Księga XXII Hektor zabity

15
- 367 - Księga XXII Hektor zabity Gdy wszyscy Trojanie chronili się do miasta, Hektor zatrzymał się pod bramą i czekał na Achillesa. Daremnie ojciec i matka najczulszymi proś- bami próbują go odciągnąć od jego przedsięwzięcia. Gdy zbliża się grecki bohater, Hektor ucieka wkoło murów, ścigany przez Achillesa. Ateny, przy- brawszy postać Deifoba, brata Hektora, skłania go, aby stanął do boju. Ho- norowe warunki Hektora; Achilles je odrzuca. Widząc rycerz trojański, że został zdradzony przez Atenę, z mieczem w ręku uderza na Achillesa i wtedy śmiertelnie zostaje zraniony. Zwycięzca wlecze trupa, przywiąza- nego do swego wozu. Na tak smutny widok Troja okrywa się żałobą: Pry- jam tarza się w piasku, Hekabe jęczy, Andromacha mdleje. Ἰ λ ι ά δ ο ς Χ Ἕκτορος ἀναίρεσις Ὣς οἳ μὲν κατὰ ἄστυ πεφυζότες ἠΰτε νεβροὶ ἱδρῶ ἀπεψύχοντο πίον τ᾽ ἀκέοντό τε δίψαν κεκλιμένοι καλῆισιν ἐπάλξεσιν· αὐτὰρ Ἀχαιοὶ τείχεος ἆσσον ἴσαν σάκε᾽ ὤμοισι κλίναντες. Ἕκτορα δ᾽ αὐτοῦ μεῖναι ὀλοιὴ μοῖρα πέδησεν Ἰλίου προπάροιθε πυλάων τε Σκαιάων. αὐτὰρ Πηλείωνα προσηύδα Φοῖβος Ἀπόλλων· τίπτέ με Πηλέος υἱὲ ποσὶν ταχέεσσι διώκεις

Transcript of Księga XXII Hektor zabity

Ksiga XXII
Hektor zabity
Gdy wszyscy Trojanie chronili si do miasta, Hektor zatrzyma si pod bram i czeka na Achillesa. Daremnie ojciec i matka najczulszymi pro- bami próbuj go odcign od jego przedsiwzicia. Gdy zblia si grecki bohater, Hektor ucieka wkoo murów, cigany przez Achillesa. Ateny, przy- brawszy posta Deifoba, brata Hektora, skania go, aby stan do boju. Ho- norowe warunki Hektora; Achilles je odrzuca. Widzc rycerz trojaski, e zosta zdradzony przez Aten, z mieczem w rku uderza na Achillesa i wtedy miertelnie zostaje zraniony. Zwycizca wlecze trupa, przywiza- nego do swego wozu. Na tak smutny widok Troja okrywa si aob: Pry- jam tarza si w piasku, Hekabe jczy, Andromacha mdleje.
λ ι δ ο ς Χ
κτορος ναρεσις
δρ πεψχοντο πον τ κοντ τε δψαν
κεκλιμνοι καλισιν πλξεσιν ατρ χαιο
τεχεος σσον σαν σκε μοισι κλναντες.
κτορα δ ατο μεναι λοι μορα πδησεν
λου προπροιθε πυλων τε Σκαιων.
ατρ Πηλεωνα προσηδα Φοβος πλλων
τπτ με Πηλος υ ποσν ταχεσσι δικεις
- 368 -
Tak w ucieczce strwoeni jak pierzchliwe anie,
Nareszcie oddychaj w swych murach Trojanie: Pij, gasz pragnienie i z potu si chodz. Grecy z tarcz schylon pod szace podchodz. Sam Hektor, jakby zgubnym przykuty wyrokiem, 5
Stan przy Skajskiej Bramie niewzruszonym krokiem. Wtedy si Feb zwróciwszy do Achilla rzecze: „Jak ty miesz boga ciga, miertelny czowiecze?
Co przez to zyskasz, e moich kroków si uczepi?
Nie znasz mnie, bo ci zapa szalony zalepi. 10
Lecz kiedy próno latasz, to tymczasem starci Trojanie weszli do miasta, w murach s zawarci. Stój! Mnie mier si nie chwyci, mnie cios nie przeniknie.”
„O najzwodniejszy z bogów! - Achilles wyrzeknie -
Zwiode mnie wic: zwycistwo z rk mi si wylizo. 15
Ilu by jeszcze Trojan zbem piasek gryzo, Zanim by zbiegli do miasta! Mnie pozbawi chway, Ich atwo ocalie! O tryumf wspaniay, Gdy twa bosko czowieka zemsty si nie lka! Gdybym ci móg, poznaby, jaka moja rka.” 20
To wyrzekszy, ku miastu dy zapalony. A jako zwyciskimi sawny ko przegony
Z wozem do celu swego wartkim pdzi skokiem, Takim pieszy pod mury dumny Pelid krokiem. Pierwszy rycerza Pryjam spostrzeg na przestrzeni: 25
wieci si niby gwiazda wschodzca w jesieni; Jasno jej w ciemnej nocy bije przeraliwa, A Psem j Oryjona pospólstwo nazywa, Inne przewysza gwiazdy byszczcymi strzay, Ale szkodliwe ludziom zwiastuje upay. 30
Taka to jasno bia od zbroi rycerza. Jczy starzec, rkoma w gow si uderza, Najczulszym wzywa gosem kochanego syna. On stoi, w mnym sercu srodze si zacina, Z Achillesem koniecznie chcc si mierzy broni. 35
Biedny ojciec go prosi z wycignit doni: „Hektorze mój, nie czekaj sam, od swoich z daleka! Przyjd, synu, by nie zgin z rk tego czowieka! Sia mu wiele daje nad tob korzyci.
- 370 -
Okrutnik! Oby u bogów by w takiej nienawici, 40
Jak u mnie - psom i spom legby pastw w polu, A ja bym ulg odczu w moim cikim bólu. Ilu mi wydar mnych synów, w boju biegych! Tych zabi, drugich sprzeda na wyspach odlegych! I teraz, kiedy uszli Trojanie do miasta, 45
Dwa syny, których matk przeliczna niewiasta, Likaon i Polidor przed okiem si kryj, Nie wiem, gdzie si znajduj. Ale jeli yj, Odzyskamy ich jeszcze przez drogie opaty, Wszak Laotoi Altes da posag bogaty. 50
Jeli pomarli, jeli ju ich Hades mieci, Dla mnie, ojca, dla matki najsrosze boleci! Lud zy otrze; oby ci smutny los omin, Byleby przez Achilla, mój synu, nie zgin. 54
Wejd do miasta, bd jeszcze obron twych ziomków, Zbaw Trojan, zbaw Trojanki, zbaw drobnych potomków; Nie wystawiaj si mierci, powró do nas cay, Sam nie dawaj najwikszej Achillowi chway. A w kocu miej nad biednym ojcem zmiowanie! Mam jeszcze czucie w moim nieszczliwym stanie! 60
Mnie Dzeus w staroci zgubi najsroszym wypadkiem, Gdy wszystkich domu mego nieszcz bd wiadkiem, Ujrz synów zabitych, córy mi porwane, Zgwacone oa, ciany krwi moich spluskane, W mordzie strasznym rozbite o gaz niemowlta, 65
I dzieci powizane w barbarzyskie pta. Ja sam, bo jak staro moe da obron, Pchnity elazem, ducha ostatni wyzion. A psy, dzi wierne stróe, m karmione rk, Na pana swego wciek rzuc si paszczk, 70
Przy progach dworu szarpa bd moje zwoki I sczcej si z trupa napij posoki. Ach, jak modego ma zgon jest podany! Legnie w polu, pokryty szlachetnymi rany; Cokolwiek mu si zdarzy, mier jego szczliwa. 75
Lecz gdy powana gowa starca, broda siwa
Przez psy jest splugawiona, kiedy pysk zgodniay
Srogich zwierzt trupa jego rozerwie w kaway, Nic nie masz ndzniejszego nad ndz tak spron!”
Jcza i rwa wos siwy rk nielitosn, 80
Ale Hektor sta, ojca prob niewzruszony. Matka paczca z drugiej zaklina go strony,
- 371 -
Obnaa macierzyskie szaty, pier odkrywa
I, zlana obfitymi zami, tak go wzywa: „Hektorze, na te piersi chciej mie wzgldy winne! 85
Jelim nimi koia twe pacze dziecinne, Pomnij na to! Zlituj si! Wejd w miasto, nie zwlekaj! Z murów mu si sprzeciwiaj, lecz sam go nie czekaj. Bo jeli ci zabije, ni ja, z której ona
Wyszede, drogie dzieci, ni posana ona 90
Nie opaczemy ciebie na ou pogrzebnym! U naw greckich psom bdziesz pokarmem haniebnym!”
Tak prosili go z paczem, ale ich zaklcia
Niezdolne go od jego cofn przedsiwzicia. Cho zblia si Achilles, niewzruszony stoi. 95
Jak w, gdy si trucizn ze zych zió napoi, Peen jadu, przy swojej jaskini si toczy, A wszdzie obracajc swe zowrogie oczy, Niecierpliwy zo wywrze, czyha na czowieka -
Tak Hektor, peen ognia, na miejscu swym czeka: 100
wietny puklerz o wie wysunit wspiera
I w szlachetnym swym sercu te myli rozbiera: „Jeli do miasta wejd, có wic z tego bdzie?
Pierwszy na mnie Polidam z wyrzutami wsidzie: Gdy wyszed Pelid, w zgubnej tej nocy on radzi, 105
Bym nie zwlekajc, wojsko do miasta prowadzi. Nie usuchaem, dlategom tak drogo zapaci! Teraz, gdym przez mój upór tyle ludzi straci, Trojany i Trojanki bd wyrzekay. Najmniej odwany powie: „Hektor, nadto miay, 110
Swym zuchwalstwem o takie nas przyprawi szkody”. Ach, jeli to mam sysze, nie wróc, a wprzódy
Zwyci Achillesa i zgadz m win
Lub chwalebnie pod mury ojczystymi zgin. Gdybym zdj z piersi tarcz, ciki szyszak z gowy. 115
I oparszy o mury mój oszczep stalowy, Szlachetnemu mowi sowa niós pokoju, Przyrzek odda Helen, skd pocztek boju, I zwróci przez Parysa wywiezione sprzty, By je wziy Atrydy na swoje okrty; 120
Gdybym dla nagrodzenia za wielkie ich straty, Osobne ofiarowa Achajom opaty, Trojan zakl na bogi, szczeroci ich wiadki, e nic nie tajc, wiernie swe znios dostatki, I po poowie z Greki podziel si cile... 125
- 372 -
Lecz jak niegodne rzeczy wa w mym umyle! Ja mam pokornie baga? Bra posta nikczemn?
Poszedbym... Czy uszanuje? Zechce mówi ze mn?
Zabije bezbronnego jakby biaogow. Nie czas tu w poufa wdawa si rozmow, 130
Jak j sodko modzieniec z kochank sw toczy
O skale albo dbie, lub co wpadnie w oczy. Lepiej si spotka z broni, ebym ju zobaczy, Dla kogo z nas dwu chwa pan niebios przeznaczy.”
Tak myla, gdy si zbliy Pelid gronie zbrojny: 135
Straszn wstrzsa przybic, jak srogi bóg wojny. Pelijoskim jesionem praw rk ciska, Puklerz racy blaskiem piorunu poyska, wiecc si jako promie wschodzcego soca. Ujrza go Hektor, zadra, nie wytrwa do koca, 140
Wic, aby odwlec bitw, ucieka zaczyna, Szybkim cigany biegiem przez Peleja syna. Jak jastrzb, wszystkie ptaki górujcy lotem, Prdko leci za krzywym gobicy zwrotem, Wzmaga swój wartki impet, przeraliwie krzyczy, 145
dny, aby czym prdzej sign swej zdobyczy -
Tak Pelid za Hektorem pdem bieg ognistym, Który przed nim ucieka pod murem ojczystym. D drog publiczn bystrymi wycigi, Ju pagórek, ju wiatrem koysane figi, 150
Ju w kocu omijaj wdziczne okolice, Gdzie tryskaj Skamandru dwoiste krynice: Jedna pynie ukropem, gste bijc pary, Jakby wrzcymi bya tuczona poary, Druga w gorcym lecie czyste sczy wody, 155
A tak zimne jak niegi lub stopniae lody. Tam byy wodne oa, ozdobione gazem, Gdzie nadobne Trojanki z córy swymi razem
W czasach pokoju drogie wybielay sprzty, Nim do tych brzegów greckie przybiy okrty. 160
Tdy przebiegli, aden z nich kroków nie szczdzi, Mny ten, co ucieka, mniejszy, co pdzi. Bo nie szo tam o puklerz lub inne nagrody
Uwieczajce w biegu zwyciskie zawody: O wielkiego Hektora walka bya ycie. 165
Jako chcc pogrzeb ma uczci naleycie
Krewni przy zwokach pikne sprawiaj igrzyska, Pdz bystre rumaki, piana na pier pryska,
- 373 -
Warcz koa i zrcznie obiegaj met: Zwycizca wemie trójnóg lub adn kobiet - 170
Tak ci miasto potrójnym okryli skokiem. Bogowie cigle bacznym szli za nimi okiem. W kocu Dzeus zacz mówi wród górnych mieszkaców: „Ach, widz ciganego ma koo szaców! Boli mnie los Hektora! On bogom niós dary, 175
On w zamku i na Idzie pali mi ofiary; Dzi pdzi go Achilles i niemal dopada. Namylmy si, niech bogów postanowi rada, Czy go zachowa, jako cnotliwego ma, Czy pozwoli, by zgin z Achilla ora.” 180
„Panie - odpowie Pallas - co z strasznym oskotem
Z chmur czarnych trwoysz ziemi piorunowym grzmotem, Co rzeke? Czy miertelnika moe los omin, Który mu od dawnego czasu kaza zgin?
Czy, ale twego czynu nie pochwal bogi!” 185
„Córo! - Dzeus rzecze - nie bierz w serce prónej trwogi, Musz bowiem swym torem i wyroki wieczne. Le! Bd pewna, e twoje chci s skuteczne.”
Rozpalonej Atenie tego byo trzeba: Zaraz bogini szybkim lotem spada z nieba. 190
Hektora w dugim pdzie Achilles naciska. Jak w górach, gdy pies spdza ani z legowiska, Cigle pdzi przez lasy, przez dugie doliny, Cho drcy zwierz si kryje wród gstej krzewiny, Wytropi go po ladach i znowu nastaje - 195
Tak on si Hektorowi wylizn nie daje. Ile razy wyskoczy chcia ku murom Troi W nadziei, e mu pomoc z góry dadz swoi, Tylekro go Achilles zwracajc od wiey
Napdza na równin, sam wzdu murów biey. 200
A jako we nie, zwodnym udzc si obrazem, Gonim za przeciwnikiem, lecz za kadym razem
Unika naszej rki, cho odstp niedugi, Tak ten nie móg docign, ani uciec drugi. Ju by Hektor nie uciek przed swoim wyrokiem, 205
Nie mógby Achillowi bystrym zrówna krokiem, Gdyby Feb raz ostatni w nim siy nie wznieci. Pelid raz po raz gow swym wojskom zaleci, Aby mierzy pociskiem w Hektora nie miay, Nie chcia bowiem pierwszego ciosu straci chway. 210
Gdy czwarty raz do róde przybiegli rycerze,
- 374 -
Natenczas zot szal bogów ojciec bierze, Achilla i Hektora dwa kadzie wyroki, Oba oznaczajce mierci sen gboki. Zway: ju si Hektora zguba nie odwleka, 215
Schyli si wyrok jego i pad a do pieka. Opuci go Feb, jako skazanego losem. Atena do Achilla rzeka takim gosem: „Achillu, miy bogom! Oto przysza pora, Gdy rzezi niesytego zwaliwszy Hektora, 220
Niemierteln pamitk lud grecki zaszczycim. Dzi on musi koniecznie rozczy si z yciem. Niech z paczem Feb kolana Dzeusowe uciska, Niech ebrze: dla Hektora ju wicej nie zyska. 225
Ty, trzeba, aby wytchn, przez chwil zaczeka, A ja pójd go skoni, by walki nie zwleka.”
Rzeka, cieszy si rycerz. Jakby dugim biegiem
Zmordowany, wstrzyma si, podparty oszczepem. Pallas tego zostawia, przy Hektorze staje, Bierze twarz Deifoba, jego gos udaje: 230
„Ach, bracie mój kochany! Dokd w bystrym pdzie
Wokó Troi Achilles ciga ciebie bdzie?
Sta! Zczmy nasze siy: Deifob z Hektorem
Nieatwym do zamania mog by oporem.”
Ten mu tak odpowiada: „Miy Deifobie. 235
I wczeniej lgnem sercem najwicej ku tobie, Cenic ci bardziej nad wszystkich z matki naszej braci. Lecz za to jak ci równo Hektor si odpaci?
aden si wyjrze z murów nie moe omieli. Ty sam niebezpieczestwo moje przyszed dzieli.” 240
A bogini: „I ojciec, i matka kochana,
I towarzysze czule ciskali kolana
Proszc, bym w miecie zosta: w takiej s bojani. Silniejszy by gos mojej dla ciebie przyjani. 244
Walczmy, ciosów nie szczdmy, w nich nasza nadzieja! Ju wkrótce zobaczymy, czyli syn Peleja, Zwaliwszy obu, krwawym zaszczyci si upem, Czy moe sam od wóczni twojej padnie trupem.”
To rzekszy, idzie przodem w ksztacie Deifoba. Kiedy ju byy blisko bohatery oba, 250
„Achillu - mówi Hektor - do jue mnie ciga, Nie bd ju ucieka, przed bojem si wzdryga. Zwiedzion przez boga, trzykro te mury obiegem; I dawniej si chroniem, gdy ciebie spostrzegem.
- 375 -
Inny w sobie ar boju czuj w t godzin, 255
Bd si bi walecznie: umrzesz lub ja zgin. Ale najpierw uczymy ukad w witej wierze, Niech bogi, wiadki nasze, porcz przymierze. Jeli mnie da bóg ciebie na placu pooy, Przysigam, e nie bd nad trupem si sroy, 260
Bosk tw zbroj wezm, Grekom oddam ciao. dam tylko, by ze mn podobnie si stao.”
„Co!? - zawoa Achilles, a wzrok wcieky toczy -
Jak mnie i ciebie wzajemny ukad zjednoczy?
Jak nie masz midzy ludmi i lwami przymierza, 265
Jak te wilkowi nigdy baran nie dowierza, Lecz w wiecznej yj wojnie, tak nie masz sposobu, By jaki wze zgody poczy nas obu. Prdzej jeden, przyjwszy w pier ran gbok, Aresa srogiego czarn nasyci posok. 270
Dzi nat swoje siy, zbierz swe mstwo cae
I dzielnie broni wadaj, i piersi miej miae. Nie masz tutaj ucieczki, nic ci nie zachowa, Niedugo przez Aten twoja spadnie gowa; Dzi zapacisz za Greków, których e obala, 275
Kiedy or zwyciski w twojej rce szala.”
Zway jesion ogromny, na Hektora cisn, Lecz baczny Hektor, gdy w biegu pocisk zabysn, Schyli si: grot przelecia i drga w ziemi wbity. Biey Pallas, wyrywa krwi pocisk niesyty 280
I niesie Achillowi przed Hektorem skrycie. „Achillu! - rzek wódz Trojan - miae mi wzi ycie, Lecz widz, e mój wyrok dla ciebie tajemny: Zmylie si i zamach twej rki daremny. Chytrymi sowy chciae uatwi zwycistwo 285
I dumn grob zachwia w moich piersiach mstwo. Nie pchniesz z tyu Hektora, który na wprost wpada; W piersi pchnij, jeli t chwa jaki bóg ci nada. Chro si mej dzidy, chccej twoj krwi si skropi; Obym ci j móg ca w twych piersiach utopi! 290
Lejsze by si Trojanom stay walki znoje, Bo najwikszym pogromem dla nich rce twoje.”
Skoczy; wnet duga z rki wyleciaa dzida
I prosto w rodek tarczy trafia Pelida, Ale na bok odbita. Hektor si zasmuci, 295
e cho dobrze wymierzy, bezskutecznie rzuci; Zmiesza si, nie mia grotu innego przy sobie.
- 376 -
Gono zatem na ciebie woa, Deifobie, Lecz ma z bia tarcz nie widzi przy boku. „Ach - rzecze - ju boskiego nie ujd wyroku! 300
Mniemaem, e u brata jest pomoc niepoda; On za murami siedzi, mnie Pallada zwioda. Nie masz adnej ucieczki, ju mi umrze trzeba: Musi speni si wola i Dzeusa, i Feba. Nieraz mnie jednak dawniej zbawiy te bogi, 305
Dzi chc, by si speni na mnie wyrok srogi. Lecz nie osignie wyrok, bym nikczemnie zgin: Dokonam tego, czym w przyszoci bd syn.”
Tak si rycerz w mnym poczuciu zabezpiecza, A dobywszy cikiego i ostrego miecza, 310
Leci miao wielkimi na Achilla kroki. Jak orze, który wzbi si nad górne oboki, Z chmury spada na pole, a gorco pragnie
Drcego wzi zajca albo mode jagni, Tak Hektor z mieczem w rku na Achilla wpada, 315
Ten nawzajem, te strasznie si w sercu rozjada, Cay Hefajsta cudnym puklerzem okryty, Na gowie blask si wieci czworoczubnej kity, Gronie j wstrzsa; wosy na ksztat byskawicy
Janiej, pywajce na wierzchu przybicy. 320
A jak gdy ziemi w czarnych cieniach noc zagrzebie, Hesper swym blaskiem gwiazdy przygasza na niebie, Tak od ostrza Achilla dzidy blask przeraa. Wstrzsa dugim pociskiem, a pilnie uwaa, Którdy by Hektora sign dzid swoj. 325
Hektor cay okryty Patrokla by zbroj, Maa tylko cz garda bya odsoniona, Tam, gdzie ko czy mikk szyj i ramiona, Lecz tdy duch ywotni najatwiej wychodzi. W to miejsce zapalony Pelid grotem godzi; 330
Przebita na pó szyja od srogiego ciosu, Jednak nienaruszony zosta otwór gosu, Jeszcze móg co do swego wyrzec przeciwnika. Pad Hektor, nad nim dumnie Achilles wykrzyka: „Hektorze, przyjaciela mego gdy obali, 335
Jake móg sobie myle, by siebie ocali?
Nie daa ci pomyle duma zalepiona, e Patrokl mia mciciela, który ci pokona. Psy i spy haniebnie por ci pod niebem, Jego Achaje uczcz wspaniaym pogrzebem.” 340
- 377 -
Hektor na niego zwróci gasnce renice: „Zaklinam ci na ciebie, prosz twe rodzice, Nie chciej nieszczliwego psom oddawa upem. Ojciec i matka z drogim popiesz okupem. Przyjmij mied, przyjmij zoto, ciao me zwró Troi: 345
Niechaj mi stos zapal wspóziomkowie moi.”
„Psie plemi! - krzykn Pelid - prosisz mnie daremnie, I przez miych rodziców moich, i przeze mnie. W zapale dzikim rad bym wntrze wyrwa w tobie
I je je, bo mnie w takiej pogry aobie. 350
Psom bdziesz szpetn straw, ta ci haba czeka. Niech niesie dary Troja, niech inne przyrzeka, Nie zmieni, by si z tob, co mówi, nie stao. Choby chcia zotem Pryjam odway twe ciao, Nie opacze ci matka na ou pogrzebnym, 355
lecz psom i spom bdziesz pokarmem haniebnym.”
Hektor mdlejcym gosem, który w ustach kona: „Wiedziaem, e twa dusza niczym nie zmikczona, elazne w tobie serce. Chro si gniewu nieba. Zemszcz si za mnie bogi: i za wsparciem Feba 360
Parys, brat mój, przy Skajskiej obali ci Bramie; Cho moc twoja tak wielka, jednak j bóg zamie.”
Skoczy, a mier czarnymi skrzydy go powleka: Dusza z czonów przelicznych uchodzi do pieka, Modoci mie rzuca siedlisko na wiecie. 365
Ju Hektor nie móg sysze, a on mówi przecie: „Umieraj! Mnie mój wyrok nie nabawia trwogi, Umr, kiedy Dzeus kae i Olimpu bogi.”
To rzek i z zabitego wyrwa dzid swoj, Zatkn na boku, z ramion krwaw odar zbroj. 370
Zbiegli si Grecy, wszystkich w zdumienie chwyta
Wspaniao na Hektora postaci wyryta. Inni zmarego rani, podych dusz zwyczajem, I jeden do drugiego mówili nawzajem: „Jak atwo dzisiaj Hektor moe by dotknity! 375
Nie taki by, gdy ogniem podpala okrty.”
Tak mówi i nikczemnie pastwi si nad trupem. Achilles rzek, zwyciskim ozdobiony upem: „Zacni wodzowie ludu, wierni przyjaciele! Gdy wyrok moj rk tego ma ciele, 380
Który nam wicej szkodzi ni wszyscy Trojanie, Przyblimy si pod mury i natrzyjmy na nie. Zobaczymy myl Trojan: czy ustpi z wiey,
- 378 -
Gdy najdzielniejszy miasta ich obroca ley, Czy, cho ich osabia strata tak bolesna, 385
Bd si jeszcze broni... Precz ta myl niewczesna! ez i pogrzebu Patrokl mój kochany czeka; Nigdy ja nie zapomn tak miego czeka, Nic dla niego w mym sercu czucia nie wyzibi, A kiedy nawet pójd do podziemnych gbi, 390
Cho mówi, e umary wszystkiego niepomny, On zawsze, zawsze bdzie w mej duszy przytomny. Teraz idcie do floty, wemy z sob ciao, Trzeba, by wojsko hymnem tryumfu zagrzmiao. Odnielimy zwycistwo nad najwikszym mem: 395
Bóg Troi, Hektor miay, naszym leg orem.”
Rzek i pastwi si nad nim w niegodnym sposobie: Ostrym elazem nogi przedziurawi obie
I do wozu swojego przywiza powrozem, Gowa wyblada ley na ziemi za wozem. 400
Wsiad i wzi pyszne upy, zaci bystre konie. Lec, Hektora kurzem obsypane skronie, Wznosi si chmura piasku trupa skrywajca, Wala si wos, a gowa równin potrca. Tak, Olimpu pana wyrokami wiecznymi, 405
Na oczach jego rodaków, na ojczystej ziemi, Pastwi si nad Hektorem zwycizca zajady
I w takie pohabienie zwoki jego pady. Matka, ujrzawszy syna cignitego spronie, Rwie wos, zrzuca okrycie i krzyczy aonie. 410
Jcza i biedny ojciec, jczeli Trojanie, A w miecie wszdzie smutek, pacz i narzekanie. Rzekby, e si straszny poar rozpali w Troi I cay obszar miasta w ywych ogniach stoi. Ledwie wstrzymuj starca: gniewa si i aje, 415
e mu wyj przez Bram Dardask lud nie daje, Do wszystkich po imieniu tkliwy gos zanosi I tarzajc si w piasku zmiowania prosi: „Pozwólcie mi wyj z miasta, rzucie wasze trwogi. Nie tamujcie samemu do okrtów drogi: 420
Padn do nóg temu okrutnemu czekowi Przecie uczci wos siwy, uly starcowi. Ma ojca, który równie przywalony laty! Ach, Pelej da mu ycie dla Trojan zatraty, Z wszystkiego za najbardziej dla mojego bólu! 425
Ilu ja synów opakuj, których zabi w polu!
- 379 -
Lecz, bym wytrzyma zgon tego, nie masz sposobu: mier Hektora ze smutkiem wtrci mnie do grobu. O, czemu nieszczliwy nie skona w mym rku! Przynajmniej ja i matka, wród paczu i jku, 430
Martwego bymy trupa pochwycili wpoy
I z obfit drogie skropili popioy.”
Paka, pakali z królem aoni Trojanie, Hekabe jczy, cikie jk przerywa kanie: „Po có po tobie wlok te ycia ostatki? 435
Hektorze mój! Ty bye ozdob twej matki, Ty by obroc Trojan, oson ich progów, Dlatego ci tak czcili, jak jednego z bogów. yjcy, byby jeszcze chlub twej krainie. Ju ci nie ma, Hektorze, wszystko z tob zginie! 440
Tak mówi i ez potok biedna matka leje. ona Hektora nie wie, co si z mem dzieje: Klska powszechna skryta jeszcze przed ni sam, Nikt nie doniós, e Hektor pozosta za bram. Tkaa pótno, na którym sztuk niedocig 445
Cudne obrazy lekk wyszywaa ig. Sudzy naczynie z wod grzali w jej pokoju, By mia gotow kpiel m, gdy wróci z boju. Czue troski, lecz próne! Biednej w myl nie pada, e go rk Achilla zwalia Pallada. 450
Wtem z wiey w ucho smutne uderzaj jki: Drgna nagle, czóenko z drcej pado rki. „Chodcie - rzecze do suebnych - ujrzym, co to znaczy. Ach, sysz straszne jki Hekaby w rozpaczy! Serce si we mnie miota, drtwiej mi nogi, 455
Pewnie synom Pryjama zagraa los srogi. Bodaj si nie sprawdzio! Lecz bardzo si boj, Aby Pelid, zmusiwszy do odwrotu Troj, Na samego Hektora nie wpad na równinie. Nieszczliwy! Przez nadmiar swego mstwa zginie. On za niebezpieczestwami cigle si ugania, 461
On zawsze pierwszy naciera, ostatni osania.”
W rozterce, obkana, pieszy przez ulice, Serce bije, za pani d suebnice. 464
Gdy na wie w tum ludzi piesznym wbiega krokiem, Z muru na wszystkie strony drcym rzuca okiem, Spostrzega swego ma: za wozem cignity
Haniebnie, lec z trupem konie na okrty. Zaraz jej czarnym cieniem oczy noc powleka,
- 380 -
Pada, z omdlaej ledwie dusza nie ucieka. 470
Spada z gowy na ziemi przeliczne przybranie, Wstgi, siatka i wosów cudne przewizanie, I welon z Afrodyty otrzymany rki W dzie, gdy waleczny Hektor, podbity jej wdziki, Dawszy niezmierne dary, dziewk piknych liców 475
Przyprowadzi do siebie z domu jej rodziców. Siostry, bratowe, w licznym cisnwszy j kole, Rzewi, pragnc mierci swe zakoczy bóle. Gdy zmysy odzyskaa, pacze, rozkwilona, Nad mem nieszczliwym nieszczliwa ona: 480
„Biedna ja! Biedny Hektor! Wic srogie niebiosy
Dla obojga jednakie wyznaczyy losy! Nad rodem naszym gwiazda wiecia ta sama, Gdym w Tebach na wiat przysza, ty w domu Pryjama. Wychowaa mnie ojca rka dobroczynna, 485
Za co mu jestem ycie me nieszczsne winna! Mu! Ty ju w podziemne mierci idziesz kraje, A w paczu wiecznym wdowa po tobie zostaje. Dzieckiem jest syn, którego na wiat wyda ze mn: Nie bdziecie wy sobie pomoc wzajemn, 490
Ni ty jego modoci, ni on twej siwinie. Niech si nawet z tej wojny okrutnej wylinie, W ilu trudach, w ilu nieszczciach ubiedzi! Majtek jego akomi wydr mu ssiedzi. Ach, na có nie wystawia dziecka stan sierocy! 495
U przyjació ojcowskiej szukajc pomocy, Idzie z twarz spuszczon, z mokrymi oczyma, Tego za paszcz, drugiego za brzeg szaty trzyma; Kto przytknie do ust czasz, tknity jego skargi, Lecz nie ochodzi, zaledwie zwily mu wargi. 500
Drugi, co pod rodziców cieniem szczsny ronie, Uderzy go rkami, sowem zely spronie: „Id precz, rzeknie, twój ojciec nie ucztuje z nami.”
Przyjdzie do matki wdowy mój syn zlany zami. Dawniej takiej obeldze nigdy nie podpada, 505
Szpik kostny na kolanach ojca swego jada. A gdy sen przerwa jego igraszki dziecice, Wtedy troskliwa mamka, wziwszy go na rce, Pooya w kolebce, sanej mikkim puchem, I rozkosz snu jej lekkim pomnaaa ruchem. 510
Dzi cierpienie i ndza dla niego w podziele; Imi Astyjanaksa nie wesprze go wiele,
- 381 -
Które, czczc ojca, dali synowi mieszkace, Bo ty, Hektorze, Troi sam ocala szace. Psy por twoje ciao, paszcze we krwi zbrocz, 515
A reszt zwok na brzegu robaki roztocz. I na có si wic przyda majtek bogaty?
Na có przez niewiasty liczne sporzdzone szaty?
Ogniom je dam, bo wicej nie ozdobi ciebie. Nawet nie s przydatne na twoim pogrzebie: 520
Niechaje w oczach Trojan ku twej su chwale.”
Tak pakaa, niewiasty dzieliy jej ale.
Hektor i Ajas