Kultura FAKTY-dlibra.mbpkk.pl › Content › 166 › 1989_nr_7.pdf20.03.1989 Ceno 5 zt Jak co roku...

8
W numerze DOPOWIEDZENIE — $«r, 3 # HISTORYCZNIE, TO ZNACZY JAK? — s!r. 4 UMIERAĆ RADOŚNIE — str. 3 ® WIELKANOCNA TRADYCJA — $tr, 6 «DZtEtiT JEST DOBRY NA WSZYSTKO — str. 7 # PO RÓWNO? — str. 8 ; Rok XXXV Nr 7 (1120) 20.03.1989 Ceno 5 zt Jak co roku, na wiosnę Informowaliśmy o tym, że na niedawnym posiedzeniu ple narnym Związkowej Rady Przedsiębiorstwa podjęto uchwalę w sprawie tegorocz- nego przeglądu warunków pracy. Rozmawiamy o tym z zakładowym, społecznym in- spektorem pracy, Romanem Kiuczewskim. RED.: — Jaki cel ma ta co- rocznie prowadzona akcja? R. Kluczewsk!: —- Przeglądy sa realizacją uchwały Rady Ministrów, Kodeksu Pracy i uchwały naszej organizacji związkowej. Nigdy za dużo troski o warunki pracy zało- gi, o pracę bezpieczną. Tak więc przeglądy warunków pra cy są masową formą społecz- nego nadzoru, którego celem jest badanie stanu bezpieczeń stwa i higieny pracy oraz prze strzegania przepisów w tym zakresie, ocena stanu wykona- nia planu poprawy warun- ków pracy, rozliczenie wyko- nania wniosków zgłoszonych w roku ubiegłym, wysłucha- nie i zanotowanie wniosków i uwag pracowników, zapozna- nie się z warunkami pracy na stanowiskach robotniczych, z wypadkowością i zagrożenia- mi chorobami zawodowymi. RED.: — 1 jak to będzie wy glądało w roku bieżącym? R.K.: — Od 15 do końca marca mamy czas na przygo- towanie przeglądu. W tym strzegali terminów wyznaczo- nych w harmonogramie i że- by komisje pracowały w peł- nym składzie. Również z le- karzami, dla których będzie to okazja do zapoznania się na miejscu z warunkami pra- cy ludzi, których leczą. Same przeglądy trwać będą od 1 kwietnia do 15 maja. Po tem komisje rejonowe będą miały 10 dni czasu na spo- rządzenie odpowiednich pro- Społeczny przegląd warunków pracy okresie zakładowi społeczni inspektorzy pracy uzgodnią szczegóły z inspektorami wy- działowymi. W tym czasie rów nież przesłane zostanie kie- rownikom poszczególnych ko- mórek zarządzenie dyrektora wraz z harmonogramem. Po- wołanych zostanie ponad 14 komisji rejonowych, które po- dejmą działania. Ważne jest, żeby szefowie komisji prze- tokółow, które dostarczyć ir2e ba do działu bhp i zakłado- wego SIP. Na ich podstawie komisja główna sporządzi od- powiedni raport dla dyrekto- ra, który posłuży do opraco- wania zarządzeń wykonaw- czych. Mamy na to czas do 15 czerwca. Tegoroczne przeglądy odby- wają się w okresie obchodów (Dokończenie na str. S) : NASZYM CZYTELNIKOM Z OKAZJI ŚWIĄT WIEL NOCY DEDYKUJEMY TOAST WIELKANOCNY Z # WIEKU, O panowie! Niech los w dam Przynosi Wam dużo zysku: Bądźmy zdrowie i rumiani Jak to prosię na półmisku Człek na radość sieć zarzuca, Ale smutki zwykle łowi Niech spokoju nic nie skłóca Nam — jak temu indykowi. Niechaj każdy będzie syty, Zdrów i wesół — i nie słaby Miejmy wygląd znakomity, Jak te placki oraz baby. Niech nie znęca się nad nami Los chorobą, ani zgonem Jak na przykład my dziś sami Znęcamy się nad święconem> Na ostatek wasz poeta Sie życzenia tej godziny: Niech obejdzie się ta feta Bez dostojnej.,, medycyny, KIEJ XIX Kultura Początek roku, to okres mniejszego i większego pla- nowania w różnych zresztą dziedzinach. Wydawałoby się, że kultura nie znos ; . planowa- nia, a jednak każdego roku tworzy się zasady działania oraz-ptogramuje wydatki. Na wet teatry mają swoje plany, z których muszą się rozliczać. aktywizacja działalności kul turalno-wychowawczej w zakładzie i środowisku; wzbogacanie działalności programowej poprzez wpro wadzenie nowych form pra cy kulturalno-wychowaw- czej; podnoszenie poziomu kul- tury pracy, wypoczynku, ZDK „Chemik" w 1989 roku Na ostatnim posiedzeniu Ra dy Pracowniczej zatwierdzono pian pracy Zakładowego Do- mu Kultury „Chemik 0 . Właś- ciwie przyjęto tylko projekt wydatków na 1989 rok. Na omówienie działalności mery- torycznej zabrakło niestety cza su. Chcemy uzupełnić tę lukę i w kilku słowach wskazać kierunki działania ZDK „Che- mik". . Od kilku lat funkcjonują w kulturze założenia tzw. przeglądu działalności kultural nej zakładów pracy. Ten do- roczny przegląd realizowany jest pod patronatem Minister- stwa Kultury i Sztuki oraz Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych. Jako źe nasza placówka została do przeglądu zgłoszona, przyjęła jednocześnie jego założenia programowe. Na czym one polegają? Otóż jest to zbiór haseł, których realizacja wy- nika z indywidualnych możli- wości i aspiracji poszczegól- nych placówek. Założenia pro gramowe, o których mowa, to przede wszystkim: lepszej organizacji czasu wolnego; — wzbudzanie i zaspokajanie potrzeb kulturalnych pra- cowników i ich rodzin; — rozwijanie działalności ar- tystycznej, oświatowej, czy telnictwa, współdziałania ze środowiskami twórczy- mi, instytucjami artystycz- nymi i upowszechniania kultury; — realizacja postanowień u- stawy o upowszechnianiu kultury i sztuki oraz uchwa ly w sprawie związkowej działalności na rzecz akty- wizacji kulturalnej ludzi pracy. Gdy przełożyć to na język bardziej zrozumiały i kon- kretne działania, okaże się, że działalność ZDK „Chemik" o- bejmuje te wszystkie dziedzi- ny, które realizowane były w latach poprzednich. Trudno zresztą w tej chwila pisać o wszystkich planowanych im- prezach, gdyż rozłożone one na cały rok. Różnego ro- dzaju plakaty, afisze i ogłosze- nia są tu formą bardziej przy datną. (Dokończenie na str. 3) Chociaż ludowe przysłowie powiada, że „w marcu jak w garncu", to ani Świąt Bo- żego Narodzenia nie witaliś- my na biało, ani przy okazji Wielkanocy się na to nie za- nosi. Stosowne życzenia PT Czytelnikom zamieszczamy wy żej, a nieco świątecznych zwy czajów wielkanocnych opisuje my na str. 6. * Na koniec marca (dokładne- go terminu jeszcze nie znamy) przygotowywane jest posiedze- nie Rady Pracowniczej i Ze- FAKTY- wydarzenia branie Delegatów Załogi. W programie m.in. zatwierdzenie zmian organizacyjnych w strukturze przedsiębiorstwa i zatwierdzenie bilansu roku 1988. * * * Sprawy ekonomiczno-finan- sowe przedsiębiorstwa były te matem kolejnego treningu, kadry kierowniczej i rezerwo- wej kombinatu, który odbyt się w dniach 9—11 marca w Pokrzywnej. W powszechnej opinii uczestników był to je- den z najbardziej udanych tre ningów, choć po brzegi wy- pełniony zajęciami. Plenum Związkowej Rady Przedsiębiorstwa obradowało w środę, 15 marca. Zgodnie ze związkowymi uprawnieniami (Dokończenie ze str, 2) DYGRESJE T ytułowa kolejność nie jest przypadkowa, co stwierdzić wypa- da nie tylko z okazji ob- chodzonego niedawno dam- skiego święta. Taka jest bowiem kolejność w hierar chii społecznej u nas, w fabryce I w całym kraju, Najpierw jest więc on — kierownik, dyrektor, na- czelnik itd. Ona — w naj- lepszym wypadku — może być ewentualnie zastępcą« choć tł»ź nie zawsze. Nawet w handlu, finansach, opie- ce zdrowotnej i społecznej, gdzie kobiety zdecydowanie dominują, funkcje kierow- nicze przypadają a reguły mężczyznom. Na szczeblu rządowym od lat leż prak- tykowana jest zasada, 41 aby nie być posądzonym • anty feminizm, należy „ja kieś° stanowisko ministe- rialne eiutpaltó* kobiecie. Taką sztandarową postacią w obecnym gabinecie jest Izabela Płaneta-Malecka, minister zdrowia i opieki społecznej. Nie jest trudno odpowie dzieć czemu kobiety na po- lu zawodowym ustępują ak ON i ONA tywnością pici brzydkiej. Od czasu amazonek im bowiem przypada rola stró żów ogniska domowego. W naszych skomplikowanych ekonomicznie czasach ma to szczególne znaczenie. Je* ieli dodać do tego mniej- szą od potrzeb ilośe miejsc w przedszkolach i żłobkach, konieczność domowego wlenia wobec niedostatecz- nie rozwiniętej gastronomii, rosnące ceny usług, czas marnotrawiony na obsługę rodzinnego gospodarstwa i na codzienne zaopatrzenie go, to łatwo będzie uzasad nić powyższą tezę. Socjolo- gowie powiadają, że właś- nie udział kobiet w iyclu ich własnego gospodarstw* domowego jest czynnikiem hamującym możliwości ich awansu zawodowego i spo- łecznego. A przecież nie chodzi tai o mało znaczącą grupkę. W naszym kraju czynnych zawodowo, a więc pracują- cych jest prawie 80 proc. kobiet w tzw. „wieku pro- dukcyjnym". W dodatku nie są to pracownicy bes przygotowania i wykształ- cenia. Widać to wyraźnie na uczelniach wyższych, w których chyba większość stanowią właśnie panie. Byle chłop wychodzi tem* z założenia, że wy stare mu „zawodówka 0 i dobry punkt zaczepienia — pry- (Dokończ cnie na str. Z)

Transcript of Kultura FAKTY-dlibra.mbpkk.pl › Content › 166 › 1989_nr_7.pdf20.03.1989 Ceno 5 zt Jak co roku...

Page 1: Kultura FAKTY-dlibra.mbpkk.pl › Content › 166 › 1989_nr_7.pdf20.03.1989 Ceno 5 zt Jak co roku n,a wiosnę Informowaliśmy o tym ż, e na niedawny posiedzenim ple u narnym Związkowe

W numerze DOPOWIEDZENIE — $«r, 3 # HISTORYCZNIE, TO ZNACZY JAK? — s!r. 4 UMIERAĆ RADOŚNIE — str. 3 ® WIELKANOCNA TRADYCJA — $tr, 6 «DZtEtiT JEST DOBRY NA WSZYSTKO — str. 7 # PO RÓWNO? — str. 8

;

Rok XXXV Nr 7 (1120) 20.03.1989 Ceno 5 zt

J a k c o roku, n a w i o s n ę Informowaliśmy o tym, że

na niedawnym posiedzeniu ple narnym Związkowej Rady Przedsiębiorstwa podjęto uchwalę w sprawie tegorocz-nego przeglądu warunków pracy. Rozmawiamy o tym z zakładowym, społecznym in-spektorem pracy, Romanem Kiuczewskim.

RED.: — Jaki cel ma ta co-rocznie prowadzona akcja?

R. Kluczewsk!: —- Przeglądy sa realizacją uchwały Rady Ministrów, Kodeksu Pracy i uchwały naszej organizacji związkowej. Nigdy za dużo troski o warunki pracy zało-gi, o pracę bezpieczną. Tak więc przeglądy warunków pra cy są masową formą społecz-nego nadzoru, którego celem jest badanie stanu bezpieczeń stwa i higieny pracy oraz prze strzegania przepisów w tym zakresie, ocena stanu wykona-nia planu poprawy warun-ków pracy, rozliczenie wyko-nania wniosków zgłoszonych w roku ubiegłym, wysłucha-nie i zanotowanie wniosków i uwag pracowników, zapozna-

nie się z warunkami pracy na stanowiskach robotniczych, z wypadkowością i zagrożenia-mi chorobami zawodowymi.

RED.: — 1 jak to będzie wy glądało w roku bieżącym?

R.K.: — Od 15 do końca marca mamy czas na przygo-towanie przeglądu. W tym

strzegali terminów wyznaczo-nych w harmonogramie i że-by komisje pracowały w peł-nym składzie. Również z le-karzami, dla których będzie to okazja do zapoznania się na miejscu z warunkami pra-cy ludzi, których leczą.

Same przeglądy trwać będą od 1 kwietnia do 15 maja. Po tem komisje rejonowe będą miały 10 dni czasu na spo-rządzenie odpowiednich pro-

Społeczny przegląd warunków pracy

okresie zakładowi społeczni inspektorzy pracy uzgodnią szczegóły z inspektorami wy-działowymi. W tym czasie rów nież przesłane zostanie kie-rownikom poszczególnych ko-mórek zarządzenie dyrektora wraz z harmonogramem. Po-wołanych zostanie ponad 14 komisji rejonowych, które po-dejmą działania. Ważne jest, żeby szefowie komisji prze-

tokółow, które dostarczyć ir2e ba do działu bhp i zakłado-wego SIP. Na ich podstawie komisja główna sporządzi od-powiedni raport dla dyrekto-ra, który posłuży do opraco-wania zarządzeń wykonaw-czych. Mamy na to czas do 15 czerwca.

Tegoroczne przeglądy odby-wają się w okresie obchodów

(Dokończenie na str. S)

:NASZYM CZYTELNIKOM Z OKAZJI ŚWIĄT WIEL

NOCY DEDYKUJEMY TOAST WIELKANOCNY Z # WIEKU,

O panowie! Niech los w dam Przynosi Wam dużo zysku: Bądźmy zdrowie i rumiani Jak to prosię na półmisku

Człek na radość sieć zarzuca, Ale smutki zwykle łowi Niech spokoju nic nie skłóca Nam — jak temu indykowi.

Niechaj każdy będzie syty, Zdrów i wesół — i nie słaby Miejmy wygląd znakomity, Jak te placki oraz baby.

Niech nie znęca się nad nami Los chorobą, ani zgonem Jak na przykład my dziś sami Znęcamy się nad święconem>

Na ostatek wasz poeta Sie życzenia tej godziny: Niech obejdzie się ta feta Bez dostojnej.,, medycyny,

KIEJ XIX

Kultura Początek roku, to okres

mniejszego i większego pla-nowania w różnych zresztą dziedzinach. Wydawałoby się, że kultura nie znos;. planowa-nia, a jednak każdego roku tworzy się zasady działania oraz-ptogramuje wydatki. Na wet teatry mają swoje plany, z których muszą się rozliczać.

aktywizacja działalności kul turalno-wychowawczej w zakładzie i środowisku;

wzbogacanie działalności programowej poprzez wpro wadzenie nowych form pra cy kulturalno-wychowaw-czej;

podnoszenie poziomu kul-tury pracy, wypoczynku,

ZDK „ C h e m i k " w 1989 roku Na ostatnim posiedzeniu Ra

dy Pracowniczej zatwierdzono pian pracy Zakładowego Do-mu Kultury „Chemik0. Właś-ciwie przyjęto tylko projekt wydatków na 1989 rok. Na omówienie działalności mery-torycznej zabrakło niestety cza su. Chcemy uzupełnić tę lukę i w kilku słowach wskazać kierunki działania ZDK „Che-mik".

. Od kilku lat funkcjonują w kulturze założenia tzw. przeglądu działalności kultural nej zakładów pracy. Ten do-roczny przegląd realizowany jest pod patronatem Minister-stwa Kultury i Sztuki oraz Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych. Jako źe nasza placówka została do przeglądu zgłoszona, przyjęła jednocześnie jego założenia programowe. Na czym one polegają? Otóż jest to zbiór haseł, których realizacja wy-nika z indywidualnych możli-wości i aspiracji poszczegól-nych placówek. Założenia pro gramowe, o których mowa, to przede wszystkim:

lepszej organizacji czasu wolnego;

— wzbudzanie i zaspokajanie potrzeb kulturalnych pra-cowników i ich rodzin;

— rozwijanie działalności ar-tystycznej, oświatowej, czy telnictwa, współdziałania ze środowiskami twórczy-mi, instytucjami artystycz-nymi i upowszechniania kultury;

— realizacja postanowień u-stawy o upowszechnianiu kultury i sztuki oraz uchwa ly w sprawie związkowej działalności na rzecz akty-wizacji kulturalnej ludzi pracy.

Gdy przełożyć to na język bardziej zrozumiały i kon-kretne działania, okaże się, że działalność ZDK „Chemik" o-bejmuje te wszystkie dziedzi-ny, które realizowane były w latach poprzednich. Trudno zresztą w tej chwila pisać o wszystkich planowanych im-prezach, gdyż rozłożone są one na cały rok. Różnego ro-dzaju plakaty, afisze i ogłosze-nia są tu formą bardziej przy datną.

(Dokończenie na str. 3)

Chociaż ludowe przysłowie powiada, że „w marcu jak w garncu", to ani Świąt Bo-żego Narodzenia nie witaliś-my na biało, ani przy okazji Wielkanocy się na to nie za-nosi. Stosowne życzenia PT Czytelnikom zamieszczamy wy żej, a nieco świątecznych zwy czajów wielkanocnych opisuje my na str. 6.

* Na koniec marca (dokładne-

go terminu jeszcze nie znamy) przygotowywane jest posiedze-nie Rady Pracowniczej i Ze-

FAKTY-wydarzenia

branie Delegatów Załogi. W programie m.in. zatwierdzenie zmian organizacyjnych w strukturze przedsiębiorstwa i zatwierdzenie bilansu roku 1988.

* * * Sprawy ekonomiczno-finan-

sowe przedsiębiorstwa były te

matem kolejnego treningu, kadry kierowniczej i rezerwo-we j kombinatu, który odbyt się w dniach 9—11 marca w Pokrzywnej. W powszechnej opinii uczestników był to je-den z najbardziej udanych tre ningów, choć po brzegi wy-pełniony zajęciami.

Plenum Związkowej Rady Przedsiębiorstwa obradowało w środę, 15 marca. Zgodnie ze związkowymi uprawnieniami

(Dokończenie ze str, 2)

D Y G R E S J E

Tytułowa kolejność nie jest przypadkowa, co stwierdzić wypa-

da nie tylko z okazji ob-chodzonego niedawno dam-skiego święta. Taka jest bowiem kolejność w hierar chii społecznej u nas, w fabryce I w całym kraju, Najpierw jest więc on — kierownik, dyrektor, na-czelnik itd. Ona — w naj-lepszym wypadku — może być ewentualnie zastępcą« choć tł»ź nie zawsze. Nawet w handlu, finansach, opie-ce zdrowotnej i społecznej, gdzie kobiety zdecydowanie dominują, funkcje kierow-nicze przypadają a reguły mężczyznom. Na szczeblu rządowym od lat leż prak-tykowana jest zasada, 41 aby nie być posądzonym • anty feminizm, należy „ja kieś° stanowisko ministe-rialne eiutpaltó* kobiecie.

Taką sztandarową postacią w obecnym gabinecie jest Izabela Płaneta-Malecka, minister zdrowia i opieki społecznej.

Nie jest trudno odpowie dzieć czemu kobiety na po-lu zawodowym ustępują ak

ON i ONA tywnością pici brzydkiej. Od czasu amazonek im bowiem przypada rola stró żów ogniska domowego. W naszych skomplikowanych ekonomicznie czasach ma to szczególne znaczenie. Je* iel i dodać do tego mniej-szą od potrzeb ilośe miejsc w przedszkolach i żłobkach, konieczność domowego wlenia wobec niedostatecz-

nie rozwiniętej gastronomii, rosnące ceny usług, czas marnotrawiony na obsługę rodzinnego gospodarstwa i na codzienne zaopatrzenie go, to łatwo będzie uzasad nić powyższą tezę. Socjolo-gowie powiadają, że właś-nie udział kobiet w iyclu ich własnego gospodarstw* domowego jest czynnikiem hamującym możliwości ich awansu zawodowego i spo-łecznego.

A przecież nie chodzi tai o mało znaczącą grupkę. W naszym kraju czynnych zawodowo, a więc pracują-cych jest prawie 80 proc. kobiet w tzw. „wieku pro-dukcyjnym". W dodatku nie są to pracownicy bes przygotowania i wykształ-cenia. Widać to wyraźnie na uczelniach wyższych, w których chyba większość stanowią właśnie panie. Byle chłop wychodzi tem* z założenia, że wy stare mu „zawodówka0 i dobry punkt zaczepienia — pry-

(Dokończ cnie na str. Z)

Page 2: Kultura FAKTY-dlibra.mbpkk.pl › Content › 166 › 1989_nr_7.pdf20.03.1989 Ceno 5 zt Jak co roku n,a wiosnę Informowaliśmy o tym ż, e na niedawny posiedzenim ple u narnym Związkowe

Str. 2 „TRYBUNA KĘDZIERZYŃSKICH AZOTÓW" Nr 7 (1120)

D o b r y i tani dla k a ż d e j pani

m I

Już kilka lat trwa w zakładzie bezwodników pro dukcja sulfubursztynianiu, czyli płynu, kt6ry stanowi bazę do produkcji szampo-nów i środków myjących. „Azoty", w myśl zasad reformy, chcą jednak same wytwarzać produkt rynko-wy. Powstała już nawet nazwa płynu do zmywania naczyń. Przygotowania do rynkowej produkcji „Gar-silu" potrwają jeszcze jakiś czas.

Z okazji Dnia Kobiet, po stanowiono jednak wypuś-cić serię informacyjną „Garsilu". Każda pani, za-trudniona w ZA „Kędzie-

rzyn" otrzymała zamiast kwiatka, litrową butelkę płynu. Na razie na butel-kach umieszczono etykiet-ki zastępcze, ale jak nas poinformowano, w czerwcu będą już gotowe etykiety właściwe. Podobny prezent szykuje dyrekcja z okazji Dnia Chemika, kiedy to u-honorowani zostaną rów-nież panowie.

Czy „Garsil" podbije kra jowy rynek przekonamy się już niebawem. Na razie ra-dzimy zapamiętać hasło reklamowe: „Garsil" — do-bry i tani dla każdej pa-ni!

<J)

Obradowal i ZBoWiD-owcy

26 lutego br. w ZDK „Che-mik" w Kędzierzynie-Koźlu odbyła się konferencja spra-wozda wczo-wyborcza Zarządu Miejskiego ZRoWiD, z udzia-łem prezesa Zarządu Woje-wódzkiego ZBoWiD, płka Ju-liana Urantówki, wiceprezesa Jadwigi Drewicz, prezydenta miasta Józefa Lewczaka oraz przedstawicieli garnizonu ko-zielskiego.

W czasie konferencji pra-cownicy Z A K zostali udeko-

rowani: medalem „Za udział w wojnie obronnej 1939 r." — emerytowany pracownik Stra-ży Przemysłowej, b. żołnierz Września Stanisław Benedyk, zaś odznaką „Za zasługi dla ZBoWiD" — emerytowany ko mendant Straży Przemysłowej Z A K — „Kościuszkowiec" Sta nislaw Ba tóg:.

W skład nowego Zarządu Miejskiego ZBoWiD zostali wybrani: mgr inż. kpt. rez. Józef Rudnicki — prezes Ko-ła ZBoWiD przy ZAK , inż. Zbigniew Partyba — członek Koła ZBoWiD. Na delegatów na Zjazd Wojewódzki ZBoWiD w Opolu wybrano: mgr inż. Józefa Rudnickiego i ppłk. rez. Zbigniewa Iłowskiego.

(Dokończenie ze str. 1)

rozpatrywano sprawy płaco-we, a więc zakres i zasady j>odziału podwyżek płac.

W piątek, 10 marca, na od-prawie przewodniczących kół ZSMP omówiono wyniki M?ej skiej i Wojewódzkiej Konfe-rencji Sprawozdawczo-Wybor-czej tej organizacji. Trwają przygotowania do Zjazdu ZSMP, który rozpocząć się ma 26 kwietnia. Nasze środowisko młodzieżowe reprezentować będzie 3 delegatów: Jerzy Ko-walewski — przewodniczący Z M ZSMP, Janusz Klimek — przewodniczący ZK i Bogdan

FA K TY-wydarzenia: Kurys z Zespołu Szkół Zawo-dowych.

^ Do Lwowa z wycieczką wy

biera się grupa młodzieży z „Azotów" (15 osób) w dniach 4—7 maja. Lista jeszcze o-twarta, bliższych informacji zasięgnąć można w Zarządzie Kombinatu, tel. 34-05. Nato-miast od 4 do 30 kwietnia 5 młodych pracowników wy je -dzie do pracy w jednym z przedsiębiorstw budowlanych na terenie Czechosłowacji.

Uwielbienie świętowania przekracza wszelkie inne na-miętności rodaków, zaś impre zom ku czci pań nie ma koń-ca. Każda szanująca się orga-nizacja lub instytucja indy-widualnie podchodzi do tego problemu. Zakładowa organi-zacja ZSMP już od kilku lat organizuje z okazji Dnia Kobiet towarzyskie spotkania dla pań. W tym roku wręcza-no paniom kwiatki w „Zodia-ku".

Zbiórkę zaplanowano na 17.00. Organizatorzy wykazy-wali oznaki zniecierpliwienia, gdy po terminie zbiórki panie można było policzyć na pal-cach jednej ręki. Płeć brzyd-ka zdecydowanie przeważała. Kobiety jednak uwielbiają, gdy się na nie czeka. Zasada ta sprawdziła się i tylko z półtoragodzinnym opóźnieniem można było zaczynać.

Stół zastawiony był nicze-go sobie. Z głośników sączyła się żwawa muzyczka, a pa-nowie mieli poważny dyle-mat: zająć się drinkami, czy podziwiać kreacje. Ciężkie o-bowiązki organizacyjne przy-jął na siebie Włodek Ratajek wespół ze Zbyszkiem Koclęgą. Włodek — człowiek obyty w dobrym towarzystwie, na po-czątek odciągnął od stołu pięć panienek, które miały rywa-lizować o miano „najbardziej kobiecej przedstawicielki płci

Najbardziej kobieca... pięknej". Osobiście wszystkim przyznałbym ten tytuł, przy-najmniej w tym jednym dniu, ale program wymagał praw-dziwej rywalizacji.

Konkurencje były prawdzi-wie kobiece, tj. takie, które są paniom w życiu niezbędne. Pierwsza polegała na zbiórce pieniędzy wśród uczestników spotkania. Złośliwi twierdzą, że uczestniczki konkurencji posiłkowały się własnymi portfelami, ale są to wiado-mości niesprawdzone. Najlep-szy wynik, to 500 zł, zaś naj-gorszy — 93,40 zł. Okazało się, więc, że materialny pluralizm opanowaliśmy nieźle.

Jednym z ciekawszych mo-mentów konkurencji był kon-kurs opowiadania dowcipów. Niemal zawsze, gdy kobieta o-powiada dowcip liczyć się trzeba z możliwością takiego zagmatwania historyjki, źe zupełnie nie wiadomo o co chodzi. A spróbujcie wyobra-zić sobie pięć kobiet, z któ-rych każda ma opowiedzieć trzy dowcipy. Oczywiście, żad nego z nich nie pamiętam, bo nie o to chodzi. Zabawa była jednak znakomita, szczegól-nie wtedy, gdy zawodniczka

zaczynała opowiadać od koń-ca. Czy może być coś pięk-niejszego?

Damski wielobój przewidy-wał jeszcze kilka konkurencji, m.in. naśladowanie głosów zwierząt L.. pokazywanie ob-casów. Podobno sposób w ja-ki spoglądamy na obcasy (własne zresztą), świadczy o kobiecości. Ja tam się na tym liie znam, ale kto wie. kto wie... Całość wygrała Asia (bliższe dane w zarządzie ZSMP). Mamy więc już w „Azotach" najbardziej kobie-cą przedstawicielkę płci pięk-nej. W tym momencie aż się prosi o konkurs najbardziej męskiego osobnika, co podda-ję pod rozwagę organizatorów.

Po zakończeniu konkursu po dano do stołu, a facet przy mikrofonie namawiał do tań-ców. Proporcje były już w y -raźnie odwrócone i na jed» nego pana przypadało około 3,5 partnerki. Niektórzy to wytrzymali. W sumie impreza sympatyczna, choć nieco za-wiodła frekwencja. Wszystko przez ten nieczynny wiadukt.«

(J)

Contra bonos mores

LUTY ' 8 9 Dalej spokojnie na zakła-

dowych bramach. Świadczyć to może o wzroście dyscypli-ny załogi albo też... o trudnej sytuacji kadrowej w Straży Przemysłowej. Zdecydowanie optuję za pierwszym warian-tem, ale pewności nie mam.

Niezależnie od tego jak na sprawę patrzeć, nie stwierdzo-no w lutym przypadków za-boru mienia. Przynajmniej nie stwierdzono na bramach.

„Namierzono" natomiast piątkę pracowników na „do-pingu". Swoją drogą dziwić musi fakt, jak ludzie sami się

Komisja Historyczna ZG SIT Mechaników jest jednym z organizatorów konkursu fo -tograficznego pt. „Szukamy za bytków techniki w Polsce". Mogą w nim uczestniczyć za-wodowcy i amatorzy. Trzeba nadesłać dwie fotografie do-wolnego formatu z krótką no-tą objaśniającą dane urządze-nie inżynieryjne, maszynę, na rzędzie czy obiekt techniczny o wartościach historycznych. Prace należy nadsyłać do 1 grudnia br. na adres: Centrum Postępu Technicznego SXMP, pl. Zamkowy 1, 64-130 Fydzy-na. Nagrody: 50 tys. zł za I miejsce, 40 za II, 30 za I I I oraz nagroda specjalna.

podkładają i wypiwszy co nieco więcej, koniecznie chcą podjąć pracę. I strażnik, choć-by nie chciał, nie może im na to pozwolić. Były takie przypadki w lutym cztery, dwa z zakładu i dwa z firm.

Azot owcy to M.W. z zakła-du produkcji amoniaku i J.K. z zakładu produkcji związków azotowych. Z f irm zaś. E.B. z Instalu i B.S. ze spółdzielni remontowo-budow-lanej Halpol.

Nieźle „pokazał się" G.F. z zakładu produkcji związków azotowych. Najpierw wprawił się w stan wskazujący wyraź-nie na spożycie. Po telefonie mistrza zjawili się wartowni-cy straży przemysłowej, do których wspomniany odnosił się delikatnie mówiąc nie ele-gancko. Ubliżał wartownikom, starał się kopać. Ale że ko-niec wieńczy dzieło — prze-kazany został funkcjonariu-szom Rejonowego Urzędu Spraw Wewnętrznych.

DYGRESJE (Dokończenie ze str. 1)

watna inicjatywa lub za-graniczny kontrakt. A ba-ba — choćby i z nauko-wym cenzusem — niech się gdzieś zaczepi, skoro w do-mu nie może wysiedzieć. Ale niech pamięta gdzie jest j e j miejsce w szeregu i do jakiej roli została stworzona. Łatwiejsze na-wet do przełknięcia są w tej sytuacji j e j niższe — przeciętnie o 40 proc. — zarobki od panów domo-wych ognisk. Jak w domo-

wym budżecie zabraknie, to mężczyzna ciągnie nadgo-dziny, kobiecie od tego wa-

ra. Zarobki kobiety i tak mają wtórne znaczenie, ot, żeby starczyło na opłace-nie mieszkania, przedszko-la 1 czegoś tam jeszcze.

Powszechny jest osąd, że kobiety są mniej produk-tywne od mężczyzn. I jak-i e nie zgodzić się z tym mniemaniem, skoro po u-rodzeniu i wychowaniu dziecka ma ona zwyczaj chorować, a opieka nad dzieckiem przypada matce. Jakże to zanegować, skoro wszędzie — takie i u nas — w wigilie świąteczne na posterunku pracy zosta ją mężczyźni, by dać kobie tom nicco luzu na przygo-towanie tego co trzeba. A i e święta mamy w za-nadrzu, dajmy im nieco wolnego czasu, bo przecież — T | J a jak zwykle — W T ! / B j j domu jest tak|.||\f| dużo do zrobienia.

• • • • • • • — — III — llll II

Odszedł Z. Ciszek 1 marca br. na cmentarzu

w Kobylicach odbył się po-grzeb zmarłego 25 lutego br. ZBIGNIEWA CISZKA — eme-rytowanego pracownika Zakła-du Automatyki ZAK , członka Koła ZBoWiD przy ZA „Kę-dzierzyn".

Zbigniew Ciszek urodził się 28 maja 1926 r. w Dąbrowie Górniczej w rodzinie robot-niczej. Po ukończeniu szkoły podstawowej jako młodociany musiał podjąć pracę zawodo-wą dla utrzymania rodziny. W roku 1940 pracował jako robotnik w cegielni Zigerma-na we Frudrichsliutte koło Tarnowskich Gór, a następnie do 1S41 r. w warsztacie bla-charskim w Dąbrowie Górni-czej i w wytwórni śrub i okuć metalowych. Z kolei od 1945 do 1946 r. w Sztabie Zaopa-trzenia „Śląsk" przy dostawie kontygentów żywnościowych jako konwojent w gminie Le-lów koło Koniecpola i w cha-rakterze kontrolera gminne-go w Kluczborku. W latach 1946—1957 pełnił służbę w or-ganach Bezpieczeństwa Pu-blicznego w Dąbrowie Górni-czej, Cieszynie, Prudniku, O-Polu 1 Koźlu. Brali udział w walkach z reakcyjnym pod-ziemiem i bandami „Ognia" i „Wędrowca". W 1947 r. wraz z grupą K B W uczestniczy! w zabezpieczeniu lokali wybor-czych w Brcnnej koło Ustro-nia.

Por. rez. MO Zbigniew Ci-szek, po zwolnieniu się z or-ganów BP, podjął pracę za-wodową początkowo w Bla-chowni Srąskiej, a później w Zakładach Azotowych w Kę-dzierzynie, skąd przeszedł na emeryturę. Ostatnio pełnił funkcję mistrza w Zakładzie Automatyki naszych „Azotów".

Zmarły by! mocno zaanga-żowany społecznie. Jako dłu-goletni członek PZPR pelnil wiele funkcji partyjnych w organizacjach PZPR. Był człoa kicm Komitetu Wojewódzkie-go PZPR w Opolu, I sekreta-rzem OOP, POP oraz n sek-retarzem Komitetu Zakłado-wego PZPR w ZA „Kędzie-rzyn". W roku 1947 uznano Go za działacza polskiego ru-chu robotniczego, wydając od powiedni dokument. Zbigniew Ciszek wstąpi! w szeregi ZBoWiD w roku 1976 i po-siada! uprawnienia komhalan ckie z tytułu Jego udziału w obronie władzy ludowej.

Zbigniew Ciszek by! odzna-czony: Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym I Srebrnym Krzyżem Zasługi, Medalem 10-lecia I 40-lecia Polski Ludowej, me-dalem „Za udział w walkach* w obronie władzy ludowej" i innymi.

Cześć Jego pamięci.

(ZIŁ)

On i ona

Page 3: Kultura FAKTY-dlibra.mbpkk.pl › Content › 166 › 1989_nr_7.pdf20.03.1989 Ceno 5 zt Jak co roku n,a wiosnę Informowaliśmy o tym ż, e na niedawny posiedzenim ple u narnym Związkowe

Nr 7 (1120) ,TRYBUNA KĘDZIERZYŃSKICH AZOTÓW1' Str. 3

Jak co roku, na wiosną Śladami partyjnej dyskusji

Dopowiedzenie (Dokończenie ze str. 1)

70-lecia inspekcji pracy i ju-bileuszu ruchu zawodowego chemików. Chcemy więc do nich podejść ze szczególną rze telnością i wnikliwością. Bar-dzo liczymy tu na pomoc

' wszystkich pracowników, ma-my nadzieję, że w szczerej rozmowie powiedzą nam co im przeszkadza pracować, gdzie istnieją zagrożenia i co trzeba zmienić, poprawić. Li-czymy też na ścisłą współpra-

' cę z mistrzami. Stara to praw da, ale trzeba ją ciągle przy-pominać: mimo kryzysu i trud ności, mimo starzenia się ma-szyn i urządzeń na warunki bhp należy zawsze mieć wy-czuloną uwagę, upraszczanie sprawy, pomijanie jej, myś-lenie kategoriami „jakoś to będzie" — to droga do ni-kąd.

RED.: — Wiem, że uwagi i wnioski komisji przeglądo-wych dzielone- są na trzy gru-py. Jak wygląda sprawa ich realizacji? Czy tego też trze-ba pilnować?

(Dokoriczenie ze str. 1)

Skoncentrujmy się zatem na kierunkach działania, przy-jętych na ten rok przez ZDK „Chemik". Zakładowa placów-ka kulturalna jest w pewnej części swojej działalności po-średnikiem między mieszkań-cem mniejszego ośrodka miej skiego a instytucjami kultu-ralnymi, które mają rację by-tu tylko w ośrodkach du-żych. Chodzi tu rzecz jasna o teatr, filharmonię itp. Spek-takle zespołów teatralnych z Sosnowca, Opola i Zabrza oraz koncerty filharmonii opol skiej stały się w naszym do-mu kultury czymś zupełnie naturalnym. Miłośnicy teatru i muzyki poważnej znajdą za-pewne coś ciekawego w re-pertuarze, zaplanowanym na rok bieżący.

Zupełnie inny charakter dzia łalności ZDK, polega na roz-wijaniu własnych amatorskich zespołów artystycznych. W „Chemiku" jest obecnie 10 ta-kich zespołów. Ponadto funk-cjonuje 19 klubów, sekcji i kół zainteresowań. Istnieją zresz-tą możliwości rozszerzenia tej sfery zainteresowań, pod wa-runkiem, że będzie odpowied-nia ilość chętnych do upra-wiania amatorskiego ruchu artystycznego.

R.K.: — Naturalnie. Do gru py A zaliczamy wnioski, któ-re zrealizowane mogą być we własnym zakresie przez kierowników jednostek. Do grupy B zaliczamy wnioski podejmowane w ramach re-montów średnich i kapital-nych. Wreszcie do grupy C za-liczamy wnioski realizowane w ramach cyklu inwestycyj-nego. Nie chcę tu zanudzać cyframi, powiem więc tylko, że efektem przeglądu w roku 1987 były 222 zgłoszone wnios ki, z czego 172 wykonano. Wcale to nie oznacza, że z pozostałych zrezygnowaliśmy, że zostały one zarzucone, b j stały się niepotrzebne. Tak to już, jest, że nie wszystko da się zrobić od ręki, na realiza-cję niektórych wniosków mu-simy czekać, czasem nawet kilka lat — jak na szatnie w zakładzie bezwodników. Rea-lizację wniosków zgłoszonych w roku ubiegłym będziemy rozliczać wkrótce.

RED.: — Na co zwracać się będzie szczególną uwagę pod-czas przeglądów?

Wydaje się, że rozwijanie ruchu amatorskiego oraz stwa rzanie dobrych warunków dla działalności kół i sekcji zain-teresowań jest jednym z fun-damentalnych zadań zakłado-wych placówek kulturalnych. Do tego jednak, aby te za-dania mogły być realizowane w miarę dobrze, potrzebne są dość poważne nakłady finan-sowe. W roku bieżącym dzia-łalność ZDK pochłonie ponad 98 min zł. Dochody zaplano-wano na poziomie 9 min zł. Z prostego wyliczenia wyni-ka, że zakłady będą musiały dopłacić ponad 89 min zł. Ta-ką też sumę Rada Pracowni-cza zaakceptowała. Warto jesz cze dodać, że część tej sumy przeznaczona zostanie na do-kończenie, rozpoczętego w roku ubiegłym remontu pla-cówki.

Nie wyczerpaliśmy oczy-wiście tematu działalności ZDK „Chemik" w bieżącym roku. Będziemy się starali to robić w miarę potrzeb, tak aby zapowiedzi i relacje z imprez kulturalnych były w miarę aktualne. W każdym ra zie radzimy odwiedzać zakła-dowy dom kultury. Każdy po-winien znaleźć tam coś dla siebie.

(JAW)

R.K.: — Na to jak wygląda u nas postęp techniczny, or-ganizacja pracy i to wszystko, co ma wpływ na warunki pra cy. Na stan techniczny budyń ków i pomieszczeń, maszyn i urządzeń, wyposażenia ich w osłony i inne środki zabezpie-czające, a także na stan urzą-dzeń wentylacyjnych, odpyla-jących i klimatyzacyjnych. Na organizację i stan transportu, ochronę pracowników przed działaniem materiałów nie-bezpiecznych lub szkodli-wych, zaopatrzenie w odzież i sprzęt ochrony osobistej. Na stan opieki lekarskiej (bada-nia okresowe) i stan urządzeń higieniczno-sanitarnych, prze-strzeganie przepisów ochrony pracy (m.in. szkolenia i in-struktaże dla pracowników). Dokonana zostanie również analiza celowości i sposobu wydatkowania środków f;nan sowych na poprawę bhp.

RED.: — Oby więc przeglą-dy przyczyniły się rzeczywiś-cie do dalszego postępu w za-kresie poprawy stanu bhp w przedsiębiorstwie. Dziękujemy za rozmowę.

• Rozmawiał: B. KARCZ

W planach inwestycji miej-skich ogromne osiedle miesz-kaniowe powstanie na kłod-nickich polach. Podobno już na początku lat dziewięćdzie-siątych mają się tam wpro-wadzić pierwsi lokatorzy. Dla oczekujących na mieszkania jest to szansa na realizację marzeń, ale potrwa to jeszcze jakiś czas.

Na razie kończą się budo-wy, do których zdążyliśmy się już nieco przyzwyczaić, a więc rejon ulic Stolarskiej i Archi-medesa w Koźlu oraz Osiedle Wschód w Kędzierzynie. Szyb ko kończą się tereny uzbrojo-ne. Przyszła nawet pora na zabudowę tzw. placu cyrko-wego przy ulicy Wojska Pol-skiego. Ma tam powstać cen-trum z prawdziwego zdarze-nia.

W mieszkaniowym kręgu

Nieco miejsca zostało jesz-cze na Osiedlu Powstańców Śląskich. Kończy się kolejny etap zabudowy tego osiedla. Tylko patrzeć, jak ostatni już skrawek ziemi zamieni się w plac budowy. Osiedle Po-wstańców Śląskich to najmłod sza sypialnia Kędzierzyna. Zde cydowana większość mieszkań jest już zasiedlona, a miesz-kańcy borykają się ze znany-mi problemami nowego osied-la.

Brak szkoły nikogo nie dzi-wi, bo jest to jedna z ostat-nich inwestycji, które reali-zuje się w nowych osiedlach. Otóż nic z tego. Szkoła iest i tak już poważnie przełado-wana. Spora grupa dzieci do-jeżdża do szkół, bliżej cen-trum miasta. Na razie nie moż na również marzyć o żłob-kach i przedszkolach. Nadal bowiem funkcjonuje model osiedla — pustyni. I nie idzie tu tylko o wszechobecny pia-sek, bo to się z czasem zmie-ni, ale o brak podstawowej infrastruktury.

Na osiedlu funkcjonuje je-den sklep. Wybudowano wprawdzie w samym środku duży pawilon handlowy, ale nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie byl on zdatny do użytku. Najlepszym przykładem może być tutaj podobna budowla w Koźlu w rejonie ulic Stolarska — Ar-chimedesa. Kilka lat przysto-sowania pawilonu do funkcji handlowych, to stanowczo za długo. Jak będzie na osiedlu Powstańców Śląskich czas po-każe.

Telefony, to również wdzięcz ny temat. W ubiegłym roku

(Dokończenie na str. 7)

W trakcie obrad Konferen-cji Sprawozdawczej Zakłado-we j Organizacji Partyjnej mó wiono m.in. o Funduszu Akcji Socjalnej Młodzieży. Pisałem o tym w nr. 5(1118) „ T K A " z 28.02.89 r.; w drugiej części sprawozdania z konferencji. Najkrócej mówiąc wyrażono tam opinię, iż nie wszyscy „dobrze widzą" prace wykony wane w ramach FASM.

Po ukazaniu się gazety prze kazano nam uchwałę POP N T i NP z 28.01.89 r., w któ-rej jeden z punktów stał się podstawą wspomnianej wy-powiedzi. Poniżej pełny tekst uchwały dotyczący FASM.

„Od dłuższego czasu załogę zakładów bulwersuje sprawa usług remontowych wykonywa nych przez brygady działają-ce pod patronatem ZSMP w ramach FASM, a od roku 1988 podobna działalność pro-wadzona jest . przez zakład re-montowy powołany przez Związki Zawodowe.

Sprzeciw budzi nie sam fakt takiej działalności, ale wysokość zarobków. Nie moż na uznać za rzecz normalną» że płace za roboty proste wy-konywane przez zespół siłą ro-

10 marca br. odbyło się ko-lejne posiedzenie R K M Zakła-dów Azotowych. Było to po-siedzenie trochę inne niż za-zwyczaj, właśnie na nim do-konano wyboru nowego prze-wodniczącego Rady Klubu. Chociaż słowo nowy nie jest tutaj adekwatne, na dobrą sprawę od czasu choroby K. Swory funkcję tę pełnił wi-ceprzewodniczący Józer Galla. Jego właśnie wybrano na sze-fa Rady. Na wniosek prezesa do składu Prezydium R K M dokooptowano Władysława Pe truca i Ryszarda Sitka.

Bolesław Ważny, szef Re-gionalnej Rady Klubu Mistrza, przedstawił początki działal-ności Kra jowej Rady Mistrza. Od 24 stycznia 1989 r. działa już nie zespół ds. mistrzów przy ZG TNOiK, ale właśnie Rada. W je j skład wchodzi 16 przewodniczących rad regional nych plus doradcy z TNOiK.

Na posiedzeniu w dniu 9 marca br. szefem K R M wy-brano Zbigniewa Nowogrodz-kiego z Częstochowy, zastęp-cami K. Rogowskiego z Byd-goszczy i W. Chodorowskiego z Warszawy. Sekretarzem zos-tał mgr Kalwas z TNOiK.

Już rozpoczęły się przygoto-wania do VI I Krajowej Kon-ferencji Mistrzów. Odbędzie się ona w Częstochowie, w październiku bieżącego roku. Jednym z tematów, na które powinna się konferencja wy-powiedzieć, będzie określenie statusu mistrza — czy jest to zawód czy funkcja.

* * * W planie pracy naszego KI u

bu na pierwsze półrocze 81) r. znalazły się m.in. następują-ce zapisy — w marcu zosta-nie zorganizowane spotkanie mistrzów z dyrektorem ds. technicznych. Będzie ono po-przedzone przygotowaniem ma teriałów, w których zawarte zostaną problemy i kłopoty, z którymi borykają się mistrzo-wie w poszczególnych wydzia łach i zakładach.

boczą, bez własnego zaplecza sprzętowego kilkakrotnie przekraczają stawki pracow-ników produkcji podstawo-wej... Doprowadza to nie tyl-ko do zmniejszenia wydajnoś-ci pracy (pracownik mający w perspektywie pracę po godz. 15.00 oszczędza się w pracy podstawowej w sposób maksy malny), ale generalnie zmniej-sza motywację do angażowa-nia się w rzetelną pracę.

POP NT i NP uważa, że powodzenie reform politycz-nych i ekonomicznych w kra-ju uzależnione jest od zdo-bycia zaufania w społeczeń-stwie i przekonania, że „sta-wianie z głowy na nogi" rea-lizowane jest wszędzie 1 przez wszystkich.

Podając powyższe POP NT i NP wnosi do K Z PZPR o wystąpienie do stosownych władz w celu przeprowadze-nia analizy omawianych sy-stemów pracy, stosowanych normatywów, stopnia ich wy-konania i przekraczania oraz rzeczywistych efektów gospo-darczych".

Jak widać nie całkiem o to samo chodziło.

(a)

W marcu lub kwietniu od-będą się dwa szkolenia dosko-nalące mistrzów. Pierwsze z nich z zakresu racjonalizacji i wynalazczości i drugie do-tyczące najnowszych osiągnięć w spawalnictwie.

W kwietniu, w Pokrzywnej odbędzie się seminarium dla mistrzów. Planowana jest również w tym półroczu wy-miana doświadczeń z Kluba-mi Mistrza z Zakładów Azo-towych w Tarnowie i z Huty Małapanew w Ozimku.

W czerwcu planuje się od-bycie spotkania z mistrzami emerytami naszych zakładów. Takie spotkania weszły już na trwałe do kalendarza dzia-łalności R K M ZAK, a odby-wają się przy okazji obcho-dów Dnia Chemika.

* * * Kontynuowana jest przez

Klub tradycja odwiedzania chorych kolegów w domu 1 szpitalu oraz udział delegacji Klubu Mistrza w uroczystoś-ciach pogrzebowych.

* * # Nasz Klub zgłosił swój u-

dział we współzawodnictwie Zakładowych Klubów Mistrza regionu opolskiego. W jednym z punktów uzasadnienia, doty-czącego wdrażania poatępu technicznego i racjonalizacji, można przeczytać: — „Aktyw-ny udział we wdrażaniu po-stępu technicznego oraz sze-roko pojętej racjonalizacji ma ją mistrzowie. Ich działalność uwidacznia się w moderniza-cji, doskonaleniu innowacji procesów, urządzeń i instala-cji".

W 1988 r. mistrzowie złoży-li i wdrożyli — 2 patenty i 137 projektów racjonalizator-skich, na 203 projekty złożo-ne w Zakładach Azotowych „Kędzierzyn".

Uzasadnienie zawiera rów-nież sprawozdanie z działal-ności, osiągnięcia Klubu, jak również poziom podnoszenia kwalifikacji zawodowych mi-strzów.

(azet)

Zima nie wyrządziła wielkich szkód na terenie zakładu. Przyszedł jednak czas na wiosenne porządki.

Zdjęcie: B. Rogowski

ZDK „Chemik" w 1989 roku

Rada Klubu Mistrza

Zawód czy funkcja

Page 4: Kultura FAKTY-dlibra.mbpkk.pl › Content › 166 › 1989_nr_7.pdf20.03.1989 Ceno 5 zt Jak co roku n,a wiosnę Informowaliśmy o tym ż, e na niedawny posiedzenim ple u narnym Związkowe

Str. 4 „TRYBUMA KĘDZIERZYNSKICH AZOTÓW6 Nr 7 (1120)

W obiektywie „TKA"

Tyle właśnie lat minie w roku bieżącym od powołania pierwszych organizacji związ-kowych, zrzeszających ludzi naszej branży. I choć dzisiaj we współczesnym ruchu związ kowym mówi się o pluraliz-mie, o nowych zadaniach dla związków zawodowych we współczesnych realiach poli-tyczno-gospodarczych, to prze-cież nie da się z historii wy-mazać. wyrzucić dorobku bran żowego związku chemików, który przez wiele lat z powo-dzeniem bronił ludzi pracy związanych z chemią.

70 lat ruchu związkowego chemików

Na miejsce centralnych u-roczystości 70-lecia ruchu związkowego chemików wy-brano Tarnów. Komitet Orga-nizacyjny obchodów jubileu-szu na 3 czerwca br. ustalił termin uroczystego posiedze-nia Rady Federacji ZZ Che-mików i Sprawozdawczego Zgromadzenia Związków. Fe-deracja otrzyma w tym dniu sztandar, przygotowuje się 3 tysiące pamiątkowych medali 70-lecia. O dorobku ruchu za wodowego chemików włośnie? nieco będzie w środkach ma-sowego przekazu — w tym również w gazetach zakłado-wych. Rozstrzygnięte zostana ró&iego rodzaju konkursy o-głr.szonę przez Federację, w tym również konkurs na wspomnienia działaczy związ-kowych, konkurs na reportaż dziennikarski o az konkurs na najlepszą' isbę tradycji. W przygotowania do jubileuszu mocno »est K.c~ rivs;.a KY6toryć*r.a Federacji

'wra^ą'^ do fe-̂ .o te, luaUł na jtHssjvh kunach.

Kwiatek dla Ewy, albo do kożucha Mamy już za sobą święto,

które tak podoba się mężczyz nom, a drażni kobiety. 8 mar ca. to symbol, który niestety nie oparł się upływowi czasu i najprawdopodobniej dzisiaj nadaje się już do lamusa ra-zem z pojęciami gwiazda f i l -mowa, kariera, popołudniowy kapelusz czy zwiewność szat. To już po prostu nie wróci i chyba trzeba pozwolić okrut-nej, zemancypowanej współ-czesności zabić resztki dawnej świetności, do której należał także kult dla kobiet.

A jaki tak naprawdę dzi-siaj jest Dzień Kobiet? Kwia-tek w domu, kwiatek lub nie-śmiertelne rajstopy w oracy. No, może jest to okazja do kupienia jakiejś suKienki, ino że i wygospodarowanie czasu na kosmetyczkę 'ub fryzjera. Wydaje mi się, że najceimej przedstawił ten świąteczny dzień. Tadeusz Zając — poe-ta, pracownik ZCh „Blachow-nia". Oto wybrane tylko frag menty jego wiersza pt.: „Kwia tek do kożucha".

Wszyscy wam miejsca ustępujemy

W tramwaju i autobusie. V/ dniu tym śniadanko

do łóżka niesiemy oraz robimy kawusię... W kolejkach nawet sami

panowie depczą sobie odciski i wszystkie dla nas jesteście

seksbomby tudzież Polonia M>sski Więc się nie dsiwcie

Szanowne Panie, że w dniu Waszego święta panów się snują tabuny

zawiane to znak. że się o Was

. pamięta. . rv-v.ało prawdą z tych

słów, do których niewiele już można dodać.

Na osłodę można dodać je-dynie to, iż popołudnie Dn:a Kobiet to często chwila oc-dechu dla tych zabieganycn. stojących w nieśmiertelnych kolejkach oraz społecznie pra cujących na drugich i trze-cich etatach istot, nazywanych piekniejszą połowę ludzkość..

Do takich ciepłych spotkań na pewno zaliczyć można wie-czór w klubie SITPChem. Zor ganizowany prawie w całości przez panów, był wytchnie-niem i powodem do wspólre-go spędzenia czasu przy brej muzyce (grał dla pań Maciej Cylarzyński) oraz przy poezji i fraszkach Tadeusza Za :ąca, pracownika ZCh „Blachownia"

Była także i kropelka w ^ a i kilka kalorii, a także n e-konwencjonalny prezent, iak powiedział o nim dyrektor Adam Gurgul — nowalijka w innym wydaniu, czyli „Gar-sil". Pwewelacyjny płyn do naczyń, produkowany (na ra-zie w serii próbnej) w na-szych zakładach. Wprawdzie panie, którym płyn ów roz~ dano także z myślą o prze-testowaniu, zgcdne były aby do dedykacji dopisać „Garsil — to rzecz wskazana dla każ-dego pana", ale pominięto cenną micjatywę milczeniem. Dużo emocji wywołała jednak nazwa myjącego preparatu. Obiecano przecież n a w e Ko « tek lub Adam; natomiast ta, zatwierdzana, brzmiała pro-zaicznie nawet dla .pań zatruif nionych w b lachowni " (IWO)

Wiosenne porządki ruszyły pełną parą. Na zdjęciu Józef Janiszewski i Alojzy Hames — emerytowani pracownicy ZA.

Na działkach zaczyna się ruch, a to znaczy, że mamy już prawie wiosnę. Kto nie zdążył skopać ziemi jesienią, robi to teraz.

Ogródki działkowe przy ulicy Gliwickiej stały się już mi-ni-Osiedlem różnego rodzaju domków, altanek i niemal pa-łacyków.

Ostatnio dzieje się tak wiele różnych, ważnych i ciekawych spraw, ie

połapać się coraz trudniej. Swego rodzaju paradoksem jest jednak to, źe najbardziej bulwersujące są tematy his-toryczne. Może jest to po pro stu efekt zmęczenia okrągłym stołem i dyskusjami o gospo-darce, Niemniej jednak histo-ria bywa ciekawsza niż czasy współczesne.

Najbardziej spektakularnym wydarzeniem było z pewnoś-cią stwierdzenie rzecznika

Już o licznych procesach człoa ków Armii Kra jowe j i demo-kratycznej opozycji w latach czterdziestych i pięćdziesią-tych.

Jednym z najbardziej wstrzą sających programów telewi-zyjnych, jakie niedawno oglą dałem, był z całą pewnością program o Stanisławie Miko-łajczyku. Jeszcze przed kilku laty był on synonimem reak-cji, a takie epitety, jak „łań-cuchowy pies reakcji", czy „sługus imperializmu" były czymś zupełnie normalnym.

Historycznie, to znaczy jak?

Trudno więc udowodnić, ie wynik wyborów został sfał-szowany. Niemniej jednak wie lu poważnych historyków skła nia się do tezy, źe co nieco jednak poprawiono.

Dla wielu ludzi, bezgranicz-nie wierzących w oficjalne teorie budowania socjalizmu w Polsce, zawali się cała ich dotychczasowa wiara i w ie-dza. Albo będą wypaleni ao cna, albo po prostu w trosce o własno zdrowie psychiczne, nie uwierzą w to wszystko, o czym dziś się głośno mówi. Jest też pokolenie, wychowa-ne na podręcznikach historii, które praktycznie są już tyl-ko makulaturą, albo przykła-dem manipulowania wiedzą historyczną. Jest wreszcie naj młodsze pokolenie, które przyj muje nowe wiadomości ze stoickim spokojem. Pokolenie to wychowało się na literatu-rze drugiego obiegu, a więc ma nieco lepszy podkład his-toryczny.

Nie można zatem uniknąć twierdzenia, źe do historii, szczególnie tej najnowszej, na leży podchodzić podejrzliwie. Młodzież to znakomicie w y -czuwa i nie chce wierzyć ksiaź ce, nauczycielowi i artykułom w prasie. A czy może bvć i^a-c- 5, jeśli szesnastolatek cho-dzi do szkoły, która nosi Imię faceta, mającego na swo-im sumieniu parę brzydkich rzeczy. Zabawy historią, ma-nipulowanie faktami zawsze kończą się tragicznie, szczegół nie, gdy idzie o młode poko-lenie.

(JAW)

Zanim na grządkach pojawi marchewka i pietruszka można zadbać o wygląd działki., . Ńa zdjęciu Stanisław Kowalski

Zdjęcia: B. Rogowski

rządu, dotyczące Katynia. Było z tym mniej więcej tak, że oficjalnie wątpliwości być nie mogło, ale prywatnie każdy wiedział swoje. Ważny jest jeszcze jeden aspekt tej spra-wy. Otóż mało kto zdaje sobie sprawę, że zbrodnia katyńska pociągnęła za sobą nie tylko ofiary oficerów polskich. Wie-lu ludzi, już w latach później-szych, za próby dojścia praw-dy i za głoszenie niewygod-nych poglądów, przepłaciło latami więzienia 1 poniżenia.

Nie ulega najmniejszej wąt pliwości, że do naszej historii współczesnej trzeba będzie wnieść kilka istotnych popra-wek. Nie idzie tu zresztą tyl-ko o Katyń. Jakże inaczej dzi-siaj wygląda postać i działal-ność generała Andersa, jesz-cze niedawno pozbawionego czci i wiary. Nie wspominam

Okazuje się wszakże, że to nie tak. Stanisław Mikołaj-czyk był przecież jedną z naj-wybitniejszych postaci ruchu ludowego, cieszył się niekła-manym poparciem znacznej części społeczeństwa. Była to też postać tragiczna. Wracając do kraju był dla Londynu zdrajcą, zaś dla tworzącej się władzy ludowej — reliktem przedwojennej Polski i syno-nimem reakcji. Opuścił kraj w ukryciu, bo zapewne po przegranych wyborach wolnoś cią długo by się nie cieszył.

Inaczej też patrzymy na re-ferendum i wybory, w któ-rych to PSL doznało dotkli-we j porażki. Podobno wszy-stkie dokumenty dotyczące tych spraw zostały zniszczone.

Page 5: Kultura FAKTY-dlibra.mbpkk.pl › Content › 166 › 1989_nr_7.pdf20.03.1989 Ceno 5 zt Jak co roku n,a wiosnę Informowaliśmy o tym ż, e na niedawny posiedzenim ple u narnym Związkowe

Nr 7 (1120) .TRYBUNA KĘDZIERZYŃSKICH AZOTÓW" Str, 5

Zabytki wokół nas

Grzędzin, Karchów, Roszowice, Szczyty, Łąki Kozielskie, Jastrzębie, Grodzisko

prostokątna, z półkolistym zamknięciem. Dach ma wie-lospadowy zwięczony ażurową wieżyczką na sygnaturkę. W kapliczce znajduje się ludo-wy obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem.

Łąk! Kozielskie — okres świetności tej miejscowości przypadł na X I X w. Wtedy to powstało tu wiele intere-sujących budowli, do których niewątpliwie należą budynki mieszkalne — zlokalizowane w okolicy ul. 1 Maja. Budo-wane były one według tra-dycji tamtego okresu — dachy siodłowe, konstrukcje zrębo® we, tynkowane. Także tam-tejsza kapliczka zbudowana została w X IX w. Murowana, prostokątna z oknami i wejś-ciem zamkniętym półkoliście. Ponad wejściem znajduje się półkoliście wygięty gzyms.

Jastrzębie — zachowały się tu dość dobrze domy zbudo-wane w X I X w. Murowane, otynkowane. Parterowe z da-chami siodłowymi, ze ściana« mi o podziałach ramowych. Połączone z budynkami gos-podarczymi. (Podobne domy można jeszcze znaleźć w Kłod nicy).

W Grodzisku jako jednej z niewielu miejscowości udało się zachować XIX-wieczną sto dolę. Murowaną, otynkowaną, z ramowymi podwalami ścian. Dach ma ona siodłowy, kryty dachówką, na nim nie-, co nowszą, wieżyczkę na syg-naturkę. Z części wnętrza wy dzielono prostokątną kaplicz-kę o półkolistym zamknięciu. Sklepioną kolebkową, z wejś-ciem umieszczonym w półko-liście zamkniętej wnęce, uję-tej uproszczonymi pilastrami.

IWONA STRZELEWICZ-ZIEMIAŃSKA

Coś dla ducha 1 po raz kolejny, amatorzy

sztuki nieprofesjonalnej mieli okazję obejrzeć wystawę ma-larstwa Grażyny Lipińskiej i Engclberta Krala. Przygoto-wane do dyspozycji prace, wy konane zostały przez tę dwój k^ pracowitych amatorów, w różnych technikach. Od obra zu olejnego o tematyce sym-bolicznej, w której przede wszystkim specjalizuje się E. Kral. poprzez grafiki, węgle do akwarel i pasteli, które od kilku Jat stały się domeną G. L :pińskiej. Ta młoda malar-ka — amatorka, z wystawy na wystawę prezentuje coraz lep szą technikę i ciekawsze o-brazy. Zaczynała od kwiatów, martwych natur, a dzisiaj już śmiało sobie poczyna w portre cie i akcie. Szczególnie ten ostatni budzi zainteresowanie publiczności, nie tylko męskiej. Ale chyba nie ma nic złego w tym, że chętnie dekorowa-ne są nasze typowo niestety umeblowane mieszkania, jej ciepłymi, bardzo kobiecymi i osobistymi obrazami, o któ-rych mówi: moje marzenia.

Grażyna Lipińska jest jed-lic z członkiń grupy plasty-ków nieprofesjonalnych pra-cujących przy ZDK „Chemik" pod kierunkiem Engelberta Krala, S dzisiaj można śmia-ło powiedzieć, *e jest w pc-ł-nl samodzielna i dojrzała twórczo. O czym świadczy. Ilość osób odwiedzających wy-stawę (SIT PChem.j, i zatrzy-rmnących ślę przy je j - obra-stać h. Byłoby fcWzinem chwa-lenie tećfcńikl je j nauczycie-

la — Eugelberta Krala, po-nieważ jego obrazy, szczegól-nie akwarele, od wielu lat u-trzymują się na bardzo do-brym, profesjonalnym pozio-mie. Mimo iż tematyka ich jest dość podobna — ginąca już zabudowa polskiej wsi, to jednak wszystkim jest ona bliska i poza wartościami ar-tystycznymi ma także walory kroniki, która zatrzymuje na papierze to, co nieubłaganie zabiera czas.

Akwarele E. Krala, tym razem malowane były w nie-co innej, mglistej, romantycz-nej scenerii, którą można by nazwać bardzo polską i to chyba zadecydowało o sukce-sie jego ekspozycji.

Obydwoje artyści, obdarzeni są bogatą wyobraźnią piastycz ną i twórczą pasją, pracowitoś cią i konsekwencją. Dlatego wydaje mi się, że otwarta 9 marca wystawa ich prac jest bodaj czy nie najlepszą od blisko roku wystawą niepro-fesjonalistów. Jak wynikało z rozmów pozostałych artys-tów, wpłynęła ona mobilizu-jąco na resztę grupy.

Jestem przekonana, że G. Lipińska i E. Kral, jeżeli bę-dą konsekwentnie i wytrwale pracować z takim zapałem jak dotychczas, nie zostaną pomi-nięci przy laurach i wawrzy-nach we wszystkich nadcho-dzących konkursach \ współ--zawodnictwach. Trzymamy kciuki!

IWONA STRZELEWICZ-Ziemiańska

W zasadzie tak

Co chwilę odkrywa się no-we białe czy też czarne pla-my, odsłania się to co do nie-dawna było wstydliwie przy-kryte. I co ważniejsze mówi się o tym oficjalnie. Wojewódz ki zespół poselski z Lublina apeluje o powiedzenie całej prawdy o Bierucie. Okazuje się, że towarzysz Bolesław nie był takim ojcem narodu, jakim przedstawiano go rów-nież w podręcznikach histo-rii. Mówi się, pisze czy po-kazuje w telewizji Mikołajczy ka, Andersa i Katyń. To do-brze, że oficjalnie ukazuje się literatura, którą krakowski „Przekrój" nazwał „literaturą odzyskaną".

Pojawiają się rozprawy f i-lozoficzne, które dotychczas spoczywały głęboko na dnie szuflady lub też funkcjono-wały w drugim obiegu. Doty-czy to również marksizmu. A przecież, jak stwierdził Ja-rzy Szacki, „Na ogół więcej pożytków intelektualnych wy-nieśli z marksizmu nieroaik-siśct i marksiści „nieprawo-wierni" aniżeli ludzie, którzy wierzyli weń be* zastrzeżeń i troszczyli się tylko o to by być dobrymi marksistami. Tak zresztą Jest bodaj z każ-dą doktryn

Kie może być jednak' ina-

czej, bo wszędzie tam, gdzie do głosu (decydującego) do-chodzą dogmatycy zaczyna się stagnacja, terror i prześlado-wania. Niezależnie od tego ja-kie hasła wypisane są na sztandarach. Przykład „Sza-tańskich wersetów", sprawa z

Umierać radośnie ostatnich przecież dni, to ko-lejne potwierdzenie.

Najgorszym, najbardziej przerażającym jest to, że w takiej sytuacji nie znaczy nic to, co najpiękniejsze — ludz-kie życie. Człowiek zostaje sprowadzony do roli rzeczy, do skali przedmiotu. To o-kruthe.

Telewizja pokazuje kroniki filmowe z lat czterdziestych i pięćdziesiątych. W kronice z 1945 roku oglądałem ó5;iatnio heroiczną walkę polskich żoł nięrzy na Westerplatte. Ciar-ki przechodzą c ł o wiekowi po grzbiecie. ...ędy widzi 'jak nie-możliwe s'a je śĄ faktem. Ale

umierać za Ojczyznę. Niech nikt ich nie opłakuje".

Wiadomo, że na wojnie iO „najdzielniej biją króle a naj-gęściej giną chłopcy". Tak już jest ten świat skonstruowa-ny, że życie oddają n :ekc-niecznie za swoją ideę często ci najmniej zainteresowani. I nikt nie ma prawa oceniać ich za to negatywnie. Chociaż czy celem żołnierza' jest śmierć?

Ale radośnie umierać? Nikt nie ma prawa zabraniać pła-kać po poległych. Najlepiej wiedzą to ich matki, żony, dzieci.

A wszystko to jeszcze bar-dziej wyraziste staje się, gdy oglądamy ostatnie „imprez " na ulicach Krakowa czy Gdań-ska. Manifestacje — taić. Chociaż znowu rodzi się re-fleksja, w imię czego?

Na całym świecie odbywają się manifestacje polityczne. Różnie się kończą, z różnych powodów są organizowane.

W naszym polskim przypad ku te kończące się walką (to przecież właściwe słowo) n;e dają raczej szans na pozytyw ny skutek. Dwie płaszczyzny — okrągły stół i ulica, raczej do siebie nie pasują.

Czy rzeczywiście nie umie-my wyciągać żadnych wnios-ków z przeszłości? Faktem j:-st, że kultury politycznej nie umieliśmy się kiedy ;

ue?yć. A!» log;Czre myślenie ny-

bs obwiązuje wszystkich (a)

Do najcenniejszych, zabytko wych budowli Grzędzina nale-ży niewątpliwie neogotycki kościół parafialny św. Piotra i Pawła, wzmiankowany w 1264 r. Budowla w formie o-becnej, powstała w 1873—1874 roku, w miejsce poprzedniego drewnianego kościoła. Jego rysunek, do dzisiaj zdobi o-becny kościół. Bardzo intere-sująca architektonicznie jest plebania kościoła bogato de-korowana w XV wieku.

W pobliżu kościoła znajdują się ciekawe i dobrze zacho-wane budynki z X IX wieku. Murowane, otynkowane, oto-czone murowanymi słupami z bramą i furtą na dziedziniec gospodarczy.

Karchów w X I X wieku sły-nął z bogatych pól, pięknego neorenesansowego pałacu i kompleksu folwarcznego. Dzi-siaj niestety pozostały tylko nieliczne fotografie tych bu-dowli. Do naszych czasów za-chował się spichlerz, obora, stodoła oraz XIX-wieczna bu-dowla mieszkalna i kapliczka, zbudowana według tradycji w 1840 r., w której znajduje się barokowo-ludowa rzezba Jana Nepomucena.

Natomiast jedynie zbudo-waną w połowie X I X w., murowaną kapliczką — zabyt kiem, pochwalić się mogą Ro-szowice, ale budowla mimo iż niewielka jest pełna uroku. Ozdobiona została przez swe-go twórcę zaokrąglonymi na-rożami. Wewnątrz znajduje się tradycyjnie rzeźba Jana Nepomucena, barokowa w o-toczeniu aniołków.

Także w Szczytach znajdu-je się interesująca i wartościo wa kapliczka. Powstała po-dobnie jak roszowicka w X I X w., ale w stylu klasycystycz-nym. Murowana, otynkowana,

Park maszynowy w ZBA Chem. nie jest szczytem nowoczesności. Ta strugarka wyprodukowana w 1948 roku w USA pochodzi jeszcze z darów UNRY. Henryk Marks, ob-

sługujący maszynę, rozpoczął pracę przed 34 laty. Przez ten czas poznał wszystkie tajniki strugarki, która, jak na swój wiek sprawuje się zupełnie nieźle.

W ZBA pracują też nowe maszyny, choć nie jest ich zbyt wiele, produkcji radzieckiej, zainstalowana w ubiegłym roku.

Na zdjęciu tokarka

Zdjęcia: B. Rogowski

Page 6: Kultura FAKTY-dlibra.mbpkk.pl › Content › 166 › 1989_nr_7.pdf20.03.1989 Ceno 5 zt Jak co roku n,a wiosnę Informowaliśmy o tym ż, e na niedawny posiedzenim ple u narnym Związkowe

Str. 6 TRYBUNA KĘDZIERZYŃSK1CH AZOTÓW" Nr 7 (1120)

Wielkanoc u Glogerów

Był w domu naszym pokoik narożny, niewielki, w którym na święta wielkanocne usta-wiano święcone na dużych sto łach zasłanych białymi obru-sami. Białe ściany tego pokoi-ku przybierano w świerkowe gałęzie, miłą woń lasu dają-ce. Teraz przynoszono do te-go przybytku z kuchni i spi-żarni ciasta i mięsiwo.

Więc najpierw widziałeś jak Brzozosia z niewiastami dźwi gała ostrożnie, wysokie na ło-kieć walcowego kształtu baby szafranowe, przybrane w bia-łe czepce z lukru, różnobarw-nego maku i konfitur domo-wych. Ustawiano je w zwar-tym szeregu pod ścianami, jak by do boju, który miał się za-kończyć ich poćwiartowaniem i spożyciem przez ludzi.

U ich stóp leżały pokotem w drugim szeregu, niby wa-sale, placki pulchne a grube jak poduszki, wysadzane rzę-dami białych migdałów i czar nych wielkich rodzynków. Da lej szły słodkie mazurki jak kwadratowe kobierczyki, przy brane w lukier, mak koloro-wy i agrest smażony.

Stół oddzielony przeznaczo-ny był dla mięsiwa. Tu królo wał postawiony na środku pie czony baranek, przy którego poświęceniu kapłan oddzielne odmawia modlitwy.

Na wielkiej misie stos róż-nobarwnych i wzorzystych pi sanek rozweselał ten obraz tylu ofiar świata zwierzęcego, poświęconych kwoli uroczys-tości dorocznej i niekłama-nych apetytów wiejskich.

Obole baranka czarna głowa potężnego wieprza, z uszami postrzępionymi nieco za jego życia przez kundle, trzymała w rozwartej paszczy bic ie ja j ko, przypominając z dali gło-wę negra z białymi zębami. Pa ra rumianych prosiąt z zamru żonymi oczami i pozakręc .my-mi kokieteryjnie ogonkami, trzymających korzenie chrza-nu w zębach, świadczyła, iż ofiarą tej rzezi wielkanocnej padli nie tylko ojcowie, a*.e i niewinna ich dziatwa.

Indory, które za życia tyle sprawiały na naszym dzie-dzińcu harmideru i okazywa-ły buty, leżały teraz cicho, wy kazując tylko, że były przed śmiercią przemocą utuczone, a po śmierci nadziane. Stos toeł bas podobizn był do »vęża skrę conego w sto pierścieni z nie-widzialną głową i ogonem.

Wszystko oczekiwało w Wielką Sobotę na przybycie proboszcza, który w dniu tym objeżdżał dwory, wioski i za-ścianki, poświęcając swym parafianom dary Boże.

Skorzy do zabaw i uciech Sarmaci nie bardzo chcieli się pogodzić z poprzedzającym Święta Wielkanocne wielkim postem, a więc czasem wyrze-czeń w jedzeniu i piciu, takoż i w swawoleniu. Na koniec karnawału, a więc w tzw. „kuse dni" bawili się do u-padłego nim przyszła pora na posypanie głowy popiołem.

Żur i śledzie Przebierali się w co kto mógł 1 wędrowali po mieście. Na zakończenie biesiady stawiano podkurek — kolację zwiastu-jącą czas postnego jadła i składającą się z jaj, mleka i śledzi.

Posypywanie głowy popio-łem w Środę Popielcową by-ło zwyczajem powszechnym i poddawali się mu ludzie wszy-stkich stanów. Ale i w takiej sytuacji nie brakowało figli. Powszechne było zaprzęganie niewiast do „kłody popielco-wej " . A były to grube kloce drewna, które kazano ciągnąć za sobą, razów przy tym nie szczędząc. Kłody miały sym-bolizować jarzmo małżeńskie. A kończyło się wszystko o-czywiście w szynku lub karcz mie.

Kiedy przychodzi środek po stu, czyli tzw. „półpoście", po-sypywano ludzi popiołem, w czym celowali młodzieńcy. A celem ich było tym razem po-brudzenie przyodziewków sta-tecznych obywateli i do awan tur na tym tle często docho-dziło. W tym też czasie topio-no Marzannę na znak końca złej zimy. Wrzucano więc strój ną w niewieście szaty kukłę do rzeki bądź jeziora i szyb-ko rozbiegano się do domu. Potknięcie lub upadek trak-towano jako złą wróżbę. Kto zaś dobiegł do domu bez ta-kiej przygody, zdrowym miał być przez cały rok.

Od Wielkiego Czwartku do Wielkiej Soboty milczały koś cielne dzwony, a ich dźwięk zastępowano drewnianymi ko-łatkami. Hałas to czyniło o-gromny, a symbolizować mia-ło przepędzanie Judasza. By-wało też, że z wysokich koś-cielnych dzwonnic zrzucano kukłę, symbolizującą Juda-sza lub nawet czarnego ko-ta.

Cieszono się powszechnie — im bliżej Świąt — że „Jedzie Jezus, jedzie/Weźmie żur i śle dzie,/Kiełbasy postawi/I pobło gosławi". Karząc zaś śledzia, który przez tyle tygodni mo-rząc ciało panował nad mię-sem, wieszano go na drzewie. Urządzano też „pochówek" po stnemu żurowi, wylewając „przypadkowo" całe jego garn ki na co znamienitsze osoby.

A potem już nastawała Wiel kanoe, jako i teraz za kilka dni nastanie.

Pisanki Nazwy ja j wielkanocnych

zależą od sposobu, w jaki zos-tały pomalowane. Ufarbowane na jeden kolor, czy to przez gotowanie,, czy przez mocze-nie w pewnym barwniku, no-szą nazwę malowanych, kra-szanek lub byczków.

Jeżeli na tym jednostajnym tle wyskrobany jest (za pomo cą ostrego narzędzia) deseń, to jajko nazywają skrobanką lub rysowanką. Wreszcie, jeżeli

jajko zdobi różnokolorowy de seń, przez pokrycie woskiem pewnych jego części a następ-nie gotowanie w barwnikach, to zowią je pisankami, a spo-sób malowania — pisaniem.

Jest jeszcze jeden sposób przyozdabiania jaj, rzadziej używany, przez nalepianie w deseń „duszy" z bzu lub -si-towia i wyklejanie kolorowy-mi papierkami, złotkiem, gał-gankami.

(Z opisu Szczęsnego

Jastrzębowskiego)

Witanie wiosny

Na powitanie wiosny i no-wego lata lud polski zacho-wuje starożytny zwyczaj sło-wiański zwany Gaikiem, Mai-kiem lub Nowem latkiem.

We wtorek po Wielkiejnocy, albo na początku miesiąca ma ja chłopcy lub dziewczęta o-zdabiają zieloną gałęź, zwyk-le choiny wstążkami, i przy-wiązawszy na jej wierzchołku lalkę, która ma oznaczać kró-lową wiosny, obchodzą wszy-stkie wsi domy, śpiewając we sołą pieśń gaikową i winszu-jąc „nowego latka".

Z wiosną — kto przezimo-wał, kogo nie umorzył post rzetelny, który mało różni się od głodu, kto wytrzymał dusz ność i brud chaty, ten się raduje Chrystusowym Zmar-twychwstaniem, ten się szczy ci życiem i naturalnym w y -nikiem tryumfuje nad zmar-łym.

I wtedy w czwartek po Wielkiejnocy obchodzi się u-

Dziady wiosenne roczystość Dziadów. Skoro słoń ce błyśnie, w każdej chacie jedna lub dwie kobiety szy* kują się w odwiedziny dusz-ne. Ubiera się odświętnie w białe płótno, wynosi z komo-ry zachowane umyślnie na ten cel resztki święconego, zapo-wiada rodzinie — Idę teraz na Dziady! I idą jedna za drugą sznury białych postaci za wieś, na piaski cmentarne. Idą skupione i uroczyste, boć spełniają odwieczny obrządek.

Błądzą długo, odszukując swe mogiły. Wtedy każda res tauruje mogiłę, rękami zgar-nia znowu piasek na kopczyk, zbiera ułomki krzyża, prostu-je go, i ramiona zakłada, za-wiesza nowy fartuszek. Teraz zaścielają obrusami kopczyki mogilne i składają do nich kołacz i jaja, ser i kiełbasę i flaszkę wódki.

Wtedy siadają naprzeciw, w kuczki, podpierają brodę pięścią i zaczynają z niebosz-czykiem rozhowor. Głos się coraz podnosi, nabiera dźwię-ku wiatru jęczącego, wycia prawie, i łączy się w jeden chór z setką innych, co opła-kują mężów i ojców, braci i matki, synów i wnuków. Trwa to długo, cichnie, to znów roś

nie, ogarnia cały cmentarz, aż wreszcie któraś się podnosi — nalewa czarkę wódki, żeg-na się i woła: — Piję ja do ciebie doniu serdeczna, że-byś wiedziała, że ci nic nie żałuję, i światło Boże niech ci świeci. I wylewa czarkę na piasek. I zaczyna się biesia-da.

Łamią kołacz na kęsy i py-tają się zmarłego, czy pamię-ta zagonki, które opuścił i opowiadają mu o bujnych ru-niach i znoju żniwa, którego z nimi nie podzieli.

Całą historię ludzi chatnich i dobytku opowiadają mu, spo żywając tę ucztę, i na piasek mogiły kładąc wszelkiego po-siłku cząstkę, dla tego ducha współbiesiadnika.

Potem pod wpływem liba-cji rozczulają się, zbierają się w gromadki, gwar rozmów staje się żywszy, wspominają różne dziwy, strachy; a wresz cie smętek i zawodzenie prze-chodzi w jakąś dziką uciechę z wiosny, z życia, wśród mo-gił roją o swatach, o weselach, — rozpoczynają się śpiewy i śmiechy.

Zbierają się do odwrotu, sprzątając resztki jadła i ciąg ną ku wsi gwarnym tłumem niczem nie przypominającym żałobnego obrządku.

wg. M. RODZIEWICZ

Pisanki a sprawa polska

Wincenty Kadłubek, biskup krakowski, w kronice swojej pisanej na początku w. XI I I , przyganiając niestałości naro-du polskiego powiada, że Po-lacy względem panujących swoich z dawien dawna byli zawistni, niestali i bawili się z panami swymi jak z „ma-lowanemi jajkami*.

Kadłubek miał tu oczywiście

na myśli pisanki wielkanocne i znaną dotąd zabawę świą-teczną tłuczenia tychże. Zwy-czaj ten, który tu i ówdzie dotrwał do naszych czasów., polega na tym, źe dwie oso-by biorą do prawej ręki po jajku farbowanym i uderzają jedno o drugie, a wygrywa ta osoba, której jajko pozostało niezbite.

Rękawka Wielkanocny dyngus, czyli

zwyczaj oblewania się wodą, przetrwał w całym kraju. Ale na przykład szukanie gniazda w wielkanocny poniedziałek kultywowane jest jedynie w śląskiej tradycji. Starożytny, wywodzący się jeszcze z po-gańskich czasów zwyczaj ob-chodzony jest również do dziś w Krakowie. Zwany jest rę-kawką.

Wywodzi się on mianowicie z pogańskiego święta zmar-łych, które obchodzone było na wiosnę, kiedy przyroda budziła się ze snu zimowego. Wtedy to właśnie obchodzono zaduszki przez pamięć i cześć dla zmarłych. Najpierw więc naprawiano mogiły i kopce, uszkodzone przez wodę z to-pniejących śniegów, przynoszo no na groby obfitość jadła i napitku wszelakiego, częstu-jąc również dobrami tymi ubogich.

Krakowianie tradycyjnie wtedy udają się na wzgórze zwane Krzemionkami, obok krakowskiego ośrodka telewi-zyjnego i kopca Krakusa. Rzu ca ją l wyżyny bułki, jabłka, pierniki i jaja wielkanocne w tłum zgromadzony niżej. To pozostałość po obrzędzie po-grzebowym legendarnego Kra kusa, któremu usypano potęż-ną mogiłę. Sypano ziemię rę-kami, noszono ją w rękawach — stąd też nazwy zwyczaju, który przetrwał wieki. Wiel-kie musiało być uznanie ludu dla legendarnego władcy, sko-ro zwyczaj ten kultywowany był przez tyle stuleci aż po dzień dzisiejszy i nie poszedł w zapomnienie. I choć w dzi-siejszych czasach święto zmar-łych obchodzone jest nie na wiosnę lecz jesienią, to po-zostałość starosłowiańskiej sty py w trzecim dniu świąt wiel kanocnych przetrwała.

Judasza w łeb

W niektórych okolicach w Wielki Czwartek (zwany także cierniowym) gromada chłop-ców przebierała się za żołnie-rzy i zrobiwszy sobie Judasza ze słomy, przybranego w sza-ty czarne, podarte, trzymają-cego w ręku kaletę napełnio-ną szkłem tłuczonym dla brzę ku, szła do kościoła na „ciem ną jutrznię", Judasza z sobą unosząc.

W kościele pod chórem wśród ludu stali uszykowani jak wojsko pod przywództwem jednego. Po skończonej jutrz-ni, na cmentarzu, chłostano Judasza kijami i siekano go drewnianymi pałaszami wśród wrzawy i śmiechu zebranego ludu. Potem włożywszy go na taczkę, wieziono na plebanię i do domu, gdzie powtarzano to samo widowisko.

Ze dworu udawano się z Judaszem do gospody, a wresz cie albo topiono go w rzece czy stawie, albo, gdy się ścierń niło, palono na wzgórzu za wioską.

Indziej, obchód z Judaszem, którego zrzucono najprzód z wieży, odbywał się w Wielką Sobotę lub w Wielki Czwar-tek. Wypędzano go z kościo-ła grzechotkami, co się bez tumultu nigdy nie odbywało.

wg. Z. GLOGERA

Page 7: Kultura FAKTY-dlibra.mbpkk.pl › Content › 166 › 1989_nr_7.pdf20.03.1989 Ceno 5 zt Jak co roku n,a wiosnę Informowaliśmy o tym ż, e na niedawny posiedzenim ple u narnym Związkowe

Nr 7 (1120) „TRYBUNA KĘDZIERZYŃSKICH AZOTóW" Str. 7 .af

NaSZ FElieTON

K oszmar Dnia Kobiet mamy już za sobą i wszystko wróciło do

normy. Jeden dzień w ro-ku w zupełności wystarczy na głupie uśmiechy i uda-wanie, te każdy rodak, to dżentelmen. Już z samego założenia jest to święto nienaturalne. W zasadzie powinno się ono nazywać Dzień Dobroci dla Kobiet, albo Dzień Ochrony Praw Kobiety. Na tej samej za-sadzie, jak funkcjonuje De kada Ochrony Środowiska, czy Miesiąc Pamięci Naro-dowej. Zauważcie przy o-kazji. że kobietom przyzna no tylko jeden dzień, a na przykład ginącym gatun kom zwierząt cale miesią-ce lub lata. Złośliwi twier-dzą, że ten jeden dzień w zupełności wystarczy.

Żeby nie być posądzo-nym o szowinizm pragną przy okazji złożyć spóźnio-ne, ale szczere i serdeczne życzenia wszystkim paniom.

Niech przynajmniej raz w roku będzie równo i spra-wiedliwie. Znam faceta, któ ry jak dziecko cieszy się na każdy 8 marca: jest to okazja wyściskać wszy-stkie koleżanki to biurze, a nawet osobistą małżon-kę. Ta ostatnia toleruje to zresztą tylko raz w roku. ale to już zupełnie inna historia.

kazją do mniejszej lub większej fety. Organizowa-na jest akademia, na któ-rej mówi się wiele dobre-go na temat pracy kon-kretnej branży. Nigdzie nie można usłyszeć tyle ciep-łych słów np. na temat pracy budowlańców, co właśnie na akademii z o-kazji Dnia Budowlańca. Jest to też okazja, żeby

czy się jednak i wraca sza-ra rzeczywistość. Bywa ona czasami wręcz czarna. Oto niedawno gdzieś pod Ło-dzią wybuchł strajk pra-cowników PTII W, czyli fir my transportowej na usłu-gach handlu. Chodziło oczy wiście o podwyżki płac. Ze by miejscowy handel nie uwiądł do reszty, postano-wiono korzystać z transpor

Dzień jest d o b r y na wszystko / /

Kiedy tak patrzę na ka-lendarz upstrzony świętami poszczególnych zawodów, płci i branż, przypomina mi się powiedzenie genera-ła de Gaulle*a. Stwierdził on kiedyś, że nie można rzą dzić krajem, w którym jest ponad 300 gatunków sera. Ciekawe, czy nasi kolejni przywódcy mieli te same odczucia. Oczywiście w od-niesieniu do liczby świąt, a nie sera, którego prawie na rynku nie ma, a które-go gatunki są sprawą wiel-ce umowną.

Bo każdy chce mieć swój ,,Dzień". Ale po co? To bar dzo proste. „Dzień" jest o-

przypiąć do zasłużonych klap kilka odznaczeń, uścis kać się z dyrektorem lub prezesem, a także wysłu-chać koncertu ku czcu Z takiej okazji ukazuje się zwykle kilka okolicznościo-wych artykułów w prasie centralnej i lokalnej. „Dzień" jest w końcu o-kazją do wypłacenia spec-jalnych nagród pieniężnych, co wydaje się być argumen tem najważniejszym.

Obchody „Dnia" są u-mcwnym okresem zawie-szenia broni. Mniej się kry tykuje, a jeżeli już, to z umiarem, po ojcowsku. Po-klepywanie po plecach koń

tu prywatnego. Tak też się stało i wnet się okazało, że prywatne usługi trans-portowe są o wiele tańsze, niż te, które oferuje spec-jalistyczna bądź, co bądź firma. Tylko głupiec mógł-by w takim przypadku dą-żyć do ,,wyciszaniaM straj-ku. Zycie niesie czasami całkiem niezłe rozwiązania.

W myśl zasady logiki, wszystkie Przedsiębiorstwa Transportu Handlu We-wnętrznego powinny dać sobie spokój z robotą. Za-kładając oczywiściet że wszystkie są deficytowe i drogie, co zapewne nie jest pozbawione podstaw. Sy-

tuację mógłby uzdrowić tyl ko Nadzwyczajny Dzień Transportowca. ale póki co nie było rozkazu.

Bzdurne funkcjonoioanie różnego rodzaju „Dni" jest oczywiste. Nie wyłączając rzecz jasna Dnia Chemika. Nagrody wypłacić przecież można z okazji wolnej so-boty, a ordery przypiąć na koncercie któregoś z por-nograficznych występów, przewalających się ostatnio przez sceny w tzw. terenie, o którym kiedyś mówiło się zwyczajnie — prowin-cja. Ale cóż to była za prowincja — chciałoby się dodać. A festyny i różne-go rodzaju igree pod da-chem i na świeżym powie-trzu mogłyby być organizo-wane raz w miesiącu, ot tak bez powodu.

Już słyszę głosy pełne oburzenia, wołające coś o tradycji, o uhonoroioaniu ciężkiej pracy chemika, sto larza, transportowca, pie-karza. futbolisty, kobiety, dziecka, dekarza, babci% po sadzkarza, ciotki Julki, wuj ka Mietka. szwagra Józka itd. (niepotrzebne skreślić).

I to jest właśnie cale nasze kochane, wychućha-ne, wypieszczone piekiełko. Dobranoc Państwu.

(JAW)

(Dokończenie ze str. 3)

zainstalowano telefony w pierwszej części osiedla. Tzw. telefonizacja pozostałej części, to kwestia kilku lat, o czym Urząd Pocztowo-Telekomuni-kacyjny dokładnie informuje swoich klientów. Brakuje tym razem kabla, co jest mieszkań com zupełnie obojętne. Liczy się to, że telefonów nie ma i długo nie będzie.

W Kędzierzynie-Koźlu bu-downictwo mieszkaniowe funkcjonuje w miarę popraw-

to w pewnym stopniu o ja-kości budowania, ale też trze ba brać pod uwagę działanie czasu. Spółdzielnia Mieszka-niowa „Chemik" boryka się z poważnymi problemami, je-żeli idzie o skompletowanie grup remontowych. Brakuje konserwatorów, hydraulików i innych fachowców. Nie ma też co mówić o elementach wyposażenia mieszkań, bo w tej branży rynek jest mocno przetrzepany.

W różnego rodzaju publika-cjach pisze się ostatnio o szu-

W mieszkaniowym kręgu

nie. Buduje się stosunkowo du żo i szybko. Oczywiście w nor malnych czasach i w normal-nym kraju taki stan byłby nie do przyjęcia, ale na tle in-nych, nasze miasto sprawia pod tym względem korzyst-ne wrażenie. Prawdziwą zmo-rą budowania po polsku jest swoista hierarchia potrzeb. Najpierw tzw. substancja mieszkaniowa, a potem resz-ta. Jest to nawet uzasadnio-ne długością kolejki w spół-dzielni mieszkaniowej. Wia-domo, że takie postawienie sprawy wymusza przyjęcie od powiedniej kolejności w rea-lizacji inwestycji. Sklepy, przedszkola i szkoły muszą czekać, bo nie ma albo pie-niędzy, albo tzw. mocy prze-robowych. I tak oto zaklęty krąg mieszkaniowy jest ideal-nie zamknięty.

Kiedy przedsiębiorstwa bu-dowlane przeniosą się do Kłodnicy, pozostanie problem „wykończenia" osiedli już ist-niejących. Np. na osiedlu Piastów już zaczyna się pro-blem z remontami. Świadczy

kaniu nowych rozwiązań w budownictwie. Chodzi tu mię dzy innymi o małe spółdziel-nie mieszkaniowe, o udział finansowy przyszłych lokato-rów w budowaniu bloków, wreszcie o budownictwo in-dywidualfie. Ta ostatnia for-ma ma wielu zwolenników — teoretyków. Praktycznie bo-wiem budowa własnego do-mu, czy tylko segmentu w „szeregowcu" wiąże się z o-gromnymi kosztami i równie wielkim wysiłkiem organiza-cyjnym. Z całą pewnością nie jest to jedyne lekarstwo na brak mieszkań, ale przecież w jakimś tam stopniu, odciąża spółdzielnie mieszkaniowe. Po za nielicznymi wyjątkami bu-downictwo indywidualne sy-tuuje się poza obrzeżem mias ta, co wiąże się z kolejnymi problemami, jak np. komuni-kacją, handlem itp.

Wszystko wskazuje na to, że zbyt szybko to my się z tym budownictwem nie upora my, choć przecież próbować trzeba.

(J)

POZIOMO: 1) zajście, zbieg okoliczności, 5) oznaka jakie-goś zjawiska, objaw, 9) prze-strzeń między przedmiotami, 10) zakaźna choroba oczu, 11) godło, odznaka, symbol, 12) długi ogon sukni, 13) boczna część czoła, 14) jednoroczny odłóg, 17) jon o ładunku do-datnim, 19) zabawka ze sznur-ka, 22) lek w postaci krążka, drażetka, 24) przyspiesza goje n<- się ran, 28) ciało ciekle, 29) widziadło senne, 30) nie zabudowany teren w mieście, 33) sława, popularność, 34) naj dłuższy bieg lekkoat., 35) pu-storożec tybetański, 36) prze-chowalnia ubrania, 37) tea-tralna przerwa.

PIONOWO: 1) potwierdza regułę, 2) substancja barwią-ca, 3) ssak łowny, 4) uchwyt drzwiowy, 5) chroniony kwiat górski, 6) duży ssak morski, 7) sanki używane w ratowni-ctwie górskim, 8) substancja, z której zbudowany jest wszechświat, 15) styl w sztu-ce, 16) magazyn, 18) dowód-ca janczarów, 20) rozbija się o izbicę, 21) przymusowe usu-nięcie kogoś z zajmowanego lokalu, 22) materiał do pisania używany w starożytności, 23) dygnitarz, figura, 25) sztuczny nawóz, 26) opieka nad sztuką, 27) porcja odkrajanego chle-ba, 31) uwodniony siarczan gli nowo-potasowy,. 32) ostre za-kończenie strzały.

„ F R A N T "

Rozwiązania prosimy nad-syłać w terminie 15-dniowym od chwili ukazania się nume-ru na adres Redakcji z do-piskiem na kopercie „krzy-żówka". Wśród Czytelników,

którzy nadeślą prawidłowe rozwiązanie krzyżówki, rozlo-sowane zostaną nagrody książ kowe.

ROZWIĄZANIE K R Z Y Ż Ó W K I Z NR-U 4/89

Poziomo: przewodnik, upra-wa, pretekst, kierunek, winda, usta, szpic, gorączka, arras, goleń, preparat, wełna, orka, motek, membrana, strzelec, gitara, stanowisko.

Pionowo: papa, zlew, orkan, notka, kuper, arkusz, świeci-dełko, ostrzeżenie, waga, drą-żek, działo, saga, ospa, otok.

nabiał, hałas, maska, tarło, plus, echo.

ROZWIĄZANIE KRZYŻÓWKI Z NR-U 5/89

Poziomo: refleks, gąszcz, ze-ro, drobina, łokieć, łyko, śle-pota, letarg, sake, daniel, la-wina, smak, jogurt, rzeźnia, rano, biegły, szelest, glin, ścia na, obsesja.

Pionowo: radość, floret, epi-zod, szałas, gołoledź, sekstans, cietrzew, alka, razowiec, litur-gia, fastryga, krosno, rewers, indeks, partia.

Za prawidłowe rozwiązanie krzyżówki nagrody książkowe wylosowali: Yioletta Hulist — Zakład Zaopatrzenia i Dariusz Nowak — os. Korzonek, bl. 2/9. Po odbiór nagrody prosi-my zgłosić się do Redakcji,

19 Trybuna KędzIerzyńskich Azotów"

„Trybuna Kędzierzyńskicb Azotów" — pismo załogi Za- Adres Redakcji: Zakład> Azotowe 47-223 Rędueizyn-kładów Azotowych „Kędzierzyn". Wychodzi co 10 dnL Koźle, budynek internatu Zespołu Szkół Zawodowych Redaguje zespół w składzie: Bolesław Karcz — redaktor nr 118. pokój 109 Telefony — 136-94 125-16 i 135-81 -naczelny. Janusz Wąsewlcs — sekretarz redakcji, Andrzej dla rozmówców spoza ..Azotów* oraz 30-94. 25-16 * Hyneb — kierownik działu publicystyki, Iwona Strzelewicz - dla abonentów centrali automatyczne) ZA „Kędzierzyn" — publicysta, przy współudziale Rady Programowej ZOKI Telex — 0732331. Izabela Gawron — przewodnicząca. Tadeasa Bieliński Ta- Wydawca: Opolskie Wydawnictwo Prasowe, 45-086 O-deusz Gmur. Adam Marczak. Andrzej Ochat Jerzy Pllar-połe. uL Powstańców Si 9. ski, Władysław Rogulski Andrzej Rygorowlc«, Ryszard Druk: OZGraf Im J. Łangowsklego. 45-085 Opole, ul Sadłucki, Zenon Siwiee Henryk Sterkowicz, Edmund Tara- Niedziałkowskiego 8-lfc Nakład- 3.500 egz. nowskt Bogusław WłęcklewicŁ Nie zamówionych materiałów redakcja nie zwraca.

Sekretariat — Zofia Siwiec, fotoreporter - Bogusław Redaktorzy przyjmują Interesantów codziennie w godzl-Rogowskt redaktor techniczny — Andrzej Szatan, korekta nach od 10 do 13. — Elżbieta Szatan.

N - 6

Page 8: Kultura FAKTY-dlibra.mbpkk.pl › Content › 166 › 1989_nr_7.pdf20.03.1989 Ceno 5 zt Jak co roku n,a wiosnę Informowaliśmy o tym ż, e na niedawny posiedzenim ple u narnym Związkowe

Siatkarze zakończyli już drugoligowe boje. Chemik nie błyszczał specjalnie w tej rundzie rozgrywek, ale utrzymał się w I I lidze. Na siatkarskie emocje przyjdzie poczekać do jesieni. W czerwcu natomiast. dowiemy się o transferach. Mówi się o wzmocnieniu Chemika, ale jeszcze za wcześnie na konkrety. Materiał na temat podsumowania sezonu, za-mieścimy w jednym z najbliższych numerów „TKA " .

Zdjęcie: B. Rogowski

S Z A C H Y

Było to w czasie mauretań-skich podbojów w Europie. W hiszpańskim mieście Kordoba żył wielce cnotliwy mieszcza-nin Don Hurtado, zwany „Bóg zapłać". Przydomek pochodził stąd, że człowiek ten cały

ki sposób mu te pieniądze wy płacasz? — zapytał zacieka-wiony Hiszpan. Ano — od-parł Arab — kiedy przegram, Allach przysyła dobrego czło-wieka, który odbiera należność i rozdaje ubogim. I wręczył Don Hurtado 10-pistolów.

Spodobało się to Hiszpano-wi i po kilku dniach zagląd-

Partia z A l l a c h e m

swój majątek rozdał między biednych, a kiedy go nie sta-ło, całymi dniami krążył wśród miejscowych bogaczy zbierając datki na ubogich.

Kiedy tak wędrował kwestu jąc po drodze, pod samotnym cyprysem spotkał zadumanego Araba nad rozstawionymi na szachownicy figurami. Z kim grasz — zapytał Giaur. Z sa-mym Allachem! — odparł Arab i zapytany o wynik par tii odpowiedział, że właśnie przegra! 10 pistol ów. A w ja-

nął w znane sobie miejsce. Arab grał dalej i zapytany o wynik stwierdził, że tym ra-zem mu się powiodło i Al-lach jest mu winien 100 pisto li. A jak je chcesz odebrać? — pyta Don Hurtado. Od cie-bie — odparł Arab i wyciąg-nąwszy puginał zabrał Hiszpa nowi całą zawartość sakiew-ki. Hiszpan stwierdził, że już nigdy Allach nie przyśle go do Araba po odbiór swojej należności i czym prędzej dał dyla.

Tym razem organizatorzy kolejnej, X X X I V Spartakiady Zakładowej zaproponowali 12 dyscyplin, w których są do rozdania medale. Zmieniła się

metki, który rozegrany zosta-nie 11 kwietnia br., a jego or-ganizatorem jest T. Rdzanek (teł. 37-88). Kolejną dyscypli-ną będzie tenis stołowy, mistrz ping-ponga wyłoniony zosta-nie 27 kwietnia br., a nadzór nad organizacją tego turnieju sprawuje Zb. Łabędzki (tel. 24-15). Potem będzie przer-wa, bowiem dopiero w maju rozpocznie się najbardziej prestiżowa impreza — tur-niej piłkarski. Mistrzostwo w tej dyscyplinie ceni się u nas najbardziej, jak zwykle pa-tronat nad przebiegiem tego turnieju sprawować będzie J. Galla (tel. 35-82). System pił-karskich rozgrywek nie uległ zmianom, sam turniej zaś po-

Rusza XXXIV Spartakiada nieco nie tylko ilość dyscyplin, ale również same dyscypliny. Tak więc powrócił do łask tenis ziemny (przecież mamy własne korty), a z nowości wprowadzono po raz pierw-szy strzelanie pneumatyczne. Z niektórych natomiast dys-cyplin (np. brydż) zrezygno-wano w roku bieżącym. Uzgodniono już terminy roz-grywania poszczególnych dys-cyplin.

Tak więc rozpoczynamy w roku bieżącym turniejem ko-

trwa nieco, najpierw bowiem wyłonieni zostaną mistrzowie grup, by następnie w bezpo-średnich pojedynkach 'między sobą wyłonić tego najlepszego. A kto nim będzie? Odpowiedź na to pytanie poznamy w czerwcu.

Nieco wcześniej, bo 28 ma-ja zaplanowano rozegranie za wodów wędkarskich o tytuł mistrza X X X I V Spartakiady. Nadzoruje te zawody B. Ję-drzejczak (tel. 24-15). W czerw cu poznamy także mistrza w

strzelaniu, którą to dyscyplin ną kieruje R. Nieużyła (tel« 10-69). Natomiast mistrzostwa w strzelaniu z broni pneuma-tycznej zaplanowano na listo-pad br.

Na jesień br. przesunięto kil* ka dyscyplin. M.in. turniej siatkówki, który rozegrany zostanie na przełomie paździer nika i listopada (opiekun — J. Maruszczak, tel. 15-43), tur niej tenisa ziemnego (wrze-sień, opiekun — R. Rdzanek* tel. 37-88), turniej koszyków-ki (październik — listopad, o -piekun — J. Sypko, tel. 31-59). W tym samym terminie roze-grany zostanie turniej kreelar ski, a nadzór nad jego prze-gotowaniem i organizacja wuie P. Pulnik (tel. 15-65)» Zostałv nam jeszcze szach v i warcaby, dla których wyzn a-czono termin 12 i 26 wrześr>:a br. Nad sorawnością prz^nro-wad^enia tvch ko^kure-nr^ r.z\i wa H. Góralek (tel. 20-39V

Pod wyżej wvrrnenione ad^e sy i numery telefonów kiero-wać nalö*v zcloszen'a do u-dz;atu. Bliższych informac ; ; o przebiegu teeorocznei Spar*»-k?adv zasięgnać można u B„ Wacha w obiektach soorto-wych, tel. 25-36. Oreani-ato-rzy liczą na liczny udział w poszczególnych konkure**'C Mv również o wynikach zma-gań snar+akiadowych ir>fo~'no-wać będziemy na bieżąco.

(B)

B I E G I

Bieg Wyzwoleni a p o raz piąty

Stu jeden zawodników, w tym trzydzieści dziewięć pań wystartowało 12 marca na trzykilometrową trasę V ju-bileuszowego Biegu Wyzwole-nia Kędzierzyna-Koźla. Zapo-wiadało się nieciekawie, gdyż rano padał deszcz, na szczęś-cie potem przestał, nawet słonko osuszyło trasę.

Wyniki podała „Trybuna Opolska", przypomnijmy tyl-ko, że gospodarze okazali się niegościnni i wygrali zarów-no wśród pań — Marzena Śmigasiewicz (po raz trzeci) jak i wśród panów — Marek Zasłonka (po raz piąty).

Organizatorami biegu byli Rejonowy Urząd Spraw We-wnętrznych, T K K F Blacho-wianka i Ośrodek Sportu i

. Rekreacji. Wśród tych, któ-rzy narobili się najwięcej przy organizacji biegu wymienić należy: W. Uksika, M. Bar-dzińską i P. Pietrzyka.

Bardzo sprawn.'e prowadzo-ny był sekretariat zawodów, obsługiwany przez członków Klubu Maraton.

Sędzią głównym zawodów był Z. Swiderski. Nagrody fundowali: ZM TKKF , OSiR, RUSW, ZM ZSMP, ZK ZSMP „Azoty", ZZ ZSMP Blachow-nia.

Ukończyło bieg 97 zawodni-ków, a wśród nich najmłod-sza uczestniczka, jedenastolet-nia panna Pietrzykówna. (a)

Piłka nożna Z pewnym poślizgiem przed

stawiamy terminarz rozgry-wek klasy okręgowej, w któ-rych bierze udział Chemik. Kibice i tak wiedzą, że pierw szy mecz rundy wiosennej ro zegrany został 19 marca z Po-lonią Wołczyn.

Runda wiosenna O przygotowaniach drużyny

trochę pisaliśmy, wkrótce sze-rzej o tym co w kopanej sły-chać.

Wiadomo, że trenerami Che mika są nadal Janusz Barszcz i Józef Borzęcki; że są kło-poty z obsadzeniem pozycji bramkarza; że sparingowy mecz z Hetmanem Zamość wy grał Chemik 6:0. To ostatnie wydarzenie jednych cieszy, in

ni martwią się, iż forma przy szła zbyt wcześnie,

27 marca gra Chemik na boisku Włókniarza Kietrz. Z kwietnia u siebie ze Sparta* nem Grudynia 8 kwietnia wy jazd do Górnika Januszkowi-ce, 15 kwietnia u siebie % Unią Krapkowice, potem 23 kwietnia wyjazd do Zdzieszo-wic, 29 kwietnia gościmy Skal nika z Tarnowa Opolskiego, wyjazd do Startu Namysłów 7.05 i dwa mecze u siebie 13.05 z Odrą I I Opole i 20.0$ z Polonią Głubczyce, 25.05 wy jazd do Stali Brzeg. 28.05 goś-cimy nyską Stal, 3.06 wy jaz-dowy mecz z L K S Jaryszów, 11.06 Chemik gra z Czarnymi Otmuchów i kończy rozgryw-ki tej rundy 17.06 meczem w opolskiej Gwardii.

Życzymy powodzenia, gry bez kontuzji i trzymamy kciu ki.

(a)

TURNIEJ S IATKARSK I ZSMP

Turniej siatkarski kół ZSMP o puchar przewodniczącego

występują zespoły ZBA, Stra-ży Pożarnej i Obrony Cywil-nej.

Oto rezultaty: ZBA — Straż Pożarna 2:0, OC — Straż Po-

Znamy pierwszego finalistę Zarządu Kombinatu wkroczył w fazę półfinałową. Jak już informowaliśmy rozlosowano trzy grupy, których zwycięz-cy spotkają się w finale. 6 marca rozgrywano spotkania w grupie pierwszej, w .której

żarna 2:1, ZBA — OC 2:0. * Do finału awansowała wiec

drużyna ZBA. Jakich będzie miała przeciwników dowiemy się już niebawem.

(J)

d Między nami kibicami

W Budapeszcie medalu dla na -szego lekkoatlety nie było, ale i tak te MS utkwiły nam w

pamięci. A to za sprawą lekkoatle-tycznej centrali, która zabroniła startu Marianouń Kolasie. Nie żeby o podejrzenie o doping chodziło, po-szło o niesubordynację zawodnika. Żeby reprezentować kraj w lekko-atletycznych M$, stawić się miał w umówionym miejscu i określonej po-rze.

Tymczasem po ME dwaj nasi skoczkowie (Kolasa i Chmara) udali się na dwa Mitingi, na które ich zaproszono. Jasne, że nie za darmo, bo są przecież kraje, w kt&rych za występ co baidztej znanych zawod-

ników mówi się im do ręki. Szcze-gólnie jeden start mieli udany. Chma ra pokonał 5,85 m, „przeskoczył" sa-mego Bubkę i pobił rekord kraju. Kolasa był trzeci, tuż za Bubką właśnie. Potem pojechali na jeszcze jeden miting.

Tego lekkoatletyczna centrala nie mogła znieść. Z a brak subordynacji i nie powiadomienie o dodatkowych startach cofnięto Kolasie prawo star tu w Budapeszcie. Ten co prawda twierdzi, te owszem, informował PZLa o swoich zamierzeniach, ale kto to teraz udowodni. Wcale nie dziwnym trafem to samo „przewi-nienie" uszło na sucho Chmarze i w Budapeszcie wystartował, zajmu-jąc czwarte miejsce. Traf nie byl dziwny, bowiem Chmarę oceniano na medalową szansę, a Kolasę ni-żej. Tym to sposobem lekkoatletycz-na sprawiedliwość pokazała podwój-ne oblicze i różne miarki w ocenie

tego samego czynu. Widać Temida tym razem ściągnęła przepaskę z oczu, najpierw pokombinowała• ko-mu ile, a potem ogłosiła wyrok.

Pytanie „komu ile?" siało się też przyczyną regularnego strajku fut-bolistów Radomiaka — może i nie

Po równo? byłoby to warte uwagi wydarzenie w naszych strajkowych czasach, gdyby nie okoliczności temu towa-rzyszące i samo zakończenie sporu. Poszło o nie wypłacone, choć obie-cane premie. Było tego po kilka-dziesiąt tysięcy „na łebka", a więc nie tak znowu zawrotne sumy.

Na odmowę udziału w treningach zarząd Radomiaka zareagował za-wieszeniem w prawach co bardziej niesfornych. A w dodatku skiero-

wał ich do... szycia butów. Owszem, nawet kilka dni coś tam robili. A potem zaczęli pisać supliki do za-rządu, że oni chcą znowu grać, bo to jest ich prawdziwe powołanie. Nawet już o zaległych premiach nie było mowy, choć one przecież legły u podstaw konfliktu.

I co zrobił zarząd? Przeanalizował prośby, wysłuchał żalów za grzechy i obietnic poprawy, następnie od-puścił wspaniałomyślnie grzechy i nawet zbyt dokuczliwej pokuty nie zadał. Tu też Temida nie waliła na oślep, powodując się widać dobrem sprawy nadrzędnej, czyli futbolu.

Tylko czekać, aż drgnie coś rów-nież w sprawie Rudego, aż ugnie się futbolowa władza. Zawsze przecież znajdzie się tysiąc powodów do usprawiedliwienia w imię dobra nadrzędnego. A za Rudym zapew-ne pójdą inni, jak tylko wyczują, ie można. Odnieść można wrażenie, że szale wagi, na których sportowa sprawiedliwość odmierza czyny, są fałszywie • starowane.

(LOB)