Kanada pachnąca GMO - ngopole.pl 17.2016_S.pdfrazem są to „Resortowe dzieci. Poli- ......

24
GŁOS Tygodnik dla osób myślących Kanada pachnąca... GMO Grupa trzymaj¹ca Smoleñsk Kataklizmy i znaki - Watykan Nasze wartości: BÓG Rodzina Ojczyzna No. 17 Toronto 9-15.11.2016 $1.50 (incl. GST) W Galerii Porczyńskich w Warszawie odbyła się huczna promocja trzeciej części - że tak powiem delikatnie - cyklu pt. „Resortowe dzieci”. Tym razem są to „Resortowe dzieci. Poli- tycy”. Galę prowadził Rafał A. Ziemkie- wicz - autorytet moralny Prawicy i sumienie Narodu. Zaszczyciła ją cała śmietanka pisowsko-gazetopolska plus pani Magdalena Ogórek, która nabrała starego lisa Millera na to, że niby jest nowocześnie lewicowa - topiąc w wyborach SLD - a tak naprawdę była i jest wyznawczynią tych samych poglądów i zwolenniczką tej samej orientacji, co redakcja „Gazety Pols- kiej”. Ogrom pracy, godziny spędzone w Instytucie Pamięci Narodowej, setki nazwisk, tysiące akt” - czytamy w re- lacji na portalu niezależna.pl. To zdanie sugeruje, że Kania, Ma- rosz i Targalski dokonali jakiejś wielkiej pracy badawczej z dziedziny historii. Tak jednak nie jest, ponieważ praca taka polega na naukowej krytyce źródła historycznego, a nie na dosłow- nym przepisywaniu materiałów wy- tworzonych przez Służbę Bezpieczeń- stwa PRL, wybranych i dopasowanych do założonej przez autorów tezy, że całym życiem publicznym w Polsce rządziły i nadal rządzą tajne służby PRL i ZSRR (Rosji). Publikacje Kani, Marosza i Targal- skiego mają zatem charakter wyłącz- nie delatorsko-paszkwilancki. Ich war- sztatowym wzorcem jest szkoła An- toniego Macierewicza, której naj- wybitniejszym dziełem był tajny Aneks do Raportu o likwidacji WSI”. Jak wiadomo, nawet Lech Kaczyń- ski nie chciał tego „Aneksu” ujawnić w obawie przed skandalem, własną kompromitacją i procesami, które naraziłyby Skarb Państwa na poważne starty (już sam „Raport o likwidacji WSI” spowodował takie straty w pos- taci odszkodowań zasądzonych na rzecz osób pomówionych). Gdzie nie spojrzeć - czy pod świer- Mirosław Kokoszkiewicz S łaby to dowódca, który po wy- graniu walnej bitwy rozpuszcza wojsko do domów, widząc, że wróg co prawda rozbity, ale jego luźne watahy grasują na terenie całego kraju. Od ubiegłego roku upajamy się pod- wójnym wyborczym zwycięstwem i kpimy sobie z bardziej lub mniej licznych protestów, marszów i manife- stacji opozycji. Problem w tym, że one cały czas trwają i bardzo źle wpływają na mo- rale zwycięskiej armii. Co przez okna swoich domów widzą rozpuszczeni do cywila zwycięscy żołnierze? Oni nie- ustannie obserwują maszerującego wroga i zastanawiają się, czy napraw- dę zwyciężyli? Pytają na razie tylko samych siebie, dlaczego nikt jeszcze nie ogłasza mobilizacji? Kiedy na Węgrzech Viktor Orbán i jego Fidesz odsunęli od władzy złodziejską klikę Ferenca Gyurcsanya, od razu rozpoczęto wielką reformę kraju. Reformę rzeczywistą, a nie pro- pagandową. Przez opozycję i Brukselę Orbán oskarżany był o wszystko co możliwe, począwszy od nacjonalizmu i niszczenia demokracji, po zamach na wolność słowa, autorytaryzm i gospo- darczy protekcjonizm. Oczywiście nie obyło się bez protestów, marszów i manifestacji tak zwanych obrońców demokracji, wspieranych przez pocho- dzącego z Węgier żydowskiego gesze- fciarza Sorosa. Tu jednak w porówna- niu z naszą dzisiejszą sytuacją dowód- ca Orbán zachował się jak prawdziwy i mądry wódz. On nie odesłał wojska do domów i nie rozpuścił koni na po- pas. On na każdy miniwiecyk opozycji odpowiadał wielkim wiecem swoich patriotycznych zwolenników. Nic tak nie deprymuje wroga, jak widok jego własnej małości i słabości na tle wspierającego zmiany i popierającego władzę narodu. Aby wyrazić swoje dzisiejsze oba- wy, przypomnę Czytelnikowi ku prze- strodze swoje własne gorzkie refleksje sprzed ośmiu lat, kiedy to PiS utracił władzę na rzecz koalicji PO-PSL. cd. na str. 20 Resortowi autorzy o resortowych dzieciach DOŚĆ UPAJANIA SIĘ ZWYCIĘSTWEM! PiS musi przejść do konkretnego działania! cd. na str. 14 11 listopada Święto Niepodległości Polski

Transcript of Kanada pachnąca GMO - ngopole.pl 17.2016_S.pdfrazem są to „Resortowe dzieci. Poli- ......

GŁOSTygodnik dla osób myślących

Kanada pachnąca... GMOGrupa trzymaj¹ca SmoleñskKataklizmy i znaki - Watykan

Nasze wartości:

BÓGRodzinaOjczyzna

No. 17Toronto

9-15.11.2016

$1.50 (incl. GST)

W Galerii Porczyńskich wWarszawie odbyła sięhuczna promocja trzeciej

części - że tak powiem delikatnie -cyklu pt. „Resortowe dzieci”. Tymrazem są to „Resortowe dzieci. Poli-tycy”.

Galę prowadził Rafał A. Ziemkie-wicz - autorytet moralny Prawicyi sumienie Narodu. Zaszczyciła ją całaśmietanka pisowsko-gazetopolska pluspani Magdalena Ogórek, która nabrałastarego lisa Millera na to, że niby jestnowocześnie lewicowa - topiąc w wyborach SLD - a tak naprawdębyła i jest wyznawczynią tych samychpoglądów i zwolenniczką tej samejorientacji, co redakcja „Gazety Pols-kiej”.

„Ogrom pracy, godziny spędzone w Instytucie Pamięci Narodowej, setkinazwisk, tysiące akt” - czytamy w re-lacji na portalu niezależna.pl.

To zdanie sugeruje, że Kania, Ma-rosz i Targalski dokonali jakiejświelkiej pracy badawczej z dziedzinyhistorii. Tak jednak nie jest, ponieważ

praca taka polega na naukowej krytyceźródła historycznego, a nie na dosłow-nym przepisywaniu materiałów wy-tworzonych przez Służbę Bezpieczeń-

stwa PRL, wybranych i dopasowanychdo założonej przez autorów tezy, żecałym życiem publicznym w Polscerządziły i nadal rządzą tajne służbyPRL i ZSRR (Rosji).

Publikacje Kani, Marosza i Targal-skiego mają zatem charakter wyłącz-nie delatorsko-paszkwilancki. Ich war-sztatowym wzorcem jest szkoła An-toniego Macierewicza, której naj-wybitniejszym dziełem był tajny„Aneks do Raportu o likwidacji WSI”.

Jak wiadomo, nawet Lech Kaczyń-ski nie chciał tego „Aneksu” ujawnićw obawie przed skandalem, własnąkompromitacją i procesami, którenaraziłyby Skarb Państwa na poważnestarty (już sam „Raport o likwidacjiWSI” spowodował takie straty w pos-taci odszkodowań zasądzonych narzecz osób pomówionych).

Gdzie nie spojrzeć - czy pod świer-

Mirosław Kokoszkiewicz

S łaby to dowódca, który po wy-graniu walnej bitwy rozpuszczawojsko do domów, widząc, że

wróg co prawda rozbity, ale jego luźnewatahy grasują na terenie całego kraju.Od ubiegłego roku upajamy się pod-wójnym wyborczym zwycięstwem i kpimy sobie z bardziej lub mniejlicznych protestów, marszów i manife-stacji opozycji.

Problem w tym, że one cały czastrwają i bardzo źle wpływają na mo-rale zwycięskiej armii. Co przez oknaswoich domów widzą rozpuszczeni docywila zwycięscy żołnierze? Oni nie-ustannie obserwują maszerującegowroga i zastanawiają się, czy napraw-dę zwyciężyli? Pytają na razie tylkosamych siebie, dlaczego nikt jeszczenie ogłasza mobilizacji?

Kiedy na Węgrzech Viktor Orbán i jego Fidesz odsunęli od władzyzłodziejską klikę Ferenca Gyurcsanya,od razu rozpoczęto wielką reformękraju. Reformę rzeczywistą, a nie pro-pagandową. Przez opozycję i Brukselę

Orbán oskarżany był o wszystko comożliwe, począwszy od nacjonalizmui niszczenia demokracji, po zamach nawolność słowa, autorytaryzm i gospo-darczy protekcjonizm. Oczywiście nieobyło się bez protestów, marszów

i manifestacji tak zwanych obrońcówdemokracji, wspieranych przez pocho-dzącego z Węgier żydowskiego gesze-fciarza Sorosa. Tu jednak w porówna-niu z naszą dzisiejszą sytuacją dowód-ca Orbán zachował się jak prawdziwyi mądry wódz. On nie odesłał wojskado domów i nie rozpuścił koni na po-pas. On na każdy miniwiecyk opozycjiodpowiadał wielkim wiecem swoichpatriotycznych zwolenników. Nic taknie deprymuje wroga, jak widok jegowłasnej małości i słabości na tlewspierającego zmiany i popierającegowładzę narodu.

Aby wyrazić swoje dzisiejsze oba-wy, przypomnę Czytelnikowi ku prze-strodze swoje własne gorzkie refleksjesprzed ośmiu lat, kiedy to PiS utraciłwładzę na rzecz koalicji PO-PSL.

cd. na str. 20

Resortowi autorzy o resortowych dzieciach

DOŚĆ UPAJANIA SIĘ ZWYCIĘSTWEM! PiS musi przejść do konkretnego działania!

cd. na str. 14

11 listopada

ŚwiętoNiepodległości

Polski

POLSKA - ŚWIATSTRONA 2 G£OS nr 179-15.11.2016

Wydawca: Głos Publishing

Redaktor naczelny:Wiesław Magiera

Publicyści:

Grzegorz Braun, Stefan Skulski, Aleksan-der Szycht, Piotr Jakucki, Maria Pyż, Sta-nisław Michalkiewicz, Małgorzata Todd,Edward Dusza, Wiesław Cypryś, JanCiechanowicz, Jerzy Dąbrowski, Wła-dysław Korowajczyk, Aleksander Szu-mański.

Publikowane teksty niekoniecznie odzwierciedlają stanowisko

redakcji.

Nie odpowiadamy za treść ogłoszeń i publikowanych listów do redakcji.

Nie wszystkie nadesłane listy są publikowane.

Nie zwracamy materiałów nie zamówionych.

Materiały własne oraz agencyjne i internetowe.

GŁOSTygodnik dla myślących

52 Mabelle Ave. Unit 612 Toronto, Ontario M9A 4X9

tel. 416.993.3143

[email protected]

Prenumerata - subscriptionKanada -1 rok - $100, pół roku $ 50Kanada -1 rok ekspresowo $170USA - 1 rok ekspresowo $220USA - pół roku ekspresowo $110Internetem pdf - 1 rok - tylko $35

Proszę przesłać czek lub Money Order na: Glos Publishing

52 Mabelle Ave. Unit 612 Toronto, Ontario M9A 4X9

Potężne tornado nawiedziło Rzym. Są ranni i zabici...Dwie osoby zginęły, a kilkanaście

zostało rannych w rezultacie gwałto-wnej burzy z trąbami powietrznymi w Rzymie i okolicach.

Gwałtowna burza z trąbami powie-trznymi przeszła w niedzielę przezRzym i jego okolice. Władze mówią,

że miały „wyjątkową siłę”. Wiatrzrywał z domów dachy i łamał drzewa.

- To było nadzwyczajne zjawiskopogodowe o wyjątkowej sile - po-wiedziała burmistrz Rzymu VirginiaRaggi, która przebywa z wizytą w Krakowie.

W nadmorskiej miejscowości Ladis-poli trąba powietrzna zerwała dach i zniszczyła dwa piętra kamienicy.Jedna osoba zginęła, a dziesięć od-niosło obrażenia. W Cesano drzewoprzygniotło przejeżdżający samochód,zabijając mężczyznę. W Rzymie

stłuczona witryna raniła kilka osób.Wszystko zaledwie tydzień po sil-

nych trzęsieniach ziemi jakie nawie-dziły Włochy. Silny wiatr pozrywałdachy w prowizorycznych budynkach,gdzie nocują ludzie, którzy stracilidomy w trzęsieniu ziemi.

W dniach 11-13 listopada br(najbliższy piątek, sobota, niedziela)Słońce znajdzie się w jednej linii z asteroidą (która jest od 1 listopadawidoczna na nieboskłonie - jej obec-

ność potwierdziło Minor Planet Cen-ter) oraz Ziemią.

Jest wysoce prawdopodobne, iż naskutek tego nastąpi zaćmienie Słońca

na Ziemi, co może spowodować licznenaturalne kataklizmy na naszej pla-necie... Asteroida znajdowała się 7 lis-topada w odległości zaledwie 80.000km od Ziemi.

Ponad 700 wstrząsów wtórnych potrzęsieniu ziemi we Włoszech. Inspe-kcje ukazują ogromną skalę zniszczeń.

Abp Becciu, pełniący w Watykaniefunkcję odpowiadającą sekretarzowistanu i bliski współpracownik papieżaFranciszka, powiedział agencji Ansa,że słowa wyemitowane po niedziel-nym silnym trzęsieniu ziemi to "wypo-wiedź obraźliwa dla wierzących i skandaliczna dla tych, którzy nie

wierzą". Watykański dostojnik wyraziłopinię, że tego typu stwierdzeniapochodzą z "okresu przedchrześcijań-skiego i nie są zgodne z teologią Koś-cioła, ponieważ są sprzeczne z wizjąBoga przedstawioną przez Chrystusa".Podkreślił, że w wizji tej Bóg nie jest"kapryśny i mściwy".

Wizję Boga wynikającą ze słów,jakie padły na antenie Radia Maryja,nazwał, "pogańską, a nie chrześcijań-

ską". - Kto przywołuje karę Bożą przedmikrofonami Radia Maryja, obrażasamo imię Matki Bożej, którą wierzącypostrzegają jako miłosierną matkę,pochylającą się nad swymi płaczącymidziećmi i ocierającą ich łzy, zwłaszczaw straszliwych momentach, jak trzę-sienie ziemi - dodał abp Becciu.

- Możemy jedynie prosić naszychbraci, dotkniętych przez tragedię trzę-sienia ziemi, o przebaczenie za to, że

zostali wskazani jako ofiary złościBoga. Niech wiedzą, że ze stronypapieża mają współczucie, solidarnośći wsparcie - podkreślił.

Włoski dostojnik stwierdził nastę-pnie, że Radio Maryja musi "skorygo-wać ton swego języka i bardziejdostosować go do Ewangelii orazorędzia miłosierdzia".

Watykan potępił słowa włoskiego Radia Maryja

Uwaga na 11-13 listopada...

„NIE MACIE NA TYLE PEWNOŚCISIEBIE I POCZUCIA WŁASNEJWARTOŚCI, BY POWIEDZIEĆ IZRA-ELOWI:

- ZABIERAJCIE SIĘ Z NASZEGOKRAJU I WSADŹCIE TE SWOJEWYCIECZKI GDZIEŚ” !!!

- Jeśli ktoś na waszej ziemi prowadzidziałalność, której celem jest wywoła-nie wobec was nienawiści, to niepowinniście się na to godzić - powie-dział w wywiadzie dla „Historia DoRzeczy” Norman Finkelstein. Skryty-kował wycieczki izraelskich dzieci doPolski, lobby żydowskie czerpiącewielkie pieniądze z „przedsiębiorstwaHolocaust” oraz polską inteligencję,szkalującą własny naród.

Profesor Norman Finkelstein to mie-szkający w USA żyd polskiego pocho-dzenia. Jako politolog specjalizuje sięw dziedzinie konfliktu palestyńsko-izraelskiego oraz Holocaustu. W roz-mowie z Piotrem Zychowiczem ostrowypowiedział się m.in. o wycieczkachizraelskich uczniów do Polski. Zgodziłsię z tezą, że w ich trakcie pokazuje sięPolskę jako kraj antysemicki.

- Te biedne dzieciaki wracają doIzraela przerażone, przekonane, żewszędzie poza domem grozi im niebez-pieczeństwo. I niestety, Polacy - proszęmi wybaczyć to co teraz powiem -zachowują się w sposób godny pożało-wania. Nie macie na tyle pewnościsiebie i poczucia własnej wartości, bypowiedzieć Izraelowi: Zabierajcie się

z naszego kraju i wsadźcie te swojewycieczki gdzieś. (…) Jeśli ktoś nawaszej ziemi prowadzi działalność,której celem jest wywołanie wobec wasnienawiści, to nie powinniście się na togodzić” - stwierdził amerykańskiuczony.

Na sugestię, że za tego typu sfor-mułowania w Polsce mógłby zostaćuznany za antysemitę, politolog odpo-

wiedział: „Tak, wiem. Polska i jejsłynna samokrytyczna inteligencja.Ludzie, którzy uważają, ze każdakrytyka Żydów to antysemityzm, ajednocześnie cały czas ostro krytykująswój własny naród. Mówią, że robią toze szlachetnych pobudek, ale w rze-czywistości robią to dla kasy. Wylejąkubeł pomyj na Polskę, a potem pędządo USA, aby przeczytać pochwalnerecenzje w tutejszych gazetach, zostaćpoklepanym przez tutejsze autorytety”.

Finkelstein nie ukrywał, że przykła-dem tego typu zachowania jest JanTomasz Gross. O jego „Sąsiadach”powiedział, że to książka „wielkościkomiksu i o takiej mniej więcej warto-ści intelektualnej”. Według uczonegoGross wiedział jednak znakomicie, cosię opłaca na Zachodzie. „W Amerycezajmowanie się Holocaustem przynosiświetne pieniądze. A jeśli jeszczedostarczysz dowody potwierdzające, żePolacy to obrzydliwi antysemici, towtedy masz gwarancję, że ogłoszę Ciętu bohaterem. (…) Gross [napisał ksią-żkę - przyp. red.] by dostać posadę w Princeton” - stwierdził politolog.

Norman Finkelstein nie pozostawiłrównież suchej nitki na swych roda-kach, czerpiących olbrzymie zyski natym, co sam nazwał „przedsiębior-stwem holocaust”. Ostro skrytykowałm.in. byłego szefa Światowego Kon-gresu Żydów Izraela Singera.

„To najgorszy z tych ludzi (…) naszczęście ten szczur wrócił do swojegokanału i mam nadzieję, że włazzostanie dokładnie zaspawany” -stwierdził uczony. Finkelstein przypo-mniał również, że w Izraelu po wojnieHolocaust nie odgrywał żadnej roli,gdyż tamtejsi przywódcy „gardziliŻydami, którzy szli jak owce na rzeź.Izrael chciał stworzyć nowego Żyda –Żyda wojownika. Europejscy Żydzibyli dla niego słabi, niegodni szacun-ku. Ocaleni z Zagłady byli w kibucachnazywani mydłem. Wszystko zmieniłosię w latach 60. wraz z procesemEichmanna. David Ben Gurion, ów-czesny premier Izraela, ujrzał w Holo-kauście potencjał do stworzeniawspólnej izraelskiej tożsamości –przypomniał amerykański profesor.

Źródło: „Historia Do Rzeczy”

Prof. Finkelstein: „O polskim antysemityzmie mówi się dla pieniędzy”

POLSKA - ŚWIAT STRONA 3G£OS nr 179-15.11.2016

- Projekt „Za życiem” to tylko pier-wszy krok w kierunku przygotowaniakompleksowego programu - powie-działa minister rodziny, pracy i poli-tyki społecznej Elżbieta Rafalska.

W myśl projektu rodzice, którymurodzi się chore dziecko, otrzymająjednorazowe świadczenie w wysoko-ści 4 tys. zł.

- Mamy świadomość tego, że żadnepieniądze nie zmniejszą cierpienia

rodzin, którym rodzi się ciężko choredziecko. Nasz rząd mówi jednak tymrodzinom, że o nich pamiętamy.Chcemy im pomóc w tej trudnej sytu-acji i pracujemy nad przygotowaniemtakiego programu. Ta ustawa to ramyprawne, które otwierają możliwościinnych działań - powiedziała ElżbietaRafalska.

Wiceminister zdrowia Jarosław Pin-kas, przedstawiając na konferencji pra-

sowej założenia projektu podkreślił, żeżadna rodzina nie zostanie sama.

- Pełen dostęp badań prenatalnych,opieka psychologiczna na każdymetapie - od momentu zaistnieniawiedzy do dorosłości dziecka i późniejw wieku starszym - hospicja prena-talne, koordynacja już u lekarza opiekipodstawowej. Chcemy zapłacić leka-rzowi czy też położnej, żeby zajęli siękoordynacją zdarzeń.[…] Taka ro-

dzina nie będzie sama, będzie miałaprzewodnika po systemie - zaznaczyłJarosław Pinkas.

Koszt ustawy „Za życiem” to 152mln zł. Powstanie programu premierBeata Szydło zapowiedziała na po-czątku października. Sejm odrzuciłwówczas obywatelski projekt ustawyzakazujący zabijania dzieci nienaro-dzonych i wprowadzający kary dlakobiet, które poddały się tzw. aborcji.

Nie tak dawno Martin Schulz żaliłsię publicznie, że w kwestii imi-grantów „Polska zostawiła Niemcy nalodzie”. Warto przypomnieć temuniemieckiemu politykowi, że wedługoficjalnych danych Eurostatu nasz krajw 2015 roku był wiceliderem w całejUnii Europejskiej pod względem ilościlegalnie przyjętych imigrantów.

Do Polski przybyło łącznie 541,5tys. obcokrajowców spoza UE! Podtym względem wyprzedziła nas tylkoWlk. Brytania, gdzie w ub.r. przybyło633 tys. osób.

Jeśli chodzi o ilość wydanych poz-woleń na pobyt dla osób spoza UE, tozgodnie z raportem Eurostatu w 2015roku najwięcej takich pozwoleń wyda-

ły władze Wielkiej Brytanii - 633,0tys. (wzrost o 65,2 tys. w porównaniuz 2014 rokiem). Polska w tym zes-tawieniu zajęła drugie miejsce - wciągu ubiegłego roku pozwoleń napobyt dla osób spoza UE wydaliśmyaż 541,5 tys. (wzrost o 186,1 tys. w porównaniu z 2014 rokiem).

Zdecydowana większość imigran-

tów przyjeżdżających do Polski po-chodziła z Ukrainy. Trzecie miejsce w tej kategorii zajęła Francja - 226,6tys. pozwoleń na pobyt dla osób spozaUE. Dopiero na czwartym miejscuuplasowały się Niemcy, które w 2015roku przyjęły w swoje granice 194,8tys. legalnych imigrantów spoza UE.

E. Rafalska: „Za życiem” jest wstępem do większego programu

Rząd PiS likwiduje tysiące miejsc pracy! Na Śląsku oburzenie i panikaRząd Prawa i Sprawiedliwości,

rękoma swoich przedstawicieli w Za-rządzie oraz Radzie Nadzorczej, lik-widuje kolejną polską kopalnię -KWK Krupiński w Suszcu. Na północod złoża eksploatowanego przez Kru-pińskiego znajduje się złoże „Orze-sze”, którego właścicielem na chwileobecną jest niemiecki koncern HMSBergbau, reprezentowany przez spółkęSilesian Coal.

Likwidacja kopalni Krupiński ozna-cza tak naprawdę likwidację ponad 2tys. miejsc pracy na kopalni, oraz ko-lejnych kilku tysięcy dla firm koope-rujących z górnictwem. Ta decyzjaoznacza dla Gminy Suszec poważnetarapaty, nie tylko finansowe, ale takżespołeczne. Jak wygląda życie w gór-niczych gminach, w których zlikwido-wano kopalnię, możemy się przekonaćw Wałbrzychu, Rudzie Śląskiej albodzielnicach Bytomia. Niegdyś tętniąceżyciem, dziś stanowią smutny obrazpolskiej biedy i wylęgarnię drobnejprzestępczości. Mimo zapewnień Mi-nistra Energii, że pracownicy JSW niestracą pracy, należy traktować likwi-dację kopalni w Suszcu jako likwida-cję kolejnych tysięcy miejsc pracy.Firmy okołogórnicze na skutek zanie-chania robót przygotowawczych już w sierpniu zostały zmuszone do zwol-nień pracowników. Obecni pracowni-cy kopalni po prostu zastąpią tych,którzy na innych kopalniach odchodząna emerytury czy korzystają z osłon

socjalnych. Jest to tzw. wirtualnaksięgowość, bo na skutek likwidacjiKrupińskiego zlikwidowane zostanątakże miejsca pracy, które ta kopalniageneruje.

W znowelizowanej przez PiS Usta-wie o funkcjonowaniu górnictwa wPolsce na likwidację kopalni Kru-pińskiego politycy przeznaczają z kie-szeni podatnika 400 mln. złotych.Kopalnia w styczniu ma trafić do Spół-ki Restrukturyzacji Kopalń, w której tozostanie ostatecznie zlikwidowana.Wyrobiska i budynki zostaną znisz-czone a pracownicy skorzystają albo z osłon socjalnych, albo zostaną prze-niesieni do innych zakładów.

6 października do Ministra Energii,Krzysztofa Tchórzewskiego, wpłynęłakolejna oferta spółki Silesian Coal, w której Silesian Coal oferuje doin-westowanie kopalni Krupiński w kwo-cie ponad 400000000 zł. (jednorazo-wo) oraz oferuje opłatę w wysokości120000000 złotych rokrocznie przezkilkadziesiąt lat (minimum 30 lat) zadzierżawę części infrastruktury ko-palni „Krupiński”. Rząd Prawa i Spra-wiedliwości ofertę Silesian Coalodrzucił, ponieważ jedyne wyjście dlaKrupińskiego to natychmiastowa lik-widacja (styczeń 2017). Ponadto w/woferta Silesian Coal zapewniała utrzy-manie miejsc pracy w samej kopalnijak i w firmach z nią kooperującychoraz utrzymanie użyteczności obie-któw tego zakładu.

Mimo kolejnych ofert składanychprzez Silesian Coal, mimo kolejnychopracowań i analiz wykonywanychprzez kopalnię Krupiński, w którychobala się kłamstwa PiS o tym, że ko-palnia ta wydobywa tylko węgiel ener-getyczny czy kończy się jej koncesja,rząd Prawa i Sprawiedliwości twardostoi na stanowisku że kopalnię w Su-szcu trzeba natychmiast zniszczyć.Rok temu podczas szczytu klimaty-cznego w Paryżu premier Beata Szy-dło podpisała się pod klimatycznymporozumieniem, w którym kazanoPolsce ograniczyć wydobycie węgla o ok. 10 mln ton rocznie (w imię redu-kcji dwutlenku węgla). PiS likwidujew tym czasie cztery lub pięć kopalni,których sumaryczne wydobycie oscy-luje wokół 10 mln ton. Kłamstwadotyczące Krupińskiego dotyczącewyczerpania złoża, najgorszego węglaw Polsce pod względem jakości czywyjątkowego zanieczyszczenia urob-ku są kłamstwami, mającymi uspra-wiedliwić rząd Beaty Szydło w świetlelikwidacji kolejnych zakładów i tysię-cy miejsc pracy przed opinią publi-czną.

Dlaczego partia Jarosława Kaczyń-skiego oraz rząd Beaty Szydło wolilikwidować miejsca pracy, wydaćprawie pół miliarda złotych na lik-widację miejsc pracy i kopalni Kru-piński, niż przyjąć ofertę niemieckiejfirmy jest niezrozumiałe. Być możePrawo i Sprawiedliwości liczy na

postrzeganie się jako partii prawdzi-wie polskiej i dlatego woli likwidowaćkopalnie oraz niszczyć polskie bogac-twa naturalne, niż oddawać je w nie-mieckie ręce (tak, dla zasady), tymbardziej, że zawsze można poszukaćinnego inwestora.

Ale z drugiej strony ta sama partiajest podległa wobec decyzji Waszyn-gtonu. Entuzjastyczne poparcie umo-wy CETA, która oznacza likwidacjęmiejsc w pracy w rolnictwie orazwpuszczenie na polski rynek żywnościmodyfikowanej genetycznie. Ogrom-ne ulgi podatkowe w stosunku do ame-rykańskich firm stawiających teraz w Polsce swoje montownie czy choć-by rezygnacja z francuskich Caracalibyć może na rzecz amerykańskichśmigłowców są dowodem, że z partiisłużącej Berlinowi i Moskwie, Polacywybrali partię, która służy Waszyngto-nowi, a nie Polsce i Polakom.

Reasumując. My - narodowcy - jes-teśmy jak najbardziej za tym, a polskiprzemysł był w polskich rękach.Jednak z drugiej strony nie możemysię zgodzić na nieroztropne decyzjerządu, które będą szkodliwe zarównodla polskiego sektora górniczego, jak i lokalnej gospodarki oraz społe-czności gminy Suszec.

Jacek Lanuszny Ruch Narodowy Górny Śląsk

Dziennik Narodowy

Eurostat: Polska drugim krajem w UE pod względem ilości przyjętych imigrantów w 2015!

W wyborach prezydenckich w USA,które trwają w chwili, gdy oddajemydo druku G£OS, wyłoniony zostanie45. Prezydent Stanów Zjednoczonych.O ten najwyższy urząd walczą m.in.kandydatka demokratów i była sekre-tarz stanu, multimilionerka HillaryClinton, żona byłego prezydenta oraz

kandydat republikanów DonaldTrump, amerykański przedsiębiorca i polityk, miliarder, właściciel licznychnieruchomości komercyjnych w USA,założyciel oraz dyrektor generalnyTrump Organization.

Artykuł 2 Konstytucji USA stanowi,że prezydentem może być amerykań-

ski obywatel mający co najmniej 35lat, urodzony na terenie StanówZjednoczonych i mieszkający na tere-nie USA przez co najmniej 14 lat.

Na godzinę 22-gą czasu Toronto -przewagę miał Trump - 147 głosówelektorskich nad Clinton - 109.

Równocześnie z wyborami prezy-

denckimi odbywają się wybory doKongresu. W Izbie Reprezentantów o reelekcję ubiegają się wszyscyczłonkowie Izby Reprezentantów,natomiast w Senacie wybierana jestjedna trzecia senatorów.

Wyniki będą znane we środę rano.WM

Amerykanie wybierają 45 Prezydenta. Duże szanse Trumpa

SPOJRZENIASTRONA 4 G£OS nr 179-15.11.2016

Kazimierz Maciejewski

D ziennik Izraela „Maariv”ogłosił światu imiona so-wieckich oficerów NKWD

uczestniczących w mordzie katyń-skim.

Polski Żyd Abraham Vidro (Wydra),który mieszka teraz w Tel Awiwie, 21 lipca 1971 r. poprosił pismo o wy-wiad, bo chciałby, zanim umrze,wyjawić sekret o Katyniu. On opisałspotkanie z trzema Żydami, oficeramiNKWD, w wojskowym obozie wypo-czynkowym Rosji. Oni powiedzielimu, jak uczestniczyli w mordziePolaków w Katyniu.

Byli to: sowiecki mjr Joshua Soro-kin, por. Aleksander Susłow, por.Samyun Tichonow. Susłow zażądał odVidro zapewnienia, że nie wyjawi tegosekretu do 30 lat po jego śmierci, aleVidro obawiając się, że tak długo niepożyje, zdecydował się wyjawić gowcześniej. Mjr Sorokin, ufając Vidro,powiedział: „świat nie uwierzy czegoja byłem świadkiem”.

Vidro mówił dziennikowi „Maariv”:Żydowski mjr w sowieckiej tajnejsłużbie (NKWD) i dwóch innychoficerów bezpieczeństwa przyznali misię, jak okrutnie mordowali tysiące

polskich oficerów w lesie katyńskim.Susłow mówi do Vidro:

„Chcę ci opowiedzieć o moim życiu.Tylko tobie, ponieważ jesteś Żydem,

czy możemy mówić o wszystkim? Tonie robi żadnej różnicy dla nas… Mor-dowałem polaczków własnymi rękami!I do nich sam strzelałem.”

Bardzo ważną informację podał panAleksander Barkaszow w roku 1994,lider partii o nazwie Rosyjska JednośćNarodowa. W wypowiedzi dla „ŻyciaWarszawy” z 4 października 1994 r.stwierdził:

„Wiem jaką tragedią jest dla wassprawa katyńska, ale oświadczam:polskich oficerów nie rozstrzelaliRosjanie. Sprawdzaliśmy przynależ-ność przynależność etniczną enkawu-dzistów - wykonawców wyroku. Wszys-cy byli Żydami i wypełniali rozkazysobie podobnych, stojących wyżej w ówczesnej hierarchii. Rosjanie są z natury przyjaźnie nastawieni doPolski”.

Rzeź 15.000 niewinnych ludzi jestmakabrycznym zadaniem nawet dlanajbardziej zatwardziałego oprawcy.Stalin (prawdziwe nazwisko w jęz.pol.: Józef Dawid Dżugaszwili) zwró-cił się do głowy tajnej policji so-wieckiej, Żyda £awrentija Berii. Obajprzedyskutowali masowe morderstwoi zdecydowali, że powinno to byćwyłącznie zadaniem Żydów, którzyzajmowali czołowe stanowiska w taj-nym aparacie. Ich odwieczna niena-wiść do katolickich Polaków byłapowszechnie znana.

gloria.tv

Mirosław Piotrowskiposeł do Parlamentu Europejskiego

W Unii Europejskiej zawrza-ło. Na ulice wielu miasteuropejskich wyszli mani-

festanci. Protestowali przeciwko Kom-pleksowej Umowie Gospodarczo-Handlowej (CETA) między Unią Eu-ropejską a Kanadą. Jej podpisanieblokował parlament niewielkiej Walo-nii.

Oficjalny szczyt Unia Europejska -Kanada, zaplanowany na 27 paździer-nika br., został odwołany. Najwięcejobaw budzi możliwość napływu z Kanady do krajów Unii żywnościmodyfikowanej genetycznie, czyliGMO. Kanada należy bowiem donajwiększych światowych produ-centów GMO na świecie. Uprawy

sztucznie zmienionych roślin, pow-stających w procesie inżynierii gene-tycznej, zajmują ponad 10 mln hapowierzchni Kanady.

Uprawy GMO w Kanadzie wprowa-dzono 20 lat temu. Chodzi przedewszystkim o rzepak, bawełnę, soję,kukurydzę, buraki cukrowe i paszę dlazwierząt. Od niedawna Kanada ekspo-rtuje także genetycznie modyfikowanejabłka, które po przekrojeniu nawet niebrązowieją. Sprzedaje także genety-cznie zmodyfikowanego łososia, któ-remu wprowadza się hormony wzrostuinnych ryb. Zezwolenie na sprzedażdotyczy także pochodnych, tzn. file-tów rybnych, oleju rybnego i mączkirybnej. To, co w Kanadzie jest do-zwolone, częstokroć w Unii Europej-skiej jest zakazane, jak chociażbyniektóre barwniki spożywcze.

Podobnie rzecz się ma z wołowiną

i kurczakami. W Kanadzie zezwolonona używanie raktopaminy, dziękiktórej zwierzęta szybciej przybierająna masie. Środek ten w krajach UniiEuropejskiej jest zakazany. Istniejepoważna obawa, że po podpisaniuCETA Unia Europejska w praktyceobniży swoje dotychczasowe normyzapewniające jakość i bezpieczeństwożywności. Kiedy rozmawiam z za-przyjaźnionymi europosłami na tematumowy CETA, a sprawą ma się zająćParlament Europejski, większość odrazu zaznacza, że jest za współpracą i handlem z Kanadą. Z dalszej rozmo-wy wynika jednak, że nie tylko nieznają treści umowy, ale też nie mająnawet świadomości, iż jej tekst wraz z załącznikami w zależności od wersjijęzykowej obejmuje od 1400 do 1600stron. Ale cóż, dla większości Kanadapachnie wyłącznie naturalną żywicą.

Od niedawna Kanada eksportuje ta-kże genetycznie modyfikowane jabłka,które po przekrojeniu nawet niebrązowieją.

IZRAELSKA GAZETA DONOSI, JAKŻYDZI MORDOWALI POLAKÓW

Kanada pachnąca... GMO

GŁOS- Szukamy Prawdy

G£OS nr 179-15.11.2016 OPINIE STRONA 5

N igdy nie jest za późno bypoznać (lub przypomnieć so-bie) prawdziwe oblicze Mar-

cina Lutra. Niestety współcześnieświadomość historii cywilizacji, kul-tury, czy nawet zwykła, elementarnawiedza na tematy naszej przeszłościjest w takim upadku (nad tym upad-kiem pracują świadomi rzeczy spe-cjaliści), że rzeszom ludzkim możnadziś narzucić niemal każde kłamstwoo dawnych czasach - byle medialnieoprawione zostało w odpowiedniąceremonię i poparte przez celebrującesiebie samych autorytety.

A zatem by - mówiąc językiem mło-dzieżowym - nie oczadzieć i do resztynie zgłupieć w czasach “katolickiego”doszukiwania się u Lutra świętości i “katolickich” podziękowań za protes-tantyzm, polecam pracę ks. Luigi Villa

Ks. dr Villa w krótkiej książeczceprzedstawia najważniejsze fakty iświadectwa ludzi różnych wyznań,żyjących zarówno w czasach Lutra,jak i obecnie badających jego życiorys(naukowców protestantów i katoli-ków). Świadectwa z tamtej epoki jak i badania współczesne potwierdzają i dowodzą, iż Marcin Luter był zabój-

cą (dlatego schronił się do klasztoruszukając azylu) oraz że życie swojezakończył wieszając się w swej sypial-ni po kolejnej wieczornej orgii.

Oto jeden z cytatów z wypowiedziLutra, przytaczanych w pracy ks.Villa, który ilustruje z jakiego rodzaju“reformatorem” zmagał się Kościół w epoce rewolucji protestanckiej:

“Nie godzę się, aby nauka moja mo-gła podlegać czyjemukolwiek osądowi,nawet anielskiemu. Kto nie przyjmujemojej nauki, nie może dojść do zbaw-ienia”. Marcin Luter, Weimaier Aus-gabe (WA, X., P.II, 107, 8-11.)

Luter urodził się w Eisleben, w Sa-ksonii, 10 listopada 1483 roku. Byłsynem górnika. Kiedy miał pół rokujego rodzina przeprowadziła się dogórniczej osady Mansfeld,. Spędziłtam 14 pierwszych lat życia, tam teżchodził do szkoły.

Następnie przez rok uczęszczał doszkoły zakonnej kanoników w Magde-burgu, później do szkoły św. Jerzego w Eisenach. W wieku 18 lat wyjechałna Uniwersytet w Erfurcie, by podjąćstudia filozoficzne, później prawnicze.Był rok 1501. W 1505 r. uzyskał tytuł“Magister Artium”, co jest odpowied-nikiem doktora filozofii. Tego samegoroku w maju rozpoczął studia prawni-cze, ale wytrwał tam zaledwie około 6 tygodni! Przejdźmy teraz do jego

“wstąpienia do zakonu”, 2 lipca 1505r., kiedy to został “nie tyle pociągnięty,co porwany”! (“non tam tractus quamraptus”) i to bynajmniej nie z powoduwstrząsu spowodowanego niesłycha-nie silną nawałnicą w okolicach Stot-ternheim, podczas której o mało co niestracił życia, ale dlatego że…; tutajpodążymy śladem prawnika, protes-tanckiego badacza, Dietricha Emme-go, który w 1983 r. opublikował książ-kę udostępnioną w języku polskimprzez nasze wydawnictwo w 2011roku “Marcin Luter. Młodość i czasystudenckie 1483-1505“.

Świętowanie Lutra przez “katoli-ków”, intronizowanie jego figury w Watykanie, obchodzenie uroczyste“reformacji” jest po prostu aktem zwy-kłej i ordynarnej apostazji.

W wydaniu polskim postanowiliśmydodać dokumenty Papieża Leona Xzawierające potępienie błędów Lutraoraz ekskomunikę Marcina Lutra i jego zwolenników, do których Papieżzalicza w s z e l k i c h propagatorówj a k i c h k o l w i e k luterańskich błę-dów w tamtych i przyszłych czasach.

Marcin Dybowski

Marcin Luter - zabójca i samobójca

“Marcin Luter zabójca i samobójca. Wydanie poszerzone

o dokumenty Papieża Leona Xzawierające potępienie błędów

oraz ekskomunikę Marcina Lutrai jego zwolenników.”

Anna Wiejak

część 2

U wadze mediów umknęła uwagauczyniona przez prof. OttmanaEdenhofera, z poczdamskiego In-

stytutu Zmian Klimatu, prof. ekonomiizmian klimatycznych, który wprost po-wiedział, że wcześniej czy później Polskabędzie musiała zrezygnować z węgla jakosurowca energetycznego i że to dokona sięw ramach zrównoważonego rozwoju.

- Musimy w pełni odkarbonizować se-ktor energii, korzystając do tego z odpo-wiednich technologii, m.in. technologiiprzechwytywania węgla z biomasy - zaz-naczał. - Po 2030 r. będziemy musielizredukować emisję o 6 proc. rocznie, cojest bezprecedensowe w skali świata. A główny problem to węgiel - dodał.

- Na dłuższą metę chcemy wyeliminowaćwęgiel. Polska i Niemcy muszą rozpocząćdialog na ten temat. Z tego powodu w encyklice stwierdzono, że atmosfera tonasze wspólne dobro - przekonywał w sposób zupełnie nieuzasadniony powo-łując się na encyklikę, jakby to papieżdomagał się dekarbonizacji. Szczytemwszystkiego było jednak wplecenie w tęretorykę św. Jana Pawła II. - Jak powie-dział papież Jan Paweł II zasada sub-ordynacji własności prywatnej, poddaniajej wspólnemu celowi to prawo każdego do

wykorzystania tego wspólnego dobra -stwierdził, dodając, iż wprawdzie „ency-klika nie postuluje światowego rządu, alepostuluje świadome wdrażanie zasadysubsydiarności”. - Papież Franciszek od-nosi się do rozumu, a nie do wiary, kiedyodnosi się do emisji - dodał, tłumacząc, iżewaluacja techniczna instrumentów poli-tyki zawartych w encyklice nie powinnabyć rozumiana jako nowa doktryna, alejako zachęta, zaproszenie do debaty o bar-dziej fundamentalnych zasadach etycz-nych. W tym właśnie kontekście pojawiłosię pojęcie nowa uniwersalna solidarność,która nie została zdefiniowana. BerndNills, sekretarz generalny Zrzeszenia Ka-tolickich Organizacji ds. Rozwoju, zrze-szającej 18 organizacji działających narzecz globalnej solidarności i sprawiedli-wości mówił też o nowym podejściu dogodności ludzkiej, przy czym nie wy-tłumaczył, co tak naprawdę ma namyśli. Tymczasem nie sposób nie po-dejrzewać, że obydwa pojęcia zamy-kają się w ramach „nowego porządkuświata” (NWO), który z katolicyzmemnie ma nic wspólnego.

Nawrócenie na ekologięRównie zastanawiające jest, co mógł

mieć na myśli papież Franciszek, któryzwracając się w specjalnym liście do ucze-stników konferencji, mówił o nawróceniuna ekologię. - W kontekście konferencjiOjciec Święty pragnie podkreślić pilną po-trzebę ochronę naszego wspólnego domu,która powinna obejmować troskę o zjed-noczenie całej rodziny ludzkiej w dążeniudo zrównoważonego i zintegrowanegorozwoju świata. „Wszak wiemy, że wszys-tko może się zmienić” - odczytano słowapapieża.

Kwestia ta jest o tyle niepokojąca, że w zaprezentowanej podczas konferencjiekologii człowiekowi wskazano miejsceodpowiedzialnego za niszczenie planety i ekosystemów z naciskiem na dokonanietakich zmian, w których człowiek tychekosystemów niszczył nie będzie, tylko jeumiejętnie wykorzystywał zgodnie z zasa-dą zrównoważonego rozwoju. Przy czymżaden z prelegentów nie pokusił się o przytoczenie planów inżynierii społecz-nej, która przecież też wpływać będzie naekosystemy, skoro częścią tych ostatnichjest człowiek. Jeżeli zatem zgodnie z za-łożeniami zrównoważonego rozwoju przy-znamy pełny dostęp do aborcji, co manastąpić do 2030 roku, a przynajmniej takwynika z dokumentów, to będzie to miałoistotny wpływ na rozwój ekologicznynaszej planety. Jeżeli wprowadzimy pełnądostępność koszyka świadczeń tzw. zdro-wia reprodukcyjnego i jednocześnie za-czniemy instruować w tych dziedzinachdzieci, przy jednoczesnej ich seksualizacji,co ma nastąpić do 2030 roku, to równieżbędzie to miało wpływ na równowagęekologiczną, bo przecież ileś milionówludzi się po prostu nie urodzi, albo zostanązabici przed narodzeniem. Tego na konfe-rencji, na której tak wielu przecież byłoludzi nauki, ludzi zdawałoby się świat-łych, a także osób duchownych, nie usły-szeliśmy.

Jeżeli zatem prelegenci wzywali do„nawrócenia ekologicznego”, to ja siępytam „na co mamy się nawrócić?” i „corozumiecie pod hasłem ekologii?”. Samosłowo wywodzące się z greckiego składasię z dwóch członów: oíkos czyli dom i logia czyli prawo. Jeżeli tak, to gdzieprawo tych zabijanych dzieci do życia? I gdzie jest ich dom?

Słuchając tej konferencji, nie sposób

było odnieść wrażenia, że każdy rozumieto „nawrócenie ekologiczne” zupełnieinaczej. Co ciekawe, jak ognia unikanopodania precyzyjnej i jednoznacznejdefinicji mimo że była to konferencjanaukowa i podjęcie takiego semantyczne-go wyzwania byłoby zupełnie uzasadnio-ne. Mało tego - wiele by wyjaśniło jeślichodzi o rzeczywiste stanowiska poszcze-gólnych stron.

Zdaniem prof. Jana Szydło konferencjajest realizacją nowej, powszechnej solidar-ności, solidarności wobec kryzysu ekolo-gicznego i postulatu współpracy na rzeczśrodowiska, dobra publicznego, imieniacałej ludzkości. Po raz kolejny rodzi siępytanie, czy ta „nowa solidarność” nie maprzypadkiem powiązań z „nowym porząd-kiem świata”, bo analiza dostępnychdokumentów dokładnie na to by wskazy-wała. Czy zatem czeka nas nowy tota-litaryzm o zasięgu globalnym? Czy z tejpułapki mamy jeszcze szansę wyjścia?

- Inne parlamenty powinny podążaćwaszym śladem i robić dokładnie to samo- zwrócił się do zgromadzonych prof.Antonino Zichichi, prezes ŚwiatowejFederacji Naukowców, nie kryjąc, że Pola-cy byli prekursorami tego typu konferen-cji, co w powyższym kontekście trudnouznać za komplement. Organizatoramikonferencji byli minister środowiska prof.Jan Szyszko oraz prefekt KongregacjiNauki Wiary ks. kardynał Gerhard LudwigMueller. Honorowy patronat nad wyda-rzeniem objął prezydent RzeczypospolitejPolskiej Andrzej Duda. W komitecieorganizacyjnym dzisiejszej międzynaro-dowej konferencji znalazła się także Wyż-sza Szkoła Kultury Społecznej i Medialnejw Toruniu.

Rodzi się kolejny, tym razem globalny totalitaryzm?

G£OSnajlepsze komentarze

POSTAWYSTRONA 6 G£OS nr 179-15.11.2016

K rakowscy profesorowie, are-sztowani brutalnie w listopa-dzie 1939, w ramach Sonder-

aktion Krakau, umierali i byli męczeniw niemieckich obozach koncentracyj-nych. „Uwolnieni” na początku lutego1940 (niektórzy umarli wcześniej w obozach) byli tak wycieńczeni i po-ranieni przez obozowych oprawców,że odchodzili jeden po drugim.

Antypolska „akcja inteligencka” -powolna śmierć z udręczeniem, zada-wana krakowskim profesorom - jestjedną z najhaniebniejszych kart nie-mieckiej historii XX wieku.

Zaczęło się od „zaproszenia” doCollegium Novum Uniwersytetu Ja-giellońskiego i aresztowania 6 listopa-da 1939 profesorów UJ (142), Akade-mii Górniczej (21), Akademii Han-dlowej, KUL-u i wileńskiego USB.Traktowano ich brutalnie, upokarzano,od początku głodzono. Byli trzymaniw koszarach wojskowych.

9 listopada wywieziono ich do Wro-cławia i umieszczono w tamtejszychwięzieniach. 27 listopada wywiezionoich do Berlina a stamtąd do Sach-senhausen-Oranienburg.

Szczegółowy opis gehenny pro-fesorów krakowskich opracował Mie-czysław Barcik: Kronika SonderaktionKrakau. „Alma Mater”, periodyk UJ,numer specjalny 64/2004:

Otoczeni podwójnym kordonem stra-ży, ustawieni trójkami, z gołymi głowa-mi, w strugach padającego deszczu i śniegu wyruszyli więźniowie pospie-sznym marszem i po około kwadransiestanęli przed bramą obozu koncentra-cyjnego Sachsenhausen-Oranienburg.Po przejściu bramy obozu zostali usta-wieni przed barakiem, gdzie oczeki-wali około godziny. Następnie wpę-dzono ich do baraku-łaźni, gdzie porozebraniu się, „spakowaniu” ubrań,oddaniu pieniędzy i zegarków, ostrzy-żeniu głów oraz tuszu, rozdano imwięzienne ubrania. Pozwolono imzatrzymać po dwie chusteczki do nosa,okulary i szczotkę do zębów. Areszto-wani wciągnięci zostali do kartotekiobozowej i stali się numerami (więź-niami aresztowanymi prewencyjnie,

tzw. Schutzhäftling). Pierwszą nocspędzili we wspólnym baraku nr 19,bez pożywienia.

Potem było coraz gorzej. Byli bici,poniżalni, kazano im stać na placuapelowym całymi godzinami. Śmierćzbierała żniwo.

Nasi profesorowie mimo to nie pod-dawali się, dodawali sobie wzajemnieducha, wspierali najsłabszych. W wa-runkach obozowych wygłaszali wy-kłady, by nie dać się upodlić! jakowykładowców wymienia M. Barcikm.in. profesorów Chrzanowskiego,Garbowskiego, Kołaczkowskiego,Siedleckiego, Smoleńskiego, Konop-czyńskiego i innych. Uczono się teżwzajemnie języków obcych.

17 grudnia, po obiedzie, przy zim-nym i porywistym wietrze, którywzniecał tumany brunatnego kurzuodbywał się na placu apelowym prze-gląd więźniów. Rapportführer i towa-rzyszący mu esesmani decydowali,którzy z przechodzących przed nimipojedynczo więźniów zostaną wywie-zieni do pracy. W czasie tego „prze-glądu” dwukrotnie zasłabł tracącprzytomność prof. Tadeusz Garbow-ski. W Wigilię Bożego Narodzenia w Sachsenhausen umarł, z powodubraku pomocy lekarskiej prof. AntoniMeyer. Przyczyną śmierci było ogólnewycieńczenie. 28 grudnia wieczoremzmarł w bólach prof. StanisławEstreicher - wybitny bibliograf i his-toryk prawa, były rektor UJ - z zasłu-żonego dla Polski rodu pochodzeniaaustriackiego… Miał szanse opuszcze-

nia obozu, pod warun-kiem złożenia na piś-mie „wyjaśnień”. Pew-nie miał napisać, żeprzypadkiem stał sięPolakiem… Odrzuciłtaką propozycję z po-gardą. Umierał w cier-pieniach, ale ocalił swągodność.

1 stycznia 1940zmarł prof. Stefan Bed-narski. Nie otrzymałżadnej pomocy lekar-skiej. Cztery dni póź-niej umarł prof. Jerzy

Smoleński, wybitny geograf. Przy-czyna śmierci ta sama. 8 styczniaumiera prof. Tadeusz Garbowski, a wkolejnych dniach profesorowie FeliksRogoziński (ciężko pobity przezNiemców), Kazimierz Kostanecki,Michał Siedlecki, Adam Różański(wymrożenie organizmu po kilkugodzinach „apelu”).

18 stycznia podczas apelu wybie-rano więźniów do pracy w kamienio-łomach Mauthausen. Więźniowie stalina placu apelowym w temperaturzeblisko 30 stopni mrozu. Zamarzłowówczas 70 więźniów… 19 styczniaw Sachsenhausen umarł prof. IgnacyChrzanowski - wybitny historyk litera-tury polskiej, autor znakomitej Historiiliteratury niepodległej Polski. Miałzapalenie płuc, nikt mu nie pomógł.

Tak się znamiennie „złożyło”, żetrzy miesiące później sowieci zamor-dowali w Katyniu mjr. BogdanaChrzanowskiego, ukochanego synaProfesora…

Ta zbieżność dat przypomina nam,że okrucieństwa i zbrodnie na polskiejinteligencji dokonywane były przezsojuszników - Niemcy i Związek So-wiecki - w sposób planowany i praw-dopodobnie wspólnie uzgodniony.Wskazują na to wielokrotne „narady”Gestapo i NKWD w Krakowie, w Za-kopanem i w Przemyślu. Celem tych„narad” było uzgodnienie środków,które raz na zawsze uniemożliwiłybyPolakom podnoszenie aspiracji do od-tworzenia swojego państwa.

Tak trzeba widzieć SonderaktionKrakau w szerszym kontekście!

O krakowskich profesorów, ludziznanych w całym świecie naukowym,upominały się różne gremia, niek-tórych niemieckich profesorów niewyłączając… Nie można było tegoignorować. 8 lutego 1940 wielu z tych,co przeżyli, zostało zwolnionych (acz-kolwiek nie wszyscy…) i odwiezio-nych do Krakowa. Jednak kolejne dni„na wolności” były również nazna-czone śmiercią - tak jak w przypadkuprof. Stefana Kołaczkowskiego.

Poza prof. Kołaczkowskim umarliwkrótce profesorowie Antoni Wilk,Jan Nowak, Jan Włodek, Leon Stern-bach. 6 marca obóz koncentracyjnySachsenhausen opuścili ZdzisławJachimecki i Franciszek Leja. Przedzwolnieniem na godzinę zostali zam-knięci w areszcie - celach-ciemnicach,gdzie zamykano największych przes-tępców obozowych.

20 marca, Wielka Środa, 18-22 -apel wieczorny w Sachsenhausen.Więźniowie stali, a potem klęczeli, bezkolacji, w strugach padającego naprzemian ze śniegiem chłodnego de-szczu.

21 kwietnia wrócił do Krakowa JanHarajda, zwolniony z Sachsenhausenna skutek interwencji węgierskichwładz państwowych. 22 kwietnia z obozu Dachau zostali zwolnieniAdam Bielecki, Dobiesław Doborzyń-ski i Ludwik Sieppel. 23 kwietnia z Sachsenhausen został zwolnionyKazimierz Stołyhwo. Przed zwol-nieniem esesmani znęcali się nad nimparę godzin, pozorując m.in. roz-strzelanie; musiał także podpisaćoświadczenie, że jest zupełnie zdrowy,że zobowiązuje się nie nawiązywaćżadnego kontaktu z przedstawicielamirządu polskiego, że nie ma prawasabotować rozporządzeń władz nie-mieckich i że nie będzie krytykowałdziałalności NSDAP…

Piotr Szubarczyk

IPN Gdańsk

Jedna z najhaniebniejszych kart niemieckiej historii. GdySowieci szykowali mord w Katyniu naszej elity, Niemcydopuścili się zbrodni na wybitnych polskich naukowcach

Małgorzata Todd

B yć pisarzem! Czy to brzmidumnie? Brzmiało - w cza-sach bezpowrotnie minio-

nych. Przyjrzyjmy się faktom. Napi-sanie dobrej książki, to zaledwieskromny zalążek ewentualnego su-kcesu. Jeśli pisarz przypadkiem jestteż dobrym mówcą zapraszanym dotelewizji, a może jeszcze zajmuje sięsprawami codziennymi dotyczącymi

Słowa na wagę złotawszystkich, jak np. finanse, to jegoksiążka będzie się sprzedawała. A jakto przełoży się na jego własnydochód? Załóżmy, że książka kosztuje50 zł, to z każdego sprzedanegoegzemplarza autor otrzyma 1 zł.

Czy to znaczy, że pisać nie warto?Nie koniecznie, trzeba tylko wiedziećjak i dla kogo. Jeśli masz zwyczajmówić o sprawach zawiłych jasno i przejrzyście, to raczej masz problem.Trzeba o sprawach błahych i najpros-

tszych mówić zawile. Chodzi nie tyl-ko o to, że dla głupka mętne i zawiłe -znaczy mądre. Jeszcze lepiej żeby niktnie rozumiał o co chodzi, a chodzioczywiście o kasę. Ekspert za jednąstronę prawniczego bełkotu bierze 16tys. zł! Wystarczy wypocić sześćdzie-siąt parę stron i milion w kieszeni. A co dopiero sporządzanie takichaktów jak CETA czy TTIP!

A więc w przeliczeniu na pieniądze„pisarz” w porównaniu z „ekspertem”to nędzarz.

G£OS nr 179-15.11.2016 KOMENTARZE STRONA 7

Tylko spokój mo¿e nas uratowaæPROSTO Z MOSTUWiesław Magiera

P rzed nami kolejna umownarocznica odzyskania przez Pol-skę niepodległości po 123

latach politycznego niebytu. Dodałem“politycznego”, gdyż nasi wspanialiprzodkowie, starali się jak mogli, bynasza Ojczyzna w każdym innymwymiarze trwała. To dzięki ich wysił-kom w podtrzymywaniu naszegoszkolnictwa, kultury, polskich gospo-darstw rolnych i przemysłowych,Polska mogła “powrócić” jako sporepaństwo w 1918 roku.

Nie mieli nasi dziadkowie zbyt dużoczasu na jej odbudowanie (choć to cozrobili - do dziś budzi podziw). Pozaledwie 20 latach, nasza Ojczyznazostała poddana tym razem prawiedoszczętnej anihilacji. Z kolei w 1945-tym na 45 lat stała się państwemkadłubowym, nadal wyniszczanym i eksploatowanym przez sowieckireżim, powstały dzięki pieniądzombankierów i wiadomej proweniencji“towarzystwu planowania świata.”

Przez ostatnie 26 lat także poprzez“długie ręce” tegoż “towarzystwa”oraz za pośrednictwem rodzimychoportunistów, nasz kraj został dokład-nie ogołocony z własności, a przecięt-ni ludzie skazani nieraz na większąbiedę niż w PRL-u.

Jeśli wierzyć jasnowidzom, na przy-kład takiemu Ossowieckiemu (zastrze-lony przez gestapo w 44-tym, i jak samprzewidział - jego ciała nie odnalezio-

no), to: “będzie i Polska! Ale za jakącenę… Najpierw będą nią władali ko-muniści, a później szubrawcy i świnie.Na koniec powstanie jeszcze większaniż teraz. Tego ani ty, ani ja nie docze-kamy… Dopiero wnukowie. Warto jed-nak wiedzieć, że tak się stanie…” -miał odpowiedzieć Juliuszowi Dy-bowskiemu w końcu sierpnia 39, kiedyze łazami mówił mu o mającej za kilkadni rozgorzeć II wojnie światowej.

Tzw. Ośrodek “Stratfor” z Teksasu -agencja wywiadu strategicznego Geor-g’a Friedmana przewiduje dziś... po-dobnie. Friedman “prorokuje”, iż Rosja znacznie osłabnie gospodarczo i terytorialnie, zaś Polska “urośnie”,lecz - dodaje Stratfor - to dzięki soju-szowi z USA.

Na to Ośrodek “Głos” z Torontopatrzy z dużym przymrużeniem oka i dopatruje się tu raczej nie tyle rze-czowej analizy, co propagandowego“kitu” na użytek wspomnianego“towarzystwa”.

Zwróciła się nasza czytelniczka o poradę w związku z narastającymidoniesieniami o możliwej powszech-nej wojnie. Nie każdy jest w stanie“odfiltrować” cały ten szum informa-cyjny i wywnioskować, co jest tylkosztucznym nakręcaniem atmosferyzagrożenia wojną, a co faktycznymsymptomem możliwości jej wywoła-nia.

Owa pani konstatuje, głównie na

podstawie przepowiedni, jak ta Osso-wieckiego czy także o. Pio, iż w całejmającej nadejść globalnej zawieruszewojennej - w miarę bezpieczna będziewłaśnie Polska. Dlatego bierze poduwagę przenieść się do Kraju.

- Czy Pani ma tam gdzie mieszkać? -pytam. - Nie mam mieszkania. Okaza-ło się także, iż nie ma w Polscerodziny, lecz tu córkę i wnuki.

- I co? - odpowiedziałem - więczostawi pani tu rodzinę, córkę (którama ponoć poważne problemy) i wróci,bo Polska ma ocaleć, a pani z Polską?

Po tej rozmowie przyszło mi dogłowy, że ta “stopniowa” aksjologia -gradacja wartości zawarta w haśle“Bóg - Rodzina - Ojczyzna” ma sens.Najpierw Bóg, lecz potem Rodzina, a kolejno Ojczyzna. Tym bardziej, żeto jej przeniesienie się tam nie ma nacelu podjęcie walki o ocalenie Kraju,tylko... ocalenie siebie.

Podzielam niepokój, który wynika z zaostrzenia sytuacji, stymulującejwojnę o ponadlokalnym zasięgu, lecznie powinien on paraliżować naszegosystemu wartości i priorytetów. A tewypływają z Ewangelii, która zalecadbanie o innych w takim stopniu, jak o siebie. Prócz bardziej czy mniejwiarygodnych jasnowidzów, wartotakże często przypominać sobie pro-roctwo Chrystusa, skierowane - jakwszystko wskazuje - do nas i na teczasy:

“Strzeżcie się, żeby was nie zwie-dziono. Wielu bowiem przyjdzie podmoim imieniem i będą mówić: "Jajestem" oraz: "Nadszedł czas". Niechodźcie za nimi! I nie trwóżcie się,gdy posłyszycie o wojnach i przewro-tach. To najpierw musi się stać, ale niezaraz nastąpi koniec.

Wtedy mówił do nich: “Powstanienaród przeciw narodowi i królestwoprzeciw królestwu. Będą silne trzę-sienia ziemi, a miejscami głód i zara-za; ukażą się straszne zjawiska i wiel-kie znaki na niebie.”

“Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga naro-dów bezradnych wobec szumu morza i jego nawałnicy. Ludzie mdleć będąze strachu, w oczekiwaniu wydarzeńzagrażających ziemi. Albowiem moceniebios zostaną wstrząśnięte.

Wtedy ujrzą Syna Człowieczego,nadchodzącego w obłoku z wielkąmocą i chwałą. A gdy się to dziaćzacznie, nabierzcie ducha i podnieściegłowy, ponieważ zbliża się waszeodkupienie”.

Tylko spokój może nas uratować -mówi jedno z polskich porzekadeł.Spokój i zaufanie nie w plan “towa-rzystwa”, lecz naszego Pana.

Zapewne “będzie się działo”, lecznajpewniej najlepszą postawą jestpozytywne działanie z dużą doząoptymizmu :)

Paweł Siergiejczyk

K lęczący przed ołtarzem królJan Kazimierz, za nim kró-lowa Ludwika Maria, a za nimi

również klęczący hetmani, marszałko-wie, wojewodowie, najważniejsze oso-by w państwie - tak uwiecznił ślubylwowskie Jan Matejko, mistrz narodo-wej wyobraźni, na swym ostatnim w życiu (i dlatego niedokończonym)obrazie. Wielkie płótno, które możnadziś oglądać we Wrocławiu, nie przebiłosię jednak do świadomości Polaków w takim stopniu, jak matejkowskie wy-obrażenia Grunwaldu, kazania Skargi,Kopernika, Stańczyka czy Konstytucji 3 Maja.

Trudno jednak się temu dziwić, skorow polskiej świadomości tak słaboistnieją same śluby króla Jana Kazimie-rza, złożone we lwowskiej katedrze 1 kwietnia 1656 r. “Potop szwedzki” zasprawą Sienkiewicza należy do naszejnarodowej mitologii, ale tak ważnymoment owego czasu, jak oddanieRzeczypospolitej pod wła dzę i opiekęMatki Bożej, jakoś dziwnie zaginął w pomroce dziejów. Nie ma wątpli-

wości, że zapytany o śluby lwowskieprzeciętny Polak anno Domini 2016 niebędzie nawet znał tej nazwy, nie mó-wiąc już o jakichkolwiek skojarzeniach.

Dzieje się tak nie tylko dlatego, że odwydarzenia uwiecznio nego przez Ma-tejkę minęło ponad trzy i pół stulecia.Przecież za ledwie 70 lat dzieli nas odaktu poświęcenia się narodu polskie goNiepokalanemu Sercu Maryi, 60 lat odjasnogórskich ślubów Narodu polskie-go, a pół wieku od milenijnego aktuoddania Polski w macierzyńską niewolęMaryi, Matki Kościoła, za wolnośćKościoła Chrystusowego. A jednakwszystkie te wydarzenia pokrył dziśkurz niepamięci - nie tylko społecznejczy państwowej, ale i kościelnej.

Można wręcz odnieść wrażenie, iżdzieje polskiego Kościoła rozpo czy-nają się od daty 16 października 1978roku, a wszystko, co było wcześniej, tojakaś archeologia, którą nie warto sięzajmować. W tej narracji prymas StefanWyszyński pełni rolę jedynie tego, któryuto rował drogę dla papieża-Polaka, a nie duchowego przywódcy naro du i autora owych jasnogórskich aktów z lat 1956 i 1966.

A przecież nie mówimy o wydarze-niach drugo- czy trzecio rzędnych, jakliczne bitwy lub traktaty, których da-tami zamęcza się uczniów i studentów -najczęściej bez sensu i efektu. Mówimyo aktach, które śmiało można nazwaćduchową konstytucją naro du polskiego!A duchowa konstytucja to coś znacznieważniejszego niż konstytucja papiero-wa, uchwalana przez parlament i regulu-ją ca stosunki w państwie i organachwładzy. Dzięki takiej duchowej kons-tytucji naród jest czymś więcej niż tylkozbiorem jednostek połączonych biologiąi geografią. Jest wspólnotą wiary, mo-ralności i zasad cywilizacyjnych, a więctego, co sta-nowi prawdziwy szkieletspołeczności żyjącej w danym miejscu i czasie.

Jan Kazimierz bez wątpienia nienależał do najwybitniejszych władcówRzeczypospolitej - tego zdania są chy-ba wszyscy historycy. Ale fakt, żewłaśnie ten dosyć przeciętny król ofia-rował Najświętszej Dziewicy swojepaństwo w momencie jego śmiertelne-go zagroże nia, dobitnie świadczy o tym,że Polska była królestwem Chrystusa i Maryi już na długo przedtem, a słowa

Jana Kazimierza stanowi ły jedyniepotwierdzenie tego oczywistego dlawszystkich faktu.

“Macierzyńska niewola” przeciw komunizmowi

Można czasami spotkać się z opinią,że z polskim katolicyzmem musiało być“coś nie tak“, skoro żaden z naszychwładców nie tra fił na ołtarze - a przecieżkażdy europejski naród ma swoichświętych królów: Francuzi - Ludwika,Anglicy - Edwarda, Węgrzy Stefana,Czesi - Wacława itd. Nie jest to opiniaprawdziwa, bo i na polskim troniemieliśmy świętą królową Jadwigę, a wrodach Piastów i Jagiellonów nie bra-kowało postaci wyniesionych przezKościół na ołtarze: od śląskiej księżnejJadwigi po królewicza Kazimierza.Faktem jest jednak, że ani Mieszko I,ani żaden z jego bezpośrednich nastę-pców - czyli twórców państwa pols-kiego - świętym nie został. Ale cóż z tego, skoro wspomniane wyżej narodyna różnych dziejo wych zakrętach porzu-ciły wiarę swych świętych królów, a poddani Korony Polskiej pozostaliwierni Kościołowi, budząc tym zdumie -

Duchowa konstytucja Polaków

dok. na str. 13

STANOWISKASTRONA 8 G£OS nr 179-15.11.2016

- Kaczyński kreuje się na nowegoGierka: dobrodzieja, który za pożycza-ne pieniądze uszczęśliwia naród -ocenił działania prezesa PiS prof.Bogusław Wolniewicz. Według filo-zofa rząd robi wszystko „na kredyt”.

- Moja ocena pierwszego rokurządów Prawa i Sprawiedliwości jestzdecydowanie negatywna - mówi w rozmowie z tygodnikiem „Najwyż-szy CZAS!” prof. Wolniewicz.

- Jedyny jasny punkt na tym ciem-nym tle, to to, że nie poszli na wpu-szczanie do nas tych arabsko-mu-rzyńskich nachodźców, zwanych dlaniepoznaki „imigrantami” - zauważalogik i filozof.

Wolniewicz przypomina, że „rządTuska, a potem tej Kopacz w tejsprawie kluczył”.

- PiS to zastopował i dzięki temuwygrał wybory. Jak dotąd drzwi nieuchylono. To uważam za jedyne osią-gnięcie tego rządu - przyznajmyjednak, że istotnie wielkie. Reszta tonegatywy - dodaje.

Znany z ostrego języka filozof skry-tykował działania rządu PiS, zarówno

w polityce wewnętrznej, jak i zewnę-trznej.

- Z gruntu jest zła tu i tam. Co dowewnętrznej, to najlepiej ocenił ją Sta-nisław Michalkiewicz: rządy Kaczyńs-kiego to gierkizm. Kaczyński kreuje sięna nowego Gierka - ocenił i dodał, żerozczarował się działaniami Kaczyń-skiego. - Myślałem, że Kaczyński tengierkizm przetnie, bo kontynuacją jegobyły całe niemal rządy solidarnościo-we od 1989 roku. A on to kontynuuje!– dziwi się profesor Wolniewicz,tłumacząc czym jest gierkizm.

- Istotę gierkizmu stanowi życieponad stan: więcej wydawać niż sięzarabia. To się wielu podoba - zau-waża. - Na przykład to 500+: pięknaidea, ale nie gdy na kredyt. Trzebabyło wprowadzić jakąś ogólnonaro-

dową specjalną na ten cel daninę.Podobnie rozdawanie leków za darmotakim jak ja starcom. Lek, za którypłaciłem dotąd 150 zł, jeśli obecnieustawię się w trzygodzinnej kolejce wprzychodni, dostanę za darmo. To jestbłędna droga - mówi filozof.

Wolniewicz przyznaje, że liczył naPiS, gdyż „za jego poprzednichrządów, gdzie finansami kierowałanieodżałowanej pamięci Zyta Gilow-ska, zaczęto tę tendencję odwracać”.

– Teraz poszli na całego w drugąstronę. Płacę minimum też chcąpodwyższać, obniżając tym nasząkonkurencyjność na światowym rynku.I to wszystko na kredyt - podsumo-wuje.

Źródło: Najwyższy CZAS!

- Obawiam się, że za 3-4 lata polskierolnictwo może mieć problem zezbytem swoich wyrobów - powiedziałprof. dr hab. Zdzisław Kordel, odno-sząc się do umowy podpisanej międzyUE a Kanadą. Gość „Rozmów niedo-kończonych” na antenie TV Trwammówił o szansach i zagrożeniach umo-wy CETA.

Komisja Europejska podpisała umo-wę CETA z Kanadą i zaleca, by jużwprowadzać strefę wolnego handlu.Porozumienie mają ratyfikować parla-menty poszczególnych państw. Prof.Zdzisław Kordel, Kierownik KatedryGospodarki Przestrzennej Uniwersy-tetu Gdańskiego, zaznaczał w rozmo-wie z o. Dariuszem Drążkiem CSsR,że umowa zawarta między Unią Euro-pejską a Kanadą zawiera pełnoniejasności oraz wątpliwości.

- Myślę, że jest to dziwna umowa[…]. Dziwna, ponieważ w różnychpublikacjach mówi się, że jest to umo-wa o wymianie handlowej i inwesty-cjach, natomiast logicznie możnapowiedzieć tak: jeśli chcemy uprościćwspółpracę między państwami, towystarczą dwie, trzy strony umowy i towszystko. Z kolei według publikacji, doktórej dotarłem, umowa CETA makilka tysięcy stron. Nie wiem, czy ktośz Unii Europejskiej przeczytał całość[…]. Może tam być zawartych wielerozwiązań, których nie przeczyta się w żadnych dokumentach unijnych -wskazał profesor.

Według gościa „Rozmów niedokoń-czonych” zapomina się, że UE nie jestjednym krajem, a w jej skład wchodząsuwerenne państwa.

- Wygląda na to, że dąży się dostworzenia rynku zbytu nie patrząc nato, że istnieje Unia Europejska, któranie jest jednym krajem, ale składa się z 28 krajów członkowskich, którepowinny mieć na uwadze, co KomisjaEuropejska wyhandlowała - podkreśliłKierownik Katedry Gospodarki Przes-

trzennej UG. - Jeśli chcielibyśmymówić o szansach umowy CETA, nieznając jej szczegółów, na dzień dzisiej-szy można powiedzieć o filozofii poli-tycznej - wspomniał Zdzisław Kordel.

- Mówi się, że będzie wymianahandlowa, wzrost tejwymiany, będą tworzo-ne miejsca pracy, obniżąsię koszty działalności,wszyscy na tym zyskająitd. Jednak są to zało-żenia filozoficznie niepoparte żadnymi wyli-czeniami. Znam wyli-czenie jednego z eksper-tów ekonomicznych,który powiedział, że w ciągu kilku lat UniaEuropejska straci ok 200tys. miejsc pracy przezumowę CETA. W dłuż-szym horyzoncie czasowym być możebędą pozytywne efekty, bo każdeotwarcie się jakiegoś kraju, możliwośćturystycznego pojechania, transferukapitału czy założenia wspólnegoprzedsiębiorstwa może mieć pozytyw-ne znaczenie dla krajów członkow-skich UE: w pierwszej kolejności dlawysokokapitałowych państw Unii(czyli szóstki, która założyła EWG),natomiast w drugiej kolejności byćmoże dla nas - oceniał rozmówca.

- Z ekonomicznego punktu widzenianie mam podstaw żeby sądzić, że odrazu uzyskamy tempo wzrostu gospo-darczego itd. Moim zdaniem więcejjest negatywnych oddziaływań czyczynników, z którymi się zapoznałem, aktóre w rzeczywistości mogą namszkodzić - dodał Kierownik KatedryGospodarki Przestrzennej UG.

Unia Europejska jest drugim part-nerem handlowym Kanady, natomiastKanada dla UE dopiero 12. kontra-hentem. Wypowiedzi politykóweuropej-skich, np. szefa RadyEuropejskiej Donalda Tuska wskazują

jednak na to, że na podpisaniuporozumienia CETA bardziej zależałoUE.

- Są powiązania korporacyjne Euro-py z Kanadą czy pośrednio ze StanamiZjednoczonymi, a my jesteśmy „Unią

drugiej prędkości” - nie zasięganoopinii, nie pytano nikogo, rozmowybyły na tyle tajne, że nawet częśćKomisji Europejskiej nie wiedziała,jakie są szczegóły tej umowy […].Później w realnej gospodarce mogąwystąpić te elementy, które przeoczo-no, a które są szkodliwe dla Unii, w tym dla polskiej gospodarki. Wtedyokaże się, że umowa dwóch różnychsystemów społeczno-gospodarczych i prawnych może być niekorzystna -akcentował profesor.

W środowisku ekonomicznym i politycznym zwraca się uwagę, żeCETA jest przygotowaniem do TTIPalbo że bezpośrednio otwiera StanomZjednoczonym „boczne drzwi”.

- W Kanadzie jest dużo amerykań-skiego kapitału w postaci m.in.instytucji finansowych, przedsię-biorstw, rolnictwa. W związku z tym,jeżeli nie było porozumienia międzyUSA a Unią to znaleziono kraj obok,który jest mniej kontrowersyjny, nie-widoczny na świecie. Być możezakładano w strategii, że UE podpisze

umowę - co zresztą uczyniła - a kor-poracje amerykańskie jak najbardziejbędą z tej furtki korzystały - podkreślałZdzisław Kordel.

Profesor wytłumaczył szkodliwośćdla Polski m.in. komisji arbitrażowej,

która - według porozumieniaUE-Kanada - ma funkcjo-nować.

- W CETA zawarty jestzapis, że komisja arbitrażo-wa w Kanadzie będzie miałamożliwość rozpatrywaniaskarg ich koncernów, jeżeliich warunki finansowe po-gorszą się w danym krajuczłonkowskim. W warunkachpolskich oznacza to, że nicnie moglibyśmy zrobić:wprowadzić podatku banko-wego czy reformy systemupodatkowego. Zawsze gdzieś

są straty i zyski, a Kanada możepowiedzieć, że to są dla nich straty,straty i straty - to jest niebezpieczne -zwracał uwagę.

Środowiska „Solidarności” podnosi-ły, że CETA jest śmiertelnym nie-bezpieczeństwem dla polskiego rolnic-twa. Profesor odniósł się do tej tezy.

- Kanadyjczycy dopuścili u siebie dosprzedaży łososie hodowane genety-cznie. U nas w Europie jeszcze tego niema, ale nie wiadomo, czy za rok, zadwa lata nie będzie tak, że bez badańwprowadzi się tego typu surowce czyprodukty rolne na rynek. Na pewnonamieszają [Kanadyjczycy] w naszymrolnictwie. Nie jesteśmy w stanieobronić się przed korporacją, przedwydajnym technologicznie rolnictwemwspieranym takimi chemicznymiśrodkami, które u nas już dawnozostały zakazane prawnie, jak DDT.Jest obawa i ja ją podzielam […].Obawiam się, że za 3-4 lata [polskie]rolnictwo może mieć problem zezbytem swoich wyrobów - mówił prof.dr hab. Zdzisław Kordel.

Ekspert: CETA niesie wiele zagrożeń

Wolniewicz: Kaczyński kreuje się na nowego Gierka

OPINIE - FAKTY STRONA 9G£OS nr 179-15.11.2016

Skis³e szekspiry wagin damskichStanisław Michalkiewicz

Co ma wisieć - nie utonie.Prędzej, czy później skorupkazacznie trącić tym, czym za

młodu nasiąknęła - zwłaszcza gdy z tyłu ekscytuje ją stary finansowygrandziarz, który nie po to przecieżdołożył ponad 11 procent do medial-nego interesu, żeby redakcyjny Juden-rat kijem sobie gruchy obijał, tylkożeby wilk był syty, ale i owca cała, toznaczy - żeby mikrocefalom dostar-czać kolejnych porcji michnikow-szczyny do chlipania w charakterze„intelektualnej zupy”, ale też – żebybiznes sze kręczył – jak to bywa w środowisku mądrych, roztropnych i przyzwoitych, co to rozpoznają sięnawzajem po charakterystycznymzapachu.

Toteż wreszcie i nasz Farys musiałzstąpić z cokołu i zająć się zarabia-niem na damskich waginach. Oczy-wiście jeszcze nie w sensie dosłow-nym - co to, to nie; od zarabiania nadamskich waginach w sensie dosłow-nym, to grandziarz ma fachowychalfonsów, nie tylko zresztą z Wojsko-wych Służb Informacyjnych.

Nawiasem mówiąc, jeszcze przedwojną jeden taki stręczył swoje usługiIgnacemu Daszyńskiemu - że miano-wicie córkę jakiegoś przeciwnikapolitycznego sprzeda za karę do ży-dowskiego burdelu w Argentynie.Ponieważ Daszyński podnosił różnewątpliwości, alfons zaczął mu zach-walać uroki życia w burdelu: panie,ona tam będzie się upijać parą z szam-pana! - Jak to „parą”? - dziwił sięwybitny przywódca socjalistyczny. - Ano tak - bo - uważasz pan - ony,znaczy się, klienci, wlewają szampanado wanny i wsadzają do środka takąjedną z drugą babę, a ony, znaczy się -te baby - upijają się tam nawet nieszampanem, tylko parą z tego szam-pana.

Ciekawe, czy redakcyjny Judenratpróbował kiedyś takich eksperymen-

tów, czy też grandziarz surowo zaka-zuje takiej rozrzutności - chyba, żeWarszawy przyjedzie Daniel Cohn-Bendit. Wtedy - aaa! - wtedy to coinnego! Wtedy jest bal w operze, kiedyto „wszelka dziwka majtki pierze i nakredyt kiecki bierze”, bo jużci - przedkim, jak przed kim, ale przed Danie-lem każda musi pokazać, co tam manajlepszego. No a co kobieta możemieć najlepszego? Wyjaśnia to namruska czastuszka: „Ja tiebia - ana ska-zała - Wasia, daragoje samoje atdam.A on skazał: za sto rubliej - sagłasien,a jeśli bolsze - s drugom popałam” -co się wykłada, że „ja ci - powiedziała- Wasia, oddam to najdroższe. A on po-wiedział: za sto rubli - zgoda, a jakwięcej - to po połowie z kolegą.”

Wróćmy jednak do rzeczy, to znaczy- do zarabiania na damskich waginach.Niedawno „GW” zaczęła drukowaćwspomnienia różnych luksusowychdam z aborcji. Na początek pani Na-talii Przybysz, a potem również damjeszcze bardziej utytułowanych, np.pani prof. dr hab. Krystyny Duniec z Instytutu Sztuki Polskiej AkademiiNauk. Już niektóre tytuły rozpraw paniprofesor ilustrują profil jej zainte-resowań: „Soc i sex. Diagnozy teatral-ne i nieteatralne”, czy „Mięso i krew.Ciało w teatrze współczesnym”. Jużmniejsza o „diagnozy teatralne”, bo w teatrze, jak to w teatrze - wszyscypróbują kombinować ze wszystkimi.

Ciekawsze są „diagnozy nieteatral-ne”, a ściślej - nie tyle może same„diagnozy”, co badania. Wyobrażamsobie, jak pani profesor penetrujerozmaite środowiska społeczne w po-szukiwaniu co największych kalibe-rów, żeby potem te wszystkie przeży-cia, te ekstazy i upadki, opisać w roz-prawie doktorskiej czy habilitacyjnej.Niestety nie ma rzeczy doskonałych,więc takie penetracje wiążą się z ryzy-kiem, a konkretnie - nawet z ryzykiempodwójnym, o którym wspominał Ka-rol Irzykowski. Twierdził on, żewspółżycie z kobietą byłoby wspa-

niałe, gdyby nie z jednej strony ryzykozarażenia, a z drugiej - ryzyko zapłod-nienia. Warto dodać, że na identyczneryzyka narażona jest również kobieta,zwłaszcza gdy w charakterze pracow-nika nauki, w poszukiwaniu reprezen-tacyjnych kaliberów penetruje roz-maite środowiska socjologiczne. Paniprof. Krystyna Duniec nie chwali siężadnymi przypadkami zarażenia, więcmoże nic takiego się jej nie przytrafiło,chociaż oczywiście wykluczyć tego z całą pewnością nie można zwłasz-cza, że w niektórych środowiskachspołecznych trafiają się kolonie bak-terii syfilisu wielkich jak chrabąszcze,ale jeśli nawet, to jeszcze nie czas,żeby się takimi rzeczami chwalić,podczas gdy aborcjami - już można.

Dlaczego akurat aborcjami - tajem-nica to wielka, chociaż nie od rzeczybędzie wspomnieć, że na mieście krą-żą fałszywe pogłoski, jakoby gran-dziarz zainwestował w produkcję roz-maitych „balsamów”, którymi starszepanie tu i tam nacierają sobie zmar-szczki, żeby zwabić ku sobie jakiegośnaiwniaka. O takim właśnie przeżyciuz czasów młodości wspomina generałBolesław Wieniawa-Długoszowski,pisząc m.in.: „Ustrojona w purpury,kapiąca od złota, nie uwiedzie mniejesień czarem zwiędłych kras, jak podszminką i pudrem starsza już kokota,na którą młodym chłopcem nabrałemsię raz.”

Więc według tych fałszywych po-głosek grandziarz w swoich wytwór-niach używa „embrionów” to znaczy -dzieci poćwiartowanych uprzednio w szpitalach w ramach „aborcji”, jakopierwszorzędnego surowca. To takiesame rewelacje, jak wcześniejsze, o używaniu krwi chrześcijańskichdzieci przy produkcji macy, chociażAdam Mickiewicz w „Panu Tadeu-szu” wspomina o tym, jako o rzeczyzwyczajnej, pisząc, jak to Zosia„krzyczała Sędzię objąwszy rękami,jako dziecko od Żydów kłute igieł-kami.” Zresztą mniejsza z tym, bo tak

czy owak to właśnie żydowska gazetadla Polaków zainspirowała damy dolicytowania się aborcjami, podobniejak kiedyś inspirowała je do licyto-wania się na molestowanie w dzieciń-stwie. Ale - powiedzmy sobie szczerze- czy aborcyjne wspominki będą w sta-nie doprowadzić do poprawy finanso-wych wskaźników spółki „Agora”?Nie wydaje się to prawdopodobne, bokażda aborcja wygląda mniej więcejtak samo, więc jeśli nawet „GazetaWyborcza” opublikowałaby wszystkie70 relacji, jakie zostały już sporządzo-ne, to ich lektura musiałaby przypra-wić czytelników o senność. Ileż moż-na czytać, jak to przed wejściem nafotel ginekologiczny trzeba było zdjąćmajtki, a potem poczuć dotyk metalu,chłodnego, niczym phallus szatana,opisywany na odczytach przez Stani-sława Przybyszewskiego. Twierdziłon, że phallus szatana jest opatrzonyhaczykami w kształcie harpunów, a poza tym jest zimny, jak lód. A przecież ani perforator, ani nawetdekapitator z phallusem szatana rów-nać się nie może, więc wydaje się, żeredakcyjny Judenrat znowu strzeliłkulą w płot.

A przecież wystarczyło trochę po-myśleć, że zanim dojdzie do aborcji,przedtem musiało dojść do bliskiegospotkania III stopnia, to znaczy - spot-kania angażującego nie tylko „wagi-nę” i „macicę”, ale również inneczęści ciała. Każde takie bliskie spot-kanie przebiega w innych okolicznoś-ciach, dzięki czemu ich opisy mogłybybyć znacznie bardziej atrakcyjne, niżopisy aborcji i bardziej przyczynić siędo poprawy finansowych wynikówspółki „Agora” - bo o to przecież cho-dzi, no nie? Oczywiście w ten sposóbżydowska gazeta dla Polaków upodo-bniłaby się do innych tego rodzajupism, ale prędzej czy później do tegodojść musi, więc może lepiej nieoczekiwać biernie na swoje przezna-czenie, tylko odważnie wyjść munaprzeciw?

T ylko w latach 2014-2015Miasto Stołeczne Warszawawypłaciło właścicielom rosz-

czeń ponad 553 miliony złotych. Dlaporównania w latach 2006-2011 byłato kwota 359 milionów złotych, a wtym roku 46 mln złotych. To praw-dziwe „złote żniwa” dla rozmaitychwyłudzaczy roszczeń. A za wszystkoosobiście odpowiada prezydentWarszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz.

Ministerstwo Skarbu opublikowało8 listopada szokujący raport z wydat-ków warszawskiego ratusza na ro-

szczenia reprywatyzacyjne.. Z analizydokumentów, które ujawnił ResortSkarbu wynika, że w trakcie ostatnichdwóch lat rządów PO-PSL (2014 i 2015) wypłacono ponad 553 mlnzłotych. To znacznie więcej, niż przezokres lat 2006-2011. W roku bieżącymwypłacono z tytułu roszczeń ponad 46mln złotych. To pięć razy mniej niż wroku 2015.

Najwyraźniej „dobra zmiana” niesprzyja wypłatom nienależnych pie-niędzy rozmaitym roszczeniowcom.W związku z nieprawidłowościamiwykazanymi podczas kontroli wydat-

kowania 200 mln zł, przeprowadzonejw warszawskim ratuszu, MSP prze-kazało do Prokuratury KrajowejWystąpienie pokontrolne. Dokumentten może być pomocny przy toczącychsię postępowaniach związanych z reprywatyzacją.

Hanna Gronkiewicz-Waltz próbowa-ła jeszcze uzyskać 200 mln zł z Ministerstwa Skarbu Państwa, aletych pieniędzy na szczęście nie dos-tała. Niestety resort Skarbu nie posiadamożliwości prawnych zbadania pra-widłowości dotyczących kwestii naby-wania roszczeń. Tak samo jak nie ma

możliwości przejrzenia prowadzonychpostępowań i wydawanych decyzjiodszkodowawczych.

Ten pośpiech warszawskich urzędni-ków, którzy wydawali decyzje o wy-płatach w ramach roszczeń reprywa-tyzacyjnych powinien doczekać siętroskliwego spojrzenia prokuratury.Zwłaszcza, że wiele z decyzji repry-watyzacyjnych podejmowano z naru-szeniem obowiązującego prawa, albo z bardzo podejrzaną lekkomyślnością.

prawy.pl

Ponad pół miliarda złotych w dwa lata - HGW i złote żniwa reprywatyzacyjne

KULISYSTRONA 10 G£OS nr 179-15.11.2016

N iedawno „Gazeta Wyborcza”poskarżyła się do KrajowejRady Radiofonii i Telewizji

na „Wiadomości” TVP, że brzydkomówią o Adamie Michniku. Internaucikomentujący te skargi co i rusz pytają,skąd w ogóle wzięła się „GazetaWyborcza” i skąd miała pieniądze.Jako naoczny świadek wydarzeń,chętnie odpowiem na oba pytania. Otorozmowa, którą dla konserwatywnegokrakowskiego portalu Netbird prze-prowadził ze mną siedem lat temu panRobert Rusek (cytuję co do kropki) –pisze na swoim blogu Stanisław Re-muszko.

- Skąd wzięła się „Gazeta Wybor-cza”?

- Została poczęta przy OkrągłymStole w lutym 1989, a fizycznie przy-szła na świat 8 maja 1989.

Już ponad dziesięć milionów do-rosłych rodaków nie może znać tychfaktów z autopsji, bo wtedy albo byliza młodzi, albo jeszcze się nie urodzili.Dziś, aby założyć gazetę, wystarczymieć pieniądze i dopełnić formalności.Jednak dwadzieścia lat temu potrzebnebyło zezwolenie najwyższych władzPRL. To trochę tak, jakby dziś zgodęna wydawanie np. portalu Netbirdmusieli dać wspólnie premier Tusk i prezydent Kaczyński oraz prezydiasejmowych klubów PO i PiS…

Wie pan, ile wynosił kapitał zało-życielski spółki Agora po denominacjizłotówki? Piętnaście złotych. Pieniądzbył niczym, a władza wszystkim.

Gdy dziś ktoś chce kupić większeilości papieru, dzwoni do hurtownialbo do fabryki i tylko czeka na dos-tawę. W roku 1989 brakowało prakty-cznie wszystkiego, a rozdzielnictwemnielicznych dostępnych towarów za-rządzała komunistyczna partia. Zwy-kły papier drukarski był czymś w ro-dzaju broni, o którą boje toczyły sięnawet między nomenklaturą. Nie ina-czej działo się z poligrafią czy kol-portażem. Tego się nie kupowało, na tosię dostawało „przydział”. Bogu dzię-ki, ten straszny wyraz dawno wyszedłz powszechnego użytku, ale radzępodpytać rodziców…

- Myśli pan o kartkach na mięso?- Tu akurat myślę o kartkach na

wszystko, co było niezbędne do wy-dawania dziennika: papier, druk, kol-portaż, lokal, transport, łączność, kre-dyty. Wszystko to „Gazeta” dostała zafriko, ale przecież czerwoni nie przy-dzielili jej swojej prywatnej własności,tylko majątek państwowy, który nale-żał do całego społeczeństwa, dowszystkich Polaków. Dochodzą dotego absolutnie wyjątkowe i dosłowniebezcenne imponderabilia: znaczek-symbol „Solidarności”, szalony popyt

milionowych rzesz czytelników orazbrak rynkowych rywali. W takichwarunkach nie startowało nigdy żadnepismo na świecie. Żyć, nie umierać!

- Jak trafił Pan do „Wyborczej”?- Kręciłem się w środowiskach,

które później, jako strona solidarnoś-ciowo-opozycyjna, uczestniczyły w obradach Okrągłego Stołu. Bodajżepod koniec marca 1989 w AuditoriumMaximum Uniwersytetu Warszaws-kiego odbywało się jakieś posiedzenieKomitetu Obywatelskiego przy LechuWałęsie (tak to się wówczas nazy-wało). Siedziałem w kuluarach ze Ste-fanem Bogusławskim, zawzięcie o czymś dyskutując, gdy przechodzący

korytarzem Adam Michnik na mójwidok powiedział coś w rodzaju: „O,Staszek, cześć, musisz koniecznie dołą-czyć do naszej gazety”. Niedługo po-tem do mojego M-4 na Ursynowieznienacka wpadł mieszkający w pobli-żu Anatol Lawina (dziś ś. p.) i - jak toujął - „w imieniu Heleny Łuczywo”zaprosił mnie na pierwsze spotkaniepowstającego zespołu redakcyjnego,które odbyło się przy ulicy Stawki, w gmachu ówczesnego Wydziału Psy-chologii UW. Przyszło chyba ponadsto osób, a ja poczułem się nieswojo,bo to były same tuzy polskiego dzien-nikarstwa. Pamiętam, że siedziałemkoło Maćka Iłowieckiego. Parę dnipóźniej rozpoczęliśmy pracę w przy-dzielonych przez władze pomieszcze-niach remontowanego żłobka przyulicy Iwickiej.

- Dlaczego odszedł Pan z „Gazety”tak szybko i dlaczego w ogóle?

- Wcale nie szybko, skoro wytrzy-małem ponad rok. A dlaczego w ogó-le? No cóż, byłem, i wciąż jestem,niestety, naiwnym praktykującym ide-alistą z zasadami. Spróbuję to wytłu-maczyć. A więc naprzód oczekiwaliś-

my, że będzie to dziennik „nas wszys-tkich”. Pismo, w którym, po czterdzie-stu latach cenzury, zabierają głosludzie prezentujący cały wachlarz po-glądów demokratycznych - z prawa, z lewa i ze środka. W pierwszym nu-merze na pierwszej stronie uroczyścieogłoszono nawet (cytuję): Redakcjaczuje się związana z „Solidarnością”,lecz zamierza przedstawiać poglądy i opinie całego niezależnego społe-czeństwa, różnych opozycyjnych kie-runków.

Jednak już jesienią 1989 ta de-klaracja zaczęła tracić aktualność, a wiosną 1990 stało się jasne, że„Wyborcza” wyraża linię tylko jedne-go i coraz wyrazistszego politycznie

„różowego” środowiska (zaintereso-wanym radzę wpisać do gugli zapom-niane późniejsze skróty: ROAD, UD,UW…).

Proszę zważyć, iż Michnik z kon-sortesami nie dostali „Gazety” nawłasność, lecz jedynie pod zarząd, w arendę, niczym agent podejmującysię prowadzenia restauracji. Otóż sko-ro miała ona wykarmić całe niezależnespołeczeństwo, to dzierżawcy-mono-poliście nie wolno było narzucaćkonsumentom żadnej konkretnej diety.Odwrotnie, poprzez bogato zróżnico-wane menu winien on zaspokajaćwiększość różnorodnych gustów. Stałosię „bardzo inaczej”, wolność słowa,wolność głoszenia poglądów została w „Gazecie” szybko ograniczona, i było to strasznie przykre, jakbyzdradziła pana żona czy brat…

Kroplą, która przelała miarę, byłaniepozorna niebieska kartka, którą w maju 1990 roku znalazłem, podob-nie jak wszyscy pracownicy, w swejredakcyjnej skrytce. Helena £uczywo i Grzegorz Lindenberg informowali,że trzej założyciele Agory - ZbigniewBujak, Aleksander Paszyński i Andrzej

Wajda - formalnie podzielili się tąspółką z szesnastoma redaktorami„Wyborczej” (tu następowały naz-wiska). Natychmiast poprosiłem sze-fostwo o wyjaśnienie kulisów i celówtej „przekształceniowej operacji”, alenigdy żadnej odpowiedzi nie dostałem.Dwa miesiące potem złożyłem wymó-wienie.

- Inni też?- Nie. Byłem w tym odruchu samot-

ny. Owszem, kilka lat później z zes-połu wypadło jeszcze paru dziennika-rzy, ale to nie oni protestacyjnie ustą-pili, tylko ich grzecznie namówiono.

- To może tego pańskiego gestusprzeciwu nikt nie zauważył?

- Raczej na odwrót. Wcześniej kole-dzy wybrali mnie na szefa redakcyj-nego koła SDP, ja zaś, odchodząc,postarałem się mocno trzasnąć drzwia-mi. Stanisław Lem, z którym miałemhonor korespondować, napisał wtedydo mnie: To pan jesteś większy kozakniż myślałem, skoro rzucił się pan z luksusowego pokładu „Gazety” w odmęty dziennikarskiego bezrobo-cia. A w 2009 redaktor Cezary Gmyz z „Rzeczpospolitej” z tego powodupublicznie nazwał mnie wariatem.

- ???- Czarek poniekąd ma rację, ponie-

waż normalny człowiek siedziałbycicho, i później, gdy Agora weszła nagiełdę, dostałby, jak inni z pierwszegozespołu, swoje marne kilka milionówdolarów. Że też ta perspektywa nieprzyszła mi wtedy do głowy…

- Ile Pan miał lat w roku 1990?- Czterdzieści dwa.

- A więc wychował się Pan i dorósł wPRL. Takim ludziom zapewne trudnobyło pojąć, że kapitał, akcje, giełdaitp., to są zwykłe przekształceniawłasnościowe.

- Wie pan, ja jestem wychowanyprzede wszystkim w etosie rycersko-harcerskim. Uważam, że pewne warto-ści są ponadustrojowe, że kraść czykłamać nie należało ani w PRL, aniteraz. Historia „Wyborczej”, to niebyły zwykłe przekształcenia własnoś-ciowe. To był klasyczny czerwony nie-rząd, czyli nomenklaturowe spółkowa-nie.

Młodszemu czytelnikowi trzeba wy-jaśnić, że pod koniec lat osiemdzie-siątych ludzie władzy, zwłaszcza ci z niskich i średnich szczebli, jęli siębez rozgłosu uwłaszczać majątkiempaństwowym, zakładając przeważniespółki prawa handlowego. W Solidar-ności nazywaliśmy je spółkami no-menklaturowymi, bo zazwyczaj takjakoś dziwnie się składało, że ichwłaścicielami zostawali członkowie

Tajemnice ,,Gazety Wyborczej” zdradza jej byłydziennikarz, naoczny świadek jej powstania

POLONIA - POLSKA STRONA 11G£OS nr 179-15.11.2016

lokalnej nomenklatury, czyli osobycieszące się zaufaniem komunisty-cznej monopartii.

- Co spółki nomenklaturowe mająwspólnego z „Wyborczą”?

- Po pierwsze: wspólną cechą jestpaństwowy majątek, bez którego„Gazeta” nie mogłaby ruszyć. Papier,druk, kolportaż, lokal, transport,łączność, kredyty. Te deficytowe pod-ówczas dobra nie były osobistą włas-nością Jaruzelskiego czy Kiszczaka,lecz własnością całego polskiego spo-łeczeństwa. Te dobra przy OkrągłymStole zostały przyznane nie prywatnieredaktorom „Wyborczej”, lecz całemuspołeczeństwu - a przynajmniej tymkilkunastu milionom obywateli, którzy4 czerwca 1989 głosowali na kandy-datów sfotografowanych z Wałęsą.

Po drugie: wspólną cechą jest nie-moralne uwłaszczenie się tym mająt-kiem - po roku przez szesnastu człon-ków kierownictwa redakcji, po nastę-pnych zaś dziewięciu latach przez stugłównych właścicieli-akcjonariuszy,których nazwiska do dziś pozostająściśle tajne.

- Czy Pan nie przesadza? Przecież„Gazeta” powstała w wyniku pracywieloosobowego zespołu…

- W takim razie zatrzymajmy się nachwilę, bo te fakty mają dla „Wybor-czej” znaczenie tak samo fundamen-talne, jak dla PRL dogmat o kierow-niczej roli partii albo o przyjaźni zeZwiązkiem Radzieckim. Gdy tę rolęalbo ten sojusz przyjęło się jakozałożenie do dyskusji, wówczas jużwszystko udawało się komunistomuzasadnić. Podobnie z „Gazetą”: gdyetycznie usprawiedliwi się zwędzony„pierwszy milion”, to tym samymzdejmuje się grzech pierworodny z wszystkich następnych dokonańAgory, ponieważ żadne takie doko-nanie (złe czy dobre) nie byłobymożliwe bez kolejnych dziesiątków i setek milionów, które powstały z tegopierwszego. Nie widzę możliwościlogicznego podważenia tego wywodu.

Przypomnijmy więc raz jeszcze, żena rozruch „Gazety Wyborczej” peere-lowska władza dała siły, czyli prawno-polityczną zgodę, dała wspomnianeśrodki (papier, kolportaż, druk, łącz-ność, lokal, transport i kredyty), a ta-kże zapewniła roczny monopol. Zgło-dniałe i spragnione społeczeństwo,poprzez codzienne zakupy tej ducho-wej witaminy, ufnie demonstrowałoswoje bezcenne poparcie; w pierw-szym okresie dla nowego pisma pra-cowały też najlepsze publicystycznepióra. To są tzw. nagie fakty.

Zapiszmy ten bilans w postaciarytmetycznej: „GW” = siły + środki +monopol + czytelnicy + redakcja. Ilejest tych składników przyszłego feno-menalnego sukcesu medialnego? Pięć.Ale zachodzi oto znamienna asyme-tria: w takich cudownych, jedynych i niepowtarzalnych historycznych wa-runkach również słabi dziennikarzemuszą odnieść sukces, natomiast gru-pa nawet laureatów Pulitzera (niechbyi samych Michników) pozbawionapozostałych elementów - na żadensukces nie ma żadnych szans!

Sumując: spółka Agora - powstała w unikatowych dziejowych okolicz-nościach na bazie majątku społeczne-go gigantycznej wartości - zarabia w ciągu zaledwie kilku dni czy tygodniswój przysłowiowy „pierwszy milion”(„pierwsze dziesięć milionów”, „pier-wsze sto milionów” - niepotrzebneskreślić). Pieniądze te zostają w nas-tępnych miesiącach i latach mądrzerozmnożone, a powstałym w ten spo-sób kapitałem wartym miliard dolarów(to nie pomyłka) symboliczni dotych-czas właściciele Agory uwłaszczają sięnajzupełniej prywatnie. Już nie twier-dzą, że robią to w imieniu i dla dobracałego polskiego społeczeństwa, aleobruszają się, gdy ktoś im tę moralnągrabież wytknie.

- Byli szefowie Agory - WandaRapaczyński i Ernest Skalski mówią,że dostali to wszystko od Opatrzności.Zacytuję: To, że byliśmy we właściwymmiejscu i we właściwym czasie, to jestdar od Pana Boga.

- O, widzę, że pan czytał mojąksiążkę „Gazeta Wyborcza. Początki i okolice”.

- Właśnie jestem w trakcie lektury.Poruszającej. A nawet miejscamiporażającej.

- A co pana tak poruszyło?- Jako dziennikarza chyba to, że

o wielu opisanych tam ważnych spra-wach - między innymi o tych, o którychw tej chwili rozmawiamy - nie miałemdotychczas zielonego pojęcia…

- No to jest pan redaktor w dobrymtowarzystwie jakichś 99,9% rodaków.To najbardziej zamilczana książka w Trzeciej Rzeczpospolitej.

- Przypuszczam, że Jerzy RobertNowak czy Waldemar Łysiak bylibyinnego zdania.

- Raczy pan żartować. Nowak pu-blikuje codziennie w prasie, radiu i telewizji księdza Tadeusza Rydzyka.£ysiaka kupi pan w każdej księgarni.Natomiast Remuszko jest wyklęty, niewolno o nim pisać i mówić nic.

część 2 za tydzień

5 listopada, w Centrum Prasowymna ul. Foksal w Warszawie podczaspierwszego dnia MiędzynarodowejKonferencji „Państwo Polskie a Polo-nia” zaproszeni przedstawiciele Polo-nii z całego świata w gorzkich słowachocenili swoją współprace z nowymrządem PiS.

Na sali nie pojawili się ministrowie,którzy wcześniej zapowiedzieli swojeprzybycie na to spotkanie.

Prof. Marek Chodakiewicz mówił o braku zrozumienia polskich elit w kraju dla problemów emigrantów.Swoje kompleksy, wg Chodakiewi-cza, przykrywają oni arogancją. Wyda-je im się, że zjedli wszystkie rozumy.Są - jak to powiedział - używającnajnowszej polskiej terminologii:„debeściakami”. Mówił też o zawła-szczeniu Polonii przez postkomunis-tów. - To czerwoni uzurpują sobieprawo do reprezentowania społe-czności polskiej za granicami naszegokraju.

Agata Mikołajczyk z Chicagopodkreślala, że ona i inni uczestnicykonferencji przybyli do Warszawypoświęcając swoją pracę i obowiązkiaby razem z delegowanymi do tegoprzedstawicielami rządu zastanowićsię nad tym jak najlepiej służyć Polsce.

Niezrozumiała więc była nieobec-ność ministrów, którzy nie mogliznaleźć czasu na pofatygowanie się w sobote na konferencje odbywającąsię w centrum Warszawy.

Mówiła też z goryczą o tym, żedobra zmiana nie dotarła jeszcze dokonsulatów i ambasady w StanachZjednoczonych. Przez caly rok, poza

ambasadorem w Waszyngtonie, nieodwołano żadnych pracowników z nadania SLD i PO. Nowy ambasador

przyleciał dopiero wczoraj, a staryzostał odwołany tylko dlatego, żeoscentacyjnie popierał prezesa TK. Do

tego starzy działacze polonijni, nama-szczeni jeszcze w poprzednich latachprzez rządy PO, wyszydzający zamachsmoleński i współpracujący z rządemTuska, są ciągle zapraszani do amba-sady jako oficjalni przedstawicielePolonii. W Chicago 90% polskichemigrantów głosowało na PiS. Ale tonie zwolennicy Tuska przyczynili siędo wygranej Prawa i Sprawiedliwości.Dlaczego więc obecny rząd popiera i współpracuje z tymi lewackimi kola-borantami?

Przecież przedstawiciele naszychobecnych władz przyjeżdżali kilka-krotnie do Stanów i powinni sobiewyrobić opinię na temat prawdziwychi farbowanych przedstawicieli Polonii.

Stanislaw Frej - działacz polonijny z Kanady opowiedział o ostatnimskandalu, jaki miał miejsce w ame-rykańskiej Częstochowie. Redaktor“Gazety Polskiej” próbował tam roz-wiązać Klub Gazety Polskiej, którymu się... nie podporządkował. Przed-stawiciel GP chciał, aby Polonia po-parła na stanowisko szefa klubu osobęz zewnątrz. Pan Frej zastanawiał sięrównież dlaczego obecne władzetolerują i zapraszaja przedstawiciela„Polonii Świata” - jednoosobowej, aleza to dobrze brzmiącej „organizacji”.

Stefan Skulski i Maria SzonertBinieda, zastanawiali się w jaki sposóbzapewnić edukację dla przyszłychpokoleń polskich emigrantów, aby niestracili oni kontaktu z językiem i wię-zów z krajem.

Tekst i zdjęcia Jerzy Dąbrowski

„Państwo Polskie a Polonia”

Wykład prof. Marka Chodakiewicza z USA

Referat Stefana Skulskiego z Kanady

KOMENTARZESTRONA 12 G£OS nr 179-15.11.2016

- Mija rok od objęcia rządów przezPiS, jednak nadal nie mamy prakty-cznie żadnej nowej wiedzy o katastro-fie smoleńskiej. Czy powodem jest brakczarnych skrzynek i wraku?

- Nie. Dla ustalenia okolicznościdotyczących katastrofy mamy w Pol-sce narzędzia i wiedzę. Na pewnokluczowe kwestie możemy wyjaśnić i wskazać, kto w Polsce i jaką odpo-wiedzialność ponosi za to, co wyda-rzyło się 10 kwietnia 2010 r. Topowinno być już wyjaśnione. Przykroto stwierdzić, ale wciąż mamy doczynienia z ukrywaniem kluczowychinformacji, które mogłyby pomóc w ustaleniu prawdy.

Mam na myśli zwłaszcza wiedzęSłużby Kontrwywiadu Wojskowego,ale nie tylko. Do dziś na przykład nieujawniono, że dwa miesiące przedkatastrofą Agencja BezpieczeństwaWewnętrznego uznała za niezbędneuzyskanie przez tę służbę dostępu dobieżącej kontroli radarowej lotów z Okęcia i w ogóle lotów nad Polską.To zastanawiający zbieg okoliczności.Czyżby powodem były słowa Broni-sława Komorowskiego wypowiedzia-ne w 2009 r. w RMF FM, że prezydentgdzieś będzie leciał i wszystko sięzmieni?

Nigdy w historii nie zdarzyło się, byta służba żądała dostępu do radarówlotniczych. Od 2 lutego 2010 r. ABWmiała dostęp do „wtyczek” radaro-wych. Co takiego się stało, że nagle tawiedza stała się dla ABW niezbędna? I kto personalnie kazał podjąć takądecyzję? ABW jest wykonawcą poli-tyki rządu, premiera i jego najbardziejzaufanego otoczenia, w tak istotnychsprawach z pewnością działa za jegowiedzą, być może nawet z jego naka-zu. Może coś na ten temat wie Jacek

Cichocki, sekretarz kolegium ds. służbspecjalnych w kancelarii premieraDonalda Tuska?

- ABW nie ma w zakresie swoichustawowych obowiązków monitorowa-nia przestrzeni powietrznej, od tego sąinne służby. Dostęp do „wtyczek”radarowych jest niczym innym jakmonitorowaniem przestrzeni powie-trznej. Jaki był zatem powód, że ABWpostanowiła się tym zająć?

- To powinien wyjaśnić szef ABW.Ani zwierzchnik tej służby za rządówPO Krzysztof Bondaryk, ani jegonastępca Dariusz £uczak, ani też obec-ny szef Piotr Pogonowski nie poruszali

tej sprawy, a z całąpewnością wymaga onawyjaśnienia. Nie próbo-wał zająć się tym AntoniMacierewicz i jego ko-misja ani prokuraturaprowadząca śledztwosmoleńskie. A przynaj-mniej nie poinformowalio swoich ustaleniachPolaków. To tylko jedenprzykład nieznanegodotąd publicznie faktu,związanego, z uwagi nakoincydencję czasową, z katastrofą. A ile, i toważniejszych, ukrywasię…

- Jaka wiedza jestukrywana?

- Na przykład o syste-mie ACARS. W Tu-154M 101 był zainstalowanysystem ACARS, którywysyłał do 36. SPLT,czyli Specjalnego PułkuLotnictwa Transpor-

towego (tzw. specpułku) szczegółowedepesze o położeniu maszyny, stanieurządzeń, parametrach lotu, decyzjachzałogi. Nawet rejsowe samoloty po-siadają ACARS. Mógłby to być kluczdo tajemnicy smoleńskiej. Ten kluczzna Służba Kontrwywiadu Wojsko-wego, która zgodnie z instrukcjąHEAD, zatwierdzoną przez szefaMON, monitoruje loty VIP-owskie.Tu-154 M był maszyną wojskową.System ACARS lub jego wojskowaodmiana PACARS (szyfrowana)współpracuje z komputerem pokłado-wym FMS i systemem ostrzeganiaprzed zderzeniem z ziemią TAWS.ACARS posiada funkcje planowanialotu, zarządzania paliwem, obliczaprędkości wznoszenia, zniżania, maga-zynuje dane nawigacyjne, systemypodejść, pasy lotnisk, drogi lotnicze,umożliwia wymianę danych z kontroląruchu, pozyskiwanie zezwoleń, infor-macji pogodowych. Także alarmujezałogę o wielu błędach, wysyła zdalniena ziemię dane dotyczące stanu klap,podwozia, parametrów pracy silników.System ACARS bazuje na sieci prze-kaźników, rozsianych po całym świe-cie, informacje z systemu są automa-tycznie przesyłane do bazy na ziemi cokilka minut. Dzięki temu służbyrządowe, lotniskowe, centrale liniilotniczych wiedzą, kiedy samolotwylądował i czy nie miał po drodzeawarii. Zapisy systemu ACARSpomagają w wyjaśnieniu okolicznościwielu katastrof. W 36. SPLT byłdyżurny koordynator lotów (DKL),który, oprócz prowadzących samolotkontrolerów cywilnych, monitorowałlot Tu-154, odbierał depesze ACARS.Informacje na temat ACARS wciąż sąprzez MON z niewiadomych przyczynutajnione. Znają je też amerykańscy

producenci awioniki, która była zain-stalowana w Tu-154 M 101.

Antoni Macierewicz 17 października2012 r. w „Rozmowie niezależnej” navod.gazetapolska.pl pogratulowałmnie i mojemu koledze ujawnieniainformacji o istnieniu na pokładzie Tu-154M 101 systemu ACARS, który, jakwyraził się, śledził lot i pracę urządzeńsamolotu oraz na bieżąco informowałstronę polską o przebiegu lotu i dzia-łaniu poszczególnych elementówsamolotu. Macierewicz uznał wtedy,że rząd pana Donalda Tuska musidysponować pełnym zapisem prze-biegu wydarzeń. Oni wiedzą, co sięstało i ukrywają tę prawdę. To jestrzecz nieprawdopodobna i wstrząsają-ca, że z kamienną twarzą ci ludziekłamią od rana do wieczora. Kłamali,kłamią i nadal chcą kłamać, mając w ręku wszystkie dowody w tejsprawie.

- Ale dziś przecież Antoni Maciere-wicz ma w ręku te dowody, którymidysponował Donald Tusk…

- No właśnie, tymczasem słyszymy o sekundach urwanych z zapisówczarnych skrzynek, o rozmiarze winyrosyjskich kontrolerów, ale ani słowa o wiedzy SKW, o ACARS. W raporcieministra Jerzego Millera, co bardzozastanawiające, też nie ma informacjio ACARS. Jednak w raportachsporządzonych przez amerykańskiegoproducenta Universal Avionics SystemCorporation (były dostępne tylko w wersji anglojęzycznej) z badaniakomputera pokładowego FMS i reje-stratora alertów o zbliżaniu się doziemi TAWS doszukaliśmy się infor-macji potwierdzających, że ACARSbył na pokładzie Tu-154 M 101. W zał.nr 4.9.5 do raportu FMS i zał. 4.9.4 doraportu TAWS, sporządzonych przezUniwersal Avionics, wyszczególniono,że awionika Tu-154 M 101 miała zain-stalowane oprogramowanie ARINC.Oprogramowanie to służy właśnie doobsługi komputera ACARS.

W raporcie umieszczono nawetzdjęcie z naklejką ARINC, na którymzakreślono wersję tego oprogramowa-nia. Podano, że ARINC LS429 zostałzainstalowany 28 października 2008 r.W amerykańskim raporcie w opisieTAWS numer fabryczny 237 z Tu-154M 101 mamy więc wymienioneoprogramowanie służące do transmisjidanych ACARS, a przecież nie insta-luje się oprogramowania podnoszą-cego w znaczącym stopniu bezpie-czeństwo lotu w rządowym samolocie,które ma nie wysyłać depesz, czyli byćatrapą, bo jest to pozbawione elemen-tarnej logiki.

tel. 647 271 2477Produkt dostępny w polskich aptekach w Kanadzie

www.kudzuroot.ca

Grupa trzymaj¹ca Smoleñsk

Szokujący wywiad dr Leszka Pietrzaka z publicystą i dziennikarzem śledczym

Leszkiem Misiakiem

G£OS tylko prawda, nie uk³ady

G£OS nr 179-15.11.2016 POLACY - SPOJRZENIA STRONA 13

nie jednych, a nienawiść innych.To oczywiście nie znaczy, że owa

wierność Polaków dana jest raz nazawsze, po wsze czasy. Musiał zdawaćsobie z tego sprawę prymas Wyszyński,przygotowując wspaniałe akty na 300-lecie ślu bów lwowskich i 1050-leciechrztu Polski. Musiał też zdawać sobiesprawę jego poprzednik, prymas AugustHlond, gdy ledwie rok po zakończeniunajstraszliwszej z wojen poświęcałzdziesiątkowany naród polski Niepoka-lanemu Sercu Maryi. Ci mądrzy przy-wódcy naszego Kościoła nie mielichyba złudzeń, iż nowa epoka komuni -stycznego materializmu przyniesie takwielkie zagrożenia ducho we, że tylkoradykalne środki mogą być ratunkiem,ale wręcz w “macierzyńską niewolę”Matki Bożej.

To sformułowanie, użyte przez kar-dynała Wyszyńskiego, zbul wersowałowiele środowisk, także te radykalneśrodki to całkowite oddanie się Pola-ków już nie tylko pod opiekę katolic-kich. Jakże bowiem odda wać się w niewolę, skoro Polacy potrzebowaliwolności - od narzu conej władzy, odkomunistycznej ideologii, od sowiec-kiej dominacji.

Prymas jednak wiedział, co robi, botemu szatańskiemu zniewoleniu możnabyło przeciwstawić tylko “macierzyń-ską niewolę” Tej, która zdepcze głowęszatana. Wszelka inna wolność byłaby

tylko złudze niem, a raczej przepoczwa-rzeniem się jednego zniewolenia w dru -gie: komunistycznego w liberalno-ma-sońskie. Kardynał Wyszyński uświada-miał to nawet samym komunistom, z którymi miał okazję rozmawiać.Ostrzegał ich, że walcząc z Kościołem,w gruncie rzeczy wykonują plany maso-nerii, która potem i tak się ich pozbę-dzie, bo nie będą już jej potrzebni.Trudno nie zauważyć, że rok 1989 po -twierdził słuszność tych ostrzeżeń. ..

Nowy język, nowe treściUsiądźmy nad tymi czterema tekstami

- zarówno z roku 1656, jak i z lat 1946,1956, 1966 - i bez pośpiechu przeczy-tajmy każde zdanie. Pierwsze wrażeniez tej lektury to, urzekające piękno pol-szczyzny. Takiej polszczyzny, którejdziś już nie słychać - ani w życiu publi-cz nym, ani w Kościele. Tak, duchowakonstytucja Polaków była pisa na w formie modlitwy, zatem odnosiła siędo samego Pana Boga. Musiała więcbyć możliwie najpiękniejsza - stąd niebędzie przesa dą nazwanie tych tekstówarcydziełami polskiego języka.

Sięgnijmy teraz po Jubileuszowy AktPrzyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana, zatwierdzony przez Konferen-cję Episkopatu Polski w kwietniu br.Akt ten ma być uroczyście odmówionyw listopadzie, lecz nie na Jasnej Górze,a w krakowskich £agiewnikach, odpew nego czasu wyraźnie przysłaniają-

cych tradycyjną duchową stolicę Polski.Język tego dokumentu tylko do pew-nego stopnia przypomi na język królaJana Kazimierza i prymasa Wyszyńskie-go. Pełen jest sformułowań z arsenałukościelnej nowomowy, takich jak “środ-ki społecznej komunikacji”, “grzechyspołeczne”, “podmioty władzy”, “anga-żowanie się w życie Kościoła”.

Przyjrzyjmy się teraz treści owegoaktu. Jego najważniejszą częścią wydajesię ta, która rozpoczyna się od deklaracjiskierowa nej do Pana Jezusa: “Pokorniepoddajemy się Twemu Panowaniu i Twemu Prawu. Zobowiązujemy sięporządkować całe nasze życie osobiste,rodzinne i narodowe według Twegoprawa”. Po czym na stępują konkretneprzyrzeczenia:

“Przyrzekamy bronić Twej świętejczci, głosić Twą królewską chwałę -Chryste nasz Królu, przyrzekamy!

Przyrzekamy pełnić Twoją wolę i strzec prawości naszych su mień -Chryste nasz Królu, przyrzekamy!

Przyrzekamy troszczyć się o świętośćnaszych rodzin i chrze ścijańskie wy-chowanie dzieci - Chryste nasz Królu,przyrzekamy!

Przyrzekamy budować Twoje króles-two i bronić go w naszym narodzie -Chryste nasz Królu, przyrzekamy!

Przyrzekamy czynnie angażować sięw życie Kościoła i strzec jego praw -Chryste nasz Królu, przyrzekamy!”.

Zaledwie pięć krótkich przyrzeczeń,w dodatku na tyle ogól nikowych (mo-żepoza punktem dotyczącym rodzin i wychowania dzieci), że trudno z tegotekstu wywnioskować, jak miałobywyglą dać społeczne panowanie Chrys-tusa Króla i czy polski episkopat w ogóle ma wizję takiego panowania.To znaczy takiego zbudowa nia stosun-ków społecznych w państwie, któreurzeczywistniałyby katolickie zasadymoralne w każdej dziedzinie życia.

Król Jan Kazimierz ślubował weLwowie: “Po nastaniu pokoju wraz zewszystkimi stanami wszelkich będęużywał środków, aby lud Królestwamego od niesprawiedliwych ciężarów i ucisków wy zwolić”. Prymas Wyszyń-ski nie miał wpływu na rządzenie pań-stwem, ale nawet on zawarł w ślubachjasnogórskich konkretne zobowiąza niawobec Królowej Polski: “PrzyrzekamyCi stać na straży nieroze rwalnościmałżeństwa, bronić godności kobiety,czuwać na progu ogniska domowego,aby przy nim życie Polaków było bez-pieczne. […] Przyrzekamy usilnie pra-cować nad tym, aby w Ojczyźnie naszejwszystkie dzieci Narodu żyły w miłości i sprawiedliwości, w zgo dzie i pokoju,aby wśród nas nie było nienawiści, prze-mocy i wyzy sku. Przyrzekamy dzielić sięmiędzy sobą ochotnie plonami ziemi i owocami pracy, aby pod wspólnymdachem domostwa naszego nie byłogłodnych, bezdomnych i płaczących”.

A co mają do powiedzenia polscybiskupi AD 2016? Jedynie proś bę doChrystusa Króla: “Spraw, aby wszys-tkie podmioty władzy spra wowały rzą-dy sprawiedliwie i stanowiły prawa

zgodne z Prawami Twoimi“. A takżenieco zastanawiający fragment:

“Chryste Królu, z ufnością zawierza-my Twemu Miłosierdziu wszystko, coPol-skę stanowi, a zwłaszcza tych człon-ków Narodu, którzy nie podążają Twymidrogami. Obdarz ich swą łaską, oświećmocą Ducha Świętego i wszystkich nasdoprowadź do wiecznej jedności z Ojcem“. I jeszcze jeden, równie eni-gmatyczny: “W imię miłości bratniejzawierzamy Tobie wszystkie narodyświata, a zwłaszcza te, które stały sięspraw cami naszego polskiego krzyża.Spraw, by rozpoznały w Tobie swe goprawowitego Pana i Króla i wykorzy-stały czas dany im przez Ojca na dobro-wolne poddanie się Twojemu panowa-niu”.

Zamiast intronizacji Według oficjalnej wersji episkopatu,

listopadowa uroczystość w £agiewni-kach ma być odpowiedzią na “oddolneinicjatywy“, w któ rych domagano się odwielu lat intronizacji Pana Jezusa naKróla Polski. Są jednak tacy, którzyuważają to wydarzenie za próbę “pa -cyfikacji” owych ruchów i środowisk,zazwyczaj mocno skonflikto wanych z hierarchią kościelną. Potwierdzeniemtego miałaby być rezygnacja ze słowa“intronizacja”, które, zdaniem episko-patu “nie dla wszystkich jest zrozumiałe,choćby dlatego, że w odniesieniu doJezusa możemy mówić jedynie o uzna-niu, a nie o ustanowieniu Go królem”.

Jakiekolwiek byłyby jednak intencjepomysłodawców Jubileuszowego AktuPrzyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pa-na, to trud no uznać ten dokumentza nową konstytucję duchową Polaków.Tym bardziej to smutne, że żyjemy w czasie, gdy cała władza państwo wa w Rzeczypospolitej znajduje się w rę-kach ugrupowania, które otwarcie de-klaruje swoje przywiązanie do Kościołai cieszy się po parciem dużej części du-chowieństwa oraz środowisk katolic-kich. Mogło by się więc wydawać, że tonajlepszy moment na wysunię cie przezhierarchię polskiego Kościoła jasnychpostulatów praw no-ustrojowych: po-cząwszy od bezwzględnego zakazuzabijania dzieci nienarodzonych, przezzniesienie, a przynajmniej poważneograniczenie dostępności rozwodów, porealną walkę z lichwą i in nymi przeja-wami niemoralności w życiu gospodar-czym. Nic takiego jednak nie pojawiasię w dokumencie, który ma zostaćpublicznie odczytany w £agiewnikach.Zapewne odbędzie się to w obecnościwysokich urzędników państwowych,nawet prezydenta Rzeczypospolitej.

Tyle, że wskutek tej jednej uroczy-stości Polska nie stanie się prawdziwymKrólestwem Chrystusowym. Do tegojeszcze bardzo daleka droga, którawymaga prawdziwej wia ry i wielkiejdeterminacji zarówno po stronie hierar-chów Kościoła, jak i zwykłych polskichkatolików.

Paweł Siergiejczyk

Duchowa konstytucja Polaków cd. ze str. 7

Urocze solistki Zaduszków Jazzowych w Toronto - to Marie Gogo (ujmującyklasyczyny wokal jazzowy) i Kaja Cyganik (Kraków city! :) - gustowna kreacja"folkowa" i takież piękne wykonanie. Rewelacyjnie zagrał zespół PawłaPacanowskiego "Mellifluence" - miodem płynący - jak Kanada (o ile ten miódsobie kupisz i to nie z każdej pasieki - patrz GMO i CETA :) Udało mi się pod-czas przedstawiania wykonawców "przemycić" całe "Wieczny odpoczynekracz... " za jazzmanów, którzy odeszli. Nie było uwag, że zbyt religijne :).

Wszystkim koncert się bardzo podobał, a jeden ze starszych uczestników“skarżył się” dlaczego tak tanio: $35 z wystawnym obiadem i winem?

Słowa podziękowania należą się Jackowi Rembeckiemu - inicjatorowi i orga-nizatorowi Zaduszek, który pracował “za darmo”, bo czuł, że tak powinien.

Zaduszki Jazzowe 2016 w Toronto przy pełnej sali “Orbitu”

KOMENTARZESTRONA 14 G£OS nr 179-15.11.2016

Pisałem wtedy: Przez dwa lata Pol-ska i cała światła Europa cierpiały z powodu upadku obyczajów orazpanującego w kraju nad Wisłą językanienawiści i chamstwa, jakie na scenępolityczną rzekomo wprowadziłyznienawidzone pisowskie rządy.

Cierpiały wrażliwe dusze dziennika-rzy od „Gazety Wyborczej” po TVN.Trząsł się ze zgorszenia WładysławBartoszewski, a arcybiskupi Gocłow-ski i Życiński od rana do wieczorapozostawali w blokach startowych,gotowi w każdej chwili ruszyć przedkamery i wyrazić swój niepokój zwią-zany z upadkiem demokracji. Ci nas-tawieni jeszcze bardziej patriotycznieruszali do Niemiec, Francji, Hiszpanii,by nagłaśniać dziejący się w Polscedramat i zapobiec rodzącej się dykta-turze. W auli Uniwersytetu Warszaw-skiego zaprotestowała cała plejadaintelektualistów, od Hołdysa i Wałęsypo Kwaśniewskiego, Olechowskiego i Wajdę. Olbrychski z Kondratem ru-szyli do boju, Ewelina Flinta koncerto-wała w „białym miasteczku”, doktórego Najsztub dowoził rosół. Terenprzed siedzibą „dyktatora” Kaczyńs-kiego stał się w tamtych dniach pol-skim placem Niebiańskiego Spokoju,gdzie „krwawa junta” rozprawiała sięz bezbronnymi pielęgniarkami.

W końcu, po dwóch latach „elity”odetchnęły z ulgą, a wraz z nimi„młodzi i dobrze wykształceni z du-

żych miast”. Reszta prymitywnegoplebsu, co to według Michnika orazjego autorytetów nie ma szkół, obyciai za grosz inteligencji, przeciera dziśze zdumieniem oczy.

To tak ma wyglądać ta normalność?Dlaczego nikt się nie oburza nawszechobecne chamstwo? Gdzie siępodziali ci wszyscy intelektualiści i wrażliwcy? Niedawni nosiciele stan-dardów etycznych lżą głowę państwa,a na ich czele stoi król “Żołądkowej”,wyjątkowo perfidna szuja i chamPalikot. Wtóruje mu pierwszy elektrykRP, a wicemarszałek sejmu Niesiołow-ski staje się bożyszczem mediów,gotowym w każdej chwili opluć kogotrzeba. To mają być te standardy,miłość i zaufanie, które obiecano przy-wrócić? Nie, dziękuję. Ja wysiadam.

Wolę dołączyć do tych rzekomosłabo wykształconych, już niemło-dych, z małych miasteczek i wsi. Tamprędzej odnajdę moją Polskę i ucieknęod chamstwa, zakłamania, obłudy i „niekwestionowanych autorytetów”,które zawsze, kiedy utrudniany jest imdostęp do koryta, wydają dziki kwikniczym wygłodzone świnie. To chó-ralne kwiczenie wydobywające się z setek wygłodniałych ryjów nigdy niemówi o ich ogromnym, nienasyconymapetycie i pogoni za wielkim żarciem.Oni zawsze kwiczą o zagrożeniach dlademokracji.

Jak widzimy, nie tylko metody od-suwania prawicy od władzy są te sa-

me, ale i ludzie do tego najęci pozo-stali niemal w komplecie. No, może z wyjątkiem kilku już zmarłych. Niema nic gorszego niż powtarzaniestarych błędów. Niektórzy politycyPiS-u zapomnieli, że graniem na fu-jarce smętnych melodyjek nie zahip-notyzują sorosowo-michnikowej ja-dowitej kobry. Bez mobilizacji społe-czeństwa i demonstracji jego siłypoparcia sytuacja może się powtórzyći nie pomoże tu żaden program„500+”, czy „Mieszkanie+”. Po wy-graniu ligi nie rozwiązuje się klubukibica. Partia polityczna cały czaspowinna zabiegać o aktywność swoichzwolenników. Armia bez ciągłych ćwi-czeń i udziału w manewrach kapca-nieje. Orbán wiedział, że nieustannietrzeba mobilizować społeczeństwo i od czasu do czasu pokazywać wro-gowi, z jaką wielką siłą ma on doczynienia.

Panowie politycy z Prawa i Sprawie-dliwości, jeżeli wam się wydaje, żePolaków zaczniecie skrzykiwać do-piero przed kolejnymi wyborami, toprzegracie z kretesem i już nigdy niepowrócicie do władzy. Jeżeli nie po-prawicie polityki wizerunkowej, to nazawsze zepchnięci zostaniecie do de-fensywy. To nie jest czas na rzeczni-ków rządu typu Bochenek i grzecznoś-ciowe wizyty w TVN i Polsacie.Wydaje wam się, że macie dużo czasuprzed sobą i że można sobie spokojniepójść teraz w dyrektory, ministry

i prezesury. Sądzicie, że nadszedłwreszcie czas zapełniania gabinetów, a nie ulic własnymi zwolennikami?

Ja zaś twierdzę, że już czas ponow-nie się policzyć, zorganizować i zade-monstrować własną siłę. Czas mijanieubłaganie i pamiętajcie, że inaczejbiegnie on dzisiejszym pisowskimdygnitarzom, a inaczej nam, waszymwyborcom. Nawet to, ile trwa jednaminuta zależy w dużej mierze od tego,po której stronie drzwi od toaletystoimy. Coś mi się wydaje, że to nam,Polakom, bardziej się dzisiaj spieszydo wolnej Polski niż wam.

Skruszon szalenie o przebaczenie pokornie proszę, że troszkę pieprzna będzie balladka, którą wygłoszę,lecz mam nadzieję, że choć się w słowie tutaj nie pieszczę,to wybaczycie mi to, panowie, raz jeden jeszcze.A więc: faceci wokół się snują co są już tacy,że czego dotkną, zaraz zepsują. W domu czy w pracygapią się w sufit, wodzą po gzymsiewzrokiem niemiłym.

Na niskich czołach maluje im się straszny wysiłek,bo jedna myśl im chodzi po głowie,którą tak streszczę:

„Co by tu jeszcze spieprzyćpanowie? Co by tu jeszcze?”

Wojciech MłynarskiCo by tu jeszcze?

ZAKŁAD POGRZEBOWY świadczy usługi dla TORONTO, ETOBICOKE I MISSISSAUGA

PEEL CHAPEL 2180 Hurontario Street (Hwy, 10 North of Q.E.W)Mississauga, ON Tel.: (905) 279-7663

BUTLER CHAPEL4933 Dundas Street West (at Burnhamthorpe)Etobicoke, ON Tel.: (416) 231-2283

YORKE CHAPEL2357 Bloor Street West (at Windermere)Toronto, ON Tel.: (416) 767-3153

dr Lucyna PoloczekGABINET

DENTYSTYCZNY35 King Street East, Unit 21

Mississauga (Hurontario & Dundas)

tel. 905. 896.1148

cd. ze str. 1

Z apraszamy serdecznie na spot-kanie z ks. Michałem Olszew-skim SCJ (sercanin, rekole-

kcjonista, b. egzorcysta, Misjonarz naRok Miłosierdzia Bożego) w nabożeń-stwie Wielkiej Pokuty Polonii Kana-dyjskiej na zakończenie nadzwyczaj-nego Roku Miłosierdzia Bożego.

Wielka Pokuta w łączności z naszy-mi Rodakami w Kraju i USA jest ini-cjatywą przeproszenia i wynagrodze-nia Bogu za wszystkie grzechy po-pełnione w Kandzie, a szczególnieprzez Polonię Kanadyjską. Jesteśmy

podzieleni, dużo jest ciężkich grze-chów: nieczystości, aborcji, nienawi-ści, złości i zawiści. Wielu żyje w lęku,niepewności, w nałogach. To są skutkigrzechów, które popełniliśmy my i na-si przodkowie. Przez wspólną „WielkąPokutę” możemy zmienić bieg historii.Historii każdego z nas i całego świata.Jest to czas potężnej walki cywilizacjiżycia z cywilizacją śmierci. To chwilawymagająca szybkiej i jasnej odpo-wiedzi każdego z nas. Dlatego tutaj naziemi kanadyjskiej chcemy włączyćsię w to historyczne wydarzenie

„Wielkiej Pokuty” z Jasnej Górypoprzez nabożeństwo wynagradza-jące, przebłagalne.

Przyjdź, przeproś Pana Boga zaswoje grzechy, grzechy swoich dzieci,rodziny, przodków.

Piątek, 11 listopada, 2016 godz. 7pm, kościół MB Królowej Polski w Scarborough

Sobota, 12 listopada, 2016 godz. 7pm, kościół św. Maksymilian Kolbe w Mississauga

Wtorek, 15 listopada, 2016 godz. 7pm, kościół św. Eugeniusza de Maze-

nod w BramptonŚroda, 16 listopada, 2016 godz.

6:30 pm, kościół św. StanisławaKostki w Hamilton

Czwartek, 17 listopada, 2016 godz.7 pm, kościół Ducha Świętego w Barrie

Zanurz się w Miłosierdziu Bożym,by przez Przebłaganie, Zadośćuczy-nienie i Oczyszczenie zacząć NoweŻycie w Panu.

WIĘCEJ INFORMACJI: Kanadyj-ski Instytut Miłosierdzia Bożego

Jacek Morawa, 416.554.3240

DOŚĆ UPAJANIA SIĘ ZWYCIĘSTWEM! PiS musi przejść do konkretnego działania!

WIELKA POKUTA POLONII KANADYJSKIEJ - ROK MI£OSIERDZIA BOŻEGO

G£OS nr 179-15.11.2016 SYLWETKI STRONA 15

Jan Bodakowski

K ornel Morawiecki to dos-konały przykład tego jakkatolickie środowiska ulegają

obiegowym opiniom, które nie ko-niecznie muszą być prawdzie.

Przez lata w środowiskach katolic-kich panował bezrefleksyjny pogląd,że Kornel Morawiecki jest katolikombliski. Wynikało to z założenia, żejeżeli legendarny przywódca opozycjiantykomunistycznej nie znalazł sięprzy korycie w III RP to zapewne jestto bliski katolikom człowiek. Zapewnedalej żyliby katolicy w takim błędnymprzeświadczeniu gdyby nie to, że Kor-nel Morawiecki zaczął udzielać wy-wiadów na temat swoich poglądów.

Trzeciego grudnia na stronach inter-netowych „Gazety Wyborczej” ukazałsię wywiad Tomasza Kwaśniewskiegoz Kornelem Morawieckim. Z wywiaduz legendarnym opozycjonistą wynika,że teologiczne nauczanie Kościołakatolickiego i katolickie praktyki reli-gijne bynajmniej nie są mu bliskie.

Pytanie dziennikarza „To jest pankatolikiem czy pan nim nie jest?” jestdla Morawickiego „dziecinne” i „nie-poważne”. Duchowość, „postreligij-na” jak to sam określa poseł, wykraczapoza katolicyzm, który jego zdaniemogranicza.

Zdaniem Morawieckiego „corazwięcej ludzi, zwłaszcza młodych” chceczegoś więcej niż to, co daje wiarakatolicka „bo w zderzeniu z nauką”wiara katolicka „wydaje się dziecin-na” i dlatego „trzeba znaleźć innąperspektywę, ale nie niszcząc Kościo-ła”.

Duchowość Kornela Morawieckiegoukształtowały pisma Simone Weil (nieochrzczonej Żydówki z Francji, żyją-cej w pierwszej połowie XX wieku,która w czasie wojny domowej w Hiszpanii walczyła z siłami katolic-kimi i narodowymi w bandach anar-chistycznych). W młodości Morawiec-ki uczęszczał „na wolnomyślicielskiespotkania i dyskusje w kamienicy narogu Świętokrzyskiej i Nowego Świa-tu”.

Matka Kornela Morawieckiego byłazwolenniczką powstania „StanówZjednoczonych Europy”. Podobne po-glądy ma Kornel Morawiecki, któryjest zwolennikiem dalszej integracjiUnii Europejskiej. Poseł opowiada sięby powoli, ewolucyjnie, dążyć do tegoby był wspólny europejski rząd, bu-dżet, policja, armia.

W wywiadzie dla „Gazety Wybor-czej” Morawiecki zadeklarował, jestza przyjmowaniem uchodźców z Syriibo „dla 38-milionowego narodu kilkatysięcy ludzi to nie jest problem. Tak

samo jak kilka milionów dla całejEuropy”. W wywiadzie dla „Wybor-czej” poparł idee wielokulturowościstwierdzając, że „monokulturowa Pol-ska jest niemożliwa”. Zdaniem posła,gdyby Polska zamknęła się imigran-tów i idee wielokulturowości „to bybyła klęska. Regres”.

Kornel Morawiecki odrzucił też ideeodcięcia się Polski od procesu globa-

lizacji. Zdaniem posła „myślenie, że z tego się wyłączymy i będziemy budo-wać własną potęgę, to nieporozumie-nie. Dziś żaden z tradycyjnych naro-dów Europy nie jest w stanie w poje-dynkę sprostać światowej konkuren-cji”.

Równie oryginalne jak poglądyKornel Morawiecki ma życie osobiste.Na stronie internetowej Super Expre-ssu ukazał się artykuł w którym 74-letni Morawiecki ujawnił, że żyje odlat z konkubiną, z którą ma 22-letniegosyna. W artykule poseł deklaruje, żeprócz konkubiny kocha żonę, z którąjuż nie mieszka (z żoną ma syna Ma-teusza, wiceministra w rządzie PiS), i trzecią panią, z którą zakładałSolidarność Walczącą. Co najciekaw-sze Kornel Morawiecki z każdą z pańspędzi zbliżającą się Wigilię.

Jakiś czas temu Kornel Morawieckiw programie radiowym „Gość RadiaZet” w rozmowie z Moniką Olejnikgwarantował polskość Adama Mich-nika, i stwierdził, że nie można np.wyrzucać z Polski Adama Michnika,który czuje się Polakiem.

Zdaniem posła Marsz Niepodległo-ści powinien wszystkich łączyć, teżpolityków Platformy Obywatelskiej, a Ruch Narodowy nie może zawła-

szczać pojęcia niepodległości. PosełMorawiecki nie polemizował z Olej-nik, która oskarżała Ruch Narodowy, a szczególnie posła Roberta Winnic-kiego, o ksenofobię, antysemityzm i związki z nazizmem.

Zdaniem Morawieckiego w Smoleń-sku miała miejsce zwykła katastrofalotnicza, a nie zamach, natomiast kłót-nie o Smoleńsk są w cudzym interesie.

Według Morawieckiego w dniu kata-strofy wszyscy chcieli dobrze, w tym i Lech Kaczyński, który za wszelkącenę chciał wylądować, i Rosjanie. A do „tego była mgła i stały się jakieśnieuwagi”.

Zdaniem posła Morawieckiego rzą-dy Platformy Obywatelskiej nie szko-dziły Polsce, a Polska nie jest w ruinie.W złej kondycji zdaniem posła Mo-rawieckiego są stosunki społeczne.Posła martwi też to że, za mało słuchasię Polaków.

Kornel Morawiecki urodził się w 1941 r. Młodość spędził w Warsza-wie. Jest absolwentem WydziałuFizyki Uniwersytetu Wrocławskiego.Po doktoracie pracował na tej uczelni i Politechnice Wrocławskiej. Jest oj-cem Mateusza Morawieckiego, pre-zesa zarządu Banku ZachodniegoWBK SA. Był uczestnikiem strajkówstudenckich w marcu 1968. Od 1979związany był z konspiracyjnym pis-mem „Biuletyn Dolnośląski”. Uczes-tniczył w strajkach 1980. Działał w Solidarności. Od 13 grudnia 1981 w konspiracji. Po 6 latach konspira-cyjnej działalności został zatrzymanyw listopadzie 1987. W kwietniu 1988wyemigrował z Polski, w sierpniu

nielegalnie powrócił do kraju.W III RP Kornel Morawicki nie

zdołał zebrać w 1990 r. podpisówpotrzebnych do startu w wyborach, w tym samym roku nie udało mu sięzostać posłem z list założonej przezsiebie Partii Wolności. Podobnymniepowodzeniem zakończył się startKornela Morawickiego w 1997 z listROP, w 2007 do senatu z PiS, naprezydenta w 2010 (zdobył 0,13% po-parcia i 21.596 głosów w skali całegokraju), w wyborach samorządowych w 2010, do senatu w 2011. W ostatnichwyborach prezydenckich nie zdołałzarejestrować swojej kandydatury.

W czasie debaty kandydatów nakandydatów w wyborach prezyden-ckich legendarny przywódca zadekla-rował, że w planach ma likwidacjębezrobocia, płacenie młodzieży zadalszą naukę, nowy globalny ustrójgospodarczy, nową ordynację wybor-czą, upowszechnienie referendów,transfery od bogatych do biednych,wyższe podatki dla bogatych.

Kornel Morawiecki zadeklarował,że chce Polski solidarnej, sprawiedli-wej, wolnej od indywidualizmu, uzna-je system wolnorynkowy i indywidu-alistyczny za zło. Jego zdaniem obec-ny system polityczny i gospodarczysię zużył, a rewolucja technicznazniewala ludzi, powodem bezrobociajest zaś postęp techniczny.

Podczas debaty przed wyboramiprezydenckimi, zadeklarował także, żejest otwarty na współpracę z PiS, i zaswój cel uważa zjednoczenie Polakówz PiS i PO. Nie mniej od Komorow-skiego woli Dudę. Morawiecki sprze-ciwił się też likwidacji Unii Europej-skiej i uznał, że na Ukrainie jest wojnadomowa, a nie wojna Ukrainy z Rosją.

Kornel Morawiecki stwierdził teżpodczas debaty, że GMO jest czymśnaturalnym, poparł in vitro, kompro-mis aborcyjny i sprzeciwił się posiada-niu prawa do broni palnej.

Jan Bodakowski

Kornel Morawiecki - kolejnyfałszywy idol środowisk katolickich

G£OSWiara Chrystusowa

Wolna Polska

Uszanowanie godnoœcika¿dego cz³owieka

tel. 416-993-3143

POLSKOŚĆSTRONA 16 G£OS nr 179-15.11.2016

U twór ten powstał w czasiepobytu Norwida w StanachZjednoczonych w 1854 r.

i nigdy nie został ogłoszony za jegożycia.

"Do kraju tego, gdzie kruszynę chlebaPodnoszą z ziemi przez uszanowanieDla darów Nieba....Tęskno mi, Panie...

Do kraju tego, gdzie winą jest dużąPopsować gniazdo na gruszy bocianie,Bo wszystkim służą...Tęskno mi, Panie...

Do kraju tego, gdzie pierwsze ukłonySą, jak odwieczne Chrystusa wyznanie,"Bądź pochwalony!"Tęskno mi, Panie...

Tęskno mi jeszcze i do rzeczy innej,Której już nie wiem, gdzie leży mieszkanie,Równie niewinnej...Tęskno mi, Panie...

Do bez-tęsknoty i do bez-myślenia,Do tych, co mają tak za tak - nie za nie,Bez światło-cienia...Tęskno mi, Panie...

Tęskno mi owdzie, gdzie któż o mnie stoi?I tak być musi, choć się tak nie staniePrzyjaźni mojéj...Tęskno mi, Panie..."

Cyprian Kamil Norwid przyszedł naświat dnia 24 września 1821 roku w Laskowie-Głuchach, umarł nato-miast 23 maja 1883 roku w Paryżu.

Jego debiut poetycki nastąpił napoczątku lat czterdziestych dziewięt-nastego wieku. W pisanych w tymokresie poezjach dał wyraz nastrojomspołeczeństwa polskiego, które jeszczenie zdołało się otrząsnąć z szokuwywołanego upadkiem PowstaniaListopadowego. W roku 1842 rozpo-czął swą wielka podróż po Europie,która wiodła go przez Niemcy, Włochi Niderlandy. Wypadki roku 1848śledził wspólnie ze Zygmuntem Kra-sińskim w Rzymie. W 1849 wyjeżdżado stolicy Francji, skupiska polskiej

emigracji. Cały czas tworzy. Piszewtedy, m. in.: "Wigilię", "Niewolę","Psalmów-psalm". Jego twórczośćnadawała polskiemu romantyzmowinowy wymiar. W wyniku chłodnegoprzyjęcia ją przez czytelników, a takżepowodu zawodu miłosnego (MariiKalergis) i nieustannych problemówwynikających z braku wystarczają-cych funduszy na życie, zdecydowałsię wyjechać (1852) "za chlebem" doStanów Zjednoczonych. Pracował w Nowym Jorku jako grafik przywystawie światowej. Powróciwszy doParyża oddaje się pracy twórczej.Pisze wtedy "Czarne kwiaty i Białekwiaty", zaś w roku 1863 publikujetom swych poezji, ale książka niewzbudziła prawie żadnego zaintere-sowania czytelników. Inny jego ważnyzbiór poezji, mianowicie "Vademecum", nad którym pracował w la-tach 1865-1866, w ogóle nie zostałwydany. Większość zatem dorobkutwórczego Norwida za jego życiapozostawała we wersji rękopiśmiennej(np.: "Noc tysięczna druga", "Wanda","Za kulisami", "Pierścień WielkiejDamy".).

Swą egzystencję naznaczoną bólem i cierpieniem, Cyprian Kamil Norwidzakończył w przytułku św. Kazimierzapod Paryżem. Został pochowany nacmentarzu Montmorency w Paryżu.Na trumnę zrzucili się jego przyja-ciele. Twórczość tego wielkiego poetyzostała przywrócona literaturze pol-skiej przez Zenona Przesmyckiego.

B oże, Ojcze całej ludzkości,którego Opatrzność losaminarodów kieruje, udziel nam

swojej łaski, abyśmy dążąc do złą-czenia się z Tobą we wspólnocie świę-tych w niebie, mądrze i sprawiedliwierządzili w naszej ziemskiej wspólno-cie.

Boże, Ojcze nasz i Opiekunie, Bło-gosław Ojczyźnie naszej Polsce i wszystkim Polakom rozproszonympo całym świecie. Udziel nam łaski i mocy. Zjednocz i nawróć Polaków,by do Polski wracali oraz wlej w naszeserca gorącą miłość, abyśmy ją mo-dlitwą i pracą wspierali oraz zdolnibyli do wszelkich dla niej poświęceń.

Spraw, Boże Ojcze, by Polacy po-rzucili alkoholizm i nikotyzm i byliprzykładem dla innych.

Chroń o Panie Jezu Chryste nasząOjczyznę oraz jej nowy rząd z prezy-dentem Dudą na czele od wszelkichwrogów, zdrajców i zła, by nie zagra-żało mu. Spraw, prosimy Panie Jezu

Chryste, by wszyscy Polacy piastującykierownicze stanowiska, w partiach,organizacjach państwowych, wojsku,policji, sądach, urzędach i rządzie, odSołtysa po Prezydenta, kierowali sięzawsze w swojej pracy uczciwością i sumiennością dla dobra polskichrodzin, społeczności lokalnych, całegoNarodu i Polski, a także by pamiętali,że posiadają mandat, aby mądrze i uczciwie wypełniać powierzone imobowiązki z myślą też o przyszłychpokoleniach. Niech wszyscy, odSołtysa po Prezydenta, pamiętają, żeich praca i obowiązki są służbą dladobra Narodu Polskiego i Polski, orazby pamiętali, że pod koniec życiaziemskiego będą rozliczeni i zdadząświadectwo przed Bożym sądem z tego, co zrobili.

Ratuj nas, Panie Jezu Chryste pro-simy i bądź Królem nam w Polsce jaknajszybciej. Króluj, rządź i miej naswszystkich w swojej opiece. Razem zeswoją Matką Przenajświętszą Maryją,

naszą Królową, naszą Matką, Matkąnaszego Kościoła i naszej Ojczyzny,aby po wsze czasy panowało w niejprawo Boże, silna wiara, nadzieja i miłość do Boga i Ojczyzny. Chrońprosimy, Panie Jezu Chryste swójKościół w Polsce i spraw, by nasiPasterze, byli przykładem świętości,pasterskiej Misji, Apostolskiego ubós-twa i wielkiego patriotyzmu. By byliodważni, silni wiarą i żeby poczuliswoją świętą moc, by wyrzucić mo-dernizm z Twojego Kościoła w Polscei przywrócić mu Sacrum, tak jak tegopragnie i rząda nasz Pan JezusChrystus.

Przebacz nam, Panie Jezu Chrystebrak uszanowania dla Twojej Obec-ności w Tabernakulum, które usuwa-my z centralnego miejsca z Twoichkościołów, oraz przebacz nam wszel-kie odejścia od Twojego ŚwiętegoKościoła i spraw byśmy z powrotemwrócili do korzeni Naszej Wiary.Ześlij o Boże Ojcze, Ducha Świętegona nasze rodziny, dzieci i młodzież, bybyły wychowane w wierze i miłości doBoga i Ojczyzny, oraz ochraniaj je odzłego, by radość, szczęście, zdrowie i dobrobyt zagościły na zawsze w pol-skich rodzinach. Niech nasza młodzieżbierze przykład z naszych wielkichŚwiętych wielkich Polaków i wielkichPatriotów, którzy oddali życie zawolną i niepodległą Polskę.

Spraw prosimy Panie Jezu Chryste,by Polacy się wzajemnie szanowali, w potrzebie sobie pomagali, a pozbylisię zazdrości, zawiści, złości, wulga-

ryzmów, krętactwa, kłamstwa, nieży-czliwości, pazerności, przekupstwa,plotkarstwa, donosicielstwa i najgor-szego - zdrady. By na zawsze w Pol-skim Narodzie odrodził się patriotyzmi zapanowała jedność i miłość do Bogai Ojczyzny oraz by Polacy na nowobyli silni Wiarą, Nadzieją i Miłością.

Niech Rycerskie cnoty, jak miłośćdo Boga i Ojczyzny, honor, lojalność,prawość, waleczne serce i ofiarnośćnawet do ostatniej kropli krwi na nowozagoszczą w Polskim Narodzie, Odro-dzą i Zjednoczą Nas.

Tak nam dopomóż Bóg!!!Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi

Świętemu…

Brat Andrzej Weron

ADWOKACIKRZYSZTOF

PREOBRAŻEÑSKIANITA KOCUŁASPECJALIŚCI W SPRAWACH

KRYMINALNYCH I RODZINNYCH

Sheraton Centre, Suite 414Richmond Tower

100 Richmond Street WestToronto, ON M5H 3K6

416.964 -1717tel. samochodowy416.580-1408

List - Modlitwa o Miłosierdzie, Nawrócenie, Jedność i Patriotyzm w Polskim Narodzie

Do kraju tego - Têskno mi, Panie...

G£OS nr 179-15.11.2016 STANOWISKA STRONA 17

Włoski historyk przypominawydarzenia z konklawe z 1549 r., kiedy to po śmier-

ci papieża Pawła III wybierano no-wego Namiestnika Chrystusowego. W powszechnym mniemaniu uczestni-ków konklawe za faworyta uchodziłangielski kardynał Reginald Pole - po-czucie, że Anglik zostanie papieżembyło tak silne, że przygotowano jużdlań papieskie szaty, a on sam miałnawet spisać pierwsze przemówieniew nowej roli. Pięć dni po rozpoczęciukonklawe do wyboru brakowało zale-dwie jednego głosu. Wówczas to kar-dynał Giovanni Pietro Carafa zarzuciłPole’owi - ku zdumieniu hierarchów -trwanie w herezji i popieranie ruchówkrypto-luterańskich. Carafa znany byłz uczciwości doktrynalnej i pobożnegożycia co - według de Matteiego - byłopowodem zawierzenia mu przez in-nych kardynałów. Papieżem wybranoGiovanniego del Monte, który przy-brał imię Juliusza III.

Roberto de Mattei przypomina, że w tamtych czasach dość popularnewśród katolickiej hierarchii były ten-dencje protestanckie, a oskarżenie o herezję rzucone w trakcie konklawejedynie odbijało podziały wśród kato-lików. Wielu duchownych działałowówczas na rzecz wewnętrznej refor-macji Kościoła. Najgoręcej z tymitrendami walczyli wspomniany Carafai Michele Ghislieri - późniejszy papieżPius V.

Giovanniemu Carafie - pisze deMattei - zawdzięczamy przede wszys-tkim powstanie Świętego OficjumRzymskiej Inkwizycji. To on radziłpapieżowi Pawłowi III, by powołać tęinstytucję. Wywołało to sprzeciw czę-ści hierarchii, domagającej się zakoń-czenia sporów w imię pokoju religij-nego. Hierarchowie ci byli liczniereprezentowani na konklawe po śmier-

ci Juliusza III. Wówczas - w roku 1555- papieżem został jednak kard. Carafa.Wygrał o włos z kardynałem Giovan-nim Morone, faworytem frakcji „ustę-powej” wobec luteranizmu. Carafaprzyjął imię Pawła IV i - mimo siedem-dziesięciu dziewięciu lat - podjął ostrąwalkę z herezjami tlącymi się w Koś-ciele. Jego prawą ręką został wspo-mniany już Michele Ghislieri. PawełIV zwalczał symonię, przywrócił dys-cyplinę klasztorną, ustanowił IndeksKsiąg Zakazanych oraz wysłał zdecy-dowany sygnał do działania dla pra-cowników Inkwizycji - przypomina deMattei.

W 1557 r. papież nakazał uwięzićkardynała Morone pod zarzutem here-zji. Ten sam zarzut postawił kardyna-

łowi Pole’owi i usunął go z funkcjilegata w Anglii. W 1559 r., na kilkamiesięcy przed śmiercią, Paweł IVwydał bullę Cum ex apostolato officio,w której pisał o konieczności szerzeniaprawdy nawet gdyby papieżem wybra-no jawnego heretyka. Czytamy w niej:

W razie odstępstwa od wiary możnasię sprzeciwić nawet papieżowi, którypełni władzę Boga i Pana naszegoJezusa Chrystusa na ziemi, a nadnarodami i królestwami posiada pełnięmocy i wszystko podpada pod jegoosąd, on sam zaś na tym świecie przeznikogo nie może być osądzony (…)gdyby kiedykolwiek się okazało, żejakiś biskup, a nawet pełniący obowią-zki arcybiskupa, patriarchy, albo pry-masa, czy też kardynał Świętego Koś-cioła Rzymskiego, albo jak to zostałowyżej powiedziane legat, czy też pa-pież rzymski przed dokonaniem jegowyboru do godności kardynała, alboprzed wyniesieniem go do godnościpapieskiej odpadł od wiary katolickiej,albo popadł w jakąkolwiek herezję,wówczas wybór albo wyniesienie tejosoby, nawet dokonane w zgodzie ijednomyślnie przez wszystkichkardynałów będzie żadne, nieważne ipróżne.

Bulla Pawła IV - jak zauważa deMattei - ponownie ukazuje znaną odśredniowiecza zasadę, zgodnie z którąpapież nie może być przez nikogoosądzany - nisi deprehandatur a fidedecius - chyba, że odstąpi od wiary.

Wśród uczonych istnieje spór, czybulla ta stanowi decyzję dogmatycznączy akt dyscyplinarny i wreszcie, czystosuje się do papieża, który dopuścisię herezji już po wyborze na StolicęPiotrową. Profesor Roberto de Matteipodkreśla, że Cum ex officio to wciążautorytatywny akt papieskiego nau-czania potwierdzający możliwośćpopadnięcia papieża w herezję.

Historyk Kościoła przypomina, żepo śmierci Pawła IV papieżem zostałGiovanni Angelo Medici di Marignano- Pius IV. Nakazał uwolnić z więzieniakardynała Morone i ostro ścierał się z prawą ręką Pawła IV, kardynałemGhislierim, którego uważał za „fana-tyka inkwizycji”. Pozbawił go wyjąt-kowych uprawnień i wysłał do diecezjiMondovi. W 1566 r. jednak to Ghis-lieri został papieżem i przyjął imięPius V. Co ciekawe, kardynał Morone,który jako legat papieski został popro-szony przez Pawła III o otwarcie So-boru Trydenckiego, w czasie pontyfi-katu Piusa IV kierował ostatnimisesjami tego soboru.

„Historia Kościoła, nawet w czasienajbardziej gorzkich walk wewnę-trznych, jest o wiele bardziej skompli-kowana, niż mogłoby się wydawać.Sobór Trydencki - który pozostajepomnikiem wiary katolickiej - zostałzarówno otwarty jak i zamknięty przezczłowieka podejrzanego o szerzenieherezji luterańskiej. Giovanni Moronezostał pochowany w 1580 r. w BazyliceNajświętszej Maryi Panny powyżejMinerwy (choć jego grobu dziś niemożna odnaleźć). W tej samej bazy-lice, w której Pius V zechciał wznieśćmauzoleum oskarżyciela kardynałaMorone - mistrza ortodoksji papieżaPawła IV” - podsumowuje de Mattei.

Źródło: „Corrispondenza Romana”

Leszek Żebrowski

P odczas Targów Książki w Kra-kowie 29 października br.usiłowałem przypomnieć Ada-

mowi Michnikowi (w trakcie otwar-tego spotkania z nim) sprawę pasz-

kwilu, jaki redakcja "Gazety" - którąon od początku kieruje - zamieściła natemat Powstania Warszawskiegoprawie 23 lata temu.

Ukazał się tam wówczas pod

wspólnym tytułem: „Polacy - Żydzi:czarne karty Powstania” („GW” 29–30stycznia 1994) artykuł MichałaCichego, poprzedzony całokolumno-wym wstępem Adama Michnika.

W swej książce "Paszkwil Wybor-czej: Michnik i Cichy o PowstaniuWarszawskim" (I wyd. 1995, II wyd.poprawione i rozszerzone 2014) wy-kazałem m.in., że liczne przytoczonetam "źródła", czyli cytaty pochodzącez dokumentów powstańczych, alerównież z publikacji książkowych o masowym nakładzie zostały sfał-szowane. Adam Michnik i MichałCichy z wykształcenia są historykami,zatem znaczenie rzetelności źródełpowinni dobrze znać i rozumieć. Re-dakcja "Gazety", w tym red. Michnik i red. Cichy nigdy się jednak do tychzarzutów publicznie nie odnieśli.

Adam Michnik mej książki nieprzyjął (ale przyznał, że ją zna),nazywając ją... paszkwilancką, nierze-telną, nieuczciwą (!). Stwierdził nato-miast, że on się do tych zarzutów jużodniósł. Ja jednak nic o tym nie wiem.Proszę zatem Czytelników, jeśli ktoścoś na ten temat gdzieś znalazł, niechmi prześle takie informacje.

Ponadto Adam Michnik stwierdził,że to... nie był jego artykuł.

Czyli: nie jego ręka, nie jego pióro,nie jego gazeta...

Dowcipniś jakiś z niego, czy co?

Paweł IV: W razie odstępstwa od wiary można się sprzeciwić nawet papieżowi

Paweł IV nauczał, że „w razie odstępstwa od wiary można sięsprzeciwić nawet papieżowi, który pełni władzę Boga

i Pana naszego Jezusa Chrystusa na ziemi, a nad narodami i królestwami posiada pełnię mocy i wszystko podpada pod jego osąd, on sam zaś na tym świecie przez nikogo

nie może być osądzony” - przypomina historyk prof. Roberto de Mattei.

Michnik chowa głowę w piasek

G£OS tygodnik patriotyczny

i pro-katolicki

KRONIKA KATOLICKASTRONA 18 G£OS nr 179-15.11.2016

O. Benedykt Jacek HuculakAutor jest doktorem habilitowanym

teologii ze specjalnością w teologii dogma tycznej

część 2

C oś takiego więc nikomu niemogło nawet przyjść dogłowy, natomiast ów żydujący

pogląd o przyjęciu prawa jako wa-runku dojścia do Chrystusa, został naszczeblu najwyższym odrzucony przezsamych apostołów na Soborze Jerozo-limskim w roku 49 (Dz 15, 1-33).

Zasadniczo tej sprawie św. Pawełpoświęcił swe listy do Rzymian i doGalatów, gdzie z naciskiem rzekł:„Jeżeli zbawienie dokonuje się przezprawo [Mojżesza], to Chrystus umarłna darmo” (Gal 2, 21). W przekonaniuPawła - wbrew temu, co usiłuje mupodsunąć Kuria - całe dzieje Izraelazmierzały ku Jezusowi i w Nim miałyznaleźć wypełnienie (Mt 5, 17): „Nasiojcowie - pisze on - wszyscy byli podobłokiem, wszyscy przeszli przez mo-rze i wszyscy w [imię] Mojżesza zostalizanurzeni w obłoku i w morzu; wszyscyteż jedli ten sam pokarm duchowy i piliten sam duchowy napój. Pili bowiem z towarzyszącej im skały duchowej; atą skałą był Chrystus” (1 Kor 10, 1-4).

Owo kluczowe Pawła zdanie wa-runkowe: „Jeżeli usprawiedliwienie -przez prawo…”, w domniemanymtrybie nierzeczywistości działającejako ‘dowód nie wprost’, jest doniosłetak samo, a zasadniczo jest nawet

tożsame z tym jego zdaniem takżewarunkowym: „Jeżeli Chrystus niezmartwychwstał, to daremna jestwasza wiara i aż dotąd pozostajecie wswoich grzechach […] Tymczasemjednak Chrystus zmartwychwstał jakopierwszy spośród tych, co pomarli”(15, 17. 20).

JEZUSOd jasnej postawy Pawła daleko

ważniejsze jest nauczanie i dziełoChrystusa, których zresztą odzwiercie-dleniem były starania Jego uczniaz Tarsu, owego Żyda, a nawet fary-zeusza przezeń nawróconego u bramDamaszku. Jezus Nazarejczyk [14]wychował się, wzrastał i pracował, a potem głosił naukę w zielonej,kwitnącej rolnictwem północnej częściPalestyny, zwanej Galil hag-gojím –Galileą narodów[15], odróżnianych odjedynego ludu (am), którym miał byćIzrael. Wynikało to stąd, że już w VIIIwieku podbił ją król Asyrii, któryŻydów uprowadził w głąb swojegokraju, by tam osiedlić Asyryjczyków; a później - po Aleksandrze Wielkim -napłynęli tam Grecy. Królowej judz-kiej Aleksandrze około roku 70 przedChr. tylko w małej mierze udało sięzmusić Galilejczyków do religii ży-dowskiej, skąd w oczach Judejczykówoni nadal pozostali narodem osob-nym[16]. Zachowali odmienną kulturęsyryjską, opartą o najstarszy i wielkidorobek sumeryjsko-babiloński, takżew dziedzinie piśmiennictwa, prawa

i religii. Wyróżniali się też osobliwą,bliższą klasycznej, wymową językaaramejskiego (Mt 26, 73), którymwówczas mówiono w Palestynie i naBliskim Wschodzie[17].

Jezusa, syna Maryi z „miasta wGalilei, zwanego Nazaret” (£k 1, 26),Żydzie powszechnie uznawali za Gali-lejczyka; Jego uczniów - także[18].Nie bez związku z ową kulturą wy-soką, wolną od usposobienia nazbytprawniczego, pozostają wielekroćpowtórzone słowa Zbawiciela: „Sły-szeliście, że powiedziano [wedługprawa Mojżesza]… Ja natomiast mó-wię wam…”[19].

Dla każdej osoby, „najpierw dlaŻyda, potem dla Greka” zetknięcie sięz Jezusem jest rozstrzygające, bowymaga zajęcia postawy, której treśćma skutki na wieczność. On jestprobierzem, gdyż „ma On wiejadło w ręku i oczyści swój omłot: pszenicęzbierze do spichlerza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym”[20]. On „jestustanowiony na upadek i powstaniewielu w Izraelu, i na znak, któremusprzeciwiać się będą” (£k 2, 34). „Onjest - rzecze Piotr - kamieniem, odrzu-conym hyph’hymốn - przez was [Ży-dzi] budują cych: tym, który stał sięgłowicą węgła” (Dz 4, 11). „Wamzatem, co [w Niego] wierzycie [niechbędzie] cześć, natomiast niewierzącymtenże kamień, który odrzucili budowni-czowie, stał się… kamieniem potknię-cia się i skałą obrazy” (1 P 2, 7-8).

Niniejsze słowa Piotra i Pawła tylkorozwijają to, co rzekł sam Pan Jezus nakrótko przed męką: „Każdy, ktoupadnie na ten kamień, rozbije się, a na kogo on spadnie, zmiażdży go”(£k 20, 18).

Według rozporządzenia Boga gło-szenie ewangelii, podczas gdy SynBoży chodził po tej ziemi, miałodokonywać się w Palestynie i skupiaćsię wyłącznie na Żydach. On nie tylkoo sobie rzekł: „Jestem posłany [oso-biście] tylko do owiec, które poginęłyoíkou Israếl - z domu Izraela” (Mt 15,24) - choć poszedł w okolice fenic-kiego Tyru i Sydonu, a także dogreckiego Dziesięciogrodu (Dekápo-lis), lecz zakazał też uczniom: „Nieidźcie do narodów i nie wstępujcie dożadnego miasta Samarytan. Idźcieraczej do owiec, które poginęły z domuIzraela” (10,5-6).

Czyż te słowa nie są wprost prze-ciwne temu, co wyznacza Watykan?Ich moc w tym względzie niezmniejsza się na tle tego, co Jezusoświadczył uczniom po swym zmart-wychwstaniu, gdy oświecił uczniów,„aby rozumieli Pisma” (£k 24, 45),czyli Biblię Żydów, i rzekł im: „Takjest napisane [tam]: Mesjasz (tonChristón) będzie cierpiał i trzeciegodnia zmartwychwstanie. W Jego imiębędzie głoszone nawrócenie i odpu-szczenie grzechów wszystkim naro-dom, [lecz] począwszy od Jerozolimy”(46-47). Dzieło to mieli zacząć po

zesłaniu Ducha Świętego, a Jezusprzed wniebowstąpie niem, bezkreśnierozszerzając ich pole działania, pow-tórzył im: „Będziecie moimi świadka-mi w Jerozolimie i w całej Judei, i wSamarii [czyli w Izraelu], i aż pokrańce ziemi” (Dz 1, 8).

Wówczas to uczniom nakazał: „Pój-dźcie na cały świat i ogłoście (kęrý-xate) ewangelię wszelkiemu stworze-niu. Kto uwierzy i zostanie ochrzczony,ten będzie zbawiony, a kto nie uwierzy,będzie potępiony” (Mk 16, 15-16).Innej możliwości nie ma „ani dla Żydaani dla Greka”, czyli dla nikogo.Praca więc apostołów oraz ich nastę-pców miała wyrastać niezmiernieponad proste zachęcanie do czegośwartościowego obok innych rzeczypodobnie dobrych i pięknych, gdyżmiała ona być kếrygma - ogłoszeniemtego, co do zbawienia jest koniecznepotrzebne, czyli przylgnięcia do Je-zusa, czego uwieńczeniem jest chrzest.Dlatego to już w dzień Pięćdziesią-tnicy, gdy Żydzi w Jerozolimie wy-słuchawszy pierwszego kazania Piotra,„przejęci do głębi serca” zapytali, comają czynić, on rzekł im: „Nawróćciesię i niech każdy z was zostanieochrzczony w imię Jezusa Chrystusana odpuszczenie grzechów waszych, a otrzymacie w darze Ducha Świętego[…] Ratujcie się spośród tego prze-wrotnego plemienia!” (Dz 2, 37-40).

Znamienne jest, że Pan Jezus na-kazał nie tylko podtrzymywanie dzia-łania ciągłego, jakby liniowego w pos-taci ‘głoście (kęrýssete)’, lecz doko-nanie czynności jakby punktowej, gdyrzekł: „ogłoście ewangelię wszelkiemustworzeniu” (Mk 16, 15), czemuzresztą doskonale odpowiada zapisMateusza: „Pójdźcie więc i nauczcie(mathętéusate) wszystkie narody,chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Du-cha Świętego, [i] ucząc je zachowywaćwszystko, co wam przykazałem” (28,19).

Ostatnio jednak najlepsi katolicy,którzy według woli Pana starają się„zachowywać wszystko”, nie szczę-dząc wysiłków, a nawet ofiar, oni -zwłaszcza w okresie niedawnego sy-nodu i po nim - ze strony Kurii bywająpiętnowani jako rzekomi faryzeusze,ludzie niemiłosierni, zapatrzeni w lite-rę, bałwochwalcy, buntownicy, a na-wet jako fundamentaliści podobni dobojowników państwa islamskiego.Cóż to jednak jest wobec tych po-twarzy, które zniósł Pan Jezus, zwła-szcza od arcykapłanów i rady żydow-skiej?

Według obecnej Kurii powodemwyłączenia żydów spośród tych, doktórych będzie kierowana naukaChrystusa, ma być głównie to, że onirzekomo są „nosicielami Słowa Boże-go”[21], a przecież sam Jezus tuż pozmartwychwstaniu „zaczynając odMojżesza, poprzez wszystkich proro-ków, wykładał im [uczniom], co wewszystkich Pismach odnosiło się do

Słowo Boże na Niedzielę

Ewangelia wg św. Łukasza Łk 21, 5-19

Jezus zapowiada prześladowania swoich wyznawców

Gdy niektórzy mówili o świątyni, że jest przyozdobiona pięknymikamieniami i darami, Jezus powiedział: «Przyjdzie czas, kiedy z tego, naco patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie byłzwalony».

Zapytali Go: «Nauczycielu, kiedy to nastąpi? I jaki będzie znak, gdy tosię dziać zacznie?»

Jezus odpowiedział: «Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono. Wielubowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: „To ja jestem”oraz: „Nadszedł czas”. Nie podążajcie za nimi! I nie trwóżcie się, gdyposłyszycie o wojnach i przewrotach. To najpierw „musi się stać”, alenie zaraz nastąpi koniec».

Wtedy mówił do nich: «Powstanie naród przeciw narodowi” i królestwo przeciw królestwu. Wystąpią silne trzęsienia ziemi, a miejscami głód i zaraza; ukażą się straszne zjawiska i wielkie znaki naniebie. Lecz przed tym wszystkim podniosą na was ręce i będą wasprześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodumojego imienia wlec was będą przed królów i namiestników. Będzie todla was sposobność do składania świadectwa. Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wamwymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będziemógł się oprzeć ani sprzeciwić. A wydawać was będą nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele i niektórych z was o śmierć przyprawią. I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich. Alewłos z głowy wam nie spadnie. Przez swoją wytrwałość ocalicie waszeżycie».

Watykan dzisiaj

G£OS nr 179-15.11.2016 SPOJRZENIA STRONA 19

prof. Grzegorz Kucharczyk

M ądrzy ludzie mówią, że niema przypadków, są tylkoznaki. Od czasu uderzenia

gromu w Bazylikę św. Piotra w feralnydzień ogłoszenia abdykacji BenedyktaXVI znaków ciągle przybywa: pękaniepastorału - symbolu władzy pasterskiej- w ręku papieża Franciszka (po razostatni podczas pielgrzymki do Sara-jewa, wcześniej w Ziemi Świętej),runięcie papieża na ziemię przed obli-czem Pani Jasnogórskiej, choć kilka-naście minut wcześniej adoracja Świę-tej Ikony odbywała się na siedząco.

Coraz wyraźniej odczuwane w Rzy-mie trzęsienia ziemi, które od lata pus-toszą Italię, a całkiem ostatnio (30 paź-dziernika) zrujnowały rodzinne miastoPatrona Europy św. Benedykta. Legław gruzach bazylika jego imienia, w której Służbę Bożą sprawują bene-dyktyni także w klasycznym rycieKościoła. Z Nursji benedyktyni zostaliwygnani przez Napoleona w 1810 r.Powrócili w 2000. Teraz przygniótł ichten dramatyczny znak. Parę dni wcze-śniej w Rzymie papież Franciszekuroczyście przyjmował Marcina Lutrain effigie.

Coś niedobrego nadciąga - mówią teznaki. A może już nadeszło.

Wielu dojdzie do wniosku, że autorulega „apokaliptycznemu myśleniu”(choć przecież Apokalipsa jest w ka-nonie Pisma). Nie sposób jednak nieodnieść wrażenia, że za sprawą Stwór-cy niebo (gromy) i ziemia (wstrząsy) o czymś chcą powiedzieć, a właściwiena coś odpowiedzieć. Między znakamimamy bowiem niespotykany w dzie-jach Kościoła zamach na sakramentyświęte (Sakrament Ołtarza i małżeń-stwa w pierwszej kolejności) w postacidecyzji podejmowanych na synodzieds. rodziny, a później opisanych w adhortacji Amoris laetita. Dzisiaj z ust wpływowych, najbliższych

współpracowników papieża Francisz-ka słyszymy, że oznacza to dopuszcze-nie osób rozwiedzionych i żyjących w „związkach cywilnych” do KomuniiŚwiętej (kardynał Kasper).

Jednostronny obraz historiiMamy zatem do czynienia nie tylko

z próbą rehabilitacji rozbicia jednościKościoła przez protestancką reforma-cję z tłumaczeniem, że Luter „chciałdobrze” i „działał w stanie wyżej ko-nieczności” (tako rzecze w swojej naj-nowszej książce o twórcy reformacjijego rodak i duchowy brat, kardynałKasper). Okazuje się, że to mało. Otóż31 października (w przeddzień nastą-piło zniszczenie rodzinnego miasta św.Benedykta) w Lund dowiedzieliśmysię, dzięki wspólnej katolicko-luterań-skiej deklaracji podpisanej przezFranciszka, że „katolicy i luteraniewspólnie ranili jedność Kościoła”.

Jezuicka przebiegłość! Jakże nasi„bracia odłączeni” dali sobie wmówićtak jednostronny obraz historii! Prze-cież od niemal pięciu wieków wiado-mo, że winni są tylko katolicy. Kimbył Marcin Luter, gdy rozbijał jednośćKościoła? Księdzem katolickim. Kimbył Ulrich Zwingli, twórca reformacjiw Szwajcarii? Księdzem katolickim.Kim był Albrecht Hohenzollern, twór-ca pierwszego państwa luterańskiego?Wielkim mistrzem katolickiego za-konu Najświętszej Maryi Panny DomuNiemieckiego w Jerozolimie. Kim byłkról Anglii Henryk VIII? Katolikiem i już po zerwaniu z Rzymem uważałsię, aż do swojej śmierci, za katolika.Kim byli biskupi, którzy (z wyjątkiemjednego) potulnie zatwierdzili tytułHenryka VIII jako „Głowy Kościoła wAnglii”? Biskupami katolickimi.

Z jakiej rodziny wywodził się JanKalwin? Z tzw. porządnej, katolickiejrodziny z Noyon (ojciec Kalwina byłkościelnym notariuszem). Należy więcuznać, że deklaracja z Lund cofa nas

na drodze ekumenicznego dialogu, utrwala niedobre schematy, zamiastotwierać na nowe wyzwania i wyty-czać perspektywy prawdziwie owoc-nego dialogu. Czegóż jednak możnabyło się spodziewać po deklaracji pod-pisywanej przez duchowego syna św.Ignacego z Loyoli - głównego szer-mierza kontrreformacji?

Ale żarty i ironia na bok. Odbrąza-wiacze „duchowego dorobku” refor-macji podkreślają, że były co prawda„pewne nieprzyjemne incydenty”,wszakże ciąg wydarzeń rozpoczętychw 1517 r. przez Lutra, doprowadził doduchowego „ubogacenia” i był - jakostatnio słyszymy - „działaniem w sta-nie wyższej konieczności”.

Dramatyczne „incydenty”Reformacja była ciosem w Ciało

Chrystusowe. W te mistyczne - czyli w Kościół - i w te jak najbardziejrealne - w Najświętszy Sakrament. Je-go systematyczne profanowanie przezzwolenników reformacji to właśnie te„dramatyczne incydenty”, o którychprzelotnie wspominają tak aktywnidzisiaj po stronie kościelnej rozmaiciadvocati diaboli.

Wspomnijmy więc dwa, bardzo kon-kretne „incydenty”. Cytuję dwa frag-menty książek nie należących bynaj-mniej do kategorii katolickiej apolo-getyki.

Pierwszy dotyczy napadu protestan-ckiego tłumu na katolicką katedrę wAntwerpii na początku antyhiszpań-skiej rewolty w drugiej połowie szes-nastego wieku: „Wysoko nad głów-nym ołtarzem znajdował się wizerunekZbawiciela wyrzeźbiony w drewnie i umieszczony między figurami dwóchłotrów, z którymi go ukrzyżowano.Motłochowi udało się zarzucić sznurna szyję Chrystusa i ściągnąć go w dół. A potem ludzie rzucili się naNiego z toporami i młotami rozbijającna tysiące kawałków. Oszczędzono obu

łotrów, jakby mieli być świadkamidokonującego się u ich stóp gwałtu”.

I dalej: „Gwałtom dokonywanymprzez świętokradców towarzyszyły nie-godne postępki, które mogły świadczyćo ich pogardzie do dawnej wiary.Pewien naoczny świadek powiada, żewzięli z ołtarza opłatek [NajświętszySakrament - G.K.] i włożyli papudzedo dzioba. Inni zbierali na stos obrazyświętych i podpalali je lub też kładli nanich kawałki zbroi i deptali. Inni za-kładali szaty skradzione z kościołów i biegali w nich po ulicach. Inni jesz-cze smarowali księgi [liturgiczne]masłem, by łatwiej się paliły” (A.Wheatcorft, Habsburgowie, tł. B.Sławomirska, Kraków 2000, s. 114).

Drugi fragment opisuje instalacjęnowego protestanckiego porządku w Genewie: „Odbywa się to wszystkow dość niespokojnej atmosferze: w ro-ku 1532 jeden z obrazów Maryi Pannykrwawi z ran, jakie mu zadano. Prze-niesiony do kościoła Św. Magdaleny w Genewie staje się przedmiotemkultu, zaskakującego w tym czasie Re-formacji. 1 maja 1534 zostaje nato-miast okaleczony posąg św. Antoniego,któremu celowo wydłubuje się oczy. 8 sierpnia 1535 rozgrywa się scenaprawdziwego zbiorowego szaleństwa,podczas której młodzi ludzie niszcząobrazy i przedmioty kultu, krzycząc:„Mamy bogów księżowskich, czy chce-cie ich trochę?”. Tłum porywa następ-nie 50 konsekrowanych hostii i daje jedo zjedzenia psu” (B. Cottret, Kalwin,tł. M. Milewska, Warszawa 2000.

I teraz pytanie: do jakiego „ducho-wego ubogacenia”, do jakiej „odnowyKościoła” mogło wieść zjawiskohistoryczne, które rozpoczynało się w ten sposób? Jakie „nadużycia”chciano w ten sposób zlikwidować?

I dlaczego temu wszystkiemu to-warzyszyły łzy Matki?

Grzegorz Kucharczyk

Niego” (£k 24, 27). Później zaś rzekł:„To właśnie znaczyły słowa, któremówiłem do was, gdy byłem jeszcze z wami: Musi wypełnić się wszystko,co jest o Mnie napisane w prawie Moj-żesza, u proroków i w psalmach” (44).

Wcześniej natomiast oświadczył, żenie przyszedł znieść prawa czyproroków, „lecz wypełnić [je]” (Mt 5,17), uwagę skupiając na ich korzeniu,a także na zwieńczeniu, którym jestdwoiste prawo miłości, a przedewszystkim to, że jedyny Bóg istnieje w trójcy Osób i że On sam, Jezus, jestodwiecznym Synem Bożym, który w „pełni czasu”[22] przyjął naturęludzką w łonie Maryi Panny[23]. JestOn więc „Tym, który [ostatecznie]wyznacza treść wiary (ho tęs písteôsarchęgós)”, przeto ją „wydoskonala”(Hbr 12, 2), doprowadzając do od-wiecznie zamierzonego stanu pełnegoSłowa Bożego. O tym w kręgu Pawła

napisano, że „wielekroć i na różnesposoby przemawiał niegdyś Bóg doojców przez proroków, a w tychostatecznych dniach przemówił do nasprzez Syna…, który jest odblaskiemJego chwały i odbiciem Jego istoty”(Hbr 1, 1-3). Głównie w tym od-niesieniu rzekł On: „Oto czynię wszys-tko nowe… Ja jestem Alfą i Omegą,początkiem i końcem” (Ap 21, 5-6).

On więc jest koniecznym szczytemi zwornikiem całego łuku biblijnego, a tegoż pełnego Słowa nosicielami niemogą być żydzi, którym już na po-czątku rzekł Piotr z Galilei: „JezusaNazarejczyka, Męża, którego posłan-nictwo Bóg [Ojciec] potwierdził wamniezwykłymi czynami, cudami i znaka-mi… przybiliście rękami nieprawychdo krzyża i zabiliście […] Zaparliściesię Go przed obliczem Piłata, gdy tenpostanowił uwolnić [Go]… Zabiliściedawcę życia, lecz Bóg Go wskrzesił

z martwych”[24]. Ich ziomek zaś Paweł z rodu Benia-

mina w liście, który jest najstarszączęścią Nowego Testamentu, pisze:„Bracia, wy staliście się naśladowca-mi Kościołów Boga, które są w Judei w Chrystusie Jezusie, gdyż to samo, coone od Żydów, wycierpieliście takżewy od własnych współziomków. Żydzizabili Pana Jezusa i proroków; i nasprześladowali, a nie podobają sięBogu i wrodzy są wszystkim ludziom.Zabraniają nam przemówić do naro-dów, [co jednak czynimy] aby ci zos-tali zbawieni; a tak dopełniają miaryswoich grzechów. Na koniec jednakpośpieszył przeciw nim gniew [Boga]”(1 Tes 2, 14-16).

Gdy Pan Jezus, na oślęciu jadąc kustolicy Żydów, „zbliżał się już dozboczy Góry Oliwnej, całe mnóstwouczniów poczęło wielbić radośnieBoga za wszystkie cuda, które widzieli

[…] Niektórzy jednak faryzeuszespośród tłumu rzekli do Niego:‹Nauczycielu, zabroń tego uczniomswoim›. Odrzekł: ‹Powiadam wam:Jeśli ci umilkną, to kamienie wołaćbędą›” (£k 19, 37-40). Obecna Kurianatomiast nie tylko zamilkła, lecz -dołączając do tamtych faryzeuszy -domaga się milczenia od uczniówJezusa. Kościół Katolicki jednak nieprzestanie śpiewać owej pięknej anty-fony: Pueri Hebraeorum, portantesramos olivarum - Hebrajskie pacho-lęta, niosąc gałązki oliwne, wybiegłynaprzeciw Pana, śpiewając radośnieMu: ‹Hosanna na wysokości!›[25].Wcześniej zaś Jezus oświadczył Ży-dom w Jerozolimie: „Abraham, ojciecwasz, rozradował się stąd, że ujrzałmój dzień: ujrzał [go] i ucieszył się”

(J 8, 56).

część 3 za tydzień

Kataklizmy i znaki

KIERUNKISTRONA 20 G£OS nr 179-15.11.2016

kiem, czy w lodówce, czy w szafie,czy na strychu, czy na uczelni, czy wsądzie, czy w urzędzie, czy w redakcji,czy w ministerstwie, czy w leśniczów-ce Komorowskiego - wszędzie tamsiedzi komunistyczny albo ruski agent.Taka to jest mniej więcej wizja świata.

Na promocji obecnego tomu„Resortowych dzieci” zdradzono, żetytuł serii wymyśliła Joanna Lichocka- uchodząca w „Gazecie Polskiej” i PiS za intelektualistkę. Zdradzonoteż, że na obecnym tomie - poświę-conym politykom różnych opcji (z wyjątkiem PiS) - się nie skończy.Kania, Marosz i Targalski straszą, że„już za rok ukaże się czwarta częśćpoświęcona biznesowi. Kolejna doty-czyć będzie świata nauki”. A co np. zKościołem katolickim? To temat tabu?

Seria „Resortowe dzieci” przypomi-na poniekąd tomiki „Żółtego tygrysa”,które w PRL były hitem kioskówprzedsiębiorstwa RSW „Prasa-Książ-ka-Ruch”. Kolejny był powieleniempoprzedniego, wychodząc naprzeciwoczekiwaniom ówczesnej polityki his-torycznej i zapotrzebowaniu estety-cznemu miłośników grafomanii.

„Resortowe dzieci” natomiast -oprócz dostarczania radości grafoma-nom, plotkarzom i notorycznym niena-wistnikom - wychodzą naprzeciwpotrzebom propagandy politycznejPiS, która musi nieustannie podtrzy-mywać wizję świata Jarosława Ka-czyńskiego wśród elektoratu i cemen-tować go tą wizją.

Nieustannie trzeba przypominać, żena każdym kroku plenią się komu-nistyczni i ruscy agenci, jawni i ukrycikomuniści, „lewacy” i ogólnie„układ”, który sypie piasek w szpry-chy, że z tą komunistyczno-ubeckąhydrą, mającą powiązania z Rosją i Putinem, muszą bez chwili wyt-chnienia walczyć prawdziwi patriocipod przewodnictwem Jarosława Ka-czyńskiego.

Jest to wizja świata poniekąd podob-na do wizji Józefa Stalina, w którejzamiast komunistów piasek w trybyDobra i Postępu ciągle sypali kontrre-wolucjoniści, rozmaici rewizjoniści i wrogowie ludu, a agenci byli an-gielscy, niemieccy, polscy, japońscyitd. Chociaż nie tylko Józefa Stalina,

ponieważ także Józef Piłsudski częstopowtarzał po 1926 roku spiżowe za-klęcia w stylu „strzeżcie się agentów”oraz „bić k… i złodziei”. Nie tylkopowtarzał, ale stosował je w życiupaństwowym (Brześć, Bereza Kartus-ka) i prywatnym (paranoidalne oskar-żenie, na miesiąc przed śmiercią,małżeństwa lekarzy Ludwiki i Mar-cina Woyczyńskich o związki ze„Wschodem”).

Na temat obrazu rzeczywistościprzedstawianej w publikacjach z cyklu„Resortowe dzieci” wiele też mówiwarsztat ich autorów. Kulisy warszta-towej kuchni zdradzili Dorota Kania i Jerzy Targalski: „Początkowo usta-laliśmy listę nazwisk i dzieliliśmypracę, a później i tak każdy zajmowałsię innymi osobami. Na koniec drTargalski podejmował decyzję - couwzględniamy, a co nie (…)” [1].

Identyczny warsztat zawodowystosowali w latach 30. ubiegłego wie-ku publicyści radzieckiej agencjiinformacyjnej TASS, czy organu pra-sowego NSDAP „Völkischer Beoba-chter”, a także funkcjonariuszeNKWD, KGB, SB, StB, Stasi itd.

Moją uwagę zwraca to, czego drTargalski nie uwzględnił w dotych-czasowych częściach „Resortowychdzieci” i - czego nie mam wątpliwości- nie uwzględni w kolejnych, za-powiadanych edycjach tego cyklu.

Jerzy Targalski - junior nie uwzglę-dnił przede wszystkim samego siebie(epizod w PZPR) oraz Jerzego Targal-skiego - seniora, wieloletniego wy-kładowcy marksizmu-leninizmu naróżnych uniwersytetach i pionieradogmatyzmu marksistowskiego wnaukach historycznych.

Nie uwzględnił ojca braci Kaczyń-skich, którego kariera w PRL jestwciąż owiana tzw. tajemnicą poliszy-nela. Nie uwzględnił samych braciKaczyńskich i ich karier naukowych w PRL, którym jakoś nie zaszkodziłatzw. działalność opozycyjna.

Nie uwzględnił takich autorytetówmoralnych Prawicy jak Ludwik Dorn i Bronisław Wildstein, którzy sami o sobie powiedzieli, że tak jak Mich-nik pochodzą z rodzin „kosmopoli-tycznych komunistów żydowskich”.Nie uwzględnił wielu innych działaczyPiS, których przeszłość w PZPR lubtakowe powiązania rodzinne nie sątajemnicą.

Nie pokusił się też zauważyć pro-

blemu, który w związku z powyższymniejako sam się nasuwa. Jak tobowiem jest, że całe życie polityczne,gospodarcze, naukowe, kulturalne i społeczne Polski po 1989 roku byłokontrolowane, a nawet kierowaneprzez funkcjonariuszy i agentówdawnych komunistycznych tajnychsłużb oraz ludzi PZPR, powiązanych(obowiązkowo!) z Rosją, a jedynymobszarem polskiego życia wolnym odtej przypadłości były byty politycznetworzone przez braci Kaczyńskich,Antoniego Macierewicza i Jana Ol-szewskiego od PC i ROP po PiS.

Co spowodowało, że komunistycznahydra powiązana z Rosją ulokowałasię wszędzie, tylko nie u boku Jaro-sława Kaczyńskiego? Jego osobistyurok, czy jakieś inne czynniki? TegoJerzy Targalski-junior, Dorota Kania i Maciej Marosz nie wyjaśniają.

Poza tym muszę zauważyć, że skoroci wszyscy funkcjonariusze i agencitajnych służb PRL oraz działaczePZPR wraz z dziećmi i wnukami sta-nowią tak wielki problem i przeszkodęw zbudowaniu Polski Wolnej i Nie-podległej - jak sugerują autorzy„Resortowych dzieci” - to może ichnajlepiej wszystkich rozstrzelać? A wszystkich tych, którzy urodzili sięprzed 1989 rokiem najlepiej zamknąćdo rezerwatów i skansenów, jak IPNsowieckie pomniki. Wtedy nie będziejuż problemów ze zbudowaniem IV, a nawet V Rzeczypospolitej.

Rozwiązanie takie, co prawda tylkoodnośnie byłych funkcjonariuszy SB,zaproponował całkiem poważnie pod-czas jednego ze swoich spotkań autor-skich inny wybitny autorytet moralnyPrawicy - Stanisław Michalkiewicz. Z tą jednak różnicą, że jako klasycznyliberał sprzeciwił się odbieraniu lubobniżaniu emerytur byłym SB-kom i opowiedział się za tym, by stojąc nagruncie świętości praw nabytych wy-pchać im jeszcze kieszenie pieniędz-mi, gdy będą szli na szubienice.

Przypuszczam jednak, że takie roz-wiązanie w ogóle nie jest brane poduwagę w obozie obecnej władzy, pozaewentualnie jego niektórymi radykal-nymi i szeregowymi zwolennikami.Radykalizm takiego rozwiązania sta-wiałby bowiem obecną władzę w sy-tuacji bez odwrotu, tzn. znalazłaby sięona w następnej kolejności do roz-strzelania.

Tak, że cała ta hucpa z „Resortowy-mi dziećmi” i wynikającym z nichprzekazem ma służyć jedynie ideolo-gicznemu cementowaniu własnychszeregów, kreowaniu wroga, bez któ-rego żaden ruch rewolucyjny (a takimjest pisowska Prawica) nie możeistnieć, ciągłemu jątrzeniu atmosfery

społecznej, piętnowaniu i szczuciujednych na drugich oraz prymitywne-mu dzieleniu narodu, bo podzielonymi skłóconym narodem rządzi się nad-zwyczaj łatwo.

A więc jest to tylko socjotechnikawładzy mająca na celu wyłącznieutrzymanie władzy przez kreowanieobłąkanej wizji rzeczywistości. Cojednak można zbudować na takiejwizji? Co pociągającego może być w świecie ludzi obłąkanych?

Na koniec jeszcze jednak refleksja.Kania, Marosz i Targalski nie uwzglę-dnili w swoich opowieściach o resor-towych dzieciach kolejnej bardzo waż-nej osoby - swojego szefa TomaszaSakiewicza. 11 listopada minie drugarocznica odznaczenia go resortowymodznaczeniem przez Służbę Bezpie-czeństwa Ukrainy.

Żadna policja polityczna nie daje ni-komu odznaczeń za pisanie artykułów.Sakiewicz został zatem odznaczonyprzez ukraińską bezpiekę za coś wię-cej. Za co, można się domyślać mającna uwadze chociażby bezpośredniezaangażowanie jego mediów w prze-wroty polityczne na Ukrainie w 2004 i 2014 roku oraz jego częste wizyty weLwowie i Kijowie i wygłaszane tamstanowiska.

Zagrożeniem dla Polski nie jestczyjaś współpraca sprzed 30-40 lat z nieistniejącymi już dzisiaj służbaminieistniejących państw. Zagrożeniemjest współpraca współczesnych promi-nentów polityki i mediów ze współ-czesnymi służbami państw współcześ-nie istniejących. I w przeciwieństwiedo środowiska gazetopolskiego niemam tutaj bynajmniej na myśli Rosji.Tego tematu jednak Kania, Marosz i Targalski w swojej twórczości nieporuszą. Nie ma też co liczyć nazrozumienie owego zagadnienia wśródbezmyślnych konsumentów tejżetwórczości.

Bohdan Piętka

[1] Autorzy „Resortowych dzieci”nie kończą pracy. Będą nowe części i suplement… o sędziach!, http://www.niezależna.pl, 4.11.2015.

http://mysl-polska.pl

GŁOSPrenumerataprzez e-mailtylko $35 rocznie!

[email protected]

Resortowi autorzy o resortowych dzieciachcd. ze str. 1

PROTEZY DENTYSTYCZNEKasia Dorman, DD

280 The Queensway, Etobicoketel. (416) 251-6147

G£OS nr 179-15.11.2016 POWIEŚĆ STRONA 21

Kazimierz Braun

część 13

- Jaka jest twoja wiara?- Jestem katolikiem.- Czy można w Ameryce być profe-

sorem i katolikiem?- Można.- A w Wielkim Kalifacie nie można!

Chciałbyś być nadal profesorem, gdyIslam zatriumfuje w Ameryce?

- Tak, ale...- Pod naszymi rządami odpowiedzi

muszą być jednoznaczne. Tak - tak. Nie- nie.

Mówiąc to kobieta nagle uderzyłaprofesora w brzuch i w lewą pierś.Uderzenie zostało wykonane prawądłonią złożoną jakby w dziób ptaka:wszystkie palce połączone opuszkami.Szybko. Raz, raz. Musiały to być ciosywyćwiczone. Zostały dokładnie wy-mierzone. Profesor jęknął, zsunął sięna podłogę, stracił oddech. Przez dłu-gą chwilę nie mógł złapać powietrza.Gwardian zerwał się zza biurka, bypodbiec do leżącego, ale starszy ter-rorysta zagrodził mu drogę. Kobietapowiedziała, ze swym gardłowym ak-centem: - To żebyś wiedział jak maszodpowiedzieć, gdy będziesz pytany, czychcesz być profesorem w WielkimKalifacie, czy też wolisz stanąć w ko-lejce do gorącej klatki. Tak - tak. Nie -nie.

Profesor, opierając się na krześle,powoli zbierał się z podłogi, z trudemłapiąc oddech. Wreszcie siadł, przycis-kając rękę do mostka. Kobieta stałanad nim nadal w rozkroku. Powiedzia-ła drwiąco: - Dla wrogów jesteśmybezwzględni. Dla przyjaciół hojni. U nas nie ma drogi pośredniej. Otrzy-małeś tylko ostrzeżenie. Następny razbędzie już ostatnim.

Odezwał się starszy terrorysta,zwracając się do gwardiana: - Twoichbajeczek o pobożnym i pracowitymżyciu słuchać nie będziemy. Ty przy-nieś nam do celi śniadanie o piątejrano. Tylko kawa i suszone owoce.Wtedy powiemy ci jakie będą naszedalsze rozkazy. Nie próbuj do kogośdzwonić, pisać e-maila, czy wysłaćgońca. Wiesz jak by się to skończyło.Wiesz, prawda?

Wyszli, zabierając kamizelkę z ma-teriałami wybuchowymi, granaty i pis-tolety, oraz swoje plecaki. Gwardian i profesor zostali sami.

- Jest mi strasznie przykro, panieprofesorze. Czy ona panu czegoś nieuszkodziła. Serce? Wątroba?

- Ona? - zapytał profesor.- Tak, ten młodszy, niższy terrorysta

okazał się być kobietą.- W takich czasach żyjemy. Nie tylko

zrównanie płci, ale i zniesienie ichidentyfikacji, a na dodatek zamianatradycyjnych ról społecznych. Dawniejmężczyźni zabijali, a kobiety rodziły.

Teraz kobiety zabijają. Biją... Zapuka-łem, aby z ojcem pogadać. Poradzićsię. Ale zrobiło się późno...

- Są sprawy, o których najlepiejmówi się nocą.

- O czym chciał pan mówić?- O teatrze, oczywiście.- To dobry moment - uśmiechnął się

gorzko gwardian. - Mówić o teatrze w obliczu śmierci.

Zamilkł, zamyślił się. Po chwili kon-tynuował: - Śmierć zawsze jest blisko.Stale zagląda nam w oczy. To tylko myuciekamy od jej spojrzenia, lub udaje-my przed sobą, że jej nie widzimy. Aledziś, teraz, tutaj podeszła bliżej. Nie dasię jej zignorować, opuścić oczu, od-wrócić głowę. Podeszła tak blisko, jakto tylko możliwe. Gdy podejdzie jesz-cze bliżej, wypełni całe pole widzenia.Stanie się bramą innego widoku.

- Mieliśmy mówić o teatrze, ojcze -powiedział gorzko profesor.

- Właśnie mówimy o teatrze. Blis-kość śmierci pomaga uświadomićsobie, że tylko teatr uprawiany zeświadomością śmierci jest coś warty,jest godny siebie samego - odpowie-dział gwardian. - Czyż nie mam racji?

- A przecież teatr był zawszeafirmacją życia - zaoponował profesor.Czyżbyśmy tu mieli opozycję: teatrśmierci versus teatr życia?

- To nie opozycja. To jedność.Obaj umilkli, rozważając ostatnio

wypowiedziane słowa. Wreszcie ode-zwał się profesor: - Do trzech razysztuka, prawda, ojcze? Proszę posłu-chać mojego rachunku. Już to kiedyś,gdzieś opowiadałem. Ale ojciec niezna tej opowieści.

Po raz pierwszy spotkało mnie to w Jerozolimie, na zakończenie piel-grzymki do Ziemi Świętej. Poszedłemdo miejsca, gdzie Chrystus pożegnałuczniów i wstąpił do nieba. Za muramimiasta, na zboczu Hebronu, jest koś-ciół, już dawno przerobiony na meczet,na pewno ojciec tam był. Otóż wybra-łem się tam za późno po południu.Żelazna furtka w wysokim murze byłazamknięta, podobnie jak drzwi doświątyni, widoczne przez kratę. Małakopuła wieńcząca wieżę, oświetlonazachodnim słońcem, zdawała się uno-sić w powietrzu nad pogrążoną już w mroku bryłą kościoła. Gdy byłemtam poprzednio, przed furtką siedziałArab pobierający opłaty za wstęp. Tymrazem nikogo nie było. Nie mogłemwejść do wnętrza, więc aby ostatni razpokłonić się Wniebowstępującemu,ukląkłem przed furtką, opierając gło-wę o zardzewiałą kratę.

Z medytacji wyrwał mnie suchybrzęk kamienia, który uderzył w żelaz-ny zamek furtki, tuż powyżej mojejgłowy. Za moimi plecami rozległ sięśmiech. Obejrzałem się trochę nieprzy-tomnym wzrokiem, wydobywając się z głębin rozmyślania o wniebowstą-pieniu, o rozdzierającym serca odej-

ściu i o obietnicy ponownego przyjściaPana.

Po drugiej stronie małego placuprzed kościołem stało kilku arabskichchłopców z kamieniami w rękach. Tojeden z nich musiał rzucić we mnie.Nie trafił, ale drugi rzucił celnie, ude-rzając mnie boleśnie w plecy. Podnio-słem się gwałtownie z klęczek, co wy-wołało chwilowe zawahanie się napas-tników. Zaczęli coś wykrzykiwać, nie-wątpliwie szydzić ze mnie, pewnieprzeklinać. Było jasne, że są już roz-grzanymi łowem myśliwymi, a ja upa-trzoną zwierzyną.

Skoro tu byłem o wieczornej porzeprzed tym kościołem, skoro klęczałem,a musieli pochodzić z tej okolicy i wie-dzieć co to za pamiątkowe miejsce dlachrześcijan i kto tu klęka, więc musiałobyć dla nich oczywiste, że jestemchrześcijaninem.

Nagle dwóch znowu zamachmęłosię. Poleciały dwa kamienie. Uchyli-łem się przed jednym, ale drugi trafiłmnie w czoło. Nagła iluminacja. Szok.Ból. Coś cieknie po oczach. Instyn-ktownie rzuciłem się do ucieczki,celując w jedną z uliczek odchodącychgwiaździście z placu przed świątynią.Ale stamtąd wyłonił się drugi oddziałnapastników. I z tego kierunku posypa-ły się ku mnie kamienie. Kamieni tu niebrak. Przypomniały mi się reportażefilmowe z walk ulicznych na ulicachpalestyńskich miasteczek: młodzi Pa-lestyńczycy atakują kamieniami izrael-skich żołnierzy, ci jednak są w heł-mach, mają plastikowe tarcze, strzela-ją do napastników gumowymi pociska-mi i granatmi z gazem łzawiącym. A janie miałem żadnej osłony, żadnejbroni, którą mógłbym choć napastni-ków postraszyć. Zostałem wzięty w dwa ognie przez dwie grupy wy-rostków.

Pomyślałem, że zginę tu jak świętySzczepan, ukamienowany, choć nie zawiarę, ale za głupotę - siostry Elż-bietanki, u których się zatrzymałem,przestrzegały mnie, abym nie chodziłsamotnie po zachodzie słońca poarabskich dzielnicach.

Zostałem znów ugodzony boleśnie,tym razem w ramię. Ze strachu, beznamysłu, wykonałem ruch najod-ważniejszy: ruszyłem biegiem ku jed-nej z grup chłopców rzucającychkamienie. Zaskoczyło ich to. Na chwilęprzestali miotać pociski. Może sięnawet przestraszyli, bądź co bądźdużego, białego, dorosłego mężczyznybiegnącego ku nim. Kontynuując szar-żę przebiegłem przez sam środekpalestyńskiego oddziału, roztrącającłokciami stojących najbliżej, i pędzi-łem, utykając na bolącym kolanie kuniedalekiej uliczce. Usłyszałem zasobą śmiechy, nawoływania, zapewnejakieś wyzwiska, ale nie dołączył siędo nich tupot pościgu. Trysnęło tylkokoło mnie jeszcze parę kamieni ryko-

szetując na bruku jezdni. Biegłemtracąc już dech.

W pustej perspektywie ukazała sięlampa uliczna. Poniżej błyszczała wia-ta przystanku autobusowego. Wew-nątrz zobaczyłem dwóch izraelskichżołnierzy z długimi automatami, jakwszędzie tam na przystankach, na lot-niskach, stacjach, skwerach, przedwejściami do kościołów, urzędów,większych sklepów, w autobusach,wszędzie. Dopadłem do tej wiaty.Uratowałem się.

Dlaczego to sobie przypomniałem w tej chwili - bo, licząc tamto zdarze-nie w Jerozolimie i dwa dzisiejszebliskie spotkania, jedno na lotnisku,drugie przed chwilą, miałem już trzykonfrontacje z Arabami. „Do trzechrazy sztuka”. Zdaje się, że wyczerpa-łem limit. W dodatku wtedy, w Jerozo-limie, ten atak na mnie to była zabawa,rozrywka, zapewne bezrobotnych mło-dych ludzi, a teraz jest to na serio,teraz to jest wojna religijna. Ojciecjest w tej walce generałem, a ja zwy-kłym szeregowcem.

- Bożych rachunków nie trzebasprowadzać do ludzkich przysłów aniludzkich wyliczeń - powiedział z uś-miechem gwardian. Dziękuję, że mi topan opowiedział. I ja kiedyś byłem w świątyni Wniebowstąpienia w Jero-zolimie. Ale w ciągu dnia, nie wieczo-rem. Zachowałem ostrożność. Tam, w Ziemi Świętej, jesteśmy dzisiajobcymi, zarówno dla Żydów, jak dlaArabów. A przecież to także naszaziemia - wedle wiary i wedle historiizbawienia. I tam też, wedle przepo-wiedni, ma zakończyć się nasza ziem-ska wędrówka, no, zapewne jeszcze nienasza, ale całego rodzaju ludzkiego.

A my, tutaj, posługując się bliskąpanu terminologią, mamy dzisiaj tylkopróbę generalną sztuki pod tytułem„Armagedon”. O ile wiem, dobrapróba generalna powinna przebiegaćtak jak spektakl, prawda? Więc to była,raczej jeszcze trwa, zupełnie dobrapróba generalna. Jak pan to ocenia?

- Wracamy więc do rozmowy o tea-trze? - zapytał profesor. Gwardian nieodpowiedział. Chwilę trwała cisza.

część 14 za tydzień

DZWON NA TRWOGÊ

prof. Kazimierz Braun

FORUMSTRONA 22 G£OS nr 179-15.11.2016

Przesłane przez Czytel-nika do wiadomości...

Prośba do sygnatariuszy listu w obronie Jana Grossa

Dziś przypada 74. rocznica pow-stania Armii Krajowej. Tak się złożyło,że wczoraj do prezydenta AndrzejaDudy wystosowano list otwarty w obronie Jana Grossa zaczynającysię od słów, cytuję:

„Zwracamy się do Prezydenta z ape-lem o wycofanie się z postępowania w sprawie odebrania prof. Janowi To-maszowi Grossowi Krzyża Kawaler-skiego Orderu Zasługi Rzeczypospoli-tej (…) koniec cytatu - całość vide:http://www.polityka.pl/

Pod listem podpisali się:Bogdan Bialek, prezes Stowa-

rzyszenia im. Jana Karskiego, współ-przewodniczący Polskiej Rady Chrze-ścijan i Żydó, Henryk Wujec, wice-przewodniczący Międzynarodowej Ra-dy Oświęcimskiej, prof. dr hab. Ba-rbara Engelking-Boni, przewodniczą-ca Międzynarodowej Rady Oświęcim-skiej, Paula Sawicka, wiceprezeskaStowarzyszenia przeciw antysemityz-mowi i Ksenofobii Otwarta Rzeczpos-

polita, Joanna Sobolewska-Pyz, prze-wodnicząca Stowarzyszenia „DzieciHolokaustu” w Polsce, dr hab TomaszProt, profesor emerytowany Polite-chniki Radomskiej, członek Stowa-rzyszenia „Dzieci Holokaustu” w Pol-sce, Elżbieta Magenheim, przewodni-cząca Stowarzyszenia Drugie Pokole-nie - Potomkowie Ocalałych z Holo-kaustu, Tomasz Kuncewicz, dyrektorCentrum Żydowskiego w Oświęcimiu,prof. dr hab Dariusz Stola, dyrektorMuzeum Historii Żydów PolskichPOLIN, Sergiusz Kowalski, przewo-dniczący Żydowskiego StowarzyszeniaB’nai B’rith w RP, prof. dr hab. JanWoleński, przewodniczący KomitetuEtyki w Nauce PAN, dr AgnieszkaHaska, Centrum Badań nad ZagładąŻydów przy IFiS PAN, prof. dr hab.Bogdan de Barbaro, psychiatra, czło-nek Polsko-Izraelskiego TowarzystwaZdrowia Psychicznego, KonstantyGebert, dziennikarz, działacz opozycjidemokratycznej w czasach PRL, Se-weryn Blumsztajn, dziennikarz, współ-

założyciel Komitetu Obrony Robotni-ków, działacz opozycji demokratycznejw czasach PRL, Piotr Szwajcer, wy-dawca, współpracownik KOR, członekkierownictwa działającej poza cenzurąNiezależnej Oficyny Wydawniczej,Irena Wiszniewska, dziennikarka, w la-tach 90. korespondentka belgijskich i francuskich mediów, KatarzynaWeintraub, dziennikarka z Berlina,Julian Pyz, emeryt, Marta Petruse-wicz, Professor Emerita Modern Hi-story City University of New York,Profesore di Storia Università dellaCalabria, prof. zw. dr hab Eliza Dą-browska-Prot, Ewa i Józef Duriaszo-wie, emeryci.

Jak powszechnie wiadomo prof. JanGross w artykule w „Die Welt” po-wiedział, że „Polacy w czasie wojnyzabili więcej Żydów niż Niemców”.

Więc zwracam się z uprzejmą prośbądo sygnatariuszy rzeczonego listu o obejrzenie reportażu o moim OjcuMichale Pasierbiewiczu, który w cza-sie okupacji hitlerowskiej, jako do-

wódca piątki akowskiej działającej w Elektrowni Siersza-Wodna, w wrazze swoimi podwładnymi żołnierzamiAK: Tadeuszem Łaganem, WojciechemZielińskim, Aleksandrem Rzepą, Jó-zefem Żylli, Franciszkiem Pająkiem i kierowcą Stanisławem Bandą urato-wał życie dziesiątkom, jeśli nie setkomŻydów więzionych w obozie AuschwitzBirkenau - vide:

https://youtu.be/7lNT5JAmsT4Będę bardzo wdzięczny, jeśli polskie

organizacje żydowskie ustosunkują sięoficjalnie do mojej dzisiejszej notki.

Z wyrazami szacunku,dr inż. Krzysztof Pasierbiewicz

(em. nauczyciel akademicki; członekgrupy inicjatywnej krakowskiego od-działu Akademickiego Klubu Obywa-telskiego AKO im. prof. LechaKaczyńskiego)

Post ScriptumPo ujawnieniu swojej działalności

akowskiej mój Ojciec Michał Pasier-biewicz został w roku 1952 zamęczonyprzez Urząd Bezpieczeństwa, któregodowództwo, jak podają oficjalne źró-dła historyczne składało się w dużejmierze z oficerów pochodzenia żydow-skiego.

LISTY DO REDAKCJI

Oczekuję przeproszeniaobrońców życia

List poseł Anny Sobec-kiej do Antoniego Macierewicza, szefaMON, wystosowany w obronie osóbpopierających obywatelski projektustawy w pełni chroniący życie w Pol-sce.

Szanowny Panie Ministrze! 6 października br. to dzień, który

niechlubnie zapisze się na kartach his-torii Polski jako ten, w którym zaprze-paszczono szansę obrony najbardziejbezbronnych, polskich nienarodzonychdzieci. Co więcej, w tym kompromitu-jącym dla Pana Ministra i częścimoich kolegów dniu nie skorzystał PanMinister z prawa do milczenia. Wręczprzeciwnie. W cotygodniowym feli-etonie dla Telewizji Trwam próbowałPan Minister wybielić się, a nawetobrócił to haniebne wydarzenie w sukces.

Imputował Pan Minister, że popiera-nie projektu zakazującego aborcji jestopowiedzeniem się przeciwko ochronieżycia poczętego. Do tej pory starałamsię nie zabierać głosu w tej sprawie i nie krytykować osób, którym za-brakło odwagi, aby poprzeć ten projektustawy i opowiedzieć się za życiem, alesłowa Pana Ministra przelały czaręgoryczy. Wypowiedź Pana Ministrajest nie tylko niegodziwa i kłamliwa,ale to także policzek w twarz wy-mierzony blisko pół miliona obywate-lom, którzy podpisali się pod proje-ktem ustawy. Swoją wypowiedziązlekceważył Pan Minister ponad 200tys. osób, które szły w Marszach dlaŻycia, oraz kilkudziesięciu parlamen-tarzystów, którzy bronili nienarod-zonych dzieci.

Z niedowierzaniem obejrzałam fe-lieton Pana Ministra i zastanawiamsię, czy jest jeszcze sens naszej wspól-

nej pracy w jednym klubie poselskim.Mając na uwadze powyższe, w imieniutych wszystkich osób, które zaangażo-wały się w ochronę życia poczętego,oczekuję publicznych przeprosin odPana Ministra.

Z poważaniem Anna Sobecka

Oświadczenie Keanu Reeves’a

"Nie mogę być częścią świata, gdziemężczyźni ubierają swoje żony jakprostytutki, pokazując wszystko, copowinno zostać ukryte, gdzie nie mapojęcia honoru i godności, gdzie rzad-ko można polegać na kimś, kto mówi,że coś obiecuje.

Gdzie kobiety nie chcą mieć dzieci, a mężczyźni nie chcą zakładać rodzin.

Gdzie frajerzy wierzą, że odnieślisukces, siedząc rozparci za kierowni-cami limuzyn ich ojców, gdzie ojcowiemający iluzję władzy, próbują udowa-dniać ci, że jesteś nikim.

Gdzie ludzie fałszywie deklarująwiarę w Boga z kieliszkiem w ręku i brakiem zrozumienia podstaw, tego w co wierzą.

Gdzie pojęcie zazdrości jest uważa-ne ze słabość, a skromność jest wadą.

Gdzie ludzie zapominają o miłości,szukając najlepszej opcji dla siebie, a nie człowieka w człowieku.

Gdzie ludzie wydają ostatnie pie-niądze na swój samochód, nie szczę-dząc środków ani czasu, a sami są taksłabi, że sądzą iż to drogie cackoukryje ich słabość.

Gdzie chłopcy tracą ciężko zaro-bione przez rodziców pieniądze w klu-bach, a dziewczyny kochają ich za to.

Gdzie nie można odróżnić kobiet odmężczyzn, a nazywane jest to „wolnoś-cią wyboru”, zaś idących tradycyjną

ścieżką nazywa się upośledzonymidespotami.

Ja wybieram swoją drogę, jest mitylko przykro, że nie znalazłemzrozumienia, wśród ludzi, na którychnaprawdę mi zależało."

Keanu Reeves

Droda Redakcjo,Amerykanie, to jakiś “po-

rąbany” naród - prezydentUSA składa przysięgę z ręką trzymanąna BIBLII, w sądach BIBLIĘ używają doprzysięgania na nią, by mówić PRAWDĘi tylko PRAWDĘ, tj; jako coś autoryta-tywnego istniejącego! Prezydenci USAmówią do Amerykanów; "niech BÓGchroni Amerykę", ale już sklepowa w sklepie korporacyjnym za powiedzenieklientce: niech cię BÓG ma w swojejopiece - wylatuje ze sklepu za promowa-nie chrześcijaństwa. W szkołach, skle-pach korporacyjnych, urzędach pań-stwowych i publicznych; zakazuje sięwspominać o BOGU pod karą usunięciaz pracy, bo BÓG dla nich nie istnieje! A prezydenci i kongresmeni USA wspie-rają w szkołach, uczelniach, promowa-nie TEORII DARWINA - czy to jest nor-malne?! Jak w USA, jakiś; archeolog,biolog czy historyk coś odnalazł i to

ogłosił publiczne, tj. coś, co zaprzeczałoprawdziwości teorii Darwina, a uwyda-tniało istnienie BOGA, to zaraz wylaty-wał z sekty naukowców sponsorowanychz budżetu państwa! I tak powstała zaka-zana ARCHEOLOGIA, tj. wiedza kulty-wowana do dzisiaj przez niezależne gre-mia naukowe na całym świecie! W wieluopracowaniach starożytnych historykówjest zapisane, że Jezus z Nazaretu, topostać historycznie umocowana w his-torii, że Jezus był wędrownym nauczy-cielem, mającym wielu uczniów i tysiącesłuchaczy, że był na pewno ukrzyżowanyza głoszenie sprzecznych z poglądamiprzywódców Izraela tez! Skąd więc tazajadłość światowych przywódców i wa-tażków partyjnych, by za wszelką cenęzniszczyć kult Jezusa, chrześcijaństwo,kult BOGA - mimo, że w sądach USA naBIBLIĘ obowiązkowo trzeba przysięgać,jak i na BIBLIĘ zaprzysięgani są prezy-denci USA. Kabaret!

Prezydent Bill Clinton w latach 90.podpisał Ustawę znoszącą rozdziałbankowości komercyjnej od inwesty-cyjnej, czym rozpoczął proces kumulo-wania się czynników prokryzysowych i przyczynił się znacząco do wygene-rowania kryzysu finansowego w 2008roku. Jeżeli wygra wybory prezydenckieteraz pani Clinton, to będzie to ozna-czało kontynuację rządów lobby ban-kowo-korporacyjnego w USA i nie tylkoUSA!

Dlaczego opozycja w Polsce, dlaczegodziałające w Polsce anty-polskie postko-munistyczne media typu "SzOK-Fm","Gazetka Wybiórcza" kreują celowopozytywny wizerunek pani Clinton i szkalują politycznego oponenta?Dlatego ponieważ te anty-polskie mediawspierają bankowe lobby, kapitał zagra-niczny także w Polsce.

Dariusz Prokopowicz

SZLACHETNE ZDROWIE STRONA 23G£OS nr 179-15.11.2016

część 1

Hildegardowski program zdro-wia opiera się na sześciu tzw.złotych regułach życia:

- Właściwie jeść i pić, - Czerpaćenergię życiową z czterech żywiołówświata, - Przestrzegać rozsądnej rów-nowagi między ruchem i spokojem,czyli pracą i odpoczynkiem, - Odna-leźć naturalny rytm snu i czuwaniajako równoważących się sił, - Pra-ktykować sztukę wydalania sokówpowodujących choroby, - Podtrzymy-wać uzdrawiające siły duchowe po-przez pełnienie cnót chrześcijańskich.

Zastosowanie tych sześciu nakazówsprawia, że ciało otrzymuje to, co nie-zbędne do zachowania zdrowia i do-brego samopoczucia, a w przypadkuchoroby - do zlikwidowania fizycz-nych i duchowych uwarunkowańdolegliwości.

Stosowanie diety hildegardowskiejnie wiąże się, jak to ma miejsce w wie-lu innych dietach, z ryzykiem niedo-borów lub nadmiaru składników od-żywczych i mineralnych. Kuchnia Hil-degardy zapewnia optymalne zaopa-trzenie organizmu we wszystkie nie-zbędne składniki, czerpiąc w odpowie-dnich proporcjach ze wszystkich

kategorii produktów spożywczych:- z orkiszu - węglowodany złożone,

błonnik, białko, witaminy, sole mine-ralne, nienasycone kwasy tłuszczowe,- z owoców i warzyw - węglowodanyproste i złożone, witaminy, sole mi-neralne, białko roślinne, - z mleka i produktów mlecznych - białko, tłu-szcze, wapń, - z mięsa i produktówmięsnych - białko zwierzęce, tłuszcze.

Dieta Hildegardy to dieta głównieorkiszowo - warzywno - owocowa.

Święta radziła, by orkisz był pod-stawą każdego głównego posiłku, czy-li śniadania, obiadu i kolacji. Nato-miast mleko i jego przetwory orazmięso i produkty mięsne, traktowanew kuchni Hildegardy jedynie jakouzupełnienie jadłospisu, powinny byćspożywane znacznie rzadziej i w ogra-niczonych ilościach.

Spośród wszystkich produktów od-żywczych, które człowiek ma do dys-pozycji, Hildegarda wymienia tylkotrzy produkty w stu procentach war-tościowe, tzn. będące środkami od-

żywczymi i leczniczymi w stu pro-centach przyswajalnymi pod każdąpostacią przez każdego człowieka.

To: orkisz, kasztany jadalne i koperwłoski.

„Orkisz jest najlepszym ze wszys-tkich zbóż. Ogrzewa, odżywia, wzmac-nia i jest łagodniejszym od innychziaren. Daje człowiekowi mocnemięsnie i zdrową krew, szczęśliwyumysł i pogodną duszę"

Physica 1131, św. Hildegarda z Bingen

Kasztany jadalne Są skuteczne na wszelkie dolegli-

wości. Spożywane w każdej postaci -surowe, gotowane, pieczone, w formiemączki - zawsze mają działanie od-żywcze i lecznicze. Polecane są zatemwszystkim - zdrowym i chorym. Mająznaczące miejsce w systemie medy-cznym Hildegardy - ze względu nazawartość składników odżywczych i zgromadzoną energię słonecznązapewniają pełne i harmonijne odży-wienie człowieka, a przez to odbudo-wanie siły i odporności.

Warzywa polecane:koper włoski, seler, fasole, ciecior-

ka, buraki, marchew, pietruszka,

chrzan, cebula, dynia, czosnekWarzywa z ograniczeniem:ziemniaki, papryka, pomidory, ogór-

ki, warzywa kapustne, pieczarkiOwoce polecane:jabłka, kasztany jadalne, migdały,

czereśnie, wiśnie, pigwa, nieśplikjapoński, dereń, jeżyny porzeczki,daktyle, maliny, owoce cytrusowe,gruszki

Niektóre przyprawy i zioła:Bertram, galgant, cynamon, cząber,

czosnek, gałka muszkatołowa, goź-dziki, lebioda, hyzop, kmin rzymski,kolendra, koperek, krwawnik, liścielaurowe, lubczyk, macierzanka, maje-ranek, melisa, mięta, ocet winny,pieprz, pietruszka, pokrzywa

Galgant Uniwersalna przyprawa o ostrym

smaku, korzeń rośliny spokrewnionejz imbirem, skutecznie chroni przedzałamaniem pracy układu krążenia,chorobą lokomocyjną, w stanach wy-czerpania i osłabienia. Poprawia pracęserca i krwioobieg, ułatwia trawienie i wzmaga apetyt, znosi skurcze żołąd-kowo-jelitowe (syndrom Roemheld),zapobiega kolkom jelitowym. Galgantspożywany regularnie zapobiega bó-lom i osłabieniu serca oraz zawrotomgłowy. Jest jednym z najlepszych środ-ków ochrony przed osłabieniem słu-chu, udarem i zawałem serca. Zale-cany również w leczeniu po zawaleserca.

część 2 za tydzień

Prestiżowe czasopismo medycz-ne The Lancet Oncolog, opu-blikowało szokujące badania

z których wynika, że nie sam nowo-twór, ale chemioterapia zabija połowęchorych na raka.

Badania przeprowadzili naukowcy z Public Health England CancerResearch w Wielkiej Brytanii, którzyzebrali dane dotyczące chorych na nanowotwory, którzy zmarli zaledwie w ciągu 30 dni od rozpoczęcia chemio-terapii. Z badań jasno wynika, żenawet 50% osób poddanych chemiote-rapii umiera nie z powodu raka, alesamej terapii.

Okazuje się, że chemioterapia (in-wazyjna i toksyczna metoda uśmier-cania komórek nowotworowych) nierozróżnia zmutowanych komórek odzdrowych. Co za tym idzie, zabija i jedne i drugie, przy czym w stadiachzaawansowanych tylko te zdrowe.Dojrzałe komórki rakowe zmieniająswój szlak metaboliczny, przestawia-jąc się na pozyskiwanie energii z aer-obowego na beztlenowe w procesie

fermentacji.Badania wykazały, że w czasie che-

mioterapii uśmiercane są komórkiczerpiące energię ze spalania, a nie tew których zachodzi fermentacja, takwięc agresywne komórki mają dostępdo dodatkowej glukozy, z którą niemuszą już się dzielić się z innymi.

Badania opublikowane w The Lan-cet Oncology dotyczą ponad 23.000kobiet z rakiem piersi i prawie 10000mężczyzn z rakiem płuc, którzy byli

poddani chemioterapii w 2014, z cze-go 1383 zmarło w ciągu pierwszych 30dni do podania chemii. Śmiertelność w Lancashire Teaching Hospitalsw przypadku pacjentów poddawanychleczeniu z powodu raka płuc wynosiła28%,z kolei w Milton Keynes aż 50,9%. - Myślę, że to ważne, by pacjencibyli świadomi, że istnieje realnezagroże-nia życia przy poddaniu sięchemio-terapii. A lekarze powinni byćbardziej ostrożni , przy jej stosowaniu- mówi prof. David Dodwell, InstytutOnkologii, St. James Hospital w Leeds, Wielka Brytania.

Szokujące fakty na temat chemioterapii."Chemioterapia zabija połowę chorych na raka"

Kup w G£OSIE broszurę Jak wyleczyć prawie każdy nowotwór

Bill Henderson, Andrew ScholbergBy otrzymać streszczenie książki po polsku - (wszystkie odcinki

publikowane w G£OSIE - 31 str. maszynopisu), proszę wypisać czek na $13na “G£OS PUBLISHING Inc.” i przesłać na adres:

52 Mabelle Ave. Unit 612, Toronto, Ontario M9A 4X9 Proszę podać swój adres. Prześlemy skrypt do domu. Tel. 416-993-3143

Health from NatureSklep zielarski z 28-letnią tradycją

Ponad 300 rodzajów ziół. Wykonujemy mieszanki ziołowe wg starych receptur zielarskich, np. ojca Czesława Klimuszki.

47 Roncesvalles Ave. Toronto tel. 416-532-9805

Złote reguły życiawedług św. Hildegardy

Spokojna starsza pani z synem poszukują 2-sypialniowego mieszkania od 1 grudnia, najlepiej w okolicy Roncesvalles.

Tel. pani Alina 416-225-5386

FORUMSTRONA 24 G£OS nr 179-15.11.2016

- Doktorze, na pewno wyleczył mniepan z Eboli?

- Tak.- Niech no ja pana ucałuję!

Spotyka się dwóch psychologów:- Witaj, u ciebie wszystko w porząd-

ku, a u mnie?

- Kopę lat! Co u ciebie słychać? Jakdzieci?

- Jakoś leci. Najstarszy syn zrobiłdoktorat z historii sztuki, córka skoń-czyła socjologię z wyróżnieniem,najmłodszy trochę się wyłamał, bozostał pospolitym złodziejem.

- Powinieneś wykopać go z domu.- Nie mogę. Tylko on przynosi jakieś

pieniądze...

Były więzień przechodzi przez gra-nicę i prowadzi rower. Przez ramęroweru przewieszony jest sporychrozmiarów worek. Celnik pyta:

- Co pan tam wiezie?- Piasek.- Proszę przejść na bok, zaraz to

sprawdzimy.Celnik sprawdza zawartość worka

i okazuje się, że rzeczywiście wśrodku jest tylko piasek. Sytuacjapowtarza się kilka razy dziennie i zakażdym razem zawartość worka jestidentyczna. Pewnego razu celnik niewytrzymuje i mówi:

- Ja pana znam. Wiem, że pan cośprzemyca. Nie wiem tylko, co to jest.Daruję panu wszytko, tylko niech panpowie, co pan przemyca.

- Rowery - odpowiada recydywista.

Pewien bogacz zapytał Arystotelesa,czy ten by się zgodził nauczać jegosyna. Arystoteles zgodził się, leczpodał wysoką stawkę. Bogacz sięwzburzył:

- Aż tyle? Za te pieniądze możnakupić osła!

- To kup - będziesz miał dwa.

- Córeczko, słyszałam, że Piotrek dociebie wzdycha...

- Daj spokój mamo, to po prostu astmatyk.

Jasiu ma problem z przecinkami -zupełnie nie wie, gdzie je stawiać. Popowrocie ze szkoły oznajmia mamie:

- Znowu pała z dyktanda...- Niemożliwe! - mówi mama - pokaż

zeszyt!- Matka czyta, co napisał syn:"Do chaty wszedł myśliwy na gło-

wie, miał czapkę na nogach, nowebuty, z cholewkami w zębach, papierosw oczach, świeciła mu radość."

- Panie kelner, co macie dojedzenia?

- Jest pieczeń husarska..- Co to ja husar jestem, żeby jeść

pieczeń husarską? Co jeszcze macie?- Jest pieczeń wieprzowa.- O tak! To bardzo proszę.

Kobiety naprawdę potrafią robićwiele rzeczy naraz. Ostatnio widzia-łem jak jedna jednocześnie rozma-wiała przez telefon, malowała ustaoraz... przelatywała przez przedniąszybę swojego samochodu.

Lekarz do pacjenta:- Ma pan wapno w żyłach, piasek

w nerkach i wodę w kolanach.- Panie doktorze, jak mi pan jeszcze

powie, że mam na płucach worekcementu, to zaczynam się budować.

- Przepiszę pani te tabletki - mówilekarz do pacjentki z dużą nadwagą.

- Dobrze, panie doktorze. Jak częstomam je zażywać?

- Nikt ich pani nie każe zażywać.Proszę je rozsypywać na podłogę trzyrazy dziennie i podnosić po jednej.

- Madzia, chodź gdzieś pójdziemy

Czas na... uœmiech!i coś zjemy.

- Ok, a gdzie?- Może do restauracji z polskim

jadłem?- Nieeee...- Na kebaba?- Wczoraj jadłam.- Pizza?- We wtorek? Absolutnie!- No to do chińczyka.- Nie lubię kurczaków.- Owoce morza?- A fe, śmierdzą...- Burger?- No wiesz?! Chcesz, żebym była

gruba?!- To gdzie chcesz iść?- Hubert, wszystko jedno. Gdzie

zaproponujesz, tam pójdziemy.

- Dlaczego Cristiano Ronaldo ważyna meczach o 2 kg więcej niż zwykle?

- Bo... przed meczem nakłada nawłosy żel.

Przychodzi facet do lekarza:- Panie doktorze, moja żona poje-

chała tydzień temu do sanatorium, a jaopiekuję się naszym synkiem. Ubieramgo, kąpię, codziennie chodzę z nim naspacer, a mimo tego schudł już 6 kg.Dlaczego?

- A czym pan go karmi?- O Jezu! Wiedziałem, że o czymś

zapomniałem...!

Chcesz poczuć się wyciszony i uspokojony?Chcesz cieszyć się spokojnym i głębokim snem?

Chcesz zredukować negatywizm i smutek?Chcesz skutecznie walczyć ze stresem?

Chcesz podnieść pewność siebie?Chcesz wydatnie podnieść sprawność swojego mózgu?

Chcesz poczuć się zdrowszym i szczęśliwszym?Jeżeli odpowiedziałeś “tak” na którekolwiek z tych pytań

- spróbuj HCF - suplementu, który naprawdę działa

HCF - Happy Calm FocusedP o c z u j , ¿ e ¿ y j e s z !

4 lokalizacje:Mississauga

2550 Hurontario St.Unit 4

Brampton20 Polonia Ave,

Unit 101Brampton

190 Bovaird Dr., W.Unit 59Milton

61 James SnowPkwy. Unit 5

Viktor Orbán przez lata był i wciąż pozostaje jednym z najbardziejatakowanych polityków Europy. To, że wytrzymał i nie porzucił raz obranejdrogi - zawdzięcza nie tylko silnemu charakterowi, ale także najbliższym: żonieAnikó Lévai i pięciorgu dzieciom.

Viktor Orbán i Anikó Lévai wzięli ślub, kiedy oboje studiowali jeszcze prawo.Żona premiera Węgier pochodzi z tradycyjnej, katolickiej rodziny. Trudno w todziś uwierzyć, ale ponad 20 lat temu Orbán był człowiekiem niewierzącym, a jego partia Fidesz miała początkowo nastawienie bardzo antyklerykalne.Przyczyny takiego stanu rzeczy tkwiły w fakcie, że zarówno Kościół katolicki, jaki kościoły protestanckie na Węgrzech nie wspierały tak aktywnie antykomu-nistycznej opozycji, jak miało to miejsce chociażby w Polsce.

Z czasem jednak przyszły premier Węgier, zapewne pod wpływem małżonki,zaczął dojrzewać do docenienia roli religii, która stała się dla niego istotnymelementem życia. Państwo Orbán wzięli ślub kościelny w 1997 roku w dwóchobrządkach - katolickim i protestanckim. Przyszły premier Węgier zostałochrzczony w Kalwińskim Kościele Reformowanym i przy tej religii pozostaje.Dzisiaj uchodzi za jednego z najbardziej przywiązanych do wartości chrześ-cijańskich polityka na świecie.

Orbánowie mają pięcioro dzieci - cztery córki i syna. Najstarsza córka RáhelOrbán urodzona w 1989 r. wyszła za mąż w 2013 r. za biznesmena TiborczaIstvána. Z kolei jedyny syn polityka, Gáspár odziedziczył po swoim taciezamiłowanie do piłki nożnej.

Do niedawna grał zawodowo najpierw w Videoton II, a potem w Puskás FC.Pozostałe trzy córki Orbánów to Flóra, Sára i Róza.

Viktor Orbán i jego rodzina