-rokultura” prezentuje publicystyczne komentarze społeczno-polityczne, jak i artykuły o charakterze teoretycznym, głównie z zakresu filozofii, socjolo-gii, politologii, ekonomii, antropologii kulturowej, gender, a także teksty literackie. Osoby tworzące redakcję zaangażowane są w lokalne i międzyna-rodowe inicjatywy antywojenne i antyrasistowskie, feministyczne, ekologiczne, na rzecz praw pracow-niczych i socjalnych, edukacji społecznej i samorząd-ności. Cena 12 zł.

Antologia [kwartalnik literacki] – Nowe pismo li-terackie w rodzinie czasopism Biblioteki Analiz. „An-tologia” wprowadza w arkana najnowszej literatu-ry (amerykańskiej, polskiej, niemieckiej, ukraińskiej i wielu innych) i przeznaczona jest dla czytelników, którzy interesują się najnowszą literaturą, którzy śledzą jej nurty i ciekawi są tego, co ma do po-wiedzenia najmłodsze pokolenie, tak w Polsce jak i za jej granicami. Redaktorami pierwszego zeszy-tu są: Dariusz Szymanowski, Piotr Siwecki i Piotr Makowski, a w zeszycie zawarte są utwory Toma-sza Białowskiego, Aminy Cain, Krzysztofa Fałata, Scotta Garsona, Evelyn Hampton, Antoniego Ja-nowskiego, Jasona Jordana, Piotra Makowskiego, Teresa Marksa, Coreya Meslera, Carola Novacka, Douga Smitha, Bena Tanzera, J.A.Tylera i Anny Ve-senny. Cena 15 zł.

„Rozmowy o rynku książki 11” – zbiór wywiadów z przedstawicielami branży wydawniczo-księgarskiej, drukowanych w 2011 roku na łamach dwutygodni-ka „Biblioteka Analiz”. Poruszane tematy dotyczyły zarówno aktualnych wydarzeń, jak i długofalowych problemów rynku książki. Cena 40 zł.

„Rynek książki w Polsce 2011” – kompendium wie-dzy o rynku wydawniczo-księgarskim. Analiza zmian, prognozy rozwoju poszczególnych segmentów ryn-ku, szczegółowo omówione największe wydawnic-twa, hurtownie i sieci księgarskie, charakterystyki firm, informacje o obrotach, sprzedaży książek, za-trudnieniu itp. Edycja pięciotomowa – „Wydawnic-twa”, „Dystrybucja”, „Poligrafia”, „Papier” oraz „Who is Who”. Cena tomu I – 80 zł, tomu II – 70 zł, tomu III – 50 zł, tomu IV – 50 zł, tomu V – 60 zł.

Miejsca objęte patronatem1. Klub Księgarza2. Salony Biblioteki Narodowej:

• Salon Pisarzy i Salon Wydawców

Książki objęte patronatem(w ciągu 3 ostatnich miesięcy) 1. Jirafa Roja: • Łukasz Gołębiewski Krzyk Kwezala – II 2012 2. Egmont: • Cornelia Funke Reckless. Kamienne ciało –

II 2012 • Damian Dibben Strażnicy historii – III 2012 • Zofia Stanecka Basia, Franek i zwierzaki – III 2012 3. Hachette Polska: • Howard Gordon Obelisk – II 2012 • Cathy Glass Czekając na anioły – III 2012 • Adam Blake Oszustwo znad Morza Martwego –

IV 2012 4. Prószyński Media: • Paweł Jaszczuk Marionetki – II 2012 5. Szara Godzina: • Aneta Ponomarenko Strażnik skarbu – II 2012 • Adam Węgłowski Przypadek Ritterów – II 2012 6. Wilga: • Dorota Gellner Zawiłości miłości – II 2012 • Iwona Czarkowska Kazio w miasteczku pełnym

wampirów – III 2012 7. Fabryka Słów: • Janet Evanovich Jak upolować faceta – III 2012 8. Bukowy Las: • Ellis Avery Ostatni akt – IV 2012 9. Mała kurka: • Jennifer Clement Trucizną mnie uwodzisz –

IV 2012 10. Nasza Księgarnia: • Małgorzata Gutowska-Adamczyk Opowieści

pana Rożka – IV 2012 11. Smak Słowa: • Hisham Matar Anatomia zniknięcia – IV 2012 • Jusuf Idris Grzech – IV 2012 12. Sonia Draga: • S.J. Watson Zanim zasnę – IV 2012

KonkursyNagroda im. Jerzego i Hanny Kuryłowiczów – dla tłumaczy literatury naukowej.Nagroda im. Jerzego Skowronka – dla autorów i wydawców książek historycznych.Nagroda im. Karla Dedeciusa – dla polskich tłumaczy literatury niemieckojęzycznej oraz niemieckich tłumaczy literatury polskiej.Nagroda Donga – celem konkursu jest promocja najbar-dziej wartościowych książek dla dzieci.Nagroda Literacka m.st. Warszawy.

Targi książki w 2012 rokuPoznańskie Spotkania Targowe – Książka dla Dzieci i Mło-

dzieży, Poznań 3-5 II17. Targi Edukacyjne EDUKACJA, Kielce 28-30 IIIXVIII Targi Wydawców Katolickich, Warszawa 20-22 IV3. Warszawskie Targi Książki, Warszawa 10-13 VVIII Kiermasz Wydawców Katolickich, Katowice 1-2 VITargi Książki Historycznej, Kraków, 13-15 IX

44

b i b l i o t e k a a n a l i z p r z e d s t a w i a • k s i ą ż k i • k w i e c i e ń 2 0 1 26

Wydarzenia

111 kandydatekdo „Silesiusza”

T yle książek zgłosili wydawcy i jury do tegorocznej edycji

Wrocławskiej Nagrody Poetyc-kiej „Silesius”. Lista książek no-minowanych do nagrody (siedem książek nominowanych do na-grody w kategorii „książka roku” oraz trzy tytuły nominowane w kategorii „debiut roku”) zosta-nie ogłoszona pod koniec kwiet-nia, a gala wręczenia odbędzie się 19 maja we wrocławskim Teatrze Współczesnym. Wśród 111 książek zgłoszonych do nagrody znalazło się 27 debiutów. Do tegorocznej edycji na-grody zgłoszono po raz pierwszy dwie książki poetyckie wydane za granicą – w Czechach i w Anglii. Organizatorem Wrocławskiej Na-grody Poetyckiej „Silesius” jest Miasto Wrocław. Zostanie wręczona po raz piąty. Przyznawa-na jest w trzech kategoriach: za „całokształt twórczości”, „książkę roku” oraz „debiut roku”. Oprócz statuetki „Silesiusa” autorstwa wro-cławskiego artysty Michała Staszczaka, laureat nagrody w kategorii za całokształt twórczo-ści otrzyma 100 tys. zł, zwycięzca w kategorii „książka roku” – 50 tys., zaś w kategorii „debiut roku” – 20 tys. zł. Lista książek zgłoszonych do nagrody dostępna jest pod adresem: www.si-lesius.wroclaw.pl. (PW)

Wyższa dotacjadla bibliotek

Minister kultury Bogdan Zdrojewski poin-formował, że budżet programu „Zakup

nowości wydawniczych dla bibliotek” w 2012 roku wyniesie nie, jak planowano wcześniej, 20 a 30 mln zł. Tym samym resort kultury ustalił najwyższą kwotę dotacji na zakup książek dla bibliotek od 2005 roku, kiedy wyniosła ona również 30 mln zł. Przez trzy następne lata dotacja wynosiła 28,5 mln zł, ale w latach 2009 i 2010 została obniżona do 10 mln zł rocznie. W 2011 roku było to 15 mln zł. (FRAN)

RPO pyta o e-booki

Rzecznik praw obywatelskich wystąpił w marcu do ministra fi nansów w sprawie

różnic w opodatkowaniu VAT na książki druko-wane i oferowane w formie cyfrowej. Przypo-mnijmy, że w Polsce książka papierowa objęta jest 5 proc. podatkiem, a jej wydanie elektro-niczne 23-proc. Jak czytamy w piśmie rzecz-nika: „Taka sytuacja budzi wątpliwości z punk-tu widzenia konstytucyjnej gwarancji równości oraz wolności dostępu do dóbr kultury. Nie sprzyja ona także rozwojowi czytelnictwa oraz zmniejsza konkurencyjność polskich podmio-tów gospodarczych oferujących e-booki”. Po-nadto rzecznik wskazuje, że wprowadzanie różnic w sytuacji prawnej podmiotów gospo-darczych na podstawie arbitralnych i dyskry-minacyjnych kryteriów stanowi naruszenie konstytucyjnej gwarancji równości. Rzecznik zwrócił się też do ministra fi nansów z prośbą

o udzielenie informacji, czy w ministerstwie trwają prace nad objęciem publikacji udostęp-nianych w formie cyfrowej taką samą stawką VAT, jaka obowiązuje w odniesieniu do pozo-stałych publikacji. (PW)

Kielcedomem podręczników

W dniach 28-30 marca w Kielcach odby-ły się XVII Targi Edukacyjne „Edukacja”.

Od wielu już lat wydawcy edukacyjni skwapli-wie korzystają z możliwości zaprezentowania nowych podręczników, a od ubiegłego roku również rozwiązań elektronicznych, zarów-

no publiczności branżowej (dyrektorzy szkół, nauczyciele) jak i licznie odwiedzającym tar-gowe pawilony mieszkańcom Kielc i regionu

świętokrzyskiego. W tym roku w kieleckich tar-gach uczestniczyły: Grupa Edukacyjna z Kielc, Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, Nowa Era, Edgard, Fraszka Edukacyjna, Ofi cyna Edu-kacyjna Krzysztof Pazdro, ZamKor oraz spółka Vulcan. Obecne były też wydawnictwa pre-zentujące ofertę książek dla dzieci i młodzieży: Bis, Jedność, Publicat i tradycyjnie Wydawnic-two Literatura, jak też Wydawnictwo Kartogra-fi czne Meridian i Ofi cyna MM Wydawnictwo Prawnicze oraz Wydawnictwo Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. (PW)

Leskobez Lata z Książką!

W tym roku nie odbędzie się Bieszczadzkie Lato z Książką. – Niestety, nie otrzyma-

liśmy dofi nansowania z dotychczasowych źró-deł – ze starostwa w Lesku i z Instytutu Książki. Tylko Urząd Miejski w Lesku podtrzymał swoje wsparcie fi nansowe, ale nie jest to kwota wy-starczająca na zorganizowanie naszej imprezy. Z przykrością muszę przyznać, że także nasze-go wydawnictwa nie stać obecnie na inwestycję w tę imprezę w wysokości 20 tys. zł, jak działo się to w poprzednich latach. Do tego termin koli-dowałby z Mistrzostwami Europy w piłce nożnej – wyjaśnia Bogdan Szymanik, szef wydawnictwa

10 lat akcji „Cała Polska czyta dzieciom”

JUBILEUSZ FUNDACJI ABC XXI

Uroczysty fi nał dziesiątej kampanii „Cała Polska czyta dzie-ciom” odbył się 26 marca w Teatrze Dramatycznym

w Warszawie. – Dziesiąta rocznica jest dziesięć razy lepsza niż pierwsza rocznica. Mamy znacznie szersze grono przyja-ciół i współpracowników, sądzimy, że udało nam się zaszczepić nawyk czytania. Jednak coraz mniej dzieci czyta, coraz mniej dzieci spędza też czas na rozmowie z rodzicami – powiedziała Irena Koźmińska, prezes Fundacji ABC XXI, informując o sytu-acji w jakiej obecnie się znajdujemy. Zapowiedziała, że dlatego Fundacja „będzie miała co robić w przyszłości”, w tym tworząc internetowy uniwersytet oraz „eksportując” ideę kampanii „Cała Polska czyta dzieciom” do innych krajów.

Wśród nagrodzonych i najbardziej zasłużonych dla kam-panii „Cała Polska czyta dzieciom” znalazły się osoby dobrze znane w środowisku książki, a wśród nich Aneta Satława, kierownik działu promocji Biblioteki Śląskiej w Katowicach, Krystyna Adamczyk, właścicielka księgarń „Z Bajki” w Poznaniu, Maria Czernik, była pre-zes Polskiej Sekcji IBBY i Iwona Hardej, redaktor naczelna „Bluszczyka”. Elżbieta Olszew-ska, najbliższa współpracownica Ireny Koźmińskiej, dyrektor programowy Fundacji, została udekorowana przez ministra Bogdana Zdrojewskiego medalem Gloria Artis. Szczególnie została uhonorowana Joanna Kulmowa, która otrzymała nagrodę specjalną.

Wśród nagrodzonych partnerów kampanii „Cała Polska czyta dzieciom” znalazły się instytucje i fi rmy obecne od lat w obszarze książki: Biblioteka Narodowa, International Pa-per, Antalis Polska, wydawnictwo Media Rodzina, Polska Sekcja IBBY, Poznańskie Spotkania Targowe – Książka dla Dzieci i Młodzieży oraz Drukarnia Szczepan Symański.

Podczas uroczystości została ogłoszona lista „10 najważniejszych książek dekady kam-panii czytania”, do której zaliczono następujące tytuły: „Bieda. Przewodnik dla dzieci” Han-ny Gill-Piątkowskiej i Henryki Krzywonos (Krytyka Polityczna), „Czarny Młyn” Marcina Szczygielskiego (Stentor), „Czy wojna jest dla dziewczyn?” Pawła Baręsewicza (Muzeum Powstania Warszawskiego i Wydawnictwo Literatura), „Detektyw Pozytywka” Grzego-rza Kasdepke (Nasza Księgarnia), „D.O.M.E.K.” Aleksandry i Daniela Mizielińskich (Dwie Siostry), „Dziesięć stron świata” Anny Onichimowskiej (Znak), „Dżok. Opowieść o psiej wierności” Barbary Gawryluk (Wydawnictwo Literatura), „Kosmita” Roksany Jędrzejew-skiej-Wróbel (Fundacja ING), „Pan Kuleczka” Wojciecha Widłaka (Media Rodzina) oraz „Wiersze, że aż strach” Małgorzaty Strzałkowskiej (Media Rodzina). (PD)

fot. Targi Kielce

b i b l i o t e k a a n a l i z p r z e d s t a w i a • k s i ą ż k i • k w i e c i e ń 2 0 1 28

Wydarzenia

Nagrody na WTK

Jednym z istotnych ele-mentów 3. Warszaw-

skich Targów Książki (10-13 maja) będzie ogłosze-nie rozstrzygnięć branżo-wych konkursów oraz prezentacja nominacji i laureatów polskich nagród literackich. Już dziś wiadomo, że tegoroczne targi będą m.in. oka-zją do ogłoszenia nominacji i laureata Nagrody Sezonu Wydawniczo-Księgarskiego Ikar, ujaw-nienia wyników 52. edycji Konkursu „Najpięk-niejsza Książka Roku” Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek, ogłoszenia laureatów na-grody na Najlepszą Książkę Dziecięcą „Przeci-nek i kropka” 2011 organizowanej przez Empik, wręczenia Nagród Magellana „Magazynu Li-

Bosz z Leska, a jednocześnie twórca i główny organizator tej popularnej imprezy promocyjnej. W Lesku zorganizowano do tej pory sześć edycji Bieszczadzkiego Lata z Książką. (pd)

Wizyta szwedzkiego noblisty

W maju przyjedzie do Polski Tomas Trans-trömer, ubiegłoroczny laureat literackiej

Nagrody Nobla. Szwedzki poeta ma odwie-dzić Warszawę i Kraków. Jego wizyta zbiegnie się z premierą zbioru „Wiersze i proza 1954-2004” (a5) w przekładzie Magdaleny Wasilew-skiej-Chmury i Leonarda Neugera. Szwedzka edycja tego zbioru ukazała się w ubiegłym roku z okazji 80. rocznicy urodzin Tomasa Trans-trömera. (fran)

terackiego KSIĄŻKI” dla najlepszych publikacji turystycznych, a także ogłoszenia wyników Na-grody im. Jerzego i Hanny Kuryłowiczów, ufun-dowanej dla honorowania najlepszego przekła-du z dziedziny matematyczno-przyrodniczej oraz technicznej. Uczestnicy targów będą mo-gli także spotkać się z laureatami przyznawanej od 2008 roku Nagrody Literackiej m.st. War-szawy, poznać nominacje i laureatów Nagro-dy im. Ryszarda Kapuścińskiego za reportaż literacki, która Warszawskim Targom Książki towarzyszy od pierwszej edycji, a także do-wiedzieć się, jakie książki i autorzy otrzymają nominacje do prestiżowych nagród literackich: „Nike” i „Gdynia”. Więcej informacji na stronie www.targi-ksiazki.waw.pl. (pw)

Senat popularyzuje czytelnictwo

P od koniec marca odbyło się pierwsze posie-dzenie Senackiego Zespołu Popularyzacji Kul-

tury i Rozwoju. Zespołowi przewodniczy sena-tor Barbara Borys-Damięcka. Do prac zespołu zaproszono dwoje bibliotekarzy: dyrektora BN Tomasza Makowskiego oraz dyrektor Książnicy Kopernikańskiej w Toruniu Teresę Szymorow-ską, a także Beatę Chmiel, Grzegorza Gaudena, Katarzynę Janowską i Beatę Stasińską. Podczas inauguracyjnego posiedzenia podjęto próbę dia-gnozy stanu czytelnictwa w Polsce i sposobów jego poprawy, a także podniesiono rolę, jaką mogą odgrywać politycy, a szczególnie parla-mentarzyści i samorządowcy, w budowaniu ko-rzystnych warunków dla podniesienia kompeten-cji kulturowej. Uznano, że kluczową dla tej kom-petencji funkcję pełnią biblioteki i media. (pw)

Zabookowani.pl

Grupa Wydawnicza Publicat uruchomiła nową stronę internetową www.zabo-

okowani.pl poświęconą beletrystyce dla mło-dzieży i grupy young adults, która stanowi część oferty Wydawnictwa Dolnośląskiego i Książni-cy. Strona, poza charakterystyczną dla interne-towych witryn sklepowych prezentacją książek, będzie również źródłem treści promujących serie wydawnicze i poszczególne tytuły – in-formacje o autorze. (pw)

Deregulacja w bibliotekach?

Środowisko bibliotekarzy podzieliła nieco za-powiedź deregulacji zawodów przygoto-

wywana przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Na liście zawodów, które mają zostać objęte tym procesem znalazły się funkcje bibliotekarzy dyplomowanych w bibliotekach akademickich i naukowych. Obecnie aby uzyskać taki stopień, trzeba zdać egzamin przed powołaną przez ministra nauki i szkolnictwa wyższego komisją ds. bibliotekarzy. Według dyrektora Biblioteki Narodowej dr Tomasza Makowskiego zmiana będzie dotyczyła niewielkiej grupy, która pra-cuje w bibliotekach uniwersyteckich i nauko-wych, łącznie mniej niż 400 osób. W latach 1989-2010 egzamin na bibliotekarza dyplo-

Janusz R. Kowalczyk, autor książki „Wracając do moich Baranów”

Łamy gazet to nie KaBaRet– Twoja współpraca z Piwnicą trwała lat dwanaście –

jeśli dobrze liczę…– Nieco przeszacowałeś mój piwniczny staż. W sensie

czynnego udziału w programach kabaretu zebrałoby się tego, w porywach, do dziesięciu lat. Niekiedy się dziwię, że byłem tam tak krótko. Innym znów razem dochodzę do wniosku, że całkiem długo. W pewnym momencie nastąpiło we mnie to, co fizyka określa jako przemęczenie materiału. Zorientowałem się, że zastrzyk adrenaliny przy każdorazowym kontakcie z widzem przestaje na mnie działać z właściwą mocą. Przy tym imałem się wciąż rozmaitych innych zajęć, pisząc na przykład teksty do „Przekroju”, „Studenta” czy „Szpilek”, wymyślając z Markiem Pacułą audycje rozrywkowe dla radia, a niekiedy nawet podsuwając komuś scenariusze fil-mowe. Doświadczeń zebranych podczas lat mej aktywności piwnicznej nie nazywałbym jednak zawodowymi. Ponad ćwierć wieku utrzymuję się z pracy dziennikarskiej. Łamy gazet to nie kabaret. Jednak czymkolwiek się zajmuję, nie przestaję być piwniczaninem.

– Jak zacząłeś swoją współpracę z Piwnicą?– W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych występowałem, jako „autor z wła-

snym tekstem”. Istniała taka kategoria wykonawcza. Wymyślił to jakiś łebski ministerialny urzędnik, żeby w czasach omnipotencji cenzury uniknąć wpisywania do umów podejrzanie wyglądającego słowa: satyryk. Ten dość pojemny termin umożliwiał wykonawcom wypłaty honorarium za mniej lub bardziej skuteczne bawienie publiczności. W programach piw-nicznych występowałem zrazu sam. Piotr Skrzynecki dodał mi wkrótce do kompanii Ma-riana Dziędziela i Edwarda Wnuka. I choć Piotr z reguły zapowiadał, że Kowalczyk mówi teksty własne, a pozostali – z repertuaru Wiesława Dymnego, całymi latami spotykałem całkiem światłych ludzi, przekonanych, że posiłkowałem się Dymnym. Otóż nie. Nigdy. Kiedy w Piwnicy pojawił się Andrzej Pacuła, wychodziliśmy do mikrofonów wspólnie. Obaj raczyliśmy widza wyłącznie własnymi tekstami. Zdarzały mi się solówki, jak monologi: „Nie-zastąpiony”, „Do przodu” czy „Eksperci”. Można je odnaleźć w mojej książce.

– Występy kabaretowe dawały ci, jak sądzę, satysfakcję artystyczną, ale bardziej znany byłeś z powodu Yarda…

– Cóż… W kręgach psiarzy spotykanych na spacerach, mój Yard – bokser z hodowli piwniczanki Iki Broszkiewicz – był na pewno dobrze notowany. Przy nim zapewne część splendoru spływała i na mnie. Zdarzało się, że podczas tych przechadzek spotykałem na przykład Ludwika Jerzego Kerna czy Andrzeja Sikorowskiego, którzy hołdowali tej samej psiej rasie. Dla mnie byli jednak przede wszystkim wspaniałymi twórcami. Kim ja byłem dla nich?… Mogę tylko przytoczyć puentę genialnego żydowskiego dowcipu: „Ta niepew-ność mnie zabije!”.

– Dwadzieścia lat przepracowałeś w „Rzeczpospolitej”, zajmując się głównie te-atrem… Mam nadzieję, że to nie jest zamknięty rozdział. Brakuje mi twoich recenzji…

– Miło mi to słyszeć, jakkolwiek nie wszyscy byliby skłonni podzielać to zdanie. Od 2009 roku pracuję w redakcji portalu Culture.pl przy Instytucie Adama Mickiewicza. Cha-rakter mej pracy zmienił się o tyle, że nadal zajmując się teatrem, jestem znacznie bardziej redaktorem niż dziennikarzem. Już nie recenzuję.

Rozmawiał Tomasz zb. zapeRT

fot. Aleksandra K

owalczyk

b i b l i o t e k a a n a l i z p r z e d s t a w i a • k s i ą ż k i • k w i e c i e ń 2 0 1 210

Wydarzenia

mowanego zdały tylko 283 osoby. Natomiast zdaniem Elżbiety Stefańczyk, przewodniczącej Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich, „w bi-bliotekach istnieje wiele stanowisk, na których są zatrudnieni absolwenci studiów biblioteko-znawczych i innych, zaraz po ich ukończeniu. Zawód bibliotekarza zatem jest już zawodem otwartym. Bibliotekarze dyplomowani zaś sta-nowią najwyższy szczebel w karierze zawodo-wej. Spośród nich rekrutuje się kadra kierowni-cza i zarządzająca bibliotek akademickich i na-ukowych, odpowiedzialna za rewolucję tech-nologiczną w bibliotekach oraz gwarantująca zachowanie odpowiednich standardów jakości pracy i usług dla czytelników”. (pw)

Porównywanie cen e-booków

P ierwsza polska porównywarka cen e-booków działa od 15 marca. Pod adresem

www.ebooki.swiatczytnikow.pl można spraw-dzić dostępność oraz konkurencyjne ceny ksią-żek elektronicznych. – Przy decyzji, gdzie kupić książkę elektroniczną nie zawsze najważniejsza jest cena. Często ważniejsze jest to, czy format, w którym kupimy e-booka pasuje do urządzeń, na których będziemy go czytali. Ale dla wielu osób liczy się przede wszystkim to, czy książka nie jest sprzedawana z zabezpieczeniami DRM, które utrudniają korzystanie z niej. W wynikach

wyszukiwania na pierwszych miejscu znajdu-ją się pliki bez takich zabezpieczeń – deklaruje Robert Drózd, twórca serwisu i autor porta-lu ŚwiatCzytników. Obecnie serwis przeszu-kuje około 42 tys. e-booków, pochodzących z ośmiu księgarni, wśród nich sklepów Nexto i Virtualo. (et)

Czytniki i Biblia

F irma Weltbild Polska wprowadziła do swo-jej oferty popularne czytniki e-booków firmy

Trek Store. W jednej z ofert specjalnych firma zaproponowała ponadto czytniki z kolorową Biblią obrazkową dla dzieci. Wprowadzony do oferty czytnik ma kolorowy wyświetlacz i ob-sługuje wszystkie najpopularniejsze formaty e-booków, muzyczne i graficzne. – Mamy bogatą bibliotekę e-booków, a dzięki wydawnictwom własnym, Świata Książki, część ekskluzywnych tytułów, które będą dostępne wyłącznie w na-szym sklepie internetowym, Weltbild.pl. Naj-ważniejsze jednak, żeby polski czytelnik prze-konał się do korzystania z czytników i e-booków w ogóle – twierdzi Paweł Wojciechowski, dyrek-tor marketingu Weltbild Polska. (pw)

Kanon literacki już w internecie

Największa polska biblioteka internetowa Polona liczy 40 tys. książek. Od 2010

roku proces digitalizacji zbiorów Biblioteki Na-rodowej, które są źródłem dla CBN Polona bardzo przyspieszył – zakupiono pierwsze trzy skanery automatyczne, które same przerzucają strony. Dzięki nim w 2011 roku udało się wy-konać 2,5 mln skanów. Biblioteka Narodowa ma obecnie ponad 100 tys. zeskanowanych książek, a do 2013 roku będzie ich 300 tys. Od momentu wynalezienia druku w Polsce wydru-kowano 1 mln 100 tys. tytułów – za rok zdigi-talizowana ma zostać więcej niż jedna trzecia całej polskiej produkcji wydawniczej.

W 2011 roku cyfrową bibliotekę odwiedzi-ło prawie pół miliona użytkowników. Najwię-cej czytelników przeszukuje jej zasoby w go-dzinach 18-24, czyli w czasie, gdy tradycyjne biblioteki są zamknięte. Obecnie biblioteka kończy pracę nad zupełnie nowym oprogra-mowaniem. (pw)

Jacek Cygan ze Srebrnym Kałamarzem

W imieniny Konstantego, 11 marca, zgod-nie z już pięcioletnią tradycją, Funda-

cja Zielona Gęś im. Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego wręczyła Nagrodę Literacką „Srebrny Kałamarz 2011 im. Hermenegildy Ko-ciubińskiej”, a także – po raz trzeci – Nagro-dę Literacką „Zielona Gąska 2011” dla książek dla dzieci. Jacek Cygan za zbiór wierszy „Pies w tunelu” (Iskry) został wyróżniony Srebrnym Kałamarzem, a Kasia Klich odebrała Zieloną Gąskę za „Bajkową drużynę. O brzydkich wy-razach, cukierkowej diecie i o innych sprawach, co ciekawią dzieci” (Prószyński i S-ka). Oboje dziękowali w nietypowy sposób: Jacek Cygan

Mariusz Wilk, autor książki „Lotem gęsi”

Protezy białego człoWieKa– Dlaczego tak długo musieliśmy czekać na pana nową

książkę?– Odpowiedzi proszę szukać w dedykacji „Lotem gęsi”:

„Martuszy na trzecią gwiazdkę od papy”. Słowem, urodziny cór-ki wywróciły mój świat do góry nogami, całkowicie zmieniając harmonogram. Zamierzałem bowiem napisać tom poświęcony Pietrozawodskowi, ale powstał jedynie prolog pt. „Lustro wody”, skądinąd zamieszczony w niniejszym tomie.

– Drugi rozdział „Lotem gęsi” nosi smakowity tytuł „Mie-lone z Karibu”…

– To zapis kilkutygodniowej podróży, raczej turystyki niż włó-częgi, po Labradorze. Razem z dwoma przyjaciółmi z niezapo-mnianego karnawału Solidarności, których wiatr historii rozwiał po świecie, podążyliśmy drogą Kennetha White’a, szkockiego poety, eseisty, myśliciela, a zwłaszcza globtrotera, mieszkającego od lat w Bretanii, gdzie miałem zaszczyt go poznać. Dzięki tej wyprawie pojąłem, cóż znaczy być turystą. Turysta jest wszędzie przejazdem, jest wszędzie na chwilę, niezobowiązująco. Turyści od razu się wyróżniają, są podekscytowani i wszędobylscy. Od wejścia na pokład nie mogą usiedzieć na miejscu, robią zdjęcia, gadają przez telefony komór-kowe, sprawdzają karty kredytowe, zakładają słuchawki na uszy, zerkają w laptopy, i-fony i i-pady, na przemian to wkładają, to zdejmują kurtki i czapki. I tylko patrzeć, aż sztuczne zęby zaczną z gąb wyciągać, czyścić i z powrotem do gąb wkładać. Bo wszystkie te gadżety to protezy, bez których biały człowiek nie potrafi już przeżuwać rzeczywistości. Natomiast włó-częga wszędzie bywa tuziemcem. Utożsamia się z ziemią i autochtonami, którzy go goszczą. Od dwudziestu lat mieszkając na rosyjskiej północy tak właśnie się czuję.

– W epilogu „Lotem gęsi” podąża pan na południe…– Na Krym, gdzie te ptaki zimują; tam panuje łagodniejszy klimat, jest więcej słońca,

niezbędnego dla dziecka, więc wyjechałem z uwagi na dobro Martuszki. Północ to cisza, spokój i pustka. Żyjąc w ciągłym zgiełku trudno docenić ciszę… Kto z was i kiedy ostatni raz słyszał prawdziwą ciszę? Zewsząd coś gada, gra i szumi, co rusz się włączają alarmy aut na ulicy, z głośników cieknie breja dźwięków. A u mnie w Kondzie Biereżnej nad Oniego słyszę, jak mysz skrobie dwa pietra wyżej… W takiej ciszy człek staje się baczny. Uważny. To nieodzowne dla pisania. Poza tym na Północy nie ma historii (zabytków, ruin, granic…), więc nie ma o co się spierać. Północ to stan uma.

– Odkurza pan wyrazy, używane przez naszych przodków…– Tylko co użyłem słowa „um”; zarzucono mi, że to rusycyzm. Krytyków odsyłam do

Słownika Języka Polskiego Witolda Doroszewskiego, gdzie jak byk stoi, że w dawnej pol-szczyźnie „umem” określano rozum, rozsądek i umysł. Uma używał Kniaźnin i Czartory-ski. Z pewnością bliższy jest mi staropolski um niż angielski mind.

– Z uwagi na latorośl spędza pan coraz więcej czasu w Polsce…– Przymierzam się do kupna domu w Kotlinie Kłodzkiej. Znam ten teren, bo jako

wrocławianin z urodzenia za młodu regularnie spędzałem tam wakacje, a od ponad dwu dekad moja siostra prowadzi w pobliżu gospodarstwo agroturystyczne. To piękna, dzie-wicza przyrodniczo i – co nie mniej istotne – mało uczęszczana okolica. A ponadto space-rując można dotrzeć do Czech, niekoniecznie na piwo i knedliczki. Od kwietnia do wrze-śnia zamierzam mieszkać nad Oniego, w pozostałych miesiącach w Sudetach. To zapewni Martuszy dwujęzyczność.

Rozmawiał Tomasz zbigniew zapeRT

fot. Natasza W

ilk

b i b l i o t e k a a n a l i z p r z e d s t a w i a • k s i ą ż k i • k w i e c i e ń 2 0 1 212

Wydarzenia

Hanna Cygler, autorka powieści „Bratnie dusze”

NieCH każdy sam ruszy głową– „Bratnie dusze” to już „nasta” powieść w pani

dorobku… Jak to jest więc z tym pisaniem: pisarką się jest czy może się czasem bywa?–  Ja się zwykle określam jako autorka i mimo iż 

minęło już sporo czasu od wydania mojej pierwszej książki, nadal nie dowierzam, że udało mi się połączyć wątki, potem książkę wydać, a wreszcie, że ktoś zdjął ją z półki i przeczytał. Autorką czuję się bardziej, kie-dy wychodzi nowa powieść, gdy jeżdżę na spotkania autorskie i kiedy odpowiadam na pytania do wywiadu. W pozostałym czasie jestem sobą, czyli Hanią.

– Zwykłą Hanią, która czasem bywa zaskakiwa-na przez swoich książkowych bohaterów, prawda?–  Tak czasem bywa… Chyba każdego autora za-

skakują bohaterowie i to jest właśnie najfajniejsze w pi-saniu, że nie wszystko można przewidzieć, gdyż stwo-rzone sytuacje rodzą nowe postawy i zachowania i… nagle można spojrzeć na wymyśloną wcześniej postać w zupełnie innym świetle. Oczywiście, staram się swoich bohaterów jakoś ujarzmić, ale czasem muszę się poddać i poprowadzić akcję trochę inaczej.

– A prowadząc akcję, niezmiennie igra pani z czytelnikami. Łączy pani w powie-ściach wspólnymi niteczkami postacie, miejsca…–  Od dziecka nie lubiłam układanek ani puzzli, a w moich książkach bawię się nimi. To 

nie jest oczywiście żaden nowatorski zabieg. Po prostu chcę stworzyć fikcję wychodzącą poza ramy jednej powieści. Pragnę stworzyć nierzeczywistość, która w swojej skali przypo-minałaby prawdziwe życie z sobie przypisaną siecią przeróżnych relacji pomiędzy bohate-rami, którzy często wymieniają się rolami – z pierwszoplanowych na drugoplanowych i od-wrotnie. Czasem dopiero po przeczytaniu paru książek można prześledzić czyjeś losy. Ale to jest taka osobista zabawa.

– Powtarza pani z dumą, że tworzy romanse, literaturę popularną. Jaka jest pol-ska literatura współczesna widziana oczami Hanny Cygler?–  Tak, bo ja od samego początku chciałam się zająć kobiecą literaturą popularną, wów-

czas dość marnie reprezentowaną, z uwagi na brak zainteresowania ze strony wydawnictw. Teraz sytuacja na tyle się zmieniła, że można nawet mówić o odwrotnej tendencji, czyli o za-lewie rynku zbyt wieloma wydaniami. Jednakże mass media nadal postępują tak jak dawniej, poświęcając swą cenną uwagę jedynie literaturze wysokiej, czytanej przez wąską grupę od-biorców, i zamykając oczy przed przeciętnym czytelnikiem, wybierającym dla siebie zupełnie inną lekturę. Współczesna literatura polska jest wielowymiarowa i ma naprawdę dobrych twórców. Osobiście bardzo się cieszę, kiedy nazywa się moje powieści „czytadłami”. Po to je napisałam – do czytania, a nie do ozdabiania półek.

– A gdyby miała pani wpisać swoje typy na przykład do Indeksu Ksiąg Odradza-nych i Indeksu Ksiąg Polecanych…–  Jestem przeciwko wszystkim rankingom i indeksom. Uważam, że mają one na celu 

zrobienie z nas bezmyślnych czytelników, dając nam wskazówki (czy aby nie komercyjne?), jaką drogą należy podążać. Niech jednak każdy sam ruszy głową i stworzy listę dla siebie, na swój własny użytek. Nie bójmy się własnego gustu i nie dajmy sobie narzucać upodo-bań innych. Bądźmy odważni w swoich wyborach. Nie ma takich książek, które absolut-nie wszyscy będą kochać i nie ma też takich, które by nie znalazły swoich wyznawców. A wybory innych należy szanować.

Rozmawiała URszUla witkowska

przeczytał dwa wiersze ze swego nagrodzo-nego zbioru, a Kasia Klich zaśpiewała piosenkę o cukierkach. „Magazyn Literacki KSIĄŻKI” jest patronem medialnym Nagrody Srebrnego Kałamarza i Zielonej Gąski. (fran)

różne formaty od Nexto

Nexto, jedna z czołowych platform sprze-daży książek elektronicznych w Polsce 

w styczniu wprowadził możliwości robienia zakupów tzw.  jednym kliknięciem, a obec-nie oferuje pakiet formatów, bez konieczno-

ści płacenia oddzielnie za PDF, ePub, czy pli-ki mobi. Ponadto w momencie pojawiania się w przyszłości nowych formatów, czy standar-dów tworzenia e-booków, użytkownicy Nexto otrzymają możliwość pobrania swoich książek w tych nowych formatach bez konieczności dokonywania jakichkolwiek dopłat. (pw)

rebis debiutantem

W    połowie marca Dom Wydawniczy Re-bis zaprezentował premierowe w swo-

jej ofercie książki elektroniczne. Wśród nich znalazły się oraz wydane będą w przyszłości 

klasyczne powieści, biografie, kryminały i thril-lery, fantastyka, jak również coś dla miłośników historii – elektroniczne wersje książek autorów takich jak: Erich Maria Remarque, Salman Ru-shdie, Joyce Carol Oates, Jeffrey Archer czy William Wharton, Philip K. Dick, David We-ber, Frank Herbert, Jose Saramago czy Wik-tor Suworow. Do końca roku e-oferta Rebisu powinna obejmować 100 tytułów. Wydaw-nictwo zdecydowało  się oferować przede wszystkim pliki zabezpieczone znakiem wod-nym, w dwóch popularnych formatach: ePub i mobi. Oficyna współpracuje ze sklepami: Vir-tualo.pl, Empik.com, Merlin.pl, Gandalf.com.pl i Woblink.com. (pw)

wyższe przychody LexisNexis Polska

Jedna z czołowych oficyn prawniczych osią-gnęła w zeszłym roku przychody na poziomie 47 mln zł, czyli o 5 proc. wyższe niż w 2010 roku. W ciągu całego roku wydano 293 tytuły z czego 25 proc. stanowiły nowości. Łącznie sprzedano 325 tys. egz. publikacji. Od lipca 2011 roku wydawnictwo oferuje swoim klien-tom e-booki prawnicze, w dwóch formatach – ePub i PDF. (pw)

opolgraf diamentem Forbesa

Opolska drukarnia znalazła się w prestiżo-wym gronie Diamentów Forbesa 2012 – 

przedsiębiorstw mogących pochwalić się dyna-micznym wzrostem swojej wartości rynkowej.Lista Diamentów Forbesa została opraco-

wana we współpracy z firmą Dun & Bradstre-et na podstawie szwajcarskiej metody wyceny wartości firm, uwzględniającej wyniki finansowe oraz wartość majątku. Według autorów rankin-gu w ostatnich trzech latach Opolgraf zwiększył swą wartość o prawie 22 proc. – To prestiżowe wyróżnienie potwierdza naszą pozycję wiary-godnego partnera w biznesie. Cieszymy się, że zarówno jakość oferowanych przez nas usług, otwartość na potrzeby rynku jak i dynamiczny rozwój stawiają nas w gronie najlepszych pol-skich przedsiębiorstw – komentuje prezes dru-karni Mirosław Szewczyk. (pw)

fot. Grażyna Zaw

isza

sprostowanie

W   marcowym numerze „Ma-

gazynu Literackiego KSIĄŻKI”  przy  re-cenzji Książki Miesią-ca „Szczęście w gar-ści. Z familoka w sze-roki  świat” błędnie podaliśmy nazwisko autora oraz dane bibliograficzne. Autor-ką książki jest Dorota Simonides. Właści-we dane: Wydawnictwo Nowik, Opole 2012, s. 328, ISBN 978-83-62687-20-6. Za pomyłkę przepraszamy.

Bestsellery

b i b l i o t e k a a n a l i z p r z e d s t a w i a • k s i ą ż k i • k w i e c i e ń 2 0 1 2

Książki kwietnia

Szprotki w OtwockuW „Tańcu ze smokami. Część 2” George’a R.R. Martina „w czasie narastających nie-

pokojów fale przeznaczenia nieuchronnie prowadzą bohaterów do największego ze wszystkich tańców”. I wcale nie chodzi tu o „Taniec z gwiazdami”.

W „Dziennikach kołymskich” Jacek Hugo Bader opowiada o pewnej tamtejszej babuszce: 

„Babuszka Tania jest wyjątkowa, bo to je-dyny przypadek, jaki znam, żeby zek sam uprosił się na Kołymę. Gdzieś usłyszała, że każdy rok liczą tu za dwa, pomyślała więc, że swoje osiemnaście lat odsiedzi w dziewięć, wyjdzie na wolność i odszu-ka siedmiomiesięcznego synka, którego już po aresztowaniu sama odwiozła do domu dziecka. Jej mąż przepadł na fron-cie bez wieści.

Z łagru zwolnili babuszkę w 1956 ro-ku jako jedną z ostatnich. Przesiedziała czternaście lat.

– Jadę w dietdom, ale nie ma. Umarł. Mi powiedzieli”.

Z dialogów z „Tajnego dzien-nika” Mirona Białoszewskie-go:

„– Lucynka dała mi pięć pudełek szpro-tek. Może chcesz?

– Jedne daj – mówię.– O to dobrze, to się ucieszy.– A co ona tyle kupiła?– Nie wiesz? – Ludwik na to. – Z nu-

dów. Co robić w Otwocku?”.

W „Marzeniach  i  tajemni-cach” Danuta Wałęsa wspo-mina noc z 12 na 13 grudnia 

1981 roku: „Nigdy nie czekałam na męża. Mając tyle dzieci, byłam zmęczona, i kie-dy nadchodziła noc, kładłam się spać. Tak było i tej nocy. Również nie czekałam na męża, który przebywał w Stoczni Gdań-skiej, gdzie obradowały władze ‘Solidar-ności’. Jak się później dowiedziałam, nie-którzy w czasie tych obrad mówili nawet o tworzeniu rządu. Pogratulować im wy-czucia sytuacji”.

Przed czytelnikiem „Dziedzic-twa. Tomu 2” autor, Christo-pher Paolini stawia pytanie: 

czy uda się smoczycy i jej jeźdźcowi obalić złego króla, zaprowadzić ład i przywrócić sprawiedliwość w Alagaesii. Tylko oni mo-gą zwyciężyć Galbatoriksa.

Jedną z bohaterek powieści Erica-Emmanuela Schmitta „Kobiety w lustrze” krewne 

jej świeżo poślubionego małżonka poucza-ły, co ma zrobić, by możliwie najszybciej zajść w ciążę, wykazując swą przydatność do pełnienia roli żony i matki. „Powinnam przełknąć zupę pietruszkową, schrupać za-piekankę z selerem, sprawdzić fazę księży-ca, ubabrać się po kryjomu w ambrze, zmu-sić Franza, żeby usnął na mnie, nie wycofu-jąc się, a potem, gdy już się odsunie, leżeć przez dwie godziny z miednicą przyciśniętą do materaca. Ach tak, zapomniałabym: po-śród tych woltyżerskich wyczynów muszę dać się ponieść, myśleć wyłącznie o sobie i spróbować osiągnąć ekstazę!”.

Bohater  „Spadkobierców” Kaui Hart Hemmings – Matt King ma udaną rodzinę, pięk-

ny dom, świetnie zarabia. I nagle wszyst-ko mu się wali, a to za sprawą wypadku, któremu ulega jego żona, po czym pozo-staje w śpiączce. Teraz na niego spada wy-chowanie dwóch córek, a to okazuje się o wiele trudniejsze niż zarabianie choćby i największych pieniędzy.

W „Kwiatach na poddaszu” Virginii Cleo Andrews wy-padkowi ulega ojciec rodzi-

ny Dollangangerów, pozostawiając żonę i czwórkę dzieci bez środków do życia. Tymczasem dziadkowie są nieprzyzwo-icie wręcz bogaci, ale małżeństwa córki z racji zbyt bliskich, ich zdaniem, związ-ków rodzinnych z mężem, nie uznają, ich dzieci uważając  za przeklęte. Dziatwa ukrywa się więc na strychu dziadkowego domu przed bliskimi, przeżywa gehennę, a wreszcie dowiaduje się o tajemnicach ro-dzinnych, przy których ich pochodzenie to bułka z masłem.

„Drzwi do piekła” Marii Nu-rowskiej to może i najodważ-niejsza książka tej pisarki, ale 

mnie cieszy co innego. Że oto autorka, którą po obiecującym starcie przez dłu-gie lata zaliczano do grona średniozdol-nych wyrobników pióra, znów wydaje swoje tytuły w pierwszorzędnych oficy-nach, a recenzenci przestali doszukiwać się w jej powieściach dziury w całym. Ciekaw jestem tylko tego, czy gdy Nurowska na swój warsztat weźmie, po dawnemu, te-mat niepoprawny politycznie, nie będzie już krytykowana dla samej zasady.

W książce o „zakazanej miło-ści, narkotykach i sekretach artystycznej bohemy” czyli 

„Coco Chanel. Życie intymne” Lisy Cha-ney możemy przeczytać taką oto wykład-nię paktu Ribbenrop-Mołotow: „Ku zdu-mieniu Londynu i Paryża Stalin zdecydo-wał się jednak podpisać pakt o nieagresji z Niemcami. To otworzyło mu możliwo-ści odzyskania terytoriów nad Bałtykiem, w Rumunii i w Polsce, odebranych Rosji sowieckiej po pierwszej wojnie światowej, i oznaczało, że równowaga sił zmieniła się na korzyść Niemiec”. I nawet śladu przypi-su. A może by tak należało ostrożniej podej-mować decyzje o druku książek czyniących w mózgach groch z kapustą?

„Passę”  Daniela  Passenta, z którym rozmawia Jan Or-dyński chwalą takie tytuły, jak 

„Twoje Dziecko”. Dziwi trochę ten patro-nat, o niańczeniu noworodków w książce nie znajdujemy wprawdzie zbyt wielu in-formacji, ale że Passenta w roli superniani obsadził kiedyś Mieczysław F. Rakowski, to i tę rekomendację od biedy da się ja-koś wyjaśnić. Wątpię natomiast, by lekturę „Passy” polecała prasa sportowa. Bohater książki nazywa bowiem George’a Forema-na pogromcą Cassiusa Claya vel Muham-mada Alego, a jako żywo ten pierwszy obe-rwał od drugiego bęcki. To jednak dro-biazg w porównaniu z wyznaniem Passen-ta, że „ciekawszego reportażu niż z igrzysk w Hamburgu nie zrobi już nigdy”. Nigdy to nie było Olimpiady w Hamburgu, w Mo-nachium i owszem.

„Tutaj/Here” Wisławy Szym-borskiej: 11 wierszy noblist-ki i ich angielskie przekłady 

dokonane przez Clare Cavanagh. Plus To-masz Stańko na płycie z podkładem mu-zycznym do każdego z tych utworów.

Kto był u boku Józefa Stali-na niemal przez całe ostatnie dwadzieścia lat jego życia? Po-

dejrzewam, że z prawidłową odpowiedzią na to pytanie wiekszość czytelników miała-by kłopoty, a chodzi o Walentynę Istominę, jego kremlowską gospodynię. Pisze o niej w „Kobietach dyktatorów” Diane Ducret, podobnie jak o paniach bliskich Mao, Bo-kassie, Leninowi, Ceaucescu, Mussolinie-mu… Wracając zaś do Walentyny, to pod koniec życia Mołotow powiedział o niej: „Czy była kobietą Stalina czy też nie, to nie 

14

b i b l i o t e k a a n a l i z p r z e d s t a w i a • k s i ą ż k i • k w i e c i e ń 2 0 1 2

Bestsellery

Poz.

Miejsce w poprzednim

notowaniu

Liczba notowań na liście Tytuł Autor Wydawnictwo ISBN

Liczba punktów

1 8 2 Taniec ze smokami, część 2 George R.R. Martin Zysk i S-ka 978-83-7506-898-6 441

2 1 4 Dzienniki kołymskie Jacek Hugo-Bader Czarne 978-83-7536-292-3 359

3 25 2 Tajny dziennik Miron Białoszewski Znak 978-83-240-1888-8 350

4 3 4 Marzenia i tajemnice Danuta Wałęsa Wydawnictwo Literackie 978-83-08-04836-8 334

5 2 3 Dziedzictwo. Tom 2 Christopher Paolini Mag 978-83-7480-229-1 297

6 nowość Kobieta w lustrze Eric-Emmanuel Schmitt Znak 978-83-240-1679-2 283

7 nowość Spadkobiercy Kaui Hart Hemmings Znak 978-83-240-1674-7 257

8 22 2 Kwiaty na poddaszu Virginia C. Andrews Świat Książki 978-83-7799-654-6 255

9 7 3 Drzwi do piekła Maria Nurowska Znak 978-83-240-1875-8 239

10 nowość Coco Chanel. Życie intymne Lisa Chaney Znak 978-83-240-1672-3 224

11 5 2 Passa Jan Ordyński, Daniel Passent Czerwone i Czarne 978-83-7700-030-4 222

12 nowość Tutaj/Here Wisława Szymborska Znak 978-83-240-1925-0 207

13 nowość Kobiety dyktatorów Diane Ducret Znak 978-83-240-1884-0 204

14 nowość Przebudzona. Dom nocy 8 P.C. Cast, Kristin Cast Książnica 978-83-245-7991-4 194

15 4 5 Każdy szczytma swój Czubaszek

Maria Czubaszek,Artur Andrus Prószyński Media 978-83-7648-950-6 193

16 6 2 Dziewczynka w zielonymsweterku. W ciemności Krystyna Chiger, Daniel Paisner Wydawnictwo Naukowe

PWN 978-83-0116-754-7 192

17 19 2 Na fejsie z moim synem Janusz L. Wiśniewski,Irena Wiśniewska Wielka Litera 978-83-63387-01-3 184

18 nowość Więzień nieba Carlos Ruiz Zafón Muza 978-83-7758-187-2 181

19 nowość Laska nebeska Mariusz Szczygieł Agora 978-83-268-0705-3 177

20 18 2 Lew Starowicz o mężczyźnie Zbigniew Lew Starowicz,Krystyna Romanowska Czerwone i Czarne 978-83-7700-032-8 152

21 24 2 Lew Starowicz o kobiecie Zbigniew Lew-Starowicz,Barbara Kasprzycka Czerwone i Czarne 978-83-7700-013-7 145

22 nowość Pamiętniki wampirów.Księga 5: Fantom L.J. Smith Amber 978-83-241-4193-7 141

23 10 2 Wiersze wybrane Wisława Szymborska a5 978-83-61298-26-7 137

24 nowość Rewolucja na talerzu Olga Kwiecińska-Kaplińska,Agata Ziemnicka Wydawnictwo Literackie 978-83-08-04881-8 130

25 nowość Wyśpiewam Wam wszystko Urszula Dudziak Kayax Production & Publishing 978-83-927811-2-7 129

26 14 2 Trylogia Millennium - pakiet Stieg Larsson Czarna Owca 978-83-7554-304-9 118

27 15 2 Milczenie roślin Wisława Szymborska Znak 978-83-240-1920-5 117

28 nowość Tam, gdzie ty Jodi Picoult Prószyński Media 978-83-7839-013-8 116

29 nowość Ja, Ibra Zlatan Ibrahimović,David Lagercrantz Sine Qua Non 978-83-63248-10-9 115

30 nowość Ucieczka na szczyt Bernadette McDonald Agora 978-83-268-0688-9 113

Lista bestsellerów „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI” jest przedrukowywana w tygodniku „Angora”, który ukazuje się w nakładzie 400 tys. egz.

Lista Bestsellerów – ©

Copyright Biblioteka A

naliz 2012

Jak powstaje lista bestsellerów „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI”?Zestawienie powstaje na podstawie wyników sprzedaży w ponad 300 księgarniach całego kraju, w tym w sieciach: Empik, Matras, regionalnych Domach Książki. Pod uwagę bierzemy wyniki sprzedaży z 30 dni, zamykamy listę 15 dnia miesiąca poprzedzającego wydanie aktualnego numeru „Magazynu”. O kolejności na liście decydują punkty przyznawane za miejsca 1-5 w poszczególnych placówkach księgarskich; przy czym za pierwsze miejsce dajemy 5 punktów, za piąte – 1.

Bestsellery „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI”

kwiecień 2012

15

Bestsellery

b i b l i o t e k a a n a l i z p r z e d s t a w i a • k s i ą ż k i • k w i e c i e ń 2 0 1 2

powinno obchodzić nikogo. W końcu En-gels także żył ze swoją gospodynią”.

W „Przebudzonej. Dom nocy 8” P.C. Cast i Kristin Cast – Neferet okazuje się coraz bliż-

sza osiągnięcia nieśmiertelności. Strach pomyśleć, co dalej.

Bohaterka książki „Każdy szczyt ma swój Czubaszek” Marii Czubaszek i Artura An-

drusa nie zrobiłaby zapewne kariery kaba-retowej, gdyby nie Jerzy Dobrowolski. To on wypatrzył ją, a raczej wysłuchał, w ra-diowym „Kabareciku reklamowym”.

Krystyna Chiger, tytułowa „Dziewczynka w zielonym sweterku” (współautorstwo

Daniel Paisner) jako dziecko przez czterna-ście miesięcy ukrywała się z rodziną w ka-nałach lwowskich. Tę ekstremalną szkołę przetrwania przeżyła dzięki „aniołowi stró-żowi”, jak nazywa Leopolda Sochę, pracow-nika miejskiej kanalizacji. Opieka miała swój wymiar finansowy – 500 zł dziennie.

„Nigdy nie wiedziałam wszyst-kiego o Twoim ojcu. I dlatego pewnie trwałam przy nim. Bo

wiedzieć o nim wszystko chciałam. Jak to kobieta. Gdy umierałam, ciągle nie wie-działam o nim wszystkiego. I może być, że dlatego nawet dzisiaj, tutaj, nadal mnie fascynuje” – czytamy takie oto wyznania matki czynione synowi… po śmierci. Ory-ginalna książka Janusza L. Wiśniewskiego: „Na fejsie z moim synem”.

„Więzień nieba” Carlosa Ru-iza Zafóna to kontynuacja najlepszej powieści hiszpań-

skiego pisarza, „Cień wiatru”. Mamy rok 1957, Daniel Sempere jest statecznym mę-żem i ojcem, do żeniaczki przymierza się też Fermin Romero de Torres, ale wtedy odzywa się jego mroczna przeszłość…

Agora postanowiła zarobić na Mariuszu Szczygle zbie-rając do kupy jego wstępy

do wydanych wcześniej przez tego same-go edytora siedemnastu książek czeskich autorów. Na szczęście „Laska nebeska” ma jeszcze bonusy, w tym szkic Szczygła o legendarnym artyście czeskiego under-groundu, Ivanie Martinie Jirousie.

W książce „Lew Starowicz o mężczyźnie” Zbigniewa Lwa Starowicza i Krystyny Roma-

nowskiej panowie dowiadują się przykrych rzeczy o sobie. Niestety, jesteśmy niedojrza-li, boimy się kobiet, a kłopoty z męskością przytrafiają się wielu z nas i daleko częściej niż bylibyśmy skłonni sądzić.

Dlaczego kobiety zdradzają? – pytanie to nie mogło nie paść w książce „Lew Staro-

wicz o kobiecie” Zbigniewa Lwa Starowi-cza i Barbary Kasprzyckiej. Odpowiedź nie zaskakuje zbytnio: „Sprawdzają swoją atrakcyjność w roli kobiecej i seksualnej, bo czują się pod tym względem zaniedbane. Czasem nie chodzi o seks, ale o przyjaźń i bliskość. Rzadziej zdrada wynika w więk-szych potrzeb seksualnych kobiet. Trzeci wariant to zdrada, żeby coś osiągnąć”.

W „Pamiętnikach wampira. Księdze 5” L. J. Smith mamy trójkąt: Elenę, Stefano i Da-

mona. Dwaj ostatni są wampirami i, jakby tego było mało, braćmi.

„Wiersze wybrane” Wisławy Szymborskiej zaopatrzone są w taki komentarz autorki:

„Jednak w życiu poezji, gdzie każde słowo się waży, nic już zwyczajne i normalne nie jest. Żaden kamień i żadna nad nim chmu-ra. Żaden dzień i żadna po nim noc. A na-de wszystko żadne niczyje na tym świecie istnienie. Wygląda na to, że poeci będą mieli zawsze dużo do roboty”.

„Rewolucji na talerzu” Ol-gi Kwiecińskiej-Kaplińskiej i Agaty Ziemnickiej przyświe-

ca hasło: „Jedz, smakuj, i chudnij!”.

„Chciałam być cyrkówką lub śpiewaczką” – wyznaje Urszu-la Dudziak w książce „Wyśpie-

wam Wam wszystko”. Najciekawsze są jed-nak jej fragmenty zgoła niemuzyczne, a do-tyczące pisarza Jerzego Kosińskiego.

Sprzedaż w pakiecie trylogii „Millenium” Stiega Larssona wciąż utrzymuje się w strefie

stanów wysokich. To największy hit lite-ratury europejskiej XXI wieku.

W „Milczeniu roślin” Wisła-wy Szymborskiej znajdujemy m.in. „Notatkę”:

Życie – jedyny sposób,żeby obrastać liśćmi,łapać oddech na piasku,wzlatywać na skrzydłach;być psemalbo głaskać go po ciepłej sierści;odróżniać bólod wszystkiego, co nim nie jest;mieścić się w wydarzeniach,podziewać w widokach,poszukiwać najmniejszej między omyłkami.Wyjątkowa okazja,żeby przez chwilę pamiętać,o czym się rozmawiałoprzy zgaszonej lampie;i żeby raz przynajmniejpotknąć się o kamień,zmoknąć na którymś deszczu,zgubić klucze w trawie,i wodzić wzrokiem za iskrą na wietrze;i bez ustanku czegoś ważnegonie wiedzieć.

Marzący o dziecku bohatero-wie powieści „Tam, gdzie ty” Judi Picoult rozstają się. On

znajduje ukojenie w kościele, ona w no-wym związku… z kobietą.

Bohater autobiografii „Ja, Ibra” Zlatana Ibrahimovića (współpraca David Lagen-

crantz), będąc piłkarzem Barcelony wy-krzyknął do trenera Guardioli: „Nie masz jaj”. Może i z Guardiolą jest coś pod tym względem nie w porządku, ale Ibrahimo-vić jawi się jako zarozumiały gnojek, który do tej pory w światowej piłce zrobił jedno: zmieniał kluby jak rękawiczki, wzbogaca-jąc się na każdym transferze.

„Ucieczka na szczyt” Berna-dette McDonald to relacja o wielkich, ale i tragicznych

latach himalaizmu polskiego. Kanadyjska autorka dokumentuje polski rozdział wy-sokogórskich wspinaczek i dorobek takich osób jak: Wanda Rutkiewicz, Wojciech Kur-tyka, Krzysztof Wielicki, Jerzy Kukuczka.

Ranking spoRządziła kamila Bauman

komentaRz kRzysztof masłoń

Lista bestsellerów sprzedaży wysyłkowej Świata Książki

Tytuł Autor ISBN

Kwiaty na poddaszu Virginia C. Andrews 9788377996546Czarna kobieta, biały kraj Waris Dirie 9788377995914Co się przydarzyło tej małej dziewczynce? Asa Lantz 9788377996744Potem Rosamund Lupton 9788377991770Uwięzieni w raju Mitchell Zuckoff 9788377997833Dziewczyna na Times Square Paullina Simons 9788377990322Wiara Wiara 9788377994696Słodkie pieczone kasztany Aleksandra Seghi 9788377996331Siostra Rosamund Lupton 9788377999912Wariacje Tischnerowskie Jarosław Makowski 9788377990698

16

www.jednosc.com.pl

Prawdziwy prezent naI KomunIę ŚwIętą

Biblia w opowiadaniach na każdy dzień rokuDoskonały pomysł na co-dzienną wspólną lekturę dla całej rodziny – na cały rok! Historia wielkich po-staci Starego Testamentu, Jezusa i początów Kościo-ła rozbudzi w dzieciach fascynację Biblią. Bo-gactwo ilustracji, twarda oprawa, liczne złocenia.

BibliaHistoria zbawieniaw opowiadaniachPotoczysta narracja peł-na poetyckich sugestii, piękne ilustracje oraz aneks przybliżający realia życia w czasach Jezusa wprowadzają młodego czytelnika w biblijny świat nadziei, braterstwa, pokoju i zbawienia.

Ilustrowana Biblia dla dzieciStary i Nowy TestamentPięknie ilustrowane klasyczne opowieści zain-teresują dzieci w każdym wieku. Obok opisów popularnych wydarzeń znajdziemy tu mnóstwo wspaniałych, choć mniej znanych historii do ro-dzinnego czytania.

Biblia opowiedziana dzieciomBarwna, przemawiająca do dziecięcej wyobraźni opowieść o stworzeniu świata oraz ziemskich dziejach Jezusa. Zachwy-ca bardzo bogatą warstwą ilustracyjną: rysunkami, reprodukcjami dzieł sztuki, zdjęciami Ziemi Obiecanej.

Biblia dla dzieciStary i Nowy TestamentTo opracowanie Starego i Nowego Testamentu powstało z myślą o naj-młodszych czytelnikach. Wyróżnia je prosty, barw-ny język oraz przepiękne, rozbudzające wyobraźnię ilustracje. Wyjątkowy prezent dla małego chrze-ścijanina!

b i b l i o t e k a a n a l i z p r z e d s t a w i a • k s i ą ż k i • k w i e c i e ń 2 0 1 2

fot. Robert Drózd

mniej miejsca na książki papierowe. Oczy-wiście jest taka kategoria książek, którą za-wsze chętnie postawimy na półce. Albumy, serie wydawnicze, ulubieni autorzy, czy też inne pozycje, które są dla nas ważne. Ja na przykład kolekcjonuję starodruki z polskimi przekładami biblijnymi. Z niektórymi książ-kami nie mamy jednak po przeczytaniu co zrobić. Modne powieści sezonu, kryminały, czytadła są to tzw. „mass market paperback”, czyli wydania w miękkiej oprawie z niewielką czcionką i brzydkim papierem. E-booki za-łatwiają problem „co zrobić z nieczytanymi książkami”. Biblioteki i antykwariaty są prze-ładowane, a wychowano nas w przekonaniu że książek się nie wyrzuca. Książki elektro-nicznej nie trzeba wyrzucać, posłuży nam tak długo, jak tylko możemy ją przeczytać. A w jaki sposób to robimy?

O statnie kilka miesięcy możemy okre-ślić jako e-bookowe wyjście z cienia. Coraz więcej wydawnictw decyduje

się na publikacje w formie elektronicznej. W pierwszej dziesiątce bestsellerów „Ma-gazynu Literackiego KSIĄŻKI” za luty 2012 znajdziemy sześć tytułów, które są już do-stępne jako e-booki. To już sporo.

Możliwości e czytania są zatem coraz większe. Spróbujmy się przyjrzeć polskim czytelnikom książek elektronicznych.

Kiedy wybieramy książki elektroniczne?

W przypadku książek elektronicznych liczy się kontekst użycia. Nie można założyć po prostu, że ludzie kupują e-booki tylko z po-

wodu ich niższej ceny, która zresztą i tak nie zawsze jest niższa.

Z wielu przyczyn, które są wymieniane przez czytelników, dwie wydają się najważ-niejsze. Pierwszą jest poręczność korzysta-nia. Książkę elektroniczną można zabrać ze sobą wszędzie tam, gdzie zabieramy urzą-dzenie, na które została wgrana. A skoro za-wsze ją mamy ze sobą, to możemy też za-wsze do niej zajrzeć. Wykorzystamy w ten sposób ten wolny czas, którego mogliśmy sobie nie uświadamiać, czas spędzony w poczekalniach, drodze do pracy, niekie-dy nawet w windzie czy kolejce na pocztę. Książki elektroniczne są więc remedium na „brak czasu” — czyli jedną z przyczyn, dla których Polacy książek nie czytają.

Drugą przyczyną jest poręczność prze-chowywania. Polacy mają po prostu coraz

Innowatorzy,naśladowcyi późna większość

Innowatorzy,naśladowcyi późna większośćPolski e-czytelnikPolski e-czytelnik

18

b i b l i o t e k a a n a l i z p r z e d s t a w i a • k s i ą ż k i • k w i e c i e ń 2 0 1 2

Jakie są dziś możliwości czytania e-booków?

Samo pojęcie książki elektronicznej zmie-niało się wraz z urządzeniami, na których je czytaliśmy. Na samym początku kariery książek elektronicznych w Polsce, czyli ja-kieś 5-10 lat temu, jedynym sposobem czy-tania było korzystanie z komputera. Książka na monitorze była zazwyczaj plikiem w for-macie PDF, który rozumiano jako elektro-niczny obraz książki papierowej. Format ten był zawsze kojarzony jako mało wygodny — wymagał dużego ekranu, a na mniejszych trzeba go było przewijać.

Nic więc dziwnego, że pierwsi pol-scy czytelnicy e-booków — korzystający wciąż z komputerów — wybierali inny for-mat, a były nimi TXT, DOC lub RTF — a więc dokumenty tekstowe. Skąd je brano? Ry-nek polskich e-booków nie istniał, a więc źródła były nielegalne. W sieciach wymia-ny plików znaleźć można było setki tytułów przygotowanych przez anonimowe grupy. Przykładowo grupa „Skandal” zeskanowa-ła i obrobiła ponad 1000 książek, często w jakości lepszej niż dziś możemy znaleźć w księgarniach.

Tym się jednak zajmowali pasjonaci. Bo kto czyta e-booki na komputerze? Bada-nia przeprowadzone jeszcze w 1997 roku (http://www.useit.com/alertbox/whyscan-ning.html) udowadniały, że z ekranu moni-tora czytamy o 25 proc. wolniej niż z papie-ru. Korzystanie ze stron internetowych na-uczyło nas, że wolimy skanować tekst, niż czytać go dokładnie.

Urządzeniem, które mogło książkę elek-troniczną wciągnąć w naszą codzienność by-ły telefony komórkowe. Już kilka lat temu na wielu urządzeniach pojawiały się proste pro-gramy wyświetlające pliki tekstowe. Dzisiej-szy użytkownik smartfona ma do dyspozy-cji kilkadziesiąt aplikacji — są to m.in. Stan-za, FBReader, Mobipocket Reader, Kindle, a z polskich Woblink, Nexto, Virtualo. Nie-które z nich są powiązane z księgarniami, w których od razu książki można kupić, in-ne pozwalają na wgranie wszystkich plików w różnych formatach. W przypadku czytania mobilnego zaczęły królować formaty takie jak ePub i MOBI — nie zawsze wyglądają naj-piękniej, ale są czytelne na każdym ekranie,

zniosą bez problemu zmiany kroju i rozmiaru czcionki, marginesu czy też interlinii.

Ale jeśli zapytamy dzisiaj przeciętnego posiadacza telefonu, jak może czytać na nich książki, odpowiedzią będzie milczenie. Świadomość formatów e-booków i progra-mów do ich czytania jest niewielka. Ludzie zdają sobie sprawę, że dominujący niegdyś format jakim był PDF na telefony się nie na-daje. Dlatego e-czytanie na telefonie pozo-staje wciąż domeną pasjonatów.

Przez pewien czas wydawało się, że re-wolucją staną się tablety. Przecież niewiel-kie urządzenie z płaskim ekranem miało być idealne do czytania książek. Jednak nie przewidziano tego, że posiadacz iPada czy też tabletów opartych na systemie Andro-id ma dziesiątki możliwości wykorzystania swojego urządzenia. I że książki nie będą na pierwszym miejscu. Większość posiadaczy tabletów używa ich do multimediów i gier, a jeśli już czytają — to strony internetowe, lub też korzystają z takich programów do „konsumpcji treści” jak Flipboard. Co więcej — ekrany tabletów są właśnie do multime-diów przystosowane. Niewielka rozdziel-czość i odblaskowa matryca utrudniają czy-telność, a w niektórych warunkach (ostre słońce) ją wręcz uniemożliwiają. Inną ba-rierą są wysokie ceny tabletów.

Wreszcie czytniki e-booków — wyna-lazek, dzięki któremu e-booki w Polsce ru-szyły. Czytnik jest tzw. „single purpose de-vice”, a więc urządzeniem, które służy tylko do jednego — czytania. Owszem, na nie-których czytnikach można przeglądać in-ternet, słuchać muzyki, korzystać z synteza-tora mowy — ale nikt nie kupuje ich w tym celu. Podstawowym atutem tych urządzeń jest ekran z papierem elektronicznym, któ-ry do złudzenia przypomina książkę papie-rową, z tym że wydrukowaną na papierze trochę gorszej klasy. Każdy, komu udało się zanurzyć w lekturze na czytniku stwierdza jednak, że może być najbliżej tekstu, tak, jak to jest możliwe. Nic nie przeszkadza w czy-taniu, wystarczy tylko co jakiś czas zmienić stronę jednym ruchem ręki. W efekcie po 15 minutach zapomina się, że korzystamy z urządzenia elektronicznego — a po prostu czytamy. Nawet to, że ekran nie świeci i gdy jest ciemno, trzeba zapalić światło — zbliża taki czytnik do „prawdziwych” książek.

Jak wygląda przeciętny polski czytelnik?

I to chyba główne źródło popularności czyt-ników. W Polsce popularność czytników roz-poczęła się w 2011 roku, gdy na rynku po-jawiło się kilka modeli kosztujących około 500-600 złotych. Były one więc tańsze niż większość zaawansowanych telefonów, nie mówiąc o markowych tabletach. W poło-wie 2011 roku według badania � rmy Nexto w Polsce było 60 tysięcy posiadaczy czytni-ków. Mój blog, Świat Czytników, miał w lu-tym 2012 ponad pół miliona odsłon. Zain-teresowanie tą tematyką rośnie.

Jak wygląda przeciętny czytnik? Najczę-ściej ma ekran 6-calowy i parę przycisków do jego obsługi. Czasami przyciski zastę-powane są przez ekran dotykowy. Niektó-re czytniki (Kindle Keyboard, Iriver Story HD) mają pełną klawiaturę, która służy do wprowadzania notatek. Technologia papie-ru elektronicznego sprawia, że czas pracy czytnika liczy się w tygodniach, a nie w go-dzinach, jak w przypadku tabletów. Funkcje wyszukiwania, słownika, czy podkreślania tekstu to standard w większości modeli.

Najpopularniejszym czytnikiem w Polsce jest Amazon Kindle. Popularność to z pozoru zaskakująca, gdyż przecież Amazon nie ma swojego sklepu w Polsce, praktycznie nie sprzedaje polskich e-booków, a Kindle nie ma nawet polskiego menu. Jednak od końca 2009 roku Polacy — podobnie jak mieszkań-cy kilkudziesięciu innych krajów — mogą zamawiać Kindle z wysyłką do Polski, która zwykle trwa parę dni. Nawet z opłatami cel-nymi czytnik Amazonu konkuruje cenowo z tymi dostępnymi w polskich sklepach. A le-gendarny poziom obsługi klienta w Amazo-nie przejawia się choćby tym, że przy jakim-kolwiek uszkodzeniu w okresie gwarancji producent przysyła nam nowy czytnik.

Czytniki Kindle zostały pokochane nie tylko za konkurencyjną cenę. Wersja Kin-dle Keyboard 3G pozwala na darmowy do-stęp do internetu w 100 krajach świata przy pomocy wbudowanej przeglądarki. Każdy model Kindle ma też przypisany własny ad-res e-mail, co pozwala na wysyłanie książek, ale także i artykułów, bezpośrednio na czyt-nik. Korzystają z tej funkcji niektóre polskie księgarnie.

19

b i b l i o t e k a a n a l i z p r z e d s t a w i a • k s i ą ż k i • k w i e c i e ń 2 0 1 2

Gdy o księgarniach wspomniałem — tu wychodziło największe niedostosowanie Kindle do polskiego rynku. Czytnik nie ob-sługiwał plików ePub, które są niepisanym standardem książek czytnikowych, nie ob-sługiwał też plików z zabezpieczeniem Ado-be DRM, które jeszcze rok temu dominowa-ły w polskich księgarniach. Jednak popular-ność Kindle w Polsce sprawiła, że począw-szy od jesieni kolejni wydawcy i dystrybu-torzy zaczęli rezygnować z DRM na rzecz zabezpieczeń znakiem wodnym.

Amazon w Polsce ma kilku poważnych konkurentów. Chyba najciekawiej wygląda propozycja � rmy Onyx, która w Polsce sprze-daje kilka czytników z serii Onyx Boox. Te, w przeciwieństwie do Kindle nie mają proble-mów z polskim językiem, obsługują też Ado-be DRM. Znakomite funkcjonalności nie idą jednak w parze z jakością oprogramowania, na co narzekają użytkownicy. Zbliżone funk-cjonalnie, choć nieco słabsze technologicznie są czytniki � rmy Pocketbook. Ciekawe i atrak-cyjne cenowo urządzenia prezentuje też � r-ma Iriver. Niektórzy polscy czytelnicy sprowa-dzają też prywatnie czytniki niesprzedawane w Polsce, choćby Sony, Kobo i Nook.

Nie powiodły się natomiast próby wpro-wadzenia „polskich” czytników przez dwie duże � rmy. W 2009 Kolporter próbował nas zainteresować czytnikiem eClito — niestety za czytnikiem nie poszedł rozwój platformy, w efekcie wielu pierwszych nabywców nie miało co czytać. W 2010 roku podobny po-mysł miał Empik z czytnikiem Oyo — tu jed-nak poniesiono porażkę technologiczną, gdyż propozycja Empiku była znacznie słabsza niż inne czytniki na rynku. W lutym 2012 roku Em-pik postanowił raz jeszcze wprowadzić własny czytnik, oferując sprawdzony w Niemczech model Trekstor. Jego cena jest wprawdzie atrakcyjna, jednak nie korzysta on z papieru elektronicznego, a ze zwykłego wyświetlacza LCD, co zbliża go raczej do tanich tabletów.

Czym różnią się polscye-czytelnicy?

Mówimy o ludziach, którzy czytają e-booki. Ale czy jest to grupa jednorodna? Nic bar-dziej mylnego! Pod artykułem, w którym opisywałem pionierskie zastosowanie czyt-

ników w wielkopolskich gimnazjach poja-wiały się komentarze 12-letnich dzieci, które w formie e booków czytają większość lektur szkolnych. Ale pojawiają się także komen-tarze emerytów, którzy kupili czytnik dla możliwości powiększania czcionki — i teraz chcą się nauczyć jego obsługi.

Można wyróżnić cztery typy czytelników e-booków i użytkowników czytników. Po-dział ten pokrywa się z klasycznym dla mar-ketingu podziałem grup klientów.

• Innowatorzy — to ludzie kochający nowinki techniczne, często sami związa-ni z branżą informatyczną. Skupiają się na parametrach technicznych, chcą wiedzieć wszystko o nowych produktach, są widocz-ni — bo prowadzą blogi technologiczne i często tam komentują. Dlatego jest to gru-pa bardzo myląca. Rozpowiadając wieści o czytnikach i tabletach — oni często wcale nie czytają. Ponadto jest ich mimo wszystko niewielu — zatem dotarcie do innowatorów nie zbuduje nam rynku.

• Wcześni naśladowcy — nie są już „in-formatyczni”, mają za to konkretne potrzeby, które realizują przy pomocy sprzętu do czy-tania. W tej grupie mamy liderów opinii, któ-

rzy pokażą e-booka znajomym, albo poradzą im jak skorzystać z czytnika. Nie mają zwykle problemów z konwersją między formatami, potra� ą się trochę pomęczyć, aby przeczytać poszukiwaną książkę. W czasach, gdy w pol-skich księgarniach dominował DRM, tacy lu-dzie odbezpieczali książki tylko po to, aby móc je legalnie przeczytać na Kindle.

• Wczesna większość — w tym momen-cie wchodzi do gry w Polsce. Są to ludzie, którzy kupują czytnik po to, aby spędzić czas przy lekturze. Zostali zachęceni przez znajo-mych lub pozytywne recenzje w prasie. Nie mają czasu ani ochoty na roztrząsanie tech-nicznych problemów. Po prostu chcą kupić książkę, wrzucić na czytnik i czytać.

• Późna większość — na tym etapie ry-nek e-booków jest już w USA. Tam ulubio-nym prezentem choinkowym dla babci czy dziadka jest czytnik, najlepiej powiązany z księgarnią (np. Kindle, Nook, Kobo), na któ-rym taka osoba może sobie po prostu czy-tać, a gdy potrzebuje książki, to kupuje ją jednym kliknięciem.

Dlaczego warto pamiętać o tych grupach? Bo musi mieć to przełożenie na poziom ko-munikacji z naszymi klientami. Pamiętam,

Bartłomiej Roszkowskiprezes zarządu NetPress Digital, spółki prowadzącej plat-formę sprzedaży publikacji cyfrowych Nexto.pl

Na 2012 rok w Nexto czekaliśmy aż pięć lat. W ostatnich miesiącach dokonały się znaczące zmiany, które spowodowały, że rynek e-booków zaczął wychodzić

z niszy fanów elektroniki do rynku masowego. W relacji do odpowiednich miesięcy 2011 roku sprzedaż e-booków wzrosła o 300 proc. w 2012. Główne przyczyny takich wzrostów, według naszych obserwacji, to zasługa kilku czynników:

• coraz większa oferta e-booków, w tym bestsellerów i nowości (już 6 na 10 bestsel-lerów jest w formie e-booków)

• wygodniejsze sposoby i metody zakupu e-booków (karty kredytowe, zakupy jed-nym kliknięciem)

• lepsza jakość książek w wersji elektronicznej (wreszcie wydawcy zaczęli sami dbać o jakość swoich publikacji)

• popularyzacja e-czytników, tabletów, smartfonów• informacje prasowe, artykuły o branży publikowane w ogólnopolskich mediachOdnosząc się do tego kim jest polski e-czytelnik to nie trudno zgadnąć, że jest to

mężczyzna (55 proc.), zamieszkujący większe lub średnie miasto, lepiej uposażony niż średni statystyczny Kowalski oraz z wyższym lub co najmniej średnim wykształceniem. Największego przełomu oczekujemy jednak w takim momencie, kiedy 60-70 letni klient będzie w stanie kupić, pobrać i czytać dosłownie każdą książkę z dostępnego katalogu. Jeśli poziom wygody osiągnie lub przekroczy magiczny próg użyteczno-ści książki papierowej będziemy wtedy na prawdziwej fali wznoszącej. Myślę, że ten magiczny próg jest tuż za rogiem.

20

woblink.com

Najszybciej rozwijająca się platforma z e-bookami!

Woblink to nowe doświadczenie czytania!

Dołącz do nas!

Woblink dostępny dla użytkowników iPadów,

iPhone’ów, PC, czytników Kindle i E Ink, smartfonów

i tabletów z systemem Android

Nr 1 w Apple – najszybciej rozwijająca się polska aplikacja

w AppStore

Woblink MobiStore na Kindle – jedyna polska księgarnia

dostępna bezpośrednio z Kindle

Książki multimedialne i interaktywne – tylko na Woblinku

Przedpremiery, wydarzenia literackie, wyjątkowe promocje

Społeczność ponad 10 tysięcy fanów na Facebooku

Dołącz do nas!

Dołącz do nas na Facebooku! facebook.com/woblink

b i b l i o t e k a a n a l i z p r z e d s t a w i a • k s i ą ż k i • k w i e c i e ń 2 0 1 2

gdy na Warszawskich Targach Książki w maju 2011 roku odwiedziłem stoisko z czytnikami. Przedstawiciel dystrybutora widząc moje za-interesowanie zaczął… opowiadać mi o pro-cesorze i pamięci czytnika, którego akurat miałem w ręku. Potraktował mnie więc jak „innowatora”, czyli kogoś, kogo interesuje tylko sprzęt, a nie czytanie.

Inny błąd popełnił Empik, który starał się zachęcić ludzi z „wczesnej większości”. Właśnie tych ludzi dotyczyło hasło „Czyta-nie nigdy nie było tak proste”. Tyle że po ku-pieniu e-booka użytkownik musiał przejść przez skomplikowaną procedurę autoryzacji w programie Adobe Digital Editions, dostęp-nym tylko w języku angielskim. Instrukcja zaj-mowała całą stronę drobnym maczkiem. Nie było to proste, nawet użytkownicy czytników kompatybilnych z Adobe mieli problemy.

Dlaczego e-czytelnicy wybierają legalnee-booki?

Popularność czytników i aplikacji do od-twarzania książek elektronicznych nie mu-si przekładać się na rosnącą sprzedaż. Prze-cież każdy użytkownik Internetu w Polsce (wyłączając „późną większość”) zna serwis chomikuj.pl, będący nieprzebraną bibliote-ką książek do pobrania. A że książki te zosta-ły udostępnione nielegalnie? To wielu ludzi nie interesuje, chyba że… mamy argumen-ty, aby kupili e-booka legalnego.

Zacznijmy od ceny. Czego jednak moż-na się dowiedzieć o cenach e booków, gdy rozmawiamy z czytelnikami?

• Nie chcą płacić dwa razy za papier, a potem za e-booka. Ściągniecie pirackiej wersji książki, w sytuacji, gdy powiela się wersję papierową to powszechnie akcepto-walne zachowanie. Nie ułatwiają tego sprze-dawcy. Amerykańskie wydawnictwo O’Re-illy do każdej książki papierowej umożliwia dokupienie e-booka za 5 dolarów. Polskie wydawnictwo Złote Myśli do każdej książki drukowanej dodaje bezpłatnie wersje elek-troniczne. To jednak nieliczne przypadki.

• Czytelnicy wiedzą, że w obecnym sys-temie prawnym kupionego e-booka nie da się odsprzedać tak jak książki papierowej. To obniża jego wartość w ich ocenie.

• Często w wypowiedziach na forach internetowych ludzie porównują ceny pa-pieru i e-booka. Porównanie nie dotyczy jednak cen okładkowych! Zawsze chodzi o najniższe ceny w promocji.

• Gdy zapytamy, ile czytelnicy skłonni byliby zapłacić za e-booka, pojawiają się dwie grupy. Jedni chcieliby książki kupować za dosłowne grosze: 3-5 złotych jest kwotą, przy której taka osoba się nie będzie zasta-nawiała. Inni mówią o cenach wysokości po-łowy czy dwóch trzecich ceny książki papie-rowej. I to już jest postulat rozsądny.

Tych, którzy mówią o paru złotych nie powinniśmy jednak ignorować. Pewnego dnia poinformowałem swoich czytelników o promocji Kindle Daily Deal, w której moż-na było kupić znany poradnik, znanego au-tora — „The 7 Habits of Highly Successful Pe-ople” Stephena Coveya. Cena tego dnia by-ła obniżona do 99 centów, a więc 3 złotych. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu książ-kę kupiło ponad… 350 osób — liczę tylko tych, którzy przeszli ze Świata Czytników. Mimo tego, że pozycja była anglojęzyczna i wymagała posiadania konta w Amazonie z podłączoną kartą kredytową.

Promocje z polskich księgarni nie są tak spektakularne, ale można liczyć, że jeśli np. bestseller przecenimy o 67 proc.: z 25 zło-tych do 8 złotych, to liczyć możemy na kil-kaset zamówień.

Tu jednak staje się kluczowa łatwość za-mówienia. Polskie sklepy mają z tym pro-blem. Ludzie nie rozumieją, dlaczego ku-pując książkę za parę złotych muszą prze-chodzić ten sam proces, jak gdyby kupo-wali pralkę za dwa tysiące. Konieczność re-jestracji i podawania zupełnie nieistotnych danych bardzo zniechęca. Pytanie o adres domowy jeden z użytkowników skomen-tował: czy tego e-booka wyślą mi poleco-nym?! Księgarnie muszą umożliwiać zakup impulsowy, tak aby kupno było maksymal-nie szybkie. Można to zrobić tak jak robi Amazon — i w Polsce od niedawna księgar-nia Nexto — przechowywać numer karty kredytowej klienta. Można stosować kon-ta doładowywane wcześniej — wtedy cały proces przelewu zostaje uproszczony.

Kolejną sprawą jest jakość e-booków — tutaj legalny produkt może wygrać z przy-padkową konwersją z „chomika”. Korektą,

prawidłową nawigacją, spisem treści, indek-sem. Niestety — może też przegrać. Czasa-mi „hobbystyczne” digitalizacje są znacznie lepsze od tego, co możemy znaleźć w księ-garniach. A niestety — klient sparzy się kil-ka razy i już w danej księgarni kupował nie będzie. Pytanie, czy w ogóle.

I wreszcie to, czego warto uczyć się od wydawców… gier komputerowych czyli materiały dodatkowe. Rynek gier zmagał się z ogromnym piractwem, jednak odpowied-nia polityka cenowa i produktowa sprawiła, że dziś na forach dla graczy wręcz nie wypada przyznać się do posiadania nielegalnej kopii. Obecnie, gdy kupuję cyfrową kopię gry w ser-wisie GOG.com, prowadzonym przez fi rmę CD Projekt — od razu ściągnę też instrukcję, ścieżkę dźwiękową, album z grafi kami i tak dalej. Dlaczego nie można tego powtórzyć przy książkach? Dużym PDF-ie z ilustracjami. Dostępie do strony internetowej, z której po-bierzemy wywiad z autorem, a może nawet roboczą wersję pierwszego rozdziału.

Podsumowanie

W swoim artykule starałem się przekazać kilka przekonań.

1. Dopiero czytniki e-booków pozwoliły ruszyć ze sprzedażą e-booków w Polsce.

2. Użytkownicy czytników znacząco się między sobą różnią. Jedni są gotowi na kon-wersje i długie procesy zakupowe. Inni po-trzebują mieć wszystko podane na tacy i nie zrozumieją kwestii technicznych.

3. Wybór legalnego e-booka to jest kwestia ceny, ale także łatwości kupienia, jakości, czy też materiałów dodatkowych.

I ostatnia sugestia dla wydawców i dys-trybutorów. Czytajcie (także swoje) e booki, zaopatrzcie się w czytniki, nie pozostawiaj-cie takich spraw jak konwersja samym sobie. Im bardziej będziecie mogli wczuć się w rolę polskiego czytelnika, tym wasza oferta bę-dzie lepsza.

ROBERT DRÓZD

Robert Drózd zajmuje się zawodowo użytecz-nością serwisów internetowych. Od 2010 roku prowadzi serwis Świat Czytników, a w marcu 2012 uruchomił pierwszą polską webową po-równywarkę cen e-booków.

22

b i b l i o t e k a a n a l i z p r z e d s t a w i a • k s i ą ż k i • k w i e c i e ń 2 0 1 2

Rozmowa numeru

od dwudziestu czterech pieśni, zastanawia się, że może właśnie tutaj, w tym miejscu, warto by zostać. A kiedy mówi „tutaj”, ma na myśli muzykę. Zadaje sobie pytanie, czy ta muzyka, którą słyszy gdzieś zza rogu, nie byłaby doskonałą ojczyzną. W ostatniej strofie pyta grajka, czy ten może mu akom-paniować, kiedy on będzie śpiewał swoją pieśń. W tym miejscu kończy się Schubert. I tu miała się zacząć moja historia. Ale sta-ło się coś zgoła innego, jako że wokół tego spotkania i tej rozmowy, która początkowo miała być centralnym punktem opowieści, zaczął narastać cały świat fabularny i to, co miało być głównym wątkiem krótkie-go opowiadania, zamieniło się w początek czegoś znacznie dłuższego.

Czy kataryniarz z „Podróżnika stulecia” także wskazuje bohaterowi powieści ro-dzaj azylu?

W Polsce ukazał się niedawno „Podróż-nik stulecia” – jedna z pańskich najbar-dziej zagadkowych powieści. Jej akcja to-czy się w XIX wieku. W wywiadach za-pewnia pan jednak, że nie jest to książka historyczna. Jednocześnie jest pan autorem znanego aforyzmu, że wszystkie powieści są historyczne. Jak należy to rozumieć?Opinie te wydają się sprzeczne, ale chodzi o dwie strony tego samego medalu. Przy-najmniej w moim rozumieniu, wszystkie powieści, nawet te, których akcja rozgry-wa się w teraźniejszości, są historyczne. Odzwierciedlają bowiem pewne zwyczaje, konkretny styl życia, które jutro bądź po-jutrze staną się przeżytkiem. Żadnej po-wieści nie uda się uciec przed jej historycz-nymi współrzędnymi. Dotyczy to jednak także powieści, których akcja rozgrywa się w przeszłości. Moim zdaniem nie powin-ny one odbiegać choćby z punktu widze-nia estetyki od tych, które dzieją się teraz lub dopiero będą się działy. Moja niechęć do powieści historycznych wynika stąd, że są one pod względem estetycznym nie-zwykle konserwatywne. Doprawdy nie ro-zumiem, dlaczego akcja powieści rozgry-wającej się w przeszłości, język, jakim jest opisana, są takie, jakby nie istnieli James Joyce, Franz Kafka, Georges Perec, Bruno Schulz czy na przykład Wisława Szymbor-ska. Dlaczego język powieści rozgrywa-jącej się w przeszłości tak bardzo odbie-ga od dzisiejszej „technologii werbalnej”? Tak przecież być nie musi, o czym najlepiej świadczy kino. Nikt nie oczekuje, że film, którego akcja dzieje się na przykład w sta-rożytnym Rzymie albo w średniowieczu, zostanie nakręcony za pomocą umieszczo-nej na statywie, nieruchomej kamery, a do tego będzie ciągłym dziewięćdziesięciomi-nutowym ujęciem. Wręcz przeciwnie. Re-alizując na przykład „Gladiatora”, używa-my najbardziej wyszukanych, dostępnych nam dzisiaj technik filmowych. Dlaczego literatura nie postępuje tak samo? Dlacze-go odrzuca np. surrealizm i filozofię dialo-gu, jeżeli jej akcja nie dzieje się w XX wie-ku? Dlatego moja powieść jest pewnego rodzaju sabotażem, atakiem na tradycyjną powieść historyczną, na prawa, którymi się rządzi, i jej bohaterów.

Akcja „Podróżnika stulecia” toczy się w zagadkowym niemieckim mieście, któ-rego położenia ze względu na jego ciągłe przemieszczanie się nie sposób ustalić. Z jednej strony przypomina trochę jed-no z „Niewidzialnych miast” Itala Calvi-

na, z drugiej – Polskę, która jeśli wierzyć anegdocie z „Króla Ubu”, znajduje się ni-gdzie. Proszę powiedzieć, czy Wanden-burg istnieje na jakiejś mapie?Istnieje jako metafora. Metafory często bywają bardziej odporne na upływ cza-su niż namacalna rzeczywistość. Można zniszczyć jakieś państwo, zniszczyć me-taforę jest dużo trudniej. Na pewno Wan-denburg nie jest i nie miał być rekonstruk-cją żadnego konkretnego miasta w kon-kretnym kraju. Jeżeli nie umieściłem ak-cji powieści w Berlinie czy w Monachium lub w innym dobrze znanym niemieckim mieście, to dlatego, że tak naprawdę nie chciałem mówić o Niemczech. Były one dla mnie jedynie pretekstem, żeby opowie-dzieć o Europie. W rzeczy samej Wanden-burg jest nieistniejącym miastem, tak samo jak Polska, żeby odwołać się do Jarry’ego. Starałem się stworzyć pewien rodzaj ojczy-zny będącej poza granicami. I w tym sensie wszyscy jesteśmy po trosze wandenburczy-kami, przynajmniej ci wszyscy, którzy nie są za bardzo pewni, jaką drogę obrać.

Wielbiciele poezji Antonia Machada od razu mogliby przywołać fragment jego wiersza: „Caminante no hay camino, se hace camino al andar” („Podróżniku, nie ma drogi, drogę wytyczasz idąc”).Tak, ale warto także pamiętać, że często ta droga nie prowadzi do żadnego konkret-nego celu. Wydaje mi się, że nomadyzm sam z siebie zakłada, że ojczyzna znajduje się w ciągłym ruchu, czyli można by po-wiedzieć: jest krajem „przenośnym”.

W 2003 roku na hiszpańskim rynku uka-zał się pański przekład wierszy Wilhelma Müllera, „Podróż zimowa”, do których muzykę skomponował Schubert. W ostat-niej pieśni mowa jest o wędrowcu, który dociera do pewnego miejsca i spostrzega kataryniarza. Swoją powieść rozpoczyna pan od bardzo podobnego spotkania. Czy to zbieg okoliczności?Nie. Więcej: to zabieg celowy. Tłumacząc wiersze Müllera, wpadłem na pomysł, żeby napisać króciutką historię. Z góry proszę o wybaczenie, nie wiem co sprawiło, że osiągnęła ona takie monstrualne rozmiary. Najpierw chciałem napisać nowelę, krót-kie opowiadanie, na temat tego spotkania. W ostatniej pieśni „Podróży zimowej” bo-hater wychodzi z domu, nie wiedząc wła-ściwie, dokąd ma się udać, i spotyka ulicz-nego grajka. Widząc go, zatrzymuje się i po raz pierwszy od początku utworu, to jest

Andrés Neuman

Tłumaczenie to akt miłosny

Andrés Neuman (ur. Buenos Aires, 1977) – argentyńsko-hiszpański pisarz i poeta mieszka-jący na stałe na południu Hiszpanii w Grena-dzie. Ukończył Wydział Filologii Hiszpańskiej

i Iberoamerykańskiej na tamtejszym uniwersy-tecie, na którym się doktoryzował i przez parę

lat wykładał literaturę iberoamerykańską. Zade-biutował w wieku dwudziestu dwóch lat powie-

ścią „Bariloche”. Następnie opublikował „La vida en las ventanas” (2002). Jego ostatnia powieść, „Podróżnik stulecia”, otrzymała wiele nagród,

została uznana za jedną z najlepszych książek roku i uzyskała Premio de la Crítica przyzna-

waną przez Stowarzyszenie Hiszpańskich Kry-tyków. Andrés Neuman jest również autorem

zbiorów opowiadań, poematów, haiku czy książ-ki podróżniczej o Ameryce Południowej.

fot. Pepe Marin

24

Powiedziałbym raczej, że jest uzupełnieniem koczowniczej wizji życia. Starałem się zestawić ze sobą dwóch bohaterów reprezen-tujących krańcowo różne, choć równie sensowne, style życia. To kataryniarz i Hans-podróżnik. Kataryniarz jest jak Kant, wyobra-ża sobie cały świat, nie ruszając się z miejsca. Mógłby powiedzieć: obserwuję świat i wiem o nim dużo, bo znam każdy centymetr mojego rodzinnego miasta. Z drugiej strony mamy odmienną wizję Hansa: nie można zrozumieć gdzie tak naprawdę się znaj-dujemy, jeżeli nie jesteśmy w stanie porównać tego miejsca z in-nymi. Według niego to właśnie ruch, zmienność jest drogą do osiągnięcia wiedzy. Każdy z tych bohaterów, zarówno Hans jak i kataryniarz, z osobna ma to, czego brakuje drugiemu. Wydaje mi się, że najlepszym podsumowaniem ich relacji jest scena, kie-dy obydwaj obserwują wiatrak. Kataryniarz uważa, że nie ma nic bardziej statycznego niż kręcący się wiatrak, choć porusza się, to przecież ma głęboko osadzone w ziemi fundamenty. Tymczasem Hans uważa, że wiatrak reprezentuje szczytowy dynamizm: ni-gdy nie trwa w bezruchu, a napędza go najbardziej nieokiełznana z istniejących w przyrodzie sił – wiatr. Obydwaj zaczynają roz-myślać nad tym, co zostało powiedziane, i każdy z nich dochodzi do wniosku, że racja leży po stronie tego drugiego. Ta niemoż-ność rozstrzygnięcia, co tak naprawdę jest drogą do osiągnięcia szczęścia: stabilizacja czy ruch, reprezentuje konflikt, który to-czy się w sercu każdego człowieka. W powieści nie chodzi więc tylko o zatarg między dwojgiem ludzi o rożnych poglądach, ale właśnie o konflikt dwóch postaw, które wszyscy dobrze znamy. Moim zdaniem, każdy z nas ma część serca koczownika, a część – osoby osiadłej. W tym sensie wydaje mi się, że wszyscy trwamy w fazie przejściowej, jesteśmy o krok od wyruszenia w drogę. Za-razem: chcielibyśmy iść, ale poddawszy się lenistwu – zostajemy. W miłości bywa, niestety, podobnie.

Pozostańmy przy tej ostatniej kwestii. W swojej powieści łączy pan miłość z tłumaczeniem. Sceny miłosne zdarzają się pomię-dzy opisami pracy translatorskiej. Kochankowie spotykają się, by razem tłumaczyć i obcując z prozą i poezją, zaczynają obco-wać ze sobą. Skąd pomysł na to, żeby powiązać ze sobą miłosny akt i sztukę przekładu?Bo taka jest jedna z podstawowych tez powieści. Miłość jest ak-tem tłumaczenia, a tłumaczenie jest aktem miłości. Żeby móc przetłumaczyć jakiś tekst, należy się w nim zakochać. Trzeba go pragnąć, mieć ochotę go sobie przywłaszczyć i zamienić jego słowa na własne. Tłumaczenie jest miłosnym aktem posiadania. Jednocześnie zakochać się w kimś, znaczy odczuwać potrzebę zrozumienia tej drugiej osoby, jest chęcią jej odszyfrowania, czasami błędnej interpretacji i złego tłumaczenia. Między ko-chankami, tak samo jak pomiędzy tekstem a jego tłumaczem, jest dużo różnic o podłożu psychologicznym, kulturowym czy seksualnym, które często są przeciwstawne. Ale jednocześnie jest też próba zbliżenia się, identyfikacji, tak naprawdę niemoż-liwej, utopijnej, między dwoma osobami. I kiedy ktoś kocha przez jakiś czas tę drugą osobę, z czasem zaczyna używać jej ję-zyka, uczy się go rozumieć, rozszyfrowywać. Związek dwojga ludzi to nieustanny proces tłumaczenia, zastanawianie się: co chciałeś czy chciałaś powiedzieć? Co czułeś czy czułaś? Im le-piej rozumie się jakaś para, tym głębszy jest ich wspólny język. Historia Hansa i Sophie stara się doprowadzić do kresu relację pomiędzy miłością a tłumaczeniem. Odpowiada to współzależ-ności pomiędzy umysłem i ciałem. Powieść stara się być najbar-dziej zmysłowa w chwilach najgorliwszej debaty intelektualnej. Im bardziej filozoficzne stają się jej wątki, tym więcej jest erotyki, uwiedzenia. I na odwrót. W momentach prawie pornograficz-nych, w drugiej części powieści, kiedy Hans i Sophie zaczynają ze sobą sypiać, cały czas obecne są refleksje czysto intelektualne. Starałem się stymulować proces myślenia poprzez wątki czysto cielesne i jednocześnie szukałem seksualności w najgłębszych filozoficznych debatach.

Książka dostępna w księgarniach, na www.national-geographic.pl i w sprzedaży wysyłkowej: tel. 22 360 37 77

Znajdź nas na Facebooku: National Geographic Książki

NiesamowiteChiny

w najnowszej książceBeaty Pawlikowskiej

NOWOŚĆ

PATRONI:

b i b l i o t e k a a n a l i z p r z e d s t a w i a • k s i ą ż k i • k w i e c i e ń 2 0 1 2

Rozmowa numeru

Jeśli już mówimy o bohaterach, to zarówno Hans, jak i Sophie są bardzo współcześni. Sophie ze względu na swój światopogląd, zwyczaje, uczucia, sposób zachowania, ale także ze względu na sposób pańskiego opi-su: z cellulitisem, miesiączką, etc.Kobiety tamtej epoki też mówiły o mie-siączce. Nie mówiły o niej natomiast po-wieści tamtego okresu.

Ale nie wszystkie. Przecież wielokrotnie przywołuje pan powieść „Lucinde” Schle-gela.Ano właśnie. „Lucinde” jest powieścią, która powstała ponad dwieście lat temu, a w której mówi się z całą naturalnością o intymnym pożyciu małżeńskim i innych kwestiach, takich jak równouprawnienie, związek partnerski, etc. Stąd właśnie wziął się pomysł mojej powieści. Polega na tym, aby zmienić sposób prezentacji XIX wie-ku. W XIX wieku też istniało porno, tyl-ko oglądano je za zamkniętymi drzwiami. Chciałem opowiedzieć o tym, co wydaje mi się, że wówczas robili ludzie, ale o czym się dotąd nie mówiło. Tak jakbyśmy mogli od-sunąć zasłonę w powozie Madame Bovary i przyłapać ją razem z kochankiem, bez maj-tek, jak oddaje się najróżniejszym ekscesom, mknąc po ulicach Rouen. Przecież Madame Bovary, mimo że nikt tego nie opisał, też zdejmowała majtki. Z drugiej strony cała powieść jest pewnego rodzaju grą, dialo-giem pomiędzy XXI a XIX wiekiem. Dlate-go wszyscy bohaterowie są po trosze centau-rami. W połowie są dziewiętnastowieczni, a w połowie współcześni. Podobnie – budo-wa powieści. Z jednej strony mamy długie rozwinięcie, wielu bohaterów i dużo psy-chologizmu, czyli wszystkie składniki tak charakterystyczne dla XIX-wiecznej powie-ści, które jako czytelnik bardzo sobie cenię. A z drugiej, mieszam ze sobą różne języki i gatunki. Jest poezja, teatr, monologi, dia-logi, listy, części eseistyczne, krótkie epi-zody w formie krótkich opowiadań. W tej książce odnaleźć można prawie wszystkie literackie formy, ma luźną strukturę, wyko-rzystuje różne efekty wizualne i osiągnięcia estetyki dzisiejszych czasów.

Czysty postmodernizm?Właśnie tak. Wyobrażałem sobie tę po-wieść jakby widzianą przez XIX-wieczny telewizor, w którym przeskakiwalibyśmy z jednego kanału na drugi przez wszystkie XIX-wieczne programy, które stworzyła literatura. Jest więc kanał gotycki, kanał erotyczny, kanał epistolarny, kanał filozo-ficznych idei, kanał detektywistyczny. Tak-że bohaterowie łączą w sobie tę wielowar-stwowość. Postmodernizm nie polega jedy-nie na tym, żeby pisać o lotniskach i o iPo-dach. Nie mam nic przeciwko nim. Moja ostatnia powieść, nad którą teraz pracuję, będzie dotyczyć iPodów, i napisałem już książkę podróżniczą, która rozgrywa się na

lotniskach. Uwielbiam nowoczesność i nie uważam się za tradycjonalistę.

Bohaterowie „Podróżnika stulecia” roz-mawiają często o tęsknocie za tym, co bezpowrotnie utracone. Przywołuje pan termin: morrina, oznaczający tęsknotę za dzieciństwem. Czy Andrés Neuman tęskni za jakimś miejscem?Nie tęsknię za żadnym miejscem. Najwy-żej za uczuciami, które przestały istnieć. Ale nie cierpię na nostalgię. Podoba mi się tango jako gatunek, ale nie jako filozofia życia. Konserwatywne tęsknoty wydają mi się reakcyjne, tak jak pragnienie za-trzymania czasu, po to żeby niczego nie zmieniać. Czas musi płynąć i zmieniać nie-które rzeczy, na tym polega jego działanie. Nigdy nie tęskniłem za dzieciństwem. Jest wiele osób, które postrzega je, jako krainę wiecznej szczęśliwości, raj utracony. Moje dzieciństwo nie było zbyt szczęśliwe. Chcę przez to powiedzieć, że jako dorosły czło-wiek odczuwam, iż mam więcej możliwo-ści, żeby osiągnąć szczęście, niż miałem będąc dzieckiem. Tymczasem wielu moich przyjaciół uważa, że jest wprost przeciw-nie. Mówią, że gdy przestali być dziećmi, utracili coś bezpowrotnie. Nigdy nie ma-rzyłem o tym, żeby wrócić do lat mojego dzieciństwa. Owszem, chciałbym powró-cić do niego na pewien czas i przeżyć jesz-cze raz niektóre chwile. Ale w moim przy-padku nie ma to nic wspólnego z chęcią powrotu do tego okresu. Wynika raczej z chęci obejrzenia filmu raz jeszcze. Jest procesem myślowym. Sam, wolę teraźniej-szość od przeszłości, dlatego że przeszłość jest ostateczna a z kolei teraźniejszość pod-lega negocjacjom, można ją zmienić.

Uważa się pan za hiszpańskiego pisarza czy za pisarza argentyńskiego? A może te po-działy wydają się panu bezsensowne? Py-tam, bo po opublikowaniu „Podróżnika stulecia” krytyka uznała pana za pisarza na wskroś europejskiego.Zawsze zastanawiam się dlaczego takich pytań nigdy nie zadaje się czytelnikom, a jedynie pisarzom. Czytelników nigdy nie pyta się, czy czują się bardziej czytelnika-mi polskimi, czy hiszpańskimi. Dziwnym trafem nigdy nie mają żadnej narodowo-ści, czytają literaturę w różnych językach i nikt nie każe im się deklarować. Chciał-bym być traktowany w ten sam sposób. Przyszedłem na świat w argentyńskiej ro-dzinie, zostałem wychowany jak argen-tyńskie dziecko, ale do szkoły chodziłem w Hiszpanii, spotykałem się z hiszpań-skimi dziewczynami. Pracuję w Hiszpa-nii i mieszkam w niej znacznie dłużej niż w Argentynie. Głosuję w Hiszpanii, płacę podatki w Hiszpanii, to ostatnie jest chy-ba najważniejsze. Mam więcej kontaktu z hiszpańskimi pisarzami niż z argentyń-skimi, a mimo to moja edukacja senty-

mentalna i moje życie rodzinne przebie-gało w Argentynie. Jaki z tego wniosek? Wybór wydaje mi się niemożliwy.

Pisze pan bloga. Ma pan swoją kolumnę w argentyńskim czasopiśmie „Revista Ñ” i hiszpańskim niedzielnym dodatku kultu-ralnym do gazety „ABC”. Czy sądzi pan, że nowe media oznaczają kres galaktyki Gutenberga?Przepowiadać – to popełniać największe błędy w historii. Ktoś twierdził, że kino wy-kończy teatr, inni, że telewizja pokona ra-dio. Dzisiaj, to telewizja przechodzi kryzys, a radio – nie. Po pierwsze: nie należy przesa-dzać z proroctwami. Wydaje mi się bardziej prawdopodobne, że wszystkie media będą razem koegzystować, niż to, że papier znik-nie. Oczywiście, coraz częściej będziemy czytać na ekranie, i duża część rynku wy-dawniczego postawi na e-booki, tego jestem pewien. Ale nie wydaje mi się możliwe, żeby galaktyka Gutenberga przestała istnieć. Już prędzej, że stanie się trudniej dostępna, co w gruncie rzeczy nie będzie złe. Obecnie w księgarniach jest bowiem za dużo książek, które za szybko stamtąd znikają. Wyobra-żam sobie księgarnie przyszłości, jako bar-dzo szczególne miejsca, gdzie zamiast wie-lu książek, będą pozycje świetnie wydane, które pobędą tam dłużej, a księgarze będą potrafili o nich poinformować. Czyli będzie inaczej niż dzisiaj, gdy księgarnie zamieni-ły się w przechowalnie gór kartonowych pudeł, które pojawiają się na krótką chwi-lę, aby zaraz ustąpić miejsca innym. Jeśli wydawanie książek stanie się bardziej eks-kluzywnym biznesem, będzie pewnie mniej księgarni sprzedających książki w klasycz-nej papierowej formie, ale za to, te które zostaną, będą znacznie lepsze.

Nie jestem katastrofistą. Umberto Eco pisał o „apokaliptykach” i „dostosowa-nych”. W moim przekonaniu zarówno jedni, jak i drudzy są fanatykami. Obsesją „apokaliptyka” jest jakość, która obowiązy-wała w przeszłości. Z kolei „dostosowany” obsesyjnie uważa, że nic z tego, co powsta-ło w przeszłości nie wytrzyma próby cza-su. Obaj tragicznie się mylą. Dlatego siebie widziałbym gdzieś pośrodku, co, prawdę mówiąc, jest swego rodzaju ekwilibrystyką. W każdym razie, nie zamierzam martwić się rozwojem sytuacji, nie upatruję w nim zagrożenia, raczej szansę. Nie wartościuję także różnych rodzajów swojej pisarskiej aktywności ceniąc bardziej lub mniej pisa-nie dla czytelników blogów, prasy czy ksią-żek. Staram się zawsze dbać o język. Może zmieniam rytm, czasami ton, ale uważam, że to, co wychodzi spod mojego pióra, jest literaturą. Wszystko to, co wychodzi spod ręki pisarza, powinno być literaturą, obo-jętne czy jest to kolumna w gazecie, konfe-rencja, wiersz, czy wpis na blogu. Mój blog to taka książka powstająca w biegu.

Rozmawiała aleksandRa wiktoRowska

26

Felieton

Rola biografa

Pochwała tkactwaZastanawiałem się w ostatnich miesią-

cach, dlaczego znajomi, wiedząc, że zgromadziłem niezłą bibliotekę, a nowości książkowe wciąż zbieram, dlaczego więc, gdy się zgłaszają, głównie proszą o wypo-życzenie tomów poświęconych życiory-som. Sądzę, że tym sposobem intuicyjnie reagują na kryzys „poważnej” powieści; jej możliwości, jak sądzę, coraz szybciej więdną.

Biograf, aby zainteresował, musi wejść w tę samą rolę, w jaką wchodzi każdy „twórca innych twórców”, że sparafra-zuję Gallimarda (ten nazywał wydawcę „autorem swoich autorów”). To samo do-tyczy reżysera, redaktora, a nawet – do pewnego stopnia – krytyka literackiego; weźcie do ręki Oscara Wilde’a „Krytyka jako artystę”, sami zrozumiecie, w czym rzecz.

Dlatego, gdy ostatnio czytałem best-sellerową „Elkę” Izy Komedołowicz, któ-ra w znakomitej książce usiłuje stworzyć portret Elżbiety Czyżewskiej, z frajdą ob-serwowałem dobry przykład kreacyjne-

go pisarstwa biograficznego. Nie jedyny zresztą. Bo wcześniej to samo wrażenie odniosłem przy wspomnieniu Zofii Ko-medowej (a naprawdę kreacji Artura Ilgne-ra) „Oj, Zośka!” i przy innej biografii pió-ra wspomnianej Tuszyńskiej „Oskarżona: Wiera Gran”. Cóż, pisząc o biografistyce, bez naporu nazwisk się nie obywa…

W tworzone postacie biograf wpisuje własne emocje, obsesje, namiętności, za-daje bohaterom biografii swoje własne py-tania, nierzadko bardzo prywatne. Klasę biografa poznaje się po klasie jego pytań, stawianych bohaterom biografii oraz po sprawności w konstruowaniu materiału służącego za kanwę opowieści. Biograf to tkacz, który sięga po strzępki informacji z rozmaitych źródeł, aby na tej podstawie zaprezentować swoją, ściśle autorską, wi-zję. Nie wiem, czy Elżbieta Czyżewska była taką osobą, jaką ukazuje Iza Komendało-wicz, ale z pewności trochę więcej dowie-działem się nie tylko o polskim i amery-kańskim losie artystów, lecz równie wiele o świecie samej biografki.

Z punktu widzenia odbiorcy w tym ga-tunku paraliterackim zawarty zostaje swo-isty pakt z czytelnikiem: ty nam gwarantu-jesz, że nie zmyślasz, my zaś przyjmujemy t w o j ą wizję jako możliwą do akceptu-jącej wiadomości. Zgadzamy się oglądać subiektywny zestaw faktów układanych w twojej głowie. Kupujemy to, oczywiście pod warunkiem, że nas zainteresujesz.

W książce Komedołowicz ujawnia się dawny czas. Ech, pokrętne dzieje Elżbie-ty Czyżewskiej, gwiazdy mojej młodości. O tempora, o mores! Pióro dziennikar-ki układa odeszły świat niby kamera we „Wszystko na sprzedaż”. U Wajdy na karu-zeli też kręcił się gwiazdozbiór lat 60.

Piszę w sopockim domu ZAiKSu, mo-je okno wychodzi na Grand Hotel. Gdzie film na dnie pustej szklanki oglądała Agnieszka Osiecka.

O! Właśnie podjechały trzy wozy stra-ży pożarnej, mundurowi wybijają okno na mansardzie Grandu.

Jaka tam ukrywa się książka…?Tadeusz Lewandowski

Zamówienie prenumeraty

faks (22) 827 93 50Zamawiam prenumeratę miesięcznika „Magazyn Literacki KSIĄŻKI” począwszy od numeru …/2012 w promocyjnej cenie 160 zł za 12 numerów.

Tylko dla prenumeratorów – prenumerata elektroniczna gratis!

Imię i nazwisko . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Nazwa firmy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Adres korespondencyjny . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

e-mail . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Adres do faktury . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Numer NIP . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Upoważniam firmę Biblioteka Analiz Sp. z o.o., ul. Mazowiecka 6/8 pok. 416, 00-048 Warszawa, wydawcę „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI” do wystawienia faktury VAT bez mojego podpisu oraz do wprowadze-nia moich danych osobowych na listę prenumeratorów.

podpis

Należność prosimy wpłacać na konto 55 1020 1156 0000 7302 0008 4921 w PKO BP o/Warszawa z dopiskiem: „Prenumerata Magazynu Literackiego KSIĄŻKI”.

Między wierszami

Reymont zawieszonyNa przełomie zimy i wiosny rokrocz-

nie od lat siedemnastu odwiedza-łem Pałac Chodkiewiczów. Pieczołowi-cie odrestaurowany po zniszczeniach wojennych gmach przy ulicy Miodo-wej w Warszawie od kilku dziesięcioleci zajmuje Związek Rzemiosła Polskiego. Wydawałoby się, że wraz z powrotem pomiędzy Tatry a Bałtyk kapitalizmu, tak zwana prywatna inicjatywa skupio-na w tej organizacji zyska na znaczeniu. I tak to początkowo wyglądało – dowo-dem powołanie do życiu nagród ZRP im. Władysława Stanisława Reymonta. Ho-norowała ona profesjonalnych ludzi pió-ra „za dorobek życia” i „książkę roku” oraz literatów z zamiłowania i „rzemieśl-ników po fachu”. Ceremonię wręczania laurów wspominam z nostalgią, po praw-dzie głównie z uwagi na część nieoficjal-ną, odbywającą się w przytulnej scene-rii restauracji „Honoratka”, usytuowa-nej w piwnicach zabytkowego budynku. Niestety w tym roku musiałem obejść się smakiem… Nagroda Reymonta została zawieszona – w sekretariacie ZRP nie po-trafiono odpowiedzieć na pytanie na jak długo. Decyzja wcale nie wynika z re-gresu jakościowego krajowego piśmien-nictwa, lecz braku funduszy w związko-wej kasie.

Kilka lat temu podobny los spotkał Warszawską Premierę Literacką, jednak w końcu w kasie miasta znalazły się na nią pieniądze. Przy okazji odmłodzono skład jury. Zapewne obecność w nim obecnego kierownika działu kultury ty-godnika „Przekrój” sprawiła, że lauru nie otrzymały tak wyjątkowe tytuły jak: „Mała matura” Janusza Majewskiego, „Każdy żyje jak umie” Andrzeja Mular-czyka, „Dodek Dymsza” Romana Dzie-wońskiego, „Generalissimus” Dariusza Wilczaka czy „Ostatni krzyk” Barbary Stanisławczyk.

Czy dostanie go Łukasz Gołębiewski za „Krzyk Kwazala”? Nie wypadało przy-znać mu tytułu Książki Miesiąca „Maga-zynu Literackiego”, gdyż jest edytorem miesięcznika. Ale powieść – niewątpliwie otwierająca nowy rozdział w jego bogatej już twórczości – zasługuje na splendory. Dzieje oblężenia stolicy Azteków przez konkwistadorów dowodzonych przez Her-nana Corteza są nie tylko solidnie udoku-mentowane, z werwą pierwszorzędnego batalisty zrelacjonowane, lecz i doprawio-ne realizmem magicznym – symbolem lite-ratury latynoskiej. Wieczór autorski pro-

zaika – w przeszłości dziennikarza „Ży-cia Codziennego” oraz „Rzeczpospolitej” – zorganizowany w restauracji „Dos Ta-cos” na piątym piętrze wieżowca Mille-nium Plaza miał kameralny wymiar, toteż niżej podpisany mógł zjeść specjały mek-sykańskie także w imieniu nieobecnych. Naprzód jednak uzyskał dedykację od Go-łębiewskiego, a teraz – przez lekturą nie uchodziło – składa mu najserdeczniejsze gratulacje z powodu wybornej lektury. De-dykowanej pamięci babci autora – Hanny Morawieckiej, wybitnej kostiumolog przez niemal pół wieku pracującej przy realiza-cji polskich filmów, bardzo aktywnej to-warzysko, z której wiedzy i wspomnień nieraz korzystałem, choć dłuższej rozmo-wę nigdy, niestety, nie odbyliśmy (pomi-mo zaproszenia do mieszkania w słynącej z lokatorów z pierwszych stron gazet Alei Przyjaciół…).

Konwersacji nie zabrakło za to w sto-łecznej restauracji „Balaton”, gdzie zapre-zentowano broszurę „Viktor Orban – cier-nista droga do sukcesu”. Jej ciasne wnętrza wypełnili głównie przedstawiciele Klubów Gazety Polskiej. Mniej jednak dyskuto-wano o książce, a bardziej o madziarskim pisarzu żydowskiego pochodzenia Akosie Kerteszu, który poprosił o azyl w Kana-dzie, motywując to kampanią nienawi-ści, jaką rozpętano przeciwko niemu na Węgrzech.

79-letni pisarz wraz z żoną przyle-ciał tej zimy do Montrealu, gdzie wy-stąpił o przyznanie mu statusu uchodź-cy, uzasadniając to medialnymi atakami w ojczyźnie, sprawiającymi, że zaczął się obawiać o własne życie. Kilka miesięcy temu radni Budapesztu odebrali mu ho-norowe obywatelstwo miasta z powodu napisania tekstu (opublikowanego na ła-mach prasy amerykańskiej), utrzymują-cego, iż już jedynie Węgrów można winić za holokaust, gdyż jako jedyny naród nie przeprosili za swoje winy, w odróżnieniu np. od Niemców. Przypomnijmy, że ofia-rami holokaustu padło na Węgrzech po-nad 500 tysięcy Żydów, w zdecydowanej większości wymordowanych – czy trze-ba dodawać, iż przez Niemców – w Au-schwitz.

Słowa Kertesza wpisały się w nagon-kę „postępowego półświatka” na Orbana i jego współpracowników, z jaką od chwi-li jego bezapelacyjnego i spektakularnego triumfu wyborczego mamy do czynienia, zgodnie twierdzili uczestnicy spotkania.

Tomasz zb. zaperT

Książka dostępna w księgarniach, na www.gjksiazki.pl

i w sprzedaży wysyłkowej: tel. 22 360 37 77Znajdź nas na Facebooku: G+J Książki

SPRAWDŹCO MASZ

POD MASKĄ!

P A R T N E R Z Y :

az jeszcze pragnęwystąpić do Panów

z apelem o rzecz najważniejszą, a mianowicie, o systematyczne robienie

badań profi laktycznych!O bezzwłoczne powiadamianie lekarza o każdym niepokojącym objawie, o czas i uwagę poświęconą własnemu zdrowiu.

Jestem przekonana, że bez przerwania „zmowy milczenia” wokół spraw związanych

z problemami zdrowotnymi nękającymi mężczyzn i bez ich aktywnego zaangażowa-nia się w dbanie o własne zdrowie, nie uda

się zmienić niechlubnej statystyki dotyczącej długości życia przeciętnego Polaka.

Chcę wykorzystać każdą okazję, by temu zapobiec. Stąd kolejne wydanie książki

„Co każdy duży chłopiec wiedzieć powinien”.

R

b i b l i o t e k a a n a l i z p r z e d s t a w i a • k s i ą ż k i • k w i e c i e ń 2 0 1 2

Koszyk z książkami©

fot. Pb_mail2000 | D

reamstim

e.com

Nori dostarcza organizmowi tyle wita-miny A, co trzy kurze jaja, karczochy wspomagają trawienie, natomiast je-śli codzienną dietę uzupełnimy o pora, to uda nam się zachować niski poziom cholesterolu we krwi. Te i inne cieka-wostki znaleźć można w poręcznej i kolorowej książce Pauli Bartimeus „100 sekretów na zdrowie”. Autorka opisuje w niej właściwości profi lak-tyczne i lecznicze owoców, warzyw, zbóż i przypraw. Wydanie bardzo przyjemne dla oka. Muza, 24,99 zł.

Wegańska kuchnia jest pasją jednej z głów-nych bohaterek książki Jane Green „Obietni-ce, których trzeba dotrzymać”. Spomiędzy kart powieści o życiu, o wszystkich jego bar-wach, przebijają zapachy ciasta czekoladowo-kasztanowego, tart z ciasta francuskiego z po-midorami, pasztetu orzechowo-grzybowego czy kokosowego curry ze szpinakiem i ciecie-rzycą. Autorka zdaje się hołdować zasadzie gotowania z sercem – okazywania uczuć lu-dziom, gotując dla nich. Sonia Draga, 34,90 zł.

Można odżywiać się i smacznie i zdrowo, a mimo wszystko mieć obfi te kształty. I bar-dzo dobrze, bo zaokrąglona fi gura, bujne biodra, uda czy piersi to oznaka kobiecości – nawołuje dr Pierre Dukan, twórca słyn-nej diety wysokobiałkowej. Jego najnow-sza książka „Mężczyźni wolą krągłości” jest ważnym głosem przeciwko nakazom kulturowym i wszechobecnemu wzorcowi szczupłości. Znany dietetyk przekonuje, że naturalne są wcale nie chuderlawe ciała, lecz wyni-kające z budowy krągłe kształty. Nasza Księgarnia 34,90 zł.

I jeszcze jedna zdroworozsądkowa pozycja. Size doesn’t matter! – napomina Sabine As-godom w swojej książce „Życie jest za krót-kie, by jeść suchary”, która jest manifestem przeciwko dietowemu szaleństwu. Autorka serwuje czytelniczkom przepis na lżejsze życie, bez poczucia winy z powodu nad-programowych kilogramów. Obrywa się projektantom mody, za to, że utrudniają życie kobietom z krągłościami. Podstawą tego, aby wieść szczęśliwe, spełnione życie jest, jak podkreśla autorka, sama od lat w rozmiarze XL, zdrowe podej-ście. Prószyński i S-ka, 29,90 zł.

„To, że lubisz jeść smacznie, nie jest two-ją wadą, tylko zaletą, wykorzystaj ją” – tymi słowami rozpoczyna się książka Aga-ty Ziemnickiej i Olgi Kwiecińskiej-Kapliń-skiej „Rewolucja na talerzu”. Motto już od pewnego czasu zawisło na drzwiach mojej lodówki, a większa część prezentowanych w poradniku receptur z dużym sukcesem została przetestowana. Autorki rozprawia-ją się z wieloma mitami, udowadniają, że

kluczem do smacznego, a przy tym zdrowego odżywia-nia jest gotowanie z głową. Wydawnictwo Literackie, 34,90 zł.

Jak odróżnić produkty zdrowe, naturalne, wysokowartościowe od śmieciowych, które zalewają sklepowe półki? Dużym ułatwie-niem jest specjalne oznakowanie. Gwaran-cją jakości jest etykieta z ekoznakiem. Au-torzy „Skąd się biorą produkty ekologicz-ne”, skierowanej do najmłodszych, w prosty sposób wyjaśniają co to znaczy, że produkt jest ekologiczny, jak powstaje ekologicz-ny chleb, nabiał, miód, herbatki owocowe

oraz jak poznać jaja pochodzące od szczęśliwych kur. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, publikacja bezpłatna.

Jedzenie dla dzieci powinno być nie dość, że zdrowe i smaczne, to jeszcze kolorowe. Je-śli danie ładnie wygląda, to mali smakosze chętnie po nie sięgną. A jeszcze chętniej, gdy sami potrawę wykonają. Katarzyna Michalec w książce „Maluchy przygoto-wują zabawne posiłki” pokazuje, że zaba-wy w kuchni mogą być bardzo przyjemne. Serwuje blisko 60 propozycji oryginalnych zimnych przekąsek – od kanapek po wa-

rzywne i owocowe wariacje zwierzątkowe – apetycz-nych i uśmiechających się z talerza. Harmonia, 11,55 zł.

Są warzywa i warzywa. O czym nie za-wsze wiedzą nasi milusińscy, a i dorośli – konsumenci – nie zawsze zdają sobie sprawę. Aleksandra Woldańska-Płocińska w książce „Marchewka z groszkiem” – pochwalnej dla lokalnej produkcji – opo-wiada historię spotkania miejscowych i egzotycznych jarzyn. Niestety, warzy-wa z importu, a wśród nich Kartofl ak, Elpomidor i Che Bula, bez rezultatu pró-

bują się odnaleźć w naszym kraju. Wydawnictwo Czerwony Konik, 29,90 zł.

Wraz z nadejściem wiosny, gdy w sklepach i na straganach coraz śmielej zaczynają pojawiać się warzywa, warto zmienić swoje nawyki żywieniowe. Jedzmy dobre, a przy tym wartościowe produkty. Nie róbmy ze swego ciała śmietnika. Nie rezygnujmy z ulubionych

potraw, ale ulepszajmy receptury, aby dania stały się mniej kaloryczne, a bardziej wartościowe. Po prostu smakujmy życie! (ET)

Koszyk ze smakiemKoszyk ze smakiem

30

Ucz się, dziecko, angielskiego, to język uniwersalny – powtarzają starsi młod-

szym. Niektórzy dorzucają inne: francuski (tradycja), niemiecki (pragmatyzm), rosyj-ski (trzeba poznać język wroga). Hiszpań-ski i włoski też są w modzie. Chiński – tak, coraz popularniejszy. Z arabskim jak z ro-syjskim, ale też interesujący. W autobusie podsłuchałem ostatnio wynurzenia studen-ta bohemisty, który planował przeniesie-nie na języki skandynawskie, by tłumaczyć kryminały.

Nicholas Ostler, brytyjski językoznawca i prezes Foundation for Endangered Langu-ages, charytatywnej organizacji ratującej języki zagrożone wymarciem, przekonuje w „The last lingua franca” (Allen Lane), że z angielskim wcale nie jest tak dobrze – ow-szem, jest w tej chwili najpopularniejszym narzeczem świata, ale raz, że wyprzeć go mogą inne, coraz szerzej używane języki – właśnie chiński i hiszpański – a dwa, że fakt, iż staje się lingua franca, ogólnoświatowym dialektem, sprawi, że w angielskim będzie najmniej angielskiego. I po zabawie.

Choć może nam się to wydawać nie-prawdopodobne, argumenty wysuwane przez Ostlera są zasadne. Autor powołuje się na historię – nie istnieje język prawdzi-wie uniwersalny, na jego obecność i trwa-nie wpływa wiele czynników: handel, pod-boje terytorium, religia. Ekonomia sprawia, że kupcy i kupujący poznają język, który ich łączy. Dobrym przykładem mogą być Chiny – jeszcze pół wieku temu to Chiń-czycy musieli się trudzić, by poprawnie po-wiedzieć „Lodźiel Mul”, dziś, gdy ich go-spodarka stoi na drugim miejscu w świe-cie, coraz więcej ludzi uczy się chińskiego. Władca tradycyjnie narzucał swój język – przed konkwistą w Ameryce Południowej rolę lingua franca spełniały języki nahu-atl i keczua. Religia również wymuszała zmiany, arabski szerzył się jako język isla-mu. Przejmując rolę adwokata diabła Ostler twierdzi, że uniwersalność angielskiego nie polega – już – na przymusie, raczej na bra-ku poważnego konkurenta oraz na global-nej akceptacji (mówi nawet o „fondness”, lubieniu). Gdy my jednak gotowi jesteśmy się z tym zgodzić – no bo czyż nie uważa-my angielskiego za wspaniały język, któ-rym możemy przekazać wszystko wszyst-kim i wszędzie? – Ostler zwraca uwagę na rosnące poczucie lojalności wobec własne-go języka. Unifikacja, globalizacja, homo-genizacja kultury sprawiają, że chcemy jed-nak mieć coś własnego, oryginalnego, pry-watną domenę. Ale o upadku „ostatniego

Co czytają inni

Gwiazdy lingwistykijęzyka uniwersalnego” zadecyduje według autora technologia – Ostler stawia tezę, że coraz lepsze i łatwiejsze w użyciu, a przy tym dostępniejsze programy translatorskie sprawią, że „każdy będzie mógł pisać i mó-wić w dowolnie wybranym języku, zrozu-miałym dla innych”. Nie tylko mnie wy-daje się to dość kontrowersyjnym założe-niem, Babelfish uczy się szybko, ale jednak na podstawowym poziomie i nie wierzę, by można było komputerowej aplikacji zawie-rzyć subtelności tekstu.

Inny punkt widzenia przedstawia Ste-phen Fry, współautor tomu „Planet Word” (Michael Joseph), stanowiącego podsumo-wanie serii pięciu godzinnych programów o dziejach języka, jaką w ubiegłym roku prezentowało BBC. „Nikt z nas nie jest w stanie ocenić – pisze Fry w przedmowie – czy za sto lat angielski będzie nadal równie dominującym jak dziś językiem na świecie, nie możemy przewidzieć przyszłości man-daryńskiego, arabskiego czy hiszpańskiego (…), podobnie jak nie możemy dziś powie-dzieć, jakim nowym wpływom będą pod-dane poszczególne języki”. Tom jest nie-zwykle bogatą, doskonale udokumentowa-ną, a przy tym fascynującą podróżą przez świat – dosłownie, jako że przygotowując serię Fry i John Davidson, jej reżyser, starali się dotrzeć w jak najwięcej miejsc zwykle niedostępnych i zagadkowych. Liczba języ-ków używanych dziś na świecie sięga 6000, panowie mieli o czym mówić i pisać… A że charakteryzuje ich „gift of the gob”, więc książkę czyta się świetnie. Można ją po-traktować jako zbiór ciekawostek i anegdot (dowiedziałem się np., że esperanto pozo-staje jedynym sztucznym, czyli wymyślo-nym językiem, który niemała grupa osób traktuje jako rodzimy – jest wśród nich George Soros, nauczony esperanto w do-mu, przez rodziców). „Uczyć bawiąc”, to motto musiało przyświecać autorom.

Czytając ten tom zastanawiałem się, czy podobną serię mogłaby zrealizować nasza telewizja. Może choć kupić angielski ory-ginał i pokazać w polskiej wersji – to nie jest nudna piła dla językoznawców, to po-pularnonaukowa (z naciskiem na popular-ność) prezentacja dotychczasowych, nie-co subiektywnie dobranych koncepcji na temat pochodzenia i rozwoju języka. Nie mam się jednak co łudzić – program nie osiągnąłby wymaganego pułapu oglądal-ności. Fry nie tańczy z gwiazdami, jedynie z nimi rozmawia. A że to gwiazdy lingwi-styki, więc się nie liczą. Lingwi czego?

GrzeGorz Sowula

Książka dostępna w księgarniach, na www.gjksiazki.pl

i w sprzedaży wysyłkowej: tel. 22 360 37 77Znajdź nas na Facebooku: G+J Książki

KSIĄŻKA O PRZYGODACH

I O DAKARZE,JAKO CHOROBIE

NIEULECZALNEJ...

Że Dakar to szaleństwo?

A co złego jest w szaleństwie?

Od kilku lat o zwycięstwo

w Dakarze walczyKrzysztof Hołowczyc. Na razie, choć wielki

sukces wydaje się tak blisko, różne

dramatyczne przygody to zwycięstwo mu odbierają.

O Rajdzie Dakar – krwi, pocie i łzach.

P A R T N E R Z Y :

b i b l i o t e k a a n a l i z p r z e d s t a w i a • k s i ą ż k i • k w i e c i e ń 2 0 1 2

Książki miesiącaPR

OZA

POLS

KA

Kazimierz Orłoś

Dom pod LutniąWydawnictwo Literackie, Kraków 2012, s. 224, ISBN 978-83-08-04906-8

Elżbieta Janicka

Festung WarschauWydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2012, s. 400, ISBN 978-83-62467-22-8

LITE

RATU

RA

FAKT

U

W ubiegłym roku Mazury nie zakwa-lifi kowały się do grona siedmiu cu-

dów natury wybieranych przez internau-tów. Dzięki temu – jak sadzę – region nie zmieni się w turystyczny deptak, za-chowując – mam nadzieję, przyrodnicze dziewictwo. Takie, jakie otacza bohate-rów najnowszej powieści Kazimierza Or-łosia, prozaika wielokroć sięgającego już – z doskonałym skutkiem – po scenerię Krainy Tysiąca Jezior. Pisarz przez trzy lata w swej samotni nad Krutynią dopro-wadzał do perfekcji frazy, inkrustowane m.in. wspaniałym – zwłaszcza w dobie powszechnego zwulgarnienia literatury – wynalazkiem własnego autorstwa (czy go opatentował?) – skracaniem epitetów. Tkając nić narracji posiłkował się – jak mniemam – także autopsją oraz podróża-mi na daleką Ukrainę, skąd pochodzi za-równo rodzina ojca autora, jak i bohater książki – płk Józef Bronowicz, mieszka-niec wsi Lipowo pełnej jeszcze autochto-nów, ale nie wolnej od zabużan – zmu-

szonych do przymusowej przeprowadzki postanowieniem aliantów – oraz Ukra-ińców, przewiezionych tu z Bieszczadów w ramach akcji Wisła. Latem 1949 roku przybywa z Warszawy do Bronowicza, przedwojennego pułkownika, ułana, któ-ry utracił więź z rodziną po sześcioletnim pobycie w ofl agu, jego wnuk. Traumatycz-nym doświadczeniem dziecka jest areszto-wanie ojca za AK-owską przeszłość oraz pobyt w „kotle” urządzonym przez UB. Znudzony „rozbawiał ubeków pytaniami: Czy kogoś już zabili? Czy mogą areszto-wać pana Bieruta?”. Tomek ma przeczekać najgorsze u dziadka.

Czy ktoś potrafi dziś w polskiej prozie lepiej od autora „Niebieskiego szklarza” operować nastrojem?

„Wysokie źdźbła trawy chwiały się nad głową, czasem bzyknęła mucha, wtedy To-mek pomyślał, że ta chwila – kiedy skóra na rękach i brzuchu wysycha powoli na słońcu i kiedy widać, przez przymknię-te powieki, jak trawa kołysze się naoko-

ło, a po policz-ku spływa zimna kropla z mokrych włosów – ta chwi-la to jest właśnie szczęśliwe życie”.

Ale, bynajmniej, nie tylko idylliczne obrazki utkwiły w zakamarkach pamię-ci chłopca. Był świadkiem kłusownictwa uprawianego przez lokalną władzę ludo-wą, zżył się z miejscowymi rówieśnika-mi, wychowywanymi przez matki (bo ojcowie zaginęli lub polegli na froncie wschodnim): „chodzili grać w piłkę na łą-kę za wsią. Grali najczęściej szmacianką – kłębem zwiniętych szmat, obwiązanych sznurkami”, bawili się w… wojnę. Polska piechota, niemieccy grenadierzy i żołnie-rze brytyjscy „ginęli” potrącani ziarnkiem grochu wystrzeliwanym z plastikowej ar-matki ze sprężynką. (Skąd ja to znam?)

Dawno nie czytałem równie doskonałej polskiej powieści.

TOMASZ ZBIGNIEW ZAPERT

Książka, która wymyka się z jednoznacz- nych ocen i klasyfi kacji gatunkowych.

Przede wszystkim autorka, jak oceniła już krytyka, burzy nam spokój sumienia. Za-skakuje też tytuł, który w tłumaczeniu z niemieckiego oznacza Twierdzę War-szawa, a terminu tego w odniesieniu do naszej stolicy do tej pory nie stosowano. Można wprawdzie przypomnieć, że był on przyjęty przez hitlerowskich okupan-tów pod koniec lipca 1944, gdy tuż przed wybuchem Powstania Warszawskiego roz-kazem Adolfa Hitlera ogłoszono utworze-nie Festung Warschau, jednak wykonanie tego zadania uniemożliwił bojowy zryw warszawskich powstańców i sprawa upa-dła. Dlatego tytuł nadany książce nie do końca jest zrozumiały, a jego wprowadze-nie jest dyskusyjne, bo brakuje czytelnego wytłumaczenia, o co rzeczywiście w tym przypadku chodzi. Na podstawie jednego sformułowania można by wnioskować, że według autorki kształtowanie współcze-snej pamięci historycznej dyskryminujące pamięć o żydowskich mieszkańcach Polski przedwojennej i ich okupacyjnej zagładzie,

tworzy tę tytułową twierdzę, jednak nie jest to do końca jasne.

Z niezwykłą ostrością i specyfi czną wrażliwością autorka dostrzega w wielu miejscach ślady bolesnych i często trud-nych do wytłumaczenia zdarzeń z niedaw-nej przeszłości. Niedawnej, bo odnoszącej się do ostatnich kilkudziesięciu lat, a kon-kretnie do śladów współżycia obok siebie w szczególnej symbiozie dwóch narodów – polskiego i żydowskiego. Gdy tego dru-giego zabrakło, pozostały po nim jedynie ułomne ślady, których rejestr, choć wy-biórczy i fragmentaryczny, ale z wielkim pietyzmem i dokładnością wpisany został w treść książki.

Nie jest to jednak ani przewodnik, ani książka naukowa o reliktach przeszłości i formach jej upamiętnienia. Można ją na-wet uznać za tekst literacki, którego styl jest często inspirowany, jak już zauważo-no, prozą Mirona Białoszewskiego. Do tego składowym elementem narracji są liczne fotografi e w większości wykona-ne przez samą autorkę, dokumentujące w niezwykle drobiazgowy sposób obraz

współczesnego miasta, składa-jący się głównie z pieczołowicie i ze znawstwem wyszukanych detali i nie znanych szerzej fragmentów. Należy się całkowicie zgodzić z Bożeną Kleff, która napisała przedmowę do książki, że „tekst Elżbiety Janickiej jest esejem z pełnym, szczegółowym wsparciem warsztatu aka-demickiego i jednocześnie dynamicznym opowiadaniem o wielkiej sile emocji i ja-sności poglądów”. I chociaż w wielu przy-padkach czytelnik będzie z tymi pogląda-mi polemizował, czasem nie akceptował prowokacyjnego podejścia, które autorka z pewnością świadomie prezentuje, to za-wsze będzie – jeżeli potrafi przejść przez liczne trudności czy nawet zastawione pu-łapki – o takim obrazie Warszawy myślał. O Warszawie, która dzisiaj bardzo mało przypomina jej obraz sprzed nieco więcej niż pół wieku, a uświadomienie nam tego jest chyba największą zasługą autorki.

PIOTR DOBROŁĘCKI

32

b i b l i o t e k a a n a l i z p r z e d s t a w i a • k s i ą ż k i • k w i e c i e ń 2 0 1 2

Książki miesiącaFI

LOZO

FIA

LEKS

YKON

Y Robert C. Davis, Beth Lindsmith

Ludzie renesansutłum. Aleksandra Górska, Rebis, Poznań 2012, s. 336, ISBN 978-83-7510-823-1

Igor Primoratz

Filozofi a seksutłum. Joanna Klimczyk, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2012, s. 256,ISBN 978-83-01-16905-3

Czym jest seks w naszym życiu? Przy-jemnością czy prokreacją? Większość

z nas zapewne wskaże na to pierwsze, ale fi lozofowie wcale nie są w tej sprawie zgodni. W dodatku, choć seks zajmuje cen-tralne miejsce w naszym życiu, bardzo nie-chętnie zajmują się tym zagadnieniem.

Etyka chrześcijańska od swoich począt-ków wiąże seks z grzechem, czego echa znajdziemy zarówno w Nowym Testamen-cie, jak i w pismach chrześcijańskich fi -lozofów. Już św. Paweł pisał, że „dobrze człowiekowi nie łączyć się z kobietą”. Z drugiej jednak strony dla zachowania gatunku chrześcijanie gotowi byli przy-stać na seks małżeński, jako mniejsze zło. „Lepiej jest bowiem żyć w małżeństwie niż płonąć” (to znów św. Paweł).

Późniejsi autorzy byli bardziej wyrozu-miali, gotowi uznać znaczenie seksu, jeśli łączył się on z miłością. „Słabość tę łago-dzi wyłącznie miłość” – dowodził Roger Scruton, autor fi lozofi cznej rozprawy pt.

„Pożądanie”. Ale co w takim razie począć z przypadkowym seksem. Alan Goldman, inny fi lozof zajmujący się seksualnością słusznie dowodził, że „istnieje przypadko-wy seks, ale miłość nigdy nie jest przypad-kowa”. Czy pragnienie, żądzę, można oce-niać w kategoriach moralnych? Filozofowie i w tej sprawie nie są zgodni. Czy w katego-riach moralnych seks przedmałżeński jest złem? A zdrada małżeńska? A prostytucja? Współcześnie fi lozofi a stara się wyabstra-hować konkretny czyn (np. zdradę) i roz-patrywać ją w kategoriach wyrządzonej partnerowi krzywdy. Tu jednak pojawia się problem, jak traktować zdradę zachowy-waną w sekrecie, o której partner nie wie, a więc nie jest skrzywdzony. Tu za moralne zło można uznać oszustwo. A co ze zdradą za przyzwoleniem małżonka? I jak mamy traktować perwersje? I co jest perwersją? Nekrofi lia i pedofi lia na pewno, ale czy ho-moseksualizm? Dziś uważamy, że raczej nie, kiedyś był grzeszny jak sodomia. Ale co

zmienia nasz sto-sunek do perwer-sji? Statystyka czy obyczaje?

W swojej znakomitej książce Igor Primoratz, profesor uniwer-sytetu w Melbourne, przedstawia te i in-ne dylematy dotyczące seksu. Filozofowie wciąż sobie z nim nie radzą, gdyż seksual-na aktywność człowieka wymyka się jed-noznacznym kategoriom etycznym. Najle-piej, twierdzi autor, traktować seks jako źródło przyjemności, inaczej wpadniemy w pułapkę pojęć. Ogólnie przyjęte zasady społecznego współżycia może nie idealnie pasują do wszystkich naszych seksualnych zachowań, ale raczej nie należy o nich za-pominać. Zapewne rację ma Roger Scru-ton, że „w najlepiej pojętym interesie czło-wieka leży wykształcenie nawyku bycia wiernym”. A to, że żądza często bierze gó-rę, to już nie wina fi lozofów.

ŁUKASZ GOŁĘBIEWSKI

W zorowo edytorsko, a do tego bogato ilustrowany cennymi reprodukcja-

mi tom zawiera swoisty słownik biogra-fi czny tytułowych ludzi renesansu. Obej-muje 94 biogramy bardzo różnych postaci – mężczyzn i kobiet, świętych i grzeszni-ków, uczonych i artystów, ale też i zwy-kłych ludzi, którzy gdzieś się w historii zapisali, chociaż czasem na jej zupełnym marginesie, lecz byli na tyle interesujący, że autorzy o nich nie zapomnieli. A bio-grafi e tych najmniej znanych bohaterów mogą być równie interesujące jak życio-rysy wielkich tego świata. Wśród nich jest Aleksandra Strozzi, która zapisała się tylko tym, że pozostawiła po sobie zbiór prywatnych listów, z których wyłania się „matka i swatka”, swatka dla swoich dzie-ci z renesansowej Florencji. Podobne miej-sce w historii zajął kucharz i autor książ-ki kucharskiej Cristoforo da Messisbugo z Ferrary. Rozdział o nim zatytułowany jest „wielkie żarcie”.

Oczywiście jednak nie te osoby były wielkimi mocarzami renesansu, o których głównie czytamy w tym zbiorze biogra-

fi i. Trzeba zresztą mieć wielką odwagę, ale i umiejętności, aby w krótkich, liczą-cych po dwie czy trzy strony artykułach zawrzeć życiorysy tak wielkich i skom-plikowanych postaci jak Jan Hus, Fillipo Brunelleschi, Donatello czy Leonardo da Vinci, a przy nich licznych władców i po-mniejszych książąt, głównie panujących w niewielkich włoskich państwach i pań-stewkach, którzy byli wspaniałymi mece-nasami sztuki podobnie jak kolejni papieże czasów renesansu.

W ujęciu amerykańskich autorów do-minuje klasyczne spojrzenie zachodnio-europejskie, czemu nie można się dziwić, bo w końcu renesans rozkwitł w naszej części świata. Bohaterowie słownika po-chodzą więc głównie ze słynnych wło-skich miast, jak też z Francji, Anglii, Hisz-panii i Portugalii, Niderlandów i z krajów niemieckich. Nowatorskie wydaje się na-tomiast dołączenie portretów dwóch po-staci ze świata tureckiego – sułtana Meh-meda II zwanego Zdobywcą, gdyż wła-śnie jego wojska zdobyły Konstantynopol, i Hajradinna Barbarossę, króla sułtań-

skich korsa-rzy, który był po s t rachem chrześcijań-skich wybrze-ży Morza Śródziemne-go. Przy takim ujęciu nie ma co się dzi-wić, że polonica są niemal niezauważalne. Oczywiście zamieszczono biogram Miko-łaja Kopernika, chociaż z tekstu nie wy-nika jakiej był narodowości. Dowiaduje-my się natomiast, że Eneasz Sylwiusz Pic-colomini był biskupem-elektem Warmii, jednak stolicy biskupiej nie objął, gdyż został wcześniej papieżem i przyjął imię Piusa II. Zaskakuje natomiast umieszcze-nie wśród wielkich tych czasów monarchy z krańców chrześcijańskiego świata – wę-gierskiego króla Macieja Korwina, zresz-tą bardzo słusznie, bo na to swym całym życiem i czynami zasłużył, a do tego jesz-cze„sięgał po książkę” oraz po „francu-skie i włoskie sery”! Także i dla takich sformułowań można tę książkę uznać za fascynującą.

PIOTR DOBROŁĘCKI

33

b i b l i o t e k a a n a l i z p r z e d s t a w i a • k s i ą ż k i • k w i e c i e ń 2 0 1 234

Recenzje

PRoza Polska(red.) Michał CetnarowskiGłos LemaWydany z okazji dziewięćdziesiątej rocznicy urodzin i piątej śmierci Stanisława Lema zbiór dwunastu opowiadań to swoisty hołd auto-rów młodszego pokolenia złożony wielkiemu wizjonerowi. Są tu tek-sty inspirowane, a niekiedy wręcz wprost nawiązujące do przebogatej twórczości pisarza, którego postać odchodzi dziś jakby nieco w zapo-mnienie. A to źle, bowiem bez znajomości jego utworów – jakkolwiek archaiczne wydałyby się dziś niektóre z nich – nie sposób objąć i pojąć, jakimi torami podążała rodzima fantastyka w czasach Złotej Ery i póź-niejszego boomu fantasy lat 70. na Zachodzie.

Podjęty przez wydawnictwo Powergraph i zaproszonych autorów wysiłek, aby przywrócić pamięć, ożywić, a jednocześnie spróbować dorównać jakości twórczości Lema, to jak pisze we wstępie Jacek Du-kaj, omalże heroizm. Z jednej bowiem strony ich teksty muszą oprzeć się surowej krytyce wiernych wyznawców mistrza, z drugiej – idą pod prąd obecnym trendom, hołubiącym bardziej anturaż baśniowy bądź wampiryczny. Ba, sam Lem na pewno kręciłby nosem… Niemniej jed-nak opowiadania te bronią się nieźle.

Widać w nich tkwiący potencjał, nawet jeśli przeładowany bywa formalizmem czy nadmiarem chęci – niepotrzebną naukową termi-nologią, neologizmami czy zawikłaniami treści. Pojawiają się tu „dy-żurne” wątki przez Lema antycypowane – sztuczna inteligencja jako byt nadrzędny, człowieczeństwo perfekcyjnych androidów, a nawet otarcie o rzeczywistość wirtualną, której impet i natężenie zdawało się już przerastać umysł mistrza w późnym wieku. Są też nawiązania formalne poprzez np. leksykon postaci fikcyjnej książki. I na zakończe-nie smaczek – rozwinięcie słynnego donosu, jaki na Lema do FBI zło-żył sam Philip K. Dick…

Lemowi to się należy. Takoż Lema należy przypominać i o nim pa-miętać, bowiem jest on już niewątpliwie cząstką panteonu literackiej klasyki – nie tylko fantastycznej. Kto wie, może dobrze byłoby nawet uczynić z „Głosu” wydarzenie cykliczne? Tymczasem warto lekturę pierwszego polecić wszystkim, którzy lubią intelektualno-literackie wy-zwania – szukają czegoś świeższego, co sprawi, że odkryją przyczajone w zasięgu ręki – na półce z książkami – nowe wspaniałe światy, od któ-rych być może odstraszyła ich już w szkole przymusowa lektura „Bajek robotów”. Po latach z pewnością zrozumieją, że niesłusznie. (ton)Powergraph, Warszawa 2011, s. 548, 39 zł, ISBN 978-83-61187-32-5

Autor przychodzi wieczoremKrótkie formy prozatorskie, tak cenne w literaturze, w Polsce, mam wrażenie, wciąż traktowane są po macoszemu. Raczej skłaniamy się ku powieściom. I kiedy „Autor przychodzi wieczorem”, a na spotka-nie z czytelnikiem przychodzi wieczorami najczęściej – nie tylko na te realne… kiedy zbierają się tłumnie w kawiarniach czy księgarniach ci, którzy marzą o chwili rozmowy z twórcą ich ulubionego dzieła… ale też te metafizyczne, kiedy przed snem czytelnik bierze w dłonie książ-kę i za pośrednictwem słów gdzieś w przestrzeni mniej dla nas znanej wędruje ku umysłowi autora… to warto przyjrzeć się temu spotkaniu uważniej. Prawdopodobnie do tego samego wniosku doszli pracowni-cy wydawnictwa W.A.B. oddając do rąk czytelników zbiór opowiadań wydany z okazji jubileuszu wydawnictwa. I z pełnym przekonaniem dodam, zbiór wart uwagi. Teksty w nim zawarte są ujmująco różno-rodne, a wśród 20 opowiadań każdy znajdzie choć jedno dla siebie. Zaskakują formą, cieszą potraktowaniem tematu i skłaniają do reflek-sji. Zwłaszcza, że pisać na zadany temat (o czym z pewnością więk-szość z nas pamięta za sprawą wypracowań szkolnych) nie jest łatwo, a często też czytać coś, co zostało napisane na zadany temat, łatwo nie jest… Kiedy więc nagle na jedno rzucone hasło rodzi się tak wiele niezwykłych opowieści, warto się im bliżej przyjrzeć. W zbiorze można natknąć się na opowiadanie Joanny Bator (Fiołek afrykański), Krystyny Kofty (Nocna koszula mojej matki), Marka Krajewskiego (Cztery wspo-mnienia jasnowidza. Wykład na sympozjum „Fikcja literacka a rzeczy-wistość”), Zygmunta Miłoszewskiego (Czekając na buca. Jednoaktówka

o niebezpieczeństwach spotkań z pisarzami) i wiele innych. Jak to bywa z antologiami, znalazły się tu teksty, które mniej mi przypadły do gustu i takie, do których wrócę z pewnością. Jedno jest natomiast pewne, dla tych, którzy książki kochają, bywają na spotkaniach autorskich, czasem odwiedzą targi książki (a przynajmniej o tym marzą od czasu do cza-su) i może nawet napiszą pod wpływem emocji po lekturze kilka słów do autora… antologia W.A.B. jest książką godną polecenia, bo Autor przychodzi wieczorem, ale Czytelnik jest obecny stale.

UrszUla WitkoWska

W.A.B., Warszawa 2012, s. 366, ISBN 978-83-7747-643-7

Hanna CyglerBratnie dusze

Kiedy nie wiadomo o co chodzi, zwykle chodzi o pieniądze, seks lub zawiedzione ambicje… No może jeszcze o skryte marzenia. Najnowsza po-wieść Hanny Cygler to historia zagmatwanych lo-sów pewnej przyjaźni, kilku miłości i co najmniej trzech kobiet. Każda z nich ma swój świat, w któ-rym żyje i tworzy. Jedna jest młodą kobietą suk-cesu, malarką z dobrze już ugruntowaną pozycją na rynku sztuki, z kochającym mężem i dziećmi. Druga, nieco starsza, mieszka z dorastająca cór-

ką i wszystkimi problemami swojego i jej świata pod jednym dachem i maluje z pasją ale bez wiary w swoje umiejętności i chęci rozbłyśnięcia na salonach. Trzecia jest dziennikarką działu kultury pewnej gazety. Nie układa jej się z mężczyznami. W zasadzie z początku w ogóle jej się nie układa. Wszystkie trzy łączy przyjaźń. I nagle coś się zdarza…

„Bratnie dusze” to opowieść o poszukiwaniu i o relacjach między ludźmi, i może tez o specyficznej tęsknocie za czymś nieokreślonym acz wyraźnym, co sprawi, że znów zadrży w nas serce. I o potrzebach często skrywanych gdzieś głęboko, może ze strachu, może ze wstydu. O potrze-bie miłości, zrozumienia, o potrzebie czucia się wyjątkowo, o potrzebie bycia potrzebnym. To ciepła historia, która rozjaśni szary dzień, gdy będzie się ją czytać. A czyta się z przyjemnością. I jak zawsze autorka puszcza do swoich stałych czytelników oko, przebiegle się uśmiechając. Kto czyta książki Hanny Cygler uważnie, ten wie, co mam na myśli.

UrszUla WitkoWska

Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2012, s. 332, ISBN 978-83-7510-845-3

Janusz L. Wiśniewski, Irena WiśniewskaNa fejsie z moim synemPomysł z piekła rodem: Mamuśka w piekle, piekielnie tęskniąca za sy-nem.

Piekielny początek: Uroczyste obchody urodzin niejakiego Adolfa Hitlera obchodzone z pompą przez rzeczone piekło.

Piekielna konstrukcja: Listy do syna pisane na fejsie z piekielnej ot-chłani, stanowiące kontynuację niedokończonej, albo jak kto woli, za wcześnie przerwanej rozmowy z ukochanym dzieckiem.

Piekielne zaskoczenie: Odkrywanie przed rzeszami czytelniczek i czytelników piekielnie intymnych szczegółów własnej biografii.

Piekielna gama tematów prosto z piekielnej czeluści: Od poloneza tańczonego przez Mamę z gestapowcem w okupowanej Gdyni, po-przez rozważania na temat DNA i wynikających z istnienia tegoż dzi-wacznego łańcucha konsekwencji dla natury tak boskiej jak i ludzkiej, teorię strun, polemiki filozoficzne, rozważania nad polskim powojen-nym komunizmem (a może był to „tylko” socjalizm), prokreację, zjawi-sko Osamy bin Ladena, aż po…

Piekielne dywagacje na temat religii, wśród których siedząca w pie-kle Mama nie tylko próbuje analizować istotę boskości, lecz także – co było dla mnie najbardziej poruszające i absolutnie nowe – zastanawia się, co czuli pod krzyżem Maria Magdalena oraz cieśla święty Józef, (opiekun?, ojczym?, bo przecież nie ojciec Jezusa) i jak sobie Bóg po-radził z miłością. Z tą ostatnią zdecydowanie marnie w iście piekiel-ny sposób.

I wreszcie piekielne pytanie: Na ile Wiśniewski, ponoć piekielnie rozumiejący kobiety, prowadzi z nami swoją piekielną grę wiodącą czy-

b i b l i o t e k a a n a l i z p r z e d s t a w i a • k s i ą ż k i • k w i e c i e ń 2 0 0 5 35

telnika na manowce, a na ile piekielnie szczerze odsłania swoje oblicze? Sądzę, że dla wielu z nas ta kwestia pozostanie piekielną zagadką.

Co by nie powiedzieć, ta książka to zupełnie nowa odsłona autora „S@motności w sieci”, powieści, która przyniosła pisarzowi iście piekiel-ną sławę. Czy nowo wydana, powieść-niepowieść, która już zdążyła zagościć na listach bestsellerów, powiększy rzesze wielbicieli Wiśniew-skiego, czy też spowoduje ich odwrót? Jedno jest pewne: Każdy w tych dywagacjach znajdzie coś dla siebie: jedni seks, drudzy wspomnienie siermiężnego PRL-u, inni nowe oblicze postaci historycznych oraz bar-dzo mało znane fakty na ich temat, a jeszcze inni zaskakujące podejście do pewnych prawd religijnych, na które niewielu się by odważyło!

Ciekawe, jakie jeszcze oblicze odsłoni przed nami Janusz L. Wi-śniewski? Może dla odmiany anielsko-niebiańskie?

UrszUla Pawlik

Wielka Litera, Warszawa 2012, s. 448, ISBN 978-83-63387-00-6 (oprawa twarda)

Maria NurowskaInnego życia nie będziePowieść podwójnie miłosna. O niespełnionym związku damsko-męskim. Oraz ślepym afekcie do komunizmu. Podobno oparta na faktach. Fabuła mnie nie urzekła, inaczej niż, pewne, jak mniemam, subiektywne opinie autorki (czytaj poniżej), której konterfekt w zimowej scenerii na okładce nie wiadomo, czemu podpisano w czasie przeszłym („była bardzo ładna”).

„I oto stało się coś niewiarygodnego, jakiś mięczak, jakiś katolicki ku-tafon, w imię chrześcijańskiej teorii wybaczania wymyślił akt łaski, grubą kreskę. I proszę, wrócili jego dawni kolesie, ci, którzy jeszcze byli w stanie, których nie zmogła podagra i prostata… I rządzą. I nabijają kabzy, tyle, że teraz to są już olbrzymie fortuny…(…) Rzucono kilku ubeków na żer (…) a ich mocodawcy spoczywają w pokoju albo dożywają swoich dni na zasłużonych emeryturach”.

„Wolność tutaj, co innego znaczy niż tam u ciebie… my jej nie umiemy przyjąć, bracie (…) dlatego były działacz partyjny jest premie-rem, I taki sam prezydentem”. (to-rt)W.A.B., Warszawa 2012, s. 224, ISBN 978-83-7747-641-3

J.D. BujakBilbord

Jedna z ofiar zostaje uprana i ugotowana w automa-tycznej pralce. Inna utopiona w wannie pełnej kawy. Kolejna przyklejona do ściany, a wcześniej otruta. Morderca przygotował wyrafinowany scenariusz ich śmierci i realizuje swój obłędny plan. Każdej z kobiet robi nacięcia na rękach. To jego znak rozpoznawczy. Bezcześci nawet zwłoki, które wykrada z cmenta-rza. Seria morderstw rozpoczyna się w tym samym czasie, gdy z więzienia ucieka pewien psychopata. Wtedy w spokojnym, poukładanym życiu Krzysztofa

Pasłęckiego pojawia się przyjaciel z przeszłości – policjant Feliks Pokorny. Przynosi wieści. To ojciec Krzysztofa zbiegł na wolność. Krzysztof od kil-ku lat, pod zmienionym nazwiskiem, prowadzi kwiaciarnię w Kazimierzu Dolnym, ma śliczną narzeczoną i oddanych przyjaciół. A teraz czuje się jak zaszczute zwierzę. W nocy śni o czyhającym niebezpieczeństwie, a rankiem budzi się ze śladami ran na ciele… Koszmar przeszłości po-wraca i dopóki policja nie znajdzie jego ojca, Krzysztof i jego narzeczona nie mogą czuć się bezpiecznie. Mimo onirycznych wizji i ran zadanych bohaterowi przez postaci ze snu, „Bilbord” nie jest horrorem (w przeci-wieństwie do udanego „Spadku”, poprzedniej książki Bujak), ale zgrab-nym, społeczno-psychologicznym thrillerem okraszonym sporą dawką mniej lub bardziej pikantnych wątków romantycznych.

Kryminał dostarcza emocjonujących wrażeń, w lekturze jest przy-jemny (mimo mnogich zbrodni), dzięki odpowiedniej dawce napięcia i wiarygodnej scenerii w polskim krajobrazie. Nasuwa się kilka wątpliwo-ści logiczno-psychologicznych, ale na szczęście fabuła jest odpowiednio intrygująca, zakończenie zaskakujące, a wrażenie po skończonej lekturze jak najbardziej pozytywne. Zgodnie z życzeniem autorki – wyrażonym w jednym z wywiadów. (hab)Prószyński Media, Warszawa 2012, s. 448, ISBN 978-83-7839-069-5

Książka dostępna w księgarniach, na www.national-geographic.pl i w sprzedaży wysyłkowej: tel. 22 360 37 77

Znajdź nas na Facebooku: National Geographic Książki

PARTNERZY

sprzedanych egzemplarzy!blisko

sprzedanych egzemplarzy!200 tys.

Bestsellerowa seria

b i b l i o t e k a a n a l i z p r z e d s t a w i a • k s i ą ż k i • k w i e c i e ń 2 0 1 236

Recenzje

Mar zellaHiszpański pogrzeb

Między ziemią a niebem całkiem sporo się dzieje. Tylko nieliczni mogą zajrzeć do tego świata. Jedną z nich jest Sara. Pani weterynarz o gołębim sercu wykorzystuje swą moc, dzięki wsparciu tajemni-czej przyjaciółki Aki, w codziennej misji niesienia pomocy zwierzętom. Niestety, dziewczyna dużo gorzej radzi sobie z ogarnięciem własnego życia. I nagle przydarza się wyjazd na pogrzeb do Hiszpa-nii. Przyjdzie czas oczyszczenia, które, w tym przy-padku, da pożegnanie z byłym chłopakiem. Sara to-

warzyszy Rafałowi w jego ostatniej drodze, odkrywa przy okazji uroki słonecznego kraju w myśl zasady, że gdy jedna podróż się kończy, to zaczyna się inna. Okazuje się, że podróż do słonecznej Hiszpanii może stać się początkiem życiowej przemiany. Można tu celebrować miłość, można też o niej zapomnieć. Zupełnym przeciwieństwem Sary był Ra-fał, człowiek zajęty nieustanną pogonią za pieniądzem oraz bezpowrot-nie straconym czasem. Niestety zgubił z oczu to, co najistotniejsze.

Książka Mar Zelli uwodzi swoim urokiem – podobnie jak Hiszpania. Jest słoneczna, pogodna i pełna magii. W sam raz na letni relaks. (et)Poligraf 2012, s. 176, 27 zł, ISBN 978-83-62752-71-3

Tomasz RóżyckiBestiariumAkcja i scenografia pierwszej powieści poety Tomasza Różyckiego za-topiona jest w sennej mgle. „Były tam domy wąskie, stojące w wodzie na jednej nodze jak bociany, były takie, które stały na dwóch, macza-jąc w mętnej cieczy długie, lekko tylko podkasane sukienki. (…) Wilgoć podchodziła kamienicom pod kolana, pod uda, a one stały, przeglądając

się melancholijnie w lustrze leniwego nurtu, jakby żegnając się za każ-dym razem ze swoim odbiciem” – tak oniryczny i poetycki jest język tej narracji. Bohater wędruje po odrealnionej krainie, w której spotyka członków swojej rodziny, przewodnikiem po tych zaświatach jest jego figlarny i nietrzeźwy wuj, a sytuacje we śnie są raz straszne, raz ko-miczne, ale nigdy nie prawdziwe, choć osadzone we wspomnieniach, w lękach, w marzeniach, w podświadomości. Różycki uwodzi dźwię-konaśladowczymi elementami tej prozy, która szumi, kapie, zgrzyta, plumka, gulgoce, ociera się, chlupoce, drapie, stuka i puka. (ł)Znak, Kraków 2012, s. 208, 29,90 zł, ISBN 978-83-240-1891-8

Ewa KopsikUkład z Panem BogiemTo opowiedziana w bezkompromisowy sposób historia nieszczęśliwej ko-biety, która nie może obdarzyć miłością swojego dziecka. Krystyna, artyst-ka, znawczyni piękna, nie chce zaakceptować ułomności córki. Konfronta-cja wyobrażenia z rzeczywistością stała się bardzo bolesna. „Ta niemota”, „nieudana córka” – tak myśli o Kamilce. „A miała być śliczna jasnowłosa dziewczynka z oczami w odcieniu głębokiej akwamaryny”. Do czego może doprowadzić gonienie za własnym wyobrażeniem? O szczęściu nie może też mówić Robert, który pragnie zaistnieć jako poeta. Nie przyjmuje do wiadomości prawdy, że jego wiersze w nikim nie wzbudzają podziwu. Los zetknie tych oboje na wspólnej ścieżce, ale już z góry wiadomo, że taki związek skazany jest na niepowodzenie.

Ta powieść psychologiczna zmusza do zaangażowania i przemyślenia różnych zachowań. Ewa Kopsik kieruje nasze spojrzenia na różne aspekty życia, na wiarę, nadzieję, miłość, piękno i sztukę. Autorka nieśpiesznie tka opowieść. Uwielbiam ten typ narracji. Niestety odniosłam wrażenie, że znany mi charakterystyczny styl autorki został tu mocno okaleczony. Ze smutkiem to przyznaję, niechlujstwo redakcyjne jest mankamentem tej książki. (et)Replika, Poznań 2012, s. 308, 29,90 zł, ISBN 978-83-7674-133-8

O przyjemnościzjadania słonia

Autorki powieści dla pań ma- ją sporo szczęścia. Kryty-

ką się nie przejmują, bo krytyka o nich nie pisze. Nie muszą się deklarować politycznie, bo nikt tego od nich nie oczekuje. Jedy-ne czym się przejmują, to czy-telniczki. Bardzo liczne zresztą. I tu dziwię się trochę krytykom i salonom. Lekceważenie pisa-rek (i pisarzy), których książki rozchodzą się w stu tysiącach egzemplarzy nie jest chyba nor-malne. Zwłaszcza, że autorzy którymi się krytyka zachwyca osiągają z reguły wyniki jedno-cyfrowe. Ja nie lekceważę i że-by to udowodnić sięgnąłem po książkę Karoliny Kubilus „Jak zjeść słonia”. O pani Karolinie do tej pory nie słyszałem, zwabił mnie tytuł. Dziś wiem, że to dru-ga książka tej autorki, zaczęła je pisać późno a na co dzień jest po-lonistką i dyrektorką szkoły pod-stawowej we wsi Łomnica poło-żonej opodal Wałcza i Piły.

Pisanie powieści dla pań przypomina pieczenie ciasta.

Składniki są znane. Bohaterka jest w wieku balzakowskim, ma lekką nadwagę, początki celuli-tu i została poszkodowana przez życie a zwłaszcza przez mężczy-znę. Zaczyna jednak walczyć z losem a ponieważ jest sympa-tyczna i dzielna, książka kończy się happy endem. Nad powie-ścią unosi się duch Bridget Jo-nes, Kopciuszka i jeszcze paru bajkowych postaci.

Nie inaczej jest w powie-ści Karoliny Kubilus. Bohater-kę porzuca facet, za którego po kilkuletnim konkubinacie miała właśnie wyjść za maż, wywalają ją z pracy, a kupio-ne w zeszłym roku spodnie za nic nie chcą się dopiąć. Przy okazji wychodzi na jaw, że fa-cet to osobnik do bólu niecie-kawy i bohaterka była z nim w zasadzie z przyzwyczajenia. Po wielu perypetiach katastro-fa zaczyna się zmieniać w suk-ces. Zamiast tego, który znikł, pojawia się aż dwóch panów: jeden namolny i bogaty, drugi biedny a w dodatku niezdecy-dowany. I tu zaczyna się owo metaforyczne „zjadanie słonia”.

W tle owych miłosnych pery-petii bohaterka odnosi sukce-sy zawodowe, a spodnie… nie, zakończenia nie zdradzę

Książkę Karoliny Kubilus czyta się łatwo i przyjemnie dzięki dobrze skonstruowanej narracji, poczuciu humoru au-torki, ciekawym postaciom ko-biecym (i nieciekawym męskim, ale one nas tak chyba widzą). Nie spodobało mi się tylko, że pod koniec powieści autorka za-czyna konsumować słonia nie-mrawo jakby wydawca płacił jej premię za każdą dodatkową stronę. Poza tym jest jak być po-winno i każdy kto lubi się trochę pośmiać a trochę wzruszyć, bę-dzie usatysfakcjonowany.

Zapada wieczór, zamykam książkę i myślę o tym, że daleko we wsi Łomnica pali się w szko-le samotne światełko. To odsu-nąwszy na bok zeszyty z wypra-cowaniami pani dyrektor pisze kolejną powieść ku pokrzepie-niu damskich serc. I wiem, że znów wszystko się skończy tak jak najbardziej lubimy.

MAREK ŁAWRYNOWICZ

WWW.SZKIELKOIOKO.COMFELI

ETON

Obrona Münchhausena

b i b l i o t e k a a n a l i z p r z e d s t a w i a • k s i ą ż k i • k w i e c i e ń 2 0 0 5 37

Proza obcaJack KetchumJedyne dzieckoNastępna powieść grozy autora „Dziewczyny z sąsiedztwa”. Jack Ket-chum jak zawsze umiejętnie buduje napięcie, ukazując że najstraszniej-sze jest to, co widzimy w lustrze każdego dnia. Nie próbuje straszyć czytelnika za pomocą baśniowych stworów czy też zjawisk nadprzy-rodzonych. To co jest niewytłumaczalne i złe do szpiku kości siedzi w człowieku, którego każdy z nas mija codziennie na ulicy. Głównymi bohaterami są Lydia i Arthur Danse – małżeństwo oraz ich synek. Arthur to szanowany w okolicy biznesmen, szanowany obywatel i właściciel dobrze prosperującej restauracji. Jego żona Lydia ma duży bagaż życio-wego doświadczenia, jest przykładną żoną i matką. Jednakże coś zaczy-na się dziać niepokojącego w zachowaniach ich syna. Czy ma to zwią-zek z wyuzdanymi pragnieniami seksualnymi Arthura? Czy są to tylko wymysły paranoicznej obawy matki o chłopca? Lydii pomaga poczciwy gliniarz, który dziwnym zbiegiem okoliczności ma dużo pracy w związku z seryjnymi zabójstwami w okolicy na tle seksualnym… (mo)tłum. Bartosz Czartoryski, Wydawnictwo Papierowy Księżyc, Słupsk 2011, s.324, 33,90 zł

ISBN 978-83-61386-07-0

Anna QuindlenDo ostatniej łzy

Życie Mary Beth Latham jest wspaniałe. Prawie. Nawet brzydka tajemnica z przeszłości nie jest w stanie nadwyrężyć więzów łączących ją z mę-żem Glennem, 15-letnimi bliźniakami Maksem i Aleksem oraz 17-letnią Ruby. „Potem” – niczym na okładkowym zdjęciu – z dawnego życia zostaje tylko fragment, w którym trudno odnaleźć siebie. Jak trafnie napisał jeden z recenzentów – lektura powieści przypomina przytulenie się do miękkiego i ciepłego swetra. Daje poczucie bezpieczeństwa,

pozwala ogrzać się w rodzinnej atmosferze. A wtedy trach! Autorka bezlitośnie zaczyna pruć tę misternie skonstruowaną wizję. Wyrzu-ca czytelników w okrutną rzeczywistość. Pozostawia jednak nadzieję. Mimo wszystko coś zależy od nas.

„Do ostatniej łzy” jest szczerze poruszającą historią o… życiu. Po prostu. Opowiada o sile – tej budującej i tej destrukcyjnej, o szczęściu i utracie. O zaufaniu do siebie i bliskich, o bezsilności oraz naszym wpły-wie na los. „Gdzie jest drzewo, którym ziemia przytwierdzona była do nieba” pytał Philip Larkin w wierszu będącym mottem powieści. Rodzina jest jak nasze korzenie, codzienność niczym gałęzie. Często narzekamy na problemy, na brak czegoś, nadmiar… A „potem” odda-libyśmy wszystko, aby było jak „przedtem”. Szczęście jest ulotne. Jak życie. Kruche. Codzienność jest niedoceniana. Ale to w niej zawiera się nasze życie.

Joanna Habiera

tłum. Maria Kabat, Sonia Draga, Katowice 2012, s. 352, ISBN 978-83-7508-456-6

Norman LebrechtPieśń imion

„Pieśń imion” jest pierwszą powieścią wybitnego brytyjskiego krytyka muzycznego Normana Le-brechta. Książka została wydana w 2002 roku, w 2003 otrzymała nagrodę Whitbread.

Norman Lebrecht urodził się 11 lipca 1948 w Londynie. Był felietonistą w „The Daily Tele-graph”, redaktorem w „Evening Standard”, a od 2000 roku ma swój program w BBC Radio 3. Jest autorem kilkunastu książek o muzyce, w tym dwóch powieści. „Pieśń imion” jest jego pierwszą książką

przełożoną na język polski.Książka opowiada historię dwóch żydowskich chłopców, których

połączył los oraz muzyka. Martin i Dowidl poznają się latem 1939 roku.

b i b l i o t e k a a n a l i z p r z e d s t a w i a • k s i ą ż k i • k w i e c i e ń 2 0 1 238

Recenzje

Ojciec Martina, Mortimer Simmonds jest wpływowym londyńskim agentem muzycznym. Pod jego skrzydła trafia Dowidl, dobrze zapowia-dający się skrzypek z Polski. Wybuch II wojny światowej odcina chłopca od rodziny, która pozostała w Warszawie. Od tej pory Martin i Dowidl stają się nierozłączni. Nagłe zniknięcie Dowidla w dniu jego długo ocze-kiwanego debiutu nie tylko rujnuje finansowo Mortimera Simmondsa, ale również odciska głębokie piętno na dalszym życiu Martina, który nie może pogodzić się ze stratą przyjaciela.

Powieść jest nie tylko dogłębną analizą dwóch charakterów, ale również żydowskiej tożsamości. Pomimo tak ciężkiego tematu, jak holocaust, autor umiejętnie przeplata nastrój z lekkimi, wręcz humo-rystycznymi wątkami.

AdriAnA PiwnickA

tłum. Maciejka Mazan, Świat Książki, Warszawa 2012, s. 318, 36 zł, ISBN 978-83-7799-100-8

Bernard MinierBielszy odcień śmierci

Ten „kryminał roku 2011” we Francji (jak czyta-my na obwolucie) to prawdziwa „cegła”. Forma-tem przypomina szwedzkie produkcje, choć treści w nim więcej. Na jednej stronie mieści się prawie o połowę więcej tekstu niż np. u Lisy Marklund! A propos treści: jest to krzyżówka kryminału me-dycznego, społecznego i Hannibala Lectera. Każdy znajdzie tu coś dla siebie.

Zaczyna się od morderstwa… konia wyścigo-wego, którego absurd potęguje tylko nastrój grozy,

zaś czytelnika upewnia, że mamy do czynienia z mordercą – szaleń-cem. Jak na zawołanie obok znajduje się europejskiej klasy szpital psy-chiatryczny dla zbrodniarzy-psychopatów, do którego zmierza młoda pani doktor, uosobienie niewinności…

Do rozwikłania zagadki policja przysyła z Tuluzy „komendanta” Servaza (ciekawy tytuł: nie inspektor, nie komisarz, tylko komendant), zaś za partnerkę dostaje panią komisarz Ziegler z lokalnej żandarmerii. Pani komisarz pilotuje helikopter, jeździ na motorze i w ogóle posiada dużo ciekawych umiejętności. Przydadzą się później, bo nastąpią ko-lejne morderstwa – tym razem ludzi.

W pewnym momencie akcja nabiera szaleńczego tempa, by przy-kuć naszą uwagę przez kilkaset stron, a rozwiązać się w kilkadziesiąt! I to tak sprawnie, że możemy oczekiwać następnej książki, która nie-chybnie będzie „najlepszym francuskim kryminałem roku 2012 albo 2013”. Do przeczytania za rok. (Pcc)tłum. Monika Szewc-Osiecka, Rebis, Poznań 2012, s. 512, ISBN 978-83-7510-765-4

Kaya Mirecka-PlossKobieta, która widziała za dużo

Podobno najbardziej niezwykłe historie pisze samo życie. „Kobieta, która widziała za dużo” zdaje się potwierdzać tę tezę. O autorce książki bywało od dawna głośno w Polsce i na świecie. To postać barwna i wielce zasłużona, warto poznać jej bio-grafię nim sięgnie się po tę książkę.

A sama „Kobieta, która widziała za dużo” to twór intrygujący. Z jednej strony narracja popro-wadzona jest jak w dobrze napisanym thrillerze, który trzyma w napięciu i niepokoi. Z drugiej czuć

przemawiającą z każdego zdania szczerość przekazu, jakby narratorka siedziała obok nas w ciemnym kącie pubu i późną nocą zwierzała się z tajemnic swojego życia. I to z życia, które wiele kryje w sobie zaga-dek i niebezpieczeństw. Specyficzne to zderzenie intymnej atmosfery z wartką akcją, dialogami, opisami, a jednak całkiem udane. Akcja książki rozpoczyna się, kiedy w latach siedemdziesiątych Kaya Mirecka-Ploss wraz z mężem Sidneyem Plossem, znanym sowietologiem, postanawia-ją sprzedać dom i przenieść się do Waszyngtonu. W załatwieniu całej sprawy miał im pomóc agent nieruchomości Richard Lee Earman. Niby nic niezwykłego… a jednak. Niedługo później dochodzi do morder-stwa. Ginie para młodych ludzi – Alan i Donna. Rozpoczyna się zawiła

gra pozorów. Gdzieś w tle pobrzmiewają złowrogo dźwięki głuchych telefonów, udziela się atmosfera przestrachu. Na domiar złego Kaya od zawsze miała pewien dar, przez który znajdzie się w wyjątkowym niebezpieczeństwie.

To nie jest jedynie thriller psychologiczny oparty na faktach. To coś więcej. I choćby dla samej możliwości wślizgnięcia się w życie autorki i narratorki jednocześnie warto poświęcić choć odrobinę swojej uwagi tej pozycji. A dodatkowym atutem książki są ciekawie wplecione wątki poboczne, gdzie dzięki dygresjom i retrospekcjom autorka odmalowuje nam swoją przeszłość i trudną ścieżkę do tego, gdzie jest w tej chwili. A wierzcie mi Państwo, zdecydowanie ma o czym opowiadać.

UrszUlA witkowskA

Świat Książki, Warszawa 2012, s. 316, ISBN 978-83-7799-089-6

Marina LewyckaWojna domowa

Georgie Sinclair ma dwoje niemal dorosłych dzieci oraz niezbyt uczuciowego męża. Potem jej ży-cie rozpada się na kawałki, mąż się wyprowa-dza, a szesnastoletni syn pogrąża w religijnym szaleństwie i czeka na koniec świata. Poza tym Georgie jest autorką tekstów o klejach i stara się nie angażować w problemy ludzkości, za to pi-sze kiczowatego harlequina. Gdy pozna szaloną staruszkę Naomi Szapiro, która… grzebie w jej śmieciach, życie Georgie nabierze nowego wy-

miaru. Naomi, fanatyczka przecen, zaprasza Georgie na kolację i omal nie zabija nowej przyjaciółki przeterminowaną rybą. Mimo wszystko Georgie stanie w obronie staruszki i będzie bronić ją przed drapieżny-mi agentami nieruchomości. Powoli odkrywa też tragiczną i porusza-jącą przeszłość przyjaciółki, która trafiwszy do szpitala, mianuje Geo-rgie najbliższą rodziną.

Do zalet tej oryginalnej powieści należy niewątpliwie plejada eks-centrycznych bohaterów. Dostajemy niezłą mieszankę: koty, przece-ny i holocaust. Poza tym antysemityzm, rasizm, nienawiść zmiksowana z uprzedzeniami, urazami, religijny i w ogóle światopoglądowy tygiel zajmują w powieści sporo miejsca. W oku cyklonu mamy starą Żydówkę i jej poruszającą historię z przeszłości, splątane losy miłości i prawdziwe dramaty. Końska dawka absurdu sprawia, że ta pokręcona historia, staje się opowieścią o nieprzewidywalnym życiu. Temat niby banalny, ale nie w wydaniu autorki „Zarysu dziejów traktora po ukraińsku”. Komedia, tragedia i groteska w jednym. Czyta się z mieszaniną fascynacji i grozy. I podziwem dla wyobraźni i empatii Lewyckiej. Absurd staje się odtrut-ką na ciężki kaliber historii, ludzkie tragedie i zły los. (hAb)tłum. Zofia Uhrynowska-Hanasz, Albatros, Warszawa 2011, s. 448, ISBN 978-83-7659-377-7

Jael McHenryKuchnia duchów

Tej książki nie powinno się czytać przed obiadem. Przed zakupami również nie. Grozi to dość znacz-nym osłabieniem zawartości portfela, bo nagle wszystko pachnie, smakuje i nęci. Nawet głos jest za sprawa narracji w „Kuchni duchów” raczej soczy-sty i pełen miąższu niż głęboki lub donośny. Świat opisany został tak, jakby nic poza smakiem i zapa-chem nie istniało. Podstawowym atutem powieści jest właśnie to sensualne doznanie podczas lektu-ry. Ale warto zwrócić uwagę, że autorka sprytnie

wmanewrowała czytelnika za pomocą owego urokliwego świat sma-ków i zapachów, w podróż do wnętrza głównej bohaterki.

Ginny traci rodziców w wypadku. Poznajemy ją w dniu ich pogrze-bu. Ginny mówi o sobie, że ma osobowość. Cała reszta świata, z jej siostrą na czele, raczej twierdzi, że to zespołem Aspergera. Dlatego od razu wiemy, że to Ginny ma rację. Zwłaszcza, że świat widziany oczami Ginny pełen jest niezwykłości i siły. Krok po kroku uczymy się żyć i odnajdywać w nowych, trudnych sytuacjach razem z dwudzie-stosześcioletnią bohaterką, która wkłada ręce w kalosze zmarłego taty,

Sprawdź, jak osiągnąć dojrzały Sprawdź, jak osiągnąć dojrzały i trwały związek.

Dołącz do grona szczęśliwców!

w serii ukazały się:

Magia, fantastyczne stwory, Magia, fantastyczne stwory, szlachetne smoki.szlachetne smoki.Ten świat wciągnie Ten świat wciągnie Cię bez reszty.Cię bez reszty.Poddaj się wyobraźni! Poddaj się wyobraźni!

patroni medialni:

TOM ITOM I

b i b l i o t e k a a n a l i z p r z e d s t a w i a • k s i ą ż k i • k w i e c i e ń 2 0 1 240

Recenzje

by czuć się bezpieczniej,. Która wącha, smakuje i wywołuje duchy za pomocą gotowania według ich dawnych przepisów.

A jednak to książka zupełnie realna w tej swojej nierealności. Każe nam zadać pytanie, czym tak naprawdę jest normalność? I, o ile w ogóle jesteśmy w stanie odpowiedzieć na tak zadane pytanie jednoznacznie, czy rzeczywiście normalność jest aż tak cenna i pożądana? A może to ten inny świat, ten, do którego trudno nam się przyznać, że za nim tę-sknimy, jest prawdziwy, bo nasz? Może warto się na niego otworzyć, a z czasem zaprosić gości?

UrszUla WitkoWska

tłum. Ewa Pankiewicz, Bukowy Las, Wrocław 2012, s. 292, ISBN 978-83-62478-55-2

Andrés NeumanPodróżnik stuleciaCieszący się coraz większą popularnością na świecie, nieżyjący już Roberto Bolaño powiedział o nim: „Obdarzony iskrą bożą. Literatu-ra XXI wieku będzie należała do Neumana oraz kilku podobnych mu braci krwi”.

Główny bohater, podróżnik Hans, zatrzymuje się przejazdem w dziwnym migrującym mieście, jakim jest Wandenburg, i zostaje wchłonięty przez tamtejszą rzeczywistość. Mamy więc z jednej strony zagadkowego podróżnika przybywającego znikąd, z drugiej mieszkań-ców hermetycznego miasteczka, z początku raczej wrogo nastawionych do nieznajomego, jest i uliczny grajek, w którym Hans znajdzie praw-dziwego przyjaciela, i z którym w jego jaskini będzie wiódł pogawędki rodem z „Fajdrosa”. Nie zabraknie historii miłosnej, nieco naciąganego wątku kryminalnego i niekończących się salonowych dysput.

Niepodważalnym atutem powieści jest tytułowa podróż, a właści-wie prawdziwa wyprawa w przeszłość, odtworzenie XIX-wiecznych realiów, zarówno społecznych, jak i kulturowych, obraz salonu literac-kiego, w którym toczą się rozmowy na temat polityki, literatury, estetyki, filozofii, religii, przekładu, muzyki, etc. Neumanowi udaje się przybliżyć nam świat żywcem z Flauberta, Dickensa, Balzaca czy Stendhala. Ale nie tyle go kopiuje, ile stara się podjąć z nim dyskusję z perspektywy dzisiejszych norm i obyczajów czy wreszcie XXI-wiecznej estetyki.

Pomysł jako taki wydaje się ciekawy, szkoda tylko, że niekoniecz-nie doprowadzony został do końca, gdyż w pewnym momencie autor nie tyle stara się polemizować z XIX-wieczną poetyką, ile przejmuje ją w całości, a salonowe dyskusje zaczynają trącić myszką.

Dodatkowo głównym mankamentem polskiego wydania jest wszechobecny „humor zeszytów”, czyli tłumacz bądź redaktor (trud-no ocenić, kto bardziej zawinił) nie przyłożyli się za bardzo.

aleksandra WiktoroWska

tłum. Magdalena Okła, Wydawnictwo Dobra Literatura, Słupsk 2011, s. 568,

ISBN 978-83-930559-7-5

Natasa DragonićKażdego dnia, o każdej godzinie

Gdy Dora i Luka po raz pierwszy spotykają się w przedszkolu małego jugosłowiańskiego, nad-morskiego miasteczka, oboje czują, że zdarzy-ło się coś niezwykłego. Coś, czego nie potrafią nazwać. Wiedzą tylko jedno: każda godzina bez Dory, to stracona godzina, a każdy dzień bez Luki, to zmarnowany dzień. Dzieci stają się nierozłącz-ne. Jedno staje się cieniem drugiego.

Jednak pewnego dnia czar pryska. Rodzice Dory decydują się na emigrację do Francji. W tym

momencie drogi dzieci rozchodzą się. Wydawać by się mogło – na za-wsze. Lecz mimo upływu lat Luka i Dora nie potrafią o sobie zapo-mnieć. On szuka ukojenia w malarstwie. Ona wyżywa się na scenie, szybko stając się znaną aktorką.

On miewa przelotne romanse. Ona kochanków, którzy po sobie nic nie zostawiają.

Pewnego dnia, w paryskim barze uczęszczanym przez artystów, drogi Luki i Dory krzyżują się. Wystarczy im jedno spojrzenie, by się rozpoznać. Po latach rozłąki łączące ich w dzieciństwie uczucie wybu-

cha z nową siłą. Nic nie jest w stanie ich powstrzymać. Nic nie stanowi tamy, ani przeszkody dla ich miłości. Teraz także i fizycznej.

Postanawiają zacząć wspólne życie. Jednak wpierw Luka musi wró-cić, by uporządkować swoje sprawy w Jugosławii. Rozstają się więc na krótko, po to, by przygotować grunt pod dalszą wspólną egzystencję.

Los jednak ma w stosunku do nich inne plany. Zastawia pułapkę, która zaciąży na ich dalszym życiu i sprawi, że uśmiech fortuny zamieni się w niemilknący rechot.

Debiutancka książka Dragonić to opowieść o przejmującej miłości, od której dwoje ludzi – słaby, chwiejny mężczyzna i silna, wiedząca, czego chce kobieta – nie potrafią się uwolnić. To historia miłości, któ-ra powoli zabija, która sprawia, że kochankowie miotają się pomiędzy namiętnością, bezsilnością, rezygnacją i nadzieją, zwątpieniem i wiarą, euforią i rozpaczą. Miłości, która skazuje na samotność. Miłości, która wszystko potrafi znieść. Lecz jest to także powieść o kobiecie, która wszystko postawiła na jedną kartę i gotowa jest zrobić wiele, by zdo-być ukochanego oraz o mężczyźnie, który nie potrafi pójść za głosem serca, ale też nie potrafi wywiązać się z przyjętego na siebie obowiąz-ku i jest jak liść miotany na wietrze. Potrafi kochać i to bardzo, ale nie potrafi walczyć ani o swoją miłość, ani o prawo do niej.

To przejmująca historia, która mogła być udziałem każdego z nas.UrszUla PaWlik

tłum. Wojciech Łygaś, Sonia Draga, Katowice 2012, s. 328, ISBN 978-83-7508-451-1

Anthony CapellaUlotny urok kawy

Gdy spojrzałam na okładkę i przeczytałam opis, spodziewałam się kolejnego płytkiego, przewidy-walnego romansu z banalną fabułą. Na szczęście się myliłam. Anthony Capella stworzył wielowy-miarową powieść, która, oprócz miłości, a ta, na szczęście, nie we wszystkich książkach jest prosta i oczywista, porusza istotne problemy społeczne przełomu XIX i XX wieku. A cała historia prze-siąknięta jest intensywnym aromatem kawy…

Przenosimy się do wiktoriańskiego Londynu. Główny bohater, 22-letni Robert Wallis, został relegowany z Oksfordu. Porażka na uczelni nie zmieniła jego hulaszczego stylu życia – nadal ko-rzysta z usług prostytutek, zaciąga kredyty i dobrze się bawi. Pewnego dnia w jednej z londyńskich kawiarni spotyka Samuela Pinkera, impor-tera kawy, który proponuje mu pracę przy stworzeniu „Przewodnika” po najróżniejszych smakach tego napoju. Bohater przygotowuje „Prze-wodnik” wspólnie z Emily, córką Pinkera, z którą zaczyna łączyć go coś więcej niż tylko praca… Jednak największą ambicją dziewczyny nie jest małżeństwo i rola przykładnej żony, lecz walka o przyznanie kobietom praw wyborczych. Choć Emily i Robert darzą się uczuciem, los roz-dziela ich na cztery długie lata – Wallis zostaje wysłany do Afryki, gdzie ma zbić fortunę na uprawie kawy. Tam poznaje ciemnoskórą Fikre, niewolnicę arabskiego kupca. Dziewczyna robi na nim tak ogromne wrażenie, że młodzieniec natychmiast zapomina o Emily i wplątuje się w namiętny romans… Jednak Robert ma szczęście do kobiet kocha-jących wolność – to także największe marzenie Fikre, która nie cofnie się przed niczym, aby dopiąć swego…

Obcowanie z Afrykanami, poznawanie ich kultury i przygody jakie spotykają bohatera na Czarnym Lądzie sprawiają, że Wallis dorośleje i zaczyna zupełnie inaczej patrzeć na życie. Gdy wraca do Londynu, nie jest już tym samym człowiekiem… a Emily nie jest tą samą kobietą…

Powieść Capelli to nie tylko historia pewnej miłości (jak się okazuje, ma ona wiele imion); w książce została także ukazana walka sufraży-stek o prawa wyborcze, XIX-wieczne metody leczenia kobiecej histe-rii, sposoby traktowania mieszkańców Afryki przez białych, problem niewolnictwa oraz obsesyjne wręcz pragnienie zapisania się jednostki na kartach historii…

„Ulotny urok kawy” to również książka o kawie, o jej historii, sztuce parzenia, smakowania i rozkoszowania się jej aromatem, więc polecam tę pozycję wszystkim wielbicielom tego niezwykłego napoju. (hk)tłum. Dorota Dziewońska, Wydawnictwo Albatros A. Kuryłowicz, Warszawa 2012, s. 488,

ISBN 978-83-7659-396-8.

b i b l i o t e k a a n a l i z p r z e d s t a w i a • k s i ą ż k i • k w i e c i e ń 2 0 0 5 41

Recenzje

Heather GrahamMordercze grono

Lori po latach wraca do rodzinnego domu w Mia-mi. Kiedyś wybrano ją Miss Kwiatu Pomarańczy. Dziś jest mamą nastoletniego Brendana, samotną rozwódką. Niedługo wcześniej do Miami wrócił Sean Black. Dawniej ukochany Lori, pod koniec liceum był podejrzanym o morderstwo. Dziś jest antropologiem policyjnym i słynnym pisarzem. Nie widzieli się piętnaście lat – od śmierci Mandy Olin, koleżanki ze szkoły. Lori nie zdążyła się rozpako-wać, gdy dowiedziała się, że ktoś zabił Eleonor

Metz. Lori ją znała, Sean także. Morderstwo ma związek z tragedią sprzed lat. Nie znaleziono wówczas mordercy. Sean był podejrzany, ale oczyszczono go z zarzutów. Ten, kto zabił dobrze znał Mandy i Ele-onor. To ktoś z ich szkolnego grona. Z ich miasteczka. Kolega z klasy? Przyjaciel z dzieciństwa? Wszyscy muszą mieć się na baczności. Tym bardziej, że giną kolejne kobiety, a Lori także jest w niebezpieczeństwie. Odradzająca się miłość jej i Seana rozwściecza mordercę.

Heather Graham, autorka bestsellerowych romansów sensacyj-nych, umiejętnie łączy wątki kryminalne i miłosne. Akcja toczy się wart-ko, a czytelniczki chwalą sobie dobrą rozrywkę, niecierpliwie przewra-cają kartki, by dowiedzieć się, kto za tym wszystkim stoi i jak skończy się ta pasjonująca historia. (hab)tłum. Małgorzata Tyszowiecka, G+J, Warszawa 2012, s. 344, ISBN 978-83-7778-164-7

Sebastian BarryTajny dziennik

„Jestem starą, bardzo starą kobietą, mogę mieć ze sto lat, chociaż nie wiem tego na pewno, nikt nie wie” – zaczyna swoją opowieść Roseanne McNulty. Od kilkudziesięciu lat jest pensjonariusz-ką szpitala psychiatrycznego w północnej Irlan-dii. Nikt nie pamięta, dlaczego się tu znalazła. Nikt jej nie odwiedza. Ale teraz, gdy szpital ma zostać zlikwidowany, tutejszy psychiatra, doktor Grene, musi zdecydować, którzy pensjonariusze mogą na zawsze opuścić mury szpitala. Odkryje,

że Roseanne nigdy nie była chora psychicznie. A ona pisze swój tajny dziennik, w którym pragnie opowiedzieć swoją wersję własnego ży-cia, jakże odmienną od oficjalnej. Opowiada o dzieciństwie i młodości w ogarniętej wojną domową Irlandii, o szaleństwie matki, o tragicznej śmierci ojca oraz małżeństwie z ukochanym Tomem, które stało się źródłem jej cierpienia. Roseanne, piękna i prostoduszna, oskarżona o zdradę męża została wyrzucona ze społeczności i skazana na sa-motność. A potem urodziła nieślubne dziecko… Znienawidzona przez katolickiego księdza – za urodę, za przywiązanie do protestantyzmu, nazwana narzędziem szatana. Ksiądz przekreślił życie matki i dziecka. W imię wiary, wartości i moralności. A raczej w imię swojej obsesji i wściekłości na Roseanne.

Klimatyczna historia o miłości, nienawiści i Irlandii, opowieść peł-na sympatii dla bohaterów, po macoszemu potraktowanych przez los, bezbronnych wobec przeznaczenia. I choć opisywanie tragizmu wpisa-nego w ludzki los jest w czasach hedonizmu niemodne, to nadal przej-mujące. A granica, która oddziela normalność od szaleństwa zawsze sprawia wrażenie niebezpiecznie kruchej. (hab)tłum. Magdalena Słysz, Wydawnictwo Albatros, Warszawa 2011, s. 384, ISBN 978-83-7659-351-7

Alex KavaŚmiertelne napięcie„Jeśli chce się bezkarnie dokonać morderstwa, dobrze jest wybrać do tego celu zachodnią Nebraskę” – mówi mieszkanka tego regionu, jed-na z bohaterek nowego thrillera Kavy. Właśnie w Nebrasce znalezio-no ciała dwójki nastolatków śmiertelnie porażonych prądem. Pozostali uczestnicy imprezy są śmiertelnie przerażeni, a jeden chłopak ciężko ranny. Chcieli się dobrze bawić, więc zażyli halucynogenne zioła. Może

więc dziwne efekty świetlne na niebie i czerwony oczy tajemnicze-go zwierzęcia były zbiorową halucynacją? Zagadkę rozwiązuje znana z poprzednich thrillerów Kavy, agentka FBI, Maggie O’Dell. Tymcza-sem troje z ocalałych nastolatków również traci życie. W tym samym czasie w Wirginii i Waszyngtonie duża grupa dzieci pada ofiarą dziwnej epidemii. Wszystkie korzystały ze szkolnej stołówki. Śledczym pomaga pułkownik Benjamin Platt, specjalista od chorób zakaźnych. Miejsca zda-rzeń oddalone są od siebie o tysiące mil, ale nici obu śledztw zbiegają się. Maggie i Benjamin odkrywają tajemnice, które zagrażają bezpie-czeństwu narodowemu, a nawet ludzkości. Mają utrudnione zadanie, bo intryga sięga wyższych szczebli politycznej władzy.

Kava – autorka wielu thrillerów psychologicznych, także tym razem gwarantuje lekturę na najwyższych obrotach i pod – nomen omen – wysokim napięciem. (hab)tłum. Katarzyna Ciążyńska, Harlequin, Warszawa 2012, s. 320, ISBN 978-83-238-8200-8

Val McDermidOstatnie kuszenie

Trzeci wydany po polsku thriller Val McDermid w serii, w której główne role grają Tony Hill i Carol Jordan, policyjny profiler i badacz ludzkich umy-słów i policjantka. O ich śledczych talentach prze-konaliśmy się już w „Syrenim śpiewie” i „Krwawej bliźnie”. Zresztą, znajomość poprzednich części jest bez znaczenia – historia wciąga tak samo. Mi-nęły dwa lata od wydarzeń z „Krwawej blizny”. Jordan i Hill jednak nie ułożyli sobie życia razem. Ale los postanowił znowu ich połączyć. On szuka

brutalnego zabójcy psychologów, ona udaje kogoś innego, by zdobyć zaufanie Tadeusza Radeckiego, zajmującego się przemytem nielegal-nych imigrantów. Carol wygląda jak siostra bliźniaczka zmarłej narze-czonej Radeckiego…

b i b l i o t e k a a n a l i z p r z e d s t a w i a • k s i ą ż k i • k w i e c i e ń 2 0 1 242

Recenzje

Tymczasem morderca psychologów topi swoje ofiary w szklance wody – dosłownie. Okazuje się, że źródła tych zbrodni tkwią w starym zamku, w którym hitlerowcy prowadzili zakład psychiatryczny i ekspe-rymenty na dzieciach.

Kto zabił – wiemy od początku, ale ważniejsze jest – dlaczego i kto przeżyje w tyglu okrucieństwa. Poplątanie wątków, wartka akcja i wy-raziści bohaterowie, sprawiają że powieść czyta się w wielkim napięciu. Choć w tym świecie panuje nienawiść, każdy z bohaterów (nawet mor-derca) budzi choćby współczucie, a na pewno cień zrozumienia.

Okrucieństwo. Tempo. Klimat. Zaskoczenie. Czyli dobry kry-minał. (hab)tłum. Maciejka Mazan, Prószyński Media, Warszawa 2012, s. 528, ISBN 978-83-7839-018-3

John GrishamFirma

Mitchell Y. McDeere jest młodym arystokratą kapita-listyczno-korporacyjnego świata, wydawałoby się, skazanym na sukces, któremu pisane jest bogactwo i potęga. Młody prawnik, ukończył z wysoką loka-tą najbardziej prestiżowy w branży Harvard, został także biegłym księgowym, będzie więc świetnym fachowcem prawa finansowego i podatkowego. Wygląda świetnie, jest pewny siebie i umie zjed-nywać sobie ludzi. Poza tym szczęśliwy w małżeń-stwie z piękną, inteligentną kobietą. Nie ma nało-

gów, nie ma wrogów, nie ma także specjalnych rozterek i wątpliwości. Ma w życiu jeden cel: w wyścigu szczurów odsadzić tłum słabszych kon-kurentów i znaleźć się na czele. Nie jest bogaty z domu, ma do spłace-nia kredyt studencki, więc jego motywacja do wejścia w korporacyjne tryby wydaje się tym większa. I teraz, kiedy otrzymał propozycję pracy z niewielkiej, ale bardzo prestiżowej, a ponadto płacącej bajeczne ho-noraria i dającej szansę szybkiego awansu kancelarii prawniczej, czuje się, jakby złapał za nogi może nie Boga, ale złotego cielca. Jednak radość młodego wilka nie trwa długo. Okazuje się, że czyste i legalne interesy Firmy są tylko przykrywką jej zasadniczej, całkowicie rozmijającej się z deklarowanymi wysokimi standardami etycznymi, działalności. Że je-śli ktoś się z Firmą związał, nie będzie mógł jej już porzucić. A Mitchell przekonuje się, że wcale nie jest tak pozbawiony moralnych rozterek, jak sam o sobie myślał. Na domiar złego młodemu prawnikowi propo-zycję nie do odrzucenia składają stróże prawa rozpracowujący interesy Firmy, którzy zresztą także rzadko kiedy grają czysto.

„Firma” to znakomity, bez żadnej przesady od pierwszej do ostat-niej strony trzymający w napięciu dreszczowiec korporacyjno-praw-niczo-sensacyjny pióra jednego z najlepszych dziś twórców takiej wła-śnie literatury. Choć książka jest już znana polskiemu czytelnikowi od 20 lat (teraz ukazuje się nowe tłumaczenie), to z pewnością godna jest przypomnienia, choćby przy okazji emisji telewizyjnego serialu nakrę-conego na jej podstawie. Mistrzostwo popularnej literatury.

Jarosław Górski

tłum. Lech Z. Żołędziowski, Zbigniew Kościuk, Krzysztof Obłucki, Albatros A. Kuryłowicz,

Warszawa 2012, s. 528, ISBN 978-83-7659-614-3

Eduardo SacheriSekret jej oczuBenjamin Chaparro przez czterdzieści lat pracował jako urzędnik są-dowy, solidnie wykonując nudną, rutynową papierkową robotę. Przez ostatnie lata pracy przyjaźnił się z koleżanką z biura, pięknooką Irene, nie mając nigdy śmiałości, aby okazać jej bardziej bezpośrednio swoje męskie zainteresowanie. Kiedy Benjamin odszedł na emeryturę, zyskał zbyt może wiele, jak dla starzejącego się samotnego człowieka, wol-nego czasu. Postanowił więc coś w swoim życiu zmienić. Po pierwsze, napisać powieść opartą na wydarzeniu sprzed ćwierćwiecza, kiedy to morderca i gwałciciel młodej kobiety, mimo że jego wina została bez wątpliwości udowodniona, wyszedł na wolność. Po drugie, przerwać grę spojrzeń i niedomówień z Irene, powiedzieć jej o swoim uczuciu i, być może, w końcu po tylu latach ją zdobyć. Oba zadania okazały się niełatwe do realizacji. Praca nad powieścią i dokumentacja wydarzeń

przynosi, mimo że Benjamin jest przekonany, iż wie wszystko o tej spra-wie, zaskakujące rezultaty, okazuje się, że dawno zapomniana zbrodnia może mieć swój ciąg dalszy i drugie dno. Także oczy Irene, w które przecież Benjamin patrzył nie raz, skrywają wiele tajemnic.

„Sekret jej oczu” to bardzo zgrabna, gęsta opowieść, w której te-raźniejszość splata się z przeszłością a indywidualne losy pokazane są na tle niełatwej historii Argentyny. Zagadki kryminalne i psychologiczne nie rozwiązują się zbyt łatwo a akcja ulega niespodziewanym zwrotom i nawrotom. Świetne czytadło dla wybrednego amatora.

Jarosław Górski

tłum. Andrzej Sobol-Jurczykowski, Świat Książki, Warszawa 2012, s. 272, 34.90 zł.,

ISBN 978-83-7799-494-8

PoezjaZbigniew ChojnowskiKamienna kładkaWybór wierszy Zbigniewa Chojnowskiego z lat 1980-2011 zatytułowa-ny „Kamienna kładka” ukazał się w ramach Mojej Biblioteki Mazurskiej, w której wcześniej wydano książki takich autorów, jak: Erwin Kruk, Ja-nusz Małłek, Max P. Toeppen, Helmut Meye, Christian Beniamin Bo-eck; książki historyczne i literackie, wśród nich np. „Mazury. Słownik stronniczy, ilustrowany” czy „Kronika miasta Miłomłyna 1800-1922”. „Kamienna kładka” to, jeśli się nie mylę, pierwszy tom poezji ogłoszo-ny w tej serii.

Pięćdziesięcioletni dzisiaj Zbigniew Chojnowski jest profesorem Instytutu Filologii Polskiej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie, historykiem literatury, a także krytykiem literackim, pisu-jącym w „Twórczości”, „Nowych Książkach” czy w „Borussii”. Jest au-torem książek o twórczości Jarosława Iwaszkiewicza, Anny Kamieńskiej oraz Michała Kajki (opracował i wydał także „Mały kancjonał mazurski i opowieści ucieszne” tego ostatniego). Jest również poetą, czego do-wodem kilka interesujących zbiorów wierszy, poczynając od „Śniardw” z 1993, kończąc na „Rozwidleniach” z 2008 roku.

Warmia i Mazury zajmują ważne miejsce w jego twórczości na-ukowej i literackiej. Z jednej strony świadczą o tym studia i rozprawy: „Zmartwychwstały kraj mowy. Literatura Warmii i Mazur lat dziewięć-dziesiątych” i „Od biografii do recepcji. Ernst Wiechert, Konstanty Ilde-fons Gałczyński, Zbigniew Herbert na Warmii i Mazurach”, z drugiej zaś opracowane przez niego rozliczne antologie: „Pieśni duchowne i po-emata światowe. Antologia mazurska” oraz „Paciorki. Antologia maryjna z Warmii”; ale najpełniej twórczość własna, zatem wiersze, których akcja liryczna rozgrywa się nieodmiennie w scenerii rodzinnej ziemi.

Jezioro Śniardwy, czyli „Mazurskie Morze” – jak wyznaje w „Przed-słowiu” poeta – okazuje się jego Morzem Śródziemnym i nieprzypad-kowo liryka Zbigniewa Chojnowskiego, tak głęboko osadzona w regio-nalnych realiach, wykazuje swój uniwersalny charakter. (jd)Oficyna Wydawnicza Retman, Dąbrówno 2012, s. 144,ISBN 978-83-62552-28-3

Tadeusz KijonkaCzas zamarłyDrugie wydanie głośnego zbioru wierszy, który miał swoją premierę w roku 1991 nakładem „Czytelnika”. Na zbiór ten składa się ponad sie-demdziesiąt utworów, jakie Tadeusz Kijonka, mieszkający i tworzący na Śląsku poeta, napisał w stanie wojennym.

Na okładce niniejszego wydania reprodukcja obrazu Henryka Wań-ka „Dziewięciu z »Wujka«”. Wznowienie przynosi także artykuł wstępny Leszka Żulińskiego „Wierszu mój przygarbiony…” oraz szkic samego Kijonki, opublikowany, jak się wydaje, na zasadzie czy też zamiast po-słowia „Z mroków pamięci”, w którym to szkicu poeta rekonstruuje swój stan ducha, w jakim pisał te wiersze.

Warto przy tej okazji przypomnieć, że Kijonka swój debiutancki zbiór wierszy „Witraże” opublikował w roku 1959. Był wtedy studen-tem filologii polskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Za następne zbiory otrzymał wiele nagród literackich, m.in. nagrodę im. Andrzeja Bursy oraz Stanisława Piętaka. Do jego najważniejszych osiągnięć poetyckich

b i b l i o t e k a a n a l i z p r z e d s t a w i a • k s i ą ż k i • k w i e c i e ń 2 0 1 244

Recenzje

należą zbiory wierszy „Śnieg za śniegiem” i „Echa” oraz tomy poematów „Pod Akropolem” i „Labirynty”. Jest Kijonka również autorem libretta opery „Wit Stwosz” i musicalu „Bal baśni”, wystawionych przez Operę Śląską, w której zresztą przez wiele pracował jako kierownik literacki. Co ciekawe, w latach 1985-1989 oraz 1989-1991 był posłem na Sejm PRL, w roku 1992 założył Górnośląskie Towarzystwo Literackie, jest redaktorem naczelnym miesięcznika „Śląsk”.

Wiersze współtworzące „Czas zamarły” powstały w ciężkim dla Polski czasie, w latach 1981-1984. Tom otwiera wiersz „Jeżeli jesteś” po-wstały jeszcze w listopadzie 1981 roku. Potem idą utwory pod wszystko mówiącym tytułami: „Matka górnicza”, „Wigilia 1981”, „Pasterka 1981”, „Grudzień”, „Rozmowa kontrolowana”, „Koksiaki”, „Sylwester 1981”, „Karnawał 1982”, Zbiór zamykają wiersz „Ecce homo” – pamięci księdza Jerzego Popiełuszki oraz historiozoficzny poemat „Atlas losów”.

Nie ulega wątpliwości, że ten jednorodny pod względem ideowym tom robi i dzisiaj mocne wrażenie. I to nie tylko ze względów histo-rycznych – jako świadectwo czasu, jako dokument epoki – ale także ze względów artystycznych, stricte poetyckich. Bez wątpienia jest to poezja okolicznościowa, poezja obywatelska i patriotyczna, ale jest to również, może nawet przede wszystkim – poezja co się zowie, po prostu poezja.

Janusz Drzewucki

Śląsk, Katowice 2012, s. 126, ISBN 978-83-7164-704-8

BiogRafie, wspomnieniaWitold Bereś, Krzysztof BurnetkoBohater z cienia – Kazik Ratajzer

Bohater tej książki urodził się i wychował na mię-dzywojennym Czerniakowie. W kwadracie wy-znaczonym jezdniami Chełmskiej, Belwederskiej, Podchorążych i Czerniakowskiej. Pochodził z nie-źle, zwłaszcza jak na okolice, sytuowanej rodzi-ny żydowskich sklepikarzy, którzy jednak trady-cjom religijnym zbytnio nie hołdowali. Z racji „do-brego wyglądu” mógł w okupowanej Warszawie funkcjonować poza gettem, toteż wstąpiwszy do Żydowskiej Organizacji Bojowej, pełnił w niej –

zresztą doskonale – funkcję łącznika. W maju 1943 roku wyprowadził kilkudziesięciu żydowskich powstańców, którzy kanałami wydostali się z dzielnicy zamkniętej na ulicę Prostą, gdzie czekała na nich ciężarów-ka. Akcję zorganizował Władysław Gaik ps. „Krzaczek”, bojowiec Armii Ludowej, który kilkanaście miesięcy później zginął w niewyjaśnionych okolicznościach, podejrzewany o wydawanie Żydów Niemcom. Zda-niem Ratajzera, który po wojnie wobec zagłady swego świata w Pol-sce wyemigrował do Palestyny, przybrał nazwisko Rotem i budował Izrael, Gaik zasłużył na drzewko w Yad Vashem i stosowny ratującym Żydów medal.

Ciekawie czyta się szczególnie opowieści o „Mścicielach”, tajnej or-ganizacji, która po zakończeniu II wojny światowej usiłowała zgładzić gestapowców i esesmanów więzionych w Bizonii. Akcję w ostatniej chwili przerwano – zapewne na skutek nacisków dyplomatycznych. Tylko w jednym z obozów przetrzymujących zbrodniarzy spod znaku swastyki udało się zatruć chleb przeznaczony dla jego lokatorów. Wia-domo, że kilkuset hitlerowców uległo zatruciu, ale czy śmiertelnemu? Jeszcze jedna zagadka Klio.

Tomasz zb. zaperT

Świat Książki, Warszawa 2012, s. 256, ISBN 978-83-7799-373-6

Sylvie Simmonsserge gainsbourgJeśli miałbym wybrać ulubioną piosenkę francuską byłaby nią „La mer” Charlesa Treneta, ale podejrzewam, że zarówno wykonawcę, jak i szla-gier kojarzą głównie osoby po siedemdziesiątce. Nieco młodsi potrafiliby zapewne zanucić coś z repertuaru Charlesa Aznavoura („La Boheme”, „Isabel”) Gilberta Becouda („Natalie”), Edith Piaf („Milord”) tudzież Joe

Dassina, niemniej dla pokolenia wychowanego na rocku, a zwłaszcza muzycznych ekstrawagancjach, pozycję pierwszą na liście francuskoję-zycznych przebojów zajmuje z pewnością „Je t’aime… moi non plus”. Nagrany w roku 1972 wywołał rewolucję seksualną nad Loarą i burzę medialną w całej Europie, zaś w wielu krajach zabroniono nawet jego emisji (Wielka Brytania, Hiszpania i Szwecja). Wynikało to z towarzy-szących melodii i tekstowi „tonów rozkoszy” w nader przekonywującej interpretacji Jane Birkin. Czyżby nie było to dla niej li tylko zadanie pio-senkarskie? Bardzo być może, gdyż była wtedy połowicą Gainsbourga, dla którego najistotniejszy atrybut stanowiło łóżko. Jak wynika z solidnie udokumentowanej książki, wykazywał się tam rzadko spotykaną go-ścinnością. Ale wyłącznie wobec dam, nierzadko z pierwszych stron gazet (Brigitte Bardot, Juliette Greco, Jane Birkin).

Brytyjska dziennikarka skrupulatnie relacjonuje burzliwe życie arty-sty, przypominające sinusoidę. Mołojecką sławę okupił alkoholizmem, skołatanymi nerwami, odmawiającymi posłuszeństwa podczas recita-li i występów telewizyjnych, przegranym życiem rodzinnym. Lektura będzie niekompletna bez papierosa marki Gitane, znaku rozpoznaw-czego artysty. (Tzz)Marginesy, Warszawa 2012, s. 300, ISBN 978-83-933758-8-2

DzienniKiMariusz WilkLotem gęsi„Za oknem landszafty Normandii: gleby żyzne, krowy tłuste, zagrody solidne. Nic dziwnego, że wśród Normandczyków ni żeglarzy nie było, ni odkrywców nowych lądów. Majątek jak kotwa dzierżył ich na miej-scu. Natomiast Bretończyków bieda rozwłóczyła po caluśkim świecie. W pustą kieszeń, powiadają, można łapać wiatr jak w żagiel” – jak zwy-kle plastycznie konstatuje Mariusz Wilk w „Lotem gęsi”. Jego oszronio-na proza bynajmniej nie zmraża czytelników. Przeciwnie, sprawia, że w ich żyłach krew zaczyna krążyć szybciej. Oczywiście mam na my-śli jedynie tych zwracających uwagę na werbalną estetykę. Exemplum opisy Onego, w którym autor pływa, łowi ryby i czerpię wodę: „W ka-miennym obramowaniu nabrzeża jezioro przypomina lustro w zdo-bionej oprawie”. „Wędkarze na lodzie wyglądają jak znaki zapytania na pustej kartce papieru”.

A tak wyjaśnia genezę swej niepospolitej diarystki: „Dziennik po-zwala skakać z tematu na temat, jest gatunkiem otwartym, a zarazem bliższym życia, które rejestruje. Cenię jego kapryśność, dzisiaj piszę o tym, jutro o tamtym, a pojutrze o siamtym. Nie muszę ciągnąć jed-nego wątku, mogę przerwać, a po kilku dniach wrócić… A jednocze-śnie – co dla mnie ważne – dziennik obnaża fikcję czasu linearnego. Bo na dobrą sprawę, kogo obchodzi, że dany zapis powstał 2 lutego, a inny 30 maja. Jakie to ma znaczenie? Czas historyczny, który wydaje się tak ważny, w istocie jest bez znaczenia. Co innego pory roku – po-wroty ptaków, cykle wegetacji. Dziennik pozwala uchwycić cykliczność czasu biologicznego. Dlatego go cenię”. (To-rT)Noir sur Blanc, Warszawa 2012, s. 210, ISBN 978-83-7392-372-0

esejks. Adam BonieckiLepiej palić fajkę niż czarowniceJak powiedział żartem ksiądz Boniecki, podczas jednego ze spotkań z czytelnikami, fajka ma to do siebie, że nawet najgłupszej twarzy nada inteligentny wygląd. A oprócz tego ma jeszcze kilka innych zalet, może więc rzeczywiście lepiej palić fajkę niż czarownice… Na pewno zaś warto sięgnąć po zbiór starannie dobranych edytoriali autorstwa księ-dza Adama Bonieckiego publikowanych w „Tygodniku Powszechnym”. Książka została wydana nakładem krakowskiego Znaku na fali ruchu „Ksiądz Boniecki ma głos” i zwraca uwagę nie tylko treścią, ale rów-nież starannością wydania. Można się zastanawiać, po co kupować zbiór tekstów, które już były publikowane, które może nawet już się

b i b l i o t e k a a n a l i z p r z e d s t a w i a • k s i ą ż k i • k w i e c i e ń 2 0 1 246

Recenzje

czytało. A jednak konstrukcja książki świetnie organizuję odpowiedzi na takie wątpliwości. Otóż, poza samymi tekstami, które poruszają te-maty ważne i poważne, polityczne i egzystencjalne, a często przypra-wione są odpowiednią dawką humoru i mądrości… dodano do treści jeszcze cenny kontekst.

Dzięki niektórym tekstom przypominamy sobie ważkie problemy i kontrowersyjne postaci z pierwszych stron gazet, dzięki innym wkra-damy się w sferę wspomnień księdza Bonieckiego. Każdy edytorial opa-trzony jest (na dużym marginesie przy tekście) fotografią okładki nume-ru „Tygodnika Powszechnego”, z którego pochodzi dany artykuł oraz komentarzem dotyczącym okoliczności publikacji i nazwiskami osób, które również poruszały ów temat. A gdzieniegdzie czytelnik trafi na fotografie ilustrujące życie codzienne księdza Bonieckiego czy spotka-nia redakcji „Tygodnika Powszechnego”. Czytać tę książkę, to trochę tak, jak wchodzić w dialog, wkradać się w myśli autora.

UrszUla WitkoWska

Znak, Kraków 2011, s. 176, ISBN 978-83-240-1914-4

Życie społeczne

ekscentrycy, pasjonaci, dziwacyKsiążka jest udanym przykładem literatury wago-nowej – zbiorem krótkich tekstów zebranych z ła-mów miesięcznika „Focus”. Każdy tekst ma innego autora, choć autorem zbiorowym jest najwyraź-niej redakcja. Tę „książkopodobną” produkcję na-leży czytać jak gazetę albo powieść w odcinkach. Inaczej utoniemy przytłoczeni ogromem wiedzy o różnego rodzaju odmieńcach, outsiderach, ma-niakach czy pasjonatach.

Lekturę zacząłem w tramwaju, jeden tekst zajął góra dwa przystanki, później dokończyłem czytać już w domu. I radzę czytać w drodze: tramwaju czy metrze (dla warszawian). Do pociągu tylko na krótkie dystanse – na dłuższą podróż nie starczy, a chaos po-znawczy znuży. Dawkować z umiarem!

Poznajemy tu numerologów, wynalazców, sportowców ekstre-malnych (niektórych pośmiertnie), rekordzistów w rzucie beretem, ale też 80-letniego „wyczynowca” filmów dla dorosłych, supermara-tończyków, biegających na dystansie tysiąca kilometrów… Opisanie tak zdumiewających wyczynów pozwala zastanowić się nad własną kondycją, czy własnymi dokonaniami. Aby jednak nie wyciągać zbyt daleko idących wniosków co do miałkości swej kondycji, sięgnijmy do innych rozdziałów.

Są tu schizofrenicy o zwielokrotnionych osobowościach (rekor-dzistka miała ich kilkanaście), uciekinierzy z cywilizacji (przez kilka lat nie wychodzą z domu, kontaktując się ze światem tylko za pomocą in-ternetu), współcześni pustelnicy czy kloszardzi, wyznawcy nowych kul-tów – religii „ateistycznych” czy „komiksowych”. Poznanie ich „światów” powoduje, że z ulgą wracamy do własnego – może z naszą kondycją nie jest jeszcze tak źle? (pcc)G+J Gruner + Jahr Polska, Warszawa 2012, s. 170, ISBN 978-83-7778-179-1

Howard SchultzstarbucksW pewne wtorkowe popołudnie w lutym 2008 roku Starbucks zamknął wszystkie swoje lokale w Stanach Zjednoczonych. Informacja zawie-szona na 7100 zamkniętych drzwiach głosiła: „Potrzebujemy trochę czasu, by ulepszyć nasze espresso. Przygotowanie dobrego espresso wymaga wprawy. Dlatego też postanowiliśmy poświęcić się udosko-naleniu tej sztuki”. Nie był to bynajmniej chwyt marketingowy, prze-ciwnie, zamknięcie wszystkich lokali oznaczało kilka milionów dolarów straty. Howard Schultz, prezes i główny akcjonariusz Starbucksa, twórca jego potęgi, podjął tę decyzję, gdyż doszedł do wniosku, że serwowana w sieci kawa jest nie dość dobra. Goniąc za pieniędzmi, otwierając nowe kawiarnie na cały świecie Strabucks rozmieniał na drobne swoją markę i… przestał serwować wyśmienitą kawę. W rezultacie firma zaczęła tra-

cić klientów, a jej akcje traciły wartość. Zamykając wszystkie kawiarnie Schultz odbudował renomę firmy, zamiast serwować byle jaką kawę przeszkolił wszystkich pracowników jak powinno smakować wyborne espresso. Minęły dwa lata i firma odnotowała rekordowe w swojej hi-storii zyski. Starbucks to 10 miliardów dolarów rocznego przychodu, co tydzień obsługuje 60 milionów klientów, w 16 tysiącach kawiarni w 54 krajach, zatrudnia ponad 200 tysięcy ludzi. Książka Howarda Schultza nie jest biografią biznesmena, to historia pasji, a także opowieść o tym jak wyciągać wnioski z błędów i zamieniać je w sukcesy. (ł)tłum. Mariusz Gądek, Znak, Kraków 2012, s. 312, 59,90 zł, ISBN 978-83-240-1688-4

DziennikarstwoOriana Fallaciwywiad z historiąKobieta legenda. Odważna, piekielnie inteligentna dziennikarka. Gardzi-ła władzą i wojnami, bezkompromisowo krytykowała islam. Możnym tego świata, tym, którzy szafują ludzkim życiem, bez lęku stawiała naj-bardziej niewygodne i bezczelne pytania. I to w czasach, kiedy kobiecie nie łatwo było się przebić. Solidnie przygotowywała się do wywiadu, potrafiła doskonale wykorzystać wiedzę na temat rozmówcy. Wszystko skrupulatnie nagrywała na magnetofon, aby mieć dowód na swą obro-nę. Świetnie radziła sobie w świecie opanowanym przez mężczyzn, owładniętych rządzą władzy. Rozmawiała z Jasirem Arafatem, Indirą Gandhi, Goldą Meir, Hajle Syllasje, Willym Brandtem.

Tom zawiera kilkanaście wywiadów-rzek, jakie Oriana Fallaci prze-prowadziła z ważnymi osobistościami w latach siedemdziesiątych ub. wieku. Każdy wywiad poprzedza komentarz autorki, dokładne wyja-śnienie, w jakich okolicznościach odbywała się rozmowa, jak zachowy-wał się rozmówca („na moje pytania reagował niewidocznym drżeniem, jak gdybym wbijała mu igłę w serce”) i jaki ewentualnie był później odzew („ten wywiad wywołał gniew włoskich faszystów). „Wywiad z historią”, opublikowany we Włoszech w 1974 roku, ukazuje się w naszym kraju po raz pierwszy. To wielka rzecz. Świetny podręcznik dziennikarstwa i doskonała nauka życia. (et)Weltbild, Warszawa 2012, s. 720, 59,90 zł, ISBN 978-83-7799-039-1

historiaZbigniew Wawertobruk 1941Przypadającą w ubiegłym roku 70. rocznicę bitwy pod Tobrukiem trudno byłoby uczcić lepszą publikacją. W anglojęzycznej historiogra-fii bowiem dokonania Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich są zwykle traktowane marginalnie. Być może dzięki temu otrzymujemy dziś stworzoną przez prof. Wawra (dwujęzyczną – również z myślą o czytelnikach anglojęzycznych) znakomitą monografię SBSK, która koncentruje się wyłącznie na roli polskich oddziałów toczących boje w Afryce. Zostały one omówione tutaj w sposób szeroki i niezwykle atrakcyjny, zwłaszcza wizualnie.

„Tobruk 1941” to nie tylko publikacja śledząca wydarzenia od sfor-mowania SBSK pod dowództwem gen. Stanisława Kopańskiego w maju 1940 po luty 1942 roku, kiedy weszła ona w skład wycofującej się z ZSRS armii Andersa. To zarazem prezentujący obszerną ikonografię album zdjęć archiwalnych – miejsc, ludzi, walk czy sprzętu, oraz współ-czesnych – uzbrojenia, wyposażenia bądź zachowanych dokumentów i pamiątek. Do pełni szczęścia brakuje może nieco precyzyjnego ka-lendarium działań poszczególnych pododdziałów formacji i bardziej szczegółowych map sytuacyjnych.

Obok obszernego omówienia tytułowej bitwy, autor przedsta-wia także w osobnym rozdziale przebieg wypadu pod Gazalą. Mowa tu wszakże nie tylko o szlaku bojowym Brygady ale również o całym rozległym i niełatwym kontekście politycznym organizacji, zaopatrze-nia i istnienia formacji. Jedna część książki poświecona została także życiu kulturalnemu SBSK.

b i b l i o t e k a a n a l i z p r z e d s t a w i a • k s i ą ż k i • k w i e c i e ń 2 0 0 5 47

Recenzje

mijano takie tematy jak pobieranie opłat za pomoc, praca Żydów w go-spodarstwie, jako rekompensata za ukrywanie, przypadki wymówienia kryjówki. Intencje Sprawiedliwych były bardzo różnorodne, a ich stosu-nek do ukrywanych Żydów często bywał ambiwalentny.

W ostatnim rozdziale książki znajdujemy analizę opowiadania, przedstawiającego jedną konkretną historię uciekającej Żydówki. Au-tor opowiadania Bogdan Wojdowski, który spisał tę historię, też był ocalałym z Zagłady żydowskim dzieckiem.

Katarzyna BaraniecKa

Wydawnictwo Stowarzyszenie Centrum Badań nad Zagładą Żydów, Warszawa 2011,

ISBN 978-83-932202-4-3

Władimir LipowieckiDzięcieca ArkaKsiążka napisana na podstawie relacji uczestników i w oparciu o doku-menty źródłowe. Przedstawia losy 780 dzieci, które wiosną 1918 roku zostały wysłane z Petersburga na Ural na przedłużone wakacje pod pretekstem wyjazdu na kolonię aby uniknąć głodu.

Podróż, na którą zostały skazane dzieci zdawała się nie mieć koń-ca. Przez Ural, Syberię, Władywostok, Japonię, San Francisco, Nowy Jork, Ocean Atlantycki, Francję, Anglię, Finlandię po dwóch i pół roku wróciły do domu.

W czasie pobytu na terenie Rosji dzieci były świadkami wielu tra-gicznych wydarzeń, które wycisnęły piętno na ich psychice. Widziały śmierć na polu bitwy, jak również zgony swoich najbliższych kolegów i koleżanek. Oprócz tego ogromna tęsknota za bliskimi, paradoksalnie głód, przed którym właśnie miały być chronione, choroby przynoszące śmierć i wszelkie niedogodności tej podróży spowodowały, że przeszły szybki kurs dorastania.

Pozytywną stroną tych doświadczeń było to, że stały się samo-dzielne, pracowite, pomagające sobie wzajemnie i opiekuńcze. Można powiedzieć, że cierpienie je uszlachetniło.

Znakomite opracowanie, nasycone treścią i faktami osadzonymi w rów-nie bogato odmalowanym tle. Wielu uważało dotąd, iż o Tobruku mówiono zbyt mało. Teraz będą usatysfakcjonowani w dwójnasób. (ton)Bellona, Warszawa 2011, s. 160, ISBN 978-83-11121-57-7

(red.) Barbara Engelking i Jan GrabowskiZarys krajobrazuKsiążka prezentuje wyniki badań nad prześladowaniami Żydów szuka-jących schronienia na polskiej wsi w ostatniej, trzeciej fazie Zagłady.

W książce zawarte są szkice m.in.: Barbary Engelking, Jacka Leocia-ka, Jana Grabowskiego, Wojciecha Burszty i Dagmary Swatek. Praca oparta jest na materiałach z archiwów polskich, niemieckich i izraelskich, takich jak m.in. prasa konspiracyjna, akta sądowe procesów na podsta-wie tzw. dekretu sierpniowego, wspomnienia ocalałych Żydów, akta sądowe z zasobów IPN, dokumentacja Yad Vashem. Atutem jest też obszerna bibliografia, indeks nazwisk oraz liczne przypisy.

Autorzy prezentują z jednej strony pomoc udzielaną Żydom przez chłopów na wsiach, z drugiej wydawanie ich i mordowanie, a także ne-gatywne nastawienie polskiej konspiracji do kwestii żydowskiej. Przed-stawiają także postawy Polaków oskarżonych po wojnie o współudział w wydawaniu i mordowaniu Żydów. Pokazują jak ludzie ci w tych pro-cesach bronili się i jakie podawali motywy. W większości przypadków nie przyznawali się do popełnionych czynów i nie poczuwali do winy.

Autorzy tej książki odważyli się przybliżyć nam niechcianą prawdę o tym, że Polacy mieli swój udział w Zagładzie, i że poprzez swoje zacho-wanie stawali się elementem niemieckiego systemu przemocy i ekster-minacji. Z badań wynika, że chłopi brali udział w organizowanych przez Niemców lub Granatową Policję obławach i wykazywali się dużą gorli-wością w denuncjowaniu ukrywających się Żydów. Zawarte w książce analizy biografii Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata też ukazują nam te przypadki w innym niż dotychczas przedstawianym świetle. Autorzy zauważają, że we wnioskach o nadanie tego tytułu prawie całkowicie po-

Targi Ksià˝kiHistorycznejtowarzyszàce

IIKongresowi Zagranicznych Badaczy Dziejów Polski:Polska w EuropieÂrodkowej

13-15wrzeÊnia2012Kraków

www.targi.krakow.pl

Miejsce odbywania si´Targów:Auditorium Maximum UJ, ul. Krupnicza33

www.historia.targi.krakow.pl

b i b l i o t e k a a n a l i z p r z e d s t a w i a • k s i ą ż k i • k w i e c i e ń 2 0 1 248

Recenzje

Losy dzieci trzymają czytelnika w napięciu i ogromnym niepokoju. Emocje stabilizują się i czytelnik się wewnętrznie uspokaja dopiero od chwili, kiedy losem dzieci zaczyna interesować się amerykański dzien-nikarz. Dzięki reakcji Amerykanina i szybkiej pomocy Czerwonego Krzyża dzieci nareszcie mają szansę wrócić do swojego kraju i rodzin. I to wydarzenie wiąże się z tytułową Arką – statkiem pomocy amery-kańskiego Czerwonego Krzyża.

Książka jest warta przeczytania, tym bardziej, że dopiero teraz, po kilkudziesięciu latach milczenia związanego z polityką i propagan-dą sowiecką prawdziwe losy tamtych dorosłych już dzieci mogły zo-stać ujawnione.

BarBara Wójcik

tłum. Wiesława Karaczewska, Ewa Rojewska-Olejarczuk, Wydawnictwo Naukowe PWN,

Warszawa 2011, s. 656, ISBN 978-83-01-16687-8

Aleksander NikonowUderz pierwszy!Okraszoną ironią i sarkazmem soczystą publicystykę poświęconą najważniejszemu wydarzeniu XX wieku, jakim niewątpliwie była II wojna światowa, czyta się znakomicie. Autor rozkłada na czynniki pierwsze czas aliansu III Rzeszy i Rosji Sowieckiej – tak powszech-nie zapomnianego na Zachodzie – zainaugurowany 23 VIII 1939 roku paktem Ribbentrop-Mołotow, a zakończony 22 VI 1941 roz-poczęciem operacji „Barbarossa”. Bez wątpienia autor posiłkuje się hipotezami Wiktora Suworowa, Władimira Bukowskiego, Mar-ka Sołonina i Aleksandra Bieszanowa, ale to rzetelne wzorce. Dla zachęty podaję czytelnikom wyjątkowo kuszący spis treści: „Mat-kę Prawdę trzeba zarżnąć”, „Na co liczył Wódz, czyli jak uczyłem walczyć towarzysza Stalina”, „Cesarzowi co cesarskie, a ślusarzowi ślusarskie”, „Czy Hitler chciał ocalić Stalina?”, „Słowniczek wybra-nych eufemizmów stalinowskich – tłumaczenie z propagandowe-go na polski”. Zaś we wstępie pt. „Zamiast prologu, czyli obalanie mitów” – nawiasem mówiąc, temu ostatniemu przede wszystkim służy ta kształcąca praca – wyznaje z rozbrajającą szczerością: „Je-stem człowiekiem uczciwym i bibliografii nigdy nie zamieszczam, ponieważ uważam to za formę oszustwa i zbędny balast, szkodliwy dla popularnej książki”.

Tomasz zB. zaperT

Bellona, Warszawa 2012, s. 392, ISBN 978-83-11-12142-3

ReligiaGian Franco SvidercoschiDokąd zmierza Kościół?

Autor jest dziennikarzem i pisarzem włoskim o polskich korzeniach. To on napisał książkę o Janie Pawle II „Historia Wojtyły”, na podsta-wie której powstały scenariusze f ilmów „Ka-rol. Człowiek, który został papieżem” i „Karol. Papież, który pozostał człowiekiem”. Tym ra-zem Svidercoschi pisze o ludzkich niedosko-nałościach Kościoła. Pisze z bólem, z powodu zdradliwych występków chrześcijan, niestety także – na przestrzeni wieków – papieży i bi-

skupów. W obliczu zdrad wobec Boga i ducha Ewangelii, autor zastanawia się, dokąd zmierza Kościół? Boleje nad zaciekłością me-diów, za kampanią których kryją się często grupy polityczne, kul-turalne i ekonomiczne, dążące – jego zdaniem – do ograniczenia autorytetu moralnego Kościoła rzymskiego oraz poparcia, jakim nadal cieszy się on w wielu krajach. Autor porównuje rozczaro-wania i nadzieje ludu Bożego związane z pontyfikatem Benedykta XVI. Obecny papież obrał drogę odnowy Kościoła, zaangażował się w przywrócenie Boga ludzkim sercom. Podjął nowe odważne decyzje wobec zła i sytuacji konfliktowych, niekoniecznie licząc na zrozumienie. (Br)tłum. Hanna Borkowska, Świat Książki, Warszawa 2012, s. 144, ISBN 978-83-7799-402-3

PsychologiaKaren HorneyPsychologia kobiety

„Relacje pomiędzy mężczyznami i kobietami w dużej mierze przypominają relacje pomiędzy dziećmi i ro-dzicami, a podobieństwo to polega na tym, że woli-my koncentrować się na ich pozytywnych aspektach. Wolimy przyjmować założenie, że to miłość stanowi coś, co jest nam dane w sposób podstawowy, a wro-gość przydarza się w sposób przypadkowy i moż-na jej uniknąć” – pisze Karen Horney i zaraz potem dowodzi, że „wrogość pomiędzy płciami” bynajmniej nie jest przypadkowa. „Psychologia kobiety” to zbiór

odczytów i artykułów z lat 1922-1936, jednak teksty te stanowią zadzi-wiająco konsekwentną całość. To książka zarówno dla kobiet, którym być może po lekturze łatwiej będzie zrozumieć mechanizm urazy, wycofania, nawet masochizmu, ale w równym stopniu dla mężczyzn – by rozumieli swoje partnerki, ale i lepiej poznali samych siebie. Obok nieśmiertelnego bestselleru Johna Graya „Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus”, „Psy-chologia kobiety” jest bodaj najważniejszą książką, która pozwala wniknąć w różnice i napięcia pomiędzy płciami. Horney nie daje jednak łatwych odpowiedzi, bada i ostro zarysowuje problemy. (ł)tłum. Jacek Majewski, Rebis, Poznań 2012, s. 284, 35,90 zł, ISBN 978-83-7301-106-9

PeDagogiKaKrystyna Marzec-HolkaPrzemoc seksualna wobec dziecka. Studium pedagogiczno-kryminologiczne

Skazują dzieci na piekło. Odbierają im dzieciństwo. Niszczą przyszłość. Są sprawcami nieodwracalnych zmian emocjonalnych, braku poczucia własnej war-tości, życia w lęku, okaleczeń psychicznych. Jaka kara powinna za to spotkać tych, którzy krzywdzą? Ile lat więzienia należy się za przestępstwo, jakim jest czyn lubieżny w stosunku do nieletnich. Dla oj-ców, który gwałcą swoje córki i w większości nie rozumieją okrucieństwa swojego czynu i zła, które wyrządzają. Grozi im kara pozbawienia wolności

od roku do dziesięciu lat. A resocjalizacja? Wiele do życzenia w Polsce pozostawia konieczna pomoc psychologiczna dla sprawców, a przede wszystkim dla ofiar. Autorka stawia pytanie: „kara kryminalna czy fikcja?”, przedstawiając czytelnikowi coś w rodzaju portretu pamięciowego spraw-ców, obejmującego między innymi rodzaj orzeczonej kary.

Krystyna Marzec-Holka opisuje przestępstwa seksualne, których ofia-rami są dzieci. Odpowiada na pytania dotyczące rozpoznania nadużyć sek-sualnych. Przedstawia problematykę dotyczącą dziecka wykorzystywanego seksualnie, analizuje przeszłość i motywy na tle poszczególnych biografii – funkcjonowania sprawców w okresie popełnianych czynów i dramat ofia-ry przemocy seksualnej. Ostatnia część pracy poświęcona jest refleksjom na temat kary. W swojej pracy pokazuje rozmiar krzywd wyrządzonych dziecku przez jego seksualne wykorzystywanie. Konieczne jest stworzenie systemu profesjonalnej pomocy i opieki, a także interwencji psychoedu-kacyjnej i psychoterapeutycznej wobec sprawców przestępstw i ich ofiar. I ta książka ma szansę się do tego przyczynić. (haB)Impuls, Warszawa 2012, s. 322, ISBN 978-83-7587-607-9

Barbara PióroCzy kochasz Małego Misia?Miś rozwijał się szybciej niż inne niemowlęta. Nie pozwalał tylko innym na dotyk – rozpaczliwie wówczas płakał. Gdy zaczął mówić, używał własnych słów na określanie przedmiotów i bardzo się denerwował, gdy mama nie rozumiała, o co mu chodzi. Miś nie lubi być sam. Nie toleruje zmian. Wszystko wokół niego musi być znajome, przyjazne i bezpiecz-

b i b l i o t e k a a n a l i z p r z e d s t a w i a • k s i ą ż k i • k w i e c i e ń 2 0 0 5 49

Recenzje

ne. Łatwe do kontrolowania i konkretne. Posiłki mają być zawsze o tej samej porze. Miś wszystko traktuje dosłownie – długo był przekonany, że „strzygąc palcami”, można obciąć włosy. Dziś ma 13 lat. Jest ślicznym, mądrym i wrażliwym dzieckiem. Wygląda jak inne dzieci.

Miś ma zespół Aspergera. Gdy poszedł do szkoły, jego mama uprze-dziła nauczycieli. Że syn nie rozumie żartów, idiomów. Że świat rzeczy-wisty go przeraża. Że ma trudności w kontaktach społecznych. I musi mieć opiekuna, który będzie go budził z zamyślenia. Nauczyciele okazali się wspaniali, ale program przerósł możliwości psycho-fizyczne małego ucznia. Od IV klasy Miś uczy się w domu. Będzie zdawał egzamin do gim-nazjum. I jeśli regulamin pozwoli na nauczyciela wspomagającego.

Mama Misia z miłością opowiada o trzynastu lat z Misiem – od chwili jego urodzenia. Dzięki swojej pracowitości i determinacji matki oraz pomocy wielu osób nauczył się mówić, czytać i pisać, rozwijać zainteresowania i talenty, zyskał przyjaciół.

Książka zawiera także fragmenty opinii pedagogicznych, psycholo-gicznych i logopedycznych. Na końcu autorka zamieściła krótką charak-terystykę dziecka z zespołem Aspergera oraz dekalog postępowania. I chyba najważniejsze wskazanie: bądź zawsze blisko i wierz w siebie i dziecko. (hab)Impuls, Warszawa 2012, s. 50, ISBN 978-83-7587-316-0

PoRadnikiGillian McKeithZdrowie kobietyNakładem Rebisu ukazał się poradnik „Zdrowie kobiety”, znanej na całym świecie autorki bestsellerów „Jesteś tym, co jesz” i Encyklopedii żywienia”, Gillian McKeith.

Autorka uważa, że można załagodzić a nawet zlikwidować dole-gliwości kobiece poprzez zdrowy styl życia, odpowiednie odżywianie

i pozytywne nastawienie psychiczne. Drogą do osiągnięcia prawdziwe-go zdrowia jest połączenie energii fizycznej i metafizycznej. Do pierw-szej grupy należy żywność, zioła czy suplementy. Bardzo ważne jest to, aby były one dostosowane do naszego wieku i miały odpowiedni poziom wibracji, a im ich będzie więcej, tym lepiej. W grupie drugiej znajdują się nasze myśli i uczucia, a co się z tym wiąże, nastrój. Autor-ka opisuje techniki uzyskania homeostazy na tym poziomie poprzez oddychanie czy medytację.

Książka jest przeznaczona dla kobiet w różnych fazach życia. Od dziewcząt, które właśnie wchodzą w okres dojrzałości płciowej po kobiety w stadium postmenopauzalnym. W każdym rozdziale opisany jest sposób odżywiania i składniki niezbędne do prawidłowego funk-cjonowania. Autorka przedstawia również problemy i choroby, które kobieta może napotkać w danym stadium, a także wyjaśnia co zrobić w takiej sytuacji. Oprócz tego książka jest bogata w liczne przepisy ku-linarne oraz praktyczne porady. Zachęcam do lektury! (kb)Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2012, s. 376, ISBN 978-83-7510-729-6

Ewa ŻeromskaKłótliwy poradnik partnerskiW życiu każdej pary zdarzają się sprzeczki większe czy mniejsze, ale zawsze jakieś. Sztuką natomiast jest kłócić się w taki sposób, aby się nie rozejść i o tym właśnie jest „Kłótliwy poradnik partnerski” Ewy Żeromskiej.

Autorka opisuje wiele powodów kłótni, od tych prozaicznych, jak podział obowiązków w domu, do tych bardziej bolesnych, jak zdrada. W każdym rozdziale jest kilka krótkich dialogów, do których dołączo-ny jest komentarz i omówienie. Poradnik napisany jest z humorem, ale też daje możliwość zastanowienia się nad swoim związkiem z per-spektywy trzeciej osoby, ponieważ opisane przypadki często dotyczą wielu par. Sama autorka pisze, że większość ludzi kłóci się o to samo i prawie tak samo.

Autor w środowisku bibliotekarskim jest znany, gdyż tysiące bi-bliotekarzy korzystało z jego poprzednich publikacji. Ta książka jest obszernym kompendium wiedzy o prawie autorskim, jego stosowaniu w praktyce bibliotekarskiej oraz o problemach z tym związanych. W Załączniku zawiera teksty: „Ustawę o prawie au-torskim i prawach pokrewnych”, „Akt paryski konferencji berneń-skiej o ochronie dzieł literackich i artystycznych” oraz „Dyrektywę 2001/29/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z 22 maja 2001 r.”.

Publikacja choć skierowana do bibliotekarzy przydać się może wszystkim zainteresowanym tą problematyką. Książka napisana językiem zrozumiałym, objaśnia terminologię prawniczą i ich rze-czywiste znaczenie praktyczne.

Czekamy na zamówienia: Dział Sprzedaży:Al. Niepodległości 213, 02-086 Warszawatel.: 22 825 50 24, fax.: 22 825 53 49www.sbp.pl, e-mail: [email protected]

Prawo autorskie w pracy bibliotekarza

Bolesław Howorka

Prawo autorskie w pracy bibliotekarzaSeria N-D-P 131, ISBN 978-83-61464-73-0

Cena 62 zł, format B-5, str. 376, data wydania: 2012

b i b l i o t e k a a n a l i z p r z e d s t a w i a • k s i ą ż k i • k w i e c i e ń 2 0 1 250

Recenzje

Książka jest przeznaczona dla ludzi w różnym wieku. Młode pary mogą w niej znaleźć porady dotyczące pierwszych kroków w związku, dzieci czy ujarzmieniu zazdrosnej teściowej. Natomiast pary z wielolet-nim stażem mogą spojrzeć na siebie z dystansu i stwierdzić, że czasami emocje za bardzo biorą górę.

Nie ukrywam, że lektura „Kłótliwego poradnika” była dla mnie przyjemnością. Rzadko się zdarza, żeby tego typu pozycji towarzyszy-ła tak duża dawka humoru. Niejednokrotnie w podanych przykładach widziałam siebie, czemu towarzyszył śmiech, ale i refleksja. Polecam każdej parze, która chce się kłócić z sensem! (kb)Edgard, Warszawa 2012, s. 190, ISBN 978-83-7788-022-7

Alexander LoydKod uzdrawiania

Smutek, depresja, złość, frustracja, blokady emo-cjonalne i poczucie własnej bezsilności… Choroby naszych czasów. Odbierają chęć do życia. I cho-roby ciała: serca, kręgosłupa, hemoroidy, nowo-twory. Jak uzdrowić ciało, umysł i duszę? Kodem uzdrawiania – przekonuje dr Loyd. U podłoża cho-rób leżą problemy emocjonalne. Loyd odkrył kod uzdrawiania, gdy jego żona od wielu lat chorowała na depresję, a on wyczerpał już wszystkie meto-dy – konwencjonalne i alternatywne, psychote-

rapię i psychotropy. Wtedy odkrył rewolucyjną technikę, dzięki której w sześć minut można wyeliminować źródło choroby. Dzięki tej techni-ce układ neuroimmunologiczny zrobi, co do niego należy, i przywróci zdrowie tej części ciała, która choruje. Według techniki proponowanej przez Loyda człowiek potrafi sam wyeliminować błędy, źródła choroby i stresu. Samodzielnie potrafi rozprawić się z przyczynami niepowodzeń oraz problemów zdrowotnych i emocjonalnych. To szybkie techniki. Dziesięciosekundowa metoda pozwalająca rozładować stres. Szybki test, dzięki któremu można rozpoznać źródło lęków. Skoro „Medycy-na przyszłości będzie opierać się na kontrolowaniu energii w ciele” – trzeba aktywować wrodzoną funkcję własnego ciała – jak? Dowiemy się z tej książki. Źródła wszystkich problemów potrafią uleczyć proste ćwiczenia z użyciem rąk. I modlitwa. Potrzebna jest wiara, nadzieja i siła ducha. „Kod uzdrawiania” – przekonuje się nas -może stać się począt-kiem przemiany wewnętrznej. (hab)tłum. Anna Boniszewska, Wyd. G+J, Warszawa 2012, s. 320, ISBN 978-83-7778-114-2,

978-83-237-7533-1

Albumy

Marek Borakowski, Rafał Zaremba, Niepokój stadionów

Bardzo nietypowa książka w programie uzna-nego krakowskiego wydawcy. Tym razem nie o świętych, nie o papieżu, ani nawet nie o pięk-nych krajobrazach, ale o … kibolach. „Auto-rzy tej książki – jak we wstępie pisze Leszek Sosnowski, szef wydawnictwa – analizują pro-blem stadionowych tragedii na różne sposoby. Zdają wiele pytań – i choć posiłkują się pracami socjologów i psychologów, na niektóre znajdu-ją odpowiedź, na inne nie”. Jednocześnie autor

wstępu zwraca uwagę na znany problem manifestowania przez kibi-ców różnych przejawów patriotyzmu – „przywiązania do swego klubu, swego miasta, swej narodowej reprezentacji” – co wywołuje „sprzecz-ność z królującą obecnie poprawnością polityczną, która wprost zabra-nia manifestowania postaw narodowych, a nawet okazywania zwykłej sympatii jakiejkolwiek sprawie, gdy jest ona właśnie polska”.

Autorzy przedstawiają w albumowej publikacji historię najbardziej tragicznych wydarzeń na piłkarskich stadionach i wokół nich, począw-szy od pamiętnej tragedii w belgijskim Heysel w 1985 roku, podczas której zginęło 39 osób („tam, gdzie umarła piłka”), poprzedzonej rok

wcześniej brutalnymi porachunkami między włoskimi i angielskimi ki-bicami w Rzymie po przegranym przez Romę meczu z Liverpoolem. Relacjonują kolejne dramatyczne wydarzenia na europejskich stadio-nach, a także na stadionach krajowych, aż po finał Pucharu Polski w 2011 roku, po którym kibice Legii Warszawa i Lecha Poznań zdemolowani bydgoski stadion. Finałowym akcentem stadionowych dramatów były tragiczne wydarzenia z 1 lutego tego roku w egipskim Port Saidzie pod-czas ligowego meczu, gdy „po ostatnim gwizdku sędziego rozpętało się piekło”. Ale przypominają też przyjacielskie gesty krakowskich kibi-ców, którzy po śmierci Jana Pawła II ogłosili koniec wzajemnych waśni, lecz pokój niestety nie trwał długo. Wszystko to skłania do szczegól-nej refleksji tuż przed rozpoczęciem mistrzostw Euro 2012, które już w czerwcu porwą kibiców z całej Europy do kolejnych – oby bezkr-wawych – wyczynów. (pd)Biały Kruk, Kraków 2012, s. 112, ISBN 978-83-7553-131-2

MuZykaSir Gilbert LevinePapieski maestro

Twórcza przyjaźń między amerykańskim dyrygen-tem żydowskiego pochodzenia a papieżem Janem Pawłem II trwała siedemnaście lat. Książka pory-wająco opowiada o tej przyjaźni. Czytelnik dowie się zatem, jak do niej doszło oraz w jaki sposób in-spirowała ona dyrygenta i papieża do ważnych mu-zycznych przedsięwzięć. Sir Gilbert Levine w latach osiemdziesiątych był pierwszym dyrygentem z Za-chodu, który został dyrektorem muzycznym or-kiestry Filharmonii Krakowskiej, w komunistycznej

wówczas Polsce. W roku 1988 z chórem tejże Filharmonii koncertował w Rzymie dla uczczenia dziesiątej rocznicy pontyfikatu Jana Pawła II. Papież, wychowany w szacunku do Żydów ,którzy w Wadowicach byli jego sąsiadami i kolegami, utrzymywał bliskie kontakty z osobami oca-lałymi z Holokaustu. To dzięki inspiracji Jana Pawła II po raz pierwszy oficjalnie uczczono Shoah , organizując koncert w dniu, w którym Żydzi upamiętniali miliony swych rodaków zgładzonych przez hitlerowców. Koncert Pojednania oraz inne muzyczne przedsięwzięcia prowadzone przez maestro Gilberta Levine’a były nie lada wydarzeniami, przyczy-niając się do głoszenia przesłania Jana Pawła II o pokoju i zrozumieniu między chrześcijanami i żydami, muzułmanami i ludźmi różnych religii świata. Niezwykła książka, zdaniem arcybiskupa Dziwisza „będzie du-chowym wzbogaceniem każdego, kto przeczyta tę jedyną w swoim rodzaju kształcącą opowieść”.

Bożena Rytel

tłum. Magdalena Iwińska, Hanna Faryna-Paszkiewicz, Świat Książki, Warszawa 2012, s. 430,

ISBN 978-83-7799-002-5

TeATRAnna KłysBohdan Smoleń – niestety wszyscy się znamyBohater tego wywiadu-rzeki ujawnia swe rozczarowania Lechem Wa-łęsą, który onegdaj „na występ (kabaretu Tey – przyp. to-rt) dotarł spóźniony (…). Potem został z nami na zapleczu. Tyle pierdół to ja się jeszcze w życiu nie nasłuchałem.

– Śmiesznych czy strasznych?Strasznych. Za to, że został przywódcą ruchu, bardzo go szanuję,

ale po co został prezydentem?”.O sławetnym impresario polonijnym zza Atlantyku Janie Woje-

wódce, Smoleń także nie ma najlepszego zdania: „Był niesamowicie skąpy. Nawet obiadu czy kolacji nie kupował. (…) Kiedyś znakomity polski rzeźnik Nożewski, przygotował całą walizkę wędlin dla Wo-jewódki i myśmy je schowali Sipińskiej pod fotel w autobusie. Jaka to była afera! Poszukiwania tej walizki. A jak się znalazła, Wojewódka zro-

b i b l i o t e k a a n a l i z p r z e d s t a w i a • k s i ą ż k i • k w i e c i e ń 2 0 0 5 51

Recenzje

bił straszną awanturę piosenkarce: ‘Ty głodomorze! To ja ci płacę, a ty mi kradniesz wędliny!’”.

Nie ukrywa, że gorzała w latach prosperity Tey-a lała się hektolitra-mi. „Kiedyś po spektaklu Zenon (Laskowik) i Bohdan poszli się przejść. Piękna noc, pachnąca sianem, leżąc na trawniku patrzyli w gwiazdy: „Popatrz, Wielki wóz, Mały wóz… o kurwa, radiowóz!”.

Czy poczucie humoru Bohdan Smoleń przejął w genach węgier-skich – po matce, czy też góralskich – po ojcu? Ten ostatni „pewnej nocy pomalował farbą – wraz w wujkiem – fiuta Apollinowi. Takiej rzeźbie na dachu Teatru w Bielsku. Ale ponieważ ich przyłapali, to później byli sławni w Bielsku z tego, że musieli mu tego fiuta oskrobać żyletkami”.

Odpowiedź na postawione w tym akapicie pytanie wydaje się dru-gorzędna, zważywszy, że Smoleń, nader ciężko doświadczony życio-wo (samobójstwo syna i żony), nie stracił pierwszorzędnego poczucia humoru. (to-rt)Wydawnictwo Otwarte, Warszawa 2012, s. 264, ISBN 978-83-7515-183-1

Roman DziewońskiSkarpetka w ręku. Krzysztof Kowalewski w garderobie„Ja ten ’68 właściwie spędziłem w szkole teatralnej. W czasie strajku, myśmy siedzieli w takim pokoju naprzeciwko szatni, (…) ktoś się zainte-resował metalową szafą, która tam stała. Czy ktoś rąbnął, czy pchnął… w każdym razie otworzyła się (…) wysypały się rozmaite papiery. Za-częliśmy w nich grzebać i okazało się, że to DONOSY… Łaniewskiej, Listkiewicza… między innymi na Swinarskiego. Widziałem na własne oczy owoce ich ‘działalności’. Kupa tego leżała. Wszystkie z lat ich ZMP- -owania, POP-owania, PZPR-owania w PWST. Donosy na kolegów, na profesorów. W kratkę, w linię, do wyboru do koloru. Sprawy prywat-ne, a jakże!, i zawodowe, studenckie. Z tej kupy losowaliśmy, czytając potem z ciekawością na głos. (…) Potem w szkole wiedzieli o nich już wszyscy. Tego odszczekać się nie dało” – opowiada Krzysztof Kowa-

lewski Romanowi Dziewońskiemu, niestrudzonemu badaczowi dzie-jów polskiego aktorstwa (vide biografie Ireny Kwiatkowskiej i Adolfa Dymszy, o sławnym ojcu nie wspominając) w wyróżniającym się także ikonograficznie tomiszczu.

Rok 1968 Kowalewski zapamiętał być może także z powodu swoich korzeni: „Matka żydówka, ja pół, ale ze wskazaniem, bo matka. Nigdy mi nie mówiła o tym, że mam takie pochodzenie. Myślę, że dlatego, abym w razie jakiejś ryzykowanej sytuacji nie miał żadnego psychiczne-go obciążenia. (…) Zresztą nawet gdyby mi zdjęli spodnie i sprawdzili, też by nic z tego nie wynikało, bo akurat nie byłem poddany temu ry-tuałowi” – wspomina okupacyjne dzieciństwo spędzone w Warszawie z mamą – po fachu aktorką, choć wcześniej studiowała prawo, ale „jej wybili to z głowy pałkarze pana Piaseckiego”. Ojciec artysty – oficer re-zerwy – trafił we wrześniu 1939 roku do sowieckiej niewoli i pół roku później zginął od strzału w potylicę w Charkowie.

Pominąwszy genealogię, autor koncentruje uwagę na sprawach za-wodowych niezapomnianego pana Sułka z audycji Jacka Janczarskiego. Szkoda, że pominięto prywatne relacje Kowalewskiego i Ewy Wiśniew-skiej (długoletniej partnerki nie tylko sceniczno-ekranowej).

tomasz zb. zapert

Trio, Warszawa 2012, s. 388, ISBN 978-83-7436-297-9

Janusz R. KowalczykWracając do moich BaranówZabawne, a nierzadko i odkrywcze, wspomnienia jednego z dwu (obok Tomasz Mościckiego) najwybitniejszych recenzentów teatralnych III RP, traktujące o jego latach przeddziennikarskich. Bowiem zanim autor na dwie dekady zakotwiczył w dziale kultury „Rzeczpospolitej” kilkana-ście lat występował, zazwyczaj z własnymi tekstami (niemało z nich zamieszczono w książce, czas zweryfikował je pozytywnie) w Piwni-cy pod Baranami. Lekkim piórem szkicuje kolejne etapy kabaretowe-go wtajemniczenia, zainaugurowanego poufną misją, którą wypełnił

Difin Spółka Akcyjna, ul. Kostrzewskiego 1, 00−768 Warszawa tel. 22 851 45 61 wew. 110, 111, fax 22 841 98 91, www.difin.pl, e−mail: [email protected]

Księgarnia internetowa www.ksiegarnia.difin.pl

W książce nauczyciele znajdą szereg wskazówek, w jaki sposób można dostosowywać wymagania edukacyjne do indywidualnych potrzeb uczniów z inteligencją niższą niż przeciętna. Publikacja może okazać się pomocna przy konstruowaniu Planów Działań Wspierających dla uczniów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi.

KARIERA SZKOLNA UCZNIÓW O INTELIGENCJI NIŻSZEJ NIŻ PRZECIĘTNA

Data wydania: 2012, liczba stron: 215, format: B5, cena: 42 złAneta Paszzkikiewewicz

Problematyka książki koncentruje się wokół dwóch podstawowych kwestii: czym charakteryzują się zdarzenia traumatyczne i jakie są ich rodzaje oraz wpływu interpersonalnej traumy na funkcjonowanie dzieci oraz kobiet i męż-czyzn w życiu dorosłym.

INTERPERSONALNA TRAUMA Mechanizmy i konsekwencje

Data wydania: 2012, liczba stron: 456, format: B5, cena: 70 złredakcja naukowawa AAgnieszka Widera-Wysooczczańańskska, Alicja Kuczyńska

b i b l i o t e k a a n a l i z p r z e d s t a w i a • k s i ą ż k i • k w i e c i e ń 2 0 1 252

Recenzje

celująco dostarczając butelki z właściwego stoiska w pobliskich delika-tesach. Z sentymentem kreśli sylwetki artystów tej estrady. Na przy-kład Haliny Wyrodek, niezapomnianej interpretatorki songu „Ta nasza młodość” i skandalistki, co się zowie. Dowodem, mocno niecenzuralny „happening” w krakowskim SPATiF-ie, po którym cieć zmienił gazetkę ścienną w zamykanej na klucz gablotce z ogłoszeniami. Na honorowym miejscu posiadających zakaz wstępu do lokalu figurowała odtąd Halina Wyrodek. „O ile mi wiadomo – pisze Kowalczyk – nigdy nie dała sobie odebrać palmy pierwszeństwa, chociaż na rzeczonej liście przewijały się i inne znane w Piwnicy nazwiska”.

A gdy Czesław Miłosz trafił w podziemia Baranów „ogarnąwszy wzrokiem admiratorów nadskakujących znękanemu nobliście, błyska-wicznie wybawiła go z opresji:

– Czesiek, nie pierdol! – zagaiła – postawże setkę”.Autor zapamiętał też dowcipne i błyskawiczne improwizacje:„Podczas którejś z galowych imprez Piwnicy świta jednego z mini-

strów narobiła szumu, że dla ich szefa nie ma krzesła.– Panie ministrze w dzisiejszych czasach lepiej stać, niż siedzieć! –

stwierdził Piotr (Skrzynecki) do mikrofonu”. (tzz)Trio, Warszawa 2012, s. 400, ISBN 978-83-7436-291-7

SpoRtZlatan IbrahimovićJa, Ibra. Moja historia

Skłamałbym, gdybym powiedział, że Zlatan Ibra-himović należy do moich ulubionych piłkarzy, ale też skłamałbym, gdybym stwierdził, że czytałem jego autobiografię bez przyjemności. Wręcz prze-ciwnie, czytałem tę książkę, nie wstydzę się przy-znać, w zachwyceniu. Zapewne wielka w tym zasługa Davida Lagercrantza, szwedzkiego pisa-rza i dziennikarza, który, jak czytamy na okład-ce, „wysłuchał” Ibrahimovića, a potem wszystko ładnie spisał, skomponował i nadał temu zgrabną

formę literacką.Urodzony w Szwecji, syn Bośniaka i Chorwatki, łatwego dzieciń-

stwa nie miał, jak na piłkarza przystało, był niesforny, krnąbrny, miał permanentne kłopoty z nauką i balansował na granicy prawa. Ale miał też wielki talent piłkarski, z czego zdał sobie sprawę strzelając bramki w podwórkowych, szkolnych, a potem klubowych drużynach junior-skich. Bez wątpienia, zrobił wielką karierę, grał w Malmö, Ajaksie Am-sterdam, Interze Mediolan, Barcelonie i teraz w AC Milan. Niestety, z żadnym z tych klubów nie wygrał Ligi Mistrzów i tu go boli.

Gdziekolwiek grał, w jakimkolwiek klubie, na którymkolwiek stadio-nie, wszędzie miał mnóstwo wielbicieli – stąd popkulturowe zjawisko określone mianem Zlatanmanii – ale jeszcze więcej wrogów, którzy gwiżdżą na niego i lżą go od najgorszych. Tyle tylko, że sam piłkarz nie-wiele sobie z tego robi, bowiem, jak wielokrotnie powtarza na łamach tej książki, im większa jest wywierana na niego presja, im większa nie-chęć publiczności, by nie powiedzieć – kibicowska nienawiść, tym więk-szą ma motywację do gry i dopiero wtedy wspina się na wyżyny.

W czasie błyskotliwej kariery miał też kłopoty z kolejnymi trenera-mi, którzy żądali od niego tego, aby grał tak, jak oni chcą, tymczasem on uważał, że Ibrahimović powinien grać wyłącznie jak na Ibrahimovića

przystało, a więc po swojemu. Mówi tak samo, jak gra, po swojemu, bez ogródek. W Barcelonie grał tylko jeden sezon, strzelił kilkanaście goli, ale nie zaakceptował go trener Pepe Guardiola i został sprzedany do Milanu. Podejrzewa, że dlatego, iż łysiejącemu Guardioli nie podo-bała się jego bujna czupryna. Inna sprawa, że atmosfera panująca w FC Barcelona bardzo go śmieszyła (zwłaszcza potulna i uczniacka postawa Messiego, Xaviego, Iniesty i spółki wobec Guardioli). Imbecyl – powie o Guardioli, czyli trenerze, który dwa razy z Barceloną wygrał Ligę Mistrzów, ale o José Mourinho, który był jego trenerem w Interze dla odmiany: „Polubiłem go zanim się poznaliśmy. Stał się osobą, za która byłbym w stanie umrzeć”.

W tytule posłowia (nawiasem mówiąc, napisanego wielce baroko-wym stylem) dziennikarz „Gazety Wyborczej” Rafał Stec nazywa Ibra-himovića – nie bez przesady – „poetą wyklętym”. Ibrahimović rzecz jasna żadnym poetą nie jest, chyba, że poetą futbolu. To Mourinho po-wiedział, że Ibrahimović nie strzela brzydkich goli, że każdy gol strzelo-ny przez Zlatana zasługuje na miano, gola kolejki czy gola sezonu. Od dzisiaj kibicują także Zlatanowi Ibrahimovićowi. (jd)tłum. Barbara Bardadyn, Wydawnictwo Sine Qua Non, Kraków 2012, s. 390,

ISBN 978-83-63248-10-9

KsiążKi audioWojciech Tochmandzisiaj narysujemy śmierćTakie książki wprawiają w zakłopotanie. Zmuszają nas do zadania sobie pytania, czy chcemy o tym wiedzieć? Czy powinniśmy? Co ta wiedza robi w nas? Czy czyni nas lepszymi, bardziej wrażliwymi, czy przeciw-nie, powoduje, że tym bardziej zamykamy się na ludzką krzywdę?

Wojciech Tochman przedstawia wstrząsające zdarzenia z Rwandy z 1994 roku, kiedy doszło do krwawych bratobójczych walk między Hutu i Tutsi. Tochman epatuje śmiercią, przemocą, gwałtem, brutal-nością. Czytelnik nie ma możliwości samodzielnie analizować wyda-rzeń, dostaje tak wielki ładunek ludzkiego cierpienia, że może się pod nim jedynie ugiąć.

Tochman wstrząsnął czytelnikiem. Chcemy uważać, że bezgra-niczne zło jest czymś nieprawdziwym, że to przerysowany obraz, jak w filmach z cyklu „Piła”. Ale Rwanda z 1994 roku to nie film, to prze-rażająca rzeczywistość.

Czy powinniśmy o tym wiedzieć? My, jako Europa – na pewno. My jako czytelnicy? – nie jestem pewien czy tak wstrząsające obrazy są nam potrzebne. Może to kwestia wrażliwości. Kiedyś takie teksty po-wstawały w formie raportów, w formie interwencji, która miała zmusić władze cywilizowanego świata do reakcji. Na reakcję w sprawie Rwan-dy jest za późno. Świat nie dostał na czas reporterskiej relacji Wojcie-cha Tochmana, nie jestem też pewien czy poniewczasie będzie potrafił wyciągnąć z niej lekcję. Oby. A jaką lekcję otrzymał czytelnik? Że ludzie są skłonni do najgorszych podłości, że ludzka natura jest niewyobra-żalnie zła. Ale przecież wiemy, że to tylko część prawdy. Ludzie są źli i dobrzy, są zwyrodniali i kierujący się empatią, świat to na szczęście nie Rwanda z 1994 roku, ale też nie możemy powiedzieć „nas to nie dotyczy”. Choćby nie tak dawne doświadczenia z Serbii, Chorwacji, Bośni, czy całkiem nowe, choćby z Abu Ghraib, pokazują, że granica pomiędzy światem cywilizowanym a barbarzyństwem jest płynna. I tę prawdę chyba najtrudniej jest przyjąć.

Znajdziesz u nas książki do słuchania i słuchowiska z udziałem najlepszych polskich aktorów.Książki dostępne są na CD oraz na kasetach.

Nasze książki mówią same… za siebie

b i b l i o t e k a a n a l i z p r z e d s t a w i a • k s i ą ż k i • k w i e c i e ń 2 0 0 5 53

Recenzje

Trudny tekst z wyczuciem przeczytali w wydaniu audio Danuta Stenka i Andrzej Chyra. Dobrym pomysłem był dwugłos, potęguje autentyczność relacji. (łg)Czarne, Wołowiec 2011, CD-MP3, ISBN 978-83-7536-273-2

Tiziano TerzaniZakazane wrotaAż nie chce się wierzyć, czytając relację Terzaniego, że Chińczycy tak zdewastowali własny kraj. Ileż autodestrukcji musi być w tym najludniej-szym narodzie świata, ileż braku poszanowania dla własnych korzeni, dla historii, wreszcie dla różnorodności? A wydawało się, że Chińczy-cy są szczególnie przywiązani do swoich tradycji, że są dumni ze swo-jej historii. Wedle Terzaniego kultura jest tam dewastowana niemalże programowo, a przynajmniej tak było jeszcze w latach 70. XX wieku. W czasach przewodniczącego Mao zniszczono więcej, niż pozostawio-no. Relacja z tamtych zdarzeń napawa ogromnym smutkiem.

Sam Tiziano Terzani był ciekawą postacią (zmarł w 2004 roku). Ten włoski reporter pracujący dla niemieckiego „Spiegla”, jako młody człowiek zdeklarowany komunista, tak zafascynował się Chinami Mao, że nauczył się języka chińskiego i przyjął nawet chińskie nazwisko, po czym przeprowadził się tam z żoną i dziećmi by wieść życie jak zwy-kły Chińczyk. Skończyło się to nie najlepiej, choć mogło być gorzej, zatrzymany przez policję został poddany reedukacji i usunięty z Chin. Wracał do nich później nielegalnie przekraczając granicę. Komunizm z głowy mu szybko wywietrzał.

Książka „Zakazane wrota” jest ciekawa poznawczo, choć pisana bez polotu, dużo tu powtórzeń, brak anegdot, brak ludzi. W wersji audio czyta Jakub Kukla, całość zajmuje blisko 12 godzin. (ł)tłum. Krzysztof Żaboklicki, Biblioteka Akustyczna, Warszawa 2012, CD-MP3, 39,90 zł,

ISBN 978-83-63162-19-1

Lisa GardnerSąsiad

Ciekawa intryga, trzymająca w napięciu akcja i zu-pełny brak umiejętności konstruowania postaci oraz scenografii. Lisa Gardner ma dobre pomysły, ale trudności z warsztatem pisarskim. Opisy miejsc, policyjnych procedur albo działania programów komputerowych, przypominają hasła z Wikipedii lub fragmenty przewodnika, a pani policjantka, pro-wadząca śledztwo sierżant D.D. Warren ma oso-bowość dorastającej nastolatki. Współczuję Marcie Grzywacz, która książkę czyta w wydaniu audio, bo

w wielu miejscach dystans lektorki do bohaterki jest wyraźnie słyszal-ny. Ale jednocześnie pogmatwana intryga tego thrillera jest naprawdę wciągająca, wydaje się, że „Sąsiad” byłby znacznie lepszym materiałem na filmowy scenariusz niż jest powieścią. (ł)tłum. Monika Wiśniewska, Sonia Draga, Katowice 2012, CD-MP3, 31,90 zł,

ISBN 978-83-7508-494-8

KomiKsApostolos Doxiadis, Christos H. Papadimitriou, Alecos Papadatos, Annie di DonnaLogikomiks. W poszukiwaniu prawdyGrupka greckich naukowców i artystów podjęła się zadania niezwykle trudnego. Stworzyła popularną biografię jednego z najważniejszych uczo-nych dwudziestego wieku, reformatora logiki, Bertranda Russela. Jednak dla tego zamierzenia wybrali medium komiksu, które z pozoru niezbyt dobrze nadaje się do prezentowania skomplikowanych rozmyślań i teo-rii, operuje bowiem językiem uproszczonym, skrótowym, bardziej na-dającym się do przekazu emocji i wydarzeń. A jednak ów eksperyment zaowocował albumem, który czyta się i ogląda z zapartym tchem, choć w niejednakowym tempie. Dostajemy więc wielopoziomową (w części, jakby to powiedział sam Russel: autoreferencyjną) opowieść o kształ-towaniu się poglądów myśliciela. Pochodzący ze starego brytyjskiego rodu Russel od najmłodszych lat czuł się obciążony dziedzictwem swoich przodków, wśród których nierzadkie były przypadki szaleństwa. Poszu-kiwał więc takiego języka opisu świata, który zawsze będzie wolny od irracjonalnych zawirowań. Początkowo zajął się matematyką, ale huma-nistyczny temperament kazał mu połączyć poszukiwania czystych abs-trakcji z filozofią, która ma, a przynajmniej mieć powinna, bliski związek z życiem i ludzkimi problemami. W końcu zajął się logiką, jako dziedziną łączącą precyzję matematycznych dociekań z rozległymi zainteresowa-niami filozoficznymi. Jednak także i w tej dyscyplinie starał się odrzucić aksjomaty i ustalone prawdy, próbując na nowo dowodzić lub obalać to, co uczonym jego wieku wydawało się oczywiste.

Komiks greckich twórców można polecić zarówno młodym adep-tom dyscyplin, którymi zajmował się Russel, jak i wszystkim tym czytel-nikom, którzy cenią sobie opowieści o meandrach ludzkiego myślenia, o konsekwentnym, nonkonformistycznym, choć przecież niełatwym życiu. Dostaną oni świetnie skrojoną historię życiowej pasji, nieposkro-mionej ciekawości, której nie daje się zaspokoić prostymi odpowiedzia-mi. Ciekawości, która przemienia człowieka i cały świat. (jg)tłum. Jarosław Mikos, W.A.B., Warszawa 2012, s. 352, 49,90 zł., ISBN 978-83-7747-535-5

Janusz ChristaKajtek i Koko. Opowieści Koka.

Wielu czytelników zna historię narodzin komikso-wych historii o Kajtku i Koku; słyszeli, że na począt-ku były Przygody Kajtka Majtka. Ale czy wiedzą, iż Christa stworzył także opowieści o perypetiach samego Koka?

Taki charakter mają dwie z trzech historii zgro-madzonych w ósmym już albumie zbiorczym przy-gód dzielnych marynarzy. Otwierająca album „Ark-tyczna wyprawa” to niesamowite wspomnienia z szalonej wyprawy, która zawiodła Koka na dale-

ką, mroźną Północ. Drugi z kolei, najdłuższy tutaj, „Przemytniczy szlak”

dla księgarńPartnerstwo

Program wsparciaszczegóły na www.ksiaznica.pl

b i b l i o t e k a a n a l i z p r z e d s t a w i a • k s i ą ż k i • k w i e c i e ń 2 0 1 254

Recenzje

ze swadą głosi chwałę Koka, jako dzielnego wilka morskiego walczące-go, twardo z bezwzględnymi morskimi przemytnikami.

Koko rozgłasza swe opowieści sam, w portowych tawernach, spra-gnionym nowości słuchaczom, a ci pochłaniają je z zapartym tchem. A jest się w nich czemu dziwić! O ile bowiem, do bardziej „realistycz-nych” przygód obojga bohaterów Christa wplatał rozmaite niesamowite wątki raczej jako ozdobniki, tutaj puścił wodze fantazji zupełnie swo-bodnie. Gawędy Koka są tak niestworzone i „odjechane”, że nawet dziś w świecie-który-już-wszystko-widział potrafią zdumieć. I choć tonuje je zawsze pojawiająca się w finale osoba Kajtka, to potężne wrażenie niewiarygodnej przygody (zabawy) nadal pozostaje. (ton)Egmont Polska, Warszawa 2011, s. 208, ISBN 978-83-237-4730-7

Dla Dzieci i młoDzieżyMichał Nowakowskiodlotowo

W Odlotowie mieszkają samoloty. Rzą-dzi tu Pan Odlotek – postawny i stanow-czy Boeing, odpowiedzialny za to, co się dzieje na lotnisku. Vipek, wymuskany i zarozumiały samolot pasażerski, puszy się, bo wozi tylko ważne osoby i uwa-ża, że wszystko mu wolno. Smaruś to uroczy samolot transportowy, Śmigieł-ko jest zwinnym śmigłowcem akroba-cyjnym, ale ma lęk wysokości i boi się

latać. Do Odlotowa przywieziono też Skrzydełko – najmilszy samo-locik na świecie. W czasie burzy trafił w niego piorun i tak znalazł się pod opiekuńczymi skrzydłami Smarusia i helikoptera Pigułki. W Od-lotowie jest tak fajnie jak w przedszkolu i na placu zabaw. Można się nauczyć, że warto zachowywać się po koleżeńsku, że czasem należy grzecznie poczekać na swoją kolej, a wtedy można znaleźć wspaniałych przyjaciół. Smaruś w końcu uwierzy w siebie i nawet Vipek zachowa się jak kolega. Wszystko dzięki sprytnemu Skrzydełku. Pięcioletniemu Frankowi bardzo się ta książeczka spodobała – to zasługa zabawnego i oszczędnego w słowach tekstu oraz kolorowych i wesołych ilustracji Macieja Szymanowicza. (hab)Wydawnictwo Wilga, Warszawa 2012, s. 24, ISBN 978-83-259-0380-0

Tina GalloSmerfy: Strzeżcie się GargamelaCzarodziej Gargamel znów dybie na życie Smerfów. Zamierza wyci-snąć z nich tyle niebieskiego, ile się da i zwiększyć niebotycznie swo-ją magiczną moc. Do przyrządzenia ekstaktoru smerfencji potrzeba mu sporo niebieskiego płynu, więc musi złapać wszystkie niebieskie krasnoludki, bo każdy ma wzrostu tylko tyle co trzy jabłka. Po wie-lu latach bezsmerfnych poszukiwań Gargamel trafił do Nowego Jor-ku. I tutaj spotyka wreszcie swoich małych wrogów. Próbuje je złapać magissaczem, ale miejscowe władze zamykają go w więzieniu. Potem wprawdzie udaje mu się uciec, ale i tak – jak zwykle – Smerfy okazu-ją się sprytniejsze. Uciekają do swojego świata, w którym żaden Gar-gamel im nie zagraża. Smerfastycznie! A może w następnym odcinku Gargamel wyprodukuje w końcu magiczną smerfną energię i stanie się najpotężniejszym czarodziejem na świecie? (hab)tłum. Liliana Fabisińska, Wydawnictwo Papilon, Poznań 2012, s. 24, ISBN 978-83-245-9708-6

Elżbieta Bednarek, Krzysztof Nowopolskimały inżynier. Nauka i zabawaTa książeczka jest owocem warsztatów naukowych. Autorzy wybrali najciekawsze i wzbudzające najwięcej entuzjazmu wśród dzieci eks-perymenty z dziedziny chemii, fizyki, biologii. Przez wielu uczniów te dziedziny są postrzegane jako niedostępne, nieatrakcyjne, nudne. Dzieci odstraszają wzory, równania, reguły. Tutaj znajdą to wszystko, czego brakuje często podczas lekcji w szkołach: ciekawe podejście oraz

poczucie humoru, co w efekcie zapewnia doskonałą zabawę i bezbo-lesną dawkę wiedzy.

Bowiem co innego uczyć się „na sucho” o zjawisku elektrostatyki, a co innego doświadczyć jej „na własnej skórze”. Co innego słuchać o maszynach prostych, a co innego samemu zbudować katapultę. Taka nauka poparta własnoręcznie wykonanym eksperymentem jest lepiej zapamiętywana i zrozumiała. Nie taki diabeł straszny… Mali badacze dowiedzą się, czy woda ma skórę i zbadają światło. Jak zrobić zegar sło-neczny albo wykrywacz deszczu. Dlaczego powietrze nas nie zgniata. Dlaczego oliwa zawsze na wierzch wypływa. Na czym polega prze-wodzenie ciepła. Dlaczego samolot lata. Czy istnieje nietłukące się jaj-ko. Zrobią sobie własny prąd i kompas.

Autorzy pragną, byśmy byli bardziej świadomi znaczenia nauk ści-słych w naszym codziennym życiu i chcą pobudzić w małych badaczach pragnienie odkrywania tajemnic i poznawania świata. Zapraszają dzieci do świata fascynujących eksperymentów, w których czasem wystarczy jajko, woda i sól albo jabłko, sznurek i krzesło, a czasem bateria i druty. Większość doświadczeń można przeprowadzić w domu.

Świetna zabawa. I ekscytująca przygoda. Nie tylko dla dzieci.Joanna habiera

Wydawnictwo Papilon, Poznań 2012, s. 132, ISBN 978-83-245-9694-2

Federico MocciaWybacz, ale chcę się z tobą ożenićDalszy ciąg historii Aleksa i Niki z bestsellerowej powieść „Wybacz, ale będę ci mówiła skarbie”. Trójka bohaterów: mężczyzna, dziewczyna i miłość. Ona rozpoczyna studia na wydziale humanistycznym, on, starszy od niej o siedemnaście lat, pracuje w agencji reklamowej. Od dwóch lat są razem, szczęśliwi i zakochani. Teraz Alex pragnie czegoś więcej. Jest już pewien, że Niki to jego druga połówka. Zabiera ukocha-ną do Nowego Jorku i tam w jakże romantyczny sposób oświadcza się wybrance. Niki z okien helikoptera widzi w oknach wieżowca świetl-ny napis: Wybacz, ale chcę się z tobą ożenić. Wzruszona, natychmiast się zgadza. Przyjaciele nie wierzą, że ten związek ma szanse. Niki jest młodziutka. Zakochanych dzieli duża różnica wieku. Czy dwudziesto-latka na progu dorosłości podejmie właściwą decyzję? Czy miłość wy-starczy, by zbudować trwały związek? Czy małżeństwo daje gwarancję szczęścia i wierności? Miłość postrzegana jest tu z różnych perspektyw – zdradzanych i zdradzających, porzuconych albo znudzonych, wątpią-cych i pewnych siły tego uczucia. Powieść Mocci, oprócz tego że jest słodko-gorzką romantyczną historią, to także portret włoskiego spo-łeczeństwa i południowej mentalności, uczuciowych, impulsywnych i uroczo niedojrzałych Włochów.

Kilka lat temu powieści Mocci „Trzy metry na niebem” i „Tylko ciebie chcę” podbiły Włochy. Jego książki mają dynamiczne tempo, napisane są w lekkim stylu. Są także bardzo współczesne i na wskroś włoskie. Moccia pisze o emocjach prosto i odpowiednio infantylnie. Pierwsza miłość, pierwszy seks, pierwsza zdrada, miłosne perypetie, rozczaro-wania, udręki – historia Aleksa i jego młodziutkiej narzeczonej działa na wyobraźnię i emocje nastolatków. Dzięki tym powieściom śnią na jawie. A tym, którzy wciąż czują niedosyt, pozostają jeszcze filmy – obie powieści o Niki i Aleksie zostały zekranizowane. (hab)tłum. Karolina Stańczyk, Muza SA, Warszawa 2012, s. 560, ISBN 978-83-7495-661-1

Kubusiowi akademia przyrodyDo poznawania i polubienia przyrody zachęca-ją dzieci Kubuś Puchatek, Maleństwo, Tygrysek i Kłapouchy. Zapraszają trzylatki do świata pie-sków, kotków i innych zwierzaków, czterolatki do zgłębiania tajemnic czterech pór roku, a pięcio-latki do wielobarwnego ptasiego świata. Kubuś i przyjaciele rozmawiają o barwach wiosny i je-sieni, letnich owadach, wodolubnych kaczkach, jadłospisie konia czy zwyczajach pszczół. Z tej rozmowy dzieci czerpią wiedzę przyrodniczą do-

stosowaną do swoich możliwości percepcyjnych. Trzylatki bez trudu bystrym okiem wypatrzą psa ze skrzydłami i kota z trąbą, pokażą na

b i b l i o t e k a a n a l i z p r z e d s t a w i a • k s i ą ż k i • k w i e c i e ń 2 0 0 5 55

Recenzje

b i b l i o t e k a a n a l i z p r z e d s t a w i a • k s i ą ż k i • k w i e c i e ń 2 0 1 2 55

rysunku, że koń na pewno nie zje lampy i piłki plażowej, za to lubi trawę i marchewkę. Czterolatki rozpoznają na rysunku tulipany i pierwiosnki, nazwą prawidłowo świerszcza czy komara, a także rozróżnią warzywa od owoców. A pięciolatki zgrabnie dokleją gdzie trzeba puzzle, wska-żą gniazdo zimorodka spośród dziupli dzięcioła i gniazda os, połączą kropki w słowa i wyśledzą tajemnicze elementy na rysunku (bo prze-cież Puchatek nie nosi na głowie gniazda z jajkami).

W książeczkach dzieci znajdą mnóstwo naklejek i rysunków do po-kolorowania. Rozwiązując zadania – odpowiednie do wieku – zgłębią niejedną tajemnicę świata roślin i zwierząt. A każde właściwie rozwią-zane zadanie jest nagradzane odpowiednią naklejką.

Trzy kolorowe i zajmujące książeczki ukazały się w serii „Kubusio-wa Akademia Przyrody” adresowanej do przedszkolaków. Ćwiczenia dostarczają mnóstwo fajnej zabawy i doskonalą umiejętności dziecka: słownictwo, logiczne myślenie, koncentrację uwagi, wyobraźnię, spo-strzegawczość. Uczą także rozpoznawać kolory, kształty, wielkości i przybliżają podstawy liczenia. Łączą przyjemne z pożytecznym.

Joanna Habiera

Wydawnictwo Egmont, Warszawa 2012, s. 24, 24 i 20, ISBN 978-83-237-7532-4,

978-83-237-7533-1 i 978-83-237-7534-8

Sophia BennettProjekt C

Nonie ma bzika na punkcie mody. Edie chce ocalić świat – walczy o głodujące dzieci, potępia wojny i niesprawiedliwość. Jenny występuje w filmach i przeżywa pierwsze miłosne rozterki. Co je łączy? Są przyjaciółkami z jednej klasy. I we trzy zaopieku-ją się małą uciekinierką z ogarniętej wojną Ugandy, ośmioletnią Crow. Edie uczy ją pisać, Jenny rekla-muje zaprojektowane przez nią stroje, a Nonie, za zgodą mamy, zaprasza ją do domu i zostaje jej agentką. Trzeba przyznać – Crow nie jest zwyczaj-

ną dziewczynką. To genialna projektantka mody. Wymyśla nieziemskie sukienki, spod jej palców wychodzą cudne ubrania. W rękach dziew-czynek, niczym w dłoniach Pigmaliona, jest życie Crow. Nagle okazuje się, że są odpowiedzialne za dziwną, małomówną dziewczynkę i mają możliwość zrobienia czegoś wspaniałego i dobrego. Mogą zrealizować marzenia swojej podopiecznej i zarazem swoje własne. Czy okaże się, że wszystkie marzą o tym samym? A może wszystkie trzy odkryją swo-je prawdziwe talenty…

Sophia Bennett napisała mądrą i zabawną historię o przyjaźni, to-lerancji i marzeniach. Przekonuje, że niektóre marzenia naprawdę się spełniają. Powieść ukazała się w serii dla dziewczyn „Różowe okulary”, która przedstawia świat w optymistycznej perspektywie, ale nie na-iwnie. Powieść spodoba się 12-14-latkom marzącym o zostaniu kimś wielkim. Odnajdą w głównych bohaterkach siebie, swoje problemy i marzenia. (Hab)tłum. Monika Walendowska, Wydawnictwo Egmont, Warszawa 2011, s. 266,

ISBN 978-83-237-5241-7

Anna ŁacinaTelefony do przyjaciela

Dwie siostry: starsza Marzena żegluje, uprawia mnóstwo sportów i właśnie uratowała chłopakowi życie – wyłowiła go z wody jak syrena. Młodsza Ania – nieśmiała, małomówna szachistka, boi się pływać i robi błędy ortograficzne. Aha, Marzena nie chodzi. Ale choć urodziła się z wodogłowiem i rozszczepieniem kręgosłupa, właśnie zdała na neofilologię, gra w koszykówkę, jest wolontariusz-ką w szpitalu, zna kilka języków…

Obie przyjechały z Gniezna do Iławy, na wa-kacje do dziadków. Wkrótce dziewczynom zaczyna się podobać ten sam chłopak… A w pobliżu kręci się kilku innych i większość z nich za-fascynowana jest Marzeną. Bo ona kocha życie, zaakceptowała je ta-kim, jakie jest. I potrafi przekonać do swojej wizji zarówno innych po-

krzywdzonych przez los, jak zdrowych i pełnosprawnych. Paradoksal-nie to Ania częściej użala się nad sobą i jest zła na cały świat. Owszem, Marzenę blokują przeszkody architektoniczne i często własne ciało. Ale – jak się okazuje – wszyscy jesteśmy pełni wewnętrznych barier. A przecież w życiu chodzi o to, żeby je pokonywać. Okazuje się, że być szczęśliwym wcale nie jest trudniej niepełnosprawnym, ale właśnie ludziom ograniczonym przez swój egoizm, czarnowidztwo, złe wybo-ry, tchórzostwo, lenistwo.

W książce zwracają uwagę świetne dialogi i niebanalne przedsta-wienie problemów – choć to „tylko” miłosne rozterki, trudne siostrzane relacje, nieodwzajemnione uczucia, półprawdy… A bohaterowie mają poczucie humoru i godny pozazdroszczenia apetyt na życie. Całość skła-da się na barwnie opowiedzianą, poruszającą, wzruszająca i naprawdę udaną powieść obyczajową.

Z czystym sumieniem można tę książkę polecić młodzieży w każ-dym wieku – nastolatkom, ich mamom, ciociom, siostrom i babciom. Młodzi czytelnicy przy okazji dowiedzą się, kto to jest Pachelbel (może nawet posłuchają jego Kanonu?), pomyślą życzliwie o szachach i żeglo-waniu, a przede wszystkim inaczej popatrzą na swoich niepełnospraw-nych rówieśników. Na pewno z podziwem.

Joanna Habiera

Nasza Księgarnia, Warszawa 2012, s. 370, ISBN 978-83-10-11988-9

Agnieszka WojdowiczStrażnicy Nirgali: Serce Suriela

Tętni przygodami, skrzy się niebezpieczeństwem, fascynuje oryginalnością. Agnieszce Wojdowicz udało się napisać fajną i wciągającą nie tylko mło-dzież powieść fantasy.

Pierwszy tom oryginalnej sagi o aniołach z sie-demnastoletnią Bree Whelan w roli głównej nosi tytuł „Serce Suriela”. Bree właśnie dowiedziała się, że jest semani i wywodzi się z rodziny aniołów. Że wkrótce wyrosną jej skrzydła, że przeznacze-nie właśnie przypieczętowało jej los, stawiając na

jej drodze boginię Werdandi. A wszystko przez to, że Bree bez zgody matki przekroczyła granicę Nirgali. Pojawiając się w mieście aniołów, Bree wpakowała się w kłopoty. Ale też poznała angarosa Mikaila, leszę Tulę z wampirycznego rodu i złych mnichów Hauruki, którzy podążyli za nią do jej świata. Są bezwzględni – zabijają aniołów, a Nirgali grozi zagłada… Bree zamierza wraz z Mikailem stawić czoła mnichom i uda-remnić ich okrutne zamiary zapanowania nad krainą. Niestety, śmier-ci rodziców Mikaila nie udało się zapobiec, a chłopiec został ostatnim spadkobiercą potężnego niegdyś rodu. Zanim bohaterowie odniosą zwycięstwo (choć przecież nie ostateczne), wpadną w niejedną pu-łapkę i przeżyją wiele przygód.

Autorka napisała barwną, sugestywną opowieść o przyjaźni i lo-jalności, zdradzie i strachu, o często trudnych i bolesnych wyborach, o rodzącym się uczuciu. Ciekawe, co czeka bohaterów w kolejnym to-mie „Strażników Nirgali” zatytułowanym „Łowcy aniołów”? Tym bar-dziej, że na scenę wkroczy skłócony z angarosami lud Gornów, którzy uwięzili jednego z bohaterów.

Joanna Habiera

Nasza Księgarnia, Warszawa 2012, s. 336, ISBN 978-83-10-12143-1

Iwona Czarkowska, Kazio w miasteczku pełnym wampirów

Niewielka przygodowa książeczka, która uczy dzieci akceptacji, zrozumienia, rozprawia się z te-matem stereotypizacji i uprzedzeń. Ale spokojnie, ani przez chwilę nie poczujemy dydaktycznego smrodku. To już trzecia książeczka Iwony Czar-kowskiej o siedmioletnim Kaziu, który pewnego dnia, zupełnie przypadkowo, odkrywa skrzynię, która przenosi go w świat wampirów, dodajmy, przyjaznych wampirów. Fascynująca opowieść o chłopcu i dziwnej rodzice, między którymi za-

wiązuje się wspaniała przyjaźń i wspólnie próbują odnaleźć się w świe-

b i b l i o t e k a a n a l i z p r z e d s t a w i a • k s i ą ż k i • k w i e c i e ń 2 0 1 256

Recenzje

cie, wciąga od pierwszej strony. Dziadek Hongogard, babcia Fibrycu-kella i Zuzulinda okazują się bardzo sympatyczni, namiętnie objadają się czosnkiem i nic sobie nie robią z luster czy osikowych kołków. Tym razem wspólnie z Kaziem próbują rozwikłać zagadkę zniknięcia pro-fesora Burgula.

Książeczka napisana z humorem, a wartka akcja i ciekawy zestaw postaci powoduje, że czyta się ją szybko i przyjemnie. Lektura pole-cana dla dzieci od siedmiu lat, dzięki dużej czcionce i odpowiedniej interlinii młodzi czytelnicy mogą sami zaczytać się w perypetiach ich rówieśnika. Ilustracje i projekt graficzny są dziełem fenomenalnej Olgi Reszelskiej. (et)Wilga, Warszawa 2012, s. 94, ISBN 978-83-259-0438-8

Kerstin GierZieleń szmaragdu

Po „Czerwieni rubinu” i „Błękicie szafiru” przyszła kolej na trzeci tom „Trylogii Czasu”, z którym au-torce przyszło się zmagać cały okrągły rok. Wresz-cie kolejna część przygód skażonej genem cza-su Gwendolyn i cierpiącego na identyczną przy-padłość Gideona, trafiła do rąk ciekawych „ciągu dalszego” czytelników, który następuje w wiel-kim stylu.

I tym razem Gwendolyn z Gideonem prze-skakują za sprawą zmyślnego chronografu w róż-

ne epoki z łatwością, z jaką my, zwykli śmiertelnicy, kupujemy bilet na pociąg. Z tą tylko różnicą, że nie muszą wystawać w kolejce, a do sta-cji odjazdowej, z której zaczynają podróż w czasie, są każdorazowo dowożeni ekskluzywną limuzyną. A wyglądu na miarę epoki, w któ-rą mają się udać, nadaje im niezmiennie wyrafinowana francuska mo-dystka, Madame Rossini, dysponująca chyba najbardziej ekskluzywną garderobą wszechczasów.

Już po raz trzeci Kerstin Gier daje nam do rąk uroczą, zabawną, skrzącą się dowcipem i pełną przewrotnego humoru powieść o wielkiej miłości, która trwa niezależnie od epoki, ludzkim marzeniu o podró-żach czasie, pragnieniu nieśmiertelności, zachłanności, żądzy władzy, szlachetności i podłości ludzkiej. Powieść pełną tajemnic, nierozwiąza-nych przez stulecia zagadek, świetnie nakreślonych postaci, niesamo-witych pomysłów, chytrych duchów, zabawnych demonów, które chcą być bardzo groźne, wrednych intrygantów i wprawiających w osłupie-nie zwrotów akcji.

Jak się skończy dla Gwendolyn przygoda z chronografem? Czy uda jej się wreszcie dowiedzieć, co jest celem podróży w czasie? Jak so-bie poradzi z miłością do przystojnego Gideona i z intrygami wrednej kuzynki Charlotty? Czy zamknie się wreszcie koło wprawione w ruch przed stuleciami przez hrabiego Saint Germain? Czy zostanie rozwią-zana zagadka jego pochodzenia fascynująca świat od kilku wieków? Pytania te stawiamy sobie do niemal ostatniej strony zaśmiewając się

Lista bestsellerów Księgarni Ekonomicznej K. Lekiwww.ksiegarnia-ekonomiczna.com.pl

1 Cel i doskonałość w produkcji, Eliyahu M. Goldratt i Jeff Cox, Mint Books 2007, s. 384, 87 zł

2 Świat do przeróbki, Witold M. Orłowski, Agora 2011, s. 240, 34,99 zł

3 Strategiczna karta wyników, Robert S. Kaplan, David P. Norton, WN PWN 2009, s. 274, 54,90 zł

4 Partnerstwo publiczno-prywatne, Katarzyna Płonka-Bielenin i Tomasz Moll, Difin 2012, s. 192, 45 zł

5 Drive. Kompletnie nowe spojrzenie na motywację, Daniel H. Pink, Studio Emka 2011, s. 232, 39 zł

6 Wolność wyboru, Eliyahu M. Goldratt, Efrat Goldratt-Ashlag, Mint Books 2011, s. 158, 87 zł

7 Synergia i wartość w strukturach kapitałowych. Jan Chadam, Difin 2012, s. 334, 58 zł

8 Polska. Geografia atrakcji turystycznych, Proksenia 2010, s. 296, 29,90 zł

9 Ubezpieczenia non-life, Ewa Wierzbicka, Cedewu 2010, s. 442, 79 zł

10 Zamknięcie roku 2011, Redakcja Rachunkowość 2011, s. 460, 128 zł

w głos, świetnie się bawiąc i czytając z zapartym tchem, niezależnie od tego, ile mamy lat. A dobrnąwszy do ostatniej strony, odkładamy książkę z westchnieniem żalu na półkę, bo to już ostateczne pożegnanie z bohaterami i dalszego ciągu zdecydowanie nie będzie. Jaka szkoda, bo do kolekcji przydałby się co najmniej jeszcze „Brylant”!

UrszUla Pawlik

tłum. Agata Janiszewska Egmont, Warszawa 2012, s. 456, ISBN 978-83-237-5266-0

PraWo, GoSPoDarKa(red.) Beata BuryPraca w godzinach nadliczbowych jako obowiązek pracownika – praktyczny poradnikW książce tej zostały poruszone sprawy związane z problematyką pracy w godzinach nadliczbowych, uwzględniające stan prawny oraz dorobek orzecznictwa na dzień 30 września 2011 roku. To zagadnie-nie wydaje się niezwykle ważne z punktu widzenia każdego pracow-nika. Publikacja stanowi próbę zebrania i zaprezentowania w jednym miejscu większości wątpliwości interpretacyjnych dotyczących tego zagadnienia oraz wyjaśnienia wciąż pojawiających się nowych pro-blemów interpretacyjnych. Omówione zostały kompleksowo sprawy dotyczące pracy w godzinach nadliczbowych, począwszy od wyja-śnienia samego pojęcia, poprzez zaprezentowanie ograniczeń pracy w tychże godzinach, a skończywszy na przedstawieniu konsekwencji naruszenia przez pracodawców przepisów regulujących tę kwestię. Liczne orzecznictwo i bogata literatura z pewnością umożliwią do-głębne zapoznanie się z przedmiotową materią. Książka może sta-nowić przydatne źródło informacji w toczącym się sporze sądowym, zarówno dla profesjonalnego pełnomocnika, jak i pracownika, który samodzielnie próbuje dochodzić swych praw przed wymiarem spra-wiedliwości. (szz)C.H.Beck, Warszawa 2011, 49 zł, s. 210, ISBN 978-83-255-3470-7

(red.) Krzysztof PietrzykowskiKodeks rodzinny i opiekuńczyWydanie trzecie komentarza zawiera omówienie najnowszych zmian w prawie rodzinnym, w tym nowelizację wynikająca z ustawy z 10 czerwca 2010 roku zakazującej stosowania kar cielesnych wobec ma-łoletnich czy zmiany wprowadzone ustawą o wspieraniu rodziny i sys-temie pieczy zastępczej. Komentarz wzbogacony został o najnowsze orzecznictwo Sądu Najwyższego, Sądów Apelacyjnych oraz aktualne pozycje naukowe z dziedziny prawa rodzinnego.

Książka jest polecana sędziom, adwokatom, radcom prawnym oraz tym wszystkim, którzy w swojej działalności zajmują się prawem rodzinnym. (mnb)C.H.Beck, Warszawa 2012, s. 1260, 299 zł, ISBN 978-83-255-3557-5

Biały Kruk Sp. z o.o., ul. Szwedzka 38, 30-324 Kraków, tel.: 12/254 56 02, 260 32 90, 260 32 40,faks: 12 254 56 00, e-mail: [email protected], księgarnia: www.bialykruk.pl

188 str., format albumowy 24x31 cm,

papier kredowy błyszczący 170 g,

oprawa twarda, obwoluta, najwyższy

poziom edytorski,ISBN:

978-83-7553-132-9

P iękne słowa i obrazy w podzięce

i hołdzie za tyle lat opieki nad naszą Ojczyzną – tak można podsumować album „Dziękczynienie”. Najważniejsze i najciekawsze uroczystości dziękczynne z całej Polski, przejmujące homilie wybitnych hierarchów, wzruszające fotografie Adama Bujaka, który zjeździł kraj wzdłuż i wszerz utrwalając modlitewny nastrój milionów wiernych.

Świadectwo niezwykłego kultu bł. Jana Pawła II udokumentowane najwyższej klasy fotografiami i tekstami o historycznym znaczeniu.

rocznica beatyfikacji jana pawła ii

Zdjęcie na okładce nie jest żadnym fotomontażem! Jan Paweł II „jak żywy” to rzeźba dwóch salezjanów, braci Kruczków z kościoła św. Stanisława Kostki na krakowskich Dębnikach; tam dojrzewało powołanie młodego Karola Wojtyły.