kopara VI 2011 - polaqua.pl Na budowie biogazowni 4 Komisja BHP 5 Oczyszczalnia ścieków w Maszewie...

23
www.pol-aqua.pl/kopara 6(52) CZERWIEC 2011 strona 4 strona 9 Na budowie biogazowni Wszystkie dzieci nasze są

Transcript of kopara VI 2011 - polaqua.pl Na budowie biogazowni 4 Komisja BHP 5 Oczyszczalnia ścieków w Maszewie...

www.pol-aqua.pl/kopara

6(52)CZERWIEC 2011

strona 4

strona 9

Na budowie biogazowni

Wszystkie dzieci nasze są

ADRES REDAKCJIPrzedsiębiorstwo Robót

Inżynieryjnych

„POL-AQUA” S.A.

ul. Dworska 1

05-500 Piaseczno

tel. +48 22 201 73 01

fax +48 22 201 73 10

e-mail:

[email protected]

www.pol-aqua.pl

REDAKTOR NACZELNAMałgorzata

Akimowicz-Paruszewska

ZESPÓŁ REDAKCYJNYGrażyna BaszkiewiczSekretarz Redakcji

Anna Kolendo

Dorota Nowak

Ewa Barbasiewicz

Anita Sawicka

Małgorzata Skwarek

Wojciech Wolski

Krzysztof Ważynski

Agata Fidut

Marzena Tryfon

PROJEKT GRAFICZNYAndrzej Łubniewski

SKŁAD I OPRACOWANIE GRAFICZNEAkant, Zalesie Górne

Szanowni Państwo,

Zawsze na coś jest sezon. Na narty, na

wakacje, na wiosenne weekendy, na

komunie, na ogórki, na truskawki, na…

Czerwiec to bardzo ważny miesiąc w roku.

Obchodzimy Dzień Dziecka, Dzień Ojca,

święto Zesłania Ducha Świętego, Bożego

Ciała i noc świętojańską. Dzieci kończą

rok szkolny. Czerwiec słynie z popularnych

imienin i z pewnością macie jakiegoś

solenizanta wśród bliskich. W czerwcu

imieniny obchodzą między innymi

Leszek, Robert, Bogumiła, Małgorzata,

Antoni, Jolanta, Alina, Elżbieta, Alicja,

Jan, Piotr i Paweł. Jak widać połowa

roku to nic innego jak sezon na zabawę

i świętowanie. I dobrze. Mamy najdłuższe

dni w roku a zatem czasu na przyjemne

celebrowanie jest zdecydowanie więcej.

To również doskonały czas na pierwsze

urlopy. Nie jest jeszcze tak drogo i tłoczno,

jak w sezonie (no, właśnie!), a pogoda

bywa naprawdę wspaniała. Pisze o tym

wszystkim, by przypomnieć, że jest czas

na pracę, ale również warto pomyśleć

o przyjemnościach. Jeśli czas temu sprzyja,

dajmy się ponieść fali zabawy i oderwijmy

od codziennych problemów i kłopotów,

jakich mamy wszyscy w nadmiarze. Pytacie

kiedy? Właśnie teraz, bo czerwiec to idealny

czas na relaks, do którego chyba nikogo nie

trzeba specjalnie namawiać.

Małgorzata Akimowicz-Paruszewska

Redaktor Naczelna

w tym numerze

Na budowie biogazowni 4

Komisja BHP 5

Oczyszczalnia ścieków w Maszewie 6

TEMAT NUMERU

Wszystkie dzieci nasze są 8

Parole, parole, parole (słowa, słowa, słowa) ... 11

Wiła wianki… 13

Prawdy i mity o nowalijkach 15

Ziemia Święta, ziemia obiecana… 17

Truskawki już są! 23

KULINARIA

Z ŻYCIA PRACOWNIKÓW

SPIS TREŚCI

Z ŻYCIA DZIAŁÓW

Z ŻYCIA DZIAŁÓW

4

NA BUDOWIE BIOGAZOWNI

Jak pisaliśmy kilka miesięcy temu, w Klępsku (województwo lubuskie) powstaje instalacja do produkowania, ujmowania, przetwarzania i wykorzystywania gazu pochodzenia organicz-nego. Jest to pierwsza biogazownia budowana przez naszą fi rmę, a nadzór nad prawidłowym przebiegiem kontraktu mają ze strony Pol-Aqua: Adam Pielat i Daniel Królikowski, który również skrzętnie tworzy dokumentację fotografi czną z realizacji kontraktu.

Głównymi elementami instalacji są trzy potężne żelbetowe

zbiorniki o łącznej pojemności 14 000 m3.

Ilość produkowanego biogazu to 11 756 normalnych m3

na dobę. Do wytworzenia tak dużej ilości gazu biogazow-

nia będzie zużywać dziennie 85 ton substratów (obornika

kurzego, gnojowicy świńskiej, kiszonki buraków, kukury-

dzy, wysłodków browarnianych). Wyprodukowany biogaz

będzie napędzał zestaw pięciu turbin. Turbiny te, wirując

z prędkością niemal 100 000 obrotów/min, mają wytwa-

rzać 1 MW energii elektrycznej i 1,4 MW energii cieplnej.

Ewa Barbasiewicz

Aby obrazowo przedstawić ilość energii produkowanej

energii: energia elektryczna wystarczy na zasilenie w jednej

chwili około 350 domków jednorodzinnych. Energia ciepl-

na natomiast ogrzeje z powodzeniem 75 domków jedno-

rodzinnych średniej wielkości (ok. 150 m2) w zimie, przy

temperaturach zewnętrznych sięgających -20oC.

Prace na budowie idą pełną parą, zbiorniki rosną w górę,

a zaawansowanie robót wynosi w chwili obecnej 40%. Po-

nieważ Polska dopiero raczkuje na rynku budownictwa

biogazowni, w połowie czerwca planowany jest przyjazd

przedstawicieli niemieckiego partnera, z którym realizuje-

my projekt, aby dokonać instalacji najważniejszych części

obiektu. Można by zatem rzec, że oprócz wspólnej budo-

wy biogazowni, budujemy również sąsiedzkie więzy. Pełną

moc produkcyjną biogazownia powinna osiągnąć pod ko-

niec września bieżącego roku. ♦

Z ŻYCIA DZIAŁÓW

5

KOMISJA BHPZgodnie z wymaganiami Kodeksu Pracy w POL-AQUA funkcjonuje Komisja Bezpieczeństwa i Higieny Pracy.

Komisja jest organem doradczym Zarządu. Do jej pod-

stawowych zadań i obowiązków należy przeprowadzanie

okresowych przeglądów warunków pracy, szczególnie

w zakresie:

• stanu technicznego pomieszczeń pracy, maszyn i urzą-

dzeń technicznych oraz ich wyposażenia w osłony

i inne środki zabezpieczające pracowników przed ura-

zami, porażeniem prądem i czynnikami szkodliwymi;

• sprawności urządzeń mających wpływ na warunki śro-

dowiska pracy;

• realizacji przez fi rmę zadań dotyczących postępu tech-

nicznego i jego wpływu na poprawę warunków pracy;

• oceny wprowadzonych nowych procesów technolo-

gicznych oraz substancji i preparatów chemicznych, je-

śli mogą one stwarzać zagrożenie dla zdrowia lub życia

pracowników;

• stosowania odzieży ochronnej, środków ochrony oso-

bistej zapobiegających wypadkom, chorobom zawo-

dowym i innym schorzeniom związanym z warunkami

pracy;

• stanu urządzeń higieniczno-sanitarnych itp.;

• ocena stanu bezpieczeństwa i higieny pracy;

• opiniowanie podejmowanych działań zapobiegających

wypadkom przy pracy i chorobom zawodowym;

• formułowanie wniosków dotyczących poprawy warun-

ków pracy;

• identyfi kacja, ocena i kwalifi kacja aspektów środowi-

skowych;

• identyfi kacja zagrożeń BHP i ocena ryzyka zawodowe-

go na stanowiskach pracy;

• opiniowanie planów działań środowiskowych oraz po-

prawy warunków BHP;

• przedstawianie propozycji do „planu” poprawy warun-

ków BHP, ochrony środowiska.

Wojciech Wolski Nasza fi rma ze względu na charakter prowadzonej działal-

ności realizuje procesy budowlane w różnych miejscach,

warunkach terenowych i pogodowych oraz z zastosowa-

niem różnych technologii. Prace cechuje duża dynamika

zmienności, co niejednokrotnie wpływa na poziom bez-

pieczeństwa pracy. Podobnie wyglądają roboty realizowa-

ne przez pozostałe fi rmy z Grupy Kapitałowej „POL-AQUA”

SA. Dlatego też, biorąc pod uwagę postępujący proces

integracji fi rm w grupie kapitałowej, 19 maja odbyło się

pierwsze rozszerzone posiedzenie Komisji BHP z przedsta-

wicielami tych fi rm.

Jak wynika z tematyki obrad, w obszarze funkcjonowania

fi rm tworzących grupę kapitałową niektóre kwestie po-

strzegane są różnie. Niejednokrotnie wynika to ze specyfi ki

działania danej fi rmy, ale nie tylko. Myślą przewodnią po-

siedzenia komisji było i jest wypracowanie odpowiednich

sugestii, propozycji dla Zarządu, aby zapewnić wszystkim

pracownikom możliwie najlepsze, bezpieczne warunki

pracy. Stworzenie takich warunków przełoży się na bezpie-

czeństwo, wydajność i zadowolenie zatrudnionych, a dla

fi rmy będzie podstawą podjęcia się realizacji trudnych za-

dań inwestycyjnych. ♦

Z ŻYCIA DZIAŁÓW

6

OCZYSZCZALNIA ŚCIEKÓW W MASZEWIEW dniu 28 kwietnia 2011 została podpisana umowa po-

między Spółką a Wodociągami Płockimi Sp. z o.o. z siedzibą

w Płocku.

Przedmiotem umowy jest „Przebudowa i rozbudowa

oczyszczalni ścieków w Maszewie – etap II” realizowanego

w ramach projektu „Uporządkowanie gospodarki ścieko-

wej na terenie miasta Płocka, etap I” współfi nansowanego

przez Unię Europejską ze środków Funduszu Spójności

w ramach Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środo-

wisko 2007–2013.

Wynagrodzenie za realizację umowy ustalone zostało

na poziomie 51 275 915,92 zł netto.

Anna Kolendo Reaktor biologiczny

Oczyszczalnia Maszewo jest oczyszczalnią mechanicz-

no-biologiczną z pełną przeróbką osadu i wykorzystaniem

biogazu. W 2010 roku zakończono I etap – modernizację,

która pozwala usuwać substancje biogenne. Kolejny etap

będzie realizowany przez P.R.I. „POL-AQUA” S.A.

Zlewnia oczyszczalni Maszewo wyposażona jest w ka-

nalizację częściowo ogólnospławną i częściowo rozdziel-

czą oraz system przepompowni o różnej wydajności. Ścieki

pochodzą w 90% od mieszkańców i w 10% z przemysłu.

Niewielkie ilości ścieków dowożone są do oczyszczalni ta-

borem asenizacyjnym.

Odbiornikiem ścieków oczyszczonych jest rzeka Wisła.

Osady ściekowe, po poddaniu procesowi fermentacji prze-

kazywane są do odzysku. ♦

Komory fermentacyjne – tu wytwarza się gaz

TEMAT NUMERU

7

Osadnik wstępny tworzy zespół pięciu zbiorników o dł. 40 m

i łącznej pojemności 2637 m3

Osadnik wtórny kołowy o śr. 36 m i pojemności 3000 m3

Osadnik wtórny kołowy o śr. 26 m i pojemności 1590 m3

TEMAT NUMERU

8

WSZYSTKIE DZIECI NASZE SĄ

Małe, malutkie, starsze, szczupłe i okrąglutkie, mówiące wyraźnie i te sepleniące – wszystkie są najukochańsze, bo nasze. Są dla nas największym skarbem, miłością. Dla nich oddalibyśmy i poświęcili wszystko. Nie ma słów, które wyraziłyby to, co czują rodzice, patrząc na swoje dzieci.

Kochamy je od chwili, gdy je czujemy, otaczamy czułoś-

cią, troskliwą opieką. Zapewniamy wszystko, co najlepsze

i na co nas stać. Czuwamy nocą, gdy się budzą z krzykiem

z powodu złego snu, i gdy są chore, tuląc je do siebie i po-

dając leki. Czytamy i opowiadamy bajki, wywołując na ich

twarzach różne emocje. Pobudzamy do śmiechu, czasem

do płaczu, uczymy i tłumaczymy, co dobre, a co złe. Patrzy-

my jak rosną, dojrzewają, nabierają doświadczenia, osiąga-

ją sukcesy i doznają porażek. I wreszcie zakładają rodziny

i sami mają dzieci. Zawsze jednak dla nas będą dziećmi,

o których będziemy myśleć, martwić się i denerwować,

i zawsze służyć pomocą.

KIEDY OBCHODZIMY DZIEŃ DZIECKA

Dzień Dziecka to święto obchodzone niemal na całym

świecie. Jednak nie we wszystkich krajach w tym samym

dniu i w ten sam sposób. Różnice wynikają przede wszyst-

kim z tradycji narodowych i religijnych danego obszaru

kulturowego. W Polsce i w krajach byłego bloku socjali-

stycznego święto dzieci obchodzone jest 1 czerwca.

Dzień Dziecka został wprowadzony w 1952 roku, a jego

inicjatorem była organizacja The International Union for

Protection of Childhood, działająca na rzecz zapewnie-

nia bezpieczeństwa dzieciom na całym świecie. Przed

rokiem 1952, Dzień Dziecka istniał już w kalendarzach

niektórych krajów, między innymi w Chinach od 1926

roku. W 1953 roku do obchodów tego święta przyłączyła

się Organizacja Narodów Zjednoczonych i w wielu kra-

jach święto dzieci przypada na 20 listopada (obchodzo-

ne jest jako Dzień Praw Dziecka), w dniu upamiętniają-

cym uchwalenie Deklaracji Praw Dziecka w 1959 roku.

Większości z nas święto to kojarzy się zwykle z luźniejszym

dniem w szkole i całą masą prezentów. To czas radosnej

zabawy, kojarzonej wszędzie i bez wyjątku z przywilejem

młodego wieku. Jednak są kraje, w których dzień ten ob-

chodzi się w sposób szczególny, nie tylko bawiąc się, ale

też (a może przede wszystkim) hołdując wielowiekowej

tradycji. I tak, Dzień Dziecka we Francji i we Włoszech

to jednocześnie dzień rodziny, obchodzony 6 stycznia

w nawiązaniu do święta Trzech Króli, którzy przybyli do

stajenki i złożyli podarunki maleńkiemu Jezusowi. Dla

uczczenia tego dnia 6 stycznia rodzice obdarowują pre-

zentami swoje dzieci. Piecze się wtedy specjalne ciasto

zawierające „wróżbę”, którym częstowane są dzieci. Dzie-

cko oprócz ciasta otrzymuje koronę „króla” lub „królowej”.

W Paragwaju święto dzieci obchodzone jest 16 sierpnia,

w dniu smutnej rocznicy bitwy o Acosta Nu (1869, wojna

paragwajska), podczas której zginęło wiele dzieci (w czasie

całego konfl iktu życie straciło kilkadziesiąt tysięcy dzieci).

Światowa Federacja Kobiet Demokratycznych, wymy-

ślając takie święto, pragnęła podkreślić, jak ważne jest, by

najmłodszych bronić przed okrucieństwami wojny, przed

głodem i wszelkimi krzywdami ze strony dorosłych. Dzień

Dziecka ma być więc także przypomnieniem o tragediach

najmłodszych.

W Polsce z okazji dnia dziecka odbywa się całe mnó-

stwo różnych imprez. Fundacja „Dr Clown” organizuje

Dzień Dziecka pod Znakiem Czerwonego Noska. Impreza

odbędzie się w Warszawie, na Krakowskim Przedmieściu,

przy Skwerze Hoovera, 5 czerwca 2011 roku. W godzinach

11.00–17.00 zapraszają do wspólnej zabawy całe rodziny.

W programie dnia znajdą się występy sceniczne zespołów

dziecięcych, spotkania z gwiazdami, ciekawe konkursy

i animacje uliczne. Dodatkowo fi rma Microsoft zaprasza

do zabawy na konsolach Xbox 360 oraz Kinect Xbox 360.

LEGO zorganizuje wielkie budowanie ze swoich klocków,

centrum rozrywki Hulakula przygotuje plac zabaw, zaś We-

del prosi maluchy na trzy „słodkie” konkursy i będzie je czę-

stował swymi słodyczami.

Małgorzata Skwarek

TEMAT NUMERU

9

DZIECKO WE WSPÓŁCZESNYM ŚWIECIE

Zgodnie z przyjętą przez Zgromadzenie Ogólne Narodów

Zjednoczonych dnia 20 listopada 1989 (DzU z 23 grudnia

1991; nr 120; poz. 526) Konwencją Praw Dziecka, dziecko to

osoba poniżej osiemnastego roku życia – chociaż, w szcze-

gólnych przypadkach, może otrzymać pełnoletność wcześ-

niej. W konwencji państwa-sygnatariusze zobowiązały się

do respektowania i gwarantowania przedstawionych praw

wobec każdego dziecka, bez jakiejkolwiek dyskryminacji –

niezależnie od rasy, koloru skóry, płci, języka, religii, poglą-

dów politycznych, statusu majątkowego, niepełnospraw-

ności, cenzusu urodzenia.

TYMCZASEM...

W Kenii stosowane są dotkliwe kary cielesne, skutkujące

stłuczeniami, zranieniami, złamaniami, wybitymi zębami

oraz w skrajnych przypadkach śmiercią — za spóźnianie

się, rozmowy na lekcji, noszenie brudnego mundurka, nie-

przygotowanie się do lekcji. Pracownicy szkół rutynowo

stosują kary cielesne, aby zaprowadzić dyscyplinę w kla-

sie i ukarać dzieci, tworząc w ten sposób swoiste „szkolne

przedstawienie”. Władze szkół nie interweniują, by chronić

prawa dzieci i zapobiec atakom ze strony innych uczniów.

Na terytoriach Wybrzeża Kości Słoniowej, Demokra-

tycznej Republiki Konga, Liberii, Sierra Leone, Sudanu,

Ugandy oraz Somalii albo nie ma obowiązku szkolnego,

albo dzieci mają bardzo utrudniony dostęp do szkół. Sta-

tystyki wykazują, że około 30% dzieci nie uczęszcza do

szkół, ponieważ brakuje pieniędzy na ich wybudowanie

i utrzymanie, brakuje też kadry pedagogicznej. Jedną z naj-

poważniejszych barier w rozwoju państw afrykańskich jest

niski poziom alfabetyzacji ludności, dlatego najbardziej

pożądanym działaniem jest pomoc dzieciom afrykańskim

w dostępie do nauki. Jednak społeczeństwa afrykańskie

same nie rozwiążą tego problemu, konieczna jest pomoc

międzynarodowa.

W Angoli, Sierra Leone wojsko wykorzystuje dziew-

czynki poniżej 15. roku życia. Oprócz tego, że są żołnier-

kami, są wykorzystywane seksualnie. W wielu szkołach pa-

nuje nieformalne przyzwolenie dla przemocy seksualnej

wobec dziewcząt.

Od początku XX wieku w Brazylii istnieją specjalne

oddziały policyjne – justiceiros, nazywane szwadronami

śmierci, które zajmują się oczyszczaniem ulic slumsów Sao

Paulo, Rio de Janeiro i Salvadoru z małoletnich żebraków

oraz przestępców zajmujących się kradzieżami i rozpro-

wadzaniem narkotyków. Owo „oczyszczanie” polega na

chwytaniu „dzieci ulicy”, przeprowadzeniu błyskawicznego

sądu i natychmiastowym wykonaniu wyroku, jakim jest

przeważnie kara śmierci. Z rąk funkcjonariuszy szwadro-

nów śmierci w latach 1990–1992 zginęło około 4700 dzie-

ci. Większość zabitych (ok. 84%) to czarnoskórzy. Ofi arami

padają nawet dzieci poniżej piątego roku życia. W 1994

spośród 1221 zabitych dzieci, 334 nie miało więcej niż 10

lat. W opinii publicznej istnienie szwadronów śmierci nie

spotyka się z dezaprobatą.

W czasie obchodów świątecznych w Chinach kilka-

set dzieci w wieku od 6 do 17 lat zostaje, w ramach zajęć

szkolnych, zabranych na publiczny wiec, aby obserwować

egzekucje. Dzieci słyszą odczytane publicznie szczegóły

zbrodni przestępców, a następnie są świadkami wykona-

nia kary śmierci.

Chociaż międzynarodowe prawo nie stanowi jasno,

kiedy rozpoczyna się życie człowieka (czy w momencie

poczęcia, czy w chwili narodzin), to wydaje się, że chińskie

prawo do posiadania tylko jednego dziecka jest wykrocze-

niem przeciw Konwencji Praw Dziecka. Matka zachodząca

po raz drugi w ciążę musi poddać się zabiegowi aborcji.

Jeżeli, co jest bardzo trudne w kraju pełnej inwigilacji jed-

nostek, uda się jej ukryć ciążę i urodzić drugie dziecko, to

matka musi się liczyć z konsekwencjami prawnymi, w po-

staci pozbawienia wolności. „Nadprogramowe” dziecko

zostaje oddane najczęściej do sierocińca. W Chinach ist-

nieją także obozy pracy dla nieletnich, w których pracują-

cy (często w trudnych warunkach, np. kopalnie) otrzymują

groszową zapłatę za pracę lub nie otrzymują jej wcale (w

zamian oferowane im są skromne racje żywnościowe).

Trafi a do nich wielu nieletnich skazanych za drobną prze-

stępczość.

DZIECI – NIEWOLNICY ŚWIATA

„Nie ma zadania ważniejszego niż budowa świata, w którym wszystkie dzieci mogą rozwijać się w zdrowiu, pokoju i godności”– te słowa padły kiedyś z ust byłego sekretarza generalnego ONZ Kofi ego Annana. Niestety, coraz częściej wydaje się, że budowa takiego świata pozostanie idee fi xe.

Nie chce się wierzyć, że w XXI wieku nadal istnieje nie-

wolnictwo i to w najgorszej, najbardziej niemoralnej formie

wyzysku dziecka. Dane są przerażające; miliony dzieci na

całym globie są zmuszane do niewolniczej pracy. Według

najnowszego raportu Organizacji Humanitarnej Save the

TEMAT NUMERU

10

Children (Ratujmy Dzieci), blisko dwa miliony najmłodszych

obywateli świata zmuszanych jest do prostytucji i pornogra-

fi i. W krajach Trzeciego Świata ponad milion dzieci pracuje

w nieludzkich warunkach, przeważnie w kopalniach złota.

Save the Children podkreśla również w swoim raporcie, że

tysiące sześciolatków nie tylko pracuje ponad piętnaście

godzin na dobę, ale także często doświadcza głodu i zim-

na. Chyba nie za taką cenę miał rozwijać się nasz świat.

Na czarnej liście państw, w których dzieciom się źle

dzieje, są także: Sudan, w którym głównymi zagrożeniami

dla dzieci są: wykorzystanie oraz zaciąg do armii; Uganda,

w której dzieci najczęściej doświadczają bezdomności oraz

porwań; Kongo, gdzie dzieci umierają z głodu, chorób, są

werbowane do armii, wykorzystywane; Irak, gdzie dzieci

najczęściej umierają z głodu i chorób oraz cierpią z powo-

du przemocy; Somalia – tutaj dzieci doświadczają bez-

domności, są wykorzystywane, są także werbowane do ar-

mii; Indie, gdzie dzieci zmuszane są do niewolniczej pracy,

umierają z powodu głodu i chorób; Afganistan – to kraj,

w którym dziewczynki nie mogą podjąć nauki i zmusza-

ne są przed ukończeniem 16. roku życia do zamążpójścia,

pracują niewolniczo oraz są werbowane do armii. Na tery-

toriach Palestyny zaś wobec dzieci stosuje się przemoc,

w Czeczenii najmłodsi doznają bezdomności, a w Bir-

mie – zamykającej tę dramatyczną listę – dzieci na siłę

werbuje się do wojska.

MALI WOJOWNICY

Konfl ikty zbrojne to w wielu regionach świata okazja do

wyzysku dzieci. Większość raportów organizacji humani-

tarnych podkreśla, że mali żołnierze do walki przeważnie

zmuszani są przemocą i torturami. Warto tutaj dodać, że

w samej Kolumbii aż 30% dzieci jest rutynowo rekrutowa-

nych zarówno do partyzantki, jak i grup paramilitarnych.

Trudno optymistycznie patrzeć w dziecięcą przyszłość, sko-

ro mimo osiągniętego w 2002 roku międzynarodowego

porozumienia zabraniającego udziału dzieci w konfl iktach

zbrojnych, systematycznie rośnie liczba małych żołnierzy.

NIEWOLNICZA PRACA

Dane ONZ wręcz szokują. Według nich niewolniczą pra-

cę na całym świecie wykonuje około 150 milionów dzieci.

Światowe organizacje charytatywne wskazują Indie jako

kraj, w którym pracuje najwięcej dzieci i to najmłodszych.

Podejmują się one tam różnych prac, począwszy od sprze-

dawania gazet, wody, kwiatów, kadzidełek, pamiątek po

czyszczenie butów i pracę jako pomoc domowa. Dzieci

wykorzystywane są również do pracy w hotelach, restaura-

cjach, sklepach, a także różnego rodzaju warsztatach. Naj-

częściej jednak mali Hindusi muszą pracować w fabrykach

dywanów, a także przy wyrobie biżuterii. Za tak ciężką pra-

cę przeważnie otrzymują bardzo niewielkie wynagrodze-

nie i pozbawione są wszelkich należnych im praw. Niewol-

nicza praca dzieci nie jest tylko „słabością” krajów biednych,

bowiem problem najmłodszych wykorzystywanych do

niewolniczej pracy dotyczy również krajów średnio zamoż-

nych, a nawet tych najbogatszych.

W bogatych krajach Europy Zachodniej najpoważniej-

szym problemem jest doskonale prosperujący handel

dziećmi, przeważnie sprowadzanych z krajów rozwijają-

cych się. Dzieci wykorzystywane są głównie w bardzo sze-

roko pojętym seksbiznesie, ale także jako tania siła robocza

w prywatnych domach lub różnych gałęziach przemysłu.

Często tam, gdzie ze względu na ciężkie i szkodliwe warun-

ki nie chcą pracować dorośli.

Wiele dzieci staje się też ubezwłasnowolnionymi daw-

cami organów do przeszczepów. Ustalenie ich liczby jest

niezmiernie trudne, gdyż nigdzie nie są zarejestrowane

i nie ma kto się o nie upomnieć. ♦

Z ŻYCIA PRACOWNIKÓW

11

Parole, parole, parole (słowa, słowa, słowa) ...encore des paroles que tu sèmes au vent (i znów słowa, które rzucasz na wiatr) ...

Niby taka niepozorna rzecz w naszym życiu, ale jak ważna.

Jeśli komuś coś mówimy, jeśli robimy na coś nadzieje, jeśli coś

obiecujemy, to powinnyśmy za wszelką cenę sprawić, aby na-

sze słowa stały się prawdą, aby nie zranić, nie sprawić przykro-

ści, nie zawieść. Pierwszy raz jeszcze się wybacza, bo czasami

życie sprawia, że nie da się dotrzymać słowa, po drugim prze-

staje się wierzyć w wiarygodność mówiącego, po trzecim nie

ufa się już tej osobie, a później to już takiego człowieka nie

chce się znać, nie chce się z nim mieć nic do czynienia.

Bo po co nam ludzie, którzy nas okłamują?

Dlatego sami powinniśmy się bardzo starać, bo stracić

bliską osobę bardzo łatwo, odzyskać zas – bardzo trudno,

a czasami jest to w ogóle niemożliwe...

DAWNIEJ, A DZIŚ

Przez wieki kształtowały się w naszym społeczeństwie

określone stereotypy postępowania, które mimo odmien-

nych warunków historycznych i różnych formacji społecz-

no-ekonomicznych są ponadczasowe. W mentalności Po-

laków tkwią takie cechy jak honor i godność. Odnosi się to

także do dotrzymywania danego słowa. Dając słowo, po-

ręczało się sprawę swoim honorem, który identyfi kowano

z własnym dobrym imieniem.

Słowność bowiem zawsze była wyrazem poczucia obo-

wiązku, szacunku do siebie i poszanowania innych ludzi.

Już w mentalności rycerskiej obowiązywały pewne zasa-

dy, które do dzisiaj (w jakimś stopniu) nie straciły swej ak-

tualności. Symbolem prawości charakteru i cnót rycerskich,

a także wzorem do naśladowania był zawsze Zawisza Czarny.

Na pierwszym miejscu stawiał dochowanie danego przyrze-

czenia i obietnicy. Wówczas przykładano wielką wagę do raz

danego słowa, które obowiązywało całe życie. Obecnie moż-

na sceptycznie oceniać tego rodzaju postawy, konfrontując

je z rzeczywistością. W naszej codzienności przywykliśmy już

do asekuranctwa i nietraktowania czyichś słów poważnie.

Stało się to dla niektórych „sposobem na życie”.

JAK DOTRZYMYWAĆ UMÓW

Zawieramy w życiu najróżniejsze umowy. Forma nie ma ta-

kiego znaczenia jak sam fakt, że się umawiamy. Ważne jest

to, że potrafi my się umawiać. Z każdej umowy powinna

wynikać korzyść dla obu stron.

Dotrzymywanie umowy ma również znaczenie dla

poczucia własnej godności. Od prostego umówienia się

na spotkanie do poważnych umów biznesowych. Często

mamy okazję do testowania swojej zdolności dotrzymywa-

nia umowy przez pojawianie się na czas na spotkaniach,

wywiązywanie się ze zobowiązań, terminowe oddawanie długów i pożyczonych rzeczy. Ludzie o wysokim poczuciu

własnej godności dotrzymują słowa, obietnic i umów.

Dlatego, aby tego nie stracić:

1. Nie zobowiązuj się do rzeczy, których nie zamierzasz

zrobić. Łatwo jest coś obiecać „dla świętego spokoju”, ale

skutki niedotrzymania słowa mogą być fatalne dla obu

stron. Napoleon zwykł mówić, że najlepszą metodą na do-

trzymywanie słowa jest niedawanie go...

2. Naucz się odmawiać. Nie mamy obowiązku spełniać za-

chcianek innych ludzi. Wiele problemów wywodzi się stąd,

że trudno jest powiedzieć „nie”. Często obiecujemy, nawet

w dobrej wierze, ale gdy prośba była wymuszona, w efek-

cie nie robimy tego (i mamy mnóstwo wykrętów). O wiele

prościej jest od razu powiedzieć „nie”, jeśli zrobienie kon-

kretnej rzeczy i tak nie mieści się w naszych planach.

3. Podejmuj zobowiązania warunkowe. Zawsze warto pa-

miętać, żeby sprawdzić, czy istnieją (będą istniały) wszyst-

kie warunki niezbędne do dotrzymania danego słowa. Zła

pogoda może na przykład uniemożliwić wyjazd na wy-

cieczkę. Może nam zabraknąć czasu na zrobienie czegoś

– to też może być warunek ujęty w umowie, na przykład:

„Jeśli zdążę zrobić to i owo, to…”

4. Dotrzymuj słowa, które dałeś. Jeśli już zobowiązałeś się

do czegoś, zrób wszystko, aby to zrealizować.

5. Zapisuj swoje zobowiązania. Zobowiązania mają ten-

dencję do ulatywania z pamięci, dlatego warto je sobie za-

pisywać.

6. Renegocjuj jak najprędzej. Jeśli już zdarzyło Ci się nie

dotrzymać słowa, jak najszybciej ustal nowe warunki umo-

wy. Nie zostawiaj sytuacji niewyjaśnionej.

Dorota Nowak

Z ŻYCIA PRACOWNIKÓW

12

Skoro mówimy, że czas to pieniądz, nie lekceważmy

zatem umów i przyrzeczeń, ponieważ ich niedotrzymanie,

zwłaszcza bez uprzedzenia, pozostawia człowieka, wobec

którego mamy jakieś zobowiązania, na przysłowiowym lo-

dzie.

Po sposobie – według J.W. Goethego – w jaki spełniasz

swój obowiązek, poznasz wartość swoją. Ten, kto nie liczy

się z innymi ludźmi, jest nic niewart.

Postawa człowieka obiecującego i niedotrzymującego

słowa pachnie dwulicowością. A dwulicowość w poglą-

dach i postawach, wyrażająca się w głoszeniu czego inne-

go na ofi cjalny i czego innego na prywatny użytek, powo-

duje poważne szkody w świadomości określonej grupy,

zwłaszcza młodego pokolenia.

Warto podkreślić, że szczególny rezonans wywołują te

przypadki niedotrzymywania słowa, za którymi stoi autory-

tet fi rmy, instytucji czy nawet państwa.

OBIECANKI-CACANKI

Bardzo nie lubię, gdy ktoś nie dotrzymuje słowa. Bezcen-

na rada mojej Mamy: „Nie obiecuj, jeśli nie jesteś pewna,

czy uda Ci się spełnić obietnicę. Mów: postaram się, ale nie

obiecuję”. Zapamiętałam ją i stosuję z powodzeniem. Może

ktoś powiedzieć, że to asekuranctwo. Jak zwał, tak zwał,

ale zarówno ja mam większy komfort, jak i mój rozmówca

uniknie niepotrzebnych rozczarowań, gdy coś się nie uda.

Krowa, która dużo ryczy, mało mleka daje. Z wielkiej

chmury mały deszcz. Wiele powiedzeń ilustruje rozczarowa-

nie, irytację i złość, które towarzyszą niespełnieniu obietnicy.

I może to być pozornie błaha sprawa dotycząca codzienno-

ści, jak wypełnienie jakiegoś prostego zadania, którego ktoś

się podjął – aż po obietnice składane przed ołtarzem.

Kiedy obiecujemy? W ważnych momentach naszego ży-

cia, ale również na co dzień. W chwilach przerażenia oraz

w chwilach szczęścia i uniesienia. Kiedy rozstajemy się na

jakiś czas i gdy postanawiamy dzielić z kimś życie. W domu,

w pracy, w szkole, we wszelkiego rodzaju relacjach towarzy-

skich i społecznych. Obiecujemy solidność, pamięć, regular-

ne telefony, listy, pomoc i dziesiątki innych rzeczy. Na pew-

no zadzwonię, jak dojadę. Napiszę do Ciebie list. Pomogę Ci,

ilekroć mnie o to poprosisz. Posprzątam, jak wrócę z pracy.

Kupię Ci to, o co mnie prosiłaś. Odezwę się. I… druga osoba

nam wierzy. Bo dlaczego miałaby nie wierzyć?

Zazwyczaj, kiedy coś obiecujemy, brzmimy bardzo

przekonująco. Patrzymy prosto w oczy i z niewzruszoną

powagą solennie przyrzekamy. A może wcale w oczy nie

patrzymy, a rzucamy jedynie na odczepnego obietnicę, by

zamknąć usta temu, kto słucha, by po prostu coś powie-

dzieć. „Klepiemy” i nie zastanawiamy się nad prawdziwym

znaczeniem wypowiadanych słów. A druga osoba nieko-

niecznie wybiórczo słucha i może wziąć na serio słowa,

które nam przyszły z łatwością i niejako z przyzwyczajenia.

Czy niedotrzymywanie słowa jest celowe i zaplanowane?

Zazwyczaj nie. Często wynika z przyczyn obiektywnych:

nagła zmiana planów, awaria, choroba, dodatkowe obo-

wiązki w pracy czy pamięć, która zawiodła.

Czasem źródłem niedotrzymywania słowa jest zła orga-

nizacja czasu, przepracowanie, nieumiejętność przewidy-

wania i oceny własnych możliwości, niestałość uczuciowa

czy niedostateczna ocena wagi sprawy. W końcu niesłow-

ność może też wyniknąć z lenistwa, lekceważenia drugie-

go człowieka lub po prostu niedbalstwa.

Bez względu jednak na to, co jest przyczyną niedo-

trzymania słowa, nigdy nie jest to przyjemne. I choć może

trudno w to uwierzyć, zwykle cierpią obie strony.

Co nas uratuje w takiej sytuacji? Ze strony osoby rozcza-

rowanej – cierpliwość, zrozumienie, policzenie do dziesięciu

zanim postawi się zarzut świadomego i celowego niedo-

trzymania obietnicy oraz wysłuchanie argumentów dru-

giej strony. Ale też odpowiedź samemu sobie na pytania:

A czy ja nigdy nikogo nie postawiłam w podobnej sytua-

cji? Czy zawsze dotrzymałam słowa? Czy nie zdarzyło mi się,

że mimo najszczerszych chęci, nie dotrzymałam obietnicy?

A jeśli nie, to jaką mam gwarancję, że nigdy się tak nie stanie?

To bardzo pomaga. Pomaga zrozumieć i przebaczyć. Może

to zaskakujące, ale pomoże też drugiej stronie uporać się

z zaistniałą sytuacją i zmienić swoją postawę w przyszłości.

Co z kolei przyda się osobie, która zawiniła? Bez względu

na przyczynę niedotrzymania słowa niezastąpione w każ-

dym przypadku to „przepraszam”. Bardzo przydatne jest

też odkrycie przyczyny niedotrzymania obietnicy i szczera

rozmowa z osobą, która ma do nas żal. Analiza przyczyn za-

istniałej sytuacji pomoże nam zorientować się, czy zawiniły

tylko czynniki obiektywne, czy też jest coś, nad czym mo-

żemy popracować, by uniknąć podobnych sytuacji w przy-

szłości. Może się okazać, że wystarczy porządny kalendarz

z listą spraw do załatwienia na dany dzień i wykazem waż-

nych dat, lepiej zorganizowany czas lub niebranie na siebie

nowych zobowiązań, póki nie uporamy się z wcześniej-

szymi. A może zmienić słowo „obiecuję” na „postaram się”?

Przynajmniej tam, gdzie to możliwe.

Nad biurkiem zaś zawieśmy kartkę z hasłem: „Szanuj

swoje słowo, jeśli chcesz, by Ciebie szanowano”. W końcu

pozostaje przebaczenie samemu sobie. To, co często w na-

tłoku emocji jest pomijane, a ma znaczenie nieocenione

dla obu stron. Powodzenia!

W konkluzji wypada dodać, że gdybyśmy zawsze do-

trzymywali słowa, uniknęlibyśmy wielu przykrości, zbędne-

go szarpania nerwów oraz trwonienia czasu, który można

by spożytkować sensowniej. Myślę, że warto o tym zawsze

pamiętać.

A zanim damy komuś słowo zastanówmy się najpierw,

czy będziemy w stanie wypełnić zobowiązanie, czy znowu

zabrzmi to tak, jak śpiewała Dalida: Parole, parole, parole… ♦

Z ŻYCIA PRACOWNIKÓW

13

WIŁA WIANKI…„Tam nad Wisłą, w dolinie siedziała dziewczynaByła piękna jak różany kwiat”[…]Tekst przyśpiewki znany, podejrzewam, każdemu imprezowiczowi. Wianki bowiem kojarzą się z wielką swawolą, z tańcami, śpiewami, dobrym jadłem i bogatym trunkiem. W Polsce z tejże okazji organizowane są masowe imprezy plenerowe. Jak, gdzie, co i kiedy o tym później. Zacznijmy od najważniejszego, czyli początku…

SKĄD SIĘ WZIĘŁY „WIANKI”?

Na temat pochodzenia słowa „kupała” istnieje kilka hipo-

tez. Pierwsza z nich wywodzi je z języka Wenedów, któ-

rzy sąsiadowali ze Słowianami i prawdopodobnie zostali

przez nich wchłonięci. Ich język miał wykazywać pewne

podobieństwo do łaciny (fonetyczne zestawienie Kupały

i rzymskiego Cupido). Inna z kolei odwołuje się do indoeu-

ropejskiego kump, które oznaczało zbiorowość, grupę (od

niego właśnie pochodzą współczesne polskie słowa, takie

jak kupa, skupić). Miało to podkreślać zbiorowy, społecz-

ny charakter tych obrzędów. Następna hipoteza związana

jest z rzekomym słowiańskim bóstwem miłości i płodności

– Kupałą. No i ostatnia, odnosząca się do rosyjskiej formy

słowa kąpać. Związek obrzędów nocy świętojańskiej z ką-

pielą jest zresztą zapewne dość późny – w średniowieczu

Kościół, który bezskutecznie walczył z pogańskimi, niemo-

ralnymi zwyczajami, postanowił je zasymilować. Wtedy to

patronem tego dnia ustanowiono Jana Chrzciciela. W tra-

dycji chrześcijańskiej łączony jest on z ceremonią chrztu,

który szczególnie we wschodnich obrządkach odbywa się

poprzez rytualną kąpiel. Początkowo próbowano nawet

przenieść Noc Kupały w okolice Zielonych Świątek, co jed-

nak skończyło się niepowodzeniem i ustanowieniem wigilii

św. Jana w dniu 23 czerwca (bliższym faktycznej daty letnie-

go przesilenia, które ma miejsce w nocy z 21 na 22 czerwca).

Inna nazwa nocy świętojańskiej, czyli sobótka (lub sobót-

ki), ma także związek z próbami wykorzenienia pogańskich

tradycji przez chrześcijaństwo. Słowo to ukute przez Kościół

i niosące z sobą negatywne konotacje, odnosi się do saba-

tu – zlotu czarownic i demonów. Pomimo starań ducho-

wieństwa tradycja nocy świętojańskiej zdołała przetrwać,

chociaż w zmienionej formie i z nałożoną na nią warstwą

wierzeń i symboliki chrześcijańskiej. Po okresie zapomnie-

nia pomiędzy XII a XV wiekiem, zaczęła odżywać w dru-

giej połowie XVI wieku (to z tego okresu pochodzi przecież

Pieśń świętojańska o Sobótce Jana Kochanowskiego).

A jak obchodzono Kupalnockę? Zacznijmy od tego,

że było to święto radosne. Odprawiane wówczas rytuały

miały na celu zapewnienie poszczególnym uczestnikom

zdrowia, a całej społeczności urodzajnych zbiorów. Waż-

nym elementem tych obrzędów był ogień i palenie ognisk,

wokół których odbywały się tańce. Skoki przez płomie-

nie miały oczyścić uczestników i chronić ich przed złymi

mocami czy chorobą. Młode dziewczęta plotły wianki

z kwiatów, umieszczały w nich płonące świece i puszczały

z nurtem wody. Na podstawie obserwacji płynących wian-

ków wróżono szybkie zamążpójście lub wprost przeciw-

nie – staropanieństwo. Kawalerowie próbowali wyławiać

je z wody – był to sposób na kojarzenie par. Wiąże się to

z bardzo ciekawym aspektem dawnej nocy Kupały. Źródła

historyczne wskazują bowiem, że w czasach przedchrześ-

cijańskich święto miało charakter orgiastyczny i mogło być

swoistym rytuałem inicjacji seksualnej. Nie bez powodu za-

tem nazywano je świętem miłości, a Kościół katolicki wydał

mu walkę. Już w czasach po chrystianizacji Polski była to

jedna z nielicznych okazji, kiedy młodzi ludzie obojga płci

mogli udawać się wspólnie na spacer do lasu, nie wzbu-

Agata Fidut

Z ŻYCIA PRACOWNIKÓW

14

dzając tym zgorszenia ogółu. Podczas spacerów szukano

wspólnie legendarnego kwiatu paproci – to kolejny ze

zwyczajów związanych z nocą Kupały. Jedna z teorii mówi,

że ów magiczny, dający szczęście kwiat mógł być kojarzo-

ny ze słowiańskim bogiem piorunów. W wierzeniach ludo-

wych zwany jest bowiem także perunowym kwiatem – bu-

rze i pioruny miały sprzyjać jego kwitnieniu.

W EUROPIE…

W całej Europie, mimo różnic strefowych, etnicznych, kul-

turowych, religijnych i językowych, bardzo podobnie świę-

towano noc przesilenia letniego.

Czesi przepasywali się bylicą i skakali przez ogień, by obro-

nić się przed duchami, wiedźmami, chorobą i wszelkim

złem. Wierzyli, że dym ze świętych ognisk poprawia wzrok,

rozsypany na dachach popiół chroni zabudowania przed

pożarem, a zasuszony wianek z bylicy jest niezawodnym

lekiem dla bydła.

Duńczycy i Norwegowie ogniska palili na rozstajach dróg

uznawanych za miejsce spotkań wiedźm z diabłami, by og-

niem zagrodzić im drogi do ludzi.

Grecy wierzyli, że skacząc przez ogniska, w ogniu pozo-

stawiają swoje grzechy. Jako pierwsze skakały dziewczęta,

później młodzieńcy, a przy skoku należało zawołać: „Pozo-

stawiam za sobą moje grzechy”. Na Lesbos przy skoku uży-

wano kamienia ułożonego na głowie, co miało jej zapew-

nić kamienną odporność, zdrowie i mądrość.

Litwini noc przesilenia letniego obchodzili jako święto

rosy. Rosa tej nocy miała moc magiczną. Jej ilość zgroma-

dzona w kłosach zbóż przepowiadała wielkość zbiorów,

zebranej rosie przypisywano właściwości lecznicze, a ką-

piel w rosie zapewniała urodę, mogła też przywołać sen

i ukazać dziewczynie przyszłego oblubieńca. W święto rosy

wygaszano ognie i rozpalano stosy, przez które skakano

pojedynczo i parami. Młodzi małżonkowie żagwie z ognisk

przynosili do domu, wierząc, że zapewni im to spokój i do-

statek. Płonącymi żagwiami błogosławiono okoliczne pola.

W miejscach obrzędów stawiano kupole, potrójnie rozwid-

lone słupy symbolizujące „drzewo świata” i przyozdabiano

je wieńcami z zebranych ziół. Wieńce te wieszano później

na drzwiach i wrotach jako ochronę przed złymi mocami.

W święto rosy dziewczęta ozdabiały głowy wieńcami z ziół

i kwiatów, mężczyźni nakładali wianki z liści dębu, świętego

drzewa Litwinów. Nocą dziewczęce i męskie wianki z we-

tkniętym światełkiem puszczano na wodę i wróżono.

Rosjanie skakali przez ogień parami, trzymając fi gurkę Ku-

pały. Udany skok zapewniał wzajemną miłość i dozgonny

związek, upuszczona przy skoku fi gurka zapowiadała kres

uczuć.

Serbowie w dogasających ogniskach rozpalali pochodnie

z kory brzozowej i z płonącymi wracali do domów. Należało

obejść z nimi zagrody, by odczynić złe uroki i przepłoszyć

duchy.

Szwedzi palili ogniska głównie nad brzegami jezior i rzek,

by wody nabrały właściwości leczniczych. Miały one leczyć

głównie choroby skóry i zapewniać urodę. W noc święto-

jańską dziewczęta w milczeniu rwały od siedmiu do dzie-

więciu rodzajów kwiatów i układały w bukiet. Włożony pod

poduszkę miał sprowadzać sen, który pozwoli zobaczyć

przyszłego oblubieńca, jakiego kawalera przeznaczył im

los. W centralnym punkcie obrzędów ustawiano majstang,

„drzewko majowe”, przybrane kwiatami i zielonymi gałąz-

kami, wokół którego odbywają się tańce.

Węgrzy wierzyli, że ogień tej nocy na rok zabezpieczy byd-

ło przed wiedźmami, a uczestnictwo w obrzędach uchroni

zbiory z własnych pól. ♦

c.d.n.

Poniżej w telegrafi cznym skrócie kalendarium

imprez plenerowych „WIANKI 2011”

w wybranych miastach w Polsce:

GDYNIA

Kiedy: sobota, 25 czerwca 2011 godz. 13:00

Gdzie: Plaża Miejska Gdynia,

Zagrają: Gwiazda zagraniczna: Matthew Herbert

Big Band + Matthew Herbert DJ set Polskie

gwiazdy: Smolik i Kayah (w składach live!)

Na wszystkie wydarzenia WSTĘP WOLNY.

KRAKÓW

Kiedy: sobota, 25 czerwca 2011

Gdzie: w zakolu Wisły pod Wawelem

Zagrają: SOFA, The Poise Rite, Pablo Pavo oraz

Marika, natomiast gwiazdą wieczoru będzie

Wyclef Jean – muzyk, autor tekstów, wokalista

i kompozytor, nominowany m.in. do prestiżowej

nagrody Grammy.

WARSZAWA

Kiedy: sobota, 25 czerwca 2011

Gdzie: Podzamcze

Zagrają: m.in. zespół Wilki

Z ŻYCIA PRACOWNIKÓW

15

PRAWDY I MITY O NOWALIJKACH

Rzodkiew, sałata, ogórki, kalarepka, szczypiorek, natka, bób, ziemniaki, marchew, botwinka – czy można by było się bez nowalijek obyć? Na ich temat pokutuje wiele mitów; czy rzeczywiście należy się ich wystrzegać? Doradzamy, gdzie i jakie nowalijki kupować, by być pewnym ich świeżości i smaku.

Wiosna kojarzy nam się ze szczypiorkiem, sałatą, rzodkiew-

kami. Coraz częściej jednak jesteśmy przed nimi ostrzegani.

Czy nowalijki są zdrowe? Czy warto je jeść? Gdzie i jakie no-

walijki powinniśmy kupować, żeby mieć pewność, że sobie

nie zaszkodzimy?

Rzodkiewki, sałata, ogórki, kalarepka, szczypiorek, natka,

marchew, botwinka – młode, świeże, chrupiące, pachnące

nadchodzącym latem… Wczesną wiosną, po długich zimo-

wych miesiącach z niecierpliwością czekamy na nowalijki,

które nie tylko są miłą odmianą w naszym jadłospisie, ale

także stanowią urozmaicenie diety i przynoszą organizmo-

wi zastrzyk witamin oraz składników mineralnych.

Wczesne warzywa uprawia się w szklarniach i pod folią,

a ich wegetacja jest stymulowana. Dlatego, aby nowalijki

mogły się pojawić w sklepach na wiosnę, są sztucznie na-

wożone, doświetlane i dogrzewane. Niektóre substancje

pochodzące z nawozów sztucznych i środków ochrony ro-

ślin, głównie związki azotu oraz metale ciężkie, mogą gro-

madzić się w korzeniach oraz liściach. Na szczęście prawo

dokładnie określa dopuszczalne dawki nawozów i środków

ochrony roślin, a hodowcy zobowiązani są przestrzegać

okresów karencji – czasu, który musi upłynąć od momen-

tu zastosowania środków chemicznych do chwili zbioru

warzyw czy owoców. Jeżeli jednak używa się zbyt dużo

nawozów sztucznych, pestycydów itp. lub ignoruje zaleca-

ne okresy karencji, substancje chemiczne mogą pozostać

w roślinach. Przykładem są tu azotany, które mogą prze-

kształcać się w organizmie w azotyny – związki o działaniu

rakotwórczym. Takie warzywa i owoce spożywane w nad-

miarze mogą szkodzić zdrowiu.

POMIDORY KONTRA SAŁATA

Okazuje się, że szklarniowe nowalijki mogą zawierać znacz-

nie więcej azotu niż te same warzywa uprawiane na po-

lach. Ze względu na to, że szkodliwe substancje gromadzą

się w wegetatywnych częściach roślin, do najmniej bez-

piecznych nowalijek należą sałata, szczypiorek, natka, rzod-

kiewki, marchew, buraki, kalarepka. Najmniej szkodliwych

Z ŻYCIA PRACOWNIKÓW

16

substancji zawierają pomidory, ogórki, cebula. Nie oznacza

to jednak, że nowalijki są szkodliwe i całkowicie pozbawio-

ne wartości odżywczych.

Niektóre młode warzywa uprawiane w szklarni czy pod

folią, mogą zwierać tylko nieco mniejszą ilość witamin

(zwłaszcza C), składników mineralnych oraz związków fl a-

wonowych niż te uprawiane w gruncie. Dlatego nie powin-

no się całkowicie rezygnować z nowalijek, gdyż uprawiane

zgodnie z zalecanymi normami nie powinny zaszkodzić.

Wystarczy pamiętać, by stanowiły raczej uzupełnienie

i urozmaicenie diety niż jej podstawę, a także przestrzegać

kilku zasad dotyczących kupowania, przetwarzania oraz

spożywania wiosennych warzyw.

Po pierwsze, zamiast kupować natkę pietruszki, szczypio-

rek, rzeżuchę, cebulę dymkę, lepiej wyhodować je na pa-

rapecie w doniczce. Będą smaczniejsze i z pewnością bez-

pieczne. Po drugie, wykorzystywać jedynie wewnętrzne

liście sałaty i wykrawać nerwy. Po trzecie, dokładnie myć

warzywa i obierać je ze skórki, a gotując nowalijki, najpierw

wrzucać je na chwilę do wrzątku, a następnie odlewać

wodę. Po czwarte zaś, nie łączyć w potrawach wielu mło-

dych warzyw. Lepiej jadać je pojedynczo i przede wszyst-

kim z umiarem.

EKOLOGICZNE ZDROWSZE

Warto również pamiętać, by kupując nowalijki, zwrócić

uwagę na: zapach – powinien być delikatny, naturalny, nie-

chemiczny; wygląd – trzeba wybierać warzywa sprężyste,

twarde, o jędrnych liściach i soczystej barwie, raczej mniej-

sze niż przerośnięte. Dobrze też wiedzieć, z jakiego źródła

pochodzą. Znacznie bezpieczniejsze są bowiem warzywa

z upraw ekologicznych, posiadających certyfi kat Minister-

stwa Rolnictwa, lub te z dużych gospodarstw rolnych.

Istotny jest również właściwy sposób przechowywania

nowalijek. Najlepiej w lodówce, w szufl adzie wyłożo-

nej materiałem przepuszczającym powietrze. Nie wolno

trzymać warzyw w torebkach foliowych czy plastiko-

wych pojemnikach, gdyż wilgoć i brak powietrza sprzy-

jają przekształcaniu się azotanów w szkodliwe azotyny.

Należy ograniczyć podawanie nowalijek dzieciom, osobom

starszym, kobietom w ciąży i alergikom. Powinny ich także

unikać osoby z chorobami przewodu pokarmowego.

CO DORADZA LEKARZ MEDICOVER?

Wczesną wiosną warto wprowadzać do swojego jadło-

spisu młode warzywa i owoce, ale w rozsądnych, umiar-

kowanych ilościach, na przykład jako dodatek do kanap-

ki, urozmaicenie czy uatrakcyjnienie potrawy, a nie jako

samodzielne danie. Polskie prawo dokładnie określa do-

puszczalne zawartości szkodliwych związków w żywno-

ści, w tym azotanów i azotynów (mogących występować

w nowalijkach). Jeżeli mimo to mamy wątpliwości co do

uczciwości producentów, lepiej uprawiać młode warzywa

i owoce samemu, na parapecie lub, o ile to możliwe, na

działce. Godne polecenia i uznawane za bezpieczne dla

zdrowia są warzywa z gospodarstw rolnictwa ekologicz-

nego. Nie powinniśmy też zapominać o kiełkach, jak na

przykład „wielkanocna” rzeżucha. ♦

Konsultacja: mgr Iwona Boniecka – dietetyk Medicover

Z ŻYCIA PRACOWNIKÓW

17

ZIEMIA ŚWIĘTA, ZIEMIA OBIECANA…To miejsce, które pozostawia w duszy niezatarty ślad… Dlatego też postanowiłam się z Wami podzielić moimi wrażeniami.

Boże Narodzenie. Zima, śnieg, wigilijne kolędowanie, ten

cudowny nastrój sprawił, że zrodziło się we mnie olbrzymie

pragnienienie, by znaleźć się choć przez chwilę w miejscu,

które ukochał sam Bóg. By stąpać po ziemi, po której cho-

dził sam Jezus.

Ponieważ okazały się to marzenia całkiem realne, posta-

nowiliśmy tak zaplanować urlop, by w okresie wielkanoc-

nym odwiedzić te miejsca, o których czytamy w Biblii.

Domyślałam się, że będzie to niesamowita wycieczka,

jednak wrażenia przeszły moje najśmielsze oczekiwania.

Mnogość doznań: wzrokowych – gdy jedzie się przez

pustynię, dotykowych, gdy przyszło nam się wykąpać

w Morzu Martwym, a przede wszystkim duchowych –

choćby pod Ścianą Płaczu czy na Golgocie, jest nieporów-

nywalna z wrażeniami z innych miejsc, które dane mi było

odwiedzać.

Przede wszystkim ze wstydem muszę przyznać, okaza-

ło się, jak mało wiem o Ziemi Świętej. Nam, chrześcijanom

(przynajmniej mnie), wydaje się, że Jerozolima to jedynie

droga krzyżowa, Golgota czy Góra Oliwna, że jest to „NA-

SZE–Chrześcijańskie” Święte Miasto. Okazało się, że byłam

w wielkim błędzie… Ze zdziwieniem dowiedzieliśmy się,

że z tej ziemi wywodzą się trzy największe monoteistyczne

religie: chrześcijaństwo, judaizm i islam (o ile z judaizmem

byłam w stanie się pogodzić, to islam… wywołał u mnie co

najmniej zdziwienie).

Tak więc, wyznawcy tych wszystkich religii uważają Je-

rozolimę za „swoją”.

Marzena Tryfon

Izraelskie pastwiska

Z ŻYCIA PRACOWNIKÓW

18

Historia Jerozolimy jest tak bogata, że trudno ją opowie-

dzieć w paru zdaniach. Jednak o ile nie pomyliłam czegoś,

szybko robiąc w autokarze notatki, postaram się troszkę tę

historię przybliżyć…

Ślady pierwszego osadnictwa na tych terenach pocho-

dzą z epoki miedzi (IV w. p.n.e.). Według żydowskiej tra-

dycji miasto zostało założone przez Sema i Ebera, przod-

ków Abrahama. Relacja biblijna przedstawia Jebuzytów

zamieszkujących w Jerozolimie do końca XI wieku p.n.e.,

kiedy to żydowski król Dawid podbił miasto i założył w nim

stolicę Królestwa Izraela. Po śmierci Dawida tron objął jego

syn Salomon, który wybudował na górze Moria Pierwszą

Świątynię, miejsce, w którym przechowywana była Arka

Przymierza. Wtedy to miasto stało się centrum religijnym,

kulturowym, gospodarczym Izraela. Po śmierci Salomona

nastąpił rozłam Królestwa Izraela na dwa odrębne pań-

stwa: Izrael i Judę. Przez wieki Jerozolima była podbijana

przez Greków i Rzymian. W I wieku p.n.e. do władzy w Ju-

dei doszedł król Herod Wielki, który zasłynął z rozbudowy

i upiększania Jerozolimy. Tu właśnie zaczyna się historia

bliższa nam, gdyż według Biblii podczas panowania Hero-

da Antypasa, gdy rzymskim prefektem Judei był Poncjusz

Piłat, w Jerozolimie uwięziono Jezusa Chrystusa, którego

następnie ukrzyżowano.

Jerozolima kolejno przeszła wojny żydowskie i rzym-

sko-perskie. Była powodem walk i sporów międzynaro-

dowych, które w dalszym ciągu nie zostały rozstrzygnięte.

Pierwsza wojna izraelsko-arabska spowodowała wysiedle-

nie ludności arabskiej i żydowskiej i podział miasta na dwie

części: wschodnia należała do Transjordanii, a zachodnia do

Izraela. W 1980 roku izraelski parlament uchwalił ustawę,

która ustanawiała zjednoczoną Jerozolimę stolicą Izraela,

a święte miejsca wszystkich religii jako nietykalne. Jednak

ONZ i większość państw nie honoruje tego aktu i swoje

Morze Martwe – to nie piasek, to sól

Panorama Jerozolimy

Z ŻYCIA PRACOWNIKÓW

19

ambasady lokuje w Tel Awiwie. Pretensje do Wschodniej

Jerozolimy mają Palestyńczycy, uznający ją za stolicę ich

przyszłego niepodległego państwa. Spór o status Jerozo-

limy jest jednym z powodów konfl iktu izraelsko-palestyń-

skiego. To tyle historii.

Teraz troszkę o tym, co zobaczyłam…

Największym zdziwieniem była Góra Oliwna. Naiwnie

wyobrażałam ją sobie tak, jak jest opisana w Nowym Te-

stamencie, jako wzgórze porosłe gajami oliwnymi, miejsce

ciche i spokojne, gdzie można się pomodlić i oddać prze-

myśleniom. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, gdy prze-

wodniczka oznajmiła, że ten zgiełkliwy środek miasta, to

właśnie Góra Oliwna… Trąbiące na siebie autokary, beton,

upał, mnóstwo samochodów i ludzi… Ścisk, tłok i hałas…

Masakra…. A gdzie cień drzewek oliwnych…? Gdzie ci-

sza i spokój..? Góra Oliwna tak wielokrotnie wspominana

w Starym i Nowym Testamencie, dziś jest prawie całkowi-

cie pozbawiona drzewek, od których pochodzi jej nazwa,

jednak podobno drzewka odrosną w dniu Sądu Ostatecz-

nego. Cóż…, myśląc o Jerozolimie jako mieście świętym,

zapominamy, że obok Starego Miasta z jego zabytkami jest

to nowoczesne, tętniące życiem miasto…

Wysiedliśmy z autokaru i z tarasu widokowego zoba-

czyłam pejzaż jak z widokówki… Przed nami rozciągała

się panorama Jerozolimy, z migoczącą kopułą meczetu Al

Aksa i złotą Kopułą Skały, ogromnym meczetem kryjącym

nagą skałę, z której prorok Mahomet wyruszył w cudow-

ną podróż do siódmego nieba, aby przynieść Koran. Dla

muzułmanów to środek świata. Turyści nie mają wstępu

do meczetu, ale mogą obejrzeć piękne niebieskie mozaiki

zdobiące świątynię.

Tak wygląda fragment Drogi Krzyżowej...

Ściana Płaczu

Stare Miasto Jerozolimy otoczone jest murami z bia-

łego piaskowca i z ośmioma bramami i wpisane jest na

listę światowego dziedzictwa UNESCO. Tworzą je cztery

dzielnice: chrześcijańska, muzułmańska, żydowska i or-

miańska. To tu znajdują się najważniejsze zabytki Ziemi

Świętej, do których co roku przyjeżdżają tłumy pielgrzy-

mów i turystów.

Z ŻYCIA PRACOWNIKÓW

20

Na wzgórzu znajduje się również najważniejszy dla wy-

znawców judaizmu cel pielgrzymki – Ściana Płaczu, której

nazwa nawiązuje do lamentacji odprawianych na wzgórzu

Moira. To największa świętość narodu żydowskiego, jedyna

pozostałość Świątyni Jerozolimskiej zniszczonej przez Rzy-

mian w 68 roku n.e., której murów, jak wierzą wyznawcy

judaizmu, nigdy nie opuściła boska obecność. To miejsce

zrobiło na mnie niesamowite wrażenie. Właściwie to była

jedna z chwil, dla których warto znieść wszelkie niedogod-

ności podróży. Pomyślcie, stoicie przy ścianie, za którą był

sam Bóg!!! Jesteście kilka metrów od najświętszego miej-

sca!!! Ta ściana jest miejscem wznoszenia błagań i próśb

do Boga, które spisywano na karteczkach i wciskano po-

między kamienie ściany.

Innym symbolem Jerozolimy i jej mieszkańców jest

góra Syjon, choć jak się dowiedzieliśmy niewiele ma ona

wspólnego z Syjonem biblijnym. Według Tory na górze Sy-

jon znajduje się grób Dawida. Dziś jest tam klasztor niemie-

ckich benedyktynów i kościół Zaśnięcia Najświętszej Marii

Panny oraz sala Wieczernika, domniemane miejsce Ostat-

niej Wieczerzy. Na zachodnim zboczu góry Syjon znajdują

się cmentarze różnych wyznań (na katolickim został pocho-

wany m.in. Oskar Schindler i uhonorowani odznaczeniami

Sprawiedliwy wśród Narodów Świata).

Jako ciekawostkę dodam, że cena za miejsce na tych

cmentarzach waha się od 20 do 25 tysięcy dolarów!!!

Na wschodnim zboczu góry widać kościół Świętego

Piotra, stojący w miejscu dawnego domu najwyższego

kapłana Kajfasza, w którym przesłuchiwano Jezusa i gdzie

Piotr wyparł się swojego Mistrza.

W Jerozolimie pełno jest świętych miejsc i budow-

li o znaczeniu symbolicznym, opisanych w Testamencie

i Koranie. Pielgrzymi różnych wyznań na swojej trasie mają

kilka bardzo ważnych postojów. Oprócz tych, o których

IX stacja Drogi Krzyżowej

Z ŻYCIA PRACOWNIKÓW

21

W końcu po kilkunastu minutach krążenia wąskimi

uliczkami, przejściem o wysokości 1,33 m (nawet ja mu-

siałam się schylić) dotarliśmy się do Grobu Chrystusa.

Właściwe miejsce pochówku jest bardzo małe, oświetlone

świecami, z marmurową płytą przykrywającą skałę, na któ-

rej złożono ciało Jezusa.

Nad Grobem, w miejscu dawnych kamieniołomów,

w których wykuwano grobowce, stoi olbrzymia Bazylika

Grobu Świętego. Jej budowę ukończono w 336 roku, choć

poźniej była wielokrotnie niszczona i odbudowywana, co

widać w jej dość chaotycznej architekturze. Wielkość ba-

zyliki oraz mrok jej wnętrz, oświetlonych jedynie lampami

oliwnymi, tworzą niezwykle mistyczną atmosferę.

wcześniej wspomniałam, jednym z ważniejszych punk-

tów jest Droga Krzyżowa, którą szedł Jezus na Golgotę. Jej

współczesną trasę wytyczono pod koniec XVIII w. Stacje

Męki Pańskiej umiejscowione są wzdłuż bazarowej części

arabskiej dzielnicy, wśród labiryntu wąskich uliczek. To ko-

lejne miejce, które robi piorunujące wrażenie….

W kwietniowy słoneczny i upalny dzień łatwo wyob-

razić sobie jak mogła wyglądać ostatnia droga Jezusa…

Wystarczy na chwilę zamknąć oczy… Mnie nogi bolały od

samego chodzenia, upał też mocno dawał się we znaki,

a przecież ja nie niosłam ciężkiego krzyża… Jednak uwierz-

cie, wyobraźnia w tym miejscu działa bardzo dobrze… Nie-

stamowite przeżycie…

Mur okalający Betlejem

Kolejka do Grobu Pańskiego

Kościół na Golgocie

Z ŻYCIA PRACOWNIKÓW

22

Mieliśmy dużo szczęścia, bowiem przed nami była jedy-

nie dość liczna grupa turystów z Indii, czekaliśmy więc na

wejście tylko jakąś godzinkę.

Jerozolima jest naprawdę miastem jedynym w swoim

rodzaju. Potrzeba kilku dni, aby się z nią naprawdę oswoić.

Czas można poświęcić na zwiedzanie muzeów, zabytków,

synagog, kościołów i meczetów. Nie omieszkajmy też nie-

spiesznym krokiem pospacerować po uliczkach bez okre-

ślonego celu, przenieść się z gwarnego i tłumnego bazaru

na wyludnione, puste uliczki. My niestety wszędzie gna-

liśmy, ale może kiedyś dane mi będzie powrócić do tego

niesamowitego miejsca…

Różne oblicza Jerozolimy oraz jej duchowy, sakralny wy-

miar sprawiają, że jest z pewnością jednym z najbardziej

fascynujących miast na świecie.

Kolejnym miejscem, które odwiedziliśmy, była Bazylika

Narodzenia Pańskiego w Betlejem. Betlejem, obecnie miasto

palestyńskie, otoczone jest wysokim murem, który odgradza

je od terytorium Izraela. Widok tego muru nasunął mi myśl

o gettcie… Do tego zaostrzone kontrole drogowe, żołnierze

pod bronią wchodzący do autokaru… Okropne…

Jednak możliwość przebywania w Grocie, w której na-

rodził się Jezus, jest warta wszelkich niedogodności. Jak

zapewniała nas przewodniczka, wiele wskazuje, że to jest

właściwe miejsce narodzin Jezusa Chrystusa.

A z ciekawostek: mieszkańcy Betlejem utrzymują się

głównie z turystów, ze sprzedaży pamiątek…

Bardzo zdziwiła mnie informacja, że podczas świąt ży-

dowskich żaden Palestyńczyk (nawet ten, który na co dzień

pracuje po izraelskiej stronie) nie może przebywać na tere-

nie Izraela. Zakaz ten jest ponoć ostro przestrzegany, a jego

złamanie grozi karą więzienia!!! Wyobrażacie sobie?

Wielki podziw wzbudziło we mnie samozaparcie Ży-

dów, z jakim „oswajają” swe pustynie. Rurociąg, którym

płynie woda nawadniająca pustynię, ciągnie się od jeziora

Galilejskiego!

Tak, tak, by móc uprawiać ziemię na pustyni, wydają masę

pieniędzy (a może PA by jakąś rurę tam zmontowała…?

Reasumując, jeśli tylko będziecie mieli okazję, gorąco

zachęcam Was do odwiedzenia Izraela!

Można, tak jak my, wypoczywając na egipskiej Tabie, zre-

zygnować z jednego dnia błogiego lenistwa i wykupić wy-

cieczkę do Ziemi Świętej. Według mnie naprawdę warto!!!

Jak to powiedział mój Krzyś, muzułmanie mają swoją

Mekkę, a dla każdego chrześcijanina Mekką powinna być

Jerozolima. ♦

Betlejem dziś

Sady na pustyni

KULINARIA

23

TRUSKAWKI JUŻ SĄ!Doczekaliśmy się w końcu prawdziwych, gruntowych truskawek. Polskie są najsmaczniejsze, więc korzystajmy, bo sezon na truskawki trwa krótko. Oto kilka naprawdę fajnych przepisów na potrawy z tymi cudownymi owocami.

TARTA TRUSKAWKOWACiasto

250 g maki pszennej

150 g masła

1 żółtko (białko odkładamy)

szczypta soli

100g cukru

2 łyżki mleka

Wszystkie składniki szybko zagniatamy i jeśli ciasto jest

klejące, wkładamy do lodówki na pół godziny. Następnie

formę (u mnie tortownica ma 22 cm średnicy) wyklejamy

ciastem. Boki formy również – na około 4 cm. Nakłuwamy

gęsto widelcem, smarujemy białkiem, wstawiamy do pieca

nagrzanego do 180° C i pieczemy przez 20 minut. Po upie-

czeniu nie wyjmujemy z formy.

Krem budyniowy

0,5 szklanki cukru pudru

0,5 szklanki mąki

2 żółtka

0,5 litra mleka

laska wanilii

125 g masła

Żółtka ucieramy z cukrem pudrem i mąką, powoli wlewając

3/4 szklanki zimnego mleka. Pozostałą część mleka zagoto-

wujemy z masłem i wanilią. Masę żółtkową powoli wlewa-

my do gotującego się mleka, mieszamy i gotujemy, ciągle

mieszając, do zgęstnienia. Masa powinna mieć konsysten-

cję gęstego budyniu. Zimny krem przekładamy na kruchy

spód, na wierzchu układamy truskawki lub inne owoce. Na

wierzch można też wylać tężejącą galaretkę.

KONFITURY TRUSKAWKOWE

Składniki

truskawki 1,5 kg

woda 1,5 szklanki

cukier 1,5 kg

Opłukane i odszypułkowane truskawki zasypujemy szklan-

ką cukru, odstawiamy na 4 godziny. Pozostały cukier mie-

szamy z wodą, zagotowujemy. Wlewamy owoce wraz

z sokiem i ponownie zagotowujemy na wolnym ogniu.

Wstrząsamy rondlem, zestawiamy.

Powtarzamy te czynności kilka razy, a następnego dnia go-

tujemy, aż owoce staną się szkliste.

Konfi tury przekładamy do wygotowanych i osuszonych

słoików, szczelnie zamykamy. Dla pewności można je pa-

steryzować. ♦