M Magiczne D rzewo LES Z E...INWAZJA AN DR Z E J M A LES Z K A inwazja CENA 36,90 z Po wie z...

20
inwazja

Transcript of M Magiczne D rzewo LES Z E...INWAZJA AN DR Z E J M A LES Z K A inwazja CENA 36,90 z Po wie z...

  • inw

    az

    jaa

    nD

    Rz

    Ej

    Ma

    LE

    SzK

    a

    inwazjaCena 36,90 zł

    Powieść z bestsellerowego cyklu Magiczne DrzewoOlbrzymy ze Świata Ogromnych przybyły do miasta, a magiczny przedmiot uśpił wszystkich mieszkańców. Alik, Idalia i mówiący pies muszą samotnie walczyć z ogromnymi żołnierzami i wielkim Gigunem. W uśpionym mieście znajdują drewniany łuk i strzały o niezwykłej mocy. Wygrają, jeśli użyją ich we właściwy sposób…

    Opowieści Magicznego Drzewa są podstawą znanego na świecie cyklu filmowego, nagrodzonego Emmy – telewizyjnym Oscarem – za wyobraźnię, mądrość i humor.

    Andrzej Maleszka, reżyser filmowy, autor powieści i scenariuszy. Jest zdobywcą wielu nagród na międzynarodowych festiwalach. Jego filmy i powieści są pełne fantastycznych przygód. A jednocześnie opowiadają o ważnych sprawach.

    Każdą powieść można czytać niezależnie, nie znając innych części.

    MD_8_Inwazja_Czarna_makieta_okladka_DRUK.indd 1 2018-08-06 12:17:45

  • KRAKÓW 2016

    ilustr acje

    andrzej maleszka

    INWAZJA

    A n d r z e j M A l e s z k A

  • Książki z dobrej strony: www.znak.com.plSpołeczny Instytut Wydawniczy Znak, 30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37Dział sprzedaży: tel. (12) 61 99 569, e-mail: [email protected] I, Kraków 2016 Druk: Colonel, Kraków

    Projekt okładki i ilustracjeAndrzej Maleszka

    Copyright © by Andrzej Maleszka, 2016

    Fotografia na 4. stronie okładkiArchiwum autora

    Opieka redakcyjnaMaria Makuch

    AdiustacjaAnna Szulczyńska

    KorektaAnna SzulczyńskaJudyta Wałęga

    Projekt typograficznyPARASTUDIO

    Łamanie Irena Jagocha

    Na okładce i ilustracjach wykorzystano fotografie bohaterów autorstwa Macieja Mańkowskiego i Moniki Lisieckiej oraz elementy zdjęć autorstwa© Andrzej Maleszka© PIMPAN/Shutterstock© zhu difeng/Shutterstock© Denis Belitsky/Shutterstock© Abeselom Zerit/Shutterstock© Juniors Bildarchiv GmbH/Alamy Stock Photo© Kevin Foy/Alamy Stock Photo© agsandrew/Depositphotos© Bluekaizer/Dreamstime© Algol/Dreamstime© Manuela Ferreira/Dreamstime© Jacek Chabraszewski/Dreamstime© Abeselom Zerit/123RF© MyShotz/bigstockphoto.com

    Wykonanie modelu robota 3DPiotr Budzowski

    ISBN 978-83-240-3989-0

  • W dwutysięcznym roku nad doliną Warty przeszła straszliwa burza. Trwała bez przerwy przez trzy dni i trzy noce. Przerażone zwierzęta kryły się w najgłębszych norach. Małe dzieci chowały głowy pod poduszki, by nie sły-szeć nieustającego huku grzmotów. W wielu do-mach zgasło światło, a dachy porwała wichura.

    Trzeciego dnia piorun uderzył w olbrzymi stary dąb rosnący na wzgórzu. Drzewo pękło i runęło na ziemię. Zadrżały domy w całej dolinie, a bu-rza natychmiast ustała.

    Nie był to zwyczajny dąb. Było to Magiczne Drzewo. Miało w sobie ogromną, cudowną moc, lecz wtedy nikt o tym nie wiedział.

    Ludzie zawieźli je do tartaku i pocięli na deski. Z drewna zrobiono setki różnych przedmiotów, a w każdym przedmiocie została cząstka magicz-nej mocy. W zwyczajnych rzeczach ukryła się siła, jakiej nie znał dotąd świat. Wysłano je do skle-pów i od tego dnia na całym świecie zaczęły się niesamowite zdarzenia.

  • INWAZJA

    9

    TRACH! Coś wielkiego spadło za murem. Alik skulił się w kryjówce. Nie widział, co ude-

    rzyło w ziemię, ale musiało być olbrzymie, bo mur zadygotał i uniósł się pył. Po chwili usłyszał miarowy huk. ŁUP! ŁUP! ŁUP! Jakby szedł ktoś wielki.

    Ogromny! Chodnik drżał. Huk narastał. Zbliżał się do

    Alika. Chłopak rzucił się do ucieczki. Pędził jak szalo-

    ny. Musiał zawiadomić przyjaciół o straszliwym niebezpieczeństwie.

    Musiał zdążyć.

    Kuki, Gabi, Idalia i Blubek stali naprzeciwko szkoły, obok budki z lodami. Sprzedawano tu

  • 9

    TRACH! Coś wielkiego spadło za murem. Alik skulił się w kryjówce. Nie widział, co ude-

    rzyło w ziemię, ale musiało być olbrzymie, bo mur zadygotał i uniósł się pył. Po chwili usłyszał miarowy huk. ŁUP! ŁUP! ŁUP! Jakby szedł ktoś wielki.

    Ogromny! Chodnik drżał. Huk narastał. Zbliżał się do

    Alika. Chłopak rzucił się do ucieczki. Pędził jak szalo-

    ny. Musiał zawiadomić przyjaciół o straszliwym niebezpieczeństwie.

    Musiał zdążyć.

    Kuki, Gabi, Idalia i Blubek stali naprzeciwko szkoły, obok budki z lodami. Sprzedawano tu

  • 10

    najlepsze lody w okolicy. Zwłaszcza jagodowe

    były super. Uczniowie często tu wstępowali przed

    lekcjami.

    – Naprawdę nie macie? – spytał Kuki.

    – Nie – westchnął Blubek. – Zapomniałem za-

    brać kasę.

    – Ja też nie mam – powiedziała Gabi. – Ani

    grosza…

    – Może polecimy do domu po forsę?

    – Nie zdążymy. Za pięć minut zaczynają się

    lekcje.

    – No to nie ma wyjścia – zdecydował Kuki.

    – Idalia, musisz to załatwić.

    – Gotówka czy karta? – spytała dziewczynka.

    – Raczej gotówka. Tylko ostrożnie, żeby ludzie

    nie zobaczyli.

    Idalia zamknęła oczy i coś wyszeptała. Powiał

    gwałtowny wiatr, zaszumiały liście na drzewach.

    Potem wszystko się uspokoiło.

    – Już! – powiedziała Ida. – Masz to w kieszeni.

    Kuki sprawdził, czy nikt nie patrzy, i sięgnął do

    kieszeni.

    11

    – Jest.

    Wyciągnął banknot, który wyglądał jakoś

    dziwnie.

    – Ej… Ida! Coś ty wyczarowała? To nie są na-

    sze pieniądze!

    Wszyscy się pochylili.

    – To banknot japoński – szepnęła Gabi. – Jeny.

    – Przepraszam – westchnęła Ida. – Nie po-

    wiedziałam dokładnie, jakie mają być. Zaraz go

    wymienię.

    Szybko coś wyszeptała. Banknot wyrwał się

    z ręki Kukiego, obrócił się kilka razy i znów wy-

    lądował na jego dłoni. Wyglądał inaczej.

    – Okej – powiedział Kuki. – Teraz jest w po-

    rządku. To nasza forsa.

    – Szybko, kupujmy! – popędził go Blubek. – Bo

    zaraz zaczną się lekcje.

    – A co z Alikiem? – spytała Ida.

    – Weź dla niego porcję jagodowych. Na pewno

    zaraz przyjdzie…

  • 11

    – Jest.

    Wyciągnął banknot, który wyglądał jakoś

    dziwnie.

    – Ej… Ida! Coś ty wyczarowała? To nie są na-

    sze pieniądze!

    Wszyscy się pochylili.

    – To banknot japoński – szepnęła Gabi. – Jeny.

    – Przepraszam – westchnęła Ida. – Nie po-

    wiedziałam dokładnie, jakie mają być. Zaraz go

    wymienię.

    Szybko coś wyszeptała. Banknot wyrwał się

    z ręki Kukiego, obrócił się kilka razy i znów wy-

    lądował na jego dłoni. Wyglądał inaczej.

    – Okej – powiedział Kuki. – Teraz jest w po-

    rządku. To nasza forsa.

    – Szybko, kupujmy! – popędził go Blubek. – Bo

    zaraz zaczną się lekcje.

    – A co z Alikiem? – spytała Ida.

    – Weź dla niego porcję jagodowych. Na pewno

    zaraz przyjdzie…

  • 12

    Alik pędził jak szalony ulicą Kasztanową. Pełno tu było uczniów idących do szkoły. Dzieci śmiały się i wygłupiały, nieświadome zagrożenia. Alik dostrzegł przyjaciół stojących obok budki z loda-mi. Pobiegł do nich. Z rozpędu wpadł na Blubka, wytrącając mu lody z ręki.

    – Ej! Co robisz!? – krzyknął Blubek.Chłopiec nie odpowiedział. Z trudem łapał od-

    dech. Podeszła do niego Idalia. – Co się stało? – Oni… – wyszeptał Alik. – Oni przybyli! – Kto!? – Ogromni! Przylecieli na Ziemię! Wylądowali

    w starej fabryce… To jest inwazja!* – Jesteś pewny!? – krzyknął Kuki. – Tak! – Znowu coś ci się przywidziało! – mruknął Blu-

    bek, próbując zetrzeć z bluzy jagodową plamę.

    * Na stronie 440 znajdziecie opis Świata Ogromnych i inne ważne informacje.

  • 13

    – Nie! Oni naprawdę tam są! – krzyczał Alik. – Chodźcie!

    Pociągnął Idalię za rękę i pobiegli razem ulicą Kasztanową.

    Kuki spojrzał na szkołę. Zaraz miały się rozpo-cząć lekcje, ale jeżeli Ogromni naprawdę przy-byli, nie miało to znaczenia. Razem z Gabi popę-dzili za Alikiem. Za nimi ruszył Blubek, mrucząc coś pod nosem.

    Dobiegli do skrzyżowania z ulicą Stromą. Na jej końcu znajdowała się stara fabryka motocykli, od dawna nieczynna.

    – Są tam! – szepnął Alik. Z fabryki dochodziło głośne dudnienie, jakby

    olbrzym rozwalał kopniakami dom. Słychać było huk sypiącego się gruzu. Nad murem, który ota-czał fabrykę, unosiła się chmura pyłu.

    Wszyscy zbladli. Wyglądało na to, że Alik mówi prawdę.

    – Trzeba sprawdzić, co się tam dzieje – powie-dział niepewnie Kuki.

    Podbiegli do muru. Tutaj huk był jeszcze więk-szy. ŁUP! ŁUP! Chodnik drżał.

  • 14

  • 15

  • 16

    – To Ogromni… Na pewno! – wyszeptał Alik. – Kiedy chodzą, zawsze jest taki huk. Pamię- tam to…

    Inni też pamiętali. Przecież oni także byli w Świecie Ogromnych. Gdy szły olbrzymy, ulica zawsze drżała.

    TRACH! Rozległ się łoskot przewracanej ściany. – Olbrzymy niszczą domy! – krzyknął Alik.

    Chciał uciekać. – Alik, spokojnie! – szepnął Kuki. – Powiedz,

    czy ich widziałeś? Wchodziłeś za ten mur? – Nie. Jak tylko ich usłyszałem, zaraz pobieg-

    łem po was…TRZASK! Za murem posypało się jakieś żelas-

    two. Jakby ktoś zrzucił samochód z trzeciego piętra.

    – Trzeba zawiadomić policję! – zawołała prze-rażona Gabi. – Ludzie muszą uciekać z miasta, bo olbrzymy ich zadepczą.

    Kuki ją zatrzymał. – Czekaj! Najpierw trzeba sprawdzić, co się tam

    dzieje. Ida, przygotuj się. Jeśli tam są Ogromni, bądź gotowa wykonać czar.

    17

    Wszyscy spojrzeli na Idalię. W razie niebezpie-

    czeństwa tylko ona mogła ich ocalić.

    – Jestem gotowa – powiedziała dziewczynka.

    – Ruszamy!

    Zaczęli się skradać wzdłuż muru, aż dotarli do

    bramy. Ostrożnie zajrzeli. Nad fabrycznym pla-

    cem unosił się pył. Nie było widać olbrzymów,

    ale budynek fabryki był zniszczony. Została tyl-

    ko jedna ściana. Nagle rozległ się huk i ściana się

    rozpadła.

    W tej chwili usłyszeli wołanie:

    – Co wy tu robicie!?

    Odwrócili się. Biegł do nich mężczyzna w ka-

    sku i w pomarańczowej kamizelce. Nie był ol-

    b rzymem. Miał normalny wzrost i wyglądał na

    zwykłego robotnika.

    – Dzieciaki! Czy wyście zwariowały!? – krzy-

    czał. – Nie wolno tu wchodzić. Tutaj wyburzają

    budynki.

    – Olbrzymy?

    – Co? Jakie olbrzymy? Firma rozbiórkowa bu-

    rzy starą fabrykę. Powstanie tu pływalnia.

  • 17

    Wszyscy spojrzeli na Idalię. W razie niebezpie-

    czeństwa tylko ona mogła ich ocalić.

    – Jestem gotowa – powiedziała dziewczynka.

    – Ruszamy!

    Zaczęli się skradać wzdłuż muru, aż dotarli do

    bramy. Ostrożnie zajrzeli. Nad fabrycznym pla-

    cem unosił się pył. Nie było widać olbrzymów,

    ale budynek fabryki był zniszczony. Została tyl-

    ko jedna ściana. Nagle rozległ się huk i ściana się

    rozpadła.

    W tej chwili usłyszeli wołanie:

    – Co wy tu robicie!?

    Odwrócili się. Biegł do nich mężczyzna w ka-

    sku i w pomarańczowej kamizelce. Nie był ol-

    b rzymem. Miał normalny wzrost i wyglądał na

    zwykłego robotnika.

    – Dzieciaki! Czy wyście zwariowały!? – krzy-

    czał. – Nie wolno tu wchodzić. Tutaj wyburzają

    budynki.

    – Olbrzymy?

    – Co? Jakie olbrzymy? Firma rozbiórkowa bu-

    rzy starą fabrykę. Powstanie tu pływalnia.

  • 18

    Pył opadł i zobaczyli żółtą maszynę kruszą-cą ścianę. Dalej wielkie koparki ładowały gruz na ciężarówki. Żadnych Ogromnych tu nie było. Po prostu odbywała się rozbiórka starych budyn- ków.

    – Idźcie stąd! – zawołał pracownik. – Bo jesz-cze coś na was spadnie. No już! Uciekajcie!

    Wypchnął dzieci za bramę i zatrzasnął ją.

    W milczeniu szli do szkoły. Alik wlókł się na końcu i patrzył w chodnik. Było mu wstyd, że niepotrzebnie wywołał alarm.

    Blubek próbował zetrzeć z bluzy plamę po lo-dach. Spoglądał ze złością na Alika.

    – Wiedziałem, że to ściema – burknął. – Spóź-nimy się na lekcje przez twoje głupie obsesje.

    – Blubek, nie mów tak! – szepnęła Gabi. – Przecież to prawda. Już dwa razy narobił

    paniki: „Ratujcie! Ogromni spadli mi na głowę! Pożarli pół miasta”. Więcej nie dam się nabrać!

  • 19

    Alik patrzył na Blubka, zagryzając wargi, nagle się odwrócił i popędził na szkolne boisko.

    – Dokąd lecisz!? – zawołał Kuki. – Musimy iść na lekcje!

    Alik nie reagował. Przebiegł boisko i zniknął za budynkiem sali gimnastycznej.

    – Trzeba go poszukać – powiedział Kuki. – Idźcie na lekcje! – zawołała Ida. – Ja go znajdę. Nie czekając na odpowiedź, pobiegła na boisko. – Żal mi Alika – westchnęła Gabi. – On nadal

    boi się Ogromnych… Wciąż mu się wydaje, że olbrzymy tu przylecą…

    – To chyba lepiej – powiedział Kuki. – Co jest lepiej? – spytał Blubek. – Że mu się tylko wydaje. Chyba nie chcecie,

    żeby Ogromni naprawdę tu przybyli? – Poważnie myślisz, że oni kiedyś do nas przy-

    lecą?Zanim Kuki odpowiedział, usłyszeli wołanie: – Na co czekacie!? Na specjalne zaproszenie? –

    W drzwiach szkoły stała woźna. – Lekcje już się dawno zaczęły. Pędźcie do klas! Szybko!

    Pobiegli do budynku.

  • 22

  • 23

  • inw

    az

    jaa

    nD

    Rz

    Ej

    Ma

    LE

    SzK

    a

    inwazjaCena 36,90 zł

    Powieść z bestsellerowego cyklu Magiczne DrzewoOlbrzymy ze Świata Ogromnych przybyły do miasta, a magiczny przedmiot uśpił wszystkich mieszkańców. Alik, Idalia i mówiący pies muszą samotnie walczyć z ogromnymi żołnierzami i wielkim Gigunem. W uśpionym mieście znajdują drewniany łuk i strzały o niezwykłej mocy. Wygrają, jeśli użyją ich we właściwy sposób…

    Opowieści Magicznego Drzewa są podstawą znanego na świecie cyklu filmowego, nagrodzonego Emmy – telewizyjnym Oscarem – za wyobraźnię, mądrość i humor.

    Andrzej Maleszka, reżyser filmowy, autor powieści i scenariuszy. Jest zdobywcą wielu nagród na międzynarodowych festiwalach. Jego filmy i powieści są pełne fantastycznych przygód. A jednocześnie opowiadają o ważnych sprawach.

    Każdą powieść można czytać niezależnie, nie znając innych części.

    MD_8_Inwazja_Czarna_makieta_okladka_DRUK.indd 1 2018-08-06 12:17:45