Lecz wszêdzie bieda u nas” Podró¿e zagraniczne...

34
Od redaktora Maj – miesi¹c dwóch œwi¹t: 1 ma- jowego – Œwiêta Pracy oraz 3 Maja – rocznicy Konstytucji 1791 roku, i przypadaj¹cego w tym dniu tak¿e œwiêta – Matki Boskiej Królowej Polski. Do tych œwi¹t nawi¹¿ê w swym co-dwu- miesiêcznym felietonie redakcyjnym. Rok 2002 – Rokiem Hieronima Derdowskiego Zbigniew Studziñski „ – Oj, zwiedzi³em ja ró¿ne wsie i miasta Lecz wszêdzie bieda u nas..../„Waldek na jarmarku” – H. Derdowski/ Podró¿e zagraniczne Derdowskiego Jest rok 1867. Œwiat katolicki by³ wówczas ¿ywo zajêty losem papie- ¿a, przeciw któremu wyst¹pi³ Garibaldi. W romantycznym i ¿¹dnym przygód sercu m³odego Derdowskiego zrodzi³o siê gor¹ce posta- nowienie wyjazdu do W³och na pomoc papie¿o- wi. Wraz z dwoma kolega- mi z gimnazjum z Branie- wa bez przeszkód dotarli do Czech, a stamt¹d do Ita- lii. W Padwie, zamiast do szeregów walcz¹cych, niedosz³y obroñca papie- ¿a dosta³ siê do wiêzie- nia, gdy¿ nie móg³ siê wy- legitymowaæ. Chc¹c uzy- skaæ pieni¹dze na powrót do domu, wys³a³ do ojca sfingowany urzêdowy list, donosz¹cy o œmierci Hieronima i ¿¹daj¹cy 200 talarów na jego po- grzeb. Gdy pieni¹dze na- dokoñczenie na str. 2. Dokoñczenie na str. 3. Wojciech Kiedrowski Z rodzinnego albumu... Breza z Kalisza Nazwisko Breza na Pomorzu najwczeœniej za- pisane zosta³o w 1662 roku w Stolzenbergu, dziœ gdañski Che³m; mieszka³ tam wówczas Bartel, czy- li Bart³omiej Brese. Nastêpne zapisy pochodz¹ z ksiêgi ³awniczej Koœcierzyny, w której w 1680 roku zapisany zosta³ B³a¿ej Breza, a siedem lat póŸniej znajduje siê wzmianka o krawcu Jakubie Brezie, które- go starosta parchowski uwolni³ z poddañstwa za dwa wo³y i 40 z³otych. Pod koniec XVIII w. na- zwisko Breza /albo zapisane z niemiecka Bresa/ poœwiadczo- ne jest wielokrotnie w Ugosz- czy. Z dokumentów wynika równie¿, ¿e w 1773 roku Jan Breza mia³ piec smolny w S³onem, siedlisku pod Kali- szem. Wspomnieæ te¿ wypa- da, ¿e nazwisko Breza wystê- puje wœród osadników z Ka- szub w Stanach Zjednoczonych; w 1875 roku pojawili siê oni w Winonie, np. w latach 70 –tych XX wieku /1972.../ dyrektorem Mu- zeum w tym mieœcie by³ ks. Paul Breza. Wspó³czeœnie Brezowie mieszkaj¹ w wielu wsiach po- wiatu bytowskiego, a w ko- œcierskim najczêœciej w Owœ- nicy i w Kaliszu. W Kaliszu urodzi³ siê rów- nie¿ Edward Breza, znakomi- ty znawca kaszubszczyzny, profesor Uniwersytetu Gda- ñskiego, z którego dociekañ naukowych obficie tutaj czer- piê. Od profesora pochodzi wiêkszoœæ wiadomoœci o naj- bli¿szej rodzinie. Profesor Breza swoje na- zwisko wywodzi od imienia Ambro¿y, które w Grecji ozna- Dokoñczenie na str. 4. Benedykt Reszka Ochotnicy ...lokalny przyczynek do historii wojny polsko-bolszewickiej 1919/1921 W niniejszym opracowaniu pragnê wskrze- siæ pamiêæ o naszych rodakach – ojcach i dziad- kach - mieszkañcach Gochów, którzy 82 lata temu dla ratowania „Wiary i Ojczyzny”, jako ochotnicy poszli na wojnê polsko – bolsze- wick¹, która mia³a miejsce w 1920 roku i po- wszechnie dziœ jest przede wszystkim znana z patriotycznej i bohaterskiej postawy ksiêdza Skorupki i „Cudu nad Wis³¹”. 15 sierpnia 1920 roku w dzieñ œwiêta Mar- ki Boskiej szala zwyciêstwa przechyli³a siê w tej wojnie na stronê ¿o³nierzy armii polskiej. Nast¹pi³ gwa³towny odwrót wojsk bolszewic- kich z przedpola stolicy. Warszawa bêd¹ca w potrzasku Sowietów zosta³a uratowana, a wraz z ni¹ ca³a Europa. Zatrzymany prze- marsz na zachód Europy uratowa³ przed wybu- chem rewolucji proletariackiej przygotowywa- nej przez Ró¿ê Luksemburg i Karola Libknech- ta – przede wszystkim Niemcy. W myœl planów Lenina i bolszewików, po Niemcach, ogieñ rewolucji mia³ ogarn¹æ Pary¿ a potem ca³¹ Francjê. 23 lipca 1920 roku sowiecki marsza³ek Mi- chai³ Tuchaczewski w rozkazie nakazuj¹c zdo- byæ Warszawê wyraŸnie o tym mówi³: „...Na Zachód ¿o³nierze Armii Czerwonej ! Przez tru- pa Bia³ej Polski prowadzi droga ku ogólno- œwiatowej po¿odze. Na naszych bagnetach przyniesiemy szczêœcie i pokój masom pra- cuj¹cym”. W tej ofensywie nasamprzód prze- ciwko Polsce, a potem pozosta³ym pañstwom zachodniej Europy, by wywo³aæ tam rewolu- cje, powo³ano a¿ 8 armii w sile oko³o 1 miliona ¿o³nierzy. Armie te w miarê trwania tej wojny rozros³y siê do liczby 5 milionów ¿o³nierzy, których by³o wiêcej ni¿ armie te posiada³y... ka- rabinów. dokoñczenie na str. 20. Koœció³ w Kaliszu Kaszubskim

Transcript of Lecz wszêdzie bieda u nas” Podró¿e zagraniczne...

Page 1: Lecz wszêdzie bieda u nas” Podró¿e zagraniczne …bibliotekacyfrowa.eu/Content/469/2002-03.pdfzrodzi³o siê gor¹ce posta-nowienie wyjazdu do W³och na pomoc papie¿o-wi. Wraz

Od redaktoraMaj – miesi¹c dwóch œwi¹t: 1 ma-jowego – Œwiêta Pracy oraz 3

Maja – rocznicy Konstytucji 1791 roku,i przypadaj¹cego w tym dniu tak¿e œwiêta –Matki Boskiej Królowej Polski.

Do tych œwi¹t nawi¹¿ê w swym co-dwu-miesiêcznym felietonie redakcyjnym.

Rok 2002 – Rokiem Hieronima Derdowskiego

Zbigniew Studziñski

„ – Oj, zwiedzi³em ja ró¿ne wsie i miastaLecz wszêdzie bieda u nas....”

/„Waldek na jarmarku” – H. Derdowski/

Podró¿e zagraniczneDerdowskiego

Jest rok 1867. Œwiatk a t o l i c k i b y ³ w ó w c z a s¿ywo zajêty losem papie-¿ a , p r z e c i w k t ó r e m uwyst¹pi³ Garibaldi.

W r o m a n t y c z n y mi ¿¹dnym przygód sercum³odego Derdowsk iegozrodzi³o siê gor¹ce posta-n o w i e n i e w y j a z d u d oW³och na pomoc papie¿o-wi. Wraz z dwoma kolega-mi z gimnazjum z Branie-wa bez przeszkód dotarlido Czech, a stamt¹d do Ita-

li i . W Padwie, zamiast dos z e r e g ó w w a l c z ¹ c y c h ,niedosz³y obroñca papie-¿a dosta³ siê do wiêzie-nia, gdy¿ nie móg³ siê wy-legitymowaæ. Chc¹c uzy-skaæ pieni¹dze na powrótdo domu, wys³a³ do ojcas f i n g o w a n y u r z ê d o w ylist , donosz¹cy o œmierciH i e r o n i m a i ¿ ¹ d a j ¹ c y200 talarów na jego po-grzeb. Gdy pieni¹dze na-

dokoñczenie na str. 2.

Dokoñczenie na str. 3.

Wojciech Kiedrowski

Z rodzinnego albumu...

Breza z KaliszaNazwisko Breza na Pomorzu najwczeœniej za-

pisane zosta³o w 1662 roku w Stolzenbergu, dziœgdañski Che³m; mieszka³ tam wówczas Bartel, czy-li Bart³omiej Brese. Nastêpne zapisy pochodz¹z ksiêgi ³awniczej Koœcierzyny,w której w 1680 roku zapisanyzosta³ B³a¿ej Breza, a siedem latpóŸniej znajduje siê wzmiankao krawcu Jakubie Brezie, które-go starosta parchowski uwolni³z poddañstwa za dwa wo³y i 40z³otych.PodkoniecXVIIIw.na-zwisko Breza /albo zapisanez niemiecka Bresa/ poœwiadczo-ne jest wielokrotnie w Ugosz-czy.

Z dokumentów wynikarównie¿, ¿e w 1773 roku JanBreza mia³ piec smolnyw S³onem, siedlisku pod Kali-szem. Wspomnieæ te¿ wypa-da, ¿e nazwisko Breza wystê-puje wœród osadników z Ka-

szub w Stanach Zjednoczonych; w 1875 rokupojawili siê oni w Winonie, np. w latach 70–tych XX wieku /1972.../ dyrektorem Mu-zeum w tym mieœcie by³ ks. Paul Breza.

Wspó³czeœnie Brezowiemieszkaj¹ w wielu wsiach po-wiatu bytowskiego, a w ko-œcierskim najczêœciej w Owœ-nicy i w Kaliszu.

W Kaliszu urodzi³ siê rów-nie¿ Edward Breza, znakomi-ty znawca kaszubszczyzny,profesor Uniwersytetu Gda-ñskiego, z którego dociekañnaukowych obficie tutaj czer-piê. Od profesora pochodziwiêkszoœæ wiadomoœci o naj-bli¿szej rodzinie.

Profesor Breza swoje na-zwisko wywodzi od imieniaAmbro¿y, które w Grecji ozna-

Dokoñczenie na str. 4.

Benedykt Reszka

Ochotnicy...lokalny przyczynek do historii wojny

polsko-bolszewickiej 1919/1921W niniejszym opracowaniu pragnê wskrze-

siæ pamiêæ o naszych rodakach – ojcach i dziad-kach - mieszkañcach Gochów, którzy 82 latatemu dla ratowania „Wiary i Ojczyzny”, jakoochotnicy poszli na wojnê polsko – bolsze-wick¹, która mia³a miejsce w 1920 roku i po-wszechnie dziœ jest przede wszystkim znanaz patriotycznej i bohaterskiej postawy ksiêdzaSkorupki i „Cudu nad Wis³¹”.

15 sierpnia 1920 roku w dzieñ œwiêta Mar-ki Boskiej szala zwyciêstwa przechyli³a siêw tej wojnie na stronê ¿o³nierzy armii polskiej.Nast¹pi³ gwa³towny odwrót wojsk bolszewic-kich z przedpola stolicy. Warszawa bêd¹caw potrzasku Sowietów zosta³a uratowana,a wraz z ni¹ ca³a Europa. Zatrzymany prze-marsz na zachód Europy uratowa³ przed wybu-chem rewolucji proletariackiej przygotowywa-nej przez Ró¿ê Luksemburg i Karola Libknech-ta – przede wszystkim Niemcy. W myœlplanów Lenina i bolszewików, po Niemcach,ogieñ rewolucji mia³ ogarn¹æ Pary¿ a potemca³¹ Francjê.

23 lipca 1920 roku sowiecki marsza³ek Mi-chai³ Tuchaczewski w rozkazie nakazuj¹c zdo-byæ Warszawê wyraŸnie o tym mówi³: „...NaZachód ¿o³nierze Armii Czerwonej ! Przez tru-pa Bia³ej Polski prowadzi droga ku ogólno-œwiatowej po¿odze. Na naszych bagnetachprzyniesiemy szczêœcie i pokój masom pra-cuj¹cym”. W tej ofensywie nasamprzód prze-ciwko Polsce, a potem pozosta³ym pañstwomzachodniej Europy, by wywo³aæ tam rewolu-cje, powo³ano a¿ 8 armii w sile oko³o 1 miliona¿o³nierzy. Armie te w miarê trwania tej wojnyrozros³y siê do liczby 5 milionów ¿o³nierzy,których by³o wiêcej ni¿ armie te posiada³y... ka-rabinów.

dokoñczenie na str. 20.

Koœció³ w Kaliszu Kaszubskim

Page 2: Lecz wszêdzie bieda u nas” Podró¿e zagraniczne …bibliotekacyfrowa.eu/Content/469/2002-03.pdfzrodzi³o siê gor¹ce posta-nowienie wyjazdu do W³och na pomoc papie¿o-wi. Wraz

Jan Karnowski

KREBANE„Weny, Krëbanë jad¹”. Tak przezewelë waju

zôzdrosne Gôchë, ciede we pëszni jechalistaw spas³e konie na daleci jarmark do Bëtowa, abëwëstrojenizbruszczonkaminagôsciewesele.Botonirôz bywa³o, ¿e Krëban z Gôszk¹ sê spôrowalë,abo na odlew. Tak Wnuk z Gryzëb¹ka 4 mile dot¹di nazôd na szkapie wierzchowô³ w rejbë gdzes tamza Borzëszcie, a chocy Gôchë mu ró¿ne brzedcieprzezprowë robilë, djade swego dokôzô³ i nôc-owiêcybrutkêzca³ychGôchówdowô³tôrzawBru-sachprzëprowadzë³.aSzczepañscinôcowiêcygburz ca³ych Gôchów, kawaler jak swieca i strzelecz bëstrym ociem jak jastrz¹b i chwatci jak sôryn, ¿esun¹c móg bez ¿niwny wóz z drôbkami, ten znowuo¿eni³sêzKrëbank¹imiô³weselewBrusach.Nata-czich weso³ach bë³a muzëka, tuñce, spiewa, stroje,stateczni dru¿bë i urodne przëdoncze, ¿e proszê wi-dzec. Bruscie panne dlô urode i s³odci mowë tak¹mia³ë s³ôwê i tacie bë³ë skupne, ¿e le co nômni¿ôdna star¹ pann¹ nie osta³a. w odpust na Szka-plerzn¹ w Brusach ja¿ sê roi³o od Gôchów z bor-zëszkowsci, konarsci, lipusci parachji i niejedenwiërêprzëjechô³bar¿ynazmówinë, jaknaodpust.

I poprôwdze, tu sobie mog³es wëbrac bja³kê.Tyle jich bë³o, jak modrôków w ¿ëce. E¿y chcô³es sêdowiedzec „to i owo”, to le sê móg¿es spytac „Mot-ci”, co mió³ swoj¹ karczmê kole kuzni na dole. Potymnôzwiskuzna³ogokô¿dedzeckowBrusach,alewmetrycestoji:FranekBrusci.Móg¿essê te¿radzëcJozwa Wirkusa, co zawdë trzymô³ z jegomoscamii wielmo¿nymi, a kaszubscie knieje od Bëtowa ju¿do Gduñska znô³ tak dobrze jak w³ôsn¹ cieszyñ.

Tak wa Krëbanë – póci jeszcze dôwne mielistaprzezwisko–dôwnowewajusedza³apr-ôwda i zuchternosc. Przë órce, przë flisuprzë kose to leno taci sapot szed – a po-tem wieczór brukowa³a leno harmonij-ka zanócëc „owczôrka”, to ju sz³o czo-chranego na podworzu. Chto bë dzyszwajumógprzetañcowaætrzëdnie i trzënoce,chtobëzwajuna jednymposedze-niu we czwórkê móg zjesc jedn¹ krowê,jak to o Czëczkowianach gôdka niese.Abëchtobësêwô¿e³zwajustatecznychgburówjechacwniedzelêpoobjedzenakaraseli tam kole b³ota, jak to dôwnibywa³o. Chto je tacim wëtrëkusem i wi-

zusem jak Katalina, nie ten z cep³ych stron, leno tennasz z Brus. Dôwno on ju umar, ale jimiê jego ¿yjejeszcze. Za nim poszed m¹dry jego brat z przydom-ciem „Cicero”, bo za m³odu kasze jôd trzë lata naszko³ach a od ti kaszë tak mu sê rozwidni³o w bani,¿e ostô³ kaszubscim królem, chocy poprôwdze bë³leno u Krëbanow „anvorszterem”.

Mielista wa miele dôwni rozpôchë wiele, alezuchternoscë niepotemu... Bismarka, landrata i ¿an-dara ¿esta sê nie bojeli. Jesz dzyso dobrze wieme,jak Jan Plôta na smêtorzu chlun¹³ ¿andara, ciede tenchcô³ zakôzac procesyj¹ na Szkaplerzn¹. Bo to bë³ytedë majowe prawa. Dobrze wiemë jak na jegomo-sca Graduszewciego2 dybelë ¿andarëdëcht jak djô-be³ na dobr¹ duszê i wcyskalë sê ja¿ w kruchtê. Aletu jich Krëbanë wzêlë w oprôwkê i tak¹ jim spraw-ilë wa³kownicê, ¿e le tak abë za wielk¹ prosb¹ ¿yw-cem sê wëdostelë na wies.

Ajak ks. Graduszewsci – bë³a to bode dusza odksêdza–skrë³sêpomszykryjomkouPiotrawma³yjizbie, to pó³ Brus trzyma³o kole karczmë wachêi¿andarmomprzystêpuniedelë,chocynanichszka-pami naje¿d¿alê. Ja¿ osem nôcowiêcygburów pilo-walë kole jegomosca z flintami i bë³obë przësz³opoprôwdze do krwawe bitwë, ¿ebë nie Dyæ-Hopt.Dyæ po 3 du¿ych kornusach taciego nabrô³ trusztu,¿e szpôd¹ ¿andarow¹ szkapê tak pod brzuchempo³echtô³, ¿e jak obôrknia³o zaczê³a dzi¹c szasej¹i sê prêdzy nie zatrzyma³a ja¿ w Mêcykale.

Dzys ju ani jednygo ni ma, co ten du¿y bruscikoscô³ budowalë. Dzys ju mô kô¿dy z nich swoj¹ognaryj¹ na smêtarzu. ¯ódne pismo o waju nie pi-sze, leno gôdka o tem jeszcze ¿yje. /-/

2

Naszedziewczyny

Ilona Raniowska z Ko³czyg³ów

W tegorocznych wyborach Miss Gminy zdo-by³a tytu³ II Wicemis. Na codzieñ jest uczen-nic¹ 2 klasy Szko³y Zawodowej w Bytowie -uczy siê fryzjerstwa.

Miastko - dzisiejsza panorama. (Fot. J. Maziejuk) - o Miastku piszemy na str. 20

XMatka Boska – Królowa Polski od wieków

ma sw¹ siedzibê na czêstochowskiej Jasnej Górzei jest jak mówi¹ s³owa modlitwy: „Szafark¹ ³askdla wiernego jej ludu polskiego”.

To do niej, Maryi Królowej Polski, zwracaliœ-my siê i zwracamy – zw³aszcza w chwilach za-gro¿enia aby Ona „jak dawniej ojców naszychz wielu niebezpieczeñstw – tak samo nam na po-moc przyby³a”.

To w tym naszym narodowym kulcie maryj-nym niepoœledni¹ rolê odgrywa³ i nadal odgrywaobraz Matki Boskiej Jasnogórskiej. Niew¹tpliwiedo utwierdzenia i rozmiaru tego kultu, przyczy-ni³a siê historia Jasnogórskiego obrazu. To przedewszystkim wydarzenia, które zwi¹zane s¹ z jego

Od Redaktora

„Oblê¿enie klasztory na Jasnej Górze”,autor nieznany

Koœció³ w Brusach - stolicy Kreban.

Page 3: Lecz wszêdzie bieda u nas” Podró¿e zagraniczne …bibliotekacyfrowa.eu/Content/469/2002-03.pdfzrodzi³o siê gor¹ce posta-nowienie wyjazdu do W³och na pomoc papie¿o-wi. Wraz

3

Od Redaktora

desz³y, uda³ siê w drogê powrotn¹ i przy-by³ do domu w chwili , gdy urz¹dzanostypê pogrzebow¹. By³a radoœæ z nie-oczekiwanego powrotu, ale by³o i rozgo-ryczenie. To ostatnie czuli do niego ro-dzice i stryj, proboszcz z Kazanic, któryca³¹ „w³osk¹ eskapadê” swojego bratan-ka finansowa³.

W po³owie 1877 roku przedsiêwzi¹³D e r d o w s k i d r u g ¹ w y p r a w ê z a g r a-niczn¹, tym razem do Pary¿a, gdzie –j a k s a m p i s z e – „ p r a g n ¹ ³ s ³ u c h a æwyk³adów profesora ChodŸki w Collegede France o literaturze polskiej”.

Potrzeba kszta³cenia siê nie by³a za-pewne jedyn¹ przyczyn¹ nowej wêdrów-ki . Pa l i ³a go ¿¹dza poznania innegoœwiata. Poza tym - byæ mo¿e – poci¹ga³ago przygotowana na rok 1878 powszech-na wystawa w Pary¿u. Jednak i tu spra-wa chleba powszedniego stanê³a na prze-szkodzie. Przez pó³tora roku walczy³o u t r z y m a n i e s i ê w s t o l i c y F r a n c j i .Pe³ni³ najpierw funkcje woŸnicy przytramwajach, potem uzyska³ awans dogodnoœci mechanika przy wozach tram-wajowych u in¿. p. Mêkarskiego.

Wreszcie uda³o mu siê dotrzeæ do wy-s t a w y p a r y s k i e j – o t r z y m a ³ p o s a d êt³umacza w biurze generalnym wysta-wy. Wszys tk ie te za jêc ia un iemo¿l i-wia³y mu s³uchania prof. ChodŸki. Po zatymi zajêciami, uzyska³ w m. Ausierespod Pary¿em posadê prywatnego na-uczyciela jêzyka niemieckiego. Dowia-dujemy siê o tym z listu do J.I. Kraszew-skiego z dnia 18. XI. 1878 r. w liœcie tympros i t e¿ Derdowsk i Kraszewsk iegoo pomoc materialn¹. W koñcu widz¹c,¿e oprócz nêdznego utrzymania nic so-bie wywalczyæ nie zdo³a – opuœci³ Pary¿i przez Orlean, Lyon, Genewê, Zurich,Wurzburg, Lipsk, Drezno, Wroc³aw, Po-znañ, przyby³ do Torunia.

Literackim wyrazem prze¿yæ pary-skich Derdowskiego jest opowiadanie„W powietrzu”, które w 1880 roku w nr5 8 , z a m i e œ c i ³ a „ G a z e t a To r u ñ s k a ” .W „Gazecie Toruñskiej” pracowa³ Hie-ronim z kilkoma przerwami w latach1878 – 1884.

W 1882 roku, w miesi¹cach letnich,uda je s iê w kole jn¹ wyprawê zagra-

niczn¹. Tym razem do Rosji . Przez jakiœczas zatrzyma³ siê w Petersburgu u prof.Wilhelma Bogus³awskiego, pomagaj¹cmu w jego pracy nad s³owiañszczyzn¹zachodni¹ . Zwiedz i ³ p rzy okaz j i Pe-terhof, letni¹ rezydencjê carów, orazPaw³owsk / S³uck /. Nastêpnie szuka³ od-powiedniego dla siebie zajêcia w War-szawie, Lwowie i Krakowie. Nie zna-laz³szy go, uda³ siê do Cieszyna, by pra-cowaæ u Paw³a Stelmacha w redakcji„Gwiazdki Cieszyñskiej”. Jednak i tunie zagrza³ miejsca i wróci³ do „GazetyToruñskiej”.

Wyprawa do Rosji by³a wynikiemnie tyle ¿¹dzy poznania tego kraju czyszukania przygód, i le trudnoœci w ja-k ich zna laz ³a s iê „Gaze ta Toruñska”i on sam jako redaktor. Przesz³o pó³rocz-na podró¿ i pobyt w Petersburgu, by³ dlap o e t y p o d w i e l o m a w z g l ê d a m ikszta³c¹cy. Po¿yteczne i owocne by³oprzede wszystkim zetkniêcie siê z prof.Bogus³awskim. Dnia 22. VIII. 1882 r.w liœcie do Danielewskiego /red. naczel-nego „Gazety Toruñskiej”/ pisa³: „Pra-cujemy po kilka godzin dziennie nad hi-stori¹, geografi¹ i etnografi¹ Kaszub,i tu dopiero pozna³em, czego mi potrze-ba.. . Czego tu ju¿ siê nauczy³em przezparê dni, nie by³bym sobie przyswoi³ na¿adnym uniwersytecie i przez ca³y se-mestr”.

Rezultat tych studiów zaznaczy³ siêw pracy „O Kaszubach”, któr¹ Derdow-ski og³osi³ w 1883 roku w „Przegl¹dziePolskim”.

Ostatni¹ podró¿ odby³ H. Derdowskiw 1885 roku do Stanów ZjednoczonychAmeryki Pó³nocnej. Z tej podró¿y ju¿nigdy nie powróci³ . Prof. Andrzej Bu-kowski / znawca Derdowskiego /twier-dzi, ¿e przyczyna jego rozstania z kra-jem le¿y w jego osobistej sytuacji ¿ycio-w e j o r a z p a n u j ¹ c y c h w ó w c z a s n aPomorzu Gdañskim stosunkach spo³ecz-no – ekonomicznych i politycznych.

*Bibliografia:1/ Bukowski A. „Regionalizm kaszub-ski” Poznañ 1950 r,2/ Bukowski A. Wstêp do „Pisma proz¹H. Derdowskiego”, Kartuzy 1939 r.

Zbigniew Studziñski

Podró¿ezagraniczne

Derdowskiegodokoñczenie ze str. 1.

dziejamiumocni³y jegonarodoweznaczenie iwize-runek.

Mo¿na tu wspomnieæ o restauracji tego obrazuw 1434 roku, jaka nast¹pi³a po napadzie rabunko-wym na klasztor w 1430 roku.W kolejnoœci nale¿y wymieniæ 1655 rok, kiedy toheroicznie,wrêczcudemobronionoklasztor iobrazod Szwedów.

W 1717 roku odby³a siê pierwsza koronacjatego cudownego obrazu, jako wizerunku KrólowejPolski.Ponownakoronacjanast¹pi³aw1910roku.

Najg³oœniejsza, powojenna historia tego Mat-czynego wizerunku zwi¹zana jest z „ paŸdzierni-kow¹odwil¿¹postalinowsk¹”,by³y toŒlubyJasno-górskiepocz¹tkuj¹ceWielk¹NowennêNarodow¹.

Z kolei przyszed³ 1966 rok, w którym przy-pad³a 1000-letnia rocznica powstania pañstwa pol-skiego i chrztu Polski. Rocznice tê uczciliœmy,sk³adaj¹c w Czêstochowie przed wizerunkiem Kró-lowej Polski - Œluby Milenijne.

I wreszcie nadszed³ 1979 rok – kiedy to po razpierwszyJasnogórskaPanigoœci³azwierzchnikako-œcio³a; Piotrowego Nastêpcê - papie¿a: Jana Paw³aII. Niew¹tpliwie to historyczne wydarzeniewp³ynê³onadalszyrozwój-nie tylkownaszymkra-ju tego¿ - maryjnego kultu.

Korzystaj¹c z tej œwi¹tecznej okazji wspomnêo Ojcach Paulinach – „stró¿ach” JasnogórskiegoSanktuarium. Otó¿ za³o¿enie klasztoru Paulinówna Jasnej Górze zwi¹zane jest z Ludwikiem Ande-gaweñskim, królem wêgierskim i polskim /1379 –1382/, a tak¿e jego krewnym; ksiêciemW³adys³awem z Opola, prawnukiem W³adys³awa£okietka.

Dlaczego w³aœnie w tym czasie sprowadzonoPaulinów do Polski – do koñca nie jest wiadome.Byæmo¿ekrólwêgierskiprzezfundacjedlaoddane-go sobie Zakonu Paulinów, chcia³ wzmocniæ sw¹pozycjê w Polsce. Ciekawym jest tak¿e czemu napierwsz¹ siedzibê Paulinów w Polsce, wybranow³aœnie Czêstochowê?

Wed³ug legendy konie ksiêcia Opolczykaci¹gn¹cewózzcudownymobrazemMatkiBoskiejza-trzyma³y siê w³aœnie w Czêstochowie i dalej niechcia³y ruszyæ. Ale to legenda. Faktem natomiast jest,¿e w czerwcu 1382 roku przyby³a do Czêstochowygrupa Paulinów, licz¹ca zgodnie z tradycj¹ tego zako-nu 16 osób i objê³a w posiadanie wzgórze jasnogór-skie,naktórymznajdowa³siêdrewnianykoœció³ekpa-rafialny pod wezwaniem Maryi Panny DziewicyWspomo¿ycielki. Uroczystej fundacji dokona³ samksi¹¿ê W³adys³aw Opolczyk 9 sierpnia 1382 roku,a dokumenty przez niego wówczas wystawione znaj-duj¹ siê do dziœ w archiwum jasnogórskim.

Dokonana przez Opolczyka fundacja by³a bar-dzoubogainiezapewnia³autrzymaniawiêkszej ilo-œci zakonników. Dlatego te¿ król polski W³adys³awJagie³³o za namow¹ swej ma³¿onki królowej Jadwi-gi,dokumentemwystawionymwKrakowie24lute-go 1393 roku, dokona³ nowej fundacji, powiêk-szaj¹c uposa¿enie klasztoru jasnogórskiego.

Obecnie wspólnota pauliñska liczy prawie 100cz³onków z czego po³owa to kap³ani nosz¹cy tytu³Ojca, a reszta to Bracia Zakonni.

Naczeleklasztorustoi–przeor,któryzrad¹,ku-stoszem Bazyliki Cudownego Obrazu, administra-torem gospodarczym, a tak¿e innymi urzêdnikamiklasztornymi oraz wspólnie z ojcami i braæmiobs³uguje to Sanktuarium Narodu Polskiego.

Na Jasnej Górze jest tak¿e siedziba najwy¿sze-go prze³o¿onego zakonu – genera³a, który wybiera-nyjestna6letniakadencjêprzezKapitu³êzakonu.

Page 4: Lecz wszêdzie bieda u nas” Podró¿e zagraniczne …bibliotekacyfrowa.eu/Content/469/2002-03.pdfzrodzi³o siê gor¹ce posta-nowienie wyjazdu do W³och na pomoc papie¿o-wi. Wraz

4

XX1 maja 1890 roku w Chicago po raz pierwszy

dosz³o do robotniczych demonstracji przeciwko ka-pitalistycznemu wyzyskowi. Tamta robotnicza de-monstracjada³apocz¹tekœwiatowegoruchusolidar-noœciowego klasy robotniczej, pocz¹tek ruchowi,który nie by³ tolerowany przez „w³aœcicieli œrod-ków produkcji” i kreowane przez nich rz¹dy. Takby³o tak¿e w przedwojennej Polsce.

Po II wojnie œwiatowej w pañstwach bloku so-cjalistycznego,œwiêtotonabra³ocharakterpañstwo-wy, w obchodach którego obecnoœæ by³a – o ironio– spontanicznie obowi¹zkowa.

W 1955 roku Papie¿ Pius XII, jak by mog³o siêwydawaæ, niejako dla przeciw wagi – tegoz przek¹sem i przewrotnie nazywanego – komuni-stycznym–œwiêtapracy-og³osi³dzieñ1maja, jakoœwiêto œw. Józefa rzemieœlnika – ustanawiaj¹c GoPatronem Ludzi Pracy.

Nawi¹zuj¹c do powy¿szej okolicznoœci, tj. nie-jako podwójnego œwiêta Ludzi Pracy nawi¹¿e dos³ów Jana Paw³a II, który znaczeniom pracyw swych naukach poœwiêca wiele miejsca. Uwieñ-czeniem w tym zakresie jest Jego encyklika dot. za-gadnieñpracy,któr¹zatytu³owa³ ;„Laboremekscer-sens”. Zawarte w niej treœci i przes³ania powsta³yw oparciu o osobiste doœwiadczenia Ojca Œwiêtegowtymzakresie,którywswym¿yciuby³ równie¿ro-botnikiem.

W encyklice tej Papie¿ daje swój wyraz obawwobec stale pog³êbiaj¹cej siê przepaœci pomiêdzyprac¹ a rzeczywistoœci¹. Definiuj¹c istotê pracywskazuje na zagro¿enia jakie niesie przymus jejunowoczeœniania, który powoduje jej dalsze roz-warstwianie np. z jednego na wielu - czêsto poœred-nich pracodawców w tym p o l i t y k ó w.

Podczas swego pobytu w 1984 roku w naszymkraju - Jan Pawe³ II- w swych homiliach – w³aœnieistocie pracy – poœwiêci³ wiele miejsca. S¹dzê, ¿eprzy tej okazji warto niektóre z jej w¹tków przypo-mnieæ, tym bardziej, ze zawarta w tamtych kaza-niach treœænabieracorazwiêkszegoznaczenia terazkiedy topostêpujêcorazwiêkszeubo¿enie i rozwar-stwienie siê naszego spo³eczeñstwa, w tym szcze-gólnie na polskiej wsi.

W Niepokalanowie, Papie¿ zwraca³ siê do pol-skich rolników s³owami Wincentego Witosa cy-tuj¹c, ¿e „ch³op zachowa³ w najgorszych chwilachziemie, religie i narodowoœæ, wartoœci, które da³ypodstawê do stworzenia pañstwa – dodaj¹c od sie-bie: „B¹dŸcie upraw¹ Bo¿¹ i z mi³oœci¹ - stójcieprzy ziemi, przy tej naszej Matce – ¯ywicielce”!

ZkoleiwPoznaniumówi¹cotrudziepracyape-lowa³ o „podjêcie wysi³ków zmierzaj¹cych do tegoby pracownicy rolni nie czuli siê upoœledzeni; bybyli przekonani, ¿e ¿yj¹c na wsi mog¹ nie tylkoutwierdzaæi rozwijaæsiêprzezpracê, lecztak¿espo-kojnie patrzeæ w przysz³oœæ”.

W Katowicach, Jan Pawe³ II zwracaj¹c siê doludzi pracy Œl¹ska nawi¹za³ do robotniczych wyda-rzeñ lat 1980/81 m.in. stwierdzaj¹c, ¿e „chodzi³ow nich przede wszystkim o ³ad moralny zwi¹zanyz prac¹ ludzk¹, a nie o zap³atê za ni¹” podkreœlaj¹cdalej, ¿e „praca posiada sw¹ wartoœæ dlatego, ¿e jestspe³niana przez cz³owieka, ¿e na tym opiera siê jejgodnoœæbezwzglêdunato jaki jest jejcharakter,bo-wiem jest ona przede wszystkim powinnoœci¹ wo-bec drugiego cz³owieka, wobec spo³eczeñstwa,a zw³aszcza w³asnej rodziny, st¹d z pracy powinnywynikaæ pracownicze uprawnienia, a zw³aszcza dosprawiedliwej zap³aty, czyli takiej, która nie tylkostarcza na utrzymanie rodziny”.

Od Redaktoradokoñczenie ze str. 3.

cza³o nieœmiertelny. Dodajmy, ¿e nazwê Ka-lisz odnotowano w 1. po³. XV w. jako Kalis,a w 1570 roku zapisana by³a ju¿ jak dzisiaj.Prawdopodobnie pochodzi od b³ota, mu³u, ba-gna czy moczarów, takie znaczenie ma nazwatopograficzna kaliszcze. Wieœ Kalisz przezwiele stuleci nale¿a³a do parafii Lipusz, dzisiajma w³asny koœció³ parafialny.

Niewiele by³o fotografii przodków profeso-ra Brezy, jeszcze mniej zachowa³o siê w rodzin-nym albumie. Ojca profesora – Józef Breza/1902 – 1967/ by³ uczestnikiem wojny bolsze-wickiej w 1920 roku. „Ojciec – pisa³ do mnieprof. Edward Breza – urodzi³ siê w Kaliszu nawybudowaniu le¿¹cym w kierunku Schodna,w s¹siedztwie £ukowiczów /do dziœ s¹ tamdwa gospodarstwa/, jako trzecie dziecko gbu-ra. Mój dziadek Piotr Breza urodzonyw Os³awie D¹browie /bytowskie/, w¿eni³ siêdo Kalisza. Ojciec mia³ dwie matki: naturaln¹,z d.. Pelowsk¹, która zmar³a w Kaliszu, gdymia³ 2 lata, oraz macochê Ma³gorzatê z d. Ko-bierowsk¹, rodem z Lipusza.”.

Niewiele wiadomo o pokoleniu dziadkówprofesora Brezy. O dziadku Piotrze opowiada-no, ¿e by³ swoiœcie oszczêdny – oszczêdza³ narodzinie, a ³atwo po¿ycza³ obcym. W okresiegalopuj¹cej inflacji d³u¿nicy sp³acali po¿yczkiniewiele wartymi pieniêdzmi, a niekiedyw ogóle ich nie zwracali, bo sami stawali siêbankrutami. Dziadek by³ te¿ niepowtarzalnymekologiem, wiêc gdy w checzy, krytej jeszczestrzech¹, wyrastaæ zaczê³a dziczka, nie pozwo-

li³ jej wyci¹æ. Drzewko – „dar Bo¿y” otrzymy-wa³o klauzulê nietykalnoœci, nawet wówczas,gdy rujnowa³o dom.

Niespe³na rocznego Edwarda Brezê pozna-jemy na fotografii z 1933 roku, wykonanej pod-czas uroczystoœci weselnej Walerii Grucha³yz Marcinem Sprawk¹ w D¹brówce /Mygowie/.Na lewo od m³odej pary siedz¹ rodzice Wale-rii: Antoni i Anna Grucha³owie,dalej ich star-sze córki: Augustyna zamê¿na Czrnowskai Marta, zamê¿na Breza, która trzyma na kola-nach niespe³na rocznego Edwarda.

Matka Edwarda Marta Grucha³a urodzi³asiê w 1901 roku w D¹brówcê, pospoliciezwan¹ Mygowo, po kaszubsku Megowo,le¿¹cej blisko Piechowic.Gospodarstwo Grucha³ów i Brezów w Kaliszudzieli³o oko³o 2 km. „Dziadek Antoni Gru-cha³a – Wêsierski (...); jego ¿ona, a moja bab-cia ze strony mamy – Anna Ro¿ek, urodzi³a siêw Piechowicach, zmar³a w 1947 roku, pogrze-bana zosta³a na cmentarzu w Dziemianach.Dziadek Antoni zmar³ w czasie okupacji (...).Mama mia³a piêcioro rodzeñstwa. Rodzicemamy mieli gospodarstwo /oko³o 10 ha/, nadtoutrzymywali rodzinê – dwie siostry i trzech bra-ci – z rybo³ówstwa; Mygowo le¿y nad jeziora-mi S³upino i Chebze”.

Na ¿ycie Edwarda Brezy olbrzymi wp³ywwywar³ nauczyciel Józef Przytarski. Jemu te¿z³o¿y³ ho³d w pracy „Nazwiska Pomorzan. Po-chodzenie i zmiany”. Pisa³: „Dla mnie zawszenazwisko to [Przytarski – W.K.] kojarzyæ siê

Wojciech Kiedrowski – Z rodzinnego albumu... (dok. ze str. 1)

Breza z Kalisza

Uroczystoœæ weselna u Grucha³ów w Mygowie, w domu rodzinnym matki Edwarda Berezy, 1933 r.

Page 5: Lecz wszêdzie bieda u nas” Podró¿e zagraniczne …bibliotekacyfrowa.eu/Content/469/2002-03.pdfzrodzi³o siê gor¹ce posta-nowienie wyjazdu do W³och na pomoc papie¿o-wi. Wraz

5

bêdzie z Józefem Przytarskim, nauczycielemi d³ugoletnim kierownikiem Szko³y Podstawo-wej w Kaliszu, który kszta³towa³ moj¹ osobo-woœæ od wczesnego dzieciñstwa po lata gimna-zjalne, i pozostanie wzorem nauczyciela z po-ziomu podstawowego. (Uczy³ te¿ w Wysinie –Chróstach i w Nowej Wsi pod Koœcierzyn¹,sk¹d odszed³ na emeryturê )”. – W nauczycielaPrzytarskiego –dopowiedzia³ mi pan Edward –patrzy³em jak na obrazek. – Zaczê³o siê to ju¿podczas pierwszej wizyty, gdy matka wiosn¹1939 roku zapisywa³a Edwarda do szko³y. Gdywybuch³a wojna Edward p³aka³ rozpaczliwie,nie dlatego, ¿e ojciec odchodzi³ do wojska, nawojnê, lecz ¿e nie pozwolono pójœæ mu doszko³y.

Przytarski, jak wiele innych rodzin z po-wiatu koœcierskiego, zosta³ wysiedlony. Powojnie wróci³ i by³ znów dobrym i ofiarnym na-uczycielem. Dziêki Przytarskiemu EdwardBreza „poszed³ do szkó³”. Nasamprzód do Li-pusza, do siódmej klasy, do której nie od razuzosta³ przyjêty, dopiero gdy ówczesnego kie-rownika szko³y matka ob³askawi³a „daramiwsi”. Z kolei w liceum koœcierskim przeszed³rygorystyczne wychowanie niezwykle surowe-go katechety ks. W³adys³awa Piaskowskiego,który w ka¿d¹ niedzielê licealn¹ m³odzie¿ pro-wadzi³, czwórkami pod sztandarem, na mszê.Gdy uczeñ wyje¿d¿a³ na niedzielê do rodzinyby³ zobowi¹zany po powrocie przedstawiæ ka-techecie zaœwiadczenie od proboszcza o uczest-nictwie w mszy œw. (proboszcz w Lipuszu od-mawia³) i streœciæ mu us³yszane kazanie.W gimnazjum zetkn¹³ siê jeszcze z dyrektoremJózefem Kaszewskim, który prowadzi³ piêknewyk³ady z historii; póŸniej „wysiudali”go zeszko³a ZMP-owcy.

Edward Breza zosta³ nauczycielem, któ-rym czuje siê nadal, mimo i¿ od lat jest cenio-nym badaczem. Nie wyobra¿a sobie, by móg³na Uniwersytecie Gdañskim zajmowaæ siê je-dynie nauk¹, bez kontaktów ze studentami.

Edward Breza o¿eni³ siê z Zofi¹ Stefañsk¹ze Skorzewa, z wybudowania pod Fingrow¹Hut¹ i Wieprznic¹. Do dziœ gospodaruje tamm³odszy brat Zofii – Marian Stefañski. „Rodzi-na ¿ony – napisa³ profesor – wybitnie nauczy-cielska ; siostra Anna jest dyrektorem szko³yw G³odowie pod Skarszewami, Urszula polo-nistka, a Brygida matematyczk¹ w LO w Ko-œcierzynie, brat Andrzej, który koñczy³ elektro-

nikê w Odessie i kolegium jêzyka angielskiegow Gdañsku, uczy w Technikum Budowlanymw Koœcierzynie, brat Czes³aw jest adiunktemna PG” ¯ona Zofia ukoñczy³a polonistkê naUG.

Edward i Zofia Brezowie, od dawna miesz-kañcy Sopotu, maj¹ czwórkê dzieci: Bo-gus³awa /ur. 1962/, Przemys³awa /ur. 1965/,Emiliê /ur. 1966/ i Annê /ur. 1978/. Trójkê naj-starszych poznajemy na fotografii z 1971 roku.

Wszyscy oni ukoñczyli studia na uniwersy-tecie Gdañskim: Bogus³aw – historiê i prawo,Przemys³aw – handel zagraniczny, Emilia – fi-lologiê polsk¹.

Bogus³aw przez wiele lat by³ dyrektoremwejherowskiego Muzeum Piœmiennictwa i Mu-zyki Kaszubsko – Pomorskiej. Z ¿on¹ Renat¹z domu O¿añsk¹, stomatologiem, i dwójk¹dzieci /Leszek i Skawina/ mieszkaj¹ w Redzie.Przemys³aw, równie¿ zainteresowany Kaszu-bami, pracuje zgodnie z wyuczonym zawodemw Capital Bank. Emilia, której praca magister-ska zwi¹zana by³a z „S³ownikiem” BernardaSychty, osiad³a w Londynie, gdzie jest lekto-rem i t³umaczem. Na fotografii nie ma najm³od-szej – Anny; gdy wykonywano zdjêcie i jesz-cze kilka lat póŸniej nie by³o jej na œwiecie,a dziœ koñczy ju¿ polonistykê na Uniwersyte-cie Gdañskim; aktywna w Harcerstwie /ZHR/.

Red. Wojciech Kiedrowski artyku³ ten napi-sa³ w 2001 roku i opublikowa³ go w „Pomeranii”nr. 2/2001 r. Zdjêcia archiwalne uzupe³niaj¹cetekst pochodz¹ z albumu prof. Edwarda Brezy,a wspó³czesne ze zbiorów „NG”. Wojciech Kie-drowski przez wiele lat by³ redaktorem tego mie-siêcznika To m.in. dziêki jego umiejêtnoœciomdziennikarskim, a przede wszystkim organizator-skim miesiêcznik ten przetrwa³ najtrudniejszyokres prze³omu lat 1970 i 80. To na zbudowanychprzez Wojciecha Kiedrowskiego i skupionegowokó³ niego zespo³u - „fundamentach tamtej pra-cy”- „Pomerania” mog³a osi¹gn¹æ dzisiejszy wy-soki merytorycznie poziom, który pozwala jej aktu-alnie dzier¿yæ palmê pierwszeñstwa wœród pol-skich pism regionalnych.

Aktualnie Wojciech Kiedrowski wrazz ma³¿onk¹ Renat¹ prowadz¹ nieocenion¹ dla kul-tury pomorsko – kaszubskiej - Oficynê Wydaw-nicz¹ „Czec”. M.in. za dzia³alnoœæ wydawnicz¹i kulturotwórcz¹ zostali Oni ostatnio wyró¿nieni -Nagrod¹ Kulturaln¹ miasta Gdañska. /tz/

Zofia i Edward Brezowie z dzieæmi: Przemys³awem, Bogus³awem i Emili¹, 1971 r.

Te nauki Ojca Œwiêtego o wartoœci i poszano-waniu ludzi pracy, wyg³oszone podczas tej II piel-grzymkidoPolski,nawo³uj¹donadaniapracyodpo-wiedniej godnoœci, uœwiadamiaj¹ nam, ¿e jest onafundamentemiwarunkiemludzkiejwspólnoty,a ta-k¿e równoœci wobec niej samej. S³owem, ¿e pracajest niew¹tpliwym czynnikiem gwarantuj¹cymprawdziwy pokój i zadowolenie spo³eczne.

Nie mniej prawd¹ jest, ¿e jej coraz po-wszechniejszy brak i rosn¹ce z roku na rok bez-robocie powoduje odwrotne dzisiaj nastrojespo³eczne; rodzi wiele okreœlonych drama-tów... i coraz wszech obecn¹ biedê!

XXXMaj ze swej natury i z kolei rzeczy jest jed-

nym z piêkniejszych miesiêcy roku; jest okre-sem budz¹cej siê przyrody, a dla wielu z nasjest... „miesi¹cem zakochanych”. A wiêc pa-miêtaj¹c o tej z natury kolei rzeczy - zakochaniniech œwiadomi tego bêd¹, ¿e aby byæ kocha-nym trzeba samemu kochaæ...

Nie mniej nie zapominajmy o tym - by zaw-sze i wszêdzie - pozostawaæ sob¹. Na tyle - po-wtórzê tu za Edzardem Szaperem – by tak¹ jakta poni¿ej- daæ odpowiedŸ:

„Jak siê nazywasz?Nazywam siê TY.Nie mo¿esz wejœæ...musisz byæ sob¹”Czego – tego... i innego dobra ¿yczy -

³¹cz¹c majowe pozdrowieniaZbigniew Talewski

Od Redaktoradokoñczenie ze str. 3.

Teofil CichoszZ ¯a³obnej Karty

Ma³gorzata Haase/wspomnienie poœmiertne/

W dniu 8 listopada 2001 roku zmar³a w Berli-nie Triegarden

Œp. Ma³gorzata Haase domu Geenther.Urodzi³a siêonaw1917rokunawybudowaniu

£¹kiego – Betlejem. Przez pewien okres mieszka³aona poza £¹kiem tak¿e w Chojnicach. Po wojnieMa³gorzataHaasezamieszka³awrazzmatk¹wBer-linie.

Przez ca³e swe berliñskie ¿ycie by³a ona aktyw-nym cz³onkiem Zwi¹zku Polaków w Niemczech„Rod³o”.Przezokreswielukadencjipe³ni³a funkcjêsekretarza Oddzia³u Zwi¹zku Polonii w Berlinie.Œp.Ma³gorzatacieszy³a siêogromnymszacunkiemi przyjaŸni¹ berliñskich Polonusów. Od œmierciswej matki mieszka³a sama. St¹d w tym czasiemog³aczêœciejodwiedza棹kieawnimzw³aszczasw¹ kuzynkê pani¹ Ksaweriê Kapiszkê. Wartympodkreœlenia jest, i¿ sprawy dotycz¹ce jej rodzin-nych Goch, by³y jej zawsze bardzo bliskie.

W Berlinie oprócz dalszych kuzynów i jedno-czeœnie wspó³rodaków z £¹kiego – rodziny Cicho-szów – nie mia³a nikogo. Osobiœcie bardzo milewspominamodwiedzinyMa³gorzatywnaszymber-liñskim mieszkaniu i trwaj¹ce przy tych okazjachd³ugie rozmowy o naszych rodzinnych Gochach.Wostatnich latach stan zdrowia œp. Ma³gorzaty Ha-ase ulega³ sta³emu pogorszeniu i coraz trudniej by³ojej przyje¿d¿aæ do nas.

Œp Ma³gorzata na d³ugo pozostanie w naszychberliñskich Polaków – Kaszubów sercach.

Czeœæ jej pamiêci.

Page 6: Lecz wszêdzie bieda u nas” Podró¿e zagraniczne …bibliotekacyfrowa.eu/Content/469/2002-03.pdfzrodzi³o siê gor¹ce posta-nowienie wyjazdu do W³och na pomoc papie¿o-wi. Wraz

6

• Tadziu, co siê porobi³o. Kaszubamirz¹dz¹ groby i uczeni.

Doœæ d³ugo rz¹dzili nimi tak¿e ksiê¿a...• Ten Twój niepoprawny antykleryka-

lizm...Tak naprawdê Kaszubami rz¹dz¹ nie-które groby.• Kogo masz na myœli? Czy¿by „Zrzesze-

ñców” ?Legitymuj¹ siê, z ma³ymi wyj¹tkami,zbyt skromnym dorobkiem.• Jestem innego zdania. Taki Jasiu Trep-

czyk...Akurat Trepczyk to wyj¹tek od regu³y.On faktycznie posiada bardzo okaza³ypiœmienniczy i myœlowy dorobek.• Co masz do zarzucenia Aleksandrowi

Labudzie? Przecie¿ jako GuczowyMack oddzia³a³ na kilka pokoleñ kaszub-skiej inteligencji. Powa¿y³ siê na pierw-szy kaszubski „S³owórz”.

Jego trzeba ceniæ jako felietonistê. Codo grobów....Potrzebna jest monografia„Kaszub”, dodatku do „Gazety Kartu-skiej”. Jak równie¿ wejherowskiej „Kle-ki”.• Osobiœcie najdotkliwiej odczuwam

brak pracy poœwiêconej „Zrzeszy-ñcom”. W koñcu to oni byli najbardziejsekowani, na równi przez sanacjê, jaki przez ideologów PRL-u. Przez takie-go, dla przyk³adu Andrzeja Bukowskie-go.

Ciekawa sprawa. Co do jednego prze¿y-li wojnê.• Jak myœlisz, dlaczego?Bo z racji przyjêtej przez ich rodzinytzw. III grupy narodowoœciowej, zostaliwcieleni do Wehrmachtu. To ich, namarginesie, uratowa³o. Inaczej podzieli-liby los innych kaszubskich inteligen-tów.• Ma³o znana jest ci¹gle twórczoœæ Jana

Rompskiego. Jego dramaty zalegaj¹w postaci rêkopisów w magazynach Mu-zeum Piœmiennictwa i Muzyki Kaszub-sko – Pomorskiej w Wejherowie.

Nie wiem tak¿e czemu zawdziêcza to, ¿edo¿y³ czasów powojennych.• Tak, akurat dla niego, dramatycznych.

Przecie¿ grozi³o Mu w pewnym momen-cie wieloletnie wyroki uwiêzienia

• Czy aby grób Lecha B¹dkowskiego nieci¹¿y dziœ Kaszubom najbardziej?

Mo¿e i by tak by³o, gdyby Jego myœl poli-tyczna nie zakoñczy³a siê na m³odzie-ñczych, jeszcze wyspiarskich, dokona-niach.• A trzy tomiki opublikowane w oficynie

„Czec”?Te z kolei nie zd¹¿y³y przenikn¹æ doœwiadomoœci Kaszubów.• A grób Izy Trojanowskiej?

Iza ma swoich uczniów. O paradoksie,poszli ca³kiem ró¿n¹ od Niej samejdrog¹. Ona przez ca³e swoje ¿ycie zajmo-wa³a siê pisaniem przewodników tury-stycznych, opiekowa³a siê artystami lu-dowymi. Nawet nie umiem powiedzieæjakie mia³a pogl¹dy polityczne.• B¹dkowski by³ za to bez w¹tpienia repre-

zentantem postêpowej demokratycznejlewicy. Z kolei Ty za swoje pogl¹dy by-wasz ods¹dzany od czci i wiary przezZCHN-owców, w osobie chocia¿by Jac-ka Kurskiego.

Bywam przez niego pos¹dzany o trzyrzeczy. O to, ¿e by³em oficerem UB. ¯epracowa³em w informacji wojskowej.¯e by³em niszczycielem patriotów ka-szubskich. I, ¿e by³em oficerem informa-cji wojskowej.• To s¹ de facto cztery zarzuty. Zastana-

wia mnie czemu Zarz¹d G³ówny Zrzesze-nia nie zaj¹³ stanowiska w sprawie

W kilku innych, choæby w „sprawieArendta”, równie¿ milcza³ jak zaklêty.Skoro jednak trudno doczekaæ siê jasne-go stanowiska Zrzeszenia w sprawachtak istotnych dla Kaszub, jak bezrobo-cie, sytuacja gospodarcza regionu, trud-no a¿eby w sprawach indywidualnychzajmowa³o Zrzeszenie, jego Zarz¹dG³ówny, klarowne stanowisko.• Jest wielu przeciwników fuzji Kaszub

z Pomorzem....Ja – za B¹dkowskim zreszt¹ – uwa¿am,¿e by³o bardzo fortunn¹ rzecz¹ wspólnedzia³anie Kaszubów i Pomorzan. Kaszu-bom zawsze brakowa³o dzia³aczy poli-tycznych. Pomorze, choæby w osobie Jó-

zefa Wybickiego, uzupe³nia³o t¹ lukê.Kaszubi, dzia³aj¹c oddzielnie, s¹ zbyts³abi. Najczêœciej we w³asnym bêd¹c gro-nie, rozpoczynaj¹ dyskusjê o jêzyku ka-szubskim. W ogóle jestem zdania, ¿e do-minacja jêzykoznawców kaszubskichjes t w naszym œrodowisku zbytznacz¹ca. Próby ujednolicenia ka-szubszczyzny uwa¿am za fatalny po-mys³. Od zawsze istnia³y na Kaszubachtrzy dialekty – po³udniowy, œrodkowyi pó³nocny. W tym kontekœcie denerwu-je mnie uparte nazywanie W³adys³awo-wa Wielk¹ Wsi¹. Jak te¿ próby dwujê-zycznych nazw miejscowoœci i ulic nahelskim pó³wyspie. Dosz³o ju¿ do pisa-nia nazwiska Bernarda Sychty per Sech-ta. Kompletne ba³amuctwo. Sychtaw grobie siê przewraca.• Sierakowice szykuj¹ mu reedycjê Jego 7

– tomowego „S³ownika”UdŸwign¹ ten ciê¿ar? i czy istnieje po-trzeba tego rodzaju? Przecie¿ w do-m o w e j b i b l i o t e c z c e k a ¿ d e g odzia³acza kaszubskiego „S³ownik”Sychty istnieje.• Jak oceniasz m³odych z krêgu dawnej

„Tatczezny” ?To jeszcze nie jest kaszubska falanga,czyli obóz radykalno – narodowy, alez czasem mo¿e siê nim staæ. I pomyœleæ,¿e Iza, której pogl¹dy polityczne by³yma³o sprecyzowane, by nie rzec ¿adne,wychowa³a ich na swojej piersi... No i s¹oni, co do jednego, absolwentami pol-skiego Uniwersytetu Gdañskiego. Jakies¹ podstawy tworzenia narodu kaszub-skiego?

Tadeusz BOLDUAN – publicysta, historyk, znawca problematyki ka-szubskiej. Jest ostatnim ¿yj¹cym reprezentantem pokolenia, które debiuto-wa³o w pocz¹tkach lat 50 – tych XX wieku. Rówieœnik Lecha B¹dkow-skiego. Syn przedwojennego burmistrza Wejherowa, potomek pastorówPomorza Zachodniego, z wojny wyszed³ jako sieroce dziecko. Przeszed³przez sopocki dom dziecka. Przez wiele lat pe³ni³ odpowiedzialne funkcjew wybrze¿owej prasie. By³ redaktorem naczelnym dwutygodnika „Kasze-be”. By³ wiceszefem „Liter” oraz tygodnika „Czas”. w r. 1990 pe³ni³ obo-wi¹zki redaktora naczelnego „Dziennika Ba³tyckiego”. Obecnie, przeby-waj¹c na emeryturze, jest wyk³adowc¹ Szko³y Dziennikarstwa. Autor wie-lu ksi¹¿ek. Prac o Antonim Abrahamie, dziejach symbolu gryfapomorskiego, ksi¹¿ki o swoim ojcu Teodorze Bolduanie „Burmistrz”. Pra-cy o dziejach Zrzeszenia Kaszubsko – Pomorskiego. a tak¿e „Bedekera ka-szubskiego”.

Z red. Tadeuszem Bolduanemrozmawia

Ryszard Ciemiñski

Page 7: Lecz wszêdzie bieda u nas” Podró¿e zagraniczne …bibliotekacyfrowa.eu/Content/469/2002-03.pdfzrodzi³o siê gor¹ce posta-nowienie wyjazdu do W³och na pomoc papie¿o-wi. Wraz

7

• Gerard Labuda da³ im niechc¹cy argu-ment do rêki, pisz¹c, ¿e Kaszuby siêga³y,hen, do przedmieœæ Hamburga.

On to ujmowa³ orientacyjnie. Kreœli³ nie-gdysiejsze zakresy operowania S³owian.Wiadomo, ¿e z up³ywem setek lat wyco-fywali siê Kaszubi coraz bardziej kuwschodowi. By na koniec staæ siê nie-wielk¹ enklaw¹ pomiêdzy S³upskiemi ujœciem Wis³y.• W jakim jêzyku rozmawiali Twoi przod-

kowie, pastorzy rejonu Trzebiatowa?Po niemiecku. By³ to czas reformacji.w Trzebiatowie nikt o Kaszubach wów-czas nie s³ysza³.• Czemu tak bardzo nielubiany by³ na Ka-

szubach Józef Pi³sudski?Bo na Kaszubach rej wodzi³a endecja.Endekami byli ksiê¿a. Endekami byliGrucza, £oziñski, Wrycza, Bolt.• A ks. Konstanty Dominik ?Nie identyfikowa³ siê politycznie i par-tyjnie.• Jak oceniasz fakt istnienia Instytutu Ka-

szubskiego?To arcywa¿na instytucja. Gdyby¿ jesz-cze jego prace nacechowane by³y wiê-ksz¹ doz¹ syntezy, gdyby publikacjetych prac poprzedzi³a staranna selek-cja, nie wypycha³o siê do druku tego, coaktualnie zalega w szufladach.• Jaki by³by Twój los ¿yciowy, gdyby nie

wybuch³a wojna i Twój ojciec do¿y³ okre-su powojennego ? Myœlisz zapewneo tego rodzaju sprawach.

Owszem. Nie wiem tylko czy ojciecchcia³by awansowaæ ponad stanowiskoburmistrza Wejherowa...Mia³ tyle pro-blemów na co dzieñ. Endecy uchwalalimu bud¿et. Taki bowiem by³ ówczesnysk³ad Rady.• Jak to siê jednak sta³o, ¿e Ty po wojnie

znalaz³eœ siê w ramiê w ramiê z budowni-czymi Polski Ludowej?

Z wojny z bratem Rajmundem wyszliœ-my obaj bardzo zbiedniali. I dla nas ta-k¿e fakt wychowania w sopockim domudziecka, gdzie przebywa³y sieroce dzieciz ca³ej Polski, mia³ ogromne znaczenie.To by³a szansa na wyjœcie z krêgu bezna-dziejnoœci oraz nêdzy.• Wiedzia³eœ co w³adza ludowa robi³a

z Kaszubami? Wiedzia³eœ o masowychwywózkach na Sybir?

Nawet, mieszkaj¹c w Koœcierzynie,by³em mimowolnym œwiadkiem wy-wo¿enia, licz¹cej 400 osób grupymoich rodaków. Ma³o z nich powró-ci³o.• I co, ten obraz nie da³ Ci do myœlenia?Da³, ale na krótko.• A o wysy³kach dzieci z rodzin, które przy-

jê³y grupy narodowoœciowe niemieckie

do robót w kopalniach Œl¹ska oraz bry-gadach budowlanych wiedzia³eœ?

Owszem, wiedzia³em. Zreszt¹ wkrótceotrzyma³em powo³anie do wojska.Zacz¹³em redagowaæ pisma wojskowe.Sporo pisywa³em na ich lamach o spra-wach kaszubskich.• Choæby o „sprawie S³owiñców”. Nale-

¿a³eœ - obok Lecha – do czo³owych publi-cystów tego tematu.

Leszek otrzyma³ powo³anie do wojska.z nim siê jednak cackano. Pamiêtanomu, ¿e by³ dowódc¹ w formacjach woj-skowych na zachodzie. i ¿e bi³ siêo Narvik. Jednak dwa szkolenia wojsko-we i jego nie ominê³y. w koñcu zosta³z wojska zwolniony. Ja pozosta³em w nad³u¿ej.• Lata stalinowskie by³y czarn¹ dziur¹

w dziejach Kaszub. Jeszcze zdo³ano re-aktywowaæ po wojnie „Zrzesz Ka-szebsk¹”. Urz¹dziæ Kongres Kaszubski.

W Wejherowie dzia³a³o TowarzystwoKultura i Sztuka. Pamiêtam jakiœ tomikFranciszka Sêdzickiego na powielaczu.To by³o ca³kowicie nieczytelne. Stano-wi³o jednak o marginesie na jakim pro-blematyka kaszubska wówczas siê zna-laz³a.• Nieomal w podziemiu....Pamiêtam postaæ Huberta Sucheckie-go. Zdo³a³ on w r. 1952 za³o¿yæ Zespó³Pieœni i Tañca Marynarki Wojennej.Nawet mia³ dwa zespo³y z utworamikaszubskimi w swoim repertuarze.Przyje¿d¿a³ z nimi do Warszawy narozmaite przegl¹dy i wówczas w War-szawie, s³u¿¹c w wojsku, mia³em oka-zjê je ogl¹daæ. To by³ taki zabawny epi-zod w dziejach Kaszub tamtego okre-su.• Wojna by³a prawdziw¹ hekatomb¹

w dziejach Kaszub, pog³êbiona o okrespowojenny. Choæ dwaj najwiêksi Alek-sander Majkowski i Jan Karnowski –umarli œmierci¹ naturaln¹ tu¿ przed wy-buchem wojny.

M³odej dowojennej inteligencji trud-no siê by³o przez ich indywidualnoœciprzebiæ. Oni ci¹¿yli na tradycji tej zie-mi. I wtedy wybuch³a wojna. A zarazpo wojnie nast¹pi³a transformacjaustrojowa i kolejne uderzenie w samoserce ruchu kaszubskiego. Do wojnystudenci Kaszubi, zarówno z Warsza-wy, jak i z Poznania spotykali siê,choæby wakacyjnie, w Kartuzach. PóŸ-niej i takie spotkania ju¿ mo¿liwe nieby³y.• Prymicyjne spotkanie ks. Gruczy w Go-

widlinie w r. 1938 by³o arcyserdeczne.Spotkali siê na nim M³odokaszubi z Zrze-szyñcami.

A w okresie wojennym nawet przyjêcieprzez Gruczê wraz z Jego rodzin¹ – zarad¹ biskupa Spletta – III grupy nieuchroni³o Go od Stutthofu.• W monografii Derdowskiego brakuje mi

polemiki Zrzeszyñców z autorem „Jaœkaz Kniei”.

To ju¿ sprawa recepcji Jego twórczoœci.• A problem ludowego antysemityzmu

Derdowskiego?Ten problem faktycznie nie zosta³ przezautora dostrze¿ony. Skoro jednak ks.Wryczy nie wypomina siê, ze nie dopusz-cza³ ¿ydowskie dzieci do nauki religiiwraz z dzieæmi kaszubskimi...• Niektóre postacie zagubiliœmy po dro-

dze. Choæby osobê Ignacego Szutenber-ga. Mam do siebie pretensjê, ¿e za ¿yciaGo nie odwiedzi³em.

To by³ dzia³acz robotniczy....• Ale wspó³za³o¿yciel Zrzeszenia po PaŸ-

dzierniku. To on szed³ siedzieæ za kary re-daktorów „Zrzeszy”. Fenomen gdy-ñskich „czerwonych Kosynierów” ist-nia³ naprawdê? Nie by³ on wytworemhitlerowskiej propagandy?

Oni istnieli rzeczywiœcie i niczym u³aniszablami atakowali czo³gi, oni to samoczynili kosami. By³ to jednak epizod tejwojny, z czêœciowym tylko udzia³em Ka-szubów.• Czy Kaszubi skonsumowali przemiany

demokratyczne w naszym kraju?Nie. Sta³o siê to z winy czêœciowo polity-ków, którzy nie doroœli do powagi sytu-acji, w tym i polityków – Kaszubów.Zbyt wiele drzwi zamkniêto przed Ka-s z u b a m i w y ³ ¹ c z n i e z p o w o d uniem¹drych s³ów, decyzji i stwierdzeñniektórych ludzi znacz¹cych w ruchu ka-szubskim.• Jak widzisz rolê i znaczenie Zrzeszenia?Uwa¿am, ¿e w pe³ni siê sprawdzi³o. Sta-le przybywa jego oddzia³ów tereno-wych. Wiele z nich objawia znaczn¹ ak-tywnoœæ. Gdyby¿ jeszcze nie zdawa³osiê byæ na co dzieñ organizacj¹, jak jato nazywam, „pielgrzymkowo – jêzy-kow¹”. Organizacja spo³eczna, takajak¹ jest Zrzeszenie, musi zabieraæ g³osnie tylko w sprawach kultury, alei w sprawach gospodarczych, umieæ od-nieœæ siê do problemu bezrobocia. Byæsi³¹ partnersk¹ dla w³adz wojewódz-kich, powiatowych, gminnych, miej-skich itp. St¹d gwa³towna potrzeba re-aktywowania spotkañ wdzydzkich, naktórych niegdyœ uchwalano postulatytego rodzaju, spotkañ publicystycz-nych. Zbyt czêsto nad dzia³alnoœci¹Zrzeszenia dominuj¹ trzy niemo¿noœcirodem z „Z ¿ycia i przigód Remusa”Majkowskiego. /-/

Page 8: Lecz wszêdzie bieda u nas” Podró¿e zagraniczne …bibliotekacyfrowa.eu/Content/469/2002-03.pdfzrodzi³o siê gor¹ce posta-nowienie wyjazdu do W³och na pomoc papie¿o-wi. Wraz

8

Ryszard Kukier

Wwzmiankowanych uwarun-kowaniach œrodowiskageograficznego i sieci

osadniczej — rozwijaj¹ce siê budownictwo lu-dowe rzecz jasna liczy³o siê z ca³okszta³temuwarunkowañ. Obserwuj¹c ekspozycjê zagródj e d n o d w o r c z y c h o b s e r w u j e m y i c hpo³udniow¹ ekspozycjê b¹dŸ po³udniowowschodni¹, wobec przewa¿aj¹cych wiatrów za-chodnich i pó³nocno zachodnich. Na g³ównejosi czworoboku zagrody stawiano najczêœciejbudynek na zbo¿e, zaœ budynki gospodarcze(chlewy) od strony kierunku przewa¿aj¹cychwiatrów posiada³y silniejsz¹ konstrukcjê fun-damentu (z dok³adniej uk³adanych g³azów era-

tycznych), zaœ dach budynku czêstokroæ spa-da³ poni¿ej wysokoœci zrêbu dla odpowiedniejos³ony przed opadami deszczu i œniegu orazwiatrów. Konstruowane jednospadkowe kon-strukcje daszkowe w obrêbie zagrody -z regu³y posiadaj¹ poszycie od strony odwietrz-nej. Podobnie te¿ z wolnostoj¹cymi konstruk-cjami daszkowymi nad “sklepami – (piwnica-mi) mo¿na zauwa¿yæ przewagê ekspozycji od-wietrznej i konstruowanie w³azu prawiezawsze od po³udnia i od wschodu. Du¿e zagro-dy jednodworcze na pustkowiach w swejd¹¿noœci do spoistoœci, niezale¿nie od czworo-bocznego zwartego uk³adu budynków, wolneprzestrzenie zabudowywa³y wysokimi p³otami¿erdziowymi b¹dŸ dranicowymi, konstruuj¹cswoiste bramy wyjazdowe z konstrukcjamiwjazdowymi z nakryciem daszku. Takie roz-wi¹zania, aczkolwiek czêste równie¿ na zie-miach po³udniowopolskich s¹ przejawem za-bezpieczenia siê od deszczu, œniegu, bowiemich konstruowanie by³o wyrazem d¹¿noœci dopozyskania maksymalnego spokoju. Na kamie-nistych Kaszubach ziem powiatu kartuskiegoi koœcierskiego znane s¹ przypadki konstru-owania swoistych kamiennych grodzi naoko³o

zagrody, tak¿e najczêœciej od strony odwietrz-nej, które s¹ swoist¹ konstrukcj¹ ochronn¹.

Niew¹tpliwie istnieje te¿ zwi¹zek pomiê-dzy stosowaniem budulca, a warunkami fizjo-graficznymi, czego dowodem znaczna iloœæ bu-dynków mieszkalnych i gospodarczych zarów-no w regionie Gochów, jak i Zaborów.w spo³ecznoœciach tzw. “panków” i “szl-achcëców” tych regionów — w ogóle konstru-owano du¿ych rozmiarów budynki z drewna,jak np. w dochowanym zrêbowym dworku¯mudy -Trzeilatowskiego w Gliœnie Ma³ym,dworku “Styp” Styp— Rekowskiego w P³oto-wach Ma³ych (na skraju puszczy sier¿ne-ñskiej).

Rozwa¿ania o tradycyjnym budownictwieregionu Gochów i Zaborów oraz jego specy-fice etnograficznej.

W zarysowanych powy¿ej uwarunkowa-niach œrodowiska geograficznego, osadnictwaoraz odrêbnoœci etnograficznej a nawet etnicz-nej — ziemie omawianych regionów docho-wa³y do czasów nam wspó³czesnych znaczn¹liczbê obiektów budownictwa mieszkalnegoi g o s p o d a r c z e g o , t a k ¿ e k o œ c i e l n e g ozas³uguj¹cych choæby na skrótowe omówie-nie.

Tradycyjne budownictwo omawianych re-gionów kszta³c¹ce siê do schy³ku XIX wiekupod wp³ywem dostatku surowca drewna, wy-ró¿nia³o ziemie obu regionów od bezleœnychpartii Kociewia, a nade wszystko od ziem ka-szubszczyzny zachodniej, czyli ziem powiatumiasteckiego jak i œrodkowej czêœci powiatucz³uchowskiego, czy te¿ bezleœnych partiiby³ej Kosznajderii. Wiadomo, i¿ upowszech-niaj¹ce siê coraz czêœciej w wieku XVIII bu-downictwo o konstrukcji strychulcowej (szkie-letowej) nie objê³o w wiêkszym zakresie ziemkaszubszczyzny po³udniowej, bowiem niemog³o rywalizowaæ z dostatkiem drewna wa-

runkuj¹cego tu rozwój budownictwa zrêbowe-go. Fakt jest tym bardziej zastanawiaj¹cy, i¿ziemie by³ego starostwa bia³oborskiego z do-brze zachowanym drzewostanem puszczybia³oborskiej na skutek oddzia³ywañ admini-stracyjnych zakazuj¹cych wyrêbu drewna -przyjê³y budownictwo o konstrukcji szkieleto-wej, podobnie jak i centralne partie powiatucz³uchowskiego. Trafiaj¹ce siê sporadycznieobiekty tego budownictwa na Gochach i w Za-borach by³y raczej wynikiem swoistej modya nie œwiadomego oddzia³ywania kulturowe-go.

Ludnoœæ rodzima w regionie Gochów za-siedzia³a od pokoleñ i korzystaj¹ca z dawnych

uprawnieñ wyrêbu lasów, w wiêkszym stop-niu, ni¿ w s¹siednich ziemiach decydowa³ao obliczu upowszechnianego budownictwa.Kiedy w czasach zaboru pruskiego w³adze za-czê³y stosowaæ ograniczenia, wówczas lud-noœæ rodzima powo³ywa³a siê na uprawnieniaprawa ludowego pochodz¹ce z dawnych trady-cji, przeciwstawiaj¹c siê restrykcjom natury ad-ministracyjnej. Efektem tych wydarzeñ w tere-nie by³y zró¿nicowania w zakresie budulca,z uprzywilejowaniem warstwy gburskieji drobnoszlacheckiej, która dysponuj¹c budul-cem drewna — stawia³a na ca³ej przestrzeniXIX wieku budownictwo zrêbowe. Wyrazemdo upodobañ w tym zakresie by³y zw³aszczadworki „panków” i „szlaochcëców” oraz bu-dynki mieszkalne gburów (zamo¿nych gospo-darzy), z niema³ym udzia³em form zdobni-czych i plastycznych. Tak wiêc w dziedzinieodeskowywania dachów (tzw. zaszalowywa-nia) stosowano geometryczne uk³ady pole-gaj¹ce na kompozycjach form rombu i tzw.jod³y, stosuj¹c ozdobne nak³adki listwy, profi-lowane deski wietrznikowe i podokapowe.w wielu wsiach dochowa³y siê ozdoby nad-szczytowe i to zarówno typu pazdura (steryczy-

TRADYCYJNEBUDOWNICTWO KASZUBSKIE

w REGIONIE GOCHÓWi ZABORÓW (CZÊŒÆ II)

Borzyszkowy lata 80-te XX w. Zapceñ lata 70/80 XX w.

Borowy M³yn

Page 9: Lecz wszêdzie bieda u nas” Podró¿e zagraniczne …bibliotekacyfrowa.eu/Content/469/2002-03.pdfzrodzi³o siê gor¹ce posta-nowienie wyjazdu do W³och na pomoc papie¿o-wi. Wraz

9

ny) jak i typu œparóg czyli z zastosowaniemzdobnictwa przez profilowanie dwu krzy-¿uj¹cych siê u szczytu desek wietrznikowych.Nie wdaj¹c siê w dyskusjê nad genez¹ œparo-gów (a tak¿e s¹ one dowodem okreœlonych od-dzia³ywañ warunków œrodowiska geograficz-nego) nale¿y podkreœliæ, i¿ w fakcie konstru-owania szczytów budynków mieszkalnychi szczytów dachów — wyraŸny jest akcent do-stosowania do wy¿szych nieco wartoœci opa-dów oraz wiatrów. Wyrazem tych oddzia³ywañjest te¿ stosowanie kamiennych obudowañ za-gród najczêœciej w nieznacznej odleg³oœci odbudynków. Takie grodzie z kamienia polnegozapewne mia³y na celu ochronê przed wiatra-mi, podobnie jak te¿ konstruowanie dwuspado-wych dachów “na koz³y” czyli o konstrukcjikrokwiowej. Nachylenie dachu i jego nieco wy-¿sza wysokoœæ mia³y na celu uwalnianie kon-strukcji zrêbu od nadmiernego ciê¿aru wodyi œniegu w przypadku wiêkszych opadów,roz³o¿enie niejako ciê¿aru opadów na dwaboki konstrukcji, co przy s³omianym i trzcino-wym poszyciu mia³o wa¿ne znaczenie. Tak¿ew zakresie sposobów (konstrukcji) za-wêg³owañ — na ziemiach omawianych regio-nów przewa¿a “rybi ogon” lub “jaskó³czy

ogon” podczas gdy zawêg³owania g³adkiew tych uwarunkowaniach klimatycznych niezabezpiecza³y trwa³oœci konstrukcyjnej.

Ze s³usznoœci¹ zapewne mo¿na by œledziæstanowe i maj¹tkowe uwarunkowania wystê-puj¹ce w budownictwie tradycyjnym, przedewszystkim zaœ w urz¹dzeniu i wystroju wnêtrzbudynków mieszkalnych.

Charakterystyczn¹ cech¹ dla omawianychziem kaszubskich by³o wydzielanie w œrodowi-skach gburskich (zamo¿nych ch³opów) obszer-nej izby o bardziej wystawnym urz¹dzeniuwnêtrza, przybieraj¹cej miejscami nazwê “nie-bo”, g³ównie dla jej zewnêtrznego wystrojui niepowtarzalnej atmosfery w czasie wieczor-nego i odœwiêtnego wypoczynku, uroczystoœcirodzinnych i dorocznych. Wa¿nym relik-tem kulturowym jest równie¿ wystêpuj¹cy naziemiach podcieñ, obecnie rzadko ju¿ wystê-puj¹cy.

Jako doœæ osobliwy element konstrukcyj-ny wystêpuj¹cy przede wszystkim w lesistychpartiach ziem pomorsko-kaszubskich, podcieñjest z pewnoœci¹ przejawem akomodacji wa-runków œrodowiska geograficznego, g³ówniezaœ uwarunkowañ klimatycznych, podobnie

jak ma to miejsce w zabudowie miasteczek naziemiach po³udniowej Europy. Ide¹ podcieniakaszubskiego by³o uzyskania przestrzeni zabu-dowanej tylko czêœciowo (z jednej lub dwustron) nakrytej konstrukcj¹ dachow¹, dŸwi-gan¹ przy pomocy s³upów podcienia, w zale-¿noœci od jego pojemnoœci.

Stosowano zatem podcienia szerokofronto-we i w¹ kofrontowe, a tak¿e nader czêsto pod-cienia naro¿ne, reliktem których s¹ dochowa-ne czêœciej podcienia, jako zredukowana for-ma dawnego podcienia. Nie ma potrzebyudowadniaæ zwi¹zku z podcieniem wed³ug za-patrywañ polskich i obcych badaczy kultury lu-dowej, którzy z wyj¹tkiem niektórych etnogra-fów niemieckich dostrzegali w podcieniukaszubsko — pomorski relikt kulturowy, byæmo¿e uwarunkowany w³aœnie czynnikami kli-matycznymi.Jakkolwiek geograficzny zasiêg tej konstruk-cji koncentrowa³ siê w wiekach XVIII i XIXna ziemiach dawniej s³owiañszczyzny zachod-niej, bo ju¿ od zakola œrodkowej £aby — tojego zdecydowane nasilenie na ziemiach ka-szubskich ma wymowê nader specyficzn¹, jestto relikt o wymowie natury etnicznej, ponie-wa¿ by³ zwi¹zany z etnosem. /-/

Gliœno Wlk lata 70-te XX w. Borzyszkowy lata 70-te XX w.

Wdzydze Kiszewskie, stary skansen wspó³czeœnie.

Page 10: Lecz wszêdzie bieda u nas” Podró¿e zagraniczne …bibliotekacyfrowa.eu/Content/469/2002-03.pdfzrodzi³o siê gor¹ce posta-nowienie wyjazdu do W³och na pomoc papie¿o-wi. Wraz

10

Zbigniew Studziñski

Bogactwem gminy Lipnica s¹niew¹tpliwie lasy. Aby mog³y cie-szyæ oko, byæ ukojeniem, miej-

scem odpoczynku, dostarczaæ cennego ma-teria³u budowlanego i opa³owego, dawaæ za-trudnienie, musz¹ i niew¹tpliwie musia³ymieæ ludzi, którzy s³u¿yli im zawsze z naj-wiêkszym oddaniem.

W piêknie po³o¿onych leœniczówkachrozsianych po ca³ych Gochach i Zaborachw tym podlegaj¹cych Nadleœnictwu Osusz-nica, mo¿na by³o spotkaæ takich ludzi – le-œniczych, którzy mocno zbratani z lasemopowiadali z wielk¹ pasj¹ o swojej pracy,o ciekawym drzewostanie, o roœlinnoœci,ptakach i zwierzynie. Rozmawiaj¹c z nimizawsze te¿ mia³em wra¿enie, ¿e trudno bê-dzie im znieœæ ca³kowite oddalenie i zerwa-nie z lasem, któremu poœwiêcili dziesi¹tkilat swego ¿ycia. Gotowi, byli bowiem jesz-cze jedno ¿ycie poœwiêciæ tej s³u¿bie, takwiele mieli z niej satysfakcji.

Takimi leœniczymi, których pamiêtam,m.in. byli: w Starym Moœcie – Kornel Trze-biatowski, w Lubaszkach – Franciszek Szre-der, w Modrzejewie – Witold Turowski, a wKiedrowicach – Jan Martin. Przechodz¹c naemeryturê nadal ¿yli w bliskim s¹siedztwielasu, bowiem mieli absolutn¹ pewnoœæ, ¿eprzekazuj¹ leœne gospodarstwo w dobrerêce, bo w rêce synów, którzy do dziœ god-nie kontynuuj¹ ich dzie³o kszta³c¹c ju¿ na-stêpców.

Jan Martin, którego sylwetkê pragnêprzypomnieæ s³u¿y³ lasom prawie 50 lat.Urodzi³ siê 28 maja 1909 roku w Wawrzy-ñcu powiat Gorzów Wielkopolski woje-wództwo poznañskie jako najstarszy synz piêciorga rodzeñstwa. Ojciec Antoni by³pracownikiem kolejowym, jak siê dawniejmówi³o – ni¿szym funkcjonariuszem ko-lei. Matka z domu Nowak – utrzymywa³adom i wychowywa³a dzieci.

Na „drogê przez las” wkroczy³ Jan Mar-tin w szesnastym roku ¿ycia jako praktykantleœny w Nadleœnictwie Szczepanowo na tere-nie Dyrekcji Lasów Pañstwowych w Pozna-

niu. Praktykê zdobywa³ w latach 1925 –1930. Przedtem w latach 1919 – 1925 uczê-szcza³ do szko³y œredniej w Myœliborzu / 3lata / i Inowroc³awiu. Potem by³a Szko³a dlaLeœniczych w Margoninie w Wielkopolsce.26 lipca 1931 roku otrzyma³ œwiadectwoukoñczenia tej szko³y, 31 paŸdziernika1932 roku zg³osi³ siê do „...s³u¿by prakty-kant leœny p. Martin” w Nadleœnictwie Pa-ñstwowym w Rytlu. Warto odnotowaæ, ¿eprzyrzeczenie s³u¿bowe z³o¿y³ wobec Nad-leœniczego Pañstwowego pana Stanis³awaRomanowskiego o nastêpuj¹cej treœci:„Obejmuj¹c s³u¿bê pañstwow¹ przyrzekamuroczyœcie: dobro Pañstwa Polskiego orazdobro publiczne mieæ zawsze przed oczy-ma, Rzeczypospolitej Polskiej wiernoœci do-chowaæ; Narodowi Polskiemu wiernies³u¿yæ, wszystkich obywateli kraju w rów-nym maj¹c zachowaniu, przepisów prawastrzec pilnie, obowi¹zki swoje spe³niaæ gor-liwie i sumiennie, polecenia prze³o¿onych

wykonywaæ dok³adnie, tajemnicy urzêdo-wej dochowaæ”.

Trzy lata póŸniej zdaje egzamin, „kandy-datów na stanowisko III kategorii pañstwo-wej s³u¿by leœnej, ochronnej i technicznejw Dyrekcji Lasów Pañstwowych i Nadle-œnictwach”. 1 lipca 1935 roku odbiera de-kret nominacyjny na podleœniczego w Nad-leœnictwie Rytel, które mia³o szczêœcie dodobrej kadry pracowników. w hodowli i pie-lêgnacji, w pozyskaniu drewna i ¿ywicy nad-leœnictwo to przodowa³o w okrêgu i kraju. –tak¿e po wojnie.

Mia³ wiêc dobre przygotowanie prak-tyczne do dalszej samodzielnej ju¿ s³u¿by.w Rytlu pozna³ Jadwigê Katarzynê Bia³y,z któr¹ w 1936 roku zawar³ zwi¹zek ma³¿e-ñski. Nowy etap w ¿yciu Jana Martinazacz¹³ siê 15 kwietnia 1939 roku, kiedy tona w³asn¹ proœbê zosta³ przeniesiony doNadleœnictwa Osusznica i podj¹³ obowi¹zkileœniczego w leœnictwie Kiedrowice. Nieprzypuszcza³, ¿e 1 wrzeœnia tego roku opu-œci ¿onê, dwuletni¹ córkê Krystynê i uda siêna wojnê.

W ci¹gu niespe³na trzech miesiêcy prze-szed³ przez kilka obozów jenieckich m.in.Gross Born, Norynbergia, Hammerstiw by 15listopada 1939 roku „znalaz³” siê w Chojni-cach. Nastêpnego dnia zg³osi³ siê do pracy. Zo-sta³ zatrudniony w „swoim” leœnictwie Kie-drowice jako pracownik leœny. Administracjaleœna by³a niemiecka ale lasy polskie. Niew¹tpi³, ¿e wróc¹ w prawowite w³adanie. Za-chowa³ z tego okresu dokument w jêzyku nie-mieckim zaœwiadczaj¹cy o pracy. Od 4 grud-nia 1944 roku do 5 maja 1945 roku przebywa³w obozie pracy na terenie Czechos³owacjiw miejscowoœci Czeska Lipa. Po kapitulacjiNiemiec, pocz¹tkowo internowany, wróci³ dodomu na pocz¹tku czerwca 1945 roku.

Nominacja Dyrekcji Lasów Pañstwo-wych Okrêgu Gdañskiego z siedzib¹ w So-pocie na leœniczego w Kiedrowicach nosidatê 15 czerwca 1945 roku. Nie licz¹c 5 mie-siêcy 1939 roku, by³o to pierwsze samo-dzielne gospodarstwo Jana Martina. Trzeba

by³o organizowaæ pracê w nowej powojen-nej rzeczywistoœci. Pracowa³ na 1400 ha.w pracy zawsze obowi¹zkowy solidnyi punktualny. „Swoje gospodarstwo” nadzo-rowa³ pieszo lub jeŸdzi³ rowerem. PóŸniejkupi³ motocykl – „wuefemkê”. Drewno po-zyskane trzeba by³o przekazywaæ do stacjiPKP w Nowej Brdzie. St¹d to przynajmniejraz w miesi¹cu musia³ odbywa³ na tê stacjewêdrówki piesze lub rowerowe. PóŸniej - la-tach 70 – tych Nadleœnictwo Osusznicadawa³o samochód, którym leœniczowie doje-¿d¿ali by za³atwiaæ swe s³u¿bowe sprawym.in. w Nowej Brdzie. Syn Jana – Stanis³awMartin, wspomina dzisiaj, ¿e jego ojciecw lesie spêdza³ wiêcej czasu ni¿ w domu.

W miêdzyczasie Janowi Martynowi powiêk-sza siê rodzina. Poza córk¹ Krystyn¹ i synemEdmundem / 1942 / w 1952 roku urodzi³ siê Sta-nis³aw, w 1955 – Adam. Skromne uposa¿enietrzeba by³o wspieraæ prac¹ na deputatowej roli,hodowl¹ inwentarza. w gospodarstwie by³y œwi-nie, krowy, drób a nawet koñ ! Dzieci uczy³y siêw mieœcie, mieszka³y w internatach. Trzebaby³o niema³ego wysi³ku, ¿eby podo³aæ obo-

„Nie ca³y minê. Boæ zostanie owoKochanie ziemi w bajorku i w oœcie..”

/Stanis³aw Grochowiak/

Martino czasie kiedy lasby³ jego domem

Page 11: Lecz wszêdzie bieda u nas” Podró¿e zagraniczne …bibliotekacyfrowa.eu/Content/469/2002-03.pdfzrodzi³o siê gor¹ce posta-nowienie wyjazdu do W³och na pomoc papie¿o-wi. Wraz

11

wi¹zkom w pracy i domu. Dzielnie wspiera³ago ¿ona Jadwiga. Oboje ma³¿onkowie cieszylisiê du¿ym szacunkiem w okolicy. Dom by³ zaw-sze otwarty, goœcinny i bardzo religijny. Dbanoo tradycje, obyczaje i zwyczaje. w niedzielê tra-dycyjnie ca³a rodzina bryczk¹ zaprzê¿on¹ w ko-nika udawa³a siê na pierwsz¹ mszê œwiêt¹ do ko-œcio³a w Zapceniu. Ma³¿onkowie zawsze sie-dzieli w ³awce razem i na tym samym miejscu.

Jan Martin utrzymywa³ kole¿eñskie kon-takty z s¹siadami z leœnictw oraz z ksiêdzemOtto Konradem – proboszczem z Zapcenia,któremu prowadzi³ tak¿e ksiêgi parafialne.Wspólnie z leœniczym z Bukówek – JanemWojciechowskim, z Witoldem Turowskimz Modrzejewa i ksiêdzem proboszczem spo-tykali siê w jesienno – zimowe wieczorygraj¹c w skata. Pañstwo Turowscy s¹ rodzi-cami chrzestnymi Stanis³awa, co œwiadczy,¿e byli przyjació³mi Martinów.

W 1967 roku los okrutnie doœwiadczy³pana Jana – zmar³a ¿ona Jadwiga, zosta-wiaj¹c mê¿a z dwoma synami – Adamem 12lat i Stanis³awem – 15, pozosta³e dzieciby³y samodzielne. Trzeba by³o ograniczyæinwentarz do minimum i zmniejszyæ upra-wy. Tak zwanymi czynnoœciami domowo –kobiecymi, zajê³a siê zatrudniona pomoc.

Leœniczy Jan Martin pracowa³ aktywniedo 1 listopada 1974 roku, kiedy to na w³asn¹proœbê przeszed³ na emeryturê maj¹c 65 lat.Zmar³ w 1983 roku w74 roku ¿ycia. Zawszeskromny, pracowity i uczciwy nie „wypi-na³” piersi do odznaczeñ, orderów, zaszczy-tów. Nie w³¹cza³ siê w ¿ycie polityczne œro-dowiska, nie nale¿a³ do ¿adnej partii, nieby³ radnym. Mimo to szanowali go wszy-scy, którzy go znali. Stawia³ bowiem, napierwszym miejscu rodzinê, pracê i przyja-Ÿñ. Sw¹ wiedzê i pasje przekaza³ m³odsze-mu pokoleniu. NajwyraŸniej widoczny jestten wp³yw w rodzinnym krêgu.

Córka Krystyna ca³e ¿ycie zawodoweprzepracowa³a w samorz¹dzie w Chojni-cach; Edmund z wykszta³cenia leœnik – pra-cuje w Nadleœnictwie Miradz /Strzelno/ ;Adam zmar³ m³odo; Stanis³aw obj¹³ obo-wi¹zki w leœnictwie Kiedrowice po ojcu i pra-cuje jako leœniczy do dziœ. Godnie kontynu-uje dzie³o ojca s³u¿¹c lasom. Leœnictwo podjego kierunkiem osi¹ga³o i osi¹ga dobre wy-niki w Nadleœnictwie Osusznica. Staœ, podob-nie jak jego ojciec, jest wzorem cz³owiekaskromnego, kole¿eñskiego, zakochanegow przyrodzie, oddanego pracy w lasach.

7 lipca 1979 roku zawar³ zwi¹zek ma³¿e-ñski z El¿biet¹ Orz³owsk¹ /jest nauczycielk¹w Lipnicy/, maj¹ trzech synów: Dawida – stu-diuje w Uniwersytecie Warszawskim muzy-kologiê; Kamil uczy siê w Technikum Le-œnym w Tucholi; Maciek jest uczniem Gim-nazjum w Lipnicy.

Dom El¿biety i Stanis³awa Martinów jesttak samo goœcinny, jak za ¿ycia Jana i Jadwi-gi. Dodatkowo pogodn¹ atmosferê tworzyw nim tak¿e Matka Eli – Marta.

Sylwetka Jana Martina, dzieje jego pra-cowitego i godnego ¿ycia utwierdzaj¹ mniew przekonaniu, ¿e to las, kszta³tuje postawytych, którzy z nim siê stykaj¹ i mu s³u¿¹, i ¿eta symbioza, im trwa d³u¿ej to dla lasu jaki cz³owieka - przynosi po¿ytek, Ta wspó³za-le¿noœæ i wzajemna s³u¿ebnoœæ ma równie¿przemo¿ny wp³yw na to, ¿e cz³owiek stajesiê lepszy i jest bardziej wra¿liwy na wszyst-ko co go otacza. /-/

Z kaszubskiego œpiewnika

Zoszka i WiktorS³owa i melodia Antoni Pepliñski

W ³esniewsczi górze leszczena rosceA pod leszczen¹ mi³o je ceñ.Tam Gêsków Wiktor sedzy prze ZoszczeI sedz¹ razem przez ca³y dzeñ.

Refr. La la la 38x

On ji do ucha s³óweczka pleszczi,¿e mdze jê kocho³ poczi mdze ¿e³.A ona prosy mów¿e mie jeszczei kochoj tero wiele mosz se³

Refr. La la la 38x

Minê³e lata ni ma tu Zoszczi,ni ma Wiktora co kocho³ jê.Ale leszczena wiedno tam rosce,biej tam na górê pogadoj z ni¹.

Refr. La la la 38x

Page 12: Lecz wszêdzie bieda u nas” Podró¿e zagraniczne …bibliotekacyfrowa.eu/Content/469/2002-03.pdfzrodzi³o siê gor¹ce posta-nowienie wyjazdu do W³och na pomoc papie¿o-wi. Wraz

12

Eugeniusz Buczek

„ZIEMIA GROMADZI PROCHY” CZÊŒÆ 3

SK¥D NASZ RÓDJu¿ w Szczecinie Józef Kisielewski czu³

siê jak w Polsce. Podobnie na Pomorzu Za-chodnim. Wszystko mu by³o tu swojskie.Nie tylko historia. Na ka¿dym kroku spotkaPolaków. Tych, którzy tu przyjechali na„saksy” i potomków tych, którzy na ziemipomorskiej mieszkali od wieków. Piszewiêc o nich, o ich problemach. Nie – ¿e zie-mia ta gromadzi prochy, chocia¿ czêstoi prochy powo³uje na œwiadków polskiejprzesz³oœci Pomorza Zachodniego. Piszeo Polakach jako prawowitych gospodarzachtej ziemi.

Jad¹c ze Szczecinka do Ko³obrzegu za-trzymuje siê w miejscowoœci Glauwitz, któ-ra le¿y gdzieœ – jak pisze – pomiêdzy Szcze-cinem a Ko³obrzegiem. w rzeczywistoœcimiejscowoœci o takiej nazwie na tych obsza-rach nie by³o. Sprawdzi³em to w „S³ownikunazw niemiecko-polskich” Stanis³awa Ro-sponda. Nie by³o, poniewa¿ J. Kisielewskizmienia równie¿ nazwiska tych, o którychpisze. Wszystko to ma ochroniæ spotyka-nych tu ludzi przed raczej pewnymi represja-mi hitlerowskimi.

Otó¿ w nowych Glauwitz-G³owicachdzia³a siê w tym roku, kiedy by³ tam Kisie-lewski (1937), rzecz zdumiewaj¹ca: zebralisiê miejscowi Polacy, aby omówiæ swoj¹ sy-tuacjê, utrwaliæ sw¹ polskoœæ. Autor pisze:„Niemcy obliczyli, ¿e na zebraniu z ca³egookrêgu bêdzie dziesiêæ, dwadzieœcia osób.Patriotyzm patriotyzmem, a deszcze desz-czem. Zw³aszcza kobiety i dzieci zawiod¹.Tymczasem osób wiêcej ni¿ w zesz³ym mie-si¹cu (...) chocia¿ drogi by³y nie najlepsze.a przecie¿ ci¹gnie ca³a okolica, jak ktomo¿e: rowerem, motocyklem, kolej¹ lubw³asnymi nogami...

Na niemieckim Pomorzu jest Polakówbardzo wielu. ¯aden z nas, którzy w Polscemieszkamy, za ma³o troszcz¹c siê o roda-ków mieszkaj¹cych poza granicami, anibysiê spodziewa³, ile naprawdê polskich r¹kpracuje na niemieckiej, a niegdyœ s³owia-ñskiej roli. Setki, tysi¹ce”.

Od siebie dodam, ¿e na tzw. saksy, tojest do roboty, z przeludnionych terenówPolski przyje¿d¿ali ludzie na Pomorze Za-chodnie, gdzie na skutek tzw. „Ostfluchtu”,czyli ucieczki Niemców z tych terenów,wci¹¿ brakowa³o ludzi do pracy – zw³aszczaw junkierskich maj¹tkach. w koñcu XIXwieku i na pocz¹tku XX wieku Pomorze Za-chodnie nieustannie siê wyludnia³o. Niem-cy wyje¿d¿ali do bardziej uprzemys³owio-nych regionów Prus, gdzie mogli wiêcej za-robiæ. Na ich miejsce przyje¿d¿ali Polacy.Nie tylko na roboty w rolnictwie i przemyœ-le. Coraz czêœciej – szczególnie przedpierwsz¹ wojn¹ œwiatow¹ i w pierwszych la-tach po niej – w wielu miejscowoœciach osia-dali siê równie¿ polscy rolnicy, prze-mys³owcy oraz kupcy. Potwierdzaj¹ to tzw.Adressbuchy koszaliñskie. w jednym z nich(z 1926r.) stwierdzi³em, ze w samym tylko

Koszalinie na oko³o 25 tys. mieszkañcówmieszka³o oko³o 16% Polaków i drugie 16%ludzi nosz¹cych pomorskie nazwiska. Ciostatni wywodzili siê z ludnoœci rodzinnej.w kilku wsiach w okolicy Koszalina zwie-dzaj¹cy je w 1910 roku polski naukowiecStanis³aw Ramu³t stwierdzi³, ze s¹ to wsieniemal ca³kowicie polskie.

Wróæmy jednak do Józefa Kisielewskie-go i do zebrania w G³owicach. Pisze on:

„W Glauwitz zatrzymaliœmy siê w „Ho-telu Sobota”. Wiêc ju¿ na szyldzie znajomyton. Wychodzi t³usty, pe³en godnoœci gospo-darz. Powiadamy:– Dzieñ dobry, panie Sobota.– Nie rozumiem po wêgiersku – odpowiadapo niemiecku.Jeszcze nie odetchnêliœmy z niemi³ego wra-¿enia, gdy z bramy wyszed³ kelner hotelo-wy i zbli¿ywszy siê oznajmi³ po polsku:– Szef nigdy nie mówi po waszemu. On jestNiemiec.– Boi siê?– Nie wiem.– a pan siê nie boi?– Nie.– Czy pan te¿ jest Sobota?– Nie, ja siê nazywam... Pfeiffer.

(...) w ma³ym przedsionku koœcio³a poznaje-my tragiczn¹ historiê i niedolê serc pol-skich. W rozmaitych umowach i konwen-cjach, wiele razy przez dyplomatów po-twierdzonych, zosta³o u³o¿one, ¿e parafie,w których mieszkaj¹ wiê-ksz¹ liczb¹ Polacy, bêd¹mia³y polskie nabo¿eñstwai polskie kazania; na prze-mian z niemieckimi. Alewiadomo, jak to z umowa-mi. Prawie wszyscy w tychstronach ksiê¿a umiej¹ popolsku, ale nie wszyscychc¹ siê do tego przyzna-waæ. Coraz mniej siê przy-znaje. Teraz, od czterechlat, to znaczy od czasu, gdytaki walor uzyska³ pan Al-fred Rosenberg (najwiêkszyra s i s t a ) , j e s t z ka¿dymdniem gorzej. Odmawiaj¹polskiego kazania starsiksiê¿a, wœród m³odszychznajdzie siê wiêcej zrozu-mienia”.

Nabo¿eñstwo odprawio-ne zosta³o po niemiecku.Równie¿ kazanie ksi¹dzwyg³osi³ w jêzyku niemiec-kim. „Ksi¹dz odchodzi – pi-sze J. Kisielewski – ale podsam koniec mszy uczynio-na zosta³a koncesja; terazwolno œpiewaæ po polsku.( . . . ) G d y t y l k o m i l k n ¹s³owa poprzedniej, zaczyna

siê now¹. Skoro wiêc raz takie pozwoleniewydane zosta³o, trzeba je wykorzystaæ a¿do koñca, a¿ do ostatniej nuty, do ostatnie-go tchu w piersiach. Jest ju¿ godzina druga,a oni jeszcze œpiewaj¹. Zabiera g³os pre-zes, pan Pawlak: Nasi rodacy w Niemczecho d u c z y l i s i ê w ³ a œ c i w e g o œ p i e w a n i a .Ci¹gn¹ melodiê zbyt d³ugo. Dzieje siê takz powodu, ¿e zbyt wiele przebywaj¹ wœródNiemców. Polacy œpiewaj¹ ¿ywo. Rado-œnie, z ochot¹, z w³aœciwym tempemi pe³n¹ piersi¹. Niemcy zaœ ci¹gn¹ pieœnid³ugo i ciê¿ko...

Po mszy w koœciele odbywa siê zebraniei zabawa. Odbywa siê ona w restauracji. Go-œcie z Polski te¿ byli obecni. w pewnym mo-mencie, gdy do ich stolika dosiada siêm³ody Polak, Pawlak mówi: „Uwa¿ajcie, tozap³acony.” Ale to jest p³otka. Tych p³otekznajdowa³o siê na sali wiêcej. Szczupakwszed³ dopiero przed trzeci¹. Nazywa³ siêPiehl, by³... super specjalist¹ w podgl¹daniui pods³uchiwaniu bliŸnich. Gdy wszed³, nachwilê zapanowa³a cisza. Prezes Pawlak po-szed³ powitaæ siê z nim. Pan prezes zagai³kilku s³owami, po czym g³os zabra³ referentprzys³any ze Zwi¹zku Polaków w Niem-czech. Referat dotyczy³ polskich zwyciêstwhistorycznych. Przed rozes³aniem odczytuuzgodniono go ze wszystkimi instytucjami.Skutkiem tego wyprany zosta³ z jakichkol-wiek ¿ywych rumieñców. i doprawdy niewiem do dziœ, co sprawi³o, ¿e siê tego puste-

Page 13: Lecz wszêdzie bieda u nas” Podró¿e zagraniczne …bibliotekacyfrowa.eu/Content/469/2002-03.pdfzrodzi³o siê gor¹ce posta-nowienie wyjazdu do W³och na pomoc papie¿o-wi. Wraz

13

Chojnice

Pose³ Jacek Kowalik /stoi z prawej/ orazpose³ Stanis³aw Kalinowski /siedzi drugi z le-wej/ podczas uroczystego zebrania Chojnic-kiego Klubu ¯eglarskiego w Charzykowach/15.03.02 r./

Brusy.

Cz³onkowie nowo wybranych w³adz ko³aZwi¹zku Kombatantów RP w Brusach. Od le-wej: Gerard Sikora – prezes; cz³. zarz¹du: Ja-dwiga Krasinkiewicz, Wac³aw Osowski i Ta-deusz Onichowski. w œrodku – Jerzy Fijas:Burmistrz Brus.

Koœcierzyna – Wiele

Edmund Konkolewski /w œrodku z brod¹/wœród kombatantów z pow. Kartuskiego i ko-œcierskiego, podczas uroczystoœci nadaniatytu³u: Weterana Walk o Wolnoœæ i Niepod-leg³oœæ Ojczyzny”. Obok Janina Kwiecieñ sta-roœcina kartuska, w g³êbi od lewej Zb. Stencel– starosta koœcierski, Stanis³aw Kochanowski– wicewojewoda pomorski i Roman Brunkewójt Karsina.

Ma³e Che³my

Mgr. Sêdzis³aw Pasiecznik- „g³ówny koniu-szy” w gospodarstwie hodowli koni – ReneBurakowskiego w Ma³ych Che³mach - pod-czas treningu w krytej uje¿d¿alni.

FOTO-ZBLI¯ENIAgo odczytu, Ÿle w dodatku przeczytanego,s³ucha³o z zapartym tchem. Po wierszu:

Wiem ja, bo mi o tym mama powiada³a¿em dzieciê tej ziemi, ¿em jest Polka ma³a...

Odœpiewano Mazurka D¹browskiego.Wszyscy stoj¹ wyprostowani – wyprê¿eni,a pan Piehl siedzi rozparty niedbale...

Po zebraniu nastêpuje zabawa. Gospodahuczy od pokrzykiwañ i popl¹tanychg³osów, od muzyki i tañca. Zabawa idzie nadwie sale: w wiêkszej stra¿acy, w mniejszejPolactwo. Czasem siê to zaciera. Przy bufe-cie stoj¹ stra¿acy i gadaj¹ z naszymi. Mówi¹jak nic po polsku. Wyra¿am zdziwienie. PanPawlak wyjaœnia zagadkê:– Oni bior¹ tak¿e Polaków do stra¿y. i do Ar-beitsdienstu.– a to wolno?– Obywatele niemieccy musz¹ s³u¿yæ wewszystkim jak Niemcy. Ale zdarza siê, ¿ei robotników polskich bior¹. Zw³aszczam³odych (...). Wprawn¹ rêk¹ pan Pawlakz t³umu granatowych mundurów wy³awiaFranza Janikowskiego...– Dzieñ dobry Franciszku – mówi Pawlak.– Heil Hitler – powiada nieufnie Janikow-ski. Ale pod œwidruj¹cym spojrzeniem panaPawlaka spuszcza oczy i mówi raptem – za-miast spodziewanego „dzieñ dobry” – Bógzap³aæSam jednak wie, ¿e coœ popl¹ta³, bo siê czer-wieni:– Umie po polsku?– Jo, bischen.– a pan jest obywatelem polskim?– Jo. Polski.– i wziêli pana?– Wziêli. By³ mus.

Gdy zostajemy sami, Pawlak mówi: Niema szkó³ polskich, rodziców nie s³uchaj¹, tosiê i niemcz¹. W³adza zreszt¹ ci¹gle naswszystkich namawia: przepisz siê na passniemiecki, co ju¿ macie z tej Polski? i tak zarok, za dwa po³owa Polski bêdzie nasza

(...). Ci¹gle tu mowa o tym, ¿e ¿ywi¹ ochotêna zachodnie ziemie Polski (...). Tu nie pusz-czaj¹ ani nawet przez pocztê ¿adnej polskiejgazety. Teraz zakazali „Przewodnika Kato-lickiego”. Czy jest to sprawiedliwe?”

Nie sposób nie przytoczyæ doœæ sporne-go fragmentu ksi¹¿ki Józefa Kisielewskie-go, w którym pisze on o pracy robotnikówpolskich. „Robotnicy tu s¹ z ró¿nych lat. S¹tacy, co siedz¹ po lat trzydzieœci, ale i s¹ póŸ-niejsi, albo zupe³nie nowi. Jak powsta³ Hi-tler i zacz¹³ têpiæ bezrobocie, w roku 1933zamknêli mo¿liwoœæ przyje¿d¿ania na sezo-nowe roboty. Kto siedzia³ dawniej, zosta-wa³, ale nowym nie wolno by³o przyje¿d¿-aæ. Przedtem przyci¹ga³o tu w kwietniu dzie-siêæ, dwanaœcie tysiêcy. Przez czteryostatnie lata – ani jeden. Rozkazali, abydwory przez arbeitsamty forsowa³y tylkoniemieckiego robotnika. W³adza kaza³a, pa-nowie w³aœciciele musieli s³uchaæ, ale ju¿wtedy mieli miny krzywe. Bo co tu gadaæ:robotnik niemiecki nie umie na roli praco-waæ. Jemu potrzebne s¹ wielkie wygody.Pracuje osiem godzin i ma fajrant. a ziemiatakiej pracy nie powa¿a. Rolnik Wiskowskidoda³: Jak przyjdzie chwila, to dziesiêæ,dwanaœcie, czternaœcie godzin pracy niestarczy. Bêdzie to tyle robi³ niemiecki laluœz miasta? a jak¿e! i dla tego cztery lata pró-by (Tu nale¿y dodaæ, ¿e Hitler zarz¹dzi³tzw. zaci¹g Niemców, którzy powinni osie-dliæ siê na ziemiach wschodnich nad polsk¹granic¹. Ludzie z zaci¹gu otrzymywali wy¿-sze ni¿ w Rzeszy wynagrodzenie oraz dodat-ki za pracê na Wschodzie. Wbrew zamierze-niu akcja siê nie powiod³a. o tym w³aœniemówi Wiskowski) by³o a¿ nadto. w roku1937 wyznaczyli limit trzy tysi¹ce robotni-ków sezonowych z Polski (...). Nie by³otego dosyæ. Zaczêto œci¹gaæ robotników nie-legalnie „przez wodê” (...). W³adze obie-cuj¹ ³atwy wywóz pieniêdzy, gdy jednakprzyjdzie chwila wyjazdu, stawiaj¹ rozma-

ite trudnoœci. Zachêcaj¹,¿eby zostawiæ pieni¹dzew tamtejszych Sparkassach.Chodz¹ nawet takie wieœci,¿e Niemcy chcieliby przy-ci¹gn¹æ do siebie jak najwiê-ksz¹ liczbê robotnika pol-skiego, daæ mu pracê naroli , zamkn¹æ w pewnejchwili granicê, a swoich lu-dzi zatrudniæ w czym in-nym: w fabrykach i w woj-sku.

Tak w czasie zabawy mó-wiono o trudzie Polaka,o tym,¿e dzieci siê wynara-dawiaj¹, ¿e przeœladowaniePolaków z roku na rok wzra-sta. w pewnej chwili jedenz nich, Po¿arski, mówi dogrupy Polaków:– A wiecie wy, ¿e tu by³adawniej Polska?

Myœl¹, ¿e to ¿art, alePo¿arski dodaje: – w Piritz,polskich Pyrzycach, jest po-mnik biskupa Ottona z Bam-bergu, który chrzci³ Pola-ków. Byli tu równie¿ królo-w i e p o l s c y C h r o b r yi Krzywousty.

/-/

Page 14: Lecz wszêdzie bieda u nas” Podró¿e zagraniczne …bibliotekacyfrowa.eu/Content/469/2002-03.pdfzrodzi³o siê gor¹ce posta-nowienie wyjazdu do W³och na pomoc papie¿o-wi. Wraz

14

Ks. W³adys³aw Szulist

ZAS£U¯ONY PUBLICYSTA PÓ£NOCNOAMERYKAÑSKICHKASZUBÓW –

O. ALOYSIUS J. REKOWSKIOjciec redemptorysta Aloysius J. Rekow-

ski urodzi³ siê 23.10.1921 roku w Wilnie na ka-nadyjskich Kaszubach w prowincji Ontariow Kanadzie z rodziców Aloysiusa i MariannyPepliñskiej.

Jego przodkowie przybyli do Kanadyz Kalisza w parafii Lipusz. Stanis³aw Rekow-ski przyp³yn¹³ do Nowego Jorku w 1859 rokuna statku Donau z Hamburga. Rodzicami Sta-nis³awa byli Stephan i Maria Voldock (zapew-ne Wa³doch). Stanis³aw urodzi³ siê oko³o1830 roku. Zawar³ ma³¿eñstwo 19.04.1863roku z Katarzyn¹ Fleece (Flis) w Brudenell.Katarzyna urodzi³a siê oko³o 1835 rokui zmar³a 03.11.1916 roku, zaœ Stanis³awzmar³ w 1900 roku i pochowany zosta³ w Wil-nie. Otrzymali ziemiê przy Opeongo LineBNorth 204 i 205 dnia 20.11.1861 roku w Wil-nie (halfway). Ich dzieæmi by³y Margaret(Magdalena) urodzona 18.04.1864 roku,John urodzony 06.11.1867 roku, August uro-dzony 29.08.1870 roku ochrzczony w Brude-nell, zmar³ w 1948 roku i zosta³ pochowanyw Wilnie, Anthony urodzony 08.06.1873roku, Marianna urodzona 21.03.1875 rokuochrzczona w Brudenell.

Rodzice Aloysiusa Aloysius i Marianna za-warli œlub w 1919 roku. Redemptorysta Aloy-sius nale¿y do trzeciego pokolenia kaszubskichpotomków w Kanadzie. Wzrasta³ w Paugh Lakew pobli¿u Barry’s Bay. Po skoñczeniu szko³yœredniej wst¹pi³ do Collegium of St. Mary’s Re-demptorystów w Broockville. Nastêpnie studio-wa³ w Seminarium w Woodstock. Przebywaj¹cw Orchard Lake Mich. doskonali³ jêzyk polski.Œwiêcenia kap³añskie otrzyma³ 28.12.1945roku. Przez wiele lat pracowa³ w Athabasca,Edmonton, Calgary, Winnipeg, Saskatoon, a ta-k¿e w Stanach Zjednoczonych w Great Falls(Montana) i Seattle (Washington). Misje ludoweg³osi³ w 100 polonijnych parafiach.

Swoj¹ drogê kaszubsk¹ rozpocz¹³ od lektu-ry ksi¹¿ki Kisielewskiego – Ziemia gromadziprochy, z której dowiedzia³ siê du¿o o Kaszu-bach i ¿e sam jest Kaszub¹.

Pierwszy raz wybra³ siê A. J. Rekowski doPolski w 1965 roku, gdy spêdza³ czas w rokuakademickim w 1964/65 w Brukseli na „Lu-men Vitae International School of Catecheti-cs”. Odwiedzi³ wówczas Oœwiêcim, Czêstocho-wê, Gdyniê i Lipusz. w tym ostatnim ogromnewra¿enie na nim zrobi³y nazwiska na ³awkachw koœciele i na cmentarzu przykoœcielnym jakRekowski, Pepliñski, Szulist... tak dobrze zna-ne mu z kanadyjskich Kaszub.

Jego druga podró¿ do Polski mia³a miejscew 1981 roku, i przebywa³ siê w OjczyŸnieswych przodków, a¿ 6 tygodni. Odwiedzi³ wów-czas m. in. Lipusz, Brusy, Leœno, Parchowo, Su-l ê c z y n o , K a r t u z y, C h m i e l n o , P u c k ,W³adys³awowo, Swarzewo i Hel. w Lipuszuprzegl¹da³ ksiêgi metrykalne, jednak zasta³ ichczêœæ, gdy inne zabrali hitlerowscy do Nie-miec.

Po raz trzeci i ostatni jak mówi³ przyby³ napomorskie Kaszuby dnia 27.08.2001 roku i za-trzyma³ siê w Kaszubskim Pensjonacie Agrotu-rystycznym „Zaborski” S. Frymarka i T. Beh-rendta w Leœnie nr 9. Zajrza³ z Tony Jant¹ do Li-pusza, gdzie u pisz¹cego te s³owa przegl¹da³ bi-bliotekê, zwiedzi³ koœció³, wskazuj¹c, ¿e nie-gdyœ w nim by³y 2 rzêdy ³awek, które ulepszy³ks. Z. Trzebiatowski, przerabiaj¹c na 4 rzêdy.Prezbiterium œwi¹tyni rzeczywiœcie wydawa³omu siê za ma³e, no ale ju¿ tak je zaplanowali pru-scy architekci. i znowu zaciekawi³y go nazwi-ska na grobach starego cmentarza przy koœcie-le. Powtarza³, ¿e s¹ prawie identyczne z tymi,które zna z Wilna, Barry’s Bay i Round LakeCentre w Ontario. Zdawa³ sobie sprawê, zeogl¹da je po raz ostatni, bo ju¿ dobija³o mu 80lat, a. zdrowie pozostawia mu równie¿ wiele do¿yczenia.

Poruszaj¹c siê z Tony Jant¹ wypo¿yczonymPeugetem z gdañskiej formy zwiedza³ Kaszubyi 16 wrzeœnia po¿egna³ kraj swoich przodków.

D³u¿sze rozmowytoczy³y siêumniewmiesz-kaniu i w restauracji „Borowik” w Lipuszu.

W³aœciwie opus vitae O. Aloysiusa jestksi¹¿ka „The Saga of the Kashub People in Po-land”, Canada, USA, Ottawa (1997). Z³o¿y³osiê na ni¹ oko³o 120 artyku³ów, które zamiesz-cza³ w tygodniku „This Week” wychodz¹cymw Barry’s Bay w latach 1982-1986.

Autor podzieli³ swoj¹ pracê na trzy czêœci.w pierwszej zaj¹³ siê histori¹ Kaszubów na Po-morzu Gdañskim, przyczynami wychodŸstwai emigracji do prowincji Ontario. Wskaza³ naosadnictwo przy Opeongo Road, wytrzebie-niem lasu pod uprawê, budownictwem prymi-tywnych domów i kontaktami z innymi grupa-mi etnicznymi.

Przedmiotem rozwa¿añ w drugiej czêœciksi¹¿ki jest kaszubskie osadnictwo w StanachZjednoczonych, zw³aszcza w stanach Wiscon-sin i Minnesota. Jego uwagi nie usz³y równie¿inne stany, jak Pó³nocna Dakota i Montana.

Ze stanu Wisconsin nale¿y wskazaæ na ta-kie miejscowoœci: Pulaski, Sobieski, Kraków,Hofa Park, Stevens Point, Polonia, Rosholt,Bevent, Hatley, Toruñ, Plower, Trempeleaui Perham, stanu Minnesota: Winona, PineCreek, Little Falls-Sobieski, Greenbush, stanuMontana: St. Philip, stanu Pó³nocna Dakota –Minto.

W ostatniej czyli trzeciej czêœci skupi³ au-tor uwagê m. in. na fazach kaszubskiego osad-nictwa w Kanadzie – Ontario i innych prowin-cjach jak Sasketchewan, na wspó³czesnej ko-munikacji, problemach £u¿yczan, £ebskichS³owiñcach, postaciach ks. B. Sychty i H. Der-dowskiego w Ameryce. Ksi¹¿ka koñczy siêkrótkim s³ownikiem polsko-kaszubsko-angiel-skim oraz indeksem nazwisk, miejscowoœci i in-stytucji. Materia³ na stronach 141-189 nie by³zamieszczony w „This Week”.

ks. A. Rekowski i ks. W. Szulist - Lipusz 2001

Ks. Aloysius J. Rekowski - Lipusz 2001

Page 15: Lecz wszêdzie bieda u nas” Podró¿e zagraniczne …bibliotekacyfrowa.eu/Content/469/2002-03.pdfzrodzi³o siê gor¹ce posta-nowienie wyjazdu do W³och na pomoc papie¿o-wi. Wraz

15

Czersk

Burmistrz Czerska Marek Jankowski /pierw-szy z lewej/ podpisuje w Gdañsku umowêw ramach tzw. „kontraktu wojewódzkiego”.Na zdj. tak¿e Pawe³ Adamowicz PrezydentGdañska, Jan Ryszard Kurylczyk WojewodaPomorski i Jan Zarêbski Marsza³ek Woje-wództwa Pomorskiego.

Goœcie honorowi na uroczystoœciach 35-leciaSP nr 1 im. Janusza Korczaka w Czersku. Odlewej Urszula Ossowska – przewodnicz¹caRady Szko³y, Aleksandra £osicka – wizytatorKuratorium Oœwiaty i Eugeniusz Perdenia –pierwszy kierownik szko³y.

Burmistrz Czerska Marek Jankowski - odbie-ra w siedzibie NFOŒ i GW nagrodê jak¹ uzy-ska³o miasto w konkursie, na najlepsze roz-wi¹zania gospodarki wodno-œciekowej na te-renach wiejskich.

£¹g gm. Czersk

Dru¿yna pi³ki no¿nej klubu „Zieloni£¹g” – jedna z czo³owych zespo³ów po-morskiej klasy B. Prezesem Klubu jestEdward Mania.

FOTO-ZBLI¯ENIADuszpas ters two ks . Jankowskiego(1892-1928) nazwa³ A. Rekowski z³otym okre-sem dla parafii Wilno. Wniós³ sporo nowegomateria³u do genealogii Kaszubów na Wy¿y-nie Madawaski i miejscowej onomastyki o ro-dowodzie kaszubskim. Zaj¹³ siê te¿ historia ba-dañ nad kanadyjskimi Kaszubami, wskazuj¹cnazwiska takich autorów jak: S. Mask Connol-ly, W. Szulist, H. Pieprzycki, Z. Komorowski,G. Henley, I. Jost, J. Perkowski, C.C. Kennedyi L. Ochrymowycz. Zwróci³ uwagê na Ÿród³ainformuj¹ce o polskoœci osadników, któremieszcz¹ siê w archiwach parafialnych,zw³aszcza na ksiêgi metrykalne. Co do liczbyKaszubów w Kanadzie jego ustalenia s¹ naj-bli¿sze prawdy, a wiêc 7 tysiêcy dla RenfrewCounty, a dla kraju Klonowego Liœcia 20 tysiê-cy. Omawiana ksi¹¿ka mo¿e byæ uznana za je-den z przewodników do badañ nad kaszubsk¹Poloni¹ w USA, zw³aszcza w stanach Wiscon-sin i Minnesota, o czym œwiadczy ca³a drugaczêœæ tej pozycji. Zas³ug¹ autora jest równie¿to, ¿e wskaza³ na Kaszubów mieszkaj¹cychw diasporze w prowincji Ontario w Kanadzie.Sporo racji zawiera przytoczone przez autorapowiedzenie: „Gdzie dwóch Polaków, to jed-nego za wiele” (raczej trzeba by dodaæ: tamjednego za wiele s. 72). S³uszne jest tak¿estwierdzenie, ¿e nie Kaszubi ulegli kaszubiza-cji i z kolei kanadyzacji. Doda³bym od siebie,¿e kaszubizacji uleg³y te¿ niektóre rodziny ir-landzkie.

Poza drobnymi uwagami wypada stwier-dziæ, ¿e A. Rekowski wykorzysta³ dotychcza-sowe publikacje na temat kanadyjskich Kaszu-bów, krytycznie siê do nich ustosunkowa³i wprowadzi³ w³asne ustalenia z komenta-rzem. Szereg jego opinii, g³ównie na temat po-morskich Kaszubów jest dyskusyjnych. Nie-mniej jednak zaj¹³ siê przesz³oœci¹ kaszub-skiej spo³ecznoœci w Ameryce Pó³nocnejw wielu dziedzinach ¿ycia spo³ecznego, kultu-ralnego i koœcielnego. Ogólnie tê ksi¹¿kê trze-ba traktowaæ jako pracê o charakterze publicy-stycznym.

Pozycja zosta³a wydana na dobrym papie-rze i jest zaopatrzona w szereg map i planów,a tak¿e w liczne czarne i kolorowe zdjêcia, copodnosi jej wartoœæ nie tylko w oczach history-ków, ale te¿ etnografów, geografów i jêzyko-znawców. Jej znaczenie dla spo³ecznoœci ka-

szubskiej jest tym wiêksze, ze napisa³ j¹ obezna-ny z t¹ problematyk¹ potomek Kaszubów nietylko z Kaszub pó³nocnoamerykañskich, ale ta-k¿e pomorskich.

Kolejn¹ publikacj¹ A. Rekowskiego jest an-tologia kaszubsko-polskich nazwisk w Polsce,Kanadzie i USA. Przyj¹³ w niej pewien sche-mat, podaj¹c na pocz¹tku nazwisko wystê-puj¹ce w polskiej formie na pomorskich Kaszu-bach, nastêpnie w okolicach Renfrew, na tere-nie pozosta³ej czêœci Kanady i wreszcie w Sta-nach Zjednoczonych. w wiêkszoœci przypad-ków stara³ siê podaæ dla nazwisk miejscowoœciw Ameryce Pó³nocnej i na pomorskich Kaszu-bach. Materia³ do tej pozycji (Anthology ofKashub – Polich Family Names in Poland, Ca-nada, USA, compiled by Aloysius RekowskiCSSR b. r. wy. i m. s.28) czerpa³ m. in. z ksi¹gmetrykalnych, ksi¹g telefonicznych i nagrob-ków cmentarnych. Przy niektórych nazwi-skach wystêpuj¹ tak¿e formy francuskie np.Omernik – Omanique. Odmiany nazwisk odno-towano, jak Drewa, Krewta, Zdroik to typowekaszubizmy.

Redemptorysta z Saskaton jako pierwszyprze³o¿y³ z kaszubskiego na jêzyk angielskiepopejê H. Derdowskiego: „O Panu Czerliñ-scim, co do Pucka po sece jecho³”. Autorprzek³adu przyj¹³ inny tytu³ ni¿ podaje H. Der-dowski: An 1880 Journey through Kashub, Po-land by Hieronim Derdowski. An English trans-lation from the original Kashub by Fr. AloysiusRekowski (2000 b. r. m. wy.) co w przek³adzienale¿y t³umaczyæ: „W 1880 roku podró¿ przezKaszuby, Polska”. w kaszubskiej literaturzeprzyjmuje siê raczej ogólnie II po³owê XIX wie-ku. Urozmaicenia angielskiemu tekstowi do-daj¹ kaszubskie wstawki, które czêsto maj¹ cha-rakter humorystyczny. Lepsze zrozumienie tek-stu dla angielskiego czytelnika u³atwiaj¹ doda-ne na dole przypisy.

W obecnym roku przypada 150 rocznicaurodzin i 100 letnia œmierci kaszubskiego ³ga-rza z Wiela i w zwi¹zku z tymi rocznicami wy-dano w Polsce Hieronima Derdowskiego „Ja-siek z Knieji i Nórcyk Kaszebsci”.

Warto dodaæ, ¿e Stanis³aw Janke napisa³monografiê ( jej prezentacji dokonaliœmy w nr.7 NG– red.) poety z wykorzystaniem tak¿e mi-krofilmów „Wiarusa”.

/-/

Tony Janta i Aloysius Rekowski w mieszkaniu ks. W. Szulista - Lipusz 2001

Page 16: Lecz wszêdzie bieda u nas” Podró¿e zagraniczne …bibliotekacyfrowa.eu/Content/469/2002-03.pdfzrodzi³o siê gor¹ce posta-nowienie wyjazdu do W³och na pomoc papie¿o-wi. Wraz

16

Ryszard Ciemiñski

Widziane z...Gdañska

X* * * * *

„W Niemczech istnieje inna forma to¿sa-moœci narodowej, tutaj jest bardzo silna trady-cja landów, regionalnych to¿samoœci, czegow Polsce nie ma”. Te s³owa w wywiadzie dlaberliñskiego „Dialogu” wypowiedzia³ ca³kiemniedawno Adam Michnik, a w œlad za dialo-giem powieli³a je „Gazeta Wyborcza”.

Chcia³bym siê nieco z autorem tych s³ówposprzeczaæ. G³ównie z tego powodu, i¿ wyda-je mi siê, ¿e – w przeciwieñstwie do Niemiec –chyba niezbyt dobrze zna swój w³asny kraj.Jego paletê regionalnych osobnoœci i odcieni.Nigdy – to prawda – nie zyska³ ¿aden z nich sta-tus Landu, czyli Kraju, Ziemi, jak kto woli, aleco do regionalnych to¿samoœci tych Ziem, je-stem przekonany, ¿e istniej¹. i to nie od dziœ,ale setek lat.

Na pocz¹tek wszelako nale¿a³oby, równieczêsto, jak kraj naszych zachodnich s¹siadów– i to niekoniecznie dla odbierania kolejnychgodnoœci wyró¿nieñ oraz medali – odwiedzaædla ich szczegó³owego, sine et studio czynione-go, rozpoznania. Dla poznania w³asnych klima-tów osobnych, o w³aœnie regionalnym – ods³owa „region” – charakterze.

Takie Kaszuby, które powinny byæ p. Ada-mowi znane choæby z lektury powieœci Guente-ra Grassa, s¹ przecie¿, od jakiej b¹dŸ strony by-œmy siê im przygl¹dali, we wszystkim osobne.Od jêzyka poczynaj¹c, co akurat nie jest w³aœci-we owym niemieckim Landom, poprzez litera-turê, strefê obyczajowoœci, obrzêdowoœci – ta-k¿e koœcielnej, gdy msza œw. jest odprawiana,a bywa coraz czêœciej, po kaszubsku, po poczu-cie regionalnej wiêzi mieszkañców tej licz¹cej300 tys. mieszkañców krainy.

Niegdyœ, spieszê poinformowaæ szefa „Ga-zety Wyborczej”, Kaszuby siêga³y, hen, poprzedmieœcia Hamburga. Niewykluczone za-tem, i¿ niejedn¹ ze swych nagród odbiera³by³,na dawnej, rdzennie kaszubskiej ziemi. Tylkoo tym, biedaczysko, po prostu nie wiedzia³.A ¿e Berlin – samo s³owo winno daæ sporo domyœlenia – to nic innego jak „UrslavischeStadt”. Berlin bywa³ dla przodków pisz¹cegote s³owa miastem takim, jak Gdañsk, do które-go jeŸdzi³o siê – jeszcze na prze³omie wieków– za prac¹. 123 lata wspólnego z Prusami zabo-ru akurat na Kaszubach i u Kaszubów pozosta-wi³o trwa³e œlady na ich psychice. i mo¿e dlate-go tak ³atwo adaptuj¹ siê do warunków pa-nuj¹cych we wspó³czesnym Berlinie.

Na Rugii, gdym dotar³ za pomoc¹ swego„malucha”, odwiedziwszy uprzednio Stral-sund /Strza³ów/, Greifswald /Gryfiê/ oraz Ro-stock /Roztokê/ - z gór¹ pó³wieku przede mn¹uczyni³ to Józef Kisielewski, autor ksi¹¿ki„Ziemia gromadzi prochy” – czu³em siê jak,nieomal, u siebie w domu.

W dawnych latach Kaszubi – AleksanderMajkowski, autor „�eca i przigód Remusa”, je-den z braci Bieszków – koñczyli studia me-

dyczne i wszelkie inne we Fryburgu, w Greiw-swaldzie, bo by³ to obszar wobec którego nie¿ywili ¿adnych kompleksów.

Podczas wêdrówki po Rugii – niemieckanazwa tej ba³tyckiej wyspy Ruegen – we wsiSagard spotka³em w roli kustosza MuzeumNiemiekiego Boksu, rodowitego... Gdañszcza-nina. Sama zaœ Arkona zdawa³a mi siê pomor-skim Biskupinem tylko nieco bardziej na za-chód po³o¿onym. Nie bez kozery ta czeœæ Nie-miec nosi miano VorPommern, czyli PomorzaPrzedniego. Za nim postêpuje to Zachodnie,dalej Œrodkowe, wreœcie Nadwiœlañskie.O tych sprawach nale¿y wiedzieæ, nale¿y pa-miêtaæ i nie wyprzedawaæ, jak leci, w³asnychwartoœci w imiê wychwalania cudzych. Tylkozawczasu nale¿y je dobrze rozpoznaæ. PóŸniejzaœ – kto wie? – staæ siê ich ambasadorem.

Ju¿ i francuskie departamenty udanie siêna Kaszubach – podrabia? Imituje? powiela? –transponuje. W³aœnie jesteœmy tu na Kaszu-bach œwiadkami narodzin, z woli wojewody po-morskiego p. JR Kurylczyka, województwao nazwie kaszubsko – pomorskiego.

To te¿ nazbyt ma³o a¿eby snuæ parabolez niemieckimi Landami?

Jak pisa³ Grass? „Polacy na Kaszubachprzychodzili i z Kaszub odchodzili, Niemcy naKaszuby przybywali i je opuszczali. a Kaszubitrwaj¹ na tej ziemi nieprzerwanie od tysi¹calat...”

XXKaszubami rz¹dz¹ groby i... uczeni

Najpierw o tych pierwszych. Gdy wcho-dzi³em w Kaszubsk¹ problematykê – by³o topod koniec dekady lat 60-tych – ¿yli wszyscynajwiêksi. w ró¿nym stopniu obecni w intelek-

tualnym i spo³ecznym ¿yciu Kaszubów. Jednijak Ignacy Szutenberg, Franciszek Grucza,Brunon Richert, Aleksander Labuda, FeliksMarsza³kowski, Jan Trepczyk, co do jednegodowojenni „Zrzeszyñcy” wiedli, z konieczno-œci, ¿ywot z lekka utajniony. Nie afiszowali siênazbyt. Nie okazywali zbytnich chêci a¿eby zeswoim na kaszubskie tematy myœleniem, wy-chodziæ na zewn¹trz. To okolicznoœci im nie-zbyt sprzyja³y. Ówczesna w³adza mocno pa-trzy³a im na rêce, no i do g³ów tak¿e. Zbyt wie-lu by³o tamt¹ por¹ – nie ukrywajmy, i¿ tak¿epoœród samych Kaszubów – „stra¿ników œwiê-tego ognia”. Zwolenników „czystoœci” ruchukaszubskiego. Akurat skrajni w swoichpogl¹dach „Zrzeszeñcy” niezbyt do roli prota-gonistów siê nadawali. Krzywdy zbyt wielkiejte¿ im nie czyniono. „Marszó³ka” zatrudni³ siêw kartuskim PZGS –ie i wiód³ u³adzony ¿ywotbiurowego gryzipiórka. Ksi¹dz Grucza odda³siê pracy duszpasterskiej, Richert w kolejnychswoich miejscach pracy – acz œcigany przezSB – przecie¿ przy pomocy przyjació³, jakoœtam sobie radzi³. z kolei Labuda by³ szkólnymw Stryszej Budzie, we wsi przez Boga i ludzizapomnianej.

Gwoli prawdy, Zrzeszenie wyda³o mu na-wet „S³owniczek Kaszubski”. Jako Guczowe-mu Mackowi opublikowano mu trzy tomikiuciesznych kaszubskich facecji. Jan Trepczykzaprawiony w walce z w³adz¹ – przed wojn¹zosta³ przymuszony do emigracji do wielkopol-skiego RogoŸna – wespó³ z ¿on¹ Leokadi¹ je-Ÿdzi³ od szko³y do szko³y, od wsi do wsi z reci-talem pieœni kaszubskich.

Od czasu do czasu ktoœ by³ym „Zrzesze-ñcom” przyk³ada³. Gdañscy naukowcy prof.Andrzej Bukowski, sk¹din¹d rodowity Kaszu-

Izabela Trojanowska, Prezes ZG ZK-P, 18.09.1983, uroczystoœci 300-lecia Wiktorii Wiedeñskiej, BrzeŸnoSzlacheckie; odznaczani od lewej: Jerzy Balcerzak, Teofil ¯muda-Trzebiatowski, Tadeusz B¹dkowski.

Page 17: Lecz wszêdzie bieda u nas” Podró¿e zagraniczne …bibliotekacyfrowa.eu/Content/469/2002-03.pdfzrodzi³o siê gor¹ce posta-nowienie wyjazdu do W³och na pomoc papie¿o-wi. Wraz

17

Bytów

Przedstawiciele bytowskiej Samoobrony pod-czas spotkania z Przewodnicz¹cym Andrze-jem Lepperem

Uczestnicy spotkania bytowskich sa-morz¹dów podczas spotkania – z WiktoremSzydrowskim /w okularach/ z Urzêdu Mar-sza³kowskiego w Gdañsku poœwiêconego pro-gramowi rozwoju województwa pomorskie-go. Spotkanie prowadzi³ Andrzej Hrycyna/w œrodku/ wicestarosta bytowski.- Na zdjê-ciu tak¿e – Jerzy Talewski – wójt Ko³czyg³ów/siedzi naprzeciwko starosty/.

Studzienice

Grupa studzienickich sportowców,szkole-niowców i dzia³aczy reprezentuj¹cych miej-scowe kluby: Kaszubie Studzienice, JuveniePó³czno, Sator Ugoszcz, oraz Basztê Bytówpodczas spotkania z w³adzami gminy. w œrod-ku: Jerzy Szpakowski – wójt; drugi z prawej:Stanis³aw Rzepiñski – przewodnicz¹cy Radygminy.

Ko³czyg³owy

Uczestniczki pierwszych wyborów Miss gm.Ko³czyg³owy – na tronie: Anna Mucha;w szarfach od lewej: Anita Kowalczyk /MissFoto/, Ilona Raniowska /II wicemiss/, AnetaTyborczyk /I wicemiss/

FOTO-ZBLI¯ENIA

ba i doc. Stanis³aw Potocki zatrut¹ jadem sepa-racjonizmu strza³ê od czasu do czasu w ich stro-nê wypuszczali. Gdyby¿ do¿yli obecnych prze-mian, przekonal iby siê dowodnie , ¿eantyzrzeszyñska opcja ponios³a sromotn¹ klê-skê. No a w dobie Wspólnej Europy zatracawrêcz o ca³o¿yciowe b³¹dzenie.

Rzecz jednak w tym, i¿ coœ z tamtego tegoduetu, a tak¿e kilku aktywnie wspieraj¹cychich publicystów, myœlenia pozosta³o na Kaszu-bach po dziœ dzieñ. No bo jak w sposób racjo-nalny wyt³umaczyæ, i¿ póki co – przepraszamza rusycyzm – nie ukaza³a siê choæby jedna /s³ownie: jedna / praca naukowa na ich temat.Instytuty, zak³ady historii, owszem, wypusz-czaj¹ coraz bardziej opas³e ksiêgi – z gatunkutych powsta³ych na skutek przeczytania stu in-nych prac – w ¿adnej z nich jednak czegoœ bar-dziej solennego na temat „Zrzeszeñców” nieznajdujê.

Tymczasem ich samych poœród nas ju¿z kretesem nie ma. Ostatni¹ rzecz¹, jak¹ dlanich uczyniliœmy, by³o przepasanie kaszubsk¹„stannic¹” ich – zreszt¹ nie wszystkich tru-mien.

Nie ma ju¿ jednak tak¿e w naszym gronieklasycznych ludzi kaszubskiego œrodka. Mamtu na myœli Leona Roppla i Jasia Piepkê. Niema o wiele bardziej od obu radykalnego,zreszt¹ Pomorzaka, nie rodowitego KaszubêLecha B¹dkowskiego. a tak¿e Gdynianki IzyTrojanowskiej. Krótko mówi¹c to na kaszub-skich cmentarzach spoczywaj¹ nie tylko najlep-si, ale i ci tak¿e, których myœl na kaszubskie te-maty dziesi¹tkami lat wydawa³a siê najtrwal-sza i najbardziej twórcza. Pozosta³, mocnoschorowany Tadeusz Bolduan, który zd¹¿y³ zaswego ¿ycia zrobiæ o wiele wiêcej ni¿ ca³e na-ukowe instytuty. a teraz œmieræ nam zabra³a,kolejnego, œwietnego etnografa, inicjatorawdzydzkiego skansenu, z urodzenia mieszkañ-ca Sierakowic Wojciecha B³aszkowskiegoi pierwszego po wojnie prezesa Zrzeszenia Ka-szubskiego Aleksandra Arendta.

Drugi z tego duetu zdo³a³ jeszcze doznaæod Kaszubów, tyle samo z³ego, co i dobrego.Z³ego od koniunkturalnych pogrobowców ka-szubskiej sprawy, dobrego od tej instytucjonal-nej, bo Zrzeszeniowej, strony. Sama zaœ myœlkaszubska pozosta³a bezdomna. Nie widzêwokó³ jej œwiat³ych kontynuatorów. Co najwy-¿ej przyczynkarzy.

Pozostali m³odzi. Bez kompleksów, rozpy-chaj¹cych siê we wszelkich mo¿liwych kie-runkach. Maj¹cych ten plus, ¿e w³adaj¹ w spo-sób wcale sprawny jêzykiem kaszubskim.Mo¿e po latach, nie od razu, choæ tak mo¿e imsiê wydaæ, dojd¹ do nowego, zgodnego z du-chem czasu, myœlenia. Wypracuj¹, o co wcalenie musi byæ ³atwo, swoisty modus vivendi po-miêdzy Kaszubami rustykalnymi a Europ¹ oj-czyzn..¯yczê im wszystkiego dobrego na tej drodze.No i nie po³amcie sobie pazurków kochani...

XXXFinis Pomeraniae?

Ten jeden, jedyny raz, choæ nie obiecu-je, ¿e ostatni, postanowi³em zatytu³owaæ ga-rœæ tych felietonowych dywagacji po ka-szubsku. Skoro jednak wiadom¹ jes tspraw¹, ¿e, jako jedyne, do miana stolicyKaszub w³aœnie gród u ujœcia Wis³y, Radu-ni, Mot³awy oraz Strzy¿y do morza le¿¹cyma prawo... To przecie¿ Gdañsk w swojejdrewnianej zabudowie, miasto odwieczniekaszubskie, sp³onê³o w wyniku krzy¿ackie-go podpalenia w roku 1309.

Có¿ oto takiego wydarzy³o siê w tej nie-mianowanej kaszubskiej stolicy. Dla redak-tora Talewskiego, z takim uporem – god-nym du¿o gorszej sprawy – upieraj¹cego siêprzy istnieniu „Naji Goche” bêdzie to infor-macja niezwykle istotna. Oto do upadku chy-li siê miesiêcznik „Pomerania”. Jego powol-na agonia zosta³a ju¿ odtr¹biona. Sympto-mem te j¿e rewiz ja dotychczasowychuposa¿eñ jej, co do jednego, redaktorów.Maj¹ ju¿ w najbli¿szym czasie przejœæ natzw. umowy o dzie³o. S³ychaæ, ¿e redaktorEdmund Szczesiak ju¿ z³o¿y³by³ rezygnacjêz zajmowanego stanowiska. Trwaj¹ egze-kwie nad osobami pozosta³ych cz³onków re-dakcji. Koniec nie jest ³atwy do wyobra¿e-nia. Nast¹pi zawieszenie dzia³alnoœci pismaw jego dotychczasowym kszta³cie, formieoraz treœci.

W tym kontekœcie ca³kiem inaczej poj-mujê problemy Pana Zbyszkowe. Skoroca³ych Kaszub nie staæ na jedno pismo, cze-mu¿ to w³aœnie mia³oby staæ na takowe pi-smo ukazuj¹ce siê na bliskich memu sercuGochach? Jacy radni, taka kraina, jaka kra-ina, tacy radni... /cdn/

Od lewej: Feliks Marsza³kowski, Stefan Bieszk, Jan Trepczyk.

Page 18: Lecz wszêdzie bieda u nas” Podró¿e zagraniczne …bibliotekacyfrowa.eu/Content/469/2002-03.pdfzrodzi³o siê gor¹ce posta-nowienie wyjazdu do W³och na pomoc papie¿o-wi. Wraz

18

Kazimierz Ostrowski

Nasi bohaterzy...

KS. ALFONS SCHULZKap³an i dzia³acz narodowy, ks. Alfons

Wac³aw Schulz zajmuje miejsce w pierwszymszeregu zas³u¿onych ludzi ziemi chojnickieji cz³uchowsklej. Szczególn¹ rolê odegra³w dziejach Konarzyn.

Urodzi³ siê w 1872 roku w rodzinie rolnikaJakuba i Marii w Tymawie pod Gniewem. Ma-turê zda³ w gimnazjum w Starogardzie Gd., postudiach teologii w Pelplinie œwiêceniakap³añskie otrzyma³ w 1898 roku. Jako wikarypracowa³ kolejno w kilku parafiach na Pomo-rzu, m. in. w Chojnicach w I. 1902 - 1906, na-stêpnie zosta³ proboszczem w Konarzynach.Od pocz¹tku bra³ udzia³ w polskim ¿yciuspo³ecznym; by³ cz³onkiem Towarzystwa Na-ukowego w Toruniu, Stowarzyszenia „Stra¿”,w Towarzystwie Czytelni Ludowych by³ dele-gatem na powiat cz³uchowski (1916 - 1918).

W Konarzynach za³o¿y³ w 1909 r. Kó³koRolnicze i przewodniczy³ mu w 1912 roku zo-sta³ wybrany prezesem Zwi¹zku Kó³ Œpiewa-czych Okrêgu Czerskiego.

Bardzo o¿ywion¹ dzia³alnoœæ prowadzi³ks. Alfons Schulz w okresie walki o po³¹czeniePomorza z Polsk¹. w 3-6 grudnia l9l8r.by³ dele-gatem na Sejm Dzielnicowy w Poznaniu, a 6grudnia w Konarzynach ukonstytuowa³a siêRada Ludowa powiatu cz³uchowskiego, którejprzewodniczy³. Do-zna³ z tego powoduszykan, m.in. rewi-zji w poszukiwaniubroni, zosta³ tak¿ew 1919 roku uwiê-ziony na dwa mie-si¹ce w areszcies ¹ d o w y mw Cz³uchowie. w lu-t y m 1 9 2 0 r o k uwszed³ w sk³ad ko-mis j i gran iczne jw Chojnicach. Pier-wotnie granicê wyty-czono niekorzystnie

dla ludnoœci polskiej, co wywo³a³o silne wzbu-rzenie i protesty Kaszubów. Powo³ano wów-czas Miêdzynarodow¹ Komisjê Graniczn¹,która dziêki usilnym zabiegom ks. AlfonsaSchulza oraz ks. Józefa Goñcza z BorowegoM³yna dokona³a korekty linii granicznej.

Po polskiej stronie pozosta³o kilka wiosekkaszubskich, m. in. Ciecholewy, Konarzynyi ¯ychce oraz szosa do Chojnic.

Ks. Schulz by³ cz³onkiem Sejmiku Powia-towego w Chojnicach i delegatem do Pomor-skiej Izby Rolniczej. Pe³ni³ obowi¹zki dzieka-na chojnickiego (1924-1931) i delegata bisku-piego. w 1930 roku zosta³ wybrany senatoremRP z ramienia BBWR, co narazi³o go na kryty-kê prasy silnego na Pomorzu Stronnictwa Naro-dowego. Od wrzeœnia 1931 roku zosta³ pro-boszczem w Subkowach w pow. tczewskimi tam kontynuowa³ dzia³alnoœæ spo³eczn¹.Otrzyma³ wysokie odznaczenia, w tym Krzy¿Oficerski OOP.

Podczas okupacji zosta³ aresztowany wewrzeœniu 1939 roku, po kilku tygodniach zwol-niony i powtórnie aresztowany 29 lutego 1940roku, uwiêziony w Stutthofie (nr 1021). Tamzgin¹³ 25 czerwca 1940 roku. Zosta³ pochowa-ny w Gdañska na Zaspie, a po ekshumacjiw 1946 roku na cmentarzu w Subkowach. /-/

Konarzyny - lata 30 XX w. [repr. J. Maziekuk]

Kwakowo – Bytów

Tañczy zespó³ „Tañcz¹ce Nutki” z Bytowa lau-reat Wojewódzkiego Przegl¹du Zespo³ówDzieciêcych, które odby³y siê w Kwakowiegm. Kobylnica. /fot. Jan Maziejuk/

Miastko – £odzierz

Wybory Miss Pomorza 2002.

FOTO-ZBLI¯ENIA

Page 19: Lecz wszêdzie bieda u nas” Podró¿e zagraniczne …bibliotekacyfrowa.eu/Content/469/2002-03.pdfzrodzi³o siê gor¹ce posta-nowienie wyjazdu do W³och na pomoc papie¿o-wi. Wraz

19

Jan Ryszard Kurylczyk

Jeruzalem JeruzalemWschodnia czeϾ doliny Hinnom

7 Szabat – czwartego roku panowaniaDariusza Ajchemidy

Ska³a przypominaj¹ca ludzki czerep jaœnia³a w po³udniowym, zimowym s³oñcu, jak praw-dziwa czaszka le¿¹ca od wielu lat na jakimœ bitewnym polu olbrzymów. ¯o³nierze, którzy ota-czali szybko owo wzgórze – przypominali stado mrówek, próbuj¹cych ruszyæ z miejsca martw¹mysz, jako ¿e w tym po³udniowym s³oñcu ca³a ska³a nabiera³a chwilami szarawego, mysiego ko-loru. Jeœliby patrza³ kto na drug¹ stronê wzgórza nie od Jerozolimy, a od zbiegu dolin Cedronui Hinnom, dojrza³by zapewne, ¿e ¿o³nierze, bêd¹cy z tamtej czêœci golgockiej ska³y, pieli siê, œli-zgaj¹c po jej powierzchni, ju¿ mniej wiêcej w po³owie jej wysokoœci. Wszystko to przypomi-na³o polowanie królewskie, w którym rz¹d blisko siebie id¹cych ¿o³nierzy, stukaj¹c rytmiczniemieczami w tarcze, nagania³ zwierzynê w znane sobie miejsce – pu³apkê. Ró¿ni³o siê jednak odniego, bo na polowaniu do owej pu³apki zapêdza siê zwierzêta, tu zaœ osaczano ludzi.

Z doliny mo¿na by³o dojrzeæ na samym szczycie ob³o zakoñczonej ska³y – dwie postacie,zupe³nie bezbronne. Do nich to zbli¿ali siê ¿o³nierze z obna¿onymi mieczami, szybciej odwschodniej ni¿ zachodniej strony wzgórza. w stoj¹cych na szczycie Golgoty postaciach bez tru-du rozpoznaæ mo¿na by³o, nawet z tej odleg³oœci mê¿czyznê i kobietê, choæ stali przytuleni dosiebie, tworz¹c jakby jedno.

Kiedy ¿o³nierze id¹cy od wschodniej strony, zbli¿yli siê na mniej ni¿ piêædziesi¹t kroków,kobieta, jak opad³a z si³, zawis³a w ramionach mê¿czyzny. Rzecz mo¿na by³o, ¿e strza³a jakaœugodzi³a j¹ w nie os³oniête plecy, a przecie tak byæ nie mog³o, bo ¿aden z dobrze ju¿ widocznych¿o³nierzy, po obu stronach wzgórza, ani nie trzyma³ w rêku ³uku, ani nie siêga³ do ko³czanu.

Po chwili mê¿czyzna obróci³ g³owê ku zbli¿aj¹cym siê ¿o³nierzom, kobieta wypuszczonaz jego ramion osunê³a siê pod jego stopy, a on stoj¹c z g³ow¹ odchylon¹ ku nadchodz¹cym nie po-rusza³ siê w ogóle, jak wyrastaj¹ca ze ska³y rzeŸba uczyniona rêk¹ mistrza. Nie ucieka³, choæ odpó³nocnej strony, gdzie ska³a ³¹czy³a siê postrzêpionym grzbietem z syjoñsk¹ gór¹, nie by³o wi-daæ jeszcze id¹cych ¿o³nierzy i gdyby podbieg³ po grani, mo¿e przemkn¹³by przez zacieœniaj¹cysiê pierœcieñ nadchodz¹cych. Móg³by to uczyniæ w tej jeszcze chwili, bo pierwsi ¿o³nierze szlijakby z wahaniem, czy oci¹ganiem siê, patrz¹c bardziej na le¿¹c¹ kobietê ni¿ na niego. Mo¿estrach przed zeœlizgniêciem po oszronionej skale, a mo¿e owa, czy to zemdlona, czy nie¿yj¹caju¿, kobieta oparta o jego kolana – nie pozwala³y mu rzuciæ siê ku zbawczej ucieczce.

Kiedy ¿o³nierze zbli¿yli siê do stoj¹cego nieruchomo na odleg³oœæ miecza i kiedy jedenz nich wykona³ ruch migoc¹cym w s³oñcu brzeszczotem – usta mê¿czyzny rozwar³y siê szerokojakimœ krzykiem. Jeszcze trzy miecze mignê³y w s³oñcu, po czym mê¿czyzna osun¹³ siê na bokle¿¹cej kobiety. Dopiero wtedy, wzmocnione echem, wyraŸnie rozbrzmia³y s³owa jego krzyku.

Kilkakroæ jeszcze od ska³ syjoñskiej góry nios³o siê echo tego przejmuj¹cego wo³ania: „Jeru-zalem, Jeruzalem !”...

Powy¿szy fragment pochodzi z powieœci pt. „Jeruzalem Jeruzalem” wydanej w 1984 przezInstytut Wydawniczy PAX. Jej autor: Jan Ryszard Kurylczyk - s³upski polityk a zarazem uznanypisarz - by³y prezes oddzia³u s³upskich literatów - pe³ni dziœ - odpowiedzialny i presti¿owy Urz¹dWojewody Pomorskiego.

Ksi¹¿ka: „Jeruzalem Jeruzalem” by³a jego debiutem pisarskim. Na jej treœæ sk³adaj¹ siêdwie powieœci historyczne, bêd¹ce interpretacj¹, a nie zapisem wydarzeñ w VI wieku przed Chry-stusem, które rozgrywa³y siê na terytorium ówczesnego Imperium Persów w Jerozolimie i Babi-lonie. Pierwsza z nich zatytu³owana jest:„Sekretne archiwum Kambud¿iji” - druga: „JeruzalemJeruzalem”. Obie przedstawiaj¹ odautorskie spojrzenie na ówczesne stosunki persko – ¿ydow-skie w kontekœcie uwolnienia ¯ydów z niewoli babiloñskiej, odbudowy œwi¹tyni Jerozolimskiej,czy te¿ kwestii autonomii Judei.O ile w pierwszej dominuje pogl¹d na te kwestie z punktu widze-nia Persów to w drugiej dominuje ¿ydowski punkt widzenia.

W poprzednim numerze „NG” publikowaliœmy fragment Jego powieœci – „Niez³omny z Na-zaretu”, a w kolejnym, zamierzamy przedstawiæ nastêpn¹ - zatytu³owan¹: „Od Maratonu do Ar-derikki” /tz/

Jeszcze ka¿da z nich nadal mia³a szansê by zo-staæ Miss /fot. Jan Maziejuk/...jedna z piêknychMam „trzymaj¹cakc iuki” za sw¹Miss.../Fot.Jan Maziejuk/

Laureatki konkursu Miss Wsi Pomorza 2002.Na tronie siedz¹ Agnieszka Markiewicz z Sie-mianic – Miss, oraz wicemiss: Joanna Józefo-wicz z Potêgowa i Kamila Gil z Damnicy./fot. Jan Maziejuk/

Bytów

Sylwia Talewska i Dariusz Piankowski, z Vklasy agrobiznesu ZSER w Bytowie prezen-tuj¹ /24.04.02/ sw¹ prace dyplomow¹, pro-muj¹c¹ gospodarstwo agroturystyczne pa-ñstwa Piankowskich.

S³upsk – Lipnica

Justyna Zakrzew-ska /w œrodku/ i Ka-r o l i n a N a r l o c hz G i m n a z j u mw Lipnicy – laure-atki XVIII Ogólno-polskiego Konkur-su LiterackiegoDzieci i M³odzie-¿y Gimnazjalnejw S ³ u p s k u z es w y m w y c h o-

wawc¹ - dyr. Gimnazjum w Lipnicy: Andrze-jem Lemañczykiem. / fot. Jan Maziejuk /

FOTO-ZBLI¯ENIA

Page 20: Lecz wszêdzie bieda u nas” Podró¿e zagraniczne …bibliotekacyfrowa.eu/Content/469/2002-03.pdfzrodzi³o siê gor¹ce posta-nowienie wyjazdu do W³och na pomoc papie¿o-wi. Wraz

20

Zbigniew Talewski – Nasze miasta i wsie...

Miastko /cz. II/Wœródwielumiastpomorskich,którepowsta³y

w œredniowieczu – Miastko wyró¿nia siê d³ug¹ iz³o¿on¹ histori¹ „dochodzenia” do uzyskania prawmiejskich. Ten proces zosta³ zapocz¹tkowany ju¿XVI wieku i trwa³ a¿ do pocz¹tków XX wieku, kie-dy to Miastko uzyskuje dopiero pe³nie w³adz sa-morz¹du miejskiego.

Pierwszy dokument z 1478 roku i nastêpnewspominaj¹oMiastkujakowsi,aw1506rokuokre-œlaj¹ Miastko ju¿ nie jako wieœ, ale miasteczko. Conie oznacza³o, ¿e mia³o ono ju¿ prawa miejskie, bo-wiemdokumenty lennevonMassowów, w³aœcicie-li tych ziem z 1574 i 1608 roku okreœlaj¹ Miastkojako osadê.Niemniej ju¿wówczas ta ludnaosadazrozwiniêtym na jej terenie rzemios³em i handlem –poniek¹d spe³nia³adlarozleg³ejokolicy,wielefunk-cji miejskich.. To od tamtego czasu zaczê³a byæ wu¿yciu, staj¹c siêcorazpowszechniejsza jejnazwa-Miasteczko, która po czasie przybra³a dzisiejsz¹ po-staæ ju¿ nie osady a miasta – Miastko.

Póki co cofnê siê jeszcze w czasy XII i XII wie-ku, aby wspomnieæ o pañstwowej przynale¿noœcitych ziem, oraz o panuj¹cych wówczas stosunkachw³asnoœciowych maj¹cych przemo¿ny wp³yw, ¿eMiastkotakd³ugomusia³obudowaæsw¹miejsk¹sa-morz¹dnoœæ i to¿samoœæ.

Otó¿ w XII wieku tereny te by³y we w³adaniuRaciborzyców,bocznej liniiksi¹¿¹tzachodnio–po-morskich. Po nich te ziemie przejêli ksi¹¿êta gda-ñscy, lecz nie na d³ugo bo nastêpca Œwiêtope³ka II -jego syn Mestwin II - odda³ te dla niego nadgranicz-neziemie ,ksiêciuRugii -Wis³awowiII,aonzkoleiprawo do nich sprzeda³ Brandenburczykom, którzytym samym przejmuj¹c je - ju¿ w „swe germañskiew³adanie” – rozdzielili tymi zakupionymi w³oœcia-mi -bêd¹cejakdot¹dws³owiañskiej„jednoœci tery-torialnej” – posiad³oœci ksi¹¿¹t zachodnio – pomor-skich.

Z kolei na mocy uk³adu w Kêpnie z 1282 roku,ziemiePomorzaGdañskiegoprzej¹³ksi¹¿ê Wielko-polski Przemys³aw II, który po bezpotomnej œmier-ciMœciwojaII,po³¹czy³WielkopolskêzPomorzemi koronowa³ siê w 1296 roku w GnieŸnie na królaPolski. Nied³ugo po koronacji zosta³ On na „zlece-nie” Brandenburczyków zamordowany - jak wspo-mina Kronika Wielkopolska – przez kaszubskichpanków - z ziemi szczecinieckiej.

Na tym nie koniec burzliwych dziejów , bo po-tem „swe interesy” na tym terytorium - w tym naZiemi Miasteckiej – „ulokowa³” W³adys³aw £okie-tek, którego nasamprzód popiera³ a potem zdradzi³-pomorski ródŒwiêców. Potymrz¹dzili tukrólowieCzech – Wac³aw II i III, nastêpnie znowu Branden-burczycyanakoniecponichKrzy¿acy.Ciostatniw1310 roku, rozdzielaj¹c swe ziemie pomiêdzy sob¹a Brandenburgi¹ , granice swego pañstwa poprowa-dzili m.in. przez teren dzisiejszych Goch , które ju¿wtedy niejako- co zosta³o do dziœ - zosta³y „podzie-lone”.WytyczonaprzezKrzy¿akówgranicana tymterytorium przebiega³a od jeziora Somiñskiego dojeziora Kamieniczno i Wiejskiego /tj po dzisiejszeBorzyszkowyi£¹kie/ idalej–przezokolicedzisiej-szego Pietrzykowa a st¹d po Bia³y Bór.

Toówczesnekrzy¿ackie ibrandenburskie tu pa-nowanie nie trwa³o te¿ d³ugo, bowiem Brandenbur-czycy zostali na powrót wyparci przez w³adców za-chodnio – pomorskich a Zakon Krzy¿acki czeœæswych ziem musia³ po zawarciu pokoju w Toruniu– oddaæ Polsce.

Tenwielowiekowypodzia³ iprzechodzenieZie-mi Miasteckiej sprawi³o, ¿e zosta³a rozbita jej daw-

na s³owiañska organizacja terytorialna, a z chwil¹przejœciapodw³adzebrandenbursk¹, rozpoczê³asiêjej niemiecka kolonizacja zapocz¹tkowana tym, ¿ewmiejsces³owiañskichkasztelanipowo³anowójto-stwa. Miasteckie podzielono i czêœciowo pod-porz¹dkowane zosta³o pod wójtostwa: s³awieñskiei s³upskie.

Nic tak¿e dziwnego, ¿e na tych odludnychwówczas terenach przechodz¹cych co rusz podinnew³adztwo,zakwit³oniechlubne„zbójeckie rze-mios³o”, którym niejednokrotnie trudni³a siê miej-scowa szlachta. Miejscem zborów tych zbójeckichband, gdzie dzielono zdobyte na drogach do Kosza-lina, S³awna, Dar³owa i S³upska ³upy , by³y wzgó-rza pod Warcinem. Na szczêœcie nie wszyscy„szlachcice” z tej czêœci Pomorza, szukali ³atwejzbójeckiej zdobyczy, wielu z nich za sw¹ oddan¹s³u¿bê pañstwow¹ otrzyma³o wysokie godnoœci nadworach ksi¹¿¹t pomorskich.

Np.EwaldvonMassowzBarcinazaskutecznesprawowanie na szczeciñskim dworze ksi¹¿êcymurzêdu marsza³ka dworu Bogus³awa X – otrzyma³wiele ró¿nych nadañ w tym praw do miasteczkazwanego Miastkiem. Równie¿ w tym czasiezas³ynêli równie¿TomasziJanPuttkamerowiezPo-borowa, którzy brali udzia³ w 1496 roku w wypra-wie Bogus³awa X do Palestyny.

Ponadto nale¿y wspomnieæ, ¿e przez terenymiasteckie przewali³y siê nawa³nice wielu wojen:trzydziestoletniej, siedmioletniej i wojny napoleo-ñskiej. Wojny te przynios³y zniszczenia nie tylkomaterialne,alebezwzglêdnieegzekwowanymikon-trybucjami, równie ogromne straty ekonomiczne.

Jak ju¿ wspomnia³em - wszystkie te zdarzeniasprawi³y, ¿e zasiedlanie i rozwój Ziemi Miasteckiejby³ procesem wielowiekowym.

Nie sposób by nie powiedzieæ przy tej okazji,¿e znacz¹c¹ rolê w rozwoju Miasteckiego odegra³ymaj¹ce swoje s³owiañskie korzenie - junkierskierody: Cicewiców, Puttkamerów i Massowów. DoCicewicównale¿a³ymiasteckieBiesowice,Ciecho-lub i Warcino. Puttkamerowie w³adali w DobrachKo³czyg³owskich, a ich g³ówn¹ siedzib¹ by³o Bar-nowo,zaœMassowie–i tuwracamdopocz¹tkówhi-storii samego Miastka – pocz¹tkowo w³adali swy-

Pisarka i poetka - Wanda Chotomska /z pra-wej/ podczas wrêczania nagród; w œrodku Lau-reatka J. Zakrzewska z Lipnicy. / fot. Jan Ma-ziejuk/

Red. Jerzy Januszewski – D¹browa; prezess³pskiego oddzia³u ZLP wrêcza nagrodêZK-P Karolinie Narloch z Lipnicy. /fot. JanMaziejuk/

Parchowo

Uczestnicy 59 wêdrówki z „G³osem Pomo-rza” – tym razem w gminie Parchowo. Wœródnich / stoi, jest w okularach/ red. Konrad Re-melski, jeden z g³ównych organizatorów„Wêdrówek”, wspó³pracownik i Przyjaciel„NG”.

Na zdj. dolnym: zespó³ „Modraki” z Parcho-wa, który prezentowa³ siê uczestnikom rajdu./fot. Jan Maziejuk /

FOTO-ZBLI¯ENIA

Widokiem na koœció³ – lata 30–te XX w.

Jedna z ulic z widokiem na koœció³ – lata 30–te XX w.

Page 21: Lecz wszêdzie bieda u nas” Podró¿e zagraniczne …bibliotekacyfrowa.eu/Content/469/2002-03.pdfzrodzi³o siê gor¹ce posta-nowienie wyjazdu do W³och na pomoc papie¿o-wi. Wraz

21

Jan Janusz SieñkoGdybym

Gdybym móg³ okie³zaæczas p³yn¹cy codziennie

Gdybym móg³ wyrzeŸbiæciep³y oddech wiatruutrwaliæ w b³êkicie

Gdybym móg³ rozpleœæ dzieñz ludzkiego p³aczuz cz³owieczego bólu

Gdybym

Powrót

Je¿eli ruszê t¹ drog¹przez któr¹ okno tak sk¹powypuszcza zapach s³oñca

Je¿eli wyobra¿ê sobiegdzie koñczy siê mój trakt wyboistyi o jakiej porze

Je¿eli zapamiêtamœpiesz¹cych w³ócz¹cych siêgdziekolwiek

Wtedyprzywitam siêz m o r ze mktóre mi wszystkodopowie

* * *

nasz g³os goni¿yznymi polami

ton modlitwy naszejporankiem ukrytyw d³oniach

ka¿de ŸdŸb³oka¿dy k³osmówi o naszymcierpieniu

Orszak

Grudami ziemi dudni³ykrzywdy staruszkizginaj¹cej siê niegdyœ pod ciê¿aremuzbieranego chrustu w lesieWyrzucono j¹ w³aœniedo pokoiku na strychz dymi¹cym piecemi ¿elazn¹ framug¹ oknaWynieœli j¹ ludzie w czterechdeskachktórychstolarz nie zd¹¿y³ nawet oheblowaædeszcz pokropi³ szyby samochodujej dzieckaizmy³ œlady stóp orszakowychChmury pokry³y i tak ciemne nocne nieboprzyszed³ œwit- ju¿ przesta³y wyæ nawet kundle

*/ Wiersze te pochodz¹ z tomiku po-etyckiego wydanego w 1997 roku, za-tytu³owanego: „Z ziemi¹ w tle”.

Czes³aw Kuriata – znany œrodko-wo pomorski - koszaliñski literat reko-menduj¹c we wstêpie ten zbiorek napi-sa³, ¿e zamieszczon¹ tam poezjê J.J.Sieñki wyznaczaj¹ trzy ¿ywio³y:

– ziemia – jako matka, natura opisy-wana przez poetê s³owami..prawdzi-wego mê¿czyzny, który nie wstydzisiê swych ³ez, gdy np. o niej piszew znaczeniu: ziemi-wsi, miejscu uro-dzenia:

– woda - w tym przypadku symboli-zuje j¹ morze:

– ogieñ, który w jego wierszach:spala i zarazem odradza, aby na zglisz-czach powstawa³o nowe ¿ycie.

Jan Sieñko jest doktorem nauk hu-manistycznych, jest uznanym i szano-wanym spo³ecznikiem i politykiem,a tak¿e twórc¹ i animatorem kultury.

Aktualnie drug¹ ju¿ kadencje pe³niobowi¹zki Pos³a. Jest cz³onkiem SLD,w którego strukturach sprawuje odpo-wiedzialne funkcje kierownicze.

/tz/

mi dobrami z Barcina, gdzie mieœci³ siê ich urz¹ds¹dowywrazz izb¹ tortur.Potemzak³adaj¹cDretyñ– tam przenieœli sw¹ siedzibê. W tym czasie na zna-czeniu przybieraæ zaczyna tak¿e Miastko, w któ-rym Massowie za³o¿yli – kolonie ryback¹. O tymmo¿emy dowiedzieæ siê z dokumentów proceso-wych , w których oœwiadczali ,¿e by³a to osada za-mieszkiwana przez rybaków i myœliwych, którzyjednoczeœniebylizobowi¹zanidoprzechowywaniadworskiegosprzêtudorybo³ówstwa ipolowañ.Do-kumenty te zaœwiadczaj¹ równie¿ o tym, ¿e osadêmiasteck¹ zamieszkiwali równie¿ bartnicy i wêgla-rze.

W tym samym czasie Massowie utworzyli ta-k¿e niedaleko od Miastka osady i wsie : Kwiœno,Ziel¹dkowo, Bo¿ankê, a w Trzciannie wybudowalikoœció³, który pocz¹tkowo by³ podporz¹dkowanyparafii w Dretyniu a potem w Wa³dowie.

Przychodzi XVI wiek, a z nim dociera w mia-steckie, druga fala kolonizacji niemieckiej a wraz zni¹ luteranizm, który doprowadzi³ do znacznegowynarodowienia miejscowej ludnoœci kaszubskiej.Nie mniej kolonizacja ta doprowadzi³a do zaludnie-nia i rozwojusamegoMiastka,któresta³osiê ju¿fak-tycznym – lokalnym centrum rzemieœlniczo – han-dlowym.

Z tego rozkwitu Miastka byli szczególnie zado-woleni jego w³aœciciele von Massowie, którym zezwiêkszonychpodatkówros³ydochody.�ród³anie-mieckie z 1628 nazywaj¹ Miastko – Rummelsbur-giem, zaœwiadczaj¹ o tym odnoœne dokumenty, wktórych czytamy tak¿e m.in., ¿e w tym okresie wy-budowano tu „... 130 domów”. Jak z szacunko-wych obliczeñ wynika w owym czasie Miastko za-mieszkiwa³o 700 osób.

Tomniejwiêcejodtegoczasu–1600roku,Mia-stczanie rozpoczêli swe wieloletnie, czasami wrêczbêd¹ce na pograniczu powszechnego buntu, stara-nia o prawa samorz¹dowe, maj¹ce doprowadziæ douwolnienia mieszkañców spod feudalnej zale¿no-œci od Massowów.

Pierwsz¹ nadzieje na wygran¹, przyniós³ wy-rok s¹du nadwornego Filipa II z 26 marca 1617roku, który postanowi³, ¿e burmistrz miasta ma byæwybierany przez Massowów z grona wybranychprzezsamychmieszczanRajców.Wyroktenjednakniezakoñczy³sporu,bowiemniezosta³onprzezmo-¿now³adców miasteckich wprowadzony w ¿ycie .St¹d konflikt ten trwa³ nadal, przyjmuj¹c przez wie-le dziesi¹tków lat ró¿ne formy i zakoñczy³ siê nieja-ko samoistnie, kiedy to w 1908 roku ogólnopruskaustawa o miastach, przynios³a - wówczas czteroty-siêcznemu Miastku - pe³nie w³adz miejskich. /-/

Miastecki dworzec kolejowy, lata 30-te XX w.

Most kolejowy linii Miastko – Bytów, lata 30-te XX w.

Page 22: Lecz wszêdzie bieda u nas” Podró¿e zagraniczne …bibliotekacyfrowa.eu/Content/469/2002-03.pdfzrodzi³o siê gor¹ce posta-nowienie wyjazdu do W³och na pomoc papie¿o-wi. Wraz

22

1 marca

MiastkoRoman Ramion – zastêpca burmistrza Miast-ka podczas Forum Inicjatyw Oœwiatowychw Warszawie – odebra³ wyró¿nienie: „Przyja-ciel Ma³ej Szko³y”.Do nagrody tej przedstawili Go nauczycielei rodzice uczniów z Kamnicy i Wo³czy Ma³ej.Wed³ug ich opinii – to jego zaanga¿owanie do-prowadzi³o do stworzenia w ich wsiach i po-nadto w Œwieszynie tzw. ma³ych szkó³. Wy-mienione szko³y s¹ jedynymi tego rodzaju pla-cówkami oœwiatowymi na terenie pow.bytowskiego.

8 marca

PrzechlewoZ okazji 57 rocznicy powrotu Przechlewa doPolski odby³a siê uroczysta sesja Rady Gmi-ny, podczas której mgr. Wiktor Zybaj³oz Cz³uchowa wyg³osi³ referat pt. „Przechlewoi okolice w czasie dzia³añ wojennych w lutym1945 roku”; a mgr. Mœcis³aw Wikaryjczyk:„Spo³eczeñstwo i gospodarka gminy Przechle-wo w pierwszych latach po wojnie.Uzupe³nieniem ww. wyst¹pieñ by³a wystawafotografii, dokumentów i kronik przygotowa-na przez Gminn¹ Bibliotekê Publiczn¹i Szko³ê Podstawow¹ w Przechlewie. w czêœciartystycznej wyst¹pili z okolicznoœciowymprogramem uczniowie miejscowej SP.Organizatorami tej sesji byli oprócz RadyGminy, Gminnej Biblioteki i Szko³y Podsta-wowej, tak¿e Towarzystwo Mi³oœników Zie-mi Cz³uchowskiej; Ko³o Mi³oœników Prze-chlewa oraz Muzeum Regionalne w Cz³ucho-wie.

14 marca

PrzechlewoMyœliwi Ko³a £owieckiego „G³uszec” z Prze-chlewa, któremu przewodzi –Tadeusz Dorszy-ñski – zostali wyró¿nieni nagrod¹ przez Re-dakcjê Miesiêcznika „Braæ £owiecka”, za za-jêcie drugiego miejsca w konkursie naprenumeratê tego miesiêcznika.

Cz³uchówPodczas „Dni Kultury Jêzyka”, które odby³ysiê w miejscowym Gimnazjum nr. 1- dokona-no otwarcia nowoczesnej czytelni w tej pla-cówce. Oprócz bogatego ksiêgozbioru,m³odzie¿ tej szko³y bêdzie mog³a skorzystaæz Internetu i programów multimedialnych. Dy-rektorem Gimnazjum jest pani Halina Kuj-szczyk

15 marca

TuchomiePrzy miejscowym klubie sportowym „Myœli-wiec” zawi¹za³a siê turystyczna sekcja kajako-wa na czele której stan¹³ Ludwik Szreder - naco dzieñ dyrektor HOK w Tuchomiu. Klub Ka-jakowy wspó³pracowaæ bêdzie z tuchomskimCentrum Miêdzynarodowych Spotkañ.

MiastkoUczniowie Pañstwowej Szko³y Muzyczneji stopnia w Miastku uczestniczyli w Gdañskuw VI Ma³ym Konkursie Solfe¿owym klas trze-cich, zajmuj¹c w nim czo³owe miejsca. Kon-

Zdarzy³o siê ! 1 lipca 1920 roku Rada Obrony Pañstwa wyda³a rozkaz powo³ania ArmiiOchotniczej, która w bardzo krótkim okresie liczy³a ju¿ 100 tys. ¿o³nierzy –m³odych ochotników. 20 sierpnia ta ochotnicza armia, któr¹ dowodzi³ genera³ Jó-zef Haller liczy³a ju¿ 170 tys. ¿o³nierzy - polskich patriotów. St¹d Polska w tej woj-nie mog³a wystawiæ armie, która ³¹cznie: zawodowa i ochotnicza, liczy³a 740 tys.¿o³nierzy.

Przez 70 lat w naszym kraju niewiele mówi³osiê o tej wojnie i jej bohaterskich uczestnikach,¿o³nierzach polskich. By³o to niebezpieczne – roz-powiadanieoniejgrozi³owiêzieniemanawetœmier-ci¹.Jeszczew1945rokuwkraczaj¹cynapolskiezie-mie Rosjanie pamiêtali o niej, st¹d gdzie tylko mo-gli funkcjonariusze MKWD poszukiwali jej uczest-ników. Tak by³o i u nas na Gochach i w samym Bo-rowym M³ynie.

Tak¹sytuacjeprze¿y³powkroczeniudowsiRo-sjan Józef Kapiszka, dziœ jego syn i wnuki miesz-kaj¹ przy ulicy D³ugiej 33. Otó¿ przes³uchuj¹cy goRosjanie zadali mu w³aœnie takie pytanie, na którezaprzeczy³, co nie by³o prawd¹. Lecz to k³amstwouratowa³o Józefa Kapiszkê od represji,. Przy tymnikt z mieszkañców wioski nie zdradzi³, i¿ by³ onjednymzmiejscowychochotników,którzywst¹pili

w 1920 roku do armii polskiej by broniæ przed woj-skami sowieckimi Ojczyzny.

Otó¿ dzisiaj otwarcie mo¿emy powiedzieæi szczyciæ siê, ¿e Borowianin – Józef Kapiszka by³bohaterskim ¿o³nierzem, bowiem m.in. wyró¿ni³siê podczas walk o zdobycie przyczó³ka w okolicyMiñska. Za udzia³ w tym boju otrzyma³ odznacze-nie i awanspodkoniecswojej s³u¿bynastopieñplu-tonowego. Jak na prostego, wiejskiego ch³opa by³to w tym czasie znacz¹cy stopieñ. Razem w dru¿y-nie z Józefem Kapiszk¹ by³ tak¿e inny Borowianin– Bernard K¹dziela.

Otó¿ w obliczu niebezpieczeñstwa ze stronywroga- jak go powszechnie okreœlano antychrysta,zaczê³asiêpowszechnamobilizacja,którazespoli³awszystkichPolakówbezwzglêdunaprzynale¿noœæpartyjn¹, narodow¹ czy te¿ przynale¿noœæ klasow¹.Tak te¿ by³o i tu na kaszubskich Gochach.

Z ¿arliwym apelem ratowania chrzeœcija-ñstwa i Ojczyzny przed bolszewizmem – wystapi³tak¿e miejscowy proboszcz ksi¹dz Bernard Goñcztensam,którykilkamiesiêcywczeœniejgor¹coorê-dowa³ za sprawiedliw¹ granic¹ Polsko – Nie-mieck¹, która mia³a podzieliæ pomiêdzy te pa-ñstwa m.in. parafie Borowy M³yn, Konarzynyi BrzeŸno Szlacheckie.

W wyg³oszonym 4 lipca 1920 roku kazaniu ks.Goñcz nawo³ywa³: „Rodacy! Wiara katolicka –chrzeœcijañstwo w Polsce i ca³ej Europie zagro¿onejest przez bolszewików – antychrystów. W niebez-pieczeñstwie jest nasz Kraj ! Wzywam Was m³odziChrzeœcijanie,patrioci–stañciedoobronynaszejoj-czyzny i jej œwiêtych granic. Wstêpujcie do wojska,

broñcie naszej wiary, jak czynili to nasi przodkowiepod Wiedniem”!

Potejmszywokó³ksiêdzaBernardaGoñczaze-bra³a siê niewielka grupa ochotników i ustalili, zewymarsz do punktu zbornego w Brusach nast¹piw œrodê po porannej mszy. Do wtorku zg³osi³o siêoko³o 20 m³odych ch³opaków od 18 – 22 lat. w œro-dê na po¿egnaln¹ mszê wraz ze swoimi bliskimiprzyby³o 25 ochotników. Po b³ogos³awieñstwiei s³owach otuchy, które wyruszaj¹cym przekaza³ ks.proboszcz, grupa wyruszy³a pieszo w kierunkuBrus.Najprostszadrogawtymkierunkuwiod³a„le-pinczonsko stegno” przez Stary M³yn. Dzisiaj jestonazapomnian¹ inieu¿ywan¹przezzmotoryzowa-nych – obecnych mieszkañców wsi.

W Lipnicy gdzie zatrzymali siê na odpoczynekdo³¹czyli do tej grupy Borowian, ochotnicy z Lipni-

cy i Borzyszków – niegdyœ centralnej wsi na Go-chach.Dalej ju¿ ichwspólnadrogawiod³aobokZa-pcenia, przez Laskê do Brus. Oczywiœcie ca³a tê tra-sê przebyli pieszo, boso bowiem buty oszczêdzano,nios¹c je w plecaku lub worku niesionym na ple-cach.wnimtak¿eznajdowa³siêbochenekdomowe-go chleba i kawa³ek „œpieku” – wêdzonej s³oniny.

Benedykt Reszka

Ochotnicy...lokalny przyczynek do historii wojny

polsko-bolszewickiej 1919/1921dokoñczenie ze str. 1.

Ochotnik Wincenty Dorawa z Wierzchucina.

Page 23: Lecz wszêdzie bieda u nas” Podró¿e zagraniczne …bibliotekacyfrowa.eu/Content/469/2002-03.pdfzrodzi³o siê gor¹ce posta-nowienie wyjazdu do W³och na pomoc papie¿o-wi. Wraz

23

kurs wygra³ reprezentant tej szko³y: HubertSchweda a Piotr Nowak te¿ z Miastka uzyska³trzecie miejsce. Wyniki te s¹ odzwierciedle-niem wysokiego poziomu grona nauczyciel-skiego tej szko³y, któr¹ kieruje Wies³aw No-wak.

16 marca

Chojnice – CharzykowyW siedzibie Chojnickiego Klubu ¯eglarskie-go - w dniu rocznicy jego 80 – lecia odby³o siêzebranie sprawozdawcze. Na spotkaniu m.in.omówiono problemy organizacyjne zwi¹zanez ogólnopolsk¹ inauguracj¹ sezonu ¿eglarskie-go, która 3 maja br. z udzia³em licznych goœciz ca³ego kraju i przedstawicieli w³adz central-nych, odbêdzie siê na terenie klubowej przy-stani w Charzykowach. Powierzenie zorgani-zowania tej imprezy Klubowi, jest wyrazemuznania dla jego pracy i osi¹gniêæ sporto-wych. Klub od zarania swego powstania tj. od1922 roku, nale¿y do czo³ówki polskicha zw³aszcza pomorskich klubów ¿eglarskich.W posiedzeniu tym - uczestniczyli chojniccypos³owie – Jacek Kowalik z SLD i Stanis³awKalinowski z PSL, który jest ¿eglarzem, a ta-k¿e dzia³aczem i propagatorem tego sportu.

18 marca

MiastkoJan Ponulak – Burmistrz By-towa, przewodnicz¹cy RadyPowiatu Bytowskiego SLD -zosta³ powo³any do pracyw Ministerstwie Spraw Wew-nêtrznych i Administracji nastanowisko G³ównego Specja-

listy ds. wdra¿ania reformy administracji pu-blicznej., powierzono mu tak¿e funkcje sekre-tarza komisji rz¹dowej do ww. spraw.

22 marca

MiastkoW Miastku powsta³ zamiejscowy oddzia³ Sto-warzyszenia Pomorza Œrodkowego – „Integra-cja dla Rozwoju”. Celem stowarzyszenia, któ-rego zarz¹d mieœci siê w S³awnie - jest walkao utworzenie województwa œrodkowopomor-skiego.. Na inauguracyjnym spotkaniu mia-steckiego oddzia³u Stowarzyszenia wybrano9 osobowy zarz¹d któremu przewodniczy Ro-man Ramion – z-ca burmistrza Miastka.W dalszej kolejnoœci maj¹ byæ powo³ane ko³aterenowe w ka¿dym so³ectwie gmin Miastkoi Trzebielino. Cz³onkowie miasteckiego od-dzia³u podejmowaæ bêd¹ równie¿ dzia³ania narzecz utworzenia powiatu miasteckiego.

23 marca

Cz³uchówW Cz³uchowie zawi¹za³o siê pierwsze w woje-wództwie pomorskim ko³o stowarzyszenia„Pokolenia”, które zawi¹zali byli dzia³acze or-ganizacji m³odzie¿owych nie tylko z Cz³ucho-wa i powiatu cz³uchowskiego, ale i zeS³upska.. w organizacji tej nie obowi¹zuj¹ po-dzia³y regionalne, st¹d ko³o to jest otwarte naprzyjmowanie do swego grona chêtnych tak¿ez powiatów chojnickiego, sêpoleñskiego i tu-cholskiego. Informacje nt. mo¿na uzyskaæpod nr tel. (059) 8343687. Przewodnicz¹c¹ko³a zosta³a Maria Janczak z Cz³uchowa.

Zdarzy³o siê !Pragnieniezaspokajaliwod¹znapotykanychstru-myków i jezior. Mimo, ze ich mobilizacyjny do-bytekby³nader skromny, toza towichsercachgo-rza³ szczery p³omieñ patriotyzmu i walki. Ka¿dyz nich by³ gotów przelaæ krew i za Ojczyznê od-daæ swe ¿ycie.

Pod wieczór, po pokonaniu piaszczystymii leœnymi drogami 35 km. dotarli do BruskiegoPunktu Mobilizacyjnego, gdzie otrzymali posi-lek i spanie na drewnianej pod³odze...a nazajutrzpo za³atwieniu wszystkich formalnoœci –poci¹giemwyruszyli doChojnic, adalejprzezLa-skowice do Grudzi¹dza miejsca docelowego ichjeszcze wówczas cywilnej wêdrówki by wst¹piædo ochotniczo do Armii Polskiej.

W Grudzi¹dzu zostali zakwaterowani czêœæw koszarach piechoty tych co przydzielono do ka-walerii w koszarach kawaleryjskich.

/cdn/

Aneks – cz. IUczestnicy wojny polsko–bolszewickiej

1919 – 1920 z Goch.• Borhard Jan – urodzony w 1902 roku w Boro-wym M³ynie przed jeziorem Gwiazda /Trzebiatow-scy/. Bra³ czynny udzia³ w Bitwie warszawskiejoraz w pogoni z a bolszewikami na wschód.• Borzyszkowski Boles³aw – urodzony w 1902roku w Borzyszkowach. Uczestniczy³ w wyzwala-niu polskich terenów wschodnich zajêtych przezRosjan.• Breska Franciszek – urodzony w 1892 rokuw Upi³ce. Jako ¿o³nierz z poboru dzielnie walczy³zRosjanami.Podczas jednej zpotyczeknawschod-nich rubie¿ach Rzeczypospolitej dosta³ siê do nie-woli rosyjskiej. Zosta³ wywieziony na Syberiê.wwyniku interwencjiRz¹dupolskiegoorazkrajówzachodnich zosta³ wraz z tysi¹cami polskich je-ñców zwolniony po 5 latach zsy³ki. Schorowanyi wynêdznia³y powróci³ do Upi³ki. Pracowa³ jakomurarz. Po II wojnie œwiatowej osiad³ w Chojni-cach.• DobrackiStanis³aw–urodzonyw1900rokunaZiemiChe³miñskiej.By³ leœniczymwKobylichGó-rach. Do wojska wst¹pi³ jako ochotnik. Przeszkole-nie przeszed³ w koszarach grudzi¹dzkich, póŸniejzosta³ skierowanypodWarszawê ina frontwschod-

ni, gdzie walczy³ w gronie ¿o³nierzy – ochotnikówz Pomorza.• Hapka Józef – urodzony w 1901 roku w Boro-wym M³ynie / Jana Paw³a II 2• K¹dziela Bernard –urodzony w 1902 rokuw Borowym M³ynie – D³uga 39• Dorawa Wincenty – urodzony w 1901 rokuw Wierzchocinie. Walczy³ na pierwszej linii frontu.Jego ¿yciowym szczêœciem by³o, ¿e w 1945 roku,gdy zosta³ aresztowany i wywieziony na Ural, Ro-sjanie nie dopatrzyli siê jego uczestnictwa w wojnie„bolszewickiej” – co uratowa³o mu ¿ycie.• Friede Jan – urodzony w 1886 roku w Boro-wym M³ynie wybudowanie Rosenberg. w I wojnieœwiatowejby³¿o³nierzemarmiicesarzaniemieckie-go Wilhelma II. w wojnie z sowieckiej bra³ udzia³jako ochotnik. Jego jednostka by³a w Grudzi¹dzu.• KapiszkaJózef–urodzonyw1901rokuwBoro-wym M³ynie /D³uga 33/. Jako ochotnik zosta³ wcie-lonydoPomorskiegoPu³kuU³anówwGrudzi¹dzu.Bra³ czynny udzia³ w bitwie warszawskiej razemzBernardemK¹dziel¹. Ichoddzia³wpogonizawro-giemdotar³podMiñsk.Stacjonowaliwmiejscowo-œci Mir. Tam razem z ww. K¹dziel¹ wyznaczeni zo-stali w dwójkê jako patrol zwiadowczy z zadaniemzdobycia „przyczó³ku” – niewielkiego zabudowa-nia na skraju tej wsi. w momencie gdy znaleŸli siêw tym obejœciu zostali zaatakowani. Pomimo, zebyli tylkowedwójkêdzielnieobronili tenpunktstra-tegiczny.Wkrótcezostaliwzmocnieni–wykonuj¹ctym samym zadanie. Po tej wojnie Józef Kapiszkazostaje odznaczony Medalem za Wojnê Obronn¹,a pod koniec s³u¿by zostaje awansowany na pluto-nowego WP. Ostatni okres tej wojny spêdzi³ w ko-szarach wojskowych w Rembertowie, gdzie s³u¿y³jako magazynier mundurowy.• Koz³owski Franciszek – urodzi³ siê w 1894roku w Borowym M³ynie /D³uga 12/. Na fronciewschodnim walczy³ jako ¿o³nierz poborowy. Wielebarwnych wspomnieñ z tego kresu przekaza³ swejrodzinie.• Lemañczyk Józef – urodzony w 1897 rokuw Borowym M³ynie – na tzw. Mu¿arkowie. Jakouczestnik wojny bolszewickiej walczy³ w bitwiewarszawskiej i kresach wschodnich. w jego wspo-mnieniach pozosta³a tragiczna noc, gdy Rosjanieno¿ami „wyr¿nêli” oko³o stu œpi¹cych polskich¿o³nierzy z jego pu³ku. /-/

Rodzina Józefa Kapiszki (1938 r.) z Borowego M³yna, uczestnika wojny 1920 roku.Na zdjêciu ¿ona Anna z domu Rymon Lipiñska oraz ich dzieci, od lewej W³adek, Anna, Marta i Józef.

Page 24: Lecz wszêdzie bieda u nas” Podró¿e zagraniczne …bibliotekacyfrowa.eu/Content/469/2002-03.pdfzrodzi³o siê gor¹ce posta-nowienie wyjazdu do W³och na pomoc papie¿o-wi. Wraz

24

Stowarzyszenie „Pokolenia” na terenie krajudzia³a ju¿ ponad 12 lat i w swych szeregachzrzesza dzia³aczy lewicowych organizacjim³odzie¿owych - dzia³aj¹cych od czasów po-wojennych.

27 marca

MiastkoRoman Ramion zosta³ nowymburmistrzem Miastka. Jest onz wykszta³cenia pedagogiem,pracowa³ jako nauczyciel, by³m.in. dyrektorem liceum, a ta-k¿e inspektorem oœwiaty i wy-

chowania. Od 4 lat zajmowa³ stanowisko za-stêpcy burmistrza Miastka, na stanowiskutym zast¹pi On - Jana Ponulaka, który prze-szed³ do pracy w organach administracji cen-tralnej.

Nowym wiceburmis t r zemMiastka zosta³ Jerzy Stasie-wicz – który z wykszta³ceniajest in¿ynierem rolnictwa,a w przesz³oœci by³ kierowni-kiem pañstwowych gospo-

darstw rolnych, m.in. w Kamnicy, a tak¿e kie-rownikiem RSP w Wa³dowie.Aktualnie prowadzi w³asne gospodarstwo rol-ne. Od wielu lat pe³ni funkcje prezesaSpó³dzielni Kó³ek Rolniczych w Miastku.

5 kwietnia

Bytów – TucholaNa odbywaj¹cej siê w Tucholi OkrêgowejOlimpiadzie Wiedzy i Umiejêtnoœci Rolni-czych – Iwona Miggiel z liceum ekonomiczne-go – ZSER z Bytowa w kategorii: ¿ywieniecz³owieka i gospodarstwo domowe - zdoby³aII nagrodê i tym samym zakwalifikowa³a siêdo konkursu fina³owego, który odbêdzie siê23.05. br. w Pyrzycach. w eliminacjach tychbra³y udzia³ tak¿e - siostra Iwony - KarolinaMiggiel, oraz Agnieszka Wiese i Aneta Ku-rowska, które w swych kategoriach zdoby³ywyró¿nienia.

7 kwietnia

Parchowo – GdañskPodczas okolicznoœciowej gali w Teatrze Wy-brze¿a w Gdañsku – Jaromir Szroederz Parchowa zosta³ uhonorowany specjaln¹ na-grod¹ teatraln¹ - przyznan¹ mu przez Zarz¹dWojewództwa Pomorskiego w Gdañsku. Lau-reat nagrodê tê otrzyma³ za organizacjê par-chowskich Biesiad Teatralnych i zaanga-¿owan¹ dzia³alnoœæ na rzecz kultury regional-nej. Gratulujemy.

Ko³czyg³owyOdby³y siê po raz pierwszy - gminne wyboryMiss Gminy Ko³czyg³ów. Pierwsz¹ królow¹piêknoœci gminy zosta³a: Anna Mucha –uczennica IV klasy liceum handlowego ZSERw Bytowie.

Cz³uchów – GdañskArkadiusz Kubalewski – se-kretarz cz³uchowskiej gminy,na odbywaj¹cym siê w Gdañ-sku I Pomorskim ZjeŸdzieZMW zosta³ wybranym preze-sem Zarz¹du Wojewódzkiego

Zdarzy³o siê ! Nasze zdrowie !

D e p r e s j achoroba stara jak œwiat

Depresja jest chorob¹ znan¹ od staro¿ytno-œci. Przyk³adem takiejcie¿kiej depresji mo¿ebyæ Grek – Hiob. Opisy tej choroby jej objawynie ró¿ni¹ siê od dzisiejszych diagnoz.

Depresja u ka¿dego z chorych na ni¹ jestniepodobna do drugiej., bowiem jest ona od-zwierciedleniem wielobarwnoœci psychopata-logii i z³o¿onoœci psychiki ludzkiej, która decy-duje o tym, ¿e jej kliniczny obraz jest niezwy-kle bogaty i przez to trudny do rozszyfrowania.

Typowe obrazy depresji to: obni¿enie pod-stawowego nastroju, przygnêbienie, niemo¿li-woœæ prze¿ywania radoœci. Te nastroje powo-duj¹, ¿e chory dostrzega œwiat w czarnych i sza-rych kolorach, ocenia go jako nieciekawya przez to za trudny by na nim ¿yæ.

Kolejnym objawem jest poczucie, ¿ecz³owiek nie jest w stanie niczego zrobiæ. St¹dczêsto, chorzy przez tych co nie wiedz¹ o ichchorobie, uwa¿aj¹ ich za leniwych. Nic podob-nego ! Wp³yw na taki stan ma obni¿ony w cho-rego napêd psychoruchowy, który przejawiasiê zarówno w sferze fizycznej jak i intelektual-nej. Poza tym tak¿e rytmy biologiczne bardzoszczególnie zachowuj¹ siê przy wystêpowaniuchoroby.

Cierpi¹cy na depresje najgorzej czuje siêrano. Wieczorem to samopoczucie siê wielo-krotnie poprawia. Pojawia siê myœl, ¿e mo¿e ju-trzejszy dzieñ nie bêdzie taki z³y, rodzi siê na-dzieja, ¿e to mo¿e sen przyniesie ukojenie. Jed-nak tak siê w zasadzie nie dzieje, poniewa¿rytm snu jest tak¿e zaburzony. Objawia siê ontrudnoœciami z zaœniêciem, a gdy ju¿ on przyj-dzie to jest p³ytki, powierzchowny, zape³nionysennymi koszmarami. Charakterystycznymjest, ¿e chorzy na depresje budz¹ siê nad ra-nem, pomiêdzy drug¹ a trzeci¹ godzin¹w nocy. o z³o¿onoœci tej choroby œwiadczy ta-k¿e to, ¿e mo¿e onasiê tak¿e objawiaæ...nadmiern¹ potrzeb¹snu.

Nawet po wyle-czeniu po jakimœ cza-s i e ona powraca .w wiêkszoœci przy-padkach jest ona spo-wodowana stresem.St¹d bez ¿adnego wy-r a Ÿ n e g o p o w o d ucz³owiek mo¿e do-staæ zespo³u depresyj-nego endogennego,który zwi¹zany jestuwarunkowaniembiologicznym tej cho-roby z zaburzeniamineuroprzekaŸnictwamózgowego, które³¹czy siê z pewnymiwp³ywami na uk³ad

hormonalny. Mo¿e siê tak w³aœnie staæ, kiedyto mechanizm zostanie uruchomiony w³aœnieza przyczyny prze¿ywanego stresu.Nale¿y wiedzieæ, ze choroba ta jest polietiolo-giczna, tzn wieloprzyczynowa.

Choroba ta jest stosunkowo powszechna,bowiem na œwiecie choruje na ni¹ co dziesi¹tycz³owiek. Wystêpuje ona na ca³ym œwiecie i do-tyka ludzi bez wzglêdu na rasê i kolor skóry.Czêœciej zapadaj¹ na ni¹ kobiety, szczególniew okresie klimakterium. Czêsto choroba ta po-zostaje nierozpoznana albo jest niew³aœciwieleczona.

Lekarze rozró¿niaj¹ dwa typy depresji.Tak zwana depresja egzogenna jest reakcj¹ naniepomyœlne zrz¹dzenie losu; utratê bliskiejosoby, dorobku ca³ego ¿ycia czy Ÿród³a docho-dów. Dla chorego na ni¹, liczy siê przedewszystkim subiektywny wymiar nieszczêœcia.Np. dla osoby samotnej ciê¿kim ciosem mo¿ebyæ utrata ulubionego psa czy kota, choæ oto-czeniu trudno bêdzie to zrozumieæ. Depresjaendogenna ma pod³o¿e organiczne, wynikaz zaburzeñ pracy mózgu.

Ka¿da depresja to swoisty dramat rozgry-waj¹cy siê w sferze ¿ycia uczuciowego, st¹dpsychiatria zalicza j¹ do chorób afektywnych.To, co siê dzieje w ¿yciu uczuciowym rzutujete¿ na sferê intelektualn¹.

W czasie tej choroby wyraŸnie obni¿a siêtak¿e popêd samozachowawczy – chêæ do ¿y-cia. w ³agodnej depresji ¿ycie staje siê szare,monotonne, bezbarwne. z kolei w ciê¿kiej – je-dynym sposobem uwolnienia siê od bezprzed-miotowego lêku, który usadawia siê w klatcepiersiowej i ¿o³¹dku – wyzwala zamiarpope³nienia samobójstwa. Niestety... czêsto dotego dochodzi.

/tz/

Page 25: Lecz wszêdzie bieda u nas” Podró¿e zagraniczne …bibliotekacyfrowa.eu/Content/469/2002-03.pdfzrodzi³o siê gor¹ce posta-nowienie wyjazdu do W³och na pomoc papie¿o-wi. Wraz

25

tej organizacji. Ma on 31 lat, oprócz pracyspo³ecznej na rzecz m³odych mieszka-ñców œrodowisk wiejskich, pasjonuje gosport w tym karate, które sam uprawia a ak-tualnie koñczy w tym zakresie kurs instruk-torski.

13 kwietnia

Kwakowo gm. KobylnicaPonad 200 dzieci bra³o udzia³ w pierwszy Wo-jewódzkim /pomorskim/ Przegl¹dzie Piosen-ki i Tañca, wœród wyró¿nionych znalaz³ siê ze-spó³ „Tañcz¹ce nutki” z Bytowa.

16 kwietnia

TuchomieW Centrum Miêdzynarodowych Spotkañodby³o siê spotkanie z dr Cezarym Obracht -Prondzyñskim, autorem ksi¹¿ki: „Kaszubimiêdzy dyskryminacj¹ a regionaln¹ podmioto-woœci¹”, na którym autor wyg³osi³ referat za-tytu³owany „Miêdzy Polsk¹ a Niemcami", któ-ry poœwiêcony by³ bezpoœrednio - powojen-nym losom Kaszubów.

17 kwietnia

KoœcierzynaStanis³aw Kochanowski - Wicewojewoda Po-morski w asyœcie starostów: Kartuskiego - Ja-niny Kwiecieñ i Koœcierskiego - ZbigniewaStencla, oraz Wójta Karsina - Romana Brun-ke, wrêczy³ 15 -tu kombatantom z tych po-wiatów, podpisane przez Premiera RP - Lesz-ka Millera - patenty uprawniaj¹ce do u¿ywa-nia przez nich tytu³u: Weterana Walko Wolnoœæ i Niepodleg³oœæ Ojczyzny". Na nu-merowanym certyfikacie tego¿ dokumentuwidnieje napis: „W imieniu RP potwierdzasiê, ¿e Pan (...) w latach walki zbrojnej z naje-ŸdŸcami z honorem pe³ni³ ¿o³niersk¹ powin-noœæ i uzyska³ prawo do zaszczytnego tytu³uWeterana...”Na pow. dokumencie umieszczone jest rów-nie¿ has³o: „Bóg, Honor, Ojczyzna”.Wœród uhonorowanych jest wybitny regiona-lista kaszubski, uznany gawêdziarz i poeta lu-dowy - Edmund Konkolewski z Wiela; któryto we wrzeœniu 1939 roku, uczestniczy³ na-samprzód w obronie Warszawy a potem wal-czy³ w oddzia³ach gen. Kleberga, oraz w okre-sie okupacji w szeregach TOW „Gryf Pomor-ski”.

19 kwietna

Miastko – £odzierzOdby³a siê kolejna edycja wyborów Miss Po-morza 2002. Tegoroczn¹ Miss zosta³aAgnieszka Markiewicz z Siemianic - gminaS³upsk. Jest ona studentk¹ pedagogikiw s³upskiej Pomorskiej Akademii Pedago-gicznej. Po wyborze- na spotkaniu z dzienni-karzami powiedzia³a, ¿e „...chcia³aby, ¿ebydziewczyny ze wsi uwierzy³y w siebiei kszta³ci³y siê, ¿eby pokaza³y, ¿e staæ je nacoœ wiêcej nie tylko na wykszta³cenie zawo-dowe”.Pierwsz¹ wicemiss zosta³a – Joanna Józefo-wicz z Potêgowa. Drug¹: Kamila Gil z Dam-nicy.

Zdarzy³o siê !Ks.W³adys³aw Szulist

EMIGRANCIz PARAFII BRUSY

W PORTAGE COUNTY WISCONSINPrzedstawiony materia³ pochodzi od

Adeline Sopa, która ju¿ od wielu lat zajmu-je siê genealogi¹ nie tylko kaszubskiegoosadnictwa w Portage County w stanie Wi-sconsin. / w nr 4 „Naji Goche” publiko-wa³em poœwiêcony jej ¿yciu i dokona-niom, artyku³./ Na podstawie dotychczaso-w y c h b a d a ñ m o ¿ n a s t w i e r d z i æ , ¿ eimigracja do Portage County przypada³ag³ównie na lata 1859-1885. w pierwszejkolejnoœci podaje siê ma³¿eñstwa, zaœw dalszej kolejnoœci osoby samotne.

Pierwsze cyfry przy nazwisku ozna-czaj¹ datê urodzenia, natomiast dalszedatê przybycia do USA, jeœli uda³o siê j¹ustaliæ. Nazwiska i imiona uleg³y ju¿znacznej anglizacji. Granice parafii poda-je siê wed³ug spisu diecezji che³miñskiejz drugiej po³owy XIX wieku.

Autorka (Adeline Sopa) do za³¹czonejgenealogii wykorzysta³a ksiêgi metrykal-ne z Pomorza Wschodniego, których mi-krofilmy znajduj¹ siê w Salt Lake Cityw Stanie Utah USA, ksiêgi ze spisami emi-grantów, którzy wyp³ynêli z Hamburga,spisy emigrantów z portów ameryka-ñskich, ksiêgi metrykalne pañstwowe i ko-œcielne z Portage County i naturalizacjiczyli z dokumentów dot. uzyskañ obywa-telstwa amerykañskiego.

- Lukowicz Julianna 08.07.1850,- Przytarski Michael 1825, ChelmowskaAnna 1821,- Haka Jacob 1821, Jakubowska Marian-na, Lepak Andrew 1822, 1861, CisewskaCatharina 1834,- Cisewski Paul 12.01.1828, 1861, ChyrekEl i s - e th 1831 , Gi lme i se r Mar i annaz domu Stroik Lipusz 1863,- Cyra John 1839, 1863, Szultka Lucia1843,- Wróblewska Marianna 1829,- Napientek Franz 1825, 1861, Brunke Ca-tharina 1827,- Miller Joseph 1833, 1861, Brunke Ewa1835- Bielawaski Peter Antoni 01.06.1822,1861, Gorecka Josephina,- Lukowicz Joseph 27.10.1806, 1861,Ossowska Marianna,- Lukowicz Johann 25.04.1833, 1861, Mi-szewska Marcjanna przyjazd 1861,- T r z e c i n s k i A n d r e w 0 2 . 1 1 . 1 8 3 8 ,1869, Rozek Anna 1838, Byl icka Kla-ra 1885,- Mankiewicz Jacob 01.06.1828, 1868,Bardon Marianna 1841, Rzepinski Martin1829, 1861, Pestka Julianna 1831,- Leszcyñski Vincent 06.04.1871,- Lewiñski Lawrence, Marianna Brunke1823,

- Ostrowski Casimir 04.01.1828, 1869,Czapiewska Rosalia 1833,- Lilla Francis 01.04.1862, Wieliñska Ma-rianna,- Trzebiatowski Thomas von 29.12.1852,Kiedrowska Josephina 14.03.1857,- Lepak Antoni 06.06.1855,- Turzyñski Joseph 11.03.1861,- Worzala Stephan 02.09.1872, 1881, Szy-pa Gertruda Stevens Point, Krutza MarthaHull WI,- Czapiewski Joseph,- Szulta Victoria 1836, Worzala Joseph21.07.1875, 1881, Lica Laura,- Dulek August 05.09.1837, 1867, Ossow-ska Antonina 1840, Ignera John 1834,- Weilandt abt 1836,- Ja¿dŸewski Joseph abt 1830 Leœno,1859, £ukasiewicz Justina,- Barton Andreas, Trzebiatowska Josephi-na 25.03.1848,- Worzala John 25.03.1848, abt 1881,Chrykowska Anna (W. Sz. raczej Chyr-kowska),- Kiedrowicz Anthony abt 1833, Rzepiñ-ska Marianna,- Kosobucki Valentin abt 1846,- Janikowski Albert abt 1826, Knyba Kon-stancja 1836,- Kroplewska Mary abt 1852,- Lipiñski Casimir abt 1816, JanikowskiIgnatius 18.01.1836, Lipiñska Marianna04.01.1843,- Rekowska Susanna abt 1815,- Rzepiñski Simon abt 1827, CisewskaAnna,- Lukowicz Rosalina 05.07.1856,- Prondziñski Vincent von abt 1826, 1868,Radomska Catharina abt 1831,- Richter Lawrence 04.08.1857, PrabuckaAnna,- Richter Stephan 03.08.1852,- Wa³doch Stephan, Prondzinska Marian-na 11.11.1855,- Ja¿d¿ewska Francis 13.10.1833, 1869,Knyba Catharina abt 1838,- Lipiñski Joseph 08.02.1835,- Prondzinska Justina abt 1836,- Wysinski,- Buza John abt 1830, Koszbudzka Anna(Koszobudzka) abt 1830,- Bannach Francis abt 1819,- Kowalewska Marianna abt 1825,- B i e l a w a ( B i e l a w s k a ) T h e r e s a02.09.1857,- Werachowski Jacob 13.08.1821, 1859,Rzepinska Marianna Lesno 03.01.1826,- Ossowska Marianna abt 1814,- Drifka Casimir abt 1826,- Bednarski Anthony,- Waldoch Vincent 1859.

/-/

Page 26: Lecz wszêdzie bieda u nas” Podró¿e zagraniczne …bibliotekacyfrowa.eu/Content/469/2002-03.pdfzrodzi³o siê gor¹ce posta-nowienie wyjazdu do W³och na pomoc papie¿o-wi. Wraz

26

Listy do redakcji

IStanis³aw SzroederK³¹czno

W ostatnim numerze „NG” nr. 7 ukaza³ siêfotoreporta¿ Jana Maziejuka. Do tekstu za-krad³y siê myl¹ce czytelników przeinaczeniai pomy³ki.

Otó¿ – to nie K³¹czno 1972, a K³¹czno1993. Dalej -, to nie amatorski teatr z K³¹cznaa z Parchowa i Nakli -, chocia¿ w K³¹czniei z udzia³em K³¹czan by³ odgrywany.

Ów teatr nie jest prowadzony przez Sta-nis³awa Szroedera a przez Waldemara Kapisz-kê – co z moc¹ podkreœlam – oraz przez Pani¹Reginê Jakubek z Nakli.

Gwoli œcis³oœci bardzo proszê o sprostowa-nie tekstu z zaznaczeniem i¿ Stanis³aw Szro-eder w tym spektaklu wystêpuje jedynie jako je-den z kilkunastu wystêpuj¹cych aktorów wido-wiska, nie zaœ prowadz¹cy ten teatr.

£¹czê wyrazy szacunkuStanis³aw SzroederK³¹cznoK³¹czno w marcu 2002 r.

Prawd¹ jest, ¿e do³¹czaj¹c swój tekst do fo-toreporta¿u red. Jana Maziejuka pope³ni³emnie zamierzone, wynik³e z niewiedzy i w tymprzypadku z braku dziennikarskiej solidnoœci– przek³amania, za które niniejszym przepra-szam wszystkich zainteresowanych!

A Panu Stanis³awowi Szroederowi dziêku-je za przes³ane mi uwagi i ¿yczliwe wytkniêciemi pomy³ki.

Drechu Stanis³awie jestem pe³en uznaniadla nieprzemijaj¹cego i nies³abn¹cego zaanga-¿owania Pana na rzecz Naszej Tatczezny!

¯ecze Waju wszedciego nolepszi ji wielizdrowia !!!

Nie mniej nie mogê nie wspomnieæ o posta-wie „pretensji i niedocenionej ambicji” jak¹ –zwracaj¹c mi telefoniczn¹ uwagê - przyj¹³ PanWaldemar Kapiszka z Parchowa, dostrzegaj¹cw niniejszym pope³nionym przeze mnieb³êdzie - niedocenienie Jego i Parchowian,spo³ecznego zaanga¿owania i pracy. Chcê za-pewniæ, ¿e tak nigdy nie by³o, i tym bardziejnie jest w tym przypadku. Osobiœcie przykromi jest, ¿e przy tej okazji nazwany zosta³em: pi-smakiem goni¹cym za tani¹ sensacj¹ i pieniêd-zmi! Czy tak w³aœnie jest jak to wyrazi³ Walde-mar Kapiszka, postrzegane me regionalne za-anga¿owanie, w tym tak¿e ma obecnadzia³alnoœæ publicystyczn¹? Czy Panu Kapisz-

cze i innym z jego grona trudno dostrzec – ta-k¿e na terenie gm. Parchowo - moje niemal¿e„pó³wiekowe” spo³eczne i twórcze zaanga-¿owanie na rzecz naszego Regionu, a tak¿etego, ¿e na ile to by³o mo¿liwe w³¹cza³em siêi nadal w³¹czam w ka¿d¹ inicjatywê proregio-naln¹, oraz ¿e propaguje i promuje gdzie tylkoku temu mam okazje - wszelkie spo³eczne for-my naszego pomorsko – kaszubskiego zaanga-¿owania, nie oczekuj¹c za to ani pochwa³, anikoniunkturalnych zaszczytów... St¹d niezrozu-mia³¹ jest dla mnie taka reakcja pana Waldema-ra Kapiszki, na t¹ niezamierzon¹ pomy³kê, któ-ra w niczym nie umniejsza ani jego, ani PaniReginy Jakubek zas³ug i na koniec! Pragnêmocno podkreœliæ, i¿ „Naji Goche” wydajez gronem swych przyjació³ – spontaniczniei spo³ecznie – nie komercyjnie, traktuj¹c t¹dzia³alnoœæ jako kolejne przedsiêwziêcie” kupo¿ytkowi nas wszystkich”!Zbigniew Talewski.

IIBreza Ambro¿y Berlin, dnia 1.03.2002 r.BerlinSz. PañstwoRedaktorzy „Naji Goch”

Dziêkujê serdecznie za mi³e pozdrowieniaw Waszym wydaniu „NG” nr.1/2002.Uwa¿amy, ze nadszed³ czas aby siê przedsta-wiæ. Oto nasze obecne podobizny, które przed-stawia za³¹czone zdjêcie.Ja – Ambro¿y Breza z Borzyszków zam. Prze-chlewko; lat 72 i moja ¿ona Irmgard Brezaz domu Ollick z Przechlewka; znana w Prze-chlewku i Przechlewie jako Irka; lat 66.

Za³¹czamy, tak¿e przedwojenne zdjêciePrzechlewka.. Ciekawi nas, czy ktoœ pamiêtawidok tej wsi sprzed 1945 roku, utrwalony natej to fotografii.

Mia³em szczêœcie przeczytaæ kilka egzem-plarzy „Kuriera Bytowskiego”, w którychprof. Edward Breza opisuje rdzenne pochodze-nie niektórych rodzin – i ich nazwisk. Jakdot¹d, nie mia³em szczêœcia odnaleŸæ zapisudotycz¹cego mego nazwiska. Jestem ciekawsk¹d siê ono wywodzi. Najstarszy dokument,który posiadam to kopia chrztu mojego dziad-

ka, na której te¿ odnotowany jest mój pra-dziad- kserokopie tej metryki wystawionejw parafii Ugoszcz do³¹czam.

Przy tej okazji – o ile jest to mo¿liwe - zwra-cam siê z proœb¹ o udzielenie mi jakichkolwiekwyjaœnieñ dotycz¹cych pochodzenia mego na-zwiska. Za co z góry dziêkujê oczekuj¹c z nie-cierpliwoœci¹ na nowe wydanie „NG”¯yczymy zdrowia i powodzenia wszystkim Ro-dakom w Kraju: „Szczêœæ Bo¿ê”

I. i A. Brezowie.

Dziêkujemy za mi³y list za ¿yczenia i po-zdrowienia, które odwzajemniamy.

Radzi jesteœmy otrzymanym zdjêciom, któ-re Was nam i Naszym Czytelnikom w ten spo-sób przybli¿aj¹. Mamy nadziejê, ¿e któregoœdnia spotkamy siê osobiœcie. Zdjêcia oraz od-pis metryki chrztu Augusta Bresy z Ugoszczypublikujemy, licz¹c, ¿e odezw¹ siê tak¿e innicz³onkowie tego Rodu

Liczmy, ¿e wœród nich bêdzie prof.Edward Breza z Gdañska. Póki co, wychodz¹cnaprzeciw Pañstwa proœbie publikujemy frag-menty artyku³u red. Wojciecha Kiedrowskiegopt. „Breza z Kalisza”, które zamieœci³a ubr. Po-merania. /nr 2 2001 r./ /tz/.

Stanis³aw Szroeder z K³¹czna, 4.08.1984, Warszawa,uroczystoœci 50-lecia „Rod³a” Irena i Ambro¿y Breza – Berlin.

Metryka chrztu Augusta Brezy z Ugoszczy.

Przechlewko – lata 30 XX w.

Page 27: Lecz wszêdzie bieda u nas” Podró¿e zagraniczne …bibliotekacyfrowa.eu/Content/469/2002-03.pdfzrodzi³o siê gor¹ce posta-nowienie wyjazdu do W³och na pomoc papie¿o-wi. Wraz

27

IIINiemal¿e „na moment zamkniêcia tego nu-

meru „NG”- otrzyma³emod Benka Reszkiz Rumi - smutn¹ wiadomoœæ, ¿e

31 marca 2002 r.zmar³ nasz Przyjaciel

„Honorowy Obywatel Borowego M³ynai Goch”-

Œp. Jan KULPIÑSKI

mieszkaniec Gdyni, który podczas II wojny ;jako cz³onek „Gryfa Pomorskiego”, pomaga³w prze¿yciu hitlerowskiej okupacji. ksiê¿ompomorskim w tym ks. Franciszkowi Perschke– proboszczowi parafii w Borowym M³ynie.w ubieg³ym roku goœciliœmy Jana w Boro-wym, dzieli³ siê z nami swymi wspomnienia-mi, wspólnie cieszyliœmy siê z mo¿liwoœciwspólnego redagowania „NG”, na ³amach któ-rych publikowaliœmy jego wspomnienia. Mie-liœmy nadzieje na dalsze spotkania, na jego takcenne wspomnienia, zaœwiadczaj¹ce o z natu-ry rzeczy bohaterstwie i oddaniu dla swejMa³ej Ojczyzny, zwyczajnych, nie zabie-gaj¹cych o s³awê, czy zaszczyty Kaszubów-Pomorzan, dla których mi³oœæ i poœwieceniadla Ojczyzny by³y wrodzonym obowi¹zkiemDo nich nale¿a³ œp. Jan Kulpiñski, - POMO-RZANIN, który przez ca³e swe d³ugie: 86 let-nie i pracowite ¿ycie by³ niezwykle uczciwyi skromny.

Za ca³e to swoje wojenne bohaterstwo i bra-tersk¹ pomoc, a potem powojenne ¿ycie doro-bi³ siê jednego odznaczenia, jakim by³o wyró¿-nienie za jego zaanga¿owan¹ dzia³alnoœæ narzecz idei i organizacji dzia³alnoœæ - Pracowni-czych Ogródków Dzia³kowych.

Zamierzaliœmy wyst¹piæ do Wojewody Po-morskiego o uhonorowanie Jego zas³ug odpo-wiednim odznaczeniem.. . niestety niezd¹¿y³em!

S¹dzê, ¿e teraz najwiêkszym uhonorowa-niem dla Niego, bêdzie nasza pamiêæ jak¹ za-chowamy o Jego ¿yciu, i gdy z niej bêdziemyczerpaæ dla siebie przyk³ady, które wskazywaænam bêd¹ jak z po¿ytkiem i godnie mo¿emyi my - przejœæ przez ¿ycie.

Œp. Jan Kulpiñski spocz¹³ na wieki -5 kwietnia 2002 roku na cmentarzu Komunal-nym w Gdyni – Witominie.....

Spoczywaj w pokoju – Panie Bo¿e daj muwieczne spoczywanie...

Zbigniew Talewski.

Wróæmy do listu Benedykta Reszki /pisa³go 23 kwietna 2002 r./:„... z Janem ostatnio byliœmy bardzo zaprzyjaŸ-nieni. Cieszy³ siê On na swój letni przyjazd doBorowego M³yna i BrzeŸna Szlacheckiego.Ostatnio mówi³ mi, ¿e bêdzie pisa³ wspomnie-nia ze swojego ¿ycia, ale nie dane mu to by³o...

Na jego pogrzebie by³ m.in. jego syn miesz-kaj¹cy w USA, który na pami¹tkê zabra³ doAmeryki 2 egzemplarze „NG” i moj¹ ksi¹¿kê/„Czas z³a” autor: Benedykt Reszka – red./Szkoda, ¿e tak szybko ludzie odchodz¹ – s¹ toTwoje s³owa wypowiedziane gdy opracowy-wa³eœ artyku³ „Borowsko Mateñka” – gdy do-wiedzia³eœ siê o œmierci œp. Pa¿¹tka-Lipiñ-skiej, w³aœcicielki rzeŸby, z któr¹ o niejchcia³eœ, a nie zd¹¿y³eœ. porozmawiaæ.

Co do seminarium w Flensburgu, w którymuczestniczy³em spiesz¹ Ci donieœæ, ¿e by³o cie-kawe i dotyczy³o ono tematu „Kaszuby i Pomo-rze /„Kaschuben und Pommern”/...

Benek.

Dziêkujemy za list, s¹dzimy, ¿e o przebie-gu pow. Konferencji, czytelnicy „NG” zostan¹poinformowani specjaln¹ relacj¹ z jego prze-biegu, jak¹ opublikuje – mamy nadzieje – nanaszych ³amach – ich uczestnik: BenedyktReszka. /tz/

Jan Kulpiñski (w œrodku), z lewej Benedykt Reszka i Zbigniew Talewski – Borowy M³yn 2001 r.

21 kwietnia

BytówJolanta Benkowska – na-uczycielka rachunkowoœcii zarz¹dzania w ZespoleSzkó³ Ekonomiczno - Rolni-czych w Bytowie zosta³a wy-brana przez m³odzie¿ tejszko³y „Belfrem Roku”.Tytu³ ten m³odzie¿ tej szko³y

nadaje ju¿ czwarty raz Dokonuje ona tego wy-boru bez udzia³u grona nauczycielskiego i dy-rekcji szko³y. O wynikach grono nauczyciel-skie dowiaduje siê jedynie, kto zaj¹³ 3 pierw-sze miejsca. Pozosta³e wyniki s¹ tajemnic¹.

22 kwietnia

BytówW Miejskim Domu Kultury w Bytowieodby³o siê seminarium poœwiêcone zagadnie-niom kobiecoœci. Zorganizowa³o je bytow-skie Stowarzyszenie Kobiet na Rzecz Kobiet.Uczestniczy³y w nim lokalne w³adze, ucznio-wie szkó³ œrednich oraz goœcie: Izabela Jaruga– Nowacka, minister ds. równego statusu ko-biet i mê¿czyzn, a tak¿e senatorowie – Ewa Se-rocka i Gerard Czaja.

25 kwietnia

BytówRozpocz¹³ siê trzy dniowy X Przegl¹d Twór-czoœci Kaszubskiej Dzieci i M³odzie¿y – zor-ganizowany przez oddzia³ ZK-P w BytowieLaureaci przegl¹du w kategorii recytacje –wyst¹pi¹ w finale konkursu „Rodna mowa”,który odbêdzie siê 25 – 26 maja w Chmielnie,a w kategoriach plastycznych w finale XXXIkonkursu „Ludowe talenty”. Bytowskiprzegl¹d swym zasiêgiem obj¹³ tak¿e gminyz powiatów Kartuzy i Koœcierzyna.Uczestni-cy z tych gmin rywalizowali w eliminacjach,które odby³y siê na ich terenie.Wielki Fina³przegl¹du odbêdzie siê 8 czerwca w Bytowie.

27 kwietnia

S³upsk – LipnicaW S³upsku podsumowano XVIII Ogólnopol-ski Konkurs Literacki Twórczoœci Dziecii M³odzie¿y Gimnazjalnej. Na konkurs tenwp³ynê³o kilka tysiêcy prac. Wœród m³odych„Mistrzów Pióra” nie zabrak³o reprezentantówwojewództwa pomorskiego, w tym powiatu by-towskiego z gmin: Borzytuchom, Lipnicai z Bytowa. Wœród laureatów znalaz³y siêuczennicê Gimnazjum w Lipnicy: Justyna Za-krzewska, która zdoby³a laury zarówno w kate-gorii prozy jak i poezji. z kolei jej szkolna kole-¿anka - Karolina Narloch otrzyma³a wyró¿nie-nie za poezjê. Ponadto Karolina Narlochotrzyma³a specjalne wyró¿nienie ZrzeszeniaKaszubsko – Pomorskiego.

PrzechlewoLaureatem IX Krajowego Przegl¹du Sygna³ów,Wiersza i Piosenki Myœliwskiej im. Rafa³a Mini-cha w Przechlewie zosta³ w kategorii Sygnali-stów - Marcin Jaruga z Poznania, który w nagro-dê otrzyma³ okaza³y fotel z poro¿a.Organizatorami przegl¹du byli: Zarz¹d Okrêgo-wy PZ£ w S³upsku, Rada Gminy Przechlewoi Ko³o £owieckie „G³uszec” w Przechlewie. /tz/

Zdarzy³o siê !

Page 28: Lecz wszêdzie bieda u nas” Podró¿e zagraniczne …bibliotekacyfrowa.eu/Content/469/2002-03.pdfzrodzi³o siê gor¹ce posta-nowienie wyjazdu do W³och na pomoc papie¿o-wi. Wraz

28

ks. Leon Kuchta

Z kalêdorza przes³owi o swiêtichMies¹c moj

1 majaSwietego Jabuba Mnieszego e Filepa

/Aposzto³ów/

O sjêtim Filepie krowa ju trowê sczipie.

Na sjêtego Jakuba -Ostatno sewów próba./Nowe¿szi czas soc jorkê/

Bulwe mo¿esz sadzec wiedno,Le nie w Jakuba i Filepa,Ani w Krzi¿ewe Dnie.

4 majaNalezenie Swiêtego Krzi¿a

Nalezenie Krzi¿a -Chleba sê przebli¿o

7 majaSwiêtego Florejana /Mêczelnika/

Cziej poleje na sjêtego Florijana,Jaczis czas pogoda zaczichano.

Na sjêtego FlorejanaKomora jesz wesztopano.

8 majaSwiêtego Stanis³awa /Szczepanowscziego/

Do sjêtego Stanis³awaZ pasturzama sprawa./Zwyczajowy termin przyjmowania pastu-chów na s³u¿bê sezonow¹/

Na sjêtego Stanis³awaRosce koniom trowa.

Sjêti Stanis³ow -Pierszi sew prosa,Ostatny ówsa.

10 majaSwiêtego Izydora

Sjêti Jizydor wo³ama orze,A chto go prosy,Temu pomo¿e.

Na IzydoraPusto komora.

12 majaSwiêtego Pankracego - Mêczelnika

e Swiêti Domitille

Jak przed Pankracym sewi mróz sê zdarzi -Zemno zymk zwarzi.

Domicela sjêtoZeme nie pamiêto.

Pankracy, Serwacy, Bonifacy -Lechi na ogrode braco.

Jak ¿abe rzechoc¹ w zemnech ogrodników -Kapustê sadz !

13 majaSwiêtego Serwacego

Jak w maju dobri Serwacy,Dobri te¿ Bonifacy /5. VI./

15 majaSwiêti Zofiji /Panne/

Jak sê ¿eto k³osy -Gbur czopkê na bok nosy/bo je zadowolony/

16 majaSwietego Andrzeja Bobole

i Swietego Jana Nepomucena

Jak ce barzo boli -Wzewoj sjêtego Boboli !

JINSZE PRZES£OWIA MAJOWE

To jo jidê, rozkoszny moj -Dowom kwiotczi i rozkoszny goj.

Mokri moj -Zetko jak goj.

Majewe b³oto -To je z³oto./Zapowiodo obrodzoj/

I w maju snieg biwo.

Majewi snieg -Gnój na ¿eto.

Bo¿e doj, Bo¿e doj !¯ebe le wiedno be³ moj.

Soc bukwite spiesze sê !Dobrze sê krzi;A jak wyñdze dwadzesce szesc -To sê z bukwit¹ krêc /uwijoj sê /A jak wyñdze dwadzesce piêc -To sê z bukwi¹ krêc /uwijoj sê /.

Slub majowi -Grób gotowi./W maju sê nie ¿eni¹/.

Jak baba w maju s³abo -Pocórz zmów !/Bo umrze/

Deszcz na pierszim maju -Bieda w urodzaju.

Mies¹c czerwiñc

zwony te¿: czerwc, czerwieñ, brzozownik,brzózkowi miesi¹c, swiêtojañsczi mies¹c

6 czerwiñcSwiêti Norbert

Sej na sjêtego Norberta,B¹dze jiczmienia powielba.

8 czerwiñcSwiêti Medard

Medard sztere niedzeleJednaczie po se sceli.

Od sjêtego MedardaSzterdzesce dni szaraga/szaraga - wiatre z deszczama/

10 czerwiñcSwiêto Ma³gorzata

Sjêto Ma³gorzataW roje bogato.

19 czerwiñcSwiêti Gerwazy i Swiêti Protazy

Na sjêtego GerwazegoJe w ogrodze cos piêknego.

Na sjêtego Gerwazego i ProtazegoJak okwit klewer, bierz sê za niego !

Na sjêti ProtazyKo¿di sê poparzi.

23 czerwiñcWilejo Narodzenio Swiêtego Jana

Im ble¿i sjêtego Jana kukówka kukaNodzeja przedanio zbo¿igo nas oszuka.

Jak nie welenije koñ do sjêtego Jana,Niech judze do jinszego Pana.

Przed sjêtim JanemNod³egszi dzeñ panem.

Witro sjêti Jon -Puscme na wodê wion !

24 czerwiñcNarodzenie Sw. Jana

Na sjêti JonKo¿di so pon./Je to czas godzenio parobków na s³u¿bê/

Nie wiedno sjêtego JanaI nie wiedno ³aska pana.

Oddom po sjêtim Janie !/T. j. nigde, bo sw. Janów je w kalêdorzu baro wiele/

29 czerwiñcSwiêtich Piotra i Paw³a

Sjêti Pioter grzebe seje,A Pawe³ zbiero. /30. VI./

30 czerwiñcSwiêti Pawe³

Po sjêtim Pawle i PietrzeMuche t³este, jak wieprze.

pisowniê kaszubsk¹ zweryfikowa³:Eugeniusz Go³¹bk.

Page 29: Lecz wszêdzie bieda u nas” Podró¿e zagraniczne …bibliotekacyfrowa.eu/Content/469/2002-03.pdfzrodzi³o siê gor¹ce posta-nowienie wyjazdu do W³och na pomoc papie¿o-wi. Wraz

Historyczny Foto Serwis – fotoreportera Jana Maziejuka:

Pierwsze obchody œwiêta 1 Maja w 1946 roku w Miastku

oraz przemarsz ulicami miastaorkiestry Powiatowego Domu Kultury

lub Szko³y Muzycznej; koniec lat60-tych XX wieku.

WEJIMK z NOWEGO TESTAMENTU

Podatk na swi¹tini¹Cziej przeszle do Kafarnaumu, przest¹pile do Piotra pobierocowie debeltowi

drachme z zapitanim: „Waji Uczecel nie p³acy debeltowi drachme?”Odpowiedzo³: „Jo, tak je”. Cziej wszed³ do checze, Jezes pierwszi do niego zagodo³:

„Szemonie, jaku¿ te meslisz. Od kogo królowie na zemi pobieraj¹ danine abo podatczi? Od swo-jech cze od cezech ?” Cziej rzek³: „Od cezech”, Jezus mu rzek³: „Tak tej senowie s¹ wolny. ¯ebesmejima jednak nie dele le¿note do zgroszeniego, biej nad jezoro i zarzuce w¹dkê ! WeŸ pierwsz¹ rebê,jak¹ wecygniesz, e otemkni ji peszczk: nalezesz statera. WeŸ go a doj jima za Mie e za sebie !”

Z Ewanielejo wedle œw. Mateusza skaszebi³ Eugeniusz Go³¹bek

Page 30: Lecz wszêdzie bieda u nas” Podró¿e zagraniczne …bibliotekacyfrowa.eu/Content/469/2002-03.pdfzrodzi³o siê gor¹ce posta-nowienie wyjazdu do W³och na pomoc papie¿o-wi. Wraz

30

Seks – HoroskopDla tych co maj¹ poczucie humoru.

BYK 19.IV–20. VKobiety

Nie ma sensu jej adorowaæ, uwodziæ, na-rzucaæ siê. Sama wybiera partnerów. Dla in-nych mê¿czyzn jest zimna, niedostêpna, na-wet z³oœliwa i lekcewa¿¹ca. Jest kapryœnai wymagaj¹ca. Nie ka¿dy potrafi siê przysto-s o w a æ d o j e j n a p a d ó w n a m i ê t n o œ c ii....wstrzemiêŸliwoœci. Wymaga cierpliwo-œci.

Poligamistka. Mo¿e mieæ kilku mê¿-czyzn w tym samym czasie i byæ im „wier-na”. Potrzebuje wielopartnerstwa. Potrafibyæ niesamowicie zazdrosna o ka¿degoz nich. Mê¿czyznê, który jej nie interesujepod wzglêdem seksualnym, lubi dra¿niæ.Wybranym przez siebie da wielkie bogac-two zmys³owych rozkoszy, pod warunkiem,¿e nie maj¹ zamiaru jej kontrolowaæ.

Traktuje swe cia³o jak cenny instru-ment, przeznaczony wy³¹cznie dla wirtu-ozów. Seks lubi uprawiaæ d³ugo, delektuj¹csiê poszczególnymi fazami, z delikatnoœci¹i wyrafinowaniem, w atmosferze zupe³negowyzwolenia i zawsze na zasadzie obustron-noœci. Pozostaje rozbudzona przez szeregdni. Prymityw seksualny jej nie interesuje.w odpowiednim nastroju, towarzystwie wy-daje siê byæ nienasycona, daje jednak bar-dzo wiele.

Mê¿czyŸniFundamentem jego psychiki jest nie-

wzruszone poczucie w³asnej wartoœci jakomê¿czyzny, nie wymagaj¹ce sta³ego po-twierdzenia w oczach w³asnych i otoczenia.Nie czuje potrzeby akcentowania swej mê-skoœci w¹tpliwymi metodami, takimi jak:nadu¿ywanie alkoholu, gry hazardowe, ry-zykanctwo, sztuczna ordynarnoœæ i brutal-noœæ, ¿¹dza w³adzy i dominacji.

Nie czuje siê zagro¿ony w swej mêskiejambicji, maj¹c do czynienia z rzeczami sub-telnymi, delikatnymi. Kocha seks i kobietynie tak obsesyjnie, jak Strzelec i Kozio-ro¿ec. Rzadko zakochuje siê, jednak wewszystkich kontaktach z kobietami dajez siebie maksimum. Jest wra¿liwy. Dostrze-ga w kobiecie zarówno seks jak i cz³owieka.Kobiety czuj¹ siê przy nim m³odsze i piêk-niejsze, a tak¿e bezpieczne. Nie pozostawiana ogó³ na swej drodze kobiet nieszczêœli-

wych i pokrzywdzonych. To podtrzymujew nim poczucie w³asnej wartoœci.

W swoim ¿yciu trafia do wielu ³ó¿ek,nie po to jednak, aby kolekcjonowaæ zdoby-cze. Iloœciowy stosunek do seksu jest munajzupe³niej kobiecie obcy. S¹ mê¿czyŸnio kolosalnych mo¿liwoœciach fizycznych,nie daj¹cy kobiecie zadowolenia emocjonal-nego /Lew, Skorpion /, s¹ te¿ tacy, którzy jedaæ potrafi¹, chocia¿ ustêpuj¹ ¿ywotnoœci¹i wydolnoœci¹ tym poprzednim. Byk nale¿ydo drugiej kategorii.

Cechuje go szczególne umi³owanie wol-noœci osobistej, samodzielnoœci i niezale-¿noœci oraz szczególny wstrêt do popadaniaw zale¿noœæ i podporz¹dkowania siê sche-matom, konwekcjom, zwyczajom, trady-cjom itp.,Jeœli s¹ one sprzeczne z jego w³asnymipogl¹dami. Jest zwykle szybki, o¿ywiony,towarzyszki i lubiany. Ma rozleg³e zaintere-sowania. Najlepiej czuje siê wœród kobiet,wœród których ma wielu przyjació³. Nie robiniczego pod przymusem, nigdy nie podejmu-je stosunków p³ciowych z pobudykek ni-skich, uw³aczaj¹cych mê¿czyŸnie. Jego ce-lem jest doznanie i danie rozkoszy – partner-stwo.

BliŸniêta 21. V – 20. VIKobiety

Rzadko znajduje szczêœcie. Czêsto ko-ñczy tragicznie. Skazana jest na têsknotê dojednego partnera – idealnego, którego przezca³e ¿ycie poszukuje. ¯yje z poczuciem nie-kompletnoœci i niepe³noœci. Gdy trafi naidea³, jej ¿ycie staje siê rajem na ziemi. Zda-

rza siê to niezwykle rzadko. Jeœli znajdziekogoœ zbli¿onego do takiego wzorca, mo¿ebyæ szczêœliwa. Przeciêtny cz³owiek, z któ-rym siê zwi¹¿e, nie jest w stanie jej zrozu-mieæ. Czasem popada w samotn¹ zadumê,jak gdyby za kimœ têskni³a. Kontynuuj¹c po-szukiwania, wiele razy spotkaæ siê mo¿ez zupe³nym niezrozumieniem swoich pra-gnieñ. Zdesperowana, zaczyna coraz czê-œciej zmieniaæ partnerów.

Jest wra¿liwa, utalentowana, sprawiawra¿enie opuszczonej. Jest ni¹ rzeczywiœ-cie. Jest zawsze atrakcyjna i ma powodze-nie. Seks nie jest jej obojêtny, szuka jednakznacznie pe³niejszego partnerstwa. Nie mazahamowañ, ³atwo oddaje siê mê¿czyznom,oczarowuj¹c partnerów swym zachowa-niem. Fizyczna rozkosz nie daje jej pe³nejsatysfakcji; czêsto nie nie osi¹ga spe³nie-nia, nawet w pe³nowartoœciowym stosunku.Odrzuca, jednego po drugim, znakomitychpartnerów. Chc¹c potwierdziæ sw¹ atrakcyj-noœæ, próbuje ich coraz wiêcej. Nadal poszu-kuje, za cenê przykrych prze¿yæ.

Czas biegnie, mijaj¹ lata œrednie. Poszu-kiwanie szczêœcia ustêpuje miejsca zapo-mnieniu. Rozpusta, alkohol, seks komercyj-ny, wszystko to ma zabiæ têsknotê i wra¿li-woœæ, poczucie osamotnienia i pora¿ki¿yciowej. D¹¿enie do samozniszczenia jestostatnim tragicznym stadium poszukiwania„brata astralnego”, bez którego ¿ycie jestdla niej jedynie nêdznym ¿artem losu. Nie-rzadko koñczy siê ono samobójstwem.

Mê¿czyŸniNa rozwój jego seksualizmu maj¹ bar-

dzo ograniczony wp³yw konkretne doœwiad-czenia ¿yciowe, a w szczególnoœci bodŸcezmys³owe. Jest nieuleczalnym romanty-kiem. w poszczególnych okresach tworzyi pielêgnuje ró¿ne wizje, których wspóln¹cech¹ jest ich nierealnoœæ.

Nie prze¿ywa gwa³townych namiêtno-œci. Ka¿dy zakres gry mi³osnej satysfakcjo-nuje go, po czym szybko i zdrowo zasypia.Szaleñstwa, o które pyta, i o których s³yszyod czasu do czasu, nie s¹ mu znane. Zdradyma³¿eñskie nie s¹ jego ulubion¹ dzia³alno-œci¹, jest ni¹ prowadzenie domu, przyjmo-wanie goœci. Jest towarzyski, pogodny, lubina siebie zwracaæ uwagê, lubi siê podobaæi bawiæ.

Juliusz Jas„Wierzyæ nie wierzyæ

czyli Ksiêga Horoskopów”

Page 31: Lecz wszêdzie bieda u nas” Podró¿e zagraniczne …bibliotekacyfrowa.eu/Content/469/2002-03.pdfzrodzi³o siê gor¹ce posta-nowienie wyjazdu do W³och na pomoc papie¿o-wi. Wraz

31

Page 32: Lecz wszêdzie bieda u nas” Podró¿e zagraniczne …bibliotekacyfrowa.eu/Content/469/2002-03.pdfzrodzi³o siê gor¹ce posta-nowienie wyjazdu do W³och na pomoc papie¿o-wi. Wraz

Og³oszenie Konstytucji 3 maja 1791 r. - malarz nieokreœlony

Page 33: Lecz wszêdzie bieda u nas” Podró¿e zagraniczne …bibliotekacyfrowa.eu/Content/469/2002-03.pdfzrodzi³o siê gor¹ce posta-nowienie wyjazdu do W³och na pomoc papie¿o-wi. Wraz
Page 34: Lecz wszêdzie bieda u nas” Podró¿e zagraniczne …bibliotekacyfrowa.eu/Content/469/2002-03.pdfzrodzi³o siê gor¹ce posta-nowienie wyjazdu do W³och na pomoc papie¿o-wi. Wraz

HerusioweUrodziny

Fotoreporta¿ Edmunda KAMIÑSKIEGOz uroczystoœci 150-lecia urodzin HieronimaDERDOWSKIGO – jakie odby³y siê 23 marca2002 r. w Wielu.

Has³o obchodów

Ks. Eugeniusz Filipski - wielewski proboszczpodczas okolicznoœciowej mszy za duszê Po-ety i sztandary oddzia³ów ZK-P.

Nawa koœcio³a wielewskiego i uczestnicy jubi-leuszowej mszy.

Urodzinowy pochód ulicami Wiela w drodzepod pomnik Poety.

Poczty sztandarowe

Józef BrzeŸiñski z Wiela b. prezes oddzia³uZK-P w Wielu i b. dyrektor WielewskiegoDomu Kultury oraz Gospodarz Gminy Karsin- Wójt- Roman Brunke.

Pomorsko – Kaszubscy Burmistrzowie: MarekJankowski – Burmistrz Czerska /z prawej/ i Je-rzy Fijas – Burmistrz Brus.

Zbigniew Talewski /Zaborak – Goch/ zeS³upska – wydawca i redaktor „NG”.

Prof. Józef Borzyszkowski – dyrektor Instytu-tu Kaszubskiego w Gdañsku, oraz red. „Pome-ranii” - Stanis³aw Janke- autor monografiio H. Derdowskim.- otwieraj¹ uroczyst¹ sesjê.

Pomorsko – Kaszubskie VIP-y; pierwszy z pra-wej prof. Brunon Synak – Prezes ZK-P.

Maestro - Wasta Edmund Konkolewski – krew-niak Herusia podczas okolicznoœciowej recytacji.

Karsiñsko – Wielewski: Kaszubski Zespó³ Pie-œni prowadzony przez Urszulê i Zbigniewa Stu-dziñskich. Zb. Studziñski drugi z lewej – jestprezesem oddzia³u ZK-P w Karsinie.

Cz³onkowie karsiñsko-wielewskiego zespo³u.Drugi z lewej- Edward Borzyszkowski - / star-szy brat prof. Józefa B. / - z Karsina.

*Edmund Kamiñski autor pow. zdjêæ– z Wejhe-rowa - jest niestrudzonym Stolemem kaszubsz-czyzny. Jest autorem licznych wystaw, ilustra-cji i fotoserwisów oraz wydawnictw albumo-wych o Kaszubach, za które by³ wielokrotniewyró¿niany. Bez Niego, a tak¿e bez jego apara-tu fotograficznego, trudno wyobraziæ sobie na-sze pomorsko- kaszubskie - „rodne zjindze-nia”. /tz/