Królowa śniegu

17

description

krolowa sniegu bajka andersena

Transcript of Królowa śniegu

  • Ta lektura, podobnie jak tysice innych, jest dostpna on-line na stroniewolnelektury.pl.Utwr opracowany zosta w ramach projektu Wolne Lektury przez fun-dacj Nowoczesna Polska.

    HANS CHRISTIAN ANDERSEN

    Krlowa niegu.

    I. CZAROIEJSKIE ZWIERCIADOy sobie niegdy baro zoliwy czaroiej. Ca jego przyjemnoci byo dokucza lu- Czary, Lustro, Wzrokiom, czyni le, ze wszystkiego si wymiewa i kad rzecz przedstawia z najgorszejstrony.

    Wymyli wreszcie i zrobi takie sztuczne zwierciado, i wszystkie rzeczy pikne i do-bre wyglday w nim szkaradnie, a nawet miesznie, poniewa byy wykrzywione, zama-zane, niewyrane za to ze rzeczy wida w nim byo doskonale.

    Tym sposobem cay wiat w tym zwierciadle by brzydki i zy, a nic na nim nie byopiknego. Czaroiej klaska w donie i mia si ze swego gla, a li jego uczniowieporwali zwierciado i biegali z nim wszie, podstawiajc je luiom znienacka przedoczy i cieszyli si, i miali, kiedy przeraony czowiek zasania oczy rk; a potem nierazsam nie wieia, ktry wiat jest prawiwy: czy ten, ktry oglda co ie, czy tamten,ktry ujrza w zakltym zwierciadle?

    I tacy luie byli baro nieszczliwi, a byo ich coraz wicej.Cieszy si zy czaroiej, ale to mu nie wystarczao. Uczniowie jego postanowili za-

    nie zwierciado a do nieba. Nieche i anioowie spojrz w nie cho raz jeden. To byabyuciecha! A moe i sam Pan Bg

    I zaczli lecie do gry. Baro im byo trudno, a jeszcze z tak cikim zwierciadem zaledwie mogli utrzyma je w rkach O, daleko do nieba! A im pot okry czoa,a rce dre zaczy. Wtem, trrrach! I cikie lustro z takiej wysokoci brzdk a na ziemi!Naturalnie w mgnieniu oka rozprysno si na miliony, miliony drobnych szcztkw, nanieskoczon ilo czaroiejskiego pyku, ktry rozlecia si na wszystkie strony.

    Ale to wanie byo najgorsze nieszczcie!Zamiast jednego lustra, byy ich teraz miliony; rozproszyy si wszie, a w ka- Oko, Serce

    dym najmniejszym kawaeczku, choby drobnym jak ziarnko piasku, wida byo wiatcay szkaradny, mieszny, wykrzywiony. Jeeli taki proszek wpad komu do oka, to czo-wiek ten wszystko ju wiia zmienione i nie mg dostrzec koo siebie nic dobrego, nicpiknego! Za to najgorsze rzeczy wiia jasno i wyranie, wic wszystko zem byo dlaniego.

    Gorzej jeszcze, jeeli okruszyna lustra wpada komu do serca. Nieszczliwy traciuczucie: serce jego stawao si kawakiem lodu, nikogo kocha nie mg, wszyscy byli dlaniego obcy, obojtni.

    Z wikszych kawakw porobiono szyby, z innych szka do okularw, a mnstwojeszcze kryo w powietrzu wiatr je roznosi wci dalej i dalej, i naturalnie corazwicej lui stawao si nieszczliwymi kalekami.

    A niegoiwych pykw cigle jeszcze peno i zobaczymy, co z tego wyniko.

    II. SSIEIW pewnym baro starym miecie, w baro wysokim domu na poddaszu mieszkao Ssiad, ieckodwoje ieci, kade u swoich roicw by to Kaj i Gerda.

    ]wierFiaGo lustro.

  • W tym miecie byo tyle lui, e nie mg kady dla siebie mie osobnego domku, Kwiaty, Miastoa c dopiero myle o wasnym ogrdku. Ale e dobrzy luie baro lubi kwiaty, wicwszyscy hodowali je w doniczkach. I tym sposobem w kadym prawie oknie by ogrdek;ale najadniej byo u Kaja i Gerdy.

    Bo posuchajcie tylko: w tym wysokim domu na poddaszu kada roina miaa wasnizdebk z duym oknem, przez ktre w lecie mona byo wyj na dach albo wcale nieschoc ze schodw przej z jednego mieszkania do drugiego. Mona tu byo bawisi na paskim dachu. Gdy Gerda wyjrzaa oknem, wiiaa Kaja w izbie naprzeciwko. PrzyjaKiedy sonko przygrzao, ieci wybiegay na dach i bawiy si doskonale albo siaday namaych stoeczkach i rozmawiay o wszystkim, co je zajmowao.

    Byy to baro dobre ieci i kochay si jak brat i siostra.Na wiosn roice Kaja i Gerdy ustawiali na brzegu dachu dugie skrzynie, napenione

    ziemi; w nich zasiewali potrzebne warzywa i wiele piknych kwiatw. Tak wic kawaekdachu przed oknami zamienia si w liczny, maleki ogrdek.

    Im mocniej dogrzewao zote sonko, tym pikniej byo w ogrdku na dachu. Zielone Roliny, Kwiatyfestony rolin pokryway drewniane skrzynie i spaday a na mur domu: rnobarwne po-woje otwieray liczne kielichy pene rosy; rowy groszek ciekawie wyglda na wszystkiestrony; aksamitne bratki szeroko otwieray wielkie oczy, a drobne stokrotki umiecha-y si wesoo. Oprcz tego w kadej skrzyni rs wysoki rany krzaczek niby drzewko.Na wiosn stroi si w zielone listki, a ju w maju okrywa licznymi kwiatami, ktrychwo rozpywaa si w powietrzu. Gazki r ciekawie zaglday w okna, szeptay cichodrobnymi listkami i koysay si lekko pod tchnieniem wietrzyka.

    licznie tu byo w lecie.Ale w zimie wszystko znikao. Biay nieg pokrywa dachy, a zamknite okna czsto Przyja, Zima

    zamarzay; wtedy mrz kad na nie delikatne biae kwiaty, ale nic przez nie wiie niebyo mona. A ieci chciay si wiie, chciay cigle wieie o sobie. Wic rozgrzewaypieni na piecu i kady go na szyb. Wtedy wrd biaych lici i gazek tworzy simay i przezroczysty otwr, w ktrym zaraz mrugno miejce si oko Kaja albo Gerdy.

    Pjd tu do nas! mwio oko. Dobrze, dobrze!W lecie tak atwo byo przej z jednego mieszkania do drugiego, ale w zimie musiay

    ieci zbiega na d i znw wchoi na schody tak wysoko! A tam na dole nieg i wicher! Patrz, patrz! Biae pszczoy wyleciay z ula mwia stara babka, ukazujc wnuczce

    chwiejce si w powietrzu patki niegu. Pszczoy, pszczoy powtarzaa wesoo Gerda. A czy maj swoj krlow? Rozumie si, e maj odpowieiaa babka. Najwikszy ze wszystkich pat-

    kw, a zawsze tam leci, gie nieg najgciej pada. Jeli spadnie na ziemi, wzba sinatychmiast znowu ku ciemnym chmurom i nigdy nie spocznie. Czasem przebiega nocpo ulicach miasta i zaglda do okien, a wtedy wyrastaj na nich niene kwiaty i brylan-towe licie.

    Tak! Tak! Wiielimy! woay ieci, zachwycone sowami babki. A czy krlowa niegu mogaby przyj tutaj? zapytaa Gerda. Ach, niech no tylko przyjie! krzykn Kaj wesoo. Posaibym j zaraz

    przy piecu i roztopiaby si! Ha, ha, ha!Babka pogaskaa go lekko po gowie i zacza opowiada co innego.Raz wieczorem Kaj ju na wp rozebrany wszed na stoek i wyjrza przez okrgy

    otwr na zamarznitej szybie. W powietrzu koysao si mnstwo patkw niegu, a jedenbaro duy uczepi si na brzegu skrzynki kwiatowej, zacz rosn prdko, coraz wikszy,wyszy, a sta si cudn pani w dugiej, biaej szacie z cieniutkiego, przezroczystegomulinu, obsypanej milionami nienych gwiazdek. Ciao jej byo z przezroczystego lodu,biae i poyskujce, a jednak ona ya. Patrzya si na Kaja i umiechaa si do niego, a oczyjej janiay jak brylanty. Na koniec skina rk, jak gdyby wzywaa go z sob. Kaj przelksi baro, zeskoczy z krzesa i uciek w gb izdebki, ale zdawao mu si, e wielki ptakjaki przelecia koo okna.

    Nazajutrz ie by jasny, pogodny i mrony, ale wkrtce nastpia odwil, wiatr Wiosnaprzynis wie radosn, e wiosna ju blisko, soce dogrzewao mocniej, niegi znik-

    Krlowa niegu

  • ny bez ladu, trawa pozieleniaa, pczki zaczy pka, przyleciay jaskki do gniazdprzeszorocznych i znowu ieci sieiay na dachu, w licznym, malekim, wiszcymogroie.

    Groszek pachncy spada w festonach na skrzynie, powoje otwieray liczne kielichydo soca, a re tego roku kwity baro piknie i drzewka byy nimi obsypane.

    Gerda z Kajem sieieli pod krzaczkiem i piewali razem ulubion swoj piosenk.Co ja kocham na tym wiecie?

    Zote sonko, cudne kwiecie!Boe ptaszki piewajce,Jasne rosy, w kwiatach drce,Bkit nieba i oboki,Cay pikny wiat szeroki,I chatynk pobielan,I mateczk ukochan! Wszystko kocham serca biciem,A przestan chyba z yciem.

    Razu jednego ieci sieiay w ogrdku i oglday baro adn ksik z obrazkami,w ktrej byy malowane ptaki i zwierzta. Na wieowym zegarze zacza bi pita.

    Aj! zawoa Kaj nagle. Co mnie ukuo w serce! Co mi do oka wpado! Oko, Serce Moe uku ci kolec ry? rzeka troskliwie Gerda. Czekaj, zobacz, co ci

    wpado w oko! Nic nic nie ma. Pewno ju wyleciao rzek Kaj niecierpliwie i odsun si od iewczynki.Niestety, nie wyleciao. By to wanie drobniutki pyek stuczonego zwierciada cza- Przemiana

    roieja; utkwi mu w oku i zmieni wiat cay, nie pozwalajc wiie na nim nic pik-nego, nic dobrego. A co gorsza, pyek taki wpad mu w serce, ktre nagle stao si zimnei twarde, przestao czu i kocha.

    Czeg beczysz? zapyta opryskliwie. eby wieiaa, jaka jeste brzydka!A jaka mieszna, ha, ha, ha! C to za zgnia ra? Pfe! I ta szkaradna! Caa ta skrzynia stare, brzydkie pudo, tylko j zrzuci z dachu.

    Kopn skrzyni, zerwa r i rozdepta. Kaju! zawoaa z przestrachem iewczynka.Wic jej przeraenie, rozemia si szkaradnie, zerwa jeszcze jedn r, rzuci j

    i wskoczy do swojego okna.Od tej chwili Kaj zmieni si zupenie. Kiedy Gerda chciaa oglda z nim obrazki,

    wzrusza ramionami, mwi, e s brzydkie i wymiewa si z kadego. W kocu powie-ia, e nie chce si z ni bawi, bo jest gupia jak mae iecko. Nawet bajki babuni niepodobay mu si; mwi, e s niedorzeczne, zawsze mia jakie: ale. Nieraz stawa za sta-ruszk, kad na nos jej okulary i naladowa jej miny i sowa. Tak samo zacz naladowainnych i nauczy si wkrtce najbrzydszych grymasw i wykrzywia.

    W gruncie rzeczy Kaj nic temu nie by winien, tylko szkaradny pyek szka czaro-iejskiego, ktre tkwio mu w sercu. Z tego to powodu nikogo nie kocha i dokuczaGerie, ktra bya dla niego taka dobra. Luie zaczli mwi, e Kaj jest zym chopcemi mieli zupen suszno, tylko nie wieieli, dlaczego jest taki.

    Razu jednego w zimie, gdy nieg pada, przynis Kaj na podwrze szko powikszajce Zabawa, Zimai przez nie patrzy na gwiazdki niegowe, ktre pokryway mu ubranie.

    Spojrzyj, Gerdo rzek jakie ogromne! Niby kwiaty, niby gwiazdy, a jakiesztuczne! To ciekawsze przecie od kwiatw prawiwych! Tak rwno, doskonale uoone.Szkoda tylko, e topniej.

    Nagle pobieg na gr, przynis swoje saneczki i ciepe rkawice, oznajmi Gerie,e iie pojei saneczkami po rynku i natychmiast znikn za bram.

    Na rynku bya wesoa zabawa. Chopcy lizgali si po niegu w swoich sankach, naj-mielsi przywizywali je do sa wieniakw i jechali tym sposobem spory kawaek drogi.A co przy tym miechu i wrzawy!

    VSaGa w IeVWonaFK opada, tworzc dekoracyjne sploty.

    Krlowa niegu

  • Wtem wjechay na rynek due, biae sanie zaprzone biaymi komi. Osoba siecaw saniach otulona bya w ogromne biae futro, a na gowie miaa bia futrzan czapk.Sanie dwa razy objechay rynek, a tymczasem udao si Kajowi przywiza do nich z tyuswoje mae saneczki. Teraz pomkn jak strzaa po utartej droe i wyjecha za miasto.Osoba w sankach odwrcia gow i przyjanie umiechna si do niego.

    Kaj doznawa wielkiej przyjemnoci, bo nigdy jeszcze nie jecha tak prdko; nie chciajednak zanadto oddali si od miasta i po niejakim czasie pragn odwiza swoje sanki.Wtedy osoba w saniach odwrcia si znowu i spojrzaa tak przyjanie, e Kaj zapomniao wszystkim.

    I tak powtrzyo si par razy.nieg zacz pada gsty, pociemniao, Kaj nie wiia ju nic dookoa prcz krccych

    si biaych patkw. Puci sznurek, aby odczepi swoje sanki, ale one jak gdyby przymarzydo wielkich, mkny jak wiatr za nimi, dalej, dalej, dalej! Kaj krzykn przeraony, alenikt mu nie odpowieia, jakby go nikt nie sysza. Sanki piy cigle, a nieg sypa,nic ju wida nie byo. Chwilami uderzay si o co gwatownie, to znw spaday na d,przeskakiway jakie nieznane przeszkody i suny po biaej droe w wiat nieznany.

    Kaj chcia si przeegna, zmwi pacierz, lecz w aden sposb przypomnie sobie niemg sw 2MF]e naV] i przychoia mu na myl tylko tabliczka mnoenia.

    Patki niegu paday coraz wiksze, wyglday na koniec niby biae ptaszki. Zdawaomu si, e dookoa niego biegn gobie, kury, gsi caym tumem.

    Naraz konie stany, sanie si zatrzymay, a sieca w nich osoba podniosa si i Kaj Damaspostrzeg, e futro jej i czapka byy ze niegu. Bya to wysoka dama, wysmuka, olnie-wajcej biaoci: krlowa niegu!

    Dobrze jeiemy! rzeka. Ale po co masz tam marzn? Chod pod mojeniedwieie.

    Posaia go w saniach obok siebie, nakrya biaym futrem, a jemu si zdawao, e Pocaunekzapada w gr nien.

    Jeszcze ci zimno? rzeka i pocaowaa go w czoo.Huu! Jaki to by zimny pocaunek! Uczu ld a w gbi serca, ktre jak wiemy

    ju mia na wp zlodowaciae; przez mgnienie oka zdawao mu si, e umiera, ale tomino baro prdko i zrobio mu si lepiej. Nie czu ju wcale zimna.

    Moje saneczki! Moje saneczki! zawoa z wielk trwog, aby nie straci ulubionejzabawki. Wic rzucono sznurek od nich biaej kurze, aby biega obok, cignc je za sob.

    Krlowa niegu pochylia si nad Kajem i pocaowaa go powtrnie, a w tej chwilichopiec zapomnia ju o wszystkim: o roicach, domu, babce i Gerie.

    Teraz nie ba si wcale piknej pani, nie wydawaa mu si straszna. Opowiada jej,co umie, o jakich si uczy krajach i miastach, jak wybornie liczy na pami a onaumiechaa si do niego.

    Wreszcie wzia go na rce i wzleciaa z nim razem wysoko, wysoko, ku ciemnymchmurom, ktre szarpa wiatr wiszczcy.

    Przelatywali ponad ciemnymi lasami, nad grami, morzami i ldami. Zimny wicherhucza pod nimi w przepaciach, biay nieg poyskiwa, wyy wilki godne, krakay stadaczarnych krukw a ponad nimi wieci jasny ksiyc.

    I tak pyna duga noc zimowa, a gdy nastpi ranek, Kaj spa u ng krlowej niegu.

    III. W OGRDKU WRKIJake smutno i strasznie byo biednej Gerie, kiedy wieczorem Kaj nie wrci do domu!

    Nikt nie wieia, gie si poia i co si z nim stao. Chopcy opowiadali, e jeipo rynku, a potem swoje saneczki uczepi do wielkich sa, ktre pomkny za miasto.Tyle go wiiano.

    Pakali roice, babka i Gerda, bo myleli, e z mostu zsun si w rzek i uton.Gerda pakaa gorzko ca zim.

    Wreszcie nadesza wiosna, zajaniao pikne soneczko. Kaj nie yje! rzeka do niego Gerda. Albo to prawda! odpowieiao soce.

    Krlowa niegu

  • Powrciy jaskki do gniazd zeszorocznych. Kaj nie yje! oznajmia im Gerda. Nieprawda! odpowieiay jaskki.A wtedy i Gerda przestaa w to wierzy. Wo czerwone buciki, ktrych Kaj jeszcze nie wiia i pjd do rzeki zapyta Oara

    o niego pomylaa pewnego ranka.Byo baro wczenie, ale wstaa zaraz, ubraa si cichutko, eby nie obui babki,

    woya swoje czerwone buciki, leciuchno pocaowaa babuni i pobiega do rzeki. Czy to prawda, e zabraa mi mojego Kaja? zapytaa niespokojnie. Oddaj

    mi go, a dam ci liczne czerwone buciki.Zdawao jej si, e fale zaszemray jako iwnie, jakby si zgaay na ten ukad. Wic

    co prej zdja buciki, liczne, ukochane, czerwone buciki i rzucia je w wod.Buciki upady niedaleko, a fala wyniosa je na brzeg z powrotem. Rzeka nie chciaa Woda, Rzeka

    przyj tej oary, gdy nie moga odda Kaja, lecz Gerda inaczej to sobie tumaczya.Zdawao jej si, e za blisko brzegu wrzucia trzewiczki i aby je rzuci dalej, wesza domaego czenka, ktre koysao si na woie. Posza na przeciwny koniec dki i rzuciabuciki z caej siy, jak tylko moga najdalej. Tak idc i poruszajc si, mimowolnie chwiaaczenkiem, ktre nie byo przywizane i zaczo oddala si od brzegu. Gerda spostrzegato i chciaa wyskoczy, lecz bya ju za daleko. dka, porwana prdem, szybko pynaz biegiem wody.

    Wtedy Gerda przelka si baro i zacza gono paka. Ale nikt jej nie sysza, tylkogromadka wrbli, ktre nie mogy dopomc jej w niczym. Biegy jednak wzdu brzegu,jakby j chciay pocieszy i woay bezustannie:

    wir! wir! wir! Jestemy tutaj! Nie bj si! Jestemy tutaj.I Gerda uspokoia si powoli. Czenko pyno z prdem, a ona sieiaa cichutko,

    w samych poczoszkach i patrzya w wod. Czerwone trzewiczki pyny za dk, lecznie mogy jej dogoni, poniewa prd baro szybko j unosi.

    Przelicznie wyglday brzegi rzeki; na zielonych, kwiecistych kach pasy si stada Wiosnaowiec, krowy powanie skubay wie, soczyst pasz, stare drzewa rozway mode listki,wszystko umiechao si w blasku sonecznym.

    Moe mnie rzeka zaniesie do Kaja pomylaa Gerda i przestaa si smuci. OgrdUsiada na aweczce i patrzya dugo na zielone brzegi, ktre przesuway si przed ni.Wanie ujrzaa wielki sad winiowy, peen kwitncych drzew, a miy nimi malutkidomek pod somian strzech, z czerwonymi, tymi i niebieskimi okienkami. Dwchdrewnianych onierzy stao przed ganeczkiem z broni w rku.

    Gerda pomylaa, e to ywi luie i woaa ratunku, ale naturalnie nikt jej nie od-powieia. Prd nis j prosto do brzegu, wic zacza znw woa jeszcze goniej.

    Wtem drzwi domku si otworzyy i wysza z niego zgarbiona staruszka, podpierajcsi kkiem i drepczc ku furtce. Na gowie miaa duy somiany kapelusz, pomalowanyw baro pikne kwiaty.

    Ach, biedne iecko! zawoaa stara. Skde si wzia na tej bystrej rzece,ktra ci tak daleko w wiat uniosa?

    Drepczc prdko, staruszka zbliya si do brzegu, zaczepia o czno swoim zakrzy-wionym kkiem i przycigna je do ldu. Podaa iewczynce rk i pomoga jej wysko-czy na ziemi.

    Ach, jak przyjemnie zrobio si Gerie, gdy znw uczua pod nogami tward ziemi!Baa si jednak troch nieznajomej staruszki.

    Kto jeste, moje iecko i skd si tu wzia? pytaa znw kobieta, uwaniepatrzc na iewczynk.

    Wtedy Gerda opowieiaa jej wszystko i pytaa, czy nie wie co o Kaju.Staruszka nie wieiaa, ale bya tego zdania, e Kaj moe si znale, a tymczasem

    zaprosia iewczynk do ogrdka, pozwolia jej zrywa kwiaty i je winie, eby tylkonie bya smutna.

    VWr]eFKa dach kryty som lub trzcin.

    Krlowa niegu

  • Potem weszy do domku. Przez wysokie okienka czerwone, te i niebieskie, iwnewiato wpadao do izdebki. Na stole w duych koszach stay przeliczne winie, a staruszkapozwolia je Gerie, ile tylko zechce.

    Winie byy wyborne, Gerda godna, wic jada, umiechajc si z zadowolenia. Staruszka Czaryzotym grzebieniem czesaa jej zote wosy. Czesaa je dugo, dugo, w iwnym blaskuczerwonych i niebieskich szybek, a Gerda zapominaa o Kaju, babce i roicach, bo grze-bie by zaczarowany, staruszka ta za bya wrk.

    Dawno ju mie pragnam tak mi, dobr iewczynk mwia agodnymgosem zobaczysz, jak ci u mnie dobrze bie.

    Potem Gerda zostaa w izdebce, a staruszka wysza sama do ogrdka, dotkna swoim zy, Wspomnieniakem kadego krzaczka ranego i wszystkie natychmiast zapady si w ziemi. Zrobiato dlatego, aeby Gerda na widok r nie przypomniaa sobie Kaja.

    Teraz iewczynka wybiega take do ogrdka. Ach, jak tu byo licznie i przyjemnie!Tyle kwiatw, a kady inny! Tyle barw, blasku, woni. Prawiwie by to czaroiejskiogrd: rosy w nim wszystkie kwiaty, jakie tylko s na wiecie i wszystkie kwity jed-noczenie. Gerda biegaa pomiy grzdkami, miaa si i piewaa, dopki soce nieskryo si poza wielk, star wini. Wtedy pooya si spa w czystym eczku, naczerwonej jedwabnej poduszeczce, na ktrej wyhaowane byy pikne, bkitne oki.Zasna te spokojnie, jak krlewna, a w nocy nia sny sodkie i mie.

    Nazajutrz z rana obuia si wesoo i bawia znowu cay ie w ogrdku, wrd naj-pikniejszych kwiatw, w ciepym blasku soca i tak upyway dni jeden po drugim.

    Gerda znaa teraz wszystkie kwiatki, ale chocia miaa ich tutaj tak wiele, cigle jejsi zdawao, e jeszcze jakiego brakuje. Tylko nie moga sobie przypomnie ktrego.

    Wtem raz na somianym kapeluszu wrki spostrzega malowan r. Ziwionai szczliwa, zacza natychmiast szuka w ogrdku kochanego kwiatka: rozgldaa siwokoo, pochylaa nad grzdkami, lecz ani jednej ryczki nie byo.

    Wwczas gorzko paka zacza. Jej zy gorce paday na ziemi i przesiky przez ni,a zwilyy ukryty w tym miejscu krzak ry. I nagle cudny, wiey, okryty wonnymkwieciem, wystrzeli znw nad ziemi, a Gerda obja go rczkami, piecia i caowaaliczne re. I przypomniaa sobie tamten krzaczek na poddaszu i przypomniaa sobieznowu Kaja.

    Och, jake dawno ja tu jestem! zawoaa. A miaam szuka Kaja. Mojeliczne ryczki, czy nie wiecie, gie on si poia? Czy mylicie, e umar?

    O, nie! odpary re. Byymy przecie pod ziemi, tam go nie ma. ikuj wam zawoaa uszczliwiona Gerda i pobiega do innych kwiatkw,

    aby si czego o Kaju dowieie.Lecz daremnie pytaa. Kwiatki umiechay si wszystkie do soca i pieway mu swoje

    pieni i opowiaday mu swoje powieci, ktre podobay si baro iewczynce, lecz o Kajunie dowieiaa si niczego.

    Na prno je pytam pomylaa wreszcie. One kochaj tylko swoje powiecii pieni, nie mam tu na co czeka.

    Podniosa spdniczk, aby lepiej biec moga i popieszya do furtki.Ale furtka zamknita bya na klucz. Wtedy zacza mocno szarpa klamk, a zare-

    wiay zamek ustpi pod naciskiem i drzwi si otworzyy. Gerda wysza prdko i bosyminkami biega co tchu po twardej, kamienistej droe, obawiajc si pogoni. Trzy razyobejrzaa si za siebie, a nie wic nikogo, usiada na chwil na wielkim kamieniu, kiedyjej si zabrako.

    Teraz dopiero obejrzaa si dokoa: lato mino dawno, pna jesie bya na wiecie,powidy kwiaty i poky ki, ale w ogroie wrki, gie kwiaty kwitn wiecznie, nico tym nie wieiaa.

    Boe! Boe! Ile ja czasu straciam narzekaa Gerda. Oto ju pna jesie,trzeba spieszy baro, zanim zima powrci.

    I wstaa, by i dalej.Sza bosymi nkami po kamienistej droe, a dokoa byo smutno i ponuro. Czua Podr

    wielkie zmczenie, ale si nie zatrzymywaa. Z wierzb przydronych paday dugie, telicie lub cikie krople chodnej rosy. Na tarninowych krzakach byy jeszcze jagody, aletak cierpkie, e wykrzywiay usta.

    Krlowa niegu

  • Szaro i smutno byo na szerokim wiecie, otulonym w szare, cikie, oowiane chmury.

    IV. U KSINICZKIDugo sza tak Gerda, w kocu zmczya si baro i usiada znowu pod drzewem. Waniepierwszy nieg pokry ziemi i bose noyny iewczynki poczerwieniay z zimna. Wtem Ptaktu przed ni stana dua, szara wrona: popatrzya na ni, pokrcia ebkiem, podleciaaw prawo i w lewo i zawoaa: Kra! Kra!

    Znaczyo to: ie dobry, kochana iewczynko, musisz by baro biedna, kie-dy w takie zimno sama iiesz w wiat szeroki. Gie ty iiesz, iewczynko? Czegoszukasz?

    Gerda zrozumiaa, co chce powieie wrona i tak jej bya wiczna za wspczucie,tak si jej ciepo zrobio w serduszku, e natychmiast opowieiaa jej ca histori i spytaazarazem, czy nic nie wie o Kaju.

    Wrona krcia ebkiem w zamyleniu, podlatywaa na prawo i lewo i powtarzaa jakgdyby do siebie:

    A moe? A by moe? A kto wie? Kto wie? Kto wie? Wiiaa go! zawoaa uszczliwiona Gerda i zacza caowa i ciska wron

    tak gwatownie, e o mao jej nie udusia. Spokojnie! Spokojnie! powtarzaa wrona. Powieiaam: kto wie! Moe

    moe! ale on dawno zapomnia o tobie. I przy tym tak mi trudno mwi two-im jzykiem. Co innego, gdyby moga rozmawia ze mn po wroniemu, wtedy bym cidokadnie opowieiaa wszystko.

    Ach, nie umiem! z alem szepna Gerda. Babka umiaa dobrze, ale si nienauczyam. Czemu si nie nauczyam!

    Kra! Kra! Nic nie szkoi rzeka wrona. I tak si rozumiemy. Bd mwia,jak potra.

    I zacza opowiada: W tym pastwie, gie jestemy, rzi baro mdra, baro mdra ksiniczka. M

    Razu jednego przyszo jej do gowy, aby sobie wybra ma. Ale chciaa takiego ma,ktry by umia odpowiada na wszystkie jej pytania, a nie nudnego mruka, co si odezwanie umie i tylko udaje pana. Gdy powieiaa o tym swoim damom dworu, ucieszyy siwszystkie i wychwalay j za ten mdry pomys. Wtedy ogoszono w gazetach, e kadymoieniec, ktry pragnie si oeni z ksiniczk, moe przyj do paacu, a jeli potraodpowieie na jej pytania, moe zosta jej mem.

    Oj, eby wieiaa, co si wtedy iao, jakie tumy cisny si do zamku! Ale c,nikomu jako si nie wiodo. Na ulicy wszyscy rozmawiali gono, kcili si, krzycze-li, obracali jzykami, jakby mieli za to obiecan nagrod, ale ktokolwiek min zamkowepodwrze, zobaczy stra wspania, postrojon sub, wielk tronow sal i pikn ksi-niczk, zapomina jzyka w gbie, stawa jak sup niemy i zamiast odpowiei, powtarzapytania ksiniczki. To naturalnie byo baro nudne, wic adnego wybra nie chciaa.

    A Kaj? przerwaa niemiaa Gerda. Ot wanie, moja kochana, dwa dni tak upyny, a trzeciego przyszed pieszo

    chopczyk z ogorza twarzyczk, dugimi wosami, baro biednie ubrany. To Kaj! zawoaa, klaszczc w rce, Gerda. Na plecach mia tornister cigna dalej wrona. Ach, nie, to byy pewno jego sanki. Wanie z sankami zgin. Ha, moe sanki zgoia si wrona. Dobrze si nie przygldaam. Poszed

    miao ku schodom, a gdy zobaczy strae, spojrza ziwiony i zaraz powieia: To musiby okropnie nudno, tak sta tu cigle! Nastpnie wszed do sali. Buty jego skrzypiaystrasznie, ale wida byo, e sobie z tego nic nie robi.

    O, to z pewnoci Kaj! krzykna Gerda. Wanie mia skrzypice buty,jeszcze nowe, ktre mu babka kupia.

    Krlowa niegu

  • Baro by moe potwieria wrona. Szed do samej ksiniczki i niezmiesza si wcale, chocia ogromna sala pena bya dworzan, urzdnikw i dygnitarzy,kademu umia odpowieie, no i dosta ksiniczk.

    To z pewnoci Kaj rzeka uszczliwiona Gerda. On by zawsze ogromniemdry, umia liczy na pami nawet z uamkami. O, zaprowad mnie do paacu! Suga, Strj

    Bah! zakrakaa wrona. atwo to powieie. Przecie takiej obdartej i bosejiewczynki nie wpuszcz do krlewskiego paacu!

    Powie tylko Kajowi, e tu jestem, a sam przyjie po mnie natychmiast. Zaczekaj tu przy pocie rzeka wrona i poleciaa do paacu.Ciemno ju byo, kiedy powrcia. To wszystko na nic rzeka. Boso ci tu nie wpuszcz, stra i lokaje baro

    zwaaj na nogi. Ale nie pacz. Poraimy jako na to. Mam w paacu krewnego, ktryjest w wielkich askach u ksiniczki i zna wszystkie zaktki jak swoje wasne gniazdo.On otworzy ci ma furtk i ukrytymi schodami zaprowai prosto do sypialni ksistwa.

    O, moja droga wrono! cicho szepna Gerda, idc do zamku dug, cienistalej, w ktrej licie spaday z drzew jak krople deszczu. A kiedy w zamku pogaszonowiata, weszy przez ma furtk, tylko przymknit z lekka.

    Serce Gerdy uderzao mocno z niepokoju i szczcia. Czasem zdawao jej si, e robico zego, ale chciaa si tylko przekona, czy to naprawd Kaj. Chyba nie rozgniewa sina ni, ale bie szczliwy, e a tutaj do niego przysza, e opowie mu o roicach.

    Na koniec wesza z wron na mae boczne schodki. Na szae w korytarzu staa nocnalampa, a na pierwszych schodkach krewny wrony, kruk czarnopiry. Gerda ukonia musi, jak umiaa.

    Kruk uwanie popatrzy na ni i odezwa si wreszcie: Pjd naprzd, a wy za mn. Droga prosta i nikogo na niej nie spotkamy. A mnie si zdaje, e kto za nami iie powieiaa Gerda i obejrzaa si z trwo- Sen

    g. W istocie przesuno si co szybko po cianie jak gdyby cienie jedcw, psw i koni. To sny o polowaniu piesz do ksicia pana i ksiniczki uspokoi j kruk

    natychmiast.Mali szereg przepysznych pokoi, ktrych ciany obite byy czerwonym, bkitnym

    lub tym atasem, sztuczne kwiaty pokryway je wiecami, wszie lniy kosztownesprzty i klejnoty; wreszcie stanli w krlewskiej sypialni. Tu sut przypomina piknkoron palmy o wspaniaych, szklanych liciach, a na rodku, na grubej odye ze zota,wisiay dwa eczka w ksztacie lilii: jedno biae, gie spoczywaa ksiniczka, drugiepurpurowe, gie moe Kaj sypia.

    Gerda pochylia si nad nim ciekawie i zobaczya jego opalon szyj. Ucieszona,krzykna gono; sny natychmiast pomkny wzdu ciany z pokoju, a ksi si obui,podnis gow i to nie by Kaj.

    Z drugiej lilii wychylia si gwka ksiniczki, ktra patrzya take, co si stao.Gerda zacza paka i opowieiaa wszystko od pocztku, nie zapominajc o wielkiej

    przysue, jak oddali jej kruk i wrona. Biedne ieci rzeka z litoci ksiniczka. Nie martw si, nie gniewamy

    si na ciebie, ani na wron, ani na kruka. Chc nawet wynagroi ich za dobre serce.Odtd maj prawo przebywania w zamku i otrzymaj ywno z naszej kuchni, ale musznam przyrzec, e bez naszej wiey nie wprowa wicej nikogo do zamku.

    Ksi odda Gerie swoje wasne ko i yczy, eby w nim spaa spokojnie, a zm-czona iewczynka na wygodnej, ciepej pocieli przytulia znuon gwk do poduszki,zoya rczki i szepna tylko:

    O, jacy dobrzy luie i zwierzta! i w tej chwili zasna.Nazajutrz ksiniczka daa jej przeliczn aksamitn sukni i prosia baro, eby na

    zawsze zostaa w paacu. Ale Gerda poprosia tylko o wzek i konika, a take o parbucikw, gdy musiaa wdrowa dalej i szuka Kaja po szerokim wiecie.

    G\gniWar] osoba piastujca wany urzd, dostojnik.Sr]eS\V]n\ tu: pikny, bogaty.aWaV mikka tkanina, ktra ma jedn stron byszczc, a drug matow.Norona tu: szczyt lici.

    Krlowa niegu

  • Wic dostaa ciepe ubranie, buciki i mufk, a gdy si posilia, stana przed bramliczna zocona kareta, zaprzona w piknego konia, wonica i lokaj mieli zote koronyna liberii. Sam ksi i ksiniczka umiecili j w karecie i egnali, yczc wszystkiegodobrego. A Gerda pakaa i dobra wrona take. Usiada obok iewczynki w karecie i od-prowaia j prawie trzy mile. Dalej baa si jecha, wic suna na ga wysokiegodrzewa i trzepotaa skrzydami tak dugo, pki moga dojrze zocist karet byszczcw promieniach soca.

    Gerda jechaa dalej sama jedna, lecz si nie obawiaa godu ani zimna, gdy karetazaopatrzona bya w ywno; stay w niej kosze ciastek, piernikw, owocw ielnykonik bieg szybko, wic mylaa sobie, e chyba teraz musi znale Kaja.

    V. MAA ZBJNICZKAZocista kareta wjechaa do ciemnego lasu i miy drzewami wiecia jak soce. Zoba- Niebezpieczestwoczyli to rozbjnicy i wybiegli z gstwiny.

    Zoto! Zoto! krzyczeli i rzucili si na karet, uchwycili konia za cugle, po-zabali sub i wycignli na drog przeraon Gerd.

    Ach, jaka biaa, tusta, orzeszkami karmiona! zawoaa chciwie stara rozbjnica Crka, Matkaz rozczochran gow, strasznymi oczyma i t, pomarszczon twarz. Musi bysmaczna jak mode jagnitko, to bie dopiero uczta.

    Wycigna zza pasa wielki n byszczcy i podniosa rk, aby zabi biedn Gerd lecz w tej chwili krzykna okropnie, gdy maa rozbjniczka, jej creczka, ktr nio-sa na plecach, do krwi ugryza j w ucho i bc matk nogami po plecach, krzyczaaprzeraliwie:

    Nie dam jej zabi! Nie zabaj! woao ikie, rozpuszczone iecko. Ja chc,eby si ona ze mn bawia! Ja chc jej mufki i adnej sukienki i chc, eby ze mn spaa.

    Stara zbjnica pozwalaa swojej creczce na wszystko, wic schowaa na powrt n nadawne miejsce, otara z krwi ucho i umiecia ik iewczynk w karecie razem z Gerd.Potem jeden ze zbjcw siad na kole, zaci konia i popili jak wiatr po kamieniach,doach, grach, miy drzewami, zaczepiajc o gazie i nie zwaajc na nic.

    Maa zbjniczka miaa si gono z radoci i tupaa nogami. Bya ona w tym samymwieku, co Gerda, ale wiksza i tsza, z du i czerwon twarz, czarnymi wosami i czar-nymi, byszczcymi oczyma. Kiedy nacieszya si jazd, obja wp Gerd i powieiaawesoo:

    Nie bj si, nie dam ci zabi, chyba e si na ciebie rozgniewam. Oni musz mniesucha! Ty pewno jeste ksiniczka?

    Nie odrzeka iewczynka i ze zami w oczach opowieiaa jej swoj histori:jak baro Kaja kocha i pragnie go znale, ale nie wie zupenie, gie go szuka.

    Maa zbjniczka suchaa ciekawie, a oczy jej wieciy jak dwa ognie. W tej chwili Zamekpowz stan, gdy wjechali na ieiniec zbjeckiego zamku.

    By to wielki budynek, stary, brudny, odrapany, peen iur i szczelin, w ktrychgnieiy si kruki i wrony. Ogromne buldogi, straszne potwory z otwartymi paszczami,jakby chciay natychmiast rozszarpa i pore przybyych, biegay i skakay po podwrzu,ale aden nie szczeka, bo im nie byo wolno.

    W zamku, w olbrzymiej okopconej sali o czarnych cianach i kamiennej podoe,pon wielki ogie, a dym kbami wznosi si do gry i osiada na sucie, poczerniaychcianach i iurami w murze wychoi na zewntrz. Przy ogniu w duym kotle gotowaasi zupa, a zajce i krliki pieky si na ronach.

    i biesz spaa ze mn i z moimi zwierztkami! rzeka zbjniczka, gdy siobie z Gerd najady i napiy, a potem poszy do swego kcika, gie byo posanie zesomy przykryte kobiercami. Nad nimi we amugach i na grzdach gnieiy si stada

    PuINa kawaek futra zszytego w ksztat walca z dwoma otworami po bokach, sucy niegdy do ochronydoni przed zimnem.

    liberia mundur noszony przez sub; uniform.Fugle pasy, suce jedcowi do kierowania koniem; inaczej: woe, lejce.No]io tu: sieenie dla wonicy.

    Krlowa niegu

  • gobi, ktre udaway pice, lecz poruszyy si troch i kady jednym okiem spojrza naiewczynki.

    To moje lene gobie rzeka rozbjniczka. Wszystko to moje, co tu wkoowiisz. I wzia w rk jednego gobia, potrzsajc go i dmuchajc, a zacz trzepotaskrzydami.

    A to mj ren kochany dodaa, pokazujc ogromnego rena, przywizanego na Przemocsznurze uczepionym do byszczcej mieianej obrczki, ktr mia na szyi. Co wieczrudaj, e go chc zabi moim noem, a on baro si tego boi.

    Wyja zaraz wielki n wieccy, wyostrzya go o cian i pocigna renowi po szyi.Zwierz stao spokojnie ze spuszczon gow.

    Czy ty sypiasz z tym noem? spytaa z obaw Gerda. Zawsze sypiam z noem w rku odpara zbjniczka. Nikt nie wie, co si

    moe zdarzy w nocy. A teraz mi opowie raz jeszcze histori o maym Kaju i o tym,jak go szukasz po szerokim wiecie.

    I Gerda znowu zacza opowiada. Lene gobie suchay ciekawie, a zbjniczka oparagow na kolanach iewczynki i trzymajc n w rku, zasna tak mocno, e chrapaa,a si rozlegao. Gerda nie moga zasn: nie wieiaa przecie, czy jej nie zab, a prcztego przy ognisku w drugim kcie sali zbjcy krzyczeli, piewali, pili, przeklinali, a stararozbjnica podkasaa suknie, taczya, wykrzykiwaa straszne sowa i kaa kozioki.

    Okropny to by obraz i Gerda patrzya na z przeraeniem. Grr! Grr! zagruchay tymczasem gobie. Wiiaymy twojego Kaja. Biaa

    kura cigna jego sanki, a on z krlow niegu sieia w wielkich saniach i pi jakwicher przez las ku pnocy, kiedy spaymy w gniazdach. Krlowa niegu tchna na nasmrozem i oprcz nas dwojga wszystkie gobie pomary. Grr! Grr!

    Co wy mwicie? spytaa Gerda. Jaka krlowa niegu? Czy naprawd wiecieco o Kaju?

    Jechaa lasem do krainy lodw, gie wiecznie nieg i zimno, i mrz nieustanny.Tam ma swoje krlestwo. Spytaj rena.

    Tak, tak potwieri ren, wstrzsajc gow. nieg i ld, biae pola, wielkiebiae pola, ld bez koca, byszczcy i przejrzysty, pikny, wspaniay kraj! Tam na samejpnocy, na biegunie jest stolica krlowej niegu; tam jej lodowy paac, lnicy jakbrylanty, przejrzysty jak kryszta.

    O, Kaju! Kaju! Kaju! zawoaa iewczynka, a obuia zbjniczk, ktra po-grozia jej pici ze zoci.

    Biesz ty cicho mrukna z gniewem. Czy chcesz, ebym ci zabia noem?Dopiero gdy ie si zrobi, opowieiaa Gerda wszystko, co syszaa w nocy, a zbj-

    niczka wysuchaa opowieci uwanie i w zamyleniu potrzsaa gow. Moe moe szeptaa. Czy to prawda, renie? Czy znasz kraj wiecznych

    lodw? A kt go moe zna lepiej ode mnie odpar ten z byszczcymi jak ogie

    oczyma. Tam przecie si uroiem i wyrosem, tam biegaem po wielkich, nienychpolach.

    Suchaj rzeka zbjniczka do Gerdy wszyscy nasi luie poszli na wypraw,matka zostaa w domu, ale ona si upe przy niadaniu i mocno zanie. Wtedy bdmoga zrobi co dla ciebie.

    I tak si wszystko stao. Przy niadaniu stara zbjnica napia si z wielkiej aszkii natychmiast usna. Wtedy zbjniczka zbliya si z noem do rena i rzeka:

    Lubi ci straszy, dotykajc noem twojej szyi, i jednak zrobi co innego. Otoprzetn twj powrz i wypuszcz ci na wolno, aby wrci do kraju wiecznych lodw;ale musisz zanie t iewczynk do paacu krlowej niegu, gie znajie swego Kaja.Wiesz dobrze, o co choi, bo wczoraj opowiadaa gono t histori, a ty lubisz sucha,co mwi.

    ren renifer, ssak podobny do jelenia zamieszkujcy pnocne, podbiegunowe regiony Europy, Azjii Ameryki.

    Eiegun miejsce na kuli ziemskiej najbariej oddalone od rwnika; tu oznacza najzimniejsze miejsce naziemi.

    Krlowa niegu

  • Ren podskoczy z radoci i gotw by zaraz do drogi. Wic zbjniczka zacza ubieraGerd.

    Masz tu swoje buciki powieiaa. Nie moesz jecha boso, bo zmarzaby.S one baro ciepe, wykadane futrem. Mufki ci nie oddam, poniewa jest baro adnai ogromnie mi si podoba, ale masz za to wielkie rkawice matki, ktre ci osoni rce apo okcie. W je tylko.

    Gerda chciaa ikowa zbjniczce, lecz rozpakaa si z wielkiej radoci. Tylko mi nie becz, bo tego nie lubi! zawoaa ika iewczynka. Masz tutaj

    zamiast sioda wygodn poduszk, a eby nie bya godna, dam ci na drog szynk i dwabochenki chleba. Wszystko to przymocowaam do rena. I ciebie te przywi baromocno, eby z niego nie spada. Tylko mi zaraz miej weso min, bo nie cierpi gupichbekw.

    Posaia Gerd na poduszce i przywizaa j mocno do rena, potem otworzya drzwi,zawoaa na buldogi, a gdy weszy do sali, mylc, e je dostan, przecia sznur, naktrym ren by uwizany i zawoaa gono:

    No, teraz w drog! Hop! Hop! Z caej siy! A pamitaj sobie, eby Gerie si conie stao.

    Gerda na poegnanie wycigna do niej mae rczki w ogromnych rkawicach, a renruszy z kopyta i pi jak huragan przez lasy i pola, poty, rowy, zarola, bagniska i stepy,dalej, dalej i dalej

    Wilki wyy, wrony i kruki krakay, na niebie byszczay gwiazdy i ksiyc, a daleko napnocy ukazywao si czerwone wiato, pene iwnego blasku.

    Wiisz zorz pnocn, ktra ponie tam w moim kraju, w kraju wiecznegolodu! szepta ren zachwycony i pi jeszcze szybciej, ie i noc bez wytchnienia.

    Na koniec, kiedy chleby zostay zjeone, a z szynki nie pozostao ani ladu, ukazasi przed nimi biay kraj wiecznego lodu.

    VI. LAPONKA I ESKIMOSKAZatrzymali si nagle przed niepozornym domkiem. Bya to chatka tak niska, e dachopiera si na ziemi, a drzwi stanowi otwr, przez ktry mieszkacy musieli wpeza dorodka na brzuchu. W chatce nie byo nikogo oprcz starej Laponki, ktra gotowaaryb nad lamp napenion tranem.

    Ren opowieia jej swoj histori, ktra wydawaa mu si najwaniejsz, a potemzacz mwi o Gerie, poniewa iewczynka bya tak zzibnita, e sama opowiadanie moga.

    Ach, biedaki! rzeka Laponka, wysuchawszy wszystkiego uwanie. Daleka, Listbaro daleka jeszcze przed wami droga. Wicej ni sto mil lecie musicie na pnoc,bo tam dopiero, na samym biegunie krlowa niegu ma swj pyszny zamek, w ktrymzorza pnocna pali si co wieczr wspaniaymi ogniami. Nie mam w domu papieru, wicna suszonym sztokszu napisz wam list do pewnej baro mdrej Eskimoski, ktramieszka niedaleko paacu krlowej i moe wam wicej dopomc ode mnie.

    Potem daa Gerie je, pi, a gdy iewczynka posilia si i ogrzaa, Laponka napi-saa list na suszonym sztokszu, oddaa go Gerie i kazaa dobrze pilnowa. Nastpnieprzywizaa j znowu do rena, a ten szybko puci si w drog.

    ]or]a SnoFna zorza polarna, kolorowe zjawisko wietlne wystpujce na niebie gwnie podczas dugichnocy polarnych za koem podbiegunowym.

    Laponia (Saami) region w pnocnej Europie, obejmujcy swoim zasigiem Pwysep Kolski w Rosjioraz pnocne tereny trzech pastw skandynawskich: Finlandii, Szwecji i Norwegii. Laponia zamieszkana jestprzez renn ludno Pnocy Lapoczykw (Saamw).

    S\V]n\ tu: wspaniay.V]WoNV] ryba morska, zwykle dorsz, rozcita, wypatroszona oraz wysuszona na powietrzu i socu

    (przygotowane w ten sposb ryby spoywa si gwnie na Islandii i w Norwegii).Eskimosi Inuici (nazwa wasna: Inuit, Inuitowie); grupa rennych ludw obszarw arktycznych i sub-

    arktycznych Grenlandii, Kanady, Alaski i Syberii. W XVI wieku wrd biaych upowszechnia si nazwa Eski-mosi o tyle niewaciwa, co zagadkowa etymologicznie. Pocztkowo uwaano, e wywoi si od wyraeniazjadacze surowego misa, obecnie przypuszcza si raczej, e nazwa ta ma inne pochoenie. Inuici alaskascynie tylko toleruj, ale nawet wol nazw Eskimosi.

    Krlowa niegu

  • I pili znowu na pnoc bez wytchnienia i odpoczynku. Drog wskazyway imwspaniae blaski ogni, poncych w paacu krlowej, ktre na ciemnym niebie rozlewaysi w zorz czerwon.

    Wreszcie stanli przed chatk Eskimoski. Tu drzwi nie byo wcale, wic musieli za-puka do komina. Wpuszczono ich niezwocznie.

    Wewntrz chaty byo tak strasznie gorco, e Eskimoska, maa, tusta i baro brudnakobiecina, choia w lekkiej sukni. Zaraz te rozwizaa Gerie jej sukienk, zdja jejbuciki i ciepe rkawice, a renowi pooya na gowie kawa lodu, gdy inaczej nie moglibytu wytrzyma.

    Potem wzia ryb i zacza czyta list Laponki.Przeczytaa go raz i drugi i zamylia si gboko. Ren zbliy si do niej i mwi

    z prob w gosie. Wiem, e jeste baro mdra i masz wielk wa, e rozkazujesz wiatrom, kt-

    re s ci posuszne, daj wic Gerie takiego napoju, eby bya silniejsza od dwunastumczyzn i moga pokona krlow niegu.

    Si dwunastu mczyzn! powtrzya Eskimoska z umiechem, kiwajc gow. Na c by si to zdao? Czy krlow niegu pokona sia dwunastu mczyzn?

    Potem wzia z pki duy kawa zwinitej skry, rozoya j z wielk uwag i patrzyana iwaczne znaki i litery, ktre j pokryway, z takim nateniem, e grube krople potuwystpiy na jej czoo.

    Ren krci si koo niej nieustannie, potrca j rogami, ociera si bokiem i patrzyw oczy bagalnie, a Eskimoska zaprowaia go wreszcie do kta, a kadc mu na gowwiey kawa lodu, szepna baro cicho:

    Kaj jest naprawd u krlowej niegu, ale jemu tam dobrze. Zdaje mu si, e jestw najpikniejszym kraju, i e mu nigie lepiej by nie moe. Wszystko to std pochoi,e drobne okruszyny czaroiejskiego zwierciada utkwiy mu w oku i w sercu. A dopkitkwi tam bd, nikt go nie uratuje, bo krlowa niegu ma nad nim wa i moe gozatrzyma gwatem. A zreszt choby i wrci do lui, to bie dla nich obcy, bo nicdla nich nie ma; nie potra nawet by wicznym Gerie za jej mio i powicenie.

    Wic c pocz? rzek ren strapiony. Trzeba go uleczy, trzeba wyj mu z serca i z oka szcztki czaroiejskiego zwier-

    ciada. A jak to zrobi? Nie wiem. To nie moja sprawa. Wic nie chcesz pomc Gerie? Nie moesz jej da adnej way? Zmiuj si, renie, powie, c ja jej wicej da mog nad t wa, ktr sama Serce

    posiada? Czy nie wiisz jej siy i potgi? Czy nie wiisz, e luie i zwierzta su jeji wypeniaj jej wol? Czy nie wiisz, e bosa i uboga, p wiata ju przebya, a wszyscyjej pomagaj i nic si jej oprze nie moe? Takiej way my jej nie damy. Takiej waynie moe da jej nikt na wiecie i od nas ona jej nie potrzebuje, bo rdo potgi ma wewasnym swym sercu, a tym rdem jest dobro, mio i niewinno. Jeli te trzy kluczenie otworz przed ni paacu krlowej niegu i nie ocal Kaja, to my take uczyni tegonie zdoamy.

    A teraz suchaj jeszcze, co ci powiem. O dwie mile std zaczyna si ogrd krlowej.Tam zaniesiesz iewczynk i zostawisz j przy duym krzaku, ktry stoi na niegu, okrytyczerwonymi jagodami. Ale ju z ni nie rozmawiaj i wracaj tu co prej.

    Eskimoska posaia Gerd na renie, przywizaa j dobrze, a poczciwe zwierz po-mkno natychmiast.

    Ach, moje buciki! Moje rkawice! zawoaa Gerda, gdy mrz ostry owia jejbose noyny i zatamowa prawie oddech w piersi.

    Ale ren nie mia si wrci, ani zatrzyma i bieg naprzd, co mia siy, a stan nagranicy ogrodu krlowej, przy wielkim krzaku okrytym czerwonymi jagodami.

    Tu zsai Gerd na ziemi i pocaowa j w usta, a z oczu popyny mu wielkie zy.Potem zawrci i znw bieg przed siebie, wcale si nie ogldajc.A biedna Gerda zostaa na niegu sama jedna, bosa, bez rkawic i bucikw, wrd

    wichru i strasznego mrozu.

    Krlowa niegu

  • Zacza biec naprzd, jak moga najprej. Ale natychmiast zastpi jej drog ca-y tum patkw nienych. Nie spaday one z nieba, gdy niebo byo jasne i pogodne,owietlone ponc zorz, lecz unosiy si nisko nad ziemi i powikszay si coraz bariejw miar jak zbliay si ku niej.

    Wtedy przypomniaa sobie iewczynka, jak ogldaa z Kajem patki niegu przezszko powikszajce. Tamte jednak byy inne i nie takie wielkie. Te wyglday strasznie, Potwrjak ywe istoty: byy to rzeczywicie przednie strae krlowej niegu. Ich postaci byy i-waczne i grone: niby ogromne, biae i kolczaste jee to kby m i ww o syczcychpaszczach to niby mae, grube niedwieitka o nastroszonej sierci. A wszystkie bia-e, lekkie, wiecce, ruchliwe, buce strach brzydot i tym, e ywe, a przecie to patkiniegu.

    iwne, szkaradne wojsko.Gerda w trwoe zacza si modli. Ale mrz by tak wielki, i wasny jej oddech, Anio, Modlitwa, Walka

    wychoc z ust, stawa si dla niej wiialny, zmienia si w gst par i otacza j jakbyobokiem. I nagle w tym oboku ujrzaa mae anioki, ktre kryy koo niej, spuszczaysi ku ziemi, a gdy jej dotkny, rosy szybko i otaczay j jak grone wojsko. Kady miahem na gowie, w rku tarcz i wczni.

    Byo ich coraz wicej, a kiedy Gerda skoczya pacierz, ju otacza j cay legion te-go cudownego wojska. Teraz rozpocz si bj z potwornymi patkami niegu. Wojskoanielskie rbao i sieko na drobne szcztki szkaradne istoty, ktre zaczy si cofa w po-pochu i Gerda biec moga prej bez przeszkody. Aniokowie gaskali jej nki i rcei nie czua ju mrozu, a stana przed samym paacem krlowej.

    A tymczasem zobaczmy, co tam robi Kaj. O Gerie nie myla wcale i nie przypusz-cza, e stoi w niegu przed paacem.

    VII. W PAACU KRLOWEJ NIEGUciany paacu byy z olbrzymich zasp nienych, w ktrych wichry wywierciy drzwi Przestrze, Zameki okna. Przeszo sto sal znajdowao si w tym gmachu, a najwiksza miaa kilka mildugoci. Owietlaa je pikna zorza, kadc na biaym niegu czerwone i te blaski,tote w wielkich komnatach byo pusto, cicho, jasno i mrono.

    Nigdy w tej biaej olbrzymiej przestrzeni nie syszano miechu ani wesoego gosu,nie byo tu nigdy rozgonej zabawy, cho pnocne niedwiadki i inne stworzenia mo-gy wyprawia najwietniejsze bale w takich wspaniaych salach przy muzyce wichru. Niewchoiy tu jednak nigdy nigdy! W paacu krlowej niegu byo pusto i zawsze cicho.Cicho coiennie o jednej goinie zapalaa si zorza, a nastpnie gasa, cicho byszczaybiae, niene ciany, cicho w rodku leao wielkie lodowe jezioro. Przejrzysty ld sp-kany by w tysice kawakw, ale wszystkie byy podobne do siebie, zupenie jednakowe.A na rodku jeziora, na wysokim lodowym tronie sieiaa krlowa niegu, gdy gociaw swoim krlestwie.

    May Kaj by siny z zimna, prawie czarny, ale nie wieia o tym i nie czu wcale cho- Pozory, Zabawa, ieckodu, gdy krlowa niegu zamrozia pocaunkami nawet dreszcze w jego ciele, a serce jegostao si kawakiem lodu. Biay, zimny, nieny paac wydawa mu si najwspanialszymkrlestwem na wiecie, z poiwem patrzy na wysoki tron lodowy i bawi si u stpjego, ukadajc z kawakw lodu wszystko, co mu si tylko podobao. Tak wanie ie-ci bawi si klockami, budujc wiee i przerne gmachy. Kajowi klockw nie zabrakonigdy; byy przejrzyste, o ostrych krawiach, zimne i jednakowe; mg je ukada caeycie w rozmaite gury, litery, desenie, a wszystko, co uoy, wydawao mu si mdrei doskonae i nic w tym nie chcia zmieni, ani zepsu.

    Wic byy na loie kwadraty, trjkty, liczby i wyrazy: nieg, jezioro, krlowa i bar-o wiele innych. Nie mg tylko uoy wyrazu kocham, cho krlowa mu powieia-a:

    Jeli zdoasz uoy ten wyraz, biesz wolny, a ja daruj ci cay wiat i noweywy.

    Wic Kaj pragn baro uoy iwne sowo, a nie umia. On, taki mdry, niewieia, jak zacz.

    Tymczasem ciepy wiatr wion z poudnia i krlowa niegu wstaa z wysokiego tronu.

    Krlowa niegu

  • Musz pieszy do ciepych krajw powieiaa trzeba znowu nakry mojeczarne garnki (to znaczy: wulkany). Pobiel im troch gowy, a cytryny i winogronapoumieraj na ten widok.

    I znikna w tumanach niegu.Kaj zosta sam w olbrzymiej, pustej sali. Zrobi sobie z kawakw lodu wygodne sie-

    enie, usiad, patrzy na uoone przed sob litery, milcza, myla i sieia nieruchomy,sztywny, zimny i siny, jak zamarznity.

    Wtedy wanie Gerda wesza do paacu. Ostry wicher z przecigym jkiem rzuci siku niej, aby j zatrzyma, ale zacza modli si gorcej i wiatr ucich, i przypad spokojnieku ziemi, jakby kad si do snu.

    Gerda wesza do olbrzymiej sali, pustej, biaej i cichej. Nagle zobaczya Kaja. Poznaago natychmiast. Z okrzykiem radoci pobiega ku niemu, obie rce zarzucia mu na szyji mocno przyciskajc go do serca, woaa uradowana:

    Kaju! Kochany Kaju! Znalazam ci przecie! zy, CzaryLecz Kaj sieia cichy, sztywny, nieruchomy a taki zimny!Gerda wybuchna paczem. Jej zy gorce paday mu na piersi, przenikay mu do serca,

    roztopiy lodow bry i spukay z niej okruszyn czaroiejskiego zwierciada, ktre byoprzyczyn caego nieszczcia.

    I nagle serce zabio mu mocniej, zimny dreszcz przebieg ciao, zdumiony podnisoczy na Gerd, a ona zacza piewa:

    Co ja kocham na tym wiecie?Zote sonko, jasne kwiecie!Boe ptaszki piewajce

    A kiedy wymwia sowa: Wszystko kocham serca biciem, a przestan chyba z y- Pamiciem! Kaj przypomnia sobie nagle krzaczek ry, dom, roicw, babk, Gerdi wszystko, co si stao i zrobio mu si tak smutno, tak smutno w tej wielkiej, biaej,pustej, strasznej sali, e wybuchn ogromnym paczem, a ze zami spyn natychmiasti drugi okruch szka czaroiejskiego, ktry mu tkwi w oku.

    Wwczas dopiero pozna naprawd Gerd i wydawaa mu si tak pikn jak dawniej Mioi uczu, e j kocha tak mocno jak dawniej i a krzykn z radoci i obj j take rkami.I ciskali si serdecznie oboje, paczc i miejc si razem ze szczcia.

    Po raz pierwszy w biaym paacu, u stp tronu krlowej niegu rozlegy si nieznanetu gosy wesela; tote zdumione lodowe jezioro pka zaczo z wielkiego poiwu, a ka-waeczki lodu, dotd nieruchome, krciy si w szalonym tacu, podskakujc i uderzajco siebie, a zmczone upady znowu i same uoyy si w ten iwny wyraz, za ktry Kajmia otrzyma wolno, wiat cay i nowe ywy.

    W paacu krlowej niegu, na lodowym jeziorze, u stp wysokiego lodowatego tronu,jania w blaskach zorzy pnocnej nieznany tu, tajemniczy wyraz:

    Kocham.

    A ieci stay przy nim umiechnite, opromienione zotem i rowym wiatem.Gerda pocaowaa Kaja w twarz a sina twarz jego staa si rumian pocaowaa go Pocaunek, Wolnow oczy i stay si znowu jasne i byszczce caowaa mu rce i stay si silne caowaamu nogi i utraciy sztywno i stay si zdrowe, i Kaj powsta z lodowego krzesa, rany,zdrw, silny i dobry jak niegdy.

    Teraz moga powrci i krlowa niegu; by zupenie wolny! Wolno jego janiaau stp wysokiego tronu tajemniczym wyrazem w blaskach pnocnej zorzy.

    ieci wziy si za rce i wyszy z okropnego paacu. Rozmawiay o domu, roicachi babce, o kwiatach na dachu i o krzaczku ry, a gie si zwrciy, uciszay si wiatryi soce wychylao si z ciemnych obokw.

    WuPan\ kby.

    Krlowa niegu

  • Gdy stany przy krzaku z czerwonymi jagodami, zastay tam dwa reny: stary ren przy-prowai towarzysza. Dobre zwierzta zaniosy Gerd i Kaja najpierw do starej Eskimo-ski, gie ieci wygrzay si w gorcej izbie, a nastpnie do Laponki, ktra przygotowaaim na drog nowe suknie i powieiaa, ktrdy i maj.

    Oba reny odprowaiy ieci do granicy swego kraju i poegnay tam, gie zniknyniegi, a ziemi i lasy okrywa wiea zielono.

    Bdcie zdrowi! Bdcie zdrowi! powieiay sobie nawzajem.W powietrzu zawiergotay mae ptaszki, las zaszemra modymi listeczkami i na ma-

    ym, licznym koniku wyjechaa spomiy drzew jaka iewczynka w czerwonej cza-peczce i z pistoletem za pasem.

    Bya to maa zbjniczka na kucyku, ktrego Gerda dostaa od ksiniczki wraz zezocist karet.

    Gerda i zbjniczka poznay si natychmiast i wyday okrzyk radoci. Znalaza Kaja! woaa ucieszona zbjniczka. Powracamy do domu! odpowieiaa szczliwa Gerda. ikujemy ci za

    wszystko. Chciaabym poikowa te ksiniczce, wronie i krukowi. Ksiniczka wyjechaa w dalek podr. A wrona? Wrona nie yje. Kruk nosi po niej aob. Pozdrw go od nas rzeka ze smutkiem Gerda. Bdcie zdrowi! rzeka zbjniczka i serdecznie uciskaa maych wdrowcw.A ieci szy, trzymajc si za rce i rozmawiajc o tym, co kochay. Dokoa nich

    buia si ze snu przyroda, na niebie janiao soce, na kach pachniay kwiaty, napolach koysay si zielone fale zboa, las szumia, wiergotay ptaki.

    Tak zbliyy si do wielkiego miasta. wony odezway si z wiey kocielnej i iecipoznay ten dobrze znany gos. I poznay ulice, domy, sklepy, bramy.

    ciskajc si za rce, biegy do swego domu, po znanych schodach, na znane poddasze, Dom, iecistwodo izdebki, gie upyno im iecistwo.

    Nic si tu nic zmienio: sprzty stay na swoim miejscu, na zegarze posuway siwskazwki, a wahado biegao w t i ow stron, powtarzajc tym samym jednostajnymgosem: tiktak!

    Wchoc we drzwi, zauwayy dopiero, jak urosy w przecigu tego czasu. A tam, przyoknie, stay ich mae krzeseka! Babunia sieiaa na starym fotelu i modlia si z ksiki,a soce oblewao zotym blaskiem jej siw gow.

    Jak tu licznie, jak jasno, jak wesoo!O paacu krlowej niegu zapomnieli. Usiedli znowu na maych stoeczkach jak daw-

    niej i spojrzeli na drewnian skrzynk, w ktrej rosy powoje i groszki pachnce. Nakrzaczkach r rozwiny si przeliczne kwiaty i zdaway si umiecha do nich, nachy-lajc rane gwki w stron okna.

    A ieci zapieway razem:Co ja kocham na tym wiecie?

    Zote sonko, cudne kwiecie!Boe ptaszki piewajce,Jasne rosy, w kwiatach drce,Bkit nieba i oboki,Cay pikny wiat szeroki,I chatynk pobielan,I matek ukochan!Wszystko kocham serca biciem,A przestan chyba z yciem!

    VuNnie tu: ubrania.

    Krlowa niegu

  • Ten utwr nie jest objty majtkowym prawem autorskim i znajduje si w domenie publicznej, co oznacza emoesz go swobodnie wykorzystywa, publikowa i rozpowszechnia. Jeli utwr opatrzony jest dodatkowymimateriaami (przypisy, motywy literackie etc.), ktre podlegaj prawu autorskiemu, to te dodatkowe materiayudostpnione s na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa Na Tych Samych Warunkach . PL.rdo: http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/krolowa-snieguTekst opracowany na podstawie: Hans Christian Andersen, Banie, tum. Cecylia Niewiadomska, wyd. ,Gebethner i Wol, Krakw Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyowawykonana przez Bibliotek Narodow z egzemplarza pochocego ze zbiorw BN.Opracowanie redakcyjne i przypisy: Dariusz Gaecki.Okadka na podstawie: Howard Kang@Flickr, CC BY-SA .:eVSr]\M :olne /eNWur\Wolne Lektury to projekt fundacji Nowoczesna Polska organizacji poytku publicznego iaajcej na rzeczwolnoci korzystania z dbr kultury.Co roku do domeny publicznej przechoi twrczo kolejnych autorw. iki Twojemu wsparciu biemyje mogli udostpni wszystkim bezpatnie.-aN PoeV] SoPF"Przeka % podatku na rozwj Wolnych Lektur: Fundacja Nowoczesna Polska, KRS .Pom uwolni konkretn ksik, wspierajc zbirk na stronie wolnelektury.pl.Przeka darowizn na konto: szczegy na stronie Fundacji.

    Krlowa niegu