Kwantologia 3.6 osobliwość niejedno ma imię.

7
Kwantologia stosowana – kto ma rację? Czyli o wyższości filozofii nad fizyką (lub odwrotnie). Część 3.6 – Osobliwość niejedno ma imię. Najlepiej być średniakiem. Takie, widzicie, prawo ewolucyjne jest. Może ono i mało efektowne, może swoją zawartością nieciekawe na pierwsze oko – ale jest. No i wszechświatowa zmiana je na każdym kroku preferuje. Bo, dajmy na to, taki mikry. Wiadomo, coś takiego podskakuje i się rzuca, ale na boisku toto pokopią po kostkach - albo i wyżej. A jak się wnerwią, to i konusem nazwą – albo i gorzej. Czasami takiemu z ambicji ślina cieknie, łokciami się w zbiorowości rozpycha i nawet do stanowisk z tego przerostu dochodzi. Ale przecież i tak wie, że na niego inni z góry patrzą, uwagi robią - nawet i celowo czy przez nieuwagę spluną. Słowem, żadna przyjemność być maluchem. A duży? Też nie inaczej. Również się głową w autobusie po suficie to obija, nogi gdzieś daleko w dole się snują i nie wiadomo, w co się włazi. No i w ogóle końcówki cielesne jakieś takie niezgrabne są u takiego i jakby samoistne w przemieszczaniu. Słowem, duża ciałem i gabarytem ewolucja to żadna tam przyjemność. Ale najgorzej, widzicie, mają byty w sobie rozrosłe - takie w jedną stronę rozrosłe, w drugą, a nawet i w każdą. Takie, co to grubasem w podwórkowej mowie się określa. Nagromadzi taki byt w sobie zapasów kwantowej energii, zajmuje siedzenie w pojeździe albo i dwa, obficie się poci, sapie na chodach, w ogóle ciężko idzie i źle funkcjonuje w każdym wymiarze. Słowem, przykrość na to patrzeć. Prawda, sprawiedliwie trzeba opis uzupełnić, że taka olbrzymia, i w sobie obficie ciałem obrosła ewolucja, to rzadko z zachcenia tak w tę energetyczną nadmiarowość popada - że to zrządzenie losowe takim kieruje i przypadek. Że tak się w okolicy ewolucyjnej porobiło, tak wirowało kwantami, że olbrzym teraz się kręci albo i nadolbrzym. A to, też wiadomo, nic dobrego tej nadmiernej konstrukcji nie wróży. To się szybko dzieje i wybuchowo się dzieje. Słowem, widzicie, średniactwo w ewolucji jest najlepsze. Powiecie, że to tylko tak chwilowo, że lokalnie, że dawniej aż tak nie było, bo i zasobów do skonsumowania nie było. Powiecie, że się rozpędziłem w stanowieniu reguły. A nie, zupełnie i nie. Na ten przykład spójrzcie w górę i światową dal czasową oraz przestrzenną, w te tam gwiazdowe układy spójrzcie i się przyjrzyjcie. I jak, widzicie? Jak jaka wielka w sobie taka gwiazdowość, jak napakowana energią, to i od razu wiadomo, że długo w swoim świeceniu nie pociągnie. A i koniec też ma spektakularny - można powiedzieć, że wybuchowy. A nawet, że osobliwy. Jak olbrzymi taki się bączek kręci, to się zaraz rozleci - w siebie się głęboko zapadnie, a nadmiarowość prochem i pyłem po okolicy się rozejdzie. Taka, widzicie, czarna dziura w czasoprzestrzeni z takiego bytu, co to nadwagą się objawia – taki dół ciemnością wypełniony jedynie się w obserwacji jakoś pokazuje.

Transcript of Kwantologia 3.6 osobliwość niejedno ma imię.

Page 1: Kwantologia 3.6   osobliwość niejedno ma imię.

Kwantologia stosowana – kto ma rację?Czyli o wyższości filozofii nad fizyką (lub odwrotnie).

Część 3.6 – Osobliwość niejedno ma imię.

Najlepiej być średniakiem.Takie, widzicie, prawo ewolucyjne jest. Może ono i mało efektowne, może swoją zawartością nieciekawe na pierwsze oko – ale jest. No i wszechświatowa zmiana je na każdym kroku preferuje.

Bo, dajmy na to, taki mikry. Wiadomo, coś takiego podskakuje i się rzuca, ale na boisku toto pokopią po kostkach - albo i wyżej. A jak się wnerwią, to i konusem nazwą – albo i gorzej. Czasami takiemu z ambicji ślina cieknie, łokciami się w zbiorowości rozpycha i nawet do stanowisk z tego przerostu dochodzi. Ale przecież i tak wie, że na niego inni z góry patrzą, uwagi robią - nawet i celowo czy przez nieuwagę spluną. Słowem, żadna przyjemność być maluchem.A duży? Też nie inaczej. Również się głową w autobusie po suficie to obija, nogi gdzieś daleko w dole się snują i nie wiadomo, w co się włazi. No i w ogóle końcówki cielesne jakieś takie niezgrabne są u takiego i jakby samoistne w przemieszczaniu. Słowem, duża ciałem i gabarytem ewolucja to żadna tam przyjemność.

Ale najgorzej, widzicie, mają byty w sobie rozrosłe - takie w jedną stronę rozrosłe, w drugą, a nawet i w każdą. Takie, co to grubasem w podwórkowej mowie się określa. Nagromadzi taki byt w sobie zapasów kwantowej energii, zajmuje siedzenie w pojeździe albo i dwa, obficie się poci, sapie na chodach, w ogóle ciężko idzie i źle funkcjonuje w każdym wymiarze. Słowem, przykrość na to patrzeć. Prawda, sprawiedliwie trzeba opis uzupełnić, że taka olbrzymia, i w sobie obficie ciałem obrosła ewolucja, to rzadko z zachcenia tak w tę energetyczną nadmiarowość popada - że to zrządzenie losowe takim kieruje i przypadek. Że tak się w okolicy ewolucyjnej porobiło, tak wirowało kwantami, że olbrzym teraz się kręci albo i nadolbrzym. A to, też wiadomo, nic dobrego tej nadmiernej konstrukcji nie wróży. To się szybko dzieje i wybuchowo się dzieje. Słowem, widzicie, średniactwo w ewolucji jest najlepsze.

Powiecie, że to tylko tak chwilowo, że lokalnie, że dawniej aż tak nie było, bo i zasobów do skonsumowania nie było. Powiecie, że się rozpędziłem w stanowieniu reguły.A nie, zupełnie i nie. Na ten przykład spójrzcie w górę i światową dal czasową oraz przestrzenną, w te tam gwiazdowe układy spójrzcie i się przyjrzyjcie. I jak, widzicie? Jak jaka wielka w sobie taka gwiazdowość, jak napakowana energią, to i od razu wiadomo, że długo w swoim świeceniu nie pociągnie. A i koniec też ma spektakularny - można powiedzieć, że wybuchowy. A nawet, że osobliwy. Jak olbrzymi taki się bączek kręci, to się zaraz rozleci - w siebie się głęboko zapadnie, a nadmiarowość prochem i pyłem po okolicy się rozejdzie. Taka, widzicie, czarna dziura w czasoprzestrzeni z takiego bytu, co to nadwagą się objawia – taki dół ciemnością wypełniony jedynie się w obserwacji jakoś pokazuje.

Page 2: Kwantologia 3.6   osobliwość niejedno ma imię.

I dużo tego jest w każdym kierunku.

Ale powyższe to tak ogólnie i na rozgrzewkę, dla wprowadzenia oraz pokazania związku między gabarytami a szansą na istnienie. I nie o ten element układanki gwiazdowej tu chodzi. Pytanie, widzicie, w temacie jest ważniejsze: czy czarny dół, taka osobliwość w ewolucji – czy to zbiór, czy jednostka?

Powiecie, że to pytanie z gatunku niedorzecznych i odlotowych, że przecież badanie, że obserwacja, że wzorki – że wszystko w oczywisty sposób podtyka zbiór i że tylko zbiór. Jaka galaktyka albo nawet i lokalne zgrupowanie czegoś, tam się osobliwość pokazuje, mimo że jej tak wprost nie widać. A ja wam na to powiem, że wasza racja i owszem jest - ale ona taka w sobie połowiczna; że wasza racja fizycznie pełna - ale mimo tego dalej logicznie jednostronna i niepełna.

Spójrzcie na to tak - jest "twarz"? Jest. A jest każdorazowo inna?Jest. I z tego, widzicie, wynika szersze ustalenie.

Że jest logiczna jednostka (owa "twarzyczka") i że jest konkretnie i detalicznie fizyczna jednostka (faktyczna buźka osobnicza).Że jest "czarna dziura" - osobliwość znaczy się – i że jest takiego czegoś konkretne i fizyczne w formie zbioru rozłożenie w świecie. Że jest logiczna jednostka, która realizuje się fizycznie zbiorem. Filozoficznie "twarz" – fizycznie twarz.I zawsze tak. Rozumiecie?

A co więcej, że osobliwość to nie tylko zapaść, to nie tylko czerń i horyzont zdarzeń – ale i druga postać brzegu: maksymalne oddalenie elementów od siebie. Jest osobliwość maksymalnego zbiegnięcia, tutaj w formule "czarnej dziury", ale jest również osobliwość rozbiegnięcia, a więc "chmura kwantów".Z jednej strony logicznie ustalam w zmianie kierunek do zapaści – z drugiej kierunek do rozproszenia. A zakres pomiędzy, to to wszystko, co można tak czy owak zaobserwować. Nie jedna, już opisana forma osobliwości, ale dwie - nie jeden brzeg ewolucji, lecz dwa. I oba wzajemnie ściśle powiązane – wzajemnie się warunkujące – wzajemnie i zawsze łącznie oddające to, co określa się rzeczywistością.

Osobliwość to nie jeden brzeg ewolucyjnej zmiany, ale dwa - "góra" i "dół" - maksymalne rozproszenie oraz maksymalne zbiegnięcie. Rozumiecie?

W takiej analitycznej procedurze trzeba wyjść od stanu zero - czyli pierwszej w nieskończoności Kosmosu zarysowanej sfery, wytworzonej warstwy kwantowej. Zaistniała jako skutek nacisku zewnętrznego. Ale

Page 3: Kwantologia 3.6   osobliwość niejedno ma imię.

i zmienia się kwantowo, według reguły.Czyli - pierwszym stanem jest maksymalne oddalenie jednostek, które tworzą zbiór w postaci wszechświata. A raczej, na taki moment, jest to dopiero "zadatek", który może przekształcić się w wszechświat z jego rytmem zmian. Proces w sensie logicznym rozpoczyna się stanem maksymalnego, ale już wspólnego istnienia elementów składowych. W maksymalnie logicznym sensie, gdzie wchodzi w grę nieskończoność, w takim ujęciu przedłużenie torów oddalających się od wszechświata kwantów można poprowadzić również w nieskończoność - i to byłoby w analizie kosmicznej obecne. Jednak w tym przypadku, dla konkretnej ewolucji, tu stanem maksymalnym jest jednokwantowa powłoka sfery, w której następnie zaistnieje świat. Ten i tylko ten.

I proces dociskania, "pompowania" kwantami tej sfery trwa – długo trwa. Kwanty tworzące to jednostki niepodzielne już do niczego, a więc zapełnienie zakreślonej tak przestrzeni musi trwać. Tylko że w takim przebiegu miliard w tę czy drugą stronę nie ma znaczenia – w takim przebiegu do zaistnienia obserwatora, który to skonstatuje (a i same miliardy wprowadzi w liczenie) - do tego momentu daleko albo i jeszcze dalej... Czy dla niezaistniałego bytu ma to jakieś znaczenie, czy wielki aż po bezkres dystans czasu i przestrzeni ma dla takiego wartość inną niż liczbowa?Absolutnie nie - i żadne nie. Prawda?

Pompuje się, pompuje – pompuje – pompuje ten wszechświatowy balon, zagęszcza w sobie - ciśnienie wewnętrzne pod naciskiem zewnętrznym narasta – i w pewnym tam momencie to "iskrzy". Znaczy się zapala w sobie, światłem czy innym podobnym fotonem rzuca się w przyrząd i w obserwację. - Taka chwila, widzicie, w tym pompowaniu świata sobie nastaje, że kwant do kwantu się zbliża, ciepło zaczyna drgać, jak w każdym pompowaniu być to powinno, rozgrzewa się ciało, znaczy się w tym nabieraniu-pozyskiwaniu masy ono się rozgrzewa, drga w sobie –i się budzi do istnienia. Pustka się kwantem w kwant zapełniła i zagęściła - no i fizycznego coś może powstać.Powstanie jedno, drugie, nawet i trzecie – czyli piramida elementów się tworzy, a wszędzie na "zakrętach" zmiany osobliwość zaczyna po oczach dawać sygnały.Po prawdzie brzegowa osobliwość żadnych tam w odbiorze sygnałów nie rzuca, chowa się poza obserwacją, ale czy to ważne – czy nie można sobie na licencję poetyczną pozwolić przy takim czymś? No, można.Tego żadnym tam sposobem nie widać, to tylko pośrednio daje o sobie znać, ale osobliwość jest – musi być w tym przebiegu. W każdym ona musi być.

Bo co jest końcem takiego zapadania się warstw kwantowych? Brzeg i jego maksymalne zbiegnięcie.Kiedy ściskać elementy do siebie, to w tym działaniu jest oczywisty kres: można docisnąć kwanty na tyle, że już dalej się nie da. - To fizycznie ekstremalnie kłopotliwy do opisu proces, zbliżanie się do granicy zawsze jest trudne (a w tym przypadku szczególnie), jednak logicznie i filozoficznie nie ma w tym niczego nadzwyczajnego – ot,

Page 4: Kwantologia 3.6   osobliwość niejedno ma imię.

kwanty zbliżyły się tak do siebie, że już nie ma wolnego miejsca i wszystko uprzednio odrębne, teraz jest już jednym ciałem, jednostką. I kwantem tym samym.

Podkreślam - w opisie, który może prowadzić fizyk, w takim obrazie nie ma miejsca na etap brzegowy, na punkt. Kiedy fizyk opisuje przebieg zagęszczania się, więc dąży do granicy i osobliwości, to dla niego zbliżanie się do takiego momentu zawsze jest procesem o charakterze nie-skończonym – taki proces musi, musi się toczyć w nieskończoność. W jego wewnętrznym, zbieżnym ze zmianą opisem-doznaniem, tu nie ma brzegu, to jest poza.Kiedy jest zmiana i opis - jest fizyk. Kiedy zmiana ustaje - nie ma opisu i fizyka. I jest zakres "poza". Wewnętrzny we wszechświecie, widać skutki tej struktury, ale nie ma jej w obserwacji. Istnienie osobliwości jest domeną filozofii. I tylko filozofii. Czyli zewnętrznego spojrzenia na zmianę i jej rytmikę.Słowem, końcem jest jednostka, kwant w formule "czarna dziura". A w innym nazwaniu, ewolucyjnie szerszym – osobliwość. I jest to osobliwość maksymalnego połączenia.

Na początku linii zmian jest osobliwość maksymalnego rozproszenia, na końcu natomiast tworzy się osobliwość maksymalnego zbiegnięcia, połączenie wszystkich wcześniejszych elementów w jednostkę. Nie ma znaczenia, jak wielka to będzie jednostka. To może posiadać gabaryty planety, gwiazdy czy wszechświata - ale będzie jednostką. Skoro w tym "obiekcie" nie ma elementów składowych, skoro wszystko tak zbiło się ze sobą, że nie ma pustki - to takie ciało jest tylko i wyłącznie kwantem, jedynką w rozumieniu logicznym. Na początku jest "chmura" jedynek (i kwantów) w zbiorze - na końcu zapaści jest jedynka kwantowa i potencjalny, w tej chwili brzegowej "zastygły" zbiór. Jednak za chwilę to się zmieni. Natomiast w takim szczególnym i osobliwym punkcie jest tylko kwant - jest jednostka. "Czarna dziura" to punkt-jednostka.

Ale, widzicie, to nie koniec, absolutnie nie koniec.Bo co się dzieje, kiedy proces zmian osiąga maksymalne zbiegnięcie?Ustaje, degraduje się, kończy? Nic z tych rzeczy.

Przecież z chwilą maksymalnego połączenia się w jednostkę, w takie "na mgnienie" zastygłe w zmianie ciało - teraz już nic na nie ciśnie - bo co ma cisnąć? W tym układzie nie ma siły, która mogłaby jeszcze coś więcej wcisnąć w byt. W byt, który jest przecież maksymalnie, do ostatniego kwantu dociśnięty. W takim kwancie-jednostce proces uzyskuje swoje maksymalne w ewolucji wszechświata złożenie. Jest jednostką.

I co może dziać się dalej? Skoro nic nie ciśnie, to proces ani się zatrzyma w tym stadium, ani będzie dziwaczny, ani nie pobiegnie w gdzieś czy kiedyś tam. Jest osobliwość zawarta we wszechświecie? No jest. Może proces się

Page 5: Kwantologia 3.6   osobliwość niejedno ma imię.

zatrzymać? Nie może. Jeżeli brak czynnika nacisku czy hamowania, proces nie może się zatrzymać. A czy może przekształcać się inaczej niż kwantowo? Nie może.

Czyli co może? - Może się warstwa po warstwie elementów złuszczać, tracić zbiegnięte wcześniej w punkt kwanty na rzecz środowiska.Oczywiście zawsze jednostkami, niepodzielnymi do niczego mniejszego kwantami - ale musi tracić zasoby. I nie tak jakoś delikatnie, więc przez parowanie - to jest wybuch. I to w formule maksymalnie szybkiego oddalania się jednostek od stanu osobliwego.Że to w środowisku jest tonowane, że to nie jest absolutnie swobodny albo niestabilny kierunkowo wybuch? To oczywista oczywistość, przecież te kwanty mają do pokonania całą strukturę wszechświata - po wiele razy wejdą w fizyczne konstrukcje i ciała; zanim na dobre (na zawsze) opuszczą ten świat i popędzą do nieskończoności, wielokrotnie się sprawdzą w dopełnianiu lokalnych istnień. Dlatego to nie jest "wybuch", a "proces wybuchania" – to wybuch pod kontrolą samego wybuchu.

Do jakiego momentu może biec rozpraszanie elementów? Do maksimum.A więc tak daleko i długo - jak może. Czyli w większości do stanu maksymalnego rozproszenia w tym wszechświecie. Do postaci kwantowej chmury jednostek – do tła-brzegu.

Przecież warstwy oddalające się od osobliwości w niewielkim stopniu od razu dotrą do brzegu i się oddalą w bezkres, większość od takiej granicznej strefy się odbije, większość nie zostanie przepuszczona przez ten graniczny ścisk i wróci, ponownie wejdzie w przebieg "do środka", do maksymalnego zagęszczenia. I przebędzie tę drogę wielokrotnie, zanim faktycznie ucieknie.

I dobrze, bo w ten sposób – nieco ubocznie – po drodze (to i owo) w tym wielokrotnym zapętleniu może powstać. Na przykład obserwator.

Czyli w historii "wszechświata" są aż trzy stany osobliwe. W takiej zmianie, która oznacza ten świat i jego logiczną (podległą regule, policzalną i przewidywalną) procedurę – w tym przebiegu można wyróżnić etap pierwszy, maksymalne rozproszenie elementów – w drugim i środkowym, maksymalne zbiegnięcie – w trzecim ponownie maksymalne rozproszenie. To jest pełny cykl zmian w ujęciu generalnym.

I osobliwość w formule "czarna dziura", czy zbiór takich faktów, to tylko jeden z etapów zmiany. Ważny, bardzo ważny - ale pozostałe są równie istotne. I wspólnie, w jedności tworzą, warunkują to wszystko wokół

Dlatego - żeby całość wokół była zrozumiała, żeby nie potykać się o

Page 6: Kwantologia 3.6   osobliwość niejedno ma imię.

sprzeczności i dylematy, w opis ewolucji (wszech)świata musi wejść, na zasadzie koniecznej i łącznej, jeden oraz drugi punkt brzegowy – muszą się w zobrazowaniu znaleźć dwie formy osobliwości. "Czarne doły" to dobrze widoczny w powierzchownym (czyli fizycznym) opisie skraj zmiany, jednak sam z siebie nie do wyjaśnienia; jeżeli nie zostanie obudowany i dopełniony zakresem drugim, chmurą kwantów – pozostanie logicznym dziwem.

"Czarne dziury" to wielce istotne (i pożyteczne) "zjawisko", wszak zasilają podporogowo rzeczywistość. Ale zasilają jednostkami, czyli elementami drugiego stanu osobliwego – kwantami logicznymi. Zasilają poniżej rejestracji – więc są pomijane, niemierzalne. Ale na równi tworzą to, co fizyk bada. Dlatego obie formy osobliwości są istotne, odpowiadają za kształt i stan postrzeganego. Dla fizyka rozpad osobliwości ("czarnej dziury") do stanu-postaci w formule osobliwości chmury (jednostek) – na skutek zachodzenia niżej progu jego postrzegania – to prezentuje się jako niezwykłość, jako "ciśnienie ujemne". Przecież rejestruje skutek takiego przechodzenia od osobliwości do osobliwości, wszystko od wszystkiego się oddala – a jednak wewnątrz panuje stabilne ciśnienie. Dziw. - Że odpowiada za to tak pojmowana i opisywana "zmiana osobliwa"? To fakt spoza fizyki – filozoficzny. Dla fizyka wewnątrz zjawisko to ma postać "wybijania" energii "spod podłogi" – tworzenia elementów z niczego, itp. Czyli dziw dziwem poganiany – i w ogóle niedocieczone to jest.

Tylko że ten wypływający spod progu strumień elementów, który toczy się zawsze do przodu (i przed siebie), to nic nadzwyczajnego – tak przebiega zmiana od jednego stanu osobliwego do drugiego.Raz proces dociera do jednego brzegu i się od niego odbija, a drugi raz znajduje się na krawędzi i się zapada do jedności – i ponownie zawraca. Raz się skupia (w czarny dół), a raz rozprasza do (chmury) – i tak po wielekroć.Wszystko pomiędzy tymi brzegami to fizyka. Zmiana zawsze toczy się do przodu, choć zawsze w zapętleniu. A lokalnie w tym obserwator.

Ważne w tym opisie, zauważcie, jest filozoficzne spojrzenie – nie w tym konkretnym, czyli w przebiegu dla tutejszego wszechświata, ale faktycznie już dla całości zrozumienia. Że, po pierwsze, są trzy etapy dla każdej ewolucji. - I że są dwa w zmianie brzegi i punkty osobliwe, to po drugie.

Osobliwość to nie jedna forma, osobliwość niejedno ma imię. I każdej bez wyjątku ewolucji to dotyczy. Każdej bez wyjątku.

Zauważcie, że nie ma znaczenia, co wezmę do analizy, jaki będę na stoliku w laboratorium (czy na kartce papieru), obrabiał logicznie w jego etapach pośrednich proces - w każdym wyróżnię początek, stan maksymalnie rozproszony, później środek i maksymalne zrównoważenie składników, czyli "po równo" stanu połączenia i rozproszenia – no i na drugim brzegu koniec zmiany, ponownie osobliwość rozproszenia

Page 7: Kwantologia 3.6   osobliwość niejedno ma imię.

składników. Aż do nieskończoności.Maksymalne oddalenie, maksymalne połączenie, maksymalne oddalenie – tak wygląda schemat zmiany w maksymalnym ujęciu. To są punkty w zmianie, jej punkty brzegowe i osobliwe.

A co więcej, to też musicie uwzględnić w analizie, zawsze – zawsze dopełnieniem jednej formy osobliwości jest w środowisku stan drugi i symetrycznie w zmianie rozłożony.

Jeżeli wyróżniam - na przykład - w ewolucji osobliwość zbiegnięcia, "czarną dziurę", mam w otoczeniu dopełnienie w postaci rozproszenia, tło-brzeg jest zapełnione jednostkami kwantowymi. Jeżeli w procesie wyróżniam maksymalne rozproszenie, to dopełnia to zbiór w ogromnej i również rozproszonej postaci czarnych dołów. A dlatego rozproszonej, że przecież funkcjonalnie to zbiór. Logicznie "czarne dziury" są w analizie jednostką (spełniają te same funkcje) - ale realnie takich obiektów jest wiele (i mnogość), dlatego są fizycznie wielością, są zbiorem.Dlatego każde wyróżnienie w zmianie jest jej zafałszowaniem, tylko łączny obraz jest ujęciem poprawnym - i jedynie możliwym.

Ale na koniec jeszcze jedno warto sobie w kontekście osobliwości i zakresu brzegowego w ewolucji przywołać. Tak dla rozrywki, ale też żeby sobie skojarzyć to i owo.Ot, takie tam komórki elementarne, po jednej stronie "jajeczko", a po drugiej "plemniki". Niby tutejsze i niezwykłe w swojej ewolucji zdarzenia – tak "podnoszone" i wyróżniane.A to przecież realizacja tej generalnej ewolucyjnej procedury – to w jednym przypadku maksymalne zbiegnięcie do postaci jednej kwantowej struktury, a w drugim maksymalne rozproszenie w formie kwantowych jednostek; tu jedynka, tu zbiór jedynek; tu jedynka w otoczeniu i w dopełnieniu chmurą jedynek – tu chmura jako zbiór, ale zarazem też jednostka liczenia; a tu jedynka i kwant, ale zarazem w zbiorze do tego jajeczka podobnych jajeczek - już w innych ewolucjach i bytach fizycznych.A proces ewolucyjny to przechodzenie ze strony na stronę, raz się w osobliwość jednego typu przeleje, raz w drugą – a pomiędzy, tak "po drodze", coś się zadzieje.

Osobliwość niejedno ma imię. Na przykład moje. Albo Twoje.

cdn.

Janusz Łozowski