Lubuszanin nr 6

20
1 „Lubuszanin.org.pl” nr 6(6) sierpieñ 2008

description

Lubuszanin nr 6

Transcript of Lubuszanin nr 6

Page 1: Lubuszanin nr 6

11111

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 6 ( 6 ) s i e r p i e ñ 2 0 0 8

Page 2: Lubuszanin nr 6

22222

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 6 ( 6 ) s i e r p i e ñ 2 0 0 8

Ireneusz Wojewódzki

Przed w³adz¹ nie uciekniesz ......... 3

Marcin Florkowski

Psychologia w³adzy ....................... 6

Barbara Klimek

Obywatel ma prawo wiedzieæ ....... 9

Agnieszka D³uba³a

Liga dla najlepszych ..................... 11

Renata Wcis³o

Nie lubiê, bo jej nie mam ............. 13

Micha³ Iwanowski

W³adza s³u¿y, s³u¿ba w³ada .......... 15

Sergiusz Wolski

Najm¹drzejsza i nieomylna ........... 18

Wydawca:Lubuskie CentrumAktywizacji i Wsparcia „Verte”

Adres wydawnictwa i redakcji:ul. Ciesielska 1,65-059 Zielona Góra,tel.: 068 453 24 77,fax: 068 459 33 36,www.verte.org.pl,www.lubuszanin.org.pl,e-mail:[email protected],[email protected]

Redaktor naczelny:Jakub Sakrajda

Sekretarz redakcji:Anna Sydor

Sk³ad:Mamert Janion

Drukarnia:DEM-DRUK,ul. Reymonta 2, 68-300 Lubsko

SPIS TREŒCI

„Lubuszanin”nr 6(6) sierpieñ 2008

PPPPPAZDZIERNIKAZDZIERNIKAZDZIERNIKAZDZIERNIKAZDZIERNIK1.10.2008: STRZELCE KRAJEÑSKIE – DEBA-TA OBYWATELSKA „Przysz³oœæ lokalnej tury-styki w Strzelcach Krajeñskich”, Strzelecki DomKultury, godzina 15:00

8.10.2008: SULÊCIN – DEBATA OBYWATEL-SKA „Przysz³oœæ powiatu sulêciñskiego – tu-rystyka”,

I Liceum Ogólnokszta³c¹ce im. AdamaMickiewicza w Sulêcinie, godzina 15:00

21.10.2008: GORZÓW WIELKOPOL-SKI – DEBATA OBYWATELSKA

28.10.2008: LUBUSKIE FORUM OR-GANIZACJI POZARZ¥DOWYCH –konferencja pod Patronatem Hono-rowym Marsza³ka Województwa Lu-buskiego, Hotel Ruben, godzina10:00 – 14:00

JESIEÑ III SEKTORAJESIEÑ III SEKTORAJESIEÑ III SEKTORAJESIEÑ III SEKTORAJESIEÑ III SEKTORAStowarzyszenie Verte zaprasza we wrzeœniu i paŸdzierniku doudzia³u w realizacji projektów Lubuszanin.org.pl oraz Inku-bator Lubuskich Inicjatyw Obywatelskich. Przedstawicielomorganizacji pozarz¹dowych, urzêdnikom, samorz¹dowcom

i mieszkañcom naszego regionu proponujemy udzia³ wnastêpuj¹cych dzia³aniach:

WRZESIEÑWRZESIEÑWRZESIEÑWRZESIEÑWRZESIEÑ16.09.2008: S£UBICE – DEBATA OBYWATELSKA „Przy-sz³oœæ S³ubic”, Collegium Polonicum, godzina 15:00Dzia³anie wspólne Stowarzyszenia Verte i Fundacji narzecz Collegium Polonicum.

25.09.2008: GORZÓW WIELKOPOLSKI – SZKOLE-NIE Marketing w organizacji pozarz¹dowej

25.09.2008: ZIELONA GÓRA – SZKOLENIE „Proce-dura dostêpu do informacji publicznej”, Centrum In-tegracji Spo³ecznej, ul. Staszica 4, od 10:00 do 16:00

28.09.2008: LUBUSKIE – Dzieñ Prawa do Informacji

TYDZIEÑ DOSTÊPU DO INFORMACJI PUBLICZNEJwww.informacjapubliczna.org.pl

Szczegó³y:Szczegó³y:Szczegó³y:Szczegó³y:Szczegó³y:

Sekretariatredakcji Lubuszaninaul. Ciesielska 165-059 Zielona Góratel. 068 457 13 33e-mail: [email protected]

.....

Page 3: Lubuszanin nr 6

33333

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 6 ( 6 ) s i e r p i e ñ 2 0 0 8

IreneuszIreneuszIreneuszIreneuszIreneuszWWWWWojewódzkiojewódzkiojewódzkiojewódzkiojewódzkiHistoryk, doktor,pracownik InstytutuHistorii Uniwersyte-tu Zielonogórskiego,zajmuje siê histori¹najnowsz¹.

Ireneusz WIreneusz WIreneusz WIreneusz WIreneusz Wojewódzkiojewódzkiojewódzkiojewódzkiojewódzki

Stosunki w³adzy i podporz¹dkowania towarzysz¹ ka¿demu cz³owiekowi od po-cz¹tku jego spo³ecznego rozwoju. Paradoksalnie, owa powszechnoœæ wystê-powania tego zjawiska sprawia, i¿ ma³o kto zastanawia siê, czym w istocie

jest w³adza.

P A Ñ S T W O I W £ A D Z A : O D D E S P O T I I D O P O L I A R C H I I„Przed w³adz¹ nie uciekniesz” – Ireneusz Wojewódzki

Ujmuj¹c rzeczogólnie, jest to zdol-noœæ do ukierunko-wywania zachowañludzi niezale¿nie odtego, czy jest tozgodne z ich wol¹osobist¹. Jak piszeamerykañski polito-log Robert Dahl: „Ama w³adzê nad B wtakim zakresie, w ja-kim mo¿e spowodo-waæ, ¿e B zrobi coœ,czego ten w przeciw-nym wypadku by niezrobi³”. Z powy¿sze-go wynika, ¿e w³adzama charakter relacyj-ny: osoba czy grupanie mo¿e mieæ w³a-dzy w izolacji, a tylko w relacji z inn¹ osob¹czy grup¹. Nadto, tam gdzie jest zgodnoœæwoli – tam zbêdne stosunki w³adcze. Nie-stety, ludzie bardzo rzadko maj¹ ca³kowi-cie to¿same interesy i d¹¿enia, a pogodze-nie rozmaitych sprzecznoœci wymaga ak-tów w³adczych na poziomie ka¿dej komórkispo³ecznej: rodziny, firmy, organizacji, pañ-stwa, struktur miêdzynarodowych. Inaczejmówi¹c: przed w³adz¹ nikt z nas nie uciek-nie…

Gangi to konkurencjaGangi to konkurencjaGangi to konkurencjaGangi to konkurencjaGangi to konkurencjadla pañstwadla pañstwadla pañstwadla pañstwadla pañstwa

W potocznym rozumieniu w³adza naj-czêœciej kojarzy siê z w³adz¹ pañstwow¹,czyli dotyczy wymiaru politycznego. Jak

podaje Mariusz Gul-czyñski – politologzwi¹zany niegdyœ zZielon¹ Gór¹ – w³a-dza polityczna tozdolnoœæ ukierunko-wywania zachowañwspó³zale¿nych du-¿ych grup spo³ecz-nych za pomoc¹œrodków perswazji,negocjacji i kompro-misu, z mo¿liwoœci¹pos³u¿enia siê wostatecznej instancjiprzymusem fizycz-nym. Dysponowa-nie œrodkami przy-musu odró¿nia w³a-dzê polityczn¹ odinnych jej rodzajów

(np. ekonomicznej i ideologicznej), czynij¹ tak¿e najbardziej „represyjn¹” z punktuwidzenia zwyk³ego cz³owieka. Pañstwo (ijego organy) skutecznie strze¿e swegomonopolu w dziedzinie œrodków przymu-su fizycznego. Inaczej mówi¹c – zwalcza-j¹c gangi przestêpcze, pañstwo nie tylkochroni w³asnych obywateli, ale tak¿e likwi-duje konkurencjê.

Jak w peerelowskimJak w peerelowskimJak w peerelowskimJak w peerelowskimJak w peerelowskimdowcipiedowcipiedowcipiedowcipiedowcipie

Istniej¹ bardzo ró¿ne odmiany w³adzypolitycznej, mniej lub bardziej przyjazneludziom, choæ czasami ich formy ze-wnêtrzne bywaj¹ podobne. Doskonale ilu-struje to zjawisko peerelowski dowcip

Przed w³adz¹nie uciekniesz

(wszak Polska by³a „najweselszym bara-kiem” w „obozie” pañstw socjalistycz-nych), który pyta³: jaka jest ró¿nica miê-dzy „demokracj¹” a „demokracj¹ lu-dow¹”? OdpowiedŸ brzmia³a: taka, jakmiêdzy krzes³em a krzes³em elektrycz-nym. Na szczêœcie dziœ podobne dowci-py nie maj¹ racji bytu, a pomimo zastrze-¿eñ wobec elity politycznej, panuje po-wszechne przekonanie, ¿e ¿yjemy w wol-nym kraju. Do takiej konstatacji sk³anianie tylko fakt wyzwolenia siê po roku 1989spod obcych wp³ywów (czyli uzyskaniazewnêtrznej suwerennoœci), ale te¿upodmiotowienie jednostki - jednostki,która w systemie liberalno-demokratycz-nym uzyska³a, przynajmniej poœrednio,istotny wp³yw na w³adzê.

Pogodziæ wolnoœæPogodziæ wolnoœæPogodziæ wolnoœæPogodziæ wolnoœæPogodziæ wolnoœæz w³adz¹z w³adz¹z w³adz¹z w³adz¹z w³adz¹

Polacy na w³asnej skórze odczuli do-skonale, ¿e na przestrzeni dziejów w³adzapañstwa przeby³a d³ug¹ i nie³atw¹ drogêprzemian. Historia pañstwa i w³adzy torównoczeœnie historia oporu, który jestnieod³¹cznym towarzyszem ka¿dej w³adzy(wie o tym rodzic wrzeszcz¹cego w hiper-markecie trzylatka, demonstruj¹cego w tenswoisty sposób opór wobec w³adzy rodzi-cielskiej). Albowiem „wolnoœæ jest imma-nentn¹ potrzeb¹ cz³owieka”, jak s³usznie

Istniej¹ bardzoró¿ne odmianyw³adzy poli-tycznej, mniejlub bardziejprzyjazne lu-dziom, choæczasami ich for-my zewnêtrznebywaj¹ po-dobne.

Page 4: Lubuszanin nr 6

44444

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 6 ( 6 ) s i e r p i e ñ 2 0 0 8

P A Ñ S T W O I W £ A D Z A : O D D E S P O T I I D O P O L I A R C H I I„Przed w³adz¹ nie uciekniesz” – Ireneusz Wojewódzki

stwierdzi³ amerykañski historyk DonaldTreadgold, autor pracy „Wolnoœæ. Zaryshistorii”.

Jak zatem dosz³o do pogodzenia owe-go d¹¿enia ku wolnoœci z koniecznoœci¹podporz¹dkowania siê w³adzy? W jaki spo-sób wykszta³ci³a siê w³adza, która sta³a siêprzyjazna dla rz¹dzonych, ograniczaj¹czasiêg swej ingerencji dla zapewnienia„ogólnego dobra”?

Cywilizacja pojawi³a siê po raz pierw-szy w Mezopotamii. Przed 3500 r. p.n.e.w wid³ach Tygrysu i Eufratu osiedlili siêSumerowie. To im zawdziêczamy pierw-sze zabytki pisane, oni te¿ w pocz¹tkachtrzeciego tysi¹clecia p.n.e. wykszta³cilipewne formy organizacji politycznej –sieæ miast-pañstw. Po Sumerach przy-szli Akadyjczycy, a po nich inni; powsta-³e w Mezopotamii imperia wielokrotniejeszcze zmienia³y nazwy i w³adców (zes³ynnym babiloñskim Hammurabim naczele). Istotne jednak, ¿e to w³aœnie tuwykszta³ci³o siê scentralizowane pañ-stwo, zjawisko dotychczas nieznaneprzez ca³e tysi¹ce lat dziejów cz³owieka.Zasadniczym czynnikiem, który do tegodoprowadzi³ by³ fakt, ¿e plony w tej czê-œci œwiata mo¿e zapewniæ tylko sztucz-na irygacja. Budowa zbiorników wod-nych, systemu tam, kana³ów i zapór, toprzedsiêwziêcia, których skala przekra-cza³a mo¿liwoœci nawet bogatego cz³o-wieka lub rodziny – trzeba by³o na towysi³ku wielkiego pañstwa. Wraz z tymwykszta³ci³ siê pobór podatków, wysta-wianie wojsk i ustanowienie biurokracji.Kiedy instytucje te ju¿ funkcjonowa³y,pañstwo by³o zdolne równie¿ do innychzadañ.

Piramid nie budowaliPiramid nie budowaliPiramid nie budowaliPiramid nie budowaliPiramid nie budowaliwolontariuszewolontariuszewolontariuszewolontariuszewolontariusze

Najbardziej spektakularnym przyk³a-dem mo¿liwoœci staro¿ytnego pañstwa s¹monumentalne piramidy egipskie. Z ca³¹pewnoœci¹ te pomniki œwietnoœci fara-onów nie by³y wznoszone przez ochotni-ków, trudno bowiem znaleŸæ wolontariu-sza do u³o¿enia ponad dwóch milionówbloków o przeciêtnej wadze dwóch i pó³ton ka¿dy. Sk³oniæ do tego móg³ tylkoprzymus w³adzy, i to w³adzy despotycz-nej (z greckiego despotikós – „w³adczy”).Ca³a d³uga historia staro¿ytnego Bliskie-go Wschodu stoi pod znakiem despoty-zmu, w którym monarcha, wyposa¿onyw atrybuty nadprzyrodzonoœci, sprawo-wa³ w³adzê nieograniczon¹ i przez niko-go nie kontrolowan¹. Istnia³y jednak wy-j¹tki, takie jak spo³ecznoœci Hebrajczykówi Fenicjan.

Now¹ jakoœæ o znaczeniu ponadcza-sowym stanowi³o polis – greckie miasto-pañstwo. Wed³ug diagnozy Georga Frie-dricha Hegla, na staro¿ytnym Wschodzietylko jeden cz³owiek by³ wolny – despota,zaœ w œwiecie klasycznym – wielu. W mia-stach greckich nast¹pi³o bowiem stopnio-we odejœcie od ustroju monarchicznego irozszerzenie krêgu osób uprawnionych doudzia³u w zarz¹dzie kraju. Najbardziej za-awansowane pod tym wzglêdem by³y Ate-ny, gdzie od VII w. p.n.e. rozpocz¹³ siê pro-ces demokratyzacji. Jednak nawet w przy-padku demokracji ateñskiej poza nawiasemspo³eczeñstwa pozostawali nie tylko liczniniewolnicy, ale te¿ wszystkie kobiety i mê¿-czyŸni–nieobywatele, razem ok. 90%mieszkañców.

Staro¿ytny Rzym, pomimo wspania-³ych osi¹gniêæ cywilizacyjnych, nie wy-kszta³ci³ bardziej pluralistycznych formw³adzy. Spoczywa³a ona pocz¹tkowo wrêkach w¹skiej grupy arystokratów, byw okresie Cesarstwa skupiæ siê w oso-bie wszechw³adnego imperatora. Wartojednak dodaæ, ¿e prawo rzymskie objê³oszczególn¹ ochron¹ w³asnoœæ jednost-ki.

Czêœæ wytworów staro¿ytnoœci zosta-³a przechowana do wieków œrednich, leczgeneza pañstwa œredniowiecznego jestdoœæ z³o¿ona. W Europie œrodkowo-wschodniej wy³oni³o siê ono ze wspólno-ty pierwotnej i organizacji plemiennych, wEuropie zachodniej wyros³o na gruzachpañstwa rzymskiego, upadaj¹cego poduderzeniem plemion germañskich. St¹dpocz¹tkowo udzia³ we w³adzy ma tzw. wiec,czyli ogó³ wojowników (tzw. demokracjawojenna). Szybko jednak¿e wzrasta³a rolawodza, który z czasem sta³ siê monarch¹patrymonialnym. Pojêcia w³adzy i w³asno-œci zosta³y pomieszane – monarcha by³ nietylko w³adc¹, ale i w³aœcicielem pañstwa,które móg³ dowolnie dzieliæ. Ta wyj¹tko-wa pozycja w³adcy sta³a siê jednym zeŸróde³ kryzysu pañstwa patrymonialnego,które na skutek kolejnych podzia³ów ule-ga³o daleko id¹cej decentralizacji i os³abie-niu w³adzy. W efekcie od XIII wieku wy-kszta³ca siê w Europie monarchia stano-wa. Zorganizowane najwy¿sze stany zdo-by³y przywileje i uprawnienia polityczne, amonarcha musia³ podzieliæ siê w³adz¹ z ichreprezentacj¹. Pojawi³o siê tak¿e pojêciekorony królestwa (corona regni). Monar-cha by³ odt¹d najwy¿szym urzêdnikiem, aleju¿ nie w³aœcicielem pañstwa. W Angliiwydana w 1215 r. przez Jana bez ZiemiWielka Karta Swobód przyznawa³a feuda-³om prawo oporu przeciwko królowi i sta-³a siê podstaw¹ do powo³ania Parlamentuoraz gwarantowania w przysz³oœci wolno-œci obywatelskich.

OrOrOrOrOryginalna demokracjayginalna demokracjayginalna demokracjayginalna demokracjayginalna demokracjaszlacheckaszlacheckaszlacheckaszlacheckaszlachecka

Pocz¹tek epoki nowo¿ytnej przyniós³ferment intelektualny i religijny, os³abie-nie Koœcio³a, w pañstwach protestanc-kich w³adcy uchwycili nawet bezpoœred-ni¹ kontrolê nad koœcio³ami. Nie ozna-cza³o to jednak wzmocnienia wolnoœci.Przeciwnie – zaczê³a w tym okresieumacniaæ siê w³adza samodzielna i nie-ograniczona. Na zachodzie Europy wy-kszta³ci³a siê monarchia absolutna, któ-rej teoretyczne uzasadnienie stworzy³francuski myœliciel Jean Bodin. Wyrazemprzeciwnej tendencji by³o z³o¿enie z tro-nu katolickiego króla hiszpañskiegoprzez kalwinistów holenderskich, powo-³uj¹cych siê na prawo oporu wzglêdemtyrana. Polska zaœ wesz³a na w³asn¹, ory-ginaln¹ drogê demokracji szlacheckiej,w której „naród polityczny” stanowi³aw¹ska grupa najlepiej urodzonych. Zatymi procesami sta³y g³êbokie przemia-ny gospodarcze oraz kszta³towanie siêpañstw narodowych. W po³owie XVII w.Anglicy dokonali rewolucji, œciêli swo-jego króla i ustanowili republikê. Po tymkrótkotrwa³ym eksperymencie i restau-racji monarchii, na mocy Bill of Rights z1689 r. kontrola nad pañstwem przecho-dzi w rêce parlamentu brytyjskiego, wktórym zasiadaj¹ przede wszystkimprzedstawiciele ziemiañskiej gentry.

TTTTTeoriaeoriaeoriaeoriaeoriaumowy spo³ecznejumowy spo³ecznejumowy spo³ecznejumowy spo³ecznejumowy spo³ecznej

W XVII i XVIII w. dojrzewa³a teoriaumowy spo³ecznej. Angielski myœlicielJohn Locke wskaza³, i¿ Bóg wyposa¿y³wszystkich w jednakowy katalog praw na-turalnych, a „ka¿dy ma równ¹ w³adzê za-chowania swej w³asnoœci, czyli ¿ycia,wolnoœci i maj¹tku”. Celem umowy za-wartej pomiêdzy w³adc¹ a ludem jestochrona praw naturalnych, dla tego celucz³owiek wyrzeka siê czêœci swojej nieza-le¿noœci, przekazuj¹c kompetencje narzecz w³adzy. Jeœli jednak rz¹d naruszapostanowienia umowy, nie chroni prawnaturalnych, to lud mo¿e w ka¿dej chwiliwypowiedzieæ mu w³adzê. W 1748 r. Mon-teskiusz w pomnikowym dziele „O duchupraw” wskaza³ na koniecznoœæ trójpodzia-³u w³adz (ustawodawcza, wykonawcza is¹downicza), poniewa¿ po³¹czenie choæ-by dwóch w³adz w jednym rêku stwarzaniebezpieczeñstwo „rz¹du tyrañskiego”.Te i inne oœwieceniowe idee sta³y siê in-telektualnym gruntem dla obalenia stare-go porz¹dku.

Page 5: Lubuszanin nr 6

55555

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 6 ( 6 ) s i e r p i e ñ 2 0 0 8

P A Ñ S T W O I W £ A D Z A : O D D E S P O T I I D O P O L I A R C H I I„Przed w³adz¹ nie uciekniesz” – Ireneusz Wojewódzki

Prawa obywatela,Prawa obywatela,Prawa obywatela,Prawa obywatela,Prawa obywatela,ale czy kobiety?ale czy kobiety?ale czy kobiety?ale czy kobiety?ale czy kobiety?

Prawo do oporu zosta³o wykorzysta-ne przez amerykañskich kolonistów dlauzasadnienia swojego zrywu przeciwkobrytyjskiej metropolii, w Europie definityw-ny upadek idei „boskich praw monarchów”przynios³a Rewolucja Francuska (1789).Og³oszona wówczas Deklaracja Praw Cz³o-wieka i Obywatela pozostaje dokumentemdo dziœ aktualnym, podkreœlaj¹cym niezby-walne prawo cz³owieka do wolnoœci. Jed-nak¿e w ówczesnej rzeczywistoœci ma³okto myœla³ o prawach kobiet, czy zniesie-niu niewolnictwa. Nast¹pi³o jednak istot-ne prze³amanie barier miêdzy klasami, aFrancuz móg³ s³usznie okreœlaæ siê odt¹dmianem obywatela. Rewolucja znios³a„arystokracjê krwi”, jednak w jej miejscewci¹¿ istnia³a jeszcze „arystokracja pieni¹-dza”. Przez ca³y wiek XIX trwa³ proces ega-litaryzacji. Czynne prawo wyborcze ogar-nia³o powoli, choæ nie bez przeszkód, co-raz szersze krêgi ludzi, by w wieku XX staæsiê powszechnym, tak¿e w przypadku ko-biet (po raz pierwszy na Nowej Zelandii w1893 r.). Konstytucje wyraŸnie wyznacza-³y granice mo¿liwoœci w³adzy. Powszech-ne stawa³y siê rz¹dy prawa. Paradoksal-nie obie wojny œwiatowe nasili³y te tenden-cje i wzmocni³y znaczenie mas.

DuchDuchDuchDuchDuchby³ zawsze wolnyby³ zawsze wolnyby³ zawsze wolnyby³ zawsze wolnyby³ zawsze wolny

Droga do wolnego i pluralistyczne-go spo³eczeñstwa pe³na by³a pu³apek iregresów. Wystarczy wspomnieæ dwu-dziestowieczne autokracje i totalitary-zmy. Dziœ cywilizacja zachodnia (do któ-rej zalicza siê Europê, Amerykê Pó³-nocn¹, Australiê i Now¹ Zelandiê) osi¹-gnê³a poziom rozwoju, w którym cz³o-wiek sta³ siê podmiotem w³adzy. R. Dahlnowoczesny typ ustroju demokratyczne-go okreœli³ mianem demokracji poliar-chicznej (poliarchia – rz¹dy wielu), wktórej wystêpuj¹ wybieralni przedstawi-ciele, wolne i uczciwe wybory, wolnoœæs³owa, dostêp do ró¿nych Ÿróde³ infor-macji, wolnoœæ stowarzyszania siê. Nieoznacza to jednak „koñca historii”, jakswego czasu og³osi³ F. Fukuyama, prze-widuj¹c ostateczny tryumf demokracji.Demokracja wci¹¿ nie jest zjawiskiem anipowszechnym, ani te¿ nieodwo³alnym idanym raz na zawsze. W roku 2005 wraporcie organizacji Freedom House wy-ró¿niono wœród wszystkich pañstw œwia-ta 88 demokracji liberalnych, 55 tzw. de-mokracji pod kontrol¹ w³adz i 49 re¿i-mów autorytarnych. Wiele spo³ecznoœciw Azji i Afryce ¿yje w systemach zupe³-nie odmiennych i kszta³towana by³a

przez ca³kowicie odmienn¹ cywilizacjê.Na przyk³ad w Afryce przez wiele stuleciistnia³y spo³ecznoœci obywaj¹ce siê bezstruktur pañstwowych (np. ludy Tivi i Ibow Nigerii), wœród których konflikty miê-dzy jednostkami by³y rozstrzygane po-przez reprezentantów ich rodzin. S³usz-nie zauwa¿y³ S.P. Huntington, ¿e „nowo-¿ytna demokracja jest produktem cywi-lizacji zachodniej. Jej korzenie tkwi¹ wrozmaitych zjawiskach — pluralizmiespo³ecznym, systemie klasowym, spo-³eczeñstwie obywatelskim, wierze w rz¹-dy prawa, doœwiadczeniu z organamiprzedstawicielskimi, rozdziale w³adz du-chownych od œwieckich oraz indywidu-alizmie”. Wymienione zjawiska wystêpo-wa³y w ró¿nych cywilizacjach, jednakrazem zaistnia³y tylko na Zachodzie.

Demokracji nie mo¿na zatem wpro-wadziæ z dnia na dzieñ odgórnym dekre-tem. Wymaga ona okreœlonych warun-ków. „Bez historii, która zawiera elemen-ty politycznego i spo³ecznego pluralizmu,silnej w³asnoœci prywatnej, rz¹dów pra-wa, demokracja bêdzie s³aba i niepewna”– pisze D.W. Treadgold. Ten sam autorsw¹ ksi¹¿kê, przytaczan¹ ju¿ powy¿ej,koñczy wymownymi s³owami: „Niezale¿-nie jednak od tego, jakiej w³adzy cz³owiekpodlega, to jego duch by³ i zawsze pozo-stanie wolny”.

Page 6: Lubuszanin nr 6

66666

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 6 ( 6 ) s i e r p i e ñ 2 0 0 8

„ W I E D Z A T O W £ A D Z A , A L E N I E W I E D Z A , N I E S T E T Y, N I E O Z N A C Z A A U T O M AT Y C Z N I E B R A K U W £ A D Z Y ”„Psychologia w³adzy” – Marcin Florkowski

Psychologiaw³adzy

Marcin FlorkowskiMarcin FlorkowskiMarcin FlorkowskiMarcin FlorkowskiMarcin Florkowski

Sk¹d siê wziê³a w³adza jednego cz³owieka nad drugim? Kim jest w³adca? Dla-czego niektórzy ludzie nie chc¹ mieæ w³adzy, podczas gdy inni pragn¹ jej ponad wszystko?

Najsilniejszy zwi¹zek odkryto pomiêdzyzajmowaniem pozycji lidera a inteligencj¹,towarzyskoœci¹, dobrym przystosowaniem(rozumianym jako brak zaburzeñ w zacho-waniu) oraz sk³onnoœci¹ do brania na sie-bie odpowiedzialnoœci za bieg zdarzeñ.

Faktycznie jednak prezydentami, monar-chami, menad¿erami, dyrektorami itp. zo-staj¹ ludzie obdarzeni ca³¹ mozaik¹ ró¿nychcech osobowoœci. Niektórzy prze³o¿eni s¹bardzo inteligentni, co pozwala im utrzymaæsiê na odpowiednich stanowiskach, ale innimog¹ byæ obdarzeni zupe³nie przeciêtn¹ in-teligencj¹, bêd¹c jednoczeœnie zrównowa¿o-nymi, ambitnymi, towarzyskimi i aktywny-mi, co tak¿e pozwala im awansowaæ.

Potocznie w³adzê rozumie siê jakozdolnoœæ sprawienia, aby cz³owiek uczy-ni³ coœ, czego nie zrobi³by z w³asnej woli.„Gdy pan ka¿e, s³uga musi”. Ludwik XIII,król Francji mówi³: „Jeœli czegoœ chcê, to¿¹dam i tak bêdzie”.

Potocznie rozumie siê te¿ w³adzê jakoatrybut w³adcy. Osoba posiadaj¹ca w³adzêwyposa¿ona jest w szczególne cechy, któreczyni¹ j¹ kimœ wyj¹tkowym i sprawiaj¹, ¿ezaczyna rz¹dziæ innymi ludŸmi. Na przyk³adambicje, d¹¿enie do dominacji, mêskoœærozumiana jako np. aktywnoœæ (wiêkszoœæludzi posiadaj¹cych w³adzê to mê¿czyŸni),brak moralnoœci (lub wybitna moralnoœæ)mog¹ byæ cechami, powoduj¹cymi, ¿e cz³o-wiek pnie siê w hierarchii w³adzy.

Do owych szczególnych w³aœciwoœci oso-bowoœci mo¿emy zaliczyæ tak¿e inteligencjê(jak np. u Napoleona), talent strategiczny (jaku Cezara, Aleksandra Wielkiego czy Hanniba-la), okrucieñstwo (np. Iwan GroŸny), parano-iczn¹ podejrzliwoœæ (Stalin czy Hitler), szaleñ-stwo lub chorobê (np. angielski król Jerzy III),m¹droœæ (Marek Aureliusz) i tak dalej.

Szczególn¹ w³aœciwoœci¹ przywódcówjest charyzma, któr¹ obdarzony by³ w niezwy-k³ym stopniu Jan Pawe³ II. Charyzmatycznyprzywódca jest uwielbiany, a ludzie pragn¹ gos³uchaæ bez ¿adnych dodatkowych warunków.

W³adza charyzmatyczna jednak bardzoszybko przemija, jeœli nie jest „wspieranabiurokratyczn¹ sprawnoœci¹”, jak twierdzi³wybitny socjolog Max Weber. Wed³ug pol-skiego psychologa Janusza Czapiñskiego,ka¿de znane nam z historii spo³eczeñstwookazywa³o siê, przynajmniej na pocz¹tku,niewdziêczne wobec twórców radykalnychi masowych przemian. Charyzmatyczni re-formatorzy byli zrzucani z piedesta³u i po-têpiani, jeœli nie potrafili sprawiæ, aby w³a-

dza, któr¹ pierwotnie opierali na swojej cha-ryzmie, zamieni³a siê we w³adzê zinstytu-cjonalizowan¹. Przyk³adem niech bêdzie Sa-wonarola.

OsobowoœæOsobowoœæOsobowoœæOsobowoœæOsobowoœæprze³o¿onegoprze³o¿onegoprze³o¿onegoprze³o¿onegoprze³o¿onego

Badania psychologów pokazuj¹ jednak,¿e znakomita wiêkszoœæ cech osobowoœcijest s³abo zwi¹zana z posiadaniem w³adzy.

Page 7: Lubuszanin nr 6

77777

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 6 ( 6 ) s i e r p i e ñ 2 0 0 8

„ W I E D Z A T O W £ A D Z A , A L E N I E W I E D Z A , N I E S T E T Y, N I E O Z N A C Z A A U T O M AT Y C Z N I E B R A K U W £ A D Z Y ”„Psychologia w³adzy” – Marcin Florkowski

MarcinMarcinMarcinMarcinMarcinFlorkowskiFlorkowskiFlorkowskiFlorkowskiFlorkowskiUkoñczy³ studiapsychologiczne naUniwersytecie im.Adama Mickiewiczaw Poznaniu orazpiêcioletni¹ szko³êpsychoterapiipsychodynamicznejw Krakowie. Od2003 r. doktorpsychologii. Pracujejako wyk³adowca naUniwersytecieZielonogórskim orazdiagnosta – terapeuta

w Poradni Psycholo-giczno-Pedagogicznej.Pisze artyku³ypopularno-naukowe zzakresu psychologii.

W dodatku mo¿liwe jest, ¿e samo spra-wowanie w³adzy powoduje, i¿ ludzie wy-kszta³caj¹ w sobie okreœlone cechy osobo-woœci. Na przyk³ad awans mo¿e wp³yn¹æ nato, ¿e ktoœ staje siê bardziej dominuj¹cy ni¿by³ do tej pory. Psychologowie (np. A. Po-tocka-Hoser) odkryli, ¿e przywódcy charak-teryzuj¹ siê wysok¹ samoocen¹ i samoak-ceptacj¹. Podwy¿szenie samooceny mo¿ebyæ jednak skutkiem (a nie przyczyn¹) spra-wowania w³adzy. Gdy ktoœ staje siê kierow-nikiem, dyrektorem, ministrem, profesoremitp., trudno, aby pod wp³ywem takiego awan-su nie zmieni³ wyobra¿enia na swój temat.

Miêdzy innymi z tego powodu w³adzauzale¿nia. Gdy cz³owiek zaczyna piastowaæfunkcje prze³o¿onego, jego osobowoœæ ule-ga przemianie (np. podnosi siê samooce-na). To sprawia, ¿e w³adza dzia³a jak narko-tyk – trudno siê z ni¹ rozstaæ, staje siê przy-jemna. Porzucenie w³adzy (lub zgoda na to,aby byæ jej pozbawionym) oznacza koniecz-noœæ kolejnego zmodyfikowania wyobra¿e-nia o sobie – „Czy nadal jestem kimœ wyj¹t-kowym?”. Samoocena mo¿e wtedy ulecobni¿eniu, co wywo³uje silny psychologicz-ny opór przed pozbyciem siê w³adzy.

Duch czasówDuch czasówDuch czasówDuch czasówDuch czasówFakt, ¿e cechy osobowoœci s¹ raczej s³a-

bo zwi¹zane z zajmowaniem wysokich sta-nowisk ka¿e s¹dziæ, ¿e w³adza przydzielanajest poszczególnym ludziom dlatego, ¿eznaleŸli siê „w odpowiednim miejscu i od-powiednim czasie”, a nie ze wzglêdu na ichszczególne w³aœciwoœci psychologiczne.Duch czasów, splot okolicznoœci, specyficz-ne warunki kulturowe, koniunktura itp. po-woduj¹, ¿e spo³ecznoœci s¹ sk³onne powie-rzaæ przywództwo przypadkowej osobie,która znalaz³a siê akurat „pod rêk¹”. W in-nych okolicznoœciach ten sam cz³owiek niemia³by szans na odegranie przywódczej roli.

Dobrym przyk³adem tego, ¿e duch cza-sów mo¿e „rozdawaæ” w³adzê jest pocz¹-tek kariery Billa Gatesa, przywództwo Le-cha Wa³êsy czy sprawowanie w³adzy przezcezara – j¹ka³ê, Klaudiusza. Znakomita wiêk-szoœæ królów piastowa³a w³adzê ze wzglê-du na okolicznoœci (przede wszystkim uro-dzenie), a nie swoje osobiste przymioty.

Naturalnie, pojawia siê tu pytanie o to, dla-czego akurat ta a nie inna osoba zostaje ob-darzona w³adz¹ w okreœlonym momencie (np.podczas rewolucji). Wszak, gdy pojawia siêzapotrzebowanie na przywódcê, istnieje zwy-kle wielu kandydatów na to miejsce. Ale i wte-dy pierwszoplanow¹ rolê odgrywaæ mog¹czynniki pozaosobowoœciowe. W³adz¹ obda-rzona zostaje ta osoba, której zachowanie (anie jej cechy wewnêtrzne) sprzyjaj¹ osi¹gniê-ciu przez grupê okreœlonych celów.

Na przyk³ad, jeœli grupa ludzi p³ynie¿aglówk¹, to liderem obrany bêdzie ten,kto potrafi sterowaæ i pracowaæ ¿aglami.Ale na brzegu, gdy ta sama grupa zaczynarozpalaæ ognisko i ma zamiar siê bawiæ,liderem zostanie osoba, znaj¹ca najwiêcejzabaw spo³ecznych, albo np. umiej¹ca graæna gitarze.

Miejsce przy stoleMiejsce przy stoleMiejsce przy stoleMiejsce przy stoleMiejsce przy stoleChoæ jest to zaskakuj¹ce odkrycie, oka-

zuje siê tak¿e, ¿e sam styl zachowaniamo¿e sprawiæ, ¿e dana osoba zostanieobrana za przywódcê.

Jedna z przypowieœci biblijnych wEwangelii £ukasza mówi o zajmowaniumiejsca przy stole: „Jeœli ktoœ zaprosi ciêna wesele, nie zajmuj najlepszego miejsca,aby gospodarz nie przyszed³ i nie powie-dzia³ ci: ust¹p oto bowiem jest ktoœ wa¿-niejszy od ciebie. Ale gdy jesteœ zaproszo-ny, zajmuj miejsce poœlednie. Wtedy go-spodarz przyjdzie i powie: przyjacieluusi¹dŸ wy¿ej. I wtedy bêdziesz mieæ czeœæprzed innymi. Pierwsi bêd¹ bowiem ostat-nimi, a ostatni pierwszymi.”

Faktycznie, zajmowanie miejsca przystole mo¿e mieæ istotne znaczenie dla spo-strzegania danej osoby, jako dominuj¹cej,obdarzonej w³adz¹. Ludzie, którzy pragn¹dominowaæ zwykle staraj¹ siê zaj¹æ szczytsto³u. Jest to miejsce zarezerwowane dlakogoœ najwa¿niejszego (np. monarchy lubojca mafii). Psychologowie odkryli jednak,¿e samo zajêcie tego miejsca sprawia, ¿einni ludzie spostrzegaj¹ tê osobê jako wa¿-niejsz¹ i chêtniej jej s³uchaj¹.

Z posiadaniem w³adzy wi¹¿e siê tak¿epewnoœæ siebie. Ludzie, którzy wygl¹daj¹na pewnych, wywo³uj¹ wiêkszy pos³uch.Jak objawia siê pewnoœæ siebie? Na przy-k³ad w sposobie mówienia i gestykulacji.Cz³owiek, który czuje siê pewnie, pope³nianiewiele pomy³ek jêzykowych, mówi tak¿espokojnie i raczej niskim g³osem. Jegogesty s¹ szerokie, ale nie chaotyczne, (wodró¿nieniu od trzymania r¹k przy sobie,blisko cia³a, co spostrzeganej jest jakooznaka niepewnoœci), g³owa trzymana jestprosto, a plecy s¹ wyprostowane. Tak¹postawê obserwatorzy odczytuj¹ jako ob-jaw pewnoœæ siebie. Lider zaœ powinienbyæ pewny.

Krok,Krok,Krok,Krok,Krok,którktórktórktórktórym chodzi w³adzaym chodzi w³adzaym chodzi w³adzaym chodzi w³adzaym chodzi w³adza

Gdyby przeprowadziæ eksperyment,polegaj¹cy na obserwowaniu dwóch osóbprzez szybê jednostronn¹ (lustro wenec-kie), to oka¿e siê, ¿e mo¿na po samym

zachowaniu tych ludzi rozpoznaæ, który znich obdarzony jest wiêksz¹ w³adz¹.

Sposób zachowania (komunikacja nie-werbalna) zdradzi te¿, która z tych osóbdominuje w rozmowie oraz która pocho-dzi z wy¿szej warstwy spo³ecznej.

G³ównym wskaŸnikiem dominacji jestrozluŸnienie cia³a. Ludzie obdarzeniwiêksz¹ w³adz¹ zachowuj¹ siê bardziejswobodnie. Podw³adni s¹ bardziej spiêci.Dotyczy to ogólnego napiêcia miêœni (to-nus miêœniowy) oraz przybierania swo-bodnej pozycji cia³a. Osoba, która domi-nuje, czêœciej przyjmuje niesymetryczne,nonszalanckie pozycje (np. noga na nodze,rêka oparta o ramiê krzes³a z palcami zwi-saj¹cymi w dó³, jedna rêka w kieszeni, nogina stole itp.). Cia³o podw³adnego u³o¿onejest „³adniej”, bardziej symetrycznie – np.trzyma rêce na kolanach, splata d³onie ik³adzie na pado³ku, uk³ada stopy bliskosiebie.

Cia³o prze³o¿onego bêdzie tak¿e zaj-mowaæ w przestrzeni wiêcej miejsca. Np.rêce oprze on na biodrach, a jeœli siedzi,to mo¿e roz³o¿yæ nogi. Podw³adny bêdziezajmowaæ mniej przestrzeni.

Jeœli jedna z tych osób siedzi, to zwy-kle jest to prze³o¿ony. Podw³adny nie po-zwala sobie na to, aby usi¹œæ, jeœli osobabêd¹ca wy¿ej w hierarchii spo³ecznej wcze-œniej tego nie uczyni³a.

Ruchy oczuRuchy oczuRuchy oczuRuchy oczuRuchy oczuInnym subtelnym wskaŸnikiem domi-

nacji podczas konwersacji jest sposób pa-trzenia na rozmówcê. Zwykle podczas nor-malnej rozmowy ta osoba, która s³ucha,czêsto patrzy na mówi¹cego. Mówi¹cy tyl-ko czasem spogl¹da na s³uchaj¹cego. Je-œli jednak prze³o¿ony rozmawia z podw³ad-nym, to wpatruje siê – patrzy tak samod³ugo podczas mówienia jak i podczas s³u-chania. Mówienie i jednoczesne wpatrywa-nie siê w rozmówcê odbierane jest jako

Page 8: Lubuszanin nr 6

88888

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 6 ( 6 ) s i e r p i e ñ 2 0 0 8

„ W I E D Z A T O W £ A D Z A , A L E N I E W I E D Z A , N I E S T E T Y, N I E O Z N A C Z A A U T O M AT Y C Z N I E B R A K U W £ A D Z Y ”„Psychologia w³adzy” – Marcin Florkowski

silny sygna³ dominacji. Na takie zachowa-nia pozwalaj¹ sobie tylko osoby postawio-ne wysoko w hierarchii w³adzy lub te, któ-re staraj¹ siê psychologicznie zdominowaæswojego interlokutora.

Prze³o¿ony pozwala sobie tak¿e na to,aby nie patrzeæ na podw³adnego wtedy,gdy ten mówi. Identyczne zachowanie zestrony podw³adnego (np. szef coœ mówi,a pracownik w tym czasie rozgl¹da siê poœcianach lub przegl¹da papiery), odebra-ne bêdzie jako lekcewa¿enie lub pogarda.

FilarFilarFilarFilarFilary w³adzyy w³adzyy w³adzyy w³adzyy w³adzyGdy mówimy o sprawowaniu w³adzy,

to byæ mo¿e wa¿niejsze od psychologicz-nych cech w³adcy i jego zachowañ jestto, czy podw³adni czuj¹ siê w obowi¹z-ku wykonywaæ jego polecenia. Gdybyludzie nie chcieli s³uchaæ lidera (np. bry-gadzisty czy genera³a), to jakiekolwiekjego osobiste przymioty nie mog³ybysprawiæ, ¿e swoje decyzje wprowadzi³-by w czyn.

Z jakiego powodu ludzie s¹ pos³uszni?

Istnieje kilka niezale¿nych mechani-zmów spo³ecznych, sprawiaj¹cych, ¿ew³adza wydaje siê byæ prawomocna,sprawiedliwa, wiarygodna, s³uszna i za-s³uguj¹ca na pos³uch.

Lider mo¿e mieæ w³adzê dlatego, ¿epodw³adni boj¹ siê kar i sankcji lubpragn¹ nagród, które prze³o¿ony ma podkontrol¹. Przy tym nie jest tu istotne, czyprze³o¿ony faktycznie mo¿e zastosowaækary lub nagrody, wystarczy, ¿e podw³ad-ni wierz¹ w jego skutecznoœæ.

Dzia³a tu „prawo zepsutego radaru”.Kierowca, który s¹dzi, ¿e mo¿e zostaæsfotografowany przez radar, bêdzie ogra-niczaæ prêdkoœæ, nawet jeœli radar jestzepsuty lub w ogóle nie jest zainstalo-wany.

Innym przyk³adem wzglêdnej sku-tecznoœci sankcji jest przestêpczoœæ.Wzrost przestêpstw w kraju jest o wielesilniej hamowany nieuchronnoœci¹ karyni¿ jej surowoœci¹ (np. wprowadzeniemkary œmierci). Podobnie sprawa ma siêz dzieæmi i pracownikami – stosuj¹ siêoni do nakazów, jeœli s¹dz¹, ¿e ka¿de nie-pos³uszeñstwo zostanie wykryte i uka-rane. Sama wysokoœæ kary ma zdecydo-wanie drugorzêdne znaczenie (pod wa-runkiem, ¿e kara nie jest banalna).

W³adza oparta na przymusie, karach,groŸbach i nagrodach ma jednak wielemankamentów. Na przyk³ad lider musici¹gle kontrolowaæ podw³adnych, którzyjednoczeœnie nie ucz¹ siê samokontroli.W dodatku taka w³adza jest bardzo kosz-towna: aby rozdawaæ nagrody trzeba

mieæ wiele zasobów, kary zaœ powoduj¹wzrost niezadowolenia u podw³adnych,niekiedy chêæ odwetu i nie pozwalaj¹ lu-dziom na identyfikowanie siê z lideremlub instytucj¹, która za nim stoi.

W³adza uprawnionaW³adza uprawnionaW³adza uprawnionaW³adza uprawnionaW³adza uprawnionaW³adza mo¿e jednak byæ oparta na

przekonaniu podw³adnych, ¿e lider „maprawo” rz¹dziæ.

Taka w³adza wykorzystuje naturalnemechanizmy, kieruj¹ce zachowaniem ludziw grupie. Ka¿da grupa wykszta³ca bowiempewn¹ strukturê spo³eczn¹ i rozdaje swo-im cz³onkom role do wype³nienia. Na przy-k³ad robotnicy w brygadzie dziel¹ siê za-daniami, a brygadzista koordynuje pracêwszystkich. Tak d³ugo jak ka¿dy wype³niaswoj¹ rolê, praca idzie dobrze i wszyscyzarabiaj¹ pieni¹dze. Jeœli jednak ludzie niewykonuj¹ poleceñ prze³o¿onego, funkcjo-nowanie grupy jest zak³ócone, nie mo¿nawykonaæ zadania i ostatecznie nikomu siêto nie op³aca. Brygadzista posiada wiêcw³adzê, bowiem z racji zajmowania odpo-wiedniej pozycji „ma prawo wydawaæ po-lecenia”. Ba! wrêcz powinien to robiæ! Je-œli brygadzista nie wype³nia swojej roli iprzestaje kierowaæ, podw³adni bêd¹ nie-zadowoleni i dojdzie do buntu lub wyborunowego lidera.

Taka w³adza jest oparta na przekona-niu o „prawomocnoœci” w³adcy, nie naprzymusie czy nagrodach. Podw³adni s¹przekonania, ¿e lider ma prawo i obowi¹-zek wydawaæ polecenia, oni zaœ czuj¹ siêzobligowani, aby je wykonywaæ. ¯adnedodatkowe uzasadnienie pos³uszeñstwanie jest tu potrzebne. Z punktu widzeniafunkcjonowania organizacji czy przedsiê-biorstwa ten typ w³adzy jest najwa¿niej-szy.

W³adza i wiedzaW³adza i wiedzaW³adza i wiedzaW³adza i wiedzaW³adza i wiedzaFranciszek Bacon twierdzi³, ¿e: „Wie-

dza jest si³¹ sam¹ w sobie”. Niels Bohrdoda³ do tego dowcipnie: „Wiedza to w³a-dza, ale niewiedza, niestety, nie oznaczaautomatycznie braku w³adzy”. Gdy cz³o-wiek ma do czynienia z ekspertem, jestsk³onny wykonywaæ jego polecenia, m¹-drze jest bowiem s³uchaæ ludzi m¹drych.

Badania pokazuj¹ na przyk³ad, ¿e samtytu³ naukowy powoduje, i¿ cz³owiek bar-dziej ufa osobie, która ten tytu³ posiada.Jest te¿ sk³onny wykonywaæ jej polecenianawet, jeœli dotycz¹ dziedziny nie zwi¹za-nej z wiedz¹ eksperta.

Owa uleg³oœæ wobec autorytetów siê-ga socjalizacji we wczesnym dzieciñstwie.Na przyk³ad, gdy rodzic mówi dziecku

„Uwa¿aj, ten nó¿ jest ostry, mo¿esz zrobiæsobie nim krzywdê”, a dziecko nie pos³u-cha, bawi siê nadal i faktycznie kaleczy siê,to od tej pory bêdzie bardziej ufaæ swoje-mu rodzicowi. Rodzic zdobywa w ten spo-sób „w³adzê eksperta”. W wielu przypad-kach dziecko bêdzie nawet bardziej po-s³uszne rozkazom autorytetu ni¿ podszep-tom w³asnego rozumu, w³asnych emocjiczy popêdów.

Na marginesie warto dodaæ, ¿e w³a-œnie dlatego rodzice powinni dzieciom po-zwoliæ na drobne niepowodzenia, upadkiczy nawet skaleczenia, aby dzieci uczy³ysiê s³uchaæ rodziców. Ojciec czy matka,którzy nadmiernie chroni¹ dziecko przedniepowodzeniami (lub w ogóle nie ostrze-gaj¹ go przed nimi), zrobi¹ dziecku krzyw-dê, pozbawiaj¹ je bowiem umiejêtnoœciprzewidywania. Proces uspo³ecznieniamo¿e zostaæ zahamowany.

Efekt opisanej wy¿ej socjalizacji wi-doczny jest przez ca³e ¿ycie. Gdy przeddoros³¹ osob¹ staje autorytet (np. le-karz, naukowiec, dyrektor, ksi¹dz itp.),cz³owiek jest pos³uszny, czêsto nie za-stanawiaj¹c siê w ogóle nad tym, czyekspert naprawdê zna siê na tym, oczym mówi.

Spektakularnym przyk³adem takie-go pos³uszeñstwa jest wykonywanie po-leceñ wró¿ek, które radz¹, w jakim dniubraæ œlub lub przepowiadaj¹ przysz³oœæ.Podobnie rzecz ma siê ze znachorami iuzdrowicielami, którzy zalecaj¹ tajem-nicze mikstury (np. leki homeopatycz-ne), przynosz¹ce rzekomo niezwyk³ekorzyœci. Abstrahuj¹c od faktycznejskutecznoœci tych leków, warto podkre-œliæ fakt, ¿e ludzie, którzy wierz¹ wuzdrawiaj¹c¹ moc owych medykamen-tów wcale nie opieraj¹ swojej wiary nabadaniach dotycz¹cych leku, ale na au-torytecie uzdrowiciela. Sprawa zreszt¹ma siê podobnie ze zwyk³ymi lekarstwa-mi.

W³adza to bardzo z³o¿one zjawisko.Posiadanie w³adzy zwi¹zane jest z okre-œlonymi cechami osobowoœci, idzie w pa-rze ze sposobem zachowania niewerbal-nego, powoduje, ¿e osobowoœæ i samo-ocena ulegaj¹ przemianom. Badania po-kazuj¹ jednak, ¿e posiadanie w³adzy zale-¿y w wiêkszym stopniu od okolicznoœci iczynników sytuacyjnych ni¿ od szczegól-nych, wybitnych w³aœciwoœæ osobowo-œciowych jednostki obdarzonej w³adz¹.Bycie w odpowiednim miejscu i odpo-wiednim czasie daje wiêksze szanse naobjêcie w³adzy lub wysokiego stanowiskani¿ posiadanie osobistych przymiotów lubwyj¹tkowych cech. Osobowoœæ jest nadrugim planie.

Page 9: Lubuszanin nr 6

99999

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 6 ( 6 ) s i e r p i e ñ 2 0 0 8

M I Ê D Z Y N A R O D O W Y D Z I E Ñ P R A W A D O I N F O R M A C J I„Obywatel ma prawo wiedzieæ” – Barbara Klimek

Jak najbardziej tak – prawo do infor-macji dotyczy ka¿dego i ka¿dej z nas. Bezprawa do informacji nie mamy szansy re-alizowaæ naszych pozosta³ych praw, niemamy ¿adnego wp³ywu na otaczaj¹c¹ nasrzeczywistoœæ spo³eczno-polityczn¹.

Obywatel maprawo wiedzieæ

Barbara KlimekBarbara KlimekBarbara KlimekBarbara KlimekBarbara Klimek

28 wrzeœnia obchodzimy Dzieñ Prawa do Informacji. Co to w³aœciwie za œwiêto?Co dok³adnie oznacza prawo do informacji i dlaczego warto je œwiêtowaæ? Czyto aby na pewno nas dotyczy?

Bez mo¿liwoœci korzystania z dostêpudo informacji publicznej nie bylibyœmy wstanie dowiedzieæ siê, w jaki sposób wy-dawane s¹ pieni¹dze pochodz¹ce z na-szych podatków, czy przetarg na naj-wiêksz¹ inwestycjê w naszym mieœcie

przeprowadzono w prawid³owy sposób,czy dyrektor szko³y naszego dziecka wy-brany zosta³ zgodnie z obowi¹zuj¹cymiprocedurami, czy rz¹dz¹cy, którym udzie-liliœmy poparcia w wyborach faktycznied¹¿¹ do wykonania swoich przedwybor-czych obietnic.

Skuteczne realizowanie prawa do infor-macji publicznej wi¹¿e siê ze sprawnymdzia³aniem ca³ego demokratycznego apa-ratu pañstwowego. Mo¿liwoœæ rozliczaniaw³adzy jest gwarantowana w³aœnie dziêkidostêpowi do informacji publicznej – to na-rzêdzie pozwala nam sprawdzaæ i obiektyw-nie oceniaæ. Przejrzystoœæ procesu politycz-nego jest kluczowa, poniewa¿ z jednej stro-ny motywuje rz¹dz¹cych do bycia uczciwy-mi, z drugiej zaœ pokazuje rz¹dzonym, ¿emaj¹ realny wp³yw na to, co siê wokó³ nichdzieje. To powoduje, ¿e maj¹ oni wiêksz¹motywacjê, aby jeszcze bardziej anga¿owaæsiê w sprawy publiczne.

Kontrola obywatelskaKontrola obywatelskaKontrola obywatelskaKontrola obywatelskaKontrola obywatelskaJednym z elementów prawid³owo

dzia³aj¹cego systemu demokratycznegojest funkcjonowanie w jego ramach roz-winiêtego spo³eczeñstwa obywatelskiego.Natomiast jedn¹ z podstawowych aktyw-noœci cz³onków takiego spo³eczeñstwa jestkontrola obywatelska - metodyczne czyn-noœci stra¿nicze b¹dŸ te¿ dzia³ania poje-dyncze i jednorazowe. Dzia³ania kontrol-ne niewiele maj¹ wspólnego z tropieniemafer czy „szukaniem haków”. S¹ one tak¹sam¹ aktywnoœci¹, jak g³osowanie w wy-borach czy uczestnictwo w zebraniachwspólnoty mieszkaniowej - aktywnoœci¹,któr¹ niektórzy po prostu podejmuj¹. Nie-zale¿nie od charakteru i skali, wszelka kon-trola obywatelska opiera siê w ogromnejmierze na dostêpie do informacji publicz-nej. Nie jest to pusta procedura – infor-macja publiczna to jeden z bardziej real-

Page 10: Lubuszanin nr 6

1010101010

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 6 ( 6 ) s i e r p i e ñ 2 0 0 8

BarbaraBarbaraBarbaraBarbaraBarbaraKlimekKlimekKlimekKlimekKlimekKoordynatorkaprojektu „Jawnoœæprzeciw korupcji.Rozwój Pozarz¹dowe-go Centrum Dostêpudo InformacjiPublicznej”realizowanego przezStowarzyszenie

Liderów Lokalnych GrupObywatelskich.

M I Ê D Z Y N A R O D O W Y D Z I E Ñ P R A W A D O I N F O R M A C J I„Obywatel ma prawo wiedzieæ” – Barbara Klimek

nych i namacalnych elementów naszegocodziennego ¿ycia. Pozyskiwanie informa-cji nie jest fanaberi¹, jest obywatelskimobowi¹zkiem. Pokazuje rz¹dz¹cym, ¿e ichsprawdzian nie koñczy siê wraz z wygra-nymi wyborami, ale ¿e przez ca³y czassprawowania w³adzy maj¹ oni obowi¹zeks³uchania obywateli, ¿e przez ca³y ten czaspowinni godnie i uczciwie wykorzystywaæpok³adane w nich zaufanie.

Miêdzynarodowy DzieñMiêdzynarodowy DzieñMiêdzynarodowy DzieñMiêdzynarodowy DzieñMiêdzynarodowy DzieñPrawa do InformacjiPrawa do InformacjiPrawa do InformacjiPrawa do InformacjiPrawa do InformacjiMiêdzynarodowy Dzieñ Prawa do Infor-

macji po raz pierwszy obchodzono w 2003roku. Inicjatywa wysz³a od FOIAnet (Freedomof Information Advocates Network – SieæRzeczników Prawa do Informacji), która zrze-sza organizacje dzia³aj¹ce na rzecz prawa doinformacji na ca³ym œwiecie. Pomys³odaw-com zale¿a³o na tym, aby obchody Dnia Pra-wa do Informacji (Right to Know Day) od-bywa³y siê w mo¿liwie wielu miejscach i abymia³y ró¿norodny charakter. Celem obcho-dów jest równie¿ pokazanie w jaki sposóbprawo do informacji realizowane jest w ró¿-nych zak¹tkach œwiata, jaka jest specyfika lo-kalnych rozwi¹zañ legislacyjnych, jakie s¹najbardziej charakterystyczne dobre prakty-ki oraz najczêœciej pope³niane b³êdy, czy na-potykane utrudnienia.

Dzia³ania odbywaj¹ce siê pod szyldemDnia Prawa do Informacji s¹ zró¿nicowane –mog¹ to byæ jednodniowe konferencje doty-cz¹ce dostêpu do informacji publicznej, ra-porty podsumowuj¹ce dzia³ania organizacjipozarz¹dowych w tej dziedzinie, szkolne de-baty na temat znaczenia informacji publicz-nej, czy wszelkiego rodzaju akcje i happenin-gi wi¹¿¹ce siê z pozyskiwaniem informacji.

Na swojej stronie internetowej FOIAnetzamieszcza, obok relacji z obchodów DniaPrawa do Informacji w ró¿nych zak¹tkachœwiata, równie¿ mapkê przedstawiaj¹c¹wszystkie oœrodki, w których takie obcho-dy maj¹ miejsce. Z roku na rok oznaczeniana mapie zagêszczaj¹ siê – coraz wiêcejorganizacji, nie tylko zrzeszonych w FOIA-net, postanawia œwiêtowaæ 28 wrzeœnia.

Sunshine WSunshine WSunshine WSunshine WSunshine Weekeekeekeekeek– przyk³ad amer– przyk³ad amer– przyk³ad amer– przyk³ad amer– przyk³ad amerykañskiykañskiykañskiykañskiykañski

Kolejnym przyk³adem, tym razem po-chodz¹cym z amerykañskiego podwórka,jest organizowany corocznie w StanachZjednoczonych Sunshine Week (S³onecz-ny Tydzieñ) – impreza, która swoim za-siêgiem obejmuje ca³y kraj. W USA DzieñInformacji Publicznej przypada 16 marcai w³aœnie w marcu organizowany jest Sun-shine Week.

Inicjatywa wysz³a od dziennikarzy (ofi-cjalnie organizuje j¹ Amerykañskie Stowa-rzyszenie WydawcówPrasy) i te¿ SunshineWeek to przedewszystkim artyku³yprasowe pokazuj¹ce,w jaki sposób dzien-nikarze wykorzystuj¹dostêp do informacjipublicznej w swojejpracy. Teksty te maj¹na celu prze³o¿eniedoœæ abstrakcyjnegopojêcia „prawa do in-formacji” na prakty-kê, pokazanie, jakwielu materia³ów nieda³oby siê opubliko-waæ bez sprawniedzia³aj¹cego dostêpudo informacji pu-blicznej.

Mimo tej dzien-nikarskiej dominan-ty, w organizowanieSunshine Weekmo¿e w³¹czyæ siê ka¿dy. W za³o¿eniu cho-dzi o to, aby „s³oneczne” dzia³ania objê³yswoim zasiêgiem jak najwiêcej dziedzin¿ycia, ¿eby w³¹czy³y siê w nie osoby wy-konuj¹ce ró¿ne zawody, bêd¹ce w ró¿nymwieku. Nie jest wa¿na skala organizowa-nego wydarzenia – istotne jest porusze-nie tematu przejrzystego sprawowaniaw³adzy.

Ide¹ pomys³odawców Sunshine Weekby³o rozpoczêcie debaty na temat wagiprzejrzystoœci procesu rz¹dzenia i tego,jak bardzo istotnym prawem jest prawodostêpu do informacji publicznej. Chodzi-³o o to, aby pokazaæ ludziom, ¿e mog¹ ipowinni mieæ wp³yw na to, jak przebiegaproces rz¹dzenia na wszystkich szcze-blach – od federalnego do najbardziej lo-kalnego, pokazaæ, ¿e prawo do informa-cji publicznej ma bezpoœredni wp³yw najakoœæ ich ¿ycia. Ju¿ od kilku lat udajeosi¹gaæ siê ten cel – ka¿dego roku w „s³o-neczne” dzia³ania w³¹cza siê coraz wiêcejosób z ró¿nych czêœci USA.

TTTTTydzieñ Informacjiydzieñ Informacjiydzieñ Informacjiydzieñ Informacjiydzieñ InformacjiPublicznej 2008Publicznej 2008Publicznej 2008Publicznej 2008Publicznej 2008

W Polsce urz¹dzamy obchody Dnia Pra-wa do Informacji ju¿ po raz drugi. W zesz³ymroku Pozarz¹dowe Centrum Dostêpu do In-formacji Publicznej, organizuj¹c pierwszypolski Dzieñ Prawa do Informacji, skoncen-trowa³o siê przede wszystkim na przepro-wadzeniu pilota¿owych szkoleñ z zakresuprocedur dostêpu do informacji publicznej.W tym roku planujemy podobne szkolenia –w Bia³ymstoku, Krakowie, £odzi, Ostródzie,P³ocku i Zielonej Górze. Bêd¹ one jednym z

elementów trwaj¹cegow dniach 22-28 wrze-œnia Tygodnia Infor-macji Publicznej.

Namawiamy rów-nie¿ dziennikarzy, abyzajêli siê tematem do-stêpu do informacjipublicznej w czasietrwania Tygodnia –tak, aby podkreœliæznaczenie tego tematu,pokazaæ, jak bardzodostêp do informacjipublicznej przydaje siêna co dzieñ. Ponadtoopublikujemy seriê ar-tyku³ów napisanychprzez specjalistów –ekspertów i praktykówz zakresu prawa do in-formacji publicznej.Artyku³y te bêd¹ zaj-mowaæ siê szczegó³o-wo obowi¹zuj¹c¹ w

Polsce ustaw¹ o dostêpie do informacji pu-blicznej z dnia 6 wrzeœnia 2001 r.

Jeœli chodzi o aktywnoœæ obywatelsk¹ –chcemy, aby jak najwiêcej obywateli i oby-watelek uda³o siê w Dniu Prawa do Informa-cji (poniewa¿ w tym roku przypada on w nie-dzielê, termin automatycznie przesuwa siêna 29 wrzeœnia, poniedzia³ek) do urzêdów, zwnioskami o udzielenie informacji publicz-nej. Akcja ta w sposób symboliczny poka¿e,¿e jest to temat wa¿ny i ¿e ludzie s¹ corazbardziej œwiadomi swojego prawa – prawado informacji publicznej. Model takiegowniosku, skonstruowany na potrzeby DniaPrawa do Informacji mo¿na znaleŸæ na stro-nie www.informacjapubliczna.org.pl.

Serdecznie zachêcamy do lektury iw³¹czenia siê do naszych dzia³añ b¹dŸ te¿do organizowania wydarzeñ zwi¹zanych zprawem do informacji wed³ug w³asnegopomys³u - jeœli nie w tym roku, to w latachkolejnych. Niech siê œwieci Dzieñ Prawado Informacji!

Jednym z ele-mentów pra-wid³owo dzia-³aj¹cego syste-mu demokra-tycznego jestfunkcjonowa-nie w jego ra-mach rozwi-niêtego spo³e-czeñstwa oby-watelskiego.

Page 11: Lubuszanin nr 6

1111111111

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 6 ( 6 ) s i e r p i e ñ 2 0 0 8

L I G A I N I C J A T Y W O B Y W A T E L S K I C H„Liga dla najlepszych” – Agnieszka D³uba³a

Zwyciêzcy otrzymaj¹ statuetki LideraInicjatyw Obywatelskich w nastêpuj¹cychkategoriach:

Ligadla najlepszych

Agnieszka D³uba³aAgnieszka D³uba³aAgnieszka D³uba³aAgnieszka D³uba³aAgnieszka D³uba³a

Stowarzyszenie Verte og³asza Ligê Inicjatyw Obywatelskich – konkurs któregoide¹ jest promowanie najlepszych inicjatyw obywatelskich 2008 roku. Rozstrzygniêcie nast¹pi podczas Forum Inicjatyw Pozarz¹dowych, a wyniki zostan¹ opu-

blikowane na portalu www.lubuszanin.org.pl i mediach regionalnych.

1. Inicjatywa obywatelska/inicjatywa or-ganizacji pozarz¹dowych oraz ich re-prezentacji.

2. Inicjatywa publiczna w tym dzia³aniasamorz¹du w zakresie wspó³pracy z IIIsektorem.

3. Inicjatywa sektora prywatnego.

Zale¿y nam, aby nagradzaæ najciekaw-sze inicjatywy, które bêd¹ inspiracj¹i przyk³adem dla innych. Zg³aszane mog¹byæ du¿e przedsiêwziêcia oraz ma³e ini-

Page 12: Lubuszanin nr 6

1212121212

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 6 ( 6 ) s i e r p i e ñ 2 0 0 8

L I G A I N I C J A T Y W O B Y W A T E L S K I C H„Liga dla najlepszych” – Agnieszka D³uba³a

cjatywy, które bêd¹ promowaæ idee oby-watelskie oraz kreowaæ pozytywny wize-runek trzech sektorów dzia³aj¹cych wwojewództwie. Zg³aszane przez Pañstwainicjatywy bêd¹ inspiracj¹ do podejmo-wania kolejnych innowacyjnych dzia³añna rzecz lubuskiej spo³ecznoœci, a tak¿ezachêc¹ do prezentacji dzia³añ i ich efek-tów.

Inicjatywy mog¹ dotyczyæ wielora-kich sfer spo³ecznego ¿ycia spo³eczno-œci lokalnych w ramach nastêpuj¹cychobszarów:

• administracja, organizacja, zarz¹-dzanie

• kultura i sztuka• edukacja• ochrona zdrowia• pomoc niepe³nosprawnym• integracja spo³eczna• rekreacja i turystyka• pomoc spo³eczna• bezrobocie• bezpieczeñstwo i porz¹dek publicz-

ny• komunikacja spo³eczna• ochrona œrodowiska• infrastruktura• wspieranie i inicjowanie inicjatyw spo-

³ecznych• realizacja partnerskich przedsiê-

wziêæ• wspó³praca miêdzysektorowa.

KWALIFIKACJA PROJEKTÓWPodstawowym kryterium kwalifikuj¹-

cym przedsiêwziêcie do udzia³u w kon-

kursie jest prowadzenie dzia³añ na tere-nie województwa lubuskiego. Dzia³aniazg³aszane w konkursie powinny zakoñ-czyæ siê do 15 paŸdziernika 2008 r., czylido zakoñczenia naboru zg³oszeñ (decy-duje data wp³yniêcia do biura Stowarzy-szenia Verte).

Przedstawiane projekty powinny:

- zapewniaæ mo¿liwoœæ ich twórczegowykorzystania w innych spo³eczno-œciach regionu, a tak¿e kraju;

- prezentowaæ nowatorskie podejœcie dozaspokajania zbiorowych potrzeb spo-³ecznych i s³u¿yæ rozwojowi spo³eczeñ-stwa obywatelskiego.

Mo¿na zg³aszaæ dowoln¹ liczbê pro-pozycji. Konkursem objête s¹ inicjatywy,które odzwierciedlaj¹ konkretne projekty,a nie ca³¹ dzia³alnoœæ statutow¹ organiza-cji czy te¿ firmy i samorz¹du. W ramachLigi Inicjatyw Obywatelskich nie bêd¹ roz-patrywane zg³oszenia dotycz¹ce bie¿¹cejdzia³alnoœci instytucji. Nagrodzone zostan¹programy wymagaj¹ce twórczej i aktyw-nej postawy od realizuj¹cych je ludzi, prze-³amuj¹ce biernoœæ i integruj¹ce spo³ecz-noœci lokalne, usprawniaj¹ce i wspomaga-j¹ce dzia³ania zmierzaj¹ce do pobudzaniapostaw obywatelskich. Proponuj¹ce nowei efektywne sposoby finansowania tej dzia-³alnoœci.

Zg³oszenia mog¹ byæ dokonywaneprzez organizacje oraz osoby fizyczne, oso-by prawne, organy administracji publicz-nej, koœcio³y i zwi¹zki wyznaniowe. Zg³o-szenia mog¹ byæ wysy³ane równie¿ przezsamych kandydatów.

KRYTERIA OCENYKapitu³a Konkursu dokona oceny pro-

jektów wed³ug nastêpuj¹cych kryteriów:

• innowacyjnoœæ projektu,

• skutecznoœæ projektu,

• akceptacja spo³eczna (wartoœæ, jak¹projekt przynosi odbiorcom i innymobywatelom),

• wspó³praca z innymi organizacjami igrupami spo³ecznymi oraz wolonta-riuszami (stopieñ ich zaanga¿owaniaw projekt),

• mo¿liwoœæ upowszechnienia (sto-pieñ, w jakim projekt potencjalniemo¿e byæ efektywnie i twórczo po-wtórzony w innych spo³ecznoœciach),

• efektywnoœæ przyjêtego sposobu fi-nansowania projektu, stopieñ przy-gotowania i gotowoœci do wdro¿e-nia,

• nagrodzona inicjatywa powinna inspi-rowaæ inne spo³ecznoœci, a tak¿e sta-nowiæ wzorzec ³atwy do powtórzeniaw innym obszarze regionu,

• prezentacja wniosku na formularzuzg³oszeniowym (formularz nawww.lubuszanin.org.pl).

Og³oszenie wyników konkursu nast¹-pi na Forum Inicjatyw Pozarz¹dowychwojewództwa Lubuskiego 21 paŸdzierni-ka 2008.

Osoba do kontaktu:Agnieszka D³uba³a

[email protected]. 068 453 24 77

Page 13: Lubuszanin nr 6

1313131313

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 6 ( 6 ) s i e r p i e ñ 2 0 0 8

S O N D A „ L U B U S Z A N I N A ” O W £ A D Z Y„Nie lubiê, bo jej nie mam” – Renata Wcis³o

Nie lubiê,bo jej nie mam

Renata Wcis³oRenata Wcis³oRenata Wcis³oRenata Wcis³oRenata Wcis³o

Podobnie, jak w tytule, myœli Zenon Kondratowicz. I coœ w tym jest, bo w sfe-rach, w których w³adzy nie mamy, dzielimy wszystko na MY i ONI. ONI maj¹nad nami przewagê, czêsto jesteœmy do nich uprzedzeni i z góry nastawieni

negatywnie. Ale w³adza to tak¿e wolnoœæ. I „jedna z najwiêkszych naszych ci¹got”.Co jeszcze dla nas znaczy to pojêcie? I jaki mamy stosunek do w³adzy? Poni¿ej sondaLubuszanina:

Katarzyna Koz³owska, kierownik w fir-mie, Nowe Miasteczko: – W³adza to na-rzêdzie, które w rêkach niektórych lu-dzi bywa niebezpieczne, a w rêkach in-nych - zbawcze. Przed m¹dr¹ w³adz¹czujê respekt.

Page 14: Lubuszanin nr 6

1414141414

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 6 ( 6 ) s i e r p i e ñ 2 0 0 8

S O N D A „ L U B U S Z A N I N A ” O W £ A D Z Y„Nie lubiê, bo jej nie mam” – Renata Wcis³o

Krzysztof Kozio³ek, dziennikarz, NowaSól: – Czy to jest egzamin z politolo-gii? Dla wiêkszoœci z nas w³adza to abs-trakcyjne pojêcie, z którym mamy doczynienia najczêœciej wtedy, kiedy pró-bujemy za³atwiæ jak¹œ sprawê w urzê-dzie, na policji, w s¹dzie… W³adza ko-jarzy mi siê z osobami, które maj¹wp³yw na nasze codzienne ¿ycie - po-cz¹wszy od anonimowych pos³ów i se-natorów, którzy tworz¹ prawo, a skoñ-czywszy na gminnych urzêdnikach. Je-stem osob¹, która podporz¹dkowuje siêprzepisom, aczkolwiek nie zawsze…

Przemys³aw KaŸmierski, instruktor te-atralny, redaktor serwisów interneto-wych, ¯ary: – W³adza nieodparcie koja-rzy mi siê z polityk¹ i potrzeb¹ kierowa-nia innymi ludŸmi, z decydowaniem o lo-sach Ziemi, zawiadywania obszarami, aco za tym idzie - z potrzeb¹ posiadaniadóbr materialnych. Kojarzy mi sie tak¿ez wolnoœci¹ i samodzielnym kierowa-niem swoim postêpowaniem. Prosta za-le¿noœæ - im wiêksza w³adza, tym wiêk-sza swoboda decydowania o samymsobie. Ale w³adza uzale¿nia i potrzebaw³adzy mo¿e byæ chorobliwa, wiêc niestaram sie jej mieæ za wszelk¹ cenê. Choæceniê sobie bardzo wolnoœæ osobist¹, amo¿na j¹ uzyskaæ (miêdzy innymi, ale nietylko) poprzez posiadanie w³adzy. Naj-wa¿niejsze jest jednak panowanie nadsamym sob¹, co nazywam „opanowa-niem” i do tego w³adza, nadana czy wy-walczona, jest niepotrzebna.

Karolina Mazur, pracownik socjalny wCentrum Integracji Spo³ecznej, GorzówWlkp.: – W³adza to mo¿liwoœæ podejmo-wania decyzji. Mój stosunek do w³adzy?Zbuntowany. Uwa¿am, ¿e osoby, któremaj¹ jak¹kolwiek w³adzê, powinny byæprzygotowane do pe³nienia tej roli.

Tomasz Zygmuntowicz, student, gmin-ny radny, Lipka, gm. Kolsko: – W³a-dza kojarzy mi siê z du¿¹ odpowiedzial-noœci¹, wyzwaniem, przed jakim siê sta-je. To s³owo wywo³uje u ludzi ten nie-zdefiniowany b³ysk. To jedna z naszychnajwiêkszych potrzeb, ci¹got. Coœ, coczêsto przes³ania nam prawdziwie wa¿-ne cele. W³adza to odpowiedzialnoœæ zadrugiego cz³owieka. Niewa¿ne, czegodotyczy, zawsze odbija siê na czyimœ¿yciu. Jaki mam do niej stosunek? WPolsce, przez ró¿ne doœwiadczenia hi-storyczne i kulturowe - obci¹¿eni jeste-œmy lêkiem przed jak¹kolwiek w³adz¹.Brak zaufania jest nam wpajany od naj-m³odszych lat. Uwa¿am, ¿e w³adzê mo¿-na okie³znaæ. Osoby dysponuj¹ce tymatrybutem przy bli¿szym poznaniu oka-zuj¹ siê zwyk³ymi ludŸmi. Nie mo¿napowiedzieæ, ¿e ka¿da w³adza jest z³a,ka¿da nas krzywdzi. Ja staram siê przy-gl¹daæ i wy³apywaæ to, co mi siê w niejnie podoba. Z czym mamy wszyscy pro-blem? W³aœnie z g³oœnym mówieniemo tym, co nam siê nie podoba.

Jacek Habich, neurologopeda, Szpro-tawa: – W³adza jest to mandat spo³ecz-ny do wykonywania pewnych wa¿nychdla obywateli zadañ. Chcia³bym mieæ doniej jak najbardziej przyjazny stosunek,bo jest potrzebna. Jeœli w³adza tak re-alizuje zadania, ¿e jesteœmy z ich wy-konania zadowoleni, to wtedy jest wporz¹dku. Je¿eli ma byæ tylko organemnadzoruj¹cym i wytyczaj¹cym kierunkiwed³ug w³asnego widzi mi siê - to je-stem nastawiony negatywnie. W³adzajest dla obywateli, a nie odwrotnie. Jestpo to, by spo³ecznoœci - na danym ob-szarze - ¿y³o siê lepiej. Podobnie jakpolityka, jest to dzia³alnoœæ, w ramachktórej grupa ludzi rozwi¹zuje problemywiêkszej grupy ludzi.

Zenon Kondratowicz, automatyk, ̄ ary:– W³adza to na³óg… Jest potrzebna, alejej nie lubiê, bo sam jej nie posiadam.Ale ludzie musz¹ j¹ nad sob¹ czuæ….

Marek Sawicki, przedsiêbiorca, Konin¯agañski, gm. I³owa: – Dobrych skojarzeñz tym s³owem nie mam. „Panie w³adzo” misiê kojarzy… Wiem, ¿e w³adza byæ musi.

Marek Grzelka, polonista, dziennikarz,Nowa Sól: – W³adza to próba organizo-wania pewnych sfer ¿ycia w wymiarze po-nadjednostkowym, co bywa zgubne, jeœliprzy organizowaniu tych sfer obraz jed-nostki traci siê z oczu. Nie wierzê w czy-stoœæ intencji w³adzy. Zwykle bywa tak, ¿ezawodzi. W³adza to zawsze reprezentacjajakiejœ grupy, nigdy wszystkich ludzi. Po-winna byæ materializowan¹ ide¹ polepsze-nia dobra ogó³u, a nie sposobem na czer-panie z jej przywilejów dla dobra w³asne-go lub w¹skiej grupy.

Aleksandra Huca³, nauczycielka jêzykaangielskiego, Tomaszowo, gm. ¯agañ:– W³adza to zespó³ ludzi, którzy rz¹dz¹.Jaki mam stosunek? Nigdy siê nad tymnie zastanawia³am, ale raczej ambiwalent-ny. Czujê, ¿e nie mam wp³ywu na to, cosiê dzieje. Wa¿ne, by ludzie, którzy spra-wuj¹ w³adzê nie krzywdzili innych. By bylidobrzy dla tych, którzy ich wybrali.

Marzena Wróbel, dziennikarz radio-wy, ¯ary: – Dla mnie w³adza to mo¿li-woœæ kierowania siê swoj¹ wol¹. Mamw³adzê nad sob¹, wiêc mam mo¿liwoœækierowania swoim postêpowaniem. Nie-zale¿nie od tego, czy innym siê to po-doba, czy nie. Z drugiej jednak stronyw³adza (w szerszym znaczeniu) to ogra-niczenia i podporz¹dkowanie. Ka¿dyprzecie¿, podobno, ma jakiegoœ szefanad sob¹

Wys³ucha³a: Renata Wcis³o.

Page 15: Lubuszanin nr 6

1515151515

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 6 ( 6 ) s i e r p i e ñ 2 0 0 8

O P A R A D O K S A C H W £ A D Z Y , R O Z U M I A N E J C A £ K I E M P O T O C Z N I E„W³adza s³u¿y, s³u¿ba w³ada” – Micha³ Iwanowski

W³adza s³u¿y,s³u¿ba w³ada

Monteskiusz najpewniej przewraca siê w grobie. Raz dlatego, ¿e ¿ycie wci¹¿ dopisuje mu kolejne „w³adze” do jego trójpodzia³u. Dwa dlatego, ¿e wszystkie onepróbuj¹ nas przekonaæ, ¿e nie rz¹dz¹, tylko s³u¿¹. Pytanie wiêc brzmi - komu?

Czekamy na nowego Monteskiusza, który na to odpowie.

Micha³ IwanowskiMicha³ IwanowskiMicha³ IwanowskiMicha³ IwanowskiMicha³ Iwanowski

jednak w oczach spo³eczeñstwa przepad³ zkretesem. G³ównym powodem by³ wizeru-nek rz¹du i premiera, jako kierowanych z „tyl-nego siedzenia” przez s³abo zidentyfikowa-ne gremia polityczne. A to gremia, postrze-

gane potocznie jakokoteria, elitarna i ego-istyczna grupa zaku-lisowych graczy. Rz¹dBuzka sprawia³ wra-¿enie, ¿e s³u¿y swoimpolitycznym moco-dawcom, a nie spo³e-czeñstwu. A to wy-borcy chcieli mieæs³u¿¹cych w osobachpremiera i ministrów.

Z tego przyk³aduwy³aniaj¹ siê dwadoœæ istotne pytania.Pierwsze: czy spo³e-czeñstwo zawsze wy-biera najm¹drzej-szych i najlepszych?Drugie: czy wystar-czy, ¿e w³adza s³u¿yspo³eczeñstwu, byuchodziæ za najlepsz¹i najm¹drzejsz¹? Napierwsze pytanie od-

powiedŸ przychodzi doœæ ³atwo: nie. I zgo-dzi siê z tym wiêkszoœæ, bez wzglêdu naorientacjê polityczn¹. Bo zawsze by³ taki mo-

Na pytanie, kto powinien rz¹dziæ, padanajczêœciej jedna odpowiedŸ: najlepsi i naj-m¹drzejsi. I to nie od dziœ, ale przynajmniejod czasów Platona. Nie trzeba robiæ badañsocjologicznych, by siê domyœliæ, ¿e wiêk-szoœæ ¿yczy sobie dobrych i m¹drych u w³a-dzy. Jakie s¹ kryteria dobra i m¹droœci - topozostawmy, bo nie skoñczymy rozwa¿añdo koñca œwiata. Zabrnêlibyœmy w labiryntfilozoficznych krêtactw, w zau³ki sprzecz-noœci i paradoksów, których i tak a¿ nadtodostarczy nam analiza w³adzy, rozumianejca³kiem potocznie i ¿yciowo.

Otó¿, przyjmuj¹c ad hoc, ¿e „najlepsi inajm¹drzejsi” istniej¹ i ¿e jakimœ cudemOpatrznoœci znaleŸliby siê u w³adzy, to cisami, którzy chcieli najlepszych i najm¹-drzejszych u steru, szybko zaczn¹ im wyty-kaæ, ¿e wszystko wiedz¹ lepiej i ¿e pozjadaliwszystkie rozumy. Z ich predyspozycji dow³adzy szybko uczyni siê zarzut dyskredy-tuj¹cy. ¯e forsuj¹ swoje pomys³y, ¿e siêwym¹drzaj¹, ¿e moralizuj¹, ¿e siê wywy¿-szaj¹, ¿e nie s³uchaj¹ zwyk³ych ludzi. S³o-wem: ¿e oœmielaj¹ siê uchodziæ za najlep-szych i najm¹drzejszych. Podczas, gdy takzwany „ogó³ zwyk³ych ludzi” sam ich w tymutwierdzi³, wynosz¹c ich do w³adzy.

Kó³ko siê zamyka, znów przychodz¹ wy-bory, kolejne ekipy aspiruj¹ do w³adzy i j¹zdobywaj¹. Mo¿na domniemywaæ, ¿e nie-przebrane s¹ szeregi najlepszych i najm¹-drzejszych w spo³eczeñstwie, skoro to spo-³eczeñstwo wci¹¿ wybiera nowych. Albo ¿ew b³yskawicznym tempie zmieniaj¹ siê kry-teria dobra i m¹droœci, bo - zdaniem spo³e-czeñstwa - wci¹¿ nowi potrafi¹ im sprostaæ.

Tak czy inaczej po¿ytek z tego jest tylko je-den: najlepszych i najm¹drzejszych przyby-wa. Przynajmniej teoretycznie.

Kto tu wszystkoKto tu wszystkoKto tu wszystkoKto tu wszystkoKto tu wszystkospieprzy³?spieprzy³?spieprzy³?spieprzy³?spieprzy³?

Jak by nie patrzeæ, nasuwa siê jedna, aleistotna konstatacja: ogó³ zwyk³ych ludzi niepotrzebuje w³adzy,tylko s³u¿by. A wiêckogoœ gorszego ig³upszego, komu siêrozkazuje, bo to dajepoczucie wp³ywaniana rzeczywistoœæ, po-czucie realnegoprzedstawicielstwa.Takiego przedstawi-cielstwa, które stre-œciæ mo¿na w postu-lacie: chcê mieæ wew³adzach „swojegocz³owieka”. Swojego- znaczy pos³uszne-go, który bêdzie dzia-³a³, jak ja chcê, a niem¹drzejszego, którybêdzie dzia³a³ po swo-jemu.

WeŸmy przyk³adrz¹du Jerzego Buzkaz koñca lat 90. Mimo¿e to rz¹d, któremu nie sposób dziœ - na tlepoprzedników i nastêpców - zarzuciæ brakdobrej woli i reformatorskiego zapêdu, to

Mo¿na do-mniemywaæ,¿e nieprzebra-ne s¹ szereginajlepszych inajm¹drzej-szych w spo³e-c z e ñ s t w i e ,skoro to spo³e-c z e ñ s t w owci¹¿ wybie-ra nowych

Micha³Micha³Micha³Micha³Micha³IwanowskiIwanowskiIwanowskiIwanowskiIwanowskiAutor jestdziennikarzem„Gazety Lubuskiej”.

Page 16: Lubuszanin nr 6

1616161616

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 6 ( 6 ) s i e r p i e ñ 2 0 0 8

O P A R A D O K S A C H W £ A D Z Y , R O Z U M I A N E J C A £ K I E M P O T O C Z N I E„W³adza s³u¿y, s³u¿ba w³ada” – Micha³ Iwanowski

ment, ¿e rz¹dzi³ ktoœ, kogo czêœæ spo³eczeñ-stwa uwa¿a³a za g³upców, cyników, nierobów,darmozjadów... Z drugim pytaniem jest pe-wien k³opot. By nie naraziæ siê ogó³owi zwy-k³ych ludzi, trzeba by odpowiedzieæ: tak. Ale,by nie naraziæ siê zdrowemu rozs¹dkowi, trze-ba odpowiedzieæ: nie. Bo jeœli ogó³ z naturyrzeczy nie jest doskona³y, to nie mo¿e doko-nywaæ doskona³ych wyborów. Zw³aszcza, gdywybiera po to, by - paradoksalnie - doskonalis³u¿yli niedoskona³ym. Z perspektywy czasu

przyk³ad Buzka pokaza³, ¿e owa „koteria” pcha-j¹ca premiera i rz¹d do wielkich reform - by³am¹drzejsza ni¿ spo³eczeñstwo. Ówczesnaopozycja, która zdoby³a po Buzku w³adzê -kpi³a z rz¹du i jego reform s³owami: co by tujeszcze spieprzyæ? Wkrótce okaza³o siê, ¿e tospo³eczeñstwo wszystko spieprzy³o, daj¹cw³adzê Leszkowi Millerowi, a potem braciomKaczyñskim. Spo³eczeñstwo doceni³o Buzkadopiero po kilku latach, daj¹c mu mandat eu-ropos³a z rekorodwym wynikiem poparcia.

Kto stawia œwiatKto stawia œwiatKto stawia œwiatKto stawia œwiatKto stawia œwiatna g³owie?na g³owie?na g³owie?na g³owie?na g³owie?

Kolejny przyk³ad, doœæ wyrazisty, uwi-doczni³ siê w woj. lubuskim: oto w 2006 r.najwiêcej mandatów w sejmiku zdoby³aPlatforma Obywatelska, a marsza³kiem wo-jewództwa z nominacji tej partii zosta³Krzysztof Szymañski, który notabene chwi-lê wczeœniej przegra³ wybory bezpoœred-nie na burmistrza ¯ar. Ten¿e marsza³ekszybko poczu³, ¿e w wiêkszym stopniupowinien reprezentowaæ spo³eczeñstwoni¿ partiê, z nominacji której sprawuje w³a-dzê. I zaczê³y siê perturbacje polityczne.Najpierw straci³ poparcie w³asnej partii,potem partia cofnê³a mu rekomendacjê,zaczê³y siê naciski, by z³o¿y³ rezygnacjê,a¿ w koñcu dosz³o do g³osowania nadwnioskiem o jego odwo³anie. Ale wtedy,w sierpniu 2007 r. - ku zaskoczeniu wszyst-kich - radni sejmiku, wybrani w bezpoœred-nich wyborach nie odwo³ali Szymañskie-go. Choæ to, co uda³o siê Szymañskiemurok temu, nie wysz³o teraz, bo w³aœnie zo-sta³ odwo³any ze stanowiska, nadal aktu-alne s¹ dwa doœæ fundamentalne pytaniao kompetencje w³adzy. Pierwsze: czymarsza³ek powinien s³u¿yæ w wiêkszymstopniu spo³eczeñstwu, skoro to nie onopowo³a³o go na tê funkcjê, czy te¿ partii,która zyska³a w bezpoœrednich wyborachnajwiêksze zaufanie spo³eczeñstwa regio-nu? OdpowiedŸ mog³aby brzmieæ: powi-nien s³u¿yæ partii. Bo przecie¿ marsza³ekjest tylko delegatem partii i w myœl prostejzale¿noœci, to partia t³umaczy siê spo³e-czeñstwu z rezultatów polityki w³adz wo-jewództwa. Id¹c na skróty: spo³eczeñstwuma s³u¿yæ zwyciêska partia, a partii - jejmarsza³ek. Ale drugie pytanie narzuca siêsamo: czy marsza³ek post¹pi³ s³usznie, niestosuj¹c siê do poleceñ partii i nie sk³ada-j¹c dymisji? OdpowiedŸ musi brzmieæ: tak.Bo skoro reprezentantami partii wybrany-mi przez ogó³ s¹ radni sejmiku, a oni mar-sza³ka nie odwo³ali, to znaczy, ¿e - przy-najmniej teoretycznie - wszystko odby³osiê w zgodzie z wol¹ spo³eczeñstwa.

Takie pe³ne sprzecznoœci dywagacjezawsze bêd¹ towarzyszyæ problemom za-kresu w³adzy sprawowanej na wszystkichszczeblach. To dlatego, ¿e najbardziej pro-blematycznym aspektem w³adzy wydaje siêjej „reprezentatywnoœæ”. Byæ mo¿e tychproblemów by nie by³o, gdyby przywódcywszystkich szczebli byli wybierani w wy-borach powszechnych. A id¹c jeszcze da-lej - gdyby wszystkie kluczowe dla ogó³udecyzje, by³y podejmowane w drodze re-ferendów. Wtedy wprawdzie skoñczy³ybysiê problemy reprezentatywnoœci w³adzy,ale zaczê³yby siê - znacznie groŸniejsze -

Page 17: Lubuszanin nr 6

1717171717

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 6 ( 6 ) s i e r p i e ñ 2 0 0 8

O P A R A D O K S A C H W £ A D Z Y , R O Z U M I A N E J C A £ K I E M P O T O C Z N I E„W³adza s³u¿y, s³u¿ba w³ada” – Micha³ Iwanowski

problemy „przewidywalnoœci” w³adzy.Przecie¿ w powy¿szych rozwa¿aniach wy-kazaliœmy, ¿e ogó³ nie zawsze wybiera do-skona³ych, a wybieraj¹c spontanicznie -podejmowa³by decyzje nieprzewidywalnew skutkach (vide - referendum irlandzkienad traktatem lizboñskim). Œwiat stan¹³byna g³owie, a ¿ycie spo³eczne w warunkachpermanentnej nieprzewidywalnoœci - zo-sta³oby sparali¿owane.

Kto komuKto komuKto komuKto komuKto komupatrzy na rêce?patrzy na rêce?patrzy na rêce?patrzy na rêce?patrzy na rêce?

Kiedy wiêc mamy dwie skrajnoœci: najednym biegunie problem reprezentatyw-noœci, a na drugim - przewidywalnoœci w³a-dzy, to gdzie jest z³oty œrodek? Ktoœ siêzaniepokoi i spyta: czy czasem odpowie-dzi¹ na oba problemy nie jest tyrania?Przecie¿ tyran-autokrata, o ile akceptowa-ny przez swych poddanych, jest jednocze-œnie przewidywalny. Otó¿ nie. Wydaje siê,¿e z³oty œrodek tkwi w mechanizmach kon-troli w³adzy. Tak pisze o tym Karl Popperw swoim znakomitym dziele „Spo³eczeñ-stwo otwarte i jego wrogowie” - cyt.:„¯adna w³adza polityczna nigdy nie pozo-staje poza kontrol¹ i jak d³ugo ludzie bêd¹ludŸmi, nie mo¿e istnieæ ¿adna absolutnai bezwzglêdna w³adza polityczna. Jak d³u-go jeden cz³owiek nie zgromadzi w swymrêku dostatecznej si³y, by dominowaæ nadwszystkimi innymi, tak d³ugo pozostaniezale¿ny od tych, którzy mu pomagaj¹. Na-wet najpotê¿niejszy tyran, zale¿ny jest odswej tajnej policji, swych pacho³ków i ka-tów. Jego w³adza, jakkolwiek wielka, niejest nieograniczona, musi iœæ na ustêpstwai wygrywaæ jedne grupy przeciwko innym.A to znaczy, ¿e poza jego w³asn¹, istniej¹inne si³y polityczne i inne w³adze i ¿e mo¿eon sprawowaæ rz¹dy tylko wykorzystuj¹cje i dochodz¹c z nimi do zgody.”

Dajmy jednak spokój tyranom, niechsczezn¹ na œmietnikach historii. Zajmij-my siê demokracj¹ - systemem mo¿e nieidealnym, ale lepszego nie ma. Mo¿e dla-tego, ¿e opiera siê w³aœnie na silnych me-chanizmach kontroli w³adzy. Nie s¹ tomechanizmy oparte na strachu, jak taj-na policja i kaci w przypadku tyranii, alemechanizmy oparte na poczuciu odpo-wiedzialnoœci za wspólne dobro. Niemo¿na oddaæ ca³kowitej w³adzy publicz-nej w rêce grupy ludzi, wybranej nawetprzyt³aczaj¹c¹ wiêkszoœci¹ ogó³u spo³e-czeñstwa. Oddaæ i tylko czekaæ. A jakoka¿e siê w³adz¹ bandyck¹ i z³odziejsk¹,to wyborcy j¹ zweryfikuj¹ przy urnachwyborczych. Nie mo¿na - w³aœnie z przy-czyn opisanych we wstêpie niniejszegoartyku³u.

To dlatego Mon-teskiusz ju¿ 250 lattemu mówi³ o trój-podziale w³adzy naustawodawcz¹, wy-konawcz¹ i s¹dow-nicz¹. To dlategodziœ ¿ycie dopisujedo tego trójpodzia³ukolejne „w³adze”,które tak naprawdês¹ w³aœnie elementa-mi rozrastaj¹cegosiê mechanizmuwzajemnej kontroli.Czyli wolne media,czyli trybuna³y, czylirzecznicy rozma-itych praw, czyli izbyrozmaitych kontroli,czyli komisje rozma-itych nadzorów, czylirada polityki pieniê¿-nej, czyli urz¹dochrony konkurencjii konsumentów... Wymieniaæ mo¿na d³u-go. A wszystko po to, by demokratycznewybran¹ w³adzê zmusiæ do dzia³ania tylkow takim zakresie, do jakiego jest powo³a-na. By ta w³adza nie posuwa³a siê za dale-ko, t³umacz¹c to tym, ¿e przecie¿ repre-zentuje naród, spo³eczeñstwo, ogó³.

To wszystko mo¿e tr¹ciæ rozrostembiurokracji. Lecz to biurokracja w intere-sie demokracji. A - jak wspomnieliœmy -choæ demokracja nie jest idea³em, to lep-szej nie wymyœlono. Bo to system, w któ-rym obywatele patrz¹ w³adzy na rêce, a nieodwrotnie.

Kto wie, czegoKto wie, czegoKto wie, czegoKto wie, czegoKto wie, czegodo szczêœcia trzeba?do szczêœcia trzeba?do szczêœcia trzeba?do szczêœcia trzeba?do szczêœcia trzeba?Tym sposobem dochodzimy do pró-

by rozwik³ania ostatniego dylematu: czyw³adza ma byæ w³adz¹, czy s³u¿b¹? A ra-czej: w jakim zakresie ma rz¹dziæ, a w ja-kim s³u¿yæ? Gdzie s¹ granice, których niepowinna przekraczaæ w³adza, ¿eby nie po-paœæ w autorytaryzm z jednej strony, lubpopulizm z drugiej strony?

Ludzie w³adzy - czasem tak siê zdarza- bywaj¹ m¹drzejsi i bardziej cwani ni¿ogó³. A zatem wyczuwaj¹ potrzeby ogó³u.I wiedz¹, ¿e ludziom podoba siê, kiedy w³a-dza im s³u¿y. A nikt nie wymyœli³ skutecz-niejszego sposobu na zaskarbienie sobiewzglêdów ogó³u, jak rozdawnictwo. Tonajczêstszy orê¿ populistów. W³adza mado tego ca³y arsena³ œrodków. Mo¿e b³y-skawicznie przemieszczaæ siê samolotamii byæ tam, gdzie tragedia czy kataklizm wy-

rz¹dz¹ szkodê ogó-³owi. Mo¿e zapewniæposzkodowanych, ¿eprzeznaczy milionyna pomoc, nie doda-j¹c, ¿e to pieni¹dzeogó³u. Mo¿e przed-stawiaæ to jako prze-jaw s³u¿ebnoœciw³adz, nie dodaj¹c,¿e to po prostu jejobowi¹zek. Mo¿e zpomp¹ urz¹dzaæ ce-remonie przecinaniawstêgi przed obiek-tem u¿ytecznoœcipublicznej, czy cere-monie odznaczeñpowszechnie szano-wanych autorytetów.Nie dodaj¹c, ¿e cho-dzi o to, by choæszczypta tego splen-doru sp³ynê³a naprzypinaj¹cego or-

der czy przecinaj¹cego wstêgê przedsta-wiciela w³adzy. Prawdziwego s³ugê ludu.

Ale pal licho rozdawnictwo. Chodzi ocoœ znacznie wa¿niejszego. Bo jeœli w³adzas³u¿y, to - odwracaj¹c pojêcia - s³u¿ba po-winna w³adaæ. Czyli rz¹dziæ powinno spo-³eczeñstwo. To spo³eczeñstwo powinnobraæ sprawy w swoje rêce, samo siê rz¹-dziæ. Kryje siê za tym nie tylko idea samo-rz¹du jako w³adzy lokalnej, najbli¿szej po-trzebom obywatela. Chodzi tu o naczeln¹zasadê demokracji liberalnej, w myœl którejw³adza powinna ograniczyæ siê do zagwa-rantowania maksimum wolnoœci dla jed-nostki, przestrzeni nieskrêpowanego dzia-³ania (w ramach prawa) dla ka¿dego cz³o-wieka. Po to, by ka¿dy móg³ skutecznie za-dbaæ o w³asne szczêœcie. Kto inny, jeœli nieka¿dy z osobna, wie najlepiej, czego mu doszczêœcia trzeba. Trzeba mu tylko na to po-zwoliæ. Zagwarantowaæ to, ale i ci¹gle staæna stra¿y tej wolnoœci. I w tym tkwi potrze-ba istnienia w³adzy. W koniecznoœci ochro-ny wolnoœci.

Jeœli jednak mowa o granicy, której w³a-dza nie powinna przekraczaæ, to mo¿na od-powiedzieæ ogólnikami. ¯e to granice zdro-wego rozs¹dku i dobrego smaku. Ale wte-dy wrócilibyœmy na poziom dyskusji o „naj-lepszych i najm¹drzejszych” przy w³adzy.Dlatego przyjmijmy, ¿e s¹ to granice inge-rencji w prywatny œwiat jednostki, którasama wie, jak ¿yæ w zgodzie z sob¹ i spo-³eczeñstwem. Pokusa takiej ingerencji toulubiony orê¿ autokratów. I to jest praw-dziwy Rubikon, którego ¿adnej w³adzy niepowinniœmy pozwoliæ przekroczyæ.

Zw³aszcza, ¿e w³adza ma nam s³u-¿yæ.

„¯adna w³a-dza politycznanigdy nie po-zostaje pozakontrol¹ i jakd³ugo ludziebêd¹ ludŸmi,nie mo¿e ist-nieæ ¿adnaabsolutna ibezwzglêdnaw³adza poli-tyczna”.

Page 18: Lubuszanin nr 6

1818181818

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 6 ( 6 ) s i e r p i e ñ 2 0 0 8

Najm¹drzejszai nieomylna

Sergiusz WSergiusz WSergiusz WSergiusz WSergiusz Wolskiolskiolskiolskiolski

Scenariusz jest zazwyczaj ten sam: pewnego dnia mieszkañcy tego czy innegoosiedla, domu, miasta dowiaduj¹ siê, ¿e zosta³a podjêta przez lokalne w³adzedecyzja dotycz¹ca ich spo³ecznoœci, z któr¹ siê nie zgadzaj¹. Zaczyna siê bój

o to, by tê decyzjê cofn¹æ.

A U T O R Y T A R N A W £ A D Z A L O K A L N A„Najm¹drzejsza i nieomylna” – Sergiusz Wolski

Kiedyœ mo¿e to spotkaæ w³aœnie Ciebie,Czytelniku: pod Twój blok zajad¹ buldo¿ery,a piêkne stare drzewa, które szczególnie lubi¹starsi mieszkañcy osiedla, zaczn¹ padaæ wakompaniamencie warkotu pi³ elektrycznych.Dowiesz siê, ¿e to miejsce pod kolejne ju¿ wTwoim mieœcie centrum handlowe. A mo¿estanie siê coœ innego: w miejscu, gdzie pier-wotnie mia³y powstaæ boiska do koszyków-ki i pi³ki no¿nej pewnego dnia drogowcy za-czn¹ k³aœæ asfalt, by pod Twoimi oknamiwybudowaæ ruchliw¹ drogê. Nie poddasz siêtak ³atwo, spróbujesz walczyæ. Zbierzeszpodpisy pod petycj¹, zawiadomisz media,zaczniesz dobijaæ siê do urzêdniczych drzwi.Mimo poparcia, jakim bêdzie siê cieszyæTwoja sprawa, szybko zdasz sobie sprawê,jak trudno odwróciæ urzêdnicze decyzje, któreju¿ dawno zapad³y i zastyg³y w lawie planów,bud¿etów, map i projektów. Czy masz w so-bie dostatecznie du¿o zaparcia, by odwróciæbieg rzeczy?

ObywateleObywateleObywateleObywateleObywatelewidz¹ wiêcejwidz¹ wiêcejwidz¹ wiêcejwidz¹ wiêcejwidz¹ wiêcej

Niestety, przed tym dylematem stanê³aju¿ i staje nadal niezliczona iloœæ obywatelinaszego kraju. Zaanga¿owaæ swój czas, zdro-wie i energiê, czy pogodziæ siê z tym, co i takpewnie nieuchronne? Przyk³adów na urzêd-nicze decyzje, które wywo³uj¹ oburzenie isprzeciw lokalnych spo³ecznoœci, mo¿emyznaleŸæ bez liku. Media roj¹ siê od nich. Niejest od tego zjawiska wolne tak¿e nasze, lu-buskie województwo. Nie bêdê wymieniaækonkretnych spraw, bo to nie o nie przedewszystkim, ale o ogóln¹ tendencjê w niniej-

szym artykule chodzi. Chc¹cych przyk³adówzachêcam do przejrzenia lokalnych strondzienników z ostatnich kilku tygodni.

Powstaje zasadnicze pytanie: jak to siêdzieje, ¿e urzêdnicy wydaj¹ decyzje, które pro-wadz¹ do lokalnych sporów, ¿eby nie rzec:awantur? OdpowiedŸ wydaje siê doœæ oczy-wista: z braku konsultacji spo³ecznych. Ter-min „konsultacje spo³eczne” kojarzy siê wnaszym kraju raczej pejoratywnie, przypomi-naj¹c odleg³¹ przesz³oœæ, gdy w³adza zas³a-nia³a siê nimi, aby wprowadziæ trudne decy-zje, np. podwy¿ki cen. Tymczasem w rozwi-niêtych demokracjach zachodnich konsulta-cje spo³eczne s¹ istotnym elementem proce-su decyzyjnego,szczególnie na szcze-blu lokalnym. Urzêd-nik, polityk, nim po-dejmie decyzjê maj¹c¹znaczenie dla spo³ecz-noœci, np. dotycz¹c¹budowy nowej drogi,chce siê dowiedzieæ,co zainteresowani otym myœl¹. Nie robitego, poniewa¿ jestpolitycznym idealist¹,ale z pobudek czystopragmatycznych:mieszkañcy mog¹zwróciæ uwagê plani-stom i projektantomna aspekty, nad który-mi Ci wczeœniej siê niezastanawiali. Urzêdnikma ponadto pew-noœæ, ¿e po uwzglêd-nieniu uwag miesz-

kañców i osi¹gniêciu z nimi kompromisu in-westycja nie zostanie spowolniona, czy na-wet zatrzymana przez ich protesty.

W³adza nie pytaW³adza nie pytaW³adza nie pytaW³adza nie pytaW³adza nie pytaW takich krajach, jak Francja czy

Wielka Brytania konsultacje spo³ecznezaczynaj¹ siê od informowania o plano-

wanym przedsiê-wziêciu, by obywa-tele wiedzieli do-k³adnie, czego onodotyczy. Dopierowtedy nastêpujegromadzenie opiniiza pomoc¹ wszel-kich mo¿liwychsposobów: spo-tkañ, infolinii, Inter-netu. Nawi¹zuje siêkontakty z partnera-mi instytucjonalny-mi, takimi jakprzedsiêbiorstwa,organizacje poza-rz¹dowe i zachêcasiê do zabrania g³o-su. Dzia³ania te zle-ca siê zazwyczaj in-stytucjom ze-wnêtrznym, abykonsultacje by³y

SergiuszSergiuszSergiuszSergiuszSergiuszWWWWWolskiolskiolskiolskiolskiPsycholog spo³e-czny, publicysta,podró¿nik. Absol-went UniwersytetuVictora Segalen wBordeaux i Wydzia³uNauk Spo³ecznychUAM w Poznaniu.

„...w rozwiniê-tych demo-kracjach za-chodnich kon-sultacje spo-³eczne s¹ istot-nym elemen-tem procesudecyzyjnego,szczególn iena szczeblu lo-kalnym.”

Page 19: Lubuszanin nr 6

1919191919

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 6 ( 6 ) s i e r p i e ñ 2 0 0 8

A U T O R Y T A R N A W £ A D Z A L O K A L N A„Najm¹drzejsza i nieomylna” – Sergiusz Wolski

prowadzone w sposób jak najbardziejobiektywny.

Jak to wygl¹da w Polsce? W przy-padku wielu istotnych spraw konsulta-cji nie ma ¿adnych. Oczywiœcie, nie ka¿-da sprawa wymaga konsultacji, nie jestzreszt¹ mo¿liwe konsultowanie wszyst-kiego ze wszystkimi. Lokalni politycy iurzêdnicy wykazuj¹ siê jednak czêstoabsolutnym brakiem wyczucia w tej kwe-stii. Konsultacje, a raczej chaotycznawymiana ciosów zdesperowanychmieszkañców i broni¹cych swojej decy-zji w³adz, zaczynaj¹ siê dopiero w mo-mencie wbicia pierwszej ³opaty. Jeœlinawet do jakichœ konsultacji dochodziprzed podjêciem konkretnych decyzji,czêsto s¹ one prowadzone w nieprofe-sjonalny sposób, ograniczony do zorga-nizowania krótkiego spotkania w salceszko³y, o którym informuje siê rozwie-szaj¹c kilka kartek na s³upach. Niewieleosób dowiaduje siê o tym spotkaniu ijeszcze mniej na nie przychodzi.

Bywa i tak, ¿e w³adze ograniczaj¹ siêdo podania informacji, ¿e z projektem

danego przedsiêwziêcia mo¿na siê zapo-znaæ w tych i tych dniach, w tym i tymbudynku (np. w ratuszu). To pokazuje,jak¹, niestety, filozofi¹ kieruj¹ siê niektó-rzy lokalni politycy i decydenci: to oby-watel jest dla w³adzy, a nie w³adza dlaobywatela. Z jakiej racji ja, lokalny urzêd-nik, mam iœæ do obywatela i pytaæ go, czywoli mieæ pod oknem boisko, czy super-market? To on ma przyjœæ do mnie.Gdzieœ w tle tego podejœcia kryje siê za-³o¿enie, ¿e obowi¹zkiem obywatela jestœledziæ to, co robi w³adza i interwenio-waæ, gdy uzna to za konieczne. Jest tojednak myœlenie ¿yczeniowe i, szczegól-nie w polskich realiach, zupe³nie nieade-kwatne. Nikt nie bêdzie czytaæ tysiêcy dru-ków, informacji i pism tylko po to, by zdr¿¹cym sercem wyszukiwaæ chybionychpomys³ów lokalnych urzêdników. I ma³okto bêdzie chcia³ wyraziæ swoj¹ opiniê naten czy inny temat, zaproponowaæ po-prawki do istniej¹cych planów i projek-tów, gdy¿ ma³o kto w Polsce wie¿y, ¿ew³adza interesuje siê jego zdaniem. Chy-ba, ¿e ta w³adza sama przyjdzie, zadzwo-ni, albo zapuka do drzwi i, po prostu, za-

pyta. Niestety, wiêkszoœæ polityków dzwo-ni i puka do drzwi wy³¹cznie w czasiekampanii wyborczej.

Niszczenie demokracjiNiszczenie demokracjiNiszczenie demokracjiNiszczenie demokracjiNiszczenie demokracjiKonsultacje, rzecz jasna, nie s¹ z³o-

tym remedium na konflikty miêdzyw³adz¹ lokaln¹, a obywatelami. One za-wsze bêd¹, a polityka polega tak¿e napodejmowaniu decyzji, które s¹ sprzecz-ne z wol¹ wiêkszoœci. Nawet jednak wprzypadku, gdy decyzja w³adz nie cieszysiê poparciem danej spo³ecznoœci, jejodbiór bêdzie inny, je¿eli jej cz³onkowienie bêd¹ mieæ poczucia, ¿e postawionoich przed faktami dokonanymi. Istotasamorz¹du tkwi w mo¿liwoœci bycia bli-sko ludzi, podejmowania decyzji przy ichudziale. Jeœli w³adza lokalna podejmujeautorytarne decyzje bez konsultacji zobywatelami, to nie tylko, ¿e nie wzmac-nia w ten sposób demokracji na szcze-blu lokalnym, ale te¿ tê demokracjê,mówi¹c wprost, niszczy.

Page 20: Lubuszanin nr 6

2020202020

„ L u b u s z a n i n . o r g . p l ” – n r 6 ( 6 ) s i e r p i e ñ 2 0 0 8