Jakub Raciborski Sklad.indd
-
Upload
andrzej-kondrat -
Category
Documents
-
view
150 -
download
0
Transcript of Jakub Raciborski Sklad.indd
Jakób Raciborski
ZbiorekPoezji i Wierszy Ludowych
I wydanie Lublin 1913
II wydanie Mokrelipie 2013
Opracowanie grafi czne, redakcja techniczna, skład:Andrzej Kondrat
Korekta:Krystyna Fronc
Produkcję zorganizowało:Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Lokalnego „Mokrelipie”
Wydawca:Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Lokalnego „Mokrelipie”
22-463 Radecznica
ISBN 978-83-62033-33-1
Druk:Drukarnia Attyla s.j.
22–400 Zamość, ul. Partyzantów 61
tel./fax 84 627 19 16, 84 639 12 13
www.attyla.eu
NajczcigodniejszemuKsiędzu Antoniemu Kwiatkowskiemu
Redaktorowi „Nowej Jutrzenki”wielkiemu miłośnikowi ludu
niezmordowanemu pisarzowi i działaczowi współczesnemuw dowód uznania pracę tę poświęca
Autor
Czytajc Jakóba Raciborskiego...
Zbiorek wierszy Jakóba Raciborskiego wydany po raz pierwszy
w 1913 roku, a więc okrągłe sto lat temu zasługuje na wznowienie.
Trudu tego podjął się Prezes Stowarzyszenia Mokrelipie i radny
Gminy Radecznica – Andrzej Kondrat i bardzo dobrze, bowiem
twórczość zapomnianego przez lata poety, społecznika i wielkiego pa-
trioty rodem z Mokregolipia, wioski położonej w administracyjnych
granicach Gminy, zasługuje na przypomnienie i upamiętnienie.
Na treść omawianego zbiorku składają się 34 utwory o zróż-
nicowanej tematyce: biografi cznej (Opis mego życia, Moje dążenia,
Do Rodziców, Tęsknota) ogólnospołecznej z podkreśleniem prob-
lematyki chłopskiej (Myśl Chłopska, Nieśmy Oświatę, Wezwanie do
Pracy, Do Niedbale Czytających Gazety, Do Młodzieży, Dlaczego?,
Do Ludzi Uczonych, Zaniedbujących się w Obowiązkach Obywatel-
skich) kulturalno – obyczajowej (Do Zwiedzających Wystawę Czę-
stochowską, Piosenka Karnawałowa, Kołowrotki, Uciekł już Karna-
wał) religijnej (Kolenda, Pieśń majowa, Pieśń na Dzień Narodzenia
N. M. P, Roraty, Boleść Serca)
Jakób Raciborski jest wielkim miłośnikiem przyrody, wyraz czego
daje w utworach: Powitanie Skowronka, Przyszedł Maj, Maj, Piosen-
ka Jesienna, Jesień, Na Orzechach. Jako rolnik ma wiele do powiedze-
nia odnośnie prac polowych (Żniwa, Po Żniwach). Piękne wiersze
poświęca osobom: Konrada Prószyńskiego, znanego pod pseudoni-
mem „Kazimierza Promyka”, postępowego działacza oświatowego,
pedagoga, wydawcy tygodnika „Gazeta Świąteczna” –
Runął dzielny mąż w narodzie,
Który zawsze szedł na przodzie
1 Pisownia okresu przedwojennego.
5
I pracował bez wytchnienia
Dla naszego odrodzenia.
Mieczysława Brzezińskiego – działacza społeczno – oświatowego,
publicysty, wydawcy i przyrodnika. Jednego z założycieli Polskiej
Macierzy Szkolnej, redaktora naczelnego i wydawcy czasopisma
„Zorza”.2 –
Bardzo to strata dotkliwa
Dla kraju, gdy mu ubywa
Z pomiędzy braci siermiężnych
Tyle szlachetnych serc mężnych,
Które wszystek lud miłują
I dlań usilnie pracują.
oraz żyjącej z nim współcześnie pisarki Wandy Grochowskiej
zwanej „Wieśniaczką znad Wisły” –
Bo Bóg nigdy tego nie zapomni przecie
Co Ty w życiu zrobisz dobrego na świecie,
Ale za Twą zbożną pracę wśród swej braci
Po ziemskiej pielgrzymce niebem Ci zapłaci3,
Co wskazuje na to, jak bardzo światłym był człowiekiem, idącym
2 Wikipedia, wolna encyklopedia.
3 Wanda Grochowska, wydała m. in. Rok Pański w pieśni. Zbiorek poezji ku chwale Bożej, (Warszawa 1913). Jest autorką krótkich opowieści historycznych o demon-
stracyjnie patriotycznej wymowie: Obrazki wojenne, ( Warszawa 1906), Król, Jan III Sobieski obrońca wiary, czciciel Maryi. W 250 rocznicę odsieczy Wiednia 1683–1933 (Warszawa 1933). Napisała także obrazek sceniczny U żłóbka Zbawiciela (Warsza-
wa 1913). A. Łukiewski, Dzieje Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego w Polsce, Warszawa 1968, II 470–471 (mps Archiwum SAC w Warszawie), Strona interne-
towa eduteka.pl
6
Jakób Raciborski
z duchem czasu. O tym, że poeta cenił sobie wiedzę, szanował
pisane słowo czytamy w utworze Do niedbale czytających gazety –
Nam inaczej przecie o tem trzeba sądzić,
jeżli nie chcemy dziś w ciemnocie błądzić,
i nam obowiązki każą się oświecać
i promień oświaty śród braci rozniecać!
.......................................................................................................
a książka z gazetą wykształcenie daje
i dostępną szkołą być nam nie przestaje.
lecz wszystko, co dobre z rozwagą czytajmy
i dla lepszej doli wspólnie dziś pracujmy.
W roku 1909 Jakób Raciborski otrzymał od Redakcji „Nowej
Jutrzenki” nagrodę w postaci książki, jego wdzięczność musiała
być bardzo wielka skoro napisał o tym wiersz. Na jego treść nie
składają się jednak tylko i wyłącznie słowa wdzięczności poety,
a raczej jego wdzięczność dla tych, którzy czytają „Jutrzenkę...” –
Bóg Wam zapłać Czytelnicy za życzliwe słowo!
I za to, że pokochaliście „Jutrzenkę Nową”!
Że ją wspólnie wraz z innemi pismami czytacie
I dla polepszenia doli pracy się imacie,
Że cenicie ludzką pracę i zeń korzystacie
I że do gmachu przyszłości cegiełkę rzucacie!
Jest Raciborski na wskroś chłopskim poetą, na wskroś chłopem,
czego się nie wstydzi, ale zdaje się być szczęśliwym z tego stanu
rzeczy –
7
Czytając Jakóba Raciborskiego...
8
Jakób Raciborski
Jestem sobie chłop,
Jakby żytni snop!
Wesół sobie wciąż pracuje
I szczęśliwym się w tem czuje,
.......................................................................................................
Jestem sobie chłop!
.......................................................................................................
Kocham chłopski stan!
Bo w nim jestem pan!...
zasługuje z tej racji by jego utwory trafi ły tam gdzie ich miejsce
– do naszych radecznickich wsi, do tych, co rolnikami się mienią
i są nimi z zawodu. Chociaż zmieniły się diametralnie warunki
pracy na wsi, chociaż nie brakuje nam nośników informacji nie
tylko w postaci gazet, książek, utwory Jakóba Raciborskiego nic
nie straciły na swej wartości, są wartością samą w sobie. Uczą jak
być wzorowym obywatelem, co w życiu cenić najbardziej i czemu
życie swoje warto poświęcić.
Regina Smoter Grzeszkiewicz
9
Zbiorek Poezji i Wierszy Ludowych
I. Opis Mego Życia
Przedewszystkiem tu o tem nadmienić należy,
Iż z dziada i pradziada pochodzę z siermieży.
Urodziłem się w Mokrem–Lipiu piętnastego
Lipca tysiąc osiemset osiemdziesiątego
Drugiego roku. Żyje sobie przy rodzicach
Gruntu którego matka w spuściźnie po Kycach4
Dostała sześć morgów, przypada na nas czworga
Rodzeństwa oprócz lasu po półtora morga.
Lata chłopięce w letniej i jesiennej porze
Spędzałem za „pasianką” na polu i w borze
Samotne kawalerskie życie opuściłem
W dwudziestym roku życia, a zaślubiłem
Sobie wybraną przez się pannę Katarzynę
Jasińską z Radecznicy – uczciwą dziewczynę
Lecz niestety nie długom cieszył się tem kwiatkiem
Nie łamała się drugi raz ze mną opłatkiem...
Bo zaledwie rok minął i dziewięć mięsięcy
Nagle spada grom z nieba – wpada śmierć co prędzej,
Ścina ją w kwiecie wieku i powala w grobie
Zostawiając mię w wielkim smutku i żałobie5
Jeszcze po jednej stracie łez z ócz nie otarłem,
to jest po swem synaczku Bronisławie zmarłym6
A oto bezlitosna smierć – ta straszna siła –
Znów, mnie nieszczęśliwego we łzach zatopiła,
4 Kycowie to dziadkowie Raciborskiego ze strony matki
5 Działo się to 10 października 1904 roku
6 30 marca tegoż 1904 roku
10
Jakób Raciborski
Nikt zapewne prócz sierot: jak młody tak stary
Nie wychlił w swem życiu większej smutku czary,
Jaką ja już, niestety, w gorzkich łzach potoku
Wychyliłem w dwudziestym drugim życia roku
Prawda, iż od kłopotów nikt z nas nie jest wolny,
Bo smucić się potrafi nawet ptaszek polny,
Kiedy jakiś drapieżnik w jego gniazdo wpada,
Straszając go i małe piskle mu wykrada,
Ale takie, jakiem ja miał smutki, kłopoty,
Znają tylko poeci i biedne sieroty,
Długo ze łzami w oczach korny cichy, głos skargi
Wyrywał się z mych piersi i drgały mi wargi,
Aż dopiero za siedem lat po śmierci żony,
Zostałem trochę od tych smutków uwolniony,
I pragnąłem zaślubić sę jedną dziewoję,
W której poznałem przyszłą towarzyszkę swoję,
Lecz niestety, napróżnom myślał o niej długo,
Napróżno ubiegałem się zostać jej sługą.
Jej sługą, kochankiem, panem, mężem – wszystkiem,
Albowiem wzgardziła mną biednym jak... listkiem,
To też słusznie powiedział wspóczesny poeta7
Że dziś tylko na świecie góruje moneta,
Zaś rozumność, uczciwość, szlachetne serce
Są wśród nas jak... u pogan – w wielkiej poniewierce:
„Dziś kto tylko brzęknie trzosem,
Czy jest mężem czy młokosem,
Byle znaczne miał urzędy
To kobiece zyska względy,
7 Antoni Koźluk
11
Zbiorek Poezji i Wierszy Ludowych
I sympatię zyska szczerą.
A co miłośc – ta dopiero
Ze ślubnego ma kobierca
W połączone wstąpić serca.
Dzisiaj łatwo brzęk monety
Zjedna miłość – wzgląd kobiety”.
Do nauk od najmłodszych dziecinnych lat miałem
Wielkie chęci i tak je szczerze ukochałem,
Że żadne złe przeszkody, jakie mi stawały
Na tej drodze zachwiać mnie nigdy nie zdołały.
Wprawdzie, że elementarz matka mi kupiła
I na nim mię A, B, C, nieźle nauczyła,
Ale jakem rozpoczął naukę pisania
I pragnąłem jak nieba książek do czytania,
To nie tylko, że na to grosza mi skąpiła,
Ale nieraz mię jeszcze rózgą uderzyła.
Ojciec zaś choć na książce litery nie umie
I pożytku z nauki także nie rozumie,
Jednak takich słów przykrych odeń nie słyszałem,
Jakie nieraz z ust matki usłyszeć musiałem,
Nieraz i od sąsiadów byłem wyśmiewany,
Zamiast słowa zachęty słyszałem nagany:
– „Ślęcz, ślęcz!... głupcze... całemi prawie godzinami
Nad książką – będziesz jadł chleb, podzielisz się z nami,
– My, jak i nasi ojcowie nie znamy sztuki
Czytania i pisania – ni żadnej nauki,
A przecie nie źle nam się powodzi, a tobie
Zachciewa się oświaty! O, nie wybij sobie
Tego wszystkiego z głowy, niebierz się do pracy,
12
Jakób Raciborski
To będziesz gospodarzem, każdy to zobaczy”...
Lecz ja nie patrzałem na te ciemne istoty
I na ich nierozumne takie śmieszne ploty
Ale wspierany łaską Wszechmocnego Boga
Kroczyłem dalej naprzód przez ciernia i głoga
Oczywiście, że owe ostre ciernia, głogi,
Nie zraniły mi nigdy ni ręki, ni nogi,
Lecz, jak one głęboko w piersi się wżerały
I jak nieraz me młode serce zakrwawiały
To żadne najostrzejsze podobne szykany
Nie uczyniłyby mi większej w sercu rany.
Tak! Niedość żem do wiedzy zamknięte miał wrota
I byłem opuszczony jak gdyby sierota
Ale nieraz mnie jeszcze wyśmiano, złajano,
Jakby mnie na jakim złym czynie złapano.
Nie piszę to dlatego, by z rodziców szydzić
I razem z sąsiadami przed światem ich wstydzić
Nie! Wszak nie tylko oni sami temu winni
Że są tak nie rozumni i tacy dziecinni
Jakich jeszcze niestety dużo jest na świecie
Bo i pankowie, trochę winni temu przecie,
Jako ludzie uczeni, iż się zaniedbują
W swych wielkich obowiązkach i mało pracują
Nad uświadomieniem nas – ludu wieśniaczego
Dotąd pod każdym względem upośledzonego.
Gdyby mości panowie karty porzucili
I swoje obowiązki sumienie pełnili,
Toby nasi rodzice nie byli takiemi
Jakiemi oni dzisiaj są – nieuczonemi.
Prawda, że i panowie nie wszyscy jednacy
13
Zbiorek Poezji i Wierszy Ludowych
Bo przecież są rozmaici: i tacy... i tacy,
Ale tych, którzy biedny, wiejski lud kochają
I różnemi sposoby go uświadamiają,
Jest bardzo mała garstka. Lecz już dosyć o tem,
Albowiem w twarde serca, chćby walić młotem,
To one jakby głazy – nic się nie poruszą!
Wszak nie od dziś pisarze umysł sobie suszą
Pisaniem artykułów do panów – ich – mości,
Wzywających do pracy, zgody i jedności,
A wszystko nadaremnie – oni wciąż jak dzieci
Kochają się w zabawach – czas im próżno leci...
Lecz, jak to zwykle wszystko kuleje w początkach,
Zwłaszcza w nieodpowiednich – krytycznych warunkach
Tak samo i mnie w nauce się powodziło:
Z początku bardzo ciężko i smutno mi było,
Ale później, gdym skończył lat przeszło szesnaście
I umiałem: sierp, kosę i cep ująć w garście,
To wtenczas już z pisaniem było mi pół biedy,
Albowiem już niebrałem więcej do rąk kredy,
Jaką przedtem w pisaniu się posługiwałem,
Gdyż wciąż jaknajusilniej o to się starałem,
Żeby sobie zarobić czasem kilka złoty
Na atrament i inne pisarskie przedmioty,
I dzisiaj dzięki Bogu nieźle piórem orzę
I do czego się tylko w robocie przyłożę –
Wszystko mi jak najlepiej idzie bez przygany,
W niczem się nie powstydzę z czem– żem obeznany.
(Nie chwalę się, bynajmniej! Wszak nie po kapocie
Człowieka się poznaje, tylko po robocie,
Jakiej on się oddaję – kim on jest w istocie)
14
Jakób Raciborski
Znam też nieźle na pamięć swego kraju dzieje
I wiem jakie on dawniej przechodził koleje;
Jak go podzieliły losy na trzy części
Niby harty padlinę – bez miecza i pięści.
Wiem też, jak ten świat stoi, jak się ziemia kręci,
Jak tutaj na tem świecie żyli dawniej święci
Jak należy pracować na kawałek chleba,
Aby kiedyś po śmierci dostać się do nieba.
Zaś do pracy społecznej i do układania
Wierszy, dopierom wtenczas uczuł powołania,
Kiedy mi się dwadziścia cztery lat spełniło
I czytaniem pism, książek w głowie rozjaśniło,
To jest blisko w dwa lata po śmierci swej żony,
Kiedy to jeszcze w smutku byłem pogrążony
I po pracy fi zycznej we chwilach wytchnienia
Nigdzie znaleźć nie mogłem dla się ukojenia.
Odtąd o ile tylko czas mi na to służy
I o ile mi bardzo sen oka nie mróży
Zawsze z wielką ochotą biorę pióro w rękę
By napisać i rzucić w świat jakąś piosenkę
15
Zbiorek Poezji i Wierszy Ludowych
II. Moje Denia
Nie o zaszczyty, honory i sławę mi chodzi,
Co jest tylko czczem słowem i prędko przechodzi,
Ale o zadań spełnienie, jak każe sumienie,
O te czyny, o tę pracę, co nigdy nie zginie
Co jest niejako pomnikiem, obrazem w przyszłości,
Co jest szlachetnem, przykładnem dla całej ludzkości.
Tak, bracia moi kochani, nie dbam o pochwałę
I o to co jest wzniosłe i serce zagrzewa,
O te czyny, o te piosenki, co ma dusza śpiewa...
Bo cóżby mi przyszło z tego, choćby mię chwalono
I po rozmaitych pismach zawsze unoszono
Jeśli ziarno na oświaty niwie dziś rzucone
Będzie przez mą brać siermiężną zawsze zaniedbane
Jeśli wszystkie me wysiłki zostaną w ukryciu!...
16
Jakób Raciborski
III. Niemy Owiat
Niechaj na wieki będzie pochwalony
Od wszystkich Jezus Chrystus Bóg wcielony!
Kochanych braci witam słowy temi,
Które wymawiam z serca usty swemi. Chcę czytelnicy z Wami tu
pomówić,
Aby Was wszystkich do pracy pobudzić,
O czem zapomnieć nie należy przecie;
Ale niestety, i tak jest na świecie,
Że inni ludzie chociaż więcej wiedzą,
A jednak nad tem głów sobie nie biedzą,
Że i dla innych trza być drogowskazem,
Torując drogę – i pracować razem,
A zwłaszcza w dobie dzisiejszej pomroków,
W której jest dużo fałszywych proroków,
Którzy lud ciemny od Wiary odwodzą,
A coraz bardziej w terroryźmie brodzą.
Socjalizm wielki w owczej skórze idzie
Do ludzi biednych, niby radzić biedzie
I coraz większe w kraju robi żniwo
Z mas tych maluczkich, co rychlej, co żywo.
To też już dosyć niechaj tego będzie –
Chwyćmy kaganiec, niosąc światło wszędzie;
Nieśmy oświatę wśród naszego ludu
Stale – bez przerwy, nie żałujmy trudu,
Aby co rychlej pierzchała ta ciemnota,
A zawitała nam jutrzenka złota!
I niech ta praca powstanie z miłości,
Z uczuć braterstwa i z uczuć polskości.
17
Zbiorek Poezji i Wierszy Ludowych
IV. Wezwanie Do Pracy
Czemuż bracia kochani tak się zaniedbujemy
I o spełnieniu obowiązków wcale nie myślemy,
Tylko zawsze każdą sprawę na starych zrzucamy,
Zamiast pracować wytrwale tylko poziewamy?
Wszak nie na to chyba jesteśmy stworzeni
Od Boga: i zdrowiem i zdolnością obdarzeni,
By tutaj tylko: jeść, pić, gnuśnieć lub rozkoszować,
Ale na to, by iść naprzód i wspólnie pracować.
Tyle pracy i zabiegów na nas ciągle czeka,
A tu większość nas nie myśli o tem, albo zwleka!
Tyle już trudów i czasu na to śmy stracili,
Gdyśmy te kółka rolnicze i sklepy tworzli,
A dziś, gdy początek trudny, zaraz się zrażamy
I w najowocniejszej pracy ręce opuszczamy!
I czemuż te istytucje tak źle funkcjonują,
Że coraz to nam smutniejszą nowinę zwiastują
O swoim marnym istnieniu i że działa mało,
Lub, że ono tam i ówdzie istnieć już przestało?
Czemuż bowiem niepomyślnie tak się u nas dzieje,
Że lepsza nam przyszłoć dniała, a teraz ciemnieje?
Oto więc dla tej przyczyny, że my tylko śpiemy
I że do owocnej pracy wziąć się dziś nie chcemy,
Że się jeden na drugiego tylko oglądamy,
Zamiast pracować wytrwale my się rozleniamy
Gdybyśmy się tylko wszyscy zastanowić chcieli
I tej pracy wzniosłe cele dzisiaj zrozumieli
Tobyśmy pewnie inaczej do onej się brali
I nigdy byśmy się od niej już nie uchylali.
18
Jakób Raciborski
To też drodzy moi bracia mili czytelnicy,
Zwracam się niniejszym do was wszystkich bez różnicy:
Otrząśnijmy się z tych zgubnych nałogów gnuśności,
A weźmijmy się do pracy dla lepszej przyszłości,
Pracujmy wszyscy w jedności, zawsze jak należy,
Niechże więc ten czas najdroższy, co tak szybko bieży
Nie będzie straconym na tem próżnym narzekaniu
Na ciężkie czasy, lub co gorsza na próżnowaniu,
Ale raczej każda chwila niech powoli schodzi:
W pracy w kółkach, spółkach, która życie nam osłodzi,
A więc jeszcze raz powtarzam: – Bracia nie zwlekajmy,
I swych wielkich obowiąków nie zaniedbywajmy,
Ale zawsze chętnie, śmiało, razem i w jedności
Bierzmy się szczerze do pracy dla lepszej przyszłości,
O, bo gdy tak, jak dotąd gnuśnieć wciąż będziemy,
– To cóż swojemu potomstwu po sobie spuścimy?
Oto nic więcej prócz biedy, nędzy i niedoli –
Prócz tej jednej zachwaszczonej skiby ziemi – roli,
Za co zamiast „Wieczny pokój” dla duszy zbawienia,
Usłyszymy tylko ciągłe same złorzeczenia.
19
Zbiorek Poezji i Wierszy Ludowych
V. Do Nie Dbale Czytajcych Gazety
Pragnę dzisiaj skreślić słów kilka w streszczeniu
do was czytelnicy w takim o to brzmieniu:
na co to my, bracia gazety czytamy
i ich niecierpliwie zawsze wyglądamy?
Na co to ci światli nad niemi pracują
i coraz to więcej pism dobrych drukują?
Czy wszystko dlatego, by na tem zarabiać
i majątki, sławę sobie przysposabiać?
Czy tylko dlatego, byśmy je czytali
i nic więcej jeno głową pokiwali?
Czy może dlatego, aby się zabawić
i ten czas najdroższy na ziewaniu strawić?
O nie! My się chyba bardzo w tem mylimy,
jeśli ludzką pracę tak nisko cenimy!
Nam inaczej przecie o tem trzeba sądzić,
jeżli nie chcemy dziś w ciemnocie błądzić,
i nam obowiązki każą się oświecać
i promień oświaty śród braci rozniecać!
I na nas włożono to wielkie zadanie,
byśmy obowiązki swe zawsze pełnili
i swoich sąsiadów z ciemnoty budzili!
Bo pomyślmy tylko drodzy bracia moi:
czyli nam Polakom, to wszystko przystoi?
żebyśmy tak w drzemce gazety czytali
i dalej w ciemnocie brnąć nie przestawali?
– nie, bracia kochani, i wielu to powie,
że dobre czytanie rozjaśnia nam w głowie,
a książka z gazetą wykształcenie daje
20
Jakób Raciborski
i dostępną szkołą być nam nie przestaje.
A wszak iluż z ludzi, co nam dobrze czynią,
ci którzy się przecie Polakami mienią,
temu zawdzięczają swe uświadomnie
i w tem tylko widzą nasze odrodzenie.
I dzisiaj na chwile w pracy nie ustają,
ale z poświęcenim jej się oddają –
oświaty kaganiec dzierżyć nie przestają.
Byśmy się ockneli przykłady nam dają,
a my tak zawsze w swym uporze trwamy,
i na ciężkie czasy tylko narzekamy,
zamiast ująć w dłonie kaganiec oświaty
i ze słowem prawdy iść do wiejskiej chaty!
Zamiast spojrzeć w stronę, gdzie się lepiej dzieje
tam, gdzie się dobrobyt naszym braciom śmieje
i z tej ludzkiej pracy wzór brać i przykłady
i te wszystkie z gazet zastosować rady:
do swoich warsztatów do tej matki – roli
i myśleć i dźwigać się ze swej niedoli,
to my jeszcze śmiemy głosić takie zadania,
że żadnej korzyści nie mamy z czytania.
Ach! Bracia kochani, na próżno czekamy!
Na próżno do lepszych czasów dziś wzdychamy!
Próżne nasze skargi, próżne nasze żale –
dopokąd będzimy tak czytać ospale.
Dokąd nie weźmiemy się do pracy szczerze
i z gazetą, z książką nie zrobim przymierze,
dopotąd niedoli swej nie polepszymy,
dopotąd swą chłopską biedę piec musimy.
To też drodzy bracia, czytelnicy mili
21
Zbiorek Poezji i Wierszy Ludowych
nie traćmy drogiego czasu, ani chwili
na takiem, jak dotąd nie mądrem czytaniu
i książek i gazet i pustem gadaniu,
lecz wszystko, co dobre z rozwagą czytajmy
i dla lepszej doli wspólnie dziś pracujmy.
Bądźmy jednem kołem kółka rolniczego,
twórzmy instytucje sklepu spółkowego.
A wówczas na pewno do celu dojdziemy –
Bóg nam dopomoże i byt polepszymy,
czego wam winszuje ten mieszkaniec wioski,
zwanej Mokrelipie Jakób Raciborski.
22
Jakób Raciborski
VI. Do Rodziców
Pozwólcie mi dzisiaj rodzice kochani,
powiedzieć słów kilka, co me serce rani.
Co me serce rani, nad czem dusza płacze,
choć niejeden może z radości aż skacze!
Oto schodzi wiosna, gdy tylko rozdnieje
i gonicie ciągle za bydłem do lasa
mówiąc: – „idź nieboże„– na żywność do pasa.
Gonicie zawsze za tą swoją trzodą,
nie bacząc nic nigdy na latorośl młodą,
że ona tam tylko najwięcej dziczeje
i zamiast się uczyć, to jeszcze głupieje.
Że najdroższa przecie jest wam ta istota,
przed którą swej pieczy zamykacie wrota
i więcej sto razy przez to dziś stracicie,
gdy swoją dziecinę za trzodą gonicie.
Bo ona tam tylko bez waszej czujności
najwięcej do złego nabiera skłonności,
nie trzeba jej uczyć, sama się w to wprawi,
że później wam serce słowami zakrwawi.
Nie dbacie o dzieci by wszczepić weń cnoty
i uczyć prawd wiary i dobrej roboty,
a one tymczasem w dzikości wzrastają
i coraz to prawie gorszymi się stają.
I czem ta pasionka jest dla naszych dzieci,
jak nie szkołą zgorszeń, gdzie czas prórzno leci
gdzie plamią swe serce brzydkimi śpiewami,
których by nie chciały powtórzyć przed wami.
Gdzie przeróżnych bluźnierstw tam się dopuszczają,
23
Zbiorek Poezji i Wierszy Ludowych
bo starsze tych młodszych pilnie douczają;
a jak jeszcze wśród nich jest jaki „drągała„
co to zwykł źle broić i młodszych w tem kala
o wówczas słuchając uszom się nie wierzy,
że to nasze dzieci tak się brzydko bawią
i swoje serduszka tak strasznie plugawią
a jednak naprawdę, tak jest rzeczywiście,
tylko pójdźcie proszę i do nich się zbliżcie
a wnet w nich poznacie, że nikt inny przecie
tylko nasza dziatwa, tak bluźni i plecie.
To też ukochani, ojcowie i matki,
uczcie, oświecajcie swoje miłe dziatki;
uczcie je dobrego we właściwą porę,
jeśli z nich w starości chcecie mieć podporę!
Tak uczcie starannie to swoje pacholę,
byleby nie w polu, lecz w domu i w szkole!
A co do „pasionki”, – umówić pasterza
i niech każdy rolnik trzódkę mu powierza.
W każdej wiosce przecie jest po kilku ludzi,
którym bez zajęcia czasem się i nudzi,
więc dać im kij w rękę w kieszeń z parę złoty,
a chętnie się wezmą do roboty.
Lecz jeżeli wszędzie to się nie nadaje
i muszą tu i ówdzie zostać te zwyczaje,
to niech tam przynajmniej na to się zdobędą:
że niech wśród pastuszków zawsze starsi będą!
Bo kto pieczy nie ma nad swemi dziatkami,
nad powierzonymi sobie sługami –
to ten postępuje, jak nie chrześcijanin,
gdyż wyrzekł się wiary i jest jak poganin,
24
Jakób Raciborski
pomyślcie rodzice rozumnie w tej sprawie
i chciejcie ją w życiu stosować łaskawie,
wypełniając wszystko, jak każe sumienie,
by po ziemskim życiu otrzymać zbawienie.
25
Zbiorek Poezji i Wierszy Ludowych
VII. Do Młodziey
Młodzieży! Och! Lepiej się ruszajmy!
I w walce z ciemnotą nigdy nie ustajmy.
Nie traćmy tak wiele tego czasu drogiego
na różnych hulankach bez skutku żadnego.
Ale stańmy razem do onej wielkiej pracy!
Bóg nam dopomoże i sprawić to raczy,
że kiedyś jaśniejsze promienie oświaty
zabłysną i olśnią nasze wiejskie chaty.
przyjmijcie koledzy te moje upomnienia
do swojego serca głowy i sumienia.
I chciejcie pracować wspólnie z nami w jedności
na niwie oświaty dla lepszej pszyszłości.
26
Jakób Raciborski
VIII. Do ZwiedzajcychWystaw Czstochowsk
Zwracam się tu z prośbą do was bracia mili,
coście częstochowską wystawę zwiedzili,
abyście nam o niej chociażby w krótkości
chcieli dać łaskawie trochę wiadomości,
któreby do pracy innych zachęcały
i ową wzorową chatę przedstawiały.
Opiszcie o wszystkiem, coście tam widzieli
i o pogadankach, jakieście słyszeli,
żeby i my o niej się coś dowiedzieli
i w rzeczywistości jakąś korzyść mieli.
Smutno to, niestety było w naszej duszy,
gdyśmy zostawali tu w domu jak w głuszy,
podczas, gdy tam inni wystawę zwiedzali
i z tylu przeróżnych rzeczy korzystali.
Lecz cóż było począć, że się tak złożyło,
że wiele w tem przeszkód niepomyślnych było,
że jednym niestety grosza brakowało,
a drugim zajęcie znów nie pozwalało.
Trza się było zgodzić z tem, choć w tej nadziei,
że wy w imię dobra wspólnego idei,
jako czytelnicy, bracia i koledzy!
Nie poskąpicie nam zdobytej wiedzy,
ale chętnie, z serca nam jej udzielicie
i z wzorową chatą nas zaznajomicie.
to też kto już zwiedził to miejsce wystawy
i kogo obchodzą narodowe sprawy,
a nie znudzającym jest dziś dlań pisanie,
niechże wypowiada w tem względzie swe zdanie.
27
Zbiorek Poezji i Wierszy Ludowych
IX. Dlaczego?
Dlaczego mój bracie tak bardzo narzekasz
na kraj swój rodzinny i z niego uciekasz
wraz ze swemi dziatkami przez morskie bałwany
tam hen, gdzieś do jakieś nie znanej Panamy?
Czy ci tu zabrakło czarnego kęs chleba;
którym wykarmiła cię ta polska gleba?..
O! brak ci nie chleba, lecz tylko oświaty
i głowę masz pustą, jak gdyby ze szmaty,
że byle jakiemu półgłówkowi wierzysz,
a na oświecejszych ludzi zęby szczerzysz.
Gdyby ciemność z żądzą bogactw nie istniały
i twego umysłu w karbach nie trzymały,
to pewnie byś nie wlókł spracowanych kości
w Brazylijskie bory bez żadnej litości.
I czy ci nie szkoda opuszczać kościoła,
Przyjaciół, znajomych, rodzinnego sioła
i na poniewierkę iść gdzieś w świat nieznany
pomiędzy narody dzikie i pogany?..
O biada ci bracie, że dom swój opuszczasz
i do Brazylii na oślep się puszczasz
albowiem nie znajdziesz tam tego schronienia,
jakie masz tu w kraju – w miejscu urodzenia.
Nigdy tam nie będziesz miał w sercu spokoju,
ani też pociechy po pracy i znoju,
albowiem okropny smutek i tęsknica
wciąż cię będą nękać i bielić ci lica.
28
Jakób Raciborski
X. Do Ludzi Uczonych, Zaniedbujcychsi w Obowizkach Obywatelskich
O! Wy ludzie nierozumni!
choć jesteście dużo umni,
że się tak zaniedbujecie
w obowiązkach na tem świecie,
– któż bowiem być może wolny
od pracy, jak ptaszek polny –
z prawdziwych obywateli
i oświaty szerzycieli?
– niech wszak każdy z nich pracuje,
jak sumienie mu wskazuje,
spełniając swe powinności.
By dożyć lepszej przyszłości.
A przecież i wy wraz z nami zwiecie się tu Polakami!
Więc czemuż od nas stronicie?
Czyliż pracy się boicie?
O wy ludzie małomyślni
nie bądźcie tak bardzo pyszni
z tego, żeście bogatszymi,
wszak jesteście uczonymi!
Ale odważnie i śmiało,
jak na Polaków przystało
obowiązki swe spełniajcie
i lud ciemny oświecajcie.
29
Zbiorek Poezji i Wierszy Ludowych
XI. Myl Chłopska
Chociażby ci zginąć przyszło,
w oczy prawdę rąb!
Niech cię bojaźń nie przejmuje
mocnym bądź, jak dąb!
Albowiem w ten tylko sposób
zdołasz dowód dać!
Żeś ukochał, umiłował
swą siermiężną brać!..
30
Jakób Raciborski
XII. Kolenda
Zawitaj najdroższy Jezu narodzony,
w ubogiej stajence na sianku złożony,
który będąc Bogiem, nie gardzisz barłogiem,
Hej! Kolenda, kolenda!
Daj Jezu najświętszy, by wszyscy poznali,
żeś jest pan nad pany, aby cię kochali,
żeś też niepojęty, nad świętymi święty,
Hej! Kolenda, kolenda!
Daj niech święta wiara będzie bez wątpienia,
twa chwała rozbrzmiewa i te śliczne pienia,
niechaj w każdej stronie jej znicz zawsze płonie,
Hej! Kolenda, kolenda!
Spraw o Boże Wielki w człowieczej osobie,
by każdy jej bronił w teraźniejszej dobie,
aby nam jaśniała ta gwiazda wspaniała,
Hej! Kolenda, kolenda!
Bo bardzo się nasza święta wiara chwieje,
wielu wrogów na nią całą paszczą zieje,
by ją w tym momencie zetrzeć w fundamencie,
Hej! Kolenda, kolenda
To też pójdzimy do tej pasterzów gromadki,
bracia czytelnicy, dorośli i dziatki,
31
Zbiorek Poezji i Wierszy Ludowych
prosząc razem z nimi za braćmi naszymi,
Hej! Kolenda, kolenda!
Aby się już przecie dziś opamiętali,
i tę wiarę świętą z nami wyznawali,
w każdej życia chwili, by w niej stali byli,
Hej! Kolenda, kolenda!
A na koniec składam w tej oto kolendzie,
życzenia współbraciom, czytelnikom wszędzie:
gdzie się oświecają niech szczęścia doznają,
Hej! Kolenda, hej kolenda
32
Jakób Raciborski
XIII. Piosenka Karnawałowa
Choć na dworze zawirucha
I wiatr mroźny wszędzie dmucha,
to Maciek chłop zuchwaty
Dwóch sąsiadów wziął za swaty,
A od ojca kilka złoty i pojechał na zaloty.
Gdy przyjechał do tej wioski,
Gdzie już widać chatę Zośki,
Wtem przed kruczkiem uciekając,
Przeskoczył mu drogę zając.
O niedobra to jest wróżba –
Rzekł jadący z nim pan „drużba”
Lepiej byśmy postąpili,
Abyśmy się nawrócili.
Lecz Maciek chłop oświecony,
Nie wierzy w te zabobony,
Jakim ludzki umysł chory,
Daje posłuch do tej pory.
Tylko konie batem trąca –
Jedzie dalej – nic nie skrąca.
Przyjechawszy kawał drogi
I znalazł się u „niebogi„
Przy stoliku zaścielonym
I jedzeniem zastawionym:
Znalazła się tam kiełbasa,
Żytni chlebuś, z serem fasa
I na niczem nie zbywało
U Zosienki, jakich mało.
Wybrana to z niej dziewczyna:
33
Zbiorek Poezji i Wierszy Ludowych
Rumieniuchna, jak kalina
Skromna, cicha i uczciwa
I do pracy nie leniwa.
Zdolna ona jest do tańca,
Do roboty i różańca
I nie wstydzi się niczego,
Bo dla niej nie ma nic trudnego.
Wszyscy we wsi Zosię znają
I bardzo ją poważają,
Chłopcy też ją umią cenić,
Każdy radby się z nią żenić.
Ale z Zośki dziewka dumna
Z tego, że jest dużo umna,
Woli Maćka biedniejszego
Rozumnego i trzeźwego,
A niżeli Jaśka bogatego
Do niczego niezdolnego.
Droższe dla niej Maćka cnoty,
Jego uśmiech i pieszczoty,
Niż Jaśkowa ładna chata,
Włuki gruntu albo spłata.
To też Maciek długą chwilę
Spędził tam u Zosi mile,
A potem siadłszy na sanie
Pojechali na plebanię,
Zmówić pacierz i zgarść miedzi
Dać księdzu na zapowiedzi.
Gdy minęło trzy niedziele
I przyszedł czas na wesele,
Maciek starym swym zwyczajem,
34
Jakób Raciborski
Zakrzątnąwszy się nawzajem,
Z swatem gości zapraszaniem,
A grajek swem pięknem graniem,
Schodzących się biesiadników,
W gronie jego domowników,
Za gościnnym sadzał stołem,
Weseląc się z nimi społem.
A gdy zeszła się drużyna,
i wybiła ta godzina,
by szykować się do drogi,
i udać się do „niebogi„
wówczas czteroma furmankami,
dobranemi konikami,
Maciek z całą swą drużyną,
ruszył w drogę z wielką miną.
Wesołe to były gody,
tej dobranej pary młodej,
choć przeklęta ta gorzała,
na stole tam nie postała.
35
Zbiorek Poezji i Wierszy Ludowych
XIV. Kołowrotki
Furczą sobie furczą we wsi kołowrotki,
na których równiutka niteczka się snuje
i co dzień to w większą liczbę rosną motki
naszej gospodyni, gdy szczerze pracuje.
Szczęśliwe są nasze wiejskie gospodynie,
że w porze zimowej krecą kołowrotki,
albowiem choć troszczą się o swej rodzinie,
za to siedzą sobie w domu jak pieszczotki.
Nie znać dziś po naszych niewiastach znużenia,
choć każda z nich po całych dniach przędzie,
gdyż to ich pociesza, że więcej odzienia
nowego dla całej rodziny przybędzie.
To też i dziewuchy dniem, wieczorami,
chętnie uwijają się koło kądzieli,
bo wiedzą, że matka nowemi płótnami,
w niedługiej przyszłości z niemi się podzieli.
Pamiętają one wszystkie doskonale,
o starym zwyczaju, jaki jest na świecie,
że gdy która wyjdzie za mąż w karnawale,
to matka jej odda cały posag przecie.
A więc uwijajcie się koło kądzieli,
kochane niewiasty w zgodzie i w miłości!
Niech wam Bóg pomaga i zdrowia udzieli,
byście pracowały teraz i w przyszłości.
36
Jakób Raciborski
XV. Uciekł ju Karnawał
Umilkły hałasy, uciekł już karnawał
ów czas największej ludzkiej wesołości,
w którym się niejeden rozpuście oddawał,
wpadając poniekąd w sidła nieprawości.
Ustały już dzisiaj wszelkie rekreacje
i te śmiechy, gwary i wesołe nuty,
a znów nam nastały postne medytacje,
czas wielkiej żałoby i szczerej pokuty.
Śpieszą do cię Jezu ludu Twego fale,
ze skruszonym sercem i schyloną głową,
by u tronu twego nucić: „gorzkie żale”
i obchodzić z tobą tę drogę krzyżową.
Ach! Jak błogo duszy i w sercu wesele,
gdy się dzisiaj widzi ten ludek korzący,
z pobożnością wielką w domu i w kościele
prawdziwie serdeczną pokutę czyniący!
Przyjm nasze wzdychania, ach ukrzyżowany!
Jezu Chryste, Panie, nasz Boże jedyny!
Nie bądźże, ach nie bądź na nas zagniewany!
Zmiułuj się i odpuść nam nasze ciężkie winy!
Już więcej cię Jezu obrażać nie chcemy
i brodzić i tarzać się w grzechów odmęcie,
lecz zawsze, jak żądasz, kochać Cię pragnimy
i cześć Ci odawać w świętym sakramencie.
37
Zbiorek Poezji i Wierszy Ludowych
XVI. Powitanie Skowronka
Witaj miły skowroneczku,
błogiej wiosny zwiastuneczku,
który swoje wdzięczne głosy,
zanosisz hen pod niebiosy.
Nim słoneczko blask swój rzuci,
już każdy z was piosenkę nuci,
wychwalając niebieskiego,
Pana Boga Wszechmocnego.
Szczęśliwi są wiejscy ludzie,
chociaż żyją w pracy, w trudzie,
albowiem przez cały dzionek,
przyśpiewuje im skowronek.
Jak tylko marzec nastaje,
i śnieg z pól i łąk precz taje,
on już w górę podlatuje,
i wesoło przyśpiewuje.
Miło jest słuchać tych pieśni,
co nucą śpiewacy leśni,
od wiosenki do jesieni,
po całej leśnej przestrzeni.
Miło jest, gdy pasterz młody,
pasąc w lesie swoje trzody,
38
Jakób Raciborski
lub wesoła wiejska dziewa
jaką piosenkę zaśpiewa.
Ale głosu wdzięcznego,
od skowroneczka polnego,
nikt prawie nie słyszał w świecie,
jak słyszy rolnik w lecie.
39
Zbiorek Poezji i Wierszy Ludowych
XVII. Przyszedł Maj
Przyszedł, przyszedł piękny maj!
Wszelkiej zieleni, zieleni
już się kąpie w słońcu gaj,
w całej swojej przestrzeni.
Już zaszumiał cały bór,
miłych ptasząt śpiewaniem,
i słychać ich cały chór,
każdy dzionek świtaniem.
Już rozbrzmiewa wdzięczny śpiew,
co słowiczek wywodzi,
a piosenka wiejskich dziew
znów echem się rozchodzi.
Już konary starych drzew,
świeżą szatę wdziewają,
już latorośl, młody krzew,
swoje pędy puszczają.
Już i lipa pod swój cień prosi,
tych co strudzeni,
by jej życiem wonnych tchnień,
byli uszczęśliwieni.
Aby chorych słodkiem snem
ukołysać na chwilę,
by tu w ciężkim stanie swem,
odpoczęli se mile.
40
Jakób Raciborski
Ach zawitał cudny maj!
Z bogatą przepysznością,
i już zdobi polski kraj:
Barwnem kwieciem, wonnością.
Już wychyla ziele kwiat,
ze swojego kielicha,
i już dzisiaj cały świat,
świeżą wonią oddycha.
Już wspaniały wonny kwiat,
rozłożystej lilyi,
wieńczy okna naszych chat,
i ołtarze Maryi.
Już rozbudza się kwiat róż,
z zimowego uśpienia,
już i niwa naszych zbóż,
bujnie wzrasta z korzenia.
Już ogrzewa słońca blask,
jak roślinność, tak ziemię,
Bóg pociesza skarbem łask,
kochające swe plemię.
Już wstępuje w ziemski ród,
otucha wraz z nadzieją,
Że za jego pracę, trud,
przyszłość zbiorów nam dnieje.
41
Zbiorek Poezji i Wierszy Ludowych
Że obfi ty ziarna plon,
żyzna wyda nam gleba,
że nasz ojciec z górnych stron,
da dostatek nam chleba.
42
Jakób Raciborski
XVIII. Maj
Ach! Jak miły jest ten świat,
gdy nastanie miesiąc maj.
Jak rozkiwitnie wonny kwiat,
i zaszumi liśćmi gaj.
Tchnie wesoło cały kraj,
pełnem życiem wszerz i wzdłuż,
jakby istny ziemski raj,
pełen wonnych lilji, róż.
Brzmi w przestrzeni całej bór,
rozłożystych bujnych drzew,
słychać śpiewnych ptasząt chór,
I wieśniaczych dziewcząt śpiew.
Lśni nam jasny słońca blask,
i ogrzewa ziemi płód,
Bóg udziela nam swych łask,
i pociesza ziemski ród.
O! Jakże to cieszy nas,
patrząc w stronę pól i łąk,
gdzie wszystko w majowy czas,
rośnie jak na drożdżach pąk.
Lżej już chorym cierpieć ból,
w cieniu pod osłoną drzew,
gdzie z rozległych naszych pól,
słyszą polnych ptasząt śpiew!
43
Zbiorek Poezji i Wierszy Ludowych
XIX. Pie Majowa
Matko Najświętsza Niepokalna,
skarbnico śwętych łask przebrana,
przed tobą kornie czoła schylamy
taką pieśnią Cię dziś witamy.
Smutna nam teraz nastała era,
że zło tak wielki plon wśród nas zbiera,
że musim patrzeć na takie czyny,
jakich dopuszczają się Kainy.
Zawsze Ci Maryjo zadaje rany,
ten „marjawicki” lud pobłąkany,
albowiem trwa on wciąż w zaślepieniu,
i jeszcze bluźni Twemu imieniu.
Ach! Jakaż boleść serca nam ściska
i łzy rzęsiste z oczu wyciska,
gdy się zwrócimy do Częstochowy
i przypomnim se czyn macochowy.
I tam na Jasnej Cudownej Górze,
zakradł się srogi wilk w owczej skórze,
aby Ci Maryjo zadać cios krwawy
i miejsce święte odrzeć ze sławy.
Nie wahał się łotr sięgnąć swą ręką,
po skarb Twój Jasnogórska Panienko,
który od wieków lud składa w darze,
na Twoje święte wielkie ołtarze.
44
Jakób Raciborski
O! Matko Święta! My Twoje dziatki
idziem do Ciebie, jako do matki
i błagamy Cię za zbłąkanymi,
nieszczęśliwymi braćmi naszymi.
Skrusz Marjo serca tych bezbożników
i zatwardziałych wielkich grzeszników
i przemień wszystkich ich w pokutników
na prawych chrześćjan, na katolików.
Wyrwij, ach wyrwij Matko kochana,
wszystkich tych ludzi z paszczy szatana,
aby Cię razem z nami kochali
i w świętej wierze do końca trwali.
Rozprosz Marjo grzechowe cienie.
wypleń z serc naszych złego nasienie.
niech w każdej naszej polskiej rodzinie,
zgoda i miłość wieczna zasłynie.
45
Zbiorek Poezji i Wierszy Ludowych
XX. Żniwa
Hej! nadeszły błogie żniwa
Ten najdroższy zbiorów czas.
Zaszumiała nasza niwa,
Brzękiem, śpiewem gdyby las.
Już co chwila staje snop,
I rozbrzmiewa dana hop.
Rozkołysał się wesoło,
W wielką falę zboża łan.
Z sierpem krząta się hen w koło,
Pracowity wiejski stan.
A choć dotknie słońca żar,
Chętnie zbiera Boży dar.
Wystąpili na zagony,
Wiejscy ludzie jakby w tan,
I zbierają pilnie plony,
Które zrodził niebios Pan.
Już co chwila zbożny kłos,
rośnie w coraz większy stos.
Nastawiano na szerokiem
Polu kopów, stert i „lal”
I już gdzie tylko rzucić okiem,
I gdzie spojrzeć w przestrzeń w dal,
Wszędzie jak zajmuje grunt,
Stają świeże kopy w rząd.
Ach! Jak miło rolnikowi,
Choć mu czoło rosi pot
I każdemu żniwiarzowi
Idącemu w żniwny lot,
46
Jakób Raciborski
Gdy już może chwycić cep
I rozdobyć z kłosa chleb.
Pobłogosław że nam Boże
W pracy koło naszych żniw.
Daj niech sprzątaniem piękne zboże,
Z tych rozległych pól i niw,
Niechaj wszystek ziemski ród,
Ma chleb za swą pracę, trud.
47
Zbiorek Poezji i Wierszy Ludowych
XXI. Po Żniwach
Dzięki Bogu chleba nikt z nas już nie łaknie,
Bo najbiedniejszemu go dzisiaj nie braknie,
Byle tylko Pan Bóg z nieba wysokiego,
Raczył nam nadal dać zdrowia czerstwego.
Urodzajów roczek ten (1911) nam nieposkąpił,
(Choć może gdzie indziej inaczej postąpił)
Bo jak ozimina, tak też i jarzyna,
Wyrosły tak pięknie jak gdyby łozina.
Czas na sprzęt zbożeńka też ładnie nam sprzyjał,
i każdy lipcowy dzień pogodnie mijał,
dopiero co w sierpniu po pewnej spiekocie,
zaczął nam przeszkadzać deszcz trochę w robocie.
Ale dzięki Bogu nic się nie zgnoiło–
ustał deszcz i znowu się wypogodziło,
i wszystko sprzątnęliśmy z pól do stodoły
i już się skończyły nam letnie mozoły.
48
Jakób Raciborski
XXII. Pie Na Dzie Narodzenia N.M.P.
Witaj nam, witaj gwiazdo zbawienia,
Dziecino Święta przyjm nasze pienia,
które z serc naszych ku niebu płyną,
módl się za nami Święta Dziecino.
Ach! Smutno się dziś na świecie dzieje,
że gdy pomyśleć aż serce mdleje,
że tylu wśród nas wyrodnych synów,
judaszów, wrogów wiary, Kainów.
Że brat się nieraz mści nad swym bratem,
syn dla rodziców staje się katem,
sąsiad z sąsiadem się przeklinają,
jedni ku drugim zemstą pałają.
Wszyscy tak żądzą bogactw miotani
i w zawziętości zapamiętani,
że nieraz w taką wściekłość wpadają,
iż nawet morderstw się dopuszczają.
O! Sprowadź Święta Dziecino Boża,
wszystkich tych ludzi dzisiaj z rozdroża.
Niechaj Twą wielką świętość poznają
i niech Cię wspólnie z nami kochają.
Niech już nienawiść śród nas nie gości,
niechaj żyjemy w zgodzie w jedności.
49
Zbiorek Poezji i Wierszy Ludowych
Niech lud do wiary wróci zbłąkany,
który w sieć czarta jest połapany.
Spraw narodzona Dziecino Święta,
niech „Marjawityzm” się opamięta,
i niech za swoje grzechy żałuje,
w żalu i skrusze niech pokutuje.
Niech ci, co pyszni hardego czoła,
spieszą w pokorze dziś do kościoła,
by tam u stóp Twych paść na kolana
i chwalić Niebios Króla i Pana.
Spraw niech mąż z żoną przy swoim trwają,
niech żyją w zgodzie, niech się kochają,
niech dziatki swoje dobrze chowają,
swe obowiązki niech wypełniją.
O! Królująca z świętymi w niebie,
Panno Maryjo błagamy ciebie,
nie wypuszczaj nas z Twojej opieki,
daj niech Cię chwalim tu i na wieki.
50
Jakób Raciborski
XXIII. Piosenka Jesienna
Choć lato minęło i jesień nastała
i wszelka roślinność wszędzie żyć przestała,
to jednakże nikt się z nas dzisiaj nie smuci,
bo wiemy, że lato jeszcze do nas wróci.
Po skończonej zimie starym swym zwyczajem
i znów ten świat cały zrobi pięknym gajem.
A chociaż słoneczko nas tak nie ogrzewa,
ani żadne ptasze nam już dziś nie śpiewa,
tylko zewsząd wiatry wciąż żałośnie wyją
i coraz to większe chmury niebo kryją,
to za to już teraz przednowku nie znamy
i smacznego chleba pod dostatkiem mamy.
Nie brak nam niczego, dzięki Panu Bogu,
pełno mamy w dole, w stodole i w brogu,
tylko, żebyśmy się umieli rachować
i umiarkowanie tem wszystkim szafować,
a możem być pewni, że z polskiego rodu
nikt już dziś nie zazna chłodu, ani głodu.
51
Zbiorek Poezji i Wierszy Ludowych
XXIV. Jesie
Posmutniały lasy posmutniał kraj cały,
już jesienne wiatry zewsząd nas owiały
i już wszelką zieleń i kwiaty i zioła,
rosnące przepysznie hen wszędzie dokoła,
za pierwszym podmuchem w nicość zamieniły
i wszelką rośliność na pniu uśmierciły.
Nie słychać już dzisiaj takiego śpiewania,
jakie rozbrzmiewało co dzień od świtania,
gdyż wszystkie ptaszęta, które nam śpiewały,
już do ciepłych krain od nas odleciały,
tylko pastuszkowie od czasu do czasu
zanucą „oj dana” gdy wracają z lasu.
Nie słychać już teraz polnych pszczółek grania,
jakiem wciąż tuliły strudzonych do spania,
albowiem już nastał czas ostrej jesieni,
pozbawionej ciepła słonecznych promieni
i całe ich roje, jakie w lecie były,
poszły na spoczynek, do komór się skryły.
Nie ma w lesie, w polu, życia i uciechy,
skąd hen rozbrzmiewały różne piosenki, śmiechy,
tylko wszędzie wiatry wciąż żałośnie wieją,
coraz to bardziej całem drzewem chwieją,
obnażając z liścia je już pożułkłego,
i wszystko kołyszą do snu zimowego.
52
Jakób Raciborski
Lecz choć zewsząd wiatry wciąż szumią ponuro
i coraz to większą niebo kryją chmurą,
to jednakże każdy szczęśliwym się czuje
i zawsze wesoły sobie tu pracuje,
aby nim rozpoczną się nieznośne słoty,
ukończyć pomyślnie swe polne roboty.
A choć nie czujemy miłej kwiatów woni,
żadne z ptasząt nam już nie świergoni,
to jednak nie smuci to bardzo rolnika
i najbiednieszego nawet robotnika,
bo aczkolwiek pustki i głucho dokoła,
za to napełniona chlebusiem stodoła.
53
Zbiorek Poezji i Wierszy Ludowych
XXV. Na Orzechach
Dużo jest uciechy,
Gdy smaczne orzechy
W lesie na leszczynie
Po całej gęstwinie
Jak wosk pożóknieją
I dobrze dojrzeją,
Gdyż wszędzie wokoło
Rozbrzmiewa wesoło
Dziewczyny śpiewanie,
Ludzkie wołanie.
Widać, jak leszczyna
Do ziemi się zgina,
Wesołej Jaguni,
Orzeszkami dzwoni.
A ona rączkami
Rwie je ząbkami
Chrupie smakuje
I tak wyśpiewuje:
Dana! moja dana
Nie pójdę za pana,
Tylko za wiejskiego
Chłopca poczciwego,
Który, jak do tańca,
Tak i do rózańca,
Zdolny pracowity
I jest nie rozpity.
Bo wiem, że z takiego
Mogę mieć lepszego
54
Jakób Raciborski
Męża i kochanka
Aniżeli z „panka”
Co chodzi w krawacie
I w niemieckiej szacie,
A widać po mowie,
Że pustki ma w głowie.
Dana! Moja dana!
Wiosko ma kochana!
Wolę twe ustronie,
Lasy, pola, błonie,
Niż miejskie turkoty,
Gwary i pieszczoty.
Gdyż tu w wiejskiej chatce,
Przy rodzonej matce
I pomiędzy swymi
Braćmi i krewnymi
Szczęśliwszą się czuje.
Bo choć wciąż pracuję,
Od świtu do nocy,
Aż pot leje w oczy,
Za to mi Bóg z nieba
Daje co potrzeba.
Dana! Moja dana!
Wole tu od rana
Robić w pocie czoła
I być wciąż wesoła
Niźli wybielena
I wypudrowana
Po miejskiej ulicy
Chodzić po próżnicy.
55
Zbiorek Poezji i Wierszy Ludowych
XXVI. Roraty
Chociaż zimno jest na świecie
I wiatr mroźny śniegiem miecie,
To jednak gdy dzwon kościoła
O świtaniu na mszę woła,
Każdy wdziewa ciepłe szaty
I pośpiesza na roraty.
Śpieszy dziś lud z wsi, z miast, sioła
Na roraty do kościoła,
Aby nim dzionek nastanie
I leniuch do pracy wstanie
Oddać pokłon Najwyższemu
Panu Bogu Wszechmocnemu.
Słychać roratnie śpiewania,
Korne prośby i błagania
Po kościołach w rannej dobie
Płynące o Boże ku Tobie
Z szczerą wiarą, jak przed laty
Z ust pobożnych w te roraty.
Przyjdź, ach przyjdź–że ukochany
Zbawicielu pożądany.
Z niebieskiej swej wysokości
Na ten padół, na niskości
I rozjaśnić racz ciemności
Panujące wśród ludzkości.
56
Jakób Raciborski
Przyjdź! Utrwal swe panowanie
Boże Dziecię, a nasz Panie,
Bo czart i nieprzyjaciele
Uderzają wciąż w nas śmiele,
Więc przyjdź Jezu, jak przed wieki
Udziel mocy i opieki.
57
Zbiorek Poezji i Wierszy Ludowych
XXVII. Tsknota
Ach nie masz bracie o tem pojęcia
Gdyś jest wśród swoich od lat dziecięcia,
Jaka tęsknota człowieka gniecie
Szukającego zarobku w świecie.
Aczkolwiek i ci ją odczuwają,
Którzy na dłuższy czas się rozstają
Ze swemi krewnymi, których potrzeba
Zmusza wyjeżdżać w świat szukać chleba.
A jednak serca ich tak nie drgają
I takich smutków, pragnień nie znają
Jakich doznaje dusza i serce
Człeka biednego w tej poniewierce.
Bo kiedy człowiek dom swój opuści
I w zagraniczne kraje się puści,
Zaraz wstępuje weń ta tęsknota,
Ciągłem znękaniem bieli mu lica.
Ciągle człek smutny na obcej ziemi
Pomiędzy narodami innemi,
Albowiem radby jednej godziny
Wrócić do swojej polskiej krainy.
58
Jakób Raciborski
XXVIII. Bole Sercaz powodu świętokradztwa na jasnej Górze8
Gdy smutną nowinę z gazet wyczytałem,
Iż na Jasnej Górze klasztor okradziono,
To tak mną wstrząsnęło, iż mało nie mdlałem,
I gorzkom zapłakał nad bracią spodloną.
Ach! Serce się kraje, że do takiej zbrodni
W tym cudownym miejscu odważyć się śmieli
Judasze bez Boga, synowie wyrodni
I stamtąd bezkarnie z skarbami umknęli!
Tyle z rzędu wieków na to się składało,
Ażeby upiększyć tron Bogarodzicy,
A dzisiaj, niestety nic zeń nie zostało,
Prócz wielkiej żałoby, ludzkich łez krynicy.
Chociaż na ten klasztor od jego istnienia
Tyle już klęsk różnych i gromów spadało,
Jednak nie doznawał on tego zniszczenia,
Jakie świętokradztwo mu dzisiaj zadało.
Tam Marja tyle cudów już zdziałała
I dla wszystkich ludzi śle błogosławienie,
A dziś się zbrodnicza ręka nie wahała
Szerzyć w tem miejscu takie spustoszenie.
8 Popełnionego w 1909 roku.
59
Zbiorek Poezji i Wierszy Ludowych
Ach mój mocny Boże, jakżeś Ty cierpliwy!
Że choć smutnym wzrokiem na zbrodnie patrzałeś
Jakiej się dopuszczał człowiek nieuczciwy,
A rychło za zbrodnie go nie ukarałeś.
O! skrusz, skrusz Marjo serca tych grzeszników,
Którzy obrazili Cię czynem zbrodniczem
I przemień ich teraz w szczerych pokutników,
By łzy wylewali przed Twoim obliczem.
O daj, daj to Boże, aby powrócili
Ci bezbożni ludzie z złej drogi do cnoty
I aby swą skruchą Marje pocieszyli,
Składając na ołtarz skradzione klejnoty.
60
Jakób Raciborski
XXIX. Dla Uczczenia Ś. P. K. Prószyskiego (KAZIMIERZA PROMYKA)
Runął dzielny mąż w narodzie,
Który zawsze szedł na przodzie
I pracował bez wytchnienia
Dla naszego odrodzenia.
Legł w grobie człek zasłużony,
Ten pracownik niestrudzony,
Który przez lat trzy dziesiątki
We wszystkie kraju zakątki
Dążył z kagańcem oświaty
Do wieśniaczej naszej chaty,
Rozpraszając te ciemności,
Jakie wówczas wśród ludzkości
Jeszcze bardzo panowały
I lud w mocy swej trzymały.
Lecz choć nie ma Prószyńskiego,
Na niskościach świata tego,
To duch jego jest wciąż z nami.
Nie odszedł od nas z książkami,
Promyk światła zawsze lśni
Wśród nas źródło wiedzy tkwi.
Tylko bracia czytelnicy,
Rzemieślnicy i rolnicy,
My korzystać zen umiejmy
Swiatło wiedzę czerpać chciejmy!
I drugich z nią zapoznajmy,
Czytać, pisać nauczajmy,
A zadanie swe spełnimy
I Promyka tem uczcimy.
61
Zbiorek Poezji i Wierszy Ludowych
XXX. Pamici(MIECZYSŁAWA BRZEZIŃSKIEGO)
Bardzo to strata dotkliwa
Dla kraju, gdy mu ubywa
Z pomiędzy braci siermiężnych
Tyle szlachetnych serc mężnych,
Które wszystek lud miłują
I dlań usilnie pracują.
Chociaż oświatowa niwa
W wielkim odłogu spoczywa,
Nie jeden jej zachwaszczony
Zagon rodzi nikłe plony
Wskutek braku rąk do pracy
Dobrych siewców i oraczy.
A jednakże śmierć straszliwa
Nigdy prawie nie spoczywa,
Tylko ciągle się uwija
W koło nas jakoby żmija
I w każdym roku bezmiary
Zabiera nam wielkie ofi ary.
Dopiero co w Konopnickiej
Znanej z pracy poetyckiej
Utraciliśmy pieśniarkę
I w prozie dzielną pisarkę,9
A teraz znowu jednego
Ubywa człeka wielkiego
I ja chłopek z wiejskiej chaty
Odczuwam tę wielką stratę,
9 Zmarła we Lwowie 8 października 1910 r.
62
Jakób Raciborski
Jaką w teraźniejszej dobie
Kraj nasz ponosi w osobie
Mieczysława Brzezińskiego
W lutym10 w Warszawie zmarłego
Wielki to człowiek był z niego
Serca bardzo szlachetnego
Dla całej polskiej ludzkości,
Gdyż od wczesnej swej młodości
Dążył z kagańcem oświaty
Do wieśniaczej każdej chaty.
Niezrażał się przeszkodami
I więziennemi karami,
Które nań często spadały
I drogę mu tamowały,
Ale wytrwale nią kroczył
I z niej nigdy już nie zboczył.
Dużo zdziałał on dobrego
W życiu dla kraju naszego
I dla ludu prostaczego
Do oświaty dążącego.
10 W 1911 r
63
Zbiorek Poezji i Wierszy Ludowych
XXXI. Podzikowanie Za Nagrod Pisarsk11
Z przyznanej mi nagrody bardzo się raduję
I za takową Redakcyi uprzejmie dziękuję:
Bóg Ci zapłać serdeczny! za łaskawość Twoją,
Że drukujesz i nagradzasz skromną pracę moją,
Że ją dla moich współbraci dobrą poczytujesz
I że do walki z ciemnotą nas dziś powołujesz.
Bóg Wam zapłać Czytelnicy za życzliwe słowo,
I za to, że pokochaliście „Jutrzenkę Nową”,
Że ją wspólnie wraz z innemi pismami czytacie
I dla polepszenia doli pracy się imacie,
Że cenicie ludzką pracę i zeń korzystacie
I że do gmachu przyszłości cegiełkę rzucacie.
O! świeć nam „Jutrzenko Nowa”, świeć pełną jasnością,
Świeć i nigdy nie przestawaj we walce z ciemnością,
A my Ci swojej pomocy już nie poskąpimy,
Ale stale cię swą pracą zasilać będziemy,
A więc i nadal z radością nasz promyku drogi!
Będziemy cię sprowadzać w swe wieśniacze progi.
O Chryste, dziś zmartwychwstały, dodaj wytrwałości,
Błogosław nam w zbożnej pracy dla lepszej przyszłości,
Pobłogosław–że tym wszystkim, którzy Cię kochają,
Błogosław też i rolnikom, którzy ziemię krają,
Pobłogosław i strapionych – osusz łzy z powieki,
Niech Cię wszyscy wychwalają teraz i na wieki!
11 W formie książek, przyznaną mi w 1909 r. od Red. „Nowej Jutrzenki”
64
Jakób Raciborski
XXXII. Do Wieniaczki Znad Wisły12
Wieśniaczko znad Wisły! gdzieżeś się kształciła?
Skądeś taką wiedzę głęboką zdobyła?
Czy po ono do szkół wysokich chodziłaś?
Czyli z ksiąg czytaniem w domu przyswoiłaś?
Czy też cię Opatrzność swą łaską okryła
I zdolnością wielką obdarzyć raczyła?
Że tak piękne dzieło otwierasz przed nami
Darząc nas swojemi miłemi pieśniami.
Jeśli wola Boga tak była zrządziła
I takiem talentem Cię uposażyła,
O! to bardzo z tego możesz być szczęśliwa,
Że Cię wszechmoc Boska do tej pracy wzywa.
Bo Bóg nigdy tego nie zapomni przecie
Co Ty w życiu zrobisz dobrego na świecie,
Ale za Twą zbożną pracę wśród swej braci
Po ziemskiej pielgrzymce niebem Ci zapłaci,
12 Nazwisko czyli pseudonim współczesnej poetki Wandy Grochowskiej
65
Zbiorek Poezji i Wierszy Ludowych
XXXIII. Jestem Sobie Chłop!...
Jestem sobie chłop,
Jakby żytni snop!
Wesół sobie wciąż pracuje
I szczęśliwym się w tem czuje,
Gdyż ta praca ma,
Lepszy byt mi da.
Bo przez pracę, znój,
Spływa szczęścia zdrój,
A więc kto je chętnie znosi
I kto Boga kornie prosi,
Ten wesoło tchnie
Jemu szczęście kwnie.
A choć potu dość,
I zaboli kość,
Jednak takie me zadanie
I od Boga powołanie,
By przez pracę, trud,
Zmazać grzechów brud13
Praca jest mi broń,
Ona wieńczy skroń,
Ona wiedzie nas do nieba,
Ona wszystkim daje chleb
I poprawia los,
A odwraca cios.
13 Albo zaspakajać głód!
66
Jakób Raciborski
Ale kto jest leń,
I patrzy, gdzie cień,
Ten nigdy się nie dorobi
I co zje–to nie odrobi,
A że kocha chłód
To ma często głód.
A znów iluż z nas
Ten najdroższy czas,
Na hulankach i gnuśności,
Przepędzają w lubieżności,
Pracy nie chcą tknąć!
Wolą „walca” rznąć.
Wolą w knajpach pić,
Lub gdzie indziej gnić,
Byle nigdy nie pracować,
Tylko sobie rozkoszować,
Jakby ziemski kraj,
Miał tu wieczny raj.
A tymczasem nie!
Mylą oni się!
Wszak na to jest człek stworzony
I krwią Boga odkupiony,
By tu w pracy żył!!!
I nią Boga czcił.
67
Zbiorek Poezji i Wierszy Ludowych
Bo tu każdy gość,
I wszystko jest czczość,
Choćby miliony posiadał
I połową świata władał
Wszystko światu da,
Co tu tylko ma,
Bo... pośpieszy z tąd
Na ostatni sąd,
Aby przed sędzią surowym
Po tem swem życiu chwilowem,
Tam rachunek zdjąć,
I znów wieczność wziąć.
Tak więc będzie tam,
Gdzie Bóg sądzi sam,
Jak kto sobie zasługuje,
Tak On wieczność mu gotuje,
Gdyż On niebios Pan,
I w nim nie masz zmian.
Jestem sobie chłop,
Dana moja hop,
Kocham pracę, pola, łąki
I te śliczne kwiecia pąki,
Kocham chłopski stan,
Bo w nim jestem pan!...
68
Jakób Raciborski
XXXIV. Dumka Poznaska
Choć się zawzięły na nas szwaby,
I w różny sposób nas wciąż gnębią,
Jednak serc naszych nie wyziębią,
Bo i z nas chłopy – a nie baby –
I my potrafi m być mocnymi
W swej świętej wierze, na swej ziemi!
Nieraz bywały takie chwile,
Że się zdawało; iż zginiemy
A dzięki Bogu my żyjemy
I jeszcze czujem się na sile,
Jeszcze krew w naszych żyłach płonie,
Jeszcze są krzepkie nasze dłonie.
Żyjem i nigdy nas nie zgniotą
Szwabskie uciski między swemi,
Owszem czynią nas mężniejszymi
Do walki z wrogą nam hołotą,
Gdyż my za wolność w imię Boże
Walczym i nic nas już nie zmoże.
Bliższy niż nasz jest koniec wroga
Tego tyrana największego,
Który znając cel życia swego,
Kroczy wbrew prawa i wbrew Boga,
Albowiem droga ta jest śliska
„Przyjdzie więc kryska na Matyska”.
69
Zbiorek Poezji i Wierszy Ludowych
Przyjdzie czas na te szwabskie duchy,
Co nas zawzięcie dzisiaj duszą,
Że wszyscy marnie zginąć muszą,
Tak, jak w jesieni giną muchy,
Że z szerokiego ich plemienia
Nie pozostanie nawet cienia.
O! bo ten, który światem rządzi,
Chociaż w karaniu nierychliwy,
To jako sędzia sprawiedliwy,
Jeszcze w tem życiu je osądzi
I za uciski naszych braci
Podłóg zasług im zapłaci.
Posłowie
Oddaję w Państwa ręce zbiorek poezji i wierszy ludowych napi-
sanych przez Jakóba Raciborskiego włościanina – samouka z Mo-
krego– Lipia14, wydanych pierwszy raz w roku 1913, w Drukarni
Ludowej J. Popiela w Lublinie. Autor urodził się w 1882 roku we
wsi Mokrelipie w rodzinie chłopskiej. Mając dwadzieścia lat ożenił
się z Katarzyną Jasińską z Radecznicy. Życie osobiste nie szczędziło
młodemu Jakóbowi trosk i nieszczęść. Szczególnie tragicznym oka-
zał się rok 1904, kiedy to 30 marca zmarł mu syn Bronisław, a 10
października zmarła ukochana żona. To jednak nie załamało Raci-
borskiego, który od młodych lat wciągnięty w wir pracy społecznej,
organizował zebrania, przemawiał do ludu na zgromadzeniach i pi-
sał wiersze. O jego postawie i uczuciach mówią słowa:
„Choć się zawzięły na nas szwaby,
I w różny sposób nas gnębią,
Jednak serc naszych nie wyziębią,
Bo z nas chłopy – a nie baby –
I my potrafi m być mocnymi”
Są to słowa wiersza okolicznościowego, który powstał praw-
dopodobnie w czasie I Wojny Światowej, kiedy Lubelszczyzna
znajdowała się pod okupacją austriacką. Ten dziś mało znany uta-
lentowany przywódca ludowy umiał zawsze skupiać wokół siebie
słuchaczy. Chciał przelać w nich swą wiarę w niepodległość i lep-
szą przyszłość ludu wiejskiego. Wykorzystywał każdą nadarzają-
cą się okazję, a najczęściej święta państwowe i kościelne. „Gazeta
Ludowa” z 1916 roku opisuje, że w rocznicę wybuchu powstania
14 Przedwojenna pisownia nazwy miejscowości Mokrelipie.
70
styczniowego, na uroczystościach w Szczebrzeszynie dwukrotnie
zabierał głos. Jak zawsze mówił o miłości do ojczyzny. Przemó-
wienie zaczął od słów Piotra Skargi: „Kochani bracia Polacy! Gdy
tylko tłomoki ratować będziecie, a okrętowi gdy tonie w pomoc nie pój-
dziecie – to okręt utonie – i wszyscy poginiecie.”
Raciborski za sprawę najważniejszą uważał odzyskanie nie-
podległości. W rocznicę Konstytucji 3 Maja zorganizował pa-
triotyczną manifestację w rodzinnej wiosce, a na kościelnej uro-
czystości w Radecznicy przypomniał zebranym o obowiązkach
względem ojczyzny, obwiniając za utratę niepodległości „...tych,
którzy w narodzie przodowali.” Po odzyskaniu niepodległości ten
żarliwy trybun ludowy z Mokregolipia czynnie włączył się w życie
społeczne wolnej Polski, realizując głoszone już wcześniej swoje
naczelne społecznikowskie hasło oświaty dla ludu. O działalności
Raciborskiego na polu oświatowym mówi skromna notatka pra-
sowa: „dnia 15 bm. grono młodzieży mokrolipijskiej na czele z Panem
Jakóbem Raciborskim, działaczem tutejszym, urządziła po raz trzeci
przedstawienie amatorskie, wywiązując się ze swych ról nienajgorzej.
Odegrano sztukę „Nastka” z której dochód przeznaczono na rzecz
straży ogniowej.”
Choroba nie pozwoliła Raciborskiemu na dłuższe kontynuo-
wanie działalności społecznej i twórczości literackiej. Umarł na
gruźlicę 30 kwietnia 1926 roku. Pozostawił jednak trwały ślad
w życiu społeczno kulturalnym regionu i dorobek poetycki.
Andrzej Kondrat
71
Posłowie
72
Jakób Raciborski
O Jakóbie Raciborskim pisali:
– L. Kobierzycki: Włościanin poeta: Jakób Raciborski, mieszkaniec
wsi Mokre Lipie, pow. Zamość. „Kronika powiatu Zamojskiego
1918 r. nr 16.
– J Adamowski: Jakób Raciborski – poeta z Mokrego Lipia. „Zielo-
ny Sztandar” 1974 r. nr 74 (wyd. AB).
– S. Zybała: W pięćdziesiątą rocznicę śmierci Jakóba Raciborskiego
„Biblioteczna Służba Informacyjna” 1976 r. nr 3, s 60–61
Krótka historia wsi Mokrelipie...
Początki osadnictwa w Mokremlipiu datują się na wczesną
epokę brązu co wykazały badania archeologiczne przeprowadzo-
ne przez pracowników Katedry Archeologii Polski w Warszawie
w 1957 roku. Wieś położona jest w dolinie Poru na pograniczu
Roztocza Zachodniego i Padołu Zamojskiego. Jej pierwotna na-
zwa brzmiała „Lipie” – istniał tutaj drewniany kościół pod wezwa-
niem Krzyża Świętego, konsekracji którego dokonał w roku 1360
biskup chełmski Tomasz z Sienna. W XIV w., na mocy układu
zawartego pomiędzy Dymitrem z Goraja, a ks. Abp. halickim Ja-
kubem Strefą, w roku 1298 wieś Lipie darowano rodowi Smogo-
rzewskich – Latyczyńskich.
Kolejną świątynie, tym razem murowaną wznieśli trzej szlach-
cice – Wantoch z Sułowca, Jambroż Rakusz ze Stworyczowa
(dawna nazwa wsi Tworyczów) i Mikołaj Latyczyński – „dziedzic
na Lipiu i Latyczynie”. 15 stycznia 1403 roku biskup chełmski
Stefan dokonał konsekracji kościoła – od tego momentu datuje
się historia parafi i Mokrelipie, która uważana jest za jedną z naj-
starszych na terenie diecezji chełmskiej.
Na przestrzeni lat 1547 – 1579 obiekt funkcjonował jako kircha
(kościół protestancki). Katolikom przywrócił go biskup chełmski
– Jerzy Zamoyski; po gruntownym remoncie w roku 1671 biskup
Mikołaj Świrski dokonał konsekracji świątyni.
Obecnie istniejący wybudowany został w latach 1907 – 1913;
13 września 1913 roku kościół konsekrował biskup lubelski –
Franciszek Jaczewski.
W roku 1605 Mokre–Lipie15 odkupił od braci Latyczyńskich
ordynat Jan Zamoyski i włączył do Ordynacji Zamoyskiej. W roku
15 Pisownia w omawianych latach.
73
1783 wieś była siedzibą klucza, w skład którego wchodziły wsie:
Mokre–Lipie, Sąciażka (Sąsiadka), Uście, Zakłodzie. W wieku
XIX istniał w Mokrymlipiu folwark liczący pięć domów i należący
do dóbr ordynackich Bodaczów i Gaj Gruszczański. W 1827 roku
wieś Mokre–Lipie liczyła 28 domów i 120 mieszkańców, dzie-
ląc się na: wieś chłopów pańszczyźnianych, wieś kościelną i wieś
dworską. W okresie rozbiorów wieś była pod zaborem rosyjskim
i w roku1864 jak wynika z aktu nadania, chłopi pańszczyźniani
otrzymali ziemię.
W Mokrym–Lipiu urodził się Stanisław Sarnicki, zaliczany do
grona wybitnych postaci ruchu protestanckiego – polihistor, autor
prac: „Księgi hetmańskie”, oraz „Roczniki, czyli o pochodzeniu
i czynach Polaków” – w tej pracy zamieścił artykuł o działalności
Rzeczpospolitej Babińskiej. Inny minister kalwiński z Mokrego–
Lipia – Jan Brzycki przyjęty został na Synodzie we Włodzisławiu
(4 – 15 październik 1588 roku) jako poseł, który przyniósł list od
„znakomitych mężów ziemi chełmskiej” zapewniający o wspólnej
jedności z zebranymi.
W początkach XX wieku we wsi prężnie działała organizacja
polityczna skupiająca miejscowych włościan – Krukowskiego, Flo-
ka, Józefa Kłodnickiego, Ferensa, Paszkę, Wypycha, Jezierskiego;
w zebraniach często brał udział właściciel folwarku w Smoryniu
– Józef Brandt (nielegalnie przemycał broń na potrzeby oddzia-
łów powstańczych). Grupie przewodniczył Stanisław Moskalew-
ski ze Zwierzyńca.
74
Jakób Raciborski
W kronice Szkoły Powszechnej w Mokremlipiu z 1916 roku
czytamy:
„Mokre–Lipie wieś i folwark nad rzeką Por. Według ksiąg poborowych
dzieli się na nomenklatury: Wieś – 25 osób, obszaru 516 mórg16, Mo-
kre–Lipie litery „A” – proboszczowskie – osób 21, obszaru 99 mórg
i Mokre–Lipie litery „B” – poproboszczowskie, 5 osób, obszaru 14
mórg. Ludności ma 313 dusz, w tej liczbie 5 – prawosławnych i 6 ży-
dowskich. Gleba dobra, włościanie zamożni, łąki obfi te, lasu nie wiele.
Powszechne jest sadownictwo śliwczane. Folwark liczy 5 dym nale-
żących do ordynacji zamojskiej Bodaczów. Obecny kościół parafi alny
murowany pod wezwaniem Św. Krzyża wzniesiony w 1403 r. przez
Mikołaja z Latyczyna, w ciągu 50–ciu lat (1547 – 1597) służył za
zbór kalwiński, poczem został przywrócony katolikom przez Jerzego
Zamoyskiego biskupa chełmskiego. W 1913 roku wybudowano nowy
kościół murowany.”
W czasie I wojny światowej przez wioskę przebiegała linia fron-
tu, co spowodowało spalenie większej części zabudowań i przy-
czyniło się do ogromnych strat gospodarczych. Na parafi alnym
cmentarzu grzebalnym znajdują się mogiły żołnierzy austriackich
i niemieckich poległych w czasie walk wojennych w tym okresie.
W 1916 roku powstała jednoklasowa Szkoła Powszechna. Zajęcia
odbywały się w izbie wynajmowanej u Tomasza Płocharza i Jana
Łapińskiego a opiekunem szkoły był Michał Chadam. W grud-
niu 1921 roku ukończono budowę drewnianego budynku szkoły.
W kronice z tego okresu odnajdujemy opis tego wydarzenia.
„Poświęcenie budynku szkolnego odbyło się 14 XII 1921 r. Dzień ten
był dla mieszkańców wsi nader uroczysty. W uroczystości tej wziął
16 Morga, z niem. Morgen (ranek), jest to obszar ziemi jaką jeden człowiek może
w ciągu dnia skosić lub zorać, równa 5985 m2 = około 60 arów.
75
Krótka historia wsi Mokrelipie...
udział P. Starosta z Zamościa, O.O. Bernardyni z Radecznicy, na-
uczycielstwo gminy Sułów, Członkowie Dozoru Szkolnego, ludność
okoliczna i miejscowa. Od 15 grudnia naukę prowadzono w nowym
budynku, gdzie znajduje się też pomieszczenie dla 2 sił nauczyciel-
skich.... W roku 1921/22 prowadzono IV oddziały – 2 komplety.
1) komplet tj. oddz. III i IV pobierał nauke rano od 8 – 11 godz.
2) komplet tj. oddz. I i II pobierał naukę po południu od godz. 1 – 3”
Od 30 marca 1922 roku w szkole uczyły dwie nauczycielki: Ż. Stro-
kówna i H. Jasińska... W skład grona nauczycielskiego wchodził też
ks. proboszcz Andrzej Paluszkiwwicz, który udzielał nauki religii na
wszystkich oddziałach.”
W Szkole Powszechnej w Mokremlipiu w latach 1916 – 1932
uczyli nauczyciele: Stanisława Kamińska, Albina Pilichowska, Sta-
nisław Sowa, Zdzisława Strokówna, Henryka Jasińska, Maria Ko-
walska, Maria Rozdolska, Józefa Gładyszowa, Adam Waśko, Fran-
ciszka Waśko, Olga Stadnicka, Helena Kuzycz, Mikołaj Kuzycz, Jan
Sowiński. W tym okresie religii nauczali: Ks. Andrzej Paluszkie-
wicz, ks. Leonard Kępiński, ks. Antoni Rudziński, ks. Andrzej Ko-
strzewa.
W 1917 roku założona została w Mokremlipiu Ochotnicza
Straż Pożarna. Naczelnikiem został Wojciech Kozioł, gospoda-
rzem Władysław Śledź, a prezesem Konstanty Świderski. Przy
straży istniała orkiestra dęta, której kapelmistrzem był Józef Ja-
błoński.
Podczas II wojny światowej aktywnie działała partyzant-
ka. Z Mokregolipia pochodził Franciszek Madej Ps. „Mrówka”
Komendant XV Obwodu Batalionów Chłopskich Zamość, od-
znaczony Złotym Krzyżem Orderu Virtuti Militari. Znany po-
wszechnie jest wyczyn Jana Tońki, który 20 lipca 1944 roku prze-
prowadził łąkami od strony Sąsiadki wojska radzieckie pod same
76
Jakób Raciborski
stanowiska stacjonujących we wsi oddziałów niemieckich. Wio-
ska została wyzwolona bez żadnych strat. Poległych 18 Niemców
pochowano na cmentarzu parafi alnym, a reszta oddziału trafi ła do
niewoli radzieckiej.
Po wojnie wieś zaczęła się prężnie rozwijać. W 1945 roku zbu-
dowano (już dziś nie istniejącą) świetlicę, w której znajdował się
pierwszy sklep państwowy. W 1958 roku zbudowano utwardzo-
ną drogę, a w 1961 roku przeprowadzono elektryfi kację. W 1974
roku w szkole założono telefon.
W latach 1992 – 1994 dzięki staraniom ks. Prof. H. Steca
w kościele w Mokremlipiu wykonano witraże w pracowni Krysty-
ny i Bogusława Szczekanów w Krakowie. Przedstawiają postacie
świętych. Są ofi arą parafi an na rzecz kościoła.
Na Mokrolipskim cmentarzu spoczywają: Antonina z Wi-
słockich Debolny zmarła 7 lutego 1863 w wieku 74 lat, Kazimierz
Jaworski zmarły w 1837, Stanisław Jaworski – 1854, Franciszka
Ziemnicka – 1860, ks. Franciszek Kwiatkowski – 1870 proboszcz
parafi i Mokrelipie, którą zarządzał przez 36 lat. Antoni Różyczka
– były dyrektor cukrowni w Cesarstwie; urodzony 15 listopada 1841
roku, zmarł 28 listopada 1902 roku. Rodzina zmarłego zamieściła
na nagrobku napis: „Cześć twej pamięci zacny mężu i ojcze”. Właści-
ciel Sułowca – Wincenty Huskowski – zmarł 29 stycznia 1903 roku,
żona Huskowskiego Katarzyna z Branickich Huskowska – żyła lat
82; zmarła 7 lipca 1929 roku, oraz nagrobek ich syna Stanisława,
zamordowanego w 1940 roku w Kumowej Dolinie k/Chełma, gdzie
został pochowany w zbiorowej mogile. Michał Rudnicki w wieku
39 lat (16 lipca 1941 roku ) zginął na Majdanku
opracował Andrzej Kondrat
77
Krótka historia wsi Mokrelipie...
78
Jakób Raciborski
Bibliografia:
1. „Słownik geografi czny Królestwa Polskiego i innych krajów
słowiańskich” Warszawa 1880 t. VI s. 627
2. Kroniki Parafi alne
3. Kronika Szkoły Powszechnej w Mokremlipiu
http://horajec.republika.pl/mokrelip.html
– Opracowanie Reginy Smoter Grześkiewicz
Spis treci
Czytając Jakóba Raciborskiego... ........................................ 5
I. Opis mego życia ............................................... 9
II. Moje dążenia ................................................... 15
III. Nieśmy oświatę ................................................ 16
IV. Wezwanie do pracy .......................................... 17
V. Do nie dbale czytających gazety ....................... 19
VI. Do rodziców .................................................... 22
VII. Do młodzieży .................................................. 25
VIII. Do zwiedzających wystawę częstochowską ...... 26
IX. Dlaczego? ......................................................... 27
X. Do ludzi uczonych, zaniedbujących... ............... 28
XI. Myśl chłopska .................................................. 29
XII. Kolenda ............................................................ 30
XIII. Piosenka karnawałowa ..................................... 32
XIV. Kołowrotki ....................................................... 35
XV. Uciekł już karnawał .......................................... 36
XVI. Powitanie skowronka ....................................... 37
XVII. Przyszedł maj ................................................... 39
XVIII. Maj .................................................................. 42
XIX. Pieśń majowa ................................................... 43
XX. Żniwa ............................................................... 45
79
80
Jakób Raciborski
XXI. Po żniwach ....................................................... 47
XXII. Pieśń na dzień narodzenia N.M.P. ................... 48
XXIII. Piosenka jJesienna ............................................ 50
XXIV. Jesień ................................................................ 51
XXV. Na orzechach ................................................... 53
XXVI. Roraty .............................................................. 55
XXVII. Tęsknota ........................................................... 57
XXVIII. Boleść serca ...................................................... 58
XXIX. Dla uczczenia Ś. P. K. Prószyńskiego ................. 60
XXX. Pamięci (Mieczysława Brzezińskiego) ............. 61
XXXI. Podziękowanie za nagrodę pisarską .................. 63
XXXII. Do wieśniaczki znad Wisły .............................. 64
XXXIII. Jestem sobie chłop! .......................................... 65
XXXIV. Dumka poznańska ........................................... 68
Posłowie ............................................................................. 70
Krótka historia wsi Mokrelipie... ........................................ 73