!Joseph Conrad - Smuga Cienia

download !Joseph Conrad - Smuga Cienia

of 145

description

dobra jakosc

Transcript of !Joseph Conrad - Smuga Cienia

  • Worthy of my undying regard

    Borysowi i jego rwienikom,

    ktrzy w zaraniu swej modoci

    przekroczyli smug cienia,

    utwr ten z mioci

    powicam

  • OD AUTORAOD AUTORAOD AUTORAOD AUTORA

    Opowie ta, ktr mimo swojej zwizoci pozwalam sobie uzna za naprawd

    skomplikowany utwr, nie miaa porusza spraw nadprzyrodzonych. Jednake niejeden krytyk

    skonny by tak j rozumie, dopatrujc si w niej skonnoci autora do puszczenia wodzy

    wyobrani przez przeniesienie akcji poza granice yjcej i cierpicej ludzkoci. Lecz prawd

    powiedziawszy, wyobrania moja nie jest tworzywem tak elastycznym. Sdz, e gdybym

    usiowa nada memu opowiadaniu koloryt nadnaturalnoci, rzecz chybiaby paskudnie,

    ukazujc jak nieprzyjemn rys. Ale nigdy nie mogem si o to stara, poniewa cae moje

    duchowe i umysowe jestestwo przenika niezomne przewiadczenie, e cokolwiek podlega

    wadzy naszych zmysw, musi by naturalne i, jakkolwiek wyjtkowe, nie moe si rni w

    swej istocie od wszystkich innych przejaww widzialnego i dotykalnego wiata, ktrego

    jestemy wiadom czstk. wiat yjcych zawiera do cudw i tajemnic sam w sobie; cudw

    i tajemnic dziaajcych na nasze czucie i inteligencj w sposb tak niewytumaczalny, e moe

    to prawie usprawiedliwi koncepcj ycia jako jakiego zaczarowanego stanu. Nie, jestem zbyt

    przewiadczony o istnieniu w wiecie czego zdumiewajcego, by da si kiedykolwiek

    zafascynowa czym nadnaturalnym, co (przyjmijcie to, jak chcecie) jest tylko jakim sztucznym

    tworzywem, produktem umysw niewraliwych na gbok subtelno naszego stosunku do

    ywych i umarych w jej niezliczonych przejawach; jest jak profanacj naszych najtkliwszych

    wspomnie, jakim pogwaceniem naszej godnoci.

    Jakakolwiek byaby moja przyrodzona skromno, nigdy nie upadem tak nisko, eby

    zasila wyobrani tymi pustymi wyobraeniami, zwykymi dla kadego wieku, ktre ju same

    przez si napeniaj wszystkich mionikw rodzaju ludzkiego niewypowiedzianym smutkiem.

    Wstrzs intelektualny i duchowy, jaki te sprawy wywieraj w umyle prostego czowieka, jest

  • ju cakiem uprawnionym przedmiotem bada i opisw. Istota duchowa pana Burnsa doznaa

    takiego wanie gronego wstrzsu w stosunkach z ostatnim kapitanem, co w czasie jego

    choroby przeksztacio si w prawie zabobonne urojenie oparte na strachu i niechci. Fakt ten

    jest jednym z czynnikw opowieci, lecz nie ma w nim nic nadnaturalnego, nic - eby tak

    powiedzie - spoza krgu tego wiata, ktry z ca wiadomoci rzeczy zawiera w sobie do

    tajemnic i grozy.

    Prawdopodobnie gdybym opublikowa t opowie, ktr dugo w sobie nosiem, pod

    tytuem Pierwsze dowdztwo, ani bezstronny czytelnik, ani nikt inny nie odnisby wraenia,

    e jest w tym co nadnaturalnego. Nie chc tu rozwaa momentu rodzenia si uczucia, w

    jakim obecny tytu: Smuga cienia, przyszed mi na myl. Pierwotnie celem tego utworu byo

    przedstawienie pewnych faktw, ktre z pewnoci byy zwizane ze zmianami zachodzcymi w

    czowieku, kiedy modo, beztroska i arliwa, przeksztaca si w bardziej wiadom i

    dojmujc faz dojrzalszego ycia. Nie ulega wtpliwoci, e w obliczu najwikszej prby

    caego pokolenia miaem yw wiadomo, jak bahe i bez znaczenia s moje wasne nie

    znane nikomu przeycia. Nie mogo tu by mowy o adnym porwnaniu. Ta myl nigdy nie

    po staa mi w gowie. Lecz miaem poczucie samego siebie, chocia w niezmiernie rnej skali

    - jak jedna kropla przeciw burzliwemu ogromowi gorzkiego oceanu. I to tez byo bardzo

    naturalne. Bo kiedy zaczynamy rozmyla nad znaczeniem naszej wasnej przeszoci, zdaje si

    ona wypenia cay gboki i niezmierzony wiat. Ksik t napisaem w cigu ostatnich

    trzech miesicy roku 1916. Ze wszystkich tematw, ktre pisarz mniej lub wicej w sobie

    wyczuwa, ten jest jedyny, jaki wyda mi si moliwy do podjcia w tym czasie. Gbi i

    charakter nastroju, w jakim dokonaem tej pracy, najlepiej chyba wyraa dedykacja, ktra

    uderza mnie teraz swoj wielk dysproporcj - jako inny przykad wszechogarniajcej wielkoci

    naszego uczucia w stosunku do samych siebie.

  • Powiedziawszy to wszystko, mog teras przej do kilku uwag o samym przedmiocie

    opowieci. Jeli chodzi o rodowisko, to naley ono do tej czci mrz Wschodu, z ktrej

    wyniosem dla swego pisarstwa najwicej pomysw. Z mojego stwierdzenia, e przez dugi

    czas mylaem o tej historii pod tytuem Pierwsze dowdztwo, czytelnik moe wnosi, e

    jest ono zwizane z moim osobistym przeyciem. I w gruncie rzeczy jest to osobiste przeycie,

    widziane z oddalenia oczyma duszy. Jest ono zabarwione uczuciem, ktrego nie mona nie

    odczuwa, dla tych wydarze wasnego ycia, jakich nie ma powodu si wstydzi; a uczucie to

    jest tak samo intensywne (odwouj si tutaj do przey w sensie oglnym) jak wstyd i prawie

    udrka, towarzyszca niefortunnym posuniciom - nawet tak drobnym jak potknicia w mowie

    - popenionym w przeszoci. Oddalenie w czasie sprawia, e rzeczy staj si bardziej wyrane,

    bo ich istota oddziela si od otaczajcych je mao wanych codziennych wydarze, ktre

    naturalnym biegiem rzeczy ulatuj z pamici. Wspominam z przyjemnoci ten okres swojego

    ycia na morzu, bo jakkolwiek zaczty niepomylnie, z osobistego punktu widzenia sta si w

    kocu dla mnie sukcesem, pozostawiajc namacalny tego dowd w sowach listu wacicieli

    statku, napisanych do mnie w dwa lata po mojej rezygnacji z dowdztwa, kiedy to

    postanowiem wrci do domu. Rezygnacja ta znaczya pocztek innej fazy mojego

    marynarskiego ywota, jego kocow faz - jeli mona tak powiedzie - ktra na swj sposb

    zabarwia inn cz mojego pisarstwa. Nie wiedziaem wwczas, jak bliski jest koniec mojego

    ycia na morzu, i dlatego nie czuem smutku, chyba tylko rozstajc si ze statkiem. Przykro

    mi byo rwnie zrywa stosunki z firm, ktrej statek by wasnoci, a ktra tak po

    przyjacielsku i z takim zaufaniem przyja do suby czowieka, znalezionego przypadkowo i w

    bardzo nieprzychylnych okolicznociach. Nie uwaczajc powadze sytuacji, podejrzewam teraz,

    e szczliwy traf przyczyni si niemao do pooonego we mnie zaufania. Nie mona

  • powstrzyma miych wspomnie o czasach, w ktrych najcenniejsze wysiki zostay uwieczone

    powodzeniem.

    Sowa: Godni mojej nieprzemijajcej czci, wybrane przeze mnie jako motto na stronie

    tytuowej, s cytatem z samej ksiki; i chocia jeden z moich krytykw podejrzewa, e

    odnosz si do statku, jest rzecz oczywist, i s umieszczone w tym miejscu po to, by

    wskazywa, e dotycz ludzi z jego otoczenia: ludzi tak zupenie obcych nowemu kapitanowi,

    a jednak wspierajcych go tak skutecznie w cigu tamtych dwudziestu dni, ktre wydaj si

    by przeyte na krawdzi powolnego i drczcego unicestwienia. I to jest wanie

    najwspanialsze wspomnienie o wszystkich! Bo z pewnoci jest to wspaniaa rzecz dowodzi

    garci ludzi godnych mojej nieprzemijajcej czci.

    J. C.

    1920

  • ROZDZIA PIERWSZYROZDZIA PIERWSZYROZDZIA PIERWSZYROZDZIA PIERWSZY

    Dautres fois, calme plat, gravid miroir

    De mon desespoir1

    Baudelaire

    Tylko modzi miewaj takie chwile. Nie mwi o bardzo modych. Ci w ogle nie

    dostrzegaj poszczeglnych chwil. Przywilejem wczesnej modoci jest siganie poza

    teraniejszo - cudowna cigo nadziei, nie znajcej przerw ani zagbiania si w siebie.

    Ledwo zawrzesz za sob furtk dzielc ci od wieku chopicego, a ju wkraczasz w

    zaczarowany ogrd. Nawet cienie jarz si tu od obietnic. Kady zakrt drogi pociga inn

    pont. Nie dlatego, aby to w twoim mniemaniu by ld nie odkryty, przeciwnie, wiesz

    dobrze, e caa ludzko kroczya t drog. To, co ogarnia ci niewysowionym urokiem, to

    wanie zetknicie si z powszechnym dowiadczeniem, od ktrego oczekujesz jakich

    szczeglnych lub zupenie osobistych wrae - odrobiny czego wasnego.

    Idziesz przed siebie przygldajc si ciekawie drogowskazom wytknitym przez

    poprzednikw, idziesz w podnieceniu, przyjmujc z, jednakowym rozmachem z i dobr dol -

    kuaki i miedziaki, jak mwi przysowie - idziesz na spotkanie losu mienicego si barwami, a

    kryjcego w zanadrzu nieprzebrany zasb moliwoci. Komu dostan si one w udziale? Czy

    tym, co na nie zasu, czy moe szczliwym wybracom? - Mniejsza. Postpujesz naprzd, a

    twoim ladem nieodstpnie i niepostrzeenie posuwa si czas. A przychodzi chwila, w ktrej

    spostrzegasz przed sob smug cienia ostrzegajc ci, e dzie pierwszej modoci dobieg ju

    do koca.

    1 kiedyindziej spokojne, paskie, ogromne zwierciado mojej rozpaczy (La Musique).

  • W tym to wanie okresie nawiedzaj czowieka dziwne chwile, o ktrych mwi

    zamierzam. Chwile znuenia, przesytu, niezadowolenia z siebie. Chwile niezrozumiaego uporu.

    Czowiek jeszcze wzgldnie mody dopuszcza si wtedy najnierozwaniejszych czynw - eni si

    bez namysu lub porzuca swj zawd bez jakiejkolwiek przyczyny.

    Opowiadanie moje nie bdzie histori maesk. Nie, tak le ze mn nie byo. Mj

    postpek, jakkolwiek nierozwany, mia raczej cech rozwodu, jeli nie zwykej dezercji. Bez

    adnej przyczyny, ktra by potrafia usprawiedliwi moje postanowienie w oczach rozsdnego

    czowieka, opuciem stanowisko, rozbiem swoj przysta, innymi sowy - porzuciem sub

    na statku, ktremu adnej niedoskonaoci nie mogem zarzuci. Chyba to jedno, e by

    statkiem parowym, a parowiec nie budzi nigdy w marynarzu tego lepego przywizania, ktre

    kae mu czasami Ale do! Lepiej nie usprawiedliwia wybryku, ktry nawet w owym

    czasie robi na mnie wraenie zwykego kaprysu.

    Dziao si to w jednym z portw na Dalekim Wschodzie. Nasz statek, jako przynaleny

    do tego portu, zalicza si do statkw wschodnich. eglowa pomidzy ciemnymi wyspami po

    bkitnym morzu poprzerzynanym prgami raf; znad jego rufy powiewaa czerwona bandera, z

    masztu za - bandera firmowa, rwnie czerwona, tylko ozdobiona biaym pksiycem i

    zielonym szlakiem. Statek nalea bowiem do Araba pochodzcego z rodu Seidw - tym si

    tumaczy zielona obwdka flagi.

    Waciciel naszego statku by kierownikiem wielkiej firmy arabskiej, co nie

    przeszkadzao mu by wiernym poddanym brytyjskiego imperium, jednym z najlojalniejszych,

    jakich zdarzyo mi si spotka na wschd od Kanau Sueskiego. Polityka wiatowa nie

    zajmowaa go wcale, posiada natomiast jak niezwyk, niewytumaczon wadz nad swymi

    wspwyznawcami.

  • Osoba waciciela bya dla zaogi rzecz obojtn. Do suby okrtowej musia on z

    koniecznoci zaciga biaych, lecz wielu z tych, ktrzy mu suyli, nie widziao go nigdy na

    oczy. Ja widziaem go raz jeden, przelotnie, na pomocie w przystani: pozosta mi w pamici

    jako drobny, stary czowieczek z ciemn twarz i jednym tylko okiem, przybrany w

    nienobia szat i te pantofle. Otacza go tum pielgrzymw malajskich caujcych go

    zapamitae po rkach za jakie doznane dobrodziejstwa - datki w pienidzach czy w naturze.

    Miosierdzie jego miao by nieprzebrane i rozcigao si na cay prawie Archipelag. Czy nie

    powiedziano bowiem, i czek miosierny jest przyjacielem Allacha?

    Mielimy w osobie tego malowniczego Araba nieocenionego zwierzchnika, ktrym nikt

    nie potrzebowa zaprzta sobie gowy, statek za, znakomity parowiec szkockiego typu (o

    czym wiadczya caa jego konstrukcja od kilu po maszt), by jak by wymarzony dla morskich

    podry. atwy do utrzymania, atwy do kierowania, zasugiwa - mimo maszyny w kadubie

    - na podziw i przywizanie kadego marynarza. Do dzi dnia ywi gboki szacunek dla jego

    pamici. Rodzaj handlu, do jakiego suy nasz statek, oraz stosunki koleeskie dogadzay mi

    rwnie w zupenoci. Nie mgbym dobra sobie odpowiedniejszego ycia i otoczenia, gdybym

    mia na swoje skinienie yczliwego czarodzieja.

    A jednak porzuciem to wszystko. Porzuciem w sposb tak nagy i niewytumaczony,

    jak ptak, ktry sfruwa z gazi. Zupenie jak bym znienacka usysza czyj szept tajemniczy

    lub ujrza jaki znak nie pojmujc, o co chodzi. Kto wie? - moe i tak? Poprzedniego dnia

    czuem si jak najlepiej, a nazajutrz wszystko si rozwiao: urok ycia, zamiowanie do pracy,

    zadowolenie z siebie, wszystko, czym dotd yem. Bya to jedna z tych fatalnych chwil, o

    ktrych wspomniaem poprzednio. Rozstrj towarzyszcy zwykle schykowi modoci zawadn

    mn i unis - przynajmniej z pokadu tego statku.

  • Zaoga jego skadaa si z czterech biaych, dwch podrzdnych oficerw maa jakich i

    licznej obsugi kelasich.2

    Kapitan wytrzeszczy na mnie oczy nie pojmujc, co mi si mogo sta. By jednak

    marynarzem, pamita te moe wasn modo. Wic po chwili umiechn si pod

    szczeciniastym, stalowosiwym wsem i powiedzia, e oczywicie me ma zamiaru zatrzymywa

    mnie przemoc, skoro tak nieodwoalnie postanowiem odej. Stana midzy nami umowa,

    na mocy ktrej miano mi nazajutrz rano wypaci pobory. Gdy opuszczaem kabin

    nawigacyjn, kapitan odwoa mnie raz jeszcze i rzek z powag, i szczerze mi yczy, abym

    znalaz to, czego szukam. agodny, utajony nacisk, z jakim te sowa byy wypowiedziane,

    przeszy mnie jak diament. Jestem przekonany, e ten czowiek zrozumia mj stan

    wewntrzny.

    Natomiast drugi mechanik przyj t wiadomo zupenie inaczej. By to zadzierzysty

    mody Szkot z gadko wygolon twarz i jasnymi oczami. Z kajuty mechanikw wyonia si

    naprzd jego poczciwa, czerwona fizjonomia, a w lad za ni reszta krzepkiej postaci z

    zakasanymi rkawami. Wyciera szmat muskularne ramiona, co czyni niezmiernie powoli,

    przy czym jasne jego oczy spoglday na mnie z tak gorycz i niesmakiem, jak by nasza

    przyja rozsypywaa si w proch Wreszcie wyrzek znaczco:

    - Ha! Pora ci ju, pora rozejrze si za jak gupi pann

    Byo rzecz powszechnie wiadom, e John Nieven jest nieprzejednanym wrogiem

    kobiet, tote niedorzeczne jego wystpienie dowodzio chci dokuczenia mi do ywego - nie

    mg, w swoim mniemaniu, znale bardziej obelywych sw. Rozemiaem si, ale jako

    pokornie, jak bym pragn przebaga przyjaciela. Tylko prawdziwy przyjaciel mg si do

    tego stopnia unie. Ogarno mnie przygnbienie.

    2 Kelasi (mal.) - tubylczy marynarz.

  • Nasz pierwszy mechanik przyj wiadomo o moim wybryku troch askawiej,

    jakkolwiek wytumaczy go sobie take w charakterystyczny sposb. By to czowiek jeszcze

    mody, ogromnie chudy, z niespokojn twarz okolon puszystym, ciemnym zarostem. Bez

    wzgldu na to, czy statek znajdowa si na morzu, czy w przystani, widywano pana inyniera

    biegajcego od rana do nocy po tylnym pokadzie: twarz jego wyraaa zawsze niezmierne

    natenie i napicie duchowe, ktre powstawao z powodu niemiych sensacji fizycznych

    wynikajcych z wewntrznych zaburze. Biedak cierpia bowiem ustawicznie na z przemian

    materii. Jego pogld na moj spraw by bardzo prosty: zawyrokowa - oczywicie! - e musz

    by bardzo chory na wtrob. Radzi mi, abym odby na statku jeszcze jedn podr okrn

    i przez ten czas zaywa pewien opatentowany rodek, w ktrego skuteczno wierzy

    niezachwianie.

    - Wiem ju, jak bdzie. Kupi ci z wasnej kieszeni dwie butelki tego lekarstwa. C

    wicej mgbym zrobi dla ciebie?

    Nie wtpi, e byby popeni to szlachetne okruciestwo przy najmniejszym objawie

    ustpliwoci z mojej strony. Ale ja czuem si w owej chwili bardziej zgnbiony, bardziej

    zraony do ycia ni kiedykolwiek. Ptoraroczna suba na statku, podczas ktrej

    wzbogaciem si o tyle nowych i rnorodnych dowiadcze, wydaa mi si teraz jaow,

    pospolit strat czasu. Czuem - jak by to wyrazi? - e z tego otoczenia nie wykrzesz dla

    siebie prawdy.

    Gdyby mnie spytano, o jak prawd mi chodzi, nie umiabym da na to odpowiedzi.

    Przycinity do muru, bybym si prawdopodobnie rozpaka. Byem jeszcze do mody, by

    si czego podobnego dopuci.

    Nazajutrz udalimy si z kapitanem do urzdu portowego dla zaatwienia formalnoci

    zwizanych z moj dymisj. Kapitanat portu mieci si w wysokiej, chodnej, biaej sali, ktr

  • wypeniao pogodne wiato dnia sczcego si poprzez zasony. Wszyscy obecni - zarwno

    urzdnicy, jak przybysze - ubrani byli rwnie biao, tylko cikie, politurowane biurka,

    ustawione rzdem porodku sali, odcinay si ciemno na jasnym tle. Leay na nich rozrzucone

    papiery niebieskiej barwy. Olbrzymie punkah 3 , umieszczone u sufitu, wywoyway agodny

    powiew, ktry ochadza ten niepokalany przybytek, muskajc nasze spocone gowy.

    Urzdnik siedzcy za biurkiem umiechn si uprzejmie i zachowa ten umiech do

    chwili, w ktrej na niedbae zapytanie: - Czy umowa ma by uniewaniona i spisana na

    nowo? - otrzyma odpowied kapitana: - Nie. Zupenie skrelona. - Wtedy umiech jego

    znikn, a twarz przyobleka si w uroczyst powag. Nie spojrza ju w moj stron a do

    chwili, w ktrej poda mi moje papiery z wyrazem tak gbokiego ubolewania, jak by co

    najmniej dorcza mi paszport do Hadesu.

    Podczas gdy ukadaem papiery, zada pgosem jakie pytanie memu zwierzchnikowi.

    Ten odpowiedzia dobrodusznie:

    - Nie. Opuszcza nas, by powrci do kraju.

    - Ach tak! - westchn urzdnik kiwajc gow nad aosnym stanem mego umysu.

    Jakkolwiek nie widywaem go dotd nigdy poza biurem, pochyli si teraz ku mnie i

    ucisn moj rk z takim wspczuciem, jak by egna skazaca idcego na szubienic, ja

    za odegraem swoj rol niewdzicznie, zachowujc si w sposb szorstki, godny

    zatwardziaego przestpcy.

    aden statek nie odpywa w najbliszych dniach do kraju. Zwaywszy, e byem teraz

    eglarzem bez statku, czowiekiem, ktry na jaki czas zerwa dobrowolnie z morzem i zeszed

    do roli przecitnego turysty, powinienem by moe zatrzyma si w hotelu. Miaem hotel

    wprost przed sob, naprzeciwko kapitanatu portu: niski budynek o biaych filarach, zbudowany

    3 Punkah (mal.) - rodzaj ogromnego, prostoktnego wachlarza, wiszcego zwykle nad stoem w

    jadalniach i biurach w krajach podzwrotnikowych.

  • w paacowym stylu i otoczony wzorowo utrzymanym trawnikiem. Czubym si tam istotnie

    turyst! Rzuciwszy w stron hotelu niechtne spojrzenie, skierowaem si w przeciwn stron,

    do klubu oficerw marynarki.

    Szedem zrazu w socu, lekcewac sobie spiekot, potem pod oson wielkich drzew

    esplanady, nie odczuwajc przyjemnoci cienia. Podzwrotnikowy upa przescza si przez gste

    licie i poprzez mj lekki przyodziewek, ogarniajc mnie caego, przenika a do mego

    buntowniczego mzgu, odejmujc mi nawet swobod mylenia.

    Klub oficerski mieci si w wielkim domostwie z du werand i ogrdkiem penym

    krzeww, przypominajcym ogrdki podmiejskie. Kilka drzew dzielio go od ulicy. Instytucja ta,

    pomimo e bya klubem, miaa pewien posmak urzdowy, podlegaa bowiem administracji

    kapitanatu portu. Zarzdzajcemu klubem oficerskim przysugiwa tytu naczelnego kierownika.

    By to nieszczsny, zasuszony czowieczek, ktry wygldaby okazowe w kostiumie dokeja. Nie

    ulegao wtpliwoci, e w jakim okresie swego ycia musia on w tej lub innej roli mie

    blisz znajomo z morzem; ale atwo byo odgadn, e w tym kontakcie z ywioem

    doznawa, biedak, samych niepowodze.

    Zdawao si, jakoby rodzaj jego zajcia nalea do bardzo atwych, tymczasem ten

    dziwny czowiek twierdzi uporczywie, e zawd gospodarza klubu przyprawi go o mier

    prdzej czy pniej. Brzmiao to dosy tajemniczo. Moe wszystko byo ponad jego siy. Jedno

    nie ulega wtpliwoci, e do goci klubowych usposobiony by po prostu wrogo.

    Wchodzc do lokalu klubowego pomylaem sobie, e tym razem nasz gospodarz musi

    by zadowolony. Panowaa tu bowiem grabowa cisza. Pokoje wydaway si zupenie

    niezamieszkae, a i weranda bya prawie pusta, tylko na przeciwlegym jej kocu jaki

    jegomo drzema na leaku. Zbudzony odgosem moich krokw, otworzy jedno oko,

    przeraajco podobne do oka ryby. Widzc, e to kto nieznajomy, wycofaem si z werandy i

  • minwszy sal jadaln, wielki, pusty pokj z nieruchomym punkah zawieszonym mad rodkiem

    stou, zapukaem do najbliszych drzwi, na ktrych czarnymi literami wypisane byy sowa:

    Naczelny kierownik klubu.

    W odpowiedzi usyszaem podraniony, aosny jk:

    - Ach, Boe, Boe, kt tam znowu? - wszedem wic bez wahania.

    Pokj, w ktrym si znalazem, by dziwnym przybytkiem, zwaszcza jak na tropikalny

    klimat. Panowa tu pmrok i zaduch. Gospodarz porozwiesza na oknach wielkie, tanie

    firanki, teraz zakurzone, okna za byy szczelnie zamknite. Stosy kartonowych pude, jakich

    uywaj w Europie modniarki i krawcowe, pitrzyy si pod cianami. Umeblowanie pokoju

    przypominao drobnomieszczaskie salony z londyskiego East-End - kanapa wycieana

    wosiem i odpowiednie fotele. Meble, pokryte brudnymi pokrowcami, byy tak przeraajcej

    brzydoty, e trudno byo odgadn, jaki tajemniczy przypadek, fantazja lub potrzeba kieroway

    czowiekiem, ktry je tu nagromadzi. Gospodarz, bez kurtki, ubrany tylko w biae spodnie i

    cienk koszul z krtkimi rkawami, zajty by szperaniem po ktach. Zauwayem spiczasto

    jego okci.

    Dowiedziawszy si, e zamierzam wprowadzi si do klubu, wyda okrzyk zgrozy, nie

    mg jednake zaprzeczy, e wolnych pokoi jest mnstwo.

    - Doskonale. Czy moe mi pan da pokj, ktry zajmowaem poprzednio?

    Cichy jk odpowiedzia mi spoza stosu kartonowych pudeek nagromadzonych porodku

    stou. Co, u licha, mogy zawiera te pudeka? Krawaty, rkawiczki czy chustki do nosa?

    Pokj, a raczej nora mego gospodarza przesycona bya wschodnim zapachem kurzu, okazw

    zoologicznych i rozkadajcych si korali. Spoza porczy krzesa wygldao tylko jego czoo i

    dwoje oczu wzniesionych ku mnie z wyrazem gbokiej boleci.

    - Zabawi tu najwyej par dni - rzekem chcc go udobrucha.

  • - Moe by pan zechcia z gry zapaci? - zapyta skwapliwie.

    Oniemiaem z oburzenia. Po czym wybuchnem:

    - Ani mi w gowie! Niesychana rzecz! Uwaam to za najwiksz bezczelno

    Chwyci si za czoo obiema rkami ruchem tak rozpaczliwym, e pohamowaem si w

    gniewie.

    - Na mio bosk, nieche pan tak nie krzyczy! Ja kadego prosz o to samo

    - Nie wierz - przerwaem mu ostro.

    No, to bd prosi kadego. Gdyby panowie wszyscy zgodzili si paci z gry, to

    mgbym wymc to samo na panu Hamiltonie. On na ld zawsze wraca zupenie spukany, a

    nawet gdy ma pienidze, nie chce regulowa swoich rachunkw. Nie wiem, co z nim robi.

    Wymyli mi przy kadej sposobnoci i powtarza, e nie mam prawa wyrzuci biaego na bruk.

    Gdyby pan mg

    Byem zdumiony. Udzielon mi wiadomo przyjem niedowierzajco. Podejrzewaem

    gospodarza o bezczelne kamstwo. Owiadczyem mu wic z naciskiem, e prdzej on ze

    swoim Hamiltonem zawinie na szubienicy, ni ja mu wypac zadatek, i bez adnych dalszych

    ceregieli kazaem prowadzi si do pokoju. Wycign wtedy skde jaki klucz i rzuciwszy na

    mnie jadowite spojrzenie, wyprowadzi wreszcie ze swej nory.

    - Czy mieszka teraz w klubie kto z moich znajomych? - spytaem go, zanim opuci

    mj pokj.

    Nieszczsny czowieczek odpowiedzia mi swoim zwykym, paczliwie podranionym

    gosem, e bawi tu kapitan Giles, w powrocie z podry po Morzu Sulu, a take dwaj inni

    panowie. Zamilk, po czym doda:

    - I pan Hamilton, oczywicie

  • - Ach, tak, Hamilton - powtrzyem niedbale. Mj gospodarz wynis si wreszcie,

    wydawszy jeszcze jeden cichy jk na poegnanie.

    Widoczne byo, e nie ochon ze wzburzenia, gdy zeszedem do sali jadalnej na

    drugie niadanie, czyli tak zwany tiffin. Sta pod cian dozorujc usugujcych Chiczykw.

    niadanie zastawione byo na jednym kocu dugiego stou, a punkah poruszao si leniwie

    nad samym jego rodkiem, rozpraszajc gorce powietrze w pustej przestrzeni ponad

    politurowan powierzchni stoowego blatu. Dookoa stou zasiado nas czterech. Jednym by

    go z leaka, ktry teraz do poowy podnis obie powieki, ale zdawa si nie widzie nic

    dokoa siebie. Jad w pozycji niemal lecej. Drugim biesiadnikiem, krtkimi bokobrodami i

    starannie wygolonym podbrdkiem by oczywicie Hamilton. Nie widziaem nigdy czowieka,

    ktry by z tak godnoci i namaszczeniem odgrywa rol wyznaczon mu przez Opatrzno.

    Wiedziaem skdind, e na mnie spoglda jako na intruza nie nalecego do fachu. Na

    odgos poruszonego krzesa da wyraz swemu zgorszeniu podnoszc do gry nie tylko oczy,

    ale i brwi.

    Kapitan Giles siedzia za stoem na naczelnym miejscu. Powitaem go paru sowami i

    zajem miejsce po jego lewej stronie. Blady i nalany, z lnic kopu ysej czaszki i

    wypukymi, brunatnymi oczyma, nie wyglda ani troch na marynarza. Mona by go w

    najlepszym razie wzi za architekta, mnie za wydawa si zawsze podobny do kocielnego

    (cho rozumiem ca niedorzeczno tego porwnania). Robi wraenie tego typu czowieka,

    ktrego podejrzewa si o posiadanie zasad i gotowo udzielania rozsdnych wskazwek,

    przewanie dosy pytkich, lecz wygaszanych z dobr wiar, bez chci imponowania bliniemu.

    Jakkolwiek znany i wysoko ceniony w sferach marynarskich, kapitan Giles nie mia

    staego zajcia. Nie szuka go wcale. Posiada bowiem stanowisko zupenie wyjtkowe. By

    rzeczoznawc. Rzeczoznawc - jak by tu powiedzie - w dziedzinie niebezpiecznej eglugi.

  • Mwiono, i nikt z yjcych ludzi nie zna tak dokadnie odlegych czci Archipelagu,

    niedostatecznie opracowanych przez kartografi. Mzg tego czowieka musia by rodzajem

    kalejdoskopu, w ktrym przesuway si skay podwodne i sylwetki przyldkw, miejsca statkw

    i ich pelangi4, zarysy nieznanych wybrzey i nieprzeliczonych wysp, zaludnionych i bezludnych.

    Kady statek odpywajcy w stron Palawanu lub w inne niezbadane okolice musia mie na

    pokadzie kapitana Gilesa, czy to w roli tymczasowego komendanta, czy doradcy komendanta

    statku. Podobno pobiera za te usugi sta pensj od pewnej bogatej firmy nalecej do

    chiskich wacicieli parostatkw. Poza tym by zawsze gotw zastpi kadego oficera, ktry

    pragn na jaki czas otrzyma urlop. Nie syszano nigdy, aby jakikolwiek waciciel statku

    sprzeciwi si takiemu ukadowi. Ustalia si bowiem w porcie opinia, i kapitan Giles

    dorwnywa najbieglejszym, a nawet ich przewysza. Jedynie w oczach Hamiltona by

    czowiekiem niefachowym. Przypuszczam, e Hamilton obejmowa tym mianem nas

    wszystkich, jakkolwiek musia w swym umyle rozrnia stopnie naszej niekompetencji.

    Nie prbowaem nawizywa rozmowy z kapitanem Gilesem, ktrego poprzednio

    widziaem dwa razy w yciu. Ale on, oczywicie, wiedzia, kim jestem. Po niejakiej chwili

    pochyli ku mnie sw wielk, lnic gow i zagadn przyjanie:

    - Korzysta pan zapewne z urlopu i zamierza spdzi go na ldzie?

    Kapitan mwi cichym, niskim gosem. Odpowiedziaem cokolwiek goniej:

    - Nie, panie kapitanie, porzuciem zupenie dotychczasow sub.

    - I sta si pan na jaki czas wolnym czowiekiem - dorzuci w formie komentarza.

    - Rzeczywicie, od godziny jedenastej mog nazwa si wolnym - odrzekem.

    Hamilton przesta je syszc nasze rozmow. Odoy spokojnie n i widelec, wsta

    od stou i mruknwszy co pod nosem o piekielnym upale, ktry odbiera czowiekowi

    4 peleng - kierunek kompasowy przedmiotu widzianego ze statku.

  • apetyt, wyszed z pokoju. W chwil pniej syszelimy jego kroki oddalajce si po stopniach

    werandy.

    Kapitan Giles zauway niedbale, e Hamilton poszed z pewnoci stara si o objcie

    mojej dawnej posady. Na to gospodarz klubu, ktry dotd sta wsparty o cian, zbliy do

    stou swoj kozi gow i pocz zwierza si nam aonie. Czu wida potrzeb ulenia sobie

    przez wyrzekanie na wszystkie krzywdy, ktrych dozna od Hamiltona. Ten czowiek trzyma

    go na rozarzonych wglach, uniemoliwiajc mu przedoenie rachunkw w kapitanacie portu.

    Tote yczy sobie najgorcej, by Hamilton otrzyma moj dawn posad, chocia prawd

    mwic, nie rozwizaoby to kwestii. Chwilowa ulga, nic wicej!

    - Niech si pan nie udzi - wtrciem. - Hamilton nie dostanie tej posady. Mj

    zastpca ju jest na pokadzie.

    Zdziwi si, i zdaje mi si, e mu si twarz wyduya. Kapitan Giles rozemia si

    agodnie. Wstalimy od stou i przeszlimy na werand pozostawiajc niedonego

    wspbiesiadnika staraniom Chiczykw. W chwili gdymy si oddalali, postawili przed nim

    talerz z patkiem ananasa i cofnli si o par krokw, przypatrujc si, co z tego wyniknie.

    Eksperyment okaza si chybiony. Go siedzia bez ruchu, nieczuy na wszystkie zabiegi.

    Kapitan Giles objani mnie cichym gosem, e osobnik ten jest oficerem z zaogi

    jachtu nalecego do jednego z radw. Jacht zawin wanie do naszego portu, gdzie ma

    by remontowany w suchym doku.

    - Ten jegomo musia ubiegej nocy bawi si w poznawanie ycia - zauway kapitan

    marszczc nos w sposb tajemniczy i poufny, ktry mnie ogromnie ubawi. Cnota kapitana

    Gilesa miaa bowiem ustalon opini. Przypisywano mu zadziwiajce przygody i jaki

    tajemniczy dramat yciowy, ale nikt nie omieli si nigdy powiedzie o nim zego sowa. On

    za cign dalej:

  • - Pamitam jego pierwszy przyjazd w te strony. adny by chopak. Sporo lat mino

    od tej pory, a wydaje si, e to byo wczoraj. Ach, ci adni chopcy!

    Tym razem rozemiaem si na cay gos. Spojrza na mnie ze zdziwieniem, po czym

    sam si rozemia.

    - Nie, nie. Co innego miaem na myli - rzek. - Chciaem powiedzie, e wielu z nich

    szybko si rozkleja w tutejszych warunkach.

    Napomknem artobliwie, e gwn tego przyczyn jest piekielny upa. Ale kapitan

    Giles okaza si gbszym filozofem. Jego zdaniem, biay znajdowa na Dalekim Wschodzie

    wszelkie moliwe uatwienia, ktre mu si zreszt naleay. Caa trudno polegaa na

    utrzymaniu si w pewnych granicach, ktrych biaemu przekracza nie wolno, a niestety,

    adni chopcy nie zawsze o tym pamitali. Tu spojrza na mnie badawczo i po chwili spyta

    obcesowo, tonem niezgrabnie yczliwego wujaszka:

    - Dlaczego pan waciwie porzuci swoj posad?

    Ogarna mnie wcieko. C moe bardziej rozjtrzy czowieka, ktry sam sobie nie

    umie wytumaczy swego postpku? W myli postanawiaem zamkn usta temu moralicie, a

    gono powiedziaem tylko z wyzywajc uprzejmoci:

    - Czy pan uwaa, e postpiem niewaciwie?

    Zmiesza si i bkn niewyranie:

    - Ja? Nie. Tylko tak, w ogle - po czym mnie poniecha. Dla upozorowania odwrotu

    dorzuci jeszcze w sposb niezgrabnie artobliwy, e o tej porze dnia on take czuje si

    rozklejony i ma zwyczaj, o ile jest na ldzie, udawa si na poobiedni drzemk.

    - Brzydkie przyzwyczajenie. Bardzo brzydkie przyzwyczajenie.

    Prostota kapitana bya tak rozbrajajca, e moga udobrucha najdraliwszego

    czowieka, chociaby by modziecem. Tote gdy nazajutrz przy stole pochyli ku mnie swoj

  • ys czaszk i powiedzia pgosem, e wczorajszy wieczr spdzi w towarzystwie mego

    dawnego kapitana, ktry nie moe odaowa rozstania ze mn, nie mia bowiem, jak yje,

    tak doskonaego oficera - odpowiedziaem mu z powag i zupenie szczerze:

    - Ja take, odkd jestem marynarzem, nie miaem odpowiedniejszych warunkw pracy i

    milszego zwierzchnika.

    - A wic?

    - Mwiem ju panu, panie kapitanie, e zamierzam wrci do kraju.

    - Ach, tak - mrukn dobrodusznie. - Syszaem takie bajki ju nieraz.

    - C z tego? - wykrzyknem z furi. Wyda mi si w tej chwili najbardziej tpym,

    najbardziej pozbawionym wyobrani czowiekiem, jakiego zdarzyo mi si spotka. Nie wiem,

    co bym by jeszcze powiedzia, gdyby nie wejcie spnionego Hamiltona, ktry zaj swoje

    zwyke miejsce obok kapitana. Mruknem tylko:

    - No, wic tym razem przekona si pan, e to nie bajki.

    Hamilton, przelicznie wygolony, skin gow kapitanowi Gilesowi, lecz w moj stron

    nie raczy nawet spojrze. Po chwili zwrci si do gospodarza z wyrzutem, e potrawa, ktr

    mu podano, jest wprost niejadalna. Zagadnity przez niego czowieczek nie zdoby si nawet

    na westchnienie. Wznis tylko oczy do sufitu i na tym poprzesta.

    Kapitan Giles i ja wstalimy od stou, a ssiad Hamiltona poszed za naszym

    przykadem, z trudnoci utrzymujc si na nogach. Biedak, jakkolwiek z pewnoci nie mia

    apetytu, usiowa przymusi si do jedzenia, by cho troch zrehabilitowa si we wasnych

    oczach. Ale upuciwszy dwukrotnie widelec na ziemi i przekonawszy si o bezowocnoci

    swoich wysikw, da spokj dalszym prbom i siedzia spokojnie, z wyrazem niezmiernej

    udrki w szklanych, nieruchomych renicach. Obaj z kapitanem staralimy si nie spoglda w

    jego stron.

  • Teraz zatrzyma si porodku werandy po to, by podzieli si z nami jak

    wiadomoci, z ktrej nie zrozumiaem ani sowa. Zdawao mi si, e sysz wyrazy jakiego

    okropnego, niezrozumiaego jzyka. Gdy kapitan Giles po chwili zastanowienia odpowiedzia

    mu przyjanie: O, ma si rozumie, zupenie suszna uwaga, jkaa wyda si bardzo

    zadowolony i odszed krokiem niemal rwnym w stron leaka.

    - Co on chcia powiedzie? - zapytaem z niesmakiem.

    - Nie mam pojcia. Nie mona jednak postponowa czowieka. Samopoczucie jego musi

    by paskudne, upewniam pana, a jutro bdzie si czu jeszcze gorzej.

    To przypuszczenie wydao mi si nieprawdopodobne. Gorzej nie mg ju wyglda.

    Zastanawiaem si, jaki to niewiarogodny rodzaj rozpusty doprowadzi go do tego stanu.

    Dobrotliwo kapitana Gillesa trcia nadmiern pobaliwoci, ktra niezupenie mi si

    podobaa. Rzekem z przeksem:

    - Znajdzie w kadym razie opiekuna w paskiej osobie, panie kapitanie.

    Uczyni nieokrelony ruch, ktry zdawa si wyraa prob o poniechanie, po czym

    wzi gazet do rki i zasiad do czytania. Poszedem za jego przykadem. Gazety byy stare

    i mao zajmujce, wypenione przewanie nudnymi opisami uroczystoci jubileuszowych

    krlowej Wiktorii. Prawdopodobnie bylibymy zapadli w tropikalno-popoudniow drzemk,

    gdyby nie podniesiony gos Hamiltona, ktry dochodzi nas z sali jadalnej. Wielkie podwjne

    drzwi byy szeroko otwarte, a nasze krzesa stay tu pod drzwiami, o czym Hamilton nie

    mg wiedzie. Dononym, butnym gosem odpowiada na jak uwag, ktr omieli si

    zrobi mu gospodarz.

    - Nie pozwol przynagla si do dziaania. Bdzie to i tak niespodziewany dla nich

    zaszczyt, e zgosz swoj kandydatur. Nie ma popiechu!

  • Po tych sowach rozleg si znowu gony szept gospodarza, po czym Hamilton

    wybuchn jeszcze opryskliwiej:

    - Co? Ten mody osio, ktremu si zdaje, e by przez par lat praw rk Kenta?

    Niepodobna.

    Kapitan Giles i ja spojrzelimy na siebie. Poniewa mj dawny zwierzchnik nazywa si

    Kent, wic dyskretna uwaga kapitana: Mwi o panu, wydaa mi si co najmniej zbyteczna.

    Nasz gospodarz upiera si widocznie przy swoim, bo usyszelimy znowu gos Hamiltona,

    jeszcze pewniejszy siebie i jeszcze dobitniejszy.

    - Bzdury, bzdury, mj poczciwcze! Pierwszy z brzegu przybda nie bdzie moim

    wspzawodnikiem. Powtarzam, e czasu jest do.

    Rozleg si odgos przesuwanych krzese i krokw w przylegym pokoju, przy

    akompaniamencie paczliwego gosu gospodarza, ktry zapewne szed lad w lad za

    Hamiltonem, odprowadzajc go a za drzwi wychodzce na ulic.

    - To jest bezczelna figura - zauway kapitan Giles cakiem, wedug mnie, zbytecznie. -

    Po prostu bezczelna. Wszak pan nie obrazi go niczym, o ile wiem?

    - Nigdy w yciu nie zamieniem z nim dwch sw - odburknem. - Nie pojmuj, co

    on nazywa wspzawodnictwem. Stara si o posad, ktr opuciem, i nie otrzyma jej. Ale

    to nie czyni nas jeszcze wspzawodnikami.

    Kapitan Giles potrzsn swoj poczciw wielk gow:

    - Ha, nie otrzyma jej - powtrzy w zamyleniu. - Oczywicie. Kent nie wziby

    takiego czowieka. On nie moe odaowa, e pan go opuci. Mwi o panu jako o

    doskonaym marynarzu.

    Cisnem gazet, ktr trzymaem w rku. Uniosem si na krzele i uderzyem doni

    w st. Chciaem nareszcie wiedzie, dlaczego kapitan powraca ustawicznie do tej sprawy,

  • ktra jest, u licha! moj prywatn spraw. Przecie to moe czowieka wyprowadzi z

    rwnowagi.

    Kapitan Giles zamkn mi usta niewzruszonym spokojem swego wzroku.

    - Nie ma tu adnego powodu do irytacji - rzek z widocznym zamiarem umierzenia

    mego dziecinnego, gniewu. Wyglda przy tym tak nieszkodliwie, e poczem si przed nim

    usprawiedliwia. Powiedziaem mu, e nie chc nic wiedzie o tym, co byo, a ju przestao

    dla mnie istnie. Pki trwaa moja suba na statku, czuem si szczliwy, dzi, gdy si

    skoczya, wol nie mwi i nie myle o niej. Zamierzam wrci do kraju.

    - Mwi mi pan ju o tym zamiarze. A czy ma pan tam co na widoku?

    Zamiast powiedzie mu po prostu, e go to nic nie obchodzi, odrzekem ponuro:

    - Jak dotd, nie.

    W gruncie rzeczy zdawaem sobie spraw z niewyranej sytuacji, jak wytworzyem dla

    siebie porzucajc tak korzystn posad, i nie byem ze swego postpku zadowolony. O mao

    nie powiedziaem kapitanowi, e moje czyny, jako nie majce nic wsplnego ze zdrowym

    rozsdkiem, wcale nie zasuguj na jego uwag. Ale spojrzawszy na poczciwca, ktry z

    wyrazem dobrodusznej tpoty ssa fajeczk, pomylaem sobie, e nie naley mci jego

    spokoju ani prawd, ani sarkazmem.

    Kapitan Giles wypuci kb dymu i zaskoczy mnie niespodzianym pytaniem:

    - Czy pan ju opaci powrotn drog?

    Pokonany bezczelnym uporem tego czowieka, ktremu niepodobna byo nawymyla,

    odrzekem z cokolwiek przesadn uprzejmoci, e jeszcze nie opaciem przejazdu, bo bdzie

    na to a nadto czasu jutro.

    I ju zamierzaem si wycofa chcc oszczdzi sobie dalszych, bezcelowych indagacji,

    gdy mj przeladowca odoywszy nagle fajk pochyli si ku mnie poprzez st i w sposb

  • niezmiernie znaczcy, jak by nadesza jaka krytyczna, przeomowa chwila, rzek zniajc gos

    tajemniczo:

    - A nie opaci pan jeszcze przejazdu? W takim razie powinienem pana uprzedzi,

    e si tu co niezwykego dzieje.

    Nigdy nie czuem si tak oderwany od wiata i ludzi. Pomimo chwilowego rozstania z

    morzem zachowaem waciwe marynarzom poczucie cakowitej niezalenoci od ziemskich

    spraw. C mnie one mogy obchodzi? Zachowanie si Gilesa wzbudzio we mnie lekcewaenie

    raczej ni ciekawo.

    Na jego wstpne zapytanie: Czy gospodarz klubu rozmawia ze mn dzisiaj,

    odpowiedziaem, e nie rozmawia, a gdyby nawet zdradza do tego ochot, nie spotkaby

    zachty z mojej strony, nie ycz sobie bowiem adnych stosunkw z tym czowiekiem.

    Nie zraony moj opryskliwoci kapitan Giles zacz opowiada mi drobiazgowo, z

    min przenikliwego mdrca, histori o jakim gocu z urzdu portowego. Rzecz wydawaa mi

    si bez znaczenia. Widziano przed poudniem goca wchodzcego z listem w rku na werand.

    Pismo byo w urzdowej kopercie. Goniec, wedle zwyczaju tubylcw, zwrci si do pierwszego

    biaego, ktrego napotka, a mianowicie do naszego ssiada z leaka. Ten, jak atwo si

    domyli, nie by w stanie udzieli mu jakichkolwiek wskazwek i skinieniem rki odprawi

    natrta. Goniec bka si po werandzie, a natkn si na kapitana Gilesa, ktry niezwykym

    zbiegiem okolicznoci znalaz si na jego drodze

    Tu kapitan urwa utkwiwszy we mnie gbokie spojrzenie.

    - Pismo - cign dalej - zaadresowane byo do kierownika klubu. Ot w jakiej

    sprawie mg kapitan Ellis, naczelny inspektor marynarki, pisa do naszego gospodarza?

    Przecie ten udawa si co rano do kapitanatu, aby zoy raport i odebra rozkazy. Dzi

  • chodzi tam jak zwykle, a nie upyno nawet godziny od jego powrotu, gdy ju goniec

    szuka go z listem po caym klubie. C by to mogo oznacza?

    Tu kapitan Giles pocz rozwaa. Nie chodzio z pewnoci o to ani o tamto

    Trzeci moliwo odrzuca rwnie jako niedopuszczaln.

    Niedorzeczno tych rozwaa zupenie mnie oszoomia. Gdyby kapitan Giles nie by

    skdind sympatyczn postaci, uwaabym jego zachowanie si za ubliajce dla siebie. Ale

    ten poczciwiec budzi wicej wspczucia ni urazy. Niezwyka powaga jego spojrzenia

    powstrzymywaa mnie zarwno od miechu, jak od ziewania. Patrzyem tylko na niego z

    prawdziwym zdumieniem.

    Gos kapitana stawa si coraz bardziej tajemniczy. - Z chwil - objani mnie - gdy

    ten czowiek (to znaczy gospodarz) przeczyta pismo wrczone mu przez goca, chwyci za

    kapelusz i wybieg czym prdzej na miasto. Nie by jednak na pewno wezwany do urzdu, bo

    nieobecno jego trwaa zaledwie par minut. Wrci, cisn kapelusz i pocz biega po sali

    tam i z powrotem, jczc i uderzajc si w czoo. Kapitan Giles, ktry mia sposobno

    zaobserwowania tych objaww, zastanawia si teraz nieustannie nad ich znaczeniem.

    Zrobio mi si naprawd al zacnego kapitana.

    - Ciesz si niezmiernie, e pan znalaz sobie jak rozrywk - wtrciem uprzejmie,

    starajc si nada swemu gosowi powane brzmienie.

    By rzeczywicie rozbrajajcy. W prostocie ducha pocz teraz unosi si nad

    szczeglnym zbiegiem okolicznoci, ktry zatrzyma go do poudnia w domu. Mia przecie

    zwyczaj wychodzi co rano do miasta bd w sprawach urzdowych, bd dla odwiedzenia

    przyjaci. A dzi wanie, dziwnym zrzdzeniem losu, czu si przy wstawaniu cokolwieczek

    niezdrw Bahe to niedomaganie wystarczyo, by odj mu zwyk ochot do przechadzki.

  • Badawczy wzrok, jakim przeszywa mnie ten poczciwiec, w poczeniu z jaowoci jego

    wywodw sprawia wraenie agodnego obdu. Gdy pochyliwszy si na krzele zniy gos do

    tajemniczego szeptu, pomylaem ze smutkiem, e sawa znakomitego eglarza niekoniecznie

    chodzi w parze ze zdrowym rozsdkiem. (Nie przychodzio mi wtedy do gowy, e nikt

    waciwie nie wie, na czym w sawetny rozsdek polega i jak dalece bywa kruchy i bezsilny.)

    Nie chcc urazi starego maniaka, mrugnem z udanym zaciekawieniem. Poczyta to

    prawdopodobnie za zacht, bo rozpocz na nowo drobiazgowe ledztwo wypytujc mnie, czy

    pamitam, co zaszo przed chwil pomidzy gospodarzem a tamtym osobnikiem. Mruknem

    cierpko, e tak, i odwrciem gow.

    - Hmm Zapamita pan kade sowo? - nalega z uporczywym natrctwem.

    - A czy ja wiem! Nic mnie to wszystko nie obchodzi, ycz im tylko obu, aby nigdy

    nie wyjrzeli z pieka! - krzyknem w najwyszej pasji, postanawiajc sobie raz skoczy z t

    gupi histori. Ale kapitana nic ju nie mogo powstrzyma. Wpatrujc si we mnie

    zamylonym wzrokiem, uporczywie powraca do twierdzenia, i moja osoba graa gwn rol

    w sporze gospodarza z Hamiltonem. Podniecony moj niewraliwoci, stawa si wprost

    okrutny: Czy syszaem, co mwi ten czowiek? Tak? C tedy sdz o jego zachowaniu si?

    Czeka mojej odpowiedzi.

    Do byo spojrze na kapitana Gilesa, by si upewni, e nie ywi wzgldem mej

    osoby zoliwych zamiarw. Doszedem przeto do wniosku, e mam do czynienia z

    najgruboskrniejszym idiot pod socem, i poczem gardzi wasn saboci, ktra nie

    pozwalaa mi przerwa tej nieznonej rozmowy. Powiedziaem mu, e nie myl zajmowa si

    osob Hamiltona, ktry nie jest wart chwili zastanowienia. Przyzwoity czowiek nie powinien

    zwraca najmniejszej uwagi na sowa takiej bezczelnej figury (Bezczelnej, bezczelnej,

  • niezawodnie! - wtrci kapitan Giles) nie zamierzam przeto wyciga konsekwencji z

    zasyszanej rozmowy.

    Wydawao mi si to tak suszne i oczywiste, e byem naprawd zdumiony widzc, i

    kapitan Giles nie podziela mego stanowiska. Tpo posunita do takich granic stawaa si

    niemal zajmujca.

    - Jake, paskim zdaniem powinienem by postpi? - zapytaem miejc si nerwowo.

    - Nie mog przecie wszczyna awantury z powodu opinii, jak sobie pan Hamilton o mnie

    wytworzy. Oczywicie, zauwayem pogardliwy ton, jakim mwi o mojej osobie, ale nie

    zwraca si do mnie bezporednio, nie wiedzia nawet z pewnoci, e syszymy jego sowa.

    Narazibym si na mieszno, nic wicej.

    Mj beznadziejny przeladowca gryz fajeczk z widocznym zniecierpliwieniem. Nagle jak

    by si udobrucha.

    - Zdaje mi si, e pan zupenie nie zrozumia, o co chodzi.

    - Nie zrozumiaem? Ha, tym lepiej - mruknem.

    Z wzrastajcym oywieniem pocz mi tumaczy, e zaszo midzy nami

    najzupeniejsze nieporozumienie. On, kapitan Giles, przywyk zastanawia si nad kadym

    drobiazgiem, i z tego powodu nic nie uchodzi jego uwagi. Spostrzegawczo tudzie gboka

    znajomo ycia i ludzi naprowadza go zawsze na tory waciwe.

    Ten odcie samochwalstwa zestraja si znakomicie z czcz paplanin, ktrej suchaem

    ju od poudnia. Utwierdzia mnie ona w przekonaniu, e ycie jest bezmylnym zabijaniem

    czasu i e po to tylko porzuciem dogodn prac w gronie yczliwych przyjaci, by uciekajc

    od pustki yciowej odnale j w postaci o wiele dotkliwszej na pierwszym zakrcie drogi.

    Wszake czowiek, ktrego miaem przed sob, zaywa powszechnie opinii tgiej gowy i

    tgiego charakteru, a w bliszym zetkniciu okaza si paskim, pospolitym gadu. To samo

  • musiao by wszdzie, od zachodu na wschd, od pnocy na poudnie, na kadym szczeblu

    drabiny spoecznej.

    Ogarno mnie wielkie zniechcenie, jak gdyby senno duchowa. Suchajc agodnego

    gosu kapitana doznawaem wraenia, e w jego tonie przebija powszechna pytko poj.

    Gniewu ju w sobie nie czuem. Bo i po c si gniewa, skoro inaczej by nie moe? wiat

    na pewno nie zawiera w sobie nic oryginalnego, nic zdumiewajcego, nic pouczajcego. Nie ma

    w nim wiedzy do nabycia ni radoci do przeycia, ni wielkich wydarze dajcych czowiekowi

    mono stwierdzenia wasnej wartoci. Wszystko jest niedorzeczne, paskie i przecenione jak

    sam kapitan Giles. Nieche bdzie tak i nadal.

    Nazwisko Hamiltona, wymwione po raz nie wiadomo ktry, zadwiczao mi w uchu,

    wyrywajc z gbokiej zadumy.

    - Zdawao mi si, e wyczerpalimy ten przedmiot - rzekem z najwyszym

    niesmakiem.

    - Tak. Ale po tym, comy tu usyszeli, sdz, e nie powinien pan zwleka ani chwili.

    - Zwleka? - krzyknem w osupieniu. - A c tu jest do zrobienia?

    Kapitan Giles zmierzy mnie oczyma ze zdumieniem.

    - To, co panu doradzam. Sprbowa nigdy nie zawadzi. Pjdzie pan do gospodarza i

    spyta go, co zawierao urzdowe pismo. Prosto z mostu, bez ogrdek.

    Oniemiaem na dobr chwil. Tu byo przynajmniej co nieprzewidzianego, co

    zakrawajcego na zagadk.

    Mruknem zdziwiony:

    - Ale sdziem, e chodzi o Hamiltona

    - Wanie. Do tego nie mona dopuci. Prosz zrobi, jak doradzam. Niech pan

    przycinie gospodarza do muru, a rcz, e podskoczy ze strachu - nalega kapitan Giles,

  • znaczco potrzsajc fajeczk przed mymi oczyma. Po czym zacign si chciwie dymem trzy

    razy z rzdu.

    Nie potrafi opisa wyrazu triumfu, jaki malowa si na jego twarzy. Z tym wszystkim

    mia w sobie co dziwnie pocigajcego. Caa jego posta promieniaa mieszn, agodn,

    niemal natrtn yczliwoci. Byo to jednoczenie sympatyczne i dranice. Odpowiedziaem

    mu do oschle, jak czowiek stojcy wobec nierozwizalnej zagadki, e nie widz adnej

    przyczyny naraania si na impertynencj ze strony gospodarza. Uwaam go za lichego

    kierownika klubu i za do nikczemn figur, ale to mnie jeszcze nie zachca do ucierania mu

    nosa.

    - Do ucierania mu nosa? - powtrzy kapitan Giles tonem niezmiernie zgorszonym. -

    Rzeczywicie! Duo by panu z tego przyszo.

    Ta uwaga bya tak niespodziana, e nie znalazem na ni odpowiedzi. Potgujce si

    we mnie uczucie wkraczania w dziedzin absurdu wzio w kocu gr nad wahaniem.

    Powiedziaem sobie, e trzeba za wszelk cen zamkn temu czowiekowi usta. Podniosem

    si przeto i owiadczyem jak najuprzejmiej, e jego wywody s dla mnie za mdre.

    Zanim jednak zdyem si oddali, kapitan dorzuci tonem uporczywej perswazji,

    zacigajc si nerwowo dymem z fajki:

    - No, w kadym razie nie mamy do czynienia z manekinem. Niech go pan przycinie

    do muru, o nic wicej nie prosz.

    Ten nowy zwrot zaciekawi mnie, a raczej zastanowi. Zdrowy rozsdek wzi jednake

    gr i opuciem werand egnajc mego towarzysza bladym umiechem. Wszedem do sali

    jadalnej, obecnie wyprztnitej i pustej. Rnorodne myli przelatyway mi przez gow:

    zapytywaem siebie, czy kapitan Giles zadrwi sobie ze mnie, czy rzeczywicie wygldam na

    takiego gupca, czy te brak dowiadczenia czyni mnie przesadnie podejrzliwym.

  • Ku memu zdziwieniu otworzyy si nagle drzwi wychodzce z pokoju gospodarza na

    sal jadaln. Naczelny kierownik klubu wysun si ze swej cuchncej nory i waciwym

    sobie krokiem ciganego zwierza kierowa si ku drzwiom ogrodowym.

    Do dzi dnia nie wiem, co mnie wtedy zniewolio do zawoania: Za przeproszeniem,

    panie gospodarzu! Czy dziaaem pod wpywem tajemniczych nakazw kapitana, czy pod

    wpywem jadowitego spojrzenia, jakim obrzuci mnie kierownik klubu przemykajc si przez

    sal, pozostanie dla mnie tajemnic. By ta bd co bd odruch, jaki przejaw tych gboko

    ukrytych si, ktre dziaaj poza nasz wiadomoci, nadajc nieraz yciu naszemu zgoa

    nieprzewidziany kierunek. Gdyby nie te sowa, wyrzeczone bez udziau woli, dalsze moje losy,

    aczkolwiek niewtpliwie nadal zwizane z morzem, byyby si potoczyy odmiennymi drogami,

    ktrych dzi nawet wyobrazi sobie nie umiem. Tak, stwierdzam z ca stanowczoci, e moja

    wola nie braa w tym udziau. Skoro tylko pady te rozstrzygajce sowa, poaowaem ich

    natychmiast. Gdyby gospodarz by przystan i zapyta, o co chodzi, znalazbym si w

    niezmiernie kopotliwym pooeniu, nie miaem bowiem wcale zamiaru przedua idiotycznej

    farsy zainscenizowanej przez kapitana Gilesa.

    I oto niespodzianie przyszed mi z pomoc pierwotny instynkt myliwski, tkwicy

    widocznie w naturze kadego czowieka. Gospodarz uda, e nie syszy, ja za bez

    zastanowienia obiegem dookoa st i zastpiem mu drog.

    - Czemu pan nie odpowiada, gdy mwi do pana? - zagadnem ostro. Zatoczy si i

    opar o obramienie drzwi. Wyraz okropnego przygnbienia malowa si w caej jego postaci.

    Miaem wtedy sposobno stwierdzenia niemiej prawdy, e w naturze ludzkiej tkwi

    pierwiastki do nikczemne. Poczuem w sobie mianowicie nagy przypyw gniewu, a jedyn

    przyczyn tego gniewu by przebysk strachu dostrzeony w oczach przeciwnika. Ach, ndzny,

    obmierzy tchrz!

  • Wpadem na niego z gry: - Dowiaduj si, e przyszo tu dzi pismo z kapitanatu

    portu. Czy tak?

    Zamiast odpowiedzie mi, e wtrcam si w nie swoje rzeczy, do czego mia zupene

    prawo, nieszczsny gospodarz zacz jcze i wykamywa si bezczelnie. Nie mg mnie

    nigdzie odszuka Niepodobiestwem byo przecie posya za mn gocw

    - A kt pana o to prosi? - krzyknem. I w tej chwili dopiero otworzyy mi si oczy

    na ukryty sens poszczeglnych sw i wydarze, ktre dotychczas wydaway mi si bez

    znaczenia.

    Zadaem ostro od gospodarza, by wyjawi mi tre urzdowego pisma. Moja

    bezwzgldno bya tylko na wp udana. Zdarzaj si bowiem chwile w yciu ludzkim, kiedy

    ciekawo dochodzi do takiego napicia, e graniczy z namitnoci. Szukajc dla siebie

    ratunku gospodarz przybra postaw wprost zaczepn. Pismo nie dotyczyo mnie wcale.

    Powiedziaem mu przecie, e zamierzam wraca do kraju, a skoro ja sam mu to

    owiadczyem, nie mia adnego obowizku etc., etc.

    To, co mwi, byo tak niepowane, e wygldao po prostu na drwiny, a przynajmniej

    na lekcewaenie osoby przeciwnika.

    W okresie dzielcym pierwsz modo od wieku dojrzaego (a wtedy wanie

    przeywaem ten okres) czowiek bywa niezmiernie wraliwy na kady objaw lekcewaenia. Nie

    ukrywam, e zachowanie si moje wobec gospodarza stao si wrcz brutalne. Nieszczsny

    czeczyna (moe na skutek naogowego pijastwa, ktremu oddawa si w samotnoci od

    szeregu lat) okaza si niezdolny do jakiegokolwiek oporu. Gdy unisszy si do ostatecznych

    granic sponiewieraem go jak psa, rozklei si zupenie i uderzy w paczliw nut.

    Nie by to gony wybuch, ale aosna w swym cynizmie spowied, aosna i

    bezsilna Trudno byo i teraz poapa si w tym, co mwi, mimo to zrozumiaem

  • nareszcie, o co chodzi, i oniemiaem z oburzenia. Odwracajc oczy od ndznika dostrzegem

    we drzwiach werandy kapitana Gilesa, ktry spokojnie ledzi przebieg sceny bdcej jego

    dzieem. arzca si czarna fajeczka odcinaa si wyranie od jego wielkiej, prawdziwie

    ojcowskiej pici. Silnie te poyskiwa ciki, zoty acuszek na tle biaej kamizelki. Caa

    jego posta tchna cnotliw przenikliwoci i zdawaa si obiecywa pomoc ucinionym.

    Skoczyem ku niemu.

    - Czy pan uwierzy? Przyszo zawiadomienie z kapitanatu, e wakuje miejsce kapitana

    statku. Chodzi niezawodnie o wskazanie kandydata, a ta bestia wsadzia rozkaz do kieszeni!

    Gospodarz jkn rozpaczliwie: - Pan mnie wpdzi do grobu! - i uderzy si w czoo,

    a si rozlego. Gdy zwrciem si ku niemu, ju go nie byo w pokoju. To nage zniknicie

    rozmieszyo mnie mimo woli.

    Uwaaem spraw za ostatecznie zaatwion, ale innego zdania by kapitan Giles.

    Wpatrujc si we drzwi, za ktrymi znik nasz gospodarz, dopty szarpa swj zoty

    acuszek, dopki z kieszonki nie wyoni si potny zegarek, jak prawda z gbokiej

    czeluci.

    Wsunwszy go z powrotem na miejsce przemwi z namaszczeniem:

    - Trzecia. Zdy pan jeszcze, nie tracc oczywicie ani chwili.

    - Dokde mam i? - spytaem.

    - Dokd? Boe wity! Do kapitanatu portu. Ta sprawa musi by wyjaniona.

    Prawd powiedziawszy, mia zupen suszno. Ale ja nie czuem w sobie powoania

    na sdziego ledczego; niemie mi byy wszelkie dochodzenia, skargi i tym podobne zabiegi,

    aczkolwiek uznawaem ich konieczno ze wzgldw spoecznych. W tym wypadku caa moja

    uwaga skupia si na ustronie moralnej zagadnienia, z przeoczeniem jego strony

    praktycznej. Uwaaem, e skoro ju koniecznie trzeba wpdzi gospodarza do grobu, to

  • nieche zajmie si tym kapitan Giles, jako starszy stanowiskiem i wiekiem, a przy tym stay

    mieszkaniec klubu. W porwnaniu z nim byem tu przelotnym ptakiem, a w oczach ludzi

    wycofanym marynarzem, czowiekiem bez stosunkw Rzekem tedy wymijajco, e nie

    widz powodu wtrcania si do sprawy, ktra mnie w gruncie rzeczy nie obchodzi.

    - Jak to nie obchodzi?! - krzykn kapitan Giles nie kryjc ju oburzenia, ktre zreszt

    przejawiao si u niego w sposb opanowany i spokojny. - Kent mia suszno uprzedzajc

    mnie o paskim dziwactwie. Moe pan take powie, e stanowisko kapitana niewarte jest

    zabiegw? Szkoda, doprawdy, moich wysikw!

    - Wysikw? - mruknem zdziwiony. - Jakich wysikw? - Nudzi mnie przez godzin

    niezrozumia rozmow - czyby to nazywa wysikiem?

    Posta Gilesa promieniaa bogim zadowoleniem z siebie, ktre byoby odraajce w

    kadym innym czowieku. Nie spuszcza mnie przy tym z oka. I oto nagle, nie wiadomo skd,

    rozjanio mi si w gowie. Zupenie jak by czyja rka odwrcia przede mn kart ksigi

    odsaniajc utajony napis, ktrego daremnie szukaem. Caa sprawa ukazaa mi si teraz we

    waciwym wietle - przestaa by wycznie moralnym zagadnieniem

    Mimo to nie ruszyem si z miejsca. Kapitan Giles poczyna traci cierpliwo. Pyka

    gniewnie ze swej fajeczki, wreszcie, oburzony mym brakiem decyzji, odwrci si do mnie

    plecami.

    Z mojej strony nie byo ju waciwie wahania. Poprzednio czuem si, e tak powiem,

    duchowo wytrcony z zawiasw. Z chwil jednak, gdy okolicznoci przekonay mnie, e na

    tym stchym i obmierzym wiecie istnieje mono zdobycia wadzy (i to jakiej wadzy! -

    kapitana statku), od razu odzyskaem utracon sprysto.

    Z naszego klubu do urzdu portowego jest porzdny kawa drogi, ale czarodziejska

    moc zawarta w sowie komenda poniosa mnie jak na skrzydach. W par minut znalazem

  • si na wybrzeu przed okaza fasad z biaego kamienia, do ktrej prowadziy wygodne,

    biae schody.

    Wszystko zdawao si sun ku mnie z szybkoci wprost zawrotn. Ledwo migna mi

    w oczach zatoka olniewajca bkitem, gdy ju pochono mnie mroczne, chodne wntrze

    paacowej sieni. Tu dopiero przez kontrast uwiadomiem sobie spiekot, jaka panowaa na

    zewntrz - dotychczas nie odczuwaem jej wcale.

    Szerokie schody wewntrzne same wskazay mi drog. Komenda ma jednak gboki

    urok! Od chwili kiedy straciem z oczu godn posta kapitana Gilesa (a waciwie jego plecy),

    tak byem pochonity t jedn myl, e nie widziaem nikogo dokoa siebie. Pierwsz istot

    ludzk, ktr teraz dostrzegem, by motorniczy szalupy portowej, Malajczyk, przechadzajcy

    si po korytarzu przed wejciem do urzdowej sali. Wejcie zasonite byo kotar.

    Tu dopiero opuci mnie niefrasobliwy nastrj. Atmosfera urzdowoci dziaa zabjczo

    na wszystko, co yje: ludzkie porywy, nadzieje i trwogi gasn przy pierwszym zetkniciu z

    nieubaganym regulatorem ycia, jakim jest urzdowe piro. Ociaym krokiem minem

    kotar, ktr rozsun przede mn usuny Malajczyk. W biurze nie byo nikogo oprcz

    urzdnikw gorliwie odrabiajcych kawaki przy dwch rzdach stow. Sekretarz kapitanatu,

    siedzcy w gbi na podwyszeniu, zerwa si na mj widok i wybieg ku mnie a na rodek

    sali wysanej grub mat.

    Nazwisko tego pana zdradzao szkockie pochodzenie, mimo to mia cer oliwkow,

    zarost niepospolicie czarny i rwnie czarne oczy o powczystym spojrzeniu. Zapyta mnie

    poufnie:

    - Czy pan jego chce widzie?

  • Poniewa odwaga ducha i ciaa opucia mnie z chwil przekroczenia urzdowych

    progw, obrzuciem przeto sekretarza spojrzeniem do bezbarwnym i spytaem zmczonym

    gosem:

    - Jak pan sdzi? Czy warto?

    - Czy warto? Mj Boe! Sam zapytywa o pana, zapytywa dwa razy!

    On sam by najwysz wadz w tym urzdzie, naczelnym inspektorem marynarki i

    kapitanem portu, bardzo wielk figur w oczach urzdowych gryzipirkw. Jednake

    mniemanie, jakie mieli o jego wielkoci, niczym byo w porwnaniu z opini, jak ywi sam

    o sobie kapitan Ellis. Poczytywa siebie, zdaje si, za nastpc i zastpc bogw pogaskich,

    za rodzaj Neptuna, przynajmniej na obszarze okolicznych mrz. Nie mogc narzuca swej woli

    wiatrom i morzu, narzuca j wszystkim tym miertelnikom, ktrych los zagna w te strony

    falom na igraszk.

    Wysokie wyobraenie o sobie czynio go bezwzgldnym, a e mia przy tym

    temperament do gwatowny, wic szerzy wrd ludzi istny postrach. Bano si kapitana Ellisa

    nie tyle z powodu stanowiska, ktre zajmowa, ile z powodu praw, ktre sobie roci. Ja nie

    miaem z nim dotychczas do czynienia ani razu.

    - Hm Pyta o mnie dwukrotnie? - rzekem. - To moe trzeba si do niego zgosi?

    - Ale koniecznie, koniecznie!

    Sekretarz przeprowadzi mnie tanecznym krokiem przez sal zrcznie wymijajc pulpity,

    po czym otworzy przede mn okazae drzwi wiodce do gabinetu zwierzchnika.

    Wszed pierwszy (trzymajc za klamk) i rozejrzawszy si z uszanowaniem po pokoju

    milczco skin mi gow. Skoro tylko wszedem, wysun si dyskretnie, zamykajc za sob

    drzwi bardzo cichutko.

  • Znalazem si naprzeciwko trzech wyniosych okien wychodzcych na przysta. Widziao

    si przez nie ciemnobkitne, roziskrzane morze i blade niebo przepojone wiatem. Oczy moje

    dostrzegy gdzie, wrd tych bkitw, biae plamki agli. Pomylaem sobie, e to okrt z

    kraju dobijajcy do przystani po dziewidziesiciu dniach podry Jest co szczeglnie

    wzruszajcego w widoku aglowca, ktry powraca z penego morza i jak zmczony ptak

    opuszcza na spoczynek swoje biae skrzyda.

    Wzrok mj przenis si teraz na srebrn czupryn kapitana Ellisa i na jego

    purpurowe oblicze, ktre mogoby nasuwa obaw apopleksji, gdyby nie przeczya temu

    modziecza czerstwo caej jego postaci.

    Nasz zastpca Neptuna nie nosi klasycznej brody, nie dostrzegem rwnie nigdzie w

    pobliu klasycznego trjzbu, chocia szukaem go oczyma po ktach jak parasola. Trjzb

    zastpowao mu piro - urzdowe piro - groniejsze od miecza, jedno bowiem pocignicie

    tego pira decydowao o karierze lub upadku zwykych jak ja miertelnikw.

    Kapitan Ellis spoglda na mnie poprzez rami, dopki nie znalazem si w polu jego

    widzenia. Wwczas zagadn mnie ostro:

    - Gdzie si pan obraca do tej pory?

    Uwaajc, e go to wcale nie obchodzi, puciem jego sowa mimo uszu. Powiedziaem

    mu natomiast z ca prostot, e dowiedziawszy si o wakujcej posadzie kapitana

    przyszedem zgosi sw kandydatur sdzc, e jako zawodowy marynarz, potrafi sprosta

    Dygnitarz przerwa mi gwatownie:

    - Wiadoma rzecz, u licha! Nie znam odpowiedniejszego czowieka na to stanowisko i

    dabym panu pierwszestwo przed dwudziestu innymi! Ale nie zgasza si nikt. Boj si - ot,

    co jest. By bardzo rozdraniony.

    - Boj si, panie kapitanie? A czego - spytaem niewinnie.

  • - Czego? - wybuchn. - agli. Biaej zaogi. Kopotw, nade wszystko za pracy. Ju

    za dugo, gagatki, tu siedz. Chce im si atwego ycia i wygodnych foteli na pokadzie.

    Konsul generalny telegraf uje do mnie, abym mu natychmiast kogo przysa, a jedyny

    czowiek odpowiedni nie raczy si nawet pokaza. Mylaem, e i pan stchrzy

    - Zdaje si, e stawiem si na czas, panie kapitanie - odrzekem ze spokojem.

    - A trzeba panu wiedzie, e tutaj masz reputacj dobrego marynarza! - rykn

    gronie, nie spogldajc w moj stron.

    - Bardzo mi mio sysze to z ust pana kapitana.

    - Myl. Ale nie stawi si pan na wezwanie. No, no, wiemy, e tak byo. Gospodarz

    klubu nie omieliby si nigdy lekceway polecenia wydanego przez urzd. Gdzie, u licha,

    obracae si pan przez p dnia?

    W odpowiedzi umiechnem si dobrotliwie, a on opamita si wida, bo uprzejmie

    wskaza mi krzeso. W dalszym cigu rozmowy objani mnie, e w Bangkoku zmar ostatnimi

    czasy kapitan angielskiego statku i konsul generalny telegrafowa do tutejszego urzdu z

    daniem, by przysano mu natychmiast odpowiedniego nastpc.

    Przypuszczam, e kapitan Ellis upatrzy sobie od razu moj osob, jakkolwiek

    zawiadomienie przesane do klubu oficerw byo, o ile wiem, zredagowane w oglnikowej

    formie. Kontrakt by ju napisany. Da mi go do przeczytania, a gdy zwrciem mu dokument

    wyraajc zgod, podpisa go i przypiecztowa wasn dostojn rk, po czym, zoywszy we

    czworo t niepozorn wiartk niebieskiego papieru, odda j z powrotem w moje rce.

    Wyznaj, e gdym j wsuwa do kieszeni, zakrcio mi si w gowie.

    - Oto jest dyplom - rzek kapitan z powag. - Urzdowy kontrakt, obowizujcy

    zarwno pana, jak wacicieli statku. Kiedy pan bdzie gotw do drogi?

  • Odpowiedziaem, e mog jecha choby dzi. Pochwyci mnie skwapliwie za sowo.

    Parowiec Melita ma wanie dzisiaj o godzinie sidmej wieczorem odpyn do Bangkoku.

    Kapitan tego statku otrzyma wic zlecenie, aby odoy wyjazd do godziny dziesitej i zabra

    mnie na pokad.

    Po tych sowach zastpca Neptuna powsta ze swego urzdowego fotelu, a ja

    poszedem za jego przykadem. Krcio mi si w gowie nie na arty, czuem przy tym tak

    ociao czonkw, jak by koczyny moje nagle stay si grubsze. Zoyem kapitanowi

    gboki ukon.

    W zachowaniu dygnitarza zasza niedostrzegalna zmiana - mona by sdzi, e odoy

    na bok swj trjzb Neptuna. W rzeczywistoci wypuci tylko z rki urzdowe piro, aby

    odprowadzi mnie do drzwi.

  • ROZDZIA DRUGIROZDZIA DRUGIROZDZIA DRUGIROZDZIA DRUGI

    Ucisn moj rk:

    - No, bdzie pan teraz na swoim. A prosz pamita, e mianowaem pana na

    wasn odpowiedzialno.

    Towarzyszy mi a do progu. Jake duga wydawaa mi si ta przestrze! Poruszaem

    si jak czowiek sptany. Naciskajc klamk miaem wraenie, e i ta klamka, i wszystko, co

    mnie otacza, jest nierzeczywiste, e poruszam si we nie. W ostatniej chwili uczucie

    koleestwa okazao si silniejsze od dzielcych nas rnic stanowiska i wieku. Przejawio si

    to w sowach kapitana wyrzeczonych niezwykle serdecznie:

    - Do widzenia! I - szcz Boe!

    Poegnaem go wdzicznym spojrzeniem i opuciem progi mego dobroczycy, ktrego

    nie miaem ju nigdy zobaczy. Uszedszy par krokw usyszaem za sob donony, gniewny,

    rozkazujcy gos - gos prawdziwego Neptuna.

    To kapitan Ellis przemawia do sekretarza, ktry po wprowadzeniu mnie do gabinetu

    przechadza si prawdopodobnie cay czas przed drzwiami. i - Panie R., niech szalupa bdzie

    gotowa na wp do dziewitej wieczorem. Odwiezie kapitana na pokad Melity.

    Byem zdziwiony skwapliwoci, z jak ten odpowiedzia: - Sucham, panie naczelniku -

    i wyprzedzajc mnie wybieg na schody. Moja nowa godno tak sabo jeszcze trzymaa si

    mej osoby, e w pierwszej chwili nie zrozumiaem, kto jest tym kapitanem, przedmiotem

    niezwykej askawoci naczelnika. Zdawao mi si natomiast, e mam skrzyda u ramion i e

    moje stopy ledwo muskaj powierzchni froterowanej posadzki. Pan R. by wida pod

    wraeniem tego, co zaszo. Zastaem go na schodach przy wyjciu z sali, rozmawiajcego z

    Malajczykiem, motorniczym portowej szalupy. Nieruchome oczy Malajczyka patrzyy na mnie

  • kamiennym wzrokiem, ktry zdawa si mwi: Oto czowiek, dla ktrego caa zaoga ma

    by przetrzymana na subie do pnej nocy, oderwana od sodyczy rodzinnych i zwykych

    rozrywek!

    - No, no, prywatna d naczelnika! - wykrzykn pan R. przypatrujc mi si z

    podziwem. - Czyme go pan potrafi tak zjedna?

    Wybkaem zmieszany:

    - Wic to dla mnie? Nie miaem najmniejszego pojcia

    Potwierdzi kilkakrotnie skinieniem gowy:

    - A jake, a jake! Ostatni osob, ktra dostpia tego zaszczytu przed panem, by

    autentyczny ksi. No, czy to panu wystarcza?

    Spodziewa si wida, e zemdlej. Ale mnie byo zbyt pilno wydosta si na wiat

    boy, by traci czas na ujawnianie wzrusze. W moich uczuciach panowa ju taki zamt, e

    nawet ta wstrzsajca wiadomo zapada we wrzcy kocio mego mzgu nie wywoujc

    adnego wraenia.

    Poegnanie nasze z panem R. byo krtkie, lecz wymowne.

    aska monych otacza szczliwych wybracw aureol, ktra zjednywa im wszystkie

    serca. Ten nieoceniony czowiek chcia koniecznie si dowiedzie, w czym by mi jeszcze mg

    usuy! A przecie zna mnie zaledwie od godziny i mg przypuszcza, e nie zobaczymy si

    nigdy wicej.

    Jako prawdziwy biuralista, musia z nieopisan wyszoci spoglda na ca nasz

    bra eglarsk, yjc poza obrbem uwiconych cian ,,Urzdu. Bylimy dla niego

    materiaem do sporzdzania aktw, rodzajem symbolw czy widm, pozbawionych mzgw,

    ciaa i potrzeb yciowych. Nie odmawia nam racji bytu i pewnej uytecznoci, ale zalicza

    stanowczo do stworze niszego rzdu.

  • I oto ten czowiek (poza godzinami biurowymi) ofiarowywa mi swoje usugi!

    Powinienem by, prawd powiedziawszy, czu si wzruszony do ez. Tymczasem

    przeszo to bez wraenia. Uprzejmo sekretarza bya tylko jedn niespodziank wicej w tym

    dniu cudownych i zdumiewajcych wydarze. Poegnaem si z nim tak, jakby by symbolem,

    a nie ywym czowiekiem. Zbiegem ze schodw i minwszy okazay portal gmachu

    skierowaem si w stron klubu.

    Jeli mwi skierowaem si, a nie frunem w stron klubu, to dlatego i mimo

    odzyskania modzieczego rozmachu potrafiem, o ile si nie myl, zachowa spokj ruchw.

    Oczom rnokolorowych przechodniw - biaych, brunatnych i tych przedstawicieli

    ludzkoci, ktrych napotykaem po drodze - musiaem przedstawia si jako czowiek

    wiadomie i z rozwag dcy do celu. Oderwanie si moje od zjawisk tego wiata - ksztatw

    czy barw - byo absolutne. Nie widziaem, co si dokoa mnie dzieje.

    A jednak w pewnej chwili dostrzegem Hamiltona. Poznaem go bez wysiku, bez

    zdziwienia czy wstrzsu. Szed niedbaym krokiem w stron kapitanatu, ze zwyk sobie

    godnoci i sztywn arogancj. Karmazynowe jego oblicze wiecio si z daleka, pono jak

    agiew w pmroku ocienionej alei.

    Spostrzegem, i pozna mnie take. Nie umiem sobie wytumaczy (chyba nadmiernym

    podnieceniem), co mnie w owej chwili skonio do pozdrowienia go ruchem rki. Wykonaem

    ten wysoce niewaciwy gest, zanim nawet zdyem sobie uwiadomi, e zdolny jestem do

    popenienia podobnego nietaktu.

    Moja bezczelno podziaaa na niego jak grom. Stan i bodaje si zachwia,

    jakkolwiek zdaje mi si, e nie straci cakowicie rwnowagi. Minem go popiesznie, nie

    odwracajc ju gowy, i w chwil pniej nie pamitaem o jego istnieniu.

  • Nie umiabym wwczas powiedzie, czy droga powrotna zaja mi dziesi minut,

    dziesi wiekw czy dziesi sekund. Nie byo we mnie adnej wiadomoci. Gdyby dokoa

    mnie strzelay armaty, waliy si domy i ludzie padali jak muchy, nie bybym nic o tym

    wiedzia. Mylaem tylko o jednym: Do kroset! Trzymam j w garci! Oczywicie wadz.

    Spada na mnie w sposb cakowicie nieprzewidziany, w sposb, o ktrym nawet nie

    marzyem w swoich skromnych snach o przyszoci.

    Stwierdziem, i moja wyobrania chodzia dotd utartymi drogami, a nadzieje moje

    obracay si w kole ciasnych uprzedze. Zdawao mi si bowiem, e komenda musi by

    wynikiem powolnych awansw, zdobywanych cik, dugoletni prac na usugach jakiej

    solidnej firmy handlowej, e moe by tylko nagrod za wiern sub.

    Ot wierna suba jest niezaprzeczenie pikn rzecz. Skania do niej czowieka

    poczucie osobistej godnoci, przywizanie do statku, przywizanie do obranego przez siebie

    zawodu, nie za nadzieja nagrody.

    W samym pojciu nagrody jest co budzcego niesmak.

    A teraz oto dyplom kapitana miaem w kieszeni - przyszed do mnie sam, w sposb

    zupenie niespodziewany i przerastajcy wszelkie rachuby, co wicej, stao si to na przekr

    jakim niezrozumiaym machinacjom wymierzonym przeciwko mej osobie. Intryga bya

    wprawdzie niedona, ale sam fakt jej istnienia dodawa sprawie uroku: zdawao mi si, e

    zostaem przeznaczony na komendanta nie znanego mi jeszcze statku przez jak nieznan

    si, wysz od wszelkich urzdw i agencji handlowych.

    Radosne podniecenie ogarniao mnie coraz silniej. Gdyby ten zaszczyt spotka mnie po

    dziesiciu atach pracy, nie odczuwabym z pewnoci nic podobnego. Przestraszyem si

    wasnej egzaltacji i powiedziaem sobie: - Przede wszystkim zdobdmy si na spokj.

  • Pode drzwiami klubu oficerskiego dostrzegem gospodarza, ktry biega wzdu i

    wszerz kamiennych schodw, jak by przykuty do nich acuchem. Zdawa si czeka na mnie.

    Przypomina zbitego, nieszczsnego kundla, ktremu ze strachu tak zascho w gardzieli, e nie

    sta go nawet na szczekanie.

    Wyznaj ze wstydem, e zatrzymaem si na jego widok. Zaszed jaki przewrt w

    caym moim jestestwie. Gospodarz sta bez tchu, z otwartymi ustami, w oczekiwaniu tego, co

    powiem. Popatrzyem na niego przez chwil.

    - I panu si zdawao, e mnie mona odsun! - syknem ze wzgard.

    - Pan przecie mwi, e wraca do kraju! - zapiszcza aonie. - Pan sam mi to

    mwi!

    - Ciekawym, jak kapitan Ellis przyjmie t wymwk - odrzekem zowieszczo,

    podkrelajc kady wyraz.

    Winowajcy trzsa si broda, a gos jego przypomina beczenie chorej kozy.

    - Pan mnie wyda? Pan mnie naprawd wyda?

    Ani jego rozpacz, ani niedorzeczno jego podejrzenia nie zdoay mnie rozbroi. By

    pierwszym czowiekiem, ktry chcia mnie skrzywdzi, a przynajmniej pierwszym, ktrego na

    tym zamiarze przyapaem. Zbyt byem mody, zbyt peen ufnoci do ycia (ktrego nie

    przymia jeszcze smuga cienia), by nie czu si do gbi wzburzonym tego rodzaju odkryciem.

    Patrzyem na niego nieubaganym wzrokiem. Niech cierpi, niech wije si ndznik!

    Uderzy si w czoo, ja za minem go obojtnie, cigany rozdzierajcym jkiem:

    - Ach, wiedziaem, e mnie pan wpdzi do grobu!

    Jk mojej ofiary musia by donony, skoro poprzez sal jadaln dotar na werand i

    przycign kapitana Gilesa. Posta jego ukazaa si w progu, tchnca, jak zwykle, cnot,

  • przenikliwoci i rozsdkiem. Zoty acuszek lni na jego piersi, a rka ciskaa kopcc

    fajeczk.

    Powitaem go serdecznym uciskiem doni, czym zrazu wyda si nieco zaskoczony, ale

    ju po chwili odwzajemni mi si rwn serdecznoci. Na jego twarzy pojawi si umiech

    zadowolenia z wasnej wszechwiedzy, ktry dotkn mnie niemile i przeci jak noem moj

    ch wyraenia mu wdzicznoci za oddan usug. Nie wiem, czy wyjkaem dwa sowa, to

    tylko pewne, e zaczerwieniem si jak ak przyapany na karygodnym uczynku. Chcc czym

    prdzej zatrze to wraenie zapytaem tonem jak najnaturalniejszym, w jaki sposb zdoa

    wyledzi t podziemn robot. Odpowiedzia mi z niewzruszon uprzejmoci, e zna ukryte

    spryny prawie wszystkich wydarze, ktre zachodz w tym miecie. Dotyczyo to szczeglnie

    klubu, gdzie przemieszkiwa prawie stale od dziesiciu lat. Nic si tu nie mogo ukry przed

    jego dowiadczonym okiem. To, co dla mnie uczyni, nie sprawio mu adnej trudnoci,

    absolutnie adnej.

    Po tym zapewnieniu zapyta mnie ze zwykym spokojem, czy wniosem zaalenie na

    naszego gospodarza. Odpowiedziaem mu, e nie, jakkolwiek sposobnoci mi nie brako.

    Kapitan Ellis wpad na mnie w najniedorzeczniejszy sposb, wymawiajc mi, e nie stawiem

    si na wezwanie.

    - Zabawny starowina - wtrci kapitan Giles. - C mu pan na to powiedzia?

    - Powiedziaem tylko, e przychodz natychmiast po otrzymaniu zawiadomienia. Wicej

    nic. Nie chciaem szkodzi gospodarzowi, bo wstyd by mi byo pogra takiego cherlaka. Nie,

    nie wniosem skargi, ale on, zdaje si, myli, e go wydaem. Niech sobie myli. Popamita

    dugo ten strach, nie ulega bowiem wtpliwoci, e kapitan Ellis wyrzuciby go std na zbity

    eb.

  • - Przepraszam, e oddal si na chwil - przerwa mi mj towarzysz wychodzc z

    pokoju. Czuem wielkie znuenie i mcio mi si w gowie. Nim zdyem ochon, kapitan

    Giles znowu zjawi si przede mn, tumaczc, i musia pj do g05podarza: ,,Niepodobna

    bowiem zostawia czowieka w takiej niepewnoci.

    Spojrzaem na niego ze zdziwieniem. Nie wzruszya mnie jako wiadomo, e zasta

    gospodarza lecego na kanapie twarz do poduszki.

    - Teraz si ju uspokoi - oznajmi kapitan Giles.

    - Nie umarby ze strachu - zauwayem pogardliwie.

    - Zapewne nie. Ale ma tam bez liku najrozmaitszych flaszeczek, do ktrych mgby

    zajrze ze szkod dla swego zdrowia. Prbowa ju kiedy tru si, osio zatracony. Przed

    kilku laty

    I ta wiadomo nie potrafia mnie wzruszy.

    - Ach tak? Rzeczywicie nie wyglda na czowieka stworzonego do ycia.

    - O wielu ludziach daoby si to samo powiedzie.

    - C za przesada! - wykrzyknem miejc si z podranieniem. - Ciekawi mnie

    jednak, co by si stao z t czci wiata, gdyby pan przesta czuwa nad ni, panie

    kapitanie? W jedno popoudnie potrafi pan jednego czowieka obdarzy dyplomem

    kapitaskim, a drugiemu uratowa ycie. Wyznaj, i zupenie nie mog poj pobudek, ktre

    pana skoniy do interweniowania w obydwu tych wypadkach.

    Kapitan Giles milcza przez chwil, po czym rzek z powag:

    - On w gruncie rzeczy nie jest zym gospodarzem. Wcale umiejtnie dobiera sobie

    kucharzy, a co wicej, umie przywiza ich do miejsca. Gdyby pan wiedzia, jacy tu dawniej

    bywali partacze.

  • Musiaem jakim gestem okaza zniecierpliwienie, gdy poczciwiec urwa w poowie

    zdania i pocz przeprasza mnie za zabieranie czasu przed sam podr, wymagajc

    zapewne przygotowa.

    Odczuwaem istotnie ogromn potrzeb samotnoci. Mj pokj pooony w nie

    zamieszkaej czci domu, nadawa si do wypoczynku i spokojnych duma. Nie majc

    absolutnie nic do roboty (poniewa rzeczy moje nie byy rozpakowane), usiadem na ku i

    poczem rozmyla nad wszystkim, co mnie w cigu dnia spotkao. Nieoczekiwane wraenia,

    nieoczekiwane wypadki!

    Zastanawia mnie przede wszystkim stan wasnego umysu. Dlaczego nie byem bardziej

    zdumiony? Dlaczego? Zostaem oto pasowany na kapitana w sposb icie czarodziejski, nie

    majcy nic wsplnego ze zwykym biegiem ludzkich wydarze. Powinno mnie to byo wprawi

    w najwysze zdumienie, tymczasem przyjmowaem to spokojnie jak bohater z bajki, ktrego

    nie wzruszaj najfantastyczniejsze zjawiska. Wszake Kopciuszek niczemu si nie dziwi: gdy ze

    zwykej ogrodowej dyni wyania si przepyszna kareta majca zawie j na bal, dzieweczka

    nie waha si ani chwili, wsiada i jedzie najspokojniej na spotkanie losu.

    Czy kapitan Ellis, ten mony czarodziej, na ktrego skinienie wyskakiway z szuflady

    gotowe dyplomy, nie by rwnie postaci z bajki? Jeli wic zdobycie dyplomu nie wydao mi

    si zrazu nadprzyrodzonym zdarzeniem, to dlatego e dowdztwo jest pojciem

    abstrakcyjnym. Caa cudowno sytuacji olnia mnie dopiero wtedy, kiedy nagle zrozumiaem,

    e komenda pociga za sob istnienie statku.

    Statek! Mj statek! Ju by moim. Wkrtce miaem go obj w posiadanie tak zupene,

    o jakim nic na wiecie nie daje wyobraenia; zdany na moj odpowiedzialno, mia sta si

    odtd wycznym przedmiotem mych trosk i powice. Oto czeka ju na mnie jak zaklta

    krlewna: nie moe poruszy si z miejsca, nie moe zacz y, dopki ja nie przybd!

  • Zdawao mi si, e sysz ju jego woanie z daleka, z daleka, jak by spoza chmur A

    przecie nie przeczuwaem dotd jego istnienia, nie wiedziaem, jak wyglda, ledwo pamitaem

    jego nazw. Mimo to bylimy ju nierozerwalnie ze sob zwizani, jeli nie na zawsze, to na

    jaki niewiadomy okres naszego istnienia - zwizani na dol i niedol, na ycie i na mier.

    Uczuem w yach poryw namitnej niecierpliwoci, a jednoczenie tak peni ycia,

    jakiej nie doznaem nigdy przedtem ani potem. Ta krtka chwila przekonaa mnie, e jestem

    marynarzem do szpiku koci, czowiekiem stworzonym do morza i okrtu, dusz i ciaem

    przystosowanym do eglugi. Morze byo dla mnie warunkiem istnienia, okrt za probierzem

    mskoci, temperamentu i odwagi, przedmiotem miosnego kultu. Przeyem cudown, jedyn

    w yciu chwil. Zerwawszy si z ka dugo chodziem po pokoju przemierzajc go wzdu i

    wszerz. Gdy nadesza pora zejcia na obiad, byem ju prawie zupenie opanowany, nie

    mogem si tylko przymusi do przeknicia yki strawy.

    Musz odda sprawiedliwo naszemu gospodarzowi, e sam wystara mi si o tragarzy

    do odniesienia rzeczy, postanowiem bowiem uda si piechot do przystani. Kolorowi tragarze

    ruszyli pierwsi, unoszc na dugim drgu cay mj ziemski dobytek z wyjtkiem pienidzy,

    ktre zachowaem przy sobie. Kapitan Giles ofiarowa si odprowadzi mnie na miejsce.

    Szlimy ciemn alej, cignc si wzdu esplanady. Pod drzewami panowa wzgldny

    chd. Milczenie przerwa kapitan Giles mwic artobliwie:

    - Wiem, kto dzi odetchnie po paskim wyjedzie!

    Domyliem si, e ma na myli naszego gospodarza. Nieszczsny czeczyna zachowa

    wobec mnie do ostatka swoj na p zastraszon, pwyzywajc postaw. Powiedziaem

    kapitanowi, e nie umiem wytumaczy sobie pobudek, ktre skoniy tego czowieka do

    spiskowania przeciwko mej osobie bez adnej widocznej przyczyny.

    - Czy pan nie rozumie, e chodzio mu o Hamiltona?

  • Chcia wkrci go na posad, ktr pan teraz otrzyma, by tym sposobem pozby si

    niemiego gocia.

    - Nie moe by! - krzyknem czujc si niejako upokorzony samym przypuszczeniem

    kapitana. - A to osio! Bo jake? Taki bezczelny darmozjad komendantem statku! Nie,

    niepodobna A jednak, Bg raczy wiedzie, jak by si byo skoczyo, bo kapitanat musia

    przecie kogo mianowa

    - Nie inaczej. Gupcy w rodzaju naszego gospodarza bywaj niebezpiecznymi ludmi -

    owiadczy sentencjonalnie kapitan Giles. I zniajc gos cign dalej pouczajcym tonem: -

    Niebezpiecznymi wanie z powodu swej gupoty. Bo prosz mi powiedzie, czy czowiek o

    zdrowych zmysach naraaby si na utrat ostatniej moe posady, chronicej go od mierci

    godowej, po to tylko, by usun z drogi drobn przeszkod? No, tak czy nie?

    - Oczywicie - przyznaem opanowujc wesoo, bo rozmieszy mnie powany, niemal

    tajemniczy ton, jakim kapitan Giles wygasza swoje sentencje. Mona by myle, e dzieli si

    ze mn owocem jakich zakazanych docieka.

    - To musi by przy tym nienormalny osobnik - dodaem dla podtrzymania rozmowy.

    - Nikt na tym wiecie nie jest zupenie normalny - odpar spokojnie mj towarzysz.

    - Jak to? Nie dopuszcza pan adnych wyjtkw? - zapytaem po to tylko, by usysze

    jego odpowied.

    Milcza przez chwil, po czym zaskoczy mnie niespodzian uwag:

    - C pan chce? Kent twierdzi, e i pan ma cokolwiek bzika.

    Wezbraa we mnie gorycz przeciwko dawnemu zwierzchnikowi.

    - Czy tak? Nie ma o tym adnej wzmianki w wiadectwie, ktre mi wystawi. Moe

    przytacza panu dowody mej anormalnoci?

  • Poczciwiec zacz uspokaja mnie, e to bya tylko przyjacielska uwaga ze strony

    Kenta, ktry nie mg pogodzi si z faktem mojej niespodzianej dymisji.

    - Ach, mojej dymisji - mruknem z niechci i przyspieszyem kroku. Giles drepta

    obok mnie w gbokim mroku alei, dotrzymujc mi towarzystwa tak sumiennie, jak by by

    stranikiem eskortujcym niebezpiecznego osobnika. Zasapa si przy tym, co powinno byo

    mnie wzruszy, ale byem jeszcze tak wzburzony, e zmczenie poczciwego kapitana sprawio

    mi raczej zoliw przyjemno. Dopiero po chwili udobruchaem si i rzekem zwalniajc

    kroku:

    - Widzi pan, trzeba mi byo koniecznie jakiej zmiany. Czuem potrzeb czego

    zupenie nowego. Czy to rzeczywicie dowd bzika?

    Nie odpowiedzia nic. Dochodzilimy wanie do wylotu alei. Na mocie kanau

    zarysowaa si w mroku jaka posta zdajca si oczekiwa na co lub na kogo. By to bosy

    malajski policjant przybrany w niebieski mundur. Srebrna opaska na jego okrgej czapeczce

    poyskiwaa blado w wietle ulicznej latarni. Wpatrywa si w nas z pewnym lkiem, a

    rozpoznawszy biaych zawrci z miejsca i pomaszerowa w kierunku mola. Od wody dzielia

    nas jeszcze kilkudziesiciometrowa przestrze. Dostrzegem moich tragarzy siedzcych w kucki

    na wybrzeu, z drgiem na ramionach. Mj ziemski dobytek, zwisajcy z tego drga, lea

    pomidzy tragarzami na ziemi. Na caym wybrzeu, jak okiem sign, nie byo ywej duszy

    prcz owego malajskiego policjanta, ktry odda nam honory wojskowe.

    Okazao si, e gorliwy stranik bezpieczestwa przytrzyma moich ludzi, nie chcc

    puci ich na molo jako podejrzanych wczgw. Dopiero na moje skinienie cofn skwapliwie

    swj zakaz, a potulni chopcy podnieli si jak na komend i postkujc pod ciarem

    adunku skierowali si ku kadce.

  • Nadesza teraz chwila poegnania z kapitanem Gilesem. Sta przede mn w niepewnej

    postawie czowieka, ktry czuje, e speni ju swoje posannictwo. Pomylaem, e wszystko,

    co mnie teraz spotka, jest jednak rzeczywicie jego dzieem. Podczas kiedy ukadaem w

    gowie dzikczynny frazes, on odezwa si pierwszy:

    - Prawdopodobnie natrafi tam pan na due trudnoci. Roboty panu nie zabraknie.

    Zapytaem, na czym opiera to przypuszczenie.

    - Na dugoletnim dowiadczeniu i znajomoci miejscowych stosunkw - odpar kapitan

    Giles. - Statek zbyt dugo przebywa poza swoim portem, z wacicielami nie mona si

    porozumie telegraficznie, a jedyny czowiek, ktry by mg udzieli wyjanie, umar, jak

    wiemy, i jest pogrzebion. Pan za jest poniekd nowicjuszem - doda tonem nie

    dopuszczajcym repliki.

    - Pamitam o tym dobrze i pragnbym bardzo, aby mi pan mg udzieli cho

    czstki swego dowiadczenia - odrzekem. - Poniewa jednak w cigu dziesiciu minut niczego

    si nie dowiem, wic wol o nic nie pyta. Szalupa ju czeka na mnie. Przyznam si panu, e

    nie bd mia spokoju, dopki nie wyprowadz mego statku na Ocean Indyjski.

    Zauway mimochodem, i od Bangkoku do Oceanu Indyjskiego jest optany kawa

    drogi. Ta uwaga ukazaa mi nagle, jak w bysku lepej latarki, dugi acuch wysp i ska

    podwodnych, odgradzajcych mj nieznany statek (nieznany, ale ju mj!) od swobodnej

    eglugi po wielkich, gbokich wodach.

    Nie czuem jednak obawy. Byem ju wtedy obeznany z Archipelagiem. Niezmierna

    cierpliwo i niezmierna ostrono miay przeprowadzi mnie przez t stref poszarpanych

    wybrzey, martwych wd i mdego powietrza na peny ocean, gdzie czekao nas koysanie

    dugich fal i szeroki podmuch staych wiatrw, dajcych eglarzowi poczucie peniejszego,

    intensywniejszego ycia. Droga miaa by duga - dugie s bowiem wszystkie drogi wiodce

  • ku umiowanemu celowi. Widziaem j na mapie oczyma zawodowego eglarza, widziaem

    wszystkie trudnoci, wszystkie komplikacje, a mimo to wydawaa mi si prosta. Albo si jest

    marynarzem, albo si nim nie jest. Ja czuem si marynarzem w kadym calu.

    Jedynym morzem cakowicie mi nie znanym bya Zatoka Syjamska. Zwierzyem si z

    tym kapitanowi. Nie dlatego, abym si tym szczeglniej przejmowa, wody te naleay

    ostatecznie do tej samej strefy, ktrej dusz i charakter przejrzaem na wylot w cigu

    ostatnich miesicy eglugi.

    - Zatoka Syjamska? - sykn kapitan Giles - oj, to szczeglniejsze bajorko

    Wyraz szczeglniejsze wyda mi si podejrzany, caa za odpowied brzmiaa

    wymijajco, jak opinia przezornego czowieka, ktry nie chce si narazi na zarzut

    oszczerstwa.

    Nie prosiem o wyjanienie, bo nie byo rzeczywicie na to czasu. W ostatniej chwili

    kapitan Giles sam wystpi z ostrzeeniem:

    - Niech pan w kadym razie trzyma si wschodniego wybrzea Zatoki. Zachodnia strona

    jest o tej porze roku niebezpieczna. Nie trzeba si niczym da skusi do przeprawy na

    zachodni brzeg, bo tam czekayby was same nieprzyjemnoci.

    Jakkolwiek nie rozumiaem, co by mnie mogo skoni do wprowadzenia statku

    pomidzy skay i wiry malajskiego wybrzea, podzikowaem jednak za yczliw rad. Kapitan

    ucisn gorco moj rk wycignit ku niemu. I nieoczekiwanie poegna mnie jednym

    krtkim dobranoc. Nie wiem, co bym by powiedzia, gdyby zdziwienie nie odebrao mi

    gosu. Wykrztusiem tylko z nerwowym popiechem: - Dobranoc, dobranoc, panie kapitanie!

    Ruchy jego odznaczay si zawsze stanowczoci, ale tym razem znik mi z oczu w

    pustej alei, zanim si nawet zdyem opamita. Nie pozostawao mi nic innego, jak pj za

    jego przykadem; wykonawszy tedy p obrotu skierowaem si na molo.

  • Moje ruchy byy o wiele mniej zdecydowane. Zbiegem ze stopni i wskoczyem do

    czekajcej na mnie odzi. Ledwo zdyem usadowi si na jej rufie, gdy zwinna szalupa

    odbia od mola z nagym zgrzytem ruby i parskaniem pary wydobywajcej si kbami z

    miedzianego komina. Komin umieszczony na rdokrciu poyskiwa w ciemnociach nocy.

    Jedynym dwikiem, jaki dochodzi do moich uszu, by cichy bekot wody na tyach

    odzi. Wybrzee pogrone byo w ciszy gbokiego snu. Patrzyem na miasto niknce w

    mrokach upalnej nocy, gdy nagy okrzyk: Baczno! Szalupa!, odwrci moje oczy w drug

    stron. Przed nami sta statek jak biae, fantastyczne widmo. wiata pony na pokadzie i

    w bramkach burt. Ten sam gos hukn znowu:

    - Czy to nasz pasaer?

    - Tak! - odpowiedziaem gono.

    Zaoga bya wida w pogotowiu, gdy usyszaem bieganie ludzi po pokadzie. Duch

    nowoczesnego tempa przejawia si tu w krtkich a dononych rozkazach:

    Cignij kabel! Spu drabin sznurow!, i w zniecierpliwionych wykrzyknikach

    zwrconych w moj stron:

    - No, prdzej, prdzej! Trzy godziny opnienia mamy z paskiej winy! Powinnimy byli

    wyruszy o sidmej

    - Nic o tym nie wiedziaem - rzekem wstpujc na pokad.

    Wcieleniem nowoczesnego tempa by chudy kapitan o nadmiernie dugich koczynach i

    krtko citej siwej brdce. Wycigajc ku mnie such, rozpalon rk rzek gorczkowo:

    - Niech mnie diabli wezm, jelibym na pana czeka pi minut duej. Choby mi

    wszyscy kapitanowie portu

    - To ju paska rzecz - przerwaem. - Nie prosiem wcale, aby na mnie czekano.

  • - Mam nadziej, e pan nie spodziewa si kolacji! - wybuchn. - Nie posiadam

    restauracji na statku. Jeste pan pierwszym pasaerem, ktrego zabieram na pokad, i daj

    Boe, ostatnim.

    Nie odpowiedziaem na to gocinne wystpienie, kapitan nie czeka zreszt na

    odpowied, wyszed bowiem natychmiast na swj pomost, by wyda ostatnie rozkazy.

    Na p wroga postawa, jak zaj wobec mnie, nie ulega zmianie przez cae cztery

    dni, ktre spdziem na jego statku. Opniwszy z mego powodu wyjazd o trzy godziny, nie

    mg mi darowa, e nie jestem znakomitsz osobistoci, i jakkolwiek nie powiedzia tego

    otwarcie, wyczuwaem uraz i zdziwienie w kadym jego sowie.

    Byo to wprost mieszne.

    Jako kapitan posiada wielkie dowiadczenie, ktrym lubi si popisywa, poza tym

    niepodobna wyobrazi sobie wikszego kontrastu z kapitanem Gilesem. Jego zachowanie si

    mogoby mnie nawet bawi, gdybym by w innym usposobieniu. Ale nie miaem ochoty na

    krotochwile. Czuem si jak oblubieniec, ktry ma wkrtce ujrze ukochan. C mnie moga

    obchodzi ludzka niech? Mylaem o moim nieznanym statku: to byo moj rozrywk, moj

    prac, moj udrk

    Kapitan, ktre