Kocie Gory (nr 2)

24
Gwiazdorstwo jest dla mnie śmieszną rzeczą wywiad z Jarosławem Śmietaną Jarosław Śmietana - polski gitarzysta jazzowy. Ukończył Wydział Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Państwowej Wyższej Szko- ły Muzycznej w Katowicach. W pracy ar- tystycznej występuje również jako Jarek Śmietana. W roku 1972, występując z zespołem bluesowym Hall zdobył wyróżnienie na festiwalu Jazz nad Odrą. Lider grup Extra Ball, Sounds, Symphonic Orchestra i Po- lish Jazz Stars. Laureat Nagrody Prezy- denta Miasta Krakowa za wybitne osiąg- nięcia w kulturze oraz nagrody Fryderyk za rok 1998 za album Songs and Other Ballads. Wykładowca w Krakowskiej Szkole Jazzu i Muzyki Rozrywkowej, au- tor ponad dwustu kompozycji jazzowych. Żmigrodzkie Dni Smoka str. 9 Milickie Deski Muzyczne Podczas sobotniego muzykowania Le- szek Cichoński uczył chętnych wirtuozów gitary grania utworu Jimmiego Hendri- xa „Hey Joe”, Odbyła się również próba ustanowienia milickiego rekordu w jed- noczesnej grze na gitarze tego właśnie utworu. Lipiec 2011 | nr 2/2011 (02) www.kociegory.eu czasopismo bezpłatne Dni Obornik Śląskich 28 maja 2011 roku na terenie Obornik Śląskich odbyły się Dni Obornik Śląskich 2011. Gmina dołożyła wszelkich starań, aby atrakcji dla gości nie zabrakło, a pogoda po piątkowych anomaliach w dzień imprezy była wprost wymarzona. czyt. str. 4 czyt. str. 12 Trzebnickie Marynki Towarzystwo Miłośników Ziemi Trzebnickiej już dziewiąty raz zorgani- zowało urodziny Marii Leszczyńskiej, która 308 lat temu 23 czerwca 1703 r., urodziła się w dworku na terenie Polskiej Wsi, na dawnym przedmieściu Trzebnicy (obecna ulica Ogrodowa). Pasztet z selera Pasztet z selera jest charakterystycz- nym produktem lokalnym Krainy Wzgórz Trzebnickich o wyjątkowym smaku sele- ra, a przygotowywanym przez Koło Go- spodyń Wiejskich z Głuchowa Górnego. Jest to produkt naturalny, bez konser- wantów o dodatkowych walorach diete- tycznych. czyt. str. 11 czyt. str. 5 czyt. str. 18 str. 2

description

Czasopismo turystyczno - kulturalne Krainy Wzgorz Trzebnickich i Doliny Baryczy

Transcript of Kocie Gory (nr 2)

Gwiazdorstwo jest dla mnie śmieszną rzeczą wywiad z Jarosławem Śmietaną

Jarosław Śmietana - polski gitarzysta jazzowy. Ukończył Wydział Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Państwowej Wyższej Szko-ły Muzycznej w Katowicach. W pracy ar-tystycznej występuje również jako Jarek Śmietana.W roku 1972, występując z zespołem bluesowym Hall zdobył wyróżnienie na festiwalu Jazz nad Odrą. Lider grup Extra Ball, Sounds, Symphonic Orchestra i Po-lish Jazz Stars. Laureat Nagrody Prezy-denta Miasta Krakowa za wybitne osiąg-nięcia w kulturze oraz nagrody Fryderyk za rok 1998 za album Songs and Other Ballads. Wykładowca w Krakowskiej Szkole Jazzu i Muzyki Rozrywkowej, au-tor ponad dwustu kompozycji jazzowych.

Żmigrodzkie Dni Smoka

str. 9

Milickie Deski MuzycznePodczas sobotniego muzykowania Le-szek Cichoński uczył chętnych wirtuozów gitary grania utworu Jimmiego Hendri-xa „Hey Joe”, Odbyła się również próba ustanowienia milickiego rekordu w jed-noczesnej grze na gitarze tego właśnie utworu.

Lipiec 2011 | nr 2/2011 (02) www.kociegory.eu czasopismo bezpłatne

Dni Obornik Śląskich28 maja 2011 roku na terenie Obornik Śląskich odbyły się Dni Obornik Śląskich 2011. Gmina dołożyła wszelkich starań, aby atrakcji dla gości nie zabrakło, a pogoda po piątkowych anomaliach w dzień imprezy była wprost wymarzona.

czyt. str. 4

czyt. str. 12

Trzebnickie Marynki Towarzystwo Miłośników Ziemi Trzebnickiej już dziewiąty raz zorgani-zowało urodziny Marii Leszczyńskiej, która 308 lat temu 23 czerwca 1703 r., urodziła się w dworku na terenie Polskiej Wsi, na dawnym przedmieściu Trzebnicy (obecna ulica Ogrodowa).

Pasztet z selera

Pasztet z selera jest charakterystycz-nym produktem lokalnym Krainy Wzgórz Trzebnickich o wyjątkowym smaku sele-ra, a przygotowywanym przez Koło Go-spodyń Wiejskich z Głuchowa Górnego. Jest to produkt naturalny, bez konser-wantów o dodatkowych walorach diete-tycznych.

czyt. str. 11 czyt. str. 5 czyt. str. 18

str. 2

2 lipiec 2011

Wzgórza Trzebnickie (potocznie Kocie Góry od niemieckiego: Kat-zengebirge) - to środkowa część wału Trzebnickiego.

W większości jest to pas spiętrzonych wzniesień morenowych (polodowcowych) zlodowacenia środkowopolskiego ciągną-cy się około 60 km, obejmujący obszar w przybliżeniu rozciągający się na linii Wiń-sko - Strupina - Osolin - Osola - Oborniki Śląskie - Trzebnica - Skarszyn - Dobroszyce - Twardogóra. Główny wał Wzgórz Trzebni-ckich o wysokości 200-250 m n.p.m. za-znacza się wyraźnie w krajobrazie regionu i jest otoczony obszarami nizinnymi - od południa pradoliną Odry i od północy pra-doliną Baryczy.

Najwyższe szczyty to Ciemna Góra (258,3 m n.p.m.) i niewiele od niej niższa Farna Góra (257 m n.p.m.). Głównym miastem jest Trzebnica, gdzie na stokach Winnej Góry znaleziono najstarsze ślady bytności człowieka (Homo erectus) na ziemiach pol-skich, datowane na ok. 500 tys. lat temu.

Na krajobraz składają się lasy, pola upraw-ne oraz sady (na stokach w okolicach Trzebnicy). W średniowieczu Wzgórza Trzebnickie były znane z uprawy winorośli.

Materiał skalny i pochodzenie

Wzgórza Trzebnickie, mimo że z uwagi na swe rozmiary i położenie zaliczane często do wyżyn, zbudowane są głównie z mate-riału lodowcowego. Stanowią one potężny wał moreny spiętrzonej, wyznaczającej położenie czoła lodowca w okresie jedne-go ze stadiałów zlodowacenia środkowo-polskiego (stadiał Warty). Zbudowane są one z utworów morenowych (głazów, żwi-rów, gliny) oraz utworów starszego podłoża (trzeciorzędowych iłów i piasków z węglem brunatnym), przy czym cały ten materiał jest silnie pomieszany, sfałdowany i zabu-rzony. Na powierzchni wzgórz spotyka się także less.

Cechy szczególne

Rzeźbę terenu w obrębie wzgórz charakte-ryzują dość duże pagórki o wygładzonych zboczach. Poszczególne wzniesienia dzieli dobrze rozwinięta sieć dolin. Średnie deni-welacje wynoszą tu 20-40 m. Cała strefa krajobrazowa (Wał Trzebnicki), którego ele-mentem są Wzgórza Trzebnickie ciągnie się przerywanym, lekko krętym pasem o szerokości 8-10 km, od okolic Żar w Lubu-skiem, poprzez Trzebnicę na Dolnym Ślą-sku, aż po okolice Ostrzeszowa w Wielko-

polsce. Ogólna długość pasa wynosi około 250 km. Najwyższe punkty garbu wznoszą się do 100 m ponad otaczające go tereny.

Dolina Baryczy to jeden z najcen-niejszych przyrodniczo zakątków naszego kraju.

Barycz liczy sobie 133 km długości. Za-czyna swój bieg na bagnach koło Ostrowa Wielkopolskiego, a kończy go, wpadając do Odry w okolicach Wyszanowa pod Szlich-tyngową. Miejsca te jak nawias zamykają jeden z bardziej urokliwych zakątków Pol-ski, na który składa się mozaika stawów, mokradeł, lasów, pól oraz łąk.

To właśnie Dolina Baryczy

Kraina ta to prawdziwy raj dla miłośników przyrody i historii. Ci pierwsi nad Baryczą znajdą chociażby największy w Polsce re-zerwat przyrody, czyli zaliczane do najcen-

niejszych ekosystemów na świecie „Stawy Milickie”. Na tych drugich czekają tu wspa-niałe pałace, otoczone starymi parkami, ciekawe kościoły, budynki kamieniczki z muru pruskiego i wiejskie chaty wzniesio-ne z rudy darniowej. Co ciekawe i jedni i drudzy będą się często mijać w wędrów-kach śladami swoich fascynacji. Bo Dolina Baryczy to jedno z niewielu miejsc, w któ-rych unikalny i cenny przyrodniczo ekosy-stem powstał w dużym stopniu na skutek działalności człowieka. Symbolem, a zara-zem doskonałą ilustracją tych zależności jest chociażby Grabownica: największy i zarazem jeden z najpiękniejszych sta-wów, będący siedliskiem niezliczonej ilości ptaków, którego wody piętrzy zabytkowy drewniany jaz, będący majstersztykiem XIX-wiecznej hydrotechniki.

Obecnie spora część obszaru Doliny Bary-czy objęta jest siecią Natura 2000, znajdu-je się tu również największy w Polsce Park Krajobrazowy.

Od redakcji

Drodzy Czytelnicy,

jak to mówią w Kocich Górach… „Pierwsze koty za płoty”. Z przy-jemnością oddajemy w Wasze ręce drugie wydanie Kocich Gór. Dziękujemy za zain-teresowanie naszym miesięcznikiem, za wszystkie Wasze uwa-gi i sugestie, za udaną współpracę i przede wszystkim, za bardzo ciepłe przyjęcie naszej inicjatywy. Jesteśmy bardzo zadowoleni, że pierwszy numer Kocich Gór przypadł Wam do gustu i mamy nadzie-ję, że nasz miesięcz-nik zdobędzie Wasze zaufanie. Kolejny raz zapraszamy do współ-pracy, dzielenia się swoimi opiniami, pa-sjami i doświadczenia-mi. Zapraszamy też do aktywnego udziału w ogłoszonym konkursie.

W tym numerze sporo uwagi poświęciliśmy aktualnym wydarze-niom turystycznym i kulturalnym, gdyż dzia-ło się u nas naprawdę wiele interesujących rzeczy. Staraliśmy się być z Wami wszędzie tam, gdzie mogliśmy zobaczyć coś wyjątko-wego i wartego pokaza-nia. Zapraszamy więc do lektury, odkrywania nowych pasjonujących miejsc i przeżywania z nami piękna Kocich Gór i Doliny Baryczy.

Marcin MazurkiewiczMarcin Raczyński

Wzgórza Trzebnickie i Dolina Baryczy

3www.kociegory.eu Wydarzenia

Jak informuje organizator Festi-walu PAZUR, Fundacja Promocji Artystów „La Villa Strangiato”, już ponad 50 zespołów z całej Polski zgłosiło chęć uczestni-ctwa w tegorocznym święcie muzyki rockowej powiatu trzeb-nickiego.

Począwszy od tego roku PAZUR Festiwal będzie się odbywał w przepięknym i kli-matycznym miej-scu przy pałacu w Strzeszowie, gm.

Wisznia Mała. Dzięki uprzejmości właściciela obiektu Stefana Zelka, na terenie parku w wydzielonym miejscu będzie można rozbić namioty. Tak aby chętni do dłuższego biesiadowa-nia nie musieli się martwić o powrót. Przewidziane jest również całonocne „after party” przy wielkim ognisku. Więcej szczegółów m. in. dotyczących listy zespołów grających na festiwalu organizator zamieszcza na bieżąco na oficjalnej stronie festiwalu:

www.pazurfestiwal.pl

Tegoroczne granie odbędzie się w dniu 10 września 2011 (sobota) - start o godz. 10.00. Do końca czerwca zgło-siły się już 52 zespoły z całej Polski, m.in. z Wrocławia, Warszawy, Kato-wic, Poznania, Gdańska, Tarnowskich Gór, Legnicy, Szczecina, Opola, Kielc i wielu innych miast, których nie spo-sób tu wymienić.

PAZUR Festiwal 2011 jest drugą od-słoną reaktywowanego festiwalu od-bywającego się w latach 80-tych ubie-głego stulecia w Trzebnicy. PAZUR to skrót od Przeglądu Amatorskich Ze-społów Uprawiajacych Rocka .

Zgłoszenia trwają do 31 lipca 2011.

PAZUR Festiwal 2011 pod Pałacem w Strzeszowie

R E K L A M A

S T R Z E S Z Ó W nieco historii

1204 rok - książe Henryk Śląski przenosi jed-nego ze swych poddanych ze wsi Stresevic do Trzebnicy dla klasztoru.

25.XI.1374 rok - w Strzeszowie istnieje para-fia, a jej proboszczem jest Johannes.

1567 - 1818 rok - Strzeszów należał admini-stracyjnie do okręgu wrocławskiego. Przed-tem i potem obejmował wieś okręg trzebnicki.

1795 rok - do Strzeszowa należy maleńka miejscowość Lohe ( Ława) z czterema gospo-darstwami, folwarkiem polnym i młynem.

1830 rok - do Strzeszowa należy folwark Lohe i kilka domów. Do majątku strzeszowskiego zaliczają się dwa młyny, jeden w samej wsi, drugi poza nią, zwany Wegmuhle.

1845 rok - Strzeszów wraz z Szewcami sta-nowią majorat. Do Strzeszowa należy folwark Lohe, który jest posiadłością rodową i stanowi odrębny majątek. W strzeszowskim kościele Msza św. Odprawiana jest w co trzecią nie-dzielę i co drugie święto. Miejscowa szkoła przeznaczona jest dla tej wsi.

1889 rok - Kościół katolicki parafialny, pod-legły kościołowi w Szewcach, p. w. św. Jadwi-gi. Budynek jedynie częściowo murowany. Dzwonnica wykonana jest z drewna dębowe-go.

4 lipiec 2011

28 maja 2011 roku na terenie Obornik Śląskich odbyły się Dni Obornik Śląskich 2011. Gmina dołożyła wszelkich starań, aby atrakcji dla gości nie zabrakło, a pogoda po piątkowych anomaliach w dzień imprezy była wprost wymarzona.

Świętowanie rozpoczęto I Dolnośląskim Turniejem Brydża Towarzyskiego Seniorów,

zorganizowanym przez Stowarzyszenie Uniwersytet Trzeciego Wieku „Atena” i uroczystością nadania i poświęce-nia sztandaru dla obornickiej jednost-ki Ochotniczej Straży Pożarnej. W czasie ceremonii zagrała Orkiestra Dęta z Kobylina, a następnie wszyscy zgromadze-ni w odświętnej paradzie przemaszerowali

przez miasto na plac festynowy.Na miejscu jedną z większych atrakcji był Namiot Nadleśnictwa Oborniki Śląskie, wystawiony z okazji Międzynarodowego Roku Lasów. W jego pobliżu odbywały się zajęcia edukacyjne i praktyczne, w tym cięcie wałka grabowego o średnicy 13 cm – piłką ręczną (wygrał Tomasz Dobrzyniecki z czasem 38 sekund) oraz konkurs wiedzy przyrodniczej.

W Pawilonie „Smak Regionalny i Tradycyjny” można było zapoznać się i skosztować regional-nych potraw. Wiele z nich docenionych zostało w przeróż-nych regional-nych konkursach kulinarnych. Na szczególną jednak uwagę zasługuje rosołek szparago-wy ugotowany przez Renatę Słabicką, którego propagowa-nie to swoisty ukłon

w stronę przedwojennych tradycji miasta, które znane było z uprawy szparagów i Święta Szparagów przyciągającego tłumy turystów. Tutaj też premierę miał katalog produktów regionalnych wydany przez Gminę Oborniki Śląskie „Smak Regionalny i Tradycyjny Gminy Oborniki Śląskie”. Wydawnictwem tym często „posiłkowała”

się redaktor Małgorzata Majeran-Kokott w czasie relacji „na żywo” w Radiu Wrocław.

Wśród licznych wystawców byli: Henryk Nowakowski z Trzebnicy (Cydr i Powidła Jadwiżańskie), stoisko Warsztatów Terapii Zajęciowej z Trzebnicy (rękodzieło), Lucyna Pawlak z Osolina (obrazy) czy Krystyna Marynowska z Rościsławic (biżuteria i witraże). W międzyczasie na scenie i pod sceną można było zobaczyć i posłuchać: współczesną „Śnieżkę” - występ SP nr 2 z Obornik, „Opowieści z torebeczki” - spektakl teatralny z Wrocławia, występ

artystyczny Studia Piosenki z OOK, Rytmy planety - estradowy taniec z Brzegu Dolnego, koncert na bębnach brazylij-skich - Fundacji Raban z Obornik, koncert zespołu The Postment, koncert Jacka Stachurskiego i koncert miejscowej kapeli Weekend Band.

Tego samego dnia na terenie basenu SMS Olimp zorganizował turniej piłki siatkowej plażowej dla dzieci i młodzieży czyli Dzień Dziecka Na Plaży, a wieczorem rozpoczęły się Otwarte Mistrzostwa Obornik Śląskich w siatkówce plażowej. Obie imprezy zgromadziły nadkomplet widzów i uczest-ników.

Tato humor miał... oj miał i to niejeden tato. Humor miały też mamy i dzieci... a może przede wszystkim dzieci miały humor, bo przecież jakby to było, gdyby dzieci w Dzień Dziecka były smutne i bez humoru...

31 maja 2011 roku. Wigilia Dnia Dziecka. Przed Obornickim Ośrodkiem Kultury słychać było krzyki i śmiechy radośnie brykających urwisów. W tle leciała wesoła i skoczna muzyka, a przed wejściem, na zaimprowizowanej scenie, kręciły się jakieś dwa kolorowe ludki z kwiatkami wetkniętymi w meloniki...

Na chwilę muzyka przycichła i głos zabrała dyrektor OOK Halina Muszak, która przywi-tała przybyłych i przedstawiła im Rupertha i Rico, klaunów z Clown Circus Show. Artyści przygotowali specjalny program dla dzieci pt. „Kiedy tata humor ma!!!”. Zabrzmiała głośniej muzyka, w niebo wzbiły się dmuchane pajace, w powietrze wystrze-liły serpentyny i mydlane bańki. Zaczęła się zabawa. Ruperth i Rico zaczęli swój show.

Dzieci z początku były trochę onieśmielo-ne, a rodzice czujni i podejrzliwi... jednak wystarczyło tylko kilka minut, aby się przekonać, że klauni nie są przypadkowymi przebierańcami. Szybko nawiązali kontakt z

dziećmi, a inteligentnie serwowane zabawy i gry integracyjne zachęciły do zabawy nawet tych najbardziej opornych i nieśmiałych... znaczy rodziców.Po serii wspólnych ćwiczeń, tańców i

pociągów, każde dziecko stało się szczęśli-wym posiadaczem magicznego kapelusza, czarodziejskich okularów, klaunowego nosa i magicznych lizaków. Te ostatnie okazały się przepustką do malowania włosów tęczowy-mi farbami. Poza tym na wszystkich czekały misy wypełnione po brzegi cukierkami, było stoisko z pysznymi goframi i soczystą kukurydzą. Każdy też mógł zaopatrzyć się w egzemplarz naszego miesięcznika.Program artystyczny trwał ponad trzy godziny i w zasadzie nie wiadomo, kiedy ten czas się skończył. Imprezę musimy ocenić bardzo pozytywnie, przede wszyst-kim dlatego, że mimo wtorkowego terminu frekwencja dopisała.

Dla nikogo nie zabrakło słodyczy i każdy wyszedł do domu z nagrodami. Nie widzieli-śmy, aby ktokolwiek został pominięty, nawet jeśli zjawił się w połowie imprezy, albo pod jej koniec. Jest to bardzo budujące, bo każdy rodzic dobrze wie, jak trudno jest wytłuma-czyć dziecku dlaczego jedni dostali prezen-ty, a inni nie... Świetnie, że chociaż w takim dniu mieliśmy ten jeden problem z głowy.

Gmina Oborniki Śląskie

Dni Obornik Śląskich

Obornicki Dzień Dziecka

Ruperth bardzo przypadł dzieciom do gustu

fot.

Mar

cin

Maz

urki

ewic

z

fot.

Mar

cin

Rac

zyńs

ki

Frekwencja na Dniach Obornik Śląskich dopisała

Organizatorzy zadbali, aby program był zróżnicowany

fot.

Mar

cin

Rac

zyńs

ki

5www.kociegory.eu Gmina Trzebnica

W piątkowe popołudnie 3 czerw-ca 2011 trzebnicki rynek zapełnił się roześmianymi dziećmi, które z niecierpliwością czekały na atrakcje z okazji Dnia Dziecka.

Najmłodsi mieszkańcy zostali przywitani przez sympatyczną Ciotkę Teklę oraz Wujka Andrzeja, którzy wspólnie z dziećmi i rodzicami zaśpiewali dobrze znane słuchaczom piosenki.

Następnie przyszedł czas na liczne zabawy i konkursy. Do najciekawszych należał pełen ekspresji taniec rodzinny oraz widow-iskowy turniej rycerski. Pośród dzieci

spacerowali wysocy szczudlarze rozdający przepyszne słodycze. Na ochłodę na każdego uczestnika imprezy tego szcze-gólnego dnia czekały darmowe lody.

Gwiazdą tego wieczoru była ukochana przez wszystkich uczestników zabawy, Majka Jeżowska. Swoimi największymi przebojami porwała dzieci i rodziców do wspólnego śpiewu. Na zakończenie wraz z podzieńkowaniami od Burmistrza Marka Długozimy otrzymała portret lokal-nego artysty Marka Gołębiewskiego, a po zakończeniu koncertu można było zakupić płytę i otrzymać autograf od artystki.

więcej zdjęć na www.kociegory.eu

fot.

Mat

eusz

Bils

ki

Dzieci i Majka Jeżowska na trzebnickim RynkuMATEUSZ BILSKI

W 2011 r. Towarzystwo Miłośników Ziemi Trzebnickiej, przy finansowym wsparciu Urzędu Gminy Trzebnica, już dziewiąty raz zorganizowało urodz-iny Marii Leszczyńskiej, która 308 lat temu 23 czerwca 1703 r., urodziła się w dworku na terenie Polskiej Wsi, na dawnym przedmieściu Trzebnicy (obecna ulicy Ogrodowa).

Zarząd TMZT w 2003 r., w związku z 300-leciem urodzin królowej postanowił godnie uczczcić rocznicę jej urodzin. Dnia 14 czerwca 2003 r. odbyły się pierwsze „Marynki”. Zorganizowano wtedy huczne obchody Jej urodzin – odsłonięto jej portret autorstwa Ewy Mroczek, który wisi cały czas w Sali Ślubów w Ratuszu, odbyły się sesje naukowe, przemarsz z orkiestrą (która pierwszy raz w życiu zagrała „Marsyliankę”), korowodem historycznym i polsko – francuska biesiada.

Jej jubileusz jest zawsze okazją nie tylko do spopularyzowania postaci Marii Leszczyńskiej i promocji Trzebnicy, ale również do przybliżenia historii i bogatej kultury Francji – drugiej ojczyz-ny Marynki (tak nazywał swoją ukochaną córkę Stanisław Leszczyński). Ten ostatni aspekt miał szczególne znaczenie w przededniu wejścia Polski do Wspólnoty Państw Europejskich – w 2003 r., ale również w przed objęciem 1 lipca 2011 r. przez Polskę przewodnictwa w Radzie Unii Europejskiej. Rokroczne obchody „Marynek”, prelekcje zaproszonych historyków, liczne artykuły w roczniku TMZT „Brzask” i publikacje uwiarygodniły informację o miejs-cu narodzin „Trzebnickiego Kopciuszka”. Już w publikacjach i naukowych opracowaniach wymienia się Trzebnicę, jako miejsce narodzin przyszłej królowej Francji. W tym roku obchody „Marynki” podzielono na dwie części: pierwsza odbyła się we wtorek 21 czerwca. Druga część imprezy odbyła się w środę 29 czerwca.

W pierwszym dniu „Marynek” wiceprezes Towarzystwa Miłośników Ziemi Trzebnickiej Leontyna Gągało, barwnie opisała drogę Marii Karoliny Leszczyńskiej „z trzebnickiego dworku na Wersal”, drogę Kopciuszka, który stał się żoną najpotężniejszego władcy Europy i losy i podkreśliła zasługi Stanisława Leszczyńskiego, który był dwa razy królem Polski. Poznaliśmy jego barwne, tułacze życie, światłe rządy w Lotaryngii i nieprawdopodobne losy urny z jego prochami. Prelekcja poprzedzona została odśpiewaniem „Marsylianki” (w polskim przekładzie) przez Janinę Klin.

Po prelekcji wniesiono urodzinowy pięknie ozdobiony tort (z firmy „Beza”), przystrojony w kolory polskie i francuskie. Wszystkich

gości poczęstowano czerwonym francuskim winem, a każda porcja tortu była przyozdo-biona małą francuską flagą.Nie obyło się bez uroczystego nadania honorowych tytułów zasłużonym członkom dworu królowej Marynki. Zenobia Kulik uhonorowana została jako Nadworna Łowczyni JKM, a Janina Klin jako

Nadworna Koncertmistrzyni królowej Francji, co potwierdzały nałożone im ozdobne szarfy.

Na zakończenie pierwszej części odbył konkurs historyczny dotyczący życia i losów Marynki i rodu Leszczyńskich. Czterech uczestników zdało test celująco, za co zostali nagrodzeni upominkami przygotowanymi przez firmę Kulik. Całość spotkania uświetniała pieśniami z gitarowym akompaniamentem Janina Klin. Po tej części uczestnicy przeszli z Rynku do tajemniczego Diabelskiego Wąwozu. Według skróconej wersji legendy (osnutej na faktach), którą opracowała Leontyna Gągało, Katarzyna z Opalińskich Leszczyńska, matka Marii Karoliny, podczas pielgrzymki do grobu św. Jadwigi zatrzymała się ze swoim dworem w Polskiej

Wsi koło Trzebnicy. W tym czasie, w oddalonym o kilka kilometrów Wilczynie Leśnym, gościł w zameczku myśliwskim król Polski, August II Sas. Władca ten był śmiertelnym wrogiem rodu Leszczyńskich, swoich politycznych oponentów. Toteż, gdy szpiedzy przynieśli mu wieść, że w pobliskiej wsi narodziła się córka wojewody

Stanisława Leszczyńskiego, wysłał tam swoich zbirów, aby pojmali niemowlę. Tak też uczynili. W nocy napadli na uśpiony dworek i porwali Marynkę wraz z kołyską. Za napastnikami ruszyła pogoń. Na szczęście porywacze zgubili w ciemnościach drogę. Zamiast na Węgrzynów skierowali się do Piekielnego Wąwozu. Tam dopadła ich odsiecz Marynki. Ocalone niemowlę oddano zrozpaczonej matce. Jednak w wąwozie, podczas szamotaniny z napastnikami, zaginął ukryty w kolebce bezcenny, rodowy klejnot – pierścień, który Marynka otrzymała w prezen-cie urodzinowym od swojej ciotki – Konstancji Leszczyńskiej, wojewodzianki podlaskiej, zakon-nicy klasztoru cysterek w Trzebnicy. Jak chce legenda, zaginiony wtedy pierścień Marynki ukryty jest nadal w Piekielnym Wąwozie i można go zobaczyć tylko raz w roku – w noc urodzin przyszłej królowej Francji. A ten, kto odnajdzie zaginiony klejnot będzie szczęśliwy i bogaty…

Dwudziestoosobowa grupa odważnych poszuki-waczy skarbów, przy blasku pochodni, by odczarować złe moce, dodać sobie otuchy i wejść w klimat „świętojańskiej nocy” zaintonowała nastrojowe pieśni i harcerskie piosenki. Gdy zaległy nocne ciemności, tradycyjnie pojawiły się świetliki. Wtedy grupa gęsiego ruszyła w dół Wąwozu Piekielnego, by w mrocznym wąwozie szukać zagubionego pierścienia Marynki. Nastrojową atmosferę tworzył szpaler światełek rozmieszczonych przez uczynnych trzebnick-ich harcerzy na różnych wysokościach, po obu stronach wąwozu. W końcu pierścień i świecąca różnymi wieża Eiffla zostały znalezione, a uczest-nicy, którzy wzięli udział w krótkim qizie dostali kwiaty paproci i drobne upominki. Wielką niespodzianką dla wszystkich było ukazanie się samej królowej Marii Karoliny Leszczyńskiej, w królewskim stroju, która na tą chwilę zstąpiła z obrazu w Sali Ślubów trzebnickiego ratusza, by podziękować swym wiernym poddanym za pamięć i podtrzymywanie „marynkowej” tradycji. PEŁNY TEKST NA www.kociegory.eu

„Marynki” czyli świętowanie urodzin Marii LeszczyńskiejZBIGNIEW LUBICZ-MISZEWSKI

fot.

Mar

cin

Maz

urki

ewic

z

6 lipiec 2011Gmina Prusice

Jak będą wyglądały I Dni Prusic? Czy Prusice pójdą za ciosem i po świetnym widowisku z udziałem Marcina Dańca uda się im zorgani-zować równie udane Święto Gminy? To chyba najczęściej padające pyta-nia, z jakimi spotykaliśmy się w redakcji na każdym kroku.

Wszystko miało się wyjaśnić 18-19 czerwca 2011. Postanowiliśmy więc być tam z Wami i wszystkiemu się dobrze przyjrzeć.

Recepta na udaną imprezę wydawała się prosta. Połączyć kilka wcześniejszych różnorodnych imprez. Dodać do tego kilka nowych elementów sportowych i lokalnych, a na koniec dorzucić dwie gwiazdy wieczoru. Tak więc V Ogólnopolski Przegląd Pieśni Sakralnej „Vox Domini” i XVI Ogólnopolski Bieg Grubasów stały się częścią programu

większego wydarzenia. Ostatnimi czasy imprezy te miały pewne problemy związane z promocją i frekwencją, w związku z tym pomysł skumulowania sportu i kultury w ramach jednej imprezy, wydawał się zasadny. Natomiast zaproszenie zespołu BOYS i kaba-retu Grzegorza Halamy miało na celu ściąg-nięcie liczniejszej publiczności z całego powiatu, a nawet Wrocławia i być wabikiem dla pozostałych atrakcji.

Dokładnie o 11.00 w najcenniejszym prusi-ckim zabytku, kościele św. Jakuba, rozpo-czął się przegląd pieśni. Najpierw głos zabrał gospodarz, Burmistrz Miasta i Gminy Prusice Igor Bandrowicz, a następnie zapro-szeni goście, Wicemarszałek Województwa Dolnośląskiego Marek Łapiński oraz Starosta Powiatu Trzebnickiego Robert Adach. I Dni Prusic zostały otwarte. V Ogólnopolski Przegląd Pieśni Sakralnej „Vox Domini” to propozycja wyjątkowa, skierowana jednak nie tylko do wytrawnych znawców tematu, ale do każdego, kto ma chociaż minimum dobrych chęci wypłynięcia na szersze wody muzyki.

Po zakończonym przeglądzie impreza

przeniosła się na bieżnie miejscowego zespołu szkół, gdzie w biegach rywalizo-wały dzieci i młodzież. Mniej więcej w tym samym czasie na stadionie miejskim rozdano nagrody dla najlepszych zespołów prze-glądu, a następnie rozpoczął się cykl arty-stycznych występów przygotowanych przez uczniów rodzimych szkół i zaprzyjaźnionych placówek. Można było zobaczyć młodych artystów z Zespołu Szkół w Prusicach, SP w Piotrkowicach, SP w Skokowej, a także zespół Green Concept ze Żmigrodu.

Następnie Burmistrz Prusic Igor Bandrowicz wraz z Wiceburmistrz Kazimierą Rusin rozdali nagrody w biegach najmłodszych i oficjalnie otworzyli I Dni Prusic. Po tym wystąpieniu na scenie zaprezentowały swoje umiejętności taneczne dzieci i młodzież ze Studia Tańca Klasycznego „SOFIJA”.

Mimo średnio sprzyjających warunków pogo-dowych frekwencja w czasie pierwszego dnia

imprezy była zadowa-lająca, a przed samym występem BOYSów wręcz imponująca, myślę, że zaskoczyła nawet samych organizatorów. Patrząc po reakcjach tłumu, sądzę, że był to jeden z ich lepszych show, a dopełnieniem tej eksplo-zji emocji był niespodzie-wany, bo utrzymywany do końca w tajemnicy, pokaz sztucznych ogni. Na całe szczęście to nie był koniec imprezy i wszy-scy zbyt rozgrzani, aby wracać do domów, mogli

w rytmach muzyki zespołu „DUO”, bawić się do białego rana.

Drugi, wyjątkowo wietrzny i słoneczny dzień, rozpoczął się na sportowo. Już o 9.00 rano wystartował I Rodzinny Rajd Rowerowy, a o 11.00 do rywalizacji przystąpili samorzą-dowcy w I Biegu Samorządowców, a następ-nie wystartował XVI Ogólnopolski Bieg Grubasów. Na pewno liczba zawodników nie była najmocniejszą stroną obu dystansów, jednak nie przeszkodziło to w dobrej zaba-wie i prawdziwych sportowych emocjach. Najbardziej cieszy mnie fakt utrzymania tradycji Biegu Grubasa, który od zawsze był dla mnie synonimem prusickiej sportowej tradycji.

Około 13.00 na rynku zaczęło robić się tłoczno. Zbliżał się główny sportowy punkt programu - I Bieg Trzech Wież na dystan-sie 10 kilometrów. Te tytułowe trzy wieże to charakterystyczny element prusickiej pano-ramy. Wieża kościoła św. Jakuba Starszego, ratusza oraz kościoła św. Józefa Oblubieńca. Co ciekawe, w powiecie mamy jeszcze dwa inne miasta, których panoramy dumnie

prezentują wieżowy trójząb. Trzy miasta po trzy wieże… Trzebnica, Prusice i Żmigród.

Na starcie stanęło 124 zawodników i zawod-niczek… 3…2…1… Start… Ruszyli… Najlepszy biegacz zerwał szarfę już po 32 minutach i 11 sekundach. Wśród mężczyzn na podium stanęli: Sergiej Krowlajdis z Ukrainy, Igor Zaworonok z Białorusi i Tomasz Sobczyk z Wrocławia; wśród kobiet: Tatyana Vernygor z Ukrainy, Alena Berasinowa z Białorusi i Katarzyna Durak z Wrocławia.

Po sportowych zmaganiach przyszedł czas na zasmakowanie regionalnych potraw. Organizatorzy zadbali, aby drugi dzień był dniem produktu lokalnego. Dlatego wszyscy przybyli na miejski stadion mogli zapoznać się z obfitością i fantastycznym smakiem regionalnych specjałów. Stoiska cieszyły się wielką popularnością. Jestem przekonany, że ten element Imprezy był strzałem w przysło-wiową „10”.

Chwilę potem zostały wręczone nagrody w konkursie na Najlepszy Produkt Lokalny Gminy Prusice. Wśród nalewek najlepsza okazała się „Piołunówka Górkowicka” Urszuli Banaszkiewicz. Wśród win zwyciężyło wino z dzikiej róży z rocznika 2004. Wyrób Teresy Szklarz, „Makowiec Tereni” został wybrany najlepszym wypiekiem, a „Kugelis” Krzysztofa Kaczałko najlepszą potrawą.

Ukoronowaniem dnia pełnego emocji był stojący na wysokim poziomie, występ kaba-retu Grzegorz Halama Oklasky. Sądzę, że był to świetny wybór. Doskonały humor z dużą dawką inteligentnych tekstów. Uwielbiam tego „gościa” za te drobne uszczypliwości i autosatyrę. Czego można chcieć więcej…?

Podsumujemy krótko. Było nieźle. Organizatorzy potwierdzili, że „dańcowy” debiut kulturalny nie był przypadkiem i że są dobrze przygotowani do zorganizowania dużej imprezy na wysokim poziomie.

I Dni PrusicMARCIN MAZURKIEWICZ

fot.

Piot

r Kac

zmar

ek

Mistrz ciętego dowcipu - Grzegorz Halama

Vox Domini to już nie tylko nazwa - to symbol Prusic

fot.

Mar

cin

Maz

urki

ewic

z

I Bieg Trzech Wież - nowa tradycja zapoczątkowana

fot.

Mar

cin

Maz

urki

ewic

z

7www.kociegory.eu

Promienie ciepłego popołudnio-wego słońca docierały do łąki porośniętej bujną zieloną tra-wą. Rozpościerał się z niej widok zapierający dech w piersiach. Wprawne oko łowcy mogło do-strzec duże stado bizonów, które pasło się niedaleko od indiańskiej wioski.

Tipi zdobione tajemniczymi znakami, które mają za zadanie odstraszać złe moce boga grzmotów i piorunów, wyglądały na opusz-czone. Nagle przewodnik stada bizonów podniósł swój potężny rogaty łeb. Zwietrzył samotnego wilka, który przemknął chyłkiem na polowanie. Po łące zaczął ślizgać się cień Wysokiego Kościoła, który graniczy z rezer-watem plemienia Apaczów.

Cicho jak wilki wślizgnęli się na polanę wódz, szaman oraz pomocnik szamana. Rozpoczęli taniec pomyślnych łowów. Ta-

jemne i skomplikowane ruchy powtarzali podekscytowani niedalekimi łowami człon-kowie małego plemienia. Każdy z Indianin miał swój łuk, a w kołczanie zatrute strzały. Natarli swoje ciała bizonią trawą, aby zmy-lić czujne zwierzęta. W przeciwieństwie do białych kolonizatorów, czerwonoskórzy nie zabijali dla przyjemności. Było im bardzo przykro przelanej niewinnej krwi daru boga Manitou. Jednak aby przeżyć w bardzo mroźne i chłodne zimy musieli to robić. Za-opatrzyć się w mięso, które następnie wy-suszą i będą w zimę jedli razem z podpło-mykami, Grube skóry zaś posłużą za nowe ciepłe ubrania. Po szczęśliwie zakończonych łowach, wódz oraz szaman przydzielali pióra i amulety za odwagę podczas łowów. Na szczęście nikt nie zginął, ani nie odniósł poważnych ran. Wszyscy członkowie plemienia zasiedli do wspólnego i zasłużonego obfitego posiłku.

Słońce powoli chowało się za widnokręgiem, oświetlając pomarańczą swoich promieni

pustoszejącą łąkę. Nad wioską indiańską zapadła głęboka, ciemna noc. Wszyscy od-poczywali w zaciszu swoich tipi po emocjo-

nującym i wyczerpującym polowaniu.

więcej zdjeć na www.kociegory.eu

Gmina Wisznia Mała

Apacze pod Wysokim KościołemMATEUSZ BILSKI

Radośni mali indianie opanowali Wysoki Kościół

fot.

Mat

eusz

Bils

ki

Witold Garecki (1962-2010)

nauczyciel, muzyk akordeonista, rzeźbiarz, animator kultury, kier-ownik artystyczny zespołów ludowych “Szymanowianie” i “Strzeszowianki” działających przy Ośrodku Kultury Spor-tu i Rekreacji w Wiszni Małej.

Zespół „Strzeszowianki” powstał w roku 1997 z inicjatywy pana sołtysa Bronisława Stawińskiego. Działa przy Ośrodku Kultury Sportu i Rekreacji w Wiszni Małej. Jego członkiniami są głównie panie należące do Koła Gospodyń Wiejskich w Strzeszow-ie pod przewodnictwem Pani Ewy Dorosz.W roku 2008 została wydana płyta z ut-worami ludowymi. Zespół prowadził p. Jer-zy Kowalczyk, Dariusz Banaszczyk, a od roku 2007 do 2011 kierownikiem artysty-

cznym zespołu był właśnie Witold Garecki.

Zespół ludowy „Szymanowianie” działa przy Ośrodku Kultury Sportu i Rekreacji w Gminie Wisznia Mała. Jego historia i osiągnięcia kształtowały się na przestrzeni około 30 lat. W tym czasie zespół wielok-rotnie nagrywał w Polskim Radiu. W roku 2007 zajął trzecie miejsce - Lista Przebo-jów Ludowych Polskiego Radia Wrocław.Zespół w roku 2009 reprezentował Powiat Trzebnicki w ramach II Dolnośląskiego Festiwalu Pieśni Ludowej we Wrocławiu. Występy odbywały się w operze wrocławskiej. W roku 2010 po raz kolejny zostaliśmy laureatem, tym razem XII Ogól-nopolskiego Festiwalu Polszczyzny i Pieśni Kresowej „Wielkie Bałakanie”, w miesiącu sierpniu zespół po raz kolejny przebywał na Ukrainie.

R E K L A M A

Szymanowianie na IV Powiatowych Dniach Kultury

fot.

Mar

cin

Rac

zyńs

ki

8 lipiec 2011

Stowarzyszenie „Pozytywnie Na-kręceni z Wszemirowa” powstało 21 marca 2011 roku. Tworzy je 17 młodych i aktywnych osób.

Organizacja mimo niewielkiego stażu może pochwalić się małymi sukcesa-mi. Razem z Sołectwem wsi Wszemirów współorganizowali imprezę z okazji „DNIA DZIECKA”.Ciężką pracą i zaangażowaniem członków grupy udało się sprawić, że na twarzach dzieci pojawił się uśmiech oraz zadowolenie ze wspólnej zabawy.

Stowarzyszenie wystawiało się także na „I DNIACH PRUSIC” oraz na „IV POWIATO-WYCH DNIACH KULTURY REGIONALNEJ”. Na stoisku można było spróbować ciast z owocami oraz skosztować nalewki.

Stowarzyszenie wspiera działania mają-ce na celu integrację mieszkańców oraz utrzymanie przyjaznych stosunków z inny-mi miejscowościami.

„POZYTYWNIE NAKRĘCENI Z WSZEMI-ROWA” pragną swą działalnością wspo-magać rozwój wspólnot i społeczności lo-kalnych oraz dbać o rozwój gospodarczy, infrastrukturę i poprawę warunków życia mieszkańców wsi.

Zespoły, stowarzyszenia

Zespół „AleBabki” powstał z ini-cjatywy jednej z mieszkanek Cze-szowa pani Bożeny Cieleń w 2009 roku. Jego powołanie początko-wo służyło zagospodarowaniu wolnego czasu pań z Czeszowa. Z czasem przerodziło się w sy-stematyczne spotkania – próby i przygotowywanie się do coraz to nowych występów.

Zespół istnieje zaledwie półtora roku, a może pochwalić się wieloma występami. Jest obecny na każdej imprezie o cha-rakterze kulturalnej kultywującej tradycje naszej gminy- takich jak- Dożynki Gmin-ne, „Dni Jadwiżańskie” , „Dzień Kobiet - 2011”.

Czynnie współpracujemy z Zespołem Szkół w Czeszowie, włączając się w uroczyste apele organizowane przez nauczycieli i uczniów (Święto Szkoły – obchodzone co-rocznie w październiku, obchody trzecio-majowe, rozpoczęcie i zakończenie roku

szkolnego, apele z okazji Odzyskania Nie-podległości, Świąt Bożego Narodzenia).

Oprócz koncertów dla mieszkańców Cze-szowa „AleBabki” mogą pochwalić się rów-nież wyjazdowymi występami poza teren gminy Zawonia, np. do Zajączkowa- gmina Oborniki Śląskie - „Spotkania seniorów” , do Ośrodka Kultury w Trzebnicy – gmina Trzebnica – otwarcie roku akademickiego „ Uniwersytetu Trzeciego Wieku”.

Z własnej inicjatywy panie z zespołu zorga-nizowały dla mieszkańców Czeszowa an-drzejkowy wieczorek piosenek przy kawie i herbacie. Wspólnie z proboszczem parafii Czeszów i z uczniami Zespołu Szkół w Cze-szowie przygotowały „Popołudnie Kolęd”. Obie imprezy cieszyły się dużym zaintere-sowaniem mieszkańców.

W planach zespołu są cykliczne występy dla mieszkańców wsi: „Dni majowe”, „Let-nie występy”, „Październikowe wieczory”, „Wspólne kolędowanie”.

Kontakt: [email protected]

AleBabki z CzeszowaWIESŁAWA WAWRZYNIAK

AleBabki ze swoim największym fanem księdzem Jackiem Tomaszews-kim

fot.W

iesł

awa

Waw

rzyn

iak

Stowarzyszenie „Pozytywnie Nakręceni” z WszemirowaDOROTA OLSZAŃSKA

fot.M

arci

n R

aczy

ński

9www.kociegory.eu Gmina Żmigród

Drugi weekend czerwca upłynął nam pod znakiem żmigrodzkiego smoka. Po-dobnie jak w zeszłym roku impreza została podzielona na dwie części: sportową i kulturalną.

Najważniejszym wydarzeniem 11 czerwca był rozgrywany na dystan-sie 10 kilometrów II Bieg Smoka, który ściągnął 120 zawodników z Polski, Ukrainy i Białorusi. Zwy-cięzcami zostali Ukrainiec Bogdan Semenovych (32 min. 11 sec.) i Białorusinka Alena Berasniova (37 min. 20 sec.). Mamy nadzieję, że za rok na pudle stanie któryś z reprezentantów Kocich Gór lub Doliny Baryczy. Na zakończenie dnia na scenie w OSiR zagrały ze-społy Hash i Apokalipsa.12 czerwca, jak przystało na smo-czą imprezę w grodzie ze smokiem w herbie, uroczystości rozpoczęły się od przemarszu kolorowego, smoczego korowodu prowadzone-go przez aktorów Teatru Miejskie-go 48. Przygotowane przez szkoły i przedszkole z terenu gminy smo-ki zadziwiały widzów pomysłowoś-cią i starannością wykonania. Na terenie OSiR teatr zaprezentował inscenizację walki dobra ze złem, w którego narrację wplecione zo-stały tańce smoków i występy mło-dych artystów. Wszyscy uczestnicy parady otrzymali pamiątkowe dy-plomy i nagrody pieniężne z rąk Burmistrza Żmigrodu Roberta Le-wandowskiego.

Po krótkiej technicznej przerwie na scenie pojawiła się utalento-wana żmigrodzka młodzież, wraz z gościnnym występem Natalii Za-wadzkiej. Następnie ogniem pozy-tywnej i świeżej folkowej energii “buchnęła” ze estrady grupa Mit-los.

Zaraz po występie publiczność przeniosła się na stadion sporto-wy, gdzie Piast Żmigród z Miedzią II Legnica rozegrał bardzo udany

i emocjonujący mecz. Gospoda-rze wygrali dzięki pięknej akcji w ostatnich minutach meczu 5:4. Lepszego zakończenia kibice nie mogli sobie wymarzyć, a dodat-kowo w przerwie meczu mogli obejrzeć pokazy techniki rugby. W międzyczasie wszyscy chętni mogli wziąć udział w turnieju siat-kówki plażowej, korzystać z parku linowego, ścianki wspinaczkowej, skateparku i placu zabaw. Na te-renie imprezy nie zabrakło jadła i popitku oraz lodów, gofrów i waty cukrowej.

Na sportowych emocjach jednak się nie zakończyło. Powracająca pod scenę publiczność bawiła się najpierw z zespołem RANDERS, a następnie z gwiazdą smoczego wieczoru, nieśmiertelnym Papa D. Po dancowym show przyszedł czas na ostatnią atrakcję, pokaz tancerzy ognia z Teatru Żywy.

Pomysł wypromowania gminy po-przez smoka to pomysł doskonały i tak oczywisty, że aż się wierzyć nie chce, że ma dopiero dwa lata tradycji. II Dni Smoka zostały przy-gotowane bardzo sprawnie, pomi-mo przeniesienia obchodów na teren OSiR, ze względu na trwają-ce prace wokół zespołu pałacowe-go. Brak miejsca był odczuwalny, przełożyło się to także na rezyg-nację ze stoisk lokalnych produ-centów i twórców. Wydaje nam się, że była to największa strata dla imprezy, ponieważ I Dni Smo-ka zapadły nam w pamięci jako świetna regionalna impreza i spo-dziewaliśmy się kontynuowania tej tradycji. Burmistrz Robert Le-wandowski i Dyrektor ZPK Dariusz Skiba wyjaśnili nam, że decyzja taka była podyktowana problema-mi z miejscem na terenie OKSiR i że na pewno powrócą do promo-cji lokalnego produktu w czasie III Dni Smoka, kiedy impreza powró-ci pod “smoczą basztę”.

Smoczy weekend, smocze atrakcje

Teatr Żywy i taniec ognia

MARCIN MAZURKIEWICZ

Papa D. mieli świetny kontakt z publicznością

Smok - symbol czerwcowych uroczystości w Żmigrodzie

10 lipiec 2011

Mimo niesprzyjającej pogody Powiatowe Dni Kultury odbywa-jące sie w tym roku w Prusicach zgromadziły sporą liczbę od-wiedzających.

Główny cel imprezy, która odbyła się w sobotę 2 lipca, to popularyzacja i ochro-na dziedzictwa kulturowego, a także wzmocnienie poczucia tożsamości kul-turowej mieszkańców naszego regionu. Prezentacja sztuki ludowej wyrażanej poprzez muzykę oraz rzemiosło arty-styczne środowisk lokalnych jest wspa-niałą promocją ludowych artystów oraz wyszukanych produktów regionalnych.

Oficjalnego otwarcia Powiatowych Dni Kultury dokonał Starosta Trzebnicki Ro-bert Adach oraz gospodarz tegorocznej imprezy Burmistrz Prusic Igor Bandro-wicz. Rangę imprezy podniosła obec-ność gości: posłanki na sejm RP pani Ewy Wolak, Starosty Milickiego Piotra Lecha, Burmistrza Żmigrodu Roberta Lewandowskiego oraz dyrektorów do-mów kultury Powiatu Trzebnickiego.

Na scenie można było zobaczyć takie zespoły ludowe jak „Mitlos” z Wiszni Małej, „Strzeszowianki” ze Strzeszowa, „Szymanowianie” z Szymanowa, Ale Babki” z Czeszowa oraz Zespół Ludowy „Borowianie”. Wystąpili również: Zespół muzyczny „Randers”, zespół wokalny ze dzieci Żmigrodu, wokaliści Studia Pio-senki Obornickiego Ośrodka Kultury, Grupa „Ekspresja”, Grupa z Górowej, trzebnicka młodzież współpracująca z kabaretem „Liquidmime”, zespół ta-neczno-choreograficzny „Szansa”.

Nietypowym występem, który udało się zorganizować dzięki dyrekcji Obornickie-

go Ośrodka Kultury był koncert na harfie Magdaleny Czopki wraz z rodziną. Gwiaz-dą wieczoru tegorocznych Powiatowych Dni Kultury był Andrzej Piaseczny.

Na stoiskach wystawienniczych mogli-śmy poznać stowarzyszenia działające na rzecz promocji swojego regionu oraz wielu wystawców prezentujących ręko-dzielniczy produkt regionalny. Byli mie-dzy innymi:

Stowarzyszenie „Pozytywnie Nakręce-ni” z Wszemirowa, Miłośnicy Ziemi Prusickiej, Zielona Wieś Chodlewko, Aktywni z Pawłowa,Młodzież z Budzicza,Lipowa Dolina,Uraz Net,Miłośnicy Wilczyna i Sołectwa Wilczyn,Obornicki Ośrodek Kultury, Stowarzyszenie Przyjacół Kuraszkowa,Marian Krzyżostaniak ze swoimi mio-dami,Anna Żaczek - Robótkowanie, Małgorzata Merder-Mazurkiewicz - Kartkomania, Joanna Walczak - Wesołowska - Gale-ria pod Elfami, Henryk Nowakowski - produkty regio-nalne, Marek Gołębiowski - wystawa obra-zów,Celina Czekalska - rękodzieło, Trzebnickie Stowarzyszenie Uśmiech Dziecka, Wiesława Natywa - rękodzieło oraz Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie.

IV Powiatowe Dni Kultury to kolejna uda-na impreza zorganizowana przez Staro-stwo Powiatowe w Trzebnicy. Poprzed-nie edycje odbyły się w Obornikach Śląskich, Wiszni Małej oraz Trzebnicy.

Powiat trzebnicki

IV Powiatowe Dni Kultury pod Trzema WieżamiMARCIN RACZYŃSKI

Zespół Ludowy “Strzeszowianki” ze Strzeszowa Miłośnicy Wilczyna i Sołectwa Wilczyn

Gospodarze imprezy przy stoisku Obornickiego Ośrodka Kultury

Koncert Magdaleny Czopka z rodziną

fot.

Mar

cin

Rac

zyńs

kifo

t. M

arci

n R

aczy

ński

fot.

Mar

cin

Rac

zyńs

ki

fot.

Mar

cin

Rac

zyńs

ki

11www.kociegory.eu Powiat milicki

18 czerwca w Miliczu odbył się IV Festiwal Milickie Deski Muzyczne. Jest to wznowio-na impreza, która po 6-letniej przerwie znowu zagościła do miasta.

Do IV edycji MDM zgłosiło się 17 zespo-łów, z czego do ścisłego finału dostała się najlepsza dziesiątka. Milicz repre-zentowały trzy zespoły. Całą imprezę trzymał w ryzach dyrektor artystyczny MDM Jacek Barański, który dopilnował aby przegląd stał na wysokim poziomie i przebiegł zgodnie z planem.

W tym roku w jury zasiadł między innymi Leszek Cichoński - polski gitarzysta i wo-kalista bluesowy, kompozytor i aranżer. Wykładowca warsztatów muzycznych w Bolesławcu, Brodnicy (Camping Muzycz-ny) i Zakrzewie. Organizator Thanks Jimi Festival we Wrocławiu - imprezy poświę-conej Jimiemu Hendrixowi.

Zwycięzcą tegorocznych MDM został milicki zespół Flush the Toilet, działają-cy od stycznia tego roku przy Milickim Ośrodku Kultury. Skład zwycięskiej gru-py to: Mateusz Czepczak, Krystian Ka-rolewski, Roman Witak, Łukasz Kontow-ski, Szymon Kasprolewicz. Na kolejnych miejscach uplasowali się Magnetic z Leszna i Fama z Trzebnicy. Najlepszym wokalistą Festiwalu został Tomasz Ko-walski z trzebnickiego zespołu Fama. Na scenie pokazał naprawdę niesamowite możliwości wokalne. W finale mogliśmy usłyszeć jeszcze dwa milickie zespoły: The Sounds of Jona i Strzelecki Band.

Festiwalowa publicznosć nie mogła na-rzekać. Różnorodność muzyczna mili-ckich desek sprawiała, że każdy znalazł coś dla siebie. Blues, brzmienia rocko-we, standardy jazzowe, folklor irlandzki - wszystko w jednym miejscu.

Miejmy nadzieję, że reaktywowany festi-wal już na stałe wpisze się w kulturalny kalendarz Milicza.

Milickie Deski MuzyczneMARCIN RACZYŃSKI

Lokalni muzycy na próbie z Leszkiem Cichońskim

Strzelecki Band zaprezentował bardzo zróżnicowany repertuar

fot.

Mar

cin

Rac

zyńs

kifo

t. M

arci

n R

aczy

ński

12 lipiec 2011

Jarosław Śmietana - jeden z najznako-mitszych gitarzystów i kompozytorów jazzowych. Występował z czołówką artystów zarówno polskich, jak i za-granicznych. Nagrał wiele płyt. Jego trio (Krzysztof Ścierański na basie i Adam Czerwiński na perkusji) było gwiazdą wieczoru Jazzu w Trzebnicy. Przed koncertem udało nam się z nim chwilę porozmawiać.

Jest Pan przede wszystkim znakomitym gitarzystą, również kompozytorem, ale sporadycznie zdarza się Panu także śpie-wać. Czy uczył się Pan kiedyś śpiewu?

Czy jest to umiejętność pomocna?

Nie uczyłem się nigdzie śpiewać, ale mia-łem emisję głosu w wyższej szkole mu-zycznej, czyli jestem naturalnym talentem (śmiech). Nie czuję się wokalistą, jestem przede wszystkim instrumentalistą, a pod-śpiewuję na koncertach, bo myślę, że jest to dobre dla jego konstrukcji i wprowadza pewien nowy element do koncertu instru-mentalnego. Mamy potwierdzenie od słu-chaczy, że mój śpiew został bardzo mile przyjęty, ale proszę mnie nie traktować jako wokalisty.

Można zaryzykować stwierdzenie, że

jest Pan wielbicielem talentu Jimiego Hendrixa…

Tak.

…natomiast zastanawia mnie jeden fakt. Jimi Hendrix słynął z tego, że jego kon-certy kończyły się podpaleniem instru-mentu, na którym grał. Wiem, że Panu też się to zdarzało, a jest to zaskakujące biorąc pod uwagę to, że ma Pan znako-mitą kolekcję gitar. Jak to jest z tym pa-leniem gitary?

Tak, mamy taki specjalny program, któ-

ry jest prezentacją płyty, którą nagrali-śmy z kolegami (Jarek Śmietana Band – „Psychedelic. Music of Jimi Hendrix” – przyp. red.). Jest ona poświęcona muzyce Hendrixa. W tym programie występuje duży, ośmioosobowy zespół, a także wokalistka (Z-Star – przyp. aut.), która jest spokrew-niona z Jimim Hendrixem, jest chyba jego bratanicą, a zarazem córką Ringo Starr’a. Jest ciemnoskóra, nosi afro i jest w ogóle bardzo podobna do Hendrixa, co w naszym programie jest bardzo wiarygodne. Właśnie w tym programie zawsze palimy gitarę, ale nie jest to gitara z mojej kolekcji. Kupujemy specjalny instrument na koncert. Staramy się, żeby nie była to gitara zbyt droga, ale

też żeby była to gitara do grania, bo ja na niej najpierw gram. Koncert jest zbudowa-ny w ten sposób, że gramy szereg utworów, a na końcu utwór „Fire”, w którym gram na niej solo. Później spektakularnie ją palimy. Jest to duże wrażenie i ma to wiele wspól-nego z emocjami, które 40 lat temu robił Jimi Hendrix. Spóźniliśmy się z tym pale-niem 40 lat, ale spalenie gitary w Polsce w tamtych czasach byłoby rzeczą niemoż-liwą, bo Stratocaster, nawet jeśli nie jest z najgórniejszej półki, to wtedy był nie do zdobycia. Taką gitarę, jaką palę teraz na koncertach, w ‘71 czy ‘72 roku chętnie przyjąłbym do kolekcji.

Kto wie, może niedługo ta gitara, jeże-li są jeszcze gdzieś jej szczątki, będzie do zdobycia na aukcji, tak jak gitary Hendrixa?

Tych koncertów było już kilka i wiem, że ludzie sobie wydrapują szczątki tej gitary, bo to jest fajna pamiątka. Wielokrotnie mu-sieliśmy z kolegami podpisywać te spalone resztki gitar.

Z tego, co wiem, jedna gitar Jimiego Hendrixa niedawno została sprzedana na aukcji za sporą sumę…

On miał kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt gitar, z czego niektóre właśnie źle skoń-czyły. Palenie gitary w naszym programie stanowi element uwiarygodniający ten kon-cert. Z jednej strony pani Z-Star, z drugiej ta paląca się gitara to coś, co się ludziom bardzo podoba. Również krytycy uwielbia-ją takie spektakularne rzeczy, na które nie są przygotowani. Niemniej, zniszczenie instrumentu wciąż jest w Polsce postrze-gane jako akt typu performance, zahacza-jący o pop-art. My robimy to świadomie. Najgorszy problem miałem z pierwszym spaleniem gitary. Perkusista, pan Adam Czerwiński , mówił, że miałem wtedy wyraz prawdziwego bólu na twarzy. Później już ja-koś lżej mi się te gitary paliło.

Wspominał Pan też o tym, jak trudno było zdobyć kiedyś gitarę. Z tego, co wiem, jest Pan szczęśliwym posiadaczem gita-ry, na której grał Wes Montgomery…

Tak. A skąd Pani ma takie informacje?! To są tajemnice… Jestem z tego dumny, a to jest informacja, powiedziałbym, dość pi-kantna, dla wtajemniczonych. Niewielu lu-dzi ma gitarę Wes’a Montgomery’ego, a ja mam to szczęście.

Czy może Pan powiedzieć jak udało się Panu ją zdobyć, jeśli to nie tajemnica…

Nie wiem, Opatrzność, Pan Bóg… Udało mi się kupić tę gitarę i to za zupełnie przyzwoi-te pieniądze, w Chicago, gdy byłem na kon-certach w Stanach. Jak się dowiedziałem jaka jest jej historia i kto ją miał, a poza tym - jaki to wspaniały instrument, to mimo że była ona poza moimi możliwościami fi-nansowymi, zapożyczyłem się u wszystkich moich znajomych i kupiłem tę gitarę.

W którym to było roku?

Nie tak dawno, jakieś 10 lat temu.

Zaskakujące, że nie była ona tam wtedy tak droga.

Była. Nie będę mówił sumy bo była wręcz przerażająca droga, ale wydaje mi się że teraz ma jeszcze większą wartość i że mimo wszystko była to okazja. Ja ją kupi-łem ze względów sentymentalnych, bo to było moje marzenie życia. Teraz, gdy już ją mam, to nawet tak często na niej nie grywam, ona jest zbyt cenna by wozić ją w trasy. Czasami robię na niej nagrania, ale uwielbiam na niej grać i patrzeć na nią. Mieć coś takiego i być w obrębie tego, to jest trochę jak przebywanie z relikwią.

Domyślam się. W tym miesiącu będzie Pan obchodził urodziny. Czego można

Gwiazdorstwo jest dla mnie śmieszną rzecząWywiad z Jarosławem Śmietaną

Wywiadfo

t. M

arci

n M

azur

kiew

icz

13www.kociegory.eu

Panu życzyć z okazji jubileuszu?

Proszę mi życzyć następnych 50. lat wy-trwałości w działaniu i żebym mógł robić to, co robię. Jako artysta czuję się człowiekiem spełnionym. Droga, którą idę, jest wyboista i ciągle pod górkę, ale dopóki zdrowie po-zwala i mam wsparcie przyjaciół, którym chodzi o to samo, co mnie, jeśli mogę to wykonywać to jest wszystko w porządku. Oczywiście, mogłoby być lżej, mógłbym po-prosić „życzcie mi, żeby mi się lżej żyło”, i pewnie bym tego chciał, ale z drugiej strony myślę, że prawdziwe zadowolenie jest z rze-czy, które się zrobiło i które się ma w planie, i jeśli się ma siłę by to realizować, to jest to wszystko, czego można w życiu oczekiwać. Powiem truizm, ale myślę, że bogactwo i straszne pieniądze nie dają szczęścia, bo pojawia się pustka. Jeśli można wszystko kupić, to w zasadzie nic nie cieszy. Niby łatwiej się żyje, ale wtedy traci się pewien imperatyw do różnych działań. My mamy ten imperatyw w nadmiarze, bo mamy ciągłe niedostatki. Życzyłbym sobie żeby ludzie, którzy robią sztukę z wyższej półki, do których – mam nadzieję – zaliczam się wraz z moimi przyjaciółmi, mieli troszkę lżej. W naszym kraju bardzo ciężko się żyje artystom, chyba, że jest się celebrytą albo artystą popowym. W dzisiejszych czasach pop przybrał takie oblicze, że za żadne skarby nie chciałbym być kimś na kształt tych „gwiazd”. Mamy ich taki nadmiar, że jak się włączy telewizor, to każdy jest gwiaz-dą. Dziewczyna, która zagrała rolę w drugo-rzędnym serialu, jest gwiazdą. Dziewczyna, która zaśpiewała piosenkę i zajęła szóste miejsce w konkursie w Mszanie Dolnej jest gwiazdą. Normalnych ludzi już nie ma. Na

szczęście ja i moi przyjaciele to normal-ni ludzie, a gwiazdorstwo jest dla mnie śmieszną rzeczą. Czasami nas tak postrze-gają, ale my się tak nie czujemy.

Jeśli chodzi o gwiazdy, to z przykrością się z Panem zgodzę. Na koniec mam jed-no, może abstrakcyjne pytanie. Bardziej jazz, czy bardziej blues?

Jazz. Ale jazz to jest blues. Teraz poszed-łem w kierunku bluesa, ponieważ nigdy tego nie robiłem. Nagrałem 44 płyty, z cze-go 43 są jazzowe. Zrobiłem jedną blueso-wą i wszyscy mnie pytają czy już nie będę grał jazzu. Nie, będziemy grać jazz, ale jazz ma różne oblicza i chcemy, żeby ta muzy-ka była różna. Teraz staramy się, żeby w naszej muzyce było więcej bluesa, ale to jest moment, za chwilę będzie inaczej.

A czy zgodzi się Pan w takim ra-zie ze stwierdzeniem, że „blues to korzenie muzyki”?

Korzenie muzyki jazzowej. Jesteśmy Europejczykami, więc dla nas korzenie muzyki to chorał gregoriański. Korzenie afrykań-skie, to jest rytm, a blues to jest muzyka, która powstała w wyniku zderzenia się muzyki europejskiej z amerykańską i ona zdarzyła się w Ameryce, ani w Afryce, ani w Europie.

Miałam na myśli słowa Williego Dixona, który powiedział o tych korzeniach…

Blues to korzenie muzyki, ale tej współ-czesnej. Bluesa nie było wtedy, kiedy żył Mozart, więc pan Willie Dixon mógł o nim nie słyszeć. My mamy tę przewagę, że zna-my muzykę zarówno tamtą, jak i naszą, eu-ropejską.

Na koniec pytanie zupełnie poza tema-tem naszej rozmowy. Gdy reklamowałam dzisiejszy koncert znajomym i przyjacio-łom rodziny jeden z kolegów mojego taty, słysząc Pańskie nazwisko, wspomniał pewien dzień, dokładnie 12 grudnia 1981 roku i wydarzenie o nazwie Muzyczne Spotkania nad Zimnicą – ogólnopolski przegląd zespołów muzycznych. Zespół

nosił nazwę „Stres Karola”. Przypomina Pan sobie ten wieczór i późniejszy jam session?

Tak, przypominam sobie... jam session oczywiście też pamiętam, bo to dość waż-na data. Wiem, że skończyło się to nad ra-nem. Gdy wracałem do hotelu, to miałem symptomy tego, co zdarzyło się wcześniej. Poszedłem spać, a rano obudził mnie me-nadżer, który poinformował mnie, że został wprowadzony stan wojenny.

W każdym razie, na dzisiejszym koncer-cie będą obecni niektórzy członkowie tego zespołu.

Bardzo się cieszę, będzie miło. Pamiętam tamten czas, byliśmy wtedy w trasie. Pamiętam też straszny powrót do Krakowa, kiedy zatrzymywano nas co pięć kilome-trów i za każdym razem tłumaczyliśmy, że wracamy z koncertu.

Pytań do Pana z pewnością mogłoby być więcej, ale pewnie chcecie się Panowie przygotować do koncertu.

Tak, musimy się przygotować duchowo.

Dziękuję serdecznie za rozmowę.

Również dziękuję.

Nasze spotkanie swoim aparatem doku-mentował Marcin Mazurkiewicz, dzięki cze-mu okazało się, że pan Jarosław jest tak-że miłośnikiem fotografii. Nastąpiła więc wymiana spostrzeżeń dotyczących obiek-tywów, lamp, i tym podobnych, a także stosunku jakości sprzętu do umiejętności fotografów. Panowie rozmawiali o wartości sztuki i doszli do wspólnego wniosku, który można zobrazować stwierdzeniem: dobry sprzęt to połowa sukcesu.

Wywiad z Jarosławem Śmietaną dla Kocich Gór przeprowadziła Patrycja Król

Wywiad

fot.

Mar

cin

Maz

urki

ewic

z

fot.

Mar

cin

Maz

urki

ewic

z

14 lipiec 2011

Kontynuując wątek kulisów tech-nicznych zespołu Come Back, dziś gratka dla wszystkich fanów instrumentów strunowych szar-panych. Tak, dokładnie jak się do-myślacie, rzecz dotyczy oczywiście sprzętu gitarowego.

Sympatyczne spotkanie z gitarzystą zespołu Aleksandrem Skowronem, zaprocentowało powstaniem tego właśnie artykułu. Z uwagi

na to, iż sam jestem grajkiem gitarowym, z przyjemnością podzielę się z Wami kilkoma ciekawymi informacjami, które udało mi się wyłuskać od Alka.

Zacznę może od samych gitar. Byłem przeko-nany, że jest to tylko jedno wiosło, ale okaza-ło się, iż moje przypuszczenia są mylne. Alek posiada trzy giatry. Do gry z zespołem Come Back wykorzystywany jest przepiękny pod-palany Squier Fender JV(Japanese Vintage) z 1982 roku, pochodzący z pierwszej serii produkcji tych instrumentów. Gitara wykona-na w całości w Japonii, odwzorowuje bardzo dokładnie modele gitar legendarnej już fir-my Fender, konkretnie modele Stratocaster ‚57 i ‚62. Zamontowano w niej amerykań-skie przystawki w układzie SSS, natomiast wszystkie pozostałe części są pochodzenia japońskiego. Wykonana jest solidnie, co

zapewnia bardzo duży komfort gry oraz cha-rakterystyczne federowskie brzmienie. Za to też gitary te są szczególnie cenione wśród kolekcjonerów. Podczas przygody Alka z jego poprzednim

trzebnickim zespołem NO PESOS, w którym potrzebował dużo mocniejszych i bardziej wyrazistych dźwięków, grywał na gitarze uzbrojonej w dwa przetworniki typu humba-cker. „Mały czarny” Les Paul firmy Aztec z lat 70-tych to doskonała kopia sztandarowego modelu Custom kolejnej legendarnej firmy Gibson. Brzmienie tej gitary możemy usły-szeć na materiale zarejestrowanym w 2009 roku w Studio OdBiornik, na płycie zespołu No pesos pt. ”Coroner”, do której szczerze namawiam. Poza próbami, do gry w domowym zaciszu, służy ostatnia gitara, do której przyznał mi

się Alek. Tym razem jest to elektro-klasyczny Gibson Chet Atkins CEC. Gitara produkowa-na w latach 1981-1991 z charakterystycz-nym cutaway`em. Do zakupu tej pozycji nakłonił Alka klimat z niektórych utworów

zespołu Dire Straits czy też Stinga np. „Sha-pe of my heart”.

Żeby wszystkie z tych gitar były odpowiednio słyszalne podczas prób, czy też koncertów, niezbędnym elementem całej układanki jest wzmacniacz gitarowy. W zaciszu domowym do nagłośnienia gibsonowego elektro-kla-syka służy mały piecyk akustyczny – łódzka podróbka niemieckich piecyków firmy AER . Podczas prób używany jest w pełni lampowy 55 watowy piec Riviera Chubster 55. Sprzęt stworzony do grania czystych, jazzowych dźwięków.

Oprócz tego, w case leżącym tuż przy jego stopach, widnieje plik kabli oraz kilka sprzę-żonych ze sobą efektów gitarowych. Znaj-dziemy tam, miedzy innymi cyfrowy pogłos Lexicon MPX110 – stosunkowo stary mo-del, ale spełniający oczekiwania właściciela, czy też „kaczkę” Whammy – wah XP100 z wbudowanym tunerem oraz opcją pedała głośności. Jak każdy szanujący się gita-rzysta, posiada efekt Tube Screamer firmy Ibanez, którego myślę, że raczej nie trzeba przedstawiać. Całą pętlę kończy kompak-towy efekt Line 6 DL4 Delay zawierający w sobie 15 najpopularniejszych odmian efek-tu delay oraz Suber Chours CH-1 firmy Boss, dostarczający czystego brzmienia efektu chours z krystalicznie czystymi wysokimi to-nami. Został jeszcze jeden efekt, który wy-dawał się być gitarowym efektem, a okazała się zwykłym footswitch`em do przełączania kanałów w rivierowskim piecyku.

Jak sami widzicie, Alek jest posiadaczem sporej ilości „zabawek” do tworzenia włas-nego stylu i brzmienia gitarowego. Sam przy-znał, że zebranie tego o czym kiedyś marzył i co teraz posiada, zajęło mu kilka dobrych lat i momentami znacznie uszczupliło konto. Dla osób, które nie do końca się interesują i nie są znawcami tego rodzaju „aparatury” powiem w tajemnicy, że jest to sprzęt god-ny pozazdroszczenia. Na pewno warto było poświęcić swój cenny czas i energię po to, by dzisiaj dysponować taką kolekcją. No i to uczucie, po odpaleniu tego wszystkiego…

Wiosła, riffy i solówkiNiewidzialna Strona Rocka

Ciekawostki, recenzje

Aleksander Skowron

ADRIAN ŻAK

fot.

Mar

cin

Maz

urki

ewic

z

COME BACK to zespół, który powstał w kwietniu 2010 r. z inicjatywy Krzysztofa Nartowskiego – gitara basowa, Przemy-sława Orłowskiego – perkusja i Aleksan-dra Skowrona – gitary, do którego muzycy następnie zaprosili, saksofonistę Daniela Krausa. Wszyscy muzycy grywali ze sobą w rożnych składach przed kilkunastu laty a COME BACK jest swoistym powrotem do wspólnej przygody z muzyką.

Charakter wykonywanej muzyki jest bar-dzo zróżnicowany i opiera się na bardzo

rożnych doświadczeniach oraz fascyna-cji muzyką poszczególnych artystów. W utworach granych przez zespół można usłyszeć elementy jazzu, bluesa, rocka, funky, a nawet rapu czy muzyki klubowej.

W czerwcu 2010 roku COME BACK na-grał swoją pierwszą płytę demo, na któ-rej znajdują się dwie kompozycje własne oraz dwa standardy jazzowe we własnych aranżacjach (w nagraniu także udział wzięli Daniel Kraus – saksofon oraz Da-mian Ciosek – gitary).

Płyta został nagrana w studio Jacka Ma-ciołka „Odbiornik” na 99.90 % czyli pra-wie na setkę, do której następnie zostały dograne saksofony.

W lipcu tego samego roku COME BACK wystąpił na swoim pierwszym koncercie w ramach festiwalu rockowego PAZUR. Pomimo odmiennego stylu muzyki, jaki zaprezentowała grupa na tle pozostałych uczestników przeglądu, jednak zespół został ciepło przyjęty przez publiczność i jury. W październiku 2010 r. do zespołu

został zaproszony Bartek Tylko – wokali-sta, który porusza się w kręgach muzyki klubowej i rapowej. Dodanie jego charak-terystycznego wokalu do jazz - rockowego brzmienia zespołu daje swoiste FUSION wykonywanej muzyki.

Obecnie COME BACK jest w trakcie pracy nad nagraniem swojej pierwszej płyty.

link do strony zespołu COME BACK: www.myspace.com/comebackdtr

15www.kociegory.eu Dawniej i dziś

Strzeszów (niem. Striese) – wieś w województwie dolnośląskim, w powiecie trzebnickim, w gmi-nie Wisznia Mała.

We wsi warto zobaczyć gotycki kościół Podwyższenia Krzyża Świętego, zbudo-wany w ok. 1498 roku z przepięknym średniowiecznym szczytem zachodnim, oraz cennym renesansowym stropem. Obok wolno stojąca dzwonnica z XIX wieku. Na cmentarzu uszkodzony krzyż pokutny. Poza świątynią, na szczególną uwagę zasługuje strzeszowski młyn i pa-łac...

Strzeszowski pałac to piękna neobaro-kowa rezydencja. Położony przy zabytko-wym parku o powierzchni 10 ha i otoczo-ny częściowo zachowaną fosą. Zabytek ten jest własnością rodzinny Zelek od 1996 roku.

Pomimo braku źródeł historycznych, tra-

dycja mówi, że znajdował się tu drewnia-ny dwór już za czasów Henryka Brodate-go. Pierwsze pisane informacje mówią o renesansowym dworze wzniesionym ok. 1567 roku. Rezydencja została na-stępnie rozbudowana w latach 1650-60 i odbudowana po 1761 roku. Ok. 1800 roku zmodernizowano wnętrza, a w la-tach 1900-02 pałac został powiększony i przebudowany. W tej formie architekto-nicznej przetrwał do dzisiaj.

W 1941 roku pułkownik Hans von Witzendorff przekazał majątek synowi Gotthardowi. W 1945 roku pułkownik zo-stał zamordowany przez Rosjan, a pałac stał się siedzibą kwatery głównej wojsk radzieckich. Gromadzono tu także ofi-cerów niemieckich wziętych do niewoli podczas oblężenia Wrocławia. Do 1947 r. mieścił się tu szpital wojskowy Armii Czerwonej, a następnie, całkowicie ogo-łocony budynek, został przejęty przez władze polskie i przekazany PGR. W tym czasie znajdowały się tu m. in. świetlica i przedszkole. Po upadku PGR pałac stał

pusty, był grabiony, dewastowany i popa-dał w ruinę. Na szczęście obiekt nie po-dzielił losu dziesiątek podobnych miejsc na Dolnym Śląsku i powoli odzyskuje swoją świetność dzięki staraniom nowe-go właściciela.

Obecna budowla to piękny neobarokowy pałac na planie litery L, 2-kondygnacyjny z pseudoryzalitami zwieńczonymi szczy-tami i mansardowymi dachami z lukar-nami na osiach skrzydeł. W narożniku pomiędzy skrzydłami 3-kondygnacyjna wieża na planie koła z portalem i balko-nem powyżej. We wschodnim skrzydle zachowały się relikty z XVI wieku. Na ele-wacjach zachowały się wyrobione w tyn-ku kartusze z datami „1567” i „1900”. Dwoma jakże znaczącymi datami dla hi-storii tego obiektu.

Na terenie założenia pałacowego mieści

się firma Austropol zajmująca się pro-dukcją i rozlewaniem Naturalnej Wody Źródlanej. Ujęcia źródeł znajdują się w miejscowości Strzeszów u podnóża wzgórz Trzebnickich (Kocie Góry). Źródła te znane są od bardzo dawna. Nieopo-dal nich w zlokalizowany jest nasz pałac, skąd wzięła się nazwa wody - Woda Pała-cowa. Samo źródło nosi nazwę patronki Śląska Św. Jadwigi.Dojazd. Wyruszamy z Wrocławia w kierun-ku na Poznań krajową „5” i po 17 kilome-trach, w miejscowości Wisznia Mała, skrę-camy na zachód w ul. Strzeszowską. Po przejechaniu kolejnych 2 kilometrów je-steśmy na miejscu. Do pałacu można do-stać się też komunikacją prywatną i PKS.

Starą pocztówkę udostępnił ze zbiorów własnych Sylwester Nowakowski

Strona pałacu: www.palac-strzeszow.pl

Strzeszowski pałacMARCIN MAZURKIEWICZ

Pałac na pocztówce ze Strzeszowa z ok. 1930 roku

Współczesny widok pałacu

Wieża pałacu

fot.

Mar

cin

Maz

urki

ewic

z

fot.

Mar

cin

Maz

urki

ewic

z

16 lipiec 2011Propozycje

4-8, 11-15, 18-22 lipca - Gmina ZawoniaWakacje z GlobusemMiejsce: Zawonia, Czeszówinfo: GOKiB Zawonia - 71 719 75 80

7-16 lipca - Gmina MiliczWakacje w Gminie MiliczMiejsce: Milicz, Piękocin, Gądkowice, Słączno, Praczeinfo: Ośrodek Kultury w Miliczu - 71 384 11 24

7, 12, 14, 19, 21, 26 i 28 lipca - Gmina TrzebnicaTwórcze wakacje z komiksem i zabawąMiejsce: Trzebnica, TOK ul. Prusicka 12info: www.tok.trzebnica.pl

8, 11-13, 19-21, 25-29 lipca - Gmina Oborniki ŚląskieWakacje 2011 z OOKMiejsce: Oborniki Śląskie, Wielka Lipa, Siemianice, info: OOK - tel. 71 310 12 70

9 lipca - Gmina MiliczŚwięto Lasu i Noc ŚwiętojańskaMiejsce: Piękocin, godz. 16.00info: Ośrodek Kultury w Miliczu - 71 384 11 24

9 lipca - Gmina Oborniki ŚląskieXIV Międzynarodowy Plener Malarski „Oborniki Śląskie 2011”Miejsce: Bagno - Klasztor, godz. 17.00info: www.seminarium.sds.pl

9-10 lipca - Gmina ŻmigródI Dni RadziądzaMiejsce: Radziądzinfo: www.zmigrod.com.pl

10 lipca - Gmina Wisznia MałaTurniej o Puchar Wójta Gminy Wisznia MałaMiejsce: Kryniczno - Boisko, godz. 10.00info: www.kometa-kryniczno.pl

11, 18, 25 lipca - Gmina Wisznia MałaNa Indiańskim Szlaku - Wakacje 2011Miejsce: Szymanów, Kryniczno, Ligota Piękna, Wysoki Kościół, Piotrkowiczki, Pierwoszówinfo: OKSiR - www.wiszniamala.pl/oksir

15 lipca - Gmina Oborniki ŚląskieScena dla młodzieży - koncertMiejsce: Oborniki Śląskie - ul. Zielona, godz. 18.00info: OOK - tel. 71 310 12 70

16 lipca - Gmina TrzebnicaSportowy Turniej RodzinnyMiejsce: Trzebnica - Orlik, godz. 17.00info: ZAPO - tel. 71 312 11 71

17 lipca - Gmina ŻmigródTurniej Piłkarski Drużyn StrażackichMiejsce: Niezgoda - Boisko, godz. 11.00info: Sołtys Dariusz Gierus 71 385 72 33

23 lipca - Gmina Oborniki ŚląskieI Igrzyska Sołtysów i Rad Sołeckich Powia-tu TrzebnickiegoMiejsce: Kuraszkówinfo: Stowarzyszenie Przyjaciół Kuraszko-wa “Lipowa Dolina”

23 lipca - Gmina MiliczFinał Turnieju Wsi Gminy MiliczMiejsce: Sułów - Boisko, godz. 16.00Ośrodek Kultury w Miliczu 71 384 11 24

24 lipca - Gmina Wisznia MałaPuchar Lata - piłka nożnaMiejsce: Wisznia Mała - Boiskoinfo: OKSiR - www.wiszniamala.pl/oksir

29 lipca - Gmina TrzebnicaOtwarte Mistrzostwa Trzebnicy w Pływa-niuMiejsce: Trzebnica - Basen, godz. 10.00info: ZAPO - tel. 71 312 11 71

30 lipca - Gmina Wisznia MałaIII Folkloriada - Przegląd Zespołów Ludo-wych i Święto SzarlotkiMiejsce: Malin - Świetlica, 15.00info: OKSiR - www.wiszniamala.pl/oksir

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za zmiany, które mogą wprowadzić orga-nizatorzy lub które wynikną z przyczyn od nas niezależnych. Zalecamy za każdym razem sprawdzić i potwierdzić miejsce i termin imprezy, aby upewnić się, że nie została zmieniona godzina, data lub miej-sce imprezy. Dołożyliśmy wszelkich sta-rań, aby wszystkie informacje były aktu-alne na dzień wydania miesięcznika.

Kalendarz wybranych imprez na lipiec 2011 roku

R E K L A M A

Bagno - idealne miejsce na plener malarski

Alasdair Bouch na salonachPięterko, kręty korytarzyk, przedpokój, salonik... Kilka rozczulających staroci, lampki, antyki… Stoliki nakryte białymi obrusami, kwiatki w wazonach, filiżanki…nie kubki, nie szklanki… filiżanki… I czajniczki nad świeczką, a w nich gorąca kawa i herbata… feeria aromatycznych zapachów. Wygodnie zasiadłem na sofie, wyciągnąłem nogi, rozejrzałem się wokół siebie... Na ścianach ekspresje Zdzisława Nitki… Dostałem do ręki katalog wystawy, poczytałem o twórczych inspiracjach artysty… W kącie fortepian, z głośników dobiega delikatny śpiew ptaków…

PEŁNY ARTYKUŁ CZYTAJ NA www.kociegory.eu

17www.kociegory.eu Lokalni artyści

Małgorzata Merder-Mazurkiewicz od do-brych kilku lat zajmuje się scrapbookin-giem… kartki okolicznościowe,notesy, zkładki do książek oraz opakowania na prezenty zaczęła robić na urlopie ma-cierzyńskim dla odstresowania i zabicia czasu.

Miało to być chwilowe zajęcie, zajęcie rąk i umysłu, zwykłe hobby. Jednak szybko oka-zało się, że obudziły się w niej artystyczne instynkty, które pierwszy raz dały o sobie znać już w podstawówce, kiedy to wygry-wała różne konkursy plastyczne. Tak więc zwykłe hobby zamieniło się w prawdziwą

pasję, a wraz z każdą nową pracą, kawałki papierów, nitki, guziki, wstążki i tekturki zamieniały się w małe dzieła sztuki. Na-wet się nie spodziewała, jak pomocna w tym wszystkim okaże się nabyta wiedza w szkołach krawieckich, bo teraz przynaj-mniej co drugą kartkę zdobią gustowne i profesjonalne ściegi. Owoce jej pracy moż-na zobaczyć na często aktualizowanym blogu: www.kartkomania.com. Sama o sobie mówi: “Mam troszkę lat na koncie, wspaniałego męża i dwie urocze córeczki. Całą rodzinką mieszkamy w niewielkiej, urokliwej Trzeb-nicy. Lubię zbierać drobiazgi z pozoru nie-użyteczne, gromadzić skrawki materiałów

i papiery o różnych wzorach, fakturach, kolorach. Lubię otaczać się niezwykłymi, wyjątkowymi rzeczami, a te wykonane własnoręcznie są dla mnie szczególnie wartościowe.

Moja przygoda z papierem zaczęła się bardzo dawno temu, ale gdy poznałam scrapbooking od razu się w nim zako-chałam. Uwielbiam wszystkie odcienie brązu i zieleni, koronkowe wstążeczki, poszarpane brzegi kartek , ale przede wszystkim papier maczany w kawie… Na-dal poszukuję, uczę się, odkrywam nowe techniki. Ostatnio zaczęłam dodatkowo projektować papiery, zaczęło się też nie-winnie, mówię zrobię coś na próbę, a tu szok. Okazało się, ze moja mała twórczość spodobała się tak bardzo, że dostałam propozycję stałej współpracy z jednym ze sklepów internetowych. Chciałabym, aby każdy kto zostanie ob-darowany prezentem wykonanym przeze mnie poczuł się wyróżniony, wyjątkowy, cenny... Uwalniające się wtedy emocje na twarzach obdarowanych są po prostu bez-

cenne, są najlepszą zapłatą za godziny spędzone nad jego przygotowaniem… W swoich pracach wykorzystuję wiele technik – najczęś-ciej jednak jest to scrapbooking. Jest to technika aranża-cji i zdobienia zdjęć, ale przede wszyst-kim nadawania zu-żytym lub niczym nie wyróżniającym się przedmiotom nowe-go charakteru. Tech-nika ta sprawdza się wręcz idealnie przy

“produkcji” drobnych upominków, kartek

okolicznościowych, notatników, albumów do zdjęć, zawieszek na drzwi, zakładek do książek, opakowań prezentów oraz ozdób wszelkiego rodzaju.”

Jeśli potrzebujesz wyjątkowego prezentu dla najbliższych, dla osób szczególnie To-bie bliskich i dla Ciebie wyjątkowych, na-pisz do Małgosi lub zadzwoń… na pewno stworzy na taką okazję coś równie wyjąt-kowego i niepowtarzalnego. Małgorzata Merder-MazurkiewiczZACZAROWANA SZAFAtel. 793 560 640mail: [email protected]

Sebastian Płaszewski jest absolwen-tem Autorskiego Studium Projekto-wania Plastycznego i Fotografii Arty-stycznej Abrys na Wydziale Aranżacji Wnętrz, obecnie w trakcje realizacji dyplomu z grafiki użytkowej.

Artysta jest wielokrotnym wolontariuszem i współpowadzącym warsztaty z Rysunku Artystycznego na Slot Art Festiwal w Lu-biążu. Autorem wielu aranzacji wnętrz we Wrocławiu i na terenie Dolnego Śląska.

Całkiem niedawno w Trzebnickim Ośrodku Kultury odbył się wernisaż malarstwa i ry-sunku Sebastiana Płaszewskiego. Otwar-cie wystawy swoją obecnością zaszczyciły takie osoby jak dr Andrzej Kabat - nauczy-ciel Sebastiana, wykładowca na Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu oraz na Au-torskim Studium Projektowania Plastycz-nego i Fotografii Artystycznej Abrys, Łucja

Kołodziejczyk - kurator wystawy, Grażyna Kałuzińska i wielu innych gości, którzy w przemiłej atmosferze podziwiali jego twór-czość.

Artysta nie ogranicza się jedynie do sztuk plastycznych. Aktywnie uczestniczy w ży-

ciu muzycznym wyśmienicie grając na gi-tarze basowej. Każde jam session z jego udziałem nabiera kolorytu i sprawia, że publiczność jest oczarowana.

Scrapbooking w Trzebnicy

Kartka wykonana z zaprojektowanych przez autorkę papierów

dr Andrzej Kabat na wernisażu Sebastiana Płaszewskiego

Artysta plastyk i muzyk w jednym

Sebastian Płaszewski

fot.

Mar

cin

Rac

zyńs

kifo

t. M

arci

n R

aczy

ński

18 lipiec 2011Produkt regionalny

Pasztet z selera jest charakte-rystycznym produktem lokalnym Krainy Wzgórz Trzebnickich o wy-jątkowym smaku selera, a przygo-towywanym przez Koło Gospodyń Wiejskich z Głuchowa Górnego. Jest to produkt naturalny, bez konserwantów o dodatkowych walorach dietetycznych.

Sposób produkcji to stara receptura z Kresów Wschodnich, przywieziona z Tarnopola jako dziedzictwo kulturo-we rodziny Kaczkowskich. Pasztet był kiedyś serwowany na stołach podczas większych uroczystości rodzinnych, a dziś jest elementem integracji miesz-kanców Głuchowa Górnego i promocji regionu. Pasztet jest prawdziwym rarytasem. Na jego smak wpływa podstawowy składnik, którym jest korzeń selera. Ponadto w skład tego wyjątkowego produktu wchodzą: cebulka, jaja, wą-tróbka z kurczaka i specjalnie dobrany zestaw przypraw. Powierzchnia pro-duktu po upieczeniu jest jasno brązo-wa z szarym odcieniem, na przekroju – jednolita masa, a konsystencja łatwo smarna. Posiada charakterystyczny smak pasztetu z wyraźną nutą selera. Produkcja. Wyselekcjonowane, zdro-we i umyte korzenie selera obiera się, myje i gotuje do odpowiedniej mięk-kości, a następnie rozdrabnia. Do po-wstałej masy dodaje się rozdrobnioną cebulę, surowe jaja, wątróbkę z kur-czaka i przyprawy. Całość formuje się i zapieka w piecu opalanym drewnem przez ok. 2 godziny.

Jak bardzo pasztet jest dobry niech świadczy fakt, że w X Regionalnej Edy-cji Konkursu „Nasze Kulinarne Dzie-dzictwo - Smaków Regionów” zdobył wyróżnienie w kategorii: inne produkty regionalne.

Kontakt:

Jolanta KoziaraPrezes Koła Gospodyń Wiejskich w Głuchowie Górnym

Głuchów Górny 4555-100 Trzebnica71 312 76 60

[email protected]

Pasztet z selera

fot.

Mar

cin

Maz

urki

ewic

z

Pasztet z selera wygląda i smakuje wyśmienicie

Przedstawiciele KGW z Głuchowa Górnego na Smakach Regionu 2010 we Wrocawiu

fot.

Mar

cin

Maz

urki

ewic

z

KOŁO GOSPODYŃ WIEJSKICH Z GŁUCHOWA GÓRNEGO

19www.kociegory.eu

Niezgoda położona jest w par-ku krajobrazowym „Dolina Ba-ryczy”, w północnej części wo-jewództwa dolnośląskiego, w powiecie trzebnickim, w gmi-nie Żmigród. Wieś rozciąga się wzdłuż drogi wojewódzkiej nr 439 łączącej Żmigród z Mili-czem.

Na dzień 18 grudnia 2008 roku Niezgo-da liczyła 218 mieszkańców. Przyjeżdża-jąc do wsi można zatrzymać się na biwak i grila albo przenocować w Kwaterze My-śliwskiej. Przykładowe odległości: Wroc-ław - 59 km, Milicz - 19 km, Żmigród - 13 km, Trzebnica - 34 km.

Pierwsze wzmianki o miejscowości po-chodzą z 1591 roku przy okazji informa-cji o folwarku i młynie wodnym. Od 1838

roku działała we wsi szkoła dla dzieci z ro-dzin ewangelickich i katolickich. Miejsce to słynęło z dużej ilości żyjących tu węży i wydr. W XVII i XVIII wieku w Niezgodzie mieściła się hodowla tych zwierząt, bo-wiem wydry pełniły niegdyś tę funkcję co koty - tępiły gryzonie. W 1843 roku wznie-siono w pobliskim lesie pałacyk myśliwski rodziny Hatzfeldów. Pałacyk ten zniszczo-ny został w 1945 roku.

Mieliśmy przyjemność porozmawiać przez chwilę z panem Dariuszem Gieru-sem, sołtysem wsi od 2007 roku i radnym gminnym od 2010 roku.

„Największym atutem naszej miejscowo-ści jest przyroda. W najbliższym otocze-niu znajdują się trzy stawy hodowlane, które stanowią bazę lęgową i pokarmową dla bardzo wielu gatunków ptactwa wod-

nego, a na południe o nas znajduje się unikalny rezerwat przyrody Olszyny Nie-zgodzkie.”

„W samej wsi można zobaczyć kilka bardzo ciekawych domów o konstrukcji szkieletowej, czatownię do obserwacji ptaków, a na południe, na Baryczy unikal-ny drewniany Jaz Niezgoda. Jest to jedyna taka drewniana konstrukcja na całej rze-ce. Przed wojną Jaz Niezgoda zwany był Wielką Śluzą. Przez miejscowych jaz zwa-ny jest także Tamą Goeringa. Nazwa ta wywodzi się stąd, że w czasach III Rzeszy na polowaniach w dobrach żmigrodzkich bywał marszałek Herman Goering.”

Pan Dariusz opowiedział nam trochę o mieszkańcach Niezgody:

„Wszyscy są tutaj wyjątkowo zgodni, ot-warci na turystów oraz bardzo zależy nam na pozytywnej promocji naszej miej-

scowości. Najlepiej świadczy o nas ogrom pracy jaki wykonaliśmy, aby Niezgoda wy-glądała tak pięknie jak teraz.”

„W 2007 roku po raz pierwszy odbyły się u nas dożynki gminne. W 2008 roku ru-szyła długooczekiwana przez mieszkań-ców budowa chodnika przy drodze woje-wódzkiej. Na boisku powstał plac zabaw dla dzieci, obsadzony krzewami ozdobny-mi przy wsparciu Fundacji Wspomagania Wsi. W 2009 roku powstała pierwsza „schetynówka” w gminie Żmigród, łączą-ca Niezgodę z Rudą Żmigrodzką przy dro-dze gminnej prowadzącej przez Rezerwat Olszyny Niezgodzkie. Wspólnymi siłami dzieci, młodzież i dorośli nasadziliśmy drzewka ozdobne przy chodniku drogi wojewódzkiej przy wsparciu Fundacji Wspomagania Wsi. Potem był wielki pik-nik, kiełbaski i wspólna integracja przy

ognisku. W tym samym roku wybudowano nam chodnik przy drodze gminnej, a na na skwerku przy skrzyżowaniu postawili-śmy sobie rzeźbę krokodyla dłuta lokal-nego artysty. Chcieliśmy mieć taką swoją atrakcję, o której wszyscy będą mówić, będą się tu zatrzymywać i robić sobie z nią zdjęcia.”

„W 2010 ruszyliśmy prace przy general-nym remoncie świetlicy wiejskiej, którą oddaliśmy do użytku mieszkańcom 15 listopada. W świetlicy odbywają się te-raz zajęcia z karate (wtorki i czwartki) oraz z tańca (poniedziałki). Również w 2010 wystawiliśmy tablicę informacyjną opisującą walory naszej wsi i wydaliśmy promocyjne pocztówki ze środków z Od-nowy Wsi. Natomiast w tym roku udało nam się z funduszu sołeckiego postawić przy boisku wiatę, która ma służyć miesz-kańcom i turystom. Także w tym roku po-wstała ścieżka edukacyjna „Trzy stawy” przy współpracy z Dolnośląską Fundacją

Ekorozwoju.”

„Staramy się, aby żyło nam się lepiej, aby-śmy mogli być dumni z tego co robimy i gdzie mieszkamy. Oczywiście jesteśmy świadomi, że jest jeszcze sporo do zro-bienia, ale samo nic się nie zrobi. Chcie-libyśmy przy współpracy z Lokalną Grupą Działania postawić nowe szachulcowe przystanki, które zastąpią te zwyczajne, które są wszędzie. Chcemy powiększyć jeszcze plac zabaw, upowszechnić inter-net oraz wystartować w turnieju sołectw.”

W imieniu mieszkańców serdecznie za-praszamy wszystkich do Niezgody 17 lipca na III Turniej Piłkarski Drużyn Stra-żackich. Będzie naprawdę zawodowo i wesoło. „Bo zgoda buduje, a Niezgoda przyjmuje”

Kontakt: Dariusz Gierus 71 385 72 33

Nasze miejscowości

Krokodyla daj mi luby...

Krokodyla daj mi luby...

Rezerwat Olszyny

Staw Niezgoda

MARCIN MAZURKIEWICZ

20 lipiec 2011Koncerty, recitale

R E K L A M A

18 i 19 czerwca 2011 roku w Obornickim Ośrodku Kultury miało miejsce wyjątkowe wyda-rzenie - XVI Spotkania z Muzyką i Poezją.

Impreza odbywała się pod honorowym pa-tronatem Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Bogdana Zdrojewskiego, Burmistrza Obornik Śląskich Sławomira Błażewskiego i Przewodniczącego RM Obornik Śląskich Romana Głowaczew-skiego.

W sobotnie przedpołudnia nastąpiło ofi-cjalne otwarcie Spotkań, a od godziny 11.15 rozpoczęły się przesłuchania mło-dych talentów w kategoriach: recytacja, poezja śpiewana i piosenka estradowa. W skład jury weszli: Katarzyna Groniec, Krzysztof Grębski i Marek Rostecki.

O godzinie 18.00 na scenie OOK zostały uroczyście wręczone nagrody i wyróżnie-nia w poszczególnych kategoriach, a na-stępnie rozpoczął się koncert laureatów. Przyznać muszę, że to co usłyszałem prze-szło moje najśmielsze oczekiwania. Żywe i piękne interpretacje poezji, emocjonalne, ale w pełni profesjonalne aranżacje wokal-ne. Dawno już nie miałem okazji zaobser-wować tak równego i wysokiego poziomu artystycznego. A to przecież był dopiero początek.

Na zakończenie mieliśmy jeszcze okazję usłyszeć recital Katarzyny Groniec. Było to ukoronowanie pięknego dnia, pełnego wzruszeń. Po prostu poezja...

Drugi dzień Spotkań przewidziany był na warsztaty prowadzone przez Katarzynę Groniec.

Lista Laureatów:

Nagrody w kategorii - RECYTACJA

I Nagroda - Dorota Świerkot - MDK Wroc-ław-Krzyki otrzymała również Nagrodę PublicznościII Nagroda - nie przyznanoIII Nagroda - Izabela Pilarska - OOK Obor-niki Śl.,

Wyróżnienia równorzędne :Michał Bryl - Wojskowy Klub 3. Brygady Radiotechnicznej - Wrocław,Weronika Socha - MDK „Śródmieście” - Wrocław,

Nagrody w kategorii - PIOSENKA (Jury po-stanowiło nie wyodrębniać kategorii)

Dwie I równorzęd-ne Nagrody:Aleksandra Krzy-żańska - Gniecho-wiceKarolina Micor - Gi-lowice

Dwie II równorzęd-ne Nagrody :Klaudia Ziobro - Ogólnokształcąca Szkoła Muzyczna - Wrocław, otrzymała również Nagrodę PublicznościDorota Zygadło - Młodzieżowy Dom

Kultury - Wrocław - Krzyki, otrzymała rów-nież Nagrodę Publiczności

Dwie III równorzędne Nagrody :Natalia Borsa - Ośrodek Kultury - Luboń, Patrycja Kamola - Towarzystwo Przyjaciół Dzieci „Kampol” - Legnica,

Wyróżnienia równorzędne :Klaudia Adamus - KrzyżanowiceMarta Sołtys - Klub 2. Skrzydła Lotnictwa Taktycznego - Poznań,

Nagroda Banku Spółdzielczego w Oborni-kach Śląskich została przyznana Dorocie ŚwierkotNagrodę specjalną w postaci udziału w XXXVIII Ogólnopolskich Spotkaniach Za-mkowych „Śpiewajmy poezję” w Olsztynie Jury przyznało Karolinie Micor

Przede wszystkim gratuluję młodym arty-stom wspaniałych efektów poprzedzonych ciężką pracą, ale także talentu. Zasłużone gratulacje należą się też organizatorom za świetny pomysł i realizację. Szczegól-nie urzekła mnie scenografia autorstwa Katarzyny Łońskiej-Szmigiel, która bardzo dobrze wpasowała się w klimat imprezy. Chciałbym wspomnieć o jeszcze jednym pozytywnym aspekcie. Obornicka impre-za to dobry przykład na to, że stosunko-wo niewielkim nakładem środków, można zrobić bardzo pożyteczną i dobrą imprezę.

Sama poezjaMARCIN MAZURKIEWICZ

Recital Katarzyny Groniec

Dorota Świerkot - nagroda publiczności

fot.

Mar

cin

Maz

urki

ewic

z

fot.

Mar

cin

Maz

urki

ewic

z

21www.kociegory.eu

Po Czesławie Niemenie przyszła kolej na repertuar Leonarda Co-hena. Spotkania z żywymi muzyka-mi w Czeszowie w dużej sali hote-lu NIEZŁY MŁYN stają się tradycją.

W dniu 18 czerwca licznie zgromadzonej publiczności zaprezentował się zespół TO-WER OF SONG. Aby nie powtarzać przysło-wia ”Cudze chwalicie, swego nie znacie”, po czeszowskich ALEBABKACH organizato-rzy zaprosili grupę, której liderem jest Pro-boszcz tutejszej parafii - ksiądz Jacek Toma-szewski. Co prawda gospodarze obiektu nie zapewnili profesjonalnego oświetlenia sce-

ny, co było zapisane w kontrakcie, jednak-że TOWERSI po dluższych pertraktacjach zgodzili się wystąpić. I dobrze, bo wstydu Kocim Górom nie przynieśli.

Szkoda tylko, że zaledwie dwa utwory ka-nadyjskiego barda zaśpiewano w polskim tłumaczeniu oryginału. Pełny przekaz son-

gu to przeciez tekst i muzy-ka. Śpiewanie Cohena po polsku, choćby w tłuma-czeniach zmarłego w tych dniach Macieja Zembate-go, dałoby nam pełniejszy obraz jego twórczości. Ale i tak było wspaniale. Z czy-stym sumieniem mogliśmy pogratulować sobie dobre-go wyboru, przedkładając spotkanie towarzyskie przy muzyce, winie i żydowskiej kuchni (ze wzgledu na boha-tera wieczoru), nad telewi-

zyjne oglądanie opolskiego festiwalu. Trze-ba jednak stwierdzić, że nie wszyscy goście NIEZŁEGO MŁYNA gustują w kulinarnych cy-mesach, które tym razem zaserwował szef czeszowskiej kuchni.

Zespół też przekomarzał sie z publicznoś-cią, zostawiając na bis największe hity Le-onarda: “Dance Me To The End Of Love”

i “Hallelujah”. Ale to co się działo w secie dodatkowym przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Staszek... gitarzysta TOWER-SÓW dał próbkę swej uniwersalności, śpiewając pięknie dwa rosyjskie romanse. Niesamowite wrażenie na zgromadzonych zrobił przy utworze ostatnim, który był ludo-wą pieśnią z Bałkanów. Interpretacja Zuzi była niezwykła, a głos ma wprost idealny

do śpiewania kresowo-bałkańskiego folku. Mam nadzieję, że będziemy jeszcze gościć w Czeszowie zespół TOWER OF SONG w in-nym repertuarze, bo przecież sami nas do tego sprowokowali. Dziękujemy. Jako ani-matorzy muzycznych spotkań w Czeszowie oczekujemy od naszych gości opinii, suge-stii, konstruktywnej krytyki na temat tego co było i tego co będzie.

Wydarzenia

Niezły Młyn idzie za ciosemBOGDAN LUDKOWSKI

R E K L A M A

13 czerwca 2011 roku w Trzebni-ckim Ośrodku Kultury odbyła się Dolnośląska Gala Talentów. Or-ganizatorem imprezy, której ce-lem była prezentacja dokonań i osiągnięć uczniów ze szkół i pla-cówek opiekuńczo-wychowaw-czych z Dolnego Śląska było Dol-nośląskie Kuratorium Oświaty.

Nasz powiat reprezentował zespół SIXTE-EN RECORDS z Gimnazjum im. Macieja Rataja w Żmigrodzie. Grupa wykonała piosenkę autorstwa Wojciecha Bellona „Bez słów”.

Skład SIXTEEN RECORDS to: Izabela Pawłowska, Patrycja Fita, Agata Łyczko, Paulina Łopatka i Klaudia Kurek.

Więcej o projekcie Szkolnego Studia Na-grań SIXTEEN RECORDS oraz o zespole wokalnym, który zdobył wiele cennych na-gród i wyróżnień w konkursach piosenki można przeczytać na stronie projektu:

www.mrat.pl/studio

Sixteen Records na Gali TalentówMARCIN MAZURKIEWICZ

fot.

Mar

cin

Maz

urki

ewic

z

22 lipiec 2011Sport

Niedzielny poranek powitał mnie niepewną pogodą, która nadaje się na jazdę rowerem dla zapra-wionych w kolarskim boju twar-dzieli, ale niekoniecznie dla rodzin z dziećmi. A to przecież dziś odbyć się miał I Rodzinny Rajd Rowerowy. Zaprosiliśmy do udziału rodziców i ich pociechy, więc nie mogło padać!

Poprosiłem Maćka – który miał uczestni-czyć w tym przedsięwzięciu, ale Najwyższy chciał inaczej, trochę przedwcześnie zapra-szając go do siebie – by wziął się do roboty i rozgonił chmury. Zawsze mogłem na niego liczyć, nie zawiodłem się i tym razem. I po raz kolejny przekonałem się, że niezmiennie trzymają się go żarty. Z tym wiatrem trochę przesadziłeś, Maćku. No, ale prosiłem tylko o to, by nie padało...Na starcie, a więc prusickim rynku stawiło się 60. cyklistów. Starszych i młodszych, mniej i bardziej obytych z rowerem. Najmłodszy uczestnik liczy sobie lat 5 i nazywa się Szymek Niemczura. Pokazał nam, starym kolarskim wygom, jak się jeździ! Na swoim małym rowerku, w towarzystwie mamy prze-jechał 21 kilometrów nie skarżąc się ani na wiatr, ani na nic innego. Do dziś nie mogę wyjść z podziwu!Warto dodać, że choć trasa nie była

wymagająca, to wiatr jednak dawał się we znaki. I być może on to sprawił, że mimo sporej frekwencji niewiele stawiło się rodzin z dziećmi i młodzieży. Ale jak na pierwszy rajd z ilością uczestników było chyba całkiem nieźle. Zwłaszcza, że jak się okazało niektó-rzy zaliczyli z nami „swój pierwszy raz”... na rowerze na takim dystansie. Bardzo liczę na to, że była to dla nich zachęta do podejmo-wania kolejnych rowerowych wyzwań.Takim wyzwaniem mógłby być kolejny Rajd Rodzinny, który chcielibyśmy zorganizo-wać w przyszłym roku. A może już jesie-nią, na pożegnanie sezonu rowerowego? Zobaczymy...Wracając jednak do tegorocznej imprezy – wszystko poszło zgodnie z planem. Każdy uczestnik naszej rowerowej eskapady udekorowany został pamiątkowym meda-lem, ufundowanym przez Pana Burmistrza Igora Bandrowicza, któremu serdecznie dziękuję za finansowe i organizacyjne wspar-cie, jakiego nam udzielił.Wielu ludzi, którym winien jestem wdzięcz-ność, zaangażowało się w nasze przed-sięwzięcie. Pan Henryk Cynerman zorganizował dla uczestników Rajdu kurs pierwszej pomocy z prawdziwego zdarzenia. Wiadomo, że takie umiejętności przydają się w życiu. Pan Wacław Bienias przyje-chał z bezpiecznym miasteczkiem dla zale-dwie ośmiorga dzieci, ale i tak bardzo się cieszył, mogąc je szkolić w zasadach ruchu drogowego, cierpliwie wyjaśniając przepisy.

Pan Dawid Wasilewski, który prowadzi w Obornikach Śląskich firmę „Dit Bicycles” przyjechał ze swoimi mechanikami i mieli-śmy darmowy, w pełni profesjonalny serwis rowerowy. Nie było dla chłopaków zadania niemożliwego.Barbara Węglarska, również pasjonatka dwóch kółek i zwyciężczyni niejednego maratonu, z zawodu pielęgniarka była naszym nieocenionym wsparciem medycz-nym. Na szczęście nie było potrzeby, by interweniowała. Strażacy z OSP w Prusicach

przygotowali dla nas rewelacyjne kiełbaski z grilla i wsparli nas przy organizacji imprezy.Wszystkim przyjaciołom po kole serdecz-nie dziękujemy za przybycie – Szerszeniom Trzebnica oraz DTC z Wrocławia ze Stasiem na czele. Ze swojej strony wdzięczny jestem moim kolarzom z Bike Family Team. Przecież bez nich nie zorganizowałbym tego Rajdu.Zapraszam serdecznie wszystkich obec-nych i przyszłych miłośników dwóch kółek do Prusic na kolejną edycję Rodzinnego Rajdu Rowerowego.

I Rodzinny Rajd Rowerowy

fot.

Krys

tyna

Sal

adra

Dekoracja uczestników rajdu na prusickiej scenie

TOMASZ SALADRA

W niedzielę, 12 czerwca na Orliku w Trzebnicy odbyła się pierwsza edycja Trzebnickiego Dnia Tenisa, turnieju organizowanego przez Akademię ProActive dla uczniów szkół podstawo-wych.

Organizatorzy chcą w ten sposób nie tylko zachę-cić, szczególnie najmłodszych, do gry w tenisa i aktywnego spędzania wolnego czasu, ale zależy im również na wyłonieniu spośród dzieci w naszym powiecie młodych tenisowych talen-tów. Takich na miarę sióstr Agnieszki i Urszuli Radwańskich. O tym, czy plan się powiódł i czy stypendia ufundowane przez Akademię ProActive powędrowały do przyszłych mistrzów w wywia-dzie udzielonym Małgorzacie Pawlaczek mówi Jarosław Kohut.

Jak ocenia pan zainteresowanie turniejem wśród uczniów szkół podstawowych?

Nasza akcja, adresowana właśnie do dzieci z trzebnickich podstawówek spotkała się z odze-wem jakiego oczekiwaliśmy. Spodziewaliśmy się wprawdzie, że chętnych do udziału w turnieju będzie trochę więcej, ale i tak stawiło się 80

dziewcząt i chłopców. Porównując to z frekwencją w o wiele większym przecież Wrocławiu, gdzie na podobny turniej przyszło 200 dzieci zaintereso-wanie najmłodszych trzebniczan było naprawdę duże. Ale gdyby dzieci było więcej, też byśmy poradzili sobie z tym wyzwaniem. Przygotowani byliśmy na wszystko.

Udało się w tę niedzielę wyłonić szczególnie utalentowane sportowo dzieci?

Tego na razie nie wiem. Póki co wybraliśmy te najbardziej sprawne ruchowo. Przez wakacje uczęszczać będą na prowadzone w Akademii zajęcia i dopiero wówczas będzie można powie-dzieć, czy to prawdziwe tenisowe talenty, czy też może po prostu wyrosną z nich pasjonaci tego sportu, którzy będą grać w tenisa amatorsko. Również poczytamy sobie to za spektakularny sukces.

Co oferuje Akademia ProActive zwycięzcom turnieju? Dla dzieciaków, które najlepiej spisały się w turnieju ufundowaliśmy stypendia tenisowe. Akcja „Szukamy Talentów”, zainicjowana w Trzebnicy przez naszą Akademię ma na celu promowanie tenisa jako dyscypliny, która poprawia sprawność,

szybkość i koordynację u najmłodszych. Chcemy także pokazać, że jest to sport ogólnorozwo-jowy, którego uprawianie przynosi wiele radości i satysfakcji. Zajęcia dla naszych stypendystów odbywać się będą raz w tygodniu, przez całe wakacje. Ich głównym założeniem będzie przede wszystkim wprowadzenie dzieciaków w świat tenisa. Będą poznawać podstawowe uderzenia i uczyć się zasad gry. Najlepsza „czwórka” z klas 1-2 otrzyma od nas całoroczne stypendia. Z tymi dziećmi rozpoczniemy kompleksowy trening teni-sowy. Ile dzieci i w jakim wieku uczęszczać będzie przez wakacje na zajęcia?

Przyznaliśmy stypendia aż 16 dzieciom. Z klas 1-2 jest to sześcioro dzieci, z klas 3-4 również sześcioro, a z klas 5-6 czworo.

Kiedy odbędzie się pierwsza lekcja?

Zgodnie z zapowiedziami treningi rozpoczną się wraz z wakacjami. Poprzedzi je spotkanie organi-zacyjne z rodzicami, na którym omówimy wszyst-kie szczegóły szkolenia.Odbędą się kolejne edycje Trzebnickiego Dnia Tenisa?

Oczywiście. Planujemy kolejne spotkania z teni-sem, ponieważ zależy nam, by ta dyscyplina w Trzebnicy była bardzo mocno rozwinięta. Przez wiele lat nikt nic w tym kierunku nie robił, choć jest infrastruktura, a więc dwa całkiem niezłe korty. Wiele osób chce grać w tenisa. Rzadko jednak mają pojęcie, na czym polega profesjonalny teni-sowy trening. My zamierzamy to zmienić.

Trzebnica zagrała w tenisaMAŁGORZATA PAWLACZEK

fot.

Mat

eusz

Bils

ki

23www.kociegory.eu

R E K L A M A

Trzebnicki Park Wodny „ZDRÓJ” otwarty!

„1 lipca 2011 roku przy ul. Leśnej na mieszkańców Gminy Trzebnica i zaproszo-nych gości czekał niebanalny prezent. Tuż po godz. 11:00 w strugach deszczu, ale w atmosferze entuzjazmu i radości, z budyn-ku Trzebnickiego Parku Wodnego „Zdrój”, zerwano ogromną, czerwoną kokardę. Pre-zent rozpakował Burmistrz Gminy Trzebnica Marek Długozima w asyście Mariana Nickel - prezesa Przedsiębiorstwa Techniczno-Bu-dowlanego „Nickel” – głównego wykonawcy inwestycji.”

Od 2 lipca można korzystać i rozkoszować się kąpielami i sauną.

Zadaszona część parku wodnego będzie czynna codziennie od godz. 8.00 do 22.00, część zewnętrzna od godz. 10.00 do 18.00. Godzina pływania na basenie wewnętrznym ma kosztować 10 zł (karnet dwugodzinny - 18 zł, trzygodzinny - 26 zł). Karnety ulgo-we odpowiednio - 7, 13 i 18 zł. Basen ze-wnętrzny - 10 zł za cztery godziny, ulgowy - 5 zł. Są także bilety rodzinne i grupowe.

R E K L A M A

24 lipiec 2011

R E K L A M A