Karol May - Winnetou Tom 1

242
Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ci pełny dostęp do spisu treści książki. Jeśli chcesz połączyć się z Portem Wydawniczym LITERATURA.NET.PL kliknij na logo poniżej.

Transcript of Karol May - Winnetou Tom 1

  • Aby rozpocz lektur,

    kliknij na taki przycisk ,

    ktry da ci peny dostp do spisu treci ksiki.

    Jeli chcesz poczy si z Portem WydawniczymLITERATURA.NET.PL

    kliknij na logo poniej.

    http://www.literatura.net.pl

  • 2

    KAROL MAY

    WINNETOUTOM I

  • 3

    Tower Press 2000

    Copyright by Tower Press, Gdask 2000

  • 4

    O KAROLU MAYU i JEGO WINNETOU

    Ta przygoda zacza si pospolicie i dawno temu w dziecistwie, w czasie choroby. Jeliodczytacie w niej podobiestwo do wasnych przey, nie zdziwi si.

    Byo to w roku. 1913. Miaem wwczas jedenacie lat wty, chorowity chopiec, wy-chuchany, jak niejeden z was dzisiaj, przez babk i rodzicw. Niemiay, niezaradny, nie wie-dziaem w ogle, co to sport. Koledzy w szkole nazywali mnie korniszonem. Pewnego ra-zu, gdy, znowu chory, nie mogem opuci ka, dostaem do rk pokan ksig, ktrej du-go nie chciao mi si czyta (bya zbyt gruba); nic mi nie mwi jej tytu, nic nie mwio na-zwisko autora wypisane na okadce. A kiedy, z nudw, skusio mnie...

    Ksika bya starannie wydana, z ilustracjami i nosia nagwek: Winnetou, czerwono-skry dentelmen. Autor: Karol May.

    I wwczas...W niewiele chwil znalazem si w innym wiecie. Fantastycznym, a przecie realnym, za-

    czarowanym, a jakby rzeczywistym. Czerwonoskrzy Indianie i blade twarze, prerie, bawoy imustangi, podstpy i zasadzki, tropy i skalpy, krwawe boje biaych westmanw z brzowymiwojownikami z wigwamw z tymi sprawami mody czowiek w moim wieku bywa ju zapan brat. Ale tu, w powieci ,,Winnetou, dziao si wszystko inaczej: kada przygoda zda-waa si najprawdziwsza w wiecie i przez autora naprawd przeyta, tchna autentyzmem,porywajcym modocianego czytelnika. Przy tym Indianie byli waleczni, szlachetni i autorprzyznawa suszno ich samoobronie przed biaymi. A gwny bohater-narrator, Old Shat-terhand, czyli Grzmocca Rka, nazwany zosta dlatego takim imieniem, e nie chcia zabija,e nawet najgorszych obuzw i bandytw wola tylko obezwadnia niezawodnym ciosemkocistej pici. Toczya si przygoda za przygod, w oszaamiajcym tempie, bez zbdnychopisw i dodatkw, jedna mielsza i zuchwalsza od drugiej, przygody coraz ciekawsze, corazbardziej zachwycajce. Ach, wej w trop niedocigego Shatterhanda, sta si podobnymtakiemu nieustraszonemu obrocy ucinionych, przyjacielowi Indian, by jak on wielkimowc zdarze i przygd na szerokim wiecie, jak on wdrowa po nieznanych krainach,wdziera si na nieznane gry!

    Po Winnetou przysza kolej na inne powieci Maya, wydane w Polsce przed 1914 r. Nieprzyniosy rozczarowania. Wszystkie gosiy obron pokrzywdzonych, chwa nieulkegopodrnika nad podrnikami. Wszystkie wielbiy Przygod. Tej przygody nie znajdowaemblisko siebie na harcerskich wycieczkach. Po t przygod signem wic na dalszych dro-gach, a drogowskazem by May. I oto w miar przybywania lat Przygoda zacza si poja-wia w Tatrach, w krgu coraz trudniej dostpnych ska, urwisk i prawdziwych przey. Wmiar jak rosy lata i rekordy, przygasa pocza podrnicza sawa Karola Maya, rozsdek idowiadczenie podwaay zaufanie do jego prawdomwnoci. Ale wdziczno dla pisarza,ktry pierwszy otwiera mi oczy na urok wiata pozostaa nienaruszona.

    To Karol May dopomg mi najbardziej do przeobraenia si z korniszona w sportowca koledzy dugo nie chcieli uwierzy, e w taternik, o ktrego wyprawach dowiadywali si zprasy, to ten sam niedorajda, z ktrego si mieli w szkole. To wraz z Karolem Mayem zdo-bywaem przepacie Tatr i Alp i marzyem o wdrwkach w gb krain, ktre on tak suge-stywnie opisywa. I jeeli znalazem si pniej w grach plemion berberskich, i w grachamerykaskich Kordylierw, jeeli poznaem na wasne oczy Arabw, Indian, Metysw, je-eli wtargnem na ziemie, bdce podwczas biaymi plamami na mapach to Karol Mayby tym, ktry otwar m drog do alpinizmu, uczy wytrwaoci i amania przeszkd, pierw-

  • 5

    szy kierowa na szczyty, nie tknite ludzk stop. Dlatego zaprzysigem na kalumet, czyli nafajk pokoju, e bd broni Maya przed wrogami, ktrych mu nie brak, e bd gosi chwaMaya jako podrniczego pisarza i patrona modzieczych tsknot do Przygody. Howgh!

    * * *

    Mj mody przyjacielu, czytelniku tej powieci Winnetou i moe te innych powiecipodrniczych Karola Maya! l ty, i ja jestemy dzi grubo mdrzejsi, ni ja byem dawnymilaty. Dowiedziaem si w cigu tych lat o wielu, wielu trudnych faktach z ycia autora i zapo-znaem si z losami jego ksiek. Ale do dzi pozostay mi najywiej w pamici owe chwile;kiedy to z wypiekami na twarzy pochaniaem kad powie Maya oczywicie kad dobrpowie Maya, a nie jedn z tych, ktrych on sam si wstydzi. Bo trzeba wam wiedzie, eMay pisa rnego rodzaju powieci. Trzeba wam wiedzie, e oprcz wartociowych powie-ci przygd, ktre pozostan w literaturze modzieowej, fabrykowa tasiemcowe romansesensacyjne, do ktrych go zmusza wydawca-wyzyskiwacz, a ktre nie miay najmniejszychwartoci. Potem, gdy sta si sawny, wypar si May owych powieci zeszytowych, ale ipniej nie zabrako prywatnych kombinatorw, ktrzy je wydawali (take w Polsce midzy-wojennej). My o tych zych powieciach Maya zapomnijmy jak najprdzej, jak tego zresztchcia i autor; a czytajmy cykl jego powieci dobrych, ktre otwar Winnetou.

    Teraz widz, e bd wam musia powiedzie kilka sw o yciu i gwnych utworachMaya, da przynajmniej najniezbdniejsz informacj.

    Karol May urodzi si w dniu 25 lutego 1842 r. w miasteczku saskim Hohenstein. By sy-nem ubogiego tkacza i jego dziecistwo upyno bez umiechu, o godzie i chodzie. Cho-piec popenia drobne kradziee, potem chuligani si i trafi parokrotnie do wizienia za po-waniejsze sprawki. Nie taj tego przed wami: wanie w wizieniu odkry w sobie powoaniepisarskie; a e mia wielk atwo pisania, pozostawi po sobie bardzo duo utworw. Z bie-giem lat zacz podrowa. Z czasem osiedli si w miasteczku Radebeul pod Dreznem, kt-re jest dzi przedmieciem stolicy Saksonii. W Radebeul zmar dnia 31 marca 1912 r.

    yciorys twrczy Maya jest pouczajcym przykadem doli pisarza w ustroju kapitalistycz-nym, nawet jeli pisarzowi udao si zdoby szerok popularno. Awanturnicze powiecipodrnicze przyniosy Mayowi fantastyczny rozgos. C z tego! Nie potrafi do koca yciawyzby si poczucia niszej wartoci i nie umia wyrwa si ze szponw szantaujcych gowydawcw (z ktrymi wid przewleke procesy). Wydawcy byli jego zymi duchami: zmu-szali go do roboty pospiesznej, z koniecznoci nieraz niedbaej, zmuszali go do produkowaniawielu powieci partackich. Bo Karol May niezwyciony Old Shatterhand, grujcy nadwszystkimi Kara ben Nemzi by w yciu czowiekiem sabym, dugie lata szczutym. I nastaro popad w mtniactwo i prawie dewocj, napisa wwczas par powieci artystyczniesabych, przeniknitych tanim mistycyzmem. No c, niejeden pisarz na staro tetrycza,dziwacza, uwstecznia si, popada w gadulstwo.

    Trzeba wic przede wszystkim odci si od tej czci produkcji, opatrzonej nazwiskiemMaya, ktra bezspornie podpada pod pojcie lichej, bezwartociowej literatury brukowej.Czytywanie rnych rozwlekych Rodw Rodriganda byoby strat czasu, przed ktr tylkochroni si naley. Wierzcie mi: to s naprawd ze, sklecone na patatajk, w gruncie rzeczynudne powiecida. C zatem pozostaje? Dostatecznie wiele, by stwierdzi, e Karol Mayjest jednak mistrzem powieci przygodowo-podrniczej i e z kart literatury nie da si gowykreli. Ostay si najcelniejsze powieci podrnicze, ktre May pisa w pierwszej osobie jak gdyby w formie podrniczego pamitnika. Naley tu przede wszystkim szeciotomowycykl, rozpoczynajcy si powieci Przez pustyni, a zakoczony powieci ,,Szut autorprowadzi w nim czytelnika przez rne krainy i lenna dawnego Cesarstwa Ottomaskiego(Egipt, Syria, Irak, Bugaria), wiodc go a na terytorium dzisiejszej Albanii. Akcja innych,

  • 6

    pokrewnych wymienionym, powieci toczy si w rnych krajach Bliskiego i rodkowegoWschodu, a take w Ameryce Poudniowej. Prcz dugich powieci napisa te May sporokrtszych opowiada podrniczych z Afryki, Azji i Ameryki, a take grup powieci prze-znaczonych dla modszych czytelnikw, z ktrych najbardziej znana jest powie Czarnymustang.

    Najlepsze bodaj w swojej fantazji i barwnoci narracyjnej, a take w swojej realistycznejobserwacji i skadnikach humoru, s powieci z podry po dawnej sutaskiej Turcji. Naj-wiksze powodzenie uzyskay natomiast, nie wymienione dotychczas przeze mnie, powieci ztzw. Dzikiego Zachodu; najsynniejsze z nich to trzytomowy ,,Winnetou i trzytomowy OldSurehand. Gwne powieci Maya powstay po roku 1892, cykl Winnetou w latach 18931910. Prcz tego wyda May tom autobiograficzny Moje ycie i prace (Mein Leben undStreben), a z papierw pomiertnych wydano jego osobisty pamitnik, zatytuowany Ja.

    * * *

    O Karola Maya toczy si i nadal czasem powraca spr wrd dziaaczy kulturalnych iowiatowych, literaw, pedagogw, znawcw modzieowej literatury. Czy powieci Mayato literatura wartociowa bdziemy teraz mwi ju tylko o tych powieciach, ktre samautor uzna za godne uchronienia od niepamici czy zasuguj na wznawianie i rozpo-wszechnianie, czy te na zbiorowe wyrzucenie na mietnik, jak si tego domagaj najbardziejkrewcy przeciwnicy Maya. Okazao si bowiem, e problem Maya jest wci ywotny, ezamwienie spoeczne na ksiki Maya jest nadal bardzo szerokie, e w zbliajcym si dokoca pierwszym pwieczu od mierci pisarza miliony czytelnikw na caym wiecie pozo-stay mu wierne.

    Jacy to czytelnicy?Przede wszystkim modzie. W dziesitkach krajw czytaj Maya chopcy modsi i starsi,

    a gdy w ksigarniach i wypoyczalniach brak bywa jego ksiek dokazuj cudw pomy-sowoci, by jednak zdoby stare, zaczytane egzemplarze. Ale nie tylko modzie gwniemska zalicza si do wielbicieli Maya. Rwnie doroli nie gardz nieraz ksikami Maya,sigaj po nie wszyscy ci, ktrym one zaspokajaj gd przygd, yk wczgostwa, prze-ywanie choby w fantazji zapierajcych dech wydarze. Jako ciekawy szczeg przytoczwam, e gorcym zwolennikiem powieci Karola Maya by wielki rewolucjonista niemieckiKarol Liebknecht.

    Zainteresowanie utworami Maya, czasem ich gorce uwielbienie, nie jest jak omyk.Twrczo Maya to literatura rozrywkowa, co wcale nie znaczy, e pozbawiona wikszychwartoci. wiadcz o tym take pomiertne losy pucizny Maya. Byli tacy powani, szano-wani krytycy na tuziny mgbym wylicza ich nazwiska ktrzy rozpisywali si o Mayujako o pisarzu wikszym ni Verne czy Dumas. W Polsce te wyolbrzymiano Maya, zesta-wiano z Sienkiewiczem. A w ojczynie autora jego sawa urosa jeszcze wyej: z majtku,pozostawionego przez zmarego, ufundowano specjalny Fundusz Karola Maya, ktry od 1918r. wydawa regularnie czasopismo o naukowym zakroju Rocznik Karola Maya (jego publi-kacj zawiesili dopiero hitlerowcy). A znalaz si i taki krytyk nazywa si Gurlitt ktryzaj si specjalnie twrczoci Maya i przyczyni si w powanym stopniu do rozbudowaniaosobliwego muzeum w siedzibie pisarza w Radebeul1.

    1 Nie zwiedziem tego muzeum, nie miaem dotychczas okazji. Dlatego musz si na tym

    miejscu ograniczy do przytoczenia opisu, jaki w 1955 r. wyszed spod pira znanego pol-skiego pisarza, Wilhelma Szewczyka: (W muzeum Karola Maya) znajduj si nie tylko eks-ponaty przywiezione z Ameryki, jest tu take nieco pamitek z podry na Bliski Wschd.Popiersia wodzw indiaskich, folklor (wspaniale kurtki ze skr bawolich, wyszywane jak

  • 7

    Nie wszystkim bya w smak ta popularno dzie Maya. Znaleli si krytycy, ktrzy wtwrczoci Maya dostrzegli przede wszystkim jej cechy ujemne i wycignli z nich wniosekpotpiajcy cao pisarskiego dorobku Maya. Owszem, bywaj u tego autora naiwne, mora-lizatorskie wstawki, trafiaj si take akcenty dewocji i nacjonalizmu. Lecz rozumny czytel-nik przechodzi nad tymi czy innymi biedami Maya atwo do porzdku nawet jeli ma dwa-nacie lat. Orientuje si bowiem, e s to tylko cienkie naloty na dziele Maya i e nic atwiej-szego, jak je zetrze. Spod nikej warstwy kurzu byska wwczas lnicy, rzetelny kruszec.

    Jako powany i pozornie nieodparty zarzut wysuwano przeciw powieciom Maya argu-ment, e przygody w nich s zmylone. Owszem, s zmylone, i spec indiaski Ojijatheko,powoany w charakterze eksperta, orzek stanowczo, e Winnetou nigdy nie istnia. Ale co ztego? Przecie powieci te nie byy pisane jako literatura dokumentarna i forma narracji wpierwszej osobie nie powinna nikogo zmyli. I nie w tym rzecz, czy y rzeczywicie Winne-tou, wdz Apaczw lub wdz gangsterw tureckich Szut, czy w rzeczywistoci autor rozma-wia z historycznym Mahdim, bojownikiem o wolno Sudanu, i czy naprawd przyjani siz Henrym, wynalazc 25-strzaowego karabinu, lub czy szuka skarbu Inkw w gbi Kordy-lierw. Wane jest natomiast to, e powieci Karola Maya daj niezrwnany w swej plastyceobraz rozkadu dawnego, wielonarodowego imperium tureckiego i e odsaniaj z ca ciso-ci ponury mechanizm zagady Indian. Trzeba przy tym podkreli, e chocia May przygdopisywanych nie przey, pozna jednak na wasne oczy liczne kraje paru kontynentw, znatrzy jzyki wschodnie oraz wiele dialektw indiaskich i e on to wanie zapocztkowa wswej siedzibie w Radebeul stworzenie muzeum indianoznawczego. Nie do pomylenia byobyzreszt tak wnikliwie, odkrywczo pisa o stosunkach w Turcji czy w Stanach Zjednoczonych,jak to si stao udziaem Maya, jeliby si tych krajw na wasne oczy nie poznao. A pozatym, powtrzmy: May nie pisa reportay podrniczych, lecz powieci. I jako takie przyjyje miliony czytelnikw.

    Przyjy z zachwytem. Do podrniczej powieci przygodowej wnis bowiem May nowewartoci: porywajce wraenie autentyzmu oraz przeciwstawienie si panujcej w dawniej-szych utworach tego typu krwioerczoci. May to nie tylko humanista, dla ktrego ycieczowieka fest najwysz wartoci to zarazem pisarz, ktry wiadomie staje po stroniesabszych i krzywdzonych, wypieranych ze swej ziemi. May bierze w obron uciskanychKurdw i tpionych Dezidw, walczy z bandytami, chuliganami, apaczami niewolnikw, wwielkim starciu pomidzy feudalnym Poudniem a wzgldnie postpow Pnoc StanwZjednoczonych opowiada si po stronie antyniewolniczej Pnocy, podobnie jak po stronieindiaskiego prezydenta Meksyku Juareza przeciw cesarzowi Maksymilianowi. I na wiele latprzed wspczesnym zdemaskowaniem Ku-Klux-Klanu opisuje t haniebn organizacj, jakozgraj reakcyjnych i rasistowskich obuzw.

    Najwyraniej wystpuje ta uczciwa postawa Maya w stosunku do Indian Ameryki Pnoc-nej, Indian w Stanach Zjednoczonych, wobec ktrych najpierw stosowano metody ludobj-cze, by pniej resztki plemion i szczepw pozamyka w ndznych rezerwatach. Jake atwoprzychodzio takim autorom jak Cooper i Mayne Reid umierca Indian masowo w swoichpowieciach, jak obojtny w gruncie rzeczy by im los malowniczych czerwonoskrych!

    U Maya inaczej: nie dostrzega on moliwoci ocalenia Indian przed zagad, ale casympati kierowa ku tej gincej, jego zdaniem, rasie. Indianie, pisa May, maj prawo wal-

    nasze guki gralskie), kolekcja fajek pokoju, skalpy, tomahawki, biuteria kobiet india-skich, bardzo stare rysunki na skrach, mumia peruwiaska, cay rzd strzelb myliwskich wszystko to przeplatane dokumentami historycznymi i fotografiami o ogromnej wartoci...Gdyby te pamitki uoy, uzupeni i opisa powstaoby jedyne w swoim rodzaju na tere-nie Europy muzeum historii walk i kultury indiaskiej.

  • 8

    czy z biaymi i zabija ich bo biali to haniebni grabiecy indiaskiej ziemi, ktrzy prawo-witych wacicieli wyniszczaj kul, osp i wod ognist; i jeli Indianin jest okrutny, pod-stpny, pody (nie brak i takich w powieciach Maya). to przez wpyw jakiej arcypodstpnej,arcypodej bladej twarzy, ktrej niebacznie zaufa. Co wicej, May bardzo trafnie charaktery-zowa system, jakim posugiwali si biali, dc do moliwie szybkiego wygubienia pierwot-nych mieszkacw amerykaskiej ziemi. Zacytujmy jego wasne sowa: Kupowano od In-dianina ziemi, ale albo pacono mu towarami bez wartoci, albo nie dostawa adnego od-szkodowania. Natomiast tym skwapliwiej raczono go trucizn wody ognistej, obdarzano ospi innymi, gorszymi jeszcze chorobami, ktre cae szczepy przerzedzay i cae wsie wyludnia-y. Ilekro czerwonoskry chcia praw swoich dochodzi, odpowiadano mu prochem i oo-wiem, a on musia ulega przewadze broni biaych. Rozgoryczony, mci si na poszczegl-nych bladych twarzach; ale w odwet za jego postpowanie dokonywano wprost rzezi czerwo-noskrych... I czytamy dalej: Gdzie si podziay te trzody dzikich mustangw, spordktrych Indianin bra sobie ongi wierzchowca? Gdzie te bawoy, ktrymi si ywi, kiedymilionami zaludniay preri? Czym on dzi yje? Czy moe mk i misem, ktrych mu do-starczaj? Zauwa, ile gipsu i innych wistw znajduje si w tej mce przeznaczonej dla nie-go! A gdy czasem jakiemu szczepowi przyznaj sto szczeglnie tustych wow, po drodzezmieniaj si one w trzy stare, wychude krowy, z ktrych sp chyba zdoaby oderwa ksekdla siebie. Zapewne zapyta niejeden, czemu to czerwonoskry nie yje z uprawy roli. Czymoe liczy na zbiory on, wyjty spod prawa, ktrego przepdzaj cigle dalej i dalej, niepozwalajc mu obra staej siedziby?

    Ten opis, prawdziwy a do szczegw, sta si niesuszny dopiero w penych pesymizmuwnioskach, jakie May wyciga z obserwowanej przez siebie indiaskiej tragedii. May sdzi,e Indianie w Stanach Zjednoczonych skazani s na mier bezapelacyjnie. Pisa: miercinie podobna odwrci. Co pomog wyrzuty tam, gdzie nie da si ju nic zaradzi? Skarysi tylko mog, ale nie zmieni ju niczego. My dzisiaj wiemy, e May si myli. Nard wa-lecznych plemion Irokezw, Nawachw, Siuksw, Apaczw nard mnych, mdrychwodzw Metacoma, Pontiaca, Tecumseha, Osceoli, Maego wia, Siedzcego Byka zdoa si oprze wyniszczajcej polityce biaych kolonizatorw, znalaz w sobie niepoytesiy, nie zgin. Mniej wicej od czasu historycznej Oglnoamerykaskiej Konferencji Indianw Patzcuaro w Meksyku (rok 1940) rozpoczo si biologiczne i gospodarcze odrodzenie In-dian, rwnie Indian cienionych w rezerwatach w USA. W p wieku niespena po mierciich najwymowniejszego obrocy, w p niespena wieku. po mierci piewcy Winnetou i pik-nej Nszo-czi, plemiona indiaskie, cho przetrzebione, cho zdziesitkowane i nadal gnbio-ne, poderway si do nowego ycia, nie gin. Sdz, e tym prostym stwierdzeniem najlepiejzamkn uwagi majce wprowadzi czytelnika w wiat indiaskich powieci Karola Maya.

    J. A. Szczepaski

  • 9

    ROZDZIA I

    GREENHORN

    Czy wiesz, Szanowny Czytelniku, co to jest greenhorn, okrelenie wysoce zoliwe i uchy-biajce?

    Green znaczy ,,zielony, a horn rg, roek. Greenhorn to zielony, a wic niedoj-rzay, niedowiadczony czowiek, ktry musi ostronie wysuwa naprzd rki, jeli si niechce narazi na niebezpieczestwo kpin, sowem todzib.

    Greenhorn to czowiek, ktry nie wstaje z krzesa, gdy chce na nim usi lady, i pozdra-wia pana domu, zanim si ukoni paniom. Przy nabijaniu strzelby greenhorn wsuwa odwrot-nie nabj do lufy albo wpycha najpierw pakuy, potem kul, a dopiero na kocu proch. Gre-enhorn albo wcale nie mwi po angielsku, albo bardzo czysto i wyszukanie, a okropnocijest dla angielski jzyk Jankesw2 lub argon myliwski, ktry adn miar nie chce muwle do gowy, a tym bardziej przej przez gardo. Greenhorn uwaa szopa za oposa, arednio adn Mulatk za kwarteronk3. Greenhorn pali papierosy, a brzydzi si Anglikiemujcym tyto. Greenhorn, otrzymawszy policzek od Paddy4. leci ze skarg do sdziego po-koju zamiast, jak prawdziwy Jankes, ukara napastnika na miejscu. Greenhorn bierze ladydzikiego indyka za trop niedwiedzi, a lekki sportowy jacht za parowiec z rzeki MissisipiGreenhorn wstydzi si pooy swoje brudne buty na kolanach towarzysza podry, a gdypije ros, to nie chlipie jak konajcy baw. Greenhorn wlecze z sob na preri gbk do my-cia wielkoci dyni i dziesi funtw myda, zabiera w dodatku kompas, ktry ju na trzecidzie wskazuje wszystkie moliwe kierunki z wyjtkiem pnocy. Greenhorn zapisuje sobieosiemset indiaskich wyrazw, a spotkawszy si z pierwszym czerwonoskrym, przekonujesi, e zapiski te wysa w ostatniej kopercie do domu, a list schowa do kieszeni. Greenhornkupuje proch, a kiedy ma wystrzeli, spostrzega, e sprzedano mu mielony wgiel. Greenhornuczy si przez dziesi lat astronomii, ale choby rwnie dugo patrzy w niebo, nie pozna-by, ktra godzina. Greenhorn wtyka n za pas w ten sposb, e kaleczy si w udo, gdy sipochyli. Greenhorn roznieca na Dzikim Zachodzie tak due ognisko, e pomie bucha nawysoko drzewa, a gdy go Indianie zauwa, dziwi si, e mogli go znale. Greenhorn towanie greenhorn. Ja sam byem greenhornem.

    2 Jankes pogardliwa nazwa pnocnych Amerykanw.3 kwarteronka kobieta-mieszaniec rasy biaej i czarnej, posiadajca cz krwi mu-

    rzyskiej (quarto czwarta cz).4 Paddy skrt od najpopularniejszego imienia irlandzkiego Patrick w mowie potocznej

    oznaczajcy Irlandczyka

  • 10

    Nie naley jednak sdzi, e przyznawaem si wwczas, i to przykre okrelenie pasujedo mnie adn miar! Najwybitniejsz cech greenhorna jest wanie to, e uwaa za zielo-nych raczej wszystkich innych, ale nigdy samego siebie.

    Przeciwnie, zdawao mi si, e jestem rozsdnym i dowiadczonym czowiekiem; wszakotrzymaem wysze wyksztacenie i nigdy si nie baem egzaminu! Bdc modym nie zasta-nawiaem si wwczas nad tym, e dopiero ycie jest waciwym i prawdziwym uniwersyte-tem, w ktrym uczniowie s pytani co dzie i co godzina. Wrodzona dza czynu i pragnieniezapewnienia sobie dobrobytu zapdziy mnie za ocean do Stanw Zjednoczonych, gdzie wa-runki bytu byy wwczas dla modego i zapobiegliwego czowieka daleko lepsze ni teraz.Mogem znale dobre utrzymanie w pastwach wschodnich. ale co pdzio mnie na Zachd.Podejmujc si rnej pracy, zarabiaem tyle, e przybyem do St. Louis dobrze wyposaony ipeen najlepszych myli. Tam zawid mnie los do pewnej rodziny, u ktrej znalazem chwi-lowe schronienie jako nauczyciel domowy. Bywa tam mr. Henry, orygina i rusznikarz, ktryoddawa si swemu rzemiosu z zamiowaniem artysty, a siebie nazywa z patriarchaln dum,,zbrojmistrzem.

    By to czowiek odznaczajcy si yczliwoci dla blinich, pomimo e na to nie wyglda,gdy prcz wspomnianej rodziny nie utrzymywa z nikim stosunkw, a e swoimi klientamiobchodzi si tak szorstko, e nie omijali oni jego sklepu tylko dla wysokiej wartoci towaru-

    Mr. Henry straci on i dzieci wskutek jakiego okropnego wypadku. Nie mwi o tymnigdy, ale domyliem si z niektrych wzmianek, e wymordowano ich podczas jakiegonapadu. Ten straszny cios, spowodowa zapewne szorstko jego obejcia. On sam moe na-wet nie wiedzia, jak bardzo bywa grubiaski, w gbi duszy jednak pozosta agodny i do-brotliwy. Nieraz widziaem, jak oczy mu zachodziy zami, ilekro opowiadaem o ojczynie imoich rodakach, do ktrych byem i jestem przywizany caym sercem.

    Nie mogem dugi czas zrozumie, dlaczego ten stary czowiek wanie mnie, modemu iobcemu, okazywa tyle przychylnoci, a raz sam mi to powiedzia. Przychodzi do mnie cz-sto, przysuchiwa si udzielanym przeze mnie lekcjom, a po ich zakoczeniu zabiera mnie zsob na miasto. Raz nawet zaprosi mnie do siebie w gocin. Tego rodzaju wyrnienie ni-kogo jeszcze z jego strony nie spotkao, dlatego wahaem si, czy mam skorzysta z zapro-szenia. Ale moje ociganie nie podobao mu si widocznie. Dzi jeszcze przypominam sobiewciek min, jak zrobi, gdy wreszcie przyszedem do niego, i ton, z jakim mnie przyjnie odpowiadajc na moje powitanie.

    Gdzieecie to siedzieli wczoraj, sir? W domu. A przedwczoraj? Take w domu. Nie zawracajcie mi gowy! Mwi prawd, mr. Henry! Pshaw! Takie todziby, jak wy, nie siedz w gniedzie, ale wciskaj si wszdzie,

    gdzie mog, tylko nie tam, gdzie powinny. Powiedzcie askawie, gdzie to powinienem by. Tu, u mnie. Zrozumiano? Ju dawno chciaem was o co zapyta. Czemu tego nie uczynilicie? Bo mi si nie chciao. Rozumiecie? A kiedy wam si zechce? Moe dzisiaj. A wic pytajcie miao wezwaem go, siadajc wysoko na warsztacie, przy ktrym pra-

    cowa.Spojrza mi w twarz zdziwiony, potrzsn karcco gow i zawoa:

  • 11

    miao! Jak gdybym takiego greenhorna, jak wy, mia dopiero pyta o pozwolenie, czymog z nim mwi!

    Greenhorna? odrzekem marszczc czoo, gdy poczuem si dotknity. Przypusz-czam, mr. Henry, e wam si to sowo wyrwao mimo woli. Nie wyobraajcie sobie za wiele! Powiedziaem to z penym rozmysem. Jestecie green-

    horn, i to jaki jeszcze! Tre przeczytanych ksiek dobrze wam siedzi w gowie; to prawda.To wprost zdumiewajce, ile wy si tam u was musicie uczy! Ten modzieniec wie dokad-nie, jak daleko znajduj si gwiazdy, co krl Nabuchodonozor pisa na cegach, ile way po-wietrze, ktrego nawet nie widzia. Peen takiej wiedzy wyobraa sobie, e jest mdrcem. Alewsadcie nos w ycie, rozumiecie, poyjcie z pidziesit lat, wwczas dowiecie, si moe,na czym polega waciwa mdro! Wasze dotychczasowe wiadomoci s niczym, wprostzerem, a ta, co potraficie, ma jeszcze mniejsz warto. Wy z pewnoci nie umiecie nawetstrzela!

    Powiedzia to z wielk pogard i tak stanowczo, jak gdyby by pewny swej susznoci. Strzela? Hm! odparem z umiechem. Czy to pytanie chcielicie mi zada? Tak. Teraz odpowiedzcie! Dajcie mi dobr strzelb do rki, a dostaniecie odpowied.Na te sowa odoy luf, ktr gwintowa, wsta, zbliy si do mnie, utkwi we mnie

    zdziwione oczy i zawoa: Strzelb do rki, sir? Tego si po mnie nie spodziewajcie! Moje strzelby dostaj si tylko

    w takie rce, ktrym razem z nimi mog powierzy mj honor! Ja mam wanie takie rce stwierdziem. Spojrza na mnie tym razem z boku, usiad,

    zacz znowu pracowa nad luf, mruczc pod nosem: Taki greenhorn! Gotw mnie naprawd rozzoci swoim zuchwalstwem! Nie przejmo-

    waem si tym, poniewa go znaem. Wyjem cygaro i zapaliem. Mj gospodarz milczamoe kwadrans, ale duej nie wytrzyma. Podnis luf pod wiato, popatrzy przez ni izauway:

    Strzela to nie to samo, co patrze na gwiazdy lub odczytywa napisy ze starych cegieNabuchodonozora. Zrozumiano? Czy mielicie kiedy strzelb w rku?

    Miaem. Kiedy? Do dawno. A czycie mierzyli i wypalili kiedykolwiek? Tak. I trafilicie? Oczywicie.Na to on opuci prdko trzyman w rku luf, spojrza znw na mnie i rzek: Tak, trafilicie, naturalnie, ale w co? W cel, to si samo przez si rozumie. Co? Tego we mnie nie wmawiajcie! Nie wmawiam, lecz stwierdzam zgodnie z prawd.Niech was diabe porwie, sir! Was nie mona zrozumie. Jestem pewien, e chybilicie,

    chobycie strzelali w mur na dwadziecia okci wysoki i pidziesit dugi, a robicie przytym twierdzeniu min tak powan i pewn siebie, e czowieka zalewa. Ja nie jestemchopakiem, ktremu udzielacie lekcji, rozumiecie! Taki greenhorn i ml ksikowy, jak wy,chce umie strzela! Grzeba nawet w tureckich, arabskich i innych gupich szpargaach iznalaz przy tym czas na strzelanie! Zdejmijcie t star flint z gwodzia i zcie si jak dostrzau. To rusznica na niedwiedzie, najlepsza ze wszystkich, jakie miaem w rkach! Posze-dem za jego wezwaniem.

  • 12

    Halo! zawoa zrywajc si. A to co? Obchodzicie si z t strzelb jak z laseczk, a tonajcisza rusznica, jak znam. Tacy jestecie silni?

    Zamiast odpowiedzi chwyciem go z dou za kamizelk i sprzczk od spodni i podniosempraw rk do gry.

    Do pioruna! krzykn. Pucie! Jestecie o wiele silniejsi od mego Billa. Waszego Billa? Kto to? To by mj syn, ktry... ale dajmy temu spokj! Nie yje, tak jak i reszta. Rs na dziel-

    nego chopa, ale sprztnito go razem z innymi w czasie mej nieobecnoci. Podobni jesteciedo niego z postaci, macie prawie takie same oczy, ten sam ukad ust i dlatego was... ale to wasprzecie nic nie obchodzi!

    Twarz jego nabraa wyrazu gbokiego smutku; przesun po niej rk i rzek weselej: Wielka szkoda, e majc tak silne muskuy, pogrylicie si w ksikach. Powinnicie

    byli wiczy si fizycznie! Robiem to. Rzeczywicie? Tak. Boksujecie si? Tam u nas nie jest to w zwyczaju. Ale gimnastykuj si i mocuj. Jedzicie konno? Tak. A w szermierce? Udzielaem lekcji. Czowiecze, nie blaguj? Moe sprbujemy? Dzikuj, mam do tego, co byo! Musz zreszt pracowa. Usidcie z powrotem!Wrci do warsztatu, a ja za nim. Rozmowa staa si skpa, Henry zajty by widocznie ja-

    kimi mylami. Naraz podnis oczy znad roboty i zapyta: Czy zajmowalicie si matematyk? To jedna z moich ulubionych nauk. Arytmetyk, geometri? Oczywicie. I miernictwem? Nawet z wielkim upodobaniem. Uganiaem czsto bez potrzeby z teodolitem po polach. Potraficie robi pomiary naprawd? Tak, braem udzia w pomiarach poziomych i pomiarach wysokoci, chocia wcale nie

    uwaam si za skoczonego geodet. Well5, dobrze, bardzo dobrze! Czemu o to pytacie, mr. Henry? Mam widocznie powd. Zrozumiano? Jaki, to si jeszcze kiedy okae. Musz najpierw

    wiedzie, hm, tak, musz najpierw wiedzie, czy umiecie strzela. Wystawcie mnie na prb! Zrobi to, tak, zrobi, bdcie tego pewni. O ktrej godzinie rozpoczynacie jutro nauk? O smej rano. To wstpcie do mnie o szstej. Pjdziemy na strzelnic, gdzie wyprbowuj moje strzel-

    by. Czemu tak wczenie? Bo nie chce mi si duej czeka. Zawziem si, eby was przekona, jaki z was green-

    horn. No teraz do ju; mam co o wiele waniejszego do roboty. Upora si widocznie z

    5 well (ang.) dobrze, w porzdku, zatem, no

  • 13

    luf, bo wyj z szafy wieloboczny kawaek elaza i zacz opiowywa jego rogi. Zauway-em na powierzchni kadego rogu otwr. Henry pracowa nad tym z tak uwag, e zapo-mnia prawie zupenie o mojej obecnoci. Oczy mu si iskrzyy, gdy od czasu do czasu przy-patrywa si swojemu dzieu; bia z nich, rzekbym, mio. Ten kawaek elaza mia widocz-nie dla niego wielk warto. Poniewa zaciekawio mnie to, zapytaem:

    Czy to bdzie cz strzelby? Tak odrzek, jak gdyby sobie przypomnia, ejeszcze jestem. Nie znam systemu broni z tego rodzaju czci skadow. Wierz. Taki ma dopiero

    powsta. Bdzie to system Henry'ego. Aha, nowy wynalazek? Tak. W takim razie prosz wybaczy, e zapytaem! To oczywicie tajemnica.Zaglda do wszystkich dziurek przez duszy czas, obraca to elazo w rnych kierun-

    kach, przykada je kilka razy do tylnego wylotu lufy; na koniec odezwa si: Tak, to tajemnica; wiem jednak, e umiecie milcze, chocia z was skoczony i praw-

    dziwy greenhorn; dlatego powiem wam, co z tego bdzie: sztucer wielostrzaowy na dwadzie-cia pi strzaw.

    Niemoliwe! Co wy tam wiecie! Nie jestem tak gupi, ebym si porywa na rzeczy niemoliwe. W takim razie musielibycie mie komory na amunicj dla dwudziestu piciu strzaw! Tote je mam! Ale niewtpliwie due, niezgrabne i cikie. Bdzie tylko jedna komora, bardzo wygodna. To elazo jest komor. By moe, i nie rozumiem si na waszym rzemiole,ale obawiam si, czy si lufa zanadto nie rozgrzeje. Ani jej si ni. Materia i sposb obchodzenia si z luf jest moj tajemnic. Zreszt, czy

    trzeba wystrzeli od razu dwadziecia pi nabojw, jeden za drugim? Chyba nie. A zatem! To elazo bdzie obracajcym si walcem,a dwadziecia pi otworw zawiera bdzie tyle nabojw. Przy kadym strzale walec

    posunie nastpny nabj ku lufie. Dugie lata nosiem si z tym pomysem, dugo nic mi si nieudawao; teraz jest nadzieja, e si to jako sklei. Ju obecnie jako rusznikarz mam dobreimi, ale potem stan si sawny, bardzo sawny i zarobi duo pienidzy.

    A w dodatku obciycie swoje sumienie! Patrzy na mnie przez chwil zdumiony, poczym zapyta:

    Sumienie? Jak to? Sdzicie, e morderca moe mie czyste sumienie? Rany boskie! Czy chcecie powiedzie, e jestem morderc? Teraz jeszcze nie. Albo e nim zostan? Tak, gdy pomoc w morderstwie jest tak sam zbrodni jak morderstwo. Niech was diabli porw! Nie bd pomaga w adnym morderstwie! Co wy wygaduje-

    cie? Oczywicie nie w pojedynczym, ale masowym. Jak to? Nie rozumiem was.

  • 14

    Jeeli sporzdzicie strzelb na dwadziecia pi strzaw i oddacie j w rce pierwszegolepszego otra, to na preriach, w puszczach i w grskich wwozach rozpocznie si wnetokropna rze. Do biednych Indian strzela bd jak do kujotw6 i za kilka lat nie ostanie siani jeden czerwonoskry. Gotowi Jestecie wzi to na swoje sumienie?

    Patrzy na mnie w milczeniu. Jeeli kady bdzie mg za pienidze naby tak strzelb mwiem dalej to zbierze-

    cie wprawdzie po kilku latach tysice, ale mustangi i bawoy bd doszcztnie wytpione, awraz z nimi wszelkiego rodzaju zwierzyna, ktrej miso potrzebne jest czerwonoskrym doycia. Setki i tysice zabijakw uzbroj si w wasze sztucery i pjd na Zachd. Krew ludzi izwierzt popynie strumieniami i niebawem okolice z tej i z tamtej strony Gr Skalistych opu-stoszej z wszelkich ywych istot.

    Przeklestwo! zawoa. Czy rzeczywicie przybylicie tu niedawno z Europy? Tak. A przedtem nigdy nie bylicie tutaj? Nie. A wic i na Dzikim Zachodzie? Take nie. A zatem zupeny greenhorn. Mimo to gada tak, jak gdyby by pradziadkiem wszystkich

    Indian i y ju tutaj od stu lat ! Czowieku, nie wyobraajcie sobie, e napdzicie mi stracha!A gdyby nawet byo tak, jak przedstawiacie, to wiedzcie, e wcale nie zamierzam zakadafabryki broni. Jestem czowiek samotny i chc samotnym pozosta. Nie mam ochoty ujadasi ze stu lub wicej robotnikami.

    Moglibycie uzyska patent na swj wynalazek, sprzeda go i duo na tym zarobi. O to si nie troszczcie, sir! Dotychczas miaem do na swoje potrzeby; spodziewam si,

    e i nadal biedy nie zaznam. Teraz zabierajcie si do domu! Nie bd duej sucha piskuptaszka, ktry musi najpierw wylecie z gniazda, zanim si nauczy piewa.

    Nie obraziem si za te szorstkie sowa. Taka bya jego natura, me wtpiem ani na chwil,e dobrze mi yczy. Polubi mnie i chcia z pewnoci pomaga mi, jak mg, pod kadymwzgldem. Podawszy mu na poegnanie rk, ktr on silnie potrzsn, odszedem.

    Nie przeczuwaem, jak wany mia si sta dla mnie w wieczr, a tym mniej, e cikarusznica, ktr Henry nazwa ,,star flint, oraz niegotowy jeszcze sztucer odegraj w mymprzyszym yciu tak wielk rol. Cieszyem si jednak myl o nastpnym poranku, gdystrzelaem ju rzeczywicie duo i dobrze i byem pewien, e popisz si przed moim osobli-wym starym przyjacielem.

    Stawiem si u niego punktualnie o godzinie szstej rano. Czeka ju na mnie, przywita size mn, a po jego surowej, lecz poczciwej twarzy przebieg lekki, jakby drwicy umiech.

    Witam, sir! rzek. Macie min zwycizcy. Czy zdaje wam si, e traficie w mur, oktrym wczoraj mwiem?

    Spodziewam si. Well, zaraz sprbujemy. Ja wezm lejsz strzelb, a wy poniesiecie rusznic, bo nie

    chce mi si taszczy takiego ciaru.Henry przewiesi sobie przez plecy lekk dwururk, a ja wziem ,,star flint. Gdymy

    przybyli na strzelnic, nabi obydwie strzelby i odda najpierw dwa strzay ze swojej. Potemprzysza kolej na mnie. Nie znaem jeszcze tej rusznicy, trafiem mimo to pierwszy raz w sa-m krawd czarnego koa na tarczy. Drugi raz powiodo mi si jeszcze lepiej, trzeci strzapad ju dokadnie w sam rodek, a wszystkie nastpne kule przeleciay przez dziur wybitza trzecim razem.

    6 kujot odmiana drobnego wilka stepowego yjcego na preriach zachodnich stanw USA dzi prawie cakowicie wyniszczona.

  • 15

    Zdumienie Henry'ego wzmagao si za kadym strzaem; musiaem wyprbowa i jegodwururk, a gdy i tym razem osignem rwnie pomylny wynik, zawoa:

    Albo macie diaba w sobie, sir, albo jestecie wprost urodzeni na westmana7. Niewidziaem jeszcze tak strzelajcego greenhorna!

    Diaba nie mam, mr. Henry zamiaem si. I nie chc nic wiedzie o takim przymie-rzu.

    W takim razie waszym zadaniem, a nawet powinnoci jest zosta westmanem. Czy nieczujecie do tego ochoty?

    Owszem! Well, zobaczymy, co si da zrobi z greenhorna. A konno umiecie take jedzi? Od biedy. Od biedy? A wic nie tak dobrze jak strzela? Pshaw! Jedzi konno to adna sztuka! Najtrudniej dosi konia. Gdy si ju znajd w

    siodle, zrzuci si nie dam.Spojrza na mnie badawczo, czy mwi powanie, czy artem. Zrobiem min, jak gdybym

    si nie domyla niczego, a on zauway: Tak rzeczywicie sdzicie? Chcecie zapewne trzyma si grzywy? W takim razie jeste-

    cie w bdzie. Sami przyznalicie, e najtrudniej dosta si na siodo, bo to trzeba wykona owasnych siach. Zsi o wiele atwiej, gdy o to ju ko si stara, i to bardzo prdko.

    U mnie ko si o to nie postara! Tak? Zobaczymy! Moe sprbujecie? Chtnie. To chodcie! Dopiero sidma, macie jeszcze do czasu. Pjdziemy do Jima Cornera,

    ktry odnajmuje konie. Ma on deresza, ktry si ju o to dla was postara.Wrcilimy do miasta, odszukalimy handlarza koni, ktry posiada du ujedalni, oto-

    czon stajniami. Corner wyszed sam i zapyta, czego damy. Ten modzieniec twierdzi, e aden ko nie zrzuci go z sioda odpowiedzia Henry.

    C wy na to, mr. Corner? Pozwolicie mu si wdrapa na waszego deresza?Handlarz zmierzy mnie badawczym wzrokiem, potem potrzsn gow i odrzek: Kociec zdaje si dobry i gitki; zreszt modzi ludzie nie ami karku tak atwo jak star-

    si. Jeeli ten dentelmen chce sprbowa deresza, to nie mam nic przeciwko temu.Wyda odpowiednie rozkazy i niebawem dwaj stajenni wyprowadzili ze stajni osiodanego

    konia. By bardzo niespokojny i usiowa si wyrwa. Stary mr. Henry zlk si o mnie i pro-si, ebym zaniecha prby, ale ja si po pierwsze, nie baem, a po drugie, uwaaem t sprawza rzecz honoru. Kazaem sobie poda bicz i przypi ostrogi i po kilku daremnych prbach,przeciwko ktrym ko broni si jak mg, znalazem si na siodle.

    W tym samym momencie stajenni odskoczyli czym prdzej, a deresz zrobi skok wszyst-kimi czterema nogami w gr, a potem drugi w bok. Utrzymaem si na siodle, chocia niemiaem jeszcze ng w strzemionach. Spieszyem si, by je prdko zaoy. Zaledwie si tostao, ko zacz wierzga, a gdy nic tym nie wskra, przycisn si do ciany, aby mnie oni zsun, ale mj bicz odpdzi go wkrtce od niej. Nastpia cika i niebezpieczna dlajedca walka z koniem. Wytyem ca moj zrczno i niedostateczn wwczas jeszczewpraw oraz ca si ng; to wszystko razem przynioso mi w kocu zwycistwo. Gdy zsia-

    7 westman czowiek obeznany doskonale z warunkami Dzikiego Zachodu, kierujcy sinajczciej etyk zdobywcy, przede wszystkim: przedsibiorczy Amerykanin znad zachodniejgranicy, ktra w XIX wieku przesuwaa si stale w gb niezawojowanych jeszcze terytoriwplemion indiaskich (westman dosownie czowiek Zachodu)

  • 16

    dem, nogi mi dray ze zmczenia, ale ko ocieka potem i bryzga duymi, cikimi patamipiany. By teraz posuszny na kade poruszenie ostrogi lub cugli.

    Handlarz zlk si o konia, kaza owin go kocem i przeprowadza zwolna po dziedzicu;potem zwrci si do mnie:

    Nigdy bym tego nie przypuci, modziecze; sdziem, e bdziecie leeli po pierwszymskoku. Nie zapacicie oczywicie nic, a jeeli chcecie mi sprawi przyjemno, to przyjdciejeszcze i nauczcie t besti rozumu. Nie idzie mi w tym wypadku o jakich dziesi dolarw,ale o wiele wicej, bo to nie jest ko tani, gdy wic si stanie posuszny, wtedy ja na tym duozyskam.

    Jeli sobie yczycie, to jestem gotw wywiadczy wam t grzeczno.Henry nie odezwa si ani sowem od czasu, kiedy zsiadem; przypatrywa mi si tylko,

    kiwajc gow. Naraz klasn w rce i zawoa: Ten greenhorn, to istotnie nadzwyczajny albo raczej niezwyky greenhorn! Mao nie

    zdusi na mier tego konia, zamiast da si rzuci na piasek. Kto was tego nauczy, sir? Przypadek. Swojego czasu dosta si w moje rce pdziki ogier z puszty8 wgierskiej,

    ktry nie pozwala nikomu wsi na siebie. Powoli i dziki wytrwaoci opanowaem go,cho wprost z naraeniem ycia.

    Dzikuj za takie bestie! Wol mj stary fotel, ktry si nie sprzeciwia, gdy na nim sia-dam. Chodmy, dostaem zawrotu gowy! Ale nie na darmo widziaem, jak

    strzelacie i jedzicie na koniu. Moecie mi wierzy.Poszlimy do domu; on do siebie, a ja do mego mieszkania. Henry nie pokaza si tego

    dnia ani w cigu dwch nastpnych, a ja take nie miaem sposobnoci uda si do niego. Alena trzeci dzie zajrza do mnie po poudniu, wiedzc, e jestem wolny.

    Czy macie ochot przej si ze mn? zapyta. A dokd? Do pewnego dentelmena, ktry chciaby was pozna. Dlaczego mnie? Prosz sobie wyobrazi: nie widzia jeszcze nigdy greenhorna. Dobrze. Pjd i zaznajomi si z nim. Henry mia dzi tak filutern i przedsibiorcz mi-

    n jak jeszcze nigdy. Jego zachowanie kazao mi si domyla, e przygotowuje jak nie-spodziank. Przeszlimy przez kilka ulic i wstpilimy do jakiego biura z szerokimi, szkla-nymi drzwiami od ulicy. Henry wpad tam tak prdko, e nie zdyem dokadnie przeczytazotych liter na szybach, zdawao mi si jednak, e zobaczyem sowa; ,,0ffice9 i,,surveying10. Okazao si te niebawem, e si nie pomyliem.

    Siedzieli tam trzej panowie, ktrzy bardzo serdecznie przywitali si z Henrym, a ze mnuprzejmie i z nie ukrywan ciekawoci. Na stoach leay mapy i plany, a wrd nich rozma-ite przyrzdy miernicze. Bylimy w biurze geodetycznym. Celu tych odwiedzin nie znaem.Henry nie przyszed ani z zamwieniem, ani po informacj, tylko jakby na przyjacielsk po-gawdk, ktra si te bardzo szybko nawizaa i zesza na znajdujce si tu przedmioty.Ucieszyem si nawet tym, gdy mogem wzi w niej wikszy udzia, ni gdyby mwiono osprawach amerykaskich, ktrych jeszcze dobrze nie znaem.

    Henry interesowa si widocznie bardzo miernictwem. Chcia wiedzie wszystko i takmnie powoli wcign w rozmow, e w kocu sam odpowiadaem na rozmaite jego pytania,objaniaem zastosowanie rnych przyrzdw; pokazywaem, jak si rysuje mapy i plany.By ze mnie istotnie tgi greenhorn, gdy nie odgadem ich zamiaru. Uderzyo mnie co do-piero, gdy zauwayem, e ci panowie daj rusznikarzowi tajemne znaki. Wstaem z krzesa,

    8 puszta wielkie stepowe rwniny w rodkowych Wgrzech9 office (ang.) urzd10 surveying (ang.) mierniczy

  • 17

    chcc niejako zwrci uwag Henry'emu, e ycz sobie ju wyj. On si nie sprzeciwi,wobec czego wyszlimy poegnani jeszcze przyjaniej, ni bylimy przyjci.

    Gdy znalelimy si w takiej odlegoci od biura, e nie mona nas ju byo stamtd doj-rze, Henry zatrzyma si, pooy mi rk na ramieniu i rzek promieniejc zadowoleniem:

    Sir, czowieku, modziecze, greenhornie, ale zrobilicie mi przyjemno! Jestemwprost dumny z was!

    Czemu? Bo przewyszylicie nawet moj rekomendacji oczekiwania tych panw! Rekomendacj, oczekiwania? Nie rozumiem. Bo to wcale niepotrzebne. Sprawa jest bardzo prosta. Twierdzilicie niedawno, e znacie

    si na miernictwie. Aby si przekona, czy to nie blaga, zaprowadziem was do tych dentel-menw, a moich dobrych znajomych, aby was wyprbowali. Okazao si, e wszystko w po-rzdku, i wyszlicie z honorem.

    Blaga? Mr. Henry, jeli uwaacie mnie za zdolnego do blagi, to ju wicej nigdy was nieodwiedz!

    Nie bdcie mieszni! Nie odbierzecie chyba staremu przyjemnoci ogldania was.Wspominaem ju wam dlaczego: z powodu podobiestwa do mego syna! Bylicie jeszczekiedy u handlarza koni?

    Codziennie rano.I jedzilicie na dereszu? Tak. Bdzie co z tego konia? Tak sdz, ale wtpi, czy kto, kto go kupi, da sobie z nim rad. Przyzwyczai si do

    mnie i zrzuci kadego innego. Cieszy mnie to, bardzo mnie to cieszy; ko chce widocznie nosi na swym grzbiecie tyl-

    ko greenhornw. Chodcie no przez t boczn uliczk. Znam tu doskona restauracj, gdziesi bardzo dobrze jada, a jeszcze lepiej pije. Musimy uczci egzamin, ktry zdalicie dzi nacelujco.

    Nie mogem poj Henry'ego; zdawao si, e si odmieni. Ten powcigliwy odludekchcia je w restauracji! Twarz jego przybraa inny wyraz ni zwykle, gos brzmia janiej iweselej ni kiedykolwiek. Mwi co o egzaminie. Zastanowio mnie to sowo, cho w tymwypadku mogo by bez wszelkiego znaczenia.

    Od tego dnia Henry odwiedza mnie codziennie i obchodzi si ze mn jak z kochanymprzyjacielem, ktrego si ma wkrtce utraci. Nie pozwoli jednak na to, ebym urs w dumz powodu tego wyrnienia; mia zawsze tumik w postaci fatalnego sowa greenhorn.

    W tym samym czasie zmieni si take wobec mnie stosunek rodziny, u ktrej pracowa-em. Rodzice wicej si mn zajmowali, a dzieci okazyway wicej przywizania. Nierazprzyapywaem je na tajemnych spojrzeniach w moj stron, ktrych nie mogem zrozumie;spojrzenia te stay si serdeczne i wyraay co jakby ukryty al.

    Moe w trzy tygodnie po naszej osobliwej wizycie w owym biurze, lady poprosia mniepewnego dnia, ebym wieczorem nie wychodzi, lecz zosta na kolacji wraz z jej rodzin, po-dajc za powd t okoliczno, e przybdzie Henry oraz dwu dentelmenw, z ktrych je-den, niejaki Sam Hawkens, jest synnym westmanem. Jako greenhorn, nie syszaem oczywi-cie nic o tym nazwisku, ale ucieszyem si ze sposobnoci poznania prawdziwego, i to takznakomitego westmana.

    Jako domownik, nie czekaem, a wybije oznaczona godzina, lecz stawiem si o kilka mi-nut wczeniej w sali jadalnej. Ku memu zdziwieniu ujrzaem nie zwyczajne, lecz wspaniaenakrycie jak do jakiej uczty. Maa, picioletnia Emmy bya sama w pokoju i wsadzia wa-nie palec do kompotu. Wyja go, skoro tylko wszedem, i otara szybko w swoj jasn czu-

  • 18

    prynk. Gdy jej pogroziem palcem, przyskoczya do mnie i szepna kilka sw do ucha. Abynaprawi swj bd, zdradzia mi tajemnic ostatnich dni, ktra wprost rozsadzaa jej serdusz-ko. Zdawao mi si, e j faszywie rozumiem. Zapytaem j jeszcze raz, a ona powtrzya zradoci te same sowa: ,,To uczta poegnalna dla pana.

    Moja uczta poegnalna! Czy to byo moliwe? Nie. Z pewnoci dziecko tak sobie uroio.Tote umiechnem si tylko. W chwil potem usyszaem gosy w pierwszym pokoju; nad-chodzili gocie, wyszedem wic naprzeciw, by ich powita.

    Wszyscy trzej przybyli istotnie o umwionej porze. Henry przedstawi mi troch tpo iniezgrabnie wygldajcego modzieca, mr. Blacka, a nastpnie westmana Sama Hawkensa.

    Westmana! Przyznaj otwarcie, e nie wygldaem chyba zbyt mdrze, kiedy spoczo nanim moje zdziwione spojrzenie. Takiej postaci nie widziaem nigdy przedtem; pniej oczy-wicie poznaem inne jeszcze dziwniejsze. Ten czowiek i tak ju osobliwy potgowa jeszczeto wraenie tym, e sta tu, w wytwornym salonie, zupenie tak, jakby przyby prosto z pusz-czy z kapeluszem na gowie i strzelb w rku! Zewntrzny jego wygld przedstawia si tak:

    Spod smtnie obwisych kres pilniowego kapelusza, ktrego barwy, wieku i ksztatu naj-bystrzejszy myliwiec nie zdoaby okreli, z pltaniny czarnego zarostu wyziera nos takstraszliwych rozmiarw, e mg na kadym sonecznym zegarze suy za przyrzd do rzu-cania cienia. Z powodu potnego zarostu wida byo z caej twarzy, oprcz organu powonie-nia, tylko mae, rozumne oczka, nadzwyczaj ruchliwe i utkwione we mnie z szelmowsk ja-k chytroci. Westman przypatrywa mi si zreszt tak samo uwanie jak i ja jemu. Pniejdowiedziaem si, dlaczego si mn tak zainteresowa.

    Tuw Sama Hawkensa tkwi a po kolana w starej bluzie myliwskiej z kolej skry,uszytej najwidoczniej dla jakiej znacznie grubszej osoby. Wyglda w niej jak dziecko, ktredla zabawy ubrao si w surdut dziadka. Z tego, wicej ni obfitego, okrycia wyzieraa parachudych, krzywych jak sierpy ng, ubranych w wystrzpione spodnie, ktrych wiek wyraniewiadczy, e czowieczek ten wyrs z nich przed dwoma zapewne dziesitkami lat. Nie-mniejsz uwag zwracay na siebie jego indiaskie buty, w ktrych z bied moga si zmie-ci caa osoba ich waciciela.

    W rku synny westman trzyma strzelb, podobniejsz raczej do kija ni do broni palnej.Tylko z najwiksz ostronoci odwaybym si jej dotkn. Lepsz karykatur myliwca zprerii trudno byo sobie wyobrazi. Jednak w krtkim stosunkowo czasie poznaem wartotego oryginaa.

    Obejrzawszy mnie od stp do gw, westman rzek cienkim gosem do rusznikarza: Czy to jest ten mody greenhorn, o ktrym opowiadalicie, mr. Henry? Tak potwierdzi zapytany. Well! On mi si nawet dosy podoba. Spodziewam si, e Sam Hawkens take mu si,

    spodoba, hi! hi! hi! Z tym piskliwym, dziwnym nieco miechem zwrci siw stron drzwi, w ktrych ukazali si wanie pan i pani domu. Powitali myliwca w taki

    sposb, i mona byo wnosi, e go ju kiedy widzieli. Potem poproszono nas do jadalni.Poszlimy za tym wezwaniem, przy czym Hawkens ku memu zdziwieniu nie odoy

    strzelby ani kapelusza. Dopiero gdy wyznaczono nam miejsca przy stole, rzek wskazujc nasw star pukawk:

    Prawdziwy westman nie spuszcza nigdy z oka swej strzelby, a tym bardziej nie czynitego ja z moj zacn Liddy. Zawiesz j koo firanek.

    A wic strzelb swoj nazywa ,,Liddy! Pniej oczywicie dowiedziaem si, e wielumyliwcw, uganiajcych po Zachodzie, obchodzi si ze swymi strzelbami jak z ywymistworzeniami i nadaje im imiona, Westman powiesi strzelb koo firanek i chcia to samozrobi z kapeluszem, ale gdy go zdj, zostaa w nim caa jego czupryna. Mona si byo na-prawd przestraszy widokiem jego nagiej, czerwonej czaszki, Lady krzykna gono, dziecizaczy wrzeszcze, on za zwrci si do nas celem uspokojenia:

  • 19

    Nie lkajcie si, moje panie i panowie, to nic! Nosiem wasne wosy uczciwie od dzie-cistwa. aden adwokat nie poway si zaprzeczy mi prawa do tego. Dopiero jeden czydwa tuziny Indian wpady na mnie i zdary mi moje wosy z gowy razem ze skr. Byo todiabelnie przykre uczucie, ale przebyem to szczliwie, hi! hi! hi! Potem udaem si do Te-kamy i kupiem nowy skalp, jeli si nie myl. Nazywa si to peruk i kosztowao trzy grubewizki skrek bobrowych. Ale to nic nie szkodzi, gdy nowa skra jest o wiele praktyczniej-sza, zwaszcza w lecie; mog j zdj, kiedy si spoc, hi! hi! hi!

    Zawiesi kapelusz na strzelbie i zaoy peruk na gow, po czym rozebra si z bluzy iprzewiesi j przez krzeso. Bya wielokrotnie atana, jeden kawa skry przyszyty by na dru-gim, co nadao jej tak sztywno i grubo, e strzaa Indianina nie przebiaby jej z atwo-ci.

    Teraz ujrzelimy jego cienkie, krzywe nogi. Mia na sobie skrzan kamizelk, a za pasemn i dwa pistolety. Gdy powrci do krzesa przy stole, spojrza chytrze najpierw na mnie, apotem na pani domu i zapyta:

    Moe milady powie przed jedzeniem temu greenhornowi, o co chodzi, jeli si nie myl?Zwrot jeli si nie myl by jego staym przyzwyczajeniem. Lady skina gow, zwr-

    cia si do mnie, wskazaa na najmodszego z goci i rzeka: Nie wiecie zapewne, e mr. Black jest waszym nastpc, sir! Moim... na...stpc wybuchnem zmieszany. Poniewa egnamy was dzisiaj, musielimy si rozejrze za nowym nauczycielem. e... gna...my?Przypuszczam, e wygldaem w owej chwili jak uosobienie zdumienia. Tak, egnamy was, sir rzeka z umiechem, ktry mi si wyda niestosowny, gdy ja

    bynajmniej nie miaem ochoty do wesooci. Polubilimy was bardzo, nie chcielimy przetoprzeszkadza wam w tym, bycie jak najprdzej zdobyli szczcie. Bardzo nam przykro, enas opuszczacie, ale rozstajemy si z wami peni wielkiej yczliwoci. Jedcie jutro w imiBoe!

    Odjeda? Jutro? Dokd? wykrztusiem. Na to Sam Hawkens uderzy mnie po ramie-niu i odrzek z umiechem:

    Dokd? Na Dziki Zachd ze mn. Zdalicie znakomicie egzamin, hi! hi hi! Inni surwey-orzy11 odjedaj jutro i nie mog na was duej czeka. Mnie, Dicka Stone'a i Willa Parkeraprzyjto na przewodnikw przy budowie linii kolejowej wzdu Kanadianu do Nowego Mek-syku. Myl, e nie zechcecie tutaj nadal pozosta greenhornem!

    Teraz spada mi uska z oczu. A wic to wszystko byo z gry ukartowane! Surweyorzy,pomiary dla jednej z wielkich kolei, ktre zamierzano budowa. Co za rado! Dalej nie byoo co pyta, gdy mj stary, kochany Henry sam podszed do mnie, uj mnie za rk i rzek:

    Powiedziaem wam ju, dlaczego was lubi. Jestecie tu u zacnych ludzi, ale stanowiskonauczyciela domowego nie jest dla was odpowiednie. Musicie si uda na Zachd. Zwrciemsi w tym celu do Atlantic i Pacific Company i kazaem wybada wasze wiadomoci tak, aby-cie si tego nie domylili. Zdalicie dobrze egzaminy i macie tu wasz nominacj.

    Poda mi dokument. Gdy rzuciwszy na okiem, przeczytaem przewidywan wysokowynagrodzenia, ciemno mi si w oczach zrobio. Stary przyjaciel mwi dalej:

    Pojedziecie konno, potrzebujecie wic dobrego konia. Kupiem dla was deresza, ktregoujedzilicie. Bez broni nie moecie si ruszy, dostaniecie wic t star flint, ktra na nicmi si nie przyda, a z ktrej wy tak dobrze trafiacie. I c wy na to, sir, h?

    Z pocztku milczaem, a gdy wreszcie odzyskaem mow, prbowaem nie przyj darw,ale bez skutku. Ci zacni ludzie postanowili mnie uszczliwi, zrobibym im wielk przy-kro, gdybym si upar przy odmowie. Aby na razie przynajmniej zapobiec dalszemu wa-

    11 surweyor (ang. surveyor) geometra, inspektor.

  • 20

    kowaniu tej sprawy, lady usiada przy stole, a my musielimy pj za jej przykadem. Za-cza si uczta, a podczas jedzenia nie naleao podejmowa tego tematu.

    Po kolacji udzielono mi potrzebnych wiadomoci. Miano budowa lini kolejow z St.Louis przez Indian-Territory12, Nowy Meksyk, Arizon i Kaliforni do wybrzea Pacyfiku ipostanowiono t dug tras zbada i odmierzy sektorami. Sektor, ktry przypad w udzialemnie i trzem innym surweyorom pod kierunkiem starszego inyniera, lea midzy rdamirzek Rio Pecos i poudniowego Kanadianu. Trzej wytrawni przewodnicy; Sam Hawkens,Dick Stone i Will Parker, mieli nam towarzyszy a na miejsce, gdzie oczekiwaa nas groma-da dzielnych westmanw, dodanych nam dla bezpieczestwa. Oczywicie moglimy takeliczy na pomoc wszystkich zag wojskowych w ssiednich fortach. Aby mi zrobi niespo-dziank, powiedziano mi o tym wszystkim dopiero dzisiaj, co prawda, troch za pno.Uspokoia mnie jednak wiadomo, e postarano si o wszystko, co byo konieczne do podr-y, a do najdrobniejszych szczegw. Nie pozostawao mi nic innego, jak przedstawi sikolegom, ktrzy czekali na mnie w mieszkaniu starszego inyniera. Poszedem do nich wtowarzystwie Henry'ego i Sama Hawkensa. Przyjli mnie nader serdecznie, nie biorc za zespnienia, wiedzieli bowiem, e przyczyn tego bya wanie ta niespodzianka.

    Poegnawszy si nazajutrz z mymi gospodarzami, udaem si do Henry'ego. Zaczem mudzikowa, ale on potrzsnwszy mnie silnie za rce, przerwa mi tymi sowy:

    Nie ma o czym mwi, sir! Wysyam was tylko dlatego, eby moja stara flinta moga sijeszcze na co przyda. Gdy wrcicie, odszukacie mnie i opowiecie, cocie przeyli i czegodowiadczylicie. Wwczas dopiero si okae, czy jestecie jeszcze tym, czym dzisiaj, mimoi si do tego nie chcecie przyzna, mianowicie greenhornem, jakiego szuka pod socem.

    To rzekszy, wypchn mnie za drzwi. Obrciem si jeszcze raz i zobaczyem zy w jegooczach.

    ROZDZIA II

    KLEKI-PETRA

    Zblia si koniec wspaniaej, pnocno-amerykaskiej jesieni. Pracowalimy od trzechmiesicy, ale nie wypenilimy jeszcze naszego zadania, gdy tymczasem inne sektory wrciyju dawno do domu. Zoyy si na to dwa powody.

    Pierwszy ten, e przeznaczono nam do opracowania bardzo trudn okolic. Linia kolejowamiaa i przez preri wzdu poudniowego Kanadianu, kierunek by wic wskazany tylko dorde tej rzeki; od Nowego Meksyku za wyznaczao go pooenie dolin i wwozw. Naszsektor lea pomidzy Kanadianem a Nowym Meksykiem i mymy mieli dopiero znaleodpowiedni kierunek. Do tego potrzeba byo rozjazdw poerajcych wiele czasu, ucili-wych wdrwek i wielu, bardzo wielu pomiarw porwnawczych, zanim mona byo przy-stpi do waciwej roboty. Utrudniao nam prac jeszcze i to, e znajdowalimy si w okoli- 12 Indian Territory (ang.) Terytorium Indiaskie rwninny obszar pozostawiony przezKongres Stanw Zjednoczonych dla plemion indiaskich.

  • 21

    cy niebezpiecznej. Tamtejsi bowiem Indianie Kiowa, Komancze i Apacze nie chcieli po-zwoli na budow kolei poprzez kraje, ktre uznawali za swoj wasno. Musielimy sibardzo strzec i cigle by w pogotowiu, przez co oczywicie nasza robota znacznie si op-niaa. Ze wzgldu na tych Indian nie moglimy zdobywa rodkw ywnoci za pomoc po-lowania, poniewa wwczas Indianie odkryliby atwo nasze lady. Sprowadzalimywszystko, czego nam byo potrzeba, z Santa F na zaprzonych woami wozach. Niestetydowz ten by take bardzo niepewny i kilkakrotnie nie moglimy posun si naprzd z na-szymi pomiarami, poniewa wozy z ywnoci nie przybyway na czas.

    Druga przyczyna tkwia w skadzie naszego towarzystwa. Wspomniaem, e w St. Louisprzywita mnie starszy inynier i inni surweyorzy bardzo przychylnie. To przyjcie, jakiegodoznaem, pozwalao si spodziewa dobrej i skutecznej wsppracy. Jednak pod tym wzgl-dem spotkao mnie przykre rozczarowanie.

    Moi koledzy, prawdziwi Jankesi, widzieli we mnie niedowiadczonego greenhorna.Chcieli zarobi pienidze, nie pytajc o to, czy wypeni sumiennie swoje zadanie. Ja zawa-dzaem im przy tym, tote niebawem znikna okazywana mi przez nich z pocztku przychyl-no. Nie daem si tym zbi z tropu i robiem, co do mnie naleao. Wkrtce te zorientowa-em si, e moi koledzy posiadali niezbyt duy zasb wiedzy. Zwalali na mnie najtrudniejszrobot, a sami szukali okazji do uprzyjemniania sobie ycia. Nie sprzeciwiaem si temuobarczaniu mnie prac, wierzc, e im wicej si musi dokona, tym wicej nabiera si si idowiadczenia.

    Starszy inynier, mr. Bancroft, by z nich najbardziej wyksztacony, ale okazao si nie-stety, e lubi wdk. Przywieziono z Santa F kilka baryek tego zgubnego napoju, a od tegoczasu nasz przeoony zajmowa si wicej brandy13 ni przyrzdami mierniczymi. Nierazpotrafi przelee p dnia na ziemi zupenie pijany. Trzej surweyorzy, Riggs, Marcy i Whe-eler, musieli, jak zreszt i ja, paci za dostawy, aby wic nie ponie straty, pili z nim na wy-cigi. Nie trudno sobie wyobrazi, e i ci dentelmeni nie zawsze byli w najlepszej formie.Poniewa ja nie prbowaem nawet wdki, przeto obowizek pracy spoczywa oczywiciewycznie na mnie, a oni spokojnie przeplatali sobie pijatyk spaniem. Wheeler by dla mniejeszcze najuprzejmiejszy z nich wszystkich, poniewa mia tyle rozumu, by si zorientowa,e mczyem si za nich, nie bdc wcale do tego zobowizany. e praca nasza na tym cier-piaa, tego oczywicie nie trzeba podkrela.

    Reszta towarzystwa pozostawiaa rwnie wiele do yczenia. Przybywszy na sektor, za-stalimy w nim dwunastu westmanw. Jako nowicjusz, szanowaem ich z pocztku ogromnie,lecz wnet przekonaem si, e mam do czynienia z ludmi o bardzo niskim poziomie moral-nym.

    Dodano ich nam do obrony i pomocy. Szczciem przez cae trzy miesice nie zaszo nictakiego, co by mnie zmusio do uciekania si pod ich nader wtpliw obron, a co do pomocy,to mona miao powiedzie, e zeszo si tu niczym na schadzk dwunastu najwikszychprniakw w Stanach Zjednoczonych.

    Jak smutnie musiaa w takich warunkach wyglda u nas karno!Bancroft, komendant z tytuu i z urzdu, udawa, e jest kierownikiem, ale nikt go nie su-

    cha. Wymiewano jego rozkazy, a on kl strasznie, tak jak chyba nikt na wiecie, a w kocuszed do baryki, aby wdk wynagrodzi sobie wysiek. Riggs, Marcy i Wheeler postpowalinie o wiele inaczej. Miaem wic wszelki powd do tego, by wzi cugle w rce. Uczyniemto, ale tak eby tego nie zauwayli. Takiego modego i niedowiadczonego czowieka jak janie mogli darzy penym szacunkiem. Gdybym by o tyle gupi, eby przemwi tonem roz-kazujcym, bybym si tylko narazi na powszechny miech. Musiaem wic postpowa ci-

    13 brandy (ang.) gatunek wdki angielskiej

  • 22

    cho i ostronie jak rozumna ona, ktra umie tak kierowa opornym mem, e on nie ma otym pojcia.

    Ci na p dzicy, nieokieznani ludzie nazywali mnie dziesi razy dziennie greenhornem, amimo to stosowali si bezwiednie do mnie. Przy tym zdawao im si zawsze, e waciwieczyni wszystko zgodnie z wasn wol.

    Pod tym wzgldem ogromnie byli mi pomocni Sam Hawkens i jego dwaj towarzysze, DickStone i Will Parker.

    Wszyscy trzej byli to na wskro uczciwi, a przy tym cho nie poznaem si na tym od ra-zu przy pierwszym spotkaniu z Samem w St. Louis dowiadczeni, mdrzy i miali westma-ni, ktrych imiona syny daleko i szeroko. Trzymali si przewanie mnie i stronili od resztytowarzyszy, ale tak ogldnie, e nie mogo to tamtych obrazi. Szczeglnie Sam Hawkensumia, pomimo rnych swych miesznych waciwoci, zdoby u niechtnego mi towarzy-stwa znaczne powaanie. Cokolwiek za przeprowadza swoim na poy powanym, a na poyzabawnym sposobem, to zawsze po to, aby mi dopomc w przeprowadzeniu moich zamia-rw.

    Wytworzy si midzy nami w cichoci stosunek, ktry daby si najlepiej porwna zestosunkiem feudalnego pana do swojego lennika. Hawkens wzi mnie w opiek, nie pytajcwcale, czy si z tym zgadzam. Ja byem greenhornem, on za wytrawnym westmanem, ktre-go sowa i czyny miay by dla mnie czym nieomylnym. W wolnym czasie i przy sposobno-ci udziela mi teoretycznych i praktycznych lekcji ze wszystkiego, co naley wiedzie i cze-mu trzeba umie podoa na Dzikim Zachodzie. Jeeli dzi zgodnie z prawd musz powie-dzie, e wysz szko odbyem dopiero pniej u boku Winnetou, to poczucie susznoci isprawiedliwoci kae mi przyzna, e Samowi Hawkensowi zawdziczam nauki elementarne.Sporzdzi mi nawet wasnorcznie lasso i pozwala wiczy si nim na swojej wasnej osobiei swoim koniu. Gdy potem doszedem do tego, e ptla chwytaa ju cel niechybnie za ka-dym rzutem, ucieszy si serdecznie i zawoa radonie:

    To piknie, mj mody sir, to dobrze! Ale niech wam moja pochwaa nie przewrci wgowie! Bakaarz musi pochwali od czasu do czasu nawet najgupszego ucznia, jeeli chce,by ten robi postpy. Byem ju nauczycielem niejednego westmana, a wszyscy uczyli si owiele atwiej i znacznie prdzej mnie pojmowali ni wy. Jeeli jednak nadal tak si bdzieciewiczy, to moe po szeciu lub omiu latach nikt nie nazwie was ju greenhornem. A dotego czasu pocieszajcie si t star maksym, e gupi osiga nieraz te same wyniki, co m-dry, a nawet wiksze, jeli si nie myl!

    Wygasza te sowa pozornie z najwiksz powag i ja tak samo je przyjmowaem, alewiedziaem, e on wcale tak nie myla.

    Najbardziej podane byy dla mnie jego praktyczne pouczenia, gdy praca zawodowa za-bieraa mi tyle czasu, e gdyby nie Hawkens, nie znalazbym ani chwili na wiczenie tychumiejtnoci, ktre musi opanowa kady myliwiec na prerii. Zreszt trzymalimy w tajem-nicy nasze wiczenia i urzdzalimy je tak daleko od obozu, e nie mona byo nas podgld-n. Sam Hawkens tego da, a gdy pewnego razu zapytaem o przyczyn, odpowiedzia:

    To ze wzgldu na was, sir! Tak mao macie zrcznoci w tych rzeczach, e musiabymsi wstydzi do gbi duszy, gdyby nas te draby zobaczyy. Teraz ju wiecie, hi! hi! hi! We-cie to sobie do serca!

    Skutkiem tego cae towarzystwo nie liczyo na raniej wcale na wypadek, gdyby zasza ko-nieczno uycia broni lub wykazania si zrcznoci fizyczn. Ale to mniej bynajmniej niemartwio.

    Mimo wszystkich wspomnianych poprzednio przeszkd doszlimy przecie w kocu takdaleko, e w cigu tygodnia moglimy si ju poczy z nastpnym sektorem. Naleaopchn posaca, aby zanie tam t wiadomo. Bancroft owiadczy, e pojedzie sam podprzewodnictwem jednego z westmanw. Nie czynilimy tego po raz pierwszy, gdy cigle

  • 23

    musielimy si porozumiewa zarwno z sektorem pracujcym za nami, jak i tym, ktry pra-cowa przed nami. Std zreszt wiedziaem, e kierujcy robot przed nami starszy inynierby nadzwyczaj energicznym czowiekiem.

    Bancroft zamierza wyruszy pewnej niedzieli rano. Uwaa za stosowne wypi strzemien-nego, w czym mieli wzi udzia wszyscy. Mnie tylko nie zaproszono, a Sam Hawkens, DickStone i Will Parker nie przyjli nadesanego im zaproszenia. Popijanie, co zreszt przewidy-waem, przecigno si tak dugo, e ustao dopiero wtedy, kiedy Bancroft nawet ju beko-ta nie mg. Towarzysze zabawy dotrzymywali mu kroku i upili si niemniej od niego. Ozamierzonej jedzie nie mogo ju teraz by mowy. Hultaje zrobili to, co czynili zawsze wtym stanie: wleli w krzaki, aby si tam wyspa.

    C mona byo pocz? Posaniec musia odej, tymczasem naleao si spodziewa, epijani bd spa do pna po poudniu. Wypadao wobec tego, ebym ja pojecha. Ale czymogem? Byem pewien e a do mego powrotu przez cztery dni nikt nie wemie si do pra-cy. Gdy si naradzaem nad tym z Samem Hawkensem, wskaza rk na zachd i rzek:

    Nie trzeba bdzie jecha, sir. Moecie przekaza wiadomo tym dwm, ktrzy oto sizbliaj.

    Spojrzawszy we wskazanym kierunku, zobaczyem dwch jedcw. Byli to biali, a wjednym z nich poznaem starego przewodnika, ktry ju kilka razy by u nas z wieciami zssiedniego sektora. Obok niego jecha mody mczyzna, ubrany inaczej, ni to jest przyjtena dalekim Zachodzie. Nie widziaem go jeszcze nigdy. Stanwszy przed nami, nieznajomyzapyta mnie o nazwisko. Skoro je wymieniem, obrzuci mnie przyjanie badawczym spoj-rzeniem i rzek:

    A wic to wy jestecie tym modym dentelmenem, ktry robi tu wszystko, gdy tymcza-sem inni leniuchuj. Bdziecie pewnie wiedzieli, kim jestem, gdy wam powiem moje nazwi-sko. Jestem White.

    By to kierownik najbliszego zachodniego sektora, do ktrego mielimy wanie wysawiadomo. Jego przybycie musiao mie oczywicie jaki powd. Zsiad z konia, poda mirk i powid wzrokiem po naszym obozie. Ujrzawszy picych w zarolach, a obok barykpo wdce, umiechn si domylnie, ale nie przyjanie.

    Pijani? spyta. Skinem gow. Wszyscy? Tak. Mr. Bancroft chcia uda si do was i wypito strzemiennego. Zbudz go i... Sta! przerwa. Musz z wami pomwi tak, eby oni tego nie syszeli. Chodmy na

    bok i nie budmy ich! Kto s ci trzej ludzie, ktrzy stali z wami? To Sam Hawkens, Dick Stone i Will Parker, nasi trzej przewodnicy, ludzie godni zaufa-

    nia. Ach, Hawkens, ten may, osobliwy myliwiec. To dzielny chop, syszaem o nim. Nie-

    chaj wszyscy trzej pjd z nami.Uczyniem zado jego wezwaniu, a nastpnie spytaem: Przybywacie z wasnej inicjatywy, mr. White? Czy sprowadza was co wanego? Bynajmniej. Chciaem si tylko przekona, czy wszystko tu w porzdku, no i pomwi z

    wami. Mymy ju skoczyli nasz sektor, a wy swojego jeszcze nie? Winne temu trudnoci terenu. Zamierzam... Wiem, wiem! przerwa mi. Wiem niestety o wszystkim. Gdybycie wy nie pracowali

    w trjnasb, Bancroft byby dzi tam, gdzie rozpocz. Tak nie jest, mr. White. Nie wiem wprawdzie, skd macie to bdne mniemanie, e tylko

    ja byem pilny, ale moim obowizkiem... Cicho, sir, cicho! Chodzili posacy od nas do was i z powrotem, a ja ich o wszystko

    wypytywaem. To bardzo szlachetnie z waszej strony, e bierzecie w obron tych pijakw, ale

  • 24

    ja chciabym usysze prawd. Poniewa za widz, e jestecie zbyt skromni, aby mi j po-wiedzie, przeto spytam nie was, lecz Sama Hawkensa. Usidmy!

    Poszlimy do namiotu. White usiad przed nim na trawie i skin na nas, ebymy zrobili tosamo, po czym zacz wypytywa Hawkensa, Stone'a i Parkera, ktrzy przedstawili mu caprawd, nie dodajc ani jednego zbytecznego sowa. Mimo to wtrciem tu i wdzie jakieswko, aby zagodzi niektre, suszne skdind zarzuty i broni kolegw, ale nie wywaroto na White'cie podanego skutku. Przeciwnie, prosi mnie kilkakrotnie, ebym si nie tru-dzi daremnie.

    Gdy si ju o wszystkim dowiedzia, zada, ebym mu pokaza nasze rysunki i mjdziennik. Mogem nie speni tego yczenia, nie uczyniem tego jednak z obawy, eby go nieobrazi. Czuem zreszt, e ywi w stosunku do mnie dobre zamiary. Przejrza wszystkouwanie i nie zaprzeczyem, kiedy mnie o to spyta, e sam byem rysownikiem i autorem,gdy istotnie aden z tamtych nie zrobi ani jednej kreski i nie napisa ani jednej litery.

    Ale z tego dziennika nie wida rzek ile pracy przypada na kadego z osobna. Posu-nlicie si za daleko w swoim chwalebnym koleestwie.

    Na to zauway chytrze Sam Hawkens: Signijcie mu do kieszeni, mr. White! Tam tkwi co blaszanego, w czym dawniej byy

    sardynki. Sardynek teraz ju nie ma, ale jest za to co papierowego. To prawdopodobniedziennik prywatny, jeli si nie myl. Tam on zapewne wszystko spisa inaczej ni w urzdo-wym sprawozdaniu, gdzie tuszuje lenistwo kolegw.

    Hawkens wiedzia, e prowadziem prywatne zapiski oraz e nosiem je w wyprnionejpuszce od sardynek. Byo mi przykro, e mnie zdradzi. White poprosi, ebym mu pokazaswoje notatki. C miaem zrobi? Czy moi koledzy zasuyli na to, ebym si dla nich m-czy bez adnej wdzicznoci z ich strony i ebym to jeszcze zataja? Szkodzi im nie chcia-em w aden sposb, ale nie mogem by niegrzeczny wobec White'a. Podaem mu wicdziennik, ale pod warunkiem, e nikomu nie wspomni o tym, co si w nim zawiera. Przeczy-ta, zwrci mi go i rzek:

    Powinienem waciwie zabra z sob te kartki i przedoy je, gdzie naley. Wasi kole-dzy to nicponie, ktrzy nie s warci ani jednego dolara. Wam za powinno si zapaci wtrjnasb. Zostawiam wam jednak swobod. Zwracam tylko uwag, e dobrze zrobicie, jeliZachowacie te prywatne zapiski, gdy mog si wam one pniej bardzo przyda. A terazzbudmy tych sawetnych dentelmenw.

    Wsta i wszcz alarm. Dentelmeni powyazili z zaroli z bdnymi oczyma i zmienio-nymi twarzami. Bancroft gotw by uciec si do grubiastw ze zoci, e go zbudzono, okazasi jednak uprzejmy, gdy usysza, e przyby mr. White z najbliszego sektora. Widzieli sipo raz pierwszy. Bancroft poda mu przede wszystkim kieliszek wdki, ale le si z tym wy-bra. White skorzysta z tej grzecznoci w ten sposb, e posuya mu za temat do umoral-niajcego kazania, jakiego Bancroft chyba jeszcze w yciu nie sysza. Zdumiony pijak mil-cza przez chwil, ale potem rzuci si na White'a, chwyci go za rami i krzykn:

    Panie, wasze nazwisko? White. Kim jestecie? Starszym inynierem ssiedniego sektora. Czy tam moe wam kto rozkazywa? Sdz, e nie. A wic! Ja jestem Bancroft, starszy inynier tutejszego sektora, i nikt nie ma prawa mi tu

    rozkazywa, a ju najmniej wy, mr. White! To prawda, e jestemy sobie rwni rzek napadnity spokojnie. aden z nas nie jest

    obowizany przyjmowa od drugiego rozkazw. Ale skoro jeden widzi, e drugi szkodziprzedsibiorstwu, w ktrym obydwaj pracujemy, jego powinnoci jest zwrci drugiemu

  • 25

    uwag na jego bdy. Wy szukacie, jak si zdaje, celu swojego ycia w baryce brandy. Wszy-scy, szesnastu ludzi, ktrych tu zastaem przyjechawszy przed dwoma godzinami, byli pijani.

    Przed dwoma godzinami przerwa mu Bancroft. Tak dugo ju tu jestecie? Oczywicie. Przypatrzyem si ju zdjciom i dowiedziaem si, kto je robi. Wy ylicie

    sobie jak w raju, tymczasem jeden, i to najmodszy z was, dwiga cay ogrom pracy.Na to Bancroft zwrci si do mnie i sykn: To wy powiedzielicie o tym, nikt inny! Nie wypierajcie si, nikczemny kamco i pod-

    stpny zdrajco! Nie odpar mr. White. Wasz mody kolega postpi jak dentelmen; wyraa si o was

    tylko dobrze i bra was w obron. Radz wam przeto prosi go o przebaczenie za to, e na-zwalicie go kamc i zdrajc.

    Prosi o przebaczenie? Ani myl! zamia si Bancroft szyderczo. Ten greenhornnie umie odrni trjkta od czworoboku i wyobraa sobie, e jest surweyorem. Spnilimysi z prac, poniewa on wszystko robi nie tak, jak trzeba; a skoro teraz, zamiast to uzna,oskara nas przed wami i oczernia...

    Nie dokoczy. Miesice cae cierpiaem i pozwalaem tym ludziom myle i mwi omnie, co chcieli. Teraz nadesza chwila pokazania im, jak dalece pomylili si w ocenie mojejosoby. Pochwyciem Bancrofta za rami i cisnem tak silnie, e a krzykn z blu.

    Mr. Bancroft rzekem wypilicie za duo wdki i nie odespalicie jeszcze waszegopijastwa. Zapewne jestecie jeszcze pijani, przyjmuj wic, ecie tego nie powiedzieli.

    Ja pijany? Zwariowalicie! wrzasn. Tak, pijany! Gdybym by pewny, e jestecie trzewi i e pozwolilicie sobie rozmylnie

    rzuci mi te obelgi, to cisnbym wami o ziemi jak pierwszym lepszym hultajem. Zrozumia-no? Czy macie teraz odwag zaprzeczy temu, ecie si upili?

    Trzymaem go jeszcze za rami. Nie przypuszcza pewnie nigdy, e bdzie musia ba simnie kiedykolwiek, ale teraz przestraszy si naprawd. Nie by sabeuszem, ale wyraz mojejtwarzy zdawa si go przeraa, wida to byo po nim. Nie chcia si przyzna, e jest jeszczepijany, a zarazem brako mu odwagi do podtrzymania swych oskare. Zwrci si wic dodowdcy dwunastu westmanw dodanych nam do pomocy i obrony:

    Mr. Rattler, czy cierpicie, eby ten czowiek porywa si na mnie? Czy nie po to tutajjestecie, ebycie nas bronili?

    Rattler, wysoki i tgo zbudowany mczyzna, posiada, jak si zdawao, si trzech, a moeczterech ludzi. By to osobnik ordynarny i pi ustawicznie razem z Bancroftem.

    Nie znosi mnie i z radoci skorzysta ze sposobnoci, aby da ujcie zoci, jak czu domnie. Przyskoczy prdko, pochwyci mnie za rami, jak ja Bancrofta, i odpowiedzia:

    Nie, ja na to nie pozwol, mr. Bancroft. Ten smarkacz nie wydepta jeszcze dziur wswoich pierwszych poczoszkach, a omiela si ju grozi dorosym mczyznom, habi ichi oczernia. Nie podno rki na mr. Bancrofta, smarkaczu, bo ci poka, jaki z ciebie green-horn!

    Z takim to wezwaniem zwrci si do mnie Rattler. Ucieszyem si, e to on wanie zro-bi, gdy by silniejszym przeciwnikiem od Bancrofta. Nie wtpiem ani na chwil, e jelijego naucz moresu, podziaa to silniej, ni gdybym to uczyni wobec Bancrofta. Wyrwaemmu rami i odrzekem:

    Ja smarkacz, greenhorn? Odwoajcie to natychmiast, mr. Rattler, bo grzmotn wami oziemi!

    Wy mn? zamia si. Taki greenhorn jest naprawd na tyle gupi, e...Nie skoczy, gdy uderzyem go pici w skro tak, e run ciko na ziemi jak wr.

    Kilka krtkich chwil trwaa gboka cisza, po czym zawoa jeden z towarzyszy Rattlera: Niech to wszyscy diabli! Czy bdziemy spokojnie patrze, jak ten przybda bije naszego

    dowdc? Dalej na tego draba!

  • 26

    Skoczy ku mnie, wic szybko wyrwaem oba rewolwery zza pasa i zawoaem: Kto jeszcze? Niech przyjdzie!Caa banda Rattlera miaa wielk ochot pomci na mnie klsk towarzysza. Jeden spo-

    ziera na drugiego, lecz ich przestrzegem: Suchajcie, ludzie! Kto zbliy si o krok lub chwyci za bro, dostanie kulk w eb! Myl-

    cie sobie o greenhornach, co si wam podoba, ale ja wam dowiod, e jeden taki greenhornjak ja da sobie rad z dwunastu takimi westmanami jak wy!

    Wtem stan przy mnie Sam Hawkens i rzek: A ja, Sam Hawkens, take was ostrzegam, jeli si nie myl. Ten mody greenhorn jest

    pod moj szczegln opiek. Kto by si poway zerwa mu wos z gowy, temu natychmiastwystrzel dziur w jego wasnej osobie. Ja nie artuj. Zapamitajcie to sobie, hi! hi! hi!

    Dick Stone i Will Parker uwaali take za stosowne stan obok mnie, aby zaznaczy, es tego samego zdania, co Hawkens. To zaimponowao przeciwnikom. Odwrcili si odemnie, mruczc pod nosem przeklestwa, i zajli si skwapliwie lecym na ziemi, aby goprzywie do przytomnoci.

    Bancroft uzna za najrozumniejsze pj do namiotu i tam si ukry. White patrzy na mnieszeroko rozwartymi ze zdziwienia oczyma. Potrzsn gow i rzek tonem niekamanegozdumienia:

    Ale, sir, to jest przeraajce! Nie chciabym dosta si w wasze rce. Naleaoby wasnaprawd nazwa ,,Shatterhand14 za to, e tego wielkiego i silnego jak db czowieka roz-cignlicie na ziemi jednym uderzeniem pici. Nie widziaem jeszcze nic podobnego.

    Ten projekt podoba si widocznie Samowi Hawkensowi, gdy zacz prycha wesoo. Shatterhand, hi! hi! hi! Greenhorn i ju wojenny przydomek, i to jaki! Ilekro Sam

    Hawkens rzuci okiem na greenhorna, tylekro jest z tego zbawienny skutek. Shatterhand, OldShatterhand! Cakiem tak jak Old Firehand15, take westman i silny jak niedwied. C wyna to miano, Dicku i Willu?

    Odpowiedzi ich ju nie dosyszaem, gdy musiaem uwag powici White'owi, ktryujwszy mnie za rk, odprowadzi na bok i rzek:

    Podobacie mi si nadzwyczajnie, sir! Czy nie mielibycie ochoty przej do mnie? Trudno wchodzi w to, czy mam ochot, czy nie, mr. White. Ja nie mog. Czemu? Bo mnie tutaj trzyma obowizek. Pshaw! Ja bior to na siebie. To mi si na nic nie przyda, jelibym ja sam nie mg si usprawiedliwi. Przysano mnie

    tutaj do pomocy przy pomiarze tego sektora, nie wolno mi si przeto std ruszy, poniewajeszcze nie wykonalimy naszego zadania.

    Bancroft dokoczy z tamtymi trzema. Tak, ale kiedy i jak? Nie, ja musz tu zosta. Zwacie, e to dla was niebezpieczne! Jak to? Pytacie jeszcze? Widzicie chyba, e porobilicie sobie z tych ludzi nieubaganych wro-

    gw. Nie. Przecie im nic nie zrobiem. To prawda albo raczej byo prawd dotychczas. Poniewa jednak powalilicie jednego

    z nich na ziemi, stosunki midzy wami s zerwane. By moe, ale ja si nie boj. Wanie przez to uderzenie zdobyem sobie powaanie.

    Nieprdko ktokolwiek porwie si znw na mnie. Zreszt Hawkens, Stone i Parker s ze mn.

    14 Shatterhand (ang.) Grzmocca Rka15 Firehand (ang.) Ognista Rka

  • 27

    Jak chcecie. Wolna wola to niebo dla czowieka, ale czsto i pieko. Bardzo bycie mi siprzydali. Ale przynajmniej odprowadzicie mnie kawaek drogi?

    Kiedy? Teraz. Czy chcecie zaraz wraca, mr. White? Tak. Zastaem tu takie stosunki, e nie mog bawi duej, ni potrzeba. Ale musicie co zje, nim wyruszycie w drog, sir. Zbyteczne. Mamy w kaburach sioda wszystko niezbdne do ycia. Nie poegnacie si

    z Bancroftem? Nie. Przybylicie, aby pomwi z nim o interesach! Zapewne, ale mog to take powiedzie wam. Przekonaem si, e wy lepiej si rozu-

    miecie na rzeczy ni on. Ot przede wszystkim przybyem tu, aby ostrzec go przed czerwo-noskrymi.

    Czy widzielicie ich? Nie bezporednio, lecz ich lady. W tym czasie cign na poudnie dzikie mustangi i ba-

    woy, a czerwonoskrzy opuszczaj swoje wsie, aby na nie polowa. Przed Keiowehami niema obawy, gdy dogadalimy si z nimi co do budowy kolei, ale Komancze i Apacze nic otym nie wiedz i dlatego nie moemy si im pokazywa. Skoczyem prace w moim sektorzei opuszczam te strony. Mnie wic nic ju nie grozi. Ale dla was ten teren staje si co dzieniebezpieczniejszy. Starajcie si szybko doprowadzi prace do koca. Osiodajcie teraz koniai spytajcie, czy Sam Hawkens ma ochot uda si z nami.

    Oczywicie Sam mia ochot.Poszedem wic do namiotu Bancrofta i owiadczyem, e dzi pracowa nie bd lecz ra-

    zem z Samem Hawkensem odprowadz White'a. Idcie do diaba i skrcie karki! odrzek, a ja nie przeczuwaem, e to ordynarne y-

    czenie mogo si niebawem speni.Od kilku dni nie wyjedaem nigdzie, tote deresz mj zara radonie, gdy zaczem go

    sioda. Okaza si koniem wymienitym, cieszyem si wic, e bd mg oznajmi to me-mu staremu ,,zbrojmistrzowi Henry'emu.

    Jadc w blasku piknego jesiennego poranku, rozmawialimy o zamierzonych wielkichbudowach kolejowych i o wszystkim, co nam leao na sercu. White da mi kilka wskazwekodnoszcych si do poczenia naszego sektora z jego, a okoo poudnia zatrzymalimy sinad strumieniem, eby co przegry. Potem White pojecha dalej ze swym przewodnikiem, amy poleelimy jeszcze chwil, roztrzsajc rne zagadnienia.

    Na krtko przed wyruszeniem w drog powrotn pochyliem si nad strumieniem, by za-czerpn wody. Czysta bya jak kryszta, ujrzaem wic na dnie odciski, jak mi si zdawao,stopy ludzkiej. Oczywicie zwrciem na to uwag Sama. On przypatrzy si uwanie, poczym ozwa si:

    White mia zupen suszno, ostrzegajc nas przed Indianami. Sdzicie, Samie, e to lad Indianina? Tak, indiaskiego mokasyna16. Jakie wraenie robi to na was, sir? adnego. Fi, musicie przecie co czu i myle? C innego jak to, e tu by czerwonoskry? Wic nie boicie si wcale? Ani mi si ni! Przynajmniej lekki niepokj?

    16 mokasyny obuwie indiaskie z mikkiej skry noszone przez Indian Ameryki Pnocnej

  • 28

    Take nie. Bo wy nie znacie czerwonoskrych! Ale spodziewam si, e ich poznam. S chyba tacy sami jak inni ludzie; wrogowie swo-

    ich wrogw i przyjaciele swoich przyjaci. Poniewa za nie zamierzam wystpowa prze-ciwko nim wrogo, wic przypuszczam, e nie potrzebuj si ich obawia.

    Jestecie greenhorn i wiecznie nim zostaniecie. Moecie postpowa z czerwonoskry-mi, jak chcecie, wynik bdzie zawsze inny, zupenie inny. Wypadki nie zale przecie odwaszej woli. Dowiadczycie tego i ycz wam, eby to nie kosztowao was strzpu wasnegociaa lub nawet ycia.

    Kiedy ten czerwonoskry mg by tutaj? Mniej wicej przed dwoma dniami. Widzielibymy tu na trawie jego lady, gdyby si

    tymczasem nie podniosa. Wyszed chyba na zwiady? Tak, na zwiady za bawolim misem. Teraz panuje pokj midzy tutejszymi szczepami,

    wic nie mg to by szpieg wojenny. By nadzwyczaj nieostrony, a wic prawdopodobniemody.

    Dlaczego? Wytrawny wojownik nie wstpuje do takiej wody jak ta, gdzie lad na pytkim gruncie

    dugo jeszcze pozostaje widoczny. Takiego bdu dopuszcza si tylko gupiec, ktry jest zu-penie takim samym czerwonym greenhornem jak wy biaym, hi! hi! hi! A biae greenhornybywaj jeszcze gupsze od czerwonych. Zapamitajcie to sobie, sir!

    Zacz sam do siebie z cicha parska miechem i wsta, by dosi konia. Poczciwy Samlubi okazywa mi swoje przywizanie nazywajc mnie artobliwie gupcem.

    Moglimy wrci t sam drog, ktr przybylimy tutaj, ale zadaniem moim jako su-rweyora byo zbada ca nasz tras, dlatego skrcilimy troch i pojechalimy po rwnole-gej linii.

    W ten sposb wydostalimy si na do szerok dolin, poros bujn traw. Zbocza, za-mykajce j z jednej i z drugiej strony, pokryway w dole zarola, a w grze las. Dugo do-liny wynosia moe z p godziny drogi tak prostej, e mona j byo oglda od pocztku dokoca. Zaledwie ujechalimy kilka krokw, gdy nagle Sam wstrzyma konia i popatrzyuwanie przed siebie.

    Dobra nasza! krzykn. Ot s. Pierwsze w tym roku! Co? zapytaem.Ujrzaem daleko przed sob osiemnacie, a moe dwadziecia zwolna poruszajcych si

    punktw. Co? powtrzy krcc si ywo na siodle. Nie wstydzicie si pyta? Ach, prawda,

    wszak jestecie greenhorn, i to potny! Takie osobniki jak wy nie widz czsto, cho oczymaj otwarte. Bdcie askawi zgadn, najszanowniejszy sir, co to za istoty krc si tam,gdzie spoczy wasze pikne oczy!

    Zgadn? Hm! Wzibym je za sarny, gdybym nie wiedzia, e ten rodzaj zwierzyny yjew gromadkach liczcych najwyej dziesi sztuk. Biorc take pod uwag odlego, trzebapowiedzie, e owe zwierzta, chocia. wydaj si std tak mae, musz by znacznie wikszeod sarn.

    Sarny, hi! hi! hi! mia si. Sarny tu, w grze, nad rdami Kanadianu! To si wamznakomicie udao!

    Ale to, co potem powiedzielicie, byo niele pomylane. Tak, to wiksze zwierzta, owiele wiksze od sarn.

    Ach, kochany Samie! To chyba nie bawoy? Oczywicie, e bawoy. To bizony, prawdziwe bizony, znajdujce si w drodze, pierw-

    sze, ktre widz w tym roku. A teraz musicie przyzna, e mr. White mia suszno: bizony i

  • 29

    Indianie. Zamiast Indian napotkalimy tylko ich lady, ale bawoy mamy przed sob w caejokazaoci. C wy na to, jeli si nie myl, h?

    Musimy podjecha ku nim! Rozumie si! I przypatrzy si im. Przypatrzy? Rzeczywicie przypatrzy? zapyta spogldajc na mnie z ukosa, z bez-

    miernym zdumieniem. Tak. Nie widziaem jeszcze nigdy bizonw i chciabym bardzo dokadnie je obejrze.Byem zaciekawiony jako zoolog, czego may Sam nie mg zrozumie. Zaama rce i

    rzek: Obejrze, tylko obejrze? Zupenie tak samo jak malec, ktry przykada oczy do szpary

    w krlikami, aby podpatrzy krliki. O greenhornie, co ja z wami przeywam! Ja nie bd imsi przypatrywa ani ich oglda, lecz bd na nie polowa!

    Dzisiaj, w niedziel?Wyrwao mi si to niebacznie. Lecz Sam Hawkens rozgniewa si z tego powodu napraw-

    d i krzykn na mnie: Zamknijcie si z aski swojej, sir! Czy prawdziwy westman pyta, czy to niedziela, wi-

    dzc przed sob pierwsze bizony? One daj miso! Rozumiecie? Miso, i to jakie, jeli si niemyl! Kawa poldwicy bawolej jest rzecz wspanialsz ni niebiaski Ambroy czy Ambro-yna, czy te jak to si tam nazywa, czym raczyli si starzy greccy bogowie. Musz dostapoldwicy bawolej, ebym mia gow naoy! Wiatr wieje ku nam, to dobrze. Tu na lewympnocnym zboczu doliny wieci soce, ale tam na prawo ley cie. Jeli si tam zaczaimy,bawoy nie spostrzeg nas przedwczenie. Jedmy!

    Spojrza na swoj Liddy, czy obie lufy w porzdku, i popdzi konia na wskazane miejsce.Ja take zbadaem za jego przykadem swoj rusznic. Ujrzawszy to, Sam od razu zatrzymakonia i zapyta:

    Macie ochot wzi udzia w polowaniu? Oczywicie! Dajcie temu pokj, jeeli nie chcecie by za dziesi minut rozdeptani na miazg! Bizon

    to nie kanarek, ktrego si bierze na palec i kae piewa. Nieraz jeszcze zawieci soce iniejedna burza przejdzie ponad Grami Skalistymi, zanim bdziecie mogli porwa si na takniebezpieczn zwierzyn.

    Mimo to sprbuj... Milczcie i suchajcie! przerwa mi tonem, jakiego nigdy wobec mnie nie uywa. Ja

    waszego ycia na swe sumienie nie wezm. Wjechalibycie z pewnoci w paszcz niechyb-nej mierci. Kiedy indziej rbcie sobie, co si wam podoba, ale teraz nie znios oporu!

    Gdyby nie dobre stosunki panujce midzy nami, Sam dostaby na to naleyt odpowied;umilkem jednak i pojechaem za nim zwolna pasem cienia, rzucanym przez las.

    Jest ich, jak widz, ze dwadziecia mwi ju agodniej ale wyobracie sobie, e p-dzi ich przez sawanny ponad tysic! Widywaem dawniej trzody liczce po dziesi tysicy iwicej sztuk. By to chleb Indian, a biali im go odebrali. Czerwonoskry oszczdza zwierzy-n, gdy dawaa mu poywienie, zabija tylko w miar potrzeby, biay natomiast grasowawrd tych niezliczonych trzd jak dzikie, drapiene zwierz, mordujce nawet wwczas, gdyju jest syte, dla samego rozlewu krwi. Niedugo zniknie tutaj ostatni baw, a wkrtce ponim Indianin. Niech Bg si zlituje nad nimi! Tak samo jest z trzodami mustangw. Dawniejyy gromady zoone z tysica lub wicej koni, teraz czowiek wpada w zachwyt, gdy ichsetk na raz zobaczy.

    Tymczasem zbliylimy si niepostrzeenie do bawow na jakie czterysta krokw. Haw-kens zatrzyma konia. Zwierzta, pasc si, zwolna posuway si w gr doliny. Na samymprzedzie szed stary byk, ktrego olbrzymie cielsko wprawio mnie w zdumienie. By pewnie

  • 30

    ze dwa metry wysoki, a ze trzy dugi. Nie umiaem wwczas jeszcze oceni wagi bizona, aleten mg way ze trzydzieci cetnarw: olbrzymia masa misa i koci. Natrafiwszy na bot-nist kau, zacz si w niej tarza z widocznym zadowoleniem.

    To przewodnik szepn Sam najniebezpieczniejszy z caej gromady. Kto si z nimspotka, powinien mie przy sobie podpisany testament. Bior na cel mod krow na prawo zanim. Uwaajcie, gdzie jej wpakuj kul! Za opatk skonie w serce, to najlepszy i najpew-niejszy strza oprcz strzau w oko. Ale chyba wariat celowaby w bizona z przodu, aby gotrafi w oko! Stacie tutaj i wcinijcie si z koniem w zarola! Skoro mnie spostrzeg, rzucsi do ucieczki i caa ta dzika gonitwa przejdzie tdy. Ale niech was Bg broni przed mylopuszczenia tego miejsca, zanim nie powrc lub was nie zawoam!

    Odjecha zwolna i cicho, dopiero gdy wykonaem jego rozkaz zajmujc stanowisko midzydwoma krzakami. Dziwne uczucia mn owadny. Czytaem czsto, jak si poluje na bizony,i pod tym wzgldem nikt by mi nic nowego nie powiedzia, ale zawsze jest rnica midzytym, co jest napisane, a rzeczywistoci, w ktrej si to przeywa. Tego dnia po raz pierwszyw yciu widziaem bawoy. Zwierzt, na ktre dawniej polowaem, nie mona byo nawetporwna z tymi niebezpiecznymi olbrzymami. Naleaoby wic przypuci, e stosownie dorozkazu Sama wstrzymam si od udziau w polowaniu, tymczasem stao si zupenie inaczej.Z pocztku postanowiem tylko biernie przypatrywa si bizonom, ale teraz uczuem siln,niepohamowan dz dziaania. Sam postanowi zabi tylko mod krow? Pfuj pomy-laem sobie w duchu. Do tego nie potrzeba odwagi! Prawdziwy mczyzna bierze si wa-nie do najtszego buhaja!

    Ko zacz si bardzo niepokoi i przebiera kopytami. Nie widzia jeszcze nigdy bawo-w, ba si i chcia ucieka. Z wielk trudnoci utrzymywaem go na miejscu. Czy nie byo-by lepiej zmusi go do wyjcia naprzeciw buhaja? Spokojnie rozwaaem, co zrobi. Decyzjanastpia w jednej chwili.

    Sam zbliy si do bizonw na trzysta krokw, po czym da koniowi ostrogi, pocwaowaku trzodzie i przemkn obok byka, aby si dosta do upatrzonej krowy. Zwierz stropio si izapomniao o ucieczce, a on dobieg do niego i w przelocie wystrzeli. Ofiara drgna i spu-cia gow. Czy pada, tego nie widziaem, gdy inny widok zaj moj uwag.

    Olbrzymi buhaj zerwa si i ypn oczyma za Samem Hawkensem. Co za potne zwie-rz! Olbrzymia gowa ze sklepion wysoko czaszk, szerokim czoem i krtkimi wprawdzie,ale mocnymi, wygitymi w gr rogami, gsta, kudata grzywa na szyi i piersi oraz wznosz-cy si ku przednim opatkom grzbiet przedstawiay obraz pierwotnej, surowej siy. Tak, tobya niebezpieczna bestia, ale widok jej podsyca pragnienie, by zmierzy si z jej ywioow,zwierzc si.

    Nie wiem, czy ja popdziem deresza, czy te on sam mnie unis. Wypad z zaroli i skie-rowa si w lewo; szarpnem go jednak w prawo i pognaem prosto na byka, ktry posysza,e si zbliam, odwrci si, a ujrzawszy mnie, pochyli gow, aby konia i jedca przyjrogami. Sam Hawkens krzycza z caych si, ale ja nie miaem czasu spojrze w jego stron.Nie mogem poczstowa bizona kul, bo nie sta mi dobrze na strza, a po wtre, ko opierami si i lecia ze strachu wprost na gronego olbrzyma. Byk rozstawi tylne nogi, a gowpodnis w gr, aby wzi konia na rogi. Wytajc wszystkie siy udao mi si pchn dere-sza w bok o tyle, e wycignitym skokiem przelecia nad zadem byka, ktry wobec tegouderzy rogami tu obok moich ng. Skok nis konia wprost w kau, w ktrej przedtemtarza si byk. Spostrzegem to na szczcie w por i wyjem nogi ze strzemion, gdy ko sipolizn padajc razem ze mn w boto. Jednak ju w nastpnej chwili staem trzymajcmocno strzelb w rku. Jak do tego mogo doj tak prdko, do dzi dnia nie pojmuj. Bawobrci si ku nam i puci si w niezgrabnych susach ku koniowi, ktry si tymczasem pod-nis chcc uciec. Gdy byk stan ku mnie bokiem, zoyem si do strzau. Teraz rusznicamiaa pokaza, co naprawd potrafi. Jeszcze jeden skok, a bizon byby dobieg do deresza.

  • 31

    Wypaliem. Olbrzymie zwierz zatrzymao si w biegu, nie wiadomo, czy ze strachu przedhukiem, czy dlatego, e dobrze trafiem. Posaem mu natychmiast drug kul. Baw pod-nis zwolna gow, wyda ryk tak straszny, e ciarki po mnie przeszy, zachwia si kilkarazy i run na miejscu.

    Bybym krzykn z radoci po tym cikim zwycistwie, gdyby nie byo nic waniejszegodo roboty. Ko mj pdzi bez jedca, a Sam Hawkens cwaowa po drugiej stronie doliny,cigany przez byka, nie o wiele mniejszego od tego, ktrego zabiem.

    Trzeba wiedzie, e bizon, raz podraniony, nie wypuszcza ju przeciwnika, a dorwnujeprzy tym w szybkoci koniowi. W takim wypadku okazuje odwag, chytro i wytrwao,jakiej nikt by si po nim nie spodziewa.

    Tak i ten byk dogania ju Hawkensa, ktry, uciekajc przed nim, wykonywa niebez-pieczne zwroty, nuce konia. Pomoc bya konieczna, gdy ko nie jest tak wytrzymay jakbaw. Nie miaem czasu spojrze, czy mj buhaj yje, czy nie yje. Nabiem czym prdzejobie lufy i pobiegem przez dolin, Hawkens to zobaczy, chcia wyjecha na spotkanie odsie-czy i zwrci konia ku mnie, lecz przez to popeni straszny bd, gdy byk, ktry pdzi tuza nim, mia teraz konia z boku. Ujrzaem, jak schyli gow i jednym pchniciem podrzuci wgr konia i jedca, a kiedy potem obaj upadli na ziemi, zacz ich wciekle obrabia szar-pic bezustannie rogami. Hawkens woa, jak mg najgoniej, o pomoc. Cho dzielio mnieod niego jeszcze jakich sto pidziesit krokw, nie mogem si waha ani chwili. Strza zmniejszej odlegoci byby niewtpliwie pewniejszy, ale gdybym si spni, Hawkens mg-by um