Iza Brant-Szehidewicz Z „Buńczukiem” w...

32
1 PRZEGLąD TATARSKI Nr 2/2012 9 września 2011 r., o wschodzie słońca, wyruszyłam w daleką po- dróż do odległego Rybnika. Miałam zaszczyt opiekować się sympatyczną młodzieżą z zespołu „Buńczuk” i poprowadzić wieczór krymsko-tatarski w Rybnickim Centrum Kultury. Nasz występ towarzyszył wernisażowi wy- stawy batików Elmiry Seit-Ametowej pod tytułem „Kolory mojej duszy”. Wydarzenie to odbyło się pod honorowym patronatem Senatora RP pana Antoniego Motyczki oraz Wojskowej Komendy Uzupełnień w Rybniku. Spotkanie z autorką batików okraszone było degustacją kuchni krymsko-tatarskiej, muzyką i quizem z nagrodami. Następnie wystąpił zespół „Buńczuk”. Zaprezentowaliśmy godzinny program artystyczny, na który składały się wiersze Selima Chazbijewicza i Musy Czacho- rowskiego, pieśni w języku tatarskim oraz tańce solowe i zespołowe. Dając młodzieży chwilkę wytchnienia, przybliżałam historię, kulturę i religię Tatarów, wplatając ją adekwatnie do prezentowanych popisów wokalnych, tanecznych czy recytatorskich. Niewątpliwą niespodzianką (również dla nas) była prelekcja pana kpt. Tadeusza Kuśmierczyka, ofi- cera Wojskowej Komendy Uzupełnień w Rybniku. W ramach szeroko rozumianej promocji Sił Zbrojnych zaprezentował bardzo ciekawą pre- zentację multimedialną „Uzbrojenie, sztuka wojenna, taktyka i legendy dotyczące Tatarów w XIII i XIV wieku na Śląskiej Ziemi”. Podsumowaniem wieczoru była sesja fotograficzna lokalnych no- tabli i społeczności siedzącej na widowni Rybnickiego Centrum Kultu- ry z zespołem „Buńczuk”. Pani Elmira Seit-Ametova była oczarowana naszym występem. Dziękowała, że chcieliśmy przyjechać z tak daleka, by uświetnić jej wystawę, dać wsparcie i poczuć namiastkę tatarskiego domu. Podziwiała nasze stroje. Pytała o naukę języka, tańca. Wyraziła chęć przyjazdu w nasze rodzinne strony i spotkania ze społecznością tatarską Podlasia. Przesympatyczna bohaterka wieczoru opowiedziała nam o sobie: „Urodziłam się w rodzinie krymsko-tatarskiej w Taszkiencie, Uzbekistanie. Od 1990 r. mieszkam w Symferopolu na Krymie. Ukończy- łam Wydział Sztuki Dekoracyjnej i Użytkowej Ukraińskiej Akademii Sztuki. Współpracuję z Krymsko-Tatarskim Muzeum Narodowym, gdzie wystawiam swojej prace oraz z Narodowym Domem Wydawniczym, dla którego wyko- nuję ilustracje do książek. W swojej twórczości artystycznej skupiam się na technice batiku. Moje obrazy malowane są na jedwabiu. Niosą w sobie ta- jemnicę wschodniego charakteru sztuki”. Warto dodać, że pani Elmira jest artystką uznaną przez krytykę na Krymie, Ukrainie, w Rosji oraz w Pol- sce. Jej prace znajdują się w kolekcjach w USA, Holandii, Niemczech, Rosji, Ukrainy i Polski. W tym miejscu przybliżę, Drogi Czytelniku, technikę wykonania prac naszej bohaterki. Batik to pradawna technika ozdabiania tkanin. Jest ona niezwykle stara. Wytwarza się je bowiem od co najmniej 2000 lat w wie- lu zakątkach świata, m.in. w Azji południowej i południowo-wschodniej oraz w Afryce. Technologia tworzenia batików polega na nakładaniu na odpowiednie części tkaniny warstw wosku, a następnie barwieniu (np. przez zamoczenie całej tkaniny w roztworze z farbą). Batiki nazywa się często woskowymi witrażami, ponieważ gdy od tyłu podświetli je światło, wyglądają jak piękne kompozycje z kolorowych szybek. Wobec zawodowych zainteresowań moje osobiste spotkanie z pa- nią Elmirą, podczas warsztatów odbywających się kolejnego dnia pobytu w Rybniku, było mostem wymiany doświadczeń. Nasza młodzież miała także okazję do przyjrzenia się etapom pracy techniką batiku. Następnie zwiedziliśmy Rybnik i przygotowaliśmy się do podróży powrotnej. Czas spędzony z młodzieżą z zespołu „Buńczuk” choć krótkotrwa- ły owocny był w doznania. Podziwiam ich zaangażowanie, wkładane serce w taniec, deklamację poezji tatarskiej i śpiew. Dziękuję przede wszystkim pani Halinie Szahidewicz za zaufanie, jakim obdarzyła moją osobę, a także rodzicom. Tym ostatnim winszuję, ale także życzę wie- le chęci, siły, wytrwałości i zaangażowania w pracę zespołu. Owocna współpraca między choreografem zespołu a wsparciem ze strony rodzi- ców przynosi bogate dokonania i dobre imię Tatarom w RP. Mam nadzieję, że nasze drogi będą wiodły przez wspólne trakty wielokulturowego świata. A jakie w międzyczasie wyrosło cudowne, bodajże trzecie, pokolenie „Buńczuka” - zobaczcie Państwo sami na fo- tografii pt. „Radosny Buńczuk”. Z podziękowaniami i pozdrowieniami Iza Brant-Szehidewicz Radosny „Buńczuk”! fot. Dariusz Szehidewicz Iza Brant-Szehidewicz Z „Buńczukiem” w Rybniku 21 stycznia br. Muzeum Bitwy Pod Grunwaldem w Stębarku za- prezentowało spotkanie kulturalne „Tatarzy pod Grunwaldem. Historia- -dziedzictwo-szanse”, nad którym patronat honorowy objęli: Mustafa Dżamilew – przewodniczącego Medżlisu Narodu Krymskotatarskiego oraz Romas Jakubauskas – mufti Republiki Litewskiej. Tatarskie uczestnictwo w grunwaldzkim zmaganiu od wieków wzbudza szerokie zainteresowanie, toteż nic w tym dziwnego, że stycz- niowa impreza ściągnęła ponad tysiąc osób z Polski oraz z zagranicy. Była delegacja polskich Tatarów, przybyli też Tatarzy z Litwy z Adasem Jaku- bauskasem, przewodniczącym Związku Wspólnot Tatarów Litewskich. Oprócz prelekcji, wystawy i pokazów historyczno-orężnych była degu- stacja tatarskich potraw, przygotowanych przez Dżennetę Bogdanowicz, szefową „Tatarskiej Jurty” w Kruszynianach. O wyposażeniu tatarskich wojowników i ich bojowej taktyce mówił Andrzej Abramski z Polskiego Stowarzyszenia Łucznictwa Konnego, zaś z historycznego punktu widze- nia sprawę przedstawił prof. Selim Chazbijewicz. Była jeszcze wystawa fotograficzna i film o tatarskiej społeczności w Polsce i na Litwie. Ważnym wydarzeniem towarzyszącym imprezie była prezentacja dwóch zajmujących książek, opublikowanych w związku z projektem (napiszemy o nich w następnym numerze „Przeglądu Tatarskiego”). Pierwsza to „Tatarzy pod Grunwaldem”, zaś jej autorami są Selim Cha- zbijewicz i Sławomir Moćkun, druga zaś – „Kuchnia tatarska” autorstwa Fatimy Buinovskiej i Sławomira Moćkuna. Obie pod patronatem hono- rowym Mustafy Dżemilewa i Romasa Jakubauskasa. Świetna to sprawa, chociaż… Szkoda, że nie dołączono do tej godnej dwójki jeszcze nasze- go muftiego i prezesa RC Związku Tatarów RP… (ski) Tatarskie spotkanie pod Grunwaldem

Transcript of Iza Brant-Szehidewicz Z „Buńczukiem” w...

Page 1: Iza Brant-Szehidewicz Z „Buńczukiem” w Rybnikubibliotekatatarska.pl/wp-content/uploads/2015/07/pt14_srodek.pdf · naszym występem. Dziękowała, że ... Ważnym wydarzeniem

1Przegląd TaTarski Nr 2/2012

9 września 2011 r., o wschodzie słońca, wyruszyłam w daleką po-dróż do odległego Rybnika. Miałam zaszczyt opiekować się sympatyczną młodzieżą z zespołu „Buńczuk” i poprowadzić wieczór krymsko-tatarski w Rybnickim Centrum Kultury. Nasz występ towarzyszył wernisażowi wy-stawy batików Elmiry Seit-Ametowej pod tytułem „Kolory mojej duszy”. Wydarzenie to odbyło się pod honorowym patronatem Senatora RP pana Antoniego Motyczki oraz Wojskowej Komendy Uzupełnień w Rybniku.

Spotkanie z autorką batików okraszone było degustacją kuchni krymsko-tatarskiej, muzyką i quizem z nagrodami. Następnie wystąpił zespół „Buńczuk”. Zaprezentowaliśmy godzinny program artystyczny, na który składały się wiersze Selima Chazbijewicza i Musy Czacho-rowskiego, pieśni w języku tatarskim oraz tańce solowe i zespołowe. Dając młodzieży chwilkę wytchnienia, przybliżałam historię, kulturę i religię Tatarów, wplatając ją adekwatnie do prezentowanych popisów wokalnych, tanecznych czy recytatorskich. Niewątpliwą niespodzianką (również dla nas) była prelekcja pana kpt. Tadeusza Kuśmierczyka, ofi-cera Wojskowej Komendy Uzupełnień w Rybniku. W ramach szeroko rozumianej promocji Sił Zbrojnych zaprezentował bardzo ciekawą pre-zentację multimedialną „Uzbrojenie, sztuka wojenna, taktyka i legendy dotyczące Tatarów w XIII i XIV wieku na Śląskiej Ziemi”.

Podsumowaniem wieczoru była sesja fotograficzna lokalnych no-tabli i społeczności siedzącej na widowni Rybnickiego Centrum Kultu-ry z zespołem „Buńczuk”. Pani Elmira Seit-Ametova była oczarowana naszym występem. Dziękowała, że chcieliśmy przyjechać z tak daleka, by uświetnić jej wystawę, dać wsparcie i poczuć namiastkę tatarskiego

domu. Podziwiała nasze stroje. Pytała o naukę języka, tańca. Wyraziła chęć przyjazdu w nasze rodzinne strony i spotkania ze społecznością tatarską Podlasia. Przesympatyczna bohaterka wieczoru opowiedziała nam o sobie: „Urodziłam się w rodzinie krymsko-tatarskiej w Taszkiencie, Uzbekistanie. Od 1990 r. mieszkam w Symferopolu na Krymie. Ukończy-łam Wydział Sztuki Dekoracyjnej i Użytkowej Ukraińskiej Akademii Sztuki. Współpracuję z Krymsko-Tatarskim Muzeum Narodowym, gdzie wystawiam swojej prace oraz z Narodowym Domem Wydawniczym, dla którego wyko-nuję ilustracje do książek. W swojej twórczości artystycznej skupiam się na technice batiku. Moje obrazy malowane są na jedwabiu. Niosą w sobie ta-jemnicę wschodniego charakteru sztuki”. Warto dodać, że pani Elmira jest artystką uznaną przez krytykę na Krymie, Ukrainie, w Rosji oraz w Pol-sce. Jej prace znajdują się w kolekcjach w USA, Holandii, Niemczech, Rosji, Ukrainy i Polski.

W tym miejscu przybliżę, Drogi Czytelniku, technikę wykonania prac naszej bohaterki. Batik to pradawna technika ozdabiania tkanin. Jest ona niezwykle stara. Wytwarza się je bowiem od co najmniej 2000 lat w wie-lu zakątkach świata, m.in. w Azji południowej i południowo-wschodniej oraz w Afryce. Technologia tworzenia batików polega na nakładaniu na odpowiednie części tkaniny warstw wosku, a następnie barwieniu (np. przez zamoczenie całej tkaniny w roztworze z farbą). Batiki nazywa się często woskowymi witrażami, ponieważ gdy od tyłu podświetli je światło, wyglądają jak piękne kompozycje z kolorowych szybek.

Wobec zawodowych zainteresowań moje osobiste spotkanie z pa-nią Elmirą, podczas warsztatów odbywających się kolejnego dnia pobytu w Rybniku, było mostem wymiany doświadczeń. Nasza młodzież miała także okazję do przyjrzenia się etapom pracy techniką batiku. Następnie zwiedziliśmy Rybnik i przygotowaliśmy się do podróży powrotnej.

Czas spędzony z młodzieżą z zespołu „Buńczuk” choć krótkotrwa-ły owocny był w doznania. Podziwiam ich zaangażowanie, wkładane serce w taniec, deklamację poezji tatarskiej i śpiew. Dziękuję przede wszystkim pani Halinie Szahidewicz za zaufanie, jakim obdarzyła moją osobę, a także rodzicom. Tym ostatnim winszuję, ale także życzę wie-le chęci, siły, wytrwałości i zaangażowania w pracę zespołu. Owocna współpraca między choreografem zespołu a wsparciem ze strony rodzi-ców przynosi bogate dokonania i dobre imię Tatarom w RP.

Mam nadzieję, że nasze drogi będą wiodły przez wspólne trakty wielokulturowego świata. A jakie w międzyczasie wyrosło cudowne, bodajże trzecie, pokolenie „Buńczuka” - zobaczcie Państwo sami na fo-tografii pt. „Radosny Buńczuk”.

Z podziękowaniami i pozdrowieniami Iza Brant-Szehidewicz

Radosny „Buńczuk”! fot. Dariusz Szehidewicz

Iza Brant-Szehidewicz

Z „Buńczukiem” w Rybniku

21 stycznia br. Muzeum Bitwy Pod Grunwaldem w Stębarku za-prezentowało spotkanie kulturalne „Tatarzy pod Grunwaldem. Historia--dziedzictwo-szanse”, nad którym patronat honorowy objęli: Mustafa Dżamilew – przewodniczącego Medżlisu Narodu Krymskotatarskiego oraz Romas Jakubauskas – mufti Republiki Litewskiej.

Tatarskie uczestnictwo w grunwaldzkim zmaganiu od wieków wzbudza szerokie zainteresowanie, toteż nic w tym dziwnego, że stycz-niowa impreza ściągnęła ponad tysiąc osób z Polski oraz z zagranicy. Była delegacja polskich Tatarów, przybyli też Tatarzy z Litwy z Adasem Jaku-bauskasem, przewodniczącym Związku Wspólnot Tatarów Litewskich. Oprócz prelekcji, wystawy i pokazów historyczno-orężnych była degu-stacja tatarskich potraw, przygotowanych przez Dżennetę Bogdanowicz, szefową „Tatarskiej Jurty” w Kruszynianach. O wyposażeniu tatarskich wojowników i ich bojowej taktyce mówił Andrzej Abramski z Polskiego

Stowarzyszenia Łucznictwa Konnego, zaś z historycznego punktu widze-nia sprawę przedstawił prof. Selim Chazbijewicz. Była jeszcze wystawa fotograficzna i film o tatarskiej społeczności w Polsce i na Litwie.

Ważnym wydarzeniem towarzyszącym imprezie była prezentacja dwóch zajmujących książek, opublikowanych w związku z projektem (napiszemy o nich w następnym numerze „Przeglądu Tatarskiego”). Pierwsza to „Tatarzy pod Grunwaldem”, zaś jej autorami są Selim Cha-zbijewicz i Sławomir Moćkun, druga zaś – „Kuchnia tatarska” autorstwa Fatimy Buinovskiej i Sławomira Moćkuna. Obie pod patronatem hono-rowym Mustafy Dżemilewa i Romasa Jakubauskasa. Świetna to sprawa, chociaż… Szkoda, że nie dołączono do tej godnej dwójki jeszcze nasze-go muftiego i prezesa RC Związku Tatarów RP…

(ski)■

Tatarskie spotkanie pod Grunwaldem

Page 2: Iza Brant-Szehidewicz Z „Buńczukiem” w Rybnikubibliotekatatarska.pl/wp-content/uploads/2015/07/pt14_srodek.pdf · naszym występem. Dziękowała, że ... Ważnym wydarzeniem

2 wydarzenia i informacje • historia

Informujemy ze smutkiem, że 30 stycznia 2012 roku zmarła

Lejla Korycka z domu BajraszewskaCórka Zehry i Macieja Mahmuda Bajraszewskich ze Słonima,urodzona 10 stycznia 1919 roku. Zawsze pamiętała o swym tatarskim pochodzeniu. Była dobrym człowiekiem, godnym członkiem naszej społeczności.Pochowana została na Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku.

Serdeczne wyrazy współczucia składają Rodzinieprzyjaciele i znajomi z tatarskiej wspólnoty

Prawdziwa miłość nie wyczerpuje się nigdy. Im więcej dajesz, tym więcej ci jej zostaje.Antoine de Saint-Exupery

WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!18 marca 2012 roku w auli Pałacu Branickich w Białymstoku odbyła się niecodzienna uroczystość z okazji

50-lecia pożycia małżeńskiego. Wśród kilkudziesięciu par byli tez Tatarzy: Mierjema i Lucjan Mucharscy. Wśród licznie zgromadzonej rodziny i znajomych, odebrali z rąk Prezydenta Białegostoku Tade-usza Truskolaskiego listy gratulacyjne oraz me-dale od Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Bronisława Komorowskiego. Uroczystą aka-demię zakończono pięknym koncertem poezji śpiewanej… oczywiście o miłości. Potem był moc życzeń i kwiatów od najbliższych oraz znajomych. Naszym Jubilatom z okazji Złotych Godów życzymy długich lat w zdrowiu, szczę-ściu i wzajemnej miłości.

Tekst: Ania Mucharska fot. Krzysztof Mucharski

Do tych serdecznych życzeń dla Państwa Mu-charskich dołącza się także redakcja „Przeglądu Tatarskiego”.

Miło nam poinformować, że od połowy marca czynny jest w Su-praślu lokal z tatarskimi przysmakami! Nasza popularna i powszechnie lubiana mistrzyni kucharska, Maria Radecka z Sokółki, wraz z córką Elżbietą, równie biegłą w sprawach kulinarnych, oraz mężem Lucjanem (mąż, jak wiadomo, musi znać się na wszystkim) zapraszają na kobate, sebzeli, dżantyk, ałmałyk, kołduny oraz inne, niewątpliwie smaczne po-trawy. Do tego sympatyczna obsługa, stylowy wystrój wnętrza i tatarska muzyka. Zjeść można na miejscu, ale dania można zamówić również na wynos lub zorganizować sobie w lokalu przyjęcie.

Byliśmy na ulicy Cieliczańskiej 1, próbowaliśmy wszystkiego po trochu, świetne! Polecamy!

Tekst i fot. (ski)■

Tatarskie przysmaki!

Ze smutkiem zawiadamiamy, że 12 maja 2012 roku zmarła w wieku 59 lat

Leonarda Aleksandrowicz z domu KoryckaDobra Tatarka i muzułmanka.

14 maja 2012 roku spoczęła na mizarze w Bohonikach.

Jest już pod opieką Najwyższego.

Z Rodziną Zmarłej łączą się w żałobie: Mierjema Chalecka-Giembicka, Musa Czachorowski, przyjaciele i znajomi z tatarskiej społeczności.

Kołduny, proszę!

Page 3: Iza Brant-Szehidewicz Z „Buńczukiem” w Rybnikubibliotekatatarska.pl/wp-content/uploads/2015/07/pt14_srodek.pdf · naszym występem. Dziękowała, że ... Ważnym wydarzeniem

3Przegląd TaTarski Nr 2/2012

Informujemy ze smutkiem, że 27 kwietnia 2012 roku zmarła w Świnoujściu

Ewa Woronowicz z domu JakubowskaUrodzona 22 maja 1917 roku w Taganrogu.Wdowa po Alim Woronowiczu, imamie gminy muzułmańskiej w Warszawie, ostatnim imamie Szwadronu Tatarskiego 13 Pułku Ułanów Wileńskich.Przez całe życie związana była mocno z tatarską i muzułmańską społecznością,pozostawała zawsze wierna jej najlepszym tradycjom.Pochowana została na Muzułmańskim Cmentarzu Tatarskim w Warszawie.Pozostanie w naszej pamięci.

Serdeczne wyrazy współczucia Rodzinie Zmarłej składają: Mufti Rzeczypospolitej Polskiej Tomasz Miśkiewiczczłonkowie Najwyższego Kolegium Muzułmańskiego Związku Religijnegoprzyjaciele i znajomi z całej tatarskiej wspólnoty

27 kwietnia 2912 roku zmarła w Świnoujściu nasza Mama i Babcia, Ewa Woronowicz z domu Jakubowska.

Urodziła się 22 maja 1917 roku w Taganrogu, jako córka Emi-lii i Chasienia Jakubowskich. Po rewolucji 1917 roku powróciła z Rodzicami oraz starszym bratem, Amuratem, do rodzinnej posiadłości Ojca w Klecku (dawne województwo nowogródzkie). W roku 1936 ukończyła Gimnazjum Państwowe im. Władysława Syrokomli w Nieświeżu. Po maturze podjęła studnia na wydziale geodezji Politechniki Warszawskiej.

28 lipca 1937 roku została żoną Alego Woronowicza, imama gminy muzułmańskiej w Warszawie i kapelana Szwadronu Tatar-skiego 13 Pułku Ułanów Wileńskich w Nowej Wilejce. Po wybuchu II wojny światowej otrzymał rozkaz stawienia się w macierzystej jednostce, razem więc opuścili Warszawę i udali się na Kresy.

Do czasu repatriacji na Ziemie Odzyskane Ewa Woronow-icz pracowała jako urzędniczka w Klecku. Będąc repatriantką, została skierowana najpierw do Trzcianki Lubuskiej, a od roku 1947 zamieszkała w Gorzowie Wlkp. Początkowo pracowała tam w Poznańskiej Ekspozyturze przy rozdziale pomocy świadczonej w ramach Planu Marshalla (UNRRA).

Po likwidacji Ekspozytury, w latach 1948-1961 pracowała w dziale finansowym Państwowej Spółdzielni Spożywczej w Go-rzowie Wlkp. W latach 1962–1977, do osiągnięcia wieku emerytal-nego, była zatrudniona na stanowisku głównej księgowej w go-rzowskiej Okręgowej Stacji Chemiczno-Rolniczej.

1 maja 2012 roku została pochowana na Muzułmańskim Cmentarzu Tatarskim w Warszawie, obok symbolicznego grobu swego męża, imama Alego Woronowicza.

Tahira Szczęsnowicz – córka Kamilla Hołody – wnuczka

Nasze wspomnienie

O początkach osady zlokalizowanej na wzgórzu dominującym nad doliną Szotkówki, która później rozwinęła się w dużą wieś, ale już w dolinie Mszanki, źródła pisane milczą. Popuściwszy więc wo-dzy historycznej fantazji, można by z dużą dozą prawdopodobieństwa wybrać czasy zmagań Wiślan z wojami wielkomorawskimi. Wówczas to nasi praojcowie z plemienia Gołężyców, zmuszeni do opuszcze-nia spalonych osad, szukali nowych miejsc do osiedlenia. Trafili nad Szotkówkę, gdzie znaleźli wyniosłe wzgórze, otoczone dolinami rzek i podmokłymi łąkami potoków.

Tam właśnie powstała najstarsza, zapisana w XIII-wiecznych dokumentach praosada Mszany, nazwana Bozagora, dzisiejsza Boża Góra. Jej istnienie na długo przed tatarskim najazdem, aczkolwiek nie-

źle udokumentowane, nie jest nigdzie dokładnie datowane. Musimy więc, za publikacjami krajoznawczymi1, powtórzyć pytanie: czy Msza-na jest wsią o tatarskim, czy może gołężyckim rodowodzie? Wszystko bowiem wskazuje na to, iż najstarsza część wsi Bozagora jest pocho-dzenia gołężyckiego, a jej początków należy doszukiwać się w wieku X lub XI, a nawet wcześniej. Początki osady Mszana giną gdzieś w śre-dniowieczu i raczej próżne są wysiłki jej udokumentowania. Bardziej umownie niż historycznie zwykło się – błędnie zresztą – za początki osady uważać wydarzenia związane z najazdem mongolsko-tatarskim, który w 1241 roku pustoszył Ziemię Śląską.

1 „Krajoznawca Górnośląski” nr 8, Katowice 1991.

Lech Wiewióra

Tryptyk mszański z Tatarami w tle

Page 4: Iza Brant-Szehidewicz Z „Buńczukiem” w Rybnikubibliotekatatarska.pl/wp-content/uploads/2015/07/pt14_srodek.pdf · naszym występem. Dziękowała, że ... Ważnym wydarzeniem

4

Powszechnie znana legenda o porażce najeźdźców pod wodzi-sławskim Grodziskiem, opowiada o sprycie radlińskich chłopów, któ-rych klacze wprowadziły zamęt wśród tatarskich ogierów. Radliniacy mieli też pochwycić ukrywających się w lasach tatarskich niedobitków i jako jeńców osadzić w mrocznej i wilgotnej dolinie potoku Mszanka. Właśnie owi jeńcy mieli być jakoby założycielami osady, przekształco-nej później w wieś Mszana.

Inna wersja legendy mówi o spiętrzeniu wód Leśnicy i zamasko-waniu bagien pod Grodziskiem. Zaś motyw z zamętem wśród tatar-skich koni obydwie wersje mają wspólny. Co prawda, legendy mówią o oblężeniu Grodziska, ale takie działanie jest mało prawdopodobne chociażby z racji pośpiesznego marszu najeźdźców w kierunku Wro-cławia. Grodzisko zostało zapewne zdobyte i spalone przez główne siły najeźdźców i to z marszu, parę dni po porażce podjazdu zwiadowcze-go. Legendy wspominają o dziękczynnej mszy świętej, odprawionej po odparciu jego ataku. Pamiątką tej mszy ma być nazwa wsi – Mszana, od łacińskiego słowa missa – msza, i wizerunek dzwonu w jej herbie.

Takie jednak bezkrytyczne przyjmowanie legendarnych prze-kazów za „prawdziwe historie” powoduje, iż wywód ten sam sobie przeczy. Skoro bowiem jeńcy tatarscy byli założycielami wsi, to skąd jeszcze przed jej założeniem wziął się tam kościół, w którym odpra-wiono ową mszę dziękczynną? No chyba, że mszę celebrowano przy ołtarzu polowym, bo mszańska świątynia powstała dopiero z końcem XIII wieku.

Kronika Henkego2 nazwę wsi wywodzi wprawdzie od mszy, ale rozważa też inną zależność nazwy od spraw kościelnych. Zupełnie od-mienną etymologię przytaczają natomiast autorzy regionalnych opra-cowań historycznych. Są raczej zgodni, że nazwa Mszana wywodzi się od mchu lub omszałego miejsca (łac. muscus, muscosus). Występuje ona również w innych regionach kraju. Istnieje też miejscowość, która „pasuje” do legendy o mszy świętej. To Mszalnica w pobliżu Nowego Sącza.

Tak więc nazwa wsi wywodząca się od cech terenowych, po-twierdza niejako jej powstanie przed najazdem tatarskim. Po wydarze-niach z 1241 roku, miasta i osady lokowano na innym prawie, zaś ich nazwy nader często wywodzono od imion zasadźców. Stąd wniosek, że jeńców tatarskich osadzono w już istniejącej osadzie i to bezpośred-nio po bitwie pod Grodziskiem, co sugeruje prof. Idzi Panic w „Historii osadnictwa w księstwie opolsko-raciborskim”.

Istnienie kościoła i nazwę Mszana (w tej formie) po raz pierwszy podaje „Liber Fundationis Episcopatus Vratislaviensis” z lat 1290-1305, bardzo cenny dokument pozwalający w przybliżeniu datować powsta-nie wielu miejscowości. Trzecia część księgi wymienia wsie czyn-szowe (młodsze), zakładane na prawie niemieckim już po najeździe tatarskim. Zapis dotyczący Mszany w oryginale brzmi: ITEM IN MSA-NA DEBENT ESSE TRIGINTA MANSI… ISTE SUNT VILLE CIRCA ZARY ET VLADISLAVIAM – Także Mszana zobowiązana do płacenia podatku z trzydziestu łanów… To są wsie koło Żor i Wodzisławia.

Zatem w przypadku nowej osady w dolinie Mszanki mamy względną jasność co do czasu jej powstania. Jest jednak małe ale – otóż, w tym samym dokumencie, wśród osad wcześniej lokowanych, widnieje zapis: ITEM IN BOZAGORA SIVE MONTE OLIVETI POLONI-CA VALET V MARCAM – Podobnie w Bożej Górze, którą nazywają Górą Oliwną, była także oddawana dziesięcina wedle zwyczaju polskiego.

Topograficzna nazwa Boża Góra dotyczy wzgórza (281 m n.p.m.) w widłach Szotkówki i Jastrzębianki, dzisiaj w obrębie miasta Jastrzę-bie Zdrój. Do roku 1945 wzgórze, będące częścią Mszany, wzmian-kowano jako Folwark Boża Góra. Tak więc osada Bozagora, istnie-jąca na długo przed 1241 rokiem, mogła stać się praosadą zarówno dla Mszany, jak i Jastrzębia. Później zaś nowo powstała osada nad Mszanką całkowicie wchłonęła starszą Bozagorę. Dzisiaj nie da się już z całą pewnością określić współzależności między najazdem, jeń-cami, mszą dziękczynną, starą osadą na Bożej Górze i nową w doli-nie potoku Mszanka.

2 Franz I. Henke „Kronika, czyli opis topograficzno-historyczno-statystyczny miasta i wolnego mniejszego państwa stanowego Wodzisław na Górnym Śląsku.

Praktycznie wszystkie te zagadnienia pozostają bardziej w sferze domysłów i legend niż dowodów historycznych. Jedno wszakże nie podlega dyskusji. Najazd tatarski spowodował niewyobrażalne wprost straty w ludziach, zniszczenie wielkich połaci ziemi polskiej oraz wy-musił na władcach wprowadzenie nowych praw osadniczych. Rozpo-częło się intensywne osadnictwo, a nowe, zachodnie prawo lokacyjne znalazło na śląskiej ziemi szerokie zastosowanie. W tej sytuacji, tak-że w nowej osadzie nad Mszanką, oprócz rdzennej ludności ocalałej z pogromu, mogli mieszkać niegdysiejsi jeńcy tatarscy. I tak należało-by postrzegać początki Mszany – trochę z historii, a trochę z legendy.

A skąd w herbie wsi dzwon? Być może jest to pamiątka z 1520 roku, kiedy to został zainstalowany w mszańskiej świątyni, jedyny chyba w okolicy (nie licząc miast).

Siedem wieków później, czyli jak powrócono do legendyTrzykrotny przemarsz tatarskich hord przez naszą ziemię można

zaliczyć do największych nieszczęść, jakie w tysiącleciu historii spa-dły na naszych przodków. Szlak najazdu prowadził przez Oświęcim, Pszczynę, Wodzisław (Rybnik), Racibórz i Opole. Ówczesny kaszte-lański gród Oświęcim miał większe szanse obrony przed najeźdźcami niż Pszczyna, którą praktycznie zdobyto z marszu. W Woszczycach napastnicy zniszczyli ledwo co wzniesione budowle zakonne, spro-wadzonych tu z Jędrzejowa cystersów. Zakonnicy zaś albo zginęli, albo trafili w jasyr. W kilka lat po najeździe cystersi przenieśli się pod Racibórz, zaś w pobliżu Woszczyc w trzydzieści lat później powstało dobrze obwarowane miasto Żory.

Liczne stawy rybne (rybniki) okazały się zbyt słabą przeszkodą dla oddziałów tatarskich, więc Rybnik, wówczas już osada miejska, podzielił los wielu innych. Na szczęście, ludność zdążyła opuścić miasto, zdając je na łaskę najeźdźców. Podobnie stało się z osadami nad Leśnicą, chociaż Grodzisko zdobyto i spalono dopiero po kolej-nym ataku. Tatarzy zniszczyli też wiele innych okolicznych osad, wsi i miast, w tym także Jedłownik, domniemaną siedzibę kasztelana Go-sława, oraz jedną z najstarszych, zapisywanych w dokumentach hi-storycznych osad – Pszów. Od najeźdźców ucierpiał praktycznie cały Śląsk, stąd w wielu miejscowościach pod postacią nazw miejscowych, w podaniach, legendach, a nawet i potocznych zwrotach, do dnia dzi-siejszego zachowały się ślady wydarzeń sprzed setek lat.

W okolicach Wodzisławia Śląskiego żyją Tatarczykowie, potom-kowie najeźdźców, a wieś Mszanę, jak chcą podania, zakładali tatar-scy jeńcy. Miejsce, skąd Tatarzy atakowali Grodzisko, zwie się Tatar-skim Polem, zaś przysiółek Mszany – Uchytów, jako że tam miano uchwycić uciekających spod Grodziska wojowników tatarskich. W in-nych częściach Śląska znane są Wzgórza Tatarskie (Niemodlin), Wie-ża Mongołów (Grodków), grób tatarski (Górowo), zaś Chorzów i Dąb wprost powołują się na historyczne korzenie z okresu owego najazdu. W Żyglinie, w miejscu, gdzie (jak chce legenda) znaleźli bezpieczne

historia

Jadą Tatarczykowie: zjazd roku 2002

Page 5: Iza Brant-Szehidewicz Z „Buńczukiem” w Rybnikubibliotekatatarska.pl/wp-content/uploads/2015/07/pt14_srodek.pdf · naszym występem. Dziękowała, że ... Ważnym wydarzeniem

5Przegląd TaTarski Nr 2/2012

Tatarski chan – Roman Tatarczyk

schronienie trzej książęta śląscy, znajduje się kościółek. Powszechnie znane nazwy, jak tatarskie ziele, tatarak czy tatarka (poganka) naj-prawdopodobniej również mają siedmiowiekową tradycję.

Wzięci po bitwie pod Legnicą do tatarskiej niewoli górnicy ze Złoto-ryi kilka lat później widziani byli w kopalniach Złotej Ordy, zaś wyleczeni z ran tatarscy wojownicy i ich potomkowie jeszcze w XVII wieku zamiesz-kiwali osady Księstwa Legnicko-Jaworskiego. W niektórych regionach całkiem niedawno matki straszyły „Tatarzynem” swe niesforne dziatki, a przezywanie kogoś „tatarskim pomiotem” należało do szczególnie ob-raźliwych. Do dzisiaj właściwie na całym Śląsku czyjeś nagłe wtargnięcie czy energiczne wejście do wnętrza określa się mianem „wtatarowania”.

Najtrwalej jednak najazd tatarski zapisał się na terenach ów-czesnego Księstwa Opolsko-Raciborskiego. A zadecydowała o tym głównie legenda o bitwie na Radlińskich Bagnach pod Grodziskiem i o tatarskiej głowie z raciborskiego zamku. Jednak głównym tego potwierdzeniem są żyjący na tej ziemi potomkowie tatarskich wo-jowników. Niezależnie od tego, czy pochodzą oni od jeńców, czy też zrodzonych w wyniku gwałtów, ich mongolskiego pochodzenia nie sposób negować. Nie tylko bowiem nazwisko Tatarczyk – etymolo-gicznie syn Tatara – poświadcza te związki.

W okresie międzywojennym naukowcy z Wydziału Antropologii Polskiej Akademii Umiejętności (dzisiaj Polska Akademia Nauk) prze-prowadzili wnikliwe badania wśród członków rodzin Tatarczyków. Wyniki w pełni potwierdziły ich mongolski rodowód i azjatyckie ce-chy, zachowane mimo upływu siedmiu wieków i związków z ludami słowiańskimi. Zresztą i obecnie w rysach twarzy niejednego męskie-go potomka Tatarczyków można jeszcze dostrzec tatarskie rysy, zaś u kobiet swoiste cechy urody kobiet Wschodu.

Zapewne pierwsze lata (a może nawet dziesięciolecia) bytności Tatarczyków wśród miejscowej ludności do łatwych nie należały. Zbyt świeża bowiem była pamięć o ogromie nieszczęść, spowodowanych przez niedawny najazd. Prawdopodobnie ta właśnie sytuacja, połą-czona z wrodzonymi cechami stepowych przodków spowodowała, że tatarscy potomkowie żyli – na ile było to możliwe – swoim wewnętrz-nym życiem.

Wrodzone cechy ludów mongolskich, np. współodpowiedzialność w grupie, bezwzględne posłuszeństwo zwierzchności, a nade wszyst-ko zasady religijne starego mongolskiego wielobóstwa, pozwoliły im ukształtować pewne formy zachowań, wśród których swoista fascy-nacja końmi jest chyba najbardziej prozaiczną. Także zdolności do szybkiego przystosowania się w zmiennych warunkach wyniesione z wielu wypraw wojennych ojców, nieraz pozwoliły szybko odnaleźć się w nowej sytuacji. W przyszłości okaże się, iż ta właśnie cecha po-zwoli Tatarczykom łatwiej przechodzić przez wielokrotne zmieniające się warunki gospodarcze.

Wieki pewnego rodzaju wyobcowania spowodowały większe za-cieśnianie ich związków rodzinnych i rodowych, po części trwające po dziś dzień. Nie znaczy to wcale, że wewnątrz rodów nie było wa-

śni, czy niesnasek. Były waśnie, nawet i bratobójstwo, ale wszystko to działo się niczym w zamkniętym kręgu i biada każdemu, kto chciałby w rozgrywające się tam sprawy ingerować. Życie religijne tatarskich potomków, zwłaszcza w pierwszym okresie osadniczym, również nie należało do łatwych. Co prawda w legendach zapisano, że Tatarzy osiadłszy w dolinie Mszanki wybudowali tam mały meczet, ale nie wydaje się to prawdopodobne, gdyż islam, i to w Złotej Ordzie, a nie w Mongolii, wprowadzono długo po najeździe na Polskę. Najprawdo-podobniej więc przez jakiś czas odprawiali jeszcze swe religijne ob-rzędy według starej mongolskiej tradycji. Szybko jednak (dobrowolnie lub pod przymusem) przyjęli religię otaczającej ich ludności – chrze-ścijaństwo. Pomimo stania się katolikami zapewne gdzieś w zaciszu domowym, obok obrzędów katolickich, pozostawało miejsce dla sta-rych wierzeń i praktyk. Pod tym względem niewiele różnili się od na-szych praojców, którzy po przyjęciu chrztu długo jeszcze uprawiali stare pogańskie praktyki, na co zwracał uwagę brat Rudolf z rudzkie-go klasztoru cysterskiego.

Dzisiaj potomkowie Tatarów w zdecydowanej większości są katolikami, chociaż ich groby można znaleźć i na cmentarzach ewangelickich. Stąd wniosek, że w sprawach religii podlegali takim samym procesom historycznym jak pozostali mieszkańcy Śląska, co może tylko potwierdzić ich pełną integrację z rdzenną ludnością tej ziemi. No, może tylko z wyjątkiem owego „wewnątrzrodowego tabu”. Faktem jest jednak, że już od przeszło siedmiu wieków dzie-lą wszystkie dole i niedole ludu śląskiego. Zdarzało się, że szybciej dostosowawszy się do kolejnych trudności, łatwiej przebrnęli przez rozliczne kłopoty, wychodząc z nich bez większego uszczerbku (chy-ba, że dochodziło między nimi do konfliktów). Ale bywało i tak, że część z nich, jakby na przekór, występowała przeciw współziom-kom. Szczególnie trudnymi pod tym względem były początki XX wieku, czasy wojen i zmiany państwowości. Mijały wieki i powoli zapominano o dawnych napastnikach, traktując ich potomków już jako swoich, chociaż ciągle trochę obcych, w czym udział mieli tak-że oni sami, zamykając się niejako w swoich kręgach. Owa asymi-lacja tatarskich potomków na Śląsku przebiegła o wiele szybciej niż w innych regionach Polski południowej, gdyż kolejne najazdy tatar-skie nigdy więcej tu nie dotarły.

Przez długie wieki państwowej przynależności Śląska do Czech, a później do Korony Habsburgów nie przeszkadzały Tatarczykom w pełnym poczuciu się Ślązakami. Jednak po przegranej przez Au-strię wojnie o Śląsk (1740-42), sytuacja się zmieniła. Śląsk przeszedł pod pruskie panowanie. Po pewnym czasie władze zaczęły tumanić tatarskich potomków, budząc w nich swoisty szowinizm, a nawet nie-nawiść do wszystkiego co śląskie, czy słowiańskie.

Trzeba jednak oddać sprawiedliwość części Tatarczyków, którzy co prawda na powrót poczuli się „innymi”, ale nie poddali się pruskiej indoktrynacji. Niektórzy wprawdzie dali się otumanić, jednak na po-czuciu przynależności do narodowości niemieckiej się skończyło. Lata powojenne generalnie nie sprzyjały regionalizmom ani mniejszościom narodowym, tym bardziej potomkom najeźdźców sprzed siedmiu wie-ków. Dla niektórych z nich określenie „Tatar” uchodziło za obraźliwe lub co najmniej stanowiło powód do konfliktów. Na szczęście transfor-macje ustrojowe w naszym państwie wyzwoliły oddalone inicjatywy, a wśród nich także regionalizm. W tej sytuacji odnalazły się także rodziny Tatarczyków, i to nie tylko z Mszany.

Rok 2002 zapewne przejdzie do ich historii jako swoisty powrót Tatarczyków do własnych korzeni. W tym bowiem roku w Mszanie zorganizowano Zlot Tatarczyków. Początkowo miało to być skrom-ne spotkanie tylko jednego rodu, Burków. Skończyło się na udziale wszystkich rodów, a na zlot przybyli Tatarczykowie mieszkający w in-nych regionach, krajach, a nawet na innych kontynentach. W barw-nym korowodzie prezentowali się z dumą członkowie rodu Burków, Kupców, Kubosiów, Jantoniów, Adolfków, Wybirczoków, Krawoniów i tych, którzy wyjechawszy niegdyś daleko za chlebem nieco „poza-cierali” swe rodzinne dzieje. Dopiero niedawno zaczęto ich nazywać Ziemianami.

Page 6: Iza Brant-Szehidewicz Z „Buńczukiem” w Rybnikubibliotekatatarska.pl/wp-content/uploads/2015/07/pt14_srodek.pdf · naszym występem. Dziękowała, że ... Ważnym wydarzeniem

6 historia

Nazwy rodów nieco przypominające te dawne ze szlacheckich zaścianków, używane współcześnie, powstawały być może dopie-ro pod koniec XIX wieku, bo o starszych niestety nic pewnego nie wiemy. Obok tych głównych funkcjonują także nazwy uboczne, od-noszące się wyłącznie do pojedynczych członków poszczególnych rodów.

Na Zlocie Tatarczyków bawili się wszyscy mieszkańcy, zaś władzę nad wsią objął (pokojowo) „tatarski chan”, oczywiście z rodu Tatarczy-ków – Burków. Tego dnia, gdy z uznaniem i podziwem oklaskiwano prezentowane rody, nikt nie pamiętał o jakichkolwiek nieporozumie-niach czy urazach. Po raz pierwszy w swej długiej historii Mszana z dumą prezentowała swoich „egzotycznych” – bo wywodzących się z Tatarów – mieszkańców. A dumy tej nie zakłóciły nawet niektóre, niezbyt trafne wypowiedzi uczestników zlotu i późniejsze publikacje prasowe, jakoby początki i założenie wsi wiązały się tylko z tatar-skimi jeńcami. Błędnie też twierdzono, że przodkowie Tatarczyków porzuciwszy wojenne rzemiosło zapragnęli spokoju właśnie na naszej ziemi, co wyraźnie kłóciło się nie tylko z mongolskim prawem, ale i religią. Zaś zupełnym nieporozumieniem było porównanie skutków najazdu tatarskiego z przemarszem polskiej husarii pod Wiedeń.

Najważniejsze, że przeszło półtora tysiąca członków potatarskich rodów, spotkawszy się „u źródeł”, okazało się samowystarczalnymi. Począwszy bowiem od organizatorów, uczestników zlotu poprzez ka-płanów celebrujących mszę św. (tym razem także dziękczynną) po chana – wszyscy oni mieli w żyłach odrobinę tatarskiej krwi. Po prze-szło siedmiu wiekach nastąpił kolejny, tym razem pokojowy najazd na Mszanę. Chan zapowiedział, że nie jest on ostatni.

Jak spełniły się groźby chana, czyli spotkanie z polskimi TataramiChan słowa dotrzymał już rok później, w czasie obchodów siedmiu

wieków Mszany. Wówczas to, obok przedstawicieli innych – równie licz-nych rodów – Rduchów, Marków, Witów, Poloków czy Kozielskich pojawił się z całą świtą Tatarczyków. A okazja była po temu świetna, gdyż kończyły się roczne obchody siedemsetlecia istnienia pierwszych wzmianek o osa-dach Mszanie, Połomii, Gogołowej (obecnie sołectw gminy Mszana). Odsło-nięto pamiątkowy obelisk z zamurowaną w cokole tubą – przesłaniem dla przyszłych pokoleń. Trzy lata później, w czerwcu 2006 roku, „najazd” miał już zgoła europejski charakter. W Mszanie, u Tatarczyków, gościli miesz-kańcy czeskiej gminy Štěbořice oraz potomkowie tatarskich kawalerzystów JK Mości Jana III Sobieskiego z Krynek. Było to spotkanie kilku społeczno-ści, z która każda miała w swej historii tatarski epizod. Od najmniejszego w Štěbořicach, gdzie najazd z 1241 roku jest zaledwie wzmiankowany, po najpoważniejszy, bo rodowodowy w Krynkach. I co by nie rzec, ten swoisty powrót do źródeł udał się znakomicie. Niezależnie od tego, czy rozpatrywa-ny będzie jako promocja regionu, czy historyczna świadomość mieszkań-ców Mszany.

Dawna legenda odżyła, pobudzając przy okazji potrzebę głębszego poznania historii Śląska ze szczególnym uwzględnieniem tatarskiego tropu. Aby w pełni zrozumieć istotę zagadnienia, zwrócono się do ta-tarskich potomków żyjących na Podlasiu. Z mszańskimi Tatarczykami mają oni co najwyżej wspólnego praprzodka, a ich dzieje są odmienne od historii śląskich pobratymców. Ale o tym innym razem. Liczą obecnie ok. 4 tysięcy osób, z czego zdecydowana większość mieszka w woje-wództwie podlaskim. Stanowią grupę etniczną i uważają się za Polaków tatarskiego pochodzenia, nie zaś za mniejszość narodową. Wyznają islam. Z nadania kraóla Jana II Sobieskiego w zamian za zaległy żołd, otrzymali prawo zamieszkiwania we wsiach królewskich z wszelakimi przywilejami, ale i wynikającymi z tego obowiązkami. W historii oręża polskiego zapisali swoją chwalebną kartę. Właśnie z przedstawicielami tej społeczności spotkali się mieszkańcy Mszany i Štěbořic.

Już pierwsza wizyta na Ziemi Wodzisławskiej, podbudowana ta-tarska legendą, wyzwoliła w gościach z Podlasia „pozytywną energię” i akceptację śląskich pobratymców. Odbyły się liczne spotkania, a na-wet sesja z prezentacją walorów historycznych oraz współczesnych osiągnięć. Przedstawiono znaną powszechnie tatarską legendę Msza-

ny, tym razem osadzoną w realiach tamtego okresu historycznego. Ze szczególną uwagą wysłuchano prelekcji dra Artura Konopackiego, pra-cownika naukowego Uniwersytetu w Białymstoku, gdyż była to synteza sześciowiekowej bytności Tatarów na ziemiach polskich i litewskich. Było też o pochodzeniu i znaczeniu pojęcia Tatar, o pierwszych osad-nikach na terenie Wielkiego Księstwa Litewskiego, ich statusie spo-łecznym i prawnym, o religii i zwyczajach. Mówiono też o osadnictwie tatarskim w Mszanie: nieco inaczej niż w legendzie. Uważam jednak, że była to przede wszystkim okazja do wzajemnego poznania i odno-wienia braterstwa krwi (co delikatnie sugerował prelegent). Szczegól-nie cenne były rozmowy nieoficjalne, gorące wymiany zdań i poglądów często okraszane szczerymi uśmiechami.

Dla setek uczestników uroczystości występ zespołu „Buńczuk” stanowił pokazową lekcją żywego folkloru tatarskiego. Czegoś równie egzotycznego i ciekawego, a zarazem trochę swojskiego nie widziano w Mszanie od… najazdu tatarskiego. Nawiązana współpraca Krynek, Štěbořic i Mszany zaowocowała (mimo sporej odległości) cennymi inicjatywami, głównie kulturalnymi. Jej efektem był udział Mszany i Štěbořic na I Festiwalu Kultury i Tradycji Tatarów Polskich w Kruszy-nianach. Był czas na poznanie nowych miejsc i ludzi, ale też terenów polskiego Orientu z pamiątkami po tatarskich przodkach. Zwiedzano zabytki, miejsca kultu różnych religii, podziwiano wspaniałą przyrodę. Nasze delegacje zaprezentowały tylko część z bogatej kuchni śląskiej i tutejszych zwyczajów. A skoro wszystko szybko znikało ze stołów, to znaczy że gospodarzom przypadło do gustu. Przy okazji przekona-no się, że połomski święcelnik ma w sobie coś z tatarskiego piereka-czewnika. Zresztą podobieństw wśród potraw było więcej. Największą furorę zrobił jednak mszański chan, z którym chętnie chciano się fo-tografować.

Po spotkaniu w Mszanie w roku 2006 obawiałem się, że goście z Podlasia będą nam mieli za złe, że chcąc dobrze, popełniliśmy nie-takt. Jak bowiem można było Tatarów, którzy na koniu się rodzą, na koniu żyją i na koniu umierają, wozić... bryczkami? Jeśli jednak zapro-szono nas na festiwal, to oznacza, że było w porządku . Skoro więc współpraca tak dobrze się rozwija, to może podlascy Tatarzy potrak-tują swojsko Ziemię Wodzisławską i najbliższe okolice Opawy? Warto byłoby pomyśleć nad tatarskim szlakiem Polski południowej, w czym pomocne mogą być nie tylko legendy i przekazy historyczne.

Tekst i zdjęcia: Lech Wiewióra■

Białostocki „Buńczuk” na zlocie Tatarczyków

Page 7: Iza Brant-Szehidewicz Z „Buńczukiem” w Rybnikubibliotekatatarska.pl/wp-content/uploads/2015/07/pt14_srodek.pdf · naszym występem. Dziękowała, że ... Ważnym wydarzeniem

7Przegląd TaTarski Nr 2/2012

Profesor geologii Waldemar Bejnar, Amerykanin polskiego pocho-dzenia, zamieszkały w stanie Nowy Meksyk w USA, zapalony badacz drzewa genealogicznego Bejnarów, przekazał mi taką oto wersję po-wstania tego rodu.

Historia ta miała miejsce prawdopodobnie na przełomie XIII i XIV wieku, w czasie licznych najazdów tatarsko-mongolskich na ziemie po-łudniowo-wschodniej Europy. W tym też czasie następował dynamiczny rozwój terytorialny Wielkiego Księstwa Litewskiego. Toczyły się nieustan-ne walki Litwinów z Tatarami. Wojska li-tewskie odnosiły liczne zwycięstwa, brały wielu jeńców i rozszerzały swoje granice o ziemie Rusi. W czasie jednej z wypraw wojsk litewskich na południe spotkano Tatara wlokącego się resztkami sił, który do każdej z nóg miał przykute łańcuchami nogi innego człowieka, obcięte u kolan.

Tatar ten tak opowiedział o swoich wydarzeniach wodzowi wojsk litewskich. Czambuły tatarskie wyruszające na pod-bój ziem Rusi, Polski i Litwy, otrzymały polecenie sułtana o okrutnym, bestialskim postępowaniu na zdobytych terenach. Musiano niszczyć i palić wszystko to, czego nie da się zabrać. Mordować ludzi starych i dzieci, nienadających się na jasyr.

Spotkany Tatar mówił, że był znacz-nym oficerem, murzą czy bejem, lecz nie postępował w tak okrutny sposób jak inni. Nie mordował ludzi nienadających się na jasyr. Nie palił zdobytych grodów i osad. Być może liczył na to, że pozostawieni przy życiu ludzie odtworzą dobytek, który w przyszłości można będzie rabować.

Miał zastępcę, który bardzo go lubił. Był mu oddany bez reszty na życie i śmierć. Obaj z kolei byli bardzo lubiani przez ordyńców. Dba-li bowiem o swoich podkomendnych i byli dla nich hojni. Było jednak dużo zazdrosnych, zawistnych ludzi wśród innych wodzów tatarskich. Donosili oni sułtanowi, że ów bej nie wykonuje jego rozkazów, jest zbyt łagodny, że wręcz jest przyjacielem niewiernych.

Sułtan wydał wyrok śmierci na nieposłusznego. Jego wykonanie nie było łatwe. Skazany w tym czasie plądrował ze swoim wojskiem zie-mie Rusi i Litwy. Miał znaczną siłę do swojej obrony: jego ordyńcy nie pozwoliliby zrobić mu krzywdy. Postanowiono więc zgładzić go pod-stępem. Z czambułów plądrujących również te ziemie wybrano kilku oficerów i kilkunastu ordyńców, tworząc rodzaj ekspedycji karnej.

Grupa ta przybyła do czambułu skazańca niby w przyjacielskich za-miarach. Chwalono jego osiągnięcia, sławę i mir u ordyńców. Przekazano też mu zaproszenie czy wezwanie na spotkanie z chanem, który stacjono-wał w odległości kilkudziesięciu kilometrów. Wyruszono zatem na to spo-tkanie. Wysłańcy namówili Tatara i jego zastępcę, żeby jechać szybciej do chana w ich asyście, nie czekając na jadący wolniej, bo z taborami, czambuł.

Po oddaleniu się od czambułu porwano skazańca i jego zastęp-cę, rozbrojono, związano i zmieniając kierunek marszu, uprowadzono w dziką puszczę. Tam, na niewielkiej polanie, rozpoczęła się długotrwa-ła egzekucja. Położono pojmanych przy grubej sośnie, jednego z jednej, a drugiego z drugiej strony w ten sposób, że ich nogi oplatały pień sosny, i skuto łańcuchami. Nogi i łańcuchy otaczały pień kołem.

Oprawcy przez pewien czas siedzieli w pobliżu. Doszedłszy do wniosku, że czambuł dotarł już do chana, pozostawili skazanych na po-wolne konanie. Przekonani, że nikt nie przyjdzie z pomocą skazanym, uwolnili nawet im ręce z więzów, żeby, w znikomy wprawdzie sposób, mogli odganiać dzikie zwierzęta i dłużej męczyć się przed śmiercią.

Po odejściu oprawców zastępca wyznał Tatarowi, że ma ukryty krótki kindżał i zaproponował swemu ulubionemu „bagadyrowi”, żeby obciął mu nogi i sam ratował się ucieczką. „Bagadyr” nie zgodził się na to i zażądał od zastępcy kindżału, żeby się zabić. Zastępca jednak pod-ciął sobie nogę pod kolanem i wkrótce zmarł z upływu krwi.

Tatar z trudem dosięgnął ręki nieboszczyka, wyjął z niej kindżał i ob-ciął nim nogi trupowi. Tak uwolniony zaczął iść na północ. Po kilku dniach, zmęczonego i wyczerpanego z głodu znalazło wojsko litewskie. Rozkuto

go i wzięto do niewoli.W marszu na południe wojska li-

tewskie napotykało ludzi kryjących się po lasach, uciekających przed ordą tatar-ską. Uciekinierzy potwierdzali, że ów Ta-tar postępował znacznie mniej okrutnie niż inni wodzowie tatarscy.

Po powrocie Litwinów do stolicy, Tatar poprosił księcia litewskiego o przy-jęcie go do wojska. Wojska litewskie mia-ły wówczas niewielu oficerów znających taktykę walk stosowaną przez wschod-nie armie, toteż prośba naszego bohatera została spełniona. Wkrótce okazał się on zdolnym organizatorem i dowódcą oraz lojalnym żołnierzem.

Za zasługi swoje otrzymał od księcia litewskiego jakiś wysoki urząd i ziemię w osadach lub grodach, z których jeden nosił nazwę Sępno. Tatar przybrał na-zwisko Bejnar, a prawdopodobnie w cza-

sie chrztu Litwy przyjął też wiarę chrześcijańską. Jego potomek, syn lub wnuk, Mikołaj z Sępna brał udział w bitwie pod Grunwaldem i odznaczył się męstwem oraz walecznością. Za zasługi w tej bitwie otrzymał urząd kasztelana.

Podczas przyjmowania bojarów litewskich do herbów polskich, Bejnar został przypisany do herbu Nowina. Wybrał ten herb prawdopo-dobnie dlatego, że krwawiąca goleń przedstawiająca jeden z elementów tego herbu przypominała mu obcięte nogi przykute do nóg jego przodka.

Pierwsze ślady historyczne o rodzie Bejnarów zawiera akt Unii Horodelskiej. Występuje tam Mikołaj z Sępna, Mikołaj Bejnar, chociaż pisownia tego nazwiska w dokumencie jest różna, a jedynie w tek-ście łacińskim odnotowano Beynar. Kasztelan Mikołaj, jako jeden z 40 przedstawicieli strony litewskiej, podpisuje Unię Horodelską. Przypusz-czalnie jest to potomek, syn albo wnuk Bejnara-Tatara.

Ile jest prawdy w tej legendzie trudno powiedzieć. We wrocław-skim Ossolineum znajduje się spis rodów tatarskich zamieszkałych w Polsce i na Litwie. Składa się on z dwóch części. Jedna to Tatarzy wy-znania muzułmańskiego, druga – chrześcijańskiego. W spisach tych nie występuje nazwisko Bejnar. Nie wiadomo też, jakie nazwisko nosił Tatar znaleziony przez wojsko litewskie. Dawne, czy przybrał nowe?

Słowo Bejnar w języku tatarskim ma ponoć następujące znacze-nie: bej – wysoki stopień wojskowy i społeczny, nar – nadany. Ten dru-gi człon może się wiązać z nadaniami naszemu bohaterowi urzędów i ziem przez książąt litewskich, między innymi Sępna.

Bardzo wielu Bejnarów zamieszkiwało do 1939 roku na Wileńsz-czyźnie, a szczególnie w powiecie brasławskim. Niektórzy z nich w li-stach, dołączonych do materiałów genealogicznych zbieranych przez Waldemara Bejnara, podają, że przodkowie ich pochodzą z Estonii, za-przeczając legendzie o pochodzeniu tatarskim tego rodu.

Olsztyn, wrzesień 1997 r.Opisał: Marian Bejnar

Marian Bejnar

Legenda o powstaniu rodu Bejnarów

Page 8: Iza Brant-Szehidewicz Z „Buńczukiem” w Rybnikubibliotekatatarska.pl/wp-content/uploads/2015/07/pt14_srodek.pdf · naszym występem. Dziękowała, że ... Ważnym wydarzeniem

8 historia

„Tatarzy po odniesieniu tak wielkiego zwycięztwa nad książęciem Henrykiem, jego wojskiem i innemi posiłkującemi książęty, zebrawszy łupy, i każdemu z zabitych, żeby wiedzieć mogli ich liczbę, jedno ucho obciąwszy, napełnili uszyma dziewięć wielkich wozów aż do wierzchu (…)”1

Zwyczaj obcinania uszu poległym wrogom przez Tatarów, o któ-rym w swej kronice wspomina Jan Długosz, w ciekawy sposób uwiecz-niony został w morawskiej legendzie o „Sztramberskich uszach”. Rok 1241, o którym pisał dziejopis, nieodzownie kojarzy się nam z pierw-szym – i od razu wielkim – najazdem wojsk mongolskich na ziemie polskie. W pamięci kolejnych pokoleń przetrwała pamięć o spustosze-niach dokonanych przez Tatarów: spaleniem Sandomierza i Krakowa oraz pamiętną klęską pod Legnicą 9 kwietnia 1241 roku. Te znane nam fakty wyczerpująco zostały opisane przez podręczniki historii. Niewielu z nas jednak wie, co wydarzyło się później…

Złota Orda nie poprzestała na tych sukcesach. Wojska pod wodzą Ba-jadara w poszukiwaniu łupów udały się szybko na Węgry, aby tam połączyć się z główną armią Batu–chana. Najkrótsza droga na południe biegła przez Czechy, ale Tatarzy – znacząco osłabieni pod Legnicą – wiedząc, że musie-liby spotkać się tam z silną armią króla Wacława I Przemyślida, który szedł z pomocą Henrykowi Pobożnemu, postanowili zwrócić się ku Morawom2. Na tym nasza wiedza historyczna się kończy, a zaczyna się legenda…3

Według podania – w miesiąc po bitwie legnickiej4 – oddział tatarski, którego wielkości niestety nie jesteśmy w stanie określić, znaleźć się miał pod Sztramberkiem5. Mongołowie szykując się do ataku na miasto mieli,

1 Jan Długosz, Jana Długosza kanonika krakowskiego Dziejów polskich ksiąg dwanaście. Przekład Karola Mechrzyńskiego; T. 2, ks. 5, 6, 7, 8; Drukarnia „Czasu” W. Kirchmayera, Kraków 1868, s. 266. Cyt. za Polską Biblioteką Internetową: http://www.pbi.edu.pl/book_reader.php?p=44323&s=1 (dostęp w kwietniu 2012, zachowano oryginalną pisownię).

2 Spod Legnicy Tatarzy ruszyli w kierunku Otmuchowa, spustoszyli pogranicze polsko-czeskie i, na przełomie kwietnia i maja, w okolicach Raciborza wkroczyli na Morawy. Pochód wojsk mongolskich, podobnie jak na ziemiach polskich, przebiegał wyjątkowo szybko. Już pod koniec maja 1241 Tatarzy znaleźli się bowiem na Węgrzech. Por. Norbert Mika, Racibórz w obliczu najazdów tatarskich i zagrożenia wałaskiego, Agat Sp. z o.o., Racibórz 2002, s. 14-40.

3 Przedstawiona poniżej legenda o „Sztramberskich uszach” została opracowana na podstawie etykiet dołączanych do lokalnych wyrobów cukierniczych, a także informacji uzyskanych w Miejskim Centrum Informacji w Sztramberku.

4 9 maja 1241 przypadło święto Wniebowstąpienia Pańskiego. Fakt ten – sugerujący pomoc Bożej Opatrzności – stał się ważnym elementem, współtworzącym legendę o „Sztramberskich uszach”.

5 Sztramberk (cz. Štramberk) – niewielkie miasto liczące obecnie 3380 mieszkańców (dane z 2008 r.), położone w północnych Morawach w powiecie Nový Jičín. Pierwsze, niepotwierdzone

jak chce ludowa tradycja, rozbić obóz pod Kotouczem6. Na wzgórzu tym schronili się bowiem, wraz ze swym dobytkiem, okoliczni mieszkańcy. W nocy rozpętać się miała burza, a towarzysząca jej ulewa była tak wiel-ka, że stawy rybne leżące u podnóża góry miały zostać zalane po same brzegi. Tuż przed nastaniem świtu ludność Sztramberka postanowiła wy-korzystać nagły wzrost poziomu wody i rozkopać wały, którymi otoczone były stawy. Plan w pełni się udał – wezbrana woda miała zupełnie za-skoczyć śpiących Tatarów – najeźdźcy zostali utopieni. Gdy woda opadła mieszkańcom, obok zrabowanych wcześniej łupów, ukazać się miało kil-ka worków pełnych zasolonych uszu. Według legendy Mongołowie mieli je obcinać zabitym chrześcijanom, aby ofiarować swojemu panu w do-wód wierności7. Wzgórze Kotoucz, będące areną tych wydarzeń, zwane jest przez miejscowych „Górą Oliwną” (cz. Hora Olivetská). W samym zaś Sztramberku, określanym za sprawą jezuitów mianem „Morawskiego Be-tlejem”, od II połowy XVII wieku obecny jest rozbudowany kult męki Chry-stusa. Odbywające się rokrocznie w dniu Wniebowstąpienia Pańskiego pielgrzymki nawiązują do legendarnego zwycięstwa sztramberskich chrześcijan nad mongolskim wojskiem, którego – jak wierzą – nie byłoby bez wstawiennictwa Bożej Opatrzności8. Na pamiątkę tego wydarzenia i cudownego uratowania od niechybnej śmierci, mieszkańcy Sztramberka wypiekają tak zwane „Sztramberskie uszy”.

„Sztramberskie uszy” to lokalny wyrób cukierniczy z ciasta pier-nikowego z dodatkiem miodu i przypraw korzennych. Oprócz wersji klasycznej, dużą popularnością cieszą się również ciastka z polewą

wzmianki o Sztramberku pochodzą z 1211, miasto uzyskało natomiast prawa miejskie dopiero w 1359. Na podstawie informacji uzyskanych w Miejskim Centrum Informacji w Sztramberku.

6 Kotoucz to wzgórze liczące 539 m n.p.m., leżące na Wyżynie Sztramberskiej, przynależącej do Pogórza Śląsko-Morawskiego. Czeska nazwa szczytu (Kotouč) oznacza tarczę i odnosi się do pełnionych przezeń funkcji obronnych. Kotoucz – obok Rodohoszcza, Pradziada i Hostyna – był jednym z najważniejszych ośrodków prehistorycznego osadnictwa i kultu religijnego na Morawach. Położona na północnym stoku wzgórza jaskinia Šipka była zamieszkana już przez neandertalczyków. Na podstawie informacji uzyskanych w Miejskim Centrum Informacji w Sztramberku.

7 W tym wypadku przychylić się raczej wypada do przedstawionego na początku stanowiska Jana Długosza, który podkreślał kontrolny wymiar obciętych uszu. Dzięki temu prostemu zabiegowi „statystycznemu” władza zwierzchnia w ordzie mogła w sprawny sposób podzielić zdobyte łupy, przyrównując je do ilości zabitych ludzi.

8 Warto na marginesie wspomnieć, że najazd Tatarów na Sztramberk w 1241 r. nie był ostatnim. Źródła wspominają bowiem o kolejnym ataku „czarnego wojska” (określenie związane z ciemnym ubiorem żołnierzy), który miał miejsce w 1663. František Adámek, Tataři na Moravě, Neklan, Praha 1999, s. 58-63.

Michał Łyszczarz

Tatarzy na Morawach w świetle legendy o „Sztramberskich uszach”

Tatarska historia wymalowana na ścianie sztramberskiej restauracji

Page 9: Iza Brant-Szehidewicz Z „Buńczukiem” w Rybnikubibliotekatatarska.pl/wp-content/uploads/2015/07/pt14_srodek.pdf · naszym występem. Dziękowała, że ... Ważnym wydarzeniem

9Przegląd TaTarski Nr 2/2012

Nieco na uboczu wielkomiejskiego zgiełku stolicy są miejsca, gdzie muzułmański duch Orientu przenika się z Zachodem. Sprawy doczesne ustępują tam zadumie nad metafizycznymi problemami oraz minionym czasem. Tymi niezwykłymi obszarami, pełnymi uroku oraz historii ob-rosłej w legendy, są dwa muzułmańskie cmentarze – mizary. Znajdują się one w pobliżu Cmentarza Powązkowskiego, znanej warszawskiej nekro-polii. Starszy, to Muzułmański Cmentarz Kaukaski przy ul. Młynarskiej 60 oraz nieco młodszy – Muzułmański Cmentarz Tatarski przy ul. Tatarskiej 8. Na kamieniach nagrobnych wyryte zostały niezwykłe losy tatarskiej i muzułmańskiej obecności w Warszawie. Z nagrobków, niemych świad-ków historii, można w wyjątkowy sposób odczytać i prześledzić prawie dwustuletnie dzieje stolicy, jej mieszkańców różnych wyznań i pochodze-nia; od zaborów, poprzez obie wojny światowe, zagładę miasta podczas powstania warszawskiego, aż do czasów współczesnych.

Losy pierwszej stałej muzułmańskiej i tatarskiej kolonii w Warsza-wie związane są z niespokojnymi czasami zaborów. Wówczas, zwłasz-cza po nieudanym powstaniu listopadowym, władze zaborcze, wątpiąc w lojalność polskich rekrutów służących w rosyjskiej armii, wzmacnia-ły swoje garnizony w odrębny etnicznie i religijnie element. Na ziemie polskie, w celu odbycia obowiązku służby wojskowej, kierowano głównie przedstawicieli narodów muzułmańskich z Kaukazu oraz Azji Środkowej. W marcu 1835 roku garnizon warszawski z rozkazu namiestnika Króle-stwa Polskiego Iwana Paskiewicza zasilili muzułmanie z Konno–Muzuł-mańskiego Pułku księcia Dawida Bebutowa oraz Zakaukaskiego Konno--Muzułmańskiego Pułku pod dowództwem płka Hassana Bek Agałarowa1.

Losy tych muzułmańskich żołnierzy, wyrwanych po przymusem z rodzinnych stron nierzadko na całe życie (od 1831 roku służba w car-skiej armii trwała 25 lat), dość wyraźnie wpisały się w krajobraz Ma-zowsza. Odbywali wieloletnią służbę, gdzieś w odległym Królestwie Polskim, w religijnie i etnicznie obcym otoczeniu na zachodnim krańcu Imperium Rosyjskiego. Dla tych, którym już nigdy nie udało się powrócić w rodzinne strony, zakładano cmentarze, zazwyczaj w pobliżu garnizo-nów, gdzie służyli2. O niemal powszechnym widoku nagrobków z pół-księżycem w polskich miastach i miasteczkach oraz w pobliżu twierdz, gdzie stacjonowały rosyjskie wojska, wspominała Maria Konopnicka. „W chwili, kiedy mała nasza łódka zbliżyła się do Sochaczewa, uderzył mnie

1 Odwołany w głąb Rosji po odbyciu wzorowej służby w Królestwie Polskim w połowie XIX wieku. „Gazeta Warszawska”, 1857, nr 121, s. 1

2 Pułki z bardzo dużym odsetkiem muzułmanów stacjonowały w Warszawie, Modlinie, So-chaczewie, Skierniewicach oraz Kałuszynie (garnizonie słynnego Konno-Górskiego Dywi-zjonu pod dowództwem pułkownika Sułtana Adil-Gireja).

dość niezwykły widok. [...] Był to cmentarz muzułmański, jeden z tych, które nie były u nas rzadkością dawniej, kiedy każde miasto niemal miało swoich mahometan kupców i żołnierzy, którzy tu żyli i tu składali swe kości”3.

Z czasem dodatkowego kolorytu i orientalnego ducha warszawskiej diasporze dodali muzułmanie, którzy przybyli tu jako drobni handlarze, kupcy lub urzędnicy. Handlowali nad Wisłą futrami, dywanami, winem oraz luksusowymi „towarami wschodnimi”. Jedni osiedlali się czasowo, inni pozostawali na stałe. Bywało, że z dalekich stron sprowadzali też swoje rodziny. Od drugiej połowy XIX wieku coraz częściej przybywali do dawnej stolicy Rzeczypospolitej Obojga Narodów również Tatarzy polsko-litewscy, głównie z Podlasia i Ziemi Augustowskiej4. Dołączali do tej wielobarwnej społeczności zesłańcy: krnąbrni obywatele Imperium, buntujący się lub okazujący nieposłuszeństwo carskiej władzy. W War-szawie zakładali rodziny, prowadzili własne interesy, odbywali służbę wojskową, sprawowali urzędy. Niektórym przychodziło tu umrzeć.

Muzułmański Cmentarz Kaukaski przy ul. Młynarskiej 60Początki mizaru przy ul. Młynarskiej wiążą się z obecnością

w Warszawie muzułmańskich żołnierzy, którzy stanowili trzon diaspo-ry muzułmańskiej. Już od momentu ich pojawienia się, brakowało dla nich godnego miejsca pochówku. W związku ze stale rosnącą ilością pogrzebów i potrzebą muzułmańskiego pochówku, pod koniec lat 30. XIX wieku podjęto starania o założenie właściwego cmentarza. Wspar-cia w tych zabiegach udzieliły muzułmanom carskie władze wojskowe. Jeszcze przed rokiem 1840 administracja garnizonowa postarała się o zakup gruntów pod cmentarz5. Ostatecznie muzułmanie kupili od gminy ewangelicko-augsburskiej niewielki teren przy ulicy Młynarskiej, o powierzchni 3004 łokci kwadratowych, to jest ok. 998 metrów kwa-dratowych6. Cmentarz wyznaczono w bezpośrednim sąsiedztwie kirku-tu żydowskiego oraz cmentarza ewangelickiego.

Mizar przy ul. Młynarskiej stał się miejscem wiecznego spoczynku przede wszystkim dla żołnierzy i ich rodzin. Władze wojskowe nie czy-niły jednak przeszkód i zezwoliły na grzebanie cywilów, stałych miesz-kańców Warszawy, a także przyjezdnych muzułmanów.

3 Cytat za: M. Konopnicka, Z cmentarzy, „Kurier Warszawski”, 1887, nr 302.4 A. Kołodziejczyk, Muzułmanie w Warszawie w XVIII-XX w., [w]: „Warszawa i Mazowsze”, t. I,

Warszawa 1997, s. 65.5 E. Jachowicz, Ilustrowany przewodnik po Warszawie wraz z treściwym opisem okolic miasta, War-

szawa 1893, s. 261; A. Kołodziejczyk, Muzułmanie w Warszawie..., s. 62.6 Dane za: E. Jachowicz, op. cit., s. 261. J. Reychman w Warszawski mizar, „Stolica” 1968, nr 24, s. 3,

podaje, iż powierzchnia w 1839 roku wynosiła 0,3 ha.

czekoladową, czy też orzechami. „Sztramberskie uszy” wytwarzane są tradycyjnymi metodami w Sztramberku i najbliższej okolicy przez zale-dwie osiem osób (rodzinne firmy cukiernicze) posiadających licencję9. Na początku roku 2007 zostały one uznane przez Komisję Europejską jako pierwszy czeski produkt spożywczy, za Chronione Oznaczenie Geograficzne (ang. Protected Geographical Indication). Przyznanie znaku, związanego ze standaryzacją i ochroną produktów rolno-spożywczych w UE, było możliwe dzięki temu, że produkcja „Sztramberskich uszu” odbywa się na małą skalę, w ściśle określonym miejscu, z którym wyrób związany jest historycznie i kulturowo.

Osobom zainteresowanym przyda się zapewne prosty przepis na „Sztramberskie uszy”10. Składniki: drobna mąka pszenna (tortowa

9 Znak towarowy „Sztramberskie uszy” od 2000 roku jest wyłączną własnością miasta Sztramberk. Por. http://cs.wikipedia.org/wiki/%C5%A0trambersk%C3%A9_u%C5%A1i (do-stęp w kwietniu 2012 r.).

10 Przepis na „Sztramberskie uszy” utrzymywany jest w tajemnicy. Własny skompilowałem na podstawie eksperymentów kulinarnych, zasobów Internetu (http://www.stramberskeusi.cz/recept.html - dostęp w kwietniu 2012) oraz informacji uzyskanych w Sztramberku.

– 1 kilogram), miód – 1 kilogram (ewentualnie mniej – wtedy uzupełnić cukrem), jajka – 6 sztuk, proszek do pieczenia – 1 opakowanie, przy-prawy korzenne: cynamon, anyż, ziele angielskie, goździki etc. (według uznania i smaku), trochę wody.

Składniki ciasta należy wymieszać, zagnieść i pozostawić przez całą noc w chłodnym miejscu, aby przyprawy korzenne zdążyły się przegryźć. Po upływie kilkunastu godzin ciasto cieniutko rozwałkowu-jemy, wycinamy foremką kółka i zwijamy ich brzegi na kształt rożków. „Uszy” układamy na posmarowanej tłuszczem blasze i wkładamy do rozgrzanego piekarnika (180–200 stopni). Pieczemy krótko, gdyż ciast-ka są cienkie, szybko zatem uzyskamy złocisty kolor. „Sztramberskie uszy” łatwo nabierają wilgoci, dlatego najlepiej przechowywać je w su-chym, zamkniętym pojemniku; wtedy będą twarde i chrupiące. Z jed-nego kilograma mąki powinniśmy uzyskać około stu ciastek. Smacz-nego!

Tekst i fot. Michał Łyszczarz■

Krzysztof Bassara

Historia zapisana w kamieniu

Page 10: Iza Brant-Szehidewicz Z „Buńczukiem” w Rybnikubibliotekatatarska.pl/wp-content/uploads/2015/07/pt14_srodek.pdf · naszym występem. Dziękowała, że ... Ważnym wydarzeniem

10 historia

Swym wyglądem cmentarz ten nie prezentował żadnych szczególnych wa-lorów. Zwykły plac cmentarny, od strony ul. Młynarskiej i cmentarza żydowskiego otoczony zwykłym drewnianym parka-nem. Dwie pozostałe ściany, czyli tylna (północna) i prawa (zachodnia) od wejścia stanowiły mur cmentarza ewangelicko-au-gsburskiego. Na mizar wchodziło się przez bramę w drewnianym płocie od strony ul. Młynarskiej. U szczytu furty umieszczony był obity blachą półksiężyc. Obok znaj-dował się niewielki domek dozorcy, który opiekował się cmentarzem. W budynku tym odprawiane były też ceremonie po-grzebowe7.

Z zachowanych źródeł ikonograficz-nych oraz opisów wynika, że na mizarze znajdowały się grobowce różnego typu. Były tu nagrobki w formie pionowych płyt z obrobionego kamienia, tradycyjne dla Tatarów polsko-litewskich nagrobki wyko-nane z nieobrobionego kamienia, a także przypominające chrześcijańskie stele oraz pomniki. Mogiły sytuowano w szeregach obok siebie. Zmarłych grzebano twarzą na wschód. Podobnie orientowano nagrobki, które miały wskazywać kierunek Mekki. Od normy odbiegał nagrobek Zachariasza Kieńskiego, którego front był skierowany w nieco innym kie-runku. Najprawdopodobniej był podział na oddzielne kwatery dla szere-gowych i podoficerów carskiej armii oraz osób cywilnych. Na nagrobkach dominowały napisy w językach: rosyjskim, arabskim i tatarskim, ale były również w języku polskim. Cały cmentarz pokrywały drzewa oraz krzewy, nadając mu parkowego charakteru8.

Z punktu formalnego mizar ten znajdował się pod zarządem i opie-ką wojskową. Jednak warszawskie władze wojskowe niezbyt chętnie zajmowały się cmentarzem, zrzucając całą odpowiedzialność za jego utrzymanie na Magistrat. Władze miejskie z kolei uznawały, że stano-wi on obiekt wojskowy i całkowite koszty jego funkcjonowania powin-no ponosić wojsko9. W rezultacie mizar pozostawiony sam sobie ulegał stopniowej zagładzie. Już w latach 50. XIX wieku cmentarz poddał się niszczycielskiemu postępowi czasu. Pierwszą jego ofiarą padł drewniany parkan. Dopiero po interwencji I. Paskiewicza w 1853 roku postawiono nowy ogrodzenie. Niestety również drewniane10. W kilka dekad później, opuszczone i niepielęgnowane nagrobki uległy powolnej degradacji11.

Z dość dokładnego opisu, zamieszczonego w „Tygodniku Ilustrowa-nym”, pod koniec lat 90. XIX wieku cmentarz znajdował się w całkowitej ruinie: „Do wysokiego muru cmentarza ewangelickiego przytulony, zagonami mogilnemi pokryty, rozściela się placyk obdarty z ogrodzenia. Jeszcze nie-dawno, rosły na nim drzewa i krzewy gęste, w cieniu rozłożystych kasztanów i akacyj, drzemały białe płyty półksiężycami zdobne. Teraz – duch zniszczenia zagarnął to miejsce spoczynku zmarłych pod swoje macosze skrzydła. Zale-dwie kilka nagrobków ocalało od zupełnej ruiny, reszta razem z roślinnością zginęła”12. Podobny ton zawiera opis zawarty w „Ilustrowanym przewod-niku po Warszawie wraz z treściwym opisem okolic miasta”: „Cmentarz stary, przypierający do cmentarza Ewangelickiego, zaniedbany i opuszczony. Pomniki jakie tu były porozbijane doszczętnie, a drzewa i krzewy, które groby

7 Mahometanie w Warszawie, „Czas”, 1902, nr 253 (wydanie wieczorne), s. 3.8 Patrz: Mahometanie w Warszawie, „Czas”, 1902, nr 253 (wydanie wieczorne), s. 3; J. R., Cmentarze

muzułmańskie w Warszawie, „Kuryer literacko-naukowy”, 1934, nr 44, s, 13-149 A. Kołodziejczyk, Muzułmanie w Warszawie..., s. 62.10 W 1857 roku z inicjatywy Wilhelminy z Pohlensów Kieńskiej gruntownie odremontowano

drewniany parkan. A. Kołodziejczyk, Cmentarze muzułmańskie w Polsce, „Studia i Materiały. Cmentarze”, nr 7(10), Warszawa 1998, s. 80.

11 Ibidem, s. 80.12 Cytat za: F.R., Wyznawcy Allaha, „Tygodnik Ilustrowany”, 1892, nr 108, s. 53.

wyznawców Mahometa ocieniały, wycię-te i wyniszczone”13.

Pomników nie oszczędziła pró-ba czasu, zapomnienie oraz ludzka bezmyślność. Wiele z nich zapadło się pod ziemię, jeszcze inne popękały. Resztę zniszczył człowiek. Zdarzało się, że nagrobki wykorzystywano jako materiał budowlany oraz rozbijano na osełki do noży i kos. Przetrwały tylko nieliczne. Z publikacji z przełomu XIX i XX wieku wyłania się obraz tragedii tego miejsca. „Wśród tego grozą przej-mującego pustkowia, przechowały się jeszcze dwa pomniki i to chylące się do upadku. Jeden z nich, kolumna na paru stopniach, wznosi się tuż pod murem cmentarza Ewangielickiego, a napis na nim będący objaśnia nas, że tu spoczęły zwłoki: Zacharyasza Kielińskiego, zmar-łego w Pizie (Toskania) 1857 roku i mał-żonki jego Wilhelminy z Pohlensów Kie-lińskiej. Nieopodal do tego pomnika, pod jedynem tu znajdującem się drzewem, z pośród chwastów i pokrzyw wyłania się tablica kamienna, utkwiona w ziemi a objaśniająca, iż tu spoczął Aleksander

Tarak Buczacki, zmarły 1845 roku”14. W „Czasie” z 1902 roku wzmiankowany jest jeszcze jeden nagrobek

– podporucznika Aleksandra Melecha. Miał on być ufundowany przez jego kolegów z czasów służby w wojsku15. Z badań, przeprowadzonych w roku 1948 przez Jana Reychmana, wynika, że drugowojenną zagładę miasta miały przetrwać – oprócz pomnika Kieńskiego oraz jego mał-żonki – jeszcze dwa inne, w tym jeden z 1911 roku16. Warto przypomnieć o niezachowanym nagrobku Jana Taraka Murzy Buczackiego, zmarłego w 1857 roku, któremu przypisano pierwszy przekład Koranu na język polski. Niestety, z powodu m.in. braku stosownej dokumentacji, miejsca jego rzeczywistego spoczynku nie można obecnie ustalić.

W połowie lat 60. XIX wieku mizar przy Młynarskiej został za-mknięty z powodu przepełnienia. Życie muzułmańskie w stolicy guberni warszawskiej toczyło się jednak dalej, choć już w nieco innym tempie. „Z czasem wszystko się zmieniło. Pułki wymaszerowały, wyznawcy Maho-meta się rozproszyli, jedni zmienili religię, drudzy powyjeżdżali. W Warsza-wie, z wyjątkiem garnizonu, pozostało około 100 wyznawców Mahometa, urzędowo zapisanych u swego duchownego. Gdy kolonia znajdowała się w stanie kwitnącym, meczet dla Mahometan utrzymywał magistrat, a du-chowny otrzymywał pensyę rządowom. [...] Meczet utrzymywany kosztem miasta zniesiono. Muzułmanie w piątki, modlą się w salonkach achuna Siu-najewa przy ul. Dobrej l. 10; w czasie świąt [...] wynajmują salę balową na Pradze, przy ul. Szerokiej17”.

Muzułmański Cmentarz Tatarski przy ul. Tatarskiej 8Po zamknięciu Muzułmańskiego Cmentarza Kaukaskiego posta-

nowiono zakupić grunt pod nowy cmentarz. Inicjatorem tych działań był mułła Warszawskiego Okręgu Wojskowego Siuniajew18. W 1867 roku mułła nabył ziemię pod mizar od Zarządu Inżynierskiego. Znajdowała się ona tuż za cmentarzem na Powązkach oraz w niedalekim sąsiedztwie

13 Cytat za: E. Jachowicz, op. cit., s. 261.14 Cytat za: E. Jachowicz, op. cit., s. 261.15 Mahometanie w Warszawie, „Czas”, 1902, nr 253 (wydanie wieczorne), s. 3.16 J. Reychman, Warszawski miziar, „Stolica”, 1968, nr 24, s. 3. 17 Cytat za: Mahometanie w Warszawie, „Czas”, 1902, nr 253 (wydanie wieczorne), s. 3.18 Jak wzmiankuje „Czas” z 1902 r.: „Tytuł i nazwisko jego brzmi: Mahometański achun Sejfetdin

Chosianow Siunajew, mianowany achunem warszawskim w r. 1862”. Cytat za: Mahometanie w Warszawie, „Czas”, 1902, nr 253 (wydanie wieczorne), s. 3.

Cmentarz Kaukaski, ilustracja z Tygodnika Ilustrowanego nr 108/1892

Page 11: Iza Brant-Szehidewicz Z „Buńczukiem” w Rybnikubibliotekatatarska.pl/wp-content/uploads/2015/07/pt14_srodek.pdf · naszym występem. Dziękowała, że ... Ważnym wydarzeniem

11Przegląd TaTarski Nr 2/2012

Cmentarza Kaukaskiego. Już rok później odbył się tam pierwszy pogrzeb. Co ciekawe, od momentu powstania mizaru, obowiązywała na nim nie-pisana zasada dzieląca zmarłych na bogatszych i biedniejszych. Zgodnie z nią ciała bogatych i biednych chowano w odrębnych częściach cmen-tarza. „Na poblizkim nowym cmentarzu, utrzymanym staranniej, mogiły zamożniejszych mahometan są ozdobione kamiennymi płytami, na których widnieją tureckie napisy. Zmarli są tu, grzebani rzędami; zamożniejsi na pra-wo od wejścia, ubożsi na lewo”19. Pod wpływem mułły zaniechano jednak tego zwyczaju, który sprzeciwiał się zasadom islamu20.

Budowa mizaru przebiegła sprawnie, a roboty wykonano solidnie. W przeciwieństwie do starego, nowy cmentarz otoczono w całości mu-rem kamiennym. Do wewnątrz prowadziła pomalowana na czerwono brama. Obok wejścia ulokowano domek dla stróża – grabarza, który za-chował się do dziś. Plac miał kształt czworoboku o powierzchni około 0,6 hektara (obecnie ok. 1 ha)21. Całość została zadrzewiona. W latach 30. XX wieku stanowił bardzo piękny obiekt sepulkralny: „Cmentarz ten ładnie zadrzewiony, z piękną roślinnością, z nagrobkami muzułmańskiemi, stanowi nie tylko uroczy a przez Warszawian zupełnie nieznany zakątek, ale i jakby wysepkę muzułmańskiego Wschodu, rzuconą na daleką Północ”22.

Mizar przy Tatarskiej był w całkowitej gestii władz wojskowych, które tym razem dość dobrze zaopiekowały się obiektem. „Cmentarz mahometański w Warszawie od czasu otwarcia go [...] pozostawał jednak i pozostaje pod zarządem władz wojskowych tak, że na pogrzebanie na nim ciał osób cywilnych wydaje specjalne zezwolenie, jak obecnie”23. Dzięki temu uniknięto sporów między magistratem a garnizonem wojskowym. W roku 1905 dozorcą został Marceli Józef Lewandowski, wyznaczony „przez ówczesne władze wojskowe rosyjskie, mianowicie kancelarję gene-rała Czerwińskiego w b. Cytadeli warszawskiej (…)”24.

Groby usytuowane były w kwaterach przylegających do głównej alejki. „Pochowani są tu żołnierze rosyjscy, których nagrobki równo pousta-wiane jak na wojennych cmentarzach, ozdobione są tylko półksiężycem bez żadnych napisów. Skolei nie bark tu i nagrobków rosyjskich oficerów i dygnitarzy muzułmańskich. Na płytach nagrobnych napisy są rosyjskie, ale zaopatrzone zwykle w arabski cytat. Na niektórych nagrobkach napisy są tatarskie. Sporo jest tu nagrobków polskich muzułmanów”25.

W latach 80. XIX wieku wśród muzułmanów warszawskich narodził się ciekawy pomysł uratowania nagrobków z mizaru przy ul. Młynarskiej. Zamierzano przenieść je ze starego cmentarza na nowy. Niestety, działa-nia te nie doszły do skutku26.

Wkrótce wybuchła I wojna swiatowa. Z Warszawy wycofał się ro-syjski garnizon, a wraz z nim pułki muzułmańskie. Urzędników w więk-szości ewakuowano. Pozostali nieliczni muzułmanie, głównie kupcy

19 Cytat za: E. Jachowicz, op. cit., s. 261.20 K. Mórawski, Przewodnik historyczny po cmentarzach warszawskich, Warszawa 1989, s. 136-137. 21 Dokładny opis w: F.R., Wyznawcy Allaha, „Tygodnik Ilustrowany”, 1892, nr 108, s. 52-54. 22 Cytat za: J. R., Cmentarze muzułmańskie w Warszawie, „Kuryer literacko-naukowy”, 1934, nr 44, s. 14.23 Cytat za: Archiwum Akt Nowych (dalej: AAN), Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia

Publicznego (dalej: MWRiOP), Pismo Komisariatu Rządu m. st. Warszawy, Wydział Administracyjny z dnia 3 stycznia 1929 r., nr AD.1014/0.29, sygn. 1483, k. 14.

24 Cytat za: AAN, MWRiOP, Pismo Komisariatu Rządu m. st. Warszawy, Wydział Administracyjny z dnia 3 stycznia 1929 r., nr AD.1014/0.29, sygn. 1483, k. 12-13.

25 Cytat za: J. R., op. cit., s. 14.26 Patrz: „Kurier Warszawski”, 1887, nr 82, s. 4.

i handlarze27. Był wśród nich kupiec Sinatułła Chabibulin, który po ewa-kuacji mułły wojskowego Mirsaida Chafizowa sprawował posługę religij-ną dla wyznawców islamu przebywających w Warszawie28.

Gdy w sierpniu 1915 roku do Warszawy wkroczyli Niemcy, cmen-tarz funkcjonował na podobnych zasadach jak w czasach carskich i wy-korzystywano go nadal do celów pogrzebowych.

Rok 1918 przyniósł dla Polaków długo wyczekiwany moment wy-zwolenia. Po 123 latach zaborów odrodziła się wolna Rzeczypospolita. W obliczu tragedii wojny domowej w Rosji, do Warszawy postanowiła wrócić część ewakuowanych muzułmańskich urzędników. Na stałe spro-wadzili się wybitni przedstawiciele społeczności muzułmańskich z Kau-kazu, Krymu i Azerbejdżanu, m.in. Said Bej Szamil, Mahomet Bej Czukua – współpracownik Instytutu Wschodniego w Warszawie, działacz emigra-cji kaukaskiej w Polsce Ayas Ishaki, rodzina Wassana Gireja Dżabagi29, bracia Jedigar30 oraz wielu innych. Zaznaczyli oni swoją obecność w ar-mii, instytucjach nauki i kultury oraz polityce ówczesnej Rzeczypospolitej. Byli to gorący patrioci, którzy kochali swoje utracone ojczyzny, ale także Polskę. Związali się na dobre i złe z nową ojczyzną. Wielu z nich znalazło miejsce wiecznego spoczynku właśnie przy ul. Tatarskiej.

Po I wojnie światowej zaczęło przybywać grobów Tatarów pol-skich. „Spotykamy tu nazwiska Murzuiczów, Koryckich (ród wywodzący się od chana tatarskiego Edygieja), Jankiewiczów, Sobolewskich. Z tego rodu, pochodzenia nogajskiego, leży tu generał Sobolewski († 1920). Obok nagro-bek jakiejś Lely Leily Chanum księżnej Tarkowskiej”31.

W latach 30. XX wieku mocno uaktywniła się społeczność tatar-ska w stolicy32. W związku z tym, a także wraz z zakończeniem działań wojennych, cmentarz przy ul. Tatarskiej nabierał charakteru cywilne-go. Spod zarządu Wojska Polskiego przeszedł w ręce władz cywilnych. Opiekę nad nim przejęła muzułmańska gmina wyznaniowa stołecznego miasta Warszawy33.

Podczas II wojny światowej mizar mocno ucierpiał. Wzdłuż połu-dniowej oraz wschodniej ściany przebiegała obwodowa linia kolejowa, prowadząca na Dworzec Gdański. Kilka metrów od wschodniego muru znajdowała się rampa kolejowa. Podczas powstania warszawskiego czołgi zjeżdżały z niej wprost na cmentarz. Gąsienice zmiażdżyły wiele nagrob-ków, zwłaszcza w południowej części, tj. na lewo od bramy (obecnie wi-doczna jest tam wyraźna pusta przestrzeń oraz pojedyncze porozbijane nagrobki). Tamtędy, na powstańcze barykady nacierały niemieckie czołgi i pojazdy pancerne. W tym rejonie toczyły się ciężkie walki uliczne między ugrupowaniem AK Kedywu, a oddziałami Schmidta i Reinefartha.

Pomimo dużych zniszczeń mizar przetrwał czas okupacji, walk i rzezi Woli w sierpniu 1944 roku. Po wojnie zaś życie powoli powracało do normy. Na tatarskim cmentarzu odbudowano powalone mury. Część poniszczonych nagrobków zarosła lub całkowicie się zapadła. Inne stara-no się odratować. Do stolicy zaczęli napływać Tatarzy z Kresów; zaczęło też przybywać nowych mogił. Cmentarz tatarski stał się teraz miejscem wiecznego spoczynku dla muzułmanów oraz Tatarów z całej Polski.

Odwiedzając to miejsce można zobaczyć i poczuć historię zapisaną w pomnikach, które przetrwały niespokojne czasy wojny światowej i oku-pacji hitlerowskiej. Najlepiej zachowane nagrobki sprzed kilkudziesięciu lat znajdują się tuż przy głównej alei oraz w południowo-zachodnim na-rożniku cmentarza. Są tam groby m.in. Osmana Achmatowicza, wybitne-go polskiego chemika, Alego, Asfandiara i Abdułła Fazlejewów - działaczy tutejszej przedwojennej diaspory muzułmańskiej, Dawida Tuhan Bara-nowskiego, Alego Woronowicza - ostatniego imama gminy warszawskiej

27 AAN, MWRiOP, sygn. 1479 k. 93-94.28 „...duchowny mahometański Mułła Sinatułła Chabibulin w ciągu trzech lat od wybuchu wojny udzielał

pociechy duchowej swym współplemieńcom w szpitalach naszych...”. Cytat za: AAN, MWRiOP, Świadectwo Polskiego Czerwonego Krzyża, z dnia 1 września 1917 roku, sygn. 1479 k. 65.

29 Szerzej: T. Zaniewska, Wierzę w kismet, Warszawa, 2010; M. Taha-Żuk, Wassan Girej-Dżabagi i Dżennet Dżabagi-Skibniewska w służbie islamu i narodu, Warszawa 2005.

30 Szerzej: S. Chazbijewicz, Azerbejdżański książę, polski patriota, „Przegląd Tatarski” nr 2/2010, s. 15-16.31 Cytat za: J. R., op. cit., s. 14. Groby te przetrwały wojenne zniszczenie. Znajdują się one

w południo-wschodniej części cmentarza wśród krzewów i drzew.32 A. Kołodziejczyk, Muzułmanie w Warszawie..., s. 65-69.33 Ibidem, s. 69.

Cmentarz Tatarski, ilustracja z Tygodnika Ilustrowanego nr 108/1892

Page 12: Iza Brant-Szehidewicz Z „Buńczukiem” w Rybnikubibliotekatatarska.pl/wp-content/uploads/2015/07/pt14_srodek.pdf · naszym występem. Dziękowała, że ... Ważnym wydarzeniem

12

I.Ożywienie kulturalne polskiej społeczności tatarskiej w okresie

międzywojennym na ziemiach polskich, bywa traktowane jako jeden z elementów odrodzenia państwa polskiego po ponad 120 latach nie-woli. Geneza tego zjawiska jest jednak starsza. Pierwsze inicjatywy kul-turalne wśród polskich Tatarów sięgają początków XX wieku. Właśnie wtedy w stolicy Cesarstwa Rosyjskiego – Petersburgu, grupa młodych entuzjastów założyła Koło Akademickie Muzułmanów Polskich. Dzia-łania tej niewielkiej organizacji i propagowane przez nią idee zaowoco-wały jednak dopiero w II Rzeczypospolitej1.

Fiasko idei budowy państw muzułmańskich w Azji Środkowej, na Krymie, Kaukazie i Powołżu w latach 1917-1919, zmusiło sporą grupę pol-skiej inteligencji tatarskiej do powrotu na ziemie Odrodzonej Rzeczypo-spolitej. Ściągając z różnych stron dawnego imperium rosyjskiego, wa-lącego się pod ciosami rewolucji bolszewickiej, liczna grupa inteligencji osiadła głównie w Wilnie, które to stało się wkrótce centralnym ośrodkiem działalności religijnej, politycznej, kulturalnej i społecznej polsko-litew-skich muzułmanów. Działacze tatarscy ożywieni ideami o które walczyli podczas rosyjskiej wojny domowej, postanowili ożywić tatarskie spo-łeczności Tatarów polskich na Wileńszczyźnie, Grodzieńszczyźnie, No-wogródczyźnie i w Białostockiem. W zamierzeniach tych liczono przede wszystkim na tych spośród Tatarów polskich, którzy z bronią w ręku wal-czyli o odbudowę państwa polskiego, m.in. na żołnierzy i oficerów Pułku

1 P. Borawski, Czasopisma muzułmańskie w Polsce, w: Res Publica Nowa, nr 21, VI 1988, s. 135;

Ułanów Tatarskich im. Mustafy Achmatowicza. Liczono, że współpraca obu środowisk wpłynie znacząco na rozbudzenie przede wszystkim ży-cia kulturalnego i społecznego wśród ludności pochodzenia tatarskiego w Odrodzonej Polsce. Z idei tych narodził się w 1925 roku Związek Kul-turalno-Oświatowy Tatarów Rzeczypospolitej Polskiej (ZKOTRP)2. W tym też roku powołano Muzułmański Związek Religijny, skupiający wszyst-kich muzułmanów w Polsce i stworzono stanowisko muftego, którym został Jakub Szynkiewicz (1884-1969), doktor Uniwersytetu Berlińskiego.

Instytucje te stawiały sobie za cel przede wszystkim prowadze-nie działalności oświatowej i kulturalnej wśród Tatarów polskich oraz popieranie wszelkich wysiłków zmierzających do poprawy warunków życia społeczności tatarskiej w Polsce. Głównymi postulatami działaczy ZKOTRP było: zakładanie szkół, bibliotek i świetlic. Planowano także wydawanie własnych czasopism. W okresie międzywojennym drugim ośrodkiem, w którym skupiła się inteligencja muzułmańska była War-szawa. Wokół stołecznej gminy muzułmańskiej skupili się emigranci z Kaukazu, Krymu, Powoła i Azji Środkowej. Wychodźcy skupieni byli

2 P. Borawski, dz. cyt. s. 136. W XX wieku polscy Tatarzy aktywnie angażują się w ruch niepodległościowy, m.in. Aleksander Sulkiewicz (zm. 1916 r.) w 1892 roku bierze udział w tworzeniu PPS, jest bliskim współpracownikiem Józefa Piłsudskiego, ginie na froncie jako żołnierz I Brygady Legionów, Aleksander Achmatowicz reprezentuje Tatarów polskich w Wszechrosyjskiej Radzie Muzułmańskiej, Maciej Sulkiewicz Tatar polski w 1918 roku zostaje premierem Republiki Krymskiej. Poza nimi wielu polskich Tatarów działało we władzach niezależnej Republiki Azerbejdżanu do czasu zlikwidowania jej przez bolszewików; Zob. Tatarzy polscy, „Antologia Islamska”, http: / zahid. fm. interia. pl;

historia • nauka

oraz muzułmańskiego kapelana Wojska Polskiego, emerytowanego azer-skiego generała Safar-Bek Malsaga, Zeryfa i jego syna Bekiera Eksanowa (imamów warszawskiej gminy muzułmańskiej), Arifa-Bej Kerima, znane-go działacza emigracyjnego Idel-Uralu, zmarłego tragicznie 5 kwietnia 1934 roku, oraz wielu innych. Z ziemi wyłaniają się również połamane płyty nagrobne rosyjskich żołnierzy, pochowanych tu w wieku XIX wieku oraz podczas I wojny światowej.

W epitafiach na nagrobkach z na-zwiskami Achmatowiczów, Aleksandro-wiczów, Assanowiczów, Bajraszewskich, Jakubowskich, Koryckich, Murza-Murzi-czów, Półtorzyckich, Radeckich, Roma-nowiczów, Safarewiczów odzwierciedla się niemal cała najnowsza historia Polski. Zapisane są tu burzliwe dzieje Kresów i tęsknoty za nimi. Ukazują nieustanne przywiązanie do tatarskiego pochodzenia i religii, do kresowych miast oraz miaste-czek, m.in. Nowogródka, Wilna, Klecka, Lachowicz.

Nie sposób wymienić tych wszystkich osób zasłużonych dla tatarskiej społeczno-ści, ale też zwykłych muzułmanów, którym przyszło zasnąć snem wiecznym pod nie-bem mizaru przy Tatarskiej. Warto jednak wspomnieć choć kilka nazwisk. Spoczy-wają tu m.in. pułkownik Stefan Murza-Mu-cha, książę Rustem Murza Murzicz, lekarz weterynarii, oficer szwadronu tatarskiego 13 Pułku Ułanów Wileńskich, major Aleksander Jeljaszewicz, ostatni dowódca szwadronu tatarskiego 13 Pułku Ułanów Wileńskich, Konstanty Murza-Mu-rzicz, prawnik, sędzia, pracownik Naczelnej Dyrekcji Archiwów Państwo-wych, Selim Safarewicz, imam nowogródzki i wrocławski, Bekir Rodkie-

wicz, imam gorzowski, Aleksander Achmatowicz, senator II RP, prawnik, minister sprawiedliwości w rządach Krymu i Litwy Środkowej, Jerzy Edigey Korycki, prawnik, działacz społeczny, autor powieści kryminalnych, Dawud Janowicz-Czaiński, major Wojska Polskiego, twórca i organizator słynnej Jazdy Tatarskiej z czasów wojny polsko-bolszewiczkiej, a także zmarła niedawno jego żona, Zula Janowicz–Czaińska Drotlew, Sybiraczka oraz emigracyjna działaczka społeczna, pułkownik WP Ibrahim Joachim Bajra-

szewski…Jeden z najbardziej wyróżniających

się nagrobków, w kształcie minaretu z szarego kamienia, należy do Abduła Ha-lika Usmi. Mając 29 lat, rankiem 13 marca 1932 roku, w domu akademickim przy ul. Akademickiej 5, postrzelił się śmiertelnie z rewolweru. Ta tragiczna śmierć była szeroko komentowana w całej ówczesnej Polsce. Do tej tragicznej decyzji miał go doprowadzić zawód miłosny wobec zna-nej aktorki Jadwigi Samosarskiej34.

Dzisiaj cmentarz ten żyje własnym rytmem, jaki nadają mu pogrzeby i od-wiedziny grobów krewnych oraz bliskich, którzy już odeszli z tego materialnego świata. Czasem trafi na mizar zbłąkany turysta, zaciekawiony co też kryje się za szarą, metalową bramą zwieńczoną pół-księżycem...

Krzysztof Bassara■

34 Samobójstwo studenta Turka, „Czas”, 1932, nr 64, czwartek 17 marca, s. 3; Samobójstwo studenta cudzoziemca, „Goniec Częstochowski”, 1932, nr 62, środa 16 marca, s. 3. W latach 60. ub. w. odwiedziła ona jego grób

Jacek Feduszka

„Rocznik Tatarski” (1932-1938)

Brama Cmentarza Tatarskiego i wizerunek Tatara, Tygodnik Ilustrowany, nr 108/1892

Page 13: Iza Brant-Szehidewicz Z „Buńczukiem” w Rybnikubibliotekatatarska.pl/wp-content/uploads/2015/07/pt14_srodek.pdf · naszym występem. Dziękowała, że ... Ważnym wydarzeniem

13Przegląd TaTarski Nr 2/2012

wokół Instytutu Wschodniego, istniejącego w latach 1926-1939 i będące-go pierwszym w świecie ośrodkiem badań sowietologicznych i kluczo-wym elementem organizacyjnym ruchu prometejskiego3.

Ożywienie kulturalne, jakie zapanowało wśród części społeczności Tatarów polskich pod koniec lat dwudziestych XX wieku spowodowało, że działacze ZKOTRP dostrzegli potrzebę założenia własnego czasopi-sma naukowego. Zgodnie z uchwałą pierwszego zjazdu ZKOTRP powo-łano pod kierunkiem Leona Najman-Mirzy Kryczyńskiego (1887-1939), zespół redakcyjny przyszłego periodyku. Postanowiono, że będzie on nosił tytuł: „Rocznik Tatarski”4.

II.Pierwszy tom „Rocznika Tatarskiego” ukazał się w Warszawie

w 1932 roku5. Miał on charakter informacyjny, a poziom zamieszczo-nych w nim artykułów i rozpraw był bardzo zróżnicowany. Jako najbardziej wartościowe wyróżniają się artykuły Stanisława Kryczyńskie-go o działalności generała Józefa Bielaka oraz Leona Najman-Mirzy Kryczyńskiego poświę-cone działaczowi niepodległościowemu Alek-sandrowi Sulkiewiczowi. W tomie pierwszym ukazał się także artykuł Jakuba Szynkiewicza dotyczący literatury rękopiśmiennej Tatarów polskich, przede wszystkim tatarskich ksiąg reli-gijnych – kitabów. Autor zamieścił także obszer-ne fragmenty rękopiśmienne z tych manuskryp-tów. Zapisy te oraz analiza poprowadzona przez J. Szynkiewicza są cenne także i dzisiaj wobec zniszczenia lub zaginięcia większości kitabów tatarskich6.

W 1933 roku Rada Centralna ZKOTRP po-wołała nowy komitet redakcyjny „Rocznika Ta-tarskiego” w składzie: Mustafa Aleksandrowicz i Ali Ismail Woronowicz z Kairu oraz Edige Szynkiewicz z Wilna. Redaktorem naczelnym pozostał Leon Najman-Mirza Kryczyński. Zespół ten miał za zadanie przygotowanie drugiego tomu „Rocznika Tatarskiego”. Tak jak poprzed-ni, sfinansowany on został z Funduszu Kultury Narodowej. Drugi tom ukazał się 15 sierpnia 1935 roku. Liczący 544 strony periodyk wydruko-wano w Drukarni Rady Powiatowej w Zamościu7. Inicjatywa publika-cji rocznika właśnie tam wyszła od redaktora naczelnego czasopisma. Leon Najman-Mirza Kryczyński, magister prawa, bowiem po latach pra-cy jako sędzia Sądu Okręgowego w Wilnie, od 1932 do 1934 roku peł-nił funkcję wiceprezesa Sądu Okręgowego w Zamościu8. Jego kontakt z intelektualnym środowiskiem zamojskim, wyróżniającym się m.in. aktywnością na polu wydawniczym, czego dowodem były liczne czaso-pisma (miesięczniki i kwartalniki) oraz wydawnictwa zamojskiego Koła Miłośników Książki, a także aktywność popularyzatorska, sprawiły, że

3 Zob. S. Mikulicz, Prometeizm w polityce II Rzeczypospolitej, Warszawa 1971; W. Bączkowski, O wschodnich problemach Polski, oprac. P. Kowal, Kraków 2000; M. Kornat, Polska szkoła sowietologiczna 1930-1939, Kraków 2003; I. P. Maj, Działalność Instytutu Wschodniego w Warszawie 1926-1939, Warszawa 2007;

4 P. Borawski, dz. cyt. s. 136;5 Rocznik Tatarski. Czasopismo naukowe, literackie i społeczne, poświęcone historji, kulturze

i życiu Tatarów w Polsce, Tom I, Wilno 1932 [Wydanie Rady Centralnej Związku Kulturalno-Oświatowego Tatarów Rzeczypospolitej Polskiej];

6 P. Borawski, dz. cyt. s. 136;7 Rocznik Tatarski. Czasopismo naukowe, literackie i społeczne, poświęcone historji, kulturze

i życiu Tatarów w Polsce, Tom II, Warszawa-Zamość 1935 [Wydanie Rady Centralnej Związku Kulturalno Oświatowego Tatarów Rzeczypospolitej Polskiej]

8 Leon Najman-Mirza Kryczyński w 1935 roku przeprowadził się z Zamościa do Gdyni, gdzie objął funkcję wiceprezesa tamtejszego Sądu Okręgowego. Tam też rozwijał swoją działalności wśród nielicznej społeczności Tatarów polskich na Pomorzu, pozostając do końca redaktorem naczelnym „Rocznika Tatarskiego”. Tatarskiego 1939 roku aresztowany przez gestapo został rozstrzelany w grudniu 1939 roku w Piaśnicy, miejscu kaźni m.in. inteligencji polskiej z Pomorza i Wielkopolski; S. Chazbijewicz, Tatarzy w Gdańsku i na Pomorzu Gdańskim po roku 1945, w: Przegląd Tatarski, Nr 1, 2009 s. 4;

właśnie Zamość, w ocenie L. Najman-Mirzy Kryczyńskiego, był najlep-szym miejscem edycji kolejnego tomu „Rocznika Tatarskiego”9.

Drugi tom „Rocznika Tatarskiego” składał się z artykułów i przy-czynków kilkunastu różnych autorów. Niewątpliwie najcenniejszą część tomu stanowi praca L. Najman-Mirzy Kryczyńskiego „Tatarzy polscy a Wschód muzułmański”. Artykuł ten był efektem wieloletnich badań au-tora nad źródłami i bogatą literaturą historyczną. Autor ukazując w nim stosunki polityczne, religijne i kulturalne polskich Tatarów z krajami sta-rał się udokumentować swoją teorię o doniosłej roli polskich muzułma-nów w zbliżeniu Rzeczypospolitej z Turcją i krajami Bliskiego Wschodu. Był to, co prawda obraz bardzo idealistyczny, ale sama rozprawa zacho-wała do dzisiaj wielką wartość poznawczą w badaniach nad kontakta-mi ludności tatarskiej z Rzeczypospolitej w krajami i ludami Orientu10. Warto w tym miejscu podkreślić, że L. Najman-Mirza Kryczyński już

od ok. 1917 roku opublikował szereg ważnych i wartościowych prac, artykułów rozpraw i przy-czynków dotyczących historii Tatarów, w tym bardzo cenne zestawienia bibliograficzne i edy-cje materiałów źródłowych dotyczących Tata-rów polskich11.

Do cenniejszych prac zamieszczonych w drugim tomie „Rocznika Tatarskiego” należą: rozprawa Stanisława Kryczyńskiego „Bej barski – Szkic do dziejów Tatarów polskich w XVII wieku”, poświęcona zdradzie Lipków w 1672 roku, oraz artykuł Jakuba Szynkiewicza o rękopiśmiennej literaturze religijnej Tatarów polskich. W tomie tym znalazły się także artykuły i przyczynki m.in. Olgierda Górki, Juliusza Talko-Hrynce-wicza („Tatarzy litewscy”), Alego Woronowicza („Szczątki językowe Tatarów litewskich”), Tade-usza Strykiewicza-Korzona, Mustafy Aleksan-drowicza („Legendy, znachorstwo, wróżby i gusła ludu muzułmańskiego w Polsce”), i Ananiasza Zajączkowskiego. Tom drugi prezentuje również

szereg ciekawych informacji o osadnictwie jeńcow tatarskich tatarskich Koronie, a także informacje o stosunkach dyplomatycznych Rzeczy-pospolitej z Krymem. W dziale „Kronika” zamieszcza także informacje o wydarzeniach kulturalnych w Zamościu, w tym o zorganizowaniu 16 listopada 1933 roku przez zamojskie Koło Miłośników Książki spo-tkania z wykładem L. Najman-Mirzy Kryczyńskiego pt. „Dawne i nowe druki o Tatarach w Polsce”, wykład ilustrowały książki i dokumenty obra-zujące historię i kulturę Tatarów polskich12.

Ukazanie się „Rocznika Tatarskiego” w Zamościu było niewątpliwie wyrazem aktywności środowiska zamojskiego na polu kulturalnym, a za-razem środowisko to przyciągało i umożliwiało realizację wszelkich am-bitnych a zarazem twórczych przedsięwzięć naukowych i kulturalnych. Nie bez powodu, więc, takie zjawiska wyjątkowe, jak edycja „Rocznika Ta-tarskiego” wpływały na to, że Zamość stanowił także wyjątkowe miejsce na mapie kulturalnej przedwojennych miast polskich o randze powiatu.

Trzeci tom „Rocznika Tatarskiego” wydano w styczniu 1938 roku w Wilnie. Różnił się zasadniczo od dwóch poprzednich tomów. Zapeł-niła go, bowiem w całości praca Stanisława Kryczyńskiego pt. „Tatarzy litewscy – próba monografii historyczno-etnograficznej”. Praca ta stano-

9 B. Szyszka, Rocznik Tatarski, w: ZKK, Nr 1 (51), 1997, s. 56-57;10 P. Borawski, dz. cyt. s. 137; B. Szyszka, dz. cyt. s. 56;11 M.in. Materiały bibliograficzne do historii Tatarów Polski, Litwy, Białorusi i Ukrainy, Piotrogród

1917; Rejestr dokumentów na dobra tatarskie Łostaje (1600-1789), w: Ateneum Wileńskie, t. VII, z. 1-2, Wilno 1930 s. 312-338; Tatarzy Polscy a świat Islamu, w: Wschód, Warszawa 1932, nr 1-2, s. 61-66; Notatki bibliograficzne do historii Islamu i Tatarów litewskich za lata 1922-1932, w: Rocznik Tatarski, t. I, 1932 s. 295-311; O Tatarach rzemieślnikach w Polsce, w: Lud, Lwów 1933, t. 31, s. 111-117; Historia meczetów w Łowczycach i Nowogródku, w: Przegląd Islamski, Warszawa 1934, z. 3-4, s. 15-17; Bibliografia do historii Tatarów polskich, Zamość 1935; Materiały do historii Tatarów litewskich w powstaniach narodowych, w: Rocznik Tatarski, t. II, 1935, s. 451-452; Historia meczetu w Wilnie( Próba monografii), Warszawa 1937;

12 P. Borawski, dz. cyt. s. 137; B. Szyszka, dz. cyt. s. 57;

Page 14: Iza Brant-Szehidewicz Z „Buńczukiem” w Rybnikubibliotekatatarska.pl/wp-content/uploads/2015/07/pt14_srodek.pdf · naszym występem. Dziękowała, że ... Ważnym wydarzeniem

14 nauka

wiąca m.in. wynik prac źródłowych i badań terenowych przeprowadzo-nych przez autora w dwunastu rozdziałach prezentowała zagadnienia dotyczące osadnictwa tatarskiego, tradycji plemiennych i rodowych, nazw miejscowych i nazwisk tatarskich cech fizycznych i psychicz-nych ludności tatarskiej na Litwie, tradycyjnych zawodów, kultury ma-terialnej, życia religijnego, piśmiennictwa i zaniku języka tatarskiego, zwyczajów i obrzędów religijnych oraz magii i tradycyjnego lecznic-twa. Monografia ta opublikowana jako trzeci tom „Rocznika Tatarskie-go” stanowiła w owym czasie i stanowi do dzisiaj pracę o ogromnym znaczeniu dla badań nad społecznością Tatarów polskich. Opracowa-na na podstawie materiałów źródłowych, archiwaliów i dokumentów znajdujących się w rękach prywatnych, materiałach rękopiśmiennych oraz relacji ustnych, była i jest przede wszystkim cenna dla etnogra-fów, ale także dla wszystkich, którzy chcą poznać dzieje społeczności tatarskiej zamieszkującej ziemie polskie. Ranga tej monografii wzrosła jeszcze bardziej po II wojnie światowej, w czasie jej trwania zagładzie uległa bowiem praktycznie cała inteligencja pochodzenia tatarskiego, nieznaczna tylko część znalazła się na emigracji. Po II wojnie świato-wej Tatarzy polscy coraz bardziej upodabniali się do ogółu ludności polskiej. Opuszczali wsie i udawali się do miast, przyjmowali w głęb-szym zakresie obyczaje polskie, zarzucali także tradycyjne rzemiosło (zawód) – garbarstwo.

III.Po II wojnie światowej społeczność tatarska pozbawiona niemal

całkowicie swojej inteligencji nie odzyskała swej prężności. Dopiero po kilku latach w 1947 roku wznowił swoją działalność Muzułmański Związek Religijny. Jednak w nowych warunkach, pozbawiony znacznej części wyznawców nie potrafił wykrzesać nawet części tej energii, jaką wykazywał w okresie wcześniejszym13. Nieliczni przedstawiciele ocala-łej z wojny inteligencji tatarskiej nie podjęli się wydawania czasopism islamskich istniejących w okresie międzywojennym, w tym „Rocznika Tatarskiego”, który odegrał olbrzymią rolę w utrwalaniu samoświado-mości etnicznej ludności tatarskiej w Polsce. Po wojnie, w 1945 roku

13 P. Borawski, dz. cyt. s. 137;

repatrianci – Tatarzy z Grodzieńszczyzny i Nowogródczyzny osiedlili się na ziemiach zachodnich, Gdańsku, Szczecinie, Gorzowie Wielkopol-skim, ale już w latach 60. XX wieku wielu przeniosło się bliżej starych osad tatarskich (Kruszyniany i Bohoniki), do Białegostoku. Z czasem w większych skupiskach Tatarów polskich powstają nowe gminy wy-znaniowe (Białystok, Gdańsk, Gorzów Wielkopolski). Życie kulturalne i religijne nie kwitło jednak tak bujnie, jak w okresie międzywojennym. Dopiero w 1969 roku odbył się Wszechpolski Kongres Muzułmańskie-go Związku Religijnego. Działania kulturalne rozwinięto na szerszą skalę przede wszystkim na Podlasiu, gdzie od 1976 roku organizowa-no „Orienty Sokólskie”. Nowy etap w historii Tatarów polskich to lata osiemdziesiąte XX wieku. Pojawiły się pierwszy raz od okresu między-wojennego czasopisma, nawiązujące do tradycji „Rocznika Tatarskiego” i „Przeglądu Islamskiego”.

W 1992 roku zarejestrowano Związek Tatarów Polskich, odda-no do użytku nowy meczet w Gdańsku i otworzono Centrum Islamu w Warszawie. 24 marca 2004 roku powołano na stanowisko muftiego Tomasza Miśkiewicza. W nowym XXI stuleciu następują także najpo-ważniejsze zmiany, powstają nowe gminy wyznaniowe w Centralnej i Zachodniej Polsce. Współcześnie obok kwartalnika „Życie Muzuł-mańskie”, wydawanego przez Muzułmański Związek Religijny, nawią-zującego do dwóch przedwojennych periodyków: „Życia Tatarskiego” i „Przeglądu Islamskiego”, od 1993 do 2007 roku ukazało się jedenaście tomów „Rocznik Tatarów Polskich”, pisma naukowego, literackiego, kulturalnego i społecznego, skupiającego wokół siebie środowisko polskich Tatarów oraz badaczy wspólnoty tatarskiej w Polsce. Rocznik ten wydawany w Gdańsku w treści i formie nawiązywał do przedwo-jennego „Rocznika Tatarskiego”, rozszerzając zarazem problematykę podejmowaną na swoich łamach m.in. o stosunki Polski z krajami Wschodu, oraz wzajemne relacje kultury polskiej i tatarsko-tureckiej oraz muzułmańskiej we Wschodniej Europie. Wydawnictwo „Rocznika Tatarów Polskich”, opublikowało także ponad dwadzieścia pięć pozycji książkowych, szeroko obejmujących problematykę społeczności tatar-skiej w Polsce.

Jacek Feduszka■

Artykuł „Działalność Stanisława Korwin-Pawłowskiego w Egipcie w latach 1932-1939”1, należy uzupełnić o nowe ustalenia, które nie tylko potwierdzają jego wcześniejsze zainteresowania arabskim Wschodem, ale też obrazują dojrzewanie w nim koncepcji nawiązywania przez Pol-skę i utrzymywania pogłębionych kontaktów z tym obszarem. Warto przy okazji przybliżyć zagadnienia wiążące się z wykonywaną przez Korwin-Piotrowskiego w Egipcie pracą informacyjno-propagandową, rozpoznaniem sytuacyjnym terenu i próbami rozbudowy stref wpływów, zwłaszcza w egipskiej prasy arabskojęzycznej oraz tamtejszym życiu politycznym.

Wizja rozwoju stosunków polsko-arabskich. Budowanie wiedzy o Egipcie. Kontakty naukowe polsko-egipskie. Stanisław Korwin-Pawłowski w r. 1929, jeszcze jako sekretarz ge-

neralny Instytutu Wschodniego, tworzył kolekcję czasopism egipskich nadsyłanych przez poselstwo RP w Kairze. Sygnalizował potrzebę na-

1 „Przegląd Tatarski” nr 1 (13), rok 1433/2012 (IV), s. 5-9.

wiązania kontaktu z egipską Polonią w celu pozyskania interesujących materiałów, literatury. Deklarował udzielanie pomocy w zakresie „zapo-trzebowań kulturalno-narodowych” na terenie miasta Warszawy. Wysy-łał do Egiptu czasopisma IW z prośbą o przekazanie ich miejscowym instytucjom naukowym2.

Informował przedstawicielstwo polskie w Egipcie o planie zorga-nizowania przez IW, w porozumieniu z MSZ, wystawy krajów wschod-nich, która miała mieć doniosłe znaczenie dla rozwoju stosunków Polski z Egiptem oraz innymi krajami arabskimi. W tym celu zbierał nie-zbędne czasopisma i publikacje egipskie. Zauważał, że poza użyciem ich do imprezy, znalazłyby w kraju prenumeratorów wśród zrzeszeń go-spodarczych i fachowych3. Poselstwo RP w Kairze w r. 1930 zwróciło się do egipskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych o nakłonienie insty-

2 Pismo Instytutu Wschodniego do Poselstwa RP w Kairze z 26.11.1929 r. Archiwum Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. Władysława Sikorskiego (IPMS), zespół Poselstwa RP w Kairze, sygn. A50, nr teczki 60.

3 Pismo Sekretarza Generalnego Stanisława Korwin-Pawłowskiego do Pana Chargé d’Affaires RP w Kairze z 16.08.1930 r. Ibidem.

Antoni Przemysław Kosowski

Stanisław Korwin-Pawłowski w Egipcie. Praca biura prasowego Poselstwa RP w Kairze

Page 15: Iza Brant-Szehidewicz Z „Buńczukiem” w Rybnikubibliotekatatarska.pl/wp-content/uploads/2015/07/pt14_srodek.pdf · naszym występem. Dziękowała, że ... Ważnym wydarzeniem

15Przegląd TaTarski Nr 2/2012

tucji i towarzystw egipskich o przesłanie IW w Warszawie wydawnictw z dziedziny kulturalnej, naukowej i ekonomicznej4.

Stanisław Korwin-Pawłowski, przebywając w Egipcie w 1934 r., przygotował i przedłożył poselstwu RP w Kairze wzór wniosku w ję-zyku francuskim do użytku w korespondencji z egipskimi czynnikami rządowymi, odnośnie udogodnień (?), praw przyznawanych badaczom polskim (?) odwiedzającym muzea egipskie w celach naukowych; zbie-ranie pomiarów, informacji historycznych, sporządzanie szkiców itd. Sugerował otwarcie i prowadzenie sprawy, po zakończeniu pertraktacji dotyczących polskiej misji archeologicznej w Kairze. Poselstwo polskie wystawiało w latach 1934-1935 listy referencyjne, przedstawiające Pola-ka (Stanisława Korwin-Pawłowskiego), skierowane do egipskich insty-tucji muzealnych5.

Biuro prasowe poselstwa RP w Kairze„[Stanisław Korwin-Pawłowski] Pisze, że założył biuro Polskiej

Agencji Telegraficznej do spraw arabskich i pełnił rolę korespondenta (s. 7 w uzupełnianym artykule)”.

Komentarz:O biurze prasowym poselstwa RP w Kairze jest mowa, sygnalizuje

się to zagadnienie, ze wskazaniem na ważne źródła archiwalne, w mo-nografii „Tatarzy Polscy 1918-1939. Życie społeczno-kulturalne i religijne”6:

„Przebywał tam [w Kairze] też przez kilka lat Stanisław Korwin--Pawłowski (...) W odróżnieniu od pozostałych – był on jednocześnie korespondentem Polskiej Agencji Telegraficznej (...)Wszyscy razem [Tatarzy i Stanisław Korwin-Pawłowski] zatrudnieni byli w biurze pra-sowo-propagandowym utworzonym przez poselstwo polskie w Kairze. Wykorzystano fakt ich kilkuletniego pobytu w Egipcie, angażując ich do innych prac propagandowych na rzecz Polski. Gwarantowali oni zresztą solidną, uczciwą i nader – co było najważniejsze – dyskretną pracę. Do ich obowiązków należało robienie wyciągów z prasy arab-skiej w kwestiach dotyczących Polski – wraz z tłumaczeniami na język polski. Interesowały ich nie tylko tytuły ukazujące się w Egipcie, lecz na całym Półwyspie Arabskim, jak i w Sudanie i Abisynii. Czerpali z prasy arabskiej także wiadomości związane z ruchem panislamizmu i walką narodowo-wyzwoleńczą narodów arabskich. Zajmowali się też tłuma-czeniem na język arabski komunikatów i artykułów o Polsce, dostarcza-nych im przez poselstwo, celem umieszczania ich w prasie egipskiej. Miało to kapitalne znaczenie, gdyż docierała ona do większości krajów arabskich”.

W celu uściślenia dostępnych informacji; dokumentacja poselstwa RP w Kairze wskazuje, iż Stanisław Korwin-Pawłowski prawdopodobnie pełnił rolę „korespondenta nadzwyczajnego” PaT7. Organizował również, prowadził wspomniane biuro prasowe placówki dyplomatycznej, wyko-nujące zadania informacyjno-propagandowe. Zachowały się pisane przez niego odręcznie sprawozdania (przypis nr 45 w uzupełnianym artykule), które potwierdzają fakt, że osobiście kontaktował się z przedstawicielami inteligencji i prasy egipskiej, redaktorami, dziennikarzami itd.

Stale odwiedzał redakcje (m.in. Balagh, Dżihad, Egyptian Mail, Mukatam, Ras al-Jusuf, Kaukab asz-Szark), „pomagał w pracy”, selek-cjonując materiał agencyjny (biuletyny) i wybierając do tłumaczenia wszystko to, co dotyczyło Polski (Sprawozdanie z działalności za czas 2.06-31.08.1935 r., sporządzone 3.09.1935 r.). Umieszczał szereg artyku-łów naukowo-informacyjnych o Polsce, również obszerne teksty pod ty-tułem „Lettre de Pologne” z dziedziny życia gospodarczego Polski (Opra-cowanie biura prasowego bez opisu).

Biuro prasowe opracowywało kartotekę prasy egipskiej, także cza-sopism arabskich - saudyjskich, jemeńskich, sudańskich itd.. Stworzyło kolekcję fotografii o Polsce. Posiadało sieć informatorów m.in. w Suda-

4 Szereg pism w tej sprawie. Ibidem. 5 zob. IPMS, zespół Poselstwa RP w Kairze, sygn. A50, nr teczki 323. 6 A. Miśkiewicz, Warszawa 1990, s. 145; zob. również Idem, O bibliotekach polskich w Palestynie

oraz o muzyce i propagandzie polskiej w Europie. Z dziejów stosunków polsko-bliskowschodnich w latach międzywojennych XX w. [w:] „Bibliotekarz Podlaski”, nr 11-12/2005-2006, s. 60.

7 Zagadnienie to nie będzie omawiane w niniejszym tekście.

nie (Chartumie), Porcie Sudan, Abisynii (Addis Abeba), Arabii Saudyjskiej („Dżidda” , „Makka”, „Madina”), Palestynie (Jaffa, Jerozolima, Nablus), Transjordanii (Amman), Syrii (Bejrut). Rozbudowane kontakty umożli-wiały otrzymywanie komunikatów z tych terenów wcześniej od agencji Reutersa (!) (Sprawozdanie z działalności za czas 2.06-31.08.1935 r., sporządzone 3.09.1935 r.).

Służyło miejscowej kolonii polskiej, dostarczając prasę z kraju, przewodniki dla rodzin mieszanych, w których nie wszyscy członkowie władali językiem polskim. Zobowiązało się sprowadzać z Polski książki (Opracowanie biura prasowego bez opisu, podtytuł: „Przesłano do roz-maitych organizacji i osób, otrzymane z Polski”). Rozprowadzano też polskie czasopisma obcojęzyczne, „przez swych ludzi”, w kairskich ho-telach, szpitalach wojskowych, klubach urzędników Zarządu Kolei Su-dańskich, Zarządu Sudańskich Plantacji Bawełnianych oraz adwokatów (jeden z nich pytał się o wykaz kosztów podróży i utrzymania w Polsce).

Przekazywało czasopisma o tematyce gospodarczej, m.in. spra-wozdania banku polskiego w języku francuskim, do banku Misr oraz Wydziału Bankowego Ministerstwa Finansów w Kairze, również Banku Arabskiego w Jerozolimie. Oferowało biuletyn o tematyce muzycznej redakcjom egipskich i arabskich czasopism muzycznych (Opracowanie biura prasowego bez opisu, podtytuł: „Przesłano do rozmaitych organi-zacji i osób, otrzymane z Polski”. Sprawozdanie biura nr 3).

Pomagało organizacjom egipskim w nawiązywaniu kontaktów z ich odpowiednikami w Polsce. I tak np. Klub Młodych Egipcjanek prosił o umożliwienie kontaktu z polskimi organizacjami kobiecymi (przypis nr 42 i 43 w uzupełnianym artykule), obserwatorium w Heluanie, na-tomiast, o wskazanie polskich wydawnictw meteorologicznych. Z kolei muzeum arabskie, prosiło o bibliografię dotyczącą pasów słuckich oraz katalogi zbiorów polskich, o ile zawierały przedmioty sztuki muzułmań-skiej. Ponadto czasopismo The Egyptian Mail zapytywało o materiały dotyczące bitwy pod Warszawą z 1920 r. oraz tekst konstytucji państwa polskiego (Sprawozdanie za wrzesień 1935 r.).

Ze sprawozdań biura prasowego wynika, że Tatarzy, studenci Al--Azhar, sporządzali artykuły prasowe na temat historii islamu, osadnic-twa muzułmańskiego w Rzeczypospolitej oraz udzielali wywiadów dla gazet i czasopism egipskich. Dysponując tą wiedzą źródłową, można zorganizować wystawę (aplikacja); Tatarzy Rzeczypospolitej w prasie egipskiej (arabskiej).

Wykaz wybranych artykułów, notatek opracowany na podstawie sprawozdań biura prasowego8.W Balagh z 30.07.1935 r. umieszczono tekst zatytułowany „Muzuł-

manie w Polsce i ich księgi religijne”, zawierający wywiad z jednym ze stypendystów polskich na Al Azharze na temat osadnictwa tatarskiego w Polsce. Artykuł w Kaukab asz-Szark, datowany na ten sam dzień, au-torstwa drugiego stypendysty na Al-Azharze, pt. „Muzułmanie w Polsce i ich stosunki z narodami muzułmańskimi”, traktował natomiast o po-czynaniach rządu Rzeczypospolitej względem muzułmanów i praw-dopodobnie (tekst nieczytelny) o muftim Szynkiewiczu (Sprawozdanie biura nr 6).

Kolejny artykuł w Kaukab asz-Szark z 9.07.1935 r., wydrukowany czcionkami łacińskimi, zatytułowany „Budowa meczetu w Warszawie”, stanowił rodzaj odezwy zakończonej adresem muftiatu w Belinie. Na-pisano w nim, że od czasu, gdy Polska odzyskała niepodległość, jej mieszkańcy muzułmańscy nosili się z zamiarem wybudowania mecze-tu. Większość z nich żyła w biedzie, to też zebranie wśród nich składek potrzebnych na budowę obiektu, było niemożliwe. W tym celu powoła-no specjalne towarzystwo złożone zarówno z muzułmanów, jak i kilku chrześcijan. Zwróciło się do rządu, zauważano, szanującego wyznanie

8 Stanowi to uzupełnienie monografii Leona Najman Mirzy Kryczyńskiego: „Bibljografia do historji Tatarów polskich, Bibliographie Pour Servir Á L’Histoire Des Tartares Polonais”, Zamość 1935, rozdz. XIII. Życie polityczne społeczne i kulturalne, 3. Stosunki ze Wschodem muzułmańskim, e) Egipt s. 46-47; zob. również „Przegląd Islamski”, Warszawa 1935, z. 3-4, s. 28; zob. również „Przegląd Islamski”, Warszawa 1936, z. 1-3, s. 26-27; zob. również „Rocznik Tatarski”, tom II, Zamość 1935, s. 101-102.

Page 16: Iza Brant-Szehidewicz Z „Buńczukiem” w Rybnikubibliotekatatarska.pl/wp-content/uploads/2015/07/pt14_srodek.pdf · naszym występem. Dziękowała, że ... Ważnym wydarzeniem

16 nauka

muzułmańskie oraz otaczającego muzułmanów opieką, który przyobie-cał udzielić pomocy. Udostępnił parcelę pod budowę meczetu, zarząd miejski zaś nazwał jedną z ulic Warszawy ulicą Mekki i Medyny oraz dołożył starań, by dopomóc w realizacji projektu. W publikacji praso-wej przekazywano apel do muzułmanów Egiptu, Syrii i innych krajów o udzielenie wsparcia dziełu budowy, by imię islamu mogło być usły-szane w tym, zaznaczono, mocarstwie europejskim. Stanisław Korwin--Pawłowski oceniał, że odezwy nie napisano w Egipcie. Świadczyły o tym styl i pisownia tekstu (Sprawozdanie biura nr 4).

Inny artykuł w Balagh z 9.08.1935 r. pt. „Islam w Polsce”, oparto na rozmowie z „ustazem” (komentarz Stanisława Korwin-Pawłowskiego: człowiek wykształcony, uczony, profesor) Mustafą Jachją Aleksandrowi-czem, stypendystą Instytutu Wschodniego w Warszawie (Sprawozdanie biura nr 4). W Al-Balagh z 24.09.1935 r. pojawił się tekst jego autorstwa pt. „Aleksander Sulkiewicz – muzułmanin polski i bohater narodowy, podpis: Mustafa al-Buluni (Polak), magister filologii (nieczytelne) (Spra-wozdanie biura 19).

Dżihad z 9.10.1935 r. opublikował sprawozdanie księcia Sza-kiba Arslana dotyczące Kongresu Islamskiego w Genewie, przywo-łujące wypowiedzi m.in. delegatów polskich. W Kaukab asz-Szark z 9-11.10.1935 r., kolejne, stanowiące uzupełnienie poprzedniego. Przytaczano w nim, iż przewodniczący (kongresu) oraz autor rela-cji, zwrócił się na jednym z posiedzeń do delegacji z Jugosławii, by muzułmanie jugosławiańscy przyjmowali do siebie na naukę i utrzy-mywali dzieci muzułmanów polskich, którzy są bardzo biedni oraz udzielili im finansowej pomocy w celu zbudowania meczetu w War-szawie. Wyrażano również podziękowania dla Polski za przychylny stosunek do społeczności muzułmańskiej (Sprawozdanie biura nr 14). Telegram Al Ahram z 19.09.1935 r. potwierdzał, że Stały Komitet Kon-gresu Muzułmanów Europejskich omawiał projekt wystawienia me-czetu m.in. w stolicy Polski oraz potwierdzał dobry stosunek w tym kraju do żydów i muzułmanów. Przyjęto (na kongresie) stosowną uchwałę o wyrażeniu wdzięczności rządowi polskiemu (Sprawoz-danie biura nr 12). W publikacji Al-Ahram z 14.09.1935 r. donoszono o udziale w tych obradach delegatów m.in. z Polski. Podawano infor-mację, że mufti tego kraju w asyście odpowiednika z Węgier i teolo-gów z Jugosławii odmówił formuły rytualne i okolicznościowe modli-twy. Wygłosił także gorące przemówienie dziękczynne pod adresem króla Fuada za dar, jaki złożył na rzecz muzułmanów polskich (Spra-wozdanie biura nr 12).

Kaukab asz-Szark z 27.10.1935 r. opublikował tekst pt. „Meczety w Polsce”, umieszczony przez jednego ze stypendystów polskich na Al--Azharze (Sprawozdanie biura 16).

Al-Mukatam z 01.11.1935 r. wydrukował artykuł pt. „Islam w Polsce”, który stanowił tłumaczenie większej rozprawy z języka francuskiego traktującej o początkach rozwoju „islamizmu” (islamu) w Rzeczypospo-litej. Przytoczono w nim wyjątki ze starych dokumentów i źródeł (Spra-wozdanie biura 16).

Al-Mukatam z 8.12.1935 r. umieścił notatkę w dziale „Wiadomości ze świata” (Bejrutu) informującą, że prezes nowego towarzystwa islami-stycznego w Polsce (imię i nazwisko nieczytelne) zwrócił się, dla propa-gandy islamistycznej (muzułmańskiej) na Zachodzie i Wschodzie, do kół zainteresowanych w Damaszku o założeniu tam filii tego towarzystwa (Sprawozdanie biura 19).

Ras al-Jusuf z 15.01.1936 r. zamieścił fotografię czterech muzułma-nów przybyłych na studia do Al-Azharu. Z opisu wynikało, iż był „między nimi Polak – uczeń Azharu (...) służył za tłumacza” (!) (Sprawozdanie biu-ra 21). Umieszczono również artykuł o polskich muzułmanach w tygo-dniku Al-Fath, rozpowszechnionym w wielu krajach islamskich (Sprawoz-danie z działalności za czas 2.06-31.08.1935 r., sporządzone 3.09.1935 r.).

Cykl powieściowo-historyczny o Polsce w prasie egipskiej Sprawozdania biura prasowego zawierają interesującą informa-

cję, że „Al-Ahram” od 15.8.1935 r. do 9.11.1935 r., na przestrzeni osiem-dziesięciu numerów, przez osiemdziesiąt siedem dni, drukował cykl

powieściowo-historyczny (!) pod tytułem „Fi sabil bolonja” („Za Polskę, za sprawę Polski”) (Sprawozdanie biura nr 17, „Odcinek powieściowy w „Ahram’ie”, Sprawozdanie za wrzesień 1935 r., Sprawozdanie biura nr 7, „Felieton Al Ahram’u”). Nie jest możliwe ustalenie, czy tekst był „inspirowany”. W przebadanej dokumentacji poselstwa RP w Kairze nie ma dalszych informacji na ten temat. Warto byłoby zwrócić się do archiwum gazety egipskiej o udostępnienie tekstu powieści, przetłu-maczenie go i poddanie analizie, która pozwoliłaby odpowiedzieć na pytanie; w jaki sposób przedstawiano Polskę czytelnikowi egipskiemu (arabskiemu).

„Inspirowane” przemówienie polityczne Kolejny problem, zasygnalizowany w artykule „Działalność

Stanisława Korwin-Pawłowskiego w Egipcie w latach 1932-1939”, to wpływanie na polityków egipskich. W przypisie nr 50 (w uzupełnia-nym artykule) wskazano na „inspirowane” prawdopodobnie przez Stanisława Korwin-Pawłowskiego przemówienie jednego z polity-ków egipskich. Warto przytoczyć ten tekst: „...jeden z najwybitniej-szych przywódców Wafdu, Ahmed Maher, były minister, redaktor naczelny czołowego pisma Wafdu Kawkab El Chark (!), dr prawa i ekonomii politycznej, z którym poselstwo (!) jest w b. dyskretnym towarzyskim kontakcie, mówiąc o kryzysie ekonomicznym i jego skutkach, przedstawił Polskę jako wzór narodu, który po wielkich bohaterskich walkach uzyskał swą pełną niezależność i potęgę mo-carstwową. (...)

Streszczenie dotyczącego Polski przemówienia Ahmeda Mazhera, wygłoszonego na Kongresie Wafdu w Kairze 8-9 stycznia 1935 r.Ten kto chce walczyć musi poświęcić swą wolę, swój patriotyzm

jednej jedynej prawdzie, która przejawiała się w historii walk patrio-tycznych w całym świecie – powinien zrozumieć, że celu nie osiąga się w jednym miesiącu, ani w jednym roku. Życie narodów nie oblicza się według życia jednostki. To co wydaje się długie w życiu jednostek, jest bardzo krótkie w życiu mas i zbiorowości. Nigdzie nie było odzyska-nia wolności bez walki. Nigdzie żaden naród nie osiągnął jej w pewnej określonej ilości czasu. Wolność odzyskuje się przez długie wysiłki ni-welując nieszczęście i niebezpieczeństwo w ciągu lat. Tak naród polski został pokrajany i podzielony między wielkie mocarstwa od długich wieków. Był pozbawiony wolności, był uciemiężony, był wystawiony na wszystkie możliwe obelgi i upokorzenia. Lecz uczucie patriotyzmu po-zostało w nim niewzruszone. Walka heroiczna przedsięwzięta dla od-zyskania wolności i dla zniesienia tego stanu upokorzenia trwała przez długie wieki bez przerwy aż do dnia, w którym los pozwolił narodowi polskiemu odzyskać swe miejsce w koncercie narodów i swą godność wśród ludów”.

Przemówienie to wygłoszono w obecności około 25 000 delegatów nie tylko z Egiptu, ale również prawie całego świata muzułmańskiego, transmitowano przez radio i powtórzono w kinach”.

Nie był to pierwszy raz, gdy w polityce egipskiej odwoływano się w kategorii wzorca, do „wątku niepodległościowego”, walki Polaków o niepodległość9. Dokumentacja poselstwa RP w Kairze potwierdza ist-nienie zapotrzebowania w Egipcie na ten temat (historie, opowieści): „Kawkab (Kaukab) asz-Szark, organ oficjalny (partii) Wafd interesował się Polską w kontekście jej walk niepodległościowych”10.

Antoni Przemysław Kosowski\■

9 Zob. L. Zinkow, Sytuacja polityczna Egiptu w początkach XX stulecia w korespondencjach prasowych Tadeusza Smoleńskiego [w:] Studia Historyczne, r. LIII, 2010, z. 2 (210), s. 154; „W jednej z pierwszych swoich korespondencji z Egiptu (marzec 1906) [Tadeusz] Smoleński przeprowadził prawdziwie reporterski wywiad z [Mustafą] Kamilem, który co nie bez satysfakcji uwypukla nasz autor – tak ceni i podnosi nasz patriotyzm, że Polaków stawia za przykład egipskim rodakom”.

10 Opracowanie-charakterystyka prasy egipskiej, maszynopis, cztery strony, spięte, bez tytułowej, bez daty; IPMS, zespół Poselstwa RP w Kairze, sygn. A50, nr teczki 141, bez paginacji.

Page 17: Iza Brant-Szehidewicz Z „Buńczukiem” w Rybnikubibliotekatatarska.pl/wp-content/uploads/2015/07/pt14_srodek.pdf · naszym występem. Dziękowała, że ... Ważnym wydarzeniem

17Przegląd TaTarski Nr 2/2012

Konflikt żydowsko-arabski na Bliskim Wschodzie trwa już przeszło sto lat. Nad sposobami jego rozwiązania, a zwłaszcza nad możliwościami zatrzymania przemocy, jeszcze przed wojną głowili się europejscy polity-cy i intelektualiści rozmaitych odłamów i opinii. Wśród nich byli również polscy muzułmanie – przedstawiciele inteligencji tatarskiej, reprezentujący społeczność osiadłą w końcu XV wieku na ziemiach Wielkiego Księstwa Litewskiego i żyjącą w symbiozie z karaimskimi wyznawcami judaizmu1.

Myśliciele tatarscy2, ktoś rzekłby o nich – dziwni, gdyż ogarnięci zgrozą wynikłą z oglądu „zwyczajnej” straszliwości świata. Sprzeciwiali się komunizmowi i faszyzmowi. Pisali, że „geniusz wytryska z zetknię-cia się różnych światopoglądów, różnych narodowości”. Marzyła im się „synteza Judaizmu i Chrześcijaństwa z Islamem”, „synteza Wschodu i Zachodu”, „ogólnoludzka harmonia”3. Poszukiwali środka komunikacji umożliwiającego dialog i byli gotowi na chwilę odłożyć na bok własną tożsamość i wniknąć w „innego”.

Na wstępie kilka uwag semantycznych. Omawiane teksty tatar-skich publicystów powstawały głównie w latach 30. XX wieku. Auto-rzy posługiwali się pojęciami, których znaczenie bądź zastosowanie uległy w ostatnich kilkudziesięciu latach zasadniczej ewolucji. Dotyczy to m.in. kategorii „Palestyny”. Przez kilkaset lat terminem tym posługi-wały się rozmaite środowiska ideologów. Od 1948 roku, gdy powstało Państwo Izraela, termin „Palestyna” eksponują przede wszystkim śro-dowiska arabskie. Jego antyizraelski wydźwięk wzmocniła proklamacja państwa Palestyna w 1988 roku. Pisarze o nastawieniu dialogicznym, którzy pragną pojednania izraelsko-arabskiego, zarówno w przestrze-ni praktyk społecznych, jak i narracyjnych, zmierzają do uszanowania perspektyw obu stron. Stosują jednocześnie kategorie „Palestyna” oraz „Erec Israel”. Przykładem niech będzie choćby twórczość Icchaka Gal-noora, profesora Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie4. Jednym z pierwszych uczonych na świecie, który pod koniec XX wieku zaczął posługiwać się kategorią „Palestyna” bez stronniczości i uprzedzeń, był Edward W. Said5. Rebecca L. Stein, wskazała ten fakt i podkreśliła, iż pojęcie to zostało właściwie zrównane z kategorią „terroru”6.

Istnieje też szerszy kontekst, na który wskazała wspomniana badaczka, który wiąże się z kondycją pojęć w sytuacji konfliktu i od-słania jego naturę. Konflikt zmienia percepcję rzeczywistości, kreuje warstwy symboliczne i mnoży siatki pojęciowe, które wcześniej do danych kategorii, związanych z konkretnymi miejscami na ziemi, w ogóle nie przynależały. Skutkiem tego powstają nowe narracje i me-tafory, dotychczas pełniące w kulturze funkcje odmienne. Dla przy-kładu: izraelskie kawiarnie. Kategoria „café” pełniła wyjątkową funkcję

1 Por. J. Tyszkiewicz, Osiedlanie się Tatarów i Karaimów w Wielkim Księstwie Litewskim [w:] Tenże, Tatarzy na Litwie i w Polsce. Studia z dziejów XIII-XVIII w., Warszawa 1989, ss. 144-169.

2 Na temat historiografii tatarskiej i jej przedstawicieli w II Rzeczypospolitej – W. Wendland, W poszukiwaniu straconego czasu. Historycy tatarscy w II Rzeczypospolitej [w:] Świat z historią, red. P. Witek, M. Woźniak, Lublin 2010, ss. 75-94. O Tatarach polskich w II Rzeczypospolitej – A. Miśkiewicz, Tatarzy polscy 1918-1939. Życie społeczno-kulturalne i religijne, Warszawa 1990.

3 O. Najman-Mirza-Kryczyński, Ruch nacjonalistyczny a Tatarzy litewscy, Wilno 1932, s. 7-11, 18.4 I. Galnoor, The Partition of Palestine. Decision Crossroads in the Zionist Movement, New York 1995,

s. 28, 41, 305. Terminem „Palestyna” posługiwał się Teodor Herzl, który pisał: „Palästina ist unse-re unvergessliche historische Heimat” (Palestyna to nasza niezapomniana historyczna siedzi-ba/ojczyzna), T. Herzl, Der Judenstaat. Versuch einer modernen Lösung der Judenfrage, Norderstedt 2008, s. 29. Pierwsze wydanie dzieła, pod tym samym tytułem, ukazało się nakładem M. Bre-itenstein’s Verlags-Buchhandlung, Lipsk-Wiedeń 1896.

5 Edward Said, wespół z Danielem Barenboimem, był autorem pokojowego programu artystycz-nej współpracy młodzieży izraelskiej i arabskiej. W 2004 roku inicjatywa ta została nagrodzona w Knesecie przez Fundację Wolfa. Na ten temat zob. W. Wendland, West-Eastern Divan Orche-stra, „Tygiel Kultury” 2009, nr 7-9, ss. 6-9.

6 R. L. Stein, The Ballad of Sad Café: Israeli Leisure, Palestinian Terror, and the Post/colonial Question [w:] Postcolonial Studies and Beyond, ed. A. Loomba, S. Kaul, M. Bunzl, A. Burton, J. Esty, Durham--London 2005, s. 317-318, 331.

w kulturze Izraela, mitologii i historii nowego państwa. Po pierwsze, kawiarnia była wyrazem zachodniej nowoczesności i kosmopolityzmu miast zasiedlanych przez żydowskich emigrantów na terenach pale-styńskich, które uznawano – nie bez słuszności – za cywilizacyjnie zacofane. Po drugie, kawiarnie powstające w Tel Awiwie czy Jerozo-limie w pierwszej połowie XX wieku spełniały rolę ośrodków życia intelektualnego ruchu syjonistycznego. Ataki na izraelskie kawiarnie, które zorganizowali w początkach XXI wieku palestyńscy terroryści, skutkowały szeregiem implikacji w świadomości obywatelskiej Izrael-czyków. Kawiarniana konsumpcja zyskała walor patriotyczny. Pojęcie „café” oznaczało odtąd także „pole walki”. Ludzi, którzy nie wahali się odwiedzać kawiarni, ogłaszano w izraelskich gazetach „bohaterami dnia”77. Podobną zmienność, ale i ciągłość narracji w dobie konfliktu ukaże nam analiza tatarskiej publicystyki.

„Pustka” i „pełnia”Tatarscy publicyści poddali analizie idee żydowskich i arabskich

ruchów narodowych, doprowadzili do spotkania przeciwstawnych argumentów i odsłonili związki pomiędzy nimi. Zabieg ten był próbą ustanowienia platformy żydowsko-arabskiego dialogu i pojednania. Dla objaśnienia tatarskiej wizji konfliktu bliskowschodniego posłużymy się dwiema metaforami, które porządkują narracje żydowskiego i arabskie-go ruchu narodowego. Chodzi o „pustkę” i „pełnię”. Trzeba zauważyć, że tatarscy myśliciele dostrzegali te kategorie, ale im nie ulegali. Czynili to konsekwentnie pomimo tego, że wspólnota wyznawanej religii w natu-ralny sposób zbliżała ich do Arabów.

Metafora pustki była jedną z kluczowych w refleksji ruchu syjoni-stycznego. Posługiwali się nią Teodor Herzl, Chaim Nachman Bialik czy Max Mandelstamm. Oto przestrzeń przyszłego państwa żydowskiego określano mianem „pustej krainy”. Było to miejsce poza czasem i histo-rią, które czekało na swoje stworzenie i wypełnienie konkretną treścią. Rebecca L. Stein dodawała, iż te wczesne poglądy, fundowane na meta-forze pustki, eksponowały podwójne zacofanie Palestyny i konieczność jej rozwoju w oparciu o wzory zachodnie. Dokonać tego mieli przyszli emigranci żydowscy. Po pierwsze, wskazywano na zacofanie cywiliza-cyjne ziem palestyńskich, odwołując się do tradycyjnej retoryki Zacho-du, opartej na antynomii „cywilizacja-barbarzyństwo”. Dlatego Herzl postulował tworzenie „forpoczty cywilizacji przeciw barbarzyństwu”. Po drugie, wspólnoty zamieszkujące Palestynę definiowano w kategoriach „ludów”, nie zaś „narodów”, a więc nowoczesnej wspólnoty, zdolnej do działalności państwowotwórczej. To zadanie spełnić mieli dopiero Ży-dzi, w chwili ustanowienia państwa8.

Świadomość istnienia metafory pustki dostrzec można w jednym z ważniejszych tatarskich tekstów poświęconych konfliktowi żydowsko--arabskiemu w Erec Israel. Była to broszura autorstwa Wassana-Gireja Dżabagi. Autor odwoływał się do postanowień pierwszego Kongresu Sy-jonistycznego, który odbył się w Bazylei w roku 1897, oraz do pism Teo-dora Herzla i późniejszych postulatów tworzenia „Ogniska Narodowe-go” dla Żydów na terenie ich „kolebki historycznej”9. Dżabagi dostrzegał, że zarówno we wczesnej refleksji syjonistycznej, jak i jemu współcze-snej, reprezentowanej na przykład przez prof. Chaima Weizmanna, eks-ponowano czynnik cywilizacyjny i konieczność podniesienia Palestyny na wyższy poziom rozwoju10. Z kolei Ali Ismaił Woronowicz emigrację

7 Tamże, s. 322-326.8 Tamże, s. 327-328. Po zakończeniu obrad I Kongresu Syjonistycznego, Teodor Herzl zapisał

w dzienniku: „W Bazylei założyłem państwo żydowskie” – por. S. S. Montefiore, Jerozolima. Bio-grafia, Warszawa 2011, s. 401-403.

9 W.-G. Dżabagi, Zatarg arabsko-żydowski w Palestynie, Warszawa 1930, s. 2-3.10 Tamże, s. 11-13.

Wojciech Wendland

Między metaforą pustki a metaforą pełni Tatarzy polscy wobec konfliktu w Palestynie/Erec Israel

Page 18: Iza Brant-Szehidewicz Z „Buńczukiem” w Rybnikubibliotekatatarska.pl/wp-content/uploads/2015/07/pt14_srodek.pdf · naszym występem. Dziękowała, że ... Ważnym wydarzeniem

18 nauka

żydowską poddał oglądowi z perspektywy roku 1935. Widział w niej po-zytywny czynnik postępu. Tatarski myśliciel sformułował swoją opinię w oparciu o konkretne dane liczbowe:

„Istotnie emigracja żydowska dodatnio wpływa na bilans handlowy i budżet Palestyny, uprzemysławia kraj i przywraca dawniejsze znacze-nie handlowe wybrzeży Palestyńskich. Wpływy skarbu Palestyny osią-gnęły za 9 miesięcy r. 1924 kwotę 2725 tys. funt. wobec 1775 tys. f. roz-chodów. Nadwyżka budżetowa za ostatnich kilka lat wynosi 2144 tys. f. Są to kwoty zawrotne dla kraju, mało zasobnego w bogactwa naturalne i posiadającego nieliczną ludność”11.

Konstytutywną metaforę światopoglądu arabskiego określam dla od-miany kategorią „pełni”. W odróżnieniu od „pustki”, nie wspierała się ona na argumentach narodowo-historycznych i cywilizacyjnych. Podstawę meta-fory pełni stanowiły, dyskutowane przez publicystów tatarskich, następu-jące czynniki: statystyczno-demograficzny oraz geograficzno-kulturowy.

Wspomniany Dżabagi wywodził, iż eksponowanie czynnika staty-styczno-demograficznego w przekazie arabskim służyć miało ukazaniu Palestyny jako krainy, w której Arabowie stanowili naturalną większość, a więc nie pustej12. Jeśli idzie o czynnik geograficzno-kulturowy, tatarscy myśliciele wskazywali na te elementy arabskiej narracji, gdzie podkre-ślano (np. na łamach organu nacjonalistów arabskich „Orient Arabe”), że Palestyna nie stanowi odrębnej jednostki, ale część większego pana-rabskiego organizmu. W takim ujęciu Palestyna stawała się conditio sine qua non wytworzenia pośród Arabów poczucia „pełni”, niezbywalnym elementem przyszłej arabskiej konfederacji, nazywanej „Stanami Zjed-noczonymi Arabii”13. Mustafa Aleksandrowicz przytaczał następujący fragment odezwy „Nacjonalnej Organizacji Arabskiej”, wydanej w Pary-żu w roku 1906: „Arabowie, obudzeni z długiego snu, przystąpili do dzie-ła, by zjednoczyć wszystkie swe elementy etniczne o wspólnej przeszło-ści historycznej i utworzyć własne państwo, niezależne od Osmanów, w wytkniętych przez naturę granicach, od doliny Eufratu i Tygrysu do kanału Sueskiego i od morza Śródziemnego do zatoki Omanu”14.

Publicyści tatarscy wskazywali, iż moment ogłoszenia pierwszych postulatów arabskiego ruchu „nacjonalnego” niemal zbiegł się w cza-sie z chwilą, w której ogłoszono postanowienia pierwszego Kongresu Syjonistycznego. Powstanie „Nacjonalnej Organizacji Arabskiej” ogło-szono w Paryżu w roku 1895. Aleksandrowicz podkreślał, że w skład organizacji weszli arabscy emigranci wykształceni na Zachodzie. Uwy-puklał fakt, że wpływ na ich postawy miały „idee reformatorów i wolno-myślicieli europejskich”15. Pamiętamy, że do tych inspiracji odwoływali się również działacze syjonistyczni. Odzyskiwanie poczucia arabskiej pełni portretowano w planie dekolonizacji, czyli wyzwalania się spod dominacji imperiów: brytyjskiego oraz osmańskiego. Emir Tuhan-Bara-nowski uważał sytuację wspólnot arabskich za analogiczną do tej, jaka jest udziałem innych krajów mandatowych i kolonii walczących o nie-podległość, jak Irlandia czy Indie. Przykłady te miały „obudzać nadzieje świata muzułmańskiego na usamodzielnienie się dominiów”16.

Myśl tatarska ukazywała pokrewieństwo między powstaniem i ogólnymi dążeniami ruchu syjonistycznego a jego arabskim odpo-wiednikiem, pomimo różnic na poziomie metafor. Próbie przekroczenia rzeczywistości żydowsko-arabskiego antagonizmu służyć miała ana-liza fundamentalnych przeciwieństw i podobieństw oraz ich dyskusja w oparciu o zasadę równościową, przyznaną w tatarskiej refleksji czyn-nikom żydowskiemu i arabskiemu.

Przede wszystkim zła AngliaTatarscy publicyści chcieli, by ich pisarstwo stało się płaszczyzną

dialogu. Czynili to w dwojaki sposób. Z jednej strony eksponowali aspekt negatywny, a więc artykułowali zewnętrzną przyczynę zatargu. Nie była

11 A. I. Woronowicz, Arabowie i emigracja Żydów do Palestyny, „Życie Tatarskie” 1935, nr 8, s. 4.12 W.-G. Dżabagi, Zatarg arabsko-żydowski…, s. 8.13 Tamże, s. 4-5.14 M. Aleksandrowicz, Kwestja arabska, „Życie Tatarskie” 1936, nr 2, s. 29.15 Tamże, s. 28-29. 16 E. Tuhan-Baranowski, Polityka mocarstw na Wschodzie muzułmańskim, „Życie Tatarskie” 1938, nr

2, s. 15-16.

ona według nich związana z działaniami Żydów i Arabów. Z drugiej strony nasycali swoją narrację pozytywnymi przykładami inicjatyw zmierzających do ułożenia stosunków żydowsko-arabskich.

Przede wszystkim wskazywano zatem, że do zaognienia stosun-ków narodowościowych w Palestynie przyczyniła się Wielka Brytania. Emir Tuhan-Baranowski przekonywał, że nawet jeśli Arabowie wystę-powali i nadal występują przeciw Żydom, ich rzeczywiste działania kie-rowane były i są przeciw Anglikom. Pośród myślicieli tatarskich pano-wało przekonanie, że podsycanie antagonizmu, na którym w równym stopniu tracą Arabowie, co Żydzi, służyło wzmocnieniu interesów go-spodarczych imperium brytyjskiego. Emir konstatował:

„W Palestynie leje się krew arabska i żydowska. Ale nie lokalne kwestie rasowo-religijne lub ekonomiczne odgrywają tutaj rolę. Wzglę-dem największym są własne sprawy gospodarcze Anglii. W. Brytania musi mieć oparcie na m. Śródziemnym, aby sprawować kontrolę wiel-kich szlaków komunikacyjnych do Indii, które dla niej są kwestią życia i śmierci, musi po uniezależnieniu się Egiptu, mieć oko na Suez, roz-budowywać wojenne bazy morskie i lotnicze, a nade wszystko położyć rękę na bogactwa naturalne krajów muzułmańskich, naftę i węgiel oraz znaleźć odbiorców dla swego eksportu”17.

Według Mustafy Aleksandrowicza przykład palestyński nie był wyjątkiem w historii polityki Wielkiej Brytanii, która na całym Bliskim Wschodzie wykorzystywała obudzenie nastrojów dekolonizacyjnych i narodowo-wyzwoleńczych. Imperium popierało jednych przeciw dru-gim i w obliczu konfliktu występowało jako rzekomy gwarant porządku. W ten sposób utrzymywało strefę wpływów i tym samym blokowało ekspansję innym mocarstwom kolonialnym, takim jak Francja18.

Ali Woronowicz opisywał cynizm polityki angielskiej w odwołaniu do pojęcia „Albionu”19. Kategoria ta była popularna wśród tatarskich pu-blicystów i niosła ze sobą zdecydowanie negatywne konotacje. Pojęcia-mi, które ją celnie charakteryzują, są makiawelizm i kolonializm. Bry-tyjski imperializm miał znane kulturze europejskiej i światowej oblicze. Począwszy od ekspansji, dominacji w handlu niewolnikami z Afryki, aż po rozwiązania systemowe, związane z instytucjonalizacją zależności od metropolii, transformacją społeczno-kulturowych mechanizmów obronnych podbitych i kolonizowanych wspólnot. [...] Kolonializm po-wodował trwałe przekształcenie podległych społeczeństw, wprzęgał je w proces ekspansji imperium i stawał się stałym składnikiem ich toż-samości. Dla podbitej strony nie istniał wybór, a więc relacja oparta na rywalizacji czy negocjacji.

Imperium zawsze stawało się organizmem kontroli ludzi20. Emir Tuhan-Baranowski tak oto podsumowywał bezwzględność koloniali-zmu brytyjskiego oraz istotę jego pragmatyki:

„Potrzeba eksportu i zachowanie wpływów politycznych tam, gdzie są ześrodkowane interesy brytyjskie, są podstawą problema-tów politycznych Imperium i wtedy polityka Anglii, wbrew ideałom własnym i uczuciom humanitarnym, nabierze cech brutalnych i bez-względnych. Zwłaszcza w odniesieniu do krajów mandatowych i ko-lonialnych”21.

Makiaweliczną grę brytyjskiego interesu odsłaniał także Wassan Girej-Dżabagi. Posiłkował się przy tym wypowiedziami tych Anglików, których opinia kształtowała się często w opozycji do polityki rządów imperium. Oto wymowny fragment artykułu opublikowanego na łamach „Contemporary Review” w 1924 roku: „Podtrzymywaliśmy powstanie Ara-bów przeciwko Turcji, obiecując im królestwo arabskie, złożone z arab-skich prowincji państwa Tureckiego, włączając i Palestynę. Jednocześnie nawoływaliśmy Żydów do okazania pomocy (pieniężnej) dla prowadze-nia wojny, przyrzekając oddać do ich dyspozycji Palestynę. Nareszcie za-warliśmy z Francją traktat tajny, w którym przewidziany był podział tego

17 Tamże, s. 17.18 M. Aleksandrowicz, Powikłania międzynarodowe na Wschodzie arabsko-azjatyckim, „Życie Tatar-

skie” 1935, nr 3, s. 2-6.19 A. I. Woronowicz, Arabowie i emigracja Żydów…, s. 4.20 J. Kieniewicz, Od ekspansji do dominacji. Próba teorii kolonializmu, Warszawa 1986, s. 177-187,

216-218, 236. 21 E. Tuhan-Baranowski, dz. cyt., s. 16.

Page 19: Iza Brant-Szehidewicz Z „Buńczukiem” w Rybnikubibliotekatatarska.pl/wp-content/uploads/2015/07/pt14_srodek.pdf · naszym występem. Dziękowała, że ... Ważnym wydarzeniem

19Przegląd TaTarski Nr 2/2012

terytorium. Dowodzi to dwulicowości, dlatego też wszystkie zarzuty prze-ciwko nam mają podstawę”22.

Tatarscy myśliciele wzmacniali więc siłę własnych argumentów, gdy portretowali brytyjski imperializm w odwołaniu do kategorii „Albio-nu”. Pojęcie to miało w tradycji kulturowej Europy mocne i negatywne zabarwienie. Wiązało się to z legendą, według której nazwę „Anglii” wywodzono od Albii, podstępnej i krwiożerczej córki króla Syrii, któ-ra, podobnie jak jej siostry, zabiła swego małżonka w noc poślubną. Za karę siostry zostały wypędzone z królestwa. Dotarły one do wysp na Zachodzie i wzięły za mężów półdzikich tubylców. W myśli francuskiej „Albion” oznaczał zaś perfidię Anglii, gdy po zgilotynowaniu Ludwika XVI przystąpiła do antyfrancuskiego przymierza23.

Szansa pojednaniaInteligencja tatarska uważała, iż pokój w Palestynie należało najpierw

budować w płaszczyźnie religijno-filozoficznej, dopiero potem politycznej. Ali Woronowicz, który wskazywał na czynnik konfesyjny jako szansę po-jednania, wręcz konstatował żydowsko-arabską wspólnotę etniczno-reli-gijną: „Nienawiść Araba do Żyda, Żyda do Araba tłumaczy się wspólnotą pochodzenia, psychiki i mentalności, nigdy zaś różnicą wyznaniową”24.

Cytowany myśliciel, w 800. rocznicę urodzin Majmonidesa podno-sił jego rolę jako wielkiego, uniwersalnego łącznika kultury żydowskiej i arabskiej. Odwołania do filozofa nie tylko służyły poszukiwaniu reme-dium na konflikt w Erec Israel, ale także syntezie Wschodu i Zachodu.

„Nie tylko Żydzi – pisał imam Woronowicz – ale i szereg krajów arabsko-muzułmańskich oraz europejskich obchodził w r. b. 800 rocz-nicę urodzin Musy Bnu Majmuna, największego filozofa żydowskiego okresu najświetniejszego rozwoju umysłowości arabsko-muzułmań-skiej i naczelnego rabina Żydów egipskich. Osobowość tego niezwykle utalentowanego filozofa i lekarza wywarła trwały wpływ na filozofię Ży-dów i medycynę Arabów. Również odegrał Musa Bnu Majmun bardzo czynną i ważną rolę łącznika cywilizacji Zachodu i Wschodu”25.

Tatarski publicysta zaznaczał, że dzieło Majmonidesa pod tytułem Przewodnik dla błądzących (More Newuchim) z lat 1185-1190, zostało „napi-sane w języku arabskim, lecz abecadłem hebrajskim” i stało się „nie tylko podręcznikiem filozofii Żydów, lecz i miernikiem filozofii muzułmańskiej”. Majmonides, zauważył Woronowicz, podobnie jak inni przedstawiciele andaluzyjskiej szkoły arystotelizmu, czerpał wiedzę o filozofii Arystote-lesa dzięki tłumaczeniom Awerroesa – Muhammada Ibn Ruszda, którego poznał osobiście. Miało to, zdaniem autora tekstu o Majmonidesie, daleko idące konsekwencje – doniosłe, choć długo niedoceniane w Europie: „Ży-dzi hiszpańscy, wychowani w szkołach arabskich, posiadali język arabski i byli pierwszorzędnymi tłumaczami dzieł arabsko-muzułmańskich. Oni właśnie stali się łącznikami Islamu z filozofią Chrześcijaństwa”26.

Woronowicz podkreślał zatem fundamentalny wpływ, jaki myśliciele żydowscy wywarli na rozwój arystotelizmu w średniowiecznej Europie. To oni pośredniczyli w przekazie Awerroesowych przekładów dzieł Ary-stotelesa. Oprócz tego proponowali szereg własnych interpretacji i prze-myśleń filozoficznych. Według Woronowicza, pierwszym europejskim uczonym, który to przyznał i szerzej omówił, był dopiero Ernest Renan27.

Wniosek, jaki wyprowadzali z tych rozważań tatarscy myśliciele, prowadził do uznania, że celem każdego narodu powinien być przede wszystkim rozwój kultury. Ale kultury pojętej jako otwarta na różnora-kie wpływy rzeczywistość, która genialnym twórcom związanym z da-nym narodem pozwala odnajdywać samych siebie w innych kulturach28.

22 W.-G. Dżabagi, dz. cyt., s. 7. 23 Por. Albion [w:] W. Kopaliński, Słownik mitów i tradycji kultury, Warszawa 1985, s. 25-26.24 A. I. Woronowicz, Arabowie i emigracja Żydów…, s. 4.25 Tenże, Musa Bnu Majmun (Mojżesz Majmonides) 1135-1935, „Przegląd Islamski”

1935, z. 3-4, s. 8.26 Tamże, s. 8-9.27 Tamże, s. 9. Renan, o czym nie pisał Woronowicz, obok samego Majmonidesa wymieniał innych

wybitnych przedstawicieli andaluzyjskiej szkoły arystotelizmu i wskazywał reprezentantów szkoły francuskiej jak Lévy ben Gerszon, Gersonides, urodzony w Bagnols w Langwedocji oraz filozofów, żyjących na przełomie XIII i XIV wieku, jak Samuel ben Judah z Marsylii – E. Renan, Averroes et l’averroisme. Essai historique, Michel Lévy Freres, Libraires-Éditeurs, Paris 1861, s. 184-193.

28 O. Najman-Mirza-Kryczyński, Ruch nacjonalistyczny a Tatarzy litewscy…, s. 8-9.

„Kultura każdego narodu, o ile jest zdolna do życia – pisał Olgierd Najman Mirza Kryczyński – tylko wygrywa na sile, kiedy styka się z obcą sobie kulturą. Jest to tak, jak z ogrodem owocowym, który dla doskona-łego owocowania swych drzew wymaga, aby one należały do różnych odmian. Takie zetknięcie się obcych sobie kultur narodowych nie tylko sprzyja ich rozwojowi, lecz jest konieczne do wytworzenia harmonii w ogólnoludzkim koncercie duchowym”29.

Podstawą sformułowania propozycji politycznych na rzecz pokoju w Palestynie przez tatarskich publicystów było omówienie pogromów i rozruchów antyżydowskich. Wyraźnie wskazywali ich inicjatorów: Ara-bów, którzy już w 1920 roku napadali na kolonie żydowskie, miedzy in-nymi w Jerozolimie, Jaffie, Szaronie, Petach Tikwie. Według Dżabagiego, modlący się Żydzi byli zabijani przez Arabów nawet pod Ścianą Płaczu. Wystąpienia te doprowadziły do walk żydowsko-arabskich30. Dżabagi określił przy tym perspektywę pojednania żydowsko-arabskiego. Punkt wyjścia miały stanowić bezpośrednie rozmowy Arabów z Żydami, bez udziału Anglików. Był to również podstawowy postulat innych, wyżej cy-towanych, myślicieli tatarskich. Dżabagi wskazywał na szansę, jaką było ustanowienie uniwersalistycznej inicjatywy intelektualistów, skupionych wokół organizacji „Sojusz Pokoju” („Brit Szalom”/„Tahalof Essalam”) z sie-dzibą w Jerozolimie. Pośród działaczy i sympatyków tego ruchu znajdo-wali się Albert Einstein, Martin Buber, Gershom Scholem, Judah Leon Ma-gnes, Arthur Ruppin. Celem „Sojuszu” był pokój żydowsko-arabski oparty na wspólnym, dwunarodowym państwie o ustroju demokracji parlamen-tarnej, nad którym mandat sprawowałaby Liga Narodów. Ku takiemu roz-wiązaniu zaczął skłaniać się także prof. Chaim Weizmann31.

Należy zaznaczyć, że tatarski pokojowy program polityczny nie był jedynie teoretyczną propozycją. W 1917 roku Tatarzy stworzyli na Krymie Republikę. Jej krótki byt zakończyło zwycięstwo bolszewików w 1919 roku. Była to jednak wielonarodowościowa demokracja par-lamentarna, co ogłoszono w artykule 16 Konstytucji tego państwa3232. Znalazło to odbicie w składzie rządu, na czele którego stanął Maciej Sulejman Sulkiewicz. Ministrami i szefami departamentów zostali re-prezentanci Tatarów krymskich i polskich, Rosjan, Greków, Żydów, Ka-raimów, Ormian, Ukraińców, Polaków i Niemców33.

Tatarscy publicyści rozumieli, że prawo do artykulacji roszczeń i domaganie się społecznej uwagi jest podstawowym warunkiem auto-nomii. Z drugiej strony zdawali sobie sprawę, że kontekst „samorealiza-cji” i „samostanowienia”, kiedy bywa absolutyzowany, prowadzić może do zamknięcia i walki. Przedstawiciele tatarskiej inteligencji nie głosili więc wyższości jednych wobec drugich. Nie wzywali też do uznania, aby kulturową różnicę traktować jako cel sam w sobie. Wskazywali per-spektywę społecznej sprawiedliwości. Poszukiwali dróg dialogu oraz negocjacji, by wypracować wspólne stanowisko.

Odwaga intelektualna myślicieli tatarskich ma zatem co najmniej dwa oblicza. Po pierwsze, wyrażała się w przyjęciu odpowiedzialności za problemy społeczne nurtujące świat. Dotyczyło to dyskusji nad konfliktem w Erec Israel. Po drugie, przedstawiciele tatarskiej inteligencji przyznali parytet równościowy narracji arabskiej i żydowskiej. Fakt ten budzi sza-cunek, zwłaszcza w kontekście lat 30. i rosnących nastrojów antysemic-kich w Polsce34. Tatarzy podkreślali, że tylko wzajemne zainteresowanie i uznanie prowadzić może do wypracowania społecznego i politycznego konsensusu. Tatarska wizja konstruowana więc była w oparciu o ujęcie dialogiczne, prowadzące do spotkania ze sobą postaw i argumentów przeciwstawnych. Przyznawano im równoprawny głos.

Wojciech Wendland(Tekst ukazał się w dwumiesięczniku „Midrasz” nr 1(165)/2012.

Przedruk za zgodą Redakcji i Autora)■

29 Tamże, s. 10.30 W.-G. Dżabagi, dz. cyt., s. 9, 14-15.31 Tamże, s. 21-22.32 D. Sejdamet, Krym. Przeszłość, teraźniejszość i dążenia niepodleglościowe Tatarów

krymskich, Warszawa 1930, s. 106-107.33 L. Kryczyński, Generał Maciej Sulkiewicz. Czołowy bojownik sprawy tatarskiej (1865-

1920). Szkic biograficzny, Wilno 1932, s. 5-7.34 Por. N. Aleksiun, Stosunki polsko-żydowskie w piśmiennictwie historyków żydow-

skich w Polsce w latach trzydziestych XX wieku, „Studia Judaica” 2006, nr 1, s. 48.

Page 20: Iza Brant-Szehidewicz Z „Buńczukiem” w Rybnikubibliotekatatarska.pl/wp-content/uploads/2015/07/pt14_srodek.pdf · naszym występem. Dziękowała, że ... Ważnym wydarzeniem

20 literatura • tradycje, obyczaje

Z początkiem kwietnia br., po raz pierwszy po wojnie, ukazała się w zwartej formie niewielka, aczkolwiek bardzo ciekawa książecz-ka pt. „Historia meczetu w Wilnie (próba monografii)”. Na istotną war-tość niniejszej publikacji niewątpliwie wpływa fakt, iż po wielu latach stanowi ona jedną z pierwszych prób przypomnienia dorobku Leona Kryczyńskiego – wybitnego tatarskiego działacza społeczno-kultural-nego przedwojennej Polski. Autor „Historii meczetu w Wilnie (próby monografii)”, o czym przypomina krótki biogram umieszczony z tyłu okładki, był bowiem m.in. prezesem Centralnej Rady Związku Kultural-no-Oświatowego Tatarów RP, inicjatorem powsta-nia pionierskich dla badań nad Tatarami instytucji w Wilnie: biblioteki, archiwum oraz Muzeum Ta-tarskiego. L. Kryczyński był ponadto długoletnim redaktorem „Rocznika Tatarskiego”, a także pre-zesem warszawskiej gminy muzułmańskiej.

Dorobek L. Kryczyńskiego znaliśmy dotąd głównie z publikacji „Leon Najman Kryczyński. Lider ruchu kulturalnego Tatarów Polskich” (red. Selim Chazbijewicz, Związek Tatarów Polskich, Gdańsk-Gdynia 1998) oraz biogramu umiesz-czonego w słowniku Marka M. Dziekana „Pola-cy a świat arabski” (Związek Tatarów Polskich, Gdańsk 1998) – będących suplementami do „Rocz-nika Tatarów Polskich”. L. Kryczyński został rów-nież uznany patronem, powstałego w 2007 r., Na-rodowego Centrum Kultury Tatarów w Gdańsku. Niniejsza publikacja została wydana pierwotnie w 1937 r. jako, trudno już dziś dostępna, broszura stanowiąca suplement do wydawanego wówczas „Życia Islamskiego”. Warto przy tym nadmienić, iż losy wileńskiego meczetu przypomniał niedawno dwumiesięcznik „Życie Tatarskie”, redagowany przez Podlaski Oddział Związku Tatarów RP. Obec-nie „Historia meczetu w Wilnie (próba monografii)” ujrzała światło dzienne dzięki inicjatywie wydaw-niczej Çaxarxan Xucalıq Musy Czachorowskiego przy współpracy Izy Meliki Czechowskiej oraz Ha-liny Szahidewicz. Patronat honorowy nad wydaw-nictwem objął mufti RP Tomasz Miśkiewicz.

Celem wprowadzenia w omawianą tematy-kę Leon Kryczyński, w swej „Historii meczetu w Wilnie (próbie mono-grafii)”, w zwięzły sposób przedstawił szereg informacji m.in. o Łukisz-kach (niegdyś przedmieściu, a obecnie śródmiejskiej dzielnicy Wilna); dziejach osadnictwa wojskowego Tatarów w Wilnie oraz okolicznych miejscowościach Wielkiego Księstwa Litewskiego. Zgodnie z przyjętą koncepcją pracy zasadniczą część swych rozważań autor poświęcił losom meczetu i pobliskiego mizaru oraz posłudze religijnej imamów – począwszy od pierwszych wzmianek zawartych w traktacie „Risale--i Tatar-i Lech” z 1558, a kończąc na współczesnych autorowi latach międzywojennych. L. Kryczyński odniósł się ponadto do społeczno-po-litycznych funkcji, które pełnił meczet na przestrzeni dziejów.

Autor „Historii meczetu w Wilnie (próby monografii)” podkreślił przy tym rolę nabożeństw i obchodów patriotycznych w kształtowaniu wzajemnych relacji zachodzących pomiędzy wspólnotą tatarską, a pol-skim otoczeniem sąsiedzkim i władzami państwowymi. L. Kryczyński wspomina, że wileńscy Tatarzy odprawiali modlitwy żałobne m.in. po śmierci wielkiego księcia Witolda, Jana III Sobieskiego, Tadeusza Ko-ściuszki oraz Józefa Piłsudskiego. W meczecie łukiskim obchodzono również rocznice Konstytucji 3 Maja, kultywowano także pamięć tatar-skich bohaterów – generałów Macieja i Aleksandra Sulkiewiczów. Autor wspomniał wreszcie o wizycie Prezydenta RP Ignacego Mościckiego,

która miała miejsce w 1930 r. Wysoką rangę tego wydarzenia śmiało przyrównać można do odbywających się osiemdziesiąt lat później uro-czystości odsłonięcia pomnika Tatara polskiego przez Bronisława Ko-morowskiego w parku oruńskim.

W wydanej właśnie publikacji – w ramach uzupełnienia – znalazło się również miejsce na współczesne materiały: poemat Selima Chazbi-jewicza pt. „Meczet tatarski w Wilnie” oraz posłowie autorstwa Musy Czachorowskiego. Łukiski meczet, choć został barbarzyńsko zburzo-ny, nadal jest bowiem obecny w pamięci Tatarów, będąc – jak pisze S.

Chazbijewicz – „niemym świadkiem historii”. Prezentowany w książce L. Kryczyńskiego wiersz pierwotnie ukazał się w tomiku „Krym i Wilno” (Gdańsk 1990). W krótkim tekście pt. „Nic nie przemija” M. Czachorowski przywo-łał natomiast postać ostatniego wileńskie-go imama Ibrahima Smajkiewicza, który po II wojnie światowej osiedlił się w Gdańsku, budując podstawy tamtejszej gminy muzuł-mańskiej. Osobom, które poszukują pamią-tek tatarskich redaktor naczelny „Przeglądu Tatarskiego” proponuje odwiedzenie miejsca, w którym stał niegdyś meczet i przylegający doń mizar. Dzisiaj znajduje się tam Instytut Fizyki Półprzewodników Uniwersytetu Wileń-skiego. Na ścianie tego budynku miejscowi Tatarzy umieścili w 2009 r. pamiątkową tabli-cę (o czym szerzej pisze w artykule „Tatarska pamięć” – jeden z inicjatorów, Adas Jakuba-skas, w: „Lietuvos Totoriai” nr 1-3/2010, s. 18-19). Archiwalne zdjęcia meczetu tuż przed zburzeniem w latach 60. XX w. oraz tablicy upamiętniającej tatarski meczet i mizar na Łukiszkach znalazły się wewnątrz okładki.

Wznowiona po wielu latach praca Leona Kryczyńskiego „Historia meczetu w Wilnie (próba monografii)” ma niewątpliwie dużą wartość historyczną, gdyż źródła, z których korzystał autor są już w znacznej części nie-dostępne. Doniosłości tego opracowania w żaden sposób nie umniejsza fakt, iż meczet

w Wilnie opuszczony i zrujnowany tuż po wojnie, od ponad czterdziestu lat nie istnieje. Dzisiejsze Łukiszki wyglądają zupełnie inaczej niż przed II wojną światową, bezpowrotnie straciły już swój tatarski charakter. Me-czet, o którym barwnie opowiedział L. Kryczyński, stanowi niestety za-mknięty rozdział historii. W granicach miasta pozostała tylko skromna pamiątka przeszłości w postaci peryferyjnego mizaru na Lipówce (tzw. nowy cmentarz muzułmański, dzielony z Karaimami).

Jak dotąd nie powstały żadne konkretne plany budowy nowego me-czetu, ponieważ wileńscy Tatarzy od wielu lat jeżdżą do pobliskiej Nie-mieży, gdzie zresztą niedawno powstał dom parafialny. Łukiski meczet, podobnie jak Bohoniki i Kruszyniany, zachwycał swą skromnością. L. Kryczyński zauważył, że wyjątkowe znaczenie architektury tatarskiej wy-nika przede wszystkim z jej niezwykłości. W meczetach zbudowanych przez polskich Tatarów nie było bowiem przepychu często obecnego w okolicznych kościołach i cerkwiach, czy – nie aż tak odległych przecież – monumentalnych przykładach architektury muzułmańskiej w Turcji.

„Historia meczetu w Wilnie (próba monografii)” to kolejna, wydana w ostatnim czasie, ciekawa pozycja przypominająca długą tradycję ta-tarskiej obecności w Rzeczypospolitej. Czekamy na następne.

Michał Łyszczarz■

Michał Łyszczarz

Rzecz o wileńskim meczecie

Leon Kryczyński, „Historia meczetu w Wil-

nie (próba monografii)”. Pod Honorowym

Patronatem Tomasza Miśkiewicza, Muftiego

Rzeczypospolitej Polskiej, Przewodniczące-

go Najwyższego Kolegium Muzułmańskiego

Związku Religijnego w RP, Caxarxan Xucalıq,

Wrocław 1433/2012, Agencja Wydawnicza

„ARGI”, ISBN 978-83-60425-87-9

Page 21: Iza Brant-Szehidewicz Z „Buńczukiem” w Rybnikubibliotekatatarska.pl/wp-content/uploads/2015/07/pt14_srodek.pdf · naszym występem. Dziękowała, że ... Ważnym wydarzeniem

21Przegląd TaTarski Nr 2/2012

„Muzyczna Jurta. Śladami Tatarów” („Music from the Yurt. Fallowing traces of the Tatars”), wydanie I, wydawca: Naj-wyższe Kolegium Muzułmańskiego Związku Religijnego w RP, Białystok 2011. Opracowanie i redakcja: Piotr Mi-chałowski, Tomasz Miśkiewicz, Barbara Pawlic-Miśkie-wicz. Muzyka w wykonaniu zespołu Ansambl Peregrinus. Projekt zrealizowano dzięki dotacji Ministra Spraw We-wnętrznych i Administracji. ISBN 978-83-934341-1-4

Robert Błaszak

Zaproszenie do muzycznej jurtyZbudził mnie miarowy głos kukułki wybijającej swoją rytmiczną pieśń co-

dzienności. Wyszedłem przed mą jurtę postawioną na jajle krymskiej, wsłucha-łem się w szum spalonych słońcem traw, w miłosnym uniesieniu ocierających się o siebie źdźbłami, poruszanymi delikatną bryzą wiejącą od pobliskiego morza. Mój Krym, Stary Krym – Eski Qırım… Tu i ówdzie przemykają cienie dawnych wojowników, w nozdrzach czuć jeszcze dym ognisk i zapach warzonej strawy, do uszu dolatuje wrzawa bawiących się dzieci i śmiech kobiet, ktoś obok gra łyż-ką na cytrze… Te obrazki przywołują wspomnienia z ogrodu mego dzieciństwa, krainy beztroski, gdzie nie było wojen, zdrad i nienawiści… Z błogostanu wyrywa mnie rytm werbla. Sielankę burzą myśli o zbliżającej się wyprawie... Choć jestem sokołem-wojownikiem, patrzącym dalej niż doleci strzała wypuszczona z łuku, to jednak w głębi duszy przecież bliżej mi do gołębia… Jeszcze tylko zanucę koły-sankę memu synkowi, mojemu lwiątku i wyruszam na hamadę, gdzie bezkresną przestrzeń przemykają duchy tych, którym się nie udało szczęśliwie wrócić z wo-jennej tułaczki do ich muzycznej jurty…

Słuchając prezentowanych przez Ansambl Peregrinus utworów, jesteśmy świadkami zderzenia kultury wschodu, kultury stepowej związanej z przestrze-nią rozciągającą się od Krymu, przez Tatarstan i Baszkirię, aż po Mongolię, z kulturą zachodnią. Współczesne, rozbudowane aranżacje starych, tradycyjnych melodii w żadnym wypadku nie zabijają istoty tej muzyki: tęsknoty za wiatrem, przestrzenią, wędrówką... Zespół bardzo mądrze zestawił tradycyjną melodykę ze zmiennymi rytmami charakterystycznymi dla współczesnych trendów muzyki alternatywnej, tworząc wieloplanowe, bardzo bogate aranżacje. Przy całym wy-rafinowaniu aranżu, treść muzyczna nie ciąży, jest przystępna i, co rzadkie, płyta może być tak samo atrakcyjna w odbiorze dla melomanów, jak i dla uszu mniej wyrobionych słuchaczy.

Wydawnictwo jest pięknie opublikowane w postaci broszury z przyciąga-jącą oko okładką, przeciekawymi informacjami o muzyce i kulturze tatarskiej. Warto się z nim zapoznać, warto posłuchać wielokrotnie, a z każdym kolejnym odtworzeniem słuchacz odkryje nowe pokłady piękna sztuki i mądrości ludu, który w naszym „europejskim” zadufaniu miał być prymitywnym i dzikim (sic!)...

Gorąco polecam.

Robert Błaszak■

Tradycja muzyczna Tatarów jest prawdopodobnie mieszaniną ele-mentów tureckich, mongolskich oraz ugrofińskich (szczególnie muzyki węgierskiej). Strojenie, intonacja i rytmiczne osobliwości mają wspól-ne cechy z tradycjami muzyki tureckiej i ugrofińskiej narodów żyjących w regionie Wołgi, co pozwala przypuszczać, że istnieje połączenie mię-dzy lirycznymi melodiami tatarskimi i historycznymi eposami muzycz-nymi epoki pogańskiej. Niemniej jednak, najbardziej wyróżniającą ce-chą muzyki tatarskiej są skale pentatoniczne, które stawiają ją znacznie bliżej tradycji muzycznej Chin lub Wietnamu. W tatarskiej muzyce lu-dowej zawierają się zarówno muzyka instrumentalna do tańca, świec-kie pieśni, jak i muzyka religijna.

Muzykolodzy wyróżniają różnorodne formy utworów tatarskich: takmak (przyśpiewki o tematyce lokalnej), powszechne wiejskie pieśni (avyl koe) i miejskie pieśni (shekher koe), które są melodyjne, o regular-nym metrum i o umiarkowanych tempach. Występują również pieśni miłosne. Były one jednak bardzo subtelne, stosujące alegorie, niemówią-ce o ukochanym, ukochanej wprost. Takmaki były zabawne, pochwalne lub szydercze. Lubili je śpiewać młodzi ludzie.

Równie popularne były dwuczęściowe pieśni liryczne, łączące powol-ne i żwawe melodie. Stare pieśni-gawędy zwane baits przekazywano tra-

dycją ustną z pokolenia na pokolenie. Najczęściej były wykonywane przez starszych mężczyzn, którzy widzieli i słyszeli dużo – mogli zatem przeka-zać autentycznie wspomnienia z przeszłości. Zarówno w takmakach, jak i w baits najważniejszy jest tekst. Prosta melodia jest drugorzędna.

Głównym gatunkiem była długa liryczna lub liryczno-epicka for-ma, zwana uzunk koj. Takie utwory miały „falującą” melodię (bez dużych skoków interwałowych) i swobodnie improwizowane (melizmatycz-nie) dźwięki podstawowe. Miały one tendencję do zmiennego metrum i asymetrycznej struktury. Humorystyczne piosenki i tańce (kiska koj) wyróżniały się natomiast konkretnym metrum i rytmem, niewielką rozpiętością melodii, brakiem ozdobników. Powyższą systematykę za-wdzięczamy S.G. Ribakovowi. W swej publikacji „Muzika i pesni uralskih musulman”, wydanej w Sankt Petersburgu w roku 1891, wprowadził po-

Muzyka Tatarów

I zaiste mógłbym wam teraz opowiedzieć o tamtejszych sprawach i zwyczajach, byłby to jednak przedmiot przydługi, dlatego skracam swą opowieść. Chcę natomiast opowiedzieć wam rzecz inną i cudow-ną, jak możecie usłyszeć.

(Marco Polo, Opisanie świata, rozdz. XXV)

Page 22: Iza Brant-Szehidewicz Z „Buńczukiem” w Rybnikubibliotekatatarska.pl/wp-content/uploads/2015/07/pt14_srodek.pdf · naszym występem. Dziękowała, że ... Ważnym wydarzeniem

22 tradycje, obyczaje

dział na uzunk koj (długa pieśń) i kiska koj (krótka pieśń). Publikacja ta zawierała wiele przykładów pieśni tatarskich.

W czasach sowieckich, nastąpił rozkwit twórczości pieśni o współ-czesnym życiu, wzbogaconych o nowe rytmy. Utwory te powstały pod wpływem muzyki profesjonalnej, muzyki ludowej innych narodów i za-pewne również pod wpływem panującego ‘trendu’ z racji panującego ustroju. Modalną podstawą utworów tatarskich jest skala pentatonicz-na, zbudowana z pięciu dźwięków. Według badań, dawniej śpiewacy wykonywali pieśni a cappella (bez towarzyszenia instrumentów). Jed-nak w XX wieku zaczęto odchodzić od tej tendencji, wykonując utwory wokalne na ogół przy akompaniamencie akordeonu lub bajanu. Wy-stępował również śpiew z elementami polifonii. Do typowych instru-mentów ludowych należą: flet kurai, kubyz (odmiana drumli), akordeon, bajan, garmun, dumbura, mandolina, domra, gusli, tamburyny i bębny typu ‘hand drum’ (np. tuur).

Najbardziej znaczącą kolekcję pieśni tatarskich wydał pomiędzy rokiem 1964 i 1982 Mahmud Nigmedzianov, tatarski muzykolog z Kaza-nia. Opublikował on ponad 800 pieśni po tatarsku i rosyjsku. Zawdzię-czamy mu autentyczne transkrypcje i interpretacje tekstów tatarskich pieśni ludowych. W swoich opracowaniach ujmował nie tylko utwory na specjalne okazje (ślub, żałoba, praca, zabawa, piosenki wojskowe), ale także transkrybował w oryginalnych tonacjach znaczną ilość utworów instrumentalnych i melodii do tańca.

Tradycja muzyczna Tatarów jest jednak znacznie zróżnicowana wewnętrznie, czego dowodził m.in. Nigmedzianov. Badał on między in-nymi kultury muzyczne tatarów kazańskich (Tatarstan) i Tatarów Ordy osiadłej nad Wołgą i Rzeką Oka w Rosji. Przykład nr 1 to melodia tata-rów kazańskich, typu uzunk koj (długa pieśń). Przykład nr 2 to melodia Tatarów znad Wołgi, prastara przyśpiewka ślubna (forma takmak).

Widać wyraźnie różnice w materiale dźwiękowym. W przykładzie drugim mamy proste wartości rytmiczne: , , i stałe metrum 4/4. Przykład pierwszy charakteryzuje zmienne metrum (9/4, 7/4, 8/4), ornamentyka i ozdobniki w formie trioli i kwintoli.

Jaka jest w praktyce muzyka tatarska? Pomimo swej prostoty (pen-tatonika) – niespodziewana! Różni się znacznie od muzyki orientalnej Bliskiego Wschodu, używającej ćwierćtonu, jako jednej z podstawowych składowych muzyki. Dla wyjaśnienia, czym jest ćwierćton, wyobraźmy sobie, że trzymamy w rękach gitarę, instrument dobrze znany w kręgu eu-ropejskim. Faktycznym protoplastą gitary była lutnia (oud), która powsta-ła jako instrument strunowy ok. 5000 lat temu (według jednej z legend). Gitara w obecnym kształcie w przeciwieństwie do lutni ‘oud’, posiada progi, które określają tony. Odległość pomiędzy jednym progiem a drugim nazywamy półtonem – najmniejsza odległość do osiągnięcia na gitarze i najmniejszy interwał (odległość) w muzyce europejskiej. Lutnia, jako in-strument bezprogowy, jest bardziej wszechstronna, ponieważ możemy na niej zagrać odległości mniejsze od półtonu. Palce grającego same muszą „odnaleźć” dźwięk. Podobnie zbudowane są skrzypce, altówka, wiolon-czela, czy kontrabas. Dzieląc półton na połowę, otrzymujemy dwa ćwierć-tony – nieobecne w muzyce zachodniej. Podstawowa różnica pomiędzy ćwierćtonami na skrzypcach a ćwierćtonami na lutni jest taka, że gryf i podstrunnica skrzypiec są dużo mniejsze niż w lutni, stąd osiągnięcie dobrze brzmiącego, czystego dźwięku na skrzypcach jest trudne. Półton na skrzypcach to stosunkowo mniejsza odległość dla palców grającego, niż na lutni czy gitarze. Osiągnięcie czysto brzmiącego półtonu (a szcze-gólnie ćwierćtonu) na skrzypcach jest dużo trudniejsze i często żarto-bliwie mówi się o początkujących skrzypach, którzy ucząc się osiągają z reguły same ‘ćwierćtony’ (czyli znacznie fałszują…).

Muzyka Tatarów jako muzułmanów, jest często kojarzona z mu-zyką orientalną, w której występują wspominane ćwierćtony. Fakty są jednak inne. Tatarzy – wędrowcy, którzy przybyli do Europy z terenów Mongolii, reprezentowali tradycję muzyczną Azji Środkowej, której są wierni do dzisiaj, a którą jest pentatonika (czyli wspomniana powyżej skala, złożona z pięciu dźwięków).

U Tatarów, ludu koczowniczego przybyłego z Mongolii, doszu-kać się można również śpiewu gardłowego – alikwotowego. Polega on na wydobywaniu przez wokalistę oprócz jednego dźwięku (nazwijmy

do głównym), alikwotów tego dźwięku, przez co słyszymy u jednego wokalisty kilka dźwięków śpiewanych w jednym czasie. Dźwięk wy-dobywany na każdym instrumencie akustycznym jest złożony z wielu składowych dźwięków. Dźwięki te wibrują. Częstotliwość, z jaką drgają, świadczy o wysokości tego dźwięku. Dla przykładu dźwięk A wibruje z częstotliwością od 435-445 Hz. Niniejsza płyta została nagrana przez instrumenty dostrojone do A o częstotliwości 443 Hz.

W tradycji europejskiej alikwotowy sposób śpiewania nie jest praktykowany, co powoduje, iż utwory wykonywane przez wokalistów mongolskich (solowe, chóralne, bądź z towarzyszeniem instrumentów) brzmią dla Europejczyków bardzo egzotycznie.

Muzyka artystycznaPierwsze źródła notowanych pieśni tatarskich pochodzą z końca

XIX i z początku XX wieku. Dokonywali ich G.Kh. Enikeev i A.I. Ovodov (w latach 1883/93), S.G. Saifullin (w latach1896-1926), oraz S.G. Rybakov, który jest również autorem publikacji z 1897 roku pt. Music and Songs of the Ural Muslims With an Essay on Their Way of Life (Muzyka i pieśni mu-zułmanów z Uralu z esejem o ich życiu codziennym). W czasach Związku Radzieckiego, zwłaszcza w ramach działania Urzędu ds. Folkloru przy Komisji Ludowej Rady ds. Sztuki (głównie w latach 1937/41 i później), pieśni ludowe Tatarów były systematycznie gromadzone, badane i publi-kowane. Antologie zostały opublikowane przez A.S. Kliuchareva, V.I. Vi-nogradova, M.Kh. Sadriego w 1941 roku, przez Kliuchareva w 1955 roku, przez M.A. Muzafarova, J.V. Vinogradova i Z.Sh. Khairullina w 1964 roku, przez M.N. Nigmedzianov w 1970 roku i Dzh.Kh. Faiziego w 1971 roku.

Profesjonalna muzyka pojawia się u Tatarów na początku XX wie-ku, a czas rozkwitu prawdziwej kultury muzycznej przypada na okres kształtowania się socjalizmu. Pod koniec lat 30. spora grupa kompo-zytorów tatarskich, muzyków i śpiewaków uzyskała swoją muzyczną edukację w Moskwie.

Pierwsza tatarska opera Saniä została wystawiona w 1925 roku w Kazaniu. Została skomponowana przez Soltana Gabashiego we współ-

Flet kurai

Page 23: Iza Brant-Szehidewicz Z „Buńczukiem” w Rybnikubibliotekatatarska.pl/wp-content/uploads/2015/07/pt14_srodek.pdf · naszym występem. Dziękowała, że ... Ważnym wydarzeniem

23Przegląd TaTarski Nr 2/2012

pracy z Vasilijem Vinogradovem. Sztuka operowej rozwijała się intensyw-nie od roku 1930. N.G. Zhiganov napisał osiem oper, z których najbardziej znane są Kachkyn (1939), Altynchach (1941) i Dzhalil (1956). W operze Samat (1956), Kh.V. Valiullin stworzył liryczny wątek psychologiczny na aktualne ówcześnie tematyce. Muzafarov i Faizi również komponowali opery. Shu-rale F.Z. Iarullina napisana w 1941 roku i po raz pierwszy wykonana w 1945 roku, utorowała drogę do rozwoju tatarskiego baletu. Faizi zainicjował ta-tarską komedię muzyczną (musical) utworem Bashmachki (1942).

Wiele utworów symfonicznych skomponował Zhiganov. Najbar-dziej znany jest jego poemat Nafis (1952), Suita na tematy tatarskie (1949) oraz jego symfonie: Druga, Trzecia, Czwarta, Piąta i Szósta (skomponowane w latach 1968/75). Inne ważne utwory to np. Symfonia Muzafarova (1944) i jego poematy oraz trzy symfonie A.Z. Monasypova (z lat 1963/74). Dzieła symfoniczne komponowali również Kliucharev, A.G. Valiullin, F.A. Akhmetov i B.G. Muliukov.

Forma koncertu ostatecznie skrystalizowała się w utworach kompozytorów tatarskich: R.M. Iakhina (koncert fortepianowy z 1951 roku), A.S. Lemana (koncert skrzypcowy z 1951 roku, koncert fortepia-nowy z 1954 roku) i Muzafarova (koncerty fortepianowe z 1959 i 1960 roku). Aktywnymi kompozytorami młodego pokolenia byli również M.Z. Iarullin Koncert skrzypcowy (1962), R.A. Enikeev Koncert fortepia-nowy (1964) i R.N. Belialov (dwa koncerty fortepianowe z lat 1967/70; Symfonia koncertująca na skrzypce i orkiestrę z 1974 roku). Pierwsze oratorium tatarskie Man M.Z. Iarullina, powstało w 1970 roku. Iakhin jest również znany ze swoich osiągnięć w wokalnej muzyce kameralnej. Od 1960 roku nastąpił wzrost zainteresowania instrumentalną muzyką kameralną i wiele utworów zostało wtedy napisanych na fortepian, skrzypce oraz inne instrumenty, a także na zespoły kameralne przez Enikeeva, Monasypova, Achmetova i I.D. Iakubova.

Warto wymienić tu także nazwiska innych zasłużonych Tatarów: Salix Säydäş (kompozytor i dyrygent), Cäwdät Fäyzi (kompozytor i folk-lorysta) i słynna kompozytorka Sofia Gubaidulina. Ta ostatnia jest jedno-cześnie jedną z najbardziej znanych kompozytorek XX wieku, tworząc

muzykę niezwykle sugestywną. Do cech szczególnych jej stylu należą eksperymenty z doborem instrumentarium w swoich kompozycjach oraz silna obecność wątków religijnych, opartych nie tylko na tradycji tatarskiej.

Wśród wykonawców autorskiej muzyki tatarskiej nie sposób nie wspomnieć o Zulyi Kamalovej, wszechstronnie utalentowanej artystce pochodzącej z Tatarstanu. Zulya gra na gitarze, śpiewa po tatarsku i ro-syjsku oraz pisze autorskie piosenki w języku angielskim. Współpracuje na stałe z zespołem Children of the Underground, z którym koncertuje na całym świecie. Mieszka na stałe w Australii.

Opracowanie: Piotr Michałowski■

Bibliografia:A. Czekanowska, Kultury tradycyjne wobec współczesności. Muzyka, po-

ezja, taniec, Warszawa 2008Z. Jasiewicz, Tatarzy polscy. Grupa etniczna czy etnograficzna? [w:] Lud,

t. 64, 1980, s. 145-167M. Nigmedzianov, Some Style Characteristics of Tatar-Mishar Musical Folk-

lore, [w:] Studia Musicologica Academiae Scientiarum Hungaricae, t. 9, Fasc. 1/2 (1967), s. 21-32

L. Podhorecki, Tatarzy, Warszawa 1971M. Polo, Opisanie świata, przekład Anna Ludwika Czerny, Warszawa

1975C. Sachs, Historia instrumentów muzycznych, przekład Stanisław Olędzki,

Kraków 1989L. Vikár, Artykuł bez tytułu, Studia Musicologica Academiae Scientiarum

Hungaricae, t. 14, Fasc. 1/4 (1972), s. 455-457L. Vikár, Tatar Folksongs, [w:] Studia Musicologica Academiae Scientia-

rum Hungaricae, t. 39, Fasc. 1 (1998), s. 1-34M. Yamashita, Legendarna wyprawa Marco Polo. Fotografie, mapy, fascy-

nujące szczegóły, Bielsko-Biała 2003Tatar Autonomous Soviet Socialist Republic, [w:] The Great Soviet Encyclo-

pedia, 3rd Edition (1970-1979)http://encyclopedia2.thefreedictionary.com/Tatar+Autonomous+So-

viet+Socialist+RepublicMały słownik kultury świata arabskiego, Warszawa 1971Muzykal’naia kul’tura Sovetskoi Tatarii: Sb. st. Moskwa 1959 Abdullin, A.

Kh. Tatarskie narodnyepesni. Moskwa 1963 Nigmedzianov, M. N. „Narodnaia muzyka” In Tatary Srednego Povolzh’ia i Primal’ia. Moskaw 1967 Girshman, J. M. Pentatonika i ee razvitie v tatarskoi muzyke. Moskwa 1960

Zulya Kamalova

Tatarscy muzykanci

Sofia Gubaidulina

Page 24: Iza Brant-Szehidewicz Z „Buńczukiem” w Rybnikubibliotekatatarska.pl/wp-content/uploads/2015/07/pt14_srodek.pdf · naszym występem. Dziękowała, że ... Ważnym wydarzeniem

24 świat

Corocznie, 18 maja, naród Tatarów krymskich obchodzi uroczy-ście Dzień Pamięci – deportacji i wywózki całego narodu z krymskiego półwyspu, w wyniku czego zginęła połowa populacji tej narodowości. Można tu mówić, podobnie jak w wypadku zbrodni katyńskiej, o ludo-bójstwie.

W ciągu 38 dni, tj. od 8 kwietnia do 12 maja 1944 roku, 17 armia niemiecka pod dowództwem gen. Erwina Jӓnecke broniąca Krymu, do-znała całkowitej klęski. 3 maja 1944 r. gen. Jӓnecke został zastąpiony przez gen. Allmendigera. Nie uchroniło to jednak Niemców oraz sied-miu dywizji rumuńskich od klęski. Podczas obrony odciętego już od linii frontu Krymu, Niemcy stracili łącznie ponad 50000 żołnierzy, zaś 61587 trafiło do niewoli lub zaginęło bez wieści. Zaczął się nowy, końcowy etap martyrologii krymskich Tatarów, licząc od roku 1783, czyli od początku rosyjskiej okupacji Krymu.

Po wkroczeniu armii sowieckiej na Krym rozpoczęła się maso-wa eksterminacja narodu tatarskiego, trwająca od kwietnia do czerw-ca 1944 r. Pretekstem do deportacji, a właściwie eksterminacji, było oskarżenie Tatarów krymskich w całości – jako narodu o współpracę z Niemcami. Według Edige Kirimala, tatarskiego działacza i badacza lu-dobójstwa na Krymie, „Po wkroczeniu na Krym armii radzieckiej, cała ludność tatarska na mocy specjalnego rozkazu dowództwa została na dwa tygodnie pozostawiona do wyłącznej dyspozycji oddziałów NKWD. Wściekli żołnierze gwałcili kobiety, dziewczęta i dzieci. Bezbronni lu-dzie byli grabieni, rozstrzeliwani, wieszani. Przez dwa tygodnie ponad Krymem rozlegały się przeraźliwe krzyki gwałconych, torturowanych, mordowanych ludzi”.

Już w roku 1941 istniał plan przesiedlenia krymskich Tatarów, po-dobnie jak krymskich Niemców do Kazachstanu. Główna fala deportacji nastąpiła 18 maja 1944 r. Tego dnia NKWD dokonało deportacji 187859 Tatarów krymskich, 6252 Tatarów nadwołżańskich mieszkających na Krymie, parę tygodni później 36349 Bułgarów, Greków, Ormian, a jesz-cze wcześniej – około 50000 krymskich Niemców. Oprócz krymskich Ta-tarów deportacją objęte zostały narody turkijskie i kaukaskie: Czeczeni, Ingusze, Karaczaje, Bałkarzy, Turcy Mescheci, zamieszkujący na granicy Gruzji i Turcji. Do dzisiaj nie repatriowali się w pełni krymscy Tatarzy, zaś w ogóle – Turcy Mescheci.

Istnieją też petycje krymskich Tatarów, byłych partyzantów, do władz sowieckich z 1957 roku, mówiące o tym, iż jedną z przyczyn wy-siedlenia było przejaskrawione – by ukryć własne braki w dowodzeniu ruchem partyzanckim – relacjonowanie władzom przez Mokrousowa i Mantynowa, dowódców sowieckiej partyzantki Krymu, o antysowiec-kiej i antypartyzanckiej działalności krymskich Tatarów.

Na Krymie przed II wojną światową żyło 500000 Tatarów, z czego 137000 było zmobilizowanych do armii radzieckiej. Z tej liczby do 1944 r. 57000 zginęło na frontach. W 1944 r. półwysep zamieszkiwało 823000 osób, w tym 200000 dzieci (duża część z nich to sieroty, których ojcowie zginęli na froncie), 178000 kobiet i 445000 mężczyzn. Według N.F. Buga-ja w połowie lat trzydziestych liczba ludności Krymu wynosiła 875000, z czego Tatarów krymskich było 19,8%. W roku 1938 mieszkańców było 1126429, w tym 558481, tj. 49,6% Rosjan, 154120 Ukraińców – 13,7%, Or-mian 12873, Tatarów 218179, tj. 19,44%, Niemców 65452 – 4,6%, Bułga-rów 15353 – 1,4%, Greków 20652 – 1,8%, zaś innych – 29276. Jak widać, dane te podają inne liczby ludności tatarskiej na Krymie, różniąc się aż o 20482 osób.

W ciągu pierwszego półtora roku zginęło na skutek warunków deportacji, w czasie transportu, podczas osiedlenia w nowych miej-scach, w wyniku niedostosowania się do nowej sytuacji 195471 osób, tj. 46,2% deportowanych. Wg innych badaczy problemu, w 1939 r. Tatarów krymskich było 215216, zaś średni przyrost w okresie wojny sięgał 0,5%. W roku 1944 ogólna liczba Tatarów krymskich nie przekraczała więc 220 tys. W związku z tym można przyjąć duże prawdopodobieństwo

prawdziwości danych NKWD, mówiących o 183,2 tys. deportowanych. Inne źródła, np. telegram Berii do Stalina, podają też dane obwodowe-go komitetu (obkomu) WKP(b) przekazane do KC WKP(b), zawierające liczbę 187,9 tys., zaś dane komisji sownarkomu SSSR wynoszą 188,6 tys. oraz 194,3 tys. z dokumentu krymskiego obkomu. Deportacja, przepro-wadzona w końcu 1943 i na początku 1944 roku, objęła około miliona osób. Zesłani zostali Ingusze, Czeczeni, Karaczaje, Bałkarzy, Kałmucy, Tatarzy krymscy, a także krymscy Grecy, Bułgarzy, Krymczacy (tj. asymi-lowani krymscy Żydzi), Kurdowie, Chemszynowie, zaś przygotowywano do deportacji Abchazów. Wysyłani byli Tatarzy na Ural, do Uzbekistanu, Kirgizji, Turmenistanu, Kazachstanu.

Sami krymscy Tatarzy szacują, iż w 1944 roku żyło na Krymie 238500 osób, z tego 88950 mężczyzn, co wynosiło 37,29% populacji przebywającej na półwyspie, i 149550 kobiet, czyli 62,71 %. W tej liczbie było: dzieci do lat 16 – 99400 (44 %), w tym chłopców 49700 (20,85%) i tyle samo dziewczynek, młodzież między 16 a 18 rokiem życia – 13300 (5,6%), w tym 6650 chłopców (2, 8%) i tyle samo dziewcząt, kobiet po-wyżej 18 lat – 93200 (39,1 %) i mężczyzn powyżej 18 lat – 32600 (13,6%).

Ruch Narodowy Tatarów Krymskich oblicza, że jeśli wg własnych statystyk podczas II wojny światowej zginęło łącznie z ofiarami czystki etnicznej i deportacji około 140000 ludzi, zaś 238500 zostało deporto-wanych z Krymu, tzn. że pod koniec 1945 roku liczba Tatarów krym-skich nie przekraczała 130000. Jeżeli więc podsumujemy liczbę ofiar z lat 1921-1941 i 1941-45, to uzyskamy 280000 ludzi, Tatarów krymskich, ofiar sowieckiego systemu w latach 1921-1945, tj. w przeciągu 24 lat . Wynosi to w sumie 46,2% ludności tatarskiej.

Inne dane mówią o 180014 deportowanych w 67 pociągach trans-portowych, 6 tys. zmobilizowanych do armii i wysłanych do Guriewa, Rybińska i Kujbyszewa. 5 tys. Tatarów wysłano do dyspozycji kombinatu „Moskowugol”, w sumie z Krymu wywieziono 191044 Tatarów. Razem z nimi zesłano 396 Niemców, 21 Austriaków, 32 Rumunów, 7 Finów. Do Uzbekistanu wysłano większość Tatarów, tj. 151604 ludzi. W okresie wywózki aresztowano 1137 Tatarów jako element antysowiecki; pod koniec akcji deportacyjnej liczba aresztowanych sięgnęła 5989. Z kolei dane Komitetu Narodów Ujarzmionych, publikowanych w czasopiśmie „Svobodnyj Kawkaz”, podają następujące liczby deportowanych: 200000 Czeczenów i Inguszy, 150000 Karaczajów i Bałkarów, 80000 Tatarów krymskich, 70000 Żydów i Greków.

Zachowały się też w sowieckich archiwach Krymu dane mówiące o zarekwirowanych Tatarom dobrach materialnych, np. 1540 sztuk by-dła rogatego, 44244 kóz i owiec, 110311 ptactwa domowego, koni 4450, domów 45561. Całościowe straty wyniosły: 80 tys. domów, ponad 34 tys. przydomowych ogródków, około 500 tys. sztuk bydła, cały zapas żywności, sadzonek, karmy dla bydła domowego i innych zwierząt ho-dowlanych, materiały do remontów domów, około 4 tys. ton pszenicy, kukurydzy, jęczmienia, mąki, krup i innych produktów rolnych, 40 tys. ton chleba, 40 cetnarów tytoniu, 95 tys. litrów wina, 314 cetnarów suszu owocowego, 43,2 tys. par obuwia, 554 tony wełny. Jeśli chodzi o narzę-dzia rolnicze, to zostawili Tatarzy 2800 łopat, l399 zaprzęgów jednokon-nych, dalej – 55,8 tys. łóżek, 44,5 tys. stołów, 78,5 tys. krzeseł, około 20 tys. szaf, 4,l tys. tapczanów, 7 tys. maszyn do szycia, 5 tys. samowarów, 4,2 tys. dywanów, 18,8 tys. kompletów pościeli, 723 rowery, 4,7 tys. ze-garków ręcznych, 420 tys. kompletów naczyń kuchennych. Zlikwidowa-no 112 bibliotek w szkołach podstawowych, 640 w szkołach zbiorczych, 221 w średnich, 30 bibliotek rejonowych, 60 miejskich, 200 w kołcho-zach. Zamknięto 360 czytelni, 9000 szkół, 263 kluby. Zostały zamknięte a potem użyte na składy i magazyny dziesiątki teatrów, świątyń. Likwi-dowany był całkowicie system wyższego, średniego i podstawowego szkolnictwa tatarskiego – w języku tatarskim, a także cała infrastruktura cywilizacyjno- kulturowa, zniszczone zostało kulturowe środowisko ta-tarskie, istniejące i rozwijające się na Krymie od średniowiecza.

Selim Chazbijewicz

Tragedia ludobójstwa Tatarów krymskich

Page 25: Iza Brant-Szehidewicz Z „Buńczukiem” w Rybnikubibliotekatatarska.pl/wp-content/uploads/2015/07/pt14_srodek.pdf · naszym występem. Dziękowała, że ... Ważnym wydarzeniem

25Przegląd TaTarski Nr 2/2012

Z wymienionej liczby 32600 mężczyzn, tj. z 13,6% liczby deporto-wanych, większość stanowili partyzanci i członkowie konspiracji anty-niemieckiej, partyjny sowiecki aktyw, inwalidzi. W ciągu półtora roku od wysiedlenia na skutek złych warunków materialnych, politycznego, moralnego i duchowego prześladowania zmarła następująca liczba Ta-tarów: 41% przymusowo osiedlonych w obwodzie taszkienckim, 54,7% wszystkich osiedlonych w obwodzie samarkandzkim, 46,1% osiedlo-nych w obwodzie andiżańskim. Wg średniej statystycznej zmarło w tym okresie 46,2% wszystkich deportowanych. W niektórych miejscach śmiertelność ludności tatarskiej doszła do zastraszających rozmiarów, np. w Angrenie wyniosła 56,2%,w Mirzaczule 53,5%,w tym 80% wszyst-kich mężczyzn. Wg statystyki tatarskiej łączna liczba ofiar deportacji wyniosła 109956 osób. Oprócz Uzbekistanu, gdzie znajdowały się głów-ne ośrodki „spiecposielenija” Tatarów krymskich, zamieszkiwali oni w zasadzie wszystkie rejony byłego ZSRR.

Z tekstu telegramu, jaki wystosowali do Ł. Berii Iwan Sierota i Amajak Kobułow, bezpośrednio kierujący akcją wysiedlania, wynika, że od 11 do 20 maja 1944 r. deportowano 180014 osób. Była to tylko lud-ność tatarska aktualnie mieszkająca na Krymie. Do tego należy dodać żołnierzy Armii Czerwonej oraz tych wszystkich, którzy aktualnie na półwyspie nie przebywali, a polegali jurysdykcji ZSRR. Wg tegoż dane NKWD podają ogólną liczbę 191014 krymskich Tatarów deportowanych w maju 1944 r., zaś źródła partyjne mówią o 194111.

Bez względu na ideologiczne opcje, nawet przyjęcie danych w licz-bach bezwzględnych 130000 w 1945 roku i 271215 osób w 1989 pozwa-la stwierdzić, iż w ciągu 44 lat liczba Tatarów zwiększyła się o 141215, a więc ponad 100%. Należy przy tym uwzględnić represje polityczne, problemy adaptacyjne w nowym otoczeniu, pozbawienie elementar-nych praw obywatelskich i praw człowieka, problemy materialne, głód, niski poziom opieki medycznej lub jej praktyczny brak. Siła żywotna krymskich Tatarów wobec powyższego wydaje się być olbrzymią.

Wraz z deportacją prawie całkowitej zagładzie uległa kultura mate-rialna krymskich Tatarów: architektura, zabytki piśmiennictwa, folklor. Usuwane były świadectwa pobytu Tatarów na półwyspie. Deformowano także dotychczasowy krajobraz krymski – poprzez masowe wycięcie wszystkich cyprysów, drzewa będącego charakterystyczną częścią ta-tarskiego krajobrazu. Zmienione zostało nazewnictwo miast, wsi, miej-scowości. Do dziś, wjeżdżając na Krym, jedną z pierwszych mijanych przez podróżnych stacji kolejowych jest Krasnopartizanskoje.

W zasadzie trudno określić jednoznacznie przyczynę podjęcia przez Stalina i Berię decyzji o wysiedleniu i deportacji Tatarów krym-skich. Według niektórych badaczy rzeczywistym powodem było dąże-nie władz sowieckich o pozbycia się niepewnego elementu tatarskiego oraz przekształcenie półwyspu w twierdzę – bazę dla dalszej ekspansji. Bezpośrednią podstawą eksterminacji był rozkaz Ludowego Komisa-rza Spraw Wewnętrznych ZSRR Berii z 13 kwietnia 1944 o oczyszcze-niu Krymu z elementów antysowieckich i decyzja przewodniczącego Państwowego Komitetu Obrony ZSRR Stalina z 11 maja 1944 w sprawie krymskich Tatarów. Sami krymscy Tatarzy, tzn. działacze ruchu narodo-wego, twierdzą, iż wysiedlenie w 1944 roku było realizacją starego hasła rosyjskiego imperializmu – Krym bez krymskich Tatarów.

Według ppłk. NKWD Grigorija Stiepanowicza Burłuckiego, odpo-wiedzialnego za wysiedlenia Tatarów, który w 1953 uciekł na Zachód, metody sowieckie były w tym wypadku identyczne z metodami wysie-dlania stosowanymi w Republice Czeczeno-Inguskiej na płn. Kaukazie. Wysiedlanie zaczynało się równoczesnym i niespodziewanym aresz-towaniem wszystkich Tatarów. Aresztowani nie mogli stawiać oporu choćby przez fakt zaskoczenia oraz wyrwania ze snu, bowiem areszto-wano przeważnie w godzinach rannych, ok. 3, 4 lub 5. Była to ulubiona pora organów NKWD. Dalej zeznania Burłackiego zaprzeczają sformu-łowaniom w cytowanej decyzji Stalina. Wywózka wyglądała następują-co: „Wagony były wypełniane ludźmi do granic możliwości, zamykane i plombowane, następnie brane pod straż przez oddziały wojskowe”. Tatarzy krymscy byli wysyłani nie tylko do Uzbeckiej SSR, lecz też do obozów koncentracyjnych na Uralu w rejonie Swierdłowska, a także na przesmyk Karelski w rejon Vyborga. Potwierdza to decyzja Państwo-

wego Komitetu Obrony z 21 maja 1944 r. Prasa pakistańska, niemiecka i ukraińska w roku 1950 publikowała materiały o rzekomym osiedleniu ok. 50000 Tatarów krymskich w okolicach Grodna i Wilna. Były to jed-nak pogłoski niesprawdzone i niepotwierdzone.

Po ludobójczym wysiedleniu Tatarów oraz innych nierosyjskich na-rodowości Krymu, został on zasiedlony ludnością rosyjską z obwodów: moskiewskiego, jarosławskiego, kurskiego, penzowskiego i rostowskie-go. Deportacja z maja 1944 roku kończy etap powstawania, kształtowa-nia się i rozwoju narodu krymskich Tatarów. Zsyłka i wysiedlenie stano-wiły częste, wręcz ulubione metody władz sowieckich, zwłaszcza od lat 30. od czasów kolektywizacji, gdy zaczynano wysyłać „kułaków”, i w re-zultacie czego miliony chłopów zasiedliło obozy pracy przymusowej. Archipelag Gułag potrzebował ofiar. W latach 30. z Dalekiego Wschodu przesiedleni byli do centralnych rejonów Rosji Chińczycy i Koreańczycy, oskarżeni w dużej liczbie o szpiegostwo na rzecz Japonii. W latach 1939-1941 na wschód potoczyły się transporty „obcych klasowo elementów” z okupowanych ziem państw bałtyckich i Polski. Latem 1941 r. do Azji Centralnej zesłano Niemców z Niemieckiej ASRR na Powołżu. W latach 1948-1949 do Azji Centralnej zsyłano znowu z „Pribałtyki” i z Mołdawii. Razem z narodami Krymu i Kaukazu wysiedlana i zesłano Kałmyków, tworzących autonomiczną republikę na północ od Morza Kaspijskiego, wyznających buddyzm lamajski. Niektórzy badacze tłumaczyli fakt de-portacji Tatarów z Krymu, Czeczenów, Inguszy, Bałkarów i Karaczajów z Kaukazu, Turków Meschetów z Gruzji jako konsekwencję kontynuacji przez sowiecką władzę rosyjskiego imperialnego szowinizmu. Podkre-ślają też, iż zaplecze politycznie „czyste” potrzebne było Stalinowi jako atut w relacjach międzynarodowych z Turcją, która od końca II wojny światowej wchodziła w coraz ściślejsze związki z zachodnimi alianta-mi, aż do roli członka założyciela NATO 4 kwietnia 1949 r., czyli jeszcze za życia Stalina.

W latach 1945-1946 minister spraw zagranicznych ZSRS Mołotow żądał od rządu tureckiego rewizji konwencji z Montreux z 1936 r., mó-wiącej o sprawowaniu kontroli żeglugi w cieśninach Bosfor i Dardanele wyłącznie przez Turcję. Władze sowieckie wysuwały żądania dopusz-czenia do kontroli innych państw nadczarnomorskich (czytaj: ZSRS) i możliwości ustanowienia z tej okazji sowieckich baz wojennych na Bosforze. Żądano też zrzeczenia się przez Turcję okręgów przygranicz-nych Kars i Ardahan na Kaukazie. Po drugiej stronie granicy, na stronie sowieckiej, w Gruzińskiej ASRR znajdował się wąski, 70 kilometrowy pas ziemi stanowiący odwieczną ojczyznę Turków Meschetów. Kon-gres USA 22 kwietnia (Senat) i 10 maja (Izba Reprezentantów) 1947 r. zatwierdził zastosowanie „doktryny Trumana” wobec Turcji, z inspiracji i propozycji Wielkiej Brytanii.

Geopolityczne przyczyny deportacji krymskich Tatarów potwier-dzałby też fakt, iż objęła ona wszystkich bez wyjątku członków naro-dowości tatarskiej, również tych którzy zdecydowanie opowiadali się po stronie władzy sowieckiej: czerwonych partyzantów, członków WKP(b), pracowników aparatu partyjno-państwowego, żołnierzy i oficerów Armii Czerwonej, często odznaczonych orderem Bohatera Związku Radziec-kiego i innymi bojowymi odznakami. Znane są dokumenty NKWD i KGB mówiące o ofiarach pierwszych miesięcy deportacji do Uzbekistanu, tj. od maja 1944 do 1 stycznia 1945 r., w liczbie 13592 osób, co stanowiło 9,1% ogólnej liczby przymusowo osiedlonych w tej republice. Z kolei od l stycznia 1945 do 1 stycznia 1946 z liczby zesłańców tatarskich w Uz-beckiej SSR ubyło 13183 osób, z tego 2562 mężczyzn, 4525 kobiet, 6.096 dzieci do lat 16. Według tych dokumentów na dzień 1 lipca 1944 roku, MBP USRR notowało przybycie 35750 rodzin przesiedleńców Tatarów krymskich o łącznej liczbie 151424 osób.

Na 1 stycznia 1945 roku liczbę Tatarów określono wg tych danych na 36568 rodzin liczących 134742 ludzi, w tym 1.619 mężczyzn, 47537 kobiet, 65586 dzieci do lat 16. 1 stycznia 1946 roku, to samo MBP USRR odnotowało liczbę Tatarów krymskich w wysokości 34946 rodzin, łącz-nie 120129 osób w tym 21332 mężczyzn, 42071 kobiet i 56726 dzieci do lat 16.

Tatarzy, podobnie jak i inne wysiedlone i zesłane narody, poddani byli ostremu reżimowi w miejscach przymusowego pobytu. Do roku 1956 nie

Page 26: Iza Brant-Szehidewicz Z „Buńczukiem” w Rybnikubibliotekatatarska.pl/wp-content/uploads/2015/07/pt14_srodek.pdf · naszym występem. Dziękowała, że ... Ważnym wydarzeniem

26 świat

mogli zmieniać ani opuszczać miejsca zamieszkania, pozbawieni też byli dowodów tożsamości, podobnie jak i pracownicy kołchozów i sowchozów. W stosunku do Tatarów zakaz ten obowiązywał praktycznie do 1967 roku.

26 czerwca 1946 roku gazeta „Izwiestija” opublikowała decyzję Rady Najwyższej Rosyjskiej Federacyjnej Republiki Sowieckiej o li-kwidacji Czeczeno-Inguskiej ASRR i przekształceniu Krymskiej ASRR w Krymską obłast’ (okręg). Propaganda sowiecka starała się usprawie-dliwić ów akt ludobójstwa publikując zarówno sfałszowane dowody – dokumenty „źródłowe” świadczące o współpracy z Niemcami jak i inne, łącznie z utworami literackimi, udowadniającymi „historyczną koniecz-ność” tej zbrodni przeciw ludzkości.

W roku 1948, we wrześniu zorganizowano w Symferopolu sesję po-święconą historii Krymu gdzie historycy sowieccy, np. P.N. Nadinski usiło-wał w „naukowy” sposób wytłumaczyć „skomplikowany problem w histo-rii radzieckiego Krymu” „rzekomymi pozostałościami kapitalizmu mocno zakorzenionymi w świadomości Tatarów krymskich”. Nadinskiemu wtó-rowali tacy radzieccy badacze jak akademik B. Grekow czy dr N.A. Smir-now. W czasach późniejszych sowiecka nauka w ogóle nie wspominała o Tatarach krymskich, omijano ten termin nawet i w innych publikacjach.

Jak pisze Leszek Kołakowski: „Wojna przyniosła istotne zmiany ideologiczne w Związku Radzieckim i w całym komunizmie świato-wym.(...), obok „zwyczajnych” okrucieństw i zniszczeń, przyniosła do-

datkowe, „ideologicznie” motywowane potworności w Rosji: masowe wywożenie i mordowanie Polaków, zwłaszcza inteligencji polskiej, na zajętych terenach wschodniej Polski; masakra polskich oficerów, któ-rzy dostali się do sowieckiej niewoli; całkowite wysiedlenie, już w la-tach zmagań z Niemcami, ośmiu narodowości Związku Radzieckiego i rozwiązanie czterech autonomicznych republik narodowościowych (Tatarów Krymskich, Niemców Nadwołżańskich, Kałmuków, Czecze-nów i Inguszów). Wywózki te połączone były z niezliczonymi ofiarami, a wysiedlone narody nie powróciły do swych siedzib”11.

W dniach 4–11 lutego 1945 roku na Krymie, w Jałcie odbyła się kon-ferencja „na szczycie” Wielkiej Trójki, podczas której nie rozmawiano o deportacji krymskich Tatarów. Oprócz odzewów prasy tureckiej, paki-stańskiej, niemieckiej, w zasadzie owa prototypowa „etniczna czystka”, podobnie jak aneksja Krymu w 1783 roku nie wzbudziła międzynarodo-wych reperkusji. W wirze zwycięskich walk z Niemcami i Japonią, no-wego podziału świata, geopolitycznych zmian, tragedia małego, mało znanego narodu była przez opinię światową „wliczona w koszty” II woj-ny światowej.

Selim Chazbijewicz ■

1 Leszek Kołakowski, Główne nurty marksizmu. Powstanie – rozwój – rozkład, wyd. „Aneks”, Londyn 1998, s. 885.

Sejdamecie, pewnie kształcisz tego łobuza za trefne pieniądze!Po skończeniu w 1908 r. drugiej klasy idadi pojechałem na Krym.

Czułem, że nie tylko emocjonalnie dojrzałem do rewolucji, ale że doj-rzałe stały się także moje rewolucyjne przemyślenia. W trzeci dzień przyjeździe do domu miało miejsce pewne niemiłe wydarzenie. Do ojca przyszedł z wizytą pewien hodża ze wsi Ozenbasz, pamiętam, był w zielonym turbanie. Wieczorem zaś, aby zgodnie z tradycją okazać ra-dość z mego przyjazdu, przyszli – nasz krewny Szejch Amdża ze wsi Nikita i dwóch przyjaciół ojca z naszej wsi. Zasiedliśmy w sieni przy stole przed oknem wychodzącym na morze. W pewnej chwili rozmowa zahaczyła o sułtana Abdulhamida. Kierowany młodzieńczym zapałem, nie zdając sobie sprawy z wymowy sytuacji, zacząłem dowodzić, że suł-tan nie myśli o swoim narodzie, pogrążony jest w pogoni za przyjem-nościami i wygodą. Dodałem, że swą despotyzmem niszczy najlepsze dzieci swego narodu i gnębi je w więzieniach. Natenczas hodża nerwo-wo powtarzając tradycyjną formułę „Oby Bóg ci wybaczył” stwierdził, iż powątpiewa w moją bogobojność. Także Szejch Amdża nagle zmienił swoją zwykłą, dobrotliwą i czułą postawę i rzekł do ojca: „Sejdamecie1, pewnie kształcisz tego łobuza za trefne pieniądze!”2

Ojciec popierał ideę rewolucji w Rosji, stale o tym rozmawiał ze swy-mi przyjaciółmi z Jałty. Ale, gdy rzecz szła o rewolucyjne zmiany w Turcji – nie tylko nie akceptował idei rewolucji w Turcji, ale nawet nie znosił najmniejszej krytyki kalifa3. Według niego była to wielka obraza religii.

W trakcie dyskusji byłem bardzo wzburzony, zachowywałem się nerwowo. Podniesionym głosem broniłem mych idei wobec ojca. Rów-nocześnie w drugim pomieszczeniu płakała moja matka, żona Mustafy Agi i jeszcze dwie krewne. W końcu ojciec nie wytrzymał, powiedział, abym zostawił ich samych.

1 Sejdamet – imię ojca Dżafera Sejdameta Kyrymera (przyp. tłumacza – A.S.).2 ...trefne pieniądze – według etyki muzułmańskiej przedsięwzięcie realizowane za niezasłużenie

uzyskane (trefne) pieniądze mogło przynieść jedynie złe rezultaty, w opisywanym wypadku – bezbożność syna (przyp. tłumacza – A. S.).

3 Kalif – od 1517 r. sułtani turecki piastowali równocześnie godność kalifa, czyli następcy proroka Mahometa. (przyp. tłumacza – A. S. ).

Spotkał mnie jeden z najcięższych ciosów, wielka wzgarda ze stro-ny ukochanego ojca. Chciałem wykrzyczeć do hodży całą złość. Słowa więzły mi gardle. Serce biło straszliwie. Wiedziałem, że jeżeli poniżę gości, ojciec nigdy mi tego nie wybaczy – nie znalazłem w sobie odwa-gi, aby w pełni wypowiedzieć to, co chciałem. A jednak powiedziałem o ignorancji hodżów, o tym, że myślą tylko o sobie, o tym, że naprawdę to oni są odpowiedzialni za nieszczęścia świata muzułmańskiego, że nie są godni, aby mienić się sukcesorami Proroka. Następnie – wysze-dłem do swego pokoju...

Po tym wydarzeniu dla ojca przestałem istnieć. Nie zauważał mnie, nie odzywał się do mnie. Nasze kontakty urwały się. Nawet w obecności innych nie rozmawiał ze mną. Stąd przyjaciele ojca łatwo zauważyli, że jest na mnie wielce obrażony. Jednak ojciec nikomu nie wyjawił przyczy-ny. Biedna mama w tych dniach, pogrążona w smutku i bólu, przeżywała gorzkie chwile... Prosiła mnie, abym ucałował rękę ojca, wyznał, że się myliłem i wyraził skruchę. Gdy nie było mnie w domu, usiłowała z kolei wpłynąć na ojca, aby mi wybaczył... Mustafa Aga nie znajdował w sobie odwagi, aby rozmawiać o mnie z ojcem. Tak mijały dni i tygodnie...

Poznaję nauczycieliAby wyzwolić się od tej dręczącej sytuacji, a także, aby zwiedzić

nie znane mi dotychczas zakątki Krymu i poznać nauczycieli nowo otwartych szkół, w których uczono wedle zreformowanego systemem nauczania – razem z Abdulhalimem Baliczem i kilkoma innymi przy-jaciółmi wyruszyłem w dziesięciodniową podróż. Dzięki tej wycieczce poznałem odrębności w egzystencji naszego ludu w różnych regionach półwyspu, przekonałem się też o gorzkiej prawdzie, że na tych terenach, na których naród nasz żyje w ścisłych kontaktach z Rosjanami, zanika nasza tożsamość i narodowy charakter.

Z radością zauważyłem, że prawie wszyscy nauczyciele w szko-łach nowego typu, to młodzi idealiści, zatroskani o naszą religię i spra-wy narodowe, niezadowoleni z istniejącego stanu, ludzie, którzy z całej duszy pragną w Rosji zmian rewolucyjnych.

W czasie tej podróży poznałem wrażliwego krymskiego poetę – Szamila Toktargaziego. Pamiętam jak z wielkim przejęciem czytał nam

Dżafer Sejdamet

Wspomnienia (2)

Page 27: Iza Brant-Szehidewicz Z „Buńczukiem” w Rybnikubibliotekatatarska.pl/wp-content/uploads/2015/07/pt14_srodek.pdf · naszym występem. Dziękowała, że ... Ważnym wydarzeniem

27Przegląd TaTarski Nr 2/2012

swoje wiersze. Wtedy to od niego samego usłyszałem sporo utworów, które później wyszły w opublikowanym przezeń tytule Risale-ji Kyrym (‘Krymska książeczka’). Muszę jednak stwierdzić, że bardziej niż wiersze poruszyła mnie delikatność jego duszy, głębokie odczucie piękna Kry-mu i dogłębne wczucie się w dramat ludu. Talent Szamila objawiał się w jego wierszach nie tyle w biegłej sztuce poetyckiej, co w serdeczno-ści, świeżości i prawdziwości jego entuzjazmu.

Wracając z objazdu zagościłem we wsi Korpegul w domu Bali-czów. Przy tej okazji zebrała się u nich wiejska inteligencja i starszyzna wsi. Na spotkaniu rozmawialiśmy o sytuacji w Turcji. Opowiedziałem o mojej polemice z ojcem na temat kalifa. Halim Balicz stwierdził, że podziela moje poglądy, a mówiąc o kalifie użył jeszcze ostrzejszych słów niż ja. Wtedy jego starszy brat, Mustafa Aga, nie wytrzymał i opuścił po-mieszczenie. W ten sposób pomiędzy braćmi popsuły się stosunki.

Nagroda za odwagę cywilnąPewnego dnia pod wieczór ojciec miał wrócić wozem z Jałty. Przed

naszym domem był placyk, zebrali się tam jak co dzień bliżsi i dalsi są-siedzi, gawędzili. I ja byłem między nimi. Z daleka usłyszałem wołanie ojca „Dżafer! Dżafer!”. Głos ten wprawił mnie w osłupienie, przywrócił do życia... Nie mogłem uwierzyć własnym uszom, do oczu napłynęły mi łzy... Serce zaczęło bić mocniej... Nie pobiegłam, lecz poleciałem jak na skrzydłach.... Ojciec wyciągnął ku mnie plik gazet, ja całowałem jego rękę. Ojciec przystanął pośród zgromadzonych ludzi. Ogłosił wiado-mość, że w Turcji nastąpiła rewolucja...4 Zebrani zrozumieli, dlaczego jestem tak przejęty. Ojciec też pojął, jak wielka ogarnęła mnie radość.

4 Rewolucja... – chodzi o wprowadzenie rządów konstytucyjnych tzw. meszrutijetu w 1908 r. (przyp. tłumacza – A. S.).

Rzekł do zebranych: „A jednak, Dżafer miał rację...”, i w kilku zdaniach opowiedział o zatargu między nami.

Następnie odwrócił się do mnie i powiedział, abym nazajutrz rano pojechał do wsi Nikita, w odwiedziny do chorego Szejcha Amdży, który prosił, jak się okazało, ojca o taką wizytę z mojej strony, chciał bowiem pogodzić się ze mną.

W owej chwili po raz pierwszy w życiu poczułem smak rado-ści, jaką daje odwaga cywilna. Ojciec z przodu, ja za nim, z radością i szczęściem weszliśmy do domu. Dotychczas mam przed oczami ra-dość mamy, gdy nas zobaczyła. Ojciec w kilku słowach opowiedział jej wszystko. Objęliśmy się z mamą i ucałowali.

Tak oto kilka egzemplarzy gazet Ikdam5 (‘Wytrwałość’) i Sabah6 (‘Po-ranek’) w ręku mego ojca przywróciło mi życie, szczęście i nadzieję, spra-wiło, że zacząłem patrzeć w przyszłość z nową odwagą i entuzjazmem.

Zebranie w naszym domuTej nocy, po modlitwie wieczornej odbyło się w naszym domu

wielkie zebranie. Kazano mi czytać gazety, wyjaśniać artykuły. Wszyscy z życzliwością i ożywieniem wysłuchali moich słów. Był to mój pierwszy kontakt z ludem, jeśli chodzi o wyjaśnianie idei rewolucji. Zrozumiałem wtedy moc zdolności odczuwania, obecną w naszym narodzie, to, że naród ten poszukuje prawdy, że przeżywa wydarzenia. Lud nasz bez-granicznie ufał gazetom. Ludzie absolutnie nie wierzyli, aby w gazecie mogło znaleźć się kłamstwo, czy szkodliwa idea. Kiedy mówili: „W ga-zecie napisali”, sądzili, że mają do czynienia z dogmatem jak w Koranie i z pełną wiarą opowiadali, co przeczytali w owej gazecie...

Jeśli Abdulhamit przez 33 lata7 nie krzywdziłby narodu i nie zdra-dzał islamu, jak gazety mogłyby coś takiego napisać?.. Wobec tej prawdy nawet starzy hodżowie nie mogli niczego innego powiedzieć i sprzeci-wić się. Turecką rewolucję każdy powitał z radością i uznaniem. Ponie-waż znali mnie jako gorącego zwolennika tej idei, i na mnie patrzyli z miłością i uznaniem, słów moich słuchali uważnie i ufnie.

Szejch AmdżaNastępnego dnia rano wsiadłem na mego siwka i pojechałem do

wsi Nikita. Szejch Amdża leżał w łóżku słaby. Przywitał mnie serdecznie. Ucałowałem jego rękę, usiadłem na kanapie obok. Powiedział, że z po-wodu swej ciemnoty nie zrozumieli mych słów, że gorzkimi wyrzutami zranili me serce, prosił, abym nie chował urazy i wybaczył mu. Na koniec powiedział, że w tym właśnie celu pilnie przywołał mnie do siebie. Po-wiedziałem Amdży, że rewolucja jest naszym wielkim świętem, że w ta-kich dniach powinniśmy zapomnieć o wszystkim innym. Powiedziałem, że kocham go tak jak zawsze i będę kochał. Zostałem u niego kilka godzin. Potem odwiedziłem innych naszych krewnych, miedzy innymi Hatiba Amdżę, a także przyjaciół. Wieczorem, przed powrotem do wsi pożegnałem się że Szejchem Amdżą. Dał mi w prezencie piętnastoru-blową złotą monetę i rzekł: „To mały upominek z okazji wielkiego święta”.

Powrót do Stambułu – wolność!Nie mogłem już się doczekać powrotu do Stambułu. Ale znów mia-

ło stać się to, czego obawiała się moja biedna matka. Turecka rewolucja nas uszczęśliwiła, ale mama przeczuwała, że jej domowe szczęście nie potrwa długo i wnet wyjadę. Ojciec zezwolił mi na wyjazd. Po pożegna-niu, wśród łez i smutku, opuściłem dom, matkę i rodzeństwo. Pojecha-łem do Jałty, stamtąd przez Akjar do Stambułu.

Uderzającą rzeczą w Stambule była obfitość książek i prasy. Przy-pominało to jakąś chorobę. Na przykład pewien Nebil z Janiny8, który

5 Ikdam – gazeta wydawana w Stambule przez Ahmeda Dżewdeta (1861-1935) w latach 1896-1926. Więcej informacji w: Topuz H. Turk basin tarihi, Istanbul 1973, s. 73-75. (przyp. tłumacza – A. S.).

6 Sabah – gazeta wydawana w Stambule w latach 1875-1922. Więcej informacji w: Topuz H. Turk basin tarihi, Istanbul 1973, s. 75-79 (przyp. tłumacza – A. S.).

7 33 lata – tyle lat panował sułtan Abdulhamit II (1876-1909). Autor wspomnień wyprzedza fakty, bowiem w momencie, jaki opisuje (rok 1908), Abdulhamit II miał przed sobą jeszcze rok około roku panowania (przyp. tłumacza – A. S.).

8 Janina – miasto w Epirze (obecnie w Grecji) (przyp. tłumacza – A. S.).Dżafer Sejdamet

Page 28: Iza Brant-Szehidewicz Z „Buńczukiem” w Rybnikubibliotekatatarska.pl/wp-content/uploads/2015/07/pt14_srodek.pdf · naszym występem. Dziękowała, że ... Ważnym wydarzeniem

28 literatura

uczył się w naszej szkole i dość dobrze znał francuski, razem ze swo-im kolegą Baha Tewfikiem wydawał wówczas gazetę Eszek (‘Osioł’)... Wbrew tym wszystkim wariactwom, trwałem w stanie bezgranicznego szczęścia.

Wolność!... Każdy może pisać... Było to w moim mniemaniu tak wielkie i święte błogosławieństwo, że nie dopuszczałem nawet do siebie myśli, że jego nadmiar może być niekorzystny dla kraju.

Wolność nie wywarła jednakże znaczącego wpływu na naszą szkołę. Co prawda Ihsan Bej, który dzięki zmianom wrócił z zesłania i został mianowany wicedyrektorem naszej szkoły, z niekłamanym prze-jęciem opowiadał nam o tyranii padyszacha i o życiu wielkiego Mithata Paszy9 i Namyka Kemala, ale większości naszych nauczycieli nie zale-żało na przyswojeniu przez nas rewolucyjnych zmian.

Moi krymscy koledzy częściej zbierali się i śmielej uczęszczali na odczyty. W każdy czwartek i ja chodziłem na prelekcje. Potem aż do so-botniego poranka zaciekle dyskutowaliśmy.

Podarliśmy nasze fez, ale...Anektowanie przez Austrię w październiku 1908 r. Bośni i Herce-

gowiny poruszyło nas do głębi. Uważaliśmy za niesprawiedliwe, że Za-chód, mimo zmian, jakie wprowadził meszrutijet, nadal postrzega nas jako „chorego człowieka Europy”. Ze strony państw demokratycznych oczekiwaliśmy pomocy. W owym okresie ogłoszono właśnie bojkot Au-strii. Myśmy też podarli i wyrzucili nasze czerwone fezy10, a na głowy włożyli czepce z białego filcu. Gdy później dowiedzieliśmy się, że i owe czepce są produkowane w Austrii, pojęliśmy, że w polityce większą rolę od intencji i zasad moralnych odgrywa siła. Naiwnie dziwiliśmy się, dlaczego państwa demokratyczne, także Niemcy, do przyjaźni których przywiązywaliśmy wielką wagę, bardziej niż o nas myślą o swoich poli-tycznych korzyściach, zastanawialiśmy się, dlaczego wszystkie te pań-stwa, podobnie jak carska Rosja, pragną naszej słabości. Nie rozumie-liśmy tego, a ponieważ nie rozumieliśmy, budziła się w nas nienawiść.

Wydarzenia 31 marca Gdy byliśmy pijani wolnością, gdy najśmielsze projekty wydawały

się nam całkowicie naturalne, kiedy w umysłach snuliśmy plany o ich ła-twej realizacji, nagle, w najmniej oczekiwanym momencie spotkaliśmy się ze strasznym przykładem reakcji – wydarzenia 31 marca11 ugodziły nas w samo serce.

Z powodu gazety Wolkan (‘Wulkan’)12 wydawanej przez Derwisza Wahdetiego13 pomiędzy nami a uczniami szkół religijnych (medres) zda-rzały się gwałtowne i zaciekłe kłótnie. Jednak absolutnie nie przypusz-czaliśmy, że ta banda poważy się wstrząsnąć losem państwa i będzie próbować zdusić wolność.

W owym dniu znajdowałem się w wielkim tłumie przed budynkiem parlamentu w dzielnicy Sultanahmet14, obserwowałem wchodzących

9 Mithat Pasza (1822-1884), turecki mąż stanu. Lider ugrupowania, które doprowadziło do detronizacji sułtana Abdulaziza (1876) i autor pierwszej tureckiej konstytucji (przyp. tłumacza – A. S.).\

10 Fezy – powszechne wówczas w Turcji męskie nakrycie głowy, były produkowane w Austrii. Fakt ten świadczy o słabości ówczesnego tureckiego przemysłu, który nie był w stanie wyprodukować nawet tradycyjnego tureckiego nakrycia głowy (przyp. tłumacza – A. S.).

11 Wydarzenia 31 marca – autor podaje datę wg kalendarza juliańskiego, również stosowanego w historiografii tureckiej. Zamieszki, o których mowa, wg kalendarza gregoriańskiego rozpoczęły się w nocy z 12 na 13 kwietnia 1909 r. Stacjonujące w Stambule niektóre jednostki wojskowe pod wpływem reakcyjnej agitacji Hafyza Derwisza Wahdetiego wystąpiły przeciwko organom państwa. Bezpośrednią przyczyną było oświadczenie prasowe, wydane przez Stowarzyszenie Jedność i Postęp (autora rewolucji meszrutijetu), stwierdzające, że Stowarzyszenie nie jest już dłużej półtajną organizacją lecz partią polityczną. Buntownicy zamordowali kilku parlamentarzystów, bunt trwał 11 dni (przyp. tłumacza – A. S.).

12 Wolkan – reakcyjne czasopismo z 1909 r., wydawane przez z Hafyza Derwisza Wahdetiego z bractwa bektaszi (przyp. tłumacza – A. S.).

13 Hafyz Derwisz Wahdeti (1870-1909), ur. na Cyprze, propagator poglądów reakcyjnych i fanatycznych, wydawca czasopisma Wolkan (‘Wulkan’), założyciel reakcyjnej organizacji Ittihad-i Muhammadiye (‘Unia Mahometańska’), skazany i stracony po uśmierzeniu „buntu z 31 marca” (przyp. tłumacza – A. S.).

14 Sultanahmet – jedna z najstarszych dzielnic Stambułu, po stronie europejskiej, w pobliżu dawnego pałacu sułtańskiego (Topkapy). Dzielnica nazwę swą wywodzi od słynnego meczetu

i wychodzących z gmachu... Właściwie nawet nie zdawałem siebie sprawy z tego, dlaczego tam jestem, i co chcę zrozumieć. Potem, gdy ujrzałem Ethema Paszę15, nowo mianowanego ministra wojny, jak idzie na czele żołnierzy do budynku dawnego Sztabu Generalnego (obecnie budynek Uniwersytetu) i ja wmieszałem się w tłum, który wiwatował na cześć ministra...

Po kilku dniach rozeszła się wieść, że Hareket Ordusu16 (‘Armia Czy-nu’) wkroczyła do Ajastefanos (Jeszilkoj)17.

Z Nebim, kolegą ze szkoły dla sierot (Daruszszefaka) na piechotę przeszliśmy przez bramę adrianopolską doszliśmy do Jeszilkoj – chcieli-śmy się zapisać na ochotnika do wojska, by bronić Turcji przed reakcją. Tam, napotkany młody oficer podziękował nam i powiedział, że ochot-ników nie przyjmują, poradził, abyśmy wrócili do szkoły i pracowali nad lekcjami. Było już ciemno, gdy wróciliśmy do Stambułu...

Głęboko przeżywaliśmy, że niczego nie możemy zrobić dla prze-

(zwanego także Meczetem Błękitnym – z racji niebieskich płytek ceramicznych, którymi ma wyłożone ściany) ufundowanego przez sułtana Ahmeda I (przyp. tłumacza - A. S.).

15 Ethem Pasza – pełne nazwisko i tytuł: Gazi Ibrahim Ethem Pasza (1844-1909). Marszałek, ur. w Stambule, absolwent Akademii Wojskowej (Harbije). Za zasługi w wojnie z Rosją (1878) awansował na generała.

16 Hareket Ordusu (‘Armia Czynu’) – nazwa sił wojskowych przybyłych z Salonik do Stambułu po wydarzeniach 31 marca, sformowanych naprędce przez zwolenników meszrutijetu dla obrony zagrożonej demokracji. Dowódcą Armii Czynu był Mahmut Szewket Pasza, a pośród aktywnych oficerów Armii znalazł się też Mustafa Kemal Pasza, późniejszy Ataturk, pierwszy prezydent republikańskiej Turcji (przyp. tłumacza – A. S.).

17 Ajastefanos (gr.) – przedmieście ówczesnego Stambułu, miejsce podpisania traktatu Turcji z Rosją w roku 1878. Ajastefanos znane jest też w historiografii pod nazwą San Stefano. Turecka nazwa: Jeszilkoj (przyp. tłumacza – A. S.).

Krymskie Tatarki na pocztówce z początków XX wieku

Page 29: Iza Brant-Szehidewicz Z „Buńczukiem” w Rybnikubibliotekatatarska.pl/wp-content/uploads/2015/07/pt14_srodek.pdf · naszym występem. Dziękowała, że ... Ważnym wydarzeniem

29Przegląd TaTarski Nr 2/2012

ciwdziałania buntowi. Z niecierpliwością oczekiwaliśmy wejścia Armii Czynu do miasta, aby hydra reakcji została jak najszybciej zgnieciona.

Wtedy osobą, którą uznawaliśmy za największego bohatera wol-ności był Ahmet Ryza Bej18. Z całej duszy cieszyliśmy się, że jest zdrów i cały. Dla nas Stowarzyszenie „Jedność i Postęp” (Ittihat ve Terakki Dże-mijeti) było największą świętością. Oczywiście ceniliśmy i kochali księ-cia Sabahettina19 za jego działania na rzecz wolności, podejmowane w Europie, ale w żaden sposób nie mogliśmy mu wybaczyć sprzeciwu wobec Ittihat ve Terakki, a zwłaszcza nie mogliśmy w żaden sposób za-akceptować jego idei decentralizacji. A przecież ks. Sabahettin chciał, aby w Turcji dano narodom to, czego my chcieliśmy w Rosji dla siebie. Z drugiej strony byliśmy przeciwni poglądom księcia, nie znoszącym najmniejszej nawet krytyki kalifa, jego krewnego.

Dni, które nastąpiły po 31 marca przeżyliśmy jak w gorączce. Jakże ucieszyliśmy się, gdy wreszcie usłyszeliśmy o posiedzeniu obu izb par-lamentu w Jeszilkoj20. Detronizacja Abdulhamida 27 kwietnia pozwoliła nam wziąć głęboki oddech. Nabraliśmy przekonania, że śmierć turec-kich bojowników o swobody jest pomszczona a wolność uratowana przed wszelkim niebezpieczeństwem przez zrzucenie z tronu krwawe-go despoty – jakże byliśmy zadowoleni.

Hasan Sabri AjwazowDo Stambułu przybył wówczas krymski dziennikarz i działacz na

rzecz zmian Hasan Sabri Bej Ajwazow. Wszyscyśmy darzyli go wielkim szacunkiem i miłością. Ujrzeć między nami naszego ukochanego Hasa-na Sabriego – najgorętszego rewolucjonistę – jakże to nas radowało... Był jedynym przedstawicielem krymskiej inteligencji, który publikował artykuły w Egipcie w gazecie Idżtihat (‘Opinie’)21 i w tureckim periodyku Fujuzat (‘Obfitość’)22, wychodzącym na Kaukazie. Wiedzieliśmy, że reżim carski śledzi go i dlatego musi się ukrywać. To jeszcze bardziej wzmogło nasz szacunek dla niego.

Z kolei za pośrednictwem Hasana Sabriego Beja, którego kochali-śmy jako niespożytego autora tekstów w gazecie Watan Hadimi, z bliska poznaliśmy Jusufa Beja Akczurę23. Odwiedziliśmy go kilkakrotnie w jego mieszkaniu w dzielnicy Nuruosmanije24, opowiadał nam o ideach tur-kizmu25.

Turek czy Tatar Fakt wyparcia się owym czasie przez Hasana Sabriego Ajwazowa

i Jusufa Beja Akczurę miana „Tatar” wywołał w nas negatywne odczucia. Chociaż nie znaliśmy naszej historii i każdy z nas tutaj, w Turcji doznał smaku obelgi „brudny Tatar” – wyprzeć się tatarskości – było dla nas fał-

18 Ahmet Ryza Bej – (1859-1930). Polityk osmański, bojownik o demokrację. Ur. w Stambule, absolwent liceum Galatasaraj. Studiował w Paryżu, przeciwnik despotyzmu sułtana Abdulhamida. Polityczny emigrant do Francji, tamże wydawca opozycyjnego czasopisma Meszrutijet (‘Rządy Konstytucyjne’). Po rewolucji młodoturków 1909 r. powrócił do Turcji. Poseł, przewodniczący parlamentu. Senator i przewodniczący senatu (przyp. tłumacza – A. S.)

19 Ks. Sabahettin – (1877-1949) polityk i pisarz. Syn sułtańskiego zięcia Mahmuda Dżelalettina Paszy. Ur. w Stambule. Zwolennik reform. W 1899 r. uciekł wraz z ojcem do Paryża Po ogłoszeniu Turcji republiką (1923) z powodu do przynależności do obalonej dynastii osmańskiej nie zezwolono mu wrócić do kraju. Zmarł w Szwajcarii. (przyp. tłumacza – A. S.).

20 …o zebraniu się obu izb parlamentu w Jeszilkoj – parlament zebrał się 9 kwietnia 1909 r. (22 kwietnia wg nowego stylu) w salonie Jacht Klubu (przyp. tłumacza – A. S.).

21 Idżtihat – w owym czasie Egipt znajdował się pod nominalnym zwierzchnictwem Turcji Osmańskiej (kondominium z Wielką Brytanią), w Egipcie mieszkała turkojęzyczna społeczność (przyp. tłumacza – A. S.).

22 Fujuzat – w dostępnych tłumaczowi materiałach nie udało się odnaleźć bliższych informacji o gazecie Fujuzat (przyp. tłumacza – A. S.).

23 Akczura, Jusuf (1876-1935) – twórca panturkizmu, ideologii zakładającej braterstwo i współdziałanie wszystkich ludów pochodzenia tureckiego. Pochodził z Tatarów kazańskich. Po śmierci ojca wyemigrował z Rosji do Turcji, gdzie ukończył Szkołę Wojskową. Przyłączył się do ruchu Młodych Turków, za co został zesłany do Trypolisu (ówczesnej prowincji osmańskiej). Po ucieczce z zesłania udał się do Paryża. W 1908 r. wrócił do Stambułu. Poparł reformy Ataturka. Poseł w parlamencie republikańskim (przyp. tłumacza – A. S.).

24 Nuruosmanije – dzielnica w starej europejskiej części Stambułu, w okolicach słynnego meczetu Nuruosmanije (przyp. tłumacza – A. S.).

25 Turkizm (panturkizm) – ideologia zakładająca współdziałanie i solidaryzm narodów i ludów pochodzenia tureckiego (przyp. tłumacza – A. S.).

szem, uznawaliśmy to za nieszczerość. Uważaliśmy za naturalną rzecz, że tureckość kochamy i uznajemy wspólnotę losów naszych narodów, ale uważaliśmy za przesadę, że trzeba wyprzeć się tatarskości, aby to udowodnić.

Po roku 1905 wydawane w Kazaniu książki i czasopisma zaczęły napływać na Krym. Dominująca wówczas w Kazaniu tendencja nosiła znamię tatarskości. Stąd cała nasza inteligencja, wszyscyśmy określali siebie jako Tatarów i w tym duchu były nasze wydawnictwa. W owych czasach to uczucie było w nas tak silne – uważaliśmy je za naturalne i logiczne – że nawet dyskusję o nim uważaliśmy za zbędną. Nie odbyła się między nami ani jedna dysputa na ten temat. Drugą przyczyną była dominacja w nas uczuć religijnych, wiary muzułmańskiej nad poczuciem narodowym. Kazańska młodzież, ucząca się w owym czasie w Stambule, stowarzyszeniu, które tu utworzyła, nadała, co charakterystyczne, nazwę Stowarzyszenie Muzułmańskich Studentów Rosyjskich (‘Rusjaly Islam Talebe Dżemijeti’). Osmańscy historycy i pisarze prezentowali nam Czyngis-cha-na i Tamerlana jako Tatarów. Myśmy to przyswoili...

W 1909 r. literatury zaczął nas uczyć Dżelal Sahir Bej. Kiedy w trakcie wykładu o utworze Ewrak-y Periszan (‘Rozsypane kartki’) Namyka Kemala wypowiedział kilka zdań poniżających Czyngis-chana i Tatarów, wsta-łem i poprosiłem o pozwolenie opuszczenia sali. Na pytanie o przyczynę, otwarcie wyjaśniłem, że nie mogę słuchać obelg kierowanych ku przedsta-wicielom mego narodu. Wtedy nauczyciel rzekł: „Siadaj, jesteś obowiąza-ny wysłuchać lekcji”. Na te słowa specjalnie uderzyłem głową o ławkę, za-krwawiłem sobie nos i w ten sposób wyszedłem z klasy. Gdy wychodziłem, Dżelal Sahir Bej zwrócił się do moich kolegów: „Widzieliście tatarski upór?” Wówczas, tak jak my, i on nie rozumiał, czym jest tureckość i turkizm.

Na początku roku 1909 powstały w Turcji różne stowarzyszenia – arabskie, kurdyjskie, albańskie. Niektórzy z dawnych emigrantów krym-skich utworzyli Tatarskie Stowarzyszenie Dobroczynne (‘Tatar Dżemijeti Hajrijesi’) i rozpoczęli wydawanie gazety Tongucz (‚Potomek’)26. Zapo-znaliśmy się z działalnością tego stowarzyszenia, nawet zapisaliśmy się doń, jednakże nie znaleźliśmy w nim nikogo, kto mógłby nas, młodych porwać swymi poglądami. Ponadto, oni nie interesowali się ani nami ani Krymem. Później też nie utrzymywali z nami kontaktów. A my do końca nie pojęliśmy, jakie dokładnie cele stawiają przed sobą.

Stowarzyszenie Studentów KrymskichNa pewnym spotkaniu, które podówczas zorganizowaliśmy,

wspólnie z Czelebim Dżihanem, Alim Saitem, Abdulhakimem Hilmim, Aburrahimem Sukutim i innymi kolegami, podjęliśmy decyzję o utwo-rzeniu stowarzyszenia studentów. W tym celu, był to piątek, wszyscy krymscy studenci zebraliśmy się w pewnej kyraathane27 w dzielnicy Bejazyt i jako ponad trzydziestoosobowa grupa powołaliśmy stowarzy-szenie. Na zebraniu tym przygotowanie statutu stowarzyszenia zostało powierzone komisji, w której znalazł się też Czelebi Dżihan i ja. Na na-stępnym spotkaniu z łatwością doprowadziliśmy do przyjęcia statutu. Natomiast, gdy przyszło do preambuły, nasze stowarzyszenie przeżyło pierwszą burzę. Preambułę napisałem wspólnie z Czelebim Dżihanem – patetycznie definiowała cele stowarzyszenia: cywilizacyjne i politycz-ne podniesienie narodu krymskiego i zapewnienie dlań możliwości sa-mostanowienia. Taka treść spowodowała gwałtowny sprzeciw naszych kolegów. Szczególnie skrytykowali fakt, że preambułę bez ich akceptacji kazaliśmy wydrukować na początku statutu. Podjęli decyzję, abyśmy preambułę wyłączyli ze statutu, statut dali ponownie do druku i koszty pokryli z własnych zasobów. Z Czelebim Dżihanem schowaliśmy około dwudziestu egzemplarzy statutu, resztę zanieśliśmy do drukarni i kaza-liśmy preambułę wyciąć.

Ten pierwszy cios, jaki nas spotkał w działalności społecznej, na-uczył nas jednak sporo. Dotychczas wierzyliśmy, że prawda jest jedna i każdy przyjmuje ją w taki sam sposób. Jeszcze nie wiedzieliśmy, że nie można od siewu przechodzić bezpośrednio do żniw. Najpoważniejszym

26 Tongucz – w dostępnych tłumaczowi materiałach nie udało się odnaleźć informacji o czasopiśmie Tongucz (przyp. tłumacza – A. A.).

27 Kyraathane – salon czytelniczy, kafana, kawiarnia (przyp. tłumacza – A. S.).

Page 30: Iza Brant-Szehidewicz Z „Buńczukiem” w Rybnikubibliotekatatarska.pl/wp-content/uploads/2015/07/pt14_srodek.pdf · naszym występem. Dziękowała, że ... Ważnym wydarzeniem

30 literatura

naszym błędem było to, że wymieszaliśmy zagadnienia kulturalne z po-litycznymi. Byliśmy szczerze przywiązani do idei zmian i wierzyliśmy, że tylko od ludzi wykształconych, od narodu walczącego o te zmiany możemy oczekiwać pozytywnych rezultatów na drodze przemian. Wie-rzyliśmy, że zmiany w Rosji się powiodą, i w tym celu chcieliśmy jak najprędzej przygotować naszą młodzież i nasz lud.

Aby uzyskać zatwierdzenie statutu i oficjalne zezwolenie na dzia-łalność, trochę namęczyliśmy się. Wraz z Czelebim Dżihanem posta-nowiliśmy, aby sprawę załatwić w najbardziej kompetentnym urzędzie. W tym celu udaliśmy się na audiencję do Talata Beja28, który piastował podówczas stanowisko ministra spraw wewnętrznych. Od razu wyczu-liśmy, że Talat Bej przyjmuje nas z przyjaźnią, zrodziło się w nas od-czucie, że roztoczy nad nami protektorat – z tym przekonaniem opisa-liśmy ministrowi cele naszego stowarzyszenia. Czelebi Dżihan w kilku słowach zreferował, że naszym zadaniem jest nie tylko uwidoczniona w statucie aktywność kulturalna, lecz też, i jest to nasz główny cel, wal-ka z despotyzmem carskim. Talat Bej odpowiedział nam nie słowami lecz wymownym, płonącym spojrzeniem. Życzył nam sukcesów i przy-rzekł, że kwestia oficjalnego zezwolenia dla stowarzyszenia zostanie załatwiona. Otrzymaliśmy zezwolenie 30 grudnia 1324 r. (1908 r. ery chrześcijańskiej) i zaczęliśmy oficjalnie działać.

Opozycja ze strony większości naszych kolegów nauczyła nas, że ist-nieje potrzeba, abyśmy dla naszych celów utworzyli dodatkowo organiza-cję konspiracyjną. Nasze zarejestrowane stowarzyszenie stworzyło dobrą platformę dla sprawdzenia morale naszych członków. Mogliśmy poznać, którzy z nich bardziej niż pracą na rzecz stowarzyszenia są zainteresowani honorami, którzy bardziej niż prawdę – cenią karierę, którzy są niepoważ-ni, nie panują nad swoimi słowami, nie potrafią zachować tajemnicy.

Stowarzyszenie „Ojczyzna”(‘Watan’)W tamtych czasach prasa stambulska dyskutowała o rozmaitych

liberalnych stowarzyszeniach i ważnej roli, jaką odegrały w życiu na-rodów. To, co przeczytaliśmy o Stowarzyszeniu Karbonariuszy, które, jak wiadomo odegrało istotną rolę w wyzwoleniu Italii, skłoniło nas do utworzenia podobnej organizacji. Pod koniec roku 1909 razem z Cze-lebim Dżihanem, Jakubem Kerczi, Ahmedem Szukru i jeszcze kilkoma kolegami w Stambule założyliśmy Stowarzyszenie Ojczyzna (‘Watan’). Czelebi Dżihan i ja zorganizowaliśmy kilka pięcioosobowych grup, skła-dających się z kolegów szkolnych. Podjęliśmy też decyzję, aby inni nasi koledzy stworzyli następne grupy spośród uczniów medres i studentów teologii. Nasz komitet centralny był całkowicie tajny, raz w miesiącu zbieraliśmy się – zawsze w innym miejscu.

Wkrótce po ukonstytuowaniu się, dla naszych konspiracyjnych wy-dawnictw zdobyliśmy sprzęt i maszyny. Z początku napisane przez nas szapirograficznym29 atramentem listy i deklaracje po jednym egzempla-rzu kopiowaliśmy na specjalnej masie rozlanej do zwykłych metalowych puszek. Wysyłaliśmy te kopie na Krym jako listy. W ciągu 1-2 miesięcy kupiliśmy wyborną maszynę i zaczęliśmy uzyskiwać setki wspaniałych kopii. Teksty te, traktujące o reformie administracji religijnej na Krymie, przejęciu Administracji Fundacji Religijnych, czy reformie medres, pisa-liśmy wspólnie z Abdurrahimem Sukuti. Czelebi Dżihan nie miał dobre-go pióra – adresował po rosyjsku koperty i prowadził wysyłkę. Maszynę trzymaliśmy schowaną w skrzyni z zamkiem w mieszkaniu Czelebiego Dżihana w dzielnicy Karagumruk30, i tam, gdy wiedzieliśmy, że nikt nie przyjdzie – wcześnie rano albo po 12 w nocy – pracowaliśmy. Zimą, po-

28 Talat Bej (1874-1921), jeden z trzech, obok Enwera Paszy i Dżemala Paszy członków triumwiratu rządzącego Turcja w schyłkowym okresie I wojny światowej. Premier w schyłkowym okresie cesarstwa osmańskiego. Ur. w Edirne (Adrianopol). Członek Stowarzyszenia Jedność i Postęp, odegrał ważną rolę we wprowadzeniu rządów konstytucyjnych (meszrutijetu) w roku 1909. Poseł do parlamentu osmańskiego. Po klęsce Turcji w I wojnie światowej wyjechał do Berlina, gdzie został zamordowany przez ormiańskiego terrorystę. W późniejszym okresie zwłoki Talata Beja sprowadzono do Turcji i pochowano w Hurrujet-i Ebedije Anyty (Mauzoleum Wolności) (przyp. tłumacza – A. S.).

29 Szapirograf – od nazwiska Schapiro, używane dawniej urządzenie do powielania maszynopisów, rękopisów i druków. Patent niemiecki. (przyp. tłumacza – A. S.).

30 Karagumruk – dzielnica w europejskiej części Stambułu, w pobliżu dawnych bizantyńskich murów obronnych (przyp. tłumacza – A. S.).

kój Czelebiego Dżihana ogrzewaliśmy mniej piecem, bardziej za pomo-cą wspomnianych metalowych puszek, które podgrzewaliśmy kładąc na zapalonym prymusie. Równocześnie wypijaliśmy całe morze herbaty.

Gdy prowadziliśmy tę działalność, do Stambułu przybył Abbas Szi-rinski, miał przygotować dla prasy rosyjskiej serię artykułów na temat „nowej Turcji”. Rodzina Szirinskich odgrywała na Krymie najważniejszą rolę zaraz po rodzie Gerejów – dawnych chanów krymskich. Abbas Mi-rza Szirinski ukończył Rosyjsko-Tatarskie Seminarium Nauczycielskie, wspaniale mówił po rosyjsku, był zdecydowanym zwolennikiem reform. Znany by z tego, że w czasie rewolucji 1905 r. na pewnym kongresie wykrzyczał do własnego ojca: „Twoją ziemię też rozparcelujemy”. Pośród krymskiej młodzieży on najlepiej znał rosyjską literaturę. Niestety, po-padł w alkoholizm – jak wtedy mówiliśmy – rosyjską chorobę. Wiele pił, gdy nie było rakiji, pił zwykły denaturat. Nasz kolega Alim Sait, który był przyjacielem jego starszego brata, rozmawiał z nim i usiłował mu pomóc. My zaś za pośrednictwem Alima Saita mogliśmy dowiedzieć się, co Abbas sądzi o reformatorskich tendencjach w Rosji i o naszych zwo-lennikach reform. Czelebi Dżihan rozmawiał z nim kilka razy, ja miałem z nim bardzo mało kontaktów. Zagadnieniem, które nade wszystko za-przątało Szirinskiego było to, że – według niego – nauka w Stambule nie jest pożyteczna dla naszej młodzieży. Uważał, że powinniśmy wrócić do Rosji i uczyć się w szkołach rosyjskich.

Gaspyraly Ismail Bej w StambuleKoniec 1909 r. przyniósł ważne dla nas wydarzenie. Dowiedzie-

liśmy, że do Stambułu ma przybyć Gaspyraly Ismail Bej31. Zwołaliśmy pilne zebranie naszego stowarzyszenia studentów, aby wybrać komitet powitalny. Chcieliśmy poprosić Ismaila Beja o wygłoszenie odczytów... Poznać go bliżej... Opowiedzieć mu o naszych ideach... Wszyscy gorącz-kowo pracowaliśmy nad przygotowaniem wizyty.

Wreszcie nadszedł oczekiwany dzień. Wynajęliśmy mały parowy stateczek, ozdobiliśmy go tureckimi sztandarami, umieściliśmy w środ-ku orkiestrę złożoną z kolegów z młodszych klas. Wypłynęliśmy na Bos-for. Na wysokości Tarabii32 przywitaliśmy parowiec, którym płynął nasz gość. Orkiestra zaczęła grać marsz wolności. Skandowaliśmy: „Ismail Bej, Ismail Bej!”. Po chwili nasz mistrz pojawił się na pokładzie, na głowie miał kołpak. Pozdrowił nas. Na przystani Sirkedżi zabraliśmy go na nasz statek i z kilkoma kolegami odprowadziliśmy aż do hotelu Hedivial Pa-lace koło Tunelu33 w dzielnicy Bejoglu. Tam ucałowałem z szacunkiem rękę Ismaila Beja i wręczyłem mu przygotowany przez nas program.

Pierwsze wrażenie, jakie wywarł na nas Ismail Bej – to opanowanie i cierpliwość. Jego powagę w początku uznawaliśmy za przejaw dumy, to, że niewiele z nami rozmawiał, także wiązaliśmy z dumą. Ismail Bej nie był owładnięty myślą, jak wzbudzić sympatię, myślał o „sprawie”. Czerpał przyjemność z tego, że może być dla nas przykładem i w tym duchu postępował. Jakże dalecy byliśmy wówczas od zrozumienia tego.

W czasie odczytu, który wygłosił w kyraathane Fewzije w dzielnicy Szehzadebaszy, zabrali głos także Ryza Tewfik34, Ahmet Mithat35 i Jusuf Akczura. Odczyt został opublikowany w całości przez drukarnię gazety Syrat-y Mustakim36 (‘Prosta Droga‘).

31 Gaspyraly Ismail Bej (1851-1914) – ur. na Krymie w Bakczysaraju, publicysta, reformator systemu szkolnictwa na Krymie. Budziciel świadomości narodowej Tatarów krymskich. Zwolennik jedności wszystkich ludów tureckich. (przyp. tłumacza – A. S.).

32 Tarabia – dzielnica Stambułu po stronie europejskiej, położona nad brzegiem Bosforu, w kierunku Morza Czarnego (przyp. tłumacza – A. S.).

33 Tunel – tunel kolejki podziemnej łączącej nadmorską dzielnicę Karakoj z Bejoglu – położoną na wzgórzu, po stronie europejskiej, najbardziej zeuropeizowaną częścią miasta (przyp. tłumacza – A. S.).

34 Ryza Tewfik (Bolukbaszy) (1868-1949) uczony, poeta, polityk, filozof turecki. Poseł i minister w schyłkowej fazie państwa osmańskiego. Jeden z sygnatariuszy niekorzystnego dla Turcji traktatu z Sevres (1920), w okresie Turcji republikańskiej na emigracji w Libanie, po amnestii (1943) wrócił do kraju (przyp. tłumacza – A. S.).

35 Ahmet Mithat (1844-1912), dziennikarz i pisarz. Żarliwy zwolennik europeizacji, propagator czytelnictwa (przyp. tłumacza – A. S.).

36 Syrat-y Mustakim – miesięcznik o orientacji religijnej, redagowany przez Mehmeta Akifa (Ersoja) (1883-1938), późniejszego autora słów hymnu tureckiego (przyp. tłumacza – A. S.).

Page 31: Iza Brant-Szehidewicz Z „Buńczukiem” w Rybnikubibliotekatatarska.pl/wp-content/uploads/2015/07/pt14_srodek.pdf · naszym występem. Dziękowała, że ... Ważnym wydarzeniem

31Przegląd TaTarski Nr 2/2012

Gaspyraly Ismail Bej – Nasip Bej JusufbejliNasza szczera rozmowa z Ismailem Bejem odbyła się w dużym po-

koju hotelu Suhulet w dzielnicy Mahmutpasza37. Przyszli aktywni człon-kowie naszego stowarzyszenia, jeszcze przed spotkaniem ustaliliśmy, jakie zadamy pytania. Wraz z Ismailem Bejem przyszli też Jusuf Bej Ak-czura i zięć Ismaila Beja, Azer Nasip Bej Jusufbejli.

Na spotkaniu znaleźliśmy wspólny język z Nasibem Bejem i przy-wiązaliśmy się do niego. Co do Ismaila Beja – w sposób poważny i zde-cydowany zalecił nam zajęcie się nauką. Uznał za zbędną odpowiedź na nasze niepokoje polityczne i społeczne. Jusuf Bej reprezentował podob-ne poglądy. Natomiast Nasip Bej oświadczył, że bardzo go raduje wiara, którą widzi w nas, młodych, nasze uczucia pełne poświęcenia, a także nasze żarliwe przywiązanie do reform i pełne oddanie dla podniesienia i wyzwolenia naszego ludu. Zachęcał nas do wytrwania w urzeczywist-nianiu tych celów. Z zapałem zalecał nam, abyśmy przede wszystkim zważali na to, by nasze charaktery były mocne, uczciwe i rozważne.

Słowa Nasiba Beja tak bardzo nas poruszyły, że wręcz zapominając o obecności Ismaila Beja owacyjnie okazaliśmy, jak bardzo akceptujemy jego słowa.

Spotkanie z Ismailem Bejem nie zbliżyło nas do niego. Co prawda, szacunek, jaki odczuwaliśmy wobec jego osoby, nie zmniejszył się, ale nasz gość nie rozentuzjazmował naszych serc. Myśmy wierzyli w refor-my, z nadzieją oczekiwaliśmy od niego pomocy. A tymczasem odczuliśmy, że on nie przywiązuje wagi do tych przyszłych dni, i stąd nie mogliśmy uznać go za człowieka jutra. Czuliśmy atencję dla jego przeszłości, nato-miast jeśli idzie o przyszłość, duchowo wiązaliśmy się z Nasibem Bejem. Rozmowy na tym spotkaniu wyryły w naszych umysłach i sercach głębo-kie ślady. Przez wiele dni jeszcze dyskutowaliśmy o tym spotkaniu.

Chociaż zebrania naszego stowarzyszenia odbywały się systema-tycznie co tydzień i zajmowaliśmy się wieloma sprawami, nie zaniedby-waliśmy nauki, Nie tylko przygotowywaliśmy się do lekcji, ale z zapałem dodatkowo czytaliśmy poważne dzieła o tematyce społecznej i z dzie-dziny literatury, następnie o nich dyskutowaliśmy. Poważnie i z sercem realizowaliśmy zalecenie Ismaila Beja, aby „zająć się nauką”.

W roku 1909 nasze stowarzyszenie za sprawą tych członków, któ-rzy byli uczniami medres, przeżyło burzliwy okres. Większość członków stowarzyszenia stanowili właśnie uczniowie medres – dlatego, gdyby

37 Mahmutpasza - dzielnica w starej części Stambułu po stronie europejskiej (przyp. tłumacza – A. S.).

zaczęli działać w sposób zorganizowany, bez wątpienia zdołaliby nas usunąć z organów kierowniczych i administracyjnych i sami je obsa-dzić. Próbowali to uczynić i przejściowo odnieśli nawet sukces, jednak w ciągu kilku tygodni z powrotem zapanowaliśmy nad sytuacją i potem już nie powtórzyła się podobna sytuacja.

Trzęsienie ziemi w TurkiestanieW 1909 r. nasze stowarzyszenie powzięło pewne działania, które

wspominamy z honorem. W Turkiestanie miało miejsce wielkie trzęsie-nie ziemi, setki tysięcy naszych braci cierpiało z głodu i ogólnego cha-osu. W całej Rosji powstały komitety pomocy, prasa codziennie pisała o tej tragedii. Natomiast w tureckiej prasie, oprócz kilku krótkich wzmia-nek telegraficznych, panowało milczenie.

Nasze stowarzyszenie, aby wyrazić współczucie turkiestańskim bra-ciom i w miarę możliwości pomóc im materialnie, zorganizowało odczyty, które wygłosili w kyraathane Fewziye: poseł ze Stambułu Mustafa Asym, Jusuf Akczura, właściciel gazety Hikmet (‘Mądrość’)38 – Ahmet Hilmi i dy-rektor Stambulskiego Seminarium Nauczycielskiego (‘Istanbul Darulmual-limin’) – Sait Bej. Równocześnie wysłaliśmy telegram do sułtana z prośbą o pomoc. Odpowiedź przysłał sułtański sekretarz Halil Zija Bej, informu-jąc, że sułtan przeznacza 100 złotych lirów39 na wsparcie cierpiącym.

Stowarzyszenie zobligowało mnie, abym w jego imieniu złożył oświadczenie objaśniające naszą decyzję zorganizowania odczytów na temat kataklizmu w Turkiestanie, podziękował sekretarzowi sułtana za okazaną pomoc i odczytał pismo stowarzyszenia do sułtana. Miało to być to moje pierwsze wystąpienie przed tłumem. Byłem bardzo stremo-wany, podniecony, trzęsły mi się nogi. Ale moje słowa przyjęto z aplau-zem, odetchnąłem z ulgą.40

Spośród wygłoszonych natenczas prelekcji, największe wrażenie wywarł na nas odczyt Jusufa Beja Akczury. Prelegent mówił przystęp-nie, treść nasycił głębokim wzruszeniem i smutkiem – stwierdził bo-wiem, że nie ożyło w nas jeszcze narodowe sumienie – zdecydowanie skrytykował stambulską prasę, pisarzy, poetów i ulemów. Przypomniał,

38 Hikmet – w dostępnych źródłach tłumaczowi nie udało się odnaleźć informacji o tej gazecie (przyp. tłumacza – A. S.).

39 …złotych lirów - moneta w osmańskiej Turcji. Jeden złoty lir miał wagę ok. 7 g złota (przyp. tłumacza – A. S.).

40 Rzeczone odczyty zostały opublikowane drukiem Stambule (drukarnia Szirket) pod tytułem „Turkistan felaketzedegani menfaatina olmak uzere Kirim Talebe Cemiyeti tarafindan verilen konferans”.

Dżafer Sejdamet wśród uczestników Kurułtaju w Aqmescit, 1917 r.

Page 32: Iza Brant-Szehidewicz Z „Buńczukiem” w Rybnikubibliotekatatarska.pl/wp-content/uploads/2015/07/pt14_srodek.pdf · naszym występem. Dziękowała, że ... Ważnym wydarzeniem

32 wydarzenia i informacje

jakie poruszenie wywołało w miejscowej prasie trzęsienie ziemi, które półtora roku wcześniej nawiedziło włoską Messynę. W pełnych gory-czy słowach zganił znikome zainteresowanie prasy i opinii publicznej tragedią, która dotknęła turecki przecież kraj – Turkiestan. Stwierdził, że nie pojmuje dlaczego milczy teraz Tewfik Fikret, ten sam, który w związku z trzęsieniem ziemi z Balykesir41 napisał był wiersz Werin zawallylara (‘Dajcie dla biednych’). Czuliśmy się wstrząśnięci.

Sumienie narodoweCykl odczytów bardzo pomógł w ukształtowaniu się w nas sumie-

nia narodowego, którego pewne symptomy odnajdywaliśmy już w na-szej mentalności. Nie poszukiwaliśmy już „sztuki dla sztuki”, przeciwnie, w każdym wierszu usiłowaliśmy odnaleźć te niepokoje, które trapią wszystkich Turków, za wartościowych twórców uznawaliśmy tych, któ-rzy te niepokoje wyrażają, tych – kochaliśmy.

Słowa Jusufa Beja, wzmogły w naszych sercach solidarność ze wszystkimi ludami tureckimi, nauczyły nas myślenia o naszej wspólnocie i głębokiego współczucia tym jej członkom, których dotyka nieszczęście.

Powrót na Krym Latem 1910 roku ukończyłem Liceum Stambulskie (Istanbul Sulta-

nisi42)i pojechałem na Krym. Tym razem niewiele przebywałem we wsi, podróżowałem po półwyspie. Zwiedziłem wybrzeże, góry i miasta. Jak najwięcej starałem się spotkać z nauczycielami i inteligencją, gawędzi-łem z wieśniakami. Byłem obecny przy egzaminach w szkołach. Zachę-całem ludzi do wspomagania Towarzystwa Dobroczynnego (‘Dżemijeti--i Hajrije’) i spółdzielni Bereket (‘Obfitość’) w Jałcie.

W czasie tego pobytu uczestniczyłem w pewnym ważnym wydarze-niu – konspiracyjnym spotkaniu z nauczycielami z okolic Jałty, w domu Halima Balicza, który uczył w Degirmenkoj. Na spotkaniu tym zadecydo-waliśmy, co należy czynić w tamtejszych szkołach i jak działać pośród ludu. Zebranie to stało się owocnym początkiem naszej dalszej działalności.

Spółdzielnia „Bereket”Latem 1910 r. dla Krymu było jeszcze jednym latem – bogatym, weso-

łym i spokojnym. Wieś prosperowała, ludzie byli radośni i weseli. Wszędzie zakładano coraz to nowe sady i ogrody, ku górom podpełzały nowe pola tytoniowe, wszyscy współzawodniczyli o lepsze... Sytuacja jałtańskich kup-ców z każdym dniem poprawiała się, rosły szeregi naszej inteligencji. Inte-res ojca kwitł. Ojciec zarzucił sprawy handlowe w Jałcie, kontynuował skup tytoniu, przybrany syn ojca – Mustafa Aga doglądał naszego wiejskiego sklepu, zajmował się naszym towarem, a ojciec – spokojny i wolny, podró-żował do miast i zajmował się sprawami naszego ludu. Szczególną wagę przykładał do umacniania pozycji Towarzystwa Dobroczynnego.

Towarzystwo to i założona w Jałcie spółdzielnia Bereket rozwinę-ły się dzięki staraniom Mehmeda Bekirowa, który w Odessie ukończył prawo, a był synem Emira Hasana Agi Bekirowa, jednego z najznamie-nitszych i najbogatszych właścicieli w Derekoj. Ojciec też, na ile mógł, pomagał mu w sprawach spółdzielni. Ja z kolei dzięki tym kontaktom ojca poznałem Mehmeda Bekirowa i nawiązałem ścisłe i serdeczne kon-takty z kupcami – inteligentami z Jałty.

Na halachTego roku udało mi się dobrze poznać słynną krymską górską halę

zwaną Nebatat Bahczesi (‘Ogród Natury’). Kilka razy wyszedłem na tę halę a jeden raz spędziłem tam tydzień z naszymi pasterzami. W żadnym innym miejscu na świecie nie widziałem tak wspaniałych, majestatycz-nych i pełnych blasku świtów i zachodów słońca. Nigdzie też nie znala-złem takiego powietrza, nigdzie nie znalazłem takiego smaku zimnej jak lód wody, tryskającej ze skał w cieniu sosen, nigdzie i nigdy nie miałem takiego apetytu i uczucia głodu, nigdzie nie czułem się tak silnym.

Na hali codziennie, nawet na śniadanie jadłem kebab43. Poza tym pa-

41 Balykesir – prowincja i stolica prowincji w północno zachodniej Turcji (przyp. tłumacza – A. S.).42 Sultani – liceum (przed ogłoszeniem republiki) (przyp. tłumacza – A. S.).43 Kebap – mięso bezpośrednio pieczone na ogniu, bez wody (przyp. tłumacza – A. S.).

sterze gotowali albo smażyli mięso, a chleb piekli w popiele. Po zjedzeniu ta-kiego sytego posiłku, wystarczyła jedna, dwie godziny, a znów byłem głodny.

W tych dniach na hali moim najlepszym przyjacielem był mój koń. Godzinami jeździłem na nim po tym wspaniałym powietrzu, po tych znakomitych, jedynych w świecie okolicach.

Niekiedy koń, powoli idąc nagle potrząsał głową. Zaczynał ciągnąć cugle, niecierpliwił się, wyrywał do biegu. Potem, jakby chciał dopędzić zjawę swojej klaczy, która, tak mu się wydawało, biegła przed nim, pija-ny bezkresem hali wznoszącej się tysiące metrów ponad morzem, wonią tysięcy kwiatów, ścielących się kobiercem pod jego nogami, krystaliczną przejrzystością powietrza – chcąc przegonić samego siebie – szaleńczo biegł i biegł. Czasami jak posąg stawał dęba na skraju wyniosłej skały i zda się – zanurzał w bezdenne otchłanie rozpościerające się setka-mi metrów pod nami, w sosnowe lasy opadające łagodnymi skłonami wzgórz, w pola uprawne, sady, ogrody i położone jeszcze niżej wsie, białe wille i wreszcie w granatowe morze, w nieogarnione przestworza ginące w jasnych błękitach nieboskłonu, tam w dali, gdzie morze delikatnie ja-śniejąc składa pocałunek niebiosom. Mój rumak, jakby chcąc ku tej uro-dzie świata skierować swą radość, gromkim głosem, który wydobywał z głębokości swych mocnych i młodych płuc, w uniesieniu rżał, a czarow-ności tego głosu mogła pozazdrościć najpiękniejsza muzyka świata. Głos mego wierzchowca budził w górskich stokach dźwięczne echa i opowia-dał jak piękne jest życie i jak wielkie szczęście stanowi cud istnienia...

Podczas mej bytności na połoninie zrozumiałem prostotę obycza-jów i życia krymskich pasterzy, czystość ich uczuć, serdeczność i bezin-teresowność, pokochałem tych ludzi.

U nas na „starszych” pasterzy mówią odaman. Słowo wypowie-dziane przez odamana jest rozkazem. Odpowiedzialność za całą owczarnię spoczywa na jego barkach. Na hali jest władcą.

Dlaczego dali mi do picia słoną wodę?Ponieważ nie znałem obowiązujących zwyczajów, wszedłem raz

do zagrody z korbaczem. Natychmiast wcisnęli mi do ręki garnuszek ze słoną wodą i powiedzieli, że muszę wypić. Z konieczności przełknąłem kilka łyków. Odaman objaśnił mi z powagą i przekonaniem, że niedo-zwolone jest wchodzić do owczarni z korbaczem i gwizdać, gdyż zsyła to nieszczęście i nie pozostanie bez kary. Po popełnieniu takiego błędu należy wypić słoną wodę. Potem nie zrobiłem już na hali żadnego takie-go fałszywego kroku.

Pasterze bardzo nie lubią, gdy ktoś obcy wykazuje zaciekawienie ich psami. Życie owczarzy bowiem i bezpieczeństwo stad zależne jest od psów. Twierdzą, że, gdy pies przyzwyczai się do obcego, staje się mniej bojowy.

Wiedziałem o tym wcześniej, więc nie zbliżałem się do psów. Naj-większą przyjemność w zagrodzie sprawiało mi natomiast obserwowa-nie dojenia owiec i chwile, gdy jagnięta odnajdywały swe matki. Każde-go dnia o ustalonej porze przychodziłem, aby obserwować te widoki.

Kawal Bardzo lubiłem słuchać nie kończących się opowieści pasterzy

o przygodach sławnych krymskich odamanów. Również wtedy poją-łem, jak niepowtarzalnym, jedynym w swoim rodzaju instrumentem jest kawal44. Dopiero, gdy usłyszałem grę odamana z sąsiedniego obozowi-ska, zrozumiałem, że nawet nie wiem jaki mistrz, nigdy nie zagra z tak prawdziwym smakiem i nie dostarczy słuchaczowi takiego wzruszenia, jak zwykły pasterz w owczarni grający na kawalu, pomiędzy owcami. W łkających dźwiękach tego instrumentu zaklęte są boskie hymny... W absolutnej ciszy i spokoju połoniny zawodzenia te są jeszcze bardziej dojmujące, przenikają żarem duszę człowieka. O głębokich doznaniach, jakie kawal, najbardziej bliski naturze instrument, jaki znam, pozostawił wtedy we mnie, w owej chwili zjednoczenia z przyrodą – pamiętałem zawsze, nawet, gdy słuchałem największych wirtuozów skrzypiec.

Dżafer Sejdamet■

Tłumaczenie z jęz. tureckiego Antoni Sarkady

44 Kawal – drewniany ludowy instrument muzyczny, rodzaj fletu o charakterystycznym lirycznym brzmieniu (przyp. tłumacza – A. S.).